lalka-lm/train/train_train.tsv
2021-07-03 22:26:56 +02:00

7169 lines
1.2 MiB
Raw Blame History

This file contains ambiguous Unicode characters

This file contains Unicode characters that might be confused with other characters. If you think that this is intentional, you can safely ignore this warning. Use the Escape button to reveal them.

Nareszcie na następny dzień wpada Wirski .
— Opuścisz mnie ?
Gdybym to ja był Panem Bogiem … Ale co to gadać na próżno .
— Tek .
„ Przecież tak wstrętny nie jestem . ”
— Tak .
Z kolei zbliżył się do Wokulskiego człowiek młody , mizerny , z rzadkim zarostem na twarzy , ale z niewątpliwymi śladami przedwczesnego zniszczenia w całej postaci . Wokulski spotykał go na rozmaitych widowiskach , wreszcie i na ulicy , jeżdżącego najszybszymi dorożkami .
— O ! niech pan będzie spokojny — odparł dyrektor ściskając go za rękę . — Dla dżentelmena dyskrecja jest pierwszą cnotą . Spodziewam się , że i pan Maruszewicz …
Pod oknem stał ten sam czarny stół obity suknem , także niegdyś zielonym , dziś tylko poplamionym . Na nim wielki czarny kałamarz wraz z wielką czarną piaseczniczką , przymocowaną do tej samej podstawki — para mosiężnych lichtarzy do świec łojowych , których już nikt nie palił , i stalowe szczypce , którymi już nikt nie obcinał knotów . Żelazne łóżko z bardzo cienkim materacem , nad nim nigdy nie używana dubeltówka , pod nim pudło z gitarą , przypominające dziecinną trumienkę , wąska kanapka obita skórą , dwa krzesła również skórą obite , duża blaszana miednica i mała szafa ciemnowiśniowej barwy stanowiły umeblowanie pokoju , który , ze względu na swoją długość i mrok w nim panujący , zdawał się być podobniejszym do grobu aniżeli do mieszkania .
Dopiero gdy na ulicy owionęło go świeże powietrze , oparł się o słup latarni gazowej i spytał :
Wiedz pan — ciągnął Ochocki majstrując coś około wędek — że kiedyś obecna pani Wąsowska , jeszcze jako panna , miała słabość do Starskiego . Kazio i Kazia , jaka dobrana para , co ? … Zdaje się , że nawet pod wpływem tej idei pani Kazia zjechała do nas przed trzema tygodniami ( a ma także grosz po nieboszczyku , bodaj czy nie tyle , co prezesowa ! ) . Byli nawet ze sobą kilka dni dobrze i nawet Kazio na rachunek posagu zrealizował nowy weksel u pachciarza , gdy wtem … coś się zepsuło … Pani Wąsowska po prostu kpi sobie z Kazia , a on tylko udaje dobrą minę . Słowem kiepsko ! Trzeba będzie wyrzec się podróży i osiąść na piaszczystym folwarczku , dopóki nie umrze stryjcio , co prawda już dawno chory na kamień .
Siadłem i znowu nie mówiliśmy nic do siebie . On żałośnie trząsł głową , ja spuściłem oczy . Obaj myśleliśmy o biednym Katzu i o naszych zawiedzionych nadziejach . Wreszcie Mincel utarł nos z wielkim hałasem i odwróciwszy się do okna , mruknął :
— Spłacanie dawnych długów często prowadzi do zgody .
„ Gdybym był najwyższym sędzią — myślał — i gdyby spytano mnie , kto jest wart panny Izabeli : Ochocki czy Wokulski , musiałbym przyznać , że — Ochocki … O osiemnaście lat młodszy ode mnie ( osiemnaście lat ! … ) i taki piękny … W dwudziestym ósmym roku życia skończył dwa fakultety ( ja w tym wieku ledwie zaczynałem się uczyć … ) i już zrobił trzy wynalazki ( ja żadnego ! ) A nad to wszystko jest naczyniem , w którym wylęga się wielka idea … Dziwaczna to rzecz : machina latająca , ale faktem jest , że on znalazł dla niej genialny i jedynie możliwy punkt wyjścia . Machina latająca musi być cięższa , nie zaś jak balon lżejsza od powietrza ; boć wszystko , co prawidłowo lata , począwszy od muchy , skończywszy na olbrzymim sępie , jest od powietrza cięższe . Ma prawdziwy punkt wyjścia , ma twórczy umysł , czego dowiódł bodajby swoim mikroskopem i lampą ; któż wie , zatem , czy nie uda mu się zbudować machiny latającej ? A w takim razie będzie większym dla ludzkości od Newtona i Napoleona razem wziętych … I ja mam z nim współzawodniczyć ? … A jeżeli stanie kiedy kwestia : który z nas dwu powinien się usunąć , czyliż będę się wahał ? … Cóż to za piekło powiedzieć sobie , że muszę moją nicość złożyć na ofiarę człowiekowi ostatecznie takiemu jak ja , śmiertelnemu , ulegającemu chorobom i omyłkom , a nade wszystko — tak naiwnemu … Boć to jeszcze dzieciak , co on mi nie wygadywał ? … ”
— Któż ją wyzyskuje ? — spytałem .
— Mogę panom oddać usługę … ważną usługę … Pani baronowa bardzo polega na moim zdaniu i … jeżeli ja …
Kochałam się w moim dzisiejszym mężu ! …
Dalibóg coraz mniej rozumiem politykę ! I kto wie , czy Stach Wokulski nie ma racji , że przestał się nią zajmować ( jeżeli przestał ? … ) .
Wokulski miał tak zdziwioną minę , że Hannibal Escabeau sam począł się dziwić .
A ja za czym goniłem ? Naprzód za perpetuum mobile i kierowaniem balonami , potem za zdobyciem stanowiska , do którego nie dopuszczali mnie moi właśni sprzymierzeńcy , nareszcie za kobietą , do której prawie nie wolno mi się zbliżyć . A zawsze albo poświęcałem się , albo ulegałem ideom wytworzonym przez klasy , które chciały mnie zrobić swoim sługą i niewolnikiem . ”
Wokulski cofnął się . Zastanowił się i odparł potrząsając głową :
— U Lessera .
— Instynkt — gatunek — instynkt utrwalenia czegoś i — utrwalenie gatunku ! … — powtórzył Wokulski . — Trzy wyrazy , a cztery głupstwa .
— Pan … Wokulski … Pan Starski …
Poszedł jeszcze raz do magnetyzera Palmieriego i zapłaciwszy należne dwadzieścia franków za konferencję , począł zadawać mu pytania :
„ Co ja jednak wyrabiam ? … Świadomie pomagam hultajowi do zrobienia łotrostwa . Gdybym dziś umarł , pieniądze te musiałby * masie * zwrócić Krzeszowski … Nie , to Maruszewicz poszedłby do kozy … No , to go nie minie … ”
— A prawda , że już dawno u niej nie byłem . Pójdę wieczorem .
— Nie tylko kobieta , ale nawet drzewo , klamka , woda , no , słowem , wszystko , czemu magnetyzer nada władzę . Ja mogę moje media magnetyzować bodajby szpilką ; mówię im : w tę szpilkę przelewam mój * fluid * i zaśniesz pan , kiedy na nią spojrzysz . Tym więc łatwiej mógłbym przekazać moją władzę jakiejś kobiecie . Byle , rozumie się , osoba magnetyzowana była medium .
Wokulski słuchał go poważnie , nawet kiwał głową , ale patrzył nie wiadomo gdzie i myślał nie wiadomo o czym .
„ No , choćbym miał zbłądzić i spóźnić się na sesję , pójdę w tamtą stronę ! … ” — myśli .
Widząc to panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho . Zapach klatki napełniał ją wstrętem , potężne łapy zwierzęcia nieopisaną trwogą , lecz mimo to czuła , że — musi tygrysa przynajmniej dotknąć w ucho .
— Jakież są ?
„ Wrócę się — myśli — jeszcze raz spojrzę … Nie , nie wypada ! ”
Ubogi eks-obywatel siadł na wytartym fotelu i mówił :
Nie śmiałem pomyśleć , że zginęli .
— Zostawiam was tu , moi państwo — rzekła hrabina . — Nagadajcie się , bo ja muszę wracać .
Tu hrabia spojrzał na swego towarzysza , który z uroczystą miną coś przełknął .
— Co pan zawracasz ! — odzywa się stojący obok baronowej Krzeszowskiej pan z fizjognomią łajdaka . — Co to za dom ? … Rudera … trupiarnia ! …
Panna Izabela sposępniała .
— Więc teraz ja panu powiem . Wszyscy jesteście podli …
„ Cieszę się , kuzynko , że triumfują twoi wielbiciele … Przykro mi tylko , że na mój koszt … ”
— Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak …
— Niepodobna ! — mruknął . — Stach nie jest aż tak głupi …
Siadłem cicho ( bo Machalski nie lubił , ażeby mu przeszkadzano przy ściąganiu wina ) , a siwy człowiek w piaskowym surducie prawił jednostajnym głosem do owego młodzika :
— Jestem prawie pewny , ale … żegnam panią … Stach będzie dziś wieczorem …
Słowa prezesowej przestały go jednak dziwić , gdy naprędce rozejrzał się w interesach . Od dnia wyjazdu do Paryża obroty jego handlu znowu wzrosły i wzrastały z tygodnia na tydzień . W stosunki z nim weszło kilkudziesięciu nowych kupców , a cofnął się ledwie jeden , dawny , napisawszy przy tym ostry list , że ponieważ on nie ma arsenału , tylko zwyczajny sklep bławatny , więc nie widzi interesu nadal utrzymywać stosunków z firmą jego , JW-go Wokulskiego , z którym na Nowy Rok ureguluje wszelkie rachunki . Ruch towarów był tak wielki , że pan Ignacy na własną odpowiedzialność wynajął nowy skład , zgodził ósmego subiekta i dwu ekspedytorów .
Wokulski w jednej chwili odzyskał energię ; fala gniewu uderzyła mu do mózgu . Wszedł z podniesioną głową , przywitał prezesową i ukłonił się pannie Izabeli , która zarumieniwszy się wyciągnęła do niego rękę .
— Pozwoli mi pani zadać jedno pytanie ? — spytał Wokulski .
( Ona miała sen , ja spotkałem aresztantów … Nie obejdzie się bez katastrofy . )
— Ale są zakurzone …
— Co to jest nie można ! — oburzył się Palmieri . — Nie można od razu , gdyż nie jesteś pan * medium * . Ale można by z pana zrobić medium , jeżeli nie w kilka miesięcy , to w kilka lat .
— Cóż będziesz robił po obiedzie ? — pytam .
„ Teraz już wiem , przez kogo jestem tak zaczarowany … ”
— Więc ? …
Ponieważ Molinari zaczął rozmawiać z panią Wywrotnicką , pani Wąsowska zbliżyła się do panny Izabeli , wzięła ją pod rękę i zaczęły spacerować po salonie .
W przedpokoju zadzwoniono , a po chwili Mikołaj podał bilety panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego .
„ Jak tu nudno ! ” — szepnął i zawrócił do szosy .
— Nie tatarska , ale tatarczana . Coś cudownego , coś bajecznego ! … Każde ziarnko wygląda tak , jakby oddzielnie gotowane … Formalnie zajadamy się nią : ja , książę Kiełbik , hrabia Śledziński … Coś przechodzącego wszelkie pojęcie … Podaje się zwyczajnie , na srebrnych półmiskach …
Ubrał się w garnitur frakowy i stanąwszy przed lustrem uczuł zadowolenie . Ten obcisły strój najlepiej uwydatniał jego atletyczne kształty . Konie czekały od kwadransa i było już wpół do szóstej . Wokulski włożył lekki paltot i opuścił mieszkanie . Siadając do powozu był bardzo blady i bardzo spokojny , jak człowiek , który idzie naprzeciw niebezpieczeństwu .
— Oto jest kamień — rzekł Wokulski .
Tymczasem pani Stawska usiadłszy na krześle była tak zmieszana , że zaczęła coś poprawiać około sukienki swojej córeczki . Jej matka również straciła humor , a rządca kompletnie zbaraniał . „ Poczekajcie ! ” — myślę i przybrawszy bardzo surowy wyraz twarzy odezwałem się :
Słowa te , a jeszcze bardziej opuszczenie stolika przez partnerów , otrzeźwiły barona . Wyszedł z klubu , wrócił do domu i swemu kamerdynerowi , Konstantemu , kazał zbudzić się o siódmej rano .
Zdawało mu się , że powiedział coś bardzo głupiego , i zarumienił się .
Nigdy zaś nie zapomnę radości , jakiej doznałem usłyszawszy , że mam jechać do Zamościa . Właściwie , tom nawet nie bardzo jechał ; raczej szedłem , ale z jakąż uciechą !
— Nasz nieszczęśliwy kraj — zakończył książę .
— Wokulski jest nieporównany ! — rzekł śmiejąc się Pan Tomasz . — Szturmem zdobył Joasię , która nie tylko nie będzie mi wymawiała wspólnika , lecz nawet gotowa o niego walczyć ze mną .
Ładnych rzeczy dowiaduję się na wstępie !
Ten sam Żydek wziął mnie do swego domu , gdzie doręczył mi tłomoczek z bielizną , odzieniem i obuwiem . Nakarmił mnie rosołem z gęsiny , potem gotowaną , a potem pieczoną gesiną , której do Lublina nie mogłem strawić . Nareszcie dał mi butelkę wybornego miodu , zaprowadził do gotowej już furmanki , lecz — ani chciał słuchać o żadnym wynagrodzeniu .
— Jest list od księcia ! … — zawołał .
Obaj mają potulne fizjognomie i podniszczone odzienia , lecz na ich widok Żydzi poczynają szemrać i pokazywać palcami z wyrazem podziwu i szacunku . Obaj stają tak blisko pana Ignacego , że ten mimo woli musi wysłuchać rad , jakich siwy jegomość udziela kędzierzawemu :
Sprawa między baronową a młodymi ludźmi w tej chwili dosięgła najwyższego punktu .
Istotnie , wszedł Maruszewicz , blady , z pałającymi oczyma .
Geist przeciągnął ręką po głowie .
„ Za rok ? … — powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy . Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? … ”
— Mnie nie było już w domu . Służąca pani Stawskiej pogorszyła sprawę wymyślając rewirowemu na ulicy , za co nawet siedzi w kozie … Ta znowu właścicielka paryskiej pralni , ażeby przypochlebić się baronowej , wymyślała pani Stawskiej … Tyle tylko mamy dziś satysfakcji , że poczciwe studenciny wylały na łeb baronowej coś tak obrzydliwego , że się domyć nie może …
— Piękna para ! — rzekłem półgłosem do pani Misiewiczowej .
Skręcił w bramę i przez tylne drzwi wszedł do sklepu . Na progu zetknął się z wychodzącym Ziębą , który pożegnał go niskim ukłonem ; w głębi zaś sklepu było jeszcze kilka osób . Klejn wdrapywał się na drabinkę , ażeby coś poprawić na półkach . Lisiecki ubierał się w palto , za kantorem nad księgą siedział Rzecki , a przed nim stał jakiś człowiek i płakał .
Zauważyłem , że wiwaty nic go nie obchodzą . Nie rozchmurzył się nawet , choć jeden z mówców ( musiał być literat , bo gadał dużo i bez sensu ) powiedział , nie wiem , w swoim czy w Wokulskiego imieniu , że … jest to najpiękniejszy dzień jego życia .
— Pan nigdy nie cofa swoich postanowień ?
— Ależ , Felu , o co ty niedługo zaczniesz posądzać pana Wokulskiego ! — zgromiła ją pani Wąsowska .
— Bydlęta ! … tchórze ! … — krzyczał Wokulski prawie nieprzytomny .
— Nieoceniony ! … — zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia . — Bo widzisz , mój drogi — dodał uspokoiwszy się — ja właśnie myślałem , czybyś nie mógł mi zaciągnąć gdzie pożyczki dla spłacenia żydowskich długów , tak … na … siedem , sześć procent …
— Warunki te — odparł — o tyle zmieniły moje położenie , że na parę lat nie potrzebuję się troszczyć o majętnego wspólnika . Lecz co do metalów , właśnie w tej chwili pracuję nad nimi , spojrzyj …
— Phi ! … A ludzie ? — pytam .
— Owszem , niech powozi , niech wywraca … — rzekła pani Wąsowska . — Jestem dziś w takim usposobieniu , że zgadzam się na łamanie nam nóg … Biedny ten rydz , który dostanie się w moje ręce ! …
— Rozumiemy się , panie Wokulski . Wyznam ci , że jeszcze przed pięcioma minutami podejrzewałem cię , sam nie wiem o co , bo interesa twoje są czyste . Ale w tej chwili , wierz mi , masz we mnie tylko człowieka życzliwego i … sprzymierzeńca …
— Nie dla majątku , ale dlatego , ażeby mieć pracę i nie umrzeć z głodu . Znam dobrze to prawo , o którym mówi pan Starski …
— Siądź , proszę cię — rzekła prezesowa wskazując mu krzesło obok . — Stanisław ci na imię , tak ? … A , z którychże to Wokulskich ? …
— Koniec świata ! — mruczy Lisiecki . — Musiało trafić się coś nadzwyczajnego , jeżeli ten safanduła wychodzi o takiej porze do miasta …
— Nie obrazisz się , profesorze ? — spytał — jeżeli …
Na skręcie drogi Wokulski wychylił się i przez mgłę żółtawego kurzu , który gęsto osiadał mu twarz i odzienie , przypatrywał się wyścigowemu polu . Plac wydawał mu się dzisiaj nieskończenie wielkim i przykrym , jakby nad nim unosiło się widmo niepewności . Z daleka przed sobą widział długi sznur ludzi uszykowanych w półkole , które ciągle zwiększało się dopływającymi gromadami .
— W jaki sposób ? … — zapytała , sama niedobrze rozumiejąc , co mówi .
— Czy zastałyśmy pana Mraczewskiego ? …
— Wszyscy patrzymy na las , a tu coś skwierczy pod kopytami . Wyobraź sobie acan dobrodziej , że chart idący przy koniach na smyczy zdusił w bruździe szaraka ! …
— Teraz panna nam powie , co to było z lalką ? Tylko proszę prawdę , bo panna stanie do przysięgi …
— Stachu — rzekł pokornym głosem — utonę na Nalewkach , jeżeli mnie nie przygarniesz .
— Nie , pani . Ja myślę , że tak jak pani wyglądały kobiety święte .
„ Biedny męczenniku ! — szepnął Wokulski . — Tyś oddał narodowi , coś miał najlepszego ; lecz cóżeś winien , że przelewając w niego własną duszę , razem z nią przelałeś cierpienia , jakimi nasycali ciebie ? To oni są winni twoim , moim i naszym nieszczęściom … ”
Naturalnie , przez drugie pół godziny wykładałem jej , że ani myślę się żenić , że nie ożeniłbym się ani z panną Felicją , ani z panną Izabelą , ani nawet z nią . Diabli mi po żonie , która by się szastała po moich laboratoriach w sukni z długim ogonem , wyciągałaby mnie na spacery , wizyty , teatry … Dalibóg , nie znam ani jednej kobiety , w której ciągłym towarzystwie nie zgłupiałbym w pół roku .
Po obiedzie baron oddalił się do swego pokoju ( o tej godzinie zawsze chorował na migrenę ) , reszta zaś towarzystwa miała zebrać się w parku , w altanie , gdzie zwykle jadano owoce .
Była pewna , że pierwszym człowiekiem , który ją powita , będzie Wokulski , i postanowiła traktować go z najwyższą pogardą .
— I ile byś też chciał odstępnego , panie Wokulski ? …
— Otóż to ! … — wtrącił hrabia zgarbiony .
Co mnie jednak dziwi najmocniej — prawiła — to okoliczność , że na podobnych lalkach nie poznają się mężczyźni . Dla żadnej kobiety , począwszy od Wąsowskiej , kończąc na mojej pokojówce , nie jest to sekret , że w Ewelinie nie zbudził się jeszcze ani rozum , ani serce ; wszystko w niej śpi … A tymczasem baron widzi w niej bóstwo i durzy się , biedak , że ona go kocha !
Albo taki radca Wroński . Niebogaty , cichutki , ale kupuje u nas co tydzień choćby parę rękawiczek i za każdym razem mówi :
Otóż po wizycie tego adwokata tknęło mnie złe przeczucie . Postanowiłem dziś jeszcze odwiedzić panią Stawską i ostrzec ją , ażeby się miała na baczności przed baronową . Nade wszystko zaś , ażeby jak najrzadziej siadała w oknie .
— Ani myślę . Owszem , ta bezwładność mózgów daje mi najlepszą gwarancję bezpieczeństwa tajemnicy moich wynalazków . W przeciwnym razie pochwycono by je , prędzej lub później odkryto by metodę postępowania i znaleziono by to , czego bym im dać nie chciał …
XVIII . Zdumienia , przywidzenia i obserwacje starego subiekta
— Może właśnie ojciec chce tego …
— Ale swoją drogą dasz się ubłagać , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Znam matkę tego chłopca , i wierz mi , że przykro patrzeć na jej rozpacz …
— Miesiąc ! … — powtórzył . — Czy przynajmniej wolno mi będzie po tym miesiącu odwiedzać państwa ? …
Słyszeliście państwo coś podobnego ? …
— Człowiek niekiedy głupieje , ale też niekiedy odzyskuje rozum … Bóg ci zapłać , mój stary !
I tak mówiąc o panu Stanisławie kupowała jedwab zamiast włóczki albo igły zamiast nożyczek .
— Otóż jaki ! … — mówię .
— A twoje długi ?
— Nieprawda . Po pierwszej czeka cię sto innych , ale po setnej pierwszej — już nic . Żeń się ; jedyny to ratunek na twoją chorobę .
— Ależ mateczko , to tylko oryginał … — poprawiła ją córka . W tej chwili miała oczy tak wielkie i źrenice tak roszerzone jak chyba jeszcze nigdy .
— Pistolety gwintowane z muszami … Strzały do pierwszej krwi … — zakończył Rzecki ciszej .
— W takim razie nie ma milionów — huknął bas . — A w takim znowu wypadku po co zadziera nosa ! … czego pnie się do arystokracji ?
— Arystokracja ? … — spytał Wokulski .
— Dlaczego on nie ma bycz mój ?
— Niech no wejdzie .
W chwili gdy Wokulski z Maruszewiczem weszli tam , odbywała się lekcja konnej jazdy . Czterech panów i jedna dama jeździli , koń za koniem , wzdłuż ścian maneżu ; na środku stał dyrektor zakładu , mężczyzna z miną wojskową , w granatowej kurtce , białych obcisłych spodniach i wysokich butach z ostrogami . Był to pan Miller ; komenderował jeźdźcami pomagając sobie w tej czynności długim batem , którym od czasu do czasu podcinał źle manewrującego konia , przy czym krzywił się jeździec . Wokulski zauważył naprędce , że jeden z panów , który jeździł bez strzemion , trzymając prawą rękę za plecami , ma minę łobuza , że drugi z nich pragnie zająć na koniu stanowisko środkujące między szyją a zadem , a czwarty wygląda tak , jakby w każdej chwili usiłował zsiąść z konia i już do końca życia nie ćwiczyć się w ekwitacji . Tylko dama w amazonce jeździła śmiało i zręcznie , co Wokulskiemu nasunęło myśl , że na świecie nie ma dla kobiet pozycji ani niewygodnej , ani niebezpiecznej .
Wokulski nalał szklankę wina i wypił ją powoli .
Na dworcu Kolei Wiedeńskiej złapał nas doktór Szuman .
Żydzi wbrew swoim zwyczajom usuwają się i patrzą na niego z podziwem .
— Najmocniej przepraszam , że niepokoję pana ! — rzekł baron chwiejąc się z powodu ruchu pociągu . — Najmocniej … Nie ośmieliłbym się przerywać samotności , gdyby nie to , że chcę zapytać : czy pan nie jedzie do naszej czcigodnej prezesowej , która pana już od tygodnia oczekuje ?
— To jest … właściwie mówiąc … pewności nie mam żadnej .
— Jezus ! Maria ! … — jęknął Rzecki zrywając się z łóżka .
— Pięć lat … — odpowiada pani Stawska rumieniąc się jeszcze mocniej . Jej matka aż drgnęła na fotelu .
Biegł w stronę hotelu i wpadł do pierwszej narożnej kawiarni . O co go pytano , co odpowiedział , nie pamięta . Wiedział tylko , że podano mu kawę i karafkę koniaku , naznaczoną kreskami , które odpowiadały objętości kieliszka .
Chłopak pochylał głowę na prawo i na lewo , przypatrując się Wokulskiemu . Nagle przyszło mu na myśl , że musi to być bardzo bogaty pan , a może nawet z takich panów , których niekiedy Bóg zsyła , ażeby opiekowali się ludźmi biednymi i — zdjął czapkę .
„ Cóż to jest w rezultacie ? … nic ! … Ach , jakież ze mnie bydlę … ”
Po nim nastąpiła paruminutowa przerwa . Wokulskiemu zdawało się , że w poczekalni słyszy szelest kobiecej sukni . Wytężył ucho … W tej chwili lokaj zameldował baronowę …
— Kiedy ? skąd ? … — zapytała zmieszana .
— Właściwie — ciągnął książę — chodzi nie o handel zbożem , ale …
Stopniowo sklep zapełniał się po największej części służącymi i ubogo odzianymi jejmościami . Wtedy Franc Mincel krzywił się najwięcej : otwierał i zamykał szuflady , obwijał towar w tutki z szarej bibuły , wbiegał na drabinkę , znowu zwijał , robiąc to wszystko z żałosną miną człowieka , któremu nie pozwalają ziewnąć . W końcu zbierało się takie mnóstwo interesantów , że i Jan Mincel , i ja musieliśmy pomagać Francowi w sprzedaży .
— Od pani Karolowej .
— Właśnie też … Otóż tedy , mości dobrodzieju … No i Maleskiemu nic nie brak ! … Otóż tedy , jak panu wiadomo , baronowa uzyskała wyrok na chłopaków , ażeby się wyprowadzili ósmego . Tymczasem ci — ani weź … Ósmy , dziewiąty , dziesiąty … oni siedzą , a pani Krzeszowskiej rośnie wątróbka z irytacji . W końcu , naradziwszy się z tym swoim niby adwokatem i z Maruszewiczem , na dzień 15 lutego pchnęła im komornika z policją .
Czując , że lada dzień i jego zechce namawiać Wokulski , ułożył sobie pan Ignacy mowę , w której nie tylko miał oświadczyć , że nie pójdzie na Włochów , ale jeszcze miał zreflektować Stacha mniej więcej tymi słowy :
Wokulski podsadził ją i sam wsiadł na swego konia . Pani Wąsowska była rozdrażniona . Jakiś czas jechała naprzód , milcząc ; nagle odwróciła się i rzekła :
Był tak wzruszony , że pani Wąsowskiej żal go się zrobiło .
— Fachu , uważa pan , jeszcze nie wybrałem , ale mam wielkie zdolności i mogę podjąć się każdego zajęcia .
— Każdej chwili — odparł Wokulski . — Kiedyż to ?
„ Do kogo ja mówię ? … Kto mnie wysłucha w tym mechanizmie ślepych sił , których stałem się igraszką ? Cóż to za okrutna dola nie być do niczego przywiązanym , niczego nie pragnąć , a tak wiele rozumieć … ”
„ Po com ja tu wchodził ? … ” — pomyślał .
— O kradzież lalki ! …
— Pyszny widok ! — zawołała pani Wąsowska .
Dostrzegł też mimochodem , że w gronie zebranych woźniców służba wielkich panów zachowywała się w sposób pełen godności , bankierscy chcieli rej wodzić , za co im wymyślano , a dorożkarze byli najrezolutniejsi . Furmani zaś powozów najętych trzymali się blisko siebie , gardzący resztą i przez nią pogardzani .
Powiem nawet , że między nią a mieszkającymi nad nią studentami wytworzył się pewien rodzaj sportu , polegający na tym , że ona wyjrzawszy przez lufcik starała się jak najprędzej cofnąć głowę , a oni usiłowali wylewać na nią wodę jak najczęściej i w jak największych ilościach .
Tej nocy spaliśmy na gołym polu nie stawiając nawet w kozły broni . Zaś skoro świt ruszyliśmy naprzód : szwadron kawalerii z dwoma lekkimi armatami , potem nasz batalion , a potem cała brygada z artylerią i furgonami , mając silne patrole po bokach . Sztafety przylatywały już co pół godziny .
„ Wyjdę z niego chyba do pracowni Geista ” — pomyślał czując , że już wpadło mu w serce pierwsze ziarno pogardy .
Popatrzyłem na niego … Machnął ręką .
— Znasz tę lalkę ? — spytał sędzia Heluni .
Wokulski stanął na ulicy .
— W życiu chyba nieczęsto się tak trafia … — szepnęła pani Stawska .
„ Jakimi to oni formami obwarowali się , co ? — pomyślał . — A … gdybym to mógł wszystko zwalić ! … ”
— Otóż nie … — przerwała panna ze śmiechem . — Pięć i trzy czwarte … Już pan zapomniał ! …
— Dziękuję — odparł Wokulski . — Nie wiem , jak długo zabawię , i wolę iść piechotą . Zresztą muszę jeszcze wstąpić do ruin …
„ Skończcież , panowie , z tymi żartami ! ” — woła komornik do dwu kolegów Patkiewicza , którzy go spuszczali .
— No , nie … Ale ponieważ nam nie wolno pytać się o wiele rzeczy , więc musimy tak prowadzić rozmowę , ażeby nam wszystko powiedziano . Czyżbyś tego nie rozumiała ?
— Avanti ! avanti ! …
Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy . Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy na fotelu wziął do rąk tom przygotowanej na ten cel ekonomii Supińskiego . Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski .
Wokulski ukłonił się i pojechał naprzód . Był zgryziony i zakłopotany .
Baron odprowadziwszy Rzeckiego do drzwi , nie mogąc wytrzymać , odezwał się do Leona :
— Szczepan ! … cholero jakiś … — odezwał się trzeci głos za przepierzeniem . — Jak mi jeszcze raz , pieskie nasienie , tak stajnię zostawisz , to ci każę zbierać zębami …
Wokulski ocknął się , nad nim stał konduktor i budził go w najuprzejmiejszy sposób .
— Może jejmość i dasz , ale ja nie wezmę — mruknął pan Raczek plując w stronę komina .
— Dobrze , kochany panie Stanisławie . Przyjmuję dwadzieścia procent , bylebyś mi mógł wypłacić z góry .
Młodzieniec wziął Wokulskiego pod ramię i zaprowadziwszy go do okna mówił :
— W maneżu Millera .
„ Pamiętajże , droga Belciu — kończyła ciotka — postępować tak , ażeby chłopiec myślał o tobie , przez drogę i na wsi , dokąd wy z ojcem za kilka dni musicie przyjechać . Ja już urządziłam się w ten sposób , że ani w Warszawie nie widział żadnej panny , ani na wsi nie spotka ( prócz ciebie , duszko ) żadnej innej kobiety . Chyba poczciwą swoją babkę prezesową i jej mało interesujące wnuczki . ”
Przestraszyłem się własnej śmiałości , ale Wokulski nic nie odpowiedział . Położył się na kozetce i splótł ręce pod głową , co było objawem niezwykłego wzruszenia . Potem zaczął mówić o interesach sklepowych głosem zupełnie spokojnym .
Ocknął się — przy nim stał pan Tomasz Łęcki .
— Nie ufa mi pan ? … To całkiem naturalne … Ale mam właśnie przy sobie małą ruletę … Możemy spróbować …
Drzwi otworzyły się , jegomość kazał tragarzom złożyć kufry i tłomoki w przedpokoju i zapytał :
Słychać , że Andrassy zażądał sześćdziesięciu milionów guldenów na nieprzewidziane wydatki . Więc i Austria zbroi się , a tymczasem Staś pisze mi , że — nie będzie wojny . Ponieważ nigdy nie był fanfaronem , więc chyba być musi bardzo wtajemniczonym w politykę ; a w takim razie siedzi w Bułgarii nie przez miłość do handlu .
Nowy strumień wody lunął z trzeciego piętra i zatamował jej mowę . Zarazem wychylił się stamtąd młody człowiek z czarnym zarostem i zobaczywszy cofającą się fizjognomię pani Krzeszowskiej zawołał pięknym basem :
Przez chwilę panna Izabela lękała się : powiedziano jej , że baron daje Wokulskiemu czterysta rubli odstępnego i że hrabia Liciński podjął się między nimi pośrednictwa . Nawet szeptano w salonie hrabiny , że Wokulski nie dla pieniędzy , ale dla hrabiego musi zgodzić się na ten układ . A wówczas panna Izabela pomyślała :
Po co wynajął dla siebie ogromne mieszkanie ? Po co kupił powóz i konie ? Po co pnie się do arystokracji , a unika kupców , którzy mu tego darować nie mogą ? …
— Ja poszlę po doktora , papo ? …
W tej chwili koń jego wyrzucił głową i zarżał ; odpowiedziało mu w głębi lasu inne rżenie i tętent . Niebawem na końcu ścieżki pokazała się amazonka , w której Wokulski poznał panią Wąsowską .
„ Zaczyna mi już braknąć miejsca na świecie ! … ” — szepnął .
— Obraziłeś pan kobietę … — odparł cicho Wokulski .
— Znaleźli go nareszcie ?
Nie była już nauczycielką , ale rekomendowała nauczycielki ; nie myślała o zamążpójściu , ale swatała młode pary ; nikomu nie oddawała swego serca , ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym . Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić , więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła .
— Aha — wtrąciła pani Misiewiczowa . — Mówią coś o pannie Łęckiej .
Promieniejąca dyskretną radością twarz księcia zajaśniała w tej chwili blaskiem prawdziwego natchnienia .
— Do licha ! — krzyknął — tyle miałem z panem do pogadania … Ale cóż , pan ciągle okładałeś się babami , a teraz wyjeżdżasz …
— Zdaje mi się … — mówi zacierając ręce — zdaje mi się , że mam przyjemność …
Wokulski nie opuścił kościoła , ale w pobliżu drzwi skręcił w boczną nawę . Tuż przy grobie Chrystusa , naprzeciw stolika hrabiny , stał w kącie pusty konfesjonał . Wokulski wszedł do niego , przymknął drzwiczki i niewidzialny , przypatrywał się pannie Izabeli .
Kiedym zakomunikował Wokulskiemu moje podejrzenia co do „ prykaszczyków ” — Stach tylko uśmiechnął się i odparł :
( Aj , do licha ! a ten mąż za granicą ? … No , co tam mąż , niechby się pilnował … Zresztą , za jakiś dziesiątek tysięcy rubli dostaniemy rozwód z nieobecnym i zapewne już nieżyjącym . )
„ Tyżeś to czy … nie ty ? … ”
— Owszem , jest — odparł Geist . — Tylko zamiast eterów , tłuszczów , ciał aromatycznych daje nowe aliaże … Nowe aliaże , panie * Siuzę * , z bardzo ciekawymi własnościami …
Dopiero , gdym już miał wsiąść do fury , odprowadził mnie na bok i rozejrzawszy się , czy kto nie podsłuchuje , szepnął :
— I milionerem — dodała panna Florentyna .
— W jakim dniu ? … — spytał Rzecki , szeroko otwierając oczy .
— Więc pan stanowczo nie zapłaci komornego ? — spytałem .
Wokulski wstał z krzesła i zamyślony począł chodzić po numerze ; Geist nie spuszczał z niego oka .
Wtem zadzwoniono . Czujny sługa odsunął się na palcach ode drzwi gabinetu , z hałasem wszedł do przedpokoju i po chwili wróciwszy zapukał do pana .
— No , hrabina zrobiła zamach stanu — mówił brunet z grzywką .
Jednemu z uśpionych podał Palmieri korek od karafki mówiąc , że podał mu różę . W tej chwili medium zaczęło wąchać korek okazując przy tym wielkie zadowolenie .
— Ech ! zmartwienie … Chciałabym tylko , ażeby albo skojarzył się ten mariaż Eweliny z baronem , albo żeby się zerwał … Albo niechaj sobie jadą ode mnie oni oboje czy Starski … Wszystko jedno …
— Znam go . On pójdzie za sześćdziesiąt parę tysięcy .
W ogóle , może od roku , uważam , że do starozakonnych rośnie niechęć ; nawet ci , którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania , dziś zwą ich Żydami . Zaś ci , którzy niedawno podziwiali ich pracę , wytrwałość i zdolności , dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo .
Lisiecki zmieszał się czując , że jego posada wisi na włosku . Ukłonił się , coś mruknął , a wtedy Wokulski zbliżył się do Szlangbauma i uściskawszy go powiedział :
Nagle usta same otworzyły mi się z podziwu ; ujrzałem bowiem przed katedrą sędziego pokoju całą gromadę znanych mi osób . Na lewo od stołu — pani Krzeszowska , jej robaczywy adwokat i ten hultaj Maruszewicz , a na prawo dwaj studenci . Jeden z nich odznaczał się bardzo wytartym mundurem i niezwykle obfitą wymową ; drugi miał jeszcze mocniej wytarty mundur , kolorowy szalik na szyi i wyglądał , dalibóg , jak emigrant z przedpogrzebowego domu .
— Cóż ci zrobił ? — spytałem .
— W Paryżu , ale tym uwięzionym balonem . Pół wiorsty w górę , prawie żadna podróż — odparł nieco zmieszany Wokulski .
„ A zawód , jaki zrobisz ludziom , którzy w tobie położyli nadzieję ? ”
— Ależ , Belciu ! … — przerwała ożywiając się panna Florentyna . — Właśnie ten cierpki list dowodzi , że nie jesteście zrujnowani . Ciotka lubi być cierpką , ale umie oszczędzać nieszczęście . Gdyby wam groziła ruina , znaleźlibyście w niej tkliwą i delikatną pocieszycielkę .
— Prześliczna ! — wtrącił rządca z zapałem .
Pani Wąsowska wydobyła chustkę z kieszeni i poczęła ją gryźć … Na rzęsach błysnęła jej łza i spadła na końską grzywę .
— Za godzinkę … może trochę dłużej … — odpowiada dżentelmen .
— Ja doczekam — odparł ojciec — a Ignaś doczeka jeszcze lepiej .
— Nauczysz się szyć .
— Patrzajcie no ! …
— Proszę pana — ciągnęła staruszka — jeżeli mamy mówić szczerze , to mnie nie tyle chodzi … To jest … nie wierzę , ażeby Ludwik żył . Kto przez dwa lata nie pisze …
— Won ! … — wrzasnął baron chwytając za karafkę , na widok której Konstanty uznał za pożyteczne oddzielić się od swego pana grubością drzwi . — A to łotr fagas ! … — dodał baron , widocznie bardzo zirytowany .
— I nie ogłaszasz pan o tym ?
— Mam doskonałego plenipotenta , a zarazem przyjaciela , który lepiej prowadzi interesa , niżbym ja to potrafił .
Środkiem Alei z wolna toczyły się dwa szeregi dorożek i powozów w stronę Belwederu i od Belwederu . Ktoś z jadących spostrzegł na chodniku Wokulskiego i ukłonił mu się .
— Jestem pewna — odparła wzruszając ramionami . — Niech pani wreszcie spojrzy na niego . Maniery bardzo złe , ale cóż to za fizjognomia , jaka duma ! … Szlachetnej rasy nie ukryje się nawet pod łachmanami .
— Chyba jest dalej — szepnął z trwogą , idąc do ostatniego salonu .
— Rozumie się … Ale ta dobra krew musi być ciągle odświeżana , gdyż inaczej prędko się psuje — odpowiedział Ochocki . — No , ale dobranoc panu . Zobaczę , co mówi aneroid , gdyż barona łamie po kościach i jutro możemy mieć słotę .
— Jeżeli w historii odegrały jakąś rolę małżeństwa , to bynajmniej nie te ze skłonności , ale te z rozsądku . Co wiedzielibyśmy dziś o Jadwidze albo o Marii Leszczyńskiej , gdyby panie te nie umiały zdecydować się na rozsądny wybór ? Czym byłby Stefan Batory albo Napoleon I , gdyby nie pożenili się z kobietami mającymi wpływy ? Małżeństwo jest zbyt doniosłym aktem , ażeby przystępując do niego można było radzić się tylko serca . To nie jest poetyczny związek dwu dusz , to jest ważny wypadek dla mnóstwa osób i interesów . Niech ja dziś ożenię się z pokojówką , choćby z guwernantką , a już jutro będę zgubiony w mojej sferze . Nikt mnie nie zapyta : jaka była temperatura moich uczuć ? ale — jakie mam dochody na utrzymanie domu i kogo wprowadzam do rodziny ?
Pamiętam , kiedy wyjeżdżał . Już zamknęliśmy sklep i właśnie przy tym oto stoliku piłem herbatę ( Ir wciąż mi niedomaga ) , gdy naraz wpada do pokoju lokaj Stacha :
Do diabła ! — zakończyłem uderzając szklanką w stół — można ponosić ofiary mając z czego , ale nie można pozwalać na maltretowanie siebie …
Wyszła z szelestem . Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów .
Pani Stawska zasłoniła twarz chustką i wybiegła do swego pokoju .
— To znaczy , mój stary , że ponieważ ja nie chcę z ciebie wydobywać żadnych zeznań , więc i przed tobą nie mam potrzeby ich robić .
— Piękne to musi być towarzystwo u takiego księcia ! Stroje , elegancja …
Trzecia faza . Zobaczyła Wokulskiego w salonie ciotki w pierwszy dzień Wielkiejnocy i spostrzegła , że on o całą głowę przerasta towarzystwo . Najarystokratyczniejsi ludzie ubiegali się o znajomość z nim , a on , ten brutalny parweniusz , odrzynał się od nich jak ogień od dymu . Chodził niezręcznie , ale śmiało , jakby salon ten był jego niezaprzeczoną własnością , i posępnie słuchał komplimentów , którymi go zasypywano . Potem wezwała go do siebie najczcigodniejsza z matron , prezesowa , i po kilku minutach rozmowy z nim rzewnie zapłakała … Czyżby ten z czerwonymi rękoma parweniusz ? …
— Przecież pan wie lepiej aniżeli ja , co to znaczy . Wokulski sprzedaje sklep …
Umilkłem i dopiero po chwili spytałem znowu :
— Pan Wokulski mógłby także poczęstować cukrem swego konia , który tak go dziś dobrze nosił — wtrąciła nieco zadąsana pani Wąsowska .
— Ale ja , proszę cię , panie Stanisławie , nie chcę darmo … Proszę cię , ażebyś jak najskrupulatniej odtrącał sobie procent …
— Przebaczam … niech pan siada .
„ Konie gotowe ! ” — błysnęło Wokulskiemu .
— Konie pana Wokulskiego ! — zawołał z sieni szwajcar , pobożnie ściskając trzyrublówkę . Łzami zaszłe oczy i nieco zachrypnięty głos świadczyły , że obywatel ten nawet na trudnym posterunku czci jednak pierwszy dzień Wielkiejnocy .
Franc odmierzył jakiejś kobiecie za dziesięć groszy rodzynków . Widząc , że jedno ziarno upadło na kontuar ( stary miał w tej chwili oczy zamknięte ) , podniosłem je nieznacznie i zjadłem . Chciałem właśnie wyjąć pestkę , która wcisnęła mi się między zęby , gdy uczułem na plecach coś , jakby mocne dotknięcie rozpalonego żelaza .
Panu Ignacemu robi się zimno : obecność Szlangbauma w tym miejscu budzi w nim nowe podejrzenie . Aby je rozproszyć , pan Ignacy pyta stojącego przy drzwiach woźnego , gdzie odbywają się licytacje . Woźny wskazuje mu schody .
— Przyszedłem tu z czym innym — rzekł — a mówić będę o czym innym . Chciałem panu sprzedać nowy materiał wybuchowy …
„ Ratuj się , Patkiewicz ! ” — woła z góry Maleski .
Gość nie spuszczał z niego oka i uśmiechał się z łagodną ironią ; gdy zaś Wokulski otworzył usta , ażeby zapytać go o coś , przerwał mu :
— Życzę …
— Pozwól sobie przypomnieć — odezwał się — że z początku pisywałem listy bardzo życzliwe , owszem , może nawet za sentymentalne . Zraziły mnie dopiero twoje krótkie odpowiedzi .
— Ale chcę !
Piątego dnia , przed wschodem słońca , stanęliśmy na Pradze . Ale że fur było mnóstwo , a łyżwowy most ciasny , więc ledwie około dziesiątej zajechaliśmy do Warszawy . Muszę dodać , że wszyscy moi współpasażerowie znikli na Bednarskiej ulicy jak eter octowy , zostawiając po sobie mocny zapach . Gdy zaś przy ostatecznym rachunku wspomniałem o nich furmanowi , wytrzeszczył na mnie oczy .
— Kobieta niby trochę pierze , ale takim , co nie bardzo mają czym płacić , a ja — ot tak … Marniejemy , panie … nie pierwsi i nie ostatni . Jeszcze póki wielkiego postu , to człowiek krzepi się mówiący : dzisiaj pościsz za dusze zmarłe , jutro na pamiątkę , że Chrystus Pan nic nie jadł , pojutrze , na intencję , ażeby Bóg złe odmienił . Zaś po świętach nie będzie nawet sposobu i dzieciom wytłomaczyć , na jaką intencję nie jedzą …
— Bardzo wiele . Dałbym sobie głowę uciąć , że Wokulski zna jakąś ważną tajemnicę naukową , ale jestem pewny , że nie odkryje mi jej , dopóki sam będzie w takiej gorączce … Ach , te kobiety z ich obrzydliwą kokieterią …
— Oj ! wy zbytnicy ! — zgromiła ich hrabina .
— Takiej jak moja Helenka … — wtrąciła spiesznie pani Misiewiczowa .
— Ależ , człowieku siwowłosy , zastanów się , co robisz ? … Wszakże to kobieta , której mąż oskarżony o zabójstwo uciekł za granicę … A z czego ona żyje ? … Z czego się tak stroi ? …
— A , jak się pan masz ? — mówi . — Czy prawda , że ta diablica Krzeszowska kupiła od was dom ?
— Wody … — odezwała się dama słabym głosem .
— Może by popielniczkę ? — zapytał Mraczewski .
— Cóż byś powiedziała , Floro , gdybym …
Wokulski wydobył portmonetkę .
— Dziś ta flądra przysyła do mnie jakiegoś draba z wymówieniem komornego . Nie wiem nawet , co jej do łba strzeliło , bo płacę przecież regularnie … A ona mi wymawia komorne , ta lafirynda , i jeszcze rzuca cień na mój zakład … Mówi , że moje panny wdzięczyły się do studentów , co łże , i myśli … Ona sobie myśli , że ja w środku zimy znajdę lokal … że się wyprowadzę z domu , do którego przywykli moi kundmani … Ależ ja mogę na tym stracić kilka tysięcy rubli , a kto mi to zwróci ? …
— Nie … Tak chciałem zobaczyć , jak panu tu idzie — odpowiedział pan Ignacy rumieniąc się , o ile to było możliwe w jego wieku .
— O panie , to już zbyt ostre ! — zgromiła go pani Wąsowska . — Cóż to , więc biedna kobieta , jeżeli raczy ją uwielbiać jeden z was , nie może rozmawiać z innymi ? … Nie spodziewałem się , ażeby taki człowiek jak pan w taki haremowy sposób traktował kobietę . Zresztą , o co panu chodzi ? … Gdyby nawet Bela kokietowała Molinariego , to i cóż ? … Trwało to jeden wieczór i skończyło się tak wzgardliwym pożegnaniem go ze strony Beli , że aż przykro było patrzeć .
Wokulski słuchając gawędy barona oglądał się po okolicy , która powoli zmieniała fizjognomię . W pół godziny za stacją ukazały się na widnokręgu lasy , bliżej wzgórza ; droga wiła się między nimi , wbiegała na ich szczyty lub spadała na dół .
— Pierwszy raz spadło to na mnie w czasie przeprawy przez Dunaj trwającej od wieczora do nocy . Płynąłem sam i Cygan przewoźnik . Nie mogąc rozmawiać przypatrywałem się okolicy . Były w tym miejscu piaszczyste brzegi , jak u nas . I drzewa podobne do naszych wierzb , wzgórza porośnięte leszczyną i kępy lasów sosnowych . Przez chwilę zdawało mi się , że jestem w kraju , i że nim noc zapadnie , znowu was zobaczę . Noc zapadła , ale jednocześnie zniknęły mi z oczu brzegi . Byłem sam na ogromnej smudze wody , w której odbijały się nikłe gwiazdy .
Wokulski uśmiechał się patrząc na zakłopotaną minę chłopaka i z dziwnym uczuciem myślał , że za swój jednoroczny dochód mógłby uszczęśliwić stu kilkudziesięciu takich jak ten oto …
— Choćby co miesiąc . Co pan chce — dodała wzruszając ramionami — to miłość wieku pary i elektryczności .
Wróciłem do domu z bólem głowy , wściekając się na cały świat . Budziłem się kilka razy w ciągu nocy , a po każdym zaśnięciu śniło mi się , że Żydzi naprawdę sklep nasz kupili i że ja , aby nie umrzeć z głodu , chodziłem po podwórzach z katarynką , na której był napis : „ Ulitujcie się nad biednym , starym oficerem węgierskim ! ”
— Weź , Florciu , lampę do mego pokoju . Papa jest ?
Stach jednakże bardzo prędko zamknął ludziom usta , ponieważ od razu wziął się do roboty . Może w tydzień po ślubie przyszedł o ósmej rano do sklepu , zajął przy biurku miejsce nieboszczyka Mincla i obsługiwał gości , rachował , wydawał resztę , jak gdyby był tylko płatnym subiektem .
Na wszelki sposób postanowił zabezpieczyć jej przyszłość i stanowczo dowiedzieć się o jej mężu .
Wokulski zmarszczył się , Geist wybuchnął :
Z widzenia znała go od lat kilku , nawet wydawał jej się przystojnym człowiekiem , ale nic ją nie obchodził . Potem Wokulski zniknął z Warszawy , rozeszła się wieść , że pojechał do Bułgarii , a później , że zrobił wielki majątek . Dużo mówiono o nim , i pani Stawska zaczęła się nim interesować jako przedmiotem publicznej ciekawości . Gdy zaś jeden ze znajomych powiedział o Wokulskim : „ To człowiek diabelnie energiczny ” , pani Stawskiej podobał się frazes : „ diabelnie energiczny ” , i postanowiła lepiej przypatrzeć się Wokulskiemu .
— Wybornie . I w sklepie jest nieźle , trochę zwiększyły się nam obroty . W styczniu i lutym mieliśmy targu za dwadzieścia pięć tysięcy rubli … Staś kochany ! … Osiem miesięcy nie było go w domu … Bagatela … Może siądziesz ?
— Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki . — No , do widzenia zatem , do jutra … A nie zapomnij o obiedzie …
„ Nie spodziewałem się , że zrobię aż taką przyjemność temu poczciwemu Wokulskiemu . Tak , trzeba zawsze podawać rękę nowym ludziom … ”
Baron tymczasem wyjął z rozmaitych kieszeni cztery safianowe pudełka , ustawił je na ławce i po kolei zaczął otwierać .
Wokulski tymczasem jadł .
— Hrabio — przerwał słodko książę — pan Wokulski ma głos .
Panna Izabela zaczęła bawić się kokardą swej sukni .
— Pan jest bliskim kuzynem państwa Łęckich ? — zapytał .
( Jużci , ma rację ! Cóż to , jemu nie wolno żenić się , z kim by chciał , nawet z panią Stawską ? … Że też nie zorientowałem się i bez potrzeby zrobiłem awanturę temu Szprocinie . )
— Zaraz do niej pójdę , tylko tu zrobię porządek — odpowiedziała panna Florentyna , dla której ład w domu był sprawą ważniejszą od czyjejkolwiek migreny .
— Pan sądzi , że są szczęścia , które warto opłacić krótszym życiem ? — spytała panna Izabela .
— Co się pan tak rozbijasz , panie kamerdyner ? …
— Bardzo mili ludzie ci panowie z arystokracji …
I czuje w tej chwili , że połyskująca woda sadzawki ciągnie go z nieprzepartą siłą .
— Cóż , mości książę , Molinari ? … — zapytała .
— Ach , więc tak ? … Zapewne , że dla kupca jest to najwygodniej . Adieu .
Drugi młodzieniec milczał posępnie i krył się za kolegę . W postawie jego zauważyłem pewną osobliwość : przyciskał on do piersi obie ręce , a dłonie rozłożył w taki sposób , jakby w nich trzymał książkę albo obrazek .
— Z górki na pazurki ! … — zawołałeś wtedy , Katz .
— Naturalnie . Ale cóż , kiedy tak już zgłupiał …
— Widzę , o ile mi pani pokazuje — odpowiedział Wokulski z uśmiechem . — Trzeba jednak mieć bardzo poetycką fantazję , ażeby spostrzec te podobieństwa .
— Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Dopiero co byłaś w kościele , wszak prawda , moja pani ?
Tu osiwiałego w swoim zawodzie subiekta pchnął na twardy fotel i stanąwszy przed nim z załamanymi rękoma , jak zrozpaczony Germont przed Violettą , rzekł :
— Rachunek .
— A po cóż zbroi się Austria ?
— Polecam panu moje usługi .
— Ależ słowo honoru daję , że tylko dla skrócenia drogi szedłem przez klomby — tłomaczył się Ochocki .
— Pół funta mydła …
— Wiem , wiem , ale co to wszystko znaczy , kiedy już jest skandal — mówi Wirski . — Co najgorsze ( wiem to od rewirowego ) , że pani Stawska nie chcąc , ażeby Helunia dowiedziała się o lalce , z początku nie chciała jej pokazać , prosiła , ażeby mówić cicho , rozpłakała się … Rewirowy mówi , że sam był zakłopotany , bo przede wszystkim nie wiedział , po co go baronowa ciągnie do mieszkania pani Stawskiej . Ale jak zaczęła jędza wrzeszczeć : „ Okradła mnie ! … lalka zginęła tego samego dnia , kiedy Stawska była ostatni raz u mnie … aresztujcie ją , bo odpowiadam całym majątkiem za prawdziwość skargi ! … ” — tak tedy mój rewirowy wziął lalkę do cyrkułu i poprosił ze sobą panią Stawską … Skandal , no , straszny skandal …
— Co tobie ? — zapytał .
Mimo to legł na barłogu . Ogień na kominie wygasał . Dopiliśmy wódkę i położyliśmy się rzędem z pistoletami w garści . W szczelinach chaty wiatr jęczał , jakby całe Węgry płakały , a nas zmorzył sen . Śniło mi się , że jestem małym chłopcem i że jest Boże Narodzenie . Na stole płonie choinka , przybrana tak ubogo , jak my byliśmy ubodzy , a dokoła : mój ojciec , ciotka , pan Raczek i pan Domański śpiewają fałszywymi głosami kolędę :
Dziś kontent jestem z siebie i choćbym nie chciał , muszę przyznać , że mam metternichowską głowę . Jak to ja wpadłem na myśl zakochania Stacha w pani Helenie , jak ja to wszystko ułożyłem , ażeby im nie przeszkadzano ! …
W kilka dni panna Izabela ochłonąwszy z nieprzyjemnych wrażeń poczęła żałować swojej wzmianki o Wokulskim przed prezesową .
— Tak , tak … No , ale proszę cię , panie Stanisławie , co za fatalność ! … Ty wypłacasz mi za pół roku pięć tysięcy … Czy byłeś łaskaw przynieść pieniądze ?
I zaczynała rozlewać kawę w białe fajansowe kubki .
— No ten , Wokulski …
— O co ?
Wokulski z podziwem przypatrywał się zarumienionej twarzy i błyszczącym oczom panny Izabeli . Były to tak silne argumenta , że zwątpił we własną pamięć i odparł :
Subiekci śmieli się ( naturalnie po kątach ) z nowego pryncypała ; mnie zaś było przykro , że Stach tak od ręki zerwał ze swoją bohaterską przeszłością i niedostatkiem . Dziwna bowiem jest natura ludzka : im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa , tym natarczywiej żądamy go od bliźnich .
Szli jakiś czas w milczeniu ku najdzikszej stronie parku . Kiedy niekiedy spomiędzy starych drzew mignęło okno pałacu , połyskujące czerwonymi blaskami zachodu .
— Od tego dnia uległem dziwnej chorobie — mówił Wokulski . — Dopóki rozpisywałem listy , robiłem rachunki , odbierałem towary , rozsyłałem moich ajentów , dopókim bodaj dźwigał i wyładowywał zepsute wozy albo czuwał nad skradającym się grabieżcą , miałem względny spokój . Ale gdym oderwał się od interesów , a nawet gdym na chwilę złożył pióro , czułem ból , jakby mi — czy ty rozumiesz , Ignacy ? — jakby mi ziarno piasku wpadło do serca . Bywało , chodzę , jem , rozmawiam , myślę przytomnie , rozpatruję się w pięknej okolicy , nawet śmieję się i jestem wesół , a mimo to czuję jakieś tępe ukłucie , jakiś drobny niepokój , jakąś nieskończenie małą obawę .
— Bardzo mi przyjemnie — odpowiedziała pani Stawska kłaniając mi się ze spuszczonymi oczyma . Ale silny rumieniec i ślad obawy na jej twarzy upewniły mnie , że nie jestem przyjemnym gościem .
W tej chwili pannę Izabelę ogarnął wstyd na myśl , że troszczyła się tylko o kobiety . Więc szybko dodała :
Wbiegł pan Szulc , młody blondyn , odziany również w granatową kurtkę , lecz jeszcze wyższe buty i obciślejsze spodnie . Z wojskowym ukłonem wziął do ręki symbol dyrektorskiej władzy i zanim Wokulski opuścił maneż , przekonał się , że Szulc mimo młodego wieku energiczniej włada batem aniżeli sam dyrektor . Drugi bowiem pan aż syknął , a czwarty rozpoczął formalną kłótnię .
— Powiedz pan zatem swojemu Litwinowi — przerwał mu Stach — że sprzedam kamienicę , ale za sto tysięcy rubli . I to do Nowego Roku . Po Nowym Roku cenę podniosę .
„ Więc to jutro — pomyślał — za godzin … dwadzieścia cztery … Nie , nie tyle … Za ileż to ? … ”
— Na miłość boską , panie Pifke — szepnął zalany potem — usiądź pan na moim miejscu i oddaj mi swoje …
Oto ścieżka , którą wówczas szli oboje , ale wydaje się jakaś inna . Ta część lasu miała być podobna do kościoła — dziś ani śladu podobieństwa . Dokoła szaro i cicho . Słychać tylko krakanie wron , które w tej chwili przelatują nad lasem , i krzyk spłoszonej wiewiórki , co wdrapując się na drzewo szczeka jak mały piesek .
— Uspokoić się ! … — krzyknął dyrektor czerwieniejąc z gniewu . — No , niech pan Wokulski osądzi , czy mogę nadal utrzymywać stosunki z człowiekiem , który opowiadał , że ja sprzedałem w Lubelskie konia , co miał koler ! … Takich rzeczy — wołał , coraz mocniej podnosząc głos — nie zapomina się , panie Maruszewicz . I gdyby hrabia nie załagodził afery , pan Krzeszowski miałby dziś kulę w udzie … Ja sprzedałem konia , co miał koler ! … Żebym miał zapłacić od siebie sto rubli , klacz wygra … Żeby miała paść … Przekona się pan baron … Koń miał koler ! … Ha ! ha ! ha ! … — wybuchnął demonicznym śmiechem dyrektor .
Przez parę minut biegł bez celu , prawie bez tchu ; dzikie myśli wirowały mu w głowie . Wreszcie na lewo zobaczył mur , a dalej budynek .
I wyszła .
— Naturalnie — prawił dalej Ochocki — ani słówka nie wspomniałem o tym mojej ciotce , która , ile razy bodaj wpina mi jakąś szpilkę w odzienie , ma zwyczaj powtarzać : „ Kochany Julku , staraj się podobać Izabeli , bo to żona akurat dla ciebie … Mądra i piękna ; ona jedna wyleczyłaby cię z twoich przywidzeń … ” A ja myślę : co to za żona dla mnie ? … Gdyby chociaż mogła być moim pomocnikiem , jeszcze pół biedy … Ale gdzieżby ona dla laboratorium mogła opuścić salon ! … Ma rację , to jej właściwe otoczenie ; ptak potrzebuje powietrza , ryba wody … Ach , jaki piękny wieczór ! … — dodał po chwili . — Jestem dziś podniecony jak rzadko . Ale … co panu jest , panie Wokulski ? …
I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat . Każą ci szukać ideałów , samemu być idealnym ascetą i nie tylko wypełniać , ale nawet wytwarzać jakieś sztuczne warunki . A co z tego wynika w rezultacie ? … Że mężczyzna , zwykle mniej wytresowany w tych rzeczach , staje się łupem kobiety , którą tylko w tym kierunku tresują . I otóż cywilizacją naprawdę rządzą kobiety ! …
— A Łęcki kupuje u nas ? …
— Ale ja pański kapitał wziąłem tylko na rok …
— Sto dwadzieścia do stu osiemdziesięciu rubli rocznie .
— No , przede wszystkim nie bój się pan zdradzenia sekretu — mówi on poważnie . — W naszym domu sekret to jak w studni …
— Nie , pani .
W tej chwili przywidziało mu się , że jakiś tajemniczy głos każe mu robić wybór między tysiącami takich jak Węgiełek , którzy potrzebują pomocy , i jedną kobietą , która schodziła tam z góry .
— Jutro będzie tydzień .
— Jeszcze nie …
Westchnęła . — Kto wie , ile razy powtarza sobie te zdania wielki tułacz myśląc o niej ? … I może nawet nie ma powiernika ! … Wokulski mógłby być takim powiernikiem ; on chyba wie , jak za nią można rozpaczać , bo on narażał dla niej życie .
— Daj spokój — uśmiechnął się Geist — wystarczy dziesięć … Kto wie , czy jutro nie dasz mi stu tysięcy … Duży masz majątek ?
— Więc to ten łotr Maruszewicz ? … Ależ honorem ręczę , że oddał mi tylko sześćset rubli i jeszcze dużo mówił o interesowności pana Wokulskiego …
— Rozumiem to — odparł Wokulski — ale … Wybacz pan , pańskie odkrycia są tak nowe …
W minionym karnawale i w bieżącym wielkim poście fortuna po raz trzeci czy czwarty znowu łaskawym okiem spojrzała na dom pana Łęckiego .
— Pan Łęcki — odparł — jako wspólnik , potrzebuje mieć tylko zaufanego adwokata i buchaltera , którzy co pewien czas skontrolują rachunki . Reszta należy do nas .
— Korespondencje od Suzina muszą być szczególnie pilnowane — odparł Rzecki z naciskiem .
— Cóż ? … kiedyż ? …
Trzymała w ręku książkę spoglądając od czasu do czasu na drzwi kościelne . Na twarzy jej malowało się zmęczenie i nudy . Czasami do stolika zbliżały się dzieci po obrazki ; panna Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem , jakby chciała powiedzieć : ach , kiedyż się to skończy ! …
Podniósł się z ławki i szedł naprzeciw nich jak lunatyk , bez tchu . Tak , to jest panna Izabela : prowadzi ciotkę i o czymś z nią rozmawia .
— Przyszlę ci tu zaraz Rzeckiego — odezwał się Wokulski ściskając go za rękę .
Gdy umarł , podobno na ulicy , pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się , że jest niezawodnie zakopany , wzięła na opiekę psa ; znowu bowiem powszechnie mówiono , że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem . Istotnie , był wdzięcznym , dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej , co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę .
Zdziwiłem się zobaczywszy płomień nienawiści , jaki błysnął w oczach pani baronowej przy wymówieniu nazwy : Stawska .
Gdy wszedł do gabinetu , służący oddał mu list pisany na jego własnym papierze przez panią Meliton .
— On ich rozpędzi ! …
Spotkało ją dziś szczęście i zawód . Wielki tragik włoski , Rossi , znany jej i ciotce jeszcze z Paryża , przyjechał na występy do Warszawy . Natychmiast odwiedził hrabinę i troskliwie wypytywał się o pannę Izabelę . Miał być dziś drugi raz i hrabina specjalnie dla niego zaprosiła siostrzenicę . Tymczasem Rossi nie przyszedł ; przysłał tylko list , w którym przepraszał za zawód i usprawiedliwiał się niespodziewaną wizytą jakiejś wysoko położonej osoby .
— To będzie zależało od metody odwetu — odpowiedziała panna Izabela i znowu zarumieniła się .
„ Nie , jesteś aż tak szlachetny . ”
„ Zobaczymy , jak powiedzie się jej w nowych warunkach ” — rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania .
Teraz panna Izabela zarumieniła się . Szli jakiś czas w milczeniu . Słońce już schowało się za widnokrąg , a między drzewami parku na zachodzie błyszczał sierp księżyca . Wokulski , głęboko zamyślony , porównywał w duchu dwie dzisiejsze rozmowy , jedną z panią Wąsowską , drugą z panną Izabelą .
— Czy naprawdę kupiłeś , panie Stanisławie , klacz Krzeszowskiego ?
Wokulski także miał po Nowym Roku batalię z tą spółką , którą założył do handlu z cesarstwem . Myślę , że jeszcze jedna sesja , a rozpędzi swoich wspólników na cztery wiatry . Cóż to za dziwni ludzie , choć wszystko inteligencja : przemysłowcy , kupcy , szlachta , hrabiowie ! On im stworzył spółkę , a oni uważają go za wroga tej spółki i sobie tylko przypisują zasługę . On im daje siedem procent za pół roku , a ci jeszcze się krzywią i chcieliby pozniżać pensje pracownikom .
Pociąg ruszył . Doktór zamyślony patrzył na oddalające się latarnie , a ja … O mało się nie rozpłakałem …
I to jest kupiec ? … To jest błazeństwo , mówię , nie kupiectwo ! …
— Balony ? … — spytał Ochocki z pałającym wzrokiem .
— I ta tylko jest między mną i nimi różnica , że im płacić potrzeba , a mnie nie wypada . Nawet nie można .
Złożyło się na to kilka okoliczności .
— Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego ! … — zawołał wzruszonym głosem książę . — Kwestia zarysowuje się tak : czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju ? … Panie mecenasie … — zwrócił się książę do adwokata , czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji .
— On ma … on ma — szostre w Krakowie , która , rozumysz pan , zapysała dla jego córki …
Figlarna kobiecinka , pomimo swoich trzydziestu pięciu lat ! … Ledwie jednego męża odwiozła na Powązki , a już ( dałbym sobie rękę uciąć ) sama przejechałaby się drugi raz za mąż , naturalnie za Wokulskiego . Nie zliczyłbym , dalibóg , ile tych bab ugania się za Wokulskim ( czy też za jego krociami ? ) .
— W każdej chwili jesteś pan źle wychowany . Ale … tym lepiej , że się we mnie nie kochasz .
Po każdej takiej konferencji stróż wróciwszy do swej komórki rzucał czapkę na stół i wykrzykiwał :
— A szelmo ! … dam ja ci …
— Wokulski tego nie przyjmie — odezwałem się .
— Więc nikt ? … nikt ? …
— Pan pytasz ? … pan naigrawasz się z mojej rozpaczy !
— Najpewniejsze . Układy między panią Krzeszowska i tym panem prowadził mój Maruszewicz i wiem to od niego .
— Zdaje się , że to skończony bankrut i bodajże w tym roku zlicytują mu nareszcie kamienicę .
Książę poprosił o głos .
I powiedziawszy to pan Tomasz zaczął mrugać powiekami , z których znowu spadło mu kilka łez .
Nagle tak mi zaschło w ustach , że już nie mogłem słowa przemówić . Szczęściem , odezwał się Wokulski :
— I cóż doktór na to wszystko ?
— Rzecki — odezwał się rządca .
— Niech licho weźmie emancypację ! — odparł Ochocki . — Piękna emancypacja . Wy chciałybyście mieć wszystkie przywileje : męskie i kobiece , a żadnych obowiązków … Drzwi im otwieraj , ustępuj im miejsca , za które zapłaciłeś , kochaj się w nich , a one …
Nad wieczorem zaszedł do pani Misiewiczowej , ażeby się z nią naradzić , i tu dowiedział się z ust matki , że pani Stawska dlatego tylko nie jest kochanką Wokulskiego , ponieważ on tego nie żądał …
— Cóż , ojcze ? — spytała z odcieniem niesmaku , patrząc w jego czerwone oczy .
— Więc chyba znalazł się jakiś nowy nieprzyjaciel , gorszy od niej .
Komornik ciągle czeka na schodach , aż tu wpada do niego Maruszewicz . „ Panie ! — woła — zobacz no , co ci dokazują … ” Komornik wybiega na dziedziniec i widzi taką scenę :
— Dlatego też pozwalam sprzedać naszą kamienicę ; wprawdzie długi pochłoną ze sześćdziesiąt tysięcy rubli , ale zawsze zostanie mi jeszcze — co najmniej — czterdzieści .
To mówił eks-obywatel , a z oczu spływały mu łzy na poplamiony surdut .
— Ale żeby miliony ludzi , pracujących przez kilka wieków i nie wiedzących jeden o drugim , wytworzyło jakąś logiczną całość , jest to wprost niepodobne . ”
Wokulski pił i myślał :
— Panny „ w tym wieku ” umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Ginsów Upadalska do pani z Fertalskich Wywrotnickiej .
Swoich uczuć dla Wokulskiego pani Stawska nie umiałaby określić .
— Dwieście trzydzieści sześć rubli kopiejek trzynaście …
— A Mikołaj ?
Klęcząc zaczęliśmy wydobywać i odgryzać patrony . Rozległo się szczękanie stalowych stempli i trzask odciąganych kurków … Podsypaliśmy proch na panewki i znowu cisza .
— Pojutrze , kochanko … Przyjdź o czwartej — odpowiedziała pani Stawska również zmieszana .
— I na kamieniu potrafisz pisać ?
— Nawet nie ma , panie , co płacić , bo nas i tak wypędzą .
— Może z wilgoci . Czy ja wiem ! — odpowiedział furman .
— O , ja mam dosyć czasu — odpowiedział młody człowiek .
„ Zawsze kokietka z niej , choć już ma lat trzydzieści ! … ”
— Niech będzie dziewięćdziesiąt — kończy stary Szlangbaum uderzając ręką w stół .
I zaraz wyszedłem , bo już mnie jego arogancja rozdrażniła . Myśli , że wszystkie rozumy pozjadał .
— Wielmożny pan na dłuższy interes ?
— Zresztą — zakończyłem — bliższych informacyj o komornem udzieli ci twój rządca , pan Wirski , po którego zaraz poszlę stróża …
Panna Felicja zarumieniła się , nie wiadomo który już raz dzisiaj , i kazała Ochockiemu , ażeby nalał jej wina .
Wokulski idzie w lewo i za węgłem tego samego hotelu , w tymże samym hotelu , widzi drugą markizę i drugą gromadę ludzi , pijących coś , obok chodnika . Tu siedzi ze sto osób , jeżeli nie więcej ; panowie mają miny impertynentów , damy są ożywione , przyjacielskie i pełne prostoty . Powozy jedno i dwukonne toczą się w dalszym ciągu , gromady pieszych pędzą co chwilę w jedną i drugą stronę , przesuwa się żółty i zielony omnibus , tym zaś przecinają drogę omnibusy brunatne , wszystkie napełnione wewnątrz , wszystkie obładowane podróżnymi na dachach .
— Nie ; ale co innego nie być antysemitą , a co innego służyć Żydom .
Wokulski zebrał myśli .
— Nic panie nie są nam aż do … października . Właśnie Stach … — to jest pan Wokulski pisze mi , że to istny rozbój brać trzysta rubli za trzy pokoje na tej ulicy . Pan Wokulski nie może pozwolić na podobne zdzierstwo i kazał mi zawiadomić panie , że ten lokal od października będzie do wynajęcia za dwieście rubli . A jeżeli panie nie życzą sobie …
— Pani prosi ! … pani chora ! …
„ Może tak nie być , a może … tak być ! … — pomyślał . — Ale jeżeli tak jest … część majątku oddam szczęśliwemu wielbicielowi za to , że mnie wyleczył ! … ”
— Szanuj siły , panie Wokulski ! … — ostrzegł go pan Tomasz , uroczyście grożąc palcem … — A propos — dodał półgłosem — wyobraź pan sobie , że za moją kamienicę już baronowa Krzeszowska chce dać siedemdziesiąt tysięcy rubli … Z pewnością wezmę sto tysięcy , a może i sto dziesięć … Błogosławione są te licytacje ! …
— Szliśmy z kirasjerami — mówił rządca . — Pan znasz kirasjerów , panie Rzecki ? … Na niebie świeci jedno słońce , ale w szwadronie kirasjerów jest sto słońc …
— Cha ! cha ! cha ! … — roześmiał się pan Tomasz . — Cudowna jesteś … nieoceniona . Wczoraj byłem trochę rozstrojony , nawet bardzo i … coś … coś … zaświtało mi w głowie … Ale dzisiaj … Cha ! cha ! cha ! … Niechże sobie wreszcie Wokulski przepłaca kamienice . Od tego on kupiec , żeby wiedział , ile i za co płaci . Straci na jednym , zyska na drugim . — Ja , co najwyżej , mogę mu tego nie brać za złe , że staje do licytacji mego majątku … Chociaż miałbym prawo podejrzywać jakiś nieczysty interes w takim na przykład … podstawianiu Szlangbauma …
W końcu marca u państwa Rzeżuchowskich odbył się wielki raut z Molinarim ; Wokulski także otrzymał zaproszenie zaadresowane piękną rączką panny Rzeżuchowskiej .
„ Nic , nic ! … ” — powtarzał tułając się po uliczkach , gdzie widać było rudery zapadnięte niżej bruku , z dachami porosłymi mchem , lokale z okiennicami dniem i nocą zamkniętymi na sztaby , drzwi zabite gwoździami , naprzód i w tył powychylane ściany , okna łatane papierem albo zatkane łachmanem . Szedł , przez brudne szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się widokiem szaf bez drzwi , krzeseł na trzech nogach , kanap z wydartym siedzeniem , zegarów o jednej skazówce z porozbijanymi cyferblatami .
„ Głupi czy przebiegły ? … Po co on mi to wszystko opowiada ? ” — myślał Wokulski .
Tymczasem prezesowa zwierzyła się przed bawiącą u niej panią Wąsowską , że przyjedzie do Zasławka Wokulski , bardzo bogaty wdowiec , człowiek ze wszech miar niepospolity , którego chciałaby ożenić i który kto wie , czy nie kocha się w pannie Izabeli …
Nie podobało mi się jego mruganie , bo nigdy nie lubiłem przemrugiwać się z lada błaznem , więc pytam :
— Panie , tak nie przemawia się do człowieka stojącego nad grobem . Jeżelim przyszedł , to tylko , ażeby dać panu dowód , że pomimo błędów mam serce szlachetne .
„ Zdaje mi się , że umrę u jej nóg … — mówił sobie . — No i co z tego ? … Umrę patrząc na nią i może przez całą wieczność będę ją widział . Któż wie , czy życie przyszłe nie zamyka się w ostatnim uczuciu człowieka ? … ”
Zobaczycie , co jeszcze zrobi Napoleonek IV , który po cichu uczy się sztuki wojennej u Anglików ! Ale o to mniejsza . W tej bowiem pisaninie chcę mówić nie o Bonapartym , ale o sobie , ażeby wiedziano , jakim sposobem tworzyli się dobrzy subiekci i choć nie uczeni , ale rozsądni politycy . Do takiego interesu nie trzeba akademii , lecz przykładu — w domu i w sklepie .
Zamknął oczy jeszcze mocniej i począł huśtać się na materacu , który wydał mu się nadzwyczajnie szerokim i wyjątkowo sprężystym . Był pogrążony w dwu szmerach . Za drzwiami , na hotelowym korytarzu , ludzie rozmawiali i biegali , jakby w tej chwili stało się coś ; za oknem , na ulicy , rozlegał się nieokreślony hałas , na który składają się turkoty licznych wozów , dźwięki dzwonów , głosy ludzkie , trąbki , wystrzały i Bóg nie wie co , a wszystko przytłumione i odległe .
„ Jumart ma rację — szepnął . — Złodzieje są mniej niepewni od ludzi , którzy nie wiadomo skąd czerpią dochody … ”
— Zacny panie Rzecki ! — zawołała starowina . — Ależ ona , przysięgnę , już dziś kocha się , biedactwo , w Wokulskim … Humor jej się zepsuł , po nocach nie sypia , tylko wzdycha , mizernieje kobiecisko , a kiedyście tu byli wczoraj , cóż się z nią działo … Ja , matka , poznać jej nie mogłam …
— Geniusz ! — cicho szepnął pan Ignacy mrugając na Lisieckiego , który pogardliwie ruszył ustami .
— Będzie źle — odparł . — Tacy ludzie jak on albo wszystko naginają do siebie , albo trafiwszy na wielką przeszkodę rozbijają sobie łeb o nią . Dotychczas wiodło mu się , ale … nie ma przecie człowieka , który by w życiu wygrywał same dobre losy …
— Zastanów się jednak , czy nie szkoda tak pięknych pamiątek .
— Niech będzie . Ale dwadzieścia pięć rubli gotówką na stół …
Targ w targ , wytłomaczyliśmy pani Helenie , że lalkę , jako towar wybrakowany i nie znajdujący nabywców , możemy oddać za trzy ruble : blondynkę albo brunetkę .
Ledwiem opuścił mój dotychczasowy apartament będąc gołym jak pieprz turecki , zaraz zastąpił mi drogę nieznany Żydek i oddał list z pieniędzmi . Otworzyłem go i przeczytałem :
Wówczas zbliżał się do niej stary Mincel i całował ją w rękę mówiąc :
— Więc — basta ! … — przerwałem . — Moja głowa w tym , ażeby Wokulski bywał tu jak najczęściej , a pani … niech dobrze usposabia panią Helenę . Wyrwiemy Stacha z rąk tej panny Łęckiej i … bodaj przed świętym Janem wesele …
Jednej Wielkanocy ( dziadusia jeszcze wtedy nie było na świecie ) przyszedł tu do zamku młody kowal z Zasławia . Stanął nad potokiem i myśli : „ Nie mogłyby się to mnie pokazać skarby ? … Zaraz bym wlazł do nich , choćby przez najciaśniejszą dziurę , naładowałbym kieszenie i już nie potrzebowałbym dymać miechem . ” Ledwie tak pomyślał , aż naraz — usuwa się kamień , a mój ci kowal widzi wory pieniędzy , misy ze szczerego złota i tyle drogiej odzieży jak na jarmarku …
— Jesteś pan błazen … W królewskich ! — odpowiada mi ta dama .
„ On coś wie ! ” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno :
— Niezgorzej , wielmożny panie . Siedzi , dziękować Bogu i wielmożnemu panu , w Skierniewicach , ma grunt , najął parobka i tera z niego wielki pan . Za parę lat jeszcze ziemi dokupi , bo stołuje się u niego jeden dróżnik i stróż , i dwa smarowniki . Nawet mu tera kolej pensji dodała …
— Bo po co pan przekładasz te graty , skoro nie ma gości w sklepie ? — odparł Rzecki .
— Chodźmy do sklepu — rzekł Ignacy . — Bywają rozmowy , po których dobrze jest mówić o interesach .
— Owszem , panie ! — odpowiedziałem mu z grzecznym ukłonem , myśląc w głębi duszy , że nie godzi się jednak wyrzucać takiego oryginała .
Stałem przy ławkach , dzięki czemu mogłem słyszeć rozmowę dwu kumoszek , z których młodsza i czerwona na twarzy tłomaczyła starszej :
— Tak — odpowiada Staś — przenieśli ci każdy ćwieczek , nawet płachtę dla Ira .
— Ostatni warunek dotyczył strony czysto moralnej . Dowiedziałam się , że nie ma żadnej rodziny , co jest jego największą zaletą , i zastrzegłam sobie , że utrzymam wszystkie moje dotychczasowe stosunki …
— Szlangbaum kupił ! … — odzywa się jakiś głos na sali .
Pan Raczek odwiedzał go co dzień , a raz patrząc na jego chude ręce i wyżółkłe policzki szepnął :
— Do usług …
Około pierwszej w południe pan Ignacy zdawszy kasę Lisieckiemu , któremu pomimo ciągłych sporów ufał najbardziej , wymykał się do swego pokoiku , ażeby zjeść obiad przyniesiony z restauracji . Współcześnie z nim wychodził Klejn i wracał do sklepu o drugiej ; potem obaj z Rzeckim zostawali w sklepie , a Lisiecki i Mraczewski szli na obiad . O trzeciej znowu wszyscy byli na miejscu .
Oczywiście coś jej strzeliło do głowy i musi być także zadurzona , jeżeli nie w jego wdziękach , to w stanowisku . Inaczej musiałaby zdradzić się , że gra komedię , a baron musiałby spostrzec to , bo miłość patrzy przez mikroskop .
— Kompania ! … naprzód marsz ! … Pluton ! … naprzód marsz ! … — powtórzyli różnymi głosami oficerowie .
— Z dziesięć tysięcy .
— A co ? — wtrącił Starski patrząc na babkę .
„ Oto zmieniły się czasy ! — myślał . — Dawniej taki Geist byłby symbolem szatana , z którym walczy o duszę ludzką anioł w postaci kobiety . A dzisiaj … kto jest szatanem , a kto aniołem ? … ”
— Ma rację — na hipotece , ale przecież handel to nie hipoteka … Handel może dać trzydzieści od trzydziestu … Ale … a skąd Szpigelman wie o naszym procencie ? — spytał pan Tomasz zamyśliwszy się nieco .
— Nie wszystko , panie — odparłem .
— Podobno — rzekła — ile razy mężczyzna patrzy na kobietę , szatan zakłada mu różowe okulary .
— Nic pilnego — odpowiedział Wokulski . — Podobno baron chory ?
— I mówisz z nim tak wprost ? …
Chmury podnosiły się coraz wyżej ; zawróciliśmy prawie od rogatek . Pomyślałem , że Stach musi już być około Rudy Guzowskiej .
W trzy dni po dziwnym pojedynku siedział Wokulski zamknięty w gabinecie z niejakim panem Wiliamem Colins . Służący , którego od dawna intrygowały te konferencje odbywające się po kilka razy na tydzień , ścierał kurze w pokoju obocznym i od czasu do czasu przysuwał bądź oko , bądź ucho do dziurki od klucza . Widział na stole jakieś książki i to , że jego pan coś pisze na kajecie ; słyszał , że gość zadaje Wokulskiemu jakieś pytania , na które on odpowiada czasem głośno i od razu , czasem półgłosem i nieśmiało … Ale o czym by rozmawiali w tak niezwykły sposób ? lokaj nie mógł odgadnąć , ponieważ rozmowa toczyła się w obcym języku .
Był to chłop , właściciel chaty . Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony :
— Jenerał … — zaczął .
— Nie rozumiem — rzekł pan Ignacy , obojętnie rzucając list na stół . — Dla przyjemności podróżowania z panną Łęcką , a choćby radzenia nad prezentami dla … dla jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy … jeżeli nie więcej …
— Śmieję się z Belci — rzekł pan Tomasz do kuzynki , która nalewała rosół z wazy . — Wyobraź sobie , Floro , że Wokulski zrobił na niej wrażenie gbura . Czy ty go znasz ?
— Cóż to znaczy ? — pytam .
— Naści — rzekł — otwórz ten kufer skórą obity . Będzie tam na prawo skrzyneczka , a w niej kieska . Podaj mi ją …
— Przecież jestem … Czego pani chce ? — odparła nieco zarumieniona służąca .
— Cały rachunek za ostatnie pięć dni … Cały , nie rozumiesz ? …
— Imponujące . Zdaje mi się , że po kilkutygodniowym pobycie przybyło mi sił i odwagi . Naprawdę , tam dopiero nauczyłem się być dumnym z tego , że pracuję .
Wyciągnęła rękę , której Wokulski ledwo śmiał dotknąć .
— Ach , Starskiego … Zobaczymy .
— Proszę powiedzieć pan Wokulski , ja będę dziś siódma …
Później pan Raczek ożenił się z moją ciotką …
— Wiesz , mój Stachu — odezwał się , gdy zostali sami — że lepiej zrobisz nie mieszając się do sklepu . Z góry wiedziałem , że całej sumy nie każesz mu zwracać ; ja sam nie żądałbym tego . Ale ze sto rubli , tytułem kary , powinien był gałgan zapłacić … Zresztą , pal diabli , można mu było i wszystko darować : ale należało choć z parę tygodni utrzymać w niepewności … Inaczej lepiej od razu zamknąć budę .
— Sodowej wody , cytryny i cukru … Biegnij ! — rzekł Wokulski do woźnego .
Ale stary chemik tym razem nie odgadł myśli Wokulskiego ; przypatrzył mu się pochmurnie i rzekł :
— Jak Boga kocham , zaraz daję dziesięć tysięcy rubli ! … — wrzasnął marszałek .
— I poszedł też do Szkoły Przygotowawczej ?
— Twoje szczęście , żeś przyjechał — mówi Suzin całując go jeszcze raz . — Myślałem , że się skręcę w tym Paryżu bez ciebie …
Panna Izabela patrzyła na cacka ustawione na biurku i myślała , że jednak ojciec łudzi się trochę , sądząc , iż Wokulski garnie się do niego . Nie prostowała jednak omyłki , a na odwrót , przyznawała w duchu , że należy trochę więcej zbliżyć się z tym kupcem i przebaczyć mu jego — stanowisko społeczne . Adwokat … kupiec … to prawie na jedno wychodzi ; jeżeli zaś adwokat może być poufałym księcia , dlaczegóż by … kupiec ( ach , jakie to niesmaczne ! ) nie mógł zostać powiernikiem domu Łęckich ?
— Może choć od października zacznie pan płacić ?
— To mi wszystko jedno , gdyż potrzebuję tylko majętnego desperata — rzekł Geist .
— Masz rację — rzekła prezesowa .
— Pewnie nic z tego nie będzie … Wyjdę dziś , to po świętach sprowadzą mnie i zapłacą jak wtedy w karnawale , com później tydzień leżała .
— Co to za wiersze ? … — spytała wyciągając rękę .
I. Pamiętnik starego subiekta
— Weźmiemy dwu , sklep rozszerzymy , będzie wspaniały .
Na drugi dzień około dziewiątej rano służący obudził Wokulskiego , donosząc mu , że czeka Wysocki .
— Wiesz , Florciu , namyśliłam się , nie sprzedam moich sreber obcemu . Mogą naprawdę dostać się Bóg wie w jakie ręce . Siądź zaraz , jeżeliś łaskawa , przy moim biurku i napisz do ciotki , że … przyjmuję jej propozycję . Niech nam pożyczy trzy tysiące rubli i niech weźmie serwis i srebra .
— Bo jesteś przystojny , Patkiewicz . Kobiety wściekają się za tobą .
— O znam ! … Zupełnie taka sama była u pani tam w pokoiku …
— Więc zostaję … — rzekł po chwili . — Będę cierpliwym , a pani sama da mi znak , że spełniły się moje nadzieje .
Ostatnie wyrazy uderzyły Wokulskiego . On przecież zdobywał pannę Izabelę mądrością i cierpliwością … Jakaś otucha wstąpiła mu w serce , przestał wahać się i nagle rzekł :
— Tek ! — odezwał się hrabia . — Nie sądzę jednak , ażebyś pan w podobnej sytuacji rujnował się na rejentów .
— Czy może pan mnie szuka ? — pyta sędziwy Żyd , bystro patrząc mu w oczy .
— Myślę , że panu baronowi potrzebne są i te , i te . Sportsmeni noszą tylko oznaki sportsmeńskie , ale lubią odmianę .
* Wszystkie * razem na wojnie strasznie goni ,
— Pan żartuje , a ja doprawdy mam broń przy sobie i jestem gotów …
Gdybym był przesądny , a nade wszystko gdybym nie rozumiał , że po najgorszych czasach nadchodzą dobre , lękałbym się tego roku 1879 . Bo jeżeli jego poprzednik zakończył się źle , to już on zaczął się jeszcze gorzej .
Od tej pory nie mogła ukryć zakłopotania , ile razy wymawiano przy niej to nazwisko ; czuła jakiś żal , nie wiedziała jednak , czy do niego , czy do siebie ? Ale najprędzej do siebie , gdyż pani Stawska nigdy do nikogo nie czuła żalu ; a wreszcie — cóż on temu winien , że ona jest taka zabawna i bez powodu wstydzi się ? …
— Gdybyś za niego wyszła ? … Naturalnie , powinszowałabym wam obojgu . Ale co na to powie baron , marszałek , Ochocki , a nade wszystko … Wokulski ? …
Dziwiłem się w duchu tym pochwałom . Bo choć wiem , że Stach jest bardzo przystojny , to jednak żeby aż tak … Ha , nie jestem kobietą !
— Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim , którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski . — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj .
„ Choćbym nawet musiała kiedyś wyjść za niego — mówiła sobie — to jeszcze nie mam racji śpieszyć na powitanie . ”
Dziwny ten pociąg wydał się jej samej niebezpiecznym i nawet śmiesznym . Przemogła się więc i poszła dalej ; lecz po paru minutach — wróciła . Znowu cofnęła się , przejrzała inne klatki , starała się o czym innym myśleć . Na próżno . Wróciła się i choć tygrys już nie spał , tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy , panna Izabela podbiegła do klatki , wsunęła rękę i — drżąca i blada — dotknęła tygrysiego ucha .
— Aha , rozbiegli się — odparł zachmurzony .
— Nie dalej jak teraz , kiedy byłem w Paryżu , miałem przed sobą dwie drogi . Jedna prowadzi do wielkiego wynalazku , który może zmieni dzieje świata , druga do pani . Wyrzekłem się tamtej , bo mnie tu przykuwa niewidzialny łańcuch : nadzieja , że mnie pani pokocha . Jeżeli to jest możliwym , wolę szczęście z panią od największej sławy bez pani ; bo sława to liczman , za który własne szczęście poświęcamy dla innych . Ale jeżeli się łudzę , tylko pani może zdjąć ze mnie to zaklęcie . Powiedz , że nie masz i nie będziesz miała nic dla mnie i … Wrócę tam , gdzie może od razu powinienem był zostać .
Baron oglądał spinki , ostentacyjnie odwracając się tyłem do damy .
— W takim razie kupiona przez niego kamienica po jaśnie wielmożnych Łęckich przechodzi na własność wielmożnego S. Wokulskiego .
— Oszalałeś , panie Wirski ! lalka przecież u nas …
— A ty skąd wiesz ?
O paręset kroków dalej spostrzegł jakąś piękną twarz kobiecą i dystyngowane ruchy .
— Mogę wprowadzić interesantów ? — spytał Jumart . — Ci nie są , zdaje mi się , niebezpieczni . Tylko na baronowę … ośmielę się zwrócić uwagę … Czeka w czytelni .
Panna Florentyna patrzy na nią z zachwytem …
— Jak one tulą się do siebie … jak się uśmiechają ! … To wszystko , ażeby nas podrażnić . Sprytne są te kobietki .
Ocknął się i roześmiał .
„ Pewnie znowu jakiś zatarg z policją ” — pomyślałem .
— Powiesiłbym się — mówił — żeby mi przyszło tydzień włóczyć się po dworze . Ścisk , upał , kurzawa ! … świnie mogą żyć tak jak wy , ale nie ludzie .
— Wasza jest mniej obrzydliwa ? — spytała pani Wąsowska .
A gdyby nareszcie , posiadając majątek , zakochał się w arystokratycznej pannie , nie napotkałby tylu przeszkód w zbliżeniu się do niej . Mógłby ją poznać i albo wytrzeźwiałby , albo zdobyłby jej wzajemność . W żadnym zaś wypadku nie traktowano by go jak Murzyna w Ameryce .
Na cudnej twarzy pani Heleny ukazał się rumieniec podobny do listka bladej róży na śniegu . Boska kobieta ! … O , dlaczegóż ja nie jestem Wokulskim … Dopieroż bym …
Jednocześnie z okna na drugim piętrze wychyliła się głowa kobiety wołającej :
Na kilka minut przed dziesiątą wszedł Maruszewicz . Młody człowiek wydawał się jeszcze bardziej zniszczonym i onieśmielonym aniżeli wczoraj .
„ Rzucić stos złota ! … Jakie to imponujące w papierowych czasach i — jakie to dorobkiewiczowskie … No , ale co robić , jeżeli one właśnie na pieniądze czekają ? … Może nawet będzie za mało ? … ”
Panna Izabela nieznacznie otarła łzę … Wokulski nie patrząc na nią mówił :
Po każdym fakcie wynoszenia rzeczy pan Maruszewicz przez kilka następnych dni ukazuje się w jednym ze swych okien . Goli się w nim , czesze , fiksatuaruje , nawet ubiera się , rzucając bardzo dwuznaczne spojrzenia w kierunku okien pani Stawskiej . Lecz gdy jego lokal napełni się nowymi artykułami wygody i zbytku , wówczas pan Maruszewicz zasłania swoje okna na kilka dni sztorami .
Oburzona chciała zapowiedzieć Mikołajowi , ażeby nigdy nie wpuścił Wokulskiego za próg salonu … Najwyżej do gabinetu pana , gdyby do nich przyszedł z interesem . Lecz przypomniawszy sobie , że Wokulski wcale nie zapraszał się do nich , zarumieniła się ze wstydu .
— A może Wokulski ma głowę ?
— Jaki ? …
Po chwili z przeciwległych drzwi wyszła osoba w wieku poważnym , ubrana w popielatą suknię . Uderzył mnie prawie biały kolor jej włosów , obok twarzy mizernej , lecz niezbyt starej i bardzo regularnej . Rysy tej damy były mi gdzieś znajome .
— Kto ma siłę w rękach , ma świat u nóg .
I znowu załatwiwszy w ciągu paru godzin interesa Suzina włóczył się po Paryżu . Błądził po nieznanych ulicach , tonął wśród krociowego tłumu , zanurzał się w pozorny chaos rzeczy i wypadków i na dnie jego znajdował porządek i prawo . To znowu , dla odmiany , pił koniak , grał w karty i w ruletę , albo oddawał się rozpuście .
— Kłamiesz pan , wszystko pan kłamiesz , panie Szprot ! … A oto mój adres … — dodałem rzucając mu bilet na stół .
— Zawsze jednak , kochany Stachu , rozejrzyj się w sytuacji , a może sam się cofniesz …
— Prosimy więc szanownego pana Wokulskiego — odezwał się nowy głos — ażeby ten publiczny interes , który nas zgromadził tu , do gościnnych salonów księcia , raczył nam przedstawić z właściwą mu jasnością i zwięzłością .
Stanowisko Szlangbauma wyjaśniło się od razu ; dziś mnie prędzej coś powiedzą ( ba ! nawet zwymyślają ) aniżeli jemu . Ale czy wynalazł kto sposób przeciw półsłówkom , minom i spojrzeniom ? … A to wszystko truje biedaka , który mi nieraz mówi wzdychając :
— Cha ! cha ! … — śmiał się Geist . — Weź do ręki , przypatrz się … Prawda , że ciekawe szkło ? … Cięższe od żelaza , z odłamem ziarnistym , wyborny przewodnik ciepła i elektryczności , pozwala się strugać … Prawda , jak to szkło dobrze udaje metal ? … Może chcesz je rozgrzać albo kuć młotem ? …
— Pani przecie kazała prosić …
— Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie .
Obrażona panna poszła naprzód w stronę sadzawki , panowie za nią . Łowili ryby do piątej wieczorem , na spiekocie , gdyż dzień był gorący . Ochocki złapał dwucalowego kiełbia , a panna Felicja oberwała sobie koronkę u rękawa . Skutkiem czego wybuchnął między nimi spór o to , że młode panny nie mają pojęcia o trzymaniu wędki , a panowie nie mogą jednej chwili usiedzieć bez gadania .
— Pogodzą się ! — wtrąciła niedbale hrabina i kazała jechać do domu .
— Czego chcesz ? — niecierpliwie zapytał go Wokulski wychylając głowę spomiędzy drzwi .
Siedział na ławie naprzeciw komina i smutno patrzył w ogień .
W sercu jej kipiała burza uczuć . Panna Izabela potakując zdaniom ojca rozumiała jednak , że to nieprawda , co on mówi , że Wokulski nie zrobił na kamienicy interesu , ale stracił , i tylko dlatego , ażeby ich wydźwignąć z najfatalniejszej pozycji . Lecz przyznając to , czuła nienawiść :
Przetarłem oczy . Ależ to żywy Machalski , kiper od Hopfera ! … Byliśmy razem na Węgrzech , później tu , w Warszawie ; ale od piętnastu lat nie widzieliśmy się , gdyż on mieszka w Galicji i ciągle jest kiprem .
Najczęściej , rozumie się , była mowa o tęsknotach tułaczki , niewygodach żołnierskiego życia albo o bitwach . W takiej chwili Franc wypijał podwójne porcje piwa , Małgosia przytulała się do Jana ( do mnie nikt się tak nie przytulał ) , a Grossmutter gubiła oczka w pończosze . Gdym już skończył , Franc wzdychał , szeroko rozsiadając się na kanapie , Małgosia całowała Jana , a Jan Małgosię , staruszka zaś trzęsąc głową mówiła :
W gruncie rzeczy nie było to rozdrażnienie , ale coś innego . Jadąc tu panna Izabela czuła niechęć do prezesowej za jej gwałtowne zaprosiny , do ciotki , że jej kazała natychmiast jechać , a nade wszystko do Wokulskiego .
— Nie , pani dobrodziejko …
„ Zapoznam się z nią i wprost zapytam : czy ty jesteś tym , na co przez całe życie czekałem ? … Jeżeli nie jesteś , odejdę bez pretensji i żalu … ”
— Mój Stachu — odparł subiekt spuszczając oczy — tak ci ufam , że gdybyś nawet spalił miasto , jeszcze byłbym pewny , że zrobiłeś to w szlachetnym celu .
Naturalnie , ponieważ tego wieczora musiałem pójść nie tyle na piwo , ile ażeby pogodzić się z niesłusznie obrażonym Szprotem , więc znowu nie byłem u pani Stawskiej i nie ostrzegłem , ażeby nie siadała w oknie .
Wrócili do pałacu . Panna Izabela była trochę zmieniona , ale rozmawiała ze wszystkimi wesoło . Wokulskiemu znowu powrócił spokój . Nie rozpaczał już , że panna Izabela odjeżdża ; powiedział sobie , że zobaczy ją za miesiąc , i to mu obecnie wystarczało .
— Omylił się pan — odparł Wokulski . — Jestem kupcem galanteryjnym i karabiny nic mnie nie obchodzą .
— Obecnie z Anglii , dokąd przyjechał prosto z Chin . Zawsze piękny i obecnie jedzie do babki , która , zdaje się , odda mu majątek .
— Bóg wie , panie , ani tak , ani owak . Nawet z początku to śmiałem się z niej i jak kto przechodził za oknem , mówiłem : „ Pewno i ten znajomy panny Marianny , boś panna nie z jednego pieca chleb jadła . ” A ona nic , tylko spuści głowę , kręci maszyną , aż warczy , i ognie jej na twarz biją .
Prezesowa wciąż przypatrywała mu się i z lekka chwiała głową .
Wokulski idąc poczuł jakąś niewygodę ; lecz dopiero zastanowiwszy się osądził , że męczy go ciągłe ustępowanie z drogi ; przeszedł więc na drugą stronę ulicy , gdzie ruch był mniejszy .
— Nie obrazi się pan ? — spytał pan Tomasz ściskając Wokulskiego za rękę .
— Doprawdy ? … A ja zawsze myślałem , że jestem uosobioną prozą .
— Ja , rządca .
Co za straszne położenie ! … Już miesiąc zadłużają się u swego lokaja , a od dziesięciu dni jej ojciec na swoje drobne wydatki wygrywa pieniądze w karty … Wygrać można ; panowie wygrywają tysiące , ale — nie na opędzenie pierwszych potrzeb , i przecież — nie od kupców . Ach , gdyby można , upadłaby ojcu do nóg i błagała go , ażeby nie grywał z tymi ludźmi , a przynajmniej nie teraz , kiedy ich stan majątkowy jest tak ciężki . Za kilka dni , gdy odbierze pieniądze za swój serwis , sama wręczy ojcu paręset rubli prosząc , ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego , ażeby wynagrodził go hojniej , niż ona wynagrodzi Mikołaja za zaciągnięte długi .
Dowiedziawszy się , że panna Izabela dziś przyjeżdża , pani Wąsowska gwałtem zabrała na spacer Wokulskiego . Gdy zaś na gościńcu pod lasem zobaczyła tuman kurzu , wzniecony przez powóz jej rywalki , skręciła na łąkę i tam zrobiła wielką scenę z siodłem , która jej się nie udała .
— Dzień dobry ! — zawołał baron , z familiarną poufałością ściskając Wokulskiego za rękę . — Panie gospodarzu , herbaty dla pana … Ładny dzień , prawda , akurat do spaceru końmi . Ale też zrobili nam figla !
Śmiał się i mrugał oczyma , a Wokulskiego zimno przeszło .
— Niech się pan nie fatyguje , panie Maruszewicz . Ja już wiem , co potrzebuję wiedzieć .
„ Przywidzenia ! … przywidzenia ! … — myślał pan Ignacy opuszczając teatr po ostatnim akcie . — Stach przecie nie byłby aż tak głupi … ”
O jedynastej Wokulski wyszedł na ulicę z zamiarem udania się do adwokata .
Pannie Izabeli wypadł z ręki widelec . Pobladła i chwyciwszy się za czoło szepnęła :
— A ten ile waży ?
Kiedy Wokulski wrócił do domu , zastał u siebie Węgiełka , który czekał na niego od godziny .
— Tę ? …
— Z jaką babą ? … Z panią Stawską ? … — spytałem .
— No , zaraz : oświadczył się ! … Oświadcza mi się , ile razy mnie widzi : patrząc na mnie , nie patrząc , mówiąc , nie mówiąc … jak zwykle oni …
— Marna kobieta ! — rzekł doktór machając ręką . — Zamiast gardzić hołotą , która ją w dodatku po kilka razy opuszczała , ona upaja się ich towarzystwem . Wszyscy to widzą , a co najgorsze — widzi sam Wokulski …
— A zatem ? — spytał Wokulski .
Strach , jak ciężkim było jego życie . Zmizerniał , sposępniał , zdziczał … Ale nie narzekał . Raz tylko , kiedy mu powiedziano , że dla takich jak on nie ma tu miejsca , szepnął :
— Pan skąd wie ? … — odparł . — No , słowo honoru daję , że ten człowiek ma zmysł proroczy ! Właśnie dziś , słowo honoru … muszę być na mieście przed siódmą , choćbym umarł , choćbym … miał podać się do dymisji …
— Bywają większe — odważyłem się wtrącić .
Stopniowo opanowywał go wściekły gniew . Chodził po pokoju i mówił :
— Paniś głupsza …
Dzień wyścigów był dla panny Izabeli triumfem , dla barona — klęską i wstydem . Wprawdzie przyjechał na plac i udawał bardzo wesołego , ale w sercu kipiał mu gniew . Gdy zaś jeszcze zobaczył , że Wokulski nagrodę i cenę konia złożył na ręce panny Izabeli , stracił władzę nad sobą i przybiegłszy do powozu zrobił skandal .
— Gdzież on jest ?
Nieładnie ! … Najgorsze , co ty myślisz , że nikt nie wie , co tobie dolega ? Tymczasem wszyscy wiedzą , że masz jakieś moralne cierpienie , tylko jeden myśli , że chciałbyś kupować tu fałszywe bankocetle , a inny dogaduje się , że rad byś zbankrutować , jeżeli już nie jesteś bankrut .
Wokulski spojrzał na zegarek : była trzecia po południu .
— A … to co innego — odparł doktór bez zająknienia . — Z kimże ? …
— Proszę się do mnie nie umizgać , bo dla zakochanej kobiety mężczyzna jest ołtarzem … A teraz wysiadaj pan , idź , o tam , do Beli i …
Potem , jak mi mówiono , z wielkim płaczem zaczęła namawiać Maruszewicza , ażeby on nakłonił barona do przeproszenia jej i do sprowadzenia się do niej .
— Będę miał honor objaśnić pana sędziego — odparł Maleski , z postawą człowieka , który chce odtańczyć menueta . — Nam usługuje stróż domu mieszkający na dole ; ażeby więc nie marnować się schodzeniem i wchodzeniem na trzecie piętro , mamy u siebie długi sznur , wieszamy na nim , co jest pod ręką ( może czasem zdarzyć się i trupia główka ) , i … pukamy do jego okna — zakończył tak słodkim tonem , że trudno było przestraszyć się równie delikatnego pukania .
Ani jednak ciekawość ogółu , ani fizyczne i duchowe zalety trzech subiektów , ani nawet ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłyby go od upadku , gdyby nie zawiadował nim czterdziestoletni pracownik firmy , przyjaciel i zastępca Wokulskiego , pan Ignacy Rzecki .
— Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana …
— Przed piętnastoma .
— Niech ich diabli porwą ! … Niech was wszystkich diabli porwą z waszymi głupimi przesądami ! … — wrzeszczał doktór wywijając kułakiem .
Na kamieniu już był wyryty czterowiersz . Wokulski przeczytał go kilka razy i zatrzymał wzrok na słowach :
— Najokropniejsze jest to , że ci panowie wylewają oknem jakieś płyny …
Wokulski patrzył na nią zdziwiony . W pierwszych czasach zdawało mu się , że słucha pochlebstw , i — uczuł przykrość . Lecz pani Stawska opowiadała to z tak naiwną prostotą , że powoli zaczął odgadywać w niej najlepszą przyjaciółkę , która jakkolwiek przecenia go , jednak mówi bez cienia obłudy .
Chodzili po parku , czasem w pole , siedzieli pod wiekową lipą na podwórzu , ale najczęściej pływali po stawie . On wiosłował , ona od czasu do czasu rzucała okruchy ciastek łabędziom , które cicho sunęły za nimi . Niejeden podróżny zatrzymywał się na gościńcu za stawem i zdziwiony przypatrywał się niezwykłej grupie , którą tworzyły : biała łódka z siedzącą w niej parą i dwa białe łabędzie ze skrzydłami podniesionymi jak żagle .
Skręcił tedy na prawo . Wyminął nieduży plac i wszedł na bardzo duży , obficie zasadzony drzewami . Na środku jego stał gmach prostokątny , otoczony kolumnami jak grecka świątynia ; wielkie drzwi spiżowe , okryte płaskorzeźbą , na szczycie frontonu również płaskorzeźba przedstawiająca , zdaje się , sąd ostateczny .
Na mój widok dzieci rozpierzchły się w głąb mieszkania , a jejmość w kaftaniku chowając za siebie rzemień zapytała zmieszana :
Wokulski ukłonił się , panna Izabela nieznacznie ściągnęła brwi , a pan Tomasz rzekł :
Zasław , niegdyś miasteczko , dziś licha osada , stoi w nizinie otoczonej mokrymi łąkami . Oprócz kościoła i dawnego ratusza wszystkie budowle są parterowe , drewniane i stare . Na środku rynku , a raczej placu pełnego ostów i jam , wznosi się piętrowa kupa śmieci i studnia pod dziurawym dachem opartym na czterech zgniłych słupach .
Służący podszedł do stołu przy drzwiach .
„ Zobaczymy , co będzie jutro . A nuż będzie deszcz albo która z pań zachoruje ? ”
— Ale , co pan mówisz ! — reflektował mnie Wirski . — To kobieta skruszona , żałuje za grzechy i niezawodnie poprawi się .
— Naturalnie . Jest to jedna z masek , w którą lubi przebierać się instynkt utrwalenia gatunku .
„ Głupstwo ! głupstwo ! … — szepnął chodząc po pokoju . — Jest tu przecie jej wielbiciel , pan Starski , z którym umawiali się , że wesoło przepędzą wakacje … Pamiętam te spojrzenia , ach … ”
— Wiem , ale mógł się który zostać , zarzucić …
Proszę sobie jednak wyobrazić moje zdziwienie , kiedy zaprosiwszy raz Klejna i Mraczewskiego do siebie na herbatę przekonałem się , że Mraczewski jest gorszym socjalistą od Klejna … Ten Mraczewski , który za wymyślanie na socjalistów stracił u nas posadę ! … Ze zdumienia przez cały wieczór nie mogłem ust otworzyć ; tylko Klejn cieszył się po cichu , a Mraczewski rozprawiał .
Kiedy mi to powtórzyła prezesowa , wbiegłem do pokoju panny Eweliny i nie powiedziawszy ani słówka upadłem jej do nóg … Teraz w Warszawie zrobiłem testament , a w nim mianowałem ją jedyną i wyłączną spadkobierczynią , choćbym umarł przed ślubem . Cała moja rodzina przez całe życie nie dała mi tyle szczęścia , ile to dziecko w ciągu kilku tygodni . A co będzie później ! … Co będzie później , panie Wokulski ? … Nikomu nie zadałbym podobnego pytania — zakończył baron , mocno targając go za rękę . — No , dobranoc …
— Niech będzie tak … — powtórzyła panna Izabela bawiąc się parasolką i patrząc w ziemię .
— Ach , od hrabiny … — rzekł pan Tomasz spojrzawszy na adres . — Pozwolicie państwo …
Teraz panna Izabela zawahała się . Po chwili jednak słaby rumieniec wrócił jej na twarz . Ciągnęła dalej :
Baronowej obeschły oczy .
— Niech pan pisze kwit — rzekł Wokulski i wydobył pieniądze z biurka .
Pan Łęcki zapomniawszy o etykiecie pochyla się do zakrystiana i szepcze mu :
„ Że też Pan Bóg nie ukarze tej jędzy … ” — rzekłem do siebie , pewny , że z tego lornetkowania wyniknie kiedy skandal .
Bo dziś nie mam już najmniejszej wątpliwości , że i pani Stawska , i Wokulski wpadli w zastawioną na nich pułapkę . Ona w ciągu paru tygodni zmizerniała ( ale jeszcze lepiej wyładniała , bestyjka ! ) , a on formalnie traci głowę . Jeżeli tylko nie jest wieczorem u Łęckich , co zresztą trafia się nieczęsto , bo panna wciąż baluje , to zaraz chłopak sprowadza się do pani Stawskiej i siedzi tam choćby do północy . A jak się wtedy ożywia , jak jej opowiada historie o Syberii , o Moskwie , o Paryżu ! … Wiem , bo choć nie bywam wieczorami , ażeby im nie przeszkadzać , to zaraz na drugi dzień wszystko opowiada mi pani Misiewiczowa , rozumie się pod największym sekretem .
— No , a z wami co teraz ?
Po odejściu Suzina Wokulski przymknął oczy i usiłował zasnąć . Może nie tyle zasnąć , ile odpędzić od siebie jakąś myśl natrętną , przed którą uciekł z Warszawy . Przez pewien czas zdawało mu się , że jej nie ma , że została tam i że dopiero szuka go stroskana , tułając się od Krakowskiego Przedmieścia do Alei Ujazdowskiej .
— Ale nie Wokulski .
Gadu , gadu , przesiedzieliśmy do pierwszej w nocy . Machalski przenocował u mnie , a o szóstej rano znowu poleciał do Lesisza .
I waha się : czy iść do sądu , czy wracać do sklepu ? W tej chwili widzi na Krakowskim przejeżdżającą dorożkę , a w niej damę wysoką , chudą i mizerną , w czarnym kostiumie . Dama właśnie patrzy na ich sklep , a Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach spostrzega wyraz głębokiej nienawiści .
— Takiś ty ? … — mówiła baba . — No , to już idź do otchłani , a jak wrócisz , o mnie pamiętaj .
— Więc do mnie chce się zbliżyć ! … — zawołała panna Izabela z wybuchem . — Poznałam to po …
Przy skomplikowanym procesie mycia się pan Ignacy robi dziś taki zgiełk , że budzi Ira . Brudny pudel otwiera jedyne oko , jakie mu pozostało , i snadź dostrzegłszy niezwykłe ożywienie swego pana zeskakuje z kufra na podłogę . Przeciąga się , ziewa , wydłuża w tył jedną nogę , potem drugą nogę , potem na chwilę siada naprzeciw okna , za którym słychać bolesny krzyk zarzynanej kury , i zmiarkowawszy , że naprawdę nic się nie stało , wraca na swoją pościel . Jest przy tym tak ostrożny czy może rozgniewany na pana Ignacego za fałszywy alarm , że odwraca się grzbietem do pokoju , a nosem i ogonem do ściany , jak gdyby panu Ignacemu chciał powiedzieć :
Jak cień tym dłuższy , gdy padnie z daleka ,
Czasem zdaje mi się , że jest to człowiek skrzywdzony przez społeczeństwo . Ale o tym cicho ! … Społeczność nikogo nie krzywdzi … Gdyby raz przestano w to wierzyć , Bóg wie jakie okazałyby się pretensje . Może nawet nikt by już nie zajmował się polityką , tylko myślałby o wyrównywaniu rachunków ze swymi najbliższymi . Lepiej więc nie zaczepiać tych kwestyj . ( Jak ja dużo gadam na starość , a wszystko nie to , o czym chcę powiedzieć . )
— Przychodzę z pełnomocnikiem właściciela .
— O , znowu swoje ! … — wykrzyknął młody człowiek wsadzając ręce w kieszenie . — Ileż razy jeszcze będę musiał powtarzać panu , ażeby pan o tych głupstwach nie gadał ze mną , tylko albo z Patkiewiczem , albo z Maleskim ? … To przecież tak łatwo pamiętać : Maleski płaci za miesiące parzyste , luty , kwiecień , czerwiec , a Patkiewicz za nieparzyste : marzec , maj , lipiec …
A z drugiej strony cóż mam ? … Kobietę , która przy takich jak ja parweniuszach nie wahałaby się kąpać . Czym jestem w jej oczach obok tych wykwintnisiów , dla których pusta rozmowa , koncept , kompliment stanowią najwyższą treść życia . Co ta czereda , nie wyłączając jej samej , powiedziałaby na widok obdartego Geista i jego niezmiernych odkryć ? Tak są ciemni , że nawet nie dziwiliby się temu .
Zdziwiło go , że od Geista nie miał żadnej wiadomości .
W chwilę po jej odejściu ukazał się pan Ignacy .
Ale i Szlangbaum już zhardział , więc odpowiedział panu Rzeckiemu , wysunąwszy pierwej dolną wargę :
— Sumę pańską — odpowiedział Wokulski — mogę umieścić w lepszym interesie . Będzie pan miał dziesięć tysięcy rocznie …
Pani Misiewiczowa umilkła , przerażona wybuchem , którego nigdy nie oczekiwała . Zdawało się , że niebo spada jej na głowę , kiedy z ust tej gołębicy bryzgnęły zdania , jakich dotychczas nie słyszała , nie czytała , jakie jej samej nie przeszły przez myśl , nawet kiedy była w tyfusie .
I nie mam nawet prawa skarżyć się o to na kogokolwiek . Los to robi . Jakimiż bo on dziwnymi drogami prowadził mnie do pani ! Ile klęsk musiało spaść na ogół , zanim ja , ubogi chłopak , mogłem zdobyć ukształcenie , które mi dziś pozwala mówić z panią . Jaki traf popchnął mnie do teatru , gdzie pierwszy raz zobaczyłem panią . A na majątek , który posiadam , czy może nie złożył się szereg cudów ? …
— I kiedy można by przyjść ? …
— Wystarcza mi własne .
— Ja ?
Wtedy dopiero kowal się zląkł … Zatrząsł się i ręce mu opadły . Strachom tego tylko było trzeba . Który miał największy pysk , skoczył na kowala i tak go kłapnął , że krew trysnęła przez okno i poplamiła kamienie , co państwo na własne oczy widzieli . Ale przy tym bestia wyłamał sobie ząb duży jak pięść , co go później mój dziaduś znalazł w potoku .
Wszedł Henryk Szlangbaum , blady , z błyskawicami w oczach . Stanął przed panem Tomaszem i kłaniając mu się rzekł :
— Za grosz liści bobkowych …
— A ona skąd ?
— Zapewne tonem osoby chorej na nerwy . Za to nie możesz mieć do niej żalu .
„ Co to jest za ogromny gmach , który zamiast kominów ma wieże , w którym nikt nie mieszka , tylko śpią prochy dawno zmarłych ? … Na co ta strata miejsca i murów , komu dniem i nocą pali się światło , w jakim celu schodzą się tłumy ludzi ? …
Po takich i tym podobnych monologach szybko składał zabawki i rozdrażniony chodził po pustym sklepie , a za nim jego brudny pies .
— Oho ! zaczyna się …
Kochany Stasiu , tyś sprytny , alem i ja nie w ciemię bity : wiem więcej , aniżeli przypuszczasz , i to mi tylko bolesne , że nie masz do mnie zaufania . Bo rada przyjaciela i starego żołnierza mogłaby cię uchronić od niejednego głupstwa , jeżeli nie od plamy …
Co tu dużo gadać . Uplacował się chłopak gdzieś na Starym Mieście i przez pół roku żył ze swej gotówki kupując za nią dużo książek , ale mało jedzenia . Wydawszy pieniądze począł szukać roboty , i wtedy — trafiła się rzecz dziwna . Kupcy nie dali mu roboty , gdyż był uczonym , a uczeni nie dali mu także , ponieważ był eks-subiektem . Został tedy , jak Twardowski , uczepiony między niebem a ziemią . Może rozbiłby sobie łeb gdzie pod Nowym Zjazdem , gdybym od czasu do czasu nie przyszedł mu z pomocą .
Strefa ! … Raz będąc w obserwatorium rzucił okiem na klimatyczną mapę Europy i zapamiętał , że średnia temperatura Paryża jest o pięć stopni wyższą aniżeli Warszawy . Znaczy , że ów Paryż ma rocznie więcej o dwa tysiące stopni ciepła aniżeli Warszawa . A że ciepło jest siłą , i to potężną , jeżeli nie jedyną siłą twórczą , więc … zagadka rozwiązana …
Wokulski zamyślił się .
Ubrawszy się Wokulski usiadł do rachunków pijąc przy tym czystą herbatę . Po ukończeniu ich napisał depeszę do Moskwy o asygnację na sto tysięcy rubli i drugą do ajenta w Wiedniu , ażeby wstrzymał pewne obstalunki .
— Florciu — rzekła zniżając głos — komu ty to mówisz ? … Więc naprawdę uważasz mnie tylko za pannę na wydaniu , która nic nie widzi i niczego nie pojmuje ? … Myślisz , że nie wiem — domówiła jeszcze ciszej — że już miesiąc , jak pieniądze na utrzymanie domu pożyczasz od Mikołaja …
— Cóż znowu ? …
— Trochę zmęczyłem się — odparł głucho Wokulski . — Może byśmy siedli , choćby o ! tu …
— No , daj spokój , Maruszewicz — uspokajał go baron . — Kocham cię , ale przecie wszyscy wiedzą , że jesteś hultaj .
I dopiero w tej chwili schwycił Wokulskiego taki smutek , taki niezmierny , niezgruntowany smutek , jak gdyby już miał rozstać się z życiem …
— Miałby , ale nie byłby dziś tutaj — odparł książę i kiwnąwszy głową hrabiemu odszedł .
„ Ładnie bym się zarekomendował adwokatowi ! — myślał schodząc ze schodów . — Jednego dnia namawiam ludzi , aby mi powierzyli kapitały , a drugiego kupuję kota w worku . Naturalnie , że od razu skompromitowałbym albo siebie , albo … pannę Izabelę . ”
„ Co ? … Baronowa Krzeszowska na drugim piętrze ! … Co ? … co ? … Maruszewicz w lewej oficynie na pierwszym ? , Szczególny zbieg okoliczności . Trzecie piętro od frontu studenci … Ale kto może być ta piękność ? Prawa oficyna , pierwsze piętro — Jadwiga Misiewicz , emerytka , i Helena Stawska z córeczką . Z pewnością ona . ”
— Pokutował za uniesienia młodości — rzekł pan Tomasz . — Można mu to przebaczyć .
XIV . Tempus fugit , aeternitas manet
— Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura …
— I dlaczegóż to stajesz pan nad grobem ? — spytał Wokulski .
— Świnia ! … gdzie ty idziesz ? …
— Pan zajmuje się fizyką czy chemią ? … — spytał zdziwiony .
— Ani myślę .
Do sklepu wszedł drugi gość i zażądał kaloszy . Naprzeciw niego wysunął się Mraczewski .
— Dlaczegóż tam ?
— Wulkan ! … — szepnął .
— Musimy się lepiej poznać , panie Wokulski — mówił książę . — Musisz pan zbliżyć się do naszej sfery , w której , wierz mi , są rozumy i szlachetne serca , ale — brak inicjatywy …
Pan Ignacy z niejakim wahaniem wziął list do ręki , lecz na powtórny rozkaz Wokulskiego przeczytał :
— Poczekaj ! … — mruknął — zapłaczę ja ci … Wielki pan , patrzcie go … Ukradł czterysta rubli i już nie chcze gadać z człowiekiem ! …
— Idę z wieńcami dla Rossiego — szepnął grzeczny pan Zięba z jeszcze milszym uśmiechem .
Pan Ignacy wybiegł tymczasem na parę minut do sklepu , a gdy Mikołaj wyszedł na ulicę , wrócił do Wokulskiego i rzekł , jakby na nowo zaczynając rozmowę :
Kiedy ją zapytała pani Stawska : czy jej nie smutno żyć w tej pustce ? — odparła :
— Jeszcze jak ! — prawił radca . — Patrz pan jednakże , co to znaczy szczęście . Półtora roku temu baba objadła się czegoś i umarła , a Wokulski po czteroletniej katordze został wolny jak ptaszek , z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie , na którą pracowały dwa pokolenia Minclów .
— Znam tego Litwina , nazywa się baronowa Krzeszowska …
— Ba ! … Ale co tam … Zapewne chce pan poznać bilans tej kamienicy ? — odparł rządca . — Otóż powiem krótko . Mamy dwa rodzaje lokatorów : jedni już od pół roku nie płacą nikomu , inni płacą magistratowi kary lub zaległe podatki za gospodarza . Przy tym stróż nie odbiera pensji , dach zacieka , cyrkuł ekscytuje nas , ażebyśmy wywieźli śmiecie , jeden lokator wytoczył nam proces o piwnicę , a dwu lokatorów procesuje się o obelgi z powodu strychu … Co się zaś tyczy — dodał po chwili , nieco zmieszany — co się zaś tyczy dziewięćdziesięciu rubli , które ja będę winien szanownemu panu Wokulskiemu …
— A , wybacz pani baronowa ! — zawołał rządca . — Siedem pysznych pokoi , dwie kuchnie jak salony , dwa schowki … Niech pani komu odstąpi ze trzy pokoje : przecież są dwa frontowe wejścia .
Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni .
Doktór nasunął kapelusz na głowę i szedł zirytowany , milcząc . Mnie było coraz markotniej , może z powodu wzrastającej ciemności . Nie powiedziałbym tego nikomu nigdy , ale nieraz mnie samemu przychodzi na myśl , że Stach … naprawdę już nie dba o politykę , ponieważ cały zatonął w fałdach sukienki tej panny . Zdaje się , że mu nawet coś o tym wspomniałem onegdaj i że to , co on mi odpowiedział , bynajmniej nie osłabiło moich podejrzeń .
„ Drażni mnie ten Wokulski ! … — szepnęła .
— Co to ja ! … — odparł stary Żyd . — Ale ja , panie , mam po Henryku wnuczka , co mu dopiero dziewięć lat , i niech no pan słucha , jaki on do mnie w tamten tydzień list napisał . „ Mój dziadku — on pisał , ten mały Michaś — ja potrzebuje takie szarade :
Do tacy podeszła młoda , uróżowana dziewczyna . Położyła srebrną czterdziestówkę , ale nie śmiała dotknąć krzyża . Klęczący obok z niechęcią patrzyli na jej aksamitny kaftanik i jaskrawy kapelusz . Ale gdy Chrystus szepnął : „ Kto z was jest bez grzechu , niech rzuci na nią kamieniem ” , padła na posadzkę i ucałowała jego nogi jak niegdyś Maria Magdalena .
— I wówczas zobaczymy , kto wysunie się naprzód , choćby przy możliwych wyborach do rady miejskiej …
— A tak rachowałem — prawił pan Łęcki — że od pięćdziesięciu tysięcy dasz mi z dziesięć tysięcy rocznie . Na utrzymanie domu wychodzi mi sześć do ośmiu tysięcy , więc za resztę moglibyśmy z Belą co roku wyjeżdżać za granicę . Obiecałem nawet dziecku , że za tydzień pojedziemy do Paryża … Akurat ! … Sześć tysięcy rubli ledwie wystarczą na nędzne istnienie , a o podróżach ani myśleć … Nikczemny Żyd … Nikczemne społeczeństwo , które tak ulega lichwiarzom , że nie śmie z nimi walczyć nawet przy licytacji … A co mnie najwięcej boli , powiem ci , to okoliczność , że za tym nędznym Szlangbaumem może ukrywa się jaki chrześcijanin , nawet arystokrata …
To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo , z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika .
— Dobrze — odezwał się po chwili Wokulski . — Na narzędzia dostaniesz sześćset rubli . Wystarczy ? … A kiedy chcesz wracać ?
„ Dobrze , a jeżeli on nic nie zrobi i zamiast zbudować machinę latającą pójdzie do szpitala wariatów ? … Ja tymczasem faktycznie coś zrobię , a mikroskop , stos czy nawet lampa elektryczna z pewnością nie znaczą więcej od setek ludzi , którym ja daję byt . Skądże więc we mnie ta ultrachrześcijańska pokora ? … Co kto zrobi , jeszcze nie wiadomo . Ja tymczasem jestem dziś człowiek czynu , a on marzyciel … Zaczekajmy z rok … ”
— Spinki , uważa pan , spinki zwyczajne , złote albo stalowe … Tylko , rozumie pan , muszą być w kształcie czapki dżokejskiej i — z biczem …
— Upadam do nóg , proszę łaski pana .
— Nie — odpowiedział . Ale w tej chwili spuścił oczy .
— Niech Bóg zabroni ! — odpowiada Żyd . — Pan dobrodziej dostanie do ręki pięć rubli , a dwadzieścia pójdzie na dług tego nieszczęśliwego Seliga Kupferman , co już przez dwa lata grosza od pana nie widział , choć ma wyrok .
— Byłem już u pana dwa razy ! — zawołał majstrując około binokli , które , zdaje się , stanowiły jedyny kłopot jego życia .
Zbliżali się do ruin . Wokulski rozmyślał .
Zrobiło się cicho , wszystkie panie spojrzały na Wokulskiego . Ten odparł po chwili milczenia :
— Jesas ! Jesas ! … wie ist das schrecklich … Aber sag mir , lieher Ignaz , wozu also bist du denn nach Ungarn gegangen ?
W salonie czekała go panna Izabela . Była trochę blada , ale tym piękniejsza . Przywitał ją i rzekł wesoło :
— Proś .
— No , ten waży z pół kilograma … Ale on jest pusty … — odparł Wokulski .
Między sosnami od czasu do czasu błysnął czerwony stanik pani Wąsowskiej albo biała okrywka panny Eweliny . W jednym miejscu rozwidlała się droga i Wokulski chciał skręcić , ale panna Izabela zatrzymała go …
— Hę ? … — spytał pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi , który opalił się , zmężniał , a nade wszystko utył .
Głos znowu zaczął mu się stłumiać i znowu na twarz wystąpiło sinawe zabarwienie . Usiadł i napił się wody .
— Cóż to za kobieta ?
— Stój ! — przerywa pan Łęcki . — Wyżej nad sto dziesięć …
— Książki … zawsze książki ! … Tracisz pieniądze na naukę , a mnie brakuje na proces . Żebyś skończył dwa uniwersytety , nie wyjdziesz z dzisiejszego upodlenia , dopóki nie odzyskamy naszych dóbr po dziadku . Wtedy dopiero ludzie przyznają , żeś ty szlachcic , równy innym … Wtedy znajdzie się familia …
— Pan Wokulski , no … to jest wielki interes — odpowiada brunet . — Ale ona jest głupia i Łęcki jest głupi , i oni wszyscy są głupi . I oni zgubią tego Wokulskiego , a on im nie da rady …
— Dżuma ? … tu ? … w Warszawie ? … A co , Helenko , nie mówiłam ? … Aaa … już zginęliśmy wszyscy ! … Bo to w czasie dżumy każdy zamyka się w domu … jedzenie podają sobie na drągach … trupów ściągają do dołów hakami …
— Zapis … zapis ! … — mruczał Szuman chodząc po pokoju i pocierając sobie tył głowy . — Co znaczy ? nie wiem , dość , że Wokulski zrobił go . Widocznie chce być przygotowany na wszelki wypadek jako rozsądny kupiec ! …
— Aha ! … — zawołał podnosząc głowę na widok Rzeckiego . Nie gniewasz się , że ci tu gospodaruję jak u siebie ?
Bulwar tutaj , kanały i woda źródlana na górze i — można by ocalić rokrocznie kilka tysięcy ludzi od śmierci , a kilkadziesiąt tysięcy od chorób … Niewielka praca , a zysk nieobliczony ; natura umie wynagradzać . ”
— Tak ! Zresztą powiem ci wszystko . Swoją rozmowę zakończyła słowami , które dziwnie mnie poruszyły … „ Wspomnisz sobie moje słowa , Kaziu , że tak będzie , bo umierający widzą jaśniej … ”
— Ale za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , nie taniej — wtrącił Wokulski — i przez li-cy-ta-cję … — dodał z naciskiem .
— Profesor Geist .
Stojący pod oknem pan Malborg z panem Niwińskim przypatrywali się obu damom przez binokle .
— No , przynajmniej nie w tej chwili — zakończył pan Niwiński .
Wnet jednak obie damy uspokoiły się , a w pół godziny później piliśmy wszyscy herbatę , nie tylko rozmawiając , ale nawet śmiejąc się …
— Panie Wokulski , my tu jesteśmy ! …
— Ja nie myślę — mówił Żyd — ja już zarabiam . Wczoraj adwokat pani baronowej Krzeszowskiej pożyczył ode mnie dziesięć tysięcy rubli do Nowego Roku i dał osiemset rubli procentu .
Już nawet zapomniałem o szkaradnym procesie pani Krzeszowskiej przeciw tej niewinnej , tej czystej , tej cudnej pani Stawskiej , kiedy jakoś w końcu stycznia , spadły na nas dwa gromy : wieść o tym , że w Wietlance wybuchła dżuma , i awizacje z sądu do Wokulskiego i do mnie na jutro . Mnie nogi pocierpły i tak mi to cierpnięcie szło od pięt do kolan , później do żołądka , celując oczywiście w stronę serca . Myślę : „ Dżuma albo paraliż ? … ” Ale że Wokulski przyjął awizacje bardzo obojętnie , więc i ja nabrałem otuchy .
Dwaj Francuzi , towarzyszący Suzinowi , ukazują się znowu i mówią im , że już mogą jechać . Suzin bierze pod rękę Wokulskiego i wyprowadza go na plac , gdzie stoi mnóstwo omnibusów i powozów jedno- i dwukonnych , z woźnicami umieszczonymi z przodu lub z tyłu . Przeszedłszy kilkanaście kroków trafiają na dwukonny powóz z lokajem . Siadają i jadą .
Znowu plunął na długość konia i poszedł w stronę trybuny , a Wokulski , pożegnawszy panów Millera i Szulca , popieściwszy klaczkę , wrócił do swego powozu .
W godzinę później przyszedł do sklepu niejaki pan Zięba , którego Wokulski przedstawił jako nowego subiekta .
— A kto wykupił jego weksle ?
I opuściła sklep trzaskając drzwiami .
— Dla wielu powodów — odparł Geist . — Naprzód chcę , ażeby ten produkt wyszedł tylko z mojego laboratorium , choćbym nawet nie ja sam go otrzymał . A po wtóre , podobny materiał , który zmieni postać świata , nie może stać się własnością tak zwanej dzisiejszej ludzkości . Już za wiele nieszczęść mnoży się na ziemi przez nieopatrzne wynalazki .
— Co ja tam mogę rozkazać ! — odparł wzruszając ramionami . — Przyszedłem żebrać , nie rozkazywać …
A po chwili dodała po francusku :
Pożegnałem znakomitego adwokata i wróciłem do sklepu mocno postanawiając nie mieszać się już do sprzedaży kamienicy . Teraz dopiero , zresztą nie po raz pierwszy , przyszło mi na myśl , że Maruszewicz jest to wielki frant .
Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu , zręczny , śniady , z małymi faworytami i wąsikami , i bardzo nieznaczną łysiną . Miał fizjognomię na pół wesołą , na pół drwiącą i od razu zawołał :
Wtem usłyszał szybki bieg za sobą . Gonił go Ochocki niosąc na ramieniu dwie wędki .
Krótko mówiąc : przez całą drogę planowana wzgarda dla Wokulskiego całkiem zniknęła wobec mieszaniny takich uczuć , jak lekki gniew , lekkie zadowolenie i lekka obawa . W tej chwili Wokulski przedstawiał się pannie Izabeli inaczej niż dotychczas . Nie był to już jakiś tam kupiec galanteryjny , ale człowiek , który wracał z Paryża , miał ogromny majątek i stosunki , którym zachwycał się baron , którego kokietowała Wąsowska …
Niewiele brakowało , ażeby pan Ignacy upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą głową z teatru . Na szczęście , w ósmym rzędzie krzeseł zobaczył znajomego fabrykanta pierników , który w odpowiedzi na ukłon Rzeckiego opuścił swoje miejsce i zbliżył się do pierwszego rzędu .
Rozpacz baronowej po zmarłym dziecku tak mnie rozbroiła , że nie miałem odwagi mówić z nią o podwyższeniu komornego . Płacz zaś jej tak znowu denerwował , że gdyby nie wzgląd na drugie piętro , wyskoczyłbym chyba oknem .
Do barona zbliżył się stary służący w czarnym surducie .
— Właściwie … ja nie w tym znaczeniu …
Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami . W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle . Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka .
„ No tak ! … — myślał . — Miler przeczytał mój paszport i zrobił z niego wyciąg , nawet nie bez błędów … Woklusky ! … Cóż , u diabła , czy oni mnie uważają za dziecko ? … ”
— A po ósmej ja nie będę miał czasu — odparł Oberman .
— Ale kochasz się we mnie ?
Tymczasem dwie panienki wyszły dygając i zostaliśmy sami , jakby w kółku familijnym .
— Im wolno , one za to płacą — odpowiedział spokojnie Wokulski . — Nam nie .
— Owszem ; pożyczyłem jej nawet tysiąc dwieście rubli .
„ Widać już zdrów — myślał . — Nie wypada jednak od razu pytać o jego długi . Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą ; potem spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie . Nie mogę być obojętnym dla człowieka , który przeprosił pannę Izabelę … ”
Ranek znowu zeszedł mu na łapaniu ryb z panną Felicją i Ochockim . Gdy zaś o pierwszej wszyscy zebrali się na śniadanie , pani Wąsowska odezwała się :
Stary Mikołaj znowu był w przedpokoju i z taką gracją otworzył drzwi Szpigelmanowi , że ten już z sieni zawołał :
— Za kogóż to mnie masz , panie Rzecki ? — obraziła się staruszka . — Tu … tu … — dodała stukając się w piersi — tu każda tajemnica leży jak w grobie . A tym więcej tajemnica mego dziecka i tego szlachetnego człowieka .
— Niewiele … drobiazg … parę tysięcy rubli …
— Lukrecji za grosz …
Pewnego dnia ( w pół roku po śmierci pani Małgorzaty ) widząc , że mi chłopak w oczach dziadzieje , podsunąłem mu projekt :
— Przecież nie mówię nic złego … Mówię tylko , że mam szczęście do …
Było już z nim bardzo źle , nawet przyjął ostatnie sakramenta , kiedy w parę dni później wbiegł do nas pan Raczek dziwnie wzburzony i stojąc na środku izby zawołał :
— Już pana poznała — rzekł dyrektor . — Niech jej pan da cukru … Piękna klacz ! …
— Już zapłacone ! — on odpowiada .
„ Więc do tego doszedłem ? … Niebezpieczny rywal … rozbite nerwy … Zdaje mi się , że już dziś mógłbym napisać ostatni akt tej komedii ! … ”
Wokulski doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się . Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci , cuchnących , nieomal ruszających się pod słońcem , a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody , którą piła Warszawa .
Rzucił rulon do kasy i w piątek nie poszedł na groby .
— Okowitą — pośpieszył ten sam głos .
— Zaraz powiem — odparł Ochocki . — Byłeś pan przyrodnikiem entuzjastą i … w rezultacie rzuciłeś pan nauki przyrodnicze . Otóż , w którym roku życia osłabnął pański zapał w tym kierunku ? …
— Bardzo … bardzo lubiłam go , a myślę , że i on mnie trochę … kiedy tak pamiętał wszystko . Ale on był ubożuchny oficer , a ja na nieszczęście bogata , i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów . No i rozdzielono nas … Może też byliśmy zanadto cnotliwi … Ale cicho ! … cicho … — dodała śmiejąc się i płacząc . — Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku .
Był już na rozległym placu Ujazdowskim , w którego południowej części znajdowały się zabawy ludowe . Pomieszane dźwięki katarynek , odgłosy trąb i zgiełk kilkunastutysiącznego tłumu ogarniał go jak fala nadpływającej powodzi . Widział jak na dłoni długi szereg huśtawek , kołyszących się w prawo i w lewo niby ogromne wahadła o potężnym rozmachu . Potem drugi szereg — szybko kręcących się namiotów , z dachami w różnokolorowe pasy . Potem trzeci szereg — bud zielonych , czerwonych i żółtych , gdzie przy wejściu jaśniały potworne malowidła , a na dachu ukazywali się jaskrawo odziani pajace albo olbrzymie lalki . A we środku placu — dwa wysokie słupy , na które teraz właśnie wspinali się amatorowie frakowych garniturów i kilkurublowych zegarków .
„ Kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą , bodaj pięści … ” — przypomniał sobie zdanie pani Meliton . Pod wpływem tego aforyzmu chciał porwać księcia za kołnierz i wyrzucić go na ulicę . Ale trwało to tylko chwilę .
Podniósł „ Kurier ” i czytał :
— A co , ukradła ? … Widzisz pani , co się teraz zrobiło z paninej gęby ? … Hę ? …
Rozerwał kopertę , lecz przez chwilę wahał się z odczytaniem . Serce zaczęło mu bić spieszniej .
— Ależ , panie ! … Pan Rydzewski i pan Pieczarkowski mieli sposobność widzieć jego album , złożone z samych recenzyj … Pan Pieczarkowski mówi , że Molinariemu ofiarowali to jego wielbiciele . Otóż wszyscy europejscy recenzenci nazywają go genialnym .
— Helenka , córka moja , panie …
— Tak , ale armat nie słyszę … Owszem , słyszę — dodałem skupiwszy uwagę . Grzmot armat i łoskot karabinów zlały się w jedno ogromne warczenie , już nie ogłuszające , ale wprost ogłupiające . Ogarnęła mnie apatia .
— Ależ … gwarantuję , że tak będzie …
— Mężu mój … — szepnęła zasłaniając twarz rękoma . — O ! co ty robisz …
Od doktora udał się do swego sklepu , krótko rozmówił się z panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed dziesiątą . Znowu spał jak kamień . Dla jego lwiej natury potrzebne były silne wzruszenia ; przy nich dopiero dusza szarpana namiętnością odzyskiwała równowagę .
— O , pozwalają .
— Na kiedy jaśnie pani rozkaże ? — spytał służący .
Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu .
— W tym celu je kupiłem .
Wino Machalskiego było tak mocne , że w tej chwili straciłem przytomność .
— Coś zachwycającego , coś oryginalnego ! … — powiadam pani — mówił . — Kolacja , rozumie się , jak zwykle : ostrygi , homary , ryby , zwierzyna , ale na zakończenie , dla amatorów , wie pani co ? … Kasza ! … Prawdziwa kasza … jakaż to ? …
Minęła noc , ranek . O dwunastej kazał zaprząc powóz . Napisał kartkę do sklepu , że przyjdzie później , i poszarpał jedną parę rękawiczek . Nareszcie wszedł służący .
— I czy nigdy nie przyszło ci na myśl — mówiłem coraz śmielej — że możesz być nie tylko wyzyskiwany i oszukiwany , ale jeszcze wyśmiewany i lekceważony ? … Powiedz , nigdyś o tym nie pomyślał ? … Wszystko jest możliwe na świecie , a w takim wypadku należy się zabezpieczyć , jeżeli nie od zawodu , to przynajmniej od śmieszności .
Pokręcił się jeszcze po sali , co Szlangbaum uważał za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go , i wrócił do siebie , wzdychając .
„ Mecenas ma rację — myślał . — Lepiej kupić ten dom pod cudzą firmą . Inaczej mogliby mnie podejrzewać o chęć wyzyskania ich albo — co gorsze — posądzić o zamiar robienia im łaski ! … ”
„ Ach , jakiż ja jestem głupi ! — myślał . — Nie , nie jestem głupi . Jestem tylko dorobkiewicz , który w tym państwie musi opłacać się każdemu na każdym kroku . No , nawracanie jawnogrzesznic kosztuje więcej . ”
— Może dom naprawdę wart tylko dziewięćdziesiąt … — nieśmiało odpowiedział Wokulski .
„ Ładny interes ! — pomyślałem . — Widziała go raz i już mdleje … ” .
— Szkoda ! — mówi pani Szperlingowa wzdychając . — Piękny sklep , duży majątek , ale — wszystko to rozejdzie się … bez gospodyni . Gdyby zaś pan Wokulski wybrał sobie jaką poważną i majętną kobietę , wzmocniłby się nawet jego kredyt .
Obu paniom łzy nabiegły do oczu : matce z gniewu , a córce … Czy ja wiem ? … Może z żalu za złamanym życiem .
— Czemu nie ? To nie moje pieniądze ! Chce pan płacić , będzie pan miał konkurentów do licytacji … Żebym ja miał tyle tysięcy , ile tu , w Warszawie , można wynająć do każdy interes bardzo porządne osoby i katoliki , to ja bym był bogatszy od Rotszylda .
— A dokumenta ?
— Podobno jakiś kupiec z Rosji … — mówi , lecz czuć , że mówi nieprawdę .
— Co za pani Stawska ! — mówił doktór . — Tu chodzi o grubszą rybkę , o pannę Łęcką , w którą ten wariat wdeptał bez ratunku . Już zaczyna poznawać , jakie to ziółko , cierpi , gryzie się , ale oderwać się od niej nie może . Najgorsza rzecz spóźnione amory , osobliwie , kiedy trafią na takiego diabła jak Wokulski .
— Nie sprowadzą .
Na trzeci dzień otrzymał od panny Izabeli krótki liścik :
Idąc do domu hrabia Liciński kilka razy powracał myślą do Wokulskiego . Uważał za rzecz naturalną , że kupiec zarabia nawet na wyścigowym koniu ; swoją drogą czuł jakiś niesmak do podobnych operacyj , a już całkiem miał za złe Wokulskiemu , że wdaje się z Maruszewiczem , figurą co najmniej podejrzaną .
Znowu popatrzyliśmy sobie w oczy . Eh ! Boże miłosierny …
Wokulski ocknął się i rozejrzał . Był już niedaleko Wisły , obok drewnianych spichrzów , a przejeżdżające furmanki zasypywały go czarnym pyłem . Szybko zwrócił się ku miastu i począł rozważać samego siebie .
A przecież istotnie ona do nich wyglądała ! …
„ Kark skręci — mówią baby . — Jezus Maria ! ratuj duszę jego … ” Maruszewicz , jako człowiek nerwowy , uciekł do pani Krzeszowskiej , a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości drugiego piętra , przy oknie baronowej .
— Czy mogę spytać — rzekła drżącym głosem — ile panu winien jest ten pan , który dopiero co wyszedł ? …
— O ! bardzo prosimy panów — rzekł hrabia .
Doktór siedział przy lampie z zieloną umbrelką i pilnie przeglądał stos papierów .
— To już od ciebie zależy . Jeszcze nie jesteś z nim związana …
Te ostrożności i ton , jakim je wypowiadano , przykro dotknęły Wokulskiego ; mimo to w oznaczonym terminie poszedł do hotelu .
— Spróbuję i jeżeli pozwolisz , kuzynko , w twoim towarzystwie . Gdyż podobno mamy razem spędzić wakacje . Czy tak ? …
— Pokłócili się w tańcu — ciągnął elegant błyskając mu brzytwą przed oczyma — i proszę sobie wyobrazić , że jeden chcąc kopnąć drugiego w wystawę — uderzył damę ! … Zrobił się hałas … pojedynek … Mnie naturalnie wybrano na sekundanta i właśnie byłem dziś w kłopocie , bom miał tylko jeden pistolet , kiedy przed półgodziną przychodzi do mnie obrażający i mówi , że nie głupi strzelać się i że obrażony — może mu oddać , byle tylko raz … Główkę na prawo , s 'il vous plait … No wie pan , byłem tak oburzony ( przed pół godziną ) , że porwałem faceta za galeryjkę , kolanem w antresolę i — won ! za drzwi . Z takim błaznem strzelać się nie podobna , n 'est ce pas ? … Teraz na lewo , s 'il vous plait .
Pułkownik tylko dotykał ust i na prawo , i na lewo słał pocałunki . A tymczasem śnieg różanych listków zasypywał złote kirysy , hełmy i parskające konie … Na domiar jakiś stary Włoch , z krzywym kijem i siwymi włosami do kołnierza , zastąpił drogę pułkownikowi . Schwycił za szyję jego konia , pocałował go i krzyknąwszy : Eviva Italia ! , padł trupem na miejscu … — Taka była nasza wigilia przed Magenta !
— Czy ja wiem , podobno do teatru — odparł ogrodniczek z taką miną , jakby owym krzywym nożem chciał gardło poderżnąć Szlangbaumowi .
Ale że sam już nie znajdował rady , więc poszedł do doktora Szumana .
Niech pani skwituje z wielkich uczuć , to pozbawia snu i odbiera apetyt . Po co kiedyś zatruwać życie jakiemuś człowiekowi , którego zapewne dziś jeszcze pani nie zna ? Po co sobie samej mącić dobry humor ? Lepiej trwać przy programie prędkich i częstych zwycięstw , które innym nie szkodzą , a pani jakoś zapełniają życie .
— Z osiem kilogramów …
— Moja droga , skądże znowu przychodzi ci do głowy ten … Wokulski ? …
— Nic , nic … uspokój się … Pomyślałem tylko , że gdybym umarł , Wokulski jest jedynym człowiekiem , któremu mogłabyś zaufać …
Porwał z komina łuczywo i zaświecił . Spojrzałem . Katz leżał na barłogu skurczony , z wystrzelonym pistoletem w ręku . Ogniste płatki przeleciały mi przed oczyma i zdaje mi się , żem zemdlał .
— Kto bez honoru ? … Komu pan to mówisz ? … Nie płacę weksli czy daję zły towar , czym zbankrutował ? … Zobaczymy w sądzie , kto ma honor ! …
Tym razem i Wokulski zarumienił się .
— Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę .
— Zaraz ja tobie odpowiem — mówi Suzin . — Najpierw za to , żeś ty mnie jeszcze w Irkucku przez cztery lata rozumu uczył . Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś . No , a ja , Stanisławie Piotrowiczu , ja nie wasz człowiek : za dobro daję dobro …
Leon otworzył drzwi salonu i prawie groźnie zawołał :
Nie podnosząc głowy od ksiąg siedział przy kantorku do szóstej , a tak był zatopiony w robocie , że już nie tylko nie przyjmował pieniędzy , ale nawet nie widział i nie słyszał gości , którzy roili się i hałasowali w sklepie jak olbrzymie pszczoły w ulu . Nie spostrzegł też jednego najmniej spodziewanego gościa , którego „ panowie ” witali okrzykami i głośnymi pocałunkami .
— Proszę łaski pana , ludzie z prowincji nie patrzą na nogi , ino na butelkę . Jak dojrzy butelkę i kieliszek , to już nie chybi , ale trafi prosto do Szmula .
— I kiedyż to ? … — spytała ciszej .
— Niech mama będzie zdrowa ! … — zawołał z kozła .
— Pani — rzekłem na odchodnym — nim rok upłynie , przyniosę wiadomość o jej zięciu . A może — szepnąłem z mimowolnym uśmiechem — sprawy ułożą się tak , że … wszyscy będziemy zadowoleni … Wszyscy … nawet ci , których tu nie ma ! …
— Jak zwykle — odparł inkasent .
A swoją drogą Stach na tym cierpi . Nie tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma , ale jeszcze daje towary żydowskim kupcom i paru Żydków przypuścił do współki . Nasi krzyczą i grożą , ale nie jego straszyć ; zaciął się i nie ustąpi , choćby go piekli w ogniu .
Wokulski poleżał jeszcze z kwadrans , potem podniósł się , postawił w kącie fajkę i schyliwszy się nad doktorem ucałował go .
Weszliśmy za szafy .
Nie mogę powiedzieć , ażeby niezachwianą wiarę mego ojca w Bonapartych i sprawiedliwość podzielali dwaj jego koledzy . Nieraz pan Raczek , kiedy mu dokuczył ból w nodze , klnąc i stękając mówił :
— Nieszczęście … ruina ! … — odparł pan Tomasz z trudnością zdejmując kapelusz . — Straciłem trzydzieści tysięcy rubli …
„ Ten szlachcic — myślę — jest albo nieboszczykiem , alko kiprem ? … Bo żaden inny człowiek nie będzie pachniał stęchlizną … ”
Wokulski słuchając myślał , że marzy albo że rozmawia z wariatem .
„ Jestem dziki człowiek — mówił sobie — więc wpadłem w obłęd , ale wydobędzie mnie z niego cywilizacja . ”
— Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka . Przysięgnę — dodała ciszej — że ona go już nie kocha , choć sama nie wie o tym , ale jestem pewna , że … pojechałaby do niego , gdyby ją wezwał ! …
— Cóż to znaczy ? … — spytałem .
— Alboż ja chcę cię martwić , biedne dziecko ! I bez tego czekają cię ciosy , które ukoić może tylko głęboka wiara . Zapewne wiesz , że ojciec stracił wszystko , nawet resztę twego posagu ?
Na jednej ze stacyj Wokulski pisze kartkę do Suzina : „ Paris — Grand Hotel ” , i daje ją konduktorowi wagonu razem z jakimś banknotem , nie troszcząc się ani o to , ile dał , ani o to , czy depesza dojdzie . Na następnej stacji ktoś wsuwa mu w rękę cały zwitek banknotów i jadą dalej . Wokulski spostrzega , że znowu jest noc , i znowu zapada w stan , który może być snem , a może tylko utratą przytomności .
— Zadowolone panie z sąsiadów ? …
Wokulski teraz dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark , gdy w dziedzińcu wybiegło naprzeciw prezesowej całe stado kur , którym ona rzucała ziarno z kosza . Za kurami ukazała się ich dozorczyni , stara Mateuszowa , donosząc pani , że wszystko jest dobrze , tylko że z rana krążył nad dziedzińcem jastrząb , a po południu jedna z kur trochę udławiła się kamieniem , ale już ją minęło .
Teraz panna Izabela spuściła oczy , zmieszana w wysokim stopniu .
— A , jesteś pan — zawołał książę . — Już wiem , jaki ułożyliście spisek z panem Łęckim . Spółka do handlu ze Wschodem — wyborna myśl ! Musicie i mnie do niej przyjąć … Musimy poznać się bliżej … — A widząc , że Wokulski milczy , dodał : — Prawda , jakim ja nudny , panie Wokulski ? Ale to nic nie pomoże ; musicie zbliżyć się do nas , pan i panu podobni i — razem idźmy . Wasze firmy są także herbami , nasze herby są także firmami , które gwarantują rzetelność w prowadzeniu interesów …
— Cóż robisz ?
Pewnego dnia przy końcu marca Wokulski przyszedłszy do panny Izabeli zastał ją w doskonałym humorze .
— I spełniasz pan rolę …
Jan Mincel był romantyk i entuzjasta , Franc spokojny i zgryźliwy ; Jan był gorącym bonapartystą , Franc republikaninem i specjalnym wrogiem Napoleona III . Nareszcie Franc Mincel przyznawał się do niemieckiego pochodzenia , podczas gdy Jan uroczyście twierdził , że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętusów , którzy kiedyś , może za Jagiellonów , a może za królów wybieralnych osiedli między Niemcami .
— Zasławek ! … — krzyknął Ochocki i zamachnął batem do ogromnego wystrzału , który mu się jednak nie udał , ponieważ bicz niezbyt szczęśliwie rzucony w tył , zaplątał się między parasolki dam i kapelusze panów .
— Widzisz , jak cię kochają …
— Zapewne , ale … ta duma , pewność siebie … Z jaką oni swobodą rozmawiają …
— Ja — odpowiedział jakiś prawie obcy mi głos .
— Nie mogłem … i basta ! Nie miałem po co wracać — odparł niecierpliwie Wokulski . — Umrzeć tu czy tam , wszystko jedno … daj mi wina — zakończył nagle , wyciągając rękę .
— Za mniejszy dochód nie warto ryzykować przyszłości — powiedział .
Gdyby stał na szafocie , nie doznałby tak strasznych wrażeń jak w tej chwili . Był pewny , że chodzi o pannę Izabelę i że w tym samym miejscu zdecydują się jego losy .
— Sklep znam , bardzo ładny — mówiła panna Izabela zamyślając się . — Jest tam stary subiekt , który wygląda trochę na dziwaka , ale nadzwyczajnie uprzejmy … Ach , zdaje mi się , że kilka dni temu poznałam i właściciela … Wygląda na gbura …
Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość . Był to znakomity adwokat , przyjaciel i prawa ręka księcia ; lubił mówić kwieciście , wybijając takt ręką i przysłuchując się własnym frazesom , które zawsze znajdował wybornymi .
— O , panie Wokulski , tamci dużo robili . Przede wszystkim stworzyli Francję , byli jej rycerzami , wodzami , ministrami i kapłanami . A nareszcie zgromadzili te skarby sztuki , które pan sam podziwia .
— Najzupełniej .
— Czy ja wiem ? Może i ja zdecydowałabym się na jakie szaleństwo …
— Poszły parchy ! … Won ! …
— Jakże się miewa pan Wokulski ? — pytała jej nieraz kupcowa . — O , dziś jest pani mizerniutka … Pan Wokulski nie powinien już pozwolić , ażeby pani tak pracowała …
Teraz i ja wzruszyłem ramionami i umilkłem . Źle nazywać się Szlangbaumem , źle Szlangowskim ; źle być Żydem , źle mechesem … Noc zapada , noc , podczas której wszystko jest szare i podejrzane !
Olbrzymie ścieki chronią ich od chorób , szerokie ulice ułatwiają im dopływ powietrza ; Hale Centralne dostarczają żywności , tysiące fabryk — odzieży i sprzętów . Gdy paryżanin chce zobaczyć naturę , jedzie za miasto albo do „ lasku ” , gdy chce nacieszyć się sztuką , idzie do galerii Luwru , a gdy pragnie zdobyć wiedzę , ma muzea i gabinety .
Zmartwił się , posmutniał , ale — nie pojechał na pogrzeb staruszki , która dała mu tyle dowodów życzliwości . Nie miał odwagi rozstać się z panną Izabelą nawet na kilka dni …
— Z tym panem . To plenipotent gospodarza .
„ Może wbiegł na podwórko i ocalał … ” — myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem serca .
Wystrzeliłem co rychlej , pragnąc zasłonić się chociaż dymem . Pomimo huku usłyszałem za sobą niby uderzenie kijem w człowieka ; ktoś z tyłu padł zawadzając o mój tornister . Opanował mnie gniew i desperacja ; czułem , że zginę , jeżeli nie zabiję niewidzialnego wroga . Nabijałem broń i strzelałem bez pamięci , trochę zniżając karabin i myśląc z dziką satysfakcją , że moje kule nie pójdą górą . Nie patrzyłem na bok ani pod nogi ; bałem się zobaczyć leżącego człowieka .
— Co to zmuszę ? … Ciupasem mnie pan sprowadzisz czy co ? … A jakbyś mi pan coś podobnego powiedział po trzeźwemu , to bym poszedł do cyrkułu i daliby panu pojedynek .
— Postaram się zadowolnić pana barona .
— Ha , cóż ? ożenię się po świętach — odparł Węgiełek . — Przecie ona za nie swoje grzechy cierpieć nie może . Nie jej to była wola .
— Powinni byśmy jechać dziś , ale zapewne zejdzie do jutra .
Wokulski wyszedł na dziedziniec i około lewej oficyny , gdzie była kuchnia , skręcił do parku .
Znalazł stronicę i z uwagą przeczytał dwa listy : jeden pisany elegancko , drugi — jakby go kreśliła dziecinna ręka . W pierwszym zawiadomiono go , że taka to a taka Maria , niegdyś dziewczyna złego prowadzenia , obecnie nauczyła się szyć bielizny , krawiectwa i odznacza się pobożnością , posłuszeństwem , łagodnością i dobrymi obyczajami . W drugim liście sama owa Maria dziękowała mu za dotychczasową pomoc i prosiła tylko o wyszukanie jakiego zajęcia .
— Jedzie pani jutro ? … — spytał Wokulski .
„ Ach , gdybym wiedział , że śmierć jest zapomnieniem … A jeżeli nie jest ? … Nie , w naturze nie ma miłosierdzia … Czy godzi się w nędzne ludzkie serce wlać bezmiar tęsknoty , a nie dać nawet tej pociechy , że śmierć jest nicością ? ”
— Cóż ? — rzekł Ochocki — słyszę , że rozmawialiście państwo z kuzynką Izabelą o arystokracji ? … Przekonałeś ją pan , że to hołota ? …
— Zuch baba , co ? … — zapytał Wokulski spostrzegłszy , żem już skończył czytanie .
Zatopiona w wewnętrznej walce , z której nie miała się nawet przed kim zwierzyć , pani Stawska nie spostrzegła zmiany w postępowaniu pani Milerowej , nie zauważyła jej uśmiechów i półsłówek .
— A gdzież on siedzi , ten nowy system ?
Zagadnięta , z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu , prędko odpowiedziała :
— A jeżeli te stosunki przewrócą mu w głowie ? … — spytała panna Izabela .
— Po co wy tego psa trzymacie na łańcuchu ?
— Ależ Starski , Szastalski , książę , Malborg … no wszyscy , wszyscy , których podoba mi się wybrać dziś i na przyszłość , wszyscy muszą bywać w moim domu . Czy może być inaczej ? …
Suzin wzruszył ramionami .
Wokulski pochwycił się za głowę .
Zaś w kwadrans później , nie wiem już z jakiej racji , dodał :
— Przegrasz ją , kuzynko , nawet w tych punktach , w których liczysz na najzupełniejsze zwycięstwo — odpowiedział uroczyście Ochocki .
— Jaśnie pan prosi pana ! — rzekł Mikołaj stając we drzwiach salonu .
— Tym przyjemniej zejdzie nam miodowy miesiąc .
— Jak jabłko , które już spada .
„ I to wszystko robi się nie przez pobożność ani przez miłość do dzieci , ale dla rozgłosu i w celu wyjścia za mąż — pomyślał Wokulski . — No i ja także — dodał — niemało robię dla reklamy i ożenienia się . Świat ładnie urządzony ! Zamiast po prostu pytać się : kochasz mnie czy nie kochasz ? albo : chcesz mnie czy nie chcesz ? ja wyrzucam setki rubli , a ona kilka godzin nudzi się na wystawie i udaje pobożną .
W tej chwili potężny krzyk wydarł się z tłumu . Wokulski ocknął się i na szczycie słupa zobaczył jakąś ludzką figurę .
Wokulski wrócił do swoich zajęć , a ja zapytałem pani Heleny : co nowego w domu i w jakich jest stosunkach z baronową ?
— Tak . Myśleli , że poproszę ich o pomoc . Sama Joasia chętnie zrobiłaby mnie swoim plenipotentem . Ja natomiast podziękowałem im za emeryturę i zbliżyłem się do mieszczaństwa . Zyskałem u tych ludzi powagę , która zaczyna trwożyć nasze sfery . Myśleli , że zejdę na drugi plan , a widzą , że mogę wysunąć się na pierwszy .
Wiosna się budzi w całej naturze
Właśnie przechodzili mimo sztachet , za którymi na dziedzińcu folwarcznym stał powóz , ten sam , którym przyjechała panna Izabela . Nawet około dyszla furman układał zaprzęgi . Ale na Wokulskim ani wiadomość , ani przygotowania do wyjazdu nie zrobiły tym razem wrażenia .
Zwołać sesję , zachęcić do przedsiębiorstwa i cierpieć , wciąż cierpieć nad nieszczęśliwym krajem , oto jego zdaniem były obowiązki obywatela . Gdyby go jednak spytano , czy zasadził kiedy drzewo , którego cień ochroniłby ludzi i ziemię od spiekoty ? albo czy kiedy usunął z drogi kamień raniący koniom kopyta ? — byłby szczerze zdziwiony .
— Niech pan poprosi … — odparł Wokulski , spiesznie wciągając kamizelkę i surdut .
— Kasper — odpowiedział człowiek wracając pędem .
— Są w salonie przyjęć , są w czytelni , są w sali jadalnej … Pan Jumart niecierpliwi się …
— Powiem niedużo — rzekł Geist . — Pan wie , co to jest chemia organiczna ? …
Na lewo od nas huk wzmagał się : pojedynczych strzałów już nie można było odróżnić . Nagle krzyknięto w przednich szeregach :
Wokulski rozmyślając o tej dziwnej prawidłowości w faktach , uznawanych za nieprawidłowe , przeczuwał , że jeżeli co mogłoby go uleczyć z apatii , to chyba tego rodzaju badania .
— Nieszczęśliwa miłość budzi daleko więcej interesu — szepnęła raz panna Rzeżuchowska do pani Wąsowskiej .
— Osiemdziesiąt tysięcy i sto rubli …
Po długim staniu pociąg z wolna ruszył . Była już noc duża , bezksiężycowa i bezobłoczna , a na niebie więcej gwiazd niż zwykle . Wokulski otworzył okno i przypatrywał się konstelacjom . Przyszły mu na myśl syberyjskie noce , gdzie niebo bywa niekiedy prawie czarne , zasiane gwiazdami jak śnieżycą , gdzie Mała Niedźwiedzica krąży prawie nad głową , a Herkules , kwadrat Pegaza , Bliźnięta świecą niżej niż u nas nad horyzontem .
Pomimo to w stosunku Wokulskiego do panny Izabeli pierwsze lody były przełamane . Już decydowała się wyjść za niego …
— Panie Wokulski , damy szukają pana w lipowej alei … Jest moja babka , pani Wąsowska …
— O nie . Poproszę , ażeby mu oddano wieniec .
Pani baronowa solennie upewniła adwokata , że jej małżonek , baron , pomimo całej przewrotności i udręczeń , jakie jej zadał , żadnych funduszów nie posiada . W tym miejscu dostała spazmów , co skłoniło adwokata do szybkiego odwrotu . Gdy zaś kapłan sprawiedliwości opuścił jej mieszkanie , nader szybko powróciła do zdrowia i zawoławszy Marianny rzekła do niej niezwykle spokojnym głosem :
Pan Łęcki patrzy na niego szklanymi oczyma , ale jeszcze nie może zorientować się w sytuacji . Nie żegna się z adwokatem , nakłada w sali kapelusz i wychodząc mruczy :
Wokulski podał jej kartkę ; zaczęła czytać półgłosem :
— A gdzieżeś ty widział takiego krakowiaka ?
— Tak , pani . Pani umie rachować ?
— I one obiecały zapomnieć ?
Usiadłem mu przy nogach i rzekłem :
— Proszę , bardzo proszę natychmiast iść do Wysockich . Za parę dni on przyniesie pani list do składu bielizny . W nagłym wypadku proszę odwołać się do mnie . Żegnam panią …
— Prawda .
— Sądzi pan , że mogę robić inaczej ? … — szepnął Wokulski .
— Ależ czekać nie mogliśmy , skoro kamienicę puszczono na licytację …
„ Jeżeli — myślał — młoda kobieta mogła zakochać się w baronie , to dlaczegóż bym ja … Bo przecież go nie oszukuje … Kobiety są w ogóle szlachetniejsze od nas … mniej kłamią … ”
„ Taką ma naturę — myślał — nie umie ani śmiać się , ani patrzeć inaczej . Jest jak kwiat albo jak słońce , które mimo woli uszczęśliwia wszystkich , dla wszystkich jest piękne . ”
— Rozumie się , że nie winien — prawił Mraczewski . — Ale swoją drogą , jak dmuchnął do Ameryki , tak po dziś dzień nie ma o nim wiadomości . Pewnie biedak gdzieś zmarniał , a kobieta została ani panną , ani wdową … Okropny los ! … Utrzymywać cały dom z haftu , z gry na fortepianie , z lekcyj angielskiego … pracować cały dzień jak wół i jeszcze nie mieć męża … Biedne te kobiety ! … My byśmy , panie Ignacy , tak długo nie wytrwali w cnocie , co ? … O , wariat stary …
— Słyszałem , że to jakiś wielki interes … Pięćdziesiąt tysięcy rubli …
Ledwie odszedł , pochwycił Wokulskiego adwokat .
Raz był podobnym do odmłodzonego jenerała-bohatera , który wygrał bitwę i z wyżyn swego siodła patrzył na śmierć kilku tysięcy walecznych . Drugi raz przypominał twarz najsławniejszego tenora , któremu kobiety rzucały kwiaty pod nogi , a mężczyźni wyprzęgali konie z powozu . Inny raz był wesołym i pięknym księciem krwi jednego z najstarszych domów panujących ; inny raz dzielnym strażakiem , który za wydobycie trzech osób z płomieni na piątym piętrze dostał legię honorową ; inny raz był wielkim rysownikiem , który przytłaczał świat bogactwem swojej fantazji , a inny raz weneckim gondolierem albo cyrkowym atletą nadzwyczajnej urody i siły .
