add challenge files
This commit is contained in:
parent
cd10d8bab6
commit
a8518abd81
17
README.md
17
README.md
@ -1,2 +1,17 @@
|
||||
# dariah-disambiguation-challenge
|
||||
Dariah proper name disambiguation challenge
|
||||
|
||||
This challenge is based on the contents of the classic Polish novel "Lalka" (English: "The Doll") by Bolesław Prus. Fragments of the novel text included in the dataset had all the different names indicating the same character annotated with a common character label. For example, the main character - Stanisław Wokulski - is always annotated as "WOKULSKI" no matter if he is referred to as "Wokulski", "Stach", "S. Wokulski", etc. in the text. In the same manner, all different mentions of Izabela Łęcka are annotated as "LECKA", all mentions of Ignacy Rzecki as "RZECKI", and so on. The training split of the dataset consists of 3336 annotated sentences from the novel.
|
||||
|
||||
The goal of the challenge is twofold: firstly, spans of the text containing character names have to be identified. Secondly, each span has to be classified with the appropriate character label.
|
||||
|
||||
Proper name disambiguation is an important step of search tasks in computational literary studies. Literary figures can be referenced in the text in various ways. Individual references differ in terms of morphological features, register, adopted terminology, or the context of use, among other things. A proper name disambiguation module makes it possible to detect proper names referring to persons and to indicate which of those refer to the same individuals.
|
||||
|
||||
Metrics: precision, recall, F-score (all macro)
|
||||
|
||||
Labels: 53 named entity classes (one label per unique character) with 3 positional tokens: B-<CLASS> for the beginning of a named entity, I-<CLASS> for the inside of it, and O for non-entity tokens
|
||||
|
||||
Dataset author: Dr Marek Kubis (marek.kubis@amu.edu.pl)
|
||||
|
||||
Challenge authors: https://csi.amu.edu.pl/zespoly/zespol-lingwistyki-diachronicznej
|
||||
|
||||
License: CC BY-NC 4.0
|
||||
|
404
test/in.tsv
Normal file
404
test/in.tsv
Normal file
@ -0,0 +1,404 @@
|
||||
I tu dopiero Wokulski poznawał właściwe życie Paryża .
|
||||
— Jeżeli pani zechce , wygram — odparł Wokulski patrząc na nią ze zdumieniem ...
|
||||
Uważałem , że Stach najwięcej kręci się koło pana Łęckiego , który przed swym bankructwem ocierał się podobno o europejskie dwory ...
|
||||
— powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy .
|
||||
— odparł Wokulski chcąc cośkolwiek odpowiedzieć .
|
||||
Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? ... ”
|
||||
Niekiedy zdawało mu się , że w jego uczuciach tkwi jakaś omyłka i że panna Izabela nie jest żadnym środkiem jego duszy , ale zwykłą , a może nawet bardzo pospolitą panną na wydaniu .
|
||||
I otóż w niecały tydzień po tej rozmowie dowiedział się , że prezesowa jedzie z hrabiną i z panną Izabelą na spacer do Łazienek .
|
||||
Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ”
|
||||
Wiem z pewnością , że zapłaci za dom tylko sześćdziesiąt tysięcy rubli ; a w takim razie resztka posagu panny Izabeli , w kwocie trzydziestu tysięcy rubli , przepadnie .
|
||||
Pan Ignacy zaczął dreptać po pokoju , kolejno otwierając szafę , kuferek i stolik .
|
||||
I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat .
|
||||
Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku .
|
||||
Zawstydzony , zeszedł pan Ignacy na dół do frontowego przysionka ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim damom , około których miał zaszczyt przechodzić .
|
||||
Po wyjściu Wokulskiego ze sklepu Rzecki ostrożnie wypytał się „ panów ” , w którym sądzie i o której godzinie odbywają się licytacje domów .
|
||||
Pan Tomasz miał oczy krwią nabiegłe i sine plamy na policzkach .
|
||||
Wszedł pan Tomasz .
|
||||
— odezwał się po chwili pan Tomasz .
|
||||
— zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia .
|
||||
— Otóż pan baron i pani baronowa od roku prowadzą ze sobą wojnę .
|
||||
— Jestem oszpecony — mówił baron — wyglądam jak stara małpa chora na fluksję .
|
||||
— powtórzył machinalnie młody człowiek i nagle dodał : — Za godzinę przywiozę kwit barona ...
|
||||
— Postaram się zadowolnić pana barona .
|
||||
— oburzył się baron — myślisz , że ja będę się przed tobą tłomaczył ?
|
||||
Na wezwanie hrabiny elegant siadł na tym samym fotelu , który niedawno zajmował Wokulski , i zawiązała się żywa rozmowa .
|
||||
Hrabina odłożyła książkę .
|
||||
Wokulski kazał dojechać swemu powozowi bliżej hrabiny i wrócił do pań .
|
||||
— Ja myślę — odparła hrabina .
|
||||
Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem .
|
||||
Boże , jaki ja dziś jestem zdenerwowany ! ...
|
||||
Ja nie śpieszę się , jak Boga kocham .
|
||||
— I to nazywa się lekcja , Boże odpuść ...
|
||||
„ Niech już wielmożny i dobrotliwy pan — pisała — kiedy z łaski Boga ma takie duże fundusze , na mnie grzeszną ich nie wydaje .
|
||||
— Nawet ten poczciwy niedołęga Maruszewicz — ciągnęła baronowa — nawet on po całych dniach wygląda do niej oknem ...
|
||||
— Naprzód baron , potrzebując pieniędzy na pokrycie długu honorowego , oświadczył , że zastrzeli się , jeżeli nie dostanie ośmiuset rubli , choćby za swoją ukochaną klacz , a po wtóre , baronowa nie życzy sobie , aby jej mąż przyjmował udział w wyścigach .
