forked from kubapok/lalka-lm
298 KiB
298 KiB
1 | Kiedy w parę godzin wrócił do nas , pytałem go z najobojętniejszą miną , kto jest owa dama . |
---|---|
2 | — A propos — rzekł pan Tomasz po chwili przykrego zdumienia . — Co też mówią w mieście : że to ty , panie Wokulski , kupiłeś mój dom ? … |
3 | „ Dajcie mi jakiś cel … albo śmierć ! … ” — mówił nieraz patrząc w niebo . A w chwilę później śmiał się i myślał : |
4 | — Że żyje ? … — spytała staruszka , wcale nie zdradzając zachwytu . |
5 | „ Zyskałeś większą szansę — objaśniał rozsądek — przed rokiem miałeś może jedną sto – albo jedną dwudziestomilionową prawdopodobieństwa , że się z nią ożenisz , a za rok możesz mieć jedną dwudziestotysięczną … ” |
6 | — Nie chcesz wyjść stamtąd ! |
7 | Panna Izabela była rozdrażniona . |
8 | — Zatem , ojcze , jakąż rolę przeznaczasz temu panu ? — spytała chłodno . |
9 | — Balony ? … — spytał Ochocki z pałającym wzrokiem . |
10 | — Domyślam się , że ci chodzi o politykę — odparł Wokulski . — Będzie pokój . |
11 | — Nie podobają się panu ? — spytał nagle baron spostrzegłszy , że jego towarzysz nie odpowiada . |
12 | — Chybabym zwariował — mruknął młody człowiek wzruszając ramionami . |
13 | — Czy wiesz , kochany panie Rzecki — mówiła szlochając — że to jest moje najmilsze marzenie … Bo , że poczciwy Ludwiczek już umarł , za to głowę sobie dam uciąć … Tyle razy mi się śnił , a zawsze albo nagi , albo jakiś inny , nie ten … |
14 | A przecież istotnie ona do nich wyglądała ! … |
15 | — Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę . |
16 | Pan Ignacy uczuł się głęboko obrażony . Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego . |
17 | — A o tym , że wciąga papę do spółki handlowej , nie słyszałaś ? |
18 | — Jeszcze w Zasławku — ciągnęła panna Izabela — wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu ( tu oblał ją rumieniec ) , który też ma być sprzedany najpóźniej w czerwcu . |
19 | — I wystoję się z godzinę w dusznej sali ! — odmrukuje jegomość . |
20 | — Naturalnie ! — potwierdził pan Tomasz . — Czyliżbyś nie miała rozumieć tak prostej rzeczy . Niezły to może człowiek , ale zawsze kupiec … kupiec ! … |
21 | Drugi granat pękł nad naszymi głowami i jedna z jego skorup padła Kratochwiłowi pod nogi . Pobladł , ale śmiał się . |
22 | — A tak , że o wpół do ósmej muszę być z naszym panem w teatrze … — mruknął Oberman , nieznacznie wzruszając ramionami . |
23 | „ Ładny interes ! Spóźnią się do sądu , jeżeli się już nie spóźniły , sąd wyda wyrok zaoczny i naturalnie , nie tylko skaże panią Stawską , ale jeszcze uzna ją za zbiegłą , rozeszle listy gończe … Tak zawsze z tymi babami ! … ” |
24 | — Zobaczy jaśnie wielmożny pan … — szepcze zakrystian . |
25 | — Teraz — zakończył sędzia skończywszy czytanie — może pani podać skargę o potwarz . |
26 | — Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat . Na szczęście , jeden z kolegów ( odziany również we frak ze srebrnym znaczkiem ) wywołuje go z sali ; w minutę zaś później zbliża się do pana Łęckiego jegomość w szafirowych okularach , z miną zakrystiana , i mówi : |
27 | Przez chwilę jeszcze toczyła się w nim walka . Raz — wyrzucał sobie , że mogąc uwolnić świat od hultaja nie zrobił tego , to znowu myślał , co działoby się z nim , gdyby tak jego samego uwięziono , oderwano od panny Izabeli na całe miesiące , może na lata . |
28 | — Trzysta rubli — odpowiedział rządca . — To , panie , jakbyśmy z ołtarza zdejmowali … |
29 | Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą . W każdej porze dnia siedział on pod oknem na fotelu obitym skórą , ubrany w niebieski barchanowy kaftan , biały fartuch i takąż szlafmycę . Przed nim na stole leżała wielka księga , w której notował dochód , a tuż nad jego głową wisiał pęk dyscyplin , przeznaczonych głównie na sprzedaż . Starzec odbierał pieniądze , zdawał gościom resztę , pisał w księdze , niekiedy drzemał , lecz pomimo tylu zajęć , z niepojętą uwagą czuwał nad biegiem handlu w całym sklepie . On także , dla uciechy przechodniów ulicznych , od czasu do czasu pociągał za sznurek skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie , co mi się najmniej podobało , za rozmaite przestępstwa karcił nas jedną z pęka dyscyplin . |
30 | Od tego dnia bardzo rzadko widywałem się z naszą pryncypałową . W pół roku zaś później Stach powiedział mi , że … żeni się z panią Małgorzatą Mincel . |
31 | Ojciec milczał , tylko mocniej przycisnął jej ramię . |
32 | Pudełko było z blachy , zamknięte w szczególny sposób ; Geist po kolei dotykał sztyftów osadzonych w różnych punktach , od czasu do czasu rzucając na Wokulskiego spojrzenia gorączkowe i podejrzliwe . Raz nawet zawahał się i zrobił taki ruch , jakby chciał schować pudełko ; ale opamiętał się , dotknął jeszcze paru sztyftów i — wieko odskoczyło . |
33 | Ojciec zamyślił się . |
34 | — Pan mnie zna ? |
35 | Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w magazynach . Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem , w czasie obiadu i po obiedzie . Potem jechano na koncert lub do teatru , ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat , gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują , ale za to wciąż gadają sami do siebie — gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek , zabity przez męża w piątym akcie , na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie , ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące . Po wyjściu z teatru znowu zbierano się w salonach , gdzie służba roznosiła zimne i gorące napoje , najęci artyści śpiewali , młode mężatki słuchały opowiadań porąbanego kapitana o murzyńskiej księżniczce , panny rozmawiały z poetami o powinowactwie dusz , starsi panowie wykładali inżynierom swoje poglądy na inżynierię , a damy w średnim wieku półsłówkami i spojrzeniami walczyły między sobą o podróżnika , który jadł ludzkie mięso . Potem zasiadano do kolacji , gdzie usta jadły , żołądki trawiły , a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych . A potem — rozjeżdżano się , ażeby w śnie rzeczywistym nabrać sił do snu życia . |
36 | Klęcząc zaczęliśmy wydobywać i odgryzać patrony . Rozległo się szczękanie stalowych stempli i trzask odciąganych kurków … Podsypaliśmy proch na panewki i znowu cisza . |
37 | Lalka ( a nawet trzy podobne ) od dawna była przygotowana , ale tak się zmieszałem , że przez parę minut nie mogłem jej znaleźć . Śmieszny jest Klejn ze swoimi minami ; on gotów myśleć , że ja kocham się w pani Stawskiej . |
38 | — Żosztawił bilet , leży na biurku . |
39 | — No , no — rzekła — niech pan się uspokoi i nie przesadza … Pod słowem honoru ( choć kobiety podobno nie mają honoru ) zapewniam pana , że to , o czym mówiliśmy , zostanie między nami . Zresztą jestem pewna , że nawet Bela przebaczyłaby panu jego wybuch . Była to niegodziwość , ale … zakochanym wybacza się nie takie niegodziwości . |
40 | Widok pogodnego nieba , pięknych drzew , przelatujących ptaków i wesołych ludzi zatarł ślady jej nocnych przywidzeń ; gdy zaś jeszcze z kilku przejeżdżających powozów spostrzeżono ją i powitano , w sercu jej ocknęło się zadowolenie . |
41 | W tej chwili zbliżył się do niego na palcach Rzecki i szepnął : |
42 | „ Nędznikiem będę , jeżeli twoje trzydzieści tysięcy rubli , poczciwcze , nie przyniosą ci dziesięciu tysięcy rocznie . ” |
43 | — Och ! — potwierdził dżokej . |
44 | — Kto mnie maltretuje ? — krzyknął zrywając się . |
45 | Gdy sklep zamknięto i panowie wyszli , Wokulski rzekł : |
46 | — Pierwszy . |
47 | I podał mu tej samej wielkości kulkę platynową . Wokulski przekładał obie z rąk do rąk ; zdziwienie jego wzrosło . |
48 | Podczas tych wodnych przejażdżek , a także podczas spacerów w parku i zawsze , gdy byli razem , czuł jakiś niezmierny spokój , jakby cała dusza jego i cała ziemia od wschodnich do zachodnich kresów napełniona była ciszą , wśród której nawet turkot wozu , szczekanie psa albo szelest gałęzi wypowiadały się w cudownie pięknych melodiach . Zdawało mu się , że już nie chodzi , lecz pływa w oceanie mistycznego odurzenia , że już nie myśli , nie czuje , nie pragnie , tylko kocha . Godziny umykały gdzieś jak błyskawice zapalające się i gasnące na dalekim nieboskłonie . Dopiero był ranek — już południe — już wieczór i — noc pełna przebudzeń i westchnień . Niekiedy myślał , że dobę podzielono na dwa nierówne okresy czasu : dzień krótszy od mgnienia powiek i noc długą jak wieczność dusz potępionych . |
49 | Przede wszystkim wyjeżdżał Suzin , zakupiwszy kilkanaście statków . Najzupełniej legalny zysk z tej operacji był ogromny — tak ogromny , że cząstka przypadająca na Wokulskiego pokryła wszystkie wydatki , jakie w ciągu ostatnich miesięcy poniósł w Warszawie . |
50 | Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka , którego rad by nazywać swoim ojcem . |
51 | — W pierwszej brygadzie , drugiej dywizji — przerwała prezesowa . — Widzisz , moje dziecko , że nie jesteś mi tak nie znany … Żyjeż on jeszcze ? … |
52 | Pewnego dnia , w pierwszej połowie czerwca , pani Meliton dała znać Wokulskiemu , że jutro w południe panna Izabela będzie na spacerze z hrabiną i — z prezesową . Drobny ten wypadek mógł mieć pierwszorzędne znaczenie . |
53 | — Wolimy dawnych , znanych nam ze spokójności i porządku — powiedziałem . |
54 | — Prawda , że wyjeżdżał pan do Paryża bardzo obrażony na mnie ? … |
55 | Pani Wąsowską była najlepszą kobietą , nie myślała powtórnie wychodzić za mąż , a tym mniej odbierać innym paniom konkurentów . Dopóki jednak żyła na świecie , nie mogła pozwolić na to , ażeby jaki mężczyzna mógł kochać się w jakiejś innej kobiecie , nie w niej . Żenić się dla interesu ma prawo ; pani Wąsowska gotowa mu była nawet pomagać , ale uwielbiać — można było tylko ją . Nie dlatego nawet , ażeby uważała się za najpiękniejszą , ale że … taką już miała słabość . |
56 | — Z wdzięcznością przyjmuję obietnicę — odparł Wokulski . — Nie wpłynie to jednak na termin wyjazdu państwa do Paryża , ponieważ zależy on tylko od ich woli . |
57 | „ Sława ! … sława ! … sława ! … ” |
58 | — Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak … |
59 | ( Spotkał taką w szesnaście lat później i dalibóg , że nie ma się czym cieszyć ! … ) |
60 | — Co ja tam mogę rozkazać ! — odparł wzruszając ramionami . — Przyszedłem żebrać , nie rozkazywać … |
61 | Po raucie u państwa Rzeżuchowskich Wokulski wrócił do siebie w niezwykłym nastroju ducha . Atak szału minął go i ustąpił miejsca apatycznemu spokojowi . Wokulski nie spał całą noc , ale stan ten nie wydawał mu się przykrym . Leżał spokojnie , nie myślał o niczym i tylko ciekawie przysłuchiwał się bijącym godzinom . Pierwsza … druga … trzecia … |
62 | „ Szpieguje nas ten poczciwiec ! ” — pomyślałem . Zwróciłem oczy ku drugiemu piętru od frontu . Masz pociechę ! … W najdalszym pokoju pani baronowej Krzeszowskiej oba lufciki otwarte , a w głębi widać … ją samą , jak przypatruje się lokalowi pani Stawskiej przez teatralną lornetkę . |
63 | — Dlaczegóż nie powiedziałeś , że mnie nie ma w domu ? — spytał gniewnie Wokulski . |
64 | Spostrzegłem jednak , że uwaga ta nie wzmocniła w Maruszewiczu otuchy . Owszem , zdawał się być jeszcze więcej zmieszany . |
65 | — Jest — mówi Klejn krzywiąc się . — Mieszka na trzecim piętrze od frontu . |
66 | — Poczekaj . Jest ktoś , który chciałby ci dopomóc , więc nie spiesz się i odpowiadaj szczerze … |
67 | Dobrze , ale jeżeli ta panna naprawdę go kocha ? … Boć trudno przypuścić , ażeby go oszukiwała . W ogóle biorąc , kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn ; nie tylko mniej spełniają występków , lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas . Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna , który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy , to czy można posądzać o coś podobnego kobietę , młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ? |
68 | Czuł , że jego pan jest w wyjątkowo dobrym usposobieniu . |
69 | — Niemnej jednak pani baronowa nazwała nas szachrajami . |
70 | — Bóg cię zesłał , kochany panie Rzecki ! — zawołała staruszka i na pożegnanie pocałowała mnie w głowę . |
71 | — A tak … dużo szlachty mieszka w tej stronie . Ziemia doskonale uprawna ; ma pan łubin , koniczynę … |
72 | W tym miejscu ulica nieco zgina się na prawo . Wokulski pierwszy raz spostrzega dom trzypiętrowy i napełnia go jakaś rzewność . Dom trzypiętrowy między pięciopiętrowymi ! … cóż to za miła niespodzianka … |
73 | — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — odzywał się jękliwie baron . |
74 | — Protestuję ! — odezwał się Starski . — Panna Izabela jest całkiem zadowolona ze swego towarzysza , a ja z mojej towarzyszki … |
75 | XV . W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność , a w jaki rozsądek |
76 | Ale Wokulski przywitał go bardzo łaskawie i nawet zabrał do swego gabinetu , gdzie z pół godziny rozmawiali . O czym ? … |
77 | — Jestem trochę rozstrojona . |
78 | — Więc zaciąga długi … |
79 | — Nie gardzi pan nami ? … — spytała zdławionym głosem . |
80 | Pod wpływem tych zwierzeń pani Stawska szczuplała , mizerniała , nawet zaczęła się trwożyć . Opanowała ją bowiem jedna myśl : co ona odpowie , jeżeli Wokulski wyzna , że ją kocha ? … Wprawdzie serce w niej już od dawna zamarło , ale czy będzie miała odwagę odepchnąć go i przyznać , że ją nic nie obchodzi ? Czy mógł jej nie obchodzić człowiek taki jak on , nie dlatego , że mu coś zawdzięczała , ale że był nieszczęśliwy i że ją kochał . „ Która kobieta — myślała sobie — potrafi nie litować się nad sercem tak głęboko zranionym , a tak cichym w swojej boleści ? ” |
81 | — Wyobraź pan sobie , że z okazji twego tu przybycia … Słyszysz , panie Stanisławie ? … Z okazji twojej wizyty u nas ja pogodziłem się z panią Joanną , z moją siostrą … Ale pan zbladłeś ? … Znajdziesz tu wielu znajomych … Nie wyobrażaj sobie , że arystokracja jest tak straszną … |
82 | Była to jedna z tych chwil , kiedy natura hamuje swoje wielkie siły i zawiesza odwieczne prace , ażeby uwydatnić szczęście istot drobnych i znikomych . |
83 | „ Cóż to znowu ? … ” — myśli spostrzegłszy na lewo ogromny budynek , niepodobny do żadnego z tych , jakie znał dotychczas . Jest to olbrzymi prostokąt z kamienia , a w nim brama z półkolistym sklepieniem . Oczywiście brama , która stoi na przecięciu się dwu ulic . Obok niej budka , gdzie zatrzymują się omnibusy ; prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka ulicy krótką , żelazną balustradą . |
84 | — Tere – fere ! — mówi Szprot i kręci palcem w powietrzu . — Łatwo panu żądać satysfakcji , boś oficer węgierski . Zamordować człowieka albo nawet dwu czy samemu dać się porąbać to u pana chleb z masłem … Ale ja , panie , jestem ajent handlowy , mam żonę , dzieci i terminowe interesa … |
85 | — Mylisz się , profesorze — odparł Wokulski . — Zresztą w grobie nie jest chyba weselej … |
86 | — Jest pan przecie szlachcicem , a mówi prezesowa , że tak dobrym , jak Starscy , a nawet Zasławscy … |
87 | Krótko mówiąc , ostatni wieczór przed sprawą , kiedy właśnie najpotrzebniejsza była energia , ostatni ten wieczór upłynął nam pomiędzy dżumą i śmiercią a hańbą i kryminałem . W głowie mi się zamieszało tak , że kiedym się znalazł na ulicy , nie wiedziałem , gdzie iść : w lewo czy w prawo ? |
88 | — Tak powiedziała prezesowa ? — rzekła chłodno panna Izabela . |
89 | Dokończyła szeptem . Usta jej drżały , oczy zaszły łzami . Przez chwilę mięła kartkę w palcach , potem z wolna odwróciła głowę , i kartka upadła na ziemię … |
90 | — No … te spółki … ten sklep … ten obiad … Wszystko dla niej … I ja przez nią wyleciałem ze sklepu … — mówił Mraczewski opierając się na moim ramieniu , gdyż nie mógł ustać . |
91 | — Ma rację — szepnął Wokulski . |
92 | Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał : |
93 | Wokulski także miał po Nowym Roku batalię z tą spółką , którą założył do handlu z cesarstwem . Myślę , że jeszcze jedna sesja , a rozpędzi swoich wspólników na cztery wiatry . Cóż to za dziwni ludzie , choć wszystko inteligencja : przemysłowcy , kupcy , szlachta , hrabiowie ! On im stworzył spółkę , a oni uważają go za wroga tej spółki i sobie tylko przypisują zasługę . On im daje siedem procent za pół roku , a ci jeszcze się krzywią i chcieliby pozniżać pensje pracownikom . |
94 | — Powiem , jaśnie panie , tylko on nie zrozumie — odpowiedział zadowolony lokaj , a wpadłszy do szwajcara rzekł : |
95 | — Daj pokój — rzekł — już i tak jesteś rozdrażniony … |
96 | — Więc tak ? … — rzekł baron , ostro patrząc na Wokulskiego . |
97 | Stach zamknął mu drzwi przed nosem . |
98 | — Naturalnie ! Ale najnieznośniejsze są wielkie damy i służące z restauracji . Co to za wymagania , jakie grymasy ! … |
99 | — No jużci , panie Rzecki — mówi on — kto jeździ do Paryża , kupuje okręty w czasie nieporozumień z Anglią i tak dalej , ten , panie Rzecki , nie odznacza się obywatelskimi cnotami . |
100 | Natomiast obok krzyża leżącego na ziemi wciąż klęczała młoda dziewczyna w aksamitnym kaftaniku i jaskrawym kapeluszu . Gdy zwróciła oczy na oświetlony grób , jej także błysnęło coś na wyróżowanych policzkach . Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła . |
101 | Pani Stawska zaczęła się śmiać . |
102 | — W każdym razie nieprędko . |
103 | Mnie gazetę i chowa ją do kieszeni , nie dokończywszy mazagranu płaci za niego i — wstaje od stołu . Garson patrzy spod oka , dwaj goście , bawiący się cienkimi laseczkami , zakładają nogi jeszcze wyżej , a jeden z nich impertynencko przypatruje mu się przez monokl . |
104 | „ Po co ja wpadłem w tę sieć intryg i oszustw ! ” — pomyślał , ciągle jeszcze rozdrażniony słowami Ochockiego . |
105 | W drodze do domu pan Tomasz był odurzony . Nie czuł upału , tylko ogólne osłabienie i szum w uszach . Chwilami zdawało mu się , że każdym okiem widzi inaczej albo że obydwoma widzi gorzej . Oparł się w rogu powozu chwiejąc się za każdym silniejszym ruchem jak pijany . |
106 | Po nim nastąpiła paruminutowa przerwa . Wokulskiemu zdawało się , że w poczekalni słyszy szelest kobiecej sukni . Wytężył ucho … W tej chwili lokaj zameldował baronowę … |
107 | — O … i ten ! … — zawołała baronowa . — Mój mąż ( jestem pewna , że to on ) przysyła jej ze wsi bukiety … Rządca tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z dołu co miesiąc … |
108 | „ On coś wie ! ” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno : |
109 | Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna : |
110 | — Ja ? … — spytał . |
111 | — Nie , pani . Ja myślę , że tak jak pani wyglądały kobiety święte . |
112 | — A jaki z tego sens moralny dla ostatniej miłości ? — spytał Wokulski . |
113 | Wokulski wskoczył do swego powozu i otworzył lornetę . Był tak pochłonięty wyścigiem , że na chwilę zapomniał o pannie Izabeli . Sekundy rozciągały mu się w godziny ; zdawało mu się , że jest przywiązany do trzech koni mających się ścigać i że każdy ich ruch niepotrzebny szarpie mu ciało . Uważał , że jego klacz nie ma dość ognia i że Yung jest zanadto obojętny . Mimo woli słyszał rozmowy otaczających go : |
114 | Przeżegnałem się . |
115 | — Z lekcyj — mówi . — Jeszcze przywiozłem ze sześćset rubli . |
116 | — Co ja zrobię , kiedy pan jak ma pieniądze , to jest chory , a jak jest zdrów , to nie ma pieniędzy ? … — odpowiedział inny głos , nieco zacinający z żydowska . |
117 | — A czego to ? … — odwarknęła baba . |
118 | Na ostatnie słowa położyłem nacisk , bo mi mój pan Szlangbaum wyglądał tak , jakby miał zamiar albo nasz sklep kupić ( co wydaje mi się nieprawdopodobnym ) , albo kasę okraść … Czego , lubo jest uczciwy starozakonny , nie uważałbym za rzecz niemożliwą . |
119 | A pamiętasz jeneralną bitwę , do której zawsze wzdychaliśmy odpoczywając po partyzanckiej strzelaninie ? Ja bo nawet w grobie jej nie zapomnę , a jeżeli kiedyś zapyta mnie Pan Bóg : po com żył na świecie ? … po to — odpowiem — ażeby trafić na jeden taki dzień . Ty tylko rozumiesz mnie , Katz , bośmy to obaj widzieli . A niby na razie wydawało się — nic … |
120 | „ Więc my naprawdę nie możemy obejść się bez tego człowieka ? … — mówiła w duszy . — No , jeżeli ma nasze pieniądze , to naturalnie musi spłacać nasze długi … ” |
121 | — Aha ! … Cóż ten pan mówił ? |
122 | — A , a ! … To dobrze … — mówiła baronowa , powoli wchodząc do salonu i nie prosząc nas , żebyśmy usiedli . Rysopis tej damy : czarna suknia , żółtawa twarz , sinawe usta , zaczerwienione z płaczu oczy i włosy gładko uczesane . Skrzyżowała ręce na piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła : |
123 | Major odwrócił się do nas na koniu i uśmiechnął się pod szpakowatym wąsem . Zrozumiałem , co to znaczy , usłyszawszy całą gamę strzałów , jakby kto zagrał na organach . |
124 | To zdawało mu się , że Ir jest chory , to , że rdzewieje nigdy nie używana dubeltówka , to znowu , że jest jakiś błąd w zielonej firance , która zasłaniała okna , a nareszcie , że herbata jest za gorąca i trzeba ją pić wolniej niż zwykle . |
125 | Wtedy błysnęła mi szczególna myśl . Czy bitwy nie są hałaśliwymi komediami , które wojska urządzają dla narodów , nie robiąc sobie zresztą krzywdy ? … To bowiem , na co patrzyłem , wyglądało wspaniale , ale nie tak znowu strasznie . |
126 | Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha . |
127 | — Właśnie , jeżeli pani pozwoli , pojadę na Zasław . Obejrzę kamień , zresztą mam tam jeszcze interes . |
128 | — Jakie on musi mieć pieniądze ! — mruczy jeden z nich do swego sąsiada . |
129 | — Więc bierze … — Tu Wokulski odetchnął . — Jakże on stoi ? |
130 | Ale dama gwałtownie odwróciła się od niego do neseserek i upadła na krzesło . |
131 | Wówczas zbliżał się do niej stary Mincel i całował ją w rękę mówiąc : |
132 | — Balonem pana Ochockiego ? … |
133 | Baron tymczasem wyjął z rozmaitych kieszeni cztery safianowe pudełka , ustawił je na ławce i po kolei zaczął otwierać . |
134 | Teraz dopiero zrozumiała , jak gorąco kocha tę swoją duchową ojczyznę , gdzie kryształowe pająki zastępują słońce , dywany — ziemię , posągi i kolumny — drzewa . Tę drugą ojczyznę , która ogarnia arystokrację wszystkich narodów , wykwintność wszystkich czasów i najpiękniejsze zdobycze cywilizacji . |
135 | — Co to wydawać pieniądze na książki ? … Mnie dawaj , bo jak będę musiał przerwać proces , wszystko zmarnieje . Książki nie wydobędą cię z upodlenia , w jakim teraz jesteś , tylko proces . Kiedy go wygram i odzyskamy nasze dobra po dziadku , wtedy przypomną sobie , że Wokulscy stara szlachta , i nawet znajdzie się familia … W zeszłym miesiącu wydałeś dwadzieścia złotych na książki , a mnie akurat tyle brakowało na adwokata … Książki ! … zawsze książki … Żebyś był mądry jak Salomon , póki jesteś w sklepie , będą tobą pomiatali , chociażeś szlachcic , a twój dziadek z matki był kasztelanem . Ale jak wygram proces , jak wyniesiemy się na wieś … |
136 | — Najmniejszego . |
137 | — Ale mnie ten dom kosztował sto tysięcy , a mógł był pójść , gdyby lepiej pilnowano … za sto dwadzieścia tysięcy … |
138 | — Są w salonie przyjęć , są w czytelni , są w sali jadalnej … Pan Jumart niecierpliwi się … |
139 | — Daruj mu pan — szepnąłem do rządcy . |
140 | — A pan skąd je masz ? |
141 | — I wtedy do owej kobiety przywiązałbym się tak jak pańskie medium do łopatki od węgli ? … — spytał Wokulski . |
142 | — Szatanie ! … |
143 | — Weź , Florciu , lampę do mego pokoju . Papa jest ? |
144 | — No , to jest sztabka szklana — odparł Wokulski . |
145 | IV . Powrót |
146 | — Zresztą , powiem ci — ciągnął dalej pan Ignacy — szkoda takiego subiekta . Chłopak piękny , kobiety go pasjami lubią … |
147 | Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli : |
148 | Tu pochwycił go pan Łęcki z oznakami niebywałej tkliwości . |
149 | Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z listem w ręku . |
150 | — O , Anglicy nigdy nie łamią form — broniła się panna Florentyna . |
151 | — Suzin ? … Jest zły , a co gorsza — rozżalony . Mówi , że Stanisław Piotrowicz już nie ten , co był , że gardzi nim … słowem , awantura ! … Pięćdziesiąt tysięcy rubli zysku i darmo podróż . No , niech pan sam powie , czy w tych warunkach nawet święty Stanisław Kostka nie pojechałby do Paryża ? … |
152 | — Tym się zgubił — ciągnął Szuman . — Tysiąc centnarów śniegu , rozdzielonego na płatki , tylko przysypują ziemię nie szkodząc najmniejszej trawce ; ale sto centnarów śniegu zbitych w jedną lawinę burzy chałupy i zabija ludzi . Gdyby Wokulski kochał się przez całe życie co tydzień w innej , wyglądałby jak pączek , miałby swobodną myśl i mógłby zrobić wiele dobrego na świecie . Ale on , jak skąpiec , gromadził kapitały sercowe , no i widzimy skutek tej oszczędności . Miłość jest wtedy piękną , kiedy ma wdzięki motyla ; ale gdy po długim letargu obudzi się jak tygrys , dziękuję za zabawę ! … Co innego człowiek z dobrym apetytem , a co innego ten , któremu głód skręca wnętrzności … |
153 | Istotnie , dzień był wyjątkowo gorący i jaskrawy : chodniki i kamienie ziały żarem , blaszanych szyldów ani latarniowych słupów nie można było dotknąć ręką , a z nadmiaru światła panu Ignacemu zachodziły łzami oczy i czarne płatki zasłaniały mu pole widzenia . |
154 | — Tak jest . |
155 | „ A po co ? … Może po to , ażeby znowu spotkać pannę Izabelę , znowu stracić energię ? … ” |
156 | — A bój się pan Boga , panie Ignacy — zawołał — trzy godziny czekam na pana ! Wyście tu wszyscy głowy potracili … |
157 | Ochocki zrobił wielką minę , która miała oznaczać , że nie pojedzie z panią Wąsowską . Nachmurzywszy się jednak jeszcze bardziej , wziął kapelusz i wyszedł . |
158 | Phi ! co za ulewa , co za kanonada piorunów … Zwinięty w kłębek Ir odszczekuje im przez sen stłumionym głosem , a ja kładę się do łóżka , nakryty tylko prześcieradłem . Gorąca noc . Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem . |
159 | — Pan Rzecki — odparła rumieniąc się . |
160 | — Matyldy są na co dzień , damy na święta . Ale Iza będzie największym świętem . Słowo honoru daję , że nie znam kobiety , która by na mnie tak piekielne robiła wrażenie … No , ale bo też i ona lgnie do mnie ! |
161 | — Patrzcie ! … patrzcie ! … Pąsowy bierze gniadego … |
162 | — Drobiazg , prawie nic … Jakieś pięć do sześciu tysięcy rubli … |
163 | — A dokumenta ? |
164 | — Ja jestem zupełnie inny — odparł ciszej męski głos za drzwiami i znowu rozległy się dwa pocałunki , z pewnością w rękę . |
165 | — Ach , jak Boga kocham ! … Nie chcę być u pani na obiedzie … tu wysiadam … |
166 | „ Wyjdę z niego chyba do pracowni Geista ” — pomyślał czując , że już wpadło mu w serce pierwsze ziarno pogardy . |
167 | Pani Stawska podniosła na niego oczy . |
168 | Witana rzewnym słowików pieniem ; |
169 | Obaj odzyskaliśmy dawną szczerość i do północy rozmawialiśmy o przeszłych czasach . Na dobranoc powiedział mi Stach : |
170 | — Otóż , co … Gotował wraz z innymi piwo , które do dziś dnia pijemy , i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka . |
171 | Wszyscy już byli w pałacu , gdzie wkrótce podano kolację . Wieczór zeszedł wesoło . Około jedynastej Ochocki odprowadził Wokulskiego do jego mieszkania . |
172 | „ Inaczej nie miałbym przyjemności pożegnać szanownej pani ” — odpowiada Patkiewicz i słyszę , pokazał jej takiego nieboszczyka , że baba runęła na wznak na podłogę wołając : |
173 | — Jeszcze by też nie były , jak pan przychodzi — odpowiedziała mrużąc oczy . |
174 | — Właśnie od kilku dni miałem cię o to samo prosić ! … — odpowiedział uradowany pan Tomasz — niepodobna trzymać się na zbyt etykietalnej stopie z człowiekiem tak użytecznym . |
175 | Ma levre sur tes levres closes , |
176 | „ Cóż to za okrucieństwo losów ! — myślał z goryczą . — Dwom ludziom dano prawie te same aspiracje , tylko jeden urodził się o osiemnaście lat wcześniej , drugi później ; jeden w nędzy , drugi w dostatku ; jeden nie mógł wdrapać się na pierwsze piętro wiedzy , drugi lekkim krokiem przeszedł dwa piętra … Jego nie zepchną z drogi burze polityczne , tak jak mnie ; jemu nie przeszkodzi miłość , którą traktuje jak zabawkę ; podczas gdy dla mnie , który sześć lat spędziłem na pustyni , uczucie to jest niebem i zbawieniem … Więcej nawet ! … No i on triumfuje nade mną na każdym polu , choć przecież ja mam te same uczucia , tę samą świadomość położenia , a pracę z pewnością większą … ” |
177 | Tymczasem Konstanty , wciąż stojąc na progu , zaczął z politowaniem kiwać głową , aż zniecierpliwiony odezwał się : |
178 | „ Co , u diabła — myślę — czyby kto z policji , czy może jaki sekretarz komornika spisuje nam ruchomości ? … ” |
179 | W przedpokoju zadzwoniono , a po chwili Mikołaj podał bilety panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego . |
180 | Panna Łęcka piękna , bo piękna , ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw … W tym jest coś z p … ( w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami ) . W tym jest jakieś duże P … |
181 | — Nowego Napoleona wsadzili do prochowni ! — odpowiedział pan Domański . |
182 | Młoda para rozmawiała tak krzykliwie , że słychać ją było w całym parku , ku wielkiemu zadowoleniu pani Wąsowskiej , która zanosiła się ze śmiechu . Gdy umilkli , do uszu Wokulskiego doleciał szept barona i panny Eweliny . |
183 | — Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać … |
184 | — A czy pani zwróciła należność ? |
185 | Nagle od strony kuchni doleciało nas niepokojące syczenie . Jejmość w kaftaniku wybiegła szepcząc po drodze : |
186 | — Przepraszam — mówię — ale nie rozumiem . ( Myślałem , że robi aluzję do procesu pani Stawskiej . ) Nie rozumiem — mówię — panie radco . |
187 | — Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka . Przysięgnę — dodała ciszej — że ona go już nie kocha , choć sama nie wie o tym , ale jestem pewna , że … pojechałaby do niego , gdyby ją wezwał ! … |
188 | Siadł na krawędzi jej łóżka , długo patrzył na nią oczyma , z których przeglądała wieczność , a potem objął ją w potężnym uścisku i pocałunkami białych ust ocierał łzy i chłodził jej gorączkę . |
189 | — Ach ! … — westchnęła pani Stawska upuszczając na ziemię mufkę , którą Klejn zaraz podniósł . |
190 | Rozstali się wymieniając najpiękniejsze ukłony . |
191 | — Po ósmej … po ósmej … — odpowiedział mu pan Ignacy — Teraz nie ma czasu . |
192 | — Pogodziłaś się jednak z tym impertynentem ? — zapytała pani Wąsowska . |
193 | — Ja pana prawie nie znam — szepnęła , widocznie zakłopotana , panna Izabela . |
194 | — Aha ! … — szepnął Rzecki . — Domyślałem się tego . |
195 | Dramatyczny głos baronowej przeszedł znowu w szlochanie . |
196 | Naprzód tedy zauważył , że szlachta , lubo o Wokulskim odzywa się z przekąsem jako o dorobkiewiczu i demokracie , w cichości jednak chełpi się nim : |
197 | Za oknem wciąż toczyły się wozy i płynął w obie strony potok ludzki , z którego co chwila odrywał się ktoś i wchodził do sklepu . |
198 | — Ale z Ewelinką albo z panią Wąsowską . |
199 | — Więc kiedyż mam przyjść ? — pytał gość z miną bardzo zdesperowaną . |
200 | Hrabia spojrzał na niego ciekawie , a baron wybuchnął : |
201 | Uuu … widzę , że mi się rozhulała starowina , więc żeby ją pohamować na punkcie dżumy , napomknąłem znowu o procesie , na co ta kochana pani odpowiedziała mi długim wywodem o hańbie ścigającej jej rodzinę , o możliwym uwięzieniu pani Stawskiej , o tym , że się rozlutował samowar … |
202 | Od tej pory mówi przez sen o tej lalce ; ledwie obudzi się , chce iść do pani baronowej , a kiedy tam jest , gotowa przez cały czas wpatrywać się w lalkę złożywszy ręce jak do pacierza . |
203 | W każdym razie sądziłam , że pan jest człowiek zimny , rachunkowy , który chodząc po lesie taksuje drzewo , a na niebo nie patrzy , bo to nie daje procentu . Tymczasem cóż widzę ? … Marzyciela , średniowiecznego trubadura , który wymyka się do lasu , ażeby wzdychać i wypatrywać zeszłotygodniowe ślady jej stóp ! Wiernego rycerza , który kocha na życie i śmierć jedną kobietę , a innym robi impertynencje . Ach , panie Wokulski , jakie to zabawne … jakie to niedzisiejsze ! … |
204 | A on , jakby nigdy nic , odpowiada : |
205 | „ Co ja jednak wyrabiam ? … Świadomie pomagam hultajowi do zrobienia łotrostwa . Gdybym dziś umarł , pieniądze te musiałby * masie * zwrócić Krzeszowski … Nie , to Maruszewicz poszedłby do kozy … No , to go nie minie … ” |
206 | — Nie wszystko , panie — odparłem . |
207 | — Kuzynek podobno wraca z Chin ? — spytała panna Izabela . |
208 | Tymczasem na dole praczki prały bieliznę , na trzecim piętrze szewc kuł , a na drugim w tylnej oficynie dźwięczał fortepian i rozlegała się wrzaskliwa gama : |
209 | — Herr Jesas ! … Aber du hast noch keinen Kaffee getrunken ? … |
210 | — A , a , a ! … To pan jest plenipotentem , zdaje mi się , że pana Wokulskiego … Czy tak ? … Niechże mu pan powie , że albo ja wyprowadzę się z tego mieszkania , za które płacę mu siedemset rubli bardzo regularnie , wszak prawda , panie Wirski ? … |
211 | — Można spróbować — rzekł pan Domański . — Wszyscy przecież znamy Mincla . |
212 | — Rozumiem to — odparł Wokulski — ale … Wybacz pan , pańskie odkrycia są tak nowe … |
213 | — Jutro będzie tydzień . |
214 | Niewiele brakowało , ażeby pan Ignacy upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą głową z teatru . Na szczęście , w ósmym rzędzie krzeseł zobaczył znajomego fabrykanta pierników , który w odpowiedzi na ukłon Rzeckiego opuścił swoje miejsce i zbliżył się do pierwszego rzędu . |
215 | Dama siedząca na krześle zwróciła się do kandelabrów , dwie panny do toaletki z oliwkowego drzewa , młodzieniec w binoklach począł znowu wybierać laski i — rzeczy w sklepie przeszły do spokojnego trybu . Tylko rozgorączkowany Mraczewski zeskakiwał i wbiegał na drabinkę , wysuwał szuflady i wydobywał coraz nowe pudełka tłomacząc pannie Izabeli po polsku i po francusku , że nie może nosić innych rękawiczek , tylko pięć i pół , ani używać innych perfum , tylko oryginalnych Atkinsona , ani ozdabiać swego stolika innymi drobiazgami , jak paryskimi . |
216 | — Nie pytaj mnie … Nic do mnie nie mów , jeżeli nie chcesz , ażebym rozpłakała się na ulicy … |
217 | Każdy z tych ludzi przez pewien czas zaprzątał tajemne myśli panny Izabeli , każdemu poświęcała najcichsze westchnienia rozumiejąc , że dla tych czy innych powodów kochać go nie może i — każdy z nich za sprawą bóstwa ukazywał się w jego postaci , w półrzeczywistych marzeniach . A od tych widzeń oczy panny Izabeli przybrały nowy wyraz — jakiegoś nadziemskiego zamyślenia . Niekiedy spoglądały one gdzieś ponad ludzi i poza świat ; a gdy jeszcze jej popielate włosy na czole ułożyły się tak dziwnie , jakby je rozwiał tajemniczy podmuch , patrzącym zdawało się , że widzą anioła albo świętą . |
218 | — Anglicy uważają to prawie za obrazę … — wydeklamowała panna Florentyna . |
219 | Nagle — mija go powóz z groomem na koźle , wiozący dwie kobiety . Jedna całkiem mu nie znana , druga … |
220 | — Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem . — Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu . |
221 | — Ale są zakurzone … |
222 | Znowu łzy jej błysnęły , ale opanowała się . Tymczasem Helunia zrobiła dyg przed Wokulskim , a następnie przypatrzywszy mu się wielkimi oczyma , nagle schwyciła go za szyję i ucałowała w same usta . |
223 | — Panie Ignacy , to ja ! … |
224 | — Cha ! cha ! cha ! … Jesteś pan nieoceniony ! … — A potem zaczęła mówić niskim , metalowym głosem : — Na karcie mojej historii zapisał się piękny dzień — odegrałam rolę Putyfarowej i znalazłam Józefa … Cha ! cha ! cha ! … Jedna tylko rzecz napełnia mnie obawą : że pan nawet nie potrafisz ocenić , jak ja umiem zawracać głowy . W takiej chwili stu innych na pańskim miejscu powiedziałoby , że żyć beze mnie nie mogą , że zabrałam im spokój , i tam dalej … A ten odpowiada krótko : nie ! … Za to jedno : „ nie ” powinieneś pan dostać w królestwie niebieskim krzesło pomiędzy niewiniątkami . Takie wysokie krzesełko z poręczą z przodu … Cha ! cha ! cha ! … |