— Pierwszy zakręt , a gniady tuż za nim …
Jeżeli więc słabość do kobiet nie kompromituje Bonapartych , dlaczego miałaby uwłaczać Wokulskiemu ? …
Wtem , pomimo protestu Marianny , Helunia wybiegła na salę i schwyciwszy matkę za rękę spytała półgłosem :
— Widzisz , mówiłem ci , że tu jest pani …
— Wcale nie przerzucała , dlaczego miałaby przerzucać ? — odparł Ignacy . — Obejrzała tę …
„ Gdzie ja jestem ? … Jużci , w Łazienkach , ale w którym miejscu ? … Trzeba iść w drugą stronę … ”
— O tak , panie : trochę to , trochę owo , a razem nic . Dawniej robiłem stolarszczyznę i nie mogłem nadążyć . Za jakie parę lat odłożyłbym z tysiąc rubli . Ale spaliłem się tamtego roku i już nie mogę przyjść do siebie . Drzewo , warsztaty , wszystko poszło na węgiel , a mówię łasce pana , był taki ogień , że najtwardsze pilniki stopiły się jak smoła . Kiedym spojrzał na pogorzel , tom ino plunął ze złości , ale dziś nawet mi szkoda tej śliny …
Natomiast obok krzyża leżącego na ziemi wciąż klęczała młoda dziewczyna w aksamitnym kaftaniku i jaskrawym kapeluszu . Gdy zwróciła oczy na oświetlony grób , jej także błysnęło coś na wyróżowanych policzkach . Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła .
A on , jakby nigdy nic , odpowiada :
Bóg się rodzi — moc truchleje
Rozstali się wymieniając najpiękniejsze ukłony .
Jednego dnia weszła z panną Florentyną na czekoladę do cukierni , przez figle . Usiadły przy oknie , za którym zebrało się kilkoro obdartych dzieci . Dzieci spoglądały na nią , na czekoladę i na ciastka z ciekawością i łakomstwem głodnych zwierzątek , a ten kupiec — tak samo na nią patrzył .
— Tego nie wiem . Ale widziałem najwyższe towarzystwa , w których o niej zapominano w pewnych warunkach .
— Bywają wielkie zbrodnie na świecie , ale chyba największą jest zabić miłość . Tyle lat upłynęło , prawie pół wieku ; wszystko przeszło : majątek , tytuły , młodość , szczęście … Sam tylko żal nie przeszedł i pozostał , mówię ci , taki świeży , jakby to było wczoraj . Ach , gdyby nie wiara , że jest inny świat , w którym podobno wynagrodzą tutejsze krzywdy , kto wie , czy nie przeklęłoby się i życia , i jego konwenansów … Ale ty mnie nie rozumiesz , bo wy dziś macie mocniejsze głowy , lecz zimniejsze aniżeli my serca .
— A jeżeli znajdzie się trzeci licytant ?
— Tak sobie — odpowiedziało dziecko opierając się na moim kolanie i patrząc na matkę . ( Mój Boże , dlaczego ja nie jestem jej ojcem ? )
„ Cóż to jest ? … — pomyślał . — Dziś niedziela , więc chyba nie wyjedzie … Nie może wyjechać w niedzielę … Zresztą wspomniałaby mi coś o tym ona lub prezesowa … ”
— Drugim dziwowiskiem jest horyzont , który ciągle widać na wysokości wzroku . Skutkiem tego ziemia wydaje się wklęsłą jak ogromny , głęboki talerz .
— Panowie nawet nie pytają : jaki mnie tu interes sprowadza ?
Pani Stawska zalała się łzami .
— Jakże teraz usadowimy się ? — spytał baron na widok nadjeżdżającego breku .
W wigilię ceremonii wpadł do naszego magazynu jakiś jegomość przysadkowaty , spocony , o którym nie mógłbym powiedzieć , czy kołnierzyki walały mu szyję , czy też działo się na odwrót . Z wytartej surduciny wydobył gruby notes , włożył na nos zatłuszczone binokle i — począł chodzić po pokojach z taką miną , że mnie po prostu wzięła trwoga .
— Do Napoleona , kiedy chorował na kamień — odparł Lisiecki .
„ Chaos ! — mówił Wokulski . — Zresztą nie może być inaczej tam , gdzie zbiegają się miliony usiłowań . Wielkie miasto jest jak obłok kurzu ; ma przypadkowe kontury , lecz nie może mieć logiki . Gdyby ją miało , już od dawna wykryliby ten fakt autorowie przewodników ; bo i od czegóż oni są ? … ”
— Dla mnie ? — spytał Wokulski , zdziwiony nie tyle słowami , ile spojrzeniem Geista .
— I ja tak samo zrobiłem — odezwał się stłumionym głosem Wokulski .
— To stan przejściowy .
— Złego ? … No , nic złego , mój Boże … Ale zawsze lepiej , gdy ludzie nie znają ani wysokości , ani źródła dochodów … Baron , wreszcie sam marszałek nie mieliby reputacji milionerów i filantropów , gdyby znano wszystkie ich sekreta …
— Ja mu powiedziałam niechcący … — tłumaczyła się zarumieniona panna Izabela .
— Pani dobrodziejko ! … Czy sądzi pani , że Wokulski jest godnym człowiekiem ? …
— Teraz ja pana nie rozumiem — szepnął spuszczając oczy Wokulski .
Nagle błysnął mu projekt , ażeby zasięgnąć informacyj u Palmieriego . Przebrał się więc szybko i zeszedł na drugie piętro .
— Człowieku , człowieku ! … — zawołała Felcia . — Ta pani z wami nie rozmawia … Ta pani mówi , że jesteście ordynarni .
W tym czasie umarł Jaś Mincel . Wdowa pogrzebała go po chrześcijańsku , przez tydzień nie wychodziła ze swych pokojów , a po tygodniu zawołała mnie na konferencję .
— Nie , pani . Zaproponuję , ażebyśmy wracali do domu .
Suzin westchnął , zmarszczył brwi i znowu wypił szampana .
— Brawo ! … brawo ! …
Potem wzięto od niego paszport , potem zjadł śniadanie , kupił nowy bilet , kazał przenieść rzeczy do innego pociągu i ruszyli dalej . Nowa stacja , nowa zmiana pociągów , nowa jazda … Wagon drżał i turkotał , lokomotywa co pewien czas świstała , zatrzymywała się … Do przedziału zaczęli siadać ludzie mówiący po niemiecku , dwoje , troje … Potem całkiem zniknęli ludzie mówiący po polsku i wagon napełnił się samymi Niemcami .
Moje dzieci byłyby inne ; po niej wzięłyby piękność , po mnie siłę … No , ale ich nie będzie . W tym kraju tylko choroba , nędza i zbrodnia znajdują weselne łożnice , nawet przytułki dla potomstwa .
Pod wpływem tych zwierzeń pani Stawska szczuplała , mizerniała , nawet zaczęła się trwożyć . Opanowała ją bowiem jedna myśl : co ona odpowie , jeżeli Wokulski wyzna , że ją kocha ? … Wprawdzie serce w niej już od dawna zamarło , ale czy będzie miała odwagę odepchnąć go i przyznać , że ją nic nie obchodzi ? Czy mógł jej nie obchodzić człowiek taki jak on , nie dlatego , że mu coś zawdzięczała , ale że był nieszczęśliwy i że ją kochał . „ Która kobieta — myślała sobie — potrafi nie litować się nad sercem tak głęboko zranionym , a tak cichym w swojej boleści ? ”
„ Z nami tak nie będzie ! … ” — pomyślała , głęboko wzruszona .
Lecz gdy pilniej zaczął rozglądać się w planie Paryża , spostrzegł to , czego nie dojrzeli rodowici paryżanie ( co byłoby mniej dziwne ) ani nawet K. Baedeker , roszczący sobie prawo do orientowania się po całej Europie .
— Wiesz … masz rację … Zobaczę , jak to dziś wygląda …
— Chodź , Auguście , chodź …
— Prawie . Chcesz zobaczyć ? … Tu jest porcelana . Zwracam ci uwagę …
— Tak , nawet oni — odpowiedział pan Tomasz .
— Zrobię tak , jak zechce pan Wokulski . Każe mi otworzyć sklep , otworzę ; każe zostać u Milerowej , zostanę .
Podał mu drugi sześcian tej samej wielkości , również stalowy , pytając :
— Jeździł pan ? … ach , jak to dobrze ! — zawołała panna Felicja . — Niech nam pan opowie …
— A do pana dobrodzieja ? …
— Więc jak się panowie nazywacie ? — spytał sędzia .
Dręczyły ją inne pytania : czyby nie oddać serwisu hrabinie Karolowej — i — skąd ojciec ma pieniądze ? Jeżeli miał je dawniej , dlaczego pozwolił na zaciąganie długów u Mikołaja ? … A jeżeli nie miał , z jakiego źródła czerpie je dziś ? … Jeżeli ona odda serwis i srebra ciotce , może stracić okazję do korzystnego pozbycia się ich , a jeżeli sprzeda za pięć tysięcy , pamiątki te naprawdę mogą dostać się w niewłaściwe ręce , jak pisała hrabina .
XI . Stare marzenia i nowe znajomości
Zdumienie moje było tym większe , że niektórzy z naszych panów kłaniali mu się bardzo uprzejmie i zacierając ręce , jakby co najmniej przed dyrektorem banku , dawali wszelkie objaśnienia .
„ Ażeby zrobić mi przyjemność ( bo z pewnością nie miał innych powodów ) , podstawił baronowi nogę kupując konia … Całą wygranę ( stanowczy dowód bezinteresowności ) złożył na ochronę , i to na moje ręce ( baron widział to ) . A nade wszystko , jakby odgadując moje myśli , wyzwał go na pojedynek … No , dzisiejsze pojedynki kończą się zwykle szampanem ; ale zawsze baron przekona się , że jeszcze nie jestem tak starą … Nie , w tym Wokulskim jest coś … Szkoda tylko , że jest galanteryjnym kupcem . Przyjemnie byłoby mieć takiego wielbiciela , gdyby … gdyby zajmował inne stanowisko w świecie . ”
Czytając panna Izabela była blada jak papier . Podniosła się od stołu , zwinęła list i podniosła rękę , jakby z zamiarem rzucenia go komuś w oczy . Nagle , zdjęta strachem , chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać ; lecz w tej chwili upamiętała się i poszła do ojca .
— Czym mogę służyć ? — spytał Wokulski , twarz bowiem gościa wydała mu się dziwnie sympatyczną .
— Już lepiej podprowadź mnie , zamiast się tłomaczyć — przerwała prezesowa .
Po hucznym obiedzie byłem dziwnie zafrasowany i chciałem Szumana pociągnąć trochę za język . Jeżeli ten dzisiaj nie powie mi czego o Stachu , to już chyba nigdy nic nie będę wiedział .
„ No , głupstwo ! Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski . — Zrobię , co się da i komu można , lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się , to darmo … ”
— Żydom ? …
Wziął ze stołu stalowy sześcian i podawszy go Wokulskiemu mówił :
Wokulski podniósł głowę .
— Zwariował stary czy co ? … On może chce , żebyśmy się ubierali w futra na taką spiekotę ? … Bezczelność ! słowo honoru daję …
— Ona ? … Ona jest śmiertelną nieprzyjaciółką wyścigów !
— Hum ! hum ! … — odpowiedziałem .
Baron zasłonił twarz lufą i patrząc spoza niej myślał :
— Mówiła panu mama — rzekła pani Stawska — jaki nas dziś spotkał honor ?
Dwa razy zastępowałem mu drogę , chcąc jak najgrzeczniej spytać : czego by sobie życzył ? Ale on za pierwszym razem mruknął : „ Proszę mi nie przeszkadzać ! ” — a za drugim bez ceremonii odsunął mnie na bok .
Cóż więc może być przykrego w tym , że nie będąc w milionie miejsc , tylko w jakimś jednym , i nie myśląc o miliardzie rzeczy , tylko o jakiejś jednej , przestanę być i w tym jednym miejscu i myśleć o tej jednej rzeczy ? … Istotnie , obawa śmierci jest najkomiczniejszym złudzeniem , jakiemu od tylu wieków ulega ludzkość . Dzicy boją się piorunu , huku broni palnej , nawet zwierciadła ; a my , niby to ucywilizowani , lękamy się śmierci ! … ”
— Za czym ? No … za wszystkim … za krajem …
— No — mówi znowu on — panie Rzecki , nie będziemy rozprawiali o tej materii . Gdyby to zrobił kto inny , nie miałbym nic przeciw temu , ale Wokulski ! … Obaj przecie znamy jego przeszłość , a ja może lepiej niż pan , bo nieraz świętej pamięci Hopfer robił u mnie przez niego obstalunki .
— Pan Wokulski ma rację — potwierdziła pani Misiewiczowa .
— Cicho ! … na Boga , cicho ! … Niech pan Szpigelman przyjdzie jutro … Przecież pan Szpigelman wie , że są pieniądze …
Ale to fraszka , bo i polityk może być zakochany . Taki Napoleon I kochał się na prawo i na lewo i mimo to trząsł Europą . Napoleon III także miał sporo kochanek , a słyszę , że i syn wstępuje w jego ślady i już wynalazł sobie jakąś Angielkę .
„ Kiedyż to ? … Na ślubie raz … Na pogrzebie żony drugi raz … ”
— Toteż że nie mogliśmy czekać , straciliśmy , a Wokulski zyska , gdyż może czekać .
— Bitwa ! … — zawołał ktoś na froncie przeciągłym głosem .
Nagle od strony kuchni doleciało nas niepokojące syczenie . Jejmość w kaftaniku wybiegła szepcząc po drodze :
— To zależy — odparł również po angielsku Starski . — Kto jest ten ? … — dodał rzucając okiem na Wokulskiego .
— Całe miasto gada — odparł radca — a zresztą niech obecny tu pan Szprot pana objaśni .
Znowu stanął na chodniku .
Instynktownie rozejrzał się . Był w głębi łazienkowskiego parku , na jakiejś ulicy , do której żaden szmer nie dolatywał . Nawet gęstwina ogromnych drzew stała cicho .
— To dobrze , dziękuję ci … Myślę , że mu przyjemniej będzie spoczywać pod kamieniem , który słyszał nasze rozmowy i patrzył na łzy . Ach , jak ciężko wspominać … A napis , wieszże jaki ? … — mówiła dalej . — Kiedyśmy się rozłączali , zostawił mi parę strofek z Mickiewicza . Pewnie czytałeś je kiedy .
— Muszę naradzać się z niektórymi . A co do naszych — dodał patrząc w oczy córce — zapewniam cię , że gdy usłyszą , kto u mnie bywa , ani jednego nie zabraknie w salonie .
Czym się to wszystko skończy , Boże miłosierny …
Ojciec zamyślił się .
Dzień był piękny , niebo prawie bez obłoku , bruk bez kurzu . Okna domów pootwierane , niektóre dopiero myto ; figlarny wiatr miotał spódnicami pokojówek , przy czym można było spostrzec , że warszawska służba łatwiej odważa się myć okna na trzecim piętrze aniżeli własne nogi . Z wielu mieszkań odzywały się fortepiany , z wielu podwórek katarynki albo monotonne nawoływania piaskarzy , szczotkarzy , tandeciarzy i im podobnych przedsiębiorców . Tu i owdzie pod bramą ziewał stróż odziany w niebieską bluzę ; kilka psów goniło się po ulicy , którą nikt nie przejeżdżał ; małe dzieci bawiły się odzieraniem kory z młodych kasztanów , którym jeszcze nie zdążyły pociemnieć jasnozielone liście .
Nie śmiała dokończyć frazesu . Wyręczył ją Wokulski . Nie sprzedał klaczy i sam puścił ją w szranki .
— Tak , to niepospolity człowiek — rzekł Wokulski . — Któż jeszcze bawi u prezesowej ? …
Ale co mi tam do cudzych interesów !
Niekiedy przychodził mu na myśl Geist , zdziczały mędrzec wśród wielkich pomysłów , który wskazywał mu inny cel aniżeli miłość panny Łęckiej . Ale wówczas starczyło Wokulskiemu jedno spojrzenie panny Izabeli , ażeby go otrzeźwić z mrzonek .
Wziął swoją bobrową czapkę i kiwnąwszy mi głową , wyszedł . Zawsze dziwak .
— Chryste ! … i cóżeś ty zrobiła ? … A … wszystko stracone … Teraz rozumiem … Naturalnie , że się obraził … No — dodał po chwili — ale kto mógł przypuścić , że jest tak obraźliwy ? … Taki sobie zwyczajny kupiec ! …
— Już cię korci . A nauczyłeś się czego ?
— Masz ! … masz ! … Zobaczymy , jak ono będzie wyglądało w razie potrzeby . Dobranoc , dobranoc … — mówił stary subiekt , z hałasem chowając księgi .
Tak samo z Wokulskim . Znam go ze dwadzieścia lat i ciągle myślałem , że on jest z krwi i kości polityk . Głowę dałbym sobie uciąć , że Stach niczym więcej nie zajmuje się , tylko polityką . Dopiero pojedynek z baronem i owacje dla Rossiego zbudziły we mnie podejrzenia , że on może być zakochany . O czym już dziś nie wątpię , szczególniej po rozmowie z Szumanem .
Pan Ignacy otworzył i czytał :
— Czego ? Albo nie wiem , że wilk nie będzie pilnował baranów … Naturalnie …
— Może nie jest to ich wina — mówił baron — trzeba jednak przyznać , że niekiedy pozwalają bałamucić się zręcznym intrygantom …
— Rozumu nie tyle , prędzej pięści — dodała pani Meliton z szyderczym uśmiechem . — Znam dobrze moją płeć i nieraz miałam okazję litować się nad naiwnością męską .
— Mam do ciebie prośbę … Powiedz , że ją spełnisz …
Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał się klaczy . Niepokoiły go jej delikatne nóżki i sam drżał na widok dreszczów przebiegających jej aksamitną skórę , myślał bowiem , że może zachorować . Potem objął ją za szyję , a gdy oparła mu na ramieniu główkę , całował ją i szeptał :
— Ale on ma córkę , panie Cynader … — mówi niespokojnie właściciel bujnych faworytów . — Pan zna jego córkę , tę pannę Izabelę , panie Cynader ? … Ja sam dałbym jej , no bez targu , sto rubli …
Oto ludzie prości , oto dziewczyny występne ; czyliż oni i one nie mają więcej szlachetnych uczuć aniżeli my , surdutowcy , po całym mieście chwalący się cnotami , w które zresztą żaden z nas nie wierzy . Ma Staś rację , że zajął się losem tych biedaków , chociaż … mógłby się nimi zajmować w sposób trochę spokojniejszy …
— Du lieber Gott ! Es ist ja schon zehn Uhr …
— Wiesz , przyjechał tu pan Wokulski … Ach , gdybyś wiedziała , co to za człowiek ! … Ale wolę ci nic nie mówić , bo i ty jeszcze pomyślisz , że jestem nim zajęta … No i wyobraź sobie : pani Wąsowska kazała mu jechać ze sobą na spacer , sam na sam … Gdybyś wiedziała , jak się biedak rumienił ! … A ja za nią . Bo i ja chodziłam z nim na ryby , ale tylko tu , do sadzawki , i jeszcze był z nami pan Julian . Ale żebym miała tylko z nim jechać konno ? … Za nic w świecie ! … wolałabym umrzeć …
— Gdzież pójdę ? … — odparł , na chwilę wytrzeźwiony .
— Nie mówmy o Heluni , tylko o mnie …
— A czy ci , ci , dla których sprzedajesz sklep , ocenią cię lepiej ? …
Po półgodzinnej , poufałej konwersacji z panem Tomaszem hrabina pożegnała siostrzenicę , jeszcze raz polecając jej Starskiego .
— Pewno , że nie rozbudzi ! — mruknął Katz .
— No , w tych warunkach chyba zarzuci pan swoje metale — rzekł uśmiechając się Wokulski .
— Węgry ! … już nie ma Węgier ! — mruczał Katz . — Równość … nigdy nie było równości ! … Sprawiedliwość … nigdy jej nie będzie … Świnia wykąpie się nawet w bagnie ; ale człowiek z sercem ! … Darmo , panie Mincel , już ja u ciebie nie będę krajać mydła …
Stach pracował za szafami , lecz gdy mu powiedziałem , że jest pani Stawska i po co przyszła , rzucił rachunki i wbiegł do sklepu w doskonałym humorze . Spostrzegłem nawet , że przypatruje się pani Stawskiej tak życzliwie , jakby na nim zrobiła silne wrażenie . No , przynajmniej teraz ! … chwała Bogu .
Spostrzegł również , że pani Stawska nigdy nie zajmuje się sobą . Kiedy skończy ze sklepem , myśli o Heluni , służy matce , troszczy się interesami służącej i mnóstwa ludzi obcych , po największej części biedaków , którzy niczym odwdzięczyć się jej nie mogli . Gdy zaś i tych kiedy zabrakło , wówczas zagląda do klatki kanarka , ażeby mu zmienić wodę albo dosypać ziarna .
— Powiedz mi , czy ty zechcesz pracować ?
W Wielką Środę , punkt o jedynastej rano , panna Izabela już siedziała w otwartym powozie wraz ze swoją nieodstępną towarzyszką , panną Florentyną . Po Alei chodziły wiosenne powiewy roznosząc tę szczególną , surową woń , która poprzedza pękanie liści na drzewach i ukazanie się pierwiosnków ; szare trawniki nabrały zielonawego odcienia ; słońce grzało tak mocno , że panie otworzyły parasolki .
— Natychmiast i … powóz na dworzec kolei północnej … Natychmiast !
Panna Izabela z daleka kiwnęła mu głową i , znowu spojrzała w sposób , który wydał mu się bardzo niezwykłym . A gdy Wokulski zniknął w cieniach kościoła , rzekła do hrabiny :
— A nie służyłże twój ojciec w wojsku ?
— Mamo — szepnęła tak głośno , że zapewne słychać ją było na dziedzińcu — przyszedł pan Rzecki i jeszcze jakiś pan .
— Cicho , Zosiu , cicho … Nie graj , bo babcię głowa boli .
„ Cóż z tego , że trochę kokietuje ? … Kokieteria u kobiet jest jak barwa i zapach u kwiatów . Taka już ich natura , że każdemu chcą się podobać , nawet Mraczewskim …
— Córka moja , panie Rzecki , rujnuje się … szczerze mówię , że się rujnuje na ogłoszenia po zagranicznych pismach , a tu nic i nic … Kobieta młoda , panie …
— Mówią — dorzucił inny głos — że chce założyć spółkę z samych szlachciców …
— Nie , pani .
Panna Felicja chciała protestować , ale w tej chwili baron podskoczył do panny Eweliny , a Starski do pani Wąsowskiej , która przygryzając usta rzekła :
— Przecież , do diabła , muszę oddać za herbatę i ciastka !
„ Czy nie ma go tu ? … ”
— Zresztą — rzekł — mamy na widoku jeszcze dwie spółki : do handlu zbożem i — okowitą . Kto nie zechce należeć do jednej , może należeć do drugiej … Nadto zaprosimy szanownego pana Wokulskiego , ażeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział …
— Tek . W każdym razie pan Wokulski jest dobrym kupcem i naszą spółkę poprowadzi …
— Nie podobają się panu ? — spytał nagle baron spostrzegłszy , że jego towarzysz nie odpowiada .
Zimno mi się zrobiło , kiedym tego słuchał . Nie chcąc jednak może na próżno przerażać pani Stawskiej , nie śmiałem zakomunikować jej moich przeczuć . Zapytałem tylko :
— Szósty … — wtrącił Wokulski .
Szlangbaum uspokoił się .
„ O , tutaj — myślał — jest ognisko wszelkiej zarazy . Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania , jutro wypije ; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu .
Gdyby więc znalazł się taki dobrodziej , pozbądź się ciężaru , weź z wdzięcznością , co się da , i uciekaj za granicę , pierwej , nim sprawiedliwość ludzka okuje cię w kajdany i wtrąci do lochów . Czuwaj nad sobą ! … strzeż się ! … i posłuchaj rady życzliwego przyjaciela . ”
Sklep Wokulskiego w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum ; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów , ani wierzytelności dawnej firmy , więc pan Rzecki na gwałt regulował rachunki .
— Chciałbym … nigdy — odpowiedział Stach i siadł do pustego przedziału pierwszej klasy .
Grupa kupców i przemysłowców złożyła w tej chwili dowód rzadkiej powściągliwości nie domagając się nazwisk . Adwokat szybko podniósł się z fotelu i zatrzepotawszy rękoma zawołał :
Usłyszawszy w gabinecie szmer ukłonów służący uciekł do przedpokoju , aby tam przyłapać Obermana . Gdy zaś inkasent wyszedł , odezwał się :
Doprawdy — zakończyła pani Stawska półgłosem ( Helunia bawiła się w drugim pokoju ) — byłabym bardzo szczęśliwa , gdybym mogła kupić jej taką lalkę …
Stary lokaj z siwymi wąsami i podejrzliwym wejrzeniem zdjął z Wokulskiego palto i zapytał :
Do tej chwili co kilkadziesiąt kroków , na prawo i na lewo , rozsuwały się domy i widać było jakąś boczną ulicę . Teraz jednolita ściana domów ciągnie się przez kilkaset kroków . Zaniepokojony , pośpiesza i ku wielkiemu zadowoleniu dociera nareszcie do bocznej ulicy ; skręca trochę na prawo i czyta : Rue St. Fiacre
— Do diabła , czyżbym się upił ? … Ba ! siedem kufli …
— Wiem — zawołała — pan pewnie od tego starego pana ! … On kilka razy obiecywał , że mnie weźmie … Czy on bardzo bogaty ? … Pewnie , że bardzo … Jeździ powozem i siada w pierwszych rzędach w teatrze .
Pan Ignacy mocniej zasadził binokle i podniósł się na swym fotelu , jakby pragnąc jednym zamachem obalić nową teorię , która przeciwstawiała się jego poglądom , lecz poplątało mu szyki wejście drugiego subiekta z brodą .
Sędzia tymczasem napisał i przeczytał wyrok , mocą którego panowie : Maleski i Patkiewicz , zostali skazani na zapłacenie dwunastu rubli i pięćdziesięciu kopiejek komornego tudzież na opuszczenie lokalu przed 8 lutym .
— Nie wiesz pan ? A jednak cuda opowiadają o pańskim majątku . Mówią , że masz pan ze sześćdziesiąt tysięcy rocznie …
— Prawie . Jest to rzecz , która mogła mnie wyciągnąć z kraju , a cały mój majątek i resztę życia utopić w nowej pracy . Może byłaby ona stratą czasu , maniactwem , ale w każdym razie myśl o niej była jedyną rywalką pani . Jedyną … — powtórzył z naciskiem .
„ I na co on się narażał mówiąc coś podobnego ? ” — pomyślała panna Izabela . Nie przyszło jej do głowy , że co najwyżej narażał się na opuszczenie towarzystwa przed końcem kolacji .
Panna Izabela słuchała z szeroko otwartymi oczyma .
— Jakaż nieostrożna pani Misiewiczowa ! …
— Ma rację , jeżeli pełny teatr jest dla niego najwyższym szczęściem .
Ledwie otworzył drzwi , już znalazł się służący z frazesem :
— Mówi pani o częstej zmianie kochanków …
— Czy nie było tu listu od księcia ? … — odparł nie patrząc mi w oczy .
— Wiadomo panom — zaczął Wokulski — że Warszawa jest handlową stacją między Europą zachodnią i wschodnią . Tu zbiera się i przechodzi przez nasze ręce część towarów francuskich i niemieckich przeznaczonych dla Rosji , z czego moglibyśmy mieć pewne zyski , gdyby nasz handel …
— Idź , Helusiu — rzekła półgłosem do dziecka — połóż to na tacy i pocałuj Pana Jezusa .
Podwórko , otoczone ze wszystkich stron trzypiętrowymi oficynami , wyglądało jak dno obszernej studni , napełnionej wonnym powietrzem . W każdym rogu były drzwi , a w jednym aż dwoje drzwi ; pod oknem mieszkania stróża znajdował się śmietnik i wodociąg . Wokulski mimochodem spojrzał w klatkę głównych schodów , do których prowadziły szklane drzwi . Schody zdawały się być mocno brudnymi ; za to obok znajdowała się nisza , a w niej — nimfa z dzbankiem nad głową i utrąconym nosem . Ponieważ dzbanek miał zabarwienie amarantowe , twarz nimfy żółte , piersi zielone , a nogi niebieskie , można było odgadnąć , że nimfa stoi naprzeciw okna posiadającego kolorowe szyby .
„ Ja wiem — szlochała — że on już nie ma ani grosza , że za mieszkanie nie płaci i nawet ze swoim lokajem jada na kredyt . Mimo to , wszystko mu zapomnę i popłacę długi , byle nawrócił się i sprowadził do domu . Bez mężczyzny nie mogę rządzić takim domem … umrę tu w ciągu roku … ”
Po drugie — Wokulski wyrzeknie się swojej panny Łęckiej , a ożeni się z panią Stawską i będzie z nią szczęśliwy .
— Pozwoli książę ? … — rzekła . — Panie Wokulski …
Dziewczynka usiadła z książką na stopniach konfesjonału i ucichła .
— Jestem pewny — rzekł do panny Izabeli — że kuzyn pani zrobi wielki wynalazek . Kto wie , czy nie stanie się on epoką w dziejach ludzkości … — dodał myśląc o projektach Geista .
„ Już rozumiem — pomyślał — tajemnicę Geista . On mnie zamagnetyzował … ”
— Przepraszam — mówię — ale nie rozumiem . ( Myślałem , że robi aluzję do procesu pani Stawskiej . ) Nie rozumiem — mówię — panie radco .
— M 'rchand d 'habits …
„ Co on sobie pomyśli zobaczywszy mnie o tej godzinie na ulicy ? … Naturalnie pomyśli , że jestem najpodlejszy dysponent , który zamiast siedzieć w sklepie , łajdaczy się po mieście … Oto los ! … ”
Dostrzegł , że Józef mimo swego wieku , więcej niż średniego , biegł po schodach jak łania i na górze gdzieś się podział , a Wokulski został sam nie wiedząc dokąd udać się i komu się zameldować . Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał .
— Tak … tak … Trochę więcej … Myślę , że pięć do sześciu tysięcy … Poproszę poczciwego Wokulskiego , to mi to załatwi …
Dziś jeszcze myśląc o tym , panna Izabela szarpała na sobie suknię . Niekiedy rzuciwszy się na szezlong biła pięściami sprężyny i szeptała :
Eh ! stary Pan Bóg więcej wie od Szumana ; a On chyba nie pozwoli zmarnować się Stachowi …
Wokulski kazał dojechać swemu powozowi bliżej hrabiny i wrócił do pań . Uderzyło go to , że przy nich nikt nie stał . Wprawdzie marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu , ale obojętnie przyjęci przez pannę Izabelę niebawem odsunęli się . Lecz młodzież kłaniała się z daleka i omijała .
— Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny .
Trzeba jednak iść tam … ”
— Jak to ! — zerwała się z krzesła panna Izabela . — Więc on śmiałby nam darować dwadzieścia tysięcy , a ojciec mówi o tym tak spokojnie ? …
Przez miesiąc wyglądaliśmy odsieczy : z Węgier , z Francji , nawet z nieba . Nareszcie twierdza kapitulowała .
— Twego imiennika .
Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze . Tu i owdzie na ulicy kłębił się kurz wzniecony miotłami stróżów , dorożki pędziły bez pamięci albo zatrzymywały się bez powodu , a nieskończony potok przechodniów ciągnął się w jedną i drugą stronę chyba po to , ażeby utrzymywać ruch w mieście . Niekiedy pod ścianą domów przesuwali się ludzie obdarci , skuleni , z rękami wbitymi w rękawy , jakby to był nie czerwiec , ale styczeń . Czasem na środku ulicy przewinął się chłopski wózek napełniony blaszanymi konwiami , a powożony przez zuchowatą babę w granatowym kaftanie i czerwonej chustce na głowie .
— Zapewne — rzekł — dlatego , że on sam ciągle mówi do mnie o pani .
— Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować …
„ Nie ma mnie kto bronić ! … Nie ma już mężczyzn ! … Mężczyzny ! … Mężczyzny ! … ”
— Proszę pana , tu panowie wysiadają … Pan baron już pije herbatę .
— Czego pan chce ?
Trapił go nieokreślony niepokój , czuł brak czegoś … „ Może by znowu co zjeść ? — nie . Może czytać ? — nie . Może rozmawiać ? — Już mam dosyć tej rozmowy … ” Ludzie obrzydli mu ; najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków i ten Jumart , ze swoją klasyfikacją człowieczego gatunku .
— Niewdzięcznicy ! — szepnęła pani Wąsowska podając rękę prezesowej .
— Pan rządca z tym panem ?
Akurat weszliśmy do mieszkania Szumana i doktór kazał podać samowar .
— Więc dlaczego , u diabła , nie puści jej ? … Już kto jak kto , ale chyba on kpić ze siebie nie pozwoli .
Chodził tam i na powrót po ulicy naprzeciw kościoła nie mogąc od niego oczu oderwać .
— Z największą chęcią ! — zawołał . — A co o nich plecie ta wariatka , niech pan nie słucha . Ona nienawidzi Stawskiej , nie wiem nawet za co . Chyba za to , że jest piękna i ma córeczkę jak cherubinek …
Ma levre sur tes levres closes ,
— Zrobi się .
— Ja bym mu sam oddał córkę . Człowiek , słyszę , porządny , bogaty , posagu nie strwoni …
— Jak to dobrze ! … — zawołała uradowana panna Izabela .
— Nie chodź pan tam . Jest rozdrażniony i lepiej zostawić go w spokoju . Zajdź pan lepiej do mnie na herbatę … À propos , czy ja mam pańskie włosy ?
— Ach , więc jest i bohaterem ! …
Milcząc wskazał jej fotel . Gdy zaś usiadła , spostrzegł , że jest wzburzoną i szarpie w rękach haftowaną chusteczkę . Nagle odezwała się , dumnie patrząc mu w oczy :
Pan Tomasz , po raz już nie wiadomo który , zaczął mrugać powiekami i znowu ukazały się łzy .
— Z kimże to ? — spytał Wokulski .
Na progu , spoza wachlarza , spojrzała w stronę Molinariego , który bardzo wesoło rozmawiał z panną Rzeżuchowską …
I otóż zdaje się jej , że już od kilku tygodni coś słyszała o tym człowieku . Jakiś kupiec niedawno ofiarował parę tysięcy rubli na dobroczynność , ale nie była pewna , czy to był handlujący strojami damskimi , czy futrami . Potem mówiono , że także jakiś kupiec podczas wojny bułgarskiej dorobił się wielkiego majątku , tylko nie uważała , czy dorobił się szewc , u którego ona bierze buciki , czy jej fryzjer ? I dopiero teraz przypomina sobie , że ten kupiec , który dał pieniądze na dobroczynność , i ten , który zyskał duży majątek , są jedną osobą , że to właśnie jest ów Wokulski , który do jej ojca przegrywa w karty , a którego jej ciotka , znana z dumy hrabina Karolowa , nazywa : „ mój poczciwy Wokulski ! … ”
— Tak , to bardzo zacny człowiek , bardzo mnie kocha … Jest wprawdzie między nami różnica wieku , ale i cóż to szkodzi ? Doświadczone panie utrzymują , że im mąż starszy , tym wierniejszy , a wszakże dla kobiety przywiązanie męża jest wszystkim , prawda , panie ? Każda z nas szuka w życiu miłości , kto mi zaś zaręczy , że spotkam drugą , podobną do tej ? … Są ludzie młodsi od niego , przystojniejsi , może nawet zdolniejsi ; żaden z nich jednak nie powiedział mi z tak serdecznym zapałem , że ostatnie szczęście jego życia jest w moim ręku . Czy można się temu oprzeć , choćby nawet zezwolenie z naszej strony wymagało pewnej ofiary , niech pan sam powie ?
— No — rzekłem — chłopi są także ludźmi , panie …
„ Nie myśl , panie Stanisławie — kończyła — że zapraszam cię z powodu twoich świeżych awansów , dla pochwalenia się znajomością z tobą . Tak czasem bywa , ale nie u mnie . Chcę tylko , ażebyś odpoczął po swych ciężkich trudach , a może i rozerwał się w moim domu , gdzie oprócz gospodyni , starej nudziarki , znajdziesz jeszcze towarzystwo młodych i ładnych kobiet . ”
Leon począł biegać po pokoju i trząść rękoma .
— Czy pan jest ksiądz , że się o to pyta ?
— Czy chciałeś , ażebym został tureckim Wallenrodem ? …
Odtąd po parę razy na dzień jeździł do maneżu , karmił klacz cukrem i pieścił się z nią . Czuł , że w jego realnym umyśle zaczyna kiełkować coś jakby przesąd . Uważał to za dobrą wróżbę , gdy klacz witała go wesoło , lecz gdy była smutna , niepokój poruszał mu serce . Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ”
— Przysięgłabym — mówiła baronowa — że utrzymuje z nią stosunki . Onegdaj przysłał jej przez posłańca bukiet …
Nie sądziła , ażeby Wokulski miał jakiś pilniejszy interes na świecie aniżeli widzenie się z nią ; gdyby się zaś spóźnił , postanowiła nie tylko traktować go z góry , ale nawet okazać mu niezadowolenie .
— I w dodatku przyrodnikiem entuzjastą . Wiem , co pan przeszedł , od dawna szanuję pana z tego powodu … To za mało ; powiem więcej … Od roku wspomnienie o trudnościach , z jakimi szamotał się pan , dodawało mi otuchy … Mówiłem sobie : zrobię przynajmniej to , co ten człowiek , a ponieważ nie mam takich przeszkód , więc — zajdę dalej od niego …
— Znawcy mówią , że pierwsza miłość jest najgorsza — szepnął Wokulski .
— Krew ? … — powtórzyła .
— O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami — odpowiedział Wokulski .
— Cóż ty , świnio , Maleski , kpisz sobie ze mnie w publicznym miejscu ?
„ Gotowi jeszcze myśleć , że oddawałem się rozpuście ! ” — westchnął nieszczęsny pan Ignacy .
— Niechże jaśnie pani nie robi skandalu przy służbie ! … — zgromił ją Leon . — Wszystkie te rzeczy jaśnie pan powinien mieć w domu …
— Cóż się stało ?
W nawie , u konfesjonału , u drzwi kaplicy grobowej widać było zgięte postacie klęczących . Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i ucałowawszy go kładli na tacy drobne pieniądze wydobyte z chustki do nosa .
„ Stań pan na gzymsie ! … Bij w okno … ” — woła do Patkiewicza .
„ W rezultacie mógłbym między nich wszystkich wejść w kapeluszu na głowie ” — rzekł do siebie .
Słowem , atmosfera katakumbowa , twarze blade lub żółte , oczy załzawione , nosy zaczerwienione . Tylko Helunia trzyma się jako tako . Siedzi przy fortepianie ze swą dawną laleczką i jej rękoma od czasu do czasu uderza w klawisz mówiąc :
— Jeszcze w Zasławku — ciągnęła panna Izabela — wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu ( tu oblał ją rumieniec ) , który też ma być sprzedany najpóźniej w czerwcu .
Dramatyczny głos baronowej przeszedł znowu w szlochanie .
Wydobył ze stolika klucz i wyszli . W sieni wionął na nich mokry śnieg . Rzecki otworzył drzwi sklepu i zapalił kilka lamp .
— Ależ nie tam … O tu … Tu coś psuje się , około strzemienia .
Każdy zresztą dzień w Paryżu przynosił mu nowe idee albo rozjaśniał tajemnice jego własnej duszy . Raz , gdy siedział przed kawiarnią pijąc mazagran , zbliżył się do werendy jakiś uliczny tenor i przy akompaniamencie arfy zaśpiewał :
— Pewnie już niedługo umrę — mówił nieraz do córki . — Mam jednak tę satysfakcję , że ludzie ocenili mnie choć przed śmiercią .
— A niechże pan zagląda do nas choćby co wieczór ! … — zawołała sędziwa dama , gdy już byliśmy w kuchni .
„ Inny świat … inny świat ! … — myślał Wokulski . — Co za fatalność popycha mnie w tamtą stronę ? ”
Zatrzymała się w alei i patrzyła mu w oczy , z niepokojem oczekując na odpowiedź .
— Nie — odparł Wokulski po chwilowym namyśle .
— Nic nie zrobi — odparł pan Deklewski — a tymczasem porządny sklep diabli wezmą . Na dostawach bogacą się tylko Żydzi i Niemcy ; nasi do tego nie mają głowy .
— Ha ! próbuj pan … Na żal po kobiecie jedynym lekarstwem może być tylko druga kobieta . Chociaż obawiam się , czy kuracja już nie jest spóźniona …
„ No — mówię w duchu — jużci chyba ten biedaczysko nie jest z towarzystwa ubezpieczeń . Ludzi tak obdartych tam nie trzymają … ”
Spojrzał po obecnych . Prezesowa była wesoła , hrabina uśmiechnięta , pan Łęcki promieniejący . Na koźle lokaj hrabiny półgłosem zakładał się z furmanem , że Wokulski wygra . Dokoła nich kipiały śmiech i radość . Radował się tłum , galerie , powozy ; kobiety w barwnych strojach były piękne jak kwiaty i ożywione jak ptaki . Muzyka grała fałszywie , ale raźnie ; konie rżały , sportsmeni zakładali się , przekupnie zachwalali piwo , pomarańcze i pierniki . Radowało się słońce , niebo i ziemia , a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju , że chciałby wszystko i wszystkich porwać w objęcia .
Zabierała się do odejścia , ale zatrzymał ją Wokulski .
— Nie zmuszam pana — rzekł — do dzielenia się ze mną twoimi kłopotami . Mam dosyć własnych .
Jegomość w okularach poznaje , że źle trafił , i cofa się skonsternowany . Jednocześnie zabiega mu drogę inny jegomość , mający minę skończonego łajdaka , i coś mu szepcze przez kilka minut , z bardzo ożywioną gestykulacją . Pan Ignacy jest pewny , że ci dwaj panowie pobiją się ; oni jednak rozchodzą się bardzo spokojnie , a jegomość z miną łajdaka zbliża się do baronowej Krzeszowskiej i mówi półgłosem :
„ Wszystko jedno ! ” — mruknął i zaczął :
Tymczasem kanonada wzmogła się tak , że było słychać po dwa i po trzy strzały wybuchające jednocześnie . Co gorsze , spoza nich rozlegał się jakiś stłumiony odgłos , podobny do ciągłego grzmotu .
— Zaczekajże … — mówiła gorączkowo baronowa . — Zaraz Marianna wyniesie się z kuchni , to ty tam …
„ Co mi tam ludzkość ! — mówił wzruszając ramionami . — Za całą ludzkość i za całą przyszłość świata , za moją własną wieczność … nie oddam jednego jej pocałunku … ”
— A tak ! … — przerwał mi wyciągając do uścisku rękę . — Miałem przyjemność zauważyć pana w sklepie … Piękny sklep ! — westchnął . — Z takich sklepów rodzą się kamienice , a … a z majątków ziemskich — takie oto mieszkania …
— Masz pan rację — potwierdził doktór — ale cóż stąd ? … Machina parowa przecież nie młynek do kawy , to wielka machina ; ale gdy w niej zardzewieją kółka , stanie się gratem bezużytecznym i nawet niebezpiecznym . Otóż w Wokulskim jest podobne kółko , które rdzewieje i psuje się …
— Siadaj , Stanisławie Piotrowiczu . Chcesz jeść czy pić , tu czy w sali ? No , pięćdziesiąt tysięcy twoje … Bardzom kontent …
— Coś pan przyniósł , profesorze ? — zapytał go Wokulski .
Zarumienił się i zaczął sapać ; lecz nie chcąc gniewać się przy córce , pocałował ją w czoło i poszedł do swego gabinetu .
„ Jacyście wy głupi ! ” — pomyślał Wokulski czując , że budzi się w nim coś niby pogarda dla tego towarzystwa . Na domiar odezwała się panna Izabela , zresztą bez cienia złośliwości :
— Wątpiłaś ? — rzekła .
— Że okoliczności złożyły się w taki sposób … Baron jest człowiekiem dystyngowanym …
— Przychodzę przeprosić drogiego pana — mówił z afektacją Maruszewicz — że nie mogę służyć mu w sprawie licytacji domu państwa Łęckich …
— No , mówieniem nikt nikogo chyba nie przekona , tylko faktami — odparł Wokulski .
— Z którychże to ? — spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę .
Zawstydzony , zeszedł pan Ignacy na dół do frontowego przysionka ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim damom , około których miał zaszczyt przechodzić . Ta uprzejmość , do której nie nawykli warszawiacy , już w przysionku zrobiła wrażenie . Zaczęto pytać się : kto to jest ? a chociaż nie poznano osoby , w lot jednakże spostrzeżono , że cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu , krawat sprzed pięciu , a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki . Powszechnie brano go za cudzoziemca ; lecz gdy spytał kogoś ze służby : którędy iść do krzeseł ? — wybuchnął śmiech .
— W każdym razie nie z tej połowy świata , do której ja przywykłam — odcięła wdówka krzywiąc się i patrząc na drogę .
— Nie wiem , czy nam wypada przyjmować taką ofiarę ? — odezwała się zakłopotana pani Misiewiczowa .
Hrabinie wystąpił na czoło rumieniec i gęsty pot . Zlękła się słów siostrzenicy przypuszczając , że Wokulski rozumie po angielsku .
— Myślisz pan , że go zaproszą ?
— Co mówisz ? …
Bądź co bądź panna Izabela nie doznała przykrej niespodzianki usłyszawszy pewnego dnia od prezesowej , że pojedzie z nią i hrabiną do Łazienek i — że zatrzyma Wokulskiego .
— Naprzód , Lizetka ! … . Ten szlachetny cudzoziemiec postawi ci za fatygę kwartę piwa .
— Pani baronowa Krzeszowska ( jestem przyjacielem obojga baronostwa ) — mówił zniszczony młodzieniec — pragnie zbyć klacz wyścigową . Zaraz pomyślałem , że pan przy swoich stosunkach może życzyłby sobie posiadać podobnego konia … Jest ogromna szansa wygranej , gdyż biegają prócz niej w wyścigu tylko dwa konie , znacznie słabsze …
Ledwie baronowa doszła do przytomności , zaraz ów adwokat począł ją namawiać , ażeby wytoczyła proces i Patkiewiczowi , i Maleskiemu . Ale baba jest już tak zrażona do procesów , że tylko zwymyślała swego doradcę i przysięgła , iż od tej pory żadnemu studentowi nie wynajmie lokalu , choćby na wieki miał stać pustkami .
Wokulskiemu wyjaśniła się twarz .
Wtem zapukano do drzwi . Wszedł garson i podał Wokulskiemu duży list .
— Ależ pan nie ma idei o powożeniu ! — krzyknęła wdowa usiłując potrącić Ochockiego drutem parasolki .
Nieraz w nocy budził mnie ojciec krzykiem : „ Do broni ! … ” , musztrował pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem :
— Rozum … rozumie się … Szepnęła słówko , takie … nieduże słóweczko i … dostałem trzysta rubli więcej na rok … Żabcia ze starym wszystko zrobi , co się jej podoba …
„ Nie — myślę — już ten chyba nas nie okradnie … ”
„ Może nie przyjedzie ? ” — szepnął i zdawało mu się , że cały ten plac napełniony ludźmi zapada wraz z nim pod ziemię . Miał też po co wyrzucać tyle pieniędzy , jeżeli jej tu nie będzie ! A może pani Meliton , stara intrygantka , okłamała go na współkę z Maruszewiczem ? …
Otworzyłem — czytam :
— Zwyczajnie młodzi — odparła pani Misiewiczowa i głośno utarła nos .
— Idź do mego mieszkania — rzekł Wokulski do woźnego — i każ zaprząc konie . Niech zajedzie przed sklep .
— Przepraszam , wielmożny panie — rzekł nieśmiało — ale jak mnie kto zaczepi : skąd mam tyle pieniędzy ? …
— On sam — odpowiada jegomość w foczej skórze .
— Panie baronie — odparł Wokulski — ja nie prosiłem pana o świadectwo przyzwoitości . Poza obrębem tego — co pan każe ? …
— Pani Wąsowska nie pozwala , bo pan wywróci ! — zawołała panna Felicja , której los przeznaczył Wokulskiego .
Gdy już położyła się do łóżka i zaczęła usypiać , nagle przyszła jej nowa myśl :
Targ z nimi przeciągnął się z kwadrans . Wokulski siedział na fotelu i patrzył w okno ; gdy zaś damy wyszły , odezwał się tonem bardzo spokojnym :
Nie mogła zasnąć , w sercu jej walczyły najsprzeczniejsze uczucia : gniew , obawa , ciekawość i jakaś tkliwość . Czasem nawet budziło się zdumienie , kiedy przypominała sobie zuchwałe czyny skrzypka . Przy pierwszych słowach powiedział , że jest najpiękniejszą kobietą , jaką zna ; idąc na kolację namiętnie przytulał jej ramię i oświadczył , że ją kocha . A przy kolacji , bez względu na obecność Szastalskiego i panny Rzeżuchowskiej , tak natarczywie szukał pod stołem jej ręki , że … cóż miała zrobić ? …
— Git ! — mruczy Szlangbaum i odchodzi między swoich współwyznawców .
— Czy z sercem ? — zapytał . — Nie warto …
— Stach … to jest nasz pryncypał zarobiłby z dziesięć tysięcy ? — spytał Rzecki .
Czuł i myślał , pragnął i cierpiał — za miliony . Tylko — nic nigdy nie zrobił użytecznego . Zdawało mu się , że ciągłe frasowanie się całym krajem ma bez miary wyższą wartość od utarcia nosa zasmolonemu dziecku .
Nareszcie Wokulski siadł na konia , pani Wąsowska niecierpliwie uderzyła swego szpicrózgą i wyjechali za folwark .
Wobec takiego niebezpieczeństwa postanowiłem działać energicznie . Więc zaraz na drugi dzień wybrałem się do Szumana i mówię :
Ledwie wyszedł Ochocki , w pokoju Wokulskiego ukazał się baron kaszlący , rozgorączkowany , ale uśmiechnięty .
— Pracuje kobiecisko jak wół — szepnął rządca .
Wokulski otrząsnął się .
— To niepodobna , to chyba nie on … On dostał order od Ojca świętego , od szacha perskiego , ma tytuł … Miernych skrzypków nie spotykają takie odznaczenia .
No , gąsienica jest także podobna do robaka , póki nie zostanie motylem . Ach więc to ty masz zostać motylem , kupcze galanteryjny ? Dlaczegóż by nie ? Ciągłe doskonalenie się jest prawem świata , a ileż to kupieckich rodów w Anglii zostało lordowskimi mościami ?
— Idź do domu , a jutro bądź w sklepie — odparł Wokulski .
IX . Pamiętnik starego subiekta
Dla osób posilających się w tej co radca jadłodajni , dla jej właściciela , subiektów i chłopców przyczyny klęsk mających paść na S. Wokulskiego i jego sklep galanteryjny były tak jasne , jak gazowe płomyki oświetlające zakład . Przyczyny te tkwiły w niespokojnym charakterze , w awanturniczym życiu , zresztą w najświeższym postępku człowieka , który mając w ręku pewny kawałek chleba i możność uczęszczania do tej oto tak przyzwoitej restauracji , dobrowolnie wyrzekł się restauracji , sklep zostawił na Opatrzności boskiej , a sam z całą gotówką odziedziczoną po żonie pojechał na turecką wojnę robić majątek .
Niebawem w sali ukazał się Maruszewicz . Już był zmieszany , a zmieszał się jeszcze bardziej , poznawszy , że Wokulski wita go z wyraźną niechęcią :
— Czy i ty miałabyś chęć jechać z panem Julianem ?
— Wolno , panie , wolno — potakiwał słodko znakomity adwokat . — Wolno robić , ale robiąc to — powtarzasz pan tylko stare grzechy , zresztą daleko lepiej spełniane przez innych . Ani zaś ja , ani książę , ani ci hrabiowie nie po to zbliżyli się do pana , ażebyś odgrzewał dawne potrawy , tylko — ażebyś wskazał nam nowe drogi .
Tak sobie mówiąc czuł , że wstyd go ogarnia .
— Jeszcze wczoraj … myliłem się …
„ Gdyby mi wystarczyło kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie i komplet do wista , byłbym w Warszawie najszczęśliwszym człowiekiem — mówił do siebie . — Ale ponieważ oprócz żołądka mam duszę , która łaknie wiedzy i miłości , więc musiałbym tam zginąć . W tej strefie nie dojrzewają ani pewnego gatunku rośliny , ani pewnego gatunku ludzie … ”
„ A nuż mnie i stąd wypędzą ? … ”
Panna Izabela była zakłopotana : dawno już nie doznała takiego zamętu uczuć jak w tej chwili . Przez myśl przebiegały jej zdania : „ kupił serwis ” — „ przegrywał umyślnie w karty do ojca ” — „ znieważył mnie ” , a potem : „ kocha mnie ” — „ kupił konia wyścigowego ” — „ pojedynkował się ” — „ jadał baraninę z lordami w najwyższych towarzystwach … ” Pogarda , gniew , podziw , sympatia kolejno potrącały jej duszę jak krople gęsto padającego deszczu ; na dnie zaś tej burzy nurtowała potrzeba zwierzenia się komuś ze swych kłopotów codziennych i ze swych rozmaitych powątpiewań , i ze swej tragicznej miłości do wielkiego aktora .
Główna uroczystość , czyli obiad , odbyła się w wielkiej sali Hotelu Europejskiego . Salę ubrano w kwiaty , ustawiono ogromne stoły w podkowę , sprowadzono muzykę i o szóstej wieczór zebrało się przeszło sto pięćdziesiąt osób . Kogo bo tam nie było ! … Głównie kupcy i fabrykanci z Warszawy , z prowincji , z Moskwy , ba , nawet z Wiednia i z Paryża . Znalazło się też dwu hrabiów , jeden książę i sporo szlachty . O trunkach nie wspominam , gdyż naprawdę nie wiem , czego było więcej : listków na roślinach zdobiących salę czy butelek .
— To dawna historia — odparł Węgiełek — jeszcze mi ją dziaduś opowiadał … Wreszcie tu wszyscy o niej wiedzą .
— No , ma … — wtrącił Rzecki .
— Grand Hotel — mówi Wokulski siadając .
— Nic o tym nie wiem — odpowiedział Szlangbaum spuszczając oczy . W duchu zaś dodał :
Pan Łęcki wziął go pod rękę i w sposób bardzo uroczysty wprowadził do pierwszego salonu , gdzie byli sami mężczyźni .
Powoli jednakże , ku największemu zdziwieniu , spostrzegł , że ów Paryż , budowany przez kilkanaście wieków , przez miliony ludzi , nie wiedzących o sobie i nie myślących o żadnym planie , ma jednakże plan , tworzy całość , nawet bardzo logiczną .
Nareszcie dojechał na miejsce i znowu upłynęło z dziesięć minut , nim służący powrócił z kasy z biletem . Dokoła powozu tłoczyła się ciżba bezpłatnych widzów i huczał gwar tysiąca głosów , a Wokulskiemu zdawało się , że wszyscy mówią tylko o jego klaczy i drwią z kupca , który bawi się w wyścigi .
Opuścili z panną Izabelą gabinet i weszli do salonu . Ona z gracją jej tylko właściwą usiadła na fotelu wskazując mu drugi , zaledwie o parę kroków odległy .
— Wyobrażam sobie zdumienie Rossiego — mówiła dalej panna Izabela — jeżeli spotkają go owacje . On już zwątpił i — prawie żałuje , że przyjechał do Warszawy … Artyści , nie wyłączając największych , są to szczególni ludzie : bez sławy i hołdów nie mogą żyć , jak my bez pokarmu i powietrza . Praca , choćby najpłodniejsza , ale cicha , albo poświęcenie to nie dla nich . Oni koniecznie muszą wysuwać się na pierwszy plan , zwracać na siebie spojrzenia wszystkich , panować nad sercami tysięcy … Sam Rossi mówi , że wolałby o rok wcześniej umrzeć na scenie wobec pełnego i wzruszonego teatru aniżeli o rok później w nielicznym otoczeniu . Jakie to dziwne ! …
Pierwsi cofnęli się epuzerowie , za nimi damy mające brzydkie córki , z pozostałą zaś resztą zerwał sam pan Tomasz i ograniczył swoje znajomości wyłącznie do stosunków z familią . Lecz gdy i tu zauważył zniżenie się uczuciowej temperatury , zupełnie wycofał się z towarzystwa , a nawet ku zgorszeniu wielu szanownych osób , jako właściciel domu w Warszawie , wpisał się do Resursy Kupieckiej . Chciano go tam zrobić prezesem , ale nie zgodził się .
Żyd , któremu to właśnie przyszło na myśl , cofnął się czym prędzej z oranżerii i jak kamień wyrzucony z procy wpadł w dorożkę . Ale woźnica ( porozumiawszy się już widocznie z krwiożerczymi ogrodnikami ) oświadczył , iż za żadne w świecie skarby nie pojedzie dalej , chyba że kupiec da mu czterdzieści groszy za kurs i jeszcze zwróci dwa grosze urwane przy pierwszym kursie .
— Kto wie , mój baronie , czy Starski nie ma racji . Nas nauczono widzieć w kobietach anioły i tak też je traktujemy . Jeżeli one jednak są przede wszystkim samicami , to my wydajemy się w ich oczach głupsi i niedołężniejsi , niż jesteśmy , a Starski musi triumfować . Ten jest panem kasy , kto posiada właściwy klucz do zamku , baronie ! — zakończył ze śmiechem .
— Nic dziwnego — rzekł młody człowiek . — Na starość mózg więdnie i nie jest zdolny przyjmować nowych prawd …
— Bywam tu , ile razy przepracuję się … To jest dosyć często …
Wieczorem pan Ignacy sprowadziwszy pistolety wstąpił do Wokulskiego . Zastał go samotnego przy herbacie . Rzecki nalał sobie herbaty i odezwał się :
Roześmiałem się z tej gawędy , bo przecież kto się kocha , nie wyjeżdża na wojnę . Dopiero teraz , niestety ! zaczynam przypuszczać , że baba miała rację …
— Boję się tego człowieka — szepnęła panna Izabela .
— Wszakże to pan kupił nasz serwis i srebra ? — mówiła zdławionym głosem .
„ Aha , Pomarańczarnia … ”
Mimo to na drugi dzień przyjechał znowu z wizytą do Wokulskiego , a nie znalazłszy go w mieszkaniu , kazał dorożkarzowi stanąć przed sklepem .
— Miałby jakiś nowy sposób postępowania , mówiłby mi nowe rzeczy , czasami rozgniewałby mnie do łez , potem sam śmiertelnie obraziłby się na mnie , a potem — naturalnie musiałby przepraszać . O , ten zakochałby się we mnie do szaleństwa ! Wpiłabym mu się tak w serce i pamięć , że nawet w grobie nie zapomniałby o mnie … No , taką miłość rozumiem .
„ Que votre nom soit beni à jamais , bien qui avez voulu m 'éprouver par cette peine . ” . W miarę jak czyta , szare niebo wyjaśnia się , a przy ostatnich słowach … „ et d 'attendre en paix votre divin secours … ” , chmury pękają , ukazuje się kawałek czystego błękitu , gabinet panny Izabeli napełnia się światłem , a jej dusza spokojem . Teraz jest pewna , że modły jej zostały wysłuchane , że będzie miała najpiękniejszą toaletę i najlepszy kościół do kwesty .
— Spodziewam się , że tym razem kuzynek zabawi w kraju dłużej ?
Zdumiały go nadzwyczajne zmiany w niej . Dziewczyna była czarno ubrana , miała bladawą , ale zdrową cerę i nieśmiałe spojrzenie . Spostrzegłszy Wokulskiego zarumieniła się i zaczęła drżeć .
Upłynęło pół godziny , godzina , dwie — należało wracać do domu , a Wokulski nie przychodził ; nareszcie panie wsiadły do karety : hrabina zimna jak zwykle , prezesowa nieco roztargniona , a panna Izabela rozgniewana . Oburzenie nie zmniejszyło się , gdy wieczorem ojciec powiedział jej , że od południa był na sesji u księcia , gdzie Wokulski przedstawił projekt olbrzymiej spółki handlowej i w zblazowanych magnatach obudził formalny zapał .
Ubogi człowiek dotknąwszy pieniędzy zaczął się trząść .
W kwadrans później panna Rzeżuchowska kazała przedstawić sobie Wokulskiego , a w ciągu następnego kwadransa zawiadomiła go ( spuszczając przy tym oczy ) , że jej zdaniem najpiękniejszą rolą kobiety jest pielęgnować ranione serca , które cierpią w milczeniu .
— Otóż , proszę pana — mówił baron — wybrać mi jeszcze parę drobiazgów w formie podkowy …
— Wszystko jedno ! … — odparł wielkim głosem marszałek . — Powiedziałem : rzucę w Warszawie pięćdziesiąt tysięcy rubli , więc niech dziesięć pójdzie na cele dobroczynne , bo kochany nasz książę mówi cudownie ! … Z rozumu i z serca , jak Boga kocham …
— Co za nieuwaga z mojej strony ! — zawołał . — Właśnie dostrzegłem w oczach pańskich znużenie i mimo to ośmieliłem się spłoszyć panu sen …
— Jakże ja do nich pójdę ?
Pan Tomasz przypatrzył im się z uwagą i dopiero teraz spostrzegł , że dwoje tych ludzi harmonizują ze sobą wzrostem i ruchami . On , o głowę wyższy i silnie zbudowany , stąpał jak ekswojskowy ; ona , nieco drobniejsza , lecz kształtniejsza , posuwała się jakby płynąc . Nawet biały cylinder i jasny paltot Wokulskiego godził się z popielatym płaszczykiem panny Izabeli .
— Co ty tu robisz , Auguście ? — spytałem .
— Kupiec galanteryjny , sprzedaje portmonetki — nalegał brunet .
Schylił głowę i posuwając palcem z dołu do góry albo z góry na dół , sumował kolumny cyfr długich jak Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście . Sumował bez błędu , nawet z cicha mruczał , a jednocześnie myślał sobie , że jego Stach znajduje się na jakiejś fatalnej pochyłości .
— Maleski — odparł z ukłonem właściciel faworytów — i Patkiewicz … — dodał wskazując gestem pełnym dystynkcji na ponurego towarzysza .
— Ale z chłopcem co ?
— Moja Kaziu — rzekła — wiem , o co ci chodzi . Otóż oświadczam ci raz na zawsze , że ani myślę wyrzekać się dla Wokulskiego moich sympatyj i upodobań . Małżeństwo nie jest więzieniem , a ja mniej niż kto inny nadaję się na więźnia .
Nastała chwila milczenia , którą szczęściem przerwało wejście Ochockiego . Pani Wąsowska znowu bardzo serdecznie pożegnała pannę Izabelę i rzucając na swego towarzysza ogniste spojrzenie rzekła :
— Coś lepszego . Dobranoc .
Panna Florentyna spojrzała jej w oczy i poruszyła głową .
— Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory .
— No , przez ostatnie pół roku …
— To my , kuzynko , będziemy trzymać się razem — odezwał się Ochocki do panny Izabeli . — Ale w takim razie musi pani siąść przy koźle , bo ja powożę .
„ Panie Wokulski ! Wybacz , że nie nazywam cię szanownym , ale trudno dawać taki tytuł człowiekowi , od którego już wszyscy odwracają się ze wstrętem . Nieszczęsny człowieku ! Jeszcze nie zrehabilitowałeś się ze swych dawniejszych występków , a już hańbisz się nowymi . Dziś o niczym więcej nie mówi całe miasto , tylko o twoich odwiedzinach u kobiety tak źle prowadzącej się jak Stawska . Już nie tylko miewasz z nią schadzki na mieście , nie tylko zakradasz się do niej po nocach , co by jeszcze dowodziło , żeś niezupełnie wstyd zatracił , ale nawet odwiedzasz ją w biały dzień , wobec służby , młodzieży i uczciwych mieszkańców tej skompromitowanej kamienicy .
— Co pan wiesz o tej pani Stawskiej ? — zapytałem Wirskiego .
Przez chwilę jeszcze toczyła się w nim walka . Raz — wyrzucał sobie , że mogąc uwolnić świat od hultaja nie zrobił tego , to znowu myślał , co działoby się z nim , gdyby tak jego samego uwięziono , oderwano od panny Izabeli na całe miesiące , może na lata .
— Rozumiem , wielmożny panie ! … A nasz pan czeka w pokoju sypialnym — odparł Mikołaj .
W tym miejscu załamał mu się głos : Leon dostał spazmów . Ledwieśmy go uspokoili .
— Zapewne . Jednym zamachem zdobył sobie byt i warsztat , na którym mógł spokojnie pracować do końca życia . Ale też miał on krzyż Pański z babą !
Czasami na widok młodszych i starszych elegantów otaczających pannę Izabelę , której oczy błyszczały jak brylanty albo jako gwiazdy , po niebie jego zachwytów przelatywał obłok i rzucał mu na duszę cień nieokreślonej wątpliwości . Ale Wokulski na cienie zamykał oczy . Panna Izabela była jego życiem , szczęściem , słońcem , którego nie mogły zaćmić jakieś przelotne chmurki , może nawet zgoła urojone .
— A jak się znajdzie , to co ? … — spytał ojciec .
Wokulski wyprowadził go przez podwórze do bramy , gdzie już czekał powóz .
— Romantyk ! … romantyk ! … — powtarzał adwokat z uśmiechem .
„ Gdyby ci wszyscy ludzie — mówił sobie — byli podobni do mnie , Paryż wyglądałby jak szpital smutnych wariatów . Każdy trułby się jakimś widziadłem , ulice zamieniłyby się w kałuże , a domy w ruinę . Tymczasem oni biorą życie , jakim jest , uganiają się za praktycznymi celami , są szczęśliwi i tworzą arcydzieła .
— Suzin ? … Jest zły , a co gorsza — rozżalony . Mówi , że Stanisław Piotrowicz już nie ten , co był , że gardzi nim … słowem , awantura ! … Pięćdziesiąt tysięcy rubli zysku i darmo podróż . No , niech pan sam powie , czy w tych warunkach nawet święty Stanisław Kostka nie pojechałby do Paryża ? …
— Żadnych przeprosin .
— Hum ! … hum ! … — mówi adwokat , tęsknie spoglądając na drzwi . — Pan żąda zbyt wysokiej ceny … Sto dwadzieścia tysięcy za dom , za który dawano sześćdziesiąt …
A jak ona rozmawiała ze mną . Ile tam było pogardy dla marnego kupca … » Zapłać temu panu ! … « Paradne są te wielkie damy ; próżniak , szuler , nawet złodziej , byle miał nazwisko , stanowi dla nich dobre towarzystwo , choćby fizjognomią zamiast ojca przypominał lokaja swej matki . Ale kupiec — jest pariasem … Co mnie to wreszcie obchodzi ; gnijcie sobie w spokoju ! ”
— Ja też od razu biorę do niewoli pana Wokulskiego — odparła wdówka .
— Pod Magentą , panie …
Rzecki odchrząknął .
— Tak , złoty krzyż … I nicże więcej ?
— Tu — mówiła wzruszona — jest adres , pod którym można się zgłosić do mnie w ciągu dwudziestu czterech godzin , a tu … notatka , która może panu da trochę do myślenia … Żegnam .
I ja miałbym tam wracać ? … Po co ? … Tu przynajmniej mam naród żyjący wszystkimi zdolnościami , jakimi obdarowano człowieka . Tu naczelnych miejsc nie obsiada pleśń podejrzanej starożytności , ale wysuwają się naprzód istotne siły : praca , rozum , wola , twórczość , wiedza , nawet piękność i zręczność , a nawet choćby szczere uczucie . Tam zaś praca staje pod pręgierzem , a triumfuje rozpusta ! Ten , kto dorabia się majątku , nosi tytuł sknery , kutwy , dorobkiewicza ; ten , kto go trwoni , nazywa się : hojnym , bezinteresownym , wspaniałomyślnym … Tam prostota jest dziwactwem , oszczędność wstydem , uczoność równoznaczy z obłędem , artyzm symbolizuje się dziurawymi łokciami . Tam , chcąc zdobyć miano człowieka , trzeba posiadać albo tytuł z pieniędzmi , albo talent wciskania się do przedpokojów . I ja bym tam miał wracać ? … ”
Robi się czerwona i prawi dalej :
Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą . W każdej porze dnia siedział on pod oknem na fotelu obitym skórą , ubrany w niebieski barchanowy kaftan , biały fartuch i takąż szlafmycę . Przed nim na stole leżała wielka księga , w której notował dochód , a tuż nad jego głową wisiał pęk dyscyplin , przeznaczonych głównie na sprzedaż . Starzec odbierał pieniądze , zdawał gościom resztę , pisał w księdze , niekiedy drzemał , lecz pomimo tylu zajęć , z niepojętą uwagą czuwał nad biegiem handlu w całym sklepie . On także , dla uciechy przechodniów ulicznych , od czasu do czasu pociągał za sznurek skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie , co mi się najmniej podobało , za rozmaite przestępstwa karcił nas jedną z pęka dyscyplin .
— Prędzej , panie , prędzej , bo dalibóg ! nie ma czasu …
Muszę sobie przyznać , że ja na jej widok zachowałem się z godnością ; ale Wirski zupełnie stracił głowę . Zerwał się z krzesła jak student , zapiął surdut jeszcze na jeden guzik , powiem nawet : zarumienił się , i zaczął bełkotać :
„ Stawska ? … Stawska ? … — myślał Wokulski . — Już wiem ! … To ta piękna pani z córeczką , która mieszka w moim domu … Co za dziwny zbieg wypadków : może po to kupiłem dom Łęckich , ażeby poznać w nim tę drugą ? … Nic mnie ona nie obchodzi , skoro tu zostanę , ale dlaczegóż nie miałbym jej dopomóc , jeżeli prosi Rzecki … Ach ! wybornie … Będę miał zaraz powód dać prezent baronowej , którą mi tak rekomendował Suzin … ”
— O tak , znam …
— Przychodzę w imieniu właściciela domu .
Doktór zatrzymał się na chodniku i usiadłszy na swej lasce zaczął się śmiać w sposób , który aż zwracał uwagę na szczęście nielicznych przechodniów .
— Bardzo słusznie . I nie obawiasz się scen zazdrości ?
„ Mam gorączkę , czy co ? … — szepnął Wokulski ściskając głowę rękoma . — Wiedziałem , że Paryż jest dziwny , ale żeby był aż tak dziwny … ”
Przeżegnałem się .
— Papo trochę przyszedł do siebie … Zasyła panu ukłony …
Siedliśmy . Wokulski zapytał panie , czy są zadowolone z lokalu , a następnie opowiedział im , że Ludwik Stawski był przed dwoma laty w New Yorku , a następnie przeniósł się do Londynu pod przybranym nazwiskiem . Napomknął z lekka , że Stawski był wówczas chory i że za parę tygodni spodziewa się o nim stanowczych wiadomości .
Zawsze i wszędzie będę ja przy tobie …
W salonach tymczasem rozmawiano .
— Protestuję ! — odezwał się Starski . — Panna Izabela jest całkiem zadowolona ze swego towarzysza , a ja z mojej towarzyszki …
— Czyżby miał defekt ? … Taki zdrowy mężczyzna …
— Będzie się pan fatygował …
O rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy . Usprawiedliwiano go ekscentrycznością i smutkiem po Wiktorze Emanuelu .
— A trzeci pan gdzie ?
— Niech pan wierzy , panie Maruszewicz , że moich opinii nie opieram na plotkach .
— Tym mniej możesz go mieć do innych pracowników , którzy nie znają cię tak jak ja .
Chciałem go zmonitować : błaźnie jakiś , twój pan jest panem tylko dla ciebie ; ale poleciał na złamanie karku .
— Znowu silny wyraz .
Niecierpliwie ścisnął go za rękę i popychał ku drzwiom . Na schodach pożegnał go jeszcze raz i cofnął się do laboratorium . Gdy Wokulski wyszedł na dziedziniec , furtka już była otwarta , a gdy wyminął ją i stanął obok swego fiakra , zatrzasnęła się .
Teraz dopiero Wokulski kupił program i z uczuciem jakby wstydu czytał , że w trzeciej gonitwie biega klacz Sułtanka po Alim i Klarze , należąca do X. X. , jeżdżona przez dżokeja Yunga w żółtej kurtce z niebieskimi rękawami . Nagroda trzysta rubli ; koń wygrywający ma być na miejscu sprzedany .
— Co znaczy to : * ale * ? … — z niepokojem zapytała panna Florentyna .
— Kochany Henryku , nie bierz do serca drobnych przycinków , bo my tu sobie po koleżeńsku wszyscy docinamy . Oświadczam ci także , że jeżeli opuścisz kiedy ten sklep , to chyba razem ze mną .
„ Nawet marzyć o niej nie mogę ! … ” — pomyślał z rozpaczą .
— Bóg cię zesłał , panie Wokulski ! … — zawołała już zupełnie naturalnym głosem pani Misiewiczowa zrywając z głowy chustkę .
— Szczególny wypadek ! Mam dziurę w twarzy , ząb wybity , a kuli nie widać … Przecie jej nie połknąłem …
— No , co tam …
Wokulski wybiegł z domu adwokata i wsiadłszy w dorożkę kazał się wieźć w stronę ulicy Elektoralnej . Był zirytowany tym , że adwokat odkrył jego tajemnicę , i tym , że krytykował jego metodę postępowania . Naturalnie , że kto chce zdobyć , musi zdusić przeciwnika ; ależ tu zdobyczą miała być panna Izabela ! …
— Dziś rano — on mówi .
— Sprowadzisz mi także furmana Wysockiego , tego z Tamki , wiesz ? …
— Rób , mówię tobie , Ksawery , jak ja . Ja nie śpieszę się , jak Boga kocham . Już trzy lata , mówię tobie , chcę kupić niewielki domik , ot taki sobie za sto , za dwieście tysięcy , na stare lata , ale nie śpieszę się . Wyczytuję ja sobie , które chaty idą na licytację , ogląduję ja ich sobie powoli , kalkuluję ja sobie w głowie , a potem zachodzę ja sobie tu i słucham , co ludzie dają . I kiedy , mówię tobie , już nabrałem doświadczenia i w tym roku chciałem już co kupić , ceny jak raz w niepraktykowany sposób skoczyły , psiakrew , i muszę na nowo kalkulować ! … Ale jak we dwu poczniem się przysłuchiwać , to mówię tobie , ubijemy interes …
— Oto jest decymetr sześcienny , pełny , odlany ze stali ; weź go w rękę , ile waży ?
— Aaa ! … — ziewnął .
— Czy to co złego ? — szepnęła .
Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie .
— Więc to pan jest tym Ochockim , wynalazcą ? …
— A propos — rzekł pan Tomasz po chwili przykrego zdumienia . — Co też mówią w mieście : że to ty , panie Wokulski , kupiłeś mój dom ? …
Pan Ignacy przysunął sobie krzesło .
Ja na przykład znam Stare Miasto od dziecka i zawsze wydawało mi się , że jest ono tylko ciasne i brudne . Dopiero kiedy pokazano mi jako osobliwość rysunek jednego z domów staromiejskich ( i to jeszcze w „ Tygodniku Ilustrowanym ” , z opisem ! ) , nagle spostrzegłem , że Stare Miasto jest piękne … Od tej pory chodzę tam przynajmniej raz na tydzień i nie tylko odkrywam coraz nowe osobliwości , ale jeszcze dziwię się , żem ich nie zauważył dawniej .
— Nie tylko obiecały , ale jeszcze ucałowały ją i nawet przyrzekły wyjednać jej przebaczenie u Wokulskiego , o którym baronowa odzywa się z wielkimi pochwałami …
— Prosimy — odezwała się wdówka do Wokulskiego zbierając w fałdy swoją pąsową suknię , która rozesłała się na połowie ławki .
Spojrzała na niego zalękniona .
Wokulski uczuł brak powietrza , zdawało mu się , że ziemia rozstępuje się pod nim i sufit upada na niego . Nie mógł wytrzymać w teatrze ; wstał z krzesła , na nieszczęście położonego gdzieś we środku teatru , i oblany zimnym potem , depcząc po nogach sąsiadów , uciekł z przedstawienia .
— Zaraz mnie tknęło — ciągnął Węgiełek — że to nie żadne łajdactwo , tylko nieszczęście . I pytam się Wysockiego : „ Ożeniłby się pan z panną Marianną ? ” „ I z jedną babą jest utrapienie ” — on mówi . „ Ale żeby pan Wysocki był w kawalerskiej kondycji , to co ? ” „ Eh — mówi — kiedy już nie mam ciekawości do kobiet . ” Widząc ja , że stary nie chce gadać , takem go zaklął , że mi w końcu powiedział : „ Nie ożeniłbym się , bo nie miałbym przekonania , że się w niej stary obyczaj nie odezwie . Kobieta jak dobra , to dobra , ale jak się rozwydrzy , niczym diabeł . ”
— To już zależy od panów .
— Czym mogę służyć ? — spytał jeszcze raz Wokulski ocierając pot z twarzy .
— Nieprawda — odpowiedział Stach . — Chcę sto tysięcy i nie odstąpię od nich .
Wokulski zwrócił na niego spokojne wejrzenie .
— Phy ! — mruknął rządca . — Wreszcie powiedz pani starszej …
— W Chinach , w Japonii , a nade wszystko w Europie .
Teraz Wokulski wyglądał na apoplektyka , ale milczał .
Wyrazy te zastanowiły mnie w przykry sposób . Spojrzałem na Stacha z uwagą i ogarnęło mnie zdziwienie . Nigdy bym nie sądził , ażeby człowiek niby to zdrów , a w każdym razie nie raniony , mógł zmienić się tak w przeciągu kilku godzin . Pobladł , oczy zapadły , prawie zdziczał …
Ponieważ Wokulski pierwszy raz widział podobne zjawiska i bynajmniej nie ukrywał niedowierzania , więc Palmieri zaprosił go do pierwszego rzędu krzeseł . Tu po kilku próbach Wokulski przekonał się , że zjawiska , na które patrzy , nie są kuglarstwem , lecz polegają na jakichś nieznanych właściwościach systemu nerwowego .
— A gdzież on zapisany w księgi ?
I z prac tych , które wszczął pod słońcem ? …
Rozmawiali o rzeczach najzwyklejszych . Najczęściej ona opowiadała mu o tym , że w sklepie Milerowej interesa idą coraz lepiej , ponieważ ludzie dowiedzieli się , że sklep ten w większej części należy do pana Wokulskiego . Potem mówiła , że Helunia robi się coraz grzeczniejsza , a jeżeli jest kiedy niegrzeczną , wówczas babcia straszy ją , że powie przed panem Wokulskim , i — dziecko zaraz się uspakaja . Potem jeszcze napomykała o panu Rzeckim , który bywa tu niekiedy i jest bardzo lubiany przez babcię , ponieważ opowiada jej mnóstwo szczegółów z życia pana Wokulskiego . I że babcia równie lubi pana Wirskiego , który po prostu zachwyca się panem Wokulskim .
Ci utopiliby nas w łyżce wody , choćby żadnej dżumy nie było . Naturalnie , że nawet setnej części tych wymysłów nie powtarzam Wokulskiemu ; myślę jednak , że on sam słyszy ich i czyta więcej aniżeli ja .
Na to pani Małgorzata znowu w płacz . Z rozpaczy po śmierci męża wpadła nawet w taki gniew zapalczywy , że nazwała mnie ze trzy razy niedołęgą , człowiekiem nie znającym życia , potworem … Nareszcie powiedziała mi , żebym poszedł precz , gdyż ona sama da sobie radę ze sklepem . Potem przeprosiła mnie i zaklęła na wszystkie sakramenta , abym nie obrażał się za słowa , które jej żal dyktuje .
Jumart wyciągnął naprzód dolną wargę .
— Musi mnie papa kiedy nauczyć , jak się jada ryby nożem .
„ Do diabła ! — mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? … Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? … Razem sto czterdzieści tysięcy rubli ! … A ten powóz , a te wyścigi , a te ofiary na cele dobroczynne ? … A … a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? … Ehe ! … schowam ja do kieszeni ceremonie … ”
Otóż kiedym wrócił do sklepu , prawie co wieczór zbieraliśmy się u Grossmutter na górze : Jan i Franc Minclowie , a czasem i Małgosia Pfeifer . Małgosia z Janem siadywali w okiennej framudze i trzymając się za ręce patrzyli w niebo ; Franc pił piwo z dużego kufla ( który miał cynową klapę ) , staruszka robiła pończochę , a ja — opowiadałem dzieje kilku lat spędzonych za granicą .
— Nie to , żebym nie lubił . Ale od czasu jak przekonałem się , że wielkie damy nie różnią się od pokojówek , wolę pokojówki .
— Tu mieszkamy , wielmożny panie , w tym domu — odpowiedział człowiek wskazując na niską lepiankę .
— Kobieta młoda , panie Rzecki , niebrzydka .
— A … a ! … wszystko mi jedno w rezultacie , gdzie osiedli się ten młody człowiek . Niech jedzie i do Moskwy .
— A jeżeli i ja mam moje widoki na tę klacz , panie hrabio ? … — odparł .
— No — rzekłem — uspokój się , doktorze . Mam dla Stacha lekarstwo .
Wiadomość o przybyciu Rossiego do Warszawy i o tym , że jej nie zapomniał , wzruszyła pannę Izabelę . Już o pierwszej w południe była u ciotki . Co chwilę wstawała do okna , każdy turkot przyśpieszał bicie jej serca , za każdym uderzeniem dzwonka drgała ; zapominała się w rozmowie , na twarz jej wystąpiły silne rumieńce … No — i Rossi nie przyszedł ! …
Naśmieliśmy się oboje z panią Stawską z dziwactw baronowej i pożegnaliśmy się pełni otuchy . Gdy zaś wychodziła , Klejn otworzył jej drzwi tak szarmancko , że jedno z dwojga : albo już ją uważa za naszą pryncypałową , albo — sam kocha się w niej . Półgłówek ! … On także mieszka w domu baronowej i niekiedy bywa u pani Stawskiej ; ale podczas wizyt siedzi tak strasznie smutny , że Helunia pewnego wieczora zapytała babki : czy pan Klejn nie brał dziś olejku ? … Marzyciel ! Komu to myśleć o podobnej kobiecie …
— Po cóż się w to wdaje ?
Rano budził się zawsze o szóstej ; przez chwilę słuchał , czy idzie leżący na krześle zegarek , i spoglądał na skazówki , które tworzyły jedną linię prostą . Chciał wstać spokojnie , bez awantur ; ale że chłodne nogi i nieco zesztywniałe ręce nie okazywały się dość uległymi jego woli , więc zrywał się , nagle wyskakiwał na środek pokoju i rzuciwszy na łóżko szlafmycę , biegł pod piec do wielkiej miednicy , w której mył się od stóp do głów , rżąc i parskając jak wiekowy rumak szlachetnej krwi , któremu przypomniał się wyścig .
W późniejszym życiu przekonałem się , jak proroczymi były poglądy ojca . Wszyscy widzieliśmy drugą gwiazdę napoleońską , która obudziła Włochy i Węgry ; a chociaż spadła pod Sedanem , nie wierzę w jej ostateczne zagaśnięcie . Co mi tam Bismarck , Gambetta albo Beaconsfield ! Niesprawiedliwość dopóty będzie władać światem , dopóki nowy Napoleon nie urośnie .
Kiedy zwierzył się z kłopotu przed muzykiem , ten naprzód szeroko otworzył oczy , potem zmarszczył brwi , w końcu zaś , po długim namyśle , odparł :
— Bardzo mi to pochlebia — odpowiedziała , lekko rumieniąc się , panna Izabela — ale jestem pewna , że prędko znudzi pana mój wykład . Bo dla mnie nie zawsze las jest piękny , czasem bywa okropny . Gdybym tu była sama , z pewnością nie widziałabym ulic , kościołów i buduarów . Kiedy jestem sama , las mnie przeraża . Przestaje być dekoracją , a zaczyna być czymś , czego nie rozumiem i czego się boję . Głosy ptaków są jakieś dzikie , czasem podobne do nagłego krzyku boleści , a czasem do śmiechu ze mnie , że weszłam między potwory … Wtedy każde drzewo wydaje mi się istotą żywą , która chce mnie owinąć gałęźmi i udusić ; każde ziele w zdradziecki sposób oplątuje mi nogi , ażeby mnie już stąd nie wypuścić … A wszystkiemu temu winien kuzynek Ochocki , który tłomaczył mi , że natura nie jest stworzona dla człowieka … Według jego teorii wszystko żyje i wszystko żyje dla siebie …
— Czy i kuzynek należy do spisku przeciw mnie ? — zapytała panna Izabela .
— Zapełniam sobie pustkę życia . Z dziesięciu tych , którzy mi się oświadczają , wybieram jednego , który wydaje mi się najciekawszym , bawię się nim , marzę o nim …
Gniotą go , popychają , szarpią za odzież . Ktoś chwyta go za nogi , ktoś sięga do kieszeni , ktoś uderza go między łopatki . Nadchodzi chwila , w której pan Ignacy sądzi , że połamią mu klatkę piersiową . Podnosi oczy do nieba i widzi , że jest we drzwiach . Już , już … zaduszą go … Nagle czuje przed sobą puste miejsce , uderza głową w czyjeś wdzięki , nie dosyć starannie zasłonięte połą surduta , i — jest w sali .
— Tylko żebyśmy zrozumieli wszyscy — mruknął ktoś w kącie zajętym przez szlachtę , która nienawidziła magnatów .
Wokulski mimochodem spojrzał na delikwenta . Chudy koń z wytartymi bokami stał przywiązany do młodego drzewka unosząc w górę tylną nogę . Stał cicho , patrzył wywróconym okiem na Wokulskiego i gryzł z bólu gałązkę okrytą szronem .
Jeden ze studentów , ładny chłopak z wąsikami i faworytami , wspinając się na palcach albo opadając na obcasy opowiadał coś sędziemu ; przy czym prawą ręką wykonywał okrągłe ruchy , a lewą kokieteryjnie zakręcał wąsik , wysoko podnosząc mały palec , ozdobiony pierścionkiem bez oczka .
— Nie .
„ Zapewne — szepnął Wokulski , już nieco spokojniejszy o rywala . — Ten nie zbałamuci panny Izabeli . ”
Panna Florentyna bierze lampę i obie z kuzynką idą do jej gabinetu . Panna Izabela siada na szezlongu , zasłania ręką oczy przed światłem i mówi :
— Stronę fachową kwestii raczy objaśnić nam łaskawie pan Wokulski , człowiek … człowiek fachowy — zakończył książę . — Pamiętajmy jednak , panowie , o obowiązkach , jakie na nas wkłada troska o interesa publiczne i ten nieszczęśliwy kraj …
— Niech pan da ryżu …
— Za pozwoleniem ! — przerywa Wirski . — Mężczyzna pięćdziesięcioletni nie jest starym ; jest dopiero dojrzałym …
XII . Wędrówki za cudzymi interesami
— Jak pani każe — odparł Wokulski .
— Tak prędko panowie odchodzą ! — szepnęła pani Stawska i w tej chwili ogromnie zmieszała się .
— Kupiec ! … Także mi mów ! … — zawołał pan Tomasz . — Dzięki tobie przekonałem się , że wyraz kupiec jest dziś synonimem wielkoduszności , delikatności , bohaterstwa … Zacny ! …
Nagle przyszło mu na myśl : czy to on raczej nie jest głupi ? …
Poszli kilkanaście kroków korytarzem i Jumart otworzył drzwi wspaniałego salonu . Wokulski o mało nie cofnął się , zobaczywszy złocone meble , olbrzymie lustra i ściany ozdobione płaskorzeźbami . Na środku stał duży stół pokryty kosztownym obrusem i przywalony stosem papierów .
Przypomniała sobie , że na obiedzie ma być Wokulski , i mimo woli wzruszyła ramionami . Galanteryjny kupiec po Rossim , którego podziwiał cały świat , wydał jej się tak śmiesznym , że po prostu ogarnęła ją litość . Gdyby Wokulski w tej chwili znalazł się u jej nóg , ona może nawet wsunęłaby mu palce we włosy i bawiąc się nim jak wielkim psem czytałaby tę oto skargę Romea przed Laurentym :
— Proszę panów — mówił Wokulski — gdyby łokieć mego perkalu kosztował tylko o dwa grosze taniej niż dziś , wówczas na każdym milionie kupionych tu łokci ogół oszczędziłby dziesięć tysięcy rubli …
„ Koń ? … ” — szepnął Wokulski i czegoś serce mu się ścisnęło .
„ Ciekawym , skąd on się wziął ? — myślał Wokulski . — Natura miewa kaprysy i — analogie — dodał . — Motyle istnieją także w rodzaju ludzkim : piękna barwa , latanie nad powierzchnią życia , karmienie się słodyczami , bez których giną — oto ich zajęcie . A ty , robaku , nurtuj ziemię i przerabiaj ją na grunt zdolny do siewu . Oni bawią się , ty pracuj ; dla nich istnieje wolna przestrzeń i światło , a ty ciesz się jednym tylko przywilejem : zrastania się , jeżeli cię rozdepcze ktoś nieuważny .
Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał :
W chwilę później wstydziła się swego szaleństwa , lecz zarazem czuła to gorzkie zadowolenie znane ludziom , którzy usłuchają w ważnej sprawie głosu instynktu .
— Źle pana poinformowano .
Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego . Strach ją zdejmował na myśl spotkania , lecz niewytłomaczony instynkt popychał .
— Kiedy Bóg da , panie — odparł Węgiełek .
VIII . Pamiętnik starego subiekta
— Papo , ty jesteś chory ! … — zawołała przestraszona panna Izabela .
„ Spacer — to dla mnie , spółka — dla niej . ”
— Bardzo jestem obowiązany za łaskawą pamięć . A pani hrabina ?
— Istotnie jeździłem … — odparł zdziwiony Wokulski .
— Brzydki wieczór — rzekł — śnieżyca .
„ Cóż robić ? … Cóż robić , jeżeli go wybrała … Moje nieszczęście , żem ją poznał … ”
— Ignaz ! … Herr Jesas … Ignaz ! — zawołała ściskając mnie . — Wo bist du so lange gewesen , lieber Ignaz ? …
Pan wie , co to ? … Pierwsze i drugie — to jest : * ko za * ; pierwsze i trzecie — to jest * ko ki * , a wszystkie — to są : Ko za ki . A pan wie , co oni mi odpisali ? … Zaraz …
— Ach ! … — westchnęła pani Stawska upuszczając na ziemię mufkę , którą Klejn zaraz podniósł .
Jednocześnie we framudze okna spostrzegł młodego człowieka , który był wczoraj na grobach , a dziś siedział sam przy małym stoliczku nie spuszczając oka z panny Izabeli .
Znikomość — jego dzieła gońcem ,
— Dokąd idziesz ?
— » Guide Parisien « ! … trois francs ! … trois francs ! …
— Mam tego dosyć . Szlangbaum namawia mnie , ażebym mu powierzył mój kapitał . Ponieważ wolę mieć sześć tysięcy aniżeli cztery tysiące rocznie , więc jestem gotów wysłuchać jego propozycji . Ale że nie lubię działać na ślepo , więc zażądałem cyfr . No , i jak widzę , zrobimy interes .
Jechali jakiś czas milcząc .
Wokulski ujął ją za rękę .
Tymczasem Jaś Mincel , dręczony w domu przez żonę , od samego rana szedł na piwo i wracał aż wieczorem . Wynalazł nawet przysłowie : „ Co tam ! … Raz kozie śmierć … ” , które powtarzał do końca życia .
— Oj , oj ! … Przecie mi nieraz ze sądu dawali do przepisywania , choć nie mam lekkiej ręki . A te wiersze , co pan ekonom z Otrocza pisywał do leśniczanki , to wszystko moja robota . On tyle , że kupował papier i jeszcze mi do tej pory nie dopłacił czterdzieści groszy za pisanie . A o zakręty to tak się dopominał …
— Oto patrz pan , do czego doprowadzają baby nawet takich ludzi jak Wokulski ! Wiesz pan , dlaczego on rozdrażniony ? …
Tym grubszym kirem twą duszę zamroczy …
— Żosztawił bilet , leży na biurku .
— Ach , to pani dobrodziejka ! … Bardzo przepraszam …
— Tak dlaczegóż pan Maruszewicz powiedział to pani Krzeszowskiej ?
Nazwisko Wokulskiego było zaakcentowane w taki sposób , że Starski kiwnąwszy mu głową usiadł o kilka kroków , zwrócony bokiem . W odpowiedzi Wokulski usiadł przy małym stoliku pod ścianą i zaczął oglądać album .
— Wie pani , co mi się zdaje , kiedy patrzę na panią ?
— Co ci jest Belu ? … — spytał zatrwożony pan Tomasz .
— Dziękuję za to .
„ Trzy i pół godzin ! — pomyślał . — Coś trzeba z nimi zrobić … ”
— Dziewięćdziesiąt tysięcy rubli po raz … trzeci ! … — powtarza komornik i uderza małym młotkiem o zielone sukno .
— Ach , więc mamy i mistyfikację , dla udania się której potrzeba , ażeby bohater pani był ślepy i głupi . Ale choćby takim był wybrany , czy sama pani miałaby odwagę zwodzić człowieka , który by * aż tak * panią kochał ? …
— Która godzina ? — zapytał go nagle jakiś głos zachrypnięty .
Przy wejściu do drugiego salonu , gdzie było kilka dam , zastąpiła im drogę hrabina Karolowa . Koło niej przesunął się służący Józef .
„ Słowo honoru — myślał — dobrowolnie wlazłem mu w te obrzydliwe łapy … Boże , jak karzesz mnie za lekkomyślność … ”
„ Jestem człowiek zmarnowany . Miałem ogromne zdolności i energię , lecz — nie zrobiłem nic dla cywilizacji . Ci znakomici ludzie , jakich tu spotykam , nie mają nawet połowy moich sił i mimo to zostawiają po sobie machiny , gmachy , utwory sztuki , nowe poglądy . Lecz ja co zostawię ? … Chyba mój sklep , który dziś upadłby , gdyby go nie pilnował Rzecki … A przecież nie próżnowałem : szarpałem się za trzech ludzi i gdyby mi nie pomógł przypadek , nie miałbym nawet tego majątku , jaki posiadam ! … ”
Mąż w szlafroku , który ziewa przy żonie , całuje ją mając pełne usta dymu z cygar , często odzywa się : „ A dajże mi spokój ” , albo po prostu : „ Głupia jesteś ! … ” — ten mąż , który robi hałasy w domu za nowy kapelusz , a za domem wydaje pieniądze na ekwipaże dla aktorek , to wcale nieciekawe stworzenie . Co najgorsze , że każdy z nich przed ślubem był gorącym wielbicielem , mizerniał nie widząc długo swej pani , rumienił się , kiedy ją spotkał , a nawet niejeden obiecywał zastrzelić się z miłości .
Węgiełek skończył . Panna Izabela spuściła głowę i końcem parasolki rysowała jakieś znaki na gruzach . Wokulski nie śmiał spojrzeć na nią .
Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko …
Wokulski przyszedł tam w pół godziny . Myślał , że będzie pierwszy , tymczasem zastał już wszystkie panie , którym Starski coś wykładał . Siedział rozparty na brzozowym fotelu i mówił z miną znudzoną , uderzając szpicrózgą w koniec buta :
— Tak — odezwał się Wokulski — firma nie może tracić . Oberman zapłaci .
— Pozwoli pan zrobić uwagę — odezwałem się — że takie nieszanowanie umowy jest dość oryginalne … Ktoś daje panu mieszkanie , a pan uważa za stosowne nie płacić mu …
— Pan nie był na Rossim ? … — dodała rumieniąc się jeszcze mocniej . — Rossiego nie widział pan ? … — powtórzyła patrząc mu w oczy ze zdziwieniem .
Ajent handlowy , który z obowiązków stanowiska potrzebował mieć o kupcach wiadomości wszechstronne i wyczerpujące , przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie wejrzenie w jego załzawionych oczach , spytał zniżonym głosem :
— Kto was prześladuje ! — odparł Wokulski .
— Chyba ze sto — odparł kręcąc głową . — Ale — dodał — porządnie prowadzą interes , bo odezwały się wszystkie razem .
Dwie armaty były wzięte , za resztą pognali husarzy . Daleko przed nami stali nasi pojedynczo i w gromadach , strzelając do cofających się Austriaków . Kiedy niekiedy jakaś zbłąkana kula nieprzyjacielska świsnęła nad nami albo zaryła się w ziemię wydmuchując obłoczek kurzu . Trębacze zwoływali do szeregów .
Tym sposobem Paryż jest arką , w której mieszczą się zdobycze kilkunastu , jeżeli nie kilkudziesięciu wieków cywilizacji … Wszystko tu jest zacząwszy od potwornych posągów asyryjskich i mumij egipskich , skończywszy na ostatnich rezultatach mechaniki i elektrotechniki , od dzbanków , w których przed czterdziestoma wiekami Egipcjanki nosiły wodę , do olbrzymich kół hydraulicznych z Saint Maur .
— Mylisz się , profesorze — odparł Wokulski . — Zresztą w grobie nie jest chyba weselej …
Około północy napadło na niego coś , jakby sen , a może tylko jeszcze większa obojętność . Zasłonił firanką latarnię wagonu , przymknął oczy i myślał , że ta osobliwa apatia skończy się ze wschodem słońca . Ale nie skończyła się ; owszem , do rana wzrosła i rosła coraz bardziej . Nie było mu z nią dobrze ani źle ; tak sobie .
— Przyzna pani jednak , że urodzenie …
„ Więc cóż zyskałem — spytał — po bułgarskich niebezpieczeństwach i tutejszych wyścigach lub pojedynkach ? … ”
Wokulski chciał schwycić za kark posłańca , ale pohamował się i — zawrócił na dół .
Następny gość , człowiek okazałej tuszy , ze sznurem miniaturowych orderów na klapie surduta , proponował Wokulskiemu : dyplom doktora filozofii , order lub tytuł , i wydawał się bardzo zdziwionym , gdy propozycji nie przyjęto . Odszedł , nawet nie pożegnawszy się .
Wokulski doznał takiego wrażenia jak człowiek , który spadł z wysokości i uderzył piersiami o ziemię .
Dzięki troskliwości o wszystko przedmioty znajdujące się w Paryżu przynoszą wielorakie korzyści . Dom , sprzęt , naczynie jest nie tylko użyteczne , ale i piękne , nie tylko dogadza muskułom , ale i zmysłom . I na odwrót — dzieła sztuki są nie tylko piękne , ale i użyteczne . Przy łukach triumfalnych i wieżach kościołów znajdują się schody ułatwiające wejście na szczyt i spoglądanie na miasto z wysokości . Posągi i obrazy są dostępne nie tylko dla amatorów , ale dla artystów i rzemieślników , którzy w galeriach mogą zdejmować kopie .
W plutonach , które szły przed nami o jakieś sto kroków na lewo , zrobiło się zamieszanie ; gdy zaś kolumna posunęła się dalej , zobaczyliśmy dwu ludzi : jeden leżał twarzą do ziemi , wyciągnięty jak struna , drugi siedział trzymając się rękoma za brzuch . Poczułem zapach prochowego dymu ; Katz przemówił coś do mnie , alem go nie słyszał ; natomiast zaszumiało mi w prawym uchu , jakby tam wpadła kropla wody .
— To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz skończmy .
Powóz stanął , ale rozpędzony brek przeleciał około niego jak burza śmiechów i okrzyków i zatrzymał się o kilkadziesiąt kroków dalej . Widocznie naradzano się nad czymś w sposób hałaśliwy i zapewne coś uradzono , gdyż towarzystwo wysiadło , a brek pojechał dalej .
— A gdyby mój ojciec namyśliwszy się chciał odkupić te przedmioty , za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz ?
I nie masz bólów ich wspomnienia .
Wstał z zamiarem wyjścia i zrobiło mu się gorąco na myśl o defiladzie przez dwa salony , w których czekają go rózgi spojrzeń i szeptów . Ale zabiegł mu drogę książę mówiąc :
Teraz Wokulski został w Paryżu zupełnie osamotniony , bez żadnego obowiązkowego zajęcia . Znowu zwiedzał wystawę , teatry , nieznane ulice , pominięte sale w muzeach … Znowu podziwiał olbrzymie siły Francji , prawidłowość w budowie i życiu milionowego miasta , wpływ łagodnego klimatu na przyśpieszony rozwój cywilizacji … Znowu pił koniak , jadał kosztowne potrawy albo grał w karty w salonie baronowej , gdzie zawsze przegrywał …
Wchodzę na podwórko … oj ! niedobrze … Pachnie bestia jak apteka . Śmietnik naładowany do wysokości pierwszego piętra , wszystkimi zaś rynsztokami płyną mydliny . Dopiero teraz spostrzegłem , że na parterze w dziedzińcu znajduje się „ Pralnia paryska ” , z dziewuchami jak dwugarbne wielbłądy . To dodało mi otuchy .
„ Głupiec czy kamień ! … ”
— U … cóż to za chamy te całe grenadierzyska ! — gniewała się ciotka .
— Masz wóz i przewóz . Będziesz dobra i pracowita , będzie ci dobrze ; ale jeżeli nie skorzystasz z okazji , rób , co ci się podoba . Możesz iść .
I nagle zawrócił się ; jeszcze przed chwilą obojętne zwierzę stało mu się sympatycznym i interesującym .
— Wszakże pan myślał kiedyś o machinach latających ? … Nie o kierowaniu balonami , które są lżejsze od powietrza , bo to błazeństwo , ale — o locie machiny ciężkiej , napełnionej i obwarowanej jak pancernik ? … Czy pan rozumie , jaki nastąpiłby przewrót w świecie po podobnym wynalazku ? … Nie ma fortec , armii , granic … Znikają narody , lecz za to w nadziemskich budowlach przychodzą na świat istoty podobne do aniołów lub starożytnych bogów … Już ujarzmiliśmy wiatr , ciepło , światło , piorun … Czy więc nie sądzisz pan , że nadeszła pora nam samym wyzwolić się z oków ciężkości ? … To idea leżąca dziś w duchu czasu … Inni już pracują nad nią ; mnie ona dopiero nasyca , ale od stóp do głów … Co mnie ciotka z jej radami i prawidłami dobrego tonu ! … Co mnie żeniaczka , kobiety , a nawet mikroskopy , stosy i lampy elektryczne ? … Oszaleję albo … przypnę ludzkości skrzydła …
— A skąd pan wiesz , że koń nie jest krową ? — odpowiedział Geist . — W czasie moich przymusowych wakacyj , które niestety , ciągną się po kilka lat , zajmuję się zoologią i specjalnie badam gatunek człowieka . W tej jednej formie , o dwu rękach , odkryłem kilkadziesiąt typów zwierzęcych począwszy od ostrygi i glisty , skończywszy na sowie i tygrysie . Więcej ci powiem : odkryłem mieszańce tych typów : skrzydlate tygrysy , węże z psimi głowami , sokoły w żółwich skorupach , co zresztą już przeczuła fantazja genialnych poetów . I dopiero wśród całej tej menażerii bydląt albo potworów gdzieniegdzie odnajduję prawdziwego człowieka , istotę z rozumem , sercem i energią . Pan , panie Siuzę , masz niezawodnie cechy ludzkie i dlatego tak otwarcie mówię z panem ; jesteś jednym na dziesięć , może na sto tysięcy …
— Sądziłabym , że nie ma ani śladu podobieństwa .
— Sześćdziesiąt tysięcy i pięćset rubli — mówi cicho adwokat pani Krzeszowskiej .
— Jestem bardzo … bardzo szczęśliwy … — bąkał Wokulski .
Zdawało mu się , że wszystkie oczy zwrócą się na nich i że on musi skompromitować się jakimś niewłaściwym czynem .
— No , przecież nie jest piękny …
— No , to jest sztabka szklana — odparł Wokulski .
I w tej chwili opanowała go idea , że tamci czterej panowie powinni mu się zaprezentować , jako starszemu wiekiem tudzież byłemu oficerowi węgierskiej piechoty , która przecież porządnie biła Niemców . Zawołał nawet usługującą dziewczynę w celu wysłania jej do owych czterech panów jedzących pekeflejsz , gdy wtem muzyka złożona ze skrzypców , arfy i fortepianu zagrała … Marsyliankę .
Idę tedy wieczorem , wciąż pełen otuchy , do tych pań , już na nowe ich mieszkanie , gdy naraz słyszę na środku ulicy : brzęk brzęk … brzęk brzęk ! … O rany boskie , ależ to aresztantów prowadzą ! … Co za okropna wróżba …
— Tak , Stanisław . Był porucznikiem , a później kapitanem w siódmym pułku liniowym …
Weszliśmy na pierwsze piętro lewej oficyny , gdzie czuć było zapach gotowanych kalafiorów ; Stach zmarszczył się , a ja zapukałem do kuchni .
— Uspokójcie się ! — prosił radca Węgrowicz . — Pojedynki to były w modzie dawniej , nie teraz … Podajcie sobie ręce …
Na turkot dorożki , zatrzymującej się przed domem , biegła do okna ; na odgłos dzwonka rzucała się do progu i spoza zamkniętych drzwi salonu nasłuchiwała , kto rozmawia z Marianną .
Wokulski wciąż się śmiał .
Spostrzegłem , co mnie również zastanowiło , że pan Zięba jest uniżenie grzeczny dla Szlangbauma , a na mnie patrzy trochę z góry , choć jeszcze nie bardzo .
Przeszli do jadalnego pokoju , gdzie na środku stał okrągły stół nakryty na cztery osoby . Wokulski znalazł się przy nim między panną Izabelą i jej ojcem , naprzeciw panny Florentyny . Już był zupełnie spokojny , tak spokojny , że aż go to przerażało . Opuścił go szał miłości i nawet pytał sam siebie : czy ona jest kobietą , którą kochał ? … Bo czy podobna kochać się tak jak on i siedząc o krok od przyczyny swego obłędu czuć taką ciszę w duszy , tak niezmierną ciszę ? … Myśl miał tak swobodną , że nie tylko dokładnie widział każde drgnienie fizjognomii swoich współbiesiadników , ale jeszcze ( co już było zabawne ) , patrząc na pannę Izabelę , robił sobie następujący rachunek :
Ojciec mój był za młodu żołnierzem , a na starość woźnym w Komisji Spraw Wewnętrznych . Trzymał się prosto jak sztaba , miał nieduże faworyty i wąs do góry ; szyję okręcał czarną chustką i nosił srebrny kolczyk w uchu .
A co tymczasem robili Szlangbaumowie ? Pieniądze . Zbierał je dziad i ojciec , tak że dziś syn , do niedawna skromny subiekt , za rok będzie trząsł naszym handlem . A oni to rozumieją , bo stary Szlangbaum jeszcze w styczniu napisał szaradę :
— Krótko mówiąc , według pani natura powinna służyć ludziom , a ludzie klasom uprzywilejowanym i utytułowanym ? … Nie , pani . I natura , i ludzie żyją dla siebie , i tylko ci mają prawo władać nimi , którzy posiadają więcej sił i więcej pracują . Siła i praca są jedynymi przywilejami na tym świecie . Niejednokrotnie też tysiącletnie , ale bezwładne drzewa upadają pod ciosami kolonistów dorobkiewiczów , a pomimo to w naturze nie zachodzi żaden przewrót . Siła i praca , pani , nie tytuł i nie urodzenie …
— Z rządcą ? … jakiś pan ? — mówiła niewidzialna dama . — Może to Ludwiczek , bo akurat śnił mi się …
Wokulski był u siebie , ale jakiś rozstrojony ; konkury oczywiście nie wychodziły mu na zdrowie . Gdym mu jednak opowiedział historię pani Stawskiej z baronową i z lalką , chłopak ożywił się , podniósł głowę i błysnęły mu oczy . ( Nieraz spostrzegłem , że najlepszym lekarstwem na nasze własne kłopoty jest cudze nieszczęście . )
Machnął ręką .
— Czy nie mógłbym , dyrektorze , wprowadzić tę klacz na wyścigi bezimiennie ?
— Niech pana to nie dziwi — mówił gość . — Widziałem w życiu około tysiąca przyrodników , a w moim laboratorium miałem czterech samobójców , więc znam się na tych klasach ludzi … Za często spoglądałeś pan na barometr , ażebym nie miał odkryć przyrodnika , no , a człowieka myślącego o samobójstwie poznają nawet pensjonarki .
— Ach , o tym pan mówi ? … Dawać panu mojej szarfy nie potrzebuję ; pan sam wziął ją gwałtem . A odbierać ? … Już za późno , choćby ze względu na list barona .
— No , słowo honoru daję …
— Tak .
— Po co ?
Jednym łykiem wypiłem znowu pół szklanki araku z herbatą , na odwagę . Stach tymczasem usłyszawszy kroki w sieni stanął przy drzwiach . Odgadłem , że tak czeka na książęce zaprosiny ! …
— Już określiłam sobie pana : pan jesteś pedant . Co wieczór , nie wiem o której , ale zapewne przed dziesiątą , robisz pan rachunki , potem idziesz spać , ale przed spaniem mówisz pacierz , głośno powtarzając : Nie pożądaj żony bliźniego twego . Czy tak ? …
Potem spiesznie opuszcza kościół zastanawiając się , w jaki też sposób dobry Bóg zadowolni sprzeczne żądania pani baronowej Krzeszowskiej i pana Tomasza Łęckiego ?
Przerwałem mu czując , że gdyby tak mówił dalej , musiałbym pogardzić tym młodzieńcem . Co za czasy , co za ludzie ! … Bo ja , gdybym miał szczęście zwrócić na siebie uwagę jakiej damy , nie śmiałbym nawet myśleć o tym , a nie dopiero wrzeszczeć na cały głos , jeszcze w tak wielkim , jak nasz , magazynie .
Pannie Felicji krew i łzy napłynęły do oczu . Spojrzała na Wokulskiego naprzód z gniewem , potem ze wzgardą , a nareszcie wybiegła z pokoju pod pozorem znalezienia chustki . Gdy wróciła , wyglądała jak Maria Stuart przebaczająca swoim oprawcom i miała czerwony nosek .
„ Gdzie mnie tam do kochania ! — myślała . — We mnie już namiętności wygasły . ”
— Chociaż ? … — spytał ojciec .
Jednocześnie o kilka kroków od nas spadł na podwórze śledź , na którego stróż rzucił się z taką drapieżnością , że nawet mnie nie spostrzegł .
— Wszyscy ci , którzy cię nie szanują tak , jakeś na to zasłużył .
Panna Izabela obtarła oczy i prędko opuściła ruinę . Za nią wyszedł Wokulski .
— Proszę cię … A panna Łęcka nie wyszła za mąż ?
Dziwny traf . Gdy Wokulski był subiektem w sklepie kolonialnym , marzył o perpetuum mobile , machinie , która by się sama poruszała . Gdy zaś wstąpiwszy do Szkoły Przygotowawczej poznał , że taka machina jest niedorzecznością , wówczas najtajniejszym i najulubieńszym jego pragnieniem było — wynaleźć sposób kierowania balonami . To , co dla Wokulskiego było tylko fantastycznym cieniem , błąkającym się po fałszywych drogach , w Ochockim przybrało już formę praktycznego zagadnienia .
Maruszewicz otarł pot z czoła widząc , że Wokulski znowu przypatruje mu się badawczo .
„ No i cóż pan na to ? ” — woła Maruszewicz .
— Nie umie powozić nawet parą koni , a rwie się do czwórki . Już wolałam go , kiedy sobie po całych dniach łapał ryby .
— Jutro postaram się zaspokoić panów …
— Bój się Boga , ależ Ludwiczek ? …
Węgiełek zbiegł ze wzgórza . Panna Izabela spojrzała na Wokulskiego . Była blada i wzruszona .
— Proszę .
Paryż posiada to , co można by nazwać kręgosłupem , osią krystalizacji miasta .
Wokulski podał bilet i został sam . W sali były sprzęty kryte amarantowym utrechtem jak w wagonach pierwszej klasy — kilka ozdobnych szaf z pięknie oprawnymi książkami , które tak wyglądały , jakby ich nigdy nie czytano — na stole zaś parę ilustracji i albumów , które zdaje się , oglądali wszyscy . W jednym rogu sali stał gipsowy posąg bogini Temidy z mosiężnymi wagami i brudnymi kolanami .
— Milion ! — powtórzył Geist chwytając się za głowę . — Za dwie godziny wrócę tu . Bodajbym stał ci się tak potrzebny , jak ty mnie jesteś …
Prezesowej zaczęły drżeć ręce . Otworzyła mały flakonik i powąchała go .
Dowiedziawszy się o tym Katz rzucił szpadę na ziemię ( byliśmy już obaj oficerami ) i powiedział , że teraz tylko sobie w łeb strzelić . Ja jednak pamiętając , że we Francji już siedzi Napoleon , dodałem mu otuchy i — przekradliśmy się do Komorna .
— Więc do jutra !
— Proszę pana — przerwałem mu — wolimy złożyć jakąś sumę wprost na pańskie ręce , o ile naturalnie interes dojdzie do skutku .
— Ciszej ! — zawołał sędzia . — Co pani Krzeszowska mówi o sprawie ?
Teraz panna Izabela spuściła oczy . Wokulski spostrzegł to i znowu zmieszał się .
— Powiedz mi — po raz pierwszy odezwał się Wokulski — za cóż to ja mam dostać pięćdziesiąt tysięcy ? …
— Nareszcie ! … — powiedziałeś do mnie .
Wszedł do kościoła i zaraz na wstępie znowu uderzył go nowy widok . Kilka żebraczek i żebraków błagało o jałmużnę , którą Bóg zwróci litościwym w życiu przyszłym . Jedni z pobożnych całowali nogi Chrystusa umęczonego przez państwo rzymskie , inni w progu upadłszy na kolana wznosili do góry ręce i oczy , jakby zapatrzeni w nadziemską wizję . Kościół pogrążony był w ciemności , której nie mógł rozproszyć blask kilkunastu świec płonących w srebrnych kandelabrach . Tu i ówdzie na posadzce świątyni widać było niewyraźne cienie ludzi leżących krzyżem albo zgiętych ku ziemi , jakby kryli się ze swoją pobożnością pełną pokory . Patrząc na te ciała nieruchome można było myśleć , że na chwilę opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś lepszego świata .
— Cóż kraj tamtejszy ?
— Cóż , pani wciąż nie chce trzymać tych panów ?
— Z pewnością , że nie , ale też nie stworzyli ich magnaci . Jest to zbiorowe dzieło francuskich budowniczych , mularzy , cieślów , wreszcie malarzy i rzeźbiarzy całego świata , którzy nic wspólnego nie mają z arystokracją . Wyborne jest to wieńczenie próżniaków zasługami i pracą ludzi genialnych , a choćby tylko — pracujących ! …
Jednego tedy wieczora piję u siebie herbatę ( Ir jest wciąż osowiały ) , aż otwierają się drzwi i ktoś wchodzi . Patrzę , figura otyła , twarz nalana , nos czerwony , łeb siwy . Wącham , czuć w pokoju jakby wino i stęchliznę .
— Chciałem z panem pomówić .
„ Ależ to straszny człowiek , papo ! ”
„ Rok temu miałam toż samo widzenie — rzekła do siebie panna Izabela . — Co to znaczy ? … ”
— Masz tu — mówi Staś pokazując bogato oprawne książki — trzy historie Napoleona I , życie Garibaldiego i Kossutha , historię Węgier …
Po powrocie do domu zaraz poznała , że jej ojciec jest w wybornym humorze .
— Niech diabli wezmą — mówił — tak podłe życie ! Ojciec zostawił mi wprawdzie pół miliona rubli w dziedzictwie , ale zarazem cztery choroby , z których każda warta milion … Co za niewygoda bez binokli ! … No i wyobraź sobie hrabia : pieniądze rozeszły się , ale choroby zostały . Że zaś ja sam dorobiłem sobie parę nowych chorób i trochę długów , więc — sytuacja jasna : bylem się szpilką zadrasnął , muszę posyłać po trumnę i rejenta .
— Który w dodatku sam garnie się do mnie — dodał pan Tomasz . — Bystry człowiek ! on to pojmuje , że więcej zrobi i lepszą zyska reputację pomagając dźwigać się dawnemu rodowi , aniżeli gdyby sam wyrywał się naprzód . Bardzo rozumny człowiek — powtórzył pan Tomasz . — Choć chwilowo zdobył sobie księcia i całą arystokrację , mnie jednak okazuje najwięcej przywiązania . I nie będzie tego żałował , gdy odzyskam stanowisko …
— Będę pił szklanką — odparł gość .
— Nie , nie , nie ! … — przerwał mu adwokat . — W tym coś jest i ja to wyśledzę … Ktoś nam buty uszył …
— Jo jestem pasiecznik , ale przody byłem rataj . Ino jak mi wół złamał ziobro , to mi jaśnie pani kazała do pasieki .
To mówiąc wydobył z kieszeni kawałek brudnej substancji , nieco zalatującej tytuniem . Wokulski podał to klaczy , która bez namysłu zjadła .
Od tego dnia mój kowal nie mógł sobie miejsca znaleźć na świecie . Robota leciała mu z ręki . Gdzie nie spojrzał , widział ino potok jak szybę , a za nią pannę , której łzy płynęły . Aż pomizerniał , bo go coś ciągle trzymało za serce rozpalonymi obcęgami . Zwyczajnie zamroczyło go .
— Szanowny pan — ciągnął baron — już skończył swoją misję . Winszuję ! … — dodał ściskając go za rękę . — Od pierwszego , panie , rzutu oka uczułem dla pana szacunek i sympatię , która teraz zamienia się w prawdziwą cześć … Tak , panie . Nasze usuwanie się od politycznego życia zrobiło nam wiele szkody . Pan pierwszy złamałeś nierozsądną zasadę abstynencji i za to , panie , cześć … Musimy się przecie interesować sprawami państwa , w którym znajdują się nasze majątki , gdzie leży nasza przyszłość …
Pan Ignacy opuszcza salę ; nie dla tej sprawy tu przyszedł .
Gorąco mi się zrobiło .
— Każdy człowiek ma prawo myśleć … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zmieszana .
— A teraz każda dama ze swoim kawalerem w inną stronę ! — zakomenderowała pani Wąsowska . — Panie Starski , ostrzegam , że jestem dziś w wyjątkowym humorze , a co znaczy u mnie wyjątkowy humor , wie o tym pan Wokulski — dodała śmiejąc się nerwowo . — Panie Ochocki , Belu , proszę do lasu , i nie pokazujcie się , dopóki … nie zbierzecie całego kosza rydzów … Felu ! …
„ Gdzie to ja widziałam taki krzyż , taką chmurę i jasność ? … ” — zapytała się panna Izabela . Zaczęła przypominać sobie widziane w życiu okolice i — marzyć .
— Znam ten dom ! — wykrzykuje nagle jegomość w szafirowych okularach z miną zakrystiana . — Znam ten dom ! … Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli …
Ten sam fatalizm spostrzegł Wokulski w historii kilkunastu głośniejszych rodzin paryskich . Dziad , jako skromny rzemieślnik , pracował przy ulicy Temple po szesnaście godzin na dobę ; jego syn skąpawszy się w cyrkule łacińskim założył większy warsztat przy ulicy Św . Antoniego . Wnuk , jeszcze lepiej zanurzywszy się w naukowej dzielnicy , przeniósł się jako wielki handlarz na bulwar Poissonniere , zaś prawnuk , już jako milioner , zamieszkał w sąsiedztwie Pól Elizejskch po to , ażeby … jego córki mogły chorować na nerwy przy bulwarze St. Germain . I tym sposobem ród spracowany i zbogacony około Bastylii , zużyty około Tuileries , dogorywał w pobliżu Notre Dame . Topografia miasta odpowiadała historii mieszkańców .
— Może te osoby same postępują nietaktownie — wtrąciła panna Izabela .
Na Karowej odetchnął . Zdawało mu się , że jest jedną z plew , które już odrzucił młyn wielkomiejskiego życia , i że powoli spływa sobie gdzieś na dół tym rynsztokiem zaciśniętym odwiecznymi murami .
W tej chwili przypomina sobie nawet fizjognomię tego człowieka , który w sklepie nie chciał z nią mówić , tylko cofnąwszy się za ogromne japońskie wazony przypatrywał się jej posępnie . Jak on na nią patrzył …
Nazajutrz po pierwszym śniadaniu kazał osiodłać konia i wyjechał pod pozorem obejrzenia okolicy . Nie myśląc skręcił na drogę , gdzie wczoraj toczył się powóz panny Izabeli i gdzie zdawało mu się , że jeszcze widać ślady kół … Potem , również machinalnie , zawrócił w stronę lasu , dokąd tak niedawno jeździli na rydze . W tym miejscu śmiała się , tu rozmawiała z nim , tu spoglądała na okolicę …
Podano sandacza , którego Wokulski zaatakował nożem i widelcem . Panna Florentyna o mało nie zemdlała , panna Izabela spojrzała na sąsiada z pobłażliwą litością , a pan Tomasz … zaczął także jeść sandacza nożem i widelcem .
— Właśnie sąsiad z przeciwka skarży się na panów dobrodziejów ! … — odparł z uśmiechem rządca .
— Geist ? … — powtórzył Wokulski i doznał szczególnego uczucia . Przyszło mu na myśl , że żelazo za zbliżeniem się magnesu musi doznawać podobnych wrażeń .
„ Dlaczego Stach tak dziwnie przypatrywał się loży , w której siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Łęcka ? … Czyliżby ? … Eh ! cóż znowu … Wokulski ma przecież zbyt wiele rozumu , ażeby mógł przypuszczać , że coś z tego być może … Każde dziecko pojęłoby od razu , że ta panna , w ogóle zimna jak lód , dziś szaleje za Rossim … Jak ona na niego patrzyła , jak się nawet czasami zapominała i jeszcze gdzie , w teatrze , wobec tysiąca osób ! … Nie , to głupstwo . Słusznie nazywają mnie romantykiem … ”
Tak ! Ja muszę żyć . Ale jakie to będzie życie ! …
Mincle i zawsze Mincle ! … Dziś niech mnie porównają z Minclami . Sam jeden przez pół roku zarobiłem dziesięć razy więcej aniżeli dwa pokolenia Minclów przez pół wieku . Na zdobycie tego , com ja zdobył pomiędzy kulą , nożem i tyfusem , tysiąc Minclów musiałoby się pocić w swoich sklepikach i szlafmycach . Teraz już wiem , ilu jestem wart Minclów , i jak mi Bóg miły , dla podobnego rezultatu drugi raz powtórzyłbym moją grę ! Wolę obawiać się bankructwa i śmierci aniżeli wdzięczyć się do tych , którzy kupią u mnie parasol , albo padać do nóg tym , którzy w moim sklepie raczą zaopatrywać się w waterklozety …
Tymczasem Wokulski nie tylko nie wybiegł na jej spotkanie , ale — pojechał na spacer z panią Wąsowską .
Dla niej nie istniały pory roku , tylko wiekuista wiosna , pełna łagodnego światła , żywych kwiatów i woni . Nie istniały pory dnia , gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano , a jadała obiad o drugiej po północy . Nie istniały różnice położeń jeograficznych , gdyż w Paryżu , Wiedniu , Rzymie , Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie , te same obyczaje , te same sprzęty , a nawet te same potrawy : zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego , ostrygi z Morza Północnego , ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego , zwierzyna ze wszystkich krajów , owoce ze wszystkich części świata . Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości , gdyż krzesła jej podsuwano , talerze podawano , ją samą na ulicy wieziono , na schody wprowadzano , na góry wnoszono .
W każdym razie bardzo podobało mu się zdanie , że Ochocki będzie miał nieśmiertelną sławę , a on — żywą pannę Izabelę . Serce napełniła mu otucha . Żartował z siebie , lecz mimo to czuł , że jakoś więcej ma spokoju i odwagi .
— Już byłem i nieszczęśliwie … — rzekł Ignacy .
— Sprawiedliwym jest to , że silni mnożą się i rosną , a słabi giną . Inaczej świat stałby się domem inwalidów , co dopiero byłoby niesprawiedliwością .
— W tej chwili , to znaczy ? …
— Co to za szczęście ? … Sto pięć kobiet przypada na stu mężczyzn , więc czym się tu drożyć ?
— Może masz pan rację , ale mnie jakoś się to nie wydaje — mruknął Rzecki potrząsając głową .
Przez dwa następne dnie padał deszcz i goście zasławscy nie opuszczali pałacu . Ochocki wziął się do książek i prawie nie pokazywał się , panna Ewelina chorowała na migrenę , panny Izabela i Felicja czytały francuskie ilustracje , a reszta towarzystwa , pod przewodnictwem prezesowej , zasiadła do wista .
Nieraz mówiłem mu : wejdź między ludzi , zabaw się , jesteś przecie młody i możesz drugi raz ożenić się …
— Pan chce dowody ? … — spytał Żyd . — Ma pan dowód w ten „ Kurieru ” . Ja onegdaj posłałem do nich szaradę . Pan zgaduje szarady ? … Posłałem taką :
Rzecki opuścił doktora tak zmartwiony , że nawet nie uważał na brutalność jego ostatnich słów .
„ Zgodzi się , jeżeli jest chciwym parweniuszem , ale nie zgodzi się , jeżeli … ”
— Cóż , przypatrzył się pan mojej narzeczonej ? … Jaka ona piękna ! … Obraz westalki , panie , prawda ? A jeszcze kiedy na jej buzi ukaże się ten wyraz dziwnej melancholii , uważał pan , jest tak czarująca , że … oddałbym za nią życie . Nikomu bym tego nie powiedział , wyjąwszy pana , ale wie pan , ona robi na mnie takie wrażenie , że nie wiem , czy ośmielę się kiedykolwiek pieścić ją … chcę tylko modlić się do niej … Po prostu , panie , klęczałbym u jej nóg i patrzył w oczy szczęśliwy , gdyby mi pozwoliła , panie , pocałować brzeg swojej sukni … Ale czy nie nudzę pana ?
— W takim razie pan ma słuszne pierwszeństwo , * tek * — wycedził hrabia .
Wuj Raczek kazał zamknąć drzwi mieszkania ( ciotki w domu nie było ) i sięgnąwszy pod poduszkę wydobył stamtąd klucz .
Śmiać mu się chciało i ze spojrzeń panny Izabeli , wysyłanych pod adresem pięknego młodzieńca , i z własnych przywidzeń , które dziś tak nagle go opuściły .
Nazajutrz w południe wpadł do sklepu Szuman ; z jego uśmieszków i ze sposobu przygryzania warg poznałem , że mu coś dolega i nastraja go na ton ironiczny .
— I tylko po to jeździłeś tam ? — zapytał Ignacy .
Stach mrugnął na mnie i poszliśmy we trzech do mego mieszkania . Gość rozebrał się , przy czym zauważyłem , że jego spodnie są jeszcze bardziej wytarte , a zarost mocniej zjedzony przez mole niż futro .
W końcu wydobywam pudło — są trzy duże lalki : brunetka , blondynka i szatynka . Każda ma prawdziwe włosy , każda , naciśnięta w brzuszek , przewraca oczyma i wydaje głos , który dla pani Stawskiej brzmi jak „ mama ” , dla Klejna jest „ tata ” , a dla mnie jak „ u hu ” …
Zasłoniła twarz i szlochała rozdzierającym głosem . Spostrzegłem , że rządcy nos czerwienieje , a i ja sam uczułem łzy pod powiekami .
Sklep jego był już zamknięty , ale przez otwory okiennic wyglądało światło .
— Jest pan uprzedzony , gdyż nawet i ta , jak pan mówi , próżnująca arystokracja odgrywa ważną rolę na świecie . To , co pan nazywa zbytkiem , jest właściwie wygodą , przyjemnością i polorem , której od arystokracji uczą się nawet niższe stany i tym sposobem cywilizują się . Słyszałam od bardzo liberalnych ludzi , że w społeczeństwach muszą być klasy pielęgnujące nauki , sztuki i wykwintne obyczaje , raz dlatego , ażeby inni mieli w nich żywe wzory , a po wtóre , ażeby mieli podnietę do szlachetnych czynów . Toteż w Anglii i Francji niejeden człowiek , nawet prostego pochodzenia , skoro tylko zdobędzie majątek , przede wszystkim urządza sobie dom , aby mógł w nim przyjąć ludzi z dobrego towarzystwa , a następnie stara się tak postępować , ażeby sam został przyjęty .
„ Piękny człowiek ! ” — pomyślała .
— Ale jest jeszcze inny wzgląd — mówił Wokulski — obchodzący wprawdzie tylko kapitalistów . Mam do dyspozycji towaru za trzy do czterech milionów rubli rocznie …
Uśmiechnął się .
Z rana wysłałem do pani Stawskiej liścik donosząc , że przyjdziemy dziś na herbatę obaj z Wokulskim . Do listu ośmieliłem się załączyć pudełko zabawek dla Heluni . Był tam las ze zwierzętami , całe umeblowanie dla lalki , mały serwis i mosiężny samowar . Razem za rs 13 kop . 60 towaru z opakowaniem .
— Siedem … sześć …
— Powiedzcie , że natychmiast służę — odparł Wokulski .
„ Trzeba spojrzeć , jak by to wyglądało ? ” — szepnął Wokulski i skręcił na ulicę Karową .
— Tu jest nieszczęście ; Wokulski nie może , nie powinien żenić się …
Wytoczyła pani Stawskiej proces kryminalny o kradzież ! … Jej , o kradzież … Naturalnie , że wyszliśmy z tego błota jak triumfatorowie . Ale co nas to kosztowało … Ja na przykład , dalibóg , nie mogłem sypiać po nocach blisko przez dwa miesiące . A jeżeli dzisiaj lubię wieczorem wstąpić na piwo , czego nigdy nie robiłem , i nawet siedzę w knajpie do północy , to po prostu robię to ze zmartwienia . Jej , tej świętej kobiecie , wytoczyć proces o kradzież ! … Na to , Bóg mi świadkiem , trzeba być taką półwariatką jak pani baronowa .
— No — mówił rządca — niech panowie raczą uwzględnić , że on ma dorosłą córkę .
Osłupiałem ze zdziwienia , lecz w tej chwili bardzo polubiłem Jana Mincla i Augusta Katza . Z czasem przekonałem się , że w naszym małym sklepie istnieją aż dwa wielkie stronnictwa , z których jedno , składające się ze starego Mincla i jego matki , bardzo lubiło Niemców , a drugie , złożone z młodych Minclów i Katza , nienawidziło ich . O ile pamiętam , ja tylko byłem neutralny .
W maju roku zeszłego Wokulski wziął się do tej sprawy , którą jego wyjazd do Bułgarii o tyle przyspieszył , że już w grudniu miał dyplom , z majątkiem było znacznie trudniej ; w tym przecie dopomógł mu los .
Można było myśleć , że rozpłacze się . Wokulski stracił wszelką władzę nad sobą .
— Mylisz się .
— Nikt ! Przybyli nowi .
( Ach , jak ja się starzeję , jak ja się starzeję ! … Zamiast od razu przystąpić do rzeczy , baję , kręcę , nudzę … Choć , dalibóg , krew by mnie chyba zalała , gdybym miał od razu napisać o tym potwornym , o tym haniebnym procesie … )
„ Jest i u nas niemało do zrobienia — szepnął . — Są i u nas ludzie , których warto wydźwignąć albo wzmocnić … Za stary jestem na robienie epokowych wynalazków , niech się tym zajmują Ochoccy … Ja wolę innym przysporzyć szczęścia i sam być szczęśliwym … ”
Staruszka przyłożyła binokle do oczu i wpatrzywszy się w Wokulskiego spytała :
— Dziś ! … — powtórzył .
To już młodych ludzi ostatecznie zdetonowało ; więc poszli do domu bardzo rozgniewani na siebie i każdy inną stroną ulicy .
A. M. ”
Myślałem , że będziemy mówili z nią o interesach sklepowych , tym bardziej , że spostrzegłem butelkę dobrego węgrzyna na stole . Ale pani Małgorzata ani zapytała o losy sklepu . Zapłakała na mój widok , jakbym jej przypomniał tydzień temu pochowanego nieboszczyka , i nalawszy mi wina spory kieliszek rzekła jękliwym głosem :
— Cóż , stary , czas by się przeprowadzić na nowe mieszkanie .
Wróciwszy do domu panna Izabela opowiedziała pannie Florentynie o wyścigowych przygodach , a w godzinę — już nie myślała o nich . Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami .
Starski z takim zajęciem patrzył w karty , że zdawał się nie uważać na to , co zaszło .
— Pójść pójdę — odparł z gniewem służący — ale u pana to taka służba , że gorzej niż w kryminale : nawet szpać nie można iść , kiedy się chce …
Ponieważ gościnny Machalski już na schodach przyjął nas ogromnymi kielichami wina ( i to wcale dobrego ) , a mnie wziął w szczególną opiekę , muszę więc przyznać , że od razu zaszumiało mi w głowie , a w kilka minut później byłem kompletnie zapity . Usiadłem więc z dala od uczty , w głębokiej framudze , i odurzony , w półśnie , półjawie , przypatrywałem się współbiesiadnikom .
Służący wyszedł . Stach powoli otworzył kopertę , przeczytał i — rozdarłszy list na kilka kawałków , rzucił go pod piec .
— Mają gotówkę , jaśnie panie , mają kredyt — odparł Leon .
— Gwarantuję dwudziesty , a jeżeli interesa pójdą lepiej , to i wyższy — odparł Wokulski dodając w duchu , że więcej nad piętnaście procent nie mógłby dać komu innemu .
Gość tymczasem bystro mu się przypatrywał ; i tak siedzieli minutę , może dwie , taksując się nawzajem . Wokulski chciał ocenić wiek przybysza , Geist zdawał się badać go .
— Słowo honoru daję , że musi już być wpół do dziesiątej . Letkiewicz jestem , gałgan jestem , no — podły jestem , ale cóż zrobię , kiedy matka mi zachorowała i musiałem szukać doktora . Byłem u sześciu …
— Po to , żeby miał nam z czego pensje podwyższać — surowo odpowiedział pan Ignacy .
— Zapewne wolałbyś pan : tak , ażeby zostać jednym z przyjaciół domu ? Ale to się na nic nie zdało — rzekła pani Wąsowska .
— Idziemy i pan Wokulski z nami .
Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski . Odtąd serce jego nie zaznało spokoju .
Oj , jakież mnie smutne myśli opanowały : „ A jeżeli sąd nie uwierzy nam ( boć przecie omyłki są możliwe ) i jeżeli tę najszlachetniejszą kobietę wtrącą do więzienia , choćby na tydzień , choćby na jeden dzień — cóż wtedy ? … Ona tego nie przeżyje ani ja … Gdybym zaś przeżył , to chyba tylko — ażeby biedna Helunia miała opiekę … ”
— Wszakże to pan kupił naszą kamienicę ? — I przypatrywała mu się przymrużonymi oczyma .
— Profesor magnetyzmu — odparł Jumart — znakomity człowiek … Mieszka w naszym hotelu i trzy razy dziennie pokazuje magnetyczne sztuki w sali mogącej od biedy pomieścić ze sześćdziesiąt osób … Jest właśnie ósma , więc w tej chwili zaczyna się przedstawienie wieczorne . Jeżeli pan chce , możemy tam pójść ; ja mam wstęp darmo …
„ Alboż nie powiedziałem jej , że jestem dla nich wiernym sługą … jak pies ! …
— Panie * Siuzę * — rzekł — wiele mi na tym zależy , ażebyśmy się porozumieli … Powiedz mi , czy masz jakie obowiązki : żonę , dzieci ? … — Chociaż — nie zdaje mi się …
Przed paroma laty , właśnie w Paryżu , Rossi był ideałem panny Izabeli ; kochała się w nim , i nawet nie kryła swych uczuć , o ile , rozumie się , było to możliwym dla panienki jej stanowiska . Znakomity artysta wiedział o tym , bywał co dzień w domu hrabiny , grał i deklamował wszystko , co mu kazała panna Izabela , a wyjeżdżając do Ameryki ofiarował jej włoski egzemplarz Romea i Julii z dedykacją : „ Mdła mucha więcej ma mocy , czci i szczęścia aniżeli Romeo … ” .
— Cóż więc panu przeszkadza do wykonania tych zamiarów ?
Panna Izabela zmieszała się .
— A niech się jaśnie pan strzela nawet ze starym diabłem ! — odparł Konstanty . — Tylkom ciekawy , kto weksle jaśnie pana zapłaci ? … A komorne … a utrzymanie domu ? … Dlatego , że jaśnie pan co kwartał ma ciekawość na Powązki , to gospodarz nasyła nam rejentów , a ja boję się , żebym z głodu nie umarł … Dobra służba ! …
Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy , że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza .
„ Alboż nie jest kobietą ? ”
W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi , a współcześnie jego jednooki pudel Ir , nie podnosząc się z pościeli , parę razy szczeknął :
— Pan Molinari w domu ? — zapytał szwajcara .
Rzecki spuścił głowę . Szuman mówił dalej :
Przede wszystkim niedaleko kuchni zobaczył budę , a przed nią na łańcuchu psa , który spostrzegłszy obcego począł tak szczekać , wyć i rzucać się , jakby dostał wścieklizny . Widząc , że mimo to pies ma wesołe oczy i kręci ogonem , Wokulski pogłaskał go , co okrutnego zwierza wprawiło w taki humor , że nie pozwolił gościowi odejść od siebie . Wył , chwytał za ubranie , kładł się na ziemi , jakby domagając się pieszczot , a przynajmniej widoku ludzkiej twarzy .
Wokulskiemu było trochę przykro .
— Jak to skąd ? — odparła oburzona . — Procent od naszego majątku …
W tej chwili rozległ się w przedpokoju szelest kobiecej sukni i wbiegła panna Florentyna mówiąc :
— No i cóż … No i cóż ? … — pytała niecierpliwie .
— Nie . Jeździ prędko i bierze pasażerów , ilu się da .
— Szkoda . Ja w roku zeszłym postanowiłam wydać masę pieniędzy . Plenipotent i kasjer zapewniają mnie , że wydałam dwadzieścia siedem tysięcy … Szalałam , no — i nie spłoszyłam nudów … Dziś , myślę sobie , zapytam pana : jakie robi wrażenie sześćdziesiąt tysięcy wydanych w ciągu roku ? ale pan tyle nie wydajesz . Szkoda . Wiesz pan co ? … Wydaj kiedy sześćdziesiąt … no — sto tysięcy na rok i powiedz mi pan : czy to robi sensację i jaką ? Dobrze ? …
— Tak . Znam panią już parę lat , ale niekiedy zdaje mi się , że znam panią od wieków … Czas ogromnie wydłuża się , kiedy o kimś myślimy ciągle , na jawie i we śnie …
— Cóż słychać na mieście ? — pytam Wirskiego , ażeby raz skończyć kłopotliwą rozmowę .
Już wówczas przyszło jej na myśl , ale tylko na chwilę , że Wokulski musi być bardzo nieszczęśliwy i że miałby wielką zasługę ten , kto by wydobył go z sideł kokietki .
„ Suknia . Piętnaście łokci surowego jedwabiu po rublu — piętnaście rubli … Koronki z dziesięć rubli , a robota z piętnaście … Razem — czterdzieści rubli suknia , ze sto pięćdziesiąt rubli kolczyki i dziesięć groszy róża … ”
Od Wielkiej Nocy panna Izabela często myślała o Wokulskim , a we wszystkich medytacjach uderzał ją niezwykły szczegół : człowiek ten przedstawiał się coraz inaczej .
Zerwał się z krzesła , ale Wokulski zatrzymał go .
Wziął go pod ramię i nie zważając na paru obecnych gości , którzy ze zdumieniem patrzyli na nich , pędem zaciągnął Rzeckiego do gabinetu , gdzie stała kasa .
Odwróciwszy kilka kartek wstecz znowu czytała :
„ Z pewnością mógłby zastąpić barona , o jeszcze i jak … — mówiła w sobie panna Izabela . — Tamto człowiek zużyty i śmieszny , tego przynajmniej szanują ludzie . Kazia Wąsowska zna się na tym , toteż wzięła go na spacer … Ha , zobaczymy , czy pan Wokulski potrafi być wiernym … Ładna wierność jeździć z inną kobietą na spacery ! … To bardzo po rycersku … ”
— Gdzie jest koń ?
— Zawstydziłaś go — rzekła panna Izabela .
— A ty co , błaźnie , odzywasz się , kiedy cię nie pytają ? …
„ Gdybym był Panem Bogiem — myślał — połowę lipcowych upałów zachowałbym na grudzień … ”
— Czałkiem beż potrzeby gniewa się pan , bo przecie to dla pańszkiego honoru , nie dla mego — odparł służący i wychodząc trzasnął drzwiami .
Już kiedym się tak rozgadał ( dalibóg , robię się plotkarzem ) , więc muszę dodać , że i w naszym sklepie panuje jakiś niezdrowy ferment . Oprócz mnie jest siedmiu subiektów ( czy kiedy marzył o czymś podobnym stary Mincel ! ) , ale — nie ma jedności . Klejn i Lisiecki , jako dawniejsi , trzymają tylko z sobą , resztę zaś kolegów traktują w sposób nie powiem pogardliwy , ale trochę z góry . Trzej zaś nowi subiekci : galanteryjny , metalowy i gumowy , znowu tylko z sobą się wdają , są sztywni i pochmurni . Wprawdzie poczciwy Zięba chcąc ich zbliżyć biega od starych do nowych i ciągle im coś perswaduje ; ale nieborak ma tak nieszczęśliwą rękę , że antagoniści po każdej próbie godzenia krzywią się na siebie jeszcze szkaradniej .
— Nie .
Krew uderzyła do głowy pannie Izabeli , która nie zdając sobie sprawy z tego , co robi , nagle weszła do przedpokoju .
— Więc pan mecenas opuszcza mnie ? — wykrzykuje baronowa .
Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni .
— Więc wyda pan ze trzy tysiące franków ?
XIX . Pierwsze ostrzeżenie
Szczęśliwa byłaby kobieta , z którą by on się ożenił ( mam nawet dla niego partię … ) ; ale on się chyba nie ożeni . Jakieś dzikie myśli snują mu się po głowie , ale nie o małżeństwie , niestety ! … . Ile to już poważnych osób przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami , a naprawdę w swaty do Stasia i — wszystko na nic .
— Heluniu ! — odezwała się staruszka surowo . — Ty nie ukłoniłaś się …
„ Nie jestem Chrystusem , ażeby poświęcać się za całą ludzkość . ”
Przez chwilę panna Izabela stała zdumiona ; następnie pobiegła do pokoju ojca .
— Oto być żoną takiego człowieka ! — mówiła z Fertalskich Wywrotnicka .
— Ależ , ciociu , marszałek jest obrzydliwy . Jemu nie żony trzeba , ale niańki , która by mu ocierała usta .
— Ale …
— Ach , Boże , co mówią …
— No , i pan w jego wieku latałeś za spódniczkami — odezwał się Lisiecki . — Co tu bawić się w morały .
Panna Izabela podniosła oczy od książki i dziwnym wzrokiem patrząc na Wokulskiego spytała :
Przy tej okazji Wokulski spostrzegł , że pani Wąsowska zamiast kokietować go , do czego ciągle nastręczała się sposobność , zachowuje się bardzo obojętnie . Uderzyło go zaś , że gdy Starski chciał ją raz pocałować w rękę , wyrwała ją i obrażona zapowiedziała mu , ażeby nigdy nie ważył się tego robić . Gniew jej był tak szczery , że sam Starski zdziwił się i zmieszał , a baron , choć mu nie szła karta , był w doskonałym humorze .
Wysoko nad sobą , na trzecim piętrze , Wokulski usłyszał silny bas męski , który mówił :
Odtąd mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach , lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli w teatrze , na koncertach lub na odczytach . Uczuć swoich nie nazwałby miłością i w ogóle nie był pewny , czy dla oznaczenia ich istnieje w ludzkim języku odpowiedni wyraz . Czuł tylko , że stała się ona jakimś mistycznym punktem , w którym zbiegają się wszystkie jego wspomnienia , pragnienia i nadzieje , ogniskiem , bez którego życie nie miałoby stylu , a nawet sensu . Służba w sklepie kolonialnym , uniwersytet , Syberia , ożenienie się z wdową po Minclu , a w końcu mimowolne pójście do teatru , gdy wcale nie miał chęci — wszystko to były ścieżki i etapy , którymi los prowadził go do zobaczenia panny Izabeli .
Pewnego dnia Wokulski przechodząc ulicą spotkał karetę pani Wąsowskiej . Ukłonił się i szedł dalej bez celu ; wtem dopędził go służący .
Niecierpliwie otworzył pierwszy , w którym pani Meliton napisała tylko te słowa : „ Dziś w Łazienkach o zwykłej godzinie . ” Przeczytał go parę razy , po czym z niechęcią wziął się do listu adwokata , który zapraszał go również dzisiaj na godzinę jedynastą rano na konferencję w sprawie kupna domu Łęckich . Wokulski głęboko odetchnął ; miał czas .
Od tej pory czas miał dla niego dwie fazy . Kiedy patrzył na pannę Izabelę , czuł się absolutnie spokojnym i jakby większym ; nie widząc — myślał o niej i tęsknił . Niekiedy zdawało mu się , że w jego uczuciach tkwi jakaś omyłka i że panna Izabela nie jest żadnym środkiem jego duszy , ale zwykłą , a może nawet bardzo pospolitą panną na wydaniu . A wówczas przychodził mu do głowy dziwaczny projekt :
Ludziom ciągle się zdaje , że wojna może być tylko na wiosnę ; widać zapomnieli , że wojny : pruska i francuska , rozpoczynały się w lecie . Nie rozumiem zaś , skąd wyrósł przesąd przeciw kampaniom zimowym ? … W zimie stodoły są pełne , a droga jak mur ; tymczasem na wiosnę u chłopa jest przednówek , a drogi jak ciasto ; przejedzie bateria i możesz się w tym miejscu kąpać .
Wszyscy pobiegli do klęczącego barona , który jednakże zamiast umierać , mówił wrzaskliwym głosem :
— Ach , więc walka ? … — spytała panna Izabela .
— Za żadne skarby ! — jęknęła pani baronowa . — Po całych nocach ryczą , tupią , pieją , gwiżdżą … Nie ma służącej w domu , której by nie zwabiali do siebie … Ach , Boże ! … — krzyknęła odwracając głowę .
Pani Krzeszowska miała widocznie ułożoną dłuższą mowę . Na nieszczęście , spojrzała Wokulskiemu w oczy i … z wyrazem : „ Przepraszam … ” , wyszła ze sklepu .
— Bah ! — mruknął doktór — właśnie że nie powiedział . Gdyby miał siłę powiedzieć , potrafiłby odrzucić tak dalece spóźnione zaproszenie .
„ Jezus , Maria ! — szepcze . — Więc już nawet przy licytacjach mówią o Wokulskim i o niej … I jeszcze przewidują , że go zgubi … Jezus ! Maria ! … ”
— Moja kuzynka zaczyna mi się coraz mniej podobać — rzekł Ochocki patrząc na pannę Izabelę . — Widzi ją pani ? …
— W uniwersytecie , w prosektorium , czasem na obiedzie .
— Rozumu … — wtrącił Wokulski jej tonem .
Baron , jak zwykle , szeptał z narzeczoną , Starski w gwałtowny sposób umizgał się do pani Wąsowskiej , która ku zdumieniu Wokulskiego przyjmowała to dość życzliwie , a Ochocki powoził czwórką . Tym razem jednak jego furmański entuzjazm hamowało sąsiedztwo panny Izabeli , do której odwracał się co chwilę .
Później bardzo często przychodziły mu na myśl dwa najpierwsze spostrzeżenia , jakie zrobił w Zasławku .
Początek kwietnia , jeden z tych miesięcy , które służą za przejście między zimą i wiosną . Śnieg już zniknął , ale nie ukazała się jeszcze zieloność ; drzewa są czarne , trawniki szare i niebo szare : wygląda jak marmur poprzecinany srebrnymi i złotawymi nitkami .
— Nie mam , bracie , daję ci słowo …
— Nie — odpowiedział Wokulski rzucając się na wyplatane krzesło przed kontuarem . A ponieważ wstyd mu było od razu objaśnić , po co przyszedł , więc spytał :
Comme eux aussi je veux poser
„ Inaczej nie miałbym przyjemności pożegnać szanownej pani ” — odpowiada Patkiewicz i słyszę , pokazał jej takiego nieboszczyka , że baba runęła na wznak na podłogę wołając :
— Naturalnie , zapewneś pomyślał o interesach … na wypadek …
— Dajże spokój , to się na nic nie zda … Czy ja mu raz dawałam do zrozumienia , że Ewelina dziś jest tylko zepsute dziecko i lalka ? Może kiedyś coś z niej wyrośnie , ale w tej chwili ! … akurat Starski dla niej dobry .
— Panie ! … Proszę ! …
„ Przecież muszę na nią spojrzeć … Kto wie , jak prędko spotkamy się w podobnych warunkach … ”
— Monsieur ? …
— Zapłacę , panie — mówił szlochając inkasent — zapłacę , ale niech mi pan rozłoży choć na parę lat . Toż te pięćset rubli , co mam u panów , to mój cały majątek . Chłopiec skończył szkoły i chce uczyć się na doktora , a i starość za pasem … Bóg i pan wie , co się człowiek napracuje , nim zbierze taki grosz … Musiałbym się drugi raz urodzić , ażeby znowu go zebrać …
— Niech pan sobie wyobrazi — mówiła pani Stawska — że miałyśmy dziś wizytę baronowej … W pierwszej chwili prawie zlękłam się , bo ona , biedaczka , nie ma przyjemnej powierzchowności , tak blada , tak zawsze czarno ubrana , takie ma jakieś spojrzenie … Ale rozbroiła mnie w jednej chwili , kiedy zobaczywszy Helunię rozpłakała się i upadła przed nią na kolana wołając : takie było moje małe biedactwo i już nie żyje ! …
— I nie ma się czemu dziwić — odparł pan Wirski . — W domu , z którego od tylu lat komorne pobierają wierzyciele , najuczciwszy lokator musi się znarowić . Pomimo to mamy kilku bardzo punktualnych , na przykład baronowa Krzeszowska …
— Pryncypał robi ceremonie ! … — odezwał się z przekąsem pan Ignacy . — Jest tu list od … tych … od Łęckich .
I opuścił gabinet , aż uginała się pod jego stopami podłoga .
Nawet niektóre krowy poznawały swoją panią i witały ją stłumionym rykiem , podobnym do mruczenia .
„ Więc my naprawdę nie możemy obejść się bez tego człowieka ? … — mówiła w duszy . — No , jeżeli ma nasze pieniądze , to naturalnie musi spłacać nasze długi … ”
— A gdzieżeś był do tej pory ?
I jeszcze gorsze rzeczy widzi pan Ignacy . Włoch bowiem uśmiecha się ironicznie , odwiązuje szpagat , odwija papier i wobec panny Izabeli , Wokulskiego , hrabiny i tysiąca innych widzów ukazuje … żółte nankinowe spodnie z fartuszkiem na przodzie i ze strzemiączkami u dołu . Właśnie te same , których pan Ignacy używał w epoce sławnej kampanii sewastopolskiej ! …
— Dałbym dziesięć rubli , żeby Wokulski wygrał … Utarłby nosa hrabiom …
— A ty ?
— Nie weźmie , już ćwiczy konia …
— A następnie , chce pani znaleźć jakiegoś nowego i nietuzinkowego człowieka , który by nawet w grobie nie zapomniał o pani . Otóż , o ile ja znam ludzką naturę , jest to cel nie do osiągnięcia . Ani pani z rozrzutnej w swoich względach nie stanie się oszczędną , ani człowiek nietuzinkowy nie zechce zająć miejsca pośród kilku tuzinów …
Lecz przez resztę dnia zapadał w apatię . Prawie nie jadł , tylko wypijał mnóstwo herbaty , nie zajmował się interesami , nie był na kwartalnym posiedzeniu spółki , nic nie czytał , a nawet nie myślał . Zdawało mu się , że potęga , której nie umiałby nazwać , wyrzuciła go poza obręb wszelkich spraw , nadziei , pragnień i że jego życie , podobne dziś do martwego ciężaru , toczy się wśród pustki .
— To nie moja wina — odparł zirytowany Wokulski . — Nie moja wina , że ci , z którymi łączą mnie stosunki , domagają się , ażebym sklep sprzedał . Prawda , że społeczność straci , ale też i społeczność chce tego .
Do przyjemniejszych dni należała u niego niedziela ; wówczas bowiem obmyślał i wykonywał plany wystaw okiennych na cały tydzień .
— U pana Zwolskiego jest furman , co się nosi z krakowska , wiecem se go obejrzał .
— A więc — mówił rozgorączkowany — proszę o jedno : ażebym mógł służyć pani , o ile mi siły starczą . Zawsze i we wszystkim .
— Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał .
— Pan mnie potrącił , panie baronie …
Głowa znikła , lecz otwarty lufcik świadczył , że nie była złudzeniem . Wreszcie po kilku chwilach zgrzytnęły drzwi środkowe , otworzyły się i stanął w nich Geist . Był ubrany w podarte niebieskie spodnie , drewniane sandały na nogach i brudny flanelowy kaftanik na grzbiecie .
Ale co ja rozprawiam o polityce , skoro w moim własnym życiu zaszła ogromna zmiana . Kto by uwierzył , że już od tygodnia nie zajmuję się sklepem ; tymczasowo , rozumie się , bo inaczej chyba oszalałbym z nudów .
Pytanie , o czym Wokulski mógł rozmawiać z Obermanem , bardzo zaciekawiało lokaja . Jużci , o zgubionych pieniądzach … Troskliwy sługa przykładał kolejno oko i ucho do dziurki od klucza , dużo widział , dużo słyszał , ale nic nie mógł zrozumieć . Widział , że Wokulski daje Obermanowi całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy :
Wokulski uśmiechnął się .
Zmieniał się też krajobraz . Ukazały się lasy otoczone wałami i złożone z drzew stojących w tak równej odległości jak żołnierze . Znikły drewniane chaty kryte słomą i coraz częściej zaczęły się pojawiać piętrowe domki kryte dachówką , otoczone ogródkami . Znowu postój , znowu jedzenie . Jakieś ogromne miasto … Ach ! To chyba Berlin … Znowu jazda … Do wagonu siadają ludzie wciąż mówiący po niemiecku , ale jakby innym akcentem . Potem noc i sen … Nie , to nie sen , to tylko apatia .
— Słowo ? — spytał Żyd delektując się w duszy jej pięknością .
— Nie jesteś pan kupcem , tylko desperatem — odparł Geist . — Kupcy nie myślą o skakaniu z balonu … Ledwiem to zobaczył , zaraz pomyślałem : „ To mój człowiek … ” Ale znikłeś mi pan z oczu po wyjściu z ganku … Dziś traf zbliżył nas powtórnie … Panie * Siuzę * , my musimy pogadać o związkach wodoru , jeżeli jesteś pan bogaty …
Gdy już byli na ulicy , Rzecki odezwał się do Szumana :
Wróciwszy do miasta Wokulski przede wszystkim kupił złoty medalion , umieścił w nim skrawek nowego metalu i zawiesił na szyi jak szkaplerz . Chciał przespacerować się , ale spostrzegł , że ruch uliczny męczy go ; więc poszedł do siebie .
— Kto był ? … Pewnie Goldcygier … Powiedziałem ci , ażebyś z tym łotrem nie wdawał się w żadne rozprawy , tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów . Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły Żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty ! …
— O , bardzo kolorowe .
— Mój kochany — odparł — alboż ty nie wiesz , że nieraz jedno słowo zmienia projekta , nawet ludzi … A nie dopiero cała rozmowa ! — dodał szeptem .
Naturalnie , że opowiedziałem o tym Stachowi , który wysłuchawszy odparł :
— To już jutro , jutro … do jutra może mi samo przejdzie …
Po chwili wszedł człowiek bardzo mały i szczupły , z twarzą żółtą jak wosk . Na głowie nie miał ani jednego siwego włosa .
Od paru lat pan Tomasz nie ruszał się z Warszawy , za mało mając już pieniędzy , ażeby błyszczeć na dworach . Za to jego mieszkanie stało się ogniskiem eleganckiego świata i było nim aż do czasu rozejścia się pogłosek , że pan Tomasz postradał nie tylko swój majątek , ale nawet posag panny Izabeli .
Pani baronowa zmieszała się .
Zaraz ją zobaczysz , o człowieku małej wiary ! Ażeby zaś lepiej przekonać się , że na tym świecie jest porządek , zapisuję tu następujące proroctwa :
— Ależ nie ! … — zawołał baron cofając się . — Oświadczyłem się pannie Ewelinie Janockiej , wnuczce prezesowej … Nie pamięta jej pan ? Była u hrabiny w tym roku na święconem , nie zauważył jej pan ? …
— Już się przecie poznał z ojcem — wtrąciła panna Florentyna .
— Na osiemset ? … naturalnie ! … — mówił młody człowiek .
Karafka koniaku wypróżniała się , a on opierał głowę na rękach i drzemał , ku wielkiej uciesze garsonów i gości .
— A co to ? … — machinalnie zapytała służąca .
— Obie .
— Będziecie bardzo szczęśliwi , a przynajmniej … ty — rzekła pohamowawszy westchnienie . — Chociaż …
— Dziś mam znacznie więcej , ale wydaję bardzo mało .
— To jeszcze nic …
— Gdzie stróż ? — pytam dotykając ręką kapelusza .
— Powiem ci coś — ciągnęła pani Wąsowska tonem niezwykłego u niej spokoju . — Prezesowa bardzo lubi Wokulskiego , zdaje mi się , że go bardzo dobrze zna , choć nie wiem skąd , i często rozmawiała ze mną o nim . I wiesz , co mi raz powiedziała ? …
Gdy wyszła , rzekłem do Lisieckiego :
— Nic nie rozumiem pana — odparł cicho Wokulski .
— Którą sprzedają najdalej po św . Janie , tak że nawet twoja suma spadnie .
— Może ciocia nie uważa za stosowne okazywać tylu względów kupcowi — rzekła rumieniąc się .
— Nie , nie … — odpowiada zmieszany pan Ignacy .
— E ! wiesz , stary , że już za długo czekamy na nowego Napoleona . Ja siwieć zaczynam i coraz gorzej podupadam , a jego jak nie było , tak i nie ma . Niedługo porobią się z nas dziady pod kościół , a Napoleon po to chyba przyjdzie , ażeby z nami śpiewać godzinki .
— Ach , nic już nie chcę , nic … Tylko wyprowadźcie się , panowie ! Nie mam żadnej pretensji o komorne … — zawołała baronowa .
— Jego kochanką … Tak , nie jestem , bo on tego jeszcze nie zażądał . Co mnie obchodzi pani Denowa czy Radzińska albo mąż , który mnie opuścił … Już nie wiem , co się ze mną dzieje … To jedno czuję , że ten człowiek zabrał mi duszę .
— Kto z nas miał rację ? — rzekła trącając Ochockiego wachlarzem . — Biedny Wokulski ! …
Obecnie uspokoiwszy się o tyle , że już mogę zebrać myśli , opiszę wstrętny proces pani baronowej z tym aniołem , z tą doskonałą kobietą , panią Stawską . Gdybym go nie opisał , za rok albo dwa nie wierzyłbym własnej pamięci , że mogło zdarzyć się coś równie potwornego .
— Jaka ? — oburzył się pan Ignacy . — Może republika z Gambettą ? … Może Bismarck ? …
— Henryku ! … — wtrącił Wokulski .
— Szkoda — odparł . — Najlepszą reklamą dla sklepu byłoby , gdyby się tak kto w nim powiesił …
— Bardzo cieszę się , że się tak stało , że pan nic nie straci , gdyż … dopiero teraz mogę panu podziękować z całego serca — mówiła panna Izabela podając mu rękę . — Rozumiem doniosłość pańskiej usługi . Mój ojciec miał być skrzywdzony , po prostu obdarty przez baronowę , a pan uratował go od ruiny , może od śmierci … Takich rzeczy nie zapomina się …
— Ja nie miałem wiary ? …
— Bardzo go proś — rzekła do panny Florentyny — ażeby przyjechał jak najśpieszniej … Bo gdyby tych obrzydliwych Żydów zastał u nas Starski …
— Nie widzę zmiany — odparł Szuman . — Był to zawsze człowiek czynu , który , co mu przyszło do głowy czy do serca , wykonywał natychmiast . Postanowił wejść do uniwersytetu i wszedł , postanowił zrobić majątek i zrobił . Więc jeżeli wymyślił jakieś głupstwo , to także się nie cofnie i zrobi głupstwo kapitalne . Taki już charakter .
„ Trzeba szczęścia — wzdychał — ażeby mieć pojedynek z kupczykiem . Jeżeli ja go trafię , będę jak myśliwiec , który wyszedł na niedźwiedzie , a zabił chłopu cielną krowę . Jeżeli on mnie trafi , wyjdzie na to , jak gdyby mnie zwalił batem dorożkarz . Jeżeli z obu stron pudło … Nie , mamy przecież strzelać się do krwi . Niech mnie roztratują , jeżeli nie wolałbym tego osła przeprosić , choćby w kancelarii rejenta , ubrawszy się na tę uroczystość we frak i biały krawat . Ach , podłe czasy liberalne ! … Mój ojciec kazałby takiego zucha oćwiczyć swoim psiarczykom , a ja muszę dawać mu satysfakcję , jak gdybym sam sprzedawał cynamon … Niechże już raz przyjdzie ta głupia rewolucja socjalna i wytłucze albo nas , albo liberałów … ”
— Pani słabo ?
„ Mówi o pannie Łęckiej ! … ” — pomyślała pani Stawska i serce jej spieszniej uderzyło .
— Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki .
— Nie wiem , czy potrafiłbym odróżnić rydza od muchomora — odpowiedział Wokulski .
Wtem — nowa szopka . W otwartym oknie na trzecim piętrze ukazuje się krzesło , na krześle siada Patkiewicz , dwaj koledzy spychają go i — mój Patkiewicz jedzie z krzesłem na sznurach na dół ! … To już i komornika zemdliło , a jeden stójkowy przeżegnał się .
— Do pana ; wszakże pan ciągle zajmujesz się panią Stawską ? …
— A zatem ja do kompletnego ochłodzenia się mam jeszcze przeszło piętnaście lat . To mi trochę dodaje odwagi … — rzekł jakby do siebie Ochocki .
Znowu dodał jedną kolumnę nie uważając nawet , co się dzieje w sklepie .
Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha .
I jestże tu ład na świecie ? … O krok od siebie staje dwoje ludzi nieszczęśliwych ; jedno szuka miłości i rodziny , drugie może walczy z biedą i brakiem opieki . Każde znalazłoby w drugim to , czego potrzebuje , no — i nie zejdą się … Jedno przychodzi błagać Boga o miłosierdzie , drugie wyrzuca pieniądze dla stosunków . Kto wie , czy paręset rubli nie byłoby dla tej kobiety szczęściem ? Ale ona ich nie dostanie ; Bóg w tych czasach nie słucha modlitwy uciśnionych .
Rozumie się , że nie czekając na zamknięcie sklepu ( teraz zdarza mi się to coraz częściej ) , pobiegłem do pani Stawskiej , a nawet pojechałem dorożką .
Żal mi się zrobiło biedaczki , więc raz , kiedyśmy z Wokulskim pili wieczorem herbatę , odezwałem się :
Rozejrzałem się po ulicy . Uf ! jakie tumany śniegu … Ledwie można dojrzeć targane przez wiatr płomyki gazowe . Trzeba iść spać .
— Nic — odparł . — Popręg jest mocny …
Otóż wypadek ten , zamiast całkiem odstręczyć publiczność , zwabił ją do sklepu i przez tydzień mieliśmy tak duże obroty jak nigdy ; aż zazdrościli nam sąsiedzi . Po tygodniu jednakże sztuczny ruch na nowo osłabnął i znowu były w sklepie pustki .
— Nie obejrzysz sklepu ? — spytał Ignacy .
Panna Izabela lekko zarumieniła się i postanowiła wcale nie rozmawiać z Wokulskim , a przynajmniej traktować go z góry , ażeby sobie nic nie wyobrażał . O miłości , naturalnie , w owym „ wyobrażaniu sobie ” mowy być nie mogło . Panna Izabela jednak nie życzyła sobie nawet poufałej życzliwości .
— Wariat .
— Zgubił czterysta kilkadziesiąt rubli — odparł Rzecki surowo . — Naturalnie , że nie było nadużycia , głowę dam za to , ale i firma tracić nie może , tym bardziej , że pan Oberman ma u nas kilkaset rubli oszczędności . Jedno więc z dwojga — prawił rozdrażniony Rzecki — albo pan Oberman zapłaci , albo pan Oberman straci miejsce … Piękne robilibyśmy interesa mając wszystkich takich inkasentów jak pan Oberman …
Kiedy znowu zaszedłem wieczorem do pani Stawskiej ( było to w dzień objęcia rządów przez cesarza Wilhelma , po historii z Nobilingiem ) , kiedy zaszedłem tam , moje bóstwo , ta nieoceniona kobieta była w cudnym humorze i pełna zachwytu dla … baronowej ! …
— Proszę cię .
„ Może jesteś okiem żelaznego przetaka , w który rzucę ich wszystkich , aby oddzielić stęchłe plewy od ziarna ” — odpowiedział mu jakiś głos .
— Rzeczy tych nie sprzedam tutaj , lecz za granicą . Tam … dadzą mi wyższą cenę — dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie .
— To są te pieniądze , o których mówiła ciotka , że je ktoś w marcu wykupił ? …
Na górze , w pokoju odciętym od zgiełku i nieco przyćmionym , siedziała w fotelu prezesowa .
Pewnego dnia wezwała go do siebie prezesowa .
