forked from kubapok/lalka-lm
298 KiB
298 KiB
1 | — Chodźmy — rzekł — do owego profesora Palmieri . W duchu zaś dodał : |
---|---|
2 | Żyd szeroko otworzył oczy . |
3 | — Jakiż powód ? … Przecie chyba nic złego nie zrobiłem ? Gdzież pójdę , jeżeli pan tak nagle pozbawi mię posady ? … |
4 | Rzecki ubiera się w okamgnieniu i z piorunującą szybkością wypija herbatę nie patrząc ani na samowar , ani na służącego , który go przyniósł . Potem biegnie do sklepu jeszcze zamkniętego , przez trzy godziny rachuje bez względu na ruch gości i rozmowy „ panów ” i punkt o dziesiątej mówi do Lisieckiego : |
5 | I natychmiast kilku gości powtórzyło ostatnią strofę : |
6 | W rezultacie chcąc za jakąkolwiek cenę utulić szlochającą kobietę , odezwałem się z całą łagodnością : |
7 | — W handlu win i delikatesów ? |
8 | — Cóż byś powiedziała , Floro , gdybym … |
9 | Ponieważ pan Ignacy nie chce być tym człowiekiem , więc spiesznie ucieka na dół , potrącając młode , piękne i eleganckie kobiety , które przypędziła tu żądza wysłuchania sławnego procesu o zabójstwo . To lepsze aniżeli teatr ; aktorzy bowiem urzędowego widowiska grają jeżeli nie lepiej , to z pewnością realniej od dramatycznych . |
10 | — Naprzód cofnę wyraz : próżniacy , jeżeli on panią razi , a następnie … Niech mi pani raczy wskazać człowieka z tej sfery , o jakiej mówimy , który by coś robił ? … Znam tych panów około dwudziestu , są to również znajomi pani . Cóż więc robią oni wszyscy , począwszy od księcia , najzacniejszej w świecie osobistości , który wreszcie może tłomaczyć się wiekiem , a skończywszy … choćby na panu Starskim , który swoich wiecznie trwających wakacyj nie może tłomaczyć nawet położeniem majątkowym … |
11 | A potem dodał : |
12 | — Więc kiedyż mam przyjść ? — pytał gość z miną bardzo zdesperowaną . |
13 | — Bo jeżeli kobiety kochają tylko tych , którzy je lekceważą , to moja kuzynka bardzo prędko będzie musiała oszaleć za Wokulskim . |
14 | — Helenka , córka moja , panie … |
15 | — Myśli , że ty jesteś spokojna . Córka powinna nieograniczenie ufać ojcu . |
16 | — O , niech się pan mną nie krępuje — rzekła , mocniej niż zwykle zaczerwieniona , panna Ewelina . — Zresztą zaraz nadejdzie baron i we troje dogonimy państwa … |
17 | — Nie , panie , jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskiego … |
18 | — Czy oni nigdy nie staną się sprzymierzeńcami pani ? ! … |
19 | — O tym wiem . Ale widzisz , panie Stanisławie , gdybym tak potrzebował jakiejś części mego kapitału … Nie darmo , pojmujesz … Chętnie zapłacę procent … |
20 | Na drugi dzień , w Wielki Czwartek , Mraczewski już nie pokazał się w sklepie . Pozostali koledzy jego byli smutni i czasem naradzali się między sobą po cichu . |
21 | — Nie gadaj mi o tym łajdaku — wstrząsnął się Jan Mincel . — Wczoraj przysiągłem sobie , że noga moja u niego nie postanie … |
22 | Krótko mówiąc : przez całą drogę planowana wzgarda dla Wokulskiego całkiem zniknęła wobec mieszaniny takich uczuć , jak lekki gniew , lekkie zadowolenie i lekka obawa . W tej chwili Wokulski przedstawiał się pannie Izabeli inaczej niż dotychczas . Nie był to już jakiś tam kupiec galanteryjny , ale człowiek , który wracał z Paryża , miał ogromny majątek i stosunki , którym zachwycał się baron , którego kokietowała Wąsowska … |
23 | Wokulski w milczeniu przypatrywał się . Młody człowiek nie dosięgnął jeszcze lat trzydziestu i rzeczywiście odznaczał się niezwykłą fizjognomią . Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa . |
24 | — Pyszny widok ! — zawołała pani Wąsowska . |
25 | Gdybym to ja był Panem Bogiem … Ale co to gadać na próżno . |
26 | Nareszcie , już była blisko dziewiąta , weszliśmy na ostatnią wyniosłość porosłą gęstymi krzakami . Nowa komenda ; plutony idące jeden za drugim poczęły stawać obok siebie . Gdy zaś dosięgliśmy szczytu wzgórza , kazano nam pochylić się i zniżyć broń , a w końcu przyklęknąć . Wtedy ( pamiętasz , Katz ? ) Kratochwil , który klęczał przed nami , wetknął głowę między dwie młode sosenki i szepnął : |
27 | Co kilka dni widywał pannę Izabelę w licznych towarzystwach , otoczoną młodszymi i starszymi ludźmi . Ale już nie raziły go ani umizgi mężczyzn , ani jej spojrzenia i uśmiechy . |
28 | Nazajutrz po pierwszym śniadaniu kazał osiodłać konia i wyjechał pod pozorem obejrzenia okolicy . Nie myśląc skręcił na drogę , gdzie wczoraj toczył się powóz panny Izabeli i gdzie zdawało mu się , że jeszcze widać ślady kół … Potem , również machinalnie , zawrócił w stronę lasu , dokąd tak niedawno jeździli na rydze . W tym miejscu śmiała się , tu rozmawiała z nim , tu spoglądała na okolicę … |
29 | ( Ach , jak ja się starzeję , jak ja się starzeję ! … Zamiast od razu przystąpić do rzeczy , baję , kręcę , nudzę … Choć , dalibóg , krew by mnie chyba zalała , gdybym miał od razu napisać o tym potwornym , o tym haniebnym procesie … ) |
30 | — Owszem , niech powozi , niech wywraca … — rzekła pani Wąsowska . — Jestem dziś w takim usposobieniu , że zgadzam się na łamanie nam nóg … Biedny ten rydz , który dostanie się w moje ręce ! … |
31 | — Śmiej się pan z tego — rzekłem — lalka u nas kupiona … |
32 | — Jaśnie pani kazała powiedzieć , że jest panna Łęcka i że jeżeli jaśnie pan gotów , to prosi na obiad … |
33 | — Pocałowałeś mnie pan w nogę ! … — krzyknęła . |
34 | Śmiać mu się chciało i ze spojrzeń panny Izabeli , wysyłanych pod adresem pięknego młodzieńca , i z własnych przywidzeń , które dziś tak nagle go opuściły . |
35 | — Rozumiem . Na to nie trzeba być psychiatrą . |
36 | — Sądzę , że nie omyliłem się ? — spytał gość . |
37 | XIV . Tempus fugit , aeternitas manet |
38 | Lecz jeszcze wahał się i dopiero około drugiej po południu , gdy Rzecki z powodu święta kazał już sklep zamykać , Wokulski wziął z kasy dwadzieścia pięć półimperiałów i poszedł w stronę kościoła . |
39 | Bo zastanów się tylko … Pani Stawska jest zacności kobieta , więc — powinna być szczęśliwą ; Stach jest wyższym nad wszelką wartość człowiekiem , więc — i on powinien być szczęśliwy . Tymczasem Stach jest ciągle rozdrażniony i smutny ( aż mi się czasem płakać chciało , kiedym na niego patrzył ! ) , a pani Stawska miała sprawę o kradzież … |
40 | — Dlaczegóż to ? |
41 | — Gdzież w tym roku wybiorą się państwo na lato ? |
42 | — O ile wiem , umie pan jednak bawić się dobrze tam , gdzie mnie nie ma — odparła panna Izabela i odeszła . |
43 | — Pozwoli pani baronowa , że w tej sprawie zadecyduje sam gospodarz , pan Wokulski . |
44 | Wróciwszy do domu panna Izabela opowiedziała pannie Florentynie o wyścigowych przygodach , a w godzinę — już nie myślała o nich . Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami . |
45 | Wokulski wskoczył do swego powozu i otworzył lornetę . Był tak pochłonięty wyścigiem , że na chwilę zapomniał o pannie Izabeli . Sekundy rozciągały mu się w godziny ; zdawało mu się , że jest przywiązany do trzech koni mających się ścigać i że każdy ich ruch niepotrzebny szarpie mu ciało . Uważał , że jego klacz nie ma dość ognia i że Yung jest zanadto obojętny . Mimo woli słyszał rozmowy otaczających go : |
46 | — Der Kaffee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ? … |
47 | — Stary Geist wyszedł od pana bardzo ożywiony . Przekonał pana czy też został pobity ? … |
48 | „ Trzeba szczęścia — wzdychał — ażeby mieć pojedynek z kupczykiem . Jeżeli ja go trafię , będę jak myśliwiec , który wyszedł na niedźwiedzie , a zabił chłopu cielną krowę . Jeżeli on mnie trafi , wyjdzie na to , jak gdyby mnie zwalił batem dorożkarz . Jeżeli z obu stron pudło … Nie , mamy przecież strzelać się do krwi . Niech mnie roztratują , jeżeli nie wolałbym tego osła przeprosić , choćby w kancelarii rejenta , ubrawszy się na tę uroczystość we frak i biały krawat . Ach , podłe czasy liberalne ! … Mój ojciec kazałby takiego zucha oćwiczyć swoim psiarczykom , a ja muszę dawać mu satysfakcję , jak gdybym sam sprzedawał cynamon … Niechże już raz przyjdzie ta głupia rewolucja socjalna i wytłucze albo nas , albo liberałów … ” |
49 | — Czy jednak rozważyłeś pan tę kwestię jako obywatel ? … — rzekł książę ściskając go za rękę . — My już tak niewiele mamy do stracenia … |
50 | — Musiał dobrze pójść interes — rzekł do panny Izabeli — bo jaśnie pan coś … jakby trochę tego … |
51 | — Opowiedzcie historię o tej krwi … |
52 | — Powiedz mi pan — rzekła — czy to wielka przyjemność dorabiać się majątku ? |
53 | — Więc my , papo , już nie pojedziemy do Paryża … |
54 | Około jedynastej w nocy wszyscy rozeszli się , a baron pokaszlując odprowadził Wokulskiego do jego pokoju . |
55 | — Myli się książę — odparł sucho Wokulski . — Tego , co posiadam i co umiem , nie dało mi szlachectwo , ale ciężka praca . Robiłem więcej , więc mam więcej niż inni . |
56 | — I one obiecały zapomnieć ? |
57 | Za drzwiami było słychać rozmowę na głos kobiecy i męski . Kobiecy należał do baronowej ; męski znałem dobrze , ale nie mogłem sobie przypomnieć , czyj jest . |
58 | — Nie mogłem … i basta ! Nie miałem po co wracać — odparł niecierpliwie Wokulski . — Umrzeć tu czy tam , wszystko jedno … daj mi wina — zakończył nagle , wyciągając rękę . |
59 | „ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ” |
60 | Przywitała go rumieńcem i wejrzeniem nieopisanego zachwytu . A ponieważ proszono na kolację , mistrz podał jej rękę i zaprowadził do sali jadalnej . Przeszli tuż obok niego , Molinari potrącił go łokciem , ale tak byli zajęci sobą , że panna Izabela nawet nie spostrzegła Wokulskiego . Potem usiedli we czworo przy jednym stoliku : pan Szastalski z panną Rzeżuchowską , Molinari z panną Izabelą , i było znać , że jest im bardzo dobrze razem . |
61 | „ Cóż to za wiek ? — myślała . — Dwadzieścia pięć lat jeszcze nie stanowią « tego wieku » … Co one mówią ? … ” |
62 | „ Po com ja tu wchodził ? … ” — pomyślał . |
63 | Wokulski ukłonił się paniom zauważywszy z rozkosznym zdziwieniem rumieniec na twarzy panny Izabeli . |
64 | Proroczy wypadek ! … bo i do dziś dnia Stach ciągle tylko wydobywa się na wierzch . I Bóg wie , co by dla kraju mógł zrobić taki jak on człowiek , gdyby na każdym kroku nie usuwano mu schodów , a on nie musiał tracić czasu i sił na samo wydzieranie się do nowych stanowisk . |
65 | A jak dziadzio — on pisał , Michaś — zgadnie , to niech mi dziadzio przyszle sześć rubli na ten kortowy interes . ” Ja się rozpłakałem , panie Wokulski , jakiem przeczytał . Bo ten * pierwszy * , dół , to znaczy : * spód * , a przeczenie to jest nie — a * wszystko * razem to są * spodnie * . Ja się spłakałem , panie Wokulski , co takie mądre dziecko przez upartość Henryka chodzi bez spodnie . Ale ja mu odpisałem : „ Mój kochaneczku . Bardzo jestem kontent , że ty od dziadziusia nauczyłeś się układać szarady . Ale żebyś ty jeszcze nauczył się oszczędności , to ja tobie na te kortowe odzienie posyłam tylko cztery ruble . A jak ty się będziesz dobrze uczył , to ja tobie po wakacje sprawie takie szarade : |
66 | Zgnębienie opuściło Wokulskiego . |
67 | Niech pani skwituje z wielkich uczuć , to pozbawia snu i odbiera apetyt . Po co kiedyś zatruwać życie jakiemuś człowiekowi , którego zapewne dziś jeszcze pani nie zna ? Po co sobie samej mącić dobry humor ? Lepiej trwać przy programie prędkich i częstych zwycięstw , które innym nie szkodzą , a pani jakoś zapełniają życie . |
68 | „ Zwyczajnie , zbogacony parweniusz ! — mruknął hrabia . — Przedwcześnie zachwycaliśmy się nim , chociaż … spółkę może prowadzić … Rozumie się , przy pełnej kontroli z naszej strony . ” |
69 | Muszę sobie przyznać , że ja na jej widok zachowałem się z godnością ; ale Wirski zupełnie stracił głowę . Zerwał się z krzesła jak student , zapiął surdut jeszcze na jeden guzik , powiem nawet : zarumienił się , i zaczął bełkotać : |
70 | Zaczęła znowu tak płakać , iż myślałem , że dostanie spazmów . |
71 | — Boże miłosierny — jęknęła ciotka — ten drab już chyba na mnie pluć zacznie , kiedy brata nie stało … Oj ! nieszczęśliwa ja sierota ! … |
72 | Pani Wąsowska i Starski znikli na wzgórzu , panna Izabela coraz niecierpliwiej bawiła się parasolką . Wokulskiemu pulsa biły w skroniach jak dzwony . Ponieważ milczenie trwało zbyt długo , więc odezwała się panna Izabela : |
73 | — Tak , nawet oni — odpowiedział pan Tomasz . |
74 | — Więc znowu szczęście ! — krzyknął baron obrywając binokle . — A ja , mój kuzynie , ani za grosz nie mam szczęścia . Pół majątku przegrałen , drugą połowę zjadły kobietki i — choć w łeb sobie strzel ! … |
75 | „ Gra ze mną w pikietę ” — odpowiada ojciec , również trzymając w rękach karty . |
76 | Nagle otworzyły się drzwi salonu i jak wryty stanął na progu Maruszewicz , za którym ujrzałem żółtawą twarz i zaczerwienione oczy pani baronowej . Rządca i ja podnieśliśmy się z krzeseł . Maruszewicz cofnął się w głąb drugiego pokoju i widocznie wyszedł innymi drzwiami , a pani baronowa zawołała gniewnie : |
77 | — Zerwać z Żydami — wtrącił półgłosem Lisiecki . — Bardzo dobrze robi szef wycofując się z tych parszywych stosunków . Nieraz aż wstyd wydawać reszty , tak pieniądze zalatują cebulą . |
78 | — Czy u tych , którym dajesz pan neseserki ? — spytał Lisiecki . |
79 | — Nie wiem , czy nam wypada przyjmować taką ofiarę ? — odezwała się zakłopotana pani Misiewiczowa . |
80 | — Niechże się pani uspokoi ! … — łagodnie reflektował ją Maruszewicz . |
81 | — Wybaczy pan , ale ja się tym nie zajmuję — przerwał mu Wokulski . |
82 | — Będę u ciebie , kochany hrabio , jak Boga kocham — odezwał się otyły marszałek — i może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów ; no , ale powiedz , dlaczegóż to my mamy zawiązywać spółki kupieckie ? … Niechby już sami kupcy … |
83 | — Ażeby ocalić honor , który chcesz mi pan wydrzeć . |
84 | W listopadzie , właśnie w tym samym dniu , kiedy zawalił się dom na ulicy Wspólnej , Wokulski wrócił z Moskwy . I znowu nie wiem , co tam robił , dość , że zarobił około siedemdziesięciu tysięcy rubli … Takie zyski przechodzą moje pojęcie , ale przysięgnę , że interes , do którego Stach należał , musiał być uczciwy . |
85 | Chociaż kupiec galanteryjny , a do tego jeżdżący własnym powozem , nie musi być tak zabawny jak chłop … |
86 | — Aha ! … — zawołał pan Tomasz — to siostra przysyła mi tych panów . Mój Boże ! nigdy się jeszcze nie leczyłem , a dziś … Proszę cię , panie Stanisławie , idź teraz do Beli … Mikołaj , zamelduj pana Wokulskiego panience . |
87 | Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu , triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych , a jednocześnie z drugiej strony ulicy przybiega do niego dżentelmen mający wszelakie pozory próżniaka , który jednakże jest adwokatem . Po bardzo krótkim , a nawet niedbałym powitaniu pan Łęcki pyta dżentelmena : |
88 | Ale choć powóz drży i słońce odbite w skrzydle posuwa się ku tyłowi , ciągle u stopni widać jezioro dymu , a w nim zanurzonego człowieka , jego rękę nad głową i — kartę . |
89 | — Pan mnie obrażasz ! — krzyknąłem zniecierpliwiony . |
90 | * Wszystkie * kupuje się dziecku — jak do gimnazje chodzić zaczyna . ” |
91 | Tym razem w towarzystwie powstał zamęt . Jedni twierdzili , że pan Tomasz jest zdeklarowanym bankrutem , drudzy gotowi byli przysiąc , że zataił majątek , aby zapewnić szczęście jedynaczce . Kandydaci do małżeństwa i ich rodziny znaleźli się w dręczącej niepewności . Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić , składali hołdy pannie Izabeli nie angażując się zbytecznie i po cichu rzucali w jej domu swoje karty , prosząc Boga , ażeby ich czasem nie zaproszono przed wyklarowaniem się sytuacji . |
92 | — Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna . |
93 | — Czy nie w brzuszek ? … za pozwoleniem pani — spytałem . |
94 | Już blisko tydzień trwała ta nowa mania , która dziwiła i gorszyła nie samego tylko pana Ignacego . |
95 | — Sto osiemdziesiąt rubli dopłacam ! — szlochał rządca . |
96 | Doktór zaśmiał się piskliwie , wyszczerzając popsute zęby , a ja — dalibóg — zarumieniłem się ze wstydu . |
97 | I zaczynała rozlewać kawę w białe fajansowe kubki . |
98 | Wokulski spogląda na prawo i znowu widzi dwa szeregi latarń , dwa szeregi kiosków , dwa szeregi drzew i dwa szeregi pięciopiętrowych domów ciągnących się na długość Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu . Końca ich nie widać , tylko gdzieś het , daleko , ulica podnosi się ku niebu , dachy zniżają się ku ziemi i wszystko znika . |
99 | Naprzód tedy zauważył , że szlachta , lubo o Wokulskim odzywa się z przekąsem jako o dorobkiewiczu i demokracie , w cichości jednak chełpi się nim : |
100 | — Widziałem ogromne lasy , w których człowiek ukazywał się raz na kilka lat , a jednak rosły bujniej aniżeli nasze … |
101 | — Nie wykręcaj się ! — zawołał pan Leon . — Chrystus zginął nawet za swoich katów … Ale między wami nie ma ducha … Duch w was gnije … Posłuchaj zaś , co mówi Tyrteusz : „ O Sparto , ruń ! nim pomnik twej wielkości , naddziadów grób , meseński skruszy młot i na żer psom rozrzuci święte kości , i przodków cień odegna od twych wrót … Ty , ludu , nim wróg w pętach cię powlecze , ojców twych broń na progach domów złam i w przepaść rzuć … Niech nie wie świat , że miecze były wśród was , lecz serca zbrakło wam ! … ” Serca ! … — powtórzył pan Leon . |
102 | Doktór zatrzymał się na chodniku i usiadłszy na swej lasce zaczął się śmiać w sposób , który aż zwracał uwagę na szczęście nielicznych przechodniów . |
103 | — Tobie coś jest , Stachu ? … Powiedz , co ci jest . Z góry wiem , że nie pomogę , ale widzisz … Zgryzota jest jak trucizna : dobrze ją wypluć … |
104 | — Ja panią pomszczę — wtrącił Starski dość lichą polszczyzną . — Przesiądźmy się we dwoje do tamtego powozu . |
105 | — A gdzież pana barona ? … |
106 | — Ach , nic już nie chcę , nic … Tylko wyprowadźcie się , panowie ! Nie mam żadnej pretensji o komorne … — zawołała baronowa . |
107 | Ruch na świeżym powietrzu uspokoił go ; doszedł do Alei Jerozolimskich i skręcił nią ku Wiśle . Owiał go rześki wiatr wschodni i zbudził te nieokreślone uczucia , które tak żywo przypominają wiek dziecinny . Zdawało mu się , że jeszcze na Nowym Świecie był dzieckiem i że jeszcze czuje w sobie drgające fale młodej krwi . Uśmiechał się do piaskarza wiozącego swój towar nędznym koniem w podługowatej skrzyni , a żebrząca wiedźma wydała mu się bardzo miłą staruszką ; cieszył go świst rozlegający się w fabryce i chciał pogadać z gromadką rozkosznych malców , którzy ustawiwszy się na przydrożnym pagórku ciskali kamieniami na przechodzących Żydów . |
108 | — Czyżby pan chciał satysfakcji ? — spytał baron . |
109 | — A czy szanowny pan nie zetknął się gdzie przypadkowo z Ludwikiem Stawskim ? |
110 | — Jestem pewna — odparła wzruszając ramionami . — Niech pani wreszcie spojrzy na niego . Maniery bardzo złe , ale cóż to za fizjognomia , jaka duma ! … Szlachetnej rasy nie ukryje się nawet pod łachmanami . |
111 | — Myślę , ciociu , że martwić się tym już za późno — wtrąciła panna Izabela . |
112 | — Jest to chemia związków węgla … |
113 | — Pan jest czysty krew sportsmen , ale jeszcze pan trochu gorączkuje . Na przyszły rok będzie spokojniejszy . |
114 | — Cóż , ojcze ? — spytała z odcieniem niesmaku , patrząc w jego czerwone oczy . |
115 | Wtem drgnął ; usłyszał imię panny Izabeli i spostrzegł , że w sklepie nie ma nikogo z gości . |
116 | — Ani myślę . Owszem , ta bezwładność mózgów daje mi najlepszą gwarancję bezpieczeństwa tajemnicy moich wynalazków . W przeciwnym razie pochwycono by je , prędzej lub później odkryto by metodę postępowania i znaleziono by to , czego bym im dać nie chciał … |
117 | — Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? … |
118 | Szlangbaumowi opadły ręce . Piechotą wrócił do sklepu Wokulskiego , przy okazji po raz setny z rzędu wyklął swego syna za to , że nazywa się Henrykiem , chodzi w surducie i jada trefne potrawy , a nareszcie poszedł żalić się przed panem Ignacym . |
119 | „ Chciałbym przespać ten czas , dopóki znowu jej nie zobaczę ” — myślał Wokulski . |
120 | A tak dziś była piękną . Ubrała się , umyślnie dla niego w jedwabną sukienkę kremowej barwy ( z daleka wyglądało to jak zmięte płótno ) , miała brylantowe kolczyki ( nie większe od ziarn grochu ) w uszach i pąsową różę na ramieniu . I tyle . Ale niech żałuje Rossi , że jej nie widział ! |
121 | Pan Łęcki w pantoflach i płóciennym szlafroku leżał na kanapie i czytał „ Kuriera ” . Bardzo czule przywitał się z córką , a gdy usiadła , uważnie przypatrzył się jej i rzekł : |
122 | — Marszałek dworu pańskiego i pana * Siuzę * … Bardzo zdolny człowiek i duże mógłby panu oddać usługi , gdyby był pewny tak … z tysiąc franków gratyfikacji … — mówił wciąż figlarnie służący . |
123 | „ Słowo daję , że to pani Krzeszowska ” — szepnął Wokulski . |
124 | — W takim razie kupiona przez niego kamienica po jaśnie wielmożnych Łęckich przechodzi na własność wielmożnego S. Wokulskiego . |
125 | XIII . Wielkopańskie zabawy |
126 | Już wówczas przyszło jej na myśl , ale tylko na chwilę , że Wokulski musi być bardzo nieszczęśliwy i że miałby wielką zasługę ten , kto by wydobył go z sideł kokietki . |
127 | — Pociesz się pan — odparł Szuman — są głupsi . Ale o cóż to chodzi ? |
128 | — * Tek * … — szepnął Anglik . |
129 | — Skąd pan to wie ? … — spytał Ochockiego . |
130 | — Tak powiedziała prezesowa ? — rzekła chłodno panna Izabela . |
131 | — Ależ — mówię — tu lokal zajęty … |
132 | — Sto dwadzieścia do stu osiemdziesięciu rubli rocznie . |
133 | Moje dzieci byłyby inne ; po niej wzięłyby piękność , po mnie siłę … No , ale ich nie będzie . W tym kraju tylko choroba , nędza i zbrodnia znajdują weselne łożnice , nawet przytułki dla potomstwa . |
134 | Chłopak wyglądał po warszawsku , ale był trochę mizerny . |
135 | — Jeszcze wczoraj … myliłem się … |
136 | Od tego dnia mój kowal nie mógł sobie miejsca znaleźć na świecie . Robota leciała mu z ręki . Gdzie nie spojrzał , widział ino potok jak szybę , a za nią pannę , której łzy płynęły . Aż pomizerniał , bo go coś ciągle trzymało za serce rozpalonymi obcęgami . Zwyczajnie zamroczyło go . |
137 | — No , moje panie — odezwał się nagle Wirski — wynośmy się stąd , bo pan Rzecki musi pogadać z panią Stawską . |
138 | „ Stachu , wróć się ! … ” — krzyczy pan Ignacy widząc , że dom poczyna się chwiać . |
139 | — No , i pan w jego wieku latałeś za spódniczkami — odezwał się Lisiecki . — Co tu bawić się w morały . |
140 | — Tak , panie … Może mąż powróci … — dodała stłumionym głosem . |
141 | — Ależ to jest nieludzkie , co pan mówi ! … — wybuchnął gość . — Pan chce tej nieszczęśliwej kobiecie wydrzeć ostatni grosz … Co świat na to powie , zastanów się pan ! … |
142 | Pod lasem ukazał się tuman kurzu . Pani Wąsowska chwilę popatrzyła , potem nagle zacięła konia i skręciła na prawo , w pole , bez drogi . |
143 | „ Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego , a oni myślą i pewnie mówią : ot , patrzajcie , znowu Żyd , lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów … ” |
144 | „ Może tak nie być , a może … tak być ! … — pomyślał . — Ale jeżeli tak jest … część majątku oddam szczęśliwemu wielbicielowi za to , że mnie wyleczył ! … ” |
145 | — A kredyt dla rolników ? … — spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty . |
146 | Uśmiecha się , przychodzi mu bowiem na myśl jakiś romans Pawła Kocka . Znowu boczna ulica i znowu czyta : Rue du Sentier . |
147 | — Zaraz ci dowiodę — odpowiedział Ignacy przyciszonym głosem . — Ty nie jeździłeś tam wyłącznie dla zrobienia pieniędzy … |
148 | Mijają ludzkie pokolenia |
149 | — Aha , rozbiegli się — odparł zachmurzony . |
150 | Księciu na twarz występowały chorobliwe rumieńce . |
151 | — Przychodzę przeprosić drogiego pana — mówił z afektacją Maruszewicz — że nie mogę służyć mu w sprawie licytacji domu państwa Łęckich … |
152 | — Jaśnie pani prosi … |
153 | — Wszystko będzie załatwione , jeżeli tam pójdziesz . |
154 | „ Szatan ! ” — mruknął Wokulski . Cały świat zaczął przed nim krążyć i nabiegać krwią . |
155 | Teraz dopiero spostrzegłem , że popielata suknia staruszki jest w wielu miejscach pocerowana , i dziwna melancholia ogarnęła mnie na widok tych dwojga ludzi w poplamionym surducie i w pocerowanej sukni , którzy zachowywali się jak książęta . Nad nimi już przeszedł wszystko wyrównywający pług czasu . |
156 | — Co za pani Stawska ! — mówił doktór . — Tu chodzi o grubszą rybkę , o pannę Łęcką , w którą ten wariat wdeptał bez ratunku . Już zaczyna poznawać , jakie to ziółko , cierpi , gryzie się , ale oderwać się od niej nie może . Najgorsza rzecz spóźnione amory , osobliwie , kiedy trafią na takiego diabła jak Wokulski . |
157 | W tej samej porze pan Tomasz zakręcając siwego wąsa spacerował po swym gabinecie i myślał : |
158 | — Ha ! jedź z Bogiem … nie masz tu co robić . A w Warszawie zachodźże do mnie . Wrócę jednocześnie z hrabiną i z Łęckimi … |
159 | A gdyby nareszcie , posiadając majątek , zakochał się w arystokratycznej pannie , nie napotkałby tylu przeszkód w zbliżeniu się do niej . Mógłby ją poznać i albo wytrzeźwiałby , albo zdobyłby jej wzajemność . W żadnym zaś wypadku nie traktowano by go jak Murzyna w Ameryce . |
160 | Wziął go pod ramię i nie zważając na paru obecnych gości , którzy ze zdumieniem patrzyli na nich , pędem zaciągnął Rzeckiego do gabinetu , gdzie stała kasa . |
161 | Jakiś czas szli milcząc . Młody człowiek był zamyślony . Wokulski zirytowany . |
162 | — Pierwej pokaż pan , coś przyniósł — przerwał Wokulski . |
163 | Baronowa Krzeszowska odskakuje od niego i wygiąwszy się w tył jak artystka grająca tragiczną rolę odpowiada mu jednym tylko wyrazem : |
164 | — Druga jest krótsza , ale za to ciekawsza . Wyobraź pan sobie , że baronowa , baronowa Krzeszowska , złożyła wczoraj wizytę pani Stawskiej … |
165 | — Klnę się , żem nic nadzwyczajnego nie słyszał — odparł Suzin uderzając się w piersi . — Kupcowi trzeba subiektów , a kobiecie bijących przed nią czołem , choćby dla zasłonięcia tego zucha , który nie bije pokłonów . Rzecz całkiem naturalna . Tylko ty , Stanisławie Piotrowiczu , nie wchodź między czeredę , a jeżeliś wszedł , podnieś głowę . Pół miliona rubli kapitału to przecie nie plewy ; z takiego kupca nie powinni naśmiewać się ludzie . |
166 | „ Zmarła ? … — szepnął . — Jaka szkoda tej zacnej kobiety ! … Dlaczego ja nie byłem przed jej śmiercią ? … ” |
167 | W późniejszym życiu przekonałem się , jak proroczymi były poglądy ojca . Wszyscy widzieliśmy drugą gwiazdę napoleońską , która obudziła Włochy i Węgry ; a chociaż spadła pod Sedanem , nie wierzę w jej ostateczne zagaśnięcie . Co mi tam Bismarck , Gambetta albo Beaconsfield ! Niesprawiedliwość dopóty będzie władać światem , dopóki nowy Napoleon nie urośnie . |
168 | — Idę , panie — odpowiedział człowiek kłaniając się do ziemi . |
169 | Panowie Klejn i Lisiecki pożegnali się i wyszli . Za nimi , wzdychając zbierał się i Oberman do opuszczenia sklepu . Lecz gdy zostali tylko we trzech , Wokulski dodał szybko : |
170 | — Nie bierz pan tego , co mówię , w jakimś hańbiącym znaczeniu — pośpieszył objaśnić baron . — Pan Wokulski nie zrobił nic podłego , tylko … takie małe świństewko , które może uchodzić w handlu , ale nie w towarzystwie … |
171 | — Któż ją wyzyskuje ? — spytałem . |
172 | W salonie , rzecz naturalna , były złocone meble , obrazy , dywany i kwiaty . Po chwili ukazała się baronowa z miną osoby obrażonej , która gotowa jednak przebaczyć . |
173 | Z książek byłem bardzo kontent , ale ten salon , muszę wyznać , zrobił na mnie przykre wrażenie . Staś spostrzegł to i uśmiechnąwszy się , nagle otworzył drugie drzwi . |
174 | Kiedy woźni poczęli zamykać drzwi peronu , namówiłem doktora na przechadzkę po Alejach Jerozolimskich . Noc była ciepła , niebo czyste ; nie pamiętam , ażebym kiedykolwiek widział więcej gwiazd . A ponieważ Stach mówił mi , że w Bułgarii często patrzył na gwiazdy , więc ( zabawny projekt ! ) i ja postanowiłem od tej pory co wieczór spoglądać w niebo . ( A może istotnie na którym z migotliwych świateł spotkają się nasze spojrzenia czy myśli i on nie będzie czuł się już tak osamotnionym jak wtedy ? ) |
175 | — Jeszcze miesiąc temu nazywałeś pan Żydów parchami ? … |
176 | Wreszcie — wszystko mi jedno ; jestem tylko wykonawcą cudzej woli . ” |
177 | — Gdzież pójdę ? … — odparł , na chwilę wytrzeźwiony . |
178 | Wokulski wstrząsnął się . |
179 | — Pan dobrodziej był na węgierskie wojne i pan nie ma dukatów ? … — rzekł zdziwiony . |
180 | — Proszę pana ! … — odparła pani Misiewiczowa trzęsąc ręką . — Znamy tu jedną magazynierkę , której te panie dają roboty , bo jest bardzo zręczna i tania . Łzami się nieraz zalewa , kiedy od nich wraca . Ile się to trzeba naczekać z przymierzeniem sukni , z poprawieniem , z rachunkiem … A jaki ton w rozmowie , jakie impertynencje , jakie targi … Ta magazynierka mówi ( jak dobrze życzę ! ) , że woli mieć do czynienia z czterema Żydówkami aniżeli z jedną wielką damą . Choć teraz i Żydówki psują się : gdy która zbogaci się , zaraz zaczyna mówić tylko po francusku , targować się i grymasić . |
181 | Uścisnąłem ją za rękę długo … długo … tak , jak umieją ściskać tylko prawdziwie kochający , i pobiegłem do swej ławki , gdyż Wokulski , a za nim sędzia weszli do sali . |
182 | — Opowiedzcie ją — nalegała panna Izabela . — Między ruinami bardzo lubię słuchać legend . Nad Renem pełno tego … |
183 | „ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ” |
184 | — Dziś na tobie . Myślałem , że człowiek , który naraża się na śmierć i … na plotki dla zdobycia majątku , ma jakieś ogólniejsze cele … |
185 | W parę dni po jego powrocie przychodzi do mnie jeden solidny kupiec i mówi : |
186 | „ On musi dobrze karmić się , ten kupczyk . Wyglądam przy nim jak austriackie cygaro przy byku . Niech mnie diabli wezmą , jeżeli nie strzelę temu błaznowi nad głową albo … wcale nie strzelę … Tak będzie najlepiej … ” Ale wnet przypomniał sobie , że pojedynek ma doprowadzić do pierwszej krwi . Wtedy baron rozzłościł się i nieodwołalnie postanowił zabić Wokulskiego z miejsca . |
187 | — Dam jeden procent od każdego tysiąca wyżej nad sto dwadzieścia tysięcy rubli … |
188 | — Ani na nią spojrzy , dzika bestia ! — odparł Machalski . |
189 | „ Boże miłosierny ! — szepnął — zdejmijże ze mnie to przekleństwo … ” |
190 | — Więc cóż mam robić ? |
191 | — Ignaz ! … Herr Jesas … Ignaz ! — zawołała ściskając mnie . — Wo bist du so lange gewesen , lieber Ignaz ? … |
192 | — Zaręczam , że ile razy będzie pan na nas łaskaw , sama zajrzę do kuchni . Czy jednak dobre chęci wystarczą w tym wypadku … |
193 | — Jedziesz do Paryża ? — zapytał Stacha . |
194 | — Znasz ją pan przecie . Ta piękna , co to ma córeczkę … Co to się tak podobała panu … |
195 | Dopiero o wiorstę za miastem , w południowej stronie , leżała grupa wzgórz . Na jednym stały ruiny zamku , składające się z dwu wież sześciokątnych , gdzie ze szczytów i okien zwieszały się bujne zielska ; na drugim rosła kępa starych dębów . |
196 | — Pan mecenas prosi ! … — odezwał się służący przez uchylone drzwi . |
197 | — Pan Molinari w domu ? — zapytał szwajcara . |
198 | — A … A ! … — szepnął pan Tomasz i ukłonił mu się . Wokulski zdumiał się . |
199 | — Ciężko , co ? … — rzekł . |
200 | — Proszę panów — mówił Wokulski — gdyby łokieć mego perkalu kosztował tylko o dwa grosze taniej niż dziś , wówczas na każdym milionie kupionych tu łokci ogół oszczędziłby dziesięć tysięcy rubli … |
201 | — Tek ! … Czy to jednak pewne ? |
202 | — Właśnie też … Otóż tedy , mości dobrodzieju … No i Maleskiemu nic nie brak ! … Otóż tedy , jak panu wiadomo , baronowa uzyskała wyrok na chłopaków , ażeby się wyprowadzili ósmego . Tymczasem ci — ani weź … Ósmy , dziewiąty , dziesiąty … oni siedzą , a pani Krzeszowskiej rośnie wątróbka z irytacji . W końcu , naradziwszy się z tym swoim niby adwokatem i z Maruszewiczem , na dzień 15 lutego pchnęła im komornika z policją . |
203 | — A co ! — mówił . — Przepowiadałem , że się jaśnie pan doigra . |
204 | — Głupstwa robię ! … — mruczał . — Co za nonsens narażać wszystko dla pierwszego lepszego z ulicy … |
205 | Chłód przeleciał mi po kościach , ale wchodzę do salonu . |
206 | „ Co to za miła dziecina ! — myślał Wokulski . — Gdyby była moją , zdaje się , że odzyskałbym równowagę umysłu , którą dziś tracę z dnia na dzień . I matka prześliczna kobieta . Jakie włosy , profil , oczy … Prosi Boga , ażeby zmartwychwstało ich szczęście … Piękna i nieszczęśliwa ; musi być wdową . |
207 | — Stawska była twoją kochanką … |
208 | W bocznej alei , przy folwarku , spotkał panie , z którymi była prezesowa i jej pokojówka ze swym koszem . |
209 | I w tej chwili uczuł , że kocha Ochockiego . |
210 | — Cóż on zrobił ? — pytam . |
211 | Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego . Strach ją zdejmował na myśl spotkania , lecz niewytłomaczony instynkt popychał . |
212 | Nagle rzucił pióro : jakaś trwoga opanowała go na widok napisanych przez siebie wyrazów : „ do Warszawy już nie wrócę … ” |
213 | — Coś stary jakby zaczynał robić bokami — szepnął . |
214 | — Ma pani jakie zmartwienie ? — spytał Wokulski . |
215 | Ponieważ jestem kawalerem ( nazywają mnie nawet starym ) i piszę ten pamiętnik bez obłudy , przyznam więc , że mi się ta wspólność żon trochę podobała . Powiem nawet , że nabrałem niejakiej życzliwości dla socjalizmu i socjalistów . Po co oni jednak koniecznie chcą robić rewolucję , kiedy i bez niej ludzie miewali wspólne żony ? |
216 | Ale to gorsze , że Wokulski wcale o niej nie myśli . Tu jest awantura ! … Ha , trzeba coś poradzić . ” |
217 | „ One ! … Czy mnie choć zatrzymają ? … ” |
218 | Po upływie trzech lat takiego życia , któremu zresztą nie można było nic zarzucić , poznałem , że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksamitnych objęciach jejmości . Pobladł , pochylił się , zarzucił swoje uczone książki , a wziął się do czytania gazet i każdą chwilę wolną przepędzał ze mną na rozmowie o polityce . Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą , a nareszcie — zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne , na których zbierały się damy , stare jak grzech śmiertelny , i panowie , już pobierający emeryturę i grający w wista . |
219 | — Jaka ? — oburzył się pan Ignacy . — Może republika z Gambettą ? … Może Bismarck ? … |
220 | — Cóż to za znajomość ? — spytał kwaśno . |
221 | — Nie mam prawa nabywać tajemnic — odpowiedział już zmieszany Wokulski . |
222 | Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka , którego rad by nazywać swoim ojcem . |
223 | — Tylko mi pan nie mów takie głupie gadanie ! … Dlaczego szostra z Krakowa nie ma im zapysać , kiedy ona jest chora ? … |
224 | — Mówię ci jak . Łotr Żyd dał dziewięćdziesiąt tysięcy , więc nam zostało trzydzieści . A że poczciwy Wokulski będzie mi płacił od tej sumy dziesięć tysięcy … Trzydzieści trzy procent , wyobraź sobie . |
225 | Niekiedy budził się w nim rozsądek ; wówczas opanowywał go gniew i pogarda dla samego siebie . |
226 | Lodowata ściana , jaka utworzyła się między nami , pękła . |
227 | Nareszcie otworzyły się drzwi i stanął w progu lokaj Konstanty . Na widok Wokulskiego przymrużył oczy i wysunąwszy dolną wargę spytał : |
228 | Ale … nie powiedział tego ; spuścił głowę i wpadł w zwykłą sobie zadumę . Dałbym połowę mojej rocznej pensji , ażeby dowiedzieć się , o czym on wtedy myślał ? Może o pannie Łęckiej ? … Eh , znowu starość wyłazi … Cóż panna Łęcka ? ani umywała się do Stawskiej ! |
229 | — Może być , że jeszcze nie miała pani sposobności odkryć wszystkich swoich zalet — odparł Wokulski , niekontent , że zbliża się do nich panna Felicja . |
230 | Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły . |
231 | — Proszę — rzekł uroczyście hrabia – Anglik — ażeby przeciwnicy podali sobie ręce . |
232 | — Co pan nazywasz fałszywą drogą ? — pytam . |
233 | — Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem . Kupiec galanteryjny robi dostawy ! Warszawiak jedzie do Bułgarii ! … |
234 | — Więc do mnie chce się zbliżyć ! … — zawołała panna Izabela z wybuchem . — Poznałam to po … |
235 | Była zamyślona i spokojna jak posągi greckich bogiń . |
236 | — Słucham pana mecenasa — odparł markotny lokaj . |
237 | — Pan sobie drwisz — rzekłem . — Nie zaprzeczysz jednak , że Stach mógł zostać czymś lepszym aniżeli nieszczęśliwym wielbicielem panny Łęckiej . To był działacz społeczny , nie jakiś tam kiepski wzdychacz … |