|
||||
— mówiła baronowa — tak jest po całych dniach .
|
||||
— A propos — dodał półgłosem — wyobraź pan sobie , że za moją kamienicę już baronowa Krzeszowska chce dać siedemdziesiąt tysięcy rubli ...
|
||||
— odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić kuzynkę .
|
||||
— Odmroził je na Syberii — wtrąciła panna Florentyna z akcentem .
|
||||
— Cóż ty na to , Florciu ?
|
||||
— Wiesz , Floro — rzekła siadając w półleżącej pozycji na szezlongu — powrócił Kazio Starski i jutro ma być u nas .
|
||||
— Nie mnie on przychodzi do głowy — odparła panna Florentyna skubiąc taśmę swego stanika — tylko przypominam sobie , coś mi mówiła jeszcze w kwietniu ... że ten człowiek od roku ścigał cię spojrzeniami , że osacza cię ze wszystkich stron ...
|
||||
Założyłbym się , że Klejn będzie pierwszy , a Mraczewski ostatni .
|
||||
— Mój Ignacy , zrób z panem Mraczewskim rachunek do pierwszego października .
|
||||
— Rozumie się , że nie winien — prawił Mraczewski .
|
||||
Już ułożyłem cały plan i rozmyślałem : w jaki by sposób zapoznać się z tą damą , a później przedstawić jej Stacha , gdy nagle — diabli przynieśli z Moskwy Mraczewskiego .
|
||||
— No , ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami — mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego .
|
||||
Mówię : nas , bo było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież dwaj synowcy starego — Franc i Jan Minclowie .
|
||||
— Nieszczęśliwy mój Jaś był ze trzy lata chory , a z osiem ...
|
||||
Jasiu — zwróciła się do męża — dlaczego ten pan u nas nie był ? ...
|
||||
Małgosia z Janem siadywali w okiennej framudze i trzymając się za ręce patrzyli w niebo ; Franc pił piwo z dużego kufla ( który miał cynową klapę ) , staruszka robiła pończochę , a ja — opowiadałem dzieje kilku lat spędzonych za granicą .
|
||||
Potem przychodził Franc Mincel , Jan Mincel , August Katz , a na końcu ja .
|
||||
— Mylisz się , staruszku — odparł doktór machając ręką .
|
||||
— Czterdzieści pięć lat — to epoka ostatniej miłości , najgorszej — odpowiedział doktór .
|
||||
Na dworcu Kolei Wiedeńskiej złapał nas doktór Szuman .
|
||||
Doktór popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę .
|
||||
— Czy ja wiem , podobno do teatru — odparł ogrodniczek z taką miną , jakby owym krzywym nożem chciał gardło poderżnąć Szlangbaumowi .
|
||||
Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć , czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy , jak mówił Klejn , dolicytuje go do dziewięćdziesięciu tysięcy rubli .
|
||||
Następnie wstaje i leniwie opuszcza ciemny pokoik , a pan Ignacy przez dziurkę gazety poznaje w nim starego Szlangbauma .
|
||||
— dodał Anglik .
|
||||
— mruknął zamyślony hrabia .
|
||||
Hrabia–Anglik czekał na nich w towarzystwie innego dżentelmena , który nieustannie wyglądał przez okno na obłoki i co kilka minut poruszał krtanią w taki sposób , jakby coś przełykał z trudnością .
|
||||
Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami .
|
||||
— Jest z piętnaście armat — mruknął Katz , który w podobnych chwilach stawał się rozmowniejszy .
|
||||
Nawet kiedy opowiedziałem ostatnie chwile i straszną śmierć Katza , starowina wprawdzie rozpłakała się , pierwszy raz od czasu , jak ją znałem ; niemniej jednak otarłszy łzy i wziąwszy się znowu do swej pończochy , szeptała :
|
||||
Ty tylko rozumiesz mnie , Katz , bośmy to obaj widzieli .
|
||||
— Zerwać z Żydami — wtrącił półgłosem Lisiecki .
|
||||
Do kantorka zbliżył się Klejn z Lisieckim .
|
||||
Rzecki patrzył na drzwi , Klejn na Rzeckiego , a Lisiecki na Mraczewskiego , który znajdując się z tyłu damy krzywił się w sposób bardzo dwuznaczny .
|
||||
Około pierwszej w południe pan Ignacy zdawszy kasę Lisieckiemu , któremu pomimo ciągłych sporów ufał najbardziej , wymykał się do swego pokoiku , ażeby zjeść obiad przyniesiony z restauracji .
|
||||
— Przynajmniej raz wygadał się , że całe życie jest niedołęgą — mruknął Lisiecki do Klejna , który uśmiechał się podnosząc jednocześnie brwi bardzo wysoko .
|
||||
Wokulski przywitał się z paniami , przy czym prezesowa znacząco ścisnęła go za rękę , a pan Łęcki spytał :
|
||||
— Oto jest , prezesowo , pan Stanisław Wokulski — odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki .
|
||||
Bądź co bądź panna Izabela nie doznała przykrej niespodzianki usłyszawszy pewnego dnia od prezesowej , że pojedzie z nią i hrabiną do Łazienek i — że zatrzyma Wokulskiego .
|
||||
Przybiegła zatrwożona panna Izabela , potem hrabina , wzięły prezesową pod ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów .
|
||||
A może pani Meliton , stara intrygantka , okłamała go na współkę z Maruszewiczem ? ...
|
||||
— mruczał Maruszewicz .
|
||||
Maruszewicz dostrzegł to .
|
||||
Maruszewicz zapoznał swego towarzysza z dyrektorem .
