forked from kubapok/lalka-lm
1.2 MiB
1.2 MiB
— Panie — rzekł słodkim głosem . — Widzę , że z panem muszę grać w otwarte karty … Więc powiem od razu … — Jak Boga kocham , zaraz daję dziesięć tysięcy rubli ! … — wrzasnął marszałek . „ Czyliż to może być miłość ? … ” — zapytywał sam siebie z desperacją . „ Szczególna narzeczona ! ” — pomyślał . — Ach tak ! … Nawet dobrze bawiliście się . Pamiętam , w grudniu mieliście świetne żywe obrazy . Kto to w nich występował ? … — Mam je bez prób . Dobranoc . — Gdzie mieszkają ? A jeżeli odpowiedziałaby , że mnie nie kocha ? Wszystkie te ceremonie mają dobrą stronę : dają czas i możność zaznajomienia się . „ Co tu wybrać ? — myślał — jeżeli jedno jest wątpliwe , a druga niedostępna i niepewna . Bo choćbym nawet dosięgnął jej , czy ja jej kiedy uwierzę ? … czy nawet mógłbym uwierzyć ? … ” — Jestem oszpecony — mówił baron — wyglądam jak stara małpa chora na fluksję . Nie chcę z panem drugiej awantury , bo widzę , że masz szczęście … Więc powiedz mi pan : za co właściwie zostałem kaleką ? … Bo nie za to potrącenie … — dodał patrząc mu w oczy . „ Dziwna rzecz , jak mnie to wszystko mało obchodzi ” — rzekł do siebie . Potem myślał o tych kilkunastu ludziach , którym już daje zajęcie , i o tych kilkudziesięciu , którzy od pierwszego maja mieli dostać u niego zajęcie , o tych setkach , dla których w ciągu roku miał stworzyć nowe źródła pracy , i o tych tysiącach , którzy dzięki jego tanim towarom mogliby sobie poprawić nędzny byt — i — czuł , że ci wszyscy ludzie i ich rodziny nic go w tej chwili nie interesują . Zresztą wszystko stało na miejscu : słońce i drzewa , snopy światła i cienie , łabędzie na stawie , roje komarów nad łabędziami , nawet połyskująca fala na lazurowej wodzie . Wokulskiemu zdawało się , że w tej chwili odjechał z ziemi bystry prąd czasu zostawiając tylko parę białych smug na niebie — i od tej pory nie zmieni się już nic ; wszystko zostanie tak samo na wieki . Że on z panną Izabelą będzie wiecznie chodził po oświetlonej łące , oboje otoczeni zielonymi obłokami drzew , spośród których gdzieniegdzie , jak para czarnych brylantów , błyskają ciekawe oczy ptaka . Że on już zawsze będzie pełen niezmiernej ciszy , ona zawsze tak rozmarzona i oblana rumieńcem , że przed nimi zawsze , jak teraz , będą lecieć całujące się w powietrzu te oto dwa białe motyle . — Chwileczkę tylko zabiorę szanownemu panu — mówił już śmielej zniszczony młody człowiek , wdzięcznie wywijając laseczką i kapeluszem . — Chwileczkę . — Nie wiem … może … — odpowiedziała . — Daj mi parasol , no … i krawat . Sam wybierz . Będę dziś jedynym gościem i w dodatku zapłacę gotówką . — I tak pan zjechał z drogi , jak dziś wioząc nas … — Czy szukamy narzeczonych ? — spytała panna Izabela . — Czy mi nawet tego robić nie wolno ! — wtrącił Wokulski . — W samej Warszawie jest ich tysiące — odparł Rzecki . — Rób , mówię tobie , Ksawery , jak ja . Ja nie śpieszę się , jak Boga kocham . Już trzy lata , mówię tobie , chcę kupić niewielki domik , ot taki sobie za sto , za dwieście tysięcy , na stare lata , ale nie śpieszę się . Wyczytuję ja sobie , które chaty idą na licytację , ogląduję ja ich sobie powoli , kalkuluję ja sobie w głowie , a potem zachodzę ja sobie tu i słucham , co ludzie dają . I kiedy , mówię tobie , już nabrałem doświadczenia i w tym roku chciałem już co kupić , ceny jak raz w niepraktykowany sposób skoczyły , psiakrew , i muszę na nowo kalkulować ! … Ale jak we dwu poczniem się przysłuchiwać , to mówię tobie , ubijemy interes … — Ciekawam ? … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zdziwiona . — Co ? … — śmiał się trącając Wokulskiego w ramię . — Palisz się pan , co ? … Ocknął się w panu sportsmen ! … My , panie , przez cały czas wyścigów jesteśmy w gorączce . Nasz zakładzik o pięćdziesiąt rubli stoi , co ? … Jakbym je miał w kieszeni ; mógłbyś je pan natychmiast zapłacić . — Trzeba czekać na proces — przerwał Wokulski — dowieść w sądzie pani baronowej , że kłamie , wytoczyć jej sprawę o oszczerstwo i jeżeli pójdzie za to do kozy , nie darować ani jednej godziny . Jakiś miesiąc przepędzony w celi zrobi jej bardzo dobrze . Zresztą mówiłem już z adwokatem , który jutro przyjdzie do pań . Baron przygryzł wargi . Chwilę milczał , jakby odurzony szorstką odmową ; na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy : „ Przepraszam … ” , opuścił sklep . — A … to co innego — odparł doktór bez zająknienia . — Z kimże ? … — Nic nowego — odparł Mraczewski . — Kongres w Berlinie robi swoje , Austriacy wezmą Bośnię . — Bardzo prosimy — mówił prędko Mraczewski — to nasz obowiązek . Zdaje mi się , że te będą dobre — ciągnął podając parę sczepionych nitką kaloszy . — Doskonałe , pysznie wyglądają ; szanowny pan ma tak normalną nogę , że niepodobna mylić się co do numeru . Szanowny pan życzy sobie zapewne literki ; jakie mają być literki ? … Tak więc nie bez przykrości dowiedziałem się , że do Wokulskiego między kupcami wzrasta niechęć , że sklep nasz będzie sprzedany i że Stach żeni się z panną Łęcką . Mówię : żeni się , bo on nie mając pod tym względem pewności nie wyraziłby się tak stanowczo , nawet przede mną . — Doskonałe . Ale ja wolę dalej … Gorąco mi … Dla panny Izabeli impertynenckie spojrzenia barona i otwarte nazwanie Wokulskiego jej wielbicielem były strasznym ciosem . Zabiłaby barona , gdyby to uchodziło dobrze wychowanym kobietom . Cierpienie jej było tym dokuczliwsze , że hrabina słuchała jego wybuchu spokojnie , prezesowa z zakłopotaniem , a ojciec nie odzywał się nawet , od dawna uważając Krzeszowskiego za wariata , którego należy nie drażnić , ale traktować pobłażliwie . Była blisko piąta po południu i zgromadzeni poczęli się rozchodzić . W tej chwili Wokulski spostrzegł , że z dalszych pokojów zbliża się do niego pan Łęcki w towarzystwie młodzieńca , którego już widział obok panny Izabeli podczas kwesty i na święconym u hrabiny . Obaj panowie zatrzymali się przy nim . — Kto wariat ? — spytał Rzecki , zdumiony nagłym przejściem w rozmowie . Panna Ewelina przez cały czas rozmowy była schylona nad haftem . W tej chwili podniosła głowę i spojrzała na Starskiego z takim wyrazem rozpaczy , że Wokulski zdziwił się … Ale Starski wciąż uderzał szpicrózgą w koniec swego buta , gryzł cygaro i uśmiechał się na pół drwiąco , na pół smutnie . Wokulski siedział ze spuszczonymi oczyma . Coś dławiło go , szarpało za piersi . Wpił sobie paznokcie w ręce i myślał , ażeby jak najprędzej stąd wyjść i już nie słuchać skarg , które odnawiały w nim najboleśniejsze rany . I rozważał pełen goryczy , że ten płat ziemi nadrzecznej , zasypany śmieciem z całego miasta , nie urodzi nic nad parterowe i jednopiętrowe domki barwy czekoladowej i jasnożółtej , ciemnozielonej i pomarańczowej . Nic , oprócz białych i czarnych parkanów , otaczających puste place , skąd gdzieniegdzie wyskakuje kilkupiętrowa kamienica jak sosna , która ocalała z wyciętego lasu , przestraszona własną samotnością . — O … i ten ! … — zawołała baronowa . — Mój mąż ( jestem pewna , że to on ) przysyła jej ze wsi bukiety … Rządca tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z dołu co miesiąc … — Tu jest nieszczęście ; Wokulski nie może , nie powinien żenić się … — A pani co by mu dała w zamian ? — spytał Wokulski , któremu robiło się coraz ciężej i smutniej . XI . Stare marzenia i nowe znajomości — Od pani Karolowej . — Przepraszam … może przeszkadzam … może ważne zajęcia … — Co się pan tak rozbijasz , panie kamerdyner ? … — Ach , to pani dobrodziejka ! … Bardzo przepraszam … — Prosić . Lokaj otworzył drzwi do sali . Znowu wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę i ucichły rozmowy jak szum odlatującego ptactwa . Nastała chwila ciszy , w której wszyscy patrzyli na Wokulskiego , a on nie widział nikogo , tylko rozgorączkowanym spojrzeniem szukał bladoniebieskiej sukni . Adwokat nisko ukłonił się i wyszedł , zza proga zaś dodał słodkim tonem : Wróciwszy do sklepu , mimo spóźnionej pory , rozmówiłem się z Janem Minclem dziękując mu za obowiązek i opiekę . Ponieważ od roku już gadaliśmy o tych rzeczach , a on zawsze zachęcał mnie , ażebym szedł bić Niemców , więc zdawało mi się , że mój zamiar zrobi mu wielką przyjemność . Tymczasem Mincel jakoś posmutniał . Na drugi dzień wypłacił mi pieniądze , które miałem u niego , dał nawet gratyfikację , obiecał opiekować się pościelą i kufrem , na wypadek gdybym kiedy wrócił . Ale zwykła wojowniczość opuściła go i ani razu nie powtórzył swego ulubionego wykrzyknika : — A to bydlęta ! … I że ja na takich błaznów nie sprowadziłem policji … — To jeszcze nic … Mówiąc to zdławionym głosem , patrzyła z trwogą na ojca ; obawiała się jakiegoś wybuchu . Ale pan Tomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy palcami zawołał : — Zatem — mówię dalej — nieodwołalnie postanowiłem ożenić Stacha w tym jeszcze roku , nawet przed świętym Janem . Jednego dnia , w początkach listopada , rzekł