238 | — Zmów pierwej paciorek . |
239 | Niekiedy po parę dni nie bywał w domu , nawet na nocleg ; to znowu wpadał z wieczora i w odzieniu rzucał się na nieposłane łóżko . Czasami zamiast niego przychodziło kilku nieznanych mi panów , którzy nocowali na kanapce , na łóżku Stacha , nawet na moim własnym , nie tylko nie dziękując mi , ale nawet nie mówiąc : jak się nazywają i w jakiej branży pracują ? A znowu kiedy indziej zjawiał się sam Stach i siedział w pokoju parę dni bez zajęcia , rozdrażniony , ciągle nadsłuchujący , jak kochanek , który przyszedł na schadzkę z mężatką , lecz zamiast niej spodziewa się zobaczyć męża . |
240 | — Gdzież oni ? |
241 | — Co się pan tak skrobiesz ? … — pyta zakrystian zniszczonego Żydka . |
242 | Wokulski to sprawił … Jedyny w świecie człowiek ! I jak go tu nie kochać ? Co prawda , może i ja miałbym równie dobre serce , tylko brak mi do niego bagatelki … pół miliona rubli , które posiada kochany Stach . |
243 | Wokulski idąc poczuł jakąś niewygodę ; lecz dopiero zastanowiwszy się osądził , że męczy go ciągłe ustępowanie z drogi ; przeszedł więc na drugą stronę ulicy , gdzie ruch był mniejszy . |
244 | — Tak — odparł głucho Wokulski . |
245 | Teraz główne drzwi otworzyły się z łoskotem i wbiegł Franc Mincel , tłuściejszy i czerwieńszy od brata . |
246 | — Zwariowałeś pan ! … Co dla panny Łęckiej ? … |
247 | „ Licho wie — odpowiadał oponent . — Może właśnie ta kobieta najlepiej nadaje się do ciebie . Może naprawdę , jak mówi legenda , dusze wasze stanowiły kiedyś , przed wiekami , jedną całość ? … ” |
248 | — Moja Felciu — odparła wdówka — jesteś w tym wieku , że u ciebie każdy będzie dobrym furmanem , kto ma ładne oczy . |
249 | Poszedł jeszcze w stronę Pomarańczarni , tą samą ścieżką co pierwej , upatrując na miałkim piasku śladu bucików panny Izabeli . Coś się tu zmieniło . Wiatr dął silniej , zmącił wodę w sadzawce , porozganiał motyle i ptaki , a za to napędził więcej obłoków , które raz po raz przyćmiewały blask słońca . |
250 | „ Jak tu nudno ! ” — szepnął i zawrócił do szosy . |
251 | — Nic , nic , moje dziecko … Co ci mam życie zatruwać plotkami ! … Boże miłosierny , jacy ci ludzie niegodziwi . |
252 | Ach , co się ze mną stało … |
253 | — Jego kochanką … Tak , nie jestem , bo on tego jeszcze nie zażądał . Co mnie obchodzi pani Denowa czy Radzińska albo mąż , który mnie opuścił … Już nie wiem , co się ze mną dzieje … To jedno czuję , że ten człowiek zabrał mi duszę . |
254 | — W jaki sposób ? … |
255 | — To , o co proszę — mówił dalej Wokulski — nie przechodzi granicy najzwyklejszych stosunków ludzkich . Panie zawsze rozkazujecie — my zawsze spełniamy , oto wszystko . Ludzie należący do tej co i pani sfery towarzyskiej wcale nie potrzebowaliby prosić o podobną łaskę ; dla nich jest ona codziennym obowiązkiem , nawet prawem . Ja zaś dobijałem się , a dzisiaj błagam o nią , gdyż spełnienie zleceń pani byłoby dla mnie pewnym rodzajem nobilitacji . Boże miłosierny ! jeżeli furmani i lokaje mogą nosić barwy pani , z jakiej racji ja nie miałbym zasługiwać na ten zaszczyt ? |
256 | — Cóż z tego , choćby nieszczęśliwy Ludwik już nawet nie żył ? |
257 | — Cóż ty na to ? — zapytał pana Ignacego objaśniwszy , o co chodzi . |
258 | — Przyszłyśmy prosić pana o rękawiczki . |
259 | „ Ona … ” |
260 | — Męża ? |
261 | — Żeby był łaskaw przyjść do nas w południe i uregulować rachunki tych Żydów . |
262 | Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej : |
263 | — Najwyżej miesiąc . |
264 | Odchodzą oboje w najdalszy kąt sali i przed oczyma pana Ignacego kryją się za grupą starozakonnych . W tej grupie znajduje się stary Szlangbaum i młody Żydek bez zarostu , tak blady i wycieńczony , że pan Ignacy sądzi , iż bardzo niedawno musiał wstąpić w związki małżeńskie . Stary Szlangbaum coś wykłada wycieńczonemu Żydkowi , któremu coraz więcej baranieją oczy ; co by mu jednak wykładał ? Pan Ignacy nie może się domyśleć . |
265 | Ponieważ nikt z gości już nie przychodził , Wokulski wezwał do siebie Jumarta . |
266 | Pomimo to w stosunku Wokulskiego do panny Izabeli pierwsze lody były przełamane . Już decydowała się wyjść za niego … |
267 | — Po to , żeby miał nam z czego pensje podwyższać — surowo odpowiedział pan Ignacy . |
268 | Sędzia był zdziwiony wykrzyknikiem , ale ja nie … Spostrzegłem bowiem , że pan Patkiewicz nie odejmując rąk od piersi nagle wywrócił oczy i opuścił dolną szczękę w taki sposób , że zrobił się podobny do stojącego trupa . Jego twarz i cała postawa istotnie mogła przerazić nawet zdrowego człowieka . |
269 | Nie sam Rzecki myślał w taki sposób . Wstąpiwszy do swego mieszkania Wokulski znalazł całą pakę biletów wizytowych i listów . Przez czas nieobecności odwiedziło go około setki ludzi wpływowych , utytułowanych i majętnych , z których co najmniej połowy dotychczas nie znał … Jeszcze większą osobliwość stanowiły listy . Były to prośby bądź o wsparcie , bądź o protekcję do rozmaitych władz cywilnych i wojskowych lub też anonimy po największej części wymyślające mu … Jeden nazywał go zdrajcą , inny fagasem , który tak wprawił się do służby u Hopfera , że dziś dobrowolnie wdziewa na siebie liberię arystokracji , a nawet więcej niż arystokracji . Inny anonim zarzucał mu opiekę nad kobietą złego życia , inny donosił , że pani Stawska jest kokietką i awanturnicą , a Rzecki oszustem , który w nowo nabytym domu wykrada mu komorne i dzieli się z rządcą , niejakim Wirskim . |
270 | I znowu po całych dniach zwiedzał wystawę , muzea , studnie artezyjskie , szkoły i teatry nie dlatego , ażeby coś poznać , ale ażeby zagłuszyć wspomnienia . Powoli , na tle głuchych i nieokreślonych cierpień , poczęło się w nim rodzić pytanie : czy istnieje jaki porządek w budowie Paryża ? Czy jest przedmiot , z którym można by go porównać , i ład , pod który dałoby się go podciągnąć ? |
271 | — Już miałem przyjemność … — odezwał się Starski uchylając kapelusz . |
272 | — Co za anioł ? — spytałem nagle . — Może Jaś Mincel ? … Pozwoli pani , że choć byłem szczerym przyjacielem nieboszczyka , nie myślę jednak nazywać aniołem osoby , która nawet po śmierci ważyła ze dwieście funtów … |
273 | — Dziewięćdziesiąt tysięcy po raz drugi ! … — woła komornik . |
274 | — Bo jesteś przystojny , Patkiewicz . Kobiety wściekają się za tobą . |
275 | Wokulski pochylił się nad kantorkiem tak , że żyły nabrzmiały mu na czole , i — wciąż rachował w myśli : |
276 | Podejrzenia , gniewy , wszystko w nim wygasło . |
277 | Służący wyszedł z nim na korytarz , dotknął dzwonka , coś powiedział przez tubę i wprowadził Wokulskiego do windy . W minutę później Wokulski był na pierwszym piętrze , a gdy opuszczał windę , zastąpił mu drogę jakiś dystyngowany pan , z niedużymi wąsami , we fraku i białym krawacie . |
278 | Interesa nie pozwoliły im zetknąć się w czasie powrotu . Zobaczyli się więc dopiero po kilku latach i wie pani , co się pokazało ? … |
279 | „ Zobaczymy , co będzie jutro . A nuż będzie deszcz albo która z pań zachoruje ? ” |
280 | — Znowu swoje — roześmiał się Wokulski . — Zawsze ten sam ! |
281 | Pani Stawska umilkła ku wielkiemu zmartwieniu pani Misiewiczowej , którą przerażała stanowczość córki dotychczas tak łagodnej i uległej . |
282 | Pan Maruszewicz ruszył brwiami , ale wziął pieniądze i zrobił sprawunek . Baronowej cena czterdziestu rubli za szlafrok i sześciu za pantofle wydała się nieco wysoką , ale pan Maruszewicz odpowiedział , że nie zna się na cenie , że kupował w pierwszorzędnych magazynach , i już nie mówiono o tym . |
283 | Rzecki odchrząknął . |
284 | — O , to sprawa trudna , bardzo trudna , ale dla pana postaramy się . Tylko muszę go przygotować , dobrze usposobić … I wie pan , jak zrobimy ? … Niech pan jutro zajdzie do hotelu o pierwszej w południe ; ja tam będę na śniadaniu . Wtedy niech pan wywoła mnie nieznacznie przez służącego , a już ja wyrobię panu audiencję . |
285 | „ Ona ? … Nie . Skądże by wreszcie ona ? ” |
286 | — A gdyby nie były wesołe ? |
287 | — Tylko … proszę panią o sekret . To gruba gra . |
288 | Podwórko , otoczone ze wszystkich stron trzypiętrowymi oficynami , wyglądało jak dno obszernej studni , napełnionej wonnym powietrzem . W każdym rogu były drzwi , a w jednym aż dwoje drzwi ; pod oknem mieszkania stróża znajdował się śmietnik i wodociąg . Wokulski mimochodem spojrzał w klatkę głównych schodów , do których prowadziły szklane drzwi . Schody zdawały się być mocno brudnymi ; za to obok znajdowała się nisza , a w niej — nimfa z dzbankiem nad głową i utrąconym nosem . Ponieważ dzbanek miał zabarwienie amarantowe , twarz nimfy żółte , piersi zielone , a nogi niebieskie , można było odgadnąć , że nimfa stoi naprzeciw okna posiadającego kolorowe szyby . |
289 | — A powiedz mi — mówił Geist — dlaczego ty myślisz o samobójstwie ? … |
290 | Tymczasem pociąg szedł wciąż z wolna , długo zatrzymując się na stacjach . Powietrze zrobiło się chłodne , na wschodzie zaczęły blednąć gwiazdy . Wokulski zamknął okno i legł na bujającej kanapie . |
291 | Mocno uścisnął mu rękę i wyszedł . Wokulski przyznawał w duszy , że ten oryginał , udający marionetkę , ma jednak dużo sympatycznych przymiotów . |
292 | „ Ja nie jestem ten sam … Ja robię się jakimś innym człowiekiem … Zdaje mi się , że mi ktoś zamienił duszę ! … ” |
293 | — Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Wokulski ? … nie wstydzisz się nieszczęśliwych kobiet okrytych hańbą … — zaczęła nie wiem już który raz pani Misiewiczowa swoją mowę powitalną . |
294 | — Pozwoli pan — odezwał się Maruszewicz po kilku słowach powitania — że od razu położę karty na stół … Chodzi o oryginalną propozycję … |
295 | Rzecki nic nie odpowiedział . |
296 | Wszystko to mówił akcentując ważniejsze wyrazy , ściskał Wokulskiego za rękę i obserwował go spod oka . |
297 | Uważnie słuchał Wokulskiego , a łzy spływały mu po wychudzonej twarzy . |
298 | — Ach , tak ! … — odparł Wokulski wzruszając ramionami . |
299 | Wokulski z podziwem przypatrywał się zarumienionej twarzy i błyszczącym oczom panny Izabeli . Były to tak silne argumenta , że zwątpił we własną pamięć i odparł : |
300 | Porwał z komina łuczywo i zaświecił . Spojrzałem . Katz leżał na barłogu skurczony , z wystrzelonym pistoletem w ręku . Ogniste płatki przeleciały mi przed oczyma i zdaje mi się , żem zemdlał . |
301 | Tymczasem rządca zapiął swój poplamiony surdut na dwa guziki i ukłoniwszy się z elegancją prawdziwego szlachcica rzekł : |
302 | Może bym się zabił z desperacji , gdyby nie ciągłe wiadomości o Ludwiku Napoleonie , który już został prezydentem , a myślał o cesarstwie . Było mi lżej dźwigać nędzę i tłumić wybuchy żalu , kiedym słuchał o triumfach człowieka , który miał wykonać testament Napoleona I i zrobić porządek w świecie . |
303 | — Tu jest pięć tysięcy rubli jako procent do połowy stycznia . Niech pan z łaski swojej policzy . A tu jest kwit . |
304 | „ Ależ ja jestem podły człowiek ! — mruknął do siebie . — Onegdaj spiłem się , dziś włóczę się … Diabli wezmą budę , jak amen w pacierzu … ” |
305 | Wokulski nalał szklankę wina i wypił ją powoli . |
306 | — Alboż ja do ciebie mam żal ? … |
307 | „ Nie dość , że byłeś umęczony przez nich , ale jeszcze miałbyś odpowiadać za ich występki ? … To oni winni , oni , że twoje serce , zamiast śpiewać , jęczało jak dzwon rozbity . ” |
308 | Byłem zły jak diabeł i chciałem zwymyślać przynajmniej Mraczewskiego . Odciągnąwszy go jednak od stołu zdobyłem się ledwie na te słowa : |
309 | — Podobno nie kradł — odezwał się półgłosem ktoś trzeci . |
310 | — Patrzcie ! … patrzcie ! … Pąsowy bierze gniadego … |
311 | — Czy tak ? … |
312 | — Z tej gablotki . Widzisz , jakie to cacka . |
313 | Baron ucałował ją jak relikwię spoglądając z triumfem na Wokulskiego , który pomyślał , że jego utytułowany przyjaciel może nie ma powodu do zbyt wielkiej uciechy . |
314 | Pan Ignacy poruszył się na krześle z zamiarem protestu . |
315 | „ Kochanek wszystko wybaczy kochance , wyjąwszy drugiego kochanka … ” |
316 | Kiedy szczególny młodzieniec ostatecznie cofnął się do pokoju i zamknął drzwi na klucz dając tym sposobem do zrozumienia , że konferencję z nami uważa za skończoną , zatrzymałem się w połowie schodów i rzekłem do rządcy : |
317 | — No … a gdzie , ty szelma , latała ? |
318 | Pamiętam , leżał akurat w łóżku nakryty pierzyną mojej ciotki i pił gorące ziółka na poty . Gdy mu zaś opowiedziałem cały interes , rzekł : |
319 | „ Dlaczego Stach tak dziwnie przypatrywał się loży , w której siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Łęcka ? … Czyliżby ? … Eh ! cóż znowu … Wokulski ma przecież zbyt wiele rozumu , ażeby mógł przypuszczać , że coś z tego być może … Każde dziecko pojęłoby od razu , że ta panna , w ogóle zimna jak lód , dziś szaleje za Rossim … Jak ona na niego patrzyła , jak się nawet czasami zapominała i jeszcze gdzie , w teatrze , wobec tysiąca osób ! … Nie , to głupstwo . Słusznie nazywają mnie romantykiem … ” |
320 | „ Dobrze , a jeżeli on nic nie zrobi i zamiast zbudować machinę latającą pójdzie do szpitala wariatów ? … Ja tymczasem faktycznie coś zrobię , a mikroskop , stos czy nawet lampa elektryczna z pewnością nie znaczą więcej od setek ludzi , którym ja daję byt . Skądże więc we mnie ta ultrachrześcijańska pokora ? … Co kto zrobi , jeszcze nie wiadomo . Ja tymczasem jestem dziś człowiek czynu , a on marzyciel … Zaczekajmy z rok … ” |
321 | — Wokulski gbur ? … — zdziwił się pan Tomasz . — Jest on wprawdzie trochę sztywny , ale bardzo grzeczny . |
322 | Stuknął się palcem w czoło . |
323 | — Mojej narzeczonej — odparł baron tonem zdziwienia . — Sądziłem , że prezesowa wspomniała panu o naszym szczęściu rodzinnym … |
324 | Geist znowu otworzył szafę , poszukał , i wydobywszy mały skrawek metalu , barwą przypominającego mosiądz , podał Wokulskiemu mówiąc : |
325 | — A każda w innym guście — dodał pan Niwiński . — Którą byś wolał ? |
326 | — Dobrze — odpowiedział — dam mu posadę , ale w Moskwie . |
327 | Baronowa rozkrzyżowała ręce jak człowiek trafiony kulą w piersi . |
328 | W tym wesołym towarzystwie obdartusów , przed którymi nawet wrony uciekały , tylko Katz był pochmurny . On najczęściej odpoczywał i jakoś prędzej mizerniał ; miał spieczone usta , a w oczach blade iskry . |
329 | — Nic . |
330 | — Pan wie , że ja zawsze daję dymisję wielbicielom , którzy mnie nudzą . No , ale siadajmy , moi państwo . Narzeczeni naprzód . Fela obok Ewelinki . |
331 | — Znajomość nasza — mówiłem skarciwszy go wzrokiem — jest wprawdzie niedługa . Pozwolą panie jednak , ażebym nie tylko ja , ile pan Wokulski użył swoich wpływów do odszukania małżonka pani … |
332 | Ale co ja tu będę wypowiadać własne opinie ; niech mówi za mnie bieg wypadków . |
333 | Sytuacja polityczna jest tak niepewna , że wcale by mnie nie zdziwiło , gdyby około grudnia wybuchła wojna . |
334 | Panna Florentyna powoli otworzyła kopertę i zaczęła czytać . Stopniowo na jej obliczu ciekawość ustąpiła miejsca zdziwieniu , a potem zmieszaniu . |
335 | „ Jak to , on nie czekał ? — mówiła do siebie panna Izabela — chyba jest chory … ” |
336 | Wizytujące damy , w których współczucie nie osłabiło ciekawości , oświadczyły , że i one mogą z nami pogadać . Ale Wirski tak zamaszyście zaczął podawać im salopy , że zakłopotane biedaczki ucałowawszy panią Stawską , panią Misiewiczowa , Helunię i panią Wirską ( myślałem , że w końcu zaczną całować krzesełka ) wyniosły się nareszcie i nadto zmusiły małżonków Wirskich do wyjścia razem z nimi . |
337 | — Piękna para ! — rzekłem półgłosem do pani Misiewiczowej . |
338 | O kilkadziesiąt kroków od niego Wokulski chodził między dwoma sosnami tam i na powrót jak wahadło . Teraz nie myślał o pannie Izabeli ; słuchał świergotu ptaków , którym kipiał cały las , i pluskania Wisły podmywającej brzegi . Na tle odgłosów spokojnego szczęścia natury dziwnie odbijało szczękanie stempli w pistoletach i trzask odwodzonych kurków . W Wokulskim obudziło się drapieżne zwierzę ; cały świat zniknął mu sprzed oczu , a został tylko jeden człowiek , baron , którego trupa miał zawlec do nóg obrażonej panny Izabeli . |
339 | Nie podnosząc głowy od ksiąg siedział przy kantorku do szóstej , a tak był zatopiony w robocie , że już nie tylko nie przyjmował pieniędzy , ale nawet nie widział i nie słyszał gości , którzy roili się i hałasowali w sklepie jak olbrzymie pszczoły w ulu . Nie spostrzegł też jednego najmniej spodziewanego gościa , którego „ panowie ” witali okrzykami i głośnymi pocałunkami . |
340 | — Co ? … — zdziwił się adwokat . |
341 | — Chyba jest pusta w środku ? … |
342 | Trzydzieści tysięcy rubli znaczą tyle , co sześćdziesiąt drobnych warsztatów albo sklepików , z których żyją całe rodziny . I to ja mam byt ich zniszczyć , wyssać z nich ludzkie dusze i wypędzić na ten śmietnik ? … |
343 | Panna Izabela po krótkim namyśle odpisała bardzo życzliwy list baronowi oświadczając , że już nie gniewa się i że przyjmuje pudełeczko , a ząb z należytą czcią odsyła jego właścicielowi . Tu już nie można było wątpić , że tylko dzięki Wokulskiemu baron pojednał się z nią i prosił o przebaczenie . Panna Izabela nieledwie roztkliwiła się swoim triumfem , a dla Wokulskiego uczuła jakby wdzięczność . Zamknęła się w swoim gabinecie i poczęła marzyć . |
344 | — Witam cię , panie Stanisławie — rzekł z właściwą mu majestatycznością . — Witam cię tym goręcej , że przybycie twoje do nas łączy się z bardzo miłym wypadkiem w rodzinie … |
345 | — Rzeczywiście , awantura ! — rzekł zmartwiony pan Łęcki , który widział wymianę grzeczności . |
346 | W sieni domu , w którym mieszkała , był kramik antykwariusza . Wokulski rozmawiając ze szwajcarem mimo woli rzucił okiem na książki i z radosnym zdziwieniem spostrzegł egzemplarz poezji Mickiewicza , tej edycji , którą czytał jeszcze jako subiekt Hopfera . Na widok wytartych okładek i spłowiałego papieru cała młodość stanęła mu przed oczyma . |
347 | Głos znowu zaczął mu się stłumiać i znowu na twarz wystąpiło sinawe zabarwienie . Usiadł i napił się wody . |
348 | — Co to anonim … Wokulski … Brawo Wokulski ! … — wrzeszczał tłum . |
349 | — Zapłacę z największą przyjemnością — odparł Wokulski i myślał : „ Czy klacz wygra ? … czy go panna Izabela kiedy pokocha ? czy się coś nie stanie ? … A jeżeli klacz złamie nogę ! … ” . |
350 | — Cóż , idziemy , panie Julianie ? — zapytała Ochockiego . |
351 | — Może masz pan rację , ale mnie jakoś się to nie wydaje — mruknął Rzecki potrząsając głową . |
352 | — Co mi tam honor — mówi jegomość z łajdacką fizjognomią . — Da pani dziesięć rubli zadatku ? |
353 | — Och ! … — jęknął dżokej przypatrując mu się z odcieniem chłodnego podziwu . |
354 | Była to jedna z tych chwil , kiedy natura hamuje swoje wielkie siły i zawiesza odwieczne prace , ażeby uwydatnić szczęście istot drobnych i znikomych . |
355 | Tymczasem Marianna , uchyliwszy drzwi zaczepione na łańcuch , zobaczyła w sieni jakiegoś bardzo dystyngowanego jegomościa z jedwabnym parasolem i ręczną walizką . Za jegomościem , który pomimo starannie ogolonych wąsów i bujnych faworytów wyglądał nieco na kamerdynera , stali tragarze z kuframi i tłomokami . |
356 | — Niech robią , jak im wygodniej — odparł Wokulski . — Ja na nich nie zyskam ani jednego rubla . |
357 | — Może nie jest to ich wina — mówił baron — trzeba jednak przyznać , że niekiedy pozwalają bałamucić się zręcznym intrygantom … |
358 | — Twój ojciec ma słuszność — odparła hrabina — ten człowiek może być użyteczny . Zresztą za granicą podobne stosunki należą do dobrego tonu . |
359 | — Co ja mówię ! … — rzekła . — To wiesz , mój Leonie , wprowadź się tymczasem na trzecie piętro , do mieszkania po studentach … |
360 | — Prosimy . Belu , podaj mi rękę . |
361 | XVI . „ Ona ” — „ on ” — i ci inni |
362 | — Zatrzymaj pan powóz . |
363 | — Marysia ! … Marysia ! … |
364 | — Mój Wysocki , podobno przy twoim mieszkaniu jest wolny pokój ? |
365 | Wchodzę na górę . Drzwi do mieszkania nie zamknięte , a sam Stach przy świetle lampy pakuje walizkę . Coś mnie tknęło . |
366 | „ Do licha ! — szepnął — zdaje mi się , że to właśnie jest ów dom … ” |
367 | Do domu trafił od razu i od razu znalazł dzwonek . Zadzwoniwszy jednak aż siedem razy na stróża , uczuł potrzebę oparcia się o kąt , zawarty między bramą i ścianą , i usiłował zliczyć , nie z potrzeby , ale ot , tak sobie : ile też upłynie minut , zanim mu stróż otworzy ? W tym celu wydobył zegarek z sekundnikiem i przekonał się , że — już jest wpół do drugiej . |
368 | Istotnie , wszedł Maruszewicz , blady , z pałającymi oczyma . |
369 | Mraczewski otworzył gablotkę ze spinkami . |
370 | — Służę hrabiemu . |
371 | Już kowal chciał wejść do podziemiów ; ale że czas przeszedł , więc znowu kamień zamknął się , aż zabulgotało w potoku . |
372 | — Spodziewałem się . |
373 | — Wierzy pan w życie przyszłe ? |
374 | — A niech pan pamięta , że o pierwszej śniadanie ! — zawołała panna Felicja . |
375 | — A czy nie wplątał się w jakie nowe historie ? … — spytałem . |
376 | — A jaki z tego sens moralny dla ostatniej miłości ? — spytał Wokulski . |
377 | Potem spiesznie opuszcza kościół zastanawiając się , w jaki też sposób dobry Bóg zadowolni sprzeczne żądania pani baronowej Krzeszowskiej i pana Tomasza Łęckiego ? |
378 | — Ja bym się wstydził brać od takie osobe , co z migracje wraca — odpowiadał na wszystkie moje zaklęcia . |
379 | — Wytrzyma — odparł flegmatycznie pan Szulc trzaskając batem w kierunku drugiego pana . |
380 | Później spadły na panią Stawską dwie duże klęski : proces o lalkę i utrata zarobków . Wokulski nie tylko nie wyparł się znajomości z nią , co przecież mógł zrobić , ale jeszcze uniewinnił ją w sądzie i ofiarował jej korzystne miejsce w sklepie . |
381 | — Zupełnie serio . Nie chcę absolutnie żadnych układów i proszę o ostre warunki . |
382 | „ Kto wie — pomyślałem — czy ten jesiotr nie połknął już haczyka ? … ” |
383 | — Więc nikt ? … nikt ? … |
384 | — Cóż mu złego ? |
385 | Naturalnie , że po takim wzburzeniu nie mogłem już być u pani Stawskiej . Z początku myślałem nawet , że całą noc spać nie będę . Alem jakoś zasnął . A gdy Stach przyszedł na drugi dzień do sklepu , zapytałem go : |
386 | „ Poczekaj ! — myślę . I wyobraziłem sobie , że na moim miejscu jest w tym pokoju Wokulski . — Poczekaj , zaraz cię przekonam , że nie masz się nas czego lękać . ” |
387 | — Już są ? … — powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go . — Już są ! … Nie życzę ci , abyś potrzebował kiedy wystawiać na próbę ich współczucia … |
388 | — Zapewne ! — przerwał bas . — Czy może i sprowadzał perkaliki z Moskwy ? Tu jest drugi sęk : zabija przemysł krajowy ! … |
389 | — Pani dobrodziejko ! … Czy sądzi pani , że Wokulski jest godnym człowiekiem ? … |
390 | — Cóż pan masz za interesa z tym łotrem , panie Henryku ? |
391 | I dachy są jakieś oryginalne , wysokie , obładowane kominami , najeżone blaszanymi kominkami i szpicami . I na ulicach co krok wyrasta albo drzewo , albo latarnia , albo kiosk , albo kolumna zakończona kulą . Życie kipi tu tak silnie , że nie mogąc zużyć się w nieskończonym ruchu powozów , w szybkim biegu ludzi , w dźwiganiu pięciopiętrowych domów z kamienia , jeszcze wytryskuje ze ścian w formie posągów lub płaskorzeźb , z dachów w formie strzał i z ulic w postaci nieprzeliczonych kiosków . |
392 | „ Skończę z nim ” — rzekł do siebie Wokulski i głęboko odetchnąwszy spytał głośno : |
393 | — No , proszę ze mnie nie żartować . Jeżeli nie interesuje się człowiekiem , który ją ubóstwia … |
394 | Panna Izabela wstrząsnęła się . Kochać go bez nadziei — to dosyć … Kochać i czasami porozmawiać z kim o tej tragicznej miłości … Może by z panną Florentyną . Nie , ona nie ma dosyć uczucia . Daleko lepiej nadawałby się do tego Wokulski . Patrzyłby jej w oczy , cierpiałby za siebie i za nią , ona opowiadałaby mu bolejąc nad własnym i nad jego cierpieniem i w taki sposób bardzo przyjemnie upływałyby im godziny . Kupiec galanteryjny w roli powiernika ! … Można by zresztą zapomnieć o tym kupiectwie … |
395 | Gdy panna Izabela weszła , młodzieniec oglądający laski poprawił kołnierzyk na szyi , dwie panienki spojrzały na siebie , pan Lisiecki urwał w połowie swój okrągły frazes o stylu kandelabrów , ale zatrzymał okrągłą pozę , a nawet dama słuchająca jego wykładu ciężko odwróciła się na krześle . Przez chwilę sklep zaległa cisza , którą dopiero panna Izabela przerwała odezwawszy się pięknym kontraltem : |
396 | — Może i więcej . |
397 | Myślałem , że dostanę apopleksji . |
398 | Jednym z pierwszych gości był pan Łęcki ; wziął Wokulskiego na stronę i jeszcze raz wypytał go o cel i znaczenie spółki , do której należał już całą duszą , ale nigdy nie mógł dobrze spamiętać , o co chodzi . Tymczasem inni panowie przypatrywali się intruzowi i zniżonym głosem robili o nim uwagi . |
399 | „ Wesoły ptaszek z tego Ochockiego ! — myślał Wokulski . — Do mnie mówi , że argumentacja panny Izabeli wylewa mu się uszami , a teraz z nią tylko rozmawia … Oczywiście , chciał mnie do niej zrazić … ” |
400 | — Zaraz ? … Dobrze . Pan Starski jest to bardzo zajmujący człowiek . |
401 | — Oskarżona bywała u pani ? |
402 | — I myślę — dodałem — że ten młody człowiek pod względem niepłacenia komornego dotrzyma słowa , co ? |
403 | — No , tylko patrzcie , jak on sobie nic z was nie robi ! … — szepnął śmiejąc się staruszek z siwymi faworytami . |
404 | Od czasu do czasu skrzypce odezwały się głośniej , stojący za mistrzem muzyk robił minę zachwyconą , a po sali przebiegał cichy i krótki szmer . Pomiędzy uroczyście nastrojonymi mężczyznami i zasłuchanymi , zamyślonymi , rozmarzonymi lub drzemiącymi damami Wokulski dostrzegał kobiece fizjognomie napiętnowane niezwykłym wyrazem . Były tam namiętnie odrzucone głowy , zarumienione policzki , pałające oczy , rozchylone i drgające usta , jakby pod wpływem narkotyku . |
405 | — Wie pan — rzekła — jakiego doznałam uczucia na widok pana ? Oto żalu . Przypomniałam sobie , że mieliśmy we troje jechać do Paryża : ja , ojciec i pan , i że z naszej trójki los był dobry tylko dla pana . Bawił się pan przynajmniej ? … Za nas troje ? … Musi mi pan odstąpić trzecią część doznanych wrażeń . |
406 | — W roku 1849 i nieco później — wtrąciłem . |
407 | W tej chwili zbliżył się do naszej ławki jakiś oficjalista sądowy i szepnął Wokulskiemu , że sędzia prosi go na śniadanie . Stach wyszedł , a pani Misiewiczowa zaczęła nawoływać mnie rozpaczliwymi znakami : |
408 | Zmartwił się , posmutniał , ale — nie pojechał na pogrzeb staruszki , która dała mu tyle dowodów życzliwości . Nie miał odwagi rozstać się z panną Izabelą nawet na kilka dni … |
409 | Młody człowiek oparł się na łokciu i bystro patrząc na mnie rzekł : |
410 | Skręcił w bramę i przez tylne drzwi wszedł do sklepu . Na progu zetknął się z wychodzącym Ziębą , który pożegnał go niskim ukłonem ; w głębi zaś sklepu było jeszcze kilka osób . Klejn wdrapywał się na drabinkę , ażeby coś poprawić na półkach . Lisiecki ubierał się w palto , za kantorem nad księgą siedział Rzecki , a przed nim stał jakiś człowiek i płakał . |
411 | — Co powie pan Rzecki ? … — rzekł sędzia . |
412 | — Nie uważasz — mówiła — że ten Wokulski jest jakby zajęty Belą ? … |
413 | — Bardzo jesteśmy wdzięczne panu Wokulskiemu za warunki , na jakich zostawia nam ten lokal ! … Jest to chyba jedyny wypadek , ażeby gospodarz sam zniżał komorne . Ale nie wiem , czy … wypada nam korzystać z jego uprzejmości ? … |
414 | — Pewnie jaśnie pan robi jakieś głupstwo ! … — mruknął obrażony sługa . — Cóż tam znowu ? … — pytał gniewnie , rozbierając barona . |
415 | — Nie ufa mi pan ? … To całkiem naturalne … Ale mam właśnie przy sobie małą ruletę … Możemy spróbować … |
416 | „ No , zobaczymy , co będzie jutro … A może mnie nie zatrzymają ? … Zresztą panna Izabela jest sobie piękna panna , przypuśćmy , że nawet niezwykle piękna , ale tylko panna , nie nadprzyrodzone zjawisko . Tysiące równie ładnych chodzi po świecie , a ja też nie myślę czepiać się zębami jednej spódnicy . Odepchnie mnie ? … Dobrze ! … Z tym większym rozmachem padnę w objęcia innej … ” |
417 | W głowie mi szumiało od wywodów doktora , a on tymczasem ciskał się na ulicy jak szalony . Na szczęście błysnęło , upadły pierwsze krople deszczu , a zacietrzewiony mówca nagle ochłonął i skoczywszy w jakąś dorożkę kazał odwieźć się do domu . |
418 | — Masz pan rację — potwierdził doktór — ale cóż stąd ? … Machina parowa przecież nie młynek do kawy , to wielka machina ; ale gdy w niej zardzewieją kółka , stanie się gratem bezużytecznym i nawet niebezpiecznym . Otóż w Wokulskim jest podobne kółko , które rdzewieje i psuje się … |
419 | — To są straszni ludzie , papo … — szepnęła do ojca . |
420 | — Co pan blagujesz ! — przerwał mu Lisiecki . — Znamy przecież pańskie konkiety : nazywają się Matyldami , którym pan imponujesz porcją pieczeni i kuflem piwa . |
421 | W sklepie przywitał go pan Ignacy rozkładając ręce w taki sposób , jakby cały sklep oddawał mu do rozporządzenia . Wewnętrzny głos jednak mówił staremu subiektowi , że gość ten nie kupi przedmiotu droższego nad pięć rubli i kto wie , czy jeszcze nie każe zapisać sobie na rachunek . |
422 | — To pani ukradłaś magle — odezwał się spoza kumoszek gruby głos . — Nie ten złodziej , co zabiera swoją własność , ale ten , co da piętnaście rubli zadatku i myśli , że już kupił … |
423 | „ Geist jeden , ja drugi , Ochocki trzeci … Ze dwu jeszcze znajdziemy i za cztery albo pięć lat wyczerpalibyśmy owe osiem tysięcy doświadczeń , potrzebnych do znalezienia metalu lżejszego niż powietrze . No , a wtedy co ? … Co stanie się z dzisiejszym światem na widok pierwszej machiny latającej , bez skrzydeł , bez skomplikowanych mechanizmów , a trwałej jak okręt pancerny ? ” |
424 | — A pan skąd wiesz o tej licytacji ? … — nie na żarty zdziwił się Wokulski . |
425 | Wokulski odprowadził go na stronę i rzekł : |
426 | Wtedy rozwścieczony rzucił się na mnie , ale stojący obok oficer pałaszem odtrącił mu bagnet . |
427 | — Marna kobieta ! — rzekł doktór machając ręką . — Zamiast gardzić hołotą , która ją w dodatku po kilka razy opuszczała , ona upaja się ich towarzystwem . Wszyscy to widzą , a co najgorsze — widzi sam Wokulski … |
428 | „ Szpieguje nas ten poczciwiec ! ” — pomyślałem . Zwróciłem oczy ku drugiemu piętru od frontu . Masz pociechę ! … W najdalszym pokoju pani baronowej Krzeszowskiej oba lufciki otwarte , a w głębi widać … ją samą , jak przypatruje się lokalowi pani Stawskiej przez teatralną lornetkę . |
429 | Wypił , zaczął znowu chodzić po pokoju i mówić przyciszonym głosem : |
430 | Począł chodzić jeszcze prędzej po pokoju śmiejąc się i gniewając . Nareszcie zaczął świstać i wyglądać przez okno , hardo odwróciwszy się tyłem do nas … |
431 | Na ostatnie słowa położyłem nacisk , bo mi mój pan Szlangbaum wyglądał tak , jakby miał zamiar albo nasz sklep kupić ( co wydaje mi się nieprawdopodobnym ) , albo kasę okraść … Czego , lubo jest uczciwy starozakonny , nie uważałbym za rzecz niemożliwą . |
432 | „ Leciał jak ptak i nagle utknął ; zabrakło w nim motoru . Spytałem się wówczas : a może i ja kiedyś stanę w biegu ? — no , i stanąłem . Jakież to pospolite sprężyny wywołują ruch w świecie : trochę węgla ożywia okręt , trochę serca — człowieka … ” |
433 | Serce poczęło mu bić gwałtownie . |
434 | — Chciałem mieć stamtąd garnitur brylantowy — mówił baron . — Ale że w Wiedniu trafiły mi się pyszne szafiry … Właśnie mam je przy sobie i jeżeli pan pozwoli … Pan jest znawcą klejnotów ? … |
435 | — Przyszedłem tu w ważniejszym interesie — rzekł Stach do pani Stawskiej ( pilno mu widać było pożegnać ją , temu osłu ! ) — Pani rzuciła swoje lekcje ? |
436 | Wokulski spojrzał na adres , gorączkowo rozerwał kopertę i czytał … czytał … Raz , drugi i trzeci przeczytał list . Rzecki coś przewracał w swoim biurku , a spostrzegłszy , że jego przyjaciel skończył już czytanie i zamyślony oparł głowę na ręku , rzekł suchym tonem : |
437 | Ale Wokulski przywitał go bardzo łaskawie i nawet zabrał do swego gabinetu , gdzie z pół godziny rozmawiali . O czym ? … |
438 | Wszedł do kościoła i zaraz na wstępie znowu uderzył go nowy widok . Kilka żebraczek i żebraków błagało o jałmużnę , którą Bóg zwróci litościwym w życiu przyszłym . Jedni z pobożnych całowali nogi Chrystusa umęczonego przez państwo rzymskie , inni w progu upadłszy na kolana wznosili do góry ręce i oczy , jakby zapatrzeni w nadziemską wizję . Kościół pogrążony był w ciemności , której nie mógł rozproszyć blask kilkunastu świec płonących w srebrnych kandelabrach . Tu i ówdzie na posadzce świątyni widać było niewyraźne cienie ludzi leżących krzyżem albo zgiętych ku ziemi , jakby kryli się ze swoją pobożnością pełną pokory . Patrząc na te ciała nieruchome można było myśleć , że na chwilę opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś lepszego świata . |
439 | — Albo ja ? — dodał Starski . |
440 | — Nie , dłużników . |
441 | — Nie chcę ci przeszkadzać . |
442 | — Chodźmy stąd , ojcze — mruknął chłopak , spode łba patrząc na mnie . |
443 | Karafka koniaku wypróżniała się , a on opierał głowę na rękach i drzemał , ku wielkiej uciesze garsonów i gości . |
444 | — Pan nie ma do mnie żaden interes ? … — powtarza Szlangbaum mrugając czerwonymi powiekami . |
445 | — Łotr ! — syknął rządca . |
446 | Tu hrabia spojrzał na swego towarzysza , który z uroczystą miną coś przełknął . |
447 | — Nic pana nie rozumiem . |
448 | — Widzi pan — mówił Jumart przebierając palcami po stole — za dużo zwiedziłem świata , ażebym miał troszczyć się o czyjąś narodowość . Dla mnie istnieją tylko cztery narodowości bez względu na języki . Numer pierwszy mają ci , o których wiem : skąd biorą pieniądze i na co je wydają . Numer drugi — ci , o których wiem , skąd biorą , ale nie wiem na co wydają . Numer trzeci ma znane wydatki , choć nieznane dochody , a numer czwarty noszą ci , których nie znam ani źródła dochodów , ani wydatków . O panu Escabeau wiem , że ma dochody z fabryki trykotaży , a wydaje pieniądze na zbudowanie jakiejś piekielnej broni , więc szanuję go … Zaś o pani baronowej … nie wiem , ani skąd bierze pieniądze , ani na co je wydaje , i dlatego jej nie ufam . |
449 | Do sklepu wszedł pierwszy gość : kobieta ubrana w salopę i chustkę na głowie , żądająca mosiężnej spluwaczki … Pan Ignacy bardzo nisko ukłonił się jej i ofiarował krzesło , a pan Lisiecki zniknął za szafami i wróciwszy po chwili doręczył interesantce ruchem pełnym godności żądany przedmiot . Potem zapisał cenę spluwaczki na kartce , podał ją przez ramię Rzeckiemu i poszedł za gablotkę z miną bankiera , który złożył na cel dobroczynny kilka tysięcy rubli . |
450 | — Z początku to ckliło mi się bez roboty , ale późni przywykem i jestem . |
451 | … I wyjechał ! … Pan Stanisław Wokulski , wielki organizator spółki do handlu przewozowego , wielki naczelnik firmy , która ma w obrocie ze cztery miliony rubli rocznie , wyjechał do Paryża jak pierwszy lepszy pocztylion do Miłosny … Jednego dnia mówił ( do mnie samego ) , że nie wie , kiedy pojedzie , a na drugi dzień — szast … prast … i już go nie ma . |
452 | — I mówisz z nim tak wprost ? … |
453 | Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski … |
454 | — Niby wklęsło , nie wypukło ? … Co nie mam potrafić . Podjąłbym się pisania nawet na żelazie , a choćby na szkle i literami , jakimi chcąc : pisanymi , drukowanymi , niemieckimi , żydowskimi … Przecie ja tu , nie chwaląc się , wszystkie szyldy malowałem w mieście . |
455 | Panna Izabela nie mogła wątpić o jej niewinności ; znowu parę razy przeszła się po gabinecie z ruchami zamkniętej lwicy i nagle zapytała : |
456 | — Słuchaj pan … Użyję porównania , które powinieneś zrozumieć . Jeżeli masz pełną szufladę , na przykład , portmonetek , czy możesz w tę samą szufladę nakłaść , na przykład , krawatów ? … Nie możesz . Więc jeżeli Wokulski ma pełne serce panny Łęckiej , czy możesz mu tam wpakować panią Stawską ? … |
457 | — Przeprosił mnie — odparła panna Izabela . |
458 | Wokulski drwiąco spojrzał na niego . |
459 | — Ehe … doprawdy … |
460 | Wokulski poczuł jakby uderzenie toporem w głowę . Pytanie było tak przykre i niespodziewane , że przez chwilę nie tylko nie umiał odpowiedzieć , ale nawet zebrać myśli . |
461 | Było już z nim bardzo źle , nawet przyjął ostatnie sakramenta , kiedy w parę dni później wbiegł do nas pan Raczek dziwnie wzburzony i stojąc na środku izby zawołał : |