225 | — Owszem , jest — odparł Geist . — Tylko zamiast eterów , tłuszczów , ciał aromatycznych daje nowe aliaże … Nowe aliaże , panie * Siuzę * , z bardzo ciekawymi własnościami … |
226 | — Bardzo źle — odparła pani Wąsowska . — Starski już prawie nie opuszcza jej pokoju , a rejent przyjeżdża co dzień , ale zdaje się na próżno … Więc co do programu ? … |
227 | Jednym z pierwszych gości był pan Łęcki ; wziął Wokulskiego na stronę i jeszcze raz wypytał go o cel i znaczenie spółki , do której należał już całą duszą , ale nigdy nie mógł dobrze spamiętać , o co chodzi . Tymczasem inni panowie przypatrywali się intruzowi i zniżonym głosem robili o nim uwagi . |
228 | Pan Łęcki poczuł rumieniec na twarzy . Nie chcąc jednak dawać za wygranę zapytał wielkopańskim tonem : |
229 | Pan Szastalski nie miał kapitałów w spółce ani posady przy kolei . Ale ponieważ dwaj jego przyjaciele , panowie Niwiński i Malborg , mieli do Wokulskiego pretensję , więc i on miał do Wokulskiego pretensję , którą formułował wzdychając obok panny Izabeli i mówiąc : |
230 | — I ja trzydzieści tysięcy … * tek * ! … — dorzucił hrabia – Anglik kiwając głową . |
231 | — Chryste ! … i cóżeś ty zrobiła ? … A … wszystko stracone … Teraz rozumiem … Naturalnie , że się obraził … No — dodał po chwili — ale kto mógł przypuścić , że jest tak obraźliwy ? … Taki sobie zwyczajny kupiec ! … |
232 | — Zresztą — mówię — choćby nie umarł , dostaniemy rozwód . |
233 | „ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ” |
234 | Pamiętam , w roku zeszłym , w Krymie , jechaliśmy w kilka osób bardzo dziką drogą , po której kiedyś snuli się rozbójnicy . I właśnie , gdy rozmawiamy o tym , wysuwa się spoza skały dwu Tatarów … Chwała Bogu ! myślę , ci zechcą nas zabić , bo miny mieli okropne , choć bardzo przystojni ludzie . A oni , wie pan , z jaką wystąpili propozycją ? … Ażeby kupić od nich winogron ! … Panie ! Oni nam sprzedawali winogrona , kiedy ja myślałam o bandytach . Chciałam ich wybić ze złości , naprawdę . Otóż — pan dzisiaj przypomniał mi tych Tatarów … Prezesowa przez kilka tygodni tłomaczyła mi , że pan jesteś oryginalny człowiek , zupełnie różny od innych , a tymczasem widzę , że pan jesteś najzwyklejszy pedant . Czy tak ? |
235 | — Nie umie powozić nawet parą koni , a rwie się do czwórki . Już wolałam go , kiedy sobie po całych dniach łapał ryby . |
236 | — Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu . Macie prześliczny wybór towarów … Serdecznie dziękuję … Adieu ! … |
237 | — Tak , pani . Pani umie rachować ? |
238 | — Masz pan rację — potwierdził doktór — ale cóż stąd ? … Machina parowa przecież nie młynek do kawy , to wielka machina ; ale gdy w niej zardzewieją kółka , stanie się gratem bezużytecznym i nawet niebezpiecznym . Otóż w Wokulskim jest podobne kółko , które rdzewieje i psuje się … |
239 | — A … a … a ! … — zawołał . |
240 | Zasnął i śniło mu się , że w oknie jakiegoś wielkiego domu widzi pannę Izabelę , do której stojący obok niego Wokulski chce biec . Na próżno zatrzymuje go pan Ignacy , aż pot oblewa mu całe ciało . Wokulski wyrywa mu się i znika w bramie kamienicy . |
241 | Panna Izabela poczuła brak oddechu i ściskanie serca . Wnet jednakże zapanowała nad sobą . |
242 | Odpowiedział mu z mieszkania pani Krzeszowskiej spazmatyczny płacz niewieści : |
243 | — Toteż pańskie wielbicielki , garderobiane , zapewne nie drożą się . |
244 | — Przez litość , czy nie za mało ? … Niech tylko pani spojrzy na nich obu … |
245 | — Czego chcesz ? |
246 | — Mateczko ! … mateczko ! … |
247 | Wokulski wstał z kanapki i pożegnaliśmy damy . |
248 | Na dworze wciąż sypał śnieg ; Stach odwiózł mnie do domu i nie wiem , z jakiej racji czekał w sankach , aż wejdę w bramę . |
249 | Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się . |
250 | Na próżno staruszek wypierał się : nie tylko bowiem widziano jego zamach , ale jeszcze znaleziono przy nim kamień … Poszedł też nieborak do ratusza . |
251 | „ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ” |
252 | — Przecież baron na wsi … tak daleko od Warszawy … — odparł mężczyzna . |
253 | „ Ażeby zrobić mi przyjemność ( bo z pewnością nie miał innych powodów ) , podstawił baronowi nogę kupując konia … Całą wygranę ( stanowczy dowód bezinteresowności ) złożył na ochronę , i to na moje ręce ( baron widział to ) . A nade wszystko , jakby odgadując moje myśli , wyzwał go na pojedynek … No , dzisiejsze pojedynki kończą się zwykle szampanem ; ale zawsze baron przekona się , że jeszcze nie jestem tak starą … Nie , w tym Wokulskim jest coś … Szkoda tylko , że jest galanteryjnym kupcem . Przyjemnie byłoby mieć takiego wielbiciela , gdyby … gdyby zajmował inne stanowisko w świecie . ” |
254 | — Oto jest , prezesowo , pan Stanisław Wokulski — odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki . |
255 | — Ale skąd on wyrwał taki surdut ? … |
256 | — No ten , Wokulski … |
257 | „ Kochana kuzyneczko ! Jeżeli przebaczysz mi moje nieszczęsne ożenienie , ja w zamian daruję ci moją małżonkę , która już mnie samemu dokuczyła . Jako zaś materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze , posyłam ci ząb , który mi wystrzelił Wny Wokulski , zdaje mi się — za to , co ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach . Upewniam cię , kochana kuzynko , że jest to ten sam ząb , którym cię dotychczas gryzłem i już gryźć nigdy nie będę . Możesz go wyrzucić na ulicę , lecz pudełeczko racz zachować na pamiątkę . Przyjmij ten drobiazg od człowieka dziś trochę chorego i wierzaj — nie najgorszego , a będę miał nadzieję , że kiedyś zapomnisz mi moich niedorzecznych złośliwości . Kochający cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski . |
258 | — Pyszny jest ten Mraczewski , co ? Jak on umie rozmawiać z kobietami ! |
259 | W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki . Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru . Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli . |
260 | — No , ma … — wtrącił Rzecki . |
261 | Gwałtownie zakaszlał się , tak że mu oczy krwią zabiegły . Odpocząwszy mówił dalej : |
262 | Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada : |
263 | — Ale nie bez cierpień — odpowiedziała pani Wąsowską . — Wiesz pan co — dodała — ponieważ jesteśmy prawie kuzynami , mówmy sobie ty … |
264 | — Przychodzę w imieniu właściciela domu . |
265 | — Ach , pani dobrodziejko — mówi — ja już tyle nabiegałem się w sprawie tej licytacji , że choćby dzisiaj należy mi się spoczynek . W dodatku mam za kilka minut urzędówkę o zabójstwo … Widzi pani te piękne damy ? … Wszystkie idą słuchać mojej obrony … Efektowna sprawa ! … |
266 | — Sądzę , że nie omyliłem się ? — spytał gość . |
267 | — Toteż porzucił je — zakończyła niedbale panna Izabela . |
268 | — Już siódma ? … Jak ten czas leci , jak ten czas leci … |
269 | Raz tylko niższy świat zrobił na niej potężne wrażenie . |
270 | W parę minut wszedł Wokulski . |
271 | — Wszystko będzie załatwione , jeżeli tam pójdziesz . |
272 | — Prawda ! … — rzekł zamyślony Wokulski . — Nie widziałem jeszcze podobnego bydlęcia , chociaż znam dużo bydląt . |
273 | Zatrzymał się . Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu . |
274 | — Dlaczego pielęgnował ? … |
275 | „ Odpowiedziałaby — myślał — że za mało jeszcze się znamy , że powinienem zasłużyć na nią … Tak … niezawodnie tak by odpowiedziała ” — powtarzał , ciągle przypominając sobie niewątpliwe oznaki sympatii . |
276 | — Umarł , umarł … — mówię . — Głowę sobie dam uciąć , że już nie żyje … |
277 | Wokulski podniósł oczy i zobaczył między dębami wesoły ogień , dokoła którego siedziało zasławskie towarzystwo . O kilkanaście kroków z boku chłopak kredensowy i pokojówka nastawiali samowar . |
278 | Na parę dni przed wyścigami złożył mu w mieszkaniu wizytę hrabia – Anglik , z którym zaznajomił się podczas sesji u księcia . |
279 | Oj , jakież mnie smutne myśli opanowały : „ A jeżeli sąd nie uwierzy nam ( boć przecie omyłki są możliwe ) i jeżeli tę najszlachetniejszą kobietę wtrącą do więzienia , choćby na tydzień , choćby na jeden dzień — cóż wtedy ? … Ona tego nie przeżyje ani ja … Gdybym zaś przeżył , to chyba tylko — ażeby biedna Helunia miała opiekę … ” |
280 | — Chcę , żeby poszedł za dziewięćdziesiąt tysięcy , i potrzebuję kogoś , kto by licytował do tej sumy . |
281 | — A dlaczego … wykupił weksle papy ? |
282 | Nowy występ błękitnego fraka i białych spodni i nowy gość ; tym razem mały , szczupły , czarny , z niespokojnym wejrzeniem . Ten prawie przybiegł do stołu , padł na krzesło , obejrzał się na drzwi i przysunąwszy się do Wokulskiego zaczął przyciszonym głosem : |
283 | W wigilię ceremonii wpadł do naszego magazynu jakiś jegomość przysadkowaty , spocony , o którym nie mógłbym powiedzieć , czy kołnierzyki walały mu szyję , czy też działo się na odwrót . Z wytartej surduciny wydobył gruby notes , włożył na nos zatłuszczone binokle i — począł chodzić po pokojach z taką miną , że mnie po prostu wzięła trwoga . |
284 | W sali ucichło , a pan Ignacy słucha opisu kamienicy położonej tu i tu , mającej trzy oficyny i trzy piętra , plac , ogród itd . W trakcie tego ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy , a pani Krzeszowska co chwilę podnosi do nosa kryształowy flakonik w złotej oprawie . |
285 | — Panny „ w tym wieku ” umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Ginsów Upadalska do pani z Fertalskich Wywrotnickiej . |
286 | Wiatr zaledwie dyszał , i tylko po to , ażeby chłodzić śpiące w gniazdach pisklęta i ułatwić lot owadom śpieszącym na weselne gody . Liście drzew chwiały się tak delikatnie , jakby poruszał je nie materialny podmuch , ale cicho prześlizgujące się promienie światła . Tu i owdzie , w przesiąkłych wilgocią gęstwinach , mieniły się barwne krople rosy jak odpryski spadłej z nieba tęczy . |
287 | A gdy to powiedział , czuł , że z serca spada mu jakiś ciężar ; tym większy , im więcej było słuchaczów albo im więcej rubli wydał na akcje . |
288 | — Za trzy ruble ? — spytała baronowa błysnąwszy oczyma jaszczurki . |
289 | „ Zdaje mi się , że umrę u jej nóg … — mówił sobie . — No i co z tego ? … Umrę patrząc na nią i może przez całą wieczność będę ją widział . Któż wie , czy życie przyszłe nie zamyka się w ostatnim uczuciu człowieka ? … ” |
290 | — Gwarantuję dwudziesty , a jeżeli interesa pójdą lepiej , to i wyższy — odparł Wokulski dodając w duchu , że więcej nad piętnaście procent nie mógłby dać komu innemu . |
291 | Żyły nabrzmiały mu na czole , gors koszuli gorączkowo falował na piersiach . W oczach zapalały mu się i gasły te same iskry , jakie już widział Rzecki w chwili pojedynku z baronem . |
292 | Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę . Gdy zaś znalazł się na ulicy , odetchnął i począł myśleć : |
293 | — To już jutro , jutro … do jutra może mi samo przejdzie … |
294 | — Nie , nie i … nie ! … Nie chcę żadnych listów od tej nieznośnej baby … Pewnie znowu jakaś szykana , bo ona nic innego nie pisuje … Proszę cię , Floro , natychmiast odeszlij ten list i … albo zresztą zobacz , co pisze … Ostatni raz przyjmę jej bazgraninę … |
295 | — Ach , gdybym się nie bał , że mi dzieci zżydzieją , jednej chwili uciekłbym stąd na Nalewki … |
296 | Naturalnie , zaprosiłem go z radością i przypomniałem sobie dobre czasy , kiedy Stach przepędzał u mnie prawie każdy wieczór . Jakże daleko te czasy ! Dziś on był posępny , ja zakłopotany i choć obaj mieliśmy sobie dużo do powiedzenia , żaden z nas nie patrzył drugiemu w oczy . Nawet zaczęliśmy rozmawiać o mrozie i dopiero szklanka herbaty , w której było pół szklanki araku , rozwiązała mi trochę usta . |
297 | Wokulski zmarszczył się , Geist wybuchnął : |
298 | — A pani skonasz na konwulsje i będą cię w piekle maglować na moich maglach — odrzekł jej antagonista . |
299 | — A jednak nie mam … |
300 | Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się , skąd mu się biorą takie żakowskie myśli . Przecież panna Izabela ma prawo jechać , kiedy chce , gdzie chce i z kim jej się podoba … |
301 | — Więc to pan jest tym Ochockim , wynalazcą ? … |
302 | — Czy nie chcesz , Belu — wołała — wziąć sobie tego kawalera ? |
303 | — W którym roku ? … — rzekł Wokulski . — W zeszłym roku … Dziś mam czterdziesty szósty rok … |
304 | — Kpiliście — mówię — że stroi się w cudze pióra , więc wrócił do dawnego nazwiska . |
305 | „ Czego on chce ? … ” — pomyślał Wokulski podziwiając w duszy mądre spojrzenie swego rywala i nagłą zmianę tonu . Zdawało się , że przez jego usta przemówił inny człowiek . |
306 | „ Już idę — myślał . — Zaraz … jeszcze chwilkę … Ach , co się ze mną stało ! … ” — dodał czując , że jego rozdarta dusza nawet na tak prosty czyn nie może zdobyć się bez wahań . |
307 | — Powiedz mi pan — odezwała się nagle dama do Klejna — na co podkowy ludziom , którzy nie mają za co utrzymywać koni ? … |
308 | — Jednakże … |
309 | — O , zapisany jest ciągle w naszym domu , ponieważ nie chciałby robić władzom subiekcji — objaśnił pan Maleski z miną lorda . |
310 | „ Że też Pan Bóg nie ukarze tej jędzy … ” — rzekłem do siebie , pewny , że z tego lornetkowania wyniknie kiedy skandal . |
311 | Rzecz dziwna ! przecie miał już ustaloną opinię hojnego filantropa . Członkowie Towarzystwa Dobroczynności we frakach składali mu podziękowania za ofiarę dla wiecznie łaknącej instytucji ; hrabina Karolowa we wszystkich salonach opowiadała o pieniądzach , które złożył na jej ochronę ; jego służba i subiekci sławili go za podwyższenie im pensji . Ale Wokulskiemu rzeczy te nie sprawiały żadnej przyjemności , tak jak on sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi . Rzucał tysiące rubli do kas urzędowych dobroczyńców , ażeby kupić za to rozgłos nie pytając , co się zrobi z pieniędzmi . |
312 | Młody człowiek oburzył się . |
313 | — Siadaj , Stanisławie Piotrowiczu . Chcesz jeść czy pić , tu czy w sali ? No , pięćdziesiąt tysięcy twoje … Bardzom kontent … |
314 | — Podobno jakiś kupiec z Rosji … — mówi , lecz czuć , że mówi nieprawdę . |
315 | Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami . W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle . Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka . |
316 | — Ha , w takim razie wola boska … |
317 | — Cóż byś powiedziała , Floro , gdybym … |
318 | — Właśnie sąsiad z przeciwka skarży się na panów dobrodziejów ! … — odparł z uśmiechem rządca . |
319 | — I tylko po to jeździłeś tam ? — zapytał Ignacy . |
320 | Na targ idą po żywność , do sklepów po towary , do teatru po zabawę , ale po co tutaj ? … ” |
321 | — Dlaczegożeś od razu do mnie nie przyszedł ? — spytał Stach . |
322 | — Wracaj , bracie , do domu — rzekł do furmana dając mu na piwo . |
323 | Zresztą — mamy drugi dowód w osobie uroczej pani Wąsowskiej … |
324 | Na parę godzin przed pożegnaniem się Suzin i Wokulski jedli śniadanie w swoim paradnym numerze i naturalnie rozmawiali o zyskach . |
325 | „ Jakże oni szczęśliwi , ci wszyscy , w których tylko głód wywołuje apatię , a jedynym cierpieniem jest zimno . I jak łatwo ich uszczęśliwić ! … Nawet moim skromnym majątkiem mógłbym wydźwignąć parę tysięcy rodzin . Nieprawdopodobne , a przecież — tak jest . ” |
326 | — Ja ? … spisek ? … — powtarza panna Florentyna , przyciskając rękoma piersi . — Nie rozumiem cię , Belu … |
327 | — Nie , panie , spać nie mam zamiaru i miło mi będzie odbyć resztę drogi w pańskim towarzystwie . To chwilowe osłabienie , które już przeszło . |
328 | — Hop ! … hop ! … — zawołał z dołu Starski . — a chodźcie już , państwo , bo obiad wystygnie … |
329 | — Bo w naszym powozie są dwa miejsca … — słodko zauważył baron . |
330 | Młody człowiek oparł się na łokciu i bystro patrząc na mnie rzekł : |
331 | Około trzeciej po południu ukazała się pani Krzeszowska . Zdawało się , że jest bledsza , żółciejsza i jeszcze czarniej ubrana niż wczoraj . Lękliwie obejrzała się po sklepie , a spostrzegłszy Wokulskiego zbliżyła się do kantorka . |
332 | Sceny takie powtarzały się przez kilka dni z rzędu i nie wiem , do czego by doszło , gdyby nie położył im kresu jeden z najdziwniejszych wypadków , jakie widziałem . |
333 | — Wokulski zwiąże się ze szlachtą — odpowiedział Ignacy — a i tam są kapitały . |
334 | — Owszem , jest , ale taką rolę w społeczeństwie odgrywają kobiety . Im natura dała tkliwsze serca , ruchliwszą wyobraźnię , subtelniejsze zmysły , i one to , nie zaś arystokracja , utrzymują w życiu codziennym wykwintność , w obyczajach łagodność , a nawet umieją budzić w nas najwznioślejsze uczucia . Tą lampą , której blaski ozłacają drogę cywilizacji , jest kobieta . Ona też bywa niewidzialną sprężyną czynów wymagających niezwykłego natężenia sił … |
335 | Przy młodym mężu w panią Małgorzatę jakby nowy duch wstąpił . Kupiła sobie fortepian i zaczęła uczyć się muzyki od jakiegoś starego profesora , ażeby — jak mówiła — „ nie budził w Stasieczku zazdrości ” . Godziny zaś wolne od fortepianu przepędzała na konferencjach z szewcami , modystkami , fryzjerami i dentystami robiąc się przy ich pomocy co dzień piękniejsza . |
336 | — Stach nihilista i Mraczewski nihilista … Niechże się więc pierwszy ożeni , to drugi zaraz mu zaprowadzi wspólność … A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego . |
337 | Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami . |
338 | — Jeżeli pan nie ma nic przeciw temu — przerwała panna Izabela uśmiechając się do Wokulskiego — to przejdziemy do salonu , a ojciec tymczasem odpisze … |
339 | — Czy możesz wyjść na kilka minut ? — zapytał go Wokulski . |
340 | „ Skończcież , panowie , z tymi żartami ! ” — woła komornik do dwu kolegów Patkiewicza , którzy go spuszczali . |
341 | — Pan rządca z tym panem ? |
342 | — A może Wokulski ma głowę ? |
343 | — Ależ nikt z panów nigdy nie płaci ! — zawołał zniecierpliwiony rządca . |
344 | — Źle ! — szepnął Ochocki . — Ha , zobaczymy , kto mocniejszy . |
345 | Była blisko piąta po południu i zgromadzeni poczęli się rozchodzić . W tej chwili Wokulski spostrzegł , że z dalszych pokojów zbliża się do niego pan Łęcki w towarzystwie młodzieńca , którego już widział obok panny Izabeli podczas kwesty i na święconym u hrabiny . Obaj panowie zatrzymali się przy nim . |
346 | Książka odbiła się od ściany , spadła na umywalnię i ze smutnym szelestem stoczyła się na podłogę . |
347 | — Pociąg do ostrych sosów jest oznaką nietęgiego zdrowia — zauważył Ochocki . |
348 | — Widzisz pan — rzekł — on by ją niezawodnie puścił , gdyby mógł oceniać rzeczy rozsądnie . Była taka chwila wczoraj na balu , że w naszym Stachu obudził się lew i kiedy przyszedł do panny Łęckiej , ażeby z nią zamienić parę wyrazów , przysiągłbym , że jej powie : „ Dobranoc pani , już poznałem jej karty i ogrywać się nimi nie pozwolę ! ” Taką miał minę , kiedy szedł do niej . Ale i cóż z tego ? … Panna raz spojrzała , szepnęła , ścisnęła go za rękę i mój Stach był taki szczęśliwy przez całą noc , taki szczęśliwy , że … dziś miałby ochotę w łeb sobie wypalić , gdyby nie czekał na drugie spojrzenie , szept i uścisk ręki … Nie widzi , cymbał , że ona zupełnie takimi samymi słodyczami obdzielała dziesięciu , nawet w znakomicie większych dozach . |
349 | Mijają ludzkie pokolenia |
350 | — To się jeszcze pokaże — odparł Ochocki . |
351 | — Panie dawno mieszkają w tym domu ? |
352 | A potem rzucił się na moje łóżko szlochając jak dzieciak . |
353 | — Cały rachunek za ostatnie pięć dni … Cały , nie rozumiesz ? … |
354 | — Za pół godziny jedziemy . Od tej chwili zaczyna pan służbę przy mnie . |
355 | „ Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego , a oni myślą i pewnie mówią : ot , patrzajcie , znowu Żyd , lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów … ” |
356 | Tak więc nie bez przykrości dowiedziałem się , że do Wokulskiego między kupcami wzrasta niechęć , że sklep nasz będzie sprzedany i że Stach żeni się z panną Łęcką . Mówię : żeni się , bo on nie mając pod tym względem pewności nie wyraziłby się tak stanowczo , nawet przede mną . |
357 | — Jan Mincel i Stanisław Wokulski … — jęknął Maruszewicz . |
358 | „ Może dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych … ” |
359 | — Jestem oszpecony — mówił baron — wyglądam jak stara małpa chora na fluksję . Nie chcę z panem drugiej awantury , bo widzę , że masz szczęście … Więc powiedz mi pan : za co właściwie zostałem kaleką ? … Bo nie za to potrącenie … — dodał patrząc mu w oczy . |
360 | „ Nie ma kwestii , że Geist za pomocą magnetyzmu oszukał mnie co do owych metali . Lecz … kto magnetyzował mnie wówczas , kiedy oszalałem dla tej kobiety ? … ” |
361 | Panna Izabela sposępniała . |
362 | „ Kiedyż to będzie ! … ” — pomyślał . |
363 | — Cóż ? … kiedyż ? … |
364 | Siedliśmy . Wokulski zapytał panie , czy są zadowolone z lokalu , a następnie opowiedział im , że Ludwik Stawski był przed dwoma laty w New Yorku , a następnie przeniósł się do Londynu pod przybranym nazwiskiem . Napomknął z lekka , że Stawski był wówczas chory i że za parę tygodni spodziewa się o nim stanowczych wiadomości . |
365 | — Ideałem nie , ale dzielnym człowiekiem . |
366 | Jeszcze raz przypatrzyła mu się z uwagą i wyszła wzruszając ramionami . |
367 | Tymczasem w piątym roku pożycia pani Małgorzata nagle poczęła się malować … Zrazu nieznacznie , potem coraz energiczniej i coraz nowymi środkami … Usłyszawszy zaś o jakimś likworze , który damom w wieku miał przywracać świeżość i wdzięk młodości , wytarła się nim pewnego wieczora tak starannie od stóp do głów , że tej samej nocy wezwani na pomoc lekarze już nie mogli jej odratować . I zmarło , biedactwo , niespełna we dwie doby na zakażenie krwi , tyle tylko mając przytomności , aby wezwać rejenta i cały majątek przekazać swemu Stasiulkowi . |
368 | Więc rozwinął swój rulon , znowu dołożył dziesięć sztuk złota i jeszcze raz namyślał się : „ Iść czy nie iść ? … ” |
369 | — Owszem , słucham … Może pańskie impertynencje będą ciekawsze niżeli ta chłodna grzeczność , którą od dawna umiem na pamięć . Naturalnie , taki człowiek jak pan gardzi takimi kobietami jak ja … No , śmiało … |
370 | Potem ( czego już nie było na obrazie ) jeden z nich padł uderzony kulą w głowę . Był to Wokulski . Panna Izabela nawet nie poszła na jego pogrzeb nie chcąc zdradzić się ze wzruszeniem . Ale w nocy parę razy płakała . Żal jej było tego nadzwyczajnego parweniusza , tego wiernego niewolnika , który swoje zbrodnie względem niej odpokutował śmiercią dla niej . |
371 | W pierwszej chwili zdawało się Wokulskiemu , że zbliżenie się do genialnego skrzypka będzie jednym z najtrudniejszych zadań , jakie mu kazano rozwiązać . Szczęściem , przypomniał sobie , że ma znajomego muzyka , który nie tylko poznał się z Molinarim , ale już chodził za nim i przesiadywał u niego jak cień . |
372 | — Jak mam zameldować ? |
373 | — Tek . |
374 | — Ósma ? — powtórzył radca — to być nie może . Zaraz … Przedtem była szósta , potem siódma … — mruczał zasłaniając twarz dłonią . — Może być , że ósma . Jak ten czas leci ! … |
375 | — Nie byłem , ale … będę … |
376 | Jednocześnie zawezwał strony i ich świadków na środek . |
377 | Wokulski sam nie wiedział , kiedy zbiegł z galerii i kiedy wszedł do koła . Kogoś potrącił , ktoś pytał go o bilet … Pędził prosto przed siebie i od razu wpadł na powóz . Lokaj hrabiny ukłonił mu się z kozła , a pan Łęcki zawołał : |
378 | To znaczy : * mund – ur * ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ? |
379 | — I dlaczegóż to stajesz pan nad grobem ? — spytał Wokulski . |
380 | Stanęli na szczycie wzgórza , zasłonięci od reszty towarzystwa walącym się murem . Z tego miejsca widać było dziedziniec zamkowy zarośnięty cierniem i berberysem . Pod jedną z wież stał oparty o jej ścianę olbrzymi granit . |
381 | — Coże się z nimi dzieje ? … — nalegała coraz niespokojniej prezesowa . |
382 | Wziął do rąk grzebień i szczotkę i zaczął czesać . |
383 | — Kto wie , czyś nie zgadł . |
384 | Baron z większą elegancją aniżeli zręcznością podsadził narzeczoną i sam usiadł naprzeciw niej . Potem wdówka zajęła miejsce obok barona , Starski obok narzeczonej , a panna Felicja obok Starskiego . |
385 | — No , to pocałuję w rączkę — odparł , natychmiast wykonywając swój zamiar . |
386 | — Co ? ! … — zawołałem . — Ach , prawda , że baronowa tu mieszka … Chciała nawet kupić ten dom … |
387 | — A pan Maruszewicz jest pewny , że to ta sama lalka , która była u pani Krzeszowskiej ? — spytał sędzia . |
388 | Jego salony pełne były gości , a do przedpokoju sypały się bilety wizytowe jak śnieg . I znowu pan Tomasz znalazł się w tej szczęśliwej pozycji , że nie tylko miał kogo przyjmować , ale nawet mógł robić wybór pomiędzy odwiedzającymi . |
389 | — I myśli kuzyn stosować tę zasadę w Polsce ? |
390 | Nowy strumień wody lunął z trzeciego piętra i zatamował jej mowę . Zarazem wychylił się stamtąd młody człowiek z czarnym zarostem i zobaczywszy cofającą się fizjognomię pani Krzeszowskiej zawołał pięknym basem : |
391 | — Przepraszam . Nie twierdzę , że nie starałem się o jej względy , ale przysięgam na honor , że jest to najszlachetniejsza kobieta , jaką spotkałem w życiu . Niech pani nie obraża ten superlatyw zastosowany do osoby obcej i niech pani raczy mi wierzyć , że pani Stawska jest kobietą , która nawet moje … moje starania zostawiała bez odpowiedzi . A ponieważ , pani baronowo , ja mam honor znać przeciętne kobiety , więc … moje świadectwo coś znaczy … |
392 | Miałem uregulować finanse kamienicy i otóż uregulowałem je tak , że na pewno dochód zmniejszył się o trzysta rubli rocznie . Ha ! może tym rychlej Stach opatrzy się i sprzeda swój nabytek , który wcale nie był mu potrzebny . |
393 | Później spostrzegłem się , że mi ktoś łata bieliznę ; więc na Boże Narodzenie kupiłem jej za dziesięć złotych parasol , a ona sześć chustek perkalowych z moim nazwiskiem . A Wysocka mówi : „ Nie daj się , młody , bo to probantka ! … ” Więcem se do głowy nie dopuszczał , choć gdyby nie była ladaco , już bym się w zapusty ożenił . |
394 | — Czasem zdaje mi się , że wolałabym w grobie leżeć … — szepnęła panna Ewelina . |
395 | Złożyło się na to kilka okoliczności . |
396 | — Ależ to jest nieludzkie , co pan mówi ! … — wybuchnął gość . — Pan chce tej nieszczęśliwej kobiecie wydrzeć ostatni grosz … Co świat na to powie , zastanów się pan ! … |
397 | „ Jest i u nas niemało do zrobienia — szepnął . — Są i u nas ludzie , których warto wydźwignąć albo wzmocnić … Za stary jestem na robienie epokowych wynalazków , niech się tym zajmują Ochoccy … Ja wolę innym przysporzyć szczęścia i sam być szczęśliwym … ” |
398 | — O , państwo tam jadą brekiem . |
399 | — Zrobić to odkrycie było łatwo , nawet dla ludzi … mniej wprawnych ode mnie ( zdaje się , że mu troszkę dogryzłem ) . Ale ja lubię być ostrożny w przypuszczeniach , panie Szuman … Zresztą , nie sądziłem , ażeby mogła wyrabiać z człowiekiem podobne hece rzecz tak zwyczajna jak miłość . |
400 | — Nic panie nie są nam aż do … października . Właśnie Stach … — to jest pan Wokulski pisze mi , że to istny rozbój brać trzysta rubli za trzy pokoje na tej ulicy . Pan Wokulski nie może pozwolić na podobne zdzierstwo i kazał mi zawiadomić panie , że ten lokal od października będzie do wynajęcia za dwieście rubli . A jeżeli panie nie życzą sobie … |
401 | Przy tej okazji pani Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnym mieszkaniu , ażeby mu powinszować . |
402 | W tej chwili zadzwoniono . Panna Izabela drgnęła , Wokulski umilkł . |
403 | „ A tak ! … — dodał po chwili . — Drasnę go , a on będzie kulał do końca życia i będzie opowiadał : tę śmiertelną ranę otrzymałem w pojedynku z baronem Krzeszowskim ! … To mnie urządzi … Co oni mi narobili , ci moi kochani sekundanci ? … Jeżeli już jakiś kupczyk gwałtem chce do mnie strzelać , niech strzela przynajmniej wtedy , kiedy idę na spacer , ale nie w pojedynku … Straszne położenie ! … Wyobrażam sobie , jak moja droga małżonka będzie opowiadać , że biję się z kupcami … ” |
404 | — Może — odparł Wokulski , bardzo zmieszany . |
405 | — Co to za profany z tych korektorów … Mam tu paręset cyfr o trzech znakach dziesiętnych i wyobraź sobie , połowa jest błędna … Oni myślą , że jakaś tysiączna albo nawet setna część milimetra nic nie znaczy , a nie wiedzą , laiki , że tam właśnie mieści się cały sens . Niech mnie diabli porwą , jeżeli w Polsce byłoby możliwym nie tylko wynalezienie , ale nawet drukowanie tablic logarytmicznych . Dobry Polak poci się już przy drugiej cyfrze dziesiętnej , przy piątej dostaje gorączki , a przy siódmej zabija go apopleksja … Cóż u ciebie słychać ? |
406 | Potem śniły mu się obszerne węgierskie równiny , granatowe i białe linie wojsk , przysłoniętych chmurą dymu … Nazajutrz miewał posępny humor i skarżył się na ból głowy . |
407 | — O tak — odparła panna Izabela . — Są tam baronostwo Dalscy — rzekła z uśmiechem — bo Ewelinka już wyszła za barona . Jest Fela Janocka i … Starski … |
408 | Już wówczas przyszło jej na myśl , ale tylko na chwilę , że Wokulski musi być bardzo nieszczęśliwy i że miałby wielką zasługę ten , kto by wydobył go z sideł kokietki . |
409 | — Bardzo , bardzo nie zaraz … . — odparł trochę łagodniej Konstanty . — Bo pan jest chory z postrzału i doktorzy kazali mu dziś — jutro jechać do ciepłych krajów albo na wieś . |
410 | Umilkliśmy i wyrównały się nieco pogięte szeregi . Niebo było czyste , ledwie tu i ówdzie bielił się nieruchomy obłok ; na krzakach , które mijaliśmy , nie poruszał się żaden listek ; nad polem , zarośniętym młodą trawą , nie odzywał się wystraszony skowronek . Słychać było tylko ciężkie stąpanie batalionu , szybki oddech ludzi , czasem szczęk uderzonych o siebie karabinów albo donośny głos majora , który jadąc przodem , odzywał się do oficerów . A tam , na lewo , wściekały się stada armat i lał deszcz karabinowych strzałów . Kto takiej burzy przy jasnym niebie nie słyszał , bracie Katz , ten nie zna się na muzyce ! … Pamiętasz , jak nam wówczas dziwnie było na sercu ? … Nie strach , ale tak coś jakby żal i ciekawość … |
411 | W czasie tych wizyt zrobiłem kilka ważnych spostrzeżeń . |
412 | — Otóż w takiej chwili przychodzi ten … kupiec , nabywa nasze weksle , nasz serwis , opętuje mego ojca i ciotkę , czyli — ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak myśliwiec zwierzynę . To już nie smutny wielbiciel , to nie konkurent , którego można odrzucić , to … zdobywca ! … On nie wzdycha , ale zakrada się do łask ciotki , ręce i nogi oplątuje ojcu , a mnie chce porwać gwałtem , jeżeli nie zmusić do tego , ażebym mu się sama oddała … Czy rozumiesz tę wyrafinowaną nikczemność ? |
413 | I jeszcze pani powiem — dodał patrzącej na niego z odchylonymi ustami — nie tylko nie prosiłbym , ale wprost nie przyjąłbym wyżebranej ofiary z czyjegoś serca . Takie dary zwykle bywają tylko połowiczne … |
414 | — No , zaraz : oświadczył się ! … Oświadcza mi się , ile razy mnie widzi : patrząc na mnie , nie patrząc , mówiąc , nie mówiąc … jak zwykle oni … |
415 | — Co za anioł ? — spytałem nagle . — Może Jaś Mincel ? … Pozwoli pani , że choć byłem szczerym przyjacielem nieboszczyka , nie myślę jednak nazywać aniołem osoby , która nawet po śmierci ważyła ze dwieście funtów … |
416 | Mraczewski utkwił w nim błękitne oczy , w których malowało się najwyższe zdumienie . |
417 | Kiedy nie śmiem mówić — dodał nagle Węgiełek , znowu całując Wokulskiego w rękę . |
418 | — Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki . |
419 | — Może te osoby same postępują nietaktownie — wtrąciła panna Izabela . |
420 | — Nie ; ale co innego nie być antysemitą , a co innego służyć Żydom . |
421 | — I cofną się — mówił adwokat trzęsąc ręką — zrób no pan tylko jeszcze jeden błąd … |
422 | Do salonu weszli dwaj bardzo eleganccy młodzi ludzie , z których jeden odznaczał się cienką szyją i dość wyraźną łysiną , a drugi powłóczystymi spojrzeniami i subtelnym sposobem mówienia . Weszli rzędem , jeden obok drugiego , trzymając kapelusze na tej samej wysokości . Jednakowo ukłonili się , jednakowo usiedli , jednakowo założyli nogę na nogę , po czym pan Rydzewski zaczął pracować nad utrzymaniem swojej szyi w kierunku pionowym , a pan Pieczarkowski zaczął mówić bez wytchnienia . |
423 | Wokulski uciekł z sali straszliwie rozdrażniony . |
424 | Po czym następował rejestr dat i miejscowości , w których zaginiony przebywał opuściwszy Warszawę . |
425 | — Nie wykupiła ich Krzeszowska — rzekła — to wiem na pewno . — Więc — albo ciotka Hortensja , albo … |
426 | Zrobiło mu się gorąco i z wolna uczuł jakąś przemianę w duszy . Przypomniał sobie swego ojca i stryja , Kasię Hopfer , która tak go kochała , Rzeckiego , Leona , Szumana , księcia i tylu , tylu innych ludzi , którzy złożyli mu dowody niewątpliwej życzliwości . Co warta cała jego nauka i majątek , gdyby dokoła siebie nie miał serc przyjaznych ; na co zdałby się największy wynalazek Geista , gdyby nie miał być orężem , który zapewni ostateczne zwycięstwo rasie ludzi szlachetniejszych i lepszych ? … |
427 | Wokulski wyjrzał oknem . Przed nim rozciągał się trawnik ozdobiony kępami starych świerków , modrzewi , lip , poza którymi daleko było widać lesiste wzgórza . Tuż przy oknie stał krzak bzu , a w nim gniazdo , do którego zlatywały się wróble . Ciepły wiatr wrześniowy co chwilę wpadał do pokoju siejąc w nim niepochwytne wonie . |
428 | „ A jednak wyjechała ! — szepnął . — Wyjechała , więc i cóż ? … ” |
429 | — Więc zostaję … — rzekł po chwili . — Będę cierpliwym , a pani sama da mi znak , że spełniły się moje nadzieje . |
430 | Od tej pory kamień zatkał okno do podziemiów , że go już nikt znaleźć nie może . Potok wysechł , a panna została w otchłani na pół rozbudzona . Płacze teraz już tak głośno , że ją czasem i pastuchy słyszą na łąkach , i będzie płakać wiek wieków . |
431 | — Więc dlaczegóż od razu nie weźmiecie złego kundla ? |
432 | — Chcę kupić kamienicę — ciągnął Wokulski . |
433 | Na progu , spoza wachlarza , spojrzała w stronę Molinariego , który bardzo wesoło rozmawiał z panną Rzeżuchowską … |
434 | — Nieszczególnie , ale jeżdżę . |
435 | — A Mikołaj ? |
436 | Drzemiący , ciężkich trosk żywota , |
437 | — Omylił się pan — odparł Wokulski . — Jestem kupcem galanteryjnym i karabiny nic mnie nie obchodzą . |
438 | Przez następne dwa dni panna Izabela uważała wielkiego artystę jako ofiarę zawiści . Powtarzała sobie , że tylko on jeden zasługuje na jej współczucie i że nigdy o nim nie zapomni . |
439 | „ Dla kogo te meble ? … Komu nie podobały się obicia ? … ” — pytał sam siebie z trwogą . |
440 | Spojrzeliśmy sobie obaj w oczy . Wyznaję , że byłem trochę zdziwiony naszym koleżeństwem … Wirski spostrzegł to i dodał z uśmiechem : |
441 | — Oho ! zaczyna się … |
442 | — I nawet bardzo , ale to jeszcze nie wszystko . Ożeniłbym się z nią , gdybym miał pewność , że już nic w nauce nie zrobię … |
443 | — Tak — cicho szepnęła narzeczona . |
444 | — Mogę wprowadzić interesantów ? — spytał Jumart . — Ci nie są , zdaje mi się , niebezpieczni . Tylko na baronowę … ośmielę się zwrócić uwagę … Czeka w czytelni . |
445 | — Patrzajcie no ! … |
446 | Wieczorami zaś ci młodzi ludzie , nad którymi już nikt nie mieszkał i nikt nie mógł ich oblewać wodą , wieczorami zwoływali do siebie praczki i służące z całej kamienicy . Wówczas w lokalu pani baronowej rozlegały się krzyki i płacze spazmatyczne . |
447 | Po szpakowatym jegomościu weszła do sklepu dama żądająca parasola , później pan w średnim wieku chcący nabyć kapelusz , potem młody człowiek żądający cygarnicy , nareszcie trzy panny , z których jedna kazała podać sobie rękawiczki Szolca , ale koniecznie Szolca , bo innych nie używa . |
448 | — Ma pani jakie zmartwienie ? — spytał Wokulski . |
