305 KiB
305 KiB
1 | Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził . Patrzył na pannę Izabelę w milczeniu i czekał . |
---|---|
2 | — Tak — cicho szepnęła narzeczona . |
3 | — No , no — rzekła — niech pan się uspokoi i nie przesadza … Pod słowem honoru ( choć kobiety podobno nie mają honoru ) zapewniam pana , że to , o czym mówiliśmy , zostanie między nami . Zresztą jestem pewna , że nawet Bela przebaczyłaby panu jego wybuch . Była to niegodziwość , ale … zakochanym wybacza się nie takie niegodziwości . |
4 | — Co to anonim … Wokulski … Brawo Wokulski ! … — wrzeszczał tłum . |
5 | — Z jaką , kochana pani ? Ja już nie mam nikogo , a choćbym nawet miała , nie mogłabym przyjmować u siebie ludzi tak chciwych i ordynarnych . Familia zaś mego męża wypiera się mnie , gdyż nie pochodzę ze szlachty ; co im zresztą nie przeszkadzało wytumanić ode mnie ze dwieście tysięcy rubli . Dopóki pożyczałam im na wieczne nieoddanie , politykowali ze mną ; ale gdy się opatrzyłam , zerwali stosunki i nawet oni to namawiali mego nieszczęśliwego męża , ażeby położył mi areszt na majątku . O , co ja przeżyłam z tymi ludźmi ! … — dodała płacząc . |
6 | Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach . |
7 | — Więc nie wolałby jechać z Suzinem , nic nie wydać i jeszcze tyle zarobić ? … Przez dwie godziny błagał go Suzin : „ Jedź ze mną , Stanisławie Piotrowiczu ” , prosił , kłaniał się i na nic … Wokulski nie i nie ! … Mówił , że ma tutaj jakieś interesa … |
8 | — Ile ma pan nadzieję wziąć za ten dom ? … |
9 | Słowa te , a jeszcze bardziej opuszczenie stolika przez partnerów , otrzeźwiły barona . Wyszedł z klubu , wrócił do domu i swemu kamerdynerowi , Konstantemu , kazał zbudzić się o siódmej rano . |
10 | — W uniwersytecie , w prosektorium , czasem na obiedzie . |
11 | — Nie mów mi o szczęściu — wybuchnęła matka . — Ono skończyło się w dniu , kiedy twój mąż uciekł przed sądem , który dowiedział się o jakichś ciemnych jego stosunkach z lichwiarką . Że był niewinny , wiem , na to gotowa byłam przysiąc . Ale nie rozumiem ani ja , ani ty , po co on u niej bywał . |
12 | — A na jaką pan liczy pensję ? |
13 | Zrobiło się już zupełnie ciemno ; na ulicy zapalono latarnie , których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując na suficie ramę okna i zwoje firanki . Wyglądało to jak krzyż na tle jasności , którą powoli zasłania gęsty obłok . |
14 | Odtąd mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach , lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli w teatrze , na koncertach lub na odczytach . Uczuć swoich nie nazwałby miłością i w ogóle nie był pewny , czy dla oznaczenia ich istnieje w ludzkim języku odpowiedni wyraz . Czuł tylko , że stała się ona jakimś mistycznym punktem , w którym zbiegają się wszystkie jego wspomnienia , pragnienia i nadzieje , ogniskiem , bez którego życie nie miałoby stylu , a nawet sensu . Służba w sklepie kolonialnym , uniwersytet , Syberia , ożenienie się z wdową po Minclu , a w końcu mimowolne pójście do teatru , gdy wcale nie miał chęci — wszystko to były ścieżki i etapy , którymi los prowadził go do zobaczenia panny Izabeli . |
15 | — Szliśmy z kirasjerami — mówił rządca . — Pan znasz kirasjerów , panie Rzecki ? … Na niebie świeci jedno słońce , ale w szwadronie kirasjerów jest sto słońc … |
16 | Mąż w szlafroku , który ziewa przy żonie , całuje ją mając pełne usta dymu z cygar , często odzywa się : „ A dajże mi spokój ” , albo po prostu : „ Głupia jesteś ! … ” — ten mąż , który robi hałasy w domu za nowy kapelusz , a za domem wydaje pieniądze na ekwipaże dla aktorek , to wcale nieciekawe stworzenie . Co najgorsze , że każdy z nich przed ślubem był gorącym wielbicielem , mizerniał nie widząc długo swej pani , rumienił się , kiedy ją spotkał , a nawet niejeden obiecywał zastrzelić się z miłości . |
17 | Na jednym z takich wzniesień furman zwrócił się do nich i wskazując batem przed siebie rzekł : |
18 | — Z początku to ckliło mi się bez roboty , ale późni przywykem i jestem . |
19 | „ Kark skręci — mówią baby . — Jezus Maria ! ratuj duszę jego … ” Maruszewicz , jako człowiek nerwowy , uciekł do pani Krzeszowskiej , a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości drugiego piętra , przy oknie baronowej . |
20 | Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił . Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga . Zaraz po obiedzie zbierała się u niej jakaś sesja dam , które w oczekiwaniu doniosłych wypadków opuszczały mężów i dzieci , ażeby zajmować się plotkami . Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni . |
21 | — Ale wiesz pan — szepnął Łęcki — zrobiłeś szalony efekt . Hrabina nie posiada się z radości , książę mówi tylko o tobie … A jeszcze ten wypadek z prezesową … No … cudownie ! … Nie można było marzyć o zdobyciu lepszej pozycji … |
22 | I wybiegł ze sklepu wracając się parę razy i spoglądając na szyld nad drzwiami . |
23 | „ Zdaje mi się , że trochę utyłem . ” |
24 | — Jak to ? Bardzo rzadko mieszka ? Gdzież on siedzi w dzień ? |
25 | I. Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek ? |
26 | — Nie bluźnij pan . |
27 | Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę . Gdy zaś znalazł się na ulicy , odetchnął i począł myśleć : |
28 | Na świecie jest dużo niedowiarków i ja sam bywam czasami niedowiarkiem i wątpię o Opatrzności boskiej . Nieraz też , kiedy źle idą polityczne interesa albo kiedy patrzę na nędzę ludzką i na triumfy łajdaków ( jeżeli taki wyraz wolno wymawiać ) , nieraz myślę sobie : |
29 | W tym wesołym towarzystwie obdartusów , przed którymi nawet wrony uciekały , tylko Katz był pochmurny . On najczęściej odpoczywał i jakoś prędzej mizerniał ; miał spieczone usta , a w oczach blade iskry . |
30 | — Jesteś nieostrożny ! … — syknął Wokulski . |
31 | — Co za nieuwaga z mojej strony ! — zawołał . — Właśnie dostrzegłem w oczach pańskich znużenie i mimo to ośmieliłem się spłoszyć panu sen … |
32 | „ Głupcy ! głupcy ! … ” — powtarzał . |
33 | A ta dobra służba , która ze swymi panami postępuje tak , jakby zaprzysięgała im dozgonną miłość , wierność i posłuszeństwo ? A te modystki , które zawsze witają ją z uśmiechem i tak pamiętają o najdrobniejszym szczególe jej toalety , tak dokładnie wiedzą o jej triumfach ? A te piękne konie , którym jaskółka mogłaby zazdrościć lotu , a te psy mądre i przywiązane jak ludzie , a te ogrody , gdzie ręka ludzka powznosiła pagórki , wylewała strumienie , modelowała drzewa ? … I to wszystko miałoby kiedyś zniknąć ? … |
34 | — Będę u ciebie , kochany hrabio , jak Boga kocham — odezwał się otyły marszałek — i może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów ; no , ale powiedz , dlaczegóż to my mamy zawiązywać spółki kupieckie ? … Niechby już sami kupcy … |
35 | — Szkoda pana — powtórzyła . — Sama jestem kobietą i wiem , że kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą . |
36 | Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło do budynków folwarcznych . Naprzód prezesowa z Ochockim , za nimi dziewczyna z koszykiem , potem wdówka z panną Felicją , Wokulski , a za nim panna Ewelina ze Starskim . Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się , a w tej chwili Wokulskiemu przywidziało się , że słyszy za sobą cichą rozmowę . |
37 | — Pani prosi ! … pani chora ! … |
38 | — To stara będzie się wściekać … To jej narobię … Cha … Cha ! … Ale … może pan tylko naciąga ? |
39 | — Kto to ? — pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne rumieńce . |
40 | Rzecki spuścił głowę . Szuman mówił dalej : |
41 | Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca . Zastąpiła jej drogę panna Florentyna . |
42 | Wokulski zerwał się od stołu , otworzył okno i postawszy w nim chwilę przeczytał drugi raz list prezesowej ; oczy zaiskrzyły mu się , na twarz wystąpiły wypieki . |
43 | „ Do diabła ! — mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? … Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? … Razem sto czterdzieści tysięcy rubli ! … A ten powóz , a te wyścigi , a te ofiary na cele dobroczynne ? … A … a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? … Ehe ! … schowam ja do kieszeni ceremonie … ” |
44 | Na wszelki sposób postanowił zabezpieczyć jej przyszłość i stanowczo dowiedzieć się o jej mężu . |
45 | — A co ? — wtrącił Starski patrząc na babkę . |
46 | — Nie ! Panna Izabela zanadto dobrze broni swoich tez . Jak ona świetnie rozmawia ! … — odparł Wokulski usiłując ukryć pomieszanie . |
47 | Na kamieniu już był wyryty czterowiersz . Wokulski przeczytał go kilka razy i zatrzymał wzrok na słowach : |
48 | — Przepraszam — odezwał się dotykając kapelusza — że ośmieliłem się robić tego rodzaju uwagi … Jestem Wrzesiński … |
49 | — W Zasławiu , gdzie mieszkał od powrotu z emigracji . |
50 | „ Rozumie się , że jedzie baba na Miodową . Taniej kosztowałaby ją podróż na miotle … ” |
51 | — Zerwać z naszymi kupcami ? … — spytał zdziwiony Rzecki . |
52 | Pan Tomasz zaczął zapinać na sobie odzież i krawat . |
53 | — Jego kochanką … Tak , nie jestem , bo on tego jeszcze nie zażądał . Co mnie obchodzi pani Denowa czy Radzińska albo mąż , który mnie opuścił … Już nie wiem , co się ze mną dzieje … To jedno czuję , że ten człowiek zabrał mi duszę . |
54 | — O ! … czemu nie . Ale pan słyszał , że Oberman zgubił wielkie pieniądze ? Był tu z wieczora i przysięgał , że zabije się albo zrobi sobie co złego , jeżeli pan nie okaże nad nim litości . Ja mówię : „ Nie bądźcie głupi , nie zabijajcie się , poczekajcie … Nasz stary ma miętkie szercze … ” A on gada : „ Ja se też tak kalkuluję , ale zawsze będzie heca , bo mi choć trochę strącą , a tu syn idzie na medyka , a tu starość chwyta człowieka za poły … ” |
55 | Dobrał się nareszcie mój kowal do złotego łóżka , gdzie już nawet poczwary nie miały dostępu , ino stanęły wkoło , kłapiący zębami . On zaraz zobaczył w głowie panny złotą szpilkę , szarpnął i wyciągnął ją do połowy … |
56 | — Pani Stawska tu mieszka ? — spytałem mimo woli . — Ta piękna ? … |
57 | — Wciąż mówią — odezwałem się — że sprzedajesz sklep . |
58 | — Zobaczymy , jaki będzie w interesach — dorzucił nieco przygarbiony hrabia . |
59 | — Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna . |
60 | — No , a z wami co teraz ? |
61 | — Pan nie ma do mnie żaden interes ? … — powtarza Szlangbaum mrugając czerwonymi powiekami . |
62 | — Trzeba raz zerwać z tym kramarstwem — odezwał się po chwili . — Interes żaden , a wymagania ogromne . |
63 | — O , panią Wąsowską rekomenduję panu — mówił baron . — Brylant , nie kobieta , a jaka oryginalna ! … Ani myśli iść drugi raz za mąż , choć lubi pasjami , ażeby ją otaczano . Trudno jej , panie , nie uwielbiać , a uwielbiać rzecz niebezpieczna . Starskiemu płaci dzisiaj za wszystkie jego bałamuctwa . Pan zna Starskiego ? |
64 | „ Naprzód — należałoby wiedzieć , czy panna Izabela może kochać kogokolwiek … ” |
65 | — Aha , rozbiegli się — odparł zachmurzony . |
66 | — Co ? … pojedynek ? — krzyknął z błyszczącymi oczyma . — I może myślisz , że pojadę z tobą w roli lekarza ? … Będę patrzył , jak dwu dudków strzela sobie we łby , i może jeszcze będę musiał którego z nich opatrywać ? … Ani myślę mieszać się do tych błazeństw ! … — wrzeszczał chwytając się za głowę . — Zresztą nie jestem chirurgiem i od dawna pożegnałem się z medycyną … |
67 | — Zbudziło się , powiadasz pan ? … |
68 | — Pamiętam ( dawne to dzieje ! ) , siedziałem w jednej izbie z jakimś frantem , który był dziwnie szczery . Opowiadał mi niestworzone rzeczy o swojej rodzinie , o swoich stosunkach , o swoich wielkich czynach , a potem — bardzo uważnie słuchał moich dziejów . No — i dobrze z nich skorzystał … |
69 | — No , no … panie Mraczewski ! … — zgromił go pan Ignacy |
70 | — Ale owszem ! … Zacznijże się nareszcie mną opiekować , bo dotychczas … |
71 | — Powiedz mi pan — odezwała się nagle dama do Klejna — na co podkowy ludziom , którzy nie mają za co utrzymywać koni ? … |
72 | — Już mi pani daje dymisję ! — westchnął komicznie Starski . |
73 | Po obiedzie wezwała Wokulskiego do siebie prezesowa . Na staruszce również było znać ślady irytacji , którą starała się opanować . |
74 | — Panie Mraczewski ! … Kto pana ośmielił … |
75 | — Siadajże o tu , koło Kazi . A ty , proszę cię , pamiętaj o nim . |
76 | Lecz Wokulski po odejściu Maruszewicza był kontent . |
77 | Więc i Wokulski umilknął i opuścił sklep z goryczą w duszy . |
78 | — Dlaczegóż by nie , tym bardziej że wszyscy widzą to samo — mówi doktór . — Wokulski szaleje za panną , ona go bardzo mądrze kokietuje , a wielbiciele … czekają . |
79 | I na samą myśl o tym Wokulski uczuł pragnienie śmierci , ale tak zupełnej , żeby nawet resztki jego popiołów nie zostały na ziemi . |
80 | — Spłacanie dawnych długów często prowadzi do zgody . |
81 | — Pieprzu za trojaka … |
82 | Wokulski bowiem od pamiętnej Wielkanocy parę razy odwiedzał prezesową i poznał , że staruszka jest mu bardzo życzliwa . Zwykle słuchał jej opowiadań o dawnych czasach , rozmawiał o swoim stryju , nawet ostatecznie umówił się o nagrobek dla niego . W toku tej wymiany myśli , nie wiadomo skąd , wplątało się imię panny Izabeli tak nagle , że Wokulski nie mógł ukryć wzruszenia ; twarz mu się zmieniła , głos stłumił się . |
83 | — Tak . Trafia mi się wyjątkowa okazja … |
84 | „ Nawet marzyć o niej nie mogę ! … ” — pomyślał z rozpaczą . |
85 | „ Kuzyn Krzeszowskich … — myślał . — Dostanie bilet miłosny od panny Izabeli … A , infamis ! … ” |
86 | Olbrzymie ścieki chronią ich od chorób , szerokie ulice ułatwiają im dopływ powietrza ; Hale Centralne dostarczają żywności , tysiące fabryk — odzieży i sprzętów . Gdy paryżanin chce zobaczyć naturę , jedzie za miasto albo do „ lasku ” , gdy chce nacieszyć się sztuką , idzie do galerii Luwru , a gdy pragnie zdobyć wiedzę , ma muzea i gabinety . |
87 | Przerwałem mu czując , że gdyby tak mówił dalej , musiałbym pogardzić tym młodzieńcem . Co za czasy , co za ludzie ! … Bo ja , gdybym miał szczęście zwrócić na siebie uwagę jakiej damy , nie śmiałbym nawet myśleć o tym , a nie dopiero wrzeszczeć na cały głos , jeszcze w tak wielkim , jak nasz , magazynie . |
88 | Wokulski przybiegł do niej . Podała mu rękę i we dwoje opuścili salon . Osamotnionego księcia zaraz otoczyli mężczyźni ; niektórzy prosili go , ażeby zapoznał ich z Wokulskim . |
89 | — Tak jest … Mam szczególniejsze szczęście do wielbicieli kuzynki … |
90 | Uuu … widzę , że mi się rozhulała starowina , więc żeby ją pohamować na punkcie dżumy , napomknąłem znowu o procesie , na co ta kochana pani odpowiedziała mi długim wywodem o hańbie ścigającej jej rodzinę , o możliwym uwięzieniu pani Stawskiej , o tym , że się rozlutował samowar … |
91 | Wówczas pani Stawska wyznała przed samą sobą , że ten człowiek obchodzi ją i że jest jej równie drogim jak Helunia i matka . |
92 | — Co pan rozkaże ? — spytał elegancki marszałek dworu . |
93 | — To , wielmożny panie , mamy ruch w hotelu z tym Włochem ! … Schodzą się państwo jak do cudownego obrazu , ale najwięcej kobiety … |
94 | — Pąsowa kurtka w tyle … |
95 | — Przykro mi bardzo — rzekł baron kłaniając się po raz drugi — że składam pani uszanowanie w takich warunkach … |
96 | — Jedź pan już sobie — zawołała — jesteś pan drażniąco płytki . Jedź pan … jedź i przyszlij mi Starskiego ; jego bezczelność jest zabawniejsza od pana księżowskiej powagi … |
97 | — Mamo ! — przecież ci panowie są obcy … — zawołała z desperacją pani Stawska . |
98 | — Skończmy , panie , z wyjaśnieniami — rzekł ze śmiechem Wokulski ściskając go za rękę . — Kontent pan z wiedeńskich sprawunków ? |
99 | — Ach ! … — westchnęła pani Stawska upuszczając na ziemię mufkę , którą Klejn zaraz podniósł . |
100 | Panna Izabela odsunęła talerz i z niepokojem przebiegła papier oczyma . Lecz stopniowo twarz jej wypogodziła się . |
101 | — Ale — mówię — cóż znowu ! Sprawa nasza jest jak złoto , wygramy ją … Zresztą co tam taka sprawa ; gorsza historia z dżumą … — dodałem , ażeby zwrócić uwagę pani Misiewiczowej w innym kierunku . |
102 | Zdawało jej się , że ziemia drży jej pod nogami , i pod wpływem nieokreślonych obaw , jakie ją wówczas ogarnęły , panna Izabela odezwała się do prezesowej o Wokulskim dosyć życzliwie . Kto wie nawet , czy nie powiedziała tych słów : |
103 | „ Aha ! — mówił — list mojej magdalenki i jej opiekunek , stronica sześćset trzy … ” |
104 | Wokulski obiecał być gotowym na jutro . Kiedy pożegnał pana Tomasza i wstąpił do panny Izabeli , dowiedział się od niej , że jest w Warszawie Starski … |
105 | — No , przede wszystkim nie bój się pan zdradzenia sekretu — mówi on poważnie . — W naszym domu sekret to jak w studni … |
106 | — O , pod tym względem ja go już dawniej oceniłam . Jest to człowiek energiczny i przywiązany do nas … Zresztą mniejsza z tym — dodała po chwili . — Jakże papo skończył z kamienicą ? |
107 | Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim . A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić , więc prędko zauważyła , że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli . Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta , pani Meliton miałaby materiał do swatów . Ale tak ! … |
108 | — Powinien bym , bo świat jeszcze nie widział podobnego mi głupca . |
109 | — Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana … |
110 | — Mam do pana prośbę , panie Szlangbaum … |
111 | Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej : |
112 | — Kiedy grzecznie pytają , to grzecznie trzeba odpowiadać — rzekł człowiek i podszedł bliżej . |
113 | — Chyba ze sto — odparł kręcąc głową . — Ale — dodał — porządnie prowadzą interes , bo odezwały się wszystkie razem . |
114 | — Czy oni nigdy nie staną się sprzymierzeńcami pani ? ! … |
115 | Utwierdzona w dobrych postanowieniach pani Jasiowa już nie tylko w wieczór zapraszała Wokulskiego na herbatę , na którą on po największej części nie chodził , ale jeszcze sama nieraz zbiegała do mego pokoju , troskliwie wypytując Stacha , czy nie jest chory , i dziwiąc się , że się jeszcze nie kochał , on , prawie starszy od niej ( myślę , że ona była trochę starsza od niego ) . Jednocześnie zaczęła kobieta dostawać jakichś płaczów i śmiechów , wymyślać mężowi , który na całe dnie uciekał z domu , i występować z pretensjami do mnie , że jestem niedołęga , że nie rozumiem życia , że przyjmuję na lokatorów ludzi podejrzanych … |
116 | — O ! panna Katarzyna smaczny to kąsek — mówiła gospodyni . — Oko ładne … ( choć zdaje mi się , że ma skazę na lewym czy prawym ? ) … figurka niczego , chociaż musi mieć jedną łopatkę wyższą ( ale to dodaje wdzięku ) . Nosek wprawdzie nie w moim guście , a usta trochę za duże , ale cóż to za dobra dziewczyna ! … Gdyby tak trochę więcej rozumu … No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku … Ja sama , kiedy byłam w wieku Kasi , byłam głupiutka jak kanarek … |
117 | „ Nie wiedziałem , że tak trudno dostać się na licytację ! … ” — wzdycha pan Ignacy . |
118 | Te baby — prawił — to wszystko gęsi nie wyłączając najmądrzejszych . Wczoraj na przykład pół godziny tłomaczyłem Wąsowskiej : na co przyda się kierowanie balonami ? Mówiłem o zniknięciu granic , o braterstwie ludów , o olbrzymich postępach cywilizacji … Ona patrzyła mi w oczy tak , iż głowę oddałbym , że mnie rozumie . A kiedy skończyłem , zapytała : |
119 | — Może nie jest to ich wina — mówił baron — trzeba jednak przyznać , że niekiedy pozwalają bałamucić się zręcznym intrygantom … |
120 | — Proszę ? — zdziwiła się wdówka . — To , co pan nazywasz kontrastami , ja najdoskonalej godzę w życiu . |
121 | — Cóż się znowu stało ? Przecie wczoraj był w ratuszu na balu ? |
122 | — Mam go bez spółki . |
123 | W parę dni później był u baronowej książę w swojej własnej osobie . Zamknęli się oboje w najodleglejszym pokoju i mieli długą konferencję , w trakcie której pani parę razy zaniosła się od płaczu , a raz zemdlała . O czym by jednak mówili , tego nie wie nawet Marianna . Tylko po odejściu księcia baronowa kazała natychmiast wezwać pana Maruszewicza , a gdy przybiegł , rzekła dziwnie łagodnym głosem , przeplatając mowę westchnieniami : |
124 | — Nie , panie , jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskiego … |
125 | „ Cóż ci znowu — szepnął — dostali bzika ? … ” |
126 | „ Może dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych … ” |
127 | — A po cóż ja mam do niego chodzić … — odparł . — Byłem już chyba dosyć … |
128 | Stopniowo jednak uspokoił się i wróciwszy do domu począł zastanawiać się już całkiem chłodno nad tym : czy na jutrzejszy obiad włożyć frak , czy surdut ? … Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś nieprzewidziana przeszkoda , która znowu mu nie pozwoli zbliżyć się do panny Izabeli ? Potem jeszcze zrobił rachunek ostatnich handlowych obrotów , wysłał parę telegramów do Moskwy i Petersburga , a nareszcie napisał list do starego Szlangbauma proponując , ażeby mu pożyczył swego nazwiska w celu nabycia kamienicy Łęckich . |
129 | Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna . |
130 | — A a a ! … A pytał się , czy ja chcę , żeby on miał dziecko ? |
131 | Wyciągnął rękę po kapelusz . |
132 | — Jak on się wydobywa … Pysznie się wydobywa ! … — zawołał drugi stołownik . |
133 | W sali zaszeleściła kobieca suknia . Wokulski , stanąwszy na progu , zobaczył swoją magdalenkę . |
134 | — Przy jakiej mieszka stacji ? |
135 | Stach był już chyba około Rogowa . Czy też domyślił się , żeśmy tylko o nim mówili ? i co on , biedak , czuł mając jedną burzę nad głową , a drugą , może gorszą , w sercu ? |
136 | W kwadrans po wyjeździe z Warszawy koleją warszawsko – bydgoską Wokulski doznał dwu szczególnych , choć zupełnie różnych uczuć : owionęło go świeże powietrze , a on sam wpadł w jakiś dziwny letarg . |
137 | — Proszę pana — przerwałem mu — wolimy złożyć jakąś sumę wprost na pańskie ręce , o ile naturalnie interes dojdzie do skutku . |
138 | — Bardzo jestem obowiązany za łaskawą pamięć . A pani hrabina ? |
139 | — Właśnie . Jest to mostek , po którym … |
140 | — Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie . |
141 | Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień . Potem przypomniał sobie , że ten cień chodzi przed nim , za nim albo obok niego zawsze i wszędzie , jak myśl o tamtej kobiecie chodziła za nim wszędzie i zawsze , na jawie i we śnie , mieszając się do wszystkich jego celów , planów i czynów . |
142 | Istotnie , Wokulski był wieczorem i co ważniejsza , zaczął bywać każdego wieczora . Przychodził dosyć późno , kiedy Helunia już spała , a pani Misiewiczowa odchodziła do swego pokoju , i z panią Stawską przepędzał po parę godzin . Zwykle milczał i słuchał jej opowiadań o sklepie Milerowej albo o brukowych wypadkach . Sam odzywał się rzadko , a wtedy wypowiadał aforyzmy , nawet nie mające związku z tym , co do niego mówiono . |
143 | Pod wpływem tych zwierzeń pani Stawska szczuplała , mizerniała , nawet zaczęła się trwożyć . Opanowała ją bowiem jedna myśl : co ona odpowie , jeżeli Wokulski wyzna , że ją kocha ? … Wprawdzie serce w niej już od dawna zamarło , ale czy będzie miała odwagę odepchnąć go i przyznać , że ją nic nie obchodzi ? Czy mógł jej nie obchodzić człowiek taki jak on , nie dlatego , że mu coś zawdzięczała , ale że był nieszczęśliwy i że ją kochał . „ Która kobieta — myślała sobie — potrafi nie litować się nad sercem tak głęboko zranionym , a tak cichym w swojej boleści ? ” |
144 | — Gołąbek , nie dziecko ! — wtrąciłem . |
145 | Chociaż kupiec galanteryjny , a do tego jeżdżący własnym powozem , nie musi być tak zabawny jak chłop … |
146 | Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej . Miał tam salon o trzech oknach , gabinet własny , gabinet córki , sypialnię dla siebie , sypialnię dla córki , pokój stołowy , pokój dla panny Florentyny i garderobę , nie licząc kuchni i mieszkania dla służby , składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja , jego żony , która była kucharką , i panny służącej , Anusi . |
147 | — Taki duży paciorek ? … a ja taka malutka … |
148 | — Czy tak ? … |
149 | Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał się klaczy . Niepokoiły go jej delikatne nóżki i sam drżał na widok dreszczów przebiegających jej aksamitną skórę , myślał bowiem , że może zachorować . Potem objął ją za szyję , a gdy oparła mu na ramieniu główkę , całował ją i szeptał : |
150 | — Wątpię — odparł — czy będziemy mieli posady odpowiadające pańskim wymaganiom . Niech pan jednak wstąpi kiedy do mnie … |
151 | Rajtszula składała się z dwu połączonych ze sobą budynków , tworzących jedną całość w formie szlify . W części okrągłej mieścił się maneż , w prostokątnej stajnie . |
152 | — Piękny strzał , panie Wokulski — mówił z trudnością baron , mocno potrząsając Wokulskiego za rękę . — Zastanawia mnie , że człowiek pańskiego fachu … Ale może pana to obraża ? … |
153 | Był już na rozległym placu Ujazdowskim , w którego południowej części znajdowały się zabawy ludowe . Pomieszane dźwięki katarynek , odgłosy trąb i zgiełk kilkunastutysiącznego tłumu ogarniał go jak fala nadpływającej powodzi . Widział jak na dłoni długi szereg huśtawek , kołyszących się w prawo i w lewo niby ogromne wahadła o potężnym rozmachu . Potem drugi szereg — szybko kręcących się namiotów , z dachami w różnokolorowe pasy . Potem trzeci szereg — bud zielonych , czerwonych i żółtych , gdzie przy wejściu jaśniały potworne malowidła , a na dachu ukazywali się jaskrawo odziani pajace albo olbrzymie lalki . A we środku placu — dwa wysokie słupy , na które teraz właśnie wspinali się amatorowie frakowych garniturów i kilkurublowych zegarków . |
154 | — Arystokracja ? … — spytał Wokulski . |
155 | — Już ? … Kto je kupił ? — woła panna Izabela chwytając kuzynkę za ręce . |
156 | — No , i co , już ? … |
157 | — Tak mówisz ? … Więc chodź . |
158 | Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta tak piękna i dystyngowana , że Wokulski mimo woli powstał z fotelu . Mogła mieć około czterdziestu lat ; wzrost okazały , rysy bardzo regularne , postawa wielkiej damy . |
159 | — A choćbym sprzedał , cóż by w tym było złego ? … |
160 | Rzecki nic nie odpowiedział . |
161 | — Idź pan już , idź … — odparła . |
162 | „ Już ich pewno nie spotkam ! ” — powtarzał z rozpaczą . |
163 | — Cóż ? — rzekł Ochocki — słyszę , że rozmawialiście państwo z kuzynką Izabelą o arystokracji ? … Przekonałeś ją pan , że to hołota ? … |
164 | Ojciec milczał , tylko mocniej przycisnął jej ramię . |
165 | — Mamo , ja już spać chcę — odezwała się Helunia . |
166 | A po chwili dodała po francusku : |
167 | Pożegnaliśmy się płacząc . Wuj aż dźwignął się na łóżku i odwróciwszy mnie twarzą do świecy , szepnął : |
168 | W tej chwili potężny krzyk wydarł się z tłumu . Wokulski ocknął się i na szczycie słupa zobaczył jakąś ludzką figurę . |
169 | — Może jeszcze w grudniu Turek wojska posunie — dodał Stein . — Ażeby się choć wygoić do tego czasu … |
170 | Gadu , gadu , przesiedzieliśmy do pierwszej w nocy . Machalski przenocował u mnie , a o szóstej rano znowu poleciał do Lesisza . |
171 | — Tym gorzej — przerwał bas . — Dowodził będąc gołym ; ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni . |
172 | Wokulski spojrzał na adres , gorączkowo rozerwał kopertę i czytał … czytał … Raz , drugi i trzeci przeczytał list . Rzecki coś przewracał w swoim biurku , a spostrzegłszy , że jego przyjaciel skończył już czytanie i zamyślony oparł głowę na ręku , rzekł suchym tonem : |
173 | „ Cóż to znowu ? … ” — myśli spostrzegłszy na lewo ogromny budynek , niepodobny do żadnego z tych , jakie znał dotychczas . Jest to olbrzymi prostokąt z kamienia , a w nim brama z półkolistym sklepieniem . Oczywiście brama , która stoi na przecięciu się dwu ulic . Obok niej budka , gdzie zatrzymują się omnibusy ; prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka ulicy krótką , żelazną balustradą . |
174 | — Przepraszam pannę hrabiankę — odpowiedział przybysz kłaniając się — to jest bardzo mały interes . Ja tylko chcę odebrać moje pieniądze … |
175 | — Z którychże to ? — spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę . |
176 | — Nie podobają się panu ? — spytał nagle baron spostrzegłszy , że jego towarzysz nie odpowiada . |
177 | Siedział na ławie naprzeciw komina i smutno patrzył w ogień . |
178 | — Zresztą tobie powiem , tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem — prosi kuzynka . |
179 | — To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz skończmy . |
180 | — Rezerwy w ogniu ! … Naprzód , łajdaki ! … Świnie wam paść , psubraty ! … — wołali czarni od dymu , rozbestwieni oficerowie , ustawiając nas na powrót w szeregi i płazując każdego , kto nawinął się im pod rękę . |
181 | — Zaraz kocha się ! … — powtórzył drwiąco pan Ignacy . — A do Francji nie wraca ? … Jakże się pan miewasz ? … Skądeś się tu wziął ? … No , gadaj prędko — zawołał Rzecki wesoło , uderzając go w ramię . — Kiedyżeś przyjechał ? … |
182 | Wokulski podał bilet i został sam . W sali były sprzęty kryte amarantowym utrechtem jak w wagonach pierwszej klasy — kilka ozdobnych szaf z pięknie oprawnymi książkami , które tak wyglądały , jakby ich nigdy nie czytano — na stole zaś parę ilustracji i albumów , które zdaje się , oglądali wszyscy . W jednym rogu sali stał gipsowy posąg bogini Temidy z mosiężnymi wagami i brudnymi kolanami . |
183 | A jak dziadzio — on pisał , Michaś — zgadnie , to niech mi dziadzio przyszle sześć rubli na ten kortowy interes . ” Ja się rozpłakałem , panie Wokulski , jakiem przeczytał . Bo ten * pierwszy * , dół , to znaczy : * spód * , a przeczenie to jest nie — a * wszystko * razem to są * spodnie * . Ja się spłakałem , panie Wokulski , co takie mądre dziecko przez upartość Henryka chodzi bez spodnie . Ale ja mu odpisałem : „ Mój kochaneczku . Bardzo jestem kontent , że ty od dziadziusia nauczyłeś się układać szarady . Ale żebyś ty jeszcze nauczył się oszczędności , to ja tobie na te kortowe odzienie posyłam tylko cztery ruble . A jak ty się będziesz dobrze uczył , to ja tobie po wakacje sprawie takie szarade : |
184 | — Tamten ? … — pyta zakrystian . — To szubrawczyna ! … Niech pan hrabia nie zważa na niego … — I mówi na cały głos : — Słowo honoru , za ten dom śmiało można dać sto trzydzieści tysięcy … |
185 | Gdy Wokulski wszedł do przysionka , siwy szwajcar w czerwonej wstędze ukłonił mu się głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni , gdzie dżentelmen w czarnym fraku zdjął z niego palto . Jednocześnie zaś zabiegł mu drogę Józef , lokaj hrabiny , który dobrze znał Wokulskiego ; przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i śpiewające ptaszki . |
186 | Zrobił nawet więcej , bo już w drugim roku wszedł w stosunki z moskiewskimi kupcami , co bardzo korzystnie oddziałało na interesa . Mogę powiedzieć , że za jego rządów potroiły się nasze obroty . |
187 | Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom . Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością . Najraniej przychodził do roboty , krajał mydło i ważył krochmal jak automat ; jadł , co mu podano , w najciemniejszym kącie sklepu , prawie wstydząc się tego , że doświadcza ludzkich potrzeb . O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał . |
188 | — Nie lubisz pan lodów , panie Szlangowski ? |
189 | I oczyma duszy widział szerokie i niezwykłe życie swoje , jakby rozpięte między dalekim Wschodem i dalekim Zachodem . „ Wszystko , co umiem , wszystko , co mam , wszystko , co zrobić jeszcze mogę , nie pochodzi stąd . Tu znajdowałem tylko upokorzenie , zawiść albo wątpliwej wartości poklask , gdy mi się wiodło ; lecz gdyby mi się nie powiodło , zdeptałyby mnie te same nogi , które dziś się kłaniają … ” |
190 | Spostrzegł również , że pani Stawska nigdy nie zajmuje się sobą . Kiedy skończy ze sklepem , myśli o Heluni , służy matce , troszczy się interesami służącej i mnóstwa ludzi obcych , po największej części biedaków , którzy niczym odwdzięczyć się jej nie mogli . Gdy zaś i tych kiedy zabrakło , wówczas zagląda do klatki kanarka , ażeby mu zmienić wodę albo dosypać ziarna . |
191 | — A z tego co by pani przyszło ? |
192 | — Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ? |
193 | — Powiedz mi , czy ty zechcesz pracować ? |
194 | — A ja zaraz przystępuję do interesu — rzekła dama patrząc na niego z góry . — Nasze sierotki potrzebują kilku sztuk płótna … |
195 | — Ale ja pański kapitał wziąłem tylko na rok … |
196 | „ Co ja mam za pretensje do panny Izabeli ? — myślał . — Przecie nie mówiła , że mnie kocha ; dała mi ledwie cień nadziei , że to może kiedyś nastąpić . Jest w porządku , gdyż prawie mnie nie zna . I co za przywidzenia snują mi się po głowie ! … Starski ? … Ależ ona chce wyswatać go z panią Wąsowską , więc chyba romansować z nim nie myśli . Prezesowa ? … Prezesowa lubi pannę Izabelę , sama mi o tym mówiła , wreszcie kazała mi tu przyjechać … Mam czas . Poznam się z nią bliżej , a jeżeli mnie pokocha , będę szczęśliwy i mogę być spokojny . Jeżeli nie — wrócę do Geista . Na wszelki wypadek sprzedam kamienicę i sklep , a zostanę przy spółce do handlu z Rosją . To mi da za parę lat ze sto tysięcy rubli rocznie , a jej nie narazi na tytuł kupcowej galanterii . ” |
197 | — Cóż pan umie ? jaki pański fach ? |
198 | — Balonem pana Ochockiego ? … |
199 | Wokulski drgnął . |
200 | — Służę piorunem ! … Jedzie ósma … |
201 | Ma levre sur tes levres closes , |
202 | — Każdej chwili — odparł Wokulski . — Kiedyż to ? |
203 | — Rzeczy tych nie sprzedam tutaj , lecz za granicą . Tam … dadzą mi wyższą cenę — dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie . |
204 | Suzin pociągnął łyk szampana i oparłszy na brzuchu ręce ozdobione pierścieniami rzekł : |
205 | Znowu popatrzyliśmy sobie w oczy . Eh ! Boże miłosierny … |
206 | Szuman aż skoczył na krześle . |
207 | Po uczcie w piwnicy Stach przez kilka dni nie pokazał się w mieszkaniu . Nareszcie przyszedł — w cudzej odzieży , zmizerowany , ale z zadartą głową . Wtedy pierwszy raz usłyszałem w jego głosie jakiś twardy ton , który do dziś dnia robi mi przykre wrażenie . |
208 | Wokulski z taką uwagą przeglądał album , że żyły nabrzmiały mu na czole . |
209 | — Tak , i jeszcze z tym łotrem swoim adwokatem ? … |
210 | — Nie uważasz — mówiła — że ten Wokulski jest jakby zajęty Belą ? … |
211 | — I pan nie jesteś obcy , i ten pan — rzekła staruszka wskazując na mnie . — To musi być uczciwy człowiek … |
212 | Wtedy egiptolog podniósł i obejrzał starannie pistolet barona . |
213 | — Nawet teraz — rzekł cicho — mam na furze centnar . Może przynieść wielmożnego pana z parę funty ? … |
214 | — Tam też pojedzie — odparł Wokulski . — Moje uszanowanie paniom — dodał kłaniając się . |
215 | Zadumała się i nagle , położywszy na jego ramieniu swoją wychudłą i drżącą rękę , rzekła zniżonym głosem : |
216 | — Niejeden się to jeszcze dom zawali przed Nowym Rokiem ! |
217 | — Niestety ! nie jeździłem żadnym — westchnął Starski — ale w tej chwili wyobrażam sobie , że jadę bardzo lichym . |
218 | „ Szczęśliwy człowiek ! — myślała . — Mnie obrażają , a jego będą przepraszać . Ja , gdyby ktoś przy mnie obraził ukochaną , nie pozwoliłabym się przeprosić . On , naturalnie , zgodzi się … ” |
219 | — A ja dam dwa … trzy razy tyle , co … kochany książę . Jak Boga kocham ! … — rzekł marszałek . |
220 | — Ależ , panie , ależ przepraszam ! … — tłomaczył się odurzony gość . |
221 | — Mówię ci jak . Łotr Żyd dał dziewięćdziesiąt tysięcy , więc nam zostało trzydzieści . A że poczciwy Wokulski będzie mi płacił od tej sumy dziesięć tysięcy … Trzydzieści trzy procent , wyobraź sobie . |
222 | Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał : |
223 | Pani Stawska jest bardzo pobłażliwą kobietą , niemniej jednak , o ile mogłem wymiarkować z jej oględnych wyrażeń , zarówno mieszkanie baronowej , jak i całe otoczenie dziwiło i robiło przykrość pani Stawskiej . |
224 | — Wokulski ma silny umysł i wie o cudownym wynalazku , którego wykończenie naprawdę przewróciłoby świat … |
225 | „ Gdzie mnie tam do kochania ! — myślała . — We mnie już namiętności wygasły . ” |
226 | Od tej pory szedł z naszej strony strzał za strzałem , aż ziemia drgała , ale biała plama tam , na gościńcu , rosła wciąż . Jednocześnie na przeciwległym wzgórzu błysnął dym i w stronę naszej baterii poleciał warczący granat . Drugi dym … trzeci dym … czwarty … |
227 | Odpowiedzieli wybuchem śmiechu , nie przerywając zabawy . |
228 | — Rzecki — powiedział Wirski . |