462 | — Zuch baba , co ? … — zapytał Wokulski spostrzegłszy , żem już skończył czytanie . |
463 | — Panie ! — zawołała z komiczną pokorą składając ręce — proszę o sztukę perkalu dla moich sierot … Widzi pan , jak nauczyłam się przymawiać o jałmużnę ? |
464 | — Paryż ! … — westchnął rządca . — Znam Paryż jeszcze z roku 1859 . Pamiętam , jak przyjmowali cesarza , kiedy wracał z kampanii włoskiej … |
465 | „ Oto logika prostych serc ! — pomyślał Wokulski . — Pogarda dla występku , miłosierdzie dla nieszczęścia . ” |
466 | — Panie — mówię — Magenta Magentą , a interes interesem . Może przedstawisz mnie pan kilku lokatorom . |
467 | „ Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej drabinie — myślał . — To chory kąt , dziki kąt . ” |
468 | Ubogi człowiek dotknąwszy pieniędzy zaczął się trząść . |
469 | — No i powiedz sama , czy można nie ufać w opiekę boską ? Śmierć tego człowieka byłaby dla mnie ciężkim ciosem — i — został uratowany ! Muszę z nim zawiązać bliższe stosunki , a wtedy zobaczymy , kto wyjdzie lepiej : czy książę na swoim wielkim adwokacie , czy ja na moim Wokulskim . Jak sądzisz ? |
470 | — Chciałbym … nigdy — odpowiedział Stach i siadł do pustego przedziału pierwszej klasy . |
471 | Weszli na wzgórze , skąd widać studnię zwaną Okrąglakiem . Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił : |
472 | „ Zobaczymy , jak powiedzie się jej w nowych warunkach ” — rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania . |
473 | Starski z takim zajęciem patrzył w karty , że zdawał się nie uważać na to , co zaszło . |
474 | O , prawda to ! … I studnię , która miała nas połączyć , chciałabym upamiętnić w jakiś sposób … |
475 | — Oj , oj ! … Przecie mi nieraz ze sądu dawali do przepisywania , choć nie mam lekkiej ręki . A te wiersze , co pan ekonom z Otrocza pisywał do leśniczanki , to wszystko moja robota . On tyle , że kupował papier i jeszcze mi do tej pory nie dopłacił czterdzieści groszy za pisanie . A o zakręty to tak się dopominał … |
476 | — Kto to ? — pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne rumieńce . |
477 | — Pan będziesz zdrów za moją krzywdę … — odparła z gniewem kumoszka . |
478 | — Cóż mnie to obchodzi — rzekł głucho Wokulski — jestem kupcem . |
479 | — Czy zaraz ? — zdziwił się garson . |
480 | — Tobie coś jest . |
481 | A ci kochani pracownicy , za których ujada się Wokulski ! … Co oni na niego wygadują , jak nazywają go wyzyskiwaczem ( NB. w naszym interesie są największe pensje i gratyfikacje ! ) , a jak jedni pod drugimi kopią doły … |
482 | Teraz Wokulski spojrzał na skrzypka i przede wszystkim spostrzegł pewne podobieństwo między nim i Starskim . Molinari miał takie same niewielkie faworyciki , jeszcze mniejsze wąsiki i ten sam wyraz znużenia , jaki cechuje ludzi posiadających szczęście u płci pięknej . Grał dobrze i wyglądał przyzwoicie , lecz było widać po nim , że już pogodził się z rolą półbożka łaskawego dla swoich wiernych . |
483 | Pan Tomasz zerwał się z fotelu . |
484 | — Naprzód , Lizetka ! … Bardzo podobał mi się ten cudzoziemiec i myślę , że tylko tacy powinni pokazywać się na naszej wystawie . Czy aby jesteście pewni , obywatelu , że mamy jechać do Grand Hotel ? … — zwraca się do Wokulskiego . |
485 | — Oho ? … |
486 | Znowu usiadł przy stole i zaczął list do Geista . Nagle przerwał : |
487 | — Powinszuj mi . Jestem narzeczonym panny Łęckiej . |
488 | — Witam pana — odezwał się książę do Wokulskiego . — Kuzynka pozwoli ? … |
489 | Przyszedł delegowany . Hrabina podniosła się z fotelu , to samo zrobiła panna Izabela i przystojny młodzieniec , i wszyscy troje z wielkim szelestem poszli ku drzwiom zatrzymując się przy innych stolikach . Każdy z asystującej tam młodzieży gorąco witał pannę Izabelę , a ona każdego obdarzała tymi samymi , zupełnie tymi samymi spojrzeniami , które Wokulskiemu zachwiały rozum . Wreszcie wszystko ucichło : hrabina i panna Izabela opuściły kościół . |
490 | „ Czy podobna — mówi — ażeby sąd wyglądał tak pusto jak niewynajęte mieszkanie i — tak wesoło ? … ” |
491 | — Pan miał — rzekła — nieporozumienie z panem Krzeszowskim … |
492 | Z kolei zbliżył się do Wokulskiego człowiek młody , mizerny , z rzadkim zarostem na twarzy , ale z niewątpliwymi śladami przedwczesnego zniszczenia w całej postaci . Wokulski spotykał go na rozmaitych widowiskach , wreszcie i na ulicy , jeżdżącego najszybszymi dorożkami . |
493 | Zasłoniła twarz i szlochała rozdzierającym głosem . Spostrzegłem , że rządcy nos czerwienieje , a i ja sam uczułem łzy pod powiekami . |
494 | — Sam widziałem … — wtrącił rządca . |
495 | — Od tej chwili — mówił z uniesieniem — nie będzie już różnic między ludźmi . Szlachta i mieszczanie , chłopi i Żydzi , wszyscy będą braćmi … . |
496 | Przy bramie wiodącej tam zobaczył bosego , przewiązanego sznurami tragarza , który pił wodę prosto z wodotrysku ; zachlapał się od stóp do głów , ale miał bardzo zadowoloną minę i śmiejące się oczy . |
497 | Od naszej kolumny oderwał się sznur tyralierów i pobiegł ku badylom . My maszerowaliśmy wciąż , jakby kule przelatujące z ukosa nie do nas adresowano . |
498 | Wokulski pożegnał go . Doświadczał takich uczuć , jak chory na gorączkę , którego oblano zimną wodą . |
499 | — Tak . |
500 | W ogóle dla ludzi z niższego świata miała serce życzliwe . Przychodziły jej na myśl słowa Pisma świętego : „ W pocie czoła pracować będziesz . ” . Widocznie popełnili oni jakiś ciężki grzech , skoro skazano ich na pracę ; ależ tacy jak ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem . Tacy jak ona , dla której największą pracą było dotknięcie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu . |
501 | „ Gdybym był Panem Bogiem — myślał — połowę lipcowych upałów zachowałbym na grudzień … ” |
502 | — Ani pół minuty . |
503 | — No , w tych warunkach chyba zarzuci pan swoje metale — rzekł uśmiechając się Wokulski . |
504 | W głębi pokoju zobaczył całe towarzystwo , a przede wszystkim pannę Izabelę rozmawiającą ze Starskim . Ona tak samo patrzyła na Starskiego , a on miał ten sam ironiczny uśmiech jak wówczas w Warszawie … |
505 | Już Wokulski był na schodach , gdy doktór wybiegł za nim i zawołał wychylając się przez poręcz : |
506 | — Proś . |
507 | — A jakież to towary ? — spytał przygarbiony hrabia . |
508 | Punkt o jedynastej był w gabinecie mecenasa , gdzie już zastał starego Szlangbauma . Mimo woli zauważył , że siwy Żyd bardzo poważnie wygląda na tle brązowych sprzętów i obić i że mecenasowi jest bardzo do twarzy w pantoflach z brązowego safianu . |
509 | Skoczył w przejeżdżającą dorożkę i kazał skręcić ku Alei Jerozolimskiej . Na rogu wysiadł i poszedł piechotą w jedną z poprzecznych ulic . |
510 | — Ależ sąd ! … ależ sprawiedliwość ! … — krzyczałem . |
511 | „ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ” |
512 | — Czy światło złe w tym pokoju , czy mi się zdaje , że panienka jest nie w humorze ? … |
513 | — Wierz mi , Belu , że urodzenie jest najmniejszą zasługą tych , którzy się rodzą . A co do czystości krwi … Ach , Boże ! wielkie to szczęście , że nie bardzo zajmujemy się sprawdzaniem tych rzeczy . Powiadam ci , że o czyimś urodzeniu nie warto rozmawiać z ludźmi starymi jak ja . Tacy bowiem zwykle pamiętają dziadów i ojców i nieraz dziwią się : dlaczego wnuk jest podobny do kamerdynera , a nie do ojca . No , wiele się tłomaczy zapatrzeniem . |
514 | Ile razy zaś chodziło o przeciwstawienie kogoś żydowskim bankierom , najzakamienialsi szlachcice wysuwali naprzód Wokulskiego . |
515 | Chmury podnosiły się coraz wyżej ; zawróciliśmy prawie od rogatek . Pomyślałem , że Stach musi już być około Rudy Guzowskiej . |
516 | — Pan Rzecki jest plenipotentem właściciela domu — odparł rządca . |
517 | — Cóż to za człowiek ? — spytał niedbale Wokulski . |
518 | I opuściła sklep trzaskając drzwiami . |
519 | Dopiero gdy na ulicy owionęło go świeże powietrze , oparł się o słup latarni gazowej i spytał : |
520 | W pierwszej chwili zdawało się Wokulskiemu , że zbliżenie się do genialnego skrzypka będzie jednym z najtrudniejszych zadań , jakie mu kazano rozwiązać . Szczęściem , przypomniał sobie , że ma znajomego muzyka , który nie tylko poznał się z Molinarim , ale już chodził za nim i przesiadywał u niego jak cień . |
521 | — Przepreszem . |
522 | „ Skąd mu ten biały cylinder ? … ” — pomyślał pan Tomasz z goryczą . Potem nasunęła mu się dziwna kombinacja : że Wokulski jest to parweniusz , który za prawo noszenia białego cylindra powinien by mu płacić przynajmniej pięćdziesiąt procent od wypożyczonego kapitału . — Aż sam wzruszył ramionami . |
523 | Wokulski stanął na ulicy . |
524 | — Austria chce zabrać ? … — powtórzył . — Za co ? … |
525 | — Bardzo wątpię . Kto dziś ożeni się z panną mającą wielkie wymagania , a żadnego posagu ? Zestarzeje się , choć ładna . Naturalnie … |
526 | „ Czyżby i on mnie posądzał i śledził ? … — błysnęło w głowie Szlangbaumowi i gniew go ogarnął . — Tak , ma ojciec rację … Dziś wszyscy huzia ! na Żydów . Niedługo już trzeba będzie zapuścić pejsy i włożyć jarmułkę … ” |
527 | — Eh ! … co też pan wygaduje … Tfy … zupełnie jak dziecko … |
528 | — Powiem niedużo — rzekł Geist . — Pan wie , co to jest chemia organiczna ? … |
529 | Mikołaj zaczął podawać potrawy . Wokulski bez najmniejszego apetytu zjadł kilka łyżek chłodniku , zapił portweinem , potem spróbował polędwicy i zapił ją piwem . Uśmiechnął się , sam nie wiedząc czemu , i w przystępie jakiejś żakowskiej radości postanowił robić błędy przy stole . Na początek skosztowawszy polędwicy położył nóż i widelec na podstawce obok talerza . Panna Florentyna aż drgnęła , a pan Tomasz z wielką werwą począł opowiadać o wieczorze w Tuileriach , podczas którego na żądanie cesarzowej Eugenii tańczył z jakąś marszałkową menueta . |
530 | „ Paryż ! … Paryż ! … ( mówi sobie , ciągle śpiąc ) . Wszakże od tylu lat o nim tylko marzyłem . To przejdzie … Wszystko przejdzie ! … ” |
531 | Począł usypiać i marzył , że Wokulski zabił go . Widział , jak jego trupa dwu posłańców niesie do mieszkania żony , jak żona mdleje i rzuca mu się na zakrwawione piersi … Jak płaci wszystkie jego długi i asygnuje tysiąc rubli na pogrzeb i … jak on zmartwychwstaje i zabiera owe tysiąc rubli na drobne wydatki … |
532 | — Masz ! … masz ! … Zobaczymy , jak ono będzie wyglądało w razie potrzeby . Dobranoc , dobranoc … — mówił stary subiekt , z hałasem chowając księgi . |
533 | — To mi wszystko jedno , gdyż potrzebuję tylko majętnego desperata — rzekł Geist . |
534 | Potem wyciągnął do mnie obie ręce ponad kontuarem i długo ściskaliśmy się milcząc . |
535 | — Ach , Floro , nie pocieszaj mnie , nie kłam ! … Czyżeś nie słyszała przy obiedzie , że nawet tych kilkanaście rubli , które ma obecnie mój ojciec , są wygrane w karty od … |
536 | — Boję się twojej trzeźwości , pod wpływem której gadasz jak wariat . Rozumiesz mnie , Stasiu ? … |
537 | Pewnego razu zaprosił Machalski mnie i Wokulskiego do siebie na wieczór . |
538 | — Więc decyduj się natychmiast . Albo weźmiesz się do roboty , bo darmo nikt na świecie chleba nie jada … |
539 | — Ci dzisiejsi panowie — wtrącił jegomość dychawiczny — tyle warci co i on . Gdzie by to dawniej w hrabskim domu przyjmowali eks-kupczyka , który przez ożenek dorobił się majątku … Śmiech powiedzieć ! … |
540 | Chciał powiedzieć coś życzliwego o Starskim , ale uwięzły mu wyrazy . Aby więc przerwać kłopotliwe milczenie , rzekł : |
541 | — Już pan skończył , panie Wokulski ? |
542 | — Do widzenia ! — szepnęła z akcentem w głosie . |
543 | — To w sąsiedztwie cioci ? |
544 | „ Ale ba ! kiedy nam się sznur zerwał … ” — mówią tamci . |
545 | — Dlaczego , moje dziecko , dlaczego ? … |
546 | — To niech się nie umizga , kiedy nie umie . W podobnych wypadkach niezręczność jest śmiertelnym grzechem . Czy nieprawda ? |
547 | — A o tym , że wciąga papę do spółki handlowej , nie słyszałaś ? |
548 | „ Chaos ! — mówił Wokulski . — Zresztą nie może być inaczej tam , gdzie zbiegają się miliony usiłowań . Wielkie miasto jest jak obłok kurzu ; ma przypadkowe kontury , lecz nie może mieć logiki . Gdyby ją miało , już od dawna wykryliby ten fakt autorowie przewodników ; bo i od czegóż oni są ? … ” |
549 | — Ale , ale … — dodał Szlangbaum . — Mówił mi jeszcze Maruszewicz , iż po mieście kursuje , że Stasiek wziął na utrzymanie tę … tę … Stawską … Czy to prawda , panie Rzecki ? … |
550 | Wokulski usiadł naprzeciw panny Felicji i spostrzegł , że dziewczynka patrzy na niego z pełnym zachwytu podziwem , rumieniąc się co chwilę . |
551 | — Masz rację , nie przywykłem pić i wino uderzyło mi do głowy . Ale — już zebrałem zmysły . Powiem ci tylko , że mylisz się gruntownie . A teraz , ażeby ocalić mnie od zupełnego upicia , wypij sam — za pomyślność moich zamiarów . |
552 | „ Zawód ? … Alboż mnie samego nie spotkał zawód ? … ” |
553 | — A może Wokulski ma głowę ? |
554 | Proszę sobie jednak wyobrazić moje zdziwienie , kiedy zaprosiwszy raz Klejna i Mraczewskiego do siebie na herbatę przekonałem się , że Mraczewski jest gorszym socjalistą od Klejna … Ten Mraczewski , który za wymyślanie na socjalistów stracił u nas posadę ! … Ze zdumienia przez cały wieczór nie mogłem ust otworzyć ; tylko Klejn cieszył się po cichu , a Mraczewski rozprawiał . |
555 | — Ach , niech pan tak nie mówi ! … To jest poniżanie wartości ludzkiej , nawet niezgodne z Pismem świętym . Bóg oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie , a rośliny i zwierzęta na pożytek … |
556 | — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — odzywał się jękliwie baron . |
557 | — Cóż to , ojcze ? — spytała go panna Izabela , uderzona wyrazem jego twarzy . |
558 | — Po to masz chodzić , że Kasia jest w tobie zakochana — rzekłem . |
559 | „ Jacyście wy głupi ! ” — pomyślał Wokulski czując , że budzi się w nim coś niby pogarda dla tego towarzystwa . Na domiar odezwała się panna Izabela , zresztą bez cienia złośliwości : |
560 | — Gdybyś za niego wyszła ? … Naturalnie , powinszowałabym wam obojgu . Ale co na to powie baron , marszałek , Ochocki , a nade wszystko … Wokulski ? … |
561 | Wokulski siedział bez ruchu . Wreszcie zapytał : |
562 | — Duży ? |
563 | — Między nami pokój czy wojna ? … |
564 | Robi pół obrotu w lewo i staje zdumiony . |
565 | — Witam cię , panie Stanisławie — rzekła — i dziękuję , żeś posłuchał mojej prośby . |
566 | Przeżegnałem się . |
567 | — Tam też pojedzie — odparł Wokulski . — Moje uszanowanie paniom — dodał kłaniając się . |
568 | Usłyszawszy taką pochwałę Wokulski otworzył biurko , poszukał w nim i za chwilę wydobył paczkę weksli . |
569 | — Bardzo naturalnie — odpowiedział Palmieri spoglądając na zegarek . |
570 | Adwokat umilkł i pośpiesznie zaczął ssać dym z piórka . |
571 | — Najmocniej przepraszam — rzekł usiłując utrzymać binokle na nosie — ale jako stały gość pański , ośmielę się w zaufaniu zapytać : co mówiła dama , która wyszła przed chwilą ? … Bardzo przepraszam za moją śmiałość , ale w zaufaniu … |
572 | Wokulski potrząsnął głową . |
573 | — Ja , w rezultacie , nie mam nic przeciw temu — dodała hrabina . — Cokolwiek nastąpi , oczywiście zgadzam się z wolą boską , jeżeli zyskują na tym ubodzy … Ciągle zyskują … Moja ochrona będzie niedługo pierwszą w mieście , i tylko dlatego , że ten pan ma słabość do Belci … |
574 | A po chwili dodała po francusku : |
575 | II . Szare dnie i krwawe godziny |
576 | Wtem ktoś mocno zadzwonił do kuchni . |
577 | — Tak … trochę … Jutro lub pojutrze wyjeżdża … Zwróci w najkrótszym … |
578 | — Ach , ten … Ciekawam , jak go tu wnieśli ? … Mój człowieku , co mówiliście o krwi ? — spytała panna Izabela Węgiełka . |
579 | Gość poruszył się na krześle . |
580 | — A mąż ? |
581 | „ Co za szczególny traf ! — mówiła w sobie . — Jutro walczyć będą z jej powodu dwaj ludzie , którzy ją śmiertelnie obrazili : Krzeszowski złośliwymi drwinami , Wokulski — ofiarami , jakie ośmielił się ponosić dla niej . Ona mu już prawie przebaczyła i kupno serwisu , i owe weksle , i owe przegrane w karty do ojca , z których przez parę tygodni utrzymywał się cały dom … ( Nie , jeszcze mu nie przebaczyła i nie przebaczy nigdy ! … ) Ale choćby nawet , to jednak — za jej obrazę ujęła się sprawiedliwość boska … I kto jutro zginie ? … Może obaj . W każdym razie ten , który poważył się pannie Izabeli Łęckiej ofiarować pomoc pieniężną . Człowiek taki , jak kochanek Kleopatry , żyć nie może … ” |
582 | — Panowie dobrodzieje winni nam są za cztery miesiące … |
583 | — Wszystko to dobrze — mówię — panie Wirski , ale cóżeś mi pan miał opowiedzieć ? |
584 | Panna Izabela zarumieniła się mocniej niż poprzednio i spuściła piękną głowę . |
585 | — Więc daję słowo honoru , że wybiję pana , jeżeli nas wywrócisz . |
586 | — Twój , papo ? |
587 | W końcu marca u państwa Rzeżuchowskich odbył się wielki raut z Molinarim ; Wokulski także otrzymał zaproszenie zaadresowane piękną rączką panny Rzeżuchowskiej . |
588 | „ Błogosławieni , którzy łakną sprawiedliwości … Błogosławieni , którzy płaczą … ” |
589 | Już ułożyłem cały plan i rozmyślałem : w jaki by sposób zapoznać się z tą damą , a później przedstawić jej Stacha , gdy nagle — diabli przynieśli z Moskwy Mraczewskiego . Proszę zaś sobie wyobrazić mój gniew , kiedy zaraz na drugi dzień po swoim przyjeździe frant ten wchodzi do naszego sklepu z moją wdową ! … A jak skakał przy niej , jak wywracał oczyma , jak starał się odgadywać jej myśli … Szczęście , że nie jestem otyły , bo wobec tych bezczelnych zalotów dostałbym chyba apopleksji . |
590 | Kochałam się w moim dzisiejszym mężu ! … |
591 | Nagle zamilkł , jakby w otwartych ustach ugrzązł mu niedokończony frazes , a lewa ręka z laseczką i prawa z kapeluszem opadły na poręcze fotelu . Tymczasem Wokulski nawet nie poruszył się , tylko utopił w nim jasne spojrzenie . Śledził nieznacznie fale przebiegające po obliczu Maruszewicza , jak myśliwy śledzi ugór , po którym przebiegają płochliwe zające . Przypatrywał się młodzieńcowi i myślał : |
592 | — Dwieście trzydzieści sześć rubli kopiejek trzynaście … |
593 | Podniosła się z pnia , jakby chcąc uciekać . Wokulski także powstał . |
594 | Ale najpierw wpadła mu przed oczy śpiąca panna , taka , mówił dziaduś , śliczna , że kowal stanął słupem . Spała se i tylko jej łzy płynęły , a co która upadła , czy na jej koszulę , czy na łóżko , czy na podłogę , zaraz zamieniała się w klejnot . Spała i wzdychała z bólu od szpilki ; a co westchnęła , to na drzewach nad potokiem zaszelepały liście z żalu nad jej strapieniem . |
595 | „ Ładnie bym się zarekomendował adwokatowi ! — myślał schodząc ze schodów . — Jednego dnia namawiam ludzi , aby mi powierzyli kapitały , a drugiego kupuję kota w worku . Naturalnie , że od razu skompromitowałbym albo siebie , albo … pannę Izabelę . ” |
596 | VI . Pod jednym dachem |
597 | — Ładnie ! — rzekła pani Wąsowska . — Na pańskim miejscu , panie Kazimierzu , teraz straciłabym wszelką nadzieję . |
598 | — Wirski — wtrącił rządca . |
599 | — Podziękuj , Heluniu , panu , że nam przyniósł wiadomość o tatce . |
600 | — Zatem nie Lesser ? |
601 | Zamknęła drzwi i odeszła . Upłynęło ze dwie albo trzy minuty , zanim wróciła na powrót i po otworzeniu wielu zamków wprowadziła nas do pustego salonu . |
602 | Wieczorem wpadł do niego Ochocki . |
603 | Po kolacji prezesowa poszła spać , a pani Wąsowska zaproponowała spacer po parku . |
604 | — Ano — mówi baba — nie ma tu inszej rady , tylo musisz doczekać świętego Jana i kiedy się kamień odłoży , musisz leźć w otchłań . Byleś pannie wyjął szpilkę z głowy , obudzi się , ożenisz się z nią i będziesz wielki pan , jakiego świat nie widział . Tylko wtedy o mnie nie zapomnij , że ci dobrze poradziłam . I to se spamiętaj : kiedy cię strachy otoczą , a zaczniesz się bać , zaraz przeżegnaj się i umykaj w imię boskie … Cała sztuka w tym , żebyś się nie zląkł ; złe nie ima się nie bojącego człowieka . |
605 | — Myślę , że kuzynka nie potrzebuje się pytać — odpowiedział z uśmiechem młody człowiek . — To zależy — od hojności mojej babki … |
606 | — „ Bo — rzekła mi pani Wysocka — jakbyś się ożenił z panną Marianną , to może byś obraził pana Wokulskiego za jego łaskę nad nami wszystkimi … Kto zaś wie , czy panna Marianna do niego nie chodzi … ” |
607 | — Chodźmy do sklepu — rzekł Ignacy . — Bywają rozmowy , po których dobrze jest mówić o interesach . |
608 | — Milion ! — powtórzył Geist chwytając się za głowę . — Za dwie godziny wrócę tu . Bodajbym stał ci się tak potrzebny , jak ty mnie jesteś … |
609 | Spojrzał na zegarek , a widząc , że ma jeszcze czas , położył się na szezlongu i leżał milcząc , z rękoma nad głową i przymkniętymi oczyma . Widok ten był nad wszelki wyraz żałosny . |
610 | — Polecam się pamięci — odparł gość . Wstał z krzesła i ukłoniwszy się wyszedł . |
611 | — Może pan dobrodziej ma jakie kosztowności ? … Pierścionków , zygarków , branzeletów ? … Jak zdrowia pragnę , ja rzetelnie zapłacę , bo to dla mojej córki … |
612 | Przybiegł do mnie i bystro popatrzył mi w oczy . |
613 | — Czy ja wiem ? — odpowiedziała panna Izabela . — Może wcale nie pojedzie … to taki lekkoduch ! … |
614 | — Owszem , jeżeli wygram od cioci tę bransoletę z szafirów … |
615 | — Mówisz na podstawie czytanych romansów . |
616 | Ale , ale ! … Ciągle odbiegając od przedmiotu zapomniałem kilku bardzo ważnych szczegółów . Mam na myśli Mraczewskiego , który od pewnego czasu albo krzyżuje mi plany , albo wprowadza w błąd świadomie . |
617 | — Zdaje mi się … — mówi zacierając ręce — zdaje mi się , że mam przyjemność … |
618 | — Za które dostanie ze sto tysięcy rubli po ojcu — odparł Lisiecki . |
619 | — A mnie posąg triumfującego gladiatora — melodyjnym głosem dodała panna Florentyna . — Pamiętasz Belu , we Florencji , tego z podniesionym mieczem ? Twarz surowa , nawet dzika , ale piękna . |
620 | — Nie , nie — rzekła — tam nie idźmy , bo stracimy z oczu całe towarzystwo , a dla mnie las tylko wtedy jest piękny , kiedy w nim widzę ludzi . W tej chwili na przykład rozumiem go … Niech no pan spojrzy … Prawda , jak ta część jest podobna do ogromnego kościoła ? … Te szeregi sosen to kolumny , tam boczna nawa , a tu wielki ołtarz … Widzi pan , widzi pan … Teraz między konarami pokazało się słońce jak w gotyckim oknie … Co za nadzwyczajna rozmaitość widoków ! Tu ma pan buduar damski , a te niskie krzaczki to taburety . Nie brak nawet lustra , które zostało po onegdajszym deszczu … A to ulica , prawda ? … Trochę krzywa , ale ulica … A tam znowu rynek czy plac … Czy pan widzi to wszystko ? |
621 | — A niech sobie idzie na górę — odparł Jan Mincel — ale już co swatać , to nie będę . Jestem uczciwy kupiec i nie myślę zajmować się stręczycielstwem . |
622 | — Co powie świat , o to nie dbam — rzekł Wokulski . — A jeżeli zechce mnie moralizować , tak jak pan , pokażę mu drzwi . O , tam są drzwi , widzisz pan , panie adwokacie ? |
623 | — Domy wyglądają jak pudełka , tramwaje jak duże muchy , a ludzie jak czarne krople , które szybko biegną w różnych kierunkach , ciągnąc za sobą długie cienie . W ogóle jest to podróż przeładowana niespodziankami . |
624 | — Myślisz pan , że nie będzie potrzebny ? — spytała patrząc mu w oczy . |
625 | — Rzecki — odezwał się rządca . |
626 | Potem w wielkich konturach przyszła mu na myśl jego własna historia . Kiedy dzieckiem będąc łaknął wiedzy — oddano go do sklepu z restauracją . Kiedy zabijał się nocną pracą będąc subiektem — wszyscy szydzili z niego , zacząwszy od kuchcików , skończywszy na upijającej się w sklepie inteligencji . Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu — prześladowano go porcjami , które niedawno podawał gościom . |
627 | Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy , że gabinet ojca jest wolny , kazała tam wejść Szpigelmanowi . |
628 | — Narażać się dla majątku , gdy się ma spokojny kawałek chleba ! … — mruknął pan Ignacy kiwając głową i podnosząc brwi . |
629 | — A z tego co by pani przyszło ? |
630 | — Jeżeli łaska , nazwijmy ich wielbicielami . |
631 | Panna Izabela nie odpowiedziała nic , ale jej spojrzenie i rumieniec kazały domyślać się , że z całą gotowością spełni wolę ciotki . |
632 | Stary subiekt zmiarkowawszy , że nie ma tu co robić dłużej , pożegnał swego Stacha i rzekł na odchodne : |
633 | Nareszcie na końcu alei ukazały się dwie kobiece figury , czarna i szara . Wokulskiemu krew uderzyła do głowy . |
634 | — Powiedzże mi przynajmniej : co sądzisz o tym człowieku ? |
635 | — Zastanów się , Belu , co robisz ? … — upominała ją panna Florentyna . |
636 | — Ja nicz . Ino , proszę pana , stróż chce , ale nie śmi prosić , żeby pan pofatygował się i potrzymał mu dzieczko do krztu . |
637 | Od połowy kwietnia pani baronowa Krzeszowska nagle zmieniła tryb życia . |
638 | — Ale jak ! Nieczęsto odbywa się podobną musztrę … |
639 | — Sześćdziesiąt sześć … — dodaje Szlangbaum . |
640 | — Ciekawa jest twoja historia … ale powiedz no mi : w jaki sposób zabierzesz się do wycięcia napisu ? … |
641 | — Dlatego namawiałem cię , ażebyś u mnie pracował — odparł Geist . — Jak widzisz , łatwo tu o wypadek … Chodźmy na górę … |
642 | Miała migrenę , więc została w łóżku do czwartej po południu . Była kontenta , że baron został ranny , a zdziwiona , że opłakany przez nią Wokulski nie zginął . |
643 | — Hę ! hę ! hę ! … — zaczął śmiać się adwokat . — Któż by inaczej robił , szanowny panie Wokulski ? |
644 | Odetchnął dopiero na Syberii . Tam mógł pracować , tam zdobył uznanie i przyjaźń Czerskich , Czekanowskich , Dybowskich . Wrócił do kraju prawie uczonym , lecz gdy w tym kierunku szukał zajęcia , zakrzyczano go i odesłano do handlu … |
645 | „ Aha ! ” — mruknął . |
646 | Kiedy około dziesiątej wieczór żegnałem moje damy , pani Stawska była zmieniona i smutna i skarżyła się , że ją głowa boli . Oto osioł Stach ! Taka kobieta szaleje za nim od jednego spojrzenia , a on , wariat , ugania się za panną Łęcką . I czy jest jaki porządek na tym świecie ? |
647 | — Proszę cię … A panna Łęcka nie wyszła za mąż ? |
648 | Mimochodem wspomnę , że nie było tygodnia , w ciągu którego bracia Minclowie nie pokłóciliby się i nie pogodzili przynajmniej ze dwa razy . Co zaś jest najosobliwszym , że przyczyny swarów nigdy nie wypływały z interesu natury materialnej . Owszem , pomimo największych nieporozumień bracia zawsze poręczali swoje kwity , pożyczali sobie pieniędzy i nawzajem płacili długi . Powody tkwiły w ich charakterach . |
649 | Pudełko było z blachy , zamknięte w szczególny sposób ; Geist po kolei dotykał sztyftów osadzonych w różnych punktach , od czasu do czasu rzucając na Wokulskiego spojrzenia gorączkowe i podejrzliwe . Raz nawet zawahał się i zrobił taki ruch , jakby chciał schować pudełko ; ale opamiętał się , dotknął jeszcze paru sztyftów i — wieko odskoczyło . |
650 | — Drogie , kochane dziecko — mówiła łkając — że też właśnie ja muszę tak ranić ci serce ! … Słuchaj więc … Ojciec ma jeszcze długi wekslowe , jakieś parę tysięcy rubli . Otóż te długi … uważasz … te długi ktoś skupił … kilka dni temu , w końcu marca . Domyślamy się , że to zrobiła Krzeszowska … |
651 | — Niech będzie tak … — powtórzyła panna Izabela bawiąc się parasolką i patrząc w ziemię . |
652 | — Pan ma słabość do tego Maruszewicza ? — spytał hrabia . |
653 | Głowa znikła , lecz otwarty lufcik świadczył , że nie była złudzeniem . Wreszcie po kilku chwilach zgrzytnęły drzwi środkowe , otworzyły się i stanął w nich Geist . Był ubrany w podarte niebieskie spodnie , drewniane sandały na nogach i brudny flanelowy kaftanik na grzbiecie . |
654 | — Nie sprowadzą . |
655 | Potem śniły mu się obszerne węgierskie równiny , granatowe i białe linie wojsk , przysłoniętych chmurą dymu … Nazajutrz miewał posępny humor i skarżył się na ból głowy . |
656 | Piękna wdowa wzruszyła ramionami , baron znowu całował rączki swojej narzeczonej , która uśmiechając się rozmawiała z nim półgłosem , ale ani na chwilę nie straciła wyrazu smutku i obawy . |
657 | Dręczyły ją inne pytania : czyby nie oddać serwisu hrabinie Karolowej — i — skąd ojciec ma pieniądze ? Jeżeli miał je dawniej , dlaczego pozwolił na zaciąganie długów u Mikołaja ? … A jeżeli nie miał , z jakiego źródła czerpie je dziś ? … Jeżeli ona odda serwis i srebra ciotce , może stracić okazję do korzystnego pozbycia się ich , a jeżeli sprzeda za pięć tysięcy , pamiątki te naprawdę mogą dostać się w niewłaściwe ręce , jak pisała hrabina . |
658 | „ No i cóż pan na to ? ” — woła Maruszewicz . |
659 | — Idź , Helusiu — rzekła półgłosem do dziecka — połóż to na tacy i pocałuj Pana Jezusa . |
660 | — No , hrabina zrobiła zamach stanu — mówił brunet z grzywką . |
661 | — Mój Boże , cóż miałam robić ? … Naturalnie , że przyjęłam z podziękowaniem . Jest to wprawdzie chwilowe zajęcie , ale bardzo przyszło mi w porę , bo właśnie onegdaj ( nie rozumiem nawet z jakiego powodu ) straciłam jedną lekcję muzyki , za pięć złotych godzina … |
662 | Na Karowej odetchnął . Zdawało mu się , że jest jedną z plew , które już odrzucił młyn wielkomiejskiego życia , i że powoli spływa sobie gdzieś na dół tym rynsztokiem zaciśniętym odwiecznymi murami . |
663 | — Tak ? … I cóż ty na to ? |
664 | Przekonany w ten sposób , że na bryce nie było nikogo oprócz mnie , sam jeden , rozumie się , zapłaciłem za całą podróż , co tak rozczuliło furmana , że wypytawszy się , gdzie będę mieszkał , obiecał mi przywozić co dwa tygodnie tytuń przemycany . |
665 | — Słyszałem o dwu przyjaciołach , z których jeden mieszkał w Odessie , a drugi w Tobolsku ; nie widzieli się kilka lat i bardzo tęsknili za sobą . |
666 | Machalski objaśnił palcami świecę i nalawszy mi kieliszek wina mówił : |
667 | Aż krew trysnęła … Wtem panna łapie go rękami za surdut i woła z wielkim płaczem : |
668 | Głos jej drgnął , ale Wokulski nie spostrzegł tego . Wyskoczył z karety i pobiegł do kamienicy zajmowanej przez pana Łęckiego , gdzie właśnie stanęli . |
669 | Ochocki powtórzył , bystro przypatrując się swemu towarzyszowi . |
670 | Panna Izabela patrzyła na cacka ustawione na biurku i myślała , że jednak ojciec łudzi się trochę , sądząc , iż Wokulski garnie się do niego . Nie prostowała jednak omyłki , a na odwrót , przyznawała w duchu , że należy trochę więcej zbliżyć się z tym kupcem i przebaczyć mu jego — stanowisko społeczne . Adwokat … kupiec … to prawie na jedno wychodzi ; jeżeli zaś adwokat może być poufałym księcia , dlaczegóż by … kupiec ( ach , jakie to niesmaczne ! ) nie mógł zostać powiernikiem domu Łęckich ? |
671 | — Który wydobył rachunki sklepowe … |
672 | „ Co ja tu robię ? … Skąd ja modlę się do jednego z nimi ołtarza ? … ” |
673 | Załatwiwszy się z wiernym sługą , baron legł na łóżku i począł zastanawiać się nad swoim opłakanym położeniem . |
674 | — Fachu , uważa pan , jeszcze nie wybrałem , ale mam wielkie zdolności i mogę podjąć się każdego zajęcia . |
675 | — Powiedzcie , że natychmiast służę — odparł Wokulski . |
676 | — Niech i tak będzie — mówił Ignacy . — Jestem tak stary , że mi wygodniej nic nie wiedzieć ; jestem już nawet tak stary , że pragnę tylko jednej rzeczy — pięknej śmierci . Daj mi słowo , że gdy przyjdzie czas , zawiadomisz mnie … |
677 | Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił . Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga . Zaraz po obiedzie zbierała się u niej jakaś sesja dam , które w oczekiwaniu doniosłych wypadków opuszczały mężów i dzieci , ażeby zajmować się plotkami . Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni . |
678 | Panna Izabela niespokojnie poruszyła się i pobladła . |
679 | Ale , ale ! … Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej . Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy złotych . Wszystko jest u mnie w porządku , tylko salopę ciotki mole trochę sponiewierały , bo bestia Kaśka zapomniała włożyć bakuniu . Franc kazał cię ucałować . Warszawa , d . 18 lutego r . 1853 . ” |
680 | — Na to złożyło się i usposobienie Stacha , i stosunki wytworzone przez cywilizację — odparł doktór . |
681 | Pan Tomasz Łęcki był to sześdziesięciokilkoletni człowiek , niewysoki , pełnej tuszy , krwisty . Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy , tej samej barwy . Miał siwe , rozumne oczy , postawę wyprostowaną , chodził ostro . Na ulicy ustępowano mu z drogi — a ludzie prości mówili : oto musi być pan z panów . |
682 | — Gdzież on jest ? … Zresztą niech mnie zabije … |
683 | „ Dzięki Bogu — pomyślał — że jestem legalnym dzieckiem moich rodziców . ” |
684 | Ktoś obcy mógłby myśleć , że bywam u pani Stawskiej za często . Ja jednak po dojrzałej rozwadze doszedłem do przekonania , żem bywał za rzadko . W jej mieszkaniu miałem przecie doskonały punkt obserwacyjny na całą kamienicę , no i przy tym byłem życzliwie przyjmowany . Pani Misiewiczowa ( zacna matka pani Heleny ) , ile razy przyszedłem , witała mnie otwartymi rękoma , mała Helunia wskakiwała mi na kolana , a sama pani Stawska ożywiała się na mój widok i mówiła , że w tych godzinach , które u niej przepędzam , zapomina o swoich kłopotach ! … |
685 | — Panie Wokulski , my tu jesteśmy ! … |
686 | — A to ? … — spytał Rzecki podając drugi papier . |
687 | — Batalion ! … naprzód marsz ! … — wrzasnął ogromnym głosem nasz major . |
688 | — Nie trzeba deptać … Niemcy są też ludźmi … |
689 | — Nie , to sygnał … |
690 | — Już się przecie poznał z ojcem — wtrąciła panna Florentyna . |
691 | Wiatr dął coraz mocniej ; miałem pełne oczy piasku . |
692 | — Ci zawsze kłócą się ! — rzekła ze śmiechem prezesowa . |
693 | „ A ja pana najlepiej zapamiętałam , kiedy pan w lecie był w tej kamienicy , gdzie mieszkałyśmy . I nie wiem dlaczego , zdawało mi się … ” |
694 | — Czy tak ? … |
695 | — Tak . |
696 | — Co za Palmieri ? — spytał zdziwiony Wokulski . |
697 | Żyd nagle podniósł palec do czoła . Błysnęły mu oczy i zęby białe jak perły . |
698 | Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami . |
699 | — Nic panie nie są nam aż do … października . Właśnie Stach … — to jest pan Wokulski pisze mi , że to istny rozbój brać trzysta rubli za trzy pokoje na tej ulicy . Pan Wokulski nie może pozwolić na podobne zdzierstwo i kazał mi zawiadomić panie , że ten lokal od października będzie do wynajęcia za dwieście rubli . A jeżeli panie nie życzą sobie … |
700 | — Wicek ! … gnaj do panny Małgorzaty i powiedz , że wesele zaraz po Wielkiejnocy … |
701 | Wokulski pożegnał furmana i zaczął się ubierać . |
702 | Na pociechę mógłby sobie powiedzieć , że w tym samym katalogu równie posiadają notatki dwaj inni jego koledzy , a także inkasent , posłańcy , nawet — służący Paweł . Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników ? Jest to tajemnica , z którą przed nikim się nie zwierzał . |
703 | Konie ruszyły w stronę Alei Ujazdowskiej . |
704 | — Nie powinien żenić się z panną Łęcką , to nie dla niego partia . Dla niego trzeba by żony takiej … |
705 | Panna Izabela w milczeniu podała mu rękę ; mocny rumieniec oblał jej twarz , a w oczach zamigotało rozmarzenie . |
706 | Zasyłam ci tysiące pocałunków . |
707 | Pamiętam , kiedy wyjeżdżał . Już zamknęliśmy sklep i właśnie przy tym oto stoliku piłem herbatę ( Ir wciąż mi niedomaga ) , gdy naraz wpada do pokoju lokaj Stacha : |
708 | — Zatem , ojcze , jakąż rolę przeznaczasz temu panu ? — spytała chłodno . |
709 | — Jesteś pewny ? … |
710 | — Siadajże , panie Stanisławie — rzekła — cóż , dobrze się u mnie bawisz ? |
711 | Maruszewicz ukląkł przed nim . |
712 | — Wiesz , mój Stachu — odezwał się , gdy zostali sami — że lepiej zrobisz nie mieszając się do sklepu . Z góry wiedziałem , że całej sumy nie każesz mu zwracać ; ja sam nie żądałbym tego . Ale ze sto rubli , tytułem kary , powinien był gałgan zapłacić … Zresztą , pal diabli , można mu było i wszystko darować : ale należało choć z parę tygodni utrzymać w niepewności … Inaczej lepiej od razu zamknąć budę . |
713 | — Długów ani grosza — mówię — a po zlikwidowaniu interesu ma ze sześćset tysięcy rubli , choć dwa lata temu miał ze trzydzieści tysięcy rubli , rozumie się , oprócz sklepu … Ale , pani dobrodziejko ! … pieniądze nie stanowią wszystkiego , bo człowiek oprócz kieszeni ma jeszcze i serce … |
714 | — Żegnam pana i … dziękuję za wyjaśnienia — rzekła panna Izabela widząc , że jej towarzyszka już kończy rachunki . |
715 | — Niech was pioruny ! … Więc ile chcesz ? … |