449 | — Panie Lisiecki , panie Klejn , przybijcie z łaski swojej literki . Szanowny pan każe zawinąć dawne kalosze ? Paweł ! wytrzyj kalosze i okręć w bibułę . A może szanowny pan nie życzy sobie dźwigać zbytecznego ciężaru ? Paweł ! rzuć kalosze do paki … Należy się dwa ruble kopiejek pięćdziesiąt … Kaloszy z literkami nikt szanownemu panu nie zamieni , a to przykra rzecz znaleźć w miejsce nowych artykułów dziurawe graty … Dwa ruble pięćdziesiąt kopiejek do kasy , z tą karteczką . Panie kasjerze , pięćdziesiąt kopiejek reszty dla szanownego pana … |
450 | Wszystko to robił , ponieważ kochał ją miłością idealną , więcej niż własne życie . I czuł się zupełnie szczęśliwym , jeżeli uśmiechnęła się do niego , życzliwiej spojrzała albo po jakiejś wyjątkowej zasłudze serdecznie uścisnęła go za rękę . Gdy zaś Pan Bóg dał jej dzieci , on wyszukiwał im bony i nauczycieli , powiększał ich majątek , a nareszcie , gdy ona zmarła ( w tym miejscu łzy zakręciły się w pięknych oczach panny Izabeli ) , on zastrzelił się na jej grobie … Nie , przez delikatność , którą ona w nim rozwinęła , zastrzelił się o kilka grobów dalej . |
451 | — Co ty tu robisz , Auguście ? — spytałem . |
452 | — Proszę pana — ciągnęła staruszka — jeżeli mamy mówić szczerze , to mnie nie tyle chodzi … To jest … nie wierzę , ażeby Ludwik żył . Kto przez dwa lata nie pisze … |
453 | Na końcu alei ukazała się panna Felicja . |
454 | — Przyjdę na licytację , ależ teraz muszę iść do mego zabójcy … |
455 | — Coś go pan mocno bronisz ? … — spytał bas posuwając krzesłem . |
456 | Swoich uczuć dla Wokulskiego pani Stawska nie umiałaby określić . |
457 | Pomimo to w stosunku Wokulskiego do panny Izabeli pierwsze lody były przełamane . Już decydowała się wyjść za niego … |
458 | I wyszła . |
459 | — Za co — pytam — prześladujecie go ? Wszakże on prowadzi dom na sposób chrześcijański , a nawet dzieciom urządza choinkę … |
460 | — Czy nie uprzedzasz się , Belciu ? … |
461 | „ Gdybym tego franta uderzył w twarz ? — myśli Wokulski . — Jutro pojedynek i może zabiłby mnie … Ale gdybym ja jego zabił ? … ” |
462 | — Ja — odpowiedział jakiś prawie obcy mi głos . |
463 | Na to pani Małgorzata znowu w płacz . Z rozpaczy po śmierci męża wpadła nawet w taki gniew zapalczywy , że nazwała mnie ze trzy razy niedołęgą , człowiekiem nie znającym życia , potworem … Nareszcie powiedziała mi , żebym poszedł precz , gdyż ona sama da sobie radę ze sklepem . Potem przeprosiła mnie i zaklęła na wszystkie sakramenta , abym nie obrażał się za słowa , które jej żal dyktuje . |
464 | Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę . Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! … |
465 | I dopiero dziś , kiedy dziesięcioma rublami wydobył człowieka z niedoli , kiedy nikt nie mógł głosić przed światem o jego szlachetności , dopiero dziś poznał : co to jest ofiara . Dopiero dziś przed jego zdumionym okiem stanęła nowa , nie znana dotychczas część świata — nędza , której trzeba pomagać . |
466 | O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej , że Wokulski został przyjęty . |
467 | — Wszyscy patrzymy na las , a tu coś skwierczy pod kopytami . Wyobraź sobie acan dobrodziej , że chart idący przy koniach na smyczy zdusił w bruździe szaraka ! … |
468 | — Zapewne — odparł Wokulski — tym bardziej że weźmiemy osobny wagon . |
469 | — Bardzo dobry zwyczaj — odparł uradowany Rzecki . Prędko wydobył krawat z szuflady i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu . — Po strąceniu rabatu — dodał — jako handlujący , zapłacisz siedem rubli . Pyszny parasol … Bagatela … |
470 | — Mam go bez spółki . |
471 | Lisiecki zmieszał się czując , że jego posada wisi na włosku . Ukłonił się , coś mruknął , a wtedy Wokulski zbliżył się do Szlangbauma i uściskawszy go powiedział : |
472 | — Ja ? |
473 | — Już zapłacone ! — on odpowiada . |
474 | Mikołaj otworzył drzwi do salonu i rzekł : |
475 | Wokulski przetarł oczy . Nie ulega kwestii , że takiego szkła nie widziano na świecie . |
476 | „ Alboż nie jest kobietą ? ” |
477 | — Och ! Niezaproszenie kosztowałoby piętnaście procent rocznie od kapitału , który książę ma w spółce . Zaprosi go , zaprosi , gdyż , dzięki Bogu , Wokulski jest jeszcze rzeczywistą siłą . Ale pierwej , znając jego słabość dla panny Łęckiej , podrażni go , pobawi się nim jak psem , któremu pokazuje się i chowa mięso , ażeby nauczyć go chodzenia na dwu łapach . Nie bój się pan , oni go nie wypuszczą od siebie , na to są za mądrzy ; ale go chcą wytresować , ażeby pięknie służył , dobrze aportował , a choćby i kąsał tych , którzy im nie są mili . |
478 | — Niech będzie tak … — powtórzyła panna Izabela bawiąc się parasolką i patrząc w ziemię . |
479 | — Doprawdy ? … Ach , ja niewdzięczna ! … Byłżeś kiedy u niego ? … Nie mówiłże ci nic … Nie oprowadzał cię ? … Wszakże tam , na górze , są ruiny zamku , prawda ? Stojąż one jeszcze ? |
480 | — A niechże pan zagląda do nas choćby co wieczór ! … — zawołała sędziwa dama , gdy już byliśmy w kuchni . |
481 | — Ech ! zmartwienie … Chciałabym tylko , ażeby albo skojarzył się ten mariaż Eweliny z baronem , albo żeby się zerwał … Albo niechaj sobie jadą ode mnie oni oboje czy Starski … Wszystko jedno … |
482 | Powóz stanął , lokaj zeskoczył z kozła i pomógł paniom wysiąść . Lecz gdy następnie otworzył z łoskotem drzwi do sklepu Wokulskiego , panna Izabela tak osłabła , że nogi zachwiały się pod nią . Przez chwilę chciała wrócić do powozu i uciec stąd ; wnet jednak opanowała się i z podniesioną głową weszła . |
483 | — Koncept ! … — syknął pan Lisiecki . — Moja łysina , jeżeli ją kto dojrzy , jest smutnym dziedzictwem rodu , ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości , którą … chciałbym szanować . |
484 | — Nie mam , bracie , daję ci słowo … |
485 | ( Jużci , ma rację ! Cóż to , jemu nie wolno żenić się , z kim by chciał , nawet z panią Stawską ? … Że też nie zorientowałem się i bez potrzeby zrobiłem awanturę temu Szprocinie . ) |
486 | Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy , że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza . |
487 | W swoim towarzystwie książę nosił tytuł zagorzałego patrioty , prawie szowinisty ; poza towarzystwem cieszył się opinią jednego z najlepszych obywateli . Bardzo lubił mówić po polsku , a nawet treścią jego francuskich rozmów były interesa publiczne . |
488 | Raz , przy niedzieli ( rzadko mi się to zdarza ) , zaszedłem do handelku na śniadanie . Kieliszek anyżówki i kawałek śledzia przy bufecie , a do stołu porcyjka flaków i ćwiartka porteru — oto bal ! Zapłaciłem niecałego rubla , ale com się nałykał dymu , a com się nasłuchał ! … Wystarczy mi tego na parę lat . |
489 | — Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki . |
490 | — Przysuń się tu do stołu … Spojrzyj , co to jest ? |
491 | A. M. ” |
492 | — Niech mnie kaczki zdepczą — mówił ubogi eks-obywatel — że to są najpiękniejsze chwile w życiu . Jesteś młody , wesół , zdrów , nie masz na karku żony i dzieci , pijesz i śpiewasz , i co chwilę spoglądasz na jakąś ciemną ścianę , za którą ukrywa się nasze jutro … Hej ! — wołasz — lejcie mi wina bo nie wiem , co jest za tą ciemną ścianą … Hej ! … wina . Nawet pocałunków … panie Rzecki — szepnął nachylając się rządca . |
493 | — Boję się tego człowieka — szepnęła panna Izabela . |
494 | Ten stan chroniczny , męczący nad wszelki wyraz , lada okoliczność rozdmuchiwała w burzę . Drzewo znajomej formy , jakiś obdarty pagórek , kolor obłoku , przelot ptaka , nawet powiew wiatru bez żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz , że uciekałem od ludzi . Szukałem ustroni tak pustej , gdzie bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo , wyć z bólu jak pies . |
495 | Spostrzegł również , że pani Stawska nigdy nie zajmuje się sobą . Kiedy skończy ze sklepem , myśli o Heluni , służy matce , troszczy się interesami służącej i mnóstwa ludzi obcych , po największej części biedaków , którzy niczym odwdzięczyć się jej nie mogli . Gdy zaś i tych kiedy zabrakło , wówczas zagląda do klatki kanarka , ażeby mu zmienić wodę albo dosypać ziarna . |
496 | Wstał , wyjrzał przez okno i z uśmiechem przypatrywał się ludziom , którzy gdzieś biegli , kłaniali się sobie , asystowali damom . Przypatrywał się ich gwałtownym ruchom , wielkiemu zainteresowaniu , bezświadomej szarmanterii mężczyzn , automatycznej kokieterii kobiet , obojętnym minom dorożkarzy , męce ich koni i nie mógł oprzeć się uwadze , że całe to życie , pełne niepokoju i udręczeń , jest kapitalnym głupstwem . |
497 | Następny gość , człowiek okazałej tuszy , ze sznurem miniaturowych orderów na klapie surduta , proponował Wokulskiemu : dyplom doktora filozofii , order lub tytuł , i wydawał się bardzo zdziwionym , gdy propozycji nie przyjęto . Odszedł , nawet nie pożegnawszy się . |
498 | Ale zamiast ocknąć się , coraz głębiej zapadał w opętanie . Zdawało mu się w chwilach świadomości , że na ziemi jeszcze chyba istnieją czarodzieje i że jeden z nich rzucił na niego klątwę . Wtedy mówił z trwogą : |
499 | Sędzia wziął do rąk lalkę , która tyle narobiła zgryzoty , i urzędowym scyzorykiem rozciął jej naprzód stanik , a następnie począł z wielką uwagą odpruwać głowę od tułowia . Helenka , z początku zdziwiona , przypatrywała się tej operacji , następnie zwróciła się do matki mówiąc półgłosem : |
500 | — Precz mi stąd , pijaki ! |
501 | — To przecież nie dlatego … — mruknął Patkiewicz znacznie spokojniejszym tonem . |
502 | — Czy to wy , panie * Siuzę * ? … Dzień dobry ! |
503 | Zadumała się i nagle , położywszy na jego ramieniu swoją wychudłą i drżącą rękę , rzekła zniżonym głosem : |
504 | Skoro zaś kupi kamienicę , przede wszystkim wypędzi z niej studentów , a zapewne i biedną panią Helenę . Gdybyż choć na tym ograniczyła swoją nienawiść … |
505 | Piękna wdowa wzruszyła ramionami , baron znowu całował rączki swojej narzeczonej , która uśmiechając się rozmawiała z nim półgłosem , ale ani na chwilę nie straciła wyrazu smutku i obawy . |
506 | — No — i wojny nie ma . W naszym sklepie ruch jak na odpuście , do naszych składów zwożą i wywożą towary jak do młyna , a pieniądze płyną do kas nie gorzej od plew . Kto by Stasia nie znał , powiedziałby , że to genialny kupiec ; ale że ja go znam , więc coraz częściej pytam się : na co to wszystko ? … Warum hast du denn das getan ? … |
507 | Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca . Zastąpiła jej drogę panna Florentyna . |
508 | Panna Izabela po tej uwadze nieco uspokoiła się . |
509 | — Daj mi parasol , no … i krawat . Sam wybierz . Będę dziś jedynym gościem i w dodatku zapłacę gotówką . |
510 | Obejrzawszy się , czy ma krawat na szyi , a zegarek i portmonetkę w kieszeniach , pan Ignacy wydobywał ze stolika wielki klucz i trochę zgarbiony , uroczyście otwierał tylne drzwi sklepu obite żelazną blachą . Wchodzili tam obaj ze służącym , zapalali parę płomyków gazu i podczas gdy służący zamiatał podłogę , pan Ignacy odczytywał przez binokle ze swego notatnika rozkład zajęć na dzień dzisiejszy . |
511 | — W każdym razie byłoby to okropne . Ty nie wiesz , jakim tonem przemawiał do mnie wczoraj ten … ten … |
512 | Ale safanduła Stach , zamiast poprosić panie , ażeby pozwoliły mu bywać co dzień albo nawet ażeby go stołowały ( co ja niezawodnie powiedziałbym będąc na jego miejscu ) , ten … ten dziwak , zapytał : czy nie potrzebują jakich reparacyj w mieszkaniu ? … |
513 | To jednak nie przeszkadzało , że wieczorem byliśmy obaj u Franca . |
514 | — Prosiłem adwokata naszego księcia ( bo mój adwokat to łajdak ) , ażeby odebrał należną mi sumę i tobie doręczył ją , panie Stanisławie … Razem trzydzieści tysięcy . A że obiecujesz mi od nich dwadzieścia procent , więc mam sześć tysięcy rubli rocznie na całe utrzymanie . Nędza … ruina ! … |
515 | „ Tylko jeden człowiek , i w dodatku genialny człowiek , może wytworzyć jakiś styl , jakiś plan — myślał . |
516 | — Ale ja nie opuszczę cię , panie Stanisławie — rzekł pan Tomasz tonem przekonania . I dodał po chwili — W tych dniach sprzedaję , to jest dopuszczam do sprzedaży mego domu . Miałem z nim duży kłopot : lokatorowie nie płacą , rządcy złodzieje , a wierzycieli hipotecznych musiałem zaspakajać z własnej kieszeni . Nie dziw się , że mnie to w końcu znudziło … |
517 | Wokulskiemu znowu zdawało się , że z oczu spada mu zasłona , poza którą widać zupełnie inny świat i inną pannę Izabelę . Ale w tej samej chwili uczuł taki zamęt w głowie , ból w piersiach , szał w nerwach , że uciekł do przedpokoju , a stamtąd na ulicę obawiając się , że traci rozum . |
518 | Czuł w duszy dziwną pustkę , a na samym jej dnie coś , jakby kroplę piekącej goryczy . Żadnych sił , żadnych pragnień , nic , tylko tę kroplę tak małą , że jej niepodobna dojrzeć , a tak gorzką , że cały świat można by nią zatruć . |
519 | — Po cóż w takim razie zezwala na sprzedaż sreber ? — pytała natarczywie panna Izabela . |
520 | — Może o tym nie wiedzieć — przerwała wdówka . |
521 | — Wolno , panie , wolno — potakiwał słodko znakomity adwokat . — Wolno robić , ale robiąc to — powtarzasz pan tylko stare grzechy , zresztą daleko lepiej spełniane przez innych . Ani zaś ja , ani książę , ani ci hrabiowie nie po to zbliżyli się do pana , ażebyś odgrzewał dawne potrawy , tylko — ażebyś wskazał nam nowe drogi . |
522 | „ Oszalałem ! ” — mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii . Myślał , że chyba tam jest panna Izabela , i projektował , że natychmiast wróci do domu , jeżeli jej nie znajdzie . |
523 | Pani baronowa solennie upewniła adwokata , że jej małżonek , baron , pomimo całej przewrotności i udręczeń , jakie jej zadał , żadnych funduszów nie posiada . W tym miejscu dostała spazmów , co skłoniło adwokata do szybkiego odwrotu . Gdy zaś kapłan sprawiedliwości opuścił jej mieszkanie , nader szybko powróciła do zdrowia i zawoławszy Marianny rzekła do niej niezwykle spokojnym głosem : |
524 | Była podobno wściekła przez kilka dni , dostała spazmów , zbiła służącą , zwymyślała swego adwokata w biurze rejentalnym , ale podpisała akt nabycia . |
525 | Ponieważ nie znałem tych panów , a zapewne i oni mnie , nie mogę więc posądzić ich o umyślną szykanę . Proszę jednak wyobrazić sobie , co za traf , że właśnie gdym wszedł do pokoju , rozmawiali o Wokulskim . Kto mówił , z przyczyny dymu nie widziałem ; wreszcie nie śmiałem podnieść oczu od talerza . |
526 | — Drudzy , że … drudzy , że chcesz zrobić szwindel … |
527 | Panna Florentyna zrobiła gest przeczący , a następnie powątpiewający . |
528 | Wspomnienie o tak niezawodnym środku ucieczki uspokoiło go . Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju ; zdawało mu się , że nadchodzi moment , w którym powinien zrobić rachunek sumienia czy też ogólny bilans życia . |
529 | — Won ! … — wrzasnął baron chwytając za karafkę , na widok której Konstanty uznał za pożyteczne oddzielić się od swego pana grubością drzwi . — A to łotr fagas ! … — dodał baron , widocznie bardzo zirytowany . |
530 | „ Może wbiegł na podwórko i ocalał … ” — myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem serca . |
531 | W salonach zgorszono się dzikimi pretensjami barona ; rewizyty jednak złożyli państwu Krzeszowskim wszyscy i prawie wszyscy zawarli z nimi bliższe stosunki . |
532 | Pannę Izabelę ogarnia nerwowy niepokój , skupia wszystkie wspomnienia , wszystkie myśli , ażeby odgadnąć co znaczy karta , którą trzyma ten człowiek ? … |
533 | „ Za pozwoleniem . Od jednego obiadu i jednej wizyty jeszcze bardzo daleko do dłuższej znajomości . Na tysiąc zaś dłuższych znajomości — ledwie jedna prowadzi do oświadczyn ; na dziesięć oświadczyn — ledwie jedne są przyjęte , a i z tych ledwie połowa kończy się małżeństwem . Trzeba więc być zupełnym wariatem , ażeby nawet przy dłuższej znajomości myśleć o małżeństwie , za którym jest ledwie jedna , a przeciw któremu ze dwadzieścia tysięcy szans … Jasne czy niejasne ? ” |
534 | — Oho ! … ho ! … — zawołano w szeregu . |
535 | — Nie ożeniłeś się jeszcze ? — zapytał go . |
536 | — Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela . |
537 | Podwórko , otoczone ze wszystkich stron trzypiętrowymi oficynami , wyglądało jak dno obszernej studni , napełnionej wonnym powietrzem . W każdym rogu były drzwi , a w jednym aż dwoje drzwi ; pod oknem mieszkania stróża znajdował się śmietnik i wodociąg . Wokulski mimochodem spojrzał w klatkę głównych schodów , do których prowadziły szklane drzwi . Schody zdawały się być mocno brudnymi ; za to obok znajdowała się nisza , a w niej — nimfa z dzbankiem nad głową i utrąconym nosem . Ponieważ dzbanek miał zabarwienie amarantowe , twarz nimfy żółte , piersi zielone , a nogi niebieskie , można było odgadnąć , że nimfa stoi naprzeciw okna posiadającego kolorowe szyby . |
538 | — Nie sądzisz pan — zapytał po namyśle — że jednak należałoby temu zapobiec ? … |
539 | — A może tęsknota — przerwał Wokulski . — Zjadała mi ona każdą chwilę wolną od pracy , każdą godzinę odpoczynku . Nalej mi wina , Ignacy . |
540 | — Z którychże to ? — spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę . |
541 | Nareszcie na końcu alei ukazały się dwie kobiece figury , czarna i szara . Wokulskiemu krew uderzyła do głowy . |
542 | — Moi panowie ! — odezwał się wygolony mężczyzna z grupy szlachty nienawidzącej magnatów . — Mówicie tu o handlu perkalami , który nas nic nie obchodzi … Ale panowie ! … — ciągnął dalej płaczliwym głosem — my mamy za to zboże w spichlerzach , my mamy okowitę w składach , na której wyzyskują nas pośrednicy w sposób — że nie powiem — niegodny … |
543 | — Czy nie moglibyśmy prosić pana Ochockiego , ażeby lejce oddał stangretowi ? — rzekła wdówka . |
544 | — Ani myślę . Owszem , ta bezwładność mózgów daje mi najlepszą gwarancję bezpieczeństwa tajemnicy moich wynalazków . W przeciwnym razie pochwycono by je , prędzej lub później odkryto by metodę postępowania i znaleziono by to , czego bym im dać nie chciał … |
545 | — Panie Mraczewski . |
546 | Idę i w bramie domu , w którym mieszka , wpadam na doktora Szumana . Gdy powiedziałem mu , że chcę odwiedzić Stacha , odparł : |
547 | — Cóż pan umie ? jaki pański fach ? |
548 | — Wiem już , wiem ! … — on mówi śmiejąc się . |
549 | — Nie — odparł Wokulski po chwilowym namyśle . |
550 | Gdy Wokulski zadzwonił do mieszkania lekarza , ten właśnie był zajęty gatunkowaniem włosów rozmaitych osobników rasy słowiańskiej , germańskiej i semickiej i przy pomocy mikroskopu mierzył dłuższe i krótsze średnice ich przekrojów . |
551 | — Prześliczne ! — mówiła z ożywieniem pani Stawska . — Szczególniej jest tam jedna ogromna lalka , która ma ciemne włosy , a kiedy nacisnąć ją … tu , pod gorsem — dodała zarumieniona . |
552 | — Lalka stukła się , panie … |
553 | Prezesowa wciąż przypatrywała mu się i z lekka chwiała głową . |
554 | Zasław , niegdyś miasteczko , dziś licha osada , stoi w nizinie otoczonej mokrymi łąkami . Oprócz kościoła i dawnego ratusza wszystkie budowle są parterowe , drewniane i stare . Na środku rynku , a raczej placu pełnego ostów i jam , wznosi się piętrowa kupa śmieci i studnia pod dziurawym dachem opartym na czterech zgniłych słupach . |
555 | — Zresztą — zakończyłem — bliższych informacyj o komornem udzieli ci twój rządca , pan Wirski , po którego zaraz poszlę stróża … |
556 | — Heleno … dziecko moje … Ty przecież nie jesteś … |
557 | — Idź do domu . Może Kaspra przeniosą do Skierniewic . |
558 | Jak cień tym dłuższy , gdy padnie z daleka , |
559 | „ Alboż nie powiedziałem jej , że jestem dla nich wiernym sługą … jak pies ! … |
560 | — A ile płacą za lokal ? |
561 | — Jeszcze nie … |
562 | Wtem zapukano do drzwi . Wszedł garson i podał Wokulskiemu duży list . |
563 | — Cóż ja na to poradzę ? |
564 | Więc znowu dokoła panny Łęckiej począł zbierać się tłum wielbicieli , a na stoliku w jej salonie stosy biletów wizytowych . Gości jednak nie przyjmowano , co zresztą między nimi nie wywołało zbyt wielkiego oburzenia , ponieważ rozeszła się trzecia z kolei pogłoska , że Łęckiemu licytują kamienicę . |
565 | — Zaglądałeś , baron , w moje serce ? … wiesz , jakie tam uczucia ? … O , gdyby istniał jakiś trybunał , który umie czytać w duszy człowieka , zobaczylibyśmy , kto z nas lepszy : ja czy ci , co mnie sądzą i potępiają ! … |
566 | W tej chwili zbliżyło się do stołu kilkoro dzieci , którym hrabina zaczęła rozdawać obrazki . Wokulski wstał z fotelu i aby nie przeszkadzać pobożnym zajęciom , przeszedł na stronę panny Izabeli . |
567 | Do sklepu wszedł pierwszy gość : kobieta ubrana w salopę i chustkę na głowie , żądająca mosiężnej spluwaczki … Pan Ignacy bardzo nisko ukłonił się jej i ofiarował krzesło , a pan Lisiecki zniknął za szafami i wróciwszy po chwili doręczył interesantce ruchem pełnym godności żądany przedmiot . Potem zapisał cenę spluwaczki na kartce , podał ją przez ramię Rzeckiemu i poszedł za gablotkę z miną bankiera , który złożył na cel dobroczynny kilka tysięcy rubli . |
568 | — Ja bym mu sam oddał córkę . Człowiek , słyszę , porządny , bogaty , posagu nie strwoni … |
569 | — Bardzo proszę — odparła hrabina . — Macie tu panowie wolny stolik … Ja opuszczę was na chwilę … |
570 | — W Paryżu , ale tym uwięzionym balonem . Pół wiorsty w górę , prawie żadna podróż — odparł nieco zmieszany Wokulski . |
571 | Poruszał się swobodnie , był trzeźwy , myślał jasno i szybko , tylko nic go nie obchodziło ; ani kto z nim jedzie , ani którędy jedzie , ani dokąd jedzie . Apatia ta rosła w miarę oddalania się od Warszawy . Za Pruszkowem prawie ucieszyły go krople deszczu , przez otwarte okno padające do wnętrza wagonu ; później nieco ożywiła go gwałtowna burza za Grodziskiem ; miał nawet pragnienie , ażeby go piorun zabił . Ale gdy burza przeszła , wpadł znowu w obojętność i nie interesował się niczym ; nawet tym , że jego sąsiad z prawej strony spał mu na ramieniu , a sąsiad z przeciwka zdjął kamasze i oparł mu na kolanach nogi , w czystych zresztą skarpetkach . |
572 | „ Czyżem ja aż tak nikczemny ! ” |
573 | „ Wokulski moim opiekunem ! … Wokulski może być bardzo dobrym doradcą , plenipotentem , zresztą opiekunem majątku … Ale tytuł opiekuna może nosić tylko książę , zresztą nasz kuzyn i dawny przyjaciel rodziny ! … ” |
574 | „ Głupiec czy kamień ! … ” |
575 | „ Błogosławieni cisi … Błogosławieni smutni … ” |
576 | — Dobrze — odezwał się po chwili Wokulski . — Na narzędzia dostaniesz sześćset rubli . Wystarczy ? … A kiedy chcesz wracać ? |
577 | — Miałam list od Krzeszowskiej — przerwała mu panna Izabela . |
578 | W saloniku matka pani Stawskiej , jak zwykle , robiła pończochę ; zobaczywszy nas uniosła się nieco z fotelu i zdziwiona przypatrywała się Wokulskiemu . |
579 | Traf zdarzył , iż po kilku latach żona umarła zostawiając mu dość spory majątek . Pochowawszy ją , Wokulski odsunął się nieco od sklepu , a znowu zbliżył się do książek . I może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem , gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli . |
580 | „ Boże miłosierny ! — szepnął — zdejmijże ze mnie to przekleństwo … ” |
581 | — W każdego , kto da się uśpić . |
582 | Weszła na dziedziniec , ostrożnie wymijając cierniste krzaki , i usiadła na kamieniu . |
583 | Wokulski uśmiechał się patrząc na zakłopotaną minę chłopaka i z dziwnym uczuciem myślał , że za swój jednoroczny dochód mógłby uszczęśliwić stu kilkudziesięciu takich jak ten oto … |
584 | — Przypuszczam . Jeżeli więc dziś drasnęłam pana moimi żartami , to tylko przez życzliwość dla pana . Imponuje mi pańskie szaleństwo , chciałabym , ażebyś był szczęśliwy , i dlatego mówię : wyrzuć pan z siebie średniowiecznego trubadura , bo już mamy wiek dziewiętnasty , w którym kobiety są inne , niż pan je sobie wyobraża , o czym wiedzą nawet dwudziestoletni chłopcy . |
585 | — Przepraszam pannę hrabiankę — ironicznie odparł Szpigelman — ja dawno robię pieniędzmi , ale takiego procentu nigdy nie widziałem . Od trzydziestu tysięcy pan hrabia może mieć trzy tysiące , i jeszcze na bardzo niepewnej hipotece . Ale co mnie do tego … Mój interes jest , żebym ja odebrał moje pieniądze . Bo jak jutro przyjdą inni , to oni znowu będą lepsi od Dawida Szpigelmana , a jak pan hrabia resztę odda na procent , to ja będę musiał czekać rok … |
586 | — Muszę już jechać . Ciocia pisała jeszcze we środę , ażeby wracać , ale prezesowa nie pokazała mi listu , zatrzymała mnie . Dopiero kiedy wczoraj przybył umyślny posłaniec … |
587 | „ Tu chyba nie chodzi ani o klacz , ani o potrącenie na wyścigach ! … ” |
588 | Pamiętam ( był to rok 1857 , może 58 ) , zaszedłem raz do Hopfera , u którego pracował Machalski . |
589 | — A czy nie wplątał się w jakie nowe historie ? … — spytałem . |
590 | — Umrzemy , chcesz powiedzieć ? — przerwała staruszka . — O , nie mów tego … Pan nawet nie wiesz , jak przykro w moim wieku słyszeć o śmierci … |
591 | — Chodź , Auguście , chodź … |
592 | — Tak — mówił adwokat — tak będzie najlepiej . Gdybyś pan sam kupił ten budynek , znalazłbyś się w fałszywej pozycji nawet wobec państwa Łęckich . Zazwyczaj nie lubimy tych , którzy coś po nas dziedziczą , to jedno . A po wtóre — kto zaręczy , że nie zaczęłyby snuć im się różne kombinacje po głowach ? … Nużby pomyśleli : kupił za drogo albo za tanio ? … Jeżeli za drogo — jak śmie robić nam łaskę , a jeżeli za tanio , to — wyzyskał nas … |
593 | Istotnie przebaczyła mu . W krótkiej rozmowie Wokulski wyłożył cel wizyty , napisał nazwisko Stawskiego i miejsc , w których przebywał , usilnie prosząc , ażeby baronowa przez swoje liczne stosunki dała mu o zaginionym dokładną wiadomość . |
594 | — Raz … dwa … trzy … siedem … siedem … Co to jest siedem ? … Ach , siedem kufli piwa … Czyżbym naprawdę ? … Po co ten Stach wysłał mnie do teatru ! … |
595 | „ Zobaczymy , panno Izabelo : kim ty jesteś i co jesteś warta ? Teraz ja będę twoim sędzią … ” — pomyślał . |
596 | „ Paryż ! … Paryż ! … ( mówi sobie , ciągle śpiąc ) . Wszakże od tylu lat o nim tylko marzyłem . To przejdzie … Wszystko przejdzie ! … ” |
597 | — W tej chwili nadejdzie — odpowiedział pan Ignacy z niskim ukłonem . |
598 | Staruszka potrząsnęła głową . |
599 | — Wolę , wolę na trzecie piętro … Za dwie godziny będę — odparł Geist i szybko wybiegł z pokoju . |
600 | Poza tym czarodziejskim był jeszcze inny świat — zwyczajny . |
601 | — Co ? … — zdziwił się adwokat . |
602 | Od pogrążonych w modlitwie cieniów wzrok jego pobiegł ku światłu . I zobaczył w różnych punktach świątyni stoły okryte dywanami , na nich tace pełne bankocetli , srebra i złota , a dokoła nich damy siedzące na wygodnych fotelach , odziane w jedwab , pióra i aksamity , otoczone wesołą młodzieżą . Najpobożniejsze pukały na przechodniów , wszystkie rozmawiały i bawiły się jak na raucie . |
603 | „ Oto miasto — myślał — w którym więcej przeżyłem w ciągu jednej godziny aniżeli w Warszawie przez całe życie … Oto miasto ! … ” |
604 | Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko . |
605 | — Nie . |
606 | — Pan Łęcki chce się z panem widzieć . Może tu wejść ? — zapytał subiekt . |
607 | „ Co te galerie robią przez cały rok ? ” — myślał . I przywidziało mu się , że na próchniejących ławach zasiadają tu co noc wszyscy zmarli bankruci , pokutujące kokoty , wszelkiego stanu próżniacy i utracjusze , których wypędzono nawet z piekła , i przy smutnym blasku gwiazd przypatrują się wyścigom szkieletów koni , które poginęły na tym torze . Zdawało mu się , że nawet w tej chwili widzi przed sobą zbutwiałe stroje i czuje zapach stęchlizny . |
608 | Był tak pogrążony w bolesnych medytacjach , że nie usłyszał otwierania drzwi do pokoju i szybkich kroków za sobą . Dopiero ocknął się poczuwszy dotknięcie czyjejś ręki . Odwrócił głowę i zobaczył mecenasa z dużą teką pod pachą i posępnym wyrazem na twarzy . |
609 | — A gdybym poprosiła za tym młodym człowiekiem ? … |
610 | — Nie tylko moja — odpowiedział Szlangbaum . — U nas , panie , niby u Żydów , jak się młodzi zejdą , to oni nie zajmują się , jak u państwo , tańcami , komplementami , ubiorami , głupstwami , ale oni albo robią rachunki , albo oglądają uczone książki , jeden przed drugim zdaje egzamin albo rozwiązują sobie szarady , rebusy , szachowe zadanie . U nas ciągle jest zajęty rozum i dlatego Żydzi mają rozum , i dlatego , niech się pan nie obrazi , oni cały świat zawojują . U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączke i przez wojne , a u nas tylko przez mądrość i cierpliwość . |
611 | — A , jesteś — rzekła staruszka do Wokulskiego — to dobrze . Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem , który ją może nareszcie znajdzie — dodała lekko marszcząc brwi — a my z Kazią pójdziemy do koni . |
612 | — Bardzo … panie … bardzo … Chociaż , czy pan uwierzy , była chwila , że za radą szanownej prezesowej miałem zamiar fatygować pana w Paryżu … |
613 | „ Tyżeś to czy nie ty ? … ” — pytał się w duchu , nie mogąc od niej oczu oderwać . |
614 | — Ha , cóż ? ożenię się po świętach — odparł Węgiełek . — Przecie ona za nie swoje grzechy cierpieć nie może . Nie jej to była wola . |
615 | — Powiedzże mi — rzekła — bo to pierwsze wrażenia bywają najtrafniejsze , jak ci się podoba pani Wąsowską ? |
616 | — I ja sama lubię siedzieć w oknie , osobliwie kiedy jest ładny dzień i czyste niebo , bo wtedy staje mi w pamięci mój mąż nieboszczyk jak żywy … |
617 | Ponieważ Molinari zaczął rozmawiać z panią Wywrotnicką , pani Wąsowska zbliżyła się do panny Izabeli , wzięła ją pod rękę i zaczęły spacerować po salonie . |
618 | Rzecz ciekawa . Ojciec Szlangbauma jest lichwiarzem , a syn , ażeby od niego grosza nie wziąć , bieduje po sklepach jako subiekt . |
619 | — Pamiętaj ! … Wszystko pamiętaj … |
620 | „ Czy dziś umiałbym astronomię , ja , subiekt Hopfera , gdybym tam nie był ? — pomyślał z goryczą . — A słyszałbym co o odkryciach Geista , gdyby mnie Suzin gwałtem nie zaciągnął do Paryża ? ” |
621 | — Widzisz , że nie rozumiesz . Zaraz wyjaśniłbym ci to , ale — takim znużony , że się trochę prześpię … |
622 | Udawałem , że wierzę wszystkiemu , co mówią , i za pomocą zręcznych pytań przekonałem się , iż — najlepiej znane im są okolice bliższe Cytadeli . Tam więc mają interesa . Że zaś domysły moje nie były bezpodstawnymi , dowiódł fakt , iż owi „ prykaszczykowie ” zwrócili nawet na siebie uwagę policji . W ciągu dziesięciu dni , nic więcej , tylko trzy razy odprowadzano ich do cyrkułów . Widocznie jednak muszą mieć wielkie stosunki , ponieważ ich uwolniono . |
623 | Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś . |
624 | — Proszę , bardzo proszę natychmiast iść do Wysockich . Za parę dni on przyniesie pani list do składu bielizny . W nagłym wypadku proszę odwołać się do mnie . Żegnam panią … |
625 | — A jużci . |
626 | Wokulskiemu było trochę przykro . |
627 | — Mam już przyjemność … — szepnęła panna Izabela odpowiadając na ukłon . |
628 | Wciąż chodziła po pokoju tam i na powrót ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i nagle przyszło jej na myśl : skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim ? … Jaką czarodziejską siłą ten człowiek pozyskawszy całe jej otoczenie obecnie zdobył już ostatnią pozycję , ojca ! … Ojciec , pan Tomasz Łęcki , płakał … On , z którego oczu od śmierci matki nie stoczyła się ani jedna łza … |
629 | Muszę sobie przyznać , że ja na jej widok zachowałem się z godnością ; ale Wirski zupełnie stracił głowę . Zerwał się z krzesła jak student , zapiął surdut jeszcze na jeden guzik , powiem nawet : zarumienił się , i zaczął bełkotać : |
630 | — Wiesz co ? — rzekłem — a może byśmy jutro poszli do pani Stawskiej na wieczór ? … |
631 | Przez chwilę oboje milczeli , wreszcie panna Izabela strzepując jakiś pyłek z popielatej sukni spytała : |
632 | Postanowił od razu chwycić byka za rogi . |
633 | To jakiś Żydek wychylił się przez okno sali sądowej i coś wrzasnął do gromady swoich współwyznawców , którzy na to hasło rzucili się do drzwi tłocząc się , potrącając spokojnych przechodniów i tupiąc niecierpliwie nogami jak spłoszone stado owiec w ciasnej owczarni . |
634 | — Skądże do mnie nabrał pan takiego zaufania ? — pytał Wokulski już spokojny . |
635 | W takich wypadkach pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy sobie wynagrodzenie w formie kilku- lub kilkunastorublowego drobiazgu , mówiła Rzeckiemu dzień i godzinę . |
636 | — A tak ! … — przerwał mi wyciągając do uścisku rękę . — Miałem przyjemność zauważyć pana w sklepie … Piękny sklep ! — westchnął . — Z takich sklepów rodzą się kamienice , a … a z majątków ziemskich — takie oto mieszkania … |
637 | — A dobrze ty znasz pannę Mariannę ? |
638 | „ No — myślę — że przynajmniej ten nie ma do nas pretensji . Zdaje się jednak , że oni naprawdę gotowi są zrobić uciechę baronowej … ” |
639 | Pożegnanie jej z rodziną było pełne znaczenia . Pan Łęcki , ciągle rozstrojony , przecierał oczy , a hrabina wsunąwszy jej w rękę aksamitny woreczek z pieniędzmi pocałowała ją w czoło i rzekła : |
640 | — Prawdziwie jestem szczęśliwy , i to w sposób , który dla mnie samego jest niespodzianką — ciągnął baron . — Bo o ożenieniu się zawsze myślałem , już od kilku lat zalecają mi to doktorzy . No i projektowałem , że wezmę sobie , panie , kobietę piękną , dobrze wychowaną , z nazwiskiem i prezencją , bynajmniej nie wymagając od niej jakiejś romantycznej miłości . Tymczasem ma pan : sama miłość zastępuje mi drogę i jednym spojrzeniem roznieca pożar w sercu … Doprawdy , panie Wokulski , jestem zakochany … nie — jestem szalony … Nikomu bym tego nie powiedział , ale panu , dla którego od pierwszej chwili uczułem nieledwie braterską sympatię … Jestem szalony ! … Myślę tylko o niej , kiedy śpię — śni mi się , kiedy jej nie widzę — jestem , panie , formalnie chory . Brak apetytu , smutne myśli , jakieś ciągłe lękanie się … |
641 | — A córka ? … a Helunia ? … — wyszeptała staruszka . |
642 | — Na koszt Turcji ? |
643 | — Proszę babci ! — zawołała — ja nigdy nie skończę kaftanika dla mojej lalki … |
644 | Wokulski przypatrywał się jej cały czas . |
645 | Wokulskiemu przykro się zrobiło , że podobna prośba kilka dni czekała na odpowiedź . Natychmiast odpisał i zawołał służącego . |
646 | „ O ile się zdaje , zebranie będzie bardzo ożywione ” — mruknął z bladym uśmiechem nieszczęśliwy pan Ignacy sadowiąc się w pierwszym rzędzie . |
647 | — Proś do sali — rzekł Wokulski . |
648 | W tej chwili przypomina sobie nawet fizjognomię tego człowieka , który w sklepie nie chciał z nią mówić , tylko cofnąwszy się za ogromne japońskie wazony przypatrywał się jej posępnie . Jak on na nią patrzył … |
649 | — A następnie spiszemy akcik , mocą którego pan S. Szlangbaum zaciąga od wielmożnego S. Wokulskiego dług w kwocie dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo nabytej przez siebie kamienicy . Gdyby zaś pan S. Szlangbaum do dnia 1 stycznia 1879 roku powyższej sumy nie zwrócił … |
650 | — Ależ , pani ! … — zaprotestował eks-obywatel , a jego oblicze stało się tak rumiane jak nos . |
651 | — Proszę nie całować w tę rękę … |
652 | — Bo po co pan przekładasz te graty , skoro nie ma gości w sklepie ? — odparł Rzecki . |
653 | — Na chwilkę . Niech pan sobie wyobrazi — mówił książę siadając — że dopóty dokuczałem naszym panom bratom … Czy dobrze powiedziałem ? … Dopóty ich prześladowałem , aż obiecali przyjść w kilku do mnie i wysłuchać projektu pańskiej spółki . Natychmiast więc pana zabieram , a raczej zabieram się z panem i — jedziemy do mnie . |
654 | — Słyszeliśmy nadzwyczajną historię ! … — odpowiedziała panna Izabela . — Doprawdy , nigdy nie myślałam , że w tym kraju mogą istnieć podobne legendy i że mogą je w tak zajmujący sposób opowiadać ludzie prości … Cóż nam dasz na obiad , kuzynie ? Ach , ten chłopak jest niezrównany ! … Poproście go , ażeby ją wam powtórzył … |
655 | — Owszem , trochę nabieram ciała . |
656 | Dziwny ten pociąg wydał się jej samej niebezpiecznym i nawet śmiesznym . Przemogła się więc i poszła dalej ; lecz po paru minutach — wróciła . Znowu cofnęła się , przejrzała inne klatki , starała się o czym innym myśleć . Na próżno . Wróciła się i choć tygrys już nie spał , tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy , panna Izabela podbiegła do klatki , wsunęła rękę i — drżąca i blada — dotknęła tygrysiego ucha . |