do mnie Stach : — Idź — odpowiedział Wokulski wskazując drzwi . Pan Ignacy cofnął się . Panowie Lisiecki i Klejn już nawet nie spoglądali na siebie . — Słuchaj , Florciu — rzekła — bo to ciekawe . Nie być kupcem albo być bardzo bogatym kupcem . — Arystokracja ? … — spytał Wokulski . — Panowie nawet nie pytają : jaki mnie tu interes sprowadza ? — Won ! … — wrzasnął baron chwytając za karafkę , na widok której Konstanty uznał za pożyteczne oddzielić się od swego pana grubością drzwi . — A to łotr fagas ! … — dodał baron , widocznie bardzo zirytowany . — O ciociu , tego już za wiele ! … — przerwała jej panna Izabela ze śmiechem . — Jeżeli pan nie chce stracić majątku — zwróciła się do Wokulskiego — niech pan stąd ucieka . Zabieram pana w stronę Pomarańczarni , a ci państwo niech tu odpoczywają … Rozumiejąc , że wielki świat jest wyższym światem , panna Izabela dowiedziała się powoli , że do tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać tylko za pomocą dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku . Urodzenie zaś i majątek są przywiązane do pewnych wybranych familii , jak kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego drzewa . Bardzo też jest możliwym , że dobry Bóg widząc dwie dusze z pięknymi nazwiskami , połączone węzłem sakramentu , pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka , który w dalszym ciągu podtrzymuje sławę rodów swoimi cnotami , dobrym ułożeniem i pięknością . Stąd wynika obowiązek oględnego zawierania małżeństw , na czym najlepiej znają się stare damy i sędziwi panowie . Wszystko znaczy trafny dobór nazwisk i majątków . Miłość bowiem , nie ta szalona , o jakiej marzą poeci , ale prawdziwie chrześcijańska , zjawia się dopiero po sakramencie i najzupełniej wystarcza , ażeby żona umiała pięknie prezentować się w domu , a mąż z powagą asystować jej w świecie . — Powiedz mi — po raz pierwszy odezwał się Wokulski — za cóż to ja mam dostać pięćdziesiąt tysięcy ? … Drzwi otwarte , we drzwiach jakaś jejmość w nieco białym kaftaniku wali troje dzieci rzemieniem aż świszcze . Lokaj przyniósł drugi bilet i niebawem ukazał się drugi gość . Był to człowiek pulchny i rumiany i wyglądał na właściciela sklepu bławatnego , kłaniał się na całej przestrzeni ode drzwi do stołu . — Proszę panów — rzekł — baron Krzeszowski przyznaje , że mógł potrącić pana Wokulskiego , ponieważ jest roztargniony , * tek * . W konsekwencji zaś , na nasze żądanie … — Mamo — szepnęła tak głośno , że zapewne słychać ją było na dziedzińcu — przyszedł pan Rzecki i jeszcze jakiś pan . — Baron postara się w jak najkrótszym czasie … — mruczał Maruszewicz . „ Ciekawym — rzekł do siebie po chwili — w jakim celu tak znacząco zaprasza mnie prezesowa ? A może to panna Izabela ? … ” — Masz bajeczne szczęście — odezwał się Wokulski . Nieraz dość jest małego figla , aby rzeczy , dawne jak ludzkie grzechy , pokazały się nam w nowym zupełnie oświetleniu . — Ha , cóż ? ożenię się po świętach — odparł Węgiełek . — Przecie ona za nie swoje grzechy cierpieć nie może . Nie jej to była wola . Jednocześnie zawezwał strony i ich świadków na środek . — O wyścigi … — wtrącił pośpiesznie Wokulski . — Baron nie mógł mi darować , że kupiłem jego konia … — U … cóż to za chamy te całe grenadierzyska ! — gniewała się ciotka . Kiwnęła głową i odeszła . — Jak to , więc nawet nie robili prób ? — spytał Wokulski . — W mieście … — Mamy , jaśnie panie , ale na inszy sposób . „ Głupi czy przebiegły ? … Po co on mi to wszystko opowiada ? ” — myślał Wokulski . Prezesowa tego dnia kazała podać wcześniej drugie śniadanie , a później obiad . Około wpół do pierwszej przed pałac zajechał brek i pani Wąsowska dała hasło do wsiadania . Wokulski uśmiechał się patrząc na zakłopotaną minę chłopaka i z dziwnym uczuciem myślał , że za swój jednoroczny dochód mógłby uszczęśliwić stu kilkudziesięciu takich jak ten oto … Wokulski udał się za nim … Minął korytarz i po chwili znalazł się w obszernym pokoju jadalnym , którego ściany do połowy były przysłonięte taflami z ciemnego drzewa . Panna Felicja rozmawiała w oknie z Ochockim , przy stole zaś między panią Wąsowską i baronem siedziała prezesowa na fotelu z wysoką poręczą . Nagle rozeszły się wieści o złym stanie interesów pana Tomasza i — z całego legionu konkurentów — zostało pannie Izabeli tylko dwu poważnych : pewien baron i pewien marszałek , bogaci , ale starzy . „ No , przecież nie zabronię jej — myślał — siadać , przy kim zechce . I nie