229 | — Tak ! … tak ! … — odszczeknął mu Ir przez sen . |
230 | Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień . |
231 | „ Ma prawo , ma wszelkie prawo ! … — mruczał uśmiechając się . — Ale też wybór , czy może nawet wybory … Ehej , jakieżem ja podłe bydlę ; a Geist uważa mnie za człowieka … ” |
232 | I to wszystko przeszło ! … I dziś w tym salonie — chłodno , ciemno i pusto … Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku , który zawsze zasnuwa szarą siecią te miejsca , gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło . Już uciekło ! … Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy . |
233 | — Tylko proszę … bez żadnych dysponowań moją osobą — zaprotestował Ochocki . |
234 | Czy to są pieniądze , które przegrał do ojca w pikietę ? Chyba nie . Może ofiara , jaką złożył Towarzystwu Dobroczynności ? I to nie . Może tysiąc rubli , które dał ciotce na ochronę , a może to jest kwit na fontannę , ptaszki i dywany do ubrania grobu Pańskiego ? … Także nie ; to wszystko nie niepokoiłoby jej . |
235 | — Ale za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , nie taniej — wtrącił Wokulski — i przez li-cy-ta-cję … — dodał z naciskiem . |
236 | — Czy na panią ? — spytał zuchwale pan Maleski . |
237 | — Stary Geist wyszedł od pana bardzo ożywiony . Przekonał pana czy też został pobity ? … |
238 | Wziął fiakra i pojechał według adresu , daleko za wały miasta , w okolice Charenton . |
239 | — Wiesz co , że to jednak jest ładny wyrób . |
240 | — Pan wychodzi ? |
241 | — Mówił mi o tym Rzecki i pozwoli pani , że postaram się o sprawdzenie tej wiadomości … |
242 | — Balony ? … — spytał Ochocki z pałającym wzrokiem . |
243 | Młody człowiek umilkł , a że byli w Ogrodzie Botanicznym , więc zdjął kapelusz . Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie . Młody człowiek , aczkolwiek wyglądał elegancko , nie był wcale elegantem ; nawet nie zdawał się troszczyć o swoją powierzchowność . Miał rozrzucone włosy , nieco zsunięty krawat , u kamizelki guzik nie zapięty . Można było domyślać się , że ktoś bardzo starannie czuwa nad jego bielizną i garderobą , z którą jednak on sam postępuje niedbale , i właśnie to niedbalstwo , przejawiające się w dziwnie szlachetnych formach , nadawało mu oryginalny wdzięk . Każdy jego ruch był mimowolny , rozrzucony , lecz piękny . Równie piękny był sposób patrzenia , słuchania , a raczej niesłuchania , nawet — gubienia kapelusza . |
244 | Nagle przerwał się ten bieg myśli : bystre jej ucho usłyszało w dalszych pokojach szmer . Było to męskie stąpanie , miarowe , spokojne . W salonie stłumił je nieco dywan , w pokoju jadalnym wzmocniło się , w jej sypialni przycichło , jakby ktoś szedł na palcach . |
245 | — Niech panowie idą — rzekła służąca otwierając drzwi do saloniku . |
246 | Panu Ignacemu pociemniało w oczach . |
247 | I otrzymywał należny mu kubek tudzież trzy bułki . |
248 | Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie : |
249 | — No ? … |
250 | — Powiesiłbym się — mówił — żeby mi przyszło tydzień włóczyć się po dworze . Ścisk , upał , kurzawa ! … świnie mogą żyć tak jak wy , ale nie ludzie . |
251 | — A dlaczego nie przyszedłeś do sklepu , do pana Rzeckiego ? — spytał Wokulski . |
252 | — Wiem już , wiem ! … — on mówi śmiejąc się . |
253 | — Słucham panią — odparł , mimo woli blednąc . |
254 | I powtarzał za Mickiewiczem : |
255 | Gdybym był przesądny , a nade wszystko gdybym nie rozumiał , że po najgorszych czasach nadchodzą dobre , lękałbym się tego roku 1879 . Bo jeżeli jego poprzednik zakończył się źle , to już on zaczął się jeszcze gorzej . |
256 | Starzec potrząsnął głową i odezwał się po chwili : |
257 | Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek , o którym opowiadano cuda , pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę , ofiarowując swoje usługi . I stanął milczący układ : Wokulski płacił hojnie , a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata . Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli . |
258 | — Po co ? … — skoczył na fotelu adwokat . — Baronowa poza sześćdziesiąt tysięcy nie wyjdzie , domów nikt dziś nie kupuje … Wcale dobry interes … |
259 | — Jeżeli was nie okpi … |
260 | Panna Izabela bardzo zarumieniła się ; odgadła , że owym niezwykłym ptakiem jest Wokulski . |
261 | — Panie … nie wiedziałem … wszelką satysfakcję jestem gotów … a najpierwej — przepraszam … Byłem bardzo zirytowany … — mówił wzruszony pan Tomasz . |
262 | — Cóż to jest ? — spytałem . |
263 | Znalazłszy się na ulicy Wokulski stanął na chodniku , jakby namyślając się , dokąd iść . Nie ciągnęło go nic w żadną stronę . Dopiero gdy przypadkiem spojrzał w prawo , na swój nowo wykończony sklep , przed którym już zatrzymywali się ludzie , odwrócił się ze wstrętem i poszedł w lewo . |
264 | — Henryku ! … — wtrącił Wokulski . |
265 | Wziął kapelusz i pojechał z księciem . Zdawało mu się , że powóz nie jedzie po bruku , ale po jego własnym mózgu . |
266 | Spojrzał na zegarek , a widząc , że ma jeszcze czas , położył się na szezlongu i leżał milcząc , z rękoma nad głową i przymkniętymi oczyma . Widok ten był nad wszelki wyraz żałosny . |
267 | W nawie , u konfesjonału , u drzwi kaplicy grobowej widać było zgięte postacie klęczących . Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i ucałowawszy go kładli na tacy drobne pieniądze wydobyte z chustki do nosa . |
268 | — Ale co w mieście słychać ? W sklepie , dopóki ty w nim jesteś , musi być dobrze . |
269 | — W takim razie odpowiedziałbym , że pan Mraczewski stracił miejsce , ponieważ niestosownie odzywał się o osobach , które zaszczyciły go trochę łaskawszym tonem w rozmowie … Jeżeli jednak pani każe … |
270 | Zdaje mi się , że przesadza . Bo choć i ja wolę sklep aniżeli Krakowskie Przedmieście , jednakże co sklep , to nie piwnica . Zdziwaczał chłop na swoim kiprostwie . |
271 | Otóż kiedym wrócił do sklepu , prawie co wieczór zbieraliśmy się u Grossmutter na górze : Jan i Franc Minclowie , a czasem i Małgosia Pfeifer . Małgosia z Janem siadywali w okiennej framudze i trzymając się za ręce patrzyli w niebo ; Franc pił piwo z dużego kufla ( który miał cynową klapę ) , staruszka robiła pończochę , a ja — opowiadałem dzieje kilku lat spędzonych za granicą . |
272 | — Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym … |
273 | Całą noc spać nie mogłem . Takie straszne zapowiedzi w dzień triumfu … |
274 | Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą , bo wszystko sprzysięgło się , ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce — o nic . ” |
275 | — Spinki masz ? … Krawat , kalosze , parasol … |
276 | — Trzeba czekać na proces — przerwał Wokulski — dowieść w sądzie pani baronowej , że kłamie , wytoczyć jej sprawę o oszczerstwo i jeżeli pójdzie za to do kozy , nie darować ani jednej godziny . Jakiś miesiąc przepędzony w celi zrobi jej bardzo dobrze . Zresztą mówiłem już z adwokatem , który jutro przyjdzie do pań . |
277 | „ Nieszczęście ! — myślał . — Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina ? … Jaki zły duch spętał go z tymi Łęckimi … Czyżby ? … Eh ! przecie on aż tak głupim nie jest … A swoją drogą , szkoda tej podróży i dziesięciu tysięcy rubli … Mój Boże ! jak się to ludzie zmieniają … ” |
278 | — Jesteś pan błazen … W królewskich ! — odpowiada mi ta dama . |
279 | — Cóż mnie to obchodzi — rzekł głucho Wokulski — jestem kupcem . |
280 | — Słucham panią . |
281 | — Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? … |
282 | — Szanowny panie Rzecki , Krzeszowscy nigdy i nikogo nie oczerniali . Mogli błądzić , ale w dobrej wierze , panie … |
283 | — Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka . Przysięgnę — dodała ciszej — że ona go już nie kocha , choć sama nie wie o tym , ale jestem pewna , że … pojechałaby do niego , gdyby ją wezwał ! … |
284 | — Jakże teraz usadowimy się ? — spytał baron na widok nadjeżdżającego breku . |
285 | XII . W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy |
286 | — Przyszły nabywca w Warszawie mieszka ? — pytała dalej . |
287 | Baron zaciął się , oczy mu krwią nabiegły ; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem : |
288 | — Za trzy ruble ? — spytała baronowa błysnąwszy oczyma jaszczurki . |
289 | — Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna . |
290 | „ Dlaczego ja miałbym się im prezentować ? … Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy . |
291 | Po chwili wszedł furman . Był przyzwoicie ubrany , miał czerstwą cerę i wesołe spojrzenie . Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce . |
292 | — No , no ! … tylko bez głupich żartów … |
293 | — Niech Helusia będzie grzeczna — odparła matka . — Lepiej uklęknij i zmów paciorek . |
294 | Sędzia tymczasem napisał i przeczytał wyrok , mocą którego panowie : Maleski i Patkiewicz , zostali skazani na zapłacenie dwunastu rubli i pięćdziesięciu kopiejek komornego tudzież na opuszczenie lokalu przed 8 lutym . |
295 | — Mylisz się . |
296 | Pan Łęcki wydobywa wspaniały pugilares , z niego cały pęk szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi , który schyla się do ziemi . |
297 | Był tak wzruszony , że pani Wąsowskiej żal go się zrobiło . |
298 | Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla … |
299 | Ruszyliśmy , a on jeszcze stał i trzymał się ręką za brodę , z politowaniem kiwając głową . |
300 | „ I na co on się narażał mówiąc coś podobnego ? ” — pomyślała panna Izabela . Nie przyszło jej do głowy , że co najwyżej narażał się na opuszczenie towarzystwa przed końcem kolacji . |
301 | „ Używaj wszystkich środków , od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny , a coś ci z tego pomoże , nawet na — nosaciznę . ” |
302 | Hrabia Liciński z pewnym akcentem poprawił się na fotelu . |
303 | — Ale nie Wokulski . |
304 | — Mój drogi , dziś Rossi gra Makbeta , siądź z łaski swej w pierwszym rzędzie krzeseł ( masz tu bilet ) i po trzecim akcie podaj mu to album … |
305 | Wszedł Stach . Pani Helena wysunęła się na jego spotkanie . |
306 | — Och ! … — jęknął dżokej przypatrując mu się z odcieniem chłodnego podziwu . |
307 | — No , nie obrażaj się pan , szanowny panie — rzekł książę ściskając Wokulskiego za rękę . — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi ; oni nam pomagają do naszych celów , więc i my mamy niejakie obowiązki . |
308 | — Nawet bardzo ; dzisiejsi kupcy umieją robić śmiałe projekta . |
309 | — Więc mówię panu — ciągnęła staruszka , bystro patrząc mi w oczy — żyjemy w ciągłej niepewności co do mego zięcia i niepewność ta zatruwa nam spokój . Ale ja , wyznam szczerze , więcej boję się jego powrotu … |
310 | — A jeżeli znajdzie się trzeci licytant ? |
311 | — A gdzież pana barona ? … |
312 | Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności . Jego rumiana twarz , otoczona pękami siwych włosów nad czołem , na brodzie i na policzkach , była w tej chwili podobna do krwawnika oprawionego w srebro . |
313 | — Przepraszam pannę hrabiankę — ironicznie odparł Szpigelman — ja dawno robię pieniędzmi , ale takiego procentu nigdy nie widziałem . Od trzydziestu tysięcy pan hrabia może mieć trzy tysiące , i jeszcze na bardzo niepewnej hipotece . Ale co mnie do tego … Mój interes jest , żebym ja odebrał moje pieniądze . Bo jak jutro przyjdą inni , to oni znowu będą lepsi od Dawida Szpigelmana , a jak pan hrabia resztę odda na procent , to ja będę musiał czekać rok … |
314 | — Ja ? … Przecież jestem kupcem . |
315 | „ Odpowiedziałaby — myślał — że za mało jeszcze się znamy , że powinienem zasłużyć na nią … Tak … niezawodnie tak by odpowiedziała ” — powtarzał , ciągle przypominając sobie niewątpliwe oznaki sympatii . |
316 | — Dobrze ci tak mówić — odparłem — bo jesteś mężczyzna , a nade wszystko masz pieniądze … Tymczasem ona , biedaczka , skutkiem tej awantury już dziś straciła wszystkie lekcje , a raczej sama się ich wyrzekła . Z czego więc będzie żyć ? … |
317 | — Owszem . |
318 | Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy , że gabinet ojca jest wolny , kazała tam wejść Szpigelmanowi . |
319 | — Nie . Nie chcę tylko być jej niewolnikiem . |
320 | Wtedy zaczęła sobie rejestrować doznane wrażenia . |
321 | — Widzisz , Heluniu , znowu odpina ci się kokardka — rzekła pani Stawska nachylając się do córeczki , może aby ukryć zakłopotanie na samą wzmiankę o niesfornościach studenckich . |
322 | Z widzenia znała go od lat kilku , nawet wydawał jej się przystojnym człowiekiem , ale nic ją nie obchodził . Potem Wokulski zniknął z Warszawy , rozeszła się wieść , że pojechał do Bułgarii , a później , że zrobił wielki majątek . Dużo mówiono o nim , i pani Stawska zaczęła się nim interesować jako przedmiotem publicznej ciekawości . Gdy zaś jeden ze znajomych powiedział o Wokulskim : „ To człowiek diabelnie energiczny ” , pani Stawskiej podobał się frazes : „ diabelnie energiczny ” , i postanowiła lepiej przypatrzeć się Wokulskiemu . |
323 | Pani Misiewiczowa nieznacznie przeżegnała się . Wokulski nie zwrócił na to uwagi . |
324 | — Zrobi się . |
325 | Książę przypatrywał mu się spod rzęs , a widząc , że Wokulski to czerwienieje , to blednie , myślał : |
326 | Nagle usta same otworzyły mi się z podziwu ; ujrzałem bowiem przed katedrą sędziego pokoju całą gromadę znanych mi osób . Na lewo od stołu — pani Krzeszowska , jej robaczywy adwokat i ten hultaj Maruszewicz , a na prawo dwaj studenci . Jeden z nich odznaczał się bardzo wytartym mundurem i niezwykle obfitą wymową ; drugi miał jeszcze mocniej wytarty mundur , kolorowy szalik na szyi i wyglądał , dalibóg , jak emigrant z przedpogrzebowego domu . |
327 | — Przesadzasz … |
328 | — Ach , Boże , co mówią … |
329 | — No … a gdzie , ty szelma , latała ? |
330 | — Tak . Czy mogę panie odprowadzić do powozu ? |
331 | — Mianowicie ? … — przerwał mu Wokulski . |
332 | — Alem jej nic nie zapłaciła ! — huknął z końca sali Wirski . |
333 | — Nie obrazisz się , profesorze ? — spytał — jeżeli … |
334 | — Tak . |
335 | Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem : |
336 | Wziął mnie pod rękę i prowadzi przez tylne drzwi sklepu do sieni . |
337 | — Czeka na odpowiedź , jaśnie panie . |
338 | — Prosimy — odezwała się wdówka do Wokulskiego zbierając w fałdy swoją pąsową suknię , która rozesłała się na połowie ławki . |
339 | Rok 1879 dopiero się zaczął , ale niechaj go kaczki zdepczą ! … Anglicy , jeszcze nie wygrzebawszy się z Afganistanu , już mają wojnę w Afryce , gdzieś na Przylądku Dobrej Nadziei , z jakimiś Zulusami . Tu zaś , w Europie , ani mniej , ani więcej , tylko — wybuchła dżuma w okolicach Astrachania i lada dzień może do nas zajrzeć . |
340 | — Śpieszmy się , bo szkoda czasu … Gdzie twój szal , Ewelinko ? … Służące niech siądą do bryczki i zabiorą kosze . A teraz — dodała , przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego — każdy z panów wybierze sobie damę … |
341 | Ktoś podał mu palto . Wokulski wyszedł na ulicę zatoczywszy się jak pijany . |
342 | — A ludzie ? … domy ? … |
343 | Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między Nowym Zjazdem i Tamką . Uderzyło go podobieństwo do drabiny , której jeden bok stanowi ulica Dobra , drugi — linia od Garbarskiej do Topieli , a kilkanaście uliczek poprzecznych formują jakby szczeble . |
344 | „ Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham ? … Może trochę za późno , ale przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek . Kochają się miliony ludzi , kocha się cały świat czujący , dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione ? Jeżeli zaś ten zasadniczy punkt ma rację bytu , to ma ją wszystko , co robię . Kto się chce żenić , musi posiadać majątek , więc — zdobyłem majątek . Musi zbliżyć się do wybranej kobiety — ja też zbliżyłem się . Musi troszczyć się o jej byt materialny i chronić od nieprzyjaciół — a ja robię jedno i drugie . Czy zaś w tym dobijaniu się o szczęście skrzywdziłem kogo ? czy zaniedbuję obowiązków względem społeczeństwa i bliźnich ? … Ach , ci kochani bliźni i to społeczeństwo , które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody , a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony … Lecz właśnie to , co oni dziś nazywają szaleństwem , popycha mnie do pełnienia jakichś fikcyjnych obowiązków . Gdyby nie ono , siedziałbym dziś jak mól w książkach i kilkaset osób miałoby mniejsze zarobki . Więc czego oni chcą ode mnie ? ” — pytał sam siebie w rozdrażnieniu . |
345 | Po czym natychmiast sam ubrał się w palto , energicznie naciągnął niezbyt całe kalosze i lekkim krokiem opuścił sądową salę ku zdziwieniu stójkowych , oskarżonych i świadków . |
346 | — Cóż więcej ? … — nalegał Ochocki . |
347 | — Miejmy w Bogu ufność … |
348 | Za oknem wciąż toczyły się wozy i płynął w obie strony potok ludzki , z którego co chwila odrywał się ktoś i wchodził do sklepu . |
349 | — Ani pół minuty . |
350 | Wokulski wysłuchał jego projektów . Do wykonania jednych nie chciał należeć , inne przyjął , lecz wahał się . Żal mu było opuścić miasto , w którym przynajmniej widywał pannę Izabelę . Ale gdy w czerwcu ona wyjechała do ciotki , a Suzin począł naglić go depeszami , Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po żonie w ilości rs trzydzieści tysięcy , którą nieboszczka trzymała nietykalną w banku . |
351 | — Te same ? — rzekł pokazując je pani Meliton . |
352 | — Za rok takich nudów oddałbym życie . |
353 | — Jeszcze nie , ale już są na tropie i spodziewają się niedługo rozstrzygnąć kwestię jego pobytu . |
354 | — Z Moskwy obstalunki za dziesięć tysięcy rubli , na początek maja . |
355 | Woźny wyszedł zawadzając wielkimi guzami o drzwi pokoju . |
356 | Wokulski otrząsnął się . |
357 | Tymczasem pani Stawska usiadłszy na krześle była tak zmieszana , że zaczęła coś poprawiać około sukienki swojej córeczki . Jej matka również straciła humor , a rządca kompletnie zbaraniał . „ Poczekajcie ! ” — myślę i przybrawszy bardzo surowy wyraz twarzy odezwałem się : |
358 | — A powiedzcież mi — mówił kowal — jak poznać , że człowieka strach zdejmuje ? … |
359 | „ A jednakże ten koniak uspakaja … ” — pomyślał . |
360 | — Po co ? |
361 | Imię to było mu bardzo drogie . Nieraz , gdy siedział samotny , brał papier i ołówek i bez końca pisał : Izabela … Iza … Bella … a potem palił , ażeby nazwisko ukochanej nie wpadło w obce ręce . Miał zamiar kupić pod Warszawą mały folwark , zbudować willę i nazwać ją Izabelinem . Przypomniał sobie , że w czasie jego wędrówek po Górach Uralskich pewien uczony , który znalazł nowy minerał , radził się : jakby go nazwać ? I wyrzucał sobie , że nie znając wówczas panny Izabeli , nie wpadł jednakże na pomysł nazwania go izabelitem . Nareszcie przeczytawszy w gazetach o znalezieniu nowej planetoidy , której znalazca również kłopotał się o danie jej nazwiska , chciał przeznaczyć dużą nagrodę temu z astronomów , który odkryje nowe ciało niebieskie i nazwie je : Izabelą . |
362 | „ Niebo jest tu , gdzie mieszka Julia . Lada pies , kot , lada mysz marna żyje w niebie , może patrzeć na nią ; tylko — Romeo nie może ! Mdła mucha więcej ma mocy , więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo . Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie . Mucha ma tę wolność , ale Romeo nie ma , bo on wygnany ! … O księże , złe duchy wyją , gdy w piekle usłyszą ten wyraz ; maszże ty serce , ty , święty spowiednik i przyjaciel , drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem — wygnanie … ” |
363 | Bo dziś nie mam już najmniejszej wątpliwości , że i pani Stawska , i Wokulski wpadli w zastawioną na nich pułapkę . Ona w ciągu paru tygodni zmizerniała ( ale jeszcze lepiej wyładniała , bestyjka ! ) , a on formalnie traci głowę . Jeżeli tylko nie jest wieczorem u Łęckich , co zresztą trafia się nieczęsto , bo panna wciąż baluje , to zaraz chłopak sprowadza się do pani Stawskiej i siedzi tam choćby do północy . A jak się wtedy ożywia , jak jej opowiada historie o Syberii , o Moskwie , o Paryżu ! … Wiem , bo choć nie bywam wieczorami , ażeby im nie przeszkadzać , to zaraz na drugi dzień wszystko opowiada mi pani Misiewiczowa , rozumie się pod największym sekretem . |
364 | — Dajże spokój … Wracają ! … — przerwał jej pan Tomasz . |
365 | W salonach zgorszono się dzikimi pretensjami barona ; rewizyty jednak złożyli państwu Krzeszowskim wszyscy i prawie wszyscy zawarli z nimi bliższe stosunki . |
366 | „ Paryż ! … Paryż ! … ( mówi sobie , ciągle śpiąc ) . Wszakże od tylu lat o nim tylko marzyłem . To przejdzie … Wszystko przejdzie ! … ” |
367 | „ Szorstki człowiek … interesowny … egoista ! … ” — myślał książę — ale coraz mocniej dziwił się zuchwalstwu dorobkiewicza . |
368 | — Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili . |
369 | Przede wszystkim wszedł on na schody prowadzące na galerię , gdzie bywał zwykle za swoich dawnych , dobrych czasów . Dopiero woźny przypomniał mu , że ma bilet do pierwszego rzędu krzeseł , obrzucając go przy tym spojrzeniami , które mówiły , że ciemnozielony surdut pana Rzeckiego , album pod pachą , a nawet fizjognomia à la Napoleon III wydają się niższym organom władzy teatralnej mocno podejrzanymi . |
370 | Wokulski pił i myślał : |
371 | — Co się nie godzi ? … — odpowiada już nieco podrażniony adwokat . — Po spłaceniu hipotecznych długów zyskuje pan trzydzieści tysięcy rubli … |
372 | — Rozum … rozumie się … Szepnęła słówko , takie … nieduże słóweczko i … dostałem trzysta rubli więcej na rok … Żabcia ze starym wszystko zrobi , co się jej podoba … |
373 | — Tak — odparła panna Ewelina z ciężkim westchnieniem . — Siądę tu — dodała głośno — a pan może mi przyniesie szal z pokoju … Przepraszam … |
374 | — A cóż by mi dał powrót ? … Zresztą — nie mogłem . |
375 | Obejrzał się po gabinecie . Grupa szlachty gardzącej magnatami dała mu brawo . |
376 | W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą . |
377 | — Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek … |
378 | — Właśnie … Otóż tedy … A najgorszy bestia to ten Patkiewicz , co trupa udaje . Jak zapadł wieczór , a ten pokraka wylazł na schody , to mówię ci , taki był pisk , jakby stado szczurów tamtędy przechodziło … |
379 | — Tatarska — wtrącił pierwszy i ostatni raz pan Rydzewski . |
380 | Innym razem opowiedział jej dziwaczną historię : |
381 | — Dziękuję pani . Tym słówkiem dała mi pani poznać , że w jej przekonaniu nie stoję niżej od panów Starskich , marszałków i im podobnych … Rozumiem , że nawet w tych warunkach mogę jeszcze nie zyskać sympatii pani … Do tego bardzo daleko … Ale wiem przynajmniej , że już mam ludzkie prawa i że pani będzie od tej pory sądzić moje czyny , nie tytuły , których nie posiadam . |
382 | Po paru dniach takiego trybu życia zrobiła się jeszcze bledszą i jeszcze bardziej rozdrażnioną . Biegała coraz prędzej po coraz mniejszej przestrzeni , często upadała na krzesło lub fotel , z biciem serca , a nareszcie położyła się do łóżka . |
383 | — A … A ! … — szepnął pan Tomasz i ukłonił mu się . Wokulski zdumiał się . |
384 | — Może być , że jeszcze nie miała pani sposobności odkryć wszystkich swoich zalet — odparł Wokulski , niekontent , że zbliża się do nich panna Felicja . |
385 | — No , nie … Ale ponieważ nam nie wolno pytać się o wiele rzeczy , więc musimy tak prowadzić rozmowę , ażeby nam wszystko powiedziano . Czyżbyś tego nie rozumiała ? |
386 | Ściskali się za ręce i Wokulski coś odpowiedział , ale co ? … — nie było mu wiadome . Niepokój jego wzrastał ; na próżno szukał panny Izabeli . |
387 | — Właśnie do niej jadę . Witam pana barona . Niechże pan siądzie . |
388 | — Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego . Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie . Tfy ! … . |
389 | — Dziś na tobie . Myślałem , że człowiek , który naraża się na śmierć i … na plotki dla zdobycia majątku , ma jakieś ogólniejsze cele … |
390 | Inkasent rzucił mu się do nóg . |
391 | — Kłuj Szwaba ! … — krzyczał nieludzkim głosem Katz , rwąc się naprzód . A że nie mógł wydobyć się z ciżby , więc podniósł karabin i walił kolbą w tornistry stojących przed nami kolegów . |
392 | — Niemoralność ? — spytałem . |
393 | Słówko „ przyjaciel ” nie podobało się jej . Przyjacielem panny Izabeli mógłby być człowiek co najmniej posiadający majątek ziemski . Ale kupiec galanteryjny kwalifikował się tylko na doradcę i wykonawcę . |
394 | — Czterdzieści pięć lat — to epoka ostatniej miłości , najgorszej — odpowiedział doktór . |
395 | I posłała Wokulskiemu piorunujące wejrzenie . |
396 | — Pan Rzecki jest plenipotentem właściciela domu — odparł rządca . |
397 | — O , ja nic nie insynuuję pannie Izabeli — żywo zaprotestowała pani Wąsowska . — Jest w niej materiał na dzielną kobietę i ten , kogo ona pokocha , będzie szczęśliwy . Zanim jednak pokocha ! … Pomóż mi pan wsiąść … |
398 | Wokulskiego nie raziło już to , że panna Izabela idzie ze Starskim pod rękę , że opiera się na nim , a nawet , że go kokietuje . Wzruszenie , którego był świadkiem , i jedno nic nie znaczące jej słówko rozproszyło wszystkie jego obawy . Ogarnęło go spokojne zamyślenie , w którym nie tylko Starski , ale całe towarzystwo zniknęło mu sprzed oczu . |
399 | Na widok świateł i ulicznego ruchu odzyskał wesołość ; nawet uśmiechał się i szeptał : |
400 | — Bo on nie wart więcej , bo ojciec za dużo wydał . Wiem to od budowniczego , który oglądał go z polecenia Krzeszowskiej . |
401 | — Milcz , błaźnie ! … — wybełkotał baron . — Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz kucharce , że jestem ciężko ranny … |
402 | — A zatem ? — spytał Wokulski . |
403 | — Mnie się zdaje , że jest to dość po obywatelsku dostarczyć konsumentom tańszego towaru i złamać monopol fabrykantów , którzy zresztą tyle mają z nami wspólnego , że wyzyskują naszych konsumentów i robotników . |
404 | — No , ten waży z pół kilograma … Ale on jest pusty … — odparł Wokulski . |
405 | Tej nocy spaliśmy na gołym polu nie stawiając nawet w kozły broni . Zaś skoro świt ruszyliśmy naprzód : szwadron kawalerii z dwoma lekkimi armatami , potem nasz batalion , a potem cała brygada z artylerią i furgonami , mając silne patrole po bokach . Sztafety przylatywały już co pół godziny . |
406 | — Dajże spokój , to się na nic nie zda … Czy ja mu raz dawałam do zrozumienia , że Ewelina dziś jest tylko zepsute dziecko i lalka ? Może kiedyś coś z niej wyrośnie , ale w tej chwili ! … akurat Starski dla niej dobry . |
407 | — Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej … |
408 | Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede wszystkim spostrzega , że do gmachu sądowego prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi . Następnie widzi cztery różnej wielkości gromady starozakonnych z minami bardzo poważnymi . Pan Ignacy nie wie , dokąd iść ; idzie jednak do tych drzwi , przed którymi stoi najwięcej starozakonnych , domyślając się , że tam właśnie odbywa się licytacja . |
409 | „ A gdybym się był w tej chwili oświadczył — przyszło mu na myśl — to co ? … ” |
410 | Począł chodzić jeszcze prędzej po pokoju śmiejąc się i gniewając . Nareszcie zaczął świstać i wyglądać przez okno , hardo odwróciwszy się tyłem do nas … |
411 | — Prosta forma , i nic więcej . Owszem , możecie zyskać , podczas gdy dzisiaj kamienica jest tylko ciężarem . No , a po ciotce Hortensji dostaniesz ze sto tysięcy rubli . Zresztą — dodała po chwili panna Florentyna podnosząc brwi — ja sama nie jestem pewna , czy i ojciec nie ma jeszcze majątku . Wszyscy są tego zdania … |
412 | — Stróż siedzi w kozie — mówi baba . |
413 | „ Człowieku głupi czy nikczemny ! Pomimo tylu życzliwych ostrzeżeń kupujesz jednak dom , który stanie się grobem twego w tak nieuczciwy sposób zdobytego majątku … ” |
414 | — Jestem — rzekł zgarbiony hrabia i podał mu rękę . |
415 | „ No , głupstwo ! Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski . — Zrobię , co się da i komu można , lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się , to darmo … ” |
416 | Wyraziste oczy panny Florentyny zrobiły się bardzo dużymi . |
417 | — Mniejsza o to . Dziś dopiero widzę , że trzeba być litościwym . |
418 | — I milionerem ? — powtórzyła panna Izabela . — zaczynam wierzyć , że papo zrobił dobry wybór przyjmując go na wspólnika . Chociaż … |
419 | Poszanowanie cudzej osobistości i swobody było w nim tak wielkie , że przed nim uginał się nawet jego obłęd . |
420 | „ 29 a 36 — to 65 , a 15 to 80 , a 73 — to … to … ” |
421 | „ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ? |
422 | To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo , z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika . |
423 | Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu . |
424 | Tu Wokulski dosięgnął najwyższego punktu samokrytyki : poznał niedorzeczność swego położenia i postanowił wydobyć się . |
425 | Był tak pogrążony w bolesnych medytacjach , że nie usłyszał otwierania drzwi do pokoju i szybkich kroków za sobą . Dopiero ocknął się poczuwszy dotknięcie czyjejś ręki . Odwrócił głowę i zobaczył mecenasa z dużą teką pod pachą i posępnym wyrazem na twarzy . |
426 | „ Trzy i pół godzin ! — pomyślał . — Coś trzeba z nimi zrobić … ” |
427 | Stach zamknął mu drzwi przed nosem . |
428 | W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki . Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru . Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli . |
429 | Pamiętam , że tego dnia Katz kręcił się około prochowni , a miał taki wyraz na twarzy jak wówczas , kiedy to chciał przebić leżącego kanoniera . Gwałtem wzięliśmy go w kilku pod ręce i wyprowadziliśmy z fortecy , za naszymi . |
430 | — Natychmiast i … powóz na dworzec kolei północnej … Natychmiast ! |
431 | — Któż by dziś nie znał Wokulskiego — odpowiedziała panna Florentyna podając Mikołajowi talerz dla pana . — No , elegancki on nie jest , ale — robi wrażenie … |
432 | — Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji . Może — odrobinę — do ciebie , żeś tak mało pisał o … mieście … W dodatku bardzo często ginął „ Kurier ” na poczcie , robiły się luki w wiadomościach , a wtedy męczyły mnie najgorsze przeczucia . |
433 | Było to bodaj czy nie ostatnie nasze zwycięstwo . Od tej chwili sztandary z trzema rzekami , częściej chodziły przed nieprzyjacielem aniżeli za nieprzyjacielem , dopóki wreszcie pod Vilagos nie opadły z drzewców jak liście na jesieni . |
434 | Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec . |
435 | — Może byśmy wrócili do domu … |
436 | — Pyszny pan jesteś — złościł się mecenas uderzając ręką w kolano . — A pan wiesz , co mówi hrabia Liciński , ten niby-Anglik , ten : „ tek ” ? … On mówi : „ Wokulski jest to skończony dżentelmen , strzela jak Nemrod , ale … to żaden kierownik interesu kupieckiego . Bo dzisiaj rzuci miliony w przedsiębiorstwo , a jutro wyzwie kogo na pojedynek i wszystko narazi … ” |
437 | — Potrącił mnie na wyścigach . |
438 | — No , mówieniem nikt nikogo chyba nie przekona , tylko faktami — odparł Wokulski . |
439 | — To nie wszystko — przerwał mu Rzecki . — Wczoraj bowiem od szanownej małżonki pańskiej otrzymałem ten oto list … |
440 | — A gdzie pan Jan ? — pytałem chłopca . |
441 | — Niech mnie diabli wezmą , panie Wirski ! — zawołałem — jeżeli Stach nie odda panu darmo tego mieszkania . |
442 | Najsilniej jednak wpłynął na postanowienia jej książę . |
443 | Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski … |
444 | W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski . |
445 | Sędzia wyciągnął do niej lalkę , ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce . |
446 | — Przecież nie mówię nic złego … Mówię tylko , że mam szczęście do … |
447 | — Niewiele do tego brakowało — odparł Starski witając się z panem Tomaszem . — Byłem u Krzeszowskiego i niech sobie kuzynka wyobrazi , od drugiej po południu do dziewiątej graliśmy … |
448 | No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki . |
449 | Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej . |
450 | Nagle zamilkł , jakby w otwartych ustach ugrzązł mu niedokończony frazes , a lewa ręka z laseczką i prawa z kapeluszem opadły na poręcze fotelu . Tymczasem Wokulski nawet nie poruszył się , tylko utopił w nim jasne spojrzenie . Śledził nieznacznie fale przebiegające po obliczu Maruszewicza , jak myśliwy śledzi ugór , po którym przebiegają płochliwe zające . Przypatrywał się młodzieńcowi i myślał : |
451 | Nie mogła zasnąć , w sercu jej walczyły najsprzeczniejsze uczucia : gniew , obawa , ciekawość i jakaś tkliwość . Czasem nawet budziło się zdumienie , kiedy przypominała sobie zuchwałe czyny skrzypka . Przy pierwszych słowach powiedział , że jest najpiękniejszą kobietą , jaką zna ; idąc na kolację namiętnie przytulał jej ramię i oświadczył , że ją kocha . A przy kolacji , bez względu na obecność Szastalskiego i panny Rzeżuchowskiej , tak natarczywie szukał pod stołem jej ręki , że … cóż miała zrobić ? … |
452 | — Ta bardzo mi się podoba . Wiesz … ja ją wezmę , bo moja już na nic … |
453 | — Jakiż Bóg dobry — zawołała — że zesłał wam tyle szczęścia ! Cóż to , podobno Tomasz wziął za kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , i twój posag ocalony ? … Nigdy bym nie przypuszczała … |
454 | — O , wcale nie można … — Doktorzy ostro zakazali nie przyjmować nikogo . Pan ciągle w gorączce … |
455 | — Nie , nie … proszę wody — poprawiła się . |
456 | Stary subiekt zmiarkowawszy , że nie ma tu co robić dłużej , pożegnał swego Stacha i rzekł na odchodne : |
457 | — Maleski , Patkiewicz i ten trzeci . Co nie miałbym pamiętać takich diabłów . Jowialne chłopaki ! |
458 | — Drugi … Znowu wysunął się … |
459 | — Cóż mu złego ? |
460 | — Będziecie — przerwał Wokulski . — Jestem pełnomocnikiem pana Łęckiego i dziś , o szóstej , załatwię z wami rachunki w moim kantorze . |
461 | — Nic . |
462 | — Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura … |
463 | — Aaa ! … — ziewnął . |
464 | Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni . |
465 | IV . Człowiek szczęśliwy w miłości |
466 | — Mam interes zapłacić drożej . |
467 | Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość . Był to znakomity adwokat , przyjaciel i prawa ręka księcia ; lubił mówić kwieciście , wybijając takt ręką i przysłuchując się własnym frazesom , które zawsze znajdował wybornymi . |
468 | Rzecki kręcił się po pokoju , chrząkał , nareszcie rzekł : |
469 | — Będę na każdym … |
470 | — Cóż ? … — spytała ciotka . |
471 | — Niech mnie kaczki zdepczą — mówił ubogi eks-obywatel — że to są najpiękniejsze chwile w życiu . Jesteś młody , wesół , zdrów , nie masz na karku żony i dzieci , pijesz i śpiewasz , i co chwilę spoglądasz na jakąś ciemną ścianę , za którą ukrywa się nasze jutro … Hej ! — wołasz — lejcie mi wina bo nie wiem , co jest za tą ciemną ścianą … Hej ! … wina . Nawet pocałunków … panie Rzecki — szepnął nachylając się rządca . |
472 | W tej chwili z kuchni wyszło nowe dziwo : stary parobek otyły . Wokulski , który jeszcze nigdy nie spotkał otyłego chłopa , wdał się z nim w rozmowę . |
473 | Mówiła głosem cichym i łagodnym , a targowała się jak stu skąpców . To było za drogie , tamto za tanie ; tu plusz stracił barwę , tam zaraz odlezie skórka , a ówdzie ukazuje się rdza na okuciach . Lisiecki już cofnął się od niej rozgniewany , Klejn odpoczywał , a tylko Mraczewski rozmawiał z nią jak z osobą znajomą . |
474 | Pan Ignacy wziął do rąk bladoniebieską kopertę ozdobioną wizerunkiem niezapominajek , lecz wahał się , czy ma iść . Tymczasem Mraczewski spojrzał mu przez ramię na adres . |
475 | Podniósł „ Kurier ” i czytał : |
476 | Baron obejrzał dokument z góry na dół i z dołu do góry . Usta mu pobladły . |
477 | „ Szczególna narzeczona ! ” — pomyślał . |
478 | Jakby w odpowiedzi na to spostrzegł po drugiej stronie ulicy Ochockiego ; wielki maniak szedł wolno , ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach . |
479 | Sędzia przez parę minut coś pisał , a skończywszy zawiadomił obecnych , że teraz toczyć się będzie sprawa Krzeszowskiej przeciw Stawskiej o kradzież lalki . |
480 | Panna Ewelina mocno się zarumieniła . |
481 | — Jakie obowiązki ? ! … — wykrzyknął . — Czy względem tych , którzy nazywają mnie wyzyskiwaczem , czy tych , którzy mnie okradają ? Spełniony obowiązek powinien coś przynosić człowiekowi , gdyż inaczej byłby ofiarą , której nikt od nikogo nie ma prawa wymagać . A ja co mam w zysku ? Nienawiść i oszczerstwa z jednej strony , lekceważenie z drugiej . Sam powiedz : czy jest występek , którego by mi nie zarzucano i za co ? … Za to , żem zrobił majątek i dałem byt setkom ludzi . |