716 | Ignacy posunął się z krzesłem . |
717 | „ Pieniądz naprawdę jest wielką potęgą , tylko trzeba go umieć użyć … ” |
718 | — Cóż robisz ? |
719 | — Bo , panowie , myślmy najpierw o tym , ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj … |
720 | — A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … |
721 | XIV . Dziewicze marzenia |
722 | Pożegnawszy chłopa Wokulski skręcił do parku i długi czas przechadzał się po lipowej alei nie myśląc o niczym . Zdawało mu się , że przyjechał tu nasycony , zatruty zgiełkiem Paryża , hałasem Warszawy , dudnieniem kolei żelaznych i że wszystkie te niepokoje , wszystkie boleści , jakie przeżył , w tej chwili parują z niego . Gdyby go zapytano : czym jest wieś ? odpowiedziałby , że jest ciszą . |
723 | Zachmurzyłem się jak Lucyper i nabrawszy tyle tchu , ile było powietrza w mieszkaniu rzekłem : |
724 | Nie chcę się uprzedzać , ale dalibóg ! Stach spoglądał na nią z wielkim zajęciem przez cały wieczór . Nie miał nawet czasu spostrzec , że Helunia ubrała się w nową szarfę . |
725 | I opowiedziałem mu wszystko , co wiem o pani Stawskiej , dodając : |
726 | — A wiecież wy — mówił — że Chrystus mocą poświęcenia sam jeden zbawił ludzkość ? … O ileż więc świat by się udoskonalił , gdyby na nim ciągle były jednostki gotowe do ofiary z życia ! … |
727 | — Tak . |
728 | — Przebaczam … niech pan siada . |
729 | Drugi granat pękł nad naszymi głowami i jedna z jego skorup padła Kratochwiłowi pod nogi . Pobladł , ale śmiał się . |
730 | — Maleski , Patkiewicz i ten trzeci . Co nie miałbym pamiętać takich diabłów . Jowialne chłopaki ! |
731 | — Do pana ; wszakże pan ciągle zajmujesz się panią Stawską ? … |
732 | — No , no , no … żarty , żarty ! … A o małym Napoleonku co słychać ? |
733 | Nastała chwila milczenia , którą szczęściem przerwało wejście Ochockiego . Pani Wąsowska znowu bardzo serdecznie pożegnała pannę Izabelę i rzucając na swego towarzysza ogniste spojrzenie rzekła : |
734 | Oburzona chciała zapowiedzieć Mikołajowi , ażeby nigdy nie wpuścił Wokulskiego za próg salonu … Najwyżej do gabinetu pana , gdyby do nich przyszedł z interesem . Lecz przypomniawszy sobie , że Wokulski wcale nie zapraszał się do nich , zarumieniła się ze wstydu . |
735 | Przy tych wyrazach wstrząsnął się . |
736 | — Cóż , podoba ci się , Heluniu , pani baronowa ? |
737 | Nie pamiętam nawet , kiedy zeszliśmy ze schodów frontowych , a kiedy minęliśmy podwórko i weszliśmy na pierwsze piętro oficyny . Tak ciągle stała mi przed oczyma pani Stawska i Wokulski … Mój Boże ! jaka by to była piękna para ; ale i cóż z tego , kiedy ona ma męża . Chociaż to są sprawy , do których najmniej miałbym ochoty mieszać się . Mnie się wydaje tak , im wydałoby się owak , a losowi jeszcze inaczej … |
738 | — Ten skąpy Litwin daje nie osiemdziesiąt , ale dziewięćdziesiąt tysięcy za mój dom , pan zaś proponujesz mi niższą cenę , ażeby więcej zarobić … |
739 | — Może dom naprawdę wart tylko dziewięćdziesiąt … — nieśmiało odpowiedział Wokulski . |
740 | Wokulski słuchając myślał , że marzy albo że rozmawia z wariatem . |
741 | Pan Ignacy spiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę . Już obrzydła mu licytacja , której ma pełne uszy i pełną głowę . Chce w jakiś sposób przepędzić zbywający mu czas i spostrzegłszy otwarty kościół Kapucynów kieruje się do niego będąc pewnym , że w świątyni znajdzie spokój , przyjemny chłodek , a nade wszystko , że tam przynajmniej nie usłyszy o licytacji . |
742 | — Mniejsza o komorne — rzekła . |
743 | — A co , nie powiedziałam , że przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie ręce ? |
744 | ( Co to za zuchwały gałgan , a co za próżniak ! … Trzeba było widzieć minę , z jaką stanął we drzwiach i powiedział : „ Pan prosi ! ” Bydlę . ) |
745 | Wokulski zamyślił się . |
746 | — Nasz gospodarz , pan Wokulski , przychodzi złożyć paniom uszanowanie i zakomunikować wiadomości … |
747 | Targ w targ , wytłomaczyliśmy pani Helenie , że lalkę , jako towar wybrakowany i nie znajdujący nabywców , możemy oddać za trzy ruble : blondynkę albo brunetkę . |
748 | — Czy panu powiedział kto — zapytał po chwili — że z nami jest … ot tak ? … Bo już nam ktoś — dodał szeptem — przysyłał siostrę miłosierdzia , będzie z miesiąc . Mówiła , że muszę być ladaco , i dała nam kartkę na pud węgla z Żelaznej ulicy . Czy może pan tak sam z siebie ? … |
749 | — Wszystko mi jedno — przerwał — czym są chłopi . Dość że w roku 1859 miałem z dziesięć tysięcy rubli dochodu ( łącznie z pożyczkami ) i byłem we Włoszech . Ciekawy byłem , jak wygląda kraj , z którego wypędzają Szwaba … A żem nie miał żony i dzieci , nie miałem dla kogo oszczędzać życia , więc przez amatorstwo jechałem z przednią strażą francuską … Szliśmy pod Magentę , panie Rzecki , choć nie wiedzieliśmy jeszcze , ani dokąd idziemy , ani kto z nas jutro zobaczy zachodzące słońce … Pan zna to uczucie , kiedy człowiek niepewny jutra znajdzie się w kompanii ludzi również niepewnych jutra ? … |
750 | — Dziewięćdziesiąt tysięcy — mówi komornik — po raz pierwszy … |
751 | — Miniatura stryja z roku 1828 , malowana na kości słoniowej . |
752 | Baron z początku robił ceremonie i chciał wychodzić , ale widząc , że Wokulski istotnie orzeźwił się , usiadł zapewniając , że tylko na parę minut . Czuł potrzebę wygadania się przed kimś ze swoim szczęściem . |
753 | — Socjalizm … — szepnął mizerny subiekt kryjąc się za porcelanę . |
754 | — Za dużo wiesz — odparła — ale nie wszystko . Już od dwu tygodni , może od dziesięciu dni widzę , że ojciec miewa po kilkanaście rubli … |
755 | — Dziecko jeszcze jesteś — mówił nieco zakłopotany pan Tomasz — jesteś idealistka , więc … mogłoby cię to zrazić do nich … Ale masz przecie rozum . Baron , widzisz , utrzymuje jakąś spółkę z lichwiarzami , a fortuna marszałka urosła głównie ze szczęśliwych pogorzeli , no … i trochę z handlu bydłem w czasie wojny sewastopolskiej … |
756 | „ Ha ! — myślę — chce Szlangbaumowi wynagrodzić dawne krzywdy , a wobec mnie , najstarszego subiekta , zachowuje godność osobistą . Bardzo uczciwie robi , zawsze bowiem należy trochę zadzierać głowy wobec wyższych , a być uprzedzająco grzecznym dla niższych … ” |
757 | Po paru dniach takiego trybu życia zrobiła się jeszcze bledszą i jeszcze bardziej rozdrażnioną . Biegała coraz prędzej po coraz mniejszej przestrzeni , często upadała na krzesło lub fotel , z biciem serca , a nareszcie położyła się do łóżka . |
758 | Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedł jegomość szpakowaty ; zażądał breloku do zegarka , a krzyczał i stukał laską tak mocno , jakby miał zamiar kupić całą japońszczyznę . |
759 | Wtedy egiptolog podniósł i obejrzał starannie pistolet barona . |
760 | Osłupiałem … I nagle w tym osłupieniu przyszła mi najgenialniejsza myśl pod słońcem . |
761 | — Miałem list od Mraczewskiego — rzekł po chwili . — Suzin , jak wiesz , jeszcze w lutym wysłał go do Francji … |
762 | W kwadrans byliśmy u pani Stawskiej . Rozkosz , jak nas przyjęto ! … Marianna wysypała kuchnię piaskiem , pani Misiewiczowa ubrała się w jedwabną suknię tabaczkowego koloru , a pani Stawska miała dziś takie śliczne oczy , rumieńce i usta , że można się było na śmierć zacałować przy tej pięknej kobiecie . |
763 | Ku wieczorowi wpada Wirski zadyszany i zmieszany ; ciągnie mnie do mego mieszkania , zamyka drzwi , nie zdejmując futra rzuca się na fotel i mówi : |
764 | — Czego nie rozumiesz — on mówi — tego , że sklep sprzedany ? … |
765 | Słówko „ przyjaciel ” nie podobało się jej . Przyjacielem panny Izabeli mógłby być człowiek co najmniej posiadający majątek ziemski . Ale kupiec galanteryjny kwalifikował się tylko na doradcę i wykonawcę . |
766 | — Już mi lepiej … Bóg zapłać … — a potem dodał półgłosem : — Podobasz mi się w tej roli siostry miłosierdzia . Bela nie potrafiłaby zrobić delikatniej … No , ona stworzona do tego , ażeby jej usługiwano … |
767 | — Nie , panie , spać nie mam zamiaru i miło mi będzie odbyć resztę drogi w pańskim towarzystwie . To chwilowe osłabienie , które już przeszło . |
768 | W sali wybuchnął śmiech ; sędzia dla uratowania powagi zanurzył głowę w papierach i po dłuższej pauzie surowo zapowiedział , że śmiać się nie wolno i że każdy , zakłócający porządek , ulegnie karze pieniężnej . |
769 | — Tak , ma pan rację , zdobyłem mój majątek wśród ciężkich przygód , ale czy pan wie , dlaczegom go zdobywał ? … |
770 | Wokulski pochylił głowę na znak zgody i pomyślał , że jednak pan Tomasz za swoją kamienicę nie dostanie więcej nad dziewięćdziesiąt tysięcy rubli . Tyle bowiem miał w tej chwili do dyspozycji , a nie mógł zaciągać długów bez narażenia swego kredytu . |
771 | — Przychodzę w imieniu właściciela domu . |
772 | Myślałem , że będziemy mówili z nią o interesach sklepowych , tym bardziej , że spostrzegłem butelkę dobrego węgrzyna na stole . Ale pani Małgorzata ani zapytała o losy sklepu . Zapłakała na mój widok , jakbym jej przypomniał tydzień temu pochowanego nieboszczyka , i nalawszy mi wina spory kieliszek rzekła jękliwym głosem : |
773 | — Ale pierwej wpiłaby mu się pani w serce i w pamięć tak , ażeby o pani nawet w grobie nie zapomniał ! … — wybuchnął Wokulski . — Piękny świat , ten wasz świat … I miłe są te kobiety , przy których , kiedy im człowiek w najlepszej wierze oddaje własną duszę , jeszcze musi spoglądać na zegarek , ażeby nie spotkał swoich poprzedników i nie przeszkadzał następcom . Pani , nawet ciasto , ażeby wyrosło , potrzebuje dłuższego czasu ; czy więc podobna wielkie uczucie wyhodować w takim pośpiechu , na takim jarmarku ? … |
774 | — Ładne , miłe , lubią was wszystkich prowadzić za nos , a kochają się tylko o tyle , o ile robi im to przyjemność . Na miłość dramatyczną nie zgodzi się żadna , a przynajmniej nie każda … Musiałaby pierwej znudzić się miłostkami , a następnie znaleźć dramatycznego kochanka . |
775 | — Niech licho weźmie emancypację ! — odparł Ochocki . — Piękna emancypacja . Wy chciałybyście mieć wszystkie przywileje : męskie i kobiece , a żadnych obowiązków … Drzwi im otwieraj , ustępuj im miejsca , za które zapłaciłeś , kochaj się w nich , a one … |
776 | — Bardzo mi przyjemnie — odpowiedziała pani Stawska kłaniając mi się ze spuszczonymi oczyma . Ale silny rumieniec i ślad obawy na jej twarzy upewniły mnie , że nie jestem przyjemnym gościem . |
777 | A przypatrzywszy się uważniej Wokulskiemu dodała : |
778 | — Przecież słyszałam , że się żeni , nawet z piękną osobą , z panną Łęcką ? |
779 | „ Przestroga dla mnie … ” — szepnął Wokulski ocierając pot z czoła . |
780 | Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . |
781 | Dziś zaś ( co by powiedzieli na to rówieśnicy starego Mincla ! ) pytano przede wszystkim : ilu potrzeba kucharzy i lokajów , a potem : ile butelek szampana , ile węgrzyna i — jaki obiad ? Obiad bowiem stanowił główną wagę uroczystości , gdyż i zaproszeni nie o to troszczyli się : kto będzie święcił , ale co podadzą do stołu ? … |
782 | Wokulski zamyślił się . |
783 | — Doskonale ! A ta sześcienna klatka ze stalowego drutu ile waży ? — spytał Geist podając ją Wokulskiemu . |
784 | — Chcę … bronić nazwiska , które oboje nosimy . Chcę … nakazać w tym domu szacunek dla baronowej Krzeszowskiej . Chcę zakończyć procesy i dać pani opiekę … Dla dopięcia tego celu zmuszony jestem prosić panią o gościnność . Gdy zaś ureguluję stosunki … |
785 | Panu Ignacemu pociemniało w oczach . |
786 | — Panie … Stanisławie — zaczął adwokat . — Pan wie , co to jest nasza arystokracja i jej dodatki ? … Jest to parę tysięcy ludzi , którzy wysysają cały kraj , topią pieniądze za granicą , przywożą stamtąd najgorsze nałogi , zarażają nimi klasy średnie , niby to zdrowe , i — sami giną bez ratunku : ekonomicznie , fizjologicznie i moralnie . Gdyby zmusić ich do pracy , gdyby * skrzyżować * z innymi warstwami , może … byłby z tego jaki pożytek , bo jużci są to organizacje subtelniejsze od naszych . Rozumie pan … * skrzyżować * , ale … nie wyrzucać na podtrzymanie ich trzydziestu tysięcy rubli . Otóż do * skrzyżowania * pomagam panu , ale do strwonienia trzydziestu tysięcy rubli — nie ! … |
787 | Panna Izabela zmarszczyła brwi . |
788 | — Przysięgam , że spomiędzy znajomych mi dam jesteś pani jedyną kobietą , która naprawdę coś warta … Ale dosyć o tym . Od czasu kiedym poznał , że Wokulski kocha Belę ( a jak on ją kocha ! ) moja kuzynka robi na mnie dziwne wrażenie . Dawniej uważałem ją za wyjątkową , dziś wydaje mi się pospolitą , dawniej wzniosła , dziś jest płaska … Ale to tylko chwilami i jeszcze ostrzegam , że mogę się mylić . |
789 | — Niech mama będzie zdrowa ! … — zawołał z kozła . |
790 | Pierwszy raz w życiu w pani Stawskiej obudziła się lwica . Podniosła głowę , oczy jej błysnęły i odpowiedziała twardym tonem : |
791 | Prawie w tym samym czasie pan Tomasz zerwał z towarzystwem i na znak swoich rewolucyjnych usposobień zapisał się do Resursy Kupieckiej . Tam z pomiatanymi niegdyś garbarzami , szczotkarzami i dystylatorami grywał w wista , głosząc na prawo i na lewo , że arystokracja nie powinna zasklepiać się w wyłączności , ale przodować oświeconemu mieszczaństwu , a przez nie narodowi . Za co wywzajemniając się dumni dziś garbarze , szczotkarze i dystylatorzy raczyli przyznawać , że pan Tomasz jest jedynym arystokratą , który pojął swe obowiązki względem kraju i spełnia je sumiennie . Mogli byli dodać : spełnia co dzień od dziewiątej wieczór do północy . |
792 | Ma levre sur tes levres closes , |
793 | Wokulski pocałował ją w rękę , ona go parę razy w głowę ; potem dotknęła dzwonka . Wszedł służący . |
794 | — A , moje uszanowanie panu Lisieckiemu ! — zwrócił się do przybyłego . — Zimny dzień mamy , prawda ? Która też godzina w mieście , bo mój zegarek musi się spieszyć . Jeszcze chyba nie ma kwadransa na dziewiątą ? … |
795 | Każdy z tych ludzi przez pewien czas zaprzątał tajemne myśli panny Izabeli , każdemu poświęcała najcichsze westchnienia rozumiejąc , że dla tych czy innych powodów kochać go nie może i — każdy z nich za sprawą bóstwa ukazywał się w jego postaci , w półrzeczywistych marzeniach . A od tych widzeń oczy panny Izabeli przybrały nowy wyraz — jakiegoś nadziemskiego zamyślenia . Niekiedy spoglądały one gdzieś ponad ludzi i poza świat ; a gdy jeszcze jej popielate włosy na czole ułożyły się tak dziwnie , jakby je rozwiał tajemniczy podmuch , patrzącym zdawało się , że widzą anioła albo świętą . |
796 | Powoli , zmieszani w odwrocie , żołnierze znaleźli się w swoich plutonach , ściągnęli maruderowie i batalion wrócił do porządku . Ubyło jednak ze czterdziestu ludzi . |
797 | — Nie zemsta , tylko przypomnienie , że jestem wierzycielem kuzynki . |
798 | — Gniewasz się pan ? |
799 | Wokulski ściskał pięści , a pani Stawska spoglądała kolejno na wszystkich z takim łagodnym spokojem , że gdybym był rzeźbiarzem , wziąłbym ją za model do posągu oskarżonej niewinności . |
800 | Od tych rozmyślań przybył pannie Izabeli na twarz nowy wyraz — łagodnego smutku , który ją robił jeszcze piękniejszą . Mówiono , że już zupełnie dojrzała . |
801 | — Żebym ja pana nie znał , tobym myślał , że pan robi zły interes ; ale że ja pana znam , więc ja sobie myślę , co pan robi … dziwny interes . Nie tylko pan zakopuje w mury gotówkę i traci na tym z dziesięć procentów rocznie , ale jeszcze chce pan zapłacić trzydzieści tysięcy rubli więcej … Panie Wokulski — dodał biorąc go za rękę — nie zrób pan takie głupstwo . Ja pana proszę … Stary Szlangbaum pana prosi … |
802 | — Pójdziemy do niej , panie — rzekłem schodząc na drugie piętro . Czułem w sobie takie męstwo , że baronowa nie tylko nie trwożyła mnie , lecz prawie pociągała . |
803 | — Więc dlaczego , u diabła , nie puści jej ? … Już kto jak kto , ale chyba on kpić ze siebie nie pozwoli . |
804 | To powiedziawszy Wokulski wstał z fotelu i wyszedł na ulicę . |
805 | — Pan skąd wie ? … — odparł . — No , słowo honoru daję , że ten człowiek ma zmysł proroczy ! Właśnie dziś , słowo honoru … muszę być na mieście przed siódmą , choćbym umarł , choćbym … miał podać się do dymisji … |
806 | — Ależ , pani ! … — zaprotestował głos męski . I w tej samej chwili rozległy się dwa pocałunki , sądzę , że w rękę . |
807 | Ten sam człowiek wypędził ze sklepu Mraczewskiego , który poważył się złośliwie o niej mówić . Na próżno wrogowie panny Izabeli , baron i baronowa Krzeszowscy , wstawiali się za tym młodzieńcem ; na próżno odezwała się za nim hrabina ciotka , która rzadko dziękowała , a jeszcze rzadziej prosiła . Wokulski nie ustąpił … Lecz jedno słówko jej , panny Izabeli , pokonało nieugiętego człowieka ; nie tylko cofnął się , ale nawet dał Mraczewskiemu lepszą posadę . Nie robi się takich ustępstw dla kobiety , której się nie czci . |
808 | Stopniowo dym opadł . Gdzie oko sięgło , widzieliśmy w rozmaitych miejscach jakby skrawki białego i granatowego papieru , bez ładu porozrzucane na zdeptanej trawie . W polu kręciło się kilkanaście furmanek , a jacyś ludzie składali na nich niektóre z owych skrawków . Reszta została . |
809 | Traf zdarzył , że pan Łęcki , nie mogąc już ukryć zabiegów Wokulskiego o pannę Izabelę , zapytał księcia o zdanie o Wokulskim i o radę . |
810 | — Wyobraź pan sobie — mówi z dobrotliwym uśmiechem pan Łęcki — że przed tygodniem jeden mój znajomy wziął dwakroć za dom , który go kosztował sto pięćdziesiąt tysięcy . A że mój kosztował mnie sto tysięcy , więc powinienem wziąć w tym stosunku ze sto dwadzieścia pięć … |
811 | — Tylko zyskam — odparł Wokulski i pożegnał mecenasa i Szlangbauma . |
812 | — Nareszcie … — rzekła pani Wąsowska . — Myślałam , że nigdy się nie zdecydujesz . |
813 | — Nie ma pan ? — powtórzył , szeroko otwierając oczy . — To po co pan chodził na Węgry ? … |
814 | Stach z głębi znowu wysunął ręce , znowu chwycił się za krawędź otworu i wydźwignął się do połowy ciała . Myślałem , że mu krew tryśnie z policzków . |
815 | Baron zakaszlał się i odpocząwszy prawił dalej zniżonym głosem : |
816 | W głowie zaczęło mi krążyć od tych wywodów ; młody człowiek zaś mówił dalej : |
817 | — A pani co na to ? |
818 | Tu zaciął się . |
819 | — Ha , trudno . Nie każdy może kraść magle … |
820 | A gdziekolwiek spojrzał , widział piękną twarz panny Izabeli oblaną rumieńcem wstydu . |
821 | — Szkoda . Ja w roku zeszłym postanowiłam wydać masę pieniędzy . Plenipotent i kasjer zapewniają mnie , że wydałam dwadzieścia siedem tysięcy … Szalałam , no — i nie spłoszyłam nudów … Dziś , myślę sobie , zapytam pana : jakie robi wrażenie sześćdziesiąt tysięcy wydanych w ciągu roku ? ale pan tyle nie wydajesz . Szkoda . Wiesz pan co ? … Wydaj kiedy sześćdziesiąt … no — sto tysięcy na rok i powiedz mi pan : czy to robi sensację i jaką ? Dobrze ? … |
822 | Wciąż pakując i zbierając różne graty wyszedł do sali . Upłynęła minuta — nie wracał ; dwie … nie wraca … Spojrzałem przez uchylone drzwi i zobaczyłem , że stoi oparty o poręcz krzesła patrząc bezmyślnie w okno . |
823 | — Ostatnie słowo . Znam ludzi lepiej , niż pan sądzisz , i … lękam się pańskiego rozczarowania . Otóż gdyby ono kiedy nadeszło , przypomnij sobie moją radę : nie działaj pod wpływem uniesienia , tylko czekaj . Wiele rzeczy na pozór wygląda gorzej aniżeli w rzeczywistości . |
824 | — U was była ta lalka ? |
825 | Wyciągnęła rękę , której Wokulski ledwo śmiał dotknąć . |
826 | — Pod tym względem mogę panu sędziemu dać tylko poufne objaśnienia . |
827 | — Pani łaskawa , nie udawajmy , że się nie rozumiemy . Pani wie , że dla mężczyzny kochającego kobieta jest świętością jak ołtarz . Słusznie czy niesłusznie , ale tymczasem tak jest . Otóż jeżeli pierwszy lepszy awanturnik zbliża się do tej świętości jak do krzesła i postępuje z nią jak z krzesłem , a ołtarz prawie zachwyca się podobnym traktowaniem , wówczas … pojmuje pani ? … Zaczynamy przypuszczać , że ów ołtarz jest naprawdę tylko krzesłem . Jasno się wytłomaczyłem ? … |
828 | — Sodowej wody , cytryny i cukru … Biegnij ! — rzekł Wokulski do woźnego . |
829 | Phi ! co za ulewa , co za kanonada piorunów … Zwinięty w kłębek Ir odszczekuje im przez sen stłumionym głosem , a ja kładę się do łóżka , nakryty tylko prześcieradłem . Gorąca noc . Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem . |
830 | — Masz słuszność . Czy jednakże dla kaprysu godzi się drażnić takie uczucia ? |
831 | — Frant ! … — szepnął wskazując na drzwi . |
832 | — Dlaczego dopiero jutro ? |
833 | — Dziś po drugim śniadaniu … — odpowiedziała spuszczając głowę . |
834 | W kilka dni przyszedł do niego Rzecki . |
835 | Po chwili kłopotliwego milczenia odezwała się znowu młoda pani : |
836 | Szedł i cicho śmiał się na widok wyrobników wiecznie czekających na robotę , rzemieślników , którzy trudnią się tylko łataniem starej odzieży , przekupek , których całym majątkiem jest kosz zeschłych ciastek — na widok obdartych mężczyzn , mizernych dzieci i kobiet niezwykle brudnych . |
837 | — Obie . |
838 | — Pewnie jakiś szlachcic z Wołynia — mówili eleganci . — Ale co on ma pod pachą ? … |
839 | Nagle spojrzał na wystawę sklepową ( właśnie mijał okna ) i osłupiał . Wystawa już drugi tydzień nie odnowiona ! … Te same brązy , majoliki , wachlarze , te same neseserki , rękawiczki , parasole i zabawki ! … Czy widział kto podobne zgorszenie ? |
840 | — Naturalnie , że się odzywam , bo pan i gada , i robi całkiem jak dziecko … Ja jestem tylko lokaj , ale przecie wolałbym wierzyć takiemu , co mi daje dwa ruble za wizytę , aniżeli takiemu , co ode mnie po trzy ruble pożycza , i wcale nie śpieszy się z oddawaniem . Ot , co jest , dziś pan Wokulski dał mi dwa ruble , a pan Maruszewicz … |
841 | — Nie dziw się : krąży koło mnie starej , zatem muszą ją widzieć moi sąsiedzi . Więc zrobisz , o co cię proszę ? |
842 | Pani baronowa zmieszała się . |
843 | — Piękne to musi być towarzystwo u takiego księcia ! Stroje , elegancja … |
844 | — Nie sądzę , ażeby wizyta pani u Kapucynów wpłynęła na przebieg licytacji — odpowiada znudzony adwokat . |
845 | — Chciałem z panem pomówić . |
846 | Nauczył mię czytać , pisać , kleić koperty , ale nade wszystko — musztrować się . Do musztry zapędzał mnie w bardzo wczesnym dzieciństwie , kiedy mi jeszcze zza pleców wyglądała koszula . Dobrze to pamiętam , gdyż ojciec komenderując : „ Pół obrotu na prawo ! ” albo „ Lewe ramię naprzód — marsz ! … ” , ciągnął mnie w odpowiednim kierunku za ogon tego ubrania . |
847 | Zachodziło słońce , a na niebie pokazały się chmury , kiedy Starski kazał służbie sprzątnąć naczynia , kosze i dywan , a paniom zaproponował powrót . |
848 | Pożegnałem doktora pełen otuchy . Kocham , bo kocham panią Helenę , ale dla niego … wyrzeknę się jej . |
849 | — My z ciocią byłyśmy już na dwu przedstawieniach . |
850 | Naturalnie , że pan Ignacy upoważnił Szlangbauma do zrobienia interesu i nie tylko zwrócił mu pieniądze wydane na dorożki , ale jeszcze na własny koszt kazał go odwieźć na ulicę Elektoralną , co tak rozczuliło starego Żyda , że odchodząc zdjął ze swego syna rodzicielskie przekleństwo i nawet zaprosił go do siebie na szabasowy obiad . |
851 | Rzecki nalał jej wody z karafki i podał z oznakami współczucia . |
852 | — Fe ! panie Julianie , któż tak mówi ? … |
853 | — Nie , pani . Przegra kobieta , i to na łeb , na szyję . Przecież dlatego kobiety wszędzie są niewolnicami , że lgną do tych , którzy je lekceważą . |
854 | — Spróbuj no pan swojej gotowości . |
855 | — Osiemset rubli — odparł młody człowiek , spuszczając oczy . |
856 | W drodze do domu pan Tomasz był odurzony . Nie czuł upału , tylko ogólne osłabienie i szum w uszach . Chwilami zdawało mu się , że każdym okiem widzi inaczej albo że obydwoma widzi gorzej . Oparł się w rogu powozu chwiejąc się za każdym silniejszym ruchem jak pijany . |
857 | — Za grosz liści bobkowych … |
858 | — A pan skąd je masz ? |
859 | Ciekawym , dlaczego prezesowa nic dziś nie wspominała o pannie Izabeli ? No , już ja pytać się nie będę … Od razu wzięliby nas na języki … ” |
860 | „ Do roboty ! … Dlaczego ja nie idę do roboty ? … ” |
861 | I otóż znowu zboczyłem od przedmiotu : miałem pisać o Wokulskim , a piszę o Minclach . Gdybym nie czuł się tak rześkim , jak jestem , mógłbym posądzić się o gadulstwo zapowiadające bliską starość . |
862 | — Zaczyna mnie pan interesować , panie Wokulski — dodała pani Wąsowska , wyciągając do niego rękę . |
863 | W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą . |
864 | Natomiast obok krzyża leżącego na ziemi wciąż klęczała młoda dziewczyna w aksamitnym kaftaniku i jaskrawym kapeluszu . Gdy zwróciła oczy na oświetlony grób , jej także błysnęło coś na wyróżowanych policzkach . Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła . |
865 | — Więc były i fakta ? … |
866 | — Prezentuję się panom — rzekł wyciągając do Wokulskiego prawą , a do mnie lewą rękę . — Jestem adwokat … |
867 | Panna Izabela zatrzymała się w alei . |
868 | Prezesowa coraz częściej podnosiła flakonik ; ręce drżały jej coraz silniej . |
869 | „ Doktór powiedziałby , że utworzyła mi się nowa komórka w mózgu albo że połączyło się kilka dawnych ” — pomyślał . |
870 | — Czy nie mógłbym , dyrektorze , wprowadzić tę klacz na wyścigi bezimiennie ? |
871 | — Wierz mi , panie Ignacy — kończył schrypniętym głosem — że nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie . W całej naturze samiec należy do tej samicy , która mu się podoba i której on się podoba . Toteż u bydląt nie ma idiotów . Ale u nas ! … Jestem Żyd , więc nie wolno mi kochać chrześcijanki … On jest kupiec , więc nie ma prawa do hrabianki … A ty , który nie posiadasz pieniędzy , nie masz prawa do żadnej zgoła kobiety … Podła wasza cywilizacja ! … Chciałbym bodaj natychmiast zginąć , ale przywalony jej gruzami … |
872 | — Pan Wokulski mógłby także poczęstować cukrem swego konia , który tak go dziś dobrze nosił — wtrąciła nieco zadąsana pani Wąsowska . |
873 | — Jest w pańskim mieszkaniu i pisze tam rachunki dla Suzina . Zobaczysz pan , co stracicie przez ten figiel . |
874 | — Bardzo przepraszam … |
875 | Wpatrzywszy się zaś lepiej , można było dojrzeć gdzieniegdzie , również po obu stronach długiej smugi dymu , prostokątne plamy : ciemne po lewej , białe po prawej . Wyglądały one jak wielkie jeże z połyskującymi kolcami . |
876 | — Prywatnie ? … W takim razie pozwoli pan , że usiądę . Przedstawienie skończone , kostiumy idą do składu , aktorzy stają się równi sobie . |
877 | „ Zaczyna mi już braknąć miejsca na świecie ! … ” — szepnął . |
878 | — Dajże spokój , Belciu — mówiła składając ręce — ojciec taki chory … |
879 | Na drugi dzień ( sprawa miała być o dziesiątej ) już o ósmej pojechałem do moich pań i nie zastałem nikogo . Wszystkie poszły do spowiedzi : matka , córka , wnuczka i kucharka , i jednały się z Bogiem do wpół do dziesiątej , a ja nieszczęśliwy ( był przecie styczeń ) spacerowałem przed bramą na mrozie i myślałem : |
880 | — Z wdową przed siedmioma laty ? |
881 | Panna Izabela , która mimo pozornego chłodu z największą niecierpliwością oczekiwała na powrót ojca i rezultat licytacji domu , poszła do gabinetu o tyle szybko , o ile można to było pogodzić z zasadami przyzwoitości . Zawsze bowiem pamiętała , że pannie z jej nazwiskiem nie wolno zdradzać żywszych uczuć , nawet wobec bankructwa . Pomimo przecież jej panowania nad sobą Mikołaj poznał ( z silnych wypieków na twarzy ) , że jest wzruszona , i jeszcze raz dodał półgłosem : |
882 | — Ależ , panie , ależ przepraszam ! … — tłomaczył się odurzony gość . |
883 | I stary Szlangbaum już wychodzi ; wtem zastępuje mu drogę pan Cynader , ów piękny brunet , któremu równego nigdy nie widział pan Ignacy . |
884 | Z tym wszystkim czuł , że zbliża się chwila decydującej walki pomiędzy jego rozumem i sercem . Rozum ciągnął go do Geista , serce do Warszawy . Czuł , że lada dzień coś z tego musi wybrać : albo ciężką pracę , która wiodła do nadzwyczajnej sławy , albo płomienną namiętność , która obiecywała chyba to , że spali go na popiół . |
885 | — W rączkę i w nóżkę … |
886 | Wszedłem , ale zatrzymałem się w sieni . I dopiero , kiedy stróż zamknął bramę , usłyszałem na ulicy dzwonki odjeżdżających sanek . |
887 | Po każdym fakcie wynoszenia rzeczy pan Maruszewicz przez kilka następnych dni ukazuje się w jednym ze swych okien . Goli się w nim , czesze , fiksatuaruje , nawet ubiera się , rzucając bardzo dwuznaczne spojrzenia w kierunku okien pani Stawskiej . Lecz gdy jego lokal napełni się nowymi artykułami wygody i zbytku , wówczas pan Maruszewicz zasłania swoje okna na kilka dni sztorami . |
888 | — Ależ proszę pana — zawołał — cóż znowu ! … Tym bardziej że ze stanowczą propozycją przyjdzie do panów adwokat baronowej . Zresztą nie o mnie chodzi … To , co mam , zupełnie mi wystarcza … Ale znam pewną ubogą rodzinę , której na moją rekomendację panowie zechcecie coś … |
889 | — Widzisz pan : hrabia … — zaczął pan Tomasz . |
890 | — Są panie ? — zapytałem grubej kucharki . |
891 | Po każdej takiej konferencji stróż wróciwszy do swej komórki rzucał czapkę na stół i wykrzykiwał : |
892 | — A do pana dobrodzieja ? … |
893 | — Krew ? … — powtórzyła . |
894 | I zdawało mu się , że między tymi ludźmi życie upływa prościej i weselej aniżeli między nadętym mieszczaństwem albo arystokratyzującą szlachtą . |
895 | — Słucham . |
896 | Pan Ignacy zaczął dreptać po pokoju , kolejno otwierając szafę , kuferek i stolik . |
897 | — Więc zrobiłam ci przyjemną niespodziankę — odpowiedziała panna Izabela . — W każdym razie jest to idealny mąż : bogaty , nietuzinkowy , a nade wszystko człowiek gołębiego serca . Nie tylko nie jest zazdrosny , ale nawet przeprasza za podejrzenia . To mnie ostatecznie rozbroiło … Prawdziwa miłość ma zawiązane oczy . Nic mi nie odpowiadasz ? |
898 | — Wcale go nie prosiłam — odpowiedziała dumnie hrabina . |
899 | — Kiedy zgasł mój anioł , myślałam , że tylko ja jestem nieszczęśliwa … |
900 | — Tak prędko ? A czy choć obiecał poprawę ? |
901 | Tymczasem dyrektor kazał wyprowadzić klacz na korytarz . Było to piękne zwierzę na cienkich nóżkach , z małą główką i oczyma , z których przeglądał dowcip i rzewność . Klaczka w przechodzie zwróciła się do Wokulskiego wąchając go i chrapiąc , jakby w nim odgadła pana . |
902 | — Dobrze . |
903 | Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa Łęckich , wypił kawę , wykłuł zęby i — jazda . Naturalnie . Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem , który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat . Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce . A wy , moi płatni oficjaliści , kłopoczcie się o interesa . Przecie za to macie pensje i dywidendy . |
904 | — A pan jest złośliwy — odparła z uśmiechem — ale policzę to na karb Warszawy , nie Rossiego … Doprawdy , wstydzę się za nasze miasto ! … Ja gdybym była publicznością ( ale publicznością rodzaju męskiego ! ) , zasypałabym go wieńcami , a ręce spuchłyby mi od oklasków … Tu zaś oklaski są dość skąpe , a o wieńcach nikt nie myśli … My istotnie jesteśmy jeszcze barbarzyńcami … |
905 | Panna Izabela była zakłopotana : dawno już nie doznała takiego zamętu uczuć jak w tej chwili . Przez myśl przebiegały jej zdania : „ kupił serwis ” — „ przegrywał umyślnie w karty do ojca ” — „ znieważył mnie ” , a potem : „ kocha mnie ” — „ kupił konia wyścigowego ” — „ pojedynkował się ” — „ jadał baraninę z lordami w najwyższych towarzystwach … ” Pogarda , gniew , podziw , sympatia kolejno potrącały jej duszę jak krople gęsto padającego deszczu ; na dnie zaś tej burzy nurtowała potrzeba zwierzenia się komuś ze swych kłopotów codziennych i ze swych rozmaitych powątpiewań , i ze swej tragicznej miłości do wielkiego aktora . |
906 | — Nie … Tak chciałem zobaczyć , jak panu tu idzie — odpowiedział pan Ignacy rumieniąc się , o ile to było możliwe w jego wieku . |
907 | Wokulski stał już w progu . Jeszcze raz szklanymi oczyma powiódł po sali i — wyszedł z desperacją w sercu . |
908 | — Czy tak ? … — dodał biorąc ją za rękę . |
909 | — W rezultacie czego chcesz , mój mężu ? — zapytała pani baronowa już pewnym głosem . |
910 | — Eh ! Boże … Wiem , że miał prawo … Ale człowiek , który dla pokazania się wyrzuca tysiące rubli , a gdzieś w kącie zarabia na histeryczkach po dwadzieścia pięć procent , taki człowiek nie jest smaczny … To nie dżentelmen … Zbrodni nie popełnił , ale … jest tak nierówny w stosunkach , jak ktoś , kto rozdając znajomym w prezencie dywany i szale wyciągałby nieznajomym chustki do nosa . Zaprzeczy pan temu … |
911 | Stanąwszy na chodniku przed sklepem pan Ignacy dostaje ataku wyrzutów sumienia . |
912 | — Phy ! ja się przeżegnam , ale panu to się i przeżegnać nie pozwolą , jak z chrześcijańskiego chleba przejdziesz na żydowską chałę ; wszak ci to , jak gadają , Żydzi wasz sklep kupili … |
913 | — Jak z balonu , którym kieruje pan Ochocki — dodał Starski trzymając się poręczy . |
914 | Ile razy po wizycie u panny Izabeli jak dokuczliwe muchy rzucały się na niego wątpliwości , biegł do pracy . Przeglądał rachunki , uczył się angielskich słówek , czytał nowe książki . A gdy i to nie pomagało , szedł do pani Stawskiej , u niej spędzał cały wieczór i dziwna rzecz , w jej towarzystwie znajdował jeżeli nie zupełny spokój , to przynajmniej ukojenie … |
915 | Zrobiło się cicho , wszystkie panie spojrzały na Wokulskiego . Ten odparł po chwili milczenia : |
916 | — Mówi się , że szesnaście , ale naprawdę mam dziewiętnaście . |
917 | Pani baronowa zaczęła się niepokoić . |
918 | — Mężczyzny wszystkie takie . Niech mu się co podoba , to zaraz będzie lazł jak ćma w ogień . |
919 | „ Nie — powiedział — nie będę należał do tej jarmarcznej dobroczynności . ” |
920 | Ten stan chroniczny , męczący nad wszelki wyraz , lada okoliczność rozdmuchiwała w burzę . Drzewo znajomej formy , jakiś obdarty pagórek , kolor obłoku , przelot ptaka , nawet powiew wiatru bez żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz , że uciekałem od ludzi . Szukałem ustroni tak pustej , gdzie bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo , wyć z bólu jak pies . |
921 | — Daj spokój — uśmiechnął się Geist — wystarczy dziesięć … Kto wie , czy jutro nie dasz mi stu tysięcy … Duży masz majątek ? |
922 | — Bo przecież jaśnie państwo bez kucharza obejść się nie mogą . Bierzcie te rzeczy na górę — zwrócił się do tragarzy . |
923 | — Nie chcę grać z panem komedii , mój potworze — odparła po chwili . — Obchodzi mnie tak , że … robię wszystko , co jest w mojej mocy , ażeby dostał Belę , ponieważ … ją kocha ten szaleniec … |
924 | — Geist ? … — powtórzył Wokulski i doznał szczególnego uczucia . Przyszło mu na myśl , że żelazo za zbliżeniem się magnesu musi doznawać podobnych wrażeń . |
925 | — Marysia ! … Marysia ! … |
926 | — Czego się tu mieszasz ? … — krzyknął Katz na oficera i — oprzytomniał . |
927 | „ Przecież tak wstrętny nie jestem . ” |
928 | — Tak mówisz ? … Więc chodź . |
929 | „ No — mój ojciec nie potrzebuje przecież łaski Wokulskiego ; powierzyłby mu swój kapitał , otoczyłby go protekcją , a on płaciłby mu procenta ; w każdym razie szkoda go … ” |
930 | Wtem na skręcie wymija go młoda kobieta , której wzrost i ruchy robią na Wokulskim silne wrażenie . |
931 | „ Zła wróżba — pomyślał Wokulski i nagle uderzył się w czoło . — Pyszny interes ! — mówił w sobie — idę do adwokata , ażeby mi kupił dom a nie wiem , ani jak dom wygląda , ani nawet gdzie leży . ” |
932 | — Tego się lękasz ? — spytał . — Daję ci słowo honoru , że nigdy nie widuję tej panny . |
933 | — Ile ma pan nadzieję wziąć za ten dom ? … |
934 | XVII . Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń |
935 | — Ale ja pański kapitał wziąłem tylko na rok … |
936 | Na prawo ode drzwi , za kantorkiem , siedział Wokulski schylony nad rachunkami . |
937 | — Ale … ale … Brawo Yung ! … Brawo Wokulski ! … Klacz idzie jak woda ! … Brawo ! … |
938 | Wokulski wyjrzał oknem . Przed nim rozciągał się trawnik ozdobiony kępami starych świerków , modrzewi , lip , poza którymi daleko było widać lesiste wzgórza . Tuż przy oknie stał krzak bzu , a w nim gniazdo , do którego zlatywały się wróble . Ciepły wiatr wrześniowy co chwilę wpadał do pokoju siejąc w nim niepochwytne wonie . |
