Istotnie , wszedł Maruszewicz , blady , z pałającymi oczyma . — Prawda ! … — rzekł zamyślony Wokulski . — Nie widziałem jeszcze podobnego bydlęcia , chociaż znam dużo bydląt . — Człowiek jest jak ćma : na oślep rwie się do ognia , choć go boli i choć się w nim spali . Robi to jednak dopóty — dodał po namyśle — dopóki nie oprzytomnieje . I tym różni się od ćmy … — Ach , wczoraj … — odparł . — A co pan sądzisz o chemii związków wodoru ? … — Teraz — zakończył sędzia skończywszy czytanie — może pani podać skargę o potwarz . „ Więc to jutro — pomyślał — za godzin … dwadzieścia cztery … Nie , nie tyle … Za ileż to ? … ” — Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień … — Herein ! — mówię . — Najokropniejsze jest to , że ci panowie wylewają oknem jakieś płyny … — Nawet bardzo ; dzisiejsi kupcy umieją robić śmiałe projekta . — Przecie nie uczesany nie pójdzie pan tańczować … Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi : „ Bah ! — mruknął — rzadkie spotkania właśnie nadają jej charakter ideału . Kto wie , czy zupełnie nie rozczarowałbym się poznawszy ją dokładniej ? ” — Znam ten dom ! — wykrzykuje nagle jegomość w szafirowych okularach z miną zakrystiana . — Znam ten dom ! … Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli … — Stokrotnie przepraszam — mówił zawstydzony . — Ale tak ciasno … — Chciałem szanownemu panu dać dowód życzliwości … Pani baronowa Krzeszowska , jak pan wie , chce kupić dom państwa Łęckich … Otóż jej małżonek , baron , położył veto na pewnej części jej funduszów , bez których kupno nie może mieć miejsca … Otóż … dziś … baron chwilowo znajduje się w kłopocie … Brak mu … brak mu tysiąca rubli … chciałby zaciągnąć pożyczkę , bez której … bez której , pojmuje pan , nie będzie mógł dość energicznie opierać się woli żony … — To źle , Stachu . Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek ; szkoda go stracić … Jeżeli dowiedzą się , że wypuściłeś z rąk taką sposobność … Starzec potrząsnął głową i odezwał się po chwili : — Do spisku nigdy ; mogę z panią być tylko w otwartej wojnie . — Nie jesteś pan kupcem , tylko desperatem — odparł Geist . — Kupcy nie myślą o skakaniu z balonu … Ledwiem to zobaczył , zaraz pomyślałem : „ To mój człowiek … ” Ale znikłeś mi pan z oczu po wyjściu z ganku … Dziś traf zbliżył nas powtórnie … Panie * Siuzę * , my musimy pogadać o związkach wodoru , jeżeli jesteś pan bogaty … — Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela . — Cóż znowu , sama pani dziś powiedziała , że wdowom wszystko wolno . W breku zrobiło się cicho . Baron z zadowoleniem poruszał szpakowatymi wąsikami , a jego narzeczona posmutniała jeszcze bardziej . Panna Felicja , zająwszy miejsce wdówki obok Wokulskiego , odwróciła się do swego sąsiada prawie tyłem , od czasu do czasu rzucając mu przez ramię pogardliwe i melancholijne spojrzenia . Ale za co ? tego nie wiedział . — Przecież słyszałam , że się żeni , nawet z piękną osobą , z panną Łęcką ? Przez miesiąc wyglądaliśmy odsieczy : z Węgier , z Francji , nawet z nieba . Nareszcie twierdza kapitulowała . „ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas … ” — mówił sobie baron . — Dlatego namawiałem cię , ażebyś u mnie pracował — odparł Geist . — Jak widzisz , łatwo tu o wypadek … Chodźmy na górę … — Zbierz pieniędzy , Stanisławie Piotrowiczu , ile się da — mówił — a uczciwe słowo , zrobisz okrągły milionik ! … Żal mi się zrobiło biedaczki , więc raz , kiedyśmy z Wokulskim pili wieczorem herbatę , odezwałem się : Po czterogodzinnym oczekiwaniu wróciła do domu oburzona . Mimo jednak gniewu wzięła do rąk egzemplarz Romea i Julii i przeglądając go myślała : — Mój Boże , cóż miałam robić ? … Naturalnie , że przyjęłam z podziękowaniem . Jest to wprawdzie chwilowe zajęcie , ale bardzo przyszło mi w porę , bo właśnie onegdaj ( nie rozumiem nawet z jakiego powodu ) straciłam jedną lekcję muzyki , za pięć złotych godzina … — W każdym razie spróbuję — mówiła rozgorączkowana panna Izabela . — Poproszę panią Meliton , ona mi to ułatwi … — Przegrasz ją , kuzynko , nawet w tych punktach , w których liczysz na najzupełniejsze zwycięstwo — odpowiedział uroczyście Ochocki . Sędzia wziął do rąk lalkę , która tyle narobiła zgryzoty , i urzędowym scyzorykiem rozciął jej naprzód stanik , a następnie począł z wielką uwagą odpruwać głowę od tułowia . Helenka , z początku zdziwiona , przypatrywała się tej operacji , następnie zwróciła się do matki mówiąc półgłosem : Był już tam radca Węgrowicz i Szprot , ajent handlowy . Właśnie mówili coś o tym domu , co zawalił się przy ulicy Wspólnej , kiedy naraz Węgrowicz trąca swoim kuflem w mój kufel i mówi : — Aha , więc tak sądzisz ? — zawołał . — Upewniam cię , że nic nie wiesz , stary marzycielu . — Więc daję słowo honoru , że wybiję pana , jeżeli nas wywrócisz . Kilka minut jechali kłusem . Potem pani Wąsowska położyła rękojeść szpicrózgi na ustach , pochyliła się i poleciała galopem . Welon kapelusza chwiał się za nią jak popielate skrzydło . — Wielmożny pan na dłuższy interes ? Powoli Kasia przestała bywać w sklepie , a natomiast stary Hopfer złożył wizytę obojgu państwu Janom Minclom . Musiał im coś mówić o Stachu , gdyż na drugi dzień zbiegła na dół pani Małgorzata Minclowa i dalejże do mnie z pretensjami : — Czy i tego chce , ażebyś mu co rano podkładała kilka rubli do pugilaresu ? — Aj ! Stanisławie Piotrowiczu , już komu , ale tobie nie godzi się awansować mnie na durnia . Ty myślisz : ja nie wiem , że tobie chodzi o kobietę ? … Nu , kobieta smaczna rzecz i bywa , że nawet innemu solidnemu człowiekowi przewróci mózgi . Baw więc się i ty , kiedy masz pieniądze . Ale ja tobie , Stanisławie Piotrowiczu , powiem jedno słówko , chcesz ? … — Marysiu ! — krzyknęła baronowa . — Z kimże to ? — spytał Wokulski . — Nic . „ Tak krótko ! ” — szepnął patrząc z westchnieniem na łazienkowską szosę , na którą w tej chwili wjechała zielona beczka straży polewająca drogę . — Jaki interes ma pan do mego ojca ? Rzecki podniósł się z krzesła . — Ach , Floro , nie pocieszaj mnie , nie kłam ! … Czyżeś nie słyszała przy obiedzie , że nawet tych kilkanaście rubli , które ma obecnie mój ojciec , są wygrane w karty od … — Bardzo dziękuję . — I nawet bardzo , ale to jeszcze nie wszystko . Ożeniłbym się z nią , gdybym miał pewność , że już nic w nauce nie zrobię … „ Dobrze , a jeżeli on nic nie zrobi i zamiast zbudować machinę latającą pójdzie do szpitala wariatów ? … Ja tymczasem faktycznie coś zrobię , a mikroskop , stos czy nawet lampa elektryczna z pewnością nie znaczą więcej od setek ludzi , którym ja daję byt . Skądże więc we mnie ta ultrachrześcijańska pokora ? … Co kto zrobi , jeszcze nie wiadomo . Ja tymczasem jestem dziś człowiek czynu , a on marzyciel … Zaczekajmy z rok … ” — Niech będzie dziewięćdziesiąt — kończy stary Szlangbaum uderzając ręką w stół . — Czy jednak rozważyłeś pan tę kwestię jako obywatel ? … — rzekł książę ściskając go za rękę . — My już tak niewiele mamy do stracenia … — Krótko mówiąc , insynuuje pani , że panna Izabela … Szczęściem , stróż natychmiast otworzył furtkę , przez którą pan Ignacy krokiem zupełnie pewnym , a nawet więcej niż pewnym , bardzo pewnym , przeszedł całą sień czując , że jego cylinder siedzi mu trochę na bakier , ale tylko troszeczkę . Następnie bez żadnej trudności znalazłszy drzwi swego mieszkania usiłował po kilka razy na próżno wprowadzić klucz do zamku . Czuł dziurkę pod palcem , ściskał w ręce klucz tak mocno jak nigdy i mimo to nie mógł trafić . — Z Radomia za dwieście rubli , ale furman upomina się na jutro . „ Spiłem się … późno wróciłem do domu … późno wstałem … o czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu … ” — Oho ! … ho ! … — zawołano w szeregu . — Cóż słychać , panie Szlangbaum ? — Jak z balonu , którym kieruje pan Ochocki — dodał Starski trzymając się poręczy . — Już zapłacone ! — on odpowiada . — A wy , ojcze , co tu robicie ? — Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki . — Papo , co tobie ? … Ja poszlę po doktora … — zawołała panna Izabela klękając przed fotelem . — Oj , oj ! … Przecie mi nieraz ze sądu dawali do przepisywania , choć nie mam lekkiej ręki . A te wiersze , co pan ekonom z Otrocza pisywał do leśniczanki , to wszystko moja robota . On tyle , że kupował papier i jeszcze mi do tej pory nie dopłacił czterdzieści groszy za pisanie . A o zakręty to tak się dopominał … — Cha ! cha ! cha ! … Jesteś pan nieoceniony ! … — A potem zaczęła mówić niskim , metalowym głosem : — Na karcie mojej historii zapisał się piękny dzień — odegrałam rolę Putyfarowej i znalazłam Józefa … Cha ! cha ! cha ! … Jedna tylko rzecz napełnia mnie obawą : że pan nawet nie potrafisz ocenić , jak ja umiem zawracać głowy . W takiej chwili stu innych na pańskim miejscu powiedziałoby , że żyć beze mnie nie mogą , że zabrałam im spokój , i tam dalej … A ten odpowiada krótko : nie ! … Za to jedno : „ nie ” powinieneś pan dostać w królestwie niebieskim krzesło pomiędzy niewiniątkami . Takie wysokie krzesełko z poręczą z przodu … Cha ! cha ! cha ! … — Po to , żeby miał nam z czego pensje podwyższać — surowo odpowiedział pan Ignacy . Nawiasowo powiem , że serdecznie chcę , ażeby się Stach ożenił . Gdyby miał żonę , nie mógłby tak często naradzać się z Colinsem i panią Meliton , a gdyby jeszcze przyszły dzieci , może zerwałby wszystkie podejrzane stosunki . Bo co to , żeby taki człowiek jak on , taka żołnierska natura , żeby kojarzył się z ludźmi , którzy bądź jak bądź nie występują na plac z bronią przeciw broni . Węgierska piechota i wreszcie żadna piechota nie będzie strzelać do rozbrojonego przeciwnika . Ale czasy zmieniają się . — Chętnie służyłbym . O cóż to chodziło ? — Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować … „ Jeżeli jest jakie niebo — mówił sobie — błogosławieni nie doznają wyższego szczęścia aniżeli ja w tej chwili . ” I zaczynała rozlewać kawę w białe fajansowe kubki . — Jestem nią , dopóki być mogę … Ale ja nie dbam o taki świat , który dwoje ludzi skazuje na tortury za to tylko , że się kochają . „ Może wbiegł na podwórko i ocalał … ” — myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem serca . — Zdaje mi się , panie Maruszewicz , że mój zbłąkany mąż nareszcie się opamięta … Bądź więc łaskaw , jedź do miasta i kup męski szlafrok i parę pantofli . Weź na twoją miarę , bo wy obaj , biedacy , jesteście jednakowo szczupli … — Albo u wariatów — mruknął Wokulski . — Tak … trochę … Jutro lub pojutrze wyjeżdża … Zwróci w najkrótszym … I opuściła sklep trzaskając drzwiami . — Trzeba wytoczyć proces , tek … Pół roku leżała w szpitalu , w osobnym gabinecie , samotna i zapomniana przez swoje pupilki , ich rodziców i hrabiów , którym oddawała serce . Był czas do rozmyślań . Toteż gdy wyszła stamtąd chuda , stara , z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami , znowu zaczęto mówić powszechnie , że choroba zmieniła ją do niepoznania . Zegar za ścianą wybił północ , baron zerwał się wylękniony i pożegnał Wokulskiego . W kilka minut później jego zanoszący się kaszel było słychać w drugim końcu oficyny . — Z Warszawy . Oparł się na ramieniu Wokulskiego i odeszli kilkanaście kroków w las . — Pójdziesz mi ty ! … — wrzasnął baron i pochwyciwszy kamasz rzucił nim za cofającym się kamerdynerem . Kamasz trafił w ścianę i o mało nie zwalił brązowego posążka Sobieskiego . W każdym razie sądziłam , że pan jest człowiek zimny , rachunkowy , który chodząc po lesie taksuje drzewo , a na niebo nie patrzy , bo to nie daje procentu . Tymczasem cóż widzę ? … Marzyciela , średniowiecznego trubadura , który wymyka się do lasu , ażeby wzdychać i wypatrywać zeszłotygodniowe ślady jej stóp ! Wiernego rycerza , który kocha na życie i śmierć jedną kobietę , a innym robi impertynencje . Ach , panie Wokulski , jakie to zabawne … jakie to niedzisiejsze ! … — Ależ niech się ciocia uspokoi — wtrąciła panna Izabela znowu po angielsku . — On z pewnością nie rozumie … Ochocki spełnił zlecenie trzęsąc przy tym głową i rozkładając ręce w sposób desperacki . — Także miała się na co łakomić ! … — Za pomyślność wielkich zamiarów … — Ażeby ocalić honor , który chcesz mi pan wydrzeć . Ton ten otrzeźwił Wokulskiego , który podniósł głowę i odparł oschle : Baron obejrzał dokument z góry na dół i z dołu do góry . Usta mu pobladły . „ Dlaczego Stach tak dziwnie przypatrywał się loży , w której siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Łęcka ? … Czyliżby ? … Eh ! cóż znowu … Wokulski ma przecież zbyt wiele rozumu , ażeby mógł przypuszczać , że coś z tego być może … Każde dziecko pojęłoby od razu , że ta panna , w ogóle zimna jak lód , dziś szaleje za Rossim … Jak ona na niego patrzyła , jak się nawet czasami zapominała i jeszcze gdzie , w teatrze , wobec tysiąca osób ! … Nie , to głupstwo . Słusznie nazywają mnie romantykiem … ” Zły humor pana domu źle oddziałał na innych ; obiadu nikt nie jadł . Po obiedzie pan Tomasz zamknął się w gabinecie i chodził wielkimi krokami , co było dowodem niezwykłego wzruszenia . — Zapełniam sobie pustkę życia . Z dziesięciu tych , którzy mi się oświadczają , wybieram jednego , który wydaje mi się najciekawszym , bawię się nim , marzę o nim … — Czasem zdaje mi się , że wolałabym w grobie leżeć … — szepnęła panna Ewelina . — Pewnie dziwi to pana , ale … rzecz jest ważna … zbyt ważna … W tych dniach zrobiłem olbrzymie odkrycie co do rulety … Trzeba tylko sześć do siedmiu razy dublować stawkę … Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie . Mówiąc to zdławionym głosem , patrzyła z trwogą na ojca ; obawiała się jakiegoś wybuchu . Ale pan Tomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy palcami zawołał : Pan Ignacy otworzył usta , lecz przygryzł je . O mało że się nie wygadał w tej chwili , iż Wokulski kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta daje Rossiemu . Dzięki troskliwości o wszystko przedmioty znajdujące się w Paryżu przynoszą wielorakie korzyści . Dom , sprzęt , naczynie jest nie tylko użyteczne , ale i piękne , nie tylko dogadza muskułom , ale i zmysłom . I na odwrót — dzieła sztuki są nie tylko piękne , ale i użyteczne . Przy łukach triumfalnych i wieżach kościołów znajdują się schody ułatwiające wejście na szczyt i spoglądanie na miasto z wysokości . Posągi i obrazy są dostępne nie tylko dla amatorów , ale dla artystów i rzemieślników , którzy w galeriach mogą zdejmować kopie . — Wiem , panie . Ledwiem tu przyjechał z łaski pańskiej , zaraz Wysocka mówi do mnie : „ Uważaj , młody , bo ona się puszczała … ” Takim sposobem od pierwszego dnia wiedziałem , co ona za jedna ; okpistwa ze mną nie robiła żadnego . — Jest pan pewny ? — spytała , wymownie patrząc mu w oczy . — Wiesz co , poradzę ci jak ojciec . Chcesz — idź , nie chcesz — zostań . Ale ja , gdyby nie podłe moje nogi , dawno bym już był za granicą . Bo i twoja ciotka , mówię ci — tu zniżył głos — tak okrutnie miele jęzorem , że wolałbym , mówię ci , słuchać baterii austriackich armat aniżeli jej trajkotu . Co mi pomoże smarowaniem , to mi zepsuje gadaniem … A maszże pieniądze ? — spytał po chwili . Na dnie potoku , jeszcze za małości dziadusia , leżał jeden spory kamień , jakby nim kto dziurę zatykał . W rzeczy samej była tam dziura , właśnie nawet okno do podziemiów , gdzie są zachowane wielkie skarby , jakich by na całym świecie nie znalazł . A między tymi majątkami , na szczerozłotym łóżku , śpi panna , może nawet jaka hrabini , bardzo śliczności i bogato odziana . Mówią , że za to samo , co ona ma we włosach , kupiłby wszystkie dobra od Zasławia do Otrocza . Mocny rumieniec oblał twarz pani Stawskiej ; odwróciła krzesło tyłem do lampy i spytała cichym głosem : Ale , ale ! … Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej . Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy złotych . Wszystko jest u mnie w porządku , tylko salopę ciotki mole trochę sponiewierały , bo bestia Kaśka zapomniała włożyć bakuniu . Franc kazał cię ucałować . Warszawa , d . 18 lutego r . 1853 . ” Rok ! Wokulski wstrząsnął się . Zdawało mu się , że w końcu drogi nazwanej rokiem widzi tylko niezmierną otchłań , która pochłania wszystko , ale nie mieści w sobie nic … — Nie znasz tych ludzi , a ja widziałam ich przy pracy . W ich rękach stalowe szyny zwijają się jak wstążki . To straszni ludzie . Oni dla swoich celów umieją poruszyć wszystkie siły ziemskie , jakich my nawet nie znamy . Oni potrafią łamać , usidlać , płaszczyć się , wszystko ryzykować , nawet — cierpliwie czekać … — To , co już raz powiedziałem — odparł Szuman . — Zbliżamy się do piątego aktu . Jest to albo koniec dzielnego człowieka , albo początek całego szeregu głupstw … „ Skąd mu ten biały cylinder ? … ” — pomyślał pan Tomasz z goryczą . Potem nasunęła mu się dziwna kombinacja : że Wokulski jest to parweniusz , który za prawo noszenia białego cylindra powinien by mu płacić przynajmniej pięćdziesiąt procent od wypożyczonego kapitału . — Aż sam wzruszył ramionami . — A skąd pan wiesz , że ja nie jestem łotrem ? — Och ! — odpowiedział dżokej . I dopiero dziś , kiedy dziesięcioma rublami wydobył człowieka z niedoli , kiedy nikt nie mógł głosić przed światem o jego szlachetności , dopiero dziś poznał : co to jest ofiara . Dopiero dziś przed jego zdumionym okiem stanęła nowa , nie znana dotychczas część świata — nędza , której trzeba pomagać . — Stach nihilista i Mraczewski nihilista … Niechże się więc pierwszy ożeni , to drugi zaraz mu zaprowadzi wspólność … A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego . „ Młody , piękny , zdolny … — mówił w sobie . — Nie miałaby chyba oczu albo rozumu , gdyby wybierając między nim i mną nie oddała jemu pierwszeństwa … Lecz nawet i w tym razie musiałbym przyznać , że ma szlachetną naturę , jeżeli gustuje w Ochockim , nie w Starskim . Biedny baron , a jeszcze biedniejsza jego narzeczona , która tak widocznie durzy się w Starskim . Trzeba mieć bardzo pustą głowę i serce … ” — A … a … a ! … — zawołał . — Nu , tak … — mruknął sędzia kładąc lalkę na stole . — Co pani Stawska powie ? … — dodał . — Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego … — Papa tych panów chce przyjmować ? … — To samo dostaniemy gdzie indziej . Pytanie , o czym Wokulski mógł rozmawiać z Obermanem , bardzo zaciekawiało lokaja . Jużci , o zgubionych pieniądzach … Troskliwy sługa przykładał kolejno oko i ucho do dziurki od klucza , dużo widział , dużo słyszał , ale nic nie mógł zrozumieć . Widział , że Wokulski daje Obermanowi całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy : — Już tylko niech się pan nie odzywa ! — przerwał mu pachnący młody człowiek . — Pan wie , co się dzieje ? … Suzin dziś na noc jedzie do Berlina zobaczyć Bismarcka , a potem — do Paryża na wystawę . Koniecznie , słyszy pan ? … koniecznie namawia Wokulskiego , ażeby z nim jechał . I ten dur … Pan Łęcki toczy dokoła błędnym wzrokiem i teraz dopiero spostrzega swego adwokata . Wokulski siedząc na kanapie zaciskał pięści , ale milczał . W tej chwili zapukano do drzwi i ukazał się Lisiecki . — Więc tak ? … — rzekł baron , ostro patrząc na Wokulskiego . — Cóż to za oryginał ? … Z książek byłem bardzo kontent , ale ten salon , muszę wyznać , zrobił na mnie przykre wrażenie . Staś spostrzegł to i uśmiechnąwszy się , nagle otworzył drugie drzwi . Tarzała się na siodle ze śmiechu . — Ale … Przypatrz się pan temu gniademu … A on wciąż chodził po pokojach nadęty jak indyk i pisał , wciąż pisał … Nareszcie odezwał się : — Szuman … strzeż się ! … — przerwał mu Wokulski zduszonym głosem , prostując się na kanapie . — Komu się pan oświadczył ? … Prezesowej ? … — rzekł innym już głosem Wokulski . — A widzi mama — zawołała powracając — pocałowałam i Pan Jezus nic nie powiedział . — Czy nie mógłbyś pan mówić jaśniej ? — spytałem niecierpliwie . — Naturalnie . Wobec takiego niebezpieczeństwa postanowiłem działać energicznie . Więc zaraz na drugi dzień wybrałem się do Szumana i mówię : — Niech pani przebaczy , jeżeli mimowolnie zrobiłem jej przykrość . Może , według pani , tacy jak ja nie mają prawa myśleć o pani ? … W waszym świecie nawet ten zakaz jest możliwy . Ale ja należę do innego … W moim świecie paproć i mech tak dobrze mają prawo patrzeć na słońce jak sosny albo … grzyby . Dlatego niech mi pani wręcz powie : czy wolno mi , czy nie wolno myśleć o pani ? Na dziś nie żądam nic innego . — Noga moja nie postanie u podłego Szwaba ! — krzyknął Jan . — Czy ja wiem ? … — szepnął . — Czy ja wiem ? … Co jest pewnego na tym świecie ? — Idź do domu . Może Kaspra przeniosą do Skierniewic . — Kto to ? — pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne rumieńce . — Proszę krochmalu … — Rozumie się … Ale ta dobra krew musi być ciągle odświeżana , gdyż inaczej prędko się psuje — odpowiedział Ochocki . — No , ale dobranoc panu . Zobaczę , co mówi aneroid , gdyż barona łamie po kościach i jutro możemy mieć słotę . O pierwszej w południe udał się Wokulski do barona Krzeszowskiego , po drodze wyrzucając sobie , że tak późno składa wizytę swojemu eksprzeciwnikowi . Suzin pociągnął łyk szampana i oparłszy na brzuchu ręce ozdobione pierścieniami rzekł : Opuścił panią Misiewiczową strapiony . Ponieważ Wokulski pierwszy raz widział podobne zjawiska i bynajmniej nie ukrywał niedowierzania , więc Palmieri zaprosił go do pierwszego rzędu krzeseł . Tu po kilku próbach Wokulski przekonał się , że zjawiska , na które patrzy , nie są kuglarstwem , lecz polegają na jakichś nieznanych właściwościach systemu nerwowego . — Nie radzę ani odradzam . Masz rozum , wiesz , jakie jest położenie , więc sama musisz coś postanowić i przyjąć konsekwencje . — Cóżeś stanął ? Nakryj głowę … — rzekł Wokulski . Wbiegła dziewczyna w białym , jak wyżej , czepeczku , w ciemnej sukni i białym fartuchu . W ubraniu tym wyglądałaby na dozorczynię chorych , gdyby jej oczy nie rzucały za wiele iskier . — Będzie źle — odparł . — Tacy ludzie jak on albo wszystko naginają do siebie , albo trafiwszy na wielką przeszkodę rozbijają sobie łeb o nią . Dotychczas wiodło mu się , ale … nie ma przecie człowieka , który by w życiu wygrywał same dobre losy … — A , szelma ! — wrzasnął stary Mincel i nim zdałem sobie sprawę z sytuacji , przeciągnął po mnie jeszcze parę razy dyscyplinę , od wierzchu głowy do podłogi . Obojętny widz może nazwałby takie dnie jednostajnymi , a nawet nudnymi . Ochocki sposępniał i od rana do wieczora albo kleił , albo puszczał oryginalnej formy latawce . Pani Wąsowska z panną Felicją czytały albo zajmowały się szyciem ornatu dla miejscowego proboszcza . Starski z prezesową i baronem grali w karty . — Ale kobietom oni nic złego nie zrobią ? Skoczył w przejeżdżającą dorożkę i kazał skręcić ku Alei Jerozolimskiej . Na rogu wysiadł i poszedł piechotą w jedną z poprzecznych ulic . — Bardzo łatwo . U nas praca ludzka wydaje mierne rezultaty : jesteśmy ubodzy i zaniedbani . Ale tam praca jaśnieje jak słońce . Cóż to za gmachy , od dachów do chodników pokryte ozdobami jak drogocenne szkatułki . A te lasy obrazów i posągów , całe puszcze machin , a te odmęty wyrobów fabrycznych i rękodzielniczych ! … Dopiero w Paryżu zrozumiałem , że człowiek jest tylko na pozór istotą drobną i wątłą . W rzeczywistości jest to genialny i nieśmiertelny olbrzym , który z równą łatwością przerzuca skały , jak i rzeźbi z nich coś subtelniejszego od koronek . — Jestem pewny — rzekł do panny Izabeli — że kuzyn pani zrobi wielki wynalazek . Kto wie , czy nie stanie się on epoką w dziejach ludzkości … — dodał myśląc o projektach Geista . Wokulski przykląkł , ażeby podnieść papier . Wtem dotknął sukni panny Izabeli i już nie wiedząc , co robi , schwycił ją za rękę . — Powiem niedużo — rzekł Geist . — Pan wie , co to jest chemia organiczna ? … — To właśnie będzie interesować się takim , który ją lekceważy . Innym razem opowiedział jej dziwaczną historię : Pani Wąsowska nieznacznie przygryzła usta . — Wariat . — Nie wiem , pani . To sprawa uczuć osobistych — odparł . Panna Izabela miała dużo znajomości i niemały spryt do charakteryzowania ludzi . Otóż każdy z jej dotychczasowych znajomych posiadał tę własność , że można go było streścić w jednym zdaniu . Książę był to patriota , jego adwokat — bardzo zręczny , hrabia Łaciński pozował na Anglika , jej ciotka była dumną , prezesowa — dobrą , Ochocki — dziwakiem , a Krzeszowski — karciarzem . Słowem : człowiek — była to jakaś zaleta albo wada , niekiedy zasługa , najczęściej tytuł lub majątek , który miał głowę , ręce i nogi i ubierał się więcej albo mniej modnie . — Przepraszam . Nie twierdzę , że nie starałem się o jej względy , ale przysięgam na honor , że jest to najszlachetniejsza kobieta , jaką spotkałem w życiu . Niech pani nie obraża ten superlatyw zastosowany do osoby obcej i niech pani raczy mi wierzyć , że pani Stawska jest kobietą , która nawet moje … moje starania zostawiała bez odpowiedzi . A ponieważ , pani baronowo , ja mam honor znać przeciętne kobiety , więc … moje świadectwo coś znaczy … Koło nich szybko przeszła hrabina . — Książę ! … — zameldował służący . Baron wyszedł , cicho zamykając drzwi ; Wokulski został sam , pogrążony w niewesołych myślach : — Phi ! może i ja bym się ożenił z jejmością , bo nie ma mnie kto smarować — mruknął pan Raczek , ciężko schylając się do ziemi , ażeby wypukać popiół z fajki . Ciotka rozpłakała się , a wtedy odezwał się pan Domański : — Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem . — Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu . Babcia przepraszając nas wzięła włóczkę i druty , a w tej chwili weszła do salonu pani Stawska … Przez następne dwa dni panna Izabela uważała wielkiego artystę jako ofiarę zawiści . Powtarzała sobie , że tylko on jeden zasługuje na jej współczucie i że nigdy o nim nie zapomni . — Na krótszy . — Tak rzadko widuję pana , panie Wokulski — wtrąciła hrabina — że muszę zaraz załatwić interes … Bo cóż to jest obawa śmierci ? … Złudzenie ! Umrzeć jest to nie być nigdzie , nic nie czuć i o niczym nie myśleć . W iluż ja miejscach dziś nie jestem : nie jestem w Ameryce , w Paryżu , na księżycu , nie jestem nawet w moim sklepie i nic mnie to nie trwoży . A o ilu ja rzeczach nie myślałem przed chwilą i o ilu nie myślę ? Myślę tylko o jakiejś jednej rzeczy , a nie myślę o miliardzie innych rzeczy , nie wiem nawet o nich i nic mnie to nie obchodzi . — Nareszcie to , co pan nazywa arystokracją , a co ja nazwałabym klasą wyższą , stanowi dobrą rasę . Może być , że pewna część jej za wiele próżnuje ; lecz gdy który weźmie się do czegokolwiek , natychmiast odznaczy się : energią , rozumem , a choćby tylko szlachetnością . Przepraszam , że zacytuję tutaj słowa , które często książę powtarzał mi o panu : „ Gdyby Wokulski nie był dobrym szlachcicem , nie byłby tym , czym jest dzisiaj … ” Pan Tomasz lekko schylił głowę ; panna Florentyna zsiniała , panna Izabela patrzyła na Wokulskiego prawie życzliwie . Nawet więcej niż — prawie … Bywały mgnienia , w których marzyło się jej , że Wokulski jest jakimś Harun – al – Raszydem ucharakteryzowanym na kupca . W sercu jej budził się podziw , nawet — sympatia . Z pewnością ten człowiek może być jej powiernikiem ; z nim będzie mogła rozmawiać o Rossim . Nad wieczorem posłał służącego do sklepu po Obermana . Siwy inkasent przybiegł natychmiast , z trwogą pytając się w duszy : czy Wokulski nie rozmyślił się i nie każe mu zwrócić zgubionych pieniędzy ? … Tymczasem na ulicy budził się szmer i za szybami sklepu coraz częściej przesuwali się przechodnie . To służąca , to drwal , jejmość w kapturze , to chłopak od szewca , to jegomość w rogatywce szli w jedną i drugą stronę jak figury w ruchomej panoramie . Środkiem ulicy toczyły się wozy , beczki , bryczki — tam i na powrót … Coraz więcej ludzi , coraz więcej wozów , aż nareszcie utworzył się jeden wielki potok uliczny , z którego co chwilę ktoś wpadał do nas za sprawunkiem . — Pojutrze o której mogę przyjść ? — Mści się za to , że wodziłam go po manowcach — wtrąciła pani Wąsowska . — Która tu jest zdrowa ! — rzekła pani Wąsowska , pogardliwie obwodząc wzrokiem towarzystwo . — Podaj mi pan rękę i idźmy do salonu . Wokulski odgadł , że nie cieszy się łaskami wiernego sługi , który był przy pojedynku . Konie ruszyły w stronę Alei Ujazdowskiej . „ Cóż to za okrucieństwo losów ! — myślał z goryczą . — Dwom ludziom dano prawie te same aspiracje , tylko jeden urodził się o osiemnaście lat wcześniej , drugi później ; jeden w nędzy , drugi w dostatku ; jeden nie mógł wdrapać się na pierwsze piętro wiedzy , drugi lekkim krokiem przeszedł dwa piętra … Jego nie zepchną z drogi burze polityczne , tak jak mnie ; jemu nie przeszkodzi miłość , którą traktuje jak zabawkę ; podczas gdy dla mnie , który sześć lat spędziłem na pustyni , uczucie to jest niebem i zbawieniem … Więcej nawet ! … No i on triumfuje nade mną na każdym polu , choć przecież ja mam te same uczucia , tę samą świadomość położenia , a pracę z pewnością większą … ” — Kuzynek podobno wraca z Chin ? — spytała panna Izabela . Dziwna rzecz : huk , choć silniejszy teraz , aniżeli był z początku , już nie robił na mnie wrażenia ; ażeby go słyszeć , musiałem się dopiero wsłuchiwać . Tymczasem bardzo wyraźnie dochodził mnie szczęk nabijanych karabinów albo trzask kurków . „ Pamiętajże , droga Belciu — kończyła ciotka — postępować tak , ażeby chłopiec myślał o tobie , przez drogę i na wsi , dokąd wy z ojcem za kilka dni musicie przyjechać . Ja już urządziłam się w ten sposób , że ani w Warszawie nie widział żadnej panny , ani na wsi nie spotka ( prócz ciebie , duszko ) żadnej innej kobiety . Chyba poczciwą swoją babkę prezesową i jej mało interesujące wnuczki . ” — On ich rozpędzi ! … — Niemoralność ? — spytałem . — Ale skąd on wyrwał taki surdut ? … — Jak z których — odezwała się pani Misiewiczowa . — Koń złamał nogę — odparł wesoło jeden z przechodniów , który miał fiołkowy szalik na szyi i trzymał ręce w kieszeniach . Około dziewiątej pan Tomasz , wbrew zwyczajowi , poszedł spać , a panna Izabela wezwała do swego pokoju na rozmowę kuzynkę Florentynę . — Ależ nie tam … O tu … Tu coś psuje się , około strzemienia . — Akurat tyle , co pisałem ci w raportach . Interesa dobrze idą , towarów przybyło , a jeszcze więcej zamówień . Trzeba jednego subiekta . Wszystko to trwało kilka sekund . — Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka . Przysięgnę — dodała ciszej — że ona go już nie kocha , choć sama nie wie o tym , ale jestem pewna , że … pojechałaby do niego , gdyby ją wezwał ! … Sędzia wyciągnął do niej lalkę , ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce . Obrócił się klucz w zamku , stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała się twarz niestarej jeszcze dziewczyny , ubranej w biały czepeczek . Zawstydzony , zeszedł pan Ignacy na dół do frontowego przysionka ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim damom , około których miał zaszczyt przechodzić . Ta uprzejmość , do której nie nawykli warszawiacy , już w przysionku zrobiła wrażenie . Zaczęto pytać się : kto to jest ? a chociaż nie poznano osoby , w lot jednakże spostrzeżono , że cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu , krawat sprzed pięciu , a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki . Powszechnie brano go za cudzoziemca ; lecz gdy spytał kogoś ze służby : którędy iść do krzeseł ? — wybuchnął śmiech . — Życzę … Serce mi uderzyło jak młot . Spojrzałem wokoło . Pani Misiewiczowa widocznie modliła się z zamkniętymi oczyma , pani Stawska była bardzo blada , lecz zdecydowana , pani baronowa szarpała swoją salopę , a nasz adwokat spoglądał na sufit i tłumił ziewanie . — Straszna ! … straszna cyfra ! — szepnął książę . — Czy nie widzisz pan w niej istotnego niebezpieczeństwa dla naszych fabryk ? — I w tym wypadku byłeś pan przed pół rokiem innego zdania — wtrącił Rzecki . — Weź te pieniądze — mówił — na drogę i jeżeli masz jechać , to jedź … Dałbym ci więcej , ale może i na mnie przyjść pora … Zresztą trzeba zostawić coś babie , żeby sobie w razie wypadku znalazła drugiego męża … Nienawidzieć się wolno — dodała z gorzkim uśmiechem — kraść , zabijać … wszystko , wszystko wolno , tylko nie wolno kochać … Ach , moja mamo , jeżeli ja nie mam racji , więc dlaczegóż Jezus Chrystus nie mówił ludziom : bądźcie rozsądni , tylko — kochajcie się ? To powiedziawszy Wokulski wstał z fotelu i wyszedł na ulicę . — Znajomość nasza — mówiłem skarciwszy go wzrokiem — jest wprawdzie niedługa . Pozwolą panie jednak , ażebym nie tylko ja , ile pan Wokulski użył swoich wpływów do odszukania małżonka pani … A potem odprowadziwszy córkę do gabinetu i rzuciwszy parę razy okiem w zwierciadło , dodał : Zerwał się z krzesła , ale Wokulski zatrzymał go . Mraczewski osłupiał . Jedno mi się tylko nie podobało . Odtąd zaczęło się dla niej dziwne życie . Ktokolwiek przyszedł do nich , mówił jej wprost albo z ogródkami o Wokulskim . Pani Denowa , pani Kolerowa i pani Radzińska tłomaczyły jej , że Wokulski jest najlepszą partią w Warszawie ; matka napomykała , że Ludwiczek już nie żyje , a zresztą choćby żył , nie zasługuje na jej pamięć . Nareszcie Rzecki za każdą bytnością opowiadał , że jego Stach jest nieszczęśliwy , że trzeba go ocalić , a ocalić go może tylko ona . — Otóż to ! — zawołała baronowa . — Jaki dowód ? … Męko Chrystusowa ! … Żem go nie trzasnął kuflem w łeb , dziwię się samemu sobie . Na szczęście , pohamowałem pierwszy impet , wypiłem dwa kufle piwa jeden po drugim i pytam go niby spokojnym głosem : Lekki dreszcz przebiegł pannę Izabelę . I to ma być wspólnik jej ojca ? … Do czego ten wspólnik ? … Skąd jej ojcu przyszło do głowy zawiązywać jakieś towarzystwa handlowe , tworzyć jakieś rozległe plany , o których nigdy dawniej nie marzył ? … Chce przy pomocy mieszczaństwa wysunąć się na czoło arystokracji ; chce zostać wybranym do rady miejskiej , której nie było i nie ma ? … — Czekaj ! … czekaj ! … wiesz , że to może być prawda … Z początku uczty wszystko odbywało się bardzo poważnie ; coraz któryś z biesiadników zabierał głos i gadał tak , jakby chciał odgadać wypite wino i zjedzone potrawy . Lecz im więcej wynoszono pustych butelek , tym dalej uciekała z tego zgromadzenia powaga , a w końcu — zrobił się przecie taki hałas , że wobec niego prawie oniemiała muzyka . — Nie zajdziesz do pani baronowej ? — zapytałem Stacha . — Ona , zdaje mi się , ma do ciebie interes . Istotnie przebaczyła mu . W krótkiej rozmowie Wokulski wyłożył cel wizyty , napisał nazwisko Stawskiego i miejsc , w których przebywał , usilnie prosząc , ażeby baronowa przez swoje liczne stosunki dała mu o zaginionym dokładną wiadomość . — Zagustować we mnie ? … — przerwała ze śmiechem panna Izabela . — Tego nawet nie myślałabym mu bronić . Nie jestem ani tak naiwna , ani tak fałszywie skromna , ażeby nie wiedzieć , że się podobam … mój Boże ! nawet służbie … Kiedyś gniewało mnie to jak żebranina , która zastępuje nam drogę na ulicach , dzwoni do mieszkań albo pisuje listy z prośbą o wsparcie . Ale dziś — tylko zrozumiałam lepiej słowa Zbawcy : „ Komu wiele dano , od tego wiele żądać będą . ” . — Szukasz czego ? — spytałem . — A młody on czy stary ? — badała dalej , przypatrując mi się jak sędzia śledczy . Dopiero w lutym roku 1848 , kiedy Ludwik Napoleon już był w Paryżu , ukazał mi się jednej nocy nieboszczyk ojciec , tak jak widziałem go w trumnie . Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) . Stanął we drzwiach mojej izdebki we front i rzekł tylko te słowa : — Pani prosi ! … pani chora ! … „ Cóż z tego , że trochę kokietuje ? … Kokieteria u kobiet jest jak barwa i zapach u kwiatów . Taka już ich natura , że każdemu chcą się podobać , nawet Mraczewskim … — Won ! … — wrzasnął baron chwytając za karafkę , na widok której Konstanty uznał za pożyteczne oddzielić się od swego pana grubością drzwi . — A to łotr fagas ! … — dodał baron , widocznie bardzo zirytowany . — Dlaczegóż to , ojcze ? … „ Szczególna narzeczona ! ” — pomyślał . — To znaczy , mój stary , że ponieważ ja nie chcę z ciebie wydobywać żadnych zeznań , więc i przed tobą nie mam potrzeby ich robić . W sieni domu , w którym mieszkała , był kramik antykwariusza . Wokulski rozmawiając ze szwajcarem mimo woli rzucił okiem na książki i z radosnym zdziwieniem spostrzegł egzemplarz poezji Mickiewicza , tej edycji , którą czytał jeszcze jako subiekt Hopfera . Na widok wytartych okładek i spłowiałego papieru cała młodość stanęła mu przed oczyma . Wokulski podał jej kartkę ; zaczęła czytać półgłosem : Na górze , w pokoju odciętym od zgiełku i nieco przyćmionym , siedziała w fotelu prezesowa . — I cóż ona na to ? — Panie … panie … panie Wokulski ! Kochany panie Stanisławie ! … Co to … co to wyrabiasz pan dobrodziej ? … Protestuję … replikuję … zakładam apelację od wielmożnego pana Wokulskiego , letkiewicza , do kochanego pana Stanisława , który z chłopca sklepowego został uczonym i miał nam zreformować handel zagraniczny . Panie … panie Stanisławie — tak nie można ! Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli : A swoją drogą Stach na tym cierpi . Nie tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma , ale jeszcze daje towary żydowskim kupcom i paru Żydków przypuścił do współki . Nasi krzyczą i grożą , ale nie jego straszyć ; zaciął się i nie ustąpi , choćby go piekli w ogniu . — Co tobie , Belciu ? … Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana , z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto . Lekarz , Żyd , stary kawaler , żółty , mały , z czarną brodą , miał reputację dziwaka . Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko , o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych ; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę : Zimno mi się zrobiło , kiedym tego słuchał . Nie chcąc jednak może na próżno przerażać pani Stawskiej , nie śmiałem zakomunikować jej moich przeczuć . Zapytałem tylko : — Babcia pozwoli nam osiodłać dwa konie : mnie i panu Wokulskiemu , prawda ? — A potem zwróciwszy się do Wokulskiego dodała : — Łapówka ? … — zapytał spoglądając na mnie jak figura Kopernika . — Mamy zwyczaj — dodał — to , co nam się podoba , kupować ; prezentów nie przyjmujemy od nikogo . — Każdej chwili — odparł Wokulski . — Kiedyż to ? — Czy i ty miałabyś chęć jechać z panem Julianem ? — Owszem — odpowiedziałem rozdrażniony — sprzeda kamienicę , sprzeda sklep … Wszystko sprzeda … „ Romeo ! czemuż ty jesteś Romeo ? Rzuć tę nazwę albo … przysięgnij być wiernym mojej miłości , a wtedy ja wyprę się rodu Kapuletów … Zresztą — tylko twoje nazwisko jest dla mnie nieprzyjazne , boś ty w istocie dla mnie nie Monteki … O , weź inną nazwę , bo czym jest nazwa ? … To , co zwiemy różą , pod inną nazwą również by pachniało : tak i Romeo , bez nazwy Romeo , przecież by całą swą wartość zatrzymał . Więc , Romeo — rzuć twoją nazwę , a w zamian za to , co nawet nie jest cząstką ciebie , weź mnie … ach ! … całą … ” — Na ładną buzię to i sędzia jest pażyrny … Ale nie tak to będzie w dniu ostatecznym ! — westchnęła . — Niemniej interesuje się nim . Stach był już chyba około Rogowa . Czy też domyślił się , żeśmy tylko o nim mówili ? i co on , biedak , czuł mając jedną burzę nad głową , a drugą , może gorszą , w sercu ? — Niejeden się to jeszcze dom zawali przed Nowym Rokiem ! — Patrzajże ? … Znam ten kamień ; siedzieliśmy wtedy oboje na nim i patrzyliśmy to na rzekę , to na obłoki , których bieg niepowrotny uczył nas , że tak ucieka szczęście . Czuję to dopiero dzisiaj . A studnia jestże w zamku i zawsze głęboka ? Rzecki odgadując , co się z nim dzieje , zachodził w różnych porach dnia i próbował wciągnąć go w rozmowę . Ale ani stan pogody , ani handel , ani polityka nie obchodziły Wokulskiego . Raz się tylko ożywił , gdy pan Ignacy zrobił wzmiankę , że Milerowa prześladuje panią Stawską . — Jak jabłko , które już spada . O rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy . Usprawiedliwiano go ekscentrycznością i smutkiem po Wiktorze Emanuelu . — Prezentuję się panom — rzekł wyciągając do Wokulskiego prawą , a do mnie lewą rękę . — Jestem adwokat … — Cóż z tego , choćby nieszczęśliwy Ludwik już nawet nie żył ? „ No , już ta nie będzie oszukiwać ” — pomyślał Wokulski . — No i cóż słychać , stary , u ciebie ? — odezwał się gość . — Wychudłeś , pobladłeś … Od tej pory szedł z naszej strony strzał za strzałem , aż ziemia drgała , ale biała plama tam , na gościńcu , rosła wciąż . Jednocześnie na przeciwległym wzgórzu błysnął dym i w stronę naszej baterii poleciał warczący granat . Drugi dym … trzeci dym … czwarty … „ O , tutaj — myślał — jest ognisko wszelkiej zarazy . Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania , jutro wypije ; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu . „ Nie znajdzie mnie ! … nie znajdzie … ” — myślał Wokulski . Prezesowej zaczęły drżeć ręce . Otworzyła mały flakonik i powąchała go . Stojący za nim Wokulski dotknął jego ramienia . Najczęściej , rozumie się , była mowa o tęsknotach tułaczki , niewygodach żołnierskiego życia albo o bitwach . W takiej chwili Franc wypijał podwójne porcje piwa , Małgosia przytulała się do Jana ( do mnie nikt się tak nie przytulał ) , a Grossmutter gubiła oczka w pończosze . Gdym już skończył , Franc wzdychał , szeroko rozsiadając się na kanapie , Małgosia całowała Jana , a Jan Małgosię , staruszka zaś trzęsąc głową mówiła : W tej chwili Wokulskiego tknęło szczególne przeczucie . Otworzył list , zaczął go czytać i ze śmiechem podał pannie Izabeli . — Kto was prześladuje ! — odparł Wokulski . — Ani myślę . Niech pan tak obejrzy . Wokulski znajduje się na środku placu , z którego rozchodzi się siedem ulic . Liczy raz i drugi — siedem ulic … Gdzie iść ? … Chyba w kierunku drzew … Akurat dwie ulice , przecinające się pod kątem prostym , są zadrzewione … — Jeszcze by też nie były , jak pan przychodzi — odpowiedziała mrużąc oczy . Wokulski pożegnał ich i poszedł . Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy . On naprawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia , szalenie , na śmierć . Czy jej wreszcie nie szepnął ( co nawet zmusiło ją do opuszczenia stolika ) , że bez namysłu oddałby życie za kilka dni spędzonych z nią razem . — U nas , panie Stanisławie — mówiła prezesowa — jest taki zwyczaj , że schodzimy się wszyscy obowiązkowo tylko do stołu . Poza tym każdy robi , co mu się podoba . Radzę ci więc , jeżeli boisz się nudów , pilnować się Kazi Wąsowskiej . — Zdaje się , że to skończony bankrut i bodajże w tym roku zlicytują mu nareszcie kamienicę . — Kiedy Bóg da , panie — odparł Węgiełek . — Jenerale — mówił hrabia — hrabina zaczyna nam sprowadzać kupców galanteryjnych . Ten Wokulski … „ Dwa ostatnie lata mojej egzystencji — mówił Wokulski — schodzą na uganianiu się za kobietą , której może bym się nawet wyrzekł poznawszy ją dokładniej . Cała moja energia , nauka , zdolności i taki ogromny majątek toną w jednym afekcie dlatego tylko , że ja jestem kupcem , a ona jakąś tam arystokratką . Czyliż ten ogół w mojej osobie nie krzywdzi samego siebie … ” Ja na przykład znam Stare Miasto od dziecka i zawsze wydawało mi się , że jest ono tylko ciasne i brudne . Dopiero kiedy pokazano mi jako osobliwość rysunek jednego z domów staromiejskich ( i to jeszcze w „ Tygodniku Ilustrowanym ” , z opisem ! ) , nagle spostrzegłem , że Stare Miasto jest piękne … Od tej pory chodzę tam przynajmniej raz na tydzień i nie tylko odkrywam coraz nowe osobliwości , ale jeszcze dziwię się , żem ich nie zauważył dawniej . — Więc pan mecenas opuszcza mnie ? — wykrzykuje baronowa . — Od dawna przeczuwałem — zakończył pan Łęcki — że przy pomocy tego człowieka uwolnię się od troskliwości mojej familii i znowu stanę , jak powinienem ! Ledwie wyszliśmy na dziedziniec , patrzę , a pani baronowa wychyla się ze swego lufcika i woła , oczywiście do nas : — Widzę , o ile mi pani pokazuje — odpowiedział Wokulski z uśmiechem . — Trzeba jednak mieć bardzo poetycką fantazję , ażeby spostrzec te podobieństwa . Silny rumieniec wystąpił na twarz Wokulskiego . Panna Izabela nie patrząc spostrzegła to i mówiła dalej : Podczas pewnego balu rzekła do panny Pantarkiewiczówny : „ No dobrze — myślał Wokulski — ale gdzież tu jest jakiśkolwiek ład w ustawieniu osobliwych budynków … Notre – Dame w jednej stronie , Trocadero w innej stronie , a Louvre , a giełda , a Sorbona ! … Chaos , i tyle … ” — Czy nie poznajesz ? — odpowiedziała panna Florentyna spojrzawszy na kopertę . — Krzeszowskiej … — A mąż ? Baron zerwał się z siedzenia i prędko zaczął chować pudełka . — Podobno bywasz u tej pani Stawskiej ? Rozejrzałem się po ulicy . Uf ! jakie tumany śniegu … Ledwie można dojrzeć targane przez wiatr płomyki gazowe . Trzeba iść spać . Już to Stach w przyjmowaniu teoryj pana Leona był bardzo ostrożny ; ale młody chłopak umiał wszystkich przekonywać jak Demostenes . — Ja , w rezultacie , nie mam nic przeciw temu — dodała hrabina . — Cokolwiek nastąpi , oczywiście zgadzam się z wolą boską , jeżeli zyskują na tym ubodzy … Ciągle zyskują … Moja ochrona będzie niedługo pierwszą w mieście , i tylko dlatego , że ten pan ma słabość do Belci … Zmiarkowałem , że Katz jest bardzo chory . Zbliżyłem się do niego i ciągnąc go na grochowiny , rzekłem : Pobiegłem i ucałowałem jej suche rączyny nie mogąc słowa przemówić . Ma oczy zamknięte , pomimo to myśli , że śpi i że ten dziwny stan zobojętnienia opuści go w Paryżu . „ Jużci , to nie po niemieczku — mruczał służący — bo przecie wiem , że się mówi po niemieczku : * bite majn her … * I nie po francuszku , bo nie mówią * mąsie * , * bążur * , * lendi * … . I nie po żydowszku , i nie po nijakiemu , więc po jakiemu ? … Musi stary wymyślać teraz * fajn * spekulację , kiedy gada tak , że go sam diabeł nie zrozumie … i wspólnika znalazł … Niech go wątroba ! … ” — Polityczny ? — spytał cicho Rzecki z trwogą w oczach , ale i z uśmiechem na ustach . Już siedzieli w wagonie , ale Starskiego jeszcze nie było . Panna Izabela przygryzała usta , co chwilę wyglądając oknem . Nareszcie po drugim dzwonku Starski ukazał się na peronie . Panna Izabela podała rękę Wokulskiemu . I pod wpływem tej idei rozmawiała z Wokulskim na wyścigach bardzo łaskawie . Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności . Jego rumiana twarz , otoczona pękami siwych włosów nad czołem , na brodzie i na policzkach , była w tej chwili podobna do krwawnika oprawionego w srebro . — Ależ to zuchwalstwo … Ależ to niesłychane ! … i jeszcze , wyobraź sobie , ciotka jest nim oczarowana , książę nieledwie mu się narzuca , a wszyscy chórem uważają go za jakąś znakomitość … I ty nic na to ? … — Naturalnie , historia miłosna — odpowiedziała dama z piórem . — W każdym razie zrobił ktoś złośliwego figla hrabinie i prezesowej wprowadzając tego jegomościa . A przecież istotnie ona do nich wyglądała ! … — Albożem narobił ich tak wiele ! … Stach zamknął mu drzwi przed nosem . I nie mógł odpędzić wizerunku barona , który jak cień coraz to wypływał na amarantowe tło siedzenia . Więc patrzył na jego chudą twarz , na której płonął ceglasty rumieniec , na włosy jakby posypane mąką , na oczy wielkie a zapadnięte , w których tlił się blask niezdrowy . Komiczne i smutne wrażenie robiły wybuchy namiętności w człowieku , który nieustannie zasłaniał sobie gardło , sprawdzał , czy okno jest dobrze zamknięte , i siadał w przedziale coraz na innym miejscu z obawy przeciągów . Ale cicho … tak cicho , że Wokulski z największą uwagą musiał się przysłuchiwać jej szeptowi . Zdawało mu się , że wszystkie oczy zwrócą się na nich i że on musi skompromitować się jakimś niewłaściwym czynem . Za moich czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu ; jego matka lub żona były gospodyniami , a wszyscy członkowie rodziny pracownikami . Dziś pryncypał bierze tylko dochody z handlu , najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o to , ażeby jego dzieci nie zostały kupcami . Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim , który ma szersze zamiary , tylko myślę w ogólności , że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi , jeżeli chce mieć porządnych . — No , przez ostatnie pół roku … Do kantorka zbliżył się Klejn z Lisieckim . Mraczewski spostrzegłszy , że są nie zajęci , zaczął rozmawiać z nimi , a pan Ignacy znowu został sam nad swoją księgą . — A , a ! … To dobrze … — mówiła baronowa , powoli wchodząc do salonu i nie prosząc nas , żebyśmy usiedli . Rysopis tej damy : czarna suknia , żółtawa twarz , sinawe usta , zaczerwienione z płaczu oczy i włosy gładko uczesane . Skrzyżowała ręce na piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła : Maruszewicz otarł pot z czoła widząc , że Wokulski znowu przypatruje mu się badawczo . Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły , że zwróciło to uwagę służącego , który zaczął kręcić się po pokoju . — Jak się masz , Ignacy ! … — zawołał padając mi w objęcia . Zobaczywszy pannę Izabelę hrabina pochwyciła ją w objęcia . — Jestem Maruszewicz — rzekł zniszczony młody człowiek z miłym uśmiechem . — Wybaczy pan , że prezentuję się tak obcesowo i w dodatku przy pierwszej znajomości będę miał prośbę … — Chodzi o inte … to jest o plan , a raczej … o projekt zawiązania spółki do ułatwienia handlu … Tymczasem rządca zapiął swój poplamiony surdut na dwa guziki i ukłoniwszy się z elegancją prawdziwego szlachcica rzekł : Wokulski zerwał się z krzesła , inni siedzieli . Więc znalazł się sam z panną Izabelą w ogrodzie i znowu powrócił mu ten spokój , jaki miał zawsze w jej obecności . Panna Izabela z takim zachwytem patrzyła na mówiącego , w taki sposób każdy jego wyraz podkreślała ruchem , uśmiechem lub spojrzeniem , że Wokulskiemu zaczęło robić się ciemno w oczach . Więc wstał i pożegnawszy towarzystwo wybiegł na ulicę . Odtąd po parę razy na dzień jeździł do maneżu , karmił klacz cukrem i pieścił się z nią . Czuł , że w jego realnym umyśle zaczyna kiełkować coś jakby przesąd . Uważał to za dobrą wróżbę , gdy klacz witała go wesoło , lecz gdy była smutna , niepokój poruszał mu serce . Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ” „ Ciekawym — szepnął — co mu powiem , jeżeli mnie spotka ? … Po diabła ja wlazłem w to błoto ? … ” — Pani Kolerowej powiedziała pani Radzińska , a pani Radzińskiej pod najświętszym słowem powierzyła tę tajemnicę pani Denowa , wiesz pan , ta przyjaciółka pani Misiewiczowej . „ Zyskałeś większą szansę — objaśniał rozsądek — przed rokiem miałeś może jedną sto – albo jedną dwudziestomilionową prawdopodobieństwa , że się z nią ożenisz , a za rok możesz mieć jedną dwudziestotysięczną … ” Czasami w tej ucieczce przed samym sobą doganiała mnie noc . Wtedy spoza krzaków , zwalonych pni i rozpadlin wychodziły naprzeciw mnie jakieś szare cienie i smutnie kiwały głowami o wyblakłych oczach . A wszystkie szelesty liści , daleki turkot wozów , szmery wód zlewały się w jeden głos żałosny , który mnie pytał : „ Przechodniu nasz , ach ! co się z tobą stało ? … ” — Pan Molinari w domu ? — zapytał szwajcara . — Tego się lękasz ? — spytał . — Daję ci słowo honoru , że nigdy nie widuję tej panny . Szuman podniósł brwi i splótł ręce . — Wszystko jedno . Pokaż inne towary , może jeszcze co mi się przyda . — Co mówisz ? … Przerwało jej ciche szlochanie . Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się . — Oto los rządcy — odezwała się pani wskazując mi nie mniej obdarte krzesło . — Mój mąż służy niby to bogatym panom , a gdyby nie chodził do składu węgli i nie przepisywał u adwokatów , nie mielibyśmy co włożyć w usta . — Oto nasze mieszkanie , niech pan spojrzy — mówiła — za trzy ciupy dopłacamy sto osiemdziesiąt rubli rocznie … — Jakże się pani czuje ? — Opowiedzcie ją — nalegała panna Izabela . — Między ruinami bardzo lubię słuchać legend . Nad Renem pełno tego … Ten sam Wokulski , który rok temu poleciał do Bułgarii , a przed kilkoma tygodniami jak magnat bawił się w wyścigi i pojedynki , ten sam Wokulski nabrał dziś nadzwyczajnego gustu do widowisk teatralnych . I jeszcze żeby choć polskich , ale — włoskich … On , który nie rozumiał po włosku ani wyrazu ! — Heluniu ! — odezwała się staruszka surowo . — Ty nie ukłoniłaś się … Wokulski otworzył okno . Przy kuchni piały ogromnymi głosami koguty kałakuckie , w parku kwilił puszczyk ; na niebie urwała się jedna gwiazda i spadła gdzieś za drzewami . Baron wciąż kaszlał . Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny : czerwieniła się , bladła , kryła się między ławki … Niewiele brakowało , ażeby pan Ignacy upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą głową z teatru . Na szczęście , w ósmym rzędzie krzeseł zobaczył znajomego fabrykanta pierników , który w odpowiedzi na ukłon Rzeckiego opuścił swoje miejsce i zbliżył się do pierwszego rzędu . — Aaa ! … — ziewnął . Drugi jej konkurent , baron , wykreślił się sam , zaręczywszy się z panną Eweliną . Panna Izabela czuła wstręt do barona , dopóki starał się o jej względy ; lecz gdy ją tak nagle opuścił , prawie że się zatrwożyła . Jak to , więc na świecie są kobiety , dla których można wyrzec się jej ? ! … Jak to , więc może nadejść chwila , w której pannę Izabelę opuszczą nawet tak podeszłego wieku wielbiciele ? … — Więc dlaczego pan to zrobił ? — spytała cicho . — Dlaczego pan tak nas … prześladuje ? „ Trafiają się kobiety z defektem moralnym , niezdolne kochać nic i nikogo , prócz swoich przelotnych kaprysów , podobnież i mężczyźni ; jest to tak dobra wada , jak : głuchota , ślepota albo paraliż , tylko mniej widoczna . ” — Kazali nam państwo dziś przyjść po pieniądze … — wtrącił inny Żyd . — Tylko do widzenia , panie Wokulski , wszak prawda ? … Dużo będziemy mieli interesów ze sobą . — Mówi się , że szesnaście , ale naprawdę mam dziewiętnaście . Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali . Uderza go tłum starozakonnych , słuchających z największym skupieniem jakiejś mowy . Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo . W sali jest duszno ; mowę prokuratora tłumi nieco hałas dorożek . Sędziowie wyglądają , jakby drzemali , adwokat ziewa , oskarżony ma minę , jakby chciał oszukać sąd najwyższej instancji , starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem , a oskarżenia słuchają z uwagą . Niektórzy przy każdym silniejszym zarzucie prokuratora krzywią się i syczą : „ aj-waj ! … ” Kiedy już całkiem nie mógł wytrzymać z tęskności , poszedł do jednej baby , co znała się na ziołach , dał jej srebrnego rubla i spytał o radę . — O , ja nieszczęśliwa ! … Przysięgnę , że to on , nikczemnik , nasadził na mnie tych bandytów … Wywdzięcza mi się , żem go wydobyła z nędzy ! … Żem kupiła jego konia ! … Pamiętam , że pewnego wieczora na licznym zebraniu ludzi młodszych i starszych spłakaliśmy się wszyscy , kiedy pan Leon opowiadał o tym doskonalszym świecie , w którym zginie głupstwo , nędza i niesprawiedliwość . — Święte słowa pani dobrodziejki … — ja odpowiadam . Paryż posiada to , co można by nazwać kręgosłupem , osią krystalizacji miasta . — Naturalnie . Za pieniądze wszystkiego można dostać . — Są panie ? — zapytałem grubej kucharki . „ Przeszło cztery godziny do sesji ” — mruknął czując , że ogarnia go trwoga na myśl : co robić z czasem ? Widział tyle nowych rzeczy , rozmawiał z tyloma nowymi ludźmi i jest dopiero wpół do czwartej ! … Za co dostawał kubek kawy z trzema bułkami . — Już siódma ? … Jak ten czas leci , jak ten czas leci … — Miniatura … — powtórzyła . — A wieszże , kto ją malował ? … I nicże więcej nie zostało ? — Więc zrobiłam ci przyjemną niespodziankę — odpowiedziała panna Izabela . — W każdym razie jest to idealny mąż : bogaty , nietuzinkowy , a nade wszystko człowiek gołębiego serca . Nie tylko nie jest zazdrosny , ale nawet przeprasza za podejrzenia . To mnie ostatecznie rozbroiło … Prawdziwa miłość ma zawiązane oczy . Nic mi nie odpowiadasz ? Później pan Raczek ożenił się z moją ciotką … — Dziecko jeszcze jesteś — mówił nieco zakłopotany pan Tomasz — jesteś idealistka , więc … mogłoby cię to zrazić do nich … Ale masz przecie rozum . Baron , widzisz , utrzymuje jakąś spółkę z lichwiarzami , a fortuna marszałka urosła głównie ze szczęśliwych pogorzeli , no … i trochę z handlu bydłem w czasie wojny sewastopolskiej … Vois les se poser sur les roses ; — Ach , kochana babciu — odparł Starski z westchnieniem — łatwo to mówić o swobodzie uczuć , kiedy się ma dwadzieścia tysięcy rubli rocznie . „ Podły pieniądz ! brzydki pieniądz ! ” — wołają wszyscy . Ale dlaczegóż to wszyscy , począwszy od parobka , skończywszy na ministrze , krępują swoją wolność pracą obowiązkową ? Za co górnik i marynarz narażają życie ? Naturalnie , za ów podły pieniądz , bo podły pieniądz daje swobodę choć przez parę godzin na dzień , choć przez parę miesięcy na rok , choć przez kilka lat w życiu . Wszyscy obłudnie gardzimy pieniędzmi , lecz każdy z nas wie , że jest to mierzwa , z której wyrasta wolność osobista , nauka , sztuka , nawet idealna miłość . Gdzież to wreszcie urodziła się miłość rycerzy i trubadurów ? Z pewnością nie między szewcami i kowalami , a nawet nie między doktorami i adwokatami . Wypielęgnowały ją klasy majętne , które utworzyły kobietę z delikatną cerą i białą ręką , które wydały mężczyznę mającego dosyć czasu na ubóstwianie kobiety . — Piękna para ! — rzekłem półgłosem do pani Misiewiczowej . Czasami na tle szarych dni , w których zdawało mu się , że na jego głowę wali się cały świat pałaców , fontann , rzeźb , obrazów i machin , trafiał się wypadek , który przypominał mu , że on nie jest złudzeniem , ale rzeczywistym człowiekiem , chorym na raka w duszy . — Papo , ty jesteś chory ! … — zawołała przestraszona panna Izabela . — W mieście … Notatka , jak wszystkie tego rodzaju dokumenta , dostała się w ręce baronowej , która zamiast zapłacić , odpisała Rzeckiemu list impertynencki , gdzie nie brakło wzmianki o szachrajstwie , o nieuczciwym kupnie klaczy , i tak dalej . — I zadłużony … Ale cóż to szkodzi . Kto dzisiaj nie ma długów ! „ Na północy jest chłodniej — myślał — świat roślinny i zwierzęcy jest mniej obfity , a więc o żywność dla człowieka trudniej . Nie dość na tym : ten sam człowiek musi jeszcze wkładać mnóstwo pracy w budowę ciepłych mieszkań i przygotowanie ciepłej odzieży . Francuz w porównaniu z mieszkańcem północy ma więcej wolnych sił i czasu , a nie potrzebując zużywać ich na zaspokojenie potrzeb materialnych obraca je na twórczość duchową . — Nie nalegam , moja droga , nie jestem swatką , to należy do pani Meliton . Zwracam tylko uwagę , że nad ojcem wisi katastrofa . Pan Łęcki stanął na środku pokoju i strzeliwszy palcami zawołał : — Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się . — My dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra i jej koteria . Oni tak głęboko zasnęli , że razi ich każdy objaw żywotności , każdy mój śmielszy krok — dodał jakby do siebie . — Mówisz na podstawie czytanych romansów . — Hop ! hop ! … — zawołała śmiejąc się . Zeskoczyła z konia i oddała cugle Wokulskiemu . — Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili . Dama siedząca na krześle zwróciła się do kandelabrów , dwie panny do toaletki z oliwkowego drzewa , młodzieniec w binoklach począł znowu wybierać laski i — rzeczy w sklepie przeszły do spokojnego trybu . Tylko rozgorączkowany Mraczewski zeskakiwał i wbiegał na drabinkę , wysuwał szuflady i wydobywał coraz nowe pudełka tłomacząc pannie Izabeli po polsku i po francusku , że nie może nosić innych rękawiczek , tylko pięć i pół , ani używać innych perfum , tylko oryginalnych Atkinsona , ani ozdabiać swego stolika innymi drobiazgami , jak paryskimi . — Powiedzieć ? … Ach , prawda … W banku mamy około stu dwudziestu tysięcy rubli , więc pieniędzy wam nie zabraknie … Dalej … Cóż dalej ? … — pytał sam siebie . — Aha ! … Nie rób już sekretu , że ja kupiłem kamienicę Łęckich . Owszem , zajdź tam i ponaznaczaj komorne według dawnych cen . Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś … Mieszka tam jakiś szewc , jacyś studenci ; bierz od nich , ile dadzą , byle płacili regularnie . Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś . W tej chwili jednak przypomniał sobie , że w sklepie z jego winy zamęt jest niewielki , prawie go nie ma , i że interes handlowy w ogóle idzie świetnie . Nawet co prawda to i sam Wokulski , pomimo dziwnego trybu życia , nie zaniedbuje obowiązków kierownika instytucji . Jednocześnie zawezwał strony i ich świadków na środek . Traf zdarzył , iż po kilku latach żona umarła zostawiając mu dość spory majątek . Pochowawszy ją , Wokulski odsunął się nieco od sklepu , a znowu zbliżył się do książek . I może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem , gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli . Traf zdarzył , że pan Łęcki , nie mogąc już ukryć zabiegów Wokulskiego o pannę Izabelę , zapytał księcia o zdanie o Wokulskim i o radę . — Znowu silny wyraz . Każdy wyraz panny Izabeli padał Wokulskiemu na serce jak kropla słodyczy . — Klnę się , żem nic nadzwyczajnego nie słyszał — odparł Suzin uderzając się w piersi . — Kupcowi trzeba subiektów , a kobiecie bijących przed nią czołem , choćby dla zasłonięcia tego zucha , który nie bije pokłonów . Rzecz całkiem naturalna . Tylko ty , Stanisławie Piotrowiczu , nie wchodź między czeredę , a jeżeliś wszedł , podnieś głowę . Pół miliona rubli kapitału to przecie nie plewy ; z takiego kupca nie powinni naśmiewać się ludzie . Zaszedłem do piwnicy . Patrzę , mój pan Jan przy łojówce ściąga lewarem wino z beczki do butelek , a we framudze majaczą jakieś dwa cienie : siwy starzec w piaskowym surducie , z pliką papierów na kolanach , i młody chłopak z krótko ostrzyżonym łbem i miną zbója . To był Stach Wokulski i jego ojciec . Ale ojciec spokojnie patrzy we własne karty i nie powiada nic , jakby jej nie widział . — Niech pan spłaca długi — odparł — w miarę zgłaszania się wierzycieli . Dziś zepchniemy tych , którzy mają późniejsze weksle . Więc to wyniesie dwa do trzech tysięcy ? … — Kochany Henryku , nie bierz do serca drobnych przycinków , bo my tu sobie po koleżeńsku wszyscy docinamy . Oświadczam ci także , że jeżeli opuścisz kiedy ten sklep , to chyba razem ze mną . Trafiłem na szczególną scenę . Jedni z naszych chwycili za koła armaty , drudzy ściągali woźnicę z siodła ; Katz przebił bagnetem konia z pierwszej pary , a kanonier austriacki chciał zwalić go w łeb wyciorem . Schwyciłem kanoniera za kołnierz i nagłym ruchem w tył przewróciłem go na ziemię . Katz i jego chciał przebić . — Ależ , pani dobrodziejko ! — zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając . — Pan Rzecki był za granicą przed trzydziestu laty , a zięć pani wyjechał dopiero przed czterema … Panna Florentyna zrobiła gest przeczący , a następnie powątpiewający . — Dziś jednak — przerwał adwokat księcia — szanowny pan Wokulski daje nam możność podstawienia kapitałów chrześcijańskich w miejsce kapitału starozakonnych … Imię to było mu bardzo drogie . Nieraz , gdy siedział samotny , brał papier i ołówek i bez końca pisał : Izabela … Iza … Bella … a potem palił , ażeby nazwisko ukochanej nie wpadło w obce ręce . Miał zamiar kupić pod Warszawą mały folwark , zbudować willę i nazwać ją Izabelinem . Przypomniał sobie , że w czasie jego wędrówek po Górach Uralskich pewien uczony , który znalazł nowy minerał , radził się : jakby go nazwać ? I wyrzucał sobie , że nie znając wówczas panny Izabeli , nie wpadł jednakże na pomysł nazwania go izabelitem . Nareszcie przeczytawszy w gazetach o znalezieniu nowej planetoidy , której znalazca również kłopotał się o danie jej nazwiska , chciał przeznaczyć dużą nagrodę temu z astronomów , który odkryje nowe ciało niebieskie i nazwie je : Izabelą . Tak sobie nieraz myślałem w chwilach zwątpienia ; lecz proces pani Stawskiej doprowadził mnie do wręcz przeciwnych rezultatów , do wiary , że dobrym ludziom prędzej czy później stanie się sprawiedliwość . Wokulski podał mu sto franków . — Dziś żadnej , a kiedyś będzie jedna : szczerość w ludzkich stosunkach i wolny wybór . Gdy kobieta nie będzie potrzebowała udawać miłości ani kokietować wszystkich , wówczas od razu odsunie tych , którzy jej nie są mili , i pójdzie za tym , który jej przypada do gustu . Wówczas nie będzie oszukiwanych ani oszukujących , stosunki uporządkują się w sposób naturalny . Wokulski rzucił trzy franki dorożkarzowi , pędem wbiegł do bramy , a z niej na trzecie piętro . Ledwie stanął przed swoim numerem , już ukazał się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów . „ Odpowiedziałaby — myślał — że za mało jeszcze się znamy , że powinienem zasłużyć na nią … Tak … niezawodnie tak by odpowiedziała ” — powtarzał , ciągle przypominając sobie niewątpliwe oznaki sympatii . — Właśnie . Jest to mostek , po którym … — Szpigelman — wtrąciła panna Florentyna . — O , to zuchwały Żyd … — To co ? … — powtórzył Wokulski . — Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać … Wokulski teraz dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark , gdy w dziedzińcu wybiegło naprzeciw prezesowej całe stado kur , którym ona rzucała ziarno z kosza . Za kurami ukazała się ich dozorczyni , stara Mateuszowa , donosząc pani , że wszystko jest dobrze , tylko że z rana krążył nad dziedzińcem jastrząb , a po południu jedna z kur trochę udławiła się kamieniem , ale już ją minęło . — Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko . — Dobrze — odpowiedział — dam mu posadę , ale w Moskwie . — Szpigelman ? … Ach , prawda ! … Zapomniałam o nim . Powiedz mu , niech przyjdzie później … Czy papo wstał ? Gdy umarł , podobno na ulicy , pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się , że jest niezawodnie zakopany , wzięła na opiekę psa ; znowu bowiem powszechnie mówiono , że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem . Istotnie , był wdzięcznym , dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej , co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę . — Śliczny dzień — westchnęła panna Izabela patrząc na niebo , gdzieniegdzie poplamione białymi obłokami . Przerwałem mu czując , że gdyby tak mówił dalej , musiałbym pogardzić tym młodzieńcem . Co za czasy , co za ludzie ! … Bo ja , gdybym miał szczęście zwrócić na siebie uwagę jakiej damy , nie śmiałbym nawet myśleć o tym , a nie dopiero wrzeszczeć na cały głos , jeszcze w tak wielkim , jak nasz , magazynie . — Przyszły nabywca w Warszawie mieszka ? — pytała dalej . — Tylko proszę … bez żadnych dysponowań moją osobą — zaprotestował Ochocki . — Zaczynają nas lizać — rzekł stary podoficer . Chwilę patrzyła na niego z łagodnym uśmiechem . — Umarł przed pięcioma laty . — Nie rozumiem — odpowiedziała panna Izabela potrząsając głową . — Rozumiem , że dziesięć to znaczy dziesięć ; ale jeżeli w języku kupieckim dziesięć nazywa się trzydzieści trzy , to niech i tak będzie . Zamiast odpowiedzi otworzył drzwi po drugiej stronie sieni … Wchodzę … Słowo honoru — salon ! … Meble kryte utrechtem , na stołach albumy , w oknie majoliki … Pod ścianą biblioteka … Nie łudź się jednak , nieszczęsny , że sam tylko romans z nią prowadzisz . Pomaga ci jeszcze twój rządca , ten nędznik Wirski , i ten osiwiały w rozpuście twój plenipotent Rzecki . — A co na to Hopfer ? Za młodu mówiono jej powszechnie , że panna ładna i dobra , choćby nie miała majątku , może jednak wyjść za mąż . Była dobrą i ładną , lecz za mąż nie wyszła . Później mówiono również powszechnie , że wykształcona nauczycielka zdobywa sobie miłość pupilów i szacunek ich rodziców . Była wykształconą , nawet zamiłowaną nauczycielką , lecz mimo to pupilki jej dokuczały , a ich rodzice drwili z niej od pierwszego śniadania do kolacji . Potem czytała dużo romansów , w których powszechnie dowodzono , że zakochani książęta , hrabiowie i baronowie są ludźmi szlachetnymi , którzy w zamian za serce mają zwyczaj oddawać ubogim nauczycielkom rękę . Jakoż oddała serce młodemu i szlachetnemu hrabiemu , lecz nie pozyskała jego ręki . Po upływie trzech lat takiego życia , któremu zresztą nie można było nic zarzucić , poznałem , że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksamitnych objęciach jejmości . Pobladł , pochylił się , zarzucił swoje uczone książki , a wziął się do czytania gazet i każdą chwilę wolną przepędzał ze mną na rozmowie o polityce . Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą , a nareszcie — zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne , na których zbierały się damy , stare jak grzech śmiertelny , i panowie , już pobierający emeryturę i grający w wista . — A zatem ja do kompletnego ochłodzenia się mam jeszcze przeszło piętnaście lat . To mi trochę dodaje odwagi … — rzekł jakby do siebie Ochocki . Na drugi dzień około dziewiątej rano służący obudził Wokulskiego , donosząc mu , że czeka Wysocki . — A co ! — mówił . — Przepowiadałem , że się jaśnie pan doigra . „ Cóż bulwary ? … — myślał . — Postoją jakiś czas , a potem będą walić się , zarośnięte zielskiem i odrapane , jak te oto ściany . Ludzie , którzy je budowali z wielką pracą , mieli także na celu zdrowie , bezpieczeństwo , majątek , a może zabawy i pieszczoty . I gdzie oni są ? … Zostały po nich spękane mury , jak skorupa po ślimaku dawnej epoki . A cały pożytek z tego stosu cegieł i tysiąca innych stosów będzie , że przyszły geolog nazwie je skałą ludzkiego wyrobu , jak my dziś koralowe rafy albo kredę nazywamy skałami wyrobu pierwotniaków . Tu już podziw Wokulskiego przeszedł w pewien rodzaj zaniepokojenia : owa rzekoma stal była lekką jak płatek bibułki . Niekiedy , osobliwie podczas zimy , Stach wymykał się na tydzień z domu do znajomego leśnika , polował tam całe dnie i włóczył się po lasach . Wówczas pani już trzeciego dnia jechała w pogoń za swym kochanym zbiegiem , chodziła za nim po gąszczu i w rezultacie — przywoziła chłopa do Warszawy . Za kontuarem , blisko okna , siedział na starym fotelu Jan Mincel i ciągnął za sznurek kozaka … — Nie rozumiem pana — rzekł . W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę : co ze mną począć ? Pan Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika ; ciotka zalecała rzemiosło , a pan Raczek zieleniarstwo . Lecz gdy zapytano mnie : do czego mam ochotę ? odpowiedziałem , że do sklepu . Odwraca się więc w drugą stronę sali i spostrzega o parę kroków od siebie pana Łęckiego z jego adwokatem , który widocznie nudzi się i chciałby gdzieś iść . „ No , słyszał kto ? … Taki kramarz chce mi imponować ! Była chwila , słowo honoru , że chciałem go uderzyć kijem … Impertynent , słowo honoru … Gotów pomyśleć , że ja się go boję , słowo honoru … O Boże , jak ciężko karzesz mnie za lekkomyślność ! … Podli lichwiarze nasyłają mi komornika , za parę dni muszę spłacić dług honorowy , a ten kupczyk , ten … łajdak ! … Ja bym tylko chciał wiedzieć : co się takiemu zdaje , co on sobie o mnie wyobraża ? … Nic , tylko to … Ale , słowo honoru , on musiał kogoś zamordować , bo takiego spojrzenia nie może mieć człowiek przyzwoity . Naturalnie , przecie o mało nie zabił Krzeszowskiego . Ach , nędzny zuchwalec ! … on śmiał w taki sposób patrzeć na mnie … na mnie , jak Boga kocham ! … ” Jechali , nic już nie mówiąc do siebie . Wróciwszy do Zasławka Wokulski poszedł do prezesowej . — W Teatrze Wielkim … na balkonie i paradyzie … woźnemu wieniec , bukiet przez orkiestrę … Kto tu wszedł , miał swobodę ruchu ; nie potrzebował lękać się , że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje . Czekając na gospodarza nie nudził się , otaczały go bowiem rzeczy , które warto było oglądać . Zarazem widok przedmiotów , wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom , nastrajał go na jakiś ton uroczysty . — Przykro mi bardzo — rzekł baron kłaniając się po raz drugi — że składam pani uszanowanie w takich warunkach … — Przyszlę ci tu zaraz Rzeckiego — odezwał się Wokulski ściskając go za rękę . „ A ja pana najlepiej zapamiętałam , kiedy pan w lecie był w tej kamienicy , gdzie mieszkałyśmy . I nie wiem dlaczego , zdawało mi się … ” I na myśl o tym pocałunku działo się z nim coś niezwykłego . Wola w nim słabła , czuł , że traci przytomność i ażeby odzyskać ją , musiał znowu zobaczyć pannę Izabelę w towarzystwie elegantów . I dopiero wówczas , gdy słyszał jej szczery śmiech i stanowcze zdania , kiedy widział jej ogniste spojrzenia rzucane na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , przez mgnienie oka zdawało mu się , że spada przed nim zasłona , poza którą widzi jakiś inny świat i jakąś inną pannę Izabelę . Wtedy nie wiadomo skąd zapalała się przed nim jego młodość pełna tytanicznych wysiłków . Widział swoją pracę nad wydobyciem się z nędzy , słyszał świst pocisków , które kiedyś przelatywały mu nad głową , a potem widział laboratorium Geista , gdzie rodziły się niezmierne wypadki , i spoglądając na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , myślał : — To prawda . Wokulski stanął jakby wahając się . Nalał znowu szklankę wina i wypił duszkiem . — Najzupełniej . Zresztą przekonałam się , że to , co wydawało mi się sidłami z jego strony , jest tylko interesem . Ojciec pożycza mu trzydzieści tysięcy rubli i kto wie , czy wszystkie jego zabiegi nie do tego były skierowane … Żyły nabrzmiały mu na czole , gors koszuli gorączkowo falował na piersiach . W oczach zapalały mu się i gasły te same iskry , jakie już widział Rzecki w chwili pojedynku z baronem . — Panie … panie Lisiecki ! Pan Henryk Szlangbaum był moim kolegą wówczas , kiedy działo mi się bardzo źle . Czybyś więc pan nie pozwolił mu kolegować ze mną dziś , kiedy mam się trochę lepiej ? … — Chciałaś powiedzieć : nie poznajesz mnie , prawda ? … Dziwi cię to , że twój los mógłbym powierzyć kupcowi ? … Ale widzisz … kiedy w nieszczęściu jedni sprzysięgli się przeciw nam , inni opuścili nas , on pospieszył z pomocą , a może mi nawet życie uratował … My , apoplektycy , niekiedy bardzo blisko ocieramy się o śmierć … Więc gdy mnie cucił , pomyślałem , kto by się tobą uczciwie zaopiekował ? Bo nie Joasia ani Hortensja , ani nikt … Tylko majętne sieroty znajdują opiekunów … — Witam cię , panie Wokulski — rzekła . — Wiesz , myślałam , że już nie przyjdziesz , i powiem ci , że nawet było mi trochę przykro . — Pamiętam ( dawne to dzieje ! ) , siedziałem w jednej izbie z jakimś frantem , który był dziwnie szczery . Opowiadał mi niestworzone rzeczy o swojej rodzinie , o swoich stosunkach , o swoich wielkich czynach , a potem — bardzo uważnie słuchał moich dziejów . No — i dobrze z nich skorzystał … Rozumiejąc , że wielki świat jest wyższym światem , panna Izabela dowiedziała się powoli , że do tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać tylko za pomocą dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku . Urodzenie zaś i majątek są przywiązane do pewnych wybranych familii , jak kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego drzewa . Bardzo też jest możliwym , że dobry Bóg widząc dwie dusze z pięknymi nazwiskami , połączone węzłem sakramentu , pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka , który w dalszym ciągu podtrzymuje sławę rodów swoimi cnotami , dobrym ułożeniem i pięknością . Stąd wynika obowiązek oględnego zawierania małżeństw , na czym najlepiej znają się stare damy i sędziwi panowie . Wszystko znaczy trafny dobór nazwisk i majątków . Miłość bowiem , nie ta szalona , o jakiej marzą poeci , ale prawdziwie chrześcijańska , zjawia się dopiero po sakramencie i najzupełniej wystarcza , ażeby żona umiała pięknie prezentować się w domu , a mąż z powagą asystować jej w świecie . — Tu jest nieszczęście ; Wokulski nie może , nie powinien żenić się … — Ten dom jest hańbą uczciwych ludzi — zawołała gestykulując rękoma . — Więc nie od siebie , ale w imieniu moralności proszę … — No , patrz — mówił — co wyrabiają ci Żydzi , te … te gałgany ! … Nachodzą dom … przestraszają mi córkę … „ Przecież tak wstrętny nie jestem . ” — Myślę … Stasiu , myślę , że nie można aż tak karać człowieka za to , że ma inne niż my przekonania polityczne … „ Nie znam ” — mówi do siebie . — Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym … Nie przez jeden wieczór zastanawiałem się nad znaczeniem owej podróży czy zsyłki . Lecz gdy po trzech tygodniach Mraczewski przyjechał stamtąd do nas wybierać towary , natychmiast zrozumiałem plan Stacha . Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo , włosy na głowie stają . Otoczyły go przecie takie poczwary , że inny umarłby od samego ich wejrzenia . Były — mówił dziaduś — niedopyrze wielkie jak psy , ale ino wachlowały nad nim skrzydliskami . To zastąpiła mu drogę ropucha , duża jak ot ten kamień , to wąż zaplątał mu się między nogi , a kiedy kowal ciapnął go , wąż zaczął płakać ludzkim głosem . Były wilki takie na niego zajadłe , że co im piana padła z pyska , to buchnęła płomieniem , a w opoce wypalała dziury . Pod fizycznym względem młodzieniec ten niewiele się zmienił : zawsze wygadany i ładny , może cokolwiek bledszy . Mówi , że Moskwa mu się podobała , a nade wszystko tamtejsze kobiety , które mają mieć więcej wiadomości i ognia , ale za to mniej przesądów aniżeli nasze . Ja także , póki byłem młody , uważałem , że kobiety miały mniej przesądów aniżeli dziś . Wokulski przetarł oczy . Nie ulega kwestii , że takiego szkła nie widziano na świecie . Uścisnął Wokulskiemu rękę , zbiegł ze wzgórza i zniknął między drzewami . — Tak i nie żałuję tego . On wszystko skłamał , ale … — Powinszuj mi . Jestem narzeczonym panny Łęckiej . Nagabany adwokat ucieka tak szybko , że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi na kolanach , aniżeli są w istocie . Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana . Wokulski zbliżył się do barona i uścisnął go . — A … to co innego — odparł doktór bez zająknienia . — Z kimże ? … No i patrzcie , jak ja odbiegam od przedmiotu . Ale teraz już na dobre zajmę się awanturą pani Stawskiej i opowiem z szybkością błyskawicy . — O , mój panie — przerwała zarumieniona wdowa — mówisz tak , jakbyś był prokuratorem sądu ostatecznego . Ja także odpowiem jak pan Wokulski : czy wiesz , dlaczegom to zrobiła ? … Śmiać mu się chciało i ze spojrzeń panny Izabeli , wysyłanych pod adresem pięknego młodzieńca , i z własnych przywidzeń , które dziś tak nagle go opuściły . — Cóż za wypadek ! — zawołał do Wokulskiego — Pan o tej porze w Łazienkach ? … „ Podły ! podły ! … — szeptała . — Jak on śmiał … ” — Ach , prawda ! … — zawołała rzucając list na stół . — Proszę cię , Floro , odeszlij jej to i dopisz na wierzchu : „ nieczytane ” . Czego ona od nas chce , ta szkaradna kobieta ! … — Właśnie przyjdzie , on i … inni … Przestraszyłem się własnej śmiałości , ale Wokulski nic nie odpowiedział . Położył się na kozetce i splótł ręce pod głową , co było objawem niezwykłego wzruszenia . Potem zaczął mówić o interesach sklepowych głosem zupełnie spokojnym . — Niczego . Drugi pomocnik dyrektora ukazał się tylko na chwilę . Spojrzał , zniknął i z korytarza zawołał : — Są w salonie przyjęć , są w czytelni , są w sali jadalnej … Pan Jumart niecierpliwi się … Akurat we dwadzieścia cztery godzin po wysłaniu tego listu w lokalu państwa Krzeszowskich zjawił się Rzecki oświadczając , że chce się widzieć z baronem . — Profesor Geist . I cóż ma z trudu swego człowiek ? … — A niech sobie idzie na górę — odparł Jan Mincel — ale już co swatać , to nie będę . Jestem uczciwy kupiec i nie myślę zajmować się stręczycielstwem . — Wicek , biegnij do składu po ojca … A pan może pozwoli do saloniku … — Przykro mi bardzo , że baronowa użyła tak nie parlamentarnych wyrazów , ale … co do tej klaczy , to ma rację … Pan Wokulski ( czego mu zresztą nie mam za złe ) dał mi istotnie za klacz sześćset , a wziął kwit na osiemset rubli . — Podobno jednak — wtrącił półgłos — ten Wokulski dowiódł swego patriotyzmu nie tylko językiem … — Myślisz pan , że go zaproszą ? Znajdowali się już na terytorium należącym do prezesowej i właśnie Wokulski przypatrywał się rezydencji . Na dość wysokim , choć łagodnym wzgórzu wznosił się piętrowy pałac z dwoma parterowymi skrzydłami . Za nim zieleniły się stare drzewa parku , przed nim rozścielała się jakby wielka łąka , poprzecinana ścieżkami , tu i owdzie ozdobiona klombem , posągiem albo altanką . U stóp wzgórza połyskiwała obszerna płachta wody , oczywiście sadzawka , na której kołysały się łódki i łabędzie . „ Trzeba spisać protokół — mówi komornik . — Zresztą wyprowadzają się , więc może nie warto im przeszkadzać . ” Naturalnie , że po takim wzburzeniu nie mogłem już być u pani Stawskiej . Z początku myślałem nawet , że całą noc spać nie będę . Alem jakoś zasnął . A gdy Stach przyszedł na drugi dzień do sklepu , zapytałem go : W tej chwili Palmieri dmuchnął mu w oczy i młodzian obudził się ze strumieniami łez na policzkach , wśród oklasków i śmiechu obecnych . — Tek ! — odezwał się hrabia . — Nie sądzę jednak , ażebyś pan w podobnej sytuacji rujnował się na rejentów . — Dlaczego ? — Upokorzeniem jest proponować komuś trzy tysiące rubli na zastaw sreber , i to wówczas , gdy obcy ofiarowują pięć tysięcy … Innego nie widzę . W tej chwili w lesie poczęto hukać i zwoływać się , a w parę minut później całe towarzystwo ze sługami , koszami i rydzami znalazło się na polance . We wszystkich tych filantropijnych zajęciach panna Izabela przyjmowała czynny udział . Bywała na koncertach , zajmowała się wręczeniem bukietu uczonemu krakowianinowi , występowała w żywym obrazie w roli anioła litości i grała w sztuce Musseta Nie igra się z miłością . Panowie Niwiński , Malborg , Rydzewski i Pieczarkowski prawie zasypali ją bukietami , a pan Szastalski zwierzył się kilku damom , że prawdopodobnie w tym jeszcze roku będzie musiał odebrać sobie życie . „ Nawet marzyć o niej nie mogę ! … ” — pomyślał z rozpaczą . Znowu przypatrzyła mu się . Nagle oczy jej zaśmiały się , a na twarz wystąpił rumieniec . — Przybiegłem tylko na chwilę , bo mam załatwić pilny interes — zawołał uradowany . — Wie pani , Stach będzie tu dzisiaj … Zdaje mi się ( ale mówię to pani w największej tajemnicy ) , że Wokulski już stanowczo zerwał z Łęckimi … — Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory . A z drugiej strony cóż mam ? … Kobietę , która przy takich jak ja parweniuszach nie wahałaby się kąpać . Czym jestem w jej oczach obok tych wykwintnisiów , dla których pusta rozmowa , koncept , kompliment stanowią najwyższą treść życia . Co ta czereda , nie wyłączając jej samej , powiedziałaby na widok obdartego Geista i jego niezmiernych odkryć ? Tak są ciemni , że nawet nie dziwiliby się temu . — Trochę zmęczyłem się — odparł głucho Wokulski . — Może byśmy siedli , choćby o ! tu … — No , ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami — mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego . — No — odparł pan Ignacy — puszczenie w ruch takiego interesu jak moskiewski to nie chy-chy . Rozumie się . Północ . Wokulski zaczął się rozbierać . Pod wpływem jasno określonego celu uspokoiły się rozstrojone nerwy . Zgasił światło , położył się i patrząc na firanki , którymi bujał wiatr wpadający przez otwarte okno , zasnął jak kamień . Po odejściu oryginalnego barona w sklepie zapanowało milczenie . Rzecki patrzył na drzwi , Klejn na Rzeckiego , a Lisiecki na Mraczewskiego , który znajdując się z tyłu damy krzywił się w sposób bardzo dwuznaczny . — O Boże ! — mówi baronowa na cały głos — nędzny zabójca ma obrońcę , ale biedna , samotna kobieta na próżno szuka człowieka , który by ujął się za jej honorem , za jej spokojem , za jej mieniem … — Ach , głupia jesteś ! — mruknął Ochocki wchodząc i niespokojnie patrząc na damy . Gdy pani Wąsowska rozmawiając po drodze ze znajomymi weszła z Ochockim do salonu , zobaczyła już pannę Izabelę siedzącą w towarzystwie Molinariego . Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między Nowym Zjazdem i Tamką . Uderzyło go podobieństwo do drabiny , której jeden bok stanowi ulica Dobra , drugi — linia od Garbarskiej do Topieli , a kilkanaście uliczek poprzecznych formują jakby szczeble . — Tak , i musi zasłaniać wszystkie okna — odparł rządca . — O , ja nic nie insynuuję pannie Izabeli — żywo zaprotestowała pani Wąsowska . — Jest w niej materiał na dzielną kobietę i ten , kogo ona pokocha , będzie szczęśliwy . Zanim jednak pokocha ! … Pomóż mi pan wsiąść … Chwilę milczeli nie spoglądając na siebie . Szuman był pochmurny , Rzecki prawie zawstydzony . „ Dokąd oni wydzierali się ? Do innego , podobno wyższego świata . A jeżeli morskie przypływy dowodzą , że księżyc nie jest złudnym blaskiem , tylko realną rzeczywistością , dlaczego te dziwne budynki nie miałyby stwierdzać rzeczywistości innego świata ? … Czyliż on słabiej pociąga za sobą dusze ludzkie aniżeli księżyc fale oceanu ? … — Heluniu , bądź cicho , bo nigdy cię nie pocałuję — szepnęła strapiona matka . — Masz tu książkę i oglądaj obrazki , jak Pan Jezus był męczony . Rzecki przysłaniając oczy ręką spojrzał na Wokulskiego ; Klejn ukłonił mu się parę razy ze szczytu drabinki , a płaczący człowiek zwrócił się nagle i z głośnym jękiem objął go za nogi . Już kowal chciał wejść do podziemiów ; ale że czas przeszedł , więc znowu kamień zamknął się , aż zabulgotało w potoku . — Gdybym nawet był niezwykłym , to tylko przez cierpienia , nie przez szczęście . A tym mniej nie przez wydatki . Ej ! bracie Katz , cóżeś ty zrobił najlepszego ? … Czasem zdaje mi się , żeś znalazł tam w niebie i węgierską piechotę , i swój wystrzelany pluton … Niekiedy słyszę łoskot bębnów , ostry rytm marszu i komendę : „ Na ramię broń ! … ” A wtedy myślę , że to ty , Katz , idziesz na zmianę warty przed bożym tronem … Bo kiepskim byłby Pan Bóg węgierski , gdyby się nie poznał na tobie ! — Znudzoną ? — powtórzyła panna Izabela . — Mnie on wydaje się przede wszystkim zabawnym . W chwilę później wstydziła się swego szaleństwa , lecz zarazem czuła to gorzkie zadowolenie znane ludziom , którzy usłuchają w ważnej sprawie głosu instynktu . Po wyjściu Wokulskiego ze sklepu Rzecki ostrożnie wypytał się „ panów ” , w którym sądzie i o której godzinie odbywają się licytacje domów . Potem uprosił Lisieckiego o zastępstwo na jutro między dziesiątą z rana a drugą po południu i z podwójną gorliwością zabrał się do swoich rachunków . Machinalnie ( choć bez błędu ) dodawał długie jak Nowy Świat kolumny cyfr , a w przerwach myślał : — A teraz przejdziesz się po mieście ? — Mnie się zdaje , że jest inny powód — wtrącił Szprot . — Wokulski stara się o pannę Łęcką , a choć zrazu dostał odkosza , jednak dziś znowu tam bywa , więc musi mieć widoki … A że panna Łęcka nie wyszłaby za galanteryjnego kupca , choćby on był dyplomatą i nowatorem … I powiedziawszy to pan Tomasz zaczął mrugać powiekami , z których znowu spadło mu kilka łez . — Tak — rzekła prędko . — Wtedy lalka rusza oczyma i woła : mama ! … Ach , jaka ona zabawna , sama bym ją chciała mieć . Nazywa się Mimi . Kiedy Helunia zobaczyła ją pierwszy raz , złożyła ręce i stanęła jak posąg . A kiedy pani Krzeszowska dotknęła jej i lalka zaczęła mówić , Helunia zawołała : — Ile ? „ Zostawisz przebaczenie i litość ” — szepnął mu jakiś głos . Nagle błysnął mu projekt , ażeby zasięgnąć informacyj u Palmieriego . Przebrał się więc szybko i zeszedł na drugie piętro . — Jaśnie pani prosi do stołu . — Więc jak się panowie nazywacie ? — spytał sędzia . „ Jestem pewny , że ten prosi Boga , ażeby jego dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy rubli … ” Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy , że gabinet ojca jest wolny , kazała tam wejść Szpigelmanowi . Tłumem zwyczajnych śmiertelników książę nie tylko nie gardził , ale owszem : miał dla nich życzliwość , a nawet stykał się z nimi i interesował ich potrzebami . Wyobrażał sobie , że jest jednym z Prometeuszów , którzy mają poniekąd honorowy obowiązek sprowadzić tym biednym ludziom ogień z nieba na ziemię . Zresztą religia nakazywała mu sympatię dla maluczkich i książę rumienił się na samą myśl , że większa część towarzystwa stanie kiedyś przed boskim sądem bez tego rodzaju zasługi . Znowu zostali we dwu . — O tym wiem . Ale widzisz , panie Stanisławie , gdybym tak potrzebował jakiejś części mego kapitału … Nie darmo , pojmujesz … Chętnie zapłacę procent … Nowy strumień wody lunął z trzeciego piętra i zatamował jej mowę . Zarazem wychylił się stamtąd młody człowiek z czarnym zarostem i zobaczywszy cofającą się fizjognomię pani Krzeszowskiej zawołał pięknym basem : Dama z wolna podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kantorka , za którym siedział Wokulski . — Naszego nieszczęśliwego kraju — dokończył książę prawie ze łzami w oczach . — Nade wszystko niech panowie strzegą się tej baronowej … która już czeka w czytelni , a ma niby to przyjść dopiero o trzeciej … Przysięgnę , to Niemka … Jestem przecie Alzatczyk ! … W jego pojęciu okna nie tylko streszczały zasoby sklepu , ale jeszcze powinny były zwracać uwagę przechodniów bądź najmodniejszym towarem , bądź pięknym ułożeniem , bądź figlem . Prawe okno przeznaczone dla galanteryj zbytkownych mieściło zwykle jakiś brąz , porcelanową wazę , całą zastawę buduarowego stolika , dokoła których ustawiały się albumy , lichtarze , portmonety , wachlarze , w towarzystwie lasek , parasoli i niezliczonej ilości drobnych , a eleganckich przedmiotów . W lewym znowu oknie , napełnionym okazami krawatów , rękawiczek , kaloszy i perfum , miejsce środkowe zajmowały zabawki , najczęściej poruszające się . Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ” — Prawie rok temu byliśmy w tym miejscu na wrześniowej majówce … Było ze trzydzieści osób z sąsiedztwa … O , tam palono ogień … Tym razem i Wokulski zarumienił się . — Cóż , u diabła ! … — dziwi się gość . — Takeś już zhardział , że nie poznajesz ludzi ? … A na to odpowiedział ojciec : „ Piękne rzeczy ! — myślał . — Panna Ewelina przez litość wychodzi za barona i zapewne przez litość romansuje ze Starskim … Rozumiem kobietę , która wychodzi za mąż dla pieniędzy , choć to głupi rodzaj zarobku … Rozumiem nawet mężatkę , która po szczęśliwym pożyciu nagle zakocha się i oszukuje męża … Nieraz zmusza ją do tego obawa skandalu , dzieci , tysiące pęt … Ale panna oszukująca narzeczonego jest zupełnie nowym zjawiskiem … ” Ruch na świeżym powietrzu uspokoił go ; doszedł do Alei Jerozolimskich i skręcił nią ku Wiśle . Owiał go rześki wiatr wschodni i zbudził te nieokreślone uczucia , które tak żywo przypominają wiek dziecinny . Zdawało mu się , że jeszcze na Nowym Świecie był dzieckiem i że jeszcze czuje w sobie drgające fale młodej krwi . Uśmiechał się do piaskarza wiozącego swój towar nędznym koniem w podługowatej skrzyni , a żebrząca wiedźma wydała mu się bardzo miłą staruszką ; cieszył go świst rozlegający się w fabryce i chciał pogadać z gromadką rozkosznych malców , którzy ustawiwszy się na przydrożnym pagórku ciskali kamieniami na przechodzących Żydów . Jednego tedy wieczora piję u siebie herbatę ( Ir jest wciąż osowiały ) , aż otwierają się drzwi i ktoś wchodzi . Patrzę , figura otyła , twarz nalana , nos czerwony , łeb siwy . Wącham , czuć w pokoju jakby wino i stęchliznę . — O ! jeszcze nie miałbym wiedzieć . Ale pan słyszał … — Ale nie bez cierpień — odpowiedziała pani Wąsowską . — Wiesz pan co — dodała — ponieważ jesteśmy prawie kuzynami , mówmy sobie ty … W swoim towarzystwie książę nosił tytuł zagorzałego patrioty , prawie szowinisty ; poza towarzystwem cieszył się opinią jednego z najlepszych obywateli . Bardzo lubił mówić po polsku , a nawet treścią jego francuskich rozmów były interesa publiczne . — Proś . — Czy spotkałeś kiedy , kuzynie — odparł — prefekta lub marszałka z takim wyrazem majestatu , jaki widujemy na portretach naszych przodków ? … — Moja droga — odpowiedział pan Tomasz córce — niejadanie ryb nożem to doprawdy przesąd … Wszak mam rację , panie Wokulski ? — Pani dobrodziejko ! … Czy sądzi pani , że Wokulski jest godnym człowiekiem ? … Ci utopiliby nas w łyżce wody , choćby żadnej dżumy nie było . Naturalnie , że nawet setnej części tych wymysłów nie powtarzam Wokulskiemu ; myślę jednak , że on sam słyszy ich i czyta więcej aniżeli ja . — No , jakże ? … Gdyby pani Stawska nie kupiła u nas lalki , nie byłoby procesu , Stach nie wzruszyłby się losem pani Heleny , pani Helena nie pokochałaby go , a więc i nie pobraliby się … Bo , ściśle rzeczy biorąc , jeżeli w Stachu zbudziło się jakieś gorętsze uczucie dla pani Stawskiej , to dopiero od owego procesu . — A czerwone ręce ? … — zapytała panna Izabela . — Przede wszystkim nie jestem * Siuzę * … — Źle ! — szepnął Ochocki . — Ha , zobaczymy , kto mocniejszy . Panna Izabela nie mogła wątpić o jej niewinności ; znowu parę razy przeszła się po gabinecie z ruchami zamkniętej lwicy i nagle zapytała : W pannie Izabeli odezwały się dawne gorycze . Po obu stronach tej dziwnej wody widać było kilka czarnych i kilkanaście białych chmur , kotłujących się przy ziemi . Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia . „ Sława ! … sława ! … sława ! … ” Trzy łóżka . Na jednym z książką w ręku i nogami opartymi o poręcz leży jakiś młody człowiek z czarnym zarostem i w studenckim mundurku ; na dwu zaś innych łóżkach pościel wyglądała tak , jakby przez ten pokój przeleciał huragan i wszystko do góry nogami przewrócił . Widzę też kufer , pustą walizkę tudzież mnóstwo książek leżących na półkach , na kufrze i na podłodze . Jest nareszcie kilka krzeseł giętych i zwyczajnych i niepoliturowany stół , na którym przyjrzawszy się uważniej spostrzegłem wymalowaną szachownicę i poprzewracane szachy . „ Oszalałem ! — mówił . — Więc jeżeli nie pójdę do kościoła , gdzież ją spotkam ? … Jeżeli nie pieniędzmi , czym zwrócę na siebie jej uwagę ? … Tracę rozsądek … ” — Nie mogłem … i basta ! Nie miałem po co wracać — odparł niecierpliwie Wokulski . — Umrzeć tu czy tam , wszystko jedno … daj mi wina — zakończył nagle , wyciągając rękę . — O tak , bardzo prosimy … — odparła . — Mój ojciec jest wielkim przyjacielem pana . Wokulski oglądał po kolei ów metal cięższy od platyny , drugi metal przeźroczysty , trzeci lżejszy od puchu … Dopóki trzymał je w rękach , wydawały mu się rzeczami najnaturalniejszymi pod słońcem : cóż jest bowiem naturalniejszego aniżeli przedmiot , który oddziaływa na zmysły ? Lecz gdy oddał próbki Geistowi , ogarniało go zdziwienie i niedowierzanie , zdziwienie i obawa . Więc znowu oglądał je , kręcił głową , wierzył i wątpił na przemian . Wszedł Henryk Szlangbaum , blady , z błyskawicami w oczach . Stanął przed panem Tomaszem i kłaniając mu się rzekł : — Może jejmość i dasz , ale ja nie wezmę — mruknął pan Raczek plując w stronę komina . — Chodźże ze mną , pokażę ci nowy lokal , który wziąłem dla ciebie w tym samym domu . — Jeszcze nie . Czy to — dodał po chwili — ma być żart , czy serio ? Wybiegł na ulicę i błąkając się bez celu , powtarzał : — Za pieniądze z dostaw z Bułgarii ! … Dobroczyńca ! … — Nie można inaczej nazywać człowieka — odpowiedział Jumart — który sądzi , że uda mu się zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał czy tylko metalów , bo już nie pamiętam … Wjechawszy do lasu zsiadł z konia i prowadził go za cugle . — Dziękuję ci , panie Wokulski , za pamięć i proszę , ażebyś przyszedł do mnie na święcone . Bardzo cię proszę , panie Wokulski — dodała z naciskiem . — Jesteś pan filozofem — mruknął Wokulski . Palmieri zaczął swoje praktyki ; wpatrywał się Wokulskiemu w oczy , dotykał mu czoła , pocierał ręce od obojczyków do dłoni … Nareszcie odsunął się od niego zniechęcony . „ Chyba nie on ? … — myślał Wokulski . — Tamten był zupełnie czarny … ” „ Zgodzi się , jeżeli jest chciwym parweniuszem , ale nie zgodzi się , jeżeli … ” W godzinę później na rozległym placu boju w różnych punktach zagrały pułkowe orkiestry . Przyleciał do nas adiutant z powinszowaniem . Trębacze i dobosze uderzyli sygnał : do modlitwy . Zdjęliśmy kaski , chorążowie podnieśli sztandary i cała armia , z bronią do nogi , dziękowała węgierskiemu Bogu za zwycięstwo . Szwajcar , któremu frank podbił serce dla Wokulskiego , zaprowadził go aż do drzwi apartamentów baronowej z uśmiechem życząc przyjemnej zabawy . Wokulski zadzwonił i zaraz na wstępie zobaczył lokaja w pąsowym fraku . — Niech pana to nie dziwi — mówił gość . — Widziałem w życiu około tysiąca przyrodników , a w moim laboratorium miałem czterech samobójców , więc znam się na tych klasach ludzi … Za często spoglądałeś pan na barometr , ażebym nie miał odkryć przyrodnika , no , a człowieka myślącego o samobójstwie poznają nawet pensjonarki . — Teraz rozumiesz pan , na jakiej pochyłości może znaleźć się człowiek ? … — spytał Szuman . — Już drugi dzień truje się , że go jakiś książę nie zaprosił na bal ! … On , ten nasz kochany , ten nasz podziwiany Stach … „ Pójdę w kierunku ściany hotelu ” — myśli Wokulski . Pewnego dnia w lecie zetknęła się z nim w bramie domu , gdzie mieszkała . Wokulski spojrzał na nią ciekawie , a ją ogarnął taki wstyd , że zarumieniła się powyżej oczu . Była zła na siebie za ten wstyd i za ten rumieniec i długi czas miała pretensję do Wokulskiego , że tak ciekawie na nią spojrzał . — Zwariował stary czy co ? … On może chce , żebyśmy się ubierali w futra na taką spiekotę ? … Bezczelność ! słowo honoru daję … — Heca , panie ! — westchnął ajent handlowy . Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami . W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle . Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka . Na nic wszystko … Naprzeciw nas , może o wiorstę , były dwa pagórki , a między nimi gościniec . Spostrzegłem , że na jego żółtym tle ukazują się jakieś białe znaki , które wkrótce utworzyły białą linię , a potem białą plamę . Jednocześnie z parowu leżącego o kilkaset kroków na lewo od nas wyszli granatowi żołnierze , którzy niebawem sformowali się w granatową kolumnę . W tej chwili na prawo od nas huknął strzał armatni i nad białym oddziałem austriackim ukazał się siwy obłoczek dymu . Parę minut pauzy i znowu strzał , i znowu nad Austriakami obłoczek . Pół minuty — znowu strzał i znowu obłoczek … Książę przypatrywał mu się spod rzęs , a widząc , że Wokulski to czerwienieje , to blednie , myślał : „ Pieniądz naprawdę jest wielką potęgą , tylko trzeba go umieć użyć … ” — Pryncypał robi ceremonie ! … — odezwał się z przekąsem pan Ignacy . — Jest tu list od … tych … od Łęckich . — Jo jestem pasiecznik , ale przody byłem rataj . Ino jak mi wół złamał ziobro , to mi jaśnie pani kazała do pasieki . — Jeszcze miesiąc temu nazywałeś pan Żydów parchami ? … — Może wielmożny pan pozwoli się jej przysiąść … To jest bardzo letka osoba … — prosił furman . Uczułem , że mi na chwilę serce bić przestało , nie ze strachu , ale jakby w odpowiedzi na ten wyraz , który od dzieciństwa robił na mnie dziwne wrażenie . „ Chciałbym przespać ten czas , dopóki znowu jej nie zobaczę ” — myślał Wokulski . Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał : — Jest Wokulski — rzekłem do pani Stawskiej i pokręciłem wąsa . Tym sposobem Paryż jest arką , w której mieszczą się zdobycze kilkunastu , jeżeli nie kilkudziesięciu wieków cywilizacji … Wszystko tu jest zacząwszy od potwornych posągów asyryjskich i mumij egipskich , skończywszy na ostatnich rezultatach mechaniki i elektrotechniki , od dzbanków , w których przed czterdziestoma wiekami Egipcjanki nosiły wodę , do olbrzymich kół hydraulicznych z Saint – Maur . I dopiero dziś spotkał człowieka wyższego od siebie , wariata , który chce budować machiny latające ! … — Tak . Chciałabym mieć te pieniądze ! … — odpowiedziała z westchnieniem . — Rzecki . — Bywaj zdrów , Michale . Wiedz pan — ciągnął Ochocki majstrując coś około wędek — że kiedyś obecna pani Wąsowska , jeszcze jako panna , miała słabość do Starskiego . Kazio i Kazia , jaka dobrana para , co ? … Zdaje się , że nawet pod wpływem tej idei pani Kazia zjechała do nas przed trzema tygodniami ( a ma także grosz po nieboszczyku , bodaj czy nie tyle , co prezesowa ! ) . Byli nawet ze sobą kilka dni dobrze i nawet Kazio na rachunek posagu zrealizował nowy weksel u pachciarza , gdy wtem … coś się zepsuło … Pani Wąsowska po prostu kpi sobie z Kazia , a on tylko udaje dobrą minę . Słowem kiepsko ! Trzeba będzie wyrzec się podróży i osiąść na piaszczystym folwarczku , dopóki nie umrze stryjcio , co prawda już dawno chory na kamień . — Wiesz , mój Stachu — odezwał się , gdy zostali sami — że lepiej zrobisz nie mieszając się do sklepu . Z góry wiedziałem , że całej sumy nie każesz mu zwracać ; ja sam nie żądałbym tego . Ale ze sto rubli , tytułem kary , powinien był gałgan zapłacić … Zresztą , pal diabli , można mu było i wszystko darować : ale należało choć z parę tygodni utrzymać w niepewności … Inaczej lepiej od razu zamknąć budę . — Głupia … precz ! … — syknęła baronowa . Następnie zwróciła się do nas : — Wszyscy ci , którzy cię nie szanują tak , jakeś na to zasłużył . Na przejściu spotkali księcia , który z wielkim zadowoleniem przywitał panią Wąsowską . A on , biedak , machał ręką i szedł do jejmości nie zacząwszy nawet tego , co chciał mi powiedzieć . I kazał sobie podać garnitur wizytowy . — Tym lepiej dla panien . — Weźże do rąk tę stal … — Jaki ? … — Dopiero dziś będę miał dobry apetyt … — mówił baron do swej narzeczonej , lecz spostrzegłszy , że mówi za głośno , począł znowu szeptać . — Zapomniałeś o niej dawno … Nie byłeś nawet na grobie naszej córki … — Od godziny — odparła pani Wąsowska . — Ale zdaje mi się , że i Wokulski coś spostrzegł , bo był bardzo zmieniony . Żal mi go . — Dosyć — rzekła — teraz pojedziemy wolno . — Zobaczy jaśnie wielmożny pan … — szepcze zakrystian . — Nie powinien żenić się z panną Łęcką , to nie dla niego partia . Dla niego trzeba by żony takiej … — To jest … właściwie mówiąc … pewności nie mam żadnej . Rzecki odchrząknął . Pocałowała ojca w rękę i wyszła do swego pokoju . Wokulski przywitał się z paniami , przy czym prezesowa znacząco ścisnęła go za rękę , a pan Łęcki spytał : — Niech mnie diabli wezmą , panie Wirski ! — zawołałem — jeżeli Stach nie odda panu darmo tego mieszkania . — O , ja mam dosyć czasu — odpowiedział młody człowiek . — Tak , odpowiem panu listownie . Nic dziwnego , że przy takim chaosie w domu i mnie w końcu zaczęły się mieszać klepki . Zdawało mi się , że w Warszawie jest ciaśniej i że wszyscy są odurzeni . Co godzinę oczekiwałem jakiejś nieokreślonej niespodzianki , lecz mimo to wszyscy mieliśmy doskonały humor i głowy pełne projektów . Zdawało się jej , że powozem jedzie przez jakąś znaną miejscowość . Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia , utworzonego z lasów i zielonych gór , a jej powóz znajduje się na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół . Czy on zjeżdża ? bo ani zbliża się do niczego , ani od niczego nie oddala , tak jakby stał w miejscu . Ale zjeżdża : widać to po wizerunku słońca , które odbija się w lakierowanym skrzydle powozu i drgając , z wolna posuwa się w tył . Zresztą słychać turkot … To turkot dorożki na ulicy ? … Nie , to turkoczą machiny pracujące gdzieś w głębi owego pierścienia gór i lasów . Widać tam nawet , na dole , jakby jezioro czarnych dymów i białych par , ujęte w ramę zieloności . — Ma pan słuszność . Wiem , że w życiu nie zrobię nic nadzwyczajnego , ale umiem przynajmniej oceniać ludzi niezwykłych … Na każdym polu … nawet — na scenie … Niech pan sobie jednak wyobrazi , że Warszawa nie ocenia go , jak należy … „ Jużci , ten ma , czego pragnął . Ja , ledwiem zbliżył się do źródła , widzę , że nie tylko ono znikło , ale nawet wysychają moje pragnienia . Pomimo to mnie zazdroszczą , a nad nim każą się litować . Co za potworne nieporozumienie ! ” Szlangbaum poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał albo wysiąść , albo zawołać policji . Przypomniawszy sobie jednak , jaka teraz w świecie chrześcijańskim panuje złość i niesprawiedliwość , i zajadłość na Żydów , zgodził się na wszystkie warunki bezwstydnego dorożkarza i jęcząc pojechał do teatru . Dawno już nie widziałem Szumana tak rozdrażnionego . Żyd , bo Żyd , ma to wypisane od czuba do pięty , ale rzetelny przyjaciel i człowiek z poczuciem honoru . Było mi na przemian zimno i gorąco , kiedym słuchał tej perory wypowiadanej silnym kontraltem przy gościach . Ledwiem babę wyciągnął do mego mieszkania i uprosiłem , ażeby nam wytoczyła proces o szkody i straty . Rozpacz baronowej po zmarłym dziecku tak mnie rozbroiła , że nie miałem odwagi mówić z nią o podwyższeniu komornego . Płacz zaś jej tak znowu denerwował , że gdyby nie wzgląd na drugie piętro , wyskoczyłbym chyba oknem . — Śpieszmy się , bo szkoda czasu … Gdzie twój szal , Ewelinko ? … Służące niech siądą do bryczki i zabiorą kosze . A teraz — dodała , przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego — każdy z panów wybierze sobie damę … Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu . Dopiero we dwa lata napisał do mnie list z Irkucka prosząc , abym mu przysłał jego książki . Osoby odwiedzające baronowę także nie wzbudzały zaufania w pani Stawskiej . Najczęściej bywały tam jakieś stare , niemiłej powierzchowności kobiety , z którymi w przedpokoju półgłosem rozmawiała o swym mężu . Niekiedy zjawiał się Maruszewicz albo jakiś adwokat w starym futrze . Tych panów baronowa brała do pokoju jadalnego , ale rozmawiając z nimi , płakała i wymyślała tak głośno , że w całym domu było słychać . — A Łęcki kupuje u nas ? … — Zsiądzie pani ? — zapytał . — Przepraszam pana , w tej chwili nie mam czasu . — Polecam panu moje usługi . — Sprawdzimy to — odpowiedział Wokulski i spokojnie zanotował w katalogu adres . — Oto jest , prezesowo , pan Stanisław Wokulski — odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki . Panna Izabela w milczeniu podała mu rękę ; mocny rumieniec oblał jej twarz , a w oczach zamigotało rozmarzenie . Panna Izabela w milczeniu ucałowała ręce ciotki . W tej chwili była tak piękna , że hrabina schwyciwszy ją w objęcia pociągnęła do lustra i śmiejąc się rzekła : Jeżeli do ciężkich warunków klimatycznych dodać jeszcze arystokrację , która opanowała wszystkie oszczędności narodu i utopiła je w bezmyślnej rozpuście , to zaraz wyjaśni się : dlaczego ludzie niezwykle zdolni nie tylko nie mogą rozwijać się tam , ale wprost muszą ginąć . ” — I gdzież to on służył , nie pamiętasz ? … Czy nie było mu na imię także Stanisław ? — Weź sobie to jako amulet przeciw powątpiewaniu o moim rozumie czy prawdomówności . Ten metal jest około pięciu razy lżejszy od wody , dobrze więc będzie ci przypominał naszą znajomość . Przy tym — dodał śmiejąc się — ma on wielką zaletę : nie obawia się żadnych odczynników chemicznych … Prędzej zniknie , aniżeli zdradzi mój sekret … A teraz idź już , panie * Siuzę * , odpocznij i namyśl się : co masz zrobić ze sobą ? — Ale nie Wokulski . — A ja dam dwa … trzy razy tyle , co … kochany książę . Jak Boga kocham ! … — rzekł marszałek . — Zatem pani odrzucasz moją opiekę , którą ofiaruję jej pod wpływem próśb księcia i dbałości o honor nazwiska ? — I nie zwrócę … — Do licha ! — krzyknął — tyle miałem z panem do pogadania … Ale cóż , pan ciągle okładałeś się babami , a teraz wyjeżdżasz … — Słyszałem — rzekł nagle Wokulski — że u prezesowej zbiera się dużo gości . — Wszakże to pan kupił naszą kamienicę ? — I przypatrywała mu się przymrużonymi oczyma . — Cóż on myśli robić z tą nauką ? — rzekłem . Po powrocie do domu zaraz poznała , że jej ojciec jest w wybornym humorze . „ Biedny męczenniku ! — szepnął Wokulski . — Tyś oddał narodowi , coś miał najlepszego ; lecz cóżeś winien , że przelewając w niego własną duszę , razem z nią przelałeś cierpienia , jakimi nasycali ciebie ? To oni są winni twoim , moim i naszym nieszczęściom … ” Poszanowanie cudzej osobistości i swobody było w nim tak wielkie , że przed nim uginał się nawet jego obłęd . — A panie obie są ? — spytał Wirski . — Proszę pana ! … — odparła pani Misiewiczowa trzęsąc ręką . — Znamy tu jedną magazynierkę , której te panie dają roboty , bo jest bardzo zręczna i tania . Łzami się nieraz zalewa , kiedy od nich wraca . Ile się to trzeba naczekać z przymierzeniem sukni , z poprawieniem , z rachunkiem … A jaki ton w rozmowie , jakie impertynencje , jakie targi … Ta magazynierka mówi ( jak dobrze życzę ! ) , że woli mieć do czynienia z czterema Żydówkami aniżeli z jedną wielką damą . Choć teraz i Żydówki psują się : gdy która zbogaci się , zaraz zaczyna mówić tylko po francusku , targować się i grymasić . — Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna . — Nic nie wiem — pochwyciła gorączkowo panna Izabela — ale wszystko przeczuwam , wszystko rozumiem … Ten człowiek chce zbliżyć się do nas … — Exposition ! … I pocałowała ją w koniec lakierowanego bucika . — Więc tedy , jakeście szli z przednią strażą pod Magentę ? … — przerwałem mu . — Pewnie jakiś szlachcic z Wołynia — mówili eleganci . — Ale co on ma pod pachą ? … — Tylko pani nam brakło — zawołał baron — ażeby Zasławek był podobny do raju . Bo już mamy tu bardzo przyjemnego towarzysza i znakomitego gościa … Teraz spostrzegła panna Izabela , że w wielkim świecie usuwa jej się grunt pod nogami , więc zdecydowała się obniżyć skalę wymagań . Ale że baron i marszałek pomimo swoich majątków budzili w niej niepokonaną odrazę , więc odkładała stanowczą decyzję z dnia na dzień . Tymczasem pan Tomasz zerwał z towarzystwem . Marszałek nie mogąc się doczekać odpowiedzi wyjechał na wieś , strapiony baron za granicę i — panna Izabela pozostała kompletnie samą . Wprawdzie wiedziała , że każdy z nich wróci na pierwsze zawołanie , ale — którego tu wybrać ? … jak przytłumić wstręt ? … Nade wszystko zaś , czy podobna robić z siebie taką ofiarę mając niejaką pewność , że kiedyś odzyska majątek , i wiedząc , że wówczas znowu będzie mogła wybierać . Tym razem już wybierze , poznawszy , jak ciężko jej żyć poza towarzystwem salonów … Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą . W każdej porze dnia siedział on pod oknem na fotelu obitym skórą , ubrany w niebieski barchanowy kaftan , biały fartuch i takąż szlafmycę . Przed nim na stole leżała wielka księga , w której notował dochód , a tuż nad jego głową wisiał pęk dyscyplin , przeznaczonych głównie na sprzedaż . Starzec odbierał pieniądze , zdawał gościom resztę , pisał w księdze , niekiedy drzemał , lecz pomimo tylu zajęć , z niepojętą uwagą czuwał nad biegiem handlu w całym sklepie . On także , dla uciechy przechodniów ulicznych , od czasu do czasu pociągał za sznurek skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie , co mi się najmniej podobało , za rozmaite przestępstwa karcił nas jedną z pęka dyscyplin . — Cóż ze mną ? — spytał Wokulski . W tej samej chwili przyszedł pożegnać go uśmiechnięty pan Zięba . O ósmej wieczór zamykano sklep ; subiekci rozchodzili się i zostawał tylko Rzecki . Robił dzienny rachunek , sprawdzał kasę , układał plan czynności na jutro i przypominał sobie : czy zrobiono wszystko , co wypadało na dziś ? Każdą zaniedbaną sprawę opłacał długą bezsennością i smętnymi marzeniami na temat ruiny sklepu , stanowczego upadku Napoleonidów i tego , że wszystkie nadzieje , jakie miał w życiu , były tylko głupstwem . — Niezgorsi . — Pan jest czysty krew sportsmen , ale jeszcze pan trochu gorączkuje . Na przyszły rok będzie spokojniejszy . — Dlaczego nazywacie go wariatem ? Ir wciąż mi niedomaga . Polityka stoi w jednej mierze : ciągła niepewność … Albo weźmy takie głupstwo jak powóz ? … Gdybym miał powóz , mógłbym ją teraz odesłać do domu z ciotką , i znowu zawiązałby się między nami jeden węzeł … Tak , powóz przyda mi się w każdym razie . Przysporzy z tysiąc rubli wydatków na rok , ale cóż zrobię ? Muszę być gotowym na wszystkich punktach . — A ot tak — razem nic . Zimowaliśmy u brata , co jest dróżnikiem na Wiedeńskiej Kolei . Ale i jemu bieda , bo go ze Skierniewic przenieśli pod Częstochowę . W Skierniewicach ma trzy morgi i żył jak bogacz , a dzisiaj i on kiepski , i grunt wynędznieje bez dozoru . — Ehej ! … dałbym ja Szwabom , żebym tak nie miał sklepu … — Cóż słychać na mieście ? — pytam Wirskiego , ażeby raz skończyć kłopotliwą rozmowę . „ Jestem dziki człowiek — mówił sobie — więc wpadłem w obłęd , ale wydobędzie mnie z niego cywilizacja . ” — Znać kupca ? … — spytał . Sceny takie powtarzały się przez kilka dni z rzędu i nie wiem , do czego by doszło , gdyby nie położył im kresu jeden z najdziwniejszych wypadków , jakie widziałem . Sędzia tymczasem napisał i przeczytał wyrok , mocą którego panowie : Maleski i Patkiewicz , zostali skazani na zapłacenie dwunastu rubli i pięćdziesięciu kopiejek komornego tudzież na opuszczenie lokalu przed 8 lutym . — Tak … tak ! … — Więc mamy dowód — rzekł Wokulski . — Lalki takie sprowadzałem z zagranicy w kawałkach : oddzielnie głowy , oddzielnie korpusy . Niech więc pan sędzia odpruje głowę , a wewnątrz znajdzie moją firmę . — Wokulski — odparłem — już pomyślał o panu : dostaniesz posadę przy spółce do handlu z cesarstwem … — Co pan wiesz ? — Ani myślę . Los ! los ! … on dziwnie zbliża ludzi . Gdybym przed laty nie zeszedł do piwnicy Hopfera , do Machalskiego , nie poznałbym się z Wokulskim . Gdybym jego znowu nie wyprawił do teatru , on może nie spotkałby się z panną Łęcką . Raz mimo woli nawarzyłem mu piwa i już nie chcę powtarzać tego po raz drugi . Niech sam Bóg radzi o swej czeladzi … — Wiem — zawołała — pan pewnie od tego starego pana ! … On kilka razy obiecywał , że mnie weźmie … Czy on bardzo bogaty ? … Pewnie , że bardzo … Jeździ powozem i siada w pierwszych rzędach w teatrze . — Ten pan właśnie jest pełnomocnikiem . — A w gruncie mogą się nienawidzieć . — Ale wiesz pan — szepnął Łęcki — zrobiłeś szalony efekt . Hrabina nie posiada się z radości , książę mówi tylko o tobie … A jeszcze ten wypadek z prezesową … No … cudownie ! … Nie można było marzyć o zdobyciu lepszej pozycji … — Ze cztery … z pięć dni … — odparłem . — Pojmujesz pan , że nie chcę przeszkadzać Wokulskiemu , a … i panu radzę to samo . Młoda z młodym prędzej porozumie się aniżeli z nami , starymi . — Jeździł pan ? … ach , jak to dobrze ! — zawołała panna Felicja . — Niech nam pan opowie … Panna Izabela przyjęła paczkę z uśmiechem i prześlicznym spojrzeniem . — Widziałem go raz … Po przeglądzie drobiu , prezesowa obejrzała obory i stajnie , gdzie parobcy , po większej części ludzie dojrzałego wieku , składali jej raporta . Tu o mało nie zdarzył się wypadek . Ze stajni bowiem nagle wybiegło spore źrebię i rzuciło się na prezesową przednimi nogami jak pies , który staje na dwu łapach . Szczęściem , Ochocki pohamował figlarne zwierzę , a prezesowa dała mu zwykłą porcję cukru … Co za straszne położenie ! … Już miesiąc zadłużają się u swego lokaja , a od dziesięciu dni jej ojciec na swoje drobne wydatki wygrywa pieniądze w karty … Wygrać można ; panowie wygrywają tysiące , ale — nie na opędzenie pierwszych potrzeb , i przecież — nie od kupców . Ach , gdyby można , upadłaby ojcu do nóg i błagała go , ażeby nie grywał z tymi ludźmi , a przynajmniej nie teraz , kiedy ich stan majątkowy jest tak ciężki . Za kilka dni , gdy odbierze pieniądze za swój serwis , sama wręczy ojcu paręset rubli prosząc , ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego , ażeby wynagrodził go hojniej , niż ona wynagrodzi Mikołaja za zaciągnięte długi . — Cóż , pani wciąż nie chce trzymać tych panów ? Drugi granat pękł nad naszymi głowami i jedna z jego skorup padła Kratochwiłowi pod nogi . Pobladł , ale śmiał się . — A komuż go sprzedam ? … — spytał . — Czy tym , którzy nie kupią sklepu , gdyż mają pieniądze , czy tym , którzy by go dlatego tylko kupili , że nie mają pieniędzy ? Sklep wart ze sto dwadzieścia tysięcy rubli , mam je rzucić w błoto ? Ale stary chemik tym razem nie odgadł myśli Wokulskiego ; przypatrzył mu się pochmurnie i rzekł : Po czym natychmiast sam ubrał się w palto , energicznie naciągnął niezbyt całe kalosze i lekkim krokiem opuścił sądową salę ku zdziwieniu stójkowych , oskarżonych i świadków . Wiesz co — dodała staruszka wzdychając — namyśliłam się … Nie trzeba rozbijać kamienia pod zamkiem . Zostaw go tam i tylko każ wyryć na nim te wiersze : „ Na każdym miejscu i o każdej dobie … ” Znasz to ? … — Ale o lokatorów na niej łatwo — wtrąciła pani Stawska . — Właśnie . — Phy ! … gdybym ją poznał wcześniej , może bym się z nią ożenił . Rozmawiali o rzeczach najzwyklejszych . Najczęściej ona opowiadała mu o tym , że w sklepie Milerowej interesa idą coraz lepiej , ponieważ ludzie dowiedzieli się , że sklep ten w większej części należy do pana Wokulskiego . Potem mówiła , że Helunia robi się coraz grzeczniejsza , a jeżeli jest kiedy niegrzeczną , wówczas babcia straszy ją , że powie przed panem Wokulskim , i — dziecko zaraz się uspakaja . Potem jeszcze napomykała o panu Rzeckim , który bywa tu niekiedy i jest bardzo lubiany przez babcię , ponieważ opowiada jej mnóstwo szczegółów z życia pana Wokulskiego . I że babcia równie lubi pana Wirskiego , który po prostu zachwyca się panem Wokulskim . Stasiek znowu uśmiechnął się ( jak ja nie lubię tych jego półuśmiechów ) i po chwili odparł : — I z właściwym mu talentem raczył oświetlać kwestie — dokończył adwokat . Umilkł i chciał odchodzić . — Mamy , jaśnie panie , ale na inszy sposób . — Nie — odpowiedział . Ale w tej chwili spuścił oczy . Nie podnosząc głowy od ksiąg siedział przy kantorku do szóstej , a tak był zatopiony w robocie , że już nie tylko nie przyjmował pieniędzy , ale nawet nie widział i nie słyszał gości , którzy roili się i hałasowali w sklepie jak olbrzymie pszczoły w ulu . Nie spostrzegł też jednego najmniej spodziewanego gościa , którego „ panowie ” witali okrzykami i głośnymi pocałunkami . — Nie znajdował się w ręku Żydów — wtrącił półgłosem ktoś od stołu , gdzie siedzieli kupcy i przemysłowcy . Szczęściem , obie te zaczepki słyszał Wokulski . Wstał od biurka i rzekł tonem , którego , co prawda , nie lubię : Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory . Rana w policzku goiła mu się bardzo powoli ; nie dlatego , ażeby miała być ciężką , ale że organizm pacjenta był mocno podszarpany . W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego . Otworzył drzwi na lewo od sieni . Wokulski zobaczył rozległą , kwadratową salę , bardzo chłodną . Na środku jej stał ogromny cylinder , podobny do kadzi : stalowa ściana jej miała z łokieć grubości i była w czterech miejscach ściśnięta potężnymi obręczami . Do górnego dna były przytwierdzone jakieś aparaty : jeden podobny do klapy bezpieczeństwa , spod której od czasu do czasu wydobywał się obłoczek pary i szybko niknął w powietrzu , drugi przypominał manometr , którego skazówka jest w ruchu . — Za godzinkę … może trochę dłużej … — odpowiada dżentelmen . Panna Izabela po krótkim namyśle odpisała bardzo życzliwy list baronowi oświadczając , że już nie gniewa się i że przyjmuje pudełeczko , a ząb z należytą czcią odsyła jego właścicielowi . Tu już nie można było wątpić , że tylko dzięki Wokulskiemu baron pojednał się z nią i prosił o przebaczenie . Panna Izabela nieledwie roztkliwiła się swoim triumfem , a dla Wokulskiego uczuła jakby wdzięczność . Zamknęła się w swoim gabinecie i poczęła marzyć . Pan Ignacy spiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę . Już obrzydła mu licytacja , której ma pełne uszy i pełną głowę . Chce w jakiś sposób przepędzić zbywający mu czas i spostrzegłszy otwarty kościół Kapucynów kieruje się do niego będąc pewnym , że w świątyni znajdzie spokój , przyjemny chłodek , a nade wszystko , że tam przynajmniej nie usłyszy o licytacji . „ Gdybym tu przyszedł w nocy , na pewno wyleczyliby mnie z melancholii . Jutro już spoczywałbym pod tymi śmieciami , które — wreszcie — są tak wygodnym grobem jak każdy inny . Na górze zrobiłby się wrzask , ścigano by i wyklinano tych poczciwców , a oni — może wyświadczyliby mi łaskę . „ Panie Wokulski ! Wybacz , że nie nazywam cię szanownym , ale trudno dawać taki tytuł człowiekowi , od którego już wszyscy odwracają się ze wstrętem . Nieszczęsny człowieku ! Jeszcze nie zrehabilitowałeś się ze swych dawniejszych występków , a już hańbisz się nowymi . Dziś o niczym więcej nie mówi całe miasto , tylko o twoich odwiedzinach u kobiety tak źle prowadzącej się jak Stawska . Już nie tylko miewasz z nią schadzki na mieście , nie tylko zakradasz się do niej po nocach , co by jeszcze dowodziło , żeś niezupełnie wstyd zatracił , ale nawet odwiedzasz ją w biały dzień , wobec służby , młodzieży i uczciwych mieszkańców tej skompromitowanej kamienicy . Zachmurzyłem się jak Lucyper i nabrawszy tyle tchu , ile było powietrza w mieszkaniu rzekłem : Na jej twarzy znać było ślady łez . Podniosła na Wokulskiego apatyczne wejrzenie i odparła : Prosto z wyścigów Wokulski pojechał do Szumana . — Niech ich diabli porwą ! … Niech was wszystkich diabli porwą z waszymi głupimi przesądami ! … — wrzeszczał doktór wywijając kułakiem . — Cóż , skończyliście państwo konferencję ? — spytała hrabina . — Prawda , jaka to miła osoba , prezesowa ? … Ma pan w niej wielką przyjaciółkę , nie większą jednak aniżeli we mnie . Zaraz przedstawię pana … Pan Wokulski ! … — dodała zwracając się do damy w brylantach . „ Cóż znowu za przywidzenia ? … Jakiś Ochocki … samobójstwo ! … Ach , głupota … Dostałem się przecież między arystokrację , a co będzie dalej — zobaczymy … ” — I co by pani z tego przyszło , gdybym odpowiedział jak inni ? Jak żyję , nie słyszałem nic równego . Młodzieniec ten dowodził mi przytaczając nazwiska ludzi , podobno bardzo mądrych , że wszyscy kapitaliści to złodzieje , że ziemia powinna należeć do tych , którzy ją uprawiają , że fabryki , kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu , że nie ma wcale Boga ani duszy , którą wymyślili księża , aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę . Mówił dalej , że jak zrobią rewolucję ( on z trzema „ prykaszczykami ” ) , to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po osiem godzin , a przez resztę czasu będziemy się bawili , mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb . Wreszcie zakończył , że dopiero wówczas nastanie raj na ziemi , kiedy wszystko będzie wspólne : ziemia , budynki , maszyny , a nawet żony . — Tak dawno nie był pan u nas — rzekła . — Czy pan był chory ? … ( Stary głupcze ! … i tobież to myśleć o takim aniele ? … Zresztą ja o niej wcale nie myślę , osobliwie od czasu , kiedy przekonałem się , że ona kocha Wokulskiego . Niechże go sobie kocha , byle oboje byli szczęśliwi . A ja ? … Ej , Katz , mój stary przyjacielu , miałżebyś być odważniejszy ode mnie ? … ) — Der Kaffee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ? … Wyszliśmy , nie zatrzymywani dłużej ; na schodach zatoczyłem się jak pijany . — Dlaczegóż pan podstawił Żyda do licytacji ? — Nie sądzę . Baron odprowadziwszy Rzeckiego do drzwi , nie mogąc wytrzymać , odezwał się do Leona : Innemu podał chustkę od nosa , a gdy powiedział mu , że chustka waży sto funtów , uśpiony począł uginać się , drżeć i potnieć pod jej ciężarem . — Właściciel pan Wokulski ! — powtórzył wysoki dżentelmen i odesłał klacz na licytację . Rzecki tymczasem wciąż wykonywał swój chytry plan . Z początku mówił jej , że panna Łęcka zgubi Wokulskiego , potem , że tylko inna kobieta mogłaby go otrzeźwić ; potem wyznał , że Wokulski jest znacznie spokojniejszy w jej towarzystwie , a nareszcie ( ale o tym wspomniał w formie domysłu ) , że Wokulski zaczyna ją kochać . — Ojciec , ciociu , spodziewał się wziąć więcej i tylko jakiś Żyd , nowonabywca , odstręczył konkurentów — odpowiedziała trochę urażona panna Izabela . — O , nie , nie ta … Tamta miała popielatą sukienkę i czarne buciki , a ta ma brązowe buciki ! … Tymczasem Konstanty , wciąż stojąc na progu , zaczął z politowaniem kiwać głową , aż zniecierpliwiony odezwał się : — Jestem dorobkiewiczem , nie mam tytułu … — odparł Wokulski chcąc cośkolwiek odpowiedzieć . … Mamy tedy nowy sklep : pięć okien frontu , dwa magazyny , siedmiu subiektów i szwajcara we drzwiach . Mamy jeszcze powóz błyszczący jak świeżo wyglancowane buty , parę kasztanowatych koni , furmana i lokaja — w liberii . I to wszystko spadło na nas w początkach maja , kiedy Anglia , Austria , a nawet skołatana Turcja uzbrajały się na łeb , na szyję ! — I ty w to wierzysz ? — spytał Wokulski . Wróciwszy do domu panna Izabela opowiedziała pannie Florentynie o wyścigowych przygodach , a w godzinę — już nie myślała o nich . Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami . „ Do diabła ! — mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? … Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? … Razem sto czterdzieści tysięcy rubli ! … A ten powóz , a te wyścigi , a te ofiary na cele dobroczynne ? … A … a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? … Ehe ! … schowam ja do kieszeni ceremonie … ” — Nigdy nie miałem tych złudzeń ; dziś mniej niż kiedykolwiek . Jeszcze raz pożegnał adwokata i pobiegł do sklepu . Tam znalazło się kilka ważnych interesów , które zatrzymały go nadspodziewanie długo . Dopiero o pół do drugiej był w Łazienkach . Pomimo resztek pogardy i wstrętu , jakie w niej jeszcze tlały , musiała przyznać , że ten szorstki i ponury człowiek więcej znaczy i lepiej wygląda aniżeli marszałek , baron Dalski , a nawet aniżeli panowie : Niwiński , Malborg i Szastalski . — Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych — odparł Rzecki , w którym ocknął się były oficer węgierski . Ignacemu rozszerzyły się źrenice . Odetchnąłem widząc , że Wokulski nie myśli darmo jeść chleba ; a i subiekci przestali się uśmiechać przekonawszy się , że Stach w sklepie więcej pracuje niż oni , i w dodatku — ma jeszcze niemałe obowiązki na górze . My odpoczywaliśmy przynajmniej w święta ; podczas gdy on , nieborak , właśnie w święto od rana musiał brać żonę pod pachę i maszerować — przed południem do kościoła , po południu — z wizytami , wieczorem do teatru . — I nawet wiem , dlaczego lepiej . Pani wzdycha do Wokulskiego … Gdy stanęliśmy pode drzwiami mieszkania pani Stawskiej , rządca uśmiechnął się filuternie i szepnął : — Ile armat , kamracie ? — spytałem po niemiecku idącego za mną podoficera . Jadąc o kilka kroków za panią Wąsowska , Wokulski rozmyślał : — Więc pan stanowczo nie zapłaci komornego ? — spytałem . Właśnie pan Tomasz w pantoflach i bez surduta z wolna przechadzał się po sypialni , kiedy weszła córka . Spostrzegła , że ojciec wygląda bardzo mizernie , że ma obwisłe ramiona , obwisłe siwe wąsy , obwisłe powieki i jest pochylony jak starzec ; ale uwagi te powstrzymały ją tylko od wybuchu , nie zaś od załatwienia interesu . Takie albo tym podobne wyrazy budziły go na chwilę . Rzucał się wtedy na fotel i oparłszy głowę na ręku myślał . Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając : Wszedł Stach . Pani Helena wysunęła się na jego spotkanie . Nie mógł zrachować , ile godzin upłynie od trzeciej do pierwszej w południe . Ogarnął go niepokój ; nie jadł obiadu ; fantazja rwała się naprzód , ale trzeźwy rozum hamował ją . Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . Wzięła książkę i zaczęła czytać . — Co to znaczy ? — ciągnęła pani Wąsowska . — Wyglądasz pan okropnie , już blisko dziesięć dni nie byłeś u Beli … No , mówże pan coś ! … — Rozumiem , wielmożny panie ! … A nasz pan czeka w pokoju sypialnym — odparł Mikołaj . — Może te osoby same postępują nietaktownie — wtrąciła panna Izabela . — A cóż Anglia ? Była już północ , więc sobie poszedł . Nie zatrzymywałem go , bo mnie trochę zraził swą wiarą w skruchę baronowej . Ha ! zresztą kto ją tam wie , może się i naprawdę nawróciła ? … Do przybysza wybiegł Mraczewski i uśmiechając się dwuznacznie , zapytał : — Czym mogę służyć ? — spytał jeszcze raz Wokulski ocierając pot z twarzy . — Ta pani była tu dziś dwa raży — rzekł wierny sługa . — Raż o piąty , drugi raż o ószmy … „ Stary głupcze , nazywający się Ignacym Rzeckim ! Ty wyobrażasz sobie , że Napoleonidzi wrócą na tron , że Wokulski zrobi coś nadzwyczajnego , bo jest zdolny , i będzie szczęśliwym , bo jest uczciwy ? … Ty myślisz , ośla głowo , że chociaż hultajom zrazu dzieje się dobrze , a ludziom poczciwym źle , to jednakże w końcu źli zostaną pohańbieni , a dobrzy sławą okryci ? … Tak sobie imaginujesz ? … Więc głupio sobie imaginujesz ! … Na świecie nie ma żadnego porządku , żadnej sprawiedliwości , tylko walka . O ile w tej walce zwyciężają dobrzy , jest dobrze , o ile źli , jest źle ; ale ażeby istniała jakaś potęga protegująca tylko dobrych , tego sobie wcale nie wyobrażaj … Ludzie są jak liście , którymi wiatr ciska ; gdy rzuci je na trawnik , leżą na trawniku , a gdy rzuci w błoto — leżą w błocie … ” Geist nie spuszczał z niego oka , lecz stopniowo uspakajał się . W końcu odezwał się : — Rzutki , ryzykowny , * tek * — odezwał się jakby z piwnicy drugi hrabia , który siedział sztywnie na krześle , nosił bujne faworyty i porcelanowymi oczyma patrzył tylko przed siebie jak Anglik z » Journal Amusant « . Nagle spostrzegłszy jakiś ruch na środku kościoła zwróciła się do służącego : — Ach , mamo , po co on ją kraje ? … To strasznie boli ! … O mamo , mamo , już nie chcę , ażeby Mimi krajali … — Miesiąc ! … — powtórzył . — Czy przynajmniej wolno mi będzie po tym miesiącu odwiedzać państwa ? … I bardzo zaufanym osobom pokazywał dwa stare dyplomy , z których jeden odnosił się do jakiegoś Modzelewskiego , kupca w Warszawie za czasów szwedzkich , a drugi do Millera , kościuszkowskiego porucznika . Jaki by przecież istniał związek między tymi osobami a rodziną Minclów — nie wiem po dziś dzień , choć objaśnienia niejednokrotnie słyszałem . — Oto — zawołał — cała Joasia jest w tym liście . Nerwy , zawsze nerwy ! … — A ja zaraz przystępuję do interesu — rzekła dama patrząc na niego z góry . — Nasze sierotki potrzebują kilku sztuk płótna … — Mamo , ja już spać chcę — odezwała się Helunia . — Zbawco … dobrodzieju ! … — mówił wzruszonym głosem . — Jesteś najszlachetniejszym z ludzi … Ale — dodał cofając się i rozkładając ręce — czy tylko ty nie stracisz ? … I waha się : czy iść do sądu , czy wracać do sklepu ? W tej chwili widzi na Krakowskim przejeżdżającą dorożkę , a w niej damę wysoką , chudą i mizerną , w czarnym kostiumie . Dama właśnie patrzy na ich sklep , a Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach spostrzega wyraz głębokiej nienawiści . Teraz ja ukłoniłem się . — Bardzo ci jestem wdzięczny . Cóż to jednak za fatalność , że właśnie w chwili , kiedy mamy z Belcią i … z tobą jechać do Paryża , Żydzi wydzierają mi dwa tysiące ! Rozumie się z Paryża nic . Pan Tomasz zaczął zapinać na sobie odzież i krawat . — O , nie rób pan ceremonii — rzekł Wokulski . — Niewiele do tego brakowało — odparł Starski witając się z panem Tomaszem . — Byłem u Krzeszowskiego i niech sobie kuzynka wyobrazi , od drugiej po południu do dziewiątej graliśmy … — Kto wie , co gorsze : Żyd czy szlachcic — wtrącił mimochodem Klejn i podniósł brwi w sposób bardzo żałosny . Pan Ignacy miesza się coraz bardziej . Zasadza na nos binokle , które mu spadają , potem wydobywa spod łóżka trumienkowate pudło , śpiesznie chowa gitarę i toż samo pudełko wraz z gitarą kładzie na swoim łóżku . — Żosztawił bilet , leży na biurku . — Bądźże u mnie po świętach i … często przychodź . Może się trochę ponudzisz , ale może i ja , niedołężna , przydam ci się na co . A teraz idź już na dół , idź … XI . Stare marzenia i nowe znajomości — Cóż ci zrobił ? — spytałem . Znowu zamilkł i nagle odezwał się : Znowu skrzypnęły drzwi i ukazała się w nich może dwunastoletnia dziewczynka , w pasterce na głowie i z paczką kajetów w ręce . Było to dziecko z twarzą rumianą i pełną , lecz nie zdradzającą zbyt wielkiej inteligencji . Ukłoniła się nam , ukłoniła się pani Stawskiej i jej matce , ucałowała w oba policzki małą Helenkę i wyszła , oczywiście do domu . Następnie wróciła się z kuchni i zarumieniona powyżej oczu , spytała pani Stawskiej : — No , przede wszystkim robił długi . Trochę grał , trochę podróżował ( zdaje mi się jednak , że głównie po paryskich i londyńskich knajpach , bo w te jego Chiny wierzyć mi się nie chce ) , ale specjalnie trudnił się bałamuceniem młodych mężatek . W tym to on mistrz i już ma tak ustaloną reputację , że mężatki wcale mu się nie opierają , a panny wierzą , że do której zacznie się umizgać Starski , natychmiast dostanie męża . Takie dobre zajęcie jak każde inne ! … Służący wbiegł ciężkim kłusem i zakręcił gaz . Po chwili rozległo się zgrzytanie ryglów , szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień , jedyny gość , który nigdy nie zawodzi kupca . Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie . Baron pobiegł w stronę towarzystwa . Naprzeciw wysunęła się dama w białej narzutce , z białą koronkową parasolką i szła powoli z wyciągniętą do niego ręką , z której zdawał się opadać szeroki rękaw . Baron już z daleka zdjął kapelusz i dopadłszy narzeczonej , prawie zanurzył się w jej rękawie . Po wybuchu czułości , który o ile był krótkim dla niego , o tyle wydał się bardzo długim dla widzów , baron nagle oprzytomniał i rzekł : Suivons les papillons diapres . Baronowa rozkrzyżowała ręce jak człowiek trafiony kulą w piersi . W tej chwili czuje , że ktoś pochwycił go z tyłu za ramię , i odwróciwszy głowę widzi owego majestatycznego pana , który od Szlangbauma dostał w cukierni rubla zadatku . Okazały pan widocznie bardzo się śpieszy , gdyż obu pięściami toruje sobie drogę pośród zbitej masy ciał starozakonnych wołając : — No , jużci do Hopfera nie wrócę — odparł uderzając pięścią w stół . — Chyba nie wiesz — dodał — że jestem uczonym ; mam nawet rozmaite podziękowania od petersburskich naukowych towarzystw … W ten sposób powoli i stopniowo lew przerabiał się na wołu . Kiedym go widział w tureckim szlafroku , w haftowanych paciorkami pantoflach i w czapeczce z jedwabnym kutasem , nie mogłem wyobrazić sobie , że jest to ten sam Wokulski , który przed czternastoma laty w piwnicy Machalskiego zawołał : „ Ach , jakiż ja jestem głupi ! — myślał . — Nie , nie jestem głupi . Jestem tylko dorobkiewicz , który w tym państwie musi opłacać się każdemu na każdym kroku . No , nawracanie jawnogrzesznic kosztuje więcej . ” Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni . „ Jezus , Maria ! — szepcze . — Więc już nawet przy licytacjach mówią o Wokulskim i o niej … I jeszcze przewidują , że go zgubi … Jezus ! Maria ! … ” — Tak — cicho szepnęła narzeczona . — Prosić . I oto , com zobaczył … W jednym z okien Maruszewicza uchyliła się roleta i przez szparę z boku można było dojrzeć , że ktoś patrzy w naszą stronę . — Pieprzu za trojaka … — Wieszże ty — mówiła prezesowa — że w chwili ostatniego z nim pożegnania myśleliśmy : czy by się do tej studni nie rzucić ? Nikt by nas tam nie odszukał i na wieki zostalibyśmy razem . Zwyczajnie — szalona młodość … — Zgaduję więcej , aniżeli myślisz … Boże miłosierny , czuwaj nad nami ! … — Znasz tę lalkę ? — spytał sędzia Heluni . — Wirski — wtrącił rządca . Wokulski głęboko odetchnął ; obie wiadomości były ważne . Drugi raz przeczytał list podziwiając szorstki styl pani Meliton i uśmiechając się przy uwagach , jakie robiła nad swoją płcią . Mocno trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego ; wszystko i wszystkich chwytałby za kark , wyjąwszy — pannę Izabelę . Ona jedna była istotą , której wobec siebie chciał zostawić absolutną wolność , jeżeli nie panowanie . — Zapomniałem — odparł służący marszcząc brwi i machając ręką . — Nasz nieszczęśliwy kraj — zakończył książę . — Cóż to za kobieta ? — O , ma pan , jaka to oryginalna kobieta z tej prezesowej ! — rzekł Ochocki wskazując na sztachety . — Widzi pan te pałace ? … To wszystko czwórniaki , mieszkania parobków . A tamten dom — to ochrona dla parobcząt ; bawi się ich ze trzydzieści sztuk , wszystkie umyte i obłatane jak książątka … A ta znowu willa to przytułek dla starców , których w tej chwili jest czworo ; uprzyjemniają sobie wakacje czyszcząc włosień na materace do gościnnych pokojów . Tułałem się po rozmaitych okolicach kraju i wszędzie widziałem , że parobcy mieszkają jak świnie , a ich dzieci harcują po błocie jak prosięta … Ale kiedym tu pierwszy raz zajechał , przetarłem oczy . Zdawało mi się , że jestem na wyspie Utopii albo na kartce nudnego a cnotliwego romansu , w którym autor opisuje , jakimi szlachcice być powinni , lecz jakimi nigdy nie będą . Imponuje mi ta staruszka … A gdybyś pan jeszcze wiedział , jaką ona ma bibliotekę , co czyta … Zgłupiałem , kiedy raz zażądała , abym jej objaśnił pewne punkta transformizmu , którym dlatego tylko brzydzi się , że uznał walkę o byt za fundamentalne prawo natury . — Nie , przecie nie sześć , najwyżej cztery … Helunia bawi się tam doskonale , bo choć jej niczego dotykać nie wolno , ale za to jak ona się przypatruje zabawkom po nieboszczce … W oczach zaczęły mi ognie latać . Uderzyłem kuflem w stół i krzyknąłem : — Merkwürdig ! Der Kafjee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ? Bo zastanów się tylko … Pani Stawska jest zacności kobieta , więc — powinna być szczęśliwą ; Stach jest wyższym nad wszelką wartość człowiekiem , więc — i on powinien być szczęśliwy . Tymczasem Stach jest ciągle rozdrażniony i smutny ( aż mi się czasem płakać chciało , kiedym na niego patrzył ! ) , a pani Stawska miała sprawę o kradzież … Pewnego razu zaprosił Machalski mnie i Wokulskiego do siebie na wieczór . — Umieram ! … — jęczy baronowa . Rządca nie dzwonił , ale zapukał raz i drugi . Nagle drzwi otworzyły się dość gwałtownie i stanęła w nich gruba i niska służąca z zawiniętymi rękawami i z mydłem na rękach , których mógłby jej pozazdrościć atleta . „ No cóż — myślał — kto przyjechał , musi odjechać … Rzecz całkiem naturalna … ” Tu pochyliła się do mnie z fotelu i rzekła szeptem : Ten sam fatalizm spostrzegł Wokulski w historii kilkunastu głośniejszych rodzin paryskich . Dziad , jako skromny rzemieślnik , pracował przy ulicy Temple po szesnaście godzin na dobę ; jego syn skąpawszy się w cyrkule łacińskim założył większy warsztat przy ulicy Św . Antoniego . Wnuk , jeszcze lepiej zanurzywszy się w naukowej dzielnicy , przeniósł się jako wielki handlarz na bulwar Poissonniere , zaś prawnuk , już jako milioner , zamieszkał w sąsiedztwie Pól Elizejskch po to , ażeby … jego córki mogły chorować na nerwy przy bulwarze St. Germain . I tym sposobem ród spracowany i zbogacony około Bastylii , zużyty około Tuileries , dogorywał w pobliżu Notre – Dame . Topografia miasta odpowiadała historii mieszkańców . — Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie . Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ” Cały teatr wybucha śmiechem ; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło , gdzie siedzi pan Ignacy . Nieszczęśliwy chce zaprotestować , lecz czuje , że głos zastyga mu w gardle , a na domiar niedoli on sam — zapada się gdzieś . Zapada się w niezmierny , niezgłębiony ocean nicości , w którym będzie spoczywał na wieki wieczne nie objaśniwszy widzów teatralnych , że nankinowe spodnie z fartuszkiem i strzemiączkami wykradziono mu podstępem ze zbioru jego osobistych pamiątek . — Słowo honoru daję , że musi już być wpół do dziesiątej . Letkiewicz jestem , gałgan jestem , no — podły jestem , ale cóż zrobię , kiedy matka mi zachorowała i musiałem szukać doktora . Byłem u sześciu … — Pan nie jesteś Francuzem ? — Tak . — Ach , to pan — odparł baron przypatrując mu się . — Aha ! … — szepnął Rzecki . — Domyślałem się tego . — Jestem bardzo … bardzo szczęśliwy … — bąkał Wokulski . — Mówiłaś z tym człowiekiem , Belu ? … Gdyby ją kto szczerze zapytał : czym jest świat , a czym ona sama ? niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami , a ona — boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne . Naprzód Opatrzność zesłała wezbranie Wisły , co dało powód do publicznego koncertu i kilku prywatnych wieczorów z muzyką i deklamacją . Następnie w szeregu prelegentów na Osady Rolne wystąpił jeden krakowianin , nadzieja partii arystokratycznej , na którego odczyt wybrało się najlepsze towarzystwo . Potem Szegedyn uległ powodzi , co znowu wywołało wprawdzie nieduże składki , ale za to ogromny ruch w salonach . Odbył się nawet w domu hrabiny teatr amatorski , na którym odegrano dwie sztuki w języku francuskim i jedną w angielskim . — Pani dobrodziejce słabo ? … Może by doktora … — Sodowej wody , cytryny i cukru … Biegnij ! — rzekł Wokulski do woźnego . To zdawało mu się , że Ir jest chory , to , że rdzewieje nigdy nie używana dubeltówka , to znowu , że jest jakiś błąd w zielonej firance , która zasłaniała okna , a nareszcie , że herbata jest za gorąca i trzeba ją pić wolniej niż zwykle . — Rozumie się , że nie winien — prawił Mraczewski . — Ale swoją drogą , jak dmuchnął do Ameryki , tak po dziś dzień nie ma o nim wiadomości . Pewnie biedak gdzieś zmarniał , a kobieta została ani panną , ani wdową … Okropny los ! … Utrzymywać cały dom z haftu , z gry na fortepianie , z lekcyj angielskiego … pracować cały dzień jak wół i jeszcze nie mieć męża … Biedne te kobiety ! … My byśmy , panie Ignacy , tak długo nie wytrwali w cnocie , co ? … O , wariat stary … — No , proszę cię , tylko mi jutro tak wyglądaj , a przekonasz się , że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany … Choć szkoda , żeś go wtedy odrzuciła ! … Mielibyście dziś ze sto albo sto pięćdziesiąt tysięcy rubli więcej … Wyobrażam sobie , że ten biedny chłopak z rozpaczy musiał bardzo wydawać pieniądze . Ale , ale … — dodała hrabina — czy prawda , że chcecie jechać z ojcem do Paryża ? … Nareszcie dym stał się tak gęsty i nieznośny , że za wszelką cenę chciałem wydobyć się z niego . Cofnąłem się z początku wolno , później biegiem , widząc ze zdziwieniem , że i inni robią to samo . Zamiast dwu wyciągniętych szeregów zobaczyłem kupę uciekających ludzi . „ Czego oni , u diabła , uciekają ? … ” — myślałem przyspieszając kroku . Nie był to już bieg , ale koński galop . Zatrzymaliśmy się w połowie wzgórza i tu dopiero spostrzegliśmy , że miejsce nasze na placu zajął jakiś nowy batalion , a na szczycie wzgórza walą z armat . Zauważyłem , że wiwaty nic go nie obchodzą . Nie rozchmurzył się nawet , choć jeden z mówców ( musiał być literat , bo gadał dużo i bez sensu ) powiedział , nie wiem , w swoim czy w Wokulskiego imieniu , że … jest to najpiękniejszy dzień jego życia . Wszyscy już byli w pałacu , gdzie wkrótce podano kolację . Wieczór zeszedł wesoło . Około jedynastej Ochocki odprowadził Wokulskiego do jego mieszkania . — Jak to , nie zbieracie państwo rydzów ? — dziwiła się panna Felicja . — Cudowne rydze ; jest ich takie mnóstwo , że nam nie wystarczy koszyków i będziemy chyba musiały sypać je do bryczki . Dać ci , Belu , koszyk ? … — Proszę cię , Belu — upominała ją ciotka — tego nie rób . Ja właśnie chcę wam zaproponować , ażebyście u mnie spędzili tę resztkę lata . I musisz to zrobić , choćby ze względu na Starskiego . Pojmujesz , że młody chłopak na wsi będzie się nudził , będzie marzył . Możecie widywać się co dzień , a w takich warunkach najłatwiej będzie przywiązać go , a nawet … zobowiązać … Szwajcar , człowiek znajomy , wyprawił pomocnika na górę , sam zaś zaczął bawić Wokulskiego rozmową : Czuł , że oburzenie uspakaja go ; gdy przyszło do rachunku , przekonał się , że … karafka była pusta … — Po co ? Stary , posłuszny jak dziecko , zawinął swoje papiery w czerwoną chustkę i wyszedł z synem , który musiał go podtrzymywać na schodach . — Nie chcę ci przeszkadzać . — Już nic . „ Boże miłosierny ! — szepnął — zdejmijże ze mnie to przekleństwo … ” - – Ach , jak to dobrze ! Przekona się pan , co to za wielki artysta . Szczególniej znakomicie gra Romea , chociaż … już nie jest pierwszej młodości … Ciocia i ja znamy go osobiście jeszcze z Paryża … Bardzo miły człowiek , ale nade wszystko genialny tragik … W jego grze najprawdziwszy realizm kojarzy się z najpoetyczniejszym idealizmem … „ Nie wiedziałem , że tak trudno dostać się na licytację ! … ” — wzdycha pan Ignacy . — Pan sobie drwisz — rzekłem . — Nie zaprzeczysz jednak , że Stach mógł zostać czymś lepszym aniżeli nieszczęśliwym wielbicielem panny Łęckiej . To był działacz społeczny , nie jakiś tam kiepski wzdychacz … — A gdzież on siedzi , ten nowy system ? — Jutro przed dziewiątą — odpowiedział pan Tomasz i otarł pot z czoła . — Fatalna historia — ciągnął dalej . — Między naszymi wspólnikami popłoch , bo Krzeszowski strzela doskonałe … Gdyby zaś ten człowiek zginął , wszystkie moje rachuby na nic . Straciłbym w nim prawą rękę … jedynego możliwego wykonawcę moich planów … Jemu jednemu powierzyłbym kapitały i jestem pewny , że miałbym co najmniej osiem tysięcy rubli rocznie … Los prześladuje mnie nie na żarty ! … Weszli na drugie piętro do salonu urządzonego równie bogato jak inne w tym hotelu . Większą jego część już zapełniali widzowie starzy i młodzi , kobiety i mężczyźni , ubrani elegancko i bardzo zajęci profesorem Palmierim , który właśnie kończył krótką prelekcję o magnetyzmie . Był to mężczyzna średnich lat , zawiędły , brunet , z rozczochraną brodą i wyrazistymi oczyma . Otaczało go parę przystojnych kobiet i kilku młodych mężczyzn o twarzach mizernych i apatycznych . Szuman ścisnął go za rękę . — Warunki te — odparł — o tyle zmieniły moje położenie , że na parę lat nie potrzebuję się troszczyć o majętnego wspólnika . Lecz co do metalów , właśnie w tej chwili pracuję nad nimi , spojrzyj … — A o Rossim nie zapomni pan ? — rzekła ze słabym uśmiechem . Niech więc żyje Francja z Napoleonidami , a Wokulski z panią Stawską ! … A jeżeli odpowiedziałaby , że mnie nie kocha ? Wszystkie te ceremonie mają dobrą stronę : dają czas i możność zaznajomienia się . Ochocki powtórzył , bystro przypatrując się swemu towarzyszowi . Na domiar szyderstwa losu z całej niegdyś falangi zostało jej tylko dwu wielbicieli . Ochockim nie łudziła się : on więcej zajmował się jakąś latającą maszyną ( co za obłęd ! ) aniżeli nią . Za to asystowali jej , zresztą nie narzucając się zbytecznie , marszałek i baron . Marszałek nasuwał jej na myśl zabitego i oparzonego wieprza , jakie czasem spotykała w rzeźniczych furgonach na ulicy ; baron znowu wydawał się jej podobnym do niewyprawnej skóry , których całe stosy można widywać na wozach . Obaj stanowili dziś ostatnie jej otoczenie , nawet skrzydła , jeżeli , jak mówiono , była naprawdę aniołem ! … Okropna kombinacja dwu tych starców prześladowała pannę Izabelę dniem i nocą . Czasem zdawało się jej , że jest potępiona i że już za życia rozpoczęło się dla niej piekło . — Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki . — Dawnoś pan był u naszych dam ? — zaczyna Wirski . Mikołaj zaczął podawać potrawy . Wokulski bez najmniejszego apetytu zjadł kilka łyżek chłodniku , zapił portweinem , potem spróbował polędwicy i zapił ją piwem . Uśmiechnął się , sam nie wiedząc czemu , i w przystępie jakiejś żakowskiej radości postanowił robić błędy przy stole . Na początek skosztowawszy polędwicy położył nóż i widelec na podstawce obok talerza . Panna Florentyna aż drgnęła , a pan Tomasz z wielką werwą począł opowiadać o wieczorze w Tuileriach , podczas którego na żądanie cesarzowej Eugenii tańczył z jakąś marszałkową menueta . — Aha ! dopiero zdaje ci się . To źle . Na wszelki wypadek , zapamiętaj radę . W moim laboratorium bardzo łatwo można zginąć , i jeszcze jak ! … „ Ładnie bym się zarekomendował adwokatowi ! — myślał schodząc ze schodów . — Jednego dnia namawiam ludzi , aby mi powierzyli kapitały , a drugiego kupuję kota w worku . Naturalnie , że od razu skompromitowałbym albo siebie , albo … pannę Izabelę . ” — Któż to ? — zapytał Ignacy . — A … Łęcki … — Tak — odezwał się Wokulski — firma nie może tracić . Oberman zapłaci . Dziwna to była rodzina ! — Dam ci list , który zaraz odniesiesz , i tam zostaniesz . Chcesz czy nie chcesz ? … — Więc jak mam powiedzieć ? … — Więc i cała pańska rodzina bawi się szaradami ? — wtrącił Wokulski . „ Tak , alboż ja dawniej nie widywałem nędzy ? … ” — szepnął Wokulski . — Imponujące . Zdaje mi się , że po kilkutygodniowym pobycie przybyło mi sił i odwagi . Naprawdę , tam dopiero nauczyłem się być dumnym z tego , że pracuję . Rzucił się na fotel . — Szczęśliwy jesteś , panie Stanisławie … — pochwycił Łęcki . — Nie wyjeżdżasz w tym roku za granicę ? „ Skąd ja ją znam ? ” — pomyślał Wokulski wychodząc z bramy na ulicę . W tej chwili stanął przed drzwiami swego sklepu i wszedł tam . — A któż winien , że pan nie przychodzi we właściwej porze ? ! … — wrzasnął młody człowiek wytrząsając rękoma . — Sto razy słyszałeś pan , że do Maleskiego należą miesiące parzyste , a do Patkiewicza nieparzyste … — Idź pan już , idź … — odparła . Wokulski poszedł ku nim potrącając klęczących i omijając inne stoły , przy których pukano na niego zawzięcie . Zbliżył się do tacy i ukłoniwszy się hrabinie , położył swój rulon imperiałów . — Daje pieniądze , więc jest ostrożny . Dopóki dawał tylko słowo , był śmielszy ! … — A do mnie , łaskawy panie , żadne — wołał młody człowiek grożąc nam pod nosami — bo ja z zasady nie płacę za komorne . Komu mam płacić ? … Za co ? … Cha ! cha ! dobrzy sobie … — Tak sobie — odpowiedziało dziecko opierając się na moim kolanie i patrząc na matkę . ( Mój Boże , dlaczego ja nie jestem jej ojcem ? ) — Cóż to za ofiara ? — zawołał Rzecki . — Spłacicie nas panie w ciągu paru lat , i basta . Jakże pani sądzi ? … — zapytał pani Stawskiej . — Tylko mi pan nie mów takie głupie gadanie ! … Dlaczego szostra z Krakowa nie ma im zapysać , kiedy ona jest chora ? … — Letkiewicz , urwisz … — prędko odpowiedziała pani Misiewiczowa . Węgiełek zbiegł ze wzgórza . Panna Izabela spojrzała na Wokulskiego . Była blada i wzruszona . Teraz główne drzwi otworzyły się z łoskotem i wbiegł Franc Mincel , tłuściejszy i czerwieńszy od brata . — Zastanów się jednak , czy nie szkoda tak pięknych pamiątek . — Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej … — Nie wiem . Widzę , że ma , i słyszę , że zawsze je miał . — Właśnie uważam , ale to z gorąca . A powinnaś dziś — dodał grożąc jej z uśmiechem — powinnaś dziś , figlarko , dobrze wyglądać , bo ten Kazio , jak mówiła mi wczoraj ciotka , jest do wzięcia … — Przejedź się , aniołku , po mieście — mówiła hrabina całując siostrzenicę — i pozałatwiaj drobne sprawunki . Tylko pamiętaj , żebyś mi za to w czasie kwesty wyglądała ślicznie … Tak ślicznie , jak to tylko ty potrafisz ! … Proszę cię … Zresztą wszystko stało na miejscu : słońce i drzewa , snopy światła i cienie , łabędzie na stawie , roje komarów nad łabędziami , nawet połyskująca fala na lazurowej wodzie . Wokulskiemu zdawało się , że w tej chwili odjechał z ziemi bystry prąd czasu zostawiając tylko parę białych smug na niebie — i od tej pory nie zmieni się już nic ; wszystko zostanie tak samo na wieki . Że on z panną Izabelą będzie wiecznie chodził po oświetlonej łące , oboje otoczeni zielonymi obłokami drzew , spośród których gdzieniegdzie , jak para czarnych brylantów , błyskają ciekawe oczy ptaka . Że on już zawsze będzie pełen niezmiernej ciszy , ona zawsze tak rozmarzona i oblana rumieńcem , że przed nimi zawsze , jak teraz , będą lecieć całujące się w powietrzu te oto dwa białe motyle . — Zastanów się , Belu , co robisz ? … — upominała ją panna Florentyna . Wieczorem poszedł do teatru , lecz opuścił go po pierwszym akcie . Znowu wałęsał się po mieście , a gdzie stąpił , prześladowała go myśl jutrzejszego spaceru i niejasne przeczucie , że jutro zbliży się do panny Izabeli . Wokulski wstał z krzesła i zamyślony począł chodzić po numerze ; Geist nie spuszczał z niego oka . Wtem na skręcie wymija go młoda kobieta , której wzrost i ruchy robią na Wokulskim silne wrażenie . — Proszę cię , Belu — rzekła hrabina tonem uroczystym — pan Wokulski … który tak hojną ofiarę złożył na naszą ochronę … Teraz Wokulski spojrzał na skrzypka i przede wszystkim spostrzegł pewne podobieństwo między nim i Starskim . Molinari miał takie same niewielkie faworyciki , jeszcze mniejsze wąsiki i ten sam wyraz znużenia , jaki cechuje ludzi posiadających szczęście u płci pięknej . Grał dobrze i wyglądał przyzwoicie , lecz było widać po nim , że już pogodził się z rolą półbożka łaskawego dla swoich wiernych . — Nareszcie jest pan — zawołał dyrektor maneżu i wskazując oczyma na dżokeja dodał : — Zapoznam panów : pan Yung , najznakomitszy w kraju dżokej — pan Wokulski . — Ostatnie słowo . Znam ludzi lepiej , niż pan sądzisz , i … lękam się pańskiego rozczarowania . Otóż gdyby ono kiedy nadeszło , przypomnij sobie moją radę : nie działaj pod wpływem uniesienia , tylko czekaj . Wiele rzeczy na pozór wygląda gorzej aniżeli w rzeczywistości . — Za rok takich nudów oddałbym życie . Idąc przez ulicę Oboźną , przypomniał sobie furmana Wysockiego , któremu koń padł , i zdawało mu się , że widzi cały szereg wozów , przed którymi leżą padłe konie , cały szereg rozpaczających nad nimi furmanów , a przy każdym gromadę mizernych dzieci i żonę , która pierze bieliznę takim , co płacić nie mogą . I bez żadnej ceremonii , a nawet bez dalszych wyjaśnień doręczył panu Ignacemu album z widokami Warszawy i warszawianek , co razem mogło kosztować z pięćdziesiąt rubli ! … Pan Łęcki w pantoflach i płóciennym szlafroku leżał na kanapie i czytał „ Kuriera ” . Bardzo czule przywitał się z córką , a gdy usiadła , uważnie przypatrzył się jej i rzekł : — Wyobraź sobie — rzekł do Wokulskiego — musimy jechać do Krakowa . Hortensja jest chora , chce widzieć Belę ( zdaje się , że chodzi o zapis ) , no , a zapewne rada by poznać ciebie … Możesz jechać z nami ? … Grupa szlachty gardzącej arystokracją krzyczała najgłośniej . Książę zaczął ściskać swoich gości nie panując już nad wzruszeniem ; pomagał mu adwokat , wszystkich całował , a sam bez ceremonii płakał . Kilka osób skupiło się przy Wokulskim . — Pani hrabina — rzekł trochę żartobliwie Wokulski — chce mnie pozbawić zasługi w życiu przyszłym , chwaląc postępki , które zresztą mogłem spełniać w widokach zysku . I pan Tomasz miewał teraz gości . Odwiedził go hrabia Sanocki zaklinając , ażeby Wokulski przestał już bawić się wyścigami i pojedynkami , a zajął się spółką . Był hrabia Liciński i opowiadał dziwy o dżentelmenerii Wokulskiego . Lecz nade wszystko przyjeżdżał tu parę razy książę z prośbą do pana Tomasza , ażeby Wokulski bez względu na zajście z baronem nie zniechęcał się do arystokracji i pamiętał o nieszczęśliwym kraju . ( Prześliczne dziecko … Boże miłosierny ! dlaczego Stach nie jest jego ojcem . Może nie szalałby tak … ) Wokulski rzucił pistolet na ziemię i zeszedł z mety . — Byłem pewny — mówił pan Łęcki — że wezmę choć ze sto dziesięć tysięcy … Już na sali słyszałem dokoła siebie głosy , że kamienica warta sto dwadzieścia … Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum … Porozumiał się z konkurentami , a kto wie , czy i nie z moim adwokatem , i — straciłem dwadzieścia albo trzydzieści tysięcy … — Zazdroszczę panu — odezwała się panna Izabela — Od dwu miesięcy marzę tylko o wystawie paryskiej , ale papa jakoś nie okazuje skłonności do wyjazdu … Lecz Wokulski po odejściu Maruszewicza był kontent . Serwis i srebra familii Łęckich były już sprzedane i nawet jubiler odniósł panu Tomaszowi pieniądze , strąciwszy dla siebie sto kilkadziesiąt rubli składowego i za pośrednictwo . Mimo to hrabina Karolowa nie przestała kochać panny Izabeli ; owszem — jej energia i poświęcenie , okazane przy sprzedaży pamiątek , zbudziły w sercu starej damy nowe źródło uczuć rodzinnych . Nie tylko uprosiła pannę Izabelę o przyjęcie pięknego kostiumu , nie tylko co dzień bywała u niej albo ją wzywała do siebie , ale jeszcze ( co było dowodem niesłychanej łaski ) na całą Wielką Środę ofiarowała jej swój powóz . — Widziałem lepszą rzecz , panie … Podczas kampanii byłem we Włoszech i widziałem , jak Włosi przyjmowali Francuzów w wigilię bitwy pod Magentą … — Pan był pierwszy raz w Paryżu ? — spytała panna Izabela . Odeszły i wkrótce znikły za furtką . Pani Wąsowska obejrzała się , lecz spostrzegłszy , że Wokulski patrzył na nią , szybko odwróciła głowę . — Ach , więc jest i bohaterem ! … Pani Wąsowską była najlepszą kobietą , nie myślała powtórnie wychodzić za mąż , a tym mniej odbierać innym paniom konkurentów . Dopóki jednak żyła na świecie , nie mogła pozwolić na to , ażeby jaki mężczyzna mógł kochać się w jakiejś innej kobiecie , nie w niej . Żenić się dla interesu ma prawo ; pani Wąsowska gotowa mu była nawet pomagać , ale uwielbiać — można było tylko ją . Nie dlatego nawet , ażeby uważała się za najpiękniejszą , ale że … taką już miała słabość . — O tak , panie : trochę to , trochę owo , a razem nic . Dawniej robiłem stolarszczyznę i nie mogłem nadążyć . Za jakie parę lat odłożyłbym z tysiąc rubli . Ale spaliłem się tamtego roku i już nie mogę przyjść do siebie . Drzewo , warsztaty , wszystko poszło na węgiel , a mówię łasce pana , był taki ogień , że najtwardsze pilniki stopiły się jak smoła . Kiedym spojrzał na pogorzel , tom ino plunął ze złości , ale dziś nawet mi szkoda tej śliny … — Nie , nie … — odpowiada zmieszany pan Ignacy . — Czytaj — rzekł . — Przekonasz się , że są rzeczy lepsze od polityki . — Pan nie jesteś medium — rzekł . — Ale on ma córkę , panie Cynader … — mówi niespokojnie właściciel bujnych faworytów . — Pan zna jego córkę , tę pannę Izabelę , panie Cynader ? … Ja sam dałbym jej , no bez targu , sto rubli … — Henryku ! … — wtrącił Wokulski . — Zacny … szlachetny ! … — mówił ściskając Wokulskiego . — Bóg cię zesłał … — O pani . — O , szlachetny panie Rzecki , który nie wstydzisz się nieszczęśliwych , zhańbionych kobiet … Wyobraź sobie , co za nieszczęście : jutro sprawa Helenki … I tylko pomyśl : co będzie , jeżeli się sąd omyli i tę nieszczęśliwą kobietę skaże do rot aresztanckich ? … Ale uspokój się , Helciu , bądź odważna , może to Bóg odwróci … Chociaż tej nocy miałam sen okropny … — Ale z chłopcem co ? Punkt o jedynastej był w gabinecie mecenasa , gdzie już zastał starego Szlangbauma . Mimo woli zauważył , że siwy Żyd bardzo poważnie wygląda na tle brązowych sprzętów i obić i że mecenasowi jest bardzo do twarzy w pantoflach z brązowego safianu . W taki sposób baron zainstalował się w mieszkaniu swej żony . Przerwał procesy z lokatorami , byłemu adwokatowi baronowej oświadczył , że każe mu dać baty , jeżeli kiedykolwiek wyrazi się bez szacunku o swej klientce , do pani Stawskiej napisał list z przeprosinami i posłał jej ( aż pod Częstochowę ) ogromny bukiet . Nareszcie przyjął kucharza i wraz ze swoją małżonką złożył wizyty rozmaitym osobom z towarzystwa , powiedziawszy pierwej Maruszewiczowi , który ogłosił to po mieście , że jeżeli która z dam nie odda im rewizyty , wówczas baron od jej męża zażąda satysfakcji . — Maniu ! ja wychodzę … A z tobą , Wicek , obrachujemy się wieczorem … Panna Izabela znowu poczęła patrzeć na swój pokój , który wydał się jej popielatym , na czarne gałązki , które chwiały się za oknem , na parę wróbli świergoczących może o budowie gniazda , na niebo , które stało się jednolicie szarym , bez żadnej jaśniejszej prążki . W jej pamięci znowu odżyła sprawa kwesty i nowej toalety , ale obie wydały się jej tak małymi , tak prawie śmiesznymi , że myśląc o nich nieznacznie wzruszyła ramionami . — Spróbuj no pan swojej gotowości . — Nic nie mówiła , co by kwalifikowało się do powtórzenia — odparł Wokulski . Au printemps , la feuille repousse — Tak — szybko odparł młody człowiek . — Panie — rzekł słodkim głosem . — Widzę , że z panem muszę grać w otwarte karty … Więc powiem od razu … Milczenie . W piwnicy zrobiło się pusto . — Alboż ja chcę cię martwić , biedne dziecko ! I bez tego czekają cię ciosy , które ukoić może tylko głęboka wiara . Zapewne wiesz , że ojciec stracił wszystko , nawet resztę twego posagu ? — Przepraszam , wielmożny panie — rzekł nieśmiało — ale jak mnie kto zaczepi : skąd mam tyle pieniędzy ? … — Powiedzże mi — rzekła — bo to pierwsze wrażenia bywają najtrafniejsze , jak ci się podoba pani Wąsowską ? Uderzył się w łysinę i mówił ciszej : Wówczas gorące łzy napływały jej do oczu ; gryzła z gniewu piękne usta i szarpiąc taśmy zasłaniała okna firankami . — Z wdzięcznością przyjmuję obietnicę — odparł Wokulski . — Nie wpłynie to jednak na termin wyjazdu państwa do Paryża , ponieważ zależy on tylko od ich woli . — Co ty tu robisz , Auguście ? — spytałem . — Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie . — Tak widać było przeznaczone — odpowiedziała z uśmiechem . „ Starski to jest ten drugi kochanek , Ochocki trzeci … A Rossi ? … Rossi , któremu ja urządzałem klakę i znosiłem mu do teatru prezenta … Czymże on był ? … Głupi człowieku , ależ to jest Mesalina , jeżeli nie ciałem , to duchem … I ja , ja mam szaleć dla niej ? … Ja ! … ” — Ja bym mu sam oddał córkę . Człowiek , słyszę , porządny , bogaty , posagu nie strwoni … — Osiemdziesiąt tysięcy i sto rubli … — Moja droga , dajże spokój ! — oburzyła się panna Izabela . — Co ci na tym zależy , ażeby psuć mi humor ? Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom . Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością . Najraniej przychodził do roboty , krajał mydło i ważył krochmal jak automat ; jadł , co mu podano , w najciemniejszym kącie sklepu , prawie wstydząc się tego , że doświadcza ludzkich potrzeb . O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał . Wokulski wyszedł na dziedziniec i około lewej oficyny , gdzie była kuchnia , skręcił do parku . — Upadam do nóg , proszę łaski pana . Wokulski pożegnał ją , ale owe „ ha … ” utkwiło mu w pamięci . W każdym razie był pewny , że w prezesowej nie ma nieprzyjaciółki . I otóż w niecały tydzień po tej rozmowie dowiedział się , że prezesowa jedzie z hrabiną i z panną Izabelą na spacer do Łazienek . Czyżby dowiedziała się , że panie go tam spotykają ? … A może chce ich zbliżyć ? … — W nudzeniu się ? … — pyta panna Izabela . — Kto wie , czy nie byłoby nam weselej nudzić się w jednym pokoju . — Czy mogę złożyć uszanowanie panu Łęckiemu ? — spytał uroczyście Ochocki i nie czekając na odpowiedź panny Izabeli wyszedł z salonu . — „ Odpowiedzie od redakcje . * Panu W. W. * Encyklopedie większe Orgelbranda … ” Nie to … „ * Panu Motylkowi * . Frak kładzie się … ” Nie to … A , jest ! … „ * Panu S. Szlangbaumowi * : Pańska szarada polityczna nie jest gramatyczna . ” — Proszę pana : co tu jest z polityki ? Żebym ja napisał szaradę o Dizraeli albo o Bismarck , to byłaby polityka , ale o Kozaki to przecie nie jest polityka , tylko wojskowość . — Któż więc im będzie służył ? … Bo ja , choć jestem Żyd , także nie wdzieję liberii tych parchów . Zresztą — dodał — skądże panu takie myśli przychodzą ? Jeżeli sklep zostanie sprzedany , pan będziesz miał świetną posadę przy spółce handlu z cesarstwem … „ Oto — szeptał mu gdzieś w głębi mózgu — oto jak mści się natura za pogwałcenie jej praw . Za młodu lekceważyłeś serce , drwiłeś z miłości , sprzedałeś się na męża starej kobiecie , a teraz masz ! … Przez długie lata oszczędzany kapitał uczuć zwraca ci się dziś z procentem … ” Zresztą — mamy drugi dowód w osobie uroczej pani Wąsowskiej … „ Jeszcze gotów pomyśleć , że wyszłabym za niego … ” — rzekła do siebie . — Czy może pan mnie szuka ? — pyta sędziwy Żyd , bystro patrząc mu w oczy . — Może masz pan rację , ale mnie jakoś się to nie wydaje — mruknął Rzecki potrząsając głową . W trzecim salonie , dokąd wszedł z hrabiną Wokulski , znajdował się bufet tudzież mnóstwo większych i mniejszych stolików , przy których dwójkami , trójkami , nawet czwórkami siedzieli zaproszeni . Kilku służących roznosiło potrawy i wina , a dyrygowała nimi panna Izabela , widocznie zastępując gospodynię . Miała na sobie bladoniebieską suknię i wielkie perły na szyi . Była tak piękna i tak majestatyczna w ruchach , że Wokulski patrząc na nią skamieniał . — O ! … zachowaj że pan ten drogi skarb — odparł Wokulski i wydobył z biurka fatalne dokumenta . — Czy o te papiery panu chodzi ? — Aha — zawołał jeden stołownik — widzisz , jak trudno bez schodów wyjść z piwnicy ? A tobie zachciewa się od razu skoczyć ze sklepu do uniwersytetu ! … Wyjdźże , kiedyś taki mądry … — Panie baronie — odparł Wokulski — ja nie prosiłem pana o świadectwo przyzwoitości . Poza obrębem tego — co pan każe ? … — Czy pan Wokulski zadowolony ? — spytał hrabia – Anglik . Potem wyciągnął do mnie obie ręce ponad kontuarem i długo ściskaliśmy się milcząc . XX . Pamiętnik starego subiekta — Nawet teraz — rzekł cicho — mam na furze centnar . Może przynieść wielmożnego pana z parę funty ? … Oto ścieżka , którą wówczas szli oboje , ale wydaje się jakaś inna . Ta część lasu miała być podobna do kościoła — dziś ani śladu podobieństwa . Dokoła szaro i cicho . Słychać tylko krakanie wron , które w tej chwili przelatują nad lasem , i krzyk spłoszonej wiewiórki , co wdrapując się na drzewo szczeka jak mały piesek . Wokulski spostrzega ogromny pięciopiętrowy gmach , formy klinowatej , na wysokości drugiego piętra otoczony żelazną balustradą , przy szerokiej ulicy wysadzonej niezbyt starymi drzewami , pełnej omnibusów , powozów , ludzi konnych i pieszych . Ruch jest tak wielki , jak gdyby co najmniej połowa Warszawy biegła na zobaczenie jakiegoś wypadku ; ulica jest tak gładka jak posadzka . Widzi , że jest w samym środku Paryża , lecz nie doznaje ani wzruszenia , ani ciekawości . Nic go nie obchodzi . — Nic nagłego … Po co się wielmożny pan ma tak śpieszyć … — odparł Szpigelman . — O ! … słyszy pan , panie mecenasie ? … — mówi pan Łęcki . — Gdyby się dopilnowano … „ Oto miasto — myślał — w którym więcej przeżyłem w ciągu jednej godziny aniżeli w Warszawie przez całe życie … Oto miasto ! … ” Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami , na których rosły pochylone sosny . Panna Izabela usiadła na pniu ściętego drzewa , a Wokulski niedaleko niej na ziemi . — Ależ , panie ! … Bardzo mi miło spotkać człowieka szczęśliwego . Tłumione łkanie przerwało jej mowę . Spojrzeliśmy po sobie z Wirskim i pożegnaliśmy sędziwą damę . — Widzisz jakieś : chociaż ? — spytała panna Izabela z nieudanym zdziwieniem . — Natychmiast i … powóz na dworzec kolei północnej … Natychmiast ! — Jest kobieta ! — rzekł Geist . — To źle . O niej nigdy nie można wiedzieć , co robi i dokąd zaprowadzi … W każdym razie słuchaj — dodał patrząc mu w oczy . — Gdyby ci kiedy jeszcze raz przyszła ochota próbować … Rozumiesz ? … Nie zabijaj się , ale przyjdź do mnie … Węgiełek skończył . Panna Izabela spuściła głowę i końcem parasolki rysowała jakieś znaki na gruzach . Wokulski nie śmiał spojrzeć na nią . Pani Stawska podniosła na niego oczy . — Naprzód , Lizetka ! Ten cudzoziemiec zaczyna mi imponować . — Czy nie jesteście , obywatelu , z Berlina ? … — Szanowny panie Rzecki . Po odejściu Suzina Wokulski przymknął oczy i usiłował zasnąć . Może nie tyle zasnąć , ile odpędzić od siebie jakąś myśl natrętną , przed którą uciekł z Warszawy . Przez pewien czas zdawało mu się , że jej nie ma , że została tam i że dopiero szuka go stroskana , tułając się od Krakowskiego Przedmieścia do Alei Ujazdowskiej . — W takim razie pan Ochocki … „ Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy . Jedni giną z niedostatku , drudzy z rozpusty . Praca odejmuje sobie od ust , ażeby karmić niedołęgów ; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków , a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi , których największą zaletą jest wczesna śmierć . — Widziałem go w sali , gdzie najdroższe miejsce kosztowało dwa franki . — Oo ? … cóż pisze ta wariatka ? Z widzenia znała go od lat kilku , nawet wydawał jej się przystojnym człowiekiem , ale nic ją nie obchodził . Potem Wokulski zniknął z Warszawy , rozeszła się wieść , że pojechał do Bułgarii , a później , że zrobił wielki majątek . Dużo mówiono o nim , i pani Stawska zaczęła się nim interesować jako przedmiotem publicznej ciekawości . Gdy zaś jeden ze znajomych powiedział o Wokulskim : „ To człowiek diabelnie energiczny ” , pani Stawskiej podobał się frazes : „ diabelnie energiczny ” , i postanowiła lepiej przypatrzeć się Wokulskiemu . Obok pana Ignacego stoi dwóch Żydów : jeden wysoki , śniady , z brodą tak czarną , że wpada w kolor granatowy , drugi łysy , z tak długimi faworytami , że walają mu klapy surduta . Dżentelmen z faworytami na widok dziesięciorublówek pana Łęckiego uśmiecha się i mówi półgłosem do pięknego bruneta : — Ach , od Szumana . Ale do czego to wszystko prowadzi ? … Wciąż chodziła po pokoju tam i na powrót ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i nagle przyszło jej na myśl : skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim ? … Jaką czarodziejską siłą ten człowiek pozyskawszy całe jej otoczenie obecnie zdobył już ostatnią pozycję , ojca ! … Ojciec , pan Tomasz Łęcki , płakał … On , z którego oczu od śmierci matki nie stoczyła się ani jedna łza … Potem marzyło mu się , że to morze domów i las posągów , i nieskończone szeregi drzew zwalają się na niego i że on sam już śpi w niezmiernym grobowcu samotny , cichy , prawie szczęśliwy . Śpi , o niczym nie myśli , o nikim nie pamięta , i tak przespałby wieki , gdyby , ach ! nie ta kropla żalu , która leży w nim czy obok niego , tak mała , że jej nie dojrzy ludzkie oko , a tak gorzka , że mogłaby cały świat zatruć . Zdaje mi się , że przesadza . Bo choć i ja wolę sklep aniżeli Krakowskie Przedmieście , jednakże co sklep , to nie piwnica . Zdziwaczał chłop na swoim kiprostwie . Wokulski wydobył portmonetkę . „ Był na Hugonotach w ósmym rzędzie krzeseł z niejaką Matyldą … ? ? ? ” Prezesowa wciąż przypatrywała mu się i z lekka chwiała głową . Stary subiekt zmiarkowawszy , że nie ma tu co robić dłużej , pożegnał swego Stacha i rzekł na odchodne : Przeszedł do Łazienek i tu znalazł spokojniejsze ustronie . Na niebie zaiskrzyło się kilka gwiazd , przez powietrze , od Alei , ciągnął szmer przechodniów , a od stawu wilgoć . Czasem nad głową przeleciał mu huczny chrabąszcz albo cicho przemknął nietoperz ; w głębi parku kwilił żałośnie jakiś ptak , na próżno wzywający towarzysza ; na stawie rozlegał się daleki plusk wioseł i śmiechy młodych kobiet . Przetarłem oczy . Ależ to żywy Machalski , kiper od Hopfera ! … Byliśmy razem na Węgrzech , później tu , w Warszawie ; ale od piętnastu lat nie widzieliśmy się , gdyż on mieszka w Galicji i ciągle jest kiprem . Wśród tłumu zbudził się szalony zapał dla Wokulskiego . Jeszcze żaden wyścig tak nie rozruszał widzów : cieszono się , że warszawski kupiec pobił dwu hrabiów . Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się , skąd mu się biorą takie żakowskie myśli . Przecież panna Izabela ma prawo jechać , kiedy chce , gdzie chce i z kim jej się podoba … Tym razem w towarzystwie powstał zamęt . Jedni twierdzili , że pan Tomasz jest zdeklarowanym bankrutem , drudzy gotowi byli przysiąc , że zataił majątek , aby zapewnić szczęście jedynaczce . Kandydaci do małżeństwa i ich rodziny znaleźli się w dręczącej niepewności . Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić , składali hołdy pannie Izabeli nie angażując się zbytecznie i po cichu rzucali w jej domu swoje karty , prosząc Boga , ażeby ich czasem nie zaproszono przed wyklarowaniem się sytuacji . — Zawsze wariat , chociaż dobry chłopak . Ale … Wokulski oddał ci rzeczywistą przysługę : zwyciężyłaś śmiertelnego wroga . Wokulski ukłonił się i pojechał naprzód . Był zgryziony i zakłopotany . „ Nawet tacy nie robią nic złego kobietom ” — odpowiada pan Tomasz . — Moi panowie ! — odezwał się wygolony mężczyzna z grupy szlachty nienawidzącej magnatów . — Mówicie tu o handlu perkalami , który nas nic nie obchodzi … Ale panowie ! … — ciągnął dalej płaczliwym głosem — my mamy za to zboże w spichlerzach , my mamy okowitę w składach , na której wyzyskują nas pośrednicy w sposób — że nie powiem — niegodny … — Stach … to jest … pan Wokulski kupuje dom ? — Dziś po drugim śniadaniu … — odpowiedziała spuszczając głowę . Klejn lękliwie obejrzał się dokoła sklepu , a widząc , że ich nikt nie śledzi , zaczął szeptać : — Ach , ciociu … Więc mam wahać się pomiędzy sprzedaniem siebie i serwisu ? … Bo na to , ażeby zabierano nam meble , nigdy nie pozwolę … Ach , ta Krzeszowska … to wykupywanie weksli … co za ohyda ! — Mam już przyjemność … — szepnęła panna Izabela odpowiadając na ukłon . Wokulski spojrzał na brek i w ciągu jednej chwili zobaczył taką scenę : panna Felicja pokładała się ze śmiechu , Starski upadł twarzą na kolana pięknej wdówki , baron tarmosił za kark stangreta , a jego narzeczona , blada z trwogi , jedną ręką chwyciła za pręt kozła , drugą wpiła w ramię Starskiego . — Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego . Naprzeciw zobaczył parę ludzi pochylonych ku sobie i szepczących . Ustąpili mu z drogi i ukryli się w cieniu drzew . Opanował go żal i szyderstwo . — Prawda — mówił baron — jak ten Starski traci ? … Z każdym dniem , panie , traci . Pani Wąsowska żartuje z niego , panna Izabela lekceważy go w najwyższym stopniu , a nawet nie zajmuje się nim panna Felicja . Zauważyła pani ? … — Szanowni panowie — odezwał się książę . — Poważyłem się fatygować szanownych panów w pewnym … nader ważnym interesie publicznym , który , jak to wszyscy czujemy , powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych … Chciałem powiedzieć … naszych idei … to jest … — Nie , pani dobrodziejko … — A , wybacz pani baronowa ! — zawołał rządca . — Siedem pysznych pokoi , dwie kuchnie jak salony , dwa schowki … Niech pani komu odstąpi ze trzy pokoje : przecież są dwa frontowe wejścia . — Powiem ci coś — ciągnęła pani Wąsowska tonem niezwykłego u niej spokoju . — Prezesowa bardzo lubi Wokulskiego , zdaje mi się , że go bardzo dobrze zna , choć nie wiem skąd , i często rozmawiała ze mną o nim . I wiesz , co mi raz powiedziała ? … — Nie sądzę , ażeby wizyta pani u Kapucynów wpłynęła na przebieg licytacji — odpowiada znudzony adwokat . W nawie , u konfesjonału , u drzwi kaplicy grobowej widać było zgięte postacie klęczących . Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i ucałowawszy go kładli na tacy drobne pieniądze wydobyte z chustki do nosa . Jan Mincel był romantyk i entuzjasta , Franc spokojny i zgryźliwy ; Jan był gorącym bonapartystą , Franc republikaninem i specjalnym wrogiem Napoleona III . Nareszcie Franc Mincel przyznawał się do niemieckiego pochodzenia , podczas gdy Jan uroczyście twierdził , że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętusów , którzy kiedyś , może za Jagiellonów , a może za królów wybieralnych osiedli między Niemcami . — Przysięgam — wołał Szapary — że najdalej w marcu Kossuth powoła nas do szeregów . Głupstwo zrobiliśmy łamiąc szpady … Lecz gdy już był ubrany , wyszedł na ulicę , zobaczył piękną pogodę i wyobraził sobie , że widzi wschód słońca , nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim i postanowił tylko przestrzelić mu nogę . Czytając panna Izabela była blada jak papier . Podniosła się od stołu , zwinęła list i podniosła rękę , jakby z zamiarem rzucenia go komuś w oczy . Nagle , zdjęta strachem , chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać ; lecz w tej chwili upamiętała się i poszła do ojca . — Wcale nie ! Bo kiedy po Warszawie rozeszła się wieść , że subiekt Hopfera chce wstąpić do Szkoły Przygotowawczej , tłumy zaczęły tam przychodzić na śniadanie . Osobliwie roiła się studenteria . — Gadaj prosto z mostu — zachęcał go Wokulski . Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka , którego rad by nazywać swoim ojcem . — A co znaczy taki stan umysłu , w którym człowiek obojętnieje dla śmierci , ale za to poczyna tęsknić do legend o życiu wiecznym ? … Rzeczywiście niezłe mieszkanko : mają przedpokój , kuchenkę ze zlewem i wodociągiem , trzy pokoiki wcale zgrabne , a nade wszystko ogródek . Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł ; ale pani Stawska wyobraża sobie , że w ciągu lata zrobi z tego raj . Raj , który można by nakryć chustką od nosa ! … Gość poruszył się na krześle . — Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał . — Skąd dziesięć ? … — spytał Żyd i zuchwale podniósł głowę . — Ani myślę . — Panie Wirski — rzekłem — chłopi … — Przypuściwszy , że wszystko stanie się według woli pani — rzekł — czy mnie przyjęłaby pani za towarzysza ? … — A , moje uszanowanie panu Lisieckiemu ! — zwrócił się do przybyłego . — Zimny dzień mamy , prawda ? Która też godzina w mieście , bo mój zegarek musi się spieszyć . Jeszcze chyba nie ma kwadransa na dziewiątą ? … Stopniowo dym opadł . Gdzie oko sięgło , widzieliśmy w rozmaitych miejscach jakby skrawki białego i granatowego papieru , bez ładu porozrzucane na zdeptanej trawie . W polu kręciło się kilkanaście furmanek , a jacyś ludzie składali na nich niektóre z owych skrawków . Reszta została . „ Ten szlachcic — myślę — jest albo nieboszczykiem , alko kiprem ? … Bo żaden inny człowiek nie będzie pachniał stęchlizną … ” Szedł Polami Elizejskimi i odurzał się ruchem nieskończonych sznurów karet i powozów , między którymi przesuwali się jeźdźcy i amazonki . Szedł odpędzając od siebie posępne myśli , które krążyły nad nim jak stada nietoperzy . Szedł i lękał się spojrzeć za siebie ; zdawało mu się , że na tej drodze , kipiącej przepychem i weselem , on sam jest jak zdeptany robak , który wlecze za sobą wnętrzności . Przyszli mu na myśl kelnerzy różnych restauracyj , markierzy bilardów i szwajcarzy hotelowi , od których również bardzo rozmaitymi sposobami wydobywał pieniądze . Ale żaden z nich nie wydał mu się tak wstrętnym i godnym pogardy jak Wokulski . Wokulski śmiał się . Gdy podróżni zatrzymali się w rynku , Wokulski wysiadł , ażeby zobaczyć się z proboszczem , Starski zaś objął komendę . „ Jutro — mówił do siebie — zrozumiem ostatecznie , co się święci . Jeżeli Szlangbaum kupi dom Łęckiego i da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , to znaczy , że go naprawdę Stach podstawił i już jest skończonym wariatem … A może też Stach nie kupuje kamienicy , może to wszystko plotki ? … ” Phi ! co za ulewa , co za kanonada piorunów … Zwinięty w kłębek Ir odszczekuje im przez sen stłumionym głosem , a ja kładę się do łóżka , nakryty tylko prześcieradłem . Gorąca noc . Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem . Do spacerujących pań zbliżył się Ochocki . — Nie trzeba deptać … Niemcy są też ludźmi … — Tak jest , bardzo ! — zawołała z mocą staruszka . — Kochałam jego stryja , przez całe życie byłam nieszczęśliwa dlatego tylko , że oderwano mnie od niego , i to z tych samych pobudek , dla których twoja ciotka usiłuje dziś lekceważyć Wokulskiego . Ale on nie da sobą pomiatać , o nie ! … — mówiła prezesowa . — Kto z takiej nędzy potrafił wydobyć się , kto bez cienia zarzutu zrobił majątek , wykształcił się tak jak on , ten może nie dbać o opinie salonów . Wiesz chyba , jaką on dziś gra rolę i po co jeździł do Paryża … Otóż zapewniam cię , że nie on do salonów , ale salony do niego przyjdą , a pierwszą będzie twoja ciotka , jeżeli zdarzy się interes . Ja znam salony lepiej niż ty , moje dziecko , i wierz mi , że one bardzo prędko znajdą się w przedpokoju Wokulskiego . To nie taki próżniak jak Starski ani marzyciel jak książę , ani półgłówek jak Krzeszowski … To człowiek czynu … Szczęśliwą będzie kobieta , którą on wybierze za żonę … Na nieszczęście , nasze panny mają więcej wymagań aniżeli doświadczenia i serca . Choć nie wszystkie … No , ale przepraszam cię , jeżeli wypowiedziałam ostrzejszy wyraz . Zaraz będzie obiad . — Na czym ? Pamiętał , że wszedł na górę pod dęby , że coś jadł z wielkim apetytem , że był wesoły , rozmowny i nawet umizgał się do panny Felicji . Ale o czym mówili ? … co on im sam odpowiadał , nie wiedział … Sędzia zaczął pisać . Siedzący w drugiej ławce ( maglarz oczywiście ) odezwał się do damy czerwonej na twarzy : — To prawda ! … — odparł baron uderzając się w czoło . — Że też mi wcześniej nie przyszła podobna myśl … A propos zarobku , czy nie wskazałbyś mi pan sposobu szybkiego zbogacenia się ? Potrzebuję na gwałt stu tysięcy rubli w ciągu roku … Ale co ja rozprawiam o polityce , skoro w moim własnym życiu zaszła ogromna zmiana . Kto by uwierzył , że już od tygodnia nie zajmuję się sklepem ; tymczasowo , rozumie się , bo inaczej chyba oszalałbym z nudów . Tak więc nie bez przykrości dowiedziałem się , że do Wokulskiego między kupcami wzrasta niechęć , że sklep nasz będzie sprzedany i że Stach żeni się z panną Łęcką . Mówię : żeni się , bo on nie mając pod tym względem pewności nie wyraziłby się tak stanowczo , nawet przede mną . Fizjognomia i cała postawa jego zmieniła się do niepoznania . Pociągnął z wielkiego bursztynu ogromny kłąb dymu , rozparł się na fotelu i trzęsąc ręką w stronę Wokulskiego mówił : Więc aby uniknąć wstydu dla siebie , bywał i nawet zwoływał do swego mieszkania rozmaite sesje , wydawał po dwadzieścia pięć i po sto rubli na akcje rozmaitych przedsiębiorstw publicznych , nade wszystko zaś — ciągle martwił się nieszczęśliwym położeniem kraju , a każdą mowę swoją kończył frazesem : Pan Ignacy , który jest nieskończenie mniej śmiałym aniżeli okazały jegomość , zamiast pchać się jak on , zdaje się na łaskę i niełaskę losu . Prąd starozakonnych ogarnia go ze wszystkich stron . Przed sobą widzi zatłuszczony kołnierz , brudny szalik i jeszcze brudniejszą szyję ; za sobą czuje zapach świeżej cebuli ; z prawej strony jakaś szpakowata broda opiera mu się na obojczyku , a z lewej silny łokieć uciska mu rękę aż do ścierpnięcia . — Bodajby zrobił ! — W każdym razie coś pani powiem . Widzi pani , w życiu można spotkać ludzi weselszych ode mnie , eleganckich , z tytułami , nawet z majątkiem większym niż mój … Ale przywiązania , jak moje , chyba pani nie znajdzie . Bo jeżeli miłość mierzy się wielkością cierpień , takiej jak moja może jeszcze nie było na świecie . — Myślę , że one nigdy nie obojętnieją … Owszem , coraz wydają się droższymi … — A cóż wy na to ? … — zawołałem wściekły z gniewu . „ Co ja jej powiem i jak będę wyglądał ? ” Zatrzymał się . Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu . „ Wokulski ? … Wokulski ? … — szepcze panna Izabela . — Któż to jest ten Wokulski , który dziś tak nagle ukazał się jej od razu z kilku stron , pod rozmaitymi postaciami . Co on ma do czynienia z jej ciotką , z ojcem ? … ” Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że między tą damą a jego stryjem musiał istnieć jakiś niezwykły stosunek . Opanowało go niespokojne zdumienie . „ Zawsze wracam do swego ! — szepnął . — Ta myśl stała się już rodzajem monomanii … ” — Mój książę — mówił inny hrabia — skąd wziął się tu ten jakiś Wokulski ? Baron powstał z krzesła . Wziął ze stołu stalowy sześcian i podawszy go Wokulskiemu mówił : W parę dni po jego powrocie przychodzi do mnie jeden solidny kupiec i mówi : — Frant ! … — szepnął wskazując na drzwi . — Ale po co by sprzedawał sklep ? — pytam szczypiąc się w kolano , ażeby nie wybuchnąć na tego dziada . — No , no , no … żarty , żarty ! … A o małym Napoleonku co słychać ? Wokulski opuścił magnetyzera wcale niezadowolony . Jeszcze nie wątpił , że panna Izabela mogła oczarować go ; miała przecież dosyć czasu . Ale znowu Geist nie mógł go uśpić w ciągu paru minut . Zresztą Palmieri twierdzi , że uśpieni nie pamiętają swoich przywidzeń ; on zaś pamięta każdy szczegół wizyty starego chemika . — O tak , Ochocki jest zajmujący , a mógłby nawet być niebezpieczny , ale — na to ja musiałabym drugi raz się urodzić . To człowiek nie z tego świata , do którego ja należę sercem i duszą … Ach , jaki on naiwny , a jaki wspaniały ! Wierzy w idealną miłość , z którą zamknąłby się w swoim laboratorium i był pewnym , że go nigdy nie zdradzi … Nie , on nie dla mnie … Przeniósłszy się do mnie pracował po całych dniach i nocach , aż mnie nieraz złość brała . Wstawał przed szóstą i czytał . Około dziesiątej biegł na kursa , potem znowu czytał . Po czwartej szedł na korepetycję do kilku domów ( głównie żydowskich , gdzie mu Szuman wyrobił stosunki ) i wróciwszy do domu znowu czytał i czytał , dopóki zmorzony snem nie położył się już dobrze po północy . — I Stach będzie szczęśliwy . Wstał z belek i wrócił do miasta . — Ach , papo , gdybyś wiedział , jakim tonem przemawia ciotka … „ Klacz wyścigowa — głupstwo … Wydam najwyżej tysiąc rubli , z których wróci się przynajmniej część … Dom rs . 60 000 , posag panny Izabeli rs . 30 000 , razem rs . 90 000 . Bagatela … prawie trzecia część mego majątku … W każdym razie za dom wróci mi się ze 60 000 albo i więcej … No ! … trzeba skłonić Łęckiego , ażeby te 30 000 mnie powierzył ; będę mu płacił 5000 rubli rocznie jako dywidendę … Chyba im wystarczy ? … Konia oddam berejterowi , niech on zajmie się puszczeniem go na wyścigi … O dziesiątej będzie u mnie Maruszewicz , o jedenastej pojadę do adwokata … Pieniądze dostanę na ósmy procent — 7200 rubli rocznie ; a że mam na pewno piętnaście procent … No i dom coś przynosi … A co powiedzą moi wspólnicy ? … Ach , dużo mnie to obchodzi ! … Mam 45 000 rubli rocznie , ubędzie 12 – 13 000 rubli , zostanie 32 000 rubli … Żona moja nudzić by się nie powinna … W ciągu roku wycofam się z tej kamienicy , choćby ze stratą 30 000 rubli … Wreszcie to nie jest strata , to jej posag … ” A cóż oni robią ? … Przede wszystkim nadzwyczajnie pracują , po szesnaście godzin na dobę , bez względu na niedzielę i święta . Dzięki czemu spełnia się tu prawo doboru , wedle którego tylko najsilniejsi mają prawo do życia . Chorowity zginie tu przed upływem roku , nieudolny w ciągu kilku lat , a zostają tylko najsilniejsi i najzdolniejsi . Ci zaś dzięki pracy całych pokoleń takich jak oni bojowników znajdują tu zaspokojenie wszelkich potrzeb . — No , nie obrażaj się pan , szanowny panie — rzekł książę ściskając Wokulskiego za rękę . — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi ; oni nam pomagają do naszych celów , więc i my mamy niejakie obowiązki . Ale poza tymi dwoma ludźmi stanęło zaraz kilku innych , za nimi jeszcze kilku , potem olbrzymi tłum borykający się z wszelkiego rodzaju nędzą i wreszcie — cały ocean cierpień powszechnych , które wedle sił należało zmniejszać , a przynajmniej powściągnąć od dalszego rozlewu . „ Oto zwierzę ! ” — szepnął . Dziś zbudziło się w niej podobnego rodzaju pragnienie . — A czy wiesz , kiedy tu wrócisz ? — zapytał go Wokulski . — Posłuchaj mnie — przerwał mu Geist — a wnet zrozumiesz , na czym polega istota moich odkryć , chociaż , pośpieszam dodać , naśladować ich nie potrafisz . Tu nie ma ani cudów , ani oszustwa ; tu są rzeczy tak proste , że pojąć je mógłby uczeń szkoły elementarnej . — Mamo , czego ten pan kazał mamie tu przyjść ? … Ja coś powiem do uszka : pewnie mama była niegrzeczna i teraz będzie stać w kącie … — Miałem mały atak z gorąca i irytacji … — Tak — ciągnęła matka z uniesieniem . — My go tu wszyscy oczekujemy każdego dnia , o każdej godzinie , ale to na nic … Albo umarł , albo zaparł się ciebie , więc nie masz obowiązku czekać … — Ale my mamy do pani pretensję o szkody i straty ! — odezwał się Maleski . — Kto słyszał o tej porze wymawiać przyzwoitym ludziom komorne ? … Gdybyśmy nawet znaleźli lokal , to będzie taki podły , że przynajmniej ze dwu z nas umrze na suchoty … — Cóż ? — rzekł Ochocki — słyszę , że rozmawialiście państwo z kuzynką Izabelą o arystokracji ? … Przekonałeś ją pan , że to hołota ? … Wiatr dął coraz mocniej ; miałem pełne oczy piasku . Poskrobał się w głowę . — Co za młodych ! Lepsi z nich przed nami poszli w ziemię , a najmłodsi — diabła warci . Już są między nimi i tacy , co o Napoleonie nie słyszeli . — O ! dobrze musiał pójść interes , bo jaśnie pan … tego … — Owszem , jeżeli wygram od cioci tę bransoletę z szafirów … Chodzili po parku , czasem w pole , siedzieli pod wiekową lipą na podwórzu , ale najczęściej pływali po stawie . On wiosłował , ona od czasu do czasu rzucała okruchy ciastek łabędziom , które cicho sunęły za nimi . Niejeden podróżny zatrzymywał się na gościńcu za stawem i zdziwiony przypatrywał się niezwykłej grupie , którą tworzyły : biała łódka z siedzącą w niej parą i dwa białe łabędzie ze skrzydłami podniesionymi jak żagle . — Gorzej . Bo jakkolwiek , pomimo dwukrotnych zaproszeń , nie był na balu u księcia , lecz około północy wymknął się pod jego dom i stojąc na śnieżycy patrzył w okna . Rozumiesz pan ? Na drugi dzień zjawia się właścicielka paryskiej pralni . Ma aksamitną salopę , dużo godności w ruchach i jeszcze więcej stanowczości w fizjognomii . Siada w sklepie na fotelu i ogląda się , jakby miała zamiar kupić parę japońskich wazonów , a następnie zaczyna : Baron przyjął go bardzo życzliwie , choć nie ukrywał zdziwienia spostrzegłszy , że były sekundant jego przeciwnika jest mocno rozdrażniony . — I pan mi przebacz , baronie — odpowiedział Wokulski . — Czego nie rozumiesz — on mówi — tego , że sklep sprzedany ? … — Pozwolisz , panie Wokulski — odezwał się Łęcki — że przedstawię ci pana Juliana Ochockiego . Nasz kuzyn … trochę oryginał , ale … — Przed chwilą wyjechał . — I w dodatku przyrodnikiem entuzjastą . Wiem , co pan przeszedł , od dawna szanuję pana z tego powodu … To za mało ; powiem więcej … Od roku wspomnienie o trudnościach , z jakimi szamotał się pan , dodawało mi otuchy … Mówiłem sobie : zrobię przynajmniej to , co ten człowiek , a ponieważ nie mam takich przeszkód , więc — zajdę dalej od niego … Przerwała się rozmowa . Panie milcząc wróciły do domu ; panna Izabela cały dzień była rozdrażniona . Odebrawszy taką odpowiedź Rzecki już nie zatrzymywał się . Bardzo czule pożegnał Wokulskiego , wpadł do sklepu po pieniądze , potem siadł w dorożkę i kazał jechać do pani Misiewiczowej . W tej chwili wyszła do nas i pani Stawska . — Git ! — mruczy Szlangbaum i odchodzi między swoich współwyznawców . — Ale co w mieście słychać ? W sklepie , dopóki ty w nim jesteś , musi być dobrze . — Jesteś pewny ? … Odtąd każde popołudnie spędzał u państwa Łęckich , a nawet raz na zawsze został zaproszony na obiady . Ostatnich wyrazów adwokata Wokulski prawie nie słyszał pochłonięty innymi myślami , które go jeszcze mocniej opanowały po odejściu gościa . W początkach maja pierwszy raz przyszedł do Stacha z prośbą . Był bardziej skurczony i miał czerwieńsze oczy niż zwykle . — Żeby cię diabli wzięli ! — mruknąłem chwytając mój tłomoczek . — Tego jeszcze brakowało , ażeby aresztowali mnie za defraudację . — Ale czy mógłby pan robić więcej urodziwszy się kimś innym ? — spytała panna Izabela . — Mój kuzyn Ochocki jest przyrodnikiem i demokratą , jak pan , a mimo to wierzy w dobre i złe rasy , tak samo jak książę . On również przytaczał pana jako dowód dziedziczności . „ Wokulski — mówił — od losu ma powodzenie , ale tęgość ducha ma od rasy . ” — Niech mnie … — Jeszcze zechce ożenić się tutaj … — Widzę , że zaczynasz znać się na cyfrach . — Od jutra niech pan postara się o inne miejsce — rzekł krótko Wokulski . — Czy z sercem ? — zapytał . — Nie warto … — Znam jego treść — przerywa panna Izabela . — Posiedź trochę u mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji , przeczytaj ten list . „ Co za oryginalne szpiegowanie … — mruknął . — Głupie te szafy z lustrami . ” — Na bok , parchy , kiedy ja idę na licytację ! … — Pan dobrze jeździ konno ? — zapytała Wokulskiego pani Wąsowska . Po paruminutowym milczeniu Wokulski spytał : Co kilka dni widywał pannę Izabelę w licznych towarzystwach , otoczoną młodszymi i starszymi ludźmi . Ale już nie raziły go ani umizgi mężczyzn , ani jej spojrzenia i uśmiechy . — Nie mam prawa nabywać tajemnic — odpowiedział już zmieszany Wokulski . — Panie Lisiecki , wrócę o drugiej … — I z tej branży przerzucił się do galanterii ? — wtrącił ajent . — Ale widzi pan … Bo gdyby młode panny ciągle sam na sam przebywały z młodymi ludźmi , to mogłaby się która zakochać … Uporczywie odsuwał od siebie myśl o dzisiejszym liście i jutrzejszej wizycie u Łęckich ; chciał być trzeźwym , ale namiętność przemogła . „ Tyżeś to czy nie ty ? … ” — pytał się w duchu , nie mogąc od niej oczu oderwać . Tymczasem pani Stawska usiadłszy na krześle była tak zmieszana , że zaczęła coś poprawiać około sukienki swojej córeczki . Jej matka również straciła humor , a rządca kompletnie zbaraniał . „ Poczekajcie ! ” — myślę i przybrawszy bardzo surowy wyraz twarzy odezwałem się : — Żebym ja pana nie znał , tobym myślał , że pan robi zły interes ; ale że ja pana znam , więc ja sobie myślę , co pan robi … dziwny interes . Nie tylko pan zakopuje w mury gotówkę i traci na tym z dziesięć procentów rocznie , ale jeszcze chce pan zapłacić trzydzieści tysięcy rubli więcej … Panie Wokulski — dodał biorąc go za rękę — nie zrób pan takie głupstwo . Ja pana proszę … Stary Szlangbaum pana prosi … — Wiesz pan co … Wiedziałem , że po moim wyjeździe stąd interes się rozprzęgnie ; alem nie przypuszczał , że tak prędko … No , bo że pan nie siedzisz w sklepie , mniejsza : dziury nie będzie . Ale jakie tam stary głupstwa wyrabia , to przecie skandal ! … — Polecam się pamięci — odparł gość . Wstał z krzesła i ukłoniwszy się wyszedł . — Podły Żyd , lichwiarz , odstraszył konkurentów , przekupił adwokata i … — Cóż robił ? — A kto wykupił jego weksle ? — No , nie … Ale ponieważ nam nie wolno pytać się o wiele rzeczy , więc musimy tak prowadzić rozmowę , ażeby nam wszystko powiedziano . Czyżbyś tego nie rozumiała ? Pan Tomasz uroczyście podniósł się z fotelu i ceremonialnym krokiem wprowadził gościa do salonu . Klęcząc zaczęliśmy wydobywać i odgryzać patrony . Rozległo się szczękanie stalowych stempli i trzask odciąganych kurków … Podsypaliśmy proch na panewki i znowu cisza . — Bywają wielkie zbrodnie na świecie , ale chyba największą jest zabić miłość . Tyle lat upłynęło , prawie pół wieku ; wszystko przeszło : majątek , tytuły , młodość , szczęście … Sam tylko żal nie przeszedł i pozostał , mówię ci , taki świeży , jakby to było wczoraj . Ach , gdyby nie wiara , że jest inny świat , w którym podobno wynagrodzą tutejsze krzywdy , kto wie , czy nie przeklęłoby się i życia , i jego konwenansów … Ale ty mnie nie rozumiesz , bo wy dziś macie mocniejsze głowy , lecz zimniejsze aniżeli my serca . — Idź do mego mieszkania — rzekł Wokulski do woźnego — i każ zaprząc konie . Niech zajedzie przed sklep . Wziął adres baronowej i pojechał w okolice Saint – Germain . — Nie dla majątku , ale dlatego , ażeby mieć pracę i nie umrzeć z głodu . Znam dobrze to prawo , o którym mówi pan Starski … Doktór siedział przy lampie z zieloną umbrelką i pilnie przeglądał stos papierów . „ Czy i panna Izabela jeździ konno ? … I kto też jej poprawia siodło ? … ” — Zaczekam . Każ pan wynieść rubla dorożkarzowi — mówił młody człowiek , niedbale rzucając się na krzesło . Nogi mu jednakże zastygły na myśl , że stary subiekt może nie kazać wynieść rubla dorożkarzowi . Ale Rzecki polecenie spełnił , choć już nie kłaniał się gościowi . — Dlaczegóż go pani nie ostrzeże ? — odezwał się Wokulski stłumionym głosem . — Tak . — Proś — rzekła panna Izabela . Już widać zapomniano , że w sklepie nie można stroić się w modne kołnierzyki , tylko je sprzedawać , bo w przeciwnym razie gościom zabraknie towaru , a sklepowi gości . Zaś polityki nie należy opierać na szczęśliwych osobach , tylko na wielkich dynastiach . Metternich był taki sławny jak Bismarck , a Palmerston sławniejszy od Beaconsfielda i — któż dziś o nich pamięta ? Tymczasem ród Bonapartych trząsł Europą za Napoleona I , potem za Napoleona III , a i dzisiaj , choć niektórzy nazywają go bankrutem , wpływa na losy Francji przez wierne swoje sługi , MacMahona i Ducrota . „ Jaki oni mają rozum ! ” — pomyślał Wokulski . — Więc — mówiła baronowa w drugim pokoju — niechże pan zaniesie do Św . Krzyża te dziewięć rubli na trzy wotywy , na intencję , ażeby Bóg go upamiętał … Nie — dodała po chwili nieco zmienionym głosem . — Niech będzie jedna wotywa za niego , a dwie za duszę mojej nieszczęśliwej dzieweczki . Weszli na wzgórze , skąd widać studnię zwaną Okrąglakiem . Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił : — Kiedy wracasz ? — zapytał go doktór . Ale nie … — Kiedyż mniej więcej można odwiedzić pana ? — Gdzież on jest ? Później przyszło mu na myśl : na co to on strwonił siły i życie ? … Poprosił więc pana Łęckiego o parę tygodni zwłoki „ dla uformowania sobie zdania ” , a ponieważ miał rozmaite stosunki i jakby własną policję , podowiadywał się więc różnych rzeczy . „ Przywidzenia ! … przywidzenia ! … — myślał pan Ignacy opuszczając teatr po ostatnim akcie . — Stach przecie nie byłby aż tak głupi … ” — Nie wiem . Wokulski milczał . Opuściła sypialnię ojca , lecz w przedpokoju , zamiast Wokulskiego , zobaczyła aż trzech Żydów , głośno rozprawiających z Mikołajem i panną Florentyną . Uciekła do sali i przez myśl przebiegły jej wyrazy : — Czy pozwoli pani , ażebym na jej ręce złożył to dla ochrony pań ? … Do sklepu nie chciało mu się iść . Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona Krzeszowskiego . — Wystarcza mi własne . — Nu , niech pani przeczyta , co tam napisano ? — I udał się jej . Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy . Książę powstał z fotelu i chrząknął ; zebrani umilkli , dzięki czemu można było usłyszeć resztę opowiadania marszałka : — Niemnej jednak pani baronowa nazwała nas szachrajami . — Wypłacę go natychmiast z góry za pół roku . I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat . Każą ci szukać ideałów , samemu być idealnym ascetą i nie tylko wypełniać , ale nawet wytwarzać jakieś sztuczne warunki . A co z tego wynika w rezultacie ? … Że mężczyzna , zwykle mniej wytresowany w tych rzeczach , staje się łupem kobiety , którą tylko w tym kierunku tresują . I otóż cywilizacją naprawdę rządzą kobiety ! … — Głupcy ! — zawołał Wokulski idąc naprzód — mam złoty zegarek i kilkaset rubli gotówką … Bronić się nie będę , no ! … Panie dobrodzieju — mówi zgarbiony Żyd — żeby nie to , że pana dobrodzieja nikt nie zna w Warszawie , to ja bym panu za ten interes nie dał nawet dziesięć rubli . A tak zarobi pan dobrodziej dwadzieścia pięć … — Jakże się miewa pan Wokulski ? — pytała jej nieraz kupcowa . — O , dziś jest pani mizerniutka … Pan Wokulski nie powinien już pozwolić , ażeby pani tak pracowała … Gdy mu jednak zacząłem przedstawiać , jakie to zacne kobiety , jak wypytywały się : czy ich kiedy nie odwiedzi ? … a gdy jeszcze napomknąłem , że warto by rzucić okiem na kamienicę , zaczął mięknąć . — O stary , bardzo stary — westchnęła prezesowa — a pomimo to chce mu się żenić . A co powiesz o jego narzeczonej ? Ponieważ Molinari zaczął rozmawiać z panią Wywrotnicką , pani Wąsowska zbliżyła się do panny Izabeli , wzięła ją pod rękę i zaczęły spacerować po salonie . — Nie spotka mnie żaden wypadek — odparł z gniewem Wokulski . — No , a jakże tobie poszło ? — zapytał Rzecki już zwykłym tonem . Znowu dodał jedną kolumnę nie uważając nawet , co się dzieje w sklepie . — Zadowolone panie z sąsiadów ? … Okrążyli górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego potoku . I właśnie kiedym tak rozmyślał , zaszedł drobny wypadek , który przypomniał mi dzieje pogrzebane od lat kilkunastu , a i samego Stacha przedstawił w innym świetle . Och , on nie jest politykiem ; on jest czymś zupełnie innym , z czego sobie nie umiem nawet dobrze zdać sprawy . — „ Zdaje mi się , kochany Kacprze , że nasz biedny pan sprowadzi się do nas dziś albo jutro . Trzeba położyć sukno na schodach od drugiego piętra … Tylko uważaj , moje dziecko , ażeby nie pokradli prętów … I sukno trzeba co kilka dni trzepać … — Już w żadnych — odparła rumieniąc się . — Pani Krzeszowska zrobiła mi taką scenę za to , że musiała zapłacić sto tysięcy za kamienicę , że ja nie protegowałam jej u pana Wokulskiego , i tak dalej , że … pożegnałam ją i już tam nigdy nie pójdę . Naturalnie , wymówiła nam komorne od Nowego Roku . — Pierwszy raz słyszę ? … Siądźmy tu — mówił książę ciągnąc go do obszernej framugi — i opowiedz pan , co to znaczy ? — Boże miłosierny — jęknęła ciotka — ten drab już chyba na mnie pluć zacznie , kiedy brata nie stało … Oj ! nieszczęśliwa ja sierota ! … Wokulski przypatrywał się jej cały czas . — Przebaczam … niech pan siada . — Mogłabyś też , Kaziu , już nie dręczyć tego biedaka … Maruszewicz zobaczywszy wstrętną figurę kupczyka doświadczył tak rozmaitych uczuć , że nie tylko nie wiedział , co mówi , ale nawet o czym myśli . Pamiętał tylko , że Wokulski zaprowadził go do gabinetu za sklepem , gdzie znajdowała się żelazna kasa , i powiedział sobie , że uczucia , jakich doznaje na widok Wokulskiego , są lekceważeniem pomieszanym ze wzgardą . Później przypomniał sobie , że afekta te starał się zamaskować wyszukaną grzecznością , która nawet w jego oczach wyglądała na pokorę . „ Pierwej szedłem na lewo — myślał — teraz pójdę w prawo … ” — Zupełnie serio . Nie chcę absolutnie żadnych układów i proszę o ostre warunki . Rzecki opuścił doktora tak zmartwiony , że nawet nie uważał na brutalność jego ostatnich słów . — Przecież nie mówię nic złego … Mówię tylko , że mam szczęście do … Osmagany szyderstwem , oblany zimnym potem , dostał się nareszcie pan Ignacy do upragnionych krzeseł . Było ledwie po siódmej i widzowie dopiero zaczęli się gromadzić ; ten i ów wchodził do krzeseł w kapeluszu na głowie , loże były puste i tylko na galeriach czerniała masa ludu , a na paradyzie już wymyślano i wołano policji . — Boże uchowaj ! … — zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma . — Niechbym się tylko wdał w doktorów , a z pewnością bym nie żył … Wstąpiłem do siebie , włożyłem mój stary płaszcz , cylinder i tak przebrany , w pół godziny wyszedłem na ulicę . I Bóg wie czym skończyłaby się tak pięknie rozpoczęta zabawa , gdyby w chwili największego tumultu nie zajechał do sztabu szlachcic czwórką koni okrytych pianą . W kilka minut później rozeszła się po wojsku wieść , że w pobliżu znajdują się wielkie masy Austriaków . Zatrąbiono do porządku , tumult ucichł , Węgierki znikły , a w szeregach zaczęto szeptać o jeneralnej bitwie . Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią . Nic dziwnego — oburzył przeciw sobie wszystkich fabrykantów jedwabnych i bawełnianych , a także kupców , którzy sprzedają ich towary . Gdziem ja to czytał , gdzie ? … Mniejsza o to . ” — A … a … — I dlatego , że znam , żałuję tych , którzy muszą mu ulegać — zakończył Wokulski . — Jest to chyba największe nieszczęście w życiu . — Ale nigdzie w tym stopniu co u nas . Gdzie indziej taki jak ja uczciwy dorobkiewicz miałby wrogów , ale miałby też uznanie , które wynagradza krzywdy … A tu … — Już się przecie poznał z ojcem — wtrąciła panna Florentyna . — Uczyłam się buchalterii … — szepnęła pani Stawska . Była tak czegoś wzruszona , że usiadła . — Nie tylko moja — odpowiedział Szlangbaum . — U nas , panie , niby u Żydów , jak się młodzi zejdą , to oni nie zajmują się , jak u państwo , tańcami , komplementami , ubiorami , głupstwami , ale oni albo robią rachunki , albo oglądają uczone książki , jeden przed drugim zdaje egzamin albo rozwiązują sobie szarady , rebusy , szachowe zadanie . U nas ciągle jest zajęty rozum i dlatego Żydzi mają rozum , i dlatego , niech się pan nie obrazi , oni cały świat zawojują . U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączke i przez wojne , a u nas tylko przez mądrość i cierpliwość . — Ja — odpowiedział jakiś prawie obcy mi głos . — Nie zawsze — rzekł — byłeś pan tego zdania . Mnie gazetę i chowa ją do kieszeni , nie dokończywszy mazagranu płaci za niego i — wstaje od stołu . Garson patrzy spod oka , dwaj goście , bawiący się cienkimi laseczkami , zakładają nogi jeszcze wyżej , a jeden z nich impertynencko przypatruje mu się przez monokl . — Ale swoją drogą dasz się ubłagać , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Znam matkę tego chłopca , i wierz mi , że przykro patrzeć na jej rozpacz … — Niech pani powie : tamci dużo rozkazywali i wydawali pieniędzy , stworzył jednak Francję i sztukę kto inny . Tworzyli ją źle wynagradzani żołnierze i marynarze , przywaleni podatkami rolnicy i rękodzielnicy , a nareszcie uczeni i artyści . Jestem człowiekiem doświadczonym i zapewniam panią , że łatwiej projektować aniżeli wykonywać i łatwiej wydawać pieniądze aniżeli je gromadzić . Nareszcie znalazł krzesło i odetchnął . Tu przynajmniej nie zwracano na niego uwagi , częścią z powodu skromnego miejsca , jakie zajmował , częścią , że teatr był przepełniony i już zaczęło się widowisko . — Bardzo rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy — mówiła . — Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha , ale skup weksli Łęckiego jest arcydziełem … Znać kupca ! … Trzecia faza . Zobaczyła Wokulskiego w salonie ciotki w pierwszy dzień Wielkiejnocy i spostrzegła , że on o całą głowę przerasta towarzystwo . Najarystokratyczniejsi ludzie ubiegali się o znajomość z nim , a on , ten brutalny parweniusz , odrzynał się od nich jak ogień od dymu . Chodził niezręcznie , ale śmiało , jakby salon ten był jego niezaprzeczoną własnością , i posępnie słuchał komplimentów , którymi go zasypywano . Potem wezwała go do siebie najczcigodniejsza z matron , prezesowa , i po kilku minutach rozmowy z nim rzewnie zapłakała … Czyżby ten z czerwonymi rękoma parweniusz ? … — Nie wiem … może … Tak często teraz słyszę o nich , że kiedyś mogę uwierzyć w ich potęgę . — On tu jest u nas ze cztery lata . Do sklepu albo do piwnicy nie bardzo … Ale mechanik ! … Zbudował taką maszynę , co pompuje wodę z dołu do góry , a z góry wylewa ją na koło , które właśnie porusza pompę . Taka maszyna może obracać się i pompować do końca świata ; ale coś się w niej skrzywiło , więc ruszała się tylko kwadrans . Stała tam na górze , w pokoju jadalnym , i Hopferowi zwabiała gości ; ale od pół roku coś w niej pękło . Dowiedziawszy się o tym Katz rzucił szpadę na ziemię ( byliśmy już obaj oficerami ) i powiedział , że teraz tylko sobie w łeb strzelić . Ja jednak pamiętając , że we Francji już siedzi Napoleon , dodałem mu otuchy i — przekradliśmy się do Komorna . — Powinien być wesoły — wtrąciła pani Wąsowska — gdyż przez całą drogę , od banku do was , umizgał się do mnie , i to z dobrym skutkiem . Na rogu Alei pozwoliłam mu odpiąć dwa guziki u rękawiczki i pocałować się w rękę . Gdybyś wiedziała , Belu , jak on nie umie całować … — Oto patrz pan , do czego doprowadzają baby nawet takich ludzi jak Wokulski ! Wiesz pan , dlaczego on rozdrażniony ? … „ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ” Odbył się drugi wyścig , muzyka znowu zagrała . Wokulski pobiegł do trybuny , a spotkawszy Yunga , który z siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi , szepnął mu : Uważnie słuchał Wokulskiego , a łzy spływały mu po wychudzonej twarzy . — Chciałem mieć stamtąd garnitur brylantowy — mówił baron . — Ale że w Wiedniu trafiły mi się pyszne szafiry … Właśnie mam je przy sobie i jeżeli pan pozwoli … Pan jest znawcą klejnotów ? … Ale od połowy kwietnia pani baronowa złagodniała . — Do kogo wystosowanym ? — Idę , panie — odpowiedział człowiek kłaniając się do ziemi . Pani Wąsowską uśmiechnęła się . Pamiętam , w roku zeszłym , w Krymie , jechaliśmy w kilka osób bardzo dziką drogą , po której kiedyś snuli się rozbójnicy . I właśnie , gdy rozmawiamy o tym , wysuwa się spoza skały dwu Tatarów … Chwała Bogu ! myślę , ci zechcą nas zabić , bo miny mieli okropne , choć bardzo przystojni ludzie . A oni , wie pan , z jaką wystąpili propozycją ? … Ażeby kupić od nich winogron ! … Panie ! Oni nam sprzedawali winogrona , kiedy ja myślałam o bandytach . Chciałam ich wybić ze złości , naprawdę . Otóż — pan dzisiaj przypomniał mi tych Tatarów … Prezesowa przez kilka tygodni tłomaczyła mi , że pan jesteś oryginalny człowiek , zupełnie różny od innych , a tymczasem widzę , że pan jesteś najzwyklejszy pedant . Czy tak ? — Ach , panie , czy pan zawsze taki nudny ? Przecież nie po to wzięłam pana na spacer , ażeby ziewać . Proszę mnie bawić , tylko zaraz … Wokulski drgnął . — Niech Helusia będzie grzeczna — odparła matka . — Lepiej uklęknij i zmów paciorek . — Zobaczę , jak panna hrabianka dotrzyma słowa … — rzekł na odchodnym . Ze szczytu wzgórza zjechało dwu furgonistów ; każdy prowadził konia objuczonego pakami . Naprzeciw nich wybiegli nasi podoficerowie i wkrótce wrócili z pakietami nabojów . Wziąłem osiem , bo tyle mi brakowało w ładownicy , i zdziwiłem się : jakim sposobem mogłem je zgubić ? — Można je mieć przy tysiącu rubli . Szczęście każdy nosi w sobie . — Zawsze ten sam ! — szepnął Ignacy . — Cóż słychać , panie Fitulski ? — zapytał fryzjera . — Przy Częstochowie , panie . — Który w dodatku sam garnie się do mnie — dodał pan Tomasz . — Bystry człowiek ! on to pojmuje , że więcej zrobi i lepszą zyska reputację pomagając dźwigać się dawnemu rodowi , aniżeli gdyby sam wyrywał się naprzód . Bardzo rozumny człowiek — powtórzył pan Tomasz . — Choć chwilowo zdobył sobie księcia i całą arystokrację , mnie jednak okazuje najwięcej przywiązania . I nie będzie tego żałował , gdy odzyskam stanowisko … — Pański brat , inżynier , jeździł za zarobkiem jeszcze dalej — odezwał się półgłos . I tym sposobem Wokulski i panna Izabela nie tylko byli zupełnie osamotnieni , ale jeszcze musieli być ciągle razem . Rzecki przetarł oczy ; zdawało mu się , że śni na jawie . Wreszcie rzekł po chwili : — O , bardzo kolorowe . — Czy u tych , którym dajesz pan neseserki ? — spytał Lisiecki . „ Szpieguje nas ten poczciwiec ! ” — pomyślałem . Zwróciłem oczy ku drugiemu piętru od frontu . Masz pociechę ! … W najdalszym pokoju pani baronowej Krzeszowskiej oba lufciki otwarte , a w głębi widać … ją samą , jak przypatruje się lokalowi pani Stawskiej przez teatralną lornetkę . — Cóż Suzin ? … — cicho spytał naprawdę zmieszany pan Ignacy . Więc znowu dokoła panny Łęckiej począł zbierać się tłum wielbicieli , a na stoliku w jej salonie stosy biletów wizytowych . Gości jednak nie przyjmowano , co zresztą między nimi nie wywołało zbyt wielkiego oburzenia , ponieważ rozeszła się trzecia z kolei pogłoska , że Łęckiemu licytują kamienicę . Wokulski czuł , że opuszcza go odwaga . — Ci , którzy byli u pana ? — spytał Jumart . — Ludzie , jak inni : przewodnicy , wynalazcy , pośrednicy … Każdy pracuje , jak umie , i stara się swoją pracę zbyć najkorzystniej . A że lubią zarobić , jeżeli się da , więcej , niż warto , to już cecha Francuzów . Usłyszawszy to doznałem dziwnego uczucia : byłem kontent , a jednocześnie jakby mnie kto w serce kolnął . — A wiesz , że to będzie nieźle ! … Wcale miła kobieta i dawnom już tam nie był . Trzeba by przy okazji posłać parę zabawek tej małej . — Przepraszam pannę hrabiankę — odpowiedział przybysz kłaniając się — to jest bardzo mały interes . Ja tylko chcę odebrać moje pieniądze … — W rezultacie nic mnie to nie obchodzi — szepnął . Naturalnie , że będę zaglądał … Czy uda mi się moja kombinacja ze Stachem ? Bóg raczy wiedzieć . Tam gdzie serce wchodzi w grę , na nic wszelkie rachuby . Ale spróbuję rozwiązać ręce kobiecie , a i to coś znaczy . — Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ? — Jeździł pan ? … — powtórzył . — Gdzie ? … Kiedy ? … — Mówi , że pojedzie do Kijowa , do uniwersytetu . Ha ! niech jedzie — prawił Machalski — może choć jeden subiekt wyjdzie na człowieka . Ja mu tam nie przeszkadzam ; kiedy jest w piwnicy , nie napędzam go do roboty ; niech sobie czyta . Ale na górze dokuczają mu subiekci i goście . — Co tam droga , moja mamo . Kto wie , czy kiedykolwiek będę mogła sprawić jej tyle szczęścia , ile dziś jedną lalką — odpowiedziała pani Stawska . I tak słuchając jednych , uspakajając drugich , pocieszając trzecich , przetrzymałem jakoś atak główny . Zrozumiałem również , że baronowa sroży się między lokatorami jak Tamerlan , i czułem instynktowny niepokój o śliczną i cnotliwą panią Helenę . Ten sam człowiek wypędził ze sklepu Mraczewskiego , który poważył się złośliwie o niej mówić . Na próżno wrogowie panny Izabeli , baron i baronowa Krzeszowscy , wstawiali się za tym młodzieńcem ; na próżno odezwała się za nim hrabina ciotka , która rzadko dziękowała , a jeszcze rzadziej prosiła . Wokulski nie ustąpił … Lecz jedno słówko jej , panny Izabeli , pokonało nieugiętego człowieka ; nie tylko cofnął się , ale nawet dał Mraczewskiemu lepszą posadę . Nie robi się takich ustępstw dla kobiety , której się nie czci . Nawet baronowa przybiegła zatrwożona i mówi do Patkiewicza : „ Subiekt od Hopfera — został uczonym ! … Stach Wokulski ma podziękowania od petersburskich towarzystw naukowych ! … Istna heca … ” — pomyślałem . — Polityczne ? … — powtórzył Wokulski takim tonem , że panu Ignacemu przeszedł mróz po kościach … — Zaproszenie na bal jutrzejszy — odparł sucho . — Zbliżamy się tedy , panie Rzecki , do jakiejś włoskiej mieściny , aż chłopi tamtejsi dają znać , że niedaleko stoi korpus austriacki . Szlemy ich tedy do miasteczka z rozkazem , a właściwie z prośbą , ażeby mieszkańcy , gdy nas zobaczą , nie wydawali żadnych okrzyków … „ No , zobaczymy , co będzie jutro … A może mnie nie zatrzymają ? … Zresztą panna Izabela jest sobie piękna panna , przypuśćmy , że nawet niezwykle piękna , ale tylko panna , nie nadprzyrodzone zjawisko . Tysiące równie ładnych chodzi po świecie , a ja też nie myślę czepiać się zębami jednej spódnicy . Odepchnie mnie ? … Dobrze ! … Z tym większym rozmachem padnę w objęcia innej … ” Zatrwożony Wokulski zdjął mu krawat i rozpiął koszulę . Potem zlał ręcznik wodą kolońską , którą znalazł na biurku Rzeckiego , i z synowską troskliwością wytarł choremu kark , twarz i głowę . — Pan to mówisz , panie Wokulski ? … Figlarna kobiecinka , pomimo swoich trzydziestu pięciu lat ! … Ledwie jednego męża odwiozła na Powązki , a już ( dałbym sobie rękę uciąć ) sama przejechałaby się drugi raz za mąż , naturalnie za Wokulskiego . Nie zliczyłbym , dalibóg , ile tych bab ugania się za Wokulskim ( czy też za jego krociami ? ) . Wszedł na piętro i zadzwonił . W mieszkaniu słychać było kroki , ale nie śpieszono się z otwieraniem . Zadzwonił drugi raz . Chodzenie , a nawet przesuwanie sprzętów odbywało się w dalszym ciągu za drzwiami , ale znów nie otwierano . Zniecierpliwiony , szarpnął dzwonek tak gwałtownie , że o mało go nie urwał . Wówczas dopiero zbliżył się ktoś do drzwi i począł flegmatycznie zdejmować łańcuszek , kręcić kluczem i odciągać zasuwkę mrucząc : Później spostrzegłem się , że mi ktoś łata bieliznę ; więc na Boże Narodzenie kupiłem jej za dziesięć złotych parasol , a ona sześć chustek perkalowych z moim nazwiskiem . A Wysocka mówi : „ Nie daj się , młody , bo to probantka ! … ” Więcem se do głowy nie dopuszczał , choć gdyby nie była ladaco , już bym się w zapusty ożenił . — Wciąż mówią — odezwałem się — że sprzedajesz sklep . Sklep Wokulskiego w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum ; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów , ani wierzytelności dawnej firmy , więc pan Rzecki na gwałt regulował rachunki . — To jest niemożliwe , pana niepodobna uśpić . Zresztą , gdybyś był uśpiony i miał złudzenie , że chustka waży sto funtów , to znowu obudziwszy się nie pamiętałbyś pan o tym . — Bardzo się z tego cieszę — odparł Ochocki . Wyjść za Rossiego ? … Dbać o jego garderobę teatralną , a może przyszywać mu guziki do nocnych koszul ? … — Już mi lepiej — odparła . Panna Izabela poczuła brak oddechu i ściskanie serca . Wnet jednakże zapanowała nad sobą . Wokulski przetarł oczy . Przed nim , z mroku , wynurzył się obdarty człowiek . Rozdarł papiery i kawałki ich oddał Maruszewiczowi . I rzucił mu się na szyję , omal nie płacząc . Trzymała w ręku książkę spoglądając od czasu do czasu na drzwi kościelne . Na twarzy jej malowało się zmęczenie i nudy . Czasami do stolika zbliżały się dzieci po obrazki ; panna Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem , jakby chciała powiedzieć : ach , kiedyż się to skończy ! … — Powiedz mi pan — rzekł — co to są za ludzie ? — No , i po co to wszystko ? … W tej chwili przybiegł wysoki sportsmen . W bocznej alei , przy folwarku , spotkał panie , z którymi była prezesowa i jej pokojówka ze swym koszem . Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca . Zastąpiła jej drogę panna Florentyna . Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski … A ci kochani pracownicy , za których ujada się Wokulski ! … Co oni na niego wygadują , jak nazywają go wyzyskiwaczem ( NB. w naszym interesie są największe pensje i gratyfikacje ! ) , a jak jedni pod drugimi kopią doły … A może po prostu on kocha się w niej i chce ją zdyskredytować w moich oczach ? … No , jeżeli kocha , po cóż ją ma dyskredytować ; niech powie , a ona niech wybiera … Naturalnie , że Ochocki ma więcej szans aniżeli ja ; tak jeszcze nie straciłem rozumu , ażeby tego nie oceniać … Młody , piękny , genialny … Ha ! … niech wybiera : sławę czy pannę Izabelę … Pierwszy raz — wcale go nie widziała , czuła tylko zbliżający się jakiś ogromny cień . Do sklepu weszło jeszcze parę osób , do których niechętnie zwrócił się Mraczewski , powoli wiążąc paczki . — Pan miał — rzekła — nieporozumienie z panem Krzeszowskim … — Wyobraź pan sobie , że z okazji twego tu przybycia … Słyszysz , panie Stanisławie ? … Z okazji twojej wizyty u nas ja pogodziłem się z panią Joanną , z moją siostrą … Ale pan zbladłeś ? … Znajdziesz tu wielu znajomych … Nie wyobrażaj sobie , że arystokracja jest tak straszną … Wokulski sam nie wiedział , kiedy zbiegł z galerii i kiedy wszedł do koła . Kogoś potrącił , ktoś pytał go o bilet … Pędził prosto przed siebie i od razu wpadł na powóz . Lokaj hrabiny ukłonił mu się z kozła , a pan Łęcki zawołał : — Masz rację — rzekła prezesowa . Głos znowu zaczął mu się stłumiać i znowu na twarz wystąpiło sinawe zabarwienie . Usiadł i napił się wody . Zapukano . Wszedł Mikołaj i oznajmił lekarzy . — To już od ciebie zależy . Jeszcze nie jesteś z nim związana … — Nic . To znaczy : * mund – ur * ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ? Ależ ja zaczynam być naprawdę sentymentalny ? … muszę mieć nerwy dobrze rozbite . Bulwar jednak nie wytępiłby takich oto Mohikanów ; przenieśliby się na Pragę albo za Pragę , uprawialiby w dalszym ciągu swoje rzemiosło , kochaliby się jak ta dwójeczka , ba , nawet mnożyliby się . Co za piękne , ojczyzno , będziesz miała potomstwo , urodzone i wychowane na tym śmietniku , z matki okrytej wysypką i beznosego ojca ! … — Może ciocia nie uważa za stosowne okazywać tylu względów kupcowi — rzekła rumieniąc się . Ochocki podał jej rękę , ale miał minę tak zakłopotaną i kapelusz tak wsadzony na bakier , że pani Wąsowska nie mogła pohamować nadmiaru wesołości , co na twarzy panny Felicji wywołało nową serię rumieńców , a Ochockiego zmusiło do rzucenia wdówce kilku gniewnych spojrzeń . Wokulski podał mu bilet i notatnik , w którym baron zapisał adres i swoje nazwisko nie omieszkawszy zrobić przy nim zakrętu . — Uważa pan … naprzód dowiemy się , czy młoda jest w domu . Jest co widzieć , panie ! … — Instynkt — gatunek — instynkt utrwalenia czegoś i — utrwalenie gatunku ! … — powtórzył Wokulski . — Trzy wyrazy , a cztery głupstwa . — Jedziemy razem — rzekł . Około ósmej napływ interesantów zmniejszał się . Wtedy w głębi sklepu ukazywała się gruba służąca z koszem bułek i kubkami ( Franc odwracał się do niej tyłem ) , a za nią — matka naszego pryncypała , chuda staruszka w żółtej sukni , w ogromnym czepcu na głowie , z dzbankiem kawy w rękach . Ustawiwszy na stole swoje naczynie , staruszka odzywała się schrypniętym głosem : „ Zobaczymy , panno Izabelo : kim ty jesteś i co jesteś warta ? Teraz ja będę twoim sędzią … ” — pomyślał . — Tak ? … — zawołał Ochocki rumieniąc się powyżej czoła . — Dobrze ! Od tej pory nigdy nie pocałuję pani w rękę … Przysięgam … — Otóż Wokulski był wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia parę lat . — Nie , moi państwo — zawołała wdówka — jeżeli chcecie mnie miewać na przejażdżkach , to wiążcie tego człowieka . On jest po prostu niebezpieczny … Ponieważ tego rodzaju zdania wypowiadał niekiedy głośno i publicznie , więc uważano go za bzika , a poważne damy , mające córki na wydaniu , nieraz mówiły . Gdy baron nazwał Wokulskiego znakomitym gościem , panna Izabela uczuła jakby dumę , ale było to bardzo przelotne uczucie . Gdy zaś panna Felicja w niedwuznaczny sposób zdradziła się , że jest o Wokulskiego zazdrosną , pannę Izabelę ogarnął jakby niepokój , ale tylko na chwilę . Mraczewski już stał przy pannie Izabeli , zarumieniony jak wiśnia , pachnący jak kadzielnica , z pochyloną głową , jak kita wodnej trzciny . — Wyjeżdżam do Bułgarii Odwróciwszy kilka kartek wstecz znowu czytała : — Wychodzisz ? … Może zajrzysz do tamtego sklepu — rzekł . Szlangbaumowi opadły ręce . Piechotą wrócił do sklepu Wokulskiego , przy okazji po raz setny z rzędu wyklął swego syna za to , że nazywa się Henrykiem , chodzi w surducie i jada trefne potrawy , a nareszcie poszedł żalić się przed panem Ignacym . Ot , gdybym ją był spotkał rok temu . — Proszę nie całować w tę rękę … — Siadaj , Stanisławie Piotrowiczu . Chcesz jeść czy pić , tu czy w sali ? No , pięćdziesiąt tysięcy twoje … Bardzom kontent … — Jezus ! Maria ! … — rzekła — nie wiesz pan , po co sędzia wezwał tego najszlachetniejszego z ludzi ? … Pewnie chce mu powiedzieć , że Helenka zgubiona ! … O , ta niepoczciwa baronowa musi mieć wielkie stosunki … już jedną sprawę wygrała i pewnie będzie to samo z Helenką … O , ja nieszczęśliwa ! … czy nie masz , panie Rzecki , jakich kropli trzeźwiących ? Wrócił do domu starając się iść jak najprościej i teraz dopiero przekonał się , że warszawskie chodniki są nadzwyczaj nierówne : co kilkanaście kroków bowiem musiał zbaczać albo w stronę rynsztoka , albo w stronę kamienic . Potem ( dla przekonania samego siebie , że jego umysłowe zdolności znajdują się w kwitnącym stanie ) zaczął rachować gwiazdy na niebie . W taki sposób Starski , może najstosowniejszy dla panny Izabeli epuzer , wykreślony został z listy jej konkurentów . Nie mógł żenić się z panną ubogą , musiał szukać żony bogatej ; były to dwie nieprzebyte między nimi przepaście . „ No , choćbym miał zbłądzić i spóźnić się na sesję , pójdę w tamtą stronę ! … ” — myśli . — Tysiąca rubli nie dam , ale tak trzysta … czterysta … I to na kwit z podpisem barona . — Ja proponuję panu przyjaźń . — No , może to jeszcze nie ona . „ Jaka szkoda ! ” — szepnął i uczuł lekkie ściśnięcie serca . — Bo ja chciałbym , proszę pana , akszamitny kołmirz . Po paru dniach takiego trybu życia zrobiła się jeszcze bledszą i jeszcze bardziej rozdrażnioną . Biegała coraz prędzej po coraz mniejszej przestrzeni , często upadała na krzesło lub fotel , z biciem serca , a nareszcie położyła się do łóżka . — Jesas ! Jesas ! … wie ist das schrecklich … Aber sag mir , lieher Ignaz , wozu also bist du denn nach Ungarn gegangen ? Nadkonduktor cofnął się i przymknął drzwi , a Wokulski przypomniał sobie , że baron jest członkiem spółki do handlu ze Wschodem i jednym z niewielu już konkurentów panny Izabeli . — Nazywam go — odparł , powoli ogryzając i zapalając cygaro — nazywam go wariatem , gdyż go znam lat … Zaczekaj pan … Piętnaście … siedemnaście … osiemnaście … Było to w roku 1860 … Jadaliśmy wtedy u Hopfera . Znałeś pan Hopfera ? … Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa Łęckich , wypił kawę , wykłuł zęby i — jazda . Naturalnie . Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem , który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat . Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce . A wy , moi płatni oficjaliści , kłopoczcie się o interesa . Przecie za to macie pensje i dywidendy . Wokulski spuścił głowę i milczał zgadując , że umizgi Starskiego do narzeczonej barona musiały już przybrać bardziej widoczne formy . Lecz cóż jego to obchodziło ? Wokulskiemu , kiedy znalazł się z nią sam na sam , krew uderzyła do głowy . Wzburzenie spotęgowało się , gdy spostrzegł , że panna Izabela patrzy na niego jakimś dziwnym wzrokiem , jakby go chciała przeniknąć do dna i przykuć do siebie . To już nie była ta panna Izabela z kwesty wielkotygodniowej ani nawet z wyścigów ; to była osoba rozumna i czująca , która ma go o coś serio zapytać i chce mu coś szczerego powiedzieć . Obdarty człowiek cofnął się . Na lewo od drogi widać było parę ludzkich cieni . — Pięć do sześciu ? … — powtórzył Wokulski . — Oni trzej tyle mają u pana ? … Wokulski uśmiechnął się . Sprawa między baronową a młodymi ludźmi w tej chwili dosięgła najwyższego punktu . Podniosła się z pnia , jakby chcąc uciekać . Wokulski także powstał . „ Musi być w drugiej sali ” — mówił do siebie Wokulski . Wyszli . W pierwszą parę pani Wąsowska z panną Izabelą , za nimi Wokulski , dalej baron z narzeczoną , a na końcu panna Felicja z Ochockim , który rozrzucał rękoma i prawił : W dusznym i ciemnym jak wędlarnia pokoju , gdzie mi flaki podano , siedziało ze sześciu jegomościów przy jednym stole . Byli to ludzie spasieni i dobrze odziani ; zapewne kupcy , obywatele miejscy , a może i fabrykanci . Każdy wyglądał tak na trzy do pięciu tysięcy rubli rocznego dochodu . — Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Położenie pań jest niewątpliwie przykre , ale nie widzę powodu do desperacji . Za parę tygodni sprawa wyjaśni się , a dopiero wtedy będzie mogła rozpaczać , ale nie żadna z pań , tylko ta wariatka baronowa . Jak się masz , Heluniu — dodał całując dziewczynkę . — Sześćdziesiąt pięć … — odzywa się majestatyczny pan . — Jak to ? … co to ? … — Złego ? … No , nic złego , mój Boże … Ale zawsze lepiej , gdy ludzie nie znają ani wysokości , ani źródła dochodów … Baron , wreszcie sam marszałek nie mieliby reputacji milionerów i filantropów , gdyby znano wszystkie ich sekreta … — Mniejsza o pretensje gospodarza … Ale przecież nie mogę płacić siedmiuset rubli za lokal w podobnym domu … Padają sobie w objęcia . Suzinowi towarzyszy jeszcze dwu Francuzów , z których jeden odbiera Wokulskiemu bilet na rzeczy . Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla … „ Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham ? … Może trochę za późno , ale przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek . Kochają się miliony ludzi , kocha się cały świat czujący , dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione ? Jeżeli zaś ten zasadniczy punkt ma rację bytu , to ma ją wszystko , co robię . Kto się chce żenić , musi posiadać majątek , więc — zdobyłem majątek . Musi zbliżyć się do wybranej kobiety — ja też zbliżyłem się . Musi troszczyć się o jej byt materialny i chronić od nieprzyjaciół — a ja robię jedno i drugie . Czy zaś w tym dobijaniu się o szczęście skrzywdziłem kogo ? czy zaniedbuję obowiązków względem społeczeństwa i bliźnich ? … Ach , ci kochani bliźni i to społeczeństwo , które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody , a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony … Lecz właśnie to , co oni dziś nazywają szaleństwem , popycha mnie do pełnienia jakichś fikcyjnych obowiązków . Gdyby nie ono , siedziałbym dziś jak mól w książkach i kilkaset osób miałoby mniejsze zarobki . Więc czego oni chcą ode mnie ? ” — pytał sam siebie w rozdrażnieniu . Począł chodzić po pokoju i liczyć : — Ale z Ewelinką albo z panią Wąsowską . W tej chwili mdło mi się zrobiło ; obok szachów bowiem spostrzegłem dwie trupie główki : w jednej był tytuń , a w drugiej … cukier ! … Milczenie trwało już tak długo , że zaczęło być nieprzyzwoitym . Panna Izabela opamiętała się pierwsza . — A o tym , że wciąga papę do spółki handlowej , nie słyszałaś ? — Służę hrabiemu . Powóz … angielszczyzna … przeszło dwieście rubli na jedną kwestę ! … I to robię ja , który tym pogardzam … Właściwie jednak — na cóż będę wydawał pieniądze , jeżeli nie na zapewnienie sobie szczęścia ? Co mnie obchodzą jakieś teorie oszczędności , gdy czuję ból w sercu ? … ” — Mój Stachu — odparł subiekt spuszczając oczy — tak ci ufam , że gdybyś nawet spalił miasto , jeszcze byłbym pewny , że zrobiłeś to w szlachetnym celu . — Zaraz powiem . Pan sam musiał bronić od prześladowcy mego Henryka ; ja to wszystko wiem , choć nie on mi mówił . A teraz o szaradę . Jak ja pół roku temu odniosłem moją szaradę do pana Szymanowskiego , to on mnie powiedział : „ Panie Szlangbaum , my te szarade drukować nie będziemy , ale ja panu radzę , co lepiej byś pan pisał szarade , aniżeli brał procentów . ” A ja mówię : „ Panie redaktorze , jak mnie pan da tyle za szarady , co ja mam z procenty , to ja będę pisał . ” A pan Szymanowski na to : „ My , panie Szlangbaum , nie mamy takie pieniądze , żeby za pańskie szarady płacić . ” To powiedział sam pan Szymanowski , słyszy pan ? Nu , a oni mnie dzisiaj piszą w „ Kurierku ” , że to niepolitycznie i niegramatycznie ! … Jeszcze pół roku temu gadali inaczej . A co teraz drukują w gazety na Żydków . Leon począł biegać po pokoju i trząść rękoma . Głowa znikła , lecz otwarty lufcik świadczył , że nie była złudzeniem . Wreszcie po kilku chwilach zgrzytnęły drzwi środkowe , otworzyły się i stanął w nich Geist . Był ubrany w podarte niebieskie spodnie , drewniane sandały na nogach i brudny flanelowy kaftanik na grzbiecie . — Mój Boże , i cóż na to poradzę ? … niechże już pan ma nadzieję , jeżeli tak o nią chodzi … — I cóż tu robisz , kiedy nie ma szyldów do malowania ? Był raz w teatrze „ Variétés ” na ul . Montmartre , o paręset kroków od swego hotelu . Miano grać trzy wesołe sztuczki , między nimi jedną operetkę . Poszedł tam , ażeby odurzyć się błazeństwem , i prawie natychmiast po podniesieniu kurtyny usłyszał na scenie frazes wypowiedziany płaczliwym głosem : Wokulski opuścił rajtszulę . — Wybornie ! — zawołał baron i dał mu parę złotych . — Odnieś , kochanku , nasze rzeczy , a my , panie , jedźmy … Za dwie godziny pozna pan moją narzeczoną … A potem dodał : Już nawet zapomniałem o szkaradnym procesie pani Krzeszowskiej przeciw tej niewinnej , tej czystej , tej cudnej pani Stawskiej , kiedy jakoś w końcu stycznia , spadły na nas dwa gromy : wieść o tym , że w Wietlance wybuchła dżuma , i awizacje z sądu do Wokulskiego i do mnie na jutro . Mnie nogi pocierpły i tak mi to cierpnięcie szło od pięt do kolan , później do żołądka , celując oczywiście w stronę serca . Myślę : „ Dżuma albo paraliż ? … ” Ale że Wokulski przyjął awizacje bardzo obojętnie , więc i ja nabrałem otuchy . „ O ile się zdaje , zebranie będzie bardzo ożywione ” — mruknął z bladym uśmiechem nieszczęśliwy pan Ignacy sadowiąc się w pierwszym rzędzie . Na ulicy zrównał się z nią i zapytał : — Proszę cię … proszę cię , tylko tego mi nie mów . Nie przyjedzie , bo nie chce spotkać się z Wokulskim , oto cały sekret … — mówiła nieco wzruszona prezesowa . — On dla niej wtedy dobry , kiedy sypie pieniądze na jej ochronę … Powiem ci , Belu , że twoja ciotka nigdy już nie będzie mieć rozumu … — Potrącił mnie na wyścigach . „ Szczęśliwy człowiek ! — myślała . — Mnie obrażają , a jego będą przepraszać . Ja , gdyby ktoś przy mnie obraził ukochaną , nie pozwoliłabym się przeprosić . On , naturalnie , zgodzi się … ” „ Z pewnością — mówił — znakomitszym jest ten skrzypek , który na niej zrobi wrażenie , aniżeli ten , który by mnie się podobał . Trzeba być arogantem , ażeby wypowiadać sądy tak stanowcze , tym bardziej że musiałem nie poznać się na jego grze … ” — Idę natychmiast — rzekł . — Panie Wokulski … — dodał spostrzegłszy Wokulskiego — może pan zechce mnie zastąpić … Biegnę i wracam za chwilę … — Pięćdzie … ze czterdzieści tysięcy … Zgadłem ? … — pytał Rzecki , niepewnie patrząc na niego . Upadła na kanapę i zaniosła się od łkania . — Pod tym względem mogę panu sędziemu dać tylko poufne objaśnienia . W końcu marca u państwa Rzeżuchowskich odbył się wielki raut z Molinarim ; Wokulski także otrzymał zaproszenie zaadresowane piękną rączką panny Rzeżuchowskiej . — Czym można panom służyć ? — odezwała się nagle , zbliżywszy się do nich , panna Izabela . — Jak to ? Bardzo rzadko mieszka ? Gdzież on siedzi w dzień ? Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą ; przypomina sobie , że to dziś właśnie licytują kamienicę Łęckiego , że ma przypatrzeć się temu widowisku , i zrywa się z łóżka jak sprężyna . Biegnie boso do wielkiej miednicy , oblewa się cały zimną wodą i patrząc na swoje patykowate nogi mruczy : Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej , a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji . Książę witał każdego z uprzejmą poufałością , prezentował Wokulskiego , a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem . — A gdybym poprosiła za tym młodym człowiekiem ? … — Bardzo … bardzo lubiłam go , a myślę , że i on mnie trochę … kiedy tak pamiętał wszystko . Ale on był ubożuchny oficer , a ja na nieszczęście bogata , i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów . No i rozdzielono nas … Może też byliśmy zanadto cnotliwi … Ale cicho ! … cicho … — dodała śmiejąc się i płacząc . — Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku . „ To i lepiej ! ” — mruczy . — I to nieprawda — przerwała . — Ten stary pan nic przecie nie robi , a pieniądze ma . Nieraz też mówił , że mnie już o nic głowa nie zaboli … — Za czym ? No … za wszystkim … za krajem … — Myślę … — Panie Wokulski , my tu jesteśmy ! … — Że panowie chodzą nago po pokoju … Tu znajduje się tylko parę kobiet : jedna półgłosem odmawia różaniec , druga śpi . Zresztą nikogo więcej , tylko spoza filaru wychyla się średniego wzrostu mężczyzna , energicznie wyprostowany , pomimo siwych włosów , i szepczący modlitwę z zadartą głową . Pan Łęcki wziął go pod rękę i w sposób bardzo uroczysty wprowadził do pierwszego salonu , gdzie byli sami mężczyźni . Wokulski zamknął księgę i włożył ją do kantorka . W tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając rękawiczek . I w tej chwili przestrasza się własnych słów … — Dziwnie mi wygląda to twoje wybieranie się w drogę — rzekłem . — Może masz mi co powiedzieć ? … Na drugi dzień , w Wielki Czwartek , Mraczewski już nie pokazał się w sklepie . Pozostali koledzy jego byli smutni i czasem naradzali się między sobą po cichu . Wokulski spojrzał na nią zdumiony . — A czy nie sądzisz pan , że ktoś zręczniej może magnetyzować … — Niechże jaśnie pani nie robi skandalu przy służbie ! … — zgromił ją Leon . — Wszystkie te rzeczy jaśnie pan powinien mieć w domu … Gdzie ja to czytałem ? … Wszystko jedno . ” — Jutro ma przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną — odrzekł pan Domański . — Nie do fortecy A – u … , A – u … tylko do Ham – ham czy Cham … bo nawet nie wiem … Dopiero drobny fakt , jedno zdanie zmusiło pannę Izabelę do szukania w innym kierunku tajemnicy jej triumfów . — Tylko … proszę panią o sekret . To gruba gra . Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu , zręczny , śniady , z małymi faworytami i wąsikami , i bardzo nieznaczną łysiną . Miał fizjognomię na pół wesołą , na pół drwiącą i od razu zawołał : Strach , jak ciężkim było jego życie . Zmizerniał , sposępniał , zdziczał … Ale nie narzekał . Raz tylko , kiedy mu powiedziano , że dla takich jak on nie ma tu miejsca , szepnął : I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi . Więc każdemu ubogiemu , o ile spotkał ją , kazała dawać po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę , a brudne , żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem . Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu . — Ale im płaci się za to — odpowiedziała figlarnie patrząc mu w oczy . Wtem nasunęło mu się pytanie : — Sam hrabia osądź — mówił dalej baron . — Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli . Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać . No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy … dwieście rubli ! … dał bowiem za nią tylko sześćset … — Więc — basta ! … — przerwałem . — Moja głowa w tym , ażeby Wokulski bywał tu jak najczęściej , a pani … niech dobrze usposabia panią Helenę . Wyrwiemy Stacha z rąk tej panny Łęckiej i … bodaj przed świętym Janem wesele … — Przywiąż go pan — rzekła . — Ach , jak ja pana już znam ! … Pytam się przed godziną prezesowej : gdzie Wokulski ? „ Pojechał w pole oglądać miejsce na cukrownię . ” „ Akurat ! — myślę . — On pojechał do lasu marzyć . ” Kazałam sobie podać konia i otóż znajduję pana siedzącego na pniu , rozgorączkowanego … Cha ! … cha ! … cha ! … — Drogie , kochane dziecko — mówiła łkając — że też właśnie ja muszę tak ranić ci serce ! … Słuchaj więc … Ojciec ma jeszcze długi wekslowe , jakieś parę tysięcy rubli . Otóż te długi … uważasz … te długi ktoś skupił … kilka dni temu , w końcu marca . Domyślamy się , że to zrobiła Krzeszowska … Wokulski pił i myślał : Był to chłop , właściciel chaty . Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony : Ponieważ furtka już zamknęła się z głuchym łoskotem , a nie było widać szwajcara , który ją otwierał , więc Wokulski stał na środku dziedzińca zdziwiony i zakłopotany . Nagle w oknie pierwszego , a zarazem jedynego piętra ukazała się jakaś głowa w czerwonej czapce i znajomy głos zawołał : Na schodach wciąż rozlegają się lamentacje pani Krzeszowskiej i śmiechy młodych , pięknych i eleganckich kobiet , śpieszących na oglądanie zabójcy , pokrwawionej odzieży , siekiery , którą zabił swoją ofiarę , i spoconych sędziów . Pan Ignacy ucieka z sieni aż na drugą stronę ulicy ; na rogu Kapitulnej i Miodowej wpada do cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie , w którym nie mogłaby już poznać go nawet pani Krzeszowska . — Za żadne skarby ! — jęknęła pani baronowa . — Po całych nocach ryczą , tupią , pieją , gwiżdżą … Nie ma służącej w domu , której by nie zwabiali do siebie … Ach , Boże ! … — krzyknęła odwracając głowę . — Może gustowny kałamarz z siodłem , dżokejką , szpicrutą ? Pani baronowa solennie upewniła adwokata , że jej małżonek , baron , pomimo całej przewrotności i udręczeń , jakie jej zadał , żadnych funduszów nie posiada . W tym miejscu dostała spazmów , co skłoniło adwokata do szybkiego odwrotu . Gdy zaś kapłan sprawiedliwości opuścił jej mieszkanie , nader szybko powróciła do zdrowia i zawoławszy Marianny rzekła do niej niezwykle spokojnym głosem : Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie . Zastanowiła ją jedna okoliczność , że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło ich więcej osób aniżeli dawniej w ciągu miesiąca . Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze . Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem . — To wyuczone ! … — rzekła czerwona kumoszka do starszej . Z domu pan Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach , na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu . Wówczas jego ciemnozielona algierka lub tabaczkowy surdut , popielate spodnie z czarnym lampasem i wypłowiały cylinder , nade wszystko zaś jego nieśmiałe zachowanie się zwracały powszechną uwagę . Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał się do spacerów . Wolał przy święcie kłaść się na łóżku i całymi godzinami patrzeć w swoje zakratowane okno , za którym widać było szary mur sąsiedniego domu , ozdobiony jednym jedynym , również zakratowanym oknem , gdzie czasami stał garnczek masła albo wisiały zwłoki zająca . Choć Wokulski nie zdradzał najmniejszych skłonności ani do tyranii , ani do despotyzmu . Tylko przypatrywał się jej i myślał : — Ależ mateczko , to tylko oryginał … — poprawiła ją córka . W tej chwili miała oczy tak wielkie i źrenice tak roszerzone jak chyba jeszcze nigdy . — Ja — odpowiedział jej ojciec radosnym głosem . — Wokulski nietknięty , baron raniony w twarz ! Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem . Kiedy Wiktor Emanuel raz pocałował ją w rękę , uprosiła ojca , że tego samego dnia wyjechali z Rzymu . W Paryżu oświadczył się jej pewien bogaty hrabia francuski ; odpowiedziała mu , że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie . Podolskiego magnata odepchnęła zdaniem , że odda swoją rękę tylko temu , kogo pokocha , a na co się jeszcze nie zanosi , a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego milionera zbyła wybuchem śmiechu . Oboje byliśmy głęboko wzruszeni . Subiekci śmieli się ( naturalnie po kątach ) z nowego pryncypała ; mnie zaś było przykro , że Stach tak od ręki zerwał ze swoją bohaterską przeszłością i niedostatkiem . Dziwna bowiem jest natura ludzka : im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa , tym natarczywiej żądamy go od bliźnich . — Proszę pana , tu panowie wysiadają … Pan baron już pije herbatę . Widziany z Panteonu i z Trocadero , Paryż przedstawiał się jednakowo : było to morze domów , przecięte tysiącem ulic , nierówne dachy wyglądały jak fale , kominy jak odpryski , a wieże i kolumny jak większe fale . — Pani Stawska tu mieszka ? — spytałem mimo woli . — Ta piękna ? … — Sprzedał się starej babie — mówili znajomi — ten niby to Brutus ! … Uczył się , awanturował się i … klap ! … — Co pan nazywasz fałszywą drogą ? — pytam . — Jakże co ? Mieszka u swojej ciotecznej babki a razem chrzestnej matki , prezesowej Zasławskiej , i jak teraz , martwi się , że zapewne nie odziedziczy po niej majątku . Ładny grosz , ze trzysta tysięcy rubli ! … Ale prezesowa uważa , że lepiej wesprzeć nim podrzutków aniżeli kasę w Monako . Biedny chłopak ! „ A czymże ja jestem , zarówno obcy im wszystkim ? … ” — Czy podobna — odezwałem się — ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach ogólnych , o polityce , o Europie … — O nie , panie , dziękuję … Nie jestem awanturnikiem … Zresztą … niech pan da … jutro odniosę … Pan może się tymczasem namyśli … — Mamo ! — przecież ci panowie są obcy … — zawołała z desperacją pani Stawska . — Tylko żebyśmy zrozumieli wszyscy — mruknął ktoś w kącie zajętym przez szlachtę , która nienawidziła magnatów . Wokulski wciąż się śmiał . — Bo , panowie , myślmy najpierw o tym , ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj … W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty . — Boże uchowaj ! — ośmieliłem się wtrącić . — W tej chwili nie mogę panu dać odpowiedzi — przerwał Wokulski . Panna Izabela obtarła oczy i prędko opuściła ruinę . Za nią wyszedł Wokulski . Gdy już byli na ulicy , Rzecki odezwał się do Szumana : Wokulski widząc to sam spotniał . Wokulski był odurzony . Nie wiedział , którędy idzie , nie zdawał sobie sprawy z tego , o czym rozmawiali z prezesową . Czuł tylko , że znajduje się w jakimś odmęcie dużych komnat , starodawnych portretów , cichych stąpań , nieokreślonej woni . Otaczały go kosztowne meble , ludzie pełni delikatności , o jakiej nigdy nie marzył , a nad tym wszystkim , jak poemat , unosiły się wspomnienia starej arystokratki , przesiąknięte westchnieniami i łzami . — Co to znaczy , papo ? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża . — Zatem żeni się pan , panie Ochocki ? … — Słyszeliśmy nadzwyczajną historię ! … — odpowiedziała panna Izabela . — Doprawdy , nigdy nie myślałam , że w tym kraju mogą istnieć podobne legendy i że mogą je w tak zajmujący sposób opowiadać ludzie prości … Cóż nam dasz na obiad , kuzynie ? Ach , ten chłopak jest niezrównany ! … Poproście go , ażeby ją wam powtórzył … — W każdym razie niedobrze — sucho zakończyła pani Wąsowska czując , że rozmowa zaczyna się rwać . „ Dobrze ci tak ! tam twoje miejsce … — myślał Wokulski . — Bo któż to miłość przedstawiał mi jako świętą tajemnicę ? Kto nauczył mnie gardzić codziennymi kobietami , a szukać niepochwytnego ideału ? … Miłość jest radością świata , słońcem życia , wesołą melodią w pustyni , a ty co z niej zrobiłeś ? … Żałobny ołtarz , przed którym śpiewają się egzekwie nad zdeptanym sercem ludzkim ! ” Potem gościa prowadzi do okna mrugając powiekami . Panny Izabeli zazwyczaj nie było wtedy w domu : była u hrabiny ciotki , u znajomych albo w magazynach . Jeżeli zaś Wokulski trafił szczęśliwie , rozmawiali ze sobą krótko i o rzeczach obojętnych , gdyż panna Izabela nawet i wówczas albo wybierała się gdzieś , albo u siebie przyjmowała wizyty . Otworzyłem — czytam : — Ach ! … więc tak ? … — szepnęła . — Więc już i pan i … ten , ten … Wokulski związaliście się z nią ? … Ha ! … zaczekam tedy na sprawiedliwość boską … O tym , jak wyglądają ci „ którzy … ” , panna Izabela nigdy nie mogła się dowiedzieć . Tylko przy wyrazie „ którzy ” przychodził jej na myśl Wokulski . Wtedy zaciskała drobne pięści i mówiła do siebie : — Merci , monsieur … — Na osiemset ? … naturalnie ! … — mówił młody człowiek . „ Oszalałem ? ” — mruknął . — Cóż mam robić , nieszczęsna sierota i prawie wdowa ? Chyba jak mego występnego męża natchnie dobry Bóg , ażeby żałował za swoje niecne czyny i wrócił do mnie , chyba wtedy zmieni się nieco moje pustelnicze życie . O ile zaś mogę wnosić ze snów i przeczuć , jakie na mnie zsyła niebo podczas gorących modłów , mąż mój powinien by nawrócić się lada dzień , bo już i pieniędzy , i kredytu nie ma ten nieszczęśliwy opętaniec … „ Więc i ona powinna by mnie kochać … — mówił Wokulski . A potem dodawał : — Jeżeli klacz wygra na wyścigach , będzie to znakiem , że mnie panna Izabela pokocha … Ach ! stary głupcze , wariacie , do czego ty dochodzisz ? … ” „ Panna Izabela ? … ” — Z góry mogę pani powiedzieć , że nie robi . Skończył swoją sztukę , ukłonił się według najpiękniejszych zasad i wyszedł z uśmiechem ; patrząc na jego wspaniałą minę i portfel , w którym nosił szczotki i brzytwy , można by go wziąć za urzędnika z ministerium . — Dziękuję panu — rzekł — za parę słów szczerszych . Ma pan rację , ale i ja mam moje racje … Pieniądze przyniosę panu jutro ; teraz — do widzenia … Wokulski głośno roześmiał się … — Proszę ! … — A dokumenta ? ( Swoją drogą , niechaj nas Bóg zachowa od damskiej klienteli . Ja może dlatego nie mam odwagi do małżeństwa , że ciągle widuję damy w sklepie . Stwórca świata formując cud natury , zwany kobietą , z pewnością nie zastanowił się , jakiej klęski narobi kupcom . ) W tym miejscu ulica nieco zgina się na prawo . Wokulski pierwszy raz spostrzega dom trzypiętrowy i napełnia go jakaś rzewność . Dom trzypiętrowy między pięciopiętrowymi ! … cóż to za miła niespodzianka … — Bój się Boga , co mówisz ? … — jęknęła matka składając ręce . — Niech się pan nie fatyguje , panie Maruszewicz . Ja już wiem , co potrzebuję wiedzieć . — Więc ? … Gdzież więc jest sprawiedliwość nagradzająca dobrych ? … Pan Łęcki robi się szary na twarzy . I wyobrażał sobie , jaki to przyjemny musi być chłód noża wbitego w rozgorączkowane serce . — Sześćdziesiąt pięć tysięcy i sto rubli — bełkocze blady Żydek . Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły . — Panowie nawet nie pytają : jaki mnie tu interes sprowadza ? — Panie … Stanisławie — zaczął adwokat . — Pan wie , co to jest nasza arystokracja i jej dodatki ? … Jest to parę tysięcy ludzi , którzy wysysają cały kraj , topią pieniądze za granicą , przywożą stamtąd najgorsze nałogi , zarażają nimi klasy średnie , niby to zdrowe , i — sami giną bez ratunku : ekonomicznie , fizjologicznie i moralnie . Gdyby zmusić ich do pracy , gdyby * skrzyżować * z innymi warstwami , może … byłby z tego jaki pożytek , bo jużci są to organizacje subtelniejsze od naszych . Rozumie pan … * skrzyżować * , ale … nie wyrzucać na podtrzymanie ich trzydziestu tysięcy rubli . Otóż do * skrzyżowania * pomagam panu , ale do strwonienia trzydziestu tysięcy rubli — nie ! … — I pomyśleć — jęczała — że taka kobieta ma córkę , córkę … którą wychowuje dla piekła , a ja … O ! wierzę w sprawiedliwość … wierzę w miłosierdzie boskie , ale nie rozumiem … tak … nic nie rozumiem tych wyroków , które mnie pozbawiły , a jej zostawiają dziecko … tej … tej … Panie ! — wybuchnęła z nową siłą głosu — możesz zostawić nawet tych nihilistów , ale ją … musisz wygnać ! … Niech lokal po niej stoi pustką … będę za niego płacić , byle ona nie miała dachu nad głową … Wokulski otworzył bilet Suzina i czytał : „ Sesja dopiero o ósmej — pisał Suzin — masz czasu dosyć , więc załatw się z tymi interesantami , a nade wszystko z babami . Ja już , dalibóg , za stary , żeby im wszystkim dogodzić . ” — Zbożem — wtrącił ktoś z kąta . — Ach tak ! … Nawet dobrze bawiliście się . Pamiętam , w grudniu mieliście świetne żywe obrazy . Kto to w nich występował ? … Suzin wzruszył ramionami . — Bo ci studenci to podobno bardzo niesforni — rzekł Wokulski patrząc na fortepian . Gdy wyszła , rzekłem do Lisieckiego : „ Zapoznam się z nią i wprost zapytam : czy ty jesteś tym , na co przez całe życie czekałem ? … Jeżeli nie jesteś , odejdę bez pretensji i żalu … ” Naturalnie , o czymże mieliśmy rozmawiać z Machalskim , jeżeli nie o dawnych czasach i o Stachu ? I tym sposobem stanęła mi przed oczyma historia jego młodości , jakbym ją widział wczoraj . Wokulski poleżał jeszcze z kwadrans , potem podniósł się , postawił w kącie fajkę i schyliwszy się nad doktorem ucałował go . … Alem się też rozgadał , Boże odpuść ! … Myślałem o Wokulskim , a piszę o sobie i o Katzu . Wracam więc do przedmiotu . — Zdaje się , że jaśnie pan u Stępka … Chciałbym złożyć rzeczy , ale nie widzę ani gabinetu pana , ani pokoju dla mnie . I otóż znowu zboczyłem od przedmiotu : miałem pisać o Wokulskim , a piszę o Minclach . Gdybym nie czuł się tak rześkim , jak jestem , mógłbym posądzić się o gadulstwo zapowiadające bliską starość . — Nie , nie o tym mówię … Ale … — To nic nie znaczy , Belu ! … Mają pieniądze i duży kredyt , a to główna rzecz — uspakajał ją pan Tomasz . Wrócił na powrót do swego mieszkania i w kapeluszu na głowie , z laską pod pachą , począł przerzucać kalendarz . Szczęściem słyszał , że dom Łęckich znajduje się gdzieś w okolicach Alei Jerozolimskiej ; pomimo to upłynęło kilka minut , nim odszukał ulicę i numer . — No , przede wszystkim nie bój się pan zdradzenia sekretu — mówi on poważnie . — W naszym domu sekret to jak w studni … — W roku 1859 — prawił eks-obywatel — byłem o dziewiętnaście lat młodszy niż dziś i miałem z dziesięć tysięcy rubli rocznie … Na owe czasy ! panie Rzecki … Co prawda , brało się nie tylko procent , ale i coś z kapitału . Więc , jak przyszło uwłaszczenie … — Och ! … — jęknął dżokej przypatrując mu się z odcieniem chłodnego podziwu . Wokulski przypatruje się przez chwilę jakiemuś olbrzymowi z czerwoną twarzą i konopiastą brodą , wreszcie mówi : — Tym lepiej dla was . Nie mam wprawdzie pretensji do Prusaków , choć zabrali nam Alzację i spory kawał Lotaryngii , ale zawsze nie lubię mieć Niemca za kołnierzem . Skądże jesteście , obywatelu ? — Cóż to za ceremoniał ? — spytał ze śmiechem Wokulski . Machinalnie schwyciłem karabin na tuj myśląc , że pokazali się Austriacy . Ale przed nami oprócz wzgórza i rzadkich krzaków nie było nic . Natomiast na tle grzmotu armat , który prawie przestał nas interesować , usłyszałem jakiś trzask podobny do rzęsistego deszczu , tylko o wiele potężniejszy . Zrobił nawet więcej , bo już w drugim roku wszedł w stosunki z moskiewskimi kupcami , co bardzo korzystnie oddziałało na interesa . Mogę powiedzieć , że za jego rządów potroiły się nasze obroty . Było to bodaj czy nie ostatnie nasze zwycięstwo . Od tej chwili sztandary z trzema rzekami , częściej chodziły przed nieprzyjacielem aniżeli za nieprzyjacielem , dopóki wreszcie pod Vilagos nie opadły z drzewców jak liście na jesieni . „ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ” — Nie bądź pan śmieszny — przerwał mu Wokulski . — O życie pańskie byłem zupełnie spokojny , tak jak jestem pewny , że kiedyś dostaniesz się do więzienia . Cała rzecz , że ja nie chcę panu ułatwiać tej podróży . Przez cały czas naszej rozmowy dwaj chłopcy i subiekt załatwiali interesantów , na których nawet nie zwracałem uwagi . Wtem skrzypnęły tylne drzwi sklepu i spoza szaf wysunęła się staruszka w żółtej sukni , z dzbanuszkiem w ręku . — Aha ! właśnie o tym myślałem — mówi on , a dymi cygarem jak kocieł asfaltu . — Otóż tedy , pamiętasz pan tych studentów z naszej kamienicy , co mieszkali nad baronową ? … — Cóż — dodała po przerwie — pomyślisz o tej cukrowni ? … Każ sobie jutro osiodłać konia , przejedź się po polach sam , a jeszcze lepiej z Wąsowską … To kobieta dużo warta , mówię ci … Na parterze — szereg arkad i posągów , na pierwszym piętrze olbrzymie kolumny kamienne i nieco mniejsze marmurowe , ze złoconymi kapitelami . Na wysokości dachu w kątach orły i złocone posągi , unoszące się nad złoconymi figurami rozhukanych koni . Dach bliżej płaski , dalej kopuła zakończona koroną , a jeszcze dalej — dach trójkątny , również dźwigający na szczycie grupę figur . Wszędzie marmur , brąz , złoto , wszędzie kolumny , posągi i medaliony … Służący podszedł do stołu przy drzwiach . — Czy ja wiem ? — odpowiedziała panna Izabela . — Może wcale nie pojedzie … to taki lekkoduch ! … — Avanti ! avanti ! … Prezesowa roześmiała się ironicznie . — Rób , mówię tobie , Ksawery , jak ja . Ja nie śpieszę się , jak Boga kocham . Już trzy lata , mówię tobie , chcę kupić niewielki domik , ot taki sobie za sto , za dwieście tysięcy , na stare lata , ale nie śpieszę się . Wyczytuję ja sobie , które chaty idą na licytację , ogląduję ja ich sobie powoli , kalkuluję ja sobie w głowie , a potem zachodzę ja sobie tu i słucham , co ludzie dają . I kiedy , mówię tobie , już nabrałem doświadczenia i w tym roku chciałem już co kupić , ceny jak raz w niepraktykowany sposób skoczyły , psiakrew , i muszę na nowo kalkulować ! … Ale jak we dwu poczniem się przysłuchiwać , to mówię tobie , ubijemy interes … Łkanie przerwało jej mowę . Powąchała swój flakonik , odpoczęła i zaczęła znowu : Tym grubszym kirem twą duszę zamroczy … — W każdym razie nie dałbym trzech groszy za jego patriotyzm — odparł bas . — Ja doczekam — odparł ojciec — a Ignaś doczeka jeszcze lepiej . Panna Izabela wstrząsnęła się . Kochać go bez nadziei — to dosyć … Kochać i czasami porozmawiać z kim o tej tragicznej miłości … Może by z panną Florentyną . Nie , ona nie ma dosyć uczucia . Daleko lepiej nadawałby się do tego Wokulski . Patrzyłby jej w oczy , cierpiałby za siebie i za nią , ona opowiadałaby mu bolejąc nad własnym i nad jego cierpieniem i w taki sposób bardzo przyjemnie upływałyby im godziny . Kupiec galanteryjny w roli powiernika ! … Można by zresztą zapomnieć o tym kupiectwie … — Czy mam wyliczać nazwiska ? — spytał Wokulski . Przeszli jeszcze kilkanaście kroków pod zwieszającymi się gałęźmi i nagle — opanowała go straszna rozpacz . Zdawało mu się , że gdyby w tej chwili zajechał powóz po pannę Izabelę , on rzuciłby się pod koła i nie pozwoliłby jej jechać . Niechby go roztratowali i niechby już raz przestał cierpieć . „ Gra ze mną w pikietę ” — odpowiada ojciec , również trzymając w rękach karty . Pan Łęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument . Odłożywszy zaś pióro rzekł : — Przyszedł ten pan , czo już u nas bywał — odparł służący i zapuścił wzrok do pracowni . Ale oprócz kajetu na stole i rudych faworytów na obliczu pana Colinsa nie dopatrzył nic szczególnego . Zawahał się , lecz odsunął jej amazonkę i włożył rękę pod siodło . Nagle krew uderzyła mu do głowy : wdówka w taki sposób ruszyła nogą , że jej kolano dotknęło twarzy Wokulskiego . Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał : — A powiedz mi — mówił Geist — dlaczego ty myślisz o samobójstwie ? … Dziewczynka usiadła z książką na stopniach konfesjonału i ucichła . „ Ale po co on chce uwięzić dziewięćdziesiąt tysięcy rubli w murach ? … Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy ? … Czyliżby … Eh ! Stasiek taki głupi nie jest … ” Ale safanduła Stach , zamiast poprosić panie , ażeby pozwoliły mu bywać co dzień albo nawet ażeby go stołowały ( co ja niezawodnie powiedziałbym będąc na jego miejscu ) , ten … ten dziwak , zapytał : czy nie potrzebują jakich reparacyj w mieszkaniu ? … — Tak , tak … No , ale proszę cię , panie Stanisławie , co za fatalność ! … Ty wypłacasz mi za pół roku pięć tysięcy … Czy byłeś łaskaw przynieść pieniądze ? — Ach , Boże , co mówią … Rzeka dymu , ciągnąca się przez równinę ku południowi , kłębiła się jeszcze mocniej i była bardzo pogięta . Gdzie Austriacy brali górę , zgięcie szło na lewo , gdzie Węgrzy — na prawo . W ogóle pasmo dymu wyginało się bardziej na prawo , jakby nasi już odepchnęli Austriaków . Po całej równinie słała się delikatna mgła niebieskawej barwy . — Może — odparł Wokulski , bardzo zmieszany . Skręcił w bramę i przez tylne drzwi wszedł do sklepu . Na progu zetknął się z wychodzącym Ziębą , który pożegnał go niskim ukłonem ; w głębi zaś sklepu było jeszcze kilka osób . Klejn wdrapywał się na drabinkę , ażeby coś poprawić na półkach . Lisiecki ubierał się w palto , za kantorem nad księgą siedział Rzecki , a przed nim stał jakiś człowiek i płakał . — Właśnie … Otóż tedy … A najgorszy bestia to ten Patkiewicz , co trupa udaje . Jak zapadł wieczór , a ten pokraka wylazł na schody , to mówię ci , taki był pisk , jakby stado szczurów tamtędy przechodziło … — Rzeczy tych nie sprzedam tutaj , lecz za granicą . Tam … dadzą mi wyższą cenę — dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie . — Co ci jest Belu ? … — spytał zatrwożony pan Tomasz . Gdy zaś w dodatku wyłożył mi Mraczewski swoją teorię o wspólności żon , zaraz przyszło mi do głowy : Zwrócili się od Pomarańczarni z powrotem . — Ha , w takim razie wola boska … Marzyła , że Wokulski sprzedał swój sklep , a kupił dobra ziemskie , lecz pozostał naczelnikiem spółki handlowej przynoszącej ogromne zyski . Cała arystokracja przyjmowała go u siebie , ona zaś , panna Izabela , zrobiła go swoim powiernikiem . On podźwignął ich majątek i podniósł go do dawnej świetności ; on spełniał wszystkie jej zlecenia ; on narażał się , ile razy była tego potrzeba . On wreszcie wyszukał jej męża , odpowiedniego znakomitości domu Łęckich . — Hrabio — przerwał słodko książę — pan Wokulski ma głos . — Siódma buteleczka , panie radco . Służę piorunem . — Prawie nie znam jej … Mówiłem z nią raz w życiu … — tłomaczył się zmieszany Wokulski . „ Nie ma jej ! ” — myślał Wokulski żegnając się z panem Tomaszem . — Zmów pierwej paciorek . Wokulskiemu przypomniały się lata dziecinne . Jakże mu wtedy , wygłodzonemu , smakowała bułka i serdelek ! Jak wyobrażał sobie siadłszy na konia w karuzeli , że jest wielkim wojownikiem ! Jak szalonego doznawał upojenia wylatując do góry na huśtawce ! Co to była za rozkosz pomyśleć , że dziś nic nie robi i jutro nic nie będzie robił — za cały rok . A z czym da się porównać ta pewność , że dziś położy się spać o dziesiątej i jutro , gdyby chciał , wstanie także o dziesiątej przeleżawszy dwanaście godzin z rzędu ! Co mnie jednak dziwi najmocniej — prawiła — to okoliczność , że na podobnych lalkach nie poznają się mężczyźni . Dla żadnej kobiety , począwszy od Wąsowskiej , kończąc na mojej pokojówce , nie jest to sekret , że w Ewelinie nie zbudził się jeszcze ani rozum , ani serce ; wszystko w niej śpi … A tymczasem baron widzi w niej bóstwo i durzy się , biedak , że ona go kocha ! Gdy zaś około dziesiątej wieczór , ubrany w półkożuszek i grube buty , uściskawszy go wziąłem za klamkę , ażeby opuścić izbę , w której tyle lat przemieszkaliśmy razem , coś dziwnego stało się z Janem . Nagle zerwał się z krzesła i rozkrzyżowawszy ręce krzyknął : Powóz wjeżdża we wspaniałą bramę , lokaj otwiera drzwiczki , wysiadają . Suzin bierze Wokulskiego pod rękę i prowadzi do małego pokoiku , który po chwili zaczyna wznosić się w górę . Panna Izabela lekko się zarumieniła . Baron , opowiadając , niecierpliwie chwytał odgłosy dolatujące go z przedpokoju , ale — nic nie mógł zmiarkować . Dopiero gdy usłyszał zamykanie drzwi , zasuwanie zatrzasku i zakładanie łańcucha , nagle wrzasnął : — No , słowo honoru daję … — Ja wszystko gotowa jestem przebaczyć , jeżeli … — I wyleje — dodał z westchnieniem . — Już był tam u nas jakiś bursz z żądaniem , ażebyśmy się wynosili … Ale zjedzą diabła , czy nas ruszą bez procesu , a jeżeli ruszą … Zrobimy uciechę całemu domowi ! Żegnam pana . — Marysia ! … Marysia ! … — Przepraszam pana … może ja co złego powiedziałem ? … Ale u nas , panie , to tacy panowie nie bywają … Podobno bywali dawnymi czasy … Nawet ojciec nieboszczyk gadał , że sam widział takiego pana , co wziął z Zasławia sierotę i zrobił z niej wielką panią , a jegomości zostawił tyle pieniędzy , że z nich wybudowali nową dzwonnicę … Wzruszyłem ramionami , bo i jakże tu bronić dziewczynce , ażeby wyglądała oknem , jeżeli się ona tym tak ładnie bawi ! Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła . Nawet oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści . — Kto bez honoru ? … Komu pan to mówisz ? … Nie płacę weksli czy daję zły towar , czym zbankrutował ? … Zobaczymy w sądzie , kto ma honor ! … — Pracuje kobiecisko jak wół — szepnął rządca . „ Ona ? … Nie . Skądże by wreszcie ona ? ” — Matka tego Mraczewskiego , Staśku , jest bardzo biedna kobieta … Wtem drgnął ; usłyszał imię panny Izabeli i spostrzegł , że w sklepie nie ma nikogo z gości . Węgiełek odetchnął . Wstał zachmurzony i z bólem w sercu przesuwał się pomiędzy potokiem ludzi tak ruchliwych , krzykliwych , rozmawiających i śpiewających jak dzieci wypuszczone ze szkoły . — A co , byłem pewny , że pan przyjdziesz pierwszy . Dzień dobry — rzekł pan Ignacy . — Paweł ! gaś światło i otwieraj sklep . Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna . Teraz zaczął szukać panny Izabeli . Później niejednokrotnie Wokulski usiłował zdać sobie sprawę z salonu i ze sposobu , w jaki tam wszedł ; ale całości faktu nie mógł sobie przypomnieć . Pamiętał , że przede drzwiami ukłonił się parę razy panu Tomaszowi , że potem owionęła go jakaś miła woń , skutkiem czego ukłonił się damie w kremowej sukni z pąsową różą przy ramieniu , a potem — innej damie wysokiej i czarno ubranej , która patrzyła na niego z przestrachem . Przynajmniej tak mu się zdawało . — Tu , w Paryżu ? — szepnął Wokulski . — Może chce zirytować rodzinę . Uciekłem . W sieni słabo oświetlonej olejnym kagankiem ktoś zastąpił mi drogę . Ażem drgnął . Był to August Katz , odziany jak wypadało na marcową podróż . — Owszem , jest — odparł Geist . — Tylko zamiast eterów , tłuszczów , ciał aromatycznych daje nowe aliaże … Nowe aliaże , panie * Siuzę * , z bardzo ciekawymi własnościami … — Prawdziwe szczęście dla nas obojga … — szepnęła panna Izabela . — Gut Morgen , meine Kinder ! … Der Kaffee ist schon … — Domyślamy się , że pan sam powiesz — odparł Wokulski . „ 29 a 36 — to 65 , a 15 … ” — liczył w myśli Wokulski , lecz nagle pióro prysło mu w ręku . Nie podnosząc głowy wydobył nową stalówkę z szuflady , a jednocześnie , nie wiadomo jakim sposobem , z rachunku wypadło mu pytanie : „ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ” — Aha ! — Zatem , ojcze , jakąż rolę przeznaczasz temu panu ? — spytała chłodno . O , bo nie znają , w snach mogilnych — Słucham panią . Myśli i uczucia plątały mu się w dziwny sposób . Czasem wyobrażał sobie , że jest otoczony siecią intryg , z której wydobyć go może tylko Wokulski . To znowu , że jest ciężko chory i że tylko Wokulski pielęgnować by go potrafił . To znowu , że umrze zostawiając zubożałą i od wszystkich opuszczoną córkę , którą zaopiekować by się mógł tylko Wokulski . A nareszcie pomyślał , że dobrze jest mieć własny powóz , tak lekko niosący jak ten , którym jedzie — i — że gdyby poprosił Wokulskiego , on zrobiłby mu z niego prezent . — Myśli , że ty jesteś spokojna . Córka powinna nieograniczenie ufać ojcu . Wciąż pakując i zbierając różne graty wyszedł do sali . Upłynęła minuta — nie wracał ; dwie … nie wraca … Spojrzałem przez uchylone drzwi i zobaczyłem , że stoi oparty o poręcz krzesła patrząc bezmyślnie w okno . — A ten ile waży ? — Nie mów mi o szczęściu — wybuchnęła matka . — Ono skończyło się w dniu , kiedy twój mąż uciekł przed sądem , który dowiedział się o jakichś ciemnych jego stosunkach z lichwiarką . Że był niewinny , wiem , na to gotowa byłam przysiąc . Ale nie rozumiem ani ja , ani ty , po co on u niej bywał . — Mało go znam . To stary człowiek . — Ma szczęście . Pani Misiewiczowa nieznacznie przeżegnała się . Wokulski nie zwrócił na to uwagi . Osłupiałem … I nagle w tym osłupieniu przyszła mi najgenialniejsza myśl pod słońcem . Przywitała go rumieńcem i wejrzeniem nieopisanego zachwytu . A ponieważ proszono na kolację , mistrz podał jej rękę i zaprowadził do sali jadalnej . Przeszli tuż obok niego , Molinari potrącił go łokciem , ale tak byli zajęci sobą , że panna Izabela nawet nie spostrzegła Wokulskiego . Potem usiedli we czworo przy jednym stoliku : pan Szastalski z panną Rzeżuchowską , Molinari z panną Izabelą , i było znać , że jest im bardzo dobrze razem . — O , państwo tam jadą brekiem . — A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni . — Pyszny widok ! — zawołała pani Wąsowska . Robi się czerwona i prawi dalej : — Choćby najdrażliwsze . — Zawsze mówisz rozsądnie — odpowiedziała mu prezesowa głaszcząc źrebaka , który kładł głowę na jej ramieniu , a później biegł za nią tak , że parobcy musieli go zawracać do stajni . — Nie ufa mi pan ? … To całkiem naturalne … Ale mam właśnie przy sobie małą ruletę … Możemy spróbować … — Pan mnie widział ? — A trzeci pan gdzie ? — Ach , moje dziecko , tylko nie baw się ze mną w dyplomatkę . Panna w twoim wieku już powinna wyjść za mąż , a nade wszystko nie powtarzać dawnych błędów . Kazio jest wyborną partią : nieprędko sprzykrzy ci się , no … a gdyby się sprzykrzył , to … już będzie mężem i na wiele rzeczy musi być pobłażliwym , tak jak i ty dla niego . Gdzież ojciec ? Wchodzę do tych dam … A , znowu cała awantura ! Pani Stawska siedzi blada na stołeczku , a pani Misiewiczowa ma na głowie chustkę zmoczoną w wodzie uśmierzającej . Pachnie staruszka o dwa łokcie kamforą i mówi lamentującym głosem : Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli : — Proszę cię , idź spać — przerwał mu Wokulski . Panna Izabela wzruszyła ramionami . Tuż nad sadzawką , na tle zielonych klombów , spostrzegł popielaty płaszczyk panny Izabeli . Stała nad brzegiem w towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki łabędziom , z których jeden nawet wyszedł z wody na swoich brzydkich łapach i umieścił się u stóp panny Izabeli . — Fe ! panie Julianie , któż tak mówi ? … — Trzy ruble . Jednocześnie we framudze okna spostrzegł młodego człowieka , który był wczoraj na grobach , a dziś siedział sam przy małym stoliczku nie spuszczając oka z panny Izabeli . Wokulski doszedł do polanki , gdzie wówczas rozmawiali z panną Izabelą ; znalazł nawet pień , na którym siedziała . Wszystko jest , jak było ; tylko jej nie ma … Na krzakach leszczyny już żółkną liście , z sosen zwiesza się smutek , jak sieci pajęcze . Taki nieujęty , a tak go omotał ! — Ciszej ! … — zawołał sędzia . — Przesąd ? … nie powiem — rzekł Wokulski . — Jest to tylko przeniesienie zwyczaju z warunków , gdzie on jest stosowny , do warunków , gdzie nim nie jest . „ Niech się sobie przypatrzą na świeżym powietrzu — myślała staruszka — a będzie , co Bóg da . On brylant między mężczyznami , ona także dobre dziecko , więc może się porozumieją . Bo że on ma do niej słabość , to prawie bym się założyła . ” Ale najpierw wpadła mu przed oczy śpiąca panna , taka , mówił dziaduś , śliczna , że kowal stanął słupem . Spała se i tylko jej łzy płynęły , a co która upadła , czy na jej koszulę , czy na łóżko , czy na podłogę , zaraz zamieniała się w klejnot . Spała i wzdychała z bólu od szpilki ; a co westchnęła , to na drzewach nad potokiem zaszelepały liście z żalu nad jej strapieniem . O , bo ja , kiedy uwezmę się na co , to mam metternichowskie sposoby i rozumiem naturalny bieg rzeczy . Pan Ignacy zwrócił się do Lisieckiego i kiwał głową w sposób oznaczający podziw i zadowolenie . Mraczewski dostrzegł ten ruch kątem oka i podbiegłszy do Lisieckiego , rzekł półgłosem : — Śmieję się z Belci — rzekł pan Tomasz do kuzynki , która nalewała rosół z wazy . — Wyobraź sobie , Floro , że Wokulski zrobił na niej wrażenie gbura . Czy ty go znasz ? — O nie . Poproszę , ażeby mu oddano wieniec . — Pan wkrótce wyjeżdża ? „ Zobaczymy , jak powiedzie się jej w nowych warunkach ” — rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania . — Z największą chęcią , o ile żołnierz ma prawo siadać w obecności swego komendanta . Pan Ignacy nie odpowiedział nic . Wziął klucz od tylnych drzwi sklepu i opuścił pokój . — Powariowali z tym teatrem ! — zawołał . — Może jeszcze i mnie tam wyciągną ? … No , ale to ze mną sprawa ! … Odsuwa tamburek i ze stolika , na którym leżą Szekspir , Dante , album europejskich znakomitości tudzież kilka pism , bierze : „ Le Moniteur de la Mode ” i zaczyna go przeglądać z największą uwagą . Oto jest toaleta obiadowa ; oto ubiory wiosenne dla panienek , panien , mężatek , młodych mężatek i ich matek ; oto suknie wizytowe , ceremonialne , spacerowe ; sześć nowych form kapeluszy , z dziesięć materiałów , kilkadziesiąt barw … Co tu wybrać , o Boże ? … Niepodobna wybierać bez naradzenia się z panną Florentyną i z magazynierką … — Usposobienie ? … On nigdy nie był kochliwy . — Gdybyś za niego wyszła ? … Naturalnie , powinszowałabym wam obojgu . Ale co na to powie baron , marszałek , Ochocki , a nade wszystko … Wokulski ? … — Bardzo cieszę się , że się tak stało , że pan nic nie straci , gdyż … dopiero teraz mogę panu podziękować z całego serca — mówiła panna Izabela podając mu rękę . — Rozumiem doniosłość pańskiej usługi . Mój ojciec miał być skrzywdzony , po prostu obdarty przez baronowę , a pan uratował go od ruiny , może od śmierci … Takich rzeczy nie zapomina się … Jednej Wielkanocy ( dziadusia jeszcze wtedy nie było na świecie ) przyszedł tu do zamku młody kowal z Zasławia . Stanął nad potokiem i myśli : „ Nie mogłyby się to mnie pokazać skarby ? … Zaraz bym wlazł do nich , choćby przez najciaśniejszą dziurę , naładowałbym kieszenie i już nie potrzebowałbym dymać miechem . ” Ledwie tak pomyślał , aż naraz — usuwa się kamień , a mój ci kowal widzi wory pieniędzy , misy ze szczerego złota i tyle drogiej odzieży jak na jarmarku … Izabela Łęcka ” — Nie . Jeździ prędko i bierze pasażerów , ilu się da . XI . Damy i kobiety — Stary jedzie ! — zawołał Lisiecki . — Może biedak umarł ! — zawołałem ściskając Wokulskiego . — Proszę cię , Stachu — dodałem nieco ochłonąwszy ze wzruszenia — zróbże mi łaskę , odwiedź te panie i sam zakomunikuj im wiadomość … W Anglii ! … Tam jeszcze istnieje epoka twórcza w społeczeństwie ; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble . Owszem , tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły . Lecz u nas wyższa warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny gatunek , który nie łączy się z resztą , ma do niej wstręt fizyczny , ale jeszcze własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu . Co się tu łudzić : ona i ja to dwa różne gatunki istot , naprawdę jak motyl i robak . Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków ? … To są moi — ci , którzy leżą tam na śmietniku , i może dlatego są nędzni , a będą jeszcze nędzniejsi , że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla . Głupi handlarzu , podły człowieku ! … — Więc ? … — przerwał Wokulski . Doktór zmieszał się … — Aha ! … I oskubać ich , a potem zemknąć — wtrącił dychawiczny . I zaprowadziwszy ich do prawej oficyny wskazał Wokulskiemu obszerny pokój , którego otwarte okna wychodziły do parku . Po chwili wbiegł chłopiec w liberyjnej kurtce , przyniósł wody i zajął się rozpakowaniem walizy . Spojrzał po obecnych . Prezesowa była wesoła , hrabina uśmiechnięta , pan Łęcki promieniejący . Na koźle lokaj hrabiny półgłosem zakładał się z furmanem , że Wokulski wygra . Dokoła nich kipiały śmiech i radość . Radował się tłum , galerie , powozy ; kobiety w barwnych strojach były piękne jak kwiaty i ożywione jak ptaki . Muzyka grała fałszywie , ale raźnie ; konie rżały , sportsmeni zakładali się , przekupnie zachwalali piwo , pomarańcze i pierniki . Radowało się słońce , niebo i ziemia , a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju , że chciałby wszystko i wszystkich porwać w objęcia . — Jaki atak ? … Wokulski drwiąco spojrzał na niego . Ale na myśl o zamążpójściu panny Izabeli opanowała go wściekłość i rozpacz . W takiej chwili — chciałby cały świat nabić dynamitem i rozsadzić . Lecz znowu oprzytomniał : — Nie przyszedłem do pańskiego domu , tylko do sklepu za sprawunkiem … Wicek ! — zwrócił się Franc do chłopca — daj mi korek za grosz … Tylko zawiń go w bibułę … Do widzenia , kochany Ignacy , wpadnij do mnie dziś wieczorem , to przy dobrej butelce pogadamy . A może i ten pan z tobą przyjdzie — dodał już z ulicy , wskazując ręką na sinego z gniewu Jana . Można było myśleć , że rozpłacze się . Wokulski stracił wszelką władzę nad sobą . — A powiedzcież mi — mówił kowal — jak poznać , że człowieka strach zdejmuje ? … — Doskonałe . Ale ja wolę dalej … Gorąco mi … — Tu mieszkamy , wielmożny panie , w tym domu — odpowiedział człowiek wskazując na niską lepiankę . — Fachu , uważa pan , jeszcze nie wybrałem , ale mam wielkie zdolności i mogę podjąć się każdego zajęcia . — Cha ! cha … czyś pan dopiero dzisiaj zrobił tak piramidalne odkrycie ? … Cha ! cha ! … podoba mi się ten starzec ! … — Jakaś zagadkowa figura ten pan — mówiła po francusku dama w brylantach do damy w strusim piórze . — Pierwszy raz widziałam prezesową płaczącą . Jakkolwiek sprawa z Maruszewiczem załatwiła się we cztery oczy , jednak wieść o niej rozeszła się … Wokulski powiedział o tym Rzeckiemu i kazał wykreślić z księgi rzekomy dług barona . Maruszewicz zaś opowiedział baronowi dodając , że baron już nie powinien gniewać się na niego , ponieważ dług został umorzony , a on , Maruszewicz , ma zamiar poprawić się . Może gdyby nasz magazyn ( z pewnością jest to magazyn , a w dodatku pierwszorzędny magazyn ! ) , otóż gdyby on rozwijał się stopniowo , gdybyśmy co rok przybierali po jednym subiekcie — nowy człowiek wsiąknąłby między starych i istniałaby harmonia . Ale jak od razu przybyło pięciu ludzi świeżych , jak jeden drugiemu często gęsto wchodzi w drogę ( bo w tak krótkim czasie nie można ani towarów należycie uporządkować , ani każdemu określić sfery jego obowiązków ) , jest naturalnym , że muszą wyradzać się niesnaski . No , ale co ja mam się wdawać w krytykę czynności pryncypała i jeszcze człowieka , który ma więcej rozumu aniżeli my wszyscy … — Jakże jesteś dziś piękna , kuzynko — rzekł książę ściskając ją za rękę . — Żałuję doprawdy , że nie jestem moim własnym synem … Chociaż — może to i lepiej ! Bo gdybyś mnie odrzuciła , co jest prawdopodobne , byłbym bardzo nieszczęśliwy … Ach , przepraszam ! … — spostrzegł się książę . — Pozwolisz , kuzynko , przedstawić sobie pana Wokulskiego . Dzielny człowiek , dzielny obywatel … to ci wystarczy , wszak prawda ? … Teraz Wokulski został w Paryżu zupełnie osamotniony , bez żadnego obowiązkowego zajęcia . Znowu zwiedzał wystawę , teatry , nieznane ulice , pominięte sale w muzeach … Znowu podziwiał olbrzymie siły Francji , prawidłowość w budowie i życiu milionowego miasta , wpływ łagodnego klimatu na przyśpieszony rozwój cywilizacji … Znowu pił koniak , jadał kosztowne potrawy albo grał w karty w salonie baronowej , gdzie zawsze przegrywał … — Obecnie z Anglii , dokąd przyjechał prosto z Chin . Zawsze piękny i obecnie jedzie do babki , która , zdaje się , odda mu majątek . „ Oto zmieniły się czasy ! — myślał . — Dawniej taki Geist byłby symbolem szatana , z którym walczy o duszę ludzką anioł w postaci kobiety . A dzisiaj … kto jest szatanem , a kto aniołem ? … ” — Lalka stukła się , panie … W wigilię ceremonii wpadł do naszego magazynu jakiś jegomość przysadkowaty , spocony , o którym nie mógłbym powiedzieć , czy kołnierzyki walały mu szyję , czy też działo się na odwrót . Z wytartej surduciny wydobył gruby notes , włożył na nos zatłuszczone binokle i — począł chodzić po pokojach z taką miną , że mnie po prostu wzięła trwoga . Zerwał się z kanapy , na której czytał książkę , i rzekł : — A on zgodził się bez szemrania ? Na Karowej odetchnął . Zdawało mu się , że jest jedną z plew , które już odrzucił młyn wielkomiejskiego życia , i że powoli spływa sobie gdzieś na dół tym rynsztokiem zaciśniętym odwiecznymi murami . — Więc teraz ja panu powiem . Wszyscy jesteście podli … — Coś zachwycającego , coś oryginalnego ! … — powiadam pani — mówił . — Kolacja , rozumie się , jak zwykle : ostrygi , homary , ryby , zwierzyna , ale na zakończenie , dla amatorów , wie pani co ? … Kasza ! … Prawdziwa kasza … jakaż to ? … — Wątpię , czy przydam się panom na co — odparł Wokulski . — Miałem wprawdzie do czynienia ze zbożem i okowitą , ale w wyjątkowych warunkach . Chodziło o duże ilości i pośpiech , nie o ceny … Nie znam zresztą tutejszego handlu zbożem … Westchnąłem domyślając się , że powodem utraty lekcji mógł być jaki list anonimowy , w pisaniu których pani Krzeszowska odznacza się wielką biegłością . Ale — nie powiedziałem nic . Bo czy mogłem radzić pani Stawskiej , aby odrzuciła dwa ruble dziennie ? Książę miał we Francji przyjaciela , hrabiego ( w najwyższym stopniu dotkniętego zarazą demokratyczną ) , który drwił sobie z nadziemskich początków arystokracji . — Może posłać po doktora ? — spytała panna Izabela podnosząc się z siedzenia . „ Stań pan na gzymsie ! … Bij w okno … ” — woła do Patkiewicza . Dama głęboko odetchnęła . Jeżeli więc słabość do kobiet nie kompromituje Bonapartych , dlaczego miałaby uwłaczać Wokulskiemu ? … Z kolei zbliżył się do Wokulskiego człowiek młody , mizerny , z rzadkim zarostem na twarzy , ale z niewątpliwymi śladami przedwczesnego zniszczenia w całej postaci . Wokulski spotykał go na rozmaitych widowiskach , wreszcie i na ulicy , jeżdżącego najszybszymi dorożkami . — Jedno z dwojga , obywatelu : albo dopiero dziś przyjechaliście , albo jesteście po dobrym śniadaniu ? … Pewnego dnia , kiedy pan Łęcki był trochę niezdrów , a panna Izabela czytała w swoim gabinecie , dano jej znać , że w salonie czeka pani Wąsowska . Panna Izabela natychmiast wybiegła tam i zastała , oprócz pani Wąsowskiej , kuzynka Ochockiego , który był bardzo zachmurzony . Gdy pan Ignacy wyszedł , Wokulski usiadł do biurka , na arkusiku listowego papieru napisał kilkadziesiąt wierszy , a na kopercie położył adres Rzeckiego . Zdawało mu się , że wciąż słyszy niemiły głos barona : — Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong . A gdyśmy z pośpiechem wypili naszą kawę , służąca zabierała pusty kosz i zamazane kubki , staruszka swój dzbanek i obie znikały . Anglia , na przykład , w końcu roku zeszłego wdeptała w wojnę z Afganistanem i w grudniu było nawet z nimi źle . Austria miała dużo kłopotów w Bośni , a w Macedonii wybuchło powstanie . W październiku i listopadzie były zamachy na króla Alfonsa hiszpańskiego i króla Humberta włoskiego . Obaj wyszli cało . Również w październiku umarł hr . Józef Zamoyski , wielki przyjaciel Wokulskiego . Myślę nawet , że jego śmierć w niejednej sprawie pokrzyżowała plany Stachowi . Pan Łęcki wydobywa wspaniały pugilares , z niego cały pęk szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi , który schyla się do ziemi . Prawda , że i mnie się w podobny sposób pytano . Czyżbym już był tak stary jak nieboszczka Grossmutter i nie rozumiał ani ducha czasu , ani intencyj ludzi młodszych ode mnie ? … Ehe ! tak źle nie jest … — Ja przecież nic nie mówię ! — odpowiada zacierając ręce w sposób , który wydał mi się lubieżnym . — Ja nic nie mówię ! … Największą cnotą mężczyzny , panie Rzecki , jest dyskrecja , panie Rzecki , szczególniej w bardziej poufałych stosunkach … — Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim , którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski . — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj . — A jeżeli nam , to i wam nie zrobią nic złego … „ Tu będzie licytacja ! ” — mówi pan Ignacy i zapomina o skrupułach . Olbrzym z brodą , w żółtym jedwabnym kitlu , rozpływa się przed oczyma jego duszy jak mgła . — Czy jednak pomyślałeś , że gdy twój sklep przejdzie w ich ręce , kilkudziesięciu Żydów zyska popłatną pracę , a kilkudziesięciu naszych ludzi straci ją ? — Lubię takich ! … — rzekł zgarbiony hrabia . Mraczewski utkwił w nim błękitne oczy , w których malowało się najwyższe zdumienie . — Już ty w tej izbie nie chciej ode mnie objaśnienia ; a tam na dole sam zrozumiesz . Może być , kupię trochę galanteryj paryskich , a może być , kilkanaście statków kupieckich . Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też , więc trzeba mi człowieka takiego jak ty … Obie przyjaciółki ucałowały się z demonstracyjną czułością , ale Ochocki , który widział nie patrząc , spostrzegł , że albo jedna z nich , albo obie mają do siebie jakąś pretensję , zresztą niewielką . — To widzi pani : ta ładna pani ukradła tamtej pani lalkę … Szybko biegnąc przez ulicę , przypatrywałem się miastu , które po Paryżu wydawało mi się brudne i ciasne , a ludzie posępni . Sklep J. Mincla na Krakowskim Przedmieściu łatwo znalazłem ; ale na widok znanych miejsc i szyldów serce zaczęło mi się tak trząść , żem chwilę musiał odpocząć . Prawie w tym samym czasie pan Tomasz zerwał z towarzystwem i na znak swoich rewolucyjnych usposobień zapisał się do Resursy Kupieckiej . Tam z pomiatanymi niegdyś garbarzami , szczotkarzami i dystylatorami grywał w wista , głosząc na prawo i na lewo , że arystokracja nie powinna zasklepiać się w wyłączności , ale przodować oświeconemu mieszczaństwu , a przez nie narodowi . Za co wywzajemniając się dumni dziś garbarze , szczotkarze i dystylatorzy raczyli przyznawać , że pan Tomasz jest jedynym arystokratą , który pojął swe obowiązki względem kraju i spełnia je sumiennie . Mogli byli dodać : spełnia co dzień od dziewiątej wieczór do północy . Wolałbym rwać ząb aniżeli usłyszeć to pytanie . Więc Szuman miał rację : Stach gryzie się , że go książę na bal nie zaprosił ! — Cóż ? Odczepiłem mu ręce od moich klap i odparłem : — Będziecie — przerwał Wokulski . — Jestem pełnomocnikiem pana Łęckiego i dziś , o szóstej , załatwię z wami rachunki w moim kantorze . — Także koncept ! … Pański zegarek zawsze spieszy się z rana , a późni wieczorem — odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy . — Więc nikt nie zdecyduje się na próbę ? ! … — krzyknął pan Leon załamując ręce . — Ależ — mówię — tu lokal zajęty … Drugie moje spostrzeżenie odnosiło się do Maruszewicza , który mieszkał prawie vis a vis pani Stawskiej . Człowiek ten prowadzi bardzo osobliwy tryb życia cechujący się niezwykłą regularnością . Regularnie nie płaci komornego . Regularnie co parę tygodni wynoszą mu mnóstwo gratów z mieszkania : jakieś posągi , lustra , dywany , zegary … Ale co ciekawsze — również regularnie do lokalu przynoszą mu nowe lustra , nowe dywany , nowe zegary i posągi … — Cóż , panie * Siuzę * , niewesołe miejsce , niewesoła robota ? … Od czterdziestu lat żyję w ten sposób . W tych aparatach uwięzło już kilka milionów i może dlatego ich posiadacz nie bawi się , nie ma służby , a czasami nawet nie ma co jeść … To nie dla pana zajęcie — dodał machnąwszy ręką . Ścisnęła go za rękę i opuściła salon . Dama podniosła się . — Powiedz mi , czy ty zechcesz pracować ? Postawiono ich na mecie . Baron był ciągle zakłopotany niepewnością , co zrobić z kupczykiem , i ostatecznie zdecydował się przestrzelić mu rękę . Na twarzy Wokulskiego malowała się tak dzika zajadłość , że zdumiony hrabia – Anglik pomyślał : — Jak Boga kocham , cudnie mówi ten kochany książę — zawołał marszałek . — Uważa pan , panie Maruszewicz — mówił Wokulski przeglądając papiery — mógłbym panu w tej chwili wypowiedzieć kilka morałów albo nawet przez pewien czas zostawić pana w niepewności . Ale że obaj jesteśmy już pełnoletni , więc … — Książki … zawsze książki ! … Tracisz pieniądze na naukę , a mnie brakuje na proces . Żebyś skończył dwa uniwersytety , nie wyjdziesz z dzisiejszego upodlenia , dopóki nie odzyskamy naszych dóbr po dziadku . Wtedy dopiero ludzie przyznają , żeś ty szlachcic , równy innym … Wtedy znajdzie się familia … — Wokulski gbur ? … — zdziwił się pan Tomasz . — Jest on wprawdzie trochę sztywny , ale bardzo grzeczny . Trzeba jednak iść tam … ” — „ Co to jest ? … Co pan tu robisz , panie Szpigelman ? … — Pozwoli pan zrobić uwagę — odezwałem się — że takie nieszanowanie umowy jest dość oryginalne … Ktoś daje panu mieszkanie , a pan uważa za stosowne nie płacić mu … — Rozumiem wszystko , wielmożny panie — odparł Wysocki , znowu całując go w rękę . Widząc to panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho . Zapach klatki napełniał ją wstrętem , potężne łapy zwierzęcia nieopisaną trwogą , lecz mimo to czuła , że — musi tygrysa przynajmniej dotknąć w ucho . Niecierpliwie otworzył pierwszy , w którym pani Meliton napisała tylko te słowa : „ Dziś w Łazienkach o zwykłej godzinie . ” Przeczytał go parę razy , po czym z niechęcią wziął się do listu adwokata , który zapraszał go również dzisiaj na godzinę jedynastą rano na konferencję w sprawie kupna domu Łęckich . Wokulski głęboko odetchnął ; miał czas . — Pan nie ma do mnie żaden interes ? … — powtarza Szlangbaum mrugając czerwonymi powiekami . — Więc … nieprzyjemnym — poprawiła się panna Izabela . — Jak mam zameldować ? Chciałem go zmonitować : błaźnie jakiś , twój pan jest panem tylko dla ciebie ; ale poleciał na złamanie karku . — Nie ma sprawiedliwości dla tych , którzy nie umieli zginąć z bronią w ręku ! — krzyknął Katz . — Głupi wy i ja z wami … Turek albo Francuz nadstawi za was karku ? … Czemużeście wy sami nie umieli go nadstawić ? … — Niech mi pan to objaśni . — Albo kto się tak dziś czesze ? … — Pan prosi ! — wrzasnął i uciekł . Nagle od strony kuchni doleciało nas niepokojące syczenie . Jejmość w kaftaniku wybiegła szepcząc po drodze : — A tak … Właśnie zaraz idziemy na górę do obserwatorium … — Avanti ! … avanti ! … Dla panny Izabeli impertynenckie spojrzenia barona i otwarte nazwanie Wokulskiego jej wielbicielem były strasznym ciosem . Zabiłaby barona , gdyby to uchodziło dobrze wychowanym kobietom . Cierpienie jej było tym dokuczliwsze , że hrabina słuchała jego wybuchu spokojnie , prezesowa z zakłopotaniem , a ojciec nie odzywał się nawet , od dawna uważając Krzeszowskiego za wariata , którego należy nie drażnić , ale traktować pobłażliwie . — Abyś zaś uwierzył , że jesteś nam równym i że cię kochamy jak brata , abyś mógł uspokoić twoje serce rozgniewane na nas , oto ja … klękam przed tobą i w imieniu ludzkości błagam cię o przebaczenie krzywd . — Więc już nic nie mamy ? … — szepnęła . A więc — zakończył — między nami zgoda . Dodam tylko , że odwiedziłem wszystkich znajomych , do których mogły dojść moje nieostrożne słowa o klaczy , i najskrupulatniej rzecz wyjaśniłem … Maruszewicz niech idzie do więzienia ; tam dla niego najwłaściwsze miejsce , a ja na jego nieobecności zyskam parę tysięcy rubli rocznie … Byłem także u pana Tomasza i u panny Izabeli i również wytłomaczyłem nasze nieporozumienie … Strach , jak ten łotr umiał ze mnie wyciskać pieniądze ! Choć już od roku nic nie mam , on jednak zawsze ode mnie pożyczał . Genialny hultaj ! … Czuję , że jeżeli nie przeflancują go do ciężkich robót , nie będę umiał uwolnić się od niego . Do widzenia , kuzynie . Zrobiło się cicho . — Nie niepokój się pan — przerwałem mu . — Stach , to jest pan Wokulski , zapewne umorzy pański dług do października , a następnie zawrze z panem nowy układ . — Po manowcach jeździć najprzyjemniej — odparł Wokulski . — A reperaczyja ? … „ Rozstawili pikiety — pomyślał Wokulski — ażeby nie skompromitować dorobkiewicza . Grzecznie to z ich strony , ale … ” Stopniowo opanowywał go wściekły gniew . Chodził po pokoju i mówił :