|
||||
Najmocniej jednak pan Pifke , jowialny fabrykant pierników , który stosownie do umowy po trzecim akcie z wielkim hałasem podał Rossiemu album .
|
||||
Wyjść za Rossiego ? ...
|
||||
— Idę z wieńcami dla Rossiego — szepnął grzeczny pan Zięba z jeszcze milszym uśmiechem .
|
||||
Toteż wychodząc z teatru nie miał pretensji do Wokulskiego ; owszem , zaczął nawet podejrzywać , że kochany Stach tylko dla zrobienia mu przyjemności wymyślił komedię z wręczeniem podarunku Rossiemu .
|
||||
Był w sklepie — Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść aktorowi Rossiemu duży wazon z saskiej porcelany .
|
||||
— szepnął Ochocki .
|
||||
Ma rację Ochocki .
|
||||
Książę był to patriota , jego adwokat — bardzo zręczny , hrabia Łaciński pozował na Anglika , jej ciotka była dumną , prezesowa — dobrą , Ochocki — dziwakiem , a Krzeszowski — karciarzem .
|
||||
Ochocki oparł brodę na kolanach i wpadł w zadumę , Wokulski przypatrywał mu się z uczuciem , w którym podziw mieszał się z nienawiścią .
|
||||
„ Czego chce ode mnie ten pan Ochocki ?
|
||||
Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? ...
|
||||
Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś .
|
||||
Ledwie stanął przed swoim numerem , już ukazał się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów .
|
||||
— A ot winda — mówi Suzin .
|
||||
— Największy jego interes jest nie zrażać Suzina , który pomógł mu zrobić majątek , dziś daje mu ogromny kredyt i nieraz mówił do mnie , że nie uspokoi się , dopóki Stanisław Piotrowicz nie odłoży sobie choć z milion rubli ...
|
||||
Klejn ma minę żałosną ( socjalista ! gniewa się na wyścigi i pojedynki ... ) , a frant Zięba już zaczyna kręcić się przy Szlangbaumie ...
|
||||
W jednym tylko punkcie godzą się starzy i nowi panowie , a nawet pomaga im Zięba , oto : jeżeli chodzi o dokuczenie siódmemu naszemu subiektowi — Szlangbaumowi .
|
||||
Jak nas będą kopać i pluć , i dręczyć , wtedy może upamiętają się i te młode Żydki , co jak mój Henryk poubierali się w surduty i nie zachowują swoje religie .
|
||||
— Henryku ! ...
|
||||
Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma .
|
||||
W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty .
|
||||
Na to pani Małgorzata znowu w płacz .
|
||||
Stach zwykle szybko wypijał herbatę , nawet nie patrząc na panią Janowę potem wsadziwszy ręce w kieszenie myślał zapewne o swoich balonach i milczał jak drewno , a nasza gospodyni nawracała go do miłości .
|
||||
W pół roku zaś później Stach powiedział mi , że ... żeni się z panią Małgorzatą Mincel .
|
||||
Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą .
|
||||
— Wszyscy przecież znamy Mincla .
|
||||
Stary Litwin chwyta pod rękę baronową , którą odbiera mu Maruszewicz , nie wiadomo skąd przybyły na ten uroczysty wypadek .
|
||||
Jeszcze tanie dziecko , bo Mincel da mu wikt i kwaterę , a wy tylko odzież .
|
||||
Wkrótce pojechał do Bułgarii , gdzie zdobył swój olbrzymi majątek , a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka ( pani Meliton ) powiedziała mi , że Stach jest zakochany ...
|
||||
Pani Meliton przypatrzyła mu się ciekawie i kiwając głową mruknęła :
|
||||
— rzekł pokazując je pani Meliton .
|
||||
— Przed kwadransem otrzymałam list od pani Meliton , że srebra i serwis już kupione .
|
||||
Mikołaj , zamelduj pana Wokulskiego panience .
|
||||
Nieraz Mikołaj już twardo drzemał w fotelu , panna Florentyna , zatkawszy sobie uszy watą , na dobre spała , a do pokoju panny Izabeli sen jeszcze nie zapukał odpędzany przez wspomnienia .
|
||||
Stary Mikołaj znowu był w przedpokoju i z taką gracją otworzył drzwi Szpigelmanowi , że ten już z sieni zawołał :
|
||||
— Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory .
|
||||
Pomimo przecież jej panowania nad sobą Mikołaj poznał ( z silnych wypieków na twarzy ) , że jest wzruszona , i jeszcze raz dodał półgłosem :
|
||||
— No , oddajcie pierwej chłopca do terminu , a potem ... może się odważę — odparła ciotka .
|
||||
Ciotka rozpłakała się , a wtedy odezwał się pan Domański :
|
||||
— gniewała się ciotka .
|
||||
Ale wszyscy ludzie rozsądni przygotowywali się do czegoś , a wuj Raczek ( pan Raczek ożenił się z moją ciotką ) ciągle powtarzał :
|
||||
Na ścianach u ciotki wisieli sami święci ; ale jakkolwiek było ich sporo , nie dorównali jednak liczbą Napoleonom , którymi ojciec przyozdabiał swój pokój .
|
||||
— dodał pan Raczek i rzucił czapkę na stół .
|
||||
Nieraz pan Raczek , kiedy mu dokuczył ból w nodze , klnąc i stękając mówił :
|
||||
— Nie wierzę — mruknął pan Raczek .
|
||||
Towary kolonialne wydawał gościom Franc Mincel , młodzieniec trzydziestokilkoletni , z rudą głową i zaspaną fizjognomią .
|
||||
Pani Stawska zasłoniła twarz chustką i wybiegła do swego pokoju .
|
||||
Przyjdź o czwartej — odpowiedziała pani Stawska również zmieszana .
|
||||
— odpowiada pani Stawska rumieniąc się jeszcze mocniej .