939 | — Owe trzy miliony rubli stanowią mój osobisty kredyt i przynoszą mi bardzo mały procent jako pośrednikowi — mówił Wokulski . — Oświadczam jednak , że o ile w miejsce kredytu podstawiłoby się gotówkę , zysk z niej wynosiłby piętnaście do dwudziestu procentów , a może więcej . Otóż ten punkt sprawy obchodzi panów , którzy składacie pieniądze w bankach na niski procent . Pieniędzmi tymi obracają inni i zyski ciągną dla siebie . Ja zaś ofiaruję panom sposobność użycia ich bezpośredniego i powiększenia własnych dochodów . Skończyłem . |
940 | I tak mówiąc o panu Stanisławie kupowała jedwab zamiast włóczki albo igły zamiast nożyczek . |
941 | Książę , na którego prośbę Wokulski nie tylko w grudniu roku zeszłego nie chciał ofiarować pani Krzeszowskiej dziesięciu tysięcy rubli , ale nawet w styczniu i lutym roku bieżącego nie dał ani grosza na protegowanych przez niego ubogich , książę na chwilę stracił serce do Wokulskiego . Wokulski zrobił księciu przykry zawód . Książę sądził i wierzył , iż ma prawo tak sądzić , że człowiek podobny Wokulskiemu , raz posiadłszy książęcą życzliwość , powinien wyrzec się nie tylko swoich gustów i interesów , ale nawet majątku i osoby . Że powinien lubić to , co lubi książę , nienawidzieć tego , co nienawidzi książę , służyć tylko księcia celom i dogadzać tylko jego upodobaniom . Tymczasem ten parweniusz ( aczkolwiek niewątpliwie dobry szlachcic ) nie tylko nie myślał być książęcym sługą , ale nawet odważył się być samodzielnym człowiekiem ; nieraz sprzeczał się z księciem , a co gorsza , wręcz odmawiał jego żądaniom . |
942 | „ No , przecie nabieram ciała . ” |
943 | — Szkoda ! — mówi pani Szperlingowa wzdychając . — Piękny sklep , duży majątek , ale — wszystko to rozejdzie się … bez gospodyni . Gdyby zaś pan Wokulski wybrał sobie jaką poważną i majętną kobietę , wzmocniłby się nawet jego kredyt . |
944 | Po paruminutowym milczeniu Wokulski spytał : |
945 | Hrabina podała mu rękę . |
946 | Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym obywatelem , a mimo to wszyscy go nie lubią , gdyż — ma nieszczęście być starozakonnym … |
947 | Odtąd każde popołudnie spędzał u państwa Łęckich , a nawet raz na zawsze został zaproszony na obiady . |
948 | — Ach , ciotka ! … — oburzył się pan Tomasz . — Ona zawsze mówi to , co mogłoby mnie zmartwić albo poniżyć . Sześćdziesiąt tysięcy daje Krzeszowska , która utopiłaby nas w łyżce wody … mieszczanka ! … Ale rozumie się , ciotka jej potakuje , bo tu chodzi o mój dom , o moje stanowisko … |
949 | — Dlaczego to panowie nigdy nie przychodzą do nas z … panem Stanisławem ? — mówiła rumieniąc się . — Ojciec tak panów kocha i … my wszyscy … |
950 | — Tak widać było przeznaczone — odpowiedziała z uśmiechem . |
951 | „ Cóż to za ludzie , Boże miłosierny ! … ” — szeptała nieraz , patrząc spoza firanek na przejeżdżające powozy elegantów , którzy pod rozmaitymi pozorami odwracali głowę od jej okien , ażeby się nie kłaniać . Czyżby sądzili , że ona wygląda ich ? … |
952 | — Czy i dlatego mój ojciec nie wie , że srebra te są w pańskim ręku ? — rzekła ironicznie . |
953 | Po obejrzeniu klaczy panowie udali się do kancelarii , gdzie Wokulski uregulował należne rachunki przysięgając sobie nie mówić o żadnym koniu , że ma koler . Na pożegnanie zaś odezwał się : |
954 | Pan Tomasz przypatrzył im się z uwagą i dopiero teraz spostrzegł , że dwoje tych ludzi harmonizują ze sobą wzrostem i ruchami . On , o głowę wyższy i silnie zbudowany , stąpał jak ekswojskowy ; ona , nieco drobniejsza , lecz kształtniejsza , posuwała się jakby płynąc . Nawet biały cylinder i jasny paltot Wokulskiego godził się z popielatym płaszczykiem panny Izabeli . |
955 | „ Co mi tam ludzkość ! — mówił wzruszając ramionami . — Za całą ludzkość i za całą przyszłość świata , za moją własną wieczność … nie oddam jednego jej pocałunku … ” |
956 | „ Przywidzenia ! … przywidzenia ! … — myślał pan Ignacy opuszczając teatr po ostatnim akcie . — Stach przecie nie byłby aż tak głupi … ” |
957 | „ Koń ? … ” — szepnął Wokulski i czegoś serce mu się ścisnęło . |
958 | — Przynieś mi kapelusz z sali — rzekł do Mikołaja już w drugim pokoju Wokulski . |
959 | Gość patrzył na obłoki , jakby dotykające wierzchołków drzew , na snopy światła , które przepływały między ciemnymi gałęźmi świerków , i było mu dobrze . Nie myślał o pannie Izabeli . Jej wizerunek , palący mu duszę , rozwiał się wobec prostych powabów natury ; chore serce umilkło i pierwszy raz od dawna zaległy w nim ukojenie i cisza . |
960 | Bo właśnie dziś w południe zdarzył mu się taki wypadek . |
961 | — Zaraz wróci , poszedł oddać list posłańcowi . Czy gorzej boli cię głowa ? — pyta panna Florentyna . |
962 | — Ma szczęście . |
963 | — Korespondencje od Suzina muszą być szczególnie pilnowane — odparł Rzecki z naciskiem . |
964 | — Modliłaś się i płakałaś . Czy mogę wiedzieć , z jakiego powodu ? |
965 | Patrzę , mój Szlangbaum zaciera ręce , wąs do góry , głowa pod sufit … Myślę : „ Zwariował czy co ? … ” A on — kłania mi się , ale z głową zadartą , i mówi dosłownie te wyrazy : |
966 | — Bo uważa pan , jest to , niestety ! moja żona … Pan wie , kto jestem … Baron Krzeszowski … Bardzo zacna kobieta , bardzo światła , ale skutkiem śmierci naszej córki trochę zdenerwowana i niekiedy … Pojmuje pan ? … Więc nic ? … |
967 | — Rozumie się , że nie winien — prawił Mraczewski . — Ale swoją drogą , jak dmuchnął do Ameryki , tak po dziś dzień nie ma o nim wiadomości . Pewnie biedak gdzieś zmarniał , a kobieta została ani panną , ani wdową … Okropny los ! … Utrzymywać cały dom z haftu , z gry na fortepianie , z lekcyj angielskiego … pracować cały dzień jak wół i jeszcze nie mieć męża … Biedne te kobiety ! … My byśmy , panie Ignacy , tak długo nie wytrwali w cnocie , co ? … O , wariat stary … |
968 | — Siadaj , Stanisławie Piotrowiczu . Chcesz jeść czy pić , tu czy w sali ? No , pięćdziesiąt tysięcy twoje … Bardzom kontent … |
969 | — Z Moskwy obstalunki za dziesięć tysięcy rubli , na początek maja . |
970 | Gdy Mikołaj otworzył mu drzwi , kazał zameldować się pannie Łęckiej . Była sama i przyjęła go natychmiast , zarumieniona i zmieszana . |
971 | Gdy wyszła , rzekłem do Lisieckiego : |
972 | — Niepewna to ta spółka — wtrąciłem . |
973 | — Dlatego , ażeby zyskać , kupiłem . |
974 | — To jest ważne ! … — wtrącił hrabia zgarbiony . |
975 | — Piękny strzał , panie Wokulski — mówił z trudnością baron , mocno potrząsając Wokulskiego za rękę . — Zastanawia mnie , że człowiek pańskiego fachu … Ale może pana to obraża ? … |
976 | — Wstał od godziny . Mówiłam mu właśnie o Żydach , a on prosi cię , ażebyś napisała list do Wokulskiego … |
977 | — A gdzie on pojechał , nie wie pan ? — zapytał Szlangbaum ogrodniczka , który za pomocą krzywego noża między najpiękniejszymi kwiatami szerzył zniszczenie . |
978 | — Oto jest , prezesowo , pan Stanisław Wokulski — odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki . |
979 | Na drugi dzień zjawia się właścicielka paryskiej pralni . Ma aksamitną salopę , dużo godności w ruchach i jeszcze więcej stanowczości w fizjognomii . Siada w sklepie na fotelu i ogląda się , jakby miała zamiar kupić parę japońskich wazonów , a następnie zaczyna : |
980 | Na dworcu Kolei Wiedeńskiej złapał nas doktór Szuman . |
981 | XI . Damy i kobiety |
982 | Przerwałem mu czując , że gdyby tak mówił dalej , musiałbym pogardzić tym młodzieńcem . Co za czasy , co za ludzie ! … Bo ja , gdybym miał szczęście zwrócić na siebie uwagę jakiej damy , nie śmiałbym nawet myśleć o tym , a nie dopiero wrzeszczeć na cały głos , jeszcze w tak wielkim , jak nasz , magazynie . |
983 | — Szuman … strzeż się ! … — przerwał mu Wokulski zduszonym głosem , prostując się na kanapie . |
984 | — Ja — odparł młody człowiek . — No , ale i cóż to znaczy ? … Razem nic . Kiedy pomyślę , że w dwudziestym ósmym roku tylko tyle zrobiłem , ogarnia mnie desperacja . Mam ochotę albo porozbijać swoje laboratorium i utonąć w życiu salonowym , do którego mnie ciągną , albo — trzasnąć sobie w łeb … Ogniwo Ochockiego albo — lampa elektryczna Ochockiego … jakież to głupie ! … Rwać się gdzieś od dzieciństwa i utknąć na lampie — to okropne … Dobiegać środka życia i nie znaleźć nawet śladu drogi , po której by się iść chciało — cóż to za rozpacz ! … |
985 | — Gdybyś jednak wrócił , nie zapomnij przywieźć mi włosów : bułgarskich , tureckich i tak dalej , od obu płci . Tylko pamiętaj : w oddzielnych pakietach z notatkami . Wiesz przecie , jak to robić … |
986 | — Pan był pierwszy raz w Paryżu ? — spytała panna Izabela . |
987 | — Wiesz pan , po co wczoraj Krzeszowska siedziała w mieszkaniu Maruszewicza do północy ? … |
988 | Panna Florentyna aż cofnęła się z fotelikiem , szepcząc : |
989 | Tymczasem prezesowa zwierzyła się przed bawiącą u niej panią Wąsowską , że przyjedzie do Zasławka Wokulski , bardzo bogaty wdowiec , człowiek ze wszech miar niepospolity , którego chciałaby ożenić i który kto wie , czy nie kocha się w pannie Izabeli … |
990 | — Coś zachwycającego , coś oryginalnego ! … — powiadam pani — mówił . — Kolacja , rozumie się , jak zwykle : ostrygi , homary , ryby , zwierzyna , ale na zakończenie , dla amatorów , wie pani co ? … Kasza ! … Prawdziwa kasza … jakaż to ? … |
991 | — Nic panna nie będzie miała ; gorzej byłoby nie odpowiedzieć prawdy . A pani oskarżycielka słyszy , co jest ? … |
992 | Wszyscy już byli w pałacu , gdzie wkrótce podano kolację . Wieczór zeszedł wesoło . Około jedynastej Ochocki odprowadził Wokulskiego do jego mieszkania . |
993 | — Wątpię , ażeby się to udało — odparł . — Trudno myśleć o wielkich fabrykach tym , którzy nie mogą zdobyć się na małe ulepszenia w już istniejących … |
994 | — Tylko do widzenia , panie Wokulski , wszak prawda ? … Dużo będziemy mieli interesów ze sobą . |
995 | Słuchając tego , czasem myślę , że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy , podobny do nocy . W dzień wszystko było ładne , wesołe i dobre ; w nocy wszystko brudne i niebezpieczne . Tak sobie myślę , ale milczę ; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów , którzy dowodzą , że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni . Nam kule nad głowami inne wyświstywały hasła , pamiętasz , Katz ? … |
996 | Panna Izabela zaśmiała się . |
997 | Minęli i ten pokój i weszli na schody . |
998 | Pan Ignacy mocniej zasadził binokle i podniósł się na swym fotelu , jakby pragnąc jednym zamachem obalić nową teorię , która przeciwstawiała się jego poglądom , lecz poplątało mu szyki wejście drugiego subiekta z brodą . |
999 | — Z pewnością , że nie , ale też nie stworzyli ich magnaci . Jest to zbiorowe dzieło francuskich budowniczych , mularzy , cieślów , wreszcie malarzy i rzeźbiarzy całego świata , którzy nic wspólnego nie mają z arystokracją . Wyborne jest to wieńczenie próżniaków zasługami i pracą ludzi genialnych , a choćby tylko — pracujących ! … |
1000 | — Mam wprawdzie — odparł Wokulski — u moskiewskich fabrykantów kredyt do wysokości trzech , nawet czterech milionów rubli , ale jeszcze nie wiem , czy pójdą ich wyroby . |
1001 | — No , no , panie Maruszewicz , bez czułości ! … Znam ja was . Obsypujecie pieszczotami kobietę , dopóki wam nie zaufa , a potem trwonicie jej majątek i żądacie rozwodu … |
1002 | „ Głupcy ! — mruknął Wokulski . — Nie mają co powtarzać , tylko takie błazeństwa . ” |
1003 | — No — mówi znowu on — panie Rzecki , nie będziemy rozprawiali o tej materii . Gdyby to zrobił kto inny , nie miałbym nic przeciw temu , ale Wokulski ! … Obaj przecie znamy jego przeszłość , a ja może lepiej niż pan , bo nieraz świętej pamięci Hopfer robił u mnie przez niego obstalunki . |
1004 | — Z lekcyj — mówi . — Jeszcze przywiozłem ze sześćset rubli . |
1005 | — Szanowna kuzynko , trzymasz w ręku niezwykłego ptaka … Trzymaj że go i pieść tak , ażeby wyrósł na pożytek nieszczęśliwemu krajowi … |
1006 | — Dajże mi pokój z Kasią ! … — przerwał . — Dziewczyna dobra z kośćmi , nieraz ukradkiem przyszywała mi oberwany guzik do paltota albo podrzucała mi kwiatek na okno , ale ona nie dla mnie , ja nie dla niej . |
1007 | — Widać swój … Żyd by tak nie dzwonił … |
1008 | — Z czego pani wnosi ? |
1009 | Dziwiłem się w duchu tym pochwałom . Bo choć wiem , że Stach jest bardzo przystojny , to jednak żeby aż tak … Ha , nie jestem kobietą ! |
1010 | — Nie — śmieje się panna Izabela — tylko zdrzemnęłam się i tak mi się coś majaczyło . |
1011 | — Jak tu nie wyglądać oknem — westchnęła pani Misiewiczowa — kiedy to nasza jedyna przyjemność . Czy my gdzie bywamy ? Czy kogo widujemy ? … Od czasu jak Ludwik wyjechał , zerwały się nasze stosunki z ludźmi . Dla jednych jesteśmy za ubogie , dla innych podejrzane … |
1012 | — Czy nie uprzedzasz się , Belciu ? … |
1013 | — A jeżeli te stosunki przewrócą mu w głowie ? … — spytała panna Izabela . |
1014 | — Będę płacił z góry … co pół roku — odpowiedział Wokuski lękając się , ażeby pan Tomasz nie wydał pieniędzy zbyt prędko . |
1015 | Wyszli z panem Domańskim i może w półtorej godziny wrócili obaj mocno zarumienieni . Pan Raczek ledwie oddychał , a pan Domański z trudnością trzymał się na nogach , podobno z tego , że nasze schody były bardzo niewygodne . |
1016 | Łkanie przerwało jej mowę . Powąchała swój flakonik , odpoczęła i zaczęła znowu : |
1017 | — Czterdzieści pięć lat — to epoka ostatniej miłości , najgorszej — odpowiedział doktór . |
1018 | — Myli się pani . Tak dalece nie jestem zazdrosny , że wcale nie przeszkadzam pannie Izabeli wybierać pomiędzy mną i panem Molinarim . Wiem przecie , że w tym wypadku obaj mamy równe prawa . |
1019 | — Ja nieczęsto kaszlę , ale dziś trochę zaziębiłem się … i nawet nie zawsze jestem skłonny do zaziębień , tylko w jesieni i na nowiu . No , ale to przejdzie , bo właśnie onegdaj zaprosiłem na konsylium Chałubińskiego i Baranowskiego i ci mi powiedzieli , że bylem się szanował , będę zdrów … Pytałem ich również ( mówię to tylko panu ) , co sądzą o moim małżeństwie . Ale oni powiedzieli , że małżeństwo to taka rzecz osobista … Zwróciłem ich uwagę , że lekarze berlińscy od dawna już kazali mi się żenić . To im dało do myślenia i zaraz któryś rzekł : „ A to szkoda , wielka szkoda , że pan natychmiast nie spełnił ich zalecenia … ” Toteż , powiem panu , obecnie jestem zdecydowany skończyć przed adwentem … |
1020 | — Pozwoli książę ? … — rzekła . — Panie Wokulski … |
1021 | — I nie potrzebujesz obawiać się tego . Jutro wpłynie nam pięć tysięcy rubli , za które można prowadzić dom przez pół roku … choćby przez kwartał . Za parę miesięcy … |
1022 | Przeniósłszy się do mnie pracował po całych dniach i nocach , aż mnie nieraz złość brała . Wstawał przed szóstą i czytał . Około dziesiątej biegł na kursa , potem znowu czytał . Po czwartej szedł na korepetycję do kilku domów ( głównie żydowskich , gdzie mu Szuman wyrobił stosunki ) i wróciwszy do domu znowu czytał i czytał , dopóki zmorzony snem nie położył się już dobrze po północy . |
1023 | W tej chwili koń jego wyrzucił głową i zarżał ; odpowiedziało mu w głębi lasu inne rżenie i tętent . Niebawem na końcu ścieżki pokazała się amazonka , w której Wokulski poznał panią Wąsowską . |
1024 | — Panie ! … Proszę ! … |
1025 | Kiedy nie śmiem mówić — dodał nagle Węgiełek , znowu całując Wokulskiego w rękę . |
1026 | I medium natychmiast z obrzydzeniem odrzuciło korek wycierając ręce i narzekając , że cuchną . |
1027 | — Ale bo to poczciwy chłopak … Z jakich on mnie sytuacji nie wyprowadza ! … ile daje mi dowodów nieledwie psiego przywiązania ! … |
1028 | — Tym przyjemniej zejdzie nam miodowy miesiąc . |
1029 | — Że panowie chodzą nago po pokoju … |
1030 | — Jutro ? … — powtórzyła staruszka . — A cóż będzie z kamieniem ? |
1031 | Wokulski przetarł oczy . Nie ulega kwestii , że takiego szkła nie widziano na świecie . |
1032 | Wokulski zaczerwienił się z gniewu , a przez chwilę myślałem , że wyrzuci gościa za drzwi . Pohamował się jednak i odparł , ale już tym swoim tonem , tym ostrym i nieprzyjemnym : |
1033 | — Już są — rzekł Wokulski i podał mu rękę na pożegnanie . |
1034 | — Niech pani powie : tamci dużo rozkazywali i wydawali pieniędzy , stworzył jednak Francję i sztukę kto inny . Tworzyli ją źle wynagradzani żołnierze i marynarze , przywaleni podatkami rolnicy i rękodzielnicy , a nareszcie uczeni i artyści . Jestem człowiekiem doświadczonym i zapewniam panią , że łatwiej projektować aniżeli wykonywać i łatwiej wydawać pieniądze aniżeli je gromadzić . |
1035 | Był raz w teatrze „ Variétés ” na ul . Montmartre , o paręset kroków od swego hotelu . Miano grać trzy wesołe sztuczki , między nimi jedną operetkę . Poszedł tam , ażeby odurzyć się błazeństwem , i prawie natychmiast po podniesieniu kurtyny usłyszał na scenie frazes wypowiedziany płaczliwym głosem : |
1036 | O paręset kroków dalej spostrzegł jakąś piękną twarz kobiecą i dystyngowane ruchy . |
1037 | „ Inny świat … inny świat ! … — myślał Wokulski . — Co za fatalność popycha mnie w tamtą stronę ? ” |
1038 | — Bardzo rozsądnie ! — pochwalił ją Wirski kłaniając się . |
1039 | Przez chwilę panna Izabela stała zdumiona ; następnie pobiegła do pokoju ojca . |
1040 | — To i chwała Bogu . Bo jedno , że nie śmiałbym przecie panu włazić w drogę za jego dobroć , a po drugie … |
1041 | „ No i cóż jest w niej nadzwyczajnego ? … Kobieta jak inne … Zdaje mi się , że bez potrzeby szaleję na jej rachunek … ” |
1042 | — Jak to ? … co to ? … |
1043 | No i cóż ! … Wokulski posłał jej neseserkę i pojechał do Łazienek . Wróciwszy zaś stamtąd , powiedział mi , że … w Berlinie zbierze się kongres dla zakończenia wojny wschodniej … I kongres jest ! … |
1044 | — Teraz rozumiesz pan , na jakiej pochyłości może znaleźć się człowiek ? … — spytał Szuman . — Już drugi dzień truje się , że go jakiś książę nie zaprosił na bal ! … On , ten nasz kochany , ten nasz podziwiany Stach … |
1045 | Zamiast nich począł wpływać mu do serca żal strugą tak cienką jak łzy , a palącą jak ogień wieczny … |
1046 | Na lewo od nas huk wzmagał się : pojedynczych strzałów już nie można było odróżnić . Nagle krzyknięto w przednich szeregach : |
1047 | — Podobno … podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę … kamienicę pana Łęckiego ? … |
1048 | — Tak , Stanisław . Był porucznikiem , a później kapitanem w siódmym pułku liniowym … |
1049 | — Ja też od razu biorę do niewoli pana Wokulskiego — odparła wdówka . |
1050 | — Wczoraj rano — odpowiedziała pani Wąsowska . — Ale dwa razy musiałam być w banku , w magazynie , zrobić porządki u siebie . Tymczasem asystuje mi Ochocki , dopóki nie znajdę kogoś zabawniejszego . Jeżeli mi kogo odstąpisz … — dodała z akcentem . |
1051 | W tej chwili usłyszał charakterystyczny szelest : z trzeciego piętra padł strumień wody , trafił na wychyloną głowę pani Krzeszowskiej i rozprysnął się po podwórku . |
1052 | — Proszę cię , idź spać — przerwał mu Wokulski . |
1053 | — Jakaż nieostrożna pani Misiewiczowa ! … |
1054 | „ Czyżby o mnie ? … — pomyślał . — Nie trzeba się zbytecznie angażować … ” |
1055 | Dziwny człowiek ! Przyjdzie mu do głowy genialny plan , wykona go w ogólnych zarysach , ale — ani dba o szczegóły . On kazał przenieść sklep , on zrobił go ogniskiem handlu ruskich tkanin i galanterii zagranicznej , on zorganizował całą administrację . Ale zrobiwszy to , dziś ani miesza się do sklepu ; składa wizyty wielkim panom albo jeździ swoim powozem do Łazienek , albo gdzieś znika bez śladu ; a w sklepie ukazuje się ledwie przez parę godzin na dzień . Przy tym roztargniony , rozdrażniony , jakby na coś czekał albo czegoś się obawiał . |
1056 | — Ech , co tam ! … — Pobiegła do tacy i pochyliła się nad krzyżem . |
1057 | — Mamo droga , o moim szczęściu i obowiązkach ja tylko mam prawo … |
1058 | — Niewiele … drobiazg … parę tysięcy rubli … |
1059 | Doktór niecierpliwie odsunął od siebie papiery . |
1060 | — Jest tu — rzekł — niejaki Węgiełek , sprytny hultaj , trochę kowal , trochę stolarz , więc może on potrafi wyrzeźbić na kamieniu , co potrzeba . Zaraz ja po niego poszlę . |
1061 | — Gdzie ? kto ? — zawołał baron , prawie wspinając się na kozioł . — A tak , to oni … Żółty brek i gniada czwórka … Ciekawym , kto jedzie ? Niech no pan spojrzy … |
1062 | Około szóstej wieczorem panna Izabela będąc w salonie usłyszała dzwonek w przedpokoju , a potem niecierpliwy głos Mikołaja : |
1063 | — Nie chce mi się … |
1064 | — Jest pan pewny ? — spytała , wymownie patrząc mu w oczy . |
1065 | Słychać szmer w sieniach . Jakaś ręka poszukuje klamki , nareszcie otwierają się drzwi i na progu staje ktoś odziany w wielkie futro upstrzone śniegiem i kroplami deszczu . |
1066 | — Szukasz czego ? — spytałem . |
1067 | Nie brakło nawet ( o czym siostry mówiły z pobożną zgrozą i rumieniąc się ) , nie brakło nawet kobiety upadłej , którą Wokulski wydobył z nędzy , oddał do magdalenek i ostatecznie zrobił z niej uczciwą kobietę , o ile ( mówiły siostry ) taka osoba może być uczciwą kobietą . |
1068 | — Jeździł pan ? … — powtórzył . — Gdzie ? … Kiedy ? … |
1069 | Ruszyliśmy , a on jeszcze stał i trzymał się ręką za brodę , z politowaniem kiwając głową . |
1070 | Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu . |
1071 | — Dyrektor jeszcze nie może uspokoić się — wtrącił ze słodkim uśmiechem Maruszewicz . |
1072 | Ale na myśl o zamążpójściu panny Izabeli opanowała go wściekłość i rozpacz . W takiej chwili — chciałby cały świat nabić dynamitem i rozsadzić . Lecz znowu oprzytomniał : |
1073 | — Nie koniec na tym … W roku 1870 wrócił do Warszawy z niewielkim fundusikiem . Przez pół roku szukał zajęcia , z daleka omijając handle korzenne , których po dziś dzień nienawidzi , aż nareszcie przy protekcji swego dzisiejszego dysponenta , Rzeckiego , wkręcił się do sklepu Minclowej , która akurat została wdową , i w rok potem ożenił się z babą grubo starszą od niego . |
1074 | ( Gdybym był Wokulskim , już bym z nią wracał od ślubu . Co to za kobieta ! … co za rysy … co za gra fizjognomii . W życiu nie widziałem nic podobnego ! … A rączka , a figurka , a wzrost , a ruchy , a oczy , oczy ! … ) |
1075 | — Chybabym zwariował — mruknął młody człowiek wzruszając ramionami . |
1076 | Nazajutrz , gdy przed śniadaniem wyszedł Wokulski na spacer , pierwszą osobą , którą spotkał na dziedzińcu , była pokojówka panny Izabeli ; niosła kilka sukien , a za nią chłopak dźwigał kufer . |
1077 | — To nie było głupie — wtrącił ajent . |
1078 | Staruszka rozpłakała się . |
1079 | „ Błogosławieni cisi … Błogosławieni smutni … ” |
1080 | — Nu — mówił lamentującym głosem — co ten pan Wokulski wyrabia najlepszego ! … Ja miałem taki interes , żeby on za pięć dni mógł od swego kapitału zarobić trzysta rubli … I ja zarobiłbym ze sto rubli … Ale on sobie jeździ teraz po mieście , a ja na same dorożki wydałem dwa złote i groszy dwadzieścia … Aj ! co to za rozbójniki te dorożkarze … |
1081 | — Trzeci zakręt … Ależ Yung nic sobie z nich nie robi … |
1082 | Znowu przypatrzyła mu się . Nagle oczy jej zaśmiały się , a na twarz wystąpił rumieniec . |
1083 | — Zrobił niekorzystne wrażenie . |
1084 | Wokulski wstrząsnął się i patrzył gdzieś szeroko otwartymi oczyma . |
1085 | „ Wszystko jedno ! ” — mruczał . |
1086 | — Są obie panie — mówiła służąca . — Tylko co do pani młodszej przyszła jedna dziewczynka wydawać lekcje . Ale pani starsza jest w swoim pokoju . |
1087 | Mecenas usiadł przed biurkiem i zabrał głos . |
1088 | — A tak , wielmożny panie , bo mi stryjek umarł , a jego bestie lokatory nie chciały płacić , wiecem wygnał . Na wódkę to łobuz ma , a na komorne go nie stać … |
1089 | — Wojciech ! … do stu tysięcy diabłów … Zaraz mi zrób porządek , bo ci to wszystko każę położyć na stole … |
1090 | — Za pieniądze z dostaw z Bułgarii ! … Dobroczyńca ! … |
1091 | „ Przyciąganie — przywiązanie , toż to w gruncie jedno i to samo : siła tak wielka , że wszystko za sobą porywa , a tak płodna , że tryska z niej wszelkie życie . Pozbawmy ziemię jej przywiązania do słońca , a odleci gdzieś w przestrzeń i za parę lat stanie się bryłą lodu . Wtrąćmy jakąś tułaczą gwiazdę w sferę słonecznego systemu , a kto wie , czy i na niej nie rozbudzi się życie ? Dlaczego więc baron ma wyłamywać się spod prawa przywiązania , które przenika całą naturę ? I czy pomiędzy nim a jego panną Eweliną jest większa przepaść aniżeli między ziemią i słońcem ? Co się tu dziwić szaleństwom ludzi , jeżeli w ten sam sposób szaleją światy … ” |
1092 | W końcu maja Wokulski postanowił zrobić poświęcenie naszego magazynu . Przy tej sposobności zauważyłem , jak się czasy zmieniają … Za moich młodych lat kupcy także poświęcali sklepy troszcząc się o to , ażeby ceremonii dopełnił ksiądz sędziwy a pobożny , ażeby na miejscu była autentyczna woda święcona , nowe kropidło i organista biegły w łacinie . Po skończonym zaś obrządku , przy którym pokropiono i obmodlono prawie każdą szafę i sztukę towaru , przybijało się na progu sklepu podkowę , ażeby zwabiała gości , a dopiero potem — myślano o przekąsce , zwykle złożonej z kieliszka wódki , kiełbasy i piwa . |
1093 | — Panie ! — zawołał — darowałeś mi życie … Wdzięczność moja … |
1094 | Kilka dni następnych upłynęły Wokulskiemu w sposób dziwny ; gdyby go zapytano : czym były dla niego ? zapewne odpowiedziałby , że snem szczęścia , jedną z tych epok w życiu , dla których , może być , natura powołała na świat człowieka . |
1095 | Przymknął oczy i zdawało mu się , że widzi pannę Izabelę , która patrzy na niego w dziwny , jej tylko właściwy sposób i łagodnym uśmiechem przytakuje jego zamiarom . |
1096 | — Proszę , bardzo proszę natychmiast iść do Wysockich . Za parę dni on przyniesie pani list do składu bielizny . W nagłym wypadku proszę odwołać się do mnie . Żegnam panią … |
1097 | — Dzień dobry ! — zawołał baron , z familiarną poufałością ściskając Wokulskiego za rękę . — Panie gospodarzu , herbaty dla pana … Ładny dzień , prawda , akurat do spaceru końmi . Ale też zrobili nam figla ! |
1098 | — Wiesz co — odpowiadał wuj uderzając się pięścią w chore kolano — poradzę ci jak ojciec . Chcesz , mówię ci … to idź , a nie chcesz , mówię ci … to zostań … |
1099 | Służący rozłożył ze zdziwieniem ręce i rozstawił nogi . |
1100 | Zarumienił się i zaczął sapać ; lecz nie chcąc gniewać się przy córce , pocałował ją w czoło i poszedł do swego gabinetu . |
1101 | „ Spiłem się … późno wróciłem do domu … późno wstałem … o czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu … ” |
1102 | Prawie w tej chwili Wokulski wracał z panią Wąsowską z przejażdżki i na folwarcznym dziedzińcu zobaczył powóz , od którego odprzęgano konie . Tknęło go jakieś nieokreślone przeczucie , ale nie śmiał pytać ; nawet udał , że nie patrzy na powóz . |
1103 | Stary subiekt plunął mu pod nogi i wrócił do swego biurka . |
1104 | Panna Izabela roześmiała się . |
1105 | Machinalnie spojrzał na środek kościoła . Przy bliższym stoliku hrabina drzemała , a panna Izabela ziewała , przy dalszym trzy nie znane mu damy zaśmiewały się z opowiadań jakiegoś wykwintnego młodzieńca . |
1106 | — Od projektu do wykonania ogromnie daleko — odparł nieco zirytowany pan Tomasz . — Choćby jeddnakże nawet tak było , nic mnie to nie obchodzi . Nad myślami pana Wokulskiego nie panuję , a o Belcię jestem spokojny . |
1107 | Do przybysza wybiegł Mraczewski i uśmiechając się dwuznacznie , zapytał : |
1108 | — Państwo tylko we dwoje pojadą ? — spytała zapłoniona panna Felicja . |
1109 | — Widzisz , mówiłem ci , że tu jest pani … |
1110 | Baron obejrzał dokument z góry na dół i z dołu do góry . Usta mu pobladły . |
1111 | — Wiem , wiem , ale co to wszystko znaczy , kiedy już jest skandal — mówi Wirski . — Co najgorsze ( wiem to od rewirowego ) , że pani Stawska nie chcąc , ażeby Helunia dowiedziała się o lalce , z początku nie chciała jej pokazać , prosiła , ażeby mówić cicho , rozpłakała się … Rewirowy mówi , że sam był zakłopotany , bo przede wszystkim nie wiedział , po co go baronowa ciągnie do mieszkania pani Stawskiej . Ale jak zaczęła jędza wrzeszczeć : „ Okradła mnie ! … lalka zginęła tego samego dnia , kiedy Stawska była ostatni raz u mnie … aresztujcie ją , bo odpowiadam całym majątkiem za prawdziwość skargi ! … ” — tak tedy mój rewirowy wziął lalkę do cyrkułu i poprosił ze sobą panią Stawską … Skandal , no , straszny skandal … |
1112 | — Proszę . |
1113 | — Z góry mogę pani powiedzieć , że nie robi . |
1114 | — A kto to ? — spytała dziewczyna . |
1115 | Pan Tomasz lekko schylił głowę ; panna Florentyna zsiniała , panna Izabela patrzyła na Wokulskiego prawie życzliwie . Nawet więcej niż — prawie … Bywały mgnienia , w których marzyło się jej , że Wokulski jest jakimś Harun – al – Raszydem ucharakteryzowanym na kupca . W sercu jej budził się podziw , nawet — sympatia . Z pewnością ten człowiek może być jej powiernikiem ; z nim będzie mogła rozmawiać o Rossim . |
1116 | — Niech się pan nie fatyguje , panie Maruszewicz . Ja już wiem , co potrzebuję wiedzieć . |
1117 | Wychodzą z windy na korytarz i po chwili znajdują się w eleganckim saloniku , który posiada mahoniowe meble , szerokie łóżko pod baldachimem i szafę mającą zamiast drzwi ogromne lustro . |
1118 | — W tej chwili , to znaczy ? … |
1119 | Ten sam Żydek wziął mnie do swego domu , gdzie doręczył mi tłomoczek z bielizną , odzieniem i obuwiem . Nakarmił mnie rosołem z gęsiny , potem gotowaną , a potem pieczoną gesiną , której do Lublina nie mogłem strawić . Nareszcie dał mi butelkę wybornego miodu , zaprowadził do gotowej już furmanki , lecz — ani chciał słuchać o żadnym wynagrodzeniu . |
1120 | — Felicja zostanie ze mną — wtrąciła prezesowa . |
1121 | — Albo — ciągnęła baronowa — pan Wokulski usunie ze swego domu te brudy i niemoralność … |
1122 | „ Cieszę się , kuzynko , że triumfują twoi wielbiciele … Przykro mi tylko , że na mój koszt … ” |
1123 | — Tamten ? … — odpowiada zapytany . — To znany szubrawiec … niedawno siedział na Pawiaku … Niech pani na niego nie zważa … Plunąć nie warto … |
1124 | — Trzy minuty , panie … minutkę … |
1125 | — Naturalnie , że tak , wiem przecie , kto Szlangbaumowi pożycza pieniędzy … |
1126 | — Mówiła panu mama — rzekła pani Stawska — jaki nas dziś spotkał honor ? |
1127 | — Prawie . Jest to rzecz , która mogła mnie wyciągnąć z kraju , a cały mój majątek i resztę życia utopić w nowej pracy . Może byłaby ona stratą czasu , maniactwem , ale w każdym razie myśl o niej była jedyną rywalką pani . Jedyną … — powtórzył z naciskiem . |
1128 | Ciekawym zjawiskiem była dusza panny Izabeli . |
1129 | Nagle — mija go powóz z groomem na koźle , wiozący dwie kobiety . Jedna całkiem mu nie znana , druga … |
1130 | Wytoczyła pani Stawskiej proces kryminalny o kradzież ! … Jej , o kradzież … Naturalnie , że wyszliśmy z tego błota jak triumfatorowie . Ale co nas to kosztowało … Ja na przykład , dalibóg , nie mogłem sypiać po nocach blisko przez dwa miesiące . A jeżeli dzisiaj lubię wieczorem wstąpić na piwo , czego nigdy nie robiłem , i nawet siedzę w knajpie do północy , to po prostu robię to ze zmartwienia . Jej , tej świętej kobiecie , wytoczyć proces o kradzież ! … Na to , Bóg mi świadkiem , trzeba być taką półwariatką jak pani baronowa . |
1131 | Dziwna to była rodzina ! |
1132 | Podniósł się z ławki i szedł naprzeciw nich jak lunatyk , bez tchu . Tak , to jest panna Izabela : prowadzi ciotkę i o czymś z nią rozmawia . |
1133 | — Po co ? |
1134 | — Nieszczęście … ruina ! … — odparł pan Tomasz z trudnością zdejmując kapelusz . — Straciłem trzydzieści tysięcy rubli … |
1135 | — A zatem ? — spytał Wokulski . |
1136 | — Że jeżeli on tak zna ciebie , jak ty jego , to oboje bardzo się nie znacie . |
1137 | W Wielki Piątek z rana Wokulski przypomniał sobie , że dziś i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały przy grobach . |
1138 | — Czy tak ? |
1139 | — Kocioł parowy ? … — spytał Wokulski . — Dlaczegóż takie grube ściany ? |
1140 | W sklepie zastał Wokulski tylko jedną osobę . Była to dama wysoka , w czarnych szatach , nieokreślonego wieku . Przed nią leżał stos neseserek : drewnianych , skórzanych , pluszowych i metalowych , prostych i ozdobnych , najdroższych i najtańszych , a — wszyscy subiekci byli na służbie . Klein podawał coraz nowe neseserki , Mraczewski chwalił towar , a Lisiecki akompaniował mu ruchami ręki i brody . Tylko pan Ignacy wybiegł naprzeciw pryncypała . |
1141 | — Zapewniam panią , że jest mniej biednym aniżeli panna Izabela . |
1142 | — Tak , za trzy ruble . Jest to towar wybrakowany , którego się pozbywamy . |
1143 | — Że też nigdy u pana dobrodzieja nie spostrzegłem ani śladu kobiety : przychodzę przecież w rozmaitych godzinach … |
1144 | — Czym przyjadę , panie , kiedy jeszcze na Nowy Rok koń mi padł . |
1145 | Leon otworzył drzwi salonu i prawie groźnie zawołał : |
1146 | Mimo to czuje , że siły go opuszczają . Na szczęście , jest obok kawiarnia . Rzuca się na krzesło , tuż przy chodniku ; zjawia się garson , o coś pyta , a następnie przynosi mazagran . Jednocześnie jakaś kwiaciarka przypina mu różę do tużurka , a roznosiciel gazet kładzie przed nim „ Figaro ” . |
1147 | — Meteorologii ? … — powtórzyła pani Wąsowska . |
1148 | — Papo trochę przyszedł do siebie … Zasyła panu ukłony … |
1149 | — Z największą chęcią , o ile żołnierz ma prawo siadać w obecności swego komendanta . |
1150 | — Cha ! cha ! cha ! … Jesteś pan nieoceniony ! … — A potem zaczęła mówić niskim , metalowym głosem : — Na karcie mojej historii zapisał się piękny dzień — odegrałam rolę Putyfarowej i znalazłam Józefa … Cha ! cha ! cha ! … Jedna tylko rzecz napełnia mnie obawą : że pan nawet nie potrafisz ocenić , jak ja umiem zawracać głowy . W takiej chwili stu innych na pańskim miejscu powiedziałoby , że żyć beze mnie nie mogą , że zabrałam im spokój , i tam dalej … A ten odpowiada krótko : nie ! … Za to jedno : „ nie ” powinieneś pan dostać w królestwie niebieskim krzesło pomiędzy niewiniątkami . Takie wysokie krzesełko z poręczą z przodu … Cha ! cha ! cha ! … |
1151 | — Słuchaj , Węgiełek — rzekł nagle — podobasz mi się . Będę w tej okolicy — dodał , cicho wzdychając — będę jeszcze z tydzień … A jeżeli wyrzeźbisz mi dobrze napis , wezmę cię do Warszawy na jakiś czas … Tam przekonam się , co jesteś wart , i … może odnajdą się twoje warsztaty . |
1152 | Zdawało się Wokulskiemu , że w tej chwili widzi przed sobą trzy światy . Jeden ( dawno już zeszedł z ziemi ) , który modlił się i dźwigał na chwałę Boga potężne gmachy . Drugi , ubogi i pokorny , który umiał modlić się , lecz wznosił tylko lepianki , i — trzeci , który dla siebie murował pałace , ale już zapomniał o modlitwie i z domów bożych zrobił miejsce schadzek ; jak niefrasobliwe ptaki , które budują gniazda i zawodzą pieśni na grobach poległych bohaterów . |
1153 | — Nie mam , bracie , daję ci słowo … |
1154 | Jednocześnie we framudze okna spostrzegł młodego człowieka , który był wczoraj na grobach , a dziś siedział sam przy małym stoliczku nie spuszczając oka z panny Izabeli . |
1155 | — Czy nie mógłbyś pan mówić jaśniej ? — spytałem niecierpliwie . |
1156 | — Nie ; ale co innego nie być antysemitą , a co innego służyć Żydom . |
1157 | — Ach , nie . Widzę tylko nieznaczne zmniejszenie ich kolosalnych dochodów , co zresztą mnie nie obchodzi . Ja mam obowiązek dbać tylko o własny zysk i o taniość dla nabywców ; nasz zaś towar będzie tańszy . |
1158 | — Cicho ! … na Boga , cicho ! … Niech pan Szpigelman przyjdzie jutro … Przecież pan Szpigelman wie , że są pieniądze … |
1159 | Pobiegłem za kolumną . Nasi byli już na wzgórzach , gdzie stały austriackie baterie . Wdrapawszy się za innymi , zobaczyłem jedną armatę przewróconą , drugą zaprzężoną i otoczoną przez naszych . |
1160 | — Z panią ? W otwartej wojnie ? … Cóż to znaczy . Wojny prowadzą się w celu zawarcia korzystnego pokoju ! |
1161 | Budzą się w nim jednak wątpliwości . Kto wie , czy baronowa jedzie do sądu ; może to wszystko plotki ? … „ Warto sprawdzić ” — myśli pan Ignacy , zapomina o swoich obowiązkach dysponenta i najstarszego subiekta i poczyna iść za dorożką . Nędzne konie wloką się tak powoli , że pan Ignacy może obserwować wehikuł na całej przestrzeni do kolumny Zygmunta . W tym miejscu dorożka skręca na lewo , a Rzecki myśli : |
1162 | Pani Stawska , bardzo zmieszana , odpowiedziała baronowej , że w żaden sposób nie może mówić o tym z Wokulskim . |
1163 | — Czy możesz wyjść na kilka minut ? — zapytał go Wokulski . |
1164 | — Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak … |
1165 | — No , to pocałuję w rączkę — odparł , natychmiast wykonywając swój zamiar . |