657 | I nie tylko obchodzili go ludzie . Czuł zmęczenie koni ciągnących ciężkie wozy i ból ich karków tartych do krwi przez chomąto . Czuł obawę psa , który szczekał na ulicy zgubiwszy pana , i rozpacz chudej suki z obwisłymi wymionami , która na próżno biegała od rynsztoka do rynsztoka szukając strawy dla siebie i szczeniąt . Jeszcze , na domiar cierpień , bolały go drzewa obdarte z kory , bruki podobne do powybijanych zębów , wilgoć na ścianach , połamane sprzęty i podarta odzież . |
658 | — Bah ! … |
659 | Baron przeczytał podany mu papier , zamyślił się i odparł : |
660 | Mimochodem wspomnę , że nie było tygodnia , w ciągu którego bracia Minclowie nie pokłóciliby się i nie pogodzili przynajmniej ze dwa razy . Co zaś jest najosobliwszym , że przyczyny swarów nigdy nie wypływały z interesu natury materialnej . Owszem , pomimo największych nieporozumień bracia zawsze poręczali swoje kwity , pożyczali sobie pieniędzy i nawzajem płacili długi . Powody tkwiły w ich charakterach . |
661 | — A … a ! … wszystko mi jedno w rezultacie , gdzie osiedli się ten młody człowiek . Niech jedzie i do Moskwy . |
662 | Aż krew trysnęła … Wtem panna łapie go rękami za surdut i woła z wielkim płaczem : |
663 | — Nie . |
664 | — Ach , wczoraj … — odparł . |
665 | Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień . |
666 | Wybiegł z saloniku i wtykając głowę do drzwi , zdaje mi się do kuchennych zawołał : |
667 | „ Jeżeli ja — mówił do siebie — przez zmarnowanie jednego wieczora narobiłem tyle zamętu w sklepie , to niby — jakiego zamętu w interesach narobi Stach , który marnuje dziś dnie i tygodnie na teatry włoskie , i zresztą — nawet nie wiem na co ? … ” |
668 | Tak się lękał uwięzienia w murach dziewięćdziesięciu tysięcy rubli gotówki , że cały dzień tylko o tym myślał . Była chwila , że chciał wprost zapytać Wokulskiego , ale — zabrakło mu odwagi . |
669 | — Niech pani mówi dalej . |
670 | Otworzył drzwi na lewo od sieni . Wokulski zobaczył rozległą , kwadratową salę , bardzo chłodną . Na środku jej stał ogromny cylinder , podobny do kadzi : stalowa ściana jej miała z łokieć grubości i była w czterech miejscach ściśnięta potężnymi obręczami . Do górnego dna były przytwierdzone jakieś aparaty : jeden podobny do klapy bezpieczeństwa , spod której od czasu do czasu wydobywał się obłoczek pary i szybko niknął w powietrzu , drugi przypominał manometr , którego skazówka jest w ruchu . |
671 | — Wiesz co , że to jednak jest ładny wyrób . |
672 | — Pan ma słabość do tego Maruszewicza ? — spytał hrabia . |
673 | Ale , ale ! … Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej . Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy złotych . Wszystko jest u mnie w porządku , tylko salopę ciotki mole trochę sponiewierały , bo bestia Kaśka zapomniała włożyć bakuniu . Franc kazał cię ucałować . Warszawa , d . 18 lutego r . 1853 . ” |
674 | Zdawało się jej , że powozem jedzie przez jakąś znaną miejscowość . Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia , utworzonego z lasów i zielonych gór , a jej powóz znajduje się na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół . Czy on zjeżdża ? bo ani zbliża się do niczego , ani od niczego nie oddala , tak jakby stał w miejscu . Ale zjeżdża : widać to po wizerunku słońca , które odbija się w lakierowanym skrzydle powozu i drgając , z wolna posuwa się w tył . Zresztą słychać turkot … To turkot dorożki na ulicy ? … Nie , to turkoczą machiny pracujące gdzieś w głębi owego pierścienia gór i lasów . Widać tam nawet , na dole , jakby jezioro czarnych dymów i białych par , ujęte w ramę zieloności . |
675 | Od doktora udał się do swego sklepu , krótko rozmówił się z panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed dziesiątą . Znowu spał jak kamień . Dla jego lwiej natury potrzebne były silne wzruszenia ; przy nich dopiero dusza szarpana namiętnością odzyskiwała równowagę . |
676 | Starski z takim zajęciem patrzył w karty , że zdawał się nie uważać na to , co zaszło . |
677 | — Papo , ty jesteś chory ! … — zawołała przestraszona panna Izabela . |
678 | Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej : |
679 | Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie . |
680 | Takie to wypadki poprzedziły moje wejście do zawodu kupieckiego . |
681 | Uśmiecha się , przychodzi mu bowiem na myśl jakiś romans Pawła Kocka . Znowu boczna ulica i znowu czyta : Rue du Sentier . |
682 | — Tymczasem dopiero zapowiedź ich … Powiedz mi pan jednak — ciągnął Wokulski — co byś sądził , gdyby Geist pokazał ci metal pod każdym względem przypominający stal , lecz dwa lub trzy razy lżejszy od wody ? … Gdybyś podobny materiał oglądał na własne oczy , dotykał go własnymi rękoma ? … |
683 | — Wstał od godziny . Mówiłam mu właśnie o Żydach , a on prosi cię , ażebyś napisała list do Wokulskiego … |
684 | — Owszem . |
685 | — Weźże do rąk tę stal … |
686 | — Bo jeżeli kobiety kochają tylko tych , którzy je lekceważą , to moja kuzynka bardzo prędko będzie musiała oszaleć za Wokulskim . |
687 | — Dlatego , że u mnie już pan nie ma miejsca . |
688 | Gość nie spuszczał z niego oka i uśmiechał się z łagodną ironią ; gdy zaś Wokulski otworzył usta , ażeby zapytać go o coś , przerwał mu : |
689 | — Jak to , już dzień ? — spytał zdziwiony . |
690 | — Proszę pani — odpowiadam — jest to towar , którego się pozbywamy , więc możemy go odstąpić bardzo tanio . Zaraz pójdę do pryncypała … |
691 | Wróciłem do domu z bólem głowy , wściekając się na cały świat . Budziłem się kilka razy w ciągu nocy , a po każdym zaśnięciu śniło mi się , że Żydzi naprawdę sklep nasz kupili i że ja , aby nie umrzeć z głodu , chodziłem po podwórzach z katarynką , na której był napis : „ Ulitujcie się nad biednym , starym oficerem węgierskim ! ” |
692 | — Z osiem kilogramów … |
693 | — Wybornie ! — zawołał baron i dał mu parę złotych . — Odnieś , kochanku , nasze rzeczy , a my , panie , jedźmy … Za dwie godziny pozna pan moją narzeczoną … |
694 | W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu . Tak już przywykł do swojej gorączkowej roboty , że choć nie było interesantów , on ciągle wydostawał jakąś sztukę , odwijał i zawijał , ażeby następnie umieścić ją na właściwym miejscu . |
695 | — Może jeszcze tak jak Wokulski w Izabeli ? … Ani myślę … Choć każdej chwili jestem gotów … |
696 | Pani Stawska usłyszawszy to podniosła się z krzesła , ażeby wyjść . Ale baronowa rzuciła jej się na szyję i tak przepraszała , tak zaklinała , aby jej przebaczyć , że zacnej pani Helenie łzy zakręciły się w oczach i została . |
697 | — Będę na każdym … |
698 | Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim . A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić , więc prędko zauważyła , że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli . Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta , pani Meliton miałaby materiał do swatów . Ale tak ! … |
699 | — Mamo droga , o moim szczęściu i obowiązkach ja tylko mam prawo … |
700 | — Nie lubisz pan kobiet ? — rzekł z uśmiechem Wokulski . — Może masz rację ! … |
701 | — Pracuje kobiecisko jak wół — szepnął rządca . |
702 | Mówiąc to młody człowiek spacerował wielkimi krokami . Ile razy zaś stanął do nas tyłem , rządca mrugał na mnie i robił miny oznaczające wielką desperację . Po chwili milczenia odezwał się : |
703 | — Co się pan tak skrobiesz ? … — pyta zakrystian zniszczonego Żydka . |
704 | — Kiedy ? skąd ? … — zapytała zmieszana . |
705 | Prosta droga doprowadziła go do stawu , później do łazienkowskiego pałacu . We dwadzieścia minut był w Alejach Ujazdowskich i siadł w przejeżdżającą dorożkę ; w kwadrans później znalazł się we własnym mieszkaniu . |
706 | Baron powstał z krzesła . |
707 | — I one obiecały zapomnieć ? |
708 | — Wysocki ? … — rzekł . — Co ty tu robisz ? |
709 | — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron zbliżając się w stronę Wokulskiego . |
710 | Innym razem pan Leon wyrzucał nam brak ducha poświęcenia . |
711 | — Jedno z dwojga , obywatelu : albo dopiero dziś przyjechaliście , albo jesteście po dobrym śniadaniu ? … |
712 | „ W rezultacie mógłbym między nich wszystkich wejść w kapeluszu na głowie ” — rzekł do siebie . |
713 | Pani Stawska zasłoniła twarz chustką i wybiegła do swego pokoju . |
714 | — Owszem , bardzo — wtrąciła pani Stawska . Przy tym spojrzała na Wokulskiego i zarumieniła się . |
715 | — Prawdziwe szczęście dla nas obojga … — szepnęła panna Izabela . |
716 | Poprosił więc pana Łęckiego o parę tygodni zwłoki „ dla uformowania sobie zdania ” , a ponieważ miał rozmaite stosunki i jakby własną policję , podowiadywał się więc różnych rzeczy . |
717 | W taki sposób Starski , może najstosowniejszy dla panny Izabeli epuzer , wykreślony został z listy jej konkurentów . Nie mógł żenić się z panną ubogą , musiał szukać żony bogatej ; były to dwie nieprzebyte między nimi przepaście . |
718 | — Wiesz , kolego — mówi wzburzony — wymówiła mi baba rządcostwo i każe wynosić się od Nowego Roku . |
719 | Szlangbaum milczał , tylko drgały mu czerwone powieki . |
720 | — Zrobiłbym to przed laty , ale nie dziś . Dziś zrozumiałem , że jako Żyd jestem tylko nienawistny dla chrześcijan , a jako meches byłbym wstrętny i dla chrześcijan , i dla Żydów . Trzeba przecie z kimś żyć . Zresztą — dodał ciszej — mam pięcioro dzieci i bogatego ojca , po którym będę dziedziczyć … |
721 | — Gdybyśmy — rzekł po chwili — mogli zostać do wakacyj , to … Ale tak ! … Niech nam pani baronowa zabierze umeblowanie . |
722 | Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia . |
723 | Już zrównaliśmy się z walczącą kolumną i widzieliśmy pustą przestrzeń między dymem naszej i austriackiej piechoty , kiedy spoza niej wynurzył się długi szereg białych mundurów . Szereg podnosił się i zniżał co sekundę , a jego nogi migały raz po razu , jak na paradzie . Stanął . Nad nim błysnęła taśma stali , pochyliła się i — zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów , lśniących jak igły w papierku . Potem zadymiło się , zgrzytnęło jak łańcuch po żelaznej sztabie , a nad nami i około nas przeleciał wicher pocisków . |
724 | Wnet jednak opamiętał się . |
725 | — O , bardzo kolorowe . |
726 | — O , to pan rządca ! … — zawołała . — Myślałam , że znowu jaki tam … |
727 | Geist nie spuszczał z niego oka , lecz stopniowo uspakajał się . W końcu odezwał się : |
728 | — Ale pani to zrobiła i babcia to zrobiła , i my wszyscy to samo zrobimy — mówił z ironicznym chłodem Starski . — Wyjąwszy , rozumie się , pana Wokulskiego , który ma akurat tyle pieniędzy , ile ich potrzeba dla pofolgowania uczuciom … |
729 | — Tamte dwa konie są niezłe , ale nasza klacz znakomita — mówił dyrektor . |
730 | Wiadomość o przybyciu Rossiego do Warszawy i o tym , że jej nie zapomniał , wzruszyła pannę Izabelę . Już o pierwszej w południe była u ciotki . Co chwilę wstawała do okna , każdy turkot przyśpieszał bicie jej serca , za każdym uderzeniem dzwonka drgała ; zapominała się w rozmowie , na twarz jej wystąpiły silne rumieńce … No — i Rossi nie przyszedł ! … |
731 | — Jutro ? … — powtórzyła staruszka . — A cóż będzie z kamieniem ? |
732 | „ Gdyby mi wystarczyło kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie i komplet do wista , byłbym w Warszawie najszczęśliwszym człowiekiem — mówił do siebie . — Ale ponieważ oprócz żołądka mam duszę , która łaknie wiedzy i miłości , więc musiałbym tam zginąć . W tej strefie nie dojrzewają ani pewnego gatunku rośliny , ani pewnego gatunku ludzie … ” |
733 | Klepie go po wypukłej piersi , ściska za prawą i za lewą rękę , a nareszcie oparłszy na jego ostrzyżonej głowie swoją dłoń wykonywa nią taki ruch , jakby mu chciał maść wetrzeć w okolicę ciemienia . |
734 | — No , w tych warunkach chyba zarzuci pan swoje metale — rzekł uśmiechając się Wokulski . |
735 | — Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana … |
736 | Prawdziwą osobliwość stanowiła sień wjazdowa posiadająca bardzo lichą podłogę , ale za to bardzo ładne krajobrazy na ścianach . Było tam tyle wzgórz , lasów , skał i potoków , że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania . |
737 | — Pan chce dowody ? … — spytał Żyd . — Ma pan dowód w ten „ Kurieru ” . Ja onegdaj posłałem do nich szaradę . Pan zgaduje szarady ? … Posłałem taką : |
738 | — Ja już z natury jestem śmiały , a Wokulski wariat ! … Dziś dopiero dowiedziałem się prawdy … Pan wie , ile stary mógłby zarobić na tym interesie w Paryżu z Suzinem ? … Nie dziesięć , ale pięćdziesiąt tysięcy … rubli , panie Rzecki ! … I ten osioł nie tylko że nie chce dziś jechać , ale jeszcze mówi , że — nie wie , kiedy pojedzie . On nie wie , a Suzin może czekać z tą sprawą najwyżej kilka dni . |
739 | Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze . Tu i owdzie na ulicy kłębił się kurz wzniecony miotłami stróżów , dorożki pędziły bez pamięci albo zatrzymywały się bez powodu , a nieskończony potok przechodniów ciągnął się w jedną i drugą stronę chyba po to , ażeby utrzymywać ruch w mieście . Niekiedy pod ścianą domów przesuwali się ludzie obdarci , skuleni , z rękami wbitymi w rękawy , jakby to był nie czerwiec , ale styczeń . Czasem na środku ulicy przewinął się chłopski wózek napełniony blaszanymi konwiami , a powożony przez zuchowatą babę w granatowym kaftanie i czerwonej chustce na głowie . |
740 | Rok 1879 zaczął się zwycięstwem Anglików w Afganistanie , którzy pod jenerałem Robertsem weszli do Kabulu . Pewnie sos * kabul * zdrożeje ! … Ale Roberts chwat ; nie ma jednej ręki i pomimo to łupi Afgańczyków , aż się wata sypie … Chociaż takich dzikusów walić nietrudno ; lecz zobaczyłbym ja cię , panie Roberts , jak byś ty sobie poczynał mając sprawę z węgierską piechotą ! … |
741 | Drzwi otwarte , we drzwiach jakaś jejmość w nieco białym kaftaniku wali troje dzieci rzemieniem aż świszcze . |
742 | Co zaś najgorsze , że z tygodnia na tydzień mizerniało biedactwo . Ile razy przyszła do nas po swoje drobne sprawunki , zdawało mi się , że wygląda trochę lepiej . Ale gdy zgasł na jej twarzy rumieniec chwilowego wzruszenia , przekonywałem się , że jest coraz bledsza , a jej oczy stają się coraz smutniejsze i głębsze . |
743 | — Jeszcze dziś przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie — odparła pani Wąsowska . |
744 | — Panie Ochocki , czemu się pan nie żeni ? … — Słyszałeś pan ! … |
745 | — Ja nicz . Ino , proszę pana , stróż chce , ale nie śmi prosić , żeby pan pofatygował się i potrzymał mu dzieczko do krztu . |
746 | Obiad skończył się , panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego . |
747 | A August Katz zmrużył oczy i dalej krajał mydło . |
748 | — I ten pański ideał , kiedy prosił Stacha o posadę , to już wówczas myślał o zagarnięciu naszego sklepu ? |
749 | — Prosimy — odezwała się wdówka do Wokulskiego zbierając w fałdy swoją pąsową suknię , która rozesłała się na połowie ławki . |
750 | — Ja i Wokulski ? … — powtarza panna Florentyna . Tym razem zdziwienie jej jest tak szczere , że wątpić nie można . |
751 | — Zrobi się . |
752 | — Ach , co mnie to ob … |
753 | Wokulski słuchając gawędy barona oglądał się po okolicy , która powoli zmieniała fizjognomię . W pół godziny za stacją ukazały się na widnokręgu lasy , bliżej wzgórza ; droga wiła się między nimi , wbiegała na ich szczyty lub spadała na dół . |
754 | — Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym … |
755 | II . Szare dnie i krwawe godziny |
756 | — Kto był ? … Pewnie Goldcygier … Powiedziałem ci , ażebyś z tym łotrem nie wdawał się w żadne rozprawy , tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów . Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły Żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty ! … |
757 | — Nie … Ten pan … — rzekł służący i podał bilet Krzeszowskiemu . — Porządny człowiek , alem go wygnał , kiedy tak pan baron kazał … |
758 | „ Nie trafi osioł … Mierzy w głowę … ” |
759 | Prawie w tej chwili Wokulski wracał z panią Wąsowską z przejażdżki i na folwarcznym dziedzińcu zobaczył powóz , od którego odprzęgano konie . Tknęło go jakieś nieokreślone przeczucie , ale nie śmiał pytać ; nawet udał , że nie patrzy na powóz . |
760 | A na to odpowiedział ojciec : |
761 | — Cóż tu robi ten pan Starski ? |
762 | — A jeżeli są potrzebne ? |
763 | Stach pracował za szafami , lecz gdy mu powiedziałem , że jest pani Stawska i po co przyszła , rzucił rachunki i wbiegł do sklepu w doskonałym humorze . Spostrzegłem nawet , że przypatruje się pani Stawskiej tak życzliwie , jakby na nim zrobiła silne wrażenie . No , przynajmniej teraz ! … chwała Bogu . |
764 | — Moja Felciu — odparła wdówka — jesteś w tym wieku , że u ciebie każdy będzie dobrym furmanem , kto ma ładne oczy . |
765 | — Bodajby . |
766 | — Może masz pan rację , ale mnie jakoś się to nie wydaje — mruknął Rzecki potrząsając głową . |
767 | — Ot , widzisz — rzekła hrabina — to jest najwyższa arystokracja . Zamiast siedzieć w salonie , uciekli tutaj dokazywać . |
768 | Mimo woli porównywał drobny wzrost stojących pod kościołem pobożnych z olbrzymimi rozmiarami świętego budynku i przyszła mu myśl szczególna . Że jak kiedyś na ziemi pracowały potężne siły dźwigając z płaskiego lądu łańcuchy gór , tak kiedyś w ludzkości istniała inna niezmierna siła , która wydźwignęła tego rodzaju budowle . Patrząc na podobne gmachy można by sądzić , że w głębi naszej planety mieszkali olbrzymowie , którzy wydzierając się gdzieś w górę , podważali skorupę ziemską i zostawiali ślady tych ruchów w formie imponujących jaskiń . |
769 | — Co się to stało ? |
770 | — Dlaczegóż ukrywasz pan przed ludźmi ów transcendentalny metal ? — odezwał się wreszcie Wokulski . |
771 | „ Spacer — to dla mnie , spółka — dla niej . ” |
772 | — I udał się jej . Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy . |
773 | — Tak , to bardzo zacny człowiek , bardzo mnie kocha … Jest wprawdzie między nami różnica wieku , ale i cóż to szkodzi ? Doświadczone panie utrzymują , że im mąż starszy , tym wierniejszy , a wszakże dla kobiety przywiązanie męża jest wszystkim , prawda , panie ? Każda z nas szuka w życiu miłości , kto mi zaś zaręczy , że spotkam drugą , podobną do tej ? … Są ludzie młodsi od niego , przystojniejsi , może nawet zdolniejsi ; żaden z nich jednak nie powiedział mi z tak serdecznym zapałem , że ostatnie szczęście jego życia jest w moim ręku . Czy można się temu oprzeć , choćby nawet zezwolenie z naszej strony wymagało pewnej ofiary , niech pan sam powie ? |
774 | — Dziś w nocy jadę do Paryża — odpowiedział Wokulski . |
775 | Pod lasem ukazał się tuman kurzu . Pani Wąsowska chwilę popatrzyła , potem nagle zacięła konia i skręciła na prawo , w pole , bez drogi . |
776 | — Wokulski ma silny umysł i wie o cudownym wynalazku , którego wykończenie naprawdę przewróciłoby świat … |
777 | Wbrew przewidywaniom Leona baron przybył do swej małżonki nie o czwartej , ale dopiero około piątej . |
778 | No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki . |
779 | „ Jednakże Pan Bóg jest łaskawy — myślała — gdy ocalił człowieka , który może się nam przydać . Ojciec tak liczy na niego , a i ja nabieram ufności . O ileż mniej w życiu doznałabym zawodów mając rozumnego i energicznego przyjaciela . ” |
780 | Na drugi dzień po procesie Wokulski był wieczorem u pani Stawskiej i siedział do jedynastej w nocy . Na trzeci dzień był w sklepie u Milerowej , przejrzał księgi i oddawał wielkie pochwały pani Stawskiej , co nawet trochę ubodło Milerową . Na czwarty zaś dzień … |
781 | — „ Bo — rzekła mi pani Wysocka — jakbyś się ożenił z panną Marianną , to może byś obraził pana Wokulskiego za jego łaskę nad nami wszystkimi … Kto zaś wie , czy panna Marianna do niego nie chodzi … ” |
782 | — Prosimy więc szanownego pana Wokulskiego — odezwał się nowy głos — ażeby ten publiczny interes , który nas zgromadził tu , do gościnnych salonów księcia , raczył nam przedstawić z właściwą mu jasnością i zwięzłością . |
783 | Zadzwonił raz , drugi , trzeci … Wreszcie sam wybiegł na korytarz wołając : |
784 | Po obiedzie wezwała Wokulskiego do siebie prezesowa . Na staruszce również było znać ślady irytacji , którą starała się opanować . |
785 | „ Co to jest dobór naturalny ? Jest to skutek walki o byt , w której giną istoty nie posiadające pewnych uzdolnień , a zwyciężają więcej uzdolnione . Jaka jest najważniejsza zdolność : czy pociąg płciowy ? Nie , wstręt do śmierci . Istoty , które nie miałyby wstrętu do śmierci , musiałyby wyginąć najpierwej . Gdyby człowieka nie hamował wstręt do śmierci , ten najmędrszy zwierz nie dźwigałby kajdan życia . W poezji staroindyjskiej są ślady , że istniała kiedyś ludzka rasa mająca mniejszy wstręt do śmierci aniżeli my . No i rasa ta wyginęła , a jej potomkowie są albo niewolnikami , albo ascetami . |
786 | ( Swoją drogą , niechaj nas Bóg zachowa od damskiej klienteli . Ja może dlatego nie mam odwagi do małżeństwa , że ciągle widuję damy w sklepie . Stwórca świata formując cud natury , zwany kobietą , z pewnością nie zastanowił się , jakiej klęski narobi kupcom . ) |
787 | — Znajdzie młodych . |
788 | — Czy nie było tu listu od księcia ? … — odparł nie patrząc mi w oczy . |
789 | Wtedy rozwścieczony rzucił się na mnie , ale stojący obok oficer pałaszem odtrącił mu bagnet . |
790 | Rozpacz baronowej po zmarłym dziecku tak mnie rozbroiła , że nie miałem odwagi mówić z nią o podwyższeniu komornego . Płacz zaś jej tak znowu denerwował , że gdyby nie wzgląd na drugie piętro , wyskoczyłbym chyba oknem . |
791 | Nie upłynęło dziesięć minut po wyjściu barona , kiedy służący zameldował Wokulskiemu jakiegoś pana , który koniecznie chce się widzieć , ale nie mówi swego nazwiska . |
792 | — Chyba dla Wokulskiego , bo słyszałam , że wziął obszerniejszy lokal . |
793 | Basta ! … ” |
794 | Szczęśliwa byłaby kobieta , z którą by on się ożenił ( mam nawet dla niego partię … ) ; ale on się chyba nie ożeni . Jakieś dzikie myśli snują mu się po głowie , ale nie o małżeństwie , niestety ! … . Ile to już poważnych osób przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami , a naprawdę w swaty do Stasia i — wszystko na nic . |
795 | — Kaziu ! idź do sali i uważaj na tego pana … |
796 | — Bom był głupi — odparł doktór wzruszając ramionami . — W moich oczach Wokulski zrobił fortunę , Szlangbaum robi ją , a ja siedzę na paru groszach jak kamień na miejscu . Kto nie idzie naprzód , cofa się . |
797 | — Siedemdziesiąt pięć tysięcy ! … — woła okazały pan . |
798 | Opuściła sypialnię ojca , lecz w przedpokoju , zamiast Wokulskiego , zobaczyła aż trzech Żydów , głośno rozprawiających z Mikołajem i panną Florentyną . Uciekła do sali i przez myśl przebiegły jej wyrazy : |
799 | A potem , nie wiadomo z jakiej racji , pomyślał : |
800 | — No , to idź już panna , tylko powoli — upominał ją Leon . |
801 | Niecierpliwie otworzył pierwszy , w którym pani Meliton napisała tylko te słowa : „ Dziś w Łazienkach o zwykłej godzinie . ” Przeczytał go parę razy , po czym z niechęcią wziął się do listu adwokata , który zapraszał go również dzisiaj na godzinę jedynastą rano na konferencję w sprawie kupna domu Łęckich . Wokulski głęboko odetchnął ; miał czas . |
802 | — Bardzo go proś — rzekła do panny Florentyny — ażeby przyjechał jak najśpieszniej … Bo gdyby tych obrzydliwych Żydów zastał u nas Starski … |
803 | Innemu podał chustkę od nosa , a gdy powiedział mu , że chustka waży sto funtów , uśpiony począł uginać się , drżeć i potnieć pod jej ciężarem . |
804 | Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną , że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki , zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy . |
805 | — Drogie , kochane dziecko — mówiła łkając — że też właśnie ja muszę tak ranić ci serce ! … Słuchaj więc … Ojciec ma jeszcze długi wekslowe , jakieś parę tysięcy rubli . Otóż te długi … uważasz … te długi ktoś skupił … kilka dni temu , w końcu marca . Domyślamy się , że to zrobiła Krzeszowska … |
806 | — To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka . |
807 | — Marszałek dworu pańskiego i pana * Siuzę * … Bardzo zdolny człowiek i duże mógłby panu oddać usługi , gdyby był pewny tak … z tysiąc franków gratyfikacji … — mówił wciąż figlarnie służący . |
808 | — Proszę — rzekł uroczyście hrabia – Anglik — ażeby przeciwnicy podali sobie ręce . |
809 | — I cóż doktór na to wszystko ? |
810 | W teatrze trafił się panu Ignacemu cały szereg niespodzianek . |
811 | Tymczasem pociąg szedł wciąż z wolna , długo zatrzymując się na stacjach . Powietrze zrobiło się chłodne , na wschodzie zaczęły blednąć gwiazdy . Wokulski zamknął okno i legł na bujającej kanapie . |
812 | — Co za młodych ! Lepsi z nich przed nami poszli w ziemię , a najmłodsi — diabła warci . Już są między nimi i tacy , co o Napoleonie nie słyszeli . |
813 | — Pańskie prośbe tyle znaczy dla mnie co rozkaz , panie Wokulski . |
814 | „ Już ja tam wolę nie widzieć twojej chudości . ” |
815 | Ponieważ nikt z gości już nie przychodził , Wokulski wezwał do siebie Jumarta . |
816 | Westchnąłem domyślając się , że powodem utraty lekcji mógł być jaki list anonimowy , w pisaniu których pani Krzeszowska odznacza się wielką biegłością . Ale — nie powiedziałem nic . Bo czy mogłem radzić pani Stawskiej , aby odrzuciła dwa ruble dziennie ? |
817 | — O ! … zachowaj że pan ten drogi skarb — odparł Wokulski i wydobył z biurka fatalne dokumenta . — Czy o te papiery panu chodzi ? |
818 | Wokulski stał już w progu . Jeszcze raz szklanymi oczyma powiódł po sali i — wyszedł z desperacją w sercu . |
819 | — Naszego nieszczęśliwego kraju — dokończył książę prawie ze łzami w oczach . |
820 | — Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał . |
821 | — Gdzież oni ? |
822 | — Jaki system ? … |
823 | — Głupia … precz ! … — syknęła baronowa . Następnie zwróciła się do nas : |
824 | Był ktoś , który rzucił parę tysięcy rubli na dobroczynność i na ochronę jej ciotki ; potem ktoś grał z jej ojcem w karty w resursie i co dzień przegrywał ; potem ktoś , który wykupił weksle jej ojca ( może to nie Wokulski ? … ) , następnie jej serwis , a następnie dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia grobu Pańskiego . |
825 | Dwa razy zastępowałem mu drogę , chcąc jak najgrzeczniej spytać : czego by sobie życzył ? Ale on za pierwszym razem mruknął : „ Proszę mi nie przeszkadzać ! ” — a za drugim bez ceremonii odsunął mnie na bok . |
826 | Wokulski wzruszył ramionami i przeczytał list . Suzin proponował mu na zimowe miesiące nowy interes , prawie tej samej doniosłości co paryski . |
827 | Mówiąc to zdławionym głosem , patrzyła z trwogą na ojca ; obawiała się jakiegoś wybuchu . Ale pan Tomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy palcami zawołał : |
828 | — Mów pan dalej , panie szlachcicu — rzekłem ściskając go za rękę . |
829 | — Marysiu ! … chodź do nas … — wołał bas . |
830 | Rzecki pochylił się ku niemu i otworzył usta . |
831 | Mecenas w wytłoczonych spodniach niecierpliwie potrząsa ręką . |
832 | — Tak prędko panowie odchodzą ! — szepnęła pani Stawska i w tej chwili ogromnie zmieszała się . |
833 | — Sto czterdzieści rubli — mówił czytając . — No , to wcale niedużo … |
834 | — W imię Ojca i Syna ! … — przeżegnała się staruszka . — On nieszczęśliwy , on , który ma taki sklep , spółkę , taki straszny majątek ? … On , który niedawno sprzedał kamienicę ? … Chyba że ma długi , o których ja nic nie wiem . |
835 | O kilkadziesiąt kroków od niego Wokulski chodził między dwoma sosnami tam i na powrót jak wahadło . Teraz nie myślał o pannie Izabeli ; słuchał świergotu ptaków , którym kipiał cały las , i pluskania Wisły podmywającej brzegi . Na tle odgłosów spokojnego szczęścia natury dziwnie odbijało szczękanie stempli w pistoletach i trzask odwodzonych kurków . W Wokulskim obudziło się drapieżne zwierzę ; cały świat zniknął mu sprzed oczu , a został tylko jeden człowiek , baron , którego trupa miał zawlec do nóg obrażonej panny Izabeli . |
836 | — Mogę pójść z panem . |
837 | Wokulski ukłonił się paniom zauważywszy z rozkosznym zdziwieniem rumieniec na twarzy panny Izabeli . |
838 | W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą . |
839 | Wokulski wszedł do numeru . |
840 | Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym , a wewnętrzna pustka straszliwą . Chciał czymś się zająć i przypomniał sobie , że jeden z zagranicznych kapitalistów pytał go o zdanie w kwestii bulwarów nad Wisłą . Zdanie już miał wyrobione : Warszawa całym swoim ogromem ciąży i zsuwa się ku Wiśle . Gdyby brzeg rzeki obwarować bulwarami , powstałaby tam najpiękniejsza część miasta : gmachy , sklepy , aleje … |
841 | — Nie ma pan ? — powtórzył , szeroko otwierając oczy . — To po co pan chodził na Węgry ? … |
842 | „ Niebo jest tu , gdzie mieszka Julia . Lada pies , kot , lada mysz marna żyje w niebie , może patrzeć na nią ; tylko — Romeo nie może ! Mdła mucha więcej ma mocy , więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo . Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie . Mucha ma tę wolność , ale Romeo nie ma , bo on wygnany ! … O księże , złe duchy wyją , gdy w piekle usłyszą ten wyraz ; maszże ty serce , ty , święty spowiednik i przyjaciel , drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem — wygnanie … ” |
843 | — Ja państwa prześladuję ! … — rzekł zmienionym głosem . — Czyliż znajdziecie sługę … nie … psa … wierniejszego ode mnie ? … Od dwu lat o jednym tylko myślę , ażeby usunąć wam z drogi każdą przeszkodę … |
844 | — Jakie obowiązki ? ! … — wykrzyknął . — Czy względem tych , którzy nazywają mnie wyzyskiwaczem , czy tych , którzy mnie okradają ? Spełniony obowiązek powinien coś przynosić człowiekowi , gdyż inaczej byłby ofiarą , której nikt od nikogo nie ma prawa wymagać . A ja co mam w zysku ? Nienawiść i oszczerstwa z jednej strony , lekceważenie z drugiej . Sam powiedz : czy jest występek , którego by mi nie zarzucano i za co ? … Za to , żem zrobił majątek i dałem byt setkom ludzi . |
845 | — Ale ja pański kapitał wziąłem tylko na rok … |
846 | — Więc cóż ? |
847 | — Weź sobie to jako amulet przeciw powątpiewaniu o moim rozumie czy prawdomówności . Ten metal jest około pięciu razy lżejszy od wody , dobrze więc będzie ci przypominał naszą znajomość . Przy tym — dodał śmiejąc się — ma on wielką zaletę : nie obawia się żadnych odczynników chemicznych … Prędzej zniknie , aniżeli zdradzi mój sekret … A teraz idź już , panie * Siuzę * , odpocznij i namyśl się : co masz zrobić ze sobą ? |
848 | — Kiedyżeś przyjechała ? |
849 | — Naści — rzekł — otwórz ten kufer skórą obity . Będzie tam na prawo skrzyneczka , a w niej kieska . Podaj mi ją … |
850 | — Niech diabli wezmą — mówił — tak podłe życie ! Ojciec zostawił mi wprawdzie pół miliona rubli w dziedzictwie , ale zarazem cztery choroby , z których każda warta milion … Co za niewygoda bez binokli ! … No i wyobraź sobie hrabia : pieniądze rozeszły się , ale choroby zostały . Że zaś ja sam dorobiłem sobie parę nowych chorób i trochę długów , więc — sytuacja jasna : bylem się szpilką zadrasnął , muszę posyłać po trumnę i rejenta . |
851 | — Jesteś nieostrożny ! … — syknął Wokulski . |
852 | — Cóż , stary , czas by się przeprowadzić na nowe mieszkanie . |
853 | — Będzie kiedyś awantura z tymi Żydami — mruknąłem . |
854 | — Tak , szósty … siódmy . |
855 | Mówiąc to obracała w palcach rąbek chusteczki i spod swoich cudownych rzęs usiłowała patrzeć … jużci nie na mnie . Ale powieki musiały jej ciężyć jak ołów , więc tylko rumieniła się coraz mocniej i stawała się coraz poważniejszą , jak gdyby ją który z nas obraził . |
856 | — Tam tak samo , ale mogę usiąść . A co to masz pan za paczkę ? … |
857 | — Naturalnie . Za pieniądze wszystkiego można dostać . |
858 | — Niech ich diabli porwą ! … Niech was wszystkich diabli porwą z waszymi głupimi przesądami ! … — wrzeszczał doktór wywijając kułakiem . |
859 | — No , już chyba Stachowi nie będziesz doktór nic zarzucał — przerwał niecierpliwie Rzecki . |
860 | — Odsyłałem ci wszystkie listy do mieszkania … |
861 | — Przysięgam , że spomiędzy znajomych mi dam jesteś pani jedyną kobietą , która naprawdę coś warta … Ale dosyć o tym . Od czasu kiedym poznał , że Wokulski kocha Belę ( a jak on ją kocha ! ) moja kuzynka robi na mnie dziwne wrażenie . Dawniej uważałem ją za wyjątkową , dziś wydaje mi się pospolitą , dawniej wzniosła , dziś jest płaska … Ale to tylko chwilami i jeszcze ostrzegam , że mogę się mylić . |
862 | Naturalnie , że opowiedziałem o tym Stachowi , który wysłuchawszy odparł : |
863 | — Kto z nas ich nie miał ! — ciężko westchnął rządca . |
864 | Nieraz we cztery oczy rozmawiam o nim z Lisieckim . |
865 | — Co pan nazywasz fałszywą drogą ? — pytam . |
866 | — Cóż — spytał Rzecki — znowu doktór pracuje nad włosami ? … Phi ! co za mnóstwo cyfr … Jak sklepowe rachunki . |
867 | Tu hrabia spojrzał na swego towarzysza , który z uroczystą miną coś przełknął . |
868 | Wokulski siedząc na kanapie zaciskał pięści , ale milczał . W tej chwili zapukano do drzwi i ukazał się Lisiecki . |
869 | Wrócił na powrót do swego mieszkania i w kapeluszu na głowie , z laską pod pachą , począł przerzucać kalendarz . Szczęściem słyszał , że dom Łęckich znajduje się gdzieś w okolicach Alei Jerozolimskiej ; pomimo to upłynęło kilka minut , nim odszukał ulicę i numer . |
870 | Wokulski wstrząsnął się . |
871 | — Coś stary jakby zaczynał robić bokami — szepnął . |
872 | Około północy sala była podobna do trupiarni albo do szpitala ; coraz kogoś trzeba było wyciągać do numeru albo do dorożki . Wreszcie odnalazłszy doktora Szumana , który był prawie trzeźwy , zabrałem go do siebie na herbatę . |
873 | — Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji . Może — odrobinę — do ciebie , żeś tak mało pisał o … mieście … W dodatku bardzo często ginął „ Kurier ” na poczcie , robiły się luki w wiadomościach , a wtedy męczyły mnie najgorsze przeczucia . |
874 | — Pani baronowa mówi : „ Jak to , nie wiesz , który jest pan Wokulski ? Przecież ten , co u was bywa z tym roz … z tym rozpsotnikiem Rzeckim … ” Cha ! cha ! cha ! … pan jest psotnik … Niech mi pan pokaże zegarek we środku … |
875 | — A … to co innego — odparł doktór bez zająknienia . — Z kimże ? … |
876 | Rzucił lejce furmanowi , choć zjeżdżali z góry , zeskoczył z kozła i po chwili siadł w breku naprzeciw Wokulskiego . |
877 | — Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Wokulski ? … nie wstydzisz się nieszczęśliwych kobiet okrytych hańbą … — zaczęła nie wiem już który raz pani Misiewiczowa swoją mowę powitalną . |
878 | Po obu stronach tej dziwnej wody widać było kilka czarnych i kilkanaście białych chmur , kotłujących się przy ziemi . |
879 | Wokulski wysiadł z powozu i zbliżył się do żelaznej furtki w murze , zaopatrzonej w młotek . Po kilkunastu uderzeniach furtka nagle uchyliła się i Wokulski wszedł na dziedziniec . |
880 | Pan Łęcki robi się szary na twarzy . |
881 | Ruch wachlarza panny Pantarkiewiczówny i słówko pani z de Ginsów Upadalskiej zastanowiły pannę Izabelę . Za dużo miała rozumu , ażeby nie zorientować się w sytuacji , jeszcze tak jaskrawo oświetlonej . |
882 | W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski . |
883 | Tymczasem prezesowa zwierzyła się przed bawiącą u niej panią Wąsowską , że przyjedzie do Zasławka Wokulski , bardzo bogaty wdowiec , człowiek ze wszech miar niepospolity , którego chciałaby ożenić i który kto wie , czy nie kocha się w pannie Izabeli … |
884 | — No , idźmyż , kuzynie — rzekła do Ochockiego panna Izabela widząc , że towarzystwo weszło już w las . — Ale weź mój koszyk i sam zbieraj rydze , bo mnie to , przyznam się , nie bawi . |
885 | — L. P. — mruknął gość czując , że tonie w bystrym potoku wymowy grzecznego subiekta . |
886 | — O cóż jej chodzi ? |
887 | Stach zaczepił nogą o podłogę i po chwili był już w pokoju . Nie rozgniewał się , ale też nie podał ręki żadnemu koledze , tylko zabrał swój tłomoczek i szedł ku drzwiom . |