— Wysocki ! … — zawołał . — A twemu bratu jak na imię ?
Właśnie pan Tomasz w pantoflach i bez surduta z wolna przechadzał się po sypialni , kiedy weszła córka . Spostrzegła , że ojciec wygląda bardzo mizernie , że ma obwisłe ramiona , obwisłe siwe wąsy , obwisłe powieki i jest pochylony jak starzec ; ale uwagi te powstrzymały ją tylko od wybuchu , nie zaś od załatwienia interesu .
— Nie jestem kobietą i nigdy nie byłem proszony o spętanie mego życia na czyjąś korzyść , więc nie wiem , co bym zrobił — odparł wzburzony Wokulski . — To tylko wiem jako mężczyzna , że nie potrafiłbym żebrać nawet o miłość .
— Dziś jednak — przerwał adwokat księcia — szanowny pan Wokulski daje nam możność podstawienia kapitałów chrześcijańskich w miejsce kapitału starozakonnych …
„ Rozumiem — pomyślał Wokulski . — Oziębiła ich wiadomość o licytacji domu . A teraz — dodał w duchu , patrząc na pannę Izabelę — przekonaj się , kto naprawdę kocha ciebie , nie twój majątek . ”
Nowy występ błękitnego fraka i białych spodni i nowy gość ; tym razem mały , szczupły , czarny , z niespokojnym wejrzeniem . Ten prawie przybiegł do stołu , padł na krzesło , obejrzał się na drzwi i przysunąwszy się do Wokulskiego zaczął przyciszonym głosem :
— Prosić …
— O ! jeszcze nie miałbym wiedzieć . Ale pan słyszał …
— Drugi … Znowu wysunął się …
— Dzień dobry , panie Szlangbaum ! — zawołał Wokulski .
„ Czyżby o mnie ? … — pomyślał . — Nie trzeba się zbytecznie angażować … ”
Ale nic mu to nie pomogło .
— Ach , cóż bym dała za to , ażeby baron nie dostał klaczy i przegrał zakłady ! … — zawołała panna Izabela .
— Wszystko to dobrze — mówię — panie Wirski , ale cóżeś mi pan miał opowiedzieć ?
— Ach , od Szumana . Ale do czego to wszystko prowadzi ? …
— Nie mnie on przychodzi do głowy — odparła panna Florentyna skubiąc taśmę swego stanika — tylko przypominam sobie , coś mi mówiła jeszcze w kwietniu … że ten człowiek od roku ścigał cię spojrzeniami , że osacza cię ze wszystkich stron …
Panna Izabela nie mogła wątpić o jej niewinności ; znowu parę razy przeszła się po gabinecie z ruchami zamkniętej lwicy i nagle zapytała :
Źle to jednak nie umieć po angielsku … Dziś wiedziałbym , co o mnie myśli : bo jestem pewny , że o mnie mówiła do swej ciotki . Trzeba nauczyć się …
„ Oszalałem ! ” — mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii . Myślał , że chyba tam jest panna Izabela , i projektował , że natychmiast wróci do domu , jeżeli jej nie znajdzie .
— Bo oni są parchy . Ale ich system jest wielki : on triumfuje , kiedy wasz bankrutuje .
Suivons les papillons diapres .
— Tak .
— Że panowie chodzą nago po pokoju …
Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień . Potem przypomniał sobie , że ten cień chodzi przed nim , za nim albo obok niego zawsze i wszędzie , jak myśl o tamtej kobiecie chodziła za nim wszędzie i zawsze , na jawie i we śnie , mieszając się do wszystkich jego celów , planów i czynów .
Wokulski powoli siadł na konia . Niewysłowiony żal ścisnął mu serce , gdy pomyślał :
— Przyszła mnie prosić , ażebym pomogła jej w uporządkowaniu bielizny , sukien , koronek , słowem , całego gospodarstwa . Ona spodziewa się , że wkrótce mąż do niej wróci , i chce poodświeżać jedne drobiazgi , inne zakupić . A że jak mówi , nie ma gustu , więc prosi mnie do pomocy i obiecuje mi płacić po dwa ruble za trzy godziny co dzień .
— Meteorologii ? … — powtórzyła pani Wąsowska .
Chociaż z tym odrodzonym Stachem Wokulskim człowiek nie jest pewny . A nuż ? … O , to śmiałbym się z doktora Szumana , który tak żartuje z polityki !
— Prosimy … bardzo prosimy ! … — wołali hrabiowie , a za nimi jeszcze głośniej szlachta nienawidząca magnatów .
— Proszę krochmalu …
A ci kochani pracownicy , za których ujada się Wokulski ! … Co oni na niego wygadują , jak nazywają go wyzyskiwaczem ( NB. w naszym interesie są największe pensje i gratyfikacje ! ) , a jak jedni pod drugimi kopią doły …
Od czasu do czasu skrzypce odezwały się głośniej , stojący za mistrzem muzyk robił minę zachwyconą , a po sali przebiegał cichy i krótki szmer . Pomiędzy uroczyście nastrojonymi mężczyznami i zasłuchanymi , zamyślonymi , rozmarzonymi lub drzemiącymi damami Wokulski dostrzegał kobiece fizjognomie napiętnowane niezwykłym wyrazem . Były tam namiętnie odrzucone głowy , zarumienione policzki , pałające oczy , rozchylone i drgające usta , jakby pod wpływem narkotyku .
Hrabina lekko zarumieniła się .
O , panie Rzecki — mówiła staruszka płacząc — wierz mi , że dla takich jak my nieraz okno starczy za teatr , koncert i znajomości . Bo i na co my już mamy patrzeć !
Pod fizycznym względem młodzieniec ten niewiele się zmienił : zawsze wygadany i ładny , może cokolwiek bledszy . Mówi , że Moskwa mu się podobała , a nade wszystko tamtejsze kobiety , które mają mieć więcej wiadomości i ognia , ale za to mniej przesądów aniżeli nasze . Ja także , póki byłem młody , uważałem , że kobiety miały mniej przesądów aniżeli dziś .
Za drzwiami było słychać rozmowę na głos kobiecy i męski . Kobiecy należał do baronowej ; męski znałem dobrze , ale nie mogłem sobie przypomnieć , czyj jest .
— Jest jeszcze Fela Janocka , stryjeczna siostra mojej pani ; bardzo miłe dziecko , ma z osiemnaście lat . No , jest Ochocki …
— Z jakiej racji ? Wszakże u nas nie było wojny — odparł ze zdziwieniem pan Ignacy .
— Nie wiem . Widzę , że ma , i słyszę , że zawsze je miał .
I wybiegł na ulicę . Mraczewski skamieniał i oblał się rumieńcem powyżej włosów . Wokulski trochę pobladł , lecz spokojnie usiadł do rachunków .
— Wariat to on jest — odparł — ale jeszcze za moich studenckich czasów był wielkim chemikiem . No i porobił jakieś wynalazki , ma nawet podobno kilka dziwnych okazów , ale …
— Z dawnych kundmanów nie ubył kto ? — przerwał mu Wokulski , coraz szybciej chodząc po pokoju .
— Byłeś doktór u Stacha ? — spytałem . — Jakże dziś …
— O , to pan rządca ! … — zawołała . — Myślałam , że znowu jaki tam …
— Trudna rada .
— Powinien być wesoły — wtrąciła pani Wąsowska — gdyż przez całą drogę , od banku do was , umizgał się do mnie , i to z dobrym skutkiem . Na rogu Alei pozwoliłam mu odpiąć dwa guziki u rękawiczki i pocałować się w rękę . Gdybyś wiedziała , Belu , jak on nie umie całować …
— W każdym razie ciemna to figura — zakonkludował dychawiczny . — Rzuca się w prawo i w lewo , sklepu nie pilnuje , perkaliki sprowadza , szlachtę jakby chciał naciągnąć …
„ Jednakże Pan Bóg jest łaskawy — myślała — gdy ocalił człowieka , który może się nam przydać . Ojciec tak liczy na niego , a i ja nabieram ufności . O ileż mniej w życiu doznałabym zawodów mając rozumnego i energicznego przyjaciela . ”
— Bo muszę być dzisiaj w teatrze — odpowiedział Wokulski .
„ Tam do licha ! — mruknął strzelając z palców — a skąd oni wiedzą , że ja kupiłem klacz ? … Bagatela ! … przecież kupiłem ją od pani Krzeszowskiej za pośrednictwem Maruszewicza … Zresztą za często bywam w maneżu , wie o mnie cała służba … Eh ! zaczynam już palić głupstwa , jestem nieostrożny … Nie podobał mi się ten Maruszewicz … ”
Wokulski pochylił się nad kantorkiem tak , że żyły nabrzmiały mu na czole , i — wciąż rachował w myśli :
— Już skończyłem . Żegnam pana — odpowiedział Szlangbaum i nisko ukłoniwszy się panu Tomaszowi wyszedł z pokoju .
Wstał z belek i wrócił do miasta .
Z domu pan Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach , na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu . Wówczas jego ciemnozielona algierka lub tabaczkowy surdut , popielate spodnie z czarnym lampasem i wypłowiały cylinder , nade wszystko zaś jego nieśmiałe zachowanie się zwracały powszechną uwagę . Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał się do spacerów . Wolał przy święcie kłaść się na łóżku i całymi godzinami patrzeć w swoje zakratowane okno , za którym widać było szary mur sąsiedniego domu , ozdobiony jednym jedynym , również zakratowanym oknem , gdzie czasami stał garnczek masła albo wisiały zwłoki zająca .
— Choćby nawet i nie żoną ! — odparła z uśmiechem baronowa von Ples , której mąż od pięciu lat był sparaliżowany .
„ Co ja dziś wyrabiam ? … — myśli . — Co mnie obchodzą licytacje choćby pałaców , nie tylko kamienic ? … ”
— Czy to prawda ? … — szepnęła pani Stawska . Nagle przycisnęła ręką piersi , jakby jej tchu zabrakło , i wyszła do drugiego pokoju .
— Myślałam , że już mnie pan nigdy nie wybierze …
— Trzydzieści , panie … trzydzieści tysięcy rubli , panie … Bardzo , panie … bardzo ! — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa .
Każdy z tych ludzi przez pewien czas zaprzątał tajemne myśli panny Izabeli , każdemu poświęcała najcichsze westchnienia rozumiejąc , że dla tych czy innych powodów kochać go nie może i — każdy z nich za sprawą bóstwa ukazywał się w jego postaci , w półrzeczywistych marzeniach . A od tych widzeń oczy panny Izabeli przybrały nowy wyraz — jakiegoś nadziemskiego zamyślenia . Niekiedy spoglądały one gdzieś ponad ludzi i poza świat ; a gdy jeszcze jej popielate włosy na czole ułożyły się tak dziwnie , jakby je rozwiał tajemniczy podmuch , patrzącym zdawało się , że widzą anioła albo świętą .
— Zapewne pan sprzeda te przedmioty ?
— Bo pan Ochocki źle powozi , a pan Starski jest nieznośny — odpowiedziała rezolutna wdówka .
— Bardzo , bardzo nie zaraz … . — odparł trochę łagodniej Konstanty . — Bo pan jest chory z postrzału i doktorzy kazali mu dziś — jutro jechać do ciepłych krajów albo na wieś .
Zdawało mu się , że szmer uliczny za jego oknami rozszerza się i potęguje ogarniając cały Paryż , Francję i Europę . I że wszystkie głosy ludzkie zlewają się w jeden ogromny okrzyk :
Pewnego dnia słyszę w owej budce straszny łoskot … Wpadam ja , wpadają subiekci … Co za widok ! … Pani Małgorzata leży na podłodze przywalona biurkiem i oblana atramentem , krzesełko złamane , Stach zły i zmieszany … Podnieśliśmy płaczącą z bólu jejmość i z rozmaitych jej półsłówek domyśliliśmy się , że to ona sama narobiła tego rwetesu usiadłszy niespodzianie na kolanach mężowi . Kruche krzesło złamało się pod dubeltowym ciężarem , a jejmość chcąc ratować się od upadku chwyciła za biurko i z całym kramem obaliła je na siebie .
— Co znaczy ten zapis ? — spytałem , trochę nawet zaniepokojony .
— Prześliczne ! — mówiła z ożywieniem pani Stawska . — Szczególniej jest tam jedna ogromna lalka , która ma ciemne włosy , a kiedy nacisnąć ją … tu , pod gorsem — dodała zarumieniona .
Pomimo resztek pogardy i wstrętu , jakie w niej jeszcze tlały , musiała przyznać , że ten szorstki i ponury człowiek więcej znaczy i lepiej wygląda aniżeli marszałek , baron Dalski , a nawet aniżeli panowie : Niwiński , Malborg i Szastalski .
— Ach , tak ! … już pojmuję … — uśmiechnęła się panna Izabela .
Obtarliśmy oczy .
Byle nie było za późno !
Tu zaciął się .
— Zresztą — dodała wzruszając ramionami — mężczyźni w tak bezceremonialny sposób zaszczycają nas swoim uwielbieniem , że nie tylko już nie dziwię się ich nadskakiwaniu albo impertynenckim spojrzeniom , ale temu , gdy jest inaczej . Jeżeli w salonie spotkam człowieka , który mi nie mówi o swej sympatii i cierpieniach albo nie milczy posępnie w sposób zdradzający jeszcze większą sympatię i cierpienia , albo nie okazuje mi lodowatej obojętności , co ma być oznaką najwyższej sympatii i cierpień , wtedy — czuję , że mi czegoś brak , jak gdybym zapomniała wachlarza albo chusteczki … O , ja ich znam ! tych wszystkich donżuanów , poetów , filozofów , bohaterów , te wszystkie tkliwe , bezinteresowne , złamane , rozmarzone albo silne dusze … Znam całą tę maskaradę i zapewniam cię , że dobrze się nią bawię . Cha ! cha ! cha ! … jacy oni śmieszni …
Tymczasem panna Izabela dojechała do dworu . Całe towarzystwo przyjęło ją na ganku witając prawie tymi samymi wyrazami :
— Te same ? — rzekł pokazując je pani Meliton .
— Nie ma — ciągnęła prezesowa widząc jego zakłopotanie . — Nie tobie dziwię się , moje dziecko , żeś o nagrobku nie pamiętał , ale sobie wyrzucam , żem zapomniała o człowieku .
Wokulski zerwał się od stołu .
— Nie tak piękne , jak się wydaje — odpowiedziała staruszka . — Stroje bardzo często nie popłacone , a elegancja ! … Zapewne , inna musi być w salonie z hrabiami i książętami , a inna w garderobie z biednymi robotnicami .
— Pani Stawska — rzekł — już nie jest u Milerowej … trochę chora … Mówi coś o wyjeździe z Warszawy … Może byś tam wstąpił ? …
Wokulski powoli otwierał list pani Meliton przypominając sobie niedawne wypadki . Zdawało się mu , że w nie oświetlonej części gabinetu jeszcze widzi ciemną gęstwinę łazienkowskich drzew , niewyraźne sylwetki obdartusów , którzy mu zastąpili drogę , a później wzgórek ze studnią , gdzie Ochocki zwierzał mu się ze swych pomysłów . Lecz gdy spojrzał na światło , mgliste obrazy znikały . Widział lampę z zielonym daszkiem , stos papierów , brązy stojące na biurku i chwilami myślał , że Ochocki ze swymi machinami latającymi i jego własna rozpacz były tylko snem .
— Niech mi kuzyn przysunie sól — rzekła panna Izabela do Starskiego .
— Kto wie , gdzie tu naprawdę jest miłość nieszczęśliwa , a nawet tragiczna ! … — odpowiedziała pani Wąsowska patrząc na Wokulskiego .
Wokulski ruszył ramionami .
— Kładę od razu karty na stół ; z takimi ludźmi jak pan nie można inaczej . Jestem niemajętny , mam dobre instynkta i chciałbym znaleźć zajęcie . Pan tworzy spółkę , czy nie mógłbym pracować pod pańskim kierunkiem ? …
Przyszli mu na myśl kelnerzy różnych restauracyj , markierzy bilardów i szwajcarzy hotelowi , od których również bardzo rozmaitymi sposobami wydobywał pieniądze . Ale żaden z nich nie wydał mu się tak wstrętnym i godnym pogardy jak Wokulski .
— A każda w innym guście — dodał pan Niwiński . — Którą byś wolał ?
Wtedy to panna Izabela dopuściła się najgorszego wykroczenia przeciw swoim pojęciom i … w znaczący sposób ścisnęła Wokulskiego za rękę .
Kiedym ją witał , miała zimne ręce , a na boskiej twarzy wyraz zmęczenia i smutku . Zobaczywszy mnie jednak raczyła się uśmiechnąć . ( Drogi anioł ! jakby domyślała się , że jej słodki uśmiech na cały tydzień rozświetla mi ciemności życia . )
Najpierw przybiegł szewc , ten z trzeciego piętra w tylnej oficynie , płacząc , że nowa właścicielka podwyższyła mu komorne o trzydzieści rubli na rok . Gdym mu zaś w ciągu pół godziny wytłomaczył , że nas to nic nie obchodzi , otarł oczy , zmarszczył się i pożegnał mnie słowami :
— Przykro mi bardzo , że baronowa użyła tak nie parlamentarnych wyrazów , ale … co do tej klaczy , to ma rację … Pan Wokulski ( czego mu zresztą nie mam za złe ) dał mi istotnie za klacz sześćset , a wziął kwit na osiemset rubli .
Dopiero z rana wpadłem na jedyną myśl prostą i rozsądną , ażeby stanowczo rozmówić się ze Stachem i jeżeli istotnie sklep sprzedaje , wystarać się o miejsce .
— Już chyba nam ten wypadek nie grozi — odparła panna Izabela z komiczną powagą .
— Tak .
— O ! … zachowaj że pan ten drogi skarb — odparł Wokulski i wydobył z biurka fatalne dokumenta . — Czy o te papiery panu chodzi ?
Maruszewicz zapoznał swego towarzysza z dyrektorem .
Zdawało jej się , że ziemia drży jej pod nogami , i pod wpływem nieokreślonych obaw , jakie ją wówczas ogarnęły , panna Izabela odezwała się do prezesowej o Wokulskim dosyć życzliwie . Kto wie nawet , czy nie powiedziała tych słów :
— Przepraszam pannę hrabiankę , ale ja już od pół roku co tydzień dostaję same tylko jutro , a nie widzę ani procentu , ani kapitału .
— A panie obie są ? — spytał Wirski .
„ Otom podły — pomyślał Wokulski . — I ja taką kobietę podejrzywałem … Ach , nędznik … ”
Serce poczęło mu bić gwałtownie .
Około ósmej napływ interesantów zmniejszał się . Wtedy w głębi sklepu ukazywała się gruba służąca z koszem bułek i kubkami ( Franc odwracał się do niej tyłem ) , a za nią — matka naszego pryncypała , chuda staruszka w żółtej sukni , w ogromnym czepcu na głowie , z dzbankiem kawy w rękach . Ustawiwszy na stole swoje naczynie , staruszka odzywała się schrypniętym głosem :
— Chciałaś powiedzieć : nie poznajesz mnie , prawda ? … Dziwi cię to , że twój los mógłbym powierzyć kupcowi ? … Ale widzisz … kiedy w nieszczęściu jedni sprzysięgli się przeciw nam , inni opuścili nas , on pospieszył z pomocą , a może mi nawet życie uratował … My , apoplektycy , niekiedy bardzo blisko ocieramy się o śmierć … Więc gdy mnie cucił , pomyślałem , kto by się tobą uczciwie zaopiekował ? Bo nie Joasia ani Hortensja , ani nikt … Tylko majętne sieroty znajdują opiekunów …
— Czy widzisz pan tę staruszkę między biskupem i jenerałem ? — odezwała się hrabina . — Jest to prezesowa Zasławska , moja najlepsza przyjaciółka , która koniecznie chce pana poznać . Jest panem bardzo zajęta — ciągnęła hrabina z uśmiechem — jest bezdzietna i ma parę ładnych wnuczek . Zróbże pan dobry wybór ! … Tymczasem przypatrz się jej , a gdy ci panowie odejdą , przedstawię pana . A … książę …
Spojrzał na zegarek , a widząc , że ma jeszcze czas , położył się na szezlongu i leżał milcząc , z rękoma nad głową i przymkniętymi oczyma . Widok ten był nad wszelki wyraz żałosny .
— Umarł przed pięcioma laty .
W tym wesołym towarzystwie obdartusów , przed którymi nawet wrony uciekały , tylko Katz był pochmurny . On najczęściej odpoczywał i jakoś prędzej mizerniał ; miał spieczone usta , a w oczach blade iskry .
Wokulski poczuł jakby uderzenie toporem w głowę . Pytanie było tak przykre i niespodziewane , że przez chwilę nie tylko nie umiał odpowiedzieć , ale nawet zebrać myśli .
Tak rozważając zwalnia kroku i zaczyna nie ustępować z drogi . I kiedy myśli , że dopiero teraz Francuzi zaczną go wytykać palcami , spostrzega ze zdziwieniem , że już coraz mniej zwracają na niego uwagę . Po jednogodzinnym pobycie na ulicy stał się zwyczajną kroplą paryskiego oceanu .
Od doktora pojechałem do pani Misiewiczowej . Stawska była w swoim sklepie , Helunię wyprawiłem do drugiego pokoju , do zabawek , a sam przysiadłem się do staruszki i bez żadnych wstępów zaczynam :
— Nie gniewasz się , stary ?
— Ładne , miłe , lubią was wszystkich prowadzić za nos , a kochają się tylko o tyle , o ile robi im to przyjemność . Na miłość dramatyczną nie zgodzi się żadna , a przynajmniej nie każda … Musiałaby pierwej znudzić się miłostkami , a następnie znaleźć dramatycznego kochanka .
„ Oczywiście — myślał — jeżeli w tym towarzystwie Starski zajmuje się kimś , to tylko panną Eweliną , a ona nim … ”
Rzecki nalał jej wody z karafki i podał z oznakami współczucia .
„ Słowik wabi samiczkę — myślał Wokulski . — Właściwie jednak , czy można absolutnie potępiać nawet tę kobietę ? … Sama przyznaje głośno , że nie ma charakteru , a po cichu — że trzeba jej pieniędzy , których nie posiada i bez których , jak ryba bez wody , żyć nie potrafi . Więc cóż ma robić ? … Wychodzi nieszczęśliwa bogato za mąż . A że jednocześnie serce odzywa się w niej , wielbiciel namawia ją , ażeby szła za mąż , i oboje sądzą , że pieszczota starego męża nie zepsuje im smaku , więc robią nowy wynalazek : zdradę przed ślubem , nie starając się nawet o patent . Wreszcie może są aż tak cnotliwi , że umówili się , iż zdradzą go dopiero po ślubie … Bardzo ładne towarzystwo ! … Społeczność wytwarza niekiedy ciekawe produkta … I pomyśleć , że każdemu z nas może trafić się podobny specjał ! … Doprawdy , należałoby trochę mniej ufać poetom , kiedy zachwalają miłość jako najwyższe szczęście … ”
— Ażeby był zły i nie puszczał do domu złodziejów — odparł uśmiechając się parobek .
— No , patrz — mówił — co wyrabiają ci Żydzi , te … te gałgany ! … Nachodzą dom … przestraszają mi córkę …
I pod wpływem tej idei rozmawiała z Wokulskim na wyścigach bardzo łaskawie .
— A jeżeli pewność nie jest najgorsza ? … — spytała panna Izabela nie patrząc mu w oczy .
Mimochodem wspomnę , że nie było tygodnia , w ciągu którego bracia Minclowie nie pokłóciliby się i nie pogodzili przynajmniej ze dwa razy . Co zaś jest najosobliwszym , że przyczyny swarów nigdy nie wypływały z interesu natury materialnej . Owszem , pomimo największych nieporozumień bracia zawsze poręczali swoje kwity , pożyczali sobie pieniędzy i nawzajem płacili długi . Powody tkwiły w ich charakterach .
Dziewczyna roześmiała się .
— Widzisz , Heluniu , znowu odpina ci się kokardka — rzekła pani Stawska nachylając się do córeczki , może aby ukryć zakłopotanie na samą wzmiankę o niesfornościach studenckich .
— Który wydobył rachunki sklepowe …
Wokulski po raz trzeci usadowił go na fotelu , a w tej chwili zapukano do drzwi .
— A widzi mama — zawołała powracając — pocałowałam i Pan Jezus nic nie powiedział .
— Przepraszam … może przeszkadzam … może ważne zajęcia …
— A dlaczego kupił mój serwis i srebra ?
„ Dlaczego nie mam wrócić ? … ” — szepnął .
— Prawie nie znam jej … Mówiłem z nią raz w życiu … — tłomaczył się zmieszany Wokulski .
— Bardzo , bardzo ! — potwierdza Wirski . — Niech mnie Bóg skarze , jeżeli przy tych urwipołciach można było utrzymać młodą kucharkę dłużej jak osiem miesięcy . Panie Rzecki ! mówię ci , że oni we trzech zaludniliby wszystkie ochrony … Ich tam , widać , w uniwersytecie uczą tego . Bo za moich czasów , na wsi , jeżeli ojciec mający młodego syna dał trzy , a cztery krowy na rok … fiu ! … fiu ! … to już zaraz obrażał się nawet ksiądz proboszcz , ażeby mu nie psuć owieczek . A ci , panie …
— Widzi pan — mówił Jumart przebierając palcami po stole — za dużo zwiedziłem świata , ażebym miał troszczyć się o czyjąś narodowość . Dla mnie istnieją tylko cztery narodowości bez względu na języki . Numer pierwszy mają ci , o których wiem : skąd biorą pieniądze i na co je wydają . Numer drugi — ci , o których wiem , skąd biorą , ale nie wiem na co wydają . Numer trzeci ma znane wydatki , choć nieznane dochody , a numer czwarty noszą ci , których nie znam ani źródła dochodów , ani wydatków . O panu Escabeau wiem , że ma dochody z fabryki trykotaży , a wydaje pieniądze na zbudowanie jakiejś piekielnej broni , więc szanuję go … Zaś o pani baronowej … nie wiem , ani skąd bierze pieniądze , ani na co je wydaje , i dlatego jej nie ufam .
Wokulski zaczął chodzić .
— A pan jest złośliwy — odparła z uśmiechem — ale policzę to na karb Warszawy , nie Rossiego … Doprawdy , wstydzę się za nasze miasto ! … Ja gdybym była publicznością ( ale publicznością rodzaju męskiego ! ) , zasypałabym go wieńcami , a ręce spuchłyby mi od oklasków … Tu zaś oklaski są dość skąpe , a o wieńcach nikt nie myśli … My istotnie jesteśmy jeszcze barbarzyńcami …
„ Co ten Ochocki mówił , że argumenta panny Izabeli już mu się wylewają uszami ? Więc to , co słyszałem od niej , nie było wybuchem zadraśniętego uczucia , ale dawno wyuczoną lekcją ? … Więc jej dowodzenia , uniesienia , a nawet wzruszenia są tylko sposobami , za pomocą których dobrze wychowane panny czarują takich jak ja głupców ? …
— Z panną Łęcką ? — pochwycił doktór . — Radzę nie mieszać się do tego .
„ Rozstawili pikiety — pomyślał Wokulski — ażeby nie skompromitować dorobkiewicza . Grzecznie to z ich strony , ale … ”
— Właśnie przyjdzie , on i … inni …
Dobrał się nareszcie mój kowal do złotego łóżka , gdzie już nawet poczwary nie miały dostępu , ino stanęły wkoło , kłapiący zębami . On zaraz zobaczył w głowie panny złotą szpilkę , szarpnął i wyciągnął ją do połowy …
„ Więc to jest moje szczęście ? — myślał . — Nie pragnę tego , co mógłbym mieć , a szarpię się za tym , czego nie mam . Więc to jest szczęście ? … Kto wie , czy śmierć jest takim złem , jak wyobrażają sobie ludzie . ”
— Cóż znowu z tym siodłem ! — zawołała nagle . — Mój panie , popręg mi się odpiął … proszę zobaczyć …
— Belu , nie boisz się ? … — odezwała się ciotka .
— Baron jeszcze starszy , farbuje się , różuje i ma jakieś plamy na rękach .
W tej chwili Wokulski gwałtownie cofnął się ; coś mignęło mu przed oczyma .
Stach zamknął mu drzwi przed nosem .
— Z Żydami nie może być porządny …
Raz w marcu przechodząc Aleją Jerozolimską zobaczył tłum ludzi , czarny wóz węglarski stojący w poprzek drogi pod bramą , a o parę kroków dalej wyprzężonego konia .
Geist patrzył na niego i wciąż uśmiechał się .
— Nie gadaj mi o tym łajdaku — wstrząsnął się Jan Mincel . — Wczoraj przysiągłem sobie , że noga moja u niego nie postanie …
Gdy pan Ignacy wyszedł , Wokulski usiadł do biurka , na arkusiku listowego papieru napisał kilkadziesiąt wierszy , a na kopercie położył adres Rzeckiego . Zdawało mu się , że wciąż słyszy niemiły głos barona :
— Panie dawno mieszkają w tym domu ?
Wreszcie — wszystko mi jedno ; jestem tylko wykonawcą cudzej woli . ”
— Mnie nie obchodzą fabrykanci , tylko konsumenci … — odpowiedział Wokulski .
— Może biedak umarł ! — zawołałem ściskając Wokulskiego . — Proszę cię , Stachu — dodałem nieco ochłonąwszy ze wzruszenia — zróbże mi łaskę , odwiedź te panie i sam zakomunikuj im wiadomość …
Nie przez jeden wieczór zastanawiałem się nad znaczeniem owej podróży czy zsyłki . Lecz gdy po trzech tygodniach Mraczewski przyjechał stamtąd do nas wybierać towary , natychmiast zrozumiałem plan Stacha .
— Kto z nas ich nie miał ! — ciężko westchnął rządca .
— Więc według pana nie ma rady ? — spytał baron .
— Byłam trochę do niej podobna — ciągnęła sędziwa dama wzdychając i kiwając głową eks-obywatelowi . — Jest tedy córka moja niebrzydka i młoda , już jedno dziecko ma i … może tęskni za innymi . Chociaż , panie Wirski , przysięgam , że nigdy od niej o tym nie słyszałam … Cierpi i milczy , ale że cierpi , domyślam się . Ja także miałam trzydzieści lat …
Spojrzałem . Istotnie , naprzeciw nas były oświetlone dwa okna na trzecim piętrze , trzy na drugim i dwa na pierwszym w taki sposób , że tworzyły znak : H
Umył się , włożył czystą bieliznę , przebrał się . Było ledwie wpół do pierwszej .
W kilka minut po jej odejściu wbiegł do sklepu baron . Parę razy wyjrzał na ulicę , a następnie zbliżył się do Wokulskiego .
— A jeżeli są potrzebne ?
— W takim razie może pozwolisz , profesorze , do mego numeru , na trzecie piętro . To lokal urzędowy …
— O , to sprawa trudna , bardzo trudna , ale dla pana postaramy się . Tylko muszę go przygotować , dobrze usposobić … I wie pan , jak zrobimy ? … Niech pan jutro zajdzie do hotelu o pierwszej w południe ; ja tam będę na śniadaniu . Wtedy niech pan wywoła mnie nieznacznie przez służącego , a już ja wyrobię panu audiencję .
— Cóż to , panie , mają znaczyć pańskie pantominy ?
— A to ? … — spytał Rzecki podając drugi papier .
Szliśmy tak kilka minut ; potem pół obrotu w lewo i zaczęliśmy spuszczać się na równinę , usiłując dostać się na prawy bok kolumny walczącej przed nami . Okolica wciąż falista ; z przodu widać przez mgłę pole zarośnięte badylami , za nim lasek .
— Jaki atak ? …
— Pan to mówisz , panie Wokulski ? …
— Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Wokulski ? … nie wstydzisz się nieszczęśliwych kobiet okrytych hańbą … — zaczęła nie wiem już który raz pani Misiewiczowa swoją mowę powitalną .
— Wiesz , Floro — rzekła siadając w półleżącej pozycji na szezlongu — powrócił Kazio Starski i jutro ma być u nas .
Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej weszli do podobnego zupełnie saloniku : Wokulski rzucił się na łóżko , Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi .
Otarła oczy i ciągnęła dalej :
— Bądź spokojny . Znajdziem tu inżynierów kolejowych i morskich , i wojskowych … Mnie nie o nich chodzi , ale o człowieka , który by gadał za mnie — dla mnie . Zresztą , mówię tobie , jak zejdziemy tam na dół , miej ty dwie pary oczów i dwie pary uszów , ale jak wyjdziemy stamtąd , nie miej ty nawet pamięci . Ty to potrafisz , Stanisławie Piotrowiczu , a o resztę nie pytaj się . Ja zarobię dziesięć procent , tobie dam dziesięć procent od mego zarobku i sprawa skończona . A na co to , dla kogo i przeciw komu — nie pytaj .
I znowu po całych dniach zwiedzał wystawę , muzea , studnie artezyjskie , szkoły i teatry nie dlatego , ażeby coś poznać , ale ażeby zagłuszyć wspomnienia . Powoli , na tle głuchych i nieokreślonych cierpień , poczęło się w nim rodzić pytanie : czy istnieje jaki porządek w budowie Paryża ? Czy jest przedmiot , z którym można by go porównać , i ład , pod który dałoby się go podciągnąć ?
Zgasił świecę . Na ulicy było cicho ; przez okno napływał szary blask świateł odbitych chyba od obłoków . Ale Wokulskiemu szumiało i dzwoniło w uszach , a przed oczyma ukazywały mu się to ulice gładkie jak posadzka , to drzewa otoczone żelaznymi koszykami , to gmachy budowane z ciosowego kamienia , to znowu ciżba ludzi i powozów wychodzących nie wiadomo skąd i biegnących nie wiadomo dokąd . Przypatrując się tym pierzchliwym widziadłom usypiał i myślał , że jednak ten pierwszy dzień w Paryżu upamiętni mu się na całe życie .
Już dojeżdżając do rogatek , nie mogła sobie tego darować .
„ Tak , ale co dalej ? … ”
— Ja nie wytoczę … Nie jestem prokuratorem , który ma obowiązek ścigać fałszerzy . Zresztą nie chcę dawać inicjatywy do gubienia jakiegoś zapewne biedaka , który zabija się pracą nad naśladowaniem cudzych podpisów … Czekam więc , ażeby Goldcygier wystąpił z akcją , a dopiero wówczas nikogo nie oskarżając przyznam , że to nie mój podpis .
— Cóż to , czy i pana ogarnia antysemityzm ?
— Myślę , Belciu — rzekła , z powagą sznurując usta , jej towarzyszka — że należałoby pomówić o tym z ojcem albo z ciotką .
— Fatalna historia ! — odparł pan Tomasz rzucając się na skórzany fotel . — Wokulski odrzucił przeproszenie , a jego sekundanci postawili ostre warunki .
Nagle przerwał się ten bieg myśli : bystre jej ucho usłyszało w dalszych pokojach szmer . Było to męskie stąpanie , miarowe , spokojne . W salonie stłumił je nieco dywan , w pokoju jadalnym wzmocniło się , w jej sypialni przycichło , jakby ktoś szedł na palcach .
Ledwie jednak stanął przed bramą , wnet trzej dorożkarze na widok jasnego paltota i białego kapelusza współcześnie zacięli konie . Jeden wjechał drugiemu dyszlem w otwarty powóz , trzeci zaś chcąc ich wyminąć o mało nie rozbił tragarza niosącego ciężką szafę . Wszczął się hałas , bitwa na baty , świstanie policjantów , zbiegowisko i w rezultacie — dwaj najgorętsi dorożkarze sami siebie własnymi powozami odwieźli do cyrkułu .
— Wariat ! wariat ! … — mruknął radca . — Podaj no , Józiu , piwa . Która to ? …
Pan Ignacy poruszył się na krześle z zamiarem protestu .
Zrobiła na nim szczególne wrażenie . Zdawało mu się , że już kiedyś ją widział i że ją dobrze zna . Wpatrzył się lepiej w jej rozmarzone oczy i nie wiadomo skąd przypomniał sobie niezmierny spokój syberyjskich pustyń , gdzie bywa niekiedy tak cicho , że prawie słychać szelest duchów wracających ku zachodowi . Dopiero później przyszło mu na myśl , że on nigdzie i nigdy jej nie widział , ale — że jest tak coś — jakby na nią od dawna czekał .
W sklepie przywitał go pan Ignacy rozkładając ręce w taki sposób , jakby cały sklep oddawał mu do rozporządzenia . Wewnętrzny głos jednak mówił staremu subiektowi , że gość ten nie kupi przedmiotu droższego nad pięć rubli i kto wie , czy jeszcze nie każe zapisać sobie na rachunek .
Wokulski podał mu sto franków .
— Znasz ją pan przecie . Ta piękna , co to ma córeczkę … Co to się tak podobała panu …
— Marysiu ! … Marysiu , chodź do nas …
Nazajutrz , gdy przed śniadaniem wyszedł Wokulski na spacer , pierwszą osobą , którą spotkał na dziedzińcu , była pokojówka panny Izabeli ; niosła kilka sukien , a za nią chłopak dźwigał kufer .
— Sam pan wierzysz jednak w dobrą krew — rzekł przykro dotknięty Wokulski .
— Albo ja ? — dodał Starski .
„ Zapytam się Henryka Szlangbauma ” — rzekł , wstając od kantorka .
Przez chwilę oboje milczeli , wreszcie panna Izabela strzepując jakiś pyłek z popielatej sukni spytała :
— Nawet teraz — rzekł cicho — mam na furze centnar . Może przynieść wielmożnego pana z parę funty ? …
— A któż panu zaręczy , że marzycielstwo Wokulskich albo Ochockich nie jest stanem przejściowym ? Machina latająca śmieszna to rzecz na pozór , ale tylko na pozór ; wiem coś o jej wartości , bo przez całe lata tłomaczył mi to Stach . Lecz gdyby takiemu na przykład Ochockiemu udało się ją zbudować , pomyśl pan , co byłoby więcej warte dla świata : czy spryt Szlangbaumów , czy marzycielstwo Wokulskich i Ochockich ?
Dopiero odwróciwszy się Wokulski spostrzegł przy samych drzwiach żelazną szafę wmurowaną w ścianę , łóżko okryte podartą kołdrą , z której wyłaziła brudna wata , pod oknem stolik z papierami , a przed nim fotel obity skórą , popękaną i wytartą .
— O to się nie lękaj . Poproszę Wokulskiego , ażeby wystarał mi się o taką sumę na sześć albo na siedem procent , i będziemy płacili na jej rzecz jakieś czterysta rubli rocznie . No , a mamy przecie dziesięć tysięcy .
W parę dni , około dziesiątej rano , Wokulski odebrał dwa listy : jeden od pani Meliton , drugi od książęcego adwokata .
„ Czego on chce ode mnie ? — myślał Wokulski . — Może i on jedzie do prezesowej , ażeby na świeżym powietrzu złożyć pannie Izabeli stanowczą deklarację ? … Jeżeli go nie uprzedził ten Starski … ”
Około pierwszej przyszedł Wokulski . Lecz nim usiadł do kantorka , otworzyły się drzwi i zwykłym wahającym się krokiem wbiegł pan Krzeszowski zadając sobie wiele trudu nad osadzeniem binokli na nosie .
— Proszę — rzekł uroczyście hrabia Anglik — ażeby przeciwnicy podali sobie ręce .
„ Więc ona lubi Ochockiego ( bo któż by go nie lubił ? ) , ale za niego nie wyjdzie ! … ”
Stanęli na szczycie wzgórza , zasłonięci od reszty towarzystwa walącym się murem . Z tego miejsca widać było dziedziniec zamkowy zarośnięty cierniem i berberysem . Pod jedną z wież stał oparty o jej ścianę olbrzymi granit .
Taki rządca , który miał kiedyś własne dobra , wydawał mi się bardzo ciekawą osobistością ; ale jeszcze ciekawszym wydał mi się dom , który nie przynosi żadnych dochodów . Z natury jestem nieśmiały : wstydzę się rozmawiać z nieznanymi ludźmi , a prawie boję się wchodzić do cudzych mieszkań … ( Boże miłosierny ! jak ja już dawno nie byłem w cudzym mieszkaniu … ) Tym razem jednak wstąpił we mnie jakiś diabeł i koniecznie zapragnąłem poznać lokatorów tej dziwnej kamienicy .
Gdy pożegnawszy się z Maruszewiczem , siadał w dorożkę , przyszła mu szczególna myśl do głowy :
Baronowa rozkrzyżowała ręce jak człowiek trafiony kulą w piersi .
Wokulski zamyślił się .
Lecz i w tym , i w tamtym wypadku nie wiedział dobrze , co się koło niego dzieje ; więc patrzył w tej chwili na kościół jak na rzecz zupełnie nową dla siebie .
— Rzecki .
Gdy Wokulski wszedł do jego pokoju i zmęczony upadł na kanapę , doktór zaczął :
— Naturalnie — wtrącił Wokulski .
Muszę dodać , że Rzecki nie tylko uwodzi ci twoją kochanicę , ale jeszcze okrada cię w dochodach z domu : pozniżał bowiem komorne niektórym lokatorom , a przede wszystkim tej Stawskiej . Skutkiem tego dom twój już nic niewart , ty sam stoisz nad brzegiem przepaści i zaprawdę ! wielką wyrządziłby ci łaskę szlachetny dobroczyńca , który by zechciał kupić tę ruderę po Łęckich z małą dla ciebie stratą .
Stach i po tym nieszczęściu milczał , ale osowiał jeszcze bardziej . Mając kilka tysięcy rubli dochodu przestał zajmować się handlem , zerwał ze znajomymi i zagrzebał się w naukowych książkach .
— Bah ! …
— Chłopcy ! — wrzeszczał na całe gardło nasz porucznik , który niedawno uciekł z seminarium . — Zrejterowaliśmy , bo Szwabów było więcej , ale teraz zaskoczymy z boku ot tę kolumnę , widzicie ? … Zaraz podeprze nas trzeci batalion i rezerwa … Niech żyją Węgry ! …
— Ja pójdę z Michalinką i z Joasią ! — szybko odpowiedziała panna Felicja patrząc na Wokulskiego w taki sposób , jakby to on był owym wrogiem , przeciw któremu należało uzbroić się we dwie służące .
— * Tek * ! … — wtrącił hrabia Anglik .
— Paradny pan jesteś — roześmiał się Mraczewski . — Przecież ona ma męża …
— Zawsze wariat , chociaż dobry chłopak . Ale … Wokulski oddał ci rzeczywistą przysługę : zwyciężyłaś śmiertelnego wroga .
— Chcesz się pan wypchać ?
Swoją drogą panna Izabela nie spała przez całą noc . Ciągle stał jej przed oczyma obraz jakiegoś francuskiego malarza przedstawiający pojedynek . Pod grupą zielonych drzew dwaj czarno ubrani mężczyźni mierzyli do siebie z pistoletów .
— Dlaczegóż nie powiedziałeś , że mnie nie ma w domu ? — spytał gniewnie Wokulski .
— Musiała panu mówić , że arystokracja pielęgnuje nauki i sztuki , że jest mistrzynią dobrych obyczajów , a jej stanowisko celem , do którego dążą demokraci , i tym sposobem uszlachetniają się … Ciągle słyszę te argumenta ; uszami już mi się wylewają .
Naturalnie , w sali odezwały się głosy współczucia , kucharka pani Stawskiej zapłakała . Żydki zaczęły pokazywać palcami na baronowę i chrząkać . Zakłopotany sędzia przerwał posiedzenie i kiwnąwszy głową Wokulskiemu ( skąd oni się znają ? ) , poszedł do swego pokoju , a dwaj stójkowi prawie wynieśli na rękach nieszczęśliwego młodzieńca , który tym razem był naprawdę podobny do trupa .
— Mam już przyjemność … — szepnęła panna Izabela odpowiadając na ukłon .
— I pan mi przebacz , baronie — odpowiedział Wokulski .
— Pozwoli pani , że przedstawię pana Wokulskiego , mego najlepszego przyjaciela … Ponieważ zabawi tu dłużej , więc w tej chwili obliguję , ażeby w czasie mojej nieobecności zastępował przy pani moje miejsce …
Pamiętam , w początkach maja wchodzi do sklepu jakiś bardzo niewyraźny jegomość ( rude faworyty , oczy paskudne ) i położywszy na kantorku swój bilet wizytowy , mówi dosyć połamanym językiem :
— Po manowcach jeździć najprzyjemniej — odparł Wokulski .
— Zapewne .
Podczas gdy Starski przekomarzał się z wdową , a panna Felicja rumieniła się , Wokulski patrzył na narzeczoną . Spostrzegła to , odpowiedziała mu pogardliwym wejrzeniem i nagle z bezbrzeżnego smutku przeszła do dziecinnej wesołości . Sama podała rękę baronowi do nowego pocałunku , a nawet niechcący potrąciła go nóżką . Jej wielbiciel był tak wzruszony , że pobladł i posiniały mu usta .
— Więc to baron potrzebuje pieniędzy ?
— Może posłać po doktora ? — spytała panna Izabela podnosząc się z siedzenia .
— A czy nie wplątał się w jakie nowe historie ? … — spytałem .
— No i wyobraź sobie — zawołał pan Łęcki — co za fatalizm ! … Konsylium zabroniło mi jechać do Paryża i pod karą śmierci kazało wynosić się na wieś . Na honor , nie wiem nawet , gdzie uciec przed tymi upałami . Ale i na ciebie także działają , bo jesteś zmieniony … Prawda , jakie to gorące mieszkanie ? …
— Pan Starski .
Rzucił lejce furmanowi , choć zjeżdżali z góry , zeskoczył z kozła i po chwili siadł w breku naprzeciw Wokulskiego .
Prezesowa siadła na fotelu ; obecni poczęli zajmować miejsca przy stole .
— Dajże mu spokój — przerwała prezesowa . — Mężczyźni lubią tylko jeździć , ale nie pieścić się .
W korytarzu wagonowym słychać było kroki i rozmowę ; drzwi przedziału znowu usunęły się i ukazał się nadkonduktor , a obok niego bardzo szczupły pan , z malutkimi wąsikami szpakowatymi , jeszcze mniejszą bródką prawie siwą i dobrze siwiejącą głową .
— Co się z panem dzieje ? … — zawołała piękna wdówka , gdy Wokulski zbliżył się do powozu . — Siądź no pan , przejedziemy się po Alejach .
Brek odjechał , Wokulski wstąpił na plebanię i w ciągu kwadransa skończył interes . Proboszcz oświadczył mu , że nikt w mieście nie będzie miał pretensji , jeżeli na kamieniu zamkowym znajdzie się jaki napis , byle nie nieprzyzwoity i nie bezbożny … Dowiedziawszy się zaś , że chodzi o pamiątkę po nieboszczyku kapitanie Wokulskim , którego znał osobiście , proboszcz obiecał zająć się ułatwieniem tej sprawy .
Skończył golić , umył Wokulskiemu twarz i owinąwszy go w strój podobny do śmiertelnej koszuli delikwentów , mówił dalej :
— Bronię , bom trochę o nim słyszał — odpowiedział półgłos . — Furmani u mnie niejaki Wysocki , który umierał z głodu , nim Wokulski postawił go na nogi …
Rzucił się na fotel .
„ No , przecie nabieram ciała . ”
— Jutro bal u księcia , gdzie , naturalnie , będzie panna Łęcka . I czy pan wiesz , że książę do tej chwili nie zaprosił Wokulskiego , choć z innymi zrobił to już od dwu tygodni ! … A czy uwierzyłbyś pan , że Stach chory z tego powodu ? …
Czuł , że jego pan jest w wyjątkowo dobrym usposobieniu .
— Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron już znacznie dalej .
Hrabina podniosła się z kanapy .
— Uczyłam się buchalterii … — szepnęła pani Stawska . Była tak czegoś wzruszona , że usiadła .
— Ale … ale … Brawo Yung ! … Brawo Wokulski ! … Klacz idzie jak woda ! … Brawo ! …
Ponieważ jednak ja wcale nie dałem mu słowa , że otrzyma porękawiczne , więc chwilę pokręcił się po sklepie i opuścił go gwiżdżąc .
— Jutro ma przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną — odrzekł pan Domański . — Nie do fortecy A u … , A u … tylko do Ham ham czy Cham … bo nawet nie wiem …
Chwilę patrzyła na niego z łagodnym uśmiechem .
— Słowo honoru , kłamstwo ! — zawołał młody człowiek rumieniąc się z gniewu . — Prawda , że Maleski chodzi bez koszuli , ale w majtkach , a Patkiewicz chodzi bez majtek , lecz za to w koszuli . Panna Leokadia więc widzi cały garnitur …
— U was była ta lalka ?
— Twój ojciec ma słuszność — odparła hrabina — ten człowiek może być użyteczny . Zresztą za granicą podobne stosunki należą do dobrego tonu .
— Jeżeli wygramy , będę panu winien pięćdziesiąt rubli ponad umowę .
— Z wdową przed siedmioma laty ?
— Odmroził je na Syberii — wtrąciła panna Florentyna z akcentem .
Wokulskiemu , kiedy znalazł się z nią sam na sam , krew uderzyła do głowy . Wzburzenie spotęgowało się , gdy spostrzegł , że panna Izabela patrzy na niego jakimś dziwnym wzrokiem , jakby go chciała przeniknąć do dna i przykuć do siebie . To już nie była ta panna Izabela z kwesty wielkotygodniowej ani nawet z wyścigów ; to była osoba rozumna i czująca , która ma go o coś serio zapytać i chce mu coś szczerego powiedzieć .
„ One ! … Czy mnie choć zatrzymają ? … ”
Wszedł na schodki wiodące na trybuny sędziów i oglądał się na wszystkie strony . Na próżno . Gdy schodził stamtąd , zatamowali mu drogę dwaj tyłem stojący panowie , z których jeden , wysoki , z wszelkimi cechami sportsmena , mówił podniesionym głosem :
„ Muszą zdrowe plotki krążyć o mnie ! … ” — pomyślał patrząc na stertę papierów .
Dziwny był widok tego salonu . Meble okryte ciemnopopielatymi pokrowcami , to samo fortepian , to samo pająk zawieszony u sufitu ; nawet stojące w kątach kolumny z posążkami miały także popielate koszule . W ogóle robił on wrażenie pokoju , którego właściciel wyjechał zostawiwszy tylko służbę bardzo dbałą o porządek domu .
Sny miał okropne . Śniło mu się czy tylko przywidywało , że ciągle jest w teatrze i że widzi Wokulskiego z szeroko otwartymi oczyma , zapatrzonego w jedną lożę . W loży tej siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Izabela . Rzeckiemu zdawało się , że Wokulski patrzy tak na pannę Izabelę .
— O , z pewnością ! — zawołał pan Tomasz powstając z fotelu i ściskając go za rękę . — Więc … przebaczmy sobie nawzajem cierpkie słówka … Ja się na ciebie nie gniewam , bo wiem … co to jest upał …
— No , ale gdyby tak było ? — powtórzyła pani Stawska .
— I to nazywa się lekcja , Boże odpuść … Helenka pracuje z nią przynajmniej półtorej godziny i za taką lekcję bierze czterdzieści groszy …
— Ach , pamiętam ! … Więc to on ? … Dlaczegóż nie wrócił , boć przecie okazało się , że nie winien ? …
— Jest ? … Cóż on tam robi ?
Toteż kiedy książę w oznaczonym terminie przyszedł do pana Łęckiego , nie omieszkał jednocześnie zobaczyć się z panną Izabelą . W znaczący sposób uścisnął ją i powiedział te zagadkowe słowa :
Nagle — mija go powóz z groomem na koźle , wiozący dwie kobiety . Jedna całkiem mu nie znana , druga …
— Tego się lękasz ? — spytał . — Daję ci słowo honoru , że nigdy nie widuję tej panny .
— Widziałem ogromne lasy , w których człowiek ukazywał się raz na kilka lat , a jednak rosły bujniej aniżeli nasze …
— Nic .
Przyszedł jej na myśl stary rządca ich niegdyś majątku , który służył u nich trzydzieści lat i którego bardzo lubiła , bardzo mu ufała ; może Wokulski obojgu im zastąpiłby nieboszczyka , a jej rozsądnego powiernika i — zginie ! …
Już po trzydziestym roku życia wyszła za mąż za podstarzałego guwernera , Melitona , w tym jedynie celu , ażeby moralnie podźwignąć człowieka , który nieco się upijał . Nowożeniec jednak po ślubie więcej pił aniżeli przed ślubem , a małżonkę , dźwigającą go moralnie , czasami okładał kijem .
— Widzisz pan — rzekł — on by ją niezawodnie puścił , gdyby mógł oceniać rzeczy rozsądnie . Była taka chwila wczoraj na balu , że w naszym Stachu obudził się lew i kiedy przyszedł do panny Łęckiej , ażeby z nią zamienić parę wyrazów , przysiągłbym , że jej powie : „ Dobranoc pani , już poznałem jej karty i ogrywać się nimi nie pozwolę ! ” Taką miał minę , kiedy szedł do niej . Ale i cóż z tego ? … Panna raz spojrzała , szepnęła , ścisnęła go za rękę i mój Stach był taki szczęśliwy przez całą noc , taki szczęśliwy , że … dziś miałby ochotę w łeb sobie wypalić , gdyby nie czekał na drugie spojrzenie , szept i uścisk ręki … Nie widzi , cymbał , że ona zupełnie takimi samymi słodyczami obdzielała dziesięciu , nawet w znakomicie większych dozach .
Wchodzę do tych dam … A , znowu cała awantura ! Pani Stawska siedzi blada na stołeczku , a pani Misiewiczowa ma na głowie chustkę zmoczoną w wodzie uśmierzającej . Pachnie staruszka o dwa łokcie kamforą i mówi lamentującym głosem :
— Dalibóg ! więcej nie warto … — wtrąca jegomość z miną łajdaka .
Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą , bo wszystko sprzysięgło się , ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce — o nic . ”
Ale … nie powiedział tego ; spuścił głowę i wpadł w zwykłą sobie zadumę . Dałbym połowę mojej rocznej pensji , ażeby dowiedzieć się , o czym on wtedy myślał ? Może o pannie Łęckiej ? … Eh , znowu starość wyłazi … Cóż panna Łęcka ? ani umywała się do Stawskiej !
Usiedliśmy , przy czym eks-obywatel znowu ukłonił się poważnej damie , a ona jemu .
— Od godziny — odparła pani Wąsowska . — Ale zdaje mi się , że i Wokulski coś spostrzegł , bo był bardzo zmieniony . Żal mi go .
Dopiero gdy podjechał powóz i pan Tomasz usadowiwszy damy i siebie zawołał : „ Ruszaj ! ” , w Wokulskim znikło uczucie niesmaku , a ocknął się żal po pannie Izabeli .
— Że jeżeli on tak zna ciebie , jak ty jego , to oboje bardzo się nie znacie .
— W pierwszej brygadzie , drugiej dywizji — przerwała prezesowa . — Widzisz , moje dziecko , że nie jesteś mi tak nie znany … Żyjeż on jeszcze ? …
Ale zamiast ocknąć się , coraz głębiej zapadał w opętanie . Zdawało mu się w chwilach świadomości , że na ziemi jeszcze chyba istnieją czarodzieje i że jeden z nich rzucił na niego klątwę . Wtedy mówił z trwogą :
— Wszystko mi jedno .
— Zmądrzałam — odpowiedziała pani Meliton .
— Marysiu ! … chodź do nas … — wołał bas .
— Będą specjaliści , szanowny panie Wokulski — przerwał mu adwokat . — Oni nam dostarczą szczegółów , które pan raczysz tylko uporządkować i rozjaśnić z właściwą mu genialnością …
— Panie proszą — rzekł w tej chwili Mikołaj ukazując się we drzwiach gabinetu .
— Ba , któż by Rossiego nie uwielbiał ! — odpowiedział Pifke . — Mam libretto do Makbeta , może panu dać ? …
— A co to był za kłopot z tymi paszportami ! … Bóg wie , kto brał , komu oddawał , czyje wpisywał nazwisko … — opowiadała pani Misiewiczowa .
Panna Izabela przyjęła paczkę z uśmiechem i prześlicznym spojrzeniem .
Niech więc żyje Francja z Napoleonidami , a Wokulski z panią Stawską ! …
Właściwie mówiąc , chciałem na tym oto miejscu napisać historię niesłychanej sprawy , sprawy kryminalnej , którą pani baronowa Krzeszowska wytoczyła , komu ? … Nikt by nie zgadł ! … Oto tej pięknej , tej poczciwej , tej kochanej pani Helenie Stawskiej . Ale taka mnie pasja ogarnia , że nie mogę myśli zebrać . Więc dla rozerwania uwagi napiszę sobie o czym innym .
„ Jakże oni szczęśliwi , ci wszyscy , w których tylko głód wywołuje apatię , a jedynym cierpieniem jest zimno . I jak łatwo ich uszczęśliwić ! … Nawet moim skromnym majątkiem mógłbym wydźwignąć parę tysięcy rodzin . Nieprawdopodobne , a przecież — tak jest . ”
Wtem ktoś lekko dotyka jego ramienia . Pan Ignacy ogląda się i widzi za sobą starego Szlangbauma .
— Prawda , ale któż się tego spodziewał ? — odparła pani Misiewiczowa .
— Niepewny ? … A pan Wokulski to co ? …
— Znudzoną ? — powtórzyła panna Izabela . — Mnie on wydaje się przede wszystkim zabawnym .
— Otworzyć drzwi , obie połowy ! … — odparł jegomość z walizką . — Rzeczy pana barona i moje …
— Jaśnie pan ! …
— Myślisz pan , że nie będzie potrzebny ? — spytała patrząc mu w oczy .
„ Cóż to za okrucieństwo losów ! — myślał z goryczą . — Dwom ludziom dano prawie te same aspiracje , tylko jeden urodził się o osiemnaście lat wcześniej , drugi później ; jeden w nędzy , drugi w dostatku ; jeden nie mógł wdrapać się na pierwsze piętro wiedzy , drugi lekkim krokiem przeszedł dwa piętra … Jego nie zepchną z drogi burze polityczne , tak jak mnie ; jemu nie przeszkodzi miłość , którą traktuje jak zabawkę ; podczas gdy dla mnie , który sześć lat spędziłem na pustyni , uczucie to jest niebem i zbawieniem … Więcej nawet ! … No i on triumfuje nade mną na każdym polu , choć przecież ja mam te same uczucia , tę samą świadomość położenia , a pracę z pewnością większą … ”
„ Chwała Bogu ! — myślał pan Ignacy . — Jeżeli Łęcki weźmie sto dwadzieścia tysięcy za swój dom , to znaczy , że Stach nie zapłaci za niego dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . ”
— W takim razie słuchamy warunków …
— Ażebyś dał mu mieszkanie u siebie , a ja będę wam przysyłać na dół po dwa obiady , dwa śniadania …
„ Ach , po com ja tu przyszedł , nieszczęśliwy … ” — myślał Wokulski czując taki ból , jakby mu serce wyrywano kleszczami .
Szlangbaum poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał albo wysiąść , albo zawołać policji . Przypomniawszy sobie jednak , jaka teraz w świecie chrześcijańskim panuje złość i niesprawiedliwość , i zajadłość na Żydów , zgodził się na wszystkie warunki bezwstydnego dorożkarza i jęcząc pojechał do teatru .
— Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? …
— Więc dlatego , że baron trwoni pieniądze , a jego żonie podoba się mieć mój dom , ja mam tracić kilka tysięcy rubli . Z jakiej racji ?
— Niech pan mówi … To musi być olbrzymi widok ? … Jakich uczuć doznawał pan ? … — mówił Ochocki . Był dziwnie zmieniony : oczy rozszerzyły mu się , na twarz wystąpił rumieniec . Patrząc na niego trudno było wątpić , że w tej chwili zapomniał o pannie Izabeli .
— Nazwisko ? … — powtórzyła baronowa .
Pan Ignacy spiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę . Już obrzydła mu licytacja , której ma pełne uszy i pełną głowę . Chce w jakiś sposób przepędzić zbywający mu czas i spostrzegłszy otwarty kościół Kapucynów kieruje się do niego będąc pewnym , że w świątyni znajdzie spokój , przyjemny chłodek , a nade wszystko , że tam przynajmniej nie usłyszy o licytacji .
— Moja Belu — odpowiedziała panna Florentyna — pamiętam sezony , kiedy nasz świat zachwycał się nawet cyrkowcami . Przejdzie i to .
— Z baronem Krzeszowskim .
„ Gdybym tego franta uderzył w twarz ? — myśli Wokulski . — Jutro pojedynek i może zabiłby mnie … Ale gdybym ja jego zabił ? … ”
Wtem nasunęło mu się pytanie :
Drzwi skrzyp … Patrzę , stoi na progu jakaś brodata bestia , w paltocie z foczej skóry , odwróconej włosem na wierzch .
— Jesteś pan bez honoru ! — zawołałem .
— Z przyjemnością słuchałem ich — odpowiedział z uśmiechem Wokulski — ponieważ w duchu mówię sobie to samo . Zresztą — staję na wyścigach pierwszy i ostatni raz w życiu .
— Chyba ciocia nie wątpi , że w towarzystwie pana nie spotka mnie nic złego …
— Co to za profany z tych korektorów … Mam tu paręset cyfr o trzech znakach dziesiętnych i wyobraź sobie , połowa jest błędna … Oni myślą , że jakaś tysiączna albo nawet setna część milimetra nic nie znaczy , a nie wiedzą , laiki , że tam właśnie mieści się cały sens . Niech mnie diabli porwą , jeżeli w Polsce byłoby możliwym nie tylko wynalezienie , ale nawet drukowanie tablic logarytmicznych . Dobry Polak poci się już przy drugiej cyfrze dziesiętnej , przy piątej dostaje gorączki , a przy siódmej zabija go apopleksja … Cóż u ciebie słychać ?
W breku zrobiło się cicho . Baron z zadowoleniem poruszał szpakowatymi wąsikami , a jego narzeczona posmutniała jeszcze bardziej . Panna Felicja , zająwszy miejsce wdówki obok Wokulskiego , odwróciła się do swego sąsiada prawie tyłem , od czasu do czasu rzucając mu przez ramię pogardliwe i melancholijne spojrzenia . Ale za co ? tego nie wiedział .
Imię to było mu bardzo drogie . Nieraz , gdy siedział samotny , brał papier i ołówek i bez końca pisał : Izabela … Iza … Bella … a potem palił , ażeby nazwisko ukochanej nie wpadło w obce ręce . Miał zamiar kupić pod Warszawą mały folwark , zbudować willę i nazwać ją Izabelinem . Przypomniał sobie , że w czasie jego wędrówek po Górach Uralskich pewien uczony , który znalazł nowy minerał , radził się : jakby go nazwać ? I wyrzucał sobie , że nie znając wówczas panny Izabeli , nie wpadł jednakże na pomysł nazwania go izabelitem . Nareszcie przeczytawszy w gazetach o znalezieniu nowej planetoidy , której znalazca również kłopotał się o danie jej nazwiska , chciał przeznaczyć dużą nagrodę temu z astronomów , który odkryje nowe ciało niebieskie i nazwie je : Izabelą .
„ Człowieku głupi czy nikczemny ! Pomimo tylu życzliwych ostrzeżeń kupujesz jednak dom , który stanie się grobem twego w tak nieuczciwy sposób zdobytego majątku … ”
A tymczasem on — prawił Szuman — czy to w piwnicy Hopfera , czy to na stepie tak się karmił Aldonami , Grażynami , Marylami , i tym podobnymi chimerami , że w pannie Łęckiej widzi bóstwo . On się już nie tylko kocha , ale uwielbia ją , modli się , padałby przed nią na twarz … Przykre go czeka zbudzenie ! … Bo choć to romantyk pełnej krwi , jednak nie będzie naśladować Mickiewicza , który nie tylko przebaczył tej , co z niego zadrwiła , ale jeszcze tęsknił do niej po zdradzie , ba ! nawet ją unieśmiertelnił … Piękna nauka dla naszych panien : jeżeli chcesz być sławną , zdradzaj najgorętszych wielbicieli ! … My , Polacy , jesteśmy skazani na głupców nawet w tak prostej rzeczy jak miłość …
— Z panią ? W otwartej wojnie ? … Cóż to znaczy . Wojny prowadzą się w celu zawarcia korzystnego pokoju !
— Gdzież w tym roku wybiorą się państwo na lato ?
— Umarł , umarł … — mówię . — Głowę sobie dam uciąć , że już nie żyje …
— To , co już raz powiedziałem — odparł Szuman . — Zbliżamy się do piątego aktu . Jest to albo koniec dzielnego człowieka , albo początek całego szeregu głupstw …
Uśmiech Jumarta przerodził się w jakiś ironiczny grymas .
— Ale pani to zrobiła i babcia to zrobiła , i my wszyscy to samo zrobimy — mówił z ironicznym chłodem Starski . — Wyjąwszy , rozumie się , pana Wokulskiego , który ma akurat tyle pieniędzy , ile ich potrzeba dla pofolgowania uczuciom …
— Pewnie jakiś szlachcic z Wołynia — mówili eleganci . — Ale co on ma pod pachą ? …
„ A czymże ja jestem , zarówno obcy im wszystkim ? … ”
Młoda pani z wolna potrząsnęła głową ; nie jestem pewny , czy nie westchnęła , ale tak cicho …
„ Dzięki Bogu — pomyślał — że jestem legalnym dzieckiem moich rodziców . ”
— Przywiąż go pan — rzekła . — Ach , jak ja pana już znam ! … Pytam się przed godziną prezesowej : gdzie Wokulski ? „ Pojechał w pole oglądać miejsce na cukrownię . ” „ Akurat ! — myślę . — On pojechał do lasu marzyć . ” Kazałam sobie podać konia i otóż znajduję pana siedzącego na pniu , rozgorączkowanego … Cha ! … cha ! … cha ! …
— Pan Wokulski zasługuje na to — odparła wdówka . — Gdyby nie jego przytomność , pan Ochocki połamałby nam kości .
— I niech mu też kuzyn — zakończył książę — wyperswaduje pojedynki . To niepotrzebne ; to dobre dla ludzi młodych , ale nie dla poważnych i zasłużonych obywateli …
— Zwariowaliście , pijaki ! — krzyknęła ciotka chwytając pana Raczka za ramię .
Wokulski przekładał nogę na nogę , ale wciąż milczał .
W tej chwili zadzwoniono . Panna Izabela drgnęła , Wokulski umilkł .
— Co do mnie , gotów jestem zaabonować kilka podobnych wypadków — odezwał się Starski , wymownie patrząc na wdówkę .
Zerwał się z kanapy , na której czytał książkę , i rzekł :
Wokulskiego nie raziło już to , że panna Izabela idzie ze Starskim pod rękę , że opiera się na nim , a nawet , że go kokietuje . Wzruszenie , którego był świadkiem , i jedno nic nie znaczące jej słówko rozproszyło wszystkie jego obawy . Ogarnęło go spokojne zamyślenie , w którym nie tylko Starski , ale całe towarzystwo zniknęło mu sprzed oczu .
Naprzeciw siebie zobaczył taki sam pokój jak jego , takie samo łóżko z baldachimem , a na nim … siebie ! … Było to jedno z najsilniejszych wstrząśnień , jakich doznał w życiu , sprawdziwszy własnymi oczyma , że tu , gdzie uważał się za zupełnie samotnego , towarzyszy mu nieodstępny świadek … on sam ! …
Baron z większą elegancją aniżeli zręcznością podsadził narzeczoną i sam usiadł naprzeciw niej . Potem wdówka zajęła miejsce obok barona , Starski obok narzeczonej , a panna Felicja obok Starskiego .
Kupcy , a nade wszystko fabrykanci , nienawidzili Wokulskiego , najcięższe jednak zarzuty , jakie mu stawiali , były te : „ To szlachcic … wielki pan … polityk ! … ” , czego znowu książę w żaden sposób nie mógł mu brać za złe …
— Dziś żadnej , a kiedyś będzie jedna : szczerość w ludzkich stosunkach i wolny wybór . Gdy kobieta nie będzie potrzebowała udawać miłości ani kokietować wszystkich , wówczas od razu odsunie tych , którzy jej nie są mili , i pójdzie za tym , który jej przypada do gustu . Wówczas nie będzie oszukiwanych ani oszukujących , stosunki uporządkują się w sposób naturalny .
— Bądźże u mnie po świętach i … często przychodź . Może się trochę ponudzisz , ale może i ja , niedołężna , przydam ci się na co . A teraz idź już na dół , idź …
„ No , już ja nie zginę ! … ” — mruknął , głęboko zniechęcony .
— Ehe ! … takimi sprawami już mógłbyś pan mnie nie zajmować — ofuknął go doktór . — Kiedy jedni zbogacają się i rosną w siłę , a inni bankrutują , on mi zawraca głowę amorami jakiejś pani Stawskiej . Nie trzeba było bawić się w swata ! …
— Dzień dobry , panie Wokulski — zawołał . — Pan gdzieś wyjeżdża ? — Zapewne do składów albo na kolej . Ale nic z tego . Aresztuję pana i zabieram do siebie . Będę nawet tak niegrzeczny , że zakwateruję się do pańskiego powozu , bo dziś swego nie wziąłem . Jestem jednak pewny , że wszystko to wybaczy mi pan ze względu na doskonałe wiadomości .
— Ale mnie ten dom kosztował sto tysięcy , a mógł był pójść , gdyby lepiej pilnowano … za sto dwadzieścia tysięcy …
— O ! … czemu nie . Ale pan słyszał , że Oberman zgubił wielkie pieniądze ? Był tu z wieczora i przysięgał , że zabije się albo zrobi sobie co złego , jeżeli pan nie okaże nad nim litości . Ja mówię : „ Nie bądźcie głupi , nie zabijajcie się , poczekajcie … Nasz stary ma miętkie szercze … ” A on gada : „ Ja se też tak kalkuluję , ale zawsze będzie heca , bo mi choć trochę strącą , a tu syn idzie na medyka , a tu starość chwyta człowieka za poły … ”
— Odbudowałeś się ? Masz warsztat ?
Po uczcie w piwnicy Stach przez kilka dni nie pokazał się w mieszkaniu . Nareszcie przyszedł — w cudzej odzieży , zmizerowany , ale z zadartą głową . Wtedy pierwszy raz usłyszałem w jego głosie jakiś twardy ton , który do dziś dnia robi mi przykre wrażenie .
— Co pan rozkaże ? — odezwał się wreszcie Wokulski .
Wolałbym dostać cięgi wszystkimi dyscyplinami , aniżeli znowu kiedy usłyszeć ten drżący głos i zobaczyć wylęknione spojrzenie pryncypała .
— Tak dawno nie był pan u nas — rzekła . — Czy pan był chory ? …
— Muszę już jechać . Ciocia pisała jeszcze we środę , ażeby wracać , ale prezesowa nie pokazała mi listu , zatrzymała mnie . Dopiero kiedy wczoraj przybył umyślny posłaniec …
Być co najmniej szlachcicem i posiadać stosunki w sferach arystokratycznych .
Wokulski zeskoczył z konia .
— Czymże kupiec gorszy od bankierów ?
— Oskarżona bywała u pani ?
— Nie , kochanie . Teraz pójdziemy do sklepu , a do ogrodu po obiedzie — odpowiedziała pani bardzo przyjemnym głosem .
Ten sam Wokulski , który rok temu poleciał do Bułgarii , a przed kilkoma tygodniami jak magnat bawił się w wyścigi i pojedynki , ten sam Wokulski nabrał dziś nadzwyczajnego gustu do widowisk teatralnych . I jeszcze żeby choć polskich , ale — włoskich … On , który nie rozumiał po włosku ani wyrazu !
— Za co ? — uśmiechnął się Wokulski . — Za to , że Turcja nie może jej tego zabronić .
Ale Wokulski przywitał go bardzo łaskawie i nawet zabrał do swego gabinetu , gdzie z pół godziny rozmawiali . O czym ? …
— Wasz , polski system …
— Może czas to zrobi — szepnęła .
Robi pół obrotu w lewo i staje zdumiony .
— Ach , ja ! … Owszem … Ale nie w ten sposób jak Ewelinka i baron .
— Pan wkrótce wyjeżdża ?
— Niech pan spłaca długi — odparł — w miarę zgłaszania się wierzycieli . Dziś zepchniemy tych , którzy mają późniejsze weksle . Więc to wyniesie dwa do trzech tysięcy ? …
Wspólna podróż trwała niespodziewanie długo , bo aż do października 1849 roku , pamiętasz , Katz , niezapomniany przyjacielu ? Pamiętasz te długie marsze na spiekocie , kiedy nieraz piliśmy wodę z kałuży ; albo ten pochód przez bagno , w którym zamoczyliśmy ładunki ; albo te noclegi w lasach i na polach , kiedy jeden drugiemu spychał głowę z tornistra i ukradkiem ściągał płaszcz służący za wspólną kołdrę ? … A pamiętasz tarte kartofle ze słoniną , które ugotowaliśmy we czterech w sekrecie przed całym oddziałem ? Tylem razy jadał od tej pory kartofle , ale żadne nie smakowały mi tak jak wówczas . Jeszcze dziś czuję ich zapach , ciepło pary buchającej z garnka i widzę ciebie , Katz , jak dla nietracenia czasu mówiłeś pacierz , jadłeś kartofle i zapalałeś fajkę u ogniska .
Wokulski wszedł do numeru .
„ Czego on chce ode mnie ? ” — pomyślał Wokulski , a głośno rzekł : — Możemy pójść w stronę Łazienek …
— Komu ? … — wtrąca Węgrowicz . — Alboż to mało Żydów w Warszawie ? — Złożą się we trzech , bodaj w dziesięciu , i zaparszywią Krakowskie Przedmieście z łaski jaśnie wielmożnego pana Wokulskiego , co trzyma własny powóz i jeździ do arystokracji na letnie mieszkanie . Mój Boże ! … pamiętam , jak mi to biedactwo podawało rozbratel u Hopfera … Nie ma teraz , jak jeździć na wojnę i rewidować tureckie kieszenie .
Teraz Wokulski spojrzał na skrzypka i przede wszystkim spostrzegł pewne podobieństwo między nim i Starskim . Molinari miał takie same niewielkie faworyciki , jeszcze mniejsze wąsiki i ten sam wyraz znużenia , jaki cechuje ludzi posiadających szczęście u płci pięknej . Grał dobrze i wyglądał przyzwoicie , lecz było widać po nim , że już pogodził się z rolą półbożka łaskawego dla swoich wiernych .
— Gorąco , panie Wirski — dodał — prawda ? … Aaa ! …
„ Nic nie będzie ! Giniemy bez ratunku ” — wzdychał przewracając się na twardej pościeli .
— Wam wolno … pyszny sobie ! … — oburzyła się . — I to mówi człowiek postępowy , w wieku emancypacji ! …
— Pod warunkiem , że ja będę zabezpieczona od dowodów pańskiej tkliwości . Felu , usiądź na moim miejscu — odpowiedziała wdowa marszcząc się i siadając naprzeciw Wokulskiego .
— Na pierwszą .
— * Tek * ! … — potwierdził hrabia Anglik .
Wokulskiemu uderzyła krew do głowy ; na ustach hrabiny mignął niedostrzegalny uśmiech .
— Nie o przekonania chodziło , pani hrabino — odezwał się — ale o nietaktowne uwagi o osobach , które odwiedzają nasz magazyn .
— No , moje panie — odezwał się nagle Wirski — wynośmy się stąd , bo pan Rzecki musi pogadać z panią Stawską .
Za młodu mówiono jej powszechnie , że panna ładna i dobra , choćby nie miała majątku , może jednak wyjść za mąż . Była dobrą i ładną , lecz za mąż nie wyszła . Później mówiono również powszechnie , że wykształcona nauczycielka zdobywa sobie miłość pupilów i szacunek ich rodziców . Była wykształconą , nawet zamiłowaną nauczycielką , lecz mimo to pupilki jej dokuczały , a ich rodzice drwili z niej od pierwszego śniadania do kolacji . Potem czytała dużo romansów , w których powszechnie dowodzono , że zakochani książęta , hrabiowie i baronowie są ludźmi szlachetnymi , którzy w zamian za serce mają zwyczaj oddawać ubogim nauczycielkom rękę . Jakoż oddała serce młodemu i szlachetnemu hrabiemu , lecz nie pozyskała jego ręki .
„ Może baron — myślał — po prostu nie chce mojej wizyty ? Ha ! w takim razie niech płaci lichwiarzom i zabezpiecza się od nich aż czterema sposobami zamknięć … ”
— Drudzy , że … drudzy , że chcesz zrobić szwindel …
„ Jeszcze gotów pomyśleć , że wyszłabym za niego … ” — rzekła do siebie .
Gość poruszył się na krześle .
— Mamo , dosyć ! …
— Aaa ! … — jęknęła starsza dama w sposób , którego nie mógłbym uważać za objaw radości .
W głosie moim było tyle współczucia , że rządcy nos jeszcze bardziej poczerwieniał . Pani baronowej zaś obeschło jedno oko , lecz jeszcze płakała drugim , na znak , że nie uważa swojej akcji za skończoną , a mnie za pobitego .
— Nie pójdziesz do żadnego pana , tylko do magdalenek . Albo wracaj na miejsce .
Wiatr zaledwie dyszał , i tylko po to , ażeby chłodzić śpiące w gniazdach pisklęta i ułatwić lot owadom śpieszącym na weselne gody . Liście drzew chwiały się tak delikatnie , jakby poruszał je nie materialny podmuch , ale cicho prześlizgujące się promienie światła . Tu i owdzie , w przesiąkłych wilgocią gęstwinach , mieniły się barwne krople rosy jak odpryski spadłej z nieba tęczy .
Już widać zapomniano , że w sklepie nie można stroić się w modne kołnierzyki , tylko je sprzedawać , bo w przeciwnym razie gościom zabraknie towaru , a sklepowi gości . Zaś polityki nie należy opierać na szczęśliwych osobach , tylko na wielkich dynastiach . Metternich był taki sławny jak Bismarck , a Palmerston sławniejszy od Beaconsfielda i — któż dziś o nich pamięta ? Tymczasem ród Bonapartych trząsł Europą za Napoleona I , potem za Napoleona III , a i dzisiaj , choć niektórzy nazywają go bankrutem , wpływa na losy Francji przez wierne swoje sługi , MacMahona i Ducrota .
— Ależ to jest nieludzkie , co pan mówi ! … — wybuchnął gość . — Pan chce tej nieszczęśliwej kobiecie wydrzeć ostatni grosz … Co świat na to powie , zastanów się pan ! …
— Pan już od dawna interesuje się naszymi sprawami . Zdaje się , że w kwietniu … tak , w kwietniu nabył pan nasz serwis ? … — mówiła ciągle tym samym tonem panna Izabela .
Lecz staruszka ciągle kręcąc głową ze zdziwienia mruczała do siebie :
— Zdaje mi się — rzekłem — że u nas znajdzie się taka właśnie lalka . I gdyby pani raczyła wstąpić do sklepu …
Po odejściu oryginalnego barona w sklepie zapanowało milczenie . Rzecki patrzył na drzwi , Klejn na Rzeckiego , a Lisiecki na Mraczewskiego , który znajdując się z tyłu damy krzywił się w sposób bardzo dwuznaczny .
— Nie wydaje się panu , bo należysz do tych , co sądzą , że ludzie jak kamienie muszą porastać mchem nie ruszając się z miejsca . Dla pana Szlangbaumy zawsze powinni być subiektami , Wokulscy zawsze pryncypałami , a Łęccy zawsze jaśnie wielmożnymi … Nie , panie ! Społeczeństwo jest jak gotująca się woda : co wczoraj było na dole , dziś pędzi w górę …
— A o Rossim nie zapomni pan ? — rzekła ze słabym uśmiechem .
Dla panny Izabeli impertynenckie spojrzenia barona i otwarte nazwanie Wokulskiego jej wielbicielem były strasznym ciosem . Zabiłaby barona , gdyby to uchodziło dobrze wychowanym kobietom . Cierpienie jej było tym dokuczliwsze , że hrabina słuchała jego wybuchu spokojnie , prezesowa z zakłopotaniem , a ojciec nie odzywał się nawet , od dawna uważając Krzeszowskiego za wariata , którego należy nie drażnić , ale traktować pobłażliwie .
Panna Izabela głęboko spojrzała mu w oczy i wyciągając rękę rzekła :
— Nie sądzę , ażeby wizyta pani u Kapucynów wpłynęła na przebieg licytacji — odpowiada znudzony adwokat .
— Raz … dwa … trzy … siedem … siedem … Co to jest siedem ? … Ach , siedem kufli piwa … Czyżbym naprawdę ? … Po co ten Stach wysłał mnie do teatru ! …
— Prosiłem adwokata naszego księcia ( bo mój adwokat to łajdak ) , ażeby odebrał należną mi sumę i tobie doręczył ją , panie Stanisławie … Razem trzydzieści tysięcy . A że obiecujesz mi od nich dwadzieścia procent , więc mam sześć tysięcy rubli rocznie na całe utrzymanie . Nędza … ruina ! …
Baronowa przycięła usta i milczała .
— Rozumiem , ale nic z tego — odezwała się pięknym kontraltem dama w pąsowej sukni . — Narzeczeni pojadą z nami , a do powozu niech siądą , jeżeli chcą , pan Ochocki z panem Starskim .
W pięciu oddzieliliśmy się od reszty wojsk , połamaliśmy szpady , przebraliśmy się za chłopów i ukrywszy pod odzieżą pistolety wędrowaliśmy w stronę Turcji . Tropiła nas też , bo tropiła sfora Haynaua ! …
Raz na przykład stary Szlangbaum , oczywiście w jakiejś ważnej sprawie , przez pół dnia szukał Wokulskiego . Był w sklepie — Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść aktorowi Rossiemu duży wazon z saskiej porcelany . Pobiegł do mieszkania — Wokulski dopiero co opuścił mieszkanie i pojechał do Bardeta po kwiaty . Stary Żyd , ażeby go dopędzić , krzywiąc się wziął dorożkę ; ale ponieważ ofiarowywał dorożkarzowi złoty i groszy osiem za kurs , zamiast czterdziestu groszy , więc nim dobili targu za złoty i groszy osiem i dojechali do Bardeta , Wokulski już opuścił zakład ogrodniczy .
— Osiemset rubli — odparł młody człowiek , spuszczając oczy .
I posłała Wokulskiemu piorunujące wejrzenie .
— Powiedz mi pan — rzekł — co to są za ludzie ?
— Chcesz powiedzieć — przerwała panna Izabela — że muszę pomówić z marszałkiem albo z baronem ? Na to zawsze będzie czas ; dziś nie mam jeszcze odwagi .
— Naturalnie .
— Dobrze — mówił Wokulski — pan będzie płacił sto osiemdziesiąt rubli procentu , a kapitał zostanie nie naruszony .
— Bądźże przynajmniej rozsądna … Zresztą …
Ależ ja zaczynam być naprawdę sentymentalny ? … muszę mieć nerwy dobrze rozbite . Bulwar jednak nie wytępiłby takich oto Mohikanów ; przenieśliby się na Pragę albo za Pragę , uprawialiby w dalszym ciągu swoje rzemiosło , kochaliby się jak ta dwójeczka , ba , nawet mnożyliby się . Co za piękne , ojczyzno , będziesz miała potomstwo , urodzone i wychowane na tym śmietniku , z matki okrytej wysypką i beznosego ojca ! …
— Byłem pewny — mówił pan Łęcki — że wezmę choć ze sto dziesięć tysięcy … Już na sali słyszałem dokoła siebie głosy , że kamienica warta sto dwadzieścia … Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum … Porozumiał się z konkurentami , a kto wie , czy i nie z moim adwokatem , i — straciłem dwadzieścia albo trzydzieści tysięcy …
— Nie śmiałem , panie . Koń odszedł , wóz u Żyda , kubrak na mnie jak na dziadzie … Z czymże było przyjść i jeszcze ludziom głowę zaprzątać ? …
— Ech , co tam ! … — Pobiegła do tacy i pochyliła się nad krzyżem .
Nareszcie powóz puszczono wewnątrz toru . Wokulski zeskoczył na ziemię i pobiegł do swojej klaczy usiłując zachować powierzchowność obojętnego widza .
— Ach , w takim razie przepraszam … To może być pod innym numerem … — mówił gość cofając się i kłaniając .
„ Dalibóg , że to baronowa Krzeszowska … — mruczy pan Ignacy . — Oczywiście , jedzie na licytację … Awantura ! … ”
Drugi cios . Był moment , że Wokulski chciał schwycić młodzieńca za gardło i udusić . Opamiętał się jednak i odparł ze słabym uśmiechem :
— Niech pan włoży futro , bo się pan zaziębi na dziedzińcu …
Odsunął okno zamknięte przez barona i dla odpędzenia natrętnych wspomnień począł znowu przyglądać się niebu . Kwadrat Pegaza opuszczał się już na zachód , a na wschodzie podnosił się Byk , Orion , Pies Mały i Bliźnięta . Przypatrywał się gwiazdom wielokrotnym , gęsto rozsianym w tej okolicy nieba , i przyszła mu na myśl ta dziwna , niewidzialna siła przyciągania , która odległe światy wiąże w jedną całość potężniej , niżby to mogły zrobić jakiekolwiek materialne łańcuchy .
— A z tego co by pani przyszło ?
Odtąd zaczęło się dla niej dziwne życie . Ktokolwiek przyszedł do nich , mówił jej wprost albo z ogródkami o Wokulskim . Pani Denowa , pani Kolerowa i pani Radzińska tłomaczyły jej , że Wokulski jest najlepszą partią w Warszawie ; matka napomykała , że Ludwiczek już nie żyje , a zresztą choćby żył , nie zasługuje na jej pamięć . Nareszcie Rzecki za każdą bytnością opowiadał , że jego Stach jest nieszczęśliwy , że trzeba go ocalić , a ocalić go może tylko ona .
— Za pozwoleniem — rzekła biorąc konia za uzdę . — Czy nie myślisz pan , że mówię w ten sposób o pańskiej miłości , ażeby sama wydać się za pana ? … Milczysz pan … Otóż mówmy serio . Była chwila , żeś mi się pan podobał ; była i — już przeszła . Ale choćby nie przeszła , choćbym miała umrzeć z miłości dla pana , co zapewne nie nastąpi , bo nie straciłam jeszcze ani snu , ani apetytu , nie oddałabym się panu , słyszysz pan … choćbyś mi się u nóg włóczył . Nie mogłabym żyć z człowiekiem , który tak kochał inną kobietę , jak pan to robisz . Jestem za dumna . Wierzy mi pan ?
Zasnął i marzyło mu się , że jest baronem zakochanym i chorym , a Starski odegrywa przy nim rolę przyjaciela domu .
— Ano pisze mi teraz z Lyonu , że Ludwik Stawski żyje i mieszka w Algierze , tylko pod nazwiskiem Ernesta Waltera . Podobno handluje winem . Przed rokiem ktoś go widział .
Mgnienie oka — brek wyprostował się i wszystko wróciło do porządku . Tylko panna Felicja zanosiła się od śmiechu .
Już ułożyłem cały plan i rozmyślałem : w jaki by sposób zapoznać się z tą damą , a później przedstawić jej Stacha , gdy nagle — diabli przynieśli z Moskwy Mraczewskiego . Proszę zaś sobie wyobrazić mój gniew , kiedy zaraz na drugi dzień po swoim przyjeździe frant ten wchodzi do naszego sklepu z moją wdową ! … A jak skakał przy niej , jak wywracał oczyma , jak starał się odgadywać jej myśli … Szczęście , że nie jestem otyły , bo wobec tych bezczelnych zalotów dostałbym chyba apopleksji .
Jednego dnia , w początkach listopada , rzekł do mnie Stach :
— O tym wiem . Ale widzisz , panie Stanisławie , gdybym tak potrzebował jakiejś części mego kapitału … Nie darmo , pojmujesz … Chętnie zapłacę procent …
„ Dobrze to — myślał — ale w takim razie powinienem zostać rozpustnikiem ; dlaczegóż więc myślę o niej jednej ? ”
— Nie ma lepszego magnetyzera ode mnie — zawołał . — Zresztą i ja pana uśpię , ale na to trzeba kilkumiesięcznej pracy … To będzie kosztowało dwa tysiące franków … Nie myślę darmo tracić mego fluidu …
— Kochany Ignasiu — odpowiedział mi Wokulski — a my śmiać się będziemy ze wszystkich kupców , kiedy nadejdą czasy pewniejsze . Dziś właśnie jest pora do robienia interesów .
— Jeżeli pani baronowa coś zaryzykuje , możemy nie dopuścić nawet do siedemdziesięciu tysięcy rubli .
— Pąsowa kurtka w tyle …
— Widzę , że zaczynasz znać się na cyfrach .
Miała migrenę , więc została w łóżku do czwartej po południu . Była kontenta , że baron został ranny , a zdziwiona , że opłakany przez nią Wokulski nie zginął .
— Oto obaj , szukając się , tego samego dnia zjechali się w Moskwie , stanęli w tym samym hotelu i w sąsiednich numerach . Los czasami mocno żartuje z ludzi …
— Właśnie , że nie pójdę spać … Pójdę do moich przyjaciół … Gdzie oni są ? … Oni by sobie z Żabcią prędzej poradzili … Nie grałaby im po nosie jak staremu … Gdzie moi przyjaciele ? — zaczął wrzeszczeć .
Więc choć deszcz ze śniegiem bije w zakratowane okna , choć pada tak gęsto , że w pokoju jest mrok , pan Ignacy ma wiosenny humor . Wydobywa spod łóżka gitarę , dostraja ją i wziąwszy kilka akordów , zaczyna śpiewać przez nos pieśń bardzo romantyczną :
— Tak — rzekła prędko . — Wtedy lalka rusza oczyma i woła : mama ! … Ach , jaka ona zabawna , sama bym ją chciała mieć . Nazywa się Mimi . Kiedy Helunia zobaczyła ją pierwszy raz , złożyła ręce i stanęła jak posąg . A kiedy pani Krzeszowska dotknęła jej i lalka zaczęła mówić , Helunia zawołała :
— To było chwilowe — rzekł . — Doznałem zawrotu w balonie …
— Termin , jeżeli można , jutro przed południem …
— Ależ uważaj , kim on jest ? … Kupiec … kupiec ! …
— Dużo interesantów … dużo interesantek ! — rzekł służący patrząc na niego figlarnie .
— A tak … Właśnie zaraz idziemy na górę do obserwatorium …
— On mi przypomina Trostiego , pamiętasz , Belu , tego pułkownika strzelców w Paryżu — odpowiedział Pan Tomasz .
Patrzę , mój Szlangbaum zaciera ręce , wąs do góry , głowa pod sufit … Myślę : „ Zwariował czy co ? … ” A on — kłania mi się , ale z głową zadartą , i mówi dosłownie te wyrazy :
Tak przesiedział cały dzień . Następnego przyszedł Rzecki i przypomniał mu , że dziś jest dzień pierwszego kwietnia i że panu Łęckiemu trzeba zapłacić dwa tysiące pięćset rubli procentów .
— Czego się tu mieszasz ? … — krzyknął Katz na oficera i — oprzytomniał .
Jedni z wiejskich gości przyjeżdżają tu z wełną na jarmark , drudzy na wyścigi , inni , ażeby zobaczyć wełnę i wyścigi ; ci dla spotkania się z sąsiadami , których na miejscu mają o wiorstę drogi , tamci dla odświeżenia się w stolicy mętnej wody i pyłu , a owi męczą się przez kilkudniową podróż sami nie wiedząc po co .
W tej chwili z prawej oficyny wyszła piękna kobieta z małą dziewczynką .
— Frant ! … — szepnął wskazując na drzwi .
— Nie mam nic do powiedzenia . Nie jestem chory i nie sądzę , ażeby pannie Izabeli były potrzebne moje wizyty .
— Jest w pańskim mieszkaniu i pisze tam rachunki dla Suzina . Zobaczysz pan , co stracicie przez ten figiel .
— Ależ , mężu ! — zawołała baronowa zrywając się z kanapy . — Wszakże w tej chwili ty masz jedenaście procesów o trzydzieści tysięcy rubli długów …
— I cóż ona na to ?
— Nawykłem do niej .
— Lalka stukła się , panie …
Na Ogród Botaniczny i na Łazienki zapadał już mrok .
— No dobrze . Będę jego kumem .
— Nie wpuszczać tu nikogo , dopóki nie zawołam — rzekł .
Gdziem ja to czytał , gdzie ? … Mniejsza o to . ”
Podniosła się z pnia , jakby chcąc uciekać . Wokulski także powstał .
— Oszczercy są wszędzie .
Tu pochwycił go pan Łęcki z oznakami niebywałej tkliwości .
— Szkoda , żeś mu to powiedziała … wielka szkoda ! … o takich rzeczach lepiej nie mówić …
Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede wszystkim spostrzega , że do gmachu sądowego prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi . Następnie widzi cztery różnej wielkości gromady starozakonnych z minami bardzo poważnymi . Pan Ignacy nie wie , dokąd iść ; idzie jednak do tych drzwi , przed którymi stoi najwięcej starozakonnych , domyślając się , że tam właśnie odbywa się licytacja .
W tym widzę karę boską — zakończył Wirski odmuchując cygaro . — A narzędziem tej kary będzie baron …
— Pan Wokulski to widać nie ma Boga w sercu , żeby sprzedać dom takiemu , co krzywdzi ludzi ! …
Pod lasem ukazał się tuman kurzu . Pani Wąsowska chwilę popatrzyła , potem nagle zacięła konia i skręciła na prawo , w pole , bez drogi .
— Panie — zawołał rządca — on to nic . On mówi , że nie zapłaci , no i nie płaci ; ale tamci dwaj nic nie mówią i także nie płacą . To są , panie Rzecki , nadzwyczajni lokatorowie ! … Oni jedni nigdy nie robią mi zawodu .
— Pan Wokulski — rzekłem powstając z krzesła — nie okradł nikogo … Dorobił się majątku pracą i oszczędnością …
Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że między tą damą a jego stryjem musiał istnieć jakiś niezwykły stosunek . Opanowało go niespokojne zdumienie .
Postawiono ich na mecie . Baron był ciągle zakłopotany niepewnością , co zrobić z kupczykiem , i ostatecznie zdecydował się przestrzelić mu rękę . Na twarzy Wokulskiego malowała się tak dzika zajadłość , że zdumiony hrabia Anglik pomyślał :
— Jestem dorobkiewiczem , nie mam tytułu … — odparł Wokulski chcąc cośkolwiek odpowiedzieć .
Czujności pryncypała i jego biegłości w używaniu sarniej nogi doświadczyłem zaraz na trzeci dzień po wejściu do sklepu .
— Będę …
Baron powstał z krzesła .
— Właśnie panna hrabianka wczoraj dała słowo , że będziemy dziś spłaceni wszyscy , i co do grosza …
— Tek .
„ Zmarnowaliście życie moje … Zatruliście dwa pokolenia ! … — szepnął . — Oto skutki waszych sentymentalnych poglądów na miłość . ”
— Pan baron w domu ? — spytał .
Wokulski podał mu list .
Zadumała się i nagle , położywszy na jego ramieniu swoją wychudłą i drżącą rękę , rzekła zniżonym głosem :
— Że jej nie ma .
— A wiesz , doktór , co się stało ze Stachem ?
— Pan cudzoziemiec ? … Niech pan będzie ostrożny ze znajomościami w Paryżu …
— Wszystko mi jedno — przerwał — czym są chłopi . Dość że w roku 1859 miałem z dziesięć tysięcy rubli dochodu ( łącznie z pożyczkami ) i byłem we Włoszech . Ciekawy byłem , jak wygląda kraj , z którego wypędzają Szwaba … A żem nie miał żony i dzieci , nie miałem dla kogo oszczędzać życia , więc przez amatorstwo jechałem z przednią strażą francuską … Szliśmy pod Magentę , panie Rzecki , choć nie wiedzieliśmy jeszcze , ani dokąd idziemy , ani kto z nas jutro zobaczy zachodzące słońce … Pan zna to uczucie , kiedy człowiek niepewny jutra znajdzie się w kompanii ludzi również niepewnych jutra ? …
— Szanowny panie Rzecki , Krzeszowscy nigdy i nikogo nie oczerniali . Mogli błądzić , ale w dobrej wierze , panie …
— Pani hrabina przyjechała — odpowiedział z korytarza głos panny Florentyny .
— Jak to — zawołałem — w taki sposób traktujesz zwierzenie się przed przyjacielem ?
Do sklepu , do Szlangbauma , przyszedł kto ? … Maruszewicz i rozmawiał z nim blisko godzinę . Inni subiekci , od czasu gdy dowiedzieli się , że Szlangbaum kupuje sklep , natychmiast wobec niego spokornieli . Ale pan Ignacy zhardział i po odejściu Maruszewicza zaraz zapytał :
— Co ja mu pomogę — mruknął . — To nieuleczony marzyciel , który już nie odzyska rozsądku . Fatalnie posuwa się do ruiny materialnej i moralnej , tak jak wy wszyscy i cały wasz system .
— A gdybym miał do spełnienia ważniejszy obowiązek aniżeli zyskanie pięćdziesięciu tysięcy ? …
— Więc twierdzisz pan , że mnie nie można zamagnetyzować ?
— Albo — ciągnęła baronowa — pan Wokulski usunie ze swego domu te brudy i niemoralność …
Miałby z owych lekcyj nie najgorsze dochody , gdyby od czasu do czasu nie odwiedzał go ojciec , który zmienił się tylko o tyle , że nosił tabaczkowy surdut zamiast piaskowego , a swoje papiery obwijał w chustkę niebieską . Zresztą został taki sam jak wówczas , kiedy go poznałem . Siadał przy stoliku syna , kładł na kolanach papiery i mówił głosem cichym i jednostajnym :
— Najzupełniej . Zresztą przekonałam się , że to , co wydawało mi się sidłami z jego strony , jest tylko interesem . Ojciec pożycza mu trzydzieści tysięcy rubli i kto wie , czy wszystkie jego zabiegi nie do tego były skierowane …
— Ach , Floro , nie pocieszaj mnie , nie kłam ! … Czyżeś nie słyszała przy obiedzie , że nawet tych kilkanaście rubli , które ma obecnie mój ojciec , są wygrane w karty od …
Z książek byłem bardzo kontent , ale ten salon , muszę wyznać , zrobił na mnie przykre wrażenie . Staś spostrzegł to i uśmiechnąwszy się , nagle otworzył drugie drzwi .
Mimo posępne wróżby ludzi trzeźwo patrzących na rzeczy , sklep galanteryjny pod firmą J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie upadł , ale nawet robił dobre interesa . Publiczność zaciekawiona pogłoskami o bankructwie coraz liczniej odwiedzała magazyn , od chwili zaś kiedy Wokulski opuścił Warszawę , zaczęli zgłaszać się po towary kupcy rosyjscy . Zamówienia mnożyły się , kredyt za granicą istniał , weksle były płacone regularnie , a sklep roił się gośćmi , którym ledwo mogli wydołać trzej subiekci : jeden mizerny blondyn , wyglądający , jakby co godzinę umierał na suchoty , drugi szatyn z brodą filozofa , a ruchami księcia i trzeci elegant , który nosił zabójcze dla płci pięknej wąsiki , pachnąc przy tym jak laboratorium chemiczne .
Korzystając z zamieszania Patkiewicz szarpnął kolegę za rękaw i szepnął ponuro :
— W rączkę i w nóżkę …
Jakbym kolnął Stacha . Zerwał się z krzesła i kazał podać futro . Służący ubierając go mówił :
Pan Tomasz lekko schylił głowę ; panna Florentyna zsiniała , panna Izabela patrzyła na Wokulskiego prawie życzliwie . Nawet więcej niż — prawie … Bywały mgnienia , w których marzyło się jej , że Wokulski jest jakimś Harun al Raszydem ucharakteryzowanym na kupca . W sercu jej budził się podziw , nawet — sympatia . Z pewnością ten człowiek może być jej powiernikiem ; z nim będzie mogła rozmawiać o Rossim .
— Tak — szybko odparł młody człowiek .
— Nic , oprócz tego , że nigdy nie pilnował fachu , a zawsze gonił za mrzonkami . Będąc subiektem chciał zostać uczonym , a zacząwszy uczyć się postanowił awansować na bohatera . Majątek zrobił nie dlatego , że był kupcem , ale że oszalał dla panny Łęckiej ; a dziś , kiedy jej dosięga , co wreszcie bardzo jest niepewne , już zaczyna naradzać się z Ochockim … Słowo honoru , nie pojmuję : o czym finansista może rozmawiać z takim Ochockim ? … Lunatycy ! …
Zaszedłem do piwnicy . Patrzę , mój pan Jan przy łojówce ściąga lewarem wino z beczki do butelek , a we framudze majaczą jakieś dwa cienie : siwy starzec w piaskowym surducie , z pliką papierów na kolanach , i młody chłopak z krótko ostrzyżonym łbem i miną zbója . To był Stach Wokulski i jego ojciec .
Lampa gasła . Wokulski zdmuchnął ją i rzucił się na łóżko .
— Pocałowałeś mnie pan w nogę ! … — krzyknęła .
— Bo co to za kobieta ! — mówił baron z coraz żywszą gestykulacją . — Kiedym ją , panie , poznał , wydała mi się zimna jak posąg i tylko zajęta strojami . Dopiero dziś widzę , jakie tam skarby uczuć … Stroić się lubi jak każda kobieta , ale cóż to za rozum ! … Nikomu bym tego nie powiedział , co teraz powiem panu , panie Wokulski . Ja bardzo młodo zacząłem siwieć i nie bez tego , ażebym od czasu do czasu nie dotknął wąsów fiksatuarem . No i kto by , panie , pomyślał : ledwie spostrzegła to , raz na zawsze zabroniła mi fiksatuarować się ; powiedziała , że ona ma szczególne upodobanie do siwych włosów i że dla niej prawdziwie pięknym może być tylko siwy mężczyzna . „ A o szpakowatych co pani myśli ? ” — zapytałem . „ Że są tylko interesującymi ” — odpowiedziała . A jak ona to mówi ! … Czy aby nie nudzę pana , panie Wokulski ?
Tu znajduje się tylko parę kobiet : jedna półgłosem odmawia różaniec , druga śpi . Zresztą nikogo więcej , tylko spoza filaru wychyla się średniego wzrostu mężczyzna , energicznie wyprostowany , pomimo siwych włosów , i szepczący modlitwę z zadartą głową .
Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie . Zastanowiła ją jedna okoliczność , że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło ich więcej osób aniżeli dawniej w ciągu miesiąca . Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze . Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem .
— O stary , bardzo stary — westchnęła prezesowa — a pomimo to chce mu się żenić . A co powiesz o jego narzeczonej ?
— Przybiegłem tylko na chwilę , bo mam załatwić pilny interes — zawołał uradowany . — Wie pani , Stach będzie tu dzisiaj … Zdaje mi się ( ale mówię to pani w największej tajemnicy ) , że Wokulski już stanowczo zerwał z Łęckimi …
— Źle ! źle ! … — mruczał Geist . — Muszę szukać kupca na mój materiał wybuchowy . A myślałem , że połączymy się …
„ A cóż mnie to obchodzi … ”
— No , to pocałuję w rączkę — odparł , natychmiast wykonywając swój zamiar .
— A czy pani zwróciła należność ?
— Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym …
— Zbożem — wtrącił ktoś z kąta .
— Ach , czym ja się nie zajmuję ! … — odparł Ochocki . — Fizyką , chemią i technologią … Przecież skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny w politechnice … Zajmuję się wszystkim ; czytam i pracuję od rana do nocy , ale — nie robię nic . Udało mi się trochę ulepszyć mikroskop , zbudować jakiś nowy stos elektryczny , jakąś tam lampę …
— Zobaczy jaśnie wielmożny pan … — szepcze zakrystian .
Tak sobie nieraz myślałem w chwilach zwątpienia ; lecz proces pani Stawskiej doprowadził mnie do wręcz przeciwnych rezultatów , do wiary , że dobrym ludziom prędzej czy później stanie się sprawiedliwość .
Zasnął i śniło mu się , że w oknie jakiegoś wielkiego domu widzi pannę Izabelę , do której stojący obok niego Wokulski chce biec . Na próżno zatrzymuje go pan Ignacy , aż pot oblewa mu całe ciało . Wokulski wyrywa mu się i znika w bramie kamienicy .
W kwadrans po wyjeździe z Warszawy koleją warszawsko bydgoską Wokulski doznał dwu szczególnych , choć zupełnie różnych uczuć : owionęło go świeże powietrze , a on sam wpadł w jakiś dziwny letarg .
„ A może ojciec ma rację ? … — myślała panna Izabela . — Może on naprawdę jest praktyczniejszy od wszystkich , którzy go tak surowo sądzą ? Przecież ojciec pierwszy poznał się na tym … Wokulskim … A jednak cóż za gbur z tego człowieka . Nie przyszedł do Łazienek , choć prezesowa z pewnością musiała go zaangażować . Zresztą może i lepiej : pięknie byśmy wyglądały , gdyby spotkał nas kto znajomy na spacerze z kupcem galanteryjnym ! ”
Później przyszło mu na myśl : na co to on strwonił siły i życie ? …
Książę we własnym pałacu , na pierwszym piętrze , zajmował ogromne mieszkanie . Część jego , złożona z gabinetu pana , biblioteki i fajczarni , była miejscem męskich zebrań , na których książę przedstawiał swoje lub cudze projekta dotyczące spraw publicznych . Zdarzało się to po kilka razy w roku . Ostatnia nawet sesja wiosenna była poświęcona kwestii statków śrubowych na Wiśle , przy czym bardzo wyraźnie zarysowały się trzy stronnictwa . Pierwsze , złożone z księcia i jego osobistych przyjaciół , koniecznie domagało się śrubowców , drugie zaś , mieszczańskie , uznając w zasadzie piękność projektu , uważało go jednak za przedwczesny i nie chciało dać na ten cel pieniędzy . Trzecie stronnictwo składało się tylko z dwu osób : pewnego technika , który twierdził , że śrubowce nie mogą pływać po Wiśle , i pewnego głuchego magnata , który na wszystkie odezwy , skierowane do jego kieszeni , stale odpowiadał :
— Oho ! …
— Więc my , papo , już nie pojedziemy do Paryża …
Nie narzucam się , tylko proponuję . Rozważ , jak ci będzie wygodniej , a nade wszystko pomyśl o następstwach .
— Nic nie mówiła , co by kwalifikowało się do powtórzenia — odparł Wokulski .
— Chybabym zwariował — mruknął młody człowiek wzruszając ramionami .
„ Winszuję mu — mówiła sobie . — Ma wszystkie zalety potrzebne do zrobienia kariery : niebrzydki , zdolny , energiczny , a nade wszystko — bezczelny i nikczemny … Jak on śmiał udawać zakochanego we mnie i z jaką łatwością … Doprawdy , że ci parweniusze zdystansują nas nawet w obłudzie … Cóż to za nędznik ! … ”
Nie ma więc w społeczeństwie przypadku , ale nieugięte prawo , które jakby na ironię z ludzkiej pychy , tak wyraźnie objawia się w życiu najkapryśniejszego narodu , Francuzów ! Rządzili nimi Merowingowie i Karlowingowie , Burboni i Bonapartowie , były trzy republiki i parę anarchii , była inkwizycja i ateizm , rządcy i ministrowie zmieniali się jak krój sukien albo obłoki na niebie … Lecz pomimo tylu zmian , tak na pozór głębokich , Paryż coraz dokładniej przybierał formę półmiska rozdartego przez Sekwanę ; coraz wyraźniej rysowała się na nim oś krystalizacji , biegnąca z placu Bastylii do Łuku Gwiazdy , coraz jaśniej odgraniczały się dzielnice : uczona i przemysłowa , rodowa i handlowa , wojskowa i dorobkiewiczowska .
— Wiem już , wiem ! … — on mówi śmiejąc się .
I wybiegł ze sklepu wracając się parę razy i spoglądając na szyld nad drzwiami .
Po chwili ogarnął go jeszcze czarniejszy pesymizm .
Wokulski przetarł oczy . Nie ulega kwestii , że takiego szkła nie widziano na świecie .
— Hi ! hi ! hi ! dokąd wy jedziecie , podróżni ? … Dlaczego narażasz kark , akrobato ? … Co wam po uściskach , tancerze ? … Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy . Głupstwo , wszystko głupstwo ! … a wam , gdybyście myśleli , mogłoby się zdawać , że to jest coś wielkiego ! …
— Baron Krzeszowski — ciągnął hrabia — którego klacz nabył pan , zresztą najzupełniej prawidłowo — * tek * — ośmiela się najuprzejmiej prosić pana o ustąpienie mu jej . Cena nie stanowi nic … Baron porobił duże zakłady … Proponuje tysiąc dwieście rubli .
— Mnie się zdaje , że jest to dość po obywatelsku dostarczyć konsumentom tańszego towaru i złamać monopol fabrykantów , którzy zresztą tyle mają z nami wspólnego , że wyzyskują naszych konsumentów i robotników .
— I jaki mi dasz procent ?
— Słucham najoryginalniejszej …
— Robisz mi pan afront w moim domu ! … — krzyknął Jan .
Szapary ciągle gadał , że Kossuth jeszcze coś wymyśli , Stein był pewny , że odezwie się za nami Turcja , Liptak wzdychał do noclegu i gorącej strawy , a ja mówiłem , że kto jak kto , ale Napoleon nas nie opuści . Deszcz rozmiękczył nam odzienie , jak masło , brnęliśmy w błocie wyżej kostek , poodłaziły nam podeszwy , a w butach grało jak na trąbce ; mieszkańcy bali się sprzedać nam dzbanka mleka , a chłopi w jednej wsi gonili nas z widłami i kosami . Mimo to humor był , a Liptak pędząc obok mnie tak , aż błoto bryzgało , rzekł zadyszany :
— Czy i tego chce , ażebyś mu co rano podkładała kilka rubli do pugilaresu ?
Na ulicy stało kilka karet , inne jeszcze zajeżdżały ; ale już pierwsze piętro było oświetlone , muzyka grała , a w oknach od czasu do czasu migały cienie tańczących .
— O , już wszystko , co było potrzebne , zrobił poczciwy pan Rzecki — odparła pani Misiewiczowa zwracając się do mnie z sympatycznym uśmiechem . ( Szczerze mówiąc , nawet nie lubię takich uśmiechów u osób w pewnym wieku . )
Szczęściem , stróż natychmiast otworzył furtkę , przez którą pan Ignacy krokiem zupełnie pewnym , a nawet więcej niż pewnym , bardzo pewnym , przeszedł całą sień czując , że jego cylinder siedzi mu trochę na bakier , ale tylko troszeczkę . Następnie bez żadnej trudności znalazłszy drzwi swego mieszkania usiłował po kilka razy na próżno wprowadzić klucz do zamku . Czuł dziurkę pod palcem , ściskał w ręce klucz tak mocno jak nigdy i mimo to nie mógł trafić .
W tej chwili zapukano do drzwi gabinetu . Ukazał się Mikołaj , służący Łęckiego , z listem . Wokulski gorączkowo pochwycił pismo , rozerwał kopertę i przeczytał :
— Jeżeli pani zechce , wygram — odparł Wokulski patrząc na nią ze zdumieniem … Nigdy nie wydała mu się tak piękną jak teraz w wybuchu niecierpliwości . Nigdy też nie marzył , ażeby rozmawiała z nim tak łaskawie .
Rzecki otworzył biurko , wydobył księgę i podsunął fotel . Wokulski usiadł i rzuciwszy okiem na listę , wyszukał w niej jedno nazwisko .
Wstałem od stołu zalanego piwem , zapłaciłem w bufecie i wyszedłem . Noga moja więcej nie postanie w tej podłej dziurze …
— A choćbym sprzedał , cóż by w tym było złego ? …
— Obojętność dla śmierci — odpowiedział doktór — jest cechą umysłów dojrzałych , a pociąg do życia wiecznego — zapowiedzią nadchodzącej starości .
— W tej chwili może przejść … ja nawet do niej nie zajrzę — odparł Żyd machając ręką .
— Ale nie bez cierpień — odpowiedziała pani Wąsowską . — Wiesz pan co — dodała — ponieważ jesteśmy prawie kuzynami , mówmy sobie ty …
Od tej pory kamień zatkał okno do podziemiów , że go już nikt znaleźć nie może . Potok wysechł , a panna została w otchłani na pół rozbudzona . Płacze teraz już tak głośno , że ją czasem i pastuchy słyszą na łąkach , i będzie płakać wiek wieków .
— Zapewniam panią , że jest mniej biednym aniżeli panna Izabela .
— Gdyby jednak pan mecenas szczerze chciał , gdyby pobiegał …
— Dajże mi pokój z Kasią ! … — przerwał . — Dziewczyna dobra z kośćmi , nieraz ukradkiem przyszywała mi oberwany guzik do paltota albo podrzucała mi kwiatek na okno , ale ona nie dla mnie , ja nie dla niej .
— Nikomu nie ufam — mówił zgryźliwie starzec . — Bo jaką mi dać kto może rękojmię ? … Przysięgę czy słowo honoru ? … Za stary jestem , aby wierzyć w przysięgi … Tylko wspólny interes jako tako zabezpiecza od najpodlejszej zdrady , a i to nie zawsze …
„ A tak ! … — dodał po chwili . — Drasnę go , a on będzie kulał do końca życia i będzie opowiadał : tę śmiertelną ranę otrzymałem w pojedynku z baronem Krzeszowskim ! … To mnie urządzi … Co oni mi narobili , ci moi kochani sekundanci ? … Jeżeli już jakiś kupczyk gwałtem chce do mnie strzelać , niech strzela przynajmniej wtedy , kiedy idę na spacer , ale nie w pojedynku … Straszne położenie ! … Wyobrażam sobie , jak moja droga małżonka będzie opowiadać , że biję się z kupcami … ”
— A jużci .
Może bym się zabił z desperacji , gdyby nie ciągłe wiadomości o Ludwiku Napoleonie , który już został prezydentem , a myślał o cesarstwie . Było mi lżej dźwigać nędzę i tłumić wybuchy żalu , kiedym słuchał o triumfach człowieka , który miał wykonać testament Napoleona I i zrobić porządek w świecie .
— Ale gdzież znowu ! Dziesięć od trzydziestu to znaczy trzydzieści trzy procent . Wszakże procent znaczy : pro centum — „ za sto ” , rozumiesz ?
We wszystkich tych filantropijnych zajęciach panna Izabela przyjmowała czynny udział . Bywała na koncertach , zajmowała się wręczeniem bukietu uczonemu krakowianinowi , występowała w żywym obrazie w roli anioła litości i grała w sztuce Musseta Nie igra się z miłością . Panowie Niwiński , Malborg , Rydzewski i Pieczarkowski prawie zasypali ją bukietami , a pan Szastalski zwierzył się kilku damom , że prawdopodobnie w tym jeszcze roku będzie musiał odebrać sobie życie .
— Witam cię , panie Wokulski — rzekła . — Wiesz , myślałam , że już nie przyjdziesz , i powiem ci , że nawet było mi trochę przykro .
— Rozumie się . Zawsze słabi ponoszą koszta zatargów między silnymi .
— A wiecież wy — mówił — że Chrystus mocą poświęcenia sam jeden zbawił ludzkość ? … O ileż więc świat by się udoskonalił , gdyby na nim ciągle były jednostki gotowe do ofiary z życia ! …
Tymczasem pociąg szedł wciąż z wolna , długo zatrzymując się na stacjach . Powietrze zrobiło się chłodne , na wschodzie zaczęły blednąć gwiazdy . Wokulski zamknął okno i legł na bujającej kanapie .
Woźny wyszedł zawadzając wielkimi guzami o drzwi pokoju .
Oj , Stachu , Stachu ! … dlaczego byś ty się z nią nie miał ożenić ? … Panna Łęcka zajechała ci w głowę ! … Bodaj byś tego nie żałował .
— Tak , ja kupiłem .
Rzecki przysłaniając oczy ręką spojrzał na Wokulskiego ; Klejn ukłonił mu się parę razy ze szczytu drabinki , a płaczący człowiek zwrócił się nagle i z głośnym jękiem objął go za nogi .
Padły znowu dwa strzały i znowu dwa . Jadący przed nami szwadron zatrzymał się ; dwie armaty i dwa jaszczyki galopem popędziły naprzód , kilku jezdnych pocwałowało na najbliższe wzgórza . Stanęliśmy — i przez chwilę zaległa taka cisza , że słychać było tętent siwej klaczy dopędzającego nas adiutanta . Przeleciała mimo , do huzarów , dysząc i prawie dotykając brzuchem ziemi .
Pożegnaliśmy się płacząc . Wuj aż dźwignął się na łóżku i odwróciwszy mnie twarzą do świecy , szepnął :
— Nie pytaj mnie … Nic do mnie nie mów , jeżeli nie chcesz , ażebym rozpłakała się na ulicy …
Wszedł , grzecznie ukłonił mi się i zapytał :
— Z tymi Żydami to może być kiedyś głupia awantura . Tak nas duszą , tak nas ze wszystkich miejsc wysadzają , tak nas wykupują , że trudno poradzić z nimi . Już my ich nie przeszachrujemy , to darmo , ale jak przyjdzie na gołe łby i pięści , zobaczymy , kto kogo przetrzyma …
— Nie wykręcaj się ! — zawołał pan Leon . — Chrystus zginął nawet za swoich katów … Ale między wami nie ma ducha … Duch w was gnije … Posłuchaj zaś , co mówi Tyrteusz : „ O Sparto , ruń ! nim pomnik twej wielkości , naddziadów grób , meseński skruszy młot i na żer psom rozrzuci święte kości , i przodków cień odegna od twych wrót … Ty , ludu , nim wróg w pętach cię powlecze , ojców twych broń na progach domów złam i w przepaść rzuć … Niech nie wie świat , że miecze były wśród was , lecz serca zbrakło wam ! … ” Serca ! … — powtórzył pan Leon .
— Ciociu ! — szepnęła .
— List ten rzekł — odeślesz rano do magdalenek …
— Więc mów za mną : Zdrowaś Maria …
Mocno uścisnął mu rękę i wyszedł . Wokulski przyznawał w duszy , że ten oryginał , udający marionetkę , ma jednak dużo sympatycznych przymiotów .
— Ty , papo ?
— Już siódma ? … Jak ten czas leci , jak ten czas leci …
Około siódmej sklep już stanowczo wyludnił się , subiekci rozmawiali , Wokulski wciąż rachował . Wtem znowu usłyszał nieznośny głos Mraczewskiego , który mówił aroganckim tonem :
Pewnego dnia przyszło mu na myśl , że gdyby kazała mu rzucić się w wodę i umrzeć , umarłby błogosławiąc ją .
Wokulski prędko wyszedł z pokoju i zatrzasnął drzwi pod nosem zuchwałemu famulusowi .
Dopiero w lutym roku 1848 , kiedy Ludwik Napoleon już był w Paryżu , ukazał mi się jednej nocy nieboszczyk ojciec , tak jak widziałem go w trumnie . Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) . Stanął we drzwiach mojej izdebki we front i rzekł tylko te słowa :
Potem w wielkich konturach przyszła mu na myśl jego własna historia . Kiedy dzieckiem będąc łaknął wiedzy — oddano go do sklepu z restauracją . Kiedy zabijał się nocną pracą będąc subiektem — wszyscy szydzili z niego , zacząwszy od kuchcików , skończywszy na upijającej się w sklepie inteligencji . Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu — prześladowano go porcjami , które niedawno podawał gościom .
— Tak … za półtorej godziny . Prawda , Belu , że nie posiedzimy tu dłużej ?
— Tej biednej Stawskiej … Ona naprawdę zakochała się w Wokulskim …
Zostaliśmy nareszcie w kółku familijnym , ale salonik był już tak nasycony kopciem i smutkiem , że ja sam straciłem wszelką energię . Biadającym głosem poprosiłem panią Stawską , ażeby mi było wolno otworzyć lufcik , i tonem mimowolnego wyrzutu poradziłem jej , ażeby przynajmniej od tej pory zasłaniała rolety w oknach .
Widok pogodnego nieba , pięknych drzew , przelatujących ptaków i wesołych ludzi zatarł ślady jej nocnych przywidzeń ; gdy zaś jeszcze z kilku przejeżdżających powozów spostrzeżono ją i powitano , w sercu jej ocknęło się zadowolenie .
— Spinki masz ? … Krawat , kalosze , parasol …
Około północy sala była podobna do trupiarni albo do szpitala ; coraz kogoś trzeba było wyciągać do numeru albo do dorożki . Wreszcie odnalazłszy doktora Szumana , który był prawie trzeźwy , zabrałem go do siebie na herbatę .
— Niby wklęsło , nie wypukło ? … Co nie mam potrafić . Podjąłbym się pisania nawet na żelazie , a choćby na szkle i literami , jakimi chcąc : pisanymi , drukowanymi , niemieckimi , żydowskimi … Przecie ja tu , nie chwaląc się , wszystkie szyldy malowałem w mieście .
Skoczył w przejeżdżającą dorożkę i kazał skręcić ku Alei Jerozolimskiej . Na rogu wysiadł i poszedł piechotą w jedną z poprzecznych ulic .
Na twarzy hrabiego mignęło zdumienie ; w tej chwili jednak opanował się i odpowiedział tonem suchej grzeczności .
Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia .
— Komorne wasze zapłacone ? — spytał .
I oczyma duszy widział szerokie i niezwykłe życie swoje , jakby rozpięte między dalekim Wschodem i dalekim Zachodem . „ Wszystko , co umiem , wszystko , co mam , wszystko , co zrobić jeszcze mogę , nie pochodzi stąd . Tu znajdowałem tylko upokorzenie , zawiść albo wątpliwej wartości poklask , gdy mi się wiodło ; lecz gdyby mi się nie powiodło , zdeptałyby mnie te same nogi , które dziś się kłaniają … ”
„ Wiele mu z tego — myślał — że w kilku książkach nazywają go chlubą narodu ! … Pracę dla szczęścia — rozumiem , ale pracy dla fikcji nazywającej się społeczeństwem czy sławą — już bym się nie podjął . Społeczność niech sama myśli o sobie , a sława … Co mi przeszkadza wyobrażać sobie , że już posiadam sławę na przykład na Syriuszu ? A przecież Kopernik nie jest dziś w lepszym położeniu odnośnie do ziemi i tyle go obchodzi statua w Warszawie , co mnie piramida na jakiejś Wedze ! … Trzy wieki sławy oddam za chwilę szczęścia i dziwię się tylko mojej głupocie , że kiedyś inaczej myślałem . ”
— Winszuję .
Nie śmiałem ust otworzyć , a staruszka odpocząwszy prawiła :
— Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego …
Dziwne było jego pożegnanie ze sklepem ; pamiętam to , bo sam po niego przyszedłem . Hopfera ucałował , a następnie zeszedł do piwnicy uściskać Machalskiego , gdzie zatrzymał się kilka minut . Siedząc na krześle w jadalnym pokoju słyszałem jakiś hałas , śmiechy chłopców i gości , alem nie podejrzywał figla .
— Pierwszy raz słyszę ? … Siądźmy tu — mówił książę ciągnąc go do obszernej framugi — i opowiedz pan , co to znaczy ?
„ Przenieść jego brata pod Skierniewice … ” — dodał jakiś głos .
— Dowód zaufania …
— Bah ! … gdybym tego nie robił , zapomniałbym , gdzie co leży … stawy zaśniedziałyby w członkach … Zresztą — jużem przywykł … Pan ma jaki interes do mnie ? …
„ Może wypadałoby wrócić i pożegnać ją ? … Przecież zastępowała miejsce gospodyni … ” — myślał , powoli schodząc ze schodów .
— A co pan sądzisz o chemii związków wodoru ? …
— Avanti ! … avanti ! …
Salonik nieduży , koloru perłowego . Szafirowe sprzęty , pianino , w obu oknach pełno kwiatów białych i różowych , na ścianach premia Towarzystwa Sztuk Pięknych , na stole lampa ze szkłem w formie tulipana . Po cmentarnym salonie pani Krzeszowskiej z meblami w ciemnych pokrowcach wydało mi się tu weselej . Pokój wyglądał , jakby oczekiwano na gościa . Ale jego sprzęty zanadto symetrycznie ustawione dokoła stołu świadczyły , że gość jeszcze nie przyjechał .
— Myślałem , że sam odwieziesz .
— I ten pański ideał , kiedy prosił Stacha o posadę , to już wówczas myślał o zagarnięciu naszego sklepu ?
— Nie bądźże ty głupi i zajdź kiedy do Hopfera . Stary ma duże pieniądze .
„ Nie — powiedział — nie będę należał do tej jarmarcznej dobroczynności . ”
Wiesz co — dodała staruszka wzdychając — namyśliłam się … Nie trzeba rozbijać kamienia pod zamkiem . Zostaw go tam i tylko każ wyryć na nim te wiersze : „ Na każdym miejscu i o każdej dobie … ” Znasz to ? …
— To podłe Szwabisko ciągle drwi z Napoleona ! … Mówi , że złamał przysięgę rzeczypospolitej , że jest kuglarzem , któremu oswojony orzeł napluł w kapelusz … Nie — mówił Jan Mincel — z tym człowiekiem żyć nie mogę …
VII . Gołąb wychodzi na spotkanie węża
Przypatrzyłem mu się lepiej . Tak , to on , to jest ten sam mizerny młody człowiek , który podczas pierwszej bytności Wokulskiego u pani Stawskiej rzucił baronowej śledzia na głowę . Kochany chłopak ! … Ale też nie zdarzyło mi się widzieć nic równie chudego i żółtego …
Ale pan Tomasz uśmiechnął się i potrząsnął głową . W owym czasie dużo mówiono o zbliżającym się końcu starego świata , a pan Tomasz głęboko odczuwał to , z wielkimi trudnościami wydobywając pieniądze od swoich pełnomocników .
Zdaje się jednak , że Jaś Mincel zrobił inną rzecz , choć nie wspomniał o niej do śmierci i nawet nie lubił o tym rozmawiać . Oto chodził on do różnych jenerałów , którzy odbyli węgierską kampanię , i tłomaczył im , że przecież powinni ratować kolegę w nieszczęściu . No i uratowali mnie , tak że już w lutym 1853 roku mogłem jechać do Warszawy . Zwrócono mi nawet patent oficerski , jedyną pamiątkę , jaką wyniosłem z Węgier nie licząc dwu ran : w piersi i w nogę . Było nawet lepiej , bo oficerowie wyprawili mi obiad , na którym gęsto piliśmy zdrowie węgierskiej piechoty . Od tej też pory mówię , że najtrwalsze stosunki zawiązują się na placu bitwy .
— Prawda , że nigdy nie interesowały mnie gwiazdy — szepnął pan Ignacy .
Ależ ten Wokulski to naprawdę jakiś aferzysta , może oszust , który potrzebuje głośnego nazwiska na szyld do swoich przedsiębiorstw . Bywały takie wypadki . Ileż pięknych nazwisk szlachty niemieckiej i węgierskiej unurzało się w operacjach handlowych , których ona nawet nie rozumie , a ojciec chyba nie więcej .
I właśnie kiedym tak rozmyślał , zaszedł drobny wypadek , który przypomniał mi dzieje pogrzebane od lat kilkunastu , a i samego Stacha przedstawił w innym świetle . Och , on nie jest politykiem ; on jest czymś zupełnie innym , z czego sobie nie umiem nawet dobrze zdać sprawy .
Kiedy dziś myślę o tych rzeczach , zdaje mi się , że jeszcze przed urodzeniem naznaczone mi było zejść się z panią . Gdyby mój biedny stryj nie kochał się za młodu i nie umarł osamotniony , ja dziś nie znajdowałbym się w tym miejscu . I nie jestże to dziwne , że ja sam , zamiast bawić się kobietami , jak robią inni , unikałem ich dotychczas i prawie świadomie czekałem na jedną , na panią …
Potem śniły mu się obszerne węgierskie równiny , granatowe i białe linie wojsk , przysłoniętych chmurą dymu … Nazajutrz miewał posępny humor i skarżył się na ból głowy .
— Mądre bestie ! — mruknął podoficer .
„ Jeżeli włożę frak , wyjdę na eleganta pilnującego się przepisów , które mnie w rezultacie nic nie obchodzą . A jeżeli włożę surdut , mogę Łęckich obrazić . Zresztą niechże znajdzie się ktoś obcy … Nie ma rady , jeżeli zdobyłem się na takie błazeństwa , jak własny powóz i koń wyścigowy , to już frak muszę włożyć ! ”
— Więc według pana nie jest zasługą pielęgnowanie delikatniejszych uczuć i wykwintniejszych obyczajów ?
— Natychmiast .
— Może co zjesz ? Mam szynkę i trochę kawioru .
Pierwszy raz — wcale go nie widziała , czuła tylko zbliżający się jakiś ogromny cień .
— Baron postara się w jak najkrótszym czasie … — mruczał Maruszewicz .
Usiadł na kozetce i odparł z uśmiechem :
— Co wy robicie ? … — krzyknęła baronowa widząc , że zabierają wszystkie kufry i tłomoki .
Czarowne te dźwięki budzą śpiącego na kanapie pudla , który poczyna przypatrywać się jedynym okiem swemu panu . Dźwięki te robią więcej , gdyż wywołują na podwórzu jakiś ogromny cień , który staje w zakratowanym oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza izby , czym zwraca na siebie uwagę pana Ignacego .
— Więc w tamtą …
Najciekawszych jednak wiadomości dostarczyły księciu zakonnice . Był jakiś furman w Warszawie i jego brat dróżnik na Kolei Warszawsko Wiedeńskiej , którzy błogosławili Wokulskiego . Byli jacyś studenci , którzy głośno opowiadali , że Wokulski daje im stypendia ; byli rzemieślnicy , którzy zawdzięczali mu warsztaty , byli kramarze , którym Wokulski pomógł do założenia sklepów .
Pokazał mu metalową kulkę ciemnej barwy .
— Phi ! może i ja bym się ożenił z jejmością , bo nie ma mnie kto smarować — mruknął pan Raczek , ciężko schylając się do ziemi , ażeby wypukać popiół z fajki . Ciotka rozpłakała się , a wtedy odezwał się pan Domański :
— Tylko proszę … bez żadnych dysponowań moją osobą — zaprotestował Ochocki .
— Straszna masa wojsk ! — szepnąłem . — Gdzie się to pomieści ! …
— Uważaj , Kacprze , co ci mówię — kończyła — bo stracisz miejsce , jeżeli mi tu zakradnie się jaki student . Mam już dosyć tych nihilistów , rozpustników , ateuszów , którzy znoszą trupie główki .
Baron , lubo niechętnie , zgodził się na projekt ; włożył gruby paltot , szyję okręcił chustką i wziąwszy pod rękę narzeczoną wysunął się z nią naprzód . O czym mówili ? Nikt nie wie , tyle tylko widziano , że ona była blada , a on miał wypieki na twarzy .
— Głupia … precz ! … — syknęła baronowa . Następnie zwróciła się do nas :
— Floro , bądź łaskawa zapłacić temu panu . Wracamy do domu .
W sali było mu ciasno , więc wybiegł przed hotel utopić się w ulicznym gwarze .
— Więc nie ?
— A … a ! … — szepnęła staruszka i rzewnie się rozpłakała .
Z czego wnoszę , że Stach musi być grubo zaawansowany w stosunkach z nihilistami .
— Chciałem szanownemu panu dać dowód życzliwości … Pani baronowa Krzeszowska , jak pan wie , chce kupić dom państwa Łęckich … Otóż jej małżonek , baron , położył veto na pewnej części jej funduszów , bez których kupno nie może mieć miejsca … Otóż … dziś … baron chwilowo znajduje się w kłopocie … Brak mu … brak mu tysiąca rubli … chciałby zaciągnąć pożyczkę , bez której … bez której , pojmuje pan , nie będzie mógł dość energicznie opierać się woli żony …
Z drugiego pokoju wyjrzała Helcia .
— Jeszcze nie , ale już są na tropie i spodziewają się niedługo rozstrzygnąć kwestię jego pobytu .
— Przypuszczasz pani , że …
Z tej długiej rzeki dymu dolatywało nas nieustanne trzeszczenie karabinowych strzałów , a w tamtych białych chmurach szalała burza armat .
Ponieważ starowina z wielkim ogniem zaczęła mi opowiadać , jakim doskonałym naczelnikiem powiatu był śp. jej mąż , więc nie bardzo słyszałem , o czym rozmawiała pani Stawska z Wokulskim . A musiało to być interesujące , gdyż mówili półgłosem :
— Któż by dziś nie znał Wokulskiego — odpowiedziała panna Florentyna podając Mikołajowi talerz dla pana . — No , elegancki on nie jest , ale — robi wrażenie …
— Więc możemy zobaczyć tragedię — zakończył Szuman . Wypił szklankę herbaty z cytryną i poszedł do siebie .
— Że też nigdy u pana dobrodzieja nie spostrzegłem ani śladu kobiety : przychodzę przecież w rozmaitych godzinach …
Poczęliśmy wychodzić . Wokulski podał rękę pani Stawskiej , z którą wysunął się naprzód , ja zaś ostrożnie zacząłem sprowadzać panią Misiewiczowę z brudnych schodów .
— Bo ja jeszcze , z przeproszeniem łaski pańskiej , chciałbym się ożenić … Tylko nie wiem …
— Słyszę — rzekł do córki uśmiechając się — że panienka odbiera korespondencje , które jej psują humor .
— Bardzo pragnąłbym widzieć ten kraj kwitnącym i dlatego , panie Wokulski , posiada pan całą moją sympatię i szacunek , * tek * , bez względu na zmartwienie , jakie pan robi baronowi . Tek , był pewnym , że mu pan ustąpi konia …
— Tylko w takim razie , jeżeli druga będzie sztuką grubego płótna …
— Masz rację . A baron ?
Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej .
Pan Deklewski , fabrykant powozów , który majątek i stanowisko zawdzięczał wytrwałej pracy w jednym fachu , tudzież radca Węgrowicz , który od dwudziestu lat był członkiem-opiekunem jednego i tego samego Towarzystwa Dobroczynności , znali S. Wokulskiego najdawniej i najgłośniej przepowiadali mu ruinę . — Na ruinie bowiem i niewypłacalności — mówił pan Deklewski — musi skończyć człowiek , który nie pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny . — Zaś radca Węgrowicz , po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela , dodawał :
— Państwo pozwolą do stołu ? … — wtrąciła panna Florentyna .
Później spadły na panią Stawską dwie duże klęski : proces o lalkę i utrata zarobków . Wokulski nie tylko nie wyparł się znajomości z nią , co przecież mógł zrobić , ale jeszcze uniewinnił ją w sądzie i ofiarował jej korzystne miejsce w sklepie .
I przemógłszy się wrócił do swej księgi . Do sklepu znowu poczęli wchodzić goście , wybierać towary , targować się , płacić . Ale Wokulski widział tylko ich cienie , pogrążony w pracy . A im dłuższe sumował kolumny , im większe wypadały mu sumy , tym bardziej czuł , że w sercu kipi mu jakiś gniew bezimienny . O co ? … na kogo ? … mniejsza . Dosyć , że ktoś za to zapłaci , pierwszy z brzegu .
— Wszystko to są dowody tylko energii — odpowiedział pan Tomasz . — Dar kombinacji , genialny umysł poznaje się w innych rzeczach , choćby … w grze . Ja z nim dosyć często grywam w pikietę , gdzie koniecznie trzeba kombinować . Rezultat jest taki , że przegrałem osiem do dziesięciu rubli , a wygrałem około siedemdziesięciu , chociaż — nie mam pretensji do geniuszu ! — dodał skromnie .
— Siedemdziesiąt pięć tysięcy ! … — woła okazały pan .
W Zamościu bawiłem rok z czymś . A żem dobrze drwa rąbał , więc byłem co dzień na świeżym powietrzu . Napisałem stamtąd list do Mincla i podobno otrzymałem od niego odpowiedź , nawet pieniądze ; ale wyjąwszy pokwitowania z odbioru , bliższych szczegółów tego wypadku nie pamiętam .
— Idź do domu . Może Kaspra przeniosą do Skierniewic .
W drodze spotkał go zadyszany pomocnik szwajcara .
— Jaki system ? …
— Daje pieniądze , więc jest ostrożny . Dopóki dawał tylko słowo , był śmielszy ! …
— Zapewne — odparł Wokulski — tym bardziej że weźmiemy osobny wagon .
— Co ? … — spytał zdziwiony hrabia spoglądając na bilet . — Nie kazałeś pan przyjmować Wokulskiego ? …
— To przecież nie dlatego … — mruknął Patkiewicz znacznie spokojniejszym tonem .
— Biorą moje rzeczy . Nieście ! — komenderował Leon .
— Ci kupcy to jednak honorowi ludzie .
Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych części ubrania , a tymczasem panna Izabela wyszła do ciotki już oczekującej na nią w salonie .
„ Wesoły dom , nie ma co … ” — szepnął Wokulski otrzepując krople wody , które mu spadły na rękaw .
— Ja panią pomszczę — wtrącił Starski dość lichą polszczyzną . — Przesiądźmy się we dwoje do tamtego powozu .
Wokulski wyjrzał oknem . Przed nim rozciągał się trawnik ozdobiony kępami starych świerków , modrzewi , lip , poza którymi daleko było widać lesiste wzgórza . Tuż przy oknie stał krzak bzu , a w nim gniazdo , do którego zlatywały się wróble . Ciepły wiatr wrześniowy co chwilę wpadał do pokoju siejąc w nim niepochwytne wonie .
Jednakże nawet za ten drobny objaw życzliwości panna Izabela robiła sobie w duchu wymówki :
— Za pozwoleniem ! … za pozwoleniem — przerwał Wokulski podnosząc go . — Jeżeli słówko powiesz komu o naszym układzie , cofnę prezent , uważasz , Oberman ? … Inaczej wszyscy zechcą gubić pieniądze . Idź więc do domu i milcz …
Panna Florentyna powoli otworzyła kopertę i zaczęła czytać . Stopniowo na jej obliczu ciekawość ustąpiła miejsca zdziwieniu , a potem zmieszaniu .
Nagle rozeszły się wieści o złym stanie interesów pana Tomasza i — z całego legionu konkurentów — zostało pannie Izabeli tylko dwu poważnych : pewien baron i pewien marszałek , bogaci , ale starzy .
— Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie jak tego roku .
Skończywszy czytać , zapalał jeszcze kilka płomieni i przy ich blasku robił przegląd towarów w gablotkach i szafach .
Ujrzawszy mnie pani Misiewiczowa zaczęła wylewać chyba już resztki łez .
Wokulski pocałował ją w rękę , ona go parę razy w głowę ; potem dotknęła dzwonka . Wszedł służący .
Nadkonduktor cofnął się i przymknął drzwi , a Wokulski przypomniał sobie , że baron jest członkiem spółki do handlu ze Wschodem i jednym z niewielu już konkurentów panny Izabeli .
— Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych .
— Moja panno Felicjo ! — zawołał Ochocki — tylko proszę nie bawić się w uszczypliwość , bo się to pani nie udaje .
— Spodziewam się , panie Mraczewski … — odparłem surowo .
Zdawało mu się , że każda taka rzecz jest chora albo zraniona , że skarży się : „ Patrz , jak cierpię … ” , i że tylko on słyszy i rozumie jej skargi . A ta szczególna zdolność odczuwania cudzego bólu urodziła się w nim dopiero dziś , przed godziną .
— Gdzie , proszę mamy , pocałować ?
— O , szlachetny panie Rzecki , który nie wstydzisz się nieszczęśliwych , zhańbionych kobiet … Wyobraź sobie , co za nieszczęście : jutro sprawa Helenki … I tylko pomyśl : co będzie , jeżeli się sąd omyli i tę nieszczęśliwą kobietę skaże do rot aresztanckich ? … Ale uspokój się , Helciu , bądź odważna , może to Bóg odwróci … Chociaż tej nocy miałam sen okropny …
— Ma się wiedzieć . Cóż pan myślisz , że mi na całą dobę wystarczy widok waszych galanterii i pańskiej siwizny ?
— Pryncypał jeszcze nie wraca , nie miał pan listu ? — spytał Klejn .
Kiedy późno wróciwszy do domu spojrzała na swego Apollina , zdawało jej się , że marmurowy bożek ma coś z postawy i rysów skrzypka . Zarumieniła się przypomniawszy sobie , że posąg bardzo często zmieniał fizjognomię ; nawet przez krótką chwilę był podobny do Wokulskiego . Uspokoiła się jednak uwagą , że dzisiejsza zmiana jest ostatnią , że dotychczasowe jej upodobania polegały na omyłkach i że Apollo , jeżeli mógł kogoś symbolizować , to tylko Molinariego .
— A mąż ?
O kilka kroków od Molinariego , przy mikroskopijnym stoliczku , siedziała pani Wąsowska z Ochockim .
— Wiem , wiem …
Wokulski w milczeniu przypatrywał się . Młody człowiek nie dosięgnął jeszcze lat trzydziestu i rzeczywiście odznaczał się niezwykłą fizjognomią . Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa .
— Od trzydziestu tysięcy ? … — wtrącił Żyd z uśmiechem , myśląc , że go chcą wyprowadzić w pole .
Panna Izabela poczuła brak oddechu i ściskanie serca . Wnet jednakże zapanowała nad sobą .
— Tak powiedziała prezesowa ? — rzekła chłodno panna Izabela .
— Ale im płaci się za to — odpowiedziała figlarnie patrząc mu w oczy .
Ochocki zrobił wielką minę , która miała oznaczać , że nie pojedzie z panią Wąsowską . Nachmurzywszy się jednak jeszcze bardziej , wziął kapelusz i wyszedł .
„ Ale po co on chce uwięzić dziewięćdziesiąt tysięcy rubli w murach ? … Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy ? … Czyliżby … Eh ! Stasiek taki głupi nie jest … ”
Tu zakochani nie rozpaczają , ale tańczą , śpiewają i w ogóle najweselej pędzą życie . Gdy nie mogą zdobyć się na małżeństwo urzędowe , tworzą wolne stadło ; gdy nie mogą przy sobie chować dzieci , oddają je na mamki . Tu miłość nigdy chyba nie doprowadziła do obłędu rozsądnego człowieka .
— Posiwiałeś … Jakże się masz ?
Wszedł Stach . Pani Helena wysunęła się na jego spotkanie .
Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień .
Weszli do stajenki widnej jak pokój , nawet ozdobionej dywanami , niezbyt zresztą cennymi . Żłób był nowy i pełny , drabina toż samo , na podłodze leżała świeża słoma . Pomimo to bystre oko dyrektora dojrzało jakąś niestosowność , krzyknął bowiem :
Wolałbym rwać ząb aniżeli usłyszeć to pytanie . Więc Szuman miał rację : Stach gryzie się , że go książę na bal nie zaprosił !
— Wypłacę go natychmiast z góry za pół roku .
Aż mnie , z przeproszeniem łaski pańskiej , zemdliło z wielkiej litości , kiedym to usłyszał . I zaraz powiedziałem Wysockiej : „ Wie pani Wysocka co , może ja się z panną Marianną ożenię … ”
— Mojej narzeczonej — odparł baron tonem zdziwienia . — Sądziłem , że prezesowa wspomniała panu o naszym szczęściu rodzinnym …
— Oto do czego prowadzi mężczyznę starokawalerstwo !
— Dotknij go — rzekł Geist .
„ Pójdę w kierunku ściany hotelu ” — myśli Wokulski .
Tymczasem Wokulskiego nie było w Łazienkach .
— Boże uchowaj ! … — zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma . — Niechbym się tylko wdał w doktorów , a z pewnością bym nie żył …
Jeżeli więc Geist nie uśpił go , więc nie jest oszustem . Więc jego metale istnieją i … odkrycie metalu lżejszego od powietrza jest możliwe ! …
Wówczas w głębi mroku , nazywającego się naturą , ukazywały się przed nim jakby dwie gwiazdy . Jedna blada , ale niezmienna — to był Geist i jego metale ; druga iskrząca się jak słońce albo nagle gasnąca , a tą była * ona * …
W końcu maja Wokulski postanowił zrobić poświęcenie naszego magazynu . Przy tej sposobności zauważyłem , jak się czasy zmieniają … Za moich młodych lat kupcy także poświęcali sklepy troszcząc się o to , ażeby ceremonii dopełnił ksiądz sędziwy a pobożny , ażeby na miejscu była autentyczna woda święcona , nowe kropidło i organista biegły w łacinie . Po skończonym zaś obrządku , przy którym pokropiono i obmodlono prawie każdą szafę i sztukę towaru , przybijało się na progu sklepu podkowę , ażeby zwabiała gości , a dopiero potem — myślano o przekąsce , zwykle złożonej z kieliszka wódki , kiełbasy i piwa .
— Pan miał — rzekła — nieporozumienie z panem Krzeszowskim …
Nagle ( nie wiem nawet skąd ? ) zrodziło się we mnie podejrzenie , że niespodziewany wyjazd Stacha ma związek z polityką . Postanowiłem więc wybadać Szumana i chcąc zażyć go z mańki , rzekłem :
— I ! … Nie da mi cesarz zrobić krzywdy — odpowiadał ojciec .
— Bo uważa — mówi Lisiecki — że korzystniej jadać macę z kiełbasą aniżeli samą .
— Nie ma jednakże . Był nim kiedyś , kiedym miała zamiar stać się męczennicą małżeństwa . Na szczęście , mój mąż znalazł się tak uprzejmie , że prędko umarł , a pan Starski jest tak nieskomplikowany , że nawet przy moim zasobie doświadczenia poznałam się na nim w tydzień . Ma zawsze taki sam zarost à la arcyksiążę Rudolf i ten sam sposób uwodzenia kobiet . Jego spojrzenia , półsłówka , tajemniczość znam tak dobrze jak krój jego żakietu . Zawsze tak samo unika panien bez posagu , jest cynicznym z mężatkami , a wzdychającym przy pannach , które mają wyjść za mąż . Mój Boże , ilu ja podobnych spotkałam w życiu ! … Dziś trzeba mi czegoś nowego …
— I pan nie jesteś obcy , i ten pan — rzekła staruszka wskazując na mnie . — To musi być uczciwy człowiek …
— Nigdzie nie zajrzę , jestem zmęczony — odpowiedział Wokulski nie patrząc mu w oczy .
Na dworze wciąż sypał śnieg ; Stach odwiózł mnie do domu i nie wiem , z jakiej racji czekał w sankach , aż wejdę w bramę .
I nie masz godów ich pamięci ,
— No , żegnam pana … — rzekł Wokulski otwierając drzwi .
— Za cóż to ?
— Zrobię .
Wyciągnęła rękę , którą Wokulski ucałował , szeroko otwierając oczy ze zdziwienia .
Tymczasem sala napełniała się , a widok pięknych kobiet , zasiadających w lożach , do reszty orzeźwił pana Ignacego . Stary subiekt wydobył nawet małą lornetkę i zaczął przypatrywać się fizjognomiom ; przy tej zaś okazji zrobił smutne odkrycie , że i jemu przypatrują się z amfiteatru , z dalszych rzędów krzeseł , ba ! nawet z lóż … Gdy zaś przeniósł swoje zdolności psychiczne od oka do ucha , pochwycił wyrazy latające jak osy :
Zamknęła drzwi i odeszła . Upłynęło ze dwie albo trzy minuty , zanim wróciła na powrót i po otworzeniu wielu zamków wprowadziła nas do pustego salonu .
„ Więc to Maruszewicz — pomyślałem . — Ładna para … ”
— Gdzie jaśnie panienka rozkaże jechać ? — spytał lokaj zatrzasnąwszy drzwiczki powozu .
Szuman nie odpowiedział nic , tylko spojrzał spod oka .
— Pod zamkiem więcej bywa ludzi niż na cmentarzu , prędzej przeczytają i może zamyślą się nad ostatecznym kresem wszystkiego na tym świecie , nawet miłości …
— Przepraszam pannę hrabiankę — odpowiedział przybysz kłaniając się — to jest bardzo mały interes . Ja tylko chcę odebrać moje pieniądze …
Gość , przybyły do sklepu z zamiarem kupienia parasola , oderwał Klejna od Rzeckiego . Panu Ignacemu zaczęły krążyć po głowie bardzo szczególne myśli .
Baron przygryzł wargi . Chwilę milczał , jakby odurzony szorstką odmową ; na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy : „ Przepraszam … ” , opuścił sklep .
I bardzo zaufanym osobom pokazywał dwa stare dyplomy , z których jeden odnosił się do jakiegoś Modzelewskiego , kupca w Warszawie za czasów szwedzkich , a drugi do Millera , kościuszkowskiego porucznika . Jaki by przecież istniał związek między tymi osobami a rodziną Minclów — nie wiem po dziś dzień , choć objaśnienia niejednokrotnie słyszałem .
Wokulski aż cofnął się z fotelem . Ten zarzut nawet nie przyszedł mu do głowy . Mecenas spostrzegłszy wrażenie postanowił kuć żelazo , póki gorące .
— Powiedz mi pan — mówiła dama do Klejna podniesionym głosem — czy wam nie wstyd zwozić tak kosztowne drobiazgi , kiedy kraj jest zrujnowany ? … Czy nie wstyd kupować konie wyścigowe …
A gdy baron wszedł , zamknął za nim drzwi , odprawił Mariannę , która przybiegła z kuchni , i — sam zaczął podsłuchiwać .
„ Nie wiedziałem , że tak trudno dostać się na licytację ! … ” — wzdycha pan Ignacy .
— Ależ , Helenko ! … — zreflektowała ją matka . — Pomyśl , na co się narażasz mówiąc w podobny sposób ? … Całe szczęście , że nas nie słyszy nikt obcy .
— A chciała wziąć tę …
Maruszewicz ukląkł przed nim .
Lecz przerwa ta nie zmieszała pana Leona . Nagle zwrócił się do Wokulskiego , wyliczył wszystkie przykrości , jakie Stachowi wyrządzano w sklepie , przeszkody , jakie stawiano mu w pracy nad nauką , i zakończył w ten sposób :
Uczucia spokoju i niezachwianej pewności tak w tej chwili górowały nad wszelkimi innymi w duszy Wokulskiego , że gdy wrócił do domu , zamiast marzyć ( co mu się zwykle zdarzało ) , wziął się do roboty . Wydobył gruby kajet , już w większej części zapisany , potem książkę z polsko-angielskimi ćwiczeniami i zaczął pisać zdania wymawiając je półgłosem i usiłując jak najdokładniej naśladować nauczyciela swego , pana Wiliama Colinsa .
— Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek …
Zdawało się jej , że powozem jedzie przez jakąś znaną miejscowość . Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia , utworzonego z lasów i zielonych gór , a jej powóz znajduje się na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół . Czy on zjeżdża ? bo ani zbliża się do niczego , ani od niczego nie oddala , tak jakby stał w miejscu . Ale zjeżdża : widać to po wizerunku słońca , które odbija się w lakierowanym skrzydle powozu i drgając , z wolna posuwa się w tył . Zresztą słychać turkot … To turkot dorożki na ulicy ? … Nie , to turkoczą machiny pracujące gdzieś w głębi owego pierścienia gór i lasów . Widać tam nawet , na dole , jakby jezioro czarnych dymów i białych par , ujęte w ramę zieloności .
Mikołaj otworzył drzwi do salonu i rzekł :
— Nie dawniej , aniżeli ja to spostrzegłam , ale siadajmy i jedźmy …
„ Co te galerie robią przez cały rok ? ” — myślał . I przywidziało mu się , że na próchniejących ławach zasiadają tu co noc wszyscy zmarli bankruci , pokutujące kokoty , wszelkiego stanu próżniacy i utracjusze , których wypędzono nawet z piekła , i przy smutnym blasku gwiazd przypatrują się wyścigom szkieletów koni , które poginęły na tym torze . Zdawało mu się , że nawet w tej chwili widzi przed sobą zbutwiałe stroje i czuje zapach stęchlizny .
Rzecki szczypał się w nogę , ażeby doktorowi nie zrobić awantury .
— Wybornie ! — zawołał baron i dał mu parę złotych . — Odnieś , kochanku , nasze rzeczy , a my , panie , jedźmy … Za dwie godziny pozna pan moją narzeczoną …
— Kto wariat ? — spytał Rzecki , zdumiony nagłym przejściem w rozmowie .
— A skąd pan wiesz , że ja nie jestem łotrem ?
— Proszę o głos w kwestii : czy należy lekceważyć małe zyski ! … To nas gubi ! … to , panowie — wołał pukając paznokciem w poręcz fotelu .
— Taksacją zajmuje się pan Rzecki …
Zapieczętowała list i wyszła z nim do przedpokoju , ażeby wyprawić czekających tam Żydów . Panna Izabela uklękła przed alabastrowym posążkiem Matki Boskiej błagając ją , ażeby posłaniec zastał Wokulskiego w domu i ażeby Starski nie spotkał się u nich z Żydami .
Taka mnie porwała wściekłość , żem kazał przynieść piwa , a radca Węgrowicz mówi serdecznie .
W początkach nowej kariery była posępna i nawet cyniczna .
— A tak , że o wpół do ósmej muszę być z naszym panem w teatrze … — mruknął Oberman , nieznacznie wzruszając ramionami .
Lodowata ściana , jaka utworzyła się między nami , pękła .
— Nie , moi państwo — zawołała wdówka — jeżeli chcecie mnie miewać na przejażdżkach , to wiążcie tego człowieka . On jest po prostu niebezpieczny …
— Ach , kochana babciu — odparł Starski z westchnieniem — łatwo to mówić o swobodzie uczuć , kiedy się ma dwadzieścia tysięcy rubli rocznie . „ Podły pieniądz ! brzydki pieniądz ! ” — wołają wszyscy . Ale dlaczegóż to wszyscy , począwszy od parobka , skończywszy na ministrze , krępują swoją wolność pracą obowiązkową ? Za co górnik i marynarz narażają życie ? Naturalnie , za ów podły pieniądz , bo podły pieniądz daje swobodę choć przez parę godzin na dzień , choć przez parę miesięcy na rok , choć przez kilka lat w życiu . Wszyscy obłudnie gardzimy pieniędzmi , lecz każdy z nas wie , że jest to mierzwa , z której wyrasta wolność osobista , nauka , sztuka , nawet idealna miłość . Gdzież to wreszcie urodziła się miłość rycerzy i trubadurów ? Z pewnością nie między szewcami i kowalami , a nawet nie między doktorami i adwokatami . Wypielęgnowały ją klasy majętne , które utworzyły kobietę z delikatną cerą i białą ręką , które wydały mężczyznę mającego dosyć czasu na ubóstwianie kobiety .
— Za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ? …
Machnęła ręką .
— Tak jest , bardzo ! — zawołała z mocą staruszka . — Kochałam jego stryja , przez całe życie byłam nieszczęśliwa dlatego tylko , że oderwano mnie od niego , i to z tych samych pobudek , dla których twoja ciotka usiłuje dziś lekceważyć Wokulskiego . Ale on nie da sobą pomiatać , o nie ! … — mówiła prezesowa . — Kto z takiej nędzy potrafił wydobyć się , kto bez cienia zarzutu zrobił majątek , wykształcił się tak jak on , ten może nie dbać o opinie salonów . Wiesz chyba , jaką on dziś gra rolę i po co jeździł do Paryża … Otóż zapewniam cię , że nie on do salonów , ale salony do niego przyjdą , a pierwszą będzie twoja ciotka , jeżeli zdarzy się interes . Ja znam salony lepiej niż ty , moje dziecko , i wierz mi , że one bardzo prędko znajdą się w przedpokoju Wokulskiego . To nie taki próżniak jak Starski ani marzyciel jak książę , ani półgłówek jak Krzeszowski … To człowiek czynu … Szczęśliwą będzie kobieta , którą on wybierze za żonę … Na nieszczęście , nasze panny mają więcej wymagań aniżeli doświadczenia i serca . Choć nie wszystkie … No , ale przepraszam cię , jeżeli wypowiedziałam ostrzejszy wyraz . Zaraz będzie obiad .
— Ale , ale … — pochwycił mecenas odprowadziwszy Wokulskiego do salonu . — Nasi hrabiowie tworzą spółkę , tylko nieco zmniejszają udziały i żądają bardzo szczegółowej kontroli interesu .
„ Cóż to za wiek ? — myślała . — Dwadzieścia pięć lat jeszcze nie stanowią « tego wieku » … Co one mówią ? … ”
Ach ! bo trwożą mnie jego nowe znajomości …
— Któż jest pan Jumart ? — spytał Wokulski .
„ Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy . Jedni giną z niedostatku , drudzy z rozpusty . Praca odejmuje sobie od ust , ażeby karmić niedołęgów ; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków , a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi , których największą zaletą jest wczesna śmierć .
Mówię : nas , bo było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież dwaj synowcy starego — Franc i Jan Minclowie .
Kto wie , czy nie był on mimowolnym twórcą uwielbień , które ją ze wszech stron otaczały ? …
„ Jestem piramidalnie głupi ” — pomyślał .
— Proszę ! …
— Eljen Magyar ! … Oto będziemy spali … Żeby tak jeszcze z kielich śliwowicy do poduszki ! …
„ Tu jej nie ma ” — pomyślał .
— Sułtanka . Jeździec Yung ! … Właściciel anonim …
— O panie , aż nadto jasno ! … Co byś pan jednak powiedział , gdyby kokieteria Beli była tylko niewinnym odwetem , a raczej ostrzeżeniem ? …
— O , że dojdzie , mogę ręczyć honorem ! — zapewnił pan Maruszewicz .
— Za cóż chciałby mnie , nas niepokoić ?
Na drugi dzień był u niej Rzecki ; przyszedł z miną zakłopotaną , a gdy mu wszystko opowiedziała , wyszedł złamany .
Zaczęła znowu tak płakać , iż myślałem , że dostanie spazmów .
Jeden był od ciotki hrabiny . Zawiadamiała w nim , że dziś między drugą i trzecią przyjdą do jej ojca lekarze na konsylium , że Kazio Starski wyjeżdża przed wieczorem i że może wpaść do nich lada chwilę .
— Co pan nazywasz fałszywą drogą ? — pytam .
— Niekiedy trzeba wybaczyć trzech albo czterech ! … — odezwał się ze śmiechem siedzący obok niego Francuz .
— Słucham pana — wyszeptał nieszczęśliwy inkasent .
— Przygotuj broń ! … — rozległo się po szeregach .
Jak żyję , nie słyszałem nic równego . Młodzieniec ten dowodził mi przytaczając nazwiska ludzi , podobno bardzo mądrych , że wszyscy kapitaliści to złodzieje , że ziemia powinna należeć do tych , którzy ją uprawiają , że fabryki , kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu , że nie ma wcale Boga ani duszy , którą wymyślili księża , aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę . Mówił dalej , że jak zrobią rewolucję ( on z trzema „ prykaszczykami ” ) , to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po osiem godzin , a przez resztę czasu będziemy się bawili , mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb . Wreszcie zakończył , że dopiero wówczas nastanie raj na ziemi , kiedy wszystko będzie wspólne : ziemia , budynki , maszyny , a nawet żony .
— Wicek ! … gnaj do panny Małgorzaty i powiedz , że wesele zaraz po Wielkiejnocy …
Uciekłem . W sieni słabo oświetlonej olejnym kagankiem ktoś zastąpił mi drogę . Ażem drgnął . Był to August Katz , odziany jak wypadało na marcową podróż .
— O … i ten ! … — zawołała baronowa . — Mój mąż ( jestem pewna , że to on ) przysyła jej ze wsi bukiety … Rządca tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z dołu co miesiąc …
— Mam się czego unosić ! — odparł młody człowiek huśtając się coraz mocniej w stronę podwórka . — Społeczeństwo , jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu , jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów , zobowiązało się tym samym , że mi da pracę ubezpieczającą mój byt … Tymczasem albo nie daje mi pracy , albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu … Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy , z jakiej racji żąda , abym ja jej dotrzymywał względem niego . Zresztą co tu gadać , z zasady nie płacę komornego , i basta . Tym bardziej że obecny właściciel domu nie budował tego domu ; nie wypalał cegieł , nie rozrabiał wapna , nie murował , nie narażał się na skręcenie karku . Przyszedł z pieniędzmi , może ukradzionymi , zapłacił innemu , który może także okradł kogo , i na tej zasadzie chce mnie zrobić swoim niewolnikiem . Kpiny ze zdrowego rozsądku !
— Nie powinien żenić się z panną Łęcką , to nie dla niego partia . Dla niego trzeba by żony takiej …
— Czego pani baronowa chce od domu ? — spytałem .
— Jezus ! Maria ! … — rzekła — nie wiesz pan , po co sędzia wezwał tego najszlachetniejszego z ludzi ? … Pewnie chce mu powiedzieć , że Helenka zgubiona ! … O , ta niepoczciwa baronowa musi mieć wielkie stosunki … już jedną sprawę wygrała i pewnie będzie to samo z Helenką … O , ja nieszczęśliwa ! … czy nie masz , panie Rzecki , jakich kropli trzeźwiących ?
— Miałam list od Krzeszowskiej — przerwała mu panna Izabela .
Pan Łęcki patrzy na zakrystiana z wielką pogardą ; kładzie nawet obie ręce w kieszenie spodni ( co jemu samemu wydaje się dziwnym ) i mówi :
— Jaki pan ?
Pewnego dnia , było to jakoś w drugiej połowie marca , pani Stawska wróciwszy do domu zastała matkę zapłakaną .
— No , tylko patrzcie , jak on sobie nic z was nie robi ! … — szepnął śmiejąc się staruszek z siwymi faworytami .
— Od projektu do wykonania ogromnie daleko — odparł nieco zirytowany pan Tomasz . — Choćby jeddnakże nawet tak było , nic mnie to nie obchodzi . Nad myślami pana Wokulskiego nie panuję , a o Belcię jestem spokojny .
Zbliżyła się hrabina .
Położył się na kanapie i znowu myślał :
— Bardzo rozsądnie ! — pochwalił ją Wirski kłaniając się .
Wokulski siedział ze spuszczonymi oczyma . Coś dławiło go , szarpało za piersi . Wpił sobie paznokcie w ręce i myślał , ażeby jak najprędzej stąd wyjść i już nie słuchać skarg , które odnawiały w nim najboleśniejsze rany .
— Ani mi się rusz z domu ! … Oto ma pan … — mówiła baronowa — tak jest po całych dniach . A wieczorem chodzą do nich praczki … Panie ! — zawołała składając pobożnie ręce — wygnajcie tych nihilistów , bo to źródło zepsucia i niebezpieczeństwa dla całego domu … Oni w trupich główkach trzymają herbatę i cukier … Oni kośćmi ludzkimi poprawiają węgle w samowarze … Oni chcą tu kiedy przynieść całego nieboszczyka ! …
— Więc nie wolałby jechać z Suzinem , nic nie wydać i jeszcze tyle zarobić ? … Przez dwie godziny błagał go Suzin : „ Jedź ze mną , Stanisławie Piotrowiczu ” , prosił , kłaniał się i na nic … Wokulski nie i nie ! … Mówił , że ma tutaj jakieś interesa …
— Dlaczego ? …
Z powodu szabasu rynek był pusty , a wszystkie kramiki zamknięte .
— Co w tym niewłaściwego ? … Alboż nie przyjmuje pani usług nawet od posłańców publicznych ? …
— Brak pieniędzy i pomocników . Do ostatecznego odkrycia potrzeba wykonać około ośmiu tysięcy prób , co , lekko licząc , jednemu człowiekowi zabrałoby dwadzieścia lat pracy . Ale czterech ludzi zrobi to samo w ciągu pięciu do sześciu lat …
— W mieście , panie , cicho do czasu , a zresztą nic . Byłem wczoraj z towarzystwem na Saskiej Kępie , ale cóż to , panie , za ordynaryjna młodzież ! … Pokłócili się w tańcu i proszę mego pana wyobrazić sobie … Główkę trochę wyżej , s 'il vous plait …
— A tymczasem demoralizuje kolegów , swoich przyszłych subiektów ? …
„ Takiś to ty ? — pomyślałem . — Zobaczymy , dokąd teraz pójdziesz … ”
— To nieszczęśliwa kobieta — przerwała pani Stawska . — Straciła córkę .
Powitali prezesową , która odpowiedziała im życzliwie , lecz z powagą .
— Nie trzeba deptać … Niemcy są też ludźmi …
— Mateczko ! — wtrąciła pani Stawska .
To powiedziawszy Wokulski wstał z fotelu i wyszedł na ulicę .
Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła . Nawet oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści .
— Rzecki — powiedział Wirski .
„ Szatan ! ” — mruknął Wokulski . Cały świat zaczął przed nim krążyć i nabiegać krwią .
Teraz dopiero spostrzegłem , że popielata suknia staruszki jest w wielu miejscach pocerowana , i dziwna melancholia ogarnęła mnie na widok tych dwojga ludzi w poplamionym surducie i w pocerowanej sukni , którzy zachowywali się jak książęta . Nad nimi już przeszedł wszystko wyrównywający pług czasu .
— Jeszcze miesiąc temu nazywałeś pan Żydów parchami ? …
Na drugi dzień zjawia się właścicielka paryskiej pralni . Ma aksamitną salopę , dużo godności w ruchach i jeszcze więcej stanowczości w fizjognomii . Siada w sklepie na fotelu i ogląda się , jakby miała zamiar kupić parę japońskich wazonów , a następnie zaczyna :
— Czycho ! … — zawołano od stołu .
— Mogę służyć pięcioma — odparł Wokulski sięgając do kieszeni .
Poszanowanie cudzej osobistości i swobody było w nim tak wielkie , że przed nim uginał się nawet jego obłęd .
— Tak i nie żałuję tego . On wszystko skłamał , ale …
„ Ile ja to razy czytałem ! … ” — westchnął biorąc książkę do ręki .
Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że baron ma nogi bardzo cienkie i nieosobliwie nimi włada .
Przed drugą Wokulski pojechał do pani Stawskiej . Była bardzo mizerna ; jej słodkie oczy wydawały się jeszcze większe i jeszcze smutniejsze .
Mimo woli , i nie wiem nawet dlaczego , pokręciłem głową , choć przeczuwam , że gdybym był właścicielem podobnego domu , kręciłbym głową cały dzień .