1166 | — Daj spokój — rzekł podnosząc się z kanapy . — To może dobre , ale dla pensjonarek … Ja zresztą nie mam z czego zwierzać się nawet przed tobą . Jakim ja znużony ! … — mruknął przeciągając się . |
1167 | Tym szerzej koło żałobne roztoczy , |
1168 | Wokulski schylił głowę . „ Znam ja to » merci « ! — pomyślał — płaci się za nie kulami … ” |
1169 | — Ty , papo ? |
1170 | Sklep nasz był kolonialno-galanteryjno-mydlarski . Towary kolonialne wydawał gościom Franc Mincel , młodzieniec trzydziestokilkoletni , z rudą głową i zaspaną fizjognomią . Ten najczęściej dostawał dyscypliną od stryja , gdyż palił fajkę , późno wchodził za kontuar , wymykał się z domu po nocach , a nade wszystko niedbale ważył towar . Młodszy zaś , Jan Mincel , który zawiadywał galanterią i obok niezgrabnych ruchów odznaczał się łagodnością , był znowu bity za wykradanie kolorowego papieru i pisywanie na nim listów do panien . |
1171 | Wokulski przypatrywał mu się z uwagą . |
1172 | — Nic . Oddam go panu za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet … może taniej … |
1173 | I przyglądał się planowi miasta wyśmiewając własne wysiłki . |
1174 | — Eh ! cóż znowu … Wokulski za dużo ma rozumu , ażeby dwa razy popełniał to samo głupstwo . Tylko , kochany panie Rzecki , kto z taką babą ma do czynienia , ten musi być przygotowany … |
1175 | A gdy baron wszedł , zamknął za nim drzwi , odprawił Mariannę , która przybiegła z kuchni , i — sam zaczął podsłuchiwać . |
1176 | — Posłuchaj mnie — przerwał mu Geist — a wnet zrozumiesz , na czym polega istota moich odkryć , chociaż , pośpieszam dodać , naśladować ich nie potrafisz . Tu nie ma ani cudów , ani oszustwa ; tu są rzeczy tak proste , że pojąć je mógłby uczeń szkoły elementarnej . |
1177 | Prosty ten zbieg wypadków głęboko wstrząsnął Wokulskim ; przez chwilę uwierzył nawet w przeczucia i pomyślał z radosnym zdumieniem : |
1178 | O rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy . Usprawiedliwiano go ekscentrycznością i smutkiem po Wiktorze Emanuelu . |
1179 | — Już szósta ? … Jak ten czas leci ! … Wariat ! wariat ! — mruczał radca Węgrowicz . |
1180 | W pani Stawskiej zaczęła budzić się niechęć do panny Łęckiej i współczucie dla Wokulskiego . |
1181 | — Ot , za to samo , że się pytasz ! … Inny nie pyta : za co weźmie pieniądze , tylko dawaj … A ty jeden chcesz wiedzieć : za co zarobisz takie pieniądze . Ach , ty gołąbku ! … |
1182 | Zdziwiło go , że od Geista nie miał żadnej wiadomości . |
1183 | Do sklepu nie chciało mu się iść . Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona Krzeszowskiego . |
1184 | — Naprawdę to przyjechałyśmy tylko na ten wyścig : pani prezesowa i ja . Bo ciocia udaje , że gniewa się na wyścigi … Ach , panie , pan musi wygrać … |
1185 | — Tak … tak ! … |
1186 | Na tym zakończyła się rozmowa ; stary subiekt bowiem pomimo nalegań barona nie chciał ani słuchać usprawiedliwień , ani nawet widzieć się z panią baronową . |
1187 | — Pewnie dziwi to pana , ale … rzecz jest ważna … zbyt ważna … W tych dniach zrobiłem olbrzymie odkrycie co do rulety … Trzeba tylko sześć do siedmiu razy dublować stawkę … |
1188 | — Ależ nie ! … O handel , a raczej o ułatwienie handlu między Rosją i zagranicą towarami , no … towarami … Miasto zaś nasze , pożądane jest , ażeby się stało centrum takowego … |
1189 | — Rozumu nie tyle , prędzej pięści — dodała pani Meliton z szyderczym uśmiechem . — Znam dobrze moją płeć i nieraz miałam okazję litować się nad naiwnością męską . |
1190 | Szczęściem , obie te zaczepki słyszał Wokulski . Wstał od biurka i rzekł tonem , którego , co prawda , nie lubię : |
1191 | — Nie wpuszczać tu nikogo , dopóki nie zawołam — rzekł . |
1192 | Machnął ręką . |
1193 | „ Mam gorączkę , czy co ? … — szepnął Wokulski ściskając głowę rękoma . — Wiedziałem , że Paryż jest dziwny , ale żeby był aż tak dziwny … ” |
1194 | — Znam go . On pójdzie za sześćdziesiąt parę tysięcy . |
1195 | * Pierwsze * i * trzecie * — ozdabia damskie głowy ; |
1196 | — Przyszyj sobie aksamitny kołnierz i idź do diabła . |
1197 | Obecnie uspokoiwszy się o tyle , że już mogę zebrać myśli , opiszę wstrętny proces pani baronowej z tym aniołem , z tą doskonałą kobietą , panią Stawską . Gdybym go nie opisał , za rok albo dwa nie wierzyłbym własnej pamięci , że mogło zdarzyć się coś równie potwornego . |
1198 | — Dopiero dziewiąta ? … No , kto by myślał ! A tak projektowałem sobie , że dziś przyjdę do sklepu pierwszy , wcześniej od pana Klejna … |
1199 | — O cóż to ? |
1200 | — Zaczekam . Każ pan wynieść rubla dorożkarzowi — mówił młody człowiek , niedbale rzucając się na krzesło . Nogi mu jednakże zastygły na myśl , że stary subiekt może nie kazać wynieść rubla dorożkarzowi . Ale Rzecki polecenie spełnił , choć już nie kłaniał się gościowi . |
1201 | Z podobnego zjazdu skorzystał książę , ażeby zbliżyć Wokulskiego z ziemiaństwem . |
1202 | Cofnąłem się tedy za firankę , ażeby choć mnie ta poczwara nie widziała , i prosto z mostu pytam pani Misiewiczowej : |
1203 | — Ale po co by sprzedawał sklep ? — pytam szczypiąc się w kolano , ażeby nie wybuchnąć na tego dziada . |
1204 | — Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki . — No , do widzenia zatem , do jutra … A nie zapomnij o obiedzie … |
1205 | — Czy ty , ojcze — rzekła po namyśle — nie obawiasz się Wokulskiego ? … |
1206 | — Prześliczna ! — mówi Stawska — ale naprawdę musi być bardzo droga … |
1207 | — Doprawdy ? Jeszcze nie rozmawiała ze mną , choć przewidywałem , że to nastąpi . |
1208 | — To bardzo piękny czyn — mówił książę — ale … nie w stylu Wokulskiego . On mi wyglądał na jednego z tych ludzi , którzy w społeczeństwie stanowią siłę tworzącą rzeczy dobre , a karcącą łotrów . Tak jak postąpił Wokulski z Maruszewiczem , mógłby zrobić każdy ksiądz … Obawiam się , że ten człowiek traci energię . |
1209 | „ Dzisiaj zmarnowałem blisko godzinę , jutro zmarnuję z pięć godzin , a wszystko dlatego , że Stach więcej ufa Szlangbaumom aniżeli mnie … Na co jemu kamienica ? … Po jakiego diabła wdaje się z tym bankrutem Łęckim ? … Skąd mu strzeliło do łba latać na włoski teatr i jeszcze dawać kosztowne prezenta temu przybłędzie Rossiemu ? … ” |
1210 | — Przesadzasz … |
1211 | Wokulski spojrzał na zegarek : była trzecia po południu . |
1212 | — Panie Łęcki — odparł chłodno — w moim namiocie pod Plewną bywali więksi panowie . I byli dla mnie tyle łaskawi , że niełatwo wzruszę się widokiem nawet tak wielkich , jakich … nie znajdę w Warszawie . |
1213 | — On tu jest u nas ze cztery lata . Do sklepu albo do piwnicy nie bardzo … Ale mechanik ! … Zbudował taką maszynę , co pompuje wodę z dołu do góry , a z góry wylewa ją na koło , które właśnie porusza pompę . Taka maszyna może obracać się i pompować do końca świata ; ale coś się w niej skrzywiło , więc ruszała się tylko kwadrans . Stała tam na górze , w pokoju jadalnym , i Hopferowi zwabiała gości ; ale od pół roku coś w niej pękło . |
1214 | — Już minęli zakręt … |
1215 | „ A zawód , jaki zrobisz ludziom , którzy w tobie położyli nadzieję ? ” |
1216 | „ Tyżeś to czy … nie ty ? … ” |
1217 | — Cóż znowu ? … |
1218 | Wiosna się budzi w całej naturze |
1219 | — Głupiś , mój Wysocki . Ja jej widywać nie potrzebuję . Byle była porządna w domu , schludna , pracowita , to niech sobie chodzi , gdzie chce . Tylko niech do niej nie chodzą . Więc rozumiesz : trzeba w pokoju odświeżyć ściany , umyć podłogę , kupić sprzęty tanie , ale nowe i dobre , znasz się na tym ? … |
1220 | — Nie śmiałem … Bałem się , żeby nie mówili o mnie , że Żyd musi się wszędzie wkręcić . I dziś nie przyszedłbym , gdyby nie troska o dzieci . |
1221 | — Sprowadzę kuzynkę — rzekł . |
1222 | Byle nie było za późno ! |
1223 | — Znać kupca ? … — spytał . |
1224 | Wokulski szybko wysiadł . Stacja była nowa , jeszcze niezupełnie wykończona . Pomimo to dano mu wody do umycia się i oczyszczono odzież . Rozbudził się już zupełnie i wszedł do małego bufetu , gdzie rozpromieniony baron pił trzecią szklankę herbaty . |
1225 | — Każdej chwili — odparł Wokulski . — Kiedyż to ? |
1226 | „ Ach , podły kupczyk ! … Ośmielił się dać mi czterysta rubli zamiast tysiąca … Boże , jak srogo karzesz mnie za lekkomyślność … Bylem się odegrał , słowo honoru , cisnę mu w oczy te czterysta rubli i tamtych dwieście … Boże , jak nisko upadłem … ” |
1227 | — Niech pan spłaca długi — odparł — w miarę zgłaszania się wierzycieli . Dziś zepchniemy tych , którzy mają późniejsze weksle . Więc to wyniesie dwa do trzech tysięcy ? … |
1228 | — Ależ naturalnie — przerwała mi — że musicie ich wypędzić … Lecz , panie ! — zawołała — jakkolwiek są oni źli i zepsuci , to przecież gorszą od nich jest ta … ta Stawska ! … |
1229 | — Tak … tak … — przerwał książę . — Ten rodzaj majątków bywa zwykle niepewny , ale za Wokulskiego ręczę . Hrabina mówiła ze mną , a ja zapytywałem oficerów , którzy byli na wojnie , między innymi mojego siostrzeńca . Otóż o Wokulskim było jedno zdanie , że dostawa , której się on dotknął , była uczciwa . Nawet żołnierze , ile razy dostali dobry chleb , mówili , że musiał być pieczony z mąki od Wokulskiego . Więcej hrabiemu powiem — ciągnął książę — że Wokulski , który swoją rzetelnością zwrócił na siebie uwagę osób najwyżej położonych , miewał bardzo ponętne propozycje . W styczniu tego oto roku dawano mu dwakroć sto tysięcy rubli tylko za firmę do pewnego przedsiębiorstwa i nie przyjął … |
1230 | Strefa ! … Raz będąc w obserwatorium rzucił okiem na klimatyczną mapę Europy i zapamiętał , że średnia temperatura Paryża jest o pięć stopni wyższą aniżeli Warszawy . Znaczy , że ów Paryż ma rocznie więcej o dwa tysiące stopni ciepła aniżeli Warszawa . A że ciepło jest siłą , i to potężną , jeżeli nie jedyną siłą twórczą , więc … zagadka rozwiązana … |
1231 | — Właściwie — ciągnął książę — chodzi nie o handel zbożem , ale … |
1232 | — Ciszej ! … — zgromił ją sędzia . |
1233 | Spojrzeliśmy sobie obaj w oczy . Wyznaję , że byłem trochę zdziwiony naszym koleżeństwem … Wirski spostrzegł to i dodał z uśmiechem : |
1234 | Przed pałacem oddał konia chłopcu , a innemu chłopcu kazał przynieść wody do swego pokoju . I właśnie kiedy miał zapytać : kto przyjechał ? coś ścisnęło go za gardło i nie mógł słowa przemówić . |
1235 | — On taki kupiec jak ja i pan — odparł jenerał . |
1236 | — To nie jest mój majątek — wtrącił Wokulski — mój jest znacznie skromniejszy … |
1237 | Wokulskiemu zrobiło się zimno ; gdyby sprzedał klacz , panna Izabela mogłaby nim pogardzić . |
1238 | — Daj pokój — rzekł — już i tak jesteś rozdrażniony … |
1239 | — Miałby więcej o dwakroć sto tysięcy rubli … |
1240 | Gość tymczasem bystro mu się przypatrywał ; i tak siedzieli minutę , może dwie , taksując się nawzajem . Wokulski chciał ocenić wiek przybysza , Geist zdawał się badać go . |
1241 | Zamiast odpowiedzi otworzył drzwi po drugiej stronie sieni … Wchodzę … Słowo honoru — salon ! … Meble kryte utrechtem , na stołach albumy , w oknie majoliki … Pod ścianą biblioteka … |
1242 | I przemógłszy się wrócił do swej księgi . Do sklepu znowu poczęli wchodzić goście , wybierać towary , targować się , płacić . Ale Wokulski widział tylko ich cienie , pogrążony w pracy . A im dłuższe sumował kolumny , im większe wypadały mu sumy , tym bardziej czuł , że w sercu kipi mu jakiś gniew bezimienny . O co ? … na kogo ? … mniejsza . Dosyć , że ktoś za to zapłaci , pierwszy z brzegu . |
1243 | „ Oto dwie drogi : jedna wiedzie do nieobliczonych reform ludzkości , druga do podobania się , a nawet , przypuśćmy , do zdobycia kobiety . Co wybrać ? … |
1244 | ( Stary głupcze ! … i tobież to myśleć o takim aniele ? … Zresztą ja o niej wcale nie myślę , osobliwie od czasu , kiedy przekonałem się , że ona kocha Wokulskiego . Niechże go sobie kocha , byle oboje byli szczęśliwi . A ja ? … Ej , Katz , mój stary przyjacielu , miałżebyś być odważniejszy ode mnie ? … ) |
1245 | „ Tylko jeden człowiek , i w dodatku genialny człowiek , może wytworzyć jakiś styl , jakiś plan — myślał . |
1246 | Pocałował narzeczoną w rękę i poszedł ku pałacowi . |
1247 | Kilka minut jechali kłusem . Potem pani Wąsowska położyła rękojeść szpicrózgi na ustach , pochyliła się i poleciała galopem . Welon kapelusza chwiał się za nią jak popielate skrzydło . |
1248 | — Czego chcesz ? |
1249 | — Więc jedziesz jutro albo pojutrze , bo podobno Suzin ma na twój przyjazd zaczekać parę dni ? |
1250 | Światło w przedpokoju nieco oprzytomnia pannę Izabelę . Uśmiecha się . |
1251 | IX . Kładki , na których spotykają się ludzie różnych światów |
1252 | — Jak jabłko , które już spada . |
1253 | — Żosztawił bilet , leży na biurku . |
1254 | Jego towarzysz spostrzegłszy Wokulskiego trącił mówcę , który nagle urwał . Korzystając z chwili Wokulski chciał ich minąć , ale wysoki pan zatrzymał go . |
1255 | — Żydom ? … |
1256 | — Człowiek jest jak ćma : na oślep rwie się do ognia , choć go boli i choć się w nim spali . Robi to jednak dopóty — dodał po namyśle — dopóki nie oprzytomnieje . I tym różni się od ćmy … |
1257 | — Ja i Wokulski ? … — powtarza panna Florentyna . Tym razem zdziwienie jej jest tak szczere , że wątpić nie można . |
1258 | — Albo u wariatów — mruknął Wokulski . |
1259 | W rezultacie jednak pan Ignacy nie był niezadowolony z pobytu w teatrze . Gra Rossiego podobała mu się ; niektóre sceny , jak morderstwo króla Dunkana albo ukazanie się ducha Banka , zrobiły na nim potężne wrażenie , a już całkiem był oczarowany zobaczywszy , jak Makbet bije się na rapiery . |
1260 | — Nic . |
1261 | — Jeszcze ci powiem , że pieniędzy tych nie przywiozłeś dla siebie … |
1262 | Panna Felicja zarumieniła się , nie wiadomo który już raz dzisiaj , i kazała Ochockiemu , ażeby nalał jej wina . |
1263 | — Byłby to tylko odwet z mojej strony . |
1264 | — Jaka walka jest możliwą z prawem natury , według którego suka , choćby najlepszej rasy , nie pójdzie za lwem , ale za psem ? Postaw jej pan całą menażerię najszlachetniejszych zwierząt , a ona wyrzeknie się jej dla kilku psów … I trudno się temu dziwić , gdyż one stanowią jej gatunek . |
1265 | — Zbroi się za sześćdziesiąt milionów guldenów ? … Chce zabrać Bośnię i Hercegowinę . |
1266 | Obiady w dzień powszedni jadaliśmy w sklepie , naprzód dwaj młodzi Minclowie i August Katz , a następnie ja z pryncypałem . W czasie święta wszyscy zbieraliśmy się na górze i zasiadaliśmy do jednego stołu . Na każdą Wigilię Bożego Narodzenia Mincel dawał nam podarunki , a jego matka w największym sekrecie urządzała nam ( i swemu synowi ) choinkę . Wreszcie w pierwszym dniu miesiąca wszyscy dostawaliśmy pensję ( ja brałem 10 złotych ) . Przy tej okazji każdy musiał wylegitymować się z porobionych oszczędności : ja , Katz , dwaj synowcy i służba . Nierobienie oszczędności , a raczej nieodkładanie co dzień choćby kilku groszy , było w oczach Mincla takim występkiem jak kradzież . Za mojej pamięci przewinęło się przez nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów , których pryncypał dlatego tylko usunął , że nic sobie nie oszczędzili . Dzień , w którym się to wydało , był ostatnim ich pobytu . Nie pomogły obietnice , zaklęcia , całowania po rękach , nawet upadanie do nóg . Stary nie ruszył się z fotelu , nie patrzył na petentów , tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz : fort ! fort ! … Zasada robienia oszczędności stała się już u niego chorobliwym dziwactwem . |
1267 | Hrabia – Anglik czekał na nich w towarzystwie innego dżentelmena , który nieustannie wyglądał przez okno na obłoki i co kilka minut poruszał krtanią w taki sposób , jakby coś przełykał z trudnością . Miał minę nieprzytomnego ; w rzeczywistości był niepospolitym człowiekiem , jako myśliwiec na lwy i głęboki znawca egipskich starożytności . |
1268 | „ Więc to jutro — pomyślał — za godzin … dwadzieścia cztery … Nie , nie tyle … Za ileż to ? … ” |
1269 | Krzeszowskiego nienawidziła panna Izabela . Kiedyś umizgał się do niej , a odtrącony , mścił się . Wiedziała , że nazywał ją za oczy — starzejącą się panną , która wyjdzie za swego lokaja . Tego było dosyć , ażeby pamiętać mu całe życie . Lecz baron , nie poprzestając na nieszczęsnym frazesie , nawet wobec niej zachowywał się cynicznie , drwiąc z jej starych wielbicieli i robiąc aluzje do ich majątkowej ruiny . Że zaś i panna Izabela od niechcenia przypominała mu jego żonę , mieszczankę , z którą połączył się dla pieniędzy , a nic od niej nie mógł wydobyć , więc toczyła się między nimi walka ostra , czasami nawet przykra . |
1270 | — Pysznie ! — zawołał przygarbiony hrabia . — Czy jednak nie można by dowiedzieć się szczegółów bliższych ? |
1271 | — Przypuśćmy — odezwał się Wokulski — że ja mógłbym panu dać pieniądze i jednego , a nawet … dwu pomocników … Lecz gdzie dowód , że pańskie metale nie są jakąś dziwną mistyfikacją , a pańskie nadzieje złudzeniami ? |
1272 | Na drugi dzień około południa Wokulski pożegnał dom prezesowej . W parę godzin później był w Zasławiu . Odwiedził proboszcza i kazał Węgiełkowi zabierać się w drogę do Warszawy . Załatwiwszy to poszedł do ruin zamkowych . |
1273 | — Które doszły aż do mnie na wieś . Starski opowiadał mi , nie bez zazdrości , że w tym roku , jak zawsze zresztą , byłaś królową . Podobno Szastalski zupełnie głowę stracił . |
1274 | — A co ? — wtrącił Starski patrząc na babkę . |
1275 | Wokulski podał mu sto franków . |
1276 | Przy skomplikowanym procesie mycia się pan Ignacy robi dziś taki zgiełk , że budzi Ira . Brudny pudel otwiera jedyne oko , jakie mu pozostało , i snadź dostrzegłszy niezwykłe ożywienie swego pana zeskakuje z kufra na podłogę . Przeciąga się , ziewa , wydłuża w tył jedną nogę , potem drugą nogę , potem na chwilę siada naprzeciw okna , za którym słychać bolesny krzyk zarzynanej kury , i zmiarkowawszy , że naprawdę nic się nie stało , wraca na swoją pościel . Jest przy tym tak ostrożny czy może rozgniewany na pana Ignacego za fałszywy alarm , że odwraca się grzbietem do pokoju , a nosem i ogonem do ściany , jak gdyby panu Ignacemu chciał powiedzieć : |
1277 | — Widzisz , Heluniu , znowu odpina ci się kokardka — rzekła pani Stawska nachylając się do córeczki , może aby ukryć zakłopotanie na samą wzmiankę o niesfornościach studenckich . |
1278 | — Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Dopiero co byłaś w kościele , wszak prawda , moja pani ? |
1279 | — Czy pozwoli pani , ażebym na jej ręce złożył to dla ochrony pań ? … |
1280 | — Więc teraz ja panu powiem . Wszyscy jesteście podli … |
1281 | — Pyszny jest ten Mraczewski , co ? Jak on umie rozmawiać z kobietami ! |
1282 | — Kto prosi , żeby mu ogolić brodę , nie gniewa się na zdrapanie . Otóż , gołąbku , powiem tobie przypowieść . Znajduje się w tej Francji jakaś cudowna woda na wszystkie choroby ( nie pomnę jej nazwiska ) . Więc słuchaj mnie : są tacy , którzy przychodzą tam na kolanach i prawie nie śmią spojrzeć ; a są inni , którzy tę wodę bez ceremonii piją i nawet zęby płuczą … Ach , Stanisławie Piotrowiczu , ty nie wiesz , jak ten pijący grubo żartuje z modlącego się … Zobacz więc , czy nie jesteś takim , a gdybyś był , pluń na wszystko … Ale co tobie ? … Boli ? prawda … No , pokosztuj wina … |
1283 | — No , Stanisławie Piotrowiczu , twoje szczęście , żeś przyjechał … |
1284 | Doktór popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę . |
1285 | Wtedy ( rzecz nie do uwierzenia ! ) palą się u niego dniem i nocą światła , a w mieszkaniu słychać głosy wielu mężczyzn , czasami nawet i kobiet … |
1286 | Rzecki uważnie spojrzał na niego i pomyślał , że wino musi być dobre , skoro aż tak rozwiązało usta Wokulskiemu . |
1287 | — Więc tu nikt nie płaci , a przynajmniej nie płaci regularnie ? — zapytałem eks-obywatela . |
1288 | Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim . A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić , więc prędko zauważyła , że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli . Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta , pani Meliton miałaby materiał do swatów . Ale tak ! … |
1289 | — Zaraz mnie tknęło — ciągnął Węgiełek — że to nie żadne łajdactwo , tylko nieszczęście . I pytam się Wysockiego : „ Ożeniłby się pan z panną Marianną ? ” „ I z jedną babą jest utrapienie ” — on mówi . „ Ale żeby pan Wysocki był w kawalerskiej kondycji , to co ? ” „ Eh — mówi — kiedy już nie mam ciekawości do kobiet . ” Widząc ja , że stary nie chce gadać , takem go zaklął , że mi w końcu powiedział : „ Nie ożeniłbym się , bo nie miałbym przekonania , że się w niej stary obyczaj nie odezwie . Kobieta jak dobra , to dobra , ale jak się rozwydrzy , niczym diabeł . ” |
1290 | — Naturalnie , handel cierpiał na tym . |
1291 | „ Pójdę w kierunku ściany hotelu ” — myśli Wokulski . |
1292 | Wokulski po jego odejściu nawet nie pomyślał o młodych i nie wymagających baletniczkach ; zajmowało go wielkiej doniosłości pytanie , które streścił w dwu wyrazach , frak czy surdut ? |
1293 | Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn , mizerny subiekt , ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach . |
1294 | VIII . Medytacje |
1295 | Byli już pod górą zamkową , kiedy z sąsiedniej odezwał się głos panny Felicji : |
1296 | Doktór zerwał się od stołu . |
1297 | — A gałgany ! … a nicponie ! … a masz ! … a masz ! … |
1298 | W rzeczywistości Wokulski nie stracił energii , ale zmienił się pod wieloma względami . Sklepem na przykład nie zajmował się , nawet czuł do niego wstręt , ponieważ tytuł kupca galanteryjnego szkodził mu w oczach panny Izabeli . Natomiast zaczął goręcej zajmować się spółką do handlu z cesarstwem , ponieważ ona przynosiła ogromne dochody , a tym samym zwiększała majątek , który chciał ofiarować pannie Izabeli . |
1299 | I w drugim salonie nie było panny Izabeli . Wokulski uczuł niepokój . |
1300 | — Cóż on myśli robić z tą nauką ? — rzekłem . |
1301 | Przeszli do jadalnego pokoju , gdzie na środku stał okrągły stół nakryty na cztery osoby . Wokulski znalazł się przy nim między panną Izabelą i jej ojcem , naprzeciw panny Florentyny . Już był zupełnie spokojny , tak spokojny , że aż go to przerażało . Opuścił go szał miłości i nawet pytał sam siebie : czy ona jest kobietą , którą kochał ? … Bo czy podobna kochać się tak jak on i siedząc o krok od przyczyny swego obłędu czuć taką ciszę w duszy , tak niezmierną ciszę ? … Myśl miał tak swobodną , że nie tylko dokładnie widział każde drgnienie fizjognomii swoich współbiesiadników , ale jeszcze ( co już było zabawne ) , patrząc na pannę Izabelę , robił sobie następujący rachunek : |
1302 | Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy . |
1303 | Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych części ubrania , a tymczasem panna Izabela wyszła do ciotki już oczekującej na nią w salonie . |
1304 | Z tą intencją nieraz zachodziła do sklepu . Parę razy wcale nie znalazła tam Wokulskiego , raz widziała go , ale z boku , a raz zamieniła z nim parę słów i wtedy zrobił na niej szczególne wrażenie . Uderzył ją kontrast pomiędzy zdaniem : „ diabelnie energiczny ” a jego zachowaniem się ; wcale nie wyglądał na diabelnego , był raczej spokojny i smutny . I jeszcze dostrzegła jedną rzecz : oto — miał oczy wielkie i rozmarzone , takie rozmarzone … |
1305 | — I nic , żadnej wiadomości ? — spytał rządca . |
1306 | — Miałby jakiś nowy sposób postępowania , mówiłby mi nowe rzeczy , czasami rozgniewałby mnie do łez , potem sam śmiertelnie obraziłby się na mnie , a potem — naturalnie musiałby przepraszać . O , ten zakochałby się we mnie do szaleństwa ! Wpiłabym mu się tak w serce i pamięć , że nawet w grobie nie zapomniałby o mnie … No , taką miłość rozumiem . |
1307 | Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko … |
1308 | Młoda para rozmawiała tak krzykliwie , że słychać ją było w całym parku , ku wielkiemu zadowoleniu pani Wąsowskiej , która zanosiła się ze śmiechu . Gdy umilkli , do uszu Wokulskiego doleciał szept barona i panny Eweliny . |
1309 | Dopiero odwróciwszy się Wokulski spostrzegł przy samych drzwiach żelazną szafę wmurowaną w ścianę , łóżko okryte podartą kołdrą , z której wyłaziła brudna wata , pod oknem stolik z papierami , a przed nim fotel obity skórą , popękaną i wytartą . |
1310 | — Zrobi się — odparł służący usiłując zapanować nad ziewaniem . |
1311 | Prosto z wyścigów Wokulski pojechał do Szumana . |
1312 | Imię to było mu bardzo drogie . Nieraz , gdy siedział samotny , brał papier i ołówek i bez końca pisał : Izabela … Iza … Bella … a potem palił , ażeby nazwisko ukochanej nie wpadło w obce ręce . Miał zamiar kupić pod Warszawą mały folwark , zbudować willę i nazwać ją Izabelinem . Przypomniał sobie , że w czasie jego wędrówek po Górach Uralskich pewien uczony , który znalazł nowy minerał , radził się : jakby go nazwać ? I wyrzucał sobie , że nie znając wówczas panny Izabeli , nie wpadł jednakże na pomysł nazwania go izabelitem . Nareszcie przeczytawszy w gazetach o znalezieniu nowej planetoidy , której znalazca również kłopotał się o danie jej nazwiska , chciał przeznaczyć dużą nagrodę temu z astronomów , który odkryje nowe ciało niebieskie i nazwie je : Izabelą . |
1313 | W tej chwili delikatnie otwierają się drzwi gabinetu ; staje w nich panna Florentyna , wysoka , czarno ubrana , nieśmiała , trzyma w dwu palcach list i mówi cicho : |
1314 | — Nie rozumiem , Felu , jak można śmiać się w takiej chwili — odezwała się narzeczona . |
1315 | — Wątpię , czy przydam się panom na co — odparł Wokulski . — Miałem wprawdzie do czynienia ze zbożem i okowitą , ale w wyjątkowych warunkach . Chodziło o duże ilości i pośpiech , nie o ceny … Nie znam zresztą tutejszego handlu zbożem … |
1316 | I tyle . Spojrzałem na bilet , czytam : „ Wiliam Colins , nauczyciel języka angielskiego … ” Cóż to za farsa ? … Przecie chyba Wokulski nie będzie uczył się po angielsku ? … |
1317 | Wszedł Stach . Pani Helena wysunęła się na jego spotkanie . |
1318 | — Kto wie , co gorsze : Żyd czy szlachcic — wtrącił mimochodem Klejn i podniósł brwi w sposób bardzo żałosny . |
1319 | „ Ona ? … — szepcze Wokulski . — Niepodobieństwo ! … ” |
1320 | „ Tęgi blagier ! — myślał . — Ale też i miłe te kobietki … ” |
1321 | — Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Położenie pań jest niewątpliwie przykre , ale nie widzę powodu do desperacji . Za parę tygodni sprawa wyjaśni się , a dopiero wtedy będzie mogła rozpaczać , ale nie żadna z pań , tylko ta wariatka baronowa . Jak się masz , Heluniu — dodał całując dziewczynkę . |
1322 | Powoli Kasia przestała bywać w sklepie , a natomiast stary Hopfer złożył wizytę obojgu państwu Janom Minclom . Musiał im coś mówić o Stachu , gdyż na drugi dzień zbiegła na dół pani Małgorzata Minclowa i dalejże do mnie z pretensjami : |
1323 | — Ach , pani dobrodziejko — mówi — ja już tyle nabiegałem się w sprawie tej licytacji , że choćby dzisiaj należy mi się spoczynek . W dodatku mam za kilka minut urzędówkę o zabójstwo … Widzi pani te piękne damy ? … Wszystkie idą słuchać mojej obrony … Efektowna sprawa ! … |
1324 | — Uważa pan , szanowny panie Wokulski , ja czasami myślę , nie z własnego doświadczenia , bo moja narzeczona jest najszlachetniejszą kobietą … ale czasami myślę , że kobiety to nas niekiedy zwodzą … |
1325 | — Wcale nie ! Bo kiedy po Warszawie rozeszła się wieść , że subiekt Hopfera chce wstąpić do Szkoły Przygotowawczej , tłumy zaczęły tam przychodzić na śniadanie . Osobliwie roiła się studenteria . |
1326 | — Więc zaciąga długi … |
1327 | — Gdyby choć sto piętnaście … no — sto dziesięć tysięcy ! … — mówi pan Łęcki . — Przecież pan adwokat musisz znać jakie sposoby … |
1328 | „ Głupstwo ! … — pomyślał — piłem za wiele … ” |
1329 | Z rana wysłałem do pani Stawskiej liścik donosząc , że przyjdziemy dziś na herbatę obaj z Wokulskim . Do listu ośmieliłem się załączyć pudełko zabawek dla Heluni . Był tam las ze zwierzętami , całe umeblowanie dla lalki , mały serwis i mosiężny samowar . Razem za rs 13 kop . 60 towaru z opakowaniem . |
1330 | „ Skąd ona wie — myślał dalej — że ja kupiłem serwis i srebra ? … A jak wybadywała , czym nie zapłacił więcej niż warte ! Z przyjemnością ofiarowałbym im ten pamiątkowy drobiazg . Winienem jej dozgonną wdzięczność , bo gdyby nie szał dla niej , nie dorobiłbym się majątku i spleśniałbym za kantorkiem . A teraz może mi smutno będzie bez tych żalów , rozpaczy i nadziei … Głupie życie ! … Po ziemi gonimy marę , którą każdy nosi we własnym sercu , i dopiero gdy stamtąd ucieknie , poznajemy , że to był obłęd … No , nigdy bym nie przypuszczał , że mogą istnieć tak cudowne kuracje . Przed godziną byłem pełen trucizny , a w tej chwili jestem tak spokojny i — jakiś pusty , jakby uciekła ze mnie dusza i wnętrzności , a została tylko skóra i odzież . Co ja teraz będę robił ? czym będę żył ? … Chyba pojadę na wystawę do Paryża , a potem w Alpy … ” |
1331 | — Z tych … nie znanych nikomu — odparł — a najmniej chyba pani . |
1332 | „ Więc przypuśćmy — mówił — że w rezultacie po wszystkich moich zabiegach — odtrąci mnie … No ? … słowo honoru , że natychmiast wezmę utrzymankę i będę z nią siadał w teatrze obok loży państwa Łęckich . Zacna pani Meliton , a może i ten … Maruszewicz wynajdą mi kobietę mającą podobne do niej rysy ( za kilkanaście tysięcy rubli można i to nawet znaleźć ) . Od stóp do głów owinę ją w koronki , zasypię klejnotami , a wtedy przekonamy się , czy wobec niej nie zblednie panna Izabela . — Niechże sobie potem idzie za mąż , choćby za marszałka i barona … ” |
1333 | — I ja z panem — odezwała się panna Izabela . — Chcę zobaczyć ulubiony kamień prezesowej … — dodała półgłosem . — Proszę mi dać znać , jak pan tam będzie . |
1334 | — Potrącił mnie na wyścigach . |
1335 | — Tak . |
1336 | Zmieniał się też krajobraz . Ukazały się lasy otoczone wałami i złożone z drzew stojących w tak równej odległości jak żołnierze . Znikły drewniane chaty kryte słomą i coraz częściej zaczęły się pojawiać piętrowe domki kryte dachówką , otoczone ogródkami . Znowu postój , znowu jedzenie . Jakieś ogromne miasto … Ach ! To chyba Berlin … Znowu jazda … Do wagonu siadają ludzie wciąż mówiący po niemiecku , ale jakby innym akcentem . Potem noc i sen … Nie , to nie sen , to tylko apatia . |
1337 | — Spodziewam się , że tym razem kuzynek zabawi w kraju dłużej ? |
1338 | — To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno , co tam jest ? |
1339 | Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica . |
1340 | Ocknął się — przy nim stał pan Tomasz Łęcki . |
1341 | — Nic nie rozumiem — przerwał Ignacy . — Cóż to za szał ? |
1342 | „ Ot , w jaką chorobę wpadła biedna kobieta ! … Trudno , już ze dwa lata jest w separacji z mężem . ” |
1343 | — Czy jesteś tego pewna ? |
1344 | Nawet Ochocki , odwiedziwszy któregoś dnia pannę Izabelę , opowiedział jej , że byli z Wokulskim na spacerze w Łazienkach … |
1345 | — Nie , pani . |
1346 | „ Po co on jednak kupuje ten dom , po co wdaje się z Łęckimi … A może nie kupuje ? … Może to tylko pogłoski ? … ” |
1347 | W głębi kaplicy , w powodzi światła , leżał biały Chrystus otoczony kwiatami . Zdawało się Wokulskiemu , że pod wpływem migotliwych płomyków twarz jego ożywia się przybierając wyraz groźby albo litości i łaski . Kiedy pozytywka wygrywała Łucję z Lamermooru albo kiedy ze środka kościoła doleciał stukot pieniędzy i francuskie wykrzykniki , oblicze Chrystusa ciemniało . Ale kiedy do krucyfiksu zbliżył się jaki biedak i opowiadał Ukrzyżowanemu swoje strapienia , Chrystus otwierał martwe usta i w szmerze fontanny powtarzał błogosławieństwa i obietnice … |
1348 | — Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka . Przysięgnę — dodała ciszej — że ona go już nie kocha , choć sama nie wie o tym , ale jestem pewna , że … pojechałaby do niego , gdyby ją wezwał ! … |
1349 | Błogi uśmiech zaigrał na zniszczonej twarzy barona i — zasnął jak dziecię . |
1350 | — Chciałaś powiedzieć : nie poznajesz mnie , prawda ? … Dziwi cię to , że twój los mógłbym powierzyć kupcowi ? … Ale widzisz … kiedy w nieszczęściu jedni sprzysięgli się przeciw nam , inni opuścili nas , on pospieszył z pomocą , a może mi nawet życie uratował … My , apoplektycy , niekiedy bardzo blisko ocieramy się o śmierć … Więc gdy mnie cucił , pomyślałem , kto by się tobą uczciwie zaopiekował ? Bo nie Joasia ani Hortensja , ani nikt … Tylko majętne sieroty znajdują opiekunów … |
1351 | — Już patrzę . Zdrowaś Maria , łaski pełna … Czy to , proszę mamy , ptaszki śpiewają ? |
1352 | — Nie zawsze — rzekł — byłeś pan tego zdania . |
1353 | — Pracuje kobiecisko jak wół — szepnął rządca . |
1354 | Siedział na ławie naprzeciw komina i smutno patrzył w ogień . |
1355 | Do barona zbliżył się stary służący w czarnym surducie . |
1356 | Dowiedziawszy się , że Wirski załazi czasem do naszych pań i , naturalnie , płoszy gruchającą parę , wybrałem się , ażeby go ostrzec . |
1357 | — Płacz sobie , płacz … — mówiła grożąc za nią rozdrażniona staruszka . — Takie łzy , chociaż bolesne , lepsze są od tych , które co dzień wylewasz … |
1358 | — Widziałem go raz … |
1359 | Tu zaszła zmiana dekoracji . Wystąpił inny człowiek , który bez cienia dwuznacznej myśli powiedział jej w oczy , że kupił serwis , ażeby zrobić na nim interes . A zatem on czuł , że panny Izabeli Łęckiej wspierać nie wolno , i gdyby to nawet zrobił , nie tylko nie szukałby rozgłosu albo wdzięczności , ale nawet — nie śmiałby myśleć o tym . |
1360 | — Zdaje się , że jaśnie pan u Stępka … Chciałbym złożyć rzeczy , ale nie widzę ani gabinetu pana , ani pokoju dla mnie . |
1361 | — Nie wypada mi tego czytać — szepnęła oddając list pannie Izabeli . |
1362 | — Owszem . Przy ciągłej pracy umysłowej i dobrym odżywianiu mogą wytworzyć się w mózgu nowe komórki albo — skojarzyć się między sobą dawne . No i wówczas z rozmaitych departamentów mózgu i z rozmaitych dziedzin wiedzy tworzy się jedna całość . |
1363 | — Pierwszy raz spadło to na mnie w czasie przeprawy przez Dunaj trwającej od wieczora do nocy . Płynąłem sam i Cygan przewoźnik . Nie mogąc rozmawiać przypatrywałem się okolicy . Były w tym miejscu piaszczyste brzegi , jak u nas . I drzewa podobne do naszych wierzb , wzgórza porośnięte leszczyną i kępy lasów sosnowych . Przez chwilę zdawało mi się , że jestem w kraju , i że nim noc zapadnie , znowu was zobaczę . Noc zapadła , ale jednocześnie zniknęły mi z oczu brzegi . Byłem sam na ogromnej smudze wody , w której odbijały się nikłe gwiazdy . |
1364 | Widowisko , trwające około dwu godzin , polegało na tym , że Palmieri za pomocą wzroku usypiał swoje media , w taki jednak sposób , że mogły one chodzić , odpowiadać na pytanie i wykonywać rozmaite czynności . Prócz tego uśpieni przez magnetyzera w miarę jego rozkazów objawiali bądź niezwykłą siłę muskularną , bądź jeszcze niezwykłejszą nieczułość lub nadwrażliwość zmysłów . |
1365 | — Na bok , parchy , kiedy ja idę na licytację ! … |
1366 | — Nic nie mówiła , co by kwalifikowało się do powtórzenia — odparł Wokulski . |
1367 | Książę przypatrywał mu się spod rzęs , a widząc , że Wokulski to czerwienieje , to blednie , myślał : |
1368 | — Niech go pani pokocha , to znajdzie się sposób — odparł Rzecki . |
1369 | — W pierwszej brygadzie , drugiej dywizji — przerwała prezesowa . — Widzisz , moje dziecko , że nie jesteś mi tak nie znany … Żyjeż on jeszcze ? … |
1370 | — Przepraszam . Nie twierdzę , że nie starałem się o jej względy , ale przysięgam na honor , że jest to najszlachetniejsza kobieta , jaką spotkałem w życiu . Niech pani nie obraża ten superlatyw zastosowany do osoby obcej i niech pani raczy mi wierzyć , że pani Stawska jest kobietą , która nawet moje … moje starania zostawiała bez odpowiedzi . A ponieważ , pani baronowo , ja mam honor znać przeciętne kobiety , więc … moje świadectwo coś znaczy … |
1371 | Mecenas w wytłoczonych spodniach niecierpliwie potrząsa ręką . |
1372 | — Pryncypał robi ceremonie ! … — odezwał się z przekąsem pan Ignacy . — Jest tu list od … tych … od Łęckich . |
1373 | „ Po co ja wpadłem w tę sieć intryg i oszustw ! ” — pomyślał , ciągle jeszcze rozdrażniony słowami Ochockiego . |
1374 | „ Jestem zgubiony ” — dodał w duchu . |
1375 | — Panna Łęcka jest bardzo dystyngowaną osobą — rzekł Wokulski patrząc przed siebie . |
1376 | — Daruje pani — przerwał Wokulski — ale stosunki między małżonkami do mnie nie należą . |