482 | — Czy mogę spytać — rzekła drżącym głosem — ile panu winien jest ten pan , który dopiero co wyszedł ? … |
483 | — Cóż , mości książę , Molinari ? … — zapytała . |
484 | — I dlaczegóż to stajesz pan nad grobem ? — spytał Wokulski . |
485 | Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy . Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy na fotelu wziął do rąk tom przygotowanej na ten cel ekonomii Supińskiego . Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski . |
486 | — Wam wolno … pyszny sobie ! … — oburzyła się . — I to mówi człowiek postępowy , w wieku emancypacji ! … |
487 | Była podobno wściekła przez kilka dni , dostała spazmów , zbiła służącą , zwymyślała swego adwokata w biurze rejentalnym , ale podpisała akt nabycia . |
488 | Sędzia zwrócił się do służącej pani Krzeszowskiej . |
489 | Gdy umarł , podobno na ulicy , pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się , że jest niezawodnie zakopany , wzięła na opiekę psa ; znowu bowiem powszechnie mówiono , że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem . Istotnie , był wdzięcznym , dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej , co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę . |
490 | „ Gdybym między tymi tłumami mógł zgubić samego siebie … ” — szepnął . |
491 | — Słucham najoryginalniejszej … |
492 | — O nie — odpowiedziała panna Izabela . |
493 | — Dobrze — odpowiedział — dam mu posadę , ale w Moskwie . |
494 | Jednocześnie zawezwał strony i ich świadków na środek . |
495 | „ Cóż to za podła rola — szepnął Wokulski . — Wolałbym w łeb sobie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna . ” |
496 | — Ja przecież nic nie mówię ! — odpowiada zacierając ręce w sposób , który wydał mi się lubieżnym . — Ja nic nie mówię ! … Największą cnotą mężczyzny , panie Rzecki , jest dyskrecja , panie Rzecki , szczególniej w bardziej poufałych stosunkach … |
497 | Sklep Wokulskiego w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum ; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów , ani wierzytelności dawnej firmy , więc pan Rzecki na gwałt regulował rachunki . |
498 | — Masz rację . A baron ? |
499 | „ Kiedyż to ? … Na ślubie raz … Na pogrzebie żony drugi raz … ” |
500 | — A pan skąd wiesz o tej licytacji ? … — nie na żarty zdziwił się Wokulski . |
501 | — Wiesz , co mówią ? … Że sklep sprzedajesz ? … |
502 | Cóż więc może być przykrego w tym , że nie będąc w milionie miejsc , tylko w jakimś jednym , i nie myśląc o miliardzie rzeczy , tylko o jakiejś jednej , przestanę być i w tym jednym miejscu i myśleć o tej jednej rzeczy ? … Istotnie , obawa śmierci jest najkomiczniejszym złudzeniem , jakiemu od tylu wieków ulega ludzkość . Dzicy boją się piorunu , huku broni palnej , nawet zwierciadła ; a my , niby to ucywilizowani , lękamy się śmierci ! … ” |
503 | — Gut Morgen , meine Mutter ! |
504 | — Witam cię , panie Wokulski — rzekła . — Wiesz , myślałam , że już nie przyjdziesz , i powiem ci , że nawet było mi trochę przykro . |
505 | — Nie dawniej , aniżeli ja to spostrzegłam , ale siadajmy i jedźmy … |
506 | — Tak . |
507 | Wokulski stropił się . |
508 | Wokulski słuchał przechwałek Mraczewskiego bez ruchu . Doświadczał wrażenia , jakby mu na głowę i na piersi spadały ciężary . |
509 | W sali ucichło , a pan Ignacy słucha opisu kamienicy położonej tu i tu , mającej trzy oficyny i trzy piętra , plac , ogród itd . W trakcie tego ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy , a pani Krzeszowska co chwilę podnosi do nosa kryształowy flakonik w złotej oprawie . |
510 | — Oskarżona bywała u pani ? |
511 | — Więc cóż panu zależy na tym , ażeby Bela skończyła ? |
512 | W sali wybuchnął śmiech ; sędzia dla uratowania powagi zanurzył głowę w papierach i po dłuższej pauzie surowo zapowiedział , że śmiać się nie wolno i że każdy , zakłócający porządek , ulegnie karze pieniężnej . |
513 | Wokulski spuścił oczy i milczał ; adwokat mówił dalej : |
514 | — Chyba jest pusta w środku ? … |
515 | — Ach , niech pan tak nie mówi ! … To jest poniżanie wartości ludzkiej , nawet niezgodne z Pismem świętym . Bóg oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie , a rośliny i zwierzęta na pożytek … |
516 | — Pięć lat … — odpowiada pani Stawska rumieniąc się jeszcze mocniej . Jej matka aż drgnęła na fotelu . |
517 | — I w buzię ? |
518 | „ Kto wie — pomyślałem — czy ten jesiotr nie połknął już haczyka ? … ” |
519 | Odtąd nawiedzał ją coraz częściej i omdlewającej w jego objęciach szeptał on , bóg światła , tajemnice nieba i ziemi , jakich dotychczas nie wypowiedziano w śmiertelnym języku . A przez miłość dla niej sprawił jeszcze większy cud , gdyż w swym boskim obliczu kolejno ukazywał jej upiększone rysy tych ludzi , którzy kiedykolwiek zrobili na niej wrażenie . |
520 | Surowy chłód parku , zamiast uspokoić , podniecał go . Biegł tak szybko , że chwilami przychodziło mu na myśl : czy nie zwraca uwagi przechodniów ? Wtedy zwalniał kroku i czuł , że niecierpliwość piersi mu rozsadza . |
521 | — Ach , moje dziecko , że też nie przekonałaś się jeszcze o niepraktyczności ojca . On może wyobrażać sobie , że dom wart był miliony , a ja swoją drogą wiem od ludzi kompetentnych , że co najwyżej wart jest siedemdziesiąt parę tysięcy . Przecież co dzień od kilku dni sprzedają się kamienice z licytacji , wiadomo , jakie są i co za nie płacą . Zresztą nie ma o czym mówić ; ojciec niech wyobraża sobie , że go oszukano , a ty , Belu , módl się za zdrowie tego Żyda , który dał wam dziewięćdziesiąt tysięcy … Ale a propos : wiesz , że Kazio Starski wrócił ? … |
522 | — Mają bez pracy ! … — wtrącił Klejn . — Ładny porządek świata , co ? |
523 | Istotnie , w tej chwili wszedł do sklepu człeczyna w starym futrze , wypłowiałym cylindrze i ogromnych kaloszach . Wszedł , rozejrzał się jak ajent śledczy , zapytał Klejna , kiedy będzie pan Wokulski , potem nagle udał , że dopiero nas spostrzega , i przybliżywszy się do Stacha szepnął : |
524 | — Ale , ale … — dodał Szlangbaum . — Mówił mi jeszcze Maruszewicz , iż po mieście kursuje , że Stasiek wziął na utrzymanie tę … tę … Stawską … Czy to prawda , panie Rzecki ? … |
525 | Maruszewicz zaczął mienić się , potnieć i nawet przestępować z nogi na nogę , co jest chyba dowodem wielkiej skruchy . |
526 | Przez kilka dni Wokulski był bardzo zajęty . |
527 | Pan Ignacy spiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę . Już obrzydła mu licytacja , której ma pełne uszy i pełną głowę . Chce w jakiś sposób przepędzić zbywający mu czas i spostrzegłszy otwarty kościół Kapucynów kieruje się do niego będąc pewnym , że w świątyni znajdzie spokój , przyjemny chłodek , a nade wszystko , że tam przynajmniej nie usłyszy o licytacji . |
528 | Znowu umilkli . Gość palił fajkę , gospodarz kręcił się nad mikroskopem . |
529 | — Szanowny pan — ciągnął baron — już skończył swoją misję . Winszuję ! … — dodał ściskając go za rękę . — Od pierwszego , panie , rzutu oka uczułem dla pana szacunek i sympatię , która teraz zamienia się w prawdziwą cześć … Tak , panie . Nasze usuwanie się od politycznego życia zrobiło nam wiele szkody . Pan pierwszy złamałeś nierozsądną zasadę abstynencji i za to , panie , cześć … Musimy się przecie interesować sprawami państwa , w którym znajdują się nasze majątki , gdzie leży nasza przyszłość … |
530 | — Któż jest pan Jumart ? — spytał Wokulski . |
531 | Panna Izabela była rozdrażniona . |
532 | — Głupstwa robię ! … — mruczał . — Co za nonsens narażać wszystko dla pierwszego lepszego z ulicy … |
533 | — O , bardzo kolorowe . |
534 | Przypuśćmy wreszcie , żebym się z nią ożenił , a wtedy co ? … Natychmiast do salonu dorobkiewicza wleliby się wszyscy jawni i tajni wielbiciele , kuzyni rozmaitego stopnia , czy ja wiem wreszcie kto ! … I znowu musiałbym zamykać oczy na ich spojrzenia , głuchnąć na ich komplimenta , dyskretnie usuwać się od ich poufnych rozmów — o czym ? … O mojej hańbie czy głupocie ? … |
535 | — Zapominasz się pan — rzekła dumnie pani Wąsowska . |
536 | — Konie pana Wokulskiego ! … Konie Wokulskiego ! … Wokulski , zajeżdżaj ! … — powtórzyli stojący furmani . |
537 | Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy . |
538 | Na jej twarzy znać było ślady łez . Podniosła na Wokulskiego apatyczne wejrzenie i odparła : |
539 | — Marysia ! … Marysia ! … |
540 | Wstawszy tak późno panna Izabela wyszła przed obiadem na krótki spacer w Aleje . |
541 | — Wyobraź pan sobie — mówi z dobrotliwym uśmiechem pan Łęcki — że przed tygodniem jeden mój znajomy wziął dwakroć za dom , który go kosztował sto pięćdziesiąt tysięcy . A że mój kosztował mnie sto tysięcy , więc powinienem wziąć w tym stosunku ze sto dwadzieścia pięć … |
542 | — Są one warte bez porównania więcej , ale — kto dziś kupi rzeczy tak kosztowne ? |
543 | Mnie gazetę i chowa ją do kieszeni , nie dokończywszy mazagranu płaci za niego i — wstaje od stołu . Garson patrzy spod oka , dwaj goście , bawiący się cienkimi laseczkami , zakładają nogi jeszcze wyżej , a jeden z nich impertynencko przypatruje mu się przez monokl . |
544 | — Słuchaj , Florciu — rzekła — bo to ciekawe . |
545 | — Szkoda , żeś mu to powiedziała … wielka szkoda ! … o takich rzeczach lepiej nie mówić … |
546 | — Mamy przecie kamienicę . |
547 | — Cóż on tam robił ? |
548 | — My z ciocią byłyśmy już na dwu przedstawieniach . |
549 | „ O , tutaj — myślał — jest ognisko wszelkiej zarazy . Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania , jutro wypije ; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu . |
550 | Istotnie przebaczyła mu . W krótkiej rozmowie Wokulski wyłożył cel wizyty , napisał nazwisko Stawskiego i miejsc , w których przebywał , usilnie prosząc , ażeby baronowa przez swoje liczne stosunki dała mu o zaginionym dokładną wiadomość . |
551 | — Kochany … kochany jesteś … — mówił pan Tomasz , mocno ściskając go za rękę i z wdzięcznością spoglądając na niego zaczerwienionymi oczyma . — Nie przywykłem do podobnej troskliwości , ponieważ Belcia nie zna się na tych rzeczach . |
552 | — Panie przyjmują ? — zapytał gość Marianny głosem tak pewnym , że od razu odzyskałem otuchę . |
553 | — Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni . A jeżeli nią nie jest , zawsze będę miał czas rozczarować się … |
554 | Idę tedy wieczorem , wciąż pełen otuchy , do tych pań , już na nowe ich mieszkanie , gdy naraz słyszę na środku ulicy : brzęk – brzęk … brzęk – brzęk ! … O rany boskie , ależ to aresztantów prowadzą ! … Co za okropna wróżba … |
555 | — Albo sam ojciec . Czy nie wiesz , ile rzeczy robi ojciec , ażeby zaniepokoić rodzinę , a potem śmiać się … |
556 | — Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę . |
557 | W rezultacie chcąc za jakąkolwiek cenę utulić szlochającą kobietę , odezwałem się z całą łagodnością : |
558 | W Wielką Niedzielę Wokulski najętym powozem zajechał przed mieszkanie hrabiny . Zastał już długi szereg ekwipażów bardzo rozmaitego dostojeństwa . Były tam eleganckie dorożki obsługujące złotą młodzież i dorożki zwyczajne , wzięte na godziny przez emerytów ; stare karety , stare konie , stara uprząż i służba w wytartej liberii , i nowe , prosto z Wiednia powoziki , przy których lokaje mieli kwiaty w butonierkach , a furmani opierali bat na biodrze , jak marszałkowską buławę . Nie brakło i fantastycznych kozaków , odzianych w spodnie tak szerokie , jakby tam właśnie ich panowie umieścili swoją ambicję . |
559 | Słuchając tego pani Misiewiczowa kilka razy odwołała się do pomocy chustki … Pani Stawska była spokojniejsza , tylko parę łez stoczyło się jej po twarzy . Aby ukryć wzruszenie , zwróciła się z uśmiechem do córeczki i rzekła półgłosem : |
560 | Dziś kontent jestem z siebie i choćbym nie chciał , muszę przyznać , że mam metternichowską głowę . Jak to ja wpadłem na myśl zakochania Stacha w pani Helenie , jak ja to wszystko ułożyłem , ażeby im nie przeszkadzano ! … |
561 | — Nie … powiedziała , że nie ma teraz pieniędzy ani pewności , czy mój rachunek jest dokładny . |
562 | „ Zostawisz przebaczenie i litość ” — szepnął mu jakiś głos . |
563 | Dojechali do lasu , za nimi dwie służące w bryczce . Panie wzięły do rąk koszyki . |
564 | IX . Kładki , na których spotykają się ludzie różnych światów |
565 | Staliśmy na wzniesionym miejscu , skąd widać było idącą za nami brygadę . Zaznaczał ją rudy obłok kurzu , ciągnący się wzdłuż gościńca ze dwie albo i trzy wiorsty . |
566 | „ Wokulski — odparł — całą wygraną i wartość konia oddał damom na ochronkę , a oprócz tego Bóg wie ile zapłacił Yungowi i Millerowi … ” |
567 | Pokręcił się jeszcze po sali , co Szlangbaum uważał za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go , i wrócił do siebie , wzdychając . |
568 | — Oho ! — roześmiał się Geist — tu , w Paryżu . W jakimś Altdorfie lub Neustadzie kacerzem i zdrajcą jest ten , kto nie wierzy w pastorów , Bismarcka , w dziesięcioro przykazań i konstytucję pruską . Tu wolno kpić z Bismarcka i konstytucji , ale za to pod grozą odszczepieństwa trzeba wierzyć w tabliczkę mnożenia , teorię ruchu falistego , w stałość ciężarów gatunkowych itd . Pokaż mi pan jedno miasto , w którym nie ściskano by sobie mózgów jakimiś dogmatami , a — zrobię je stolicą świata i kolebką przyszłej ludzkości … |
569 | Na tym skończyła się rozmowa w języku polskim , gęsto ozdobionym francuszczyzną , co robiło go podobnym do ludzkiej twarzy okrytej wysypką . |
570 | Rzeczywiście niezłe mieszkanko : mają przedpokój , kuchenkę ze zlewem i wodociągiem , trzy pokoiki wcale zgrabne , a nade wszystko ogródek . Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł ; ale pani Stawska wyobraża sobie , że w ciągu lata zrobi z tego raj . Raj , który można by nakryć chustką od nosa ! … |
571 | — Licytuj że pan ! … |
572 | Tak sobie mówiąc czuł , że wstyd go ogarnia . |
573 | — Niech panowie raczą je podać — odparł Rzecki . |
574 | Książka otworzyła się sama i Wokulski przeczytał : |
575 | — Dlaczegóż tam ? |
576 | — Przy Częstochowie , panie . |
577 | W tej chwili opanował go nowy atak podejrzliwości . Starzec padł na kanapę , ukrył pudełko za siebie i trwożnie spoglądał to na pokój , to na Wokulskiego . |
578 | Po opuszczeniu mieszkania pani Stawskiej i jej matki rozeszliśmy się z rządcą domu , bardzo z siebie zadowoleni . To jakiś dobry człeczyna . Ale kiedy wróciwszy do siebie zastanowiłem się nad skutkami mego przeglądu lokatorów , ażem się schwycił za głowę . |
579 | — Kiedyż panowie zapłacą dwanaście rubli kopiejek pięćdziesiąt za miesiąc styczeń ? — spytał sędzia . |
580 | Doktór znowu przypatrzył mu się badawczo . |
581 | — Mam doskonałego plenipotenta , a zarazem przyjaciela , który lepiej prowadzi interesa , niżbym ja to potrafił . |
582 | — Już skończyłem . Żegnam pana — odpowiedział Szlangbaum i nisko ukłoniwszy się panu Tomaszowi wyszedł z pokoju . |
583 | Nimeśmy jednak dopędzili ich dorożkami , już znowu szli razem i ukłonili się nam z wielką galanterią . |
584 | — Więc mów za mną : Zdrowaś Maria … |
585 | — Ale gdybyś pan był , musiałbyś chyba trzeci raz zmienić program . |
586 | — Uspokójcie się ! — prosił radca Węgrowicz . — Pojedynki to były w modzie dawniej , nie teraz … Podajcie sobie ręce … |
587 | — A co , byłem pewny , że pan przyjdziesz pierwszy . Dzień dobry — rzekł pan Ignacy . — Paweł ! gaś światło i otwieraj sklep . |
588 | — Czy nie mógłbyś pan mówić jaśniej ? — spytałem niecierpliwie . |
589 | „ Cóż robić ? … Cóż robić , jeżeli go wybrała … Moje nieszczęście , żem ją poznał … ” |
590 | Później spostrzegłem się , że mi ktoś łata bieliznę ; więc na Boże Narodzenie kupiłem jej za dziesięć złotych parasol , a ona sześć chustek perkalowych z moim nazwiskiem . A Wysocka mówi : „ Nie daj się , młody , bo to probantka ! … ” Więcem se do głowy nie dopuszczał , choć gdyby nie była ladaco , już bym się w zapusty ożenił . |
591 | — Właśnie uważam , ale to z gorąca . A powinnaś dziś — dodał grożąc jej z uśmiechem — powinnaś dziś , figlarko , dobrze wyglądać , bo ten Kazio , jak mówiła mi wczoraj ciotka , jest do wzięcia … |
592 | Usiadł na końcu breka , naprzeciw panny Felicji . Ochocki umieścił się przy furmanie i ruszyli . |
593 | Wyszła z szelestem . Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów . |
594 | — Jak tu nie wyglądać oknem — westchnęła pani Misiewiczowa — kiedy to nasza jedyna przyjemność . Czy my gdzie bywamy ? Czy kogo widujemy ? … Od czasu jak Ludwik wyjechał , zerwały się nasze stosunki z ludźmi . Dla jednych jesteśmy za ubogie , dla innych podejrzane … |
595 | Oboje byliśmy głęboko wzruszeni . |
596 | Ocknął się — i znowu powrócił do pakowania zapytując : |
597 | — Nie tak wiele . Do mnie należy dostarczanie funduszów obrotowych i zawiązywanie stosunków z nabywcami i odbiorcami . Rodzajem zaś towaru i oceną jego wartości zajmuje się administracja sklepu . |
598 | — Tak , tak … No , ale proszę cię , panie Stanisławie , co za fatalność ! … Ty wypłacasz mi za pół roku pięć tysięcy … Czy byłeś łaskaw przynieść pieniądze ? |
599 | „ Trafiają się kobiety z defektem moralnym , niezdolne kochać nic i nikogo , prócz swoich przelotnych kaprysów , podobnież i mężczyźni ; jest to tak dobra wada , jak : głuchota , ślepota albo paraliż , tylko mniej widoczna . ” |
600 | — A panu ? |
601 | — Czyżby pan chciał satysfakcji ? — spytał baron . |
602 | — Nic — odparł z uśmiechem . — Śmierć zajrzała mi w oczy . |
603 | — Ach , to Mimi ! … — zawołała Helunia . |
604 | Obtarliśmy oczy . |
605 | Środkiem Alei wciąż toczyły się dorożki i powozy . W jednym Wokulski zobaczył bladoniebieską suknię . |
606 | Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie . Zastanowiła ją jedna okoliczność , że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło ich więcej osób aniżeli dawniej w ciągu miesiąca . Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze . Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem . |
607 | — To wiele znaczy … bardzo wiele ! — zawołał hrabia zgarbiony . — Raz nauczmy się szanować zyski groszowe … |
608 | — Ach , czym ja się nie zajmuję ! … — odparł Ochocki . — Fizyką , chemią i technologią … Przecież skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny w politechnice … Zajmuję się wszystkim ; czytam i pracuję od rana do nocy , ale — nie robię nic . Udało mi się trochę ulepszyć mikroskop , zbudować jakiś nowy stos elektryczny , jakąś tam lampę … |
609 | „ W breku — myślał — było albo przywidzenie , albo fakt . Jeżeli przywidzenie , w takim razie krzywdziłbym niewinną , a jeżeli fakt … No , to przecież nie będę rywalem tego uwodziciela z operetek i nie poświęcę życia dla kobiety przewrotnej . Wolno jej romansować , z kim chce , ale nie wolno oszukiwać człowieka , którego jedynym występkiem jest , że ją kocha … Trzeba wyjeżdżać z tej Kapui i wziąć się do roboty . W laboratorium Geista lepiej zapełnię życie aniżeli w salonach … ” |
610 | — To widzi pani : ta ładna pani ukradła tamtej pani lalkę … |
611 | Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi : |
612 | — Prawdziwie jestem szczęśliwy , i to w sposób , który dla mnie samego jest niespodzianką — ciągnął baron . — Bo o ożenieniu się zawsze myślałem , już od kilku lat zalecają mi to doktorzy . No i projektowałem , że wezmę sobie , panie , kobietę piękną , dobrze wychowaną , z nazwiskiem i prezencją , bynajmniej nie wymagając od niej jakiejś romantycznej miłości . Tymczasem ma pan : sama miłość zastępuje mi drogę i jednym spojrzeniem roznieca pożar w sercu … Doprawdy , panie Wokulski , jestem zakochany … nie — jestem szalony … Nikomu bym tego nie powiedział , ale panu , dla którego od pierwszej chwili uczułem nieledwie braterską sympatię … Jestem szalony ! … Myślę tylko o niej , kiedy śpię — śni mi się , kiedy jej nie widzę — jestem , panie , formalnie chory . Brak apetytu , smutne myśli , jakieś ciągłe lękanie się … |
613 | Na tym zakończyła się rozmowa ; stary subiekt bowiem pomimo nalegań barona nie chciał ani słuchać usprawiedliwień , ani nawet widzieć się z panią baronową . |
614 | — Jaki ? … |
615 | „ Romeo ! czemuż ty jesteś Romeo ? Rzuć tę nazwę albo … przysięgnij być wiernym mojej miłości , a wtedy ja wyprę się rodu Kapuletów … Zresztą — tylko twoje nazwisko jest dla mnie nieprzyjazne , boś ty w istocie dla mnie nie Monteki … O , weź inną nazwę , bo czym jest nazwa ? … To , co zwiemy różą , pod inną nazwą również by pachniało : tak i Romeo , bez nazwy Romeo , przecież by całą swą wartość zatrzymał . Więc , Romeo — rzuć twoją nazwę , a w zamian za to , co nawet nie jest cząstką ciebie , weź mnie … ach ! … całą … ” |
616 | Przez dwa dni panna Izabela nie wychodziła z domu i nikogo nie przyjmowała . W trzecim dniu zdawało jej się , że Apollo , jakkolwiek wciąż podobny do Molinariego , chwilami przypomina Starskiego . Tegoż dnia po południu przyjęła panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego , którzy oświadczyli jej , że Molinari opuszcza już Warszawę , że zraził do siebie całe towarzystwo , że jego album z recenzjami jest blagą , ponieważ nie umieszczono w nim krytyk nieprzychylnych . Dodali w końcu , że tak mierny skrzypek i pospolity człowiek tylko w Warszawie mógł doznać podobnych owacyj . |
617 | — Dajże mu spokój — przerwała prezesowa . — Mężczyźni lubią tylko jeździć , ale nie pieścić się . |
618 | — Pan zajmuje się fizyką czy chemią ? … — spytał zdziwiony . |
619 | Znowu po kilku dniach do mieszkania pani Krzeszowskiej zgłosiło się dwu Żydków zapytując , czy pan baron jest w domu … Pani baronowa , zamiast wpaść na nich z krzykiem , jak to zwykle robiła , kazała im bardzo spokojnym tonem wyjść za drzwi . Potem zawoławszy Kacpra rzekła mu : |
620 | — Ha ! próbuj pan … Na żal po kobiecie jedynym lekarstwem może być tylko druga kobieta . Chociaż obawiam się , czy kuracja już nie jest spóźniona … |
621 | Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli . |
622 | Opowiedziawszy to wszystko pani Stawska zakończyła pytaniem , które miało ton jakby prośby : |
623 | Mraczewski otworzył gablotkę ze spinkami . |
624 | Stary subiekt plunął mu pod nogi i wrócił do swego biurka . |
625 | Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły . |
626 | — Źle ! źle ! … — mruczał Geist . — Muszę szukać kupca na mój materiał wybuchowy . A myślałem , że połączymy się … |
627 | — Jutro będzie tydzień . |
628 | — Nic , nic , moje dziecko … Co ci mam życie zatruwać plotkami ! … Boże miłosierny , jacy ci ludzie niegodziwi . |
629 | — Dobrze — odezwał się po chwili Wokulski . — Na narzędzia dostaniesz sześćset rubli . Wystarczy ? … A kiedy chcesz wracać ? |
630 | — Miałby jakiś nowy sposób postępowania , mówiłby mi nowe rzeczy , czasami rozgniewałby mnie do łez , potem sam śmiertelnie obraziłby się na mnie , a potem — naturalnie musiałby przepraszać . O , ten zakochałby się we mnie do szaleństwa ! Wpiłabym mu się tak w serce i pamięć , że nawet w grobie nie zapomniałby o mnie … No , taką miłość rozumiem . |
631 | — Czytaj — rzekł . — Przekonasz się , że są rzeczy lepsze od polityki . |
632 | A jeżeli odpowiedziałaby , że mnie nie kocha ? Wszystkie te ceremonie mają dobrą stronę : dają czas i możność zaznajomienia się . |
633 | — Więc może być dramat … |
634 | Gość wszedł kończąc rozmowę z kimś na ulicy , lecz wnet cofnął się , aby swego towarzysza pożegnać . Potem znowu wszedł i znowu cofnął się zadzierając do góry głowę , jakby czytał szyld . Nareszcie wszedł na dobre , ale drzwi za sobą nie zamknął . Wypadkowo spojrzał na damę i — spadły mu z nosa ciemne binokle . |
635 | W sali pomimo otwartych okien unosi się woń środkująca między zapachem hiacyntu i starego kitu . Pan Ignacy domyśla się , że jest to woń chałatów . |
636 | — Nieprawda . Po pierwszej czeka cię sto innych , ale po setnej pierwszej — już nic . Żeń się ; jedyny to ratunek na twoją chorobę . |
637 | — Macają dystans ! — odezwał się stary nasz major . |
638 | — Idziemy i pan Wokulski z nami . |
639 | — Sześćdziesiąt od dziewięćdziesięciu … posag panny Izabeli … — mruknął adwokat . — Aha ! … |
640 | — Jeżeli w historii odegrały jakąś rolę małżeństwa , to bynajmniej nie te ze skłonności , ale te z rozsądku . Co wiedzielibyśmy dziś o Jadwidze albo o Marii Leszczyńskiej , gdyby panie te nie umiały zdecydować się na rozsądny wybór ? Czym byłby Stefan Batory albo Napoleon I , gdyby nie pożenili się z kobietami mającymi wpływy ? Małżeństwo jest zbyt doniosłym aktem , ażeby przystępując do niego można było radzić się tylko serca . To nie jest poetyczny związek dwu dusz , to jest ważny wypadek dla mnóstwa osób i interesów . Niech ja dziś ożenię się z pokojówką , choćby z guwernantką , a już jutro będę zgubiony w mojej sferze . Nikt mnie nie zapyta : jaka była temperatura moich uczuć ? ale — jakie mam dochody na utrzymanie domu i kogo wprowadzam do rodziny ? |
641 | Zły humor pana domu źle oddziałał na innych ; obiadu nikt nie jadł . Po obiedzie pan Tomasz zamknął się w gabinecie i chodził wielkimi krokami , co było dowodem niezwykłego wzruszenia . |
642 | Wokulski podał jej kartkę ; zaczęła czytać półgłosem : |
643 | — Pani Stawska zrobi to . |
644 | A Szprot mrugnął okiem . |
645 | — Już patrzę . Zdrowaś Maria , łaski pełna … Czy to , proszę mamy , ptaszki śpiewają ? |
646 | — Ja . Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców . Dziś znalazłem takiego , który zrozumiał moje idee , i zacznę działać . |
647 | Stach zaczepił nogą o podłogę i po chwili był już w pokoju . Nie rozgniewał się , ale też nie podał ręki żadnemu koledze , tylko zabrał swój tłomoczek i szedł ku drzwiom . |
648 | I zaczął mówić jakby do siebie . |
649 | Wokulski powoli otwierał list pani Meliton przypominając sobie niedawne wypadki . Zdawało się mu , że w nie oświetlonej części gabinetu jeszcze widzi ciemną gęstwinę łazienkowskich drzew , niewyraźne sylwetki obdartusów , którzy mu zastąpili drogę , a później wzgórek ze studnią , gdzie Ochocki zwierzał mu się ze swych pomysłów . Lecz gdy spojrzał na światło , mgliste obrazy znikały . Widział lampę z zielonym daszkiem , stos papierów , brązy stojące na biurku i chwilami myślał , że Ochocki ze swymi machinami latającymi i jego własna rozpacz były tylko snem . |
650 | X. Pamiętnik starego subiekta |
651 | — Serwis i srebra nabyłem od jubilera . Sekretu z tego nie robię . Osób trzecich do sprawy nie mieszam , ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych . |
652 | — W mieście … |
653 | Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi . |
654 | — O , zapisany jest ciągle w naszym domu , ponieważ nie chciałby robić władzom subiekcji — objaśnił pan Maleski z miną lorda . |
655 | — My czasami sprzedajemy herby … — wtrącił trzeci , szczupły staruszek z siwymi faworytami . |
656 | W parę dni po jego powrocie przychodzi do mnie jeden solidny kupiec i mówi : |
657 | — Panie — odezwałem się do rządcy — czy byłbyś łaskaw … przedstawić mnie niektórym lokatorom ? … Stach … to jest pan Wokulski … prosił mnie o zajęcie się jego interesami , dopóki nie wróci z Paryża … |
658 | Wsiadł do swego powozu i przymknąwszy oczy nasycał się jego lekkim kołysaniem . Zdawało mu się , że jak ptak siedzi na gałęzi , którą wiatr chwieje w prawo i w lewo , do góry i na dół , a potem nagle roześmiał się przypomniawszy sobie , że to lekkie kołysanie kosztuje go około tysiąca rubli rocznie . |
659 | — Czy ja wiem ? Może i ja zdecydowałabym się na jakie szaleństwo … |
660 | Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar . Ale myślał o czym innym i wahał się . |
661 | — Więc niech się cofną od spółki — odburknął Wokulski — ja ich nie wabię … |
662 | I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat . Każą ci szukać ideałów , samemu być idealnym ascetą i nie tylko wypełniać , ale nawet wytwarzać jakieś sztuczne warunki . A co z tego wynika w rezultacie ? … Że mężczyzna , zwykle mniej wytresowany w tych rzeczach , staje się łupem kobiety , którą tylko w tym kierunku tresują . I otóż cywilizacją naprawdę rządzą kobiety ! … |
663 | — Dziś ta flądra przysyła do mnie jakiegoś draba z wymówieniem komornego . Nie wiem nawet , co jej do łba strzeliło , bo płacę przecież regularnie … A ona mi wymawia komorne , ta lafirynda , i jeszcze rzuca cień na mój zakład … Mówi , że moje panny wdzięczyły się do studentów , co łże , i myśli … Ona sobie myśli , że ja w środku zimy znajdę lokal … że się wyprowadzę z domu , do którego przywykli moi kundmani … Ależ ja mogę na tym stracić kilka tysięcy rubli , a kto mi to zwróci ? … |
664 | „ Co mi tam ludzkość ! — mówił wzruszając ramionami . — Za całą ludzkość i za całą przyszłość świata , za moją własną wieczność … nie oddam jednego jej pocałunku … ” |
665 | — Choćby najdrażliwsze . |
666 | — Tylko cztery wiersze ! … — rzekł Węgiełek . — Za trzy dni , panie , będzie gotowe … Na tym kamieniu można wyciąć bodaj calowe litery … Oj , zapomniałem sznurka , żeby wymierzyć . Zejdę , panie , do furmanów , to może oni mi dadzą … Zaraz wrócę . |
667 | Ledwie odszedł , pochwycił Wokulskiego adwokat . |
668 | Po chwili wszedł służący nie zdradzając zbytecznego pośpiechu . |
669 | Wychodzą z windy na korytarz i po chwili znajdują się w eleganckim saloniku , który posiada mahoniowe meble , szerokie łóżko pod baldachimem i szafę mającą zamiast drzwi ogromne lustro . |
670 | — Pani Stawska — rzekł — już nie jest u Milerowej … trochę chora … Mówi coś o wyjeździe z Warszawy … Może byś tam wstąpił ? … |
671 | „ Co tu wybrać ? — myślał — jeżeli jedno jest wątpliwe , a druga niedostępna i niepewna . Bo choćbym nawet dosięgnął jej , czy ja jej kiedy uwierzę ? … czy nawet mógłbym uwierzyć ? … ” |
672 | — Czy ja wiem ? … — szepnął . — Czy ja wiem ? … Co jest pewnego na tym świecie ? |
673 | — Nie bądźże ty głupi i zajdź kiedy do Hopfera . Stary ma duże pieniądze . |
674 | Podniósł głowę i zahaczył damę w brylantach . |
675 | Prawdziwą osobliwość stanowiła sień wjazdowa posiadająca bardzo lichą podłogę , ale za to bardzo ładne krajobrazy na ścianach . Było tam tyle wzgórz , lasów , skał i potoków , że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania . |
676 | — Hum ! hum ! … — odpowiedziałem . |
677 | Nie ma więc w społeczeństwie przypadku , ale nieugięte prawo , które jakby na ironię z ludzkiej pychy , tak wyraźnie objawia się w życiu najkapryśniejszego narodu , Francuzów ! Rządzili nimi Merowingowie i Karlowingowie , Burboni i Bonapartowie , były trzy republiki i parę anarchii , była inkwizycja i ateizm , rządcy i ministrowie zmieniali się jak krój sukien albo obłoki na niebie … Lecz pomimo tylu zmian , tak na pozór głębokich , Paryż coraz dokładniej przybierał formę półmiska rozdartego przez Sekwanę ; coraz wyraźniej rysowała się na nim oś krystalizacji , biegnąca z placu Bastylii do Łuku Gwiazdy , coraz jaśniej odgraniczały się dzielnice : uczona i przemysłowa , rodowa i handlowa , wojskowa i dorobkiewiczowska . |
678 | ( Ona miała sen , ja spotkałem aresztantów … Nie obejdzie się bez katastrofy . ) |
679 | Leon otworzył drzwi salonu i prawie groźnie zawołał : |
680 | — Drudzy , że … drudzy , że chcesz zrobić szwindel … |
681 | Wokulski drgnął . |
682 | — Więc do mnie chce się zbliżyć ! … — zawołała panna Izabela z wybuchem . — Poznałam to po … |
683 | — Gdzie pani swoją lalkę kupiła ? — spytał baronowę Wokulski . |
684 | — Proszę funt kawy … |
685 | W oczach zaczęły mi ognie latać . Uderzyłem kuflem w stół i krzyknąłem : |
686 | „ Może jesteś okiem żelaznego przetaka , w który rzucę ich wszystkich , aby oddzielić stęchłe plewy od ziarna ” — odpowiedział mu jakiś głos . |
687 | — Więc i cała pańska rodzina bawi się szaradami ? — wtrącił Wokulski . |
688 | „ Taką ma naturę — myślał — nie umie ani śmiać się , ani patrzeć inaczej . Jest jak kwiat albo jak słońce , które mimo woli uszczęśliwia wszystkich , dla wszystkich jest piękne . ” |
689 | — Albo ? … |
690 | Upłynęło pół godziny , godzina , dwie — należało wracać do domu , a Wokulski nie przychodził ; nareszcie panie wsiadły do karety : hrabina zimna jak zwykle , prezesowa nieco roztargniona , a panna Izabela rozgniewana . Oburzenie nie zmniejszyło się , gdy wieczorem ojciec powiedział jej , że od południa był na sesji u księcia , gdzie Wokulski przedstawił projekt olbrzymiej spółki handlowej i w zblazowanych magnatach obudził formalny zapał . |
691 | Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy , że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza . |
692 | Wokulski słuchał go poważnie , nawet kiwał głową , ale patrzył nie wiadomo gdzie i myślał nie wiadomo o czym . |
693 | — Hę ? … — spytał pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi , który opalił się , zmężniał , a nade wszystko utył . |
694 | Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy , nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń . Na obu zaś końcach ulicy , niby pilnujące miasta szyldwachy , wznosiły się dwa pomniki . Z jednej strony król Zygmunt , stojący na olbrzymiej świecy , pochylał się ku Bernardynom , widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom . Z drugiego końca nieruchomy Kopernik , z nieruchomym globusem w ręku , odwrócił się tyłem do słońca , które na dzień wychodziło spoza domu Karasia , wznosiło się nad pałac Towarzystwa Przyjaciół Nauk i kryło się za dom Zamoyskich jakby na przekór aforyzmowi : „ Wstrzymał słońce , wzruszył ziemię . ” Wokulski , który w tym właśnie kierunku wyglądał ze swego balkonu , mimo woli westchnął przypomniawszy sobie , że jedynymi wiernymi przyjaciółmi astronoma byli tragarze i tracze , nie odznaczający się , jak wiadomo , zbyt dokładną znajomością zasługi Kopernika . |
695 | — Owszem , trochę nabieram ciała . |
696 | „ Co za uczucie ! … co za namiętność ! … ” — powtarzała w duchu . |
697 | — A rozmawia z tobą ? |
698 | — Rzecki — wtrącił eks-obywatel . |
699 | — Twego imiennika . |
700 | — Znam ten dom ! — wykrzykuje nagle jegomość w szafirowych okularach z miną zakrystiana . — Znam ten dom ! … Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli … |
701 | „ Ale po co on chce uwięzić dziewięćdziesiąt tysięcy rubli w murach ? … Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy ? … Czyliżby … Eh ! Stasiek taki głupi nie jest … ” |
702 | — Bardzo piękny dzień — rzekł Wokulski . |
703 | Ci utopiliby nas w łyżce wody , choćby żadnej dżumy nie było . Naturalnie , że nawet setnej części tych wymysłów nie powtarzam Wokulskiemu ; myślę jednak , że on sam słyszy ich i czyta więcej aniżeli ja . |
704 | — A twoje długi ? |
705 | Wokulski miał tak zdziwioną minę , że Hannibal Escabeau sam począł się dziwić . |
706 | Co postanowić ? … jakie przyjąć konsekwencje ? … o tym nie wspomniała hrabina . |
707 | — Czterysta ! — powtórzył machinalnie młody człowiek i nagle dodał : — Za godzinę przywiozę kwit barona … Pan tu będzie ? |
708 | — Niech pan zaczeka , idę do pana ! — zawołała panna Izabela podnosząc się z dywanu . |
709 | Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ” Cały teatr wybucha śmiechem ; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło , gdzie siedzi pan Ignacy . Nieszczęśliwy chce zaprotestować , lecz czuje , że głos zastyga mu w gardle , a na domiar niedoli on sam — zapada się gdzieś . Zapada się w niezmierny , niezgłębiony ocean nicości , w którym będzie spoczywał na wieki wieczne nie objaśniwszy widzów teatralnych , że nankinowe spodnie z fartuszkiem i strzemiączkami wykradziono mu podstępem ze zbioru jego osobistych pamiątek . |
710 | Do sklepu nie chciało mu się iść . Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona Krzeszowskiego . |
711 | W chwilę później spostrzegał , że projekt ten zdradza umysłowe zboczenie . Kwestię więc : czym jest , a czym nie jest , odłożył na bok , a postanowił , bądź co bądź , zapoznać się z panną Izabelą . |
712 | — Tak , ja kupiłem . |
713 | — Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela . |
714 | — Tej biednej Stawskiej … Ona naprawdę zakochała się w Wokulskim … |
715 | — Stój ! … Pal ! … |
716 | — Naści — rzekł — otwórz ten kufer skórą obity . Będzie tam na prawo skrzyneczka , a w niej kieska . Podaj mi ją … |
717 | — Szanowny pan Wokulski — zabrał głos adwokat — z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić : czy sprowadzanie owych tkanin aż z tak daleka nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom ? |
718 | Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn , mizerny subiekt , ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach . |
719 | Panna Felicja chciała protestować , ale w tej chwili baron podskoczył do panny Eweliny , a Starski do pani Wąsowskiej , która przygryzając usta rzekła : |
720 | — Cóż słychać na mieście ? — pytam Wirskiego , ażeby raz skończyć kłopotliwą rozmowę . |
721 | — Zrobię . |
722 | Jechali , nic już nie mówiąc do siebie . Wróciwszy do Zasławka Wokulski poszedł do prezesowej . |
723 | Wokulski załatwił najpilniejsze interesa , na kolei zamówił wagon salonowy do Krakowa , a koło ósmej wieczór , wyekspediowawszy swoje rzeczy , był u państwa Łęckich . Wypili herbatę we troje i przed dziesiątą udali się na kolej . |
724 | W tej chwili tuż obok konfesjonału stanęła , a potem uklękła osoba młoda , ubrana bardzo starannie , z małą dziewczynką . |
725 | — Już ty w tej izbie nie chciej ode mnie objaśnienia ; a tam na dole sam zrozumiesz . Może być , kupię trochę galanteryj paryskich , a może być , kilkanaście statków kupieckich . Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też , więc trzeba mi człowieka takiego jak ty … |
726 | Budzą się w nim jednak wątpliwości . Kto wie , czy baronowa jedzie do sądu ; może to wszystko plotki ? … „ Warto sprawdzić ” — myśli pan Ignacy , zapomina o swoich obowiązkach dysponenta i najstarszego subiekta i poczyna iść za dorożką . Nędzne konie wloką się tak powoli , że pan Ignacy może obserwować wehikuł na całej przestrzeni do kolumny Zygmunta . W tym miejscu dorożka skręca na lewo , a Rzecki myśli : |
727 | — Osiemdziesiąt osiem tysięcy … |
728 | Czuł w duszy dziwną pustkę , a na samym jej dnie coś , jakby kroplę piekącej goryczy . Żadnych sił , żadnych pragnień , nic , tylko tę kroplę tak małą , że jej niepodobna dojrzeć , a tak gorzką , że cały świat można by nią zatruć . |
729 | Po roku tego życia spodliliby mnie tak , że może zniżyłbym się do zazdrości o podobne indywidua … |
730 | Paryż posiada to , co można by nazwać kręgosłupem , osią krystalizacji miasta . |
731 | Źle to jednak nie umieć po angielsku … Dziś wiedziałbym , co o mnie myśli : bo jestem pewny , że o mnie mówiła do swej ciotki . Trzeba nauczyć się … |
732 | — Przypuśćmy — odezwał się Wokulski — że ja mógłbym panu dać pieniądze i jednego , a nawet … dwu pomocników … Lecz gdzie dowód , że pańskie metale nie są jakąś dziwną mistyfikacją , a pańskie nadzieje złudzeniami ? |
733 | „ Zostaję ! — szepnął . — Bóg ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy . ” |
734 | — To nic — mówił pan Tomasz z uśmiechem . — Krótka szyja , upał i irytacja … Chwilę odpocznę … |
735 | „ Czemu ja się wracam ? — szeptał . — Dlaczego nie idę do Geista do roboty ? … ” |
736 | Wyszedł przed bramę i zatrzymał się na chodniku . Ulica szeroka , wysadzona drzewami . W jednej chwili przelatuje około niego ze sześć powozów i żółty omnibus , naładowany podróżnymi wewnątrz i na dachu . Na prawo , gdzieś bardzo daleko , widać plac , na lewo — pod hotelem — niedużą markizę a pod nią gromadę mężczyzn i kobiet , którzy siedzą przy okrągłych stoliczkach , prawie na chodniku , i piją kawę . Panowie są jak wydekoltowani , mają w dziurkach od guzików kwiaty lub wstążeczki i zakładają nogi na kolana akurat tak wysoko , jak przystoi w sąsiedztwie pięciopiętrowych domów ; kobiety szczupłe , małe , śniade , z ognistymi spojrzeniami , lecz skromnie ubrane . |
737 | Okno na trzecim piętrze otwarte ( miarkuj pan , w lutym ! ) i z owego okna lecą na podwórze : sienniki , kołdry , książki , trupie główki i tam dalej . Niedługo poczekawszy zjeżdża na sznurze kufer , a po nim — łóżko . |
738 | Uśmiechnął się . |
739 | — Posłuchaj mnie — przerwał — i odpowiadaj : czegoś płakała w kościele ? |
740 | — A prawda , że już dawno u niej nie byłem . Pójdę wieczorem . |
741 | — Och ! … — szepnęła prezesowa spojrzawszy przelotnie na gościa . |
742 | Przypomina sobie swój sklep , ozdobę miasta , rumieni się i idzie dalej . Czuje , że Paryż na pierwszym kroku przytłoczył go , i — jest kontent . |
743 | — Jutro wyjedziemy o wpół do ósmej rano . |
744 | „ Zapytam się Henryka Szlangbauma ” — rzekł , wstając od kantorka . |
745 | Szli jakiś czas w milczeniu ku najdzikszej stronie parku . Kiedy niekiedy spomiędzy starych drzew mignęło okno pałacu , połyskujące czerwonymi blaskami zachodu . |
746 | Węgiełek zbiegł ze wzgórza . Panna Izabela spojrzała na Wokulskiego . Była blada i wzruszona . |
747 | — Czy i dlatego mój ojciec nie wie , że srebra te są w pańskim ręku ? — rzekła ironicznie . |
748 | — Żaraż pójdę , tylko był tu jeszcze pan — odparł służący . |
749 | — Tak , źle ! … Dekoltować się do pasa jest dobrze , brać lekcje śpiewu od jakiegoś Włocha , który nie czyści paznokci … |
750 | Hrabina podała mu rękę . |
751 | Na biurku leżał bilet Maruszewicza . |
752 | — Z pewnością ! — mruknął pan Ignacy . — Gdzież Stach … to jest pan Wokulski ? — dodał podnosząc się z fotelu . |
753 | — W buzię nie można . |
754 | — Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski . |
755 | Hrabia milczał i dopiero po chwili odezwał się : |
756 | — Chciałbym — odezwał się nareszcie — pogadać z panem o Stachu … |
757 | — Kto był ? … Pewnie Goldcygier … Powiedziałem ci , ażebyś z tym łotrem nie wdawał się w żadne rozprawy , tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów . Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły Żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty ! … |
758 | — Znajdzie młodych . |
759 | Vois les se poser sur les roses ; |
760 | „ Wynagrodzę go … wynagrodzę … może być pewnym mego poparcia . ” |
761 | — Więc zostaję … — rzekł po chwili . — Będę cierpliwym , a pani sama da mi znak , że spełniły się moje nadzieje . |
762 | — Żeby był łaskaw przyjść do nas w południe i uregulować rachunki tych Żydów . |
763 | Od Wielkiej Nocy panna Izabela często myślała o Wokulskim , a we wszystkich medytacjach uderzał ją niezwykły szczegół : człowiek ten przedstawiał się coraz inaczej . |
764 | Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu , triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych , a jednocześnie z drugiej strony ulicy przybiega do niego dżentelmen mający wszelakie pozory próżniaka , który jednakże jest adwokatem . Po bardzo krótkim , a nawet niedbałym powitaniu pan Łęcki pyta dżentelmena : |
765 | — Pan Rzecki , plenipotent gospodarza … — odezwał się rządca wskazując na mnie . |
766 | Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni . |
767 | „ Musi być w drugiej sali ” — mówił do siebie Wokulski . |
768 | „ Jednakże Pan Bóg jest łaskawy — myślała — gdy ocalił człowieka , który może się nam przydać . Ojciec tak liczy na niego , a i ja nabieram ufności . O ileż mniej w życiu doznałabym zawodów mając rozumnego i energicznego przyjaciela . ” |
769 | — Przed chwilą wyjechał . |
770 | Urządziwszy się ze mną w taki sposób , stary zawiesił dyscyplinę na pęku , wpisał rodzynki i z najdobroduszniejszą miną począł ciągnąć za sznurek kozaka . Patrząc na jego półuśmiechniętą twarz i przymrużone oczy , prawie nie mogłem wierzyć , że ten jowialny staruszek posiada taki zamach w ręku . I dopiero teraz spostrzegłem , że ów kozak widziany z wnętrza sklepu wydaje się mniej zabawnym niż od ulicy . |
771 | Wokulski cofnął się . Zastanowił się i odparł potrząsając głową : |
772 | Nie śmiała dokończyć frazesu . Wyręczył ją Wokulski . Nie sprzedał klaczy i sam puścił ją w szranki . |
773 | — Abyś zaś uwierzył , że jesteś nam równym i że cię kochamy jak brata , abyś mógł uspokoić twoje serce rozgniewane na nas , oto ja … klękam przed tobą i w imieniu ludzkości błagam cię o przebaczenie krzywd . |
774 | — Owszem . |
775 | Wokulski kazał zaprowadzić się do schodów , dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra na dół , jak człowiek , którego ścigają . |
776 | Następnie półgłosem wyłożył mu swoje plany . |
777 | Skończywszy czytanie pan Ignacy potrząsnął głową . |
778 | — Cha ! cha ! cha ! … — roześmiał się pan Tomasz . — Cudowna jesteś … nieoceniona . Wczoraj byłem trochę rozstrojony , nawet bardzo i … coś … coś … zaświtało mi w głowie … Ale dzisiaj … Cha ! cha ! cha ! … Niechże sobie wreszcie Wokulski przepłaca kamienice . Od tego on kupiec , żeby wiedział , ile i za co płaci . Straci na jednym , zyska na drugim . — Ja , co najwyżej , mogę mu tego nie brać za złe , że staje do licytacji mego majątku … Chociaż miałbym prawo podejrzywać jakiś nieczysty interes w takim na przykład … podstawianiu Szlangbauma … |
779 | „ Skąd ona wie — myślał dalej — że ja kupiłem serwis i srebra ? … A jak wybadywała , czym nie zapłacił więcej niż warte ! Z przyjemnością ofiarowałbym im ten pamiątkowy drobiazg . Winienem jej dozgonną wdzięczność , bo gdyby nie szał dla niej , nie dorobiłbym się majątku i spleśniałbym za kantorkiem . A teraz może mi smutno będzie bez tych żalów , rozpaczy i nadziei … Głupie życie ! … Po ziemi gonimy marę , którą każdy nosi we własnym sercu , i dopiero gdy stamtąd ucieknie , poznajemy , że to był obłęd … No , nigdy bym nie przypuszczał , że mogą istnieć tak cudowne kuracje . Przed godziną byłem pełen trucizny , a w tej chwili jestem tak spokojny i — jakiś pusty , jakby uciekła ze mnie dusza i wnętrzności , a została tylko skóra i odzież . Co ja teraz będę robił ? czym będę żył ? … Chyba pojadę na wystawę do Paryża , a potem w Alpy … ” |
780 | — Słuchaj pan … Użyję porównania , które powinieneś zrozumieć . Jeżeli masz pełną szufladę , na przykład , portmonetek , czy możesz w tę samą szufladę nakłaść , na przykład , krawatów ? … Nie możesz . Więc jeżeli Wokulski ma pełne serce panny Łęckiej , czy możesz mu tam wpakować panią Stawską ? … |
781 | — Dajże mi pokój z Kasią ! … — przerwał . — Dziewczyna dobra z kośćmi , nieraz ukradkiem przyszywała mi oberwany guzik do paltota albo podrzucała mi kwiatek na okno , ale ona nie dla mnie , ja nie dla niej . |
782 | Babcia przepraszając nas wzięła włóczkę i druty , a w tej chwili weszła do salonu pani Stawska … |
783 | — Człowiek jest jak ćma : na oślep rwie się do ognia , choć go boli i choć się w nim spali . Robi to jednak dopóty — dodał po namyśle — dopóki nie oprzytomnieje . I tym różni się od ćmy … |
784 | — A kredyt dla rolników ? … — spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty . |
785 | Książę miał we Francji przyjaciela , hrabiego ( w najwyższym stopniu dotkniętego zarazą demokratyczną ) , który drwił sobie z nadziemskich początków arystokracji . |
786 | Tym szerzej koło żałobne roztoczy , |
787 | A na to odpowiedział ojciec : |
788 | — Prześliczna ! — wtrącił rządca z zapałem . |
789 | — Przecie nie uczesany nie pójdzie pan tańczować … |
790 | „ No , słyszał kto ? … Taki kramarz chce mi imponować ! Była chwila , słowo honoru , że chciałem go uderzyć kijem … Impertynent , słowo honoru … Gotów pomyśleć , że ja się go boję , słowo honoru … O Boże , jak ciężko karzesz mnie za lekkomyślność ! … Podli lichwiarze nasyłają mi komornika , za parę dni muszę spłacić dług honorowy , a ten kupczyk , ten … łajdak ! … Ja bym tylko chciał wiedzieć : co się takiemu zdaje , co on sobie o mnie wyobraża ? … Nic , tylko to … Ale , słowo honoru , on musiał kogoś zamordować , bo takiego spojrzenia nie może mieć człowiek przyzwoity . Naturalnie , przecie o mało nie zabił Krzeszowskiego . Ach , nędzny zuchwalec ! … on śmiał w taki sposób patrzeć na mnie … na mnie , jak Boga kocham ! … ” |
791 | — Ano — mówi baba — nie ma tu inszej rady , tylo musisz doczekać świętego Jana i kiedy się kamień odłoży , musisz leźć w otchłań . Byleś pannie wyjął szpilkę z głowy , obudzi się , ożenisz się z nią i będziesz wielki pan , jakiego świat nie widział . Tylko wtedy o mnie nie zapomnij , że ci dobrze poradziłam . I to se spamiętaj : kiedy cię strachy otoczą , a zaczniesz się bać , zaraz przeżegnaj się i umykaj w imię boskie … Cała sztuka w tym , żebyś się nie zląkł ; złe nie ima się nie bojącego człowieka . |
792 | — Kiedy nie pamiętam , gdzie skończyłam … |
793 | Pół roku leżała w szpitalu , w osobnym gabinecie , samotna i zapomniana przez swoje pupilki , ich rodziców i hrabiów , którym oddawała serce . Był czas do rozmyślań . Toteż gdy wyszła stamtąd chuda , stara , z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami , znowu zaczęto mówić powszechnie , że choroba zmieniła ją do niepoznania . |
794 | — Jak fryzjerczyk , którego uzuchwalono — odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi . |
795 | — Myślałam , że już pan nie przyjdzie — rzekła panna Izabela . |
796 | — Posiwiałeś … Jakże się masz ? |
797 | — O nie . Poproszę , ażeby mu oddano wieniec . |
798 | Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada : |
799 | Może bym się zabił z desperacji , gdyby nie ciągłe wiadomości o Ludwiku Napoleonie , który już został prezydentem , a myślał o cesarstwie . Było mi lżej dźwigać nędzę i tłumić wybuchy żalu , kiedym słuchał o triumfach człowieka , który miał wykonać testament Napoleona I i zrobić porządek w świecie . |
800 | — Dlaczego ? |
801 | — Służącego ? … chciałeś pan powiedzieć — przerwał śmiejąc się Jumart . — Pracuję , panie , aby żyć i zabezpieczyć sobie rentę na starość . A o tytuł nie dbam : tyle ich już miałem ! … Świat podobny jest do amatorskiego teatru więc nieprzyzwoicie jest pchać się w nim do ról pierwszych , a odrzucać podrzędne . Wreszcie , każda rola jest dobra , byle grać ją z artyzmem i nie brać jej zbyt poważnie . |
802 | — Co to znaczy , mamo ? … Co się stało ? … — spytała . |
803 | Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły , że zwróciło to uwagę służącego , który zaczął kręcić się po pokoju . |
804 | — Akurat ! … — odparł . — Nie zasnąłby , gdyby nie dostał wałów . Dobry chłopak — mówił — sprytny chłopak , ale szelma ! … |
805 | — To nie szczęście , Stanisławie Piotrowiczu , to miliony . Nożykiem tniesz wiklinę , a toporem dęby . Kto ma kopiejki , robi interesa kopiejkowe i kopiejki zyskuje ; ale kto ma miliony , musi zyskiwać miliony . Rubel , Stanisławie Piotrowiczu , jest jak zapracowana szkapa : kilka lat musisz czekać , zanim urodzi ci nowego rubla ; ale milion jest mnożny jak świnia : co rok daje kilkoro . Za dwa albo trzy lata , Stanisławie Piotrowiczu , i ty zbierzesz okrągły milionik , a wtedy przekonasz się , jak za nim gonią inne pieniądze . Chociaż z tobą … |
806 | Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia . |
807 | Zajechały powozy . Do jednego wsiadł baron z hrabią – Anglikiem , do drugiego milczący egiptolog z pistoletami i chirurgiem . Ruszyli w stronę Bielan , a w parę minut popędził za nimi lokaj barona , Konstanty , w dorożce . Wierny sługa klął na czym świat stoi i obiecywał , że w dwójnasób policzy swemu panu koszta tej wycieczki . Był jednak niespokojny . |
808 | Pewnego dnia słyszę w owej budce straszny łoskot … Wpadam ja , wpadają subiekci … Co za widok ! … Pani Małgorzata leży na podłodze przywalona biurkiem i oblana atramentem , krzesełko złamane , Stach zły i zmieszany … Podnieśliśmy płaczącą z bólu jejmość i z rozmaitych jej półsłówek domyśliliśmy się , że to ona sama narobiła tego rwetesu usiadłszy niespodzianie na kolanach mężowi . Kruche krzesło złamało się pod dubeltowym ciężarem , a jejmość chcąc ratować się od upadku chwyciła za biurko i z całym kramem obaliła je na siebie . |
809 | Na turkot dorożki , zatrzymującej się przed domem , biegła do okna ; na odgłos dzwonka rzucała się do progu i spoza zamkniętych drzwi salonu nasłuchiwała , kto rozmawia z Marianną . |
810 | A może po prostu on kocha się w niej i chce ją zdyskredytować w moich oczach ? … No , jeżeli kocha , po cóż ją ma dyskredytować ; niech powie , a ona niech wybiera … Naturalnie , że Ochocki ma więcej szans aniżeli ja ; tak jeszcze nie straciłem rozumu , ażeby tego nie oceniać … Młody , piękny , genialny … Ha ! … niech wybiera : sławę czy pannę Izabelę … |
811 | — Panie ! — zawołał — darowałeś mi życie … Wdzięczność moja … |
812 | — A gdyby nie były wesołe ? |
813 | — Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko . |
814 | — Panie Łęcki — odparł chłodno — w moim namiocie pod Plewną bywali więksi panowie . I byli dla mnie tyle łaskawi , że niełatwo wzruszę się widokiem nawet tak wielkich , jakich … nie znajdę w Warszawie . |
815 | Jest około piątej po południu . Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść Zoli : Une page d 'amour . Czyta bez uwagi , co chwilę podnosi oczy , spogląda w okno i półświadomie formułuje sąd , że gałązki drzew są czarne , a niebo szare . Znowu czyta , spogląda po gabinecie i półświadomie myśli , że jej meble kryte błękitną materią i jej niebieski szlafroczek mają jakiś szary odcień i że festony białej firanki są podobne do wielkich sopli śniegu . Potem zapomina , o czym myślała w tej chwili , i pyta się w duchu : „ O czym ja myślałam ? … Ach , prawda , o kweście wielkotygodniowej … ” I nagle czuje ochotę przejechania się karetą , a jednocześnie czuje żal do nieba , że jest takie szare , że złotawe żyłki na nim są tak wąskie … Dręczy ją jakiś cichy niepokój , jakieś oczekiwanie , ale nie jest pewna , na co czeka : czy na to , ażeby chmury się rozdarły , czy na to , ażeby wszedł lokaj i wręczył jej list zapraszający na wielkotygodniową kwestę ? Już taki krótki czas , a jej nie proszą . |
816 | — Jesteśmy — dodała jeszcze ciszej — jesteśmy winne panom za lipiec … |
817 | „ Co to jest za ogromny gmach , który zamiast kominów ma wieże , w którym nikt nie mieszka , tylko śpią prochy dawno zmarłych ? … Na co ta strata miejsca i murów , komu dniem i nocą pali się światło , w jakim celu schodzą się tłumy ludzi ? … |
818 | — Pan wiesz , że ojciec mój odbiera trzydzieści tysięcy rubli … Prócz tego ( mówiła , sama nie wiedząc dlaczego ! ) będziemy mieli dziesięć tysięcy rocznie … Pańska sumka przepaść nie może , chyba pan rozumie … |
819 | — Powiedzieć ? … Ach , prawda … W banku mamy około stu dwudziestu tysięcy rubli , więc pieniędzy wam nie zabraknie … Dalej … Cóż dalej ? … — pytał sam siebie . — Aha ! … Nie rób już sekretu , że ja kupiłem kamienicę Łęckich . Owszem , zajdź tam i ponaznaczaj komorne według dawnych cen . Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś … Mieszka tam jakiś szewc , jacyś studenci ; bierz od nich , ile dadzą , byle płacili regularnie . |
820 | — Bardzo … bardzo lubiłam go , a myślę , że i on mnie trochę … kiedy tak pamiętał wszystko . Ale on był ubożuchny oficer , a ja na nieszczęście bogata , i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów . No i rozdzielono nas … Może też byliśmy zanadto cnotliwi … Ale cicho ! … cicho … — dodała śmiejąc się i płacząc . — Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku . |
821 | — Ja nie miałem wiary ? … |
822 | — Trudna rada . |
823 | Powiedziałem , że w postępowaniu Stasia Wokulskiego wielu rzeczy nie rozumiem i za każdym razem mam ochotę zapytać : na co to wszystko ? … |
824 | Sędzia był zdziwiony wykrzyknikiem , ale ja nie … Spostrzegłem bowiem , że pan Patkiewicz nie odejmując rąk od piersi nagle wywrócił oczy i opuścił dolną szczękę w taki sposób , że zrobił się podobny do stojącego trupa . Jego twarz i cała postawa istotnie mogła przerazić nawet zdrowego człowieka . |
825 | Przerwała się rozmowa . Panie milcząc wróciły do domu ; panna Izabela cały dzień była rozdrażniona . |
826 | — O … i ten ! … — zawołała baronowa . — Mój mąż ( jestem pewna , że to on ) przysyła jej ze wsi bukiety … Rządca tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z dołu co miesiąc … |
827 | — Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu . Macie prześliczny wybór towarów … Serdecznie dziękuję … Adieu ! … |
828 | Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory . Rana w policzku goiła mu się bardzo powoli ; nie dlatego , ażeby miała być ciężką , ale że organizm pacjenta był mocno podszarpany . W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego . |
829 | — Ani na nią spojrzy , dzika bestia ! — odparł Machalski . |
830 | A jednak jeszcze mu czegoś brakło . Chciał choć raz spojrzeć na pannę Izabelę . |
831 | — Któż to ? — zapytał Ignacy . — A … Łęcki … |
832 | — A tak … dużo szlachty mieszka w tej stronie . Ziemia doskonale uprawna ; ma pan łubin , koniczynę … |
833 | — Między nami pokój czy wojna ? … |
834 | — Jestem prawie pewny , ale … żegnam panią … Stach będzie dziś wieczorem … |
835 | W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację . |
836 | — Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych — odparł Rzecki , w którym ocknął się były oficer węgierski . |
837 | — Ja i rubelkiem nie pogardzę … |
838 | — O tak … Ale tu trzeba mieć własną maszynę i mieszkanie , i wszystko … Kto tego nie ma , musi iść w służbę . |
839 | Niebawem pożegnała Wokulskiego radząc mu przejść się po parku . |
840 | — Baronie … — wtrąciła prezesowa . |
841 | P. S. Jeżeli mego zęba nie wyrzucisz za okno , przyszlij mi go na powrót , abym mógł ofiarować go mojej niezapomnianej małżonce . Będzie miała martwić się czym przez kilka dni , co podobno biedaczce jest zalecone przez doktorów . Ten zaś pan Wokulski jest bardzo miłym i dystyngowanym człowiekiem i wyznaję , że serdecznie go polubiłem , choć mi taką zrobił krzywdę . ” |
842 | O kilkadziesiąt kroków dalej widzi : Rue Poissonniere , która mu przypomina jakąś sprawę kryminalną , a potem cały szereg krótkich uliczek wychodzących naprzeciw teatru „ Gymnase ” . |
843 | „ Gdybym był najwyższym sędzią — myślał — i gdyby spytano mnie , kto jest wart panny Izabeli : Ochocki czy Wokulski , musiałbym przyznać , że — Ochocki … O osiemnaście lat młodszy ode mnie ( osiemnaście lat ! … ) i taki piękny … W dwudziestym ósmym roku życia skończył dwa fakultety ( ja w tym wieku ledwie zaczynałem się uczyć … ) i już zrobił trzy wynalazki ( ja żadnego ! ) A nad to wszystko jest naczyniem , w którym wylęga się wielka idea … Dziwaczna to rzecz : machina latająca , ale faktem jest , że on znalazł dla niej genialny i jedynie możliwy punkt wyjścia . Machina latająca musi być cięższa , nie zaś jak balon lżejsza od powietrza ; boć wszystko , co prawidłowo lata , począwszy od muchy , skończywszy na olbrzymim sępie , jest od powietrza cięższe . Ma prawdziwy punkt wyjścia , ma twórczy umysł , czego dowiódł bodajby swoim mikroskopem i lampą ; któż wie , zatem , czy nie uda mu się zbudować machiny latającej ? A w takim razie będzie większym dla ludzkości od Newtona i Napoleona razem wziętych … I ja mam z nim współzawodniczyć ? … A jeżeli stanie kiedy kwestia : który z nas dwu powinien się usunąć , czyliż będę się wahał ? … Cóż to za piekło powiedzieć sobie , że muszę moją nicość złożyć na ofiarę człowiekowi ostatecznie takiemu jak ja , śmiertelnemu , ulegającemu chorobom i omyłkom , a nade wszystko — tak naiwnemu … Boć to jeszcze dzieciak , co on mi nie wygadywał ? … ” |
844 | Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami . |
845 | — Mogę służyć pięcioma — odparł Wokulski sięgając do kieszeni . |
846 | — Za kogóż to mnie masz , panie Rzecki ? — obraziła się staruszka . — Tu … tu … — dodała stukając się w piersi — tu każda tajemnica leży jak w grobie . A tym więcej tajemnica mego dziecka i tego szlachetnego człowieka . |
847 | — Więc i cóż ? … — pytam . |
848 | — Ciekawa jest twoja historia … ale powiedz no mi : w jaki sposób zabierzesz się do wycięcia napisu ? … |
849 | Wjechawszy do lasu zsiadł z konia i prowadził go za cugle . |
850 | — Nie , pani . Ja myślę , że tak jak pani wyglądały kobiety święte . |
851 | — Już zesłał najlepsze — rzekł Wokulski myśląc o pannie Izabeli . |
852 | Nawet dziwił go ten spokój . |
853 | — To jedno pytanie , a teraz drugie , ale — nie obraź się pan . W którym roku życia zaczynają mężczyźnie obojętnieć kobiety ? … |
854 | — Który wydobył rachunki sklepowe … |
855 | — Wiesz , Stasiu , jakiś Hödel strzelił do cesarza Wilhelma … |
856 | — Może państwo pozwolą lżejszą drogą — odezwał się Węgiełek . |
857 | „ Mecenas ma rację — myślał . — Lepiej kupić ten dom pod cudzą firmą . Inaczej mogliby mnie podejrzewać o chęć wyzyskania ich albo — co gorsze — posądzić o zamiar robienia im łaski ! … ” |
858 | — A mnie posąg triumfującego gladiatora — melodyjnym głosem dodała panna Florentyna . — Pamiętasz Belu , we Florencji , tego z podniesionym mieczem ? Twarz surowa , nawet dzika , ale piękna . |
859 | Ładnych rzeczy dowiaduję się na wstępie ! |
860 | — Nie , panie . Chciałem tylko opowiedzieć się względem powrotu do Zasławia . |
861 | — No , niech mi pani nie zawraca głowy swymi wykrzyknikami . Albo pani chce uczyć się meteorologii , a w takim razie idźmy na górę … |
862 | — Pysznie . Cóż dalej ? |
863 | — Otóż , co … Gotował wraz z innymi piwo , które do dziś dnia pijemy , i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka . |
864 | Po chwili z przeciwległych drzwi wyszła osoba w wieku poważnym , ubrana w popielatą suknię . Uderzył mnie prawie biały kolor jej włosów , obok twarzy mizernej , lecz niezbyt starej i bardzo regularnej . Rysy tej damy były mi gdzieś znajome . |
865 | — List ten rzekł — odeślesz rano do magdalenek … |
866 | — Gdzie ? — krzyknęła ciotka . |
867 | — I kupi go — szepnął rządca — tylko , panowie , trzymajcie się ostro ! … Kupi go , choćby miała oddać cały swój majątek … A niemały to majątek , choć pan baron mocno go nadszarpnął … |
868 | Przez miesiąc wyglądaliśmy odsieczy : z Węgier , z Francji , nawet z nieba . Nareszcie twierdza kapitulowała . |
869 | „ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ” |
870 | „ Po co on jednak kupuje ten dom , po co wdaje się z Łęckimi … A może nie kupuje ? … Może to tylko pogłoski ? … ” |
871 | — Mógłbym wprawdzie pierwej zabić pana , który jesteś przyczyną moich nieszczęść … |
872 | — Nikomu nie ufam — mówił zgryźliwie starzec . — Bo jaką mi dać kto może rękojmię ? … Przysięgę czy słowo honoru ? … Za stary jestem , aby wierzyć w przysięgi … Tylko wspólny interes jako tako zabezpiecza od najpodlejszej zdrady , a i to nie zawsze … |
873 | — Owszem . I cóż dalej ? — badała pani Wąsowską nie bez cienia niecierpliwości . |
874 | Czasami na widok młodszych i starszych elegantów otaczających pannę Izabelę , której oczy błyszczały jak brylanty albo jako gwiazdy , po niebie jego zachwytów przelatywał obłok i rzucał mu na duszę cień nieokreślonej wątpliwości . Ale Wokulski na cienie zamykał oczy . Panna Izabela była jego życiem , szczęściem , słońcem , którego nie mogły zaćmić jakieś przelotne chmurki , może nawet zgoła urojone . |
875 | — Naturalnie . |
876 | — Cóż to za ofiara ? — zawołał Rzecki . — Spłacicie nas panie w ciągu paru lat , i basta . Jakże pani sądzi ? … — zapytał pani Stawskiej . |
877 | — Żeby cię diabli wzięli ! — mruknąłem chwytając mój tłomoczek . — Tego jeszcze brakowało , ażeby aresztowali mnie za defraudację . |
878 | Weszli do stajenki widnej jak pokój , nawet ozdobionej dywanami , niezbyt zresztą cennymi . Żłób był nowy i pełny , drabina toż samo , na podłodze leżała świeża słoma . Pomimo to bystre oko dyrektora dojrzało jakąś niestosowność , krzyknął bowiem : |
879 | — Kto pani sprzedał tę lalkę ? — zapytał sędzia Stawskiej . |
880 | — Będziecie bardzo szczęśliwi , a przynajmniej … ty — rzekła pohamowawszy westchnienie . — Chociaż … |
881 | Wtedy przekonał się , że między jego znajomymi nie ma człowieka , który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich . Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość . |
882 | A ci kochani pracownicy , za których ujada się Wokulski ! … Co oni na niego wygadują , jak nazywają go wyzyskiwaczem ( NB. w naszym interesie są największe pensje i gratyfikacje ! ) , a jak jedni pod drugimi kopią doły … |
883 | — Jak to dobrze ! … — zawołała uradowana panna Izabela . |
884 | Przez dom Rezlera ( który przypomina mu onegdajszą pijatykę ! ) i część Senatorskiej pan Ignacy dostaje się na Miodową . Tu przechodząc około składu herbaty Nowickiego wstępuje na chwilę , ażeby powiedzieć właścicielowi : „ dzień dobry ! ” , i szybko ucieka , dalej mrucząc : |
885 | Paru oponentów z grupy kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego . Milczeli , lecz tkliwe ich spojrzenia stokroć więcej miały wymowy aniżeli najczulsze słowa . |
886 | Już zrozumiał , że nie należy do siebie , że wszystkie jego myśli , uczucia i pragnienia , wszystkie zamiary i nadzieje przykute są do tej jednej kobiety . Gdyby ona umarła , nie potrzebowałby się zabijać ; jego dusza sama odleciałaby za nią jak ptak , który tylko chwilę odpoczywa na gałęzi . Zresztą nawet nie mówił z nią o miłości , jak nie mówi się o ciężarze ciała albo o powietrzu , które człowieka napełnia i ze wszystkich stron otacza . Jeżeli w ciągu dnia wypadło mu pomyśleć o czym innym niż o niej , wstrząsał się ze zdumienia jak człowiek , który cudem znalazłby się w nie znanej sobie okolicy . |
887 | W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu . Tak już przywykł do swojej gorączkowej roboty , że choć nie było interesantów , on ciągle wydostawał jakąś sztukę , odwijał i zawijał , ażeby następnie umieścić ją na właściwym miejscu . |
888 | Jechali z dziesięć minut , a teraz Wokulski zatrzymał konia . Stał na wzgórzu , nad łąką tak piękną jak marzenie . Co w niej było pięknym , czy zieloność trawy , czy kręty bieg rzeczułki , czy drzewa pochylające się nad nią , czy pogodne niebo ? Wokulski nie wiedział . |
889 | Wydobyłem kieskę grubą i ciężką . Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył piętnaście półimperiałów . |
890 | Hrabia uśmiechnął się i rzekł : |
891 | — Co innego małżeństwa polityczne , a co innego małżeństwa dla pieniędzy z człowiekiem , którego się nie kocha — odpowiedziała prezesowa patrząc w ziemię i bębniąc palcami po stole . — To gwałt zadany najświętszym uczuciom . |
892 | Przyjechała tu na wyraźne żądanie ciotki , dla Starskiego , o którym powszechnie mówiono , że odziedziczy majątek po prezesowej . Tymczasem prezesowa przypatrzywszy się swemu ciotecznemu wnukowi oświadczyła , że co najwyżej zapisze mu tysiąc rubli dożywotniej renty , która zapewne bardzo mu się przyda na starość . Cały zaś majątek postanowiła zapisać na podrzutków i ich nieszczęśliwe matki . |
893 | — Idź , Helusiu — rzekła półgłosem do dziecka — połóż to na tacy i pocałuj Pana Jezusa . |
894 | Rzecki umilkł . Pił herbatę i tarł czoło . Po długiej pauzie rzekł : |
895 | Łkanie przerwało jej mowę . Powąchała swój flakonik , odpoczęła i zaczęła znowu : |
896 | Był to chłop , właściciel chaty . Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony : |
897 | Widowisko , trwające około dwu godzin , polegało na tym , że Palmieri za pomocą wzroku usypiał swoje media , w taki jednak sposób , że mogły one chodzić , odpowiadać na pytanie i wykonywać rozmaite czynności . Prócz tego uśpieni przez magnetyzera w miarę jego rozkazów objawiali bądź niezwykłą siłę muskularną , bądź jeszcze niezwykłejszą nieczułość lub nadwrażliwość zmysłów . |
898 | — Co pan każe ? — spytał Wokulski . |
899 | — Niech no pan patrzy , czy nasz stary nie jest podobny z profilu do Napoleona III ? Nos … wąs … hiszpanka … |
900 | — Kto wie , czyś nie zgadł . |
901 | — O znam ! … Zupełnie taka sama była u pani tam w pokoiku … |
902 | — Dobrze , kochany panie Stanisławie . Przyjmuję dwadzieścia procent , bylebyś mi mógł wypłacić z góry . |
903 | Ciekawym , co on zrobi ! Ciekawym ! … |
904 | — Nic pilnego . Ale o stryju zupełnie już zapomniałeś . A on , biedak , leży niedaleko stąd , o trzy mile , w Zasławiu … Może byście tam jutro pojechali . Okolica ładna , są ruiny zamku … Moglibyście bardzo przyjemnie czas przepędzić i zrobić coś z tym kamieniem nagrobnym . |
905 | „ Zapewne — szepnął Wokulski , już nieco spokojniejszy o rywala . — Ten nie zbałamuci panny Izabeli . ” |
906 | — Czy ty , ojcze — rzekła po namyśle — nie obawiasz się Wokulskiego ? … |
907 | — A ładnie … spodziewałam się komplimentu pod moim adresem … |
908 | — Ale pani się nie wygrzebiesz … — mruknął maglarz . |
909 | Długa chwila upłynęła , zanim Wokulski skombinował , że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką , że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry . |
910 | Stojący za nim Wokulski dotknął jego ramienia . |
911 | „ No — mój ojciec nie potrzebuje przecież łaski Wokulskiego ; powierzyłby mu swój kapitał , otoczyłby go protekcją , a on płaciłby mu procenta ; w każdym razie szkoda go … ” |
912 | I piękniem trafił ! … Gdyż jak moja staruszka nie wrzaśnie : |
913 | — Dla mnie ? — spytał Wokulski , zdziwiony nie tyle słowami , ile spojrzeniem Geista . |
914 | — Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień … |
915 | Ale i Szlangbaum już zhardział , więc odpowiedział panu Rzeckiemu , wysunąwszy pierwej dolną wargę : |
916 | — Pani zawsze musi mi zrobić jakiś skandal ! — oburzył się Ochocki . — Pani może ze mną jeździć po wertepach , ale pannie Felicji nie wolno nawet zajrzeć do obserwatorium . |
917 | — No , proszę cię , tylko mi jutro tak wyglądaj , a przekonasz się , że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany … Choć szkoda , żeś go wtedy odrzuciła ! … Mielibyście dziś ze sto albo sto pięćdziesiąt tysięcy rubli więcej … Wyobrażam sobie , że ten biedny chłopak z rozpaczy musiał bardzo wydawać pieniądze . Ale , ale … — dodała hrabina — czy prawda , że chcecie jechać z ojcem do Paryża ? … |
918 | Nareszcie na końcu alei ukazały się dwie kobiece figury , czarna i szara . Wokulskiemu krew uderzyła do głowy . |
919 | „ Zwyczajnie , zbogacony parweniusz ! — mruknął hrabia . — Przedwcześnie zachwycaliśmy się nim , chociaż … spółkę może prowadzić … Rozumie się , przy pełnej kontroli z naszej strony . ” |
920 | Stach wstrząsnął się . |
921 | — Jesteś pan bez honoru ! — zawołałem . |
922 | Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej , a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji . Książę witał każdego z uprzejmą poufałością , prezentował Wokulskiego , a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem . |
923 | Wokulski zamknął księgę i włożył ją do kantorka . W tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając rękawiczek . |
924 | — Pójść pójdę — odparł z gniewem służący — ale u pana to taka służba , że gorzej niż w kryminale : nawet szpać nie można iść , kiedy się chce … |
925 | — Stach nihilista i Mraczewski nihilista … Niechże się więc pierwszy ożeni , to drugi zaraz mu zaprowadzi wspólność … A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego . |
926 | — Ależ , pani , to wszystko niepotrzebne … Właśnie mówił nasz adwokat , że baronowa może by i chciała cofnąć skargę , tylko już nie wolno . |
927 | Nawet głos jej się zmienił . Wokulski pilnie przypatrywał się jej , nareszcie rzekł : |
928 | Stary subiekt pokręcił głową . |
929 | — Wiesz co — odpowiadał wuj uderzając się pięścią w chore kolano — poradzę ci jak ojciec . Chcesz , mówię ci … to idź , a nie chcesz , mówię ci … to zostań … |
930 | — Tak — odpowiedziała panna Izabela . — Arystokracja francuska miała możność i czas tworzyć te arcydzieła . |
931 | Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel : zbliżyć się do panny Izabeli . Dziś przybył mu drugi : wydobyć z niedostatku Wysockiego . |
932 | I opowiedziałem mu wszystko , co wiem o pani Stawskiej , dodając : |
933 | — Pan żartuje , a ja doprawdy mam broń przy sobie i jestem gotów … |
934 | — Drugim dziwowiskiem jest horyzont , który ciągle widać na wysokości wzroku . Skutkiem tego ziemia wydaje się wklęsłą jak ogromny , głęboki talerz . |
935 | „ Dokąd oni wydzierali się ? Do innego , podobno wyższego świata . A jeżeli morskie przypływy dowodzą , że księżyc nie jest złudnym blaskiem , tylko realną rzeczywistością , dlaczego te dziwne budynki nie miałyby stwierdzać rzeczywistości innego świata ? … Czyliż on słabiej pociąga za sobą dusze ludzkie aniżeli księżyc fale oceanu ? … |
936 | Lecz im mniej wychodził , tym częściej marzył o jakiejś dalekiej podróży na wieś lub za granicę . Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne bory , po których błąkałby się , przypominając sobie młode czasy . Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato . |
937 | — Nie doczekamy tego . |
938 | — Jenerał … — zaczął . |
939 | Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna : |
940 | Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu . Dopiero we dwa lata napisał do mnie list z Irkucka prosząc , abym mu przysłał jego książki . |
941 | — Jak ona nas traktuje … My chyba naprawdę jesteśmy zrujnowani … |