zniżę się do zazdrości , która bądź jak bądź jest podłym uczuciem , a najczęściej gruntuje się na pozorach … Zresztą , gdyby chcieli wymieniać ze Starskim tkliwe spojrzenia , nie robiliby tego tak jawnie . Szaleniec jestem … ” Rzecki pozieleniał z gniewu . „ Rozumiem — pomyślał Wokulski . — Oziębiła ich wiadomość o licytacji domu . A teraz — dodał w duchu , patrząc na pannę Izabelę — przekonaj się , kto naprawdę kocha ciebie , nie twój majątek . ” Panna Izabela wyciągnęła rękę i zostawiwszy ją na chwilę w rozpalonej dłoni Wokulskiego rzekła : Na świecie jest dużo niedowiarków i ja sam bywam czasami niedowiarkiem i wątpię o Opatrzności boskiej . Nieraz też , kiedy źle idą polityczne interesa albo kiedy patrzę na nędzę ludzką i na triumfy łajdaków ( jeżeli taki wyraz wolno wymawiać ) , nieraz myślę sobie : Było mi na przemian zimno i gorąco , kiedym słuchał tej perory wypowiadanej silnym kontraltem przy gościach . Ledwiem babę wyciągnął do mego mieszkania i uprosiłem , ażeby nam wytoczyła proces o szkody i straty . — Ode mnie ? … Zdaje się panu . Mam w sobie parę kropli krwi węgierskiej , więc kiedy wsiądę na konia , szaleję i plotę niedorzeczności . Notabene — nie cofam nic z tego , com powiedziała , ale mylisz się pan , jeżeli sądzisz , żeś mnie już poznał . A teraz pocałuj mnie pan w rękę ; jesteś pan rzeczywiście interesujący . — Prosić … Suzin westchnął , zmarszczył brwi i znowu wypił szampana . Powoli jednakże , ku największemu zdziwieniu , spostrzegł , że ów Paryż , budowany przez kilkanaście wieków , przez miliony ludzi , nie wiedzących o sobie i nie myślących o żadnym planie , ma jednakże plan , tworzy całość , nawet bardzo logiczną . — W piwnicy . Surowy chłód parku , zamiast uspokoić , podniecał go . Biegł tak szybko , że chwilami przychodziło mu na myśl : czy nie zwraca uwagi przechodniów ? Wtedy zwalniał kroku i czuł , że niecierpliwość piersi mu rozsadza . — Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym … Proszę sobie jednak wyobrazić nasze miny , kiedy przyszedł telegram donoszący … o zamachu Nobilinga w Berlinie ! … Ja myślałem , że padnę trupem , Lisiecki od tej pory zaprzestał już nieprzyzwoitych żartów na mój rachunek i co gorsze , zawsze wypytuje mnie o wiadomości polityczne … — Kochany panie Rzecki , nie mam zwyczaju mieszać się do cudzych spraw , ale — ostrzeż pan Wokulskiego ( nie ode mnie , tylko od siebie ) , że ten jego wspólnik Suzin to wielki hultaj i zapewne niedługo zbankrutuje … Ostrzeż go pan , bo szkoda człowieka … Zawsze Wokulski , jakkolwiek wszedł na fałszywą drogę , zasługuje na współczucie … „ Jak można było zrobić coś podobnego ? … Co sobie taki człowiek pomyśli ? … ” — mówiła w duchu . Ale wnet ocknęło się w niej uczucie sprawiedliwości i musiała przyznać , że ten człowiek nie jest byle jakim . Innemu podał chustkę od nosa , a gdy powiedział mu , że chustka waży sto funtów , uśpiony począł uginać się , drżeć i potnieć pod jej ciężarem . Osobliwi ludzie ! Nie dość , że Wokulski , stworzywszy spółkę do handlu z cesarstwem , dał im okazję zarabiania piętnastu procent od ich kapitałów , oni jeszcze chcą , ażeby na ich słowo darowywał baronowej kilka tysięcy rubli … Wjechali na wzgórze , gdzie roztoczył się przed nimi rozległy horyzont , obejmujący kilka wiosek , lasy , rzekę i miasteczko z kościołem . — Pani hrabina — rzekł trochę żartobliwie Wokulski — chce mnie pozbawić zasługi w życiu przyszłym , chwaląc postępki , które zresztą mogłem spełniać w widokach zysku . — Rzutki , ryzykowny , * tek * — odezwał się jakby z piwnicy drugi hrabia , który siedział sztywnie na krześle , nosił bujne faworyty i porcelanowymi oczyma patrzył tylko przed siebie jak Anglik z » Journal Amusant « . — Doprawdy , panie Stanisławie — mówił , lekko łkając — widzę , że najlepsze stosunki … mogą zepsuć pieniądze … Czy ja mam ci za złe , żeś kupił ten dom ? … Czy ja robię ci wyrzuty ? … Ty zaś przemawiasz do mnie tak , jakbyś się obraził . Przede wszystkim baronowa wcale nie korzysta ze swego obszernego apartamentu . Salon , buduar , pokój sypialny , jadalny , pokój barona , wszystko stoi pustką . Meble i lustra pozasłaniane pokrowcami ; z roślin , jakie tam były kiedyś , dziś są patyki albo tylko wazony pełne próchna zamiast ziemi ; na kosztownych obiciach kurz . Jada także Bóg wie po jakiemu , nie biorąc czasem przez parę dni nic ciepłego w usta , i trzyma na tak wielki dom tylko jedną służącę , której w dodatku wymyśla od rozpustnic i