1377 | Szybko biegnąc przez ulicę , przypatrywałem się miastu , które po Paryżu wydawało mi się brudne i ciasne , a ludzie posępni . Sklep J. Mincla na Krakowskim Przedmieściu łatwo znalazłem ; ale na widok znanych miejsc i szyldów serce zaczęło mi się tak trząść , żem chwilę musiał odpocząć . |
1378 | Chwilę patrzyła na niego z łagodnym uśmiechem . |
1379 | — Żadnych przeprosin . |
1380 | — Stróż siedzi w kozie — mówi baba . |
1381 | W ogóle , może od roku , uważam , że do starozakonnych rośnie niechęć ; nawet ci , którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania , dziś zwą ich Żydami . Zaś ci , którzy niedawno podziwiali ich pracę , wytrwałość i zdolności , dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo . |
1382 | — Czemu nie ? To nie moje pieniądze ! Chce pan płacić , będzie pan miał konkurentów do licytacji … Żebym ja miał tyle tysięcy , ile tu , w Warszawie , można wynająć do każdy interes bardzo porządne osoby i katoliki , to ja bym był bogatszy od Rotszylda . |
1383 | Wokulski wskazał mu krzesło i przeszedłszy się parę razy po ciasnym pokoju , rzekł : |
1384 | — Kiedyż panowie zapłacą dwanaście rubli kopiejek pięćdziesiąt za miesiąc styczeń ? — spytał sędzia . |
1385 | — Jak fryzjerczyk , którego uzuchwalono — odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi . |
1386 | — O , już jest dziewiąta i od pół godziny stoimy na stacji . Nie budziłem pana , bo pan baron nie kazał , ale że pociąg zaraz idzie dalej … |
1387 | — Z największą chęcią ! — zawołał . — A co o nich plecie ta wariatka , niech pan nie słucha . Ona nienawidzi Stawskiej , nie wiem nawet za co . Chyba za to , że jest piękna i ma córeczkę jak cherubinek … |
1388 | „ Ach , mój stary Hopferze ! — mówił — o wy , moi koledzy uniwersyteccy i syberyjscy , czy któryś z was wyobrażał sobie mnie zajmującego się podobnymi kwestiami ? … ” |
1389 | Około dziewiątej otworzyły się drzwi i wszedł lokaj Wokulskiego . |
1390 | Na wezwanie hrabiny elegant siadł na tym samym fotelu , który niedawno zajmował Wokulski , i zawiązała się żywa rozmowa . Wokulski nie słyszał jej treści , tylko czuł , że w mózgu wypala mu się obraz tego towarzystwa . Kosztowny dywan , srebrna taca zasypana na wierzchu garścią imperiałów , dwa świeczniki , dziesięć płomyków , hrabina odziana w grubą żałobę , młody człowiek zapatrzony w pannę Izabelę i ona — rozpromieniona . Nawet ten szczegół nie uszedł jego uwagi , że od blasku płomyków hrabinie świecą się policzki , młodemu człowiekowi koniec nosa , a pannie Izabeli oczy . |
1391 | Dawno już nie widziałem Szumana tak rozdrażnionego . Żyd , bo Żyd , ma to wypisane od czuba do pięty , ale rzetelny przyjaciel i człowiek z poczuciem honoru . |
1392 | — Powinien być wesoły — wtrąciła pani Wąsowska — gdyż przez całą drogę , od banku do was , umizgał się do mnie , i to z dobrym skutkiem . Na rogu Alei pozwoliłam mu odpiąć dwa guziki u rękawiczki i pocałować się w rękę . Gdybyś wiedziała , Belu , jak on nie umie całować … |
1393 | A co tymczasem robili Szlangbaumowie ? Pieniądze . Zbierał je dziad i ojciec , tak że dziś syn , do niedawna skromny subiekt , za rok będzie trząsł naszym handlem . A oni to rozumieją , bo stary Szlangbaum jeszcze w styczniu napisał szaradę : |
1394 | — A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … |
1395 | To jest o tyle cicho , że już nie słyszeliśmy nic o pani baronowej , tylko jej lokatorowie wpadali do nas z pretensjami . |
1396 | — Nie , moi państwo — zawołała wdówka — jeżeli chcecie mnie miewać na przejażdżkach , to wiążcie tego człowieka . On jest po prostu niebezpieczny … |
1397 | — Z którychże to ? — spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę . |
1398 | Odgadłem , że Wicek musi mieć żywy temperament i że ten , kto mu wymyśla , jest jego ojcem . Jakoż istotnie , ukazał się sam pan rządca w poplamionym surducie i spodniach u dołu oberwanych . Miał przy tym gęsty , szpakowaty zarost i czerwone oczy . |
1399 | — To są media — szepnął Jumart . — Na nich Palmieri pokazuje swoje sztuki . |
1400 | Wylegitymowanie się ze szlachectwa nie było rzeczą trudną . |
1401 | — Cóż , stary , czas by się przeprowadzić na nowe mieszkanie . |
1402 | — Biedna , zacna staruszka … Gdybym był pewny , że moje przybycie nie przestraszy jej , pojechałbym … Czy aby ma opiekę ? |
1403 | Czujności pryncypała i jego biegłości w używaniu sarniej nogi doświadczyłem zaraz na trzeci dzień po wejściu do sklepu . |
1404 | Naturalnie , ponieważ tego wieczora musiałem pójść nie tyle na piwo , ile ażeby pogodzić się z niesłusznie obrażonym Szprotem , więc znowu nie byłem u pani Stawskiej i nie ostrzegłem , ażeby nie siadała w oknie . |
1405 | Panna Florentyna siada nieśmiało na fotelu , delikatnie bierze z biurka nożyk i z największą ostrożnością przecina kopertę . Kładzie na biurku nożyk , potem kopertę , rozwija papier i cichym , melodyjnym głosem czyta list pisany po francusku : |
1406 | „ Droga panno Izabelo ! — pisała baronowa . — Wyznaję , że dotychczasowym postępowaniem mogłam zasłużyć na niechęć Pani i ściągnąć na siebie gniew miłosiernego Boga , który tak troskliwie opiekuje się Wami . Dlatego cofam wszystko , upokarzam się przed Tobą , droga Pani , i błagam , ażebyś mi przebaczyła . Bo czy nie jest dowód łaski Nieba nad Wami , choćby w zesłaniu Wam tego Wokulskiego ? Człowiek ułomny jak inni stał się narzędziem Najwyższej Ręki , ażeby mnie ukarać , a Was wynagrodzić . Nie dość bowiem , że ranił mi w pojedynku męża ( któremu również niech Bóg przebaczy wszystkie podłości , jakich się względem mnie dopuścił ) , ale jeszcze nabył kamienicę , w której zgasło moje ukochane dziecko , i pewnie każe sobie płacić duże komorne . Wy zaś nie tylko patrzycie na moje klęski , ale jeszcze zyskaliście dwadzieścia tysięcy rubli więcej , niż była warta kamienica . |
1407 | Weszła na dziedziniec , ostrożnie wymijając cierniste krzaki , i usiadła na kamieniu . |
1408 | — Pan wydzysz te pyniądze u ten szlachcic … Pan słyszysz , jak ony klaskają ? … Ony tak czeszą szę , że mnie widzą … Pan to rozumysz , panie Cynader ? … |
1409 | Ach ! bo trwożą mnie jego nowe znajomości … |
1410 | Ale sam zawstydził się tych podejrzeń . |
1411 | I opuścił gabinet , aż uginała się pod jego stopami podłoga . |
1412 | — Naturalnie , historia miłosna — odpowiedziała dama z piórem . — W każdym razie zrobił ktoś złośliwego figla hrabinie i prezesowej wprowadzając tego jegomościa . |
1413 | Cienie usunęły się między drzewa i któryś rzekł zniżonym głosem : |
1414 | — Dziwaczne . Człowiek myśli , że sam pojedzie w górę ; nagle widzi , że nie on jedzie , ale ziemia szybko zapada mu się pod nogami . Jest to zawód tak niespodziany i przykry , że … chciałoby się wyskoczyć … |
1415 | — Aleście się nagadali z nim . Musi , że o czymś więcej niż o pieniądzach … Może i o teatrze , bo stary paszjami lubi teatr … |
1416 | — To musi być szalona przyjemność … Mów pan … — pytał natarczywie , schwyciwszy Wokulskiego za kolano . |
1417 | — Pan nie jesteś medium — rzekł . |
1418 | — Cóż , nie żeni się pan Wokulski ? |
1419 | — Upadam do nóg , proszę łaski pana . |
1420 | — Domyślam się , że ci chodzi o politykę — odparł Wokulski . — Będzie pokój . |
1421 | — Chyba że tak … |
1422 | Od tej pory kamień zatkał okno do podziemiów , że go już nikt znaleźć nie może . Potok wysechł , a panna została w otchłani na pół rozbudzona . Płacze teraz już tak głośno , że ją czasem i pastuchy słyszą na łąkach , i będzie płakać wiek wieków . |
1423 | — Czy zobowiązaliście się nigdy nie kłócić ? — zapytała pani Wąsowska . |
1424 | „ Może wypadałoby wrócić i pożegnać ją ? … Przecież zastępowała miejsce gospodyni … ” — myślał , powoli schodząc ze schodów . |
1425 | Głupi był koncept . Przygryzłem jednak usta i odparłem : |
1426 | Tymczasem w przedpokoju Żydzi rozpoczęli formalną kłótnię z panną Florentyną . Oświadczyli , że nie ruszą się , dopóki nie dostaną pieniędzy , że panna hrabianka dała wczoraj słowo … A gdy Mikołaj otworzył im drzwi do sieni , poczęli mu wymyślać : |
1427 | — Bo uważa — mówi Lisiecki — że korzystniej jadać macę z kiełbasą aniżeli samą . |
1428 | „ Nie , nie ona . ” |
1429 | Mocny rumieniec oblał twarz pani Stawskiej ; odwróciła krzesło tyłem do lampy i spytała cichym głosem : |
1430 | — Ma się wiedzieć . Cóż pan myślisz , że mi na całą dobę wystarczy widok waszych galanterii i pańskiej siwizny ? |
1431 | — Nagła migrena powinna by przejść zaraz — rzekł Pan Tomasz . — Pójdź do niej , Florciu . Ja na chwilę wyjdę do miasta , bo muszę zobaczyć się z kilkoma osobami , ale wcześniej wrócę . Tymczasem czuwaj nad nią , kochana Florciu , proszę cię o to — mówił pan Tomasz ze spokojną fizjognomią człowieka , bez którego poleceń albo prośby nie może być dobrze na świecie . |
1432 | „ Dwa ostatnie lata mojej egzystencji — mówił Wokulski — schodzą na uganianiu się za kobietą , której może bym się nawet wyrzekł poznawszy ją dokładniej . Cała moja energia , nauka , zdolności i taki ogromny majątek toną w jednym afekcie dlatego tylko , że ja jestem kupcem , a ona jakąś tam arystokratką . Czyliż ten ogół w mojej osobie nie krzywdzi samego siebie … ” |
1433 | Odezwały się trąbki i nasz batalion rozłamał się na cztery kompanie uszykowane kolumnami obok siebie . Pierwsze plutony wysunęły się naprzód , my zostaliśmy w tyle . Odwróciłem głowę i zobaczyłem , że od głównego korpusu oddzieliły się jeszcze dwa bataliony ; zeszły z gościńca i biegły pędem przez pola , jeden na prawo od nas , drugi na lewo . W mały kwadrans zrównały się z nami , przez drugi kwadrans wypoczęły i — ruszyliśmy trzema batalionami naprzód , noga za nogą . |
1434 | — Oto los młodej i niebrzydkiej kobiety ! — zawołała starsza dama . — Nie panna , nie mężatka … |
1435 | — Zobaczysz , niedowiarku — lamentowała nieraz ciotka — że za te sztuki będą cię pławić w smole . |
1436 | Wtem ( powóz ciągle drży i słychać turkot ) z głębi jeziora czarnych dymów i białych par wynurza się do pół figury jakiś człowiek . Ma krótko ostrzyżone włosy , śniadą twarz , która przypomina Trostiego , pułkownika strzelców ( a może gladiatora z Florencji ? ) , i ogromne czerwone dłonie . Odziany jest w zasmoloną koszulę z rękawami zawiniętymi wyżej łokcia ; w lewej ręce , tuż przy piersi , trzyma karty ułożone w wachlarz , w prawej , którą podniósł nad głowę , trzyma jedną kartę , widocznie w tym celu , aby ją rzucić na przód siedzenia powozu . Reszty postaci nie widać spośród dymu . |
1437 | — Fiu ! … A z czego żyłeś ? |
1438 | Wokulskiemu przypomniały się lata dziecinne . Jakże mu wtedy , wygłodzonemu , smakowała bułka i serdelek ! Jak wyobrażał sobie siadłszy na konia w karuzeli , że jest wielkim wojownikiem ! Jak szalonego doznawał upojenia wylatując do góry na huśtawce ! Co to była za rozkosz pomyśleć , że dziś nic nie robi i jutro nic nie będzie robił — za cały rok . A z czym da się porównać ta pewność , że dziś położy się spać o dziesiątej i jutro , gdyby chciał , wstanie także o dziesiątej przeleżawszy dwanaście godzin z rzędu ! |
1439 | — Przyniósł lokaj Łęckich do starego — rzekł . Może pan mu odda , bo dziś , bestia , czegoś taki zły … |
1440 | — Ja , nic … Padam do nóg wielmożnego pana … My tylko za interesem do pana hrabi … — tłomaczył się , zupełnie innym tonem , przed chwilą hałaśliwy Szpigelman . |
1441 | — Jedźmy wszyscy razem ! — zawołała młoda blondynka , w której Wokulski domyślił się panny Felicji Janockiej . |
1442 | I przez cały następny dzień gorzko wyrzucał sobie nieznajomość sztuki , prostactwo , niedelikatność , a nawet brak szacunku dla panny Izabeli . |
1443 | Hrabina o mało nie zemdlała czując , że Wokulski musi domyślać się znaczenia słów jej siostrzenicy , choćby nie znał żadnego języka . |
1444 | — Aha ! … I oskubać ich , a potem zemknąć — wtrącił dychawiczny . |
1445 | — Co za młodych ! Lepsi z nich przed nami poszli w ziemię , a najmłodsi — diabła warci . Już są między nimi i tacy , co o Napoleonie nie słyszeli . |
1446 | Tymczasem gość zdjął wielkie futro i baranią czapkę , a jednooki Ir obwąchawszy go poczyna kręcić ogonem , łasić się i z radosnym skomleniem przypadać mu do nóg . |
1447 | Pan Ignacy , naturalnie , w tej chwili pobiegł do swoich pań i zawiadomił je o wielkiej nowinie . |
1448 | Mieszkanie posiadało wielkie zalety . Było suche , ciepłe , obszerne , widne . Miało marmurowe schody , gaz , dzwonki elektryczne i wodociągi . Każdy pokój w miarę potrzeby łączył się z innymi lub tworzył zamkniętą w sobie całość . Sprzętów wreszcie miało liczbę dostateczną , ani za mało , ani za wiele , a każdy odznaczał się raczej wygodną prostotą aniżeli skaczącymi do oczu ozdobami . Kredens budził w widzu uczucie pewności , że z niego nie zginą srebra ; łóżko przywodziło na myśl bezpieczny spoczynek dobrze zasłużonych ; stół można było obciążyć , na krześle usiąść bez obawy załamania się , na fotelu marzyć . |
1449 | — Jak to wziąłeś ? — pytam . — Przecież muszę umówić się o cenę z gospodarzem . |
1450 | — * Tek * ! … — poparł go hrabia – Anglik czesząc bujne faworyty . |
1451 | Podczas tych wodnych przejażdżek , a także podczas spacerów w parku i zawsze , gdy byli razem , czuł jakiś niezmierny spokój , jakby cała dusza jego i cała ziemia od wschodnich do zachodnich kresów napełniona była ciszą , wśród której nawet turkot wozu , szczekanie psa albo szelest gałęzi wypowiadały się w cudownie pięknych melodiach . Zdawało mu się , że już nie chodzi , lecz pływa w oceanie mistycznego odurzenia , że już nie myśli , nie czuje , nie pragnie , tylko kocha . Godziny umykały gdzieś jak błyskawice zapalające się i gasnące na dalekim nieboskłonie . Dopiero był ranek — już południe — już wieczór i — noc pełna przebudzeń i westchnień . Niekiedy myślał , że dobę podzielono na dwa nierówne okresy czasu : dzień krótszy od mgnienia powiek i noc długą jak wieczność dusz potępionych . |
1452 | Bo jużci jest faktem , że każdy nowy a ważny materiał , każda nowa siła to nowe piętro cywilizacji . Brąz stworzył cywilizację klasyczną , żelazo wieki średnie ; proch zakończył wieki średnie , a węgiel kamienny rozpoczął wiek dziewiętnasty . Co się tu wahać : metale Geista dadzą początek takiej cywilizacji , o jakiej nie marzono , i kto wie , czy wprost nie uszlachetnią gatunku ludzkiego … |
1453 | — Przyszedł ten pan , czo już u nas bywał — odparł służący i zapuścił wzrok do pracowni . Ale oprócz kajetu na stole i rudych faworytów na obliczu pana Colinsa nie dopatrzył nic szczególnego . |
1454 | Węgiełkowi nie tylko sprawił huczne wesele , ale jeszcze do sumy obiecanej młodemu małżeństwu dołożył kilkaset rubli . Ponieważ w tym czasie furmanowi Wysockiemu urodziła się córka , więc trzymał ją do chrztu ; gdy zaś sprytny ojciec dał dziecku imię Izabeli , Wokulski złożył dla niej pięćset rubli na posag . |
1455 | Ej ! … panie Ignacy — nie śpiesz się ty z sądami o panu W. ( w takich razach lepiej nie wymawiać całego nazwiska ) , nie potępiaj go , bo możesz się ośmieszyć . Tu gotuje się jakaś gruba kabała : ten pan Łęcki , który kiedyś bywał u Napoleona III , i ten niby aktor Rossi , Włoch … ( Włochy gwałtem upominają się o Triest … ) , i ten obiad u państwa Łęckich przed samym wyjazdem , i to kupno kamienicy … |
1456 | — Nie znasz tych ludzi , a ja widziałam ich przy pracy . W ich rękach stalowe szyny zwijają się jak wstążki . To straszni ludzie . Oni dla swoich celów umieją poruszyć wszystkie siły ziemskie , jakich my nawet nie znamy . Oni potrafią łamać , usidlać , płaszczyć się , wszystko ryzykować , nawet — cierpliwie czekać … |
1457 | Włożył poplamiony kapelusz na głowę na środku magazynu i z rękami w kieszeniach wyszedł jak minister . Jeszcze po drugiej stronie ulicy widziałem jego przyszczypkę . |
1458 | — Jaki pan ? |
1459 | „ Jest i u nas niemało do zrobienia — szepnął . — Są i u nas ludzie , których warto wydźwignąć albo wzmocnić … Za stary jestem na robienie epokowych wynalazków , niech się tym zajmują Ochoccy … Ja wolę innym przysporzyć szczęścia i sam być szczęśliwym … ” |
1460 | — Gdzież oni się rozbiegli ? — spytałem podoficera . |
1461 | — Krótko mówiąc , według pani natura powinna służyć ludziom , a ludzie klasom uprzywilejowanym i utytułowanym ? … Nie , pani . I natura , i ludzie żyją dla siebie , i tylko ci mają prawo władać nimi , którzy posiadają więcej sił i więcej pracują . Siła i praca są jedynymi przywilejami na tym świecie . Niejednokrotnie też tysiącletnie , ale bezwładne drzewa upadają pod ciosami kolonistów – dorobkiewiczów , a pomimo to w naturze nie zachodzi żaden przewrót . Siła i praca , pani , nie tytuł i nie urodzenie … |
1462 | — Przepraszam , wielmożny panie — rzekł nieśmiało — ale jak mnie kto zaczepi : skąd mam tyle pieniędzy ? … |
1463 | — Nie można inaczej nazywać człowieka — odpowiedział Jumart — który sądzi , że uda mu się zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał czy tylko metalów , bo już nie pamiętam … |
1464 | — Zapominasz się pan — rzekła dumnie pani Wąsowska . |
1465 | Jednego wieczora , zaraz po ósmej , poszedłem do tych pań . Pani Stawska swoim zwyczajem w ostatnim pokoju odrabiała lekcje z jakimiś panienkami , a pani Misiewiczowa z Helunią … znowu swoim zwyczajem siedziały w oknie . Nie rozumiem , co mogły widzieć po nocy , ale że ich wszyscy widzieli , to pewne . Nawet przysiągłbym , że pani baronowa w jednym ze swoich nie oświetlonych okien siedzi z lornetą i penetruje pierwsze piętro , bo rolety jak zwykle nie były zasunięte . |
1466 | Oba ekwipaże szybko zbliżały się do siebie . Na breku gwałtownie strzelano z bata , wołano , wywijano chustkami , w powozie zaś baron coraz wychylał się i drżał ze wzruszenia . |
1467 | „ Cóż to za świat ? … Co to za świat ? … ” |
1468 | W chwilę później wstydziła się swego szaleństwa , lecz zarazem czuła to gorzkie zadowolenie znane ludziom , którzy usłuchają w ważnej sprawie głosu instynktu . |
1469 | Wokulski idzie w lewo i za węgłem tego samego hotelu , w tymże samym hotelu , widzi drugą markizę i drugą gromadę ludzi , pijących coś , obok chodnika . Tu siedzi ze sto osób , jeżeli nie więcej ; panowie mają miny impertynentów , damy są ożywione , przyjacielskie i pełne prostoty . Powozy jedno – i dwukonne toczą się w dalszym ciągu , gromady pieszych pędzą co chwilę w jedną i drugą stronę , przesuwa się żółty i zielony omnibus , tym zaś przecinają drogę omnibusy brunatne , wszystkie napełnione wewnątrz , wszystkie obładowane podróżnymi na dachach . |
1470 | Istotnie przebaczyła mu . W krótkiej rozmowie Wokulski wyłożył cel wizyty , napisał nazwisko Stawskiego i miejsc , w których przebywał , usilnie prosząc , ażeby baronowa przez swoje liczne stosunki dała mu o zaginionym dokładną wiadomość . |
1471 | — Mówiłem , że Bonapart wypłynie i piwa im nawarzy ! Cała bieda w tym , że ja coś nie zdużam na nogi . |
1472 | Wstał i poszedł w głąb ogrodu , między spacerujących ludzi . Zdawało mu się , że nad pagórkiem , z którego uciekł , unosi się jakaś święta groza . |
1473 | „ Owszem , nie zaniedbam wspomnieć mu o tym … ” |
1474 | Wokulski przyszedł tam w pół godziny . Myślał , że będzie pierwszy , tymczasem zastał już wszystkie panie , którym Starski coś wykładał . Siedział rozparty na brzozowym fotelu i mówił z miną znudzoną , uderzając szpicrózgą w koniec buta : |
1475 | — Jak kobieta jest ładna , to się i z kryminału wygrzebie — rzekła czerwona dama do swojej sąsiadki . |
1476 | Zawahał się , lecz odsunął jej amazonkę i włożył rękę pod siodło . Nagle krew uderzyła mu do głowy : wdówka w taki sposób ruszyła nogą , że jej kolano dotknęło twarzy Wokulskiego . |
1477 | — O znam ! … Zupełnie taka sama była u pani tam w pokoiku … |
1478 | Wokulski tej rzuca dziesięć franków , temu franka , pije mazagran i zaczyna czytać : „ Jej K. M. Królowa Izabela … ” |
1479 | — Co to znaczy ? — ciągnęła pani Wąsowska . — Wyglądasz pan okropnie , już blisko dziesięć dni nie byłeś u Beli … No , mówże pan coś ! … |
1480 | — Wygra niezawodnie . Dam doskonałego dżokeja , a ten poprowadzi ją według mojej instrukcji . Ale gdyby została przy baronie Krzeszowskim , niech mnie piorun trzaśnie , przywlokłaby się trzecia do mety . Zresztą nawet nie trzymałbym jej na stajni … |
1481 | — Moja kuzynka zaczyna mi się coraz mniej podobać — rzekł Ochocki patrząc na pannę Izabelę . — Widzi ją pani ? … |
1482 | Po zwykłym powitaniu hrabia usiadł sztywnie na krześle i rzekł : |
1483 | — Jeżeli jeszcze jeden dzień będziesz pan w takim humorze jak dzisiaj , pozawracasz głowy wszystkim paniom . |
1484 | — Moja Kaziu — rzekła — wiem , o co ci chodzi . Otóż oświadczam ci raz na zawsze , że ani myślę wyrzekać się dla Wokulskiego moich sympatyj i upodobań . Małżeństwo nie jest więzieniem , a ja mniej niż kto inny nadaję się na więźnia . |
1485 | Właśnie Mikołaj obniósł polędwicę , gdy w przedpokoju zadzwoniono . Stary służący wyszedł i po chwili wrócił z listem na srebrnej , a może platerowanej tacy . |
1486 | O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej , że Wokulski został przyjęty . |
1487 | — A propos — rzekł pan Tomasz po chwili przykrego zdumienia . — Co też mówią w mieście : że to ty , panie Wokulski , kupiłeś mój dom ? … |
1488 | — Nie — odpowiedział . Ale w tej chwili spuścił oczy . |
1489 | — Wsi nie widzę — wtrącił Wokulski . |
1490 | — Śmieję się z Belci — rzekł pan Tomasz do kuzynki , która nalewała rosół z wazy . — Wyobraź sobie , Floro , że Wokulski zrobił na niej wrażenie gbura . Czy ty go znasz ? |
1491 | — No , to w altance , ale nie w krzakach — odpowiedziała młoda dziewczyna z koszykiem w ręku . |
1492 | Na drugi dzień wstał późno i do południa , pijąc herbatę , znowu przysłuchiwał się biciu zegara . Jedynasta … dwunasta … pierwsza … Jakie to nudne ! … |
1493 | — Cóż , u diabła ! … — dziwi się gość . — Takeś już zhardział , że nie poznajesz ludzi ? … |
1494 | Później przyszło mu na myśl : na co to on strwonił siły i życie ? … |
1495 | „ Ach , wszystko jedno ! ” — mówi sobie i znowu pragnie , ażeby chmury rozdarły się choć na chwilę . Ale chmury zgęszczają się , a w jej sercu wzmaga się żal , wstyd i niepokój . Spojrzenie jej pada na stolik stojący tuż obok szezlonga i na książkę do nabożeństwa oprawną w kość słoniową . Panna Izabela bierze do rąk książkę i powoli , kartka za kartką , wyszukuje w niej modlitwy : Acte de resignation , a znalazłszy , zaczyna czytać : |
1496 | — Widzi pan , jak ja się znam na ludziach . Może byśmy jeszcze pojechali galopem . Albo — nie , już mi się nie chce , jestem zmęczona . Ach … gdybym choć raz w życiu spotkała prawdziwie nowego człowieka … |
1497 | Raz tylko niższy świat zrobił na niej potężne wrażenie . |
1498 | — Bo oni są parchy . Ale ich system jest wielki : on triumfuje , kiedy wasz bankrutuje . |
1499 | — Nie wiem , po co by on się żenił — rzekłem do pani Misiewiczowej . — Bo on chyba nawet nie może mieć szczęścia do kobiet . |
1500 | — Przejedź się , aniołku , po mieście — mówiła hrabina całując siostrzenicę — i pozałatwiaj drobne sprawunki . Tylko pamiętaj , żebyś mi za to w czasie kwesty wyglądała ślicznie … Tak ślicznie , jak to tylko ty potrafisz ! … Proszę cię … |
1501 | — I z właściwym mu talentem raczył oświetlać kwestie — dokończył adwokat . |
1502 | Dopiero około dziewiątej wszedł , a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski , piękny , dwudziestokilkoletni blondynek , z oczyma jak gwiazdy , ustami jak korale , z wąsikami jak zatrute sztylety . Wbiegł ciągnąc za sobą od progu smugę woni i zawołał : |
1503 | — To jedno pytanie , a teraz drugie , ale — nie obraź się pan . W którym roku życia zaczynają mężczyźnie obojętnieć kobiety ? … |
1504 | VII . Lasy , ruiny i czary |
1505 | Wokulski zadrżał z gniewu i zerwał się z kanapy . |
1506 | Trapił go nieokreślony niepokój , czuł brak czegoś … „ Może by znowu co zjeść ? — nie . Może czytać ? — nie . Może rozmawiać ? — Już mam dosyć tej rozmowy … ” Ludzie obrzydli mu ; najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków i ten Jumart , ze swoją klasyfikacją człowieczego gatunku . |
1507 | — Tak ! Zresztą powiem ci wszystko . Swoją rozmowę zakończyła słowami , które dziwnie mnie poruszyły … „ Wspomnisz sobie moje słowa , Kaziu , że tak będzie , bo umierający widzą jaśniej … ” |
1508 | — Kiedy sekret , to sekret — rzekła najrezolutniejsza z nich . — Państwo także nie jesteście tu potrzebni . |
1509 | — Prawdziwe szczęście dla nas obojga … — szepnęła panna Izabela . |
1510 | A August Katz zmrużył oczy i dalej krajał mydło . |
1511 | Właśnie już ubrany wychodzę z domu , gdy wtem spotykam w sieni Wirskiego . Naturalnie , zawracam się , zapalam światło , pogadaliśmy trochę o polityce … Następnie zmieniam przedmiot rozmowy i zaczynam obcesowo : |
1512 | — Nie ma jednakże . Był nim kiedyś , kiedym miała zamiar stać się męczennicą małżeństwa . Na szczęście , mój mąż znalazł się tak uprzejmie , że prędko umarł , a pan Starski jest tak nieskomplikowany , że nawet przy moim zasobie doświadczenia poznałam się na nim w tydzień . Ma zawsze taki sam zarost à la arcyksiążę Rudolf i ten sam sposób uwodzenia kobiet . Jego spojrzenia , półsłówka , tajemniczość znam tak dobrze jak krój jego żakietu . Zawsze tak samo unika panien bez posagu , jest cynicznym z mężatkami , a wzdychającym przy pannach , które mają wyjść za mąż . Mój Boże , ilu ja podobnych spotkałam w życiu ! … Dziś trzeba mi czegoś nowego … |
1513 | — O ! dobrze musiał pójść interes , bo jaśnie pan … tego … |
1514 | — Któż to jest ? — spytała panna Izabela , ze zdumieniem patrząc na ojca . |
1515 | — Cioteczka kokietuje tego pana . Ej ! ciociu , to zaczyna być podejrzane … |
1516 | — Przyszły nabywca w Warszawie mieszka ? — pytała dalej . |
1517 | Obraz panny Izabeli ukazał mu się otoczony jaśniejszym niż kiedykolwiek blaskiem . Krew biła mu do głowy i upokarzał się w duchu na myśl , że z podobnym stworzeniem mógł ją zestawić ! |
1518 | Spostrzegłem jednak , że uwaga ta nie wzmocniła w Maruszewiczu otuchy . Owszem , zdawał się być jeszcze więcej zmieszany . |
1519 | Nie , ja stanowczo nie mam szczęścia ! … Oto i teraz . Myślałem , że osioł Maruszewicz zbałamuci baronowę … Dopieroż miałbym spokój w domu ! … Jaka byłaby ona pobłażliwa na moje drobne grzechy … Ale i cóż ? … Baronowa ani myśli mi się sprzeniewierzyć , a tego błazna czekają roty aresztanckie … Proszę cię , wsadź go tam koniecznie , bo jego łotrostwa nawet mnie już zaczynają nudzić . |
1520 | — Czego pani baronowa chce od domu ? — spytałem . |
1521 | — Oto obaj , szukając się , tego samego dnia zjechali się w Moskwie , stanęli w tym samym hotelu i w sąsiednich numerach . Los czasami mocno żartuje z ludzi … |
1522 | Jeżeli więc słabość do kobiet nie kompromituje Bonapartych , dlaczego miałaby uwłaczać Wokulskiemu ? … |
1523 | — Miejmy w Bogu ufność … |
1524 | Mignonette , en joulant la mousse , |
1525 | I to wszystko przeszło ! … I dziś w tym salonie — chłodno , ciemno i pusto … Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku , który zawsze zasnuwa szarą siecią te miejsca , gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło . Już uciekło ! … Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy . |
1526 | — I jaki mi dasz procent ? |
1527 | Tej nocy spaliśmy na gołym polu nie stawiając nawet w kozły broni . Zaś skoro świt ruszyliśmy naprzód : szwadron kawalerii z dwoma lekkimi armatami , potem nasz batalion , a potem cała brygada z artylerią i furgonami , mając silne patrole po bokach . Sztafety przylatywały już co pół godziny . |
1528 | Wokulski wysłuchał jego projektów . Do wykonania jednych nie chciał należeć , inne przyjął , lecz wahał się . Żal mu było opuścić miasto , w którym przynajmniej widywał pannę Izabelę . Ale gdy w czerwcu ona wyjechała do ciotki , a Suzin począł naglić go depeszami , Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po żonie w ilości rs trzydzieści tysięcy , którą nieboszczka trzymała nietykalną w banku . |
1529 | I bez żadnej ceremonii , a nawet bez dalszych wyjaśnień doręczył panu Ignacemu album z widokami Warszawy i warszawianek , co razem mogło kosztować z pięćdziesiąt rubli ! … |
1530 | Ale i wielmożny pan coś markotnie wygląda ? Taki już widać czas nastał , że wszyscy muszą zginąć — westchnął ubogi człowiek . |
1531 | — Bukiet , który ta obrzydliwa kokietka , dla oszukania mnie , kazała natychmiast wyrzucić za okno … |
1532 | — Może posłać po doktora ? — spytała panna Izabela podnosząc się z siedzenia . |
1533 | Przypomina sobie swój sklep , ozdobę miasta , rumieni się i idzie dalej . Czuje , że Paryż na pierwszym kroku przytłoczył go , i — jest kontent . |
1534 | — A ty co na to ? |
1535 | — Ach , głupia jesteś ! — mruknął Ochocki wchodząc i niespokojnie patrząc na damy . |
1536 | „ Cóż to za okrucieństwo losów ! — myślał z goryczą . — Dwom ludziom dano prawie te same aspiracje , tylko jeden urodził się o osiemnaście lat wcześniej , drugi później ; jeden w nędzy , drugi w dostatku ; jeden nie mógł wdrapać się na pierwsze piętro wiedzy , drugi lekkim krokiem przeszedł dwa piętra … Jego nie zepchną z drogi burze polityczne , tak jak mnie ; jemu nie przeszkodzi miłość , którą traktuje jak zabawkę ; podczas gdy dla mnie , który sześć lat spędziłem na pustyni , uczucie to jest niebem i zbawieniem … Więcej nawet ! … No i on triumfuje nade mną na każdym polu , choć przecież ja mam te same uczucia , tę samą świadomość położenia , a pracę z pewnością większą … ” |
1537 | „ Przecież chyba zasługuję na to — myślał — ażebym był pierwszym i ostatnim … ” |
1538 | — Więc bierze … — Tu Wokulski odetchnął . — Jakże on stoi ? |
1539 | — Niech będzie . Ale dwadzieścia pięć rubli gotówką na stół … |
1540 | — Prawda , trzeba by zajść — odparł pocierając czoło . — Mówiłeś z nią o sklepie ? |
1541 | — Przecie ja , proszę babci , wycinam tylko koperty , bo piszę list do tatki , ażeby już wracał — odezwała się dziewczynka . |
1542 | „ Cóż to za podła rola — szepnął Wokulski . — Wolałbym w łeb sobie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna . ” |
1543 | — Panie Wokulski — odparł Żyd uroczyście — ja myślę , że pan nie potrzebował to powiedzieć . Pański sekret to mój sekret . Pan ujął się za mój Henryczek , pan nie prześladuje Żydów … |
1544 | — Więc dlaczegóż od razu nie weźmiecie złego kundla ? |
1545 | — Porzucasz mistrza ? — spytała ją pani Wąsowska . |
1546 | — Nie wdowa , nie rozwódka , słowem — nie wiadomo co i nie wiadomo za co … Ty , Helenko , mów sobie , co chcesz , a ja ci powiadam , że Ludwik już nie żyje … |
1547 | — W każdej chwili jesteś pan źle wychowany . Ale … tym lepiej , że się we mnie nie kochasz . |
1548 | — Ja powiedziałam , że nie wiem , który to pan Wokulski . A wtedy pani baronowa mówi … Ach , jak pański zegarek głośno puka . Niech pan pokaże … |
1549 | Lecz Wokulski po odejściu Maruszewicza był kontent . |
1550 | — Sądzę , że nad kwestią miejscowych fabryk możemy przejść do porządku . Teraz szanowny pan Wokulski raczy nam , z właściwą mu jędrnością , objaśnić : jakie pozytywne korzyści z jego projektu odniesie … |
1551 | Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ” |
1552 | Wokulski powoli otwierał list pani Meliton przypominając sobie niedawne wypadki . Zdawało się mu , że w nie oświetlonej części gabinetu jeszcze widzi ciemną gęstwinę łazienkowskich drzew , niewyraźne sylwetki obdartusów , którzy mu zastąpili drogę , a później wzgórek ze studnią , gdzie Ochocki zwierzał mu się ze swych pomysłów . Lecz gdy spojrzał na światło , mgliste obrazy znikały . Widział lampę z zielonym daszkiem , stos papierów , brązy stojące na biurku i chwilami myślał , że Ochocki ze swymi machinami latającymi i jego własna rozpacz były tylko snem . |
1553 | — Uważaj , Kacprze , co ci mówię — kończyła — bo stracisz miejsce , jeżeli mi tu zakradnie się jaki student . Mam już dosyć tych nihilistów , rozpustników , ateuszów , którzy znoszą trupie główki . |
1554 | — Phi ! … cóż mam robić ! — odparł . |
1555 | — Jaki paciorek ? |
1556 | — Już ? … Kto je kupił ? — woła panna Izabela chwytając kuzynkę za ręce . |
1557 | — Hę ? … — spytał pan Raczek patrząc na ciotkę . |
1558 | — Przecie nie uczesany nie pójdzie pan tańczować … |
1559 | — A nie wychodzi ? … |
1560 | Przypomniawszy jednak sobie , że jest tu z wizytą , szybko począł się ubierać . Ledwie skończył , delikatnie zapukano do drzwi i wszedł stary służący . |
1561 | Wokulskiemu błysnęły oczy . Położył bułkę i oparł się o poręcz kanapy . |
1562 | Ranek znowu zeszedł mu na łapaniu ryb z panną Felicją i Ochockim . Gdy zaś o pierwszej wszyscy zebrali się na śniadanie , pani Wąsowska odezwała się : |
1563 | Służący wyszedł , Wokulski czuł się zupełnie otrzeźwiony . Ochocki i jego latające maszyny zmalały mu w oczach . Miał znowu energię jak wówczas , kiedy wyjeżdżał do Bułgarii . Wtedy szedł po majątek , a dziś ma okazję rzucić jego część dla panny Izabeli . Kłuły go wyrazy listu pani Meliton : „ postawiona między biedą i wyjściem za marszałka … ” Otóż ona nigdy nie znajdzie się w tym położeniu … A wydźwignie ją nie jakiś tam Ochocki , za pomocą swojej maszyny , ale on … Czuł w sobie taką siłę , iż gdyby w tej chwili sufit z dwoma piętrami spadł mu na głowę , chyba utrzymałby go . |
1564 | Jakiś czas leżała z zamkniętymi oczyma nie myśląc o niczym ; potem przyszły jej do głowy niesłychanie dziwne kombinacje . |
1565 | — No , przede wszystkim robił długi . Trochę grał , trochę podróżował ( zdaje mi się jednak , że głównie po paryskich i londyńskich knajpach , bo w te jego Chiny wierzyć mi się nie chce ) , ale specjalnie trudnił się bałamuceniem młodych mężatek . W tym to on mistrz i już ma tak ustaloną reputację , że mężatki wcale mu się nie opierają , a panny wierzą , że do której zacznie się umizgać Starski , natychmiast dostanie męża . Takie dobre zajęcie jak każde inne ! … |
1566 | — Przynajmniej znalazł się choć jeden pan , co się poznał na tym kundlu Włochu … O hycel ! łeb to zadziera , ale nim ci da , człeku , dziesiątczynę , to ją pierwej ze trzy razy obejrzy … Legawa suka go urodziła , pokrakę … Zgnilec … obieżyświat … Kopernik ! … |
1567 | Wokulski doszedł do polanki , gdzie wówczas rozmawiali z panną Izabelą ; znalazł nawet pień , na którym siedziała . Wszystko jest , jak było ; tylko jej nie ma … Na krzakach leszczyny już żółkną liście , z sosen zwiesza się smutek , jak sieci pajęcze . Taki nieujęty , a tak go omotał ! |
1568 | — Przepraszam pannę hrabiankę — odpowiedział przybysz kłaniając się — to jest bardzo mały interes . Ja tylko chcę odebrać moje pieniądze … |
1569 | — Tak . |
1570 | A może po prostu on kocha się w niej i chce ją zdyskredytować w moich oczach ? … No , jeżeli kocha , po cóż ją ma dyskredytować ; niech powie , a ona niech wybiera … Naturalnie , że Ochocki ma więcej szans aniżeli ja ; tak jeszcze nie straciłem rozumu , ażeby tego nie oceniać … Młody , piękny , genialny … Ha ! … niech wybiera : sławę czy pannę Izabelę … |
1571 | „ Cóż to — myślał — czy moje życie ma zależeć od kaprysu jednej kobiety ? … Czy nie znajdę stu innych ? … Alboż pani Meliton nie obiecywała , że mnie zapozna z trzema , czterema , równie pięknymi ? … Raz , do licha , muszę się ocknąć ! … ” |
1572 | — Co się nie godzi ? … — odpowiada już nieco podrażniony adwokat . — Po spłaceniu hipotecznych długów zyskuje pan trzydzieści tysięcy rubli … |
1573 | — Ha ! w takim razie i jego zdystansuję , ażeby dogodzić pańskiemu kaprysowi . |
1574 | Tymczasem kanonada wzmogła się tak , że było słychać po dwa i po trzy strzały wybuchające jednocześnie . Co gorsze , spoza nich rozlegał się jakiś stłumiony odgłos , podobny do ciągłego grzmotu . |
1575 | Pan Ignacy uczuł się głęboko obrażony . Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego . |
1576 | — Spróbuję i jeżeli pozwolisz , kuzynko , w twoim towarzystwie . Gdyż podobno mamy razem spędzić wakacje . Czy tak ? … |
1577 | „ Muszą zdrowe plotki krążyć o mnie ! … ” — pomyślał patrząc na stertę papierów . |
1578 | — Nie wiem , czy potrafiłbym odróżnić rydza od muchomora — odpowiedział Wokulski . |
1579 | Stanął przede mną i schwyciwszy mnie za klapy surduta mówił zirytowanym głosem : |
1580 | Tak myślała zanosząc się od płaczu ; żal jej było oddanego sługi , a może i powiernika ; ale korzyła się przed wyrokami Opatrzności , która nie przebacza obrazy wyrządzonej pannie Łęckiej . |
1581 | Panna Felcia Janocka wzięła na bok pannę Izabelę i ze łzami w głosie poczęła jej opowiadać : |
1582 | Rzecki pochylił się ku niemu i otworzył usta . |