942 | — Widok jest istotnie wspaniały — odpowiedział Wokulski — ponieważ horyzont ma kilkadziesiąt wiorst w promieniu , a cały Paryż i jego okolice wyglądają jak na wypukłej mapie . Ale podróż nie jest miła ; może tylko pierwszy raz … |
943 | — Podobno — rzekła — ile razy mężczyzna patrzy na kobietę , szatan zakłada mu różowe okulary . |
944 | — I udał się jej . Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy . |
945 | — Dziękuję ci ! |
946 | — Czy widzisz pan tę staruszkę między biskupem i jenerałem ? — odezwała się hrabina . — Jest to prezesowa Zasławska , moja najlepsza przyjaciółka , która koniecznie chce pana poznać . Jest panem bardzo zajęta — ciągnęła hrabina z uśmiechem — jest bezdzietna i ma parę ładnych wnuczek . Zróbże pan dobry wybór ! … Tymczasem przypatrz się jej , a gdy ci panowie odejdą , przedstawię pana . A … książę … |
947 | Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych części ubrania , a tymczasem panna Izabela wyszła do ciotki już oczekującej na nią w salonie . |
948 | — Moja panno Felicjo ! — zawołał Ochocki — tylko proszę nie bawić się w uszczypliwość , bo się to pani nie udaje . |
949 | Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia . |
950 | — Tam właśnie , do zamku , stryj co dzień chodził na spacer i całe godziny przesiadywaliśmy z nim na dużym kamieniu … |
951 | — Co to ? … — zawołała wzruszonym głosem . — Ach , to ty , Leonie … Gdzie pan ? … |
952 | Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę . Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! … |
953 | Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali . Uderza go tłum starozakonnych , słuchających z największym skupieniem jakiejś mowy . Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo . W sali jest duszno ; mowę prokuratora tłumi nieco hałas dorożek . Sędziowie wyglądają , jakby drzemali , adwokat ziewa , oskarżony ma minę , jakby chciał oszukać sąd najwyższej instancji , starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem , a oskarżenia słuchają z uwagą . Niektórzy przy każdym silniejszym zarzucie prokuratora krzywią się i syczą : „ aj-waj ! … ” |
954 | — Zaraz ja tobie odpowiem — mówi Suzin . — Najpierw za to , żeś ty mnie jeszcze w Irkucku przez cztery lata rozumu uczył . Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś . No , a ja , Stanisławie Piotrowiczu , ja nie wasz człowiek : za dobro daję dobro … |
955 | — Wielka rzecz ! — odezwał się pan Raczek . — Wyjdź jejmość za mąż , to nie będziesz sierotą . |
956 | I oto , com zobaczył … W jednym z okien Maruszewicza uchyliła się roleta i przez szparę z boku można było dojrzeć , że ktoś patrzy w naszą stronę . |
957 | Znajdowali się już na terytorium należącym do prezesowej i właśnie Wokulski przypatrywał się rezydencji . Na dość wysokim , choć łagodnym wzgórzu wznosił się piętrowy pałac z dwoma parterowymi skrzydłami . Za nim zieleniły się stare drzewa parku , przed nim rozścielała się jakby wielka łąka , poprzecinana ścieżkami , tu i owdzie ozdobiona klombem , posągiem albo altanką . U stóp wzgórza połyskiwała obszerna płachta wody , oczywiście sadzawka , na której kołysały się łódki i łabędzie . |
958 | — Podobno … podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę … kamienicę pana Łęckiego ? … |
959 | A jak ona rozmawiała ze mną . Ile tam było pogardy dla marnego kupca … » Zapłać temu panu ! … « Paradne są te wielkie damy ; próżniak , szuler , nawet złodziej , byle miał nazwisko , stanowi dla nich dobre towarzystwo , choćby fizjognomią zamiast ojca przypominał lokaja swej matki . Ale kupiec — jest pariasem … Co mnie to wreszcie obchodzi ; gnijcie sobie w spokoju ! ” |
960 | „ Ach , mamo , jaka ona piękna , jaka ona mądra ! … czy ja ją mogę pocałować w buzię ? … ” |
961 | Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją . |
962 | Żyd nagle podniósł palec do czoła . Błysnęły mu oczy i zęby białe jak perły . |
963 | — Cóż to za kobieta , panie Wirski ? — spytałem . — To niezwykła kobieta , panie … |
964 | — Tu , w Paryżu ? — szepnął Wokulski . |
965 | Jeżeli więc słabość do kobiet nie kompromituje Bonapartych , dlaczego miałaby uwłaczać Wokulskiemu ? … |
966 | — Pan nie jesteś Francuzem ? |
967 | Wszedł w bramę domu , w którym znajdował się sklep , i skręcił do pokoju Rzeckiego , a za nim dziewczyna . Pan Ignacy był u siebie i zobaczywszy szczególną parę , rozłożył ręce z podziwu . |
968 | — Widzisz przecie , że stary ! … — odparł rządca . |
969 | — Doprawdy , panie Stanisławie — mówił , lekko łkając — widzę , że najlepsze stosunki … mogą zepsuć pieniądze … Czy ja mam ci za złe , żeś kupił ten dom ? … Czy ja robię ci wyrzuty ? … Ty zaś przemawiasz do mnie tak , jakbyś się obraził . |
970 | ( Stary głupcze ! … i tobież to myśleć o takim aniele ? … Zresztą ja o niej wcale nie myślę , osobliwie od czasu , kiedy przekonałem się , że ona kocha Wokulskiego . Niechże go sobie kocha , byle oboje byli szczęśliwi . A ja ? … Ej , Katz , mój stary przyjacielu , miałżebyś być odważniejszy ode mnie ? … ) |
971 | Inni , więksi i mniejsi panowie , przeczuwając , że cały interes Wokulskiego przejdzie w ręce Szlangbauma , już składają mu wizyty . Nie wiedzą , biedaki ! że on co najmniej o pięć procent zniży im dochody … Najmądrzejszy zaś z nich , Ochocki , zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu , myśli o machinach latających . Ba ! … zdaje mi się , że od kilku dni radzi o nich z Wokulskim . Zawsze znajdzie swój swego : marzyciel marzyciela … |
972 | Natychmiast kupił książkę i o mało nie ucałował jej jak relikwii . |
973 | — Druga jest krótsza , ale za to ciekawsza . Wyobraź pan sobie , że baronowa , baronowa Krzeszowska , złożyła wczoraj wizytę pani Stawskiej … |
974 | — Zawsze mówisz rozsądnie — odpowiedziała mu prezesowa głaszcząc źrebaka , który kładł głowę na jej ramieniu , a później biegł za nią tak , że parobcy musieli go zawracać do stajni . |
975 | Traf zdarzył , że pan Łęcki , nie mogąc już ukryć zabiegów Wokulskiego o pannę Izabelę , zapytał księcia o zdanie o Wokulskim i o radę . |
976 | Wokulski ruszył ramionami . |
977 | — Bardzo się z tego cieszę — odparł Ochocki . |
978 | „ Dużo mnie obchodzą młode i ładne kobiety ! ” — mruknął Wokulski . W następnej zaś chwili przyszło mu na myśl : o jakich to awansach pisze prezesowa ? Czyby już nawet na prowincji wiedziano o jego zarobku , choć sam nikomu o tym nie wspomniał ? |
979 | — Co to za człowiek ? — rzekł do doktora . |
980 | Zdumiały go nadzwyczajne zmiany w niej . Dziewczyna była czarno ubrana , miała bladawą , ale zdrową cerę i nieśmiałe spojrzenie . Spostrzegłszy Wokulskiego zarumieniła się i zaczęła drżeć . |
981 | W tej chwili jednak przypomniał sobie , że w sklepie z jego winy zamęt jest niewielki , prawie go nie ma , i że interes handlowy w ogóle idzie świetnie . Nawet co prawda to i sam Wokulski , pomimo dziwnego trybu życia , nie zaniedbuje obowiązków kierownika instytucji . |
982 | I tak mówiąc o panu Stanisławie kupowała jedwab zamiast włóczki albo igły zamiast nożyczek . |
983 | — Cóż , skończyło się z pieniędzmi ? … Dużom ja tu śliny żepszuł , ażeby stary pofolgował panu Obermanowi , i nareszcie wymogłem na nim , że mi powiedział : „ Zobaczymy , zrobi się , co się da ! … ” No i widzę , pan Oberman dobił dziś targu … Cóż , stary w dobrym humorze ? … |
984 | Wszystko to robił , ponieważ kochał ją miłością idealną , więcej niż własne życie . I czuł się zupełnie szczęśliwym , jeżeli uśmiechnęła się do niego , życzliwiej spojrzała albo po jakiejś wyjątkowej zasłudze serdecznie uścisnęła go za rękę . Gdy zaś Pan Bóg dał jej dzieci , on wyszukiwał im bony i nauczycieli , powiększał ich majątek , a nareszcie , gdy ona zmarła ( w tym miejscu łzy zakręciły się w pięknych oczach panny Izabeli ) , on zastrzelił się na jej grobie … Nie , przez delikatność , którą ona w nim rozwinęła , zastrzelił się o kilka grobów dalej . |
985 | Do spacerujących pań zbliżył się Ochocki . |
986 | Kiedy wrócił do siebie i wpadł do sklepu , był tak rozpromieniony , że pan Ignacy nieledwie przeraził się . |
987 | — No , tylko patrzcie , jak on sobie nic z was nie robi ! … — szepnął śmiejąc się staruszek z siwymi faworytami . |
988 | Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z listem w ręku . |
989 | — Poszłam na groby — mówiła dalej dziewczyna — myślałam , że się trochę rozerwę . Gdzie tam , com wspomniała o starej , to aż mi łzy pociekły ze złości . Zaczęłam prosić Pana Boga , ażeby albo starą choroba zatłukła , albo żebym ja od niej wyszła . I widać Bóg wysłuchał , kiedy ten pan chce mnie zabrać . |
990 | Wokulski pożegnał ich i poszedł . |
991 | — Co mi pan , panie Klejn , będzie zawracał głowę ! … Wszyscy socjaliści są złodzieje , bo chcieliby dzielić się cudzym , i — szubrawcy , bo mają na dwu jedną parę butów i nie wierzą w chustki do nosa . |
992 | — O ! … słyszy pan , panie mecenasie ? … — mówi pan Łęcki . — Gdyby się dopilnowano … |
993 | Węgiełek opuścił go bardzo wzruszony . |
994 | — Nie idziesz ? |
995 | Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli : |
996 | — Dużo czytałem , że szczęśliwy jest człowiek , który ma wielkie aspiracje . To kłamstwo . Ja przecież mam niepowszednie pragnienia , które jednak robią mnie śmiesznym i zrażają do mnie najbliższych . Spojrzyj pan na tę ławkę … Tu , w początkach czerwca , koło dziesiątej wieczorem , siedzieliśmy z kuzynką i z panną Florentyną . Świecił jakiś księżyc i nawet jeszcze śpiewały słowiki . Byłem rozmarzony . Nagle kuzynka odzywa się : „ Znasz , kuzynie , astronomię ? ” — „ Trochę . ” — „ Więc powiedz mi , jaka to gwiazda ? ” — „ Nie wiem — odpowiedziałem — ale to jest pewne , że nigdy nie dostaniemy się na nią . Człowiek jest przykuty do ziemi jak ostryga do skały … ” W tej chwili — ciągnął dalej Ochocki — zbudziła się we mnie moja idea czy mój obłęd … Zapomniałem o pięknej kuzynce , a zacząłem myśleć o machinach latających . A ponieważ myśląc muszę chodzić , więc wstałem z ławki i bez pożegnania opuściłem kuzynkę ! … Na drugi dzień panna Flora nazwała mnie impertynentem , pan Łęcki oryginałem , a kuzynka przez tydzień nie chciała ze mną rozmawiać … I żebym jeszcze co wymyślił ; ale nic , literalnie nic , choć byłbym przysiągł , że nim z tego pagórka zejdę do studni , urodzi mi się w głowie przynajmniej ogólny szkic machiny latającej … Prawda , jakie to głupie ? … |
997 | I waha się : czy iść do sądu , czy wracać do sklepu ? W tej chwili widzi na Krakowskim przejeżdżającą dorożkę , a w niej damę wysoką , chudą i mizerną , w czarnym kostiumie . Dama właśnie patrzy na ich sklep , a Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach spostrzega wyraz głębokiej nienawiści . |
998 | Wokulski uśmiechnął się . |
999 | I kazał sobie podać garnitur wizytowy . |
1000 | Ostatnie te słowa skierowane były do mizernego studenta , który wraz ze swoim towarzyszem czekał przed bramą , widocznie na panią Krzeszowską , a myśląc , że ona wychodzi , ucharakteryzował się na trupa przed … panią Misiewiczową . Wnet poznał swoją omyłkę i zawstydził się tak , że pobiegł parę kroków naprzód . |
1001 | — Tak rzadko widuję pana , panie Wokulski — wtrąciła hrabina — że muszę zaraz załatwić interes … |
1002 | — Wie pani , co mi się zdaje , kiedy patrzę na panią ? |
1003 | Upadła na kanapę i zaniosła się od łkania . |
1004 | Gdyby ją kto szczerze zapytał : czym jest świat , a czym ona sama ? niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami , a ona — boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne . |
1005 | — Wyjmę portmonetki i włożę krawaty , rozumiesz pan , panie uczony ? … |
1006 | — Czy szukamy narzeczonych ? — spytała panna Izabela . |
1007 | Ochocki zamyślił się i patrzył przed siebie nie wiadomo na co … Parę razy zdawało się , że chce wyskoczyć z breka i że go drażni towarzystwo , w którym też zapanowała cisza . |
1008 | — Platyna ? … — powtórzył Geist z drwiącym uśmiechem . — Oto masz platynę … |
1009 | I wpadł w bardzo posępny humor , był już bowiem pewny , że Ochocki kocha się w pannie Izabeli i że z takim współkonkurentem prawie nie ma walki . |
1010 | — A co ! — mówił . — Przepowiadałem , że się jaśnie pan doigra . |
1011 | — Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki . |
1012 | Wiadomość o przybyciu Rossiego do Warszawy i o tym , że jej nie zapomniał , wzruszyła pannę Izabelę . Już o pierwszej w południe była u ciotki . Co chwilę wstawała do okna , każdy turkot przyśpieszał bicie jej serca , za każdym uderzeniem dzwonka drgała ; zapominała się w rozmowie , na twarz jej wystąpiły silne rumieńce … No — i Rossi nie przyszedł ! … |
1013 | Tymczasem pociąg szedł wciąż z wolna , długo zatrzymując się na stacjach . Powietrze zrobiło się chłodne , na wschodzie zaczęły blednąć gwiazdy . Wokulski zamknął okno i legł na bujającej kanapie . |
1014 | — To mi nie wystarcza … |
1015 | „ A ja czy dzisiaj nie mam idei , dla której pracuję przeszło rok , zdobyłem majątek , pomagam ludziom i zmuszam ich do szacunku ? … ” |
1016 | — Odsyłałem ci wszystkie listy do mieszkania … |
1017 | Ach , mogłaby pani spełnić uczynek miłosierny i jednym słowem zakończyć — nie wiem … moje cierpienia czy przywidzenia … Wszak zna pani to zdanie , że najgorsza pewność jest lepsza od niepewności … |
1018 | — Szuman … strzeż się ! … — przerwał mu Wokulski zduszonym głosem , prostując się na kanapie . |
1019 | „ Szczególna rzecz — mówił . — Każdy ptak w górze i każdy człowiek na ziemi wyobraża sobie , że idzie tam , dokąd chce . I dopiero ktoś stojący na boku widzi , że wszystkich razem pcha naprzód jakiś fatalny prąd , mocniejszy od ich przewidywań i pragnień . Może nawet ten sam , który unosi smugę iskier wydmuchniętych przez lokomotywę podczas nocy ? … Błyszczą przez mgnienie oka , aby zgasnąć na całą wieczność , i to nazywa się życiem . |
1020 | „ Gdyby ci wszyscy ludzie — mówił sobie — byli podobni do mnie , Paryż wyglądałby jak szpital smutnych wariatów . Każdy trułby się jakimś widziadłem , ulice zamieniłyby się w kałuże , a domy w ruinę . Tymczasem oni biorą życie , jakim jest , uganiają się za praktycznymi celami , są szczęśliwi i tworzą arcydzieła . |
1021 | Wnętrze sklepu wyglądało jak duża piwnica , której końca nigdy nie mogłem dojrzeć z powodu ciemności . Wiem tylko , że po pieprz , kawę i liście bobkowe szło się na lewo do stołu , za którym stały ogromne szafy od sklepienia do podłogi napełnione szufladami . Papier zaś , atrament , talerze i szklanki sprzedawano przy stole na prawo , gdzie były szafy z szybami , a po mydło i krochmal szło się w głąb sklepu , gdzie było widać beczki i stosy pak drewnianych . |
1022 | — Milcz , ty podła świnio ! … — mruknął pan Ignacy i nie zapalając lampy , rozebrał się i położył do łóżka . |
1023 | Oczy Wokulskiego tak dziko błysnęły , że adwokat umilkł . Przypatrywał mu się , rozmyślał … Nagle uderzył się ręką w czoło . |
1024 | — To my , kuzynko , będziemy trzymać się razem — odezwał się Ochocki do panny Izabeli . — Ale w takim razie musi pani siąść przy koźle , bo ja powożę . |
1025 | „ A nuż mnie i stąd wypędzą ? … ” |
1026 | Skąd , u licha , dowiedziała się o moich troskach pani Małgorzata ? nie mam świadomości . Dość , że wpadła raz wieczorem do mego pokoju , powiedziała mi , że jestem jej wrogiem i że muszę być bardzo podły , skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi , jak Wokulski … Potem dodała , że jej mąż jest podły , że Wokulski jest podły , że wszyscy mężczyźni są podli , i nareszcie na mojej własnej kanapie dostała spazmów . |
1027 | „ Ja panią widziałem w roku zeszłym u Karmelitów przy grobach . ” |
1028 | — Szósta , panie radco . Służę piorunem ! … — odpowiadał Józio . |
1029 | Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś . |
1030 | Pan Deklewski , fabrykant powozów , który majątek i stanowisko zawdzięczał wytrwałej pracy w jednym fachu , tudzież radca Węgrowicz , który od dwudziestu lat był członkiem-opiekunem jednego i tego samego Towarzystwa Dobroczynności , znali S. Wokulskiego najdawniej i najgłośniej przepowiadali mu ruinę . — Na ruinie bowiem i niewypłacalności — mówił pan Deklewski — musi skończyć człowiek , który nie pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny . — Zaś radca Węgrowicz , po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela , dodawał : |
1031 | — Czy mówię z panem Wokulskim ? |
1032 | — Zdaje mi się , że składa tego dowody . |
1033 | — Z Żydami nie może być porządny … |
1034 | Wokulski przetarł oczy . Nie ulega kwestii , że takiego szkła nie widziano na świecie . |
1035 | Praca nad szczęściem we wszystkich kierunkach — oto treść życia paryskiego . Tu przeciw zmęczeniu zaprowadzono tysiące powozów , przeciw nudzie setki teatrów i widowisk , przeciw niewiadomości setki muzeów , bibliotek i odczytów . Tu troszczą się nie tylko o człowieka , ale nawet o konia dając mu gładkie gościńce ; tu dbają nawet o drzewa , przenoszą je w specjalnych wozach na nowe miejsce pobytu , chronią żelaznymi koszami od szkodników , ułatwiają dopływ wilgoci , pielęgnują w razie choroby . |
1036 | Włożył poplamiony kapelusz na głowę na środku magazynu i z rękami w kieszeniach wyszedł jak minister . Jeszcze po drugiej stronie ulicy widziałem jego przyszczypkę . |
1037 | „ Widać już zdrów — myślał . — Nie wypada jednak od razu pytać o jego długi . Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą ; potem spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie . Nie mogę być obojętnym dla człowieka , który przeprosił pannę Izabelę … ” |
1038 | Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko … |
1039 | — A , ładnie w taki sposób odpowiadać damom ! — zawołała panna Felcia . |
1040 | Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem . |
1041 | Au printemps , la feuille repousse |
1042 | — Czy podobna , panie Wokulski , ażeby pan nigdy nie kochał się ? — mówiła . — Ma pan , o ile wiem , ze dwadzieścia osiem lat , prawie tyle co ja … I kiedy ja już od dawna uważam się za starą babę , pan wciąż jest niewiniątkiem … |
1043 | — O , że dojdzie , mogę ręczyć honorem ! — zapewnił pan Maruszewicz . |
1044 | — Takiej jak moja Helenka … — wtrąciła spiesznie pani Misiewiczowa . |
1045 | — Z pewnością musi to być bardzo droga zabawka — wtrąciła pani Misiewiczowa . |
1046 | Dostrzegł , że Józef mimo swego wieku , więcej niż średniego , biegł po schodach jak łania i na górze gdzieś się podział , a Wokulski został sam nie wiedząc dokąd udać się i komu się zameldować . Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał . |
1047 | — Ach , więc walka ? … — spytała panna Izabela . |
1048 | Nigdy zaś nie zapomnę radości , jakiej doznałem usłyszawszy , że mam jechać do Zamościa . Właściwie , tom nawet nie bardzo jechał ; raczej szedłem , ale z jakąż uciechą ! |
1049 | — Właśnie , jeżeli pani pozwoli , pojadę na Zasław . Obejrzę kamień , zresztą mam tam jeszcze interes . |
1050 | — Co to znaczy , papo ? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża . |
1051 | Panna Ewelina przez cały czas rozmowy była schylona nad haftem . W tej chwili podniosła głowę i spojrzała na Starskiego z takim wyrazem rozpaczy , że Wokulski zdziwił się … Ale Starski wciąż uderzał szpicrózgą w koniec swego buta , gryzł cygaro i uśmiechał się na pół drwiąco , na pół smutnie . |
1052 | — Może pan choć wina pozwoli ? — pytała panna Izabela przypatrując mu się ze zdziwieniem . |
1053 | W pół godziny wjechali znowu na wzgórza , z których widać było dwór prezesowej . Pani Wąsowska nagle zawróciła konia i bystro patrząc na Wokulskiego spytała : |
1054 | Otóż bardzo pragnę , ażeby się Stach ożenił , i nawet myślę , że upatrzyłem mu partię . Bywa czasem w naszym magazynie ( i bywała w tamtym sklepie ) osoba dziwnej urody . Szatynka , szare oczy , rysy cudownie piękne , wzrost okazały , a rączki i nóżki — sam smak ! … Patrzyłem , jak raz wysiadała z dorożki , i powiem , że mi się gorąco zrobiło wobec tego , com ujrzał … Ach , miałby poczciwy Stasiek wielki z niej pożytek , bo to i ciałka w miarę , i usteczka jak jagódki … A co za biust ! … Kiedy wchodzi ubrana do figury , to myślę , że wszedł anioł , który zleciawszy z nieba , na piersiach złożył sobie skrzydełka ! … |
1055 | — Po co ? … — odparł patrząc na mnie błędnymi oczyma . — To tak dla panny Łęckiej … |
1056 | — Ach , moje dziecko , tylko nie baw się ze mną w dyplomatkę . Panna w twoim wieku już powinna wyjść za mąż , a nade wszystko nie powtarzać dawnych błędów . Kazio jest wyborną partią : nieprędko sprzykrzy ci się , no … a gdyby się sprzykrzył , to … już będzie mężem i na wiele rzeczy musi być pobłażliwym , tak jak i ty dla niego . Gdzież ojciec ? |
1057 | — Założyłam się z ciocią — rzekła — że baron nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów , i wygrałam , a drugi raz założyłam się z panią prezesową , że klacz wygra … |
1058 | Podniósł się z fotelu i ze czcią zebrał porozdzierane kartki . |
1059 | A żywot jego mgnieniem powiek . |
1060 | Czytając panna Izabela była blada jak papier . Podniosła się od stołu , zwinęła list i podniosła rękę , jakby z zamiarem rzucenia go komuś w oczy . Nagle , zdjęta strachem , chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać ; lecz w tej chwili upamiętała się i poszła do ojca . |
1061 | — Niech pan jednak nie przypuszcza , że jestem zazdrosny o narzeczoną … Byłoby to bardzo niskie z mojej strony … To nie kobieta , to anioł , któremu każdej chwili powierzyłbym cały majątek , życie … Co mówię , życie ? … Złożyłbym w jej ręce życie wieczne , tak spokojny , tak pewny o siebie jak to , że jutro słońce wejdzie … Słońca mogę nie zobaczyć , bo , mój Boże , każdy z nas jest śmiertelny , ale … Ale o nią nie mam obawy , cienia obawy , daję panu słowo , panie Wokulski … Oczom własnym nie wierzyłbym , nie tylko czyimś tam podejrzeniom albo półsłówkom … — zakończył głośniej . |
1062 | „ Kolega ! ” — szepnął Wokulski i zarumienił się . |
1063 | „ Klacz wyścigowa — głupstwo … Wydam najwyżej tysiąc rubli , z których wróci się przynajmniej część … Dom rs . 60 000 , posag panny Izabeli rs . 30 000 , razem rs . 90 000 . Bagatela … prawie trzecia część mego majątku … W każdym razie za dom wróci mi się ze 60 000 albo i więcej … No ! … trzeba skłonić Łęckiego , ażeby te 30 000 mnie powierzył ; będę mu płacił 5000 rubli rocznie jako dywidendę … Chyba im wystarczy ? … Konia oddam berejterowi , niech on zajmie się puszczeniem go na wyścigi … O dziesiątej będzie u mnie Maruszewicz , o jedenastej pojadę do adwokata … Pieniądze dostanę na ósmy procent — 7200 rubli rocznie ; a że mam na pewno piętnaście procent … No i dom coś przynosi … A co powiedzą moi wspólnicy ? … Ach , dużo mnie to obchodzi ! … Mam 45 000 rubli rocznie , ubędzie 12 – 13 000 rubli , zostanie 32 000 rubli … Żona moja nudzić by się nie powinna … W ciągu roku wycofam się z tej kamienicy , choćby ze stratą 30 000 rubli … Wreszcie to nie jest strata , to jej posag … ” |
1064 | — Oho ! pan Julian znowu wkracza do nas jako triumfator — rzekła wdówka . |
1065 | A z drugiej strony cóż mam ? … Kobietę , która przy takich jak ja parweniuszach nie wahałaby się kąpać . Czym jestem w jej oczach obok tych wykwintnisiów , dla których pusta rozmowa , koncept , kompliment stanowią najwyższą treść życia . Co ta czereda , nie wyłączając jej samej , powiedziałaby na widok obdartego Geista i jego niezmiernych odkryć ? Tak są ciemni , że nawet nie dziwiliby się temu . |
1066 | Na ulicy zawołał dorożkę i wróciliśmy do sklepu nie rozmawiając ze sobą . Jestem jednak pewny , że myślał o pani Stawskiej i że gdyby nie te podłe kalafiory … |
1067 | Na placu kręciło się niewiele stosunkowo powozów ; natomiast było dużo dzieci z matkami i bonami . Krążyli wojskowi różnej broni i gdzieś grała orkiestra . |
1068 | — Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie jak tego roku . |
1069 | „ Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej drabinie — myślał . — To chory kąt , dziki kąt . ” |
1070 | Nagle — rozdzierającym głosem krzyknęła : „ Ach ! nihiliści … ” , i cofnęła się w głąb pokoju . |
1071 | We trzy , może we cztery dni po naszej wizycie u pani Stawskiej przychodzi Stach do sklepu i podaje mi list , ale adresowany do niego . |
1072 | Patrzę , mój Szlangbaum zaciera ręce , wąs do góry , głowa pod sufit … Myślę : „ Zwariował czy co ? … ” A on — kłania mi się , ale z głową zadartą , i mówi dosłownie te wyrazy : |
1073 | „ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski . |
1074 | — Bywam tu , ile razy przepracuję się … To jest dosyć często … |
1075 | — Hum ! … hum ! … — mówi adwokat , tęsknie spoglądając na drzwi . — Pan żąda zbyt wysokiej ceny … Sto dwadzieścia tysięcy za dom , za który dawano sześćdziesiąt … |
1076 | — Kto jest ten nikczemnik ? — pyta baronowa jegomościa z łajdacką miną . — Kto jest ten w niebieskich okularach ? … |
1077 | Wokulski uważnie spojrzał na nią . |
1078 | — Wiem — wtrąciła ciotka . — On chce do Mincla . |
1079 | — Cóż ci zrobił ? — spytałem . |
1080 | Północ . Wokulski zaczął się rozbierać . Pod wpływem jasno określonego celu uspokoiły się rozstrojone nerwy . Zgasił światło , położył się i patrząc na firanki , którymi bujał wiatr wpadający przez otwarte okno , zasnął jak kamień . |
1081 | I tyle . Spojrzałem na bilet , czytam : „ Wiliam Colins , nauczyciel języka angielskiego … ” Cóż to za farsa ? … Przecie chyba Wokulski nie będzie uczył się po angielsku ? … |
1082 | — A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? … |
1083 | „ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ” |
1084 | Bo jużci jest faktem , że każdy nowy a ważny materiał , każda nowa siła to nowe piętro cywilizacji . Brąz stworzył cywilizację klasyczną , żelazo wieki średnie ; proch zakończył wieki średnie , a węgiel kamienny rozpoczął wiek dziewiętnasty . Co się tu wahać : metale Geista dadzą początek takiej cywilizacji , o jakiej nie marzono , i kto wie , czy wprost nie uszlachetnią gatunku ludzkiego … |
1085 | — I gdzież pani ma zamiar umieścić się ? |
1086 | Proroczy wypadek ! … bo i do dziś dnia Stach ciągle tylko wydobywa się na wierzch . I Bóg wie , co by dla kraju mógł zrobić taki jak on człowiek , gdyby na każdym kroku nie usuwano mu schodów , a on nie musiał tracić czasu i sił na samo wydzieranie się do nowych stanowisk . |
1087 | — O … nowa ofiara ! … — wykrzyknęła baronowa wskazując na mnie i z pałającymi oczyma zaczęła mówić głębokim głosem : |
1088 | — Panny „ w tym wieku ” umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Ginsów Upadalska do pani z Fertalskich Wywrotnickiej . |
1089 | Taka pani Szperlingowa ma ze sto tysięcy rubli gotowizną i dystylarnię . Czego ona już nie kupiła u nas , a wszystko dlatego , ażeby mnie zapytać : |
1090 | Siadła na szezlongu i utuliwszy głowę rękoma szlochała . |
1091 | — Sumę pańską — odpowiedział Wokulski — mogę umieścić w lepszym interesie . Będzie pan miał dziesięć tysięcy rocznie … |
1092 | — Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem . — Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu . |
1093 | „ Czy ja , do licha , nie wpadłem w jaką awanturę ? ” — pomyślał Wokulski . |
1094 | — Po to masz chodzić , że Kasia jest w tobie zakochana — rzekłem . |
1095 | Poszedł jeszcze w stronę Pomarańczarni , tą samą ścieżką co pierwej , upatrując na miałkim piasku śladu bucików panny Izabeli . Coś się tu zmieniło . Wiatr dął silniej , zmącił wodę w sadzawce , porozganiał motyle i ptaki , a za to napędził więcej obłoków , które raz po raz przyćmiewały blask słońca . |
1096 | — Uspokój się , mój kochany . Ci sami ludzie , którzy mnie ostrzegają , że Suzin jest hultaj , przed miesiącem pisali do Suzina , że ja jestem bankrut , szachraj , eks-powstaniec . |
1097 | — Muszę już jechać . Ciocia pisała jeszcze we środę , ażeby wracać , ale prezesowa nie pokazała mi listu , zatrzymała mnie . Dopiero kiedy wczoraj przybył umyślny posłaniec … |
1098 | XVI . „ Ona ” — „ on ” — i ci inni |
1099 | Naprzeciw nas , może o wiorstę , były dwa pagórki , a między nimi gościniec . Spostrzegłem , że na jego żółtym tle ukazują się jakieś białe znaki , które wkrótce utworzyły białą linię , a potem białą plamę . Jednocześnie z parowu leżącego o kilkaset kroków na lewo od nas wyszli granatowi żołnierze , którzy niebawem sformowali się w granatową kolumnę . W tej chwili na prawo od nas huknął strzał armatni i nad białym oddziałem austriackim ukazał się siwy obłoczek dymu . Parę minut pauzy i znowu strzał , i znowu nad Austriakami obłoczek . Pół minuty — znowu strzał i znowu obłoczek … |
1100 | „ Przypuśćmy … ” |
1101 | — Gorąco , panie Wirski — dodał — prawda ? … Aaa ! … |
1102 | „ Do kogo ja mówię ? … Kto mnie wysłucha w tym mechanizmie ślepych sił , których stałem się igraszką ? Cóż to za okrutna dola nie być do niczego przywiązanym , niczego nie pragnąć , a tak wiele rozumieć … ” |
1103 | ( Prześliczne dziecko … Boże miłosierny ! dlaczego Stach nie jest jego ojcem . Może nie szalałby tak … ) |
1104 | — Nie rozumiem — odpowiedziała panna Izabela potrząsając głową . — Rozumiem , że dziesięć to znaczy dziesięć ; ale jeżeli w języku kupieckim dziesięć nazywa się trzydzieści trzy , to niech i tak będzie . |
1105 | Drugi młodzieniec milczał posępnie i krył się za kolegę . W postawie jego zauważyłem pewną osobliwość : przyciskał on do piersi obie ręce , a dłonie rozłożył w taki sposób , jakby w nich trzymał książkę albo obrazek . |
1106 | — Wariat ! wariat ! … — mruknął radca . — Podaj no , Józiu , piwa . Która to ? … |
1107 | — To są zwyczaje wszechświatowe — odparł Starski . |
1108 | „ Oczywiście jestem chory ” — myślał . |
1109 | — Wcale nie ! |
1110 | Z początku dziwiłem się niespodzianej miłości starego Hopfera i dowodziłem pannie Kasi , że zbyt mało znam jej ojca , ażebym miał składać mu wizyty . Ale ona wciąż swoje : |
1111 | — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron zbliżając się w stronę Wokulskiego . |
1112 | — W takim razie poproś pana Wokulskiego , ażeby ci częściej towarzyszył — odpowiedziała hrabina tonem jakiejś osobliwej słodyczy . |
1113 | — Zobaczysz , niedowiarku — lamentowała nieraz ciotka — że za te sztuki będą cię pławić w smole . |
1114 | — Tak … za półtorej godziny . Prawda , Belu , że nie posiedzimy tu dłużej ? |
1115 | „ Czyżby o mnie ? … — pomyślał . — Nie trzeba się zbytecznie angażować … ” |
1116 | Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje , rozmawiając o niedawnej zabawie w Dolinie Szwajcarskiej na cel dobroczynny , o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża . Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża . |
1117 | — Przygotuj broń ! … — rozległo się po szeregach . |
1118 | Nie miał odwagi wracać do swego numeru z wielkim lustrem ; cóż mu więc pozostało , jeżeli nie oglądanie paryskich osobliwości . Kazał zaprowadzić się do sali jadalnej Grand Hotel . Wszystko tu pyszne i ogromne , począwszy od ścian , sufitu i okien , skończywszy na liczbie i długości stołów . Ale Wokulski nie przypatrywał się ; utkwił oczy w jednym z olbrzymich złoconych pająków i myślał : |
1119 | — Naturalnie . Jest to jedna z masek , w którą lubi przebierać się instynkt utrwalenia gatunku . |
1120 | „ Oszalałem ! ” — mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii . Myślał , że chyba tam jest panna Izabela , i projektował , że natychmiast wróci do domu , jeżeli jej nie znajdzie . |
1121 | — Zrobię tak , jak zechce pan Wokulski . Każe mi otworzyć sklep , otworzę ; każe zostać u Milerowej , zostanę . |
1122 | Ale sam zawstydził się tych podejrzeń . |
1123 | — Postaram się zadowolnić pana barona . |
1124 | Relacje te nie tylko zdziwiły , ale wprost przestraszyły księcia . I naraz Wokulski spotężniał w jego opinii . Był przecie człowiekiem , który ma swój własny program , ba ! nawet prowadzi politykę na własną rękę , i który ma wielkie znaczenie wśród pospólstwa … |
1125 | Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim , ale — nadnaturalnym . Sypiała w puchach , odziewała się w jedwabie i hafty , siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach , piła z kryształów , jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto . |
1126 | — Zresztą — rzekł — mamy na widoku jeszcze dwie spółki : do handlu zbożem i — okowitą . Kto nie zechce należeć do jednej , może należeć do drugiej … Nadto zaprosimy szanownego pana Wokulskiego , ażeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział … |
1127 | — Czy i ty miałabyś chęć jechać z panem Julianem ? |
1128 | „ Ładnie się urządzam — rzekł do siebie . — Gotowi jeszcze powiedzieć , że zrobiłem afront staruszce , ażeby wypić wino jej sąsiadom … ” |
1129 | — No , cóż nowego ? — rzekł spokojniejszym tonem pan Ignacy trącając gościa w kolano . |
1130 | Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią . Nic dziwnego — oburzył przeciw sobie wszystkich fabrykantów jedwabnych i bawełnianych , a także kupców , którzy sprzedają ich towary . |
1131 | — Bo to , uważa pan , nasz stary podobno kupuje dom Łęckiego , który właśnie jutro mają wierzyciele sprzedać przez licytację … |
1132 | — Muszę naradzać się z niektórymi . A co do naszych — dodał patrząc w oczy córce — zapewniam cię , że gdy usłyszą , kto u mnie bywa , ani jednego nie zabraknie w salonie . |
1133 | Wokulski potrząsnął głową . |
1134 | — Jak się ta kobieta kompromituje — szepnął nasz adwokat . — Włóczy się po sądach , bierze takiego szubrawca na doradcę … |
1135 | — Potem miał pan pojedynek , który … bardzo nas zaniepokoił … — dodała ciszej . — A potem … baron przeprosił mnie — zakończyła szybko , spuszczając oczy . — W liście napisanym z tego powodu do mnie baron mówi o panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią … |
1136 | — Jak chcesz . |
1137 | — Do usług … |
1138 | — Chcę sobie kupić paryskie rękawiczki , kilka flakonów perfum … |
1139 | — Przepraszam — odezwał się Wokulski — ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną , tylko o spółkę zapewniającą zyski . |
1140 | — Nie rozumiem — rzekł pan Ignacy , obojętnie rzucając list na stół . — Dla przyjemności podróżowania z panną Łęcką , a choćby radzenia nad prezentami dla … dla jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy … jeżeli nie więcej … |
1141 | Na drugi dzień około południa Wokulski pożegnał dom prezesowej . W parę godzin później był w Zasławiu . Odwiedził proboszcza i kazał Węgiełkowi zabierać się w drogę do Warszawy . Załatwiwszy to poszedł do ruin zamkowych . |
1142 | — Ty jeden niewiele . Ale kilkudziesięciu , kilkuset takich jak ty i ja … Czy wiesz , co możemy zrobić ? … |
1143 | Sędzia wciąż pisał , a ja chciałem przypomnieć sobie mowę , którą ułożyłem wczoraj na obronę pani Stawskiej , a na pohańbienie baronowej . Ale że mi się w głowie plątały wyrazy i zdania , więc zacząłem oglądać się po sali . |
1144 | Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma . Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten nazywał się Szlangowskim , obchodził Wielkanoc i Boże Narodzenie , i z pewnością najwierniejszy katolik nie zjadał tyle kiełbasy co on . Pamiętam , że gdy raz w cukierni zapytano go : |
1145 | Pan Tomasz cofnął się , rozłożył ręce , następnie padł na swój wielki fotel i znowu kilka łez spłynęło mu po twarzy . |
1146 | — Za pozwoleniem — rzekła biorąc konia za uzdę . — Czy nie myślisz pan , że mówię w ten sposób o pańskiej miłości , ażeby sama wydać się za pana ? … Milczysz pan … Otóż mówmy serio . Była chwila , żeś mi się pan podobał ; była i — już przeszła . Ale choćby nie przeszła , choćbym miała umrzeć z miłości dla pana , co zapewne nie nastąpi , bo nie straciłam jeszcze ani snu , ani apetytu , nie oddałabym się panu , słyszysz pan … choćbyś mi się u nóg włóczył . Nie mogłabym żyć z człowiekiem , który tak kochał inną kobietę , jak pan to robisz . Jestem za dumna . Wierzy mi pan ? |
1147 | Wokulski wstał . |
1148 | — Mój słyszał i zapamięta — odparł ojciec mrugając okiem w moją stronę . |
1149 | — Choćby dlatego — odparł hrabia gorąco — ażeby nie mówiono , że nic nie robimy , tylko obcinamy kupony … |
1150 | — Powiesz mu pan ? … — oburzyła się pani Wąsowska . |
1151 | — O , pani wszystko mogłaby z nim zrobić — odparła baronowa . — Ale jeżeli pani nie chce uratować mnie od śmierci — wola boska … Niech więc pani przynajmniej spełni chrześcijański obowiązek i powie temu człowiekowi , jak jestem dla pani życzliwa … |
1152 | — Gdyby tylko żal . Ja boję się , że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę znaleźć się na jakim bankierskim stole . |
1153 | — O , ja mam dosyć czasu — odpowiedział młody człowiek . |
