— Cóż znowu za pogłoski ! — rzekła rumieniąc się panna Izabela . — Chcę kupić dom Łęckiego … Ruszyliśmy , a on jeszcze stał i trzymał się ręką za brodę , z politowaniem kiwając głową . W trzecim salonie , dokąd wszedł z hrabiną Wokulski , znajdował się bufet tudzież mnóstwo większych i mniejszych stolików , przy których dwójkami , trójkami , nawet czwórkami siedzieli zaproszeni . Kilku służących roznosiło potrawy i wina , a dyrygowała nimi panna Izabela , widocznie zastępując gospodynię . Miała na sobie bladoniebieską suknię i wielkie perły na szyi . Była tak piękna i tak majestatyczna w ruchach , że Wokulski patrząc na nią skamieniał . Już wówczas zdania mego ojca głęboko wyrzynały mi się w pamięci , ale dopiero późniejsze wypadki nadały im cudowny , nieomal proroczy charakter . — To nikczemne , co pan powiedziałeś ! — krzyknęła pani Wąsowska ściskając szpicrózgę . Na próżno staruszek wypierał się : nie tylko bowiem widziano jego zamach , ale jeszcze znaleziono przy nim kamień … Poszedł też nieborak do ratusza . — Jedźmy wszyscy razem ! — zawołała młoda blondynka , w której Wokulski domyślił się panny Felicji Janockiej . „ Wszyscy odwracają się ode mnie — mówił sobie — nawet Ignacy … Nawet on … Ale ty mi to wynagrodzisz ! … ” — dodał już na ulicy , patrząc w stronę Alei Ujazdowskiej . „ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ” Palmieri obraził się . — Nie było tu panny Felicji ? — zapytał . — Miała przyjść o wpół do trzeciej i iść ze mną na ryby … Ale taka to babska punktualność . Może pan pójdzie z nami ? Nie ma pan ochoty . To może pan woli grać ze Starskim w pikietę ? … Do tego on zawsze gotów , wyjąwszy , jeżeli znajdzie komplet do preferansa . — Nie , ojciec nigdy nie zaciąga długów w mieście . Każdy wierzyciel przychodzi z pożyczką do domu i w gabinecie ojca dostaje kwit albo procent . Nie znasz go pod tym względem . — Zlicytują nam kamienicę … — Zatem pani odrzucasz moją opiekę , którą ofiaruję jej pod wpływem próśb księcia i dbałości o honor nazwiska ? — O usunięcie tych studentów , którzy mieszkają nade mną , nie pozwalają mi wyjrzeć oknem na podwórze i demoralizują wszystkie … Obiady w dzień powszedni jadaliśmy w sklepie , naprzód dwaj młodzi Minclowie i August Katz , a następnie ja z pryncypałem . W czasie święta wszyscy zbieraliśmy się na górze i zasiadaliśmy do jednego stołu . Na każdą Wigilię Bożego Narodzenia Mincel dawał nam podarunki , a jego matka w największym sekrecie urządzała nam ( i swemu synowi ) choinkę . Wreszcie w pierwszym dniu miesiąca wszyscy dostawaliśmy pensję ( ja brałem 10 złotych ) . Przy tej okazji każdy musiał wylegitymować się z porobionych oszczędności : ja , Katz , dwaj synowcy i służba . Nierobienie oszczędności , a raczej nieodkładanie co dzień choćby kilku groszy , było w oczach Mincla takim występkiem jak kradzież . Za mojej pamięci przewinęło się przez nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów , których pryncypał dlatego tylko usunął , że nic sobie nie oszczędzili . Dzień , w którym się to wydało , był ostatnim ich pobytu . Nie pomogły obietnice , zaklęcia , całowania po rękach , nawet upadanie do nóg . Stary nie ruszył się z fotelu , nie patrzył na petentów , tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz : fort ! fort ! … Zasada robienia oszczędności stała się już u niego chorobliwym dziwactwem . — Przyznam się pani , że nawet nie uważałem , jak on gra . — O ! pan nigdy nie będziesz miał taktu , panie Rzecki … O ! co za cios ! … Prawda , że nieboszczyk , dokładnie mówiąc , nigdy nie był aniołem , osobliwie w ostatnich czasach , ale zawsze straszne spotkało mnie nieszczęście … Nieopłakane , niepowetowane ! … Znowu czyta powieść , ten rozdział , kiedy podczas gwiaździstej nocy p . Rambaud naprawiał zepsutą lalkę małej Joasi . Helena tonęła we łzach bezprzedmiotowego żalu , a opat Jouve radził , ażeby wyszła za mąż . Panna Izabela odczuwa ten żal i kto wie , czy gdyby w tej chwili ukazały się na niebie gwiazdy , zamiast chmur , czy nie rozpłakałaby się tak jak Helena . Wszak to już ledwo parę dni do kwesty , a jej jeszcze nie proszą . Że zaproszą , o tym wie , ale dlaczego zwłóczą ? … O ile cię znam , byłabyś boleśnie dotkniętą usłyszawszy kiedyś , że nasze rodzinne pamiątki zdobią stół jakiego bankiera albo należą do wyprawy jego córki . — Czy ja wiem ? … — szepnął . — Czy ja wiem ? … Co jest pewnego na tym świecie ? Na tych medytacjach upłynął mu czas do zamknięcia sklepu . Głowa go trochę bolała , więc wyszedł na spacer na Nowy Zjazd i wróciwszy do domu wcześnie spać się położył . — Czterysta ! — powtórzył machinalnie młody człowiek i nagle dodał : — Za godzinę przywiozę kwit barona … Pan tu będzie ? — Raczy książę spocząć ? … Pewnego dnia , kiedy pan Łęcki był trochę niezdrów , a panna Izabela czytała w swoim gabinecie , dano jej znać , że w salonie czeka pani Wąsowska . Panna Izabela natychmiast wybiegła tam i zastała , oprócz pani Wąsowskiej , kuzynka Ochockiego , który był bardzo zachmurzony . — Zaręczam , że ile razy będzie pan na nas łaskaw , sama zajrzę do kuchni . Czy jednak dobre chęci wystarczą w tym wypadku … Patkiewicz , jako medyk , pomacawszy puls baronowej , kazał jej zadać waleriany i najspokojniej wyszedł . A tymczasem w ich lokalu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku . Kiedy już skończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył , Maleski nagle przypomniał sobie , że oba klucze : od zamku i zatrzasku — ma w kieszeni . „ Już zrobiłem wybór ! … ” — pomyślał Wokulski . Wsiadł do swego powozu i przymknąwszy oczy nasycał się jego lekkim kołysaniem . Zdawało mu się , że jak ptak siedzi na gałęzi , którą wiatr chwieje w prawo i w lewo , do góry i na dół , a potem nagle roześmiał się przypomniawszy sobie , że to lekkie kołysanie kosztuje go około tysiąca rubli rocznie . Młody człowiek oburzył się . Wokulski pożegnał ich i poszedł . Wokulski wysłuchał jego projektów . Do wykonania jednych nie chciał należeć , inne przyjął , lecz wahał się . Żal mu było opuścić miasto , w którym przynajmniej widywał pannę Izabelę . Ale gdy w czerwcu ona wyjechała do ciotki , a Suzin począł naglić go depeszami , Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po żonie w ilości rs trzydzieści tysięcy , którą nieboszczka trzymała nietykalną w banku . — Wyjeżdżam do Bułgarii — Ach , co też pan mówi , panie Rzecki ! — oburzyła się staruszka . — On nie może mieć szczęścia do kobiet ? Wyznaję , że choć jestem tylko subiektem , zadziwiła mnie ta dobroczynność z cudzej kieszeni . Stach uczuł to jeszcze mocniej , bo odpowiedział twardym tonem : — Wszystko jedno ! — przerwał mi pan Wirski . — Dobre usługi przyjmuje się nawet od nieznajomych . W lasku bielańskim baron i trzej jego towarzysze znaleźli już partię przeciwną i dwoma grupami udali się w gęstwinę tuż nad brzegiem Wisły . Doktór Szuman był zirytowany , Rzecki sztywny , Wokulski posępny . Baron gładząc swój rzadki zarost przypatrywał mu się z uwagą i myślał : — Ty jeden niewiele . Ale kilkudziesięciu , kilkuset takich jak ty i ja … Czy wiesz , co możemy zrobić ? … — Jest to chemia związków węgla … — Wicek , biegnij do składu po ojca … A pan może pozwoli do saloniku … — Jakie pasażery ? … — zawołał zdziwiony . — Wielmożny pan to jest pasażer , ale tamto — same parchy . Jak my stanęli na rogatce , to nawet strażnik dwa takie gałgany rachował za złotówkę na jeden paszport . A wielmożny pan myśli , co oni byli pasażery ! … W sklepie zastał Wokulski tylko jedną osobę . Była to dama wysoka , w czarnych szatach , nieokreślonego wieku . Przed nią leżał stos neseserek : drewnianych , skórzanych , pluszowych i metalowych , prostych i ozdobnych , najdroższych i najtańszych , a — wszyscy subiekci byli na służbie . Klein podawał coraz nowe neseserki , Mraczewski chwalił towar , a Lisiecki akompaniował mu ruchami ręki i brody . Tylko pan Ignacy wybiegł naprzeciw pryncypała . — Słucham . „ Czy wszyscy zakochani są tak ślepi jak on ? — myślał Wokulski . — Bo dla mnie , i chyba dla każdego tutaj , jest jasne , że ta panna wcale go nie kocha . Może nawet kocha Starskiego … Wziął adres baronowej i pojechał w okolice Saint – Germain . — Od doktora Szumana . — A co znaczy taki stan umysłu , w którym człowiek obojętnieje dla śmierci , ale za to poczyna tęsknić do legend o życiu wiecznym ? … Ale nie … — Nareszcie to , co pan nazywa arystokracją , a co ja nazwałabym klasą wyższą , stanowi dobrą rasę . Może być , że pewna część jej za wiele próżnuje ; lecz gdy który weźmie się do czegokolwiek , natychmiast odznaczy się : energią , rozumem , a choćby tylko szlachetnością . Przepraszam , że zacytuję tutaj słowa , które często książę powtarzał mi o panu : „ Gdyby Wokulski nie był dobrym szlachcicem , nie byłby tym , czym jest dzisiaj … ” — Po co ? … — skoczył na fotelu adwokat . — Baronowa poza sześćdziesiąt tysięcy nie wyjdzie , domów nikt dziś nie kupuje … Wcale dobry interes … — To samo dostaniemy gdzie indziej . — Śpieszmy się , bo szkoda czasu … Gdzie twój szal , Ewelinko ? … Służące niech siądą do bryczki i zabiorą kosze . A teraz — dodała , przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego — każdy z panów wybierze sobie damę … — Ależ rozumie się … I tyle . Spojrzałem na bilet , czytam : „ Wiliam Colins , nauczyciel języka angielskiego … ” Cóż to za farsa ? … Przecie chyba Wokulski nie będzie uczył się po angielsku ? … „ A po dniach wielu czy po latach wielu , kiedy mi każą mogiłę porzucić , wspomnisz o twoim sennym przyjacielu i spłyniesz z nieba , aby go ocucić … Znowu mnie złożysz na twym łonie białem … Znowu mnie ramię kochane otoczy … Zbudzę się — myśląc , że chwilkę drzemałem , całując lica , patrząc w twoje oczy … ” Wybiegł z hotelu na ulicę , wpadł do kawiarni i kazał podać koniak . Tym razem wypił półtorej karafki , a pijąc myślał , że ten Paryż , w którym znalazł najwięcej mądrości , największe złudzenia i ostateczne rozczarowania , stanie się chyba jego grobem . — Do usług pani … — Gdybyś jednak wrócił , nie zapomnij przywieźć mi włosów : bułgarskich , tureckich i tak dalej , od obu płci . Tylko pamiętaj : w oddzielnych pakietach z notatkami . Wiesz przecie , jak to robić … I dopiero dziś , kiedy dziesięcioma rublami wydobył człowieka z niedoli , kiedy nikt nie mógł głosić przed światem o jego szlachetności , dopiero dziś poznał : co to jest ofiara . Dopiero dziś przed jego zdumionym okiem stanęła nowa , nie znana dotychczas część świata — nędza , której trzeba pomagać . Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna : Przy śniadaniu zdawało mu się , że prezesowa przywitała go czulej niż zwykle , że wszyscy zachowują się uroczyściej , że panna Felicja wpatruje się w niego uporczywie i jakby z wyrzutem . Po śniadaniu znowu przywidziało mu się , że prezesowa dała jakiś znak pani Wąsowskiej . — Domyślałem się tego — westchnął fryzjer . — W szanownym panu nie ma śladu pretensji , a to źle ! … Znam kilka baletniczek , które chętnie zawarłyby z panem stosuneczki , a słowo honoru daję , że warto ! Prześlicznie zbudowane , muskulatura dębowa , biust jak materac na sprężynach , ruchy pełne gracji i wcale nie przesadzone wymagania , szczególniej za młodu . Bo kobieta , panie , im starsza , tym droższa , zapewne i dlatego nikt nie ciągnie na sześćdziesięciolatki , że już nie ma na nie ceny . Rotszyld by zbankrutował ! … Początkującej zaś da pan trzy tysiące rubelków na rok , kilka prezencików i będzie panu wierna … Ach , te kobietki ! … Dostałem przez nie scjatyki , lecz nie mogę się na nie gniewać … Po obiedzie wezwała Wokulskiego do siebie prezesowa . Na staruszce również było znać ślady irytacji , którą starała się opanować . — Nie rozumiem pana — rzekł . Złoty , kochany Stach ! … Sekundy brakowało , ażeby Wokulski powiedział , że nie pojedzie i nie chce żadnych spółek . Ale w tym samym momencie przebiegła mu myśl : — Zadziwiające ! … — mówiła dama w brylantach . — Bo i ten jego majątek , jakoby zrobiony w Bułgarii … — Przepraszam pana , w tej chwili nie mam czasu . — Tamte dwa konie są niezłe , ale nasza klacz znakomita — mówił dyrektor . Pochyliła się na siodło , jakby padając w tył , i przeciągle spojrzała Wokulskiemu w oczy . Słuchając tego pani Misiewiczowa kilka razy odwołała się do pomocy chustki … Pani Stawska była spokojniejsza , tylko parę łez stoczyło się jej po twarzy . Aby ukryć wzruszenie , zwróciła się z uśmiechem do córeczki i rzekła półgłosem : — Kończę , panie * Siuzę * — mówił dalej . — Porobiłem wielkie odkrycia w chemii , stworzyłem nową naukę , wynalazłem nieznane materiały przemysłowe , o których ledwie śmiano marzyć przede mną . Ale … brakuje mi jeszcze kilku niezmiernie ważnych faktów , a już nie mam pieniędzy . Cztery fortuny utopiłem w moich badaniach , zużyłem kilkunastu ludzi ; dziś zaś potrzebuję nowej fortuny i nowych ludzi … — A następnie spiszemy akcik , mocą którego pan S. Szlangbaum zaciąga od wielmożnego S. Wokulskiego dług w kwocie dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo nabytej przez siebie kamienicy . Gdyby zaś pan S. Szlangbaum do dnia 1 stycznia 1879 roku powyższej sumy nie zwrócił … — To już wrócimy do ciebie — rzekł Wokulski . — Obejrzeli , pokiwali głowami i powiedzieli , że to blaga i kuglarstwo , którym poważna nauka zajmować się nie może . Uścisnął Wokulskiemu rękę , zbiegł ze wzgórza i zniknął między drzewami . — Czy mogę złożyć uszanowanie panu Łęckiemu ? — spytał uroczyście Ochocki i nie czekając na odpowiedź panny Izabeli wyszedł z salonu . Mówiąc to zdławionym głosem , patrzyła z trwogą na ojca ; obawiała się jakiegoś wybuchu . Ale pan Tomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy palcami zawołał : Za altanką rozległ się głos Ochockiego : Jest około piątej po południu . Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść Zoli : Une page d 'amour . Czyta bez uwagi , co chwilę podnosi oczy , spogląda w okno i półświadomie formułuje sąd , że gałązki drzew są czarne , a niebo szare . Znowu czyta , spogląda po gabinecie i półświadomie myśli , że jej meble kryte błękitną materią i jej niebieski szlafroczek mają jakiś szary odcień i że festony białej firanki są podobne do wielkich sopli śniegu . Potem zapomina , o czym myślała w tej chwili , i pyta się w duchu : „ O czym ja myślałam ? … Ach , prawda , o kweście wielkotygodniowej … ” I nagle czuje ochotę przejechania się karetą , a jednocześnie czuje żal do nieba , że jest takie szare , że złotawe żyłki na nim są tak wąskie … Dręczy ją jakiś cichy niepokój , jakieś oczekiwanie , ale nie jest pewna , na co czeka : czy na to , ażeby chmury się rozdarły , czy na to , ażeby wszedł lokaj i wręczył jej list zapraszający na wielkotygodniową kwestę ? Już taki krótki czas , a jej nie proszą . — Pan Wokulski sam wprowadza Żydów do handlu — bryznął oponent ze stanu kupieckiego . Wokulski nagle roześmiał się . Dzięki nawet tym opowiadaniom nabrała dużego wstrętu do małżeństwa i lekkiej wzgardy dla mężczyzn . „ Dlaczego oni mnie zaprosili ? — pytał czując lekki dreszcz wewnętrzny . — Panna Izabela chce się ze mną poznać … Ależ oczywiście dają mi do zrozumienia , że mogę się żenić ! … Byliby chyba ślepi albo idioci , żeby nie spostrzegli , co się ze mną dzieje wobec niej … ” — Książę ! … — zameldował służący . Awantura — ciągnął Szuman , precz chodząc po pokoju i trąc sobie głowę . — Dopóki panna Izabela była bez grosza i bez konkurenta , pies do nich nie zaglądał . Ale gdy znalazł się Wokulski , bogaty , z wielką reputacją i stosunkami , które nawet przeceniają , dokoła panny Łęckiej zgromadził się taki rój więcej lub mniej głupich , wyniszczonych i ładnych kawalerów , że przecisnąć się między nimi nie można . A każdy wzdycha , przewraca oczy , szepcze tkliwe półsłówka , czule za rączkę ściska w tańcu … — I pani wierzy temu ? „ Nie , to niepodobna ! … ” Po paruminutowym milczeniu Wokulski spytał : — Nie spotka mnie żaden wypadek — odparł z gniewem Wokulski . — Zbawco ! … — woła baronowa . — Widzisz przed sobą kobietę skrzywdzoną i osamotnioną , której mienie , honor i spokój … — Cóż pan umie ? jaki pański fach ? — Nic , nic , moje dziecko … Gdybyż to anonimy … Ale była dziś u mnie ta poczciwa Denowa z Radzińską i … Ale co ja ci mam życie zatruwać ! … One mówią ( słychać to podobno w całym mieście ) , że ty zamiast do sklepu chodzisz do Wokulskiego … I przypomniał sobie , że w Warszawie jest bardzo wielu takich . — A ja dam dwa … trzy razy tyle , co … kochany książę . Jak Boga kocham ! … — rzekł marszałek . Z całego mnóstwa tych korespondencyj uderzyła Wokulskiego następna : „ Osoba młoda , elegancka i przystojna pragnie zwiedzać z panem Paryż na wspólny koszt . Odpowiedź złożyć u szwajcara hotelu . ” — Szpigelman ? … Ach , prawda ! … Zapomniałam o nim . Powiedz mu , niech przyjdzie później … Czy papo wstał ? Gdy Wokulski zadzwonił do mieszkania lekarza , ten właśnie był zajęty gatunkowaniem włosów rozmaitych osobników rasy słowiańskiej , germańskiej i semickiej i przy pomocy mikroskopu mierzył dłuższe i krótsze średnice ich przekrojów . — Bardzo dziękuję . — Gut Morgen , meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig … — Lubią szampana — powiedział . — Mówiłem , że Bonapart wypłynie i piwa im nawarzy ! Cała bieda w tym , że ja coś nie zdużam na nogi . Pan Ignacy wziął do rąk bladoniebieską kopertę ozdobioną wizerunkiem niezapominajek , lecz wahał się , czy ma iść . Tymczasem Mraczewski spojrzał mu przez ramię na adres . — Kogóż to ? — Ptaszki sztuczne . Mów paciorek . Izabela Łęcka ” Raz , przy niedzieli ( rzadko mi się to zdarza ) , zaszedłem do handelku na śniadanie . Kieliszek anyżówki i kawałek śledzia przy bufecie , a do stołu porcyjka flaków i ćwiartka porteru — oto bal ! Zapłaciłem niecałego rubla , ale com się nałykał dymu , a com się nasłuchał ! … Wystarczy mi tego na parę lat . Niepokój trapiący ją od kilku dni : jak się skończy licytacja ? opuścił ją tak , że śladu nie zostało po nim . Więc mają jeszcze dziesięć tysięcy rubli rocznie i trzydzieści tysięcy rubli gotówką ? … Zatem pojadą na wystawę paryską , potem może do Szwajcarii , a na zimę znowu do Paryża . Nie ! … Na zimę wrócą do Warszawy , ażeby znowu otworzyć dom . I jeżeli znajdzie się jaki majętny człowiek , niestary i niebrzydki ( jak na przykład baron albo marszałek … br ! … ) , wreszcie nie parweniusz i niegłupi … ( No , głupi może sobie być ; w ich towarzystwie mądrym jest tylko Ochocki , a i to dziwak ! ) Jeżeli znajdzie się taki epuzer — panna Izabela zdecyduje się ostatecznie … — Jakiż Bóg dobry — zawołała — że zesłał wam tyle szczęścia ! Cóż to , podobno Tomasz wziął za kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , i twój posag ocalony ? … Nigdy bym nie przypuszczała … — Dobrze , dobranoc ci ! Kiedy w parę godzin wrócił do nas , pytałem go z najobojętniejszą miną , kto jest owa dama . W roku 1849 bywało goręcej , a przecie szedł człowiek naprzód ! … — Pan Ochocki ma mnie dziś uczyć meteorologii — odezwała się panna Felicja . „ Cóż mi po świetnej pozycji , jeżeli jej tam nie ma ? ” — Rozumiem . Na to nie trzeba być psychiatrą . — Tak . W oczach zaczęły mi ognie latać . Uderzyłem kuflem w stół i krzyknąłem : — Teraz wszystko rozumiem — rzekł . — Ten kwit jest sfałszowany , a sfałszowany przez Maruszewicza . Ja nie pożyczałem pieniędzy od pana Wokulskiego ! … „ Pewnie wraca — pomyślałem . — Diabli z tymi zaginionymi mężami , którzy po kilku latach opamiętują się . ” — Podobno pisał do ciebie Krzeszowski ? — zapytał ciekawie pan Tomasz . Panie dobrodzieju — mówi zgarbiony Żyd — żeby nie to , że pana dobrodzieja nikt nie zna w Warszawie , to ja bym panu za ten interes nie dał nawet dziesięć rubli . A tak zarobi pan dobrodziej dwadzieścia pięć … — Tak . A pamiętasz jeneralną bitwę , do której zawsze wzdychaliśmy odpoczywając po partyzanckiej strzelaninie ? Ja bo nawet w grobie jej nie zapomnę , a jeżeli kiedyś zapyta mnie Pan Bóg : po com żył na świecie ? … po to — odpowiem — ażeby trafić na jeden taki dzień . Ty tylko rozumiesz mnie , Katz , bośmy to obaj widzieli . A niby na razie wydawało się — nic … — Lubię tylko kiełbasę , ale bez czosnku . Czosnku znieść nie mogę . „ Dlaczego ja miałbym się im prezentować ? … Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy . — No , proszę ze mnie nie żartować . Jeżeli nie interesuje się człowiekiem , który ją ubóstwia … — Jak tu nie wyglądać oknem — westchnęła pani Misiewiczowa — kiedy to nasza jedyna przyjemność . Czy my gdzie bywamy ? Czy kogo widujemy ? … Od czasu jak Ludwik wyjechał , zerwały się nasze stosunki z ludźmi . Dla jednych jesteśmy za ubogie , dla innych podejrzane … — Ale pani się nie wygrzebiesz … — mruknął maglarz . Pan Zięba miał około lat trzydziestu ; był może tak przystojny jak Mraczewski , ale wyglądał nierównie poważniej i taktowniej . Nim sklep zamknięto , już zaznajomił się , a nawet zdobył przyjaźń swoich kolegów . Pan Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę ; pan Lisiecki wyznał , że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą , a pan Klejn doszedł do wniosku , że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu . O , prawda to ! … I studnię , która miała nas połączyć , chciałabym upamiętnić w jakiś sposób … Doktór wrócił do swego biurka , usiadł , oparł brodę na ręku i rzekł po namyśle : — A któż to jest ten pan Maruszewicz ? — mówił dalej Wokulski , jakby nie myśląc nawet o obecnych damach . — Biedna , zacna staruszka … Gdybym był pewny , że moje przybycie nie przestraszy jej , pojechałbym … Czy aby ma opiekę ? — Widziałem lepszą rzecz , panie … Podczas kampanii byłem we Włoszech i widziałem , jak Włosi przyjmowali Francuzów w wigilię bitwy pod Magentą … — Przejedź się , aniołku , po mieście — mówiła hrabina całując siostrzenicę — i pozałatwiaj drobne sprawunki . Tylko pamiętaj , żebyś mi za to w czasie kwesty wyglądała ślicznie … Tak ślicznie , jak to tylko ty potrafisz ! … Proszę cię … Czasami w tej ucieczce przed samym sobą doganiała mnie noc . Wtedy spoza krzaków , zwalonych pni i rozpadlin wychodziły naprzeciw mnie jakieś szare cienie i smutnie kiwały głowami o wyblakłych oczach . A wszystkie szelesty liści , daleki turkot wozów , szmery wód zlewały się w jeden głos żałosny , który mnie pytał : „ Przechodniu nasz , ach ! co się z tobą stało ? … ” — Mamo ! — przecież ci panowie są obcy … — zawołała z desperacją pani Stawska . — Nie rozumiem pańskiego uniesienia — rzekłem spokojnie . — Z twoich biednych oszczędności ? … Dlaczegóż nie ma pożyczyć ode mnie ? … — Tak , panie , jestem Rzecki , porucznik , panie , węgierskiej piechoty , panie … — O tak … Ale tu trzeba mieć własną maszynę i mieszkanie , i wszystko … Kto tego nie ma , musi iść w służbę . — Właśnie od kilku dni miałem cię o to samo prosić ! … — odpowiedział uradowany pan Tomasz — niepodobna trzymać się na zbyt etykietalnej stopie z człowiekiem tak użytecznym . W Wielki Piątek z rana Wokulski przypomniał sobie , że dziś i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały przy grobach . — Cicho tam ! … — woła urzędowy głos od stołu . Na drugi dzień swego pobytu w Warszawie odpisał Suzinowi , że propozycje przyjmuje i że w połowie października będzie w Moskwie . Późnym zaś wieczorem wyjechał do prezesowej , której majątek leżał o kilka mil od niedawno wybudowanej kolei . — Kto wie , co gorsze : Żyd czy szlachcic — wtrącił mimochodem Klejn i podniósł brwi w sposób bardzo żałosny . „ Jaka ona szlachetna ! … Jaka delikatność uczuć ! … Jeszcze nieprędko poznam wszystkie skarby tej pięknej duszy … ” — Nasz , żydowski … — Przede wszystkim nie jestem * Siuzę * … Tego samego wieczora chciałem pobiec do moich szlachetnych przyjaciółek i zakląć na wszystkie świętości , ażeby tak ciągle nie przesiadywały w oknach i nie narażały się na śledztwo baronowej . Tymczasem akurat o wpół do dziewiątej zachciało mi się pić i — zamiast do pań , poszedłem na kufelek . Gdy Mikołaj otworzył mu drzwi , kazał zameldować się pannie Łęckiej . Była sama i przyjęła go natychmiast , zarumieniona i zmieszana . — Jużeś o mnie zapomniał , stary ? … — cicho i powoli odpowiada gość . — To jedno pytanie , a teraz drugie , ale — nie obraź się pan . W którym roku życia zaczynają mężczyźnie obojętnieć kobiety ? … ( Stary głupcze ! … i tobież to myśleć o takim aniele ? … Zresztą ja o niej wcale nie myślę , osobliwie od czasu , kiedy przekonałem się , że ona kocha Wokulskiego . Niechże go sobie kocha , byle oboje byli szczęśliwi . A ja ? … Ej , Katz , mój stary przyjacielu , miałżebyś być odważniejszy ode mnie ? … ) — Dlatego namawiałem cię , ażebyś u mnie pracował — odparł Geist . — Jak widzisz , łatwo tu o wypadek … Chodźmy na górę … — Próżniacy i arystokracja ! — zawołała panna Izabela . — Myślę , że zdanie to jest raczej silne aniżeli słuszne . W tym miejscu oczy mu się zaiskrzyły i zrobił taką pantominę , że jeżeli jest naprawdę pobożnym , jutro powinien iść do spowiedzi . Do kantorka zbliżył się Klejn z Lisieckim . Mraczewski spostrzegłszy , że są nie zajęci , zaczął rozmawiać z nimi , a pan Ignacy znowu został sam nad swoją księgą . Na półtorej doby przedtem skupiła się nasza brygada pod jakąś wsią węgierską , której nazwy nie pamiętam . Fetowali nas aż miło . W winie , co prawda nieosobliwszym , można się było myć , a wieprzowina i papryka już nam tak zbrzydły , że człowiek nie wziąłby do ust tego paskudztwa , gdyby , rozumie się , miał co innego . A jaka muzyka , a jakie dziewuchy ! … Cyganie doskonale grają , a każda Węgierka istny proch . Kręciło się ich , bestyjek , wszystkiego ze dwadzieścia , a jednak zrobiło się tak gorąco , że nasi zakłuli i zarąbali trzech chłopów , a chłopi zabili nam drągami huzara . — Wokulski ma silny umysł i wie o cudownym wynalazku , którego wykończenie naprawdę przewróciłoby świat … Idę i w bramie domu , w którym mieszka , wpadam na doktora Szumana . Gdy powiedziałem mu , że chcę odwiedzić Stacha , odparł : — Założyłam się z ciocią — rzekła — że baron nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów , i wygrałam , a drugi raz założyłam się z panią prezesową , że klacz wygra … Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło do budynków folwarcznych . Naprzód prezesowa z Ochockim , za nimi dziewczyna z koszykiem , potem wdówka z panną Felicją , Wokulski , a za nim panna Ewelina ze Starskim . Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się , a w tej chwili Wokulskiemu przywidziało się , że słyszy za sobą cichą rozmowę . — A gdybym poprosiła za tym młodym człowiekiem ? … Wokulski przywitał się z paniami , przy czym prezesowa znacząco ścisnęła go za rękę , a pan Łęcki spytał : — Nie uważasz — mówiła — że ten Wokulski jest jakby zajęty Belą ? … — Gdybym nawet był niezwykłym , to tylko przez cierpienia , nie przez szczęście . A tym mniej nie przez wydatki . — Do spisku nigdy ; mogę z panią być tylko w otwartej wojnie . — Ach , Floro , proszę cię , nie dręcz mnie ! … — wybuchnęła panna Izabela . — Gwałtem chcesz zrobić demona z kupczyka , może dlatego , że … tyle straciliśmy na kamienicy … że ojciec jest chory i że … Starski wrócił … — Kto pani sprzedał tę lalkę ? — zapytał sędzia Stawskiej . — Aaa ? … — zdziwiła się panienka . „ Tyran … despota ! … ” — pomyślała . — Nie rozumiesz ? … Więc chyba nie jesteś kobietą . Pomieszanie jego nie uszło uwagi księcia , który uśmiechnął się przypisując to radości z jego wizyty i zaprosin . Przez głowę mu nawet nie przeszło , że dla Wokulskiego może być ważniejszym spacer do Łazienek aniżeli wszyscy książęta i spółki . — Polecam się pamięci — odparł gość . Wstał z krzesła i ukłoniwszy się wyszedł . — A widzisz ! … — odpowiedziała hrabina całując ją . — Ciotka zawsze o tobie myśli . Dla ciebie jest to wyborna partia , którą tym łatwiej będzie zrobić , że Tomasz ma kapitalik , który powinien mu wystarczyć , a Kazio coś słyszał o zapisie ciotki Hortensji dla ciebie . No , przypuszczam , że Starski jest trochę zadłużony . W każdym razie to , co mu zostanie z majątku babki , z tym , co ty możesz wziąć po Hortensji , powinno by wam na jakiś czas wystarczyć . A później zobaczymy . On ma jeszcze stryja , ty masz mnie , więc wasze dzieci nie doznają biedy . — Jutro wyjedziemy o wpół do ósmej rano . — Spróbuj no pan swojej gotowości . — Tak . — Marianno ! … Marianno , chodź tutaj ! … — zawołała ze swego pokoju baronowa . — Tatarska — wtrącił pierwszy i ostatni raz pan Rydzewski . O ósmej wieczór zamykano sklep ; subiekci rozchodzili się i zostawał tylko Rzecki . Robił dzienny rachunek , sprawdzał kasę , układał plan czynności na jutro i przypominał sobie : czy zrobiono wszystko , co wypadało na dziś ? Każdą zaniedbaną sprawę opłacał długą bezsennością i smętnymi marzeniami na temat ruiny sklepu , stanowczego upadku Napoleonidów i tego , że wszystkie nadzieje , jakie miał w życiu , były tylko głupstwem . Przy tych wyrazach wstrząsnął się . — Na koszt Turcji ? — Wezmę tę — odpowiedziała biorąc szatynkę — ponieważ jest zupełnie taka jak baronowej . Helcia będzie zachwycona . Rozdarł papiery i kawałki ich oddał Maruszewiczowi . — Awantury — mówi — awantury z baronową ! Ale daj mi pan cygaro , bo to dwie duże historie . A potem dodał : „ Nie dość , że byłeś umęczony przez nich , ale jeszcze miałbyś odpowiadać za ich występki ? … To oni winni , oni , że twoje serce , zamiast śpiewać , jęczało jak dzwon rozbity . ” — Tek ! … — mruknął zamyślony hrabia . Posiedział jeszcze kilka minut , nic nie mówiąc , i nareszcie pożegnał barona . Dziwne to bywały epoki dla Wokulskiego . Dowiedziawszy się , że jutro będą panie w Łazienkach , już dziś tracił spokojność . Obojętniał dla interesów , był rozdrażniony ; zdawało mu się , że czas stoi w miejscu i że owe jutro nie nadejdzie nigdy . Noc miał pełną dzikich marzeń ; niekiedy w półśnie , półjawie szeptał : — Na to złożyło się i usposobienie Stacha , i stosunki wytworzone przez cywilizację — odparł doktór . — Ciszej ! … — zawołał sędzia . — Przypomnij sobie barona . „ A gdybym się był w tej chwili oświadczył — przyszło mu na myśl — to co ? … ” — Umieram ! … — jęczy baronowa . — Siłą piękności , zdrowia , pieniędzy … Gdy Wokulski kupił dom , w którym mieszkała , i gdy Rzecki za jego wiedzą zniżył im komorne , pani Stawska ( lubo jej wszyscy tłomaczyli , że bogaty właściciel nie tylko może , ale nawet ma obowiązek zniżać komorne ) poczuła dla Wokulskiego wdzięczność . Stopniowo wdzięczność zamieniła się w podziw , gdy począł bywać u nich Rzecki i opowiadać mnóstwo szczegółów z życia swojego Stacha . W jego pojęciu okna nie tylko streszczały zasoby sklepu , ale jeszcze powinny były zwracać uwagę przechodniów bądź najmodniejszym towarem , bądź pięknym ułożeniem , bądź figlem . Prawe okno przeznaczone dla galanteryj zbytkownych mieściło zwykle jakiś brąz , porcelanową wazę , całą zastawę buduarowego stolika , dokoła których ustawiały się albumy , lichtarze , portmonety , wachlarze , w towarzystwie lasek , parasoli i niezliczonej ilości drobnych , a eleganckich przedmiotów . W lewym znowu oknie , napełnionym okazami krawatów , rękawiczek , kaloszy i perfum , miejsce środkowe zajmowały zabawki , najczęściej poruszające się . — Tak . Trafia mi się wyjątkowa okazja … Żeby mu przy tym drgnął choć jeden muskuł , nic . Skamieniałem wobec jego zimnej krwi . W tej chwili delikatnie otwierają się drzwi gabinetu ; staje w nich panna Florentyna , wysoka , czarno ubrana , nieśmiała , trzyma w dwu palcach list i mówi cicho : — Dlaczego ? … — Bo to , uważa pan , nasz stary podobno kupuje dom Łęckiego , który właśnie jutro mają wierzyciele sprzedać przez licytację … — Nie pod tym względem , panie Rzecki — przerwała . — Że on jest w niebie , to wiem , bo gdzieżby mógł być taki spokojny człowiek ? Ale jak patrzę na niebo i na ścianę tej kamienicy , zaraz przychodzi mi na myśl szczęśliwy dzień naszego ślubu … Klemens nieboszczyk miał wtedy na sobie szafirowy frak i żółte nankinowe spodnie , zupełnie tego koloru co nasza kamienica … — Co ? może sądzisz pan , że pochlebiam ci dla wytumanienia kilku franków ? … Jutro będę jeszcze raz u pana i przekonam cię , jak w tej chwili jesteś niesprawiedliwy i głupi … „ Aha , triumfator ! ” — rzekł do siebie Wokulski , ledwie trzymając się na nogach pod naciskiem tłumu , który biegł , klaskał , wiwatował , wskazywał palcami bohatera , pytał o jego nazwisko . Zdawało się , że zdobywcę frakowego garnituru na rękach zaniosą do miasta , wtem — zapał ostygł . Ludzie biegli wolniej , nawet zatrzymywali się , okrzyki cichły , wreszcie zupełnie umilkły . Chwilowy triumfator zsunął się ze szczytu i w parę minut zapomniano o nim . — Ja o Wokulskim ? … Nic o nim nie sądzę , wyjąwszy chyba to , że szuka rozgłosu i stosunków . Tego dnia , kiedy Wokulski miał przyjść na obiad , panna Izabela wróciła od hrabiny o piątej . Była trochę rozgniewana i bardzo rozmarzona , razem — prześliczna . Panna Izabela wstrząsnęła się . Kochać go bez nadziei — to dosyć … Kochać i czasami porozmawiać z kim o tej tragicznej miłości … Może by z panną Florentyną . Nie , ona nie ma dosyć uczucia . Daleko lepiej nadawałby się do tego Wokulski . Patrzyłby jej w oczy , cierpiałby za siebie i za nią , ona opowiadałaby mu bolejąc nad własnym i nad jego cierpieniem i w taki sposób bardzo przyjemnie upływałyby im godziny . Kupiec galanteryjny w roli powiernika ! … Można by zresztą zapomnieć o tym kupiectwie … — Ale , ale … Nawet zapomniałem , że mam ważny interes do pana … Prosta droga doprowadziła go do stawu , później do łazienkowskiego pałacu . We dwadzieścia minut był w Alejach Ujazdowskich i siadł w przejeżdżającą dorożkę ; w kwadrans później znalazł się we własnym mieszkaniu . — No i cóż : fakt czy złudzenie ? — Kiedyż do rejenta , drogi panie , z naszą spółką ? … Namyśliwszy się przystępuję z pięćdziesięcioma tysiącami rubli … Tek . — Czy pozwoli pani , ażebym na jej ręce złożył to dla ochrony pań ? … Gość patrzył na obłoki , jakby dotykające wierzchołków drzew , na snopy światła , które przepływały między ciemnymi gałęźmi świerków , i było mu dobrze . Nie myślał o pannie Izabeli . Jej wizerunek , palący mu duszę , rozwiał się wobec prostych powabów natury ; chore serce umilkło i pierwszy raz od dawna zaległy w nim ukojenie i cisza . Przed południem Wokulski nie był w sklepie , więc około drugiej wybrałem się do niego . Może chory ? … Wokulski drwiąco spojrzał na niego . Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy . — Wariat ! wariat ! … Awanturnik ! … Józiu , przynieś no jeszcze piwa . A która to butelka ? — A bo , widzi pan … — zaczęła dziewczyna i opowiedziała tak cyniczną historię jakiegoś sporu z gospodynią , że słuchając jej Wokulski pobladł . „ Już to wyleczyłoby mnie od razu ! ” — szepnął . „ Ach , mój stary Hopferze ! — mówił — o wy , moi koledzy uniwersyteccy i syberyjscy , czy któryś z was wyobrażał sobie mnie zajmującego się podobnymi kwestiami ? … ” Wrócił z Syberii razem ze Stachem i doktorem Szumanem i zaraz wstąpił do chrześcijańskiego sklepu , choć Żydzi dawali mu lepsze warunki . Od tej też pory ciągle pracował u chrześcijan i dopiero w roku bieżącym wymówili mu posadę . — Phy ! … gdybym ją poznał wcześniej , może bym się z nią ożenił . Szliśmy przez ulicę nie mówiąc do siebie . Stach przygryzał wargi , a mnie już wówczas przyszło na myśl , że to wydobywanie się z piwnicy jest symbolem jego życia , które upłynęło na wydzieraniu się ze sklepu Hopfera w szerszy świat . Kwit był napisany według wszelkich form . Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery . W chwilę później młody człowiek , ciągle zmieszany , opuścił gabinet ; zbiegając zaś ze schodów , myślał : — Mówiono mi jednak … poufnie … — rzekł z naciskiem Escabeau — że panowie … — Przyniósł lokaj Łęckich do starego — rzekł . Może pan mu odda , bo dziś , bestia , czegoś taki zły … — Albo ? … Ale i wielmożny pan coś markotnie wygląda ? Taki już widać czas nastał , że wszyscy muszą zginąć — westchnął ubogi człowiek . Mikołaj zabrał kapelusz i zaniósł go do sypialni pana Tomasza . W przedpokoju usłyszał , że Wokulski oburącz ściskając głowę szepnął : I przypomniał sobie całe szeregi ludzi obdartych , mizernych , a szukających pracy , chudych koni , głodnych psów , drzew z obdartą korą i połamanymi gałęźmi . Wszystko to przecie spotykał bez wrażenia . I dopiero gdy wielki ból osobisty zaorał mu i zbronował duszę , na tym gruncie użyźnionym krwią własną i skropionym niewidzialnymi dla świata łzami wyrosła osobliwa roślina : współczucie powszechne , ogarniające wszystko — ludzi , zwierzęta , nawet przedmioty , które nazywają martwymi . Na ostatnie słowa położyłem nacisk , bo mi mój pan Szlangbaum wyglądał tak , jakby miał zamiar albo nasz sklep kupić ( co wydaje mi się nieprawdopodobnym ) , albo kasę okraść … Czego , lubo jest uczciwy starozakonny , nie uważałbym za rzecz niemożliwą . — Jużci we Francji . — Panie — ja jestem Szlangbaum , właśnie syn tego „ podłego ” lichwiarza , na którego pan tyle wymyślał w sklepie przy moich kolegach i gościach … — Czy i mnie pan sprzedałby taką lalkę za trzy ruble ? — indagowała baronowa . — Ależ , pani , to wszystko niepotrzebne … Właśnie mówił nasz adwokat , że baronowa może by i chciała cofnąć skargę , tylko już nie wolno . Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . Wzięła książkę i zaczęła czytać . — Wieszże ty — mówiła prezesowa — że w chwili ostatniego z nim pożegnania myśleliśmy : czy by się do tej studni nie rzucić ? Nikt by nas tam nie odszukał i na wieki zostalibyśmy razem . Zwyczajnie — szalona młodość … — I dlatego niebezpieczny — odparł doktór . — Trudno zatrzeć , co się raz w takim zapisze , i trudno skleić , co pęknie . „ Poczciwy opat , jak on chciał uspokoić tę biedną Helenę ! ” — myśli panna Izabela i nagle odrzuca książkę . Opat Jouve przypomniał jej , że już od dwu miesięcy haftuje pas do kościelnego dzwonka i że go jeszcze nie skończyła . Podnosi się z fotelu i przysuwa do okna stolik z tamburkiem , z pudełkiem różnokolorowych jedwabiów z kolorowym deseniem ; rozwija pas i zaczyna gorliwie wyszywać na nim róże i krzyże . Pod wpływem pracy w sercu budzi się otucha . Kto tak , jak ona , służy Kościołowi , nie może być zapomnianym przy wielkotygodniowej kweście . Wybiera jedwabie , nawłóczy igły i szyje wciąż . Oko jej przebiega od wzoru do haftu , ręka spada z góry na dół , wznosi się z dołu do góry , ale w myśli zaczyna rodzić się pytanie dotyczące kostiumu na groby i toalety na Wielkanoc . Pytanie to wkrótce zapełnia jej całą uwagę , zasłania oczy i zatrzymuje rękę . Suknia , kapelusz , okrywka i parasolka , wszystko musi być nowe , a tu tak niewiele czasu i nie tylko nic nie zamówione , ale nawet nie wybrane ! … „ Paryż … ” — myśli Wokulski . Adwokat nisko ukłonił się i wyszedł , zza proga zaś dodał słodkim tonem : — Tak — odparła panna Ewelina z ciężkim westchnieniem . — Siądę tu — dodała głośno — a pan może mi przyniesie szal z pokoju … Przepraszam … Pan Ignacy , naturalnie , w tej chwili pobiegł do swoich pań i zawiadomił je o wielkiej nowinie . — Idź , Stachu , do teatru … Grają dziś Violettę ; przecież byliście na niej z nieboszczką ostatni raz … Mamy tedy rok 1879 . Ledwie to powiedziała , energicznie zadzwoniono do drzwi . Pani baronowa posłała naprzód Mariannę , a sama tknięta przeczuciem , pomimo bólu głowy , zaczęła się ubierać . Wszystko leciało jej z rąk . Mikołaj podał kurczęta . — Papo jest niezdrów , więc nie chce go opuszczać . Wokulski szybko wysiadł . Stacja była nowa , jeszcze niezupełnie wykończona . Pomimo to dano mu wody do umycia się i oczyszczono odzież . Rozbudził się już zupełnie i wszedł do małego bufetu , gdzie rozpromieniony baron pił trzecią szklankę herbaty . — A pani skonasz na konwulsje i będą cię w piekle maglować na moich maglach — odrzekł jej antagonista . — I nawet wiem , dlaczego lepiej . Pani wzdycha do Wokulskiego … — Głupcze jakiś ! … więc my już nie mamy honoru dlatego , że nie mamy kredytu ? … Dama poruszyła się na fotelu . — Z szyderstwem , kuzynie , nie ma rozprawy ! — wybuchał książę i uciekał . Biegł do siebie , kładł się na szezlongu z rękoma splecionymi pod głową i patrząc w sufit widział przesuwające się na nim postacie nadludzkiego wzrostu , siły , odwagi , rozumu , bezinteresowności . To byli — przodkowie jego i hrabiego ; tylko że hrabia zapierał się ich . Czyżby istniała w nim jaka przymieszka krwi ? … — I milionerem ? — powtórzyła panna Izabela . — zaczynam wierzyć , że papo zrobił dobry wybór przyjmując go na wspólnika . Chociaż … — Nic nie wiem — odparł sucho Szuman . „ Panie ! Ważna wiadomość : za kilka dni Łęckim sprzedają kamienicę , a jedynym kupcem będzie baronowa Krzeszowska , ich kuzynka i nieprzyjaciółka . Wiem z pewnością , że zapłaci za dom tylko sześćdziesiąt tysięcy rubli ; a w takim razie resztka posagu panny Izabeli , w kwocie trzydziestu tysięcy rubli , przepadnie . Chwila jest bardzo pomyślna , gdyż panna Izabela , postawiona między biedą , a wyjściem za marszałka , chętnie zgodzi się na każdą inną kombinację . Domyślam się , że tym razem nie postąpisz Pan z nastręczającą się okazją jak z wekslami Łęckiego , które podarłeś w moich oczach . Pamiętaj Pan : kobiety tak lubią być ściskane , że dla spotęgowania efektu trzeba je niekiedy przydeptać nogą . Im zrobisz Pan to bezwzględniej , tym pewniej cię pokocha . Pamiętaj Pan ! … — Bardzo głęboka . Tylko trafić do niej trudno , bo wejście zamaskowały gruzy . Dopiero stryj mi ją pokazał . Wokulski wydobył noteskę , ołówek i napisawszy podał chłopcu . Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ” Cały teatr wybucha śmiechem ; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło , gdzie siedzi pan Ignacy . Nieszczęśliwy chce zaprotestować , lecz czuje , że głos zastyga mu w gardle , a na domiar niedoli on sam — zapada się gdzieś . Zapada się w niezmierny , niezgłębiony ocean nicości , w którym będzie spoczywał na wieki wieczne nie objaśniwszy widzów teatralnych , że nankinowe spodnie z fartuszkiem i strzemiączkami wykradziono mu podstępem ze zbioru jego osobistych pamiątek . — W każdym razie niedobrze — sucho zakończyła pani Wąsowska czując , że rozmowa zaczyna się rwać . — Och ! Niezaproszenie kosztowałoby piętnaście procent rocznie od kapitału , który książę ma w spółce . Zaprosi go , zaprosi , gdyż , dzięki Bogu , Wokulski jest jeszcze rzeczywistą siłą . Ale pierwej , znając jego słabość dla panny Łęckiej , podrażni go , pobawi się nim jak psem , któremu pokazuje się i chowa mięso , ażeby nauczyć go chodzenia na dwu łapach . Nie bój się pan , oni go nie wypuszczą od siebie , na to są za mądrzy ; ale go chcą wytresować , ażeby pięknie służył , dobrze aportował , a choćby i kąsał tych , którzy im nie są mili . — Pan ma szczęście , panie Wokulski — odezwał się Szłangbaum . — Ledwie panu zachciało się kupić dom , a już domy idą w górę . Ja powiadam , słowo daję , że pan w pół roku odzyska swój nakład na tę kamienicę i jeszcze co zarobi ! A ja przy panu … Wokulski wyszedł od prezesowej silnie rozstrojony . „ Co znaczy jej rozmowa ? … ” — pomyślał . Na szczęście , spotkał pannę Izabelę idącą w stronę stawu i zapomniał o wszystkim . — Ale jak ! Nieczęsto odbywa się podobną musztrę … Lecz jeszcze wahał się i dopiero około drugiej po południu , gdy Rzecki z powodu święta kazał już sklep zamykać , Wokulski wziął z kasy dwadzieścia pięć półimperiałów i poszedł w stronę kościoła . — Pan był pierwszy raz w Paryżu ? — spytała panna Izabela . — Więc kto ? … Rządca … może krawiec ? … — Właściwie to mnie rujnują komornicy … I znowu po chwili dodał : — Kochany panie Rzecki , nie mam zwyczaju mieszać się do cudzych spraw , ale — ostrzeż pan Wokulskiego ( nie ode mnie , tylko od siebie ) , że ten jego wspólnik Suzin to wielki hultaj i zapewne niedługo zbankrutuje … Ostrzeż go pan , bo szkoda człowieka … Zawsze Wokulski , jakkolwiek wszedł na fałszywą drogę , zasługuje na współczucie … Na co ojciec spokojnie odparł : — Ciężka to jazda — wtrąciłem . — Piechota gryzie ją jak stalowy dziadek orzechy … — Ale … Przypatrz się pan temu gniademu … Panny Izabeli zazwyczaj nie było wtedy w domu : była u hrabiny ciotki , u znajomych albo w magazynach . Jeżeli zaś Wokulski trafił szczęśliwie , rozmawiali ze sobą krótko i o rzeczach obojętnych , gdyż panna Izabela nawet i wówczas albo wybierała się gdzieś , albo u siebie przyjmowała wizyty . — A a a ! … A pytał się , czy ja chcę , żeby on miał dziecko ? Wokulski sięgnął do kamizelki i dał mu pięć rubli czując , że poczyna sobie jak parweniusz . — Dobrze , to jedno … A teraz co się tyczy długów … „ Czy mi to nie zapowiada , że on będzie miał sławę Kopernika , a ja — szczęście ? … A budujże sobie machiny latające , tylko zostaw mi swoją kuzynkę ! … — Cóż znowu za przesądy ? … — opamiętał się po chwili . — Ja i przesądy ! … ” — Wróciłeś — mówię — czyś tylko przyjechał ? — Nie , ponieważ zapewnił mnie Ochocki , że tam nic nie ma ; czy jednak Belę uspokoił kto w podobny sposób i czy mogłaby na tym poprzestać , to już inna sprawa . Wokulski odprowadził go na stronę i rzekł : Ale po przejściu paruset kroków na mrozie ochłonął . — Ojej ! I ze ślusarkom się trochę … i według stolarki … Koszyków nauczyłem się też wcale pięknych i rysować . A nawet jakby przyszło do malowania , to też … To jakiś Żydek wychylił się przez okno sali sądowej i coś wrzasnął do gromady swoich współwyznawców , którzy na to hasło rzucili się do drzwi tłocząc się , potrącając spokojnych przechodniów i tupiąc niecierpliwie nogami jak spłoszone stado owiec w ciasnej owczarni . — Myślę … Stasiu , myślę , że nie można aż tak karać człowieka za to , że ma inne niż my przekonania polityczne … Wylegitymowanie się ze szlachectwa nie było rzeczą trudną . — Cha ! cha ! cha ! — śmieje się pan Ignacy . — Staś we własnej osobie … Staś z wojny ! … Cóż to , dopiero teraz przypomniałeś sobie , że masz sklep i przyjaciół ? — dodaje , mocno uderzając go w łopatkę . — Niech mię diabli wezmą , jeżeli nie jesteś podobny do żołnierza albo marynarza , ale nigdy do kupca … Przez osiem miesięcy nie był w sklepie ! … Co za pierś … co za łeb … — Wracajmy do domu — rzekła pani Wąsowska — bo mnie te rydze znudziły i czas na obiad . — A do licha ! … — mówi brodacz strzelając z palców . — Taki był dobry gospodarz z tego Wokulskiego ( PS . Stach nie widział od nich ani grosza za lokal ) i sprzedał dom … Więc Krzeszowska może nas wylać z chałupy ? — A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? … Istotnie przebaczyła mu . W krótkiej rozmowie Wokulski wyłożył cel wizyty , napisał nazwisko Stawskiego i miejsc , w których przebywał , usilnie prosząc , ażeby baronowa przez swoje liczne stosunki dała mu o zaginionym dokładną wiadomość . — I tyś ten sam . Za pomyślność twoich zamiarów … Jakiekolwiek są , wiem jedno , że muszą być godne ciebie . A teraz — milczę … Na targ idą po żywność , do sklepów po towary , do teatru po zabawę , ale po co tutaj ? … ” Wokulski stał już w progu . Jeszcze raz szklanymi oczyma powiódł po sali i — wyszedł z desperacją w sercu . — Jest kobieta ! — rzekł Geist . — To źle . O niej nigdy nie można wiedzieć , co robi i dokąd zaprowadzi … W każdym razie słuchaj — dodał patrząc mu w oczy . — Gdyby ci kiedy jeszcze raz przyszła ochota próbować … Rozumiesz ? … Nie zabijaj się , ale przyjdź do mnie … „ I dziwić się , że panna Izabela pogardza takim jak ja , wychowawszy się wśród takich jak oni … No , ale co oni robią na świecie i dla świata ? … Szanują ludzi , którzy mogą dać piętnasty procent od ich kapitałów … To jeszcze nie zasługa . ” Majora między nimi nie było . — Ojciec nie , tylko stryj . Przypominał sobie każdy ruch , każdy uśmiech , każde spojrzenie i każdy wyraz panny Izabeli , z podejrzliwą troskliwością wyszukując w nich śladu niechęci albo dumy . Na próżno . Traktowała go jak równego sobie i jak przyjaciela , zapraszała , aby ich częściej odwiedzał , ba ! … nawet żądała , aby ją o co prosił … — Widzisz , Helenko — rzekła do córki — że to dziś bal u księcia . — Zapewne dlatego , ażeby je z zyskiem sprzedać — odpowiedziała panna Florentyna . — W Anglii za podobne rzeczy dobrze płacą . — Musi być istotnie wielkim — wtrącił Wokulski — jeżeli budzi w pani tyle podziwu i sympatii . — On ? … Ależ on kompletnie piękny człowiek ! … Cóż to za budowa , jaka szlachetna fizjognomia , a co za oczy ! … Pan się chyba nie znasz , panie Rzecki . A ja wyznam ( bo mi to wolno w moim wieku ) , że lubo widziałam wielu pięknych mężczyzn ( Ludwik był także bardzo przystojny ) , przecież takiego jak Wokulski widzę pierwszy raz . On między tysiącem zwróciłby uwagę … — Kiedy sekret , to sekret — rzekła najrezolutniejsza z nich . — Państwo także nie jesteście tu potrzebni . — Prawda ! — potwierdziła staruszka . — Jest H i jest T. Niechże pan spojrzy … Ta zaś panna śpi przez taki interes , że jej ktoś wbił złotą szpilkę w głowę , może ze zbytków , a może i z nienawiści ; Bóg ich tam wie . Tak śpi i nie ocknie się , dopóki jej kto szpilki z głowy nie wyciągnie i potem się z nią nie ożeni . Ale to rzecz ciężka i nawet niebezpieczna , bo tam w podziemiach pilnują skarbów i samej panny różne straszydła . A jakie one są , to wiem dobrze , bo póki mi się dom nie spalił , chowałem taki jeden ząb jak pięść , który ząb dziaduś znalazł w tym miejscu ( sprawiedliwie mówię i nic nie kłamę ) . A jeżeli jeden ząb był jak pięść ( widziałem go przecie i miałem w rękach przez długie czasy ) , to już łeb musiał być jak piec , a cała osoba chyba jak stodoła … Więc borykać się z takim było trudno i jeszcze nie z jednym , ale z wieloma . Dlatego najśmielszy człowiek , choćby mu się i jak spodobała panna , a jeszcze lepiej jej majętności , wejść do podziemiów nie miał odwagi , ażeby go co nie ujadło … Spojrzałem na eks-obywatela . Podniósł oczy do sufitu , a ramiona prawie do wysokości uszu . I tym sposobem Wokulski i panna Izabela nie tylko byli zupełnie osamotnieni , ale jeszcze musieli być ciągle razem . W tej chwili Wokulskiego tknęło szczególne przeczucie . — Wszyscy , począwszy od gospodarza , który każe mi płacić siedemset rubli … Sam widok niedoli , w jaką staczał się jej dom , już napełniał ją rozpaczą . A cóż dopiero , gdy ktoś wdarł się za zasłonę jej najskrytszych tajemnic i śmiał opatrywać rany , które ukryłaby przed samym Bogiem . Wszystko mogłaby przebaczyć , oprócz tego ciosu , jaki zadano jej dumie . Stanął na progu gabinetu i kiwnął na Rzeckiego ; stary subiekt istotnie był jakiś niewyraźny i swemu pryncypałowi nie patrzył w oczy . Baron zaciął się , oczy mu krwią nabiegły ; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem : — Panie Wokulski — rzekł — oto są pieniądze . Trzysta rubli nagrody , osiemset za klacz , którą ja kupiłem … — A powiedz mi — mówił Geist — dlaczego ty myślisz o samobójstwie ? … Pamiętam , w roku zeszłym , w Krymie , jechaliśmy w kilka osób bardzo dziką drogą , po której kiedyś snuli się rozbójnicy . I właśnie , gdy rozmawiamy o tym , wysuwa się spoza skały dwu Tatarów … Chwała Bogu ! myślę , ci zechcą nas zabić , bo miny mieli okropne , choć bardzo przystojni ludzie . A oni , wie pan , z jaką wystąpili propozycją ? … Ażeby kupić od nich winogron ! … Panie ! Oni nam sprzedawali winogrona , kiedy ja myślałam o bandytach . Chciałam ich wybić ze złości , naprawdę . Otóż — pan dzisiaj przypomniał mi tych Tatarów … Prezesowa przez kilka tygodni tłomaczyła mi , że pan jesteś oryginalny człowiek , zupełnie różny od innych , a tymczasem widzę , że pan jesteś najzwyklejszy pedant . Czy tak ? Książka otworzyła się sama i Wokulski przeczytał : Dziwna to była rodzina ! — Ach , tę … — szepnął Wokulski biorąc do ręki portmonetkę . — Dlaczego ? … — Jak kobieta jest ładna , to się i z kryminału wygrzebie — rzekła czerwona dama do swojej sąsiadki . Po długim milczeniu odezwał się do Węgiełka : — Jeszcze ci powiem , że pieniędzy tych nie przywiozłeś dla siebie … — Daj mi parasol , no … i krawat . Sam wybierz . Będę dziś jedynym gościem i w dodatku zapłacę gotówką . Wracam do ceremonii poświęcenia . — Wokulski — odparłem — już pomyślał o panu : dostaniesz posadę przy spółce do handlu z cesarstwem … — Nie znam go … Zaledwie raz był u nas … Zresztą , czy wypada mi wtrącać się do podobnych rzeczy ? Po paru dniach takiego trybu życia zrobiła się jeszcze bledszą i jeszcze bardziej rozdrażnioną . Biegała coraz prędzej po coraz mniejszej przestrzeni , często upadała na krzesło lub fotel , z biciem serca , a nareszcie położyła się do łóżka . — Mniejsza , o co mnie chodzi , ale słyszałem , że Stach sklep sprzedaje Żydom … No , a ja już do nich w służbę nie pójdę . — Trzeba by , moja Marysiu , założyć świeże firanki , bo mam przeczucie , że nieszczęśliwy nasz pan nawróci się … Albo weźmy takie głupstwo jak powóz ? … Gdybym miał powóz , mógłbym ją teraz odesłać do domu z ciotką , i znowu zawiązałby się między nami jeden węzeł … Tak , powóz przyda mi się w każdym razie . Przysporzy z tysiąc rubli wydatków na rok , ale cóż zrobię ? Muszę być gotowym na wszystkich punktach . „ Ależ ja jestem podły człowiek ! — mruknął do siebie . — Onegdaj spiłem się , dziś włóczę się … Diabli wezmą budę , jak amen w pacierzu … ” Klepie go po wypukłej piersi , ściska za prawą i za lewą rękę , a nareszcie oparłszy na jego ostrzyżonej głowie swoją dłoń wykonywa nią taki ruch , jakby mu chciał maść wetrzeć w okolicę ciemienia . — I ja z panem — odezwała się panna Izabela . — Chcę zobaczyć ulubiony kamień prezesowej … — dodała półgłosem . — Proszę mi dać znać , jak pan tam będzie . Służący wyszedł z nim na korytarz , dotknął dzwonka , coś powiedział przez tubę i wprowadził Wokulskiego do windy . W minutę później Wokulski był na pierwszym piętrze , a gdy opuszczał windę , zastąpił mu drogę jakiś dystyngowany pan , z niedużymi wąsami , we fraku i białym krawacie . — Bardzo rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy — mówiła . — Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha , ale skup weksli Łęckiego jest arcydziełem … Znać kupca ! … Stopniowo jednak uspokoił się i wróciwszy do domu począł zastanawiać się już całkiem chłodno nad tym : czy na jutrzejszy obiad włożyć frak , czy surdut ? … Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś nieprzewidziana przeszkoda , która znowu mu nie pozwoli zbliżyć się do panny Izabeli ? Potem jeszcze zrobił rachunek ostatnich handlowych obrotów , wysłał parę telegramów do Moskwy i Petersburga , a nareszcie napisał list do starego Szlangbauma proponując , ażeby mu pożyczył swego nazwiska w celu nabycia kamienicy Łęckich . Wokulski zaczerwienił się z gniewu , a przez chwilę myślałem , że wyrzuci gościa za drzwi . Pohamował się jednak i odparł , ale już tym swoim tonem , tym ostrym i nieprzyjemnym : — Potrzebujesz pieniędzy ? Naprzód tedy zauważył , że szlachta , lubo o Wokulskim odzywa się z przekąsem jako o dorobkiewiczu i demokracie , w cichości jednak chełpi się nim : Dorożkarz dotyka ręką kapelusza i woła : — A czego to ? … — odwarknęła baba . — Jak to , więc i pan w to wierzy ? Więc według pana ten las nie jest przeznaczony na pożytek ludziom , ale ma jakieś swoje własne interesa , nie gorsze od naszych … Istotnie , pan Łęcki liczył w swoim rodzie całe szeregi senatorów . Ojciec jego jeszcze posiadał miliony , a on sam za młodu krocie . Później jednak część majątku pochłonęły zdarzenia polityczne , resztę — podróże po Europie i wysokie stosunki . Pan Tomasz bywał bowiem przed rokiem 1870 na dworze francuskim , następnie na wiedeńskim i włoskim . Wiktor Emanuel , oczarowany pięknością jego córki , zaszczycał go swoją przyjaźnią i nawet chciał mu nadać tytuł hrabiego . Nie dziw , że pan Tomasz po śmierci wielkiego króla przez dwa miesiące nosił na kapeluszu krepę . Naprzeciw nas , może o wiorstę , były dwa pagórki , a między nimi gościniec . Spostrzegłem , że na jego żółtym tle ukazują się jakieś białe znaki , które wkrótce utworzyły białą linię , a potem białą plamę . Jednocześnie z parowu leżącego o kilkaset kroków na lewo od nas wyszli granatowi żołnierze , którzy niebawem sformowali się w granatową kolumnę . W tej chwili na prawo od nas huknął strzał armatni i nad białym oddziałem austriackim ukazał się siwy obłoczek dymu . Parę minut pauzy i znowu strzał , i znowu nad Austriakami obłoczek . Pół minuty — znowu strzał i znowu obłoczek … — Prawda — mówię ja , w duchu jestem pewny , że ten chyba już mnie bić zechce . — I dlatego , że znam , żałuję tych , którzy muszą mu ulegać — zakończył Wokulski . — Jest to chyba największe nieszczęście w życiu . — Przepraszam cię — zawołałem — jak to mam rozumieć ? … „ To taki piękny kawałek chleba w tak ciężkich czasach ! ” — To się jeszcze pokaże — odparł Ochocki . — Któż więc im będzie służył ? … Bo ja , choć jestem Żyd , także nie wdzieję liberii tych parchów . Zresztą — dodał — skądże panu takie myśli przychodzą ? Jeżeli sklep zostanie sprzedany , pan będziesz miał świetną posadę przy spółce handlu z cesarstwem … Sprawa po wielu tłomaczeniach i wyjaśnieniach naturalnie zatarła się ; ale stary od tej chwili zupełnie stracił humor i począł chudnąć . Pewnego zaś dnia usiadłszy na swym fotelu pod oknem już nie podniósł się z niego . Umarł oparty brodą na księdze handlowej , trzymając w ręce sznurek , którym poruszał kozaka . — A , moje uszanowanie panu Lisieckiemu ! — zwrócił się do przybyłego . — Zimny dzień mamy , prawda ? Która też godzina w mieście , bo mój zegarek musi się spieszyć . Jeszcze chyba nie ma kwadransa na dziewiątą ? … — Już mi pani daje dymisję ! — westchnął komicznie Starski . W tej chwili na brzegu polanki ukazała się pani Wąsowska ze Starskim . Boczną ścieżką biegł do nich Starski , bardzo zaaferowany , mówiąc : Osmagany szyderstwem , oblany zimnym potem , dostał się nareszcie pan Ignacy do upragnionych krzeseł . Było ledwie po siódmej i widzowie dopiero zaczęli się gromadzić ; ten i ów wchodził do krzeseł w kapeluszu na głowie , loże były puste i tylko na galeriach czerniała masa ludu , a na paradyzie już wymyślano i wołano policji . „ A to proszę włóczki , a to proszę jedwabiu , a to igieł za dziesięć groszy … ” Po taki sprawunek biegła wiorstę drogi w deszcz czy pogodę , a kupując za parę groszy szpilek przesiadywała w sklepie po pół godziny i rozmawiała ze mną . — No , a jakże tobie poszło ? — zapytał Rzecki już zwykłym tonem . „ 29 a 36 — to 65 , a 15 to 80 , a 73 — to … to … ” Wyciągnął rękę po kapelusz . I zaraz myślę , że gdybym ja był Wokulskim , w jednej chwili ożeniłbym się z tą bogatą wdową . Jak ona zbudowana , Herr Jesas ! … — Ci , którzy byli u pana ? — spytał Jumart . — Ludzie , jak inni : przewodnicy , wynalazcy , pośrednicy … Każdy pracuje , jak umie , i stara się swoją pracę zbyć najkorzystniej . A że lubią zarobić , jeżeli się da , więcej , niż warto , to już cecha Francuzów . — A niech diabli wezmą ! — wrzasnął doktór . — Czy nie spostrzegłeś , panie Ignacy , że jeżeli mężczyzna pod względem duchowym jest muchą , to kobieta jest jeszcze gorszą muchą , gdyż pozbawioną łap i skrzydeł . Wychowanie , tradycja , a może nawet dziedziczność , pod pozorem zrobienia jej istotą wyższą , robią z niej istotę potworną . I ten próżnujący dziwoląg , ze skrzywionymi stopami , ze ściśniętym tułowiem , czczym mózgiem , ma jeszcze obowiązek wychowywać przyszłe pokolenia ludzkości ! … Cóż więc im zaszczepią ? … Czy dzieci uczą się pracować na chleb ? … Nie , uczą się ładnie trzymać nóż i widelec . Czy uczą się poznawać ludzi , z którymi kiedyś żyć im przyjdzie ? … Nie , uczą się im podobać za pomocą stosownych min i ukłonów . Czy uczą się realnych faktów , decydujących o naszym szczęściu i nieszczęściu ? … Nie , uczą się zamykać oczy na fakty , a marzyć o ideałach . Nasza miękkość w życiu , nasza niepraktyczność , lenistwo , fagasostwo i te straszne pęta głupoty , które od wieków gniotą ludzkość , są rezultatem pedagogiki stworzonej przez kobiety . A nasze znowu kobiety są owocem klerykalno – feudalno – poetyckiej teorii miłości , która jest obelgą dla higieny i zdrowego rozsądku … Wokulski przypatrywał mu się z uwagą . Propozycja , którą słyszał , jakoś nie pasowała do wyniszczonej figury i niepewnych spojrzeń młodzieńca . Wokulski uczuł niesmak , mimo to spytał : Dopiero Lisiecki szepnął mi , że ten pan jest bardzo znakomitym reporterem i że będzie nas opisywał w gazetach . Ciepło mi się zrobiło koło serca na myśl , że mogę ujrzeć w druku moje nazwisko , które raz tylko figurowało w „ Gazecie Policyjnej ” , gdym zgubił książeczkę . Jednej chwili spostrzegłem , że w tym człowieku jest wszystko wielkie : wielka głowa , wielki notes , a nawet — bardzo wielka przyszczypka u lewego buta . — Prawdziwie jestem szczęśliwy , i to w sposób , który dla mnie samego jest niespodzianką — ciągnął baron . — Bo o ożenieniu się zawsze myślałem , już od kilku lat zalecają mi to doktorzy . No i projektowałem , że wezmę sobie , panie , kobietę piękną , dobrze wychowaną , z nazwiskiem i prezencją , bynajmniej nie wymagając od niej jakiejś romantycznej miłości . Tymczasem ma pan : sama miłość zastępuje mi drogę i jednym spojrzeniem roznieca pożar w sercu … Doprawdy , panie Wokulski , jestem zakochany … nie — jestem szalony … Nikomu bym tego nie powiedział , ale panu , dla którego od pierwszej chwili uczułem nieledwie braterską sympatię … Jestem szalony ! … Myślę tylko o niej , kiedy śpię — śni mi się , kiedy jej nie widzę — jestem , panie , formalnie chory . Brak apetytu , smutne myśli , jakieś ciągłe lękanie się … Padają sobie w objęcia . Suzinowi towarzyszy jeszcze dwu Francuzów , z których jeden odbiera Wokulskiemu bilet na rzeczy . — Marysia ! … Marysia ! … — To ja tu przyjdę za parę dni . Może szanowny pan będzie lepiej dysponowany . Nie , ja stanowczo nie mam szczęścia ! … Oto i teraz . Myślałem , że osioł Maruszewicz zbałamuci baronowę … Dopieroż miałbym spokój w domu ! … Jaka byłaby ona pobłażliwa na moje drobne grzechy … Ale i cóż ? … Baronowa ani myśli mi się sprzeniewierzyć , a tego błazna czekają roty aresztanckie … Proszę cię , wsadź go tam koniecznie , bo jego łotrostwa nawet mnie już zaczynają nudzić . — Ha … — Panie … nie wiedziałem … wszelką satysfakcję jestem gotów … a najpierwej — przepraszam … Byłem bardzo zirytowany … — mówił wzruszony pan Tomasz . Panna Izabela po tej uwadze nieco uspokoiła się . — Podobno … podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę … kamienicę pana Łęckiego ? … Przez kilka następnych dni po kupieniu naszej kamienicy było cicho . Podano śniadanie . — Piękny ? — odparł Wokulski . — Więc niech pójdzie na utrzymanie , jeżeli taki piękny . — Cha ! cha ! cha ! … Jesteś pan nieoceniony ! … — A potem zaczęła mówić niskim , metalowym głosem : — Na karcie mojej historii zapisał się piękny dzień — odegrałam rolę Putyfarowej i znalazłam Józefa … Cha ! cha ! cha ! … Jedna tylko rzecz napełnia mnie obawą : że pan nawet nie potrafisz ocenić , jak ja umiem zawracać głowy . W takiej chwili stu innych na pańskim miejscu powiedziałoby , że żyć beze mnie nie mogą , że zabrałam im spokój , i tam dalej … A ten odpowiada krótko : nie ! … Za to jedno : „ nie ” powinieneś pan dostać w królestwie niebieskim krzesło pomiędzy niewiniątkami . Takie wysokie krzesełko z poręczą z przodu … Cha ! cha ! cha ! … Ale co to za frant baba i gdzie ona nie trafi ! … Bo już nawet był u Stacha jakiś ksiądz z religijnym upomnieniem , ażeby sprzedał baronowej kamienicę za dziewięćdziesiąt pięć tysięcy . A ponieważ Stach odmówił , więc zapewne niedługo usłyszymy , że jest bezbożnikiem . Nie być kupcem albo być bardzo bogatym kupcem . — Tak . Będzie już ze dwa tygodnie , jak wyjechał biedny chłopak , może na zawsze … Listy pisze krótkie i suche , o sobie nie mówi nic , a mnie tak nurtuje smutek , że nieraz , dalibóg , miejsca znaleźć nie mogę . ( No , chyba nie za nim ; tylko tak , z przyzwyczajenia . ) Toteż wychodząc z teatru nie miał pretensji do Wokulskiego ; owszem , zaczął nawet podejrzywać , że kochany Stach tylko dla zrobienia mu przyjemności wymyślił komedię z wręczeniem podarunku Rossiemu . — Zakładam się o pięćdziesiąt rubli , że wygra ! … — zawołał dyrektor . — Trzyma pan ? — Pani droga — szepnął — cofam wszystko , com powiedział z powodu tego Molinariego … Przysięgam pani , że czczę pannę Izabelę i że największym dla mnie nieszczęściem jest moje nierozważne słowo … Teraz dopiero widzę , czego się dopuściłem , mówiąc to … Zarumieniła się i milczała . Od tego dnia bardzo rzadko widywałem się z naszą pryncypałową . W pół roku zaś później Stach powiedział mi , że … żeni się z panią Małgorzatą Mincel . — A gdybyś pan je nawet przypiął , to co ? … — spytał Wokulski . „ Kupiec ? … Zatem przyjechał na wieś albo starać się o posażną pannę , albo wydobyć od prezesowej pieniądze na jakieś przedsiębiorstwa . ” — A że Wokulski kocha się w pani Stawskiej . Najsilniej jednak wpłynął na postanowienia jej książę . I to wszystko miałoby runąć , umrzeć albo rozpierzchnąć się ! … Rycerska młodzież , która śpiewa z takim uczuciem , tańczy z wdziękiem , pojedynkuje się z uśmiechem albo skacze na środku jeziora w wodę za zgubionym kwiatkiem ? … Mają zginąć te ukochane przyjaciółki , które okrywały ją tyloma pieszczotami albo siedząc u jej nóg opowiadały jej tyle drobnych tajemnic , albo oddalone od niej pisywały takie długie , bardzo długie listy , w których tkliwe uczucia mieszały się z nader wątpliwą ortografią ? — Za czym ? — Widziałem go raz … Panna Izabela odsunęła talerz i z niepokojem przebiegła papier oczyma . Lecz stopniowo twarz jej wypogodziła się . — Kaziu ! idź do sali i uważaj na tego pana … Spojrzała na bok i zobaczyła utkwione w siebie oczy Wokulskiego . Ponieważ miała do wyboru albo przypisać swoje triumfy „ temu wiekowi ” , albo Wokulskiemu , więc … poczęła zastanawiać się nad Wokulskim . — Zaraz kocha się ! … — powtórzył drwiąco pan Ignacy . — A do Francji nie wraca ? … Jakże się pan miewasz ? … Skądeś się tu wziął ? … No , gadaj prędko — zawołał Rzecki wesoło , uderzając go w ramię . — Kiedyżeś przyjechał ? … Wieczorkiem zaszedłem do restauracyjki na piwko . Patrzę , jest pan Szprot i radca Węgrowicz . Ze Szprotem od tamtej afery , co to o niej mówiłem , jesteśmy na stopie obojętności , ale z radcą witam się kordialnie . A on do mnie : Wstyd go ogarnął . — A wiesz , że to będzie nieźle ! … Wcale miła kobieta i dawnom już tam nie był . Trzeba by przy okazji posłać parę zabawek tej małej . — Zdaje mi się — odpowiedziałem — że niedługo oddam panu moje włosy razem ze skórą . Rzecki był niekontent . — Każda jest wyjątkową , dopóki nam karku nie nadkręci . Prawda , że nie znam tej , ale znam inne . Ażeby nad kobietami odnosić wielkie zwycięstwa , trzeba być w miarę impertynentem i w miarę bezczelnym : dwie zalety , których ty nie posiadasz . I dlatego ostrzegam cię : niedużo ryzykuj , bo zostaniesz zdystansowany , jeżeli już nie zostałeś . Nigdym do ciebie o tych rzeczach nie mówił , prawda ? nawet nie wyglądam na podobną filozofię … Ale czuję , że grozi ci niebezpieczeństwo , więc powtarzam : strzeż się ! i w podłej zabawie nie angażuj serca , bo ci je w asystencji lada chłystka oplują . A w tym wypadku , mówię ci , człowiek doznaje tak przykrych wrażeń , że … Bodajbyś ich lepiej nie … doczekał ! … „ Romeo ! czemuż ty jesteś Romeo ? Rzuć tę nazwę albo … przysięgnij być wiernym mojej miłości , a wtedy ja wyprę się rodu Kapuletów … Zresztą — tylko twoje nazwisko jest dla mnie nieprzyjazne , boś ty w istocie dla mnie nie Monteki … O , weź inną nazwę , bo czym jest nazwa ? … To , co zwiemy różą , pod inną nazwą również by pachniało : tak i Romeo , bez nazwy Romeo , przecież by całą swą wartość zatrzymał . Więc , Romeo — rzuć twoją nazwę , a w zamian za to , co nawet nie jest cząstką ciebie , weź mnie … ach ! … całą … ” — Ja pana prawie nie znam — szepnęła , widocznie zakłopotana , panna Izabela . Rzecki podniósł się z krzesła . Nawet z powodu wesela Jana wybuchnął skandal między braćmi : Jan bowiem zaopatrzył się na tę uroczystość w amarantowy kontusz , żółte buty i szablę , podczas gdy Franc oświadczył , że nie pozwoli na taką maskaradę przy ślubie , choćby miał podać skargę do policji . Usłyszawszy to Jan przysiągł , że zabije denuncjanta , jeżeli go zobaczy , i do weselnej kolacji ubrał się w szaty swoich przodków Miętusów . Franc zaś był i na ślubie , i na weselu , lecz choć nie gadał z bratem , na śmierć zatańcowywał mu żonę i prawie do samobójstwa upił się jego winem . — Widziałem go w sali , gdzie najdroższe miejsce kosztowało dwa franki . — Rozumiem . Niech Bóg zeszle na pana wszystko najlepsze — odparł inkasent i wyszedł , na próżno starając się ukryć radość . — Nie dostrzegłam tego — zdziwiła się hrabina . Sędzia wziął do rąk lalkę , która tyle narobiła zgryzoty , i urzędowym scyzorykiem rozciął jej naprzód stanik , a następnie począł z wielką uwagą odpruwać głowę od tułowia . Helenka , z początku zdziwiona , przypatrywała się tej operacji , następnie zwróciła się do matki mówiąc półgłosem : — Myśli , że ty jesteś spokojna . Córka powinna nieograniczenie ufać ojcu . Naprzód Opatrzność zesłała wezbranie Wisły , co dało powód do publicznego koncertu i kilku prywatnych wieczorów z muzyką i deklamacją . Następnie w szeregu prelegentów na Osady Rolne wystąpił jeden krakowianin , nadzieja partii arystokratycznej , na którego odczyt wybrało się najlepsze towarzystwo . Potem Szegedyn uległ powodzi , co znowu wywołało wprawdzie nieduże składki , ale za to ogromny ruch w salonach . Odbył się nawet w domu hrabiny teatr amatorski , na którym odegrano dwie sztuki w języku francuskim i jedną w angielskim . — Ehe … doprawdy … — Nu , to stukła się jej tylko głowa , a reszta gdzie ? … — „ Bo — rzekła mi pani Wysocka — jakbyś się ożenił z panną Marianną , to może byś obraził pana Wokulskiego za jego łaskę nad nami wszystkimi … Kto zaś wie , czy panna Marianna do niego nie chodzi … ” — Długów ani grosza — mówię — a po zlikwidowaniu interesu ma ze sześćset tysięcy rubli , choć dwa lata temu miał ze trzydzieści tysięcy rubli , rozumie się , oprócz sklepu … Ale , pani dobrodziejko ! … pieniądze nie stanowią wszystkiego , bo człowiek oprócz kieszeni ma jeszcze i serce … Gdy baron nazwał Wokulskiego znakomitym gościem , panna Izabela uczuła jakby dumę , ale było to bardzo przelotne uczucie . Gdy zaś panna Felicja w niedwuznaczny sposób zdradziła się , że jest o Wokulskiego zazdrosną , pannę Izabelę ogarnął jakby niepokój , ale tylko na chwilę . „ Zostawisz przebaczenie i litość ” — szepnął mu jakiś głos . — Co to wydawać pieniądze na książki ? … Mnie dawaj , bo jak będę musiał przerwać proces , wszystko zmarnieje . Książki nie wydobędą cię z upodlenia , w jakim teraz jesteś , tylko proces . Kiedy go wygram i odzyskamy nasze dobra po dziadku , wtedy przypomną sobie , że Wokulscy stara szlachta , i nawet znajdzie się familia … W zeszłym miesiącu wydałeś dwadzieścia złotych na książki , a mnie akurat tyle brakowało na adwokata … Książki ! … zawsze książki … Żebyś był mądry jak Salomon , póki jesteś w sklepie , będą tobą pomiatali , chociażeś szlachcic , a twój dziadek z matki był kasztelanem . Ale jak wygram proces , jak wyniesiemy się na wieś … Obie przyjaciółki ucałowały się z demonstracyjną czułością , ale Ochocki , który widział nie patrząc , spostrzegł , że albo jedna z nich , albo obie mają do siebie jakąś pretensję , zresztą niewielką . Pożegnałem doktora pełen otuchy . Kocham , bo kocham panią Helenę , ale dla niego … wyrzeknę się jej . — Obraził pan Felcię — rzekła panna Izabela . — To nie godzi się … ona jest panu tak życzliwa . X. Pamiętnik starego subiekta — Nie mam stałej godziny , wolę być u pana . — Mówiłam cioci , że przyjdzie , i do tego z workiem złota — odezwała się po angielsku panna Izabela . — Panie — mówię — Magenta Magentą , a interes interesem . Może przedstawisz mnie pan kilku lokatorom . — Miałeś pan przecie o baronowej … — Panie Mraczewski . — Pan radca ma rację ! — dodał Szprot . — Tak wszystko ci Żydzi zagarniają , że w końcu trzeba im będzie siłą odbierać , dla utrzymania równowagi . Bo zobaczcie tylko , panowie , co się dzieje , choćby z takimi kortami … — Ach , to pan dobrodziej ? … — odparł ściskając go za rękę . — Co to , czy już i pan potrzebuje pieniędzy ? … — A niechaj komornik przyprowadzi ze sobą dwu stójkowych , bo mnie będą musieli wynosić z mieszkania … — Aha ! dopiero zdaje ci się . To źle . Na wszelki wypadek , zapamiętaj radę . W moim laboratorium bardzo łatwo można zginąć , i jeszcze jak ! … Baronowa posiniała z gniewu , ale umilkła ; wstyd jej było przyznać się . — Kropla w morzu — mruknął jeden z kupców . — Mówię o młynach — ciągnął Wokulski . — Za parę lat będziemy sprowadzali nawet mąkę , bo nasi młynarze nie chcą zastąpić kamieni — walcami . — Cóż pani baronowa mówi ? — spytałem . — Heluniu — rzekła babcia stanowczo — idź do swojej lalki i rób jej kaftanik . Oczko już znalazłam , idź … Nawet kiedy opowiedziałem ostatnie chwile i straszną śmierć Katza , starowina wprawdzie rozpłakała się , pierwszy raz od czasu , jak ją znałem ; niemniej jednak otarłszy łzy i wziąwszy się znowu do swej pończochy , szeptała : — Uważasz , Stachu , to są ludzie wysoce honorowi . Baron , który jak wiesz , jest bardzo roztargniony , gotów cię przeprosić … — Paryż ! … — westchnął rządca . — Znam Paryż jeszcze z roku 1859 . Pamiętam , jak przyjmowali cesarza , kiedy wracał z kampanii włoskiej … Wokulski zerwał się z krzesła , inni siedzieli . Więc znalazł się sam z panną Izabelą w ogrodzie i znowu powrócił mu ten spokój , jaki miał zawsze w jej obecności . Dziwny człowiek ! Przyjdzie mu do głowy genialny plan , wykona go w ogólnych zarysach , ale — ani dba o szczegóły . On kazał przenieść sklep , on zrobił go ogniskiem handlu ruskich tkanin i galanterii zagranicznej , on zorganizował całą administrację . Ale zrobiwszy to , dziś ani miesza się do sklepu ; składa wizyty wielkim panom albo jeździ swoim powozem do Łazienek , albo gdzieś znika bez śladu ; a w sklepie ukazuje się ledwie przez parę godzin na dzień . Przy tym roztargniony , rozdrażniony , jakby na coś czekał albo czegoś się obawiał . Notatka , jak wszystkie tego rodzaju dokumenta , dostała się w ręce baronowej , która zamiast zapłacić , odpisała Rzeckiemu list impertynencki , gdzie nie brakło wzmianki o szachrajstwie , o nieuczciwym kupnie klaczy , i tak dalej . — Ja . Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców . Dziś znalazłem takiego , który zrozumiał moje idee , i zacznę działać . — Nie będę nic mówić , bo mnie już i rozmowa z panem męczy . Ach , ten świat daje nam same zawody ! … Kiedy kładziemy pierwszą suknię z trenem , kiedy idziemy na pierwszy bal , kiedy pierwszy raz kochamy — zdaje się nam , że otóż jest coś nowego … Lecz po chwili przekonywamy się , że to już było albo że to jest — nic … Wieczorem poszedł do teatru , lecz opuścił go po pierwszym akcie . Znowu wałęsał się po mieście , a gdzie stąpił , prześladowała go myśl jutrzejszego spaceru i niejasne przeczucie , że jutro zbliży się do panny Izabeli . Austriacy , a raczej Węgrzy już na dobre wleźli do Bośni i Hercegowiny , gdzie ich bardzo niegościnnie przyjmują . Znalazł się nawet jakiś Hadżi Loja , podobno znakomity partyzant , który im napędza dużo zgryzot . Szkoda mi węgierskiej piechoty , ale też i dzisiejsi Węgrzy diabła warci . Kiedy ich w 49 roku dusił szwarcgelber , krzyczeli : każdy naród ma prawo bronić swojej wolności ! … A dziś co ? … Sami pchają się do Bośni , gdzie ich nie wołano , a broniących się Bośniaków nazywają złodziejami i rozbójnikami . — Już mi lepiej … Bóg zapłać … — a potem dodał półgłosem : — Podobasz mi się w tej roli siostry miłosierdzia . Bela nie potrafiłaby zrobić delikatniej … No , ona stworzona do tego , ażeby jej usługiwano … — Więc niech się cofną od spółki — odburknął Wokulski — ja ich nie wabię … Rumieniec panny Izabeli wzmocnił się . — Jeżeli pan zasłuży … Cwałuję tedy na ulicę , buch ! w dorożkę , jadę jak trzy lokomotywy i wpadam jak raca kongrewska do tej pięknej , tej szlachetnej , tej nieszczęśliwej , tej od wszystkich opuszczonej pani Heleny . Mam pełne piersi wesołych okrzyków i otwierając drzwi chcę zawołać ze śmiechem : „ Kpijcie , panie , z całego świata ! … ” Wtem wchodzę i — cały mój dobry humor zostaje za progiem . — Ale o lokatorów na niej łatwo — wtrąciła pani Stawska . — Moja droga — odpowiedział pan Tomasz córce — niejadanie ryb nożem to doprawdy przesąd … Wszak mam rację , panie Wokulski ? „ Spiłem się … późno wróciłem do domu … późno wstałem … o czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu … ” — Pani łaskawa , nie udawajmy , że się nie rozumiemy . Pani wie , że dla mężczyzny kochającego kobieta jest świętością jak ołtarz . Słusznie czy niesłusznie , ale tymczasem tak jest . Otóż jeżeli pierwszy lepszy awanturnik zbliża się do tej świętości jak do krzesła i postępuje z nią jak z krzesłem , a ołtarz prawie zachwyca się podobnym traktowaniem , wówczas … pojmuje pani ? … Zaczynamy przypuszczać , że ów ołtarz jest naprawdę tylko krzesłem . Jasno się wytłomaczyłem ? … Na Krakowskim już z daleka zobaczyła szyld z napisem : J. Mincel i S. Wokulski , a o jeden dom bliżej nowy , jeszcze nie wykończony sklep o pięciu oknach frontu , z lustrzanymi szybami . Z kilku pracujących przy nim rzemieślników i robotników jedni od wewnątrz wycierali szyby , drudzy złocili i malowali drzwi i futryny , inni umocowywali przed oknami ogromne mosiężne bariery . Podejrzenia , gniewy , wszystko w nim wygasło . — Ot , widzisz — rzekła hrabina — to jest najwyższa arystokracja . Zamiast siedzieć w salonie , uciekli tutaj dokazywać . Ach , czy nie wolałbym rzucić serce głodnemu psu aniżeli oddać je kobiecie , która nawet nie domyśla się , jaka jest różnica między nimi a mną . — Z największą chęcią , o ile żołnierz ma prawo siadać w obecności swego komendanta . — Nie , dłużników . — Patrzajże ? … Znam ten kamień ; siedzieliśmy wtedy oboje na nim i patrzyliśmy to na rzekę , to na obłoki , których bieg niepowrotny uczył nas , że tak ucieka szczęście . Czuję to dopiero dzisiaj . A studnia jestże w zamku i zawsze głęboka ? — Przepraszam ! … — zawołał podnosząc się z fotelu . A więc tedy na pierwszą porcję : Stach jest złym patriotą , ponieważ tanimi perkalikami zepsuł trochę interesa łódzkim fabrykantom . Bene ! … Zobaczymy , co będzie dalej . A gdyby jednak dowiedzieć się , kto ona jest ? … Może bym potrafił jej dopomóc . Dlaczego wzniosłe obietnice Chrystusa nie mają być spełnione , choćby przez takich jak ja niedowiarków , skoro pobożni zajmują się czym innym ? ” W tej chwili Wokulskiemu zrobiło się gorąco … Do stolika hrabiny zbliżył się elegancki młodzieniec i coś położył na tacy . Na jego widok panna Izabela zarumieniła się i oczy jej nabrały tego dziwnego wyrazu , który zawsze tak zastanawiał Wokulskiego . — O ! panna Katarzyna smaczny to kąsek — mówiła gospodyni . — Oko ładne … ( choć zdaje mi się , że ma skazę na lewym czy prawym ? ) … figurka niczego , chociaż musi mieć jedną łopatkę wyższą ( ale to dodaje wdzięku ) . Nosek wprawdzie nie w moim guście , a usta trochę za duże , ale cóż to za dobra dziewczyna ! … Gdyby tak trochę więcej rozumu … No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku … Ja sama , kiedy byłam w wieku Kasi , byłam głupiutka jak kanarek … Wokulski dobrze znał ludzi i często porównywał się z nimi . Lecz gdziekolwiek był , wszędzie widział się trochę lepszym od innych . Czy jako subiekt , który spędzał noce nad książką , czy jako student , który przez nędzę szedł do wiedzy , czy jako żołnierz pod deszczem kul , czy jako wygnaniec , który w śniegiem zasypanej lepiance pracował nad nauką — zawsze miał w duszy ideę sięgającą poza kilka lat naprzód . Inni żyli z dnia na dzień , dla swego żołądka albo kieszeni . — Uspokoi się Milerowa — rzekł Wokulski — jak oddam sklep Stawskiej , a ją zrobię kasjerką . — Siadajże , panie Stanisławie — rzekła — cóż , dobrze się u mnie bawisz ? To w przykry sposób dotknęło pannę Izabelę i pomyślała : — I czego ona chce od pani ? Uderzył się w łysinę i mówił ciszej : Pan Tomasz cofnął się , rozłożył ręce , następnie padł na swój wielki fotel i znowu kilka łez spłynęło mu po twarzy . Bo proszę sobie wyobrazić , com znalazł . W kuchni Marianna ma zawiązaną głowę i obrzmiałą fizjognomię , niewątpliwy dowód , że była dziś w cyrkule . Na kominie ciemno , naczynia od obiadu nie pozmywane , samowar nie nastawiony , a nad spuchniętą biedaczką siedzi stróżowa , dwie służące i mleczarka , z minami jak na pogrzebie . Teraz dopiero spostrzegła panna Izabela , że Wokulski ma twarz niepospolitą . Rysy wyraziste i stanowcze , włos jakby najeżony gniewem , mały wąs , ślad bródki , kształty posągowe , wejrzenie jasne i przejmujące … Gdyby ten człowiek zamiast sklepu posiadał duże dobra ziemskie — byłby bardzo przystojnym ; gdyby urodził się księciem — byłby imponująco piękny . W każdym razie przypominał Trostiego , pułkownika strzelców , i — naprawdę — posąg gladiatora zwycięzcy . Ir wciąż mi niedomaga . Polityka stoi w jednej mierze : ciągła niepewność … Panna Izabela zerwała się z fotelu . Zdaje mi się , że jest wdową , gdyż nigdy nie widuję jej z mężem , tylko z małą córeczką Helunią , miluchną jak cukiereczek . Stach , gdyby się z nią ożenił , od razu musiałby zerwać z nihilistami , bo co by mu zostało czasu od posług przy żonie , to pieściłby jej dziecinę . Ale i taka żoneczka niewiele zostawiłaby mu chwil wolnych . — Podlec ! — mruknął Wokulski dosyć głośno . — To nic , wojny nie będzie . Zresztą — westchnął pan Ignacy — co nas obchodzi wojna , w której nie przyjmie udziału Bonaparte . — Coś go pan mocno bronisz ? … — spytał bas posuwając krzesłem . — No , zawsze kapitał … — wtrącił adwokat . Natomiast czuł niepokonaną potrzebę robienia dobrze innym . Oprócz zapisu dla Rzeckiego , przeznaczył Lisieckiemu i Klejnowi , swoim byłym subiektom , po cztery tysiące rubli , tytułem wynagrodzenia szkód , jakie wyrządził im sprzedając sklep Szlangbaumowi . Przeznaczył również około dwunastu tysięcy rubli na gratyfikacje dla inkasentów , woźnych , parobków i furmanów . — Nigdy nie myślałem — rzekł — ażebyś pan zajmował się podobnymi kwestiami . — Pan taki dobry dla nas — szepnęła . — Niechże pan będzie szczęśliwy … „ Droga panno Izabelo ! — pisała baronowa . — Wyznaję , że dotychczasowym postępowaniem mogłam zasłużyć na niechęć Pani i ściągnąć na siebie gniew miłosiernego Boga , który tak troskliwie opiekuje się Wami . Dlatego cofam wszystko , upokarzam się przed Tobą , droga Pani , i błagam , ażebyś mi przebaczyła . Bo czy nie jest dowód łaski Nieba nad Wami , choćby w zesłaniu Wam tego Wokulskiego ? Człowiek ułomny jak inni stał się narzędziem Najwyższej Ręki , ażeby mnie ukarać , a Was wynagrodzić . Nie dość bowiem , że ranił mi w pojedynku męża ( któremu również niech Bóg przebaczy wszystkie podłości , jakich się względem mnie dopuścił ) , ale jeszcze nabył kamienicę , w której zgasło moje ukochane dziecko , i pewnie każe sobie płacić duże komorne . Wy zaś nie tylko patrzycie na moje klęski , ale jeszcze zyskaliście dwadzieścia tysięcy rubli więcej , niż była warta kamienica . — Więc papo nie uznaje w tym żadnego dobrodziejstwa z jego strony ! Bo wczoraj mówił papo o Wokulskim w taki sposób , jakby czuł , że jest przez niego oplątany … — Jesteś pan człowiek majętny i znasz się na naukach przyrodniczych . — Dlaczegożeś ty się nie ożenił ? — Załóż się pan , że pojutrze będziemy mieli ważną polityczną wiadomość . — Wybacz , panie Stanisławie , ale … proszę cię wody z cytryną … — wyszeptał pan Tomasz . „ Klacz wyścigowa — głupstwo … Wydam najwyżej tysiąc rubli , z których wróci się przynajmniej część … Dom rs . 60 000 , posag panny Izabeli rs . 30 000 , razem rs . 90 000 . Bagatela … prawie trzecia część mego majątku … W każdym razie za dom wróci mi się ze 60 000 albo i więcej … No ! … trzeba skłonić Łęckiego , ażeby te 30 000 mnie powierzył ; będę mu płacił 5000 rubli rocznie jako dywidendę … Chyba im wystarczy ? … Konia oddam berejterowi , niech on zajmie się puszczeniem go na wyścigi … O dziesiątej będzie u mnie Maruszewicz , o jedenastej pojadę do adwokata … Pieniądze dostanę na ósmy procent — 7200 rubli rocznie ; a że mam na pewno piętnaście procent … No i dom coś przynosi … A co powiedzą moi wspólnicy ? … Ach , dużo mnie to obchodzi ! … Mam 45 000 rubli rocznie , ubędzie 12 – 13 000 rubli , zostanie 32 000 rubli … Żona moja nudzić by się nie powinna … W ciągu roku wycofam się z tej kamienicy , choćby ze stratą 30 000 rubli … Wreszcie to nie jest strata , to jej posag … ” Dama siedząca na krześle zwróciła się do kandelabrów , dwie panny do toaletki z oliwkowego drzewa , młodzieniec w binoklach począł znowu wybierać laski i — rzeczy w sklepie przeszły do spokojnego trybu . Tylko rozgorączkowany Mraczewski zeskakiwał i wbiegał na drabinkę , wysuwał szuflady i wydobywał coraz nowe pudełka tłomacząc pannie Izabeli po polsku i po francusku , że nie może nosić innych rękawiczek , tylko pięć i pół , ani używać innych perfum , tylko oryginalnych Atkinsona , ani ozdabiać swego stolika innymi drobiazgami , jak paryskimi . — O … nowa ofiara ! … — wykrzyknęła baronowa wskazując na mnie i z pałającymi oczyma zaczęła mówić głębokim głosem : — Cóż ze mną ? — spytał Wokulski . „ Rozumie się , że jedzie baba na Miodową . Taniej kosztowałaby ją podróż na miotle … ” — Niech pan jednak nie przypuszcza , że jestem zazdrosny o narzeczoną … Byłoby to bardzo niskie z mojej strony … To nie kobieta , to anioł , któremu każdej chwili powierzyłbym cały majątek , życie … Co mówię , życie ? … Złożyłbym w jej ręce życie wieczne , tak spokojny , tak pewny o siebie jak to , że jutro słońce wejdzie … Słońca mogę nie zobaczyć , bo , mój Boże , każdy z nas jest śmiertelny , ale … Ale o nią nie mam obawy , cienia obawy , daję panu słowo , panie Wokulski … Oczom własnym nie wierzyłbym , nie tylko czyimś tam podejrzeniom albo półsłówkom … — zakończył głośniej . Wokulski pożegnał furmana i zaczął się ubierać . — Czy jesteś tego pewna ? Kiedy przyszło do płacenia , panią Stawską znowu napadły skrupuły ; zdawało jej się , że taka lalka musi być warta z piętnaście rubli , i dopiero połączonym usiłowaniom moim , Wokulskiego i Klejna udało się ją przekonać , że biorąc trzy ruble jeszcze mamy zarobek . — Ja — odparł młody człowiek . — No , ale i cóż to znaczy ? … Razem nic . Kiedy pomyślę , że w dwudziestym ósmym roku tylko tyle zrobiłem , ogarnia mnie desperacja . Mam ochotę albo porozbijać swoje laboratorium i utonąć w życiu salonowym , do którego mnie ciągną , albo — trzasnąć sobie w łeb … Ogniwo Ochockiego albo — lampa elektryczna Ochockiego … jakież to głupie ! … Rwać się gdzieś od dzieciństwa i utknąć na lampie — to okropne … Dobiegać środka życia i nie znaleźć nawet śladu drogi , po której by się iść chciało — cóż to za rozpacz ! … — A , jesteś ? … — rzekł do Wokulskiego odwracając głowę . — Nałóż sobie fajkę , jeżeli chcesz , i kładź się na kanapie , jeżeli się zmieścisz . „ A przecież faktem jest — myślał — że człowiek ten pokazał mi jakieś dwa materiały : jeden cięższy od platyny , drugi znakomicie lżejszy od sodu . Nawet zapowiedział mi , że szuka metalu lżejszego od powietrza ! … XV . W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność , a w jaki rozsądek Stach zaczepił nogą o podłogę i po chwili był już w pokoju . Nie rozgniewał się , ale też nie podał ręki żadnemu koledze , tylko zabrał swój tłomoczek i szedł ku drzwiom . — A jeżeli ona nic nie zapisała ? … — Wynudził pana stary — rzekł do Wokulskiego — co ? … Na drugi dzień , około piątej po południu , Rzecki z Szumanem jechali już do hrabiego-Anglika , który był świadkiem Krzeszowskiego . Obaj przyjaciele Wokulskiego milczeli w drodze ; raz tylko odezwał się pan Ignacy : — Opowiedzcie ją — nalegała panna Izabela . — Między ruinami bardzo lubię słuchać legend . Nad Renem pełno tego … — Pan Wokulski ! … — zawołał baron zwróciwszy się do dwu pań i mężczyzny , którzy już zbliżyli się do nich . — Pan Starski … — dodał . — Gdzie mieszkają ? — Nie chciałem obrazić pani ; sformułowałem tylko to , com słyszał . Ale cicho … tak cicho , że Wokulski z największą uwagą musiał się przysłuchiwać jej szeptowi . — Przepraszam ! … Mam siedemnaście procesów o trzydzieści dziewięć tysięcy rubli długów , jeżeli mnie pamięć nie myli . Ale to są procesy o długi . Między nimi nie ma ani jednego , który wytoczyłbym uczciwej kobiecie o kradzież lalki … Między moimi grzechami nie ma ani jednego anonimu , który by spotwarzał niewinną , a spomiędzy moich wierzycieli ani jeden nie musiał uciekać z Warszawy wygnany przez oszczerstwa , jak się to zdarzyło niejakiej pani Stawskiej , dzięki troskliwości pani baronowej Krzeszowskiej … — Szatanie ! … — Prześliczna ! — mówi Stawska — ale naprawdę musi być bardzo droga … „ Droga Belu ! — pisze ciotka . — Zapomnij , aniołku , o moim poprzednim liście . W rezultacie twój serwis nic mnie nie obchodzi i znajdziemy inny , gdy będziesz szła za mąż . Ale chodzi mi , ażebyś koniecznie kwestowała tylko ze mną , i właśnie o tym miałam zamiar pisać poprzednio , nie o serwisie . Biedne moje nerwy ! jeżeli nie chcesz ich do reszty rozstroić , musisz zgodzić się na moją prośbę . Książka odbiła się od ściany , spadła na umywalnię i ze smutnym szelestem stoczyła się na podłogę . — Zerwać z Żydami — wtrącił półgłosem Lisiecki . — Bardzo dobrze robi szef wycofując się z tych parszywych stosunków . Nieraz aż wstyd wydawać reszty , tak pieniądze zalatują cebulą . — Pan dobrze jeździ konno ? — zapytała Wokulskiego pani Wąsowska . — Nie , nie — rzekła — tam nie idźmy , bo stracimy z oczu całe towarzystwo , a dla mnie las tylko wtedy jest piękny , kiedy w nim widzę ludzi . W tej chwili na przykład rozumiem go … Niech no pan spojrzy … Prawda , jak ta część jest podobna do ogromnego kościoła ? … Te szeregi sosen to kolumny , tam boczna nawa , a tu wielki ołtarz … Widzi pan , widzi pan … Teraz między konarami pokazało się słońce jak w gotyckim oknie … Co za nadzwyczajna rozmaitość widoków ! Tu ma pan buduar damski , a te niskie krzaczki to taburety . Nie brak nawet lustra , które zostało po onegdajszym deszczu … A to ulica , prawda ? … Trochę krzywa , ale ulica … A tam znowu rynek czy plac … Czy pan widzi to wszystko ? — Więc cóż mamy robić , szlachetny panie Wokulski , który nie wstydziłeś się … — zaczęła pani Misiewiczowa . Przez dwa dni panna Izabela nie wychodziła z domu i nikogo nie przyjmowała . W trzecim dniu zdawało jej się , że Apollo , jakkolwiek wciąż podobny do Molinariego , chwilami przypomina Starskiego . Tegoż dnia po południu przyjęła panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego , którzy oświadczyli jej , że Molinari opuszcza już Warszawę , że zraził do siebie całe towarzystwo , że jego album z recenzjami jest blagą , ponieważ nie umieszczono w nim krytyk nieprzychylnych . Dodali w końcu , że tak mierny skrzypek i pospolity człowiek tylko w Warszawie mógł doznać podobnych owacyj . „ Mój kochany Ignacy ! Posyłam ci dwieście złotych na drogę , to się później obrachujemy . Zajedź wprost do mego sklepu na Krakowskim Przedmieściu , a nie na Podwal , broń Boże ! bo tam mieszka ten złodziej Franc , niby mój brat , któremu nawet pies porządny nie powinien podawać ręki . Całuję cię , Jan Mincel . Warszawa , d . 16 lutego r . 1853 . — Dlaczego ? — rzekł Wokulski . — Ja pokryję należność , a pan nie potrzebuje naruszać swego procentu . Śmiało możecie państwo jechać do Paryża . Wokulski zamyślił się . — Są panie ? — zapytałem grubej kucharki . Panna Izabela była rozpromieniona . List ten spełniał wszystkie jej nadzieje . — Dobrze . Pewnego dnia , jak zwykle , załatwiał się z interesantami w salonie przyjęć . Już odprawił jegomościa , który ofiarował się staczać za niego pojedynki , drugiego , który jako brzuchomówca chciał odegrać rolę w dyplomacji , i trzeciego , który obiecywał mu wskazać skarby zakopane przez sztab Napoleona I nad Berezyną , kiedy lokaj w błękitnym fraku zameldował : — Wybornie . Otóż spadł tu na mnie jeszcze jeden sklep z jego właścicielką , wdową . Ponieważ prawie cały kapitał należy do mnie , więc w interesie tym muszę mieć kogoś ze swej ręki ; wolałbym zaś kobietę ze względu na właścicielkę sklepu . Czy więc przyjmie pani miejsce kasjerki z płacą … tymczasem siedemdziesięciu pięciu rubli na miesiąc ? Wprawdzie starsi panowie jeszcze obsypywali ją grzecznościami z powodu piękności i elegancji , za to młodzi , szczególnie utytułowani lub majętni , traktowali ją chłodno a krótko ; gdy zaś , zmęczona samotnością i banalnymi frazesami , nieco żywiej odezwała się do którego , patrzył na nią z wyraźnym przestrachem jakby lękając się , że ona chwyci go za szyję i natychmiast pociągnie do ołtarza . Rzecki odgadując , co się z nim dzieje , zachodził w różnych porach dnia i próbował wciągnąć go w rozmowę . Ale ani stan pogody , ani handel , ani polityka nie obchodziły Wokulskiego . Raz się tylko ożywił , gdy pan Ignacy zrobił wzmiankę , że Milerowa prześladuje panią Stawską . — Słuchamy … słuchamy ! … — poparł go adwokat , silnie okazując , że stara się pohamować zapał dla księcia . Pocałował narzeczoną w rękę i poszedł ku pałacowi . — A jeżeli nam , to i wam nie zrobią nic złego … I oto , com zobaczył … W jednym z okien Maruszewicza uchyliła się roleta i przez szparę z boku można było dojrzeć , że ktoś patrzy w naszą stronę . „ Głupiec jestem ! — pomyślał wychodząc . — Zawsze muszę się wyrwać z czymś , co jej robi przykrość . Jeżeli jest melomanką , może uważać za świętokradztwo moje zdanie o Molinarim … ” „ Straszna rzecz ! — pomyślał Wokulski . — Cóż to za chore indywidua wprzęgają się do triumfalnego wozu tego pana … ” — Kto to ? — pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne rumieńce . Sędzia zwrócił się do pani Krzeszowskiej . — Cóż mam robić , nieszczęsna sierota i prawie wdowa ? Chyba jak mego występnego męża natchnie dobry Bóg , ażeby żałował za swoje niecne czyny i wrócił do mnie , chyba wtedy zmieni się nieco moje pustelnicze życie . O ile zaś mogę wnosić ze snów i przeczuć , jakie na mnie zsyła niebo podczas gorących modłów , mąż mój powinien by nawrócić się lada dzień , bo już i pieniędzy , i kredytu nie ma ten nieszczęśliwy opętaniec … Kiedy woźni poczęli zamykać drzwi peronu , namówiłem doktora na przechadzkę po Alejach Jerozolimskich . Noc była ciepła , niebo czyste ; nie pamiętam , ażebym kiedykolwiek widział więcej gwiazd . A ponieważ Stach mówił mi , że w Bułgarii często patrzył na gwiazdy , więc ( zabawny projekt ! ) i ja postanowiłem od tej pory co wieczór spoglądać w niebo . ( A może istotnie na którym z migotliwych świateł spotkają się nasze spojrzenia czy myśli i on nie będzie czuł się już tak osamotnionym jak wtedy ? ) Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy , że gabinet ojca jest wolny , kazała tam wejść Szpigelmanowi . — Wierzy pan w życie przyszłe ? — Do kogo wystosowanym ? — Jest więcej niż dwadzieścia — rzekłem do Katza . Wstąpiłem do siebie , włożyłem mój stary płaszcz , cylinder i tak przebrany , w pół godziny wyszedłem na ulicę . — Tak , panie … Może mąż powróci … — dodała stłumionym głosem . Wrócił do siebie i pierwszy raz całkiem spokojnie począł przebiegać myślą wszystkich adoratorów panny Izabeli , których widywał z nią lub o których tylko słyszał . Przypomniał sobie ich znaczące rozmowy , tkliwe spojrzenia , dziwne półsłówka , wszystkie sprawozdania pani Meliton , wszystkie sądy , jakie krążyły o pannie Izabeli wśród podziwiającej ją publiczności . Wreszcie głęboko odetchnął : zdawało mu się , że znalazł jakąś nitkę , która może wyprowadzić go z labiryntu . — Tam podobno łatwiej dostanę robotę , a tu … któż mnie przyjmie ? — szepnęła . — Czo pan dziś wyrabia ? — zawołał . — Pan tak robi , jakby pan miał źle w głowie … Pan Łęczki tak prosił … Odtąd każde popołudnie spędzał u państwa Łęckich , a nawet raz na zawsze został zaproszony na obiady . — Cóż — dodała po przerwie — pomyślisz o tej cukrowni ? … Każ sobie jutro osiodłać konia , przejedź się po polach sam , a jeszcze lepiej z Wąsowską … To kobieta dużo warta , mówię ci … — Przede wszystkim — rzekł Wokulski — owe nasze fabryki nie są naszymi , lecz niemieckimi … — Przesąd ? … nie powiem — rzekł Wokulski . — Jest to tylko przeniesienie zwyczaju z warunków , gdzie on jest stosowny , do warunków , gdzie nim nie jest . Usłyszawszy jednak hałas w bramie zawrócił się i jeszcze raz pokazał nieboszczyka … Wirskiemu ! … No i wrócił do handlu , a wtedy zawołano , że się sprzedał i żyje na łasce żony , z pracy Minclów . — Warto , warto ! … — mówił zadowolony książę . — Takiego nie było jeszcze między nami . Gdybyśmy dawniej zbliżyli się do nich , nasz nieszczęśliwy kraj wyglądałby inaczej . Wokulski dotknął i syknął z bólu . Na palcach wyskoczyły mu pęcherze , lecz nie z gorąca , tylko z zimna … Kadź była straszliwie zimna , co zresztą czuło się w całej sali . Niekiedy podczas tych samotnych zajęć w starym subiekcie budziło się dziecko . Wydobywał wtedy i ustawiał na stole wszystkie mechaniczne cacka . Był tam niedźwiedź wdrapujący się na słup , był piejący kogut , mysz , która biegała , pociąg , który toczył się po szynach , cyrkowy pajac , który cwałował na koniu , dźwigając drugiego pajaca , i kilka par , które tańczyły walca przy dźwiękach niewyraźnej muzyki . Wszystkie te figury pan Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w ruch . A gdy kogut zaczął piać łopocząc sztywnymi skrzydłami , gdy tańczyły martwe pary , co chwilę potykając się i zatrzymując , gdy ołowiani pasażerowie pociągu , jadącego bez celu , zaczęli przypatrywać mu się ze zdziwieniem i gdy cały ten świat lalek , przy drgającym świetle gazu , nabrał jakiegoś fantastycznego życia , stary subiekt podparłszy się łokciami śmiał się cicho i mruczał : — Złoty krzyż … — Pan prosi ! — wrzasnął i uciekł . I w tej chwili , po raz pierwszy , jasno zarysował mu się projekt niewracania do kraju . — Tak — potwierdza zakrystian — dom wart ze sto dwadzieścia tysięcy … — Powiedzą , żem zwariował — przerwał mu Wokulski . — Pod tym względem mogę panu sędziemu dać tylko poufne objaśnienia . Wtedy ( rzecz nie do uwierzenia ! ) palą się u niego dniem i nocą światła , a w mieszkaniu słychać głosy wielu mężczyzn , czasami nawet i kobiet … — Dlaczegóż to ? — Dziwna rzecz ! … — szepnął Wokulski . — Ja także mniej więcej rok temu mieszkałem z obozem w lesie , ale w Bułgarii … Myślałem : czy za rok żyć będę i … Uuu … widzę , że mi się rozhulała starowina , więc żeby ją pohamować na punkcie dżumy , napomknąłem znowu o procesie , na co ta kochana pani odpowiedziała mi długim wywodem o hańbie ścigającej jej rodzinę , o możliwym uwięzieniu pani Stawskiej , o tym , że się rozlutował samowar … W tej chwili żółtawy , za wczesny motyl przeleciał mu nad głową w stronę miasta . Jego salony pełne były gości , a do przedpokoju sypały się bilety wizytowe jak śnieg . I znowu pan Tomasz znalazł się w tej szczęśliwej pozycji , że nie tylko miał kogo przyjmować , ale nawet mógł robić wybór pomiędzy odwiedzającymi . — Ha , trudno . Nie każdy może kraść magle … — Patrzcie no , panie wojak … Z nim się coś złego stało … Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski … Panna Izabela zmarszczyła brwi . — Co pan mówisz — pół roku ? … — zawołała . — Nieszczęśliwy mój Jaś był ze trzy lata chory , a z osiem … Ach , panie Rzecki ! iluż nieszczęść w małżeństwie jest źródłem to okropne piwo … Przez osiem lat , panie , jakbym nie miała męża … Ale co to był za człowiek , panie Rzecki ! … Dziś dopiero czuję cały ogrom mego nieszczęścia … — Szpigelman mówił — rzekła po chwili — że od naszej sumy nie można mieć dziesięciu tysięcy rubli procentu . Najwyżej trzy tysiące , i to na niepewnej hipotece … Wiem ja , dlaczego tak szeroko rozpisałem się o sprawie pani Stawskiej . Oto dlaczego … W odpowiedzi kiwnął głową i wysunął wargę . Wtem na skręcie wymija go młoda kobieta , której wzrost i ruchy robią na Wokulskim silne wrażenie . — Dlaczego nie moja ? Nie każdy może być poetą albo bohaterem , ale każdy potrzebuje pieniędzy — mówił Szuman . — Pieniądz jest spiżarnią najszlachetniejszej siły w naturze , bo ludzkiej pracy . On jest * sezamem * , przed którym otwierają się wszystkie drzwi , jest obrusem , na którym zawsze można znaleźć obiad , jest lampą Aladyna , za której potarciem ma się wszystko , czego się pragnie . Czarodziejskie ogrody , bogate pałace , piękne królewny , wierna służba i gotowi do ofiar przyjaciele , wszystko to ma się za pieniądze … „ Nie trafi osioł … Mierzy w głowę … ” — A to cała historia ! — odpowiedział Mraczewski rzucając się na fotel . — Przyjechaliśmy tu dziś z Suzinem o jedynastej … Od pierwszej do trzeciej byliśmy z nim u Wokulskiego , a po trzeciej wpadłem na chwilę do matki i na chwilę do pani Stawskiej … Pyszna kobieta , co ? … Prawdziwą osobliwość stanowiła sień wjazdowa posiadająca bardzo lichą podłogę , ale za to bardzo ładne krajobrazy na ścianach . Było tam tyle wzgórz , lasów , skał i potoków , że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania . Stanąwszy na chodniku przed sklepem pan Ignacy dostaje ataku wyrzutów sumienia . W ten sposób powoli i stopniowo lew przerabiał się na wołu . Kiedym go widział w tureckim szlafroku , w haftowanych paciorkami pantoflach i w czapeczce z jedwabnym kutasem , nie mogłem wyobrazić sobie , że jest to ten sam Wokulski , który przed czternastoma laty w piwnicy Machalskiego zawołał : „ Podły jestem z moimi posądzeniami ! ” — szepnął Wokulski . Znalazłszy się w Łazienkach wyskakiwał z powozu i biegł nad sadzawkę , gdzie zazwyczaj spacerowała hrabina lubiąca karmić łabędzie . Przychodził zawczasu , a wtedy padał gdzieś na ławkę , zalany zimnym potem , i siedział bez ruchu , z oczyma skierowanymi w stronę pałacu , zapominając o świecie . — Bycza mina ! — szepnął otyły marszałek wskazując okiem na Wokulskiego . — Szczeć na głowie jeży mu się jak dzikowi , pierś — upadam do nóg , oko bystre … Ten by nie ustał na polowaniu ! — Więc … nieprzyjemnym — poprawiła się panna Izabela . Ocknąłem się na furze , którą właśnie dojeżdżaliśmy do Sawy . Już dniało , zapowiadał się dzień pogodny ; od rzeki ciągnęła surowa wilgoć . Przetarłem oczy , porachowałem … Było na wozie nas czterech i piąty furman . Przecież powinno być pięciu . Nie , powinno być sześciu ! … Szukałem Katza , nie mogłem się dopatrzeć . Nie pytałem o niego ; płacz ścisnął mnie za gardło i myślałem , że mnie udusi . Liptak drzemał , Stein ocierał oczy , a Szapary patrzył na bok i tylko pogwizdywał Rakoczego , chociaż ciągle się mylił . — Dlaczego to panowie nigdy nie przychodzą do nas z … panem Stanisławem ? — mówiła rumieniąc się . — Ojciec tak panów kocha i … my wszyscy … — Jan Mincel i Stanisław Wokulski … — jęknął Maruszewicz . — Niemoralność ? — spytałem . Pogodził ich dopiero dzwonek wzywający na obiad . — Daj — rzekł — i idź spać . Od dnia , w którym po raz pierwszy skąpał się w Paryżu , zaczęło się dla Wokulskiego życie prawie mistyczne . Poza obrębem kilku godzin , które poświęcał naradom Suzina z budowniczymi okrętów , Wokulski był zupełnie swobodny i używał tego czasu na najnieporządniejsze zwiedzanie miasta . Wybierał jakąś miejscowość według alfabetu w Przewodniku i nawet nie patrząc na plan jechał tam otwartym powozem . Wdrapywał się na schody , obchodził gmachy , przebiegał sale , zatrzymywał się przed ciekawszymi okazami i tym samym fiakrem , wynajętym na cały dzień , przenosił się do innej miejscowości , znowu według alfabetu . A ponieważ największym niebezpieczeństwem , jakiego lękał się , był brak zajęcia , więc wieczorami oglądał plan miasta , wykreślał już obejrzane punkta i robił notatki . — Wytrzyma — odparł flegmatycznie pan Szulc trzaskając batem w kierunku drugiego pana . Jeszcze raz pożegnał adwokata i pobiegł do sklepu . Tam znalazło się kilka ważnych interesów , które zatrzymały go nadspodziewanie długo . Dopiero o pół do drugiej był w Łazienkach . — Ale … A cóż z twoim bratem ? … — Umrę , mówię ci , doktorze , umrę albo … ożenię Stacha z panią Stawską . To kobieta , która ma i rozum , i serce , i za miłość zapłaci miłością , a jemu takiej trzeba . — Z Portugalią — wtrącił doktór . Nim gość oprzytomniał , ubrano go w kalosze , wydano resztę i wśród niskich ukłonów odprowadzono do drzwi . Interesant stał przez chwilę na ulicy , bezmyślnie patrząc w szybę , spoza której Mraczewski darzył go słodkim uśmiechem i ognistymi spojrzeniami . Wreszcie machnął ręką i poszedł dalej , może myśląc , że w innym sklepie kalosze bez literek kosztowałyby go dziesięć złotych . — Jak mam zameldować ? — Pan dobrodziej był na węgierskie wojne i pan nie ma dukatów ? … — rzekł zdziwiony . Od tej chwili już nie wymyślała Mariannie , nie pisywała listów , nie dręczyła stróża … Tylko po całych dniach , z rękoma założonymi na piersi , chodziła po swym rozległym mieszkaniu , blada , cicha , zirytowana . Nagle zrozumiawszy , o co chodzi , wybuchnęła płaczem i kryjąc twarz w suknię pani Stawskiej , zawołała : Dalszy bieg myśli przerwała mu smutna , brzęcząca melodia . Była to muzyka szkatułki grającej , po której nastąpił świegot sztucznych ptaków ; a gdy one milkły , rozlegał się cichy szelest fontanny , szept modlitw i westchnienia pobożnych . — Prawda , że wyjeżdżał pan do Paryża bardzo obrażony na mnie ? … Wokulski cicho gwiżdżąc zasadził kapelusz i oparłszy rękę na ramieniu starego przyjaciela , odparł : — Nic nie rozumiem — rzekł . — Chociaż bardzo wątpię o życzliwości tej damy . Dochodzili do końca parku , poza sztachetami którego widać było szereg murowanych budynków . Około roku 1840 ojciec zaczął niedomagać . Czasami po parę dni nie wychodził do biura , a wreszcie na dobre legł w łóżku . — Rozumie się — odpowiedział gość siadając na kanapie , na której wnet umieścił się Ir i oparł mu głowę na kolanach . Zły humor pana domu źle oddziałał na innych ; obiadu nikt nie jadł . Po obiedzie pan Tomasz zamknął się w gabinecie i chodził wielkimi krokami , co było dowodem niezwykłego wzruszenia . — Od ojca … Zresztą , czy ja wiem , co się jeszcze stanie ? — odpowiedziała rumieniąc się i spoglądając na Wokulskiego w sposób jej tylko właściwy . — Brawo ! … Podoficer poszedł w prawo , my za nim . Kolumna nasza rozwinęła się we dwie długie linie . Na paręset kroków przed nami zakłębił się dym . Coś trąbiono , alem nie zrozumiał sygnału ; natomiast słyszałem ostre poświsty nad głową i koło lewego ucha . O kilka kroków przede mną coś uderzyło w ziemię zasypując mi piaskiem twarz i piersi . Mój sąsiad strzelił ; dwaj stojący za mną prawie na moich ramionach oparli karabiny i wypalili jeden po drugim . Ogłuszony do reszty , wypaliłem i ja … Nabiłem i znowu strzeliłem . Przed front spadł czyjś kask i karabin , ale otoczyły nas takie kłęby dymu , żem nic dalszego nie mógł dojrzeć . Widziałem tylko , że Katz , który ciągle strzelał , wygląda jak obłąkany i ma pianę w kątach ust . Szum w uszach spotęgował mi się tak , żem w końcu nic nie słyszał , ani huku karabinów , ani armat . — Nu , niech pani przeczyta , co tam napisano ? Praca nad szczęściem we wszystkich kierunkach — oto treść życia paryskiego . Tu przeciw zmęczeniu zaprowadzono tysiące powozów , przeciw nudzie setki teatrów i widowisk , przeciw niewiadomości setki muzeów , bibliotek i odczytów . Tu troszczą się nie tylko o człowieka , ale nawet o konia dając mu gładkie gościńce ; tu dbają nawet o drzewa , przenoszą je w specjalnych wozach na nowe miejsce pobytu , chronią żelaznymi koszami od szkodników , ułatwiają dopływ wilgoci , pielęgnują w razie choroby . Był ubrany w nowy tużurek i świeży kapelusz , w ręku trzymał laseczkę ze srebrną końską nogą . Miał minę spokojną , ale pod tymi pozorami wierny sługa dostrzegł mocne wzruszenie . Już w przedpokoju binokle dwa razy spadły baronowi , a lewa powieka drgała mu bez porównania częściej aniżeli przed pojedynkiem albo nawet przy sztosie . — Ja tam nie umrę , dopóki o nim nie usłyszę . — Zaproszenie na bal jutrzejszy — odparł sucho . — Tym lepiej dla panien . Tym szerzej koło żałobne roztoczy , — Owszem , jeżeli wygram od cioci tę bransoletę z szafirów … Na dworcu spostrzegł , że i tu jego osoba robi wrażenie . Sam zawiadowca przedstawił się i kazał mu dać oddzielny przedział ; nadkonduktor zaś prowadząc go do wagonu rzekł , że to on właśnie miał zamiar ofiarować mu wygodne miejsce , gdzie by można spać , pracować albo rozmawiać bez przeszkód . — Zatem nie Lesser ? Proszę sobie jednak wyobrazić nasze miny , kiedy przyszedł telegram donoszący … o zamachu Nobilinga w Berlinie ! … Ja myślałem , że padnę trupem , Lisiecki od tej pory zaprzestał już nieprzyzwoitych żartów na mój rachunek i co gorsze , zawsze wypytuje mnie o wiadomości polityczne … Do salonu weszli dwaj bardzo eleganccy młodzi ludzie , z których jeden odznaczał się cienką szyją i dość wyraźną łysiną , a drugi powłóczystymi spojrzeniami i subtelnym sposobem mówienia . Weszli rzędem , jeden obok drugiego , trzymając kapelusze na tej samej wysokości . Jednakowo ukłonili się , jednakowo usiedli , jednakowo założyli nogę na nogę , po czym pan Rydzewski zaczął pracować nad utrzymaniem swojej szyi w kierunku pionowym , a pan Pieczarkowski zaczął mówić bez wytchnienia . Ostatnie te słowa skierowane były do mizernego studenta , który wraz ze swoim towarzyszem czekał przed bramą , widocznie na panią Krzeszowską , a myśląc , że ona wychodzi , ucharakteryzował się na trupa przed … panią Misiewiczową . Wnet poznał swoją omyłkę i zawstydził się tak , że pobiegł parę kroków naprzód . Relacje te nie tylko zdziwiły , ale wprost przestraszyły księcia . I naraz Wokulski spotężniał w jego opinii . Był przecie człowiekiem , który ma swój własny program , ba ! nawet prowadzi politykę na własną rękę , i który ma wielkie znaczenie wśród pospólstwa … — Byłby to tylko odwet z mojej strony . Ten cynizm oburzył mnie . Ściskali się za ręce i Wokulski coś odpowiedział , ale co ? … — nie było mu wiadome . Niepokój jego wzrastał ; na próżno szukał panny Izabeli . — Ale skąd on wyrwał taki surdut ? … Dobrowolnie odcięty od natury i ludzi , utopiony w wartkim , ale ciasnym wirze sklepowych interesów , czuł coraz mocniej potrzebę wymiany myśli . A ponieważ jednym nie ufał , inni go nie chcieli słuchać , a Wokulskiego nie było , więc rozmawiał sam z sobą i — w największym sekrecie pisywał pamiętnik . — W tej chwili nie mogę panu dać odpowiedzi — przerwał Wokulski . — Przeprosił mnie — odparła panna Izabela . — I majątek masz ? Milion … Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi : — Więc to ja mam spłacać dawne długi ? … — zaśmiała się panna Izabela . — A , kuzyn nie stracił czasu w podróży . — Dlaczego ? — Nie koniec na tym … W roku 1870 wrócił do Warszawy z niewielkim fundusikiem . Przez pół roku szukał zajęcia , z daleka omijając handle korzenne , których po dziś dzień nienawidzi , aż nareszcie przy protekcji swego dzisiejszego dysponenta , Rzeckiego , wkręcił się do sklepu Minclowej , która akurat została wdową , i w rok potem ożenił się z babą grubo starszą od niego . Wokulski oglądał się po okolicy nie mogąc zdobyć się na odpowiedź . Szczęściem , wybiegł w tej chwili posługacz stacyjny donosząc baronowi , że zajechał powóz . — Nie odpowiada pani … — rzekł Wokulski . — Nie domyśla się pani nawet , jak jest mi drogie każde jej słowo , których tak mało słyszałem … I oto dziś odjeżdża pani nie zostawiając mi nawet cienia nadziei … — Oto los rządcy — odezwała się pani wskazując mi nie mniej obdarte krzesło . — Mój mąż służy niby to bogatym panom , a gdyby nie chodził do składu węgli i nie przepisywał u adwokatów , nie mielibyśmy co włożyć w usta . — Oto nasze mieszkanie , niech pan spojrzy — mówiła — za trzy ciupy dopłacamy sto osiemdziesiąt rubli rocznie … — Marszałek dworu pańskiego i pana * Siuzę * … Bardzo zdolny człowiek i duże mógłby panu oddać usługi , gdyby był pewny tak … z tysiąc franków gratyfikacji … — mówił wciąż figlarnie służący . — Owszem — rzekł nie mogąc pohamować dobrego humoru — będzie pan miał pożyczkę . Tym Żydom oddamy jakieś trzy tysiące rubli , a pan będzie płacił procentu … Ileż pan chce ? Dopiero w Wokulskim poznała nie tylko nową osobistość , ale niespodziewane zjawisko . Jego niepodobna było określić jednym wyrazem , a nawet stoma zdaniami . Nie był też do nikogo podobny , a jeżeli w ogóle można go było z czymś porównywać , to chyba z jakąś okolicą , przez którą jedzie się cały dzień i gdzie spotyka się równiny i góry , lasy i łąki , wody i pustynie , wsie i miasta . I gdzie jeszcze , spoza mgieł horyzontu , wynurzają się jakieś niejasne widoki , już niepodobne do żadnej rzeczy znanej . Ogarniało ją zdumienie i pytała się : czy to jest gra podnieconej imaginacji , czy naprawdę istota nadludzka , a przynajmniej — pozasalonowa ? — A prawda — odparł Wokulski . — Odwieź mu tam … — Dobrze . „ Skończę z nim ” — rzekł do siebie Wokulski i głęboko odetchnąwszy spytał głośno : Na pociechę mógłby sobie powiedzieć , że w tym samym katalogu równie posiadają notatki dwaj inni jego koledzy , a także inkasent , posłańcy , nawet — służący Paweł . Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników ? Jest to tajemnica , z którą przed nikim się nie zwierzał . Opowiadał lekkim tonem i kręcił się po sklepie z miną panicza , który przyszedł tu na chwilkę , ale zaraz wyjdzie . Wokulski mienił się siedząc na fotelu ; już nie mógł znieść głosu Mraczewskiego . — Czy nie mówiłam , że ten potwór wywróci nas ! — zawołała wdowa . — Cóż to znowu , panie Starski ? … Ale wnet odpędził to nieusprawiedliwione podejrzenie . Rossi bowiem grał znakomicie i klaskali mu wszyscy z równym zapałem . Najmocniej jednak pan Pifke , jowialny fabrykant pierników , który stosownie do umowy po trzecim akcie z wielkim hałasem podał Rossiemu album . „ Sława ! … sława ! … sława ! … ” W tej chwili przybiegł wysoki sportsmen . I wpada w otwarte drzwi , nakazując woźnemu , ażeby nikogo nie wpuszczał . — Czy tak ? … — rzekła panna Izabela z uśmiechem . — Więc załóżmy się , że kuzynek złożysz broń ; bo wojnę uważam już za rozpoczętą . — Więc nikt nie zdecyduje się na próbę ? ! … — krzyknął pan Leon załamując ręce . Zbudził go okrzyk tłumu , dzwonek i brawo … To odbył się pierwszy wyścig . Nagle spojrzał na tor i zobaczył wjeżdżający do szranków powóz hrabiny . Siedziały hrabina z prezesową , a na przedzie pan Łęcki z córką . — O pani . — No jużci , panie Rzecki — mówi on — kto jeździ do Paryża , kupuje okręty w czasie nieporozumień z Anglią i tak dalej , ten , panie Rzecki , nie odznacza się obywatelskimi cnotami . — Będzie kiedyś awantura z tymi Żydami — mruknąłem . — A niech sobie idzie na górę — odparł Jan Mincel — ale już co swatać , to nie będę . Jestem uczciwy kupiec i nie myślę zajmować się stręczycielstwem . — Proszę ? — zdziwiła się wdówka . — To , co pan nazywasz kontrastami , ja najdoskonalej godzę w życiu . — Strasznie ci Żydzi wypierają nas … — Prawda , jaki ładny dzień ? W mieście upał , tu przyjemny chłód . Bardzo lubię Łazienki o tej godzinie : mało osób , więc każdy może znaleźć kącik wyłącznie dla siebie . Pan lubi samotność ? Drugie moje spostrzeżenie odnosiło się do Maruszewicza , który mieszkał prawie vis a vis pani Stawskiej . Człowiek ten prowadzi bardzo osobliwy tryb życia cechujący się niezwykłą regularnością . Regularnie nie płaci komornego . Regularnie co parę tygodni wynoszą mu mnóstwo gratów z mieszkania : jakieś posągi , lustra , dywany , zegary … Ale co ciekawsze — również regularnie do lokalu przynoszą mu nowe lustra , nowe dywany , nowe zegary i posągi … Baron zerwał się z siedzenia i prędko zaczął chować pudełka . Już postawiłem nogę na stopniu fury , kiedy ten sam Żydek odciągnął mnie drugi raz na stronę . „ Ona ? … Nie … Naprzód , ona została w Warszawie , a po wtóre — spotykam już drugą taką … Złudzenia … ” — Kiedyż panowie zapłacą dwanaście rubli kopiejek pięćdziesiąt za miesiąc styczeń ? — spytał sędzia . Panna Izabela zaczęła mówić po angielsku . — Nie — odparł Wokulski . — Zyski istniałyby wówczas , gdyby nasz handel był prowadzony porządnie . — A jeżeli będą kochać ? … — odparł . Tak więc nie bez przykrości dowiedziałem się , że do Wokulskiego między kupcami wzrasta niechęć , że sklep nasz będzie sprzedany i że Stach żeni się z panną Łęcką . Mówię : żeni się , bo on nie mając pod tym względem pewności nie wyraziłby się tak stanowczo , nawet przede mną . Maruszewicz zaczął mienić się , potnieć i nawet przestępować z nogi na nogę , co jest chyba dowodem wielkiej skruchy . Jakoż dom zawala się . Panna Izabela , uśmiechnięta , wylatuje z niego jak ptak , a Wokulskiego nie widać … — Dwieście pięćdziesiąt tysięcy rubli , z tego dużą część w złocie — rzekł dobitnie . — A ponieważ kazałem zakupić banknoty , które po zawarciu pokoju sprzedam , więc będę miał przeszło trzysta tysięcy rubli … — Przepraszam — odezwał się dotykając kapelusza — że ośmieliłem się robić tego rodzaju uwagi … Jestem Wrzesiński … Dzwonek . Yung wygrał . Wysoki sportsmen wziął klacz za uzdę i zaprowadziwszy przed trybunę sędziów zawołał : Zresztą możesz Pan sprawić Beli małą przyjemność . Baron Krzeszowski przyciśnięty potrzebą sprzedał własnej żonie swoją ulubioną klacz , która w tych dniach ma się ścigać i na którą wiele rachował . O ile znam stosunki , Bela byłaby szczerze kontenta , gdyby ani baron , ani jego żona nie posiadali tej klaczy w dniu wyścigów . Baron byłby zawstydzony , że sprzedał klacz , a baronowa zrozpaczona , gdyby klacz wygrawszy komu innemu przyniosła zysk . Bardzo subtelne są te wielkoświatowe komeraże , ale spróbuj je Pan zużytkować . Okazja zaś nastręcza się , gdyż , o ilem słyszała , niejaki Maruszewicz , przyjaciel obojga Krzeszowskich , ma Panu zaproponować kupno tej klaczy . Pamiętaj Pan , że kobiety są niewolnicami tylko tych , którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom . — Ach , panie , czy pan zawsze taki nudny ? Przecież nie po to wzięłam pana na spacer , ażeby ziewać . Proszę mnie bawić , tylko zaraz … — Pan wydzysz te pyniądze u ten szlachcic … Pan słyszysz , jak ony klaskają ? … Ony tak czeszą szę , że mnie widzą … Pan to rozumysz , panie Cynader ? … „ Co , u diabła — myślę — czyby kto z policji , czy może jaki sekretarz komornika spisuje nam ruchomości ? … ” — Przypuśćmy , że naoczni świadkowie : pani Krzeszowska , pan Maruszewicz … — Tak — odparł Wokulski . — Wysocki ? … — rzekł . — Co ty tu robisz ? „ Zwyczajnie , zbogacony parweniusz ! — mruknął hrabia . — Przedwcześnie zachwycaliśmy się nim , chociaż … spółkę może prowadzić … Rozumie się , przy pełnej kontroli z naszej strony . ” — Hę ! hę ! hę ! … — zaczął śmiać się adwokat . — Któż by inaczej robił , szanowny panie Wokulski ? Pani Wąsowska parsknęła króciutkim śmiechem , lecz wnet opanowała się i zaczęła mówić : Hrabia uśmiechnął się i rzekł : — Szpital wariatów ! — mruczał . — Nie brak ani jednego … Pan , oczywiście , masz wodę w głowie , panie Rzecki — dodał po chwili . „ Nim jednak przebuduje się społeczność — myślał — widzę , że sfera mojej filantropii bardzo się uszczupli . Majątek mój nie wystarczyłby na uszlachetnianie instynktów nieludzkich . Wolę ziewające kwestarki niżeli modlące się i płaczące potwory . ” Szuman zaczął bić się po głowie . — Oho ! … ho ! … — zawołano w szeregu . — Dam jeden procent od każdego tysiąca wyżej nad sto dwadzieścia tysięcy rubli … — Pan baron leży chory ; i nikogo nie przyjmuje , bo teraz jest doktór . — Pan mnie widział ? — Żydzi , mówię , Żydzi ! … Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą , ażeby im bruździł jakiś Wokulski , nie Żyd ani nawet meches . — Cóż to za porządek , panie Ksawery , do stu par diabłów ! … Czy i w pańskiej sypialni konserwują się takie rzeczy ? — Daj pokój — rzekł — już i tak jesteś rozdrażniony … Wiedziała , że list ten napisał pan Tomasz sam do siebie ; koniecznie bowiem potrzebował choć pół godziny przedrzemać się po obiedzie . Wróciwszy do sklepu , mimo spóźnionej pory , rozmówiłem się z Janem Minclem dziękując mu za obowiązek i opiekę . Ponieważ od roku już gadaliśmy o tych rzeczach , a on zawsze zachęcał mnie , ażebym szedł bić Niemców , więc zdawało mi się , że mój zamiar zrobi mu wielką przyjemność . Tymczasem Mincel jakoś posmutniał . Na drugi dzień wypłacił mi pieniądze , które miałem u niego , dał nawet gratyfikację , obiecał opiekować się pościelą i kufrem , na wypadek gdybym kiedy wrócił . Ale zwykła wojowniczość opuściła go i ani razu nie powtórzył swego ulubionego wykrzyknika : Ojciec i panna Florentyna zerwali się z krzeseł . Wokulski zarumienił się . Nigdy nie przychodziło mu do głowy , ażeby zmarli potrzebowali czegoś więcej nad grudę ziemi . — Właśnie o tym chcę mówić . Ogromnie dopytywał się o ciebie , a ja będąc przekonana , że już chyba wyleczyłaś się ze swych kaprysów , radziłam mu , ażeby was jutro odwiedził . — Nie bój się — ciągnął Wokulski . — Grosz ten zarobiłem uczciwie , nawet ciężko , bardzo ciężko . Cały sekret polega na tym , żem miał bogatego wspólnika i że kontentowałem się cztery i pięć razy mniejszym zyskiem niż inni . Toteż mój kapitał ciągle wzrastający był w ciągłym ruchu . — No — dodał po chwili — miałem też szalone szczęście … Jak gracz , któremu dziesięć razy z rzędu wychodzi ten sam numer w rulecie . Gruba gra ? … prawie co miesiąc stawiałem cały majątek , a co dzień życie . Była pierwsza w południe , kiedy pan Ignacy zbliżał się do sklepu , zawstydzony i niespokojny . Jak można zmarnować tyle czasu … w porze największego ruchu interesantów ? … A nuż w dodatku stało się jakie nieszczęście ? … I co za satysfakcja włóczyć się po ulicach w upał , wśród kurzu i zapachu prażonych asfaltów ! … Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma . Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten nazywał się Szlangowskim , obchodził Wielkanoc i Boże Narodzenie , i z pewnością najwierniejszy katolik nie zjadał tyle kiełbasy co on . Pamiętam , że gdy raz w cukierni zapytano go : Weszła na dziedziniec , ostrożnie wymijając cierniste krzaki , i usiadła na kamieniu . Wokulski zbliżył się do powozu hrabiny . Pan Łęcki i damy starsze winszowały mu ; panna Izabela milczała . Znowu zamilkł i nagle odezwał się : „ Cztery dni temu o mało nie zabiłem człowieka , dziś dla drugiego postawiłem most do więzienia i — wszystko dla niej za jedno : merci … No , dla niej także zrobiłem majątek , daję pracę kilkuset ludziom , pomnożę bogactwa kraju … Czymże byłbym bez niej ? Małym , galanteryjnym kupcem . A dziś mówią o mnie w całej Warszawie , ba ! … Odrobina węgla porusza okręt dźwigający dolę kilkuset ludzi , a miłość porusza mnie . A jeżeli mnie spali tak , że zostanę tylko garścią popiołu ? … O Boże , jaki to nędzny świat … Ma rację Ochocki . Kobieta jest podłym zwierzęciem : bawi się tym , czego nawet nie może zrozumieć … ” — Wsi nie widzę — wtrącił Wokulski . Na tym skończyła się rozmowa w języku polskim , gęsto ozdobionym francuszczyzną , co robiło go podobnym do ludzkiej twarzy okrytej wysypką . — Po ósmej … po ósmej … — odpowiedział mu pan Ignacy — Teraz nie ma czasu . Zabraliśmy się do odejścia . — Jestem Maruszewicz — rzekł zniszczony młody człowiek z miłym uśmiechem . — Wybaczy pan , że prezentuję się tak obcesowo i w dodatku przy pierwszej znajomości będę miał prośbę … Wstał , wyjrzał przez okno i z uśmiechem przypatrywał się ludziom , którzy gdzieś biegli , kłaniali się sobie , asystowali damom . Przypatrywał się ich gwałtownym ruchom , wielkiemu zainteresowaniu , bezświadomej szarmanterii mężczyzn , automatycznej kokieterii kobiet , obojętnym minom dorożkarzy , męce ich koni i nie mógł oprzeć się uwadze , że całe to życie , pełne niepokoju i udręczeń , jest kapitalnym głupstwem . — Drugą połowę procentu otrzyma pan w połowie stycznia — odparł Wokulski . — Mamy , jaśnie panie , ale na inszy sposób . Byłem wściekły . Gdyż jakkolwiek jestem eks-porucznikiem węgierskiej piechoty , nie mogę jednak pojąć : czym perkaliki niemieckie są lepsze od moskiewskich ? Ale z moim kupcem nie było gawędy . W taki sposób bestia podnosił brwi , tak ruszał ramionami , a tak rozkładał ręce , iż w końcu pomyślałem , że on jest wielki patriota , a ja gałgan , choć w tym czasie , kiedy on nabijał kieszenie rublami i imperiałami , mnie paręset kul przeleciało nade łbem … Na jej twarzy znać było ślady łez . Podniosła na Wokulskiego apatyczne wejrzenie i odparła : — Co do mnie — przerwał baron z nowym ukłonem — będę się starał zapomnieć o przeszłości … — Kobiety , panie Ochocki . Panna Izabela wyciągnęła rękę i zostawiwszy ją na chwilę w rozpalonej dłoni Wokulskiego rzekła : „ Co on robi , ojcze ? ” — pyta się zalękniona panna Izabela . Wyszli z panem Domańskim i może w półtorej godziny wrócili obaj mocno zarumienieni . Pan Raczek ledwie oddychał , a pan Domański z trudnością trzymał się na nogach , podobno z tego , że nasze schody były bardzo niewygodne . Po zwykłym powitaniu hrabia usiadł sztywnie na krześle i rzekł : — Ale bo widzisz — szepnąłem — mówią jeszcze , że żenisz się z panną Łęcką … — Witam panią . Jakże się miewa pan Łęcki ? Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedł jegomość szpakowaty ; zażądał breloku do zegarka , a krzyczał i stukał laską tak mocno , jakby miał zamiar kupić całą japońszczyznę . — Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki . — Bardzo proszę — odparła hrabina . — Macie tu panowie wolny stolik … Ja opuszczę was na chwilę … — Więc jak mam powiedzieć ? … Wokulski uczuł , że z serca usuwa się mu ogromny ciężar . Mówiąc to kłaniał się , rumienił i miętosił czapkę w ręku . „ To i lepiej ! ” — mruczy . — Może co wypijesz ? Mam butelkę niezłego węgrzyna , ale tylko jeden cały kieliszek . A on , biedak , machał ręką i szedł do jejmości nie zacząwszy nawet tego , co chciał mi powiedzieć . Baron pobiegł w stronę towarzystwa . Naprzeciw wysunęła się dama w białej narzutce , z białą koronkową parasolką i szła powoli z wyciągniętą do niego ręką , z której zdawał się opadać szeroki rękaw . Baron już z daleka zdjął kapelusz i dopadłszy narzeczonej , prawie zanurzył się w jej rękawie . Po wybuchu czułości , który o ile był krótkim dla niego , o tyle wydał się bardzo długim dla widzów , baron nagle oprzytomniał i rzekł : — Mój Boże , cóż miałam robić ? … Naturalnie , że przyjęłam z podziękowaniem . Jest to wprawdzie chwilowe zajęcie , ale bardzo przyszło mi w porę , bo właśnie onegdaj ( nie rozumiem nawet z jakiego powodu ) straciłam jedną lekcję muzyki , za pięć złotych godzina … Paru oponentów z grupy kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego . Milczeli , lecz tkliwe ich spojrzenia stokroć więcej miały wymowy aniżeli najczulsze słowa . Wokulskiemu wydało się to wprost niesmaczne . „ Widzę , że odkocham się tu przed końcem obiadu … ” — rzekł do siebie . Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny : czerwieniła się , bladła , kryła się między ławki … Potem przywidziało mu się , że jakiś cień zagląda do jego okna , a później , że po długim korytarzu ktoś chodzi ode drzwi do drzwi , puka i pyta : Wokulski już po raz drugi tego wieczora zarumienił się jak wyrostek . — Aj ! — syknął Wokulski uderzając się w czoło . — Nie pomyślałem o tym … — Nie , nie … proszę wody — poprawiła się . Otóż tedy … Co ja chciałem powiedzieć ? … Aha ! — Wybacz , doktór , ale … czy pan nie żartujesz ze mnie ? … Pół roku temu słyszałem od pana coś zupełnie innego … Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami , na których rosły pochylone sosny . Panna Izabela usiadła na pniu ściętego drzewa , a Wokulski niedaleko niej na ziemi . Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się , skąd mu się biorą takie żakowskie myśli . Przecież panna Izabela ma prawo jechać , kiedy chce , gdzie chce i z kim jej się podoba … — Cóż z tego , choćby nieszczęśliwy Ludwik już nawet nie żył ? Opuścił panią Misiewiczową strapiony . — Czy i dlatego mój ojciec nie wie , że srebra te są w pańskim ręku ? — rzekła ironicznie . — Modliłaś się i płakałaś . Czy mogę wiedzieć , z jakiego powodu ? — Dlaczegóż by nie , tym bardziej że wszyscy widzą to samo — mówi doktór . — Wokulski szaleje za panną , ona go bardzo mądrze kokietuje , a wielbiciele … czekają . „ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski . — Cóż za nikczemność ! — szepnęła panna Izabela . — Ale mniejsza o nią … Na pokrycie paru tysięcy rubli wystarczy mój serwis i srebra . „ Stary głupcze , nazywający się Ignacym Rzeckim ! Ty wyobrażasz sobie , że Napoleonidzi wrócą na tron , że Wokulski zrobi coś nadzwyczajnego , bo jest zdolny , i będzie szczęśliwym , bo jest uczciwy ? … Ty myślisz , ośla głowo , że chociaż hultajom zrazu dzieje się dobrze , a ludziom poczciwym źle , to jednakże w końcu źli zostaną pohańbieni , a dobrzy sławą okryci ? … Tak sobie imaginujesz ? … Więc głupio sobie imaginujesz ! … Na świecie nie ma żadnego porządku , żadnej sprawiedliwości , tylko walka . O ile w tej walce zwyciężają dobrzy , jest dobrze , o ile źli , jest źle ; ale ażeby istniała jakaś potęga protegująca tylko dobrych , tego sobie wcale nie wyobrażaj … Ludzie są jak liście , którymi wiatr ciska ; gdy rzuci je na trawnik , leżą na trawniku , a gdy rzuci w błoto — leżą w błocie … ” „ Jak można było zrobić coś podobnego ? … Co sobie taki człowiek pomyśli ? … ” — mówiła w duchu . Ale wnet ocknęło się w niej uczucie sprawiedliwości i musiała przyznać , że ten człowiek nie jest byle jakim . Wokulski przychodził do państwa Łęckich co kilka dni i najczęściej zastawał tylko pana Tomasza , który witał go z ojcowską czułością , a następnie po parę godzin rozmawiał o swoich chorobach lub o swoich interesach dając z lekka do zrozumienia , że uważa go już za członka rodziny . Widząc obie damy odezwałem się : Prawie w tym samym czasie pan Tomasz zerwał z towarzystwem i na znak swoich rewolucyjnych usposobień zapisał się do Resursy Kupieckiej . Tam z pomiatanymi niegdyś garbarzami , szczotkarzami i dystylatorami grywał w wista , głosząc na prawo i na lewo , że arystokracja nie powinna zasklepiać się w wyłączności , ale przodować oświeconemu mieszczaństwu , a przez nie narodowi . Za co wywzajemniając się dumni dziś garbarze , szczotkarze i dystylatorzy raczyli przyznawać , że pan Tomasz jest jedynym arystokratą , który pojął swe obowiązki względem kraju i spełnia je sumiennie . Mogli byli dodać : spełnia co dzień od dziewiątej wieczór do północy . — I co by pani z tego przyszło , gdybym odpowiedział jak inni ? Pamiętał , że wszedł na górę pod dęby , że coś jadł z wielkim apetytem , że był wesoły , rozmowny i nawet umizgał się do panny Felicji . Ale o czym mówili ? … co on im sam odpowiadał , nie wiedział … Panna Ewelina przez cały czas rozmowy była schylona nad haftem . W tej chwili podniosła głowę i spojrzała na Starskiego z takim wyrazem rozpaczy , że Wokulski zdziwił się … Ale Starski wciąż uderzał szpicrózgą w koniec swego buta , gryzł cygaro i uśmiechał się na pół drwiąco , na pół smutnie . — W takim razie służę — rzekł baron szukając biletu . — Ach , do licha ! Nie wziąłem biletów … Może pan ma notatnik z ołówkiem , panie Wokulski ? … — Wierz mi pan , że dobrze na tym wyjdę … Wokulski odwrócił głowę . Panna Ewelina upadła na ławkę blada i zmęczona , a baron wdzięczył się do niej . — To przegra mężczyzna . Żyd nagle podniósł palec do czoła . Błysnęły mu oczy i zęby białe jak perły . — No — odparł pan Ignacy — puszczenie w ruch takiego interesu jak moskiewski to nie chy-chy . Rozumie się . Baronowa Krzeszowska odskakuje od niego i wygiąwszy się w tył jak artystka grająca tragiczną rolę odpowiada mu jednym tylko wyrazem : — Szarego mydła … Postanowił od razu chwycić byka za rogi . Wiatr dął coraz mocniej ; miałem pełne oczy piasku . Węgiełek opuścił go bardzo wzruszony . Zdaje mi się , że przesadza . Bo choć i ja wolę sklep aniżeli Krakowskie Przedmieście , jednakże co sklep , to nie piwnica . Zdziwaczał chłop na swoim kiprostwie . — Może nawet państwo baronowie pogodzą się przy tej okazji — zauważyła pani Meliton . — Któż to jest ? — spytała panna Izabela , ze zdumieniem patrząc na ojca . — Naturalnie ! — potwierdził pan Tomasz . — Czyliżbyś nie miała rozumieć tak prostej rzeczy . Niezły to może człowiek , ale zawsze kupiec … kupiec ! … — Zmęczyła się pani ? — rzekł . — Jestem oszpecony — mówił baron — wyglądam jak stara małpa chora na fluksję . Nie chcę z panem drugiej awantury , bo widzę , że masz szczęście … Więc powiedz mi pan : za co właściwie zostałem kaleką ? … Bo nie za to potrącenie … — dodał patrząc mu w oczy . — Gdybyś tu bywał częściej , sam byś poznał , jakie melioracje należałoby zaprowadzić w tym domu . Ale co ciebie obchodzi dom albo nawet taka piękna kobieta ! Zresztą — ciągnął dalej w myśli — co mnie obchodzi , że panna Izabela używa zawsze tych samych argumentów w swoich dysputach . Ani ona nie jest Duchem Świętym , ażeby wymyślać coraz nowe , ani ja jestem taką osobliwością , ażeby dla mnie warto było silić się na oryginalność . Niech sobie mówi , jak chce … Ważniejsze to , że chyba do niej nie stosuje się ogólne prawidło o kobietach … Pani Wąsowska to przede wszystkim piękna samica , ale ona nie … Męko Chrystusowa ! … Żem go nie trzasnął kuflem w łeb , dziwię się samemu sobie . Na szczęście , pohamowałem pierwszy impet , wypiłem dwa kufle piwa jeden po drugim i pytam go niby spokojnym głosem : Tu już podziw Wokulskiego przeszedł w pewien rodzaj zaniepokojenia : owa rzekoma stal była lekką jak płatek bibułki . — Pan mnie zna ? „ Mój kochany panie Stanisławie ! Dobrze , widać , bawisz się , podobno nawet w Paryżu , kiedy zapominasz o swoich przyjaciołach . A grób śp. biednego stryja twego wciąż czeka na obiecany kamień i ja także chciałabym poradzić się ciebie o budowę cukrowni , do której namawiają mnie na stare lata . Wstydź się , panie Stanisławie , a nade wszystko żałuj , że nie widzisz rumieńca na twarzy Beli , która w tej chwili jest u mnie i spiekła raczka usłyszawszy , że piszę do ciebie . Kochane dziecko ! Mieszka u ciotki w sąsiedztwie i często mnie odwiedza . Domyślam się , że zrobiłeś jej jakąś dużą przykrość ; nie ociągaj się więc z przeprosinami i jak najrychlej przyjeżdżaj prosto do mnie . Bela zabawi tu jeszcze kilka dni i może uda mi się wyjednać ci przebaczenie … ” Otrząsnął się ze swych przywidzeń i tylko było mu trochę przykro , że Starski siedzi obok panny Izabeli . Ale tylko trochę … — Podobno nie kradł — odezwał się półgłosem ktoś trzeci . — Zaczynają nas lizać — rzekł stary podoficer . Los ! los ! … on dziwnie zbliża ludzi . Gdybym przed laty nie zeszedł do piwnicy Hopfera , do Machalskiego , nie poznałbym się z Wokulskim . Gdybym jego znowu nie wyprawił do teatru , on może nie spotkałby się z panną Łęcką . Raz mimo woli nawarzyłem mu piwa i już nie chcę powtarzać tego po raz drugi . Niech sam Bóg radzi o swej czeladzi … — Uwielbiam twój rozum i takt , Belu ! … — zawołał pan Tomasz i zachwycony , pocałował ją naprzód w rękę , potem w czoło . — Przynieś mi kapelusz z sali — rzekł do Mikołaja już w drugim pokoju Wokulski . Patrzę : dom żółty o trzech piętrach , numer ten sam , ba ! … nawet już na tabliczce znajduję nazwisko Stanisława Wokulskiego … ( Widocznie kazał ją przybić stary Szlangbaum . ) — Dlaczego , moje dziecko , dlaczego ? … — O nie ! — zaprotestowała blondynka . — Siądę na końcu , bo babcia nie pozwala mi siadać przy narzeczonych . — A właśnie dziś jest pięć tygodni , jak oświadczyłem się i zostałem przyjęty . — Batalion ! … naprzód marsz ! … — wrzasnął ogromnym głosem nasz major . Młoda para rozmawiała tak krzykliwie , że słychać ją było w całym parku , ku wielkiemu zadowoleniu pani Wąsowskiej , która zanosiła się ze śmiechu . Gdy umilkli , do uszu Wokulskiego doleciał szept barona i panny Eweliny . Zrobiło mu się gorąco i z wolna uczuł jakąś przemianę w duszy . Przypomniał sobie swego ojca i stryja , Kasię Hopfer , która tak go kochała , Rzeckiego , Leona , Szumana , księcia i tylu , tylu innych ludzi , którzy złożyli mu dowody niewątpliwej życzliwości . Co warta cała jego nauka i majątek , gdyby dokoła siebie nie miał serc przyjaznych ; na co zdałby się największy wynalazek Geista , gdyby nie miał być orężem , który zapewni ostateczne zwycięstwo rasie ludzi szlachetniejszych i lepszych ? … — Och ! — odpowiedział dżokej . — Siadaj . — Nazywam go — odparł , powoli ogryzając i zapalając cygaro — nazywam go wariatem , gdyż go znam lat … Zaczekaj pan … Piętnaście … siedemnaście … osiemnaście … Było to w roku 1860 … Jadaliśmy wtedy u Hopfera . Znałeś pan Hopfera ? … Niekiedy po parę dni nie bywał w domu , nawet na nocleg ; to znowu wpadał z wieczora i w odzieniu rzucał się na nieposłane łóżko . Czasami zamiast niego przychodziło kilku nieznanych mi panów , którzy nocowali na kanapce , na łóżku Stacha , nawet na moim własnym , nie tylko nie dziękując mi , ale nawet nie mówiąc : jak się nazywają i w jakiej branży pracują ? A znowu kiedy indziej zjawiał się sam Stach i siedział w pokoju parę dni bez zajęcia , rozdrażniony , ciągle nadsłuchujący , jak kochanek , który przyszedł na schadzkę z mężatką , lecz zamiast niej spodziewa się zobaczyć męża . O kilkadziesiąt kroków dalej widzi : Rue Poissonniere , która mu przypomina jakąś sprawę kryminalną , a potem cały szereg krótkich uliczek wychodzących naprzeciw teatru „ Gymnase ” . — Ja , pani . — Wiesz ty — rzekł do mnie Katz — że już po jedynastej ? … A może po prostu on kocha się w niej i chce ją zdyskredytować w moich oczach ? … No , jeżeli kocha , po cóż ją ma dyskredytować ; niech powie , a ona niech wybiera … Naturalnie , że Ochocki ma więcej szans aniżeli ja ; tak jeszcze nie straciłem rozumu , ażeby tego nie oceniać … Młody , piękny , genialny … Ha ! … niech wybiera : sławę czy pannę Izabelę … — Tysiąc … dwa tysiące rubli … — odparł zakłopotany młodzieniec . — Brawo ! … niech żyje książę ! … — zawołano przy akompaniamencie łoskotu nóg i krzeseł . — Najmocniej przepraszam — rzekł usiłując utrzymać binokle na nosie — ale jako stały gość pański , ośmielę się w zaufaniu zapytać : co mówiła dama , która wyszła przed chwilą ? … Bardzo przepraszam za moją śmiałość , ale w zaufaniu … Pani Stawska umilkła ku wielkiemu zmartwieniu pani Misiewiczowej , którą przerażała stanowczość córki dotychczas tak łagodnej i uległej . — Tak ! … więc nędzny morderca więcej budzi w panu współczucia aniżeli opuszczona kobieta , której mienie , honor , spokój … — Osiemdziesiąt osiem tysięcy … — Zapewne od czasu — odparł — kiedy to dentysta źle wyrwał mi ząb , i w dodatku zdrowy … — Nie gadam z panem ! — wrzasnął Jan . Około trzeciej po południu ukazała się pani Krzeszowska . Zdawało się , że jest bledsza , żółciejsza i jeszcze czarniej ubrana niż wczoraj . Lękliwie obejrzała się po sklepie , a spostrzegłszy Wokulskiego zbliżyła się do kantorka . Szybko biegnąc przez ulicę , przypatrywałem się miastu , które po Paryżu wydawało mi się brudne i ciasne , a ludzie posępni . Sklep J. Mincla na Krakowskim Przedmieściu łatwo znalazłem ; ale na widok znanych miejsc i szyldów serce zaczęło mi się tak trząść , żem chwilę musiał odpocząć . Jakiś czas leżała z zamkniętymi oczyma nie myśląc o niczym ; potem przyszły jej do głowy niesłychanie dziwne kombinacje . — Pan Mraczewski już nie jest u mnie i nie będzie — odparł Wokulski z ukłonem . — Czym więc mogę pani służyć ? … — Dawno pan wyjechał z Paryża ? — zapytała wdówka Wokulskiego . Był arystokratą od włosów do nagniotków , duszą , sercem , krwią . Wierzył , że każde społeczeństwo składa się z dwu materiałów : zwyczajnego tłumu i klas wybranych . Zwyczajny tłum był dziełem natury i mógł nawet pochodzić od małpy , jak to wbrew Pismu świętemu utrzymywał Darwin . Lecz klasy wybrane miały jakiś wyższy początek i pochodziły , jeżeli nie od bogów , to przynajmniej od pokrewnych im bohaterów , jak Herkules , Prometeusz , od biedy — Orfeusz . — Pierwszy . — Pozwól , ażebym ja mu postawiła nagrobek . Ale że sama jechać tam nie mogę , więc ty mnie wyręczysz . Weź stąd kamieniarza , niechaj rozłupie ten kamień , wiesz , ten , na którym siadywaliśmy na górze , pod zamkiem , i niech jedną połowę ustawią na jego grobie . Cokolwiek będzie kosztować , zapłacisz , a zwrócę ci razem z dozgonną wdzięcznością . Zrobiszże to ? — A tak , wielmożny panie , bo mi stryjek umarł , a jego bestie lokatory nie chciały płacić , wiecem wygnał . Na wódkę to łobuz ma , a na komorne go nie stać … Teraz przypomniał sobie : jak on dawno nie był w kościele . W ogóle dla ludzi z niższego świata miała serce życzliwe . Przychodziły jej na myśl słowa Pisma świętego : „ W pocie czoła pracować będziesz . ” . Widocznie popełnili oni jakiś ciężki grzech , skoro skazano ich na pracę ; ależ tacy jak ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem . Tacy jak ona , dla której największą pracą było dotknięcie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu . — O , Anglicy nigdy nie łamią form — broniła się panna Florentyna . Wokulski z paczką banknotów zwrócił się do panny Izabeli : — Co ty zrobila , Ignac ? … Co ty zrobila ! … Stach z wielkim spokojem przyjmował hałaśliwe dowody małżeńskiej czułości , na pociechę topiąc się w rachunkach i korespondencjach kupieckich . Jejmość zaś , zamiast ochłonąć , gorączkowała się coraz bardziej ; a gdy jej małżonek , znudzony siedzeniem czy też dla załatwienia jakiegoś interesu , wyszedł kiedy na miasto , biegła za nim … podpatrywać , czy nie idzie na schadzkę ! … — Wolałabym nie żyć … — rzekła mi na powitanie . Ponieważ chłopiec sklepowy w tej chwili przyniósł im nowe butelki , więc wymknąłem się po cichu . Nie wmieszałem się do tej rozmowy , gdyż znając Stacha od dziecka , mógłbym im powiedzieć tylko dwa wyrazy : „ Jesteście podli … ” Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w magazynach . Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem , w czasie obiadu i po obiedzie . Potem jechano na koncert lub do teatru , ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat , gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują , ale za to wciąż gadają sami do siebie — gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek , zabity przez męża w piątym akcie , na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie , ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące . Po wyjściu z teatru znowu zbierano się w salonach , gdzie służba roznosiła zimne i gorące napoje , najęci artyści śpiewali , młode mężatki słuchały opowiadań porąbanego kapitana o murzyńskiej księżniczce , panny rozmawiały z poetami o powinowactwie dusz , starsi panowie wykładali inżynierom swoje poglądy na inżynierię , a damy w średnim wieku półsłówkami i spojrzeniami walczyły między sobą o podróżnika , który jadł ludzkie mięso . Potem zasiadano do kolacji , gdzie usta jadły , żołądki trawiły , a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych . A potem — rozjeżdżano się , ażeby w śnie rzeczywistym nabrać sił do snu życia . — Czy mogę zadać panu drażliwe pytanie ? — odezwała się nagle panna Izabela miękkim głosem . — To wyuczone ! … — rzekła czerwona kumoszka do starszej . — Potrzebujesz pan nie mówić brzydkie słowo — odpowiedziała mu jedna z dam , w której nieco podmalowanych oczach pan Ignacy nie dojrzał jednak gniewu za swój postępek . Był przecież tak zażenowany , że chętnie poszedłby do spowiedzi , byle tylko oczyścić duszę z plamy owych potrącań . — Pani nigdy nie była szczęśliwa ? … — Oho ? … — Gut Morgen meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig … Naprzeciw zobaczył niedługą ulicę , a za nią ogromny plac , na którym majaczyła wysmukła kolumna . Poszedł w tamtą stronę . Im bardziej zbliżał się , tym wyżej rosła kolumna i plac się rozszerzał . Przed i za kolumną biły duże wodotryski : na prawo i na lewo ciągnęły się już żółknące kępy drzew jak ogrody ; w głębi widać było rzekę , nad którą co chwilę rozsnuwał się dym szybko przelatującego parostatku . — Nowego Napoleona wsadzili do prochowni ! — odpowiedział pan Domański . Wszystko to robił , ponieważ kochał ją miłością idealną , więcej niż własne życie . I czuł się zupełnie szczęśliwym , jeżeli uśmiechnęła się do niego , życzliwiej spojrzała albo po jakiejś wyjątkowej zasłudze serdecznie uścisnęła go za rękę . Gdy zaś Pan Bóg dał jej dzieci , on wyszukiwał im bony i nauczycieli , powiększał ich majątek , a nareszcie , gdy ona zmarła ( w tym miejscu łzy zakręciły się w pięknych oczach panny Izabeli ) , on zastrzelił się na jej grobie … Nie , przez delikatność , którą ona w nim rozwinęła , zastrzelił się o kilka grobów dalej . — Trzy minuty , panie … minutkę … — Mianowicie ? … — przerwał mu Wokulski . — Dlatego , że mieszkam daleko stąd , a nie mam na fiakra . — Gdzie jada ? … Nie wiem nawet , czy w ogóle jada . A gdzie mieszka ? … Nigdzie . — Tak . I jak dziś Józio , tak on wówczas podawał mi piwo , zrazy nelsońskie … — Gołąbek , nie dziecko ! — wtrąciłem . „ Nie mogę wyrzec się jej ” — szepnął rozkładając ręce , jakby tłomaczył się komuś . — Dobrze ! — rzekł . — Jedźże do tych pań , a ja tam będę za godzinę . Zdaje mi się , że zrobimy interes z panią Milerową … Panna Izabela trochę z góry spojrzała na przyjaciółkę . Pan Łęcki poczuł rumieniec na twarzy . Nie chcąc jednak dawać za wygranę zapytał wielkopańskim tonem : — A jeżeli ocenią ? … — spytał zamyśliwszy się . — Dobranoc , Belu — rzekła . — Może teraz masz rację … Zgnębienie opuściło Wokulskiego . Raz tylko niższy świat zrobił na niej potężne wrażenie . — Mają bez pracy ! … — wtrącił Klejn . — Ładny porządek świata , co ? W tej chwili otworzyły się drzwi sklepu i ukazał się w nich — jeszcze oryginalniejszy jegomość . Lisiecki powiedział o nim , że jest podobny do suchotnika , któremu w trumnie zaczęły odrastać wąsy i faworyty . Wokulski zauważył , że gość ma gapiowato otwarte usta , a za ciemnymi binoklami nosi duże oczy , z których przeglądało jeszcze większe roztargnienie . — Przypuśćmy , że nie spiskujesz — ciągnie dalej Panna Izabela — ale coś wiesz … „ A jeżeli nie ? … ” — szepnął . Czarno ubrana kuzynka z wolna podniosła się z fotelu i cicho wyszła . — Prawdziwe szczęście dla nas obojga … — szepnęła panna Izabela . „ Tyżeś to czy nie ty ? … ” — pytał się w duchu , nie mogąc od niej oczu oderwać . — Zbierz pieniędzy , Stanisławie Piotrowiczu , ile się da — mówił — a uczciwe słowo , zrobisz okrągły milionik ! … Traf zdarzył , iż po kilku latach żona umarła zostawiając mu dość spory majątek . Pochowawszy ją , Wokulski odsunął się nieco od sklepu , a znowu zbliżył się do książek . I może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem , gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli . Panna Izabela nie nalegała dłużej ; ucałowała ojca w rękę i w czoło i poszła do swego buduaru , głęboko zadumana . Na ulicy zawołał dorożkę i wróciliśmy do sklepu nie rozmawiając ze sobą . Jestem jednak pewny , że myślał o pani Stawskiej i że gdyby nie te podłe kalafiory … „ Czy i panna Izabela jeździ konno ? … I kto też jej poprawia siodło ? … ” XII . W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy — Domyślam się , że ci chodzi o politykę — odparł Wokulski . — Będzie pokój . „ Ja panią widziałem w roku zeszłym u Karmelitów przy grobach . ” — Zbliżamy się tedy , panie Rzecki , do jakiejś włoskiej mieściny , aż chłopi tamtejsi dają znać , że niedaleko stoi korpus austriacki . Szlemy ich tedy do miasteczka z rozkazem , a właściwie z prośbą , ażeby mieszkańcy , gdy nas zobaczą , nie wydawali żadnych okrzyków … A w jakim celu zajmuje się furmanem Wysockim albo jego bratem , dróżnikiem z kolei żelaznej ? Po co kilku biednym czeladnikom założył warsztaty ? Po co opiekuje się nawet nierządnicą , która choć mieszka u magdalenek , mocno szkodzi jego reputacji ? … W tym samym czasie zeskakiwał z kanapki jego stary pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się , zapewne z resztek snu , skrobał do drzwi , za którymi rozlegało się pracowite dmuchanie w samowar . Pan Rzecki , wciąż ubierając się z pośpiechem , wypuszczał psa , mówił dzień dobry służącemu , wydobywał z szafy imbryk , mylił się przy zapinaniu mankietów , biegł na podwórze zobaczyć stan pogody , parzył się gorącą herbatą , czesał się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów . — I o czym jeszcze ? — I w buzię ? — Co pan każe ? … — spytał piękny młodzieniec biegnąc do kantorka krokiem kontredansowym . Hrabina podała mu rękę . Przymknął oczy i zdawało mu się , że widzi pannę Izabelę , która patrzy na niego w dziwny , jej tylko właściwy sposób i łagodnym uśmiechem przytakuje jego zamiarom . — Więc przypuszczasz , żeby się ośmielił … „ Aha , już zaczęła się licytacja ! … ” — mówi do siebie pan Ignacy idąc za nimi na górę . — Kiedyż mniej więcej można odwiedzić pana ? — Dziewięćdziesiąt tysięcy — mówi komornik — po raz pierwszy … — O , bardzo ładny — odparł Starski . Drapie się tedy komornik z policją na trzecie piętro , stuk — puk ! drzwi u chłopców zamknięte , ale ze środka pytają się : „ Kto tam ? ” — „ W imieniu prawa otwórzcie ! ” — mówi komornik . „ Prawo prawem — mówią mu ze środka — ale my nie mamy klucza . Ktoś nas zamknął , pewnie pani baronowa . ” — „ Panowie żarty robicie z władzy — mówi komornik — a panowie wiecie , że powinniście się wyprowadzić . ” — „ Owszem — mówią ze środka — ale przecież dziurką od klucza nie wyjdziemy . Chybaby … ” Wziął za klamkę , lecz zatrzymał się … W pokoju jadalnym rozlegał się śmiech kobiecy . Pociemniało mu w oczach , chciał uciec i powiedzieć przez służącego , że jest chory . Nagle usłyszał za sobą czyjeś kroki i popchnął drzwi . — Oto są cztery tysiące — odparł Wokulski podając jej czek , na którym wypisał odnośną sumę . — Kiedyż mam spodziewać się odpowiedzi ? … — Pan Rzecki — odparła rumieniąc się . — Ach , to pan — odparł baron przypatrując mu się . Węgiełek wcale nie zmieszał się tą propozycją ; owszem , uśmiechnął się i zaczął : — Zgaduję więcej , aniżeli myślisz … „ Tak , to musi być Paweł ” — myśli pan Ignacy . Żyd wzdycha , z zatłuszczonej portmonetki wydobywa najbardziej podarty papierek i wyprostowawszy go kładzie na marmurowym stole . Następnie wstaje i leniwie opuszcza ciemny pokoik , a pan Ignacy przez dziurkę gazety poznaje w nim starego Szlangbauma . — I cóż tu robisz , kiedy nie ma szyldów do malowania ? Znalazłszy się w przedsionku , pan Ignacy chce iść na drugie piętro ; jednocześnie omija go schodząca stamtąd baronowa Krzeszowska w towarzystwie mężczyzny , który ma powierzchowność znudzonego nauczyciela języków starożytnych . Jest to jednak adwokat , o czym świadczy srebrny znaczek przypięty do klapy bardzo wytartego fraka ; szaraczkowe zaś spodnie kapłana sprawiedliwości są na kolanach tak wytłoczone , jak gdyby ich właściciel , zamiast bronić swoich klientów , nieustannie oświadczał się bogini Temidzie . Pan Ignacy od dwudziestu pięciu lat mieszkał w pokoiku przy sklepie . W ciągu tego czasu sklep zmieniał właścicieli i podłogę , szafy i szyby w oknach , zakres swojej działalności i subiektów ; ale pokój pana Rzeckiego pozostał zawsze taki sam . Było w nim to samo smutne okno , wychodzące na to samo podwórze , z tą samą kratą , na której szczeblach zwieszała się , być może , ćwierćwiekowa pajęczyna , a z pewnością ćwierćwiekowa firanka , niegdyś zielona , obecnie wypłowiała z tęsknoty za słońcem . — Niech pan sobie wyobrazi — mówiła — jaka ta pani Krzeszowska , mimo swoich dziwactw , jest zacna kobieta . Spostrzegła , że mi smutno bez Heluni , i prosiła mnie raz na zawsze , ażebym brała Helunię ze sobą do niej na te parę godzin … „ Zostaję ! — szepnął . — Bóg ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy . ” Rzeczywiście niezłe mieszkanko : mają przedpokój , kuchenkę ze zlewem i wodociągiem , trzy pokoiki wcale zgrabne , a nade wszystko ogródek . Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł ; ale pani Stawska wyobraża sobie , że w ciągu lata zrobi z tego raj . Raj , który można by nakryć chustką od nosa ! … — A tak , to już się nawet nie ożenisz ? — spytałem . — Czym można panom służyć ? — odezwała się nagle , zbliżywszy się do nich , panna Izabela . O jego istnieniu wiedziała panna Izabela i nawet lubiła mu się przypatrywać z okna karety , wagonu albo z własnego mieszkania . W takich ramach i z takiej odległości wydawał on się jej malowniczym i nawet sympatycznym . Widywała rolników powoli orzących ziemię — duże fury ciągnione przez chudą szkapę — roznosicieli owoców i jarzyn — starca , który tłukł kamienie na szosie — posłańców idących gdzieś z pośpiechem — ładne i natrętne kwiaciarki — rodzinę złożoną z ojca , bardzo otyłej matki i czworga dzieci , parami trzymających się za ręce — eleganta niższej sfery , który jechał dorożką i rozpierał się w sposób bardzo zabawny — czasem pogrzeb . I mówiła sobie , że tamten świat , choć niższy , jest ładny ; jest nawet ładniejszy od obrazów rodzajowych , gdyż porusza się i zmienia co chwilę . Gość także się śmiał . Objął Ignacego za szyję i po kilka razy gorąco ucałował go w oba policzki , które stary subiekt kolejno nadstawiał mu , nie oddając jednak pocałunków . Po odejściu barona Wokulski położył się . Nie spał całą noc , ale wrócił do równowagi . — Proszę cię — zaczęła prezesowa — mówisz , że stryj twój umarł . Gdzieże on , biedak , pochowany ? — Ja też dziś nic nie żądam . Pytam się tylko , czy nie uważa pani za obrazę dla siebie tego , że ja myślę o pani , nic — tylko myślę . Znam opinię klasy , wśród której wychowała się pani , o takich ludziach jak ja i wiem , że to , co mówię w tej chwili , nazwać można zuchwalstwem . Niech mi więc pani powie wprost : a jeżeli aż taka istnieje między nami różnica , nie będę się już dłużej starał o względy pani … Wyjadę dziś lub jutro bez cienia pretensji , owszem , zupełnie wyleczony . „ Po co on jednak kupuje ten dom , po co wdaje się z Łęckimi … A może nie kupuje ? … Może to tylko pogłoski ? … ” — O , panie sędzio ! — krzyknęła baronowa . — Córka świadczy przeciw matce … Prezesowa coraz częściej podnosiła flakonik ; ręce drżały jej coraz silniej . Milczenie . W piwnicy zrobiło się pusto . — Aleście się nagadali z nim . Musi , że o czymś więcej niż o pieniądzach … Może i o teatrze , bo stary paszjami lubi teatr … — Co to znaczy , mamo ? … Co się stało ? … — spytała . — Matyldy są na co dzień , damy na święta . Ale Iza będzie największym świętem . Słowo honoru daję , że nie znam kobiety , która by na mnie tak piekielne robiła wrażenie … No , ale bo też i ona lgnie do mnie ! Na biurku leżał bilet Maruszewicza . — Letkiewicz , urwisz … — prędko odpowiedziała pani Misiewiczowa . „ To dla ciebie , dla ciebie , ty ukochana , ubył dziś jeden więzień . Straszna to rzecz uwięzić kogoś , nawet złodzieja i oszczercę ” — pomyślał Wokulski . — Leci jak burza i sypie iskry ? … — Ja ? … Urodziłem się w Wiedniu , kształciłem się w Szwajcarii i w Niemczech , długi czas mieszkałem we Włoszech , Anglii , Norwegii , Stanach Zjednoczonych … Moje zaś nazwisko najlepiej streszcza narodowość : tym jestem , w czyjej mieszkam oborze ; wołem między wołami , koniem między końmi . A że wiem , skąd mam pieniądze i na co je wydaję , i ludzie o mnie wiedzą , więc zresztą nic mnie nie obchodzi . Twarz hrabiny powlokła się chmurą ; pan Łęcki był zakłopotany , panna Izabela zbladła . Baron w impertynencki sposób osadził spadające mu binokle i ciągle patrząc na pannę Izabelę mówił : To zdawało mu się , że Ir jest chory , to , że rdzewieje nigdy nie używana dubeltówka , to znowu , że jest jakiś błąd w zielonej firance , która zasłaniała okna , a nareszcie , że herbata jest za gorąca i trzeba ją pić wolniej niż zwykle . — Zbawco … dobrodzieju ! … — mówił wzruszonym głosem . — Jesteś najszlachetniejszym z ludzi … Ale — dodał cofając się i rozkładając ręce — czy tylko ty nie stracisz ? … Nie upłynęło dziesięć minut po wyjściu barona , kiedy służący zameldował Wokulskiemu jakiegoś pana , który koniecznie chce się widzieć , ale nie mówi swego nazwiska . Wokulski przypatrzył się jej i dostrzegł , że jest niezwykle piękna . Uderzył go nade wszystko wyraz jej twarzy , jakby do tego grobu przyszła nie z modlitwą , ale z zapytaniem i skargą . Teraz zaczął szukać panny Izabeli . Dziś zaś ( co by powiedzieli na to rówieśnicy starego Mincla ! ) pytano przede wszystkim : ilu potrzeba kucharzy i lokajów , a potem : ile butelek szampana , ile węgrzyna i — jaki obiad ? Obiad bowiem stanowił główną wagę uroczystości , gdyż i zaproszeni nie o to troszczyli się : kto będzie święcił , ale co podadzą do stołu ? … „ Więc dobrze , zginę … Ale zostawię po sobie pamiątkę ! … ” — Nie zemsta , tylko przypomnienie , że jestem wierzycielem kuzynki . — Nie . Siedziałam na tym samym pniu i byłam jakaś smutna … Czegoś mi brakło … I co mi się bardzo rzadko zdarza , myślałam : co też będzie za rok ? … „ Subiekt od Hopfera — został uczonym ! … Stach Wokulski ma podziękowania od petersburskich towarzystw naukowych ! … Istna heca … ” — pomyślałem . — Ależ to nie pańska specjalność zbijanie pieniędzy ! … — Ja sądzę . — Ostatnie słowo . Znam ludzi lepiej , niż pan sądzisz , i … lękam się pańskiego rozczarowania . Otóż gdyby ono kiedy nadeszło , przypomnij sobie moją radę : nie działaj pod wpływem uniesienia , tylko czekaj . Wiele rzeczy na pozór wygląda gorzej aniżeli w rzeczywistości . — Już pan wychodzisz ? Więc do widzenia , drogi panie . Po świętach u mnie pierwsza sesja i w imię boże zaczynajmy . Wokulski z taką uwagą przeglądał album , że żyły nabrzmiały mu na czole . — Tak ? … — zawołał Ochocki rumieniąc się powyżej czoła . — Dobrze ! Od tej pory nigdy nie pocałuję pani w rękę … Przysięgam … — Nie bluźnij pan . Pan Ignacy spuścił oczy i umilkł . Wokulski jadł . — Co ? … Tęsknota — Nie mogę . — Więc do jutra , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Spotkasz u mnie wielu znajomych . Będzie kilku panów z Towarzystwa Dobroczynności … — Wybacz pan — rzekł . — W imieniu mojej żony uroczyście przepraszam i niezależnie od satysfakcji , jaką gotów jestem dać panom , zrobię , co potrzeba , ażeby naprawić krzywdę wyrządzoną panu Wokulskiemu … Tak , panie . Złożę wizyty wszystkim moim przyjaciołom i oświadczę im , że pan Wokulski jest dżentelmenem , że zapłacił za klacz osiemset rubli i że obaj staliśmy się ofiarami intryg tego łotra Maruszewicza . Krzeszowscy , panie … panie … — A mnie posąg triumfującego gladiatora — melodyjnym głosem dodała panna Florentyna . — Pamiętasz Belu , we Florencji , tego z podniesionym mieczem ? Twarz surowa , nawet dzika , ale piękna . Innym razem wpadł do sklepu powszechnie szanowany mecenas , prawa ręka księcia , prawny doradca całej arystokracji , zapraszając do siebie Wokulskiego na jakąś wieczorną sesję . Pan Ignacy nie wiedział , gdzie posadzić znakomitą osobę i jak cieszyć się z honoru wyrządzonego przez mecenasa jego Stachowi . Tymczasem Stach nie tylko nie wzruszył się dostojnymi zaprosinami na wieczór , ale wprost odmówił , co nawet trochę dotknęło mecenasa , który zaraz wyszedł i pożegnał ich obojętnie . Przede wszystkim wyjeżdżał Suzin , zakupiwszy kilkanaście statków . Najzupełniej legalny zysk z tej operacji był ogromny — tak ogromny , że cząstka przypadająca na Wokulskiego pokryła wszystkie wydatki , jakie w ciągu ostatnich miesięcy poniósł w Warszawie . Szedł i cicho śmiał się na widok wyrobników wiecznie czekających na robotę , rzemieślników , którzy trudnią się tylko łataniem starej odzieży , przekupek , których całym majątkiem jest kosz zeschłych ciastek — na widok obdartych mężczyzn , mizernych dzieci i kobiet niezwykle brudnych . — Tak to rozumiem — odparł Leon . — Jeżeli tam jest parę pokoików , to mogę nawet mieszkać z kucharzem … — Alboż mi ją wolno było kiedy mieć ! — westchnął Starski . — Co tobie , Belciu ? … Co zaś najgorsze , że z tygodnia na tydzień mizerniało biedactwo . Ile razy przyszła do nas po swoje drobne sprawunki , zdawało mi się , że wygląda trochę lepiej . Ale gdy zgasł na jej twarzy rumieniec chwilowego wzruszenia , przekonywałem się , że jest coraz bledsza , a jej oczy stają się coraz smutniejsze i głębsze . Wszystko to mówił akcentując ważniejsze wyrazy , ściskał Wokulskiego za rękę i obserwował go spod oka . — Jaśnie pani kazała powiedzieć , że jest panna Łęcka i że jeżeli jaśnie pan gotów , to prosi na obiad … Wróciwszy z Paryża do Warszawy , Wokulski zastał drugi list prezesowej . — Głupiś pan ! … „ Jużci , ten ma , czego pragnął . Ja , ledwiem zbliżył się do źródła , widzę , że nie tylko ono znikło , ale nawet wysychają moje pragnienia . Pomimo to mnie zazdroszczą , a nad nim każą się litować . Co za potworne nieporozumienie ! ” Ale Stach podał jej rękę , adwokat pani Stawskiej , Wirski wziął za rączkę Helunię , a ja asystowałem Mariannie i tak weszliśmy do biura sędziego pokoju . — Bardzo mi przykro , żem panią sądził , i bardzo mi przyjemnie , że mogę powinszować . Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory . Rana w policzku goiła mu się bardzo powoli ; nie dlatego , ażeby miała być ciężką , ale że organizm pacjenta był mocno podszarpany . W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego . Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie , z hebanową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie ( on bo ma jakieś niepewne spojrzenie ) , pyta : — Nie gniewaj się , profesorze — rzekł — nie chciałem pana obrazić . Ale mam tu prawie co dzień wizyty różnego gatunku filutów … — A pan Maruszewicz jest pewny , że to ta sama lalka , która była u pani Krzeszowskiej ? — spytał sędzia . Baron , opowiadając , niecierpliwie chwytał odgłosy dolatujące go z przedpokoju , ale — nic nie mógł zmiarkować . Dopiero gdy usłyszał zamykanie drzwi , zasuwanie zatrzasku i zakładanie łańcucha , nagle wrzasnął : Tymczasem Konstanty , wciąż stojąc na progu , zaczął z politowaniem kiwać głową , aż zniecierpliwiony odezwał się : — Wiesz pan co … Wiedziałem , że po moim wyjeździe stąd interes się rozprzęgnie ; alem nie przypuszczał , że tak prędko … No , bo że pan nie siedzisz w sklepie , mniejsza : dziury nie będzie . Ale jakie tam stary głupstwa wyrabia , to przecie skandal ! … „ Musi być w drugiej sali ” — mówił do siebie Wokulski . „ Cóż ci znowu — szepnął — dostali bzika ? … ” Wysiadł przed niepozornym sklepikiem , nad którym wisiał czarny szyld z żółtawym napisem : „ Kantor wekslu i loterii S. Szlangbauma . ” — A wszyscy — że zbankrutujesz , i to w niedługim czasie . — Ależ europejska wojna — mówię — wisi na włosku . W takim razie na pewno czeka nas bankructwo . Zerwał się z fotelu i wsadziwszy ręce w kieszenie zaczął chodzić po pokoju . — Chodźmy — rzekł — do owego profesora Palmieri . W duchu zaś dodał : — Więc już tak ? … — mruknął . — Dobrze . Będę twoim sekundantem . Masz rozbić łeb , rozbij go przy mnie ; może ci co pomogę … „ Co za szczególny traf ! — mówiła w sobie . — Jutro walczyć będą z jej powodu dwaj ludzie , którzy ją śmiertelnie obrazili : Krzeszowski złośliwymi drwinami , Wokulski — ofiarami , jakie ośmielił się ponosić dla niej . Ona mu już prawie przebaczyła i kupno serwisu , i owe weksle , i owe przegrane w karty do ojca , z których przez parę tygodni utrzymywał się cały dom … ( Nie , jeszcze mu nie przebaczyła i nie przebaczy nigdy ! … ) Ale choćby nawet , to jednak — za jej obrazę ujęła się sprawiedliwość boska … I kto jutro zginie ? … Może obaj . W każdym razie ten , który poważył się pannie Izabeli Łęckiej ofiarować pomoc pieniężną . Człowiek taki , jak kochanek Kleopatry , żyć nie może … ” — Co tam grób … głupstwo … sentymentalizm ! … — mruknął Geist . — W naturze nie ma grobów ani śmierci ; są różne formy bytu , z których jedne pozwalają nam być chemikami , inne tylko preparatami chemicznymi . Cała zaś mądrość polega na tym , ażeby korzystać z nadarzającej się okazji , nie tracić czasu na błazeństwa , lecz coś zrobić . Otarła oczy chustką i mówiła dalej : — Więc to jest talizman ? Hrabia milczał i dopiero po chwili odezwał się : — Trzy ruble . — Byłeś ? — spytał go Mincel . — Mój kuzynie — mówił — myślę , że nie zdajesz sobie należycie sprawy z kwestii rodów . Cóż to są wielkie rody ? Są nimi takie , których przodkowie byli hetmanami , senatorami , wojewodami , czyli po dzisiejszemu : marszałkami , członkami izby wyższej lub prefektami departamentów . No — a przecie takich panów znamy , nic w nich nadzwyczajnego … Jedzą , piją , grają w karty , umizgają się do kobiet , zaciągają długi — jak reszta śmiertelników , od których są niekiedy głupsi . „ Dlaczego dziś dopiero przypomniał mi się ten koń ? — myślał Wokulski — dlaczego ogarnia mnie taki żal ? ” Oczy Wokulskiego tak dziko błysnęły , że adwokat umilkł . Przypatrywał mu się , rozmyślał … Nagle uderzył się ręką w czoło . Zaś w tylnej oficynie pięć okien trzeciego piętra , jedno drugiego , jedno pierwszego i jedno na parterze , również oświetlone , tworzyły znak : T Ze wstydem wyznaję , że było mi trochę przykro wynosić się na nowy lokal . Jeszcze ze sklepem pół biedy ; nawet wolę służyć w ogromnym magazynie , na wzór paryskich , aniżeli w takim kramie , jakim był nasz poprzedni . Żal mi jednak było mego pokoju , w którym dwadzieścia pięć lat przemieszkałem . Ponieważ do lipca obowiązuje nas stary kontrakt , więc do połowy maja siedziałem w moim pokoiku , przypatrując się jego ścianom , kracie , która przypominała mi najmilsze chwile w Zamościu , i starym sprzętom . — Pięć do sześciu ? … — powtórzył Wokulski . — Oni trzej tyle mają u pana ? … — Nie . To , czego doznaję w tej chwili , nie jest uprzedzeniem , ale raczej jasnowidzeniem . Nawet nie domyślasz się , jak ja dawno znam tego człowieka , a raczej — od jak dawna on mnie prześladuje . Teraz dopiero przypominam sobie , że przed rokiem nie było przedstawienia w teatrze , nie było koncertu , odczytu , na którym bym go nie spotkała , i dopiero dziś ta … bezmyślna figura wydaje mi się straszną … Po czym następował rejestr dat i miejscowości , w których zaginiony przebywał opuściwszy Warszawę . — Są one warte bez porównania więcej , ale — kto dziś kupi rzeczy tak kosztowne ? — Przysięgam — wołał Szapary — że najdalej w marcu Kossuth powoła nas do szeregów . Głupstwo zrobiliśmy łamiąc szpady … „ Więc oni tu przepędzają wieczory przy księżycu i śpiewie słowika ? … — pomyślał Wokulski i poczuł straszny ból w sercu . — Panna Izabela już kocha się w Ochockim , a jeżeli się nie kocha , to tylko z winy jego dziwactw … No i ma słuszność … piękny człowiek i niezwykły … ” — I nic , żadnej wiadomości ? — spytał rządca . Przeżegnała się , lecz zobaczywszy tacę wydobyła woreczek z pieniędzmi . — Nam wolno . „ Kochanek wszystko wybaczy kochance , wyjąwszy drugiego kochanka … ” Koło nich szybko przeszła hrabina . — To jest podkopywanie naszego przemysłu — odezwał się oponent z grupy kupieckiej . Tego , co panu teraz powiem , panie Wokulski , błagam , ażeby pan nie powtarzał nawet przed samym sobą . Chciałem ją wziąć na próbę ; jest to niskie , nieprawda , panie ? ale trudno , człowiek niełatwo wierzy w szczęście . Chcąc ją tedy wziąć na próbę ( ale nikomu ani słóweczka o tym , panie ! ) , kazałem napisać projekt intercyzy , według którego , gdyby małżeństwo nie doszło do skutku z czyjejkolwiek winy ( rozumie pan ? ) — ja płacę pięćdziesiąt tysięcy rubli pannie za zawód . Serce mi drętwiało z obawy , że … a nuż porzuci mnie ? … Lecz co pan powie ? Kiedy jej prezesowa wspomniała o tym projekcie , panna w płacz … „ Cóż to — mówiła — on myśli , że wyrzeknę się go dla jakichś pięćdziesięciu tysięcy rubli ? Bo jeżeli mnie posądza o interesowność i nie uznaje żadnych wyższych pobudek w sercu kobiety , to przecie powinien rozumieć , że za pięćdziesiąt tysięcy nie oddam miliona … ” — Nie godzi się … to jest nieuczciwie ! … — powtarza wzburzony pan Łęcki . — Niech Helusia będzie grzeczna — odparła matka . — Lepiej uklęknij i zmów paciorek . — Nie ma pan prawa ? … Więc po cóż pan tu przyjechał ? … — rzekła z lekkim uśmiechem . — Naturalnie . To zarazem tłomaczy , dlaczego prezesowa pomimo bogactw tak mało wydaje na siebie . — Na ładną buzię to i sędzia jest pażyrny … Ale nie tak to będzie w dniu ostatecznym ! — westchnęła . — Ale gniady idzie … — Satysfakcji żądam od pana — krzyknąłem , wciąż bijąc w stół . — Co się nie godzi ? … Wszystko to trwało kilka sekund . — Spraw się dobrze , ty śliczna ! … — zawołała panna Izabela . — Zdaje mi się , że widzę coś pąsowego — odparł Wokulski . Powoli , w ciągu paru lat , tak przywykliśmy do siebie , że stary Mincel nie mógł obejść się beze mnie , a ja nawet jego dyscypliny począłem uważać za coś , co należało do familijnych stosunków . Pamiętam , że nie mogłem utulić się z żalu , gdy raz zepsułem kosztowny samowar , a stary Mincel zamiast chwytać za dyscyplinę — odezwał się : — Panie ! — zawołał — darowałeś mi życie … Wdzięczność moja … Tu odezwała się w pannie Izabeli rodowa pycha . — Powiedz mi pan — rzekła — czy to wielka przyjemność dorabiać się majątku ? — I ja sama lubię siedzieć w oknie , osobliwie kiedy jest ładny dzień i czyste niebo , bo wtedy staje mi w pamięci mój mąż nieboszczyk jak żywy … — Podobno jednak — wtrącił półgłos — ten Wokulski dowiódł swego patriotyzmu nie tylko językiem … Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się . — To są straszni ludzie , papo … — szepnęła do ojca . — Nie ożeniłeś się jeszcze ? — zapytał go . Wokulski nie miał odwagi wyjść z Łazienek . Chodził po drugiej stronie sadzawki i z daleka przypatrywał się migającej między drzewami szarej sukni . Dopiero później spostrzegł , że przypatruje się aż dwom szarym sukniom , a trzeciej niebieskiej , że żadna z nich — nie należy do panny Izabeli . Wokulski zaczął przeglądać listy . Po większej części były to reklamy kupców , fryzjerów , dentystów , prośby o wsparcie , propozycje wyjawienia jakichś tajemnic , jedna odezwa od Armii Zbawienia . W głowie zaczęło mi krążyć od tych wywodów ; młody człowiek zaś mówił dalej : — Jestem gotów — mówił Wokulski — natychmiast wyliczyć fabryki , w których cała administracja i wszyscy lepiej płatni robotnicy są Niemcami , których kapitał jest niemiecki , a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech ; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu , ale jest parobkiem źle płatnym , źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym … Hultaj Maruszewicz wypatrzył ze swych okien , że pani Stawska ubiera lalkę , a baronowa poszła do niego z lornetką , ażeby to sprawdzić … — Felicja zostanie ze mną — wtrąciła prezesowa . — Prawda ! — rzekła — co też ja plotę … Ale tak ciągle myślę o Ludwiczku … Niechże panowie raczą spocząć … — O ! … że też my zawsze kogoś musimy posądzać albo o zdradę kraju , albo o złodziejstwo ! Nieładnie ! … — oburzał się półgłos . Już za trzecią wizytą pani Małgorzata przyjęła nas w szlafroczku ( był to bardzo ładny szlafroczek , obszyty koronkami ) , a na czwartą ja wcale nie zostałem zaproszony , tylko Stach . Nie wiem , dalibóg , o czym gadali . To przecie jest pewne , że Stach wracał do domu coraz więcej znudzony , narzekając , że mu baba czas zabiera , a znowu pani Małgorzata tłomaczyła mężowi , że ten Wokulski jest bardzo głupi i że niemało jeszcze musi napracować się , nim go wyswata . — Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ? — Już zesłał najlepsze — rzekł Wokulski myśląc o pannie Izabeli . „ Był na Hugonotach w ósmym rzędzie krzeseł z niejaką Matyldą … ? ? ? ” — Czy i mnie nie pozwoli pani ucałować swej rączki ? … — rzekł baron w jakiś czas po owym wypadku . — I ty to mówisz , Stasiu ? … Na serio , bez żartów ? — Tak pan chłodno o nim mówi ? — zdziwiła się panna Izabela . — Czyby jego gra nie podobała się panu ? … — Cóż to za odmieńcy ? — pytam Machalskiego , który właśnie skończył robotę i usiadł na zydlu . Droga ciągnęła się aleją lipową , mającą z wiorstę długości . Po obu stronach leżało szare pole , a na nim tu i owdzie widać było sterty pszenicy , duże jak chaty . Niebo czyste , słońce wesołe , z daleka dolatywał jęk młocarni . „ Błogosławieni , którzy łakną sprawiedliwości … Błogosławieni , którzy płaczą … ” Tymczasem na początku świętego postu zesłał Pan Bóg miłosierny na mnie takiego bolaka , żem musiał leżeć w domu , i jeszcze doktór mnie pokrajał . Aż tu panna Marianna jak nie zacznie do mnie chodzić , łóżko prześciełać , pokrajanie mi opatrywać … Mówił doktór , żeby nie jej opatrunki , to bym z tydzień dłużej leżał . Mnie nieraz złość brała , osobliwie , jak mnie trzęsło , więc jednego dnia mówię : „ Co sobie panna Marianna robi subiekcję ? … Panna myśli , że ja się z panną ożenię , a ja chybabym zgłupiał , żeby się z taką wiązać , co się dziesięciu wysługiwała … ” Wokulski doszedł do polanki , gdzie wówczas rozmawiali z panną Izabelą ; znalazł nawet pień , na którym siedziała . Wszystko jest , jak było ; tylko jej nie ma … Na krzakach leszczyny już żółkną liście , z sosen zwiesza się smutek , jak sieci pajęcze . Taki nieujęty , a tak go omotał ! — To Szlangbaum kupuje ? Wokulski wstał z kanapki i pożegnaliśmy damy . Pan Tomasz zaczął zapinać na sobie odzież i krawat . — W roku 1859 , panie Rzecki … Zdaje mi się , że mam honor … — Więc dlaczegóż od razu nie weźmiecie złego kundla ? — I będą cię lepiej kochać aniżeli ci , których opuszczasz ? Nieraz dość jest małego figla , aby rzeczy , dawne jak ludzkie grzechy , pokazały się nam w nowym zupełnie oświetleniu . — Tymczasem dopiero zapowiedź ich … Powiedz mi pan jednak — ciągnął Wokulski — co byś sądził , gdyby Geist pokazał ci metal pod każdym względem przypominający stal , lecz dwa lub trzy razy lżejszy od wody ? … Gdybyś podobny materiał oglądał na własne oczy , dotykał go własnymi rękoma ? … Panna Izabela spostrzegłszy , że ojciec stopniowo odzyskuje siły i władzę nad sobą , powstała z klęczek i usiadła na szezlongu . — Więc jeżeli dopiero za godzinę — mówi jękliwym głosem pani Krzeszowska — w takim razie pójdę teraz do Kapucynów … Nie sądzi pan … — Proszę pani , niech się pani uspokoi … Czego pani żąda od nas ? … Czym możemy służyć ? … — Kto tam ? Gdy wsiedli do powozu , odwrócił się bokiem do pani Wąsowskiej i spoglądając na ulicę zaczął : — Ja , nic … Padam do nóg wielmożnego pana … My tylko za interesem do pana hrabi … — tłomaczył się , zupełnie innym tonem , przed chwilą hałaśliwy Szpigelman . — Nie … Tylko nie wierzę w ubóstwienie pieniędzy . — Znam — odparł Wokulski , a w duchu dodał : — „ Winien mi ze trzysta rubli … ” — I to pani mówi , panno Izabelo ? … Mraczewski już stał przy pannie Izabeli , zarumieniony jak wiśnia , pachnący jak kadzielnica , z pochyloną głową , jak kita wodnej trzciny . Głos jego stopniowo cichnął , jakby zagłębiając się w studni , potem umilkł na schodach , lecz znowu doleciał nas z ulicy . Po chwili zrobił się tam jakiś hałas , a gdy wyjrzałem oknem , zobaczyłem , że pana Raczka policjant prowadził do ratusza . — Ach … prawda ! … Wspomniałam mu o kupnie naszej kamienicy … — Wiwat Napoleon ! — zawołał pan Raczek , a pan Domański zaczął śpiewać : — Dawnoś pan był u naszych dam ? — zaczyna Wirski . — Nie — śmieje się panna Izabela — tylko zdrzemnęłam się i tak mi się coś majaczyło . Za to też nam zapłaciła dzika baba dziesięć tysięcy rubli … Ach , gdyby to ode mnie zależało , wydusiłbym ze sto tysięcy . Niechby płakała , niechby spazmowała , niechby nawet umarła … Niegodziwa kobieta ! „ Wystawa … Notre – Dame … Hale Centralne … Plac Bastylii … Magdalena … Ścieki … No , dajcie mi spokój ! ” — mówił . Ale dama gwałtownie odwróciła się od niego do neseserek i upadła na krzesło . — Przypatrzże się , Pietrek , panu , bo to nasz największy dobrodziej … Jakby kiedy zechciał , żebyś sobie uciął rękę dla niego , utnij , a jeszcze mu się nie wywdzięczysz … Baron ucałował ją jak relikwię spoglądając z triumfem na Wokulskiego , który pomyślał , że jego utytułowany przyjaciel może nie ma powodu do zbyt wielkiej uciechy . — Myślałam , że już pan nie przyjdzie — rzekła panna Izabela . — Zostanę wojskowym dostawcą . Muszę zrobić duży majątek ! … — odparł Wokulski . — Niech pani przebaczy , jeżeli mimowolnie zrobiłem jej przykrość . Może , według pani , tacy jak ja nie mają prawa myśleć o pani ? … W waszym świecie nawet ten zakaz jest możliwy . Ale ja należę do innego … W moim świecie paproć i mech tak dobrze mają prawo patrzeć na słońce jak sosny albo … grzyby . Dlatego niech mi pani wręcz powie : czy wolno mi , czy nie wolno myśleć o pani ? Na dziś nie żądam nic innego . — Czy nie chcesz , Belu — wołała — wziąć sobie tego kawalera ? Krzyczała tak głośno , że ją było słychać na całym dziedzińcu , i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania , bo powiedział do stójkowych : Rządca nie dzwonił , ale zapukał raz i drugi . Nagle drzwi otworzyły się dość gwałtownie i stanęła w nich gruba i niska służąca z zawiniętymi rękawami i z mydłem na rękach , których mógłby jej pozazdrościć atleta . Na prawo ode drzwi , za kantorkiem , siedział Wokulski schylony nad rachunkami . Doktór wzruszył ramionami i patrzył na drugą stronę dorożki ; pan Ignacy ze swoją wieczną polityką wydawał mu się nieznośnym . — Prawda , że chłopak trochę zbałamucony ciągłym lataniem po świecie , trochę zadłużony , ale — młody , przystojny , no i szalał za tobą . Joasia ma nadzieję , że prezesowa utrzyma go na wsi przez parę tygodni , a reszta należy już do ciebie … I wiesz , może by to było nieźle ? … Nazwisko piękne … fortuna jakoś zlepi się z różnych kawałków … Przy tym człowiek światowy , bywalec , nawet rodzaj bohatera , jeżeli to prawda , że opłynął kulę ziemską … Kiedy nie śmiem mówić — dodał nagle Węgiełek , znowu całując Wokulskiego w rękę . — Ale kto panu powiedział ? „ No — mój ojciec nie potrzebuje przecież łaski Wokulskiego ; powierzyłby mu swój kapitał , otoczyłby go protekcją , a on płaciłby mu procenta ; w każdym razie szkoda go … ” Począł chodzić po pokoju i liczyć : „ Tu będzie licytacja ! ” — mówi pan Ignacy i zapomina o skrupułach . Olbrzym z brodą , w żółtym jedwabnym kitlu , rozpływa się przed oczyma jego duszy jak mgła . — Ja wszystko gotowa jestem przebaczyć , jeżeli … — A druga historia ? — spytałem . — Proszę o gustowny kałamarz z siodłem i dżokejką … Wokulski stropił się . — On dla pana jest z wielkim uwielbieniem … Mówi , że pierwszy raz spotkał człowieka tak miłego w rozmowie … — Niech panowie idą — rzekła służąca otwierając drzwi do saloniku . — Cóż to za oryginalny sposób siedzenia , panie Ochocki ! … Fe , jutro musi pan klęczeć ! … Ach , niegodziwiec , ależ on niedługo postawi komu nogi na kolanach … Odwróćże się pan natychmiast , bo każę furmanowi , ażeby pana zostawił na drodze … — Jak setki i tysiące innych ! Piękna , rozpieszczona , ale bez duszy . Dla niej Wokulski tyle wart , o ile ma pieniądze i znaczenie : jest dobry na męża , naturalnie , w braku lepszego . Ale na kochanków to już ona wybierze sobie takich , którzy do niej więcej pasują . W tej chwili opanował go nowy atak podejrzliwości . Starzec padł na kanapę , ukrył pudełko za siebie i trwożnie spoglądał to na pokój , to na Wokulskiego . Pan Tomasz uroczyście podniósł się z fotelu i ceremonialnym krokiem wprowadził gościa do salonu . Na stoku i w szczelinach obmierzłego wzgórza spostrzegł niby postacie ludzkie . Było tu kilku drzemiących na słońcu pijaków czy złodziei , dwie śmieciarki i jedna kochająca się para , złożona z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny , który nie miał nosa . Zdawało się , że to nie ludzie , ale widma ukrytych tutaj chorób , które odziały się w wykopane w tym miejscu szmaty . Wszystkie te indywidua zwietrzyły obcego człowieka ; nawet śpiący podnieśli głowy i z wyrazem zdziczałych psów przypatrywali się gościowi . Myśli i uczucia plątały mu się w dziwny sposób . Czasem wyobrażał sobie , że jest otoczony siecią intryg , z której wydobyć go może tylko Wokulski . To znowu , że jest ciężko chory i że tylko Wokulski pielęgnować by go potrafił . To znowu , że umrze zostawiając zubożałą i od wszystkich opuszczoną córkę , którą zaopiekować by się mógł tylko Wokulski . A nareszcie pomyślał , że dobrze jest mieć własny powóz , tak lekko niosący jak ten , którym jedzie — i — że gdyby poprosił Wokulskiego , on zrobiłby mu z niego prezent . Wokulski spojrzał na zegarek . Upłynęło z dziesięć minut na czekaniu , więc pożegnał szwajcara i poszedł na schody czując , że gniew zaczyna w nim kipieć . Jednocześnie zawezwał strony i ich świadków na środek . — Pani , są rzeczy , których się nigdy nie zapomina . Jeżeli jednak rozkazuje pani pięć i trzy czwarte , będę służył w nadziei , że niebawem znowu zaszczyci nas pani swoją obecnością . Bo rękawiczki pięć i trzy czwarte — dodał z lekkim westchnieniem , podsuwając jej kilka innych pudełek — stanowczo zsuną się z rączek … Po herbatce z suchymi bułeczkami ( bo jak mówiła służąca , masła nie można było dziś dostać ) , pożegnałem zacne damy przysięgając sobie , że gdybym był na miejscu Stacha , nie odstąpiłbym baronowej kamienicy niżej stu dwudziestu tysięcy rubli . — Gdyby tylko żal . Ja boję się , że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę znaleźć się na jakim bankierskim stole . — Od pani hrabiny — rzekł . — Naprzód , Lizetka ! … Bardzo podobał mi się ten cudzoziemiec i myślę , że tylko tacy powinni pokazywać się na naszej wystawie . Czy aby jesteście pewni , obywatelu , że mamy jechać do Grand Hotel ? … — zwraca się do Wokulskiego . Dopiero po chwili spostrzegł , że damą w kremowej sukni była panna Izabela . Siedziała na fotelu , z nieporównanym wdziękiem pochylona w jego stronę , i łagodnie patrząc mu w oczy mówiła : „ Despota … tyran … ” — A co na to Hopfer ? — Przez litość , czy nie za mało ? … Niech tylko pani spojrzy na nich obu … — Sto osiemdziesiąt rubli dopłacam ! — szlochał rządca . A gdyśmy z pośpiechem wypili naszą kawę , służąca zabierała pusty kosz i zamazane kubki , staruszka swój dzbanek i obie znikały . Ton ten otrzeźwił Wokulskiego , który podniósł głowę i odparł oschle : Stach przez wrzesień był na wsi u prezesowej Zasławskiej . Po co on tam jeździł , co robił ? … domyśleć się nie mogę . Ale z paru listów , które do mnie napisał , widzę , że musiało mu się dziać nieosobliwie . Jaki diabeł sprowadził tam pannę Izabelę Łęcką ? … Eh ! przecież nią się już chyba nie zajmuje . I będę chłystkiem , jeżeli go nie wyswatam z panią Stawską . Wyswatam , odprowadzę ich do ołtarza , dopilnuję , ażeby przysiągł jak się należy , a potem … Może sobie w łeb palnę , czy ja wiem ? … — Mam do pana prośbę , panie Szlangbaum … Stasiek znowu uśmiechnął się ( jak ja nie lubię tych jego półuśmiechów ) i po chwili odparł : — Straszny upał ! — mówił pan Tomasz , z trudnością przy pomocy Wokulskiego siadając do powozu . — Cóż znowu za farsa z tymi Żydami ? … Dał dziewięćdziesiąt tysięcy , a gotów odstąpić za siedemdziesiąt … Pocieszne … słowo honoru ! … Wszedłem drżąc jak galareta i stanąłem naprzeciw Jasia . Zobaczywszy mnie ( już zaczął tyć chłopak ) ciężko uniósł się z fotelu i przymrużył oczy . Nagle krzyknął do jednego z chłopców sklepowych : — Masz rację , nie przywykłem pić i wino uderzyło mi do głowy . Ale — już zebrałem zmysły . Powiem ci tylko , że mylisz się gruntownie . A teraz , ażeby ocalić mnie od zupełnego upicia , wypij sam — za pomyślność moich zamiarów . — A gdyby mi się podobało rzucić dla niej cały majątek w błoto , to co ? … On śmieje się głupowato i mówi : „ A jednak ten Mraczewski jest infamis ! — myślał . — Jak można mówić takie rzeczy w sklepie ? » Za parę dni otrzymam bilecik , a potem — schadzka ! … Ha , sama sobie winna , nie trzeba kokietować błaznów … Zresztą — wszystko mi jedno . ” Właśnie Mikołaj obniósł polędwicę , gdy w przedpokoju zadzwoniono . Stary służący wyszedł i po chwili wrócił z listem na srebrnej , a może platerowanej tacy . „ Jutro — mówił do siebie — zrozumiem ostatecznie , co się święci . Jeżeli Szlangbaum kupi dom Łęckiego i da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , to znaczy , że go naprawdę Stach podstawił i już jest skończonym wariatem … A może też Stach nie kupuje kamienicy , może to wszystko plotki ? … ” — Bo jesteś zachwycająca — odpowiedziała krótko panna Pantarkiewiczówna zasłaniając się wachlarzem , jakby chciała ukryć mimowolne ziewnięcie … — Więc ? … — spytałem . — Dlaczegóż ukrywasz pan przed ludźmi ów transcendentalny metal ? — odezwał się wreszcie Wokulski . Na tle zieloności pałac jasnożółtej barwy z białymi słupami wyglądał okazale i wesoło . Na prawo i na lewo od niego widać było między drzewami murowane budynki gospodarskie . — Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego . — Niechże się pani uspokoi ! … — łagodnie reflektował ją Maruszewicz . — Niemniej interesuje się nim . — Ależ zaglądajcie sobie , moi kochani , tylko już raz idźmy do parku . Baronie … Belu … Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach . Wokulski podał mu bilet i notatnik , w którym baron zapisał adres i swoje nazwisko nie omieszkawszy zrobić przy nim zakrętu . — Ach , mamo , po co on ją kraje ? … To strasznie boli ! … O mamo , mamo , już nie chcę , ażeby Mimi krajali … — A potem ? Rzecz dziwna ! przecie miał już ustaloną opinię hojnego filantropa . Członkowie Towarzystwa Dobroczynności we frakach składali mu podziękowania za ofiarę dla wiecznie łaknącej instytucji ; hrabina Karolowa we wszystkich salonach opowiadała o pieniądzach , które złożył na jej ochronę ; jego służba i subiekci sławili go za podwyższenie im pensji . Ale Wokulskiemu rzeczy te nie sprawiały żadnej przyjemności , tak jak on sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi . Rzucał tysiące rubli do kas urzędowych dobroczyńców , ażeby kupić za to rozgłos nie pytając , co się zrobi z pieniędzmi . — Daruje pani — przerwał Wokulski — ale stosunki między małżonkami do mnie nie należą . — Nie sądzę . Pan Tomasz przywitał Wokulskiego ze wzruszeniem ; trochę drżały mu ręce i trzęsła się głowa . Odurzające przywiązanie do jednej kobiety nie wykluczało jednak myśli o drugiej . Niekiedy przypominał sobie panią Stawską , o której wiedział , że wszystko gotowa była dla niego poświęcić , i czuł jakby wyrzuty sumienia . Pobiegłem za kolumną . Nasi byli już na wzgórzach , gdzie stały austriackie baterie . Wdrapawszy się za innymi , zobaczyłem jedną armatę przewróconą , drugą zaprzężoną i otoczoną przez naszych . Rządca aż posunął się w tył z fotelem . Staruszka złożyła ręce , a pani Stawska patrzyła na mnie wielkimi oczyma . Oto dopiero oczy ! … i jak ona nimi umie patrzeć ! … Przysięgam , że gdybym był Wokulskim , oświadczyłbym się jej na poczekaniu . Z męża już pewnie nie ma nawet kosteczki , jeżeli nie pisał przez dwa lata . Wreszcie , od czego są rozwody ? … Na co Stach ma taki majątek ? … W takich wypadkach pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy sobie wynagrodzenie w formie kilku- lub kilkunastorublowego drobiazgu , mówiła Rzeckiemu dzień i godzinę . — Gdyby tak … Więc i cóż ? — odparł . — Domyślałam się tego — szepnęła panna Izabela po angielsku . — Dziękuję panu — rzekł — za parę słów szczerszych . Ma pan rację , ale i ja mam moje racje … Pieniądze przyniosę panu jutro ; teraz — do widzenia … — Założę się , żeś pan był wczoraj na preferansie . Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec ; zmieszała się tak , że wachlarz upadł jej na posadzkę . Ochocki podniósł go . Wokulskiemu zrobiło się zimno ; gdyby sprzedał klacz , panna Izabela mogłaby nim pogardzić . „ Podle mi dotychczas życie schodziło — mówił sobie . — Byłem egoistą . Ochocki — oto wspaniała dusza : chce przypiąć skrzydła ludzkości i dla tej idei zapomina o własnym szczęściu . Sława , naturalnie , jest głupstwem , ale praca dla pomyślności ogółu — to grunt … — A potem dodał z uśmiechem : — Ta kobieta już zrobiła ze mnie bogacza i człowieka z reputacją , lecz jeżeli uprze się , zrobi ze mnie — czy ja wiem co ? … Chyba świętego męczennika , który swoją pracę , nawet życie odda dla dobra innych … Naturalnie , że oddam , gdy ona tego zechce ! … ” — Och ! — potwierdził dżokej . Zatopiony we własnej goryczy , Wokulski nie bardzo uważał , co się dokoła niego dzieje . Mimo to nad wieczorem spostrzegł , że towarzystwo zasławskie po powrocie z parku jest skwaszone . Panna Felicja zamknęła się z panną Eweliną w jej pokoju , baron był rozdrażniony , a Starski ironiczny i zuchwały . — Jesteś pewny ? … Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły . — Pan mnie ? … Szedł po marmurowych schodach ozdobionych kwiatami , a Józef przed nim . Na pierwszej kondygnacji miał kapelusz na głowie , na drugiej zdjął go nie wiedząc , czy robi stosownie , czy niestosownie . Kiedy szczególny młodzieniec ostatecznie cofnął się do pokoju i zamknął drzwi na klucz dając tym sposobem do zrozumienia , że konferencję z nami uważa za skończoną , zatrzymałem się w połowie schodów i rzekłem do rządcy : „ Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego , a oni myślą i pewnie mówią : ot , patrzajcie , znowu Żyd , lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów … ” Uczułem , że mi na chwilę serce bić przestało , nie ze strachu , ale jakby w odpowiedzi na ten wyraz , który od dzieciństwa robił na mnie dziwne wrażenie . — A jednak nie mam … — Z największą chęcią — odparł głośno rumiany fabrykant . — Cóż , źle tu panu ? … Pyszne miejsce ! … Znalazłszy się na ulicy Wokulski stanął na chodniku , jakby namyślając się , dokąd iść . Nie ciągnęło go nic w żadną stronę . Dopiero gdy przypadkiem spojrzał w prawo , na swój nowo wykończony sklep , przed którym już zatrzymywali się ludzie , odwrócił się ze wstrętem i poszedł w lewo . — A to bydlęta ! … I że ja na takich błaznów nie sprowadziłem policji … „ Podły ! podły ! … — szeptała . — Jak on śmiał … ” Wokulski uścisnął go za rękę . W rezultacie pan Ignacy spóźnił się o czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczoną głową przekradł się do kantorka . Zdawało mu się , że każdy z „ panów ” ( a jak na złość wszyscy przyszli dziś na czas ! ) , że każdy z najwyższą wzgardą patrzy na jego podsiniałe oczy , ziemistą cerę i lekko drżące ręce . Całą noc spać nie mogłem . Takie straszne zapowiedzi w dzień triumfu … Jedna rzecz w wysokim stopniu ułatwiała jej wyjście za mąż dla stanowiska . Oto panna Izabela nigdy nie była zakochaną . Przyczyniał się do tego jej chłodny temperament , wiara , że małżeństwo obejdzie się bez poetycznych dodatków , nareszcie miłość idealna , najdziwniejsza , o jakiej słyszano . Raz zobaczyła w pewnej galerii rzeźb posąg Apollina , który na niej zrobił tak silne wrażenie , że kupiła piękną jego kopię i ustawiła w swoim gabinecie . Przypatrywała mu się całymi godzinami , myślała o nim i kto wie , ile pocałunków ogrzało ręce i nogi marmurowego bóstwa ? … I stał się cud : pieszczony przez kochającą kobietę głaz ożył . A kiedy pewnej nocy zapłakana usnęła , nieśmiertelny zstąpił ze swego piedestału i przyszedł do niej w laurowym wieńcu na głowie , jaśniejący mistycznym blaskiem . Na przejściu spotkali księcia , który z wielkim zadowoleniem przywitał panią Wąsowską . — Po to masz chodzić , że Kasia jest w tobie zakochana — rzekłem . Ale najpierw wpadła mu przed oczy śpiąca panna , taka , mówił dziaduś , śliczna , że kowal stanął słupem . Spała se i tylko jej łzy płynęły , a co która upadła , czy na jej koszulę , czy na łóżko , czy na podłogę , zaraz zamieniała się w klejnot . Spała i wzdychała z bólu od szpilki ; a co westchnęła , to na drzewach nad potokiem zaszelepały liście z żalu nad jej strapieniem . — Niewiele . Raz tylko wypytywała się , czy mnie bardzo pieści pan Wokulski . XIV . Dziewicze marzenia — Cóż , panie * Siuzę * , niewesołe miejsce , niewesoła robota ? … Od czterdziestu lat żyję w ten sposób . W tych aparatach uwięzło już kilka milionów i może dlatego ich posiadacz nie bawi się , nie ma służby , a czasami nawet nie ma co jeść … To nie dla pana zajęcie — dodał machnąwszy ręką . Baron cofnął się o krok . W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu . Tak już przywykł do swojej gorączkowej roboty , że choć nie było interesantów , on ciągle wydostawał jakąś sztukę , odwijał i zawijał , ażeby następnie umieścić ją na właściwym miejscu . Naprzód ci studenci , z trzeciego piętra od frontu , byli to istotnie ludzie niespokojnego ducha . Do godziny drugiej po północy śpiewali i krzyczeli , czasami nawet ryczeli i w ogóle starali się wydawać jak najwięcej głosów nieludzkich . W ciągu dnia , gdy choćby jeden z nich był w domu , a zawsze był któryś , jeżeli tylko pani baronowa Krzeszowska wychyliła głowę przez lufcik ( robiła to po kilkanaście razy na dzień ) , zawsze jej ktoś usiłował wylać z góry wodę na głowę . — No , no … już mnie pan do swoich porządków nie nawracaj — odparł Mraczewski . — Otóż pan baron i pani baronowa od roku prowadzą ze sobą wojnę . On chce rozwodu , na co ona się nie zgadza ; ona chce przepędzić go od zarządu swoim majątkiem , na co on się nie zgadza . Ona nie pozwala mu trzymać koni , szczególniej jednego wyścigowca ; a on nie pozwala jej kupić kamienicy po Łęckich , w której pani Krzeszowska mieszka i gdzie straciła córkę . Oryginały ! … Bawią ludzi wymyślając jedno na drugie … — I ja trzydzieści tysięcy … * tek * ! … — dorzucił hrabia – Anglik kiwając głową . — Tak , i jeszcze z tym łotrem swoim adwokatem ? … — Ktoś z prowincji . Było mi na przemian zimno i gorąco , kiedym słuchał tej perory wypowiadanej silnym kontraltem przy gościach . Ledwiem babę wyciągnął do mego mieszkania i uprosiłem , ażeby nam wytoczyła proces o szkody i straty . Pewnego dnia , w pierwszej połowie czerwca , pani Meliton dała znać Wokulskiemu , że jutro w południe panna Izabela będzie na spacerze z hrabiną i — z prezesową . Drobny ten wypadek mógł mieć pierwszorzędne znaczenie . Byłem zły jak diabeł i chciałem zwymyślać przynajmniej Mraczewskiego . Odciągnąwszy go jednak od stołu zdobyłem się ledwie na te słowa : — Ot , za to samo , że się pytasz ! … Inny nie pyta : za co weźmie pieniądze , tylko dawaj … A ty jeden chcesz wiedzieć : za co zarobisz takie pieniądze . Ach , ty gołąbku ! … Powrócić go do kraju i zatrzymać w nim mógł już tylko jeden wypadek , jedna osoba … Ale ten wypadek nie nadchodził , a natomiast zdarzały się inne , coraz bardziej odsuwające go od Warszawy i coraz mocniej przykuwające do Paryża . — Owszem , bardzo — wtrąciła pani Stawska . Przy tym spojrzała na Wokulskiego i zarumieniła się . — Witam cię , panie Stanisławie — rzekł z właściwą mu majestatycznością . — Witam cię tym goręcej , że przybycie twoje do nas łączy się z bardzo miłym wypadkiem w rodzinie … Inni , więksi i mniejsi panowie , przeczuwając , że cały interes Wokulskiego przejdzie w ręce Szlangbauma , już składają mu wizyty . Nie wiedzą , biedaki ! że on co najmniej o pięć procent zniży im dochody … Najmądrzejszy zaś z nich , Ochocki , zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu , myśli o machinach latających . Ba ! … zdaje mi się , że od kilku dni radzi o nich z Wokulskim . Zawsze znajdzie swój swego : marzyciel marzyciela … … Chcąc , ażebym zupełnie był gotów , gdy wybije godzina sprawiedliwości , ojciec sam pracował nad moją edukacją . Pani Stawska ze swej strony zachwyca się wszystkim : i posadą , która przynosi jej pensję , jakiej nie miała nigdy , i nowym mieszkaniem , które jej znalazł Wirski . I otrzymywał należny mu kubek tudzież trzy bułki . Wszedłem , ale zatrzymałem się w sieni . I dopiero , kiedy stróż zamknął bramę , usłyszałem na ulicy dzwonki odjeżdżających sanek . — Nie widział pan nawet moich portretów ? — O Ludwiczku ? … — pochwyciła pani Misiewiczowa . — Czy żyje ? … — Innym ta śnieżyca nie przeszkodzi jechać na bal , więc dlaczegóż nam miałaby psuć wieczorek — odpowiedziałem z głupia frant . — Czterdzieści pięć lat — to epoka ostatniej miłości , najgorszej — odpowiedział doktór . Już zrozumiał , że nie należy do siebie , że wszystkie jego myśli , uczucia i pragnienia , wszystkie zamiary i nadzieje przykute są do tej jednej kobiety . Gdyby ona umarła , nie potrzebowałby się zabijać ; jego dusza sama odleciałaby za nią jak ptak , który tylko chwilę odpoczywa na gałęzi . Zresztą nawet nie mówił z nią o miłości , jak nie mówi się o ciężarze ciała albo o powietrzu , które człowieka napełnia i ze wszystkich stron otacza . Jeżeli w ciągu dnia wypadło mu pomyśleć o czym innym niż o niej , wstrząsał się ze zdumienia jak człowiek , który cudem znalazłby się w nie znanej sobie okolicy . Machinalnie schwyciłem karabin na tuj myśląc , że pokazali się Austriacy . Ale przed nami oprócz wzgórza i rzadkich krzaków nie było nic . Natomiast na tle grzmotu armat , który prawie przestał nas interesować , usłyszałem jakiś trzask podobny do rzęsistego deszczu , tylko o wiele potężniejszy . Około dziesiątej wieczór wszedł do jego pokoju baron strasznie zmieniony . Z początku śmiał się i dowcipkował , następnie zadyszany upadł na krzesło , a po chwili rzekł : — No , no — rzekła — niech pan się uspokoi i nie przesadza … Pod słowem honoru ( choć kobiety podobno nie mają honoru ) zapewniam pana , że to , o czym mówiliśmy , zostanie między nami . Zresztą jestem pewna , że nawet Bela przebaczyłaby panu jego wybuch . Była to niegodziwość , ale … zakochanym wybacza się nie takie niegodziwości . — Tak — odpowiedziała panna Izabela . — Arystokracja francuska miała możność i czas tworzyć te arcydzieła . — I tak pan zjechał z drogi , jak dziś wioząc nas … — Krótko mówiąc , insynuuje pani , że panna Izabela … — Bóg cię zesłał , kochany panie Rzecki ! — zawołała staruszka i na pożegnanie pocałowała mnie w głowę . — Przyszłyśmy prosić pana o rękawiczki . — Nigdy nie latałem ! — krzyknął Rzecki uderzając pięścią w kantorek . — Byłem . Panna Małgorzata powiedziała , że dobrze . Usłyszawszy pierwszy raz tak szkaradne wymysły nieomal straciłem przytomność . Chciałem coś hardego powiedzieć staremu i uciec do pana Raczka , który już ożenił się z moją ciotką . Nagle dostrzegłem , że Jan Mincel zasłoniwszy usta dłonią coś mruczy i robi miny do Katza . Wytężam słuch i — oto co mówi Jan : — Co ja tam zrobię ! … — westchnął Stach . Kiwnęła głową i odeszła . — Czy ten człowiek — szepnęła — o którym mówisz , papo , nie jest jakim aferzystą , awanturnikiem ? … Na jednym z takich wzniesień furman zwrócił się do nich i wskazując batem przed siebie rzekł : — Jaki pan ma dowód , że ta lalka jest kupiona u pana ? — spytał sędzia . W kuchni Stach zatrzymał się sekundę , a że widać drażnił go zapach kalafiorów , więc rzekł do mnie : — Nie dobijał się nijaki — z chłopska odparła służąca — ino jeden przysłał dziś bukiet . Mówią , że to ten Marusiewicz z przeciwka … „ Wieniec jest prześliczny i już z góry w imieniu Rossiego dziękuję panu za ten podarunek . Nieporównane jest to dyskretne rozmieszczenie szmaragdów między złotymi listkami . Musi Pan koniecznie przyjechać do nas jutro na obiad , ażebyśmy się naradzili nad pożegnaniem Rossiego , a także nad naszą podróżą do Paryża . Wczoraj papo powiedział mi , że jedziemy najdalej za tydzień . Naturalnie jedziemy razem , gdyż bez miłego Pańskiego towarzystwa podróż straciłaby dla mnie połowę wartości . A więc do widzenia . Pozakręcał lampy i , przepuściwszy Wokulskiego , zamknął sklep . W sieni znowu spotkał ich mokry śnieg i Paweł niosący obiad . Ciekawym zjawiskiem była dusza panny Izabeli . — Pan wychodzi ? O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej , że Wokulski został przyjęty . W jednym tylko punkcie godzą się starzy i nowi panowie , a nawet pomaga im Zięba , oto : jeżeli chodzi o dokuczenie siódmemu naszemu subiektowi — Szlangbaumowi . Ten Szlangbaum ( znam go od dawna ) jest mojżeszowego wyznania , ale człowiek porządny . Mały , czarny , zgarbiony , zarośnięty , słowem — trzech groszy nie dałbyś za niego , kiedy siedzi za kantorkiem . Ale niech no gość wejdzie ( Szlangbaum pracuje w wydziale ruskich tkanin ) , Chryste elejson ! … Kręci się jak fryga ; dopiero co był na najwyższej półce na prawo , już jest przy najniższej szufladzie na środku i w tej samej chwili znowu gdzieś pod sufitem na lewo . Kiedy zacznie rzucać sztuki , zdaje się , że to nie człowiek , ale machina parowa ; kiedy zacznie rozwijać i mierzyć , myślę , że bestia ma ze trzy pary rąk . Przy tym rachmistrz zawołany , a jak zacznie rekomendować towary , podsuwać kupującemu projekta , odgadywać gusta , wszystko niezmiernie poważnym tonem , to słowo honoru daję , że Mraczewski w kąt ! … Szkoda tylko , że jest taki mały i brzydki ; musimy mu dodać jakiego głupiego a przystojnego chłopaka za pomocnika dla dam . Bo wprawdzie z ładnym subiektem damy dłużej siedzą , ale za to mniej grymaszą i mniej się targują . Odeszli na bok . Znowu przypatrzyła mu się . Nagle oczy jej zaśmiały się , a na twarz wystąpił rumieniec . — Cóż Suzin ? … — cicho spytał naprawdę zmieszany pan Ignacy . — Czy mi się tylko wydaje , czyli też panna Łęcka nie jest ci obojętną ? — A … a … — Pan nie jesteś Francuzem ? „ Pierwej szedłem na lewo — myślał — teraz pójdę w prawo … ” — Trochę — odpowiedział młody człowiek . — Matka moja była aż Łęcka — rzekł z ironią — ale ojciec tylko Ochocki . To bardzo osłabia związki rodzinne … Pana Tomasza , który jest dla mnie jakimś ciotecznym stryjem , nie znałbym do dziś dnia , gdyby nie stracił majątku . — O Ludwiku Stawskim ? — spytałem . Ale Rzecki , zamiast winszować , mocno pobladł . Zaczął się przypatrywać . Dom był trzypiętrowy ; miał parę żelaznych balkonów i każde piętro zbudowane w innym stylu . Za to w architekturze bramy panował tylko jeden motyw , mianowicie : wachlarz . Górna część wrót miała formę rozłożonego wachlarza , którym mogłaby się chłodzić przedpotopowa olbrzymka . Na obu skrzydłach bramy były wyrzeźbione ogromne prostokąty , które w rogach również ozdobiono do połowy otwartymi wachlarzami . Najcenniejszym jednak upiększeniem bramy były umieszczone w pośrodku jej skrzydeł dwie rzeźby przedstawiające główki gwoździ , ale tak wielkich , jakby nimi była przytwierdzona brama do kamienicy , a kamienica do Warszawy . — Więc te wielkie damy nie bardzo są eleganckie w stosunkach z pracownicami ? … — Rzecki był tylko obecny przy kupnie , lalkę ja sprzedałem . Wysłuchał mnie z zajęciem ( smutne myśli pierzchnęły mu gdzieś ) i rzekł : — A to cała historia ! — odparł Mraczewski przypatrując się spod oka Wokulskiemu . — Jest to baron Krzeszowski , wielki dziwak , i jego żona , trochę narwana . Nawet skuzynowani ze mną , ale cóż ! … — westchnął spoglądając w lustro . — Ja nie mam pieniędzy , więc muszę być w handlu ; oni jeszcze mają , więc są moimi kundmanami … — A ile płacą za lokal ? Wzruszyłem ramionami , bo i jakże tu bronić dziewczynce , ażeby wyglądała oknem , jeżeli się ona tym tak ładnie bawi ! I cóż ma z trudu swego człowiek ? … Ile razy zaś chodziło o przeciwstawienie kogoś żydowskim bankierom , najzakamienialsi szlachcice wysuwali naprzód Wokulskiego . — Rzecki . — Wielki Boże ! … Chyba zanadto wzruszyło go niespodziewane szczęście … — Ja ? … Kto to powiedział ? … — Ach … C 'est ça ! … — rzekł . — Rozumiem … Jeszcze raz przepraszam pana , a tam … wiem , co mi należy zrobić … Wokulski złożył księgę , z wolna podniósł się z fotelu i sięgnąwszy po kapelusz stojący na kantorku skierował się ku drzwiom . Czuł brak oddechu i jakby rozsadzanie czaszki . — Może bigos albo pneumatyczną poduszkę … — Jeżeli łaska , nazwijmy ich wielbicielami . Wbrew przewidywaniom Leona baron przybył do swej małżonki nie o czwartej , ale dopiero około piątej . — O ile mi się zdaje , jest to dosyć mierny skrzypek . Teraz następuje wypadek główny , który opowiem z szybkością uderzenia piorunu . — Gut Morgen , meine Mutter ! ( Spotkał taką w szesnaście lat później i dalibóg , że nie ma się czym cieszyć ! … ) Co kilka dni widywał pannę Izabelę w licznych towarzystwach , otoczoną młodszymi i starszymi ludźmi . Ale już nie raziły go ani umizgi mężczyzn , ani jej spojrzenia i uśmiechy . — Czy tak śmiesznie wyglądam ? W dusznym i ciemnym jak wędlarnia pokoju , gdzie mi flaki podano , siedziało ze sześciu jegomościów przy jednym stole . Byli to ludzie spasieni i dobrze odziani ; zapewne kupcy , obywatele miejscy , a może i fabrykanci . Każdy wyglądał tak na trzy do pięciu tysięcy rubli rocznego dochodu . — Widzisz jakieś : chociaż ? — spytała panna Izabela z nieudanym zdziwieniem . „ On wie , poczciwy Stach — myślał — że tylko przynaglony mogłem pójść na włoskich aktorów … No i dobrze się stało . Pysznie gra ten facet i muszę zobaczyć go drugi raz … Zresztą — dodał po chwili — kto ma tyle pieniędzy co Stach , może robić prezenta aktorom . Ja wprawdzie wolałbym jaką ładnie zbudowaną aktorkę , ale … Ja jestem człowiek innej epoki , nawet nazywają mnie bonapartystą i romantykiem … ” Pożegnali się bardzo chłodno . Zauważyłem nawet , że książę był niekontent . „ Ach , mamo , jaka ona piękna , jaka ona mądra ! … czy ja ją mogę pocałować w buzię ? … ” — Witam cię , panie Stanisławie — rzekła — i dziękuję , żeś posłuchał mojej prośby . Błogi uśmiech zaigrał na zniszczonej twarzy barona i — zasnął jak dziecię . Ruch powozów , omnibusów i ludzi pieszych zwiększa się w zastraszający sposób . Co kilka kroków werendy , okrągłe stoliki , ludzie siedzący przy chodnikach . Za powozem , który ma z tyłu lokaja , toczy się wózek ciągniony przez psa , mija go omnibus , potem dwaj ludzie z tragami , potem większy wóz na dwu kołach , potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg powozów . Bliżej chodnika — wózek z bukietami , drugi z owocami , naprzeciw pasztetnik , roznosiciel gazet , handlarz starzyzny , szlifierz , roznosiciel książek … Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica . — O tak , ma … — przedrzeźniał go Mraczewski . — Największy jego interes jest nie zrażać Suzina , który pomógł mu zrobić majątek , dziś daje mu ogromny kredyt i nieraz mówił do mnie , że nie uspokoi się , dopóki Stanisław Piotrowicz nie odłoży sobie choć z milion rubli … I takiemu przyjacielowi odmawiać tak drobnej usługi , zresztą bardzo dobrze opłaconej ! — oburzał się Mraczewski . — Ty , papo ? — To prawda — odezwał się pan Tomasz — ależ Wokulski nie ma obowiązku wiedzieć o tym , a upomnieć się musiał . Dzwonek . Trzy konie z miejsca ruszyły cwałem . — Mateczko ! … mateczko ! … — Ehe ! panie … Odbudowałem w ogrodzie chałupę jak barak , żeby matka miała gdzie gotować , ale warsztaty … Toż by na to , panie , trzeba z pięćset rubli gotowego grosza , słowo honoru daję , jak mi Bóg miły … Ileż to przecie lat ojciec nieboszczyk harował , nim postawił dom i zebrał naczynie . — Właśnie czekałem na panów i natychmiast służę . Panie Szulc ! … „ We mnie jest dwu ludzi — mówił — jeden zupełnie rozsądny , drugi wariat . Który zaś zwycięży ? … Ach , o to się już nie troszczę . Ale co zrobię , jeżeli wygra ten mądry ? … Cóż to za okropna rzecz posiadając wielki kapitał uczuć złożyć go samicy innego gatunku : krowie , gęsi albo czemuś jeszcze gorszemu ? … Cóż to za upokorzenie śmiać się z triumfów jakiegoś byka albo gąsiora , a jednocześnie płakać nad własnym sercem , tak boleśnie rozdartym , tak haniebnie podeptanym ? … Czy warto żyć dalej w podobnych warunkach ? ” — No , żegnam pana , panie Maruszewicz . Niech tylko panu nie przyjdzie koncept podpisać kiedy mego nazwiska , bo wówczas … Rozumie pan ? Usiadła i oglądała się po pokoju . — Dobrze . A twoja żona niech zobaczy , co jej potrzeba z bielizny i odzienia , i da mi znać . — Powiedz pan — rzekłem — jak to was przyjmowali Włosi w wigilię bitwy pod Magentą ? Tu pochyliła się do mnie z fotelu i rzekła szeptem : „ Przestroga dla mnie … ” — szepnął Wokulski ocierając pot z czoła . Drgnął jak człowiek przebudzony . — Jeden procencik od sumy wyższej nad siedemdziesiąt i dwadzieścia rubelków na koszta … — mówi kłaniając się do ziemi zakrystian . Pożegnała artystę chłodno , prawie wyniośle . — A pan skąd je masz ? — Pozwolisz , panie Wokulski — odezwał się Łęcki — że przedstawię ci pana Juliana Ochockiego . Nasz kuzyn … trochę oryginał , ale … „ Nie rozumiem tej kobiety ! — pomyślał . — Kiedy ona jest sobą , z kim ona jest sobą ? … ” Już zrównaliśmy się z walczącą kolumną i widzieliśmy pustą przestrzeń między dymem naszej i austriackiej piechoty , kiedy spoza niej wynurzył się długi szereg białych mundurów . Szereg podnosił się i zniżał co sekundę , a jego nogi migały raz po razu , jak na paradzie . Stanął . Nad nim błysnęła taśma stali , pochyliła się i — zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów , lśniących jak igły w papierku . Potem zadymiło się , zgrzytnęło jak łańcuch po żelaznej sztabie , a nad nami i około nas przeleciał wicher pocisków . Pan Patkiewicz tym razem udał człowieka , który ma bielmo na lewym oku i lewą część twarzy sparaliżowaną ; pan Maleski zaś pogrążył się w głębokim zamyśleniu . — Mogę kupić , czemu nie — szepnął Żyd . Z tą intencją nieraz zachodziła do sklepu . Parę razy wcale nie znalazła tam Wokulskiego , raz widziała go , ale z boku , a raz zamieniła z nim parę słów i wtedy zrobił na niej szczególne wrażenie . Uderzył ją kontrast pomiędzy zdaniem : „ diabelnie energiczny ” a jego zachowaniem się ; wcale nie wyglądał na diabelnego , był raczej spokojny i smutny . I jeszcze dostrzegła jedną rzecz : oto — miał oczy wielkie i rozmarzone , takie rozmarzone … Przede wszystkim któregoś dnia odwiedził ją nieznany adwokat z poufnym zapytaniem , czy pani baronowa nie wie czego o funduszach pana barona … Gdyby zaś takowe gdzie istniały , o czym zresztą wątpi adwokat , należałoby je wskazać dla uwolnienia pana barona od kompromitacji . Wierzyciele jego bowiem gotowi są chwycić się ostatecznych środków . Bądź jak bądź , pod wpływem nieostrożnego słówka pani z de Ginsów Upadalskiej , w pannie Izabeli poczęła wytwarzać się zmiana na korzyść Wokulskiego . Z uwagą przysłuchiwała się rozmowom panów odwiedzających jej ojca , i w rezultacie spostrzegła , że każdy z nich ma albo kapitalik , który chce umieścić u Wokulskiego , „ bodajby na piętnaście procent ” , albo kuzyna , któremu chce wyrobić posadę , albo pragnie poznać się z Wokulskim dla jakichś innych celów . Co się zaś tyczy dam , te albo również chciały kogoś protegować , albo miały córki na wydaniu i nawet nie taiły się , że pragną odbić Wokulskiego pannie Izabeli , albo , o ile nie były zbyt dojrzałymi , rade były uszczęśliwić go same . Pan Ignacy cofnął się . Panowie Lisiecki i Klejn już nawet nie spoglądali na siebie . — Czy w tym jest co złego ? — spytałem . — Ja , panie , i nieraz pytam się , czy my nie zanadto ubóstwiamy kobiety , czy w ogóle nie traktujemy ich zbyt poważnie ; poważniej i uroczyściej niż siebie samych … Stach jeszcze z nimi nie grał ; chodził dopiero około stolików i przypatrywał się . — Oto los młodej i niebrzydkiej kobiety ! — zawołała starsza dama . — Nie panna , nie mężatka … — Zdaje mi się , że to jest metal drukarski . — Panie Yung , musimy wygrać … Sto rubli nad umowę … Niech bodaj klacz padnie … — Ta wasza lalka , od pani Krzeszowskiej ? … Idąc wciąż ulicą Rivoli około siódmej dotarł do placu , na którym wznosiła się , samotna jak palec , wieża gotycka , otoczona drzewami i niskim płotem z prętów żelaznych . Stąd znowu rozbiegało się kilka ulic ; Wokulski uczuł znużenie , kiwnął na fiakra i po upływie pół godziny znalazł się w hotelu spotkawszy po drodze znajomą już bramę St. Denis . Wokulski zbliżył się do obelisku i ogarnęło go zdumienie . Znajdował się na środku obszaru mającego ze dwie wiorsty długości i z pół szerokości . Za sobą miał ogród , przed sobą bardzo długą aleję . Po obu jej stronach ciągnęły się skwery i pałace , a daleko , na wzgórzu , wznosiła się ogromna brama . Wokulski czuł , że w tym miejscu może mu zabraknąć przymiotników i stopni najwyższych . Jej adwokat szybko odchodzi od stołu i biegnie bronić zabójcy . — Jest — mówi Klejn krzywiąc się . — Mieszka na trzecim piętrze od frontu . „ Wolęż ja wyrzucać pieniądze na powozy i konie aniżeli na tego rodzaju — nieszczęścia ! … ” — Pan czekał ? … przepraszam ! … — zawołał młody człowiek . Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia . Takie to wypadki poprzedziły moje wejście do zawodu kupieckiego . „ Przeszło cztery godziny do sesji ” — mruknął czując , że ogarnia go trwoga na myśl : co robić z czasem ? Widział tyle nowych rzeczy , rozmawiał z tyloma nowymi ludźmi i jest dopiero wpół do czwartej ! … „ Boże — pomyślał — jak ja głupio muszę wyglądać z tymi pieniędzmi . ” — Tyś to powiedziała , że ci ludzie umieją cierpliwie czekać , usidlać , nawet wszystko ryzykować i łamać … „ Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej drabinie — myślał . — To chory kąt , dziki kąt . ” — Pan Wokulski ? … — spytał Maruszewicz nie zdejmując kapelusza z głowy . Prawie od chwili kiedy oświadczył się i został przyjęty , opanowała go dziwna rzewność i współczucie . Zdawało mu się , że nie tylko nie umiałby nikomu zrobić przykrości , ale nawet sam nie umiałby się bronić przeciw krzywdom , byle te nie dotykały panny Izabeli . — Z pewnością musi to być bardzo droga zabawka — wtrąciła pani Misiewiczowa . Wokulski wzruszył ramionami i przeczytał list . Suzin proponował mu na zimowe miesiące nowy interes , prawie tej samej doniosłości co paryski . — Niech mnie diabli wezmą , panie Wirski ! — zawołałem — jeżeli Stach nie odda panu darmo tego mieszkania . — Ale ba ! … Po babci urwało się , z Kazią zerwało się i choć w łeb sobie strzel . — W którym roku ? … — rzekł Wokulski . — W zeszłym roku … Dziś mam czterdziesty szósty rok … — Cóż ? … — spytała ciotka . — Ehej ! … dałbym ja Szwabom , żebym tak nie miał sklepu … — Felu , powiedz temu człowiekowi , że z nim nie rozmawiam — odezwała się wdówka wskazując na Ochockiego . Pewnego razu zaprosił Machalski mnie i Wokulskiego do siebie na wieczór . Panna Izabela roześmiała się . — O tak … w przedpokoju … — Tak . Chciałabym mieć te pieniądze ! … — odpowiedziała z westchnieniem . — Plenipotent mego ojca . Od czegóż to zależy ? … — Przez powstanie ! — szybko dokończył adwokat . Tarzała się na siodle ze śmiechu . — Dlatego , ażeby zyskać , kupiłem . Książę chrząknął drugi raz , marszałek zmieszał się i niezwykle wielkim fularem otarł spocone czoło . Gdy Wokulski wszedł do przysionka , siwy szwajcar w czerwonej wstędze ukłonił mu się głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni , gdzie dżentelmen w czarnym fraku zdjął z niego palto . Jednocześnie zaś zabiegł mu drogę Józef , lokaj hrabiny , który dobrze znał Wokulskiego ; przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i śpiewające ptaszki . W bocznej alei , przy folwarku , spotkał panie , z którymi była prezesowa i jej pokojówka ze swym koszem . — Balonem pana Ochockiego ? … — Cóż to , nie żegnasz się z gośćmi , panie doktór ! … — wołali za nim stołownicy Hopfera . Wokulskiemu pociemniało w oczach . Ale Ir jest innego zdania , zeskakuje bowiem z kanapy i z niepokojem wącha drzwi , jakby czuł kogoś obcego . W tej samej porze , kiedy Wokulski z panią Wąsowską kłócił się albo galopował po łące , z majątku hrabiny do Zasławka dojeżdżała panna Izabela . Wczoraj otrzymała od prezesowej list , wyprawiony przez umyślnego posłańca , a dziś na wyraźne żądanie swej ciotki wyjechała , lubo niechętnie . Była pewna , że w Zasławku już znajduje się mocno protegowany przez prezesowę Wokulski ; taka więc nagła podróż wydała jej się niewłaściwą . Muszę jeszcze coś wymyślić dla pani Misiewiczowej . Tym sposobem zrobię obcążki z babuni i z wnuczki i tak nimi piękną mamę ścisnę za serce , że musi kapitulować przed świętym Janem … — Tak — mówił adwokat — tak będzie najlepiej . Gdybyś pan sam kupił ten budynek , znalazłbyś się w fałszywej pozycji nawet wobec państwa Łęckich . Zazwyczaj nie lubimy tych , którzy coś po nas dziedziczą , to jedno . A po wtóre — kto zaręczy , że nie zaczęłyby snuć im się różne kombinacje po głowach ? … Nużby pomyśleli : kupił za drogo albo za tanio ? … Jeżeli za drogo — jak śmie robić nam łaskę , a jeżeli za tanio , to — wyzyskał nas … Wokulski oglądał po kolei ów metal cięższy od platyny , drugi metal przeźroczysty , trzeci lżejszy od puchu … Dopóki trzymał je w rękach , wydawały mu się rzeczami najnaturalniejszymi pod słońcem : cóż jest bowiem naturalniejszego aniżeli przedmiot , który oddziaływa na zmysły ? Lecz gdy oddał próbki Geistowi , ogarniało go zdziwienie i niedowierzanie , zdziwienie i obawa . Więc znowu oglądał je , kręcił głową , wierzył i wątpił na przemian . „ A więc dom kupił Szlangbaum , i to za dziewięćdziesiąt tysięcy , jak przepowiedział Klejn . No , ależ Szlangbaum to przecie nie Wokulski … Stach nie zrobiłby takiego głupstwa … Nie ! … I z tą panną Izabelą farsa , plotki … ” Tym więc głośniej rozlega się jęk baronowej Krzeszowskiej , która trzymając swego adwokata za klapy fraka mówi z gorączkowym pośpiechem : Była zamyślona i spokojna jak posągi greckich bogiń . — Panie ! — zawołała z komiczną pokorą składając ręce — proszę o sztukę perkalu dla moich sierot … Widzi pan , jak nauczyłam się przymawiać o jałmużnę ? Spojrzałem na niego z uwielbieniem . Pani Milerową straciła niedawno męża , kupca galanteryjnego tak jak i my ; cały zaś jej sklep , majątek , kredyt zależał od Wokulskiego . Więc już prawie zgadywałem , co Stach zrobi dla pani Stawskiej … — L. P. — mruknął gość czując , że tonie w bystrym potoku wymowy grzecznego subiekta . — Więc tedy , jakeście szli z przednią strażą pod Magentę ? … — przerwałem mu . — Ach , gdybym się nie bał , że mi dzieci zżydzieją , jednej chwili uciekłbym stąd na Nalewki … — Magdalenki mnie nie wezmą . Trzeba zapłacić dług i mieć poręczenie … — Upokorzeniem jest proponować komuś trzy tysiące rubli na zastaw sreber , i to wówczas , gdy obcy ofiarowują pięć tysięcy … Innego nie widzę . Wokulski potrząsnął głową . — Bo pan dobrodziej złudzony plotkami wyrobił sobie o mnie nieprzychylną opinię … A tymczasem ja , słowo honoru , mam jak najlepsze skłonności … W tej chwili i Wokulski spojrzał na panią Stawską i — niech mnie diabli wezmą — jeżeli nie dostrzegłem w jego oczach rzadko trafiającego się tam wyrazu rozczulenia ! … — Pani jednak bardzo lubi pana Wokulskiego — szepnęła panna Izabela . W parę dni po śmierci Katza weszliśmy do Turcji , a przez dwa lata następne ja , już sam , tułałem się po całej Europie . Byłem we Włoszech , Francji , Niemczech , nawet w Anglii , a wszędzie nękała mnie bieda i żarła tęsknota za krajem . Nieraz zdawało mi się , że stracę rozum słuchając potoków obcej mowy i widząc nie nasze twarze , nie nasze ubiory , nie naszą ziemię . Nieraz oddałbym życie , ażeby choć spojrzeć na las sosnowy i chałupy poszyte słomą . Nieraz jak dziecko wołałem przez sen : ja chcę do kraju ! … A gdym się obudził zalany łzami , ubierałem się i pędem biegłem na ulicę , bo mi się przywidziało , że ta ulica koniecznie musi być Starym Miastem albo Podwalem . Przeszedł około franta i spojrzał mu w oczy . Elegantowi monokl spadł na kamizelkę i opuściła go ochota do półuśmieszków . — Było na kopercie napisane : „ bardzo pilno ” , więc otworzyłem — rzekł mizerny subiekt podając papier Rzeckiemu . — Zrobił niekorzystne wrażenie . Taż sama jejmość wpada drugi raz , zdaje mi się , pierwszego czerwca . „ Boże miłosierny ! — szepnął — zdejmijże ze mnie to przekleństwo … ” — Już miałem przyjemność … — odezwał się Starski uchylając kapelusz . — Ja ? … Przecież jestem kupcem . Wokulski idzie dalej i z największą uwagą przypatruje się kamienicom . Cóż tu za sklepy ! … Najlichszy z nich lepiej wygląda aniżeli jego , który jest najpiękniejszym w Warszawie . Domy ciosowe ; prawie na każdym piętrze wielkie balkony albo balustrady biegnące wzdłuż całego piętra . „ Czemu ja się wracam ? — szeptał . — Dlaczego nie idę do Geista do roboty ? … ” — W każdym razie byłoby to okropne . Ty nie wiesz , jakim tonem przemawiał do mnie wczoraj ten … ten … — Ja — odpowiedział jej ojciec radosnym głosem . — Wokulski nietknięty , baron raniony w twarz ! — Pańskie prośbe tyle znaczy dla mnie co rozkaz , panie Wokulski . — Czeka na odpowiedź , jaśnie panie . Dopiero około piątej po południu zbliżył się do Wokulskiego Rzecki . Oparł ręce na kantorku i rzekł półgłosem : Wszedł na piętro i zadzwonił . W mieszkaniu słychać było kroki , ale nie śpieszono się z otwieraniem . Zadzwonił drugi raz . Chodzenie , a nawet przesuwanie sprzętów odbywało się w dalszym ciągu za drzwiami , ale znów nie otwierano . Zniecierpliwiony , szarpnął dzwonek tak gwałtownie , że o mało go nie urwał . Wówczas dopiero zbliżył się ktoś do drzwi i począł flegmatycznie zdejmować łańcuszek , kręcić kluczem i odciągać zasuwkę mrucząc : — Pan Wokulski pewnie jeździł — rzekła tonem głębokiego przekonania panna Felicja . A doktór wciąż prawił , coraz mocniej rozgorączkowany , coraz gwałtowniej wywijając laską : — Cóżeś stanął ? Nakryj głowę … — rzekł Wokulski . — Wiem , panie . Ledwiem tu przyjechał z łaski pańskiej , zaraz Wysocka mówi do mnie : „ Uważaj , młody , bo ona się puszczała … ” Takim sposobem od pierwszego dnia wiedziałem , co ona za jedna ; okpistwa ze mną nie robiła żadnego . — Z Radomia za dwieście rubli , ale furman upomina się na jutro . „ Żal ? … ” — pomyślał Wokulski , a ona prędko mówiła dalej : O , bo nie znają , w snach mogilnych — Otóż to ! … — zawołałem . — Nie tylko takiej , ale wprost tej samej … Jej samej , pani Heleny Stawskiej , trzeba nam za żonę . — Można spróbować — rzekł pan Domański . — Wszyscy przecież znamy Mincla . — Pamiętaj , wisusie , czegom cię uczył ! … Książę miał we Francji przyjaciela , hrabiego ( w najwyższym stopniu dotkniętego zarazą demokratyczną ) , który drwił sobie z nadziemskich początków arystokracji . — Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem . Kupiec galanteryjny robi dostawy ! Warszawiak jedzie do Bułgarii ! … Nieprędko zapomnę zmian , jakim uległa fizjognomia Stacha wobec tak niespodzianych pieszczot . Ponieważ , o ile wiem , jeszcze nigdy nie pocałowało go żadne dziecko , więc w pierwszej chwili cofnął się zdziwiony ; potem objął Helunię za ramiona , wpatrywał się w nią ze wzruszeniem i pocałował w głowę . Byłbym przysiągł , że wstanie z krzesła i powie pani Stawskiej : Panna Izabela zamyśliła się i od tej pory szli oboje w milczeniu . — Nie , panie . Chciałem tylko opowiedzieć się względem powrotu do Zasławia . — Stary jedzie ! — zawołał Lisiecki . Po chwili wszedł furman . Był przyzwoicie ubrany , miał czerstwą cerę i wesołe spojrzenie . Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce . Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel : zbliżyć się do panny Izabeli . Dziś przybył mu drugi : wydobyć z niedostatku Wysockiego . — Nie wykupiła ich Krzeszowska — rzekła — to wiem na pewno . — Więc — albo ciotka Hortensja , albo … „ Geist jeden , ja drugi , Ochocki trzeci … Ze dwu jeszcze znajdziemy i za cztery albo pięć lat wyczerpalibyśmy owe osiem tysięcy doświadczeń , potrzebnych do znalezienia metalu lżejszego niż powietrze . No , a wtedy co ? … Co stanie się z dzisiejszym światem na widok pierwszej machiny latającej , bez skrzydeł , bez skomplikowanych mechanizmów , a trwałej jak okręt pancerny ? ” Wokulski tak osłabł , że musiał usiąść . Przeczytał list drugi , trzeci , czwarty raz … Nareszcie oprzytomniawszy odpisał panu Łęckiemu , a Mikołajowi dał pięć rubli . — To jest plac Zgody , to obelisk z Luxor ( oryginalny , panie ! ) , za nami ogród Tuileryjski , przed nami Pola Elizejskie , a tam , na końcu … Łuk Gwiazdy … — Doprawdy ? … Ach , ja niewdzięczna ! … Byłżeś kiedy u niego ? … Nie mówiłże ci nic … Nie oprowadzał cię ? … Wszakże tam , na górze , są ruiny zamku , prawda ? Stojąż one jeszcze ? „ Ja nie jestem ten sam … Ja robię się jakimś innym człowiekiem … Zdaje mi się , że mi ktoś zamienił duszę ! … ” — Rewirowy ! — krzyknęła pani Misiewiczowa . Furman patrzył na Wokulskiego zdziwiony . „ Chwilowa apatia , wyczerpanie , brak wrażeń … Za dużo myślę o interesach ” — mówił . Zaczęła mrugać oczyma i rozpłakała się . Ponieważ pan Ignacy nie chce być tym człowiekiem , więc spiesznie ucieka na dół , potrącając młode , piękne i eleganckie kobiety , które przypędziła tu żądza wysłuchania sławnego procesu o zabójstwo . To lepsze aniżeli teatr ; aktorzy bowiem urzędowego widowiska grają jeżeli nie lepiej , to z pewnością realniej od dramatycznych . Zrobiło się cicho . — Przystępuję na początek z pięćdziesięcioma tysiącami rubli — mówił zgarbiony hrabia . — Na rok przyszły zaś … zobaczymy … Odpowiedzieli wybuchem śmiechu , nie przerywając zabawy . — Hop ! hop ! … — zawołała śmiejąc się . Zeskoczyła z konia i oddała cugle Wokulskiemu . Prawie w tydzień po koncercie , kiedy bez światła siedziała w swoim pokoju , przed oczyma jej stanęła dawno zapomniana wizja . Zdawało jej się , że w towarzystwie ojca zjeżdża powozem z jakiejś góry w dolinę napełnioną chmurami dymów i pary . Spomiędzy chmur wysunęła się olbrzymia ręka trzymająca kartę , na którą pan Tomasz patrzył z niespokojną ciekawością . „ Z kim ojciec gra ? … ” — pomyślała . W tej chwili wionął wiatr i z tumanów ukazała się twarz Wokulskiego , także w olbrzymich rozmiarach . — Bo może to naprawdę jest źle … — Ale lepszym za sześćdziesiąt pięć tysięcy … — Więc ja pana zapewniam , że jutro dostaniesz pieniądze ! — zawołała patrząc na niego z pogardą . Istotnie ktoś chodził , pukał i nawet zapukał do jego drzwi ; lecz nie odebrawszy odpowiedzi poszedł dalej . Wokulski drgnął . — Wirski — wtrącił rządca . — Choćby za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet i więcej — wtrącił Wokulski . — O , głupi jesteś , nie nudź mnie … Każ zreperować , choć nie wiem co … „ Już ja go nie będę ostrzegał ! ” — rzekł w duchu . A potem dodał — „ że takie zadowolenie z cudzej biedy jest jednak bardzo podłym uczuciem . ” Właśnie narzekał przed hrabią na opłakany stan zdrowia . — Wasze kobiety są akurat tyle warte co i mężczyźni . Wokulski za dziesięć lat mógłby być milionerem i potęgą w tym kraju , ale ponieważ związał losy swoje z panną Łęcką , więc sprzedał sklep doskonale procentujący , rzuci spółkę , wcale nie gorszą od sklepu , a potem strwoni majątek . Albo ten Ochocki … Inny , na jego miejscu , już pracowałby nad oświetleniem elektrycznym , skoro udał mu się wynalazek . Tymczasem on hula po Warszawie z tą ładną panią Wąsowską , dla której więcej znaczy dobry tancerz aniżeli największy wynalazca . „ A po co ? … Może po to , ażeby znowu spotkać pannę Izabelę , znowu stracić energię ? … ” — To nic — odpowiedział spokojnie Rzecki . — Przyznałbym tylko , że omyliłem się , nie wiem już który raz w życiu … — Może pan choć wina pozwoli ? — pytała panna Izabela przypatrując mu się ze zdziwieniem . Więc rozwinął swój rulon , znowu dołożył dziesięć sztuk złota i jeszcze raz namyślał się : „ Iść czy nie iść ? … ” — Przypuśćmy — odezwał się Wokulski — że ja mógłbym panu dać pieniądze i jednego , a nawet … dwu pomocników … Lecz gdzie dowód , że pańskie metale nie są jakąś dziwną mistyfikacją , a pańskie nadzieje złudzeniami ? — Znać kupca ? … — spytał . „ Kochana kuzyneczko ! Jeżeli przebaczysz mi moje nieszczęsne ożenienie , ja w zamian daruję ci moją małżonkę , która już mnie samemu dokuczyła . Jako zaś materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze , posyłam ci ząb , który mi wystrzelił Wny Wokulski , zdaje mi się — za to , co ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach . Upewniam cię , kochana kuzynko , że jest to ten sam ząb , którym cię dotychczas gryzłem i już gryźć nigdy nie będę . Możesz go wyrzucić na ulicę , lecz pudełeczko racz zachować na pamiątkę . Przyjmij ten drobiazg od człowieka dziś trochę chorego i wierzaj — nie najgorszego , a będę miał nadzieję , że kiedyś zapomnisz mi moich niedorzecznych złośliwości . Kochający cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski . * Postscriptum * . Byłem pewny , że MacMahonowi uda się zrobić zamach na rzecz małego Napoleonka . Tymczasem dziś dowiaduję się , że MacMahon upadł , prezydentem rzeczypospolitej został mieszczanin Grévy , a mały Napoleonek pojechał na wojnę , do jakiegoś Natalu do Afryki . Od stóp wzgórza , na południe , aż gdzieś do krawędzi horyzontu , ciągnęła się równina , a na niej jakby rzeka białego dymu , szeroka na kilkaset kroków , długa — czy ja wiem — może na milę drogi . Nie pamiętam nawet , kiedy zeszliśmy ze schodów frontowych , a kiedy minęliśmy podwórko i weszliśmy na pierwsze piętro oficyny . Tak ciągle stała mi przed oczyma pani Stawska i Wokulski … Mój Boże ! jaka by to była piękna para ; ale i cóż z tego , kiedy ona ma męża . Chociaż to są sprawy , do których najmniej miałbym ochoty mieszać się . Mnie się wydaje tak , im wydałoby się owak , a losowi jeszcze inaczej … Szepnąłem Wirskiemu , ażeby delikatnie wyprosił stąd gości , i zbliżyłem się do pani Stawskiej . — Głupstwa robię ! … — mruczał . — Co za nonsens narażać wszystko dla pierwszego lepszego z ulicy … Jednego wieczora , zaraz po ósmej , poszedłem do tych pań . Pani Stawska swoim zwyczajem w ostatnim pokoju odrabiała lekcje z jakimiś panienkami , a pani Misiewiczowa z Helunią … znowu swoim zwyczajem siedziały w oknie . Nie rozumiem , co mogły widzieć po nocy , ale że ich wszyscy widzieli , to pewne . Nawet przysiągłbym , że pani baronowa w jednym ze swoich nie oświetlonych okien siedzi z lornetą i penetruje pierwsze piętro , bo rolety jak zwykle nie były zasunięte . Drzwi otwarte , we drzwiach jakaś jejmość w nieco białym kaftaniku wali troje dzieci rzemieniem aż świszcze . — Nigdy nie miałem tych złudzeń ; dziś mniej niż kiedykolwiek . — Szpigelman — wtrąciła panna Florentyna . — O , to zuchwały Żyd … „ Licho wie — odpowiadał oponent . — Może właśnie ta kobieta najlepiej nadaje się do ciebie . Może naprawdę , jak mówi legenda , dusze wasze stanowiły kiedyś , przed wiekami , jedną całość ? … ” Z tym wszystkim czuł , że zbliża się chwila decydującej walki pomiędzy jego rozumem i sercem . Rozum ciągnął go do Geista , serce do Warszawy . Czuł , że lada dzień coś z tego musi wybrać : albo ciężką pracę , która wiodła do nadzwyczajnej sławy , albo płomienną namiętność , która obiecywała chyba to , że spali go na popiół . — I twarz , panie … — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa . — Czoło , panie … wąsik , panie , mała hiszpanka , panie … Wcale , panie … wcale … Rysy trochę , panie … ale całość , panie … — Czy myślisz — spytał Wokulski — że można … kochać kobietę w sposób idealny , nie pożądając jej ? — Kto ? Jednym z pierwszych gości był pan Łęcki ; wziął Wokulskiego na stronę i jeszcze raz wypytał go o cel i znaczenie spółki , do której należał już całą duszą , ale nigdy nie mógł dobrze spamiętać , o co chodzi . Tymczasem inni panowie przypatrywali się intruzowi i zniżonym głosem robili o nim uwagi . — To nie było głupie — wtrącił ajent . — Daruj mu pan — szepnąłem do rządcy . Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem : — Siadajże , panie Stanisławie … Może papierosa ? … Proszę cię … Cóż tam słychać ? … Czytałem właśnie Supińskiego : tęga głowa ! … Tak , narody nie umiejące pracować i oszczędzać zniknąć muszą z powierzchni ziemi … Tylko oszczędność i praca ! … Pomimo to nasi wspólnicy zaczynają grymasić , co ? … — Myli się pani . Tak dalece nie jestem zazdrosny , że wcale nie przeszkadzam pannie Izabeli wybierać pomiędzy mną i panem Molinarim . Wiem przecie , że w tym wypadku obaj mamy równe prawa . — Ten dom jest hańbą uczciwych ludzi — zawołała gestykulując rękoma . — Więc nie od siebie , ale w imieniu moralności proszę … — Może to ciotka Honorata — uspokajała ją hrabina — czy ja wiem ? Może chce dopomóc Tomaszowi , ale zawieszając nad nim groźbę . Lecz bądź zdrowa , moje kochane dziecię , adieu … — Szóste ? … — rzekł Wokulski podnosząc się na kanapie . — A gdzież piąte ? — Może wielmożny pan pozwoli się jej przysiąść … To jest bardzo letka osoba … — prosił furman . W Anglii ! … Tam jeszcze istnieje epoka twórcza w społeczeństwie ; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble . Owszem , tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły . Lecz u nas wyższa warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny gatunek , który nie łączy się z resztą , ma do niej wstręt fizyczny , ale jeszcze własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu . Co się tu łudzić : ona i ja to dwa różne gatunki istot , naprawdę jak motyl i robak . Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków ? … To są moi — ci , którzy leżą tam na śmietniku , i może dlatego są nędzni , a będą jeszcze nędzniejsi , że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla . Głupi handlarzu , podły człowieku ! … Pan Tomasz stawał się coraz tkliwszym dla Wokulskiego i zaczynał dziwić się widząc , że kupiec galanteryjny zna najwybitniejsze osobistości w mieście , a nie zna tylko tych , którzy odznaczali się tytułem albo majątkiem , nic zresztą nie robiąc . — Ani na nią spojrzy , dzika bestia ! — odparł Machalski . „ Po co ja wpadłem w tę sieć intryg i oszustw ! ” — pomyślał , ciągle jeszcze rozdrażniony słowami Ochockiego . Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę . Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! … — Patrzaj — mówi Suzin — to ulica Lafayette , a ot bulwar Magenta . Jedziem wciąż Lafayettem aż do hotelu przy Operze . Powiadam tobie , cud , nie miasto ! No , a jak zobaczysz Elizejskie Pola , a potem między Sekwaną i Rivoli … Eh ! ja tobie mówię , cud , nie miasto … Kobiety tylko trochę zanadto wypychają się . Ale tu inszy smak … Na wszelki sposób cieszę się , żeś przyjechał ; pięćdziesiąt albo i więcej tysięcy rubli to nie nic … Ot , widzisz , Opera , a ot bulwar Kapucyński , a ot nasza chata . — O , do licha , nie ! … — zawołał . — Dziś może szaleć , dopóki mówi sobie : „ A nuż mnie kocha , a nuż jest taką , jak myślę ? … ” Ale gdyby nie ocknał się spostrzegłszy , że z niego żartują , ja … ja pierwszy , jakem Żyd , plunąłbym mu w oczy … Taki człowiek może być nieszczęśliwym , ale nie wolno mu być podłym … — Wciąż mówią — odezwałem się — że sprzedajesz sklep . Zresztą , czy w tym Paryżu można zakochać się tak jak on do szaleństwa ? — Dlaczegóż pan podstawił Żyda do licytacji ? Cofnął się od walizki i pomyślał chwilę ; potem dodał szczególnym tonem : — Za pozwoleniem — przerywam . — Jeżeli więc zgadza się pani , że to człowiek zacny , to muszę pani dodać , pod największym sekretem , że jest bardzo nieszczęśliwy … Wtem drgnął ; usłyszał imię panny Izabeli i spostrzegł , że w sklepie nie ma nikogo z gości . Pan Ignacy miał jeszcze kilka bardzo przykrych chwil . Musiał wydobyć się z pierwszego rzędu krzeseł , gdzie zebrani eleganci spoglądali na jego surdut i na jego krawat , i na jego aksamitną kamizelkę z ironicznymi uśmiechami . Potem musiał wejść do ósmego rzędu krzeseł , gdzie wprawdzie bez ironii patrzono na jego garnitur , ale gdzie musiał potrącać o kolana siedzących dam … Nawet głos jej się zmienił . Wokulski pilnie przypatrywał się jej , nareszcie rzekł : Wokulski bowiem od pamiętnej Wielkanocy parę razy odwiedzał prezesową i poznał , że staruszka jest mu bardzo życzliwa . Zwykle słuchał jej opowiadań o dawnych czasach , rozmawiał o swoim stryju , nawet ostatecznie umówił się o nagrobek dla niego . W toku tej wymiany myśli , nie wiadomo skąd , wplątało się imię panny Izabeli tak nagle , że Wokulski nie mógł ukryć wzruszenia ; twarz mu się zmieniła , głos stłumił się . Zakład stanął , dzięki czemu hrabina i panna Izabela były wysoce zainteresowane w wyścigach . Usiadł na fotelu i utonął we wspomnieniach . Widział sklep Hopfera , stołowe pokoje i gości , którzy drwili z niego ; widział swoją maszynę o wieczystym ruchu i model balonu , któremu usiłował nadać kierunek . Widział Kasię Hopfer , która mizerniała z miłości dla niego … „ Wokulski jest to człowiek ogromnie zręczny i energiczny ! Gdybym miał takiego plenipotenta ( tu westchnął ) , nie pozbyłbym się majątku … No , już stało się : za to dziś go mam … Z kamienicy zostanie mi czterdzieści , nie — pięćdziesiąt , a może i sześćdziesiąt tysięcy rubli … Nie , nie przesadzajmy , niech pięćdziesiąt tysięcy , no — niechby tylko czterdzieści tysięcy … Dam mu to , on będzie mi płacił z osiem tysięcy rubli rocznie , resztę zaś ( jeżeli interes pójdzie w jego rękach , jak się spodziewam ) , resztę procentów — każę kapitalizować … Za pięć , sześć lat suma podwoi się , a już za dziesięć — może wzrosnąć w czwórnasób … Bo to w operacjach handlowych pieniądze szalenie się mnożą … Ale co ja mówię ! … Wokulski , jeżeli jest naprawdę genialnym kupcem , powinien mieć i z pewnością ma sto za sto . A w takim razie spojrzę mu w oczy i powiem bez ogródki : » Dawaj ty innym , mój dobrodzieju , piętnaście albo dwadzieścia procent rocznie , ale nie mnie , który się na tym rozumiem . I on , naturalnie , zobaczywszy , z kim ma do czynienia , zmięknie od razu i może nawet wykaże taki dochód , o jakim mi się nie śniło … ” — Czy mam oddawać życie za tych gości , którzy mi wymyślają jak psu , czy za tych chłopców i subiektów , którzy drwią ze mnie ? — spytał Wokulski . — Już szósta ? … Jak ten czas leci ! … Wariat ! wariat ! — mruczał radca Węgrowicz . — W dawnych czasach , kiedy jeszcze mój dziaduś łapał ptaki między dębami , po tych kamieniach , cośmy nimi szli , płynęła woda . Teraz ona pokazuje się tylko na wiosnę albo po wielkim deszczu , ale za małości dziadusia szła przez cały rok . I był strumień w tym miejscu . Między innymi posłał notatkę na paręset rubli baronowi Krzeszowskiemu , z prośbą o rychłą odpowiedź . I w tej chwili przestrasza się własnych słów … — Czekaj ! … czekaj ! … wiesz , że to może być prawda … Za co dostawał kubek kawy z trzema bułkami . Załatwiwszy się z wiernym sługą , baron legł na łóżku i począł zastanawiać się nad swoim opłakanym położeniem . — Phi … Nie śmiałem zrobić prezentu pojmując , że matce przyjemniej będzie , jeżeli sama przyczyni się do radości dziecka . — Szczególniej ostrożnym okazuje się hrabia Liciński . Nie rozumiem , co się z nim stało … — Och ! … — jęknął dżokej przypatrując mu się z odcieniem chłodnego podziwu . — Co za przykra farsa ! — odezwał się po chwili pan Tomasz . — Istotnie , wypowiedziałem w sklepie parę gorzkich wyrazów o starym Szlangbaumie , ale pod słowem , nie wiedziałem , że jego syn tu jest … Zwróci mi dom za siedemdziesiąt tysięcy , za który dał dziewięćdziesiąt … Paradny ! … Cóż ty na to , panie Stanisławie ? … — Ach ! … więc tak ? … — szepnęła . — Więc już i pan i … ten , ten … Wokulski związaliście się z nią ? … Ha ! … zaczekam tedy na sprawiedliwość boską … — Niech pani siądzie , panno Mario — odezwał się wskazując jej krzesło . „ … Owszem , ile tylko razy pan zechce … ” — mówiła rumieniąc się pani Stawska . Po chwili ukazał się Jumart . „ Co ja jej powiem i jak będę wyglądał ? ” Wydobył z biurka swój notatnik i począł rachować : — Powiedz mi : czy medycyna zna taki stan umysłu , w którym człowiekowi wydaje się , że jego rozproszone dotychczas wiadomości i … uczucia złączyły się jakby w jeden organizm ? — Otóż i pan Wokulski ! … — Kursa jednak spadają , a przed chwilą czytałem , że flota angielska wpłynęła na Dardanele . — Nie fatyguj się pan … Z tyloma już ludźmi rozmawiałem o ich charakterze i o moich wynalazkach , że z góry odpowiem na to , o czym chcesz się poinformować . Jestem profesor Geist , stary wariat , jak mówią we wszystkich kawiarniach pod uniwersytetem i szkołą politechniczną . Kiedyś nazywano mnie wielkim chemikiem , dopóki … nie wyszedłem poza granicę dziś obowiązujących poglądów chemicznych . Pisałem rozprawy , robiłem wynalazki pod imieniem własnym lub moich wspólników , którzy nawet sumiennie dzielili się ze mną zyskami . Ale od czasu gdym odkrył zjawiska nie mieszczące się w rocznikach Akademii , ogłoszono mnie nie tylko za wariata , ale za heretyka i zdrajcę … — Co powie świat , o to nie dbam — rzekł Wokulski . — A jeżeli zechce mnie moralizować , tak jak pan , pokażę mu drzwi . O , tam są drzwi , widzisz pan , panie adwokacie ? — Co się pan tak skrobiesz ? … — pyta zakrystian zniszczonego Żydka . — Więc i cóż ? … — pytam . „ Zobaczymy , panno Izabelo : kim ty jesteś i co jesteś warta ? Teraz ja będę twoim sędzią … ” — pomyślał . — To nasze pułki , a to austriackie … — mówił podoficer . — No , no ! … — dodał — i sam sztab lepiej nie widzi … — Więc kto ? … No , kto kupił ? … — O ! … — potwierdził Maruszewicz trzęsąc głową i ręką w taki sposób , że o tajemnicy pogrzebanej w jego piersiach nie można było wątpić . Wokulski wyprostował się i przeciągnął . Jego surowa twarz nabrała dziwnie rzewnego wyrazu . — Ale owszem ! … Zacznijże się nareszcie mną opiekować , bo dotychczas … — Jeżeli jeszcze jeden dzień będziesz pan w takim humorze jak dzisiaj , pozawracasz głowy wszystkim paniom . — A gdyby mu nie wystarczyło ? Ignacy posunął się z krzesłem . Pan Ignacy , który jest nieskończenie mniej śmiałym aniżeli okazały jegomość , zamiast pchać się jak on , zdaje się na łaskę i niełaskę losu . Prąd starozakonnych ogarnia go ze wszystkich stron . Przed sobą widzi zatłuszczony kołnierz , brudny szalik i jeszcze brudniejszą szyję ; za sobą czuje zapach świeżej cebuli ; z prawej strony jakaś szpakowata broda opiera mu się na obojczyku , a z lewej silny łokieć uciska mu rękę aż do ścierpnięcia . Milczący dotychczas egiptolog zakomenderował , przeciwnicy wycelowawszy pistolety ruszyli . Baron zmierzył Wokulskiemu w prawy obojczyk i zniżając pistolet , delikatnie przycisnął cyngiel . W ostatniej chwili pochyliły mu się binokle ; pistolet zboczył na włos , wypalił i — kula przeleciała o kilka cali od ramienia Wokulskiego . Panna Izabela zatrzymała się w alei . — Ach , tak ! … — szepnęła panna Izabela zamyślając się . Nad samym brzegiem Wisły leżał stos belek . Wokulski uczuł znużenie , siadł i patrzył . W spokojnej powierzchni wody odbijała się Saska Kępa , już zieleniejąca , i praskie domy z czerwonymi dachami ; na środku rzeki stała nieruchoma berlinka . Nie większym wydawał się ten okręt , który zeszłego lata widział Wokulski na Morzu Czarnym , unieruchomiony z powodu zepsucia się machin . Umilkł i chciał odchodzić . — Na krótszy . — Boję się , żeby nie dostał zgniłej gorączki — rzekł raz do mnie Szapary . — Aha — zawołał jeden stołownik — widzisz , jak trudno bez schodów wyjść z piwnicy ? A tobie zachciewa się od razu skoczyć ze sklepu do uniwersytetu ! … Wyjdźże , kiedyś taki mądry … — To nie szczęście , Stanisławie Piotrowiczu , to miliony . Nożykiem tniesz wiklinę , a toporem dęby . Kto ma kopiejki , robi interesa kopiejkowe i kopiejki zyskuje ; ale kto ma miliony , musi zyskiwać miliony . Rubel , Stanisławie Piotrowiczu , jest jak zapracowana szkapa : kilka lat musisz czekać , zanim urodzi ci nowego rubla ; ale milion jest mnożny jak świnia : co rok daje kilkoro . Za dwa albo trzy lata , Stanisławie Piotrowiczu , i ty zbierzesz okrągły milionik , a wtedy przekonasz się , jak za nim gonią inne pieniądze . Chociaż z tobą … — Zaprosiła go gospodyni — odparł książę . Od tej pory , ile razy Jaś Mincel poszedł na piwo albo do resursy , pani Małgorzata zapraszała do siebie na wieczór mnie i Wokulskiego . Stach zwykle szybko wypijał herbatę , nawet nie patrząc na panią Janowę potem wsadziwszy ręce w kieszenie myślał zapewne o swoich balonach i milczał jak drewno , a nasza gospodyni nawracała go do miłości . Wokulski musiał przyznać , że jest jasne . Gdyby wszelka znajomość prowadziła do małżeństwa , każda kobieta musiałaby mieć po kilkudziesięciu mężów , każdy mężczyzna po kilkadziesiąt żon , księża nie daliby sobie rady ze ślubami , a cały świat zamieniłby się w jeden wielki szpital wariatów . On zaś , Wokulski , nie tylko nie był jeszcze dobrym znajomym panny Łęckiej , ale dopiero znajdował się w przededniu do zrobienia z nią znajomości . — Wątpię — odparł — czy będziemy mieli posady odpowiadające pańskim wymaganiom . Niech pan jednak wstąpi kiedy do mnie … „ Rozumiem teraz — pomyślał Wokulski — dlaczego odwiedzanie kościołów umacnia wiarę . Tu wszystko urządzone jest tak , że przypomina wieczność . ” Gdy sprowadzono mu powóz , zrazu chciał wsiąść , lecz rozmyślił się . Pan Tomasz Łęcki był to sześdziesięciokilkoletni człowiek , niewysoki , pełnej tuszy , krwisty . Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy , tej samej barwy . Miał siwe , rozumne oczy , postawę wyprostowaną , chodził ostro . Na ulicy ustępowano mu z drogi — a ludzie prości mówili : oto musi być pan z panów . — O , państwo tam jadą brekiem . — Godzina ? … — Czy ja wiem ? Ciotka Hortensja jest trochę słaba , więc może pojedziemy do niej do Krakowa . Ja jednak , muszę przyznać , miałabym ochotę do Szwajcarii , gdyby to ode mnie zależało . Wokulski , nasz adwokat i ja uplacowaliśmy się w pierwszej ławce , obok jegomości z rozerwanym paltotem i podbitym okiem , na którego brzydko spoglądał jeden z obecnych rewirowych . — Kto wie , czy to nie będzie najlepsze — zauważył pan Raczek . — A do jakiegoż byś chciał kupca ? Jeżeli do ciężkich warunków klimatycznych dodać jeszcze arystokrację , która opanowała wszystkie oszczędności narodu i utopiła je w bezmyślnej rozpuście , to zaraz wyjaśni się : dlaczego ludzie niezwykle zdolni nie tylko nie mogą rozwijać się tam , ale wprost muszą ginąć . ” — Mówisz tak , bo jej nie znasz — wtrącił pochmurnie Wokulski . — Stawska była twoją kochanką … — Pani dobrodziejce słabo ? … Może by doktora … Wokulski spojrzał na adres , gorączkowo rozerwał kopertę i czytał … czytał … Raz , drugi i trzeci przeczytał list . Rzecki coś przewracał w swoim biurku , a spostrzegłszy , że jego przyjaciel skończył już czytanie i zamyślony oparł głowę na ręku , rzekł suchym tonem : — Powiedziała mi : obawiam się , że Bela wcale nie rozumie Wokulskiego . Zdaje mi się , że z nim igra , a z nim igrać nie można . I jeszcze zdaje mi się , że oceni go za późno … Zrobił nawet więcej , bo już w drugim roku wszedł w stosunki z moskiewskimi kupcami , co bardzo korzystnie oddziałało na interesa . Mogę powiedzieć , że za jego rządów potroiły się nasze obroty . — Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Rzecki ? … nie wstydzisz się biednych kobiet okrytych hańbą ? … O , nie całuj że mnie w rękę ! … Nieszczęśliwa nasza rodzina … Niedawno Ludwiczek posądzony , a teraz na nas przyszła kolej … Musimy się stąd wynieść choćby na koniec świata … Mam pod Częstochową siostrę , tam pojedziemy dokonać złamanego życia … „ Cóż zrobię ? … cóż zrobię ? … ” — powtarzał ściskając dłońmi rozgorączkowaną głowę . — Doprawdy ? Jeszcze nie rozmawiała ze mną , choć przewidywałem , że to nastąpi . — Mam nadzieję — ciągnął pan Tomasz — że zostanie mi z niego pięćdziesiąt , a choćby czterdzieści tysięcy rubli … — Domyślamy się , że pan sam powiesz — odparł Wokulski . Niedaleko rzeki Sawy , nie wiem którego dnia naszej wędrówki , znaleźliśmy w pustej okolicy kilka chat , gdzie nas bardzo gościnnie przyjęto . Mrok już zapadł , wściekle byliśmy znużeni , ale dobry ogień i butelka śliwowicy napędziły nam wesołych myśli . Każdy wyraz panny Izabeli padał Wokulskiemu na serce jak kropla słodyczy . — Czy jednak pomyślałeś , że gdy twój sklep przejdzie w ich ręce , kilkudziesięciu Żydów zyska popłatną pracę , a kilkudziesięciu naszych ludzi straci ją ? — Czym ja mogę zasłużyć na łaskę pani ? — spytał biorąc ją za rękę . — Chyba litość … Nie , nie litość . Jest to uczucie równie przykre dla ofiarowującego , jak i dla przyjmującego . Litości nie chcę . Ale niech pani tylko pomyśli , co ja pocznę , tak długo nie widząc pani ? Prawda , że i dziś widujemy się bardzo rzadko ; pani nawet nie wie , jak wlecze się czas tym , którzy czekają … Ale dopóki mieszka pani w Warszawie , mówię sobie : zobaczę ją pojutrze … jutro … Zresztą mogę zobaczyć każdej chwili , jeżeli nie panią , to przynajmniej ojca , Mikołaja , a choćby ten dom … To powiedziawszy Ignacy wypił wino , a kieliszek rzucił na ziemię . Szkło rozbiło się z brzękiem , który obudził Ira . Znowu złożył kilka pocałunków w głąb rękawa , skąd do Wokulskiego wysunęła się prześliczna ręka . Wokulski uścisnął ją i poczuł lodowaty chłód ; spojrzał na damę w białej narzutce i zobaczył pobladłą twarz z wielkimi oczyma , w których widać było smutek i obawę . — Nie z panną Łęcką , ale z panią Stawską . — Zrobi się — odparł służący usiłując zapanować nad ziewaniem . — Panie Lisiecki , panie Klejn , przybijcie z łaski swojej literki . Szanowny pan każe zawinąć dawne kalosze ? Paweł ! wytrzyj kalosze i okręć w bibułę . A może szanowny pan nie życzy sobie dźwigać zbytecznego ciężaru ? Paweł ! rzuć kalosze do paki … Należy się dwa ruble kopiejek pięćdziesiąt … Kaloszy z literkami nikt szanownemu panu nie zamieni , a to przykra rzecz znaleźć w miejsce nowych artykułów dziurawe graty … Dwa ruble pięćdziesiąt kopiejek do kasy , z tą karteczką . Panie kasjerze , pięćdziesiąt kopiejek reszty dla szanownego pana … Ignacemu rozszerzyły się źrenice . — Nie przed pół rokiem , ale przed dziesięcioma laty . Ba ! trułem się po śmierci narzeczonej , ale to właśnie jeden więcej argument przeciw waszemu systematowi . Dziś aż cierpnę , kiedy pomyślę , że albo mogłem umrzeć , licho wie po co , albo ożenić się z kobietą , która strwoniłaby mi majątek . — Więc cóż panu zależy na tym , ażeby Bela skończyła ? Pan Raczek pokiwał głową , a ciotka łzy otarła myśląc , że ojciec bredzi . Jak tu myśleć inaczej , jeżeli śmierć już kołatała do drzwi , a ojciec jeszcze wyglądał Napoleona … — Pierwszy raz widzę coś podobnego ! — rzekł nasz adwokat . Co to był za wieczór ! … Jak pani Stawska dziękowała nam za zabawki , jak ona osładzała Wokulskiemu herbatę , jak go parę razy trąciła brzegiem rękawa … Dziś już jestem pewny , że Stach będzie tu przychodził jak najczęściej , z początku ze mną , później beze mnie . Po obliczu pani Stawskiej przeleciał cień jakby żalu i zmęczenia . — Podziękuj , Heluniu , panu , że nam przyniósł wiadomość o tatce . Wokulski wybuchnął . Nieraz we cztery oczy rozmawiam o nim z Lisieckim . — Koncept ! … — syknął pan Lisiecki . — Moja łysina , jeżeli ją kto dojrzy , jest smutnym dziedzictwem rodu , ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości , którą … chciałbym szanować . — O , panie , panie ! … Tylko jeżeli ofiarujesz mi się na męża , to lepiej zostań furmanem — zawołała pani Wąsowską . Wokulski słuchał z uwagą , Suzin znowu westchnął i ciągnął dalej : Służący wyszedł , Wokulski czuł się zupełnie otrzeźwiony . Ochocki i jego latające maszyny zmalały mu w oczach . Miał znowu energię jak wówczas , kiedy wyjeżdżał do Bułgarii . Wtedy szedł po majątek , a dziś ma okazję rzucić jego część dla panny Izabeli . Kłuły go wyrazy listu pani Meliton : „ postawiona między biedą i wyjściem za marszałka … ” Otóż ona nigdy nie znajdzie się w tym położeniu … A wydźwignie ją nie jakiś tam Ochocki , za pomocą swojej maszyny , ale on … Czuł w sobie taką siłę , iż gdyby w tej chwili sufit z dwoma piętrami spadł mu na głowę , chyba utrzymałby go . Nie udało mu się wprawdzie , aleć — zostawił syna . Nie od razu Kraków zbudowano ! … — Niech pani mówi dalej . — Męża ? W tym czasie pan Szastalski przysłał jej bukiet fiołków , a panna Izabela nie bez wyrzutów spostrzegła , że Apollo zaczyna być podobnym do Szastalskiego i że Molinari szybko zaciera się w jej pamięci . Nie odpowiedziała nic , ale w duszy robiła sobie gorzkie wyrzuty , że nie potrafi kochać Wokulskiego , choćby chciała . Już serce jej wyschło ; zresztą ona sama nie jest pewna , czy ma serce . Wprawdzie myślała wciąż o Wokulskim podczas zajęć sklepowych czy w domu ; czekała jego odwiedzin , a gdy nie przyszedł , była rozdrażniona i smutna . Często śnił jej się , ale to przecie nie miłość ; ona nie jest zdolna do miłości . Jeżeli miałaby powiedzieć prawdę , to już nawet męża przestała kochać . Zdawało jej się , że wspomnienie o nieobecnym jest jak drzewo w jesieni , z którego opadają liście całymi tumanami i zostaje tylko czarny szkielet . Sędzia przez parę minut coś pisał , a skończywszy zawiadomił obecnych , że teraz toczyć się będzie sprawa Krzeszowskiej przeciw Stawskiej o kradzież lalki . — Będziesz się pan śmiał — ciągnie pan Tomasz — z tego , co powiem ( bo wy lubicie żartować z przeczuć i snów ) , a jednak dziś śniło mi się , że mój dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy … Mówię to panu przed licytacją , uważasz ? … Za parę godzin przekonasz się , że nie należy śmiać się ze snów … Są rzeczy na niebie i ziemi … Innym razem opowiedział jej dziwaczną historię : — O , pod tym względem ja go już dawniej oceniłam . Jest to człowiek energiczny i przywiązany do nas … Zresztą mniejsza z tym — dodała po chwili . — Jakże papo skończył z kamienicą ? — Więc były i fakta ? … — Zaraz mnie pan zrozumiesz — prawił doktór gorączkując się coraz mocniej . — Weź pan rodzinę Łęckich , co oni robili ? Trwonili majątki : trwonił dziad , ojciec i syn , któremu w rezultacie zostało trzydzieści tysięcy ocalonych przez Wokulskiego i — piękna córka dla dopełnienia niedoborów . — Więc cóż z tego ? Niech się kocha . Czy lepiej , ażeby i nie kochała się , i była głupia ? … Pani jest dzika kobieta , panno Felicjo … — Panie drogi — jednym słowem — źle słychać . Hrabia Sanocki , pamięta go pan , ten stronnik groszowych oszczędności , chce zupełnie wycofać się ze spółki … A wie pan dlaczego ? Dla dwu powodów : naprzód , bawisz się pan w wyścigi , a po wtóre — bijesz go pan na wyścigach . Razem z pańską klaczą ścigał się jego koń i — przegrał . Hrabia jest bardzo zmartwiony i mruczy : „ Po diabła mam składać kapitały ? Czy po to , ażeby kupcom dawać możność ścigania się ze mną i chwytania mi nagród sprzed nosa ? … ” Przeszedł do Łazienek i tu znalazł spokojniejsze ustronie . Na niebie zaiskrzyło się kilka gwiazd , przez powietrze , od Alei , ciągnął szmer przechodniów , a od stawu wilgoć . Czasem nad głową przeleciał mu huczny chrabąszcz albo cicho przemknął nietoperz ; w głębi parku kwilił żałośnie jakiś ptak , na próżno wzywający towarzysza ; na stawie rozlegał się daleki plusk wioseł i śmiechy młodych kobiet . — To musi być szalona przyjemność … Mów pan … — pytał natarczywie , schwyciwszy Wokulskiego za kolano . — Przypuściwszy , że wszystko stanie się według woli pani — rzekł — czy mnie przyjęłaby pani za towarzysza ? … Wokulskiemu zdaje się , że wydobyty z martwej wody wpadł nagle w ukrop , który „ burzy się i szumi , i pryska … ” On , człowiek dojrzały i w swoim klimacie gwałtowny , poczuł się tu jak flegmatyczne dziecko , któremu imponuje wszystko i wszyscy . Po raucie u państwa Rzeżuchowskich Wokulski wrócił do siebie w niezwykłym nastroju ducha . Atak szału minął go i ustąpił miejsca apatycznemu spokojowi . Wokulski nie spał całą noc , ale stan ten nie wydawał mu się przykrym . Leżał spokojnie , nie myślał o niczym i tylko ciekawie przysłuchiwał się bijącym godzinom . Pierwsza … druga … trzecia … — Owszem — odpowiedziałem rozdrażniony — sprzeda kamienicę , sprzeda sklep … Wszystko sprzeda … — Jak ona nas traktuje … My chyba naprawdę jesteśmy zrujnowani … — Jakże co ? Mieszka u swojej ciotecznej babki a razem chrzestnej matki , prezesowej Zasławskiej , i jak teraz , martwi się , że zapewne nie odziedziczy po niej majątku . Ładny grosz , ze trzysta tysięcy rubli ! … Ale prezesowa uważa , że lepiej wesprzeć nim podrzutków aniżeli kasę w Monako . Biedny chłopak ! — Trzydzieści tysięcy rubli , całą gotówkę . — Pani Kolerowej powiedziała pani Radzińska , a pani Radzińskiej pod najświętszym słowem powierzyła tę tajemnicę pani Denowa , wiesz pan , ta przyjaciółka pani Misiewiczowej . Pożegnawszy chłopa Wokulski skręcił do parku i długi czas przechadzał się po lipowej alei nie myśląc o niczym . Zdawało mu się , że przyjechał tu nasycony , zatruty zgiełkiem Paryża , hałasem Warszawy , dudnieniem kolei żelaznych i że wszystkie te niepokoje , wszystkie boleści , jakie przeżył , w tej chwili parują z niego . Gdyby go zapytano : czym jest wieś ? odpowiedziałby , że jest ciszą . — Dlaczego nie przyjeżdżasz po transporta ? — pytał Wokulski . — Z tym wszystkim — wtrąciłem — widzę w jego postępowaniu wiele sprzeczności … — Cóż ty na to ? — zapytał pana Ignacego objaśniwszy , o co chodzi . — Zerwać z naszymi kupcami ? … — spytał zdziwiony Rzecki . Po długim szukaniu znalazł ją na środku wyścigowego placu , a przy niej panów Millera i Szulca tudzież dżokeja z wielkim cygarem w ustach , w czapce żółtej z niebieskim i w paltocie narzuconym na ramiona . Jego klacz wobec ogromnego placu i niezliczonych tłumów wydała mu się tak małą i mizerną , że zdesperowany , chciał wszystko rzucić i wracać do domu . Ale panowie Miller i Szulc mieli fizjognomie jaśniejące nadzieją . I wpadł w bardzo posępny humor , był już bowiem pewny , że Ochocki kocha się w pannie Izabeli i że z takim współkonkurentem prawie nie ma walki . Wychodzą z windy na korytarz i po chwili znajdują się w eleganckim saloniku , który posiada mahoniowe meble , szerokie łóżko pod baldachimem i szafę mającą zamiast drzwi ogromne lustro . — O wyścigi … — wtrącił pośpiesznie Wokulski . — Baron nie mógł mi darować , że kupiłem jego konia … — Witam pana — odezwał się książę do Wokulskiego . — Kuzynka pozwoli ? … Ale Wokulski już wyszedł przez tylne drzwi . — Trzeba by tu urządzić jaki wentylator albo co … „ Oto logika prostych serc ! — pomyślał Wokulski . — Pogarda dla występku , miłosierdzie dla nieszczęścia . ” — Upadam do nóg ! … — szepnął marszałek . — No , idźmyż , kuzynie — rzekła do Ochockiego panna Izabela widząc , że towarzystwo weszło już w las . — Ale weź mój koszyk i sam zbieraj rydze , bo mnie to , przyznam się , nie bawi . Prosto od barona Rzecki udał się do Wokulskiego i treściwie opowiedział mu o nadużyciach Maruszewicza , o skrusze barona , a nareszcie oddał sfałszowane dokumenta radząc wytoczenie procesu . Prezesowa wpadła w zamyślenie i kiwając głową szepnęła : — Potem miał pan pojedynek , który … bardzo nas zaniepokoił … — dodała ciszej . — A potem … baron przeprosił mnie — zakończyła szybko , spuszczając oczy . — W liście napisanym z tego powodu do mnie baron mówi o panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią … Trzeciego dnia po pojedynku Wokulskiego pannie Izabeli przyniesiono kosztowne pudełko i list , który ją wstrząsnął . Poznała pismo barona . „ Doktór powiedziałby , że utworzyła mi się nowa komórka w mózgu albo że połączyło się kilka dawnych ” — pomyślał . — Tak … tak ! … — Ale kobietom oni nic złego nie zrobią ? — Heluniu , bądź cicho , bo nigdy cię nie pocałuję — szepnęła strapiona matka . — Masz tu książkę i oglądaj obrazki , jak Pan Jezus był męczony . — Wysłuchaj mnie , panie sędzio ! — zaczęła deklamować pani baronowa wysunąwszy nogę naprzód . — Po zmarłym dziecku została mi , jako najdroższa pamiątka , lalka , która bardzo podobała się tej oto pani — wskazała na Stawską — i jej córce … — Kto jest tamten łotr ? — Gdyby choć sto piętnaście … no — sto dziesięć tysięcy ! … — mówi pan Łęcki . — Przecież pan adwokat musisz znać jakie sposoby … U pani Stawskiej , od czasu zaznajomienia się z nią , bywałem dosyć często . Nie powiem co dzień . Czasami raz na kilka dni , a czasem i dwa razy w ciągu dnia . Byłem przecie opiekunem tej kamienicy , to jedno . Dalej , musiałem donieść pani Stawskiej , żem pisał do Wokulskiego w sprawie odnalezienia jej męża . Dalej , wypadło mi być u niej z zawiadomieniem , że Wokulski nie dowiedział się nic stanowczego . Potem odwiedzałem ją , ażeby z okien jej mieszkania poznać obyczaje Maruszewicza , który lokował się w oficynie naprzeciw niej . Następnie chodziło mi o zbadanie pani Krzeszowskiej i jej stosunku do mieszkających nad nią studentów , na których ciągle się skarżyła . Nadto prezesowa w oczywisty sposób popierała Wokulskiego u swojej przyjaciółki hrabiny i jej siostrzenicy , panny Izabeli . Parogodzinne spacery z ciotką po Łazienkach były tak nudne , a pogadanki o modach , ochronach i projektowanych w świecie małżeństwach tak dokuczliwe , iż panna Izabela miała nawet trochę żalu do Wokulskiego , że nie zbliża się do nich w czasie spaceru i choć z kwadrans nie porozmawia . Dla osoby z towarzystwa ciekawą jest rozmowa z tego rodzaju ludźmi , a pannie Izabeli chłopi na przykład wydawali się nawet zabawnymi swym odrębnym językiem i logiką . — Dla geszeftu … Dla geszeftu nazywał się też Szlangowskim , a teraz znowu Szlangbaumem , kiedy jego stary ma astmę . „ Czyżby i on mnie posądzał i śledził ? … — błysnęło w głowie Szlangbaumowi i gniew go ogarnął . — Tak , ma ojciec rację … Dziś wszyscy huzia ! na Żydów . Niedługo już trzeba będzie zapuścić pejsy i włożyć jarmułkę … ” Znowu łzy jej błysnęły , ale opanowała się . Tymczasem Helunia zrobiła dyg przed Wokulskim , a następnie przypatrzywszy mu się wielkimi oczyma , nagle schwyciła go za szyję i ucałowała w same usta . — A ja Izabelkę , a potem … Wąsowską . Ktoś podał mu palto . Wokulski wyszedł na ulicę zatoczywszy się jak pijany . Po nocy fatalnie spędzonej Rzecki obudził się dopiero o trzy kwadranse na siódmą . Własnym oczom nie chciał wierzyć patrząc na zegarek , ale w końcu uwierzył . Uwierzył nawet w to , że wczoraj był nieco podchmielony ; o czym zresztą wymownie świadczył lekki ból głowy i ogólna ociężałość członków . — Dobrze umiesz pisać , mój bracie ? Nimeśmy jednak dopędzili ich dorożkami , już znowu szli razem i ukłonili się nam z wielką galanterią . — Czy mogę być szczerym ? — Niepewna to ta spółka — wtrąciłem . — Więc proszę mnie uśpić i powtórzyć na mnie sztukę z chustką . — Już dawno nie widziałem cię takim . — To prawda . — A co doktór postawisz na jego miejsce ? — Heca , panie ! — westchnął ajent handlowy . „ Tylko jeden człowiek , i w dodatku genialny człowiek , może wytworzyć jakiś styl , jakiś plan — myślał . Ocknął się — i znowu powrócił do pakowania zapytując : Tymczasem Wokulski , zamiast namawiać go , przyszedł raz około szóstej do sklepu , a zastawszy Rzeckiego nad rachunkami — rzekł : I na myśl o tym pocałunku działo się z nim coś niezwykłego . Wola w nim słabła , czuł , że traci przytomność i ażeby odzyskać ją , musiał znowu zobaczyć pannę Izabelę w towarzystwie elegantów . I dopiero wówczas , gdy słyszał jej szczery śmiech i stanowcze zdania , kiedy widział jej ogniste spojrzenia rzucane na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , przez mgnienie oka zdawało mu się , że spada przed nim zasłona , poza którą widzi jakiś inny świat i jakąś inną pannę Izabelę . Wtedy nie wiadomo skąd zapalała się przed nim jego młodość pełna tytanicznych wysiłków . Widział swoją pracę nad wydobyciem się z nędzy , słyszał świst pocisków , które kiedyś przelatywały mu nad głową , a potem widział laboratorium Geista , gdzie rodziły się niezmierne wypadki , i spoglądając na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , myślał : „ Pozwól pani , ażebym zastąpił ojca tej kochanej dziecinie … ” — Proszę , papo — odezwała się panna Izabela usłyszawszy pukanie do swych drzwi . — Yung na przodzie … „ Drugim będzie Krzeszowski — myślał — ale ratować takich zuchów — żadna zasługa … Aha ! … ” — Proś — rzekła panna Izabela . Zapamiętaj że sobie tedy , kochany Ignacy , że pani baronowa Krzeszowska naprzód od dawna nie cierpiała pani Stawskiej myśląc , że wszyscy w niej się kochają , a po drugie , że taż pani baronowa chciała jak najtaniej kupić od Wokulskiego kamienicę . To są dwa ważne fakta , których doniosłość dziś dopiero rozumiem . ( Jak ja się starzeję , Boże miłosierny , jak ja się starzeję ! … ) „ Przywidzenia … abstrakcyjne … zdenerwowanie ! ” — szepnął Wokulski . — Z pewnością . Dał przecie dwa razy tyle na dobroczynność . — Ale ! — mówił Wirski — cóż miała robić , nieboga , jeżeli Denowa wpadła na nią z góry , że Wokulski przesiaduje u nich do rana , że to jakieś nieczyste sprawy … Naturalnie , zatrwożona staruszka powiedziała jej , że tu nie chodzi o figle , ale o sakrament , i że może pobiorą się około świętego Jana . — Och ! — odparł dżokej , a przypatrzywszy się Wokulskiemu dodał : — Dlaczego , ciociu ? … — Prędzej , panie , prędzej ! — wołała ściągając lejce koniowi , który kręcił się wokoło i przysiadał na zadzie . — Za bramą ruszamy galopem … Avanti , Savoya ! … W salonach zgorszono się dzikimi pretensjami barona ; rewizyty jednak złożyli państwu Krzeszowskim wszyscy i prawie wszyscy zawarli z nimi bliższe stosunki . — Jedziemy razem — rzekł . Wokulski znajduje się na środku placu , z którego rozchodzi się siedem ulic . Liczy raz i drugi — siedem ulic … Gdzie iść ? … Chyba w kierunku drzew … Akurat dwie ulice , przecinające się pod kątem prostym , są zadrzewione … Po trzecie — mały Lulu jeszcze w tym roku zostanie cesarzem Francuzów pod imieniem Napoleona IV , zbije Niemców na bryndzę i zrobi sprawiedliwość na całym świecie , co mi jeszcze przepowiadał śp. mój ojciec . Nagle zerwała się z kanapy . — Ale co dotychczas robił pan Starski ? „ Więc przypuśćmy — mówił — że w rezultacie po wszystkich moich zabiegach — odtrąci mnie … No ? … słowo honoru , że natychmiast wezmę utrzymankę i będę z nią siadał w teatrze obok loży państwa Łęckich . Zacna pani Meliton , a może i ten … Maruszewicz wynajdą mi kobietę mającą podobne do niej rysy ( za kilkanaście tysięcy rubli można i to nawet znaleźć ) . Od stóp do głów owinę ją w koronki , zasypię klejnotami , a wtedy przekonamy się , czy wobec niej nie zblednie panna Izabela . — Niechże sobie potem idzie za mąż , choćby za marszałka i barona … ” — Poszłam na groby — mówiła dalej dziewczyna — myślałam , że się trochę rozerwę . Gdzie tam , com wspomniała o starej , to aż mi łzy pociekły ze złości . Zaczęłam prosić Pana Boga , ażeby albo starą choroba zatłukła , albo żebym ja od niej wyszła . I widać Bóg wysłuchał , kiedy ten pan chce mnie zabrać . — Toteż nie będziesz lekarzem , tylko sekundantem . — Jest higiena mieszkań i odzieży , higiena pokarmów i pracy , których nie wypełniają klasy niższe , i to jest powodem wielkiej śmiertelności między nimi , krótkiego życia i charłactwa . Ale jest również higiena miłości , której nie tylko nie przestrzegają , lecz po prostu gwałcą klasy inteligentne , i to stanowi jedną z przyczyn ich upadku . Higiena woła : „ Jedz , kiedy masz apetyt ! ” , a wbrew niej tysiąc przepisów chwyta cię za poły wrzeszcząc : „ Nie wolno ! … będziesz jadł , kiedy my cię upoważnimy , kiedy spełnisz tyle a tyle warunków postawionych przez moralność , tradycję , modę … ” Trzeba przyznać , że w tym razie najbardziej zacofane państwa wyprzedziły najbardziej postępowe społeczeństwa , a raczej ich klasy inteligentne . — A to ? … — spytał Geist pokazując mu inny kawałek metalu . Nagle spojrzał na wystawę sklepową ( właśnie mijał okna ) i osłupiał . Wystawa już drugi tydzień nie odnowiona ! … Te same brązy , majoliki , wachlarze , te same neseserki , rękawiczki , parasole i zabawki ! … Czy widział kto podobne zgorszenie ? — No , chyba nie ma co czekać . Idźmy , bo te panie spać się pokładą . — A , a , a ! … To pan jest plenipotentem , zdaje mi się , że pana Wokulskiego … Czy tak ? … Niechże mu pan powie , że albo ja wyprowadzę się z tego mieszkania , za które płacę mu siedemset rubli bardzo regularnie , wszak prawda , panie Wirski ? … Do tej pory dzień schodził jej na wymyślaniu Mariannie , na pisywaniu listów do lokatorów o to , że schody są zaśmiecone , na wypytywaniu stróża : czy nie zdarł kto karty wynajmu mieszkań ? czy praczki z paryskiej pralni nocują w domu albo czy rewirowy nie miał do niej jakiego interesu ? Nie zapominała przy tym upominać go , ażeby w razie zgłoszenia się konkurenta o lokal na trzecim piętrze bacznie przypatrywał się , szczególniej ludziom młodym , a gdyby to byli studenci , ażeby odpowiadał , że lokal już wynajęty . — Masz tu — rzekł — dziesięć rubli na święta . Jutro w południe przyjdziesz do sklepu i dostaniesz kartkę na Pragę . Tam u handlarza wybierzesz sobie konia , a po świętach przyjeżdżaj do roboty . U mnie zarobisz ze trzy ruble na dzień , więc dług spłacisz łatwo . Zresztą dasz sobie radę . Wokulski ocknął się . Niekiedy w wycieczkach towarzyszył mu Jumart i prowadził go do miejsc , o których nie wspominają przewodniki : do składów kupieckich , do warsztatów fabrycznych , do mieszkań rękodzielników , do kwater studenckich , do kawiarni i restauracyj na ulicach czwartego rzędu . I tu dopiero Wokulski poznawał właściwe życie Paryża . Nagle spostrzegłszy jakiś ruch na środku kościoła zwróciła się do służącego : Żydzi umilkli . — Nie chcę obdzierać mego przyszłego wspólnika . Szybko rozpiął kamizelkę i wydobywszy spod koszuli złoty medalion otworzył go . Skrawek metalu , podobnego do mosiądzu i lekkiego jak puch , był na swoim miejscu . Geist nie łudził go ; droga do olbrzymiego wynalazku była na oścież otwarta . — Przepraszam pannę hrabiankę — ironicznie odparł Szpigelman — ja dawno robię pieniędzmi , ale takiego procentu nigdy nie widziałem . Od trzydziestu tysięcy pan hrabia może mieć trzy tysiące , i jeszcze na bardzo niepewnej hipotece . Ale co mnie do tego … Mój interes jest , żebym ja odebrał moje pieniądze . Bo jak jutro przyjdą inni , to oni znowu będą lepsi od Dawida Szpigelmana , a jak pan hrabia resztę odda na procent , to ja będę musiał czekać rok … — Powiem , jaśnie panie , tylko on nie zrozumie — odpowiedział zadowolony lokaj , a wpadłszy do szwajcara rzekł : Stach z głębi znowu wysunął ręce , znowu chwycił się za krawędź otworu i wydźwignął się do połowy ciała . Myślałem , że mu krew tryśnie z policzków . — W takim razie pan Ochocki … Machinalnie spojrzał na środek kościoła . Przy bliższym stoliku hrabina drzemała , a panna Izabela ziewała , przy dalszym trzy nie znane mu damy zaśmiewały się z opowiadań jakiegoś wykwintnego młodzieńca . — Czy nie mógłbyś pan mówić jaśniej ? — spytałem niecierpliwie . „ Ha ! — myślę — chce Szlangbaumowi wynagrodzić dawne krzywdy , a wobec mnie , najstarszego subiekta , zachowuje godność osobistą . Bardzo uczciwie robi , zawsze bowiem należy trochę zadzierać głowy wobec wyższych , a być uprzedzająco grzecznym dla niższych … ” Powoli pan Tomasz zupełnie odzyskał siły . Obfity pot wystąpił mu na czoło , głos wzmocnił się i tylko sieć czerwonych żyłek na oczach świadczyła jeszcze o minionym ataku . Przeszedł się nawet po pokoju , przeciągnął się i zaczął : Surowy chłód parku , zamiast uspokoić , podniecał go . Biegł tak szybko , że chwilami przychodziło mu na myśl : czy nie zwraca uwagi przechodniów ? Wtedy zwalniał kroku i czuł , że niecierpliwość piersi mu rozsadza . — Konstanty ! … — Suma dwa do trzech tysięcy rubli , którą pan winien Żydom , dziś będzie spłacona … — Panie Wokulski — odparł Żyd uroczyście — ja myślę , że pan nie potrzebował to powiedzieć . Pański sekret to mój sekret . Pan ujął się za mój Henryczek , pan nie prześladuje Żydów … — Basta ! baronie . Prześpij się choć parę godzin , bo będą ci drżały ręce i spudłujesz . Pamiętam , że pewnego wieczora na licznym zebraniu ludzi młodszych i starszych spłakaliśmy się wszyscy , kiedy pan Leon opowiadał o tym doskonalszym świecie , w którym zginie głupstwo , nędza i niesprawiedliwość . — I książę bardzo na niego łaskaw … — Słuchaj pan … Użyję porównania , które powinieneś zrozumieć . Jeżeli masz pełną szufladę , na przykład , portmonetek , czy możesz w tę samą szufladę nakłaść , na przykład , krawatów ? … Nie możesz . Więc jeżeli Wokulski ma pełne serce panny Łęckiej , czy możesz mu tam wpakować panią Stawską ? … — Zsiądzie pani ? — zapytał . Nareszcie nadszedł dzień wyścigów , pogodny , ale nie gorący ; właśnie jak potrzeba . Wokulski zerwał się o piątej i natychmiast pojechał odwiedzić swoją klacz . Przyjęła go dość obojętnie , ale była zdrowa , a pan Miller pełen otuchy . — Może o tym nie wiedzieć — przerwała wdówka . Dziewczyna zdziwiła się i wzruszając ramionami odparła : „ Oto dwie drogi : jedna wiedzie do nieobliczonych reform ludzkości , druga do podobania się , a nawet , przypuśćmy , do zdobycia kobiety . Co wybrać ? … — No , niech mi pani nie zawraca głowy swymi wykrzyknikami . Albo pani chce uczyć się meteorologii , a w takim razie idźmy na górę … — A czy wiesz , kiedy tu wrócisz ? — zapytał go Wokulski . — Precz mi stąd , pijaki ! Uczuł łzę pod powieką , lecz pohamował się i nie splamiła mu twarzy . — Nie wiem … może … Tak często teraz słyszę o nich , że kiedyś mogę uwierzyć w ich potęgę . Chwilami znowu zabierał w nim głos przyrodnik i psycholog : — Hum ! … Hum ! … — wtrącił głos męski . „ No , słyszał kto ? … Taki kramarz chce mi imponować ! Była chwila , słowo honoru , że chciałem go uderzyć kijem … Impertynent , słowo honoru … Gotów pomyśleć , że ja się go boję , słowo honoru … O Boże , jak ciężko karzesz mnie za lekkomyślność ! … Podli lichwiarze nasyłają mi komornika , za parę dni muszę spłacić dług honorowy , a ten kupczyk , ten … łajdak ! … Ja bym tylko chciał wiedzieć : co się takiemu zdaje , co on sobie o mnie wyobraża ? … Nic , tylko to … Ale , słowo honoru , on musiał kogoś zamordować , bo takiego spojrzenia nie może mieć człowiek przyzwoity . Naturalnie , przecie o mało nie zabił Krzeszowskiego . Ach , nędzny zuchwalec ! … on śmiał w taki sposób patrzeć na mnie … na mnie , jak Boga kocham ! … ” Mówiąc to obracała w palcach rąbek chusteczki i spod swoich cudownych rzęs usiłowała patrzeć … jużci nie na mnie . Ale powieki musiały jej ciężyć jak ołów , więc tylko rumieniła się coraz mocniej i stawała się coraz poważniejszą , jak gdyby ją który z nas obraził . — Tak , niekiedy … Bo zastanów się tylko … Pani Stawska jest zacności kobieta , więc — powinna być szczęśliwą ; Stach jest wyższym nad wszelką wartość człowiekiem , więc — i on powinien być szczęśliwy . Tymczasem Stach jest ciągle rozdrażniony i smutny ( aż mi się czasem płakać chciało , kiedym na niego patrzył ! ) , a pani Stawska miała sprawę o kradzież … Wziął mnie pod rękę i prowadzi przez tylne drzwi sklepu do sieni . Bo tylko uważ , co się dzieje . — Pan — zawołałem — pan widziałeś triumfalny powrót Napoleona do Paryża ? … — Duży ? W rezultacie tak Rzecki , jak baron , jak książę i paru hrabiów , którzy dowiedzieli się o „ nowym figlu ” Maruszewicza , wszyscy przyznawali , że Wokulski postąpił szlachetnie , ale nie po męsku . — A czy szanowny pan nie zetknął się gdzie przypadkowo z Ludwikiem Stawskim ? — Nie byłem , ale … będę … — Mój kochany stary ! — mówił biorąc Ignacego za rękę — mój poczciwy stary przyjacielu ! Ty nawet nie domyślasz się , jakim ja szczęśliwy , że cię widzę , i jeszcze w tym pokoju . Pamiętasz , ilem ja tu spędził wieczorów i nocy … jak mnie karmiłeś … jak oddawałeś mi co lepsze odzienie … Pamiętasz ? … — Mnie bodaj czy kto pomaga , a wielu przeszkadza — odparł Stach . Kilka minut jechali kłusem . Potem pani Wąsowska położyła rękojeść szpicrózgi na ustach , pochyliła się i poleciała galopem . Welon kapelusza chwiał się za nią jak popielate skrzydło . — Rany boskie ! — wołam . — A panu kto powiedział ? … — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron zbliżając się w stronę Wokulskiego . Ukłonił się i wyszedł z powagą do innego salonu , który zdawał się być poczekalnią . — Druga jest krótsza , ale za to ciekawsza . Wyobraź pan sobie , że baronowa , baronowa Krzeszowska , złożyła wczoraj wizytę pani Stawskiej … — Nie mam dukatów — odparłem . Znowu podała mu rękę , którą Wokulski ze czcią ucałował . W obocznym pokoju rozległy się kroki i wszedł pan Tomasz wyspany , promieniejący . Jego piękna twarz miała tak serdeczny wyraz , że Wokulski pomyślał : — Zapewne — chociaż dużo tu tłomaczy samotność , nudy … Wokulski opuścił go i włócząc się po ulicach myślał : „ Co do Geista , mam prawie dowód , że nie łudził mnie za pomocą magnetyzmu ; nie starczyłoby na to czasu . Ale co do niej , nie mam pewności , że nie oczarowała mnie w ten sposób . Czasu było dosyć , ale … któż mnie zrobił jej medium ? … ” — A młody on czy stary ? — badała dalej , przypatrując mi się jak sędzia śledczy . Wszedł pan Tomasz . Ona podniosła się z szezlonga , ale ojciec nie pozwolił na to . Objął ją w ramiona , ucałował w głowę i zanim usiadł przy niej , rzucił okiem w duże lustro na ścianie . Zobaczył tam swoją piękną twarz , siwe wąsy , swój ciemny żakiet bez zarzutu , gładkie spodnie , jakby dopiero co wyszły od krawca , i uznał , że wszystko jest dobrze . — Nie zawsze — rzekł — byłeś pan tego zdania . — Nie zagarnia , tylko kupuje ! — zawołał doktór . — Może wolałbyś pan , ażeby sklep zmarniał nie znalazłszy nabywcy ? … I kto z was mądrzejszy : pan , który po kilkudziesięciu latach nie masz nic , czy on , który w ciągu roku zdobywa taką fortecę , nikomu notabene nie robiąc krzywdy , a Wokulskiemu płacąc gotówką ? … I wyobrażał sobie , jakby to było , gdyby zamiast w Warszawie przyszedł na świat w Paryżu . Przede wszystkim dzięki mnóstwu instytucyj mógłby więcej nauczyć się w dzieciństwie . Później , nawet dostawszy się do kupca , doznałby mniej przykrości , a więcej pomocy w studiach . Dalej , nie pracowałby nad perpetuum mobile przekonawszy się , że w tutejszych muzeach istnieje wiele podobnych machin , które nigdy nie funkcjonowały . Gdyby zaś wziął się do kierowania balonami , znalazłby gotowe modele , całe grupy podobnych jak on marzycieli , a nawet pomoc w razie praktyczności pomysłów . Wszystkie te jednak chorobliwe objawy mniej trwożyły pana Ignacego aniżeli jeden straszny symptom , oto : nie chciało mu się iść do sklepu ! … Co gorsze : nie tylko czuł lenistwo , ale nawet zupełny brak ambicji ; zamiast bowiem wstydzić się swego upadku i walczyć z próżniaczymi instynktami , on , Rzecki , wynajdywał sobie powody do jak najdłuższego zatrzymania się w pokoju . Pani Wąsowską była najlepszą kobietą , nie myślała powtórnie wychodzić za mąż , a tym mniej odbierać innym paniom konkurentów . Dopóki jednak żyła na świecie , nie mogła pozwolić na to , ażeby jaki mężczyzna mógł kochać się w jakiejś innej kobiecie , nie w niej . Żenić się dla interesu ma prawo ; pani Wąsowska gotowa mu była nawet pomagać , ale uwielbiać — można było tylko ją . Nie dlatego nawet , ażeby uważała się za najpiękniejszą , ale że … taką już miała słabość . — Sit tibi terra levis — rzekł spokojnie . Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się do swojej roboty . Gdy stanęliśmy pode drzwiami mieszkania pani Stawskiej , rządca uśmiechnął się filuternie i szepnął : Wokulski wstał . Obserwacje te zbudziły w duszy Wokulskiego nowe prądy , o których pierwej nie myślał albo myślał niedokładnie . Zatem wielkie miasto , jak roślina i zwierzę , ma właściwą sobie anatomię i fizjologię . Zatem praca milionów ludzi , którzy tak głośno krzyczą o swojej wolnej woli , wydaje te same skutki , co praca pszczół budujących regularne plastry , mrówek wznoszących ostrokrężne kopce albo związków chemicznych układających się w regularne kryształy . Zasyłam ci tysiące pocałunków . — Ale bo to poczciwy chłopak … Z jakich on mnie sytuacji nie wyprowadza ! … ile daje mi dowodów nieledwie psiego przywiązania ! … — Mógłbym wprawdzie pierwej zabić pana , który jesteś przyczyną moich nieszczęść … — Zatem szanowny panie Wokulski , kamienicę państwa Łęckich ( lekko schylił głowę ) kupuje , w imieniu pańskim , nie ja , tylko obecny tu ( ukłonił się ) pan S. Szlangbaum … — Ile ma pan nadzieję wziąć za ten dom ? … — To jest ważne ! … — wtrącił hrabia zgarbiony . — Pan Łęcki chce się z panem widzieć . Może tu wejść ? — zapytał subiekt . — No … a gdzie , ty szelma , latała ? — Ja ! … Nagle umilkł , szybko odszedł i zniknął między dwoma przejeżdżającymi powozami . Natomiast zbliżył się jakiś wojskowy w krótkiej pelerynie , z kapturem na plecach . Wojskowy chwilę przypatrzył się Wokulskiemu i rzekł z uśmiechem . „ Widocznie przez rok ulegałem częściowemu obłąkaniu ” — myślał Wokulski . — „ Nie było niebezpieczeństwa , nie było ofiary , której nie poniósłbym dla tej osoby , i ledwiem ją zobaczył , już nic mnie nie obchodzi … — Za jaką kupiłem . Rozumie się z doliczeniem procentu w stosunku … sześć … do ośmiu od sta rocznie … — Niecałych — dodał Wokulski . — Ale to majątek nie wypracowany , tylko wygrany . Wygrałem , kilkanaście razy z rzędu dublując stawkę jak szuler , a cała moja zasługa polega na tym , że grałem niefałszowanymi kartami . — Chodźże ze mną , pokażę ci nowy lokal , który wziąłem dla ciebie w tym samym domu . „ Ot , w jaką chorobę wpadła biedna kobieta ! … Trudno , już ze dwa lata jest w separacji z mężem . ” — Co ? … — zdziwił się adwokat . Podniósł się z fotelu i ze czcią zebrał porozdzierane kartki . — Czy mi nawet tego robić nie wolno ! — wtrącił Wokulski . — Bardzo mi żal będzie Zasławka … — Czy nie uprzedzasz się , Belciu ? … — Nic — odpowiedziała wstając od stołu — migrena . Od godziny czułam , że będę ją mieć … To nic , papo … — Będę bardzo zadowolona , jeżeli spełni się pańskie proroctwo ; może już wrócimy do tamtych państwa ? … — Prawda ! … — rzekł zamyślony Wokulski . — Nie widziałem jeszcze podobnego bydlęcia , chociaż znam dużo bydląt . Okazały pan uderza ręką w stół marmurowy i chce wychodzić . Zgarbiony Żyd chwyta go za połę surduta , znowu sadza na krześle i ofiaruje sześć rubli gotówką . Panna Florentyna skończywszy list nie śmiała oderwać od niego oczu . Wreszcie odważyła się i spojrzała : panna Izabela siedziała na szezlongu blada , z zaciśniętymi rękami . — Więc cóż mam robić ? … Ze smutkiem od kilku lat uważam , że na świecie jest coraz mniej dobrych subiektów i rozumnych polityków , bo wszyscy stosują się do mody . Skromny subiekt co kwartał ubiera się w spodnie nowego fasonu , w coraz dziwniejszy kapelusz i coraz inaczej wykładany kołnierzyk . Podobnież dzisiejsi politycy co kwartał zmieniają wiarę : onegdaj wierzyli w Bismarcka , wczoraj w Gambettę , a dziś w Beaconsfielda , który niedawno był Żydkiem . W tej chwili wyszła do nas i pani Stawska . Ach , mogłaby pani spełnić uczynek miłosierny i jednym słowem zakończyć — nie wiem … moje cierpienia czy przywidzenia … Wszak zna pani to zdanie , że najgorsza pewność jest lepsza od niepewności … — Słowo daję , że jutro będziecie wszyscy spłaceni … Wszyscy , i to co do grosza ! … „ Szorstki człowiek … interesowny … egoista ! … ” — myślał książę — ale coraz mocniej dziwił się zuchwalstwu dorobkiewicza . Tak pamięć o mnie : im dalej ucieka , — A ciężar gatunkowy ? — spytał Wokulski . Ot , gdybym ją był spotkał rok temu . — Umarł , powiadasz ? … Wieczny mu odpoczynek ! … Umarł … A nie zostałaż ci jaka po nim pamiątka ? „ Jaki zły los postawił cię na drodze pewnej szlachetnej damy , której o mało nie zabiłeś męża , a dziś chcesz jej wydrzeć dom , gdzie zmarła jej ukochana córka ? … I po co to robisz ? … Dlaczego płacisz , jeżeli prawda , aż dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za kamienicę niewartą siedemdziesięciu tysięcy ? … Są to sekreta twojej czarnej duszy , które kiedyś sprawiedliwość boska odkryje , a zacni ludzie ukarzą pogardą . — To jest możliwe — odparła wielka dama — ale … czy nie zniechęcą pana koszta ? … Musimy odwołać się do policji niemieckiej , angielskiej , amerykańskiej … — Jak to ? … Pan chce zapłacić drożej o trzydzieści tysięcy rubli ? … — spytał . Wokulski głośno roześmiał się … — Po co ? … I powtarzał za Mickiewiczem : — Ci zawsze kłócą się ! — rzekła ze śmiechem prezesowa . — A z tego co pani przyjdzie ? — Bo , panowie , myślmy najpierw o tym , ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj … Pierwszy raz w życiu w pani Stawskiej obudziła się lwica . Podniosła głowę , oczy jej błysnęły i odpowiedziała twardym tonem : — Ja powiedziałam , że nie wiem , który to pan Wokulski . A wtedy pani baronowa mówi … Ach , jak pański zegarek głośno puka . Niech pan pokaże … — Niech pan raczy zostawić swój adres — odpowiedział Wokulski . — A do mnie , łaskawy panie , żadne — wołał młody człowiek grożąc nam pod nosami — bo ja z zasady nie płacę za komorne . Komu mam płacić ? … Za co ? … Cha ! cha ! dobrzy sobie … — Ależ , panie , on kosztował mnie sto tysięcy … — Ja obcy ? … — spytał rządca tonem wymówki ; ale powstał z krzesełka i ukłonił się . — Nie , przecie nie sześć , najwyżej cztery … Helunia bawi się tam doskonale , bo choć jej niczego dotykać nie wolno , ale za to jak ona się przypatruje zabawkom po nieboszczce … Nagle — rozdzierającym głosem krzyknęła : „ Ach ! nihiliści … ” , i cofnęła się w głąb pokoju . Upadła na kanapę i zaniosła się od łkania . O pierwszej w południe udał się Wokulski do barona Krzeszowskiego , po drodze wyrzucając sobie , że tak późno składa wizytę swojemu eksprzeciwnikowi . — O panie ! … — zawołała pani Misiewiczowa podnosząc palec w górę . „ No i cóż jest w niej nadzwyczajnego ? … Kobieta jak inne … Zdaje mi się , że bez potrzeby szaleję na jej rachunek … ” „ Co za oryginalne szpiegowanie … — mruknął . — Głupie te szafy z lustrami . ” — Przychodzę w rozmaitych godzinach , a oko , panie , mam na te rzeczy … no ! … Pomimo to nigdy ani rąbka spódniczki , ani pantofelka , ani kawałka wstążki ! A przecież nawet raz u jednego kanonika zdarzyło mi się widzieć gorset ; prawda , że znalazł go na ulicy i właśnie chciał bezimiennie odesłać do redakcji . A , panie , u oficerów , szczególniej zaś u huzarów ! … ( Główkę na dół , s 'il vous plait … ) Czyste zatrzęsienie ! … U jednego , panie , spotkałem aż cztery młode damy i wszystkie — uśmiechnięte … Od tej pory , daję słowo honoru , zawsze kłaniam mu się na ulicy , choć mnie opuścił i winien mi pięć rubli . Ale , panie , jeżeli za krzesło na koncert Rubinsteina mogłem dać sześć rubli , toż bym chyba nie żałował pięciu rubli dla takiego wirtuoza … Może by trochę poczernić włosy , je suppose que oui ? Tak myślała zanosząc się od płaczu ; żal jej było oddanego sługi , a może i powiernika ; ale korzyła się przed wyrokami Opatrzności , która nie przebacza obrazy wyrządzonej pannie Łęckiej . W rezultacie chcąc za jakąkolwiek cenę utulić szlochającą kobietę , odezwałem się z całą łagodnością :