W chwilę później spostrzegał , że projekt ten zdradza umysłowe zboczenie . Kwestię więc : czym jest , a czym nie jest , odłożył na bok , a postanowił , bądź co bądź , zapoznać się z panną Izabelą .
— Tak , pani — odparł baron kłaniając się po raz trzeci , ciągle z kapeluszem w ręku . — Daruje pani , że dotknę tej niemiłej sprawy , ale … Od pewnego czasu nazwisko moje figuruje we wszystkich sądach … W tej chwili na przykład podoba się pani mieć aż trzy procesy : dwa z lokatorami , a jeden z jej byłym adwokatem , który nie uchybiając mu , jest skończonym łotrem .
— Niech i tak będzie — mówił Ignacy . — Jestem tak stary , że mi wygodniej nic nie wiedzieć ; jestem już nawet tak stary , że pragnę tylko jednej rzeczy — pięknej śmierci . Daj mi słowo , że gdy przyjdzie czas , zawiadomisz mnie …
— Dla dwu przyczyn — odparł młody człowiek . — Naprzód baron , potrzebując pieniędzy na pokrycie długu honorowego , oświadczył , że zastrzeli się , jeżeli nie dostanie ośmiuset rubli , choćby za swoją ukochaną klacz , a po wtóre , baronowa nie życzy sobie , aby jej mąż przyjmował udział w wyścigach . Więc kupiła klacz , ale dziś biedaczka choruje ze wstydu i rozpaczy i chciałaby pozbyć się jej za jakąkolwiek bądź cenę .
„ Cóż to znowu ? … ” — myśli spostrzegłszy na lewo ogromny budynek , niepodobny do żadnego z tych , jakie znał dotychczas . Jest to olbrzymi prostokąt z kamienia , a w nim brama z półkolistym sklepieniem . Oczywiście brama , która stoi na przecięciu się dwu ulic . Obok niej budka , gdzie zatrzymują się omnibusy ; prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka ulicy krótką , żelazną balustradą .
— Naturalnie .
Nawet dziwił go ten spokój .
— Czy to jest ta sama ?
— Nie sód i nie potas ? … — pytał Geist .
Już mrok ogarnął ziemię … Panna Izabela jest znowu sama w swoim gabinecie ; upadła na szezlong i obu rękami zasłoniła oczy . Spod kaskady tkanin spływających aż na podłogę wysunął się jej wąski pantofelek i kawałek pończoszki ; ale tego nikt nie widzi ani ona o tym nie myśli . W tej chwili jej duszę znowu targa gniew , żal i wstyd . Ciotka ją przeprosiła , ona sama będzie kwestować przy najładniejszym grobie i będzie miała najpiękniejszy kostium ; lecz mimo to — jest nieszczęśliwą … Doznaje takich uczuć , jak gdyby wszedłszy do pełnego salonu ujrzała nagle na swym nowym kostiumie ogromną tłustą plamę obrzydłej formy i koloru , jakby suknię wytarzano gdzieś na kuchennych schodach . Myśl o tym jest dla niej tak wstrętna , że ślina napływa jej do ust .
Naprzeciw zobaczył parę ludzi pochylonych ku sobie i szepczących . Ustąpili mu z drogi i ukryli się w cieniu drzew . Opanował go żal i szyderstwo .
Na dziedzińcu awantura . Baby ( ile , że niejedna mocno interesowała się zdrowiem Patkiewicza ) zaczynają wrzeszczeć , stójkowi osłupieli , a komornik zupełnie stracił głowę .
Dziś już na pewno wiem , za kim on tęsknił w Bułgarii , dla kogo zębami i pazurami zdobywał majątek … Ha , wola boska ! …
— A właśnie , że to nie był Goldcygier — odezwał się Konstanty .
— „ Co to jest ? … Co pan tu robisz , panie Szpigelman ? …
— Nie spodziewałem się usłyszeć takiego zdania o tym panu … od pana … Tek …
Obdarty człowiek cofnął się . Na lewo od drogi widać było parę ludzkich cieni .
— Bankierskie stoły ! … — powtórzył . — Srebra naszych przodków bywały już na stołach Tatarów , Kozaków , zbuntowanych chłopów , i nie tylko nam to nie uchybiało , ale nawet przynosiło zaszczyt . Kto walczy , naraża się na straty .
— Oho ! … — zawołał oponent z grupy kupców .
— Więc nie było nikogo ? … — odparłem . — A skądże , u licha , pchły , które mnie oblazły ?
— No , jużci do Hopfera nie wrócę — odparł uderzając pięścią w stół . — Chyba nie wiesz — dodał — że jestem uczonym ; mam nawet rozmaite podziękowania od petersburskich naukowych towarzystw …
Po śniadaniu , w ciągu którego panna Ewelina rozmawiała tylko z baronem , a Starski umizgał się do czarnookiej wdowy , goście pożegnawszy gospodynią rozeszli się . Ochocki poszedł na strych pałacu , gdzie w pokoiku , świeżo na ten cel zbudowanym , urządzał obserwatorium meteorologiczne , baron z narzeczoną wybrali się do parku , a prezesowa zatrzymała Wokulskiego .
— Miło mi będzie — dodał kłaniając się Wokulskiemu — dokończyć rachunku za moją Sułtankę …
Znowu zostali we dwu .
— Co ? ! … — zawołałem . — Ach , prawda , że baronowa tu mieszka … Chciała nawet kupić ten dom …
Odjechała . Całe towarzystwo stało w ganku patrząc na powóz , który z początku oddalał się , potem skręcił za stawem , znikł za pagórkiem , znowu ukazał się i nareszcie został po nim tylko tuman żółtego kurzu .
Zamiast odpowiedzi otworzył drzwi po drugiej stronie sieni … Wchodzę … Słowo honoru — salon ! … Meble kryte utrechtem , na stołach albumy , w oknie majoliki … Pod ścianą biblioteka …
Byli w połowie drogi do Pomarańczarni , kiedy panna Izabela , widać już zakłopotana tym spokojem w naturze i między nimi , poczęła mówić :
— A panu ?
— W takim razie masz bardzo prosty sposób . Powiedz …
Szedł Polami Elizejskimi i odurzał się ruchem nieskończonych sznurów karet i powozów , między którymi przesuwali się jeźdźcy i amazonki . Szedł odpędzając od siebie posępne myśli , które krążyły nad nim jak stada nietoperzy . Szedł i lękał się spojrzeć za siebie ; zdawało mu się , że na tej drodze , kipiącej przepychem i weselem , on sam jest jak zdeptany robak , który wlecze za sobą wnętrzności .
— Szuman … strzeż się ! … — przerwał mu Wokulski zduszonym głosem , prostując się na kanapie .
Wokulski opuścił rajtszulę .
— Jak te kanalie Żydy cisną się na Krakowskie Przedmieście ! Nie mógłby to parch , jeden z drugim , pilnować się Nalewek albo Świętojerskiej ?
Niezależnie od osi krystalizacyjnej i prawidłowości w ogólnym konturze miasta Wokulski przekonał się jeszcze ( o czym zresztą mówiły przewodniki ) , że w Paryżu istnieją całe dziedziny prac ludzkich i jakiś porządek w ich układzie . Pomiędzy placem Bastylii i placem Rzeczypospolitej skupia się przemysł i rzemiosła ; naprzeciw nich , po drugiej stronie Sekwany , leży „ dzielnica łacińska ” , gniazdo uczących się i uczonych . Między Operą , placem Rzeczypospolitej i Sekwaną gromadzi się handel wywozowy i finanse ; między Notre Dame , Instytutem Francuskim i cmentarzem Montparnasse gnieżdżą się szczątki arystokracji rodowej . Od Opery do Łuku Gwiazdy ciągnie się dzielnica bogatych dorobkiewiczów , a naprzeciw nich , po lewej stronie Sekwany , obok Hotelu Inwalidów i Szkoły Wojskowej jest siedziba militaryzmu i wszechświatowych wystaw .
— A daj że mi spokój z komornem i rządcą — mruknął Stach . — Idźmy już do tej pani Stawskiej i wracajmy do sklepu .
Po chwili wszedł służący nie zdradzając zbytecznego pośpiechu .
Tej samej nocy , jak każdej zresztą innej nocy , baron grał w karty . Maruszewicz , który również był w klubie , przypominał mu o dwunastej , o pierwszej i o drugiej , ażeby szedł spać , gdyż z rana zbudzi go o siódmej ; roztargniony baron odpowiadał : „ Zaraz ! zaraz ! … ” , ale przesiedział do trzeciej , o której to godzinie odezwał się jeden z jego partnerów :
— Widać swój … Żyd by tak nie dzwonił …
Strach , co tu się stanie za kilka generacji … A przecie jest proste lekarstwo : praca obowiązkowa — słusznie wynagradzana . Ona jedna może wzmocnić lepsze indywidua , a bez krzyku wytępić złe i … mielibyśmy ludność dzielną , jak dziś mamy zagłodzoną lub chorą . ”
— Ty , Katz , niedługo w sprawiedliwość boską przestaniesz wierzyć — odezwał się Szapary marszcząc brwi .
„ Co tu wybrać ? — myślał — jeżeli jedno jest wątpliwe , a druga niedostępna i niepewna . Bo choćbym nawet dosięgnął jej , czy ja jej kiedy uwierzę ? … czy nawet mógłbym uwierzyć ? … ”
— To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno , co tam jest ?
Czas wolny od nauki poświęcał Stach na próby z balonami . Wziął dużą butlę i w niej za pomocą witriolu preparował jakiś gaz ( już nawet nie pamiętam jaki ) i napełniał nim balon nieduży wprawdzie , ale przygotowany bardzo sztucznie . Była pod nim maszynka z wiatraczkiem … No i latało to pod sufitem , dopóki nie zepsuło się przez uderzenie o ścianę .
Nic dziwnego , że przy takim chaosie w domu i mnie w końcu zaczęły się mieszać klepki . Zdawało mi się , że w Warszawie jest ciaśniej i że wszyscy są odurzeni . Co godzinę oczekiwałem jakiejś nieokreślonej niespodzianki , lecz mimo to wszyscy mieliśmy doskonały humor i głowy pełne projektów .
— Czy nie w brzuszek ? … za pozwoleniem pani — spytałem .
— Podróżnicy nie mówią komplimentów , gdyż wiedzą , że pod każdą szerokością jeograficzną komplimenta dyskredytują mężczyznę w oczach kobiet .
Wyszli . W pierwszą parę pani Wąsowska z panną Izabelą , za nimi Wokulski , dalej baron z narzeczoną , a na końcu panna Felicja z Ochockim , który rozrzucał rękoma i prawił :
A co to jest wstręt do śmierci ? Naturalnie , instynkt polegający na złudzeniu . Są osoby mające wstręt do myszy , która jest zupełnie niewinnym stworzeniem , albo nawet do poziomek , które są wcale smaczne . ( Kiedy to ja jadłem poziomki ? … Aha , w końcu września roku zeszłego w Zasławku … Zabawna miejscowość ten Zasławek ; ciekawym , czy jeszcze żyje prezesowa i czy ma wstręt do śmierci ? … )
— O tak , Ochocki jest zajmujący , a mógłby nawet być niebezpieczny , ale — na to ja musiałabym drugi raz się urodzić . To człowiek nie z tego świata , do którego ja należę sercem i duszą … Ach , jaki on naiwny , a jaki wspaniały ! Wierzy w idealną miłość , z którą zamknąłby się w swoim laboratorium i był pewnym , że go nigdy nie zdradzi … Nie , on nie dla mnie …
Lecz gdy nadszedł ranek , bał się spojrzeć w okno , ażeby nie zobaczyć zachmurzonego nieba , i znowu do południa czas rozciągał mu się tak , że w jego ramach mógł był pomieścić całe swoje życie , zatrute dziś okropną goryczą .
Zaraz wówczas pomyślałem , że chłopak z tak otwartą głową , który kupuje książki i nie dba o dziewczęta , mógłby być dobrym politykiem ; więc jeszcze tego dnia zapoznałem się ze Stachem i od tej pory żyjemy ze sobą nie najgorzej …
Czasami na tle szarych dni , w których zdawało mu się , że na jego głowę wali się cały świat pałaców , fontann , rzeźb , obrazów i machin , trafiał się wypadek , który przypominał mu , że on nie jest złudzeniem , ale rzeczywistym człowiekiem , chorym na raka w duszy .
Zeszliśmy na równinę . Od naszej baterii przyleciał huzar donosząc , że jedna z armat zdemontowana . Współcześnie na lewo od nas padł granat ; zarył się w ziemię , ale nie wybuchnął .
— Zawsze jednakowo . Choruje tylko wtedy , kiedy stłuką jej dzbanek do kawy .
Ochocki powtórzył , bystro przypatrując się swemu towarzyszowi .
„ Nie znajdzie mnie ! … nie znajdzie … ” — myślał Wokulski .
— Masz jeszcze jaki interes ?
— Onegdaj dałeś dymisję jednemu z twoich … urzędników , niejakiemu Mraczewskiemu …
— Cóż to , ojcze ? — spytała go panna Izabela , uderzona wyrazem jego twarzy .
Wkoło obszedł gmach myśląc o Warszawie . Z jakim trudem dźwigają się tamtejsze budowle nieduże , nietrwałe i płaskie , gdy tu siła ludzka , jakby dla rozrywki , wznosi olbrzymy i tak dalece jest niewyczerpana pracą , że jeszcze zalewa je ozdobami .
W bramie rozległo się pośpieszne stąpanie ; Wokulski odwrócił się i zobaczył Ochockiego .
— Już go prawie sprzedałem — odparł Wokulski .
Wokulski poruszył się . Jumart wstał z krzesła i ukłoniwszy się elegancko , rzekł :
— Panie ! … — przerwała z uśmiechem panna Izabela — ależ to jest podstęp . Ja chcę spłacić jeden dług , a pan chce mnie zmusić do zaciągania nowych . Czy to właściwe ? …
— Z Paryża przyszedł transport — rzekł do Wokulskiego . — Myślę , że trzeba odebrać jutro .
— Jeszcze by też nie były , jak pan przychodzi — odpowiedziała mrużąc oczy .
Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana , z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto . Lekarz , Żyd , stary kawaler , żółty , mały , z czarną brodą , miał reputację dziwaka . Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko , o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych ; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę :
— Tak , panie , ja kupiłem pański dom . Ale przed upływem pół roku mogę go panu odstąpić na korzystnych warunkach .
— Pan nie wie ? — odparł Żyd . — Domy idą w górę , i adwokat wytłomaczył pani baronowej , że kamienicy pana Łęckiego nie kupi taniej niż za siedemdziesiąt tysięcy rubli . Ona wolałaby kupić ją za dziesięć tysięcy , no , ale co zrobi ? …
Powóz odjechał ku miastu . Wokulski zmieszał się z przechodniami i poszedł w stronę Ujazdowskiego placu . Szedł z wolna i przypatrywał się jadącym . Wielu spomiędzy nich znał osobiście . Oto rymarz , który dostarcza mu wyrobów skórzanych , jedzie na spacer z żoną , grubą jak beczka cukru , i wcale ładną córką , z którą chciano go swatać . Oto syn rzeźnika , który do sklepu , niegdyś Hopfera , dostarczał wędlin . Oto bogaty cieśla z liczną rodziną . Wdowa po dystylatorze , również mająca duży majątek i również gotowa oddać rękę Wokulskiemu . Tu garbarz , tam dwaj subiekci bławatni , dalej krawiec męski , mularz , jubiler , piekarz — a oto — jego współzawodnik , kupiec galanteryjny , w zwykłej dorożce .
Ranne godziny wlokły mu się , jakby do nich zaprzężono woły . Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? … ” Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej .
Przez parę dni następnych panna Izabela słyszała tylko o Wokulskim . Salony rozbrzmiewały jego nazwiskiem . Marszałek przysięgał , że Wokulski musi pochodzić ze starożytnego rodu , a baron , znawca męskiej piękności ( po pół dnia spędzał przed lustrem ) , twierdził , że Wokulski jest — „ wcale … wcale … ” Hrabia Sanocki zakładał się , że jest to pierwszy rozumny człowiek w kraju — hrabia Liciński głosił , że ten kupiec wzorował się na angielskich przemysłowcach , a książę — tylko zacierał ręce i uśmiechając się , mówił : „ Aha ? … ”
— Moi panowie ! — odezwał się wygolony mężczyzna z grupy szlachty nienawidzącej magnatów . — Mówicie tu o handlu perkalami , który nas nic nie obchodzi … Ale panowie ! … — ciągnął dalej płaczliwym głosem — my mamy za to zboże w spichlerzach , my mamy okowitę w składach , na której wyzyskują nas pośrednicy w sposób — że nie powiem — niegodny …
— Nic nowego — odparł Mraczewski . — Kongres w Berlinie robi swoje , Austriacy wezmą Bośnię .
I kazał sobie podać garnitur wizytowy .
Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim . A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić , więc prędko zauważyła , że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli . Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta , pani Meliton miałaby materiał do swatów . Ale tak ! …
— Bo jeżeli kobiety kochają tylko tych , którzy je lekceważą , to moja kuzynka bardzo prędko będzie musiała oszaleć za Wokulskim .
— Rzutki , ryzykowny , * tek * — odezwał się jakby z piwnicy drugi hrabia , który siedział sztywnie na krześle , nosił bujne faworyty i porcelanowymi oczyma patrzył tylko przed siebie jak Anglik z » Journal Amusant « .
— No , to zmów jedno Zdrowaś … Tylko uklęknij … Patrz się tam …
— Stachu — mówiłem nieraz — strzeż się ! … Masz czterdzieści trzy lat … W tym wieku Bismarck dopiero zaczynał karierę …
— Bo i na co trzysta tysięcy rubli tobie , któremu wystarczało tysiąc na rok ? …
Otworzył list , zaczął go czytać i ze śmiechem podał pannie Izabeli .
— Tak rzadko widuję pana , panie Wokulski — wtrąciła hrabina — że muszę zaraz załatwić interes …
— Jak dla kogo , panie — odpowiedział młody człowiek wpadając znowu w zamyślenie .
Pani Stawska słysząc to zrobiła w duchu uwagę , że los barona , po jego nawróceniu się , może nie być godnym zazdrości .
Panna Izabela ciekawie zaczęła się przyglądać .
Wśród tych wszystkich czasowych a brudnych budynków roił się rozbawiony tłum .
Phi ! co za ulewa , co za kanonada piorunów … Zwinięty w kłębek Ir odszczekuje im przez sen stłumionym głosem , a ja kładę się do łóżka , nakryty tylko prześcieradłem . Gorąca noc . Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem .
Wśród stałej ludności zaczarowanego świata ukazywał się od czasu do czasu zwykły śmiertelnik , który na skrzydłach reputacji potrafił wzbić się aż do szczytów Olimpu . Zwykle bywał nim jakiś inżynier , który łączył oceany albo wiercił czy też budował Alpy . Był jakiś kapitan , który w walce z dzikimi stracił swoją kompanię , a sam okryty ranami ocalał dzięki miłości murzyńskiej księżniczki . Był podróżnik , który podobno odkrył nową część świata , rozbił się z okrętem na bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa .
— Mamo , czego ten pan kazał mamie tu przyjść ? … Ja coś powiem do uszka : pewnie mama była niegrzeczna i teraz będzie stać w kącie …
Wokulski cofnął się z krzesłem .
— Dlaczegóż być nie miał , skoro go zaproszono — odparła panna Florentyna .
— Pan jest nieprzejednanym wrogiem arystokracji .
— Jak to , już dzień ? — spytał zdziwiony .
Przywitała go rumieńcem i wejrzeniem nieopisanego zachwytu . A ponieważ proszono na kolację , mistrz podał jej rękę i zaprowadził do sali jadalnej . Przeszli tuż obok niego , Molinari potrącił go łokciem , ale tak byli zajęci sobą , że panna Izabela nawet nie spostrzegła Wokulskiego . Potem usiedli we czworo przy jednym stoliku : pan Szastalski z panną Rzeżuchowską , Molinari z panną Izabelą , i było znać , że jest im bardzo dobrze razem .
— Tak , to jest dziwna dziewczyna — mówiła prezesowa — i powiem ci , że zaczynam tracić dla niej serce . Do jej małżeństwa nie mieszam się , skoro niejedna panna jej zazdrości , a wszyscy mówią , że robi świetną partię . Ale to , co miała dostać po mojej śmierci , przejdzie na innych . Kto ma krocie barona , nie potrzebuje moich dwudziestu tysięcy .
Pudełko było z blachy , zamknięte w szczególny sposób ; Geist po kolei dotykał sztyftów osadzonych w różnych punktach , od czasu do czasu rzucając na Wokulskiego spojrzenia gorączkowe i podejrzliwe . Raz nawet zawahał się i zrobił taki ruch , jakby chciał schować pudełko ; ale opamiętał się , dotknął jeszcze paru sztyftów i — wieko odskoczyło .
Kiedy wrócił do siebie i wpadł do sklepu , był tak rozpromieniony , że pan Ignacy nieledwie przeraził się .
Wokulski spojrzał na starca obutego w drewniane sandały jak najuboższy wyrobnik , potem na jego sprzęty , z których wyzierała nędza , i pomyślał , że przecie ten człowiek za swoje wynalazki mógłby mieć miliony . Wyrzekł się ich jednak dla dobra jakiejś przyszłej , doskonalszej ludzkości … Geist wydał mu się w tej chwili jak Mojżesz , który do obiecanej ziemi prowadzi jeszcze nie urodzone pokolenia .
— Pozwól sobie powiedzieć , że nie zawsze — ciągnęła hrabina . — Jestem stara kobieta i twoja przyjaciółka , panie Wokulski — dodała z naciskiem — więc zrobisz mi pewne ustępstwo …
— Żeby cię diabli wzięli ! — mruknąłem chwytając mój tłomoczek . — Tego jeszcze brakowało , ażeby aresztowali mnie za defraudację .
— Służącego ? … chciałeś pan powiedzieć — przerwał śmiejąc się Jumart . — Pracuję , panie , aby żyć i zabezpieczyć sobie rentę na starość . A o tytuł nie dbam : tyle ich już miałem ! … Świat podobny jest do amatorskiego teatru więc nieprzyzwoicie jest pchać się w nim do ról pierwszych , a odrzucać podrzędne . Wreszcie , każda rola jest dobra , byle grać ją z artyzmem i nie brać jej zbyt poważnie .
„ Oczywiście jestem chory ” — myślał .
Pan Łęcki cały zamienia się we wzrok i słuch . Wzrokiem dostrzega już tylko trzech licytantów , a słuchem chwyta wyrazy otyłego pana :
— Powiedz , że na rachunek wziąłeś ode mnie .
— Tak , wynajmowałam ją do szycia …
Zapiął marynarkę na guzik pod szyją , wyprostował się i poszedł z listem do swego mieszkania . W tej chwili dopiero zauważył , że mu trochę skrzypią buty , i poczuł niejaką ulgę .
Postscriptum . Jutro jedziemy do magazynu zamówić dla ciebie kostium wiosenny . Umarłabym , gdybyś go nie przyjęła . ”
Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu .
— Może założysz się ? — spytała chłodno hrabina .
Wokulskiemu zimny pot wystąpił na czoło ; ale wzruszył ramionami i myślał : „ Przywidzenia … przywidzenia ! … Co za głupstwo … ”
— Niech mnie kaczki zdepczą — mówił ubogi eks-obywatel — że to są najpiękniejsze chwile w życiu . Jesteś młody , wesół , zdrów , nie masz na karku żony i dzieci , pijesz i śpiewasz , i co chwilę spoglądasz na jakąś ciemną ścianę , za którą ukrywa się nasze jutro … Hej ! — wołasz — lejcie mi wina bo nie wiem , co jest za tą ciemną ścianą … Hej ! … wina . Nawet pocałunków … panie Rzecki — szepnął nachylając się rządca .
— Aha !
Ale siły opuszczają go , a nawet pamięć . Stoi na przecięciu się dwu ulic wysadzonych drzewami i absolutnie nie wie , skąd przyszedł ? Ogarnia go strach paniczny , znany ludziom , którzy zbłądzili w lesie ; szczęściem , nadjeżdża jednokonka , której furman uśmiecha się do niego w sposób bardzo przyjacielski .
Weszła panna Ewelina Janocka , a w parę minut po niej , drugimi drzwiami , Starski .
„ Oto miasto — myślał — w którym więcej przeżyłem w ciągu jednej godziny aniżeli w Warszawie przez całe życie … Oto miasto ! … ”
Wokulski wstrząsnął się .
— Właśnie . Jest to mostek , po którym …
Ku wieczorowi wpada Wirski zadyszany i zmieszany ; ciągnie mnie do mego mieszkania , zamyka drzwi , nie zdejmując futra rzuca się na fotel i mówi :
— Czy w tych czasach nie było u panów jakiego wypadku ? … Małego pożaru , kradzieży , nadużycia zaufania , awantury ? …
Odeszły i wkrótce znikły za furtką . Pani Wąsowska obejrzała się , lecz spostrzegłszy , że Wokulski patrzył na nią , szybko odwróciła głowę .
„ Skąd ona wie — myślał dalej — że ja kupiłem serwis i srebra ? … A jak wybadywała , czym nie zapłacił więcej niż warte ! Z przyjemnością ofiarowałbym im ten pamiątkowy drobiazg . Winienem jej dozgonną wdzięczność , bo gdyby nie szał dla niej , nie dorobiłbym się majątku i spleśniałbym za kantorkiem . A teraz może mi smutno będzie bez tych żalów , rozpaczy i nadziei … Głupie życie ! … Po ziemi gonimy marę , którą każdy nosi we własnym sercu , i dopiero gdy stamtąd ucieknie , poznajemy , że to był obłęd … No , nigdy bym nie przypuszczał , że mogą istnieć tak cudowne kuracje . Przed godziną byłem pełen trucizny , a w tej chwili jestem tak spokojny i — jakiś pusty , jakby uciekła ze mnie dusza i wnętrzności , a została tylko skóra i odzież . Co ja teraz będę robił ? czym będę żył ? … Chyba pojadę na wystawę do Paryża , a potem w Alpy … ”
To znaczy : * mund ur * ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ?
Głupi był koncept . Przygryzłem jednak usta i odparłem :
— Oj , do licha … — szepnąłem . — To zły znak …
— Aha , więc tak sądzisz ? — zawołał . — Upewniam cię , że nic nie wiesz , stary marzycielu .
— Ciszej ! — zgromił go sędzia . — Tak i cóż ?
— Cóż , u diabła ! … — dziwi się gość . — Takeś już zhardział , że nie poznajesz ludzi ? …
W kilka dni wpadł do niego baron Krzeszowski .
Wyznaję , że po kilkuminutowym pobycie zupełnie skołowaciałem . Byłbym przysiągł , że pani Stawska , jej matka , a nawet jej obecne tu przyjaciółki są naprawdę zhańbione i że nam wszystkim nie pozostaje nic innego , tylko śmierć . Pragnienie śmierci nie przeszkodziło mi jednak poprawić filującej lampy , która zaczęła już cały pokój zasypywać delikatną , ale bardzo czarną sadzą .
Wokulski uciekł z sali straszliwie rozdrażniony .
Panna Izabela słuchała tego z uśmiechem . Nie chciała rozpraszać ojcowskich złudzeń , ale była pewna , że rój wizytujących jej składa hołdy — nie ojcu .
Na schodach wciąż rozlegają się lamentacje pani Krzeszowskiej i śmiechy młodych , pięknych i eleganckich kobiet , śpieszących na oglądanie zabójcy , pokrwawionej odzieży , siekiery , którą zabił swoją ofiarę , i spoconych sędziów . Pan Ignacy ucieka z sieni aż na drugą stronę ulicy ; na rogu Kapitulnej i Miodowej wpada do cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie , w którym nie mogłaby już poznać go nawet pani Krzeszowska .
Starzec potrząsnął głową i odezwał się po chwili :
— Nie idziesz ?
— Nawet doktorem filozofii dwu uniwersytetów — odparł Jumart .
— A córka ? … a Helunia ? … — wyszeptała staruszka .
Dowiedziawszy się , że Wirski załazi czasem do naszych pań i , naturalnie , płoszy gruchającą parę , wybrałem się , ażeby go ostrzec .
— Sześćdziesiąt pięć tysięcy i sto rubli — bełkocze blady Żydek .
— Ależ to impertynent ! — rzekła dama w brylantach do swej towarzyszki w strusim piórze .
— To na nic . Byłam przecie w szwalni . Ale z ośmiu rubli na miesiąc nikt nie wyżyje . Wreszcie — jestem tyle jeszcze warta , że mogę nikogo nie obszywać .
— Z tą panną Marianną , co mieszka u furmanów Wysockich . Ja też mieszkam w tym domu , tylko na górze .
Zaczęto dzwonić i świstać . Podróżni tłoczyli się do wagonów ; Stach uścisnął nas za ręce .
— Naturalnie ! Ale najnieznośniejsze są wielkie damy i służące z restauracji . Co to za wymagania , jakie grymasy ! …
W sercu Wokulskiego obok nienawiści i podziwu błysnęła radość . W tej chwili Ochocki przetarł czoło jak zbudzony ze snu i patrząc na Wokulskiego nagle rzekł :
Na nieśmiałą uwagę pani Stawskiej : dlaczego nie żyje z familią ? — baronowa odpowiedziała :
— Przepraszam pana — odezwał się do zaniepokojonego barona — ale jestem tak rozstrojony , że po prostu nie wiedziałem , co mówię …
— Daj spokój … co ci po tych głupstwach ! … — i tak dalej .
— Czy podobna ? … Jest przecie cudzoziemcem …
Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla …
— Czy nie pan gospodarz ? …
— Przesadzasz …
— Dziękuję ci , panie Wokulski , za pamięć i proszę , ażebyś przyszedł do mnie na święcone . Bardzo cię proszę , panie Wokulski — dodała z naciskiem .
— Ma być w tych dniach licytowany dom pana Łęckiego …
— Przynajmniej raz wygadał się , że całe życie jest niedołęgą — mruknął Lisiecki do Klejna , który uśmiechał się podnosząc jednocześnie brwi bardzo wysoko .
— Ach , panie ! — zawołał baron — kiedy trafi się dobra niedziela , to jakbyś pan był na balu w resursie : zjeżdża się po kilkadziesiąt osób . A nawet dziś powinni byśmy znaleźć grono stałych gości . No , przede wszystkim bawi tam moja narzeczona . Dalej — jest pani Wąsowska , milutka wdóweczka , lat trzydzieści , ogromny majątek . Zdaje mi się , że krąży około niej Starski . Zna pan Starskiego ? … Niemiła figura : arogant , panie , impertynent … Dziwię się , doprawdy , że kobieta z takim rozumem i gustem jak pani Wąsowska może znajdować przyjemność w towarzystwie podobnego lekkoducha .
„ Oto jest moja nagroda … Moje życie ! … ” — pomyślał Wokulski idąc za Mikołajem . W przedpokoju spotkał lekarzy , obu znajomych sobie , i gorąco polecił pana Tomasza ich opiece .
— O , bardzo proszę … — odpowiada obrażony zakrystian . — Nie każdy jest łotrem , kto siedział na Pawiaku … A co do udzielania rad …
— Owszem , słucham … Może pańskie impertynencje będą ciekawsze niżeli ta chłodna grzeczność , którą od dawna umiem na pamięć . Naturalnie , taki człowiek jak pan gardzi takimi kobietami jak ja … No , śmiało …
— Łapówka ? … — zapytał spoglądając na mnie jak figura Kopernika . — Mamy zwyczaj — dodał — to , co nam się podoba , kupować ; prezentów nie przyjmujemy od nikogo .
— Co się też dzieje z panem Wokulskim ? Bardzo żałuję , że może mieć żal do mnie . Nieraz wyrzucam sobie , że nie postępowałam z nim tak , jak zasługiwał .
— Myślisz , żem zwariował ? — spytał go Wokulski .
— Nic pana nie rozumiem .
— Ach , papo , gdybyś wiedział , jakim tonem przemawia ciotka …
— Albo ? …
— Co on ma ? — mówi brunet .
— Wierz mi , panie Ignacy — kończył schrypniętym głosem — że nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie . W całej naturze samiec należy do tej samicy , która mu się podoba i której on się podoba . Toteż u bydląt nie ma idiotów . Ale u nas ! … Jestem Żyd , więc nie wolno mi kochać chrześcijanki … On jest kupiec , więc nie ma prawa do hrabianki … A ty , który nie posiadasz pieniędzy , nie masz prawa do żadnej zgoła kobiety … Podła wasza cywilizacja ! … Chciałbym bodaj natychmiast zginąć , ale przywalony jej gruzami …
— Bardzo … panie … bardzo … Chociaż , czy pan uwierzy , była chwila , że za radą szanownej prezesowej miałem zamiar fatygować pana w Paryżu …
Już kowal chciał wejść do podziemiów ; ale że czas przeszedł , więc znowu kamień zamknął się , aż zabulgotało w potoku .
— Więc … mam do zbycia ważną tajemnicę …
— A jakież to towary ? — spytał przygarbiony hrabia .
— Cóż , złamał nogę ?
Toż samo ja dziś nieomal co godzinę mówię o Stasiu Wokulskim . Miał po śmierci żony spokojny kawałek chleba , więc po co pojechał do Bułgarii ? Zdobył tam taki majątek , że mógłby sklep zwinąć : po co zaś rozszerzył go ? Ma przy nowym sklepie pyszne dochody , więc po co tworzy jeszcze jakąś spółkę ? …
— A cóż Anglia ?
— Przeczytaj no — rzekł ze śmiechem .
Ajent począł chwiać głową w sposób oznaczający zdziwienie .
— W Teatrze Wielkim … na balkonie i paradyzie … woźnemu wieniec , bukiet przez orkiestrę …
A jeżeli odpowiedziałaby , że mnie nie kocha ? Wszystkie te ceremonie mają dobrą stronę : dają czas i możność zaznajomienia się .
— Jak tam pięknie , ciociu , w tamtych alejach ! — zawołała zbliżając się panna Izabela . — My z ciocią nigdy nie bywamy w tamtej stronie . Łazienki tylko wtedy są przyjemne , kiedy można chodzić po nich szybko i daleko .
— Wątpię , ażeby się to udało — odparł . — Trudno myśleć o wielkich fabrykach tym , którzy nie mogą zdobyć się na małe ulepszenia w już istniejących …
Rozłożył list i czytał :
Pan Łęcki wydobywa wspaniały pugilares , z niego cały pęk szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi , który schyla się do ziemi .
— Z Moskwy obstalunki za dziesięć tysięcy rubli , na początek maja .
— Ja ? … — spytał .
— Tym lepiej ; bo zdawało mi się , że nie był zadowolony z naszego towarzystwa .
— Owszem .
— Jest to jeden z tych młodych ludzi , których całą ozdobę stanowiły widoki na duży spadek . Czy nie mam racji ? …
— Tylko pani nam brakło — zawołał baron — ażeby Zasławek był podobny do raju . Bo już mamy tu bardzo przyjemnego towarzysza i znakomitego gościa …
— A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! …
— Znajomość nasza — mówiłem skarciwszy go wzrokiem — jest wprawdzie niedługa . Pozwolą panie jednak , ażebym nie tylko ja , ile pan Wokulski użył swoich wpływów do odszukania małżonka pani …
— Ależ naturalnie — przerwała mi — że musicie ich wypędzić … Lecz , panie ! — zawołała — jakkolwiek są oni źli i zepsuci , to przecież gorszą od nich jest ta … ta Stawska ! …
— Merci … — szepnęła panna Izabela .
„ Przecie ja rozumiem — mówi — żeby się pan Węgiełek ze mną nie ożenił … ”
— Pan musi mieć dużo zajęcia przy takim magazynie … — wtrąciła czarno ubrana panna Florentyna i przestraszyła się jeszcze mocniej .
— Mam przeczucie , że go tu gdzieś spotkamy …
— Zapewne ! — przerwał bas . — Czy może i sprowadzał perkaliki z Moskwy ? Tu jest drugi sęk : zabija przemysł krajowy ! …
— Jaśnie pani prosi …
W Ogrodzie Botanicznym było prawie ciasno ; na każdej ulicy tłoczyły się kolumny , gromady , a przynajmniej szeregi spacerujących ; każda ławka uginała się pod ciżbą osób . Zastępowano Wokulskiemu drogę , deptano po piętach , potrącano łokciami ; rozmawiano i śmiano się ze wszystkich stron . Wzdłuż Alei Ujazdowskiej , pod murem Belwederskiego ogrodu , pod sztachetami od strony szpitala , na ulicach najmniej uczęszczanych , nawet na zagrodzonych ścieżkach , wszędzie było pełno i wesoło . Im więcej ciemniało w naturze , tym gęściej i hałaśliwiej robiło się między ludźmi .
— Prawie .
— Tak , tak … — potakiwał Klejn głową . — Ale kupuje nie na własne imię , tylko za pośrednictwem starego Szlangbauma … Tak przynajmniej mówią w domu , bo i ja tam mieszkam .
VIII . Medytacje
Wyjąwszy turkotu dorożek , w sali jest dosyć cicho . Komornicy milczą , zatopieni w swoich aktach , licytanci również milczą , zapatrzeni w komorników ; reszta zaś publiczności , zebrana w cywilnej połowie izby i podzielona na grupy , wprawdzie szemrze , ale po cichu . Nie mają interesu , ażeby ich słyszano .
— Pół obrotu w prawo , marsz ! …
Stuknął się palcem w czoło .
— I on sam powiedział to panu ?
— No , proszę cię , tylko mi jutro tak wyglądaj , a przekonasz się , że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany … Choć szkoda , żeś go wtedy odrzuciła ! … Mielibyście dziś ze sto albo sto pięćdziesiąt tysięcy rubli więcej … Wyobrażam sobie , że ten biedny chłopak z rozpaczy musiał bardzo wydawać pieniądze . Ale , ale … — dodała hrabina — czy prawda , że chcecie jechać z ojcem do Paryża ? …
Baron wyszedł , cicho zamykając drzwi ; Wokulski został sam , pogrążony w niewesołych myślach :
Po śniadaniu zajechał powóz ; zaczęto się żegnać . Na ganku panna Izabela szepnęła do pani Wąsowskiej :
— Ma rację — szepnął Wokulski .
— Mamo , dlaczego ten pan rozbiera Mimi ? Przecież ona będzie się wstydzić …
— Sprawdzimy to — odpowiedział Wokulski i spokojnie zanotował w katalogu adres .
Obszedł długi łańcuch powozów ustawionych wzdłuż toru , przypatrywał się koniom , służbie , zaglądał pod parasolki damom , ale panny Izabeli nie dostrzegł .
XVI . „ Ona ” — „ on ” — i ci inni
— To prawda ! … — odparł baron uderzając się w czoło . — Że też mi wcześniej nie przyszła podobna myśl … A propos zarobku , czy nie wskazałbyś mi pan sposobu szybkiego zbogacenia się ? Potrzebuję na gwałt stu tysięcy rubli w ciągu roku …
Pan Ignacy zwrócił się do Lisieckiego i kiwał głową w sposób oznaczający podziw i zadowolenie . Mraczewski dostrzegł ten ruch kątem oka i podbiegłszy do Lisieckiego , rzekł półgłosem :
— Łotr ! — syknął rządca .
— Dziewięćdziesiąt tysięcy po raz drugi ! … — woła komornik .
— Dlatego chcę pić …
I nie tylko obchodzili go ludzie . Czuł zmęczenie koni ciągnących ciężkie wozy i ból ich karków tartych do krwi przez chomąto . Czuł obawę psa , który szczekał na ulicy zgubiwszy pana , i rozpacz chudej suki z obwisłymi wymionami , która na próżno biegała od rynsztoka do rynsztoka szukając strawy dla siebie i szczeniąt . Jeszcze , na domiar cierpień , bolały go drzewa obdarte z kory , bruki podobne do powybijanych zębów , wilgoć na ścianach , połamane sprzęty i podarta odzież .
Więc i Wokulski umilknął i opuścił sklep z goryczą w duszy .
— Ciotka tak mnie proteguje — rzekła do panny Florentyny — jakbym już straciła wszelką nadzieję … Nie podoba mi się to ! …
Lecz im mniej wychodził , tym częściej marzył o jakiejś dalekiej podróży na wieś lub za granicę . Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne bory , po których błąkałby się , przypominając sobie młode czasy . Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato .
— Już pani skończyła ? — spytał zimno Wokulski .
— Otóż , że człowiek pańskiego fachu , bardzo zresztą szanownego , tak dobrze strzela … Gdzie moje binokle ? … Ach , są … Panie Wokulski , proszę o słówko na osobności …
Opowiedziawszy to wszystko pani Stawska zakończyła pytaniem , które miało ton jakby prośby :
Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem . Kiedy Wiktor Emanuel raz pocałował ją w rękę , uprosiła ojca , że tego samego dnia wyjechali z Rzymu . W Paryżu oświadczył się jej pewien bogaty hrabia francuski ; odpowiedziała mu , że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie . Podolskiego magnata odepchnęła zdaniem , że odda swoją rękę tylko temu , kogo pokocha , a na co się jeszcze nie zanosi , a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego milionera zbyła wybuchem śmiechu .
Właśnie już ubrany wychodzę z domu , gdy wtem spotykam w sieni Wirskiego . Naturalnie , zawracam się , zapalam światło , pogadaliśmy trochę o polityce … Następnie zmieniam przedmiot rozmowy i zaczynam obcesowo :
— Więc i mnie poświęciłbyś , niewdzięczniku ?
— Cóżeś tam robił ?
Ledwie panna Izabela miała czas przebrać się , do pokoju jej weszła prezesowa .
— W tym całe nieszczęście , bo ja nie jestem gołąbek . Mnie przywiązać mogłaby taka tylko kobieta jak ja sam . A takiej jeszczem nie spotkał .
Wnet jednak opamiętał się .
— Jesteśmy — dodała jeszcze ciszej — jesteśmy winne panom za lipiec …
— Źle ! — szepnął Ochocki . — Ha , zobaczymy , kto mocniejszy .
— Ależ nie ! … O handel , a raczej o ułatwienie handlu między Rosją i zagranicą towarami , no … towarami … Miasto zaś nasze , pożądane jest , ażeby się stało centrum takowego …
— Co to znaczy ? — ciągnęła pani Wąsowska . — Wyglądasz pan okropnie , już blisko dziesięć dni nie byłeś u Beli … No , mówże pan coś ! …
— Jest cierpiący — odparł krygując się pan Maleski . — Jest to nasz sublokator i zresztą bardzo rzadko mieszka z nami .
Wszakże pan Niwiński , najwykwintniejszy aranżer , najczęściej z nią tańczył , nie z ojcem . Pan Malborg , wzór dobrych manier i wyrocznia mody , z nią rozmawiał , nie z ojcem , a pan Szastalski , przyjaciel poprzedzających , nie przez ojca , tylko przez nią czuł się nieszczęśliwym i niepocieszonym . Pan Szastalski wyraźnie jej to oświadczył , a chociaż sam nie był ani najwykwintniejszym tancerzem jak pan Niwiński , ani wyrocznią mody jak pan Malborg , był jednak przyjacielem panów : Niwińskiego i Malborga . Mieszkał blisko nich , z nimi jadał , z nimi sprowadzał sobie angielskie lub francuskie garnitury , damy zaś dojrzałe nie mogąc w nim dopatrzeć żadnych innych zalet nazywały go przynajmniej — poetycznym .
— Konie pana Wokulskiego ! … Konie Wokulskiego ! … Wokulski , zajeżdżaj ! … — powtórzyli stojący furmani .
— A może , czy nie sądzi pan , byłyby lepsze spinki w formie podków ? — pytał Mraczewskiego .
I na samą myśl o tym Wokulski uczuł pragnienie śmierci , ale tak zupełnej , żeby nawet resztki jego popiołów nie zostały na ziemi .
Stach był jeszcze ze trzy lata u Hopfera i przez ten czas porobił duże znajomości ze studentami , z młodymi urzędnikami rozmaitych biur , którzy na wyścigi dostarczali mu książek , ażeby mógł zdać egzamin do uniwersytetu .
— Z wdzięcznością przyjmuję obietnicę — odparł Wokulski . — Nie wpłynie to jednak na termin wyjazdu państwa do Paryża , ponieważ zależy on tylko od ich woli .
— A pan skąd wiesz o tej licytacji ? … — nie na żarty zdziwił się Wokulski .
— Przepraszam , ale nie rozumiem . Bo żeby panu dom sprzedawali , a Łęcki chciał jego kupić , wtedy pan miałby interes podbijać cenę . Ale jak pan kupuje , to pan ma interes zniżyć wartość …
— Chciałem też panu poufnie zakomunikować …
— Co dziś robisz ze sobą ? Nie zaprosiłbyś mnie na herbatę ?
Zdawało się Wokulskiemu , że w tej chwili widzi przed sobą trzy światy . Jeden ( dawno już zeszedł z ziemi ) , który modlił się i dźwigał na chwałę Boga potężne gmachy . Drugi , ubogi i pokorny , który umiał modlić się , lecz wznosił tylko lepianki , i — trzeci , który dla siebie murował pałace , ale już zapomniał o modlitwie i z domów bożych zrobił miejsce schadzek ; jak niefrasobliwe ptaki , które budują gniazda i zawodzą pieśni na grobach poległych bohaterów .
— Bo uważa pan , jest to , niestety ! moja żona … Pan wie , kto jestem … Baron Krzeszowski … Bardzo zacna kobieta , bardzo światła , ale skutkiem śmierci naszej córki trochę zdenerwowana i niekiedy … Pojmuje pan ? … Więc nic ? …
W tym czasie od panny Izabeli odsunęli się prawie wszyscy .
— Mamy zamiar .
* Pierwsze * i * drugie * — to zwierz kopytkowy ,
Machnął ręką , potem obie włożył do kieszeni i poszedł w las ze spuszczoną głową mrucząc po drodze .
— Można je mieć przy tysiącu rubli . Szczęście każdy nosi w sobie .
— Już ? … — spytał mecenas podnosząc brwi i schylając głowę . — Winszuję , bardzo winszuję … Dom handlowy nie na próżno nazywa się domem … Kamienica dla kupca jest jak strzemię dla jeźdźca ; pewniej siedzi na interesach . Handel nie oparty na tak realnej podstawie , jaką jest dom , jest tylko kramarstwem . O jakąż to chodzi kamienicę , jeżeli szanowny pan raczysz mnie już zaszczycać swoim zaufaniem ?
— Nie mów mi o szczęściu — wybuchnęła matka . — Ono skończyło się w dniu , kiedy twój mąż uciekł przed sądem , który dowiedział się o jakichś ciemnych jego stosunkach z lichwiarką . Że był niewinny , wiem , na to gotowa byłam przysiąc . Ale nie rozumiem ani ja , ani ty , po co on u niej bywał .
— Bardzo przepraszam …
— Co ? … pojedynek ? — krzyknął z błyszczącymi oczyma . — I może myślisz , że pojadę z tobą w roli lekarza ? … Będę patrzył , jak dwu dudków strzela sobie we łby , i może jeszcze będę musiał którego z nich opatrywać ? … Ani myślę mieszać się do tych błazeństw ! … — wrzeszczał chwytając się za głowę . — Zresztą nie jestem chirurgiem i od dawna pożegnałem się z medycyną …
— Niech panowie siadają — rzekł manewrując ręką w taki sposób , że nie wiedziałem , czy każe nam umieścić się w walizie czy na podłodze .
Na drugi dzień , w Wielki Czwartek , Mraczewski już nie pokazał się w sklepie . Pozostali koledzy jego byli smutni i czasem naradzali się między sobą po cichu .
Siedziała w loży z ojcem i panną Florentyną , ubrana w białą suknię . Nie patrzyła na scenę , która w tej chwili skupiała uwagę wszystkich , ale gdzieś przed siebie , nie wiadomo gdzie i na co . Może myślała o Apollinie ? …
— No , jeżeli chcesz tu wysiąść …
— Ja myślę — odparła hrabina . — Pan jeszcze zostaje , panie Wokulski ?
Książę i Wokulski powstali .
Nalała mi kubek kawy , wręczyła trzy świeże bułki i znikła jak zwykle .
Chciał coś czytać , ale nie chciało mu się pójść do biblioteki po książkę ; więc położył się na szezlongu i zaczął myśleć o teorii Darwina .
— Pozwoli pani baronowa , że w tej sprawie zadecyduje sam gospodarz , pan Wokulski .
Mówią coś o kanalizacji Warszawy . Był nawet u nas książę i zaprosił Stacha na sesję w tej materii . Skończywszy zaś rozmowę o kanalizacji zagadnął go o kamienicę . Byłem przy tym i wszystko dobrze pamiętam .
Wjechawszy do lasu zsiadł z konia i prowadził go za cugle .
— Panna Ewelina należy do wyjątków ! … — zawołał baron .
— Na co ? — spytał hrabia udający autentycznego Anglika .
— Ja myślę — odparł bez wahania — że wklepałeś się w jakąś grubą awanturę … z której nie wyjdziesz cały … Chyba że cofniesz się w porę , na co zresztą masz dosyć rozumu .
Teraz dopiero Rzecki przypomniał sobie obowiązek .
— Pociesz się pan — odparł Szuman — są głupsi . Ale o cóż to chodzi ?
— Nie , pani . Przegra kobieta , i to na łeb , na szyję . Przecież dlatego kobiety wszędzie są niewolnicami , że lgną do tych , którzy je lekceważą .
— Dużo im papo winien ?
— Siądźmy , panie Wokulski — mówił książę . — Wybornie zdarzyło się , ponieważ mam do pana ważny interes . Wyobraź pan sobie , że pańskie projekta wywołały wielki popłoch między naszymi bawełnianymi fabrykantami … Wszak dobrze powiedziałem — bawełnianymi ? … Oni utrzymują , że pan chce zabić nasz przemysł … Czy istotnie konkurencja , którą pan stwarza , jest tak groźna ? …
— Dobrze , popielniczkę — odparł baron .
— A Grossmutter jak się ma ?
Prawie w tej chwili Wokulski wracał z panią Wąsowską z przejażdżki i na folwarcznym dziedzińcu zobaczył powóz , od którego odprzęgano konie . Tknęło go jakieś nieokreślone przeczucie , ale nie śmiał pytać ; nawet udał , że nie patrzy na powóz .
— Do ciebie , Belu — dodał pan Tomasz biorąc list do ręki . — Pozwolisz , że cię zastąpię w połknięciu tej nowej pigułki .
— Bój się pan Boga , z Paryża ogromnie ekscytują nas o te bulwary … Czy im pan odpowiedziałeś ?
— W piwnicy .
— Nie mam zamiaru być wielbicielem pani .
— A ! … a ! …
— * Tek * — dodał pseudo Anglik wyciągnąwszy do Wokulskiego dwa palce .
— O co ?
W południe wpadł do sklepu Wokulski i zaczął rozmawiać z Rzeckim wypytując go o wczorajszy teatr i o to : dlaczego uciekł z pierwszego rzędu krzeseł , a album kazał doręczyć Rossiemu przez Pifkego . Ale pan Ignacy miał w sercu tyle żalów i tyle wątpliwości co do swego kochanego Stacha , że odpowiadał mu półgębkiem i z nachmurzoną twarzą .
— Cóż pan masz za interesa z tym łotrem , panie Henryku ?
Panna Izabela wstrząsnęła głową .
Ponieważ nie znałem tych panów , a zapewne i oni mnie , nie mogę więc posądzić ich o umyślną szykanę . Proszę jednak wyobrazić sobie , co za traf , że właśnie gdym wszedł do pokoju , rozmawiali o Wokulskim . Kto mówił , z przyczyny dymu nie widziałem ; wreszcie nie śmiałem podnieść oczu od talerza .
— Dlaczego ?
— Do widzenia ! — szepnęła z akcentem w głosie .
Od czasu jak Wokulski osiedlił się u mnie , przybyła naszemu sklepowi nowa kundmanka : Kasia Hopfer . Nie wiem , co tak podobało się jej u nas — moja broda czy tusza Jana Mincla ? Bo dziewczyna miała ze dwadzieścia norymberskich sklepów bliżej domu , ale przychodziła do naszego po kilka razy na tydzień .
— Znam jego treść — przerywa panna Izabela . — Posiedź trochę u mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji , przeczytaj ten list .
Na drugi dzień około południa Wokulski pożegnał dom prezesowej . W parę godzin później był w Zasławiu . Odwiedził proboszcza i kazał Węgiełkowi zabierać się w drogę do Warszawy . Załatwiwszy to poszedł do ruin zamkowych .
Odsuwa tamburek i ze stolika , na którym leżą Szekspir , Dante , album europejskich znakomitości tudzież kilka pism , bierze : „ Le Moniteur de la Mode ” i zaczyna go przeglądać z największą uwagą . Oto jest toaleta obiadowa ; oto ubiory wiosenne dla panienek , panien , mężatek , młodych mężatek i ich matek ; oto suknie wizytowe , ceremonialne , spacerowe ; sześć nowych form kapeluszy , z dziesięć materiałów , kilkadziesiąt barw … Co tu wybrać , o Boże ? … Niepodobna wybierać bez naradzenia się z panną Florentyną i z magazynierką …
— Chwileczkę tylko zabiorę szanownemu panu — mówił już śmielej zniszczony młody człowiek , wdzięcznie wywijając laseczką i kapeluszem . — Chwileczkę .
A gdy zostali sami , dodała :
— Zatrzymaj pan powóz .
„ Dla kogo te meble ? … Komu nie podobały się obicia ? … ” — pytał sam siebie z trwogą .
Głos jej drgnął , ale Wokulski nie spostrzegł tego . Wyskoczył z karety i pobiegł do kamienicy zajmowanej przez pana Łęckiego , gdzie właśnie stanęli .
— Głupcy ! — zawołał Wokulski idąc naprzód — mam złoty zegarek i kilkaset rubli gotówką … Bronić się nie będę , no ! …
— Masz pan rację ; mężczyzna pięćdziesięcioletni jest bardzo skłonny do upadku . I gdyby nie żona i dzieci … Panie Ignacy ! … panie Rzecki ! … niech mnie diabli wezmą , jeżelibym się nie ścigał z młodymi . Ale panie , żonaty człowiek to kaleka : kobiety na niego nie patrzą , chociaż … panie Ignacy …
— Prawda — ciągnie dalej Żyd — że w naszym wieku ciężko stoić , no , ale takie pieniądze to też nie chodzą piechotą … A jaką pan będzie miał reputację , kiedy się dowiedzą , że pan dobrodziej chciał kupić kamienicę za osiemdziesiąt tysięcy rubli ? …
Panna Izabela wzruszyła ramionami .
— To nic — mówił pan Tomasz z uśmiechem . — Krótka szyja , upał i irytacja … Chwilę odpocznę …
„ A jeżeli poleci za mną ? … — spytał samego siebie Wokulski . — No , już chyba tu mnie nie znajdzie w tak wielkim mieście , w takim ogromnym hotelu … ”
„ Ubrał się ! — myślał Wokulski . — Czy podobna , ażeby młoda panna mogła zakochać się w takiej mumii ? Z pewnością jest o dziesięć lat starszy ode mnie , a jaki niedołężny , jaki przy tym naiwny ! …
Po powrocie Wokulskiego z Paryża stary subiekt częściej odwiedzał panią Stawską i robił przed nią coraz poufniejsze zwierzenia . Mówił , rozumie się , pod największym sekretem , że Wokulski jest zakochany w pannie Łęckiej i że on , Rzecki , wcale tego nie pochwala .
— Napisz do mnie list na dzień przed przybyciem . Prawie ciągle siedzę w domu ocierając kurze z moich retort ! …
— A cóż by mi dał powrót ? … Zresztą — nie mogłem .
— Cóż tu robi ten pan Starski ?
— A komuż go sprzedam ? … — spytał . — Czy tym , którzy nie kupią sklepu , gdyż mają pieniądze , czy tym , którzy by go dlatego tylko kupili , że nie mają pieniędzy ? Sklep wart ze sto dwadzieścia tysięcy rubli , mam je rzucić w błoto ?
I pocałowała ją w koniec lakierowanego bucika .
— Nie . Teraz pójdę spać .
— Więc zrobiłam ci przyjemną niespodziankę — odpowiedziała panna Izabela . — W każdym razie jest to idealny mąż : bogaty , nietuzinkowy , a nade wszystko człowiek gołębiego serca . Nie tylko nie jest zazdrosny , ale nawet przeprasza za podejrzenia . To mnie ostatecznie rozbroiło … Prawdziwa miłość ma zawiązane oczy . Nic mi nie odpowiadasz ?
— Ależ , panie , ależ przepraszam ! … — tłomaczył się odurzony gość .
W tej chwili obudziła się w nim radość i wielka życzliwość dla oszukiwanego barona .
Mistrz tajemniczej sztuki już czekał na gości ; ale że gości jeszcze nie było , więc Wokulskiego przyjął natychmiast , pobrawszy z góry dwadzieścia franków opłaty za naradę .
Na drugi dzień do południa ojciec , ona i panna Florentyna byli pewni , że Wokulski pogodzi się z baronem i że nawet inaczej nie wypada mu postąpić . Dopiero po południu pan Tomasz wyszedł na miasto i wrócił na obiad bardzo zakłopotany .
„ Więc ten wielki myśliciel , Geist , jest kuglarzem , a ja głupcem , który płaci trzysta franków za widowisko warte pięć franków … Jakże on mnie złapał ! … ”
Ale to gorsze , że Wokulski wcale o niej nie myśli . Tu jest awantura ! … Ha , trzeba coś poradzić . ”
— Co to jest ? … — spytał zdziwiony Wokulski poznając w płaczącym starego inkasenta Obermana .
— Zapominasz się pan — rzekła dumnie pani Wąsowska .
— Czego mi ból robisz , człowieku ! …
Gdyby Wokulski był takim podróżnikiem , a przynajmniej górnikiem , który zrobił miliony , dziesięć lat mieszkając pod ziemią ! … Ale on był tylko kupcem , w dodatku — galanteryjnym ! … Nie umiał nawet po angielsku , co chwilę odzywał się w nim dorobkiewicz , który w młodym wieku restauracyjnym gościom przynosił jedzenie z kuchni . Taki człowiek , co najwyżej , mógłby być dobrym doradcą , nawet nieocenionym przyjacielem ( w gabinecie , gdy nie ma gości ) . Nawet … mężem , boć spotykają ludzi straszne nieszczęścia . Ale kochankiem … No , to byłoby po prostu śmieszne … W razie potrzeby najarystokratyczniejsze damy kąpią się w błotnych wannach ; lecz bawić się w błocie mógłby tylko szaleniec .
Zapukano do drzwi przedziału i po chwili ukazał się nadkonduktor mówiąc :
Wnętrze sklepu wyglądało jak duża piwnica , której końca nigdy nie mogłem dojrzeć z powodu ciemności . Wiem tylko , że po pieprz , kawę i liście bobkowe szło się na lewo do stołu , za którym stały ogromne szafy od sklepienia do podłogi napełnione szufladami . Papier zaś , atrament , talerze i szklanki sprzedawano przy stole na prawo , gdzie były szafy z szybami , a po mydło i krochmal szło się w głąb sklepu , gdzie było widać beczki i stosy pak drewnianych .
— Panie Mraczewski ! … Kto pana ośmielił …
— Panu owszem — odparła podając mu rękę .
Wokulskiemu przypomniały się lata dziecinne . Jakże mu wtedy , wygłodzonemu , smakowała bułka i serdelek ! Jak wyobrażał sobie siadłszy na konia w karuzeli , że jest wielkim wojownikiem ! Jak szalonego doznawał upojenia wylatując do góry na huśtawce ! Co to była za rozkosz pomyśleć , że dziś nic nie robi i jutro nic nie będzie robił — za cały rok . A z czym da się porównać ta pewność , że dziś położy się spać o dziesiątej i jutro , gdyby chciał , wstanie także o dziesiątej przeleżawszy dwanaście godzin z rzędu !
— Cóż , skończyło się z pieniędzmi ? … Dużom ja tu śliny żepszuł , ażeby stary pofolgował panu Obermanowi , i nareszcie wymogłem na nim , że mi powiedział : „ Zobaczymy , zrobi się , co się da ! … ” No i widzę , pan Oberman dobił dziś targu … Cóż , stary w dobrym humorze ? …
— Proszę nie całować w tę rękę …
— Czy nie o malwersację w nabyciu domu ojca pani za pośrednictwem Żydów ? — spytał uśmiechając się Wokulski .
Dziś , kiedy przypominam sobie owe dzieje , chwilami zdaje mi się , że to był sen . Co prawda , nigdy przedtem ani później nie spotkałem takiego entuzjasty jak pan Leon .
— A wy , ojcze , co tu robicie ?
— A co , już zatęskniła pani do towarzystwa ludzi z dobrymi manierami — odezwał się Starski . — Niech pani spróbuje , może dam się przeprosić .
Pan Ignacy przypomniał sobie Węgry , piechotę , Augusta Katza i czując , że mu łzy nabiegają do oczu , że się lada chwilę rozpłacze , porwał ze stołu swój cylinder sprzed wojny francusko-pruskiej i rzuciwszy na stół rubla wybiegł z restauracji .
„ Naturalnie , że będzie miał owacje , ba ! jeszcze jakie … Jutro przedstawienie … ”
— Ależ , pani dobrodziejko ! — zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając . — Pan Rzecki był za granicą przed trzydziestu laty , a zięć pani wyjechał dopiero przed czterema …
— To pani ukradłaś magle — odezwał się spoza kumoszek gruby głos . — Nie ten złodziej , co zabiera swoją własność , ale ten , co da piętnaście rubli zadatku i myśli , że już kupił …
— Jak to — dom , który kosztował sto tysięcy , sprzedadzą za sześćdziesiąt ? …
Podszedłszy bliżej Wokulski przekonał się , że nie tylko on zwrócił uwagę na szczególną kamienicę ; nawet psy , częściej tu niż na jakimkolwiek innym murze , składały wizytowe bilety .
— Niech go pani pokocha , to znajdzie się sposób — odparł Rzecki .
— Odwagi … odwagi … — odpowiedział jej tym samym tonem Starski .
Z tej epoki pamiętała tylko jego grubo ciosaną figurę , czerwone ręce i szorstkie obejście , które obok grzeczności innych kupców wydawało się nieznośnym , a na tle wachlarzy , sakwojażów , parasoli , lasek i tym podobnych galanteryj — po prostu śmieszne . Był to przebiegły i bezczelny kupczyk , który w swoim sklepie pozował na upadłego ministra . Był wstrętny , nawet śmiertelnie nienawistny , gdyż poważył się udzielać im zasiłki w formie kupna serwisu albo przegranych w karty do ojca .
Hrabia spojrzał na niego ciekawie , a baron wybuchnął :
Panna Izabela podała rękę Wokulskiemu .
— Mam prośbę do mecenasa — rzekł po chwili Wokulski .
— Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji . Może — odrobinę — do ciebie , żeś tak mało pisał o … mieście … W dodatku bardzo często ginął „ Kurier ” na poczcie , robiły się luki w wiadomościach , a wtedy męczyły mnie najgorsze przeczucia .
Comme eux aussi je veux poser
— Tak — odparł głucho Wokulski .
Rzecki uważnie spojrzał na niego i pomyślał , że wino musi być dobre , skoro aż tak rozwiązało usta Wokulskiemu .
— Około miliona franków .
— Z Węgier wypędzili , do Szwabów się nie zaciągnę …
I zaczął mówić jakby do siebie .
Szczęściem , obie te zaczepki słyszał Wokulski . Wstał od biurka i rzekł tonem , którego , co prawda , nie lubię :
Przy odgłosie wystrzałów z bata , które tym razem udawały się Ochockiemu , brek po marmurowym moście zajechał przed pałac zawadziwszy tylko jednym kołem o trawnik . Podróżni wysiedli , Ochocki jednak nie oddał lejców , lecz jeszcze odprowadził ekwipaż do stajni .
Do sklepu weszło jeszcze parę osób , do których niechętnie zwrócił się Mraczewski , powoli wiążąc paczki .
— Dlaczegożeś nie wracał ?
— Daje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ! … — zdziwił się adwokat ( jest to bardzo znakomity człowiek ) . — Ależ , drogi panie Rzecki , teraz kamienice idą w górę , a nawet na przyszły rok wybudują ze dwieście nowych domów … W tych warunkach , drogi panie Rzecki , jeżeli sprzedamy im nasz dom za sto tysięcy rubli , zrobimy im łaskę … Pani baronowa bardzo pali się do tej kamienicy ( jeżeli podobnego wyrażenia wolno używać o damach tak dystyngowanych ) i możemy wyciągnąć z niej nierównie większą sumę , drogi panie Rzecki .
— Nie lubisz pan lodów , panie Szlangowski ?
— Może jeszcze w grudniu Turek wojska posunie — dodał Stein . — Ażeby się choć wygoić do tego czasu …
Zirytowana hrabina kazała jechać do domu nie czekając końca wyścigów . Wokulski ledwo miał czas dopaść powozu i pożegnać się z damami . Nim konie ruszyły , panna Izabela wychyliła się i podając Wokulskiemu końce palców szepnęła :
— Chyba jest pusta w środku ? …
Ładna kariera po tylu latach służby ! Gdyby człowiek był psem , to by mu przynajmniej w łeb strzelili … Ale że jest człowiekiem , więc musi wycierać obce kąty , niepewny zresztą , czy nie zbilansuje życia w rynsztoku .
— Porzucasz mistrza ? — spytała ją pani Wąsowska .
— Będę jej , panie , doglądał lepiej niż własnej żony — odpowiedział Wojciech z niskim ukłonem . — Ale i stary jej nie skrzywdzi , owszem … Na wyścigu , panie , pójdzie kobyłka jak szkło …
— Tak pan sądzi ? — odpowiedziała dosyć obojętnie panna Izabela . — Może być … Tymczasem kuzynek jest chwilami impertynent , z czym mu niekiedy bywa do twarzy , ale chwilami jest nudny , co nie przystoi nawet wynalazcom . Kiedy na niego patrzę , przychodzi mi na myśl historyjka o Newtonie . Był to podobno bardzo wielki człowiek , czy tak , panie ? … Ale i cóż , kiedy jednego dnia siedząc przy jakiejś panience wziął ją za rękę i … czy pan uwierzy ? … zaczął czyścić swoją fajkę jej małym palcem ! … No , jeżeli do tego prowadzi geniusz , dziękuję za genialnego męża ! … Przejdźmy się trochę po lesie , dobrze , panie ?
— Jak to ? … Dlaczego ? … — dziwił się pan Tomasz , coraz szerzej otwierając oczy .
Zdawało się , że panu Ignacemu brwi posuną się ze zdziwienia na wierzch czoła .
— Dlaczegóż by nie ? … Baron będzie dla mnie , a baronowa dla mojej żony . W duszy jestem demokratą , ale co pocznę , kiedy wobec głupich ludzi salon lepiej wygląda z baronami i hrabiami aniżeli bez nich . Wiele robi się dla stosunków , panie Rzecki .
— Prowadź !
Wokulski stanął w sieni i patrząc na rynnę mruknął :
— Będziecie — przerwał Wokulski . — Jestem pełnomocnikiem pana Łęckiego i dziś , o szóstej , załatwię z wami rachunki w moim kantorze .
— Tak pan sądzisz ? … Nie pomyślałem o tym . Mnie zresztą nie obchodzą fabrykanci , ale kraj , nasz kraj , biedny kraj …
— Bo widzi pan , ta wiara chroni człowieka od rozpaczy . Ja na przykład rozumiem , że ani sam nie będę już tak szczęśliwy , jakbym mógł być kiedyś , ani jej nie dam zupełnego szczęścia . Jedyną zaś pociechę mam w tej myśli , że spotkamy się na innym , lepszym świecie , gdzie oboje będziemy młodzi . Przecież ona — dodał zadumany — będzie i tam należała do mnie , gdyż Pismo Święte uczy : „ Co zwiążecie na ziemi , będzie związane w niebie … ” Pan może nie wierzy w to , tak jak i Ochocki ; niech pan jednak przyzna , że … czasem … wierzy pan i wcale nie dałby pan słowa , że tak nie będzie ? …
„ Poczekaj ! — myślę . I wyobraziłem sobie , że na moim miejscu jest w tym pokoju Wokulski . — Poczekaj , zaraz cię przekonam , że nie masz się nas czego lękać . ”
Pocałował ją w rękę i wyszedł zamyślony .
— Powinien bym , bo świat jeszcze nie widział podobnego mi głupca .
— Przekonał się , że panna Łęcka ma kochanka …
— Twój , papo ?
— Z pewnością ! — mruknął pan Ignacy . — Gdzież Stach … to jest pan Wokulski ? — dodał podnosząc się z fotelu .
Gdy zaś około dziesiątej wieczór , ubrany w półkożuszek i grube buty , uściskawszy go wziąłem za klamkę , ażeby opuścić izbę , w której tyle lat przemieszkaliśmy razem , coś dziwnego stało się z Janem . Nagle zerwał się z krzesła i rozkrzyżowawszy ręce krzyknął :
Po wyjściu Wokulskiego ze sklepu Rzecki ostrożnie wypytał się „ panów ” , w którym sądzie i o której godzinie odbywają się licytacje domów . Potem uprosił Lisieckiego o zastępstwo na jutro między dziesiątą z rana a drugą po południu i z podwójną gorliwością zabrał się do swoich rachunków . Machinalnie ( choć bez błędu ) dodawał długie jak Nowy Świat kolumny cyfr , a w przerwach myślał :
— Akurat tyle , co pisałem ci w raportach . Interesa dobrze idą , towarów przybyło , a jeszcze więcej zamówień . Trzeba jednego subiekta .
— Jeżeli papo zapłaci pięć albo sześć tysięcy tym Żydom …
— Ma . Także dobra kobiecina .
Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali . Uderza go tłum starozakonnych , słuchających z największym skupieniem jakiejś mowy . Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo . W sali jest duszno ; mowę prokuratora tłumi nieco hałas dorożek . Sędziowie wyglądają , jakby drzemali , adwokat ziewa , oskarżony ma minę , jakby chciał oszukać sąd najwyższej instancji , starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem , a oskarżenia słuchają z uwagą . Niektórzy przy każdym silniejszym zarzucie prokuratora krzywią się i syczą : „ aj-waj ! … ”
— Tak jest … Mam szczególniejsze szczęście do wielbicieli kuzynki …
— Nie lubisz pan kobiet ? — rzekł z uśmiechem Wokulski . — Może masz rację ! …
— Pan spodziewa się dużo zyskać ?
— Jakie obowiązki ? ! … — wykrzyknął . — Czy względem tych , którzy nazywają mnie wyzyskiwaczem , czy tych , którzy mnie okradają ? Spełniony obowiązek powinien coś przynosić człowiekowi , gdyż inaczej byłby ofiarą , której nikt od nikogo nie ma prawa wymagać . A ja co mam w zysku ? Nienawiść i oszczerstwa z jednej strony , lekceważenie z drugiej . Sam powiedz : czy jest występek , którego by mi nie zarzucano i za co ? … Za to , żem zrobił majątek i dałem byt setkom ludzi .
— Moja droga , dajże spokój ! — oburzyła się panna Izabela . — Co ci na tym zależy , ażeby psuć mi humor ?
Wszedłszy na górę znaleźli się w dużym pokoju o czterech oknach . Głównym jego umeblowaniem były stoły , literalnie zarzucone retortami , miseczkami i rurkami ze szkła , porcelany , nawet z ołowiu i miedzi . Na podłodze pod stołami i w kątach leżało kilkanaście bomb artyleryjskich , między nimi kilka pękniętych . Pod oknami stały wanienki kamienne lub miedziane , napełnione kolorowymi płynami ; wzdłuż jednej ze ścian ciągnęła się ława czy tapczan , a na niej ogromny stos elektryczny .
— Drobiazg , prawie nic … Jakieś pięć do sześciu tysięcy rubli …
— Taki to , psiakrew , zejdzie , gdzie go nie posieją …
Pan Ignacy uczuł się głęboko obrażony . Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego .
Pani Wąsowska przygryzła usta .
Gruba służąca spojrzała na mnie podejrzliwie .
— Zdaje mi się , panie Maruszewicz , że mój zbłąkany mąż nareszcie się opamięta … Bądź więc łaskaw , jedź do miasta i kup męski szlafrok i parę pantofli . Weź na twoją miarę , bo wy obaj , biedacy , jesteście jednakowo szczupli …
— Z tych … nie znanych nikomu — odparł — a najmniej chyba pani .
Ponieważ tego rodzaju zdania wypowiadał niekiedy głośno i publicznie , więc uważano go za bzika , a poważne damy , mające córki na wydaniu , nieraz mówiły .
— Chcesz nas pan pożegnać ? — spytała trochę zmieszana hrabina .
— Stawska ? … Stawska ? … — przypominał sobie Rzecki trąc czoło .
Rzecki schwycił się obu rękoma za głowę .
Wokulski spogląda na prawo i znowu widzi dwa szeregi latarń , dwa szeregi kiosków , dwa szeregi drzew i dwa szeregi pięciopiętrowych domów ciągnących się na długość Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu . Końca ich nie widać , tylko gdzieś het , daleko , ulica podnosi się ku niebu , dachy zniżają się ku ziemi i wszystko znika .
— Tak przynajmniej chce ciotka i ojciec . Mnie się jednak nie uśmiecha to , że kuzyn ma zamiar sprawdzać swoje etnograficzne spostrzeżenia .
Hrabina ucałowała ją kilkakrotnie .
— Śliczny dzień — westchnęła panna Izabela patrząc na niebo , gdzieniegdzie poplamione białymi obłokami .
Klejn i Lisiecki , obaj ubrani , czekali na wyrok pryncypała .
— Po cóż więc kupiła klacz wyścigową ?
— Ha , w takim razie wola boska …
— Więc może być dramat …
— Nie upieram się przy marszałku , więc baron …
„ Może chory ? ” — szepnął .
— Jest tam jaki rządca ?
Mecenas w wytłoczonych spodniach niecierpliwie potrząsa ręką .
Pan Ignacy zabiegł mu drogę .
Paryż pomimo pozornego chaosu ma plan , ma logikę , chociaż budowało go przez kilkanaście wieków miliony ludzi nie wiedzących o sobie i bynajmniej nie myślących o logice i stylu .
— W imię Ojca i Syna ! … — mówię . — Kpisz — mówię — czy o drogę pytasz ? … skądeś się tu wziął ? Chyba że jesteś duszą zmarłą …
W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację .
— Jak mogłaś wprowadzić tu tych panów ? — zapytała ją baronowa .
Panna Izabela z takim zachwytem patrzyła na mówiącego , w taki sposób każdy jego wyraz podkreślała ruchem , uśmiechem lub spojrzeniem , że Wokulskiemu zaczęło robić się ciemno w oczach . Więc wstał i pożegnawszy towarzystwo wybiegł na ulicę .
Zatrzymał się . Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu .
„ Gdzie on jest ? … gdzie on jest ? … ” — szeptało widmo .
Powoli rozeszli się wszyscy . Wokulski został sam . Wstąpił do swego pokoju , lecz wydał mu się bardzo pusty ; potem chciał iść do parku , ale coś go stamtąd odepchnęło … Potem przywidziało mu się , że panna Izabela jeszcze musi być w pałacu , i w żaden sposób nie mógł zrozumieć , że wyjechała , że jest już o milę od Zasławka i że każda sekunda oddala ją od niego .
Wstał z krzesła jak automat na sprężynach i pożegnawszy się dodał :
Istotnie panna Izabela z Wokulskim ukazali się na końcu drogi .
— Za trzy ruble ? — spytała baronowa błysnąwszy oczyma jaszczurki .
— Kaloszyków żąda szanowny pan ? Który numerek , jeżeli wolno spytać ? Ach , szanowny pan zapewne nie pamięta ! Nie każdy ma czas myśleć o numerze swoich kaloszy , to należy do nas . Szanowny pan pozwoli , że przymierzymy ? … Szanowny pan raczy zająć miejsce na taburecie . Paweł ! przynieś ręcznik , zdejm panu kalosze i wytrzyj obuwie …
Na drugi dzień wstał późno i do południa , pijąc herbatę , znowu przysłuchiwał się biciu zegara . Jedynasta … dwunasta … pierwsza … Jakie to nudne ! …
— Na nasze żądanie — ciągnął hrabia — baron jest gotów … przeprosić nawet listownie pana Wokulskiego , którego wszyscy szanujemy — * tek * … Cóż panowie na to ?
Tu — naprzód nie miał z kim gadać , potem nie chciano z nim gadać , aż nareszcie dowiedział się , że pan Wokulski był dopiero co , ale że w tej chwili pojechał w Aleje Ujazdowskie . Słychać nawet turkot jego powozu w bramie …
Marzyła , że Wokulski sprzedał swój sklep , a kupił dobra ziemskie , lecz pozostał naczelnikiem spółki handlowej przynoszącej ogromne zyski . Cała arystokracja przyjmowała go u siebie , ona zaś , panna Izabela , zrobiła go swoim powiernikiem . On podźwignął ich majątek i podniósł go do dawnej świetności ; on spełniał wszystkie jej zlecenia ; on narażał się , ile razy była tego potrzeba . On wreszcie wyszukał jej męża , odpowiedniego znakomitości domu Łęckich .
— Nie cofnę się ! — zawołał . — Człowiek spragniony nie cofa się od krynicy . Mam zginąć , niech zginę pijąc … Czego wy zresztą chcecie ode mnie ? … Od dzieciństwa żyłem jak ptak spętany : w służbach , w więzieniach , a choćby i w tym nieszczęsnym małżeństwie , do którego zaprzedałem się … A dziś , kiedy rozwinęły mi się skrzydła , zaczynacie na mnie wrzeszczeć jak swojskie gęsi na dziką , która zerwała się do lotu … Co mi tam jakiś głupi sklep albo spółka ! … Ja chcę żyć , ja chcę …
— Za które dostanie ze sto tysięcy rubli po ojcu — odparł Lisiecki .
Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy .
— Cóżeś pan postanowił ?
— Chciałem mieć stamtąd garnitur brylantowy — mówił baron . — Ale że w Wiedniu trafiły mi się pyszne szafiry … Właśnie mam je przy sobie i jeżeli pan pozwoli … Pan jest znawcą klejnotów ? …
— Ale je skądsiś bierze do siebie .
— Narażać się dla majątku , gdy się ma spokojny kawałek chleba ! … — mruknął pan Ignacy kiwając głową i podnosząc brwi .
— A może mnie wysłać do uniwersytetu ? — zapytał Stach .
— W dniu , w którym tę panią oddaliłam od siebie — mówiła baronowa — zginęła mi lalka . Myślałam , że umrę z żalu , i zaraz na nią powzięłam podejrzenie … Miałam dobre przeczucie , gdyż w kilka dni później przyjaciel mój , pan Maruszewicz , zobaczył z okna , że ta pani ( która mieszka vis a vis niego ) ma u siebie moją lalkę i dla niepoznaki przebiera ją w inną suknię .
— Cioteczka kokietuje tego pana . Ej ! ciociu , to zaczyna być podejrzane …
Znowu po kilku dniach do mieszkania pani Krzeszowskiej zgłosiło się dwu Żydków zapytując , czy pan baron jest w domu … Pani baronowa , zamiast wpaść na nich z krzykiem , jak to zwykle robiła , kazała im bardzo spokojnym tonem wyjść za drzwi . Potem zawoławszy Kacpra rzekła mu :
Stanąwszy przed domem przypomniał sobie obietnicę daną pannie Izabeli co do owacyj dla Rossiego .
„ Straciłem przez Żydów i adwokatów ze trzydzieści tysięcy rubli … Można było dostać sto dwadzieścia tysięcy … ”
— Gdzież jada ? gdzie mieszka ? …
— Za pomyślność wielkich zamiarów …
— Mogę pójść z panem .
— Piechota ! … piechota ! …
— Sag mir — powiedz mi : was ist das ? co to jest ? Das ist Schublade — to jest szublada . Zobacz , co jest w te szublade . Es ist Zimmt — to jest cynamon . Do czego potrzebuje się cynamon ? do zupe , do legumine potrzebuje się cynamon . Co to jest cynamon ? Jest taki kora z jedne drzewo . Gdzie mieszka taki drzewo cynamon ? W Indii mieszka taki drzewo . Patrz na globus — tu leży Indii . Daj mnie za dziesiątkę cynamon … O , du Spitzbub ! … jak tobie dam dziesięć razy dyscyplin , ty będziesz wiedział , ile sprzedać za dziesięć groszy cynamon …
Baronowi chirurg obandażował twarz . Spomiędzy drzew nadbiegł wystraszony Konstanty .
Zdawało mu się , że widzi jakąś niezmierną fabrykę , skąd wybiegają nowe słońca , nowe planety , nowe gatunki , nowe narody , a w nich ludzie i serca , które szarpią furie : nadzieja , miłość i boleść . Któraż z nich najgorsza ? Nie boleść , bo ona przynajmniej nie kłamie . Ale ta nadzieja , która tym głębiej strąca , im wyżej podniosła … Ale miłość , ten motyl , którego jedno skrzydło nazywa się niepewnością , a drugie oszustwem …
Wokulski pochylił głowę na znak zgody i pomyślał , że jednak pan Tomasz za swoją kamienicę nie dostanie więcej nad dziewięćdziesiąt tysięcy rubli . Tyle bowiem miał w tej chwili do dyspozycji , a nie mógł zaciągać długów bez narażenia swego kredytu .
— Ile ?
— Hej ! stary , już my chyba nie doczekamy się Napoleona .
Ach , co się ze mną stało …
— Ojca twego wciąga do spółki ? … — rzekła wzruszając ramionami . — Do jakiejże spółki może go wciągnąć ? …
Uścisnąłem ją za rękę długo … długo … tak , jak umieją ściskać tylko prawdziwie kochający , i pobiegłem do swej ławki , gdyż Wokulski , a za nim sędzia weszli do sali .
— Mówię na mocy moich przeczuć , które ostrzegają … wołają , że ten człowiek po to jeździł na wojnę , ażeby mnie zdobyć . I ledwie wrócił , już mnie ze wszystkich stron obsacza … Ale niech się strzeże ! … Chce mnie kupić ? dobrze , niech kupuje ! … przekona się , że jestem bardzo droga … Chce mnie złapać w sieci ? … Dobrze , niech je rozsnuwa … ale ja mu się wymknę , choćby — w objęcia marszałka … O Boże ! nawet nie domyślałam się , jak głęboką jest przepaść , w którą spadamy , dopóki nie zobaczyłam takiego dna . Z salonów Kwirynału do sklepu … To już nawet nie upadek , to hańba …
— Niejeden się to jeszcze dom zawali przed Nowym Rokiem !
— Więc cóż ?
Baronowa triumfalnie spogląda na pana Łęckiego .
— Ani pół minuty .
( O , jakże mi staruszka w porę wystąpiła ze swoją krytyką ) . „ Słuchajże , Stasiu ” — pomyślałem i pytam dalej :
Staruszka potrząsnęła głową .
— Przyjdę na licytację , ależ teraz muszę iść do mego zabójcy …
Teraz dopiero wszedł ten łajdak lokaj ; wziął walizę Stacha i dał znać , że konie stoją przed domem . Siedliśmy do powozu , Stach i ja , ale przez drogę do kolei nie zamieniliśmy ani wyrazu . On patrzył na gwiazdy świszcząc przez zęby , a ja myślałem , że jadę — chyba na pogrzeb .
— Po drugie , widzi pan , że ona się puszczała , to przez nieszczęście , źli ludzie ją skrzywdzili i temu ona nie winna . Ale żeby ona teraz nade mną chorym płakała , a do wielmożnego pana chodziła , to już byłaby taka szelma jak wściekły pies , co to tylko zabić , ażeby ludzi nie kąsał .
Pan Ignacy posiedział jeszcze z kwadrans w milczeniu . Herbata nie smakowała mu , głowa go bolała . Dokończył szklanki i spojrzawszy na zegarek opuścił mieszkanie przyjaciela mówiąc na pożegnanie :
— Rozumie się — rzekłem . — Kiedy nieprzyjaciel w sąsiedztwie …
— Nie rozumiem — odpowiedziała panna Izabela potrząsając głową . — Rozumiem , że dziesięć to znaczy dziesięć ; ale jeżeli w języku kupieckim dziesięć nazywa się trzydzieści trzy , to niech i tak będzie .
Panna Florentyna uśmiechnęła się smutnie .
Chodziła , a w ogromnym pokoju tłoczyły się jej smutne myśli i widziadła osób , które tu kiedyś bywały . Tu drzemie stara księżna ; tu dwie hrabiny informują się u prałata , czy można dziecko ochrzcić wodą różaną ? Tu rój młodzieży zwraca ku niej tęskne spojrzenia albo udanym chłodem usiłuje podniecić w niej ciekawość ; a tam girlanda panien , które pieszczą ją wzrokiem , podziwiają albo jej zazdroszczą . Pełno świateł , szelestów , rozmów , których większa część , jak motyle około kwiatów , krążyły około jej piękności . Gdzie ona się znalazła , tam obok niej wszystko bladło ; inne kobiety były jej tłem , a mężczyźni niewolnikami .
Obiad skończył się , panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego .
— Co za Palmieri ? — spytał zdziwiony Wokulski .
— Może chce zirytować rodzinę .
— I piliście trochę , to zaraz widać — wtrąca dorożkarz . — A taksę znacie ? …
Milczenie trwało już tak długo , że zaczęło być nieprzyzwoitym . Panna Izabela opamiętała się pierwsza .
— Zupełnie serio . Nie chcę absolutnie żadnych układów i proszę o ostre warunki .
— No tak . Ale czy wiesz , czym ona była przed rokiem ?
Zdawało mu się , że w tym wulkanicznym ognisku cywilizacji spotka go coś nadzwyczajnego , że tu zacznie się nowa epoka jego życia . Zarazem czuł , że rozpierzchnięte dotychczas wiadomości i poglądy zbiegają się w pewną całość , w jakiś system filozoficzny , który tłomaczył mu wiele tajemnic świata i jego własnego bytu .
— Mówisz na podstawie czytanych romansów .
Podano samowar ; Szuman odprawił służącego i nalał herbatę .
Wokulski ocknął się i spojrzał bliżej siebie . Pięknej pani z dzieckiem już nie było .
— Znać , że nasza krew , choć przystał do kupców !
„ Gra ze mną w pikietę ” — odpowiada ojciec , również trzymając w rękach karty .
Sędzia wciąż pisał , a ja chciałem przypomnieć sobie mowę , którą ułożyłem wczoraj na obronę pani Stawskiej , a na pohańbienie baronowej . Ale że mi się w głowie plątały wyrazy i zdania , więc zacząłem oglądać się po sali .
Już siedzieli w wagonie , ale Starskiego jeszcze nie było . Panna Izabela przygryzała usta , co chwilę wyglądając oknem . Nareszcie po drugim dzwonku Starski ukazał się na peronie .
Młody człowiek umilkł , a że byli w Ogrodzie Botanicznym , więc zdjął kapelusz . Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie . Młody człowiek , aczkolwiek wyglądał elegancko , nie był wcale elegantem ; nawet nie zdawał się troszczyć o swoją powierzchowność . Miał rozrzucone włosy , nieco zsunięty krawat , u kamizelki guzik nie zapięty . Można było domyślać się , że ktoś bardzo starannie czuwa nad jego bielizną i garderobą , z którą jednak on sam postępuje niedbale , i właśnie to niedbalstwo , przejawiające się w dziwnie szlachetnych formach , nadawało mu oryginalny wdzięk . Każdy jego ruch był mimowolny , rozrzucony , lecz piękny . Równie piękny był sposób patrzenia , słuchania , a raczej niesłuchania , nawet — gubienia kapelusza .
— Dobrze . W takim razie nie pozbawiaj się mego kapitału , ale … Uważasz … może mi jednak coś wypaść …
— Ach , pewnie ten Szpigelman … Dokuczliwa bestia jak komary w lesie ! … — zawołał pan Tomasz chwytając się za głowę . — Niech jutro przyjdzie …
Wieczorem wpadł do niego Ochocki .
„ Zaczynam odzyskiwać należne mi stanowisko ” — szepnął pan Tomasz i nagle obejrzał się . Zdawało mu się , że za nim stoi Wokulski . Więc dla uspokojenia się powtórzył parę razy :
— Ma gorączkę — szepnął Stein . — Będzie z nim kłopot w drodze …
Wokulski zatrzymał się przed nim .
— Tobie coś jest , Stachu ? … Powiedz , co ci jest . Z góry wiem , że nie pomogę , ale widzisz … Zgryzota jest jak trucizna : dobrze ją wypluć …
— Ach , zachwycił pana Paryż ! … — rzekła baronowa z uśmiechem . — Spodoba się panu jeszcze bardziej z okien mego salonu . Przyjmuję co wieczór .
— Dwu ? — szepnęła dziewczyna wyjmując szpilkę z kapelusza .
— Może i więcej .
— Nie gardzi pan nami ? … — spytała zdławionym głosem .
Panna Izabela niespokojnie poruszyła się i pobladła .
Księciu na twarz występowały chorobliwe rumieńce .
— Więc skądże teraz ma pieniądze ?
Panna Izabela wzruszyła ramionami .
Panna Felcia Janocka wzięła na bok pannę Izabelę i ze łzami w głosie poczęła jej opowiadać :
— Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela .
— Znam to . Bohater sezonu . W zimie był takim pan Kazimierz , a przed kilkunastu laty nawet … ja — dodała cicho .
— W średnim wieku … — wtrąciłem . ( Oni , dalibóg , niedługo piętnastoletnich chłopców zaczną nazywać starymi . )
— Tobie coś jest .
Rozmowa urwała się , Wokulski złożył album , wstał z krzesła i ukłoniwszy się pannie Izabeli i Starskiemu , z wolna poszedł za służącym .
Uczony egiptolog szeroko otworzył oczy i przełknął dwa razy , raz po raz .
— » Figaro « …
Wówczas pani Stawska wyznała przed samą sobą , że ten człowiek obchodzi ją i że jest jej równie drogim jak Helunia i matka .
Ej ! … panie Ignacy — nie śpiesz się ty z sądami o panu W. ( w takich razach lepiej nie wymawiać całego nazwiska ) , nie potępiaj go , bo możesz się ośmieszyć . Tu gotuje się jakaś gruba kabała : ten pan Łęcki , który kiedyś bywał u Napoleona III , i ten niby aktor Rossi , Włoch … ( Włochy gwałtem upominają się o Triest … ) , i ten obiad u państwa Łęckich przed samym wyjazdem , i to kupno kamienicy …
Żyd zrobiłby inaczej . Gdyby był elektrotechnikiem , znalazłby sobie kobietę , która albo siedziałaby z nim w pracowni , albo — handlowała elektrycznością . A gdyby był finansistą , jak Wokulski , nie kochałby się na oślep , tylko szukałby żony bogatej . Wreszcie może by wziął ubogą i piękną , ale wtedy musiałyby procentować jej wdzięki . Ona prowadziłaby mu salon , zwabiała gości , uśmiechałaby się do możnych , romansowałaby z najmożniejszymi , słowem , na wszelki sposób popierałaby interes firmy , zamiast ją gubić .
Wokulski puścił jej rękę i wyprostował się na krześle . Był tak odurzony , że nie zwrócił uwagi na ten mały wyraz „ uprzejmość ” .
— Ale , ale … — dodał Szlangbaum . — Mówił mi jeszcze Maruszewicz , iż po mieście kursuje , że Stasiek wziął na utrzymanie tę … tę … Stawską … Czy to prawda , panie Rzecki ? …
Dziwna rzecz : huk , choć silniejszy teraz , aniżeli był z początku , już nie robił na mnie wrażenia ; ażeby go słyszeć , musiałem się dopiero wsłuchiwać . Tymczasem bardzo wyraźnie dochodził mnie szczęk nabijanych karabinów albo trzask kurków .
— To takie piękne zabawki ? — spytałem robiąc sobie pewien plan w duchu .
— W umysłach , które wyszły z masy żydowskiej , ale wzbiły się do szczytów cywilizacji . Weź pan Heinego , Börnego , Lassala , Marksa , Rotszylda , Bleichrödera , a poznasz nowe drogi świata . To Żydzi je utorowali : ci pogardzani , prześladowani , ale cierpliwi i genialni .
— Wczoraj rano — odpowiedziała pani Wąsowska . — Ale dwa razy musiałam być w banku , w magazynie , zrobić porządki u siebie . Tymczasem asystuje mi Ochocki , dopóki nie znajdę kogoś zabawniejszego . Jeżeli mi kogo odstąpisz … — dodała z akcentem .
— Słyszałam również — mówiła pani Wąsowska — że Wokulski oświadczył się …
— Gut Morgen , Grossmutter !
Obejrzawszy się , czy ma krawat na szyi , a zegarek i portmonetkę w kieszeniach , pan Ignacy wydobywał ze stolika wielki klucz i trochę zgarbiony , uroczyście otwierał tylne drzwi sklepu obite żelazną blachą . Wchodzili tam obaj ze służącym , zapalali parę płomyków gazu i podczas gdy służący zamiatał podłogę , pan Ignacy odczytywał przez binokle ze swego notatnika rozkład zajęć na dzień dzisiejszy .
— Gdzież on jest ? … Zresztą niech mnie zabije …
Służący wbiegł ciężkim kłusem i zakręcił gaz . Po chwili rozległo się zgrzytanie ryglów , szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień , jedyny gość , który nigdy nie zawodzi kupca . Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie .
Nieraz przebiegając myślą oglądane przedmioty : od pałacu wystawy , mającego dwie wiorsty w obwodzie , do perły w koronie Burbonów , nie większej od ziarna grochu , pytał : czego ja chcę ? … I okazywało się , że nie chciał niczego . Nic nie przykuwało jego uwagi , nie przyśpieszało bicia serca , nie pobudzało go do czynów . Gdyby za cenę pieszej podróży od cmentarza Montmartre do cmentarza Montparnasse ofiarowano mu cały Paryż pod warunkiem , żeby go to zajęło i rozgrzało , nie przeszedłby tych pięciu wiorst . Przechodził zaś ich dziesiątki dziennie dlatego tylko , ażeby zagłuszyć wspomnienia .
— I skąd właśnie na niego padło takie nieszczęście ? — odezwałem się . ( Ale niedbałym tonem , ażeby Szuman nie myślał , że żądam informacyj . )
Ha ! trudno … Posyłam tedy do odprasowania mój kapelusz , płacę dwa złote , na wszelki wypadek biorę do kieszeni krócicę i maszeruję gdzieś aż za kościół Aleksandra .
XX . Pamiętnik starego subiekta
Po hucznym weselu , na którym ( nie wiem nawet skąd ) znalazło się mnóstwo przyjaciół Wokulskiego ( a jedli , bestie ! … a pili zdrowie państwa młodych — garncami ! … ) , Stach sprowadził się na górę , do swojej żony . O ile pamiętam , za całą garderobę miał cztery paki książek i naukowych instrumentów , a z mebli — chyba tylko cybuch i pudło na kapelusz .
Gąsienica ta posiada wiele nóżek krótszych i dłuższych . Idąc od głowy pierwsza para jej nóżek opiera się na lewo : o Pole Marsowe , pałac Trocadero i wystawę , na prawo aż o cmentarz Montmartre . Druga para ( nóżki krótsze ) na lewo sięga do Szkoły Wojskowej , Hotelu des Invalides. i Izby Deputowanych , na prawo kościoła Magdaleny i Opery . Potem idzie ( wciąż ku ogonowi ) na lewo Szkoła Sztuk Pięknych , na prawo Palais Royal , bank i giełda ; na lewo Institut de France i mennica , na prawo Hale Centralne ; na lewo Pałac Luksemburski , muzeum Cluny i Szkoła Medyczna , na prawo plac Republiki , z koszarami ks . Eugeniusza .
W sali pomimo otwartych okien unosi się woń środkująca między zapachem hiacyntu i starego kitu . Pan Ignacy domyśla się , że jest to woń chałatów .
„ Niechby sobie była jego kochanką — mówił w duchu . — Ojej ! … ile to dam bardzo renomowanych są kochankami jeszcze jak lichych facetów …
Węgiełkowi nie tylko sprawił huczne wesele , ale jeszcze do sumy obiecanej młodemu małżeństwu dołożył kilkaset rubli . Ponieważ w tym czasie furmanowi Wysockiemu urodziła się córka , więc trzymał ją do chrztu ; gdy zaś sprytny ojciec dał dziecku imię Izabeli , Wokulski złożył dla niej pięćset rubli na posag .
Kiedy Kochanowski pisał : „ Na lwa srogiego bez obawy siędziesz i na ogromnym smoku jeździć będziesz ” — z pewnością miał na myśli kobietę … To są ujeżdżacze i pogromcy męskiego rodu !
Potem wydobył księgi , umaczał pióro i niby to zaczął rachować . Był przekonany , że cuchnie piwem jak stara beczka , którą już wyrzucono z piwnicy , i zupełnie serio począł rozważać : czy nie należało podać się do dymisji po spełnieniu całego szeregu tak haniebnych występków ?
— To może by mnie pan teraz podarował sztary szurdut , bo jakże ja będę na krzcinach ?
Po przejściu pierwszego niesmaku panna Izabela zrozumiała , że małżeństwo trzeba przyjąć takim , jakie jest . Była już zdecydowana wyjść za mąż , pod tym wszakże warunkiem , aby przyszły towarzysz — podobał się jej , miał piękne nazwisko i odpowiedni majątek . Rzeczywiście , trafiali się jej ludzie piękni , majętni i utytułowani ; na nieszczęście jednak , żaden nie łączył w sobie wszystkich trzech warunków , więc — znowu upłynęło kilka lat .
Punkt o drugiej przyprowadzono dwa piękne wierzchowce . Wokulski stanął przy swoim , a w parę minut ukazała się pani Wąsowska . Miała obcisłą amazonkę , kształty Junony , kasztanowate włosy zebrane w jeden węzeł . Końcem nogi oparła się na ręku stangreta i jak sprężyna rzuciła się na siodło . Szpicrózga drżała w jej ręce .
O tym , jak wyglądają ci „ którzy … ” , panna Izabela nigdy nie mogła się dowiedzieć . Tylko przy wyrazie „ którzy ” przychodził jej na myśl Wokulski . Wtedy zaciskała drobne pięści i mówiła do siebie :
— Dlaczego ? … — powtórzył Wokulski patrząc na nią jak wylęknione dziecko . — Dlaczego ? … Jestem , widzi pani , kupcem i … takie uwięzienie kapitału mogłoby zaszkodzić memu kredytowi …
Był tak pogrążony w bolesnych medytacjach , że nie usłyszał otwierania drzwi do pokoju i szybkich kroków za sobą . Dopiero ocknął się poczuwszy dotknięcie czyjejś ręki . Odwrócił głowę i zobaczył mecenasa z dużą teką pod pachą i posępnym wyrazem na twarzy .
I. Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek ?
Mnie gazetę i chowa ją do kieszeni , nie dokończywszy mazagranu płaci za niego i — wstaje od stołu . Garson patrzy spod oka , dwaj goście , bawiący się cienkimi laseczkami , zakładają nogi jeszcze wyżej , a jeden z nich impertynencko przypatruje mu się przez monokl .
— Pysznie ! — zawołał przygarbiony hrabia . — Czy jednak nie można by dowiedzieć się szczegółów bliższych ?
— Zapomniałem — odparł służący marszcząc brwi i machając ręką .
Jak fale , gdy wiatr morzem zmąci ;
— Ależ sąd ! … ależ sprawiedliwość ! … — krzyczałem .
— Czy na panią ? — spytał zuchwale pan Maleski .
— Mateczko ! — przerwała pani Stawska , błagalnie patrząc na nią .
— Pomimo niewątpliwej dobroci barona ja jednak tylko panu dziękuję . Dziękuję … Są przysługi , których się nieprędko zapomina , i doprawdy … — tu zaczęła mówić wolniej i ciszej — doprawdy , ulżyłby pan memu sumieniu żądając czegoś , co by zrównoważyło pańską … uprzejmość …
— Oho ! pan Julian znowu wkracza do nas jako triumfator — rzekła wdówka .
— Widzę , że jesteś diabelnie zajęty , więc najlepiej zrobisz , jeżeli od razu oddasz sprawę adwokatowi .
W tej chwili zbliżyło się do stołu kilkoro dzieci , którym hrabina zaczęła rozdawać obrazki . Wokulski wstał z fotelu i aby nie przeszkadzać pobożnym zajęciom , przeszedł na stronę panny Izabeli .
— Ach , dobry panie Rzecki , jak możesz o to pytać ? … W swoim domu zniżył nam komorne , wydobył Helenkę z takiej hańby , dał jej posadę na siedemdziesiąt pięć rubli , Heluni przysłał tyle zabawek …
— Choćby najdrażliwsze .
Później Wokulski nie umiał nawet przypomnieć sobie , o czym mówili w podobnych chwilach . Najczęściej milczeli . Raz zapytała go : dlaczego ślimaki pływają pod powierzchnią wody ? drugi raz — dlaczego obłoki mają tak rozmaitą barwę ? Tłomaczył jej i wówczas zdawało mu się , że całą naturę od ziemi do nieba ogarnia w jednym uścisku i składa jej pod nogi .
— Jedź pan już sobie — zawołała — jesteś pan drażniąco płytki . Jedź pan … jedź i przyszlij mi Starskiego ; jego bezczelność jest zabawniejsza od pana księżowskiej powagi …
— Już nic .
— Nie wiem .
Panu Ignacemu pociemniało w oczach .
„ Zmarła ? … — szepnął . — Jaka szkoda tej zacnej kobiety ! … Dlaczego ja nie byłem przed jej śmiercią ? … ”
I pilnie wpatrywał się w rysy jej widma , które mu napełniało duszę ; ale — znowu nie dostrzegł ani śladu niechęci . Owszem — figlarny uśmiech .
— Tylko bez poufałości ! — oburzył się pan Raczek . — Po ślubie będzie poufałość , teraz … Ma przyjść do Mincla jutro z bielizną i odzieniem … Nieszczęsny Napoleonie ! …
„ Spinki , szpilki , portmonety … dobrze … Rękawiczki , wachlarze , krawaty … tak jest … Laski , parasole , sakwojaże … A tu — albumy , neseserki … Szafirowy wczoraj sprzedano , naturalnie ! … Lichtarze , kałamarze , przyciski … Porcelana … Ciekawym , dlaczego ten wazon odwrócili ? … Z pewnością … Nie , nie uszkodzony … Lalki z włosami , teatr , karuzel … Trzeba na jutro postawić w oknie karuzel , bo już fontanna spowszedniała . Bagatela ! … Ósma dochodzi … Założyłbym się , że Klejn będzie pierwszy , a Mraczewski ostatni . Naturalnie … Poznał się z jakąś guwernantką i już jej kupił neseserkę na rachunek i z rabatem … Rozumie się … Byle nie zaczął kupować bez rabatu i bez rachunku … ”
W pół godziny wjechali znowu na wzgórza , z których widać było dwór prezesowej . Pani Wąsowska nagle zawróciła konia i bystro patrząc na Wokulskiego spytała :
„ Paryż ! … Paryż ! … ( mówi sobie , ciągle śpiąc ) . Wszakże od tylu lat o nim tylko marzyłem . To przejdzie … Wszystko przejdzie ! … ”
— Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Położenie pań jest niewątpliwie przykre , ale nie widzę powodu do desperacji . Za parę tygodni sprawa wyjaśni się , a dopiero wtedy będzie mogła rozpaczać , ale nie żadna z pań , tylko ta wariatka baronowa . Jak się masz , Heluniu — dodał całując dziewczynkę .
— Niemnej jednak pani baronowa nazwała nas szachrajami .
— O ! znowu zażyła kussiny … Już z niej wyłazi soliter … Marysiu ! … chodź no do nas …
„ Dziwna rzecz , jak mnie to wszystko mało obchodzi ” — rzekł do siebie . Potem myślał o tych kilkunastu ludziach , którym już daje zajęcie , i o tych kilkudziesięciu , którzy od pierwszego maja mieli dostać u niego zajęcie , o tych setkach , dla których w ciągu roku miał stworzyć nowe źródła pracy , i o tych tysiącach , którzy dzięki jego tanim towarom mogliby sobie poprawić nędzny byt — i — czuł , że ci wszyscy ludzie i ich rodziny nic go w tej chwili nie interesują .
— Boże uchowaj ! — ośmieliłem się wtrącić .
— Bardzo niepewna — odpowiedział Szuman — bo za mało w niej Żydów , a za wielu magnatów . Ale pana i to nie obchodzi , bo … Tylko nie wydaj mnie z sekretu … Otóż pana to nic nie obchodzi , co się stanie ze sklepem i spółką , gdyż Wokulski zapisał panu dwadzieścia tysięcy rubli …
— Czy to można w każdym razie spuścić się na obcych ! — westchnęła panna Florentyna .
— Ja wynajmę od ciebie ten pokój — mówił Wokulski — tylko trzeba go odczyścić …
Kiedy około dziesiątej wieczór żegnałem moje damy , pani Stawska była zmieniona i smutna i skarżyła się , że ją głowa boli . Oto osioł Stach ! Taka kobieta szaleje za nim od jednego spojrzenia , a on , wariat , ugania się za panną Łęcką . I czy jest jaki porządek na tym świecie ?
— Albo się , psiamać , powieszę , albo dłużej nie wytrzymam z taką panią ! W piątek na targ — idź , stróżu , do apteki po dwa razy na dzień lataj , do magla drałuj i choroba wie , gdzie nie chodź . Przecie już mi zapowiedziała , że będę z nią jeździł na cmentarz do porządkowania grobu ! … Słychane to rzeczy na świecie ? … Odejdę stąd na święty Jan , żebym miał dać komu dwadzieścia rubli odstępnego …
— Myślę , ciociu , że martwić się tym już za późno — wtrąciła panna Izabela .
— Przeżegnaj się pan , panie radco — ja mówię — jaki sklep ?
Ej ! Katz , jeżeli w niebie nie ma węgierskiej piechoty i tartych kartofli , niepotrzebnieś się tam pospieszył .
Mistrz grał z kwadrans , ale Wokulski nie słyszał już ani jednej nuty . Rozbudził go dopiero przeciągły grzmot oklasków . Potem znowu zapomniał , gdzie jest , ale za to doskonale widział , jak Molinari szepnął coś do ucha panu Rzeżuchowskiemu , jak pan Rzeżuchowski wziął go pod rękę i — przedstawił pannie Izabeli .
„ Panna Izabela ? … ”
Była chwila , że Wokulski uczuł żal do panny Izabeli . Jak można zapalać się do człowieka , z którego nawet hotelowa służba żartuje ! … Jak można zapisywać się na długą listę jego wielbicielek … Czy w końcu godziło się zmuszać go , ażeby szukał znajomości z takim płytkim blagierem ! …
— Marysiu ! — krzyknęła baronowa .
Budzą się w nim jednak wątpliwości . Kto wie , czy baronowa jedzie do sądu ; może to wszystko plotki ? … „ Warto sprawdzić ” — myśli pan Ignacy , zapomina o swoich obowiązkach dysponenta i najstarszego subiekta i poczyna iść za dorożką . Nędzne konie wloką się tak powoli , że pan Ignacy może obserwować wehikuł na całej przestrzeni do kolumny Zygmunta . W tym miejscu dorożka skręca na lewo , a Rzecki myśli :
Ze szczytu wzgórza zjechało dwu furgonistów ; każdy prowadził konia objuczonego pakami . Naprzeciw nich wybiegli nasi podoficerowie i wkrótce wrócili z pakietami nabojów . Wziąłem osiem , bo tyle mi brakowało w ładownicy , i zdziwiłem się : jakim sposobem mogłem je zgubić ?
— Na pierwszym piętrze , w pańskim salonie przyjęć . Pan Jumart jest bardzo zdolny człowiek , ale i ja może przydałbym się waszej ekscelencji , jakkolwiek nazywam się Miler . Naprawdę jednak jestem Alzatczyk i na honor , zamiast brać od pana , jeszcze płaciłbym dziesięć franków dziennie , byleśmy raz skończyli z Prusakami .
— Ale nigdzie w tym stopniu co u nas . Gdzie indziej taki jak ja uczciwy dorobkiewicz miałby wrogów , ale miałby też uznanie , które wynagradza krzywdy … A tu …
Na myśl o tym opanowała go rozpacz . W tej chwili miał jedno tylko pragnienie : ażeby ziemia rozstąpiła się pod nim i pochłonęła go razem z tymi ruinami , z tym kamieniem i z tym napisem …
— Zajechałem na Dziekankę , ale było mi tak tęskno , żem zaraz poszedł do Lesisza , do piwnicy … To , panie , piwnice ! … żyć , nie umierać …
Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu . Dopiero we dwa lata napisał do mnie list z Irkucka prosząc , abym mu przysłał jego książki .
— Wolałbym go nie stracić na wakacjach — rzekł Starski , znacząco spoglądając jej w oczy .
— Wszak pan Wokulski ? … Czy mogę mieć z panem króciutką konferencję na osobności ?
— Do tego na Podwalu , co ma we drzwiach pałasz , a w oknie kozaka .
— Cóż to jest ? — spytałem .
— Zaglądałeś , baron , w moje serce ? … wiesz , jakie tam uczucia ? … O , gdyby istniał jakiś trybunał , który umie czytać w duszy człowieka , zobaczylibyśmy , kto z nas lepszy : ja czy ci , co mnie sądzą i potępiają ! …
— Nie zajdziesz do pani baronowej ? — zapytałem Stacha . — Ona , zdaje mi się , ma do ciebie interes .
— Pewnie dziwi to pana , ale … rzecz jest ważna … zbyt ważna … W tych dniach zrobiłem olbrzymie odkrycie co do rulety … Trzeba tylko sześć do siedmiu razy dublować stawkę …
— Aha ! … — szepnął Rzecki . — Domyślałem się tego .
— Długo pani jeszcze zabawi na wsi ? — spytał .
Słówko „ przyjaciel ” nie podobało się jej . Przyjacielem panny Izabeli mógłby być człowiek co najmniej posiadający majątek ziemski . Ale kupiec galanteryjny kwalifikował się tylko na doradcę i wykonawcę .
Panna Izabela w milczeniu ucałowała ręce ciotki . W tej chwili była tak piękna , że hrabina schwyciwszy ją w objęcia pociągnęła do lustra i śmiejąc się rzekła :
— Wygra niezawodnie . Dam doskonałego dżokeja , a ten poprowadzi ją według mojej instrukcji . Ale gdyby została przy baronie Krzeszowskim , niech mnie piorun trzaśnie , przywlokłaby się trzecia do mety . Zresztą nawet nie trzymałbym jej na stajni …
— Serwis państwa jest w każdej chwili do odebrania .
Nagle między owymi badylami spostrzegłem kilka , a potem kilkanaście dymków , jakby w rozmaitych punktach zapalono fajki ; jednocześnie zaczęły nad nami świstać kule . Pomyślałem , że tak wychwalane przez poetów świstanie kul nie jest bynajmniej poetyczne , ale raczej ordynaryjne . Czuć tam wściekłość martwego przedmiotu .
Przed piątą w numerze zjawił się Geist ; był jakiś rozdrażniony i zamknął za sobą drzwi na klucz .
— A któż by inny ? Klejn , Lisiecki czy Zięba ? … Ci nie znaleźliby kredytu , a znalazłszy , może by go zmarnowali .
Et la fleur embellit des pres ,
— Nigdy ! Jestem przecie jego przyjacielem , a już to samo wkłada na mnie obowiązek nieostrzegania o niebezpieczeństwach . Ale jestem także mężczyzną i dalibóg , czuję , że gdy między mężczyną i kobietą zacznie się tego rodzaju walka …
— Niechże mi pan przynajmniej pożyczy sto franków na oficjalne próby …
— Bywały już , trwały przez osiemnaście wieków i jaki rezultat ? … W antyżydowskich prześladowaniach zginęły najszlachetniejsze jednostki , a zostały tylko takie , które mogły uchronić się od zagłady . I oto jakich mamy dziś Żydów : wytrwałych , cierpliwych , podstępnych , solidarnych , sprytnych i po mistrzowsku władających jedyną bronią , jaka im pozostała — pieniędzmi . Tępiąc wszystko , co lepsze , zrobiliśmy dobór sztuczny i wypielęgnowaliśmy najgorszych .
— Naszego nieszczęśliwego kraju — dokończył książę prawie ze łzami w oczach .
— Wspólnika ? … — zawołał adwokat . — Ależ szanowny pan Łęcki jest stanowczym bankrutem ; po prostu skrzywdziłbyś go pan , naddając mu jakieś kilka tysięcy rubli . Znam pogląd jego siostry , hrabiny , na tę sprawę … W chwili gdy pan Łęcki zostanie bez grosza przy duszy , jego urocza córka , którą wszyscy uwielbiamy , wyjdzie za barona albo marszałka …
Wydobył wino i schował je na powrót , potem rozłożył na stole szynkę i kilka bułek . Ręce i powieki drżały mu i sporo czasu upłynęło , nim o tyle się uspokoił , że zgromadził na jeden punkt poprzednio wyliczone zapasy . Dopiero kieliszek wina przywrócił mu silnie zachwianą równowagę moralną .
— Nie znajdował się w ręku Żydów — wtrącił półgłosem ktoś od stołu , gdzie siedzieli kupcy i przemysłowcy .
Wstyd jej było dodać : „ po jego spojrzeniu ” .
Prawie ten sam widok . Na środku siedzi w fotelu pani Misiewiczowa , również z obwiązaną głową , a dokoła niej pan Wirski , pani Wirska , właścicielka paryskiej pralni , która znowu pokłóciła się z baronową , i jeszcze jakichś parę dam , które rozmawiają półgłosem , ale za to ucierają nosy o całą oktawę wyżej aniżeli w codziennych okolicznościach . Na domiar spostrzegam pod piecem panią Stawską , która siedzi na stołeczku biała jak kreda .
Mija dwie sale , tak puste , że nie widać w nich ani krzesła na podłodze , ani gwoździa w ścianie . Sale te tworzą przysionek jednego z wydziałów sprawiedliwości , lecz są widne i wesołe . Przez otwarte okna wlewają się tu potoki słonecznych blasków i gorący lipcowy wiatr nasycony warszawskimi pyłami . Pan Ignacy słyszy świegot wróbli i nieustanny turkot dorożek i doznaje dziwnego uczucia dysharmonii .
„ Błogosławieni , którzy płaczą … Niechże przynajmniej tobie zmarły Chrystus dotrzyma obietnicy ” — pomyślał Wokulski i wyszedł za nią .
Staruszka machnęła ręką , jakby odganiając muchę .
— I ja chciałbym pożyć … — mruknął Kratochwil .
Mimo to czuje , że siły go opuszczają . Na szczęście , jest obok kawiarnia . Rzuca się na krzesło , tuż przy chodniku ; zjawia się garson , o coś pyta , a następnie przynosi mazagran . Jednocześnie jakaś kwiaciarka przypina mu różę do tużurka , a roznosiciel gazet kładzie przed nim „ Figaro ” .
— A , dziękuję panu ! … Porządnie pan ze mną wyszedł , nie ma co mówić … Kupił pan kamienicę w lipcu , a sprzedał ją w grudniu , rychtyg jak na handel , nie uprzedzając o tym nikogo …
— Eh ! … co też pan wygaduje … Tfy … zupełnie jak dziecko …
I stary Szlangbaum już wychodzi ; wtem zastępuje mu drogę pan Cynader , ów piękny brunet , któremu równego nigdy nie widział pan Ignacy .
— * Tek * … — dodał Anglik .
X. Pamiętnik starego subiekta
Spojrzeliśmy sobie obaj w oczy . Wyznaję , że byłem trochę zdziwiony naszym koleżeństwem … Wirski spostrzegł to i dodał z uśmiechem :
Wówczas gorące łzy napływały jej do oczu ; gryzła z gniewu piękne usta i szarpiąc taśmy zasłaniała okna firankami .
Rzecki był zdumiony .
Więc znowu dokoła panny Łęckiej począł zbierać się tłum wielbicieli , a na stoliku w jej salonie stosy biletów wizytowych . Gości jednak nie przyjmowano , co zresztą między nimi nie wywołało zbyt wielkiego oburzenia , ponieważ rozeszła się trzecia z kolei pogłoska , że Łęckiemu licytują kamienicę .
— To nadzwyczajny człowiek ! — mówiła jej nieraz pani Misiewiczowa .
— Mylisz się , staruszku — odparł doktór machając ręką . — Miłość jest rzeczą zwyczajną wobec natury , a nawet , jeżeli chcesz , wobec Boga . Ale wasza głupia cywilizacja , oparta na poglądach rzymskich , dawno już zmarłych i pogrzebanych , na interesach papiestwa , na trubadurach , ascetyzmie , kastowości i tym podobnych bredniach , z naturalnego uczucia zrobiła … wiesz co ? … Zrobiła nerwową chorobę ! … Wasza niby to miłość rycersko-kościelno-romantyczna jest naprawdę obrzydliwym handlem opartym na oszustwie , które bardzo słusznie karze się dożywotnimi galerami , zwanymi małżeństwem … Biada jednak tym , co na podobny jarmark przynoszą serca … Ile on pochłania czasu , pracy , zdolności , ba ! nawet egzystencyj … Znam to dobrze — mówił dalej , zadyszany z gniewu — bo choć jestem Żydem i zostanę nim do końca życia , wychowałem się jednak między waszymi , a nawet zaręczyłem się z chrześcijanką … No i tyle nam porobiono udogodnień w naszych zamiarach , tak czule zaopiekowano się nami w imię religii , moralności , tradycji i już nie wiem czego , że ona umarła , a ja próbowałem się otruć … Ja , taki mądry , taki łysy ! …
Stach w gabinecie czytał angielską książkę . ( Czort wie , na co jemu ta angielszczyzna ? Przecie można ożenić się będąc nawet głuchoniemym … ) Przywitał mnie serdecznie , chociaż nie bez pewnego wahania . „ Trzeba wziąć byka za rogi ! ” — pomyślałem — i nie kładąc czapki na stole , mówię :
Zainstalowawszy się na górze , gdzie mu jeszcze musiano zanieść łóżko , stół , parę krzeseł i miednicę z dzbankiem wody , pan Leon ubrał się we frak , biały krawat , świeżą koszulę ( trochę ciasną na niego ) , wrócił do pani baronowej i poważnie zasiadł w przedpokoju .
— Co mi tam wasze rydze ! — odparł zachmurzony . — Straciłem dwa miesiące na rybach , grzybach , bawieniu dam i tym podobnych głupstwach … Inni przez ten czas jeździli balonem … Wybierałem się do Paryża , ale prezesowa tak nalegała , żebym u niej wypoczął … I pięknie wypocząłem … Zgłupiałem do reszty … Już nawet nie umiem myśleć porządnie … straciłem zdolności … Eh ! dajcie mi święty spokój z rydzami … Jestem taki zły ! …
Był ktoś , który rzucił parę tysięcy rubli na dobroczynność i na ochronę jej ciotki ; potem ktoś grał z jej ojcem w karty w resursie i co dzień przegrywał ; potem ktoś , który wykupił weksle jej ojca ( może to nie Wokulski ? … ) , następnie jej serwis , a następnie dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia grobu Pańskiego .
Żyd podniósł głowę i z czoła zsunął okulary na oczy .
Co my mamy przez tę dżumę ! … Kogo spotkam , mówi : „ Co , dobrze wam sprowadzać perkaliki z Moskwy ? Zobaczysz pan , że razem z nimi sprowadzicie morową zarazę . ” A ile się to odbiera anonimów wymyślających na czym świat stoi ! Zdaje mi się jednak , że autorami ich są przede wszystkim kupcy , nasi współzawodnicy , albo też fabrykanci perkalików łódzkich .
— Mało go znam . To stary człowiek .
— Dlaczegóż to , ojcze ? …
— Pani zawsze musi mi zrobić jakiś skandal ! — oburzył się Ochocki . — Pani może ze mną jeździć po wertepach , ale pannie Felicji nie wolno nawet zajrzeć do obserwatorium .
— Miał — poprawił radca — ale go nie uszanował . Inny na jego miejscu ożeniłby się z jaką uczciwą panienką i żyłby w dostatkach ; bo co to , panie , dziś znaczy sklep z reputacją i w doskonałym punkcie ! … Ten jednak , wariat , rzucił wszystko i pojechał robić interesa na wojnie . Milionów mu się zachciało czy kiego diabła .
Prezesowa znowu podniosła chustkę do oczu .
— Coraz bardziej przekonywam się , Belu , że pieniądze nie dają szczęścia . Ten Wokulski zrobił świetną jak dla niego karierę , lecz — cóż stąd ? … Już nie pracuje w sklepie , ale nudzi się w Łazienkach . Uważałaś , jaką on ma znudzoną minę ?
Nie trzeba było mojej przenikliwości , ażeby zgadnąć , że był to jeden z nie płacących komornego studentów , który tylko czekał na ukazanie się baronowej w lufciku , ażeby na nią puścić śledzia .
Innemu podał chustkę od nosa , a gdy powiedział mu , że chustka waży sto funtów , uśpiony począł uginać się , drżeć i potnieć pod jej ciężarem .
Wokulski pożegnał go i wstąpił do salonu . Starskiego już tam nie było , panna Izabela siedziała sama . Zobaczywszy go podniosła się ; twarz jej była pogodniejsza .
O siódmej ledwie go zbudzili Konstanty i Maruszewicz . Baron w żaden sposób nie chciał wstawać mrucząc , że woli być zhańbionym i niehonorowym aniżeli zrywać się tak wcześnie . Dopiero widok karafki z zimną wodą upamiętał go . Baron wyskoczył z łóżka , uderzył Konstantego , zwymyślał Maruszewicza , a w duchu przysiągł , że Wokulskiego zabije .
— Nie , panie . Pański kapitał przynosi trzydzieści trzy procent rocznie , więc nie mogę go pożyczać na siedem …
Ale wnet ochłonął ; przyszła mu bardzo słuszna uwaga , że panna Izabela nie znając Molinariego daje się tylko unosić prądowi jego reputacji .
— Co ? … — mówię widząc , że jest zupełnie pijany . — Wyleciałeś przez nią ze sklepu , więc może i przez nią dostałeś się do Moskwy ? …
— Cóż to za oryginalne diabły , panie Mraczewski ? — spytał Lisiecki .
Pan Maruszewicz ruszył brwiami , ale wziął pieniądze i zrobił sprawunek . Baronowej cena czterdziestu rubli za szlafrok i sześciu za pantofle wydała się nieco wysoką , ale pan Maruszewicz odpowiedział , że nie zna się na cenie , że kupował w pierwszorzędnych magazynach , i już nie mówiono o tym .
Od połowy kwietnia pani baronowa Krzeszowska nagle zmieniła tryb życia .
— Owszem , jest , ale taką rolę w społeczeństwie odgrywają kobiety . Im natura dała tkliwsze serca , ruchliwszą wyobraźnię , subtelniejsze zmysły , i one to , nie zaś arystokracja , utrzymują w życiu codziennym wykwintność , w obyczajach łagodność , a nawet umieją budzić w nas najwznioślejsze uczucia . Tą lampą , której blaski ozłacają drogę cywilizacji , jest kobieta . Ona też bywa niewidzialną sprężyną czynów wymagających niezwykłego natężenia sił …
— Owszem .
— Naturalnie . Zresztą znane nazwisko . Przed czterema laty uciekł biedak za granicę , bo posądzili go o zabicie tej …
— Dwadzieścia pięć rubli miesięcznie … — szepnęła młoda pani . Jednocześnie pobladła , zaczęła skubać sukienkę i z pewnością mimo woli rzuciła na Wirskiego takie błagalne spojrzenie , że … że gdybym był Wokulskim , zaraz bym się o nią oświadczył …
Nieumiejętność panny Izabeli w opiekowaniu się chorymi w przykry sposób uderzyła Wokulskiego . Ale tylko na chwilę .
— A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! …
— Nie chcę żadnych spółek ! … — krzyknął . — Nie żądam od nikogo łaski , raczej wyświadczam ją innym . Kto mi nie ufa , niech sprawdzi cały interes … Przekona się , żem go nie mistyfikował , ale — i nie będzie moim wspólnikiem . Hrabiowie i książęta nie mają monopolu na fantazję … Ja mam także moje fantazje i nie lubię , ażeby mi się wtrącano …
— Gut Morgen , meine Kinder ! … Der Kaffee ist schon …
— Niech mnie …
— Jaki interes ma pan do mego ojca ?
— Ode mnie ? … Zdaje się panu . Mam w sobie parę kropli krwi węgierskiej , więc kiedy wsiądę na konia , szaleję i plotę niedorzeczności . Notabene — nie cofam nic z tego , com powiedziała , ale mylisz się pan , jeżeli sądzisz , żeś mnie już poznał . A teraz pocałuj mnie pan w rękę ; jesteś pan rzeczywiście interesujący .
Wziął kapelusz i pojechał z księciem . Zdawało mu się , że powóz nie jedzie po bruku , ale po jego własnym mózgu .
— Alboż pani jest moją kochanką ? … Nie jestem przecie lunatykiem .
— W takim razie poproś pana Wokulskiego , ażeby ci częściej towarzyszył — odpowiedziała hrabina tonem jakiejś osobliwej słodyczy .
— Bodajby zrobił ! — W każdym razie coś pani powiem . Widzi pani , w życiu można spotkać ludzi weselszych ode mnie , eleganckich , z tytułami , nawet z majątkiem większym niż mój … Ale przywiązania , jak moje , chyba pani nie znajdzie . Bo jeżeli miłość mierzy się wielkością cierpień , takiej jak moja może jeszcze nie było na świecie .
— O Wokulskim wiem to , co wszyscy . Ma sklep , w którym kupujemy , zrobił majątek na wojnie …
— Jakaś panna czeka …
— Ależ , panie , proszę mi nie mówić impertynencyj ! … Słucha pan rad pokątnych doradców , łotrów z Pawiaka …
— Ja przecież nie grożę , ale nie opuszczaj mnie pan ! … — deklamuje z prawdziwym uczuciem baronowa .
W ciągu następnego kwadransa zjawił się i Węgiełek , chłopak dwudziestokilkoletni , z fizjognomią wesołą i inteligentną . Dowiedziawszy się od księżego sługi , że można coś zarobić , ubrał się w szaraczkowy surdut z krótkim stanem i połami do ziemi i obficie wytarł sobie włosy słoniną .
— I przyznaj , że umiem dotrzymywać obietnic .
Wokulski okrążył powóz i zbliżył się do panny Izabeli , która mówiła dalej :
Jedno mi się tylko nie podobało .
Wokulski poszedł ku nim potrącając klęczących i omijając inne stoły , przy których pukano na niego zawzięcie . Zbliżył się do tacy i ukłoniwszy się hrabinie , położył swój rulon imperiałów .
— Coś mi się zdaje , że Wokulski jest … jakby zakochany ? …
„ Mam nieprawdopodobne szczęście — myślał . — W pół roku zrobiłem majątek krociowy , za parę lat mogę mieć milion … Nawet prędzej … Dziś już mam wstęp na salony , a za rok ? … Niektórym z tych , co przed chwilą ocierali się o mnie , przed siedemnastoma laty mogłem usługiwać w sklepie , a nie usługiwałem chyba dlatego , że żaden nie wstąpiłby tam . Z komórki przy sklepie do buduaru hrabiny , co za skok ! … Czy aby ja nie za prędko awansuję ? ” — dodał z tajemną trwogą w sercu .
Stanął przede mną i schwyciwszy mnie za klapy surduta mówił zirytowanym głosem :
„ Pośle Syn Człowieczy anioły swoje , a oni zbiorą wszystkie zgorszenia i tych , którzy nieprawość czynią , jako zbiera się kąkol i pali się go ogniem . ”
Nie sam Rzecki myślał w taki sposób . Wstąpiwszy do swego mieszkania Wokulski znalazł całą pakę biletów wizytowych i listów . Przez czas nieobecności odwiedziło go około setki ludzi wpływowych , utytułowanych i majętnych , z których co najmniej połowy dotychczas nie znał … Jeszcze większą osobliwość stanowiły listy . Były to prośby bądź o wsparcie , bądź o protekcję do rozmaitych władz cywilnych i wojskowych lub też anonimy po największej części wymyślające mu … Jeden nazywał go zdrajcą , inny fagasem , który tak wprawił się do służby u Hopfera , że dziś dobrowolnie wdziewa na siebie liberię arystokracji , a nawet więcej niż arystokracji . Inny anonim zarzucał mu opiekę nad kobietą złego życia , inny donosił , że pani Stawska jest kokietką i awanturnicą , a Rzecki oszustem , który w nowo nabytym domu wykrada mu komorne i dzieli się z rządcą , niejakim Wirskim .
— Weź te pieniądze — mówił — na drogę i jeżeli masz jechać , to jedź … Dałbym ci więcej , ale może i na mnie przyjść pora … Zresztą trzeba zostawić coś babie , żeby sobie w razie wypadku znalazła drugiego męża …
— A co , nie powiedziałam , że przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie ręce ?
— A pani ?
— Cóż on myśli robić z tą nauką ? — rzekłem .
Teraz główne drzwi otworzyły się z łoskotem i wbiegł Franc Mincel , tłuściejszy i czerwieńszy od brata .
— Platyna ? … — powtórzył Geist z drwiącym uśmiechem . — Oto masz platynę …
— Może pan dobrodziej ma jakie kosztowności ? … Pierścionków , zygarków , branzeletów ? … Jak zdrowia pragnę , ja rzetelnie zapłacę , bo to dla mojej córki …
Franca zwykle sprowadzano do sklepu . Wchodził z oczyma zaspanymi , ziewający , obojętnie całował stryja w ramię i przez cały dzień skrobał się w głowę w sposób , który mógł oznaczać wielką senność lub wielkie zmartwienie . Prawie nie było ranka , ażeby stryj patrząc na jego manewry nie wykrzywiał mu się i nie pytał :
„ Za pozwoleniem . Od jednego obiadu i jednej wizyty jeszcze bardzo daleko do dłuższej znajomości . Na tysiąc zaś dłuższych znajomości — ledwie jedna prowadzi do oświadczyn ; na dziesięć oświadczyn — ledwie jedne są przyjęte , a i z tych ledwie połowa kończy się małżeństwem . Trzeba więc być zupełnym wariatem , ażeby nawet przy dłuższej znajomości myśleć o małżeństwie , za którym jest ledwie jedna , a przeciw któremu ze dwadzieścia tysięcy szans … Jasne czy niejasne ? ”
— Podły Żyd , lichwiarz , odstraszył konkurentów , przekupił adwokata i …
— Czuję — mówił wzdychając — że byłbym inny , gdybym miał choć ze trzy tysiące rubli rocznie … Nikczemny świat , na którym tacy jak ja ludzie muszą się marnować ! …
Ochocki podał jej rękę , ale miał minę tak zakłopotaną i kapelusz tak wsadzony na bakier , że pani Wąsowska nie mogła pohamować nadmiaru wesołości , co na twarzy panny Felicji wywołało nową serię rumieńców , a Ochockiego zmusiło do rzucenia wdówce kilku gniewnych spojrzeń .
Jakiś czas szli milcząc . Młody człowiek był zamyślony . Wokulski zirytowany .
— Panie Ignacy , to ja ! …
Ostatnich wyrazów adwokata Wokulski prawie nie słyszał pochłonięty innymi myślami , które go jeszcze mocniej opanowały po odejściu gościa .
— Jesteś nieostrożny ! … — syknął Wokulski .
— Zaraz ? … Dobrze . Pan Starski jest to bardzo zajmujący człowiek .
— Przyjdę tu — szepnął Wokulski .
— Wszystko będzie załatwione , jeżeli tam pójdziesz .
— Ciekawam ? … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zdziwiona .
„ Wokulski — odparł — całą wygraną i wartość konia oddał damom na ochronkę , a oprócz tego Bóg wie ile zapłacił Yungowi i Millerowi … ”
Teraz dopiero zrozumiała , jak gorąco kocha tę swoją duchową ojczyznę , gdzie kryształowe pająki zastępują słońce , dywany — ziemię , posągi i kolumny — drzewa . Tę drugą ojczyznę , która ogarnia arystokrację wszystkich narodów , wykwintność wszystkich czasów i najpiękniejsze zdobycze cywilizacji .
„ Boże miłosierny ! potrzebne też to panu takie figle ? ”
Pani Meliton przypatrzyła mu się ciekawie i kiwając głową mruknęła :
Nade wszystko zaś mieć dużo pieniędzy .
— Proszę pani — odpowiadam — jest to towar , którego się pozbywamy , więc możemy go odstąpić bardzo tanio . Zaraz pójdę do pryncypała …
— Przez te okna , panie — mówiła babcia — ( choć rzadko układają się z nich literki ) Helunia nabrała ciekawości do abecadła , a i teraz jeszcze bawi się najlepiej , jeżeli potrafi złożyć z oświetlonych okien jakąś formę . Dlatego nawet nie zapuszczamy rolet wieczorem .
I zaprowadziwszy ich do prawej oficyny wskazał Wokulskiemu obszerny pokój , którego otwarte okna wychodziły do parku . Po chwili wbiegł chłopiec w liberyjnej kurtce , przyniósł wody i zajął się rozpakowaniem walizy .
— Jak to ? … co to ? …
— Zaczyna mnie pan interesować , panie Wokulski — dodała pani Wąsowska , wyciągając do niego rękę .
— Gdzie ? — krzyknęła ciotka .
— A ludzie ? … domy ? …
Wtem ( powóz ciągle drży i słychać turkot ) z głębi jeziora czarnych dymów i białych par wynurza się do pół figury jakiś człowiek . Ma krótko ostrzyżone włosy , śniadą twarz , która przypomina Trostiego , pułkownika strzelców ( a może gladiatora z Florencji ? ) , i ogromne czerwone dłonie . Odziany jest w zasmoloną koszulę z rękawami zawiniętymi wyżej łokcia ; w lewej ręce , tuż przy piersi , trzyma karty ułożone w wachlarz , w prawej , którą podniósł nad głowę , trzyma jedną kartę , widocznie w tym celu , aby ją rzucić na przód siedzenia powozu . Reszty postaci nie widać spośród dymu .
Poruszał się swobodnie , był trzeźwy , myślał jasno i szybko , tylko nic go nie obchodziło ; ani kto z nim jedzie , ani którędy jedzie , ani dokąd jedzie . Apatia ta rosła w miarę oddalania się od Warszawy . Za Pruszkowem prawie ucieszyły go krople deszczu , przez otwarte okno padające do wnętrza wagonu ; później nieco ożywiła go gwałtowna burza za Grodziskiem ; miał nawet pragnienie , ażeby go piorun zabił . Ale gdy burza przeszła , wpadł znowu w obojętność i nie interesował się niczym ; nawet tym , że jego sąsiad z prawej strony spał mu na ramieniu , a sąsiad z przeciwka zdjął kamasze i oparł mu na kolanach nogi , w czystych zresztą skarpetkach .
Sklep nasz był kolonialno-galanteryjno-mydlarski . Towary kolonialne wydawał gościom Franc Mincel , młodzieniec trzydziestokilkoletni , z rudą głową i zaspaną fizjognomią . Ten najczęściej dostawał dyscypliną od stryja , gdyż palił fajkę , późno wchodził za kontuar , wymykał się z domu po nocach , a nade wszystko niedbale ważył towar . Młodszy zaś , Jan Mincel , który zawiadywał galanterią i obok niezgrabnych ruchów odznaczał się łagodnością , był znowu bity za wykradanie kolorowego papieru i pisywanie na nim listów do panien .
— Co mi pan dajesz adresy ? — odparł Szprot . — Mam panu przysłać partię kortu czy co ? …
— Za pozwoleniem — przerwał Starski — nie robię panu zarzutu , tylko owszem , uważam to za chlubny przykład dla wszystkich . Skądże pan jednak wie , czy człowiek , który żeni się lub wychodzi za mąż dla pieniędzy , nie ma również na widoku szlachetnych celów ? Moi rodzice podobno pobrali się z czystej miłości ; jednak przez całe życie nie byli szczęśliwi , a o mnie , owocu ich uczuć , to już nie ma co mówić … Tymczasem moja czcigodna babka , tu obecna , wyszła za mąż wbrew skłonności i dziś jest błogosławieństwem całej okolicy . Nawet lepiej — dodał całując prezesowę w rękę — gdyż poprawia błędy moich rodziców , którzy tak byli zajęci miłością , że zapomnieli o majątku dla mnie …
Sceny takie powtarzały się przez kilka dni z rzędu i nie wiem , do czego by doszło , gdyby nie położył im kresu jeden z najdziwniejszych wypadków , jakie widziałem .
— Ale widzi pan … Bo gdyby młode panny ciągle sam na sam przebywały z młodymi ludźmi , to mogłaby się która zakochać …
Przez całą noc śnił się pannie Izabeli Starski jako mąż , Rossi jako pierwszy platoniczny kochanek , Ochocki jako drugi , a Wokulski jako plenipotent ich majątku . Dopiero około dziesiątej rano obudziła ją panna Florentyna donosząc , że przyszedł Szpigelman i jeszcze jeden Żyd .
„ Ale ba ! kiedy nam się sznur zerwał … ” — mówią tamci .
— Ależ — mówię — tu lokal zajęty …
Teraz ja ukłoniłem się .
„ Aha ! ” — mruknął .
— Kocioł zostawi pan bez dozoru ? — spytał Wokulski .
Wokulski przypatruje się jej i myśli :
„ Z pewnością — mówił — znakomitszym jest ten skrzypek , który na niej zrobi wrażenie , aniżeli ten , który by mnie się podobał . Trzeba być arogantem , ażeby wypowiadać sądy tak stanowcze , tym bardziej że musiałem nie poznać się na jego grze … ”
„ Ci , którzy stworzyli te cuda — myślał Wokulski — albo je gromadzili w jedno miejsce , ci nie byli jak ja szalonymi próżniakami … ”
— Jakaś zagadkowa figura ten pan — mówiła po francusku dama w brylantach do damy w strusim piórze . — Pierwszy raz widziałam prezesową płaczącą .
Właściwie mówiąc , kto wie , czy poczciwy Stach nie był mimowolną przyczyną nieszczęścia pani Stawskiej ; a nawet może nie tyle on , ile ja … Ja go do niej gwałtem prowadziłem , ja radziłem Stachowi , ażeby nie odwiedzał tej poczwary , pani baronowej , ja wreszcie pisałem do Wokulskiego , kiedy był w Paryżu , ażeby zasięgnął tam wiadomości o Ludwiku Stawskim . Krótko mówiąc : ja , nikt inny , tylko ja rozdrażniłem tę jędzę Krzeszowską . Odpokutowałem też przez dwa miesiące ! … Ha , trudno . Panie Boże , jeżeli jesteś , zbaw pomimo to duszę moją , jeżeli ją mam — jak mówił pewien żołnierz z czasów rewolucji francuskiej .
— Dobrze … dobrze … — odparł Wokulski nie zdając sobie sprawy z tego , co mówi pan Ignacy . Właśnie w tej chwili myślał o ruinach zasławskiego zamku , wśród których pierwszy raz zobaczył łzy w oczach panny Izabeli .
Wokulski ukłonił się paniom zauważywszy z rozkosznym zdziwieniem rumieniec na twarzy panny Izabeli .
— A co będę miała do roboty ?
— Bardzo jesteśmy wdzięczne panu Wokulskiemu za warunki , na jakich zostawia nam ten lokal ! … Jest to chyba jedyny wypadek , ażeby gospodarz sam zniżał komorne . Ale nie wiem , czy … wypada nam korzystać z jego uprzejmości ? …
— A wiesz ty , że ja nic nie słyszę ? — odparłem .
Powiedziałem , że w postępowaniu Stasia Wokulskiego wielu rzeczy nie rozumiem i za każdym razem mam ochotę zapytać : na co to wszystko ? …
Ale otóż i sala główna , do której biegną wszyscy starozakonni i gdzie skupia się cały interes licytacji . Jest to pokój tak rozległy , że można by w nim tańcować we czterdzieści par mazura , gdyby nie niska bariera , która dzieli go na dwie części : cywilną i licytacyjną . W części cywilnej znajduje się kilka wyplatanych kanap , w części licytacyjnej — estrada , a na niej duży stół , mający formę rogala pokrytego zielonym suknem . Za stołem spostrzega pan Ignacy trzech dygnitarzów mających łańcuchy na szyi i senatorską powagę na obliczach ; są to komornicy . Na stole przed każdym dygnitarzem leży stos papierów reprezentujących wystawione na sprzedaż nieruchomości . Zaś między stołem i barierą , tudzież przed barierą , tłoczy się ciżba interesantów . Wszyscy oni mają zadarte głowy i patrzą na komorników ze skupieniem ducha , którego mogliby im pozazdrościć natchnieni asceci przypatrujący się świętym wizjom .
Wspomnienie o tak niezawodnym środku ucieczki uspokoiło go . Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju ; zdawało mu się , że nadchodzi moment , w którym powinien zrobić rachunek sumienia czy też ogólny bilans życia .
Cofnął się znowu w bramę i począł czytać spis mieszkańców .
— Więc teraz — rzekł — ideałem pańskim jest Szlangbaum .
Tu zdarzył się fakt nadzwyczajny . Pan Patkiewicz usłyszawszy wyrok doznał tak silnego wstrząsnienia moralnego , że twarz zrobiła mu się zieloną i — zemdlał . Szczęściem , padając trafił w objęcia pana Maleskiego ; inaczej strasznie rozbiłby się nieborak .
Od tej pory zupełnie zmienił tryb życia . Swój balon z wiatrakiem rzucił w kąt , gdzie go niebawem zasnuła pajęczyna ; butlę do robienia gazów oddał stróżowi na wodę , do książek nawet nie zaglądał . I tak leżały skarbnice ludzkiej mądrości , jedne na półce , inne na stole , jedne zamknięte , inne otwarte , a on tymczasem …
Pocałowała ojca w rękę i wyszła do swego pokoju .
— Przepreszem .
Idąc prawym chodnikiem dostrzegł Wokulski na lewo , mniej więcej w połowie ulicy , dom niezwykle żółtej barwy . Warszawa posiada bardzo wiele żółtych domów ; jest to chyba najżółciejsze miasto pod słońcem . Ta jednak kamienica wydawała się żółciejszą od innych i na wystawie przedmiotów żółtych ( jakiej zapewne doczekamy się kiedyś ) otrzymałaby pierwszą nagrodę .
— Wiesz — mówił — byłem z powinszowaniem u Wokulskiego . To dzielny człowiek , istotny dżentelmen ! Już ani myśli o pojedynku i nawet zdaje się żałować barona . Nic nie pomoże , szlachecka krew musi się odezwać , bez względu na kondycję …
— Co mi tam honor — mówi jegomość z łajdacką fizjognomią . — Da pani dziesięć rubli zadatku ?
Gdy lokaj zabrał paczki i panie zajęły miejsca w powozie , panna Florentyna odezwała się tonem wyrzutu :
— Trzecią w sprawie kredytu dla rolników — mówił książę . — Czwartą …
Wtedy jednakże , jakby na komendę , wpadała z góry służąca wołając :
A potem dodał :
Wokulski sposępniał i zamiast w oczy pani Stawskiej zaczął patrzeć w talerz . Wziąwszy na odwagę odezwałem się nie bez ironii :
— Czy tak ? …
„ Chyba nie on ? … — myślał Wokulski . — Tamten był zupełnie czarny … ”
— Ale gdzież w tym prześladowanie Żydów ? — spytał Wokulski .
— W rezultacie czego chcesz , mój mężu ? — zapytała pani baronowa już pewnym głosem .
W każdym innym razie podobny wypadek zatrułby mi humor na całą dobę . Ale dziś ani myślałem o zniknięciu naszej firmy i zastąpieniu jej szyldem żydowskim . Co mi tam sklep ! byle Stach był szczęśliwy , a przynajmniej wydobył się ze swych zgryzot . Muszę go ożenić , żeby pioruny biły ! …
Cyfry te ze swej strony źle podziałały na humor Wokulskiego , który mówił sobie , że ponad trzydzieści tysięcy rubli już nic nie jest w stanie dołożyć .
— Zdaje mi się , że gdyby pani dotknęła człowieka ciężko poranionego , nie tylko ból by go opuścił , ale chyba zagoiłyby mu się rany .
— Ożenił się pan dla majątku ? — spytała wdówka szeroko otwierając oczy .
— Tak .
— Służę piorunem ! … Jedzie ósma …
— Nic .
— Pojmuję pana — zakończył hrabia . — Szlachcic , choćby się odział w skórę przemysłowca , musi wyleźć z niej przy lada okazji . Pan zaś , proszę mi wybaczyć śmiałość , jesteś przede wszystkim szlachcicem , i to w angielskiej edycji , jakim każdy z nas być powinien .
— Jutro przekonam pana , żem nie filut ani wariat — odpowiedział Geist . — Pokażę ci coś , co widziało zaledwie sześciu albo siedmiu ludzi , którzy … już nie żyją … O , gdyby oni żyli ! … — westchnął .
— O nie , panie , dziękuję … Nie jestem awanturnikiem … Zresztą … niech pan da … jutro odniosę … Pan może się tymczasem namyśli …
— Owszem , ale … myślałam , że panu będzie przyjemniej w towarzystwie pani Wąsowskiej .
— Nareszcie … — rzekła pani Wąsowska . — Myślałam , że nigdy się nie zdecydujesz .
— Ale my mamy do pani pretensję o szkody i straty ! — odezwał się Maleski . — Kto słyszał o tej porze wymawiać przyzwoitym ludziom komorne ? … Gdybyśmy nawet znaleźli lokal , to będzie taki podły , że przynajmniej ze dwu z nas umrze na suchoty …
Jenerał ujrzawszy Wokulskiego podał mu rękę i przywitali się jak starzy znajomi .
— A , jesteś — rzekła staruszka do Wokulskiego — to dobrze . Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem , który ją może nareszcie znajdzie — dodała lekko marszcząc brwi — a my z Kazią pójdziemy do koni .
Poczciwy radca był już po szóstym kuflu , więc zaczyna się śmiać i mówi :
— Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna .
— A ciebie przeprosił .
— Prawda , że Wokulski ma nasze pieniądze — rzekła panna Izabela . — Ale mnie pisać o tym do niego nie wypada . Napisz ty , Floro , w imieniu ojca … O , tu jest papier , na moim biurku …
— I myśli kuzyn stosować tę zasadę w Polsce ?
Wokulski głęboko odetchnął ; obie wiadomości były ważne . Drugi raz przeczytał list podziwiając szorstki styl pani Meliton i uśmiechając się przy uwagach , jakie robiła nad swoją płcią . Mocno trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego ; wszystko i wszystkich chwytałby za kark , wyjąwszy — pannę Izabelę . Ona jedna była istotą , której wobec siebie chciał zostawić absolutną wolność , jeżeli nie panowanie .
— Bodajby .
— Wyobraź sobie — rzekł do Wokulskiego — musimy jechać do Krakowa . Hortensja jest chora , chce widzieć Belę ( zdaje się , że chodzi o zapis ) , no , a zapewne rada by poznać ciebie … Możesz jechać z nami ? …
— Jaki paciorek ?
„ Ach , głupstwo — mówił do siebie — po cóż miałaby mnie oszukiwać ! … Ona mnie , który przecie nie jestem nawet jej narzeczonym . ”
— Zostanie pani tymczasem w Warszawie . Mieszkać będzie pani na Tamce , przy rodzinie furmana Wysockiego . To bardzo dobrzy ludzie . Pokój będzie pani miała osobny , stołować się pani będzie u nich , a maszyna i wszystko , co się okaże potrzebnym do szycia bielizny , znajdzie się także . Rekomendacje do składu bielizny dam pani , a po paru miesiącach zobaczymy , czy utrzyma się pani z tej roboty . — Oto adres Wysockich . Proszę tam zaraz pójść , kupić z Wysocką sprzęty , dopilnować , ażeby uporządkowali pokój . Maszynę przyślę pani jutro … A oto pieniądze na zagospodarowanie się . Pożyczam je ; zwróci mi je pani ratami , jak już zacznie iść robota .
Tymczasem jędza ta wyczerpawszy rozmaite protekcje i lękając się , ażeby Wokulski albo nie podniósł ceny , albo nawet nie sprzedał kamienicy komu innemu , zdecydowała się ostatecznie kupić ją za sto tysięcy rubli !
Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu .
Rzecki ocknął się , podniósł głowę , brwi i oczy w górę i zobaczył Mraczewskiego …
— Tak — mówił Wokulski — nie łamią form w warunkach zwykłych , ale w niezwykłych stosują się do prawidła : robić , jak wygodniej . Sam zresztą widywałem bardzo dystyngowanych lordów , którzy baraninę z ryżem jedli palcami , a rosół pili prosto z garnka .
— Pan ? … — spytał Wokulski . I nagle przypomniał sobie opowiadanie Rzeckiego i to , że na swym stole znalazł wczoraj dwa bilety barona .
Przypomniawszy jednak sobie , że jest tu z wizytą , szybko począł się ubierać . Ledwie skończył , delikatnie zapukano do drzwi i wszedł stary służący .
Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ”
Lecz gdy już był ubrany , wyszedł na ulicę , zobaczył piękną pogodę i wyobraził sobie , że widzi wschód słońca , nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim i postanowił tylko przestrzelić mu nogę .
— Nie ! Pani już nic i nigdy nie sprzedadzą w moim sklepie .
— Także koncept ! … Pański zegarek zawsze spieszy się z rana , a późni wieczorem — odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy .
Był raz w teatrze „ Variétés ” na ul . Montmartre , o paręset kroków od swego hotelu . Miano grać trzy wesołe sztuczki , między nimi jedną operetkę . Poszedł tam , ażeby odurzyć się błazeństwem , i prawie natychmiast po podniesieniu kurtyny usłyszał na scenie frazes wypowiedziany płaczliwym głosem :
— Proszę cię , Belu — rzekła hrabina tonem uroczystym — pan Wokulski … który tak hojną ofiarę złożył na naszą ochronę …
Znowu wrócił do włosów i mikroskopu .
A ona na to : „ Nie bądź głupi , bo … ”
Stopniowo sformułował sobie warunki zapoznania się z panną Izabelą . Ażeby mógł nic więcej tylko szczerze rozmówić się z nią , należało :
Stojący za nim Wokulski dotknął jego ramienia .
W maju i czerwcu wizyty pani Meliton stały się częstszymi , ku zmartwieniu Rzeckiego , który podejrzewał spisek . I nie mylił się . Był spisek , ale przeciw pannie Izabeli ; stara dama dostarczała ważnych informacyj Wokulskiemu , ale dotyczących tylko panny Izabeli . Zawiadamiała go mianowicie : w których dniach hrabina wybiera się ze swoją siostrzenicą na spacer do Łazienek .
— Chodźmy stąd , ojcze — mruknął chłopak , spode łba patrząc na mnie .
I rozważał pełen goryczy , że ten płat ziemi nadrzecznej , zasypany śmieciem z całego miasta , nie urodzi nic nad parterowe i jednopiętrowe domki barwy czekoladowej i jasnożółtej , ciemnozielonej i pomarańczowej . Nic , oprócz białych i czarnych parkanów , otaczających puste place , skąd gdzieniegdzie wyskakuje kilkupiętrowa kamienica jak sosna , która ocalała z wyciętego lasu , przestraszona własną samotnością .
— Zostawiłabym go w spokoju i odeszłabym .
— Teraz rozumiesz pan , na jakiej pochyłości może znaleźć się człowiek ? … — spytał Szuman . — Już drugi dzień truje się , że go jakiś książę nie zaprosił na bal ! … On , ten nasz kochany , ten nasz podziwiany Stach …
„ Kiedy * ona * dosięgnie wieku baronowej … ona , przywykła do wydawania dziesiątków tysięcy rubli rocznie , kto wie , czy nie pójdzie też drogami baronowej ? … Przecie i ta kobieta była młodą , i za nią mógł szaleć taki wariat jak ja , i ona nie pytała , skąd się biorą pieniądze … Dziś już wie skąd : z handlu tajemnicami ! … Przeklęta sfera , która hoduje takie piękne i takie kobiety … ”
Od naszej kolumny oderwał się sznur tyralierów i pobiegł ku badylom . My maszerowaliśmy wciąż , jakby kule przelatujące z ukosa nie do nas adresowano .
— Nie wiem jeszcze , kiedy pojadę .
„ Aha ! … ” — pomyślał Wokulski żegnając hrabinę . Czuł dla niej w tej chwili taką wdzięczność , że na jej ochronę oddałby połowę majątku .
„ Więc i ona powinna by mnie kochać … — mówił Wokulski . A potem dodawał : — Jeżeli klacz wygra na wyścigach , będzie to znakiem , że mnie panna Izabela pokocha … Ach ! stary głupcze , wariacie , do czego ty dochodzisz ? … ”
„ Pieniądz naprawdę jest wielką potęgą , tylko trzeba go umieć użyć … ”
Ile razy po wizycie u panny Izabeli jak dokuczliwe muchy rzucały się na niego wątpliwości , biegł do pracy . Przeglądał rachunki , uczył się angielskich słówek , czytał nowe książki . A gdy i to nie pomagało , szedł do pani Stawskiej , u niej spędzał cały wieczór i dziwna rzecz , w jej towarzystwie znajdował jeżeli nie zupełny spokój , to przynajmniej ukojenie …
Niech nas Pan Bóg od tego zabroni .
„ Głupstwo ! … — pomyślał — piłem za wiele … ”
Wokulski przybiegł do niej . Podała mu rękę i we dwoje opuścili salon . Osamotnionego księcia zaraz otoczyli mężczyźni ; niektórzy prosili go , ażeby zapoznał ich z Wokulskim .
Ukłonił się i wyszedł .
„ Muszę jednak przyznać , że jest to bardzo dobry człowiek — rzekła w sobie . — Rossi nie byłby tak zadowolony z Warszawy , gdyby nie troskliwość Wokulskiego . No , ależ moim opiekunem , nawet w razie nieszczęścia , nie będzie … Co do majątku , owszem , niech nim rządzi ; ale opiekunem ! … Ojciec musi być ogromnie osłabiony , jeżeli wpadł na podobną kombinację … ”
— Ach tak ! … Nawet dobrze bawiliście się . Pamiętam , w grudniu mieliście świetne żywe obrazy . Kto to w nich występował ? …
„ Sprzedam sklep — myślał — wycofam moje kapitały i osiądę w Paryżu . Nie będę zawadzał tym , którzy mnie nie chcą … Będę tu zwiedzał muzea , może wezmę się do jakiej specjalnej nauki i życie upłynie mi , jeżeli nie w szczęściu , to przynajmniej bez boleści … ”
Pani Stawska podniosła na niego oczy .
Wokulski czuł , że musi uciec z tego pokoju . Widmo , przed którym wyjechał z Warszawy , było już tu i stało za progiem .
— Jest Wokulski — rzekłem do pani Stawskiej i pokręciłem wąsa .
— Nie znasz go więc ? — spytał pan Tomasz . — On jednak jest jednym z naszych dostawców .
— Trochę pomagałem staremu , a zresztą siedziałem . Niegłupim chodzić po mieście , kiedy jest taka piwnica .
— Nawet ten poczciwy niedołęga Maruszewicz — ciągnęła baronowa — nawet on po całych dniach wygląda do niej oknem …
— Onegdaj puszczałeś się pan balonem captif — mówił gość .
Sam rzucił się na poduszki powozu i ruszyli . Z daleka stara kobieta przeżegnała ich na drogę . Węgiełek spostrzegł ją i zdjął czapkę .
— Nic nie rozumiem — przerwał Ignacy . — Cóż to za szał ?
— Jak wszystkie histeryczki — mruknął eks-obywatel . — Straciła córeczkę , mąż ją porzucił … Same awantury ! …
„ On musi dobrze karmić się , ten kupczyk . Wyglądam przy nim jak austriackie cygaro przy byku . Niech mnie diabli wezmą , jeżeli nie strzelę temu błaznowi nad głową albo … wcale nie strzelę … Tak będzie najlepiej … ” Ale wnet przypomniał sobie , że pojedynek ma doprowadzić do pierwszej krwi . Wtedy baron rozzłościł się i nieodwołalnie postanowił zabić Wokulskiego z miejsca .
Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym , a wewnętrzna pustka straszliwą . Chciał czymś się zająć i przypomniał sobie , że jeden z zagranicznych kapitalistów pytał go o zdanie w kwestii bulwarów nad Wisłą . Zdanie już miał wyrobione : Warszawa całym swoim ogromem ciąży i zsuwa się ku Wiśle . Gdyby brzeg rzeki obwarować bulwarami , powstałaby tam najpiękniejsza część miasta : gmachy , sklepy , aleje …
„ Nie ma jej ! ” — myślał Wokulski żegnając się z panem Tomaszem .
Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli :
— O tak , bardzo prosimy … — odparła . — Mój ojciec jest wielkim przyjacielem pana .
Przede wszystkim wszedł on na schody prowadzące na galerię , gdzie bywał zwykle za swoich dawnych , dobrych czasów . Dopiero woźny przypomniał mu , że ma bilet do pierwszego rzędu krzeseł , obrzucając go przy tym spojrzeniami , które mówiły , że ciemnozielony surdut pana Rzeckiego , album pod pachą , a nawet fizjognomia à la Napoleon III wydają się niższym organom władzy teatralnej mocno podejrzanymi .
— Nie radzę ani odradzam . Masz rozum , wiesz , jakie jest położenie , więc sama musisz coś postanowić i przyjąć konsekwencje .
Panna Izabela była oburzona i przypomniała panu Pieczarkowskiemu , że nie kto inny , tylko on chwalił artystę . Pan Pieczarkowski zdziwił się i powołał się na świadectwo obecnego pana Rydzewskiego i nieobecnego Szastalskiego , że Molinari od pierwszej chwili nie budził w nim zaufania .
— Dziś po drugim śniadaniu … — odpowiedziała spuszczając głowę .
O tej pannie i o tych majątkach — prawił dalej Węgiełek — wiedzieli ludzie od dawna ; takim sposobem , że dwa razy do roku , na Wielkanoc i na święty Jan , usuwał się kamień , co leżał na dnie potoku , i jeżeli kto stał wtedy nad wodą , mógł zajrzeć do otchłani i widzieć tamtejsze dziwy .
Wsunął rękę pod bok i jęczał żałośnie .
— Już patrzę . Zdrowaś Maria , łaski pełna … Czy to , proszę mamy , ptaszki śpiewają ?
— Gdybyż się przekonał ? … to może by go radykalnie uleczyło . Ale ona za sprytna , ażeby taki naiwny wielbiciel spostrzegł , co się dzieje za kulisami . Zresztą , w tej chwili chodzi o co innego . Śmiech powiedzieć , wstyd powiedzieć ! … — zżymał się doktór .
— Ma szczęście .
Jedyny pokój ( mówi pani Stawska ) , w którym baronowa cały dzień spędza , jest pokoik jej zmarłej córeczki . Ma to być bardzo smutny i dziwaczny zakątek , wszystko w nim bowiem zostało jak za życia nieboszczki . Jest więc łóżeczko , na którym co kilka dni zmienia się pościel , szafka z ubraniem , które równie często trzepie się i czyści w salonie , bo na dziedziniec nie pozwoliłaby baronowa wynieść tych świętych pamiątek . Jest mały stolik z książkami i z kajetem otwartym na tej stronie , na której biedne dziecko pisało ostatni raz : „ Najświętsza Panno form … ” I nareszcie jest półka , pełna lalek małych i dużych , ich łóżeczek i ich garderoby .
— Nic pilnego . Ale o stryju zupełnie już zapomniałeś . A on , biedak , leży niedaleko stąd , o trzy mile , w Zasławiu … Może byście tam jutro pojechali . Okolica ładna , są ruiny zamku … Moglibyście bardzo przyjemnie czas przepędzić i zrobić coś z tym kamieniem nagrobnym .
— Wolę , wolę na trzecie piętro … Za dwie godziny będę — odparł Geist i szybko wybiegł z pokoju .
— Czyliżbym naprawdę ? …
Poszedł nad staw i przypatrywał się białej łódce , dokoła której błyszczała woda , aż oczy bolały . Nagle jeden z łabędzi , pływających przy tamtym brzegu , spostrzegł go i rozpuściwszy skrzydła , z szelestem przyleciał do czółna .
Szuman ścisnął go za rękę .
— Yung weźmie …
Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca . Zastąpiła jej drogę panna Florentyna .
— Może być — odparł zirytowany baron — ale to prawidło nie stosuje się do panny Eweliny . I jeżeli chronię ją … a raczej nie życzę jej stosunków ze Starskim , gdyż ona sama się chroni , to tylko dlatego , ażeby podobny człowiek nie skalał jej czystej myśli jakim wyrazem … No , ale pan jest znużony … Przepraszam za wizytę w tak niewłaściwej porze .
„ Czyliż to może być miłość ? … ” — zapytywał sam siebie z desperacją .
Wokulski machinalnie dotknął bocznej kieszeni surduta i już nie znalazł tam srebrnej papierośnicy . Zarumienił się , grzecznie podziękował wojskowemu w pelerynie , lecz nie przyznał się do straty . Przyszły mu na myśl definicje Jumarta i powiedział sobie , że już zna źródło dochodów pana w podartych rękawiczkach , choć nie wie jeszcze o jego wydatkach .
— Okropność ! — zapłakała pani Małgorzata . — Zdaje mi się — dodała po chwili — że spełnię ostatnią wolę mego kochanego nieboszczyka , jeżeli poproszę pana , ażebyś …
Książę zdawał się być zakłopotany ; wnet jednak ochłonął i mówił dalej :
Ukłonił się , panie się odkłoniły . Idzie dalej nie odwracając głowy , ażeby się nie zdradzić . Nareszcie ogląda się : obie panie znikły między zielonością .
— Mateczko ! …
Tymczasem głowa Mimi spadła na papiery . Sędzia spojrzał wewnątrz i podając maskę pani baronowej rzekł :
— Najpóźniej za kwadransik — odparł Rzecki .
— Będę u ciebie , kochany hrabio , jak Boga kocham — odezwał się otyły marszałek — i może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów ; no , ale powiedz , dlaczegóż to my mamy zawiązywać spółki kupieckie ? … Niechby już sami kupcy …
Znudził mnie już Wokulski swoją rozmową . Istotnie , trzeba być albo półgłówkiem , albo źle wychowanym człowiekiem , ażeby tak piękną kobietę wypytywać o współlokatorów ! Przestałem go też słuchać i machinalnie począłem wyglądać na podwórze .
— Skąd wiesz , że to on ? W tym nie miałby żadnego interesu .
— Niech pan zaczeka , idę do pana ! — zawołała panna Izabela podnosząc się z dywanu .
Naturalnie , przywitaliśmy się jak bliźnięta , raz , drugi i trzeci …
Nie mógł zrachować , ile godzin upłynie od trzeciej do pierwszej w południe . Ogarnął go niepokój ; nie jadł obiadu ; fantazja rwała się naprzód , ale trzeźwy rozum hamował ją .
— Przecie nie uczesany nie pójdzie pan tańczować …
— A tamci co robią ?
— Tek .
Wokulski siedząc na kanapie zaciskał pięści , ale milczał . W tej chwili zapukano do drzwi i ukazał się Lisiecki .
— To stara będzie się wściekać … To jej narobię … Cha … Cha ! … Ale … może pan tylko naciąga ?
— Ty mnie pytasz ? — rzekła .
W połowie alei odezwała się panna Izabela :
— Herr Gott ! — Panie Boże ! — zawołał stary podoficer — jak nasi strzelają … Bem komenderuje czy diabeł …
— Jaśnie pan odchodzi ? … Co mam powiedzieć panu Molinariemu ? …
— Ale pierwej wpiłaby mu się pani w serce i w pamięć tak , ażeby o pani nawet w grobie nie zapomniał ! … — wybuchnął Wokulski . — Piękny świat , ten wasz świat … I miłe są te kobiety , przy których , kiedy im człowiek w najlepszej wierze oddaje własną duszę , jeszcze musi spoglądać na zegarek , ażeby nie spotkał swoich poprzedników i nie przeszkadzał następcom . Pani , nawet ciasto , ażeby wyrosło , potrzebuje dłuższego czasu ; czy więc podobna wielkie uczucie wyhodować w takim pośpiechu , na takim jarmarku ? …
Od paru dni męczył ją osobliwy niepokój , jakiego już raz doznała w życiu . Będąc przed laty za granicą w ogrodzie aklimatyzacyjnym zobaczyła w jednej z klatek ogromnego tygrysa , który spał oparty o kratę w taki sposób , że mu część głowy i jedno ucho wysunęło się na zewnątrz .
— Neseserki ? … Nie . Nasz doktór nie przyjąłby nawet szpilki . Zacny człowiek … Prawda , panie Rzecki , że już jest wpół do dziesiątej ? Stanął mi zegarek .
Pani Wąsowska bardzo obojętnie słuchała o majątku , o wdowieństwie i o matrymonialnych kwalifikacjach Wokulskiego . Lecz gdy prezesowa nazwała go człowiekiem niepospolitym , zaciekawiła się ; dowiedziawszy się zaś , że może kochać pannę Izabelę , rzuciła się jak rumak szlachetnej krwi , niebacznie dotknięty ostrogą .
— Czy podobna , panie Wokulski , ażeby pan nigdy nie kochał się ? — mówiła . — Ma pan , o ile wiem , ze dwadzieścia osiem lat , prawie tyle co ja … I kiedy ja już od dawna uważam się za starą babę , pan wciąż jest niewiniątkiem …
— Istna heca — rzekł . — I skąd mu to przyszło ?
Stach wzruszył ramionami i natychmiast przyjął Szlangbauma z pensją półtora tysiąca rubli rocznie .
Memu Patkiewiczowi nie trzeba było dwa razy powtarzać . Zaczyna tedy pukać do okna baronowej tak , że sam Maruszewicz nie tylko mu otworzył lufcik , ale jeszcze własnoręcznie wciągnął chłopa do pokoju .