1154 | — To nie jest mój majątek — wtrącił Wokulski — mój jest znacznie skromniejszy … |
1155 | Cyt ! … ? … … Po co on tak nagle wyjechał do Paryża ? … Na wystawę ? … Cóż go obchodzi wystawa . A może w tym interesie , który miał zrobić z Suzinem ? … Ciekawym , na jakich to interesach zyskuje się po pięćdziesiąt tysięcy rubli , tak sobie od ręki ? … Oni mi mówią o wielkich maszynach do nafty czy do kolei , czy też do cukrowni ? … Ale czy wy , aniołki , zamiast po nadzwyczajne maszyny , nie jedziecie po zwykłe armaty ? … Francja , tylko patrzeć , jak weźmie się za łeb z Niemcami … Mały Napoleonek niby to siedzi w Anglii : ale przecież z Londynu do Paryża bliżej niż z Warszawy do Zamościa … |
1156 | ( Spotkał taką w szesnaście lat później i dalibóg , że nie ma się czym cieszyć ! … ) |
1157 | Rzucił lejce furmanowi , choć zjeżdżali z góry , zeskoczył z kozła i po chwili siadł w breku naprzeciw Wokulskiego . |
1158 | — Nie weźmie , już ćwiczy konia … |
1159 | Pamiętam , kiedy wyjeżdżał . Już zamknęliśmy sklep i właśnie przy tym oto stoliku piłem herbatę ( Ir wciąż mi niedomaga ) , gdy naraz wpada do pokoju lokaj Stacha : |
1160 | Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem . Kiedy Wiktor Emanuel raz pocałował ją w rękę , uprosiła ojca , że tego samego dnia wyjechali z Rzymu . W Paryżu oświadczył się jej pewien bogaty hrabia francuski ; odpowiedziała mu , że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie . Podolskiego magnata odepchnęła zdaniem , że odda swoją rękę tylko temu , kogo pokocha , a na co się jeszcze nie zanosi , a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego milionera zbyła wybuchem śmiechu . |
1161 | — Jak z których — odezwała się pani Misiewiczowa . |
1162 | Pan Ignacy uczuł się głęboko obrażony . Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego . |
1163 | „ Ona ? … Nie . Skądże by wreszcie ona ? ” |
1164 | Tu — naprzód nie miał z kim gadać , potem nie chciano z nim gadać , aż nareszcie dowiedział się , że pan Wokulski był dopiero co , ale że w tej chwili pojechał w Aleje Ujazdowskie . Słychać nawet turkot jego powozu w bramie … |
1165 | — Obejrzeli , pokiwali głowami i powiedzieli , że to blaga i kuglarstwo , którym poważna nauka zajmować się nie może . |
1166 | Za altanką rozległ się głos Ochockiego : |
1167 | — Właściwie … ja nie w tym znaczeniu … |
1168 | — To mi wszystko jedno , gdyż potrzebuję tylko majętnego desperata — rzekł Geist . |
1169 | — Nie płacz , Heluniu . Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski , wzruszony nie mniej od Helenki . |
1170 | Woźny przyniósł syfon i cytryny . Wokulski przyrządził limoniadę i napoił pana Tomasza , któremu stopniowo poczęły znikać sine plamy z policzków . |
1171 | Natomiast obok krzyża leżącego na ziemi wciąż klęczała młoda dziewczyna w aksamitnym kaftaniku i jaskrawym kapeluszu . Gdy zwróciła oczy na oświetlony grób , jej także błysnęło coś na wyróżowanych policzkach . Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła . |
1172 | Wokulski wyprostował się i przeciągnął . Jego surowa twarz nabrała dziwnie rzewnego wyrazu . |
1173 | Mecenas usiadł przed biurkiem i zabrał głos . |
1174 | — Nic dziwnego — przerwał doktór . — Stopiło się w nim dwu ludzi : romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego . To , co dla patrzących jest sprzeczne , w nim samym jest najzupełniej konsekwentne . |
1175 | — Nie gadaj mi o tym łajdaku — wstrząsnął się Jan Mincel . — Wczoraj przysiągłem sobie , że noga moja u niego nie postanie … |
1176 | „ Owszem , możesz nim być , jak najpiękniejszy lew jest wstrętnym dla krowy albo orzeł dla gęsi . Widzisz , mówię ci nawet komplimenta : porównywam cię ze lwem i orłem , które mimo wszystkich zalet budzą jednak odrazę w samicach innego gatunku . Unikaj zatem samic innego niż twój gatunku … ” |
1177 | Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo , włosy na głowie stają . Otoczyły go przecie takie poczwary , że inny umarłby od samego ich wejrzenia . Były — mówił dziaduś — niedopyrze wielkie jak psy , ale ino wachlowały nad nim skrzydliskami . To zastąpiła mu drogę ropucha , duża jak ot ten kamień , to wąż zaplątał mu się między nogi , a kiedy kowal ciapnął go , wąż zaczął płakać ludzkim głosem . Były wilki takie na niego zajadłe , że co im piana padła z pyska , to buchnęła płomieniem , a w opoce wypalała dziury . |
1178 | Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy . On naprawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia , szalenie , na śmierć . Czy jej wreszcie nie szepnął ( co nawet zmusiło ją do opuszczenia stolika ) , że bez namysłu oddałby życie za kilka dni spędzonych z nią razem . |
1179 | — Co ? … co ? … co ? … — zawołał pan Tomasz chwytając się oburącz za głowę . — On z pewnością obraził się … |
1180 | — Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego … |
1181 | Plac i rozbawione tłumy obmierzły mu do reszty . Zawrócił do miasta . |
1182 | Drapie się tedy komornik z policją na trzecie piętro , stuk — puk ! drzwi u chłopców zamknięte , ale ze środka pytają się : „ Kto tam ? ” — „ W imieniu prawa otwórzcie ! ” — mówi komornik . „ Prawo prawem — mówią mu ze środka — ale my nie mamy klucza . Ktoś nas zamknął , pewnie pani baronowa . ” — „ Panowie żarty robicie z władzy — mówi komornik — a panowie wiecie , że powinniście się wyprowadzić . ” — „ Owszem — mówią ze środka — ale przecież dziurką od klucza nie wyjdziemy . Chybaby … ” |
1183 | Wokulski wydobył noteskę , ołówek i napisawszy podał chłopcu . |
1184 | — Pozwól sobie powiedzieć , że nie zawsze — ciągnęła hrabina . — Jestem stara kobieta i twoja przyjaciółka , panie Wokulski — dodała z naciskiem — więc zrobisz mi pewne ustępstwo … |
1185 | Stach przygryzł wargi i nie podnosząc się wyciągnął rękę . |
1186 | W tym widzę karę boską — zakończył Wirski odmuchując cygaro . — A narzędziem tej kary będzie baron … |
1187 | W sali zrobił się ruch . Przybiegła zatrwożona panna Izabela , potem hrabina , wzięły prezesową pod ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów . W jednej chwili na Wokulskiego zwróciły się wszystkie oczy . Zaczęto z cicha szeptać . |
1188 | — Najokropniejsze jest to , że ci panowie wylewają oknem jakieś płyny … |
1189 | Z tym umarł . |
1190 | — Nie ? … Więc na cóż są pieniądze ? … Jeżeli sto tysięcy rubli rocznie nie daje szczęścia , cóż go da ? … |
1191 | Tymczasem na początku świętego postu zesłał Pan Bóg miłosierny na mnie takiego bolaka , żem musiał leżeć w domu , i jeszcze doktór mnie pokrajał . Aż tu panna Marianna jak nie zacznie do mnie chodzić , łóżko prześciełać , pokrajanie mi opatrywać … Mówił doktór , żeby nie jej opatrunki , to bym z tydzień dłużej leżał . Mnie nieraz złość brała , osobliwie , jak mnie trzęsło , więc jednego dnia mówię : „ Co sobie panna Marianna robi subiekcję ? … Panna myśli , że ja się z panną ożenię , a ja chybabym zgłupiał , żeby się z taką wiązać , co się dziesięciu wysługiwała … ” |
1192 | — Cóż pan masz za interesa z tym łotrem , panie Henryku ? |
1193 | — Bonapartowie skończyli już karierę . |
1194 | — Czy ja wiem ? Ciotka Hortensja jest trochę słaba , więc może pojedziemy do niej do Krakowa . Ja jednak , muszę przyznać , miałabym ochotę do Szwajcarii , gdyby to ode mnie zależało . |
1195 | — Więc dla rozgłosu ofiarował tysiąc rubli na ochronę ? |
1196 | Wokulski wziął kulkę i aż zdziwił się , tak była ciężka . |
1197 | — Są ludzie szczęśliwi , którzy … |
1198 | — Kocioł zostawi pan bez dozoru ? — spytał Wokulski . |
1199 | — Sześćdziesiąt tysięcy i pięćset rubli — mówi cicho adwokat pani Krzeszowskiej . |
1200 | Tu zaciął się . |
1201 | Nagle — mija go powóz z groomem na koźle , wiozący dwie kobiety . Jedna całkiem mu nie znana , druga … |
1202 | Albo ta dziewczyna , która pisała do niego od magdalenek : „ Przypomniałam sobie jedną modlitwę z dziecinnych czasów , ażeby modlić się za pana … ” . |
1203 | — Będzie się pan fatygował … |
1204 | Bo właśnie dziś w południe zdarzył mu się taki wypadek . |
1205 | — Mądre bestie ! — mruknął podoficer . |
1206 | Znowu czyta powieść , ten rozdział , kiedy podczas gwiaździstej nocy p . Rambaud naprawiał zepsutą lalkę małej Joasi . Helena tonęła we łzach bezprzedmiotowego żalu , a opat Jouve radził , ażeby wyszła za mąż . Panna Izabela odczuwa ten żal i kto wie , czy gdyby w tej chwili ukazały się na niebie gwiazdy , zamiast chmur , czy nie rozpłakałaby się tak jak Helena . Wszak to już ledwo parę dni do kwesty , a jej jeszcze nie proszą . Że zaproszą , o tym wie , ale dlaczego zwłóczą ? … |
1207 | Gdybym to ja był Panem Bogiem … Ale co to gadać na próżno . |
1208 | Zerwał się z łóżka , jego sobowtór zerwał się równie szybko . Pobiegł do okna — * tamten * także . Otworzył gorączkowo walizkę , ażeby przebrać się , i * tamten * również zaczął przebierać się , widocznie z zamiarem wyjścia na miasto . |
1209 | Już kowal chciał wejść do podziemiów ; ale że czas przeszedł , więc znowu kamień zamknął się , aż zabulgotało w potoku . |
1210 | Prosty człowiek , a jaki uczciwy ! Przywiózł ze sobą dziesięcioletniego syna i wskazując na Wokulskiego mówił : |
1211 | Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica . |
1212 | — Nie widział pan nawet moich portretów ? |
1213 | „ Wokulski ? … Wokulski ? … — szepcze panna Izabela . — Któż to jest ten Wokulski , który dziś tak nagle ukazał się jej od razu z kilku stron , pod rozmaitymi postaciami . Co on ma do czynienia z jej ciotką , z ojcem ? … ” |
1214 | — Rzecki . |
1215 | — Czym mogę służyć ? — spytał Wokulski , twarz bowiem gościa wydała mu się dziwnie sympatyczną . |
1216 | — Rozumiem — odezwałem się zgadując , z kim mam do czynienia . — Pan Wokulski zapewne nie będzie robił trudności co do porękawicznego … |
1217 | Pan Tomasz stawał się coraz tkliwszym dla Wokulskiego i zaczynał dziwić się widząc , że kupiec galanteryjny zna najwybitniejsze osobistości w mieście , a nie zna tylko tych , którzy odznaczali się tytułem albo majątkiem , nic zresztą nie robiąc . |
1218 | — To bardzo piękny czyn — mówił książę — ale … nie w stylu Wokulskiego . On mi wyglądał na jednego z tych ludzi , którzy w społeczeństwie stanowią siłę tworzącą rzeczy dobre , a karcącą łotrów . Tak jak postąpił Wokulski z Maruszewiczem , mógłby zrobić każdy ksiądz … Obawiam się , że ten człowiek traci energię . |
1219 | — Bo jesteś przystojny , Patkiewicz . Kobiety wściekają się za tobą . |
1220 | Dopiero po chwili spostrzegł , że damą w kremowej sukni była panna Izabela . Siedziała na fotelu , z nieporównanym wdziękiem pochylona w jego stronę , i łagodnie patrząc mu w oczy mówiła : |
1221 | „ Powiedz mi pan , panie Rzecki , jaki to porządny kupiec wałęsa się o tej porze po mieście ? Pan jesteś taki kupiec jak ja baletnik … ” |
1222 | — Niby trzeciego czerwca ? … — odparł śmiejąc się . |
1223 | — Płacz sobie , płacz … — mówiła grożąc za nią rozdrażniona staruszka . — Takie łzy , chociaż bolesne , lepsze są od tych , które co dzień wylewasz … |
1224 | — Nie . |
1225 | — Najzupełniej . Zresztą przekonałam się , że to , co wydawało mi się sidłami z jego strony , jest tylko interesem . Ojciec pożycza mu trzydzieści tysięcy rubli i kto wie , czy wszystkie jego zabiegi nie do tego były skierowane … |
1226 | — Zostanie pani tymczasem w Warszawie . Mieszkać będzie pani na Tamce , przy rodzinie furmana Wysockiego . To bardzo dobrzy ludzie . Pokój będzie pani miała osobny , stołować się pani będzie u nich , a maszyna i wszystko , co się okaże potrzebnym do szycia bielizny , znajdzie się także . Rekomendacje do składu bielizny dam pani , a po paru miesiącach zobaczymy , czy utrzyma się pani z tej roboty . — Oto adres Wysockich . Proszę tam zaraz pójść , kupić z Wysocką sprzęty , dopilnować , ażeby uporządkowali pokój . Maszynę przyślę pani jutro … A oto pieniądze na zagospodarowanie się . Pożyczam je ; zwróci mi je pani ratami , jak już zacznie iść robota . |
1227 | — Nawet nie wiesz , ile obudziłeś we mnie wspomnień . |
1228 | — Zazdroszczę panu — odezwała się panna Izabela — Od dwu miesięcy marzę tylko o wystawie paryskiej , ale papa jakoś nie okazuje skłonności do wyjazdu … |
1229 | — Ot , widzisz — rzekła hrabina — to jest najwyższa arystokracja . Zamiast siedzieć w salonie , uciekli tutaj dokazywać . |
1230 | Podróż nasza po bezdrożach i lasach trwała ze trzy tygodnie . Pod nogami błoto , nad głowami deszcz jesienny , za plecami patrole , a przed nami wieczne wygnanie — oto byli nasi towarzysze . Mimo to mieliśmy dobry humor . |
1231 | — Podobno jakiś kupiec z Rosji … — mówi , lecz czuć , że mówi nieprawdę . |
1232 | Co się tam działo , dobrze nie wiem , bo najdziksze fantazje przebiegały mi po głowie . Marzyło mi się , że pan Leon mówi , jak zwykle , o potędze wiary , o upadku duchów i o potrzebie poświęcenia , czemu głośno wtórowali obecni . Zgodny chór jednakże osłabnął , gdy pan Leon zaczął tłumaczyć , że należałoby nareszcie wypróbować owej gotowości do czynu . Musiałem być bardzo nietrzeźwy , skoro przywidziało mi się , że pan Leon proponuje , ażeby kto z obecnych skoczył z Nowego Zjazdu na bruk idącej pod nim ulicy , i że na to wszyscy umilkli jak jeden mąż , a wielu pochowało się za beczki . |
1233 | — Za co ? — uśmiechnął się Wokulski . — Za to , że Turcja nie może jej tego zabronić . |
1234 | Szlangbaum uspokoił się . |
1235 | Panna Izabela spostrzegłszy , że ojciec stopniowo odzyskuje siły i władzę nad sobą , powstała z klęczek i usiadła na szezlongu . |
1236 | Na cudnej twarzy pani Heleny ukazał się rumieniec podobny do listka bladej róży na śniegu . Boska kobieta ! … O , dlaczegóż ja nie jestem Wokulskim … Dopieroż bym … |
1237 | — Przepreszem . |
1238 | — Każ zdjąć sukno ze schodów — rzekła do Marianny schrypniętym głosem . — Panu znowu musiał jakiś łotr pożyczyć pieniędzy … |
1239 | — Słuchaj mnie , Ignacy … |
1240 | — Podróżnicy nie mówią komplimentów , gdyż wiedzą , że pod każdą szerokością jeograficzną komplimenta dyskredytują mężczyznę w oczach kobiet . |
1241 | — Ach , Suzin ! |
1242 | Dzień był piękny , niebo prawie bez obłoku , bruk bez kurzu . Okna domów pootwierane , niektóre dopiero myto ; figlarny wiatr miotał spódnicami pokojówek , przy czym można było spostrzec , że warszawska służba łatwiej odważa się myć okna na trzecim piętrze aniżeli własne nogi . Z wielu mieszkań odzywały się fortepiany , z wielu podwórek katarynki albo monotonne nawoływania piaskarzy , szczotkarzy , tandeciarzy i im podobnych przedsiębiorców . Tu i owdzie pod bramą ziewał stróż odziany w niebieską bluzę ; kilka psów goniło się po ulicy , którą nikt nie przejeżdżał ; małe dzieci bawiły się odzieraniem kory z młodych kasztanów , którym jeszcze nie zdążyły pociemnieć jasnozielone liście . |
1243 | „ Drobnostka . ” |
1244 | Szlangbaum poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał albo wysiąść , albo zawołać policji . Przypomniawszy sobie jednak , jaka teraz w świecie chrześcijańskim panuje złość i niesprawiedliwość , i zajadłość na Żydów , zgodził się na wszystkie warunki bezwstydnego dorożkarza i jęcząc pojechał do teatru . |
1245 | Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą . W każdej porze dnia siedział on pod oknem na fotelu obitym skórą , ubrany w niebieski barchanowy kaftan , biały fartuch i takąż szlafmycę . Przed nim na stole leżała wielka księga , w której notował dochód , a tuż nad jego głową wisiał pęk dyscyplin , przeznaczonych głównie na sprzedaż . Starzec odbierał pieniądze , zdawał gościom resztę , pisał w księdze , niekiedy drzemał , lecz pomimo tylu zajęć , z niepojętą uwagą czuwał nad biegiem handlu w całym sklepie . On także , dla uciechy przechodniów ulicznych , od czasu do czasu pociągał za sznurek skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie , co mi się najmniej podobało , za rozmaite przestępstwa karcił nas jedną z pęka dyscyplin . |
1246 | — Wokulski zwiąże się ze szlachtą — odpowiedział Ignacy — a i tam są kapitały . |
1247 | — Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych . |
1248 | Bóg się rodzi — moc truchleje |
1249 | Wolałbym rwać ząb aniżeli usłyszeć to pytanie . Więc Szuman miał rację : Stach gryzie się , że go książę na bal nie zaprosił ! |
1250 | „ Co te galerie robią przez cały rok ? ” — myślał . I przywidziało mu się , że na próchniejących ławach zasiadają tu co noc wszyscy zmarli bankruci , pokutujące kokoty , wszelkiego stanu próżniacy i utracjusze , których wypędzono nawet z piekła , i przy smutnym blasku gwiazd przypatrują się wyścigom szkieletów koni , które poginęły na tym torze . Zdawało mu się , że nawet w tej chwili widzi przed sobą zbutwiałe stroje i czuje zapach stęchlizny . |
1251 | — Owszem , ale … myślałam , że panu będzie przyjemniej w towarzystwie pani Wąsowskiej . |
1252 | Na ulicy także , o ile miał czas zwracać uwagę , spostrzegł , że jest przedmiotem ogólnego zainteresowania . Mnóstwo osób kłaniało mu się ; czasem zupełnie obcy wskazywali na niego , gdy przechodził ; byli jednakże i tacy , którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę . Między nimi zauważył dwu znajomych , jeszcze z Irkucka , co go dotknęło w przykry sposób . |
1253 | „ Cztery dni temu o mało nie zabiłem człowieka , dziś dla drugiego postawiłem most do więzienia i — wszystko dla niej za jedno : merci … No , dla niej także zrobiłem majątek , daję pracę kilkuset ludziom , pomnożę bogactwa kraju … Czymże byłbym bez niej ? Małym , galanteryjnym kupcem . A dziś mówią o mnie w całej Warszawie , ba ! … Odrobina węgla porusza okręt dźwigający dolę kilkuset ludzi , a miłość porusza mnie . A jeżeli mnie spali tak , że zostanę tylko garścią popiołu ? … O Boże , jaki to nędzny świat … Ma rację Ochocki . Kobieta jest podłym zwierzęciem : bawi się tym , czego nawet nie może zrozumieć … ” |
1254 | — Widzi pan , jak ja się znam na ludziach . Może byśmy jeszcze pojechali galopem . Albo — nie , już mi się nie chce , jestem zmęczona . Ach … gdybym choć raz w życiu spotkała prawdziwie nowego człowieka … |
1255 | — Wybaczy pan , ale ja się tym nie zajmuję — przerwał mu Wokulski . |
1256 | Z tą intencją nieraz zachodziła do sklepu . Parę razy wcale nie znalazła tam Wokulskiego , raz widziała go , ale z boku , a raz zamieniła z nim parę słów i wtedy zrobił na niej szczególne wrażenie . Uderzył ją kontrast pomiędzy zdaniem : „ diabelnie energiczny ” a jego zachowaniem się ; wcale nie wyglądał na diabelnego , był raczej spokojny i smutny . I jeszcze dostrzegła jedną rzecz : oto — miał oczy wielkie i rozmarzone , takie rozmarzone … |
1257 | — Ci dzisiejsi panowie — wtrącił jegomość dychawiczny — tyle warci co i on . Gdzie by to dawniej w hrabskim domu przyjmowali eks-kupczyka , który przez ożenek dorobił się majątku … Śmiech powiedzieć ! … |
1258 | — Pani hrabina przyjechała — odpowiedział z korytarza głos panny Florentyny . |
1259 | Po długim milczeniu odezwał się do Węgiełka : |
1260 | Znowu zostali we dwu . |
1261 | Kiedy Wokulski wrócił do domu , zastał u siebie Węgiełka , który czekał na niego od godziny . |
1262 | Właśnie pan Tomasz w pantoflach i bez surduta z wolna przechadzał się po sypialni , kiedy weszła córka . Spostrzegła , że ojciec wygląda bardzo mizernie , że ma obwisłe ramiona , obwisłe siwe wąsy , obwisłe powieki i jest pochylony jak starzec ; ale uwagi te powstrzymały ją tylko od wybuchu , nie zaś od załatwienia interesu . |
1263 | — Dziś przyjechałem — odpowiada Wokulski , uspokojony widokiem jego pełnej , czerwonej twarzy bez zarostu . |
1264 | — Mogę wprowadzić interesantów ? — spytał Jumart . — Ci nie są , zdaje mi się , niebezpieczni . Tylko na baronowę … ośmielę się zwrócić uwagę … Czeka w czytelni . |
1265 | — Nie lubisz pan kobiet ? — rzekł z uśmiechem Wokulski . — Może masz rację ! … |
1266 | Drugi jej konkurent , baron , wykreślił się sam , zaręczywszy się z panną Eweliną . Panna Izabela czuła wstręt do barona , dopóki starał się o jej względy ; lecz gdy ją tak nagle opuścił , prawie że się zatrwożyła . Jak to , więc na świecie są kobiety , dla których można wyrzec się jej ? ! … Jak to , więc może nadejść chwila , w której pannę Izabelę opuszczą nawet tak podeszłego wieku wielbiciele ? … |
1267 | Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego . Strach ją zdejmował na myśl spotkania , lecz niewytłomaczony instynkt popychał . |
1268 | „ Gdybym tego franta uderzył w twarz ? — myśli Wokulski . — Jutro pojedynek i może zabiłby mnie … Ale gdybym ja jego zabił ? … ” |
1269 | — A gdyby mój ojciec namyśliwszy się chciał odkupić te przedmioty , za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz ? |
1270 | — Fatalna historia ! — odparł pan Tomasz rzucając się na skórzany fotel . — Wokulski odrzucił przeproszenie , a jego sekundanci postawili ostre warunki . |
1271 | IX . Pamiętnik starego subiekta |
1272 | — Jak to lalka ? |
1273 | — To nieszczęśliwa kobieta — przerwała pani Stawska . — Straciła córkę . |
1274 | Na drugi dzień był u niej Rzecki ; przyszedł z miną zakłopotaną , a gdy mu wszystko opowiedziała , wyszedł złamany . |
1275 | — W maneżu Millera . |
1276 | — Otóż to ! … Cała rzecz w tym , ażeby pani Stawska nie opierała się . |
1277 | W październiku , jakoś w tym czasie , kiedy Matejko skończył malować bitwę grunwaldzką ( duży to obraz i okazały , i tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom , którzy przyjmowali udział w bitwach ) , wpada do sklepu Maruszewicz , ten przyjaciel pani baronowej Krzeszowskiej . Widzę — magnat całą gębą ! Na brzuchu , a raczej w tym samym miejscu , gdzie ludzie mają brzuch , złota dewizka gruba na pół palca , a długa — że choć psy na niej ciągnij . W krawacie brylantowa spinka , na rękach nowe rękawiczki , na nogach nowe buty , na całym ciele ( mizerne to ciało , pożal się Boże ! ) nowy garnitur . Przy tym mina , jakby jednej nitki nie miał na kredyt , tylko wszystko za gotówkę . ( Później Klejn , który mieszka w tym samym domu , objaśnił mnie , że Maruszewicz grywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy . ) |
1278 | Swoich uczuć dla Wokulskiego pani Stawska nie umiałaby określić . |
1279 | — Kiedy zgasł mój anioł , myślałam , że tylko ja jestem nieszczęśliwa … |
1280 | — Sam hrabia osądź — mówił dalej baron . — Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli . Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać . No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy … dwieście rubli ! … dał bowiem za nią tylko sześćset … |
1281 | — Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki . — No , do widzenia zatem , do jutra … A nie zapomnij o obiedzie … |
1282 | — No , zawsze kapitał … — wtrącił adwokat . |
1283 | — Wezmę tę — odpowiedziała biorąc szatynkę — ponieważ jest zupełnie taka jak baronowej . Helcia będzie zachwycona . |
1284 | — Więc posłuchaj — mówił Geist . — Tak zwana ludzkość , mniej więcej na dziesięć tysięcy wołów , baranów , tygrysów i gadów , mających człowiecze formy , posiada ledwie jednego prawdziwego człowieka . Tak było zawsze , nawet w epoce krzemiennej . Na taką tedy ludzkość w biegu wieków spadały rozmaite wynalazki . Brąz , żelazo , proch , igła magnesowa , druk , machiny parowe i telegrafy elektryczne dostawały się bez żadnego wyboru w ręce geniuszów i idiotów , ludzi szlachetnych i zbrodniarzy … A jaki tego rezultat ? … Oto ten , że głupota i występek dostając coraz potężniejsze narzędzia mnożyły się i umacniały , zamiast stopniowo ginąć . Ja — ciągnął dalej Geist — nie chcę powtarzać tego błędu i jeżeli znajdę ostatecznie metal lżejszy od powietrza , oddam go tylko prawdziwym ludziom . Niech oni raz zaopatrzą się w broń na swój wyłączny użytek ; niechaj ich rasa mnoży się i rośnie w potęgę , a zwierzęta i potwory w ludzkiej postaci niechaj z wolna wyginą . Jeżeli Anglicy mieli prawo wypędzić wilków ze swej wyspy , istotny człowiek ma prawo wypędzić z ziemi przynajmniej tygrysy ucharakteryzowane na ludzi … |
1285 | — Rozumiem , ale nic z tego — odezwała się pięknym kontraltem dama w pąsowej sukni . — Narzeczeni pojadą z nami , a do powozu niech siądą , jeżeli chcą , pan Ochocki z panem Starskim . |
1286 | — W każdej chwili jesteś pan źle wychowany . Ale … tym lepiej , że się we mnie nie kochasz . |
1287 | „ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ” |
1288 | Po śniadaniu wyszli na peron . Okolica z tego punktu wydawała się płaska i prawie bezleśna ; tu i owdzie widać było kępę drzew , a wśród niej grupę murowanych budynków . |
1289 | Dzwonek . Yung wygrał . Wysoki sportsmen wziął klacz za uzdę i zaprowadziwszy przed trybunę sędziów zawołał : |
1290 | — O , nie rób pan ceremonii — rzekł Wokulski . |
1291 | — O pani . |
1292 | — I z tej branży przerzucił się do galanterii ? — wtrącił ajent . |
1293 | — Dystyngowana ? … — powtórzył Ochocki . — Powiedz pan : bogini ! … Kiedy rozmawiam z nią , zdaje mi się , że potrafiłaby mi zapełnić całe życie . Przy niej jednej czuję spokój i zapominam o trapiącej mnie tęsknocie . Ale cóż ! … Ja nie umiałbym siedzieć z nią cały dzień w salonie ani ona ze mną w laboratorium … |
1294 | Zrobiło się cicho . |
1295 | Ale co ja tu będę wypowiadać własne opinie ; niech mówi za mnie bieg wypadków . |
1296 | — No i cóż ? — zapytał Geist . |
1297 | — Molinari ? … — powtórzył Wokulski . — Ach , tak , widziałem go w Paryżu . |
1298 | — Już pani skończyła ? — spytał zimno Wokulski . |
1299 | Wokulski cofnął się do bocznego stołu . Panna Izabela przedstawiła panów : |
1300 | Przybiegł do mnie i bystro popatrzył mi w oczy . |
1301 | A on , jakby nigdy nic , odpowiada : |
1302 | — Więc kiedyż mam przyjść ? — pytał gość z miną bardzo zdesperowaną . |
1303 | Subiekci śmieli się ( naturalnie po kątach ) z nowego pryncypała ; mnie zaś było przykro , że Stach tak od ręki zerwał ze swoją bohaterską przeszłością i niedostatkiem . Dziwna bowiem jest natura ludzka : im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa , tym natarczywiej żądamy go od bliźnich . |
1304 | — W imię Ojca i Syna ! … — mówię . — Kpisz — mówię — czy o drogę pytasz ? … skądeś się tu wziął ? Chyba że jesteś duszą zmarłą … |
1305 | „ Jeżeli błogosławieństwo ma jaką wartość — mówił do siebie — cały kapitał błogosławieństw Obermana , wraz ze składanym procentem , ceduję jej … ” |
1306 | — Wczoraj rano — odpowiedziała pani Wąsowska . — Ale dwa razy musiałam być w banku , w magazynie , zrobić porządki u siebie . Tymczasem asystuje mi Ochocki , dopóki nie znajdę kogoś zabawniejszego . Jeżeli mi kogo odstąpisz … — dodała z akcentem . |
1307 | Pan Ignacy miesza się coraz bardziej . Zasadza na nos binokle , które mu spadają , potem wydobywa spod łóżka trumienkowate pudło , śpiesznie chowa gitarę i toż samo pudełko wraz z gitarą kładzie na swoim łóżku . |
1308 | — Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie . |
1309 | Czarowne te dźwięki budzą śpiącego na kanapie pudla , który poczyna przypatrywać się jedynym okiem swemu panu . Dźwięki te robią więcej , gdyż wywołują na podwórzu jakiś ogromny cień , który staje w zakratowanym oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza izby , czym zwraca na siebie uwagę pana Ignacego . |
1310 | Ojciec zerwał się , lecz znowu upadł na poduszki . Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem , którego nie zapomnę , wyszeptał : |
1311 | „ Zgodzi się , jeżeli jest chciwym parweniuszem , ale nie zgodzi się , jeżeli … ” |
1312 | — Bez obrazy pani dobrodziejki , dlaczego panie tak ciągle siedzicie w oknach ? … To niedobrze … |
1313 | — Tak — rzekła — papo ma rację . Nie umiałam tylko zdać sobie z tego sprawy . Takie podstawianie Żydów przy kupnie najjaśniej dowodzi , że ten pan bawiąc się w przyjaźń robi interesa … |
1314 | — Wolę odpowiadać aniżeli odbywać z nimi spacery . Kiedyśmy ostatni raz jeździli z panią Wąsowską , w ciągu dwu godzin sześć razy zsiadałem z konia , a pięciu minut nie miałem spokojności . Niech teraz pan Wokulski spróbuje . |
1315 | Lasek Vincennes leży w stronie południowo – wschodniej , a kraniec Lasku Bulońskiego w północno – zachodniej stronie Paryża . Otóż : owa oś krystalizacji miasta podobna jest do olbrzymiej gąsienicy ( mającej prawie sześć wiorst długości ) , która znudziwszy się w Lasku Vincennes poszła na spacer do Lasku Bulońskiego . |
1316 | — Twój , papo ? |
1317 | — U nas , panie Stanisławie — mówiła prezesowa — jest taki zwyczaj , że schodzimy się wszyscy obowiązkowo tylko do stołu . Poza tym każdy robi , co mu się podoba . Radzę ci więc , jeżeli boisz się nudów , pilnować się Kazi Wąsowskiej . |
1318 | Gdyby stał na szafocie , nie doznałby tak strasznych wrażeń jak w tej chwili . Był pewny , że chodzi o pannę Izabelę i że w tym samym miejscu zdecydują się jego losy . |
1319 | — Wiesz , mój Stachu — odezwał się , gdy zostali sami — że lepiej zrobisz nie mieszając się do sklepu . Z góry wiedziałem , że całej sumy nie każesz mu zwracać ; ja sam nie żądałbym tego . Ale ze sto rubli , tytułem kary , powinien był gałgan zapłacić … Zresztą , pal diabli , można mu było i wszystko darować : ale należało choć z parę tygodni utrzymać w niepewności … Inaczej lepiej od razu zamknąć budę . |
1320 | — Pan sobie drwisz — rzekłem . — Nie zaprzeczysz jednak , że Stach mógł zostać czymś lepszym aniżeli nieszczęśliwym wielbicielem panny Łęckiej . To był działacz społeczny , nie jakiś tam kiepski wzdychacz … |
1321 | Wszedł na schodki wiodące na trybuny sędziów i oglądał się na wszystkie strony . Na próżno . Gdy schodził stamtąd , zatamowali mu drogę dwaj tyłem stojący panowie , z których jeden , wysoki , z wszelkimi cechami sportsmena , mówił podniesionym głosem : |
1322 | Panna Florentyna skończywszy list nie śmiała oderwać od niego oczu . Wreszcie odważyła się i spojrzała : panna Izabela siedziała na szezlongu blada , z zaciśniętymi rękami . |
1323 | „ Paryż … ” — myśli Wokulski . |
1324 | — Właśnie . A że baronowa Krzeszowska chciałaby kupić tę kamienicę za siedemdziesiąt tysięcy rubli , więc anonim zapewne pochodzi od niej . Nawet założyłbym się , że od niej , bo to piekielna baba … |
1325 | „ Niech się sobie przypatrzą na świeżym powietrzu — myślała staruszka — a będzie , co Bóg da . On brylant między mężczyznami , ona także dobre dziecko , więc może się porozumieją . Bo że on ma do niej słabość , to prawie bym się założyła . ” |
1326 | „ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ” |
1327 | — Ach ! … więc tak ? … — szepnęła . — Więc już i pan i … ten , ten … Wokulski związaliście się z nią ? … Ha ! … zaczekam tedy na sprawiedliwość boską … |
1328 | — Nie tylko kobieta , ale nawet drzewo , klamka , woda , no , słowem , wszystko , czemu magnetyzer nada władzę . Ja mogę moje media magnetyzować bodajby szpilką ; mówię im : w tę szpilkę przelewam mój * fluid * i zaśniesz pan , kiedy na nią spojrzysz . Tym więc łatwiej mógłbym przekazać moją władzę jakiejś kobiecie . Byle , rozumie się , osoba magnetyzowana była medium . |
1329 | — Powiedz pan — rzekłem — jak to was przyjmowali Włosi w wigilię bitwy pod Magentą ? |
1330 | Ale że sam już nie znajdował rady , więc poszedł do doktora Szumana . |
1331 | — Proś . |
1332 | — Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać … |
1333 | — Ten dom jest hańbą uczciwych ludzi — zawołała gestykulując rękoma . — Więc nie od siebie , ale w imieniu moralności proszę … |
1334 | „ Co ja jej powiem i jak będę wyglądał ? ” |
1335 | Umilkł i chciał odchodzić . |
1336 | Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa . |
1337 | Obrócił się klucz w zamku , stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała się twarz niestarej jeszcze dziewczyny , ubranej w biały czepeczek . |
1338 | — Mam nadzieję — ciągnął pan Tomasz — że zostanie mi z niego pięćdziesiąt , a choćby czterdzieści tysięcy rubli … |
1339 | — Mam się czego unosić ! — odparł młody człowiek huśtając się coraz mocniej w stronę podwórka . — Społeczeństwo , jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu , jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów , zobowiązało się tym samym , że mi da pracę ubezpieczającą mój byt … Tymczasem albo nie daje mi pracy , albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu … Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy , z jakiej racji żąda , abym ja jej dotrzymywał względem niego . Zresztą co tu gadać , z zasady nie płacę komornego , i basta . Tym bardziej że obecny właściciel domu nie budował tego domu ; nie wypalał cegieł , nie rozrabiał wapna , nie murował , nie narażał się na skręcenie karku . Przyszedł z pieniędzmi , może ukradzionymi , zapłacił innemu , który może także okradł kogo , i na tej zasadzie chce mnie zrobić swoim niewolnikiem . Kpiny ze zdrowego rozsądku ! |
1340 | — Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna . |
1341 | — Bardzo jesteśmy wdzięczne panu Wokulskiemu za warunki , na jakich zostawia nam ten lokal ! … Jest to chyba jedyny wypadek , ażeby gospodarz sam zniżał komorne . Ale nie wiem , czy … wypada nam korzystać z jego uprzejmości ? … |
1342 | — Jeszcze w Zasławku — ciągnęła panna Izabela — wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu ( tu oblał ją rumieniec ) , który też ma być sprzedany najpóźniej w czerwcu . |
1343 | — Niech pan sobie wyobrazi — mówiła pani Stawska — że miałyśmy dziś wizytę baronowej … W pierwszej chwili prawie zlękłam się , bo ona , biedaczka , nie ma przyjemnej powierzchowności , tak blada , tak zawsze czarno ubrana , takie ma jakieś spojrzenie … Ale rozbroiła mnie w jednej chwili , kiedy zobaczywszy Helunię rozpłakała się i upadła przed nią na kolana wołając : takie było moje małe biedactwo i już nie żyje ! … |
1344 | — Ach , co też pan mówi , panie Rzecki ! — oburzyła się staruszka . — On nie może mieć szczęścia do kobiet ? |
1345 | — I zadłużony … Ale cóż to szkodzi . Kto dzisiaj nie ma długów ! |
1346 | — Zmów pierwej paciorek . |
1347 | — Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ? |
1348 | — Pan Rzecki — odparła rumieniąc się . |
1349 | — Od tej chwili — mówił z uniesieniem — nie będzie już różnic między ludźmi . Szlachta i mieszczanie , chłopi i Żydzi , wszyscy będą braćmi … . |
1350 | — O panie … |
1351 | — Ma pani jakie zmartwienie ? — spytał Wokulski . |
1352 | — Tylko kilku ? … — powtórzył Wokulski i spojrzał na brylanty wyniosłej damy , reprezentujące wartość kilkuset sztuk najcieńszego płótna . — Po świętach — dodał — będę miał honor na ręce pani hrabiny przysłać płótno … |
1353 | Od tej pory mówi przez sen o tej lalce ; ledwie obudzi się , chce iść do pani baronowej , a kiedy tam jest , gotowa przez cały czas wpatrywać się w lalkę złożywszy ręce jak do pacierza . |
1354 | — Niech pan poprosi … — odparł Wokulski , spiesznie wciągając kamizelkę i surdut . |
1355 | Patkiewicz , jako medyk , pomacawszy puls baronowej , kazał jej zadać waleriany i najspokojniej wyszedł . A tymczasem w ich lokalu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku . Kiedy już skończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył , Maleski nagle przypomniał sobie , że oba klucze : od zamku i zatrzasku — ma w kieszeni . |
1356 | — Gdzież pan Starski ? — zapytał Wokulski . |
1357 | — Bo uważa — mówi Lisiecki — że korzystniej jadać macę z kiełbasą aniżeli samą . |
1358 | Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu . |
1359 | — Posłuchaj . Gdyby mi się ziemia rozstąpiła pod nogami … rozumiesz ? … Gdyby mi niebo miało zawalić się na łeb — nie cofnę się , rozumiesz ? … Za takie szczęście oddam życie … |
1360 | — Pokazywałem . |
1361 | — Pojutrze , kochanko … Przyjdź o czwartej — odpowiedziała pani Stawska również zmieszana . |
1362 | „ Nie ma kwestii , że Geist za pomocą magnetyzmu oszukał mnie co do owych metali . Lecz … kto magnetyzował mnie wówczas , kiedy oszalałem dla tej kobiety ? … ” |
1363 | „ Wszystko jedno ! ” — mruczał . |
1364 | Wieczorkiem zaszedłem do restauracyjki na piwko . Patrzę , jest pan Szprot i radca Węgrowicz . Ze Szprotem od tamtej afery , co to o niej mówiłem , jesteśmy na stopie obojętności , ale z radcą witam się kordialnie . A on do mnie : |
1365 | — Zakładam się o pięćdziesiąt rubli , że wygra ! … — zawołał dyrektor . — Trzyma pan ? |
1366 | — Owszem , jest — odparł Geist . — Tylko zamiast eterów , tłuszczów , ciał aromatycznych daje nowe aliaże … Nowe aliaże , panie * Siuzę * , z bardzo ciekawymi własnościami … |
1367 | Panu Ignacemu robi się zimno : obecność Szlangbauma w tym miejscu budzi w nim nowe podejrzenie . Aby je rozproszyć , pan Ignacy pyta stojącego przy drzwiach woźnego , gdzie odbywają się licytacje . Woźny wskazuje mu schody . |