888 | — Cóż to za kobieta , panie Wirski ? — spytałem . — To niezwykła kobieta , panie … |
889 | — Bo uważa pan , jest to , niestety ! moja żona … Pan wie , kto jestem … Baron Krzeszowski … Bardzo zacna kobieta , bardzo światła , ale skutkiem śmierci naszej córki trochę zdenerwowana i niekiedy … Pojmuje pan ? … Więc nic ? … |
890 | Rządca ukłonił się . |
891 | Rozumie się , że nie czekając na zamknięcie sklepu ( teraz zdarza mi się to coraz częściej ) , pobiegłem do pani Stawskiej , a nawet pojechałem dorożką . |
892 | Tymczasem Marianna , uchyliwszy drzwi zaczepione na łańcuch , zobaczyła w sieni jakiegoś bardzo dystyngowanego jegomościa z jedwabnym parasolem i ręczną walizką . Za jegomościem , który pomimo starannie ogolonych wąsów i bujnych faworytów wyglądał nieco na kamerdynera , stali tragarze z kuframi i tłomokami . |
893 | I to wszystko przeszło ! … I dziś w tym salonie — chłodno , ciemno i pusto … Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku , który zawsze zasnuwa szarą siecią te miejsca , gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło . Już uciekło ! … Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy . |
894 | — Najmocniej przepraszam , że niepokoję pana ! — rzekł baron chwiejąc się z powodu ruchu pociągu . — Najmocniej … Nie ośmieliłbym się przerywać samotności , gdyby nie to , że chcę zapytać : czy pan nie jedzie do naszej czcigodnej prezesowej , która pana już od tygodnia oczekuje ? |
895 | — A skąd pan wiesz , że koń nie jest krową ? — odpowiedział Geist . — W czasie moich przymusowych wakacyj , które niestety , ciągną się po kilka lat , zajmuję się zoologią i specjalnie badam gatunek człowieka . W tej jednej formie , o dwu rękach , odkryłem kilkadziesiąt typów zwierzęcych począwszy od ostrygi i glisty , skończywszy na sowie i tygrysie . Więcej ci powiem : odkryłem mieszańce tych typów : skrzydlate tygrysy , węże z psimi głowami , sokoły w żółwich skorupach , co zresztą już przeczuła fantazja genialnych poetów . I dopiero wśród całej tej menażerii bydląt albo potworów gdzieniegdzie odnajduję prawdziwego człowieka , istotę z rozumem , sercem i energią . Pan , panie Siuzę , masz niezawodnie cechy ludzkie i dlatego tak otwarcie mówię z panem ; jesteś jednym na dziesięć , może na sto tysięcy … |
896 | Już Wokulski był na schodach , gdy doktór wybiegł za nim i zawołał wychylając się przez poręcz : |
897 | Mikołaj zabrał kapelusz i zaniósł go do sypialni pana Tomasza . W przedpokoju usłyszał , że Wokulski oburącz ściskając głowę szepnął : |
898 | — Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego . Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie . Tfy ! … . |
899 | Tymczasem Wokulskiego nie było w Łazienkach . |
900 | Siadłem cicho ( bo Machalski nie lubił , ażeby mu przeszkadzano przy ściąganiu wina ) , a siwy człowiek w piaskowym surducie prawił jednostajnym głosem do owego młodzika : |
901 | — A może , czy nie sądzi pan , byłyby lepsze spinki w formie podków ? — pytał Mraczewskiego . |
902 | Leon począł biegać po pokoju i trząść rękoma . |
903 | Przyjechała tu na wyraźne żądanie ciotki , dla Starskiego , o którym powszechnie mówiono , że odziedziczy majątek po prezesowej . Tymczasem prezesowa przypatrzywszy się swemu ciotecznemu wnukowi oświadczyła , że co najwyżej zapisze mu tysiąc rubli dożywotniej renty , która zapewne bardzo mu się przyda na starość . Cały zaś majątek postanowiła zapisać na podrzutków i ich nieszczęśliwe matki . |
904 | — Jak kobieta jest ładna , to się i z kryminału wygrzebie — rzekła czerwona dama do swojej sąsiadki . |
905 | Wielki aktor nie kiwnął nawet głową Pifkemu ; natomiast złożył głęboki ukłon w kierunku loży , gdzie siedziała panna Izabela , a może — tylko w tym kierunku . |
906 | — Więc możemy zobaczyć tragedię — zakończył Szuman . Wypił szklankę herbaty z cytryną i poszedł do siebie . |
907 | Raz był podobnym do odmłodzonego jenerała-bohatera , który wygrał bitwę i z wyżyn swego siodła patrzył na śmierć kilku tysięcy walecznych . Drugi raz przypominał twarz najsławniejszego tenora , któremu kobiety rzucały kwiaty pod nogi , a mężczyźni wyprzęgali konie z powozu . Inny raz był wesołym i pięknym księciem krwi jednego z najstarszych domów panujących ; inny raz dzielnym strażakiem , który za wydobycie trzech osób z płomieni na piątym piętrze dostał legię honorową ; inny raz był wielkim rysownikiem , który przytłaczał świat bogactwem swojej fantazji , a inny raz weneckim gondolierem albo cyrkowym atletą nadzwyczajnej urody i siły . |
908 | W kuchni Stach zatrzymał się sekundę , a że widać drażnił go zapach kalafiorów , więc rzekł do mnie : |
909 | — Już go prawie sprzedałem — odparł Wokulski . |
910 | „ Trzeba szczęścia — wzdychał — ażeby mieć pojedynek z kupczykiem . Jeżeli ja go trafię , będę jak myśliwiec , który wyszedł na niedźwiedzie , a zabił chłopu cielną krowę . Jeżeli on mnie trafi , wyjdzie na to , jak gdyby mnie zwalił batem dorożkarz . Jeżeli z obu stron pudło … Nie , mamy przecież strzelać się do krwi . Niech mnie roztratują , jeżeli nie wolałbym tego osła przeprosić , choćby w kancelarii rejenta , ubrawszy się na tę uroczystość we frak i biały krawat . Ach , podłe czasy liberalne ! … Mój ojciec kazałby takiego zucha oćwiczyć swoim psiarczykom , a ja muszę dawać mu satysfakcję , jak gdybym sam sprzedawał cynamon … Niechże już raz przyjdzie ta głupia rewolucja socjalna i wytłucze albo nas , albo liberałów … ” |
911 | — Jedźmy wszyscy razem ! — zawołała młoda blondynka , w której Wokulski domyślił się panny Felicji Janockiej . |
912 | Baron , lubo niechętnie , zgodził się na projekt ; włożył gruby paltot , szyję okręcił chustką i wziąwszy pod rękę narzeczoną wysunął się z nią naprzód . O czym mówili ? Nikt nie wie , tyle tylko widziano , że ona była blada , a on miał wypieki na twarzy . |
913 | Gdy Wokulski wszedł do przysionka , siwy szwajcar w czerwonej wstędze ukłonił mu się głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni , gdzie dżentelmen w czarnym fraku zdjął z niego palto . Jednocześnie zaś zabiegł mu drogę Józef , lokaj hrabiny , który dobrze znał Wokulskiego ; przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i śpiewające ptaszki . |
914 | Nagle zamilkł , jakby w otwartych ustach ugrzązł mu niedokończony frazes , a lewa ręka z laseczką i prawa z kapeluszem opadły na poręcze fotelu . Tymczasem Wokulski nawet nie poruszył się , tylko utopił w nim jasne spojrzenie . Śledził nieznacznie fale przebiegające po obliczu Maruszewicza , jak myśliwy śledzi ugór , po którym przebiegają płochliwe zające . Przypatrywał się młodzieńcowi i myślał : |
915 | — To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno , co tam jest ? |
916 | — Tak , chodziłeś jak struty … Jezus ! Maria … A to co ? … |
917 | — Tak — odparł głucho Wokulski . |
918 | Tuż nad sadzawką , na tle zielonych klombów , spostrzegł popielaty płaszczyk panny Izabeli . Stała nad brzegiem w towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki łabędziom , z których jeden nawet wyszedł z wody na swoich brzydkich łapach i umieścił się u stóp panny Izabeli . |
919 | Z domu pan Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach , na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu . Wówczas jego ciemnozielona algierka lub tabaczkowy surdut , popielate spodnie z czarnym lampasem i wypłowiały cylinder , nade wszystko zaś jego nieśmiałe zachowanie się zwracały powszechną uwagę . Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał się do spacerów . Wolał przy święcie kłaść się na łóżku i całymi godzinami patrzeć w swoje zakratowane okno , za którym widać było szary mur sąsiedniego domu , ozdobiony jednym jedynym , również zakratowanym oknem , gdzie czasami stał garnczek masła albo wisiały zwłoki zająca . |
920 | Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa . |
921 | — Poczekaj ! … — mruknął — zapłaczę ja ci … Wielki pan , patrzcie go … Ukradł czterysta rubli i już nie chcze gadać z człowiekiem ! … |
922 | — Nie dla majątku , ale dlatego , ażeby mieć pracę i nie umrzeć z głodu . Znam dobrze to prawo , o którym mówi pan Starski … |
923 | Przerwałem mu czując , że gdyby tak mówił dalej , musiałbym pogardzić tym młodzieńcem . Co za czasy , co za ludzie ! … Bo ja , gdybym miał szczęście zwrócić na siebie uwagę jakiej damy , nie śmiałbym nawet myśleć o tym , a nie dopiero wrzeszczeć na cały głos , jeszcze w tak wielkim , jak nasz , magazynie . |
924 | — To nic , wojny nie będzie . Zresztą — westchnął pan Ignacy — co nas obchodzi wojna , w której nie przyjmie udziału Bonaparte . |
925 | — Nie ma sprawiedliwości dla tych , którzy nie umieli zginąć z bronią w ręku ! — krzyknął Katz . — Głupi wy i ja z wami … Turek albo Francuz nadstawi za was karku ? … Czemużeście wy sami nie umieli go nadstawić ? … |
926 | — Przyszedłem tu z czym innym — rzekł — a mówić będę o czym innym . Chciałem panu sprzedać nowy materiał wybuchowy … |
927 | Gość zapalił fajkę i położył się , jak mu kazano , doktór robił swoje . Przez pewien czas obaj milczeli , wreszcie odezwał się Wokulski : |
928 | — Pani przecie kazała prosić … |
929 | I wyobrażał sobie , jaki to przyjemny musi być chłód noża wbitego w rozgorączkowane serce . |
930 | — Może gustowny kałamarz z siodłem , dżokejką , szpicrutą ? |
931 | — Nie spotka mnie żaden wypadek — odparł z gniewem Wokulski . |
932 | — U Lessera . |
933 | — Jak Boga kocham , cudnie mówi ten kochany książę — zawołał marszałek . |
934 | Odtąd po parę razy na dzień jeździł do maneżu , karmił klacz cukrem i pieścił się z nią . Czuł , że w jego realnym umyśle zaczyna kiełkować coś jakby przesąd . Uważał to za dobrą wróżbę , gdy klacz witała go wesoło , lecz gdy była smutna , niepokój poruszał mu serce . Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ” |
935 | Stach przez wrzesień był na wsi u prezesowej Zasławskiej . Po co on tam jeździł , co robił ? … domyśleć się nie mogę . Ale z paru listów , które do mnie napisał , widzę , że musiało mu się dziać nieosobliwie . Jaki diabeł sprowadził tam pannę Izabelę Łęcką ? … Eh ! przecież nią się już chyba nie zajmuje . I będę chłystkiem , jeżeli go nie wyswatam z panią Stawską . Wyswatam , odprowadzę ich do ołtarza , dopilnuję , ażeby przysiągł jak się należy , a potem … Może sobie w łeb palnę , czy ja wiem ? … |
936 | — Zmuszę pana do pojedynku ! |
937 | Wysiadł przed niepozornym sklepikiem , nad którym wisiał czarny szyld z żółtawym napisem : „ Kantor wekslu i loterii S. Szlangbauma . ” |
938 | W ogóle , może od roku , uważam , że do starozakonnych rośnie niechęć ; nawet ci , którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania , dziś zwą ich Żydami . Zaś ci , którzy niedawno podziwiali ich pracę , wytrwałość i zdolności , dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo . |
939 | — Nie wierzę — mruknął pan Raczek . |
940 | Ranne godziny wlokły mu się , jakby do nich zaprzężono woły . Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? … ” Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej . |
941 | Na twarz Wokulskiego wystąpił tak silny rumieniec , że oblał mu czoło , a nawet szyję . |
942 | I w tej chwili , po raz pierwszy , jasno zarysował mu się projekt niewracania do kraju . |
943 | — Cóż , złamał nogę ? |
944 | — Po co ? … — odparł patrząc na mnie błędnymi oczyma . — To tak dla panny Łęckiej … |
945 | „ Więc to taki świat ? Jedne w nim sprzedają się ludziom prawie zgrzybiałym , a inne traktują ludzkie serca jak polędwicę . Dziwna to jednak kobieta z tej pani ! … bo złą nie jest , ma nawet szlachetne porywy … ” |
946 | Stary subiekt zmiarkowawszy , że nie ma tu co robić dłużej , pożegnał swego Stacha i rzekł na odchodne : |
947 | Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana , z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto . Lekarz , Żyd , stary kawaler , żółty , mały , z czarną brodą , miał reputację dziwaka . Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko , o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych ; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę : |
948 | — Ach ! … — machnął ręką . — Stary ma pomieszane klepki , ale chłopak zdatny . Nazywa się Stanisław Wokulski . Bystra bestia ! … |
949 | — Tak — potwierdza zakrystian — dom wart ze sto dwadzieścia tysięcy … |
950 | — Ten pan nie rozumie po angielsku ? … Czy on nie obrazi się , żeśmy z nim nie rozmawiali ? … — spytał Starski . |
951 | Wokulski po jego odejściu nawet nie pomyślał o młodych i nie wymagających baletniczkach ; zajmowało go wielkiej doniosłości pytanie , które streścił w dwu wyrazach , frak czy surdut ? |
952 | Pan Łęcki patrzy na niego szklanymi oczyma , ale jeszcze nie może zorientować się w sytuacji . Nie żegna się z adwokatem , nakłada w sali kapelusz i wychodząc mruczy : |
953 | — Jak to wziąłeś ? — pytam . — Przecież muszę umówić się o cenę z gospodarzem . |
954 | — Że też nigdy u pana dobrodzieja nie spostrzegłem ani śladu kobiety : przychodzę przecież w rozmaitych godzinach … |
955 | — Widzi pan , jak ja się znam na ludziach . Może byśmy jeszcze pojechali galopem . Albo — nie , już mi się nie chce , jestem zmęczona . Ach … gdybym choć raz w życiu spotkała prawdziwie nowego człowieka … |
956 | „ Więc i ona powinna by mnie kochać … — mówił Wokulski . A potem dodawał : — Jeżeli klacz wygra na wyścigach , będzie to znakiem , że mnie panna Izabela pokocha … Ach ! stary głupcze , wariacie , do czego ty dochodzisz ? … ” |
957 | — Bitwa ! … — zawołał ktoś na froncie przeciągłym głosem . |
958 | — Wszyscy , począwszy od gospodarza , który każe mi płacić siedemset rubli … |
959 | „ Jestem zgubiony ” — dodał w duchu . |
960 | — Prędzej , panie , prędzej ! — wołała ściągając lejce koniowi , który kręcił się wokoło i przysiadał na zadzie . — Za bramą ruszamy galopem … Avanti , Savoya ! … |
961 | — Bo oni są parchy . Ale ich system jest wielki : on triumfuje , kiedy wasz bankrutuje . |
962 | — Nie niepokój się pan — przerwałem mu . — Stach , to jest pan Wokulski , zapewne umorzy pański dług do października , a następnie zawrze z panem nowy układ . |
963 | — Jutro jadę — rzekł . — A cukrowni niech pani nie stawia . |
964 | Wokulski otrząsnął się . |
965 | — Ja bym się wstydził brać od takie osobe , co z migracje wraca — odpowiadał na wszystkie moje zaklęcia . |
966 | Chłód przeleciał mi po kościach , ale wchodzę do salonu . |
967 | „ Gdybym między tymi tłumami mógł zgubić samego siebie … ” — szepnął . |
968 | W Ogrodzie Botanicznym było prawie ciasno ; na każdej ulicy tłoczyły się kolumny , gromady , a przynajmniej szeregi spacerujących ; każda ławka uginała się pod ciżbą osób . Zastępowano Wokulskiemu drogę , deptano po piętach , potrącano łokciami ; rozmawiano i śmiano się ze wszystkich stron . Wzdłuż Alei Ujazdowskiej , pod murem Belwederskiego ogrodu , pod sztachetami od strony szpitala , na ulicach najmniej uczęszczanych , nawet na zagrodzonych ścieżkach , wszędzie było pełno i wesoło . Im więcej ciemniało w naturze , tym gęściej i hałaśliwiej robiło się między ludźmi . |
969 | — Ma rację — na hipotece , ale przecież handel to nie hipoteka … Handel może dać trzydzieści od trzydziestu … Ale … a skąd Szpigelman wie o naszym procencie ? — spytał pan Tomasz zamyśliwszy się nieco . |
970 | — Pewnie nic z tego nie będzie … Wyjdę dziś , to po świętach sprowadzą mnie i zapłacą jak wtedy w karnawale , com później tydzień leżała . |
971 | Dopiero gdy na ulicy owionęło go świeże powietrze , oparł się o słup latarni gazowej i spytał : |
972 | — Podobała się panu — on mówi — co ? … Szampan , nie kobieta — dodał , bezwstydnie mrugając okiem . — Ale na nic pański apetyt , bo ona szaleje za mną … Ach , panie , co to za temperament , co za ciało … A gdybyś pan widział , jak wygląda w kaftaniku ! … |
973 | — Z Portugalią — wtrącił doktór . |
974 | — Nie sądzę , ażeby wizyta pani u Kapucynów wpłynęła na przebieg licytacji — odpowiada znudzony adwokat . |
975 | Nareszcie znalazł krzesło i odetchnął . Tu przynajmniej nie zwracano na niego uwagi , częścią z powodu skromnego miejsca , jakie zajmował , częścią , że teatr był przepełniony i już zaczęło się widowisko . |
976 | Gorąco mi się zrobiło . |
977 | Od tego dnia mój kowal nie mógł sobie miejsca znaleźć na świecie . Robota leciała mu z ręki . Gdzie nie spojrzał , widział ino potok jak szybę , a za nią pannę , której łzy płynęły . Aż pomizerniał , bo go coś ciągle trzymało za serce rozpalonymi obcęgami . Zwyczajnie zamroczyło go . |
978 | — Uważasz pan jego breloki przy dewizce ? Skandal ! … |
979 | — Czy to co złego ? — szepnęła . |
980 | I tak szedł przez całe Aleje , plac Aleksandra , przez Nowy Świat , ciągle upatrując kogoś i ciągle doznając zawodu . |
981 | Panna Izabela wzruszyła ramionami . |
982 | — Chciałem szanownemu panu dać dowód życzliwości … Pani baronowa Krzeszowska , jak pan wie , chce kupić dom państwa Łęckich … Otóż jej małżonek , baron , położył veto na pewnej części jej funduszów , bez których kupno nie może mieć miejsca … Otóż … dziś … baron chwilowo znajduje się w kłopocie … Brak mu … brak mu tysiąca rubli … chciałby zaciągnąć pożyczkę , bez której … bez której , pojmuje pan , nie będzie mógł dość energicznie opierać się woli żony … |
983 | Do przyjemniejszych dni należała u niego niedziela ; wówczas bowiem obmyślał i wykonywał plany wystaw okiennych na cały tydzień . |
984 | „ Zostaję ! — szepnął . — Bóg ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy . ” |
985 | — A nie służyłże twój ojciec w wojsku ? |
986 | Istotnie , usłyszałem głos ekscentrycznego brunecika , który z trzeciego piętra wołał : |
987 | W tej chwili weszła panna Florentyna zapraszając na obiad . Pan Tomasz podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju , gdzie już znajdowała się waza tudzież Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat . |
988 | — Wokulski ? … no , nie — mówił pan Tomasz . — Jest to człowiek szalonej energii , ale co się tyczy daru kombinowania , nie powiem , ażeby posiadał go w wysokim stopniu . |
989 | Pobiegł do żelaznej szafy , otworzył ją w sposób bardzo skomplikowany i po kolei począł wydobywać sztabki metalu cięższego od platyny , lżejszego od wody , to znowu przezroczystego … Wokulski oglądał je , ważył , ogrzewał , kuł , przepuszczał przez nie prąd elektryczny , ciął nożycami . Na próbach tych zeszło mu parę godzin ; w rezultacie jednak przekonał się , że przynajmniej pod względem fizycznym ma do czynienia z autentycznymi metalami . |
990 | „ Przyciąganie — przywiązanie , toż to w gruncie jedno i to samo : siła tak wielka , że wszystko za sobą porywa , a tak płodna , że tryska z niej wszelkie życie . Pozbawmy ziemię jej przywiązania do słońca , a odleci gdzieś w przestrzeń i za parę lat stanie się bryłą lodu . Wtrąćmy jakąś tułaczą gwiazdę w sferę słonecznego systemu , a kto wie , czy i na niej nie rozbudzi się życie ? Dlaczego więc baron ma wyłamywać się spod prawa przywiązania , które przenika całą naturę ? I czy pomiędzy nim a jego panną Eweliną jest większa przepaść aniżeli między ziemią i słońcem ? Co się tu dziwić szaleństwom ludzi , jeżeli w ten sam sposób szaleją światy … ” |
991 | Panowie Klejn i Lisiecki pożegnali się i wyszli . Za nimi , wzdychając zbierał się i Oberman do opuszczenia sklepu . Lecz gdy zostali tylko we trzech , Wokulski dodał szybko : |
992 | — W takim razie mam u pana sześćdziesiąt rubli za stajnię , której pan Krzeszowski nie opłacił . |
993 | — Proszę cię . |
994 | — Niech się pan uspokoi — rzekł Wokulski . — Ile mi pan da gotówką ? |
995 | — Piękny strzał , panie Wokulski — mówił z trudnością baron , mocno potrząsając Wokulskiego za rękę . — Zastanawia mnie , że człowiek pańskiego fachu … Ale może pana to obraża ? … |
996 | — Nie było tu panny Felicji ? — zapytał . — Miała przyjść o wpół do trzeciej i iść ze mną na ryby … Ale taka to babska punktualność . Może pan pójdzie z nami ? Nie ma pan ochoty . To może pan woli grać ze Starskim w pikietę ? … Do tego on zawsze gotów , wyjąwszy , jeżeli znajdzie komplet do preferansa . |
997 | Był z tydzień w Warszawie . Nocował u mnie , a dnie spędzał w piwnicach . |
998 | — A więc — mówił rozgorączkowany — proszę o jedno : ażebym mógł służyć pani , o ile mi siły starczą . Zawsze i we wszystkim . |
999 | — Dosyć ! … — mówię — dosyć , panie Klejn ! … — ( Nie lubię bowiem słuchać cudzych opinii pierwej , nim zobaczę na własne oczy . Zresztą Klejn , chłopak młody , łatwo mógłby wpaść w zarozumiałość pomiarkowawszy , że starsi zapytują go o informacje . ) |
1000 | — Aj ! — syknął Wokulski uderzając się w czoło . — Nie pomyślałem o tym … |
1001 | — Jest pan pewny ? — spytała , wymownie patrząc mu w oczy . |
1002 | — A , ty błaźnie jakiś ! — oburzył się baron — myślisz , że ja będę się przed tobą tłomaczył ? Mam pojedynek , no ? … bo mi się tak podoba . O dziewiątej rano będę się strzelał z jakimś szewcem czy fryzjerem , no ? … Może mi zabronisz ? … |
1003 | Spojrzała na nich i wzdychając odparła : |
1004 | — Hum ! hum ! … — odpowiedziałem . |
1005 | — O nie , panie , dziękuję … Nie jestem awanturnikiem … Zresztą … niech pan da … jutro odniosę … Pan może się tymczasem namyśli … |
1006 | — Cóż pan masz za interesa z tym łotrem , panie Henryku ? |
1007 | — Z tymi Żydami to może być kiedyś głupia awantura . Tak nas duszą , tak nas ze wszystkich miejsc wysadzają , tak nas wykupują , że trudno poradzić z nimi . Już my ich nie przeszachrujemy , to darmo , ale jak przyjdzie na gołe łby i pięści , zobaczymy , kto kogo przetrzyma … |
1008 | „ Nie znam ” — mówi do siebie . |
1009 | Ach , gdyby tylko nie ta kropla żalu , tak mała , a tak gorzka ! |
1010 | — Z panią ? W otwartej wojnie ? … Cóż to znaczy . Wojny prowadzą się w celu zawarcia korzystnego pokoju ! |
1011 | — Za cóż to ? |
1012 | „ Może jesteś okiem żelaznego przetaka , w który rzucę ich wszystkich , aby oddzielić stęchłe plewy od ziarna ” — odpowiedział mu jakiś głos . |
1013 | Węgiełek opuścił go bardzo wzruszony . |
1014 | Pani Stawska umilkła ku wielkiemu zmartwieniu pani Misiewiczowej , którą przerażała stanowczość córki dotychczas tak łagodnej i uległej . |
1015 | Wokulski pochylił się nad kanapą i zaczął bawić się z Irem . |
1016 | Nadto prezesowa w oczywisty sposób popierała Wokulskiego u swojej przyjaciółki hrabiny i jej siostrzenicy , panny Izabeli . Parogodzinne spacery z ciotką po Łazienkach były tak nudne , a pogadanki o modach , ochronach i projektowanych w świecie małżeństwach tak dokuczliwe , iż panna Izabela miała nawet trochę żalu do Wokulskiego , że nie zbliża się do nich w czasie spaceru i choć z kwadrans nie porozmawia . Dla osoby z towarzystwa ciekawą jest rozmowa z tego rodzaju ludźmi , a pannie Izabeli chłopi na przykład wydawali się nawet zabawnymi swym odrębnym językiem i logiką . |
1017 | Jednego dnia , w początkach listopada , rzekł do mnie Stach : |
1018 | — I widziałeś , że ma obie nogi na lewym boku ? |
1019 | — A mnie posąg triumfującego gladiatora — melodyjnym głosem dodała panna Florentyna . — Pamiętasz Belu , we Florencji , tego z podniesionym mieczem ? Twarz surowa , nawet dzika , ale piękna . |
1020 | Wieczorem wpadł do niego Ochocki . |
1021 | — Nie , pani . |
1022 | „ Chciałbym przespać ten czas , dopóki znowu jej nie zobaczę ” — myślał Wokulski . |
1023 | — Nawet ten poczciwy niedołęga Maruszewicz — ciągnęła baronowa — nawet on po całych dniach wygląda do niej oknem … |
1024 | — Łotr ! — syknął rządca . |
1025 | — Cóż to za oryginalny sposób siedzenia , panie Ochocki ! … Fe , jutro musi pan klęczeć ! … Ach , niegodziwiec , ależ on niedługo postawi komu nogi na kolanach … Odwróćże się pan natychmiast , bo każę furmanowi , ażeby pana zostawił na drodze … |
1026 | Powóz odjechał ku miastu . Wokulski zmieszał się z przechodniami i poszedł w stronę Ujazdowskiego placu . Szedł z wolna i przypatrywał się jadącym . Wielu spomiędzy nich znał osobiście . Oto rymarz , który dostarcza mu wyrobów skórzanych , jedzie na spacer z żoną , grubą jak beczka cukru , i wcale ładną córką , z którą chciano go swatać . Oto syn rzeźnika , który do sklepu , niegdyś Hopfera , dostarczał wędlin . Oto bogaty cieśla z liczną rodziną . Wdowa po dystylatorze , również mająca duży majątek i również gotowa oddać rękę Wokulskiemu . Tu garbarz , tam dwaj subiekci bławatni , dalej krawiec męski , mularz , jubiler , piekarz — a oto — jego współzawodnik , kupiec galanteryjny , w zwykłej dorożce . |
1027 | — Drugim dziwowiskiem jest horyzont , który ciągle widać na wysokości wzroku . Skutkiem tego ziemia wydaje się wklęsłą jak ogromny , głęboki talerz . |
1028 | — Tak — odezwał się Wokulski — firma nie może tracić . Oberman zapłaci . |
1029 | — O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami — odpowiedział Wokulski . |
1030 | — Wszakże to pan kupił naszą kamienicę ? — I przypatrywała mu się przymrużonymi oczyma . |
1031 | Ale najpierw wpadła mu przed oczy śpiąca panna , taka , mówił dziaduś , śliczna , że kowal stanął słupem . Spała se i tylko jej łzy płynęły , a co która upadła , czy na jej koszulę , czy na łóżko , czy na podłogę , zaraz zamieniała się w klejnot . Spała i wzdychała z bólu od szpilki ; a co westchnęła , to na drzewach nad potokiem zaszelepały liście z żalu nad jej strapieniem . |
1032 | — No i cóż ? — zapytał Geist . |
1033 | Wnet jednak ozdrowiał , gdy panna Izabela oświadczyła , że chce przejść się po parku . |
1034 | — Prawie nie znam jej … Mówiłem z nią raz w życiu … — tłomaczył się zmieszany Wokulski . |
1035 | Pan Zięba miał około lat trzydziestu ; był może tak przystojny jak Mraczewski , ale wyglądał nierównie poważniej i taktowniej . Nim sklep zamknięto , już zaznajomił się , a nawet zdobył przyjaźń swoich kolegów . Pan Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę ; pan Lisiecki wyznał , że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą , a pan Klejn doszedł do wniosku , że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu . |
1036 | Mocny rumieniec oblał twarz pani Stawskiej ; odwróciła krzesło tyłem do lampy i spytała cichym głosem : |
1037 | — To może by mnie pan teraz podarował sztary szurdut , bo jakże ja będę na krzcinach ? |
1038 | — Próżniacy i arystokracja ! — zawołała panna Izabela . — Myślę , że zdanie to jest raczej silne aniżeli słuszne . |
1039 | Gdy zaś w dodatku wyłożył mi Mraczewski swoją teorię o wspólności żon , zaraz przyszło mi do głowy : |
1040 | — Szanowny sędzio ! … Z bolesnym zdumieniem przychodzi mi … To jest … widzę przed sobą triumfującą złość i tego … uciśnioną … |
1041 | Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił . Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga . Zaraz po obiedzie zbierała się u niej jakaś sesja dam , które w oczekiwaniu doniosłych wypadków opuszczały mężów i dzieci , ażeby zajmować się plotkami . Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni . |
1042 | — W głowę ! … — krzyknął ktoś . |
1043 | „ Te kobiety , które zdają się tak gorąco szukać Boga , bywają niekiedy nieszczęśliwymi istotami , których serce wzburzyła namiętność . Idą do kościoła , ażeby tam wielbić mężczyznę ” — mówił opat Jouve . |
1044 | — No , co tam — rzekł . — Jakiż to interes miałeś pan do mnie ? |
1045 | W wigilię Wigilii r . 1878 jestem w sklepie , kiedy po południu odbieram od pani Stawskiej list , ażebym przyszedł wieczorem . Pismo uderzyło mnie , znać było wzruszenie ; więc pomyślałem , że może odebrała wiadomość o mężu . |
1046 | — Może byśmy wrócili do domu … |
1047 | Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory . Rana w policzku goiła mu się bardzo powoli ; nie dlatego , ażeby miała być ciężką , ale że organizm pacjenta był mocno podszarpany . W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego . |
1048 | — Osiemdziesiąt osiem i sto rubli — mówi mizerny Żydek . |
1049 | Oparł się na ramieniu Wokulskiego i odeszli kilkanaście kroków w las . |
1050 | — Phi … |
1051 | — Sit tibi terra levis — rzekł spokojnie . Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się do swojej roboty . |
1052 | Przez cztery dni zdawało mi się , że siedzę w przenośnej bożnicy . Na każdym popasie jakiś pasażer ubywał , inny zajmował jego miejsce . Pod Lublinem zsunęła mi się na plecy ciężka paka ; istny cud , żem nie stracił życia . Pod Kurowem staliśmy parę godzin na szosie , gdyż zginął czyjś kufer , po który furman jeździł konno do karczmy . Przez całą wreszcie drogę czułem , że leżąca na moich nogach pierzyna jest gęściej zaludniona od Belgii . |
1053 | — Ona ? … Ona jest śmiertelną nieprzyjaciółką wyścigów ! |
1054 | — Znam jego treść — przerywa panna Izabela . — Posiedź trochę u mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji , przeczytaj ten list . |
1055 | Proszę sobie jednak wyobrazić nasze miny , kiedy przyszedł telegram donoszący … o zamachu Nobilinga w Berlinie ! … Ja myślałem , że padnę trupem , Lisiecki od tej pory zaprzestał już nieprzyzwoitych żartów na mój rachunek i co gorsze , zawsze wypytuje mnie o wiadomości polityczne … |
1056 | — Jedzie pani jutro ? … — spytał Wokulski . |
1057 | Przy tej okazji Wokulski spostrzegł , że pani Wąsowska zamiast kokietować go , do czego ciągle nastręczała się sposobność , zachowuje się bardzo obojętnie . Uderzyło go zaś , że gdy Starski chciał ją raz pocałować w rękę , wyrwała ją i obrażona zapowiedziała mu , ażeby nigdy nie ważył się tego robić . Gniew jej był tak szczery , że sam Starski zdziwił się i zmieszał , a baron , choć mu nie szła karta , był w doskonałym humorze . |
1058 | Powóz wjeżdża we wspaniałą bramę , lokaj otwiera drzwiczki , wysiadają . Suzin bierze Wokulskiego pod rękę i prowadzi do małego pokoiku , który po chwili zaczyna wznosić się w górę . |
1059 | — Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna . |
1060 | — Warunki te — odparł — o tyle zmieniły moje położenie , że na parę lat nie potrzebuję się troszczyć o majętnego wspólnika . Lecz co do metalów , właśnie w tej chwili pracuję nad nimi , spojrzyj … |
1061 | W ogóle ulica przedstawiała się czysto , spokojnie i wesoło . Na drugim jej końcu widać nawet było odrobinę horyzontu i kępę drzew ; lecz wiejski ten pejzaż , niestosowny dla Warszawy , zasłaniano teraz rusztowaniami i ścianą z cegły . |
1062 | — Proszę ? — zdziwiła się wdówka . — To , co pan nazywasz kontrastami , ja najdoskonalej godzę w życiu . |
1063 | — A wiesz , że to będzie nieźle ! … Wcale miła kobieta i dawnom już tam nie był . Trzeba by przy okazji posłać parę zabawek tej małej . |
1064 | — Prawda , że Wokulski ma nasze pieniądze — rzekła panna Izabela . — Ale mnie pisać o tym do niego nie wypada . Napisz ty , Floro , w imieniu ojca … O , tu jest papier , na moim biurku … |
1065 | W kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go z długów , to o Obermanie , którego wybawił z nieszczęścia . |
1066 | — Jestem pewien — odparł Leon z zaiskrzonymi oczyma — że gdybyś choć przez chwilę miał taką wiarę jak pierwsi apostołowie , jeszcze dziś znalazłbyś się w uniwersytecie … |
1067 | Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu . |
1068 | — Nasz wyjazd całkowicie zależy od pana Wokulskiego — odpowiedział ojciec . — Radzę ci więc jak najczęściej zapraszać go na obiad i podawać smaczny , ażeby miał dobry humor . |
1069 | — Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna . |
1070 | — Ależ naturalnie — przerwała mi — że musicie ich wypędzić … Lecz , panie ! — zawołała — jakkolwiek są oni źli i zepsuci , to przecież gorszą od nich jest ta … ta Stawska ! … |
1071 | Szczęściem , stróż natychmiast otworzył furtkę , przez którą pan Ignacy krokiem zupełnie pewnym , a nawet więcej niż pewnym , bardzo pewnym , przeszedł całą sień czując , że jego cylinder siedzi mu trochę na bakier , ale tylko troszeczkę . Następnie bez żadnej trudności znalazłszy drzwi swego mieszkania usiłował po kilka razy na próżno wprowadzić klucz do zamku . Czuł dziurkę pod palcem , ściskał w ręce klucz tak mocno jak nigdy i mimo to nie mógł trafić . |
1072 | — Sześćdziesiąt tysięcy i pięćset rubli — mówi cicho adwokat pani Krzeszowskiej . |
1073 | Najsilniej jednak wpłynął na postanowienia jej książę . |
1074 | Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna . |
1075 | Już siedzieli w wagonie , ale Starskiego jeszcze nie było . Panna Izabela przygryzała usta , co chwilę wyglądając oknem . Nareszcie po drugim dzwonku Starski ukazał się na peronie . |
1076 | „ Nawet tacy nie robią nic złego kobietom ” — odpowiada pan Tomasz . |
1077 | Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla … |
1078 | Wyszliśmy , nie zatrzymywani dłużej ; na schodach zatoczyłem się jak pijany . |
1079 | — A co , byłem pewny , że pan przyjdziesz pierwszy . Dzień dobry — rzekł pan Ignacy . — Paweł ! gaś światło i otwieraj sklep . |
1080 | Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny : czerwieniła się , bladła , kryła się między ławki … |
1081 | — Prawie . |
1082 | — Cóż to za odmieńcy ? — pytam Machalskiego , który właśnie skończył robotę i usiadł na zydlu . |
1083 | Od tej pory , ile razy przyszedłem do moich zacnych przyjaciółek , pani Stawska opowiadała mi jak najszczegółowiej historię swoich stosunków z baronową Krzeszowską , u której bywała co dzień i rozumie się , zamiast trzech , pracowała pięć i sześć godzin , wciąż za owe dwa ruble . |
1084 | I pilnie wpatrywał się w rysy jej widma , które mu napełniało duszę ; ale — znowu nie dostrzegł ani śladu niechęci . Owszem — figlarny uśmiech . |
1085 | W tym czasie pan Szastalski przysłał jej bukiet fiołków , a panna Izabela nie bez wyrzutów spostrzegła , że Apollo zaczyna być podobnym do Szastalskiego i że Molinari szybko zaciera się w jej pamięci . |
1086 | Wokulski patrzył na Geista nieledwie z trwogą ; w głowie zapalały mu się pytania : kuglarz czy tajny agent — wariat , a może naprawdę jaki duch ? … Kto wie , czy szatan jest legendą i czy w pewnych chwilach nie ukazuje się ludziom ? … Faktem jest jednak , że ten starzec , o niezdecydowanym wieku , wytropił najtajemniejszą myśl Wokulskiego , który w tych czasach marzył o samobójstwie , ale jeszcze tak nieśmiało , że sam przed sobą nie miał odwagi sformułować tego projektu . |
1087 | — Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować … |
1088 | — Przepraszam , ale nie rozumiem . Bo żeby panu dom sprzedawali , a Łęcki chciał jego kupić , wtedy pan miałby interes podbijać cenę . Ale jak pan kupuje , to pan ma interes zniżyć wartość … |
1089 | — Więc ja pana zapewniam , że jutro dostaniesz pieniądze ! — zawołała patrząc na niego z pogardą . |
1090 | — Pozwolisz , panie Wokulski — odezwał się Łęcki — że przedstawię ci pana Juliana Ochockiego . Nasz kuzyn … trochę oryginał , ale … |
1091 | „ Więc oni tu przepędzają wieczory przy księżycu i śpiewie słowika ? … — pomyślał Wokulski i poczuł straszny ból w sercu . — Panna Izabela już kocha się w Ochockim , a jeżeli się nie kocha , to tylko z winy jego dziwactw … No i ma słuszność … piękny człowiek i niezwykły … ” |
1092 | „ Oto fagas ! — przemknęło mu przez głowę . — I ja … ja ! … miałbym z takimi ludźmi robić sobie ceremonie ? … ” |
1093 | — Czo pan dziś wyrabia ? — zawołał . — Pan tak robi , jakby pan miał źle w głowie … Pan Łęczki tak prosił … |
1094 | Panna Izabela serdecznie uściskała ojca . |
1095 | „ Dziwny pies łańcuchowy ! ” — pomyślał Wokulski . |
1096 | — Frant ! … — szepnął wskazując na drzwi . |
1097 | „ Jaki oni mają rozum ! ” — pomyślał Wokulski . |
1098 | „ Do roboty ! … Dlaczego ja nie idę do roboty ? … ” |
1099 | Tylko głos jej z roku na rok przyciszał się , dopóki wreszcie nie umilknął na wieki . |
1100 | — No , to w altance , ale nie w krzakach — odpowiedziała młoda dziewczyna z koszykiem w ręku . |