Poszedł jeszcze w stronę Pomarańczarni , tą samą ścieżką co pierwej , upatrując na miałkim piasku śladu bucików panny Izabeli . Coś się tu zmieniło . Wiatr dął silniej , zmącił wodę w sadzawce , porozganiał motyle i ptaki , a za to napędził więcej obłoków , które raz po raz przyćmiewały blask słońca .
Młody człowiek oparł się na łokciu i bystro patrząc na mnie rzekł :
Ale , widzi pan — zaczął po chwili — ten Starski to obrzydliwa figura . Nikomu nie powiedziałbym tego , ale … wie pan , jak on postępuje z kobietami ? … Myśli pan , że wzdycha , umizga się , błaga o dobre słówko , o uścisk ręki ? … Nie , on je traktuje jak samice , w najbrutalniejszy sposób … Działa im na nerwy rozmową , spojrzeniami …
Spojrzałem na sklep — prawie taki jak na Podwalu ; na drzwiach blaszany pałasz i bęben ( może ten sam , który widziałem w dzieciństwie ! ) — w oknie talerze , koń i skaczący kozak … Ktoś uchylił drzwi i zobaczyłem w głębi zawieszone u sufitu : farby w pęcherzach , korki w siatce , nawet wypchanego krokodyla .
— Nie , panie . Niedługo już będę żył , więc pragnę przeprowadzić choćby jedną zasadę : jeżeli społeczność chce , ażeby jednostki szanowały umowę względem niej , niechaj sama wykonywa ją względem jednostek . Jeżeli ja mam komuś płacić za komorne , niech inni tyle płacą mi za lekcje , żeby mi na komorne wystarczyło . Rozumie pan ? …
Rok ! Wokulski wstrząsnął się . Zdawało mu się , że w końcu drogi nazwanej rokiem widzi tylko niezmierną otchłań , która pochłania wszystko , ale nie mieści w sobie nic …
— Zrób to wcześniej , panie Wokulski , zrób wcześniej — rzekła podnosząc się z fotelu . — Bo wierz mi , łatwiej wyrzucić tysiące rubli z kieszeni aniżeli jedno przywiązanie z serca . Szczególniej , gdy się już zagnieździ . A nie zapomnij pan — dodała — dobrze umieścić mój kapitalik . Nie darłbyś paru tysięcy , gdybyś wiedział , jak ciężko nieraz trzeba na nie pracować .
Brzemię nowych prawd czy nowych złudzeń tak go gniotło , że uczuł konieczność podzielenia go z kimkolwiek , choćby tylko w części . Zbiegł więc na pierwsze piętro do paradnej sali przyjęć i wezwał Jumarta .
— Właśnie dopiero w tych dniach miałem przyjemność zbliżyć się z nim .
„ Nieszczęście ! — myślał . — Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina ? … Jaki zły duch spętał go z tymi Łęckimi … Czyżby ? … Eh ! przecie on aż tak głupim nie jest … A swoją drogą , szkoda tej podróży i dziesięciu tysięcy rubli … Mój Boże ! jak się to ludzie zmieniają … ”
W parę minut wszedł Wokulski .
Odezwały się trąbki i nasz batalion rozłamał się na cztery kompanie uszykowane kolumnami obok siebie . Pierwsze plutony wysunęły się naprzód , my zostaliśmy w tyle . Odwróciłem głowę i zobaczyłem , że od głównego korpusu oddzieliły się jeszcze dwa bataliony ; zeszły z gościńca i biegły pędem przez pola , jeden na prawo od nas , drugi na lewo . W mały kwadrans zrównały się z nami , przez drugi kwadrans wypoczęły i — ruszyliśmy trzema batalionami naprzód , noga za nogą .
— No , co … no , co słychać ? … — ciągnął pan Ignacy podając mu rękę . — Co z polityki ? …
Przez pozostałą część drogi do sądu trapi pana Ignacego sumienie . Przybiera ono postać olbrzyma z brodą w żółtym jedwabnym kitlu i takichże spodniach , który dobrodusznie a zarazem ironicznie patrząc mu w oczy mówi :
W teatrze trafił się panu Ignacemu cały szereg niespodzianek .
— Ma do tego prawo . Wszak od lipca zostanie właścicielem .
Znowu uszykowano nas inaczej . Cztery środkowe plutony zostały na tyle , cztery poszły naprzód , na prawo i na lewo . Podciągnęliśmy tornistry i wzięliśmy broń , jak się komu podobało .
Usiadłem na fotelu , splotłem ręce tak , że mi kości w nich trzeszczały , i ze spokojną rozpaczą przysłuchiwałem się jękliwym opowiadaniom pani Misiewiczowej o hańbie , jaka na ich rodzinę spada co kilka lat , o śmierci , która jest kresem ludzkich cierpień , o nankinowych spodniach śp . Misiewicza i mnóstwie tym podobnych rzeczy . Nim upłynęła godzina , byłem pewny , że sprawa o lalkę skończy się aktem jakiegoś ogólnego samobójstwa , przy którym ja , konając u nóg pani Stawskiej , ośmielę się wyznać , że ją kocham .
Nieraz zdawało mu się , że jest istotą , która dziwnym zbiegiem wypadków urodziła się przed kilkoma dniami tu , na bruku paryskim , i że wszystko , co mu przychodziło na pamięć , jest złudzeniem , jakimś snem przedbytowym , który nigdy nie istniał w rzeczywistości . Wówczas mówił sobie , że jest zupełnie szczęśliwy , jeździł z jednego końca Paryża na drugi i jak szaleniec garściami rozrzucał luidory .
— To prawda . A ja tego dnia dałbym — bodaj — dziesięć tysięcy rubli , ażeby je zobaczyć . Głupstwo jeszcze większe ! … Czy nie tak ? …
— A więc jesteśmy gotowi ? — spytał książę powstając z fotelu .
„ Co za głupstwo ! — myślał . — Choćby nawet i ona , więc cóż z tego ? … Jest taką samą kobietą jak pani Wąsowska , panna Felicja , panna Ewelina … A ja znowu nie jestem takim jak baron … ”
„ Dla kogo te szafiry ? ” — myślał Wokulski . Chciał poprawić się na siedzeniu , ale poczuł , że nie może podnieść ręki ani wyprostować nóg .
— Ach , tak ! … — odparł Wokulski wzruszając ramionami .
— Ano — mówi baba — nie ma tu inszej rady , tylo musisz doczekać świętego Jana i kiedy się kamień odłoży , musisz leźć w otchłań . Byleś pannie wyjął szpilkę z głowy , obudzi się , ożenisz się z nią i będziesz wielki pan , jakiego świat nie widział . Tylko wtedy o mnie nie zapomnij , że ci dobrze poradziłam . I to se spamiętaj : kiedy cię strachy otoczą , a zaczniesz się bać , zaraz przeżegnaj się i umykaj w imię boskie … Cała sztuka w tym , żebyś się nie zląkł ; złe nie ima się nie bojącego człowieka .
— Owszem , trochę nabieram ciała .
Zakrystian mruga na pana Łęckiego uśmiechając się familiarnie i pcha się do stołu między licytantów . Jest ich czterech : adwokat baronowej , okazały pan , stary Szlangbaum i zniszczony Żydek , obok którego staje zakrystian .
Pani Misiewiczowa nieznacznie przeżegnała się . Wokulski nie zwrócił na to uwagi .
Dopiero na ulicy spostrzegł się i uczuł żal do Szumana .
Inkasent rzucił mu się do nóg .
Osoby odwiedzające baronowę także nie wzbudzały zaufania w pani Stawskiej . Najczęściej bywały tam jakieś stare , niemiłej powierzchowności kobiety , z którymi w przedpokoju półgłosem rozmawiała o swym mężu . Niekiedy zjawiał się Maruszewicz albo jakiś adwokat w starym futrze . Tych panów baronowa brała do pokoju jadalnego , ale rozmawiając z nimi , płakała i wymyślała tak głośno , że w całym domu było słychać .
— Tempora mutantur et nos mutamur in illis — spokojnie odpowiedział doktór . — Dziesięć lat zmarnowałem na badaniu włosów , wydałem tysiąc rubli na druk broszury o stu stronicach i … pies nie wspomniał ani o niej , ani o mnie . Spróbuję dziesięć następnych lat poświęcić operacjom pieniężnym i jestem z góry pewny , że mnie będą kochać i podziwiać . Bylem otworzył salon i kupił ekwipaż …
Wtedy rozwścieczony rzucił się na mnie , ale stojący obok oficer pałaszem odtrącił mu bagnet .
Potem ( czego już nie było na obrazie ) jeden z nich padł uderzony kulą w głowę . Był to Wokulski . Panna Izabela nawet nie poszła na jego pogrzeb nie chcąc zdradzić się ze wzruszeniem . Ale w nocy parę razy płakała . Żal jej było tego nadzwyczajnego parweniusza , tego wiernego niewolnika , który swoje zbrodnie względem niej odpokutował śmiercią dla niej .
Mówił to nieco ironicznym tonem i zachowywał się , jak przystało na człowieka bardzo dobrze wychowanego . Wokulski dziwił się coraz więcej .
— Ale wiesz pan — szepnął Łęcki — zrobiłeś szalony efekt . Hrabina nie posiada się z radości , książę mówi tylko o tobie … A jeszcze ten wypadek z prezesową … No … cudownie ! … Nie można było marzyć o zdobyciu lepszej pozycji …
I zdawało mu się , że między tymi ludźmi życie upływa prościej i weselej aniżeli między nadętym mieszczaństwem albo arystokratyzującą szlachtą .
— Mów śmiało .
— Jak się masz , Ignacy ! … — zawołał padając mi w objęcia .
— I nie zwrócę …
Podróż nasza po bezdrożach i lasach trwała ze trzy tygodnie . Pod nogami błoto , nad głowami deszcz jesienny , za plecami patrole , a przed nami wieczne wygnanie — oto byli nasi towarzysze . Mimo to mieliśmy dobry humor .
„ Czyby uczony chemik po to wziął trzysta franków , ażeby już wcale mi się nie pokazywać … ” — pomyślał .
Tak było dawniej i było dobrze , według zgodnej opinii wszystkich matron . Dziś zapomniano o tym i jest źle : mnożą się mezalianse i upadają wielkie rodziny .
Weszliśmy do kuchni , gdzie stała balia pełna mydlin i dziecinnej bielizny . Na sznurze zawieszonym w pobliżu komina suszyły się również dziecinne spódniczki , koszule i pończoszki . ( Jak to zaraz znać , że w mieszkaniu jest dziecko ! )
— Jutro ? … — powtórzyła staruszka . — A cóż będzie z kamieniem ?
— Zazdroszczę panu — odezwała się panna Izabela — Od dwu miesięcy marzę tylko o wystawie paryskiej , ale papa jakoś nie okazuje skłonności do wyjazdu …
— Dla jednego niewart , dla drugiego wart ; ja zawsze robię tylko dobre interesa — odpowiada zamyślony Szlangbaum .
— Więc już pani umie krawiecczyznę , panno Mario ?
Wokulski milczał .
— Chcesz stamtąd wyjść ?
— Jakże jesteś dziś piękna , kuzynko — rzekł książę ściskając ją za rękę . — Żałuję doprawdy , że nie jestem moim własnym synem … Chociaż — może to i lepiej ! Bo gdybyś mnie odrzuciła , co jest prawdopodobne , byłbym bardzo nieszczęśliwy … Ach , przepraszam ! … — spostrzegł się książę . — Pozwolisz , kuzynko , przedstawić sobie pana Wokulskiego . Dzielny człowiek , dzielny obywatel … to ci wystarczy , wszak prawda ? …
Na placu kręciło się niewiele stosunkowo powozów ; natomiast było dużo dzieci z matkami i bonami . Krążyli wojskowi różnej broni i gdzieś grała orkiestra .
Po kilkuminutowym targu strony godzą się na osiem rubli , z których siedem będą wypłacone po licytacji , a rubel natychmiast . Żyd opiera się , ale majestatyczny pan jednym argumentem rozcina jego wahania :
— Oto są — odpowiedział już weselej młody człowiek wydobywając paczkę papierów z bocznej kieszeni surduta .
Babcia przepraszając nas wzięła włóczkę i druty , a w tej chwili weszła do salonu pani Stawska …
— Możesz być pewny , panie Szlangbaum , mojej życzliwości , cokolwiek bądź nastąpi , byleś nie popełnił nadużycia , panie Szlangbaum …
Lasek Vincennes leży w stronie południowo wschodniej , a kraniec Lasku Bulońskiego w północno zachodniej stronie Paryża . Otóż : owa oś krystalizacji miasta podobna jest do olbrzymiej gąsienicy ( mającej prawie sześć wiorst długości ) , która znudziwszy się w Lasku Vincennes poszła na spacer do Lasku Bulońskiego .
— Rozumiesz , tylko nie ufasz mi . Wielka to cnota nieufność , leczyć z niej pana nie będę . Tyle ci powiem : Łęcki-bankrut może zostać … krewnym nawet kupca , a tym bardziej kupca-szlachcica . Ale Łęcki z trzydziestoma tysiącami rubli w kieszeni ! …
— Co to anonim … Wokulski … Brawo Wokulski ! … — wrzeszczał tłum .
— Więc tacy są moi konkurenci ? … — szepnęła panna Izabela .
Przy innym stoliku naradzali się trzej panowie .
— Mogłabyś też , Kaziu , już nie dręczyć tego biedaka …
Wokulski widząc to sam spotniał .
Nie ma doktora ani jego mieszkania i nawet ich od dziesięciu miesięcy nie widział . Tu jest błotnista ulica Radna , tam Browarna . Na górze spoza nagich drzew wyglądają żółte gmachy uniwersyteckie ; na dole parterowe domki , puste place i parkany , a niżej — Wisła .
Z podobnego zjazdu skorzystał książę , ażeby zbliżyć Wokulskiego z ziemiaństwem .
Sędzia zaczął pisać . Siedzący w drugiej ławce ( maglarz oczywiście ) odezwał się do damy czerwonej na twarzy :
— Ten , że samobójcom nie należy przeszkadzać — odpowiedział doktór .
Od tej pory szedł z naszej strony strzał za strzałem , aż ziemia drgała , ale biała plama tam , na gościńcu , rosła wciąż . Jednocześnie na przeciwległym wzgórzu błysnął dym i w stronę naszej baterii poleciał warczący granat . Drugi dym … trzeci dym … czwarty …
Zepchnięto nas z gościńca , którym w kilka minut później przejechały wolnym kłusem dwa szwadrony huzarów i cztery armaty z należącymi do nich jaszczykami . Idący ze mną w szeregu poczęli żegnać się : „ W imię Ojca i Syna … ” — Ten i ów popił z manierki .
— W głowę ! … — krzyknął ktoś .
— Słowo honoru , że ta pani ma halucynacje — rzekł Maleski . — Kto tu jest podobny do nieboszczyka ? … Patkiewicz ? … taki przystojny chłopak ! … — dodał wypychając naprzód mizernego kolegę , który … w tej chwili właśnie już po raz piąty udawał trupa .
„ Ach , wszystko jedno ! ” — mówi sobie i znowu pragnie , ażeby chmury rozdarły się choć na chwilę . Ale chmury zgęszczają się , a w jej sercu wzmaga się żal , wstyd i niepokój . Spojrzenie jej pada na stolik stojący tuż obok szezlonga i na książkę do nabożeństwa oprawną w kość słoniową . Panna Izabela bierze do rąk książkę i powoli , kartka za kartką , wyszukuje w niej modlitwy : Acte de resignation , a znalazłszy , zaczyna czytać :
— No , to idź już panna , tylko powoli — upominał ją Leon .
Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli .
Zresztą , czy ja mam prawo narzekać ? Rok temu ledwie śmiałem marzyć o pannie Izabeli , a dziś już ją znam , staram się nawet o jej wzajemność … Czy ja ją aby znam ? … Jest zakamieniałą arystokratką , no ale nie rozejrzała się jeszcze w świecie … Ma duszę poetyczną czy może tak się tylko przedstawia … Kokietka ona jest , ale i to się zmieni , jeżeli mnie pokocha … Słowem — nie jest źle , a za rok … ”
— Cóż dalej ? — rzekł sędzia .
Złożył książkę i cisnął nią w kąt pokoju , aż rozleciały się kartki .
— Przyszedł ten pan , czo już u nas bywał — odparł służący i zapuścił wzrok do pracowni . Ale oprócz kajetu na stole i rudych faworytów na obliczu pana Colinsa nie dopatrzył nic szczególnego .
W tej chwili stanął przed drzwiami swego sklepu i wszedł tam .
„ Dwa ostatnie lata mojej egzystencji — mówił Wokulski — schodzą na uganianiu się za kobietą , której może bym się nawet wyrzekł poznawszy ją dokładniej . Cała moja energia , nauka , zdolności i taki ogromny majątek toną w jednym afekcie dlatego tylko , że ja jestem kupcem , a ona jakąś tam arystokratką . Czyliż ten ogół w mojej osobie nie krzywdzi samego siebie … ”
Niebawem pożegnała Wokulskiego radząc mu przejść się po parku .
— Nie pytał się , bo pan był wtedy na wojnie .
* Wszystko * razem kortowe odzienie .
W tej chwili Wokulski wyskoczył . Jednocześnie konie lejcowe skręciły na środek drogi , dyszlowe poszły za nimi i brek silnie pochylił się na lewo . Wokulski podparł go , konie , ściągnięte przez stangreta , stanęły .
— Tobie oddam , panie Stanisławie — mówił pan Łęcki . — I właśnie chciałem zapytać się , czy przyjmiesz ? …
Baron zakaszlał się i odpocząwszy prawił dalej zniżonym głosem :
Nareszcie przyjaciel tobolski , nie mogąc wytrzymać dłużej , postanowił zrobić odeskiemu niespodziankę , i nie uprzedzając go pojechał do Odessy . Nie zastał go jednak w domu , ponieważ jego przyjaciel odeski , również stęskniony , pojechał do Tobolska …
— A ten pan czego chce ?
— Człowiek jest jak ćma : na oślep rwie się do ognia , choć go boli i choć się w nim spali . Robi to jednak dopóty — dodał po namyśle — dopóki nie oprzytomnieje . I tym różni się od ćmy …
Za oknem wciąż toczyły się wozy i płynął w obie strony potok ludzki , z którego co chwila odrywał się ktoś i wchodził do sklepu .
W pierwszej chwili zdawało się Wokulskiemu , że zbliżenie się do genialnego skrzypka będzie jednym z najtrudniejszych zadań , jakie mu kazano rozwiązać . Szczęściem , przypomniał sobie , że ma znajomego muzyka , który nie tylko poznał się z Molinarim , ale już chodził za nim i przesiadywał u niego jak cień .
— Wiem , że mało ma pan czasu — odezwał się gość , lekko kłaniając się . — Mój interes jest krótki . Paryż , miasto wspaniałe pod każdym względem : czy chodzi o zabawę , czy o naukę ; ale potrzebuje wytrawnego przewodnika . Ponieważ znam wszystkie muzea , galerie , teatry , kluby , monumenta , instytucje rządowe i prywatne , słowem wszystko … więc jeżeli pan życzy sobie …
Wokulski zerwał się od stołu , otworzył okno i postawszy w nim chwilę przeczytał drugi raz list prezesowej ; oczy zaiskrzyły mu się , na twarz wystąpiły wypieki .
— Nie .
— Może — odparł Wokulski , bardzo zmieszany .
— Ma tu Polska nie ginąć , mój Boże , kiedy tacy jak Wokulski nie żenią się . Bo to nawet , mój Boże ! nie potrzebuje człowiek posagu , więc mógłby znaleźć panienkę , która , mój Boże ! i do fortepianu , i domem zarządzi , i zna języki …
— Gdybyś ty wiedziała , co od ciebie zależy ! … gdybyś wiedziała …
Boże miłosierny , czuwaj nad nami ! …
— Ani przez chwilę . Więc Starski , Szastalski …
— Będę na każdym …
Minęli i ten pokój i weszli na schody .
Po wizycie obrzydliwego adwokata wiedziałem już , co myśleć . Pani baronowa z pewnością kupi kamienicę Stacha , ale pierwej użyje wszelkich środków , ażeby coś utargować . Znam te środki ! Jednym z nich był ów list anonimowy , w którym szkaluje panią Stawską , a o mnie mówi , że osiwiałem w rozpuście .
W kwadrans byliśmy u pani Stawskiej . Rozkosz , jak nas przyjęto ! … Marianna wysypała kuchnię piaskiem , pani Misiewiczowa ubrała się w jedwabną suknię tabaczkowego koloru , a pani Stawska miała dziś takie śliczne oczy , rumieńce i usta , że można się było na śmierć zacałować przy tej pięknej kobiecie .
— Gniady dopędza …
Po obejrzeniu klaczy panowie udali się do kancelarii , gdzie Wokulski uregulował należne rachunki przysięgając sobie nie mówić o żadnym koniu , że ma koler . Na pożegnanie zaś odezwał się :
Wyszedł z podwórza na ulicę i jeszcze raz obejrzawszy nieruchomość , której miał zostać panem , skręcił w Aleję Jerozolimską . Tu wziął dorożkę i pojechał do adwokata .
— Proszę babci ! — zawołała — ja nigdy nie skończę kaftanika dla mojej lalki …
— Panie Lisiecki , wrócę o drugiej …
— A maż on , biedaczysko , jaki nagrobek ? — spytała po chwili prezesowa .
— Sześćdziesiąt od dziewięćdziesięciu … posag panny Izabeli … — mruknął adwokat . — Aha ! …
Zobaczywszy pannę Izabelę hrabina pochwyciła ją w objęcia .
— Karierę zrobił ! — mówił gruby głos . — Za młodu wysługiwał się takim jak my , a ku starości chce mu się fagasować wielkim panom .
„ Głupcy ! — mruknął Wokulski . — Nie mają co powtarzać , tylko takie błazeństwa . ”
— Mam je bez prób . Dobranoc .
Swoją drogą niepokoiła go myśl kupna kamienicy .
Wokulski ucałował jej obie ręce , które mu wydarła .
W swoim towarzystwie książę nosił tytuł zagorzałego patrioty , prawie szowinisty ; poza towarzystwem cieszył się opinią jednego z najlepszych obywateli . Bardzo lubił mówić po polsku , a nawet treścią jego francuskich rozmów były interesa publiczne .
Córka wskazała mu list leżący na biurku i złote pudełko . Pan Tomasz kręcił głową czytając list , a nareszcie rzekł :
Albo inna znajomość , jakaś pani Meliton , która zaszczyca nas wizytami od chwili powrotu Stasia z Bułgarii . Chuda baba , mała , trajkocze jak młyn , a czujesz , że mówi tylko to , co chce powiedzieć . Wpada raz , w końcu maja :
Pan Patkiewicz zapewne w celu dodania większej wagi słowom mówcy zaczął poruszać uchem i skórą na głowie , co w sali wywołało nowy atak wesołości .
— Pan Molinari — rzekł — kazał prosić , ażeby jaśnie pan chwilkę zaczekał …
— Znowu swoje — roześmiał się Wokulski . — Zawsze ten sam !
— Właśnie . A że baronowa Krzeszowska chciałaby kupić tę kamienicę za siedemdziesiąt tysięcy rubli , więc anonim zapewne pochodzi od niej . Nawet założyłbym się , że od niej , bo to piekielna baba …
Jednego dnia baronowa zapytała panią Stawską : czy zna Wokulskiego . Lecz choć odebrała odpowiedź , że pani Helena zna go bardzo mało , zaczęła mówić :
— Jak wyżej — wtrącił Wokulski — a ty , Ignacy , co sam myślisz ?
— Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę …
— Cóż więcej ? … — nalegał Ochocki .
— Tym się zgubił — ciągnął Szuman . — Tysiąc centnarów śniegu , rozdzielonego na płatki , tylko przysypują ziemię nie szkodząc najmniejszej trawce ; ale sto centnarów śniegu zbitych w jedną lawinę burzy chałupy i zabija ludzi . Gdyby Wokulski kochał się przez całe życie co tydzień w innej , wyglądałby jak pączek , miałby swobodną myśl i mógłby zrobić wiele dobrego na świecie . Ale on , jak skąpiec , gromadził kapitały sercowe , no i widzimy skutek tej oszczędności . Miłość jest wtedy piękną , kiedy ma wdzięki motyla ; ale gdy po długim letargu obudzi się jak tygrys , dziękuję za zabawę ! … Co innego człowiek z dobrym apetytem , a co innego ten , któremu głód skręca wnętrzności …
— Czy zobowiązaliście się nigdy nie kłócić ? — zapytała pani Wąsowska .
Major odwrócił się do nas na koniu i uśmiechnął się pod szpakowatym wąsem . Zrozumiałem , co to znaczy , usłyszawszy całą gamę strzałów , jakby kto zagrał na organach .
— Czy ja wiem ? — odpowiedziała panna Izabela . — Może wcale nie pojedzie … to taki lekkoduch ! …
Czuł , że oburzenie uspakaja go ; gdy przyszło do rachunku , przekonał się , że … karafka była pusta …
Tymczasem dokoła niego wciąż „ wre i kipi , i szumi i pryska ” ; nie widać końca tłumów ani powozów , ani drzew , ani olśniewających wystaw , ani nawet samej ulicy . Wokulski stopniowo zapada w odurzenie . Przestaje słyszeć hałaśliwą rozmowę przechodniów , potem głuchnie na krzyki handlarzy ulicznych , wreszcie na turkot kół . Potem zdaje mu się , że już gdzieś widział takie domy , taki ruch , takie kawiarnie ; później myśli , że ostatecznie jest to nic wielkiego , a nareszcie budzą się w nim zdolności krytyczne , i mówi sobie , że — jakkolwiek w Paryżu częściej można słyszeć język francuski aniżeli w Warszawie , to jednak akcent tutejszy jest gorszy i wymowa mniej wyraźna .
W wigilię Wigilii r . 1878 jestem w sklepie , kiedy po południu odbieram od pani Stawskiej list , ażebym przyszedł wieczorem . Pismo uderzyło mnie , znać było wzruszenie ; więc pomyślałem , że może odebrała wiadomość o mężu .
I pomyśleć , że prawie każda z nich musi przejść podobną szkołę , zanim pozna ludzi . Przedtem , choćby się jej trafiał najszlachetniejszy , nie oceni go . Wybierze starego bogacza albo śmiałego hultaja , w ich towarzystwie zmarnuje życie , a dopiero kiedyś chce się odrodzić … Zwykle za późno i na próżno ! …
Teraz już mogę opowiadać galopem wszystkie wypadki , które później nastąpiły .
— Wyobraź pan sobie — mówi z dobrotliwym uśmiechem pan Łęcki — że przed tygodniem jeden mój znajomy wziął dwakroć za dom , który go kosztował sto pięćdziesiąt tysięcy . A że mój kosztował mnie sto tysięcy , więc powinienem wziąć w tym stosunku ze sto dwadzieścia pięć …
— I ty w to wierzysz ? — spytał Wokulski .
„ Dla mnie ten sklep ! ” — pomyślała panna Izabela szarpiąc rękawiczki .
— Potrącił mnie na wyścigach .
— Posłuchaj mnie — przerwał — i odpowiadaj : czegoś płakała w kościele ?
Gdy sklep zamknięto i panowie wyszli , Wokulski rzekł :
— Aha ! … I oskubać ich , a potem zemknąć — wtrącił dychawiczny .
— Nie ma pan ? — powtórzył , szeroko otwierając oczy . — To po co pan chodził na Węgry ? …
— Nie idę na bal .
— A sprawiedliwość ? — zawołał Ignacy .
Istotnie , była to kamienica Łęckich .
„ Nawet tacy nie robią nic złego kobietom ” — odpowiada pan Tomasz .
— Baronowa to jakaś dziwaczka , histeryczka , ale … nieszczęśliwa kobieta — mówił książę . — Chce kupić ten dom raz dlatego , że w nim umarła jej ukochana córeczka , a po wtóre , ażeby zabezpieczyć resztę funduszów przed swoim mężem , który lubi trwonić pieniądze … Może by więc pan zrobił jej jakąś ulgę . To tak pięknie robić dobrze nieszczęśliwym ! … — zakończył książę z westchnieniem .
— Gorzej . Bo jakkolwiek , pomimo dwukrotnych zaproszeń , nie był na balu u księcia , lecz około północy wymknął się pod jego dom i stojąc na śnieżycy patrzył w okna . Rozumiesz pan ?
Wokulski tak był zaskoczony , że w pierwszej chwili stracił mowę . Zdawało mu się , że w nim nagle zatrzymał się proces myślenia . Bladł i czerwienił się , a nareszcie odzyskawszy przytomność odparł przyciszonym głosem :
„ Jeżeli punktualność — mówiła sobie dalej — jest grzecznością królów , to już co najmniej powinna być obowiązkiem kupców ! … ”
— Prawda — mówił baron — jak ten Starski traci ? … Z każdym dniem , panie , traci . Pani Wąsowska żartuje z niego , panna Izabela lekceważy go w najwyższym stopniu , a nawet nie zajmuje się nim panna Felicja . Zauważyła pani ? …
„ Tak krótko ! ” — szepnął patrząc z westchnieniem na łazienkowską szosę , na którą w tej chwili wjechała zielona beczka straży polewająca drogę .
— Ależ to zuchwalstwo … Ależ to niesłychane ! … i jeszcze , wyobraź sobie , ciotka jest nim oczarowana , książę nieledwie mu się narzuca , a wszyscy chórem uważają go za jakąś znakomitość … I ty nic na to ? …
Znowu napadł go kaszel . Odpoczął i nagle spytał Wokulskiego zmienionym głosem :
— Proszę .
„ A może mnie już szuka ? … ” — pomyślał .
— Noga moja nie postanie u podłego Szwaba ! — krzyknął Jan .
Obejrzał się po gabinecie . Grupa szlachty gardzącej magnatami dała mu brawo .
Otworzył drzwi na lewo od sieni . Wokulski zobaczył rozległą , kwadratową salę , bardzo chłodną . Na środku jej stał ogromny cylinder , podobny do kadzi : stalowa ściana jej miała z łokieć grubości i była w czterech miejscach ściśnięta potężnymi obręczami . Do górnego dna były przytwierdzone jakieś aparaty : jeden podobny do klapy bezpieczeństwa , spod której od czasu do czasu wydobywał się obłoczek pary i szybko niknął w powietrzu , drugi przypominał manometr , którego skazówka jest w ruchu .
— Tylko dla dogodzenia kobiecie … wiem … Ze wszystkich kas oszczędności ta jest najmniej pewną — odparł Rzecki .
— Masz rację … — odparł Geist i wydobył z kieszeni średniej wielkości pudełko . — Zobacz — rzekł — za co to ludzi nazywają szaleńcami ! …
— Mój Wysocki , podobno przy twoim mieszkaniu jest wolny pokój ?
Dama obejrzała się , lecz spostrzegłszy go odwróciła głowę .
— O , proszę … — odparł służący podając Mariannie ręczną walizkę i parasol .
— Więc już nic nie mamy ? … — szepnęła .
— Ach ! — płakała — ludzie są okrutniejsi od zwierząt … Chcą mnie wygnać stąd , gdzie moja dziecina wydała ostatnie tchnienie … Jej łóżeczko i wszystkie zabawki leżą na swoich miejscach … Sama ścieram kurze w jej pokoju , ażeby nie poruszyć najmniejszego sprzętu … Każdy cal podłogi wydeptałam kolanami , wycałowałam ślady mojej dzieciny , a oni mnie chcą wygnać ! … Wygnajcież stąd pierwej mój ból , moją tęskonotę , moją rozpacz …
— Przepreszem pana hrabiego …
I otóż znowu zboczyłem od przedmiotu : miałem pisać o Wokulskim , a piszę o Minclach . Gdybym nie czuł się tak rześkim , jak jestem , mógłbym posądzić się o gadulstwo zapowiadające bliską starość .
Miałem uregulować finanse kamienicy i otóż uregulowałem je tak , że na pewno dochód zmniejszył się o trzysta rubli rocznie . Ha ! może tym rychlej Stach opatrzy się i sprzeda swój nabytek , który wcale nie był mu potrzebny .
Tak medytując śmiał się z tej otchłani dzieciństw , do której spychała go znajomość z panną Izabelą .
Obok niego stał jakiś człowiek w wypłowiałej kapocie z rudawym zarostem . Zdjął czapkę i pocałował Wokulskiego w rękę . Wokulski przypatrzył mu się uważniej .
— Wolę odpowiadać aniżeli odbywać z nimi spacery . Kiedyśmy ostatni raz jeździli z panią Wąsowską , w ciągu dwu godzin sześć razy zsiadałem z konia , a pięciu minut nie miałem spokojności . Niech teraz pan Wokulski spróbuje .
Siedli do breku w tym samym porządku co pierwej . Otuliwszy Ewelinę szalami baron pochylił się do Wokulskiego i szepnął z uśmiechem :
— Myślisz pan ? — odparł niedbale Wokulski .
— Nic nie wiem — pochwyciła gorączkowo panna Izabela — ale wszystko przeczuwam , wszystko rozumiem … Ten człowiek chce zbliżyć się do nas …
— Wiesz co , że to jednak jest ładny wyrób .
— Żeby był łaskaw przyjść do nas w południe i uregulować rachunki tych Żydów .
„ Stach — mówił w sobie — wdaje się dziś tylko z panami , a ufa Żydom . Co jemu po starym Rzeckim ! … ”
— No i cóż słychać , stary , u ciebie ? — odezwał się gość . — Wychudłeś , pobladłeś …
— Jenerale — mówił hrabia — hrabina zaczyna nam sprowadzać kupców galanteryjnych . Ten Wokulski …
A on wciąż chodził po pokojach nadęty jak indyk i pisał , wciąż pisał … Nareszcie odezwał się :
— Pisze , że nasz dom kupił nie Szlangbaum , ale Wokulski , i że za pomocą podstawionych licytantów dał za niego o dwadzieścia tysięcy rubli więcej aniżeli wart .
— Polityczne ? … — powtórzył Wokulski takim tonem , że panu Ignacemu przeszedł mróz po kościach …
— W prawej oficynie , na pierwszym piętrze .
— To stary zasłania , nie ona — odparł student machając ręką . — Ona wygląda przez szpary między firanką a oknem . Zresztą , proszę pana : jeżeli pannie Leokadii wolno drzeć się na całe podwórko , to znowu Maleski i Patkiewicz mają prawo chodzić po swoim pokoju , jak im się podoba .
— Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu . Macie prześliczny wybór towarów … Serdecznie dziękuję … Adieu ! …
Ze smutkiem widzę , że od pewnego czasu między naszymi ludźmi zaczynają kwitnąć nie znane przedtem obyczaje : mało robić , głośno narzekać , a po cichu snuć intrygi i puszczać plotki . Ale co mi tam do cudzych spraw …
„ Zabawna historia ! — mruknął Wokulski po odejściu barona . — Ten staruszek naprawdę wdeptał się po szyję … ”
Mijają ludzkie pokolenia
— Bo to dworskie grunta , a pan zna przysłowie : Na dworskim polu dużo stert , na chłopskim dużo ludzi .
— Zrobiłbym to przed laty , ale nie dziś . Dziś zrozumiałem , że jako Żyd jestem tylko nienawistny dla chrześcijan , a jako meches byłbym wstrętny i dla chrześcijan , i dla Żydów . Trzeba przecie z kimś żyć . Zresztą — dodał ciszej — mam pięcioro dzieci i bogatego ojca , po którym będę dziedziczyć …
Nienawidzieć się wolno — dodała z gorzkim uśmiechem — kraść , zabijać … wszystko , wszystko wolno , tylko nie wolno kochać … Ach , moja mamo , jeżeli ja nie mam racji , więc dlaczegóż Jezus Chrystus nie mówił ludziom : bądźcie rozsądni , tylko — kochajcie się ?
Ale na myśl o zamążpójściu panny Izabeli opanowała go wściekłość i rozpacz . W takiej chwili — chciałby cały świat nabić dynamitem i rozsadzić . Lecz znowu oprzytomniał :
— Sześćdziesiąt pięć … — odzywa się majestatyczny pan .
— No , i po co to wszystko ? …
A ta dobra służba , która ze swymi panami postępuje tak , jakby zaprzysięgała im dozgonną miłość , wierność i posłuszeństwo ? A te modystki , które zawsze witają ją z uśmiechem i tak pamiętają o najdrobniejszym szczególe jej toalety , tak dokładnie wiedzą o jej triumfach ? A te piękne konie , którym jaskółka mogłaby zazdrościć lotu , a te psy mądre i przywiązane jak ludzie , a te ogrody , gdzie ręka ludzka powznosiła pagórki , wylewała strumienie , modelowała drzewa ? … I to wszystko miałoby kiedyś zniknąć ? …
Nie odpowiedziała nic …
— Tylko powtórzenie tego , co słyszałem od pani . Jeżeli jednak mówię za śmiało , na tak krótką znajomość …
Wokulski udał się za nim … Minął korytarz i po chwili znalazł się w obszernym pokoju jadalnym , którego ściany do połowy były przysłonięte taflami z ciemnego drzewa . Panna Felicja rozmawiała w oknie z Ochockim , przy stole zaś między panią Wąsowską i baronem siedziała prezesowa na fotelu z wysoką poręczą .
No i naturalnie pan Ignacy musiał pójść do teatru , ażeby nie zrobić przykrości Stachowi .
I przyglądał się planowi miasta wyśmiewając własne wysiłki .
— Lękałbym się — odparł — gniewu boskiego , gdybym w takim dniu skrzywdził człowieka .
Na świecie jest dużo niedowiarków i ja sam bywam czasami niedowiarkiem i wątpię o Opatrzności boskiej . Nieraz też , kiedy źle idą polityczne interesa albo kiedy patrzę na nędzę ludzką i na triumfy łajdaków ( jeżeli taki wyraz wolno wymawiać ) , nieraz myślę sobie :
— Pójdziemy do tych pań — rzekłem .
Podali sobie ręce z wysokim sportsmenem , który , gdy Wokulski odsunął się na parę kroków , mruknął :
„ Głupcy ! głupcy ! … ” — powtarzał .
— Panie … panie Lisiecki ! Pan Henryk Szlangbaum był moim kolegą wówczas , kiedy działo mi się bardzo źle . Czybyś więc pan nie pozwolił mu kolegować ze mną dziś , kiedy mam się trochę lepiej ? …
„ Boże ! … dlaczego on nie przychodzi … ”
— Dobrze … bardzo dobrze … Dawno już myślałem załatwić ich … No , chwała Bogu , że ochłodziło się chociaż trochę …
„ Do licha ! — szepnął — zdaje mi się , że to właśnie jest ów dom … ”
— Błagam pana , nie odchodź … No … dam panu wszystko , co zechcesz …
— No , jakże ? … Gdyby pani Stawska nie kupiła u nas lalki , nie byłoby procesu , Stach nie wzruszyłby się losem pani Heleny , pani Helena nie pokochałaby go , a więc i nie pobraliby się … Bo , ściśle rzeczy biorąc , jeżeli w Stachu zbudziło się jakieś gorętsze uczucie dla pani Stawskiej , to dopiero od owego procesu .
W tej chwili weszła panna Florentyna zapraszając na obiad . Pan Tomasz podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju , gdzie już znajdowała się waza tudzież Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat .
Drugi granat pękł nad naszymi głowami i jedna z jego skorup padła Kratochwiłowi pod nogi . Pobladł , ale śmiał się .
Po obu stronach tej dziwnej wody widać było kilka czarnych i kilkanaście białych chmur , kotłujących się przy ziemi .
„ Ładnie się urządzam — rzekł do siebie . — Gotowi jeszcze powiedzieć , że zrobiłem afront staruszce , ażeby wypić wino jej sąsiadom … ”
— Święte słowa pani dobrodziejki … — ja odpowiadam .
— Ale do spółki , ojcze , potrzeba pieniędzy — odparła panna Izabela lekko wzruszając ramionami .
Stach był już chyba około Rogowa . Czy też domyślił się , żeśmy tylko o nim mówili ? i co on , biedak , czuł mając jedną burzę nad głową , a drugą , może gorszą , w sercu ?
— Ona przecież nazwała go impertynentem …
Często przychodzili do nas dawni koledzy ojca : pan Domański , także woźny , ale z Komisji Skarbu , i pan Raczek , który na Dunaju miał stragan z zieleniną . Prości to byli ludzie ( nawet pan Domański trochę lubił anyżówkę ) , ale roztropni politycy . Wszyscy , nie wyłączając ciotki , twierdzili jak najbardziej stanowczo , że choć Napoleon I umarł w niewoli , ród Bonapartych jeszcze wypłynie . Po pierwszym Napoleonie znajdzie się jakiś drugi , a gdyby i ten źle skończył , przyjdzie następny , dopóki jeden po drugim nie uporządkują świata .
W każdym razie sądziłam , że pan jest człowiek zimny , rachunkowy , który chodząc po lesie taksuje drzewo , a na niebo nie patrzy , bo to nie daje procentu . Tymczasem cóż widzę ? … Marzyciela , średniowiecznego trubadura , który wymyka się do lasu , ażeby wzdychać i wypatrywać zeszłotygodniowe ślady jej stóp ! Wiernego rycerza , który kocha na życie i śmierć jedną kobietę , a innym robi impertynencje . Ach , panie Wokulski , jakie to zabawne … jakie to niedzisiejsze ! …
„ Stachu , wróć się ! … ” — krzyczy pan Ignacy widząc , że dom poczyna się chwiać .
W Alejach Ujazdowskich był już taki natłok powozów i dorożek , że miejscami należało jechać stępa , przy rogatce zaś utworzył się formalny zator i musiał czekać z kwadrans , pożerany niecierpliwością , zanim ostatecznie powóz jego wydostał się na Mokotowskie pola .
— Bo ja chciałbym , proszę pana , akszamitny kołmirz .
— Tak , i musi zasłaniać wszystkie okna — odparł rządca .
— Wie pan — rzekła — jakiego doznałam uczucia na widok pana ? Oto żalu . Przypomniałam sobie , że mieliśmy we troje jechać do Paryża : ja , ojciec i pan , i że z naszej trójki los był dobry tylko dla pana . Bawił się pan przynajmniej ? … Za nas troje ? … Musi mi pan odstąpić trzecią część doznanych wrażeń .
Pamiętam , że tego dnia Katz kręcił się około prochowni , a miał taki wyraz na twarzy jak wówczas , kiedy to chciał przebić leżącego kanoniera . Gwałtem wzięliśmy go w kilku pod ręce i wyprowadziliśmy z fortecy , za naszymi .
Wszedł na podwórko i oglądał się . Prawie wszystkie okna były otwarte . W tylnej oficynie na dole była pralnia zatytułowana paryską ; na trzecim piętrze było słychać kucie szewskiego młotka , poniżej na gzemsie gruchało parę gołębi , a na drugim piętrze tej samej oficyny od kilku minut rozlegały się miarowe dźwięki fortepianu i krzykliwy sopran śpiewający gamę :
— Ja i rubelkiem nie pogardzę …
A pan Raczek , trzymając fajkę w ustach , na znak potwierdzenia pluł aż do pokoju ciotki .
— Ale wydawać przyjemnie ?
— Do północy , u Maruszewicza ? …
— Śmiej się pan z tego — rzekłem — lalka u nas kupiona …
— To niepotrzebne — wtrącił Żyd .
— Ma matkę ?
Panna Izabela była niepospolicie piękną kobietą . Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe . Wzrost więcej niż średni , bardzo kształtna figura , bujne włosy blond z odcieniem popielatym , nosek prosty , usta trochę odchylone , zęby perłowe , ręce i stopy modelowe . Szczególne wrażenie robiły jej oczy , niekiedy ciemne i rozmarzone , niekiedy pełne iskier wesołości , czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód .
W czerwcu fizjognomia Warszawy ulega widocznej zmianie . Puste przedtem hotele napełniają się i podwyższają ceny , na wielu domach ukazują się ogłoszenia : „ Apartament z meblami do wynajęcia na kilka tygodni . ” Wszystkie dorożki są zajęte , wszyscy posłańcy biegają . Na ulicach , w ogrodach , teatrach , w restauracjach , na wystawach , w sklepach i magazynach strojów damskich widać figury nie spotykane w zwykłym czasie . Są nimi tędzy i opaleni mężczyźni w granatowych czapkach z daszkami , w zbyt obszernych butach , w ciasnych rękawiczkach , w garniturach pomysłu prowincjonalnego krawca . Towarzyszą im gromadki dam , nie odznaczających się pięknością ani warszawskim szykiem , tudzież nie mniej liczne gromadki niezręcznych dzieci , którym z ust szeroko otwartych wygląda zdrowie .
Drugi list był od Wokulskiego , który donosił , że będzie służyć o godzinie pierwszej .
Wyraziste oczy panny Florentyny zrobiły się bardzo dużymi .
— Dobrze — odparł . — Jeżeli pani każe , przyznam się nawet … do zasługi . Czy w zamian wolno mi zanieść prośbę do pani ? …
— Wiesz pan , po co wczoraj Krzeszowska siedziała w mieszkaniu Maruszewicza do północy ? …
— Czasem zdaje mi się , że wolałabym w grobie leżeć … — szepnęła panna Ewelina .
Jeszcze raz przypatrzyła mu się z uwagą i wyszła wzruszając ramionami .
W parę godzin po babie — traf ! wpada student , ten brodacz , co to z zasady nie płaci komornego .
Przez dwa pierwsze lata tego rygoru Wokulski milczał . W trzecim roku począł co wieczór zachodzić do mego pokoju na gawędkę o polityce . Czasami , gdyśmy się rozgadali o dawnych czasach , on obejrzawszy się po pokoju nagle urywał poprzednią rozmowę i zaczynał jakąś nową :
— I tak często ?
Była to najdokładniej prowadzona nauka .
— W takim razie ośmielę się proponować … Przeciwnicy stają o dwadzieścia pięć kroków , idą naprzód po pięć kroków …
— Żal mi pana — odpowiedział adwokat ściskając go za rękę .
Książę przypatrywał mu się spod rzęs , a widząc , że Wokulski to czerwienieje , to blednie , myślał :
— Myli się książę — odparł sucho Wokulski . — Tego , co posiadam i co umiem , nie dało mi szlachectwo , ale ciężka praca . Robiłem więcej , więc mam więcej niż inni .
Panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego i wskazując w jego stronę parasolką rzekła dobitnie :
— Aleś też walił Szwabów ! Wiem , wiem — szepnął mi do ucha . — Siadaj — dodał wskazując krzesło . — Kaziek ! rwij do Grossmutter … Pan Rzecki przyjechał ! …
Ponieważ jestem kawalerem ( nazywają mnie nawet starym ) i piszę ten pamiętnik bez obłudy , przyznam więc , że mi się ta wspólność żon trochę podobała . Powiem nawet , że nabrałem niejakiej życzliwości dla socjalizmu i socjalistów . Po co oni jednak koniecznie chcą robić rewolucję , kiedy i bez niej ludzie miewali wspólne żony ?
„ Jestem pewny , że ten prosi Boga , ażeby jego dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy rubli … ”
Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn , mizerny subiekt , ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach .
— Za rok takich nudów oddałbym życie .
Cofnąłem się od zrozpaczonej staruszki i podszedłem do pani Stawskiej .
„ Wyborny jest papa z tym Wokulskim ! ” — myślała panna Izabela chodząc tam i na powrót po swoim gabinecie .
Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna .
„ Cóż to za ludzie , Boże miłosierny ! … ” — szeptała nieraz , patrząc spoza firanek na przejeżdżające powozy elegantów , którzy pod rozmaitymi pozorami odwracali głowę od jej okien , ażeby się nie kłaniać . Czyżby sądzili , że ona wygląda ich ? …
— Co tu , u diabła , tak czosnek zalatuje , panie Klejn ? …
Nauczył mię czytać , pisać , kleić koperty , ale nade wszystko — musztrować się . Do musztry zapędzał mnie w bardzo wczesnym dzieciństwie , kiedy mi jeszcze zza pleców wyglądała koszula . Dobrze to pamiętam , gdyż ojciec komenderując : „ Pół obrotu na prawo ! ” albo „ Lewe ramię naprzód — marsz ! … ” , ciągnął mnie w odpowiednim kierunku za ogon tego ubrania .
— To może lepiej zostawić ich w spokoju . Podobno szczęśliwi nie lubią świadków .
Tylko głos jej z roku na rok przyciszał się , dopóki wreszcie nie umilknął na wieki .
Była to jedna z tych chwil , kiedy natura hamuje swoje wielkie siły i zawiesza odwieczne prace , ażeby uwydatnić szczęście istot drobnych i znikomych .
— O mnie ? … — spytała . — Alboż pan mnie znał ? …
Tłumione łkanie przerwało jej mowę . Spojrzeliśmy po sobie z Wirskim i pożegnaliśmy sędziwą damę .
— Tak . Już wiem , że baronowa Krzeszowska chce za niego dać dziewięćdziesiąt tysięcy .
„ Oto — szeptał mu gdzieś w głębi mózgu — oto jak mści się natura za pogwałcenie jej praw . Za młodu lekceważyłeś serce , drwiłeś z miłości , sprzedałeś się na męża starej kobiecie , a teraz masz ! … Przez długie lata oszczędzany kapitał uczuć zwraca ci się dziś z procentem … ”
— Sześćdziesiąt sześć … — dodaje Szlangbaum .
— Znajomość nasza — rzekłem — zbyt jest krótka , ażebym śmiał …
Przede wszystkim ojciec pana Niwińskiego miał kapitały w spółce , którą założył Wokulski , a która ( o czym było wiadomo nawet pannie Izabeli ) przynosiła wielkie zyski . Następnie pan Malborg , który ukończył jakąś szkołę techniczną ( z czym się nie zdradzał ) , za pośrednictwem Wokulskiego ( co w najgłębszej zachował dyskrecji ) starał się o posadę przy kolei . I rzeczywiście , dostał taką , która posiadała jedną wielką zaletę , że nie wymagała pracy , i jedną straszną wadę , że nie dawała trzech tysięcy rubli pensji . Pan Malborg miał nawet o to żal do Wokulskiego ; lecz ze względu na stosunki ograniczał się na wymawianiu jego nazwiska z ironicznym półuśmiechem .
— Ach ! … — machnął ręką . — Stary ma pomieszane klepki , ale chłopak zdatny . Nazywa się Stanisław Wokulski . Bystra bestia ! …
— Bah ! — odmruknął zamyślony kuzynek . — Wokulski jest chyba jedynym człowiekiem w Warszawie , z którym można o tym mówić . To numer …
— Można kobietę uwolnić od intrygantów , ale czy podobna uwolnić ją od jej własnych instynktów ? … Co pan poradzisz , jeżeli ten , który w pańskich oczach jest tylko bałamutem czy intrygantem , dla niej jest — samcem tego co ona gatunku ? …
Pociąg ruszył . Starski usiadł po lewej stronie panny Izabeli i zaczął z nią rozmawiać w połowie po polsku , w połowie po angielsku , coraz częściej wpadając w angielszczynę . Wokulski siedział na prawo od panny Izabeli , nie chcąc jednak przeszkadzać w rozmowie wstał stamtąd i usiadł za panem Tomaszem .
— Tak … trochę … Jutro lub pojutrze wyjeżdża … Zwróci w najkrótszym …
— Tylko bez egzaltacji , Belciu ! Nie masz lat szesnastu i na życie musisz patrzeć serio . Nie można przecie dla jakiejś idiosynkrazji poświęcić bytu ojca , a choćby Flory i waszej służby . Wreszcie pomyśl , ile ty przy twym szlachetnym serduszku mogłabyś zrobić dobrego rozporządzając znacznym majątkiem .
— Naprzód , Lizetka ! Ten cudzoziemiec zaczyna mi imponować . — Czy nie jesteście , obywatelu , z Berlina ? …
— Kiedyżeś przyjechała ?
Pani Stawska słuchała w milczeniu , lecz powoli doszła do przekonania , że Wokulski jest najbardziej nadzwyczajnym człowiekiem , jaki istniał na ziemi .
— A gdzież ja znajdę takiego głupiego , co by mnie wziął ?
Panna Izabela miała dużo znajomości i niemały spryt do charakteryzowania ludzi . Otóż każdy z jej dotychczasowych znajomych posiadał tę własność , że można go było streścić w jednym zdaniu . Książę był to patriota , jego adwokat — bardzo zręczny , hrabia Łaciński pozował na Anglika , jej ciotka była dumną , prezesowa — dobrą , Ochocki — dziwakiem , a Krzeszowski — karciarzem . Słowem : człowiek — była to jakaś zaleta albo wada , niekiedy zasługa , najczęściej tytuł lub majątek , który miał głowę , ręce i nogi i ubierał się więcej albo mniej modnie .
Pani Stawska usłyszawszy to podniosła się z krzesła , ażeby wyjść . Ale baronowa rzuciła jej się na szyję i tak przepraszała , tak zaklinała , aby jej przebaczyć , że zacnej pani Helenie łzy zakręciły się w oczach i została .
Utwierdzona w dobrych postanowieniach pani Jasiowa już nie tylko w wieczór zapraszała Wokulskiego na herbatę , na którą on po największej części nie chodził , ale jeszcze sama nieraz zbiegała do mego pokoju , troskliwie wypytując Stacha , czy nie jest chory , i dziwiąc się , że się jeszcze nie kochał , on , prawie starszy od niej ( myślę , że ona była trochę starsza od niego ) . Jednocześnie zaczęła kobieta dostawać jakichś płaczów i śmiechów , wymyślać mężowi , który na całe dnie uciekał z domu , i występować z pretensjami do mnie , że jestem niedołęga , że nie rozumiem życia , że przyjmuję na lokatorów ludzi podejrzanych …
Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły , że zwróciło to uwagę służącego , który zaczął kręcić się po pokoju .
W przedpokoju adwokata zastał paru obdartych Żydków i starą kobietę w chustce na głowie . Przez otwarte drzwi na lewo widać było szafy zapełnione aktami , trzech dependentów szybko piszących i kilku gości z waszecia , z których jeden miał fizjognomię kryminalną , a reszta bardzo znudzone .
„ Nie ma kwestii , że Geist za pomocą magnetyzmu oszukał mnie co do owych metali . Lecz … kto magnetyzował mnie wówczas , kiedy oszalałem dla tej kobiety ? … ”
A jeżeli młoda dziewczyna może pokochać takiego dziada , to dlaczegóż by mnie nie miała pokochać tamta ? … ”
— Tak , nieznośna baba , która będzie uważać to za nieprzyzwoite , że pani ze mną pójdzie do laboratorium …
— Doprawdy ? … — uśmiechnął się ironicznie pan Ignacy . — A na czyjąż korzyść MacMahon z Ducrotem układali w styczniu zamach stanu ? … Wierz mi , panie Klejn , bonapartyzm to potęga ! …
— Zrobić to odkrycie było łatwo , nawet dla ludzi … mniej wprawnych ode mnie ( zdaje się , że mu troszkę dogryzłem ) . Ale ja lubię być ostrożny w przypuszczeniach , panie Szuman … Zresztą , nie sądziłem , ażeby mogła wyrabiać z człowiekiem podobne hece rzecz tak zwyczajna jak miłość .
Nareszcie zrobiło się tak ciasno , że zaczęła mi się giąć klatka piersiowa i uczułem brak tchu . Uniesiono mnie do góry , opuszczono , a wtedy poznałem , że nie stoję na ziemi , ale na człowieku , który jeszcze pochwycił mnie za nogę . W tej chwili wrzeszczący tłum posunął się naprzód , a ja upadłem . Lewa ręka poślizgnęła mi się we krwi .
„ Ma prawo , ma wszelkie prawo ! … — mruczał uśmiechając się . — Ale też wybór , czy może nawet wybory … Ehej , jakieżem ja podłe bydlę ; a Geist uważa mnie za człowieka … ”
„ Zyskałeś większą szansę — objaśniał rozsądek — przed rokiem miałeś może jedną sto albo jedną dwudziestomilionową prawdopodobieństwa , że się z nią ożenisz , a za rok możesz mieć jedną dwudziestotysięczną … ”
Że Wokulski ożeni się z panią Stawską i że zrobi coś nadzwyczajnego , o tym już dziś nie mam najmniejszej wątpliwości . Jeszcze się , co prawda , nie zaręczył z nią , jeszcze się nawet nie oświadczył , zresztą … jeszcze nawet on sam sobie z tego nie zdaje sprawy . Ale ja już widzę … Jasno widzę , jak rzeczy pójdą , i głowę dam sobie uciąć , że tak będzie … Ja mam nos polityczny !
— Panie Mraczewski ! … — pochwycił pan Ignacy .
— Usposobienie ? … On nigdy nie był kochliwy .
— Przepraszam pana — przerwał Wokulski . — Ale istotnie jestem trochę rozdrażniony … zapewne z gorąca …
Krzeszowskiego nienawidziła panna Izabela . Kiedyś umizgał się do niej , a odtrącony , mścił się . Wiedziała , że nazywał ją za oczy — starzejącą się panną , która wyjdzie za swego lokaja . Tego było dosyć , ażeby pamiętać mu całe życie . Lecz baron , nie poprzestając na nieszczęsnym frazesie , nawet wobec niej zachowywał się cynicznie , drwiąc z jej starych wielbicieli i robiąc aluzje do ich majątkowej ruiny . Że zaś i panna Izabela od niechcenia przypominała mu jego żonę , mieszczankę , z którą połączył się dla pieniędzy , a nic od niej nie mógł wydobyć , więc toczyła się między nimi walka ostra , czasami nawet przykra .
— Mówiłem : jutro przyjść , bo dziś pan chory .
— Sto czterdzieści rubli — mówił czytając . — No , to wcale niedużo …
— No , wiesz co , żeś mu spłatał figla , a mojej córce zrobiłeś miłą niespodziankę …
Kiedy Wokulski skończył przeglądać księgi ( na usilną prośbę Rzeckiego wziął się do nich w parę godzin po powrocie z banhofu ) , pan Ignacy otworzył kasę ogniotrwałą i z uroczystą miną wydobył stamtąd list Suzina .
Choć Wokulski nie zdradzał najmniejszych skłonności ani do tyranii , ani do despotyzmu . Tylko przypatrywał się jej i myślał :
Było już wpół do dziewiątej wieczorem , kiedy Wokulski wracał do domu . Słońce niedawno zaszło , lecz silny wzrok mógł już dopatrzeć większe gwiazdy przebłyskujące na złotawolazurowym niebie . Po ulicach rozlegał się wesoły gwar przechodniów ; w sercu Wokulskiego zasiadł radosny spokój .
Mimo woli porównywał drobny wzrost stojących pod kościołem pobożnych z olbrzymimi rozmiarami świętego budynku i przyszła mu myśl szczególna . Że jak kiedyś na ziemi pracowały potężne siły dźwigając z płaskiego lądu łańcuchy gór , tak kiedyś w ludzkości istniała inna niezmierna siła , która wydźwignęła tego rodzaju budowle . Patrząc na podobne gmachy można by sądzić , że w głębi naszej planety mieszkali olbrzymowie , którzy wydzierając się gdzieś w górę , podważali skorupę ziemską i zostawiali ślady tych ruchów w formie imponujących jaskiń .
— Kiedyżeś przyjechał ? — pytam .
Interesa nie pozwoliły im zetknąć się w czasie powrotu . Zobaczyli się więc dopiero po kilku latach i wie pani , co się pokazało ? …
— A cóż to ja jestem grabarz , ażeby robić ludziom tego rodzaju przyjemności ? — oburzył się Wokulski .
Westchnąłem domyślając się , że powodem utraty lekcji mógł być jaki list anonimowy , w pisaniu których pani Krzeszowska odznacza się wielką biegłością . Ale — nie powiedziałem nic . Bo czy mogłem radzić pani Stawskiej , aby odrzuciła dwa ruble dziennie ?
Pani baronowa zaczęła się niepokoić .
Geist nie spuszczał z niego oka , lecz stopniowo uspakajał się . W końcu odezwał się :
— W Chinach zrobił kuzyn to odkrycie ?
— Pan był przyrodnikiem ? — spytał Ochocki .
Myślałem , że dostanę apopleksji .
— Właśnie chcę panią pożegnać .
Pożegnał księcia , obiecał przychodzić odtąd na wszystkie sesje i wyszedłszy na ulicę odesłał powóz do domu .
— Kocioł parowy ? … — spytał Wokulski . — Dlaczegóż takie grube ściany ?
Panna Izabela roześmiała się .
Słychać szmer w sieniach . Jakaś ręka poszukuje klamki , nareszcie otwierają się drzwi i na progu staje ktoś odziany w wielkie futro upstrzone śniegiem i kroplami deszczu .
— Naturalnie , handel cierpiał na tym .
„ Ona ? … — szepcze Wokulski . — Niepodobieństwo ! … ”
— Ach , ciotka ! … — oburzył się pan Tomasz . — Ona zawsze mówi to , co mogłoby mnie zmartwić albo poniżyć . Sześćdziesiąt tysięcy daje Krzeszowska , która utopiłaby nas w łyżce wody … mieszczanka ! … Ale rozumie się , ciotka jej potakuje , bo tu chodzi o mój dom , o moje stanowisko …
„ To darmo — szeptał mu głos ukryty na samym dnie duszy — to darmo ! … Stach wklepał się w grubą awanturę … I z pewnością w polityczną awanturę , bo taki człowiek jak on nie wariowałby dla kobiety , choćby nawet była nią sama — panna … Ach , do diabła ! omyliłem się … Wyrzeka się , gardzi dziesięcioma tysiącami rubli , on , który osiem lat temu musiał pożyczać ode mnie po dziesięć rubli na miesiąc , ażeby za to wykarmić się jak nędzarz … A teraz rzuca w błoto dziesięć tysięcy rubli , pakuje w kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , robi aktorom prezenta po kilkadziesiąt rubli … Jak mi Bóg miły , nic nie rozumiem ! I to niby jest pozytywista , człowiek realnie myślący … Mnie nazywają starym romantykiem , ale przecież takich głupstw nie robiłbym … No , chociaż jeżeli zabrnął w politykę … ”
— Wychodzisz ? … Może zajrzysz do tamtego sklepu — rzekł .
Przybiegł do mnie i bystro popatrzył mi w oczy .
— A jeżeli jest inaczej ? — zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika .
„ Co to za miła dziecina ! — myślał Wokulski . — Gdyby była moją , zdaje się , że odzyskałbym równowagę umysłu , którą dziś tracę z dnia na dzień . I matka prześliczna kobieta . Jakie włosy , profil , oczy … Prosi Boga , ażeby zmartwychwstało ich szczęście … Piękna i nieszczęśliwa ; musi być wdową .
Zegar za ścianą wybił północ , baron zerwał się wylękniony i pożegnał Wokulskiego . W kilka minut później jego zanoszący się kaszel było słychać w drugim końcu oficyny .
— A on zgodził się bez szemrania ?
Byli już pod górą zamkową , kiedy z sąsiedniej odezwał się głos panny Felicji :
— W takim razie odpowiedziałbym , że pan Mraczewski stracił miejsce , ponieważ niestosownie odzywał się o osobach , które zaszczyciły go trochę łaskawszym tonem w rozmowie … Jeżeli jednak pani każe …
— Dosyć — rzekła — teraz pojedziemy wolno .
Spojrzał na framugę okna i znowu zobaczył młodego człowieka , który ciągle siedział sam nad nietkniętym talerzem zasłaniając oczy ręką .
— Czy ty , ojcze — rzekła po namyśle — nie obawiasz się Wokulskiego ? …
Wszyscy już byli w pałacu , gdzie wkrótce podano kolację . Wieczór zeszedł wesoło . Około jedynastej Ochocki odprowadził Wokulskiego do jego mieszkania .
Podałem mu cygaro , a on opowiedział rzeczy , które ostatecznie przekonały mnie , że źli prędzej czy później muszą być ukarani , dobrzy wynagrodzeni i że w najzakamienialszym sercu tli się przecież iskra sumienia .
Nareszcie na końcu alei ukazały się dwie kobiece figury , czarna i szara . Wokulskiemu krew uderzyła do głowy .
— Widzisz , że nie rozumiesz . Zaraz wyjaśniłbym ci to , ale — takim znużony , że się trochę prześpię …
— Nie , panie — mówi znowu on — ja tylko powtarzam , co gada całe miasto . Nie myślę bynajmniej szkodzić Wokulskiemu , osobliwie w opinii pana , który jesteś jego przyjacielem ( i słusznie , boś patrzył na tego człowieka , kiedy był inny niż dziś ) , ale … Przyznaj pan , że ten człowiek szkodzi naszemu przemysłowi … Nie sądzę również jego patriotyzmu , panie Rzecki , ale … szczerze panu powiem ( bo przecie wobec pana muszę być szczery ) , że te perkaliki moskiewskie … Rozumie pan ? …
— Ach , ciociu …
— Owszem — odpowiedział Wokulski .
Książę , na którego prośbę Wokulski nie tylko w grudniu roku zeszłego nie chciał ofiarować pani Krzeszowskiej dziesięciu tysięcy rubli , ale nawet w styczniu i lutym roku bieżącego nie dał ani grosza na protegowanych przez niego ubogich , książę na chwilę stracił serce do Wokulskiego . Wokulski zrobił księciu przykry zawód . Książę sądził i wierzył , iż ma prawo tak sądzić , że człowiek podobny Wokulskiemu , raz posiadłszy książęcą życzliwość , powinien wyrzec się nie tylko swoich gustów i interesów , ale nawet majątku i osoby . Że powinien lubić to , co lubi książę , nienawidzieć tego , co nienawidzi książę , służyć tylko księcia celom i dogadzać tylko jego upodobaniom . Tymczasem ten parweniusz ( aczkolwiek niewątpliwie dobry szlachcic ) nie tylko nie myślał być książęcym sługą , ale nawet odważył się być samodzielnym człowiekiem ; nieraz sprzeczał się z księciem , a co gorsza , wręcz odmawiał jego żądaniom .
Wydobyłem kieskę grubą i ciężką . Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył piętnaście półimperiałów .
— Zresztą , może zrobiłam źle przyjeżdżając tutaj , ale … wszystko mi jedno ! …
— Staś … Pan Wokulski — poprawił się Rzecki — pisze mi , że wojny nie będzie .
Naturalnie , o czymże mieliśmy rozmawiać z Machalskim , jeżeli nie o dawnych czasach i o Stachu ? I tym sposobem stanęła mi przed oczyma historia jego młodości , jakbym ją widział wczoraj .
Kilka minut leżał z otwartymi oczami i znowu przywidziało mu się , że jest w teatrze , akurat po zakończeniu trzeciego aktu , w chwili kiedy fabrykant Pifke miał podać Rossiemu album Warszawy i jej piękności . Pan Ignacy wytęża wzrok ( Pifke bowiem jego zastępuje ) , wytęża wzrok i z najwyższym przerażeniem widzi , że niecny Pifke zamiast kosztownego albumu podaje Włochowi jakąś paczkę owiniętą w papier i niedbale zawiązaną szpagatem .
Wokulski wzruszył ramionami i usiadł na krześle .
Baron przyjął go bardzo życzliwie , choć nie ukrywał zdziwienia spostrzegłszy , że były sekundant jego przeciwnika jest mocno rozdrażniony .
— Ja bym się wstydził brać od takie osobe , co z migracje wraca — odpowiadał na wszystkie moje zaklęcia .
Kiedy już całkiem nie mógł wytrzymać z tęskności , poszedł do jednej baby , co znała się na ziołach , dał jej srebrnego rubla i spytał o radę .
— Oklaski i wieńce są rzeczą tak drobną , że … na najbliższym przedstawieniu Rossi może mieć ich raczej za wiele aniżeli za mało — rzekł Wokulski .
W kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go z długów , to o Obermanie , którego wybawił z nieszczęścia .
— Nie kłam pan ! — zawołała baronowa . — Przybiegłeś do mnie , śmiejąc się , powiedziałeś , że Stawska ukradła lalkę i że to do niej podobne …
Pół roku leżała w szpitalu , w osobnym gabinecie , samotna i zapomniana przez swoje pupilki , ich rodziców i hrabiów , którym oddawała serce . Był czas do rozmyślań . Toteż gdy wyszła stamtąd chuda , stara , z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami , znowu zaczęto mówić powszechnie , że choroba zmieniła ją do niepoznania .
— Mamo , ja już spać chcę — odezwała się Helunia .
— Czego nie rozumiesz — on mówi — tego , że sklep sprzedany ? …
W tej chwili mdło mi się zrobiło ; obok szachów bowiem spostrzegłem dwie trupie główki : w jednej był tytuń , a w drugiej … cukier ! …
— Panowie dobrodzieje winni nam są za cztery miesiące …
— Wróciłem .
— No , kupcem można być i można nie być , to zależy od pana … — odparła już śmielej panna Izabela .
W drodze przyszła mi jedna z najszczęśliwszych myśli , ażeby o sprawie zawiadomić Wokulskiego , do którego też wstąpiłem , niepewny , czy jest w domu , bo coraz częściej przesiadywał na służbie u panny Łęckiej .
— I cofną się — mówił adwokat trzęsąc ręką — zrób no pan tylko jeszcze jeden błąd …
— Ma bardzo ładny ton … Bardzo …
— To nie wszystko — przerwał mu Rzecki . — Wczoraj bowiem od szanownej małżonki pańskiej otrzymałem ten oto list …
„ Tak , ale miłość to uczucie osobiste ; wszystkie zasługi towarzyszące jej są jak ryby zaplątane w odmęt morskiego cyklonu . Gdyby na świecie zniknęła jedna kobieta , a w tobie pamięć o niej , czymże byś został ? … Zwyczajnym kapitalistą , który z nudów grywa w karty w resursie . A tymczasem Ochocki ma ideę , która będzie rwała go zawsze naprzód , chyba że umysł mu zagaśnie … ”
Wielki post nie był tak nudny , jak obawiano się w modnym świecie .
Sklep był otwarty ; za kontuarem , obitym blachą i od publiczności oddzielonym drucianą siatką , siedział stary Żyd z łysą głową i siwą brodą , jakby przylepioną do „ Kuriera ” .
Usiadł na końcu breka , naprzeciw panny Felicji . Ochocki umieścił się przy furmanie i ruszyli .
Odgadłem , że muszą układać się o sprzedaż naszego interesu .
Geist znowu otworzył szafę , poszukał , i wydobywszy mały skrawek metalu , barwą przypominającego mosiądz , podał Wokulskiemu mówiąc :
— Daję panu dziewięćdziesiąt dwa tysiące rubli i ani grosza więcej — odparł adwokat .
— Krew uderzyła mi do głowy … ale to już przeszło … Podły Żyd … no , ale Wokulski — powiadam ci , że to coś nadludzkiego …
Podczas obrządku wycierania się kosmatymi ręcznikami , z upodobaniem patrzył na swoje chude łydki i zarośnięte piersi , mrucząc :
— Niech pan od tego zacznie — wybuchnął Rzecki — a będzie pan wolny przed jedynastą , nawet w tej chwili , panie Mraczewski . Pan powinieneś być hrabią , nie kupcem , i dziwię się , że pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu , przy którym zawsze ma się czas , panie Mraczewski . Naturalnie !
— Wiesz co , poradzę ci jak ojciec . Chcesz — idź , nie chcesz — zostań . Ale ja , gdyby nie podłe moje nogi , dawno bym już był za granicą . Bo i twoja ciotka , mówię ci — tu zniżył głos — tak okrutnie miele jęzorem , że wolałbym , mówię ci , słuchać baterii austriackich armat aniżeli jej trajkotu . Co mi pomoże smarowaniem , to mi zepsuje gadaniem … A maszże pieniądze ? — spytał po chwili .
„ Chciałbym przespać ten czas , dopóki znowu jej nie zobaczę ” — myślał Wokulski .
— Proszę trochę głośniej , bo nic nie słychać …
— Właśnie uważam , ale to z gorąca . A powinnaś dziś — dodał grożąc jej z uśmiechem — powinnaś dziś , figlarko , dobrze wyglądać , bo ten Kazio , jak mówiła mi wczoraj ciotka , jest do wzięcia …
— A może tęsknota — przerwał Wokulski . — Zjadała mi ona każdą chwilę wolną od pracy , każdą godzinę odpoczynku . Nalej mi wina , Ignacy .
— Weź sobie to jako amulet przeciw powątpiewaniu o moim rozumie czy prawdomówności . Ten metal jest około pięciu razy lżejszy od wody , dobrze więc będzie ci przypominał naszą znajomość . Przy tym — dodał śmiejąc się — ma on wielką zaletę : nie obawia się żadnych odczynników chemicznych … Prędzej zniknie , aniżeli zdradzi mój sekret … A teraz idź już , panie * Siuzę * , odpocznij i namyśl się : co masz zrobić ze sobą ?
— Tylko niech pan żara wracza , bo już pora ubierać się i fryzjer przyjdzie .
— A gałgany ! … a nicponie ! … a masz ! … a masz ! …
Serwis i srebra familii Łęckich były już sprzedane i nawet jubiler odniósł panu Tomaszowi pieniądze , strąciwszy dla siebie sto kilkadziesiąt rubli składowego i za pośrednictwo . Mimo to hrabina Karolowa nie przestała kochać panny Izabeli ; owszem — jej energia i poświęcenie , okazane przy sprzedaży pamiątek , zbudziły w sercu starej damy nowe źródło uczuć rodzinnych . Nie tylko uprosiła pannę Izabelę o przyjęcie pięknego kostiumu , nie tylko co dzień bywała u niej albo ją wzywała do siebie , ale jeszcze ( co było dowodem niesłychanej łaski ) na całą Wielką Środę ofiarowała jej swój powóz .
— Szanowny sędzio ! … Z bolesnym zdumieniem przychodzi mi … To jest … widzę przed sobą triumfującą złość i tego … uciśnioną …
— Jest pan przecie szlachcicem , a mówi prezesowa , że tak dobrym , jak Starscy , a nawet Zasławscy …
— W roku 1849 i nieco później — wtrąciłem .
Do domu trafił od razu i od razu znalazł dzwonek . Zadzwoniwszy jednak aż siedem razy na stróża , uczuł potrzebę oparcia się o kąt , zawarty między bramą i ścianą , i usiłował zliczyć , nie z potrzeby , ale ot , tak sobie : ile też upłynie minut , zanim mu stróż otworzy ? W tym celu wydobył zegarek z sekundnikiem i przekonał się , że — już jest wpół do drugiej .
Przed wyjściem pytam Klejna , który mieszka w Stachowej kamienicy , aby mi powiedział , jak tam idzie . Zamiast odpowiedzieć , wziął się za głowę .
— Jakież wrażenie …
— Toteż pańskie wielbicielki , garderobiane , zapewne nie drożą się .
Stach podnosił się , wydostawał nową butelkę z kredensu , nalewał wino w osiem kieliszków i obchodził stoły , przypatrując się , jak panowie grają w wista .
Na drugi dzień po procesie Wokulski był wieczorem u pani Stawskiej i siedział do jedynastej w nocy . Na trzeci dzień był w sklepie u Milerowej , przejrzał księgi i oddawał wielkie pochwały pani Stawskiej , co nawet trochę ubodło Milerową . Na czwarty zaś dzień …
— Co mi pan , panie Klejn , będzie zawracał głowę ! … Wszyscy socjaliści są złodzieje , bo chcieliby dzielić się cudzym , i — szubrawcy , bo mają na dwu jedną parę butów i nie wierzą w chustki do nosa .
— Tamten ? … — pyta zakrystian . — To szubrawczyna ! … Niech pan hrabia nie zważa na niego … — I mówi na cały głos : — Słowo honoru , za ten dom śmiało można dać sto trzydzieści tysięcy …
— Masz bajeczne szczęście — odezwał się Wokulski .
Spoza uchylonych drzwi usłyszeliśmy głos już starszej kobiety .
— Albo ja wiem ! — rzekłem czując tę okrutną przyjemność , jaką sprawia dręczenie bliźnich . — Albo ja wiem ! … Mówią , że chce się żenić …
— Myślę , ojcze , że należałoby tego pana zaprosić kiedy na obiad … Chciałabym go poznać bliżej .
Przed nami , może na pół wiorsty , bałwaniła się szeroka kolumna dymu , którą budzący się wiatr niekiedy rozdzierał . Wówczas na chwilę można było widzieć długi szereg nóg albo kasków , z połyskującymi obok nich bagnetami . Nad tamtą kolumną i nad naszą kolumną szumiały granaty , wymieniane pomiędzy baterią węgierską , która strzelała spoza nas , i austriacką , odzywającą się ze wzgórz przeciwległych .
— Papa tych panów chce przyjmować ? …
Potem gościa prowadzi do okna mrugając powiekami .
Panna Izabela lekko się zarumieniła .
— Wiem — powiedział — że jestem świnia . Ale … jeszcze najmniejsza z tych , jakie tu u was cieszą się publicznym szacunkiem .
— Bardzo łatwo . U nas praca ludzka wydaje mierne rezultaty : jesteśmy ubodzy i zaniedbani . Ale tam praca jaśnieje jak słońce . Cóż to za gmachy , od dachów do chodników pokryte ozdobami jak drogocenne szkatułki . A te lasy obrazów i posągów , całe puszcze machin , a te odmęty wyrobów fabrycznych i rękodzielniczych ! … Dopiero w Paryżu zrozumiałem , że człowiek jest tylko na pozór istotą drobną i wątłą . W rzeczywistości jest to genialny i nieśmiertelny olbrzym , który z równą łatwością przerzuca skały , jak i rzeźbi z nich coś subtelniejszego od koronek .
— Pan sobie drwisz — rzekłem . — Nie zaprzeczysz jednak , że Stach mógł zostać czymś lepszym aniżeli nieszczęśliwym wielbicielem panny Łęckiej . To był działacz społeczny , nie jakiś tam kiepski wzdychacz …
Obojętny widz może nazwałby takie dnie jednostajnymi , a nawet nudnymi . Ochocki sposępniał i od rana do wieczora albo kleił , albo puszczał oryginalnej formy latawce . Pani Wąsowska z panną Felicją czytały albo zajmowały się szyciem ornatu dla miejscowego proboszcza . Starski z prezesową i baronem grali w karty .
Szli wąską drogą , która stanowiła granicę dwu lasów : na prawo rosły dęby i buki , na lewo sosny .
„ Dużo mnie obchodzą młode i ładne kobiety ! ” — mruknął Wokulski . W następnej zaś chwili przyszło mu na myśl : o jakich to awansach pisze prezesowa ? Czyby już nawet na prowincji wiedziano o jego zarobku , choć sam nikomu o tym nie wspomniał ?
Odpowiedział mu tętent uciekających .
— Czy pan tylko meteorologię ma zamiar wykładać ? — spytała pani Wąsowska . — Na wszelki jednak wypadek radziłabym zapytać babci , co ona sądzi o tej meteorologii …
Mówiła głosem cichym i łagodnym , a targowała się jak stu skąpców . To było za drogie , tamto za tanie ; tu plusz stracił barwę , tam zaraz odlezie skórka , a ówdzie ukazuje się rdza na okuciach . Lisiecki już cofnął się od niej rozgniewany , Klejn odpoczywał , a tylko Mraczewski rozmawiał z nią jak z osobą znajomą .
— Naturalnie , że się odzywam , bo pan i gada , i robi całkiem jak dziecko … Ja jestem tylko lokaj , ale przecie wolałbym wierzyć takiemu , co mi daje dwa ruble za wizytę , aniżeli takiemu , co ode mnie po trzy ruble pożycza , i wcale nie śpieszy się z oddawaniem . Ot , co jest , dziś pan Wokulski dał mi dwa ruble , a pan Maruszewicz …
— Zapomniałeś o niej dawno … Nie byłeś nawet na grobie naszej córki …
Nareszcie znalazł krzesło i odetchnął . Tu przynajmniej nie zwracano na niego uwagi , częścią z powodu skromnego miejsca , jakie zajmował , częścią , że teatr był przepełniony i już zaczęło się widowisko .
A August Katz zmrużył oczy i dalej krajał mydło .
— „ Odpowiedzie od redakcje . * Panu W. W. * Encyklopedie większe Orgelbranda … ” Nie to … „ * Panu Motylkowi * . Frak kładzie się … ” Nie to … A , jest ! … „ * Panu S. Szlangbaumowi * : Pańska szarada polityczna nie jest gramatyczna . ” — Proszę pana : co tu jest z polityki ? Żebym ja napisał szaradę o Dizraeli albo o Bismarck , to byłaby polityka , ale o Kozaki to przecie nie jest polityka , tylko wojskowość .
„ Tyran … despota … ” — powtarzała panna Izabela czując , że lekceważony przez nią kupiec zwraca ku sobie wiele spojrzeń , nadziei i zazdrości .
— Z pewnością — odparł Wokulski .
Wokulski wskazał mu krzesło i przeszedłszy się parę razy po ciasnym pokoju , rzekł :
Naturalnie , że pan Ignacy upoważnił Szlangbauma do zrobienia interesu i nie tylko zwrócił mu pieniądze wydane na dorożki , ale jeszcze na własny koszt kazał go odwieźć na ulicę Elektoralną , co tak rozczuliło starego Żyda , że odchodząc zdjął ze swego syna rodzicielskie przekleństwo i nawet zaprosił go do siebie na szabasowy obiad .
Panna Izabela kręciła głową .
Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje , rozmawiając o niedawnej zabawie w Dolinie Szwajcarskiej na cel dobroczynny , o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża . Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża .
W Wielką Niedzielę Wokulski najętym powozem zajechał przed mieszkanie hrabiny . Zastał już długi szereg ekwipażów bardzo rozmaitego dostojeństwa . Były tam eleganckie dorożki obsługujące złotą młodzież i dorożki zwyczajne , wzięte na godziny przez emerytów ; stare karety , stare konie , stara uprząż i służba w wytartej liberii , i nowe , prosto z Wiednia powoziki , przy których lokaje mieli kwiaty w butonierkach , a furmani opierali bat na biodrze , jak marszałkowską buławę . Nie brakło i fantastycznych kozaków , odzianych w spodnie tak szerokie , jakby tam właśnie ich panowie umieścili swoją ambicję .
— O nie . Zabawię jakiś czas .
Wokulski usiadł na kanapie i oparłszy głowę o ścianę mówił jakby do siebie :
— Sąd panią Stawską uniewinni — rzekł — to przecie jasna sprawa . Ale co skandal jest , to jest … Biedna kobieta zgubiona ; już nawet dziś poodprawiała uczennice i sama nie poszła na lekcje . Zapłakują się obie z matką .
— Nasz wyjazd całkowicie zależy od pana Wokulskiego — odpowiedział ojciec . — Radzę ci więc jak najczęściej zapraszać go na obiad i podawać smaczny , ażeby miał dobry humor .
— No — mówię — niech mnie diabli wezmą , jeżeliś ty nie Wokulski …
— Tak , szósty … siódmy .
Dom był jednopiętrowy , bardzo stary ; mówiły o tym ściany pokryte pleśnią , mówiły okna zakurzone , gdzieniegdzie wybite . W środku ściany frontowej znajdowały się drzwi , do których wchodziło się po kilku stopniach kamiennych , dość zrujnowanych .
— Pan baron ? … — powtórzył zdziwiony Wokulski . — Owszem , niech będzie łaskaw …
— Kiedy zgasł mój anioł , myślałam , że tylko ja jestem nieszczęśliwa …
— No , ja na takie głupstwa nie chodzę .
— Stasiulku ! znowu się zamyślasz , to bardzo źle … A tam panowie nie mają wina …
— No ? …
— I widziałeś , że ma obie nogi na lewym boku ?
— Gdzież oni ?
— Patkiewicz ! … stójże … już idą … — zawołał pan Maleski .
Było to bodaj czy nie ostatnie nasze zwycięstwo . Od tej chwili sztandary z trzema rzekami , częściej chodziły przed nieprzyjacielem aniżeli za nieprzyjacielem , dopóki wreszcie pod Vilagos nie opadły z drzewców jak liście na jesieni .
— A po cóż ja mam do niego chodzić … — odparł . — Byłem już chyba dosyć …
— A nie wychodzi ? …
Ogon jej opiera się o plac Bastylii , głowa o Łuk Gwiazdy , korpus prawie przylega do Sekwany . Szyję stanowią Pola Elizejskie , gorset Tuileries i Louvre , ogonem jest Ratusz , Notre Dame i nareszcie Kolumna Lipcowa na placu Bastylii .
— Słucham panią — odparł , mimo woli blednąc .
— Herr Jesas ! … Aber du hast noch keinen Kaffee getrunken ? …
„ Gdyby też nagle wszedł tu Rossi ? … ”
„ Do diabła ! — pomyślał — czyżby Wokulski dyrygował klakierami ? ”
— Dlatego , że u mnie już pan nie ma miejsca .
— Czyby tak ? … — rzekła pani Misiewiczowa składając ręce .
Pani Stawska w tym właśnie pokoju ceruje koronki albo jedwabie , których baronowa ma pełno . Czy się w nie będzie kiedy ubierać ? — pani Stawska nie może zgadnąć .
— Bukiet , który ta obrzydliwa kokietka , dla oszukania mnie , kazała natychmiast wyrzucić za okno …
Nawiasowo powiem , że serdecznie chcę , ażeby się Stach ożenił . Gdyby miał żonę , nie mógłby tak często naradzać się z Colinsem i panią Meliton , a gdyby jeszcze przyszły dzieci , może zerwałby wszystkie podejrzane stosunki . Bo co to , żeby taki człowiek jak on , taka żołnierska natura , żeby kojarzył się z ludźmi , którzy bądź jak bądź nie występują na plac z bronią przeciw broni . Węgierska piechota i wreszcie żadna piechota nie będzie strzelać do rozbrojonego przeciwnika . Ale czasy zmieniają się .
— Jak pan dobrodziej ma węgierskie dukaty , to ja kupię . Ja rzetelnie zapłacę , bo mnie potrzeba dla córki , co po Pańskim Nowym Roku wychodzi za mąż …
Pan Ignacy zbliża się do gościa wzruszony i zgarbiony więcej niż kiedykolwiek .
— Powiedz pani — odparł już zirytowany rządca — że przychodzimy pogadać o lokalu …
Weszli na drugie piętro do salonu urządzonego równie bogato jak inne w tym hotelu . Większą jego część już zapełniali widzowie starzy i młodzi , kobiety i mężczyźni , ubrani elegancko i bardzo zajęci profesorem Palmierim , który właśnie kończył krótką prelekcję o magnetyzmie . Był to mężczyzna średnich lat , zawiędły , brunet , z rozczochraną brodą i wyrazistymi oczyma . Otaczało go parę przystojnych kobiet i kilku młodych mężczyzn o twarzach mizernych i apatycznych .
Raz rzekł bez powodu :
— Mała rzecz … bardzo proszę … nic nie szkodzi — mówił baron targając go za rękę . — Nie powinienem być oszpecony , a co do zęba … Gdzie mój ząb , doktorze ? … proszę zawinąć go w papierek … A co do zęba , od dawna już powinienem wprawić sobie nowe . Nie uwierzysz pan , panie Wokulski , jak mam popsute zęby …
— Opowiedzcie historię o tej krwi …
— Zatem mamy więcej długów niż parę tysięcy ? …
Wokulski spostrzega ogromny pięciopiętrowy gmach , formy klinowatej , na wysokości drugiego piętra otoczony żelazną balustradą , przy szerokiej ulicy wysadzonej niezbyt starymi drzewami , pełnej omnibusów , powozów , ludzi konnych i pieszych . Ruch jest tak wielki , jak gdyby co najmniej połowa Warszawy biegła na zobaczenie jakiegoś wypadku ; ulica jest tak gładka jak posadzka . Widzi , że jest w samym środku Paryża , lecz nie doznaje ani wzruszenia , ani ciekawości . Nic go nie obchodzi .
Usłyszała to mijająca ich właśnie panna Izabela i — pobladła . Przystąpił do niej młody człowiek z wczorajszej kwesty .
Dla uczciwych sąsiadów taki sposób przepędzania czasu byłby najlepszym dowodem ich zacności : pokazują się wszystkim cały dzień , bo nie mają czego ukrywać . Gdym sobie jednak przypomniał , że te kobiety są ciągle szpiegowane przez Maruszewicza i przez panią baronowę , i gdy jeszcze pomyślałem , jak baronowa nienawidzi pani Stawskiej — ogarnęły mnie najgorsze przeczucia .
— Przecież słyszałam , że się żeni , nawet z piękną osobą , z panną Łęcką ?
— Kto wie ? … — odparł . — Może się i ożenię … Ale nie z nią .
Hrabina odłożyła książkę .
— Hop ! … hop ! … — zawołał z dołu Starski . — a chodźcie już , państwo , bo obiad wystygnie …
— „ Na każdym miejscu i o każdej dobie , gdziem z tobą płakał , gdziem z tobą się bawił , zawsze i wszędzie będę ja przy tobie , bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił … ”
— Jeżeli tak , więc biorę pana do niewoli — rzekła panna Izabela i zawiesiła medalion na szyi . A kiedy przyszło wsunąć go za stanik , spuściła oczy i zarumieniła się .
— Mówię spokojnie , bo gdybym zaczekał ze sprzedażą , wziąłbym nie dziewięćdziesiąt , ale sto dwadzieścia tysięcy …
Teraz spostrzegła panna Izabela , że w wielkim świecie usuwa jej się grunt pod nogami , więc zdecydowała się obniżyć skalę wymagań . Ale że baron i marszałek pomimo swoich majątków budzili w niej niepokonaną odrazę , więc odkładała stanowczą decyzję z dnia na dzień . Tymczasem pan Tomasz zerwał z towarzystwem . Marszałek nie mogąc się doczekać odpowiedzi wyjechał na wieś , strapiony baron za granicę i — panna Izabela pozostała kompletnie samą . Wprawdzie wiedziała , że każdy z nich wróci na pierwsze zawołanie , ale — którego tu wybrać ? … jak przytłumić wstręt ? … Nade wszystko zaś , czy podobna robić z siebie taką ofiarę mając niejaką pewność , że kiedyś odzyska majątek , i wiedząc , że wówczas znowu będzie mogła wybierać . Tym razem już wybierze , poznawszy , jak ciężko jej żyć poza towarzystwem salonów …
— Pan baron Dalski pyta się , czy może tu przyjść . Jedzie tym samym wagonem .
— Sądzę , że nad kwestią miejscowych fabryk możemy przejść do porządku . Teraz szanowny pan Wokulski raczy nam , z właściwą mu jędrnością , objaśnić : jakie pozytywne korzyści z jego projektu odniesie …
— Niech was pioruny ! … Więc ile chcesz ? …
— Cóż , dobijał się kto ? … — spytał Wirski z akcentem oburzenia w głosie .
Ponieważ nikt z gości już nie przychodził , Wokulski wezwał do siebie Jumarta .
Od tych rozmyślań przybył pannie Izabeli na twarz nowy wyraz — łagodnego smutku , który ją robił jeszcze piękniejszą . Mówiono , że już zupełnie dojrzała .
— Mówisz pan o tej pani … jakże ona … Sta … Star ? …
Wokulski czuł , że opuszcza go odwaga .
„ Przypuśćmy … ”
— O nie — odpowiedziała panna Izabela .
— Niby trzeciego czerwca ? … — odparł śmiejąc się .
„ No , przecież nie zabronię jej — myślał — siadać , przy kim zechce . I nie zniżę się do zazdrości , która bądź jak bądź jest podłym uczuciem , a najczęściej gruntuje się na pozorach … Zresztą , gdyby chcieli wymieniać ze Starskim tkliwe spojrzenia , nie robiliby tego tak jawnie . Szaleniec jestem … ”
Na ścianach u ciotki wisieli sami święci ; ale jakkolwiek było ich sporo , nie dorównali jednak liczbą Napoleonom , którymi ojciec przyozdabiał swój pokój . Był tam jeden Napoleon w Egipcie , drugi pod Wagram , trzeci pod Austerlitz , czwarty pod Moskwą , piąty w dniu koronacji , szósty w apoteozie . Gdy zaś ciotka zgorszona tyloma świeckimi obrazami , zawiesiła na ścianie mosiężny krucyfiks , ojciec , ażeby — jak mówił — nie obrazić Napoleona , kupił sobie jego brązowe popiersie i także umieścił je nad łóżkiem .
— Jak z których — odezwała się pani Misiewiczowa .
No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki .
Wokulski wskoczył do swego powozu i otworzył lornetę . Był tak pochłonięty wyścigiem , że na chwilę zapomniał o pannie Izabeli . Sekundy rozciągały mu się w godziny ; zdawało mu się , że jest przywiązany do trzech koni mających się ścigać i że każdy ich ruch niepotrzebny szarpie mu ciało . Uważał , że jego klacz nie ma dość ognia i że Yung jest zanadto obojętny . Mimo woli słyszał rozmowy otaczających go :
— Pan — mówię do owego kupca — rzucasz podejrzenia na Wokulskiego ?
— Zaczekaj no — mruknął podoficer .
— Ten spokojny chleb — mówił zaciskając pięści — dławił mnie i dusił przez lat sześć ! … Czy już nie pamiętasz , ile razy na dzień przypominano mi dwa pokolenia Minclów albo anielską dobroć mojej żony ? Czy był kto z dalszych i bliższych znajomych , wyjąwszy ciebie , który by mię nie dręczył słowem , ruchem , a choćby spojrzeniem ? Ileż to razy mówiono o mnie i prawie do mnie , że karmię się z fartucha żony , że wszystko zawdzięczam pracy Minclów , a nic , ale to nic — własnej energii , choć przecie ja podźwignąłem ten kramik , zdwoiłem jego dochody …
Wokulski przypatruje się przez chwilę jakiemuś olbrzymowi z czerwoną twarzą i konopiastą brodą , wreszcie mówi :
— A … A ! … — szepnął pan Tomasz i ukłonił mu się . Wokulski zdumiał się .
— Heleno … dziecko moje … Ty przecież nie jesteś …
— Bardzo dobry zwyczaj — odparł uradowany Rzecki . Prędko wydobył krawat z szuflady i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu . — Po strąceniu rabatu — dodał — jako handlujący , zapłacisz siedem rubli . Pyszny parasol … Bagatela …
— Wszak mam honor z panem Wokulskim ?
Wokulski spojrzał na nią zdumiony .
„ Dajcie mi jakiś cel … albo śmierć ! … ” — mówił nieraz patrząc w niebo . A w chwilę później śmiał się i myślał :
Co się tam działo , dobrze nie wiem , bo najdziksze fantazje przebiegały mi po głowie . Marzyło mi się , że pan Leon mówi , jak zwykle , o potędze wiary , o upadku duchów i o potrzebie poświęcenia , czemu głośno wtórowali obecni . Zgodny chór jednakże osłabnął , gdy pan Leon zaczął tłumaczyć , że należałoby nareszcie wypróbować owej gotowości do czynu . Musiałem być bardzo nietrzeźwy , skoro przywidziało mi się , że pan Leon proponuje , ażeby kto z obecnych skoczył z Nowego Zjazdu na bruk idącej pod nim ulicy , i że na to wszyscy umilkli jak jeden mąż , a wielu pochowało się za beczki .
Nie łudź się jednak , nieszczęsny , że sam tylko romans z nią prowadzisz . Pomaga ci jeszcze twój rządca , ten nędznik Wirski , i ten osiwiały w rozpuście twój plenipotent Rzecki .
— Przepraszam — odezwał się Wokulski — ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną , tylko o spółkę zapewniającą zyski .
— Ciężko , co ? … — rzekł .
— Cóż bym miał powiedzieć , dobry Boże , nad to , że profesor Palmieri jeszcze większe cuda pokazuje za pięć franków od osoby …
Aż krew trysnęła … Wtem panna łapie go rękami za surdut i woła z wielkim płaczem :
— Co to pan za interesa robi , panie Szlangbaum ? — mówi piękny brunet . — Ten dom można było kupić za siedemdziesiąt jeden tysięcy . On dziś więcej niewart …
— Chcę sobie kupić paryskie rękawiczki , kilka flakonów perfum …
— Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna .
— Bardzo piękny dzień — rzekł Wokulski .
— Jutro przed dziewiątą — odpowiedział pan Tomasz i otarł pot z czoła . — Fatalna historia — ciągnął dalej . — Między naszymi wspólnikami popłoch , bo Krzeszowski strzela doskonałe … Gdyby zaś ten człowiek zginął , wszystkie moje rachuby na nic . Straciłbym w nim prawą rękę … jedynego możliwego wykonawcę moich planów … Jemu jednemu powierzyłbym kapitały i jestem pewny , że miałbym co najmniej osiem tysięcy rubli rocznie … Los prześladuje mnie nie na żarty ! …
— I pomyśleć — jęczała — że taka kobieta ma córkę , córkę … którą wychowuje dla piekła , a ja … O ! wierzę w sprawiedliwość … wierzę w miłosierdzie boskie , ale nie rozumiem … tak … nic nie rozumiem tych wyroków , które mnie pozbawiły , a jej zostawiają dziecko … tej … tej … Panie ! — wybuchnęła z nową siłą głosu — możesz zostawić nawet tych nihilistów , ale ją … musisz wygnać ! … Niech lokal po niej stoi pustką … będę za niego płacić , byle ona nie miała dachu nad głową …
— A pani co na to ?
— I wyrzekłby się pan spodziewanego zysku ? … Dlaczegóż to ? … — przerwała mu z pośpiechem .
— Co pan robisz ? — zawołał Palmieri do medium — wszakże to asafetyda …
— Gdzież pan Starski ? — zapytał Wokulski .
— Pozwoli pani zaprezentować sobie : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza …
— Nie bądź pan śmieszny — przerwał mu Wokulski . — O życie pańskie byłem zupełnie spokojny , tak jak jestem pewny , że kiedyś dostaniesz się do więzienia . Cała rzecz , że ja nie chcę panu ułatwiać tej podróży .
— Proszę cię , panie Wokulski — rzekła prędko — siądź tu na chwilę , bo delegowany nas opuścił . Pozwolisz , że ułożę twoje imperiały na wierzchu , dla zawstydzenia tych panów , którzy wolą wydawać pieniądze na szampana …
— Ach , nie . Widzę tylko nieznaczne zmniejszenie ich kolosalnych dochodów , co zresztą mnie nie obchodzi . Ja mam obowiązek dbać tylko o własny zysk i o taniość dla nabywców ; nasz zaś towar będzie tańszy .
— Głupiś , mój Wysocki . Ja jej widywać nie potrzebuję . Byle była porządna w domu , schludna , pracowita , to niech sobie chodzi , gdzie chce . Tylko niech do niej nie chodzą . Więc rozumiesz : trzeba w pokoju odświeżyć ściany , umyć podłogę , kupić sprzęty tanie , ale nowe i dobre , znasz się na tym ? …
Wokulski podniósł oczy i zobaczył między dębami wesoły ogień , dokoła którego siedziało zasławskie towarzystwo . O kilkanaście kroków z boku chłopak kredensowy i pokojówka nastawiali samowar .
— Wiesz , co mówią ? … Że sklep sprzedajesz ? …
— Niech się pan uspokoi — rzekł Wokulski . — Ile mi pan da gotówką ?
— Naturalnie , że nie pił — odparł Jan w moim imieniu .
— Co tobie ? — zapytała prezesowa .
— Nie do prochowni , tylko do fortecy . A u … A u … — dodał pan Raczek i rzucił czapkę na stół .
— O , panią Wąsowską rekomenduję panu — mówił baron . — Brylant , nie kobieta , a jaka oryginalna ! … Ani myśli iść drugi raz za mąż , choć lubi pasjami , ażeby ją otaczano . Trudno jej , panie , nie uwielbiać , a uwielbiać rzecz niebezpieczna . Starskiemu płaci dzisiaj za wszystkie jego bałamuctwa . Pan zna Starskiego ?
— Tak , wielmożny panie . Taka najpierwej przysyła mu list , potem bukiet , a nareszcie sama przychodzi za woalką , bo myśli , że jej nikt nie pozna … To , panie , śmiech dla całej służby ! … On nie każdą przyjmuje , choć która da jego lokajowi ze trzy ruble . Ale czasem , jak trafi mu się dobry humor , to nieraz dobiera sobie chłopisko jeszcze dwa numery , każdy w innej stronie korytarza , i w każdym inną rozwesela … Taki , bestia , zajadły .
— Ignaś ! zawsze bądź gotów , wisusie , bo nie wiemy dnia ani godziny … Pamiętaj , że Bonapartów Bóg zesłał , ażeby zrobili porządek na świecie , a dopóty nie będzie porządku ani sprawiedliwości , dopóki nie wypełni się testament cesarza .
— Czuję w sobie starożytną polską krew ! … Niemka nie mogłaby mnie urodzić ! … Mam zresztą dokumenta …
A Szprot mrugnął okiem .
Zamyśliła się .
Lecz Wokulski po odejściu Maruszewicza był kontent .
— No — i wojny nie ma . W naszym sklepie ruch jak na odpuście , do naszych składów zwożą i wywożą towary jak do młyna , a pieniądze płyną do kas nie gorzej od plew . Kto by Stasia nie znał , powiedziałby , że to genialny kupiec ; ale że ja go znam , więc coraz częściej pytam się : na co to wszystko ? … Warum hast du denn das getan ? …
— Jest pan Wokulski ? Pewno nie ma , spodziewam się … Wszak mówię z panem Rzeckim ? Zaraz to zgadłam … Co za piękna neseserka ! … Drzewo oliwkowe , znam się na tym . Niech pan powie panu Wokulskiemu , ażeby mi to przysłał , on wie mój adres , i — ażeby jutro , około pierwszej , był w Łazienkach …
— Że żyje ? … — spytała staruszka , wcale nie zdradzając zachwytu .
Wokulski uśmiechnął się .
Na twarz Wokulskiego wystąpił tak silny rumieniec , że oblał mu czoło , a nawet szyję .
— Na czym ?
— Za pół godziny — rzekł do Marianny spoglądając na złoty zegarek — jaśnie pan powinien być , bo co dzień sypia od godziny czwartej do piątej . — Cóż , nudno tu pannie ? — dodał . — No , ale ja pannę rozruszam …
Umilkliśmy i wyrównały się nieco pogięte szeregi . Niebo było czyste , ledwie tu i ówdzie bielił się nieruchomy obłok ; na krzakach , które mijaliśmy , nie poruszał się żaden listek ; nad polem , zarośniętym młodą trawą , nie odzywał się wystraszony skowronek . Słychać było tylko ciężkie stąpanie batalionu , szybki oddech ludzi , czasem szczęk uderzonych o siebie karabinów albo donośny głos majora , który jadąc przodem , odzywał się do oficerów . A tam , na lewo , wściekały się stada armat i lał deszcz karabinowych strzałów . Kto takiej burzy przy jasnym niebie nie słyszał , bracie Katz , ten nie zna się na muzyce ! … Pamiętasz , jak nam wówczas dziwnie było na sercu ? … Nie strach , ale tak coś jakby żal i ciekawość …
„ Na północy jest chłodniej — myślał — świat roślinny i zwierzęcy jest mniej obfity , a więc o żywność dla człowieka trudniej . Nie dość na tym : ten sam człowiek musi jeszcze wkładać mnóstwo pracy w budowę ciepłych mieszkań i przygotowanie ciepłej odzieży . Francuz w porównaniu z mieszkańcem północy ma więcej wolnych sił i czasu , a nie potrzebując zużywać ich na zaspokojenie potrzeb materialnych obraca je na twórczość duchową .
Pani Krzeszowska dostała spazmów , a dama z czerwoną twarzą mówiła do swej sąsiadki :
W rezultacie jednak pan Ignacy nie był niezadowolony z pobytu w teatrze . Gra Rossiego podobała mu się ; niektóre sceny , jak morderstwo króla Dunkana albo ukazanie się ducha Banka , zrobiły na nim potężne wrażenie , a już całkiem był oczarowany zobaczywszy , jak Makbet bije się na rapiery .
— Nad sto .
— Chciałbym — odezwał się nareszcie — pogadać z panem o Stachu …
— Zobaczymy , jaki będzie w interesach — dorzucił nieco przygarbiony hrabia .
— Weźże do rąk tę stal …
Była już północ , więc sobie poszedł . Nie zatrzymywałem go , bo mnie trochę zraził swą wiarą w skruchę baronowej . Ha ! zresztą kto ją tam wie , może się i naprawdę nawróciła ? …
— Możecie nas wypędzić , owszem ! … Wtedy dopiero przekonacie się , coście stracili . Wszystkie praczki , wszystkie kucharki z tej kamienicy stracą humor , a pani Krzeszowska już bez przeszkody zacznie śledzić swoich sąsiadów , rachować każdego gościa , który przychodzi do nich z wizytą , i każde ziarno kaszy , które sypią do garnka … Owszem , wypędźcie nas ! … Wtedy dopiero panna Leokadia zacznie wyśpiewywać swoje gamy i wokalizy z rana sopranem , a po południu kontraltem … I diabli wezmą dom , w którym my jedni jako tako utrzymujemy porządek !
— Więc jesteśmy zwyciężeni ! … — szepnęła panna Izabela .
— Ja nieczęsto kaszlę , ale dziś trochę zaziębiłem się … i nawet nie zawsze jestem skłonny do zaziębień , tylko w jesieni i na nowiu . No , ale to przejdzie , bo właśnie onegdaj zaprosiłem na konsylium Chałubińskiego i Baranowskiego i ci mi powiedzieli , że bylem się szanował , będę zdrów … Pytałem ich również ( mówię to tylko panu ) , co sądzą o moim małżeństwie . Ale oni powiedzieli , że małżeństwo to taka rzecz osobista … Zwróciłem ich uwagę , że lekarze berlińscy od dawna już kazali mi się żenić . To im dało do myślenia i zaraz któryś rzekł : „ A to szkoda , wielka szkoda , że pan natychmiast nie spełnił ich zalecenia … ” Toteż , powiem panu , obecnie jestem zdecydowany skończyć przed adwentem …
Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku .
— Baronie … — wtrąciła prezesowa .
„ Jestem pewny , iż modli się o to , ażeby dom Łęckiego poszedł za sześćdziesiąt tysięcy rubli ” — myśli pan Ignacy . Lecz że i widok pani Krzeszowskiej nie wydaje mu się ponętnym , więc cofa się na palcach i przechodzi na prawą stronę kościoła .
— Zresztą — mówię — choćby nie umarł , dostaniemy rozwód .
Pani baronowa , siedząca z książką na kanapie , na widok męża powstała . Gdy baron złożył jej głęboki ukłon , chciała odkłonić się , ale znowu upadła na kanapę .
— No , Stanisławie Piotrowiczu , twoje szczęście , żeś przyjechał …
— Fiu ! … A z czego żyłeś ?
Zaszedł z prawej strony — popręg był mocno przypasany .
— Co pan rozkaże ? — spytał elegancki marszałek dworu .
Au printemps , la feuille repousse
Pożegnali się oboje bardzo zadowoleni : baronowa z pieniędzy swojego klienta , Wokulski , że jednym zamachem spełnił radę Suzina i prośbę Rzeckiego .
— Tak prędko ? A czy choć obiecał poprawę ?
— Anglicy uważają to prawie za obrazę … — wydeklamowała panna Florentyna .
Osłupiałem … I nagle w tym osłupieniu przyszła mi najgenialniejsza myśl pod słońcem .
Znowu skrzypnęły drzwi i ukazała się w nich może dwunastoletnia dziewczynka , w pasterce na głowie i z paczką kajetów w ręce . Było to dziecko z twarzą rumianą i pełną , lecz nie zdradzającą zbyt wielkiej inteligencji . Ukłoniła się nam , ukłoniła się pani Stawskiej i jej matce , ucałowała w oba policzki małą Helenkę i wyszła , oczywiście do domu . Następnie wróciła się z kuchni i zarumieniona powyżej oczu , spytała pani Stawskiej :
— Boże miłosierny — jęknęła ciotka — ten drab już chyba na mnie pluć zacznie , kiedy brata nie stało … Oj ! nieszczęśliwa ja sierota ! …
— Kiedy wracasz ? — zapytał go doktór .
— Za dużo wiesz — odparła — ale nie wszystko . Już od dwu tygodni , może od dziesięciu dni widzę , że ojciec miewa po kilkanaście rubli …
— Zaczekaj pan — przerwał radca . — Przerzucił się , ale nie do galanterii , tylko do Szkoły Przygotowawczej , a potem do Szkoły Głównej , rozumie pan ? … Zachciało mu się być uczonym ! …
— Gdzie ? kto ? — zawołał baron , prawie wspinając się na kozioł . — A tak , to oni … Żółty brek i gniada czwórka … Ciekawym , kto jedzie ? Niech no pan spojrzy …
— Ciekawa jest twoja historia … ale powiedz no mi : w jaki sposób zabierzesz się do wycięcia napisu ? …
Albo ta dziewczyna , która pisała do niego od magdalenek : „ Przypomniałam sobie jedną modlitwę z dziecinnych czasów , ażeby modlić się za pana … ” .
Adwokat utopił w nim spojrzenie pragnąc odgadnąć : co to za prośba ? Od natury jej bowiem zależał sposób słuchania . Widocznie jednak nie odkrył nic groźnego , gdyż jego fizjognomia przybrała wyraz poważnej , lecz serdecznej życzliwości .
— O , już jest dziewiąta i od pół godziny stoimy na stacji . Nie budziłem pana , bo pan baron nie kazał , ale że pociąg zaraz idzie dalej …
Ten wykrzyknik już całkiem mi się nie podobał . Dałem znak rządcy , że wychodzimy , i kłaniając się rzekłem ozięble :
„ Co robić , co robić ? … — myślał . — Jużci to , co robią inni . ”
— Tylko mi pan nie mów takie głupie gadanie ! … Dlaczego szostra z Krakowa nie ma im zapysać , kiedy ona jest chora ? …
„ Gdybym między tymi tłumami mógł zgubić samego siebie … ” — szepnął .
„ Jak ja to wszystko ruszę , jak ja to przeniosę , Boże miłosierny ! … ” — myślałem .
Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa .
— Albo u wariatów — mruknął Wokulski .
W roku 1846 doszły nas wieści o ucieczce Ludwika Napoleona z więzienia . Rok ten był dla mnie ważny , gdyż zostałem subiektem , a nasz pryncypał , stary Jan Mincel , zakończył życie z powodów dosyć dziwnych .
— Nie . Z taką , co chodzi w chustce , to ja się nie ożenię , a kapeluszowa mnie by nie chciała .
W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty .
— Słuchaj , Florciu — rzekła — bo to ciekawe .
— I obaj jego równie nudni przyjaciele — wtrąciła panna Izabela z uśmiechem . — Wszyscy trzej kochali się we mnie co wieczór , każdy oświadczał mi się w takich godzinach , ażeby nie przeszkadzać innym , a później wszyscy trzej zwierzali się przed sobą ze swoich cierpień . Ci panowie wszystko robią na spółkę .
— Nic , a będzie gorzej ; kongres berliński myśli o zduszeniu Europy , Bismarck o zduszeniu kongresu , a Żydzi — o ogoleniu do reszty nas … — opowiadał młody artysta , piękny jak serafin , zręczny — jakby uciekł z żurnala krawców .
— Cholera ! … jak to bluźni … — mruknął maglarz .
— A powiedzcież mi — mówił kowal — jak poznać , że człowieka strach zdejmuje ? …
Wokulski przypatrywał się jej cały czas .
— Rolę ? … — powtórzył przypatrując się jej uważnie . — Rolę … doradcy … przyjaciela domu … opiekuna … Opiekuna tego mająteczku , jaki by ci pozostał …
— Tak — rzekła — papo ma rację . Nie umiałam tylko zdać sobie z tego sprawy . Takie podstawianie Żydów przy kupnie najjaśniej dowodzi , że ten pan bawiąc się w przyjaźń robi interesa …
— Może by do jakiego magazynu albo w służbę … do Rosji …
— A któż winien , że pan nie przychodzi we właściwej porze ? ! … — wrzasnął młody człowiek wytrząsając rękoma . — Sto razy słyszałeś pan , że do Maleskiego należą miesiące parzyste , a do Patkiewicza nieparzyste …
— Albo sam ojciec . Czy nie wiesz , ile rzeczy robi ojciec , ażeby zaniepokoić rodzinę , a potem śmiać się …
— Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej . No , ale co pan powiesz — ciągnął radca uderzając ajenta w kolano — że zamiast wytrwać przy nauce do końca , niespełna w rok rzucił szkołę …
W tej chwili z kuchni wyszło nowe dziwo : stary parobek otyły . Wokulski , który jeszcze nigdy nie spotkał otyłego chłopa , wdał się z nim w rozmowę .
Wokulskiemu błysnęły oczy . Położył bułkę i oparł się o poręcz kanapy .
Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta tak piękna i dystyngowana , że Wokulski mimo woli powstał z fotelu . Mogła mieć około czterdziestu lat ; wzrost okazały , rysy bardzo regularne , postawa wielkiej damy .
— Komu i co ? … Czy ciotce , która gotowa popierać tego pana , ażeby mnie zmusić do oddania ręki marszałkowi ? … Czy może mam powiedzieć ojcu , przerazić go i przyśpieszyć katastrofę ? Jedno tylko zrobię : nie pozwolę ojcu , ażeby zaciągał się do jakichkolwiek spółek , choćbym miała włóczyć mu się u nóg , choćbym miała … zabronić mu tego w imieniu zmarłej matki … .
„ Mój Ignacy ! chcę pogadać z tobą o bardzo ważnych rzeczach , a ponieważ do Warszawy już nie wrócę , proszę cię więc , ażebyś jak najśpieszniej … ”
— Tak czasem się zdaje — odpowiedziała . — Nie wiem , kto tam napisał , że człowiek jest wtedy najszczęśliwszy , kiedy dokoła siebie widzi to , co nosi w sobie samym … Ale ja mówię , że mniejsza , dlaczego jest szczęśliwy , byle nim był … Wybaczysz mi , jeżeli cię obudzę ? …
Nie wszedł tam jednak od razu ; coś go zatrzymywało . Chciał zobaczyć pannę Izabelę , a jednocześnie lękał się tego i wstydził się swoich półimperiałów .
„ Bądź jak bądź — mówił do siebie Rzecki — głupia historia z tym teatrem , nade wszystko z tym , że Stach zaniedbuje interesa … ”
Wśród tłumu zbudził się szalony zapał dla Wokulskiego . Jeszcze żaden wyścig tak nie rozruszał widzów : cieszono się , że warszawski kupiec pobił dwu hrabiów .
— O , ja i święta ! … — odparła . — Gdyby kto mógł zajrzeć w moje serce , dopiero przekonałby się , jak dalece zasługuję na potępienie … Ach , ale teraz wszystko mi jedno ! … — zakończyła z desperacją w głosie .
„ Jeżeli ta klacz wygra , to panna Izabela pokocha mnie … ”
Jeżeli dzień udał się dobrze , pan Ignacy był kontent . Wówczas przed snem czytał historię konsulatu i cesarstwa albo wycinki z gazet opisujących wojnę włoską z roku 1859 , albo też , co trafiało się rzadziej , wydobywał spod łóżka gitarę i grał na niej Marsza Rakoczego przyśpiewując wątpliwej wartości tenorem .
„ Aha ! — myślę — więc książę spostrzegł , że Stach może nie przyjść , i na przeprosiny wysłał tego niby teścia ! … Szuman ma rację , że oni go nie zechcą wypuścić , no , ale my wam go odbierzemy ! ”
— Mamy przecie kamienicę .
— Władam czterema językami , mam znajomości w świecie artystycznym , literackim , naukowym i przemysłowym …
— Adieu ! panie Rzecki — ona mówi ( kładąc na kasie dwadzieścia albo i pięćdziesiąt rubli ) . — Ale niechże pan czasem nie wspomni panu Wokulskiemu o tym , że ja mówiłam coś o małżeństwie . Bo gotów pomyśleć , że stara baba poluje na niego … Adieu , panie Rzecki …
Wszedł w bramę domu , w którym znajdował się sklep , i skręcił do pokoju Rzeckiego , a za nim dziewczyna . Pan Ignacy był u siebie i zobaczywszy szczególną parę , rozłożył ręce z podziwu .
— Cóż , idziemy , panie Julianie ? — zapytała Ochockiego .
Dokończyła szeptem . Usta jej drżały , oczy zaszły łzami . Przez chwilę mięła kartkę w palcach , potem z wolna odwróciła głowę , i kartka upadła na ziemię …
— Bo ci studenci to podobno bardzo niesforni — rzekł Wokulski patrząc na fortepian .
— Trzysta rubli — odpowiedział rządca . — To , panie , jakbyśmy z ołtarza zdejmowali …
Oboje byliśmy głęboko wzruszeni .
— Ach , tak … jestem coś winien panom … Ileż to wynosi ?
W kosztownym pudełku znajdował się istotnie ząb owinięty w bibułkę .
Chcąc złapać sanki przeszedłem na drugi chodnik i … prawie otarłem się o Wokulskiego … stał pod drzewem zasypany śniegiem , zapatrzony w okna .
Namiętnie ucałował jej rękę , której mu nie broniła , potem odszedł do okna i coś zdjął z szyi .
— Ksiądz — mówiła osobom zaufanym — ma dochody ze ślubów , ja z zaręczyn . Hrabia … bierze pieniądze za ułatwianie stosunków koniom , ja za ułatwianie znajomości ludziom .
— Głupiutkie są te panny — zaczęła po chwili prezesowa . — Im się zdaje , że jak złapie która bogatego męża , a poza nim przystojnego kochanka , to już wypełni sobie życie … Głupiutkie . Ani wiedzą , że wnet sprzykrzy się stary mąż i pusty kochanek i że prędzej czy później każda zechce poznać prawdziwego człowieka . A jeżeli się taki trafi , na jej nieszczęście , co ona mu da ? … Czy wdzięki , które sprzedała , czy serce zaszargane z takimi oto Starskimi ? …
A jaki on sprytny … Kiedy dowiedziałem się na giełdzie o zamachu Hödla , wracam do sklepu i patrząc mu bystro w oczy mówię :
— Sprzedał się starej babie — mówili znajomi — ten niby to Brutus ! … Uczył się , awanturował się i … klap ! …
Gdyby Wokulski mógł w tej chwili zajrzeć w jej duszę , uciekłby z przestrachem i uleczyłby się ze swego obłędu .
W tej chwili zbliżył się do niego Klejn z jakimś listem .
I znowu wzruszał ramionami , rozkładał ręce i mruczał :
— Idź spać — rzekł .
Wokulski usiadł naprzeciw panny Felicji i spostrzegł , że dziewczynka patrzy na niego z pełnym zachwytu podziwem , rumieniąc się co chwilę .
— Przed kwadransem otrzymałam list od pani Meliton , że srebra i serwis już kupione .
— Więc i cała pańska rodzina bawi się szaradami ? — wtrącił Wokulski .
— Służę hrabiemu .
I nie mógł odpędzić wizerunku barona , który jak cień coraz to wypływał na amarantowe tło siedzenia . Więc patrzył na jego chudą twarz , na której płonął ceglasty rumieniec , na włosy jakby posypane mąką , na oczy wielkie a zapadnięte , w których tlił się blask niezdrowy . Komiczne i smutne wrażenie robiły wybuchy namiętności w człowieku , który nieustannie zasłaniał sobie gardło , sprawdzał , czy okno jest dobrze zamknięte , i siadał w przedziale coraz na innym miejscu z obawy przeciągów .
— Wojciech ! … do stu tysięcy diabłów … Zaraz mi zrób porządek , bo ci to wszystko każę położyć na stole …
— Krzeszowski wściekłby się …
— Jestem — rzekł zgarbiony hrabia i podał mu rękę .
„ Więc nic … nic ! … ”
Mocny rumieniec oblał twarz pani Stawskiej ; odwróciła krzesło tyłem do lampy i spytała cichym głosem :
— Więc przed wyjazdem nie można widzieć się ? …
— Nie znasz tych ludzi , a ja widziałam ich przy pracy . W ich rękach stalowe szyny zwijają się jak wstążki . To straszni ludzie . Oni dla swoich celów umieją poruszyć wszystkie siły ziemskie , jakich my nawet nie znamy . Oni potrafią łamać , usidlać , płaszczyć się , wszystko ryzykować , nawet — cierpliwie czekać …
Wokulski otworzył bilet Suzina i czytał : „ Sesja dopiero o ósmej — pisał Suzin — masz czasu dosyć , więc załatw się z tymi interesantami , a nade wszystko z babami . Ja już , dalibóg , za stary , żeby im wszystkim dogodzić . ”
— Proszę cię , Belu — upominała ją ciotka — tego nie rób . Ja właśnie chcę wam zaproponować , ażebyście u mnie spędzili tę resztkę lata . I musisz to zrobić , choćby ze względu na Starskiego . Pojmujesz , że młody chłopak na wsi będzie się nudził , będzie marzył . Możecie widywać się co dzień , a w takich warunkach najłatwiej będzie przywiązać go , a nawet … zobowiązać …
— Nie , panie , spać nie mam zamiaru i miło mi będzie odbyć resztę drogi w pańskim towarzystwie . To chwilowe osłabienie , które już przeszło .
— Ciotka mówiła , że za kamienicę nikt nie da więcej nad sześćdziesiąt …
— A , a ! … To dobrze … — mówiła baronowa , powoli wchodząc do salonu i nie prosząc nas , żebyśmy usiedli . Rysopis tej damy : czarna suknia , żółtawa twarz , sinawe usta , zaczerwienione z płaczu oczy i włosy gładko uczesane . Skrzyżowała ręce na piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła :
Rzecki przetarł oczy ; zdawało mu się , że śni na jawie . Wreszcie rzekł po chwili :
— Panie Wokulski — zawołał roztargniony gość , prawie ode drzwi . — W tej chwili dowiaduję się … Jestem Krzeszowski … Dowiaduję się , że ten biedny Mraczewski z mojej winy otrzymał dymisję . Ależ , panie Wokulski , ja wczoraj bynajmniej nie miałem pretensji do pana … Ja szanuję dyskrecję , jaką okazał pan w sprawie mojej i mojej żony … Ja wiem , że pan jej odpowiedział , jak przystało na dżentelmena …
— Częściej bierze na rachunek .
— Taki duży paciorek ? … a ja taka malutka …
II . Rządy starego subiekta
„ Czy dziś umiałbym astronomię , ja , subiekt Hopfera , gdybym tam nie był ? — pomyślał z goryczą . — A słyszałbym co o odkryciach Geista , gdyby mnie Suzin gwałtem nie zaciągnął do Paryża ? ”
* Wszystkie * kupuje się dziecku — jak do gimnazje chodzić zaczyna . ”
— Nie wiem , pani . To sprawa uczuć osobistych — odparł .
— Jak to nic ? … Mamy trzydzieści tysięcy rubli , a od nich dziesięć tysięcy rubli procentu … Zacny ten Wokulski ! … Nie miałem pojęcia o podobnej szlachetności … A gdybyś wiedziała , jak on mnie dziś pielęgnował …
— Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat . Na szczęście , jeden z kolegów ( odziany również we frak ze srebrnym znaczkiem ) wywołuje go z sali ; w minutę zaś później zbliża się do pana Łęckiego jegomość w szafirowych okularach , z miną zakrystiana , i mówi :
Trzy łóżka . Na jednym z książką w ręku i nogami opartymi o poręcz leży jakiś młody człowiek z czarnym zarostem i w studenckim mundurku ; na dwu zaś innych łóżkach pościel wyglądała tak , jakby przez ten pokój przeleciał huragan i wszystko do góry nogami przewrócił . Widzę też kufer , pustą walizkę tudzież mnóstwo książek leżących na półkach , na kufrze i na podłodze . Jest nareszcie kilka krzeseł giętych i zwyczajnych i niepoliturowany stół , na którym przyjrzawszy się uważniej spostrzegłem wymalowaną szachownicę i poprzewracane szachy .
— O , nie , nie ta … Tamta miała popielatą sukienkę i czarne buciki , a ta ma brązowe buciki ! …
Stary Mincel i w niedzielę bywał w sklepie . Rano modlił się , a około południa kazał mi przychodzić do siebie na pewien rodzaj lekcji .
— Czy tak ? …
— Nie , ale żeby człowiek uchem ruszał . To artysta ! …
Ochocki spełnił zlecenie trzęsąc przy tym głową i rozkładając ręce w sposób desperacki .
— Wcale jej nie znam , chociaż dziwi mnie , że upodobała sobie barona , który zresztą może być najzacniejszym człowiekiem .
— A niechże sobie zakłada sto nowych interesów , nawet w Irkucku , byle tak co roku podwyższał — rzekł Lisiecki . — Ja z nim się o to spierać nie będę . Ale swoją drogą , uważam , że jest diabelnie zmieniony , osobliwie dzisiaj . Żydzi , panie , Żydzi — dodał — jak zwąchają jego projekta , dadzą mu łupnia .
— Mówił mi o tym Rzecki i pozwoli pani , że postaram się o sprawdzenie tej wiadomości …
Przez cztery dni zdawało mi się , że siedzę w przenośnej bożnicy . Na każdym popasie jakiś pasażer ubywał , inny zajmował jego miejsce . Pod Lublinem zsunęła mi się na plecy ciężka paka ; istny cud , żem nie stracił życia . Pod Kurowem staliśmy parę godzin na szosie , gdyż zginął czyjś kufer , po który furman jeździł konno do karczmy . Przez całą wreszcie drogę czułem , że leżąca na moich nogach pierzyna jest gęściej zaludniona od Belgii .
— Więc mówię panu — ciągnęła staruszka , bystro patrząc mi w oczy — żyjemy w ciągłej niepewności co do mego zięcia i niepewność ta zatruwa nam spokój . Ale ja , wyznam szczerze , więcej boję się jego powrotu …
— Siódma buteleczka , panie radco . Służę piorunem .
— Więc ten młody człowiek ma przekonania ? … — zawołała panna Izabela . — To ciekawe ! …
„ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ?
— Ty coś wiesz , Florciu ! … Proszę cię , powiedz ! … — błaga ją panna Izabela . Jej oczy napełniają się łzami .
Wtedy zaczęła sobie rejestrować doznane wrażenia .
Panna Florentyna zrobiła gest przeczący , a następnie powątpiewający .
„ Podły jestem , tak , podły … Ale ostatecznie za kilka dni zwrócę babie dwieście rubli i powiem , że dołożył je Wokulski poznawszy bliżej zalety konia . Oni przecież nie zetkną się , ani baron z żoną , ani ten … kupczyk z nimi … Kwit kazał sobie pisać … wyborny ! … Jak to znać geszefciarza i parweniusza … O ! strasznie jestem ukarany za moją lekkomyślność … ”
A jaka ona była tkliwa dla męża ! … Nieraz przesiadywała po kilka godzin w sklepie , tylko wpatrując się w Stasiulka . Dostrzegłszy zaś , że między kundmankami trafiają się przystojne , cofnęła Stacha z sali frontowej za szafy i jeszcze kazała mu zrobić tam budkę , w której , siedząc jak dzikie zwierzę , prowadził księgi sklepowe .
XIII . Pogodzeni małżonkowie
On to widać zmiarkował , bo uśmiechnął się nieznacznie i wyszedł do swojego oddziału . W kwadrans później wpadłem tam niby niechcący , ale zastałem go jak zwykle przy robocie . Owszem , powiedziałbym nawet , że pracował gorliwiej niż zwykle : wbiegał na drabinki , wydobywał sztuki rypsu i aksamitu , wkładał je na powrót do szaf , słowem — kręcił się jak bąk .
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że jak w oranżeriach rosną kwiaty , a w winnicach winogrona , tak w tamtym , niższym świecie , wyrastają rzeczy jej potrzebne . Stamtąd pochodzi jej wierny Mikołaj i Anusia , tam robią rzeźbione fotele , porcelany , kryształy i firanki , tam rodzą się froterzy , tapicerowie , ogrodnicy i panny szyjące suknie . Będąc raz w magazynie kazała zaprowadzić się do szwalni i bardzo ciekawym wydał się jej widok kilkudziesięciu pracownic , które krajały , fastrygowały i układały na formach fałdy ubrań . Była pewna , że robi im to wielką przyjemność , ponieważ te panny , które brały jej miarę albo przymierzały suknie , były zawsze uśmiechnięte i bardzo zainteresowane tym , ażeby strój leżał na niej dobrze .
Przechodniu , gdy w tę stronę zwrócisz swoje oko ,
— Przysięgam , że spomiędzy znajomych mi dam jesteś pani jedyną kobietą , która naprawdę coś warta … Ale dosyć o tym . Od czasu kiedym poznał , że Wokulski kocha Belę ( a jak on ją kocha ! ) moja kuzynka robi na mnie dziwne wrażenie . Dawniej uważałem ją za wyjątkową , dziś wydaje mi się pospolitą , dawniej wzniosła , dziś jest płaska … Ale to tylko chwilami i jeszcze ostrzegam , że mogę się mylić .
Ej ! bracie Katz , cóżeś ty zrobił najlepszego ? … Czasem zdaje mi się , żeś znalazł tam w niebie i węgierską piechotę , i swój wystrzelany pluton … Niekiedy słyszę łoskot bębnów , ostry rytm marszu i komendę : „ Na ramię broń ! … ” A wtedy myślę , że to ty , Katz , idziesz na zmianę warty przed bożym tronem … Bo kiepskim byłby Pan Bóg węgierski , gdyby się nie poznał na tobie !
Żebym miał pęknąć , ożenię go z panią Stawską ! …
— Stokrotnie przepraszam — mówił zawstydzony . — Ale tak ciasno …
— A gdyby tak było , więc i cóż ? …
— Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej …
Skrzypnęły drzwi i wbiegła mała dziewczynka z drutami w ręku .
„ Jak to , on nie czekał ? — mówiła do siebie panna Izabela — chyba jest chory … ”
Uniosła się na siodle i uważnie patrzyła w stronę błękitnego lasu , który było widać daleko na wschodzie . Aleja skończyła się ; jechali polem , na którym zieleniły się grusze i szarzały sterty .
— Proś do sali — rzekł Wokulski .
Światło w przedpokoju nieco oprzytomnia pannę Izabelę . Uśmiecha się .
— Pozwoli pani zaprezentować : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza , a mój kolega …
Służący rozłożył ze zdziwieniem ręce i rozstawił nogi .
Panna Ewelina mocno się zarumieniła .
— Ale bo jak ona na mnie patrzyła , to ach ! … — westchnął Mraczewski , jedną rękę kładąc na piersi , drugą podkręcając wąsika . — Jestem pewny — mówił — że za parę dni otrzymam wonny bilecik . Potem — pierwsza schadzka , potem : „ dla pana łamię zasady , w jakich mnie wychowano ” , a potem : „ czy nie gardzisz mną ? ” Chwila wcześniej jest bardzo rozkoszną , ale w chwilę później człowiek jest tak zakłopotany …
Wokulski obejrzał się . „ Przywidzenie chorej wyobraźni . ” Jednocześnie przy czwartym stole , w głębi kościoła , spostrzegł hrabinę Karolową i pannę Izabelę . Obie również siedziały nad tacą z pieniędzmi i trzymały w rękach książki , zapewne do nabożeństwa . Za krzesłem hrabiny stał służący w czarnej liberii .
Podczas tych wodnych przejażdżek , a także podczas spacerów w parku i zawsze , gdy byli razem , czuł jakiś niezmierny spokój , jakby cała dusza jego i cała ziemia od wschodnich do zachodnich kresów napełniona była ciszą , wśród której nawet turkot wozu , szczekanie psa albo szelest gałęzi wypowiadały się w cudownie pięknych melodiach . Zdawało mu się , że już nie chodzi , lecz pływa w oceanie mistycznego odurzenia , że już nie myśli , nie czuje , nie pragnie , tylko kocha . Godziny umykały gdzieś jak błyskawice zapalające się i gasnące na dalekim nieboskłonie . Dopiero był ranek — już południe — już wieczór i — noc pełna przebudzeń i westchnień . Niekiedy myślał , że dobę podzielono na dwa nierówne okresy czasu : dzień krótszy od mgnienia powiek i noc długą jak wieczność dusz potępionych .
Wokulski wysiadł z powozu i zbliżył się do żelaznej furtki w murze , zaopatrzonej w młotek . Po kilkunastu uderzeniach furtka nagle uchyliła się i Wokulski wszedł na dziedziniec .
— Właśnie że musi pan dobrze jeździć , gdyż od razu zgadł pan , co zrobią konie w rękach takiego mistrza jak pan Julian . Będziemy jeździli razem … Panie Ochocki , od dzisiejszego dnia daję panu urlop ze spacerów .
— A zatem — mówił — szanowni panowie , w zasadzie przystępujemy do spółki proponowanej przez pana Wokulskiego . Interes wydaje się bardzo dobrym , a obecnie chodzi tylko o bliższe szczegóły i spisanie aktu . Zapraszam więc panów , chcących zostać uczestnikami , do mnie na jutro , o dziewiątej wieczór …
— Tek ! … Czy to jednak pewne ?
— Dobrze robi , że sprzedaje ! — odparł Węgrowicz wziąwszy w garść już nie wiem który kufel piwa . — Co on ma robić między kupcami , taki pan , taki … dyplomata , taki … nowator , co nam tu nowe towary sprowadza ? …
To była jedna droga . Na końcu bowiem drugiej widział cel realny i jasno określony — pannę Izabelę .
— Rzecki — wtrącił eks-obywatel .
„ Słowo daję , że to pani Krzeszowska ” — szepnął Wokulski .
— Z czego pani wnosi ?
„ Niech się sobie przypatrzą na świeżym powietrzu — myślała staruszka — a będzie , co Bóg da . On brylant między mężczyznami , ona także dobre dziecko , więc może się porozumieją . Bo że on ma do niej słabość , to prawie bym się założyła . ”
I znowu usiłował myśleć o czym innym . Poszedł nawet ( mimo późnej nocy ) do restauracji , gdzie grała muzyka złożona ze skrzypców , fortepianu i arfy . Zjadł pieczeń z kartoflami i z kapustą , wypił kufel piwa , potem drugi kufel , potem trzeci i czwarty … nawet siódmy … Zrobiło mu się tak jakoś raźnie , że cisnął arfiarce na talerz dwie czterdziestówki i zaczął śpiewać pod nosem . A potem przyszło mu do głowy , że — koniecznie , ale to koniecznie powinien zaprezentować się czterem Niemcom , którzy przy bocznym stoliku jedzą pekeflejsz z grochem .
Czy wobec podobnych przyjęć mogłem nie bywać często ? Dalibóg , myślę , że bywałem za rzadko i że gdybym miał więcej rycerskich usposobień , powinienem był tam siedzieć od rana do wieczora . Niechby się nawet pani Stawska ubierała przy mnie . Cóż by mi to szkodziło ?
— Okropność ! … — mówiła łkając . — Być przykutą do tak wstrętnego domu przez pamięć dla dziecka , której nic już nie wydrze z serca . Wszakże ona biegała po tych wszystkich pokojach … Ona bawiła się tam , od podwórza … I wyglądała oknem , przez które mnie , matce sierocie , wyjrzeć dzisiaj nie wolno … Chcą mnie wypędzić stąd … wszyscy chcą mnie wypędzić … wszystkim zawadzam … A przecież ja stąd nie mogę wyprowadzić się , bo każda deska tej podłogi nosi ślady jej nóżek … w każdej ścianie uwiązł jej śmiech albo płacz …
Nad wieczorem posłał służącego do sklepu po Obermana . Siwy inkasent przybiegł natychmiast , z trwogą pytając się w duszy : czy Wokulski nie rozmyślił się i nie każe mu zwrócić zgubionych pieniędzy ? …
Nie brakło nawet ( o czym siostry mówiły z pobożną zgrozą i rumieniąc się ) , nie brakło nawet kobiety upadłej , którą Wokulski wydobył z nędzy , oddał do magdalenek i ostatecznie zrobił z niej uczciwą kobietę , o ile ( mówiły siostry ) taka osoba może być uczciwą kobietą .
Około jedynastej w nocy wszyscy rozeszli się , a baron pokaszlując odprowadził Wokulskiego do jego pokoju .
Dziś zbudziło się w niej podobnego rodzaju pragnienie .
Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś .
Nagabany adwokat ucieka tak szybko , że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi na kolanach , aniżeli są w istocie . Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana .
— A gdyby tu jaki skład brał u pani bieliznę , czy nie opłaciłoby się zostać ?
Lokaj skoczył na kozioł i spasione gniade konie ruszyły uroczystym kłusem parskając i wyrzucając łbami .
„ To jest okropne , że Stach ma więcej zaufania do Żydów aniżeli do mnie … ”
— Nie , to sygnał …
— Właśnie , że tu nie wysiądę … O , ja nieszczęśliwy z takim podłym usposobieniem ! …
— Szkoda pana .
Zawahał się , lecz odsunął jej amazonkę i włożył rękę pod siodło . Nagle krew uderzyła mu do głowy : wdówka w taki sposób ruszyła nogą , że jej kolano dotknęło twarzy Wokulskiego .
— Mniejsza o to . Dziś dopiero widzę , że trzeba być litościwym .
Takich swatów dziesiątki przewijają się przez nasz sklep . Niektóre matki , ciotki albo ojcowie po prostu przyprowadzają do nas panny na wydaniu . Matka , ciotka albo ojciec kupuje coś za rubla , a tymczasem panna chodzi po sklepie , siada , bierze się pod boki , ażeby zwrócić uwagę na swoją figurę , wysuwa naprzód prawą nóżkę , potem lewą nóżkę , potem wystawia rączki … Wszystko w tym celu , ażeby złapać Stacha , a jego albo nie ma w sklepie , albo jeżeli jest , to nawet nie patrzy na towar , jakby mówił :
— Wielkich dla mnie , ale w rzeczywistości bardzo skromnych .
— Wyrządzi mi kochana pani wielką łaskę , prawdziwe dobrodziejstwo , jeżeli wstawi się za mną do tego pana w ważnym dla mnie interesie . Ja chcę kupić tę kamienicę i daję mu już dziewięćdziesiąt pięć tysięcy rubli , a on przez upór , bo przez nic innego , żąda stu tysięcy . On mnie chce zrujnować , ten człowiek ! … Niech mu pani powie , że on mnie zabije … że ściągnie na siebie karę boską za taką chciwość ! … — krzyczała i płakała pani baronowa .
— No , przecie Grossmutter rozumie , że chodził do Węgier na wojnę — wtrącił niecierpliwie Jan .
— Czy to wy , panie * Siuzę * ? … Dzień dobry !
Odpoczął i mówił dalej wzburzony .
Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał :
— Nic , ojcze — odparła hamując się . — Był tu jakiś Żyd …
Naiwny mieszczanin w jego oczach wyrósł na posłannika odwiecznej sprawiedliwości , który zdeptanej kobiecie przyniósł spokój i przebaczenie .
— Ale do zamku nie wejdę sama , musi mi pan podać rękę — rzekła panna Izabela stanąwszy przy Wokulskim .
Ale myślmy o czym innym , nie o ludzkich niegodziwościach .
Wokulski drgnął .
Wokulski milczał .
Z początku dziwiłem się niespodzianej miłości starego Hopfera i dowodziłem pannie Kasi , że zbyt mało znam jej ojca , ażebym miał składać mu wizyty . Ale ona wciąż swoje :
Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu , triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych , a jednocześnie z drugiej strony ulicy przybiega do niego dżentelmen mający wszelakie pozory próżniaka , który jednakże jest adwokatem . Po bardzo krótkim , a nawet niedbałym powitaniu pan Łęcki pyta dżentelmena :
— Więc decyduj się natychmiast . Albo weźmiesz się do roboty , bo darmo nikt na świecie chleba nie jada …
— Tak … Hum ! … hum ! … Trochę pan przepłacił …
Gdy wyszedł , Lisiecki trącił Rzeckiego w ramię .
Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą ; przypomina sobie , że to dziś właśnie licytują kamienicę Łęckiego , że ma przypatrzeć się temu widowisku , i zrywa się z łóżka jak sprężyna . Biegnie boso do wielkiej miednicy , oblewa się cały zimną wodą i patrząc na swoje patykowate nogi mruczy :
— Bo my jesteśmy waszym szczęściem — odpowiedziała drwiąco pani Wąsowska .
— Tak , droga Belciu , musisz przyznać , że popełniłaś kilka błędów nie do darowania . Nie mówię o Wiktorze Emanuelu , bo tamto był przelotny kaprys króla trochę liberalnego i zresztą bardzo zadłużonego . Na takie stosunki trzeba mieć więcej — nie powiem : taktu , ale — doświadczenia — ciągnęła hrabina , skromnie spuszczając powieki . — Ale wypuścić czy — jeśli chcesz — odrzucić hrabiego Saint-Auguste , to już daruj ! … Człowiek młody , majętny , bardzo dobrze , i jeszcze z taką karierą ! … Teraz właśnie przewodniczy jednej deputacji do Ojca świętego i zapewne dostanie specjalne błogosławieństwo dla całej rodziny , no a hrabia Chambord nazywa go cher cousin … Ach , Boże !
Wyszedł , znowu wrócił do siebie i znowu wyszedł na korytarz . Zbliżał się do drzwi powoli , noga za nogą , czując , że zamiera w nim wszelka energia , że jest jak prostak , który ma stanąć przed królem .
— O , dziękuję , sama zejdę — odpowiedziała panna Izabela cofając się . Potem zaczęła iść ze stromej ściany z taką swobodą i wdziękiem , jakby to była ulica w parku .
— Phy ! ja się przeżegnam , ale panu to się i przeżegnać nie pozwolą , jak z chrześcijańskiego chleba przejdziesz na żydowską chałę ; wszak ci to , jak gadają , Żydzi wasz sklep kupili …
Z czasem jednak stała się powściągliwszą w mowie , a niekiedy nawet moralizującą , spostrzegłszy , że wygłaszanie zdań i opinii przyjętych przez ogół wpływa na wzrost dochodów .
— Byłem pewny , że tak będzie , ale nie sądziłem , że tak prędko … — odezwał się baron ukazując swój piękny garnitur sztucznych zębów .
— Ciocia jest zupełnie zdrowa .
Mówiąc to młody człowiek spacerował wielkimi krokami . Ile razy zaś stanął do nas tyłem , rządca mrugał na mnie i robił miny oznaczające wielką desperację . Po chwili milczenia odezwał się :
— Rezerwy w ogniu ! … Naprzód , łajdaki ! … Świnie wam paść , psubraty ! … — wołali czarni od dymu , rozbestwieni oficerowie , ustawiając nas na powrót w szeregi i płazując każdego , kto nawinął się im pod rękę .
— Chcę kupić kamienicę — ciągnął Wokulski .
Uporczywie odsuwał od siebie myśl o dzisiejszym liście i jutrzejszej wizycie u Łęckich ; chciał być trzeźwym , ale namiętność przemogła .
— Eh ! Boże … Wiem , że miał prawo … Ale człowiek , który dla pokazania się wyrzuca tysiące rubli , a gdzieś w kącie zarabia na histeryczkach po dwadzieścia pięć procent , taki człowiek nie jest smaczny … To nie dżentelmen … Zbrodni nie popełnił , ale … jest tak nierówny w stosunkach , jak ktoś , kto rozdając znajomym w prezencie dywany i szale wyciągałby nieznajomym chustki do nosa . Zaprzeczy pan temu …
— Szanowna kuzynko , trzymasz w ręku niezwykłego ptaka … Trzymaj że go i pieść tak , ażeby wyrósł na pożytek nieszczęśliwemu krajowi …
Wokulskiemu znowu zdawało się , że z oczu spada mu zasłona , poza którą widać zupełnie inny świat i inną pannę Izabelę . Ale w tej samej chwili uczuł taki zamęt w głowie , ból w piersiach , szał w nerwach , że uciekł do przedpokoju , a stamtąd na ulicę obawiając się , że traci rozum .
Przekonany w ten sposób , że na bryce nie było nikogo oprócz mnie , sam jeden , rozumie się , zapłaciłem za całą podróż , co tak rozczuliło furmana , że wypytawszy się , gdzie będę mieszkał , obiecał mi przywozić co dwa tygodnie tytuń przemycany .
— Kupiec ! … kupiec ! … — wybuchnęła prezesowa . — Wokulscy są tak dobrą szlachtą jak Starscy , a nawet Zasławscy … A co się tyczy kupiectwa … Moja Belu , Wokulski nie sprzedawał tego , co dziadek twojej ciotki … Możesz jej to powiedzieć przy okazji . Wolę uczciwego kupca aniżeli dziesięciu austriackich hrabiów . Znam ja dobrze wartość ich tytułów .
— Jestem do usług .
„ Tam jest panna Łęcka ” — pomyślałem i czegoś serce mi się ścisnęło .
— Podły stróż ! — mruknął . — Ja muszę wstać o szóstej , a on do wpół do drugiej trzyma mnie na ulicy …
— Właściciel pan Wokulski ! — powtórzył wysoki dżentelmen i odesłał klacz na licytację .
— Wiesz co — odpowiadał wuj uderzając się pięścią w chore kolano — poradzę ci jak ojciec . Chcesz , mówię ci … to idź , a nie chcesz , mówię ci … to zostań …
— Kiedy widzę okazy , wierzę — odparł Wokulski — kiedy pana słucham , rozumiem . Ale gdy wyjdę stąd … Rozłożył ręce w sposób desperacki .
Wokulski zawahał się , co ma robić w tej chwili .
— Wiesz — szepnęła jej prezesowa — przyjechał Wokulski .
Tymczasem na ulicy budził się szmer i za szybami sklepu coraz częściej przesuwali się przechodnie . To służąca , to drwal , jejmość w kapturze , to chłopak od szewca , to jegomość w rogatywce szli w jedną i drugą stronę jak figury w ruchomej panoramie . Środkiem ulicy toczyły się wozy , beczki , bryczki — tam i na powrót … Coraz więcej ludzi , coraz więcej wozów , aż nareszcie utworzył się jeden wielki potok uliczny , z którego co chwilę ktoś wpadał do nas za sprawunkiem .
Rozgorączkowany , już w południe kazał zaprzęgać i jechać . Co chwilę zdawało mu się , że spotyka wracający powóz hrabiny , to znowu , że jego rwące się z cugli konie idą zbyt wolno .
„ Dziwna kobieta ” — pomyślał Wokulski patrząc na staruszkę , która umiała budzić miłość dla siebie nie tylko w sercach zwierząt , lecz — nawet ludzi .
„ No dobrze — myślał Wokulski — ale gdzież tu jest jakiśkolwiek ład w ustawieniu osobliwych budynków … Notre Dame w jednej stronie , Trocadero w innej stronie , a Louvre , a giełda , a Sorbona ! … Chaos , i tyle … ”
— O ! słyszy pan ? — rzekła wskazując na drzwi , które prowadziły do pokoju od strony dziedzińca .
Około dziewiątej pan Tomasz , wbrew zwyczajowi , poszedł spać , a panna Izabela wezwała do swego pokoju na rozmowę kuzynkę Florentynę .
W mieszkaniu Stacha było ciemno , zatem nie siedzi w domu . Więc gdzież jest ? …
— Śmierci naszej . Amen — dokończyła dziewczynka . — A z czego robią się sztuczne ptaszki ?
— No , a w nocy ?
Musiał jednak przyznać , że gadulstwo Ochockiego miało te same cechy szczerości i rozrzucenia , jak jego ruchy i cała wreszcie osoba . Spotkali się pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał , jak gdyby znali się od dzieci .
Po dwa razy dziennie bywał u pana Łęckiego , a jeżeli nie u niego , to przynajmniej w tych towarzystwach , gdzie mógł spotkać się z panną Izabelą , patrzeć na nią i zamienić choć parę wyrazów . To mu na dziś wystarczało , a o przyszłości nie śmiał myśleć .
— Cóż to za znajomość ? — spytał kwaśno .
— Miałem list od Mraczewskiego — rzekł po chwili . — Suzin , jak wiesz , jeszcze w lutym wysłał go do Francji …
„ Więc to taki świat ? Jedne w nim sprzedają się ludziom prawie zgrzybiałym , a inne traktują ludzkie serca jak polędwicę . Dziwna to jednak kobieta z tej pani ! … bo złą nie jest , ma nawet szlachetne porywy … ”
— Przed chwilą wyjechał .
— Po co ?
— W każdym razie kupiec …
Prezesowa roześmiała się ironicznie .
A jak się to wszystko składało na uwiecznienie monopolu jednej klasy i zdławienie w zarodku każdej innej ! Tak silnie wierzono w powagę rodu , że nawet synowie rzemieślników i handlarzy albo kupowali herby , albo podszywali się pod jakieś zubożałe rody szlachetne .
— To nie jest odpowiedź .
„ Zdaje mi się — myślał — że jest to hultaj dużej ręki , a przy tym sprytny . Chciał ode mnie posady , lecz sam ją znalazł : śledzi mnie i donosi innym . Mógłby mi narobić kłopotu , gdyby nie te czterysta rubli , które wziął , jestem pewny , za sfałszowanym podpisem . Krzeszowski przy całym swoim bzikostwie i próżniactwie jest człowiek uczciwy … ( Czy próżniak może być uczciwym ? … ) W żadnym razie nie poświęciłby interesów czy kaprysów swej żony za pożyczkę wziętą ode mnie … ”
— Ja ? … W moim wieku ? …
„ Oszalałem ? ” — mruknął .
— Obudzisz się , ty , moja królewno … — rzekł .
Od tej pory mówi przez sen o tej lalce ; ledwie obudzi się , chce iść do pani baronowej , a kiedy tam jest , gotowa przez cały czas wpatrywać się w lalkę złożywszy ręce jak do pacierza .
— Spodziewam się , panie Rzecki , że cokolwiek nastąpi , będziemy dobrymi przyjaciółmi …
— Nie robię ich dla Rossiego …
„ Dziwny pies łańcuchowy ! ” — pomyślał Wokulski .
— Ile masz lat ?
— Babcia pozwoli nam osiodłać dwa konie : mnie i panu Wokulskiemu , prawda ? — A potem zwróciwszy się do Wokulskiego dodała :
Chociaż kupiec galanteryjny , a do tego jeżdżący własnym powozem , nie musi być tak zabawny jak chłop …
— O , ja wszystko wiem . Nawet to , że tym samym pociągiem jedzie pan Starski .
Ścisnęła go za rękę i opuściła salon .
— Jeżeli nie więcej … — szepnąłem .
Wstał z fotelu i spojrzał w inną stronę , co pozwoliło Maruszewiczowi nieco oprzytomnieć . Młody człowiek szybko pożegnał Wokulskiego , opuścił mieszkanie i pędem biegnąc przez schody , myślał :
Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił . Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga . Zaraz po obiedzie zbierała się u niej jakaś sesja dam , które w oczekiwaniu doniosłych wypadków opuszczały mężów i dzieci , ażeby zajmować się plotkami . Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni .
— Stachu …
— Cóż to za lokatora ma pan Ignacy , za którym panny szaleją ? … Cóż to za jakiś Wokulski ? … Jasiu — zwróciła się do męża — dlaczego ten pan u nas nie był ? … My go musimy wyswatać , Jasiu … Niech on zaraz przyjdzie na górę …
— Nie chce mi się …
Pasażer wsiadł . Nim dojechaliśmy do bramy fortecznej , zastąpiła nam drogę jakaś Żydówka z tłomokiem i poczęła krzykliwie rozmawiać z furmanem . Okazało się , że jest to jego ciotka , która ma w Fajsławicach chore dziecko .
Spostrzegł hrabinę i zbliżył się do niej .
— Oho ! … z pięćdziesiąt rubli . Nie wiem nawet , skąd się wziął , bo za wszystko płacę podwójnie . Ale jest … U nas tak zawsze . A jeszcze jak usłyszą , że tamten pan ma pieniądze , to powiedzą , że ich okradłam , i narachują , ile im się podoba .
— Jedziesz do Paryża ? — zapytał Stacha .
— Miniatura stryja z roku 1828 , malowana na kości słoniowej .
— Mianowicie ?
— Słucham — rzekł Wokulski . Usiadł z impetem na fotelu i wskazał gościowi drugi .
— Jaka walka jest możliwą z prawem natury , według którego suka , choćby najlepszej rasy , nie pójdzie za lwem , ale za psem ? Postaw jej pan całą menażerię najszlachetniejszych zwierząt , a ona wyrzeknie się jej dla kilku psów … I trudno się temu dziwić , gdyż one stanowią jej gatunek .
Żyd ukłonił się do ziemi i cofając się tyłem , opuścił gabinet .
Uwolniwszy się od witających panna Izabela poszła do przeznaczonego dla niej pokoju .
Pan Szastalski nie miał kapitałów w spółce ani posady przy kolei . Ale ponieważ dwaj jego przyjaciele , panowie Niwiński i Malborg , mieli do Wokulskiego pretensję , więc i on miał do Wokulskiego pretensję , którą formułował wzdychając obok panny Izabeli i mówiąc :
— Panna Łęcka jest bardzo dystyngowaną osobą — rzekł Wokulski patrząc przed siebie .
Ale Wokulski już nie słuchał ; szedł w stronę Wisły myśląc :
Natychmiast kupił książkę i o mało nie ucałował jej jak relikwii .
W przedpokoju rozległo się mocne dzwonienie .
II . Szare dnie i krwawe godziny
Doktór niecierpliwie odsunął od siebie papiery .
Pani Wąsowską uśmiechnęła się .
— O mnie mniejsza — ciągnie dalej Suzin . — Takeś zhardział pomiędzy waszą parszywą szlachtą , że o mnie już nie dbasz . Ale dla ciebie samego szkoda pieniędzy … Straciłbyś z pięćdziesiąt tysięcy rubli …
Pan Łęcki robi się szary na twarzy .
— Na strychu , panie … Oj , co ja będę miała !
Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej , a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji . Książę witał każdego z uprzejmą poufałością , prezentował Wokulskiego , a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem .
— Przepreszem .
— Cóż mnie to obchodzi — rzekł głucho Wokulski — jestem kupcem .
— Cóż słychać , panie Fitulski ? — zapytał fryzjera .
Dymisja Mraczewskiego zrobiła takie wrażenie , że subiekci nie przemówili między sobą ani słowa , a pan Rzecki kazał zamknąć sklep , chociaż nie było jeszcze ósmej . Pobiegł zaraz do mieszkania Wokulskiego , lecz go tam nie zastał . Przyszedł drugi raz o jedynastej w nocy , lecz w oknach było ciemno , i pan Ignacy wrócił do siebie zgnębiony .
Książę wszedł .
— Mężczyzny wszystkie takie . Niech mu się co podoba , to zaraz będzie lazł jak ćma w ogień .
Vois les se poser sur les roses ;
— Nie płacz , Heluniu . Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski , wzruszony nie mniej od Helenki .
Ukłoniliśmy się sobie nawzajem i wyszliśmy obaj z rządcą . Młody człowiek zamknął za nami drzwi , lecz za chwilę wybiegł na schody i zawołał :
Spojrzała na nich i wzdychając odparła :
Wokulski napisał list , opowiedział , gdzie ma iść , i w końcu dodał :
— Słyszysz , Helenko ? — zwróciła się do córki pani Misiewiczowa robiąc przy tym desperacko zdziwioną minę .
Gdy wszyscy usiedli , hrabia zabrał głos :
— Skądże do mnie nabrał pan takiego zaufania ? — pytał Wokulski już spokojny .
— Łęcki jest pański klient ? — pyta piękny brunet .
Przez cały czas naszej rozmowy dwaj chłopcy i subiekt załatwiali interesantów , na których nawet nie zwracałem uwagi . Wtem skrzypnęły tylne drzwi sklepu i spoza szaf wysunęła się staruszka w żółtej sukni , z dzbanuszkiem w ręku .
— Kochany … kochany jesteś … — mówił pan Tomasz , mocno ściskając go za rękę i z wdzięcznością spoglądając na niego zaczerwienionymi oczyma . — Nie przywykłem do podobnej troskliwości , ponieważ Belcia nie zna się na tych rzeczach .
Ma oczy zamknięte , pomimo to myśli , że śpi i że ten dziwny stan zobojętnienia opuści go w Paryżu .
— Był tu Wokulski — mówiła pani Wąsowska — i dosyć nagle wyszedł .
Wziął fiakra i pojechał według adresu , daleko za wały miasta , w okolice Charenton .
W sieni domu , w którym mieszkała , był kramik antykwariusza . Wokulski rozmawiając ze szwajcarem mimo woli rzucił okiem na książki i z radosnym zdziwieniem spostrzegł egzemplarz poezji Mickiewicza , tej edycji , którą czytał jeszcze jako subiekt Hopfera . Na widok wytartych okładek i spłowiałego papieru cała młodość stanęła mu przed oczyma .
— Przepraszam — mówię — czy nie przeszkadzam ? …
— Belu — szepnęła do niej przechodząca w tej chwili hrabina — wyjeżdżamy .
Ponieważ tak powiedział , więc panna Izabela przestała go traktować jako poważnego epuzera . Ale ponieważ mówiąc to , z cicha westchnął i spojrzał na nią przelotnie , więc panna Izabela pomyślała , że piękny Kazio musi mieć jakąś sercową tajemnicę i że szukając bogatej żony robi ofiarę . Dla kogo ? … Może dla niej … Biedny chłopiec , ale trudno . Kiedyś może znajdzie się sposób osłodzenia jego cierpień , lecz dziś należy go trzymać z daleka . Co przychodziło tym łatwiej , że Starski począł gwałtownie zalecać się do bogatej pani Wąsowskiej i krążyć z daleka koło panny Eweliny Janockiej , zapewne dla zatarcia do reszty śladów , że kiedyś kochał się w pannie Izabeli .
— Jestem pierwszy z nich — odezwał się Starski — jeżeli chodzi o zjedzenie …
— Szanowny pan Wokulski — zabrał głos adwokat — z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić : czy sprowadzanie owych tkanin aż z tak daleka nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom ?
— Wiesz , Stasiu , jakiś Hödel strzelił do cesarza Wilhelma …
— Pański brat , inżynier , jeździł za zarobkiem jeszcze dalej — odezwał się półgłos .
„ Więc na początek zapomnij o Wysockich ” — odparł głos wewnętrzny .
— Może pan dobrodziej — odważyłem się wtrącić z ukłonem — raczy wybrać sobie jaki przedmiocik , który odeszlemy bez pretensji …
Panna Izabela także poszła do swego gabinetu i jak zwykle w chwilach zdenerwowania położyła się na szezlongu . Opanowały ją posępne myśli .
Odbył się drugi wyścig , muzyka znowu zagrała . Wokulski pobiegł do trybuny , a spotkawszy Yunga , który z siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi , szepnął mu :
— Pani Stawska jest jakaś markotna . Może byś ją odwiedził ?
— Niewiele do tego brakowało — odparł Starski witając się z panem Tomaszem . — Byłem u Krzeszowskiego i niech sobie kuzynka wyobrazi , od drugiej po południu do dziewiątej graliśmy …
— Cóż , Molinari obiecał ? … — zapytała tym samym tonem panna Izabela .
— Dlaczegóż to , jeżeli łaska ? …
Sklep Mincla znałem od dawna , ponieważ ojciec wysyłał mnie do niego po papier , a ciotka po mydło . Zawsze biegłem tam z radosną ciekawością , ażeby napatrzeć się wiszącym za szybami zabawkom . O ile pamiętam , był tam w oknie duży kozak , który sam przez się skakał i machał rękoma , a we drzwiach — bęben , pałasz i skórzany koń z prawdziwym ogonem .
— Ale ja poradziłem jej inną , w tym guście …
I tobież to wzdychać do motyla , głupi ? … I dziwić się , że ma wstręt do ciebie ? … Jakiż łącznik może istnieć między mną i nią ? …
„ Bah ! — mruknął — rzadkie spotkania właśnie nadają jej charakter ideału . Kto wie , czy zupełnie nie rozczarowałbym się poznawszy ją dokładniej ? ”
— Co pan blagujesz ! — przerwał mu Lisiecki . — Znamy przecież pańskie konkiety : nazywają się Matyldami , którym pan imponujesz porcją pieczeni i kuflem piwa .
— Siedemdziesiąt tysięcy ! — wrzeszczy zakrystian .
Na widok świateł i ulicznego ruchu odzyskał wesołość ; nawet uśmiechał się i szeptał :
— Wyobraź pan sobie , że z okazji twego tu przybycia … Słyszysz , panie Stanisławie ? … Z okazji twojej wizyty u nas ja pogodziłem się z panią Joanną , z moją siostrą … Ale pan zbladłeś ? … Znajdziesz tu wielu znajomych … Nie wyobrażaj sobie , że arystokracja jest tak straszną …
Niebo chmurzyło się , ciemność zapadała coraz szybciej . Na breku pomimo to było bardzo wesoło , dzięki kłótni pani Wąsowskiej z Ochockim , który zapomniał o swych latawcach i przełożywszy nogi przez poręcz kozła , odwrócił się do towarzystwa . Nagle , chcąc zapalić papierosa , potarł zapałkę i oświetlił cały brek , najlepiej zaś Starskiego .
To jednak nie przeszkadzało , że wieczorem byliśmy obaj u Franca .
Sen mara — Bóg wiara , myślałem przez kilka dni . Ale już sklep mi obrzydł . Nawet do śp . Małgosi Pfeifer straciłem skłonność i ciasno zrobiło mi się na Podwalu tak , żem nie mógł wytrzymać . Poszedłem znowu do wuja Raczka po radę .
— Jaśnie pani — rzekł — jest teraz w spiżarni . Może panowie pozwolą do siebie .
— Nudzimy się , niech więc nas bawi — mówiła staruszka .
— A jaki z tego sens moralny dla ostatniej miłości ? — spytał Wokulski .
— No idź pan spać — rzekłem .
— Ach , głupia jesteś ! — mruknął Ochocki wchodząc i niespokojnie patrząc na damy .
Przed pałacem oddał konia chłopcu , a innemu chłopcu kazał przynieść wody do swego pokoju . I właśnie kiedy miał zapytać : kto przyjechał ? coś ścisnęło go za gardło i nie mógł słowa przemówić .
— Owszem , jeżeli zgodzisz się pan na poprzednie ucięcie głowy — odpowiedziała pani Wąsowska .
Ledwie Wokulski zdążył jako tako ogarnąć się , wszedł pan Łęcki , a za nim woźny sklepowy . Pan Tomasz miał oczy krwią nabiegłe i sine plamy na policzkach . Rzucił się na fotel i oparłszy głowę na tylnej krawędzi , ciężko dyszał . Woźny stał w progu z zakłopotaną miną i przebierając palcami po metalowych guzikach swojej liberii czekał na rozkazy .
— Owszem — odparł Ochocki . — Wpadnę jeszcze na chwilę pożegnać się z księżną i dogonię pana .
Świat salonów kochała panna Izabela na śmierć i życie , wyjść z niego mogła tylko do grobu , ale z każdym rokiem , a nawet miesiącem , mocniej gardziła ludźmi ; pojąć nie mogła , ażeby kobietę , tak jak ona piękną , dobrą i dobrze wychowaną , świat opuszczał dlatego tylko , że — nie ma majątku ! …
— Toteż porzucił je — zakończyła niedbale panna Izabela .
„ W rezultacie — myślał — cóż w tym nadzwyczajnego ? Musi żyć z ludźmi , do których nawykła ; a jeżeli z nimi żyje , musi słuchać ich błazeńskiej rozmowy . Co ona zaś temu winna , że jest piękna jak bóstwo i że dla każdego jest bóstwem ? … Chociaż … gust do podobnego towarzystwa … Ach , jakiż ja jestem nikczemny , zawsze i zawsze nikczemny ! … ”
Podał jej kilkadziesiąt rubli zawiniętych w kartkę do Wysockiego . A kiedy ona wahała się , czy ma brać , wcisnął jej zwitek w rękę i rzekł :
— To niepodobna ! … to chyba nie słyszał go pan … Pan Szastalski ( no , on zawsze przesadza ) powiedział , że tylko słuchając Molinariego mógłby umrzeć bez żalu . Pani Wywrotnicka jest nim zachwycona , a pani Rzeżuchowska ma zamiar wydać dla niego raut .
— Pewnie mama odebrała anonim . Ja co parę dni odbieram anonimy , w których nawet nazywają mnie kochanką Wokulskiego , no i cóż ? … Domyślam się , że to sprawka pani Krzeszowskiej , i rzucam listy do pieca .
A potem , nie wiadomo z jakiej racji , pomyślał :
W tej samej porze pan Tomasz zakręcając siwego wąsa spacerował po swym gabinecie i myślał :
Gość wszedł kończąc rozmowę z kimś na ulicy , lecz wnet cofnął się , aby swego towarzysza pożegnać . Potem znowu wszedł i znowu cofnął się zadzierając do góry głowę , jakby czytał szyld . Nareszcie wszedł na dobre , ale drzwi za sobą nie zamknął . Wypadkowo spojrzał na damę i — spadły mu z nosa ciemne binokle .
Zamiast nich począł wpływać mu do serca żal strugą tak cienką jak łzy , a palącą jak ogień wieczny …
— A kto to ? — spytała dziewczyna .
— A co ! — mówił . — Przepowiadałem , że się jaśnie pan doigra .
— I co , pani ?
— Znaleziono by metal lżejszy od powietrza — spokojnie odparł Geist .
Od tej chwili Starski w oczach hrabiny stracił wszelką wartość . Stracił ją i u panny Izabeli oświadczywszy pewnego razu , że nigdy nie ożeniłby się z „ gołą panną ” ; raczej z Chinką albo z Japonką , byle miała kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie .
— Anglia także dostanie kompensatę .
Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek , o którym opowiadano cuda , pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę , ofiarowując swoje usługi . I stanął milczący układ : Wokulski płacił hojnie , a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata . Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli .
— Słuchaj mnie , Ignacy …
— Idziemy ku Łazienkom ? — spytał Wokulski .
Na tym poważnym tle dobrze zarysowywali się jego mieszkańcy .
— No , to w altance , ale nie w krzakach — odpowiedziała młoda dziewczyna z koszykiem w ręku .