|
||||
Stawska ? ...
|
||||
Ta nareszcie pani Stawska , o której nie wiem , czym jest : wdową czy rozwódką , ani z czego się utrzymuje ...
|
||||
Nawet to , że tym samym pociągiem jedzie pan Starski .
|
||||
Zawiadamiała w nim , że dziś między drugą i trzecią przyjdą do jej ojca lekarze na konsylium , że Kazio Starski wyjeżdża przed wieczorem i że może wpaść do nich lada chwilę .
|
||||
Sam Napoleon nie doczekałby się sprawiedliwości !
|
||||
Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa .
|
||||
Już są między nimi i tacy , co o Napoleonie nie słyszeli .
|
||||
— Pan — zawołałem — pan widziałeś triumfalny powrót Napoleona do Paryża ? ...
|
||||
— Mówiłem , że Bonapart wypłynie i piwa im nawarzy !
|
||||
Może bym się zabił z desperacji , gdyby nie ciągłe wiadomości o Ludwiku Napoleonie , który już został prezydentem , a myślał o cesarstwie .
|
||||
— Niech no pan patrzy , czy nasz stary nie jest podobny z profilu do Napoleona III ?
|
||||
— W imię Ojca i Syna ! ...
|
||||
— Chrystus zginął nawet za swoich katów ...
|
||||
Tuż przy grobie Chrystusa , naprzeciw stolika hrabiny , stał w kącie pusty konfesjonał .
|
||||
„ Nie jestem Chrystusem , ażeby poświęcać się za całą ludzkość . ”
|
||||
— Jezus !
|
||||
„ Ach , mój stary Hopferze !
|
||||
Hopfera ucałował , a następnie zeszedł do piwnicy uściskać Machalskiego , gdzie zatrzymał się kilka minut .
|
||||
W początkach roku 1861 Stach podziękował Hopferowi za miejsce .
|
||||
Bo kiedy po Warszawie rozeszła się wieść , że subiekt Hopfera chce wstąpić do Szkoły Przygotowawczej , tłumy zaczęły tam przychodzić na śniadanie .
|
||||
— Nie bądźże ty głupi i zajdź kiedy do Hopfera .
|
||||
Jedno więc z dwojga — prawił rozdrażniony Rzecki — albo pan Oberman zapłaci , albo pan Oberman straci miejsce ...
|
||||
Widział , że Wokulski daje Obermanowi całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy :
|
||||
W kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go z długów , to o Obermanie , którego wybawił z nieszczęścia .
|
||||
Niechże mu pan powie , że albo ja wyprowadzę się z tego mieszkania , za które płacę mu siedemset rubli bardzo regularnie , wszak prawda , panie Wirski ? ...
|
||||
— zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając .
|
||||
— Panie Wirski — rzekłem — chłopi ...
|
||||
— I nie ma się czemu dziwić — odparł pan Wirski .
|
||||
— Gorąco , panie Wirski — dodał — prawda ? ...
|
||||
— prawił radca .
|
||||
— Miał — poprawił radca — ale go nie uszanował .
|
||||
— Zaczekaj pan — przerwał radca .
|
||||
— Zaś radca Węgrowicz , po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela , dodawał :
|
||||
— tłomaczył się , zupełnie innym tonem , przed chwilą hałaśliwy Szpigelman .
|
||||
— Szpigelman mówił — rzekła po chwili — że od naszej sumy nie można mieć dziesięciu tysięcy rubli procentu .
|
||||
Co pan tu robisz , panie Szpigelman ? ...
|
||||
Dopiero około dziesiątej rano obudziła ją panna Florentyna donosząc , że przyszedł Szpigelman i jeszcze jeden Żyd .
|
||||
Pewnego razu zaprosił Machalski mnie i Wokulskiego do siebie na wieczór .
|
||||
— No , jeszcze nie taki bardzo — odparł Machalski .
|
||||
Gdybym przed laty nie zeszedł do piwnicy Hopfera , do Machalskiego , nie poznałbym się z Wokulskim .
|
||||
Patrzę , mój pan Jan przy łojówce ściąga lewarem wino z beczki do butelek , a we framudze majaczą jakieś dwa cienie : siwy starzec w piaskowym surducie , z pliką papierów na kolanach , i młody chłopak z krótko ostrzyżonym łbem i miną zbója .
|
||||
Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona .
|
||||
— powtórzył pan Leon .
|
||||
Co prawda , nigdy przedtem ani później nie spotkałem takiego entuzjasty jak pan Leon .
|
||||
W tym miejscu załamał mu się głos : Leon dostał spazmów .
|
||||
Pamiętam , że pewnego wieczora na licznym zebraniu ludzi młodszych i starszych spłakaliśmy się wszyscy , kiedy pan Leon opowiadał o tym doskonalszym świecie , w którym zginie głupstwo , nędza i niesprawiedliwość .
|
||||
— Rozumiem wszystko , wielmożny panie — odparł Wysocki , znowu całując go w rękę .
|
||||
Idąc przez ulicę Oboźną , przypomniał sobie furmana Wysockiego , któremu koń padł , i zdawało mu się , że widzi cały szereg wozów , przed którymi leżą padłe konie , cały szereg rozpaczających nad nimi furmanów , a przy każdym gromadę mizernych dzieci i żonę , która pierze bieliznę takim , co płacić nie mogą .
|
||||
— Sprowadzisz mi także furmana Wysockiego , tego z Tamki , wiesz ? ...
|
||||
Po chwili wszedł furman .
|
||||
Mieszkać będzie pani na Tamce , przy rodzinie furmana Wysockiego .
|
||||
— Rozumie się — odpowiedział gość siadając na kanapie , na której wnet umieścił się Ir i oparł mu głowę na kolanach .