złodziejek . — W każdym razie nie dałbym trzech groszy za jego patriotyzm — odparł bas . — Tu — mówiła wzruszona — jest adres , pod którym można się zgłosić do mnie w ciągu dwudziestu czterech godzin , a tu … notatka , która może panu da trochę do myślenia … Żegnam . — To wiele znaczy … bardzo wiele ! — zawołał hrabia zgarbiony . — Raz nauczmy się szanować zyski groszowe … — A ty ? — Pół roku temu — odparł rozdrażniony Szuman — słyszałeś pan protesty przeciw starym porządkom , a dziś słyszysz nowy program . Człowiek nie jest ostrygą , która tak przyrasta do swojej skały , że dopiero trzeba ją nożem odrywać . Człowiek patrzy dokoła siebie , myśli , sądzi i w rezultacie odpycha dawne złudzenia przekonawszy się , że są złudzeniami … Ale pan tego nie pojmujesz ani Wokulski … Wszyscy bankrutujecie , wszyscy … Całe szczęście , że wasze miejsca zajmują świeże siły . — No jużci , panie Rzecki — mówi on — kto jeździ do Paryża , kupuje okręty w czasie nieporozumień z Anglią i tak dalej , ten , panie Rzecki , nie odznacza się obywatelskimi cnotami . — Następnie mam kłopot z tą spółką handlową . On , rozumie się , rzuciłby ją natychmiast , ale ja się zastanawiam . Przy spółce dochody wynoszą około dziewięćdziesięciu tysięcy rubli , bez niej tylko trzydzieści tysięcy , więc pojmujesz , że można wahać się . — Ale im płaci się za to — odpowiedziała figlarnie patrząc mu w oczy . — Wszystko jedno ! — przerwał mi pan Wirski . — Dobre usługi przyjmuje się nawet od nieznajomych . A żywot jego mgnieniem powiek . Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu . Prezesowa wpadła w zamyślenie i kiwając głową szepnęła : — Ja doczekam — odparł ojciec — a Ignaś doczeka jeszcze lepiej . Naprzeciw nas , może o wiorstę , były dwa pagórki , a między nimi gościniec . Spostrzegłem , że na jego żółtym tle ukazują się jakieś białe znaki , które wkrótce utworzyły białą linię , a potem białą plamę . Jednocześnie z parowu leżącego o kilkaset kroków na lewo od nas wyszli granatowi żołnierze , którzy niebawem sformowali się w granatową kolumnę . W tej chwili na prawo od nas huknął strzał armatni i nad białym oddziałem austriackim ukazał się siwy obłoczek dymu . Parę minut pauzy i znowu strzał , i znowu nad Austriakami obłoczek . Pół minuty — znowu strzał i znowu obłoczek … — Tek . Baron , opowiadając , niecierpliwie chwytał odgłosy dolatujące go z przedpokoju , ale — nic nie mógł zmiarkować . Dopiero gdy usłyszał zamykanie drzwi , zasuwanie zatrzasku i zakładanie łańcucha , nagle wrzasnął : To powiedziawszy Ignacy wypił wino , a kieliszek rzucił na ziemię . Szkło rozbiło się z brzękiem , który obudził Ira . Otóż wypadek ten , zamiast całkiem odstręczyć publiczność , zwabił ją do sklepu i przez tydzień mieliśmy tak duże obroty jak nigdy ; aż zazdrościli nam sąsiedzi . Po tygodniu jednakże sztuczny ruch na nowo osłabnął i znowu były w sklepie pustki . — Tak ! — Szanowny panie Rzecki , Krzeszowscy nigdy i nikogo nie oczerniali . Mogli błądzić , ale w dobrej wierze , panie … Wiesz co — dodała staruszka wzdychając — namyśliłam się … Nie trzeba rozbijać kamienia pod zamkiem . Zostaw go tam i tylko każ wyryć na nim te wiersze : „ Na każdym miejscu i o każdej dobie … ” Znasz to ? … — Niech pani mówi dalej . — Jest , babciu , i nawet dwie . Jest H i jest T . — Naturalnie . Ale cóż , kiedy tak już zgłupiał … „ Przywidzenia … abstrakcyjne … zdenerwowanie ! ” — szepnął Wokulski . Chciałem spytać : czy panna Łęcka nie stroi się u tej magazynierki ? ale żal mi było Stacha . Tak mienił się na twarzy , biedaczysko ! … — Nic — odparł . — Popręg jest mocny … Stach był jeszcze ze trzy lata u Hopfera i przez ten czas porobił duże znajomości ze studentami , z młodymi urzędnikami rozmaitych biur , którzy na wyścigi dostarczali mu książek , ażeby mógł zdać egzamin do uniwersytetu . — Przepraszam — mówię — czy nie przeszkadzam ? … — Owszem . Znowu złożył kilka pocałunków w głąb rękawa , skąd do Wokulskiego wysunęła się prześliczna ręka . Wokulski uścisnął ją i poczuł lodowaty chłód ; spojrzał na damę w białej narzutce i zobaczył pobladłą twarz z wielkimi oczyma , w których widać było smutek i obawę . Jednego dnia weszła z panną Florentyną na czekoladę do cukierni , przez figle . Usiadły przy oknie , za którym zebrało się kilkoro obdartych dzieci . Dzieci spoglądały na nią , na czekoladę i na ciastka z ciekawością i łakomstwem głodnych zwierzątek , a ten kupiec — tak samo na nią patrzył . „ Chwilowa apatia , wyczerpanie , brak wrażeń … Za dużo myślę o interesach ” — mówił . — Nieszczególnie , ale jeżdżę . — Czy mówię z panem Wokulskim ? Maruszewicz otarł pot z czoła widząc , że Wokulski znowu przypatruje mu się badawczo . — Boże uchowaj ! … — zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma . — Niechbym się tylko wdał w doktorów , a z pewnością bym nie żył … — Byłem już u pana dwa razy ! — zawołał majstrując około binokli , które , zdaje się , stanowiły jedyny kłopot jego życia . Utwierdzona w dobrych postanowieniach pani Jasiowa już nie tylko w wieczór zapraszała Wokulskiego na herbatę , na którą on po największej części nie chodził , ale jeszcze sama nieraz zbiegała do mego pokoju , troskliwie wypytując Stacha , czy nie jest chory , i dziwiąc się , że się jeszcze nie kochał , on , prawie starszy od niej ( myślę , że ona była trochę starsza od niego ) . Jednocześnie zaczęła kobieta dostawać jakichś płaczów i śmiechów , wymyślać mężowi , który na całe dnie uciekał z domu , i występować z pretensjami do mnie , że jestem niedołęga , że nie rozumiem życia , że przyjmuję na lokatorów ludzi podejrzanych … — Papo , co tobie ? … Ja poszlę po doktora … — zawołała panna Izabela klękając przed fotelem . Na środku gabinetu przygarbiony hrabia zabrał głos . Upłynęło pół godziny , godzina , dwie — należało wracać do domu , a Wokulski nie przychodził ; nareszcie panie wsiadły do karety : hrabina zimna jak zwykle , prezesowa nieco roztargniona , a panna Izabela rozgniewana . Oburzenie nie zmniejszyło się , gdy wieczorem ojciec powiedział jej , że od południa był na sesji u księcia , gdzie Wokulski przedstawił projekt olbrzymiej spółki handlowej i w zblazowanych magnatach obudził formalny zapał . Źle to jednak nie umieć po angielsku … Dziś wiedziałbym , co o mnie myśli : bo jestem pewny , że o mnie mówiła do swej ciotki . Trzeba nauczyć się … — Znaleźli go nareszcie ? Pani Stawska w tym właśnie pokoju ceruje koronki albo jedwabie , których baronowa ma pełno . Czy się w nie będzie kiedy ubierać ? — pani Stawska nie może zgadnąć . I duch się ich już nie szamota „ Sklep odstąpię , nie zawiążę spółki i wyjadę za granicę ” — myślał . — Dobrze , kochany panie Stanisławie . Przyjmuję dwadzieścia procent , bylebyś mi mógł wypłacić z góry . — Wybacz , panie Stanisławie , ale … proszę cię wody z cytryną … — wyszeptał pan Tomasz . Pamiętam ( był to rok 1857 , może 58 ) , zaszedłem raz do Hopfera , u którego pracował Machalski . — Nawet bardzo ; dzisiejsi kupcy umieją robić śmiałe projekta . — A … a … — O ! … czemu nie . Ale pan słyszał , że Oberman zgubił wielkie pieniądze ? Był tu z wieczora i przysięgał , że zabije się albo zrobi sobie co złego , jeżeli pan nie okaże nad nim litości . Ja mówię : „ Nie bądźcie głupi , nie zabijajcie się , poczekajcie … Nasz stary ma miętkie szercze … ” A on gada : „ Ja se też tak kalkuluję , ale zawsze będzie heca , bo mi choć trochę strącą , a tu syn idzie na medyka , a tu starość chwyta człowieka za poły … ” — O , naturalnie … — Ani myślę . — Dużo czytałem , że szczęśliwy jest człowiek , który ma wielkie aspiracje . To kłamstwo . Ja przecież mam niepowszednie pragnienia , które jednak robią mnie śmiesznym i zrażają do mnie najbliższych . Spojrzyj pan na tę ławkę … Tu , w początkach czerwca , koło dziesiątej wieczorem , siedzieliśmy z kuzynką i z panną Florentyną . Świecił jakiś księżyc i nawet jeszcze śpiewały słowiki . Byłem rozmarzony . Nagle kuzynka odzywa się : „ Znasz , kuzynie , astronomię ? ” — „ Trochę . ” — „ Więc powiedz mi , jaka to gwiazda ? ” — „ Nie wiem — odpowiedziałem — ale to jest pewne , że nigdy nie dostaniemy się na nią . Człowiek jest przykuty do ziemi jak ostryga do skały … ” W tej chwili — ciągnął dalej Ochocki — zbudziła się we mnie moja idea czy mój obłęd … Zapomniałem o pięknej kuzynce , a zacząłem myśleć o machinach latających . A ponieważ myśląc muszę chodzić , więc wstałem z ławki i bez pożegnania opuściłem kuzynkę ! … Na drugi dzień panna Flora nazwała mnie impertynentem , pan Łęcki oryginałem , a kuzynka przez tydzień nie chciała ze mną rozmawiać … I żebym jeszcze co wymyślił ; ale nic , literalnie nic , choć byłbym przysiągł , że nim z tego pagórka zejdę do studni , urodzi mi się w głowie przynajmniej ogólny szkic machiny latającej … Prawda , jakie to głupie ? … Poszedł nad staw , obleciał park wokoło , jakby chcąc zgubić w drodze złe przeczucia . Na próżno . Uczepiła go się myśl , że panna Izabela może wyjechać . Tłumił ją