— O , ma pan , jaka to oryginalna kobieta z tej prezesowej ! — rzekł Ochocki wskazując na sztachety . — Widzi pan te pałace ? … To wszystko czwórniaki , mieszkania parobków . A tamten dom — to ochrona dla parobcząt ; bawi się ich ze trzydzieści sztuk , wszystkie umyte i obłatane jak książątka … A ta znowu willa to przytułek dla starców , których w tej chwili jest czworo ; uprzyjemniają sobie wakacje czyszcząc włosień na materace do gościnnych pokojów . Tułałem się po rozmaitych okolicach kraju i wszędzie widziałem , że parobcy mieszkają jak świnie , a ich dzieci harcują po błocie jak prosięta … Ale kiedym tu pierwszy raz zajechał , przetarłem oczy . Zdawało mi się , że jestem na wyspie Utopii albo na kartce nudnego a cnotliwego romansu , w którym autor opisuje , jakimi szlachcice być powinni , lecz jakimi nigdy nie będą . Imponuje mi ta staruszka … A gdybyś pan jeszcze wiedział , jaką ona ma bibliotekę , co czyta … Zgłupiałem , kiedy raz zażądała , abym jej objaśnił pewne punkta transformizmu , którym dlatego tylko brzydzi się , że uznał walkę o byt za fundamentalne prawo natury .
„ Cóż to za ludzie ! … Cóż to za ludzie ! … ” — powtarzała , wstydząc się jednak sama przed sobą rzucić na nich jakiś ostrzejszy epitet , gdyż należeli do świata . Nikczemnikiem , według jej wyobrażeń , można było nazwać tylko Wokulskiego .
— Po obiedzie pójdziemy obejrzeć konia ?
Odebrawszy taką odpowiedź Rzecki już nie zatrzymywał się . Bardzo czule pożegnał Wokulskiego , wpadł do sklepu po pieniądze , potem siadł w dorożkę i kazał jechać do pani Misiewiczowej .
Panna Florentyna przestraszyła się .
Chłód przeleciał mi po kościach , ale wchodzę do salonu .
— A tak … spółka ! … — powtórzył Wokulski usiadłszy na fotelu . — To rzecz tych panów , ile zbiorą gotówki .
Kiwnąłem na przejeżdżające sanki i w parę minut wysiadłem niedaleko domu , w którym mieszka książę .
— Dawno już chciałem poznać się z panem i porozmawiać — rzekł Ochocki ściskając go za rękę .
— Odsyłałem ci wszystkie listy do mieszkania …
— To nic nie znaczy , Belu ! … Mają pieniądze i duży kredyt , a to główna rzecz — uspakajał ją pan Tomasz .
— Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko .
„ Jeżeli jest jakie niebo — mówił sobie — błogosławieni nie doznają wyższego szczęścia aniżeli ja w tej chwili . ”
Na końcu alei ukazała się panna Felicja .
„ Sklep odstąpię , nie zawiążę spółki i wyjadę za granicę ” — myślał .
Teraz Wokulski spostrzegł , że dama ta ma pyszne kasztanowate włosy i czarne oczy , a całą fizjognomię wesołą i energiczną .
— Myślę , że kuzynka nie potrzebuje się pytać — odpowiedział z uśmiechem młody człowiek . — To zależy — od hojności mojej babki …
Ktoś poprosił obecnych o spokojność , damy usiadły w półkole , mężczyźni zgromadzili się za ich krzesłami , koncert zaczął się .
— Fiu ! … fiu ! … A co myślisz robić ?
„ Coś jeszcze robią ” — pomyślał Wokulski .
Poza tym czarodziejskim był jeszcze inny świat — zwyczajny .
— Świat idzie do gorszego — mówił trzęsąc głową . — Wikt coraz droższy , za kwaterę zabraliby ci całą pensję , a nawet co się tyczy anyżówki , i w tym jest szachrajstwo . Dawniej rozweseliłeś się kieliszkiem , dziś po szklance jesteś taki czczy , jakbyś się napił wody . Sam Napoleon nie doczekałby się sprawiedliwości !
— Z lekcyj — mówi . — Jeszcze przywiozłem ze sześćset rubli .
— „ Zdaje mi się , kochany Kacprze , że nasz biedny pan sprowadzi się do nas dziś albo jutro . Trzeba położyć sukno na schodach od drugiego piętra … Tylko uważaj , moje dziecko , ażeby nie pokradli prętów … I sukno trzeba co kilka dni trzepać …
— I nawet bardzo , ale to jeszcze nie wszystko . Ożeniłbym się z nią , gdybym miał pewność , że już nic w nauce nie zrobię …
— O , niech się pan mną nie krępuje — rzekła , mocniej niż zwykle zaczerwieniona , panna Ewelina . — Zresztą zaraz nadejdzie baron i we troje dogonimy państwa …
— Tere fere — przerwał doktór . — Już ja na tych godach nie będę .
Serce mi uderzyło jak młot . Spojrzałem wokoło . Pani Misiewiczowa widocznie modliła się z zamkniętymi oczyma , pani Stawska była bardzo blada , lecz zdecydowana , pani baronowa szarpała swoją salopę , a nasz adwokat spoglądał na sufit i tłumił ziewanie .
„ Już ich pewno nie spotkam ! ” — powtarzał z rozpaczą .
Zabrał list i wyszedł .
— Miał prawo , * tek * — wtrącił hrabia .
Wtedy błysnęła mi szczególna myśl . Czy bitwy nie są hałaśliwymi komediami , które wojska urządzają dla narodów , nie robiąc sobie zresztą krzywdy ? … To bowiem , na co patrzyłem , wyglądało wspaniale , ale nie tak znowu strasznie .
— Nie mogłeś ? — powtórzył Ignacy .
„ Głupiec jestem , głupiec ! — powtarzał . — Po co ja się pnę między ludzi , którzy albo nie rozumieją moich ofiar , albo śmieją się z niezgrabnych wysiłków . Na co mi ten powóz ? … Czy nie mógłbym jeździć dorożką albo tym oto trajkoczącym omnibusem z płóciennymi firankami ? … ”
— Merkwürdig ! Der Kafjee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ?
— Czy możesz wyjść na kilka minut ? — zapytał go Wokulski .
Naraz ( otwór prowadzący do lochu był w tej samej izbie ) widzę , że z piwnicy wydobywa się para czerwonych rąk . Ręce te opierają się o podłogę i tuż za nimi ukazuje się głowa Stacha raz i drugi . Goście i chłopcy w śmiech .
— Bez obrazy pani dobrodziejki , dlaczego panie tak ciągle siedzicie w oknach ? … To niedobrze …
Prawda , że i mnie się w podobny sposób pytano . Czyżbym już był tak stary jak nieboszczka Grossmutter i nie rozumiał ani ducha czasu , ani intencyj ludzi młodszych ode mnie ? … Ehe ! tak źle nie jest …
Przyszedł delegowany . Hrabina podniosła się z fotelu , to samo zrobiła panna Izabela i przystojny młodzieniec , i wszyscy troje z wielkim szelestem poszli ku drzwiom zatrzymując się przy innych stolikach . Każdy z asystującej tam młodzieży gorąco witał pannę Izabelę , a ona każdego obdarzała tymi samymi , zupełnie tymi samymi spojrzeniami , które Wokulskiemu zachwiały rozum . Wreszcie wszystko ucichło : hrabina i panna Izabela opuściły kościół .
Lekcja była ostra . Pan Tomasz jednak przysłuchiwał się jej z zadowoleniem , a panna Izabela prawie z podziwem . Ten kupiec , który jadał baraninę z lordami i wygłaszał tak śmiało teorię posługiwania się nożem przy rybach , urósł w jej wyobraźni . Kto wie , czy teoria nie wydała się jej ważniejszą aniżeli pojedynek z Krzeszowskim .
W początkach wojny wschodniej przejeżdżał przez Warszawę bogaty moskiewski kupiec , Suzin , przyjaciel Wokulskiego jeszcze z Syberii . Odwiedził Wokulskiego i gwałtem zachęcał go do przyjęcia udziału w dostawach dla wojska .
— Dziarski chłop …
— Kiedy boję się , bo strasznie zła — szepnęła Marianna wydzierając mu się z rąk .
— Musimy czekać na konie — prawił baron . — Całe szczęście , że o drugiej w nocy pchnąłem depeszę o pańskim przyjeździe . Bo onegdaj także wysłałem do prezesowej depeszę z Warszawy , ale mówi mi zawiadowca , żem się omylił i zamówiłem konie na jutro . Szczęście , panie , żem telegrafował dziś z drogi . O trzeciej posłali stąd sztafetę , o szóstej prezesowa odebrała telegram , o ósmej najpóźniej wysłano konie . Poczekamy jeszcze z godzinę , ale za to lepiej pozna pan okolicę . Bardzo , panie , ładna miejscowość .
W sali robi się ruch . Stary Litwin chwyta pod rękę baronową , którą odbiera mu Maruszewicz , nie wiadomo skąd przybyły na ten uroczysty wypadek . Zanosząca się od płaczu baronowa , wsparta na Maruszewiczu , opuszcza salę złorzecząc przy tym swemu adwokatowi , sądowi , licytantom i komornikom . Pan Łęcki blado uśmiecha się , a tymczasem zniszczony Żydek mówi :
„ Co za uczucie ! … co za namiętność ! … ” — powtarzała w duchu .
W kilka zaś minut po adwokacie wchodzi do sali nowa grupa osób . Jest tam para małżonków należących , zdaje się , do profesji rzeźniczej , jest stara dama z kilkunastoletnim wnukiem i dwu panów : jeden czerstwy i siwy , drugi kędzierzawy , wyglądający na suchotnika .
— Myślałżeś co , panie Stanisławie , o tej cukrowni ? — rzekła wąchając swój flakonik , co było znakiem wzruszenia . — Pomyśl o tym , proszę cię , i pogadaj ze mną , bo już mi zbrzydły te komeraże …
Grupa szlachty gardzącej arystokracją krzyczała najgłośniej . Książę zaczął ściskać swoich gości nie panując już nad wzruszeniem ; pomagał mu adwokat , wszystkich całował , a sam bez ceremonii płakał . Kilka osób skupiło się przy Wokulskim .
— Ktokolwiek robi pani przyjemność , zasługuje na najwyższe uznanie …
— Pan go sam nie wręczy ? … Dlaczegóż to ? …
— Dlaczego pielęgnował ? …
— Nic dziwnego — przerwał doktór . — Stopiło się w nim dwu ludzi : romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego . To , co dla patrzących jest sprzeczne , w nim samym jest najzupełniej konsekwentne .
— Więc dla rozgłosu ofiarował tysiąc rubli na ochronę ?
Wokulskiemu drgnęły usta .
— O panie …
Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada :
— Rozumiem wszystko , wielmożny panie — odparł Wysocki , znowu całując go w rękę .
— Ja się cugów nie boję — odparła szanowna dama — a mam w tym wielką przyjemność . Bo imaginuj sobie pan , co Helunia odkryła . Czasami okna bywają w takim porządku oświetlone , że układa się z nich jakby abecadło … Heluniu ! — zwróciła się do dziecka — a nie ma tam jakiej literki ? …
Skończywszy próby Wokulski wyczerpany upadł na fotel ; Geist pochował swoje okazy , zamknął szafę i śmiejąc się zapytał :
— Nie . Niektórzy z nich wprost mówili , że mając do wyboru między pogwałceniem „ praw natury ” a złudzeniami własnych zmysłów , wolą nie dowierzać zmysłom . I jeszcze dodawali , że robienie poważnych doświadczeń z podobnymi kuglarstwami może obłąkać zdrowy rozsądek , i stanowczo wyrzekli się doświadczeń .
Słuchając tego , czasem myślę , że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy , podobny do nocy . W dzień wszystko było ładne , wesołe i dobre ; w nocy wszystko brudne i niebezpieczne . Tak sobie myślę , ale milczę ; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów , którzy dowodzą , że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni . Nam kule nad głowami inne wyświstywały hasła , pamiętasz , Katz ? …
— Wcale nie !
— Stalowy to człowiek — wtrąciłem .
— Śmiejesz się pan , mój kuzynie ( bo sądzę , że już mogę pana tak nazywać ? ) . Śmiejesz się , a przecież sam na uczciwej drodze zdobyłeś miliony w ciągu dwu lat ? …
— Czekam na ciebie .
— Szanowni panowie — odezwał się książę . — Poważyłem się fatygować szanownych panów w pewnym … nader ważnym interesie publicznym , który , jak to wszyscy czujemy , powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych … Chciałem powiedzieć … naszych idei … to jest …
Lokaj przyniósł drugi bilet i niebawem ukazał się drugi gość . Był to człowiek pulchny i rumiany i wyglądał na właściciela sklepu bławatnego , kłaniał się na całej przestrzeni ode drzwi do stołu .
— Słyszałem — rzekł nagle Wokulski — że u prezesowej zbiera się dużo gości .
— Proszę funt kawy …
W kruchcie spostrzegł , że dziewczyna rozdaje jałmużnę dziadom . I opanowała go okrutna boleść na myśl , że z dwu kobiet , z których jedna chce się sprzedać za majątek , a druga już się sprzedaje z nędzy , ta druga , okryta hańbą , wobec jakiegoś wyższego trybunału może byłaby lepszą i czystszą .
( Prawda ! Cóż by w tym było złego ? … Że też mi tak prosta myśl nie przyszła do głowy . )
Zobaczywszy pana Ignacego Szlangbaum zawiesił swoją jałową pracę i otarł pot z czoła .
Stach przygryzł wargi i nie podnosząc się wyciągnął rękę .
Staruszka rozpłakała się .
W pierwszej chwili myślałem , że między tymi przyjemnymi młodzieńcami i baronową toczy się proces właśnie o owego śledzia . Wnet jednak przekonałem się , że chodzi o co innego , że mianowicie pani Krzeszowska zostawszy właścicielką domu chce z niego wyrzucić swoich najzapamiętalszych wrogów , a zarazem najniewypłacalniejszych lokatorów .
— A więc , panowie — ciągnął wzruszony książę — proponuję jeszcze następujące sesje : jedną w sprawie handlu zbożem , drugą w sprawie handlu okowitą …
— Pan już wychodzi , panie Zięba , ze sklepu ? … O trzy kwadranse na siódmą ? … — spytał zdumiony pan Ignacy , szeroko otwierając oczy .
— Dawno ?
— Ach , gdzież znowu z sercem . Myślę o prawdziwej walce z silnym nieprzyjacielem .
— Panie … Stanisławie — zaczął adwokat . — Pan wie , co to jest nasza arystokracja i jej dodatki ? … Jest to parę tysięcy ludzi , którzy wysysają cały kraj , topią pieniądze za granicą , przywożą stamtąd najgorsze nałogi , zarażają nimi klasy średnie , niby to zdrowe , i — sami giną bez ratunku : ekonomicznie , fizjologicznie i moralnie . Gdyby zmusić ich do pracy , gdyby * skrzyżować * z innymi warstwami , może … byłby z tego jaki pożytek , bo jużci są to organizacje subtelniejsze od naszych . Rozumie pan … * skrzyżować * , ale … nie wyrzucać na podtrzymanie ich trzydziestu tysięcy rubli . Otóż do * skrzyżowania * pomagam panu , ale do strwonienia trzydziestu tysięcy rubli — nie ! …
— Nie zaraz ! — odparł żywo Geist . — Kobiety nigdy nie gubią ludzi od razu . Czy już skończyłeś z tamtą osobą rachunki ? …
Ale w Wielką Sobotę sprawa przedstawiła mu się całkiem z nowego punktu .
Wchodzi do kościoła i istotnie znajduje ciszę i chłód , a nadto nieboszczyka na katafalku otoczonego świecami , które się jeszcze nie palą , i kwiatami , które już nie pachną . Od pewnego czasu pan Ignacy nie lubi widoku trumny , więc skręca na lewo i widzi klęczącą — na posadzce w czarnym stroju kobietę . Jest to baronowa Krzeszowska , kornie zgięta ku ziemi ; bije się w piersi i co chwilę podnosi chustkę do oczu .
Każe sobie podać filiżankę pienistej czekolady , zasłania się podartą gazetą i widzi , że w tym małym pokoiku znajduje się drugi , jeszcze ciemniejszy kąt , w którym mieści się pewien okazałej tuszy jegomość i jakiś zgarbiony Żyd . Pan Ignacy myśli , że okazały jegomość jest co najmniej hrabią i właścicielem wielkich dóbr na Ukrainie , a Żyd jego faktorem ; tymczasem zaś słucha toczącej się między nimi rozmowy .
— Więc sami powiedzcie — mówiła wzruszonym głosem prezesowa — czy godzi się pojedynkować o taką drobnostkę ? Wszyscy przecież wiemy , że Krzeszowski jest roztargniony i półgłówek … Najlepszy dowód w tym , co nam nagadał …
Akurat we dwadzieścia cztery godzin po wysłaniu tego listu w lokalu państwa Krzeszowskich zjawił się Rzecki oświadczając , że chce się widzieć z baronem .
Gdy dziewczynka ostatecznie wyszła , matka pani Stawskiej odezwała się niezadowolnym tonem :
— Prosić .
Mikołaj wzruszył ramionami i na palcach wyszedł do kuchni .
Wyszliśmy z mieszkania i zatrzymaliśmy się przede drzwiami obok schodów . Rządca ostrożnie zapukał , a mnie wszystka krew uciekła z głowy do serca , a z serca do nóg . Może nawet z nóg uciekłaby do butów i gdzieś het ! po schodach aż do bramy , gdyby nie odpowiedziano z wnętrza :
Po odejściu Geista Wokulski był jak odurzony . Spoglądał na drzwi , za którymi zniknął chemik , to na stół , gdzie przed chwilą okazywano mu nadnaturalne przedmioty , to znowu dotykał swoich rąk i głowy lub chodził stukając głośno obcasami po pokoju dla przekonania się , że nie marzy , ale czuwa .
— Przyszedłem tu w ważniejszym interesie — rzekł Stach do pani Stawskiej ( pilno mu widać było pożegnać ją , temu osłu ! ) — Pani rzuciła swoje lekcje ?
— Ehe ! he ! … — zaśmiał się ktoś dotąd milczący — to już do kupca nie należy . Kupiec jest od tego , ażeby sprowadzał tańszy towar i z lepszym zyskiem dla siebie . Nieprawda ? … Ehe ! he ! …
Jechali , nic już nie mówiąc do siebie . Wróciwszy do Zasławka Wokulski poszedł do prezesowej .
„ Paradny jestem — rzekł głośno — chcę pisać zobowiązanie nie uregulowawszy moich interesów … ”
— Nie bierz pan tego , co mówię , w jakimś hańbiącym znaczeniu — pośpieszył objaśnić baron . — Pan Wokulski nie zrobił nic podłego , tylko … takie małe świństewko , które może uchodzić w handlu , ale nie w towarzystwie …
Ale Mraczewski zmusił go do siedzenia .
Tu przypomina sobie , że jej serwis i srebra już znajdują się u jubilera , że już trafia się jakiś nabywca i że dziś lub jutro będą sprzedane . Panna Izabela czuje ściśnięcie serca za serwisem i srebrami , lecz doznaje niejakiej ulgi na myśl o kweście i nowej toalecie . Może mieć bardzo piękną , ale jaką ? …
— List od Belci ! — zawołał — jestem w domu ! … — I śmiejąc się wybiegł z gabinetu .
— Możesz , panie Wokulski — rzekła z gorączkowym pośpiechem — możesz łatwo zdobyć sobie zasługę w życiu przyszłym , choćby … przebaczając urazy …
„ Powiedz mi pan , panie Rzecki , jaki to porządny kupiec wałęsa się o tej porze po mieście ? Pan jesteś taki kupiec jak ja baletnik … ”
Gdyby ją kto szczerze zapytał : czym jest świat , a czym ona sama ? niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami , a ona — boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne .
Już w osobnej szufladzie jej biurka leżało kilka funtów mężowskich weksli , kiedy zdarzył się następny wypadek .
— I gdzież pani ma zamiar umieścić się ?
Hrabia Anglik czekał na nich w towarzystwie innego dżentelmena , który nieustannie wyglądał przez okno na obłoki i co kilka minut poruszał krtanią w taki sposób , jakby coś przełykał z trudnością . Miał minę nieprzytomnego ; w rzeczywistości był niepospolitym człowiekiem , jako myśliwiec na lwy i głęboki znawca egipskich starożytności .
„ Więc naprawdę — mówiła sobie — chcą mnie oddać temu parweniuszowi ? … A , zobaczy , jak na tym wyjdzie ! … ”
— Jestem żywy — on mówi — nawet jeść mi się chce .
„ Nędznikiem będę , jeżeli twoje trzydzieści tysięcy rubli , poczciwcze , nie przyniosą ci dziesięciu tysięcy rocznie . ”
— Gdzież oni się rozbiegli ? — spytałem podoficera .
— Sto , do stu dziesięciu tysięcy rubli … Cokolwiek jednakże dostanę , tobie oddam , panie Stanisławie .
Pan Łęcki w pantoflach i płóciennym szlafroku leżał na kanapie i czytał „ Kuriera ” . Bardzo czule przywitał się z córką , a gdy usiadła , uważnie przypatrzył się jej i rzekł :
Panowie Klejn i Lisiecki cofnęli się za szafy i po krótkiej naradzie wrócili do sklepu , od czasu do czasu rzucając na siebie smutne , lecz wymowne spojrzenia .
„ No — myślę — że przynajmniej ten nie ma do nas pretensji . Zdaje się jednak , że oni naprawdę gotowi są zrobić uciechę baronowej … ”
— Bo on nie wart więcej , bo ojciec za dużo wydał . Wiem to od budowniczego , który oglądał go z polecenia Krzeszowskiej .
O paręset kroków dalej druga podobna brama , a między nimi szeroka ulica , ciągnąca się na prawo i lewo . Ruch nagle potęguje się ; tędy bowiem przejeżdżają aż trzy gatunki omnibusów i tramwaje .
— Na wyści … ? … A cóżeś ty robił na wyścigach ? …
— Co pan każe ? — spytał Wokulski .
Poszedł do teatru i … na drugi dzień nie mogłem go poznać : w starcu ocknął się mój Stach Wokulski . Wyprostował się , oko nabrało blasku , głos siły …
Słowem wywiązały się takie awantury w domu , że Jaś Mincel schudł , pomimo że coraz więcej pił piwa , a ja myślałem : jedno z dwojga … Albo podziękuję Minclowi za obowiązek , albo wypowiem lokal Stachowi .
— Nie całuj się z tym durniem , który jest zakałą rodu Minclów ! … — rzekł do mnie Jan .
Wokulski znajdował się niekiedy w tych towarzystwach , widział lornetki dam skierowane na Szastalskiego i pannę Izabelę , nawet słyszał uwagi , które brzęczały mu około uszu jak osy , ale nic nie rozumiał . Nim wreszcie nikt się nie zajmował , odkąd dowiedziano się , że jest poważnym konkurentem .
— Nie przyszedłem do pańskiego domu , tylko do sklepu za sprawunkiem … Wicek ! — zwrócił się Franc do chłopca — daj mi korek za grosz … Tylko zawiń go w bibułę … Do widzenia , kochany Ignacy , wpadnij do mnie dziś wieczorem , to przy dobrej butelce pogadamy . A może i ten pan z tobą przyjdzie — dodał już z ulicy , wskazując ręką na sinego z gniewu Jana .
Kazano nam wstać i usłyszeliśmy wyrok najzupełniej uniewinniający panią Stawską .
— Nie chcę ci przeszkadzać .
— Chyba że tak …
Wokulski podniósł się i przeciągnął jak człowiek , któremu zrobiono operację rozpalonym żelazem .
— Które doszły aż do mnie na wieś . Starski opowiadał mi , nie bez zazdrości , że w tym roku , jak zawsze zresztą , byłaś królową . Podobno Szastalski zupełnie głowę stracił .
— Nie wam , ale mnie — uśmiechnął się Wokulski . — W rezultacie , wszystko mi jedno i nawet wcale bym się nie gniewał , gdyby panowie ci nie przystępowali do spółki …
W podobnych chwilach jak topielec , który zwraca oczy do światła na dalekim brzegu , panna Izabela myślała o Wokulskim . I w bezmiarze goryczy doznawała cienia ulgi wiedząc , że jednak szaleje za nią człowiek niepospolity , o którym dużo mówiono w towarzystwie . Wtedy przychodzili jej na myśl sławni podróżnicy albo zbogaceni przemysłowcy amerykańscy , którzy przez szereg lat ciężko pracowali w kopalniach , a których od czasu do czasu z daleka pokazywano jej na paryskich salonach .
W tej chwili panna Izabela wstała nagle od swego stolika i podeszła do nich ; była wzburzona .
— Co to jest ? ! … — wrzasnął Szprot , znowu jak niegdyś bijąc pięścią w stół . — Odmówiłem , gdyż nie jestem od dawania satysfakcji panu ani nikomu . Z tym wszystkim powtarzam , że sklep wasz kupują Żydzi …
— Czy wiesz , kochany panie Rzecki — mówiła szlochając — że to jest moje najmilsze marzenie … Bo , że poczciwy Ludwiczek już umarł , za to głowę sobie dam uciąć … Tyle razy mi się śnił , a zawsze albo nagi , albo jakiś inny , nie ten …
— Panie Szprot — mówię kłaniając się — nie chciałbym ubliżyć panu , tym więcej , że żądałem od pana satysfakcji , a pan odmówiłeś mi jej jak hultaj … Jak hultaj , panie Szprot … Oświadczam panu jednak , że albo powtarzasz , albo sam fabrykujesz plotki …
Od tej pory , ile razy przyszedłem do moich zacnych przyjaciółek , pani Stawska opowiadała mi jak najszczegółowiej historię swoich stosunków z baronową Krzeszowską , u której bywała co dzień i rozumie się , zamiast trzech , pracowała pięć i sześć godzin , wciąż za owe dwa ruble .
Na breku znowu wszczął się hałas , ponieważ Ochocki miał swoje stronnictwo w osobie panny Felicji , która utrzymywała , że jak na początkującego , dobrze powozi i że najwytrawniejszym furmanom zdarzają się wypadki .
— Milcz , ty podła świnio ! … — mruknął pan Ignacy i nie zapalając lampy , rozebrał się i położył do łóżka .
— A bodajże cię ! … O tamtych na śmierć zapomniałem …
Szwajcar , człowiek znajomy , wyprawił pomocnika na górę , sam zaś zaczął bawić Wokulskiego rozmową :
— A dlaczego nie przyszedłeś do sklepu , do pana Rzeckiego ? — spytał Wokulski .
Odwraca się więc w drugą stronę sali i spostrzega o parę kroków od siebie pana Łęckiego z jego adwokatem , który widocznie nudzi się i chciałby gdzieś iść .
— Cóż to — szepnął mu jeden z kolegów — zamiast iść z nami na tułactwo , chciałbyś zmykać do nieba ? … Ej ! Katz , węgierska piechota nie tchórzy i nie łamie słowa danego , nawet … Szwabom …
Wokulski opuścił prezesowę przerażony .
Dama głęboko odetchnęła .
— Nie chora ! — zawołała baronowa . — Ale wysłuchaj mnie , panie sędzio ! … Ja nie mogę patrzeć na tego drugiego … bo on ciągle robi miny jak nieboszczyk … Ja niedawno straciłam córkę ! … — zakończyła ze łzami .
Na trzeci dzień wypogodziło się , a na czwarty było już tak pięknie i sucho , że panna Felicja zaproponowała spacer na rydze .
„ I ja mam niby to ją kochać ? … Głupstwo ! Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową , a zdawało mi się , że jestem zakochany … 29 a 36 … 29 a 36 … Nigdym nie przypuszczał , ażeby mogła mi być tak dalece obojętną … Jak ona patrzy na tego osła … No , jest to widocznie osoba , która kokietuje nawet subiektów , a czy tego samego nie robi z furmanami i lokajami ! … Pierwszy raz czuję spokój … o Boże … A tak go bardzo pragnąłem … ”
„ Myślałem , że jest źle — mruknął będąc już w sieni . — Alem nie myślał , że jest aż tak źle … ”
Żyd szeroko otworzył oczy .
Była podobno wściekła przez kilka dni , dostała spazmów , zbiła służącą , zwymyślała swego adwokata w biurze rejentalnym , ale podpisała akt nabycia .
— Kłuj Szwaba ! … — krzyczał nieludzkim głosem Katz , rwąc się naprzód . A że nie mógł wydobyć się z ciżby , więc podniósł karabin i walił kolbą w tornistry stojących przed nami kolegów .
— Nie ufasz mi pan ? … — spytał nie mniej wzruszony Wokulski .
Pani Wąsowska i Starski znikli na wzgórzu , panna Izabela coraz niecierpliwiej bawiła się parasolką . Wokulskiemu pulsa biły w skroniach jak dzwony . Ponieważ milczenie trwało zbyt długo , więc odezwała się panna Izabela :
Opuściła sypialnię ojca , lecz w przedpokoju , zamiast Wokulskiego , zobaczyła aż trzech Żydów , głośno rozprawiających z Mikołajem i panną Florentyną . Uciekła do sali i przez myśl przebiegły jej wyrazy :
Pani Meliton przeszła twardą szkołę życia , w której nauczyła się nawet lekceważyć powszechnie przyjęte opinie .
— Szósta , panie radco . Służę piorunem ! … — odpowiadał Józio .
— A gdyby nie były wesołe ?
Jest niedziela , szkaradny dzień marcowy ; zbliża się południe , lecz ulice Warszawy są prawie puste . Ludzie nie wychodzą z domów albo kryją się w bramach , albo skuleni uciekają przed siekącym ich deszczem i śniegiem . Prawie nie słychać turkotu dorożek , gdyż dorożki stoją . Dorożkarze opuściwszy kozioł wchodzą pod budy swoich powozów , a zmoczone deszczem i zasypane śniegiem konie wyglądają tak , jakby pragnęły schować się pod dyszel i nakryć własnymi uszami .
Aż mnie głowa zabolała , ale cóż robić ? Aj , te baby , te baby ! …
— Przecież baron na wsi … tak daleko od Warszawy … — odparł mężczyzna .
— Lalkę tę kupiłam w sklepie pana Wokulskiego …
— Nic , nic , moje dziecko … Co ci mam życie zatruwać plotkami ! … Boże miłosierny , jacy ci ludzie niegodziwi .
„ Co on za geniusz ? — mówił do siebie Wokulski — to zwyczajny marzyciel ! … I panna Izabela taka sama kobieta jak inne … Wyjdzie za mnie — dobrze ; nie wyjdzie — to przecież nie umrę . ”
Pan Ignacy nie odpowiedział nic . Wziął klucz od tylnych drzwi sklepu i opuścił pokój .
— Pan Stanisław musi gniewać się na nas , nie wiem nawet za co , bo przynajmniej tatko i … my wszyscy jesteśmy bardzo życzliwi . Pan Stanisław chyba nie może się skarżyć , ażeby z naszej strony doznał najmniejszej przykrości … Pan Stanisław …
Nagle rzucił pióro : jakaś trwoga opanowała go na widok napisanych przez siebie wyrazów : „ do Warszawy już nie wrócę … ”
Wokulski spuścił oczy i milczał ; adwokat mówił dalej :
Panna Izabela z niechęcią odrzuca monitora mody i siada na szezlongu w postaci półleżącej . Ręce splecione jak do modlitwy opiera na poręczy , głowę na rękach i patrzy w niebo rozmarzonymi oczyma . Kwesta wielkotygodniowa , nowa toaleta , chmury na niebie , wszystko miesza się w jej wyobraźni na tle żalu za serwisem i lekkiego uczucia wstydu , że go sprzedaje .
Doktór zaśmiał się piskliwie , wyszczerzając popsute zęby , a ja — dalibóg — zarumieniłem się ze wstydu .
— Z wizytą i z interesem — * tek * ! … Czy wolno ? …
— To nie jest mój majątek — wtrącił Wokulski — mój jest znacznie skromniejszy …
Nastąpił nowy atak pożegnań , pocałunków , pocieszeń i ledwie że wyszli na złamanie karku całą bandą , ceremoniując się jeszcze we drzwiach i na schodach . Ach , te baby ! … Czasem myślę , że Pan Bóg po to stworzył Ewę , ażeby obmierzić Adamowi pobyt w raju .
— Panie mecenasie — przerwał Wokulski — czy zechce pan w moim imieniu stanąć do licytacji tego domu ?
— Co ja zrobię , kiedy pan jak ma pieniądze , to jest chory , a jak jest zdrów , to nie ma pieniędzy ? … — odpowiedział inny głos , nieco zacinający z żydowska .
„ Gdybym tu przyszedł w nocy , na pewno wyleczyliby mnie z melancholii . Jutro już spoczywałbym pod tymi śmieciami , które — wreszcie — są tak wygodnym grobem jak każdy inny . Na górze zrobiłby się wrzask , ścigano by i wyklinano tych poczciwców , a oni — może wyświadczyliby mi łaskę .
Cienie usunęły się między drzewa i któryś rzekł zniżonym głosem :
— Czytając od dziesięciu lat , jak łają nas za zbytki , już chciałem poprawić się i sprzedać stajnię . Tymczasem widzę , że człowiek , który wczoraj dorobił się majątku , dziś puszcza konia na wyścigach … Ha ! myślę , toście wy takie ptaszki ? … Nas moralizujecie , a gdy się uda , robicie to samo ? … Otóż nie poprawię się , nie sprzedam stajni , nie …
— W każdego , kto da się uśpić .
— Chcę , żeby poszedł za dziewięćdziesiąt tysięcy , i potrzebuję kogoś , kto by licytował do tej sumy .
Obraz panny Izabeli ukazał mu się otoczony jaśniejszym niż kiedykolwiek blaskiem . Krew biła mu do głowy i upokarzał się w duchu na myśl , że z podobnym stworzeniem mógł ją zestawić !
„ Panie — pisała . — Musi mi pan ułatwić zaznajomienie się z Molinarim , ale to koniecznie , koniecznie … Obiecałam Cioci , że skłonię go , ażeby zagrał u niej na ochronę ; pojmuje więc pan , ile mi na tym zależy . ”
— A dobrze ty znasz pannę Mariannę ?
— Panie Łęcki — odparł chłodno — w moim namiocie pod Plewną bywali więksi panowie . I byli dla mnie tyle łaskawi , że niełatwo wzruszę się widokiem nawet tak wielkich , jakich … nie znajdę w Warszawie .
„ Szczególny kraj , w którym od tak dawna mieszkają obok siebie dwa całkiem różne narody : arystokracja i pospólstwo . Jeden mówi , że jest szlachetną rośliną , która ma prawo ssać glinę i mierzwę , a ten drugi albo przytakuje dzikim pretensjom , albo nie ma siły zaprotestować przeciw krzywdzie .
Ostatnie zdania Miler wypowiedział zniżonym głosem i cofnął się na korytarz .
— Ślicznie ! — zawołała panna Fela . — Nie spodziewałam się od pana takiej odpowiedzi … Powiem to babci i poproszę , ażeby żadnemu z panów nie pozwoliła jeść rydzów , a przynajmniej nie te , które ja zbieram .
W czasie tych wizyt zrobiłem kilka ważnych spostrzeżeń .
— Fe ! panie Julianie , któż tak mówi ? …
— Miałabym jeden triumf więcej .
— Cóż to za człowiek ? — spytał niedbale Wokulski .
… Mamy tedy nowy sklep : pięć okien frontu , dwa magazyny , siedmiu subiektów i szwajcara we drzwiach . Mamy jeszcze powóz błyszczący jak świeżo wyglancowane buty , parę kasztanowatych koni , furmana i lokaja — w liberii . I to wszystko spadło na nas w początkach maja , kiedy Anglia , Austria , a nawet skołatana Turcja uzbrajały się na łeb , na szyję !
We trzy , może we cztery dni po naszej wizycie u pani Stawskiej przychodzi Stach do sklepu i podaje mi list , ale adresowany do niego .
— Aha ! … Cóż ten pan mówił ?
— Jeżeli tedy , kochany panie Stanisławie , nie chcesz zmarnować tak pięknie rozpoczętej sprawy , więc już nie brnij dalej . A nade wszystko — nie kupuj kamienicy Łęckich . Bo gdy włożysz w nią dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , daruj , ale spółka rozwieje się jak dym z fajki . Ludzie widząc , że umieszczasz duży kapitał na sześć lub siedem procent , stracą wiarę do owych procentów , jakieś im obiecywał , a nawet … Pojmujesz … Gotowi podejrzywać …
— Boże miłosierny ! …
— Nie domyśla się pan ? — zapytał z całą swobodą przyjemny młody człowiek nieznacznie mrugając okiem , bo jeszcze nie był pewnym swego . — Nie domyśla się drogi pan ? … To ten poczciwy Szlangbaum …
Uderzająca była gra jej fizjognomii . Kiedy mówiła , mówiły jej usta , brwi , nozdrza , ręce , cała postawa , a nade wszystko oczy , którymi zdawało się , że chce przelać swoją duszę w słuchacza . Kiedy słuchała , zdawało się , że chce wypić duszę z opowiadającego . Jej oczy umiały tulić , pieścić , płakać bez łez , palić i mrozić . Niekiedy można było myśleć , że rozmarzona otoczy kogoś rękami i oprze mu głowę na ramieniu ; lecz gdy szczęśliwy topniał z rozkoszy , nagle wykonywała jakiś ruch , który mówił , że schwycić jej niepodobna , gdyż albo wymknie się , albo odepchnie , albo po prostu każe lokajowi wyprowadzić wielbiciela za drzwi …
Rok 1879 zaczął się zwycięstwem Anglików w Afganistanie , którzy pod jenerałem Robertsem weszli do Kabulu . Pewnie sos * kabul * zdrożeje ! … Ale Roberts chwat ; nie ma jednej ręki i pomimo to łupi Afgańczyków , aż się wata sypie … Chociaż takich dzikusów walić nietrudno ; lecz zobaczyłbym ja cię , panie Roberts , jak byś ty sobie poczynał mając sprawę z węgierską piechotą ! …
Przypomina sobie swój sklep , ozdobę miasta , rumieni się i idzie dalej . Czuje , że Paryż na pierwszym kroku przytłoczył go , i — jest kontent .
— Jesteś chory , mój mężu — odparła baronowa . — Przecie wiesz , że pochodzę z rodziny , która zrobiła swój majątek , i dlatego mówię ci , że ty nie potrafisz zapracować nawet na własne utrzymanie … Ach , nawet na wykarmienie najuboższego człowieka ! …
W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi .
— Ojciec mój , jako pański wspólnik , będzie musiał odbyć długą praktykę , zanim potrafi zadowolnić pana . W jego imieniu proszę o pobłażliwość .
„ Ona … ”
— Widzisz przecie , że stary ! … — odparł rządca .
— Czy pan Wokulski zadowolony ? — spytał hrabia Anglik .
Długa chwila upłynęła , zanim Wokulski skombinował , że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką , że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry .
Nasz adwokat tłumił ziewanie .
— Ach , Boże ! … — krzyknęła znowu pani baronowa zataczając się .
„ Owszem , nie zaniedbam wspomnieć mu o tym … ”
— No , no , panie Maruszewicz , bez czułości ! … Znam ja was . Obsypujecie pieszczotami kobietę , dopóki wam nie zaufa , a potem trwonicie jej majątek i żądacie rozwodu …
I przywidziało mu się w ciągu kilkunastu sekund , że między nim a tym czcigodnym światem form wykwintnych musi się stoczyć walka , w której albo ten świat runie , albo — on zginie .
— Numerek pięć i pół — odparł Mraczewski i już trzymał pudełko , które mu nieco drżało w rękach pod wpływem spojrzenia panny Izabeli .
Na próżno przekonywałem go — ciągnął odpocząwszy adwokat — że przecież wyścigi są takim dobrym interesem jak każdy inny , a nawet lepszym , gdyż w ciągu kilku dni na ośmiuset rublach zarobiłeś pan trzysta ; ale hrabia od razu zamknął mi usta :
Zresztą wszystko stało na miejscu : słońce i drzewa , snopy światła i cienie , łabędzie na stawie , roje komarów nad łabędziami , nawet połyskująca fala na lazurowej wodzie . Wokulskiemu zdawało się , że w tej chwili odjechał z ziemi bystry prąd czasu zostawiając tylko parę białych smug na niebie — i od tej pory nie zmieni się już nic ; wszystko zostanie tak samo na wieki . Że on z panną Izabelą będzie wiecznie chodził po oświetlonej łące , oboje otoczeni zielonymi obłokami drzew , spośród których gdzieniegdzie , jak para czarnych brylantów , błyskają ciekawe oczy ptaka . Że on już zawsze będzie pełen niezmiernej ciszy , ona zawsze tak rozmarzona i oblana rumieńcem , że przed nimi zawsze , jak teraz , będą lecieć całujące się w powietrzu te oto dwa białe motyle .
Wokulski potrząsnął głową .
Usłyszawszy to doznałem dziwnego uczucia : byłem kontent , a jednocześnie jakby mnie kto w serce kolnął .
„ I nie ma szczęścia w małżeństwach ” — dodawała po cichu panna Izabela , której młode mężatki opowiedziały niejeden sekret domowy .
Klejn lękliwie obejrzał się dokoła sklepu , a widząc , że ich nikt nie śledzi , zaczął szeptać :
Odwiedziny fabryki stanowiły ważną epokę w życiu panny Izabeli . Z religijną czcią czytywała ona poezje swego dalekiego kuzyna , Zygmunta , i zdawało się jej , że dziś znalazła ilustrację do Nie-Boskiej komedii . Odtąd często marzyła o zmroku , że na górze kąpiącej się w słońcu , skąd zjeżdżał jej powóz do fabryki , stoją Okopy Św . Trójcy , a w tej dolinie zasnutej dymami i parą było obozowisko zbuntowanych demokratów , gotowych lada chwila ruszyć do szturmu i zburzyć jej piękny świat .
— Ani myślę .
Wziął do rąk grzebień i szczotkę i zaczął czesać .
„ Tęgi blagier ! — myślał . — Ale też i miłe te kobietki … ”
„ Mała rzecz ! … ”
— Znasz go pan ? …
Rzecki nic nie odpowiedział .
Łkanie przerwało jej mowę . Powąchała swój flakonik , odpoczęła i zaczęła znowu :
Palmieri zaczął swoje praktyki ; wpatrywał się Wokulskiemu w oczy , dotykał mu czoła , pocierał ręce od obojczyków do dłoni … Nareszcie odsunął się od niego zniechęcony .
— Głupiś . Przecież słyszysz , co mówię …
Tu wymienił nazwisko i — tak został z rękoma w powietrzu . Dziwnym bowiem trafem ani Stach , ani ja nie czuliśmy ochoty do uściskania go .
* Pierwsze * znaczy dół , * drugie * — przeczenie .
— Dziwnie mi wygląda to twoje wybieranie się w drogę — rzekłem . — Może masz mi co powiedzieć ? …
Na ten dowcip pan Ignacy skrzywił się z niesmakiem . Swoją drogą Mraczewski dostał urlop przed siódmą wieczorem , a w parę dni później w prywatnym katalogu Rzeckiego otrzymał notatkę :
— W pół godziny — ciągnął rządca — jesteśmy w mieście . Ulica wąska , po obu stronach naród , ledwie można przejechać czwórkami , a w oknach i na balkonach kobiety … Jakie kobiety , panie Rzecki ! … Każda ma w ręku bukiet z róż . Ci , którzy stoją na ulicy , ani pary z ust … bo Austriacy blisko … Ale tamte , co na balkonach , skubią , panie , swoje bukiety i spoconych , pyłem okrytych kirasjerów zasypują listkami z róż jak śniegiem … Ach , panie Rzecki , gdybyś widział ten śnieg : amarantowy , różowy , biały , i te ręce , i te Włoszki …
Pani baronowa spojrzała tak , jakby chciała mnie spalić wzrokiem i utopić we łzach . Oj ! co to za setna kobietka … Aż mi zimno , kiedy o niej pomyślę .
Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom . Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością . Najraniej przychodził do roboty , krajał mydło i ważył krochmal jak automat ; jadł , co mu podano , w najciemniejszym kącie sklepu , prawie wstydząc się tego , że doświadcza ludzkich potrzeb . O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał .
Maruszewicz zobaczywszy wstrętną figurę kupczyka doświadczył tak rozmaitych uczuć , że nie tylko nie wiedział , co mówi , ale nawet o czym myśli . Pamiętał tylko , że Wokulski zaprowadził go do gabinetu za sklepem , gdzie znajdowała się żelazna kasa , i powiedział sobie , że uczucia , jakich doznaje na widok Wokulskiego , są lekceważeniem pomieszanym ze wzgardą . Później przypomniał sobie , że afekta te starał się zamaskować wyszukaną grzecznością , która nawet w jego oczach wyglądała na pokorę .
Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym obywatelem , a mimo to wszyscy go nie lubią , gdyż — ma nieszczęście być starozakonnym …
— Koń złamał nogę — odparł wesoło jeden z przechodniów , który miał fiołkowy szalik na szyi i trzymał ręce w kieszeniach .
— I nieszczęścia , których warto uniknąć w ten sposób — odpowiedział Wokulski .
… Alem się też rozgadał , Boże odpuść ! … Myślałem o Wokulskim , a piszę o sobie i o Katzu . Wracam więc do przedmiotu .
„ Szanowny Panie ! Córka moja koniecznie życzy sobie bliżej poznać Pana . Wola kobiety jest świętą : ja więc proszę Pana na jutro do nas , na obiad ( około szóstej ) , a Pan — nawet nie próbuj wymawiać się . Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku .
— Pańskie były silniejsze . Wszyscy jesteście nędznicy . Kiedy kobieta , w pewnej epoce życia , marzy o idealnej miłości , wyśmiewacie jej złudzenia i domagacie się kokieterii , bez której panna jest dla was nudna , a mężatka głupia . A dopiero gdy dzięki zbiorowym usiłowaniom pozwoli prawić sobie banalne oświadczyny , patrzeć słodko w oczy , ściskać za ręce , wówczas z ciemnego kąta wyłazi jakiś oryginalny egzemplarz w kapturze Piotra z Amiens i uroczyście wyklina kobietę stworzoną na obraz i podobieństwo Adamowych synów . „ Tobie już nie wolno kochać , ty już nie będziesz nigdy prawdziwie kochana , bo miałaś nieszczęście znaleźć się wśród jarmarku , boś straciła złudzenia ! ” A któż ją z nich okradł , jeżeli nie pańscy rodzeni bracia ? … I cóż to za świat , który naprzód obdziera z ideałów , a potem skazuje obdartego ? …
— Za jakie szczęście ? … — spytał Ignacy .
— Chcę raz dowiedzieć się prawdy — rzekła panna Izabela . Zamknęła drzwi gabinetu , siadła na fotelu i patrząc w okulary Szpigelmanowi zapytała :
— Doskonale ! A ta sześcienna klatka ze stalowego drutu ile waży ? — spytał Geist podając ją Wokulskiemu .
— Tym gorzej — przerwał bas . — Dowodził będąc gołym ; ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni .
Ten sam człowiek wypędził ze sklepu Mraczewskiego , który poważył się złośliwie o niej mówić . Na próżno wrogowie panny Izabeli , baron i baronowa Krzeszowscy , wstawiali się za tym młodzieńcem ; na próżno odezwała się za nim hrabina ciotka , która rzadko dziękowała , a jeszcze rzadziej prosiła . Wokulski nie ustąpił … Lecz jedno słówko jej , panny Izabeli , pokonało nieugiętego człowieka ; nie tylko cofnął się , ale nawet dał Mraczewskiemu lepszą posadę . Nie robi się takich ustępstw dla kobiety , której się nie czci .
— Anglicy mają ryby morskie , które można jadać samym widelcem ; nasze zaś ryby ościste może jedliby innym sposobem …
— Cóż mu złego ?
— Zwariowałeś pan ! … Co dla panny Łęckiej ? …
„ Szczególna rzecz — mówił . — Każdy ptak w górze i każdy człowiek na ziemi wyobraża sobie , że idzie tam , dokąd chce . I dopiero ktoś stojący na boku widzi , że wszystkich razem pcha naprzód jakiś fatalny prąd , mocniejszy od ich przewidywań i pragnień . Może nawet ten sam , który unosi smugę iskier wydmuchniętych przez lokomotywę podczas nocy ? … Błyszczą przez mgnienie oka , aby zgasnąć na całą wieczność , i to nazywa się życiem .
Prosty człowiek , a jaki uczciwy ! Przywiózł ze sobą dziesięcioletniego syna i wskazując na Wokulskiego mówił :
Po chwili kłopotliwego milczenia odezwała się znowu młoda pani :
— Czy tak ?
Na domiar szyderstwa losu z całej niegdyś falangi zostało jej tylko dwu wielbicieli . Ochockim nie łudziła się : on więcej zajmował się jakąś latającą maszyną ( co za obłęd ! ) aniżeli nią . Za to asystowali jej , zresztą nie narzucając się zbytecznie , marszałek i baron . Marszałek nasuwał jej na myśl zabitego i oparzonego wieprza , jakie czasem spotykała w rzeźniczych furgonach na ulicy ; baron znowu wydawał się jej podobnym do niewyprawnej skóry , których całe stosy można widywać na wozach . Obaj stanowili dziś ostatnie jej otoczenie , nawet skrzydła , jeżeli , jak mówiono , była naprawdę aniołem ! … Okropna kombinacja dwu tych starców prześladowała pannę Izabelę dniem i nocą . Czasem zdawało się jej , że jest potępiona i że już za życia rozpoczęło się dla niej piekło .
— Jak on się wydobywa … Pysznie się wydobywa ! … — zawołał drugi stołownik .
— Mówiłaś z tym człowiekiem , Belu ? …
— Żegnam pana i … dziękuję za wyjaśnienia — rzekła panna Izabela widząc , że jej towarzyszka już kończy rachunki .
— A kredyt dla rolników ? … — spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty .
— O tak — odparła panna Izabela . — Są tam baronostwo Dalscy — rzekła z uśmiechem — bo Ewelinka już wyszła za barona . Jest Fela Janocka i … Starski …
— Tak . Ty , pani Meliton i ten … zabawny bohater … Wokulski …
— Zatem żeni się pan , panie Ochocki ? …
Panna Izabela zaśmiała się .
„ Chce się żenić z moją magdalenką ? ” — pomyślał Wokulski . Przeszedł się po pokoju i rzekł :
Rzecki ukłonił się nie wstając z krzesła . Hrabia wziął arkusz papieru i wśród ogólnego milczenia przygotował protokół , który Szuman natychmiast przepisał . Oba dokumenty poświadczono i niespełna w trzy kwadranse interes był gotowy . Świadkowie Wokulskiego pożegnali gospodarza i jego towarzysza , który znowu zatopił się w rozpatrywaniu obłoków .
Rzecki aż podskoczył na krześle .
— I była chwila , że chciałeś pan wyskoczyć z galerii ? … — pytał Geist .
Gdy znaleźli się za nieczynną dziś rogatką osady , Wokulski zapytał chłopaka :
W taki sposób baron zainstalował się w mieszkaniu swej żony . Przerwał procesy z lokatorami , byłemu adwokatowi baronowej oświadczył , że każe mu dać baty , jeżeli kiedykolwiek wyrazi się bez szacunku o swej klientce , do pani Stawskiej napisał list z przeprosinami i posłał jej ( aż pod Częstochowę ) ogromny bukiet . Nareszcie przyjął kucharza i wraz ze swoją małżonką złożył wizyty rozmaitym osobom z towarzystwa , powiedziawszy pierwej Maruszewiczowi , który ogłosił to po mieście , że jeżeli która z dam nie odda im rewizyty , wówczas baron od jej męża zażąda satysfakcji .
Po czterogodzinnym oczekiwaniu wróciła do domu oburzona . Mimo jednak gniewu wzięła do rąk egzemplarz Romea i Julii i przeglądając go myślała :
— Panie drogi — ja mówię — a czymże kupno okrętów różni się od kupna chmielu ? Chyba większym zarobkiem …
— O , co to , to nie , szanowna pani — odezwałem się trochę niecierpliwie . — Albo wyjdziemy stąd kompletnie oczyszczeni , albo …
— I na to zgoda — rzekł pan Tomasz tonem wielkiej serdeczności . — Wszystkie zaś zyski — dodał z lekkim akcentem — wszystkie zyski wyższe nad dwadzieścia procent , proszę cię , ażebyś nie dawał mi ich do ręki , choćbym … błagał , rozumiesz ? … ale żebyś dołączał do kapitału . Niech rośnie , prawda ? …
„ Głupstwo handel … głupstwo polityka … głupstwo podróż do Turcji … głupstwo całe życie , którego początku nie pamiętamy , a końca nie znamy … Gdzież prawda ? … ”
— Choćby dlatego , że pani nie było tam , gdzie mieliśmy być razem .
— Weź pan księcia , co on robi ? Wzdycha nad „ tym nieszczęśliwym krajem ” , i tyle . A pan baron Krzeszowski ? Myśli , ażeby wydobyć pieniądze od żony . A baron Dalski ? Usycha ze strachu , ażeby go nie zdradziła żona . Pan Maruszewicz poluje na pożyczki , a gdzie nie może pożyczyć , tam wykpiwa ; zaś pan Starski siedzi przy dogorywającej babce , ażeby podsunąć jej do podpisania testament ułożony według jego myśli .
— Owszem , bardzo piękne . Komuż to baron wiezie taki prezent ?
Zachodziło słońce , a na niebie pokazały się chmury , kiedy Starski kazał służbie sprzątnąć naczynia , kosze i dywan , a paniom zaproponował powrót .
„ Ile on może mieć lat ? … ” — pomyślał Wokulski .
— Próżniak , bankrut … jak zresztą wszyscy oni — odparł Szuman . — No i ekskonkurent … — dodał .
— Otóż Wokulski był wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia parę lat .
— Zagustować we mnie ? … — przerwała ze śmiechem panna Izabela . — Tego nawet nie myślałabym mu bronić . Nie jestem ani tak naiwna , ani tak fałszywie skromna , ażeby nie wiedzieć , że się podobam … mój Boże ! nawet służbie … Kiedyś gniewało mnie to jak żebranina , która zastępuje nam drogę na ulicach , dzwoni do mieszkań albo pisuje listy z prośbą o wsparcie . Ale dziś — tylko zrozumiałam lepiej słowa Zbawcy : „ Komu wiele dano , od tego wiele żądać będą . ” .
„ Wyjadę stąd — szeptał — wyjadę ! … Chyba , że ona mnie zatrzyma … Bo co mi da nawet ten majątek , jeżeli nie mogę go zużytkować w taki sposób , jaki mnie najlepiej przypada do gustu ? Co warte życie , pleśniejące między resursą , sklepem i prywatnymi salonami , gdzie trzeba grać w preferansa , ażeby nie obmawiać , albo obmawiać , ażeby nie grać w preferansa ? … ”
— Powiedzieć ? … Ach , prawda … W banku mamy około stu dwudziestu tysięcy rubli , więc pieniędzy wam nie zabraknie … Dalej … Cóż dalej ? … — pytał sam siebie . — Aha ! … Nie rób już sekretu , że ja kupiłem kamienicę Łęckich . Owszem , zajdź tam i ponaznaczaj komorne według dawnych cen . Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś … Mieszka tam jakiś szewc , jacyś studenci ; bierz od nich , ile dadzą , byle płacili regularnie .
— Gniady na końcu … Przegrałeś pan … — Pąsowy bierze Yunga …
Rzecki kręcił się po pokoju , chrząkał , nareszcie rzekł :
— To mi nie wystarcza …
Panna Izabela poznała głos Wokulskiego .
— Powiedz mi pan — odezwała się nagle dama do Klejna — na co podkowy ludziom , którzy nie mają za co utrzymywać koni ? …
— Pani baronowa mówi : „ Jak to , nie wiesz , który jest pan Wokulski ? Przecież ten , co u was bywa z tym roz … z tym rozpsotnikiem Rzeckim … ” Cha ! cha ! cha ! … pan jest psotnik … Niech mi pan pokaże zegarek we środku …
— O ! … słyszy pan , panie mecenasie ? … — mówi pan Łęcki . — Gdyby się dopilnowano …
Właśnie kiedy zastanawiałem się , że zamach , przygotowywany na baronowę przez studenta ze śledziem , spełznie na niczym , Wokulski wstał z krzesła i zaczął żegnać damy .
Czuł w duszy dziwną pustkę , a na samym jej dnie coś , jakby kroplę piekącej goryczy . Żadnych sił , żadnych pragnień , nic , tylko tę kroplę tak małą , że jej niepodobna dojrzeć , a tak gorzką , że cały świat można by nią zatruć .
Z początku patrzył tylko na prawą dziurkę w kurtynie ślubując , że nie oderwie od niej oczu . W parę minut jednakże ochłonął ze wzruszenia , a nawet nabrał takiego animuszu , że począł oglądać się . Sala wydała mu się jakaś niewielka i brudna i dopiero gdy zastanawiał się nad przyczynami tych zmian , przypomniał sobie , że ostatni raz był w teatrze na występie Dobrskiego w Halce , mniej więcej przed szesnastoma laty .
— Dziesięć tysięcy rubli — ciągnął Wokulski — jest to fundament dobrobytu dla dwudziestu rodzin co najmniej …
— Wczoraj mówiłeś , że jeszcze nie tak prędko pojedziesz ? …
— Cha ! cha … czyś pan dopiero dzisiaj zrobił tak piramidalne odkrycie ? … Cha ! cha ! … podoba mi się ten starzec ! …
Gdyby doniesiono pannie Izabeli , że umarł Wokulski z powodu Molinariego , wielki skrzypek nie straciłby nic w jej oczach . Ale wiadomość , że zrobił złe wrażenie , dotknęła ją w niemiły sposób .
— Sam hrabia osądź — mówił dalej baron . — Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli . Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać . No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy … dwieście rubli ! … dał bowiem za nią tylko sześćset …
— Nie wierzę — mruknął pan Raczek .
„ Cóż bulwary ? … — myślał . — Postoją jakiś czas , a potem będą walić się , zarośnięte zielskiem i odrapane , jak te oto ściany . Ludzie , którzy je budowali z wielką pracą , mieli także na celu zdrowie , bezpieczeństwo , majątek , a może zabawy i pieszczoty . I gdzie oni są ? … Zostały po nich spękane mury , jak skorupa po ślimaku dawnej epoki . A cały pożytek z tego stosu cegieł i tysiąca innych stosów będzie , że przyszły geolog nazwie je skałą ludzkiego wyrobu , jak my dziś koralowe rafy albo kredę nazywamy skałami wyrobu pierwotniaków .
— Zbierze się może z osiemset rubli …
— Ja mówię — odparł . — Cóż w tym dziwnego ? Czyliż to samo prawo nie stosuje się do mnie , do ciebie , do nas wszystkich ? … Za dużo płakałem nad sobą , ażebym się miał rozczulać nad Turcją .
A potem rzucił się na moje łóżko szlochając jak dzieciak .
— Nic nikomu nie odstąpię — odparła stanowczo — gdyż jestem pewna , że mój zbłąkany mąż lada dzień opamięta się i powróci …
— Ależ , pani ! … — zaprotestował eks-obywatel , a jego oblicze stało się tak rumiane jak nos .
Gdy mu jednak zacząłem przedstawiać , jakie to zacne kobiety , jak wypytywały się : czy ich kiedy nie odwiedzi ? … a gdy jeszcze napomknąłem , że warto by rzucić okiem na kamienicę , zaczął mięknąć .
— W imię Ojca i Syna ! … — przeżegnała się staruszka . — On nieszczęśliwy , on , który ma taki sklep , spółkę , taki straszny majątek ? … On , który niedawno sprzedał kamienicę ? … Chyba że ma długi , o których ja nic nie wiem .
— Mam wprawdzie — odparł Wokulski — u moskiewskich fabrykantów kredyt do wysokości trzech , nawet czterech milionów rubli , ale jeszcze nie wiem , czy pójdą ich wyroby .
— Oto jest , prezesowo , pan Stanisław Wokulski — odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki .
— A jednak ty tylko możesz radzić i powinnaś — mówiła hrabina z naciskiem . — Marszałek nie jest wprawdzie Adonisem , no — ale … Gdyby nasze obowiązki były do spełnienia łatwe , nie istniałaby zasługa . Zresztą , mój Boże , któż nam broni mieć na dnie duszy jakiś ideał , o którym myśl osładza najcięższe chwile ? Na koniec , mogę cię zapewnić , że położenie pięknej kobiety , mającej starego męża , nie należy do najgorszych . Wszyscy interesują się nią , mówią o niej , składają hołdy jej poświęceniu , a znowu stary mąż jest mniej wymagający od męża w średnim wieku …
— Winszuję panu zupełnego triumfu — rzekł półgłosem . — Książę formalnie zakochany w panu , obaj hrabiowie i baron toż samo … Oryginały to są , jak pan widział , ale ludzie dobrych chęci … Chcieliby coś robić , mają nawet rozum i ukształcenie , ale … energii brak ! … Choroba woli , panie : cała klasa jest nią dotknięta … Wszystko mają : pieniądze , tytuły , poważanie , nawet powodzenie u kobiet , więc niczego nie pragną . Bez tej zaś sprężyny , panie Wokulski , muszą być narzędziem w ręku ludzi nowych i ambitnych … My , panie , my jeszcze wielu rzeczy pragniemy — dodał ciszej . — Ich szczęście , że trafili na nas …
— Nie rozumiem pana .
W głębi kaplicy , w powodzi światła , leżał biały Chrystus otoczony kwiatami . Zdawało się Wokulskiemu , że pod wpływem migotliwych płomyków twarz jego ożywia się przybierając wyraz groźby albo litości i łaski . Kiedy pozytywka wygrywała Łucję z Lamermooru albo kiedy ze środka kościoła doleciał stukot pieniędzy i francuskie wykrzykniki , oblicze Chrystusa ciemniało . Ale kiedy do krucyfiksu zbliżył się jaki biedak i opowiadał Ukrzyżowanemu swoje strapienia , Chrystus otwierał martwe usta i w szmerze fontanny powtarzał błogosławieństwa i obietnice …
— Na te sześć godzin za dwa ruble ? … — wtrąciłem .
Ale tak mówiąc czuł , że ona dla niego jest inną niż inne kobiety i że gdyby zażądała , złożyłby u jej nóg majątek , nawet życie .
— Dlaczego ja ? — zawołał z wysokości kozła Ochocki .
Usłyszawszy taką pochwałę Wokulski otworzył biurko , poszukał w nim i za chwilę wydobył paczkę weksli .
Szliśmy wciąż ku rogatkom . Od kilku minut zerwał się wiatr wilgotny i dął nam prosto w oczy ; na zachodzie poczęły znikać gwiazdy zasłaniane przez chmury . Latarnie trafiały się coraz rzadziej . Kiedy niekiedy w Alei zaturkotał wóz obsypując nas niewidzialnym pyłem ; spóźnieni przechodnie uciekali do domów .
Za bramą wreszcie , w rozmaitych punktach szosy , znalazło się jeszcze trzech kuzynów mego furmana , który zabrał ich pod pozorem , że będzie mi w drodze weselej . Jakoż zepchnęli mnie na tylną oś wozu , deptali po nogach , palili szkaradny tytuń , a przede wszystkim wrzeszczeli jak opętani . Pomimo to nie pomieniałbym mego ciasnego kąta na najwygodniejsze miejsce we francuskich dyliżansach albo angielskich wagonach . Byłem już w kraju .
— Co za młodych ! Lepsi z nich przed nami poszli w ziemię , a najmłodsi — diabła warci . Już są między nimi i tacy , co o Napoleonie nie słyszeli .
— Nie mam prawa nabywać tajemnic — odpowiedział już zmieszany Wokulski .
Oparł się na ramieniu Wokulskiego i odeszli kilkanaście kroków w las .
Podczas pewnego balu rzekła do panny Pantarkiewiczówny :
— Co za anioł ? — spytałem nagle . — Może Jaś Mincel ? … Pozwoli pani , że choć byłem szczerym przyjacielem nieboszczyka , nie myślę jednak nazywać aniołem osoby , która nawet po śmierci ważyła ze dwieście funtów …
— Pysznie . Cóż dalej ?
Panna Florentyna aż cofnęła się z fotelikiem , szepcząc :
Zrobiło się już zupełnie ciemno ; na ulicy zapalono latarnie , których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując na suficie ramę okna i zwoje firanki . Wyglądało to jak krzyż na tle jasności , którą powoli zasłania gęsty obłok .
Począł tak drżeć , że mu zęby szczękały ; wtedy odezwał się przygłuszony rozsądek .
— I zadłużony … Ale cóż to szkodzi . Kto dzisiaj nie ma długów !
Kwitną prześliczne dwie róże .
Między mną i drzwiami wyrwał się obdarty chłopak i dopadłszy do schodów począł zjeżdżać na poręczy na dół . Ja zaś , zażenowany , wszedłem do saloniku , którego główną ozdobę stanowiła kanapa z wyłażącym na środku włosieniem .
Bo on , tak jak i ja , kochał pannę wysokiego urodzenia , która mogła stać się nagrodą nie rozumu , nie pracy , nie poświęceń , nawet nie geniuszu , ale … pieniędzy i tytułu … ”
„ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ”
Głos jego był tak spokojny i stanowczy , a całe zachowanie tak naturalne , że pani Misiewiczowa przestała jęczeć , a pani Stawska jakby raźniej spojrzała na mnie .
— Niestety ! nie jeździłem żadnym — westchnął Starski — ale w tej chwili wyobrażam sobie , że jadę bardzo lichym .
— Co robisz , wariacie ? ! … — zawołałem odbijając mu karabin .
— Wiesz ? … był na przyjęciu ! …
Ledwie wszedł do sklepu , niepewny , co mu więcej cięży : serce czy nogi ? — gdy w tej chwili porwał go Mraczewski . Już był ostrzyżony na sposób warszawski , uczesany i uperfumowany jak dawniej i przez amatorstwo obsługiwał przychodzących gości , sam będąc gościem , jeszcze z tak dalekich okolic . Miejscowi panowie nie mogli wyjść z podziwu .
Baron z początku robił ceremonie i chciał wychodzić , ale widząc , że Wokulski istotnie orzeźwił się , usiadł zapewniając , że tylko na parę minut . Czuł potrzebę wygadania się przed kimś ze swoim szczęściem .
Z kwadrans upłynął , zanim upakowano rzeczy w powozie . Nareszcie Wokulski i baron usiedli , furman w piaskowej liberii machnął batem w powietrzu i para dzielnych siwych koni ruszyła wolnym kłusem .
— A , ty błaźnie jakiś ! — oburzył się baron — myślisz , że ja będę się przed tobą tłomaczył ? Mam pojedynek , no ? … bo mi się tak podoba . O dziewiątej rano będę się strzelał z jakimś szewcem czy fryzjerem , no ? … Może mi zabronisz ? …
— Jesteś pan filozofem — mruknął Wokulski .
— Najniesprawiedliwiej , panie Rzecki … No i on … biedak , uciekł za granicę . W roku zeszłym znalazł się istotny morderca , ogłoszono niewinność Ludwika , ale i cóż , kiedy on już od dwu lat nie pisał …
— A ładnie … spodziewałam się komplimentu pod moim adresem …
— Czy nie moglibyśmy prosić pana Ochockiego , ażeby lejce oddał stangretowi ? — rzekła wdówka .
— Ha ! jedź z Bogiem … nie masz tu co robić . A w Warszawie zachodźże do mnie . Wrócę jednocześnie z hrabiną i z Łęckimi …
— W samej Warszawie jest ich tysiące — odparł Rzecki .
Uderzył się ręką w czoło i porzuciwszy ćwiczenia angielskie wydobył archiwum swoich korespondencyj prywatnych . Była to safianowa okładka , gdzie podług dat umieszczał nadchodzące listy , których spis znajdował się na początku .
— Zdecydował pan kwestię — rzekł Wokulski z ukłonem .
— To i chwała Bogu . Bo jedno , że nie śmiałbym przecie panu włazić w drogę za jego dobroć , a po drugie …
„ Tak , on może być … on będzie moim powiernikiem ! … ” — myślała panna Izabela topiąc słodkie spojrzenie w zdumionych oczach Wokulskiego i lekko pochylając się naprzód , jakby chciała go pocałować w czoło . Potem ogarniał ją bezprzyczynowy wstyd : cofała się na poręcz fotelu , rumieniła się i z wolna opuszczała długie rzęsy , jakby ją sen morzył . Patrząc na grę jej fizjognomii Wokulskiemu przypomniały się cudowne falowania zorzy północnej i owe dziwne melodie bez tonów i bez słów , które niekiedy odzywają się w ludzkiej duszy niby echa lepszego świata . Rozmarzony , przysłuchiwał się gorączkowemu tykotaniu stołowego zegara i biciu własnych pulsów i dziwił się , że te dwa tak szybkie zjawiska prawie wloką się w porównaniu z biegiem jego myśli .
— Zbudziło się , powiadasz pan ? …
— Więc chyba nigdy pan nie był ani w Berlinie , ani w Wiedniu .
— Od tej chwili — mówił z uniesieniem — nie będzie już różnic między ludźmi . Szlachta i mieszczanie , chłopi i Żydzi , wszyscy będą braćmi … .
— Jak to — pytam — więc mnie już przenieśli ? …
— To , o co proszę — mówił dalej Wokulski — nie przechodzi granicy najzwyklejszych stosunków ludzkich . Panie zawsze rozkazujecie — my zawsze spełniamy , oto wszystko . Ludzie należący do tej co i pani sfery towarzyskiej wcale nie potrzebowaliby prosić o podobną łaskę ; dla nich jest ona codziennym obowiązkiem , nawet prawem . Ja zaś dobijałem się , a dzisiaj błagam o nią , gdyż spełnienie zleceń pani byłoby dla mnie pewnym rodzajem nobilitacji . Boże miłosierny ! jeżeli furmani i lokaje mogą nosić barwy pani , z jakiej racji ja nie miałbym zasługiwać na ten zaszczyt ?
— Tylko … proszę panią o sekret . To gruba gra .
— To jest niedelikatność , mój panie ! … — krzyczał czwarty . — Odzienie mi popęka …
— Dlaczegożeś od razu do mnie nie przyszedł ? — spytał Stach .
— To chyba stal …
— A od kogóż ? — spytał Wokulski .
Szybko dokończyłem herbatę , Irowi nalałem trochę mleka do miseczki i poszedłem do Stacha . Patrzę , w bramie jego lokaj kokietuje od razu aż trzy dziewuchy jak łanie . No , myślę , taki wałkoń i czterem dałby radę , chociaż … ( Z tymi kobietami sam diabeł nie dojdzie porządku . Na przykład pani Jadwiga , szczuplutka , malutka , eteryczna , a już trzeci mąż dostaje przy niej suchot . )
— Niechże pan powie , panie Yung , czy nie wygramy ? — spytał dyrektor .
— Tu , w Paryżu ? — szepnął Wokulski .
— Jeżeli pan nie ma nic przeciw temu — przerwała panna Izabela uśmiechając się do Wokulskiego — to przejdziemy do salonu , a ojciec tymczasem odpisze …
W głębi pokoju zobaczył całe towarzystwo , a przede wszystkim pannę Izabelę rozmawiającą ze Starskim . Ona tak samo patrzyła na Starskiego , a on miał ten sam ironiczny uśmiech jak wówczas w Warszawie …
Dwa miesiące chodził kowal po potoku , a na tydzień przed świętym Janem wcale się stąd nie ruszył , tylko czekał . I doczekał . W samo południe kamień odsunął się , a mój kowal z siekierą w garści skoczył w jamę .
Takie albo tym podobne wyrazy budziły go na chwilę . Rzucał się wtedy na fotel i oparłszy głowę na ręku myślał . Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając :
Czuć było rozdrażnienie w głosie staruszki .
— A jak ci się zdaje : ile przywiozłem ?
A potem , kiedy byliśmy już za Miłosną , dodał :
Położył rękę na ramieniu Wokulskiego i patrząc mu w oczy jakimś rozstrzelonym i rozmarzonym wzrokiem spytał :
— I udał się jej . Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy .
Jego towarzysz spostrzegłszy Wokulskiego trącił mówcę , który nagle urwał . Korzystając z chwili Wokulski chciał ich minąć , ale wysoki pan zatrzymał go .
— Ale temu wariatowi — ja mówię — zetną głowę .
Panna Izabela zmarszczyła piękne czoło i zatrzasnęła za sobą drzwi gabinetu . Jej ojciec wciąż siedział w kapeluszu na głowie .
( Co to za zuchwały gałgan , a co za próżniak ! … Trzeba było widzieć minę , z jaką stanął we drzwiach i powiedział : „ Pan prosi ! ” Bydlę . )
Hrabia Liciński z pewnym akcentem poprawił się na fotelu .
— Ale najgorsze ze wszystkiego ( przez co nawet wpadłam w nerwową chorobę ) , że ci panowie po kilka razy na dzień stukają do mego okna trupią główką …
„ Starski to jest ten drugi kochanek , Ochocki trzeci … A Rossi ? … Rossi , któremu ja urządzałem klakę i znosiłem mu do teatru prezenta … Czymże on był ? … Głupi człowieku , ależ to jest Mesalina , jeżeli nie ciałem , to duchem … I ja , ja mam szaleć dla niej ? … Ja ! … ”
Wokulski obejrzał się : przy nim kręcił się jakiś pan w ciemnych okularach i nieco podartych rękawiczkach .
Innym razem pan Leon wyrzucał nam brak ducha poświęcenia .
— Wokulski gbur ? … — zdziwił się pan Tomasz . — Jest on wprawdzie trochę sztywny , ale bardzo grzeczny .
— Naturalnie , że tak , wiem przecie , kto Szlangbaumowi pożycza pieniędzy …
— Dziesięć tysięcy rubli , jak Bo … — zawołał marszałek .
— Zaraz powiem . Pan sam musiał bronić od prześladowcy mego Henryka ; ja to wszystko wiem , choć nie on mi mówił . A teraz o szaradę . Jak ja pół roku temu odniosłem moją szaradę do pana Szymanowskiego , to on mnie powiedział : „ Panie Szlangbaum , my te szarade drukować nie będziemy , ale ja panu radzę , co lepiej byś pan pisał szarade , aniżeli brał procentów . ” A ja mówię : „ Panie redaktorze , jak mnie pan da tyle za szarady , co ja mam z procenty , to ja będę pisał . ” A pan Szymanowski na to : „ My , panie Szlangbaum , nie mamy takie pieniądze , żeby za pańskie szarady płacić . ” To powiedział sam pan Szymanowski , słyszy pan ? Nu , a oni mnie dzisiaj piszą w „ Kurierku ” , że to niepolitycznie i niegramatycznie ! … Jeszcze pół roku temu gadali inaczej . A co teraz drukują w gazety na Żydków .
Środkiem Alei wciąż toczyły się dorożki i powozy . W jednym Wokulski zobaczył bladoniebieską suknię .
A jednak jeszcze mu czegoś brakło . Chciał choć raz spojrzeć na pannę Izabelę .
* Pierwsze * i * trzecie * — ozdabia damskie głowy ;
Zaczął płakać .
— Tak , tak … — potakiwał pan Tomasz . — Ale … gdybym , ale … potrzebował jeszcze jakiej kwoty , to mam się do kogo udać u ciebie ?
„ Ach , to tu jest balon Giffarda ? — pomyślał . — Szkoda , że nie mam dziś czasu ! … ”
Pani Wąsowska spod spuszczonych brwi przypatrywała się Wokulskiemu .
— Za pieniądze z dostaw z Bułgarii ! … Dobroczyńca ! …
— Zuch baba z tej baronowej … ale pani Stawska może spać spokojnie ; sprawę ma jasną jak słońce . Czy to wreszcie na nią jedną rzuca się ludzka podłość !
— W tej chwili nadejdzie — odpowiedział pan Ignacy z niskim ukłonem .
— Wracaj , bracie , do domu — rzekł do furmana dając mu na piwo .
— W takim razie mam u pana sześćdziesiąt rubli za stajnię , której pan Krzeszowski nie opłacił .
— Alem jej nic nie zapłaciła ! — huknął z końca sali Wirski .
— Szkoda pana — powtórzyła . — Sama jestem kobietą i wiem , że kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą .
— No , ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami — mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego .
„ No , w sali ją zobaczy … ”
— Ha ! niech pan da list . Zobaczę , jak mi tam będzie .
( Swoją drogą , niechaj nas Bóg zachowa od damskiej klienteli . Ja może dlatego nie mam odwagi do małżeństwa , że ciągle widuję damy w sklepie . Stwórca świata formując cud natury , zwany kobietą , z pewnością nie zastanowił się , jakiej klęski narobi kupcom . )
— Nie , nie i … nie ! … Nie chcę żadnych listów od tej nieznośnej baby … Pewnie znowu jakaś szykana , bo ona nic innego nie pisuje … Proszę cię , Floro , natychmiast odeszlij ten list i … albo zresztą zobacz , co pisze … Ostatni raz przyjmę jej bazgraninę …
— Fraszka ożenek — odparł gruby głos zakrztusiwszy się nieco — bogaty ożenek nie hańbi . Ale te miliony , zarobione na dostawach w czasie wojny , z daleka pachną kryminałem .
— Więc teraz jedziemy do mnie na obiad .
„ Przecież w łeb sobie nie wypalę — myślał . — Gdybym choć zbankrutował , ale tak ! … Pogardzałbym sam sobą , gdyby z tego świata miała mnie wymieść spódnica … Trzeba było zostać w Paryżu … Kto wie , czy już dziś nie posiadałbym broni , która prędzej czy później wytępi potwory z ludzką twarzą . ”
„ Na co mam już czekać ? … czego dowiem się ? … Jeżeli Geist jest ordynarnym oszustem i jeżeli można kochać się w łopatce do węgli , jak ja w * niej * , to cóż mi jeszcze pozostaje ? … ”
— Nie rozumiem …
W tej chwili zbliżył się do naszej ławki jakiś oficjalista sądowy i szepnął Wokulskiemu , że sędzia prosi go na śniadanie . Stach wyszedł , a pani Misiewiczowa zaczęła nawoływać mnie rozpaczliwymi znakami :
Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar . Ale myślał o czym innym i wahał się .
— Niech pani przyjmie to ode mnie — rzekł i podał jej złoty medalion z łańcuszkiem .
Ale pannę Izabelę w przykry sposób dotknęła jego obojętność dla sztuki . Sposępniała i przez resztę dnia rozmawiała z Wokulskim dosyć chłodno .
Wyciągnął do mnie rękę i odparł :
— Mam dla pani głęboką wdzięczność . W jednej godzinie dowiedziałem się od pani więcej aniżeli przez całe życie .
— Dystyngowany człowiek , ale nieprzyjemny — mówił baron — antypatia mojej narzeczonej . Tak działa jej na nerwy , że biedaczka traci humor w jego towarzystwie . I nie dziwię się , bo to są wprost przeciwne natury : ona poważna — on letkiewicz , ona uczuciowa , nawet sentymentalna — on cynik .
— Słucham panią .
Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu .
— Wiesz , kolego — mówi wzburzony — wymówiła mi baba rządcostwo i każe wynosić się od Nowego Roku .
Udawałem , że wierzę wszystkiemu , co mówią , i za pomocą zręcznych pytań przekonałem się , iż — najlepiej znane im są okolice bliższe Cytadeli . Tam więc mają interesa . Że zaś domysły moje nie były bezpodstawnymi , dowiódł fakt , iż owi „ prykaszczykowie ” zwrócili nawet na siebie uwagę policji . W ciągu dziesięciu dni , nic więcej , tylko trzy razy odprowadzano ich do cyrkułów . Widocznie jednak muszą mieć wielkie stosunki , ponieważ ich uwolniono .
Baron ukłonił się i już we drzwiach skrzyżował spojrzenia z Mraczewskim , który mrugnął na niego .
— Zatem , ojcze , jakąż rolę przeznaczasz temu panu ? — spytała chłodno .
— Siadajże o tu , koło Kazi . A ty , proszę cię , pamiętaj o nim .
Wokulski załatwił najpilniejsze interesa , na kolei zamówił wagon salonowy do Krakowa , a koło ósmej wieczór , wyekspediowawszy swoje rzeczy , był u państwa Łęckich . Wypili herbatę we troje i przed dziesiątą udali się na kolej .
— Dochodzi * dziewiąta * … — odparł ze szczególnym naciskiem pan Ignacy .
— Papo , co tobie ? … Ja poszlę po doktora … — zawołała panna Izabela klękając przed fotelem .
Ale najwięcej zajęły , a nawet przeraziły go dwa doświadczenia mające pewien związek z jego własnym życiem . Polegały one na wmawianiu w medium rzeczy nie istniejących .
— Więc daję słowo honoru , że wybiję pana , jeżeli nas wywrócisz .
— Ruda żelazna — odparł Wokulski .
— Ja proponuję panu przyjaźń .
— Coś stary jakby zaczynał robić bokami — szepnął .
— A obowiązki ? …
— Pierwej chciałem porozumieć się z panem — odparł Wokulski .
— W takim razie dowiódłby , że ma słabą głowę — odpowiedziała krótko hrabina biorąc się do książki nabożnej .
— Więc kiedyż mam przyjść ? — pytał gość z miną bardzo zdesperowaną .
Gdy panna Izabela weszła , młodzieniec oglądający laski poprawił kołnierzyk na szyi , dwie panienki spojrzały na siebie , pan Lisiecki urwał w połowie swój okrągły frazes o stylu kandelabrów , ale zatrzymał okrągłą pozę , a nawet dama słuchająca jego wykładu ciężko odwróciła się na krześle . Przez chwilę sklep zaległa cisza , którą dopiero panna Izabela przerwała odezwawszy się pięknym kontraltem :
W kilka dni przyszedł do niego Rzecki .
— O , mój panie — przerwała zarumieniona wdowa — mówisz tak , jakbyś był prokuratorem sądu ostatecznego . Ja także odpowiem jak pan Wokulski : czy wiesz , dlaczegom to zrobiła ? …
Wokulski pożegnał ją , ale owe „ ha … ” utkwiło mu w pamięci . W każdym razie był pewny , że w prezesowej nie ma nieprzyjaciółki . I otóż w niecały tydzień po tej rozmowie dowiedział się , że prezesowa jedzie z hrabiną i z panną Izabelą na spacer do Łazienek . Czyżby dowiedziała się , że panie go tam spotykają ? … A może chce ich zbliżyć ? …
Siadła na szezlongu i utuliwszy głowę rękoma szlochała .
Ponieważ Wokulskiemu było pilno , więc pożegnał proboszcza i poszedł z Węgiełkiem w stronę ruin .
„ Błogosławione te balony ! — pomyślał Wokulski . — Taki współzawodnik przy pannie Izabeli nie jest niebezpieczny … ”
— Już minęli zakręt …
— Wybornie ! — zawołał mecenas . — Na jutro będziemy mieli akcik , a za tydzień … dziesięć dni , kamienicę . Bodajbyś pan tylko nie stracił na niej z kilkunastu tysięcy rubli , szanowny panie Stanisławie .
Na dnie potoku , jeszcze za małości dziadusia , leżał jeden spory kamień , jakby nim kto dziurę zatykał . W rzeczy samej była tam dziura , właśnie nawet okno do podziemiów , gdzie są zachowane wielkie skarby , jakich by na całym świecie nie znalazł . A między tymi majątkami , na szczerozłotym łóżku , śpi panna , może nawet jaka hrabini , bardzo śliczności i bogato odziana . Mówią , że za to samo , co ona ma we włosach , kupiłby wszystkie dobra od Zasławia do Otrocza .
— Ach , Boże ! zaraz z czego ? Pierwej niech pan odpowie na moje pytanie .
— Ta …
Ach , gdyby tylko nie ta kropla żalu , tak mała , a tak gorzka !
— Ach , pamiętam ! … Rzeczywiście , tak mi się wówczas zdawało … Dziś jednak , kiedym go poznała trochę lepiej , widzę , że nie należy do tej kategorii ludzi , których można się lękać . Uwielbia mię po cichu , to prawda ; ależ tak samo będzie mnie uwielbiał nawet wówczas , gdybym wyszła za … za mąż … Wielbicielom tego , co Wokulski , gatunku wystarcza spojrzenie , uścisk ręki …
— Nic nagłego … Po co się wielmożny pan ma tak śpieszyć … — odparł Szpigelman .
— Trzeba raz zerwać z tym kramarstwem — odezwał się po chwili . — Interes żaden , a wymagania ogromne .
— Ach , już chyba nigdy nie poznam się z nimi . Ale on mi to wszystko tłomaczy , trochę ojciec … i trochę ciotka .
Z początku uczty wszystko odbywało się bardzo poważnie ; coraz któryś z biesiadników zabierał głos i gadał tak , jakby chciał odgadać wypite wino i zjedzone potrawy . Lecz im więcej wynoszono pustych butelek , tym dalej uciekała z tego zgromadzenia powaga , a w końcu — zrobił się przecie taki hałas , że wobec niego prawie oniemiała muzyka .
— Baje stary , baje ! Napoleon był chwat , choćby za to samo , że wygnał hyclów Szwabów . Nieprawda , Katz ?
Doktór znowu przypatrzył mu się badawczo .
— W każdym razie sprawa zostaje między nami — rzekł .
— Bankier … — objaśniał dalej pan Tomasz . Ale nim powiedział nazwisko , bankier sam zbliżył się do nich i przywitawszy Wokulskiego rzekł :
Wtem ktoś potrącił Wokulskiego . Był to baron Krzeszowski . Blady z gniewu zbliżył się do powozu i wyciągając rękę do panny Izabeli zawołał po francusku :
Zachmurzyłem się jak Lucyper i nabrawszy tyle tchu , ile było powietrza w mieszkaniu rzekłem :
III . Widziadło
— Na którą kazałaś przyjść Żydom , Floro ? — spytała panna Izabela .
„ Cóż to za świat ? … Co to za świat ? … ”
— Bawiła się pani lepiej niż dziś ?
„ Czego on chce ? … ” — pomyślał Wokulski podziwiając w duszy mądre spojrzenie swego rywala i nagłą zmianę tonu . Zdawało się , że przez jego usta przemówił inny człowiek .
— Jest pan pewny ? — spytała , wymownie patrząc mu w oczy .
Szwajcar , któremu frank podbił serce dla Wokulskiego , zaprowadził go aż do drzwi apartamentów baronowej z uśmiechem życząc przyjemnej zabawy . Wokulski zadzwonił i zaraz na wstępie zobaczył lokaja w pąsowym fraku .
Ale czyż jej wypada zrobić to , a nawet mówić o tym ojcu ? …
Później niejednokrotnie Wokulski usiłował zdać sobie sprawę z salonu i ze sposobu , w jaki tam wszedł ; ale całości faktu nie mógł sobie przypomnieć . Pamiętał , że przede drzwiami ukłonił się parę razy panu Tomaszowi , że potem owionęła go jakaś miła woń , skutkiem czego ukłonił się damie w kremowej sukni z pąsową różą przy ramieniu , a potem — innej damie wysokiej i czarno ubranej , która patrzyła na niego z przestrachem . Przynajmniej tak mu się zdawało .
Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie :
— Panie Wokulski — rzekła wyciągając wachlarz w kierunku framugi .
Przez kilka dni Wokulski był bardzo zajęty .
Północ . Wokulski zaczął się rozbierać . Pod wpływem jasno określonego celu uspokoiły się rozstrojone nerwy . Zgasił światło , położył się i patrząc na firanki , którymi bujał wiatr wpadający przez otwarte okno , zasnął jak kamień .
— To jest rozbój ! … to oszustwo ! … Pieniądze państwo umieją brać i wtedy umieją gadać : mój kochany panie Dawid ! … Ale jak przyjdzie …
— Żenisz się ? — rzekłem do Jasia .
— Nikczemnik ! … nikczemnik ! …
Witana rzewnym słowików pieniem ;
Naturalnie poszedłem od stróża do rządcy , na trzecie piętro . Już na drugim piętrze słyszę krzyk dzieci , jakieś trzaskanie i głos kobiety wołającej :
— Tak .
— No — mówię — jeżeli nasz sklep kupią Żydzi , to i ja się z wami połączę ; jeszcze moja pięść coś zaważy … Ale tymczasem , na miłosierdzie boskie , nie rozpuszczajcie plotek o Wokulskim i nie drażnijcie ludzi przeciw Żydom , bo już i bez tego panuje rozgoryczenie …
W szeregach pomimo marszu zrobił się ruch . Częstowano się winem , oglądano broń , mówiono , że najdalej za pół godziny wejdziemy w ogień , a nade wszystko — w grubiański sposób żartowano z Austriaków , którym nie wiodło się w tych czasach . Ktoś zaczął gwizdać , inny nucił półgłosem ; stopniała nawet sztywna powaga oficerów zamieniając się w koleżeńską zażyłość . Trzeba było dopiero komendy : „ Baczność i cisza ! … ” , ażeby nas uspokoić .
— Dopiero dziś będę miał dobry apetyt … — mówił baron do swej narzeczonej , lecz spostrzegłszy , że mówi za głośno , począł znowu szeptać .
Wokulski kazał zaprowadzić się do schodów , dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra na dół , jak człowiek , którego ścigają .
W październiku , jakoś w tym czasie , kiedy Matejko skończył malować bitwę grunwaldzką ( duży to obraz i okazały , i tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom , którzy przyjmowali udział w bitwach ) , wpada do sklepu Maruszewicz , ten przyjaciel pani baronowej Krzeszowskiej . Widzę — magnat całą gębą ! Na brzuchu , a raczej w tym samym miejscu , gdzie ludzie mają brzuch , złota dewizka gruba na pół palca , a długa — że choć psy na niej ciągnij . W krawacie brylantowa spinka , na rękach nowe rękawiczki , na nogach nowe buty , na całym ciele ( mizerne to ciało , pożal się Boże ! ) nowy garnitur . Przy tym mina , jakby jednej nitki nie miał na kredyt , tylko wszystko za gotówkę . ( Później Klejn , który mieszka w tym samym domu , objaśnił mnie , że Maruszewicz grywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy . )
— Ażeby ocalić honor , który chcesz mi pan wydrzeć .
— Musiała jednak dużo między nimi przerzucić … Jest podobno wymagająca …
— Właśnie , jeżeli pani pozwoli , pojadę na Zasław . Obejrzę kamień , zresztą mam tam jeszcze interes .
„ Oddać w banku osiemset rubli , aha … Do Lublina wysłać trzy albumy , tuzin portmonetek … Właśnie ! … Do Wiednia przekaz na tysiąc dwieście guldenów … Z kolei odebrać transport … Zmonitować rymarza za nieodesłanie walizek … Bagatela ! … Napisać list do Stasia … Bagatela … ”
Chodził i myślał :
— Nie obchodzi cię twój własny sklep , taki piękny sklep ? … — zdziwił się Ignacy .
Chłopak wyglądał po warszawsku , ale był trochę mizerny .
Nikt nie miał odwagi nazwać się dzieckiem swoich zasług , a nawet ja , głupiec , wydałem kilkaset rubli na kupno szlacheckiego patentu .
Zadzwonił i kazał przynieść do numeru śniadanie . W kilka minut podano mu szynkę , jaja , befsztyk , jakąś nieznaną rybę , kilka butelek rozmaitych trunków i maszynkę kawy czarnej . Jadł z wilczym apetytem , pił nie gorzej , wreszcie kazał Milerowi zaprowadzić się do owej sali przyjęć .
Zajechały powozy . Do jednego wsiadł baron z hrabią Anglikiem , do drugiego milczący egiptolog z pistoletami i chirurgiem . Ruszyli w stronę Bielan , a w parę minut popędził za nimi lokaj barona , Konstanty , w dorożce . Wierny sługa klął na czym świat stoi i obiecywał , że w dwójnasób policzy swemu panu koszta tej wycieczki . Był jednak niespokojny .
— Kobiety , ważna rzecz . Kochałem się już , zaraz , ileż to ? … Cztery … sześć … ze siedem , tak , siedem razy … Zabiera to dużo czasu i napędza desperackie myśli … Głupia rzecz , miłość … Poznajesz , kochasz , cierpisz … Potem jesteś znudzony albo zdradzony … Tak , dwa razy byłem znudzony , a pięć razy zdradzony … Potem znajdujesz nową kobietę , doskonalszą od innych — a potem ona robi to samo , co mniej doskonałe … Ach , jakiż podły gatunek zwierząt te baby ! … Bawią się nami , choć ograniczony ich mózg nawet nie jest w stanie nas pojąć … No , prawda , że i tygrys może bawić się człowiekiem … Podłe , ale miłe … Mniejsza o nie ! A tymczasem gdy raz opanuje człowieka idea , już go nie opuszcza i nie zdradza nigdy …
Znowu umilkli . Gość palił fajkę , gospodarz kręcił się nad mikroskopem .
— Naprawdę to przyjechałyśmy tylko na ten wyścig : pani prezesowa i ja . Bo ciocia udaje , że gniewa się na wyścigi … Ach , panie , pan musi wygrać …
— Idę natychmiast — rzekł . — Panie Wokulski … — dodał spostrzegłszy Wokulskiego — może pan zechce mnie zastąpić … Biegnę i wracam za chwilę …
Niekiedy budził się w nim rozsądek ; wówczas opanowywał go gniew i pogarda dla samego siebie .
— Może je będzie miał — odezwał się ajent .
— Niezgorsi .
„ Nie znam ” — mówi do siebie .
Istotnie , usłyszałem głos ekscentrycznego brunecika , który z trzeciego piętra wołał :
— Zrobię to z przyjemnością ! — zawołał otyły Pifke pchając się na miejsce Rzeckiego .
— Proszę panów — rzekł — baron Krzeszowski przyznaje , że mógł potrącić pana Wokulskiego , ponieważ jest roztargniony , * tek * . W konsekwencji zaś , na nasze żądanie …
— Świadectwo dostanie pan dobre — odparł Wokulski . — Pan Rzecki wypłaci panu pensję za następny kwartał , wreszcie — za pięć miesięcy … A powód jest ten , że ja i pan nie pasujemy do siebie … Zupełnie nie pasujemy . — Mój Ignacy , zrób z panem Mraczewskim rachunek do pierwszego października .
— Może panowie będą łaskawi częściej … — dodała pani Misiewiczowa .
— Żaraż pójdę , tylko był tu jeszcze pan — odparł służący .
— No , no , uspokój się , bo już widzę jej adwokata — rzekł Stach .
Widziany z Panteonu i z Trocadero , Paryż przedstawiał się jednakowo : było to morze domów , przecięte tysiącem ulic , nierówne dachy wyglądały jak fale , kominy jak odpryski , a wieże i kolumny jak większe fale .
— Weź w rękę …
— Szalonej energii człowiek , żelazny człowiek — odparł pan Tomasz . — Oni tacy . Poznasz ich , bo myślę urządzić w domu parę zebrań . Wszyscy oryginalni , ale ten oryginalniejszy od innych .
— Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong .
„ Tak — szepnął — z tymi panami przyjemniej żyć aniżeli z kupcami . Oni są naprawdę ulepieni z innej gliny … ”
Doktór popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę .
— Bo przecież jaśnie państwo bez kucharza obejść się nie mogą . Bierzcie te rzeczy na górę — zwrócił się do tragarzy .
Odetchnął … Za nim rozlegają się krzyki i wymyślania licytantów , a od czasu do czasu upomnienia woźnego :
Otóż bardzo pragnę , ażeby się Stach ożenił , i nawet myślę , że upatrzyłem mu partię . Bywa czasem w naszym magazynie ( i bywała w tamtym sklepie ) osoba dziwnej urody . Szatynka , szare oczy , rysy cudownie piękne , wzrost okazały , a rączki i nóżki — sam smak ! … Patrzyłem , jak raz wysiadała z dorożki , i powiem , że mi się gorąco zrobiło wobec tego , com ujrzał … Ach , miałby poczciwy Stasiek wielki z niej pożytek , bo to i ciałka w miarę , i usteczka jak jagódki … A co za biust ! … Kiedy wchodzi ubrana do figury , to myślę , że wszedł anioł , który zleciawszy z nieba , na piersiach złożył sobie skrzydełka ! …
Następnie półgłosem wyłożył mu swoje plany .
— Ja państwa prześladuję ! … — rzekł zmienionym głosem . — Czyliż znajdziecie sługę … nie … psa … wierniejszego ode mnie ? … Od dwu lat o jednym tylko myślę , ażeby usunąć wam z drogi każdą przeszkodę …
Ledwie Wokulski usiadł na fotelu i zaczął przeglądać papiery , wszedł lokaj w błękitnym fraku ozdobionym złotymi haftami i podał mu bilet na tacy . Na bilecie był napis : „ Pułkownik ” , i jakieś nic nie mówiące nazwisko .
Wokulski to sprawił … Jedyny w świecie człowiek ! I jak go tu nie kochać ? Co prawda , może i ja miałbym równie dobre serce , tylko brak mi do niego bagatelki … pół miliona rubli , które posiada kochany Stach .
Istotnie , dzień był wyjątkowo gorący i jaskrawy : chodniki i kamienie ziały żarem , blaszanych szyldów ani latarniowych słupów nie można było dotknąć ręką , a z nadmiaru światła panu Ignacemu zachodziły łzami oczy i czarne płatki zasłaniały mu pole widzenia .
— Niech mi pan to objaśni .
„ Straszny upał ! ” — mruknął pan Tomasz .
Okno na trzecim piętrze otwarte ( miarkuj pan , w lutym ! ) i z owego okna lecą na podwórze : sienniki , kołdry , książki , trupie główki i tam dalej . Niedługo poczekawszy zjeżdża na sznurze kufer , a po nim — łóżko .
— Ach , niech pan tak nie mówi ! … To jest poniżanie wartości ludzkiej , nawet niezgodne z Pismem świętym . Bóg oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie , a rośliny i zwierzęta na pożytek …
I Bóg wie czym skończyłaby się tak pięknie rozpoczęta zabawa , gdyby w chwili największego tumultu nie zajechał do sztabu szlachcic czwórką koni okrytych pianą . W kilka minut później rozeszła się po wojsku wieść , że w pobliżu znajdują się wielkie masy Austriaków . Zatrąbiono do porządku , tumult ucichł , Węgierki znikły , a w szeregach zaczęto szeptać o jeneralnej bitwie .
Wciąż chodziła po pokoju tam i na powrót ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i nagle przyszło jej na myśl : skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim ? … Jaką czarodziejską siłą ten człowiek pozyskawszy całe jej otoczenie obecnie zdobył już ostatnią pozycję , ojca ! … Ojciec , pan Tomasz Łęcki , płakał … On , z którego oczu od śmierci matki nie stoczyła się ani jedna łza …
— Panie przyjmują ? — zapytał gość Marianny głosem tak pewnym , że od razu odzyskałem otuchę .
I rzucił mu się na szyję , omal nie płacząc .
— Cóż u was słychać ? — powiedz mi .
— Nie chcesz wyjść stamtąd !
I w drugim salonie nie było panny Izabeli . Wokulski uczuł niepokój .
— Taką sprawę ? — spytał Wokulski .
Maruszewicz wyszedł obrażony .
— Pan wie , że ja zawsze daję dymisję wielbicielom , którzy mnie nudzą . No , ale siadajmy , moi państwo . Narzeczeni naprzód . Fela obok Ewelinki .
— Boże ! jakie szczęście , że nie ożenię się z tą kobietą — westchnął Ochocki , serdecznie witając Wokulskiego .
— Cóż to za oryginał ? …
Panna Izabela z wolna podsunęła się tuż do kantorka , za którym siedział Wokulski . Była bardzo blada . Zdawało się , że widok tego człowieka wywiera na nią wpływ magnetyczny .
— Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać …
— Nawet nie wiesz , ile obudziłeś we mnie wspomnień .
— A rozmawia z tobą ?
A teraz z nadzwyczajną szybkością dokończę opowiadania o tragedii , która powinna była wstrząsnąć każde szlachetne serce .
I nadludzkim wysiłkiem woli odegnał w końcu przywidzenia . Znowu odzyskał humor i bardzo wesoło począł rozmawiać z panią Wąsowską .
— Mniejsza o komorne — rzekła .
— Cóż to za ceremoniał ? — spytał ze śmiechem Wokulski .
— Dziś w nocy jadę do Paryża — odpowiedział Wokulski .
Tymczasem gość zdjął wielkie futro i baranią czapkę , a jednooki Ir obwąchawszy go poczyna kręcić ogonem , łasić się i z radosnym skomleniem przypadać mu do nóg .
Vois les se poser sur les roses ;
Czy to są pieniądze , które przegrał do ojca w pikietę ? Chyba nie . Może ofiara , jaką złożył Towarzystwu Dobroczynności ? I to nie . Może tysiąc rubli , które dał ciotce na ochronę , a może to jest kwit na fontannę , ptaszki i dywany do ubrania grobu Pańskiego ? … Także nie ; to wszystko nie niepokoiłoby jej .
— Akurat ! Mam przecie dług …
— Pod Magentą ? … W roku 1859 ? … — spytałem .
— Następnie mam kłopot z tą spółką handlową . On , rozumie się , rzuciłby ją natychmiast , ale ja się zastanawiam . Przy spółce dochody wynoszą około dziewięćdziesięciu tysięcy rubli , bez niej tylko trzydzieści tysięcy , więc pojmujesz , że można wahać się .
Konie ruszyły w stronę Alei Ujazdowskiej .
— W najzwyczajniejszy sposób — odparł . — Przecież chyba nie składasz jej wizyt oknem , tylko drzwiami . Zresztą składaj sobie , jak chcesz , a przy pierwszej sposobności oświadcz tym paniom , że miałem list z Paryża …
Maruszewicz opuścił gabinet i za godzinę istotnie wrócił z kwitem podpisanym przez barona Krzeszowskiego . Wokulski przeczytawszy dokument włożył go do kasy i w zamian dał Maruszewiczowi czterysta rubli .
— I jakże się stało , że chcesz żenić się z nią ?
— Bo w naszym powozie są dwa miejsca … — słodko zauważył baron .
— Słucham pana .
— Mamo droga , o moim szczęściu i obowiązkach ja tylko mam prawo …
— Dam ci list , który zaraz odniesiesz , i tam zostaniesz . Chcesz czy nie chcesz ? …
— No i powiedz sama , czy można nie ufać w opiekę boską ? Śmierć tego człowieka byłaby dla mnie ciężkim ciosem — i — został uratowany ! Muszę z nim zawiązać bliższe stosunki , a wtedy zobaczymy , kto wyjdzie lepiej : czy książę na swoim wielkim adwokacie , czy ja na moim Wokulskim . Jak sądzisz ?
Poznał to , ale nie zmieszał się . Owszem , z najlepszą miną zatarł ręce i rzekł śmiejąc się :
Gdy rozeszła się wieść o zamierzonym samobójstwie , pan Szastalski stał się bohaterem rautów , a panna Izabela zyskała przydomek — okrutnej . Kiedy panowie powymykali się na wista , wówczas damy pewnego wieku miały największą przyjemność w tym , ażeby za pomocą dowcipnych manewrów zbliżyć pannę Izabelę z Szastalskim . Z nieopisanym współczuciem przypatrywały się przez lornetki cierpieniom młodego człowieka ; prawie starczyło im to za koncert . Gniewały się tylko na pannę Izabelę widząc , że ona rozumie swoje uprzywilejowane stanowisko , a każdym ruchem i spojrzeniem zdaje się mówić : patrzcie , to mnie on kocha , przeze mnie jest nieszczęśliwy ! …
Szedł Oboźną pod górę , rozmarzony , i czuł , że w ciągu kilku godzin , które spędził w nadrzecznej dzielnicy , zaszła w nim jakaś zmiana . Dawniej — dziesięć lat temu , rok temu , wczoraj jeszcze , przechodząc ulicami nie spotykał na nich nic szczególnego . Snuli się ludzie , jeździły dorożki , sklepy otwierały gościnne objęcia dla przechodniów . Ale teraz przybył mu jakby nowy zmysł . Każdy obdarty człowiek wydawał mu się istotą wołającą o ratunek tym głośniej , że nic nie mówił , tylko rzucał trwożne spojrzenia jak ów koń ze złamaną nogą . Każda uboga kobieta wydawała mu się praczką , która wyżartymi od mydła rękami powstrzymuje rodzinę nad brzegiem nędzy i upadku . Każde mizerne dziecko wydawało mu się skazanym na śmierć przedwczesną albo na spędzanie dni i nocy w śmietniku przy ulicy Dobrej .
— Na chwilkę . Niech pan sobie wyobrazi — mówił książę siadając — że dopóty dokuczałem naszym panom bratom … Czy dobrze powiedziałem ? … Dopóty ich prześladowałem , aż obiecali przyjść w kilku do mnie i wysłuchać projektu pańskiej spółki . Natychmiast więc pana zabieram , a raczej zabieram się z panem i — jedziemy do mnie .
Bo jużci jest faktem , że każdy nowy a ważny materiał , każda nowa siła to nowe piętro cywilizacji . Brąz stworzył cywilizację klasyczną , żelazo wieki średnie ; proch zakończył wieki średnie , a węgiel kamienny rozpoczął wiek dziewiętnasty . Co się tu wahać : metale Geista dadzą początek takiej cywilizacji , o jakiej nie marzono , i kto wie , czy wprost nie uszlachetnią gatunku ludzkiego …
VI . W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
I w jej duszy nieco przyćmił się wizerunek pięknego Kazia Starskiego .
— Wszystko jedno . Pokaż inne towary , może jeszcze co mi się przyda .
Pani Misiewiczowa wciąż modliła się w ławce po cichu , a siedząca za nią Marianna płakała . Pani Krzeszowska miała szarą twarz , przycięte usta i spuszczone oczy ; ale z każdego fałdu jej ubrania wyglądała złość … Obok niej stał Maruszewicz wpatrzony w ziemię , a za nim służąca baronowej , tak przestraszona , jakby ją miano prowadzić na szafot …
— Po cóż w takim razie zezwala na sprzedaż sreber ? — pytała natarczywie panna Izabela .
— W każdym razie nieprędko .
— Daj spokój — rzekł podnosząc się z kanapy . — To może dobre , ale dla pensjonarek … Ja zresztą nie mam z czego zwierzać się nawet przed tobą . Jakim ja znużony ! … — mruknął przeciągając się .
— W każdym razie nie dałbym trzech groszy za jego patriotyzm — odparł bas .
— Cóż to — spytał Wokulski — słyszałem , że pani chce opuścić Warszawę ?
— Tak !
Zaprawdę ! strasznym nieszczęściem jest wielka reputacja . Ja bowiem od chwili , kiedy Lisiecki zwraca się do mnie jako do „ poinformowanego ” , straciłem sen i resztę apetytu … Cóż dopiero musi się dziać z moim biednym Stachem , który utrzymuje ciągłe stosunki z tym panem Colinsem i z tą panią Melitonową …
— Więc jedziesz jutro albo pojutrze , bo podobno Suzin ma na twój przyjazd zaczekać parę dni ?
Panna Florentyna siada nieśmiało na fotelu , delikatnie bierze z biurka nożyk i z największą ostrożnością przecina kopertę . Kładzie na biurku nożyk , potem kopertę , rozwija papier i cichym , melodyjnym głosem czyta list pisany po francusku :
— Wokulski zwiąże się ze szlachtą — odpowiedział Ignacy — a i tam są kapitały .
Cofnąłem się tedy za firankę , ażeby choć mnie ta poczwara nie widziała , i prosto z mostu pytam pani Misiewiczowej :
„ Czy podobna — mówi — ażeby sąd wyglądał tak pusto jak niewynajęte mieszkanie i — tak wesoło ? … ”
— Rozumiem — odezwałem się zgadując , z kim mam do czynienia . — Pan Wokulski zapewne nie będzie robił trudności co do porękawicznego …
„ Cóż znowu za przywidzenia ? … Jakiś Ochocki … samobójstwo ! … Ach , głupota … Dostałem się przecież między arystokrację , a co będzie dalej — zobaczymy … ”
— Żebym ja pana nie znał , tobym myślał , że pan robi zły interes ; ale że ja pana znam , więc ja sobie myślę , co pan robi … dziwny interes . Nie tylko pan zakopuje w mury gotówkę i traci na tym z dziesięć procentów rocznie , ale jeszcze chce pan zapłacić trzydzieści tysięcy rubli więcej … Panie Wokulski — dodał biorąc go za rękę — nie zrób pan takie głupstwo . Ja pana proszę … Stary Szlangbaum pana prosi …
Ale choć powóz drży i słońce odbite w skrzydle posuwa się ku tyłowi , ciągle u stopni widać jezioro dymu , a w nim zanurzonego człowieka , jego rękę nad głową i — kartę .
— Państwo tylko we dwoje pojadą ? — spytała zapłoniona panna Felicja .
— Nie potrzeba — odparł Stach .
— Proszę cię , idź spać — przerwał mu Wokulski .
— O , panie Wokulski ! …
— Nie wiem która … — szepnęła zapytana .
Powoli Kasia przestała bywać w sklepie , a natomiast stary Hopfer złożył wizytę obojgu państwu Janom Minclom . Musiał im coś mówić o Stachu , gdyż na drugi dzień zbiegła na dół pani Małgorzata Minclowa i dalejże do mnie z pretensjami :
Nie rozumiem jeszcze sytuacji — ciągnął dalej — ale najprawdopodobniej jest tak : panna idzie za mąż dla pieniędzy , a Starski swymi teoriami umacnia ją w tym zamiarze . A może i on podkochuje się w niej ? … Niepodobna . Prędzej już się nią znudził i gwałtem namawia do zamążpójścia . Chociaż … Nie , to byłaby potworna kombinacja . Tylko kobiety publiczne mają kochanków , którzy prowadzą nimi handel . Co za głupie przypuszczenie ! … Starski może istotnie być jej przyjacielem i radzić to , w co sam wierzy . On przecież mówi otwarcie , że sam ożeni się tylko z bogatą kobietą . Zasada taka dobra jak każda inna , powiedziałby Ochocki . Słusznie prezesowa mówiła kiedyś , że dzisiejsze pokolenie ma mocne głowy i zimne serca . Nasz przykład zniechęcił ich do sentymentalizmu , więc wierzą w potęgę pieniędzy , co zresztą dowodzi rozsądku . Nie , ten Starski sprytny człowiek ; może trochę hulaka , próżniak , ale sprytu mu nie brak . Ciekawym tylko , za co tak na nim używa pani Wąsowska ? … Zapewne ma do niego słabość , a że ma i pieniądze , więc w rezultacie pobiorą się . Zresztą — co mnie to obchodzi ? …
Pamiętam , leżał akurat w łóżku nakryty pierzyną mojej ciotki i pił gorące ziółka na poty . Gdy mu zaś opowiedziałem cały interes , rzekł :
— Moja Felciu — odparła wdówka — jesteś w tym wieku , że u ciebie każdy będzie dobrym furmanem , kto ma ładne oczy .
Po pierwsze — pani Stawska wyjdzie za mąż za Wokulskiego i będzie z nim szczęśliwa .
W roku tym handel w naszym sklepie nieco osłabnął , już to z racji ogólnych niepokojów , już z tej , że i pryncypał za często i za głośno wymyślał na Ludwika Napoleona . Ludzie poczęli zniechęcać się do nas , a nawet ktoś ( może Katz ? … ) wybił nam jednego dnia szybę w oknie .
Wracając obok maneżu Wokulski znowu usłyszał trzaśniecie batem , po którym czwarty pan znowu rozpoczął kłótnię z zastępcą dyrektora .
— Nie ! Panna Izabela zanadto dobrze broni swoich tez . Jak ona świetnie rozmawia ! … — odparł Wokulski usiłując ukryć pomieszanie .
— Przy Częstochowie , panie .
— A co to ? …
Zjawia się dwu Francuzów w przedziale . Krajobraz całkiem odmienny ; szerokie horyzonty , wzgórza , winnice . Tu i owdzie wielki dom piętrowy , stary , ale krzepki , zasłonięty drzewami , zawinięty jakby w bluszcze . Znowu rewizja walizki . Zmiana pociągów , do wagonu wchodzi dwu Francuzów i jedna Francuzka i robią taki hałas , jakby ich było z dziesięcioro . Są to ludzie widocznie dobrze wychowani ; pomimo to śmieją się , kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego , lecz za co , on sam nie wie .
Z głębokim wzruszeniem przypatrywał się Wokulski pogrążonemu w kościelnym mroku tłumowi , który z tak cierpliwą wiarą od osiemnastu wieków oczekuje spełnienia się boskich obietnic .
Chciałem spytać : czy panna Łęcka nie stroi się u tej magazynierki ? ale żal mi było Stacha . Tak mienił się na twarzy , biedaczysko ! …
— Więc my — rzekł — jedziemy brekiem do tych dębów i tam zjemy , co Bóg dał , a kucharze przygotowali . Następnie brek wróci się tu po pana Wokulskiego …
Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli :
„ A jeżeli Wokulski nie zechce przeprosin ? … Przecież ten sam hrabia Liciński układał się z nim o klacz i nic nie wskórał ! … Ach , Boże , co też mi się snuje po głowie ” — odpowiedziała sobie wzruszając ramionami i zasnęła .
— Cóż ja na to poradzę ?
— A co , byłem pewny , że pan przyjdziesz pierwszy . Dzień dobry — rzekł pan Ignacy . — Paweł ! gaś światło i otwieraj sklep .
— Przepra …
— Dziękuję ci !
— Pan jeździł balonem ? — zapytała panna Felicja .
— O , ja nic nie insynuuję pannie Izabeli — żywo zaprotestowała pani Wąsowska . — Jest w niej materiał na dzielną kobietę i ten , kogo ona pokocha , będzie szczęśliwy . Zanim jednak pokocha ! … Pomóż mi pan wsiąść …
Hrabina o mało nie zemdlała czując , że Wokulski musi domyślać się znaczenia słów jej siostrzenicy , choćby nie znał żadnego języka .
W pani Stawskiej zaczęła budzić się niechęć do panny Łęckiej i współczucie dla Wokulskiego .
I tak słuchając jednych , uspakajając drugich , pocieszając trzecich , przetrzymałem jakoś atak główny . Zrozumiałem również , że baronowa sroży się między lokatorami jak Tamerlan , i czułem instynktowny niepokój o śliczną i cnotliwą panią Helenę .
— Bom był głupi — odparł doktór wzruszając ramionami . — W moich oczach Wokulski zrobił fortunę , Szlangbaum robi ją , a ja siedzę na paru groszach jak kamień na miejscu . Kto nie idzie naprzód , cofa się .
Ale ponieważ rzeczy spakowano , powóz zajechał , a nawet z przedniego siedzenia wyglądała już jej pokojówka , więc panna Izabela zdecydowała się na wyjazd .
— Jak to trzydzieści trzy ? — przerwała panna Izabela . — Dziesięć tysięcy to dziesięć procent …
Istotnie , weszła do pokoju dziewczynka bardzo mizerna , w brązowej sukience i brudnych pończoszkach . Usiadła na krześle przy drzwiach i wpatrywała się we mnie wzrokiem o tyle podejrzliwym , o ile smutnym . Nigdy bym doprawdy nie sądził , że na stare lata wezmą mnie za złodzieja …
— Kiedy zechcesz . Daj mi tylko kilkadziesiąt franków , gdyż nie mam za co kupić potrzebnych preparatów . A oto mój adres — zakończył Geist podając zabrudzoną notatkę .
— Więc bywaj zdrów , a przed ślubem wstąp do mnie . Ona będzie miała pięćset rubli posagu , no i co potrzeba na bieliznę i gospodarstwo .
Chciał roześmiać się , ale znowu wpadał w moc obłędu . I znowu wydawało mu się , że takie jak jego życie warto złożyć u nóg takiej jak panna Izabela kobiety .
— Piękne kobiety ! — westchnął pan Malborg .
— Proszę babci , nadejdzie zima i moja lalka nie będzie miała w czym wyjść na ulicę … Proszę babci , znowu mi spadło oczko .
„ Jaka szkoda ! ” — szepnął i uczuł lekkie ściśnięcie serca .
— Czyś słyszał co o niej ? — głucho spytał Wokulski .
— Kazali nam państwo dziś przyjść po pieniądze … — wtrącił inny Żyd .
— Ach , jak Boga kocham ! … Nie chcę być u pani na obiedzie … tu wysiadam …
— Pan Rzecki , plenipotent gospodarza … — odezwał się rządca wskazując na mnie .
— Ósma ? — powtórzył radca — to być nie może . Zaraz … Przedtem była szósta , potem siódma … — mruczał zasłaniając twarz dłonią . — Może być , że ósma . Jak ten czas leci ! …
W tym miejscu ulica nieco zgina się na prawo . Wokulski pierwszy raz spostrzega dom trzypiętrowy i napełnia go jakaś rzewność . Dom trzypiętrowy między pięciopiętrowymi ! … cóż to za miła niespodzianka …
Twarz jej oblał lekki rumieniec i umilkła .
— Już w żadnych — odparła rumieniąc się . — Pani Krzeszowska zrobiła mi taką scenę za to , że musiała zapłacić sto tysięcy za kamienicę , że ja nie protegowałam jej u pana Wokulskiego , i tak dalej , że … pożegnałam ją i już tam nigdy nie pójdę . Naturalnie , wymówiła nam komorne od Nowego Roku .
Ojciec milczał , tylko mocniej przycisnął jej ramię .
— Ze sposobu prowadzenia moich interesów nie zdaję sprawy przed nikim — ciągnął dalej Wokulski . — Wskazuję panom drogę uporządkowania handlu Warszawy z zagranicą , co stanowi pierwszą połowę mego projektu i jedno źródło zysku dla krajowych kapitałów . Drugim źródłem jest handel z Rosją . Znajdują się tam towary poszukiwane u nas i tanie . Spółka , która zajęłaby się nimi , mogłaby mieć piętnaście do dwudziestu procentów rocznie od wyłożonego kapitału . Na pierwszym miejscu stawiam tkaniny …
Mówiąc tak , przesuwał szafiry przed oczyma Wokulskiego , przy migotliwym blasku świecy .
— Sześćset atmosfer ciśnienia wewnętrznego — dodał Geist nie zważając na przygodę Wokulskiego , który aż wstrząsnął się usłyszawszy taką cyfrę .
— Mam go bez spółki .
— Pani hrabina — rzekł trochę żartobliwie Wokulski — chce mnie pozbawić zasługi w życiu przyszłym , chwaląc postępki , które zresztą mogłem spełniać w widokach zysku .
— I myślę — dodałem — że ten młody człowiek pod względem niepłacenia komornego dotrzyma słowa , co ?
Wybiegł z saloniku i wtykając głowę do drzwi , zdaje mi się do kuchennych zawołał :
— No , skąd ! Zwyczajnie — stosunki z Akademią Medyczną , ze Szkołą Sztuk Pięknych … Wtedy wszystkim paliło się we łbach , a on nie chciał być gorszym od innych . W dzień służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki , a w nocy uczył się …
— Kto tam ? … Co tam ? … — zapytał pan Tomasz .
— A o tym , że wciąga papę do spółki handlowej , nie słyszałaś ?
— Takie już nasze szczęście — szepnęła pani Stawska .
— Dziękuję ci , panie Stanisławie — mówił — i za pomoc , i za zajęcie się moimi interesami … Co za farsa z tym Szlangbaumem ! … Ale … ale … Belcia prosi cię jutro na obiad … Pieniądze odbierz od adwokata naszego księcia , a co do procentu , który będziesz łaskaw …
— Nie . Nie chcę tylko być jej niewolnikiem .
Wokulski opuścił magnetyzera wcale niezadowolony . Jeszcze nie wątpił , że panna Izabela mogła oczarować go ; miała przecież dosyć czasu . Ale znowu Geist nie mógł go uśpić w ciągu paru minut . Zresztą Palmieri twierdzi , że uśpieni nie pamiętają swoich przywidzeń ; on zaś pamięta każdy szczegół wizyty starego chemika .
— Przychodzę do pana z pretensją — zaczął stary subiekt . — Onegdaj ośmieliłem się przysłać panu rachunek …
— Czekam na rozkazy pani .
— Z jaką , kochana pani ? Ja już nie mam nikogo , a choćbym nawet miała , nie mogłabym przyjmować u siebie ludzi tak chciwych i ordynarnych . Familia zaś mego męża wypiera się mnie , gdyż nie pochodzę ze szlachty ; co im zresztą nie przeszkadzało wytumanić ode mnie ze dwieście tysięcy rubli . Dopóki pożyczałam im na wieczne nieoddanie , politykowali ze mną ; ale gdy się opatrzyłam , zerwali stosunki i nawet oni to namawiali mego nieszczęśliwego męża , ażeby położył mi areszt na majątku . O , co ja przeżyłam z tymi ludźmi ! … — dodała płacząc .
„ Trzeba spisać protokół — mówi komornik . — Zresztą wyprowadzają się , więc może nie warto im przeszkadzać . ”
Około dziewiątej otworzyły się drzwi i wszedł lokaj Wokulskiego .
Nie znalazłszy , czego szukał , ani w cukierni , ani w kościele , pan Ignacy zaczyna spacerować po ulicy , niedaleko sądowego gmachu . Jest bardzo zmieszany ; zdaje mu się , że każdy przechodzień patrzy mu drwiąco w oczy , jakby mówił : „ Nie wolałbyś to , stary łobuzie , pilnować sklepu ? ” , i że z każdej dorożki wyskoczy który z „ panów ” donosząc mu , że sklep spalił się lub zawalił . Więc znowu myśli : czyby nie lepiej było dać za wygraną licytacji , a wrócić do swoich ksiąg i kantorka , gdy nagle słyszy rozpaczliwy krzyk .
Wstał zachmurzony i z bólem w sercu przesuwał się pomiędzy potokiem ludzi tak ruchliwych , krzykliwych , rozmawiających i śpiewających jak dzieci wypuszczone ze szkoły .
— Aaa ! … — szepnęła panna Florentyna , jakby wypadek ten był już jej wiadomy . — Więc nie gniewa się ? … — spytała akcentując ostatni frazes .
— I to nie odpowiedź — wtrącił Wokulski .
— Dobrze — odpowiedział — dam mu posadę , ale w Moskwie .
— Wyjmę portmonetki i włożę krawaty , rozumiesz pan , panie uczony ? …
— Tak , panie — potwierdziła baronowa kiwając głową . — Te praczki , które przez cały dzień śpiewają jakieś wstrętne piosenki na dole , a wieczorem śmieją się nad moją głową u tych … studentów … Ci zbrodniarze , którzy na mnie rzucają z góry papierosy albo leją wodę … Ta nareszcie pani Stawska , o której nie wiem , czym jest : wdową czy rozwódką , ani z czego się utrzymuje … Ta pani bałamuci mężów żonom cnotliwym , a tak strasznie nieszczęśliwym …
„ Skąd ja ją znam ? ” — pomyślał Wokulski wychodząc z bramy na ulicę .
— Ale z Ewelinką albo z panią Wąsowską .
Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności . Jego rumiana twarz , otoczona pękami siwych włosów nad czołem , na brodzie i na policzkach , była w tej chwili podobna do krwawnika oprawionego w srebro .
Wokulski rzucił trzy franki dorożkarzowi , pędem wbiegł do bramy , a z niej na trzecie piętro . Ledwie stanął przed swoim numerem , już ukazał się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów .
„ Zdaje mi się , że trochę utyłem . ”
Baron obejrzał dokument z góry na dół i z dołu do góry . Usta mu pobladły .
— No , no , no … żarty , żarty ! … A o małym Napoleonku co słychać ?
— Boże uchowaj , tam nic nie ma i nigdy nie było . Zresztą dla zakochanego mężczyzny nie stanowi rezerwy inna kobieta .
— Stanę , lecz ponad to , co da pani Krzeszowska , postąpię najwyżej parę tysięcy . Wybacz pan , panie Wokulski , ale sam z sobą licytować się nie będę .
Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego .
Nie była to miłość , ale ekstaza .
Spojrzałem . Przy dogorywającej świeczce stał Wokulski .
— Myślę , że one nigdy nie obojętnieją … Owszem , coraz wydają się droższymi …
— Biedny chłopak ! — mówiła śmiejąc się . — Dostał po prezesowej tylko dwa tysiące rubli rocznie i dziesięć tysięcy ciepłą ręką . Radzę mu , ażeby ożenił się bogato , ale on woli jechać do Wiednia , a stamtąd zapewne do Monte Carlo … Mówiłam , ażeby jechał z nami . Będzie weselej , nieprawdaż ? …
— O czym ?
— Najmniejszego .
IV . Człowiek szczęśliwy w miłości
— Dlaczego nazywacie go wariatem ?
— Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela .
— Z tej gablotki . Widzisz , jakie to cacka .
Poszedł nad staw , obleciał park wokoło , jakby chcąc zgubić w drodze złe przeczucia . Na próżno . Uczepiła go się myśl , że panna Izabela może wyjechać . Tłumił ją i przytłumił o tyle , że już nie rysowała mu się jasno , tylko gdzieś na dnie serca drażniła go nieznacznie .
I medium natychmiast z obrzydzeniem odrzuciło korek wycierając ręce i narzekając , że cuchną .
Wokulski słuchał i patrzył . Panna Izabela rozmawiała naturalnie , w bardzo spokojny sposób , żartując ze Starskiego , który wcale nie zdawał się tym martwić . Natomiast od czasu do czasu spoglądał ukradkiem na pannę Ewelinę Janocką , która szepcząc z baronem , rumieniła się i bladła .
— Pieprzu za trojaka …
— Jestem winną wobec pana … Posądzałam pana …
Prosty ten zbieg wypadków głęboko wstrząsnął Wokulskim ; przez chwilę uwierzył nawet w przeczucia i pomyślał z radosnym zdumieniem :
Następnie , odwróciwszy się bokiem do Wokulskiego , mówi :
Ale ten zamiast iść , zbliżył się .
— Prawie rok temu byliśmy w tym miejscu na wrześniowej majówce … Było ze trzydzieści osób z sąsiedztwa … O , tam palono ogień …
W tej chwili usłyszał charakterystyczny szelest : z trzeciego piętra padł strumień wody , trafił na wychyloną głowę pani Krzeszowskiej i rozprysnął się po podwórku .
— Otóż widzisz — przerwał Geist . — Mamy trzy sześciany tej samej wielkości i z tego samego materiału , które jednak są nierównej wagi . A dlaczego ? Gdyż w pełnym sześcianie jest najwięcej cząstek stali , w pustym mniej , a w drucianym najmniej . Wyobraź więc sobie , że udało mi się zamiast * pełnych cząstek * budować * klatkowate cząstki ciał * , a zrozumiesz tajemnicę wynalazku . Polega on na zmianie budowy wewnętrznej materiałów , co nawet dla dzisiejszej chemii nie jest żadną nowością . Cóż , jakże tam ? …
„ Tu chyba nie chodzi ani o klacz , ani o potrącenie na wyścigach ! … ”
Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią . Nic dziwnego — oburzył przeciw sobie wszystkich fabrykantów jedwabnych i bawełnianych , a także kupców , którzy sprzedają ich towary .
Alabastrowa Matka Boska wysłuchała próśb panny Izabeli ; w godzinę bowiem , przy śniadaniu , Mikołaj doręczył jej trzy listy .
Pożegnali się i Wokulski wrócił do swego mieszkania . Tam zastał już Maruszewicza , z którym pojechał do rajtszuli obejrzeć kupioną klacz .
Tymczasem pan Tomasz w dzień spacerował po Alejach , a wieczorem grywał w wista w resursie . Fizjognomia jego była zawsze tak spokojna , a postawa tak dumna , że wielbiciele jego córki zupełnie potracili głowy . Rozważniejsi czekali , ale śmielsi poczęli znowu darzyć ją powłóczystymi spojrzeniami , cichym westchnieniem lub drżącym uściskiem ręki , na co panna odpowiadała lodowatą , a niekiedy pogardliwą obojętnością .
— Dopiero dziewiąta ? … No , kto by myślał ! A tak projektowałem sobie , że dziś przyjdę do sklepu pierwszy , wcześniej od pana Klejna …
— I pan przyjmiesz taką jędzę ? — spytał Rzecki .
Około czwartej po południu pułk nasz ściągnięto ; było po bitwie . Tylko na zachodniej krawędzi horyzontu jeszcze odzywały się pojedyncze strzały lekkiej artylerii , jak odgłosy burzy , która już przeszła .
— Napluj mi acan w balię , to ci dam ! … — wołała ciotka .
— A w gruncie mogą się nienawidzieć .
— Masz słuszność . Czy jednakże dla kaprysu godzi się drażnić takie uczucia ?
Kilka dni następnych upłynęły Wokulskiemu w sposób dziwny ; gdyby go zapytano : czym były dla niego ? zapewne odpowiedziałby , że snem szczęścia , jedną z tych epok w życiu , dla których , może być , natura powołała na świat człowieka .
„ Czyżby zaręczyła się panna Izabela ? … ” — pomyślał Wokulski i pociemniało mu w oczach .
Dopiero około dziewiątej wszedł , a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski , piękny , dwudziestokilkoletni blondynek , z oczyma jak gwiazdy , ustami jak korale , z wąsikami jak zatrute sztylety . Wbiegł ciągnąc za sobą od progu smugę woni i zawołał :
— I wyleje — dodał z westchnieniem . — Już był tam u nas jakiś bursz z żądaniem , ażebyśmy się wynosili … Ale zjedzą diabła , czy nas ruszą bez procesu , a jeżeli ruszą … Zrobimy uciechę całemu domowi ! Żegnam pana .
— Heca z tymi babami ! — mówił . — Koniecznie chcą ludzi wciągać w nieszczęście . Swataj sobie , swataj , nawet Hopfera , nie tylko Wokulskiego ; ale pamiętaj , że ja za to płacić nie będę .
— A ot , co z tobą — odparł Suzin . — Ty , zamiast w takim mieście robić interesa dla siebie do swego handlu , ty nic … Ty sobie wałęsasz się z głową na dół albo do góry , na nic się nie patrząc , albo nawet ( wstyd powiedzieć chrześcijaninowi ! ) latasz w powietrze balonem … Cóż ty bałaganowym skoczkiem myślisz zostać , ha ? … No i nareszcie , powiem tobie , Stanisławie Piotrowiczu , ty obraziłeś na siebie jedną bardzo dystyngowaną damę , tę ot baronowę … A przecie u niej można było i w karty pograć , i ładne kobiety znaleźć , i dowiedzieć się o niejednej rzeczy . Radzę tobie , daj ty jej co zarobić przed wyjazdem : nie dasz adwokatowi rubla , on tobie sto wyciągnie . Ach , ty ojcze rodzony …
— Trzeba wytoczyć proces , tek …
— Cóż to za kobieta , panie Wirski ? — spytałem . — To niezwykła kobieta , panie …
Podczas wieczorów przepędzanych w domu pani Stawskiej Wokulski stosunkowo był najbardziej ożywiony , trochę jadł i rozmawiał .
— Także miała się na co łakomić ! …
— Więc dlaczego pan to zrobił ? — spytała cicho . — Dlaczego pan tak nas … prześladuje ?
— O ! dobrze musiał pójść interes , bo jaśnie pan … tego …
— Dlaczego , panie szefie ? … Dlaczego ? …
— Czy mam wyliczać nazwiska ? — spytał Wokulski .
— Nie , panie , tylko dziesięć dni chorowałem . Coś mi się zrobiło na szyi takie paskudne , że mnie doktór pokrajał . Ale już wczoraj poszedłem do roboty .
— Postanowiłem zakończyć życie … Ciężka to chwila , ale trudno . Honor …
Wtem spojrzał na bok i zrobiło mu się zimno … Zobaczył pannę Łęcką bardziej odurzoną i roznamiętnioną od innych . Nie wierzył własnym oczom .
I kiedy w ten sposób pan Tomasz dźwigał jarzmo stanowiska , panna Izabela trawiła się w samotności i ciszy swego pięknego lokalu . Nieraz Mikołaj już twardo drzemał w fotelu , panna Florentyna , zatkawszy sobie uszy watą , na dobre spała , a do pokoju panny Izabeli sen jeszcze nie zapukał odpędzany przez wspomnienia . Wtedy zrywała się z łóżka i odziana w lekki szlafroczek całymi godzinami chodziła po salonie , gdzie dywan głuszył jej kroki i tylko tyle było światła , ile go rzucały dwie skąpe latarnie uliczne .
— Oho ! — roześmiał się Geist — tu , w Paryżu . W jakimś Altdorfie lub Neustadzie kacerzem i zdrajcą jest ten , kto nie wierzy w pastorów , Bismarcka , w dziesięcioro przykazań i konstytucję pruską . Tu wolno kpić z Bismarcka i konstytucji , ale za to pod grozą odszczepieństwa trzeba wierzyć w tabliczkę mnożenia , teorię ruchu falistego , w stałość ciężarów gatunkowych itd . Pokaż mi pan jedno miasto , w którym nie ściskano by sobie mózgów jakimiś dogmatami , a — zrobię je stolicą świata i kolebką przyszłej ludzkości …
— Doprawdy , panie Stanisławie — mówił , lekko łkając — widzę , że najlepsze stosunki … mogą zepsuć pieniądze … Czy ja mam ci za złe , żeś kupił ten dom ? … Czy ja robię ci wyrzuty ? … Ty zaś przemawiasz do mnie tak , jakbyś się obraził .
— Więc mamy dowód — rzekł Wokulski . — Lalki takie sprowadzałem z zagranicy w kawałkach : oddzielnie głowy , oddzielnie korpusy . Niech więc pan sędzia odpruje głowę , a wewnątrz znajdzie moją firmę .
Usiedli na stoku wzgórza , na granicy Łazienek . Ochocki oparł brodę na kolanach i wpadł w zadumę , Wokulski przypatrywał mu się z uczuciem , w którym podziw mieszał się z nienawiścią .
— Owe trzy miliony rubli stanowią mój osobisty kredyt i przynoszą mi bardzo mały procent jako pośrednikowi — mówił Wokulski . — Oświadczam jednak , że o ile w miejsce kredytu podstawiłoby się gotówkę , zysk z niej wynosiłby piętnaście do dwudziestu procentów , a może więcej . Otóż ten punkt sprawy obchodzi panów , którzy składacie pieniądze w bankach na niski procent . Pieniędzmi tymi obracają inni i zyski ciągną dla siebie . Ja zaś ofiaruję panom sposobność użycia ich bezpośredniego i powiększenia własnych dochodów . Skończyłem .
— Miałeś pan mówić o baronowej — wtrąciłem , bo nie lubię , jeżeli głupstwa trzymają się szpakowatej głowy .
„ Leciał jak ptak i nagle utknął ; zabrakło w nim motoru . Spytałem się wówczas : a może i ja kiedyś stanę w biegu ? — no , i stanąłem . Jakież to pospolite sprężyny wywołują ruch w świecie : trochę węgla ożywia okręt , trochę serca — człowieka … ”
O kilkadziesiąt kroków od niego Wokulski chodził między dwoma sosnami tam i na powrót jak wahadło . Teraz nie myślał o pannie Izabeli ; słuchał świergotu ptaków , którym kipiał cały las , i pluskania Wisły podmywającej brzegi . Na tle odgłosów spokojnego szczęścia natury dziwnie odbijało szczękanie stempli w pistoletach i trzask odwodzonych kurków . W Wokulskim obudziło się drapieżne zwierzę ; cały świat zniknął mu sprzed oczu , a został tylko jeden człowiek , baron , którego trupa miał zawlec do nóg obrażonej panny Izabeli .
— Oto bransoleta — mówił — prawda , jaka skromna , jeden kamień … Brosza i kolczyki już są ozdobniejsze ; kazałem nawet zmienić oprawę … A to naszyjnik … Proste to , ale smaczne i może dlatego ładne … Ale ogień jest , prawda , panie ?
Wokulski wręczył mu trzysta franków . Starzec zapakował swoje okazy , zamknął pudełko i rzekł na odchodne :
I machinalnie przypatrywał się niezwykłej fizjognomii damy , która wybierała neseserki . Była ubrana skromnie , miała gładko uczesane włosy . Na jej twarzy białej i razem żółtej malował się głęboki smutek ; spoza ust przyciętych wyglądała złość , a ze spuszczonych oczu błyskał czasami gniew , niekiedy pokora .
Przyjechała tu na wyraźne żądanie ciotki , dla Starskiego , o którym powszechnie mówiono , że odziedziczy majątek po prezesowej . Tymczasem prezesowa przypatrzywszy się swemu ciotecznemu wnukowi oświadczyła , że co najwyżej zapisze mu tysiąc rubli dożywotniej renty , która zapewne bardzo mu się przyda na starość . Cały zaś majątek postanowiła zapisać na podrzutków i ich nieszczęśliwe matki .
— Inni , panie , zbogacili się na funduszach narodowych i — nic . Ehe ! he ! …
Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej . Miał tam salon o trzech oknach , gabinet własny , gabinet córki , sypialnię dla siebie , sypialnię dla córki , pokój stołowy , pokój dla panny Florentyny i garderobę , nie licząc kuchni i mieszkania dla służby , składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja , jego żony , która była kucharką , i panny służącej , Anusi .
Jechali z dziesięć minut , a teraz Wokulski zatrzymał konia . Stał na wzgórzu , nad łąką tak piękną jak marzenie . Co w niej było pięknym , czy zieloność trawy , czy kręty bieg rzeczułki , czy drzewa pochylające się nad nią , czy pogodne niebo ? Wokulski nie wiedział .
— Nie niepokój się pan — przerwałem mu . — Stach , to jest pan Wokulski , zapewne umorzy pański dług do października , a następnie zawrze z panem nowy układ .
— Żartuj z wojny — odpowiada Staś . — Cały ten hałas uspokoi się za parę miesięcy , a my tymczasem zdystansujemy wszystkich współzawodników .
— To jest niemożliwe , pana niepodobna uśpić . Zresztą , gdybyś był uśpiony i miał złudzenie , że chustka waży sto funtów , to znowu obudziwszy się nie pamiętałbyś pan o tym .
— Za co — pytam — prześladujecie go ? Wszakże on prowadzi dom na sposób chrześcijański , a nawet dzieciom urządza choinkę …
Pani Stawska pobladła , a potem równie szybko zarumieniła się . Była w tej chwili tak piękna , że nawet Wokulski przypatrywał się jej , jeżeli nie z zachwytem , to przynajmniej z życzliwością . Jestem pewny , że z miejsca zakochałby się w niej , gdyby nie ten podły zapach kalafiorów zalatujący z kuchni .
Rzecz jest taka . Pisze do mnie Stach z Paryża ( prosił mnie o to samo przed wyjazdem ) , ażebym się zaopiekował kamienicą , którą kupił od Łęckich . „ Nie miała baba kłopotu ! … ” , myślę , ale cóż robić ? … Zdałem sklep Lisieckiemu i Szlangbaumowi , a sam — jazda w Aleje Jerozolimskie na zwiady .
Chciałabym temu zapobiec , proponuję ci więc , jeżeli zgodzisz się , trzy tysiące rubli pożyczki na zastaw wspomnianego serwisu i sreber . Sądzę , że dziś wygodniej będzie im u mnie , gdy ojciec twój znajduje się w takich kłopotach . Odebrać je będziesz mogła , kiedy zechcesz , a w razie mojej śmierci nawet bez zwracania pożyczki .
Potem marzyło mu się , że to morze domów i las posągów , i nieskończone szeregi drzew zwalają się na niego i że on sam już śpi w niezmiernym grobowcu samotny , cichy , prawie szczęśliwy . Śpi , o niczym nie myśli , o nikim nie pamięta , i tak przespałby wieki , gdyby , ach ! nie ta kropla żalu , która leży w nim czy obok niego , tak mała , że jej nie dojrzy ludzkie oko , a tak gorzka , że mogłaby cały świat zatruć .
Węgiełek odetchnął .
— O tak . Może pozwoli pan — mówił Wokulski wydobywając z kieszeni gruby pakiet — że oddam pieniądze .
„ Opera ? … — myśli Wokulski . — Ależ tu jest więcej marmurów i brązów aniżeli w całej Warszawie ! … ”
— Jejmości zawsze smakowali ułani . Wiem , wiem …
— Ach , Suzin !
— Z Warszawy .
— Ze cztery … z pięć dni … — odparłem . — Pojmujesz pan , że nie chcę przeszkadzać Wokulskiemu , a … i panu radzę to samo . Młoda z młodym prędzej porozumie się aniżeli z nami , starymi .
„ Ciekawym — rzekł do siebie po chwili — w jakim celu tak znacząco zaprasza mnie prezesowa ? A może to panna Izabela ? … ”
— Pamięta pani — rzekłem do pani Misiewiczowej — jak ja dawno zwracałem uwagę na te rolety ? … Gdyby były zasłonięte , pani Krzeszowska nie mogłaby śledzić , co się dzieje w mieszkaniu pań .
— Kazałem im przyjść o szóstej do mego kantoru i jeżeli pan pozwoli , ureguluję rachunki . Duża to suma ? … — zapytał Wokulski .
Przeszedł się parę razy po pokoju ( silnie marszcząc brwi ) , potrącił krzesło , zabębnił na szybie i nagle stanął przede mną .
Dziewczynka była trochę zdziwiona , może nawet zaciekawiona , ale ucałowała ręce babci i matce i wyszła ze swymi drutami .
— O , pan jesteś nielitościwy ! — odparł Maruszewicz , machinalnie otrzepując spodnie . — Jedno życzliwsze słowo , jeden cieplejszy uścisk ręki może wprowadziłby mnie na nowe tory . Ale pan nie możesz się na to zdobyć …
— Gdzie tu gabinet jaśnie pana ? …
— Więc niech pan zachowa sobie to na pamiątkę .
— Zabij mnie , to sam zobaczysz — odparł Wokulski .
W listopadzie , właśnie w tym samym dniu , kiedy zawalił się dom na ulicy Wspólnej , Wokulski wrócił z Moskwy . I znowu nie wiem , co tam robił , dość , że zarobił około siedemdziesięciu tysięcy rubli … Takie zyski przechodzą moje pojęcie , ale przysięgnę , że interes , do którego Stach należał , musiał być uczciwy .
Nagle zamilkł , jakby w otwartych ustach ugrzązł mu niedokończony frazes , a lewa ręka z laseczką i prawa z kapeluszem opadły na poręcze fotelu . Tymczasem Wokulski nawet nie poruszył się , tylko utopił w nim jasne spojrzenie . Śledził nieznacznie fale przebiegające po obliczu Maruszewicza , jak myśliwy śledzi ugór , po którym przebiegają płochliwe zające . Przypatrywał się młodzieńcowi i myślał :
Dobry ten człowiek miał jedną wadę , oto — nienawidził Napoleona . Sam nigdy o nim nie wspominał , lecz na dźwięk nazwiska Bonapartego dostawał jakby ataku wścieklizny ; siniał na twarzy , pluł i wrzeszczał : szelma ! szpitzbub ! rozbójnik ! …
P. S. Jeżeli mego zęba nie wyrzucisz za okno , przyszlij mi go na powrót , abym mógł ofiarować go mojej niezapomnianej małżonce . Będzie miała martwić się czym przez kilka dni , co podobno biedaczce jest zalecone przez doktorów . Ten zaś pan Wokulski jest bardzo miłym i dystyngowanym człowiekiem i wyznaję , że serdecznie go polubiłem , choć mi taką zrobił krzywdę . ”
Pożegnali się . Pan Tomasz czulej przycisnął ramię Wokulskiego .
Okrążyli górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego potoku .
Gdy weszło słońce , zobaczyliśmy przy gościńcu pierwsze ślady nieprzyjaciela ; resztki słomy , wytlone ogniska , budynki rozebrane na opał . Następnie coraz częściej zaczęliśmy spotykać uciekających : szlachtę z rodzinami , duchownych rozmaitych wyznań , w końcu — chłopów i Cyganów . Na wszystkich twarzach malowała się trwoga ; prawie każdy coś wykrzykiwał po węgiersku , wskazując rękoma za siebie .
Już mi w głowie szumiało , więc zapytałem :
— Pan mnie obrażasz ! — krzyknąłem zniecierpliwiony .
Dość było jednego kieliszka wina , ażeby Jan Mincel zaczął bić pięściami w stół albo w plecy swoich sąsiadów i wrzeszczeć :
Wprowadził Wokulskiego do sali na prawo .
— Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — odzywał się jękliwie baron .
— Powiedzże mi przynajmniej : co sądzisz o tym człowieku ?
— Więc tu nikt nie płaci , a przynajmniej nie płaci regularnie ? — zapytałem eks-obywatela .
— Nie rozumiem , Felu , jak można śmiać się w takiej chwili — odezwała się narzeczona .
„ Co znaczy ta karta , papo ? … ” — zapytuje ojca .
— Źle ! — odpowiedział starzec . — Na Żydów zaczyna się prześladowanie . Może to i dobrze . Jak nas będą kopać i pluć , i dręczyć , wtedy może upamiętają się i te młode Żydki , co jak mój Henryk poubierali się w surduty i nie zachowują swoje religie .
— W mieście …
Sala przypomniała mi szkołę : sędzia siedział na wzniesieniu jak profesor na katedrze , a naprzeciw niego , w dwu szeregach ławek , mieścili się oskarżeni i świadkowie . W tej chwili tak żywo stanęły mi w pamięci młode lata , że mimo woli rzuciłem okiem pod piec , pewny , że zobaczę woźnego z rózgą i ławkę , na której nas bito w skórę . Chciałem nawet przez roztargnienie krzyknąć : „ Póki życia nie będę , panie profesorze ! … ” , alem się w porę opamiętał .
Tuż nad sadzawką , na tle zielonych klombów , spostrzegł popielaty płaszczyk panny Izabeli . Stała nad brzegiem w towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki łabędziom , z których jeden nawet wyszedł z wody na swoich brzydkich łapach i umieścił się u stóp panny Izabeli .
Po roku tego życia spodliliby mnie tak , że może zniżyłbym się do zazdrości o podobne indywidua …
— Mów pan dalej , panie szlachcicu — rzekłem ściskając go za rękę .
Tymczasem dyrektor kazał wyprowadzić klacz na korytarz . Było to piękne zwierzę na cienkich nóżkach , z małą główką i oczyma , z których przeglądał dowcip i rzewność . Klaczka w przechodzie zwróciła się do Wokulskiego wąchając go i chrapiąc , jakby w nim odgadła pana .
Stary subiekt plunął mu pod nogi i wrócił do swego biurka .
W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki . Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru . Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli .
Ale ojciec spokojnie patrzy we własne karty i nie powiada nic , jakby jej nie widział .
— Więc ? … — przerwał Wokulski .
— Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem . — Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu .
Powóz … angielszczyzna … przeszło dwieście rubli na jedną kwestę ! … I to robię ja , który tym pogardzam … Właściwie jednak — na cóż będę wydawał pieniądze , jeżeli nie na zapewnienie sobie szczęścia ? Co mnie obchodzą jakieś teorie oszczędności , gdy czuję ból w sercu ? … ”
— Pięćdzie … ze czterdzieści tysięcy … Zgadłem ? … — pytał Rzecki , niepewnie patrząc na niego .
Panna Izabela cofnęła się .
— Dać migdałów za dziesiątkę …
Po przeglądzie drobiu , prezesowa obejrzała obory i stajnie , gdzie parobcy , po większej części ludzie dojrzałego wieku , składali jej raporta . Tu o mało nie zdarzył się wypadek . Ze stajni bowiem nagle wybiegło spore źrebię i rzuciło się na prezesową przednimi nogami jak pies , który staje na dwu łapach . Szczęściem , Ochocki pohamował figlarne zwierzę , a prezesowa dała mu zwykłą porcję cukru …
Chłopak zaczerwienił się jeszcze mocniej i pocałował Wokulskiego w rękę .
— Pani hrabina raczy przyjąć dwie sztuki ? …
— Cha ! cha ! cha ! … — zaśmiała się baronowa . — Ta lalka kosztuje piętnaście …
— Drogie , kochane dziecko — mówiła łkając — że też właśnie ja muszę tak ranić ci serce ! … Słuchaj więc … Ojciec ma jeszcze długi wekslowe , jakieś parę tysięcy rubli . Otóż te długi … uważasz … te długi ktoś skupił … kilka dni temu , w końcu marca . Domyślamy się , że to zrobiła Krzeszowska …
— Ach , ten … Ciekawam , jak go tu wnieśli ? … Mój człowieku , co mówiliście o krwi ? — spytała panna Izabela Węgiełka .
— Dochodów ? …
— Osiemdziesiąt osiem i sto rubli — mówi mizerny Żydek .
— Nagła migrena powinna by przejść zaraz — rzekł Pan Tomasz . — Pójdź do niej , Florciu . Ja na chwilę wyjdę do miasta , bo muszę zobaczyć się z kilkoma osobami , ale wcześniej wrócę . Tymczasem czuwaj nad nią , kochana Florciu , proszę cię o to — mówił pan Tomasz ze spokojną fizjognomią człowieka , bez którego poleceń albo prośby nie może być dobrze na świecie .
Pożegnali się wszyscy bardzo zadowoleni . Baron dziwił się , skąd człowiek tego fachu tak dobrze strzela , hrabia Anglik więcej niż kiedykolwiek był podobny do marionetki , a egiptolog znowu zaczął obserwować obłoki . W drugiej zaś partii — Wokulski był zamyślony , Rzecki zachwycony odwagą i uprzejmością barona , a tylko Szuman zły . I dopiero gdy ich kareta zjechała z górki obok klasztoru Kamedułów , doktór spojrzał na Wokulskiego i mruknął :
Wokulski spojrzał na niego z boku i uśmiechnął się widząc , że stary odzyskuje dobry humor .
— To w sąsiedztwie cioci ?
— Albo metal o jakie dziesięć procent lżejszy od powietrza , co ? … — śmiał się Geist . Ciężar gatunkowy obalony … prawa natury podkopane , co ? … Cha ! cha ! … Nic z tego wszystkiego . Prawa natury , o ile je znamy , nawet przy moich metalach pozostaną nietknięte . Rozszerzą się tylko nasze pojęcia o własnościach ciał i ich budowie wewnętrznej , no i rozszerzą się granice ludzkiej techniki .
— Oo ? … cóż pisze ta wariatka ?
Panna Izabela zrywa się z szezlonga , potrąca w ciemności o taburet i drżącymi rękoma dzwoni . Dzwoni już drugi raz , nie odpowiada nikt , więc wybiega do przedpokoju i we drzwiach spotyka pannę Florentynę , która chwyta ją za rękę i mówi ze zdziwieniem :
„ Wariat czy geniusz ? … — szepnął Wokulski czując , że sam jest w najwyższym stopniu rozstrojony . — A jeżeli geniusz ? … ”
— Panowie ! … — wrzasnął adwokat obcierając nos z akcentem rozrzewnienia . — Uczcijmy naszego gospodarza , znakomitego obywatela , najzacniejszego z ludzi …
— Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela . — Baron nie dostanie swojej klaczy .
— Nie … powiedziała , że nie ma teraz pieniędzy ani pewności , czy mój rachunek jest dokładny .
„ Rozigrał się we mnie sentymentalizm i fantazja — myślał . — Zły to znak . Mogę ośmieszyć się , zrujnować … ”
Panna Izabela podniosła się gwałtownie .
— Owszem . Ale … ten wielbiciel , uważa pan , kupił u nas kosztowny album i prosił , ażeby po trzecim akcie wręczyć je Rossiemu …
— Prosimy . Belu , podaj mi rękę .
— I ja rozumiem — przerwał Geist . — Moje odkrycia są tak nowe , że … uważasz je pan za oszustwo ! … Pod tym względem nie są mędrszymi od ciebie członkowie Akademii , masz więc dobre towarzystwo … Aha ! … chciałbyś jeszcze raz zobaczyć moje metale , wypróbować je ? … Dobrze , bardzo dobrze …
— Jestem trochę rozstrojona .
„ Zła wróżba — pomyślał Wokulski i nagle uderzył się w czoło . — Pyszny interes ! — mówił w sobie — idę do adwokata , ażeby mi kupił dom a nie wiem , ani jak dom wygląda , ani nawet gdzie leży . ”
— Idźże , mój Ksawery , do pani prezesowej i proś , ażeby nam pozwoliła swego powozu . Powiedz , że nam koń zachorował .
— Podli ! … podli ! … — szeptał .
— Czy zechce mi pan pokazać tę lalkę ?
Przyglądał się jesiennemu słońcu , szarym ścierniskom i pługom z wolna orzącym ugory i pełen głębokiego smutku w duszy , wyobrażał sobie chwilę , w której już zupełnie straci nadzieję i ustąpi miejsca przy pannie Izabeli Ochockiemu .
— Ale po co by sprzedawał sklep ? — pytam szczypiąc się w kolano , ażeby nie wybuchnąć na tego dziada .
— O , przy tej robocie nie potrzeba niańki ; wszystko robi się samo i nie może być niespodzianek .
Wpatrzywszy się zaś lepiej , można było dojrzeć gdzieniegdzie , również po obu stronach długiej smugi dymu , prostokątne plamy : ciemne po lewej , białe po prawej . Wyglądały one jak wielkie jeże z połyskującymi kolcami .
— A teraz przejdziesz się po mieście ?
— No , nie obrażaj się pan , szanowny panie — rzekł książę ściskając Wokulskiego za rękę . — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi ; oni nam pomagają do naszych celów , więc i my mamy niejakie obowiązki .
— Akurat ! … — odparł . — Nie zasnąłby , gdyby nie dostał wałów . Dobry chłopak — mówił — sprytny chłopak , ale szelma ! …
— A gdybym ja miał w życiu wypadek taki , jak ów jegomość z chustką ? — spytał Wokulski .
— Cóż robił ?
— List … — mówi nieśmiała osoba w czarnej sukni , wyciągając rękę do Izabeli .
— Pan myśli , że jestem czarodziejką ? — spytała bardzo zakłopotana .
— Jeżeli was nie okpi …
— Ah , ca ! … Piękny kraj … bogaty kraj … Naprzód , Lizetka ! … Więc pan jesteś Polak ? … Znam Polaków ! … Oto plac Opery , obywatelu , a oto Grand Hotel …
— Będzie tam mieszkać młoda szwaczka — mówił dalej Wokulski . — Niech stołuje się u was , niech jej twoja żona pierze bieliznę … Niech zobaczy : czego jej brak ? Na sprzęty i na bieliznę ja dam pieniędzy … Potem będziecie uważali , czy nie sprowadza kogo do domu …
— Spodziewałem się .
— Nic nie rozumiem — szepnął Wokulski ściskając rękoma skronie — głowa mi pęka ! … Metal trzy razy lżejszy od wody … niepojęta rzecz ! …
Wieczorami zaś ci młodzi ludzie , nad którymi już nikt nie mieszkał i nikt nie mógł ich oblewać wodą , wieczorami zwoływali do siebie praczki i służące z całej kamienicy . Wówczas w lokalu pani baronowej rozlegały się krzyki i płacze spazmatyczne .
Ten stan chroniczny , męczący nad wszelki wyraz , lada okoliczność rozdmuchiwała w burzę . Drzewo znajomej formy , jakiś obdarty pagórek , kolor obłoku , przelot ptaka , nawet powiew wiatru bez żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz , że uciekałem od ludzi . Szukałem ustroni tak pustej , gdzie bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo , wyć z bólu jak pies .
— Ale ja nie opuszczę cię , panie Stanisławie — rzekł pan Tomasz tonem przekonania . I dodał po chwili — W tych dniach sprzedaję , to jest dopuszczam do sprzedaży mego domu . Miałem z nim duży kłopot : lokatorowie nie płacą , rządcy złodzieje , a wierzycieli hipotecznych musiałem zaspakajać z własnej kieszeni . Nie dziw się , że mnie to w końcu znudziło …
Idąc przez ulicę Oboźną , przypomniał sobie furmana Wysockiego , któremu koń padł , i zdawało mu się , że widzi cały szereg wozów , przed którymi leżą padłe konie , cały szereg rozpaczających nad nimi furmanów , a przy każdym gromadę mizernych dzieci i żonę , która pierze bieliznę takim , co płacić nie mogą .
— Ja nic nie wiem — odpowiada piękny brunet . ( Pan Ignacy przyznaje w duchu , że tak pięknego mężczyzny nigdy jeszcze nie widział . )
„ On jednakże nie jest tak nikczemnym ” — rzekła do siebie .
— Cóż , nie żeni się pan Wokulski ?
Cały dzień upłynął mi marnie ; nawet parę razy omyliłem się w rachunkach . Wtem , kiedym już myślał o zamknięciu sklepu , zjawił się Stach . Zdawało mi się , że przez parę tych dni schudł . Obojętnie przywitał się z naszymi panami i zaczął przewracać w biurku .
Cyt ! … ? … … Po co on tak nagle wyjechał do Paryża ? … Na wystawę ? … Cóż go obchodzi wystawa . A może w tym interesie , który miał zrobić z Suzinem ? … Ciekawym , na jakich to interesach zyskuje się po pięćdziesiąt tysięcy rubli , tak sobie od ręki ? … Oni mi mówią o wielkich maszynach do nafty czy do kolei , czy też do cukrowni ? … Ale czy wy , aniołki , zamiast po nadzwyczajne maszyny , nie jedziecie po zwykłe armaty ? … Francja , tylko patrzeć , jak weźmie się za łeb z Niemcami … Mały Napoleonek niby to siedzi w Anglii : ale przecież z Londynu do Paryża bliżej niż z Warszawy do Zamościa …
— Stary ! … Powiedz otwarcie : co mówią o mnie ?
— Zdaje mi się …
— Boję się twojej trzeźwości , pod wpływem której gadasz jak wariat . Rozumiesz mnie , Stasiu ? …
— Co innego małżeństwa polityczne , a co innego małżeństwa dla pieniędzy z człowiekiem , którego się nie kocha — odpowiedziała prezesowa patrząc w ziemię i bębniąc palcami po stole . — To gwałt zadany najświętszym uczuciom .
Rajtszula składała się z dwu połączonych ze sobą budynków , tworzących jedną całość w formie szlify . W części okrągłej mieścił się maneż , w prostokątnej stajnie .
Baron tak zmieszał się , że przez chwilę siedział bez ruchu i głosu . Nareszcie wybąkał :
— Chodź pan — odpowiedział rządca zrywając się z obdartego fotelu . — Chodź pan , pokażę panu najosobliwszych …
— Więc ciągle zajmujesz się szaradami , panie Szlangbaum ? — spytał .
— Wokulski — odpowiada panna Florentyna .
— Stach nihilista i Mraczewski nihilista … Niechże się więc pierwszy ożeni , to drugi zaraz mu zaprowadzi wspólność … A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego .
— W takim razie trzeba płacić siedemset rubli …
„ Bah ! — szepnął . — A wystawa , a muzea , a balon ? … ”
Podała mu rękę i poszli oboje do fotelu prezesowej .
— Bo nie wiecie dnia ani godziny — dodawał pan Domański .
— Niech robią , jak im wygodniej — odparł Wokulski . — Ja na nich nie zyskam ani jednego rubla .
Widowisko , trwające około dwu godzin , polegało na tym , że Palmieri za pomocą wzroku usypiał swoje media , w taki jednak sposób , że mogły one chodzić , odpowiadać na pytanie i wykonywać rozmaite czynności . Prócz tego uśpieni przez magnetyzera w miarę jego rozkazów objawiali bądź niezwykłą siłę muskularną , bądź jeszcze niezwykłejszą nieczułość lub nadwrażliwość zmysłów .
— W którą stronę pan idzie ? — spytał młody człowiek Wokulskiego . — Mogę pana podprowadzić .
Rzecki ubiera się w okamgnieniu i z piorunującą szybkością wypija herbatę nie patrząc ani na samowar , ani na służącego , który go przyniósł . Potem biegnie do sklepu jeszcze zamkniętego , przez trzy godziny rachuje bez względu na ruch gości i rozmowy „ panów ” i punkt o dziesiątej mówi do Lisieckiego :
— Byłem pewny , że dziś powitam szanownego pana u siebie — rzekł adwokat podsuwając Wokulskiemu fotel na kółkach i prostując nogą dywan , który się nieco zmarszczył . — Jednym wyrazem — ciągnął adwokat — możemy rachować na jakieś trzysta tysięcy rubli udziałów w naszej spółce . A że do rejenta pójdziemy jak najrychlej i gotówkę ściągniemy co do grosza , w tym może pan rachować na mnie …
Nagle otworzyły się drzwi salonu i jak wryty stanął na progu Maruszewicz , za którym ujrzałem żółtawą twarz i zaczerwienione oczy pani baronowej . Rządca i ja podnieśliśmy się z krzeseł . Maruszewicz cofnął się w głąb drugiego pokoju i widocznie wyszedł innymi drzwiami , a pani baronowa zawołała gniewnie :
— Czy pokazywał pan to chemikom ?
— Uważa pan … naprzód dowiemy się , czy młoda jest w domu . Jest co widzieć , panie ! …
Oba ekwipaże szybko zbliżały się do siebie . Na breku gwałtownie strzelano z bata , wołano , wywijano chustkami , w powozie zaś baron coraz wychylał się i drżał ze wzruszenia .
Wokulski spojrzał na brek i w ciągu jednej chwili zobaczył taką scenę : panna Felicja pokładała się ze śmiechu , Starski upadł twarzą na kolana pięknej wdówki , baron tarmosił za kark stangreta , a jego narzeczona , blada z trwogi , jedną ręką chwyciła za pręt kozła , drugą wpiła w ramię Starskiego .
„ Jaki oni mają rozum ! ” — pomyślał Wokulski .
— Wie pan , że z prezesową jest bardzo niedobrze …
— Ja ? … spisek ? … — powtarza panna Florentyna , przyciskając rękoma piersi . — Nie rozumiem cię , Belu …
W głowie mi szumiało od wywodów doktora , a on tymczasem ciskał się na ulicy jak szalony . Na szczęście błysnęło , upadły pierwsze krople deszczu , a zacietrzewiony mówca nagle ochłonął i skoczywszy w jakąś dorożkę kazał odwieźć się do domu .
— Żegnam panią hrabinę i dziękuję za zaszczyt , jaki mi pani raczyła wyrządzić ! … — mówił Wokulski całując gospodynię w rękę .
— Mój drogi , dziś Rossi gra Makbeta , siądź z łaski swej w pierwszym rzędzie krzeseł ( masz tu bilet ) i po trzecim akcie podaj mu to album …
— Od dawna przeczuwałem — zakończył pan Łęcki — że przy pomocy tego człowieka uwolnię się od troskliwości mojej familii i znowu stanę , jak powinienem !
— Ma kto z państwa ochotę iść ze mną ? — spytała .
— Chętnie służyłbym . O cóż to chodziło ?
— Pół roku temu — odparł rozdrażniony Szuman — słyszałeś pan protesty przeciw starym porządkom , a dziś słyszysz nowy program . Człowiek nie jest ostrygą , która tak przyrasta do swojej skały , że dopiero trzeba ją nożem odrywać . Człowiek patrzy dokoła siebie , myśli , sądzi i w rezultacie odpycha dawne złudzenia przekonawszy się , że są złudzeniami … Ale pan tego nie pojmujesz ani Wokulski … Wszyscy bankrutujecie , wszyscy … Całe szczęście , że wasze miejsca zajmują świeże siły .
„ Czego chce ode mnie ten pan Ochocki ? — myślał podejrzliwie . — Naturalnie , że idzie mu o pannę Izabelę … Może ma zamiar odstraszyć mnie od niej ? … Głupi … Jeżeli ona go kocha , nie potrzebuje tracić nawet słów ; sam się usunę … Ale jeżeli go nie kocha , niech się strzeże usuwać mnie od niej … Zdaje się , że zrobię w życiu jedno kapitalne głupstwo , zapewne dla panny Izabeli . Bodajby nie padło na niego , szkoda chłopaka … ”
— Proszę pana ! … — odparła pani Misiewiczowa trzęsąc ręką . — Znamy tu jedną magazynierkę , której te panie dają roboty , bo jest bardzo zręczna i tania . Łzami się nieraz zalewa , kiedy od nich wraca . Ile się to trzeba naczekać z przymierzeniem sukni , z poprawieniem , z rachunkiem … A jaki ton w rozmowie , jakie impertynencje , jakie targi … Ta magazynierka mówi ( jak dobrze życzę ! ) , że woli mieć do czynienia z czterema Żydówkami aniżeli z jedną wielką damą . Choć teraz i Żydówki psują się : gdy która zbogaci się , zaraz zaczyna mówić tylko po francusku , targować się i grymasić .
— Moja pani , cóż mi pani wiecznie robi jakieś awantury ! — oburzył się Ochocki . — Właśnie , że ja będę powoził .
Szkoda tylko , że prawie w tej samej chwili w jej czcicielu odezwał się pyszny dorobkiewicz , który na kwestyjną tacę rzucił rulon półimperiałów . Ach , jakież to było kupieckie ! … I jak on nic nie rozumie po angielsku , nie ma wyobrażenia o języku , który jest modnym ! …
— Wielka rzecz ! — odezwał się pan Raczek . — Wyjdź jejmość za mąż , to nie będziesz sierotą .
— Dla mnie będzie dobrym nawet za dziewięćdziesiąt tysięcy .
„ Zawsze wracam do swego ! — szepnął . — Ta myśl stała się już rodzajem monomanii … ”
— Stach … to jest … pan Wokulski kupuje dom ?
— Nic — odparł z uśmiechem . — Śmierć zajrzała mi w oczy .
— Czy szukamy narzeczonych ? — spytała panna Izabela .
— Wygląda na dzielną i wesołą kobietę .
— No , oddajcie pierwej chłopca do terminu , a potem … może się odważę — odparła ciotka . — Zawsze miałam przeczucie , że marnie skończę …
— Abyś zaś uwierzył , że jesteś nam równym i że cię kochamy jak brata , abyś mógł uspokoić twoje serce rozgniewane na nas , oto ja … klękam przed tobą i w imieniu ludzkości błagam cię o przebaczenie krzywd .
Brek chwiał się w obie strony .
„ O ile się zdaje , zebranie będzie bardzo ożywione ” — mruknął z bladym uśmiechem nieszczęśliwy pan Ignacy sadowiąc się w pierwszym rzędzie .
Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko .
— Co ? … co ? … co ? … — zawołał pan Tomasz chwytając się oburącz za głowę . — On z pewnością obraził się …
— Panie baronie , boleję nad tym wypadkiem , ale … jeden z nas dwu jest ofiarą mistyfikacji … grubej mistyfikacji , panie ! … A oto dowód .