|
||||
Szkło rozbiło się z brzękiem , który obudził Ira .
|
||||
Ir wciąż mi niedomaga .
|
||||
W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi , a współcześnie jego jednooki pudel Ir , nie podnosząc się z pościeli , parę razy szczeknął :
|
||||
Wokulski pochylił się nad kanapą i zaczął bawić się z Irem .
|
||||
Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu .
|
||||
— zawołał pan Raczek , a pan Domański zaczął śpiewać :
|
||||
Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) .
|
||||
W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę : co ze mną począć ?
|
||||
Przyszły mu na myśl definicje Jumarta i powiedział sobie , że już zna źródło dochodów pana w podartych rękawiczkach , choć nie wie jeszcze o jego wydatkach .
|
||||
Ludzie obrzydli mu ; najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków i ten Jumart , ze swoją klasyfikacją człowieczego gatunku .
|
||||
Ponieważ nikt z gości już nie przychodził , Wokulski wezwał do siebie Jumarta .
|
||||
Niekiedy w wycieczkach towarzyszył mu Jumart i prowadził go do miejsc , o których nie wspominają przewodniki : do składów kupieckich , do warsztatów fabrycznych , do mieszkań rękodzielników , do kwater studenckich , do kawiarni i restauracyj na ulicach czwartego rzędu .
|
||||
„ Jumart ma rację — szepnął .
|
||||
— Nareszcie jest pan — zawołał dyrektor maneżu i wskazując oczyma na dżokeja dodał : — Zapoznam panów : pan Yung , najznakomitszy w kraju dżokej — pan Wokulski .
|
||||
— Niechże pan powie , panie Yung , czy nie wygramy ?
|
||||
Ależ Yung nic sobie z nich nie robi ...
|
||||
— Yung na przodzie ...
|
||||
Teraz dopiero Wokulski kupił program i z uczuciem jakby wstydu czytał , że w trzeciej gonitwie biega klacz Sułtanka po Alim i Klarze , należąca do X. X. , jeżdżona przez dżokeja Yunga w żółtej kurtce z niebieskimi rękawami .
|
||||
Nareszcie otworzyły się drzwi i stanął w progu lokaj Konstanty .
|
||||
Dwa stoliki do kart , z których jeden miał złamaną nogę , a drugi gęsto zapisane sukno , tudzież kandelabry z niedopałkami świec woskowych kazały powątpiewać o dokładności patologicznych określeń Konstantego .
|
||||
Spomiędzy drzew nadbiegł wystraszony Konstanty .
|
||||
— odparł trochę łagodniej Konstanty .
|
||||
Hrabia z fotelu , a Konstanty z progu uważnie przypatrywali się Krzeszowskiemu .
|
||||
Ajent handlowy , który z obowiązków stanowiska potrzebował mieć o kupcach wiadomości wszechstronne i wyczerpujące , przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie wejrzenie w jego załzawionych oczach , spytał zniżonym głosem :
|
||||
Ajent począł chwiać głową w sposób oznaczający zdziwienie .
|
||||
— To nie było głupie — wtrącił ajent .
|
||||
No , ale co pan powiesz — ciągnął radca uderzając ajenta w kolano — że zamiast wytrwać przy nauce do końca , niespełna w rok rzucił szkołę ...
|
||||
W tej samej chwili przyszedł pożegnać go uśmiechnięty pan Zięba .
|
||||
Pan Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę ; pan Lisiecki wyznał , że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą , a pan Klejn doszedł do wniosku , że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu .
|
||||
— zawołał otyły Pifke pchając się na miejsce Rzeckiego .
|
||||
Pan Ignacy wytęża wzrok ( Pifke bowiem jego zastępuje ) , wytęża wzrok i z najwyższym przerażeniem widzi , że niecny Pifke zamiast kosztownego albumu podaje Włochowi jakąś paczkę owiniętą w papier i niedbale zawiązaną szpagatem .
|
||||
Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ”
|
||||
— Po to masz chodzić , że Kasia jest w tobie zakochana — rzekłem .
|
||||
— Hopfer nie chce go odstręczać od siebie , bo Kasia Hopferówna durzy się trochę w Wokulskim , a może chłopak odzyska majątek po dziadku ? ...
|
||||
Powoli Kasia przestała bywać w sklepie , a natomiast stary Hopfer złożył wizytę obojgu państwu Janom Minclom .
|
||||
— I on durzy się w Kasi ?
|
||||
— Będzie sprawiedliwość , choćby i Napoleona nie stało .
|
||||
— A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? ...
|
||||
Niedługo porobią się z nas dziady pod kościół , a Napoleon po to chyba przyjdzie , ażeby z nami śpiewać godzinki .
|
||||
— E ! wiesz , stary , że już za długo czekamy na nowego Napoleona .
|
||||
Jak tu myśleć inaczej , jeżeli śmierć już kołatała do drzwi , a ojciec jeszcze wyglądał Napoleona ...
|
||||
Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym , a wewnętrzna pustka straszliwą .
|
||||
— Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski .
|
||||
Ten sam fatalizm spostrzegł Wokulski w historii kilkunastu głośniejszych rodzin paryskich .
|
||||
— Powiedz mi pan — mówiła dama do Klejna podniesionym głosem — czy wam nie wstyd zwozić tak kosztowne drobiazgi , kiedy kraj jest zrujnowany ? ...
|
||||
— mruczy pan Ignacy .
|
||||
— Mnie pan Wokulski również zniżył komorne i przyjąłem ...
|
||||
Rzecki nalał sobie herbaty i odezwał się :
|
||||
— Jeżeli tedy , kochany panie Stanisławie , nie chcesz zmarnować tak pięknie rozpoczętej sprawy , więc już nie brnij dalej .