1101 | Wszystko to jest dopiero wstępem . Mraczewski bowiem przywiózł ze sobą trzy bardzo podejrzane indywidua , nazywając ich „ prykaszczykami ” , i — całą pakę jakichś broszur . Owi „ prykaszczykowie ” mieli niby coś oglądać w naszym sklepie , ale robili to w taki sposób , że nikt ich u nas nie widział . Włóczyli się po całych dniach i przysiągłbym , że przygotowywali u nas grunt do jakiejś rewolucji . Spostrzegłszy jednak , że mam na nich zwrócone oko , ile razy przyszli do sklepu , zawsze udawali pijanych , a ze mną rozmawiali wyłącznie o kobietach , twierdząc wbrew Mraczewskiemu , że Polki to „ sama prelest ' ” — tylko bardzo podobne do Żydówek . |
1102 | Wydobyłem zegarek i podałem go Heli . |
1103 | — Byłem pewny — mówił pan Łęcki — że wezmę choć ze sto dziesięć tysięcy … Już na sali słyszałem dokoła siebie głosy , że kamienica warta sto dwadzieścia … Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum … Porozumiał się z konkurentami , a kto wie , czy i nie z moim adwokatem , i — straciłem dwadzieścia albo trzydzieści tysięcy … |
1104 | Ha ! trudno … Posyłam tedy do odprasowania mój kapelusz , płacę dwa złote , na wszelki wypadek biorę do kieszeni krócicę i maszeruję gdzieś aż za kościół Aleksandra . |
1105 | Nawet byłoby lepiej tu niż u hrabiny . Bez świadków mógłby jej szepnąć jakieś gorętsze słówko ; przekonałby się , że ona szanuje jego pamiątki , a nade wszystko — przekonałby się ( o czym tak głośno mówi duże lustro ) , że w tej sukni , z tą różą i na tym błękitnym fotelu wygląda jak bóstwo . |
1106 | — Któż to jest ? — spytała panna Izabela , ze zdumieniem patrząc na ojca . |
1107 | — Aha — zawołał jeden stołownik — widzisz , jak trudno bez schodów wyjść z piwnicy ? A tobie zachciewa się od razu skoczyć ze sklepu do uniwersytetu ! … Wyjdźże , kiedyś taki mądry … |
1108 | — Pani dobrodziejko ! … Czy sądzi pani , że Wokulski jest godnym człowiekiem ? … |
1109 | Opowiedziawszy to wszystko pani Stawska zakończyła pytaniem , które miało ton jakby prośby : |
1110 | Wokulski zbliżył się do obelisku i ogarnęło go zdumienie . Znajdował się na środku obszaru mającego ze dwie wiorsty długości i z pół szerokości . Za sobą miał ogród , przed sobą bardzo długą aleję . Po obu jej stronach ciągnęły się skwery i pałace , a daleko , na wzgórzu , wznosiła się ogromna brama . Wokulski czuł , że w tym miejscu może mu zabraknąć przymiotników i stopni najwyższych . |
1111 | Mimo woli spojrzał na bok ; służący stał przy drzwiach . |
1112 | Ale otóż i sala główna , do której biegną wszyscy starozakonni i gdzie skupia się cały interes licytacji . Jest to pokój tak rozległy , że można by w nim tańcować we czterdzieści par mazura , gdyby nie niska bariera , która dzieli go na dwie części : cywilną i licytacyjną . W części cywilnej znajduje się kilka wyplatanych kanap , w części licytacyjnej — estrada , a na niej duży stół , mający formę rogala pokrytego zielonym suknem . Za stołem spostrzega pan Ignacy trzech dygnitarzów mających łańcuchy na szyi i senatorską powagę na obliczach ; są to komornicy . Na stole przed każdym dygnitarzem leży stos papierów reprezentujących wystawione na sprzedaż nieruchomości . Zaś między stołem i barierą , tudzież przed barierą , tłoczy się ciżba interesantów . Wszyscy oni mają zadarte głowy i patrzą na komorników ze skupieniem ducha , którego mogliby im pozazdrościć natchnieni asceci przypatrujący się świętym wizjom . |
1113 | Matka naszego pryncypała żyła jeszcze długi czas ; kiedy w roku 1853 wróciłem z zagranicy , zastałem ją w najlepszym zdrowiu . Zawsze schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła : |
1114 | Tak samo z Wokulskim . Znam go ze dwadzieścia lat i ciągle myślałem , że on jest z krwi i kości polityk . Głowę dałbym sobie uciąć , że Stach niczym więcej nie zajmuje się , tylko polityką . Dopiero pojedynek z baronem i owacje dla Rossiego zbudziły we mnie podejrzenia , że on może być zakochany . O czym już dziś nie wątpię , szczególniej po rozmowie z Szumanem . |
1115 | — Jestem pewny — rzekł do panny Izabeli — że kuzyn pani zrobi wielki wynalazek . Kto wie , czy nie stanie się on epoką w dziejach ludzkości … — dodał myśląc o projektach Geista . |
1116 | — Na miłość boską , panie Pifke — szepnął zalany potem — usiądź pan na moim miejscu i oddaj mi swoje … |
1117 | — Możesz być pewny , panie Szlangbaum , mojej życzliwości , cokolwiek bądź nastąpi , byleś nie popełnił nadużycia , panie Szlangbaum … |
1118 | Błogi uśmiech zaigrał na zniszczonej twarzy barona i — zasnął jak dziecię . |
1119 | Nagle drgnął słysząc szelest sukni w wielkiej galerii . |
1120 | Położył się na kanapie i znowu myślał : |
1121 | — Bah ! — mruknął doktór — właśnie że nie powiedział . Gdyby miał siłę powiedzieć , potrafiłby odrzucić tak dalece spóźnione zaproszenie . |
1122 | Pod fizycznym względem młodzieniec ten niewiele się zmienił : zawsze wygadany i ładny , może cokolwiek bledszy . Mówi , że Moskwa mu się podobała , a nade wszystko tamtejsze kobiety , które mają mieć więcej wiadomości i ognia , ale za to mniej przesądów aniżeli nasze . Ja także , póki byłem młody , uważałem , że kobiety miały mniej przesądów aniżeli dziś . |
1123 | — Przysięgłabym — mówiła baronowa — że utrzymuje z nią stosunki . Onegdaj przysłał jej przez posłańca bukiet … |
1124 | — I kupi go — szepnął rządca — tylko , panowie , trzymajcie się ostro ! … Kupi go , choćby miała oddać cały swój majątek … A niemały to majątek , choć pan baron mocno go nadszarpnął … |
1125 | Wyszedł , znowu wrócił do siebie i znowu wyszedł na korytarz . Zbliżał się do drzwi powoli , noga za nogą , czując , że zamiera w nim wszelka energia , że jest jak prostak , który ma stanąć przed królem . |
1126 | Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła . Nawet oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści . |
1127 | „ Aha ! … ” — pomyślał Wokulski żegnając hrabinę . Czuł dla niej w tej chwili taką wdzięczność , że na jej ochronę oddałby połowę majątku . |
1128 | — Niech panowie siadają — rzekł manewrując ręką w taki sposób , że nie wiedziałem , czy każe nam umieścić się w walizie czy na podłodze . |
1129 | — Chcę sobie kupić paryskie rękawiczki , kilka flakonów perfum … |
1130 | Mecenas usiadł przed biurkiem i zabrał głos . |
1131 | Szybko rozpiął kamizelkę i wydobywszy spod koszuli złoty medalion otworzył go . Skrawek metalu , podobnego do mosiądzu i lekkiego jak puch , był na swoim miejscu . Geist nie łudził go ; droga do olbrzymiego wynalazku była na oścież otwarta . |
1132 | — Wierz mi pan , że dobrze na tym wyjdę … |
1133 | W rezultacie pan Ignacy spóźnił się o czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczoną głową przekradł się do kantorka . Zdawało mu się , że każdy z „ panów ” ( a jak na złość wszyscy przyszli dziś na czas ! ) , że każdy z najwyższą wzgardą patrzy na jego podsiniałe oczy , ziemistą cerę i lekko drżące ręce . |
1134 | — Słowo daję , że jutro będziecie wszyscy spłaceni … Wszyscy , i to co do grosza ! … |
1135 | „ Do śmierci zobowiążesz mnie — mówił Rzecki — jeżeli coś obmyślisz dla ostatecznego wyjaśnienia : czy Ludwik Stawski żyje , czy umarł ? ” |
1136 | — Zgubił czterysta kilkadziesiąt rubli — odparł Rzecki surowo . — Naturalnie , że nie było nadużycia , głowę dam za to , ale i firma tracić nie może , tym bardziej , że pan Oberman ma u nas kilkaset rubli oszczędności . Jedno więc z dwojga — prawił rozdrażniony Rzecki — albo pan Oberman zapłaci , albo pan Oberman straci miejsce … Piękne robilibyśmy interesa mając wszystkich takich inkasentów jak pan Oberman … |
1137 | — A jego biedna matka ? … — zapytała hrabina tonem proszącym . |
1138 | — Imponujące . Zdaje mi się , że po kilkutygodniowym pobycie przybyło mi sił i odwagi . Naprawdę , tam dopiero nauczyłem się być dumnym z tego , że pracuję . |
1139 | — I on durzy się w Kasi ? — spytałem . |
1140 | Rozłożył list i czytał : |
1141 | „ Dla mnie ten sklep ! ” — pomyślała panna Izabela szarpiąc rękawiczki . |
1142 | — Czy jesteś tego pewna ? |
1143 | — Nic , nic , moje dziecko … Co ci mam życie zatruwać plotkami ! … Boże miłosierny , jacy ci ludzie niegodziwi . |
1144 | Naturalnie , że pan Ignacy upoważnił Szlangbauma do zrobienia interesu i nie tylko zwrócił mu pieniądze wydane na dorożki , ale jeszcze na własny koszt kazał go odwieźć na ulicę Elektoralną , co tak rozczuliło starego Żyda , że odchodząc zdjął ze swego syna rodzicielskie przekleństwo i nawet zaprosił go do siebie na szabasowy obiad . |
1145 | — Zrobi się — odparł służący usiłując zapanować nad ziewaniem . |
1146 | Pan Łęcki wziął go pod rękę i w sposób bardzo uroczysty wprowadził do pierwszego salonu , gdzie byli sami mężczyźni . |
1147 | Złożył książkę i cisnął nią w kąt pokoju , aż rozleciały się kartki . |
1148 | — Tylko powtórzenie tego , co słyszałem od pani . Jeżeli jednak mówię za śmiało , na tak krótką znajomość … |
1149 | Prezesowa coraz częściej podnosiła flakonik ; ręce drżały jej coraz silniej . |
1150 | — Ach , gdzież znowu z sercem . Myślę o prawdziwej walce z silnym nieprzyjacielem . |
1151 | — Jak mogłaś wprowadzić tu tych panów ? — zapytała ją baronowa . |
1152 | Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni . |
1153 | „ Dzisiaj zmarnowałem blisko godzinę , jutro zmarnuję z pięć godzin , a wszystko dlatego , że Stach więcej ufa Szlangbaumom aniżeli mnie … Na co jemu kamienica ? … Po jakiego diabła wdaje się z tym bankrutem Łęckim ? … Skąd mu strzeliło do łba latać na włoski teatr i jeszcze dawać kosztowne prezenta temu przybłędzie Rossiemu ? … ” |
1154 | Dżentelmen z faworytami na chwilę tropi się . |
1155 | Podniosła się z pnia , jakby chcąc uciekać . Wokulski także powstał . |
1156 | — Ja , pani . |
1157 | — Podobno nie kradł — odezwał się półgłosem ktoś trzeci . |
1158 | Ktoś wsuwa Wokulskiemu książkę w rękę , on płaci trzy franki i przechodzi na drugą stronę ulicy . Idzie szybko , lecz pomimo to widzi , że wszystko go wyprzedza : powozy i piesi . Oczywiście , jest to jakiś olbrzymi wyścig ; więc przyśpiesza kroku , a choć jeszcze nikogo nie wyścignął , już zwraca na siebie powszechną uwagę . Jego przede wszystkim atakują roznosiciele gazet i książek , na niego patrzą kobiety , z niego w drwiący sposób uśmiechają się mężczyźni . Czuje , że on , Wokulski , który tyle hałasu robił w Warszawie , tutaj jest onieśmielony jak dziecko i … dobrze mu z tym … Ach , jakże pragnąłby znowu zostać dzieckiem z owej epoki , kiedy to jego ojciec naradzał się z przyjaciółmi : czy go oddać do kupca , czy do szkół ? |
1159 | — Jesteś pan bez honoru ! — zawołałem . |
1160 | Doktór zmieszał się … |
1161 | Żyd , któremu to właśnie przyszło na myśl , cofnął się czym prędzej z oranżerii i jak kamień wyrzucony z procy wpadł w dorożkę . Ale woźnica ( porozumiawszy się już widocznie z krwiożerczymi ogrodnikami ) oświadczył , iż za żadne w świecie skarby nie pojedzie dalej , chyba że kupiec da mu czterdzieści groszy za kurs i jeszcze zwróci dwa grosze urwane przy pierwszym kursie . |
1162 | — Straszny upał ! — mówił pan Tomasz , z trudnością przy pomocy Wokulskiego siadając do powozu . — Cóż znowu za farsa z tymi Żydami ? … Dał dziewięćdziesiąt tysięcy , a gotów odstąpić za siedemdziesiąt … Pocieszne … słowo honoru ! … |
1163 | W takiej chwili ( kiedy już zaczęto spoglądać na nich z innych powozów ) przyszedł pannie Izabeli na pomoc Wokulski . I nie tylko przerwał baronowi tok jego niezadowoleń , ale wyzwał go na pojedynek . O tym żadne z nich nie wątpiło ; prezesowa wprost zlękła się o swego faworyta , a hrabina zrobiła uwagę , że Wokulski nie mógł postąpić inaczej , ponieważ baron zbliżając się do powozu potrącił go i nie przeprosił . |
1164 | — Za czym ? |
1165 | — A o Rossim nie zapomni pan ? — rzekła ze słabym uśmiechem . |
1166 | „ Do kogo ja mówię ? … Kto mnie wysłucha w tym mechanizmie ślepych sił , których stałem się igraszką ? Cóż to za okrutna dola nie być do niczego przywiązanym , niczego nie pragnąć , a tak wiele rozumieć … ” |
1167 | — Już ? … — spytał mecenas podnosząc brwi i schylając głowę . — Winszuję , bardzo winszuję … Dom handlowy nie na próżno nazywa się domem … Kamienica dla kupca jest jak strzemię dla jeźdźca ; pewniej siedzi na interesach . Handel nie oparty na tak realnej podstawie , jaką jest dom , jest tylko kramarstwem . O jakąż to chodzi kamienicę , jeżeli szanowny pan raczysz mnie już zaszczycać swoim zaufaniem ? |
1168 | — Opuścisz mnie ? |
1169 | — Cóż z tego , choćby nieszczęśliwy Ludwik już nawet nie żył ? |
1170 | „ Zaczyna mi już braknąć miejsca na świecie ! … ” — szepnął . |
1171 | — Tego nie wiem . Ale widziałem najwyższe towarzystwa , w których o niej zapominano w pewnych warunkach . |
1172 | Wokulski obejrzał się . „ Przywidzenie chorej wyobraźni . ” Jednocześnie przy czwartym stole , w głębi kościoła , spostrzegł hrabinę Karolową i pannę Izabelę . Obie również siedziały nad tacą z pieniędzmi i trzymały w rękach książki , zapewne do nabożeństwa . Za krzesłem hrabiny stał służący w czarnej liberii . |
1173 | Nauczył mię czytać , pisać , kleić koperty , ale nade wszystko — musztrować się . Do musztry zapędzał mnie w bardzo wczesnym dzieciństwie , kiedy mi jeszcze zza pleców wyglądała koszula . Dobrze to pamiętam , gdyż ojciec komenderując : „ Pół obrotu na prawo ! ” albo „ Lewe ramię naprzód — marsz ! … ” , ciągnął mnie w odpowiednim kierunku za ogon tego ubrania . |
1174 | Ranek znowu zeszedł mu na łapaniu ryb z panną Felicją i Ochockim . Gdy zaś o pierwszej wszyscy zebrali się na śniadanie , pani Wąsowska odezwała się : |
1175 | — Gdzież oni się rozbiegli ? — spytałem podoficera . |
1176 | Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego . Strach ją zdejmował na myśl spotkania , lecz niewytłomaczony instynkt popychał . |
1177 | — Uspokój się , mój kochany . Ci sami ludzie , którzy mnie ostrzegają , że Suzin jest hultaj , przed miesiącem pisali do Suzina , że ja jestem bankrut , szachraj , eks-powstaniec . |
1178 | — Cóż za wypadek ! — zawołał do Wokulskiego — Pan o tej porze w Łazienkach ? … |
1179 | — Miałem list od Mraczewskiego — rzekł po chwili . — Suzin , jak wiesz , jeszcze w lutym wysłał go do Francji … |
1180 | „ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ” |
1181 | Tymczasem dyrektor kazał wyprowadzić klacz na korytarz . Było to piękne zwierzę na cienkich nóżkach , z małą główką i oczyma , z których przeglądał dowcip i rzewność . Klaczka w przechodzie zwróciła się do Wokulskiego wąchając go i chrapiąc , jakby w nim odgadła pana . |
1182 | — Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni . A jeżeli nią nie jest , zawsze będę miał czas rozczarować się … |
1183 | „ Wystawa … Notre – Dame … Hale Centralne … Plac Bastylii … Magdalena … Ścieki … No , dajcie mi spokój ! ” — mówił . |
1184 | I znowu wzruszał ramionami , rozkładał ręce i mruczał : |
1185 | Stuknął się palcem w czoło . |
1186 | Wziął ze stołu stalowy sześcian i podawszy go Wokulskiemu mówił : |
1187 | O pierwszej w południe udał się Wokulski do barona Krzeszowskiego , po drodze wyrzucając sobie , że tak późno składa wizytę swojemu eksprzeciwnikowi . |
1188 | Panna Izabela wstrząsnęła się . Kochać go bez nadziei — to dosyć … Kochać i czasami porozmawiać z kim o tej tragicznej miłości … Może by z panną Florentyną . Nie , ona nie ma dosyć uczucia . Daleko lepiej nadawałby się do tego Wokulski . Patrzyłby jej w oczy , cierpiałby za siebie i za nią , ona opowiadałaby mu bolejąc nad własnym i nad jego cierpieniem i w taki sposób bardzo przyjemnie upływałyby im godziny . Kupiec galanteryjny w roli powiernika ! … Można by zresztą zapomnieć o tym kupiectwie … |
1189 | — Jaki interes ma pan do mego ojca ? |
1190 | Pan Łęcki robi się bardzo fioletowy . Kiwa na zakrystiana i pyta go szeptem : |
1191 | — Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela . |
1192 | „ Czyby uczony chemik po to wziął trzysta franków , ażeby już wcale mi się nie pokazywać … ” — pomyślał . |
1193 | Gruba służąca spojrzała na mnie podejrzliwie . |
1194 | Odczepiłem mu ręce od moich klap i odparłem : |
1195 | — Weź pan księcia , co on robi ? Wzdycha nad „ tym nieszczęśliwym krajem ” , i tyle . A pan baron Krzeszowski ? Myśli , ażeby wydobyć pieniądze od żony . A baron Dalski ? Usycha ze strachu , ażeby go nie zdradziła żona . Pan Maruszewicz poluje na pożyczki , a gdzie nie może pożyczyć , tam wykpiwa ; zaś pan Starski siedzi przy dogorywającej babce , ażeby podsunąć jej do podpisania testament ułożony według jego myśli . |
1196 | — Czy oni nigdy nie staną się sprzymierzeńcami pani ? ! … |
1197 | — Nie mam dukatów — odparłem . |
1198 | — Ażeby wyjść przed ósmą — wtrącił pan Lisiecki . |
1199 | — Czyby znowu pojedynek ? … |
1200 | — Patrzajże ? … Znam ten kamień ; siedzieliśmy wtedy oboje na nim i patrzyliśmy to na rzekę , to na obłoki , których bieg niepowrotny uczył nas , że tak ucieka szczęście . Czuję to dopiero dzisiaj . A studnia jestże w zamku i zawsze głęboka ? |
1201 | — Ach , pamiętam ! … Rzeczywiście , tak mi się wówczas zdawało … Dziś jednak , kiedym go poznała trochę lepiej , widzę , że nie należy do tej kategorii ludzi , których można się lękać . Uwielbia mię po cichu , to prawda ; ależ tak samo będzie mnie uwielbiał nawet wówczas , gdybym wyszła za … za mąż … Wielbicielom tego , co Wokulski , gatunku wystarcza spojrzenie , uścisk ręki … |
1202 | Serce poczęło mu bić gwałtownie . |
1203 | — Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ? |
1204 | — Będzie sprawiedliwość , choćby i Napoleona nie stało . Ale i Napoleon się znajdzie . |
1205 | Pożegnali się wszyscy bardzo zadowoleni . Baron dziwił się , skąd człowiek tego fachu tak dobrze strzela , hrabia – Anglik więcej niż kiedykolwiek był podobny do marionetki , a egiptolog znowu zaczął obserwować obłoki . W drugiej zaś partii — Wokulski był zamyślony , Rzecki zachwycony odwagą i uprzejmością barona , a tylko Szuman zły . I dopiero gdy ich kareta zjechała z górki obok klasztoru Kamedułów , doktór spojrzał na Wokulskiego i mruknął : |
1206 | — Tek . |
1207 | — Widzisz pan : hrabia … — zaczął pan Tomasz . |
1208 | — Dlaczego dopiero jutro ? |
1209 | — Śmiej się pan z tego — rzekłem — lalka u nas kupiona … |
1210 | — A co się pan rozbijasz ? — odzywa się do zakrystiana drugi komornik . — Kupisz pan dom czy co ? … Wynoś się pan ! … |
1211 | — Kiedy nie pamiętam , gdzie skończyłam … |
1212 | Ubogi człowiek dotknąwszy pieniędzy zaczął się trząść . |
1213 | — Czym przyjadę , panie , kiedy jeszcze na Nowy Rok koń mi padł . |
1214 | „ Winszuję mu — mówiła sobie . — Ma wszystkie zalety potrzebne do zrobienia kariery : niebrzydki , zdolny , energiczny , a nade wszystko — bezczelny i nikczemny … Jak on śmiał udawać zakochanego we mnie i z jaką łatwością … Doprawdy , że ci parweniusze zdystansują nas nawet w obłudzie … Cóż to za nędznik ! … ” |
1215 | Wprawdzie starsi panowie jeszcze obsypywali ją grzecznościami z powodu piękności i elegancji , za to młodzi , szczególnie utytułowani lub majętni , traktowali ją chłodno a krótko ; gdy zaś , zmęczona samotnością i banalnymi frazesami , nieco żywiej odezwała się do którego , patrzył na nią z wyraźnym przestrachem jakby lękając się , że ona chwyci go za szyję i natychmiast pociągnie do ołtarza . |
1216 | W kosztownym pudełku znajdował się istotnie ząb owinięty w bibułkę . |
1217 | Ciekawym , co on zrobi ! Ciekawym ! … |
1218 | Spojrzałem . Istotnie , naprzeciw nas były oświetlone dwa okna na trzecim piętrze , trzy na drugim i dwa na pierwszym w taki sposób , że tworzyły znak : H |
1219 | I kiedy w ten sposób pan Tomasz dźwigał jarzmo stanowiska , panna Izabela trawiła się w samotności i ciszy swego pięknego lokalu . Nieraz Mikołaj już twardo drzemał w fotelu , panna Florentyna , zatkawszy sobie uszy watą , na dobre spała , a do pokoju panny Izabeli sen jeszcze nie zapukał odpędzany przez wspomnienia . Wtedy zrywała się z łóżka i odziana w lekki szlafroczek całymi godzinami chodziła po salonie , gdzie dywan głuszył jej kroki i tylko tyle było światła , ile go rzucały dwie skąpe latarnie uliczne . |
1220 | „ Jaka szkoda ! ” — szepnął i uczuł lekkie ściśnięcie serca . |
1221 | — Cóżeś tam robił ? |
1222 | — A jeżeli jest inaczej ? — zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika . |
1223 | Dziewczynka usiadła z książką na stopniach konfesjonału i ucichła . |
1224 | — Mówiłam , że się tak skończy — upewniała mnie staruszka — ale pan to nie miałeś wiary … |
1225 | Niedaleko rzeki Sawy , nie wiem którego dnia naszej wędrówki , znaleźliśmy w pustej okolicy kilka chat , gdzie nas bardzo gościnnie przyjęto . Mrok już zapadł , wściekle byliśmy znużeni , ale dobry ogień i butelka śliwowicy napędziły nam wesołych myśli . |
1226 | Weszliśmy za szafy . |
1227 | — Daję panu dziewięćdziesiąt dwa tysiące rubli i ani grosza więcej — odparł adwokat . |
1228 | — Chciałbym — odezwał się nareszcie — pogadać z panem o Stachu … |
1229 | — Wszystko jedno . Pokaż inne towary , może jeszcze co mi się przyda . |
1230 | Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli . |
1231 | — Słucham — odparł Wokulski . |
1232 | — Panie Wokulski — zawołał roztargniony gość , prawie ode drzwi . — W tej chwili dowiaduję się … Jestem Krzeszowski … Dowiaduję się , że ten biedny Mraczewski z mojej winy otrzymał dymisję . Ależ , panie Wokulski , ja wczoraj bynajmniej nie miałem pretensji do pana … Ja szanuję dyskrecję , jaką okazał pan w sprawie mojej i mojej żony … Ja wiem , że pan jej odpowiedział , jak przystało na dżentelmena … |
1233 | … Wokulski ocknął się z tych dawnych wspomnień . |
1234 | Salonik nieduży , koloru perłowego . Szafirowe sprzęty , pianino , w obu oknach pełno kwiatów białych i różowych , na ścianach premia Towarzystwa Sztuk Pięknych , na stole lampa ze szkłem w formie tulipana . Po cmentarnym salonie pani Krzeszowskiej z meblami w ciemnych pokrowcach wydało mi się tu weselej . Pokój wyglądał , jakby oczekiwano na gościa . Ale jego sprzęty zanadto symetrycznie ustawione dokoła stołu świadczyły , że gość jeszcze nie przyjechał . |
1235 | — Mateczko ! — przerwała pani Stawska , błagalnie patrząc na nią . |
1236 | „ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ? |
1237 | Dzięki nawet tym opowiadaniom nabrała dużego wstrętu do małżeństwa i lekkiej wzgardy dla mężczyzn . |
1238 | — Panie Lisiecki , wrócę o drugiej … |
1239 | — Gut Morgen , meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig … |
1240 | — Głupiś , mój Wysocki . Ja jej widywać nie potrzebuję . Byle była porządna w domu , schludna , pracowita , to niech sobie chodzi , gdzie chce . Tylko niech do niej nie chodzą . Więc rozumiesz : trzeba w pokoju odświeżyć ściany , umyć podłogę , kupić sprzęty tanie , ale nowe i dobre , znasz się na tym ? … |
1241 | — A , moje uszanowanie panu Lisieckiemu ! — zwrócił się do przybyłego . — Zimny dzień mamy , prawda ? Która też godzina w mieście , bo mój zegarek musi się spieszyć . Jeszcze chyba nie ma kwadransa na dziewiątą ? … |
1242 | — Przepraszam ! … Mam siedemnaście procesów o trzydzieści dziewięć tysięcy rubli długów , jeżeli mnie pamięć nie myli . Ale to są procesy o długi . Między nimi nie ma ani jednego , który wytoczyłbym uczciwej kobiecie o kradzież lalki … Między moimi grzechami nie ma ani jednego anonimu , który by spotwarzał niewinną , a spomiędzy moich wierzycieli ani jeden nie musiał uciekać z Warszawy wygnany przez oszczerstwa , jak się to zdarzyło niejakiej pani Stawskiej , dzięki troskliwości pani baronowej Krzeszowskiej … |
1243 | — Za jakie szczęście ? … — spytał Ignacy . |
1244 | Pytanie , o czym Wokulski mógł rozmawiać z Obermanem , bardzo zaciekawiało lokaja . Jużci , o zgubionych pieniądzach … Troskliwy sługa przykładał kolejno oko i ucho do dziurki od klucza , dużo widział , dużo słyszał , ale nic nie mógł zrozumieć . Widział , że Wokulski daje Obermanowi całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy : |
1245 | — Zbożem — wtrącił ktoś z kąta . |
1246 | — Dobrze — odpowiedział — dam mu posadę , ale w Moskwie . |
1247 | Kosztowała nas ta zabawa przeszło trzy tysiące rubli , ale widok tylu jedzących osób był zaiste okazały . Kiedy zaś wśród ogólnej ciszy powstał książę i wypił zdrowie Stacha , kiedy zagrała muzyka , nie wiem już jaki kawałek , ale bardzo ładny , i stu pięćdziesięciu ludzi huknęło : „ Niech żyje ! ” — miałem łzy w oczach . Pobiegłem do Wokulskiego i ściskając go szepnąłem : |
1248 | — Przepraszam pana , w tej chwili nie mam czasu . |
1249 | Rok 1846 i 1847 upłynęły w wielkim rozgardiaszu . Ukazywały się coraz to jakieś pisemka , a znikali ludzie . Nieraz i ja myślałem : czy już nie pora wytknąć głowę na szerszy świat ? A kiedy mnie ogarnęły wątpliwości i niepokoje , po zamknięciu sklepu szedłem do wuja Raczka i opowiadałem , co mnie trapi , prosząc , ażeby poradził mi jak ojciec . |
1250 | — A — choćby do piekła . Już mi tak dokuczyli … Ale … |
1251 | — Dla mnie ? — spytał Wokulski , zdziwiony nie tyle słowami , ile spojrzeniem Geista . |
1252 | — Nie ! Panna Izabela zanadto dobrze broni swoich tez . Jak ona świetnie rozmawia ! … — odparł Wokulski usiłując ukryć pomieszanie . |
1253 | Znowu zamilkł i nagle odezwał się : |
1254 | — Nie mówmy o Heluni , tylko o mnie … |
1255 | — Marysiu ! … Marysiu , chodź do nas … |
1256 | Jednego dnia baronowa zapytała panią Stawską : czy zna Wokulskiego . Lecz choć odebrała odpowiedź , że pani Helena zna go bardzo mało , zaczęła mówić : |
1257 | — Stój ! — przerywa pan Łęcki . — Wyżej nad sto dziesięć … |
1258 | — Nic , ojcze — odparła hamując się . — Był tu jakiś Żyd … |
1259 | Zwinąłem się w kłębek z bólu , lecz od tej pory nie śmiałem wziąć do ust niczego w sklepie . Migdały , rodzynki , nawet rożki miały dla mnie smak pieprzu . |
1260 | Wokulski uczuł , że z serca usuwa się mu ogromny ciężar . |
1261 | Po odejściu oryginalnego barona w sklepie zapanowało milczenie . Rzecki patrzył na drzwi , Klejn na Rzeckiego , a Lisiecki na Mraczewskiego , który znajdując się z tyłu damy krzywił się w sposób bardzo dwuznaczny . |
1262 | To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo , z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika . |
1263 | — Jedziesz dziś do Paryża z Suzinem ? |
1264 | — Osiemset rubli — odparł młody człowiek , spuszczając oczy . |
1265 | — Załóż się pan , że pojutrze będziemy mieli ważną polityczną wiadomość . |
1266 | Wokulski wysłuchał jego projektów . Do wykonania jednych nie chciał należeć , inne przyjął , lecz wahał się . Żal mu było opuścić miasto , w którym przynajmniej widywał pannę Izabelę . Ale gdy w czerwcu ona wyjechała do ciotki , a Suzin począł naglić go depeszami , Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po żonie w ilości rs trzydzieści tysięcy , którą nieboszczka trzymała nietykalną w banku . |
1267 | Awantura — ciągnął Szuman , precz chodząc po pokoju i trąc sobie głowę . — Dopóki panna Izabela była bez grosza i bez konkurenta , pies do nich nie zaglądał . Ale gdy znalazł się Wokulski , bogaty , z wielką reputacją i stosunkami , które nawet przeceniają , dokoła panny Łęckiej zgromadził się taki rój więcej lub mniej głupich , wyniszczonych i ładnych kawalerów , że przecisnąć się między nimi nie można . A każdy wzdycha , przewraca oczy , szepcze tkliwe półsłówka , czule za rączkę ściska w tańcu … |
1268 | — A ja już nie widziałam go cztery miesiące . Kochane miasto … |
1269 | „ Wrócę się — myśli — jeszcze raz spojrzę … Nie , nie wypada ! ” |
1270 | Prosty ten zbieg wypadków głęboko wstrząsnął Wokulskim ; przez chwilę uwierzył nawet w przeczucia i pomyślał z radosnym zdumieniem : |
1271 | — Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko . |
1272 | — Żaraż pójdę , tylko był tu jeszcze pan — odparł służący . |
1273 | — Już chyba nam ten wypadek nie grozi — odparła panna Izabela z komiczną powagą . |
1274 | — Nie potrzeba — odparł Stach . |
1275 | „ Niech przynajmniej nie potrzebuje troszczyć się o jutro … Niechaj ma posag dla dziecka … ” |
1276 | — Za pozwoleniem ! — przerwała mu śmiejąc się . — W tej chwili powiedział pan kompliment samemu sobie … |
1277 | Tak przesiedział cały dzień . Następnego przyszedł Rzecki i przypomniał mu , że dziś jest dzień pierwszego kwietnia i że panu Łęckiemu trzeba zapłacić dwa tysiące pięćset rubli procentów . |
1278 | „ Zobaczymy , jak powiedzie się jej w nowych warunkach ” — rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania . |
1279 | Przed drugą Wokulski pojechał do pani Stawskiej . Była bardzo mizerna ; jej słodkie oczy wydawały się jeszcze większe i jeszcze smutniejsze . |
1280 | — No , wiesz co , żeś mu spłatał figla , a mojej córce zrobiłeś miłą niespodziankę … |
1281 | „ A gdybym się był w tej chwili oświadczył — przyszło mu na myśl — to co ? … ” |
1282 | W szeregach pomimo marszu zrobił się ruch . Częstowano się winem , oglądano broń , mówiono , że najdalej za pół godziny wejdziemy w ogień , a nade wszystko — w grubiański sposób żartowano z Austriaków , którym nie wiodło się w tych czasach . Ktoś zaczął gwizdać , inny nucił półgłosem ; stopniała nawet sztywna powaga oficerów zamieniając się w koleżeńską zażyłość . Trzeba było dopiero komendy : „ Baczność i cisza ! … ” , ażeby nas uspokoić . |
1283 | — Plenipotent mego ojca . Od czegóż to zależy ? … |
1284 | — Bój się Boga , dajże spokój ! … — zawołał przestraszony Rzecki . — Zgubiłbyś tym panią Stawską . |
1285 | Naturalnie poszedłem od stróża do rządcy , na trzecie piętro . Już na drugim piętrze słyszę krzyk dzieci , jakieś trzaskanie i głos kobiety wołającej : |
1286 | — Wytrzyma — odparł flegmatycznie pan Szulc trzaskając batem w kierunku drugiego pana . |
1287 | W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny , że baron nie odzyska swojej klaczy , gdyż kupił ją Wokulski … |
1288 | — Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego … |
1289 | Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy . |
1290 | — Kaloszyków żąda szanowny pan ? Który numerek , jeżeli wolno spytać ? Ach , szanowny pan zapewne nie pamięta ! Nie każdy ma czas myśleć o numerze swoich kaloszy , to należy do nas . Szanowny pan pozwoli , że przymierzymy ? … Szanowny pan raczy zająć miejsce na taburecie . Paweł ! przynieś ręcznik , zdejm panu kalosze i wytrzyj obuwie … |
1291 | — Co znaczy ten zapis ? — spytałem , trochę nawet zaniepokojony . |
1292 | Zaś w kwadrans później , nie wiem już z jakiej racji , dodał : |
1293 | — Już się przecie poznał z ojcem — wtrąciła panna Florentyna . |
1294 | — Miesiąc ! … — powtórzył . — Czy przynajmniej wolno mi będzie po tym miesiącu odwiedzać państwa ? … |
1295 | — Gdzie ? — krzyknęła ciotka . |
1296 | — Za cóż to ? … — nagle odezwała się panna Izabela . |
1297 | — Czy i mnie nie pozwoli pani ucałować swej rączki ? … — rzekł baron w jakiś czas po owym wypadku . |
1298 | — Czemu nie ? To nie moje pieniądze ! Chce pan płacić , będzie pan miał konkurentów do licytacji … Żebym ja miał tyle tysięcy , ile tu , w Warszawie , można wynająć do każdy interes bardzo porządne osoby i katoliki , to ja bym był bogatszy od Rotszylda . |
1299 | „ Jak to , on nie czekał ? — mówiła do siebie panna Izabela — chyba jest chory … ” |
1300 | — Jaśnie pani — rzekł — jest teraz w spiżarni . Może panowie pozwolą do siebie . |
1301 | Najciekawszych jednak wiadomości dostarczyły księciu zakonnice . Był jakiś furman w Warszawie i jego brat dróżnik na Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej , którzy błogosławili Wokulskiego . Byli jacyś studenci , którzy głośno opowiadali , że Wokulski daje im stypendia ; byli rzemieślnicy , którzy zawdzięczali mu warsztaty , byli kramarze , którym Wokulski pomógł do założenia sklepów . |
1302 | — Jakie pasażery ? … — zawołał zdziwiony . — Wielmożny pan to jest pasażer , ale tamto — same parchy . Jak my stanęli na rogatce , to nawet strażnik dwa takie gałgany rachował za złotówkę na jeden paszport . A wielmożny pan myśli , co oni byli pasażery ! … |
1303 | Jeszcze raz pożegnał adwokata i pobiegł do sklepu . Tam znalazło się kilka ważnych interesów , które zatrzymały go nadspodziewanie długo . Dopiero o pół do drugiej był w Łazienkach . |
1304 | — Ja . Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców . Dziś znalazłem takiego , który zrozumiał moje idee , i zacznę działać . |
1305 | — Czy mogę być szczerym ? |
1306 | — Tak mówisz ? … Więc chodź . |
1307 | — Człowiek niekiedy głupieje , ale też niekiedy odzyskuje rozum … Bóg ci zapłać , mój stary ! |
1308 | Drugi jej konkurent , baron , wykreślił się sam , zaręczywszy się z panną Eweliną . Panna Izabela czuła wstręt do barona , dopóki starał się o jej względy ; lecz gdy ją tak nagle opuścił , prawie że się zatrwożyła . Jak to , więc na świecie są kobiety , dla których można wyrzec się jej ? ! … Jak to , więc może nadejść chwila , w której pannę Izabelę opuszczą nawet tak podeszłego wieku wielbiciele ? … |
1309 | — Do usług … |
1310 | — Najzupełniej . Zresztą przekonałam się , że to , co wydawało mi się sidłami z jego strony , jest tylko interesem . Ojciec pożycza mu trzydzieści tysięcy rubli i kto wie , czy wszystkie jego zabiegi nie do tego były skierowane … |
1311 | W głębi pokoju zobaczył całe towarzystwo , a przede wszystkim pannę Izabelę rozmawiającą ze Starskim . Ona tak samo patrzyła na Starskiego , a on miał ten sam ironiczny uśmiech jak wówczas w Warszawie … |
1312 | — Więc proszę mnie uśpić i powtórzyć na mnie sztukę z chustką . |
1313 | W renomowanej jadłodajni , gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele składów bielizny i składów win , fabrykanci powozów i kapeluszy , poważni ojcowie rodzin , utrzymujący się z własnych funduszów , i posiadacze kamienic bez zajęcia , równie dużo mówiono o uzbrojeniach Anglii , jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski . Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad butelkami z ciemnego szkła obywatele tej dzielnicy , jedni zakładali się o wygranę lub przegranę Anglii , drudzy o bankructwo Wokulskiego ; jedni nazywali geniuszem Bismarcka , drudzy — awanturnikiem Wokulskiego ; jedni krytykowali postępowanie prezydenta MacMahona , inni twierdzili , że Wokulski jest zdecydowanym wariatem , jeżeli nie czymś gorszym … |
1314 | „ Jestem pewny , że ten prosi Boga , ażeby jego dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy rubli … ” |
1315 | A jeżeli odpowiedziałaby , że mnie nie kocha ? Wszystkie te ceremonie mają dobrą stronę : dają czas i możność zaznajomienia się . |
1316 | I. Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek ? |
1317 | — Więc pan jest nieprzyjacielem etykiety ? — spytała . |
1318 | — Mateczko ! — wtrąciła pani Stawska . |
1319 | — Mam do ciebie prośbę … Powiedz , że ją spełnisz … |
1320 | — Nasz nieszczęśliwy kraj — zakończył książę . |
1321 | Mistrz tajemniczej sztuki już czekał na gości ; ale że gości jeszcze nie było , więc Wokulskiego przyjął natychmiast , pobrawszy z góry dwadzieścia franków opłaty za naradę . |
1322 | — Może biedak umarł ! — zawołałem ściskając Wokulskiego . — Proszę cię , Stachu — dodałem nieco ochłonąwszy ze wzruszenia — zróbże mi łaskę , odwiedź te panie i sam zakomunikuj im wiadomość … |
1323 | — A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? … |
1324 | — Za pozwoleniem ! … za pozwoleniem — przerwał Wokulski podnosząc go . — Jeżeli słówko powiesz komu o naszym układzie , cofnę prezent , uważasz , Oberman ? … Inaczej wszyscy zechcą gubić pieniądze . Idź więc do domu i milcz … |
1325 | — Jedź pan już sobie — zawołała — jesteś pan drażniąco płytki . Jedź pan … jedź i przyszlij mi Starskiego ; jego bezczelność jest zabawniejsza od pana księżowskiej powagi … |
1326 | — A właśnie dziś jest pięć tygodni , jak oświadczyłem się i zostałem przyjęty . |
1327 | — Masz rację . A baron ? |
1328 | Wróciwszy do domu panna Izabela opowiedziała pannie Florentynie o wyścigowych przygodach , a w godzinę — już nie myślała o nich . Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami . |
1329 | Swoją drogą panna Izabela nie spała przez całą noc . Ciągle stał jej przed oczyma obraz jakiegoś francuskiego malarza przedstawiający pojedynek . Pod grupą zielonych drzew dwaj czarno ubrani mężczyźni mierzyli do siebie z pistoletów . |