— Powiedz mu , ażeby … Rozumiesz ?
Starski podskoczył do niej .
— Teraz ja powiem , co by ten nowy człowiek dostał od pani — mówił Wokulski czując , że zbiera w nim gorycz . — Naprzód , dostałby długą listę wielbicieli dawniejszych , następnie , drugą listę wielbicieli , którzy nastąpią po nim , a w czasie antraktu miałby możność sprawdzania … czy na koniu dobrze leży siodło …
— Bo też to są rachunki z waszego sklepu i waszej spółki — odparł Szuman .
Otóż książę , pomimo rozmaitych słabości , był z gruntu uczciwym człowiekiem . W sądzie o ludziach nie polegał na własnym upodobaniu , ale zasięgał opinii .
— Jak się ta kobieta kompromituje — szepnął nasz adwokat . — Włóczy się po sądach , bierze takiego szubrawca na doradcę …
Tymczasem ( wszystko w marzeniu ) panna Izabela podniosła się z fotelu i wyszła z loży , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . Panna Izabela opuściła teatr , przeszła plac Teatralny i lekkim krokiem wbiegła na ratuszową wieżę , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . A potem z ganku ratuszowej wieży panna Izabela , uniósłszy się jak ptak , przepłynęła na gmach teatralny , a Wokulski , chcąc lecieć za nią , runął z wysokości dziesięciu pięter na ziemię .
Poprosił więc pana Łęckiego o parę tygodni zwłoki „ dla uformowania sobie zdania ” , a ponieważ miał rozmaite stosunki i jakby własną policję , podowiadywał się więc różnych rzeczy .
„ Cóż to za podła rola — szepnął Wokulski . — Wolałbym w łeb sobie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna . ”
Do sklepu nie chciało mu się iść . Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona Krzeszowskiego .
Nad wieczorem powiedziałem o tym Stachowi ; ale on zbył mnie milczeniem , co mnie nawet zastanowiło . Więc na drugi dzień pobiegłem do naszego adwokata ( który zarazem jest adwokatem księcia ) i zakomunikowałem mu wiadomość Maruszewicza .
— Tak .
— Ale wdowy nie na wszystko pozwalają . Nie , panie Starski , pan musi oduczyć się swoich japońskich zwyczajów .
— Jest to bardzo zaszczytne dla nas obojga — przerwał baron — ponieważ i ja gotów jestem zapomnieć pani wszystko , co dotyczy mojej osoby . Na nieszczęście , raczyła pani wprowadzić w grę moje nazwisko , które lubo w historii świata nie odznaczyło się żadną niezwykłością , zasługuje przecież na to , aby je oszczędzano .
— Posłuchaj mnie — przerwał mu Geist — a wnet zrozumiesz , na czym polega istota moich odkryć , chociaż , pośpieszam dodać , naśladować ich nie potrafisz . Tu nie ma ani cudów , ani oszustwa ; tu są rzeczy tak proste , że pojąć je mógłby uczeń szkoły elementarnej .
— Gorzej , pani — odpowiedział nie siadając . — Ciężko obraziłem panią bez powodu …
— Nie ma sprawiedliwości dla tych , którzy nie umieli zginąć z bronią w ręku ! — krzyknął Katz . — Głupi wy i ja z wami … Turek albo Francuz nadstawi za was karku ? … Czemużeście wy sami nie umieli go nadstawić ? …
Panna Florentyna jest zmieszana .
„ Naturalnie , że ją kocha ! ” — myślał Wokulski i doznał takiego wrażenia , jakby owionął go chłód grobu .
Ponieważ furtka już zamknęła się z głuchym łoskotem , a nie było widać szwajcara , który ją otwierał , więc Wokulski stał na środku dziedzińca zdziwiony i zakłopotany . Nagle w oknie pierwszego , a zarazem jedynego piętra ukazała się jakaś głowa w czerwonej czapce i znajomy głos zawołał :
— Jak Boga kocham , cudnie mówi ten kochany książę — zawołał marszałek .
I pierwszy raz uczuł tęsknotę do twardego , nieprzespanego snu , którego nie niepokoiłyby żadne pragnienia , nawet żadne nadzieje .
— A … witam ! … — zawołał pan Tomasz wyciągając do niego rękę .
W parę godzin znaleźli się na miejscu .
Grób w naszym kościele będzie cudowny . Mój poczciwy Wokulski daje fontannę , sztuczne ptaszki śpiewające , pozytywkę , która będzie grała same poważne kawałki , i mnóstwo dywanów . Hozer dostarcza kwiatów , a amatorowie urządzają koncert na organ , skrzypce , wiolonczelę i głosy . Jestem zachwycona , ale gdyby mi wśród tych cudów zabrakło ciebie , rozchorowałabym się . A więc tak ? … Ściskam cię i całuję po tysiąc razy , kochająca ciotka .
Tej samej nocy posunęliśmy się o milę naprzód , w ciągu następnego dnia znowu o milę . Co kilka godzin , a później nawet co godzinę przelatywały sztafety . Było to dowodem , że w pobliżu znajduje się nasz sztab korpuśny i że zanosi się na coś grubego .
„ A jednakże ten koniak uspakaja … ” — pomyślał .
— A gdzie on pojechał , nie wie pan ? — zapytał Szlangbaum ogrodniczka , który za pomocą krzywego noża między najpiękniejszymi kwiatami szerzył zniszczenie .
— Ci dzisiejsi panowie — wtrącił jegomość dychawiczny — tyle warci co i on . Gdzie by to dawniej w hrabskim domu przyjmowali eks-kupczyka , który przez ożenek dorobił się majątku … Śmiech powiedzieć ! …
— Myślał pan opuścić nas ?
„ Odpowiedziałaby — myślał — że za mało jeszcze się znamy , że powinienem zasłużyć na nią … Tak … niezawodnie tak by odpowiedziała ” — powtarzał , ciągle przypominając sobie niewątpliwe oznaki sympatii .
— Chyba dla Wokulskiego , bo słyszałam , że wziął obszerniejszy lokal .
Jednakże pod powłoką obojętnych zajęć kipiała w nim burza . Rozsądek głośno wołał , że jutrzejszy obiad niczego nie oznacza i nie zapowiada . A nadzieja cicho … cicho szeptała , że — może jest kochanym , a może dopiero nim będzie .
— Dobrze , dobrze … Dajmy już spokój tej zabawie — zakończył Ochocki , na znak gniewu kładąc ręce w kieszenie .
Staruszka nalegała , ażeby natychmiast przyjeżdżał i zabawił u niej parę tygodni .
— Umrzemy , chcesz powiedzieć ? — przerwała staruszka . — O , nie mów tego … Pan nawet nie wiesz , jak przykro w moim wieku słyszeć o śmierci …
Wsiadł , pojechali .
— I z właściwym mu talentem raczył oświetlać kwestie — dokończył adwokat .
W początkach maja wprowadziliśmy się do nowego sklepu , który obejmuje pięć ogromnych salonów . W pierwszym pokoju , na lewo , mieszczą się same ruskie tkaniny : perkale , kretony , jedwabie i aksamity . Drugi pokój zajęty jest w połowie na te same tkaniny , a w połowie na drobiazgi do ubrania służące : kapelusze , kołnierzyki , krawaty , parasolki . W salonie frontowym najwykwintniejsza galanteria : brązy , majoliki , kryształy , kość słoniowa . Następny pokój na prawo lokuje zabawki tudzież wyroby z drzewa i metalów , a w ostatnim pokoju na prawo są towary z gumy i skóry .
— Nie ; ta kamienica ma dla mnie większą wartość aniżeli spółka z panami całego świata .
— Podobała się panu — on mówi — co ? … Szampan , nie kobieta — dodał , bezwstydnie mrugając okiem . — Ale na nic pański apetyt , bo ona szaleje za mną … Ach , panie , co to za temperament , co za ciało … A gdybyś pan widział , jak wygląda w kaftaniku ! …
A ona na to nic , tylko spuściła głowę i łzy jej kap … kap …
„ Jeżeli ona nie jest aniołem , to ja jestem psem ! … ” — pomyślał Wokulski .
No dobrze , ale gdyby nie ona , czy miałbym dziś majątek ? … Kto wie , co się stanie ze mną i z tymi pieniędzmi bez niej ? Może właśnie dopiero przy niej nabiorą one twórczych własności ; może choć kilkanaście rodzin z nich skorzysta ? … ”
Odetchnąłem widząc , że Wokulski nie myśli darmo jeść chleba ; a i subiekci przestali się uśmiechać przekonawszy się , że Stach w sklepie więcej pracuje niż oni , i w dodatku — ma jeszcze niemałe obowiązki na górze . My odpoczywaliśmy przynajmniej w święta ; podczas gdy on , nieborak , właśnie w święto od rana musiał brać żonę pod pachę i maszerować — przed południem do kościoła , po południu — z wizytami , wieczorem do teatru .
— Panna Łęcka ma także otwarty kredyt … bardzo dobrze — ciągnął Wokulski zbliżywszy twarz do księgi , jakby w niej pismo było niewyraźne . — A … a … Onegdaj wzięła portmonetkę … Trzy ruble ? … to chyba za drogo …
Tak myślałem , ale tenże sam Mraczewski uleczył mnie ze swoich teoryj , a zarazem bardzo pokrzyżował moje plany .
Panna Izabela , która mimo pozornego chłodu z największą niecierpliwością oczekiwała na powrót ojca i rezultat licytacji domu , poszła do gabinetu o tyle szybko , o ile można to było pogodzić z zasadami przyzwoitości . Zawsze bowiem pamiętała , że pannie z jej nazwiskiem nie wolno zdradzać żywszych uczuć , nawet wobec bankructwa . Pomimo przecież jej panowania nad sobą Mikołaj poznał ( z silnych wypieków na twarzy ) , że jest wzruszona , i jeszcze raz dodał półgłosem :
W saloniku matka pani Stawskiej , jak zwykle , robiła pończochę ; zobaczywszy nas uniosła się nieco z fotelu i zdziwiona przypatrywała się Wokulskiemu .
Odczepiłem mu ręce od moich klap i odparłem :
Około szóstej wieczorem panna Izabela będąc w salonie usłyszała dzwonek w przedpokoju , a potem niecierpliwy głos Mikołaja :
— Ja nicz . Ino , proszę pana , stróż chce , ale nie śmi prosić , żeby pan pofatygował się i potrzymał mu dzieczko do krztu .
— Słucham — odparł Wokulski .
Nareszcie i Rzecki opuszcza salę , w której odbywa się inna licytacja i gromadzi się nowa publiczność . Pan Ignacy z wolna schodzi ze schodów i myśli :
„ Tak — myślał — widziałem ją w kwietniu na grobach , a później w sklepie . Nawet Rzecki zwracał mi na nią uwagę i mówił , że ma śliczne nogi . Istotnie ładne . ”
Wypił , zaczął znowu chodzić po pokoju i mówić przyciszonym głosem :
— Nie nalegam , moja droga , nie jestem swatką , to należy do pani Meliton . Zwracam tylko uwagę , że nad ojcem wisi katastrofa .
— O nie ! — odparła żywo . — Przeciwnie , posądzałam pana o czyn wysoce chrześcijański , którego jednak nie mogłabym nikomu przebaczyć . Przez chwilę myślałam , że nasz dom kupił pan … za drogo …
— Pamiętasz — rzekł — ile wziąłem pieniędzy , gdym stąd wyjeżdżał ?
— Widzisz pan : hrabia … — zaczął pan Tomasz .
„ Używaj wszystkich środków , od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny , a coś ci z tego pomoże , nawet na — nosaciznę . ”
— Bo zapewne pan nie wie o naszym zmartwieniu — rzekła poważna dama zwracając się do mnie . — Mój zięć przed czterema laty miał bardzo przykrą sprawę , najniesłuszniej … Zamordowano tu jakąś straszną lichwiarkę … Ach , Boże ! nie ma o czym mówić … Dosyć , że ktoś z bliskich ostrzegł go , że na niego pada posądzenie … Najniewinniej , panie …
— O ni ! — zawołał z ożywieniem furman . — Ile razy będzie wielmożnemu panu potrzebna , ja ją sam zawiodę ; ale żeby kto zaś z miasta — to ni ! … Z takiego interesu wielmożny pan mógłby się tylko nabawić nieszczęścia …
Tym razem w towarzystwie powstał zamęt . Jedni twierdzili , że pan Tomasz jest zdeklarowanym bankrutem , drudzy gotowi byli przysiąc , że zataił majątek , aby zapewnić szczęście jedynaczce . Kandydaci do małżeństwa i ich rodziny znaleźli się w dręczącej niepewności . Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić , składali hołdy pannie Izabeli nie angażując się zbytecznie i po cichu rzucali w jej domu swoje karty , prosząc Boga , ażeby ich czasem nie zaproszono przed wyklarowaniem się sytuacji .
— Ile panie płacą ?
— Czy mówię z panem Wokulskim ?
— Z czego , panie ?
— Stary Geist wyszedł od pana bardzo ożywiony . Przekonał pana czy też został pobity ? …
— Pani Stawska zrobi to .
— Herein ! — mówię .
Wokulski uważnie spojrzał na nią .
Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi .
— Bardzo jestem szczęśliwy , że podobał się pani wieniec dla Rossiego .
„ Oto zwierzę ! ” — szepnął .
— Tak panowie robią ? — zapytał sędzia .
W pragnieniach — tęsknych a bezsilnych ..
— Posłuchaj — przerwała panna Izabela . — Od roku już straciliśmy stanowisko w świecie . Nie zaprzeczaj , bo tak jest , wszyscy o tym wiemy . Dziś jesteśmy zrujnowani .
— Gadaj prosto z mostu — zachęcał go Wokulski .
— Co to ? … — zawołała wzruszonym głosem . — Ach , to ty , Leonie … Gdzie pan ? …
„ Dobrze ci tak ! tam twoje miejsce … — myślał Wokulski . — Bo któż to miłość przedstawiał mi jako świętą tajemnicę ? Kto nauczył mnie gardzić codziennymi kobietami , a szukać niepochwytnego ideału ? … Miłość jest radością świata , słońcem życia , wesołą melodią w pustyni , a ty co z niej zrobiłeś ? … Żałobny ołtarz , przed którym śpiewają się egzekwie nad zdeptanym sercem ludzkim ! ”
— Ach , co mnie to ob …
— Zawsze ten sam ! — szepnął Ignacy .
— Aj ! Stanisławie Piotrowiczu , już komu , ale tobie nie godzi się awansować mnie na durnia . Ty myślisz : ja nie wiem , że tobie chodzi o kobietę ? … Nu , kobieta smaczna rzecz i bywa , że nawet innemu solidnemu człowiekowi przewróci mózgi . Baw więc się i ty , kiedy masz pieniądze . Ale ja tobie , Stanisławie Piotrowiczu , powiem jedno słówko , chcesz ? …
— Owszem . I cóż dalej ? — badała pani Wąsowską nie bez cienia niecierpliwości .
Wjechali na wzgórze , gdzie roztoczył się przed nimi rozległy horyzont , obejmujący kilka wiosek , lasy , rzekę i miasteczko z kościołem .
— Ciszej ! … — zgromił ją sędzia .
— W nudzeniu się ? … — pyta panna Izabela . — Kto wie , czy nie byłoby nam weselej nudzić się w jednym pokoju .
Powoli , zmieszani w odwrocie , żołnierze znaleźli się w swoich plutonach , ściągnęli maruderowie i batalion wrócił do porządku . Ubyło jednak ze czterdziestu ludzi .
„ Oto fagas ! — przemknęło mu przez głowę . — I ja … ja ! … miałbym z takimi ludźmi robić sobie ceremonie ? … ”
— Ale zemsta nie prowadzi — odparła panna Izabela .
— Pogodziłaś się jednak z tym impertynentem ? — zapytała pani Wąsowska .
Stary wciąż pisał i zdawał resztę , od czasu do czasu dotykając palcami swojej białej szlafmycy , której niebieski kutasik zwieszał mu się nad okiem . Czasem szarpnął kozaka , a niekiedy z szybkością błyskawicy zdejmował dyscyplinę i ćwiknął nią którego ze swych synowców . Nader rzadko mogłem zrozumieć : o co mu chodzi ? synowcy bowiem niechętnie objaśniali mi przyczyny jego popędliwości .
A gdziekolwiek spojrzał , widział piękną twarz panny Izabeli oblaną rumieńcem wstydu .
— Tak .
— Co za lód w tych sercach ! … co za chłód ! … co za upodlenie ! … — wołał — jeżeli nawet taki człowiek jak ty jeszcze nie ufa . Więc przypomnij sobie , coś już zrobił w tak krótkim czasie : tyle umiesz , że mógłbyś dzisiaj zdawać egzamin …
— Więc przetnij tę sztabkę , a jeżeli nie masz czym , przyjedź do mnie . Zobaczysz tam nierównie więcej podobnych osobliwości i będziesz mógł robić z nimi próby , jakie ci się podoba .
Kto by jednakże tak oczarował Wokulskiego ? Pan Ignacy nie mógł się domyślić . Zauważył przecie inną rzecz : ile razy nie było Rossiego na scenie , panna Izabela obojętnie oglądała się po sali albo rozmawiała z ciotką . Lecz gdy wyszedł Makbet-Rossi , przysłaniała twarz do połowy wachlarzem i cudownymi , rozmarzonymi oczyma zdawała się pożerać aktora . Czasami wachlarz z białych piór opadał jej na kolana , a wtedy Rzecki na twarzy panny Izabeli spostrzegał ten sam wyraz zamagnetyzowania , który go tak zdziwił w fizjognomii Wokulskiego .
W tej chwili w lesie poczęto hukać i zwoływać się , a w parę minut później całe towarzystwo ze sługami , koszami i rydzami znalazło się na polance .
— Cóż z nim jednak w rezultacie będzie ? …
— A niech pan pamięta , że o pierwszej śniadanie ! — zawołała panna Felicja .
— Ten pan właśnie jest pełnomocnikiem .
A tak dziś była piękną . Ubrała się , umyślnie dla niego w jedwabną sukienkę kremowej barwy ( z daleka wyglądało to jak zmięte płótno ) , miała brylantowe kolczyki ( nie większe od ziarn grochu ) w uszach i pąsową różę na ramieniu . I tyle . Ale niech żałuje Rossi , że jej nie widział !
— Der Kaffee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ? …
W ciągu tych wędrówek wchodził na wieże : St. Jacques , Notre Dame i Panteonu , wjeżdżał windą na Trocadero , zstępował do ścieków paryskich i do ozdobionych trupimi głowami katakumb , zwiedzał wystawę powszechną , Louvre i Cluny , Lasek Buloński i cmentarze , kawiarnie de la Rotonde , du Grand Balcon i fontanny , szkoły i szpitale , Sorbonę i sale fechtunku , hale i konserwatorium muzyczne , bydłobójnie i teatry , giełdę , Kolumnę Lipcową i wnętrza świątyń . Wszystkie te widoki tworzyły dokoła niego chaos , któremu odpowiadał chaos panujący we własnej duszy .
— Ja też — przerywa mu pan Łęcki — żądam tylko stu dziesięciu … I zdaje mi się , że kiedy jak kiedy , ale w tym razie powinien by mi pan adwokat dopomóc … Są przecież jakieś sposoby , których ja nie znam nie będąc prawnikiem …
Tu urwał i spod oka spojrzał w stronę panny Izabeli rozmawiającej z Mraczewskim . Oboje stali zwróceni do niego profilem ; dostrzegł więc pałający wzrok subiekta przykuty do panny Izabeli , na co ona w sposób demonstracyjny odpowiadała uśmiechem i spojrzeniami łagodnej zachęty .
— Do sklepu Wokulskiego — z nerwowym pośpiechem odpowiedziała panna Izabela .
— Nie , nie o tym mówię … Ale …
— O cóż to ?
— Znajdzie młodych .
— Tutaj , tutaj ! … — zawołała panna Izabela . Ale ponieważ młody człowiek nie dosłyszał jej , więc wybiegł Wokulski i wprowadził go do saloniku .
— Nie rozumiem pana , panie baronie — przerwał mu nagle Wokulski .
Ignacy nalał kieliszek i mocno ściskając rękę Wokulskiemu , rzekł :
Rzecki spojrzał w jego rozgorączkowaną twarz i odsunął butelkę .
Od tej pory chodził na wszelkie przedstawienia , koncerty i odczyty .
— Zawsze je przebaczam — odparł nieco zdziwiony .
— Tak , odpowiem panu listownie .
— Nie wypada mi tego czytać — szepnęła oddając list pannie Izabeli .
„ Cóż to za okropność już nigdy jej nie zobaczyć … Kto zresztą wie , czy miłosierdzie nie jest najlepszą sprawiedliwością ? … Jaki ja się robię sentymentalny ! … ”
Naturalnie , że po takim wzburzeniu nie mogłem już być u pani Stawskiej . Z początku myślałem nawet , że całą noc spać nie będę . Alem jakoś zasnął . A gdy Stach przyszedł na drugi dzień do sklepu , zapytałem go :
— Żadnego — rzekł Ochocki . — Ludzie o skoncentrowanych uczuciach wówczas tylko są niebezpieczni , jeżeli nie mają rezerw …
Urządziwszy się ze mną w taki sposób , stary zawiesił dyscyplinę na pęku , wpisał rodzynki i z najdobroduszniejszą miną począł ciągnąć za sznurek kozaka . Patrząc na jego półuśmiechniętą twarz i przymrużone oczy , prawie nie mogłem wierzyć , że ten jowialny staruszek posiada taki zamach w ręku . I dopiero teraz spostrzegłem , że ów kozak widziany z wnętrza sklepu wydaje się mniej zabawnym niż od ulicy .
— Marysia ! … Marysia ! …
— Ach , wczoraj … — odparł .
— I to by mu wystarczyło ?
— Miły towarzysz ! — odezwała się z uśmiechem panna Izabela do Wokulskiego . — Już będzie z nim tak do końca wakacyj … Byłam pewna , że zepsuje mu się humor , jak tylko Starski wspomniał o balonach …
— Albo nie … już nic … Daję panu na dziś urlop . Moi państwo , chodźmy do parku . Panie Ochocki …
— Nie można inaczej nazywać człowieka — odpowiedział Jumart — który sądzi , że uda mu się zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał czy tylko metalów , bo już nie pamiętam …
„ I ogień jest przyjemny , szczególniej w zimie — myślała — ale … w pewnym oddaleniu . ”
— Domyśla się pan , z czym przychodzę ? — mówił baron . — Panie Wokulski , czy mam przeprosić pana za mimowolną krzywdę ? …
— * Tek * … Pens jest ojcem gwinei … — dodał hrabia ucharakteryzowany na Anglika .
Rozumiejąc , że wielki świat jest wyższym światem , panna Izabela dowiedziała się powoli , że do tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać tylko za pomocą dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku . Urodzenie zaś i majątek są przywiązane do pewnych wybranych familii , jak kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego drzewa . Bardzo też jest możliwym , że dobry Bóg widząc dwie dusze z pięknymi nazwiskami , połączone węzłem sakramentu , pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka , który w dalszym ciągu podtrzymuje sławę rodów swoimi cnotami , dobrym ułożeniem i pięknością . Stąd wynika obowiązek oględnego zawierania małżeństw , na czym najlepiej znają się stare damy i sędziwi panowie . Wszystko znaczy trafny dobór nazwisk i majątków . Miłość bowiem , nie ta szalona , o jakiej marzą poeci , ale prawdziwie chrześcijańska , zjawia się dopiero po sakramencie i najzupełniej wystarcza , ażeby żona umiała pięknie prezentować się w domu , a mąż z powagą asystować jej w świecie .
Stary , posłuszny jak dziecko , zawinął swoje papiery w czerwoną chustkę i wyszedł z synem , który musiał go podtrzymywać na schodach .
— Chyba nie zechce pan twierdzić , że galerie Lurwru stworzyła Konwencja albo przedsiębiercy artykułów paryskich ?
— Wiesz co ? — rzekłem — a może byśmy jutro poszli do pani Stawskiej na wieczór ? …
Siedzieliśmy tak z pięć minut milcząc i obserwując się wzajemnie , gdy nagle rozległ się krzyk i łoskot na schodach i w tej chwili wbiegł z sieni ów obdarty chłopak , zwany Wickiem , za którym ktoś gniewnie wołał :
W dzień balu u księcia ani Stach , ani Szlangbaum nie byli w sklepie .
Na środku gabinetu przygarbiony hrabia zabrał głos .
— Kuzynek podobno wraca z Chin ? — spytała panna Izabela .
— Trzeba czekać na proces — przerwał Wokulski — dowieść w sądzie pani baronowej , że kłamie , wytoczyć jej sprawę o oszczerstwo i jeżeli pójdzie za to do kozy , nie darować ani jednej godziny . Jakiś miesiąc przepędzony w celi zrobi jej bardzo dobrze . Zresztą mówiłem już z adwokatem , który jutro przyjdzie do pań .
Doktór siedział przy otwartym oknie , w watowanym obdartym szlafroku , i robił korektę trzydziestostronicowej broszurki etnograficznej , do napisania której użył przeszło tysiąca obserwacji i czterech lat czasu . Była to rozprawa o kolorze i formie włosów ludności zamieszkującej Królestwo Polskie . Uczony doktór głośno twierdził , że praca ta rozejdzie się najwyżej w kilkunastu egzemplarzach , ale po cichu — kazał odbić ich cztery tysiące i był pewnym drugiej edycji . Pomimo drwin ze swej ulubionej specjalności i narzekań , iż nikogo nie interesuje , w głębi duszy Szuman wierzył , że w świecie ucywilizowanym nie ma człowieka , którego by w najwyższym stopniu nie interesowała kwestia koloru włosów i stosunki długości ich średnic . I w tej właśnie chwili zastanawiał się , czyby na czele rozprawy nie należało napisać aforyzmu : „ Pokaż mi twoje włosy , a powiem ci , kim jesteś . ”
— Co mnie za zysk z dziesięciu tysięcy ? — zaoponował marszałek . — Z torbami bym poszedł pod Ostrą Bramę przy takich zyskach .
— I w tym wypadku byłeś pan przed pół rokiem innego zdania — wtrącił Rzecki .
Wciąż pakując i zbierając różne graty wyszedł do sali . Upłynęła minuta — nie wracał ; dwie … nie wraca … Spojrzałem przez uchylone drzwi i zobaczyłem , że stoi oparty o poręcz krzesła patrząc bezmyślnie w okno .
— Na cóż baronowa pożycza od pana te dziesięć tysięcy , panie Szlangbaum ? — rzekł Wokulski .
— Ja już z natury jestem śmiały , a Wokulski wariat ! … Dziś dopiero dowiedziałem się prawdy … Pan wie , ile stary mógłby zarobić na tym interesie w Paryżu z Suzinem ? … Nie dziesięć , ale pięćdziesiąt tysięcy … rubli , panie Rzecki ! … I ten osioł nie tylko że nie chce dziś jechać , ale jeszcze mówi , że — nie wie , kiedy pojedzie . On nie wie , a Suzin może czekać z tą sprawą najwyżej kilka dni .
„ Jużci — mówił do siebie — adwokat ma rację . Ludzie mnie sądzą i nawet wyrokują : ale że robią to poza moimi plecami , więc nie wiem o niczym . Dziś dopiero przychodzi mi na myśl wiele szczegółów . Już od tygodnia kupcy związani ze mną mają kwaśne miny , a przeciwnicy — triumfują . W sklepie także coś jest … Ignacy chodzi smutny , Szlangbaum zamyślony . Lisiecki stał się opryskliwszy niż dawniej , jakby przypuszczał , że niedługo wylecę z budy . Klejn ma minę żałosną ( socjalista ! gniewa się na wyścigi i pojedynki … ) , a frant Zięba już zaczyna kręcić się przy Szlangbaumie … Może przeczuwa w nim przyszłego właściciela sklepu ? … Ach , wy kochani ludzie ! … ”
— Nie tylko moja — odpowiedział Szlangbaum . — U nas , panie , niby u Żydów , jak się młodzi zejdą , to oni nie zajmują się , jak u państwo , tańcami , komplementami , ubiorami , głupstwami , ale oni albo robią rachunki , albo oglądają uczone książki , jeden przed drugim zdaje egzamin albo rozwiązują sobie szarady , rebusy , szachowe zadanie . U nas ciągle jest zajęty rozum i dlatego Żydzi mają rozum , i dlatego , niech się pan nie obrazi , oni cały świat zawojują . U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączke i przez wojne , a u nas tylko przez mądrość i cierpliwość .
— To niech się nie umizga , kiedy nie umie . W podobnych wypadkach niezręczność jest śmiertelnym grzechem . Czy nieprawda ?
Wówczas przyszło mi na myśl , że tak daleko jestem od domu , że dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko te gwiazdy , że w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie , nikt o mnie nie pamięta , nikt ! … Uczułem jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem się , jak głęboką mam ranę w duszy .
Rok 1846 i 1847 upłynęły w wielkim rozgardiaszu . Ukazywały się coraz to jakieś pisemka , a znikali ludzie . Nieraz i ja myślałem : czy już nie pora wytknąć głowę na szerszy świat ? A kiedy mnie ogarnęły wątpliwości i niepokoje , po zamknięciu sklepu szedłem do wuja Raczka i opowiadałem , co mnie trapi , prosząc , ażeby poradził mi jak ojciec .
— Jakże się pani czuje ?
— O , pani wszystko mogłaby z nim zrobić — odparła baronowa . — Ale jeżeli pani nie chce uratować mnie od śmierci — wola boska … Niech więc pani przynajmniej spełni chrześcijański obowiązek i powie temu człowiekowi , jak jestem dla pani życzliwa …
Tu zaszła zmiana dekoracji . Wystąpił inny człowiek , który bez cienia dwuznacznej myśli powiedział jej w oczy , że kupił serwis , ażeby zrobić na nim interes . A zatem on czuł , że panny Izabeli Łęckiej wspierać nie wolno , i gdyby to nawet zrobił , nie tylko nie szukałby rozgłosu albo wdzięczności , ale nawet — nie śmiałby myśleć o tym .
„ Co ta besztyja , stary , już zaczyna handlować biletami do teatru czy co ? … ”
— Nic . Oddam go panu za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet … może taniej …
„ Trzeba tam pójść i coś dać — pomyślał i wyjął z kasy pięć złotych półimperiałów . — Chociaż — dodał po chwili — posłałem im już dywany , ptaszki śpiewające , pozytywkę , nawet fontannę ! … To chyba wystarczy na zbawienie jednej duszy . Nie pójdę . ”
„ Trafiają się kobiety z defektem moralnym , niezdolne kochać nic i nikogo , prócz swoich przelotnych kaprysów , podobnież i mężczyźni ; jest to tak dobra wada , jak : głuchota , ślepota albo paraliż , tylko mniej widoczna . ”
Tak sobie to uporządkowałem ; nie wiem , czy właściwie , ale Bóg mi świadkiem , żem chciał jak najlepiej . Wreszcie pytałem o zdanie Stasia Wokulskiego ; ale on , zamiast coś poradzić , tylko wzruszał ramionami i uśmiechał się , jakby mówił :
— O , bardzo zakurzone — odparł rządca .
— A ty co na to ?
Ten ktoś był to zuchwały dorobkiewicz , który od roku ścigał ją spojrzeniami w teatrach i na koncertach . Był to cyniczny brutal , który dorobił się majątku na podejrzanych spekulacjach po to , ażeby kupić sobie reputację u ludzi , a ją , pannę Izabelę Łęcką , u jej ojca ! …
— Domy wyglądają jak pudełka , tramwaje jak duże muchy , a ludzie jak czarne krople , które szybko biegną w różnych kierunkach , ciągnąc za sobą długie cienie . W ogóle jest to podróż przeładowana niespodziankami .
— A pościel ? … garderoba ? … sprzęty ? … — zawołała pani łamiąc ręce .
„ Anielskie serce ! … ” — myślał Wokulski . Pewnego zaś wieczora rzekł do niej :
„ Czyżem ja aż tak nikczemny ! ”
Hrabina z panną Izabelą poszły na przód , za nimi pan Tomasz z Wokulskim . Pan Tomasz czuł w sobie tyle goryczy , kwasu i ciężaru na widok białego cylindra , że nie chcąc być niegrzecznym zmuszał się do uśmiechu . A nareszcie , pragnąc w jakiśkolwiek sposób zabawić Wokulskiego , znowu zaczął mu mówić o swojej kamienicy , z której ma nadzieję otrzymać czterdzieści albo i pięćdziesiąt tysięcy czystego zysku .
Potem przejrzał długi spis najznakomitszych budowli paryskich i ze wstydem pomyślał , że chyba nigdy nie zorientuje się w tym mieście .
„ A więc wszystko jest kłamstwem ! … Rzekome wynalazki Geista i jego mądrość , moja szalona miłość i nawet * ona * … Ona sama jest tylko złudzeniem oczarowanych zmysłów … Jedyną rzeczywistością , która nie zawodzi i nie kłamie , jest chyba — śmierć … ”
— Co to znaczy , papo ? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża .
— Ha ! w takim razie i jego zdystansuję , ażeby dogodzić pańskiemu kaprysowi .
Prosto z wyścigów Wokulski pojechał do Szumana .
W zielonym gaju , ponad strumieniem ,
Książę powstał z fotelu i chrząknął ; zebrani umilkli , dzięki czemu można było usłyszeć resztę opowiadania marszałka :
„ Czyżby Maruszewicz ? … ” — pomyślał Wokulski .
— O ciociu , tego już za wiele ! … — przerwała jej panna Izabela ze śmiechem . — Jeżeli pan nie chce stracić majątku — zwróciła się do Wokulskiego — niech pan stąd ucieka . Zabieram pana w stronę Pomarańczarni , a ci państwo niech tu odpoczywają …
Panna Izabela wychyliła się z szezlonga i ujęła rękę panny Florentyny .
W renomowanej jadłodajni , gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele składów bielizny i składów win , fabrykanci powozów i kapeluszy , poważni ojcowie rodzin , utrzymujący się z własnych funduszów , i posiadacze kamienic bez zajęcia , równie dużo mówiono o uzbrojeniach Anglii , jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski . Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad butelkami z ciemnego szkła obywatele tej dzielnicy , jedni zakładali się o wygranę lub przegranę Anglii , drudzy o bankructwo Wokulskiego ; jedni nazywali geniuszem Bismarcka , drudzy — awanturnikiem Wokulskiego ; jedni krytykowali postępowanie prezydenta MacMahona , inni twierdzili , że Wokulski jest zdecydowanym wariatem , jeżeli nie czymś gorszym …
Ma levre sur tes levres closes ,
— I dobrze wam ?
Panowie Klejn i Lisiecki pożegnali się i wyszli . Za nimi , wzdychając zbierał się i Oberman do opuszczenia sklepu . Lecz gdy zostali tylko we trzech , Wokulski dodał szybko :
W tej chwili przybiegła baronowa w nie zapiętym szlafroku , z włosami w nieładzie .
— Właśnie .
— Jak z balonu , którym kieruje pan Ochocki — dodał Starski trzymając się poręczy .
Lalka ( a nawet trzy podobne ) od dawna była przygotowana , ale tak się zmieszałem , że przez parę minut nie mogłem jej znaleźć . Śmieszny jest Klejn ze swoimi minami ; on gotów myśleć , że ja kocham się w pani Stawskiej .
— Cóż on zrobił ? — pytam .
— Co za towary ! — zawołał Wokulski . — Chyba wszystko nowe ?
Około południa zmniejszał się ruch za kontuarem towarów kolonialnych , a za to coraz częściej zjawiali się interesanci po stronie prawej sklepu , u Jana . Tu kupowano talerze , szklanki , żelazka , młynki , lalki , a niekiedy duże parasole , szafirowe lub pąsowe . Nabywcy , kobiety i mężczyźni , byli dobrze ubrani , rozsiadali się na krzesłach i kazali sobie pokazywać mnóstwo przedmiotów targując się i żądając coraz to nowych .
— Dziewięćdziesiąt pięć … — wtrącił adwokat i szybko zaczął się ubierać .
Czy nie tak samo mówił baron o swojej pannie Ewelinie ? … ”
— Już ty w tej izbie nie chciej ode mnie objaśnienia ; a tam na dole sam zrozumiesz . Może być , kupię trochę galanteryj paryskich , a może być , kilkanaście statków kupieckich . Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też , więc trzeba mi człowieka takiego jak ty …
— One to umieją …
Gdy podróżni zatrzymali się w rynku , Wokulski wysiadł , ażeby zobaczyć się z proboszczem , Starski zaś objął komendę .
— Zaraz wróci , poszedł oddać list posłańcowi . Czy gorzej boli cię głowa ? — pyta panna Florentyna .
I przez cały następny dzień gorzko wyrzucał sobie nieznajomość sztuki , prostactwo , niedelikatność , a nawet brak szacunku dla panny Izabeli .
— Rozumiem , panie … Bóg … niech Bóg …
„ Kuzyn Krzeszowskich … — myślał . — Dostanie bilet miłosny od panny Izabeli … A , infamis ! … ”
Szuman aż skoczył na krześle .
Mraczewski utkwił w nim błękitne oczy , w których malowało się najwyższe zdumienie .
— No , i co , już ? …
Tymczasem Marianna , uchyliwszy drzwi zaczepione na łańcuch , zobaczyła w sieni jakiegoś bardzo dystyngowanego jegomościa z jedwabnym parasolem i ręczną walizką . Za jegomościem , który pomimo starannie ogolonych wąsów i bujnych faworytów wyglądał nieco na kamerdynera , stali tragarze z kuframi i tłomokami .
Wokulski patrzył na Geista nieledwie z trwogą ; w głowie zapalały mu się pytania : kuglarz czy tajny agent — wariat , a może naprawdę jaki duch ? … Kto wie , czy szatan jest legendą i czy w pewnych chwilach nie ukazuje się ludziom ? … Faktem jest jednak , że ten starzec , o niezdecydowanym wieku , wytropił najtajemniejszą myśl Wokulskiego , który w tych czasach marzył o samobójstwie , ale jeszcze tak nieśmiało , że sam przed sobą nie miał odwagi sformułować tego projektu .
— Ojciec , ciociu , spodziewał się wziąć więcej i tylko jakiś Żyd , nowonabywca , odstręczył konkurentów — odpowiedziała trochę urażona panna Izabela .
— Czego panowie tak się tłoczą … Cóż to , panowie są bydło czy co ? …
„ Piękne rzeczy ! — myślał . — Panna Ewelina przez litość wychodzi za barona i zapewne przez litość romansuje ze Starskim … Rozumiem kobietę , która wychodzi za mąż dla pieniędzy , choć to głupi rodzaj zarobku … Rozumiem nawet mężatkę , która po szczęśliwym pożyciu nagle zakocha się i oszukuje męża … Nieraz zmusza ją do tego obawa skandalu , dzieci , tysiące pęt … Ale panna oszukująca narzeczonego jest zupełnie nowym zjawiskiem … ”
Mieszkaliśmy na Starym Mieście z ciotką , która urzędnikom prała i łatała bieliznę . Mieliśmy na czwartym piętrze dwa pokoiki , gdzie niewiele było dostatków , ale dużo radości , przynajmniej dla mnie . W naszej izdebce najokazalszym sprzętem był stół , na którym ojciec powróciwszy z biura kleił koperty ; u ciotki zaś pierwsze miejsce zajmowała balia . Pamiętam , że w pogodne dnie puszczałem na ulicy latawce , a w razie słoty wydmuchiwałem w izbie bańki mydlane .
Po kolacji prezesowa poszła spać , a pani Wąsowska zaproponowała spacer po parku .
— Tak — potwierdził baron . — Licha figura , a przynajmniej … nie do towarzystwa …
— Już mi lepiej — odparła .
Staliśmy na wzniesionym miejscu , skąd widać było idącą za nami brygadę . Zaznaczał ją rudy obłok kurzu , ciągnący się wzdłuż gościńca ze dwie albo i trzy wiorsty .
Do spacerujących pań zbliżył się Ochocki .
— Już … Teraz pan zabierze głos ? …
— Która tu jest zdrowa ! — rzekła pani Wąsowska , pogardliwie obwodząc wzrokiem towarzystwo . — Podaj mi pan rękę i idźmy do salonu .
Gdy zaś Wokulski pochylił się do jej ręki , pocałowała go w czoło , co na obecnych zrobiło pewne wrażenie .
Ale od połowy kwietnia pani baronowa złagodniała .
— Mianowicie ? …
Sędzia był zdziwiony wykrzyknikiem , ale ja nie … Spostrzegłem bowiem , że pan Patkiewicz nie odejmując rąk od piersi nagle wywrócił oczy i opuścił dolną szczękę w taki sposób , że zrobił się podobny do stojącego trupa . Jego twarz i cała postawa istotnie mogła przerazić nawet zdrowego człowieka .
— Kochana Belu … — odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić kuzynkę .
„ Drobnostka . ”
— Zaraz ci dowiodę — odpowiedział Ignacy przyciszonym głosem . — Ty nie jeździłeś tam wyłącznie dla zrobienia pieniędzy …
— Podobno bywasz u tej pani Stawskiej ?
Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją .
— Hę ? … — spytał pan Raczek patrząc na ciotkę .
Panna Izabela po krótkim namyśle odpisała bardzo życzliwy list baronowi oświadczając , że już nie gniewa się i że przyjmuje pudełeczko , a ząb z należytą czcią odsyła jego właścicielowi . Tu już nie można było wątpić , że tylko dzięki Wokulskiemu baron pojednał się z nią i prosił o przebaczenie . Panna Izabela nieledwie roztkliwiła się swoim triumfem , a dla Wokulskiego uczuła jakby wdzięczność . Zamknęła się w swoim gabinecie i poczęła marzyć .
— Aha ! … — zawołał pan Tomasz — to siostra przysyła mi tych panów . Mój Boże ! nigdy się jeszcze nie leczyłem , a dziś … Proszę cię , panie Stanisławie , idź teraz do Beli … Mikołaj , zamelduj pana Wokulskiego panience .
I pan Tomasz miewał teraz gości . Odwiedził go hrabia Sanocki zaklinając , ażeby Wokulski przestał już bawić się wyścigami i pojedynkami , a zajął się spółką . Był hrabia Liciński i opowiadał dziwy o dżentelmenerii Wokulskiego . Lecz nade wszystko przyjeżdżał tu parę razy książę z prośbą do pana Tomasza , ażeby Wokulski bez względu na zajście z baronem nie zniechęcał się do arystokracji i pamiętał o nieszczęśliwym kraju .
— Choć raz przed śmiercią , ale na kilka miesięcy — mówił kolegom , którzy nie wiadomo dlaczego uśmiechali się z tych projektów .
— Tak widać było przeznaczone — odpowiedziała z uśmiechem .
— Trzeci zakręt … Ależ Yung nic sobie z nich nie robi …
— Mało dbam o tę kamienicę — rzekł wzruszając ramionami — sprzedam ją lada dzień …
Ale , ale ! … Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej . Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy złotych . Wszystko jest u mnie w porządku , tylko salopę ciotki mole trochę sponiewierały , bo bestia Kaśka zapomniała włożyć bakuniu . Franc kazał cię ucałować . Warszawa , d . 18 lutego r . 1853 . ”
„ Oszalałem ! — mówił . — Więc jeżeli nie pójdę do kościoła , gdzież ją spotkam ? … Jeżeli nie pieniędzmi , czym zwrócę na siebie jej uwagę ? … Tracę rozsądek … ”
— Więc zaciąga długi …
Spór o siwiznę i łysinę był zażegnany .
Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy . On naprawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia , szalenie , na śmierć . Czy jej wreszcie nie szepnął ( co nawet zmusiło ją do opuszczenia stolika ) , że bez namysłu oddałby życie za kilka dni spędzonych z nią razem .
Rządca ukłonił się .
— Jeszcze nie . Czy to — dodał po chwili — ma być żart , czy serio ?
— Przeciwnie , masz pan … jeden tytuł : pracę , drugi : uczciwość , trzeci : zdolności , czwarty : energię … Tych tytułów nam potrzeba do odrodzenia kraju , to nam daj , a przyjmiemy cię jak … brata …
Dama podniosła się .
— Bój się Boga , dajże spokój ! … — zawołał przestraszony Rzecki . — Zgubiłbyś tym panią Stawską .
— A ot winda — mówi Suzin . — Ja mam tu dwa mieszkania . Jedno na pierwszym piętrze za sto franków dziennie , drugie na trzecim za dziesięć franków . I dla ciebie wziąłem za dziesięć franków . Trudna rada — wystawa ! …
— Powiedzże mi — rzekła — bo to pierwsze wrażenia bywają najtrafniejsze , jak ci się podoba pani Wąsowską ?
— Pan baron rozkaże ? …
Była blisko piąta po południu i zgromadzeni poczęli się rozchodzić . W tej chwili Wokulski spostrzegł , że z dalszych pokojów zbliża się do niego pan Łęcki w towarzystwie młodzieńca , którego już widział obok panny Izabeli podczas kwesty i na święconym u hrabiny . Obaj panowie zatrzymali się przy nim .
— Przepraszam ! … Doprawdy nie miałem zamiaru … Ale sądzę , że moja przyjaźń dla czcigodnej prezesowej , która , panie , tak …
Czwarta faza . Panna Izabela kilka razy spotkała Wokulskiego w Łazienkach i nawet raczyła odpowiadać na jego ukłony . Między zielonymi drzewami i obok posągów grubianin ten wydał jej się znowu innym aniżeli za kontuarem sklepu . Gdybyż on miał dobra ziemskie , z parkiem , pałacem , sadzawką ? … Prawda , że dorobkiewicz , ale podobno szlachcic , synowiec oficera … Przy marszałku i baronie wygląda jak Apollo , arystokracja coraz więcej mówi o nim , a ten wybuch łez prezesowej ? …
— Gdzie pan jedziesz ? … nie tędy … Ach , prawda , gotów pan jesteś zbłądzić , a później mówić wszystkim przy obiedzie , żem cię sprowadziła z prostej drogi . Proszę za mną …
„ To jeszcze pół godziny … ”
„ Zatem Geist stanowczo nie otumanił mnie ” — pomyślał Wokulski . Głośno zaś dodał :
Zbliżywszy się do domu , w którym lokował się baron , Wokulski mimochodem zauważył , że ściany kamienicy mają tak niezdrową barwę zielonawą , jak Maruszewicz żółtawą , i że rolety w mieszkaniu Krzeszowskiego są podniesione .
— Nie , nie ! … To upał , irytacja , a nade wszystko … żal do ludzi . Pomyśl tylko : był kto u nas dzisiaj ? … Nikt , bo myślą , żeśmy już wszystko stracili … Joanna boi się , żebym od niej nie pożyczył na jutrzejszy obiad … To samo baron i książę … Jeszcze baron dowiedziawszy się , że zostało nam trzydzieści tysięcy , przyjdzie tu … dla ciebie . Bo pomyśli , że choćby się z tobą ożenił bez posagu , to jednak nie będzie potrzebował wydawać pieniędzy na mnie … Ale uspokój się : gdy usłyszą , że mamy dziesięć tysięcy rubli rocznie , wrócą tu wszyscy , a ty znowu będziesz jak dawniej królowała w twoim salonie … Boże , jaki ja dziś jestem zdenerwowany ! … — mówił pan Tomasz obcierając załzawione oczy .
Wokulskiemu przykro się zrobiło , że podobna prośba kilka dni czekała na odpowiedź . Natychmiast odpisał i zawołał służącego .
— Czego chcesz ?
— Z wyborną nowiną przychodzę — mówił , czule ściskając mnie za rękę . — Możecie panowie sprzedać swoją kamienicę , tę po Łęckim … Baronowa Krzeszowska ją kupi . Już wyprocesowała od męża swoje kapitały i ( jeżeli potraficie się targować ) da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , a nawet może coś odstępnego …
— Milcz , błaźnie ! … — wybełkotał baron . — Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz kucharce , że jestem ciężko ranny …
Ale kiedy stanęliśmy pode drzwiami i rządca zadzwonił , doznałem skurczu w łydkach . Nie mogłem ruszyć się z miejsca i tylko dlatego nie uciekłem . W jednej chwili opuściła mnie odwaga , przypomniałem sobie sceny z licytacji …
Zadzwoniono na trzeci wyścig . Panna Izabela stanęła na siedzeniu ; na twarz jej wystąpiły rumieńce . O parę kroków od niej przejechał na Sułtance Yung z miną człowieka , który się nudzi .
— Przecie ja , proszę babci , wycinam tylko koperty , bo piszę list do tatki , ażeby już wracał — odezwała się dziewczynka .
— Choćby usuwając kobietę od stosunków z intrygantami …
Szybko wziął papier i pióro i zaczął pisać . Wokulski zauważył , że młodzieńcowi trochę drżały ręce i twarz mu się mieniła .
Pannie Izabeli w jednej chwili obeschły oczy nabierając przy tym barwy stalowej . Odpycha z gniewem ręce kuzynki , przechodzi tam i na powrót swój gabinet , wreszcie siada na foteliku naprzeciw panny Florentyny . Nie jest już przestraszoną i zdenerwowaną pięknością , ale wielką damą , która ma zamiar kogoś ze służby osądzić , a może wydalić .
Ale safanduła Stach , zamiast poprosić panie , ażeby pozwoliły mu bywać co dzień albo nawet ażeby go stołowały ( co ja niezawodnie powiedziałbym będąc na jego miejscu ) , ten … ten dziwak , zapytał : czy nie potrzebują jakich reparacyj w mieszkaniu ? …
W salonie , rzecz naturalna , były złocone meble , obrazy , dywany i kwiaty . Po chwili ukazała się baronowa z miną osoby obrażonej , która gotowa jednak przebaczyć .
— Ale co w mieście słychać ? W sklepie , dopóki ty w nim jesteś , musi być dobrze .
— Mówiłam , że się tak skończy — upewniała mnie staruszka — ale pan to nie miałeś wiary …
— Polityczny ? — spytał cicho Rzecki z trwogą w oczach , ale i z uśmiechem na ustach .
— On niby , żeby tak , to nicz nie mówił . Tylko pytał się : kiedy pan jeszt w domu ? A ja powiedziałem : koło dziesiąty ż rana , i wtedy on powiedział , że przyjdzie jutro o dziesiąty , ino na minutkę .
W ten sposób przechodziliśmy każdą szufladę w sklepie i historię każdego towaru . Gdy zaś Mincel nie był zmęczony , dyktował mi jeszcze zadania rachunkowe , kazał sumować księgi albo pisywać listy w interesach naszego sklepu .
— Albożem narobił ich tak wiele ! …
Wrócił do domu starając się iść jak najprościej i teraz dopiero przekonał się , że warszawskie chodniki są nadzwyczaj nierówne : co kilkanaście kroków bowiem musiał zbaczać albo w stronę rynsztoka , albo w stronę kamienic . Potem ( dla przekonania samego siebie , że jego umysłowe zdolności znajdują się w kwitnącym stanie ) zaczął rachować gwiazdy na niebie .
Powóz stanął , lokaj zeskoczył z kozła i pomógł paniom wysiąść . Lecz gdy następnie otworzył z łoskotem drzwi do sklepu Wokulskiego , panna Izabela tak osłabła , że nogi zachwiały się pod nią . Przez chwilę chciała wrócić do powozu i uciec stąd ; wnet jednak opanowała się i z podniesioną głową weszła .
Już blisko tydzień trwała ta nowa mania , która dziwiła i gorszyła nie samego tylko pana Ignacego .
Dawno już nie widziałem Szumana tak rozdrażnionego . Żyd , bo Żyd , ma to wypisane od czuba do pięty , ale rzetelny przyjaciel i człowiek z poczuciem honoru .
Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy , nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń . Na obu zaś końcach ulicy , niby pilnujące miasta szyldwachy , wznosiły się dwa pomniki . Z jednej strony król Zygmunt , stojący na olbrzymiej świecy , pochylał się ku Bernardynom , widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom . Z drugiego końca nieruchomy Kopernik , z nieruchomym globusem w ręku , odwrócił się tyłem do słońca , które na dzień wychodziło spoza domu Karasia , wznosiło się nad pałac Towarzystwa Przyjaciół Nauk i kryło się za dom Zamoyskich jakby na przekór aforyzmowi : „ Wstrzymał słońce , wzruszył ziemię . ” Wokulski , który w tym właśnie kierunku wyglądał ze swego balkonu , mimo woli westchnął przypomniawszy sobie , że jedynymi wiernymi przyjaciółmi astronoma byli tragarze i tracze , nie odznaczający się , jak wiadomo , zbyt dokładną znajomością zasługi Kopernika .
— Był na Syberii , narażał się …
Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem .
Panna Izabela pogardliwie rzuciła ręką .
„ O jakie on mnie ambicje posądza ? … ” — zapytywał się w duchu Wokulski .
Przed południem ( jakoś nie było gości w sklepie ) ni stąd , ni zowąd przychodzi do mnie kto ? … Młody Szlangbaum , ten starozakonny , który pracuje w ruskich tkaninach .
Na walkę z otoczeniem , do którego nie przystawał . Gdy miał ochotę uczyć się , nie mógł , ponieważ w jego kraju potrzebowano nie uczonych , ale — chłopców i subiektów sklepowych . Gdy chciał służyć społeczeństwu , choćby ofiarą własnego życia , podsunięto mu fantastyczne marzenia zamiast programu , a potem — zapomniano o nim . Gdy szukał pracy , nie dano mu jej , lecz wskazano szeroki gościniec do ożenienia się ze starszą kobietą dla pieniędzy . Gdy nareszcie zakochał się i chciał zostać legalnym ojcem rodziny , kapłanem domowego ogniska , którego świętość wszyscy dokoła zachwalali , postawiono go w położeniu bez wyjścia . Tak , że nie wie nawet , czy kobieta , za którą szalał , jest zwykłą kokietką o przewróconej głowie , czy może taką jak on zbłąkaną istotą , która nie znalazła właściwej dla siebie drogi . Sądząc jej czyny , jest to panna na wydaniu , która szuka najlepszej partii ; patrząc w jej oczy , jest to anielska dusza , której konwenanse ludzkie spętały skrzydła .
Wokulski nic nie odpowiedział . Usiadł do swej księgi i udawał , że rachuje , ale naprawdę nie robił nic , nie miał siły . Przypomniał sobie tylko swoje niedawne marzenia o uszczęśliwieniu ludzkości i osądził , że musi być mocno zdenerwowany .
„ Naiwna jest ta Felcia ” — rzekła do siebie .
— To źle , że mi pan tak odpowiada . Babcia mówi , że pan jest człowiekiem wielkiego charakteru ; ja dotychczas nigdy nie spotykałam ludzi z wielkim charakterem , a sama mam bardzo słaby . Nie umiem oprzeć się niczemu , lękam się odmawiać … Może źle robię , a przynajmniej niektóre osoby dają mi do zrozumienia , że źle robię wychodząc za barona . Czy i pan tak sądzi ? Czy pan potrafiłby usunąć się od kogoś , kto by powiedział , że pana kocha nad własną duszę , że bez wzajemności pana niewielka reszta życia , jaka została , zejdzie mu w osamotnieniu i rozpaczy ? Gdyby ktoś w oczach pańskich zapadał w przepaść i błagał o ratunek , czy nie podałby mu pan ręki i w ten sposób nie przykuł się do niego , dopóki nie nadeszłaby pomoc ?
— No , mój panie , wolę być trochę szpakowatym aniżeli łysym — oburzył się pan Ignacy .
— Albo … nie wrócę .
— Dlaczego ?
Wokulski obiecał być gotowym na jutro . Kiedy pożegnał pana Tomasza i wstąpił do panny Izabeli , dowiedział się od niej , że jest w Warszawie Starski …
Mraczewski otworzył gablotkę ze spinkami .
Przez dom Rezlera ( który przypomina mu onegdajszą pijatykę ! ) i część Senatorskiej pan Ignacy dostaje się na Miodową . Tu przechodząc około składu herbaty Nowickiego wstępuje na chwilę , ażeby powiedzieć właścicielowi : „ dzień dobry ! ” , i szybko ucieka , dalej mrucząc :
„ Wokulski moim opiekunem ! … Wokulski może być bardzo dobrym doradcą , plenipotentem , zresztą opiekunem majątku … Ale tytuł opiekuna może nosić tylko książę , zresztą nasz kuzyn i dawny przyjaciel rodziny ! … ”
— I wystoję się z godzinę w dusznej sali ! — odmrukuje jegomość .
— Jedziesz dziś do Paryża z Suzinem ?
Wokulski tej rzuca dziesięć franków , temu franka , pije mazagran i zaczyna czytać : „ Jej K. M. Królowa Izabela … ”
— Dziesięć rubli weźmiesz ? — pyta fiołkowy z gniewu pan Łęcki .
— Idź — odpowiedział Wokulski wskazując drzwi .
Żyły nabrzmiały mu na czole , gors koszuli gorączkowo falował na piersiach . W oczach zapalały mu się i gasły te same iskry , jakie już widział Rzecki w chwili pojedynku z baronem .
Gdy zaś około pierwszej wjeżdżając do łazienkowskiego parku prezesowa ze znaczącym uśmiechem rzekła do panny Izabeli :
Po chwili znowu zabrała głos pani Wąsowska .
— Cóż się znowu stało ? Przecie wczoraj był w ratuszu na balu ?
Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami .
— Zapłacę z największą przyjemnością — odparł Wokulski i myślał : „ Czy klacz wygra ? … czy go panna Izabela kiedy pokocha ? czy się coś nie stanie ? … A jeżeli klacz złamie nogę ! … ” .
— Tak ! … tak ! … — odszczeknął mu Ir przez sen .
— Zapewniłam tego człowieka , że wszystkie długi będą spłacone , i muszą być spłacone … Choćbyśmy mieli nie jechać do Paryża …
Wokulski zamknął księgę i włożył ją do kantorka . W tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając rękawiczek .
„ Cóż to za dziwne miasto — myślał — gdzie znajdują się poszukiwacze skarbów , najemni obrońcy honoru , dystyngowane damy , które handlują tajemnicami , kelnerzy rozprawiający o chemii i chemicy , którzy chcą zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał … ”
— Prosta forma , i nic więcej . Owszem , możecie zyskać , podczas gdy dzisiaj kamienica jest tylko ciężarem . No , a po ciotce Hortensji dostaniesz ze sto tysięcy rubli . Zresztą — dodała po chwili panna Florentyna podnosząc brwi — ja sama nie jestem pewna , czy i ojciec nie ma jeszcze majątku . Wszyscy są tego zdania …
— Panie — rzekła cicho — dziś dowiedziałam się , że pewien młody człowiek , Mraczewski , z mojej winy stracił u pana miejsce . Jego nieszczęśliwa matka …
— Tak jest .
— Ja nie gospodarz , żeby się tatko ze mną rachował — odpowiedział mu dziecięcy głos .
— Na bok , parchy , kiedy ja idę na licytację ! …
Tu dostał lekkiego kaszlu .
— A tak … dużo szlachty mieszka w tej stronie . Ziemia doskonale uprawna ; ma pan łubin , koniczynę …
— Ja przecież nic nie mówię ! — odpowiada zacierając ręce w sposób , który wydał mi się lubieżnym . — Ja nic nie mówię ! … Największą cnotą mężczyzny , panie Rzecki , jest dyskrecja , panie Rzecki , szczególniej w bardziej poufałych stosunkach …
— Pan dobrodziej miał majątek ? — spytałem .
V. Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
„ Oto są szczęśliwi zakochani ! — pomyślał . — Szepczą i uciekają jak złodzieje … Pięknie urządzony świat , co ? … Ciekawym , o ile byłoby lepiej , gdyby władał nim Lucyper ? … A gdyby mi zastąpił drogę jaki bandyta i zabił w tym kącie ? … ”
— Maniu ! ja wychodzę … A z tobą , Wicek , obrachujemy się wieczorem …
Zdawało jej się , że odgadła Wokulskiego . Jest to ambitny spekulant , który chcąc wedrzeć się do salonów pomyślał o ożenieniu się z nią , zubożałą panną znakomitego rodu . Nie w innym też celu skarbił sobie względy jej ojca , hrabiny ciotki i całej arystokracji . Przekonawszy się jednak , że i bez niej wciśnie się między wielkich panów , nagle ostygnął w miłości i … nawet nie przyszedł do Łazienek ! …
Zapukano do drzwi , wszedł stary lokaj . Obejrzał się po pokoju i rzekł przyciszonym głosem :
W mieszkaniu pana Ignacego nad stosem papierów siedział Wokulski bez surduta i kamizelki i pisał .
W sali zaszeleściła kobieca suknia . Wokulski , stanąwszy na progu , zobaczył swoją magdalenkę .
— Cóż — spytał Rzecki — znowu doktór pracuje nad włosami ? … Phi ! co za mnóstwo cyfr … Jak sklepowe rachunki .
— I jak jeszcze . Hem się w życiu mebli nawoził …
Ale , ale ! … Ciągle odbiegając od przedmiotu zapomniałem kilku bardzo ważnych szczegółów . Mam na myśli Mraczewskiego , który od pewnego czasu albo krzyżuje mi plany , albo wprowadza w błąd świadomie .
Pan Ignacy otworzył usta , lecz przygryzł je . O mało że się nie wygadał w tej chwili , iż Wokulski kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta daje Rossiemu .
— No , może to jeszcze nie ona .
— Pracuj — mówił nieraz do Stacha — i wierz , bo silna wiara może zatrzymać słońce w biegu , a nie dopiero polepszyć stosunki ludzkie .
Wokulski śmiał się .
Uważnie słuchał Wokulskiego , a łzy spływały mu po wychudzonej twarzy .
W tej chwili tuż obok konfesjonału stanęła , a potem uklękła osoba młoda , ubrana bardzo starannie , z małą dziewczynką .
— No , co tam — rzekł . — Jakiż to interes miałeś pan do mnie ?
Wizytujące damy , w których współczucie nie osłabiło ciekawości , oświadczyły , że i one mogą z nami pogadać . Ale Wirski tak zamaszyście zaczął podawać im salopy , że zakłopotane biedaczki ucałowawszy panią Stawską , panią Misiewiczowa , Helunię i panią Wirską ( myślałem , że w końcu zaczną całować krzesełka ) wyniosły się nareszcie i nadto zmusiły małżonków Wirskich do wyjścia razem z nimi .
Mówił o tym , że obecnie świat chrześcijański obchodzi wielki post za pomocą rautów , że przed wielkim postem był karnawał , w czasie którego bawiono się wyjątkowo dobrze , i że po wielkim poście nastąpi czas najgorszy , w którym nie wiadomo , co robić . Następnie zakomunikował pannie Izabeli , że podczas wielkiego postu obok rautów odbywają się odczyty , na których można bardzo przyjemnie czas spędzać , jeżeli się siedzi obok znajomych dam , i że najwykwintniejsze przyjęcia w tym poście są u państwa Rzeżuchowskich .
„ A jednak wyjechała ! — szepnął . — Wyjechała , więc i cóż ? … ”
„ Dobrze — mówił dalej głos , który Wokulskiemu przypominał zgryźliwe zrzędzenie doktora Szumana — gdyby więc ta pani w ogóle mogła kogoś kochać , to nasuwa się drugie pytanie : czy pokocha ciebie ? ”
— Stój ! … Pal ! …
— O czwartej przyjdą do mnie fabrykanci amerykańscy i francuscy . Możesz zejść ? — spytał Suzin .
— Baron obraził go publicznie .
Po upływie trzech lat takiego życia , któremu zresztą nie można było nic zarzucić , poznałem , że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksamitnych objęciach jejmości . Pobladł , pochylił się , zarzucił swoje uczone książki , a wziął się do czytania gazet i każdą chwilę wolną przepędzał ze mną na rozmowie o polityce . Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą , a nareszcie — zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne , na których zbierały się damy , stare jak grzech śmiertelny , i panowie , już pobierający emeryturę i grający w wista .
— Dyrektor jeszcze nie może uspokoić się — wtrącił ze słodkim uśmiechem Maruszewicz .
Ruch wachlarza panny Pantarkiewiczówny i słówko pani z de Ginsów Upadalskiej zastanowiły pannę Izabelę . Za dużo miała rozumu , ażeby nie zorientować się w sytuacji , jeszcze tak jaskrawo oświetlonej .
To jest o tyle cicho , że już nie słyszeliśmy nic o pani baronowej , tylko jej lokatorowie wpadali do nas z pretensjami .
— Dzień dobry , panie Wokulski ! — zawołał z kozła ktoś wywijając długim batem . Wokulski poznał Ochockiego .
— No , no … mój panie … mówmy jasno . Jesteś pan zazdrośnik , a to poniża mężczyznę w oczach kobiet . Zirytowałeś się pan Molinarim …
Ale pani Wąsowska nie zachwycała się . Pędziła z góry na złamanie karku , jakby chcąc zaimponować swemu towarzyszowi odwagą .
„ Jakie to inne kobiety ! … I czy nie miałem racji przywiązać się do tej oto … ”
— O nie ! — przerwała matka . — Jeżeli ty jeszcze nie czujesz swego położenia , to już ja je rozumiem . Nie można żyć z taką wieczną nadzieją czy groźbą …
Dobrze , ale jeżeli ta panna naprawdę go kocha ? … Boć trudno przypuścić , ażeby go oszukiwała . W ogóle biorąc , kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn ; nie tylko mniej spełniają występków , lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas . Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna , który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy , to czy można posądzać o coś podobnego kobietę , młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ?
Struchlałem usłyszawszy to życzenie .
I tak szedł przez całe Aleje , plac Aleksandra , przez Nowy Świat , ciągle upatrując kogoś i ciągle doznając zawodu .
— Twardo i trzęsie , spać nie można .
— Serwis i srebra nabyłem od jubilera . Sekretu z tego nie robię . Osób trzecich do sprawy nie mieszam , ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych .
„ Dokąd oni wydzierali się ? Do innego , podobno wyższego świata . A jeżeli morskie przypływy dowodzą , że księżyc nie jest złudnym blaskiem , tylko realną rzeczywistością , dlaczego te dziwne budynki nie miałyby stwierdzać rzeczywistości innego świata ? … Czyliż on słabiej pociąga za sobą dusze ludzkie aniżeli księżyc fale oceanu ? …
A jak ona wypytywała się : „ Czy pan Stanisław nigdy nie zachodzi tu do sklepu ? … ” Jak patrzyła na drzwi prowadzące do sieni i do mego mieszkania , gdzie o kilka kroków od niej zmarszczony Wokulski nie domyślając się , że tu tęsknią za nim , siedział nad książkami .
— Zna on ich dawniej aniżeli my — szepnęła Flora .
— Czy nie poznajesz ? — odpowiedziała panna Florentyna spojrzawszy na kopertę . — Krzeszowskiej …
— Jumart … — odezwał się ten pan z ukłonem .
Wokulski schylił głowę . „ Znam ja to » merci « ! — pomyślał — płaci się za nie kulami … ”
— Rozumie się … Szczęście ucieka od takich jak ja … — dodał spoglądając na nią .
Silny rumieniec wystąpił na twarz Wokulskiego . Panna Izabela nie patrząc spostrzegła to i mówiła dalej :
— Jakiż powód ? … Przecie chyba nic złego nie zrobiłem ? Gdzież pójdę , jeżeli pan tak nagle pozbawi mię posady ? …
— Przyszedłem prosić o przebaczenie biednemu Mraczewskiemu , który nawet …
Przerwało jej ciche szlochanie .
Po chwili ukazał się mężczyzna pięknego wzrostu , z siwą hiszpanką , takimiż wąsami i czerwoną wstążeczką przy klapie surduta .
— Molinari ? … — powtórzył Wokulski . — Ach , tak , widziałem go w Paryżu .
Panna Izabela była zdumiona spokojem ojca i jego złym wyglądem . Zdawało się , że od południa przybyło mu kilka lat wieku . Usiadła na krześle i oglądając się po sypialni spytała jakby od niechcenia :
Rok 1879 dopiero się zaczął , ale niechaj go kaczki zdepczą ! … Anglicy , jeszcze nie wygrzebawszy się z Afganistanu , już mają wojnę w Afryce , gdzieś na Przylądku Dobrej Nadziei , z jakimiś Zulusami . Tu zaś , w Europie , ani mniej , ani więcej , tylko — wybuchła dżuma w okolicach Astrachania i lada dzień może do nas zajrzeć .
— Pójdziemy do niej , panie — rzekłem schodząc na drugie piętro . Czułem w sobie takie męstwo , że baronowa nie tylko nie trwożyła mnie , lecz prawie pociągała .
— I kupi go — szepnął rządca — tylko , panowie , trzymajcie się ostro ! … Kupi go , choćby miała oddać cały swój majątek … A niemały to majątek , choć pan baron mocno go nadszarpnął …
— Nareszcie jest pan — zawołał dyrektor maneżu i wskazując oczyma na dżokeja dodał : — Zapoznam panów : pan Yung , najznakomitszy w kraju dżokej — pan Wokulski .
— Pewnie rozmawialiście państwo z prezesową o bardzo dawnych czasach , kiedy aż do łez doszło . Prawda , że zgadłem ? … Wracając do tematu , który nam przerwano , czy nie sądzisz pan , że dobrze byłoby założyć w kraju polską fabrykę tanich tkanin ? …
— No , jeszcze nie taki bardzo — odparł Machalski . — Był tu jeden profesor z gimnazjum realnego , obejrzał pompę i powiedział , że na nic się nie zda , ale że chłopak zdolny i powinien uczyć się . Od tej pory mamy sądny dzień w sklepie . Wokulski zhardział , gościom odmrukuje , w dzień wygląda , jakby drzemał , a za to uczy się po nocach i kupuje książki . Jego znowu ojciec wolałby te pieniądze użyć na proces o jakiś tam majątek po dziadku … Słyszałeś przecie , co mówił .
— Proszę pana — odparł — zamiast dawać mi satysfakcję , niech pan posłucha , co powiem . Dlaczego mój ojciec kupił pański dom ? o to na dziś mniejsza . Że zaś pana nie oszukał — dam stanowczy dowód . Ojciec natychmiast odstąpi panu ten dom za dziewięćdziesiąt tysięcy … Więcej powiem — wybuchnął — nabywca odda go panu za siedemdziesiąt …
A przypatrzywszy się uważniej Wokulskiemu dodała :
— Właśnie do niej jadę . Witam pana barona . Niechże pan siądzie .
— Szukasz czego ? — spytałem .
— My z ciocią byłyśmy już na dwu przedstawieniach .
— Czy ja znam ! … — Jedź pan dalej , panie Wirski …
— Jeszcze nie , choć tu jest zaduch … Ale strasznie boję się o Helenkę … Jeżeli ją skażą , zemdleje i może umrzeć , jeżeli prędko jej nie otrzeźwimy … Czy nie sądzisz , kochany panie , że dobrze bym zrobiła , gdybym upadła do nóg sędziemu i zaklęła go …
— Tak . Czy mogę panie odprowadzić do powozu ?
— Co pani każe — odparł machinalnie .
— Skądże ta nagła zmiana … projektu ? — spytałem czując , że nie o to pytam , co bym chciał wiedzieć .
Ale sam zawstydził się tych podejrzeń .
Wokulski uśmiechnął się .
— Co pan wiesz ?
Doktór zerwał się od stołu .
— Mówi się , że szesnaście , ale naprawdę mam dziewiętnaście .
— A … a … a ! … — zawołał .
— Ależ to jest impertynent ! — rzekła panna Izabela tonem , w którym czuć było gniew .
I dachy są jakieś oryginalne , wysokie , obładowane kominami , najeżone blaszanymi kominkami i szpicami . I na ulicach co krok wyrasta albo drzewo , albo latarnia , albo kiosk , albo kolumna zakończona kulą . Życie kipi tu tak silnie , że nie mogąc zużyć się w nieskończonym ruchu powozów , w szybkim biegu ludzi , w dźwiganiu pięciopiętrowych domów z kamienia , jeszcze wytryskuje ze ścian w formie posągów lub płaskorzeźb , z dachów w formie strzał i z ulic w postaci nieprzeliczonych kiosków .
„ Biedny chłopiec , ale trudno . Życie ma swoje obowiązki , które trzeba spełnić , choć są ciężkie . ”
I w tej chwili uczuł , że kocha Ochockiego .
W pannie Izabeli odezwały się dawne gorycze .
— O nie ! nie zaraz ! … — odparł Geist . — Jeszcze nie ukończyłeś swoich rachunków ze światem ; a że i ja mam na parę lat pieniądze , więc nie nalegam . Przyjdziesz tu , kiedy ci już nic nie zostanie z dawnych złudzeń …
„ Ten Paryż wygląda , jakby wszyscy mieszkańcy czuli potrzebę ciągłego komunikowania się jeżeli nie w kawiarniach , to za pomocą ganków ” — myśli Wokulski .
— To ja jestem , panno hrabianko … Dawid Szpigelman — odpowiedział niewielki człowiek z czarnym zarostem i w czarnych okularach . — Ja do pana hrabiego przyszedłem na mały interes …
Taki byłem nieswój , taki zmartwiony , że zamknąwszy sklep poszedłem na piwo . Spotkałem tam radcę Węgrowicza , który wciąż psy wiesza na Wokulskim , ale miewa bardzo szczęśliwe pomysły polityczne … i kłóciliśmy się z nim do północy . Węgrowicz ma rację : istotnie widać z gazet , że w Europie na coś się zanosi . Kto wie , czy po Nowym Roku mały Napoleonek ( nazywają go Lulu , zrobi on wam lulu ! ) nie przeniesie się z Anglii do Francji … Prezydent MacMahon za nim , ks . Broglie za nim , w narodzie większość za nim … Można by się założyć , że zostanie cesarzem jako Napoleon IV , a na wiosnę zacznie taniec z Niemcami . Teraz przecie Niemcy nie pójdą do Paryża ; nie udaje się dwa razy ta sama sztuka .
— Kto mi daje mieszkanie ? ! … — wrzasnął młody człowiek siadając na oknie i huśtając się w tył , jakby miał zamiar rzucić się z trzeciego piętra . — Ja sam zająłem to mieszkanie i będę w nim dopóty , dopóki mnie nie wyrzucą . Umowy ! … paradni są z tymi umowami … Jeżeli społeczeństwo chce , ażebym mu płacił za mieszkanie , to niechaj samo płaci mi tyle za korepetycje , żeby z nich wystarczyło na komorne … Paradni są ! … Ja za trzy godziny lekcyj co dzień mam piętnaście rubli na miesiąc , za jedzenie biorą ode mnie dziewięć rubli , za pranie i usługę trzy … A mundur , a wpis ? … I jeszcze chcą , żebym za mieszkanie płacił . Wyrzućcie mnie na ulicę — mówił zirytowany — niech mnie złapie hycel i da pałą w łeb … Do tego macie prawo , ale nie do uwag i wymówek …
„ Ach , podły kupczyk ! … Ośmielił się dać mi czterysta rubli zamiast tysiąca … Boże , jak srogo karzesz mnie za lekkomyślność … Bylem się odegrał , słowo honoru , cisnę mu w oczy te czterysta rubli i tamtych dwieście … Boże , jak nisko upadłem … ”
Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo , włosy na głowie stają . Otoczyły go przecie takie poczwary , że inny umarłby od samego ich wejrzenia . Były — mówił dziaduś — niedopyrze wielkie jak psy , ale ino wachlowały nad nim skrzydliskami . To zastąpiła mu drogę ropucha , duża jak ot ten kamień , to wąż zaplątał mu się między nogi , a kiedy kowal ciapnął go , wąż zaczął płakać ludzkim głosem . Były wilki takie na niego zajadłe , że co im piana padła z pyska , to buchnęła płomieniem , a w opoce wypalała dziury .
Zawiązał Wokulskiemu ręcznik na szyi i mydląc mu policzki z szybkością piorunu , mówił dalej :
— Jak to lalka ?
Pan Ignacy zaczął dreptać po pokoju , kolejno otwierając szafę , kuferek i stolik .
Wydobyłem zegarek i podałem go Heli .
Tegoroczny pobyt na wsi głęboko zmodyfikował niektóre poglądy panny Izabeli ; nie sprawiło tego jednak świeże powietrze ani piękne krajobrazy , ale wypadki i możność spokojnego zastanowienia się nad nimi .
Mrok już zapadał . Wokulski zaświecił gazowe lampy nad stołem , wydobył papier i pióro i zaczął pisać :
— Dobrze ci tak mówić — odparłem — bo jesteś mężczyzna , a nade wszystko masz pieniądze … Tymczasem ona , biedaczka , skutkiem tej awantury już dziś straciła wszystkie lekcje , a raczej sama się ich wyrzekła . Z czego więc będzie żyć ? …
Panna Izabela lekko skrzywiła usta ; nie podobał jej się ten nacisk .
— Będę płacił z góry … co pół roku — odpowiedział Wokuski lękając się , ażeby pan Tomasz nie wydał pieniędzy zbyt prędko .
— Och ! … — szepnęła prezesowa spojrzawszy przelotnie na gościa .
— Widzi pan , jak ja się znam na ludziach . Może byśmy jeszcze pojechali galopem . Albo — nie , już mi się nie chce , jestem zmęczona . Ach … gdybym choć raz w życiu spotkała prawdziwie nowego człowieka …
Poskrobał się w głowę .
„ Co za głupstwo — myślał — robić się zależnym od jednej ludzkiej istoty ! Wszakże ja dla niej tylko pracowałem , o niej myślę , nią żyję . Co gorsze — dla niej porzuciłem Geista … No , ale cóż lepszego miałbym u Geista ? Byłbym tak samo zależny jak dziś , tylko zamiast pięknej kobiety panem moim byłby stary Niemiec . I tak samo pracowałbym , nawet ciężej ; z tą różnicą , że dziś pracuję dla mego szczęścia , a wówczas dla szczęścia innych , którzy tymczasem bawiliby się i kochaliby się na mój rachunek .
Pan Ignacy rzucił okiem na wiersz ostatni , ale nie znalazł podpisu : list był anonimowy . Spojrzał na kopertę — miała adres Wokulskiego . Czytał dalej :
„ Czy oni kochają się ? — myślał . — Więc dlaczegóż by się nie pobrali ? … — Może on nie ma pieniędzy … Lecz w takim razie : co znaczą jej spojrzenia ? … Podobne rzucała dziś na mnie . Prawda , że panna na wydaniu musi mieć kilku albo i kilkunastu wielbicieli i wabić wszystkich , ażeby … sprzedać się najwięcej ofiarującemu ! ”
— Czy podobna — odezwałem się — ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach ogólnych , o polityce , o Europie …
„ Ona ? … Nie . Skądże by wreszcie ona ? ”
Pan Raczek na znak zgody plunął aż w komin .
— Między nami pokój czy wojna ? …
Dziewczyna chwilę jeszcze postała na środku sali ; potem otarła łzy i wyszła pełna jakiegoś uroczystego zdziwienia .
( Prześliczne dziecko … Boże miłosierny ! dlaczego Stach nie jest jego ojcem . Może nie szalałby tak … )
Współcześnie wbiega adwokat pani Krzeszowskiej , nie patrząc na nią zajmuje miejsce przed stołem i mruczy do komornika :
Wielki aktor nie kiwnął nawet głową Pifkemu ; natomiast złożył głęboki ukłon w kierunku loży , gdzie siedziała panna Izabela , a może — tylko w tym kierunku .
Albo taki Szmeterling , rymarz . Ile razy załatwiamy rachunek , mówi :
— Wychudłeś , zbladłeś — rzekł Wokulski przypatrzywszy mu się . — Łajdaczysz się czy co ? …
„ Tak , alboż ja dawniej nie widywałem nędzy ? … ” — szepnął Wokulski .
— Wolimy dawnych , znanych nam ze spokójności i porządku — powiedziałem .
— Uważa pan , szanowny panie Wokulski , ja czasami myślę , nie z własnego doświadczenia , bo moja narzeczona jest najszlachetniejszą kobietą … ale czasami myślę , że kobiety to nas niekiedy zwodzą …
Odpowiedział mu z mieszkania pani Krzeszowskiej spazmatyczny płacz niewieści :
Uśmiecha się , przychodzi mu bowiem na myśl jakiś romans Pawła Kocka . Znowu boczna ulica i znowu czyta : Rue du Sentier .
Obaj odzyskaliśmy dawną szczerość i do północy rozmawialiśmy o przeszłych czasach . Na dobranoc powiedział mi Stach :
— Proszę cię … proszę cię , tylko tego mi nie mów . Nie przyjedzie , bo nie chce spotkać się z Wokulskim , oto cały sekret … — mówiła nieco wzruszona prezesowa . — On dla niej wtedy dobry , kiedy sypie pieniądze na jej ochronę … Powiem ci , Belu , że twoja ciotka nigdy już nie będzie mieć rozumu …
W takim razie Stach znowu łatał swój balon , naprawiał maszynkę , napełniał butlę rozmaitymi paskudztwami i znowu próbował , bez końca . Raz butla pękła , a witriol mało mu nie wypalił oka . Lecz co jego to obchodziło , skoro bodaj za pomocą balonu chciał „ wydobyć się ” ze swej marnej pozycji .
Doprawdy , zaczynam wierzyć , że urodziłeś się Pan pod szczęśliwą gwiazdą . Szczerze życzliwa .
— Ma pan słuszność — pochwaliła mnie siwowłosa dama . — Porządek w mieszkaniu to pierwsza zasada , której przestrzegamy … Nawet jeżeli Helunia potnie kiedy papierki i rzuci je na podłogę , zaraz zmiata je Franusia …
„ Widzi pani tego — szczebiotała jakaś hrabianka , niedawno wypuszczona z klasztoru , pochylając wachlarz w pewnym kierunku — widzi pani tego pana , który wygląda na woźnicę omnibusów ? To podobno jakiś wielki człowiek , który coś odkrył , tylko nie wiem co : kopalnię złota czy też biegun północny … Nawet nie pamiętam , jak się nazywa , ale zapewnił mnie jeden margrabia z akademii , że ten pan mieszkał dziesięć lat pod biegunem , nie … mieszkał pod ziemią … Okropny człowiek ! … Ja będąc na jego miejscu umarłabym z samego strachu … A pani , czy także by umarła ? … ”
— I naturalnie , przegrał pan ? …
— Bardzo wątpię . Kto dziś ożeni się z panną mającą wielkie wymagania , a żadnego posagu ? Zestarzeje się , choć ładna . Naturalnie …
— Niech ją diabli porwą ! — zawołałem domyślając się , że mówi o autorce listu . — Ja , według niej , osiwiałem w rozpuście ! … Ja kradnę ! … Ja romansuję ! … Przeklęta jędza .
Dopiero gdy przybysz stanąwszy nad nim krzyknął mu w ucho :
— Dziwaczne . Człowiek myśli , że sam pojedzie w górę ; nagle widzi , że nie on jedzie , ale ziemia szybko zapada mu się pod nogami . Jest to zawód tak niespodziany i przykry , że … chciałoby się wyskoczyć …
— Cóż znowu , sama pani dziś powiedziała , że wdowom wszystko wolno .
— Powiesz mu pan ? … — oburzyła się pani Wąsowska .
— Ta pani była tu dziś dwa raży — rzekł wierny sługa . — Raż o piąty , drugi raż o ószmy …
— A jutro znowu spada na dół — zakończył Rzecki . — Dobranoc , doktorze .
Kiedy dojechał do pani Wąsowskiej , wybuchnęła śmiechem :
Spostrzegł jeszcze inne rzeczy . Kiedy piękne oblicze panny Izabeli wyrażało najwyższy zachwyt , wtedy Wokulski pocierał sobie ręką wierzch głowy . A wówczas , jakby na komendę , z galerii i z paradyzu odzywały się gwałtowne oklaski i wrzaskliwe okrzyki : „ Brawo , brawo Rossi ! … ” Zdawało się nawet panu Ignacemu , że gdzieś w tym chórze odróżnia zmęczony głos inkasenta Obermana , który pierwszy zaczynał wrzeszczeć , a ostatni milknął .
— Już ? … Kto je kupił ? — woła panna Izabela chwytając kuzynkę za ręce .
Na drugi dzień istotnie całe towarzystwo pojechało do Zasławia . Mijali lasy , zielone pagórki , wąwozy z żółtymi ścianami . Okolica była piękna , jeszcze piękniejsza pogoda , ale Wokulski nie uważał na nic , zatopiony w smutnych myślach … Już nie był sam z panną Izabelą , jak wczoraj jeszcze ; nawet nie siedział w breku blisko niej , tylko naprzeciw panny Felicji , a nade wszystko … Ale to już mu się tylko zdawało i nawet śmiał się w duszy ze swych przywidzeń . Zdawało mu się , że Starski w jakiś dziwny sposób spojrzał na pannę Izabelę i że ją oblał rumieniec .
Myślałem , że chce mnie odprowadzić ; więc poszliśmy na plac Grzybowski w milczeniu , bo Katz nigdy nic nie mówił . Fura żydowska , którą miałem jechać , była już gotowa . Ucałowałem Katza , on mnie także . Wsiadłem … on za mną …
— Już są — rzekł Wokulski i podał mu rękę na pożegnanie .
Panna Izabela znowu poczęła patrzeć na swój pokój , który wydał się jej popielatym , na czarne gałązki , które chwiały się za oknem , na parę wróbli świergoczących może o budowie gniazda , na niebo , które stało się jednolicie szarym , bez żadnej jaśniejszej prążki . W jej pamięci znowu odżyła sprawa kwesty i nowej toalety , ale obie wydały się jej tak małymi , tak prawie śmiesznymi , że myśląc o nich nieznacznie wzruszyła ramionami .
— Ja go nie kupię — przerwał Wokulski .
W godzinę później na rozległym placu boju w różnych punktach zagrały pułkowe orkiestry . Przyleciał do nas adiutant z powinszowaniem . Trębacze i dobosze uderzyli sygnał : do modlitwy . Zdjęliśmy kaski , chorążowie podnieśli sztandary i cała armia , z bronią do nogi , dziękowała węgierskiemu Bogu za zwycięstwo .
Pani Małgorzata ucałowała go w spoconą twarz , jakby to był jeszcze miodowy miesiąc , a on łagodnie odsunął ją i obtarł się fularem .
— Komu się pan oświadczył ? … Prezesowej ? … — rzekł innym już głosem Wokulski .
Wędrówka na oślep w niezmiernym mieście była jedyną rzeczą mającą dla niego jakiś gorzki powab .
— O tak ! — jęknęła biedna wdowa . — Ma pan zupełną rację , bywają większe nieszczęścia . Ten na przykład Wokulski , który podobno już wrócił … Czy prawda , że dotychczas nie znalazł żadnego zajęcia ?
— Dobrze , ale za co ?
— Już tylko niech się pan nie odzywa ! — przerwał mu pachnący młody człowiek . — Pan wie , co się dzieje ? … Suzin dziś na noc jedzie do Berlina zobaczyć Bismarcka , a potem — do Paryża na wystawę . Koniecznie , słyszy pan ? … koniecznie namawia Wokulskiego , ażeby z nim jechał . I ten dur …
A gdy to powiedział , czuł , że z serca spada mu jakiś ciężar ; tym większy , im więcej było słuchaczów albo im więcej rubli wydał na akcje .
Po śniadaniu wyszli na peron . Okolica z tego punktu wydawała się płaska i prawie bezleśna ; tu i owdzie widać było kępę drzew , a wśród niej grupę murowanych budynków .
— A , panie mecenasie — mówi drżącym głosem — tak się nie godzi ! …
A więc — zakończył — między nami zgoda . Dodam tylko , że odwiedziłem wszystkich znajomych , do których mogły dojść moje nieostrożne słowa o klaczy , i najskrupulatniej rzecz wyjaśniłem … Maruszewicz niech idzie do więzienia ; tam dla niego najwłaściwsze miejsce , a ja na jego nieobecności zyskam parę tysięcy rubli rocznie … Byłem także u pana Tomasza i u panny Izabeli i również wytłomaczyłem nasze nieporozumienie … Strach , jak ten łotr umiał ze mnie wyciskać pieniądze ! Choć już od roku nic nie mam , on jednak zawsze ode mnie pożyczał . Genialny hultaj ! … Czuję , że jeżeli nie przeflancują go do ciężkich robót , nie będę umiał uwolnić się od niego . Do widzenia , kuzynie .
Wokulski przypatrywał mu się z uwagą .
Po czym natychmiast sam ubrał się w palto , energicznie naciągnął niezbyt całe kalosze i lekkim krokiem opuścił sądową salę ku zdziwieniu stójkowych , oskarżonych i świadków .
— Doskonale ! — odpowiedziała z mocą . — Jeszcze wczoraj bałam się okropnie ; ale już po spowiedzi lżej odetchnęłam , a od chwili kiedy tu jestem , czuję się zupełnie spokojną .
Ubogi eks-właściciel majątku ziemskiego serdecznie uściskał mi obie ręce .
— Sława , jakiej nie dosięgnął jeszcze żaden człowiek — odparł Ochocki . — To moja żona , to moja kobieta … Bądź pan zdrów , muszę iść …
— Nie wiem — rzekła hrabina . — Podobno chodziło o różnicę przekonań politycznych czy coś w tym guście …
Potem wyciągnął do mnie obie ręce ponad kontuarem i długo ściskaliśmy się milcząc .
Tym razem odezwało się bliżej i dalej kilkanaście armat ; każdy strzał można było odróżnić .
Spojrzałem na panią Stawską . Była tak zdziwiona , że nawet zapomniała upomnieć Helunię .
W parę minut dowcip księcia obleciał wszystkie sale … Pani Rzeżuchowska z powodu nagłej migreny musiała opuścić gości .
— Mści się za to , że wodziłam go po manowcach — wtrąciła pani Wąsowska .
— W roku 1859 — prawił eks-obywatel — byłem o dziewiętnaście lat młodszy niż dziś i miałem z dziesięć tysięcy rubli rocznie … Na owe czasy ! panie Rzecki … Co prawda , brało się nie tylko procent , ale i coś z kapitału . Więc , jak przyszło uwłaszczenie …
— Tym lepiej dla was . Nie mam wprawdzie pretensji do Prusaków , choć zabrali nam Alzację i spory kawał Lotaryngii , ale zawsze nie lubię mieć Niemca za kołnierzem . Skądże jesteście , obywatelu ?
Rzecki przygryzł wargi .
Rzecki pochylił się ku niemu i otworzył usta .
„ Ładny interes ! Spóźnią się do sądu , jeżeli się już nie spóźniły , sąd wyda wyrok zaoczny i naturalnie , nie tylko skaże panią Stawską , ale jeszcze uzna ją za zbiegłą , rozeszle listy gończe … Tak zawsze z tymi babami ! … ”
„ Młody , piękny , zdolny … — mówił w sobie . — Nie miałaby chyba oczu albo rozumu , gdyby wybierając między nim i mną nie oddała jemu pierwszeństwa … Lecz nawet i w tym razie musiałbym przyznać , że ma szlachetną naturę , jeżeli gustuje w Ochockim , nie w Starskim . Biedny baron , a jeszcze biedniejsza jego narzeczona , która tak widocznie durzy się w Starskim . Trzeba mieć bardzo pustą głowę i serce … ”
Wokulski mimo woli potrząsnął głową .
— Nikczemnicy ! … — odpowiedziała pani Krzeszowska odwracając twarz w górę .
„ Jeżeli ja — mówił do siebie — przez zmarnowanie jednego wieczora narobiłem tyle zamętu w sklepie , to niby — jakiego zamętu w interesach narobi Stach , który marnuje dziś dnie i tygodnie na teatry włoskie , i zresztą — nawet nie wiem na co ? … ”
— Nie , prawdziwym …
„ Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki … ”
W tej chwili Palmieri dmuchnął mu w oczy i młodzian obudził się ze strumieniami łez na policzkach , wśród oklasków i śmiechu obecnych .
Wbiegła dziewczyna w białym , jak wyżej , czepeczku , w ciemnej sukni i białym fartuchu . W ubraniu tym wyglądałaby na dozorczynię chorych , gdyby jej oczy nie rzucały za wiele iskier .
Kto tu wszedł , miał swobodę ruchu ; nie potrzebował lękać się , że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje . Czekając na gospodarza nie nudził się , otaczały go bowiem rzeczy , które warto było oglądać . Zarazem widok przedmiotów , wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom , nastrajał go na jakiś ton uroczysty .
— Ma w banku dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , ale na tym baron położył areszt . Piękną napisali intercyzę , co ? … — zaśmiał się adwokat . — Mąż kładzie areszt na pieniądzach będących niewątpliwą własnością żony , z którą toczy proces o separację … Ja , co prawda , takich intercyz nie pisywałem , cha , cha ! … — śmiał się adwokat ciągnąc dym z wielkiego bursztyna .
— Więc pan jest nieprzyjacielem etykiety ? — spytała .
— Tak ? … I cóż ty na to ?
— Tamten ? … — odpowiada zapytany . — To znany szubrawiec … niedawno siedział na Pawiaku … Niech pani na niego nie zważa … Plunąć nie warto …
Taki sposób przepędzania czasu wyczerpywał go znakomicie , ale nie dawał ani kropli radości . Godziny wlokły mu się jak doby , dnie nie miały końca , a noce spokojnego snu . Bo choć spał twardo , bez żadnych marzeń przykrych albo przyjemnych , chociaż tracił świadomość , nie mógł jednakże pozbyć się uczucia niezgruntowanej goryczy , w której tonęła jego dusza na próżno szukająca tam dna albo brzegów .
Zobaczywszy swego gościa wstała i wyszła parę kroków naprzód .
Powiedziała to w sposób tak zabawny , że Wokulski poczuł , jak ustępuje mu z serca niechęć do Mraczewskiego .
„ Droga Belu ! wybacz , że odzywam się w sprawie , którą tylko ty i twój ojciec macie prawo rozstrzygać . Wiem , drogie dziecię , że pozbywasz się tego serwisu i sreber , sama mi zresztą o tym mówiłaś . Wiem też , że znalazł się nabywca , który ofiarowuje wam pięć tysięcy rubli , moim zdaniem za mało , choć w tych czasach trudno spodziewać się więcej . Po rozmowie jednak , jaką miałam w tej materii z Krzeszowską , zaczynam lękać się , ażeby piękne te pamiątki nie przeszły w niewłaściwe ręce .
Zgarbiony hrabia wybuchnął :
Rzecki tymczasem wciąż wykonywał swój chytry plan . Z początku mówił jej , że panna Łęcka zgubi Wokulskiego , potem , że tylko inna kobieta mogłaby go otrzeźwić ; potem wyznał , że Wokulski jest znacznie spokojniejszy w jej towarzystwie , a nareszcie ( ale o tym wspomniał w formie domysłu ) , że Wokulski zaczyna ją kochać .
— Panowie ci — rzekłem — nie płacą komornego , więc bardzo być może …
— Zamelduj mnie pani baronowej — rzekł pan Krzeszowski nieco przytłumionym głosem .
— Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili .
Fura była wynajęta tylko dla mnie . Zaraz jednak na następnej uliczce furman spotkał swego brata , który miał bardzo pilny interes do Krasnegostawu .
— No , cóż nowego ? — rzekł spokojniejszym tonem pan Ignacy trącając gościa w kolano .
— Dużo czytałem , że szczęśliwy jest człowiek , który ma wielkie aspiracje . To kłamstwo . Ja przecież mam niepowszednie pragnienia , które jednak robią mnie śmiesznym i zrażają do mnie najbliższych . Spojrzyj pan na tę ławkę … Tu , w początkach czerwca , koło dziesiątej wieczorem , siedzieliśmy z kuzynką i z panną Florentyną . Świecił jakiś księżyc i nawet jeszcze śpiewały słowiki . Byłem rozmarzony . Nagle kuzynka odzywa się : „ Znasz , kuzynie , astronomię ? ” — „ Trochę . ” — „ Więc powiedz mi , jaka to gwiazda ? ” — „ Nie wiem — odpowiedziałem — ale to jest pewne , że nigdy nie dostaniemy się na nią . Człowiek jest przykuty do ziemi jak ostryga do skały … ” W tej chwili — ciągnął dalej Ochocki — zbudziła się we mnie moja idea czy mój obłęd … Zapomniałem o pięknej kuzynce , a zacząłem myśleć o machinach latających . A ponieważ myśląc muszę chodzić , więc wstałem z ławki i bez pożegnania opuściłem kuzynkę ! … Na drugi dzień panna Flora nazwała mnie impertynentem , pan Łęcki oryginałem , a kuzynka przez tydzień nie chciała ze mną rozmawiać … I żebym jeszcze co wymyślił ; ale nic , literalnie nic , choć byłbym przysiągł , że nim z tego pagórka zejdę do studni , urodzi mi się w głowie przynajmniej ogólny szkic machiny latającej … Prawda , jakie to głupie ? …
Pobiegłem i ucałowałem jej suche rączyny nie mogąc słowa przemówić .
Na parterze — szereg arkad i posągów , na pierwszym piętrze olbrzymie kolumny kamienne i nieco mniejsze marmurowe , ze złoconymi kapitelami . Na wysokości dachu w kątach orły i złocone posągi , unoszące się nad złoconymi figurami rozhukanych koni . Dach bliżej płaski , dalej kopuła zakończona koroną , a jeszcze dalej — dach trójkątny , również dźwigający na szczycie grupę figur . Wszędzie marmur , brąz , złoto , wszędzie kolumny , posągi i medaliony …
— W jaki sposób ? …
Pamiętam , że kiedy po lewej stronie sklepu męczyłem się bieganiną i zawijaniem towarów , po prawej — największe strapienie robiła mi myśl : czego ten a ten gość chce naprawdę i — czy co kupi ? W rezultacie jednak i tutaj dużo się sprzedawało ; nawet dzienny dochód z galanterii był kilka razy większy aniżeli z towarów kolonialnych i mydła .
„ Zawód ? … Alboż mnie samego nie spotkał zawód ? … ”
— Pamiętaj ! … Wszystko pamiętaj …
Z placu skręcił w jakąś ulicę , gdzie na prawo ciągnął się ogród oddzielony żelaznymi sztachetami i słupami , na których stały wazony , a na lewo — szereg kamienic z półokrągłymi dachami , z lasem kominów i kominków , z niekończącymi się balustradami … Szedł powoli i z trwogą myślał , że ledwie po ośmiogodzinnym pobycie Paryż zaczyna go nudzić …
Dama z wolna podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kantorka , za którym siedział Wokulski .
— Przypuszczam . Jeżeli więc dziś drasnęłam pana moimi żartami , to tylko przez życzliwość dla pana . Imponuje mi pańskie szaleństwo , chciałabym , ażebyś był szczęśliwy , i dlatego mówię : wyrzuć pan z siebie średniowiecznego trubadura , bo już mamy wiek dziewiętnasty , w którym kobiety są inne , niż pan je sobie wyobraża , o czym wiedzą nawet dwudziestoletni chłopcy .
Stanął i patrzył . Dzień przedświąteczny i ładna pogoda wywabiły mnóstwo ludzi na bruk miejski . Sznur powozów i pstrokaty falujący tłum między Kopernikiem i Zygmuntem wyglądał jak stado ptaków , które właśnie w tej chwili unosiły się nad miastem dążąc ku północy .
— To widzi pani : ta ładna pani ukradła tamtej pani lalkę …
— Dlatego , panie , że kto chce zdobyć , musi zwyciężyć , zdusić przeciwnika , nie zaś karmić go z własnej spiżarni . Popełniasz pan błąd , który cię raczej odsunie , aniżeli zbliży do celu .
— Tym lepiej — rzekła — będę śmielszą . Nie jestem baronowa … jestem zupełnie kim innym . Ale o to mniejsza . Chwilowo znalazłam się w trudnym położeniu … potrzebuję dwudziestu tysięcy franków … A ponieważ nie chcę w tutejszych lombardach zastawiać moich klejnotów , więc … Pojmuje pan ?
— No i cóż ? — zapytał Geist .
Wokulski wstrząsnął się i patrzył gdzieś szeroko otwartymi oczyma .
— Czy panu powiedział kto — zapytał po chwili — że z nami jest … ot tak ? … Bo już nam ktoś — dodał szeptem — przysyłał siostrę miłosierdzia , będzie z miesiąc . Mówiła , że muszę być ladaco , i dała nam kartkę na pud węgla z Żelaznej ulicy . Czy może pan tak sam z siebie ? …
Akurat w Popielec Wysocki rozpowiedział mi , jak się z nią zrobił ten interes , niby z panną Marianną . Zgodziła ją jakaś pani w aksamitach do służby , no i miała służbę , niech ręka boska broni ! Coraz chce uciekać , ale ją łapią i mówią : „ Albo siedź tu , albo oddamy cię do kryminału za złodziejstwo . ” „ Cóżem ja ukradła ? ” — ona mówi . „ Nasze dochody , psiawiaro ! ” — oni krzyczą . I tak by siedziała ( rozpowiadał Wysocki ) do sądnego dnia , gdyby jej pan Wokulski nie zobaczył w kościele . Wtedy ją wykupił i wyratował .
Ojciec zerwał się , lecz znowu upadł na poduszki . Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem , którego nie zapomnę , wyszeptał :
— A co się pan rozbijasz ? — odzywa się do zakrystiana drugi komornik . — Kupisz pan dom czy co ? … Wynoś się pan ! …
„ Może dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych … ”
Wyszliśmy , nie zatrzymywani dłużej ; na schodach zatoczyłem się jak pijany .
Wokulski wydobył swój bilet i dwa ruble .
— Cóż to , i ona już nie ma pieniędzy ? — spytał Wokulski adwokata .
— O Boże ! — mówi baronowa na cały głos — nędzny zabójca ma obrońcę , ale biedna , samotna kobieta na próżno szuka człowieka , który by ujął się za jej honorem , za jej spokojem , za jej mieniem …
Trafiłem na szczególną scenę . Jedni z naszych chwycili za koła armaty , drudzy ściągali woźnicę z siodła ; Katz przebił bagnetem konia z pierwszej pary , a kanonier austriacki chciał zwalić go w łeb wyciorem . Schwyciłem kanoniera za kołnierz i nagłym ruchem w tył przewróciłem go na ziemię . Katz i jego chciał przebić .
Usiadła na brzegu aksamitnego sprzętu , jeszcze mocniej zawstydzona . Powieki szybko zamykały się jej i otwierały ; patrzyła w ziemię , a na rzęsach jej błysnęły krople łez . Inaczej wyglądała przed dwoma miesiącami .
— To źle , Stachu . Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek ; szkoda go stracić … Jeżeli dowiedzą się , że wypuściłeś z rąk taką sposobność …
Ochocki zamyślił się i patrzył przed siebie nie wiadomo na co … Parę razy zdawało się , że chce wyskoczyć z breka i że go drażni towarzystwo , w którym też zapanowała cisza .
Gdy wrócił do miasteczka , konie już były nakarmione ; przy powozie stał Węgiełek z zieloną skrzynką .
— Zmuszę pana do pojedynku !
— Wybaczy pan , ale ja się tym nie zajmuję — przerwał mu Wokulski .
Hrabia z fotelu , a Konstanty z progu uważnie przypatrywali się Krzeszowskiemu .
— A czy nie sądzisz pan , że ktoś zręczniej może magnetyzować …
— Nic — ciągnął Machalski zakładając nową łojówkę w żelazny lichtarz z rączką . — Hopfer nie chce go odstręczać od siebie , bo Kasia Hopferówna durzy się trochę w Wokulskim , a może chłopak odzyska majątek po dziadku ? …
— Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat .
Już to w ogóle uważam , że ze szlachtą jest tak : do nauki ani do handlu nie ma głowy , do roboty go nie napędzisz , ale do butelki , do wojaczki i do sprośności zawsze gotów , choćby nawet trumną zalatywał . Paskudniki !
Wokulski złożył książkę i zamyślił się .
— Ależ , panowie ! — zawołał — dziś mówimy o handlu tkaninami , lecz jutro i pojutrze któż zabroni nam naradzić się nad innymi kwestiami ? … Proponuję więc …
— Ja i Wokulski ? … — powtarza panna Florentyna . Tym razem zdziwienie jej jest tak szczere , że wątpić nie można .
— I wtedy do owej kobiety przywiązałbym się tak jak pańskie medium do łopatki od węgli ? … — spytał Wokulski .
— Wątpię , czy przydam się panom na co — odparł Wokulski . — Miałem wprawdzie do czynienia ze zbożem i okowitą , ale w wyjątkowych warunkach . Chodziło o duże ilości i pośpiech , nie o ceny … Nie znam zresztą tutejszego handlu zbożem …
Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził . Patrzył na pannę Izabelę w milczeniu i czekał .
Gdy pani Wąsowska rozmawiając po drodze ze znajomymi weszła z Ochockim do salonu , zobaczyła już pannę Izabelę siedzącą w towarzystwie Molinariego .
„ Już ja tam wolę nie widzieć twojej chudości . ”
O jedynastej w przedpokoju rozległ się dzwonek i trzask otwieranych drzwi . Wszedł służący .
— Któż więcej ? — pytał Wokulski .
— Nie .
— Któż by , jeżeli nie Wokulski — odparł Mraczewski . — Suzin jedzie do Paryża i chce go gwałtem zabrać , bo ma tam robić jakieś ogromne zakupy towarów . Nasz stary nie zapłaciłby grosza za podróż , miałby książęce życie , bo Suzin im dalej od żony , tym szerzej rozpuszcza kieszeń … E ! i jeszcze zarobiłby z dziesięć tysięcy rubli .
Na ulicy także , o ile miał czas zwracać uwagę , spostrzegł , że jest przedmiotem ogólnego zainteresowania . Mnóstwo osób kłaniało mu się ; czasem zupełnie obcy wskazywali na niego , gdy przechodził ; byli jednakże i tacy , którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę . Między nimi zauważył dwu znajomych , jeszcze z Irkucka , co go dotknęło w przykry sposób .
Myślał o innej .
— Więc posłuchaj — mówił Geist . — Tak zwana ludzkość , mniej więcej na dziesięć tysięcy wołów , baranów , tygrysów i gadów , mających człowiecze formy , posiada ledwie jednego prawdziwego człowieka . Tak było zawsze , nawet w epoce krzemiennej . Na taką tedy ludzkość w biegu wieków spadały rozmaite wynalazki . Brąz , żelazo , proch , igła magnesowa , druk , machiny parowe i telegrafy elektryczne dostawały się bez żadnego wyboru w ręce geniuszów i idiotów , ludzi szlachetnych i zbrodniarzy … A jaki tego rezultat ? … Oto ten , że głupota i występek dostając coraz potężniejsze narzędzia mnożyły się i umacniały , zamiast stopniowo ginąć . Ja — ciągnął dalej Geist — nie chcę powtarzać tego błędu i jeżeli znajdę ostatecznie metal lżejszy od powietrza , oddam go tylko prawdziwym ludziom . Niech oni raz zaopatrzą się w broń na swój wyłączny użytek ; niechaj ich rasa mnoży się i rośnie w potęgę , a zwierzęta i potwory w ludzkiej postaci niechaj z wolna wyginą . Jeżeli Anglicy mieli prawo wypędzić wilków ze swej wyspy , istotny człowiek ma prawo wypędzić z ziemi przynajmniej tygrysy ucharakteryzowane na ludzi …
„ Co ja mam za pretensje do panny Izabeli ? — myślał . — Przecie nie mówiła , że mnie kocha ; dała mi ledwie cień nadziei , że to może kiedyś nastąpić . Jest w porządku , gdyż prawie mnie nie zna . I co za przywidzenia snują mi się po głowie ! … Starski ? … Ależ ona chce wyswatać go z panią Wąsowską , więc chyba romansować z nim nie myśli . Prezesowa ? … Prezesowa lubi pannę Izabelę , sama mi o tym mówiła , wreszcie kazała mi tu przyjechać … Mam czas . Poznam się z nią bliżej , a jeżeli mnie pokocha , będę szczęśliwy i mogę być spokojny . Jeżeli nie — wrócę do Geista . Na wszelki wypadek sprzedam kamienicę i sklep , a zostanę przy spółce do handlu z Rosją . To mi da za parę lat ze sto tysięcy rubli rocznie , a jej nie narazi na tytuł kupcowej galanterii . ”
Przez następne dwa dni panna Izabela uważała wielkiego artystę jako ofiarę zawiści . Powtarzała sobie , że tylko on jeden zasługuje na jej współczucie i że nigdy o nim nie zapomni .
— Nawet nie dawniej jak dziś rano . Dlatego oddaję pani ten amulet . Odtąd , oprócz pani , już nie mam innego szczęścia na świecie ; została mi pani albo śmierć .
Oto prawdziwy kiper dawnej daty ! … Nie dzisiejszy elegant , co , bestia , woli iść na wieczór tańcujący aniżeli siedzieć w piwnicy . I nawet do piwnicy bierze lakierki … Ginie Polska przy takich podłych kupcach ! …
Pan Ignacy miesza się coraz bardziej . Zasadza na nos binokle , które mu spadają , potem wydobywa spod łóżka trumienkowate pudło , śpiesznie chowa gitarę i toż samo pudełko wraz z gitarą kładzie na swoim łóżku .
Ktoś wsuwa Wokulskiemu książkę w rękę , on płaci trzy franki i przechodzi na drugą stronę ulicy . Idzie szybko , lecz pomimo to widzi , że wszystko go wyprzedza : powozy i piesi . Oczywiście , jest to jakiś olbrzymi wyścig ; więc przyśpiesza kroku , a choć jeszcze nikogo nie wyścignął , już zwraca na siebie powszechną uwagę . Jego przede wszystkim atakują roznosiciele gazet i książek , na niego patrzą kobiety , z niego w drwiący sposób uśmiechają się mężczyźni . Czuje , że on , Wokulski , który tyle hałasu robił w Warszawie , tutaj jest onieśmielony jak dziecko i … dobrze mu z tym … Ach , jakże pragnąłby znowu zostać dzieckiem z owej epoki , kiedy to jego ojciec naradzał się z przyjaciółmi : czy go oddać do kupca , czy do szkół ?
— Stary wariat — szepnął hrabia , pogardliwie spoglądając za księciem .
Wokulski ochłonął . Oparł się na ramieniu Ignacego i zaglądając mu w oczy rzekł łagodnie :
— Niech mi da święty spokój ! — odparł machnąwszy ręką .
Dopiero o wiorstę za miastem , w południowej stronie , leżała grupa wzgórz . Na jednym stały ruiny zamku , składające się z dwu wież sześciokątnych , gdzie ze szczytów i okien zwieszały się bujne zielska ; na drugim rosła kępa starych dębów .
— Piąte już zrobiłeś : zakochałeś się .
Panna Florentyna zrobiła rękoma ruch oznaczający rezygnację .
— Niejaki Wokulski , kupiec , żelazny człowiek . Przy jego pomocy zorganizuję nasze mieszczaństwo , stworzę towarzystwo do handlu ze Wschodem , tym sposobem dźwignę przemysł …
— Tylko do widzenia , panie Wokulski , wszak prawda ? … Dużo będziemy mieli interesów ze sobą .
— A subiekci ? … — odezwał się z kąta Wokulski .
— Trzeba być zawsze gotowym na pierwszy odgłos ! — mówił mój ojciec .
— Tamta , którą ja wybrałem , była jeszcze ładniejsza .
Przytuliła głowę do ramienia ojca . Pan Tomasz spojrzał niechcący w lusterko na stoliku i przyznał w duchu , że oboje w tej chwili tworzą bardzo piękną grupę . Szczególniej dobrze odbijała obawa rozlana na twarzy córki od jego spokoju . Uśmiechnął się .
Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę . Gdy zaś znalazł się na ulicy , odetchnął i począł myśleć :
Odszedł , lecz przystawał na drodze ; widocznie rozmyślał nad niespodziewanym szczęściem .
I natychmiast kilku gości powtórzyło ostatnią strofę :
— Bardzo źle — odparła pani Wąsowska . — Starski już prawie nie opuszcza jej pokoju , a rejent przyjeżdża co dzień , ale zdaje się na próżno … Więc co do programu ? …
— Więc znowu szczęście ! — krzyknął baron obrywając binokle . — A ja , mój kuzynie , ani za grosz nie mam szczęścia . Pół majątku przegrałen , drugą połowę zjadły kobietki i — choć w łeb sobie strzel ! …
Po opuszczeniu mieszkania pani Stawskiej i jej matki rozeszliśmy się z rządcą domu , bardzo z siebie zadowoleni . To jakiś dobry człeczyna . Ale kiedy wróciwszy do siebie zastanowiłem się nad skutkami mego przeglądu lokatorów , ażem się schwycił za głowę .
— Kiedyście siedli do kolacji ; stał nawet w tych drzwiach .
Ukłonił się i cofnął do swego gabinetu .
— Jeździł pan ? … — powtórzył . — Gdzie ? … Kiedy ? …
— Ja ? … — krzyknął pan Tomasz i pięściami uderzył się w piersi . — Ja obawiam się Joasi , Hortensji , nawet naszego księcia i zresztą ich wszystkich razem , ale nie Wokulskiego . Gdybyś widziała , jak on dziś obcierał mnie wodą kolońską … A z jaką trwogą patrzył na mnie ! … To najszlachetniejszy człowiek , jakiego spotkałem w życiu … On nie dba o pieniądze , interesów na mnie robić nie może , ale dba o moją przyjaźń … Bóg mi go zesłał , i jeszcze w chwili , w której … w której zaczynam czuć starość , a może … śmierć …
Mnie już zabrakło cierpliwości .
Od pogrążonych w modlitwie cieniów wzrok jego pobiegł ku światłu . I zobaczył w różnych punktach świątyni stoły okryte dywanami , na nich tace pełne bankocetli , srebra i złota , a dokoła nich damy siedzące na wygodnych fotelach , odziane w jedwab , pióra i aksamity , otoczone wesołą młodzieżą . Najpobożniejsze pukały na przechodniów , wszystkie rozmawiały i bawiły się jak na raucie .
A żywot jego mgnieniem powiek .
— A ! … — zawołał — to jasne … Kula w pistolet , a zamek w szczękę … Pistolet zdezelowany ; bardzo interesujący strzał …
„ Cóż to — myślał — czy moje życie ma zależeć od kaprysu jednej kobiety ? … Czy nie znajdę stu innych ? … Alboż pani Meliton nie obiecywała , że mnie zapozna z trzema , czterema , równie pięknymi ? … Raz , do licha , muszę się ocknąć ! … ”
— Zobaczysz , niedowiarku — lamentowała nieraz ciotka — że za te sztuki będą cię pławić w smole .
Podniósł głowę i zahaczył damę w brylantach .
— U nas , panie Stanisławie — mówiła prezesowa — jest taki zwyczaj , że schodzimy się wszyscy obowiązkowo tylko do stołu . Poza tym każdy robi , co mu się podoba . Radzę ci więc , jeżeli boisz się nudów , pilnować się Kazi Wąsowskiej .
— Nie gospodarz , ale … przychodzę w jego imieniu do szanownego małżonka pani … Jestem Rzecki …
A w tej chwili granat przeleciał wysoko nad nami i pękł gdzieś w tyle z wielkim łoskotem .
— No , przede wszystkim robił długi . Trochę grał , trochę podróżował ( zdaje mi się jednak , że głównie po paryskich i londyńskich knajpach , bo w te jego Chiny wierzyć mi się nie chce ) , ale specjalnie trudnił się bałamuceniem młodych mężatek . W tym to on mistrz i już ma tak ustaloną reputację , że mężatki wcale mu się nie opierają , a panny wierzą , że do której zacznie się umizgać Starski , natychmiast dostanie męża . Takie dobre zajęcie jak każde inne ! …
— Ojciec trochę niezdrów …
— A może go i zrobi … Dostawy dla wojska to gruby interes — wtrącił pan Szprot , ajent handlowy , który bywał tu rzadkim gościem .
— Mój książę — mówił inny hrabia — skąd wziął się tu ten jakiś Wokulski ?
— Słówko — rzekł Wokulski . — Kiedy pan wróci do Warszawy , niech pan do mnie wstąpi . Może zakomunikuję panu wiadomość o wynalazku , który wprawdzie zabierze połowę życia , ale … przypadnie panu do gustu .
— Cóż ?
— Jaśnie pani czeka — rzekł Józef .
— Idź pan już , idź … — odparła .
— Panie — rzekł słodkim głosem . — Widzę , że z panem muszę grać w otwarte karty … Więc powiem od razu …
— Maleski , Patkiewicz i ten trzeci . Co nie miałbym pamiętać takich diabłów . Jowialne chłopaki !
Wokulski ze zdziwieniem popatrzył jej w oczy i … dwa razy , raz po raz … dwa razy , żebym tak zdrów był , pocałował ją w rękę . Z jaką zaś zrobił to tkliwością , najlepszy dowód , że nie było słychać zwykłego w takich razach mlaśnięcia .
Wejście ojca przerwało ciąg jej fantazji .
— Marysiu ! … wracaj mi zaraz do domu … Marysiu ! …
— Pnia z czerwonymi rękoma — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela .
Geist spojrzał na niego z pobłażliwą wzgardą .
Suzin rzuca się na fotel , opiera ręce na brzuchu i wybucha śmiechem .
I dopiero dziś spotkał człowieka wyższego od siebie , wariata , który chce budować machiny latające ! …
— Ach — zawołała ze śmiechem — nie spodziewałam się usłyszeć tak banalnego frazesu od pana … Pan Starski zajmujący … Dla kogo ? … Chyba dla takich … takich … łabędzic jak panna Ewelina , bo na przykład już dla mnie przestał nim być …
Pewnego dnia otrzymał telegram z Zasławka wzywający go na pogrzeb prezesowej .
— Zrób szóste — odpowiedział doktór nie odejmując oka od szkła — i ożeń się .
Usłyszawszy zaś to doznałem jeszcze dziwniejszego uczucia ; było mi żal , że pani Stawska nie dostanie Stacha za męża , a jednocześnie jakby kto mi zdjął ciężar z piersi .
— I to nieprawda — przerwała . — Ten stary pan nic przecie nie robi , a pieniądze ma . Nieraz też mówił , że mnie już o nic głowa nie zaboli …
— Jesteś nieuleczony marzyciel , mój stary ! — westchnął Wokulski i przerwał rozmowę . Nie miał wątpliwości , że Ignacy znowu posądza go o jakieś polityczne knowania .
— Więc — mówiła baronowa w drugim pokoju — niechże pan zaniesie do Św . Krzyża te dziewięć rubli na trzy wotywy , na intencję , ażeby Bóg go upamiętał … Nie — dodała po chwili nieco zmienionym głosem . — Niech będzie jedna wotywa za niego , a dwie za duszę mojej nieszczęśliwej dzieweczki .
— Za życia ważył ze trzysta … słyszałeś pan ? — wtrąciła niepocieszona wdowa . Wtem znowu zasłoniła twarz chustką i rzekła szlochając :
Sędzia patrzył na nią spod oka ; nagle rzekł :
— Nie masz pojęcia , co ja wycierpiałem , oddalony od wszystkich , niepewny , czy już kogo zobaczę , tak strasznie samotny . Bo widzisz , najgorszą samotnością nie jest ta , która otacza człowieka , ale ta pustka w nim samym , kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia , ani serdecznego słówka , ani nawet iskry nadziei …
— Wiem . Tępienie ich do niczego nie doprowadzi , bo ciągle się odradzają , więc wniosek , że prędzej czy później społeczeństwo musi się przebudować od fundamentów do szczytu . Albo zgnije .
— Wierz mi , Belu , że urodzenie jest najmniejszą zasługą tych , którzy się rodzą . A co do czystości krwi … Ach , Boże ! wielkie to szczęście , że nie bardzo zajmujemy się sprawdzaniem tych rzeczy . Powiadam ci , że o czyimś urodzeniu nie warto rozmawiać z ludźmi starymi jak ja . Tacy bowiem zwykle pamiętają dziadów i ojców i nieraz dziwią się : dlaczego wnuk jest podobny do kamerdynera , a nie do ojca . No , wiele się tłomaczy zapatrzeniem .
„ Przyciąganie — przywiązanie , toż to w gruncie jedno i to samo : siła tak wielka , że wszystko za sobą porywa , a tak płodna , że tryska z niej wszelkie życie . Pozbawmy ziemię jej przywiązania do słońca , a odleci gdzieś w przestrzeń i za parę lat stanie się bryłą lodu . Wtrąćmy jakąś tułaczą gwiazdę w sferę słonecznego systemu , a kto wie , czy i na niej nie rozbudzi się życie ? Dlaczego więc baron ma wyłamywać się spod prawa przywiązania , które przenika całą naturę ? I czy pomiędzy nim a jego panną Eweliną jest większa przepaść aniżeli między ziemią i słońcem ? Co się tu dziwić szaleństwom ludzi , jeżeli w ten sam sposób szaleją światy … ”
Bywali tam wreszcie sławni malarze , a nade wszystko natchnieni poeci , którzy w sztambuchach hrabianek pisywali ładne wiersze , mogli kochać się bez nadziei i uwieczniać wdzięki swoich okrutnych bogiń naprzód w gazetach , a następnie w oddzielnych tomikach , drukowanych na welinowym papierze .
IX . Kładki , na których spotykają się ludzie różnych światów
Tymczasem w przedpokoju Żydzi rozpoczęli formalną kłótnię z panną Florentyną . Oświadczyli , że nie ruszą się , dopóki nie dostaną pieniędzy , że panna hrabianka dała wczoraj słowo … A gdy Mikołaj otworzył im drzwi do sieni , poczęli mu wymyślać :
— Ehe ! — żachnął się radca . — Daj no , Józiu , piwa . Myślisz pan , że w Turcji znajdzie jeszcze bogatszą babę aniżeli nieboszczka Minclowa ? … Józiu ! …
Później spostrzegłem się , że mi ktoś łata bieliznę ; więc na Boże Narodzenie kupiłem jej za dziesięć złotych parasol , a ona sześć chustek perkalowych z moim nazwiskiem . A Wysocka mówi : „ Nie daj się , młody , bo to probantka ! … ” Więcem se do głowy nie dopuszczał , choć gdyby nie była ladaco , już bym się w zapusty ożenił .
— A ja zaraz przystępuję do interesu — rzekła dama patrząc na niego z góry . — Nasze sierotki potrzebują kilku sztuk płótna …
— Tak , pani , obraziłem panią podejrzeniami . Byłem — mówił stłumionym głosem — byłem na koncercie u państwa Rzeżuchowskich … Wyszedłem nawet nie pożegnawszy się z panią … Już nie chcę mówić dalej … Czuję tylko , że ma pani prawo nie przyjmować mnie jako człowieka , który nie ocenił pani … śmiał posądzać …
Dopiero w przedpokoju , gdy złożono go na ławce , a jeden z obecnych zawołał , ażeby oblać go wodą , chory nagle zerwał się i rzekł głośno :
— Niech je pani rzuci raz na zawsze . To licha praca i niepopłatna . Niech się pani weźmie do handlu .
Nagle przeleciała mi przez głowę myśl , którą ( gdyby nie o mnie chodziło ) poczytałbym za genialną . Zresztą mniejsza o jej nazwę . Dość , że było w mojej twarzy i całej postaci coś takiego , że gdy poprawiłem się na krześle , założyłem nogę na nogę i odchrząknąłem , wszyscy wlepili we mnie spojrzenia — nawet mała Helenka .
— Za pozwoleniem . Przede wszystkim nie używajmy zbyt silnych wyrazów , które wcale nie odpowiadają spacerowej sytuacji . Między nami nie ma mowy o uczuciach , tylko o poglądach . Otóż , moim zdaniem , w poglądzie pani na miłość istnieją nie dające się pogodzić kontrasty .
„ No , co ja zrobię ? … — mówił . — Com winien , że tę kocham , a tamtą … Gdybyż ona zapomniała o mnie i była szczęśliwą . ”
— Racja ! — zawołał gość . — Otóż mówię krótko . Jest tu jeden bogaty , ale bardzo skąpy Litwin ( Litwini są bardzo skąpi ! ) , który prosił mnie , ażebym mu nastręczył do nabycia jaką kamienicę . Mam ich z piętnaście , ale przez szacunek do pana , panie Wokulski , bo wiem , co pan robisz dla kraju , nastręczyłem mu pańską , tę po Łęckim , i po dwutygodniowej pracy nad nim tylem zrobił , że gotów dać … Zgadnijcie panowie : ile ? … Osiemdziesiąt tysięcy rubli ! … Co ? Kokosowy interes . Nieprawdaż ? …
W jesieni , w roku 1870 ( właśnie wróciłem od Jasia Mincla , który już leżał w łóżku ) , siedzę sobie w moim pokoju po wieczornej herbacie , nagle ktoś puka do drzwi .
Musiał spostrzec zadowolenie na mojej twarzy ( mnie to kupno kamienicy nigdy nie przypadało do gustu ) , bo ścisnął mnie za rękę jeszcze mocniej , o ile taki zdechlak może coś mocno robić , i słodko uśmiechając się ( mdło mi od tej słodyczy ) zaczął szeptać :
— A to doskonale ! — zawołał baron — bo i ja tam jadę . Prawie od dwu miesięcy mieszkam tam . To jest … panie … nie tyle mieszkam , ile ciągle dojeżdżam . To od siebie , gdzie mi dom odnawiają , to z Warszawy … Teraz wracam z Wiednia , gdzie kupowałem meble , ale zabawię u prezesowej tylko parę dni , bo , panie , muszę zmienić wszystkie obicia w pałacu , założone nie dawniej jak dwa tygodnie temu . Ale cóż robić … nie podobały się , więc obedrzemy , nie ma rady ! …
— To co ? … — powtórzył Wokulski .
— Przepraszam cię , Belu , że mnie widzisz w takim negliżu … Cóż się stało ? …
— Ja jestem kupcem , panie Jumart — odpowiedział Wokulski , niemile draśnięty wykładem powyższej teorii .
— Co to za człowiek ? — rzekł do doktora .
— Prawda , jakie to cudowne miasto ? ! … — zawołała nagle , patrząc mu w oczy . — Niech mówią , co chcą , ale Paryż , nawet zwyciężony nie przestał być stolicą świata . Czy i na panu zrobił takie wrażenie ? …
— Panna Felicja ma przyjemność w zbieraniu rydzów , ja wolę słuchać wykładu pani o lesie .
„ W ogóle — mówił — byłem niesprawiedliwie uprzedzony do wielkich panów . A oni są przecie takimi jak i my ludźmi ; może nawet mają więcej subtelnych uczuć . Wiedząc , że jesteśmy goniącymi za zyskiem gburami , unikają nas . Ale poznawszy w nas uczciwe serca , przygarniają do siebie … Cóż to za rozkoszna żona może być z takiej kobiety ! Naturalnie , że powinienem na nią zasłużyć . Jeszcze jak ! … ”
— Bagatela !
— * Tek * ! … — poparł go hrabia Anglik czesząc bujne faworyty .
— Miałem mały atak z gorąca i irytacji …
— Dziękuję ci , Joasiu — odpowiedziała prezesowa . — Siądźże , proszę cię — zwróciła się do Wokulskiego .
— A dziś nie ma wojny ? … Zmieniła się tylko broń : zamiast kosą albo jataganem walczą rublem . Joasia dobrze to rozumiała sprzedając nie serwis — ale rodzinny majątek , albo rozbierając na wybudowanie spichlerza ruiny zamku .
Prezesowa tego dnia kazała podać wcześniej drugie śniadanie , a później obiad . Około wpół do pierwszej przed pałac zajechał brek i pani Wąsowska dała hasło do wsiadania .
— Posłuchaj . Gdyby mi się ziemia rozstąpiła pod nogami … rozumiesz ? … Gdyby mi niebo miało zawalić się na łeb — nie cofnę się , rozumiesz ? … Za takie szczęście oddam życie …
— Wiem — wtrąciła ciotka . — On chce do Mincla .
— Nie wdowa , nie rozwódka , słowem — nie wiadomo co i nie wiadomo za co … Ty , Helenko , mów sobie , co chcesz , a ja ci powiadam , że Ludwik już nie żyje …
„ Niech przynajmniej nie potrzebuje troszczyć się o jutro … Niechaj ma posag dla dziecka … ”
— Wcale nie — rzekł Wirski . — Baronowa przyszła do pani Stawskiej , spłakała się , dostała spazmów i prosiła obie damy prawie na klęczkach , ażeby jej zapomniały ów proces o lalkę , bo inaczej nie będzie mieć spokoju do końca życia .
Ten świat wiecznej wiosny , gdzie szeleściły jedwabie , rosły tylko rzeźbione drzewa , a glina pokrywała się artystycznymi malowidłami , ten świat miał swoją specjalną ludność . Właściwymi jego mieszkańcami były księżniczki i książęta , hrabianki i hrabiowie tudzież bardzo stara i majętna szlachta obojej płci . Znajdowały się tam jeszcze damy zamężne i panowie żonaci w charakterze gospodarzy domów , matrony strzegące wykwintnego obejścia i dobrych obyczajów i starzy panowie , którzy zasiadali na pierwszych miejscach przy stole , oświadczali młodzież , błogosławili ją i grywali w karty . Byli też biskupi , wizerunki Boga na ziemi , wysocy urzędnicy , których obecność zabezpieczała świat od nieporządków społecznych i trzęsienia ziemi , a nareszcie dzieci , małe cherubiny , zesłane z nieba po to , ażeby starsi mogli urządzać kinderbale .
— Ależ proszę pana — zawołał — cóż znowu ! … Tym bardziej że ze stanowczą propozycją przyjdzie do panów adwokat baronowej . Zresztą nie o mnie chodzi … To , co mam , zupełnie mi wystarcza … Ale znam pewną ubogą rodzinę , której na moją rekomendację panowie zechcecie coś …
„ Błogosławieni cisi … Błogosławieni smutni … ”
Osobliwi ludzie ! Nie dość , że Wokulski , stworzywszy spółkę do handlu z cesarstwem , dał im okazję zarabiania piętnastu procent od ich kapitałów , oni jeszcze chcą , ażeby na ich słowo darowywał baronowej kilka tysięcy rubli …
Począł chodzić jeszcze prędzej po pokoju śmiejąc się i gniewając . Nareszcie zaczął świstać i wyglądać przez okno , hardo odwróciwszy się tyłem do nas …
— Jutro jadę — rzekł . — A cukrowni niech pani nie stawia .
— Powiedz mi , kuzynko — mówi pięknym kontraltowym głosem — co to za śmieszny spisek knujecie przeciwko mnie ?
Dotarł do Łuku Gwiazdy i powoli zawrócił się z powrotem . Gdy znowu dosięgał placu Zgody , zobaczył , poza Tuileryjskim ogrodem , ogromną czarną kulę , która szybko szła w górę , zatrzymała się pewien czas i powoli opadła na dół .
Krótko mówiąc , ostatni wieczór przed sprawą , kiedy właśnie najpotrzebniejsza była energia , ostatni ten wieczór upłynął nam pomiędzy dżumą i śmiercią a hańbą i kryminałem . W głowie mi się zamieszało tak , że kiedym się znalazł na ulicy , nie wiedziałem , gdzie iść : w lewo czy w prawo ?
— A jego biedna matka ? … — zapytała hrabina tonem proszącym .
Bo właśnie dziś w południe zdarzył mu się taki wypadek .
— Żebyś pani tak zdrowa była ! — mruknął za nią gruby głos ..
— Dlaczego nie mam się śmiać ? … Cóż mogło stać się złego ? … Przecież jedzie z nami pan Wokulski … — mówiła panienka . Spostrzegła się jednak i zarumieniona bardziej niż kiedykolwiek , naprzód ukryła twarz w dłonie , a potem spojrzała na Wokulskiego w sposób , który miał oznaczać , że jest bardzo obrażona .
Skończywszy czytanie pan Ignacy potrząsnął głową .
— Prezentuję się panom — rzekł wyciągając do Wokulskiego prawą , a do mnie lewą rękę . — Jestem adwokat …
— Pan mecenas prosi ! … — odezwał się służący przez uchylone drzwi .
„ No cóż — myślał — kto przyjechał , musi odjechać … Rzecz całkiem naturalna … ”
— Dziś przyjechałem — odpowiada Wokulski , uspokojony widokiem jego pełnej , czerwonej twarzy bez zarostu .
Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z listem w ręku .
— Jestem nią , dopóki być mogę … Ale ja nie dbam o taki świat , który dwoje ludzi skazuje na tortury za to tylko , że się kochają .
— Panie — odezwałem się do rządcy — czy byłbyś łaskaw … przedstawić mnie niektórym lokatorom ? … Stach … to jest pan Wokulski … prosił mnie o zajęcie się jego interesami , dopóki nie wróci z Paryża …
— Ja jestem zupełnie inny — odparł ciszej męski głos za drzwiami i znowu rozległy się dwa pocałunki , z pewnością w rękę .
— Co tam droga , moja mamo . Kto wie , czy kiedykolwiek będę mogła sprawić jej tyle szczęścia , ile dziś jedną lalką — odpowiedziała pani Stawska .
— Właśnie był dlatego , że ona była , a i ja tam byłem dlatego , że oni oboje byli . Ciekawa historia ! — mruknął doktór .
— Więc pan Wokulski nie chce sprzedać tej kamienicy ?
Gdy Wokulski powoli zjechał z góry , zwróciła do niego konia i zawołała niecierpliwie :
Wokulski szedł do swego mieszkania i myślał :
Może to się wyda komuś śmiesznym , ale ja miałem łzy w oczach … Patrzyłem na jego surową twarz , smutne oczy i prawie nie mogłem wyobrazić sobie , że ten człowiek jest tak domyślny i posiada taką delikatność uczuć . Bo żebym mu choć wspomniał o tym … On sam odgadł , że mogę tęsknić za dawną siedzibą , i sam czuwał nad przeprowadzeniem moich gratów .
— Jak Boga kocham , doświadczam emocji słuchając ! … — zawołał marszałek . — Nigdym nie myślał , że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie … Zaraz wrócę …
— Sprowadźże pana do sali — rzekła .
— Ileż ?
Gość zapalił fajkę i położył się , jak mu kazano , doktór robił swoje . Przez pewien czas obaj milczeli , wreszcie odezwał się Wokulski :
— I nie potrzebujesz obawiać się tego . Jutro wpłynie nam pięć tysięcy rubli , za które można prowadzić dom przez pół roku … choćby przez kwartał . Za parę miesięcy …
— Panie Wirski — rzekłem — chłopi …
VII . Lasy , ruiny i czary
Gdy zaś w dodatku wyłożył mi Mraczewski swoją teorię o wspólności żon , zaraz przyszło mi do głowy :
„ Jestem zgubiony ” — dodał w duchu .
— O , zacny panie Wokulski , który nie wstydzisz się biednych kobiet , okrytych … — zaczęła pani Misiewiczowa .
Nie miał odwagi wracać do swego numeru z wielkim lustrem ; cóż mu więc pozostało , jeżeli nie oglądanie paryskich osobliwości . Kazał zaprowadzić się do sali jadalnej Grand Hotel . Wszystko tu pyszne i ogromne , począwszy od ścian , sufitu i okien , skończywszy na liczbie i długości stołów . Ale Wokulski nie przypatrywał się ; utkwił oczy w jednym z olbrzymich złoconych pająków i myślał :
Nie chcę się uprzedzać , ale dalibóg ! Stach spoglądał na nią z wielkim zajęciem przez cały wieczór . Nie miał nawet czasu spostrzec , że Helunia ubrała się w nową szarfę .
XIII . Wielkopańskie zabawy
Gniew w nim zakipiał .
— Staś … jak mi Bóg miły ! …
Kosztowała nas ta zabawa przeszło trzy tysiące rubli , ale widok tylu jedzących osób był zaiste okazały . Kiedy zaś wśród ogólnej ciszy powstał książę i wypił zdrowie Stacha , kiedy zagrała muzyka , nie wiem już jaki kawałek , ale bardzo ładny , i stu pięćdziesięciu ludzi huknęło : „ Niech żyje ! ” — miałem łzy w oczach . Pobiegłem do Wokulskiego i ściskając go szepnąłem :
— A Franc ?
— Mój słyszał i zapamięta — odparł ojciec mrugając okiem w moją stronę .
Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć , czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy , jak mówił Klejn , dolicytuje go do dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . Jeżeli to się sprawdzi , będzie znakiem , że wszystko inne jest prawdą .
— Już wieczór — rzekła zmieszana — wracajmy do domu … Całe towarzystwo pewnie wyszło z parku …
— Powiedz mi , doktorze , ale szczerze , co myślisz o Stachu ? … Bo on mnie niepokoi . Widzę , że od roku rzuca się na jakieś po prostu awantury … Ten wyjazd do Bułgarii , a dziś ten magazyn … spółka … powóz … Jest dziwna zmiana w jego charakterze …
Następnie wyszedł z salonu .
Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną , że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki , zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy .
Na wezwanie hrabiny elegant siadł na tym samym fotelu , który niedawno zajmował Wokulski , i zawiązała się żywa rozmowa . Wokulski nie słyszał jej treści , tylko czuł , że w mózgu wypala mu się obraz tego towarzystwa . Kosztowny dywan , srebrna taca zasypana na wierzchu garścią imperiałów , dwa świeczniki , dziesięć płomyków , hrabina odziana w grubą żałobę , młody człowiek zapatrzony w pannę Izabelę i ona — rozpromieniona . Nawet ten szczegół nie uszedł jego uwagi , że od blasku płomyków hrabinie świecą się policzki , młodemu człowiekowi koniec nosa , a pannie Izabeli oczy .
Pan Łęcki toczy dokoła błędnym wzrokiem i teraz dopiero spostrzega swego adwokata .
Panna Izabela była rozdrażniona .
— Co się nie godzi ? … — odpowiada już nieco podrażniony adwokat . — Po spłaceniu hipotecznych długów zyskuje pan trzydzieści tysięcy rubli …
— Lubię takich ! … — rzekł zgarbiony hrabia .
— Ja i sceny ! … Zazdrość i Wokulski … Cha ! cha ! cha ! … Ależ nie ma na świecie człowieka , który ośmieliłby się zrobić mi scenę , a tym bardziej on … Nie masz pojęcia o jego uwielbieniu , poddaniu się … A jego bezgraniczna ufność , nawet zrzeczenie się wszelkiej osobistości doprawdy rozbrajają mnie … I kto wie , czy to jedno nie przywiąże mnie do niego .
Pannę Izabelę ogarnia nerwowy niepokój , skupia wszystkie wspomnienia , wszystkie myśli , ażeby odgadnąć co znaczy karta , którą trzyma ten człowiek ? …
„ Trzeba być kompletnym błaznem , ażeby robić coś podobnego — pomyślał Wokulski idąc w stronę sklepu . — Mniejsza o skandal , ale co , u diabła , za projekta snują mi się po łbie ? Apostolstwo ? … Szczyt głupoty .
Lecz z drugiej strony — zimowe noce , które ciągną się po kilkanaście godzin , potrzeba ciepłej odzieży i mieszkań dla wojska , tyfus … Doprawdy , nieraz dziękuję Bogu , że mnie nie stworzył Moltkem ; on musi kręcić głową , nieborak ! …
„ Naprzód — należałoby wiedzieć , czy panna Izabela może kochać kogokolwiek … ”
No i patrzcie , jak ja odbiegam od przedmiotu . Ale teraz już na dobre zajmę się awanturą pani Stawskiej i opowiem z szybkością błyskawicy .
Ale poza tymi dwoma ludźmi stanęło zaraz kilku innych , za nimi jeszcze kilku , potem olbrzymi tłum borykający się z wszelkiego rodzaju nędzą i wreszcie — cały ocean cierpień powszechnych , które wedle sił należało zmniejszać , a przynajmniej powściągnąć od dalszego rozlewu .
Ledwie wyszliśmy na dziedziniec , patrzę , a pani baronowa wychyla się ze swego lufcika i woła , oczywiście do nas :
— Zdaje się , że jaśnie pan u Stępka … Chciałbym złożyć rzeczy , ale nie widzę ani gabinetu pana , ani pokoju dla mnie .
— Ojciec właśnie zachorował z gniewu na tego Żyda …
— Albo kto się tak dziś czesze ? …
— Naturalnie , historia miłosna — odpowiedziała dama z piórem . — W każdym razie zrobił ktoś złośliwego figla hrabinie i prezesowej wprowadzając tego jegomościa .
Stary subiekt pokręcił głową .
— Zawsze mówisz rozsądnie — odpowiedziała mu prezesowa głaszcząc źrebaka , który kładł głowę na jej ramieniu , a później biegł za nią tak , że parobcy musieli go zawracać do stajni .
„ Czym ja jestem ? ” — pytał się nieraz i stopniowo formułował sobie odpowiedź :
Mignonette , en joulant la mousse ,
— Dziś na tobie . Myślałem , że człowiek , który naraża się na śmierć i … na plotki dla zdobycia majątku , ma jakieś ogólniejsze cele …
— A dlaczego … wykupił weksle papy ?
— Tylko zyskam — odparł Wokulski i pożegnał mecenasa i Szlangbauma .
— Alboż ja do ciebie mam żal ? …
Odtąd nawiedzał ją coraz częściej i omdlewającej w jego objęciach szeptał on , bóg światła , tajemnice nieba i ziemi , jakich dotychczas nie wypowiedziano w śmiertelnym języku . A przez miłość dla niej sprawił jeszcze większy cud , gdyż w swym boskim obliczu kolejno ukazywał jej upiększone rysy tych ludzi , którzy kiedykolwiek zrobili na niej wrażenie .
Gra artystów z początku nie obchodziła go , oglądał się więc po sali i przede wszystkim spostrzegł Wokulskiego . Siedział on w czwartym rzędzie i wpatrywał się bynajmniej nie w Rossiego , ale w lożę , którą zajmowała panna Izabela z panem Tomaszem i hrabiną . Rzecki parę razy w życiu widział ludzi zamagnetyzowanych i zdawało mu się , że Wokulski ma taki wyraz fizjognomii , jak gdyby był zamagnetyzowany przez ową lożę . Siedział bez ruchu , jak człowiek śpiący , z szeroko otwartymi oczyma .
— No , no … panie Mraczewski ! … — zgromił go pan Ignacy
— Więc tak ? … — rzekł baron , ostro patrząc na Wokulskiego .
— Jakże się cieszę , panie Wokulski — rzekła hrabina odbierając go panu Tomaszowi — jakże się cieszę , że spełniłeś moją prośbę … Jest tu właśnie osoba , która pragnie poznać się z panem .
— Klnę się , żem nic nadzwyczajnego nie słyszał — odparł Suzin uderzając się w piersi . — Kupcowi trzeba subiektów , a kobiecie bijących przed nią czołem , choćby dla zasłonięcia tego zucha , który nie bije pokłonów . Rzecz całkiem naturalna . Tylko ty , Stanisławie Piotrowiczu , nie wchodź między czeredę , a jeżeliś wszedł , podnieś głowę . Pół miliona rubli kapitału to przecie nie plewy ; z takiego kupca nie powinni naśmiewać się ludzie .
— Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni . A jeżeli nią nie jest , zawsze będę miał czas rozczarować się …
— Ach , ciociu … Więc mam wahać się pomiędzy sprzedaniem siebie i serwisu ? … Bo na to , ażeby zabierano nam meble , nigdy nie pozwolę … Ach , ta Krzeszowska … to wykupywanie weksli … co za ohyda !
— Dziękuję pani . Tym słówkiem dała mi pani poznać , że w jej przekonaniu nie stoję niżej od panów Starskich , marszałków i im podobnych … Rozumiem , że nawet w tych warunkach mogę jeszcze nie zyskać sympatii pani … Do tego bardzo daleko … Ale wiem przynajmniej , że już mam ludzkie prawa i że pani będzie od tej pory sądzić moje czyny , nie tytuły , których nie posiadam .
III . Pamiętnik starego subiekta
— No , już chyba Stachowi nie będziesz doktór nic zarzucał — przerwał niecierpliwie Rzecki .
— Ach ! ach ! ach ! … — wybucha płaczem baronowa upadając na wyplataną kanapkę .
— Kiedym wyjeżdżał , po całych dniach łowił ryby . Ale ponieważ gust zmienia mu się często , więc nie jestem pewny , czy nie zobaczę go teraz jako myśliwca … Ale cóż to za szlachetny młody człowiek , co za wiedza ! … No i zasługi już ma ; zrobił kilka wynalazków .
W ogóle ulica przedstawiała się czysto , spokojnie i wesoło . Na drugim jej końcu widać nawet było odrobinę horyzontu i kępę drzew ; lecz wiejski ten pejzaż , niestosowny dla Warszawy , zasłaniano teraz rusztowaniami i ścianą z cegły .
Jakby w odpowiedzi na to spostrzegł po drugiej stronie ulicy Ochockiego ; wielki maniak szedł wolno , ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach .
— Uważa pan — odezwał się po chwili — przyszedłem do pana w sprawie już nie tylko Wokulskiego , ale kobiety … Kobiety , panie Szuman , a przeciw tym nic pan chyba nie znajdziesz do powiedzenia .
Geist kręcił głową .
— O co panu chodzi , panie hrabio ? … Żaden adwokat nie podbije panu ceny domu … Od tego ja jezdem … Desz pan hrabia dwadzieścia rubli na koszta i jeden procent od każdego tysiąca nad sześćdziesiąt tysięcy …
— Tak … tak … — przerwał książę . — Ten rodzaj majątków bywa zwykle niepewny , ale za Wokulskiego ręczę . Hrabina mówiła ze mną , a ja zapytywałem oficerów , którzy byli na wojnie , między innymi mojego siostrzeńca . Otóż o Wokulskim było jedno zdanie , że dostawa , której się on dotknął , była uczciwa . Nawet żołnierze , ile razy dostali dobry chleb , mówili , że musiał być pieczony z mąki od Wokulskiego . Więcej hrabiemu powiem — ciągnął książę — że Wokulski , który swoją rzetelnością zwrócił na siebie uwagę osób najwyżej położonych , miewał bardzo ponętne propozycje . W styczniu tego oto roku dawano mu dwakroć sto tysięcy rubli tylko za firmę do pewnego przedsiębiorstwa i nie przyjął …
„ Wynagrodzę go … wynagrodzę … może być pewnym mego poparcia . ”
I wyobrażał sobie , jaki to przyjemny musi być chłód noża wbitego w rozgorączkowane serce .
Większa ich część nie widziała Wokulskiego , niektórzy jednak spostrzegli go i kłaniali mu się ; lecz byli i tacy , którzy spostrzegłszy go nie kłaniali się , a nawet uśmiechali się złośliwie . Z całego mnóstwa tych kupców , przemysłowców i rzemieślników , równych mu stanowiskiem , niekiedy bogatszych od niego i dawniej znanych w Warszawie , on tylko jeden był dziś na święconym u hrabiny . Żaden z tamtych , on tylko jeden ! …
— Niech i tak będzie — odparł Wokulski .
Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka , którego rad by nazywać swoim ojcem .
Weszli na wzgórze , skąd widać studnię zwaną Okrąglakiem . Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił :
Przerwała się rozmowa . Panie milcząc wróciły do domu ; panna Izabela cały dzień była rozdrażniona .
I opowiedziałem mu wszystko , co wiem o pani Stawskiej , dodając :
„ Jedyny rozumny … jedyny kupiec … jedyny , który może dogadać się z Ochockim ? … — myślała panna Izabela . — Czymże jest naprawdę ten człowiek ? Ach ! już wiem … ”
— Niech no pan patrzy , czy nasz stary nie jest podobny z profilu do Napoleona III ? Nos … wąs … hiszpanka …
Gdzież więc jest sprawiedliwość nagradzająca dobrych ? …
Te baby — prawił — to wszystko gęsi nie wyłączając najmądrzejszych . Wczoraj na przykład pół godziny tłomaczyłem Wąsowskiej : na co przyda się kierowanie balonami ? Mówiłem o zniknięciu granic , o braterstwie ludów , o olbrzymich postępach cywilizacji … Ona patrzyła mi w oczy tak , iż głowę oddałbym , że mnie rozumie . A kiedy skończyłem , zapytała :
— Rzeczywiście , awantura ! — rzekł zmartwiony pan Łęcki , który widział wymianę grzeczności .
— Jednakże …
Drugi jej konkurent , baron , wykreślił się sam , zaręczywszy się z panną Eweliną . Panna Izabela czuła wstręt do barona , dopóki starał się o jej względy ; lecz gdy ją tak nagle opuścił , prawie że się zatrwożyła . Jak to , więc na świecie są kobiety , dla których można wyrzec się jej ? ! … Jak to , więc może nadejść chwila , w której pannę Izabelę opuszczą nawet tak podeszłego wieku wielbiciele ? …
W tej chwili czuje , że ktoś pochwycił go z tyłu za ramię , i odwróciwszy głowę widzi owego majestatycznego pana , który od Szlangbauma dostał w cukierni rubla zadatku . Okazały pan widocznie bardzo się śpieszy , gdyż obu pięściami toruje sobie drogę pośród zbitej masy ciał starozakonnych wołając :
— Ażeby wyjść przed ósmą — wtrącił pan Lisiecki .
— Czy i pani Krzeszowska jest równie miłą sąsiadką ? — spytał Wokulski .
Pan Tomasz zerwał się z fotelu .
— Pozwoli pan — odezwał się Maruszewicz po kilku słowach powitania — że od razu położę karty na stół … Chodzi o oryginalną propozycję …
— Słyszałem o dwu przyjaciołach , z których jeden mieszkał w Odessie , a drugi w Tobolsku ; nie widzieli się kilka lat i bardzo tęsknili za sobą .
— Bardzo prosimy — mówił prędko Mraczewski — to nasz obowiązek . Zdaje mi się , że te będą dobre — ciągnął podając parę sczepionych nitką kaloszy . — Doskonałe , pysznie wyglądają ; szanowny pan ma tak normalną nogę , że niepodobna mylić się co do numeru . Szanowny pan życzy sobie zapewne literki ; jakie mają być literki ? …
— Mam pojedynek — odparł Wokulski .
Zaraz , niech zbiorę myśli .
— Ten pan nie rozumie po angielsku ? … Czy on nie obrazi się , żeśmy z nim nie rozmawiali ? … — spytał Starski .
Panna Florentyna zrobiła gest , jakby chcąc jeszcze coś powiedzieć , ale pohamowała się .
A jak dziadzio — on pisał , Michaś — zgadnie , to niech mi dziadzio przyszle sześć rubli na ten kortowy interes . ” Ja się rozpłakałem , panie Wokulski , jakiem przeczytał . Bo ten * pierwszy * , dół , to znaczy : * spód * , a przeczenie to jest nie — a * wszystko * razem to są * spodnie * . Ja się spłakałem , panie Wokulski , co takie mądre dziecko przez upartość Henryka chodzi bez spodnie . Ale ja mu odpisałem : „ Mój kochaneczku . Bardzo jestem kontent , że ty od dziadziusia nauczyłeś się układać szarady . Ale żebyś ty jeszcze nauczył się oszczędności , to ja tobie na te kortowe odzienie posyłam tylko cztery ruble . A jak ty się będziesz dobrze uczył , to ja tobie po wakacje sprawie takie szarade :
Pewnego dnia , we Francji , zwiedzała fabrykę żelazną . Zjeżdżając z góry , w okolicy pełnej lasów i łąk , pod szafirowym niebem zobaczyła otchłań wypełnioną obłokami czarnych dymów i białych par i usłyszała głuchy łoskot , zgrzyt i sapanie machin . Potem widziała piece , jak wieże średniowiecznych zamków , dyszące płomieniami — potężne koła , które obracały się z szybkością błyskawic — wielkie rusztowania , które same toczyły się po szynach — strumienie rozpalonego do białości żelaza i półnagich robotników , jak spiżowe posągi , o ponurych wejrzeniach . Ponad tym wszystkim — krwawa łuna , warczenie kół , jęki miechów , grzmot młotów i niecierpliwe oddechy kotłów , a pod stopami dreszcz wylęknionej ziemi .
— Nic .
Tu Wokulski dosięgnął najwyższego punktu samokrytyki : poznał niedorzeczność swego położenia i postanowił wydobyć się .
I jeszcze pani powiem — dodał patrzącej na niego z odchylonymi ustami — nie tylko nie prosiłbym , ale wprost nie przyjąłbym wyżebranej ofiary z czyjegoś serca . Takie dary zwykle bywają tylko połowiczne …
Potem przyszło mu na myśl , że nie jest to zbyt świetnym prezentem dla panny Izabeli — uszczęśliwić jednego tylko człowieka . Całego świata — nie może ; ale warto by z okazji bliższego poznania się z panną Izabelą podźwignąć bodaj kilka osób .
— Wstał od godziny . Mówiłam mu właśnie o Żydach , a on prosi cię , ażebyś napisała list do Wokulskiego …
— To baterie , a tam płoną wsie … — objaśniał podoficer .
„ No , już ta nie będzie oszukiwać ” — pomyślał Wokulski .
Pomimo znajomości , trwającej ledwie kilka godzin , Molinari żywo zainteresował pannę Izabelę .
Odtąd , ile razy przypomniała mu się Warszawa albo ile razy spotkał kobietę mającą coś szczególnego w ruchach , w ubiorze czy fizjognomii , wpadał do kawiarni i wypijał karafkę koniaku . Tylko wówczas śmiało przypominał sobie pannę Izabelę i dziwił się , że taki jak on człowiek mógł kochać taką jak ona kobietę .
Lokaj otworzył drzwi do sali . Znowu wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę i ucichły rozmowy jak szum odlatującego ptactwa . Nastała chwila ciszy , w której wszyscy patrzyli na Wokulskiego , a on nie widział nikogo , tylko rozgorączkowanym spojrzeniem szukał bladoniebieskiej sukni .
— Ta waży kilkanaście gramów …
— Właśnie … Otóż tedy … A najgorszy bestia to ten Patkiewicz , co trupa udaje . Jak zapadł wieczór , a ten pokraka wylazł na schody , to mówię ci , taki był pisk , jakby stado szczurów tamtędy przechodziło …
Wokulski odgadł , że nie cieszy się łaskami wiernego sługi , który był przy pojedynku .
Wokulski przetarł oczy . Przed nim , z mroku , wynurzył się obdarty człowiek .
— Zacny … szlachetny ! … — mówił ściskając Wokulskiego . — Bóg cię zesłał …
— No , już widzę , że jestem zupełnie pijany — mruknął pan Ignacy kładąc się znowu i niecierpliwie naciągając kołdrę , pod którą drżał .
— Stróż siedzi w kozie — mówi baba .
Zresztą — mamy drugi dowód w osobie uroczej pani Wąsowskiej …
— Nie , nie …
— Czy z prezesową aż tak źle ?
XVII . Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń
Wtedy zdało się jej , że z wyżyn szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej otchłani Wulkana , gdzie cyklopowie kują pioruny mogące zdruzgotać sam Olimp . Przyszły jej na myśl legendy o zbuntowanych olbrzymach , o końcu tego pięknego świata , w którym przebywała , i pierwszy raz w życiu ją , boginię , przed którą gięli się marszałkowie i senatorzy , zdjęła trwoga .
— Więc bierze … — Tu Wokulski odetchnął . — Jakże on stoi ?
— Więc podwyższę mu o dwieście … o trzysta rubli pensję — odparł .
— Czytaj — rzekł . — Przekonasz się , że są rzeczy lepsze od polityki .
— Ach , prawda ! … — zawołała rzucając list na stół . — Proszę cię , Floro , odeszlij jej to i dopisz na wierzchu : „ nieczytane ” . Czego ona od nas chce , ta szkaradna kobieta ! …
W parę dni później był u baronowej książę w swojej własnej osobie . Zamknęli się oboje w najodleglejszym pokoju i mieli długą konferencję , w trakcie której pani parę razy zaniosła się od płaczu , a raz zemdlała . O czym by jednak mówili , tego nie wie nawet Marianna . Tylko po odejściu księcia baronowa kazała natychmiast wezwać pana Maruszewicza , a gdy przybiegł , rzekła dziwnie łagodnym głosem , przeplatając mowę westchnieniami :
Dopiero drobny fakt , jedno zdanie zmusiło pannę Izabelę do szukania w innym kierunku tajemnicy jej triumfów .
Ale Oberman spojrzał na niego wilczym okiem i wyszedł milcząc . Służący w pierwszej chwili otworzył usta ze zdumienia , lecz ochłonąwszy pogroził za nim pięścią .
Piękna wdowa wzruszyła ramionami , baron znowu całował rączki swojej narzeczonej , która uśmiechając się rozmawiała z nim półgłosem , ale ani na chwilę nie straciła wyrazu smutku i obawy .
Modliłem się nie na próżno . Kara boska już wisiała nad głową intrygantki , w postaci śledzia , który wysuwał się z lufcika na trzecim piętrze . Śledzia owego trzymała jakaś tajemnicza ręka , odziana w granatowy rękaw ze srebrnym galonem , spoza ręki zaś co kilka sekund wychylała się mizerna twarz ze złośliwym uśmiechem .
— Bo mi narzeczona umarła — odpowiedział doktór pochyliwszy się na tył fotelu i patrząc w sufit . — Więc zrobiłem , com mógł : otrułem się chloroformem . Było to na prowincji . Ale Bóg zesłał dobrego kolegę , który wysadził drzwi i uratował mnie . Najpodlejszy rodzaj miłosierdzia ! … Ja zapłaciłem za drzwi zepsute , a kolega odziedziczył moją praktykę ogłosiwszy , żem wariat …
— Niemiły człowiek — odpowiedziała z ożywieniem . — Teraz przypominam go sobie … Będąc we wtorek w sklepie zapytałam go o cenę wachlarza . Trzeba było widzieć , jak spojrzał na mnie ! … Nie odpowiedział nic , tylko wyciągnął swoją ogromną czerwoną rękę do subiekta ( nawet dość eleganckiego chłopca ) i mruknął głosem , w którym czuć było gniew : panie Morawski czy Mraczewski ( bo nie pamiętam ) , pani zapytuje o cenę wachlarza . A … nieciekawego znalazł papo wspólnika ! … — śmiała się panna Izabela .
Po rozmowie z tym poczciwym kupcem , którego nawet nazwiska nie wymienię , i po wszystkich anonimach , jakie odebrałem , postanowiłem sobie zapisywać rozmaite opinie wypowiadane przez dobrych ludzi o Wokulskim .
„ Ciekawym — szepnął — co mu powiem , jeżeli mnie spotka ? … Po diabła ja wlazłem w to błoto ? … ”
— Może byśmy wrócili do domu …
— Może jeszcze tak jak Wokulski w Izabeli ? … Ani myślę … Choć każdej chwili jestem gotów …
— Przepraszam pana … może ja co złego powiedziałem ? … Ale u nas , panie , to tacy panowie nie bywają … Podobno bywali dawnymi czasy … Nawet ojciec nieboszczyk gadał , że sam widział takiego pana , co wziął z Zasławia sierotę i zrobił z niej wielką panią , a jegomości zostawił tyle pieniędzy , że z nich wybudowali nową dzwonnicę …
— Ten skąpy Litwin daje nie osiemdziesiąt , ale dziewięćdziesiąt tysięcy za mój dom , pan zaś proponujesz mi niższą cenę , ażeby więcej zarobić …
— Macają dystans ! — odezwał się stary nasz major .
P. S. Wyobraź sobie , co za szczęście spotkało moją ochronkę . Będąc wczoraj w sklepie tego sławnego Wokulskiego przymówiłam się o mały datek dla sierot . Liczyłam na jakie kilkanaście rubli , a on , czy uwierzysz , ofiarował mi tysiąc , wyraźnie : tysiąc rubli , i jeszcze powiedział , że na moje ręce nie śmiałby złożyć mniejszej sumy . Kilku takich Wokulskich , a czuję , że na starość zostałabym demokratką . ”
Wszystkie te potwory siadały mu na plecach , chwytały go za surdut , za rękawy , ale żaden nie śmiał go skrzywdzić . Bo widzieli , że się kowal nie boi , zaś przed nie bojącym się złe umyka jak cień przed człowiekiem . „ Zginiesz tu , kowalu ! … ” — wołały strachy , ale on tylko ściskał siekierę w garści i przepraszam … tak im odpowiadał , że wstyd państwu powtórzyć …
— Miejmy w Bogu ufność …
— Ach , moje dziecko , tylko nie baw się ze mną w dyplomatkę . Panna w twoim wieku już powinna wyjść za mąż , a nade wszystko nie powtarzać dawnych błędów . Kazio jest wyborną partią : nieprędko sprzykrzy ci się , no … a gdyby się sprzykrzył , to … już będzie mężem i na wiele rzeczy musi być pobłażliwym , tak jak i ty dla niego . Gdzież ojciec ?
Ciotka wypchnęła za drzwi pana Raczka , potem pana Domańskiego i wyrzuciła za nimi czapkę .
Trzydzieści tysięcy rubli znaczą tyle , co sześćdziesiąt drobnych warsztatów albo sklepików , z których żyją całe rodziny . I to ja mam byt ich zniszczyć , wyssać z nich ludzkie dusze i wypędzić na ten śmietnik ? …
Rzecki wstał z krzesła , smutno pokiwał głową i opuścił swoje mieszkanie .
W drugiej połowie grudnia patrzę — otwierają się drzwi i wchodzi pani Stawska . Śliczna jak nigdy ( ona jest zawsze śliczna , i wtedy kiedy jest wesoła , i kiedy ma minę zakłopotaną ) . Patrzy na mnie swymi czarującymi oczyma i mówi cichym głosem :
— Ale — mówię — cóż znowu ! Sprawa nasza jest jak złoto , wygramy ją … Zresztą co tam taka sprawa ; gorsza historia z dżumą … — dodałem , ażeby zwrócić uwagę pani Misiewiczowej w innym kierunku .
— Ach ! — woła — cóż to za piękny wazon ! … Z pewnością francuska majolika , znam się na tym … Powiedz pan panu Wokulskiemu , ażeby mi go przysłał i … ( tu dodała szeptem ) i … powiedz mu pan jeszcze , że pojutrze około pierwszej …
W początkach maja pierwszy raz przyszedł do Stacha z prośbą . Był bardziej skurczony i miał czerwieńsze oczy niż zwykle .
— I z tej branży przerzucił się do galanterii ? — wtrącił ajent .
— Po cóż by Wokulski miał sklep sprzedać i komu ?
Ale cóż to za złote serce !
— Przysuń się tu do stołu … Spojrzyj , co to jest ?
— Czy prawda ( przepraszam , że zapytuję o podobne rzeczy ) , czy prawda , panie Wokulski , że za swój dom chce pan od baronowej Krzeszowskiej sto dwadzieścia tysięcy ? …
— A tak … tak ! … — śmiał się Geist . — Nawet jeden z moich przyjaciół akademików nazwał to „ komprymowaną platyną ” … Dobry wyraz , co ? na oznaczenie metalu , którego ciężar gatunkowy wynosi 30,7 g … Oni tak zawsze . Ile razy uda im się wynaleźć nazwę dla nowej rzeczy , zaraz mówią , że ją wytłomaczyli na zasadzie już poznanych praw natury . Przepyszne osły … najmędrsze ze wszystkich , jakimi roi się tak zwana ludzkość … A to znasz ? — dodał .
— Ma pani jakie zmartwienie ? — spytał Wokulski .
— Czy * tek * ? … Bardzo żałuję barona , ale pańskie prawa są lepsze .
Wokulski cofnął się do bocznego stołu . Panna Izabela przedstawiła panów :
— Idę , panie — odpowiedział człowiek kłaniając się do ziemi .
— My czasami sprzedajemy herby … — wtrącił trzeci , szczupły staruszek z siwymi faworytami .
Ukłonił się , jakby chciał odchodzić .
— * Tek * … — szepnął Anglik .
Co postanowić ? … jakie przyjąć konsekwencje ? … o tym nie wspomniała hrabina .
Wchodzę na górę . Drzwi do mieszkania nie zamknięte , a sam Stach przy świetle lampy pakuje walizkę . Coś mnie tknęło .
W sali wybuchnął śmiech ; sędzia dla uratowania powagi zanurzył głowę w papierach i po dłuższej pauzie surowo zapowiedział , że śmiać się nie wolno i że każdy , zakłócający porządek , ulegnie karze pieniężnej .
W zamian pani baronowa , co z jej strony było dowodem nadzwyczajnej delikatności , nic nikomu nie mówiąc spłacała długi męża . Niektórym z wierzycieli robiła impertynencje , wobec innych płakała , prawie wszystkim odtrącała jakieś sumy na rachunek lichwiarskich procentów , irytowała się , ale — płaciła .
— Niech pani powie : tamci dużo rozkazywali i wydawali pieniędzy , stworzył jednak Francję i sztukę kto inny . Tworzyli ją źle wynagradzani żołnierze i marynarze , przywaleni podatkami rolnicy i rękodzielnicy , a nareszcie uczeni i artyści . Jestem człowiekiem doświadczonym i zapewniam panią , że łatwiej projektować aniżeli wykonywać i łatwiej wydawać pieniądze aniżeli je gromadzić .
I to wszystko gadają wówczas , kiedy ja drżę z obawy o jego przyszłość , kiedy wstając i kładąc się spać pytam : „ Co on robi ? po co robi ? i co z tego wyniknie ? … ” I to wszystko gadają o nim dziś , przy mnie , który wczoraj patrzyłem , jak dróżnik Wysocki upadł mu do nóg dziękując za przeniesienie do Skierniewic i udzielenie zapomogi …
— O , Ludwiczek źle zrobił , że wyjechał ; bo choćby go nawet uwięzili , okazałaby się jego niewinność i znowu bylibyśmy razem . A teraz on Bóg wie gdzie , a Stawska … Mówi pan , żeby nie wyglądać ! … Przecież ona , biedactwo , ciągle czeka , nasłuchuje i wypatruje , czy Ludwik nie wraca , a przynajmniej czy nie będzie od niego listu ? Niech tylko kto biegnie prędzej przez dziedziniec , ona zaraz do okna myśląc , że to bryftrygier . A jeżeli kiedy do nas wstąpi bryftrygier ( my , panie Rzecki , bardzo rzadko odbieramy listy , to gdybyś pan widział Helenkę ! … Mieni się , blednie , drży …
Suzin pociągnął łyk szampana i oparłszy na brzuchu ręce ozdobione pierścieniami rzekł :
Zerwał się z łóżka , jego sobowtór zerwał się równie szybko . Pobiegł do okna — * tamten * także . Otworzył gorączkowo walizkę , ażeby przebrać się , i * tamten * również zaczął przebierać się , widocznie z zamiarem wyjścia na miasto .