|
||||
Wokulski po raz trzeci usadowił go na fotelu , a w tej chwili zapukano do drzwi .
|
||||
Równie jak pokój , nie zmieniły się od ćwierć wieku zwyczaje pana Ignacego .
|
||||
— Panie Wokulski — zawołał roztargniony gość , prawie ode drzwi .
|
||||
— Miło mi będzie — dodał kłaniając się Wokulskiemu — dokończyć rachunku za moją Sułtankę ...
|
||||
Woklusky ! ...
|
||||
Poproszę poczciwego Wokulskiego , to mi to załatwi ...
|
||||
Wokulski włożył lekki paltot i opuścił mieszkanie .
|
||||
Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski .
|
||||
Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża .
|
||||
Wciąż chodziła po pokoju tam i na powrót ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i nagle przyszło jej na myśl : skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim ? ...
|
||||
— Jak fryzjerczyk , którego uzuchwalono — odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi .
|
||||
— Niech panowie raczą je podać — odparł Rzecki .
|
||||
Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce .
|
||||
— uśmiechnął się Wokulski .
|
||||
Wokulski pożegnał go .
|
||||
— odparł dżokej , a przypatrzywszy się Wokulskiemu dodał :
|
||||
Już blisko tydzień trwała ta nowa mania , która dziwiła i gorszyła nie samego tylko pana Ignacego .
|
||||
W sercu Wokulskiego obok nienawiści i podziwu błysnęła radość .
|
||||
Wokulski uśmiechnął się z finansowej naiwności pana Tomasza .
|
||||
— cicho spytał naprawdę zmieszany pan Ignacy .
|
||||
— Za pozwoleniem ! ... za pozwoleniem — przerwał Wokulski podnosząc go .
|
||||
Wokulski zaczął przeglądać listy .
|
||||
— Co też mówią w mieście : że to ty , panie Wokulski , kupiłeś mój dom ? ...
|
||||
Po ulicach rozlegał się wesoły gwar przechodniów ; w sercu Wokulskiego zasiadł radosny spokój .
|
||||
Poszedł do teatru i ... na drugi dzień nie mogłem go poznać : w starcu ocknął się mój Stach Wokulski .
|
||||
Wokulski kazał zaprowadzić się do schodów , dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra na dół , jak człowiek , którego ścigają .
|
||||
— Będziecie — przerwał Wokulski .
|
||||
Panie Wokulski , proszę o słówko na osobności ...
|
||||
Pan Łęcki patrzy na zakrystiana z wielką pogardą ; kładzie nawet obie ręce w kieszenie spodni ( co jemu samemu wydaje się dziwnym ) i mówi :
|
||||
Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato .
|
||||
Wokulski poruszył się .
|
||||
Nieprawda , Katz ?
|
||||
Było już wpół do dziewiątej wieczorem , kiedy Wokulski wracał do domu .
|
||||
Panna Izabela wzruszyła ramionami .
|
||||
Szczęściem , obie te zaczepki słyszał Wokulski .
|
||||
— Paradny pan jesteś — roześmiał się Mraczewski .
|
||||
Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość .
|
||||
Jenerał ujrzawszy Wokulskiego podał mu rękę i przywitali się jak starzy znajomi .
|
||||
— Rzecki — wtrącił eks-obywatel .
|
||||
Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie .
|
||||
Z domu pan Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach , na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu .
|
||||
Wprawdzie marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu , ale obojętnie przyjęci przez pannę Izabelę niebawem odsunęli się .
|
||||
Wreszcie pytałem o zdanie Stasia Wokulskiego ; ale on , zamiast coś poradzić , tylko wzruszał ramionami i uśmiechał się , jakby mówił :
|
||||
Teraz dopiero spostrzegła panna Izabela , że Wokulski ma twarz niepospolitą .
|
||||
— powtórzył drwiąco pan Ignacy .
|
||||
— zerwała się z krzesła panna Izabela .
|
||||
Obaj przyjaciele Wokulskiego milczeli w drodze ; raz tylko odezwał się pan Ignacy :
|
||||
Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim , ale — nadnaturalnym .
|
||||
Odtąd mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach , lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli w teatrze , na koncertach lub na odczytach .
|
||||
Chwila jest bardzo pomyślna , gdyż panna Izabela , postawiona między biedą , a wyjściem za marszałka , chętnie zgodzi się na każdą inną kombinację .
|
||||
— Panie Łęcki — odparł chłodno — w moim namiocie pod Plewną bywali więksi panowie .
|
||||
— Przypomnij sobie barona .
|
||||
Zrobiło się już zupełnie ciemno ; na ulicy zapalono latarnie , których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując na suficie ramę okna i zwoje firanki .
|
||||
W minutę później Wokulski był na pierwszym piętrze , a gdy opuszczał windę , zastąpił mu drogę jakiś dystyngowany pan , z niedużymi wąsami , we fraku i białym krawacie .
|
||||
Zakrystian mruga na pana Łęckiego uśmiechając się familiarnie i pcha się do stołu między licytantów .
|
||||
— Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych .
|
||||
Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego .
|
||||
Od stóp do głów owinę ją w koronki , zasypię klejnotami , a wtedy przekonamy się , czy wobec niej nie zblednie panna Izabela .
|
||||
Panna Izabela wyciągnęła rękę i zostawiwszy ją na chwilę w rozpalonej dłoni Wokulskiego rzekła :
|
||||
Dom rs. 60 000 , posag panny Izabeli rs. 30 000 , razem rs. 90 000 .
|
||||
— Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał .
|
||||
Na owe czasy ! panie Rzecki ...
|
||||
— Uwielbiam twój rozum i takt , Belu ! ...
|
||||
Ja trochę znam Wokulskiego .