1368 | Musiał jednak przyznać , że gadulstwo Ochockiego miało te same cechy szczerości i rozrzucenia , jak jego ruchy i cała wreszcie osoba . Spotkali się pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał , jak gdyby znali się od dzieci . |
1369 | — Nie chce mi się … |
1370 | „ Aha ! — myślę — więc książę spostrzegł , że Stach może nie przyjść , i na przeprosiny wysłał tego niby teścia ! … Szuman ma rację , że oni go nie zechcą wypuścić , no , ale my wam go odbierzemy ! ” |
1371 | Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona . Nigdy chyba nie zapomnę gromady tych , po największej części młodych twarzy , które ukazywały się na tle czarnych ścian piwnicy , wyglądały spoza okutych beczek albo rozpływały się w ciemności . |
1372 | — Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong . |
1373 | — O panie , aż nadto jasno ! … Co byś pan jednak powiedział , gdyby kokieteria Beli była tylko niewinnym odwetem , a raczej ostrzeżeniem ? … |
1374 | — Co za Palmieri ? — spytał zdziwiony Wokulski . |
1375 | W ogóle dla ludzi z niższego świata miała serce życzliwe . Przychodziły jej na myśl słowa Pisma świętego : „ W pocie czoła pracować będziesz . ” . Widocznie popełnili oni jakiś ciężki grzech , skoro skazano ich na pracę ; ależ tacy jak ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem . Tacy jak ona , dla której największą pracą było dotknięcie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu . |
1376 | Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski . Odtąd serce jego nie zaznało spokoju . |
1377 | Gdy Wokulski wszedł do pokoju pana Tomasza , lekarzy już nie było . |
1378 | Kwit był napisany według wszelkich form . Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery . W chwilę później młody człowiek , ciągle zmieszany , opuścił gabinet ; zbiegając zaś ze schodów , myślał : |
1379 | — Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny . |
1380 | Pociągnął mnie za szafy i począł mówić zirytowanym głosem : |
1381 | — Do północy , u Maruszewicza ? … |
1382 | — Szanowni panowie — odezwał się książę . — Poważyłem się fatygować szanownych panów w pewnym … nader ważnym interesie publicznym , który , jak to wszyscy czujemy , powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych … Chciałem powiedzieć … naszych idei … to jest … |
1383 | — Floro , bądź łaskawa zapłacić temu panu . Wracamy do domu . |
1384 | Dobrze , ale jeżeli ta panna naprawdę go kocha ? … Boć trudno przypuścić , ażeby go oszukiwała . W ogóle biorąc , kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn ; nie tylko mniej spełniają występków , lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas . Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna , który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy , to czy można posądzać o coś podobnego kobietę , młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ? |
1385 | — A do mnie , łaskawy panie , żadne — wołał młody człowiek grożąc nam pod nosami — bo ja z zasady nie płacę za komorne . Komu mam płacić ? … Za co ? … Cha ! cha ! dobrzy sobie … |
1386 | Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą ; przypomina sobie , że to dziś właśnie licytują kamienicę Łęckiego , że ma przypatrzeć się temu widowisku , i zrywa się z łóżka jak sprężyna . Biegnie boso do wielkiej miednicy , oblewa się cały zimną wodą i patrząc na swoje patykowate nogi mruczy : |
1387 | Ale po przejściu paruset kroków na mrozie ochłonął . |
1388 | — Może właśnie ojciec chce tego … |
1389 | Później bardzo często przychodziły mu na myśl dwa najpierwsze spostrzeżenia , jakie zrobił w Zasławku . |
1390 | — I myślisz doktór , że Wokulski będzie taki błazen ? … — spytałem czując , że burzy się we mnie krew jak pod Vilagos . |
1391 | — Tu — mówiła wzruszona — jest adres , pod którym można się zgłosić do mnie w ciągu dwudziestu czterech godzin , a tu … notatka , która może panu da trochę do myślenia … Żegnam . |
1392 | — Powiedz mu , ażeby … Rozumiesz ? |
1393 | — O ile mi się zdaje , jest to dosyć mierny skrzypek . |
1394 | — Nic nie rozumiem — szepnął Wokulski ściskając rękoma skronie — głowa mi pęka ! … Metal trzy razy lżejszy od wody … niepojęta rzecz ! … |
1395 | Pani Wąsowska przygryzła usta . |
1396 | — Ta wasza lalka , od pani Krzeszowskiej ? … |
1397 | — I naturalnie , przegrał pan ? … |
1398 | Pożegnali się . Pan Tomasz czulej przycisnął ramię Wokulskiego . |
1399 | — Niech mnie … |
1400 | Wiatr zaledwie dyszał , i tylko po to , ażeby chłodzić śpiące w gniazdach pisklęta i ułatwić lot owadom śpieszącym na weselne gody . Liście drzew chwiały się tak delikatnie , jakby poruszał je nie materialny podmuch , ale cicho prześlizgujące się promienie światła . Tu i owdzie , w przesiąkłych wilgocią gęstwinach , mieniły się barwne krople rosy jak odpryski spadłej z nieba tęczy . |
1401 | — O , z pewnością ! — zawołał pan Tomasz powstając z fotelu i ściskając go za rękę . — Więc … przebaczmy sobie nawzajem cierpkie słówka … Ja się na ciebie nie gniewam , bo wiem … co to jest upał … |
1402 | — To jest plac Zgody , to obelisk z Luxor ( oryginalny , panie ! ) , za nami ogród Tuileryjski , przed nami Pola Elizejskie , a tam , na końcu … Łuk Gwiazdy … |
1403 | — Nie chodź pan tam . Jest rozdrażniony i lepiej zostawić go w spokoju . Zajdź pan lepiej do mnie na herbatę … À propos , czy ja mam pańskie włosy ? |
1404 | — Sto czterdzieści rubli — mówił czytając . — No , to wcale niedużo … |
1405 | — Z rządcą ? … jakiś pan ? — mówiła niewidzialna dama . — Może to Ludwiczek , bo akurat śnił mi się … |
1406 | Hrabina odłożyła książkę . |
1407 | — Może o tym nie wiedzieć — przerwała wdówka . |
1408 | Ocknąłem się na furze , którą właśnie dojeżdżaliśmy do Sawy . Już dniało , zapowiadał się dzień pogodny ; od rzeki ciągnęła surowa wilgoć . Przetarłem oczy , porachowałem … Było na wozie nas czterech i piąty furman . Przecież powinno być pięciu . Nie , powinno być sześciu ! … Szukałem Katza , nie mogłem się dopatrzeć . Nie pytałem o niego ; płacz ścisnął mnie za gardło i myślałem , że mnie udusi . Liptak drzemał , Stein ocierał oczy , a Szapary patrzył na bok i tylko pogwizdywał Rakoczego , chociaż ciągle się mylił . |
1409 | — Do pana ; wszakże pan ciągle zajmujesz się panią Stawską ? … |
1410 | — Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał . |
1411 | — Gdybyż się przekonał ? … to może by go radykalnie uleczyło . Ale ona za sprytna , ażeby taki naiwny wielbiciel spostrzegł , co się dzieje za kulisami . Zresztą , w tej chwili chodzi o co innego . Śmiech powiedzieć , wstyd powiedzieć ! … — zżymał się doktór . |
1412 | „ Nie trafi osioł … Mierzy w głowę … ” |
1413 | Dawno już nie widziałem Szumana tak rozdrażnionego . Żyd , bo Żyd , ma to wypisane od czuba do pięty , ale rzetelny przyjaciel i człowiek z poczuciem honoru . |
1414 | — A tak , to już się nawet nie ożenisz ? — spytałem . |
1415 | — Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski . |
1416 | — I ja trzydzieści tysięcy … * tek * ! … — dorzucił hrabia – Anglik kiwając głową . |
1417 | — Wiem , ale mógł się który zostać , zarzucić … |
1418 | Milczenie . W piwnicy zrobiło się pusto . |
1419 | — No , już chyba Stachowi nie będziesz doktór nic zarzucał — przerwał niecierpliwie Rzecki . |
1420 | Baron przygryzł wargi . Chwilę milczał , jakby odurzony szorstką odmową ; na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy : „ Przepraszam … ” , opuścił sklep . |
1421 | Była pewna , że pierwszym człowiekiem , który ją powita , będzie Wokulski , i postanowiła traktować go z najwyższą pogardą . |
1422 | Anglia , na przykład , w końcu roku zeszłego wdeptała w wojnę z Afganistanem i w grudniu było nawet z nimi źle . Austria miała dużo kłopotów w Bośni , a w Macedonii wybuchło powstanie . W październiku i listopadzie były zamachy na króla Alfonsa hiszpańskiego i króla Humberta włoskiego . Obaj wyszli cało . Również w październiku umarł hr . Józef Zamoyski , wielki przyjaciel Wokulskiego . Myślę nawet , że jego śmierć w niejednej sprawie pokrzyżowała plany Stachowi . |
1423 | Wokulski chciał schwycić za kark posłańca , ale pohamował się i — zawrócił na dół . |
1424 | Takie albo tym podobne wyrazy budziły go na chwilę . Rzucał się wtedy na fotel i oparłszy głowę na ręku myślał . Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając : |
1425 | Wokulski patrzył na nią zdziwiony . W pierwszych czasach zdawało mu się , że słucha pochlebstw , i — uczuł przykrość . Lecz pani Stawska opowiadała to z tak naiwną prostotą , że powoli zaczął odgadywać w niej najlepszą przyjaciółkę , która jakkolwiek przecenia go , jednak mówi bez cienia obłudy . |
1426 | O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej , że Wokulski został przyjęty . |
1427 | — I cóż ona na to ? |
1428 | — Bankier … — objaśniał dalej pan Tomasz . Ale nim powiedział nazwisko , bankier sam zbliżył się do nich i przywitawszy Wokulskiego rzekł : |
1429 | Nie znalazłszy , czego szukał , ani w cukierni , ani w kościele , pan Ignacy zaczyna spacerować po ulicy , niedaleko sądowego gmachu . Jest bardzo zmieszany ; zdaje mu się , że każdy przechodzień patrzy mu drwiąco w oczy , jakby mówił : „ Nie wolałbyś to , stary łobuzie , pilnować sklepu ? ” , i że z każdej dorożki wyskoczy który z „ panów ” donosząc mu , że sklep spalił się lub zawalił . Więc znowu myśli : czyby nie lepiej było dać za wygraną licytacji , a wrócić do swoich ksiąg i kantorka , gdy nagle słyszy rozpaczliwy krzyk . |
1430 | I pocałowała ją w koniec lakierowanego bucika . |
1431 | — O to się nie lękaj . Poproszę Wokulskiego , ażeby wystarał mi się o taką sumę na sześć albo na siedem procent , i będziemy płacili na jej rzecz jakieś czterysta rubli rocznie . No , a mamy przecie dziesięć tysięcy . |
1432 | — W samej Warszawie jest ich tysiące — odparł Rzecki . |
1433 | Jak cień tym dłuższy , gdy padnie z daleka , |
1434 | — Tak . Chciałabym mieć te pieniądze ! … — odpowiedziała z westchnieniem . |
1435 | Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał : |
1436 | Nagle zerwała się z kanapy . |
1437 | Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć , czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy , jak mówił Klejn , dolicytuje go do dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . Jeżeli to się sprawdzi , będzie znakiem , że wszystko inne jest prawdą . |
1438 | Gdy baron nazwał Wokulskiego znakomitym gościem , panna Izabela uczuła jakby dumę , ale było to bardzo przelotne uczucie . Gdy zaś panna Felicja w niedwuznaczny sposób zdradziła się , że jest o Wokulskiego zazdrosną , pannę Izabelę ogarnął jakby niepokój , ale tylko na chwilę . |
1439 | — No , przynajmniej nie w tej chwili — zakończył pan Niwiński . |
1440 | — Ja panią pomszczę — wtrącił Starski dość lichą polszczyzną . — Przesiądźmy się we dwoje do tamtego powozu . |
1441 | — Ach , prawda ! … — zawołała rzucając list na stół . — Proszę cię , Floro , odeszlij jej to i dopisz na wierzchu : „ nieczytane ” . Czego ona od nas chce , ta szkaradna kobieta ! … |
1442 | Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu . |
1443 | — Pani Kolerowej powiedziała pani Radzińska , a pani Radzińskiej pod najświętszym słowem powierzyła tę tajemnicę pani Denowa , wiesz pan , ta przyjaciółka pani Misiewiczowej . |
1444 | „ Panie — pisała . — Musi mi pan ułatwić zaznajomienie się z Molinarim , ale to koniecznie , koniecznie … Obiecałam Cioci , że skłonię go , ażeby zagrał u niej na ochronę ; pojmuje więc pan , ile mi na tym zależy . ” |
1445 | Mimo woli , i nie wiem nawet dlaczego , pokręciłem głową , choć przeczuwam , że gdybym był właścicielem podobnego domu , kręciłbym głową cały dzień . |
1446 | — Powiem , jaśnie panie , tylko on nie zrozumie — odpowiedział zadowolony lokaj , a wpadłszy do szwajcara rzekł : |
1447 | — Koncept ! … — syknął pan Lisiecki . — Moja łysina , jeżeli ją kto dojrzy , jest smutnym dziedzictwem rodu , ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości , którą … chciałbym szanować . |
1448 | — Myślę , ojcze , że należałoby tego pana zaprosić kiedy na obiad … Chciałabym go poznać bliżej . |
1449 | Istotnie , była to kamienica Łęckich . |
1450 | „ Dajcie mi jakiś cel … albo śmierć ! … ” — mówił nieraz patrząc w niebo . A w chwilę później śmiał się i myślał : |
1451 | Pani Meliton przeszła twardą szkołę życia , w której nauczyła się nawet lekceważyć powszechnie przyjęte opinie . |
1452 | „ Zabawna historia ! — mruknął Wokulski po odejściu barona . — Ten staruszek naprawdę wdeptał się po szyję … ” |
1453 | — Jakże ja do nich pójdę ? |
1454 | W drodze spotkał go zadyszany pomocnik szwajcara . |
1455 | — Ależ nie ! … — zawołał baron cofając się . — Oświadczyłem się pannie Ewelinie Janockiej , wnuczce prezesowej … Nie pamięta jej pan ? Była u hrabiny w tym roku na święconem , nie zauważył jej pan ? … |
1456 | — Cicho , Zosiu , cicho … Nie graj , bo babcię głowa boli . |
1457 | Zdawało się jej , że powozem jedzie przez jakąś znaną miejscowość . Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia , utworzonego z lasów i zielonych gór , a jej powóz znajduje się na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół . Czy on zjeżdża ? bo ani zbliża się do niczego , ani od niczego nie oddala , tak jakby stał w miejscu . Ale zjeżdża : widać to po wizerunku słońca , które odbija się w lakierowanym skrzydle powozu i drgając , z wolna posuwa się w tył . Zresztą słychać turkot … To turkot dorożki na ulicy ? … Nie , to turkoczą machiny pracujące gdzieś w głębi owego pierścienia gór i lasów . Widać tam nawet , na dole , jakby jezioro czarnych dymów i białych par , ujęte w ramę zieloności . |
1458 | — Miniatura … — powtórzyła . — A wieszże , kto ją malował ? … I nicże więcej nie zostało ? |
1459 | — O , proszę … — odparł służący podając Mariannie ręczną walizkę i parasol . |
1460 | — O , ja nieszczęśliwa ! … Przysięgnę , że to on , nikczemnik , nasadził na mnie tych bandytów … Wywdzięcza mi się , żem go wydobyła z nędzy ! … Żem kupiła jego konia ! … |
1461 | Baron , jak zwykle , szeptał z narzeczoną , Starski w gwałtowny sposób umizgał się do pani Wąsowskiej , która ku zdumieniu Wokulskiego przyjmowała to dość życzliwie , a Ochocki powoził czwórką . Tym razem jednak jego furmański entuzjazm hamowało sąsiedztwo panny Izabeli , do której odwracał się co chwilę . |
1462 | — Można kobietę uwolnić od intrygantów , ale czy podobna uwolnić ją od jej własnych instynktów ? … Co pan poradzisz , jeżeli ten , który w pańskich oczach jest tylko bałamutem czy intrygantem , dla niej jest — samcem tego co ona gatunku ? … |
1463 | Kiedy znowu zaszedłem wieczorem do pani Stawskiej ( było to w dzień objęcia rządów przez cesarza Wilhelma , po historii z Nobilingiem ) , kiedy zaszedłem tam , moje bóstwo , ta nieoceniona kobieta była w cudnym humorze i pełna zachwytu dla … baronowej ! … |
1464 | Na dnie potoku , jeszcze za małości dziadusia , leżał jeden spory kamień , jakby nim kto dziurę zatykał . W rzeczy samej była tam dziura , właśnie nawet okno do podziemiów , gdzie są zachowane wielkie skarby , jakich by na całym świecie nie znalazł . A między tymi majątkami , na szczerozłotym łóżku , śpi panna , może nawet jaka hrabini , bardzo śliczności i bogato odziana . Mówią , że za to samo , co ona ma we włosach , kupiłby wszystkie dobra od Zasławia do Otrocza . |
1465 | — Niech pan włoży futro , bo się pan zaziębi na dziedzińcu … |
1466 | — To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka . |
1467 | Panna Florentyna powoli otworzyła kopertę i zaczęła czytać . Stopniowo na jej obliczu ciekawość ustąpiła miejsca zdziwieniu , a potem zmieszaniu . |
1468 | — I co by pani z tego przyszło , gdybym odpowiedział jak inni ? |
1469 | Dama podniosła się . |
1470 | W tym samym czasie zeskakiwał z kanapki jego stary pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się , zapewne z resztek snu , skrobał do drzwi , za którymi rozlegało się pracowite dmuchanie w samowar . Pan Rzecki , wciąż ubierając się z pośpiechem , wypuszczał psa , mówił dzień dobry służącemu , wydobywał z szafy imbryk , mylił się przy zapinaniu mankietów , biegł na podwórze zobaczyć stan pogody , parzył się gorącą herbatą , czesał się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów . |
1471 | — Nie , panie . Niedługo już będę żył , więc pragnę przeprowadzić choćby jedną zasadę : jeżeli społeczność chce , ażeby jednostki szanowały umowę względem niej , niechaj sama wykonywa ją względem jednostek . Jeżeli ja mam komuś płacić za komorne , niech inni tyle płacą mi za lekcje , żeby mi na komorne wystarczyło . Rozumie pan ? … |
1472 | — Nie , moi państwo — zawołała wdówka — jeżeli chcecie mnie miewać na przejażdżkach , to wiążcie tego człowieka . On jest po prostu niebezpieczny … |
1473 | „ Zrywam się , biegnę , składam na pamięć wyrazy , którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu , składane , zapomniane już po milion razy … Ale gdy ciebie ujrzę , nie pojmuję , czemu znowu jestem spokojny , zimniejszy nad głazy , aby goreć na nowo , milczeć po dawnemu … ” |
1474 | „ Co ja dziś wyrabiam ? … — myśli . — Co mnie obchodzą licytacje choćby pałaców , nie tylko kamienic ? … ” |
1475 | W ten sposób przechodziliśmy każdą szufladę w sklepie i historię każdego towaru . Gdy zaś Mincel nie był zmęczony , dyktował mi jeszcze zadania rachunkowe , kazał sumować księgi albo pisywać listy w interesach naszego sklepu . |
1476 | Wokulski zarumienił się . Nigdy nie przychodziło mu do głowy , ażeby zmarli potrzebowali czegoś więcej nad grudę ziemi . |
1477 | — Jesteś pewny ? … |
1478 | W tej chwili delikatnie otwierają się drzwi gabinetu ; staje w nich panna Florentyna , wysoka , czarno ubrana , nieśmiała , trzyma w dwu palcach list i mówi cicho : |
1479 | Dla niej nie istniały pory roku , tylko wiekuista wiosna , pełna łagodnego światła , żywych kwiatów i woni . Nie istniały pory dnia , gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano , a jadała obiad o drugiej po północy . Nie istniały różnice położeń jeograficznych , gdyż w Paryżu , Wiedniu , Rzymie , Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie , te same obyczaje , te same sprzęty , a nawet te same potrawy : zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego , ostrygi z Morza Północnego , ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego , zwierzyna ze wszystkich krajów , owoce ze wszystkich części świata . Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości , gdyż krzesła jej podsuwano , talerze podawano , ją samą na ulicy wieziono , na schody wprowadzano , na góry wnoszono . |
1480 | Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku . |
1481 | — Wszakże pan myślał kiedyś o machinach latających ? … Nie o kierowaniu balonami , które są lżejsze od powietrza , bo to błazeństwo , ale — o locie machiny ciężkiej , napełnionej i obwarowanej jak pancernik ? … Czy pan rozumie , jaki nastąpiłby przewrót w świecie po podobnym wynalazku ? … Nie ma fortec , armii , granic … Znikają narody , lecz za to w nadziemskich budowlach przychodzą na świat istoty podobne do aniołów lub starożytnych bogów … Już ujarzmiliśmy wiatr , ciepło , światło , piorun … Czy więc nie sądzisz pan , że nadeszła pora nam samym wyzwolić się z oków ciężkości ? … To idea leżąca dziś w duchu czasu … Inni już pracują nad nią ; mnie ona dopiero nasyca , ale od stóp do głów … Co mnie ciotka z jej radami i prawidłami dobrego tonu ! … Co mnie żeniaczka , kobiety , a nawet mikroskopy , stosy i lampy elektryczne ? … Oszaleję albo … przypnę ludzkości skrzydła … |
1482 | — A teraz każda dama ze swoim kawalerem w inną stronę ! — zakomenderowała pani Wąsowska . — Panie Starski , ostrzegam , że jestem dziś w wyjątkowym humorze , a co znaczy u mnie wyjątkowy humor , wie o tym pan Wokulski — dodała śmiejąc się nerwowo . — Panie Ochocki , Belu , proszę do lasu , i nie pokazujcie się , dopóki … nie zbierzecie całego kosza rydzów … Felu ! … |
1483 | — I wyrzekłby się pan spodziewanego zysku ? … Dlaczegóż to ? … — przerwała mu z pośpiechem . |
1484 | — Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak … |
1485 | Przed południem ( jakoś nie było gości w sklepie ) ni stąd , ni zowąd przychodzi do mnie kto ? … Młody Szlangbaum , ten starozakonny , który pracuje w ruskich tkaninach . |
1486 | — Pan rządca z tym panem ? |
1487 | — Myślę , Belciu — rzekła , z powagą sznurując usta , jej towarzyszka — że należałoby pomówić o tym z ojcem albo z ciotką . |
1488 | — Warunki te — odparł — o tyle zmieniły moje położenie , że na parę lat nie potrzebuję się troszczyć o majętnego wspólnika . Lecz co do metalów , właśnie w tej chwili pracuję nad nimi , spojrzyj … |
1489 | „ Co to za miła dziecina ! — myślał Wokulski . — Gdyby była moją , zdaje się , że odzyskałbym równowagę umysłu , którą dziś tracę z dnia na dzień . I matka prześliczna kobieta . Jakie włosy , profil , oczy … Prosi Boga , ażeby zmartwychwstało ich szczęście … Piękna i nieszczęśliwa ; musi być wdową . |
1490 | — Nieoceniony ! … — zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia . — Bo widzisz , mój drogi — dodał uspokoiwszy się — ja właśnie myślałem , czybyś nie mógł mi zaciągnąć gdzie pożyczki dla spłacenia żydowskich długów , tak … na … siedem , sześć procent … |
1491 | — Sam widziałem … — wtrącił rządca . |
1492 | — O ! słyszy pan ? — rzekła wskazując na drzwi , które prowadziły do pokoju od strony dziedzińca . |
1493 | — Heluniu — rzekła babcia stanowczo — idź do swojej lalki i rób jej kaftanik . Oczko już znalazłam , idź … |
1494 | — Ha ! niech pan da list . Zobaczę , jak mi tam będzie . |
1495 | — Sklep znam , bardzo ładny — mówiła panna Izabela zamyślając się . — Jest tam stary subiekt , który wygląda trochę na dziwaka , ale nadzwyczajnie uprzejmy … Ach , zdaje mi się , że kilka dni temu poznałam i właściciela … Wygląda na gbura … |
1496 | „ Zaczyna mi już braknąć miejsca na świecie ! … ” — szepnął . |
1497 | „ On coś wie ! ” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno : |
1498 | — Och ! — potwierdził dżokej . |
1499 | Wokulski w milczeniu przypatrywał się . Młody człowiek nie dosięgnął jeszcze lat trzydziestu i rzeczywiście odznaczał się niezwykłą fizjognomią . Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa . |
1500 | Majora między nimi nie było . |
1501 | Kiedy Wokulski skończył przeglądać księgi ( na usilną prośbę Rzeckiego wziął się do nich w parę godzin po powrocie z banhofu ) , pan Ignacy otworzył kasę ogniotrwałą i z uroczystą miną wydobył stamtąd list Suzina . |
1502 | W Anglii ! … Tam jeszcze istnieje epoka twórcza w społeczeństwie ; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble . Owszem , tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły . Lecz u nas wyższa warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny gatunek , który nie łączy się z resztą , ma do niej wstręt fizyczny , ale jeszcze własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu . Co się tu łudzić : ona i ja to dwa różne gatunki istot , naprawdę jak motyl i robak . Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków ? … To są moi — ci , którzy leżą tam na śmietniku , i może dlatego są nędzni , a będą jeszcze nędzniejsi , że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla . Głupi handlarzu , podły człowieku ! … |
1503 | — Tak , panie , jestem Rzecki , porucznik , panie , węgierskiej piechoty , panie … |
1504 | Krzeszowskiego nienawidziła panna Izabela . Kiedyś umizgał się do niej , a odtrącony , mścił się . Wiedziała , że nazywał ją za oczy — starzejącą się panną , która wyjdzie za swego lokaja . Tego było dosyć , ażeby pamiętać mu całe życie . Lecz baron , nie poprzestając na nieszczęsnym frazesie , nawet wobec niej zachowywał się cynicznie , drwiąc z jej starych wielbicieli i robiąc aluzje do ich majątkowej ruiny . Że zaś i panna Izabela od niechcenia przypominała mu jego żonę , mieszczankę , z którą połączył się dla pieniędzy , a nic od niej nie mógł wydobyć , więc toczyła się między nimi walka ostra , czasami nawet przykra . |
1505 | — Dziękuję ci , panie Stanisławie — mówił — i za pomoc , i za zajęcie się moimi interesami … Co za farsa z tym Szlangbaumem ! … Ale … ale … Belcia prosi cię jutro na obiad … Pieniądze odbierz od adwokata naszego księcia , a co do procentu , który będziesz łaskaw … |
1506 | — A owacje dla Rossiego to nie ciężar ? — spytał pan Ignacy . |
1507 | — Znawcy mówią , że pierwsza miłość jest najgorsza — szepnął Wokulski . |
1508 | — Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem . Kupiec galanteryjny robi dostawy ! Warszawiak jedzie do Bułgarii ! … |
1509 | „ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas … ” — mówił sobie baron . |
1510 | Głos jego stopniowo cichnął , jakby zagłębiając się w studni , potem umilkł na schodach , lecz znowu doleciał nas z ulicy . Po chwili zrobił się tam jakiś hałas , a gdy wyjrzałem oknem , zobaczyłem , że pana Raczka policjant prowadził do ratusza . |
1511 | Wstał z zamiarem wyjścia i zrobiło mu się gorąco na myśl o defiladzie przez dwa salony , w których czekają go rózgi spojrzeń i szeptów . Ale zabiegł mu drogę książę mówiąc : |
1512 | — Jak Boga kocham , doświadczam emocji słuchając ! … — zawołał marszałek . — Nigdym nie myślał , że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie … Zaraz wrócę … |
1513 | Lokaj otworzył drzwi do sali . Znowu wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę i ucichły rozmowy jak szum odlatującego ptactwa . Nastała chwila ciszy , w której wszyscy patrzyli na Wokulskiego , a on nie widział nikogo , tylko rozgorączkowanym spojrzeniem szukał bladoniebieskiej sukni . |
1514 | — Paniś głupsza … |
1515 | — Alboż ja chcę cię martwić , biedne dziecko ! I bez tego czekają cię ciosy , które ukoić może tylko głęboka wiara . Zapewne wiesz , że ojciec stracił wszystko , nawet resztę twego posagu ? |
1516 | Droga ciągnęła się aleją lipową , mającą z wiorstę długości . Po obu stronach leżało szare pole , a na nim tu i owdzie widać było sterty pszenicy , duże jak chaty . Niebo czyste , słońce wesołe , z daleka dolatywał jęk młocarni . |
1517 | Mówię : nas , bo było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież dwaj synowcy starego — Franc i Jan Minclowie . |
1518 | — Baron postara się w jak najkrótszym czasie … — mruczał Maruszewicz . |
1519 | „ Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy . Jedni giną z niedostatku , drudzy z rozpusty . Praca odejmuje sobie od ust , ażeby karmić niedołęgów ; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków , a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi , których największą zaletą jest wczesna śmierć . |
1520 | „ Z pewnością mógłby zastąpić barona , o jeszcze i jak … — mówiła w sobie panna Izabela . — Tamto człowiek zużyty i śmieszny , tego przynajmniej szanują ludzie . Kazia Wąsowska zna się na tym , toteż wzięła go na spacer … Ha , zobaczymy , czy pan Wokulski potrafi być wiernym … Ładna wierność jeździć z inną kobietą na spacery ! … To bardzo po rycersku … ” |
1521 | — Dlaczego nie przyjeżdżasz po transporta ? — pytał Wokulski . |
1522 | — Z tym wszystkim — wtrąciłem — widzę w jego postępowaniu wiele sprzeczności … |
1523 | — Zatem szanowny panie Wokulski , kamienicę państwa Łęckich ( lekko schylił głowę ) kupuje , w imieniu pańskim , nie ja , tylko obecny tu ( ukłonił się ) pan S. Szlangbaum … |
1524 | — O , Ludwiczek źle zrobił , że wyjechał ; bo choćby go nawet uwięzili , okazałaby się jego niewinność i znowu bylibyśmy razem . A teraz on Bóg wie gdzie , a Stawska … Mówi pan , żeby nie wyglądać ! … Przecież ona , biedactwo , ciągle czeka , nasłuchuje i wypatruje , czy Ludwik nie wraca , a przynajmniej czy nie będzie od niego listu ? Niech tylko kto biegnie prędzej przez dziedziniec , ona zaraz do okna myśląc , że to bryftrygier . A jeżeli kiedy do nas wstąpi bryftrygier ( my , panie Rzecki , bardzo rzadko odbieramy listy , to gdybyś pan widział Helenkę ! … Mieni się , blednie , drży … |
1525 | — A jeżeli jest inaczej ? — zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika . |
1526 | Pani baronowa zaczęła się niepokoić . |
1527 | O , bo nie znają , w snach mogilnych |
1528 | — Tu mieszkamy , wielmożny panie , w tym domu — odpowiedział człowiek wskazując na niską lepiankę . |
1529 | Istotnie panna Izabela z Wokulskim ukazali się na końcu drogi . |
1530 | Wszedł do kościoła i zaraz na wstępie znowu uderzył go nowy widok . Kilka żebraczek i żebraków błagało o jałmużnę , którą Bóg zwróci litościwym w życiu przyszłym . Jedni z pobożnych całowali nogi Chrystusa umęczonego przez państwo rzymskie , inni w progu upadłszy na kolana wznosili do góry ręce i oczy , jakby zapatrzeni w nadziemską wizję . Kościół pogrążony był w ciemności , której nie mógł rozproszyć blask kilkunastu świec płonących w srebrnych kandelabrach . Tu i ówdzie na posadzce świątyni widać było niewyraźne cienie ludzi leżących krzyżem albo zgiętych ku ziemi , jakby kryli się ze swoją pobożnością pełną pokory . Patrząc na te ciała nieruchome można było myśleć , że na chwilę opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś lepszego świata . |
1531 | Wydobył z kieszeni dwa arkusze i jeden z nich podał Krzeszowskiemu . Baron rzucił okiem i zawołał : |
1532 | — Wicek , biegnij do składu po ojca … A pan może pozwoli do saloniku … |
1533 | Trzymała w ręku książkę spoglądając od czasu do czasu na drzwi kościelne . Na twarzy jej malowało się zmęczenie i nudy . Czasami do stolika zbliżały się dzieci po obrazki ; panna Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem , jakby chciała powiedzieć : ach , kiedyż się to skończy ! … |
1534 | — Co ? … — zdziwił się adwokat . |
1535 | — Szkoda . Ja w roku zeszłym postanowiłam wydać masę pieniędzy . Plenipotent i kasjer zapewniają mnie , że wydałam dwadzieścia siedem tysięcy … Szalałam , no — i nie spłoszyłam nudów … Dziś , myślę sobie , zapytam pana : jakie robi wrażenie sześćdziesiąt tysięcy wydanych w ciągu roku ? ale pan tyle nie wydajesz . Szkoda . Wiesz pan co ? … Wydaj kiedy sześćdziesiąt … no — sto tysięcy na rok i powiedz mi pan : czy to robi sensację i jaką ? Dobrze ? … |
1536 | — I nawet bardzo , ale to jeszcze nie wszystko . Ożeniłbym się z nią , gdybym miał pewność , że już nic w nauce nie zrobię … |
1537 | — Tego nie jestem w stanie oznaczyć — rzekła baronowa — może za miesiąc , może za rok . Sądzę jednak — dodała surowo — że o rzeczywistości poszukiwań nie wątpi pan ? |
1538 | — A cóż wy na to ? … — zawołałem wściekły z gniewu . |
1539 | — Cóż ja na to poradzę ? |
1540 | — I przyznaj , że umiem dotrzymywać obietnic . |
1541 | Nie śmiałem zrobić prezentu pojmując , że matce przyjemniej będzie , jeżeli sama przyczyni się do radości dziecka . |
1542 | — Sułtanka . Jeździec Yung ! … Właściciel anonim … |
1543 | — Aleście się nagadali z nim . Musi , że o czymś więcej niż o pieniądzach … Może i o teatrze , bo stary paszjami lubi teatr … |
1544 | — Wiem , wiem , ale co to wszystko znaczy , kiedy już jest skandal — mówi Wirski . — Co najgorsze ( wiem to od rewirowego ) , że pani Stawska nie chcąc , ażeby Helunia dowiedziała się o lalce , z początku nie chciała jej pokazać , prosiła , ażeby mówić cicho , rozpłakała się … Rewirowy mówi , że sam był zakłopotany , bo przede wszystkim nie wiedział , po co go baronowa ciągnie do mieszkania pani Stawskiej . Ale jak zaczęła jędza wrzeszczeć : „ Okradła mnie ! … lalka zginęła tego samego dnia , kiedy Stawska była ostatni raz u mnie … aresztujcie ją , bo odpowiadam całym majątkiem za prawdziwość skargi ! … ” — tak tedy mój rewirowy wziął lalkę do cyrkułu i poprosił ze sobą panią Stawską … Skandal , no , straszny skandal … |
1545 | Wówczas przyszło mi na myśl , że tak daleko jestem od domu , że dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko te gwiazdy , że w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie , nikt o mnie nie pamięta , nikt ! … Uczułem jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem się , jak głęboką mam ranę w duszy . |
1546 | — Czycho ! … — zawołano od stołu . |
1547 | Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej weszli do podobnego zupełnie saloniku : Wokulski rzucił się na łóżko , Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi . |
1548 | — Szczepan ! … cholero jakiś … — odezwał się trzeci głos za przepierzeniem . — Jak mi jeszcze raz , pieskie nasienie , tak stajnię zostawisz , to ci każę zbierać zębami … |
1549 | Struchlałem usłyszawszy to życzenie . |
1550 | — Owszem — odparł Ochocki . — Wpadnę jeszcze na chwilę pożegnać się z księżną i dogonię pana . |
1551 | — Będę … |
1552 | Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami . W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle . Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka . |
1553 | Ruch powozów , omnibusów i ludzi pieszych zwiększa się w zastraszający sposób . Co kilka kroków werendy , okrągłe stoliki , ludzie siedzący przy chodnikach . Za powozem , który ma z tyłu lokaja , toczy się wózek ciągniony przez psa , mija go omnibus , potem dwaj ludzie z tragami , potem większy wóz na dwu kołach , potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg powozów . Bliżej chodnika — wózek z bukietami , drugi z owocami , naprzeciw pasztetnik , roznosiciel gazet , handlarz starzyzny , szlifierz , roznosiciel książek … |
1554 | Nalała mi kubek kawy , wręczyła trzy świeże bułki i znikła jak zwykle . |
1555 | — Kto mnie maltretuje ? — krzyknął zrywając się . |
1556 | — Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki . |
1557 | — Byłeś doktór u Stacha ? — spytałem . — Jakże dziś … |
1558 | — Kochany Henryku , nie bierz do serca drobnych przycinków , bo my tu sobie po koleżeńsku wszyscy docinamy . Oświadczam ci także , że jeżeli opuścisz kiedy ten sklep , to chyba razem ze mną . |
1559 | Ignacy nalał kieliszek i mocno ściskając rękę Wokulskiemu , rzekł : |
1560 | — Tak — mówił Wokulski — nie łamią form w warunkach zwykłych , ale w niezwykłych stosują się do prawidła : robić , jak wygodniej . Sam zresztą widywałem bardzo dystyngowanych lordów , którzy baraninę z ryżem jedli palcami , a rosół pili prosto z garnka . |
1561 | Rządca ukłonił się . |
1562 | — No , może to jeszcze nie ona . |
1563 | — Już są ? … — powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go . — Już są ! … Nie życzę ci , abyś potrzebował kiedy wystawiać na próbę ich współczucia … |
1564 | * Wszystkie * razem na wojnie strasznie goni , |
1565 | — Mieli się też po co rodzić ! … — westchnął oparty na karabinie Katz , którego znowu opanowała melancholia . |
1566 | — Jak pan dobrodziej ma węgierskie dukaty , to ja kupię . Ja rzetelnie zapłacę , bo mnie potrzeba dla córki , co po Pańskim Nowym Roku wychodzi za mąż … |
1567 | I pilnie wpatrywał się w rysy jej widma , które mu napełniało duszę ; ale — znowu nie dostrzegł ani śladu niechęci . Owszem — figlarny uśmiech . |
1568 | — A niechaj komornik przyprowadzi ze sobą dwu stójkowych , bo mnie będą musieli wynosić z mieszkania … |
1569 | — Z jaką babą ? … Z panią Stawską ? … — spytałem . |
1570 | W głosie moim było tyle współczucia , że rządcy nos jeszcze bardziej poczerwieniał . Pani baronowej zaś obeschło jedno oko , lecz jeszcze płakała drugim , na znak , że nie uważa swojej akcji za skończoną , a mnie za pobitego . |
1571 | — Panie Lisiecki , wrócę o drugiej … |
1572 | Wszyscy ją opuścili , z wyjątkiem — hrabiny Karolowej , która , kiedy wezbrał jej zły humor , przychodziła tu i szeroko zasiadłszy na kanapie , prawiła wśród westchnień : |
1573 | Na jednej ze stacyj Wokulski pisze kartkę do Suzina : „ Paris — Grand Hotel ” , i daje ją konduktorowi wagonu razem z jakimś banknotem , nie troszcząc się ani o to , ile dał , ani o to , czy depesza dojdzie . Na następnej stacji ktoś wsuwa mu w rękę cały zwitek banknotów i jadą dalej . Wokulski spostrzega , że znowu jest noc , i znowu zapada w stan , który może być snem , a może tylko utratą przytomności . |
1574 | — Łęcki jest pański klient ? — pyta piękny brunet . |
1575 | VII . Lasy , ruiny i czary |
1576 | Szli wąską drogą , która stanowiła granicę dwu lasów : na prawo rosły dęby i buki , na lewo sosny . |
1577 | Okrążyli górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego potoku . |
1578 | — O , do licha , nie ! … — zawołał . — Dziś może szaleć , dopóki mówi sobie : „ A nuż mnie kocha , a nuż jest taką , jak myślę ? … ” Ale gdyby nie ocknał się spostrzegłszy , że z niego żartują , ja … ja pierwszy , jakem Żyd , plunąłbym mu w oczy … Taki człowiek może być nieszczęśliwym , ale nie wolno mu być podłym … |