1330 | „ Bądź jak bądź — mówił do siebie Rzecki — głupia historia z tym teatrem , nade wszystko z tym , że Stach zaniedbuje interesa … ” |
1331 | Panna Izabela lekko zarumieniła się i postanowiła wcale nie rozmawiać z Wokulskim , a przynajmniej traktować go z góry , ażeby sobie nic nie wyobrażał . O miłości , naturalnie , w owym „ wyobrażaniu sobie ” mowy być nie mogło . Panna Izabela jednak nie życzyła sobie nawet poufałej życzliwości . |
1332 | — Czy mi nawet tego robić nie wolno ! — wtrącił Wokulski . |
1333 | — Inni , panie , zbogacili się na funduszach narodowych i — nic . Ehe ! he ! … |
1334 | Wokulski oglądał po kolei ów metal cięższy od platyny , drugi metal przeźroczysty , trzeci lżejszy od puchu … Dopóki trzymał je w rękach , wydawały mu się rzeczami najnaturalniejszymi pod słońcem : cóż jest bowiem naturalniejszego aniżeli przedmiot , który oddziaływa na zmysły ? Lecz gdy oddał próbki Geistowi , ogarniało go zdziwienie i niedowierzanie , zdziwienie i obawa . Więc znowu oglądał je , kręcił głową , wierzył i wątpił na przemian . |
1335 | — Widzisz , Heluniu , znowu odpina ci się kokardka — rzekła pani Stawska nachylając się do córeczki , może aby ukryć zakłopotanie na samą wzmiankę o niesfornościach studenckich . |
1336 | — Tylko bez egzaltacji , Belciu ! Nie masz lat szesnastu i na życie musisz patrzeć serio . Nie można przecie dla jakiejś idiosynkrazji poświęcić bytu ojca , a choćby Flory i waszej służby . Wreszcie pomyśl , ile ty przy twym szlachetnym serduszku mogłabyś zrobić dobrego rozporządzając znacznym majątkiem . |
1337 | — Mam doskonałego plenipotenta , a zarazem przyjaciela , który lepiej prowadzi interesa , niżbym ja to potrafił . |
1338 | — To jest ważne ! … — wtrącił hrabia zgarbiony . |
1339 | — Ach , czym ja się nie zajmuję ! … — odparł Ochocki . — Fizyką , chemią i technologią … Przecież skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny w politechnice … Zajmuję się wszystkim ; czytam i pracuję od rana do nocy , ale — nie robię nic . Udało mi się trochę ulepszyć mikroskop , zbudować jakiś nowy stos elektryczny , jakąś tam lampę … |
1340 | — Już ty w tej izbie nie chciej ode mnie objaśnienia ; a tam na dole sam zrozumiesz . Może być , kupię trochę galanteryj paryskich , a może być , kilkanaście statków kupieckich . Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też , więc trzeba mi człowieka takiego jak ty … |
1341 | — Po cóż się w to wdaje ? |
1342 | Odsunął okno zamknięte przez barona i dla odpędzenia natrętnych wspomnień począł znowu przyglądać się niebu . Kwadrat Pegaza opuszczał się już na zachód , a na wschodzie podnosił się Byk , Orion , Pies Mały i Bliźnięta . Przypatrywał się gwiazdom wielokrotnym , gęsto rozsianym w tej okolicy nieba , i przyszła mu na myśl ta dziwna , niewidzialna siła przyciągania , która odległe światy wiąże w jedną całość potężniej , niżby to mogły zrobić jakiekolwiek materialne łańcuchy . |
1343 | — Co ja tam zrobię ! … — westchnął Stach . |
1344 | Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia . |
1345 | — Co to za szczęście ? … Sto pięć kobiet przypada na stu mężczyzn , więc czym się tu drożyć ? |
1346 | „ Nie ma jej ! ” — myślał Wokulski żegnając się z panem Tomaszem . |
1347 | Wokulski idąc poczuł jakąś niewygodę ; lecz dopiero zastanowiwszy się osądził , że męczy go ciągłe ustępowanie z drogi ; przeszedł więc na drugą stronę ulicy , gdzie ruch był mniejszy . |
1348 | Lecz staruszka ciągle kręcąc głową ze zdziwienia mruczała do siebie : |
1349 | — Nareszcie to , co pan nazywa arystokracją , a co ja nazwałabym klasą wyższą , stanowi dobrą rasę . Może być , że pewna część jej za wiele próżnuje ; lecz gdy który weźmie się do czegokolwiek , natychmiast odznaczy się : energią , rozumem , a choćby tylko szlachetnością . Przepraszam , że zacytuję tutaj słowa , które często książę powtarzał mi o panu : „ Gdyby Wokulski nie był dobrym szlachcicem , nie byłby tym , czym jest dzisiaj … ” |
1350 | — Panie , tak nie przemawia się do człowieka stojącego nad grobem . Jeżelim przyszedł , to tylko , ażeby dać panu dowód , że pomimo błędów mam serce szlachetne . |
1351 | Trapił go nieokreślony niepokój , czuł brak czegoś … „ Może by znowu co zjeść ? — nie . Może czytać ? — nie . Może rozmawiać ? — Już mam dosyć tej rozmowy … ” Ludzie obrzydli mu ; najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków i ten Jumart , ze swoją klasyfikacją człowieczego gatunku . |
1352 | W połowie alei odezwała się panna Izabela : |
1353 | Dzwonek . Trzy konie z miejsca ruszyły cwałem . |
1354 | Opuścił panią Misiewiczową strapiony . |
1355 | „ No , przecież nie zabronię jej — myślał — siadać , przy kim zechce . I nie zniżę się do zazdrości , która bądź jak bądź jest podłym uczuciem , a najczęściej gruntuje się na pozorach … Zresztą , gdyby chcieli wymieniać ze Starskim tkliwe spojrzenia , nie robiliby tego tak jawnie . Szaleniec jestem … ” |
1356 | Podałem mu cygaro , a on opowiedział rzeczy , które ostatecznie przekonały mnie , że źli prędzej czy później muszą być ukarani , dobrzy wynagrodzeni i że w najzakamienialszym sercu tli się przecież iskra sumienia . |
1357 | — Pan baron w domu ? — spytał . |
1358 | — Więc jak się panowie nazywacie ? — spytał sędzia . |
1359 | — Nie przed pół rokiem , ale przed dziesięcioma laty . Ba ! trułem się po śmierci narzeczonej , ale to właśnie jeden więcej argument przeciw waszemu systematowi . Dziś aż cierpnę , kiedy pomyślę , że albo mogłem umrzeć , licho wie po co , albo ożenić się z kobietą , która strwoniłaby mi majątek . |
1360 | — Toteż nie będziesz lekarzem , tylko sekundantem . |
1361 | — Bardzo mi to pochlebia — odpowiedziała , lekko rumieniąc się , panna Izabela — ale jestem pewna , że prędko znudzi pana mój wykład . Bo dla mnie nie zawsze las jest piękny , czasem bywa okropny . Gdybym tu była sama , z pewnością nie widziałabym ulic , kościołów i buduarów . Kiedy jestem sama , las mnie przeraża . Przestaje być dekoracją , a zaczyna być czymś , czego nie rozumiem i czego się boję . Głosy ptaków są jakieś dzikie , czasem podobne do nagłego krzyku boleści , a czasem do śmiechu ze mnie , że weszłam między potwory … Wtedy każde drzewo wydaje mi się istotą żywą , która chce mnie owinąć gałęźmi i udusić ; każde ziele w zdradziecki sposób oplątuje mi nogi , ażeby mnie już stąd nie wypuścić … A wszystkiemu temu winien kuzynek Ochocki , który tłomaczył mi , że natura nie jest stworzona dla człowieka … Według jego teorii wszystko żyje i wszystko żyje dla siebie … |
1362 | — Ciszej ! … — zawołał sędzia . |
1363 | — Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura … |
1364 | — Od godziny — odparła pani Wąsowska . — Ale zdaje mi się , że i Wokulski coś spostrzegł , bo był bardzo zmieniony . Żal mi go . |
1365 | — Jest to chemia związków węgla … |
1366 | — Jest to bardzo zaszczytne dla nas obojga — przerwał baron — ponieważ i ja gotów jestem zapomnieć pani wszystko , co dotyczy mojej osoby . Na nieszczęście , raczyła pani wprowadzić w grę moje nazwisko , które lubo w historii świata nie odznaczyło się żadną niezwykłością , zasługuje przecież na to , aby je oszczędzano . |
1367 | — Szanowny panie Rzecki . |
1368 | „ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski . |
1369 | — Nie mam nikogo . |
1370 | — A tak … Właśnie zaraz idziemy na górę do obserwatorium … |
1371 | — Więc teraz jedziemy do mnie na obiad . |
1372 | — Choćby co miesiąc . Co pan chce — dodała wzruszając ramionami — to miłość wieku pary i elektryczności . |
1373 | — Każdy człowiek ma prawo myśleć … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zmieszana . |
1374 | Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski … |
1375 | — Bardzo cieszę się , że się tak stało , że pan nic nie straci , gdyż … dopiero teraz mogę panu podziękować z całego serca — mówiła panna Izabela podając mu rękę . — Rozumiem doniosłość pańskiej usługi . Mój ojciec miał być skrzywdzony , po prostu obdarty przez baronowę , a pan uratował go od ruiny , może od śmierci … Takich rzeczy nie zapomina się … |
1376 | — Dajże spokój … Wracają ! … — przerwał jej pan Tomasz . |
1377 | Comme eux aussi je veux poser |
1378 | — Cóż za nikczemność ! — szepnęła panna Izabela . — Ale mniejsza o nią … Na pokrycie paru tysięcy rubli wystarczy mój serwis i srebra . |
1379 | I tym sposobem Wokulski i panna Izabela nie tylko byli zupełnie osamotnieni , ale jeszcze musieli być ciągle razem . |
1380 | — Był na Syberii , narażał się … |
1381 | — Czasami zdejmuje . |
1382 | — Suma dwa do trzech tysięcy rubli , którą pan winien Żydom , dziś będzie spłacona … |
1383 | — Pół funta mydła … |
1384 | — To źle , Stachu . Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek ; szkoda go stracić … Jeżeli dowiedzą się , że wypuściłeś z rąk taką sposobność … |
1385 | — Bywam tu , ile razy przepracuję się … To jest dosyć często … |
1386 | — Ależ to nie pańska specjalność zbijanie pieniędzy ! … |
1387 | Już kiedym się tak rozgadał ( dalibóg , robię się plotkarzem ) , więc muszę dodać , że i w naszym sklepie panuje jakiś niezdrowy ferment . Oprócz mnie jest siedmiu subiektów ( czy kiedy marzył o czymś podobnym stary Mincel ! ) , ale — nie ma jedności . Klejn i Lisiecki , jako dawniejsi , trzymają tylko z sobą , resztę zaś kolegów traktują w sposób nie powiem pogardliwy , ale trochę z góry . Trzej zaś nowi subiekci : galanteryjny , metalowy i gumowy , znowu tylko z sobą się wdają , są sztywni i pochmurni . Wprawdzie poczciwy Zięba chcąc ich zbliżyć biega od starych do nowych i ciągle im coś perswaduje ; ale nieborak ma tak nieszczęśliwą rękę , że antagoniści po każdej próbie godzenia krzywią się na siebie jeszcze szkaradniej . |
1388 | Panna Izabela spostrzegłszy , że ojciec stopniowo odzyskuje siły i władzę nad sobą , powstała z klęczek i usiadła na szezlongu . |
1389 | — Mianowicie ? |
1390 | Cyfry te ze swej strony źle podziałały na humor Wokulskiego , który mówił sobie , że ponad trzydzieści tysięcy rubli już nic nie jest w stanie dołożyć . |
1391 | — Baron postara się w jak najkrótszym czasie … — mruczał Maruszewicz . |
1392 | Nie podobało mi się jego mruganie , bo nigdy nie lubiłem przemrugiwać się z lada błaznem , więc pytam : |
1393 | — Niechże się pani uspokoi ! … — łagodnie reflektował ją Maruszewicz . |
1394 | Wkrótce pojechał do Bułgarii , gdzie zdobył swój olbrzymi majątek , a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka ( pani Meliton ) powiedziała mi , że Stach jest zakochany … |
1395 | — Ciężko , co ? … — rzekł . |
1396 | „ Cóż to jest ? … — pomyślał . — Dziś niedziela , więc chyba nie wyjedzie … Nie może wyjechać w niedzielę … Zresztą wspomniałaby mi coś o tym ona lub prezesowa … ” |
1397 | Stary lokaj z siwymi wąsami i podejrzliwym wejrzeniem zdjął z Wokulskiego palto i zapytał : |
1398 | Książę powstał z fotelu i chrząknął ; zebrani umilkli , dzięki czemu można było usłyszeć resztę opowiadania marszałka : |
1399 | „ Naturalnie , że będzie miał owacje , ba ! jeszcze jakie … Jutro przedstawienie … ” |
1400 | — W tej chwili nie mogę panu dać odpowiedzi — przerwał Wokulski . |
1401 | — Straszna ! … straszna cyfra ! — szepnął książę . — Czy nie widzisz pan w niej istotnego niebezpieczeństwa dla naszych fabryk ? |
1402 | „ Cieszę się , kuzynko , że triumfują twoi wielbiciele … Przykro mi tylko , że na mój koszt … ” |
1403 | — Miło mi będzie — dodał kłaniając się Wokulskiemu — dokończyć rachunku za moją Sułtankę … |
1404 | Bo zastanów się tylko … Pani Stawska jest zacności kobieta , więc — powinna być szczęśliwą ; Stach jest wyższym nad wszelką wartość człowiekiem , więc — i on powinien być szczęśliwy . Tymczasem Stach jest ciągle rozdrażniony i smutny ( aż mi się czasem płakać chciało , kiedym na niego patrzył ! ) , a pani Stawska miała sprawę o kradzież … |
1405 | Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy . |
1406 | — Nie chciałem obrazić pani ; sformułowałem tylko to , com słyszał . |
1407 | Ten ktoś był to zuchwały dorobkiewicz , który od roku ścigał ją spojrzeniami w teatrach i na koncertach . Był to cyniczny brutal , który dorobił się majątku na podejrzanych spekulacjach po to , ażeby kupić sobie reputację u ludzi , a ją , pannę Izabelę Łęcką , u jej ojca ! … |
1408 | — Nie rozumiesz ? … Więc chyba nie jesteś kobietą . |
1409 | Na tym skończyła się rozmowa w języku polskim , gęsto ozdobionym francuszczyzną , co robiło go podobnym do ludzkiej twarzy okrytej wysypką . |
1410 | No i naturalnie pan Ignacy musiał pójść do teatru , ażeby nie zrobić przykrości Stachowi . |
1411 | W lasku bielańskim baron i trzej jego towarzysze znaleźli już partię przeciwną i dwoma grupami udali się w gęstwinę tuż nad brzegiem Wisły . Doktór Szuman był zirytowany , Rzecki sztywny , Wokulski posępny . Baron gładząc swój rzadki zarost przypatrywał mu się z uwagą i myślał : |
1412 | Lecz z drugiej strony — zimowe noce , które ciągną się po kilkanaście godzin , potrzeba ciepłej odzieży i mieszkań dla wojska , tyfus … Doprawdy , nieraz dziękuję Bogu , że mnie nie stworzył Moltkem ; on musi kręcić głową , nieborak ! … |
1413 | Głośno jednak rzekł : |
1414 | — Prawda ! — rzekła — co też ja plotę … Ale tak ciągle myślę o Ludwiczku … Niechże panowie raczą spocząć … |
1415 | XVII . Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń |
1416 | „ Jestem dziki człowiek — mówił sobie — więc wpadłem w obłęd , ale wydobędzie mnie z niego cywilizacja . ” |
1417 | — Batalion ! … naprzód marsz ! … — wrzasnął ogromnym głosem nasz major . |
1418 | „ Dlaczego ja miałbym się im prezentować ? … Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy . |
1419 | — I książę bardzo na niego łaskaw … |
1420 | I to wszystko miałoby runąć , umrzeć albo rozpierzchnąć się ! … Rycerska młodzież , która śpiewa z takim uczuciem , tańczy z wdziękiem , pojedynkuje się z uśmiechem albo skacze na środku jeziora w wodę za zgubionym kwiatkiem ? … Mają zginąć te ukochane przyjaciółki , które okrywały ją tyloma pieszczotami albo siedząc u jej nóg opowiadały jej tyle drobnych tajemnic , albo oddalone od niej pisywały takie długie , bardzo długie listy , w których tkliwe uczucia mieszały się z nader wątpliwą ortografią ? |
1421 | — Nie wiem … może … — odpowiedziała . |
1422 | — Przygotuj broń ! … — rozległo się po szeregach . |
1423 | — Polecam panu moje usługi . |
1424 | — Nic , nic … uspokój się … Pomyślałem tylko , że gdybym umarł , Wokulski jest jedynym człowiekiem , któremu mogłabyś zaufać … |
1425 | Przed południem Wokulski nie był w sklepie , więc około drugiej wybrałem się do niego . Może chory ? … |
1426 | — Zostawiam was tu , moi państwo — rzekła hrabina . — Nagadajcie się , bo ja muszę wracać . |
1427 | — Tylko żebyśmy zrozumieli wszyscy — mruknął ktoś w kącie zajętym przez szlachtę , która nienawidziła magnatów . |
1428 | — * Tek * ! … — poparł go hrabia – Anglik czesząc bujne faworyty . |
1429 | Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych części ubrania , a tymczasem panna Izabela wyszła do ciotki już oczekującej na nią w salonie . |
1430 | — A ładnie … spodziewałam się komplimentu pod moim adresem … |
1431 | — Kiedyście siedli do kolacji ; stał nawet w tych drzwiach . |
1432 | Wokulski w jednej chwili odzyskał energię ; fala gniewu uderzyła mu do mózgu . Wszedł z podniesioną głową , przywitał prezesową i ukłonił się pannie Izabeli , która zarumieniwszy się wyciągnęła do niego rękę . |
1433 | Jan Mincel był romantyk i entuzjasta , Franc spokojny i zgryźliwy ; Jan był gorącym bonapartystą , Franc republikaninem i specjalnym wrogiem Napoleona III . Nareszcie Franc Mincel przyznawał się do niemieckiego pochodzenia , podczas gdy Jan uroczyście twierdził , że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętusów , którzy kiedyś , może za Jagiellonów , a może za królów wybieralnych osiedli między Niemcami . |
1434 | Wokulski opuścił prezesowę przerażony . |
1435 | — Pozwoli pan — odezwał się Maruszewicz po kilku słowach powitania — że od razu położę karty na stół … Chodzi o oryginalną propozycję … |
1436 | — Ach , już chyba nigdy nie poznam się z nimi . Ale on mi to wszystko tłomaczy , trochę ojciec … i trochę ciotka . |
1437 | Rzecki umilkł . Pił herbatę i tarł czoło . Po długiej pauzie rzekł : |
1438 | Wtem ( powóz ciągle drży i słychać turkot ) z głębi jeziora czarnych dymów i białych par wynurza się do pół figury jakiś człowiek . Ma krótko ostrzyżone włosy , śniadą twarz , która przypomina Trostiego , pułkownika strzelców ( a może gladiatora z Florencji ? ) , i ogromne czerwone dłonie . Odziany jest w zasmoloną koszulę z rękawami zawiniętymi wyżej łokcia ; w lewej ręce , tuż przy piersi , trzyma karty ułożone w wachlarz , w prawej , którą podniósł nad głowę , trzyma jedną kartę , widocznie w tym celu , aby ją rzucić na przód siedzenia powozu . Reszty postaci nie widać spośród dymu . |
1439 | — Może panowie będą łaskawi częściej … — dodała pani Misiewiczowa . |
1440 | — Zaręczam , że ile razy będzie pan na nas łaskaw , sama zajrzę do kuchni . Czy jednak dobre chęci wystarczą w tym wypadku … |
1441 | — Albo ? … |
1442 | — Numerek pięć i pół — odparł Mraczewski i już trzymał pudełko , które mu nieco drżało w rękach pod wpływem spojrzenia panny Izabeli . |
1443 | „ Tam do licha ! — mruknął strzelając z palców — a skąd oni wiedzą , że ja kupiłem klacz ? … Bagatela ! … przecież kupiłem ją od pani Krzeszowskiej za pośrednictwem Maruszewicza … Zresztą za często bywam w maneżu , wie o mnie cała służba … Eh ! zaczynam już palić głupstwa , jestem nieostrożny … Nie podobał mi się ten Maruszewicz … ” |
1444 | — Stój ! … Pal ! … |
1445 | Prezesowa roześmiała się ironicznie . |
1446 | W tej chwili Wokulski gwałtownie cofnął się ; coś mignęło mu przed oczyma . |
1447 | Wokulski napisał list , opowiedział , gdzie ma iść , i w końcu dodał : |
1448 | — Przyjdź do mnie , obejrzyj , co jest , sam zrób kilka doświadczeń , a przekonasz się . Innego sposobu nie widzę — odparł Geist . |
1449 | — Ażebyś dał mu mieszkanie u siebie , a ja będę wam przysyłać na dół po dwa obiady , dwa śniadania … |
1450 | — Nie wypada mi tego czytać — szepnęła oddając list pannie Izabeli . |
1451 | — Bo , panowie , myślmy najpierw o tym , ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj … |
1452 | — A ot tak — razem nic . Zimowaliśmy u brata , co jest dróżnikiem na Wiedeńskiej Kolei . Ale i jemu bieda , bo go ze Skierniewic przenieśli pod Częstochowę . W Skierniewicach ma trzy morgi i żył jak bogacz , a dzisiaj i on kiepski , i grunt wynędznieje bez dozoru . |
1453 | — Pieprzu za trojaka … |
1454 | Jechali z dziesięć minut , a teraz Wokulski zatrzymał konia . Stał na wzgórzu , nad łąką tak piękną jak marzenie . Co w niej było pięknym , czy zieloność trawy , czy kręty bieg rzeczułki , czy drzewa pochylające się nad nią , czy pogodne niebo ? Wokulski nie wiedział . |
1455 | — Przepraszam pana — przerwał Wokulski . — Ale istotnie jestem trochę rozdrażniony … zapewne z gorąca … |
1456 | Wokulski szedł do swego mieszkania i myślał : |
1457 | Ubogi eks-właściciel majątku ziemskiego serdecznie uściskał mi obie ręce . |
1458 | I nagle zawrócił się ; jeszcze przed chwilą obojętne zwierzę stało mu się sympatycznym i interesującym . |
1459 | — Dystyngowany człowiek , ale nieprzyjemny — mówił baron — antypatia mojej narzeczonej . Tak działa jej na nerwy , że biedaczka traci humor w jego towarzystwie . I nie dziwię się , bo to są wprost przeciwne natury : ona poważna — on letkiewicz , ona uczuciowa , nawet sentymentalna — on cynik . |
1460 | — Czy pozwoli pani , ażebym na jej ręce złożył to dla ochrony pań ? … |
1461 | Żyd ukłonił się do ziemi i cofając się tyłem , opuścił gabinet . |
1462 | — Bardzo prosimy — mówił prędko Mraczewski — to nasz obowiązek . Zdaje mi się , że te będą dobre — ciągnął podając parę sczepionych nitką kaloszy . — Doskonałe , pysznie wyglądają ; szanowny pan ma tak normalną nogę , że niepodobna mylić się co do numeru . Szanowny pan życzy sobie zapewne literki ; jakie mają być literki ? … |
1463 | „ Ale ba ! kiedy nam się sznur zerwał … ” — mówią tamci . |
1464 | — Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski . |
1465 | Po takich i tym podobnych monologach szybko składał zabawki i rozdrażniony chodził po pustym sklepie , a za nim jego brudny pies . |
1466 | — Gdzież pójdę ? … — odparł , na chwilę wytrzeźwiony . |
1467 | — Ale ja poradziłem jej inną , w tym guście … |
1468 | — Dziś ! … — powtórzył . |
1469 | Z rana wysłałem do pani Stawskiej liścik donosząc , że przyjdziemy dziś na herbatę obaj z Wokulskim . Do listu ośmieliłem się załączyć pudełko zabawek dla Heluni . Był tam las ze zwierzętami , całe umeblowanie dla lalki , mały serwis i mosiężny samowar . Razem za rs 13 kop . 60 towaru z opakowaniem . |
1470 | Wspólna podróż trwała niespodziewanie długo , bo aż do października 1849 roku , pamiętasz , Katz , niezapomniany przyjacielu ? Pamiętasz te długie marsze na spiekocie , kiedy nieraz piliśmy wodę z kałuży ; albo ten pochód przez bagno , w którym zamoczyliśmy ładunki ; albo te noclegi w lasach i na polach , kiedy jeden drugiemu spychał głowę z tornistra i ukradkiem ściągał płaszcz służący za wspólną kołdrę ? … A pamiętasz tarte kartofle ze słoniną , które ugotowaliśmy we czterech w sekrecie przed całym oddziałem ? Tylem razy jadał od tej pory kartofle , ale żadne nie smakowały mi tak jak wówczas . Jeszcze dziś czuję ich zapach , ciepło pary buchającej z garnka i widzę ciebie , Katz , jak dla nietracenia czasu mówiłeś pacierz , jadłeś kartofle i zapalałeś fajkę u ogniska . |
1471 | Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ” |
1472 | „ Sklep odstąpię , nie zawiążę spółki i wyjadę za granicę ” — myślał . |
1473 | Dopiero gdy przybysz stanąwszy nad nim krzyknął mu w ucho : |
1474 | — Stach … to jest nasz pryncypał zarobiłby z dziesięć tysięcy ? — spytał Rzecki . |
1475 | — I co , pani ? |
1476 | — Panie baronie , boleję nad tym wypadkiem , ale … jeden z nas dwu jest ofiarą mistyfikacji … grubej mistyfikacji , panie ! … A oto dowód . |
1477 | Ale to fraszka , bo i polityk może być zakochany . Taki Napoleon I kochał się na prawo i na lewo i mimo to trząsł Europą . Napoleon III także miał sporo kochanek , a słyszę , że i syn wstępuje w jego ślady i już wynalazł sobie jakąś Angielkę . |
1478 | W mieszkaniu Stacha było ciemno , zatem nie siedzi w domu . Więc gdzież jest ? … |
1479 | — A pani ? |
1480 | — Cóż to , i ona już nie ma pieniędzy ? — spytał Wokulski adwokata . |
1481 | — Ale … |
1482 | Wokulski siedział ze spuszczonymi oczyma . Coś dławiło go , szarpało za piersi . Wpił sobie paznokcie w ręce i myślał , ażeby jak najprędzej stąd wyjść i już nie słuchać skarg , które odnawiały w nim najboleśniejsze rany . |
1483 | Środkiem Alei z wolna toczyły się dwa szeregi dorożek i powozów w stronę Belwederu i od Belwederu . Ktoś z jadących spostrzegł na chodniku Wokulskiego i ukłonił mu się . |
1484 | „ Jak ja to wszystko ruszę , jak ja to przeniosę , Boże miłosierny ! … ” — myślałem . |
1485 | „ Chyba nie on ? … — myślał Wokulski . — Tamten był zupełnie czarny … ” |
1486 | — Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim , którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski . — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj . |
1487 | — Podli ! … podli ! … — szeptał . |
1488 | Niekiedy przychodził mu na myśl Geist , zdziczały mędrzec wśród wielkich pomysłów , który wskazywał mu inny cel aniżeli miłość panny Łęckiej . Ale wówczas starczyło Wokulskiemu jedno spojrzenie panny Izabeli , ażeby go otrzeźwić z mrzonek . |
1489 | — Nasze klientki zrobiły go takim — odpowiedział stary subiekt , lecz widząc , że przeszkadza pryncypałowi , cofnął się . Wokulski znowu wpadł w zadumę . Nieznacznie spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył , że młody człowiek ma coś szczególnego w fizjognomii . |
1490 | Stach mrugnął na mnie i poszliśmy we trzech do mego mieszkania . Gość rozebrał się , przy czym zauważyłem , że jego spodnie są jeszcze bardziej wytarte , a zarost mocniej zjedzony przez mole niż futro . |
1491 | Adwokat umilkł i pośpiesznie zaczął ssać dym z piórka . |
1492 | Szuman ścisnął go za rękę . |
1493 | — Idź — odpowiedział Wokulski wskazując drzwi . |
1494 | Ten sam Wokulski , który rok temu poleciał do Bułgarii , a przed kilkoma tygodniami jak magnat bawił się w wyścigi i pojedynki , ten sam Wokulski nabrał dziś nadzwyczajnego gustu do widowisk teatralnych . I jeszcze żeby choć polskich , ale — włoskich … On , który nie rozumiał po włosku ani wyrazu ! |
1495 | Stach w gabinecie czytał angielską książkę . ( Czort wie , na co jemu ta angielszczyzna ? Przecie można ożenić się będąc nawet głuchoniemym … ) Przywitał mnie serdecznie , chociaż nie bez pewnego wahania . „ Trzeba wziąć byka za rogi ! ” — pomyślałem — i nie kładąc czapki na stole , mówię : |
1496 | — Najniesprawiedliwiej , panie Rzecki … No i on … biedak , uciekł za granicę . W roku zeszłym znalazł się istotny morderca , ogłoszono niewinność Ludwika , ale i cóż , kiedy on już od dwu lat nie pisał … |
1497 | — Mamy , jaśnie panie , ale na inszy sposób . |
1498 | — Nie z panną Łęcką , ale z panią Stawską . |
1499 | Pewnego dnia przy końcu marca Wokulski przyszedłszy do panny Izabeli zastał ją w doskonałym humorze . |
1500 | — Przepraszam ! … — zawołał podnosząc się z fotelu . |
1501 | Co się tam działo , dobrze nie wiem , bo najdziksze fantazje przebiegały mi po głowie . Marzyło mi się , że pan Leon mówi , jak zwykle , o potędze wiary , o upadku duchów i o potrzebie poświęcenia , czemu głośno wtórowali obecni . Zgodny chór jednakże osłabnął , gdy pan Leon zaczął tłumaczyć , że należałoby nareszcie wypróbować owej gotowości do czynu . Musiałem być bardzo nietrzeźwy , skoro przywidziało mi się , że pan Leon proponuje , ażeby kto z obecnych skoczył z Nowego Zjazdu na bruk idącej pod nim ulicy , i że na to wszyscy umilkli jak jeden mąż , a wielu pochowało się za beczki . |
1502 | Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar . Ale myślał o czym innym i wahał się . |
1503 | — I z czarownikami naradzasz się ( pfy ! nieczysta siła … ) , na czym , mówię tobie , nie zyskasz rozbitej kopiejki , a możesz na siebie obrazić Boga . |
1504 | — Stachu — mówiłem nieraz — strzeż się ! … Masz czterdzieści trzy lat … W tym wieku Bismarck dopiero zaczynał karierę … |
1505 | Rzecki spojrzał w jego rozgorączkowaną twarz i odsunął butelkę . |
1506 | — Przypuściwszy , że wszystko stanie się według woli pani — rzekł — czy mnie przyjęłaby pani za towarzysza ? … |
1507 | — Czy ja wiem ? … — szepnął . — Czy ja wiem ? … Co jest pewnego na tym świecie ? |
1508 | — Bo mi narzeczona umarła — odpowiedział doktór pochyliwszy się na tył fotelu i patrząc w sufit . — Więc zrobiłem , com mógł : otrułem się chloroformem . Było to na prowincji . Ale Bóg zesłał dobrego kolegę , który wysadził drzwi i uratował mnie . Najpodlejszy rodzaj miłosierdzia ! … Ja zapłaciłem za drzwi zepsute , a kolega odziedziczył moją praktykę ogłosiwszy , żem wariat … |
1509 | — Ach ! — woła — cóż to za piękny wazon ! … Z pewnością francuska majolika , znam się na tym … Powiedz pan panu Wokulskiemu , ażeby mi go przysłał i … ( tu dodała szeptem ) i … powiedz mu pan jeszcze , że pojutrze około pierwszej … |
1510 | — Szczególny wypadek ! Mam dziurę w twarzy , ząb wybity , a kuli nie widać … Przecie jej nie połknąłem … |
1511 | Wokulski już po raz drugi tego wieczora zarumienił się jak wyrostek . |
1512 | — Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki . — No , do widzenia zatem , do jutra … A nie zapomnij o obiedzie … |
1513 | — Czy mówię z panem Wokulskim ? |
1514 | — Naprzód cofnę wyraz : próżniacy , jeżeli on panią razi , a następnie … Niech mi pani raczy wskazać człowieka z tej sfery , o jakiej mówimy , który by coś robił ? … Znam tych panów około dwudziestu , są to również znajomi pani . Cóż więc robią oni wszyscy , począwszy od księcia , najzacniejszej w świecie osobistości , który wreszcie może tłomaczyć się wiekiem , a skończywszy … choćby na panu Starskim , który swoich wiecznie trwających wakacyj nie może tłomaczyć nawet położeniem majątkowym … |
1515 | W głębi kaplicy , w powodzi światła , leżał biały Chrystus otoczony kwiatami . Zdawało się Wokulskiemu , że pod wpływem migotliwych płomyków twarz jego ożywia się przybierając wyraz groźby albo litości i łaski . Kiedy pozytywka wygrywała Łucję z Lamermooru albo kiedy ze środka kościoła doleciał stukot pieniędzy i francuskie wykrzykniki , oblicze Chrystusa ciemniało . Ale kiedy do krucyfiksu zbliżył się jaki biedak i opowiadał Ukrzyżowanemu swoje strapienia , Chrystus otwierał martwe usta i w szmerze fontanny powtarzał błogosławieństwa i obietnice … |
1516 | „ Straszny upał ! ” — mruknął pan Tomasz . |
1517 | — Uważa pan , panie Maruszewicz — mówił Wokulski przeglądając papiery — mógłbym panu w tej chwili wypowiedzieć kilka morałów albo nawet przez pewien czas zostawić pana w niepewności . Ale że obaj jesteśmy już pełnoletni , więc … |
1518 | — Nie . Im jestem winien ze dwa tysiące , może trochę więcej … Ale , powiadam ci , panie Stanisławie ( bo to cała awantura ! ) , ktoś w marcu wykupił moje dawniejsze weksle . Kto ? nie wiem ; jednakże , na wszelki wypadek , chcę być przygotowany . |
1519 | — A pani co na to ? |
1520 | — Dalibóg ! więcej nie warto … — wtrąca jegomość z miną łajdaka . |
1521 | Podał jej kilkadziesiąt rubli zawiniętych w kartkę do Wysockiego . A kiedy ona wahała się , czy ma brać , wcisnął jej zwitek w rękę i rzekł : |
1522 | W Wielki Piątek z rana Wokulski przypomniał sobie , że dziś i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały przy grobach . |
1523 | — Tak , niekiedy … |
1524 | — Ach , ten … Ciekawam , jak go tu wnieśli ? … Mój człowieku , co mówiliście o krwi ? — spytała panna Izabela Węgiełka . |
1525 | Za moich czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu ; jego matka lub żona były gospodyniami , a wszyscy członkowie rodziny pracownikami . Dziś pryncypał bierze tylko dochody z handlu , najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o to , ażeby jego dzieci nie zostały kupcami . Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim , który ma szersze zamiary , tylko myślę w ogólności , że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi , jeżeli chce mieć porządnych . |
1526 | — Łęcki jest pański klient ? — pyta piękny brunet . |
1527 | — Niestety ! nie jeździłem żadnym — westchnął Starski — ale w tej chwili wyobrażam sobie , że jadę bardzo lichym . |
1528 | — A to cała historia ! — odpowiedział Mraczewski rzucając się na fotel . — Przyjechaliśmy tu dziś z Suzinem o jedynastej … Od pierwszej do trzeciej byliśmy z nim u Wokulskiego , a po trzeciej wpadłem na chwilę do matki i na chwilę do pani Stawskiej … Pyszna kobieta , co ? … |
1529 | Wtedy ( rzecz nie do uwierzenia ! ) palą się u niego dniem i nocą światła , a w mieszkaniu słychać głosy wielu mężczyzn , czasami nawet i kobiet … |
1530 | — Dobrze ci tak mówić — odparłem — bo jesteś mężczyzna , a nade wszystko masz pieniądze … Tymczasem ona , biedaczka , skutkiem tej awantury już dziś straciła wszystkie lekcje , a raczej sama się ich wyrzekła . Z czego więc będzie żyć ? … |
1531 | — Nie , panie . Niedługo już będę żył , więc pragnę przeprowadzić choćby jedną zasadę : jeżeli społeczność chce , ażeby jednostki szanowały umowę względem niej , niechaj sama wykonywa ją względem jednostek . Jeżeli ja mam komuś płacić za komorne , niech inni tyle płacą mi za lekcje , żeby mi na komorne wystarczyło . Rozumie pan ? … |
1532 | — Wątpię — odparł — czy będziemy mieli posady odpowiadające pańskim wymaganiom . Niech pan jednak wstąpi kiedy do mnie … |
1533 | — Więc my , papo , już nie pojedziemy do Paryża … |
1534 | — Podobno … podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę … kamienicę pana Łęckiego ? … |
1535 | — Ale nie Wokulski . |
1536 | — Co to ja ! … — odparł stary Żyd . — Ale ja , panie , mam po Henryku wnuczka , co mu dopiero dziewięć lat , i niech no pan słucha , jaki on do mnie w tamten tydzień list napisał . „ Mój dziadku — on pisał , ten mały Michaś — ja potrzebuje takie szarade : |
1537 | — Obie . |
1538 | Odebrawszy taką odpowiedź Rzecki już nie zatrzymywał się . Bardzo czule pożegnał Wokulskiego , wpadł do sklepu po pieniądze , potem siadł w dorożkę i kazał jechać do pani Misiewiczowej . |
1539 | Pamiętam , leżał akurat w łóżku nakryty pierzyną mojej ciotki i pił gorące ziółka na poty . Gdy mu zaś opowiedziałem cały interes , rzekł : |
1540 | Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej . |
1541 | — Twój ojciec ma słuszność — odparła hrabina — ten człowiek może być użyteczny . Zresztą za granicą podobne stosunki należą do dobrego tonu . |
1542 | „ On ma jednakże tęgiego bzika ” — pomyślał Wokulski . Później dodał głośno : |
1543 | — Eljen Magyar ! … Oto będziemy spali … Żeby tak jeszcze z kielich śliwowicy do poduszki ! … |
1544 | — Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się . — My dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra i jej koteria . Oni tak głęboko zasnęli , że razi ich każdy objaw żywotności , każdy mój śmielszy krok — dodał jakby do siebie . |
1545 | Na jednej ze stacyj Wokulski pisze kartkę do Suzina : „ Paris — Grand Hotel ” , i daje ją konduktorowi wagonu razem z jakimś banknotem , nie troszcząc się ani o to , ile dał , ani o to , czy depesza dojdzie . Na następnej stacji ktoś wsuwa mu w rękę cały zwitek banknotów i jadą dalej . Wokulski spostrzega , że znowu jest noc , i znowu zapada w stan , który może być snem , a może tylko utratą przytomności . |
1546 | — Zrobił niekorzystne wrażenie . |
1547 | — Czy podobna — odezwałem się — ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach ogólnych , o polityce , o Europie … |
1548 | — A ty co na to ? |
1549 | Jest niedziela , szkaradny dzień marcowy ; zbliża się południe , lecz ulice Warszawy są prawie puste . Ludzie nie wychodzą z domów albo kryją się w bramach , albo skuleni uciekają przed siekącym ich deszczem i śniegiem . Prawie nie słychać turkotu dorożek , gdyż dorożki stoją . Dorożkarze opuściwszy kozioł wchodzą pod budy swoich powozów , a zmoczone deszczem i zasypane śniegiem konie wyglądają tak , jakby pragnęły schować się pod dyszel i nakryć własnymi uszami . |
1550 | — Co tobie , Belciu ? … |
1551 | Pan Łęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument . Odłożywszy zaś pióro rzekł : |
1552 | — A co to ? … — machinalnie zapytała służąca . |
1553 | „ Droga panno Izabelo ! — pisała baronowa . — Wyznaję , że dotychczasowym postępowaniem mogłam zasłużyć na niechęć Pani i ściągnąć na siebie gniew miłosiernego Boga , który tak troskliwie opiekuje się Wami . Dlatego cofam wszystko , upokarzam się przed Tobą , droga Pani , i błagam , ażebyś mi przebaczyła . Bo czy nie jest dowód łaski Nieba nad Wami , choćby w zesłaniu Wam tego Wokulskiego ? Człowiek ułomny jak inni stał się narzędziem Najwyższej Ręki , ażeby mnie ukarać , a Was wynagrodzić . Nie dość bowiem , że ranił mi w pojedynku męża ( któremu również niech Bóg przebaczy wszystkie podłości , jakich się względem mnie dopuścił ) , ale jeszcze nabył kamienicę , w której zgasło moje ukochane dziecko , i pewnie każe sobie płacić duże komorne . Wy zaś nie tylko patrzycie na moje klęski , ale jeszcze zyskaliście dwadzieścia tysięcy rubli więcej , niż była warta kamienica . |
1554 | „ Nie rozumiem tej kobiety ! — pomyślał . — Kiedy ona jest sobą , z kim ona jest sobą ? … ” |
1555 | — Dziecko jeszcze jesteś — mówił nieco zakłopotany pan Tomasz — jesteś idealistka , więc … mogłoby cię to zrazić do nich … Ale masz przecie rozum . Baron , widzisz , utrzymuje jakąś spółkę z lichwiarzami , a fortuna marszałka urosła głównie ze szczęśliwych pogorzeli , no … i trochę z handlu bydłem w czasie wojny sewastopolskiej … |
1556 | — Z pewnością ! — mruknął pan Ignacy . — Gdzież Stach … to jest pan Wokulski ? — dodał podnosząc się z fotelu . |