|
||||
Wszak mam rację , panie Wokulski ?
|
||||
W tym czasie od panny Izabeli odsunęli się prawie wszyscy .
|
||||
No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku ...
|
||||
Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego .
|
||||
Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy .
|
||||
— Nie rozumiem cię , Belciu ...
|
||||
Od dnia , w którym po raz pierwszy skąpał się w Paryżu , zaczęło się dla Wokulskiego życie prawie mistyczne .
|
||||
„ Tak , alboż ja dawniej nie widywałem nędzy ? ... ” — szepnął Wokulski .
|
||||
W tej chwili zbliżył się do niego Klejn z jakimś listem .
|
||||
Katz , jeżeli w niebie nie ma węgierskiej piechoty i tartych kartofli , niepotrzebnieś się tam pospieszył .
|
||||
Jako przyrodnik , podziwiał Wokulski tę nową formę prawa zachowania siły , gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza rajtszulą .
|
||||
Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze .
|
||||
— Panie Wokulski — odparł Żyd uroczyście — ja myślę , że pan nie potrzebował to powiedzieć .
|
||||
Jednocześnie we framudze okna spostrzegł młodego człowieka , który był wczoraj na grobach , a dziś siedział sam przy małym stoliczku nie spuszczając oka z panny Izabeli .
|
||||
Drugi list był od Wokulskiego , który donosił , że będzie służyć o godzinie pierwszej .
|
||||
Baron w żaden sposób nie chciał wstawać mrucząc , że woli być zhańbionym i niehonorowym aniżeli zrywać się tak wcześnie .
|
||||
Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli .
|
||||
Naturalnie , że od razu skompromitowałbym albo siebie , albo ... pannę Izabelę . ”
|
||||
Wokulski ma przecież zbyt wiele rozumu , ażeby mógł przypuszczać , że coś z tego być może ...
|
||||
— Od dawna przeczuwałem — zakończył pan Łęcki — że przy pomocy tego człowieka uwolnię się od troskliwości mojej familii i znowu stanę , jak powinienem !
|
||||
— Będziesz się pan śmiał — ciągnie pan Tomasz — z tego , co powiem ( bo wy lubicie żartować z przeczuć i snów ) , a jednak dziś śniło mi się , że mój dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy ...
|
||||
Stopniowo pannę Izabelę napełnia wielka bojaźń .
|
||||
Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ?
|
||||
— rzekł do Wokulskiego odwracając głowę .
|
||||
Pan Tomasz zerwał się z fotelu .
|
||||
— Wokulski jest nieporównany !
|
||||
— syknął Wokulski .
|
||||
A doktór wciąż prawił , coraz mocniej rozgorączkowany , coraz gwałtowniej wywijając laską :
|
||||
Gość zapalił fajkę i położył się , jak mu kazano , doktór robił swoje .
|
||||
— zapytał zrozpaczony pan Ignacy .
|
||||
Przestraszeni Minclowie pobiegli na górę i szukali stryja , Katz poleciał na ulicę szukać sprawcy zniszczenia , a wtem ukazało się dwu policjantów ciągnących ...
|
||||
Wokulski schylił głowę .
|
||||
W tym samym czasie panna Izabela , wróciwszy od ciotki do domu , prawie z przedpokoju zawołała do panny Florentyny :
|
||||
— Pan baron leży chory ; i nikogo nie przyjmuje , bo teraz jest doktór .
|
||||
Wokulski ukłonił się paniom zauważywszy z rozkosznym zdziwieniem rumieniec na twarzy panny Izabeli .
|
||||
Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum ...
|
||||
— O nie — odpowiedziała panna Izabela .
|
||||
Może by z panną Florentyną .
|
||||
Za to asystowali jej , zresztą nie narzucając się zbytecznie , marszałek i baron .
|
||||
Gość , przybyły do sklepu z zamiarem kupienia parasola , oderwał Klejna od Rzeckiego .
|
||||
Chłopak ten otrzymał u nas dymisję za to , że w obecności Wokulskiego trochę zwymyślał socjalistów .
|
||||
W sklepie przywitał go pan Ignacy rozkładając ręce w taki sposób , jakby cały sklep oddawał mu do rozporządzenia .
|
||||
— mówił biorąc Ignacego za rękę — mój poczciwy stary przyjacielu !
|
||||
— Więc to baron potrzebuje pieniędzy ?
|
||||
— Ja też — przerywa mu pan Łęcki — żądam tylko stu dziesięciu ...
|
||||
— Pan Wokulski ? ...
|
||||
Bardzo rozumny człowiek — powtórzył pan Tomasz .
|
||||
O rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy .
|
||||
— Coraz bardziej przekonywam się , Belu , że pieniądze nie dają szczęścia .
|
||||
A pan Wokulski to co ? ...
|
||||
— Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki .
|
||||
Ale żeby Wokulski zdradzał skłonności do wariacji , tegom nie spostrzegł .
|
||||
Zacny ten Wokulski ! ...
|
||||
Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę .
|
||||
„ Czy ja , do licha , nie wpadłem w jaką awanturę ? ” — pomyślał Wokulski .
|
||||
Wokulski doznał takiego wrażenia jak człowiek , który spadł z wysokości i uderzył piersiami o ziemię .
|
||||
— No , przecie Grossmutter rozumie , że chodził do Węgier na wojnę — wtrącił niecierpliwie Jan .
|
||||
— Ale ona jest głupia i Łęcki jest głupi , i oni wszyscy są głupi .
|
||||
— zawołał pan Tomasz i zachwycony , pocałował ją naprzód w rękę , potem w czoło .
|
||||
— zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma .
|
||||
Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem .
|
||||
— A po ósmej ja nie będę miał czasu — odparł Oberman .