1579 | — I pan mi przebacz , baronie — odpowiedział Wokulski . |
1580 | — Wielmożny pan na dłuższy interes ? |
1581 | — Panie Wokulski , pan siada przy mnie — odezwała się pani Wąsowska . |
1582 | O ile cię znam , byłabyś boleśnie dotkniętą usłyszawszy kiedyś , że nasze rodzinne pamiątki zdobią stół jakiego bankiera albo należą do wyprawy jego córki . |
1583 | I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi . Więc każdemu ubogiemu , o ile spotkał ją , kazała dawać po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę , a brudne , żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem . Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu . |
1584 | Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni . |
1585 | — Cóżeś pan postanowił ? |
1586 | — Żydzi , mówię , Żydzi ! … Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą , ażeby im bruździł jakiś Wokulski , nie Żyd ani nawet meches . |
1587 | Wchodzę na górę . Drzwi do mieszkania nie zamknięte , a sam Stach przy świetle lampy pakuje walizkę . Coś mnie tknęło . |
1588 | Wyciągnął do mnie rękę i odparł : |
1589 | — Zapewne , ale … ta duma , pewność siebie … Z jaką oni swobodą rozmawiają … |
1590 | Ale , ale ! … Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej . Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy złotych . Wszystko jest u mnie w porządku , tylko salopę ciotki mole trochę sponiewierały , bo bestia Kaśka zapomniała włożyć bakuniu . Franc kazał cię ucałować . Warszawa , d . 18 lutego r . 1853 . ” |
1591 | — Tak . Myśleli , że poproszę ich o pomoc . Sama Joasia chętnie zrobiłaby mnie swoim plenipotentem . Ja natomiast podziękowałem im za emeryturę i zbliżyłem się do mieszczaństwa . Zyskałem u tych ludzi powagę , która zaczyna trwożyć nasze sfery . Myśleli , że zejdę na drugi plan , a widzą , że mogę wysunąć się na pierwszy . |
1592 | Był raz w teatrze „ Variétés ” na ul . Montmartre , o paręset kroków od swego hotelu . Miano grać trzy wesołe sztuczki , między nimi jedną operetkę . Poszedł tam , ażeby odurzyć się błazeństwem , i prawie natychmiast po podniesieniu kurtyny usłyszał na scenie frazes wypowiedziany płaczliwym głosem : |
1593 | — O usunięcie tych studentów , którzy mieszkają nade mną , nie pozwalają mi wyjrzeć oknem na podwórze i demoralizują wszystkie … |
1594 | — Jestem do usług . |
1595 | — Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela . |
1596 | Z tym wszystkim czuł , że zbliża się chwila decydującej walki pomiędzy jego rozumem i sercem . Rozum ciągnął go do Geista , serce do Warszawy . Czuł , że lada dzień coś z tego musi wybrać : albo ciężką pracę , która wiodła do nadzwyczajnej sławy , albo płomienną namiętność , która obiecywała chyba to , że spali go na popiół . |
1597 | Ale choć powóz drży i słońce odbite w skrzydle posuwa się ku tyłowi , ciągle u stopni widać jezioro dymu , a w nim zanurzonego człowieka , jego rękę nad głową i — kartę . |
1598 | — Nie , nie … |
1599 | — Wasz , polski system … |
1600 | Światło w przedpokoju nieco oprzytomnia pannę Izabelę . Uśmiecha się . |
1601 | — Żal mi pana — odpowiedział adwokat ściskając go za rękę . |
1602 | — Fiu ! … fiu ! … A co myślisz robić ? |
1603 | Nagle otworzyły się drzwi salonu i jak wryty stanął na progu Maruszewicz , za którym ujrzałem żółtawą twarz i zaczerwienione oczy pani baronowej . Rządca i ja podnieśliśmy się z krzeseł . Maruszewicz cofnął się w głąb drugiego pokoju i widocznie wyszedł innymi drzwiami , a pani baronowa zawołała gniewnie : |
1604 | To znaczy : * mund – ur * ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ? |
1605 | — Wasze kobiety są akurat tyle warte co i mężczyźni . Wokulski za dziesięć lat mógłby być milionerem i potęgą w tym kraju , ale ponieważ związał losy swoje z panną Łęcką , więc sprzedał sklep doskonale procentujący , rzuci spółkę , wcale nie gorszą od sklepu , a potem strwoni majątek . Albo ten Ochocki … Inny , na jego miejscu , już pracowałby nad oświetleniem elektrycznym , skoro udał mu się wynalazek . Tymczasem on hula po Warszawie z tą ładną panią Wąsowską , dla której więcej znaczy dobry tancerz aniżeli największy wynalazca . |
1606 | Weszli na wzgórze , skąd widać studnię zwaną Okrąglakiem . Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił : |
1607 | Gdy Mikołaj otworzył mu drzwi , kazał zameldować się pannie Łęckiej . Była sama i przyjęła go natychmiast , zarumieniona i zmieszana . |
1608 | — W życiu chyba nieczęsto się tak trafia … — szepnęła pani Stawska . |
1609 | Taka mnie porwała wściekłość , żem kazał przynieść piwa , a radca Węgrowicz mówi serdecznie . |
1610 | — Po manowcach jeździć najprzyjemniej — odparł Wokulski . |
1611 | Zapukano do drzwi , wszedł stary lokaj . Obejrzał się po pokoju i rzekł przyciszonym głosem : |
1612 | Nieraz w nocy budził mnie ojciec krzykiem : „ Do broni ! … ” , musztrował pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem : |
1613 | — Czy pan tylko meteorologię ma zamiar wykładać ? — spytała pani Wąsowska . — Na wszelki jednak wypadek radziłabym zapytać babci , co ona sądzi o tej meteorologii … |
1614 | A gdy to powiedział , czuł , że z serca spada mu jakiś ciężar ; tym większy , im więcej było słuchaczów albo im więcej rubli wydał na akcje . |
1615 | — Czy mogę zadać panu drażliwe pytanie ? — odezwała się nagle panna Izabela miękkim głosem . |
1616 | — Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim , którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski . — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj . |
1617 | Wstyd go ogarnął . |
1618 | — Nie ma jednakże . Był nim kiedyś , kiedym miała zamiar stać się męczennicą małżeństwa . Na szczęście , mój mąż znalazł się tak uprzejmie , że prędko umarł , a pan Starski jest tak nieskomplikowany , że nawet przy moim zasobie doświadczenia poznałam się na nim w tydzień . Ma zawsze taki sam zarost à la arcyksiążę Rudolf i ten sam sposób uwodzenia kobiet . Jego spojrzenia , półsłówka , tajemniczość znam tak dobrze jak krój jego żakietu . Zawsze tak samo unika panien bez posagu , jest cynicznym z mężatkami , a wzdychającym przy pannach , które mają wyjść za mąż . Mój Boże , ilu ja podobnych spotkałam w życiu ! … Dziś trzeba mi czegoś nowego … |
1619 | — Prawda — mówię ja , w duchu jestem pewny , że ten chyba już mnie bić zechce . |
1620 | — Pod zamkiem więcej bywa ludzi niż na cmentarzu , prędzej przeczytają i może zamyślą się nad ostatecznym kresem wszystkiego na tym świecie , nawet miłości … |
1621 | — Czego pan chce , panie Wirski ? |
1622 | Panna Izabela serdecznie uściskała ojca . |
1623 | — Ja państwa prześladuję ! … — rzekł zmienionym głosem . — Czyliż znajdziecie sługę … nie … psa … wierniejszego ode mnie ? … Od dwu lat o jednym tylko myślę , ażeby usunąć wam z drogi każdą przeszkodę … |
1624 | — Nie sód i nie potas ? … — pytał Geist . |
1625 | Fura była wynajęta tylko dla mnie . Zaraz jednak na następnej uliczce furman spotkał swego brata , który miał bardzo pilny interes do Krasnegostawu . |
1626 | Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ” |
1627 | — Co za towary ! — zawołał Wokulski . — Chyba wszystko nowe ? |
1628 | I natychmiast kilku gości powtórzyło ostatnią strofę : |
1629 | Gdy Wokulski wszedł do jego pokoju i zmęczony upadł na kanapę , doktór zaczął : |
1630 | — Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować … |
1631 | — Mówisz pan o tej pani … jakże ona … Sta … Star ? … |
1632 | Panna Izabela zaczęła bawić się kokardą swej sukni . |
1633 | Był już tam radca Węgrowicz i Szprot , ajent handlowy . Właśnie mówili coś o tym domu , co zawalił się przy ulicy Wspólnej , kiedy naraz Węgrowicz trąca swoim kuflem w mój kufel i mówi : |
1634 | „ Za rok ? … — powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy . Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? … ” |
1635 | Rzecz jest taka . Pisze do mnie Stach z Paryża ( prosił mnie o to samo przed wyjazdem ) , ażebym się zaopiekował kamienicą , którą kupił od Łęckich . „ Nie miała baba kłopotu ! … ” , myślę , ale cóż robić ? … Zdałem sklep Lisieckiemu i Szlangbaumowi , a sam — jazda w Aleje Jerozolimskie na zwiady . |
1636 | — Dlaczegóż ukrywasz pan przed ludźmi ów transcendentalny metal ? — odezwał się wreszcie Wokulski . |
1637 | — Florciu — rzekła zniżając głos — komu ty to mówisz ? … Więc naprawdę uważasz mnie tylko za pannę na wydaniu , która nic nie widzi i niczego nie pojmuje ? … Myślisz , że nie wiem — domówiła jeszcze ciszej — że już miesiąc , jak pieniądze na utrzymanie domu pożyczasz od Mikołaja … |
1638 | — Przepreszem pana hrabiego … |
1639 | Młoda pani z wolna potrząsnęła głową ; nie jestem pewny , czy nie westchnęła , ale tak cicho … |
1640 | — A , jesteś — rzekła staruszka do Wokulskiego — to dobrze . Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem , który ją może nareszcie znajdzie — dodała lekko marszcząc brwi — a my z Kazią pójdziemy do koni . |
1641 | — Ależ — mówię — tu lokal zajęty … |
1642 | — Sto , do stu dziesięciu tysięcy rubli … Cokolwiek jednakże dostanę , tobie oddam , panie Stanisławie . |
1643 | Służący wbiegł ciężkim kłusem i zakręcił gaz . Po chwili rozległo się zgrzytanie ryglów , szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień , jedyny gość , który nigdy nie zawodzi kupca . Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie . |
1644 | — Bycza mina ! — szepnął otyły marszałek wskazując okiem na Wokulskiego . — Szczeć na głowie jeży mu się jak dzikowi , pierś — upadam do nóg , oko bystre … Ten by nie ustał na polowaniu ! |
1645 | — Głupcze jakiś ! … więc my już nie mamy honoru dlatego , że nie mamy kredytu ? … |
1646 | — W takim razie dowiódłby , że ma słabą głowę — odpowiedziała krótko hrabina biorąc się do książki nabożnej . |
1647 | Do barona zbliżył się stary służący w czarnym surducie . |
1648 | „ Boże — pomyślał — jak ja głupio muszę wyglądać z tymi pieniędzmi . ” |
1649 | — Bo po co pan przekładasz te graty , skoro nie ma gości w sklepie ? — odparł Rzecki . |
1650 | — Bywały już , trwały przez osiemnaście wieków i jaki rezultat ? … W antyżydowskich prześladowaniach zginęły najszlachetniejsze jednostki , a zostały tylko takie , które mogły uchronić się od zagłady . I oto jakich mamy dziś Żydów : wytrwałych , cierpliwych , podstępnych , solidarnych , sprytnych i po mistrzowsku władających jedyną bronią , jaka im pozostała — pieniędzmi . Tępiąc wszystko , co lepsze , zrobiliśmy dobór sztuczny i wypielęgnowaliśmy najgorszych . |
1651 | „ Głupiec jestem , głupiec ! — powtarzał . — Po co ja się pnę między ludzi , którzy albo nie rozumieją moich ofiar , albo śmieją się z niezgrabnych wysiłków . Na co mi ten powóz ? … Czy nie mógłbym jeździć dorożką albo tym oto trajkoczącym omnibusem z płóciennymi firankami ? … ” |
1652 | — Zdaje mi się , panie Ochocki — rzekła pani Wąsowska — że prędzej zostaniesz naszym Kopernikiem , aniżeli nauczysz się ostrożności ! Jak mogłeś wobec Izabeli nazwać tego pana poliszynelem ? … |
1653 | — Dlaczego ? … |
1654 | Tu znajduje się tylko parę kobiet : jedna półgłosem odmawia różaniec , druga śpi . Zresztą nikogo więcej , tylko spoza filaru wychyla się średniego wzrostu mężczyzna , energicznie wyprostowany , pomimo siwych włosów , i szepczący modlitwę z zadartą głową . |
1655 | — Ojciec mój , jako pański wspólnik , będzie musiał odbyć długą praktykę , zanim potrafi zadowolnić pana . W jego imieniu proszę o pobłażliwość . |
1656 | XI . Damy i kobiety |
1657 | — Jest kilka pań — rzekł Wokulski , któremu w tej chwili przypomniała się panna Izabela . „ Jeżeli jedzie z nimi , to dobra wróżba ” — pomyślał . |
1658 | — Niech będzie . Ale dwadzieścia pięć rubli gotówką na stół … |
1659 | — Ani mi się rusz z domu ! … Oto ma pan … — mówiła baronowa — tak jest po całych dniach . A wieczorem chodzą do nich praczki … Panie ! — zawołała składając pobożnie ręce — wygnajcie tych nihilistów , bo to źródło zepsucia i niebezpieczeństwa dla całego domu … Oni w trupich główkach trzymają herbatę i cukier … Oni kośćmi ludzkimi poprawiają węgle w samowarze … Oni chcą tu kiedy przynieść całego nieboszczyka ! … |
1660 | — Kiedyżeś przyjechała ? |
1661 | — Myślisz pan ? — odparł niedbale Wokulski . |
1662 | — Sprawdzimy to — odpowiedział Wokulski i spokojnie zanotował w katalogu adres . |
1663 | — Nie pójdziesz do żadnego pana , tylko do magdalenek . Albo wracaj na miejsce . |
1664 | — Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego . |
1665 | — Szkoda ! — mówi pani Szperlingowa wzdychając . — Piękny sklep , duży majątek , ale — wszystko to rozejdzie się … bez gospodyni . Gdyby zaś pan Wokulski wybrał sobie jaką poważną i majętną kobietę , wzmocniłby się nawet jego kredyt . |
1666 | — Baronowa to jakaś dziwaczka , histeryczka , ale … nieszczęśliwa kobieta — mówił książę . — Chce kupić ten dom raz dlatego , że w nim umarła jej ukochana córeczka , a po wtóre , ażeby zabezpieczyć resztę funduszów przed swoim mężem , który lubi trwonić pieniądze … Może by więc pan zrobił jej jakąś ulgę . To tak pięknie robić dobrze nieszczęśliwym ! … — zakończył książę z westchnieniem . |
1667 | „ Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki … ” |
1668 | Pani Stawska zalała się łzami . |
1669 | Lalka ( a nawet trzy podobne ) od dawna była przygotowana , ale tak się zmieszałem , że przez parę minut nie mogłem jej znaleźć . Śmieszny jest Klejn ze swoimi minami ; on gotów myśleć , że ja kocham się w pani Stawskiej . |
1670 | Ranne godziny wlokły mu się , jakby do nich zaprzężono woły . Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? … ” Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej . |
1671 | Obszedł długi łańcuch powozów ustawionych wzdłuż toru , przypatrywał się koniom , służbie , zaglądał pod parasolki damom , ale panny Izabeli nie dostrzegł . |
1672 | — Jakie to sztuczne ? |
1673 | Przyszedł jej na myśl stary rządca ich niegdyś majątku , który służył u nich trzydzieści lat i którego bardzo lubiła , bardzo mu ufała ; może Wokulski obojgu im zastąpiłby nieboszczyka , a jej rozsądnego powiernika i — zginie ! … |
1674 | — Onegdaj puszczałeś się pan balonem captif — mówił gość . |
1675 | „ Czy dziś umiałbym astronomię , ja , subiekt Hopfera , gdybym tam nie był ? — pomyślał z goryczą . — A słyszałbym co o odkryciach Geista , gdyby mnie Suzin gwałtem nie zaciągnął do Paryża ? ” |
1676 | — Dobrze . |
1677 | — Ideałem nie , ale dzielnym człowiekiem . |
1678 | — Chodźmy do sklepu — rzekł Ignacy . — Bywają rozmowy , po których dobrze jest mówić o interesach . |
1679 | Nagabany adwokat ucieka tak szybko , że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi na kolanach , aniżeli są w istocie . Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana . |
1680 | „ Więc to Maruszewicz — pomyślałem . — Ładna para … ” |
1681 | — Przepraszam … może przeszkadzam … może ważne zajęcia … |
1682 | — Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego ! … — zawołał wzruszonym głosem książę . — Kwestia zarysowuje się tak : czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju ? … Panie mecenasie … — zwrócił się książę do adwokata , czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji . |
1683 | Na półtorej doby przedtem skupiła się nasza brygada pod jakąś wsią węgierską , której nazwy nie pamiętam . Fetowali nas aż miło . W winie , co prawda nieosobliwszym , można się było myć , a wieprzowina i papryka już nam tak zbrzydły , że człowiek nie wziąłby do ust tego paskudztwa , gdyby , rozumie się , miał co innego . A jaka muzyka , a jakie dziewuchy ! … Cyganie doskonale grają , a każda Węgierka istny proch . Kręciło się ich , bestyjek , wszystkiego ze dwadzieścia , a jednak zrobiło się tak gorąco , że nasi zakłuli i zarąbali trzech chłopów , a chłopi zabili nam drągami huzara . |
1684 | — Proszę pana — ciągnęła staruszka — jeżeli mamy mówić szczerze , to mnie nie tyle chodzi … To jest … nie wierzę , ażeby Ludwik żył . Kto przez dwa lata nie pisze … |
1685 | Od doktora udał się do swego sklepu , krótko rozmówił się z panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed dziesiątą . Znowu spał jak kamień . Dla jego lwiej natury potrzebne były silne wzruszenia ; przy nich dopiero dusza szarpana namiętnością odzyskiwała równowagę . |
1686 | — Moje długi niech panią nie interesują — odparł tonem głębokiego przekonania . — Jeżeli pan Wokulski , zwyczajny szlachcic , mógł w ciągu paru lat zrobić miliony , człowiek z moim nazwiskiem potrafi spłacić czterdzieści tysięcy długów . I ja pokażę , że umiem pracować … |
1687 | Zagadnięta , z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu , prędko odpowiedziała : |
1688 | Spór o siwiznę i łysinę był zażegnany . |
1689 | — Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę . |
1690 | — A , dziękuję panu ! … Porządnie pan ze mną wyszedł , nie ma co mówić … Kupił pan kamienicę w lipcu , a sprzedał ją w grudniu , rychtyg jak na handel , nie uprzedzając o tym nikogo … |
1691 | — Może być . |
1692 | — A któż to jest ten pan Maruszewicz ? — mówił dalej Wokulski , jakby nie myśląc nawet o obecnych damach . |
1693 | — Może nawet państwo baronowie pogodzą się przy tej okazji — zauważyła pani Meliton . |
1694 | — Co pan rozkaże ? — odezwał się wreszcie Wokulski . |
1695 | — Kto tam ? |
1696 | Na co ojciec spokojnie odparł : |
1697 | V. Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa |
1698 | — Mają gotówkę , jaśnie panie , mają kredyt — odparł Leon . |
1699 | Korzystając z zamieszania Patkiewicz szarpnął kolegę za rękaw i szepnął ponuro : |
1700 | Nagle przyszło mu na myśl : czy to on raczej nie jest głupi ? … |
1701 | — To co ? … — powtórzył Wokulski . |
1702 | Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami , na których rosły pochylone sosny . Panna Izabela usiadła na pniu ściętego drzewa , a Wokulski niedaleko niej na ziemi . |
1703 | — Za żadne skarby ! — jęknęła pani baronowa . — Po całych nocach ryczą , tupią , pieją , gwiżdżą … Nie ma służącej w domu , której by nie zwabiali do siebie … Ach , Boże ! … — krzyknęła odwracając głowę . |
1704 | — Nawet nie ma , panie , co płacić , bo nas i tak wypędzą . |
1705 | Zjawia się dwu Francuzów w przedziale . Krajobraz całkiem odmienny ; szerokie horyzonty , wzgórza , winnice . Tu i owdzie wielki dom piętrowy , stary , ale krzepki , zasłonięty drzewami , zawinięty jakby w bluszcze . Znowu rewizja walizki . Zmiana pociągów , do wagonu wchodzi dwu Francuzów i jedna Francuzka i robią taki hałas , jakby ich było z dziesięcioro . Są to ludzie widocznie dobrze wychowani ; pomimo to śmieją się , kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego , lecz za co , on sam nie wie . |
1706 | Dostrzegł też mimochodem , że w gronie zebranych woźniców służba wielkich panów zachowywała się w sposób pełen godności , bankierscy chcieli rej wodzić , za co im wymyślano , a dorożkarze byli najrezolutniejsi . Furmani zaś powozów najętych trzymali się blisko siebie , gardzący resztą i przez nią pogardzani . |
1707 | — Będę bardzo zadowolona , jeżeli spełni się pańskie proroctwo ; może już wrócimy do tamtych państwa ? … |
1708 | — A któż by inny ? Klejn , Lisiecki czy Zięba ? … Ci nie znaleźliby kredytu , a znalazłszy , może by go zmarnowali . |
1709 | Poszedł do teatru i … na drugi dzień nie mogłem go poznać : w starcu ocknął się mój Stach Wokulski . Wyprostował się , oko nabrało blasku , głos siły … |
1710 | A teraz z nadzwyczajną szybkością dokończę opowiadania o tragedii , która powinna była wstrząsnąć każde szlachetne serce . |
1711 | — Wierz mi , panie Ignacy — kończył schrypniętym głosem — że nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie . W całej naturze samiec należy do tej samicy , która mu się podoba i której on się podoba . Toteż u bydląt nie ma idiotów . Ale u nas ! … Jestem Żyd , więc nie wolno mi kochać chrześcijanki … On jest kupiec , więc nie ma prawa do hrabianki … A ty , który nie posiadasz pieniędzy , nie masz prawa do żadnej zgoła kobiety … Podła wasza cywilizacja ! … Chciałbym bodaj natychmiast zginąć , ale przywalony jej gruzami … |
1712 | Pewnego dnia , jak zwykle , załatwiał się z interesantami w salonie przyjęć . Już odprawił jegomościa , który ofiarował się staczać za niego pojedynki , drugiego , który jako brzuchomówca chciał odegrać rolę w dyplomacji , i trzeciego , który obiecywał mu wskazać skarby zakopane przez sztab Napoleona I nad Berezyną , kiedy lokaj w błękitnym fraku zameldował : |
1713 | „ Pośle Syn Człowieczy anioły swoje , a oni zbiorą wszystkie zgorszenia i tych , którzy nieprawość czynią , jako zbiera się kąkol i pali się go ogniem . ” |
1714 | „ Wesoły dom , nie ma co … ” — szepnął Wokulski otrzepując krople wody , które mu spadły na rękaw . |
1715 | Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie , z hebanową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie ( on bo ma jakieś niepewne spojrzenie ) , pyta : |
1716 | Krzyczała tak głośno , że ją było słychać na całym dziedzińcu , i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania , bo powiedział do stójkowych : |
1717 | Panna Izabela zaczęła mówić po angielsku . |
1718 | — Ja , nic … Padam do nóg wielmożnego pana … My tylko za interesem do pana hrabi … — tłomaczył się , zupełnie innym tonem , przed chwilą hałaśliwy Szpigelman . |
1719 | Na końcu alei ukazała się panna Felicja . |
1720 | Stach i po tym nieszczęściu milczał , ale osowiał jeszcze bardziej . Mając kilka tysięcy rubli dochodu przestał zajmować się handlem , zerwał ze znajomymi i zagrzebał się w naukowych książkach . |
1721 | O tej pannie i o tych majątkach — prawił dalej Węgiełek — wiedzieli ludzie od dawna ; takim sposobem , że dwa razy do roku , na Wielkanoc i na święty Jan , usuwał się kamień , co leżał na dnie potoku , i jeżeli kto stał wtedy nad wodą , mógł zajrzeć do otchłani i widzieć tamtejsze dziwy . |
1722 | — Owszem — odpowiedziałem rozdrażniony — sprzeda kamienicę , sprzeda sklep … Wszystko sprzeda … |
1723 | — Teraz panna nam powie , co to było z lalką ? Tylko proszę prawdę , bo panna stanie do przysięgi … |
1724 | Adwokat nisko ukłonił się i wyszedł , zza proga zaś dodał słodkim tonem : |
1725 | — Po cóż więc kupiła klacz wyścigową ? |
1726 | Tak było dawniej i było dobrze , według zgodnej opinii wszystkich matron . Dziś zapomniano o tym i jest źle : mnożą się mezalianse i upadają wielkie rodziny . |
1727 | — Siedemdziesiąt pięć tysięcy ! … — woła okazały pan . |
1728 | — Chociaż ? … — spytał ojciec . |
1729 | Podniosła się z pnia , jakby chcąc uciekać . Wokulski także powstał . |
1730 | — Nasz wyjazd całkowicie zależy od pana Wokulskiego — odpowiedział ojciec . — Radzę ci więc jak najczęściej zapraszać go na obiad i podawać smaczny , ażeby miał dobry humor . |
1731 | — Kochany panie Rzecki , nie mam zwyczaju mieszać się do cudzych spraw , ale — ostrzeż pan Wokulskiego ( nie ode mnie , tylko od siebie ) , że ten jego wspólnik Suzin to wielki hultaj i zapewne niedługo zbankrutuje … Ostrzeż go pan , bo szkoda człowieka … Zawsze Wokulski , jakkolwiek wszedł na fałszywą drogę , zasługuje na współczucie … |
1732 | — Nie wykręcaj się ! — zawołał pan Leon . — Chrystus zginął nawet za swoich katów … Ale między wami nie ma ducha … Duch w was gnije … Posłuchaj zaś , co mówi Tyrteusz : „ O Sparto , ruń ! nim pomnik twej wielkości , naddziadów grób , meseński skruszy młot i na żer psom rozrzuci święte kości , i przodków cień odegna od twych wrót … Ty , ludu , nim wróg w pętach cię powlecze , ojców twych broń na progach domów złam i w przepaść rzuć … Niech nie wie świat , że miecze były wśród was , lecz serca zbrakło wam ! … ” Serca ! … — powtórzył pan Leon . |
1733 | Przed nami , może na pół wiorsty , bałwaniła się szeroka kolumna dymu , którą budzący się wiatr niekiedy rozdzierał . Wówczas na chwilę można było widzieć długi szereg nóg albo kasków , z połyskującymi obok nich bagnetami . Nad tamtą kolumną i nad naszą kolumną szumiały granaty , wymieniane pomiędzy baterią węgierską , która strzelała spoza nas , i austriacką , odzywającą się ze wzgórz przeciwległych . |
1734 | — Siłą piękności , zdrowia , pieniędzy … |
1735 | — Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę … |
1736 | — Za mniejszy dochód nie warto ryzykować przyszłości — powiedział . |
1737 | — Nie pod tym względem , panie Rzecki — przerwała . — Że on jest w niebie , to wiem , bo gdzieżby mógł być taki spokojny człowiek ? Ale jak patrzę na niebo i na ścianę tej kamienicy , zaraz przychodzi mi na myśl szczęśliwy dzień naszego ślubu … Klemens nieboszczyk miał wtedy na sobie szafirowy frak i żółte nankinowe spodnie , zupełnie tego koloru co nasza kamienica … |
1738 | — Wcale go nie prosiłam — odpowiedziała dumnie hrabina . |
1739 | — A właśnie , że to nie był Goldcygier — odezwał się Konstanty . |
1740 | Teraz i ja wzruszyłem ramionami i umilkłem . Źle nazywać się Szlangbaumem , źle Szlangowskim ; źle być Żydem , źle mechesem … Noc zapada , noc , podczas której wszystko jest szare i podejrzane ! |
1741 | — Ja nie wytoczę … Nie jestem prokuratorem , który ma obowiązek ścigać fałszerzy . Zresztą nie chcę dawać inicjatywy do gubienia jakiegoś zapewne biedaka , który zabija się pracą nad naśladowaniem cudzych podpisów … Czekam więc , ażeby Goldcygier wystąpił z akcją , a dopiero wówczas nikogo nie oskarżając przyznam , że to nie mój podpis . |
1742 | — Ten pan właśnie jest pełnomocnikiem . |
1743 | Oczywiście coś jej strzeliło do głowy i musi być także zadurzona , jeżeli nie w jego wdziękach , to w stanowisku . Inaczej musiałaby zdradzić się , że gra komedię , a baron musiałby spostrzec to , bo miłość patrzy przez mikroskop . |
1744 | — Ja myślę — odparł bez wahania — że wklepałeś się w jakąś grubą awanturę … z której nie wyjdziesz cały … Chyba że cofniesz się w porę , na co zresztą masz dosyć rozumu . |
1745 | — Ja i sceny ! … Zazdrość i Wokulski … Cha ! cha ! cha ! … Ależ nie ma na świecie człowieka , który ośmieliłby się zrobić mi scenę , a tym bardziej on … Nie masz pojęcia o jego uwielbieniu , poddaniu się … A jego bezgraniczna ufność , nawet zrzeczenie się wszelkiej osobistości doprawdy rozbrajają mnie … I kto wie , czy to jedno nie przywiąże mnie do niego . |
1746 | „ Ach , wszystko jedno ! ” — mówi sobie i znowu pragnie , ażeby chmury rozdarły się choć na chwilę . Ale chmury zgęszczają się , a w jej sercu wzmaga się żal , wstyd i niepokój . Spojrzenie jej pada na stolik stojący tuż obok szezlonga i na książkę do nabożeństwa oprawną w kość słoniową . Panna Izabela bierze do rąk książkę i powoli , kartka za kartką , wyszukuje w niej modlitwy : Acte de resignation , a znalazłszy , zaczyna czytać : |
1747 | — Sodowej wody , cytryny i cukru … Biegnij ! — rzekł Wokulski do woźnego . |
1748 | — Ha ! ha ! … — zaśmiał się . — Nu , jaki ja już stary jestem , żem od razu tego nie pomiarkował … Pan panu Łęckiemu da trzydzieści tysięcy rubli … a on panu ułatwi interes może na sto tysięcy rubli … Git ! … Ja panu dam licytanta , co on za piętnaście rubelków podbije cenę domu . Bardzo porządny pan , katolik , tylko jemu nie można dawać wadium do ręki … Ja panu dam jeszcze jakie dystyngowane dame , co także za dziesięć rubelków będzie podbijać … Ja mogę dać jeszcze z pare Żydki , po pięć rubelków … Zrobi się taka licytacja , co pan może zapłacić za ten dom choćby sto pięćdziesiąt tysięcy i nikt nie zmiarkuje , jaki jest interes … |
1749 | Przed wyjściem pytam Klejna , który mieszka w Stachowej kamienicy , aby mi powiedział , jak tam idzie . Zamiast odpowiedzieć , wziął się za głowę . |
1750 | — Bo dlaczego , panie Henryku — spytałem go — raz się , do licha , nie ochrzcisz ? … |
1751 | — Kasper — odpowiedział człowiek wracając pędem . |
1752 | W tej chwili stary podoficer , który szedł na prawym skrzydle gwiżdżąc Rakoczego , wypuścił karabin , rozstawił ręce i zatoczył się jak pijany . Przez mgnienie oka widziałem jego twarz : miał z lewej strony rozdarty daszek kaska i czerwoną plamkę na czole . Szliśmy wciąż ; na prawym skrzydle znalazł się inny podoficer , młody blondynek . |
1753 | W listopadzie , właśnie w tym samym dniu , kiedy zawalił się dom na ulicy Wspólnej , Wokulski wrócił z Moskwy . I znowu nie wiem , co tam robił , dość , że zarobił około siedemdziesięciu tysięcy rubli … Takie zyski przechodzą moje pojęcie , ale przysięgnę , że interes , do którego Stach należał , musiał być uczciwy . |
1754 | — W każdym razie byłoby to okropne . Ty nie wiesz , jakim tonem przemawiał do mnie wczoraj ten … ten … |
1755 | — Proszę babci , nadejdzie zima i moja lalka nie będzie miała w czym wyjść na ulicę … Proszę babci , znowu mi spadło oczko . |
1756 | — Panie dawno mieszkają w tym domu ? |
1757 | — Kochana Belu … — odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić kuzynkę . |
1758 | — Stawska ? … Stawska ? … — przypominał sobie Rzecki trąc czoło . |
1759 | — Doskonale ! — odpowiedziała z mocą . — Jeszcze wczoraj bałam się okropnie ; ale już po spowiedzi lżej odetchnęłam , a od chwili kiedy tu jestem , czuję się zupełnie spokojną . |
1760 | — A jakież to towary ? — spytał przygarbiony hrabia . |
1761 | — Bardzo łatwo . U nas praca ludzka wydaje mierne rezultaty : jesteśmy ubodzy i zaniedbani . Ale tam praca jaśnieje jak słońce . Cóż to za gmachy , od dachów do chodników pokryte ozdobami jak drogocenne szkatułki . A te lasy obrazów i posągów , całe puszcze machin , a te odmęty wyrobów fabrycznych i rękodzielniczych ! … Dopiero w Paryżu zrozumiałem , że człowiek jest tylko na pozór istotą drobną i wątłą . W rzeczywistości jest to genialny i nieśmiertelny olbrzym , który z równą łatwością przerzuca skały , jak i rzeźbi z nich coś subtelniejszego od koronek . |
1762 | I pan Ignacy czuje , że nie może nic odpowiedzieć surowemu sędziemu . Rumieni się , potnieje i już chce wracać do swoich ksiąg ( w taki jednakże sposób , ażeby go zobaczył Nowicki ) , gdy nagle widzi przed sobą dawny pałac Paca . |
1763 | — Toteż nie będziesz lekarzem , tylko sekundantem . |
1764 | Już zrównaliśmy się z walczącą kolumną i widzieliśmy pustą przestrzeń między dymem naszej i austriackiej piechoty , kiedy spoza niej wynurzył się długi szereg białych mundurów . Szereg podnosił się i zniżał co sekundę , a jego nogi migały raz po razu , jak na paradzie . Stanął . Nad nim błysnęła taśma stali , pochyliła się i — zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów , lśniących jak igły w papierku . Potem zadymiło się , zgrzytnęło jak łańcuch po żelaznej sztabie , a nad nami i około nas przeleciał wicher pocisków . |
1765 | Dopiero , gdym już miał wsiąść do fury , odprowadził mnie na bok i rozejrzawszy się , czy kto nie podsłuchuje , szepnął : |
1766 | Około południa zmniejszał się ruch za kontuarem towarów kolonialnych , a za to coraz częściej zjawiali się interesanci po stronie prawej sklepu , u Jana . Tu kupowano talerze , szklanki , żelazka , młynki , lalki , a niekiedy duże parasole , szafirowe lub pąsowe . Nabywcy , kobiety i mężczyźni , byli dobrze ubrani , rozsiadali się na krzesłach i kazali sobie pokazywać mnóstwo przedmiotów targując się i żądając coraz to nowych . |
1767 | — O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami — odpowiedział Wokulski . |
1768 | W czasie tych wizyt zrobiłem kilka ważnych spostrzeżeń . |
1769 | „ Kochana kuzyneczko ! Jeżeli przebaczysz mi moje nieszczęsne ożenienie , ja w zamian daruję ci moją małżonkę , która już mnie samemu dokuczyła . Jako zaś materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze , posyłam ci ząb , który mi wystrzelił Wny Wokulski , zdaje mi się — za to , co ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach . Upewniam cię , kochana kuzynko , że jest to ten sam ząb , którym cię dotychczas gryzłem i już gryźć nigdy nie będę . Możesz go wyrzucić na ulicę , lecz pudełeczko racz zachować na pamiątkę . Przyjmij ten drobiazg od człowieka dziś trochę chorego i wierzaj — nie najgorszego , a będę miał nadzieję , że kiedyś zapomnisz mi moich niedorzecznych złośliwości . Kochający cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski . |
1770 | Jednocześnie rozległo się kilka tępych uderzeń , jakby ktoś pochwycił kogoś drugiego za głowę i uderzał nią o ścianę . Niebawem zaś przez okno stajni zobaczył Wokulski młodzieńca z metalowymi guzikami przy kurtce , który wybiegł na podwórze po miotłę i znalazłszy takową , mimochodem zwalił przez łeb gapiącego się Żydka . Jako przyrodnik , podziwiał Wokulski tę nową formę prawa zachowania siły , gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza rajtszulą . |
1771 | — Już cię korci . A nauczyłeś się czego ? |
1772 | W rezultacie tak Rzecki , jak baron , jak książę i paru hrabiów , którzy dowiedzieli się o „ nowym figlu ” Maruszewicza , wszyscy przyznawali , że Wokulski postąpił szlachetnie , ale nie po męsku . |
1773 | — A że Wokulski kocha się w pani Stawskiej . |
1774 | — Cóż słychać , panie Fitulski ? — zapytał fryzjera . |
1775 | Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli : |
1776 | Dla panny Izabeli impertynenckie spojrzenia barona i otwarte nazwanie Wokulskiego jej wielbicielem były strasznym ciosem . Zabiłaby barona , gdyby to uchodziło dobrze wychowanym kobietom . Cierpienie jej było tym dokuczliwsze , że hrabina słuchała jego wybuchu spokojnie , prezesowa z zakłopotaniem , a ojciec nie odzywał się nawet , od dawna uważając Krzeszowskiego za wariata , którego należy nie drażnić , ale traktować pobłażliwie . |
1777 | — No i wyobraź sobie — zawołał pan Łęcki — co za fatalizm ! … Konsylium zabroniło mi jechać do Paryża i pod karą śmierci kazało wynosić się na wieś . Na honor , nie wiem nawet , gdzie uciec przed tymi upałami . Ale i na ciebie także działają , bo jesteś zmieniony … Prawda , jakie to gorące mieszkanie ? … |
1778 | — Panie , tak nie przemawia się do człowieka stojącego nad grobem . Jeżelim przyszedł , to tylko , ażeby dać panu dowód , że pomimo błędów mam serce szlachetne . |
1779 | — Wszystko jedno ! … — odparł wielkim głosem marszałek . — Powiedziałem : rzucę w Warszawie pięćdziesiąt tysięcy rubli , więc niech dziesięć pójdzie na cele dobroczynne , bo kochany nasz książę mówi cudownie ! … Z rozumu i z serca , jak Boga kocham … |
1780 | Usiedliśmy , przy czym eks-obywatel znowu ukłonił się poważnej damie , a ona jemu . |
1781 | — Daj pan spokój ! — przerwał młody człowiek . — Mój ojciec był zdolnym lekarzem , pracował dniem i nocą , miał niby to dobre zarobki i oszczędził … raptem trzysta rubli na rok ! A że wasza kamienica kosztuje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez trzysta lat … Nie uwierzę zaś , ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat … |
1782 | — Więc dlaczego , u diabła , nie puści jej ? … Już kto jak kto , ale chyba on kpić ze siebie nie pozwoli . |
1783 | — Nic nie rozumiem — przerwał Ignacy . — Cóż to za szał ? |
1784 | „ I dziwić się , że panna Izabela pogardza takim jak ja , wychowawszy się wśród takich jak oni … No , ale co oni robią na świecie i dla świata ? … Szanują ludzi , którzy mogą dać piętnasty procent od ich kapitałów … To jeszcze nie zasługa . ” |
1785 | „ Takiś to ty ? — pomyślałem . — Zobaczymy , dokąd teraz pójdziesz … ” |
1786 | Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu . |
1787 | W ciągu tych wędrówek wchodził na wieże : St. Jacques , Notre – Dame i Panteonu , wjeżdżał windą na Trocadero , zstępował do ścieków paryskich i do ozdobionych trupimi głowami katakumb , zwiedzał wystawę powszechną , Louvre i Cluny , Lasek Buloński i cmentarze , kawiarnie de la Rotonde , du Grand Balcon i fontanny , szkoły i szpitale , Sorbonę i sale fechtunku , hale i konserwatorium muzyczne , bydłobójnie i teatry , giełdę , Kolumnę Lipcową i wnętrza świątyń . Wszystkie te widoki tworzyły dokoła niego chaos , któremu odpowiadał chaos panujący we własnej duszy . |
1788 | Wyszli z panem Domańskim i może w półtorej godziny wrócili obaj mocno zarumienieni . Pan Raczek ledwie oddychał , a pan Domański z trudnością trzymał się na nogach , podobno z tego , że nasze schody były bardzo niewygodne . |
1789 | — Panna Ewelina należy do wyjątków ! … — zawołał baron . |
1790 | Pannie Izabeli wypadł z ręki widelec . Pobladła i chwyciwszy się za czoło szepnęła : |
1791 | — Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela . — Baron nie dostanie swojej klaczy . |
1792 | — Nie sądzę . |
1793 | — Yung weźmie … |