1583 | W tej samej chwili przyszedł pożegnać go uśmiechnięty pan Zięba . |
1584 | — Nie wszystko , panie — odparłem . |
1585 | — Jenerale — mówił hrabia — hrabina zaczyna nam sprowadzać kupców galanteryjnych . Ten Wokulski … |
1586 | Nikt nie miał odwagi nazwać się dzieckiem swoich zasług , a nawet ja , głupiec , wydałem kilkaset rubli na kupno szlacheckiego patentu . |
1587 | Co my mamy przez tę dżumę ! … Kogo spotkam , mówi : „ Co , dobrze wam sprowadzać perkaliki z Moskwy ? Zobaczysz pan , że razem z nimi sprowadzicie morową zarazę . ” A ile się to odbiera anonimów wymyślających na czym świat stoi ! Zdaje mi się jednak , że autorami ich są przede wszystkim kupcy , nasi współzawodnicy , albo też fabrykanci perkalików łódzkich . |
1588 | Wokulski wyszedł od prezesowej silnie rozstrojony . „ Co znaczy jej rozmowa ? … ” — pomyślał . Na szczęście , spotkał pannę Izabelę idącą w stronę stawu i zapomniał o wszystkim . |
1589 | — Dlaczegóż być nie miał , skoro go zaproszono — odparła panna Florentyna . |
1590 | — No , no — rzekła — niech pan się uspokoi i nie przesadza … Pod słowem honoru ( choć kobiety podobno nie mają honoru ) zapewniam pana , że to , o czym mówiliśmy , zostanie między nami . Zresztą jestem pewna , że nawet Bela przebaczyłaby panu jego wybuch . Była to niegodziwość , ale … zakochanym wybacza się nie takie niegodziwości . |
1591 | — Niech pan pisze kwit — rzekł Wokulski i wydobył pieniądze z biurka . |
1592 | — Aha ! dopiero zdaje ci się . To źle . Na wszelki wypadek , zapamiętaj radę . W moim laboratorium bardzo łatwo można zginąć , i jeszcze jak ! … |
1593 | — Rzecki . |
1594 | — Owszem — odparł Ochocki . — Wpadnę jeszcze na chwilę pożegnać się z księżną i dogonię pana . |
1595 | Następnie półgłosem wyłożył mu swoje plany . |
1596 | — Bo ja chciałbym , proszę pana , akszamitny kołmirz . |
1597 | — Stokrotnie przepraszam — mówił zawstydzony . — Ale tak ciasno … |
1598 | „ Wolęż ja wyrzucać pieniądze na powozy i konie aniżeli na tego rodzaju — nieszczęścia ! … ” |
1599 | — Rzecki . |
1600 | — Czy już wzięła cię pod komendę , panie Stanisławie ? — zapytała z uśmiechem prezesowa . |
1601 | Szliśmy wciąż ku rogatkom . Od kilku minut zerwał się wiatr wilgotny i dął nam prosto w oczy ; na zachodzie poczęły znikać gwiazdy zasłaniane przez chmury . Latarnie trafiały się coraz rzadziej . Kiedy niekiedy w Alei zaturkotał wóz obsypując nas niewidzialnym pyłem ; spóźnieni przechodnie uciekali do domów . |
1602 | — Posłuchaj mnie — przerwał — i odpowiadaj : czegoś płakała w kościele ? |
1603 | — W Zasławiu , gdzie mieszkał od powrotu z emigracji . |
1604 | Panna Łęcka piękna , bo piękna , ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw … W tym jest coś z p … ( w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami ) . W tym jest jakieś duże P … |
1605 | — Nie pójdziesz do żadnego pana , tylko do magdalenek . Albo wracaj na miejsce . |
1606 | — Zuch baba z tej baronowej … ale pani Stawska może spać spokojnie ; sprawę ma jasną jak słońce . Czy to wreszcie na nią jedną rzuca się ludzka podłość ! |
1607 | — Jak to ? … Przecież kuzynka pańska podoba się panu ? |
1608 | O jedynastej w przedpokoju rozległ się dzwonek i trzask otwieranych drzwi . Wszedł służący . |
1609 | Pani baronowa spojrzała tak , jakby chciała mnie spalić wzrokiem i utopić we łzach . Oj ! co to za setna kobietka … Aż mi zimno , kiedy o niej pomyślę . |
1610 | Północ . Wokulski zaczął się rozbierać . Pod wpływem jasno określonego celu uspokoiły się rozstrojone nerwy . Zgasił światło , położył się i patrząc na firanki , którymi bujał wiatr wpadający przez otwarte okno , zasnął jak kamień . |
1611 | Wydobył wino i schował je na powrót , potem rozłożył na stole szynkę i kilka bułek . Ręce i powieki drżały mu i sporo czasu upłynęło , nim o tyle się uspokoił , że zgromadził na jeden punkt poprzednio wyliczone zapasy . Dopiero kieliszek wina przywrócił mu silnie zachwianą równowagę moralną . |
1612 | Wrócił z Syberii razem ze Stachem i doktorem Szumanem i zaraz wstąpił do chrześcijańskiego sklepu , choć Żydzi dawali mu lepsze warunki . Od tej też pory ciągle pracował u chrześcijan i dopiero w roku bieżącym wymówili mu posadę . |
1613 | Dama głęboko odetchnęła . |
1614 | Wokulski ujął ją za rękę . |
1615 | Kwitną prześliczne dwie róże . |
1616 | Szuman zaczął bić się po głowie . |
1617 | Suzin wzruszył ramionami . |
1618 | — Właśnie panna hrabianka wczoraj dała słowo , że będziemy dziś spłaceni wszyscy , i co do grosza … |
1619 | — Osiemdziesiąt tysięcy i sto rubli … |
1620 | — Zrobię . |
1621 | — Coś lepszego . Dobranoc . |
1622 | — No , kupcem można być i można nie być , to zależy od pana … — odparła już śmielej panna Izabela . |
1623 | — Chyba ze sto — odparł kręcąc głową . — Ale — dodał — porządnie prowadzą interes , bo odezwały się wszystkie razem . |
1624 | Wokulski spojrzał na brek i w ciągu jednej chwili zobaczył taką scenę : panna Felicja pokładała się ze śmiechu , Starski upadł twarzą na kolana pięknej wdówki , baron tarmosił za kark stangreta , a jego narzeczona , blada z trwogi , jedną ręką chwyciła za pręt kozła , drugą wpiła w ramię Starskiego . |
1625 | — Proszę cię , Belu — rzekła hrabina tonem uroczystym — pan Wokulski … który tak hojną ofiarę złożył na naszą ochronę … |
1626 | — Siadaj . |
1627 | Córka wskazała mu list leżący na biurku i złote pudełko . Pan Tomasz kręcił głową czytając list , a nareszcie rzekł : |
1628 | Kwit był napisany według wszelkich form . Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery . W chwilę później młody człowiek , ciągle zmieszany , opuścił gabinet ; zbiegając zaś ze schodów , myślał : |
1629 | — W roku 1859 , panie Rzecki … Zdaje mi się , że mam honor … |
1630 | — Bah ! — mruknął doktór — właśnie że nie powiedział . Gdyby miał siłę powiedzieć , potrafiłby odrzucić tak dalece spóźnione zaproszenie . |
1631 | — Cóż to , czy i pana ogarnia antysemityzm ? |
1632 | — Prawdziwie jestem szczęśliwy , i to w sposób , który dla mnie samego jest niespodzianką — ciągnął baron . — Bo o ożenieniu się zawsze myślałem , już od kilku lat zalecają mi to doktorzy . No i projektowałem , że wezmę sobie , panie , kobietę piękną , dobrze wychowaną , z nazwiskiem i prezencją , bynajmniej nie wymagając od niej jakiejś romantycznej miłości . Tymczasem ma pan : sama miłość zastępuje mi drogę i jednym spojrzeniem roznieca pożar w sercu … Doprawdy , panie Wokulski , jestem zakochany … nie — jestem szalony … Nikomu bym tego nie powiedział , ale panu , dla którego od pierwszej chwili uczułem nieledwie braterską sympatię … Jestem szalony ! … Myślę tylko o niej , kiedy śpię — śni mi się , kiedy jej nie widzę — jestem , panie , formalnie chory . Brak apetytu , smutne myśli , jakieś ciągłe lękanie się … |
1633 | — Dziękuję pani . Tym słówkiem dała mi pani poznać , że w jej przekonaniu nie stoję niżej od panów Starskich , marszałków i im podobnych … Rozumiem , że nawet w tych warunkach mogę jeszcze nie zyskać sympatii pani … Do tego bardzo daleko … Ale wiem przynajmniej , że już mam ludzkie prawa i że pani będzie od tej pory sądzić moje czyny , nie tytuły , których nie posiadam . |
1634 | — I pan przyjmiesz taką jędzę ? — spytał Rzecki . |
1635 | Teraz przypomniał sobie : jak on dawno nie był w kościele . |
1636 | — Pan Wokulski zasługuje na to — odparła wdówka . — Gdyby nie jego przytomność , pan Ochocki połamałby nam kości . |
1637 | W tej chwili z kuchni wyszło nowe dziwo : stary parobek otyły . Wokulski , który jeszcze nigdy nie spotkał otyłego chłopa , wdał się z nim w rozmowę . |
1638 | Wokulski tymczasem jadł . |
1639 | Stopniowo jednak uspokoił się i wróciwszy do domu począł zastanawiać się już całkiem chłodno nad tym : czy na jutrzejszy obiad włożyć frak , czy surdut ? … Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś nieprzewidziana przeszkoda , która znowu mu nie pozwoli zbliżyć się do panny Izabeli ? Potem jeszcze zrobił rachunek ostatnich handlowych obrotów , wysłał parę telegramów do Moskwy i Petersburga , a nareszcie napisał list do starego Szlangbauma proponując , ażeby mu pożyczył swego nazwiska w celu nabycia kamienicy Łęckich . |
1640 | „ Skończcież , panowie , z tymi żartami ! ” — woła komornik do dwu kolegów Patkiewicza , którzy go spuszczali . |
1641 | Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni . |
1642 | — Bonapartowie skończyli już karierę . |
1643 | — Byłam trochę do niej podobna — ciągnęła sędziwa dama wzdychając i kiwając głową eks-obywatelowi . — Jest tedy córka moja niebrzydka i młoda , już jedno dziecko ma i … może tęskni za innymi . Chociaż , panie Wirski , przysięgam , że nigdy od niej o tym nie słyszałam … Cierpi i milczy , ale że cierpi , domyślam się . Ja także miałam trzydzieści lat … |
1644 | — Bardzo piękny dzień — rzekł Wokulski . |
1645 | — * Tek * … Pens jest ojcem gwinei … — dodał hrabia ucharakteryzowany na Anglika . |
1646 | Sędzia przez parę minut coś pisał , a skończywszy zawiadomił obecnych , że teraz toczyć się będzie sprawa Krzeszowskiej przeciw Stawskiej o kradzież lalki . |
1647 | — O , bardzo kolorowe . |
1648 | — Proszę pani , niech się pani uspokoi … Czego pani żąda od nas ? … Czym możemy służyć ? … |
1649 | — Drobiazg , prawie nic … Jakieś pięć do sześciu tysięcy rubli … |
1650 | „ Co za głupstwo — myślał — robić się zależnym od jednej ludzkiej istoty ! Wszakże ja dla niej tylko pracowałem , o niej myślę , nią żyję . Co gorsze — dla niej porzuciłem Geista … No , ale cóż lepszego miałbym u Geista ? Byłbym tak samo zależny jak dziś , tylko zamiast pięknej kobiety panem moim byłby stary Niemiec . I tak samo pracowałbym , nawet ciężej ; z tą różnicą , że dziś pracuję dla mego szczęścia , a wówczas dla szczęścia innych , którzy tymczasem bawiliby się i kochaliby się na mój rachunek . |
1651 | Siedziała w loży z ojcem i panną Florentyną , ubrana w białą suknię . Nie patrzyła na scenę , która w tej chwili skupiała uwagę wszystkich , ale gdzieś przed siebie , nie wiadomo gdzie i na co . Może myślała o Apollinie ? … |
1652 | — I cofną się — mówił adwokat trzęsąc ręką — zrób no pan tylko jeszcze jeden błąd … |
1653 | Hrabina odłożyła książkę . |
1654 | — Nie … powiedziała , że nie ma teraz pieniędzy ani pewności , czy mój rachunek jest dokładny . |
1655 | W pannie Izabeli odezwały się dawne gorycze . |
1656 | — O Wokulskim wiem to , co wszyscy . Ma sklep , w którym kupujemy , zrobił majątek na wojnie … |
1657 | — To prawda . A ja tego dnia dałbym — bodaj — dziesięć tysięcy rubli , ażeby je zobaczyć . Głupstwo jeszcze większe ! … Czy nie tak ? … |
1658 | „ Nim jednak przebuduje się społeczność — myślał — widzę , że sfera mojej filantropii bardzo się uszczupli . Majątek mój nie wystarczyłby na uszlachetnianie instynktów nieludzkich . Wolę ziewające kwestarki niżeli modlące się i płaczące potwory . ” |
1659 | Dziewczynka zrobiła dwa dygi , na które ja odpowiedziałem niezręcznie , a pan Wirski jak hrabia , i mówiła dalej , pokazując babce druty , przy których chwiał się czarny , włóczkowy kwadracik . |
1660 | — Nikomu nie ufam — mówił zgryźliwie starzec . — Bo jaką mi dać kto może rękojmię ? … Przysięgę czy słowo honoru ? … Za stary jestem , aby wierzyć w przysięgi … Tylko wspólny interes jako tako zabezpiecza od najpodlejszej zdrady , a i to nie zawsze … |
1661 | — Już zesłał najlepsze — rzekł Wokulski myśląc o pannie Izabeli . |
1662 | — Co to zmuszę ? … Ciupasem mnie pan sprowadzisz czy co ? … A jakbyś mi pan coś podobnego powiedział po trzeźwemu , to bym poszedł do cyrkułu i daliby panu pojedynek . |
1663 | Pan Łęcki stanął na środku pokoju i strzeliwszy palcami zawołał : |
1664 | — Mógłbym wprawdzie pierwej zabić pana , który jesteś przyczyną moich nieszczęść … |
1665 | — Pan baron w domu ? — spytał . |
1666 | — Pan taki dobry dla nas — szepnęła . — Niechże pan będzie szczęśliwy … |
1667 | — Wątpię — odparł — czy będziemy mieli posady odpowiadające pańskim wymaganiom . Niech pan jednak wstąpi kiedy do mnie … |
1668 | — Ale … |
1669 | Pobiegł do żelaznej szafy , otworzył ją w sposób bardzo skomplikowany i po kolei począł wydobywać sztabki metalu cięższego od platyny , lżejszego od wody , to znowu przezroczystego … Wokulski oglądał je , ważył , ogrzewał , kuł , przepuszczał przez nie prąd elektryczny , ciął nożycami . Na próbach tych zeszło mu parę godzin ; w rezultacie jednak przekonał się , że przynajmniej pod względem fizycznym ma do czynienia z autentycznymi metalami . |
1670 | Weszli na drugie piętro do salonu urządzonego równie bogato jak inne w tym hotelu . Większą jego część już zapełniali widzowie starzy i młodzi , kobiety i mężczyźni , ubrani elegancko i bardzo zajęci profesorem Palmierim , który właśnie kończył krótką prelekcję o magnetyzmie . Był to mężczyzna średnich lat , zawiędły , brunet , z rozczochraną brodą i wyrazistymi oczyma . Otaczało go parę przystojnych kobiet i kilku młodych mężczyzn o twarzach mizernych i apatycznych . |
1671 | — Widzę , że zaczynasz znać się na cyfrach . |
1672 | — Pan Wokulski ma rację — potwierdziła pani Misiewiczowa . |
1673 | — Zakładam się o pięćdziesiąt rubli , że wygra ! … — zawołał dyrektor . — Trzyma pan ? |
1674 | — No dobrze . Będę jego kumem . |
1675 | Ale nic mu to nie pomogło . |
1676 | Przeszedł się parę razy po pokoju ( silnie marszcząc brwi ) , potrącił krzesło , zabębnił na szybie i nagle stanął przede mną . |
1677 | … Ze smutkiem od kilku lat uważam , że na świecie jest coraz mniej dobrych subiektów i rozumnych polityków , bo wszyscy stosują się do mody . Skromny subiekt co kwartał ubiera się w spodnie nowego fasonu , w coraz dziwniejszy kapelusz i coraz inaczej wykładany kołnierzyk . Podobnież dzisiejsi politycy co kwartał zmieniają wiarę : onegdaj wierzyli w Bismarcka , wczoraj w Gambettę , a dziś w Beaconsfielda , który niedawno był Żydkiem . |
1678 | — Od jutra niech pan postara się o inne miejsce — rzekł krótko Wokulski . |
1679 | Usiadł na kozetce i odparł z uśmiechem : |
1680 | — Stach … to jest nasz pryncypał zarobiłby z dziesięć tysięcy ? — spytał Rzecki . |
1681 | Widok pogodnego nieba , pięknych drzew , przelatujących ptaków i wesołych ludzi zatarł ślady jej nocnych przywidzeń ; gdy zaś jeszcze z kilku przejeżdżających powozów spostrzeżono ją i powitano , w sercu jej ocknęło się zadowolenie . |
1682 | I pan Ignacy czuje , że nie może nic odpowiedzieć surowemu sędziemu . Rumieni się , potnieje i już chce wracać do swoich ksiąg ( w taki jednakże sposób , ażeby go zobaczył Nowicki ) , gdy nagle widzi przed sobą dawny pałac Paca . |
1683 | — Przypuszczasz pani , że … |
1684 | Czasami na widok młodszych i starszych elegantów otaczających pannę Izabelę , której oczy błyszczały jak brylanty albo jako gwiazdy , po niebie jego zachwytów przelatywał obłok i rzucał mu na duszę cień nieokreślonej wątpliwości . Ale Wokulski na cienie zamykał oczy . Panna Izabela była jego życiem , szczęściem , słońcem , którego nie mogły zaćmić jakieś przelotne chmurki , może nawet zgoła urojone . |
1685 | — Ale kochasz się we mnie ? |
1686 | Zamknął oczy jeszcze mocniej i począł huśtać się na materacu , który wydał mu się nadzwyczajnie szerokim i wyjątkowo sprężystym . Był pogrążony w dwu szmerach . Za drzwiami , na hotelowym korytarzu , ludzie rozmawiali i biegali , jakby w tej chwili stało się coś ; za oknem , na ulicy , rozlegał się nieokreślony hałas , na który składają się turkoty licznych wozów , dźwięki dzwonów , głosy ludzkie , trąbki , wystrzały i Bóg nie wie co , a wszystko przytłumione i odległe . |
1687 | Rzecki kręcił się po pokoju , chrząkał , nareszcie rzekł : |
1688 | — Więc tacy są moi konkurenci ? … — szepnęła panna Izabela . |
1689 | Wokulski cofnął się z krzesłem . |
1690 | — Naturalnie , że nie pił — odparł Jan w moim imieniu . |
1691 | Po obiedzie wezwała Wokulskiego do siebie prezesowa . Na staruszce również było znać ślady irytacji , którą starała się opanować . |
1692 | — A , wybacz pani baronowa ! — zawołał rządca . — Siedem pysznych pokoi , dwie kuchnie jak salony , dwa schowki … Niech pani komu odstąpi ze trzy pokoje : przecież są dwa frontowe wejścia . |
1693 | „ Jestem pewny , iż modli się o to , ażeby dom Łęckiego poszedł za sześćdziesiąt tysięcy rubli ” — myśli pan Ignacy . Lecz że i widok pani Krzeszowskiej nie wydaje mu się ponętnym , więc cofa się na palcach i przechodzi na prawą stronę kościoła . |
1694 | — Nie rozumiem — odpowiedziała panna Izabela potrząsając głową . — Rozumiem , że dziesięć to znaczy dziesięć ; ale jeżeli w języku kupieckim dziesięć nazywa się trzydzieści trzy , to niech i tak będzie . |
1695 | — Teraz panna nam powie , co to było z lalką ? Tylko proszę prawdę , bo panna stanie do przysięgi … |
1696 | Zdawało jej się , że odgadła Wokulskiego . Jest to ambitny spekulant , który chcąc wedrzeć się do salonów pomyślał o ożenieniu się z nią , zubożałą panną znakomitego rodu . Nie w innym też celu skarbił sobie względy jej ojca , hrabiny ciotki i całej arystokracji . Przekonawszy się jednak , że i bez niej wciśnie się między wielkich panów , nagle ostygnął w miłości i … nawet nie przyszedł do Łazienek ! … |
1697 | — Cha ! cha … czyś pan dopiero dzisiaj zrobił tak piramidalne odkrycie ? … Cha ! cha ! … podoba mi się ten starzec ! … |
1698 | Uczucia spokoju i niezachwianej pewności tak w tej chwili górowały nad wszelkimi innymi w duszy Wokulskiego , że gdy wrócił do domu , zamiast marzyć ( co mu się zwykle zdarzało ) , wziął się do roboty . Wydobył gruby kajet , już w większej części zapisany , potem książkę z polsko-angielskimi ćwiczeniami i zaczął pisać zdania wymawiając je półgłosem i usiłując jak najdokładniej naśladować nauczyciela swego , pana Wiliama Colinsa . |
1699 | — I czy nigdy nie przyszło ci na myśl — mówiłem coraz śmielej — że możesz być nie tylko wyzyskiwany i oszukiwany , ale jeszcze wyśmiewany i lekceważony ? … Powiedz , nigdyś o tym nie pomyślał ? … Wszystko jest możliwe na świecie , a w takim wypadku należy się zabezpieczyć , jeżeli nie od zawodu , to przynajmniej od śmieszności . |
1700 | — Tak . Już wiem , że baronowa Krzeszowska chce za niego dać dziewięćdziesiąt tysięcy . |
1701 | Teraz dopiero zrozumiała , jak gorąco kocha tę swoją duchową ojczyznę , gdzie kryształowe pająki zastępują słońce , dywany — ziemię , posągi i kolumny — drzewa . Tę drugą ojczyznę , która ogarnia arystokrację wszystkich narodów , wykwintność wszystkich czasów i najpiękniejsze zdobycze cywilizacji . |
1702 | W kruchcie spostrzegł , że dziewczyna rozdaje jałmużnę dziadom . I opanowała go okrutna boleść na myśl , że z dwu kobiet , z których jedna chce się sprzedać za majątek , a druga już się sprzedaje z nędzy , ta druga , okryta hańbą , wobec jakiegoś wyższego trybunału może byłaby lepszą i czystszą . |
1703 | Po śniadaniu wyszli na peron . Okolica z tego punktu wydawała się płaska i prawie bezleśna ; tu i owdzie widać było kępę drzew , a wśród niej grupę murowanych budynków . |
1704 | Pierwszy raz — wcale go nie widziała , czuła tylko zbliżający się jakiś ogromny cień . |
1705 | — Wiem . Tępienie ich do niczego nie doprowadzi , bo ciągle się odradzają , więc wniosek , że prędzej czy później społeczeństwo musi się przebudować od fundamentów do szczytu . Albo zgnije . |
1706 | Wtem , pomimo protestu Marianny , Helunia wybiegła na salę i schwyciwszy matkę za rękę spytała półgłosem : |
1707 | — Widzisz pan — rzekł — on by ją niezawodnie puścił , gdyby mógł oceniać rzeczy rozsądnie . Była taka chwila wczoraj na balu , że w naszym Stachu obudził się lew i kiedy przyszedł do panny Łęckiej , ażeby z nią zamienić parę wyrazów , przysiągłbym , że jej powie : „ Dobranoc pani , już poznałem jej karty i ogrywać się nimi nie pozwolę ! ” Taką miał minę , kiedy szedł do niej . Ale i cóż z tego ? … Panna raz spojrzała , szepnęła , ścisnęła go za rękę i mój Stach był taki szczęśliwy przez całą noc , taki szczęśliwy , że … dziś miałby ochotę w łeb sobie wypalić , gdyby nie czekał na drugie spojrzenie , szept i uścisk ręki … Nie widzi , cymbał , że ona zupełnie takimi samymi słodyczami obdzielała dziesięciu , nawet w znakomicie większych dozach . |
1708 | Następnie wyszedł z salonu . |
1709 | Jechali jakiś czas milcząc . |
1710 | — Zostanie pani tymczasem w Warszawie . Mieszkać będzie pani na Tamce , przy rodzinie furmana Wysockiego . To bardzo dobrzy ludzie . Pokój będzie pani miała osobny , stołować się pani będzie u nich , a maszyna i wszystko , co się okaże potrzebnym do szycia bielizny , znajdzie się także . Rekomendacje do składu bielizny dam pani , a po paru miesiącach zobaczymy , czy utrzyma się pani z tej roboty . — Oto adres Wysockich . Proszę tam zaraz pójść , kupić z Wysocką sprzęty , dopilnować , ażeby uporządkowali pokój . Maszynę przyślę pani jutro … A oto pieniądze na zagospodarowanie się . Pożyczam je ; zwróci mi je pani ratami , jak już zacznie iść robota . |
1711 | — Wszakże to pan kupił nasz serwis i srebra ? — mówiła zdławionym głosem . |
1712 | Wokulski przetarł oczy . Przed nim , z mroku , wynurzył się obdarty człowiek . |
1713 | — Wiem , ale mógł się który zostać , zarzucić … |
1714 | — Jak to ! — zerwała się z krzesła panna Izabela . — Więc on śmiałby nam darować dwadzieścia tysięcy , a ojciec mówi o tym tak spokojnie ? … |
1715 | „ Rok temu miałam toż samo widzenie — rzekła do siebie panna Izabela . — Co to znaczy ? … ” |
1716 | — Będę jej , panie , doglądał lepiej niż własnej żony — odpowiedział Wojciech z niskim ukłonem . — Ale i stary jej nie skrzywdzi , owszem … Na wyścigu , panie , pójdzie kobyłka jak szkło … |
1717 | — Niech mnie kaczki zdepczą — mówił ubogi eks-obywatel — że to są najpiękniejsze chwile w życiu . Jesteś młody , wesół , zdrów , nie masz na karku żony i dzieci , pijesz i śpiewasz , i co chwilę spoglądasz na jakąś ciemną ścianę , za którą ukrywa się nasze jutro … Hej ! — wołasz — lejcie mi wina bo nie wiem , co jest za tą ciemną ścianą … Hej ! … wina . Nawet pocałunków … panie Rzecki — szepnął nachylając się rządca . |
1718 | W trzy dni po dziwnym pojedynku siedział Wokulski zamknięty w gabinecie z niejakim panem Wiliamem Colins . Służący , którego od dawna intrygowały te konferencje odbywające się po kilka razy na tydzień , ścierał kurze w pokoju obocznym i od czasu do czasu przysuwał bądź oko , bądź ucho do dziurki od klucza . Widział na stole jakieś książki i to , że jego pan coś pisze na kajecie ; słyszał , że gość zadaje Wokulskiemu jakieś pytania , na które on odpowiada czasem głośno i od razu , czasem półgłosem i nieśmiało … Ale o czym by rozmawiali w tak niezwykły sposób ? lokaj nie mógł odgadnąć , ponieważ rozmowa toczyła się w obcym języku . |
1719 | — Wysocki ! … — zawołał . — A twemu bratu jak na imię ? |
1720 | Mimo woli porównywał drobny wzrost stojących pod kościołem pobożnych z olbrzymimi rozmiarami świętego budynku i przyszła mu myśl szczególna . Że jak kiedyś na ziemi pracowały potężne siły dźwigając z płaskiego lądu łańcuchy gór , tak kiedyś w ludzkości istniała inna niezmierna siła , która wydźwignęła tego rodzaju budowle . Patrząc na podobne gmachy można by sądzić , że w głębi naszej planety mieszkali olbrzymowie , którzy wydzierając się gdzieś w górę , podważali skorupę ziemską i zostawiali ślady tych ruchów w formie imponujących jaskiń . |
1721 | Wokulskiemu przykro się zrobiło , że podobna prośba kilka dni czekała na odpowiedź . Natychmiast odpisał i zawołał służącego . |
1722 | — Gdzież on jest ? |
1723 | — Tak czasem się zdaje — odpowiedziała . — Nie wiem , kto tam napisał , że człowiek jest wtedy najszczęśliwszy , kiedy dokoła siebie widzi to , co nosi w sobie samym … Ale ja mówię , że mniejsza , dlaczego jest szczęśliwy , byle nim był … Wybaczysz mi , jeżeli cię obudzę ? … |
1724 | — O ! słyszy pan ? — rzekła wskazując na drzwi , które prowadziły do pokoju od strony dziedzińca . |
1725 | — Tak . Chciałabym mieć te pieniądze ! … — odpowiedziała z westchnieniem . |
1726 | Wokulski zbliżył się do barona i uścisnął go . |
1727 | I zaprowadziwszy ich do prawej oficyny wskazał Wokulskiemu obszerny pokój , którego otwarte okna wychodziły do parku . Po chwili wbiegł chłopiec w liberyjnej kurtce , przyniósł wody i zajął się rozpakowaniem walizy . |
1728 | — Ależ , panie ! … Bardzo mi miło spotkać człowieka szczęśliwego . |
1729 | Wokulski podsadził ją i sam wsiadł na swego konia . Pani Wąsowska była rozdrażniona . Jakiś czas jechała naprzód , milcząc ; nagle odwróciła się i rzekła : |
1730 | — Ale bo jak ona na mnie patrzyła , to ach ! … — westchnął Mraczewski , jedną rękę kładąc na piersi , drugą podkręcając wąsika . — Jestem pewny — mówił — że za parę dni otrzymam wonny bilecik . Potem — pierwsza schadzka , potem : „ dla pana łamię zasady , w jakich mnie wychowano ” , a potem : „ czy nie gardzisz mną ? ” Chwila wcześniej jest bardzo rozkoszną , ale w chwilę później człowiek jest tak zakłopotany … |
1731 | Wokulski oglądał się po okolicy nie mogąc zdobyć się na odpowiedź . Szczęściem , wybiegł w tej chwili posługacz stacyjny donosząc baronowi , że zajechał powóz . |
1732 | — Panie , tak nie przemawia się do człowieka stojącego nad grobem . Jeżelim przyszedł , to tylko , ażeby dać panu dowód , że pomimo błędów mam serce szlachetne . |
1733 | — Kto był ? … Pewnie Goldcygier … Powiedziałem ci , ażebyś z tym łotrem nie wdawał się w żadne rozprawy , tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów . Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły Żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty ! … |
1734 | Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś . |
1735 | Około dziesiątej wieczór wszedł do jego pokoju baron strasznie zmieniony . Z początku śmiał się i dowcipkował , następnie zadyszany upadł na krzesło , a po chwili rzekł : |
1736 | — Nikt ! Przybyli nowi . |
1737 | — Naturalnie ! — potwierdził pan Tomasz . — Czyliżbyś nie miała rozumieć tak prostej rzeczy . Niezły to może człowiek , ale zawsze kupiec … kupiec ! … |
1738 | Wnętrze sklepu wyglądało jak duża piwnica , której końca nigdy nie mogłem dojrzeć z powodu ciemności . Wiem tylko , że po pieprz , kawę i liście bobkowe szło się na lewo do stołu , za którym stały ogromne szafy od sklepienia do podłogi napełnione szufladami . Papier zaś , atrament , talerze i szklanki sprzedawano przy stole na prawo , gdzie były szafy z szybami , a po mydło i krochmal szło się w głąb sklepu , gdzie było widać beczki i stosy pak drewnianych . |
1739 | Szwajcar , człowiek znajomy , wyprawił pomocnika na górę , sam zaś zaczął bawić Wokulskiego rozmową : |
1740 | Słowem , wszyscy byli kontenci , a pan Zięba spokojny . |
1741 | — Z czego , panie ? |
1742 | — Potrzebujesz pan nie mówić brzydkie słowo — odpowiedziała mu jedna z dam , w której nieco podmalowanych oczach pan Ignacy nie dojrzał jednak gniewu za swój postępek . Był przecież tak zażenowany , że chętnie poszedłby do spowiedzi , byle tylko oczyścić duszę z plamy owych potrącań . |
1743 | Sklep Wokulskiego w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum ; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów , ani wierzytelności dawnej firmy , więc pan Rzecki na gwałt regulował rachunki . |
1744 | — Nie jesteś pan kupcem , tylko desperatem — odparł Geist . — Kupcy nie myślą o skakaniu z balonu … Ledwiem to zobaczył , zaraz pomyślałem : „ To mój człowiek … ” Ale znikłeś mi pan z oczu po wyjściu z ganku … Dziś traf zbliżył nas powtórnie … Panie * Siuzę * , my musimy pogadać o związkach wodoru , jeżeli jesteś pan bogaty … |
1745 | „ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas … ” — mówił sobie baron . |
1746 | W tej chwili na brzegu polanki ukazała się pani Wąsowska ze Starskim . |
1747 | — Ehej ! … dałbym ja Szwabom , żebym tak nie miał sklepu … |
1748 | — Dotknij go — rzekł Geist . |
1749 | Około ósmej napływ interesantów zmniejszał się . Wtedy w głębi sklepu ukazywała się gruba służąca z koszem bułek i kubkami ( Franc odwracał się do niej tyłem ) , a za nią — matka naszego pryncypała , chuda staruszka w żółtej sukni , w ogromnym czepcu na głowie , z dzbankiem kawy w rękach . Ustawiwszy na stole swoje naczynie , staruszka odzywała się schrypniętym głosem : |
1750 | — Patrzajcie no ! … |
1751 | Na widok świateł i ulicznego ruchu odzyskał wesołość ; nawet uśmiechał się i szeptał : |
1752 | — Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki . |
1753 | „ Naturalnie , że ją kocha ! ” — myślał Wokulski i doznał takiego wrażenia , jakby owionął go chłód grobu . |
1754 | — Proszę cię , Belu — upominała ją ciotka — tego nie rób . Ja właśnie chcę wam zaproponować , ażebyście u mnie spędzili tę resztkę lata . I musisz to zrobić , choćby ze względu na Starskiego . Pojmujesz , że młody chłopak na wsi będzie się nudził , będzie marzył . Możecie widywać się co dzień , a w takich warunkach najłatwiej będzie przywiązać go , a nawet … zobowiązać … |
1755 | Teraz Wokulski wyglądał na apoplektyka , ale milczał . |
1756 | Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień . |
1757 | — Tym lepiej dla was . Nie mam wprawdzie pretensji do Prusaków , choć zabrali nam Alzację i spory kawał Lotaryngii , ale zawsze nie lubię mieć Niemca za kołnierzem . Skądże jesteście , obywatelu ? |
1758 | — Jest pan Wokulski ? Pewno nie ma , spodziewam się … Wszak mówię z panem Rzeckim ? Zaraz to zgadłam … Co za piękna neseserka ! … Drzewo oliwkowe , znam się na tym . Niech pan powie panu Wokulskiemu , ażeby mi to przysłał , on wie mój adres , i — ażeby jutro , około pierwszej , był w Łazienkach … |
1759 | — O nie ! — zaprotestowała blondynka . — Siądę na końcu , bo babcia nie pozwala mi siadać przy narzeczonych . |
1760 | Z czasem jednak stała się powściągliwszą w mowie , a niekiedy nawet moralizującą , spostrzegłszy , że wygłaszanie zdań i opinii przyjętych przez ogół wpływa na wzrost dochodów . |
1761 | — O , zapisany jest ciągle w naszym domu , ponieważ nie chciałby robić władzom subiekcji — objaśnił pan Maleski z miną lorda . |
1762 | — A co to ? … |
1763 | — * Tek * ! … — wtrącił hrabia – Anglik . |
1764 | — List … — mówi nieśmiała osoba w czarnej sukni , wyciągając rękę do Izabeli . |
1765 | Młoda pani z wolna potrząsnęła głową ; nie jestem pewny , czy nie westchnęła , ale tak cicho … |
1766 | — Dlaczego ? |
1767 | — Bądźże przynajmniej rozsądna … Zresztą … |
1768 | — Czy nie moglibyśmy prosić pana Ochockiego , ażeby lejce oddał stangretowi ? — rzekła wdówka . |
1769 | — Stach … to jest … pan Wokulski kupuje dom ? |
1770 | — Słyszę — rzekł do córki uśmiechając się — że panienka odbiera korespondencje , które jej psują humor . |
1771 | Zdawało mu się , że każda taka rzecz jest chora albo zraniona , że skarży się : „ Patrz , jak cierpię … ” , i że tylko on słyszy i rozumie jej skargi . A ta szczególna zdolność odczuwania cudzego bólu urodziła się w nim dopiero dziś , przed godziną . |
1772 | — Ależ , Helenko ! … — zreflektowała ją matka . — Pomyśl , na co się narażasz mówiąc w podobny sposób ? … Całe szczęście , że nas nie słyszy nikt obcy . |
1773 | Takie to wypadki poprzedziły moje wejście do zawodu kupieckiego . |
1774 | — Myślałam , że już mnie pan nigdy nie wybierze … |
1775 | Naturalnie , komornik wysyła stróża po ślusarza i czeka na schodach z policją . W jakie pół godziny przychodzi i ślusarz : otworzył ten zwyczajny zamek wytrychem , ale angielskiemu zatrzaskowi nie może dać rady . Kręci , wierci — na próżno … Dyma znowu po narzędzia , na co znowu schodzi mu z pół godziny , a tymczasem w podwórzu zbiegowisko , wrzask , a na drugim piętrze pani baronowa dostaje najstraszniejszych spazmów . |
1776 | Woalka chroniła ją od wiatru , kareta od deszczu , sobole od zimna , parasolka i rękawiczki od słońca . I tak żyła z dnia na dzień , z miesiąca na miesiąc , z roku na rok , wyższa nad ludzi , a nawet nad prawa natury . Dwa razy spotkała ją straszna burza , raz w Alpach , drugi — na Morzu Śródziemnym . Truchleli najodważniejsi , ale panna Izabela ze śmiechem przysłuchiwała się łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu , ani przypuszczając możliwości niebezpieczeństwa . Natura urządziła dla niej piękne widowisko z piorunów , kamieni i morskiego odmętu , jak w innym czasie pokazała jej księżyc nad Jeziorem Genewskim albo nad wodospadem Renu rozdarła chmury , które zakrywały słońce . To samo przecie robią co dzień maszyniści teatrów i nawet w zdenerwowanych damach nie wywołują obawy . |
1777 | — No , proszę cię , tylko mi jutro tak wyglądaj , a przekonasz się , że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany … Choć szkoda , żeś go wtedy odrzuciła ! … Mielibyście dziś ze sto albo sto pięćdziesiąt tysięcy rubli więcej … Wyobrażam sobie , że ten biedny chłopak z rozpaczy musiał bardzo wydawać pieniądze . Ale , ale … — dodała hrabina — czy prawda , że chcecie jechać z ojcem do Paryża ? … |
1778 | Pani Wąsowska wydobyła chustkę z kieszeni i poczęła ją gryźć … Na rzęsach błysnęła jej łza i spadła na końską grzywę . |
1779 | Tak myślałem , ale tenże sam Mraczewski uleczył mnie ze swoich teoryj , a zarazem bardzo pokrzyżował moje plany . |
1780 | — Oho ! … ho ! … — zawołano w szeregu . |
1781 | Już mrok ogarnął ziemię … Panna Izabela jest znowu sama w swoim gabinecie ; upadła na szezlong i obu rękami zasłoniła oczy . Spod kaskady tkanin spływających aż na podłogę wysunął się jej wąski pantofelek i kawałek pończoszki ; ale tego nikt nie widzi ani ona o tym nie myśli . W tej chwili jej duszę znowu targa gniew , żal i wstyd . Ciotka ją przeprosiła , ona sama będzie kwestować przy najładniejszym grobie i będzie miała najpiękniejszy kostium ; lecz mimo to — jest nieszczęśliwą … Doznaje takich uczuć , jak gdyby wszedłszy do pełnego salonu ujrzała nagle na swym nowym kostiumie ogromną tłustą plamę obrzydłej formy i koloru , jakby suknię wytarzano gdzieś na kuchennych schodach . Myśl o tym jest dla niej tak wstrętna , że ślina napływa jej do ust . |
1782 | Wokulski ocknął się i spojrzał bliżej siebie . Pięknej pani z dzieckiem już nie było . |
1783 | Nienawidzieć się wolno — dodała z gorzkim uśmiechem — kraść , zabijać … wszystko , wszystko wolno , tylko nie wolno kochać … Ach , moja mamo , jeżeli ja nie mam racji , więc dlaczegóż Jezus Chrystus nie mówił ludziom : bądźcie rozsądni , tylko — kochajcie się ? |
1784 | I nie mógł odpędzić wizerunku barona , który jak cień coraz to wypływał na amarantowe tło siedzenia . Więc patrzył na jego chudą twarz , na której płonął ceglasty rumieniec , na włosy jakby posypane mąką , na oczy wielkie a zapadnięte , w których tlił się blask niezdrowy . Komiczne i smutne wrażenie robiły wybuchy namiętności w człowieku , który nieustannie zasłaniał sobie gardło , sprawdzał , czy okno jest dobrze zamknięte , i siadał w przedziale coraz na innym miejscu z obawy przeciągów . |
1785 | Zaczęto dzwonić i świstać . Podróżni tłoczyli się do wagonów ; Stach uścisnął nas za ręce . |
1786 | — Nic nie rozumiem — rzekł . — Chociaż bardzo wątpię o życzliwości tej damy . |
1787 | Taż sama jejmość wpada drugi raz , zdaje mi się , pierwszego czerwca . |
1788 | — Co za przykra farsa ! — odezwał się po chwili pan Tomasz . — Istotnie , wypowiedziałem w sklepie parę gorzkich wyrazów o starym Szlangbaumie , ale pod słowem , nie wiedziałem , że jego syn tu jest … Zwróci mi dom za siedemdziesiąt tysięcy , za który dał dziewięćdziesiąt … Paradny ! … Cóż ty na to , panie Stanisławie ? … |
1789 | Wokulski podał bilet i został sam . W sali były sprzęty kryte amarantowym utrechtem jak w wagonach pierwszej klasy — kilka ozdobnych szaf z pięknie oprawnymi książkami , które tak wyglądały , jakby ich nigdy nie czytano — na stole zaś parę ilustracji i albumów , które zdaje się , oglądali wszyscy . W jednym rogu sali stał gipsowy posąg bogini Temidy z mosiężnymi wagami i brudnymi kolanami . |
1790 | — O ni ! — zawołał z ożywieniem furman . — Ile razy będzie wielmożnemu panu potrzebna , ja ją sam zawiodę ; ale żeby kto zaś z miasta — to ni ! … Z takiego interesu wielmożny pan mógłby się tylko nabawić nieszczęścia … |
1791 | Usłyszawszy w gabinecie szmer ukłonów służący uciekł do przedpokoju , aby tam przyłapać Obermana . Gdy zaś inkasent wyszedł , odezwał się : |
1792 | Wówczas pani Stawska wyznała przed samą sobą , że ten człowiek obchodzi ją i że jest jej równie drogim jak Helunia i matka . |
1793 | — Chcesz nas pan pożegnać ? — spytała trochę zmieszana hrabina . |