1557 | — Panie mecenasie — przerwał Wokulski — czy zechce pan w moim imieniu stanąć do licytacji tego domu ? |
1558 | „ Co znaczy ta karta , papo ? … ” — zapytuje ojca . |
1559 | W tej chwili koń jego wyrzucił głową i zarżał ; odpowiedziało mu w głębi lasu inne rżenie i tętent . Niebawem na końcu ścieżki pokazała się amazonka , w której Wokulski poznał panią Wąsowską . |
1560 | — Najuczciwsza kobieta — odparł . — Młode to , piękne i pracuje na cały dom … Bo emerytura jej matki ledwie starczy na komorne … |
1561 | — Słucham najoryginalniejszej … |
1562 | — Już jej dawno nie mam … |
1563 | — Więc tu nikt nie płaci , a przynajmniej nie płaci regularnie ? — zapytałem eks-obywatela . |
1564 | — Żenisz się ? — rzekłem do Jasia . |
1565 | — Coś mi się zdaje , że Wokulski jest … jakby zakochany ? … |
1566 | Wszedł w bramę domu , w którym znajdował się sklep , i skręcił do pokoju Rzeckiego , a za nim dziewczyna . Pan Ignacy był u siebie i zobaczywszy szczególną parę , rozłożył ręce z podziwu . |
1567 | — Dla mnie niech pani sobie nie zadaje tego trudu . |
1568 | W rezultacie tak Rzecki , jak baron , jak książę i paru hrabiów , którzy dowiedzieli się o „ nowym figlu ” Maruszewicza , wszyscy przyznawali , że Wokulski postąpił szlachetnie , ale nie po męsku . |
1569 | — Gadaj prosto z mostu — zachęcał go Wokulski . |
1570 | Wokulski pożegnał ich i poszedł . |
1571 | A jak ona wypytywała się : „ Czy pan Stanisław nigdy nie zachodzi tu do sklepu ? … ” Jak patrzyła na drzwi prowadzące do sieni i do mego mieszkania , gdzie o kilka kroków od niej zmarszczony Wokulski nie domyślając się , że tu tęsknią za nim , siedział nad książkami . |
1572 | Usłyszawszy to doznałem dziwnego uczucia : byłem kontent , a jednocześnie jakby mnie kto w serce kolnął . |
1573 | Po dwa razy dziennie bywał u pana Łęckiego , a jeżeli nie u niego , to przynajmniej w tych towarzystwach , gdzie mógł spotkać się z panną Izabelą , patrzeć na nią i zamienić choć parę wyrazów . To mu na dziś wystarczało , a o przyszłości nie śmiał myśleć . |
1574 | — Pan wychodzi ? |
1575 | Wokulski zawahał się , co ma robić w tej chwili . |
1576 | Pan Łęcki stanął na środku pokoju i strzeliwszy palcami zawołał : |
1577 | — To wyuczone ! … — rzekła czerwona kumoszka do starszej . |
1578 | Naprzeciw nas , może o wiorstę , były dwa pagórki , a między nimi gościniec . Spostrzegłem , że na jego żółtym tle ukazują się jakieś białe znaki , które wkrótce utworzyły białą linię , a potem białą plamę . Jednocześnie z parowu leżącego o kilkaset kroków na lewo od nas wyszli granatowi żołnierze , którzy niebawem sformowali się w granatową kolumnę . W tej chwili na prawo od nas huknął strzał armatni i nad białym oddziałem austriackim ukazał się siwy obłoczek dymu . Parę minut pauzy i znowu strzał , i znowu nad Austriakami obłoczek . Pół minuty — znowu strzał i znowu obłoczek … |
1579 | — Prawda — ciągnie dalej Żyd — że w naszym wieku ciężko stoić , no , ale takie pieniądze to też nie chodzą piechotą … A jaką pan będzie miał reputację , kiedy się dowiedzą , że pan dobrodziej chciał kupić kamienicę za osiemdziesiąt tysięcy rubli ? … |
1580 | — Nie tak piękne , jak się wydaje — odpowiedziała staruszka . — Stroje bardzo często nie popłacone , a elegancja ! … Zapewne , inna musi być w salonie z hrabiami i książętami , a inna w garderobie z biednymi robotnicami . |
1581 | — Ach , więc walka ? … — spytała panna Izabela . |
1582 | Inni , więksi i mniejsi panowie , przeczuwając , że cały interes Wokulskiego przejdzie w ręce Szlangbauma , już składają mu wizyty . Nie wiedzą , biedaki ! że on co najmniej o pięć procent zniży im dochody … Najmądrzejszy zaś z nich , Ochocki , zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu , myśli o machinach latających . Ba ! … zdaje mi się , że od kilku dni radzi o nich z Wokulskim . Zawsze znajdzie swój swego : marzyciel marzyciela … |
1583 | — Ale gdybyś pan był , musiałbyś chyba trzeci raz zmienić program . |
1584 | Wokulski w milczeniu przypatrywał się . Młody człowiek nie dosięgnął jeszcze lat trzydziestu i rzeczywiście odznaczał się niezwykłą fizjognomią . Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa . |
1585 | Zgarbiony hrabia wybuchnął : |
1586 | — Merci , monsieur … |
1587 | — Wiesz — mówił — byłem z powinszowaniem u Wokulskiego . To dzielny człowiek , istotny dżentelmen ! Już ani myśli o pojedynku i nawet zdaje się żałować barona . Nic nie pomoże , szlachecka krew musi się odezwać , bez względu na kondycję … |
1588 | Nawet Ochocki , odwiedziwszy któregoś dnia pannę Izabelę , opowiedział jej , że byli z Wokulskim na spacerze w Łazienkach … |
1589 | Mraczewski osłupiał . |
1590 | Wsunął rękę pod bok i jęczał żałośnie . |
1591 | „ Już ich pewno nie spotkam ! ” — powtarzał z rozpaczą . |
1592 | — Moja kuzynka zaczyna mi się coraz mniej podobać — rzekł Ochocki patrząc na pannę Izabelę . — Widzi ją pani ? … |
1593 | — Na kiedy jaśnie pani rozkaże ? — spytał służący . |
1594 | — Grand Hotel — mówi Wokulski siadając . |
1595 | „ Panie Wokulski ! Wybacz , że nie nazywam cię szanownym , ale trudno dawać taki tytuł człowiekowi , od którego już wszyscy odwracają się ze wstrętem . Nieszczęsny człowieku ! Jeszcze nie zrehabilitowałeś się ze swych dawniejszych występków , a już hańbisz się nowymi . Dziś o niczym więcej nie mówi całe miasto , tylko o twoich odwiedzinach u kobiety tak źle prowadzącej się jak Stawska . Już nie tylko miewasz z nią schadzki na mieście , nie tylko zakradasz się do niej po nocach , co by jeszcze dowodziło , żeś niezupełnie wstyd zatracił , ale nawet odwiedzasz ją w biały dzień , wobec służby , młodzieży i uczciwych mieszkańców tej skompromitowanej kamienicy . |
1596 | Padły znowu dwa strzały i znowu dwa . Jadący przed nami szwadron zatrzymał się ; dwie armaty i dwa jaszczyki galopem popędziły naprzód , kilku jezdnych pocwałowało na najbliższe wzgórza . Stanęliśmy — i przez chwilę zaległa taka cisza , że słychać było tętent siwej klaczy dopędzającego nas adiutanta . Przeleciała mimo , do huzarów , dysząc i prawie dotykając brzuchem ziemi . |
1597 | „ Gotowi jeszcze myśleć , że oddawałem się rozpuście ! ” — westchnął nieszczęsny pan Ignacy . |
1598 | A gdy zostali sami , dodała : |
1599 | — Idę natychmiast — rzekł . — Panie Wokulski … — dodał spostrzegłszy Wokulskiego — może pan zechce mnie zastąpić … Biegnę i wracam za chwilę … |
1600 | „ Ona ? … — szepcze Wokulski . — Niepodobieństwo ! … ” |
1601 | — Kobiety , panie Ochocki . |
1602 | „ Cóż to za ludzie ! … Cóż to za ludzie ! … ” — powtarzała , wstydząc się jednak sama przed sobą rzucić na nich jakiś ostrzejszy epitet , gdyż należeli do świata . Nikczemnikiem , według jej wyobrażeń , można było nazwać tylko Wokulskiego . |
1603 | Otrząsnął się ze swych przywidzeń i tylko było mu trochę przykro , że Starski siedzi obok panny Izabeli . Ale tylko trochę … |
1604 | — Po cóż więc kupiła klacz wyścigową ? |
1605 | — Będę … |
1606 | — Bo nie wiecie dnia ani godziny — dodawał pan Domański . |
1607 | A co tymczasem robili Szlangbaumowie ? Pieniądze . Zbierał je dziad i ojciec , tak że dziś syn , do niedawna skromny subiekt , za rok będzie trząsł naszym handlem . A oni to rozumieją , bo stary Szlangbaum jeszcze w styczniu napisał szaradę : |
1608 | Zbliżali się do ruin . Wokulski rozmyślał . |
1609 | Pani Wąsowska parsknęła króciutkim śmiechem , lecz wnet opanowała się i zaczęła mówić : |
1610 | — To jest niemożliwe , Belciu . |
1611 | Odeszli na bok . |
1612 | Wokulski spojrzał na starca obutego w drewniane sandały jak najuboższy wyrobnik , potem na jego sprzęty , z których wyzierała nędza , i pomyślał , że przecie ten człowiek za swoje wynalazki mógłby mieć miliony . Wyrzekł się ich jednak dla dobra jakiejś przyszłej , doskonalszej ludzkości … Geist wydał mu się w tej chwili jak Mojżesz , który do obiecanej ziemi prowadzi jeszcze nie urodzone pokolenia . |
1613 | — Z panną Łęcką ? — pochwycił doktór . — Radzę nie mieszać się do tego . |
1614 | — Nawet bardzo ; dzisiejsi kupcy umieją robić śmiałe projekta . |
1615 | Pan Ignacy otworzył i czytał : |
1616 | — Cholera ! … jak to bluźni … — mruknął maglarz . |
1617 | — Bodajby zrobił ! — W każdym razie coś pani powiem . Widzi pani , w życiu można spotkać ludzi weselszych ode mnie , eleganckich , z tytułami , nawet z majątkiem większym niż mój … Ale przywiązania , jak moje , chyba pani nie znajdzie . Bo jeżeli miłość mierzy się wielkością cierpień , takiej jak moja może jeszcze nie było na świecie . |
1618 | „ Kark skręci — mówią baby . — Jezus Maria ! ratuj duszę jego … ” Maruszewicz , jako człowiek nerwowy , uciekł do pani Krzeszowskiej , a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości drugiego piętra , przy oknie baronowej . |
1619 | — Byłeś ? — spytał go Mincel . |
1620 | — W każdym razie nie z tej połowy świata , do której ja przywykłam — odcięła wdówka krzywiąc się i patrząc na drogę . |
1621 | Albo ta dziewczyna , która pisała do niego od magdalenek : „ Przypomniałam sobie jedną modlitwę z dziecinnych czasów , ażeby modlić się za pana … ” . |
1622 | — Widzisz , jak nas przyjmują ! … — szepnąłem po niemiecku do Stacha . |
1623 | Przybył tam dosyć późno , właśnie w chwili kiedy mistrz dał się uprosić do uszczęśliwienia słuchaczy koncertem własnej kompozycji . Jeden z miejscowych muzyków usiadł towarzyszyć mu na fortepianie , drugi przyniósł mistrzowi skrzypce , trzeci odwracał nuty akompaniatorowi , czwarty stał za mistrzem w zamiarze podkreślania fizjognomią i gestami piękniejszych albo trudniejszych ustępów . |
1624 | Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły , że zwróciło to uwagę służącego , który zaczął kręcić się po pokoju . |
1625 | — Więc tedy , jakeście szli z przednią strażą pod Magentę ? … — przerwałem mu . |
1626 | Patrzę : dom żółty o trzech piętrach , numer ten sam , ba ! … nawet już na tabliczce znajduję nazwisko Stanisława Wokulskiego … ( Widocznie kazał ją przybić stary Szlangbaum . ) |
1627 | — O nie — odpowiedziała panna Izabela . |
1628 | — Źle ! źle ! … — mruczał Geist . — Muszę szukać kupca na mój materiał wybuchowy . A myślałem , że połączymy się … |
1629 | Powoli jednakże , ku największemu zdziwieniu , spostrzegł , że ów Paryż , budowany przez kilkanaście wieków , przez miliony ludzi , nie wiedzących o sobie i nie myślących o żadnym planie , ma jednakże plan , tworzy całość , nawet bardzo logiczną . |
1630 | — Chodzi o inte … to jest o plan , a raczej … o projekt zawiązania spółki do ułatwienia handlu … |
1631 | — Głupstwa robię ! … — mruczał . — Co za nonsens narażać wszystko dla pierwszego lepszego z ulicy … |
1632 | Sklep Wokulskiego w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum ; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów , ani wierzytelności dawnej firmy , więc pan Rzecki na gwałt regulował rachunki . |
1633 | Nie wszedł tam jednak od razu ; coś go zatrzymywało . Chciał zobaczyć pannę Izabelę , a jednocześnie lękał się tego i wstydził się swoich półimperiałów . |
1634 | Baronowa rozkrzyżowała ręce jak człowiek trafiony kulą w piersi . |
1635 | — Mam pojedynek — odparł Wokulski . |
1636 | — Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek … |
1637 | — Od doktora Szumana . |
1638 | — Prędzej , panie , prędzej , bo dalibóg ! nie ma czasu … |
1639 | Miała migrenę , więc została w łóżku do czwartej po południu . Była kontenta , że baron został ranny , a zdziwiona , że opłakany przez nią Wokulski nie zginął . |
1640 | „ Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki … ” |
1641 | — Rozumie się . Zawsze słabi ponoszą koszta zatargów między silnymi . |
1642 | — O tak , znam … |
1643 | „ Co za uczucie ! … co za namiętność ! … ” — powtarzała w duchu . |
1644 | — Od pani hrabiny — rzekł . |
1645 | — Bój się pan Boga , z Paryża ogromnie ekscytują nas o te bulwary … Czy im pan odpowiedziałeś ? |
1646 | — Jeżeli pani baronowa coś zaryzykuje , możemy nie dopuścić nawet do siedemdziesięciu tysięcy rubli . |
1647 | — A dajcież mi raz spokój z tym waszym ogółem ! … — wykrzyknął Wokulski uderzając pięścią w stół . — Co ja robiłem dla niego , o tym wiem , ale … cóż on zrobił dla mnie ! … Więc nigdy nie skończą się wymagania ofiar , które mi nie dały żadnych praw ? … — Chcę nareszcie raz coś zrobić dla samego siebie … Uszami wylewają mi się frazesy , których nikt nie wypełnia … Własne szczęście — to dziś mój obowiązek … inaczej … w łeb bym sobie palnął , gdybym już nic nie widział dla siebie , oprócz jakichś fantastycznych ciężarów . Tysiące próżnują , a jeden względem nich ma obowiązki ! … Czy słyszano coś potworniejszego ? … |
1648 | — Szukasz czego ? — spytałem . |
1649 | — Nie przyszedłem do pańskiego domu , tylko do sklepu za sprawunkiem … Wicek ! — zwrócił się Franc do chłopca — daj mi korek za grosz … Tylko zawiń go w bibułę … Do widzenia , kochany Ignacy , wpadnij do mnie dziś wieczorem , to przy dobrej butelce pogadamy . A może i ten pan z tobą przyjdzie — dodał już z ulicy , wskazując ręką na sinego z gniewu Jana . |
1650 | — Aha , prawda , zapomniałam … — wtrąciła pani Misiewiczowa . |
1651 | — Wasza jest mniej obrzydliwa ? — spytała pani Wąsowska . |
1652 | — Żydzi , mówię , Żydzi ! … Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą , ażeby im bruździł jakiś Wokulski , nie Żyd ani nawet meches . |
1653 | — Ona przecież nazwała go impertynentem … |
1654 | — Cóż to , panie , mają znaczyć pańskie pantominy ? |
1655 | — Za godzinkę … może trochę dłużej … — odpowiada dżentelmen . |
1656 | Hultaj Maruszewicz wypatrzył ze swych okien , że pani Stawska ubiera lalkę , a baronowa poszła do niego z lornetką , ażeby to sprawdzić … |
1657 | — Pozwoli pani baronowa , że w tej sprawie zadecyduje sam gospodarz , pan Wokulski . |
1658 | Dziwny traf . Gdy Wokulski był subiektem w sklepie kolonialnym , marzył o perpetuum mobile , machinie , która by się sama poruszała . Gdy zaś wstąpiwszy do Szkoły Przygotowawczej poznał , że taka machina jest niedorzecznością , wówczas najtajniejszym i najulubieńszym jego pragnieniem było — wynaleźć sposób kierowania balonami . To , co dla Wokulskiego było tylko fantastycznym cieniem , błąkającym się po fałszywych drogach , w Ochockim przybrało już formę praktycznego zagadnienia . |
1659 | Teraz dopiero wszedł ten łajdak lokaj ; wziął walizę Stacha i dał znać , że konie stoją przed domem . Siedliśmy do powozu , Stach i ja , ale przez drogę do kolei nie zamieniliśmy ani wyrazu . On patrzył na gwiazdy świszcząc przez zęby , a ja myślałem , że jadę — chyba na pogrzeb . |
1660 | — Ładne , miłe , lubią was wszystkich prowadzić za nos , a kochają się tylko o tyle , o ile robi im to przyjemność . Na miłość dramatyczną nie zgodzi się żadna , a przynajmniej nie każda … Musiałaby pierwej znudzić się miłostkami , a następnie znaleźć dramatycznego kochanka . |
1661 | Więc choć deszcz ze śniegiem bije w zakratowane okna , choć pada tak gęsto , że w pokoju jest mrok , pan Ignacy ma wiosenny humor . Wydobywa spod łóżka gitarę , dostraja ją i wziąwszy kilka akordów , zaczyna śpiewać przez nos pieśń bardzo romantyczną : |
1662 | — Jak on się wydobywa … Pysznie się wydobywa ! … — zawołał drugi stołownik . |
1663 | IV . Człowiek szczęśliwy w miłości |
1664 | — W takim razie służę — rzekł baron szukając biletu . — Ach , do licha ! Nie wziąłem biletów … Może pan ma notatnik z ołówkiem , panie Wokulski ? … |
1665 | — Ależ , pani dobrodziejko ! — zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając . — Pan Rzecki był za granicą przed trzydziestu laty , a zięć pani wyjechał dopiero przed czterema … |
1666 | — Zdaje mi się … — mówi zacierając ręce — zdaje mi się , że mam przyjemność … |
1667 | — Wcale nie — rzekł Wirski . — Baronowa przyszła do pani Stawskiej , spłakała się , dostała spazmów i prosiła obie damy prawie na klęczkach , ażeby jej zapomniały ów proces o lalkę , bo inaczej nie będzie mieć spokoju do końca życia . |
1668 | Długa chwila upłynęła , zanim Wokulski skombinował , że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką , że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry . |
1669 | „ Słowo honoru — myślał — dobrowolnie wlazłem mu w te obrzydliwe łapy … Boże , jak karzesz mnie za lekkomyślność … ” |
1670 | — Owszem . I cóż dalej ? — badała pani Wąsowską nie bez cienia niecierpliwości . |
1671 | — Du lieber Gott ! Es ist ja schon zehn Uhr … |
1672 | — Nie koniec na tym … W roku 1870 wrócił do Warszawy z niewielkim fundusikiem . Przez pół roku szukał zajęcia , z daleka omijając handle korzenne , których po dziś dzień nienawidzi , aż nareszcie przy protekcji swego dzisiejszego dysponenta , Rzeckiego , wkręcił się do sklepu Minclowej , która akurat została wdową , i w rok potem ożenił się z babą grubo starszą od niego . |
1673 | Otóż książę , pomimo rozmaitych słabości , był z gruntu uczciwym człowiekiem . W sądzie o ludziach nie polegał na własnym upodobaniu , ale zasięgał opinii . |
1674 | Wszystkie te jednak chorobliwe objawy mniej trwożyły pana Ignacego aniżeli jeden straszny symptom , oto : nie chciało mu się iść do sklepu ! … Co gorsze : nie tylko czuł lenistwo , ale nawet zupełny brak ambicji ; zamiast bowiem wstydzić się swego upadku i walczyć z próżniaczymi instynktami , on , Rzecki , wynajdywał sobie powody do jak najdłuższego zatrzymania się w pokoju . |
1675 | — I ile byś też chciał odstępnego , panie Wokulski ? … |
1676 | — Czy zaraz ? — zdziwił się garson . |
1677 | Rzecki przysłaniając oczy ręką spojrzał na Wokulskiego ; Klejn ukłonił mu się parę razy ze szczytu drabinki , a płaczący człowiek zwrócił się nagle i z głośnym jękiem objął go za nogi . |
1678 | — Powiedz mi , doktorze , ale szczerze , co myślisz o Stachu ? … Bo on mnie niepokoi . Widzę , że od roku rzuca się na jakieś po prostu awantury … Ten wyjazd do Bułgarii , a dziś ten magazyn … spółka … powóz … Jest dziwna zmiana w jego charakterze … |
1679 | — A , a … ładnie ! — mówił , a powieki drgały mu nerwowo . — A ładnie … zdradził mnie pan … zostawił pan moją narzeczoną samą w parku … Żartuję … żartuję — dodał ściskając Wokulskiego za rękę — ale … Choć naprawdę mógłbym mieć do pana pretensję , gdyby nie to , że wróciłem dość wcześnie i … akurat zetknąłem się z panem Starskim , który z przeciwnego końca alei szedł ku naszej stronie … |
1680 | — Tym lepiej dla panien . |
1681 | — My z ciocią byłyśmy już na dwu przedstawieniach . |
1682 | — Czy zastałyśmy pana Mraczewskiego ? … |
1683 | I opuściła sklep trzaskając drzwiami . |
1684 | — Czego to ? — zapytał młody człowiek z czarnym zarostem nie podnosząc się z łóżka . |
1685 | Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły . |
1686 | — Heluniu — rzekła babcia stanowczo — idź do swojej lalki i rób jej kaftanik . Oczko już znalazłam , idź … |
1687 | Po upływie trzech lat takiego życia , któremu zresztą nie można było nic zarzucić , poznałem , że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksamitnych objęciach jejmości . Pobladł , pochylił się , zarzucił swoje uczone książki , a wziął się do czytania gazet i każdą chwilę wolną przepędzał ze mną na rozmowie o polityce . Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą , a nareszcie — zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne , na których zbierały się damy , stare jak grzech śmiertelny , i panowie , już pobierający emeryturę i grający w wista . |
1688 | — Bo zapewne pan nie wie o naszym zmartwieniu — rzekła poważna dama zwracając się do mnie . — Mój zięć przed czterema laty miał bardzo przykrą sprawę , najniesłuszniej … Zamordowano tu jakąś straszną lichwiarkę … Ach , Boże ! nie ma o czym mówić … Dosyć , że ktoś z bliskich ostrzegł go , że na niego pada posądzenie … Najniewinniej , panie … |
1689 | — Nie sód i nie potas ? … — pytał Geist . |
1690 | — Dlaczego ? … — powtórzył Wokulski patrząc na nią jak wylęknione dziecko . — Dlaczego ? … Jestem , widzi pani , kupcem i … takie uwięzienie kapitału mogłoby zaszkodzić memu kredytowi … |
1691 | Lampa gasła . Wokulski zdmuchnął ją i rzucił się na łóżko . |
1692 | Dziś już na pewno wiem , za kim on tęsknił w Bułgarii , dla kogo zębami i pazurami zdobywał majątek … Ha , wola boska ! … |
1693 | — Jak to ? … Pan chce zapłacić drożej o trzydzieści tysięcy rubli ? … — spytał . |
1694 | A ja za czym goniłem ? Naprzód za perpetuum mobile i kierowaniem balonami , potem za zdobyciem stanowiska , do którego nie dopuszczali mnie moi właśni sprzymierzeńcy , nareszcie za kobietą , do której prawie nie wolno mi się zbliżyć . A zawsze albo poświęcałem się , albo ulegałem ideom wytworzonym przez klasy , które chciały mnie zrobić swoim sługą i niewolnikiem . ” |
1695 | Poszedł jeszcze w stronę Pomarańczarni , tą samą ścieżką co pierwej , upatrując na miałkim piasku śladu bucików panny Izabeli . Coś się tu zmieniło . Wiatr dął silniej , zmącił wodę w sadzawce , porozganiał motyle i ptaki , a za to napędził więcej obłoków , które raz po raz przyćmiewały blask słońca . |
1696 | — A młody on czy stary ? — badała dalej , przypatrując mi się jak sędzia śledczy . |
1697 | „ Na północy jest chłodniej — myślał — świat roślinny i zwierzęcy jest mniej obfity , a więc o żywność dla człowieka trudniej . Nie dość na tym : ten sam człowiek musi jeszcze wkładać mnóstwo pracy w budowę ciepłych mieszkań i przygotowanie ciepłej odzieży . Francuz w porównaniu z mieszkańcem północy ma więcej wolnych sił i czasu , a nie potrzebując zużywać ich na zaspokojenie potrzeb materialnych obraca je na twórczość duchową . |
1698 | Szuman kiwał głową i wznosił brwi . |
1699 | Baron przygryzł wargi . Chwilę milczał , jakby odurzony szorstką odmową ; na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy : „ Przepraszam … ” , opuścił sklep . |
1700 | Odetchnął … Za nim rozlegają się krzyki i wymyślania licytantów , a od czasu do czasu upomnienia woźnego : |
1701 | — Widziałem lepszą rzecz , panie … Podczas kampanii byłem we Włoszech i widziałem , jak Włosi przyjmowali Francuzów w wigilię bitwy pod Magentą … |
1702 | — Tak , nieznośna baba , która będzie uważać to za nieprzyzwoite , że pani ze mną pójdzie do laboratorium … |
1703 | Tarzała się na siodle ze śmiechu . |
1704 | Adwokat utopił w nim spojrzenie pragnąc odgadnąć : co to za prośba ? Od natury jej bowiem zależał sposób słuchania . Widocznie jednak nie odkrył nic groźnego , gdyż jego fizjognomia przybrała wyraz poważnej , lecz serdecznej życzliwości . |
1705 | Weszła panna Ewelina Janocka , a w parę minut po niej , drugimi drzwiami , Starski . |
1706 | „ Jedyny rozumny … jedyny kupiec … jedyny , który może dogadać się z Ochockim ? … — myślała panna Izabela . — Czymże jest naprawdę ten człowiek ? Ach ! już wiem … ” |
1707 | — Przepraszam pannę hrabiankę — odpowiedział przybysz kłaniając się — to jest bardzo mały interes . Ja tylko chcę odebrać moje pieniądze … |
1708 | — Aaa ? … — zdziwiła się panienka . |
1709 | „ A jednak ten Mraczewski jest infamis ! — myślał . — Jak można mówić takie rzeczy w sklepie ? » Za parę dni otrzymam bilecik , a potem — schadzka ! … Ha , sama sobie winna , nie trzeba kokietować błaznów … Zresztą — wszystko mi jedno . ” |
1710 | Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni . |
1711 | — Na osiemset ? … naturalnie ! … — mówił młody człowiek . |
1712 | — Pan mecenas prosi ! … — odezwał się służący przez uchylone drzwi . |
1713 | — Drugą połowę procentu otrzyma pan w połowie stycznia — odparł Wokulski . |
1714 | — No , ten waży z pół kilograma … Ale on jest pusty … — odparł Wokulski . |
1715 | — Ażeby ocalić honor , który chcesz mi pan wydrzeć . |
1716 | — Ja ? … — krzyknął pan Tomasz i pięściami uderzył się w piersi . — Ja obawiam się Joasi , Hortensji , nawet naszego księcia i zresztą ich wszystkich razem , ale nie Wokulskiego . Gdybyś widziała , jak on dziś obcierał mnie wodą kolońską … A z jaką trwogą patrzył na mnie ! … To najszlachetniejszy człowiek , jakiego spotkałem w życiu … On nie dba o pieniądze , interesów na mnie robić nie może , ale dba o moją przyjaźń … Bóg mi go zesłał , i jeszcze w chwili , w której … w której zaczynam czuć starość , a może … śmierć … |
1717 | — Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej … |
1718 | — Zostawiłabym go w spokoju i odeszłabym . |
1719 | Rzecki uważnie spojrzał na niego i pomyślał , że wino musi być dobre , skoro aż tak rozwiązało usta Wokulskiemu . |
1720 | — Co nie mam znać ? Przecie widujemy się co dzień trzy razy , a czasami to i przez całą niedzielę albo ja siedzę u niej , albo oboje u Wysockich . |
1721 | — Dawno już chciałem poznać się z panem i porozmawiać — rzekł Ochocki ściskając go za rękę . |
1722 | W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi . |
1723 | I czuje w tej chwili , że połyskująca woda sadzawki ciągnie go z nieprzepartą siłą . |
1724 | Hrabina podniosła się z kanapy . |
1725 | Jeżeli dzień udał się dobrze , pan Ignacy był kontent . Wówczas przed snem czytał historię konsulatu i cesarstwa albo wycinki z gazet opisujących wojnę włoską z roku 1859 , albo też , co trafiało się rzadziej , wydobywał spod łóżka gitarę i grał na niej Marsza Rakoczego przyśpiewując wątpliwej wartości tenorem . |
1726 | — I wyleje — dodał z westchnieniem . — Już był tam u nas jakiś bursz z żądaniem , ażebyśmy się wynosili … Ale zjedzą diabła , czy nas ruszą bez procesu , a jeżeli ruszą … Zrobimy uciechę całemu domowi ! Żegnam pana . |
1727 | — Istnieniu wyjątków nie przeczę , kto wie jednak , czy taki Starski nie odkrył ogólnego prawidła . |
1728 | — Przecież jestem … Czego pani chce ? — odparła nieco zarumieniona służąca . |
1729 | — Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny . |
1730 | — Pracuj — mówił nieraz do Stacha — i wierz , bo silna wiara może zatrzymać słońce w biegu , a nie dopiero polepszyć stosunki ludzkie . |
1731 | — Ci , którzy byli u pana ? — spytał Jumart . — Ludzie , jak inni : przewodnicy , wynalazcy , pośrednicy … Każdy pracuje , jak umie , i stara się swoją pracę zbyć najkorzystniej . A że lubią zarobić , jeżeli się da , więcej , niż warto , to już cecha Francuzów . |
1732 | Gabinet znakomitego adwokata miał sprzęty kryte brązową skórą , w oknach brązowego koloru firanki , a na ściennych obiciach brązowe desenie . Sam gospodarz odziany był w brązowy surdut i trzymał w ręku bardzo długi cybuch , u góry zakończony funtowym bursztynem i piórkiem . |
1733 | — Od dawna przeczuwałem — zakończył pan Łęcki — że przy pomocy tego człowieka uwolnię się od troskliwości mojej familii i znowu stanę , jak powinienem ! |
1734 | — Otóż jaki ! … — mówię . |
1735 | — Wychodzisz ? … Może zajrzysz do tamtego sklepu — rzekł . |
1736 | Po odejściu barona Wokulski położył się . Nie spał całą noc , ale wrócił do równowagi . |
1737 | Wyszedł z podwórza na ulicę i jeszcze raz obejrzawszy nieruchomość , której miał zostać panem , skręcił w Aleję Jerozolimską . Tu wziął dorożkę i pojechał do adwokata . |
1738 | Dopiero po chwili spostrzegł , że damą w kremowej sukni była panna Izabela . Siedziała na fotelu , z nieporównanym wdziękiem pochylona w jego stronę , i łagodnie patrząc mu w oczy mówiła : |
1739 | A jednak jeszcze mu czegoś brakło . Chciał choć raz spojrzeć na pannę Izabelę . |
1740 | W dzień balu u księcia ani Stach , ani Szlangbaum nie byli w sklepie . |
1741 | Ochocki wziął koszyk i rzucił go na bryczkę . |
1742 | — Oszalałeś , panie Wirski ! lalka przecież u nas … |
1743 | Pan Ignacy mocniej zasadził binokle i podniósł się na swym fotelu , jakby pragnąc jednym zamachem obalić nową teorię , która przeciwstawiała się jego poglądom , lecz poplątało mu szyki wejście drugiego subiekta z brodą . |
1744 | Wtem na skręcie wymija go młoda kobieta , której wzrost i ruchy robią na Wokulskim silne wrażenie . |
1745 | Lecz jeszcze wahał się i dopiero około drugiej po południu , gdy Rzecki z powodu święta kazał już sklep zamykać , Wokulski wziął z kasy dwadzieścia pięć półimperiałów i poszedł w stronę kościoła . |
1746 | Stary Mincel i w niedzielę bywał w sklepie . Rano modlił się , a około południa kazał mi przychodzić do siebie na pewien rodzaj lekcji . |
1747 | — Bardzom kontent , kuzynko , że tak prędko poznałaś się na tym poliszynelu — odezwał się Ochocki . — Może pani siądzie ? |
1748 | — I przyznaj , że umiem dotrzymywać obietnic . |
1749 | „ Więc dobrze , zginę … Ale zostawię po sobie pamiątkę ! … ” |
1750 | — No , może to jeszcze nie ona . |
1751 | — Zaraz wróci , poszedł oddać list posłańcowi . Czy gorzej boli cię głowa ? — pyta panna Florentyna . |
1752 | — Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong . |
1753 | Spojrzał po obecnych . Prezesowa była wesoła , hrabina uśmiechnięta , pan Łęcki promieniejący . Na koźle lokaj hrabiny półgłosem zakładał się z furmanem , że Wokulski wygra . Dokoła nich kipiały śmiech i radość . Radował się tłum , galerie , powozy ; kobiety w barwnych strojach były piękne jak kwiaty i ożywione jak ptaki . Muzyka grała fałszywie , ale raźnie ; konie rżały , sportsmeni zakładali się , przekupnie zachwalali piwo , pomarańcze i pierniki . Radowało się słońce , niebo i ziemia , a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju , że chciałby wszystko i wszystkich porwać w objęcia . |
1754 | — Nie , dłużników . |
1755 | — Ehe … doprawdy … |
1756 | — Cóż ? … — spytała ciotka . |
1757 | — Był tu Wokulski — mówiła pani Wąsowska — i dosyć nagle wyszedł . |
1758 | Siadłem i znowu nie mówiliśmy nic do siebie . On żałośnie trząsł głową , ja spuściłem oczy . Obaj myśleliśmy o biednym Katzu i o naszych zawiedzionych nadziejach . Wreszcie Mincel utarł nos z wielkim hałasem i odwróciwszy się do okna , mruknął : |
1759 | — Kobieta młoda , panie Rzecki , niebrzydka . |
1760 | — Tak , odpowiem panu listownie . |
1761 | Podczas obrządku wycierania się kosmatymi ręcznikami , z upodobaniem patrzył na swoje chude łydki i zarośnięte piersi , mrucząc : |
1762 | — O wyścigi … — wtrącił pośpiesznie Wokulski . — Baron nie mógł mi darować , że kupiłem jego konia … |
1763 | — No , przede wszystkim robił długi . Trochę grał , trochę podróżował ( zdaje mi się jednak , że głównie po paryskich i londyńskich knajpach , bo w te jego Chiny wierzyć mi się nie chce ) , ale specjalnie trudnił się bałamuceniem młodych mężatek . W tym to on mistrz i już ma tak ustaloną reputację , że mężatki wcale mu się nie opierają , a panny wierzą , że do której zacznie się umizgać Starski , natychmiast dostanie męża . Takie dobre zajęcie jak każde inne ! … |
1764 | — Pozwól sobie przypomnieć — odezwał się — że z początku pisywałem listy bardzo życzliwe , owszem , może nawet za sentymentalne . Zraziły mnie dopiero twoje krótkie odpowiedzi . |
1765 | — Powiedz mi pan — rzekła — czy to wielka przyjemność dorabiać się majątku ? |
1766 | — O , ja nieszczęśliwa ! … Przysięgnę , że to on , nikczemnik , nasadził na mnie tych bandytów … Wywdzięcza mi się , żem go wydobyła z nędzy ! … Żem kupiła jego konia ! … |
1767 | — Ja nieczęsto kaszlę , ale dziś trochę zaziębiłem się … i nawet nie zawsze jestem skłonny do zaziębień , tylko w jesieni i na nowiu . No , ale to przejdzie , bo właśnie onegdaj zaprosiłem na konsylium Chałubińskiego i Baranowskiego i ci mi powiedzieli , że bylem się szanował , będę zdrów … Pytałem ich również ( mówię to tylko panu ) , co sądzą o moim małżeństwie . Ale oni powiedzieli , że małżeństwo to taka rzecz osobista … Zwróciłem ich uwagę , że lekarze berlińscy od dawna już kazali mi się żenić . To im dało do myślenia i zaraz któryś rzekł : „ A to szkoda , wielka szkoda , że pan natychmiast nie spełnił ich zalecenia … ” Toteż , powiem panu , obecnie jestem zdecydowany skończyć przed adwentem … |
1768 | Pan wie , co to ? … Pierwsze i drugie — to jest : * ko – za * ; pierwsze i trzecie — to jest * ko – ki * , a wszystkie — to są : Ko – za – ki . A pan wie , co oni mi odpisali ? … Zaraz … |
1769 | „ Oszalałem ! — mówił . — Więc jeżeli nie pójdę do kościoła , gdzież ją spotkam ? … Jeżeli nie pieniędzmi , czym zwrócę na siebie jej uwagę ? … Tracę rozsądek … ” |
1770 | — Dlaczegożeś nie wracał ? |
1771 | „ Co on sobie pomyśli zobaczywszy mnie o tej godzinie na ulicy ? … Naturalnie pomyśli , że jestem najpodlejszy dysponent , który zamiast siedzieć w sklepie , łajdaczy się po mieście … Oto los ! … ” |
1772 | — Albo ? … |
1773 | Położył rękę na ramieniu Wokulskiego i patrząc mu w oczy jakimś rozstrzelonym i rozmarzonym wzrokiem spytał : |
1774 | — Potem miał pan pojedynek , który … bardzo nas zaniepokoił … — dodała ciszej . — A potem … baron przeprosił mnie — zakończyła szybko , spuszczając oczy . — W liście napisanym z tego powodu do mnie baron mówi o panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią … |
1775 | Stanowisko Szlangbauma wyjaśniło się od razu ; dziś mnie prędzej coś powiedzą ( ba ! nawet zwymyślają ) aniżeli jemu . Ale czy wynalazł kto sposób przeciw półsłówkom , minom i spojrzeniom ? … A to wszystko truje biedaka , który mi nieraz mówi wzdychając : |
1776 | — Siądź , proszę cię — rzekła prezesowa wskazując mu krzesło obok . — Stanisław ci na imię , tak ? … A , z którychże to Wokulskich ? … |
1777 | Proszę sobie jednak wyobrazić moje zdziwienie , kiedy zaprosiwszy raz Klejna i Mraczewskiego do siebie na herbatę przekonałem się , że Mraczewski jest gorszym socjalistą od Klejna … Ten Mraczewski , który za wymyślanie na socjalistów stracił u nas posadę ! … Ze zdumienia przez cały wieczór nie mogłem ust otworzyć ; tylko Klejn cieszył się po cichu , a Mraczewski rozprawiał . |
1778 | Było już wpół do dziewiątej wieczorem , kiedy Wokulski wracał do domu . Słońce niedawno zaszło , lecz silny wzrok mógł już dopatrzeć większe gwiazdy przebłyskujące na złotawolazurowym niebie . Po ulicach rozlegał się wesoły gwar przechodniów ; w sercu Wokulskiego zasiadł radosny spokój . |
1779 | „ Wszystko jedno ! ” — mruczał . |
1780 | — A cóż Anglia ? |
1781 | — Chcesz stamtąd wyjść ? |
1782 | Kwit był napisany według wszelkich form . Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery . W chwilę później młody człowiek , ciągle zmieszany , opuścił gabinet ; zbiegając zaś ze schodów , myślał : |
1783 | Ależ ja zaczynam być naprawdę sentymentalny ? … muszę mieć nerwy dobrze rozbite . Bulwar jednak nie wytępiłby takich oto Mohikanów ; przenieśliby się na Pragę albo za Pragę , uprawialiby w dalszym ciągu swoje rzemiosło , kochaliby się jak ta dwójeczka , ba , nawet mnożyliby się . Co za piękne , ojczyzno , będziesz miała potomstwo , urodzone i wychowane na tym śmietniku , z matki okrytej wysypką i beznosego ojca ! … |
1784 | — Zapewne od czasu — odparł — kiedy to dentysta źle wyrwał mi ząb , i w dodatku zdrowy … |
1785 | Wuj Raczek kazał zamknąć drzwi mieszkania ( ciotki w domu nie było ) i sięgnąwszy pod poduszkę wydobył stamtąd klucz . |
1786 | — Ale wydawać przyjemnie ? |
1787 | W tej chwili z kuchni wyszło nowe dziwo : stary parobek otyły . Wokulski , który jeszcze nigdy nie spotkał otyłego chłopa , wdał się z nim w rozmowę . |
1788 | — Neseserki ? … Nie . Nasz doktór nie przyjąłby nawet szpilki . Zacny człowiek … Prawda , panie Rzecki , że już jest wpół do dziesiątej ? Stanął mi zegarek . |
1789 | — Mniejsza , o co mnie chodzi , ale słyszałem , że Stach sklep sprzedaje Żydom … No , a ja już do nich w służbę nie pójdę . |
1790 | — Coś zachwycającego , coś oryginalnego ! … — powiadam pani — mówił . — Kolacja , rozumie się , jak zwykle : ostrygi , homary , ryby , zwierzyna , ale na zakończenie , dla amatorów , wie pani co ? … Kasza ! … Prawdziwa kasza … jakaż to ? … |
1791 | — W takim razie trzeba płacić siedemset rubli … |
1792 | Ponieważ chłopiec sklepowy w tej chwili przyniósł im nowe butelki , więc wymknąłem się po cichu . Nie wmieszałem się do tej rozmowy , gdyż znając Stacha od dziecka , mógłbym im powiedzieć tylko dwa wyrazy : „ Jesteście podli … ” |
1793 | — Ach , mój kuzynek ! … On chyba nigdy nie miał zamiaru służyć w czymkolwiek za przykład . Zresztą nie mówimy o naszej arystokracji , tylko o francuskiej . |