|
||||
— Nie uważasz — mówiła — że ten Wokulski jest jakby zajęty Belą ? ...
|
||||
— Dziesięć tysięcy rubli — ciągnął Wokulski — jest to fundament dobrobytu dla dwudziestu rodzin co najmniej ...
|
||||
— dodał rzucając okiem na Wokulskiego .
|
||||
Tylko wówczas śmiało przypominał sobie pannę Izabelę i dziwił się , że taki jak on człowiek mógł kochać taką jak ona kobietę .
|
||||
Wyciągnęła rękę , której Wokulski ledwo śmiał dotknąć .
|
||||
Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu .
|
||||
— wyszeptał pan Tomasz .
|
||||
Katz , węgierska piechota nie tchórzy i nie łamie słowa danego , nawet ...
|
||||
Po co on mi to wszystko opowiada ? ” — myślał Wokulski .
|
||||
— Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę ...
|
||||
Chociaż z tym odrodzonym Stachem Wokulskim człowiek nie jest pewny .
|
||||
— Mówisz tak , bo jej nie znasz — wtrącił pochmurnie Wokulski .
|
||||
A cóż dopiero , gdy ktoś wdarł się za zasłonę jej najskrytszych tajemnic i śmiał opatrywać rany , które ukryłaby przed samym Bogiem .
|
||||
Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził .
|
||||
Mocno trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego ; wszystko i wszystkich chwytałby za kark , wyjąwszy — pannę Izabelę .
|
||||
— Krzeszowskiej ...
|
||||
Wyjdźże , Belu ...
|
||||
Wokulski wstrząsnął się i patrzył gdzieś szeroko otwartymi oczyma .
|
||||
Uważnie słuchał Wokulskiego , a łzy spływały mu po wychudzonej twarzy .
|
||||
„ Straszny upał ! ” — mruknął pan Tomasz .
|
||||
Tylko dama w amazonce jeździła śmiało i zręcznie , co Wokulskiemu nasunęło myśl , że na świecie nie ma dla kobiet pozycji ani niewygodnej , ani niebezpiecznej .
|
||||
Jestem Rzecki ...
|
||||
„ Wokulski ? ...
|
||||
— Byłeś nim zawsze i aż zanadto — oburzył się pan Ignacy — i przekonasz się , że dla ciebie ludzie takimi nie będą .
|
||||
Wokulski potrząsnął głową .
|
||||
Ręce te opierają się o podłogę i tuż za nimi ukazuje się głowa Stacha raz i drugi .
|
||||
Pan Tomasz przywitał Wokulskiego ze wzruszeniem ; trochę drżały mu ręce i trzęsła się głowa .
|
||||
— Miałam list od Krzeszowskiej — przerwała mu panna Izabela .
|
||||
Wczoraj adwokat pani baronowej Krzeszowskiej pożyczył ode mnie dziesięć tysięcy rubli do Nowego Roku i dał osiemset rubli procentu .
|
||||
— potwierdził hrabia–Anglik .
|
||||
Wokulski , stanąwszy na progu , zobaczył swoją magdalenkę .
|
||||
— No , mój panie , wolę być trochę szpakowatym aniżeli łysym — oburzył się pan Ignacy .
|
||||
Mają pieniądze i duży kredyt , a to główna rzecz — uspakajał ją pan Tomasz .
|
||||
— Nu — mówił lamentującym głosem — co ten pan Wokulski wyrabia najlepszego ! ...
|
||||
O kilkadziesiąt kroków od niego Wokulski chodził między dwoma sosnami tam i na powrót jak wahadło .
|
||||
— Z przyjemnością słuchałem ich — odpowiedział z uśmiechem Wokulski — ponieważ w duchu mówię sobie to samo .
|
||||
— Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela .
|
||||
Na prawo ode drzwi , za kantorkiem , siedział Wokulski schylony nad rachunkami .
|
||||
Obejrzawszy się , czy ma krawat na szyi , a zegarek i portmonetkę w kieszeniach , pan Ignacy wydobywał ze stolika wielki klucz i trochę zgarbiony , uroczyście otwierał tylne drzwi sklepu obite żelazną blachą .
|
||||
— Dzień dobry , panie Szlangbaum !
|
||||
A ponieważ Stach mówił mi , że w Bułgarii często patrzył na gwiazdy , więc ( zabawny projekt ! ) i ja postanowiłem od tej pory co wieczór spoglądać w niebo .
|
||||
Półtora roku temu baba objadła się czegoś i umarła , a Wokulski po czteroletniej katordze został wolny jak ptaszek , z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie , na którą pracowały dwa pokolenia Minclów .
|
||||
Lecz gdy już był ubrany , wyszedł na ulicę , zobaczył piękną pogodę i wyobraził sobie , że widzi wschód słońca , nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim i postanowił tylko przestrzelić mu nogę .
|
||||
— mówił Wokulski .
|
||||
Zmiarkowałem , że Katz jest bardzo chory .
|
||||
— Czy podobna — odezwałem się — ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach ogólnych , o polityce , o Europie ...
|
||||
— Przyszlę ci tu zaraz Rzeckiego — odezwał się Wokulski ściskając go za rękę .
|
||||
Nie powiedziałbym tego nikomu nigdy , ale nieraz mnie samemu przychodzi na myśl , że Stach ... naprawdę już nie dba o politykę , ponieważ cały zatonął w fałdach sukienki tej panny .
|
||||
Bóg raczy wiedzieć .
|
|
3336
train/expected.tsv
Normal file
3336
train/expected.tsv
Normal file
File diff suppressed because it is too large
Load Diff
3336
train/in.tsv
Normal file
3336
train/in.tsv
Normal file
File diff suppressed because it is too large
Load Diff
Loading…
Reference in New Issue
Block a user