— Czyby znowu pojedynek ? …
„ No i cóż bym zrobił , gdyby podobało się jej wyjść za mąż ? … . Nie , nawet gdyby podobało się jej mieć kochanków : raz mego subiekta , drugi raz jakiego oficera , trzeci raz furmana albo lokaja … No i cóż bym na to poradził ? … ”
— Panie Wokulski ! … — zawołała pani Wąsowska . Lecz spojrzawszy na niego i na pannę Izabelę rzekła tonem niechęci :
— Dosyć ! … — mówię — dosyć , panie Klejn ! … — ( Nie lubię bowiem słuchać cudzych opinii pierwej , nim zobaczę na własne oczy . Zresztą Klejn , chłopak młody , łatwo mógłby wpaść w zarozumiałość pomiarkowawszy , że starsi zapytują go o informacje . )
— Pokazywałem .
— Przyjdź do mnie , obejrzyj , co jest , sam zrób kilka doświadczeń , a przekonasz się . Innego sposobu nie widzę — odparł Geist .
— Myślę …
… I wyjechał ! … Pan Stanisław Wokulski , wielki organizator spółki do handlu przewozowego , wielki naczelnik firmy , która ma w obrocie ze cztery miliony rubli rocznie , wyjechał do Paryża jak pierwszy lepszy pocztylion do Miłosny … Jednego dnia mówił ( do mnie samego ) , że nie wie , kiedy pojedzie , a na drugi dzień — szast … prast … i już go nie ma .
W takiej chwili ( kiedy już zaczęto spoglądać na nich z innych powozów ) przyszedł pannie Izabeli na pomoc Wokulski . I nie tylko przerwał baronowi tok jego niezadowoleń , ale wyzwał go na pojedynek . O tym żadne z nich nie wątpiło ; prezesowa wprost zlękła się o swego faworyta , a hrabina zrobiła uwagę , że Wokulski nie mógł postąpić inaczej , ponieważ baron zbliżając się do powozu potrącił go i nie przeprosił .
— Panie Ochocki , czemu się pan nie żeni ? … — Słyszałeś pan ! …
Naturalnie , że będę zaglądał … Czy uda mi się moja kombinacja ze Stachem ? Bóg raczy wiedzieć . Tam gdzie serce wchodzi w grę , na nic wszelkie rachuby . Ale spróbuję rozwiązać ręce kobiecie , a i to coś znaczy .
— To jest niemożliwe , Belciu .
— Wcale nie ! Bo kiedy po Warszawie rozeszła się wieść , że subiekt Hopfera chce wstąpić do Szkoły Przygotowawczej , tłumy zaczęły tam przychodzić na śniadanie . Osobliwie roiła się studenteria .
— O ! … ciekawy pan ! … — wrzasnęła . — Za to , że mu gospodarz pensji nie płaci .
Adwokat umilkł i pośpiesznie zaczął ssać dym z piórka .
„ Zresztą — myślał adwokat patrząc na Wokulskiego spod oka — choćby powtórzył księciu naszą rozmowę , cóż mi zrobi ? … Powiem , że chciałem go wybadać … ”
— Zastanów się , Belu , co robisz ? … — upominała ją panna Florentyna .
Po południu jednak zrobił sobie uwagę , że może hrabina Karolowa liczy na niego . A w takim razie nie wypada cofać się lub złożyć tylko pięć półimperiałów . Wydobył więc z kasy jeszcze pięć i wszystkie zawinął w bibułkę .
— Ma pan słuszność . Wiem , że w życiu nie zrobię nic nadzwyczajnego , ale umiem przynajmniej oceniać ludzi niezwykłych … Na każdym polu … nawet — na scenie … Niech pan sobie jednak wyobrazi , że Warszawa nie ocenia go , jak należy …
Po wyjeździe Suzina Wokulski po raz drugi odczytał dziś wręczony mu list Rzeckiego . Stary subiekt mało pisał o interesach , ale bardzo dużo o pani Stawskiej , nieszczęśliwej a pięknej kobiecie , której mąż gdzieś zginął .
— Cóż to za ofiara ? — zawołał Rzecki . — Spłacicie nas panie w ciągu paru lat , i basta . Jakże pani sądzi ? … — zapytał pani Stawskiej .
Przy tej okazji pani Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnym mieszkaniu , ażeby mu powinszować .
— Tak , za trzy ruble . Jest to towar wybrakowany , którego się pozbywamy .
— Pan wiesz , że ojciec mój odbiera trzydzieści tysięcy rubli … Prócz tego ( mówiła , sama nie wiedząc dlaczego ! ) będziemy mieli dziesięć tysięcy rocznie … Pańska sumka przepaść nie może , chyba pan rozumie …
Na nic wszystko …
„ Wszystko jedno ! ” — mruczał .
— Bardzo naturalnie — odpowiedział Palmieri spoglądając na zegarek .
Panna Florentyna napisała żądany list , a tymczasem panna Izabela zaczęła się ubierać . Wiadomość o Żydach zrobiła na niej wrażenie zimnej wody , a myśl o Wokulskim zaniepokoiła ją .
Sytuacja polityczna jest tak niepewna , że wcale by mnie nie zdziwiło , gdyby około grudnia wybuchła wojna .
Począł usypiać i marzył , że Wokulski zabił go . Widział , jak jego trupa dwu posłańców niesie do mieszkania żony , jak żona mdleje i rzuca mu się na zakrwawione piersi … Jak płaci wszystkie jego długi i asygnuje tysiąc rubli na pogrzeb i … jak on zmartwychwstaje i zabiera owe tysiąc rubli na drobne wydatki …
Bo cóż to jest obawa śmierci ? … Złudzenie ! Umrzeć jest to nie być nigdzie , nic nie czuć i o niczym nie myśleć . W iluż ja miejscach dziś nie jestem : nie jestem w Ameryce , w Paryżu , na księżycu , nie jestem nawet w moim sklepie i nic mnie to nie trwoży . A o ilu ja rzeczach nie myślałem przed chwilą i o ilu nie myślę ? Myślę tylko o jakiejś jednej rzeczy , a nie myślę o miliardzie innych rzeczy , nie wiem nawet o nich i nic mnie to nie obchodzi .
Et te ravir un doux baiser !
Uważałem , że Stach najwięcej kręci się koło pana Łęckiego , który przed swym bankructwem ocierał się podobno o europejskie dwory … Zawsze ta nieszczęśliwa polityka ! …
Tymczasem w piątym roku pożycia pani Małgorzata nagle poczęła się malować … Zrazu nieznacznie , potem coraz energiczniej i coraz nowymi środkami … Usłyszawszy zaś o jakimś likworze , który damom w wieku miał przywracać świeżość i wdzięk młodości , wytarła się nim pewnego wieczora tak starannie od stóp do głów , że tej samej nocy wezwani na pomoc lekarze już nie mogli jej odratować . I zmarło , biedactwo , niespełna we dwie doby na zakażenie krwi , tyle tylko mając przytomności , aby wezwać rejenta i cały majątek przekazać swemu Stasiulkowi .
… Wokulski ocknął się z tych dawnych wspomnień .
— W buzię nie można .
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi . Więc każdemu ubogiemu , o ile spotkał ją , kazała dawać po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę , a brudne , żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem . Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu .
Godzina dziesiąta rano , nowa stacja . Pociąg staje pod dachem ; hałas , krzyk , bieganina . Wokulskiego napada od razu trzech Francuzów ofiarujących mu usługi . Nagle ktoś chwyta go za ramię .
Panna Izabela pobladła i usiadła na skórzanym szezlongu .
„ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas … ” — mówił sobie baron .
Wciąż stałem na połowie schodów , pod oknem z żółtymi , czerwonymi i niebieskimi szybami . Wciąż stałem zapatrzony we wspomnienie pani baronowej , którą widziałem zaledwie kilka razy w życiu i zawsze przedstawiała mi się jako osoba bardzo ekscentryczna . Umie być pobożną i zawziętą , pokorną i ordynaryjną …
— Wolno wiedzieć jaki ?
Po szpakowatym jegomościu weszła do sklepu dama żądająca parasola , później pan w średnim wieku chcący nabyć kapelusz , potem młody człowiek żądający cygarnicy , nareszcie trzy panny , z których jedna kazała podać sobie rękawiczki Szolca , ale koniecznie Szolca , bo innych nie używa .
Zadzwonił raz , drugi , trzeci … Wreszcie sam wybiegł na korytarz wołając :
Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona . Nigdy chyba nie zapomnę gromady tych , po największej części młodych twarzy , które ukazywały się na tle czarnych ścian piwnicy , wyglądały spoza okutych beczek albo rozpływały się w ciemności .
— Tak — cicho szepnęła narzeczona .
Pobiegł do żelaznej szafy , otworzył ją w sposób bardzo skomplikowany i po kolei począł wydobywać sztabki metalu cięższego od platyny , lżejszego od wody , to znowu przezroczystego … Wokulski oglądał je , ważył , ogrzewał , kuł , przepuszczał przez nie prąd elektryczny , ciął nożycami . Na próbach tych zeszło mu parę godzin ; w rezultacie jednak przekonał się , że przynajmniej pod względem fizycznym ma do czynienia z autentycznymi metalami .
— A , a … ładnie ! — mówił , a powieki drgały mu nerwowo . — A ładnie … zdradził mnie pan … zostawił pan moją narzeczoną samą w parku … Żartuję … żartuję — dodał ściskając Wokulskiego za rękę — ale … Choć naprawdę mógłbym mieć do pana pretensję , gdyby nie to , że wróciłem dość wcześnie i … akurat zetknąłem się z panem Starskim , który z przeciwnego końca alei szedł ku naszej stronie …
— Co tam Żydzi …
— Gdzież znowu , czy możesz przypuszczać … Ale jestem trochę zmęczony .
Była blisko siódma , kiedy w stronie południowo zachodniej huknął strzał armatni . Po szeregach przeleciał szmer :
— Więc w ostateczności mamy serwis … srebra … — wybuchnęła panna Izabela załamując ręce .
Pomimo , a może z powodu tak brzydkiego czasu pan Ignacy siedzący w swoim zakratowanym pokoju jest bardzo wesół . Interesa sklepowe idą wybornie , wystawa w oknach na przyszły tydzień już ułożona , a nade wszystko — lada dzień ma powrócić Wokulski . Nareszcie pan Ignacy zda komuś rachunki i ciężar kierowania sklepem , najdalej zaś za dwa miesiące wyjedzie sobie na wakacje . Po dwudziestu pięciu latach pracy — i jeszcze jakiej ! — należy mu się ten wypoczynek . Będzie rozmyślał tylko o polityce , będzie chodził , będzie biegał i skakał po polach i lasach , będzie świstał , a nawet śpiewał jak za młodu . Gdyby nie te bóle reumatyczne , które zresztą na wsi ustąpią …
— Bo dlaczego , panie Henryku — spytałem go — raz się , do licha , nie ochrzcisz ? …
— Tysiąca rubli nie dam , ale tak trzysta … czterysta … I to na kwit z podpisem barona .
— Co ja mówię ! … — rzekła . — To wiesz , mój Leonie , wprowadź się tymczasem na trzecie piętro , do mieszkania po studentach …
Nawet Ochocki , odwiedziwszy któregoś dnia pannę Izabelę , opowiedział jej , że byli z Wokulskim na spacerze w Łazienkach …
— Jak to , więc nawet nie robili prób ? — spytał Wokulski .
— Szczęśliwy jesteś , panie Stanisławie … — pochwycił Łęcki . — Nie wyjeżdżasz w tym roku za granicę ?
„ Niech już wielmożny i dobrotliwy pan — pisała — kiedy z łaski Boga ma takie duże fundusze , na mnie grzeszną ich nie wydaje . Bo ja teraz sama sobie poradzę , bylem miała o co ręce zaczepić , a ludzi , co potrzebują gorzej niż ja , nieszczęśliwa , zhańbiona , w Warszawie nie brak … ”
— Panie — ciągnęła dalej rozdrażniona dama — jestem Krzeszowska , a ten pan jest moim mężem . Długi jego obchodzą mnie , ponieważ on zagarnął mój majątek , o który w tej chwili toczy się między nami proces …
Nareszcie nie mogłem wytrzymać i — w grudniu 1851 roku przejechawszy wzdłuż Galicję stanąłem na komorze w Tomaszowie . Jedna mnie tylko myśl trapiła :
Wokulski słuchał przechwałek Mraczewskiego bez ruchu . Doświadczał wrażenia , jakby mu na głowę i na piersi spadały ciężary .
— Otóż w takiej chwili przychodzi ten … kupiec , nabywa nasze weksle , nasz serwis , opętuje mego ojca i ciotkę , czyli — ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak myśliwiec zwierzynę . To już nie smutny wielbiciel , to nie konkurent , którego można odrzucić , to … zdobywca ! … On nie wzdycha , ale zakrada się do łask ciotki , ręce i nogi oplątuje ojcu , a mnie chce porwać gwałtem , jeżeli nie zmusić do tego , ażebym mu się sama oddała … Czy rozumiesz tę wyrafinowaną nikczemność ?
— Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ?
— Po obiedzie wstąpię do Fukiera , a na noc wrócę do ciebie — odpowiedział .
Odpowiedź była tak uderzająco prosta , że obaj z Wirskim osłupieliśmy . Młody człowiek tymczasem ociężale podniósł się z łóżka i bez zbytniego pośpiechu począł zapinać spodnie i kamizelkę . Pomimo całej systematyczności , z jaką oddawał się temu zajęciu , jestem pewny , że przynajmniej połowa guzików jego garderoby pozostała nie zapiętą .
— O , zapisany jest ciągle w naszym domu , ponieważ nie chciałby robić władzom subiekcji — objaśnił pan Maleski z miną lorda .
— Ha ! ha ! … — zaśmiał się . — Nu , jaki ja już stary jestem , żem od razu tego nie pomiarkował … Pan panu Łęckiemu da trzydzieści tysięcy rubli … a on panu ułatwi interes może na sto tysięcy rubli … Git ! … Ja panu dam licytanta , co on za piętnaście rubelków podbije cenę domu . Bardzo porządny pan , katolik , tylko jemu nie można dawać wadium do ręki … Ja panu dam jeszcze jakie dystyngowane dame , co także za dziesięć rubelków będzie podbijać … Ja mogę dać jeszcze z pare Żydki , po pięć rubelków … Zrobi się taka licytacja , co pan może zapłacić za ten dom choćby sto pięćdziesiąt tysięcy i nikt nie zmiarkuje , jaki jest interes …
— Mniejsza o pretensje gospodarza … Ale przecież nie mogę płacić siedmiuset rubli za lokal w podobnym domu …
Te panie bowiem , obok zdobiących je cnót , mają fatalny zwyczaj , że ciągle siedzą w oknie . Pani Misiewiczowa sobie , pani Stawska sobie , Helunia sobie i nawet kucharka Marianna też sobie . I nie dość , że siedzą cały dzień , ale jeszcze siedzą wieczorami przy lampach i nawet nie zapuszczają rolet , chyba przed udaniem się na spoczynek . Toteż widać wszystko , co się dzieje w ich mieszkaniu , jak w latarni .
Więc aby uniknąć wstydu dla siebie , bywał i nawet zwoływał do swego mieszkania rozmaite sesje , wydawał po dwadzieścia pięć i po sto rubli na akcje rozmaitych przedsiębiorstw publicznych , nade wszystko zaś — ciągle martwił się nieszczęśliwym położeniem kraju , a każdą mowę swoją kończył frazesem :
Zatrwożony Wokulski zdjął mu krawat i rozpiął koszulę . Potem zlał ręcznik wodą kolońską , którą znalazł na biurku Rzeckiego , i z synowską troskliwością wytarł choremu kark , twarz i głowę .
Dżokej podniósł dwa palce do żółto-niebieskiej czapki , a wyjąwszy drugą ręką cygaro z ust plunął przez zęby .
— Pan jest czysty krew sportsmen , ale jeszcze pan trochu gorączkuje . Na przyszły rok będzie spokojniejszy .
— Dlaczego dopiero jutro ?
— Zbroi się za sześćdziesiąt milionów guldenów ? … Chce zabrać Bośnię i Hercegowinę .
Skąd , u licha , dowiedziała się o moich troskach pani Małgorzata ? nie mam świadomości . Dość , że wpadła raz wieczorem do mego pokoju , powiedziała mi , że jestem jej wrogiem i że muszę być bardzo podły , skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi , jak Wokulski … Potem dodała , że jej mąż jest podły , że Wokulski jest podły , że wszyscy mężczyźni są podli , i nareszcie na mojej własnej kanapie dostała spazmów .
Do sklepu wszedł pierwszy gość : kobieta ubrana w salopę i chustkę na głowie , żądająca mosiężnej spluwaczki … Pan Ignacy bardzo nisko ukłonił się jej i ofiarował krzesło , a pan Lisiecki zniknął za szafami i wróciwszy po chwili doręczył interesantce ruchem pełnym godności żądany przedmiot . Potem zapisał cenę spluwaczki na kartce , podał ją przez ramię Rzeckiemu i poszedł za gablotkę z miną bankiera , który złożył na cel dobroczynny kilka tysięcy rubli .
— Możemy tam podejść … Boski spacer ! … Czy widzisz pan ten ruch … — mówił nieznajomy .
— Po co robić duże ceregiele . Jejmość nie masz opieki , on nie ma gospodyni ; pobierzcie się i przygarnijcie Ignasia , a będziecie nawet mieli dziecko . Jeszcze tanie dziecko , bo Mincel da mu wikt i kwaterę , a wy tylko odzież .
— Jeżeli dasz mi na fiakra ? … Nie . Wszakże z góry powiedziałem ci , że jestem żebrakiem , i kto wie , czy nie najnędzniejszym w Paryżu ? …
— Jakżem kontent , kuzynko , że cię znowu mogę przywitać ! …
— Nie ! dla mnie nie wygląda pan śmiesznie , ale jakby tu powiedzieć ? … niespodziewanie . Wyobrażałam sobie pana całkiem inaczej . Kiedy mi powiedziano , że pan jest kupcem , który w dodatku szybko zrobił majątek , pomyślałam :
— Tyralierzy ! … — rzekł stary podoficer .
— Nudziłżebyś się ?
Panna Izabela mówiąc to drżała na całym ciele . Oczy jej błyszczały , na twarzy miała wypieki .
— Cóż słychać , panie Szlangbaum ?
— Pojutrze o której mogę przyjść ?
Pewnego dnia w lecie zetknęła się z nim w bramie domu , gdzie mieszkała . Wokulski spojrzał na nią ciekawie , a ją ogarnął taki wstyd , że zarumieniła się powyżej oczu . Była zła na siebie za ten wstyd i za ten rumieniec i długi czas miała pretensję do Wokulskiego , że tak ciekawie na nią spojrzał .
— Uważa pan , panie Maruszewicz — mówił Wokulski przeglądając papiery — mógłbym panu w tej chwili wypowiedzieć kilka morałów albo nawet przez pewien czas zostawić pana w niepewności . Ale że obaj jesteśmy już pełnoletni , więc …
— Kpiliście — mówię — że stroi się w cudze pióra , więc wrócił do dawnego nazwiska .
— Patrzcie ! … patrzcie ! … Pąsowy bierze gniadego …
„ Pozna go i ochłonie — pomyślał . — Tylko już ja nie będę im służył za pośrednika . ”
— Z początku to ckliło mi się bez roboty , ale późni przywykem i jestem .
— Sprowadzę kuzynkę — rzekł .
— Pierwej pokaż pan , coś przyniósł — przerwał Wokulski .
Doktór Szuman jest także starozakonny , ale niezwykły to człowiek . Miał nawet ochrzcić się , gdyż zakochał się w chrześcijance ; ale że umarła , więc dał spokój . Mówią nawet , że truł się z żalu , ale go odratowano . Dziś całkiem porzucił praktykę lekarską , ma spory majątek i tylko zajmuje się badaniem ludzi czy też ich włosów . Mały , żółty , ma przejmujące spojrzenie , przed którym trudno by coś ukryć . A że zna się ze Stachem od dawna , więc musi wiedzieć wszystkie jego tajemnice .
— Socjalizm … — szepnął mizerny subiekt kryjąc się za porcelanę .
— Kto mnie maltretuje ? — krzyknął zrywając się .
— Tam tak samo , ale mogę usiąść . A co to masz pan za paczkę ? …
— Ta bardzo mi się podoba . Wiesz … ja ją wezmę , bo moja już na nic …
— Ani słowa więcej , baronie ! … — przerwał Wokulski ściskając go . — Drobna to sprawa . Zresztą gdybym nawet utargował na pańskiej klaczy dwieście rubli , czy potrzebowałbym się z tym kryć ? …
— Mówi , że pojedzie do Kijowa , do uniwersytetu . Ha ! niech jedzie — prawił Machalski — może choć jeden subiekt wyjdzie na człowieka . Ja mu tam nie przeszkadzam ; kiedy jest w piwnicy , nie napędzam go do roboty ; niech sobie czyta . Ale na górze dokuczają mu subiekci i goście .
Panna Łęcka piękna , bo piękna , ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw … W tym jest coś z p … ( w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami ) . W tym jest jakieś duże P …
— Nieszczególnie , ale jeżdżę .
Dojechali do lasu , za nimi dwie służące w bryczce . Panie wzięły do rąk koszyki .
Przeszli jeszcze kilkanaście kroków pod zwieszającymi się gałęźmi i nagle — opanowała go straszna rozpacz . Zdawało mu się , że gdyby w tej chwili zajechał powóz po pannę Izabelę , on rzuciłby się pod koła i nie pozwoliłby jej jechać . Niechby go roztratowali i niechby już raz przestał cierpieć .
— Merci , monsieur …
— Przykro mi bardzo — rzekł baron kłaniając się po raz drugi — że składam pani uszanowanie w takich warunkach …
— To są dwory ? — spytał Wokulski .
„ Wokulski ? … Wokulski ? … — szepcze panna Izabela . — Któż to jest ten Wokulski , który dziś tak nagle ukazał się jej od razu z kilku stron , pod rozmaitymi postaciami . Co on ma do czynienia z jej ciotką , z ojcem ? … ”
— Naturalnie . Za pieniądze wszystkiego można dostać .
Wokulski tymczasem spokojnie dopasowywał strzemiona .
— To nie uprzejmość , pani , to uczciwość szlachetnego człowieka ! — wtrącił rządca . — Mnie pan Wokulski również zniżył komorne i przyjąłem … Ulica , proszę pani , trzeciorzędna , ruch mały …
— Cóż , skończyliście państwo konferencję ? — spytała hrabina . — Prawda , jaka to miła osoba , prezesowa ? … Ma pan w niej wielką przyjaciółkę , nie większą jednak aniżeli we mnie . Zaraz przedstawię pana … Pan Wokulski ! … — dodała zwracając się do damy w brylantach .
Już to Stach w przyjmowaniu teoryj pana Leona był bardzo ostrożny ; ale młody chłopak umiał wszystkich przekonywać jak Demostenes .
— Może państwo pozwolą lżejszą drogą — odezwał się Węgiełek .
— Zresztą , powiem ci — ciągnął dalej pan Ignacy — szkoda takiego subiekta . Chłopak piękny , kobiety go pasjami lubią …
— Ny ! … ny ! … co — się pan tak gniewa ? … — mruczeli bardzo zmieszani Żydkowie .
— Exposition ! …
I to wszystko przeszło ! … I dziś w tym salonie — chłodno , ciemno i pusto … Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku , który zawsze zasnuwa szarą siecią te miejsca , gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło . Już uciekło ! … Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy .
„ Krótko trwał mój triumf — mówiła sobie . — Krzeszowski naprawdę dobrze strzela … Jeżeli zabije jedynego człowieka , który dziś ujmuje się za mną , to co ? Pojedynek jest istotnie barbarzyńskim zabytkiem . Bo Wokulski ( biorąc go ze strony moralnej ) więcej jest wart od Krzeszowskiego , a jednak … może zginąć ! … Ostatni człowiek , w którym pokładał nadzieję mój ojciec . ”
„ 29 a 36 — to 65 , a 15 … ” — liczył w myśli Wokulski , lecz nagle pióro prysło mu w ręku . Nie podnosząc głowy wydobył nową stalówkę z szuflady , a jednocześnie , nie wiadomo jakim sposobem , z rachunku wypadło mu pytanie :
— O co pani chodzi , droga pani ? — mówi słodko jegomość w szafirowych okularach . — Żaden adwokat nie podbije pani ceny domu … to ja jezdem od tego … Desz pani jeden procent od każdego tysiąca rubli wyżej nad sumę początkową i dwadzieścia rubelków na koszta …
— To właśnie będzie interesować się takim , który ją lekceważy .
— Nie śmiałem … Bałem się , żeby nie mówili o mnie , że Żyd musi się wszędzie wkręcić . I dziś nie przyszedłbym , gdyby nie troska o dzieci .
— Wyborna wiadomość ! — zawołała witając się z nim niezwykle gorąco . — Czy wie pan , że przyjechał ten znakomity skrzypek Molinari …
Wzrok jego machinalnie padł na stół , gdzie leżał niedawno kupiony Mickiewicz .
— Pani Stawska tu mieszka ? — spytałem mimo woli . — Ta piękna ? …
— Nie wiem , po co by on się żenił — rzekłem do pani Misiewiczowej . — Bo on chyba nawet nie może mieć szczęścia do kobiet .
— I pan wiesz o nim ?
— O czymżeście rozmawiali ? … — zapytała zdziwiona . — Bo chyba nie o machinach latających …
— Są ludzie szczęśliwi , którzy …
— To pewnie on . Wyjdę , papo , i zostawię panów samych .
— Austria chce zabrać ? … — powtórzył . — Za co ? …
Kiedy przyszliśmy do mego mieszkania i podano samowar , odezwałem się :
— Jeździł pan ? … — odezwał się z kozła Ochocki . — Hola ! … Niech pan zaczeka z opowiadaniem , zaraz tam przyjdę .
„ Do śmierci zobowiążesz mnie — mówił Rzecki — jeżeli coś obmyślisz dla ostatecznego wyjaśnienia : czy Ludwik Stawski żyje , czy umarł ? ”
W sali zrobił się ruch . Przybiegła zatrwożona panna Izabela , potem hrabina , wzięły prezesową pod ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów . W jednej chwili na Wokulskiego zwróciły się wszystkie oczy . Zaczęto z cicha szeptać .
— Kto jest ten nikczemnik ? — pyta baronowa jegomościa z łajdacką miną . — Kto jest ten w niebieskich okularach ? …
Stopniowo pannę Izabelę napełnia wielka bojaźń . Może to są weksle jej ojca , które ktoś niedawno wykupił ? … W takim razie wziąwszy pieniądze za srebra i serwis spłaci ten dług najpierwej i uwolni się od podobnego wierzyciela . Ale człowiek pogrążony w dymie wciąż patrzy jej w oczy i karty nie rzuca . Więc może … Ach ! …
— I słusznie — on odpowiada — nie będzie się mnożył ród wariacki .
— Ależ nikt z panów nigdy nie płaci ! — zawołał zniecierpliwiony rządca .
Obok mnie leżał przewrócony na bok oficer austriacki , człowiek młody , o bardzo szlachetnych rysach . Spojrzał na mnie ciemnymi oczyma z nieopisanym smutkiem i wyszeptał chrapliwym głosem :
— Więc powierzyłby pan swoją kasę mnie , której wytoczono … — rzekła pani Stawska i rozpłakała się .
Wokulski rzucił pistolet na ziemię i zeszedł z mety .
Wtedy poszłam do jego mieszkania z moim doradcą prawnym i zobaczyłam przez lornetkę , że moja lalka jest rzeczywiście u tej pani . Na drugi dzień więc udałam się do niej , zabrałam lalkę , którą tu widzę na stole , i podałam skargę .
Panna Izabela zwiesiła głowę i cicho przebierając palcami , po stole , dumała .
W drodze do domu pan Tomasz był odurzony . Nie czuł upału , tylko ogólne osłabienie i szum w uszach . Chwilami zdawało mu się , że każdym okiem widzi inaczej albo że obydwoma widzi gorzej . Oparł się w rogu powozu chwiejąc się za każdym silniejszym ruchem jak pijany .
Stary subiekt zmiarkowawszy , że nie ma tu co robić dłużej , pożegnał swego Stacha i rzekł na odchodne :
A potem odprowadziwszy córkę do gabinetu i rzuciwszy parę razy okiem w zwierciadło , dodał :
Wrócił do siebie .
— Nie ? … — spytał Geist . — A jednak — dodał — mówiono mi , że panowie staracie się o coś podobnego dla marynarki . Zresztą mniejsza … Dla pana mam coś innego …
— Nawet bardzo ; dzisiejsi kupcy umieją robić śmiałe projekta .
Woalka chroniła ją od wiatru , kareta od deszczu , sobole od zimna , parasolka i rękawiczki od słońca . I tak żyła z dnia na dzień , z miesiąca na miesiąc , z roku na rok , wyższa nad ludzi , a nawet nad prawa natury . Dwa razy spotkała ją straszna burza , raz w Alpach , drugi — na Morzu Śródziemnym . Truchleli najodważniejsi , ale panna Izabela ze śmiechem przysłuchiwała się łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu , ani przypuszczając możliwości niebezpieczeństwa . Natura urządziła dla niej piękne widowisko z piorunów , kamieni i morskiego odmętu , jak w innym czasie pokazała jej księżyc nad Jeziorem Genewskim albo nad wodospadem Renu rozdarła chmury , które zakrywały słońce . To samo przecie robią co dzień maszyniści teatrów i nawet w zdenerwowanych damach nie wywołują obawy .
Niekiedy , osobliwie podczas zimy , Stach wymykał się na tydzień z domu do znajomego leśnika , polował tam całe dnie i włóczył się po lasach . Wówczas pani już trzeciego dnia jechała w pogoń za swym kochanym zbiegiem , chodziła za nim po gąszczu i w rezultacie — przywoziła chłopa do Warszawy .
Wyjść za Rossiego ? … Dbać o jego garderobę teatralną , a może przyszywać mu guziki do nocnych koszul ? …
Zastanów się więc , póki czas . Nie gub swej duszy i majątku i nie zatruwaj spokoju zacnej damie , która w nieutulonym żalu po stracie córki tę jedną ma dziś pociechę , że może przesiadywać w pokoju , gdzie nieszczęśliwe dziecię oddało Bogu ducha . Upamiętaj się , zaklinam cię — życzliwa … ”
— Panie ! — rzekł ponurym głosem , zamykając drzwi gabinetu . — Widzisz przed sobą człowieka , który postanowił …
„ Już idę — myślał . — Zaraz … jeszcze chwilkę … Ach , co się ze mną stało ! … ” — dodał czując , że jego rozdarta dusza nawet na tak prosty czyn nie może zdobyć się bez wahań .
— Tak mówisz ? … Więc chodź .
Tymczasem rządca zapiął swój poplamiony surdut na dwa guziki i ukłoniwszy się z elegancją prawdziwego szlachcica rzekł :
„ Co ja tu robię ? … Skąd ja modlę się do jednego z nimi ołtarza ? … ”
— To są media — szepnął Jumart . — Na nich Palmieri pokazuje swoje sztuki .
Nawet sklepienie było zajęte . Wisiały tam długie szeregi pęcherzy naładowanych gorczycą i farbami , ogromna lampa z daszkiem , która w zimie paliła się cały dzień , sieć pełna korków do butelek , wreszcie — wypchany krokodylek , długi może na półtora łokcia .
— Za pół godziny jedziemy . Od tej chwili zaczyna pan służbę przy mnie .
— Phi ! … cóż mam robić ! — odparł .
W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski .
— Nie ? … Więc na cóż są pieniądze ? … Jeżeli sto tysięcy rubli rocznie nie daje szczęścia , cóż go da ? …
— I Stach będzie szczęśliwy .
- Ach , jak to dobrze ! Przekona się pan , co to za wielki artysta . Szczególniej znakomicie gra Romea , chociaż … już nie jest pierwszej młodości … Ciocia i ja znamy go osobiście jeszcze z Paryża … Bardzo miły człowiek , ale nade wszystko genialny tragik … W jego grze najprawdziwszy realizm kojarzy się z najpoetyczniejszym idealizmem …
— Poczekaj . Jest ktoś , który chciałby ci dopomóc , więc nie spiesz się i odpowiadaj szczerze …
— Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski .
W sali ucichło , a pan Ignacy słucha opisu kamienicy położonej tu i tu , mającej trzy oficyny i trzy piętra , plac , ogród itd . W trakcie tego ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy , a pani Krzeszowska co chwilę podnosi do nosa kryształowy flakonik w złotej oprawie .
Spośród tej młodzieży wyróżniał się niejaki pan Leon , chłopak jeszcze młody ( nie miał nawet dwudziestu lat ) , piękny , a mądry … a zapalczywy ! … Ten jakby był moim pomocnikiem w politycznej edukacji Wokulskiego : kiedy bowiem ja opowiadałem o Napoleonie i wielkim posłannictwie Bonapartych , pan Leon mówił o Mazzinim , Garibaldim i im podobnych znakomitościach . A jak on umiał podnosić ducha ! …
— O ile wiem , umie pan jednak bawić się dobrze tam , gdzie mnie nie ma — odparła panna Izabela i odeszła .
Dziewczynka zrobiła dwa dygi , na które ja odpowiedziałem niezręcznie , a pan Wirski jak hrabia , i mówiła dalej , pokazując babce druty , przy których chwiał się czarny , włóczkowy kwadracik .
„ No , tak ! … ” — mruknął Wokulski tonem , który nie zdradzał zbyt wielkiego zachwytu .
— On taki kupiec jak ja i pan — odparł jenerał .
— Jedno z dwojga , obywatelu : albo dopiero dziś przyjechaliście , albo jesteście po dobrym śniadaniu ? …
Skoro zaś kupi kamienicę , przede wszystkim wypędzi z niej studentów , a zapewne i biedną panią Helenę . Gdybyż choć na tym ograniczyła swoją nienawiść …
— Miałby więcej o dwakroć sto tysięcy rubli …
— Czy światło złe w tym pokoju , czy mi się zdaje , że panienka jest nie w humorze ? …
Tak mruczał i chodził po sklepie przygarbiony , z rękoma w kieszeniach , a za nim jego pudel . Pan od czasu do czasu zatrzymywał się i oglądał jakiś przedmiot , pies przysiadał na podłodze i skrobał tylną nogą gęste kudły , a rzędem ustawione w szafie lalki małe , średnie i duże , brunetki i blondynki , przypatrywały się im martwymi oczami .
— Prośże go , ośle , do sali — rzekł Wokulski i zatrzasnął drzwi gabinetu .
Takie postępowanie na kilka lat wytworzyło dokoła panny pustkę . Podziwiano ją i wielbiono , ale z daleka ; nikt bowiem nie chciał narażać się na szyderczą odmowę .
— Owszem , jeżeli pani życzy sobie , jestem szlachcicem , nawet lepszym od niejednego z tych , jakich spotykałem w salonach . Na moje nieszczęście , wobec pani , jestem także i kupcem .
Pan Tomasz uścisnął mu rękę .
— To bardzo piękny czyn — mówił książę — ale … nie w stylu Wokulskiego . On mi wyglądał na jednego z tych ludzi , którzy w społeczeństwie stanowią siłę tworzącą rzeczy dobre , a karcącą łotrów . Tak jak postąpił Wokulski z Maruszewiczem , mógłby zrobić każdy ksiądz … Obawiam się , że ten człowiek traci energię .
— Zmów pierwej paciorek .
A teraz opiszę tragedię , na wspomnienie której gniew mnie dusi .
— Teraz — zakończył sędzia skończywszy czytanie — może pani podać skargę o potwarz .
— Skąd ? … Z tych pozycyj , których nie zajmujemy albo do zajmowania których sami ich zmuszamy , pchamy ich , błagamy , aby je zajęli . Mego sklepu nie kupi żaden z naszych panów , ale każdy da pieniądze Żydowi , aby on go kupił i … płacił dobre procenta od wziętego kapitału .
Przede wszystkim baronowa wcale nie korzysta ze swego obszernego apartamentu . Salon , buduar , pokój sypialny , jadalny , pokój barona , wszystko stoi pustką . Meble i lustra pozasłaniane pokrowcami ; z roślin , jakie tam były kiedyś , dziś są patyki albo tylko wazony pełne próchna zamiast ziemi ; na kosztownych obiciach kurz . Jada także Bóg wie po jakiemu , nie biorąc czasem przez parę dni nic ciepłego w usta , i trzyma na tak wielki dom tylko jedną służącę , której w dodatku wymyśla od rozpustnic i złodziejek .
Wokulski pożegnał go i poszedł do swego numeru .
— Powiedz — byłem … Tobie się zdaje , że dopiero ty wynalazłeś miłość . Znam i ja ją , bah ! … Przez kilka lat kochałem się jak półgłówek , a tymczasem moja Heloiza romansowała z innymi . Boże mój ! … ile mnie kosztowała każda wymiana spojrzeń , które chwytałem w przelocie … W końcu w moich oczach wymieniano nawet uściski … Wierz mi , Stachu , ja nie jestem tak naiwny , jak myślą . Wiele w życiu widziałem i doszedłem do wniosku , że my wkładamy zbyt dużo serca w zabawę nazywaną miłością !
— Prawda … prawda ! … — szepnęła upokorzona baronowa .
Istotnie , w tej chwili wszedł do sklepu człeczyna w starym futrze , wypłowiałym cylindrze i ogromnych kaloszach . Wszedł , rozejrzał się jak ajent śledczy , zapytał Klejna , kiedy będzie pan Wokulski , potem nagle udał , że dopiero nas spostrzega , i przybliżywszy się do Stacha szepnął :
Myślę : „ Tam , do diabła , czy Stach nie dał mu dymisji ? … ” Więc odpowiadam :
— Są obie panie — mówiła służąca . — Tylko co do pani młodszej przyszła jedna dziewczynka wydawać lekcje . Ale pani starsza jest w swoim pokoju .
— Moją będzie rzeczą , ażeby nie potrzebował się poprawiać .
— Dajże spokój … Wracają ! … — przerwał jej pan Tomasz .
— Niech pani nie spieszy się z przebaczeniem , bo ono może podnieść moje nadzieje …
Obrócił się parę razy i już nie wiedział , dokąd idzie . Serce zaczęło mu bić gwałtownie , zimny pot wystąpił na czoło , pierwszy raz w życiu uczuł obawę nocy i zbłąkania …
— A , i kuzynek jest tutaj ! — rzekła panna Izabela podając mu rękę — czegóż taki smutny ?
— Pan Wokulski jest ? … Ach , pan Rzecki ! … Na słówko …
„ No , zobaczymy , co będzie jutro … A może mnie nie zatrzymają ? … Zresztą panna Izabela jest sobie piękna panna , przypuśćmy , że nawet niezwykle piękna , ale tylko panna , nie nadprzyrodzone zjawisko . Tysiące równie ładnych chodzi po świecie , a ja też nie myślę czepiać się zębami jednej spódnicy . Odepchnie mnie ? … Dobrze ! … Z tym większym rozmachem padnę w objęcia innej … ”
— Zdaje mi się , że składa tego dowody .
— Pyszny jest ten Mraczewski , co ? Jak on umie rozmawiać z kobietami !
Lekki dreszcz przebiegł pannę Izabelę . I to ma być wspólnik jej ojca ? … Do czego ten wspólnik ? … Skąd jej ojcu przyszło do głowy zawiązywać jakieś towarzystwa handlowe , tworzyć jakieś rozległe plany , o których nigdy dawniej nie marzył ? … Chce przy pomocy mieszczaństwa wysunąć się na czoło arystokracji ; chce zostać wybranym do rady miejskiej , której nie było i nie ma ? …
— Czy zaraz ? — zdziwił się garson .
„ Szczęśliwy człowiek ! — myślała . — Mnie obrażają , a jego będą przepraszać . Ja , gdyby ktoś przy mnie obraził ukochaną , nie pozwoliłabym się przeprosić . On , naturalnie , zgodzi się … ”
— Nie chcę grać z panem komedii , mój potworze — odparła po chwili . — Obchodzi mnie tak , że … robię wszystko , co jest w mojej mocy , ażeby dostał Belę , ponieważ … ją kocha ten szaleniec …
— Tam też pojedzie — odparł Wokulski . — Moje uszanowanie paniom — dodał kłaniając się .
— Straszna ! … straszna cyfra ! — szepnął książę . — Czy nie widzisz pan w niej istotnego niebezpieczeństwa dla naszych fabryk ?
Naturalnie , komornik wysyła stróża po ślusarza i czeka na schodach z policją . W jakie pół godziny przychodzi i ślusarz : otworzył ten zwyczajny zamek wytrychem , ale angielskiemu zatrzaskowi nie może dać rady . Kręci , wierci — na próżno … Dyma znowu po narzędzia , na co znowu schodzi mu z pół godziny , a tymczasem w podwórzu zbiegowisko , wrzask , a na drugim piętrze pani baronowa dostaje najstraszniejszych spazmów .
— Istnieniu wyjątków nie przeczę , kto wie jednak , czy taki Starski nie odkrył ogólnego prawidła .
Wkrótce pojechał do Bułgarii , gdzie zdobył swój olbrzymi majątek , a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka ( pani Meliton ) powiedziała mi , że Stach jest zakochany …
— Pan będziesz zdrów za moją krzywdę … — odparła z gniewem kumoszka .
Nareszcie przyszły wszystkie cztery z Wirskim ( czy i ten pobożny człowiek chodził dziś do spowiedzi ? ) i — dwoma dorożkami pojechaliśmy na sprawę : ja z panią Stawską i Helunią , a Wirski z panią Misiewiczową i kucharką . Szkoda jeszcze , że nie wzięły ze sobą rondli , samowara i naftowej kuchenki ! … Przed sądem spotkaliśmy powóz Wokulskiego , którym przyjechał on i adwokat . Czekali nas przy schodach tak zabłoconych , jak gdyby przeszedł tędy batalion piechoty — i mieli miny zupełnie spokojne . Założyłbym się nawet , że rozmawiali o czym innym , nie o pani Stawskiej .
— Prawda , trzeba by zajść — odparł pocierając czoło . — Mówiłeś z nią o sklepie ?
„ Te kobiety , które zdają się tak gorąco szukać Boga , bywają niekiedy nieszczęśliwymi istotami , których serce wzburzyła namiętność . Idą do kościoła , ażeby tam wielbić mężczyznę ” — mówił opat Jouve .
— Wcale go nie prosiłam — odpowiedziała dumnie hrabina .
Po lodach zupełnie zdetonowana panna Florentyna została w jadalni , a reszta towarzystwa przeszła na kawę do gabinetu pana . Właśnie Wokulski skończył swoją filiżankę , kiedy Mikołaj przyniósł panu Tomaszowi na tacy list mówiąc :
Aż jednego dnia , około połowy maja ( rozeszły się wówczas wieści mocno pokojowe ) , Staś przed samym zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi :
„ Co ona mówi — myślał — o baronie i Ewelinie ? … Czy po prostu nie ostrzega mnie ? … Starski bodajże umizga się nie tylko do panny Eweliny . Co to było tam w breku ? … Ach , wolałbym w łeb sobie palnąć … ”
„ W breku — myślał — było albo przywidzenie , albo fakt . Jeżeli przywidzenie , w takim razie krzywdziłbym niewinną , a jeżeli fakt … No , to przecież nie będę rywalem tego uwodziciela z operetek i nie poświęcę życia dla kobiety przewrotnej . Wolno jej romansować , z kim chce , ale nie wolno oszukiwać człowieka , którego jedynym występkiem jest , że ją kocha … Trzeba wyjeżdżać z tej Kapui i wziąć się do roboty . W laboratorium Geista lepiej zapełnię życie aniżeli w salonach … ”
— Mieli się też po co rodzić ! … — westchnął oparty na karabinie Katz , którego znowu opanowała melancholia .
„ Kiedyż nareszcie wyjedziemy z tego miejsca ? … ”
— Cóż — rzekłem po chwili , zabierając się do wyjścia — cóż , czy przypuściłby kto , że taka drobna rzecz jak lalka może przyczynić się do uszczęśliwienia dwojga ludzi ?
— Cóż to za sklep budują ? — spytała panny Florentyny .
— Zła , boś ją sama panna zepsuła . Im tylko pozwolić , to by zaraz człowiekowi kołki na łbie ciosali … Z baronem będziesz panna miała lżej , bo to koneser … Ale ubrać się panna musisz inaczej , nie tak po tercjarsku . My nie lubimy zakonnic .
Zaczęła przypominać sobie .
— I z czarownikami naradzasz się ( pfy ! nieczysta siła … ) , na czym , mówię tobie , nie zyskasz rozbitej kopiejki , a możesz na siebie obrazić Boga .
Wokulski sam nie wiedział , kiedy zbiegł z galerii i kiedy wszedł do koła . Kogoś potrącił , ktoś pytał go o bilet … Pędził prosto przed siebie i od razu wpadł na powóz . Lokaj hrabiny ukłonił mu się z kozła , a pan Łęcki zawołał :
— Nade wszystko niech panowie strzegą się tej baronowej … która już czeka w czytelni , a ma niby to przyjść dopiero o trzeciej … Przysięgnę , to Niemka … Jestem przecie Alzatczyk ! …
— Zapewne — rzekł Wokulski po namyśle .
— Cóż to znaczy dziesięć tysięcy rubli ? … — spytał marszałek , który już powrócił do gabinetu , ale jeszcze nie wpadł w tok rozpraw .
— Nie wiem … może … — odpowiedziała .
Im więcej porównywał swoją miłość do panny Izabeli z uczuciami ogółu mężczyzn dla ogółu kobiet , tym bardziej wydawała mu się nienaturalną . Bo jak można zakochać się w kimś od jednego rzutu oka ? Albo jak można szaleć za kobietą , którą widzi się raz na kilka miesięcy , i tylko po to , ażeby przekonać się , że ona nie dba o nas ?
Obudziłem się , łkając z żalu za moim dzieciństwem . Ktoś szarpał mnie za ramię .
— Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę .
— O ! bo Grossmutter myśli tylko o kawie i o obiedzie — oburzył się Jan .
— Mają rację .
— Co powie świat na tę spółkę ?
Nawet baronowa przybiegła zatrwożona i mówi do Patkiewicza :
Na godzinę wpadł do sklepu , załatwił kilka interesów i wrócił do siebie ; o czwartej służący wydobył mu z komody bieliznę i przyszedł fryzjer ogolić go i uczesać .
— Daj pan spokój ! — przerwał młody człowiek . — Mój ojciec był zdolnym lekarzem , pracował dniem i nocą , miał niby to dobre zarobki i oszczędził … raptem trzysta rubli na rok ! A że wasza kamienica kosztuje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez trzysta lat … Nie uwierzę zaś , ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat …
Nareszcie dym stał się tak gęsty i nieznośny , że za wszelką cenę chciałem wydobyć się z niego . Cofnąłem się z początku wolno , później biegiem , widząc ze zdziwieniem , że i inni robią to samo . Zamiast dwu wyciągniętych szeregów zobaczyłem kupę uciekających ludzi . „ Czego oni , u diabła , uciekają ? … ” — myślałem przyspieszając kroku . Nie był to już bieg , ale koński galop . Zatrzymaliśmy się w połowie wzgórza i tu dopiero spostrzegliśmy , że miejsce nasze na placu zajął jakiś nowy batalion , a na szczycie wzgórza walą z armat .
— Ja w kuchni ? … — spytał jegomość nazwany Leonem . — Chyba jaśnie pani żartuje . Według umowy z panem mam mieć swój pokój …
— Dziś chyba uspokoiła się pani .
Na drugi dzień ( sprawa miała być o dziesiątej ) już o ósmej pojechałem do moich pań i nie zastałem nikogo . Wszystkie poszły do spowiedzi : matka , córka , wnuczka i kucharka , i jednały się z Bogiem do wpół do dziesiątej , a ja nieszczęśliwy ( był przecie styczeń ) spacerowałem przed bramą na mrozie i myślałem :
Wokulski otworzył okno . Przy kuchni piały ogromnymi głosami koguty kałakuckie , w parku kwilił puszczyk ; na niebie urwała się jedna gwiazda i spadła gdzieś za drzewami . Baron wciąż kaszlał .
— Nie sądzisz pan — zapytał po namyśle — że jednak należałoby temu zapobiec ? …
— Mam interes zapłacić drożej .
Adwokatowi na policzkach wystąpiły ceglaste rumieńce . Zadzwonił — wszedł służący .
— Pan ma słabość do tego Maruszewicza ? — spytał hrabia .
— Coże się z nimi dzieje ? … — nalegała coraz niespokojniej prezesowa .
Nagle uczuł mocne uderzenie w skroń ; zaszumiało mu w uszach , czarne płatki przeleciały przed oczyma … Wypuścił broń z ręki i przyklęknął .
Już Wokulski był na schodach , gdy doktór wybiegł za nim i zawołał wychylając się przez poręcz :
— Ale gdybyś pan był , musiałbyś chyba trzeci raz zmienić program .
— Jak fryzjerczyk , którego uzuchwalono — odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi .
— Kiedy nie wiem , co mam wyciąć ?
Uderzyło go naprzód to , że Paryż jest podobny do olbrzymiego półmiska , o dziewięciu wiorstach szerokości z północy na południe i o jedynastu długości ze wschodu na zachód . Półmisek ten w stronie południowej jest pęknięty i przedzielony Sekwaną , która przecina go łukiem biegnącym od kąta południowo wschodniego przez środek miasta i skręca do kąta południowo zachodniego . Ośmioletnie dziecko mogłoby wyrysować taki plan .
— Cóż w tym dziwnego — śmiał się zarażony hrabia . — Malarze nadawali obrazom wyraz , o jakim nie śniło się żadnemu z oryginałów ; tak jak heraldycy i historycy opowiadali o nich bajeczne legendy . To wszystko kłamstwa , mój kuzynie ! … To tylko kulisy i kostiumy , które z jednego Wojtka robią księcia , a z innego parobka . W rzeczywistości jeden i drugi jest tylko lichym aktorem .
— Czy tak ? … — dodał biorąc ją za rękę .
— Nu — mówił lamentującym głosem — co ten pan Wokulski wyrabia najlepszego ! … Ja miałem taki interes , żeby on za pięć dni mógł od swego kapitału zarobić trzysta rubli … I ja zarobiłbym ze sto rubli … Ale on sobie jeździ teraz po mieście , a ja na same dorożki wydałem dwa złote i groszy dwadzieścia … Aj ! co to za rozbójniki te dorożkarze …
— Oto — zawołał — cała Joasia jest w tym liście . Nerwy , zawsze nerwy ! …
„ Coś wie , tylko gadać nie chce — myślał Rzecki . — Zawsze Żyd … ”
— Szanowny panie Rzecki .
— Czekaj , znajdę ci lepszą — zawołał Rzecki .
— Nie , pani .
W głębi na lewo widać jakiś potężny gmach .
Skrzydłowe bataliony oddalały się od nas coraz bardziej ; wreszcie prawy zniknął za wzgórzami , a lewy o paręset sążni od nas dał nurka w szeroki parów i tylko kiedy niekiedy błysnęła fala jego bagnetów . Podzieli się gdzieś huzarzy i armaty , i ciągnąca z tyłu rezerwa , i został sam nasz batalion , schodzący z jednego wzgórza , ażeby wejść na drugie , jeszcze wyższe . Tylko od czasu do czasu z frontu , od tyłu albo z boków przyleciał jakiś jeździec z kartką albo z ustnym poleceniem od majora . Prawdziwy cud , że od tylu poleceń nie zamąciło mu się we łbie !
Po wyjściu służącego chwilę postał w oknie patrząc na park oświetlony ukośnymi promieniami słońca i na krzak bzu , na którym wesoło świegotały ptaki . Patrzył , ale serce nurtowała mu głucha obawa na myśl , w jaki sposób przywita się z panną Izabelą …
— O , ja nieszczęśliwa ! … Przysięgnę , że to on , nikczemnik , nasadził na mnie tych bandytów … Wywdzięcza mi się , żem go wydobyła z nędzy ! … Żem kupiła jego konia ! …
Panna Izabela zarumieniła się mocniej niż poprzednio i spuściła piękną głowę .
W tej samej chwili przyszedł pożegnać go uśmiechnięty pan Zięba .
Zakrystian w szafirowych okularach kłania się , poruszając przy tym lewą łopatką , i odpowiada :
— Choćby dlatego — odparł hrabia gorąco — ażeby nie mówiono , że nic nie robimy , tylko obcinamy kupony …
Tak się lękał uwięzienia w murach dziewięćdziesięciu tysięcy rubli gotówki , że cały dzień tylko o tym myślał . Była chwila , że chciał wprost zapytać Wokulskiego , ale — zabrakło mu odwagi .
Zmiarkowałem , że Katz jest bardzo chory . Zbliżyłem się do niego i ciągnąc go na grochowiny , rzekłem :
— Kochany Stasiu — mówiłem do Wokulskiego — wszyscy kupcy śmieją się , że tak dużo wydajemy w niepewnych czasach .
— Przy jakiej mieszka stacji ?
„ Skąd mu ten biały cylinder ? … ” — pomyślał pan Tomasz z goryczą . Potem nasunęła mu się dziwna kombinacja : że Wokulski jest to parweniusz , który za prawo noszenia białego cylindra powinien by mu płacić przynajmniej pięćdziesiąt procent od wypożyczonego kapitału . — Aż sam wzruszył ramionami .
— Już są ? … — powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go . — Już są ! … Nie życzę ci , abyś potrzebował kiedy wystawiać na próbę ich współczucia …
— Kasa jest tu — odezwał się Rzecki podbiegając do panny Florentyny . Wziął od niej pieniądze i oboje cofnęli się w głąb sklepu .
Słowem , wszyscy byli kontenci , a pan Zięba spokojny .
* Pierwsze * znaczy po niemiecku usta , drugie godzina .
— Ale ma tu przyjaciół — zawołała baronowa . — I gdybym nie znała pana , przypuszczałabym , że pośredniczysz mu w tych bezeceństwach .
— Dziecko jeszcze jesteś — mówił nieco zakłopotany pan Tomasz — jesteś idealistka , więc … mogłoby cię to zrazić do nich … Ale masz przecie rozum . Baron , widzisz , utrzymuje jakąś spółkę z lichwiarzami , a fortuna marszałka urosła głównie ze szczęśliwych pogorzeli , no … i trochę z handlu bydłem w czasie wojny sewastopolskiej …
— Niech panowie raczą je podać — odparł Rzecki .
Szuman kiwał głową i wznosił brwi .
— Powoli … powoli … uspokój się , kochany panie Stanisławie — mitygował adwokat , na powrót sadowiąc go na fotelu . — Więc nie cofasz się od kupna ? …
— I ja — odparł Wokulski .
— Wycofać swój kapitał może pan nawet w połowie stycznia roku przyszłego .
„ Więc to tak ? … O , żebyś zdechł , mój kochanku , musisz ożenić się z panią Stawską . ”
— Pewnie jaśnie pan robi jakieś głupstwo ! … — mruknął obrażony sługa . — Cóż tam znowu ? … — pytał gniewnie , rozbierając barona .
Teraz dopiero panna Izabela spostrzega , że człowiek w koszuli patrzy na nią jakimś szczególnym wzrokiem , ciągle trzymając kartę nad głową . Dym i para , kotłujące w dolinie , chwilami zasłaniają jego rozpiętą koszulę i surowe oblicze ; tonie wśród nich — nie ma go . Tylko spoza dymu widać blady połysk jego oczów , a nad dymem obnażoną do łokcia rękę i — kartę .
— Tak .
Głośno jednak rzekł :
— Jest z piętnaście armat — mruknął Katz , który w podobnych chwilach stawał się rozmowniejszy . — A że my ciągniemy dwanaście , toż będzie bal ! …
Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni .
No , można wyjechać nawet do Paryża i nawet po wariacku , ale nie w takich czasach . Tu , panie , kongres berliński nawarzył piwa — tu , panie , Anglia , panie , za Cypr , Austria za Bośnię … Włochy krzyczą wniebogłosy : „ Dajcie nam Triest , bo będzie źle … ” Tu już słyszę , panie , w Bośni krew się leje potokami i ( byle żniwa skończyć ) wojna buchnie przed zimą jak amen w pacierzu … A on tymczasem daje nura do Paryża ! …
Wtem stało się coś nieoczekiwanego . W pobliżu nas zatrzeszczały bębny i rozległy się przeraźliwe piszczałki fajfrów . Toż samo za nami . Ktoś krzyknął : „ Naprzód ! ” i — nie wiem , z ilu piersi wybuchnął krzyk podobny do jęku albo do wycia . Kolumna poruszyła się z wolna , prędzej , biegiem … Strzały prawie ucichły i odzywały się tylko pojedynczo … Z impetem uderzyłem o coś piersiami , pchano się na mnie ze wszystkich stron , pchałem się i ja …
Francuz , gdy coś wytwarza , dba naprzód o to , ażeby dzieło jego odpowiadało swemu celowi , a potem , ażeby było piękne . I jeszcze nie kończąc na tym troszczy się o jego trwałość i czystość . Prawdę tę stwierdzał Wokulski na każdym kroku i na każdej rzeczy , począwszy od wózków wywożących śmiecie do otoczonej barierą Wenus milońskiej . Odgadł również skutki podobnego gospodarstwa , że nie marnuje się tu praca : każde pokolenie oddaje swoim następcom najświetniejsze dzieła poprzedników dopełniając je własnym dorobkiem .
— Dobrze , więc powiedziałabym mu wszystko kończąc w ten sposób : pamiętaj , że Chrystus przebaczył Magdalenie , od której przecie ja jestem mniej grzeszna , no i przynajmniej mam równie piękne włosy …
— Tak , źle ! … Dekoltować się do pasa jest dobrze , brać lekcje śpiewu od jakiegoś Włocha , który nie czyści paznokci …
— A gdzież pana barona ? …
— Może gustowny kałamarz z siodłem , dżokejką , szpicrutą ?
Zwrócili się od Pomarańczarni z powrotem .
— Gdzie pani swoją lalkę kupiła ? — spytał baronowę Wokulski .
— Chwała Bogu ! Byle o tej porze nie wpadł do nas Starski — rzekła panna Izabela biorąc do ręki trzeci list . — Jakiś znajomy mi charakter ? … — dodała . — Czyje to pismo , Floro ? …
— W każdym razie spróbuję — mówiła rozgorączkowana panna Izabela . — Poproszę panią Meliton , ona mi to ułatwi …
A na to odpowiedział ojciec :
— Słówko , panie baronie — rzekł .
— Maruszewicz chce dla barona pożyczyć pieniędzy , a dla siebie chciałby jakiejś posady , bo już gadają na mieście , że Wokulski odstępuje mi swoją spółkę . Za to obiecuje mi , że baron będzie odwiedzał mój dom z baronową …
— On wiecznie w złudzeniach ! — odparła hrabina podnosząc się z kanapy . — Wstąpię do niego na chwilę i pogadam o waszych wakacjach . Co zaś do ciebie , Belu , spodziewam się , że potrafisz skorzystać z czasu .
— Uważasz pan jego breloki przy dewizce ? Skandal ! …
Po tych słowach prezesowa wyszła zostawiając pannę Izabelę pogrążoną w głębokim namyśle .
— Ależ my ustąpimy ! — zawołała staruszka .
„ Czy ja , do licha , nie wpadłem w jaką awanturę ? ” — pomyślał Wokulski .
Ale w końcu dał się namówić i pojechaliśmy tam około pierwszej w południe . Na podwórzu spostrzegłem , że sztory w lokalu Maruszewicza są starannie zasłonięte . Widocznie miał już nowy garnitur mebli .
„ A jeżeli i to , i tamto jest złudzeniem , jak owa łopatka albo chustka ważąca sto funtów ? … ”
— Joasia ? ! … — zawołał pan Tomasz z radosnym zdziwieniem . — Wyjdźże do niej , Belciu … Muszę się trochę ogarnąć … No , no ! … Założę się , że już wie o trzydziestu tysiącach … Wyjdźże , Belu … Mikołaj ! …
— Jestem pewien — odparł Leon z zaiskrzonymi oczyma — że gdybyś choć przez chwilę miał taką wiarę jak pierwsi apostołowie , jeszcze dziś znalazłbyś się w uniwersytecie …
Gabinet znakomitego adwokata miał sprzęty kryte brązową skórą , w oknach brązowego koloru firanki , a na ściennych obiciach brązowe desenie . Sam gospodarz odziany był w brązowy surdut i trzymał w ręku bardzo długi cybuch , u góry zakończony funtowym bursztynem i piórkiem .
— Co nie mam znać ? Przecie widujemy się co dzień trzy razy , a czasami to i przez całą niedzielę albo ja siedzę u niej , albo oboje u Wysockich .
— Możemy zaraz skończyć ? — spytał Wokulski przeglądając papiery .
Odetchnął dopiero na Syberii . Tam mógł pracować , tam zdobył uznanie i przyjaźń Czerskich , Czekanowskich , Dybowskich . Wrócił do kraju prawie uczonym , lecz gdy w tym kierunku szukał zajęcia , zakrzyczano go i odesłano do handlu …
Gdy zaś Wokulski odszedł , powypychał Żydów za drzwi mówiąc :
— Płacz sobie , płacz … — mówiła grożąc za nią rozdrażniona staruszka . — Takie łzy , chociaż bolesne , lepsze są od tych , które co dzień wylewasz …
— Mówię ci jak . Łotr Żyd dał dziewięćdziesiąt tysięcy , więc nam zostało trzydzieści . A że poczciwy Wokulski będzie mi płacił od tej sumy dziesięć tysięcy … Trzydzieści trzy procent , wyobraź sobie .
— Doskonałe . Ale ja wolę dalej … Gorąco mi …
Chłopak ten otrzymał u nas dymisję za to , że w obecności Wokulskiego trochę zwymyślał socjalistów . Później jednakże Stach dał się ubłagać i zaraz po Wielkiejnocy wysłał Mraczewskiego do Moskwy podwyższając mu nawet pensję .
— Stale to już nikt , ale bardzo często przyjeżdżają na kilka dni , czasem na tydzień , pan Łęcki z córką . Dystyngowana osoba — mówił dalej baron — pełna rzadkich przymiotów . Pan wreszcie ich zna ? Szczęśliwy ten , komu odda serce i rękę ! Co to , panie , za wdzięk , co za rozum ; doprawdy , czcić ją można jak istną boginię … Nie znajduje pan ?
„ Wesoły ptaszek z tego Ochockiego ! — myślał Wokulski . — Do mnie mówi , że argumentacja panny Izabeli wylewa mu się uszami , a teraz z nią tylko rozmawia … Oczywiście , chciał mnie do niej zrazić … ”
— Dziwny prezent , nieprawdaż — mówił Wokulski otwierając medalion . — Widzi pani tę blaszkę , lekką jak pajęczyna ? … A jednak jest to klejnot , jakiego nie posiada żaden skarbiec , nasienie wielkiego wynalazku , który może ludzkość przemienić . Kto wie , czy z tej blaszki nie urodzą się okręty napowietrzne . Ale mniejsza o nie … Oddając go pani , składam moją przyszłość …
Za moich czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu ; jego matka lub żona były gospodyniami , a wszyscy członkowie rodziny pracownikami . Dziś pryncypał bierze tylko dochody z handlu , najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o to , ażeby jego dzieci nie zostały kupcami . Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim , który ma szersze zamiary , tylko myślę w ogólności , że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi , jeżeli chce mieć porządnych .
Chwilę milczeli nie spoglądając na siebie . Szuman był pochmurny , Rzecki prawie zawstydzony .
— Nic nigdy nie pozna pani nowego , chyba cudacki kapelusz albo siódmą czy ósmą figurę kontredansa , jeżeli jaki półgłówek wymyśli ją . Nic i nigdy ! … — dodał dramatycznym głosem — bo zawsze znajdzie się jakaś baba …
— A ot tak — razem nic . Zimowaliśmy u brata , co jest dróżnikiem na Wiedeńskiej Kolei . Ale i jemu bieda , bo go ze Skierniewic przenieśli pod Częstochowę . W Skierniewicach ma trzy morgi i żył jak bogacz , a dzisiaj i on kiepski , i grunt wynędznieje bez dozoru .
— Nie , panie , jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskiego …
„ Dzisiaj zmarnowałem blisko godzinę , jutro zmarnuję z pięć godzin , a wszystko dlatego , że Stach więcej ufa Szlangbaumom aniżeli mnie … Na co jemu kamienica ? … Po jakiego diabła wdaje się z tym bankrutem Łęckim ? … Skąd mu strzeliło do łba latać na włoski teatr i jeszcze dawać kosztowne prezenta temu przybłędzie Rossiemu ? … ”
— Tak — ciągnęła matka z uniesieniem . — My go tu wszyscy oczekujemy każdego dnia , o każdej godzinie , ale to na nic … Albo umarł , albo zaparł się ciebie , więc nie masz obowiązku czekać …
— Mów dalej , mów — odezwał się Wokulski spostrzegłszy , że Węgiełek waha się .
Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej :
— Trochę — odpowiedziała ze smutnym uśmiechem . — Przychodzi mi do głowy dziwne pytanie — dodała po chwili — czy ja też potrafiłabym walczyć ? …
— Nic panna nie będzie miała ; gorzej byłoby nie odpowiedzieć prawdy . A pani oskarżycielka słyszy , co jest ? …
W tej chwili stary podoficer , który szedł na prawym skrzydle gwiżdżąc Rakoczego , wypuścił karabin , rozstawił ręce i zatoczył się jak pijany . Przez mgnienie oka widziałem jego twarz : miał z lewej strony rozdarty daszek kaska i czerwoną plamkę na czole . Szliśmy wciąż ; na prawym skrzydle znalazł się inny podoficer , młody blondynek .
— Owszem , nawet zależy mi , ażeby nie był tajemnicą . Naprzód jeszcze u prezesowej … Jakże ona się ma ?
W taki sposób Starski , może najstosowniejszy dla panny Izabeli epuzer , wykreślony został z listy jej konkurentów . Nie mógł żenić się z panną ubogą , musiał szukać żony bogatej ; były to dwie nieprzebyte między nimi przepaście .
Wtedy trzasnęła konia szpicrózgą i poleciała cwałem , szepcąc :
„ Niebo jest tu , gdzie mieszka Julia . Lada pies , kot , lada mysz marna żyje w niebie , może patrzeć na nią ; tylko — Romeo nie może ! Mdła mucha więcej ma mocy , więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo . Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie . Mucha ma tę wolność , ale Romeo nie ma , bo on wygnany ! … O księże , złe duchy wyją , gdy w piekle usłyszą ten wyraz ; maszże ty serce , ty , święty spowiednik i przyjaciel , drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem — wygnanie … ”
Taka pani Szperlingowa ma ze sto tysięcy rubli gotowizną i dystylarnię . Czego ona już nie kupiła u nas , a wszystko dlatego , ażeby mnie zapytać :
— Kiej dziedziczka nie utrzymałaby złego psa . U nas to i pies musi być łaskawy .
— Otóż , co … Gotował wraz z innymi piwo , które do dziś dnia pijemy , i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka .
Wtedy przekonał się , że między jego znajomymi nie ma człowieka , który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich . Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość .
— Kto wie , czyś nie zgadł .
Ponieważ Wokulski nie odpowiedział nic , więc adwokat począł uważać go za bardzo przebiegłego dyplomatę i żałował w duszy , że sam był zanadto szczery .
— Bój się Boga , co mówisz ? … — jęknęła matka składając ręce .
— Ależ , pani ! … — zaprotestował głos męski . I w tej samej chwili rozległy się dwa pocałunki , sądzę , że w rękę .
— Zatem — mówię dalej — nieodwołalnie postanowiłem ożenić Stacha w tym jeszcze roku , nawet przed świętym Janem .
V. Wiejskie rozrywki
— Czasami zdejmuje .
— Mówię : kolega , gdyż obaj widzieliśmy równie ciekawe rzeczy będąc za granicą .
— Dlatego , że nie wiem , co będzie od dziś za rok . Nie co roku zdarzają się wyjątkowo dobre interesa .
Panna Izabela w milczeniu podała mu rękę ; mocny rumieniec oblał jej twarz , a w oczach zamigotało rozmarzenie .
— Niech wielmożny pan pozwoli jego zabrać — prosił zdjąwszy czapkę . — Na złe droge to on będzie szedł piechotą .
— Moje długi niech panią nie interesują — odparł tonem głębokiego przekonania . — Jeżeli pan Wokulski , zwyczajny szlachcic , mógł w ciągu paru lat zrobić miliony , człowiek z moim nazwiskiem potrafi spłacić czterdzieści tysięcy długów . I ja pokażę , że umiem pracować …
Pan Łęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument . Odłożywszy zaś pióro rzekł :
— Taka jak innych — odparł radca , niechętnie machając ręką . — Tylko że przy posłudze był , bestia , niemiły ; na najniewinniejsze słówko marszczył się jak zbój … Rozumie się , używaliśmy na nim , co wlazło , a on najgorzej gniewał się , jeżeli nazwał go kto „ panem konsyliarzem ” . Raz tak zwymyślał gościa , że mało obaj nie porwali się za czuby .
— A owacje dla Rossiego to nie ciężar ? — spytał pan Ignacy .
— Niech cię diabli porwą ! … — wybuchnął pan Patkiewicz . — Ty zawsze musisz mnie skompromitować .
Baron podniósł się z fotelu .
Sędzia zwrócił się do służącej pani Krzeszowskiej .
Zaraz po Bożym Narodzeniu zainstalowałem panią Stawską w sklepie Milerowej , która przyjęła nową kasjerkę bardzo serdecznie i przez pół godziny tłomaczyła mi , jaki ten Wokulski jest szlachetny , mądry , przystojny … Jak to on sklep uratował od bankructwa , a ją i dzieci od nędzy , i jak by to było dobrze , gdyby się taki człowiek ożenił .
Pożegnanie jej z rodziną było pełne znaczenia . Pan Łęcki , ciągle rozstrojony , przecierał oczy , a hrabina wsunąwszy jej w rękę aksamitny woreczek z pieniędzmi pocałowała ją w czoło i rzekła :
— Niczego .
— Tego nie jestem w stanie oznaczyć — rzekła baronowa — może za miesiąc , może za rok . Sądzę jednak — dodała surowo — że o rzeczywistości poszukiwań nie wątpi pan ?
— Czy — zapytał Wokulski — w każdego może pan wmówić , że łopatka od węgli jest kobietą i że chustka waży sto funtów ? …
Pierwszy zobaczył go pan Tomasz .
— Otóż to ! — zawołała baronowa . — Jaki dowód ? …
— Tak , gdy przyjdzie czas , będziesz moim swatem .
— Pociąg do ostrych sosów jest oznaką nietęgiego zdrowia — zauważył Ochocki .
— To i jazda do Mincla ! — rzekł pan Raczek podnosząc się z krzesełka . — Tylko jejmość nie zrób mi zawodu ! — dodał grożąc ciotce pięścią .
Na tym zakończyła się rozmowa ; stary subiekt bowiem pomimo nalegań barona nie chciał ani słuchać usprawiedliwień , ani nawet widzieć się z panią baronową .
„ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ”
— Jak to wziąłeś ? — pytam . — Przecież muszę umówić się o cenę z gospodarzem .
Nareszcie , już była blisko dziewiąta , weszliśmy na ostatnią wyniosłość porosłą gęstymi krzakami . Nowa komenda ; plutony idące jeden za drugim poczęły stawać obok siebie . Gdy zaś dosięgliśmy szczytu wzgórza , kazano nam pochylić się i zniżyć broń , a w końcu przyklęknąć . Wtedy ( pamiętasz , Katz ? ) Kratochwil , który klęczał przed nami , wetknął głowę między dwie młode sosenki i szepnął :
Ciekawym , dlaczego prezesowa nic dziś nie wspominała o pannie Izabeli ? No , już ja pytać się nie będę … Od razu wzięliby nas na języki … ”
— Bywaj zdrów , Michale .
— A , to pani Wąsowska . Ciekawym , czy jest i moja narzeczona ? … — dodał ciszej .
Jest tu wreszcie między nami przedstawiciel ludzi czynu , pan Wokulski , który , jak mówi sama babcia , niejednokrotnie złożył dowody bohaterstwa . Co go ciągnęło do niebezpieczeństw ? … Naturalnie pieniądz , który dziś w jego ręku jest potęgą …
— Przepraszam . Nie twierdzę , że nie starałem się o jej względy , ale przysięgam na honor , że jest to najszlachetniejsza kobieta , jaką spotkałem w życiu . Niech pani nie obraża ten superlatyw zastosowany do osoby obcej i niech pani raczy mi wierzyć , że pani Stawska jest kobietą , która nawet moje … moje starania zostawiała bez odpowiedzi . A ponieważ , pani baronowo , ja mam honor znać przeciętne kobiety , więc … moje świadectwo coś znaczy …
Proroczy wypadek ! … bo i do dziś dnia Stach ciągle tylko wydobywa się na wierzch . I Bóg wie , co by dla kraju mógł zrobić taki jak on człowiek , gdyby na każdym kroku nie usuwano mu schodów , a on nie musiał tracić czasu i sił na samo wydzieranie się do nowych stanowisk .
— On tu jest u nas ze cztery lata . Do sklepu albo do piwnicy nie bardzo … Ale mechanik ! … Zbudował taką maszynę , co pompuje wodę z dołu do góry , a z góry wylewa ją na koło , które właśnie porusza pompę . Taka maszyna może obracać się i pompować do końca świata ; ale coś się w niej skrzywiło , więc ruszała się tylko kwadrans . Stała tam na górze , w pokoju jadalnym , i Hopferowi zwabiała gości ; ale od pół roku coś w niej pękło .
— Kto prosi , żeby mu ogolić brodę , nie gniewa się na zdrapanie . Otóż , gołąbku , powiem tobie przypowieść . Znajduje się w tej Francji jakaś cudowna woda na wszystkie choroby ( nie pomnę jej nazwiska ) . Więc słuchaj mnie : są tacy , którzy przychodzą tam na kolanach i prawie nie śmią spojrzeć ; a są inni , którzy tę wodę bez ceremonii piją i nawet zęby płuczą … Ach , Stanisławie Piotrowiczu , ty nie wiesz , jak ten pijący grubo żartuje z modlącego się … Zobacz więc , czy nie jesteś takim , a gdybyś był , pluń na wszystko … Ale co tobie ? … Boli ? prawda … No , pokosztuj wina …
To mówiąc pocierał sobie kark z obu stron i krzywił się , jakby miał pełne usta chininy .
— Tu jest pięć tysięcy rubli jako procent do połowy stycznia . Niech pan z łaski swojej policzy . A tu jest kwit .
Na parę godzin przed pożegnaniem się Suzin i Wokulski jedli śniadanie w swoim paradnym numerze i naturalnie rozmawiali o zyskach .
— I gdzież to on służył , nie pamiętasz ? … Czy nie było mu na imię także Stanisław ?
— Czym przyjadę , panie , kiedy jeszcze na Nowy Rok koń mi padł .
Odchodzą oboje w najdalszy kąt sali i przed oczyma pana Ignacego kryją się za grupą starozakonnych . W tej grupie znajduje się stary Szlangbaum i młody Żydek bez zarostu , tak blady i wycieńczony , że pan Ignacy sądzi , iż bardzo niedawno musiał wstąpić w związki małżeńskie . Stary Szlangbaum coś wykłada wycieńczonemu Żydkowi , któremu coraz więcej baranieją oczy ; co by mu jednak wykładał ? Pan Ignacy nie może się domyśleć .
— Zobaczę , jak panna hrabianka dotrzyma słowa … — rzekł na odchodnym .
W tej chwili jednak przypomniał sobie , że w sklepie z jego winy zamęt jest niewielki , prawie go nie ma , i że interes handlowy w ogóle idzie świetnie . Nawet co prawda to i sam Wokulski , pomimo dziwnego trybu życia , nie zaniedbuje obowiązków kierownika instytucji .
Panna Izabela bardzo zarumieniła się ; odgadła , że owym niezwykłym ptakiem jest Wokulski .
— Osły ! … — zaśmiał się kapitan i podciął swego konia .
„ Jużci , to nie po niemieczku — mruczał służący — bo przecie wiem , że się mówi po niemieczku : * bite majn her … * I nie po francuszku , bo nie mówią * mąsie * , * bążur * , * lendi * … . I nie po żydowszku , i nie po nijakiemu , więc po jakiemu ? … Musi stary wymyślać teraz * fajn * spekulację , kiedy gada tak , że go sam diabeł nie zrozumie … i wspólnika znalazł … Niech go wątroba ! … ”
— Cieszę się , kuzynko , że twoi wielbiciele triumfują … Przykro mi tylko , że na mój koszt … Witam panie ! — dodał kłaniając się hrabinie i prezesowej .
— Dobrze , weź ten surdut .
— Licytuj że pan ! …
— Ładnie ! — rzekła pani Wąsowska . — Na pańskim miejscu , panie Kazimierzu , teraz straciłabym wszelką nadzieję .
— Nie dziw się : krąży koło mnie starej , zatem muszą ją widzieć moi sąsiedzi . Więc zrobisz , o co cię proszę ?
— To nie mój system .
Myślał tak i mruczał po cichu , gdyż nurtowała go inna myśl , którą chciał w sobie zagłuszyć :
Stach wstrząsnął się .
— Zdaje mi się , panie Ochocki — rzekła pani Wąsowska — że prędzej zostaniesz naszym Kopernikiem , aniżeli nauczysz się ostrożności ! Jak mogłeś wobec Izabeli nazwać tego pana poliszynelem ? …
— To , wielmożny panie , mamy ruch w hotelu z tym Włochem ! … Schodzą się państwo jak do cudownego obrazu , ale najwięcej kobiety …
Wchodząc powtórnie do stajenki usłyszał znowu charakterystyczny łoskot głowy ludzkiej uderzanej o ścianę . Jakoż istotnie z sąsiedniego przedziału wybiegł mocno zarumieniony chłopak stajenny , Szczepan , z włosami ułożonymi w taki wicherek , jakby mu dopiero co wyjęto z nich rękę , a zaraz po nim ukazał się i furman , Wojciech , który ocierał o kurtkę nieco zatłuszczone palce . Wokulski dał starszemu trzy ruble , młodszemu rubla i obiecał im na przyszłość gratyfikację , byle tylko klaczka nie miała krzywdy .
— Pan Rzecki jest plenipotentem właściciela domu — odparł rządca .
— Tak — szepnąłem — przypomina go pani niebo , gdzie on mieszka obecnie .
Dwa stoliki do kart , z których jeden miał złamaną nogę , a drugi gęsto zapisane sukno , tudzież kandelabry z niedopałkami świec woskowych kazały powątpiewać o dokładności patologicznych określeń Konstantego . Mimo to Wokulski jeszcze dodał mu rubla i odszedł , bynajmniej nie zadowolony z przyjęcia .
— Diabeł ich wie : Szlangbaumy , Hundbaumy , czy ja ich zresztą znam ! …
W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę : co ze mną począć ? Pan Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika ; ciotka zalecała rzemiosło , a pan Raczek zieleniarstwo . Lecz gdy zapytano mnie : do czego mam ochotę ? odpowiedziałem , że do sklepu .
— Ideałem nie , ale dzielnym człowiekiem .
— Nie mam w tej chwili żadnego zajęcia — odpowiedział pochmurnie Wokulski i lekko zarumienił się . Maruszewicz dostrzegł to . Był pewny , że w mieszkaniu albo kluje się coś , albo — jest kobieta . W każdym razie odzyskał odwagę , którą zresztą miał zawsze wobec ludzi zakłopotanych .
Mikołaj zaczął podawać potrawy . Wokulski bez najmniejszego apetytu zjadł kilka łyżek chłodniku , zapił portweinem , potem spróbował polędwicy i zapił ją piwem . Uśmiechnął się , sam nie wiedząc czemu , i w przystępie jakiejś żakowskiej radości postanowił robić błędy przy stole . Na początek skosztowawszy polędwicy położył nóż i widelec na podstawce obok talerza . Panna Florentyna aż drgnęła , a pan Tomasz z wielką werwą począł opowiadać o wieczorze w Tuileriach , podczas którego na żądanie cesarzowej Eugenii tańczył z jakąś marszałkową menueta .
Rumieniec gniewu wystąpił na twarz panny Izabeli .
— Już pan skończył , panie Wokulski ?
Na parę dni przed wyścigami złożył mu w mieszkaniu wizytę hrabia Anglik , z którym zaznajomił się podczas sesji u księcia .
Ruch na świeżym powietrzu uspokoił go ; doszedł do Alei Jerozolimskich i skręcił nią ku Wiśle . Owiał go rześki wiatr wschodni i zbudził te nieokreślone uczucia , które tak żywo przypominają wiek dziecinny . Zdawało mu się , że jeszcze na Nowym Świecie był dzieckiem i że jeszcze czuje w sobie drgające fale młodej krwi . Uśmiechał się do piaskarza wiozącego swój towar nędznym koniem w podługowatej skrzyni , a żebrząca wiedźma wydała mu się bardzo miłą staruszką ; cieszył go świst rozlegający się w fabryce i chciał pogadać z gromadką rozkosznych malców , którzy ustawiwszy się na przydrożnym pagórku ciskali kamieniami na przechodzących Żydów .
— Znam — przerwał adwokat . — Mury wcale dobre , rzeczy drewniane należałoby stopniowo zmienić , w rezerwie ogród … Licytuje baronowa Krzeszowska do sześćdziesięciu tysięcy rubli , konkurentów zapewne nie będzie , kupimy najwyżej za sześćdziesiąt tysięcy rubli .
— A reperaczyja ? …
— Doprawdy , Belciu — rzekła — przesadzasz . Z twoją energią i taką genialną domyślnością …
Przyleciał adiutant , zatrąbiono , oficerowie zaczęli przemawiać .
— Widzę , macie tu kolorowe szyby , co ?
Wokulski był odurzony . Nie wiedział , którędy idzie , nie zdawał sobie sprawy z tego , o czym rozmawiali z prezesową . Czuł tylko , że znajduje się w jakimś odmęcie dużych komnat , starodawnych portretów , cichych stąpań , nieokreślonej woni . Otaczały go kosztowne meble , ludzie pełni delikatności , o jakiej nigdy nie marzył , a nad tym wszystkim , jak poemat , unosiły się wspomnienia starej arystokratki , przesiąknięte westchnieniami i łzami .
Wybiegł na ulicę i błąkając się bez celu , powtarzał :
Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec .
Nareszcie otworzyły się drzwi i stanął w progu lokaj Konstanty . Na widok Wokulskiego przymrużył oczy i wysunąwszy dolną wargę spytał :
— Pani nie życzy sobie ? — spytał Wokulski .
— A cóż mnie do tego ? … Ja nie jestem jej ojcem . Stary błazen ! słowo honoru , i przy tym łże , bo nago nie chodzimy .
Zaczęliśmy rozsadzać nasze damy w ławkach i spierać się przy tej okazji z Żydkami , którzy , jak mi to później objaśniono , są najcierpliwszymi audytorami spraw sądowych , szczególniej o kradzież i oszustwo . Znaleźliśmy nawet miejsce dla poczciwej Marianny , która usiadłszy zrobiła taką minę , jakby miała zamiar przeżegnać się i zmówić pacierz .
Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między Nowym Zjazdem i Tamką . Uderzyło go podobieństwo do drabiny , której jeden bok stanowi ulica Dobra , drugi — linia od Garbarskiej do Topieli , a kilkanaście uliczek poprzecznych formują jakby szczeble .
— Żądam … żądam — mówiła wśród westchnień — żądam , aby mnie nie wypędzano z miejsca , gdzie umarło moje dziecko … i gdzie wszystko mi je przypomina . Nie mogę , no … nie mogę oderwać się od jej pokoju … nie mogę ruszyć jej sprzętów i zabawek … Podłością jest w taki sposób wyzyskiwać niedolę .
Lecz najboleśniejszego uczucia doznał wówczas , gdy Palmieri , uśpiwszy jakiegoś wątłego młodzieńca , owinął ręcznikiem łopatkę od węgli i wmówił w swoje medium , że jest to młoda i piękna kobieta , którą trzeba kochać . Zamagnetyzowany ściskał i całował łopatkę , klękał przed nią i robił najczulsze miny . Gdy ją włożono pod kanapę , popełznął za nią na czworakach jak pies , odepchnąwszy pierwej czterech silnych mężczyzn , którzy chcieli go zatrzymać . A gdy nareszcie Palmieri schował ją mówiąc , że umarła , młody człowiek wpadł w taką rozpacz , że tarzał się po podłodze i bił głową o ścianę .
Wrócił zadyszany Wicek . Uważałem , że surdut tego młodzieńca połyskuje od tłustych plam .
W tym samym czasie panna Izabela , wróciwszy od ciotki do domu , prawie z przedpokoju zawołała do panny Florentyny :
Plac i rozbawione tłumy obmierzły mu do reszty . Zawrócił do miasta .
— Za pozwoleniem ! — przerwała mu śmiejąc się . — W tej chwili powiedział pan kompliment samemu sobie …
Wokulski powstał z kanapy i oparłszy się obu rękoma na stole , zapytał :
Pan Tomasz był zachwycony , szczególnie gdy pomyślał , że wszystkie te owacje spotykają go w przeddzień sprzedaży domu ; rok temu bliskość podobnego wypadku odstraszała ludzi …
— Dlaczegożeś nie przyjął zaprosin ? … — zapytał zrozpaczony pan Ignacy .
— Czego pan chce , panie Wirski ?
VI . Pod jednym dachem
— Właśnie ja dlatego dzisiaj przychodzę już trzeci raz . A jutro przyjdą inni i ja znów będę czekał …
Drugi pomocnik dyrektora ukazał się tylko na chwilę . Spojrzał , zniknął i z korytarza zawołał :
Nawet zgon Franca , który w roku 1856 zmarł na karbunkuł , nie obszedł się bez awantury . W ciągu trzech ostatnich dni obaj bracia po dwa razy wyklęli się i wydziedziczyli w sposób bardzo uroczysty . Mimo to Franc cały majątek zapisał Janowi , a Jan przez kilka tygodni chorował z żalu po bracie i — połowę odziedziczonej fortuny ( około dwudziestu tysięcy złotych ) przekazał jakimś trzem sierotkom , którymi nadto opiekował się do końca życia .
Wokulski wziął kulkę i aż zdziwił się , tak była ciężka .
— Tak … dom był wart sto dwadzieścia tysięcy ! … — odzywa się całkiem nieoczekiwanie sprzymierzeniec w osobie jegomościa z łajdacką miną .
Pan Łęcki robi się bardzo fioletowy . Kiwa na zakrystiana i pyta go szeptem :
Doktór zmieszał się …
— Tere fere ! — mówi Szprot i kręci palcem w powietrzu . — Łatwo panu żądać satysfakcji , boś oficer węgierski . Zamordować człowieka albo nawet dwu czy samemu dać się porąbać to u pana chleb z masłem … Ale ja , panie , jestem ajent handlowy , mam żonę , dzieci i terminowe interesa …
Szlangbaum milczał , tylko drgały mu czerwone powieki .
Naturalnie , zaprosiłem go z radością i przypomniałem sobie dobre czasy , kiedy Stach przepędzał u mnie prawie każdy wieczór . Jakże daleko te czasy ! Dziś on był posępny , ja zakłopotany i choć obaj mieliśmy sobie dużo do powiedzenia , żaden z nas nie patrzył drugiemu w oczy . Nawet zaczęliśmy rozmawiać o mrozie i dopiero szklanka herbaty , w której było pół szklanki araku , rozwiązała mi trochę usta .
— No , to i dobrze . Chodźże do twego mieszkania .
— A pani co by mu dała w zamian ? — spytał Wokulski , któremu robiło się coraz ciężej i smutniej .
Zrobiło mu się przykro ; oparł głowę na rękach i przymknąwszy oczy marzył dalej :
— Panie … panie … panie Wokulski ! Kochany panie Stanisławie ! … Co to … co to wyrabiasz pan dobrodziej ? … Protestuję … replikuję … zakładam apelację od wielmożnego pana Wokulskiego , letkiewicza , do kochanego pana Stanisława , który z chłopca sklepowego został uczonym i miał nam zreformować handel zagraniczny . Panie … panie Stanisławie — tak nie można !
— O nie — wtrącił Węgiełek — to nie ruda , to krew …
Może gdyby nasz magazyn ( z pewnością jest to magazyn , a w dodatku pierwszorzędny magazyn ! ) , otóż gdyby on rozwijał się stopniowo , gdybyśmy co rok przybierali po jednym subiekcie — nowy człowiek wsiąknąłby między starych i istniałaby harmonia . Ale jak od razu przybyło pięciu ludzi świeżych , jak jeden drugiemu często gęsto wchodzi w drogę ( bo w tak krótkim czasie nie można ani towarów należycie uporządkować , ani każdemu określić sfery jego obowiązków ) , jest naturalnym , że muszą wyradzać się niesnaski . No , ale co ja mam się wdawać w krytykę czynności pryncypała i jeszcze człowieka , który ma więcej rozumu aniżeli my wszyscy …
Pani Stawska jest bardzo pobłażliwą kobietą , niemniej jednak , o ile mogłem wymiarkować z jej oględnych wyrażeń , zarówno mieszkanie baronowej , jak i całe otoczenie dziwiło i robiło przykrość pani Stawskiej .
— Skończmy , panie , z wyjaśnieniami — rzekł ze śmiechem Wokulski ściskając go za rękę . — Kontent pan z wiedeńskich sprawunków ?
— A to co znaczy ? — odezwał się w tej chwili nowy głos .
Teraz on zaczął bić w stół .
W rzeczywistości Wokulski nie stracił energii , ale zmienił się pod wieloma względami . Sklepem na przykład nie zajmował się , nawet czuł do niego wstręt , ponieważ tytuł kupca galanteryjnego szkodził mu w oczach panny Izabeli . Natomiast zaczął goręcej zajmować się spółką do handlu z cesarstwem , ponieważ ona przynosiła ogromne dochody , a tym samym zwiększała majątek , który chciał ofiarować pannie Izabeli .
— I to mówi pan , taki człowiek niezwykły ?
Jejmość chwilę przypatrywała mi się z niedowierzaniem , nareszcie rzekła :
— Nie rozumiem cię , Belciu … — wtrąciła panna Florentyna rozkładając ręce .
— Nie .
— I on durzy się w Kasi ? — spytałem .
I pod wpływem tych myśli czuł , że budzi się w nim jakaś wielka życzliwość , która ogarnia naprzód dom Łęckich , potem dalszą ich rodzinę , potem jego sklep i wszystkich ludzi , którzy w nim pracowali , potem , wszystkich kupców , którzy mieli z nim stosunki , a nareszcie — cały kraj i całą ludzkość . Zdawało się Wokulskiemu , że każdy uliczny przechodzień jest jego krewnym , bliższym lub dalszym , wesołym lub smutnym . I niewiele brakowało , żeby stanąwszy na chodniku zaczepiał jak żebrak ludzi i pytał : „ Może który z was czego potrzebuje ? … Żądajcie , rozkazujcie , proszę was … w jej imieniu … ”
Teraz panna Izabela spostrzega ojca , który siedzi przy niej i z uwagą ogląda sobie paznokcie , od czasu do czasu rzucając okiem na krajobraz . Powóz ciągle stoi na krawędzi pierścienia niby bez ruchu , a tylko wizerunek słońca , odbitego w lakierowanym skrzydle , wolno posuwa się ku tyłowi . Ten pozorny spoczynek czy też utajony ruch w wysokim stopniu drażni pannę Izabelę . „ Czy my jedziemy , czy stoimy ? ” — pyta ojca . Ale ojciec nie odpowiada nic , jakby jej nie widział ; ogląda swoje piękne paznokcie i czasami rzuca okiem na okolicę …
Wszystko to jest dopiero wstępem . Mraczewski bowiem przywiózł ze sobą trzy bardzo podejrzane indywidua , nazywając ich „ prykaszczykami ” , i — całą pakę jakichś broszur . Owi „ prykaszczykowie ” mieli niby coś oglądać w naszym sklepie , ale robili to w taki sposób , że nikt ich u nas nie widział . Włóczyli się po całych dniach i przysiągłbym , że przygotowywali u nas grunt do jakiejś rewolucji . Spostrzegłszy jednak , że mam na nich zwrócone oko , ile razy przyszli do sklepu , zawsze udawali pijanych , a ze mną rozmawiali wyłącznie o kobietach , twierdząc wbrew Mraczewskiemu , że Polki to „ sama prelest ' ” — tylko bardzo podobne do Żydówek .
I pan Ignacy czuje , że nie może nic odpowiedzieć surowemu sędziemu . Rumieni się , potnieje i już chce wracać do swoich ksiąg ( w taki jednakże sposób , ażeby go zobaczył Nowicki ) , gdy nagle widzi przed sobą dawny pałac Paca .
— Chcę być w Paryżu na wystawie .
„ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ”
— Tymczasem przeprowadzam mój program .
Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim , ale — nadnaturalnym . Sypiała w puchach , odziewała się w jedwabie i hafty , siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach , piła z kryształów , jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto .
— Niech ci się jeszcze przypatrzę … Bo to , mówię ci , z tego balu nie każdy wraca … Wreszcie i ja sam jużem człek niedzisiejszy , a humory , mówię ci , zabijają prawie tak jak kule …
— Ach , moje dziecko , że też nie przekonałaś się jeszcze o niepraktyczności ojca . On może wyobrażać sobie , że dom wart był miliony , a ja swoją drogą wiem od ludzi kompetentnych , że co najwyżej wart jest siedemdziesiąt parę tysięcy . Przecież co dzień od kilku dni sprzedają się kamienice z licytacji , wiadomo , jakie są i co za nie płacą . Zresztą nie ma o czym mówić ; ojciec niech wyobraża sobie , że go oszukano , a ty , Belu , módl się za zdrowie tego Żyda , który dał wam dziewięćdziesiąt tysięcy … Ale a propos : wiesz , że Kazio Starski wrócił ? …
— Dla mnie niech pani sobie nie zadaje tego trudu .
— Nie , pani , nie mogę być wrogiem tych , którzy w niczym mi nie szkodzą . Sądzę tylko , że zajmują oni uprzywilejowane miejsca bez zasługi i że dla utrzymania się na nich apostołują w społeczeństwach pogardę dla pracy , a cześć dla próżniaczego zbytku .
Wokulski ściskał pięści , a pani Stawska spoglądała kolejno na wszystkich z takim łagodnym spokojem , że gdybym był rzeźbiarzem , wziąłbym ją za model do posągu oskarżonej niewinności .
Panna Izabela nie odpowiedziała nic , ale jej spojrzenie i rumieniec kazały domyślać się , że z całą gotowością spełni wolę ciotki .
— Spódnica , co ? … Nawet koguty biją się tylko …
Na schodach nie mogłem już wytrzymać i zawołałem :
— No , przecie nie myśl , że obudzę cię złymi wiadomościami . Zbudzę cię w zwykły sposób . Myślałżeś co o tej cukrowni , którą mi tu radzą budować ? …
Przybył tam dosyć późno , właśnie w chwili kiedy mistrz dał się uprosić do uszczęśliwienia słuchaczy koncertem własnej kompozycji . Jeden z miejscowych muzyków usiadł towarzyszyć mu na fortepianie , drugi przyniósł mistrzowi skrzypce , trzeci odwracał nuty akompaniatorowi , czwarty stał za mistrzem w zamiarze podkreślania fizjognomią i gestami piękniejszych albo trudniejszych ustępów .
I bez żadnej ceremonii , a nawet bez dalszych wyjaśnień doręczył panu Ignacemu album z widokami Warszawy i warszawianek , co razem mogło kosztować z pięćdziesiąt rubli ! …
— Powariowali z tym teatrem ! — zawołał . — Może jeszcze i mnie tam wyciągną ? … No , ale to ze mną sprawa ! …
— No , przecie Grossmutter wie , że był na wojnie . Co się tu pytać , gdzie był ? — wtrącił Jan .
— A bój się pan Boga , panie Ignacy — zawołał — trzy godziny czekam na pana ! Wyście tu wszyscy głowy potracili …
— Co pan każe ? — spytał go Wokulski , gdy już usiedli . ( Maruszewicz nie umiałby ściśle oznaczyć chwili aktu zajmowania miejsca w przestrzeni ) . Mimo to zaczął , niekiedy zacinając się :
Wokulski osłupiał z radości . Był jeszcze na jednym wyścigu nie widząc , co się koło niego dzieje , i korzystając z pauzy opuścił tor .
— Czy spotkałeś kiedy , kuzynie — odparł — prefekta lub marszałka z takim wyrazem majestatu , jaki widujemy na portretach naszych przodków ? …
— Jak chcesz .
— A na jaką pan liczy pensję ?
— To właśnie głupstwo …
Był już tam radca Węgrowicz i Szprot , ajent handlowy . Właśnie mówili coś o tym domu , co zawalił się przy ulicy Wspólnej , kiedy naraz Węgrowicz trąca swoim kuflem w mój kufel i mówi :
— Może zaraz przyjdę … — rzekł Wokulski spuszczając oczy .
„ Po co on ma wiedzieć , że nas interesuje jego wyścig ? … Nie więcej od innych . A po co ja mu powiedziałam , że » musi wygrać … « ? Albo co znaczyła jego odpowiedź : » wygram , jeżeli pani zechce … « ? On już zapomina , kim jest . Ale mniejsza , jeżeli za parę grzecznych słówek Krzeszowski rozchoruje się ze złości . ”
— Wiem o tym . I jeszcze jest pan przyjacielem pana * Siuzę * , co także daje pewien procent . Nie do pana zresztą stosowały się moje uwagi ; wypowiedziałem je jako odczyt , który mam nadzieję , opłaci mi się .
Gwałtownie zakaszlał się , tak że mu oczy krwią zabiegły . Odpocząwszy mówił dalej :
— No … te spółki … ten sklep … ten obiad … Wszystko dla niej … I ja przez nią wyleciałem ze sklepu … — mówił Mraczewski opierając się na moim ramieniu , gdyż nie mógł ustać .
— Aha ! właśnie o tym myślałem — mówi on , a dymi cygarem jak kocieł asfaltu . — Otóż tedy , pamiętasz pan tych studentów z naszej kamienicy , co mieszkali nad baronową ? …
— Nie doczekamy tego .
— Gniewasz się pan ?
Mieszkanie posiadało wielkie zalety . Było suche , ciepłe , obszerne , widne . Miało marmurowe schody , gaz , dzwonki elektryczne i wodociągi . Każdy pokój w miarę potrzeby łączył się z innymi lub tworzył zamkniętą w sobie całość . Sprzętów wreszcie miało liczbę dostateczną , ani za mało , ani za wiele , a każdy odznaczał się raczej wygodną prostotą aniżeli skaczącymi do oczu ozdobami . Kredens budził w widzu uczucie pewności , że z niego nie zginą srebra ; łóżko przywodziło na myśl bezpieczny spoczynek dobrze zasłużonych ; stół można było obciążyć , na krześle usiąść bez obawy załamania się , na fotelu marzyć .
Traf zdarzył , że pan Łęcki , nie mogąc już ukryć zabiegów Wokulskiego o pannę Izabelę , zapytał księcia o zdanie o Wokulskim i o radę .
Pamiętam ( był to rok 1857 , może 58 ) , zaszedłem raz do Hopfera , u którego pracował Machalski .
— Hum ! … hum ! … — odpowiada adwokat i obaj panowie wchodzą w pierwsze drzwi gmachu .
— W handlu win i delikatesów ?
Wokulski przykląkł , ażeby podnieść papier . Wtem dotknął sukni panny Izabeli i już nie wiedząc , co robi , schwycił ją za rękę .
„ Mniejsza o to — pocieszał się . — Nie mogłem go przecie nachodzić , kiedy był chory . A bilet posłałem . ”
— Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych — odparł Rzecki , w którym ocknął się były oficer węgierski .
— Czy oni nigdy nie staną się sprzymierzeńcami pani ? ! …
— Może być .
Anglia , na przykład , w końcu roku zeszłego wdeptała w wojnę z Afganistanem i w grudniu było nawet z nimi źle . Austria miała dużo kłopotów w Bośni , a w Macedonii wybuchło powstanie . W październiku i listopadzie były zamachy na króla Alfonsa hiszpańskiego i króla Humberta włoskiego . Obaj wyszli cało . Również w październiku umarł hr . Józef Zamoyski , wielki przyjaciel Wokulskiego . Myślę nawet , że jego śmierć w niejednej sprawie pokrzyżowała plany Stachowi .
— Nie .
— Tylko , pani baronowo , bez żadnych pogróżek ! — odpowiada adwokat .
— Jest kilka pań — rzekł Wokulski , któremu w tej chwili przypomniała się panna Izabela . „ Jeżeli jedzie z nimi , to dobra wróżba ” — pomyślał .
Stach niedbale rozejrzał się po oknach domu i bez najmniejszej uwagi słuchał mego sprawozdania o melioracjach . Daliśmy nową podłogę w bramie , wyreperowaliśmy dachy , odmalowaliśmy ściany , myliśmy schody co tydzień . Słowem , z zaniedbanej zrobiliśmy wcale okazałą kamienicę . Wszystko było w porządku nie wyłączając dziedzińca i wodociągów ; wszystko , oprócz komornego .
— Jadę dziś do Paryża — odpowiedział .
— Służę … Ach , rozsypałem ! … Pokłócimy się .
— Od jutra niech pan postara się o inne miejsce — rzekł krótko Wokulski .
— Przynajmniej znalazł się choć jeden pan , co się poznał na tym kundlu Włochu … O hycel ! łeb to zadziera , ale nim ci da , człeku , dziesiątczynę , to ją pierwej ze trzy razy obejrzy … Legawa suka go urodziła , pokrakę … Zgnilec … obieżyświat … Kopernik ! …
— O , wcale nie można … — Doktorzy ostro zakazali nie przyjmować nikogo . Pan ciągle w gorączce …
„ Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham ? … Może trochę za późno , ale przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek . Kochają się miliony ludzi , kocha się cały świat czujący , dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione ? Jeżeli zaś ten zasadniczy punkt ma rację bytu , to ma ją wszystko , co robię . Kto się chce żenić , musi posiadać majątek , więc — zdobyłem majątek . Musi zbliżyć się do wybranej kobiety — ja też zbliżyłem się . Musi troszczyć się o jej byt materialny i chronić od nieprzyjaciół — a ja robię jedno i drugie . Czy zaś w tym dobijaniu się o szczęście skrzywdziłem kogo ? czy zaniedbuję obowiązków względem społeczeństwa i bliźnich ? … Ach , ci kochani bliźni i to społeczeństwo , które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody , a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony … Lecz właśnie to , co oni dziś nazywają szaleństwem , popycha mnie do pełnienia jakichś fikcyjnych obowiązków . Gdyby nie ono , siedziałbym dziś jak mól w książkach i kilkaset osób miałoby mniejsze zarobki . Więc czego oni chcą ode mnie ? ” — pytał sam siebie w rozdrażnieniu .
Tu właśnie była pora wypowiedzieć moją mowę . Jakoż zacząłem :
„ On ma jednakże tęgiego bzika ” — pomyślał Wokulski . Później dodał głośno :
— A — choćby do piekła . Już mi tak dokuczyli … Ale …
— Cóż , podoba ci się , Heluniu , pani baronowa ?
— Przyszyj sobie aksamitny kołnierz i idź do diabła .
— Oj , do diabła ! … — zawołałem . — Po cóż one z nią rozmawiały o Wokulskim ? … Gotowe nieszczęście …
— To jest platyna — rzekł .
— Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna .
— Dlaczegóż pani baronowa sama nie puszcza tej klaczy ?
W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny , że baron nie odzyska swojej klaczy , gdyż kupił ją Wokulski …
— Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień …
Sędzia wyciągnął do niej lalkę , ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce .
— Jak to ? Bardzo rzadko mieszka ? Gdzież on siedzi w dzień ?
— Jak to , nie zbieracie państwo rydzów ? — dziwiła się panna Felicja . — Cudowne rydze ; jest ich takie mnóstwo , że nam nie wystarczy koszyków i będziemy chyba musiały sypać je do bryczki . Dać ci , Belu , koszyk ? …
— Błazeństwo … — przerwał Mraczewski włożywszy ręce w kieszenie . — Będę czytał broszury , które chcą zniszczyć rodzinę , wiarę i własność ! … No , takich głupich nie znajdziesz pan w Warszawie .
Matka naszego pryncypała żyła jeszcze długi czas ; kiedy w roku 1853 wróciłem z zagranicy , zastałem ją w najlepszym zdrowiu . Zawsze schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła :
— Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie .
Na wskazanej ulicy fiakier zatrzymał się przed murowanym parkanem ; spoza niego widać było dach i górną część okien domu .
— Przyszły nabywca w Warszawie mieszka ? — pytała dalej .
— Nie mamy zamiaru nigdy przepraszać się — odpowiedziała panna Izabela .
— Eh ! cóż znowu … Wokulski za dużo ma rozumu , ażeby dwa razy popełniał to samo głupstwo . Tylko , kochany panie Rzecki , kto z taką babą ma do czynienia , ten musi być przygotowany …
Punkt o jedynastej był w gabinecie mecenasa , gdzie już zastał starego Szlangbauma . Mimo woli zauważył , że siwy Żyd bardzo poważnie wygląda na tle brązowych sprzętów i obić i że mecenasowi jest bardzo do twarzy w pantoflach z brązowego safianu .
„ Co prawda — mówił do siebie — będzie tam panna Izabela , a tej nie można ofiarować dziesięciu półimperiałów . ”
Włożył poplamiony kapelusz na głowę na środku magazynu i z rękami w kieszeniach wyszedł jak minister . Jeszcze po drugiej stronie ulicy widziałem jego przyszczypkę .
Nawet byłoby lepiej tu niż u hrabiny . Bez świadków mógłby jej szepnąć jakieś gorętsze słówko ; przekonałby się , że ona szanuje jego pamiątki , a nade wszystko — przekonałby się ( o czym tak głośno mówi duże lustro ) , że w tej sukni , z tą różą i na tym błękitnym fotelu wygląda jak bóstwo .
Wrócił na powrót do swego mieszkania i w kapeluszu na głowie , z laską pod pachą , począł przerzucać kalendarz . Szczęściem słyszał , że dom Łęckich znajduje się gdzieś w okolicach Alei Jerozolimskiej ; pomimo to upłynęło kilka minut , nim odszukał ulicę i numer .
— Skąd pan to wie ? … — spytał Ochockiego .
Wokulski siedział bez ruchu . Wreszcie zapytał :
— Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego . Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie . Tfy ! … .
Odgadłem , że Wicek musi mieć żywy temperament i że ten , kto mu wymyśla , jest jego ojcem . Jakoż istotnie , ukazał się sam pan rządca w poplamionym surducie i spodniach u dołu oberwanych . Miał przy tym gęsty , szpakowaty zarost i czerwone oczy .
— Tak dalece nie wątpię , że zostawię u Rotszylda kwit jeszcze na dwa tysiące franków , płatnych po otrzymaniu wiadomości o tym człowieku .
Wtem dowiedziała się od pani Meliton o nowym zatargu barona Krzeszowskiego z żoną i o tym , że baronowa kupiła od niego klacz za osiemset rubli , ale — że pewnie ją zwróci , gdyż za kilka dni ma odbyć się wyścig , a baron porobił duże zakłady .
„ * Pierwsze * po niemiecku znaczy wąż , * drugie * roślina , * wszystko * do góry się wspina … ” I zaraz mi objaśnił , że to znaczy : * Szlang Baum * . Kiepska szarada , ale porządna robota — dodał śmiejąc się doktór .
„ Owszem , możesz nim być , jak najpiękniejszy lew jest wstrętnym dla krowy albo orzeł dla gęsi . Widzisz , mówię ci nawet komplimenta : porównywam cię ze lwem i orłem , które mimo wszystkich zalet budzą jednak odrazę w samicach innego gatunku . Unikaj zatem samic innego niż twój gatunku … ”
— A , ładnie w taki sposób odpowiadać damom ! — zawołała panna Felcia .
— Nie tak wiele . Do mnie należy dostarczanie funduszów obrotowych i zawiązywanie stosunków z nabywcami i odbiorcami . Rodzajem zaś towaru i oceną jego wartości zajmuje się administracja sklepu .
Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli .
— Jak to ? … Przecież kuzynka pańska podoba się panu ?
Jednocześnie rozległo się kilka tępych uderzeń , jakby ktoś pochwycił kogoś drugiego za głowę i uderzał nią o ścianę . Niebawem zaś przez okno stajni zobaczył Wokulski młodzieńca z metalowymi guzikami przy kurtce , który wybiegł na podwórze po miotłę i znalazłszy takową , mimochodem zwalił przez łeb gapiącego się Żydka . Jako przyrodnik , podziwiał Wokulski tę nową formę prawa zachowania siły , gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza rajtszulą .
— Zaczekam . Każ pan wynieść rubla dorożkarzowi — mówił młody człowiek , niedbale rzucając się na krzesło . Nogi mu jednakże zastygły na myśl , że stary subiekt może nie kazać wynieść rubla dorożkarzowi . Ale Rzecki polecenie spełnił , choć już nie kłaniał się gościowi .
— Nasz gospodarz , pan Wokulski , przychodzi złożyć paniom uszanowanie i zakomunikować wiadomości …
— Dajże spokój , Belciu — mówiła składając ręce — ojciec taki chory …
— Zobaczy pan , jak tam będzie wesoło — rzekła panna Izabela na pożegnanie .
— O , naturalnie …
— Bah ! Czy to pani nie widziała , jak wczoraj szeptali na tej kanapie ? … Wokulski dawno już nie był tak ożywiony , a nawet wzruszony jak wczoraj …
Trudna rada — niech się chłopak uczy wojować . Za jakie pół roku wróci okryty sławą , tak że go sami Francuzi gwałtem zaczną ciągnąć do siebie , a my tymczasem — ożenimy Stacha z panią Heleną .
Równie jak pokój , nie zmieniły się od ćwierć wieku zwyczaje pana Ignacego .
— Bardzo się z tego cieszę — odparł Ochocki .
— Byłeś nim zawsze i aż zanadto — oburzył się pan Ignacy — i przekonasz się , że dla ciebie ludzie takimi nie będą .
— Zresztą tobie powiem , tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem — prosi kuzynka .
— Skąd dziesięć ? … — spytał Żyd i zuchwale podniósł głowę .
— Czy u tych , którym dajesz pan neseserki ? — spytał Lisiecki .
Wokulski ochłonął ; był pewny , że ma do czynienia z maniakiem .
— To wiele znaczy … bardzo wiele ! — zawołał hrabia zgarbiony . — Raz nauczmy się szanować zyski groszowe …
Około stołu zajętego przez komorników robi się mały zamęt ; wszyscy widzowie pchają się w tamtym kierunku . Stary Szlangbaum również zbliża się do stołu , a po drodze kiwa na zniszczonego Żydka i nieznacznie mruga na okazałego pana , z którym niedawno rozmawiał w cukierni .
Nie było jeszcze piątej , dzień duży ; kilku przechodniów obejrzało się za nimi .
— Trzy Ojcze nasz , trzy Zdrowaś …
— Wszystko jedno .
— Jakie on musi mieć pieniądze ! — mruczy jeden z nich do swego sąsiada .
„ Kolega ! ” — szepnął Wokulski i zarumienił się .
— Jest większa od niej .
Rzecki pozieleniał z gniewu .
— Gdybyśmy — rzekł po chwili — mogli zostać do wakacyj , to … Ale tak ! … Niech nam pani baronowa zabierze umeblowanie .
— Nie byłem .
Wstał i poszedł w głąb ogrodu , między spacerujących ludzi . Zdawało mu się , że nad pagórkiem , z którego uciekł , unosi się jakaś święta groza .
Machalski objaśnił palcami świecę i nalawszy mi kieliszek wina mówił :
Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa Łęckich , wypił kawę , wykłuł zęby i — jazda . Naturalnie . Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem , który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat . Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce . A wy , moi płatni oficjaliści , kłopoczcie się o interesa . Przecie za to macie pensje i dywidendy .
Nagle drgnął słysząc szelest sukni w wielkiej galerii .
— Widzisz , jak nas przyjmują ! … — szepnąłem po niemiecku do Stacha .
— Nie . Im jestem winien ze dwa tysiące , może trochę więcej … Ale , powiadam ci , panie Stanisławie ( bo to cała awantura ! ) , ktoś w marcu wykupił moje dawniejsze weksle . Kto ? nie wiem ; jednakże , na wszelki wypadek , chcę być przygotowany .
Mraczewski osłupiał .
Jakież było dziwne między nimi podobieństwo : on — Rossi , aktor , a ona — panna Łęcka . Rzuć nazwisko , rzuć swój zawód … Tak , ale cóż by wtedy zostało … Zresztą nawet księżniczka krwi mogłaby wyjść za Rossiego i świat tylko podziwiałby jej poświęcenie …
Pani Stawska , bardzo zmieszana , odpowiedziała baronowej , że w żaden sposób nie może mówić o tym z Wokulskim .
— Ja też nie do pana mówię , tylko do Ignacego — odparł Franc . — A nasz stryj — ciągnął dalej — było przecie takie zakute Szwabisko , że wylazł z trumny po swoją szlafmycę , której mu tam zapomnieli włożyć …
— Szanowny pan był za granicą ? no proszę ! … — odezwała się staruszka .
— Spodziewam się , że nie na kupiecki sposób ! … — odparł dumnie baron .
Wydobył z kieszeni dwa arkusze i jeden z nich podał Krzeszowskiemu . Baron rzucił okiem i zawołał :
— Piękny strzał , panie Wokulski — mówił z trudnością baron , mocno potrząsając Wokulskiego za rękę . — Zastanawia mnie , że człowiek pańskiego fachu … Ale może pana to obraża ? …
Gdy Wokulski wszedł do pokoju pana Tomasza , lekarzy już nie było .
— Tylko cztery wiersze ! … — rzekł Węgiełek . — Za trzy dni , panie , będzie gotowe … Na tym kamieniu można wyciąć bodaj calowe litery … Oj , zapomniałem sznurka , żeby wymierzyć . Zejdę , panie , do furmanów , to może oni mi dadzą … Zaraz wrócę .
— Prywatnie ? … W takim razie pozwoli pan , że usiądę . Przedstawienie skończone , kostiumy idą do składu , aktorzy stają się równi sobie .
— Dystyngowana ? … — powtórzył Ochocki . — Powiedz pan : bogini ! … Kiedy rozmawiam z nią , zdaje mi się , że potrafiłaby mi zapełnić całe życie . Przy niej jednej czuję spokój i zapominam o trapiącej mnie tęsknocie . Ale cóż ! … Ja nie umiałbym siedzieć z nią cały dzień w salonie ani ona ze mną w laboratorium …
„ A ja czy dzisiaj nie mam idei , dla której pracuję przeszło rok , zdobyłem majątek , pomagam ludziom i zmuszam ich do szacunku ? … ”
— Dlatego , proszę pani , że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych , ale na ciągłym obrocie gotówki .
— I będziemy przyjmować go u siebie ?
Wokulski po jego odejściu nawet nie pomyślał o młodych i nie wymagających baletniczkach ; zajmowało go wielkiej doniosłości pytanie , które streścił w dwu wyrazach , frak czy surdut ?
— Garson ! … Hej , garson ! …
— Panie radco — mówię — jesteś pan zbyt poważnym człowiekiem , ażebyś nie miał powiedzieć , skąd ta wiadomość ?
— Tak , chodziłeś jak struty … Jezus ! Maria … A to co ? …
Pewnego wieczora w czasie nieobecności pryncypała , co już stanowiło fakt niezwykły , wpadł nam drugi kamień do sklepu . Przestraszeni Minclowie pobiegli na górę i szukali stryja , Katz poleciał na ulicę szukać sprawcy zniszczenia , a wtem ukazało się dwu policjantów ciągnących … Proszę zgadnąć kogo ? … Ani mniej , ani więcej — tylko naszego pryncypała oskarżając go , że to on wybił szybę teraz , a zapewne i poprzednio …
„ Oto skutki mego nietaktu — pomyślał Wokulski . — Spostrzegła , że ten Starski wydaje mi się niesmacznym , i teraz miesza się na lada wspomnienie o nim . Jakże to podle z mojej strony ! ”
Opanował go pesymizm . Kobiety wydawały mu się brzydkimi , ich barwne stroje dzikimi , ich kokieteria wstrętną . Mężczyźni byli głupi , tłum ordynaryjny , muzyka wrzaskliwa . Wchodząc na galerię śmiał się z jej skrzypiących schodów i starych ścian , na których było widać ślady deszczowych zacieków . Znajomi kłaniali mu się , kobiety uśmiechały się do niego , tu i owdzie szeptano : „ Patrz ! patrz … ” Ale on nie uważał . Stanął na najwyższej ławie galerii i ponad pstrym a huczącym tłumem patrzył przez lornetę na drogę , aż het ! pod rogatkę , widząc tylko kłęby żółtego kurzu .
— A kobieta , panie Palmieri , może zamagnetyzować człowieka ?
— Więc zejdźmy się gdzie . Kiedy pan jesteś w domu ?
Mimo woli spojrzał na bok ; służący stał przy drzwiach .
I piękniem trafił ! … Gdyż jak moja staruszka nie wrzaśnie :
Tłumem zwyczajnych śmiertelników książę nie tylko nie gardził , ale owszem : miał dla nich życzliwość , a nawet stykał się z nimi i interesował ich potrzebami . Wyobrażał sobie , że jest jednym z Prometeuszów , którzy mają poniekąd honorowy obowiązek sprowadzić tym biednym ludziom ogień z nieba na ziemię . Zresztą religia nakazywała mu sympatię dla maluczkich i książę rumienił się na samą myśl , że większa część towarzystwa stanie kiedyś przed boskim sądem bez tego rodzaju zasługi .
— Któż to ? — zapytał Ignacy . — A … Łęcki …
„ Zrywam się , biegnę , składam na pamięć wyrazy , którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu , składane , zapomniane już po milion razy … Ale gdy ciebie ujrzę , nie pojmuję , czemu znowu jestem spokojny , zimniejszy nad głazy , aby goreć na nowo , milczeć po dawnemu … ”
Rzeka dymu , ciągnąca się przez równinę ku południowi , kłębiła się jeszcze mocniej i była bardzo pogięta . Gdzie Austriacy brali górę , zgięcie szło na lewo , gdzie Węgrzy — na prawo . W ogóle pasmo dymu wyginało się bardziej na prawo , jakby nasi już odepchnęli Austriaków . Po całej równinie słała się delikatna mgła niebieskawej barwy .
— Musiał dobrze pójść interes — rzekł do panny Izabeli — bo jaśnie pan coś … jakby trochę tego …
— Ani myślę . Niech pan tak obejrzy .
— Łatwo możesz się dowiedzieć — szepnęła panna Florentyna .
Ciekawym , co on zrobi ! Ciekawym ! …
— Treść znam , dowód widziałem ; nie znam tylko bliższych szczegółów . Przysięgam — mówił zapalając się Ochocki — że dla takiej sprawy można by poświęcić nawet dziesięć kochanek !
Wokulskiemu coraz więcej podobał się rezolutny chłopak .
W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą .
Przy bramie wiodącej tam zobaczył bosego , przewiązanego sznurami tragarza , który pił wodę prosto z wodotrysku ; zachlapał się od stóp do głów , ale miał bardzo zadowoloną minę i śmiejące się oczy .
— Jest , babciu , i nawet dwie . Jest H i jest T .
— Będzie sprawiedliwość , choćby i Napoleona nie stało . Ale i Napoleon się znajdzie .
— Otóż to ! … Cała rzecz w tym , ażeby pani Stawska nie opierała się .
XI . Damy i kobiety
Cała ta ludność , między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje , damy do towarzystwa , ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni , cała ta ludność obchodziła wieczne święto .
— Czy jednak rozważyłeś pan tę kwestię jako obywatel ? … — rzekł książę ściskając go za rękę . — My już tak niewiele mamy do stracenia …
Mecenas usiadł przed biurkiem i zabrał głos .
— Ja , w rezultacie , nie mam nic przeciw temu — dodała hrabina . — Cokolwiek nastąpi , oczywiście zgadzam się z wolą boską , jeżeli zyskują na tym ubodzy … Ciągle zyskują … Moja ochrona będzie niedługo pierwszą w mieście , i tylko dlatego , że ten pan ma słabość do Belci …
— Dostanie pan jutro .
— Pan nie jesteś medium — rzekł .
— Słyszeliśmy nadzwyczajną historię ! … — odpowiedziała panna Izabela . — Doprawdy , nigdy nie myślałam , że w tym kraju mogą istnieć podobne legendy i że mogą je w tak zajmujący sposób opowiadać ludzie prości … Cóż nam dasz na obiad , kuzynie ? Ach , ten chłopak jest niezrównany ! … Poproście go , ażeby ją wam powtórzył …
— Jeszcze dziś przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie — odparła pani Wąsowska .
„ Z Warszawy — szepnął . — Od Rzeckiego ? … Przysyła mi jakiś drugi list … Ach , od prezesowej ! … Co , może donosi mi o ślubie panny Izabeli ? … ”
— Pan nie ma do mnie żaden interes ? … — powtarza Szlangbaum mrugając czerwonymi powiekami .
— Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski .
— Jaki dziwny kolor tych kamieni — odezwała się panna Izabela patrząc na kawały wapienia poplamionego brunatnymi piętnami .
Pan Tomasz aż poruszył się na krześle .
Przeniósłszy się do mnie pracował po całych dniach i nocach , aż mnie nieraz złość brała . Wstawał przed szóstą i czytał . Około dziesiątej biegł na kursa , potem znowu czytał . Po czwartej szedł na korepetycję do kilku domów ( głównie żydowskich , gdzie mu Szuman wyrobił stosunki ) i wróciwszy do domu znowu czytał i czytał , dopóki zmorzony snem nie położył się już dobrze po północy .
Ktoś obcy mógłby myśleć , że bywam u pani Stawskiej za często . Ja jednak po dojrzałej rozwadze doszedłem do przekonania , żem bywał za rzadko . W jej mieszkaniu miałem przecie doskonały punkt obserwacyjny na całą kamienicę , no i przy tym byłem życzliwie przyjmowany . Pani Misiewiczowa ( zacna matka pani Heleny ) , ile razy przyszedłem , witała mnie otwartymi rękoma , mała Helunia wskakiwała mi na kolana , a sama pani Stawska ożywiała się na mój widok i mówiła , że w tych godzinach , które u niej przepędzam , zapomina o swoich kłopotach ! …
— Nie mam nikogo .
— Moja Belu — rzekła staruszka ucałowawszy ją jeszcze raz — dlaczegóż to Joasia nie chce przyjechać do mnie ?
Była to wysoka szatynka z szarymi oczami , o klasycznych rysach . Spojrzeli na siebie oboje z Wokulskim i — dama zarumieniła się .
Wtem ktoś mocno zadzwonił do kuchni .
Wokulski zerwał się zmieszany , posadził gościa na fotelu ; znakomity adwokat ostrożnie położył swoją rękę na stole i szybko pocierając sobie jednym palcem kark rzekł półgłosem :
— Później … Daj mi księgę .
Baron przeczytał podany mu papier , zamyślił się i odparł :
— Ach , to Mimi ! … — zawołała Helunia .
Na ulicy zrównał się z nią i zapytał :
— Tak , ma pan rację , zdobyłem mój majątek wśród ciężkich przygód , ale czy pan wie , dlaczegom go zdobywał ? …
„ Ot , przyjaźń żydowska ! ” — mruknął .
— Bardzom kontent , kuzynko , że tak prędko poznałaś się na tym poliszynelu — odezwał się Ochocki . — Może pani siądzie ?
— Gdy zaś upadła nadzieja zapisu prezesowej , Starski przestał być interesującym . Wszak prawda ? …
— I cóż oni ? …
— I myślisz doktór , że Wokulski będzie taki błazen ? … — spytałem czując , że burzy się we mnie krew jak pod Vilagos .
Żeby jeszcze parę takich procesów , jestem pewny , że zakochałby się w niej na śmierć .
Wokulski stanął jakby wahając się . Nalał znowu szklankę wina i wypił duszkiem .
I duch się ich już nie szamota
Siadł na krawędzi jej łóżka , długo patrzył na nią oczyma , z których przeglądała wieczność , a potem objął ją w potężnym uścisku i pocałunkami białych ust ocierał łzy i chłodził jej gorączkę .
— I tego krakowiaka , co wisi nad szynkiem ?
— Jak to , nie odgadł pan przeczytawszy nazwisko Escabeau ? … Hannibal Escabeau ? … — zdziwił się przybyły . — Karabin Escabeau daje siedemnaście strzałów na minutę ; ten zaś , który będę miał honor zaprezentować panu , wyrzuca trzydzieści kul …
„ A ja pana najlepiej zapamiętałam , kiedy pan w lecie był w tej kamienicy , gdzie mieszkałyśmy . I nie wiem dlaczego , zdawało mi się … ”
Wnet jednak ozdrowiał , gdy panna Izabela oświadczyła , że chce przejść się po parku .
Boże miłosierny ! … ależ ten drugi pokój to mój pokój , w którym mieszkałem od lat dwudziestu pięciu . Okna zakratowane , zielona firanka , mój czarny stół … A pod ścianą naprzeciw moje żelazne łóżko , dubeltówka i pudło z gitarą …
Konie stanęły przed domem , pan Tomasz wysiadł i nawet nie kiwnąwszy głową stangretowi poszedł na górę . Ledwie wlókł ociężałe nogi , a gdy znalazł się w swym gabinecie , padł na fotel w kapeluszu i tak siedział parę minut ku najwyższemu zdumieniu służącego , który uznał za stosowne poprosić panienkę .
— A … nie masz pojęcia , panie Stanisławie , jak się dziś zirytowałem . Czy dasz wiarę ? dom mój sprzedano za dziewięćdziesiąt tysięcy ! …
— Mnie ? … zapisał ? … cóż to znaczy ? ! … — wykrzyknąłem zdziwiony .
Wokulski pocałował ją w rękę .
Istotnie , Wokulski był wieczorem i co ważniejsza , zaczął bywać każdego wieczora . Przychodził dosyć późno , kiedy Helunia już spała , a pani Misiewiczowa odchodziła do swego pokoju , i z panią Stawską przepędzał po parę godzin . Zwykle milczał i słuchał jej opowiadań o sklepie Milerowej albo o brukowych wypadkach . Sam odzywał się rzadko , a wtedy wypowiadał aforyzmy , nawet nie mające związku z tym , co do niego mówiono .
— Szanowny pan — rzekł — jesteś zdecydowany dać dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za tę ruderę ? …
— Ach , pani dobrodziejko — mówi — ja już tyle nabiegałem się w sprawie tej licytacji , że choćby dzisiaj należy mi się spoczynek . W dodatku mam za kilka minut urzędówkę o zabójstwo … Widzi pani te piękne damy ? … Wszystkie idą słuchać mojej obrony … Efektowna sprawa ! …
Pani Wąsowska nieznacznie przygryzła usta .
— O , niech pani będzie spokojna o Wokulskiego . Prawda , że dziś jest rozbity , ale jeżeli się raz ocknie … Takich nie zabijają wachlarzem .
Et te ravir un doux baiser !
— Co ? … — śmiał się trącając Wokulskiego w ramię . — Palisz się pan , co ? … Ocknął się w panu sportsmen ! … My , panie , przez cały czas wyścigów jesteśmy w gorączce . Nasz zakładzik o pięćdziesiąt rubli stoi , co ? … Jakbym je miał w kieszeni ; mógłbyś je pan natychmiast zapłacić .
— Najwyżej miesiąc .
Naturalnie , że kazałem go odprowadzić do numeru na górę . Domyślam się jednak , że udawał pijanego , ażeby mnie otumanić .
W tej chwili zbliżył się do niego na palcach Rzecki i szepnął :
No i cóż ! … Wokulski posłał jej neseserkę i pojechał do Łazienek . Wróciwszy zaś stamtąd , powiedział mi , że … w Berlinie zbierze się kongres dla zakończenia wojny wschodniej … I kongres jest ! …
Wokulski zadrżał z gniewu i zerwał się z kanapy .
Po zamknięciu sklepu idę do Stacha . Lokaj otwiera mi drzwi i trzyma w ręku wykrochmaloną koszulę . Przechodząc przez pokój sypialny widzę na krześle frak , kamizelkę … Oj , czy z naszej wizyty nie miałoby nic być ? …
— Kto wie ? … Kto wie ? … — odparł Wokulski .
Po herbacie Helunia zaczęła ustawiać na dywanie dziś otrzymane zabawki , co chwilę wykrzykując z radości ; pani Misiewiczowa i ja usiedliśmy pod oknem ( staruszka nie może odzwyczaić się od tych okien ! ) , a Wokulski i pani Stawska uplacowali się na kanapie : ona z jakąś siatką , on z papierosem .
„ Wszystko jedno — mruczał . — Jeżeli już musimy odurzać się czymś , odurzajmy się czymkolwiek . Ale czym ? … ”
Baron drżał tak , że chwilami zęby mu szczękały .
Staruszka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem , alem nic nie odpowiedział . Jeszcze raz pożegnałem ją i wyszliśmy obaj z rządcą nie dopytując się już o panią Stawską .
Szlangbaumowi opadły ręce . Piechotą wrócił do sklepu Wokulskiego , przy okazji po raz setny z rzędu wyklął swego syna za to , że nazywa się Henrykiem , chodzi w surducie i jada trefne potrawy , a nareszcie poszedł żalić się przed panem Ignacym .
— Przepraszam , ale … Dlaczego pan radca nazywa Wokulskiego wariatem ? … Może mogę służyć cygarkiem … Ja trochę znam Wokulskiego . Zawsze wydawał mi się człowiekiem skrytym i dumnym . W kupcu skrytość jest wielką zaletą , duma wadą . Ale żeby Wokulski zdradzał skłonności do wariacji , tegom nie spostrzegł .
— W Zasławiu , gdzie mieszkał od powrotu z emigracji .
Gdzie ja to czytałem ? … Wszystko jedno . ”
Wszyscy ją opuścili , z wyjątkiem — hrabiny Karolowej , która , kiedy wezbrał jej zły humor , przychodziła tu i szeroko zasiadłszy na kanapie , prawiła wśród westchnień :
— O , nie rób pan ceremonii — rzekł Wokulski .
— Spodziewam się go w połowie marca , najdalej za miesiąc .
Tak rozmyślał Wokulski i spokojnym wzrokiem przypatrywał się Maruszewiczowi . Zniszczony zaś młody człowiek , który w dodatku był bardzo nerwowy , wił się pod jego spojrzeniem jak gołąbek pod wzrokiem okularnika . Naprzód nieco pobladł , potem chciał oprzeć znużone oczy na jakimś obojętnym przedmiocie , którego na próżno szukał po suficie i ścianach pokoju , a nareszcie , oblany zimnym potem , uczuł , że nie może wyrwać swego błędnego wzroku spod wpływu Wokulskiego . Zdawało mu się , że chmurny kupiec kleszczami pochwycił mu duszę i że niepodobna mu się oprzeć . Więc jeszcze parę razy ruszył głową i nareszcie z całym zaufaniem utonął w spojrzeniu Wokulskiego .
— Chcę … bronić nazwiska , które oboje nosimy . Chcę … nakazać w tym domu szacunek dla baronowej Krzeszowskiej . Chcę zakończyć procesy i dać pani opiekę … Dla dopięcia tego celu zmuszony jestem prosić panią o gościnność . Gdy zaś ureguluję stosunki …
Wokulski spojrzał jej w oczy i dostrzegł takie przerażenie , taki smutek , że go znowu opanowała desperacja .
— Słusznie — odparł Rzecki . — Co racja , to racja . Więc idźmy .
Nie potrafię opisać , jak mi się zrobiło smutno , kiedy z powodu marnego wyglądania oknem usłyszałem taki dramat … Nagle w drugim pokoju zrobił się szelest … Uczennice pani Stawskiej skończywszy lekcje zabierały się do domu , a ich przecudna nauczycielka uszczęśliwiła mnie swoim widokiem .
— Ani myślę .
— Oszukano mnie …
Panna Izabela serdecznie uściskała ojca .
— Bardzo ci jestem wdzięczny . Cóż to jednak za fatalność , że właśnie w chwili , kiedy mamy z Belcią i … z tobą jechać do Paryża , Żydzi wydzierają mi dwa tysiące ! Rozumie się z Paryża nic .
Obok pana Ignacego stoi dwóch Żydów : jeden wysoki , śniady , z brodą tak czarną , że wpada w kolor granatowy , drugi łysy , z tak długimi faworytami , że walają mu klapy surduta . Dżentelmen z faworytami na widok dziesięciorublówek pana Łęckiego uśmiecha się i mówi półgłosem do pięknego bruneta :
— Po co ? … — odparł patrząc na mnie błędnymi oczyma . — To tak dla panny Łęckiej …
Ale panna Izabela rzuciła na niego piorunujące spojrzenie , zaczęła rozmawiać z Malborgiem , który właśnie zbliżył się do niej , i odeszła do sali .
I dopiero teraz przypomniała sobie , że Wokulski nie był u nich od tygodnia .
A cóż oni robią ? … Przede wszystkim nadzwyczajnie pracują , po szesnaście godzin na dobę , bez względu na niedzielę i święta . Dzięki czemu spełnia się tu prawo doboru , wedle którego tylko najsilniejsi mają prawo do życia . Chorowity zginie tu przed upływem roku , nieudolny w ciągu kilku lat , a zostają tylko najsilniejsi i najzdolniejsi . Ci zaś dzięki pracy całych pokoleń takich jak oni bojowników znajdują tu zaspokojenie wszelkich potrzeb .
— Ale czy mógłby pan robić więcej urodziwszy się kimś innym ? — spytała panna Izabela . — Mój kuzyn Ochocki jest przyrodnikiem i demokratą , jak pan , a mimo to wierzy w dobre i złe rasy , tak samo jak książę . On również przytaczał pana jako dowód dziedziczności . „ Wokulski — mówił — od losu ma powodzenie , ale tęgość ducha ma od rasy . ”
— Majątek masz — mruczał — o sławę , przynajmniej dotychczas , nie dobijasz się … Tu musi być kobieta ! … — zawołał .
— Wokulski ? … no , nie — mówił pan Tomasz . — Jest to człowiek szalonej energii , ale co się tyczy daru kombinowania , nie powiem , ażeby posiadał go w wysokim stopniu .
Woźny przyniósł syfon i cytryny . Wokulski przyrządził limoniadę i napoił pana Tomasza , któremu stopniowo poczęły znikać sine plamy z policzków .
— Nasze klientki zrobiły go takim — odpowiedział stary subiekt , lecz widząc , że przeszkadza pryncypałowi , cofnął się . Wokulski znowu wpadł w zadumę . Nieznacznie spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył , że młody człowiek ma coś szczególnego w fizjognomii .
— Oczywiście , chora kobieta — mruknął Maleski .
— Czy tak , Belu ?
— To jest chyba ze dwa razy cięższe od platyny ? … — szepnął .
— Panie Wokulski , pan siada przy mnie — odezwała się pani Wąsowska .
„ Nie , nie ona . ”
Chciał odpowiedzieć , że to było coś gorszego od obrazy ; gdyż posądzenie o obłudę , ale milczał .
— Co się to stało ?
— Sam widziałem … — wtrącił rządca .
— Masz rację . Ale swoją drogą , jeżeli baby kłócą się , trzeba je rozdzielić … Namów Stawską , ażeby sama na siebie założyła sklep , a my jej dostarczymy funduszów . Od razu o tym myślałem , a teraz widzę , że nie warto dłużej odkładać .
— A czerwone ręce ? … — zapytała panna Izabela .
— Naprzód cofnę wyraz : próżniacy , jeżeli on panią razi , a następnie … Niech mi pani raczy wskazać człowieka z tej sfery , o jakiej mówimy , który by coś robił ? … Znam tych panów około dwudziestu , są to również znajomi pani . Cóż więc robią oni wszyscy , począwszy od księcia , najzacniejszej w świecie osobistości , który wreszcie może tłomaczyć się wiekiem , a skończywszy … choćby na panu Starskim , który swoich wiecznie trwających wakacyj nie może tłomaczyć nawet położeniem majątkowym …
Wokulski pożegnał go . Doświadczał takich uczuć , jak chory na gorączkę , którego oblano zimną wodą .
Helunia , choć rozmawialiśmy zniżonym głosem , usłyszała widać , że mówimy o lalce , i wybiegła z drugiego pokoju z błyszczącymi oczyma . Ażeby zwrócić jej uwagę na inny przedmiot , spytałem :
— Dlatego nie powinieneś pić — przerwał Ignacy . — Za wiele mówisz … może więcej , aniżelibyś chciał — dodał z naciskiem .
— Nie znam się na statkach .
Przez kilka lat po śmierci stryja synowcy prowadzili wspólnie sklep na Podwalu i dopiero około 1850 roku podzielili się w ten sposób , że Franc został na miejscu z towarami kolonialnymi , a Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie , do lokalu , który zajmujemy obecnie . W kilka lat później Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer , ona zaś ( niech spoczywa w spokoju ) zostawszy wdową oddała rękę swoją Stasiowi Wokulskiemu , który tym sposobem odziedziczył interes prowadzony przez dwa pokolenia Minclów .
W tym otoczeniu upłynęło mi osiem lat , z których każdy dzień był podobny do wszystkich innych dni , jak kropla jesiennego deszczu do innych kropli jesiennego deszczu . Wstawałem rano o piątej , myłem się i zamiatałem sklep . O szóstej otwierałem główne drzwi tudzież okiennicę . W tej chwili gdzieś z ulicy zjawiał się August Katz , zdejmował surdut , kładł fartuch i milcząc stawał między beczką mydła szarego a kolumną ułożoną z cegiełek mydła żółtego . Potem drzwiami od podwórka wbiegał stary Mincel mrucząc : Morgen ! , poprawiał szlafmycę , dobywał z szuflady księgę , wciskał się w fotel i parę razy ciągnął za sznurek kozaka . Dopiero po nim ukazywał się Jan Mincel i ucałowawszy stryja w rękę stawał za swoim kontuarem , na którym podczas lata łapał muchy , a w zimie kreślił palcem albo pięścią jakieś figury .
Potem przychodził Franc Mincel , Jan Mincel , August Katz , a na końcu ja . Każdy całował staruszkę w suchą rękę , porysowaną niebieskimi żyłami , każdy mówił :
Znowu biegli kilka minut . Nagle pani osadziła konia na miejscu , była zarumieniona i zadyszana .
— Kiedy grzecznie pytają , to grzecznie trzeba odpowiadać — rzekł człowiek i podszedł bliżej .
Za kontuarem , blisko okna , siedział na starym fotelu Jan Mincel i ciągnął za sznurek kozaka …
Gdyby w rzeczach tych nie tkwiło jakieś niepojęte oszustwo — rzekł głośno — już miałbym ideę , dla której warto się skazać na całe lata niewoli . Nie tylko znalazłbym pochłaniającą pracę i spełnienie najśmielszych marzeń młodości , ale jeszcze widziałbym przed sobą cel , wyższy nad wszystkie , do jakich kiedykolwiek rwał się duch ludzki . Kwestia żeglugi powietrznej byłaby rozstrzygniętą , człowiek dostałby skrzydeł . ”
— Cóż po drugie ?
Dżentelmen z faworytami na chwilę tropi się .
— Co powie pan Rzecki ? … — rzekł sędzia .
— Więc będą porządni konkurenci — powtórzył mecenas . — Doskonale . Teraz ja oddam panu Szlangbaumowi pieniądze …
— No , no ! … tylko bez głupich żartów …
— Sądzę , że nie omyliłem się ? — spytał gość .
— Pamiętam ( dawne to dzieje ! ) , siedziałem w jednej izbie z jakimś frantem , który był dziwnie szczery . Opowiadał mi niestworzone rzeczy o swojej rodzinie , o swoich stosunkach , o swoich wielkich czynach , a potem — bardzo uważnie słuchał moich dziejów . No — i dobrze z nich skorzystał …
Pewnego dnia , już w maju , wezwał go pan Łęcki .
Szuman podniósł brwi i splótł ręce .
Wokulski zbliżył się do barona i uścisnął go .
— Wiem — odparł . — Z tym wszystkim dziś , o dziewiątej , pani baronowa wpadła z rewirowym do mieszkania pani Stawskiej , kazała zabrać lalkę i spisać protokół . Już poszła skarga do sądu .
Rzecki rozłożył ręce .
— Mój Boże , i cóż na to poradzę ? … niechże już pan ma nadzieję , jeżeli tak o nią chodzi …
Sesja z fabrykantami okrętów i odnośnymi inżynierami przeciągnęła się do północy , przy udziale bardzo wielu butelek szampana . Wokulski , który musiał wyręczać w rozmowie Suzina i robił dużo notatek , dopiero przy tej pracy uspokoił się zupełnie . Rześko pobiegł do swojego numeru i zamiast dręczyć się lustrem , wziął do poduszki plan Paryża umieszczony w Przewodniku .
Powiedziała to takim tonem , że Wokulski stracił władzę nad sobą , już nie wiadomo po raz który w tym roku .
Wokulski przyznał w duchu , że tak chudego i tak małego człowieka jeszcze w życiu nie widział . Zauważył przy tym , że dżokej ogląda go jak konia : ode łba do pęcin , i wykonywa krzywymi nogami ruchy , jakby miał zamiar wsiąść i przejechać się na nim .
Do przybysza wybiegł Mraczewski i uśmiechając się dwuznacznie , zapytał :
— Może zazdrości , że bywasz u pani Stawskiej , że jej płacisz dobrą pensję .
— Cóż panna zaraz tak lecisz ? — zapytał Leon . — Ucieknie starej interes czy co ? … Niech trochę poczeka …
— Tam właśnie , do zamku , stryj co dzień chodził na spacer i całe godziny przesiadywaliśmy z nim na dużym kamieniu …
— To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka .
— Naturalnie — wtrąciła panna Izabela — przecież nawet wierną służbę dopuszczamy do niejakiej poufałości .
„ Będzie deszcz ! … Stach już jest około Grodziska ” — pomyślałem .
— Znajdę z kilkaset złotych .
— Dobrze strzela ! — mruknął doktór wysuwając dolną wargę . — O cóż to ?
— Ach , ta ! … wiem … Nie mnie się podobała — westchnął Rzecki — tylko myślałem , że dobra byłaby z niej żona dla Stacha …
Przy młodym mężu w panią Małgorzatę jakby nowy duch wstąpił . Kupiła sobie fortepian i zaczęła uczyć się muzyki od jakiegoś starego profesora , ażeby — jak mówiła — „ nie budził w Stasieczku zazdrości ” . Godziny zaś wolne od fortepianu przepędzała na konferencjach z szewcami , modystkami , fryzjerami i dentystami robiąc się przy ich pomocy co dzień piękniejsza .
— O cóż jej chodzi ?
— A tak . Nawet przypomina kolej żelazną .
„ Szczególna narzeczona ! ” — pomyślał .
— Czwartą i piątą — pochwycił adwokat — poświęcimy rozważaniu ogólnej ekonomicznej sytuacji …
— Czegóż to chcesz ? — zapytał Wokulski .
— Aha , prawda , zapomniałam … — wtrąciła pani Misiewiczowa .
— Mnie się zdaje , że jest inny powód — wtrącił Szprot . — Wokulski stara się o pannę Łęcką , a choć zrazu dostał odkosza , jednak dziś znowu tam bywa , więc musi mieć widoki … A że panna Łęcka nie wyszłaby za galanteryjnego kupca , choćby on był dyplomatą i nowatorem …
— To są zwyczaje wszechświatowe — odparł Starski .
— Jak to z kucharzem ?
— Kiedy nie pamiętam , gdzie skończyłam …
— Chodzi o inte … to jest o plan , a raczej … o projekt zawiązania spółki do ułatwienia handlu …
— Myli się pan .
— On babcię kiedy skaleczy — odezwał się niezadowolony Starski . — Kto widział przyzwyczajać do takich pieszczot źrebięta , z których później wyrastają konie !
„ Szpieguje nas ten poczciwiec ! ” — pomyślałem . Zwróciłem oczy ku drugiemu piętru od frontu . Masz pociechę ! … W najdalszym pokoju pani baronowej Krzeszowskiej oba lufciki otwarte , a w głębi widać … ją samą , jak przypatruje się lokalowi pani Stawskiej przez teatralną lornetkę .
Tymczasem na dole praczki prały bieliznę , na trzecim piętrze szewc kuł , a na drugim w tylnej oficynie dźwięczał fortepian i rozlegała się wrzaskliwa gama :
— Dlaczegóż go pani nie ostrzeże ? — odezwał się Wokulski stłumionym głosem .
Powóz wjeżdża we wspaniałą bramę , lokaj otwiera drzwiczki , wysiadają . Suzin bierze Wokulskiego pod rękę i prowadzi do małego pokoiku , który po chwili zaczyna wznosić się w górę .
Wstawszy tak późno panna Izabela wyszła przed obiadem na krótki spacer w Aleje .
Wokulski zdumiewał się coraz więcej .
— Ależ będę … będę na sali — przerywa jej adwokat — będę przy licytacji , tylko niech mi pani zostawi choć parę minut do pomyślenia o moim zabójcy …
— Boże uchowaj ! … Ja mego kapitału nie odbiorę ci nawet za dziesięć lat …
— Już jej dawno nie mam …
— Tylko kilku ? … — powtórzył Wokulski i spojrzał na brylanty wyniosłej damy , reprezentujące wartość kilkuset sztuk najcieńszego płótna . — Po świętach — dodał — będę miał honor na ręce pani hrabiny przysłać płótno …
Popatrzyliśmy sobie w oczy z tym eks-obywatelem , który nie mógł zdobyć się na wywabienie plam ze swego surduta . Popatrzyliśmy sobie — mówię — w oczy . Magenta … Rok 1859 … Eh ! Boże miłosierny …
— Są jednak towarzystwa , w których ona przestrzega się zawsze .
— Pan dawno zna barona ? — spytała panna Ewelina Wokulskiego . — Przejdźmy się trochę ku altance …
Zwinąłem się w kłębek z bólu , lecz od tej pory nie śmiałem wziąć do ust niczego w sklepie . Migdały , rodzynki , nawet rożki miały dla mnie smak pieprzu .
Zapukano . Wszedł Mikołaj i oznajmił lekarzy .
„ Kto wie — pomyślałem — czy ten jesiotr nie połknął już haczyka ? … ”
— Za cóż to ? … — nagle odezwała się panna Izabela .
Kiedy Wokulski spojrzał na zegarek , było dopiero wpół do czwartej .
Fizjognomia i cała postawa jego zmieniła się do niepoznania . Pociągnął z wielkiego bursztynu ogromny kłąb dymu , rozparł się na fotelu i trzęsąc ręką w stronę Wokulskiego mówił :
— Uspokój się , mój kochany . Ci sami ludzie , którzy mnie ostrzegają , że Suzin jest hultaj , przed miesiącem pisali do Suzina , że ja jestem bankrut , szachraj , eks-powstaniec .
W środku kolacji zły czy dobry duch skierował oczy pani Misiewiczowej na » Kurier « .
— Pójdziesz mi ty ! … — wrzasnął baron i pochwyciwszy kamasz rzucił nim za cofającym się kamerdynerem . Kamasz trafił w ścianę i o mało nie zwalił brązowego posążka Sobieskiego .
„ Kiedyż to będzie ! … ” — pomyślał .
— A cóż wy na to ? … — zawołałem wściekły z gniewu .
Basta ! … ”
— Ależ , panie ! … Bardzo mi miło spotkać człowieka szczęśliwego .
Wyszedł przed bramę i zatrzymał się na chodniku . Ulica szeroka , wysadzona drzewami . W jednej chwili przelatuje około niego ze sześć powozów i żółty omnibus , naładowany podróżnymi wewnątrz i na dachu . Na prawo , gdzieś bardzo daleko , widać plac , na lewo — pod hotelem — niedużą markizę a pod nią gromadę mężczyzn i kobiet , którzy siedzą przy okrągłych stoliczkach , prawie na chodniku , i piją kawę . Panowie są jak wydekoltowani , mają w dziurkach od guzików kwiaty lub wstążeczki i zakładają nogi na kolana akurat tak wysoko , jak przystoi w sąsiedztwie pięciopiętrowych domów ; kobiety szczupłe , małe , śniade , z ognistymi spojrzeniami , lecz skromnie ubrane .
Wokulski uśmiechnął się z finansowej naiwności pana Tomasza .
— Nie … Ten pan … — rzekł służący i podał bilet Krzeszowskiemu . — Porządny człowiek , alem go wygnał , kiedy tak pan baron kazał …
— Nu , tak … — mruknął sędzia kładąc lalkę na stole . — Co pani Stawska powie ? … — dodał .
— Osiemdziesiąt pięć … — wtrąca Szlangbaum .
„ Co to jest dobór naturalny ? Jest to skutek walki o byt , w której giną istoty nie posiadające pewnych uzdolnień , a zwyciężają więcej uzdolnione . Jaka jest najważniejsza zdolność : czy pociąg płciowy ? Nie , wstręt do śmierci . Istoty , które nie miałyby wstrętu do śmierci , musiałyby wyginąć najpierwej . Gdyby człowieka nie hamował wstręt do śmierci , ten najmędrszy zwierz nie dźwigałby kajdan życia . W poezji staroindyjskiej są ślady , że istniała kiedyś ludzka rasa mająca mniejszy wstręt do śmierci aniżeli my . No i rasa ta wyginęła , a jej potomkowie są albo niewolnikami , albo ascetami .
Doznałem takiego uczucia , jakby ze mnie krew wyciekła . A on prawił dalej :
W gabinecie hrabiego-Anglika stał na środku stół przykryty zielonym suknem i otoczony czterema wysokimi krzesłami ; na stole leżały cztery arkusze papieru , cztery ołówki , dwa pióra i kałamarz tak wielkich rozmiarów , jakby był przeznaczony do sitzbadów .
— Tylko żeby mi tu przyszedł z rana …
— Tu może mi pan mówić — rzekła — co pan chce , tu uwierzę we wszystko , bo dokoła widzę tylko pańskich sprzymierzeńców .
— Powinszuj mi . Jestem narzeczonym panny Łęckiej .
Spostrzegłem jednak , że uwaga ta nie wzmocniła w Maruszewiczu otuchy . Owszem , zdawał się być jeszcze więcej zmieszany .
Wokulski rzucił się na krześle ; przez chwilę obaj milczeli .
— To , że baronowej przed kilkoma dniami zginęła lalka po nieboszczce córce i że dziś ta wariatka posądza panią Stawską …
Drzemiący , ciężkich trosk żywota ,
Rzecki umilkł . Pił herbatę i tarł czoło . Po długiej pauzie rzekł :
„ Aha ! — mówił — list mojej magdalenki i jej opiekunek , stronica sześćset trzy … ”
— Mam zgłosić się czy czekać na pańskie wezwanie ? — spytał gość .
„ Trzeba nareszcie złożyć wizytę Krzeszowskiemu … Pójdę jutro … W całym znaczeniu przyzwoity człowiek … przeprosił pannę Izabelę . Jutro podziękuję mu i — niech mnie licho weźmie — jeżeli nie spróbuję dopomóc . Choć z takim próżniakiem i letkiewiczem ciężka sprawa … Ale mniejsza o to , spróbuję … On przeprosił pannę Izabelę , ja wydobędę go z długów . ”
Pan Łęcki stanął na środku pokoju i strzeliwszy palcami zawołał :
— To proste — odparł Geist . — O zabiciu się myśli wariat , łajdak albo człowiek dużej wartości , któremu za ciasno na świecie .
— A dajcież mi raz spokój z tym waszym ogółem ! … — wykrzyknął Wokulski uderzając pięścią w stół . — Co ja robiłem dla niego , o tym wiem , ale … cóż on zrobił dla mnie ! … Więc nigdy nie skończą się wymagania ofiar , które mi nie dały żadnych praw ? … — Chcę nareszcie raz coś zrobić dla samego siebie … Uszami wylewają mi się frazesy , których nikt nie wypełnia … Własne szczęście — to dziś mój obowiązek … inaczej … w łeb bym sobie palnął , gdybym już nic nie widział dla siebie , oprócz jakichś fantastycznych ciężarów . Tysiące próżnują , a jeden względem nich ma obowiązki ! … Czy słyszano coś potworniejszego ? …
„ Tak — myślał — on jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się kobietom . ”
— Ach , mój kuzynek ! … On chyba nigdy nie miał zamiaru służyć w czymkolwiek za przykład . Zresztą nie mówimy o naszej arystokracji , tylko o francuskiej .
IV . Powrót
— Z góry mogę pani powiedzieć , że nie robi .
O , bo ja , kiedy uwezmę się na co , to mam metternichowskie sposoby i rozumiem naturalny bieg rzeczy .
— Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się . — My dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra i jej koteria . Oni tak głęboko zasnęli , że razi ich każdy objaw żywotności , każdy mój śmielszy krok — dodał jakby do siebie .
— Każ zdjąć sukno ze schodów — rzekła do Marianny schrypniętym głosem . — Panu znowu musiał jakiś łotr pożyczyć pieniędzy …
— Ależ niech się ciocia uspokoi — wtrąciła panna Izabela znowu po angielsku . — On z pewnością nie rozumie …
— Słyszeliście państwo , ten człowiek mi grozi ! — zawołała wdówka . — Czy nie ma tu nikogo , który by się za mną ujął ?
— Eh ! także zawracanie głowy … Dowcipny !
— Najuczciwsza kobieta — odparł . — Młode to , piękne i pracuje na cały dom … Bo emerytura jej matki ledwie starczy na komorne …
— Licha musiała to być usługa .
— A ile pani dała za nią ? … — syknęła baronowa .
— Matka tego Mraczewskiego , Staśku , jest bardzo biedna kobieta …
Pani Stawska zaczęła się śmiać .
Stopniowo dym opadł . Gdzie oko sięgło , widzieliśmy w rozmaitych miejscach jakby skrawki białego i granatowego papieru , bez ładu porozrzucane na zdeptanej trawie . W polu kręciło się kilkanaście furmanek , a jacyś ludzie składali na nich niektóre z owych skrawków . Reszta została .
— Słucham pana mecenasa — odparł markotny lokaj .
— Moi kochani ! … — jęczał Liptak zawijając się w grochowiny — kładźcie się , do diabła , spać , bo inaczej ani Kossuth , ani Turek nas nie rozbudzi .
— W rezultacie nic mnie to nie obchodzi — szepnął .
„ Jeżeli błogosławieństwo ma jaką wartość — mówił do siebie — cały kapitał błogosławieństw Obermana , wraz ze składanym procentem , ceduję jej … ”
— Jest tu — rzekł — niejaki Węgiełek , sprytny hultaj , trochę kowal , trochę stolarz , więc może on potrafi wyrzeźbić na kamieniu , co potrzeba . Zaraz ja po niego poszlę .
Wrócił do hotelu rozmarzony koniakiem i zasnął w ubraniu . A gdy obudził się o ósmej rano , pierwszą jego myślą było :
Wokulski pochylił się nad kanapą i zaczął bawić się z Irem .
— Cóż za wypadek ! — zawołał do Wokulskiego — Pan o tej porze w Łazienkach ? …
— Co to jest ? … — zapytała panny Florentyny .
— Chcę zadać panu pytanie … nie … dwa pytania , bardzo poufne , a może nawet drażliwe — mówił Ochocki . — Czy nie obrazi się pan ? …
W parę dni po jego powrocie przychodzi do mnie jeden solidny kupiec i mówi :
W początkach roku 1861 Stach podziękował Hopferowi za miejsce . Zamieszkał u mnie ( w tym pokoiku z zakratowanym oknem i zielonymi firankami ) , rzucił handel , a natomiast począł chodzić na akademickie wykłady jako wolny słuchacz .
„ … I nie będę natrętny ? … ”
— Oj ! oj ! co mi to za ród ! … — odparł ze śmiechem Franc . — Nasz ojciec przyjechał taczkami we dwa psy …
Z tym umarł .
Właśnie gdy zastanawiał się , w jaki sposób rozpocząć z nim tę dziwną rozmowę , Jumart sam mu ją ułatwił . Ledwie bowiem ukazał się w sali , rzekł z dyskretnym uśmiechem :
— Jaśnie pani prosi do stołu .
W parę dni po odwiedzinach pani Wąsowskiej Wokulski zastał pannę Izabelę . Podając mu rękę , którą jak zwykle z religijną czcią ucałował , rzekła :
„ Ach , więc to on jest tym porządnym katolikiem , którego Szlangbaum wynajmuje do licytacji za piętnaście rubelków , ale nie radzi dawać mu wadium do ręki ? … Oho ! … I przy odbiorze ośmiuset rubli za klacz Krzeszowskiego był jakiś zmieszany … Aha ! … I wiadomość o nabyciu przeze mnie klaczy on rozgłosił … Służy od razu dwom bogom : baronowi i jego małżonce … Tak , ale on za dużo wie o moich interesach … Szlangbaum popełnił nieostrożność … ”
Rzecz ciekawa . Ojciec Szlangbauma jest lichwiarzem , a syn , ażeby od niego grosza nie wziąć , bieduje po sklepach jako subiekt .
— Uczy się w Anglii w szkole wojskowej i podobno kocha się w jakiejś aktorce …
Wtedy egiptolog podniósł i obejrzał starannie pistolet barona .
— Zapewne … Zresztą nie wiem … — uśmiechnęła się panna Izabela . — Ciotka mówi , że jest bardzo piękny …
„ Do roboty ! … Dlaczego ja nie idę do roboty ? … ”
Znajdowali się już na terytorium należącym do prezesowej i właśnie Wokulski przypatrywał się rezydencji . Na dość wysokim , choć łagodnym wzgórzu wznosił się piętrowy pałac z dwoma parterowymi skrzydłami . Za nim zieleniły się stare drzewa parku , przed nim rozścielała się jakby wielka łąka , poprzecinana ścieżkami , tu i owdzie ozdobiona klombem , posągiem albo altanką . U stóp wzgórza połyskiwała obszerna płachta wody , oczywiście sadzawka , na której kołysały się łódki i łabędzie .
Wokulski spuścił głowę i milczał zgadując , że umizgi Starskiego do narzeczonej barona musiały już przybrać bardziej widoczne formy . Lecz cóż jego to obchodziło ?
— Miniatura … — powtórzyła . — A wieszże , kto ją malował ? … I nicże więcej nie zostało ?
— W których , przepraszam ? — spytałem , oburzony jej zuchwalstwem .
W sercu gotowała mu się głucha wściekłość . Czuł , że jego ręce stają się jak żelazne sztaby , a ciało nabiera tak dziwnej tęgości , że chyba nie ma kuli , która by uderzywszy go nie odskoczyła . Przemknął mu przez głowę wyraz : śmierć , i na chwilę uśmiechnął się . Wiedział , że śmierć nie rzuca się na odważnych ; staje tylko naprzeciw nich jak zły pies i patrzy zielonymi oczyma : czy nie zmrużą powieki ?
— Cóż on tam robił ?
Znowu usiadł przy stole i zaczął list do Geista . Nagle przerwał :
Był z tydzień w Warszawie . Nocował u mnie , a dnie spędzał w piwnicach .
Pociągnął mnie za szafy i począł mówić zirytowanym głosem :
— Czyżby pan chciał satysfakcji ? — spytał baron .
Obrócił się klucz w zamku , stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała się twarz niestarej jeszcze dziewczyny , ubranej w biały czepeczek .
— Pyszny pan jesteś — złościł się mecenas uderzając ręką w kolano . — A pan wiesz , co mówi hrabia Liciński , ten niby-Anglik , ten : „ tek ” ? … On mówi : „ Wokulski jest to skończony dżentelmen , strzela jak Nemrod , ale … to żaden kierownik interesu kupieckiego . Bo dzisiaj rzuci miliony w przedsiębiorstwo , a jutro wyzwie kogo na pojedynek i wszystko narazi … ”
— A , szelma ! — wrzasnął stary Mincel i nim zdałem sobie sprawę z sytuacji , przeciągnął po mnie jeszcze parę razy dyscyplinę , od wierzchu głowy do podłogi .
Istotnie , ukląkł przed Stachem i pocałował go w rękę . Zebrani rozczulili się jeszcze bardziej , podnieśli w górę Stacha i Leona i przysięgli , że za takich ludzi , jak oni , każdy oddałby życie .
Mincel był bardzo porządny , nie cierpiał kurzu , ścierał go z najdrobniejszych przedmiotów . Jednych tylko dyscyplin nigdy nie potrzebował okurzać dzięki swoim niedzielnym wykładom buchalterii , jeografii i towaroznawstwa .
— Jeszcze zechce ożenić się tutaj …
— Czy już wzięła cię pod komendę , panie Stanisławie ? — zapytała z uśmiechem prezesowa .
— Czego to ? — zapytał młody człowiek z czarnym zarostem nie podnosząc się z łóżka .
— Słuchaj , Węgiełek — rzekł nagle — podobasz mi się . Będę w tej okolicy — dodał , cicho wzdychając — będę jeszcze z tydzień … A jeżeli wyrzeźbisz mi dobrze napis , wezmę cię do Warszawy na jakiś czas … Tam przekonam się , co jesteś wart , i … może odnajdą się twoje warsztaty .
— Owszem . Przy ciągłej pracy umysłowej i dobrym odżywianiu mogą wytworzyć się w mózgu nowe komórki albo — skojarzyć się między sobą dawne . No i wówczas z rozmaitych departamentów mózgu i z rozmaitych dziedzin wiedzy tworzy się jedna całość .
— A ja już nie widziałam go cztery miesiące . Kochane miasto …
Ale co ja tu będę wypowiadać własne opinie ; niech mówi za mnie bieg wypadków .
— Tak , tak ! — zawołał Starski .
Ochocki wziął koszyk i rzucił go na bryczkę .
— Rachunki tego pana ze mną , szanowna pani , gdyby je miał , należą tylko do niego i do mnie — odpowiedział Wokulski kłaniając się .
— Cóż , mój stary ! — zawołał Wokulski . — Jakże tam z księciem Lulu ? … Gniewasz się jeszcze na Szlangbauma , że śmiał sklep kupić ? …
— Może być , że jeszcze nie miała pani sposobności odkryć wszystkich swoich zalet — odparł Wokulski , niekontent , że zbliża się do nich panna Felicja .
Gdy zaś wrócili do Zasławka późno w nocy , spał jak zabity i nawet śniło mu się coś zabawnego .
Pamiętam , że kiedy Ludwik Napoleon ( późniejszy cesarz Napoleon III ) uciekł z więzienia w roku 1846 , zakotłowało się w całej Europie . Nikt nie wiedział , co będzie ? Ale wszyscy ludzie rozsądni przygotowywali się do czegoś , a wuj Raczek ( pan Raczek ożenił się z moją ciotką ) ciągle powtarzał :
— Jacy Żydzi ?
( Gdybym był Wokulskim , już bym z nią wracał od ślubu . Co to za kobieta ! … co za rysy … co za gra fizjognomii . W życiu nie widziałem nic podobnego ! … A rączka , a figurka , a wzrost , a ruchy , a oczy , oczy ! … )
— Jakie to sztuczne ?
Przypuśćmy wreszcie , żebym się z nią ożenił , a wtedy co ? … Natychmiast do salonu dorobkiewicza wleliby się wszyscy jawni i tajni wielbiciele , kuzyni rozmaitego stopnia , czy ja wiem wreszcie kto ! … I znowu musiałbym zamykać oczy na ich spojrzenia , głuchnąć na ich komplimenta , dyskretnie usuwać się od ich poufnych rozmów — o czym ? … O mojej hańbie czy głupocie ? …
— Ja bym dał sto pięćdziesiąt — mówi piękny brunet — ale swoją drogą Łęcki to niepewny interes .
— Bonapartowie skończyli już karierę .
Ten nagle skręcił i wpadł między gazony .
„ Przecież chyba zasługuję na to — myślał — ażebym był pierwszym i ostatnim … ”
Skończył swoją sztukę , ukłonił się według najpiękniejszych zasad i wyszedł z uśmiechem ; patrząc na jego wspaniałą minę i portfel , w którym nosił szczotki i brzytwy , można by go wziąć za urzędnika z ministerium .
— Powinszuj mi , panie * Siuzę * ! — mówił Geist . — Sprzedałem mój materiał wybuchowy anglo amerykańskiej kompanii i zdaje się , zrobiłem niezły interes . Sto pięćdziesiąt tysięcy franków gotówką z góry i dwadzieścia pięć centimów od każdego sprzedanego kilograma .
— Ile armat , kamracie ? — spytałem po niemiecku idącego za mną podoficera .
Jakkolwiek sprawa z Maruszewiczem załatwiła się we cztery oczy , jednak wieść o niej rozeszła się … Wokulski powiedział o tym Rzeckiemu i kazał wykreślić z księgi rzekomy dług barona . Maruszewicz zaś opowiedział baronowi dodając , że baron już nie powinien gniewać się na niego , ponieważ dług został umorzony , a on , Maruszewicz , ma zamiar poprawić się .
— Wcale nie — wtrącił Ignacy . — Portmonetka doskonała , sam ją wybierałem .
Jadąc o kilka kroków za panią Wąsowska , Wokulski rozmyślał :
— Widok jest istotnie wspaniały — odpowiedział Wokulski — ponieważ horyzont ma kilkadziesiąt wiorst w promieniu , a cały Paryż i jego okolice wyglądają jak na wypukłej mapie . Ale podróż nie jest miła ; może tylko pierwszy raz …
Chciał powiedzieć coś życzliwego o Starskim , ale uwięzły mu wyrazy . Aby więc przerwać kłopotliwe milczenie , rzekł :
I podał mu tej samej wielkości kulkę platynową . Wokulski przekładał obie z rąk do rąk ; zdziwienie jego wzrosło .
Rzecki stropił się na chwilę .
— A gdzie pan Jan ? — pytałem chłopca .