i przytłumił o tyle , że już nie rysowała mu się jasno , tylko gdzieś na dnie serca drażniła go nieznacznie . „ Nie — myślę — już ten chyba nas nie okradnie … ” — Wyobraź pan sobie , że z okazji twego tu przybycia … Słyszysz , panie Stanisławie ? … Z okazji twojej wizyty u nas ja pogodziłem się z panią Joanną , z moją siostrą … Ale pan zbladłeś ? … Znajdziesz tu wielu znajomych … Nie wyobrażaj sobie , że arystokracja jest tak straszną … Panna Izabela zrywa się z szezlonga , potrąca w ciemności o taburet i drżącymi rękoma dzwoni . Dzwoni już drugi raz , nie odpowiada nikt , więc wybiega do przedpokoju i we drzwiach spotyka pannę Florentynę , która chwyta ją za rękę i mówi ze zdziwieniem : — Pan wychodzi ? Na tle zieloności pałac jasnożółtej barwy z białymi słupami wyglądał okazale i wesoło . Na prawo i na lewo od niego widać było między drzewami murowane budynki gospodarskie . Znowu wrócił do włosów i mikroskopu . — Ja przecież nic nie mówię ! — odpowiada zacierając ręce w sposób , który wydał mi się lubieżnym . — Ja nic nie mówię ! … Największą cnotą mężczyzny , panie Rzecki , jest dyskrecja , panie Rzecki , szczególniej w bardziej poufałych stosunkach … „ W rezultacie mógłbym między nich wszystkich wejść w kapeluszu na głowie ” — rzekł do siebie . Drugi pomocnik dyrektora ukazał się tylko na chwilę . Spojrzał , zniknął i z korytarza zawołał : — A czy wiesz , kiedy tu wrócisz ? — zapytał go Wokulski . — Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem . — Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu . — Otóż widzisz — przerwał Geist . — Mamy trzy sześciany tej samej wielkości i z tego samego materiału , które jednak są nierównej wagi . A dlaczego ? Gdyż w pełnym sześcianie jest najwięcej cząstek stali , w pustym mniej , a w drucianym najmniej . Wyobraź więc sobie , że udało mi się zamiast * pełnych cząstek * budować * klatkowate cząstki ciał * , a zrozumiesz tajemnicę wynalazku . Polega on na zmianie budowy wewnętrznej materiałów , co nawet dla dzisiejszej chemii nie jest żadną nowością . Cóż , jakże tam ? … — W tej chwili nadejdzie — odpowiedział pan Ignacy z niskim ukłonem . Przede wszystkim któregoś dnia odwiedził ją nieznany adwokat z poufnym zapytaniem , czy pani baronowa nie wie czego o funduszach pana barona … Gdyby zaś takowe gdzie istniały , o czym zresztą wątpi adwokat , należałoby je wskazać dla uwolnienia pana barona od kompromitacji . Wierzyciele jego bowiem gotowi są chwycić się ostatecznych środków . Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem . Kiedy Wiktor Emanuel raz pocałował ją w rękę , uprosiła ojca , że tego samego dnia wyjechali z Rzymu . W Paryżu oświadczył się jej pewien bogaty hrabia francuski ; odpowiedziała mu , że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie . Podolskiego magnata odepchnęła zdaniem , że odda swoją rękę tylko temu , kogo pokocha , a na co się jeszcze nie zanosi , a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego milionera zbyła wybuchem śmiechu . — Więc mamy dowód — rzekł Wokulski . — Lalki takie sprowadzałem z zagranicy w kawałkach : oddzielnie głowy , oddzielnie korpusy . Niech więc pan sędzia odpruje głowę , a wewnątrz znajdzie moją firmę . — Dzień dobry , panie Wokulski — zawołał . — Pan gdzieś wyjeżdża ? — Zapewne do składów albo na kolej . Ale nic z tego . Aresztuję pana i zabieram do siebie . Będę nawet tak niegrzeczny , że zakwateruję się do pańskiego powozu , bo dziś swego nie wziąłem . Jestem jednak pewny , że wszystko to wybaczy mi pan ze względu na doskonałe wiadomości . — Za pomyślność wielkich zamiarów … — Hum ! … Hum ! … — wtrącił głos męski . — L. P. — mruknął gość czując , że tonie w bystrym potoku wymowy grzecznego subiekta . — Myślę , że one nigdy nie obojętnieją … Owszem , coraz wydają się droższymi … Wspomnienie o tak niezawodnym środku ucieczki uspokoiło go . Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju ; zdawało mu się , że nadchodzi moment , w którym powinien zrobić rachunek sumienia czy też ogólny bilans życia . — Ale widzi pan … Bo gdyby młode panny ciągle sam na sam przebywały z młodymi ludźmi , to mogłaby się która zakochać … Rzecki był zdumiony . — Cóż tu robi ten pan Starski ? W taki sposób Starski , może najstosowniejszy dla panny Izabeli epuzer , wykreślony został z listy jej konkurentów . Nie mógł żenić się z panną ubogą , musiał szukać żony bogatej ; były to dwie nieprzebyte między nimi przepaście . — Ja ? … W moim wieku ? … Podali sobie ręce z wysokim sportsmenem , który , gdy Wokulski odsunął się na parę kroków , mruknął : — Oo ? … cóż pisze ta wariatka ? Przede wszystkim ojciec pana Niwińskiego miał kapitały w spółce , którą założył Wokulski , a która ( o czym było wiadomo nawet pannie Izabeli ) przynosiła wielkie zyski . Następnie pan Malborg , który ukończył jakąś szkołę techniczną ( z czym się nie zdradzał ) , za pośrednictwem Wokulskiego ( co w najgłębszej zachował dyskrecji ) starał się o posadę przy kolei . I rzeczywiście , dostał taką , która posiadała jedną wielką zaletę , że nie wymagała pracy , i jedną straszną wadę , że nie dawała trzech tysięcy rubli pensji . Pan Malborg miał nawet o to żal do Wokulskiego ; lecz ze względu na stosunki ograniczał się na wymawianiu jego nazwiska z ironicznym półuśmiechem . Od tej pory , ile razy przyszedłem do moich zacnych przyjaciółek , pani Stawska opowiadała mi jak najszczegółowiej historię swoich stosunków z baronową Krzeszowską , u której bywała co dzień i rozumie się , zamiast trzech , pracowała pięć i sześć godzin , wciąż za owe dwa ruble . ( Aj , do licha ! a ten mąż za granicą ? … No , co tam mąż , niechby się pilnował … Zresztą , za jakiś dziesiątek tysięcy rubli dostaniemy rozwód z nieobecnym i zapewne już nieżyjącym . ) Wstyd jej było dodać : „ po jego spojrzeniu ” . „ Jeżeli jest jakie niebo — mówił sobie — błogosławieni nie doznają wyższego szczęścia aniżeli ja w tej chwili . ” Mówiąc tak , przesuwał szafiry przed oczyma Wokulskiego , przy migotliwym blasku świecy . Nastąpił nowy atak pożegnań , pocałunków , pocieszeń i ledwie że wyszli na złamanie karku całą bandą , ceremoniując się jeszcze we drzwiach i na schodach . Ach , te baby ! … Czasem myślę , że Pan Bóg po to stworzył Ewę , ażeby obmierzić Adamowi pobyt w raju . — O , że dojdzie , mogę ręczyć honorem ! — zapewnił pan Maruszewicz . Nareszcie nadszedł dzień wyścigów , pogodny , ale nie gorący ; właśnie jak potrzeba . Wokulski zerwał się o piątej i natychmiast pojechał odwiedzić swoją klacz . Przyjęła go dość obojętnie , ale była zdrowa , a pan Miller pełen otuchy . — O czwartej przyjdą do mnie fabrykanci amerykańscy i francuscy . Możesz zejść ? — spytał Suzin . — Po obiedzie wstąpię do Fukiera , a na noc wrócę do ciebie — odpowiedział . „ Więc dobrze , zginę … Ale zostawię po sobie pamiątkę ! … ” Czytając panna Izabela była blada jak papier . Podniosła się od stołu , zwinęła list i podniosła rękę , jakby z zamiarem rzucenia go komuś w oczy . Nagle , zdjęta strachem , chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać ; lecz w tej chwili upamiętała się i poszła do ojca . „ Wokulski ? … Wokulski ? … — szepcze panna Izabela . — Któż to jest ten Wokulski , który dziś tak nagle ukazał się jej od razu z kilku stron , pod rozmaitymi postaciami . Co on ma do czynienia z jej ciotką , z ojcem ? … ” — Długo pani jeszcze zabawi na wsi ? — spytał . Przyszedł jej na myśl stary rządca ich niegdyś majątku , który służył u nich trzydzieści lat i którego bardzo lubiła , bardzo mu ufała ; może Wokulski obojgu im zastąpiłby nieboszczyka , a jej rozsądnego powiernika i — zginie ! … Wstał z fotelu i spojrzał w inną stronę , co pozwoliło Maruszewiczowi nieco oprzytomnieć . Młody człowiek szybko pożegnał Wokulskiego , opuścił mieszkanie i pędem biegnąc przez schody , myślał : — Zdaje mi się — odpowiedziałem — że niedługo oddam panu moje włosy razem ze skórą . Panna Izabela wstrząsnęła głową . Ledwie baronowa doszła do przytomności , zaraz ów adwokat począł ją namawiać , ażeby wytoczyła proces i Patkiewiczowi , i Maleskiemu . Ale baba jest już tak zrażona do procesów , że tylko zwymyślała swego doradcę i przysięgła , iż od tej pory żadnemu studentowi nie wynajmie lokalu , choćby na wieki miał stać pustkami . — Więc te wielkie damy nie bardzo są eleganckie w stosunkach z pracownicami ? … Ruch wachlarza panny Pantarkiewiczówny i słówko pani z de Ginsów Upadalskiej zastanowiły pannę Izabelę . Za dużo miała rozumu , ażeby nie zorientować się w sytuacji , jeszcze tak jaskrawo oświetlonej . — Czy naprawdę kupiłeś , panie Stanisławie , klacz Krzeszowskiego ? — No , to jest sztabka szklana — odparł Wokulski . — A skąd pan wiesz , że ja nie jestem łotrem ? — Z wizytą i z interesem — * tek * ! … Czy wolno ? … — Spinki , uważa pan , spinki zwyczajne , złote albo stalowe … Tylko , rozumie pan , muszą być w kształcie czapki dżokejskiej i — z biczem … — Powiedziała mi : obawiam się , że Bela wcale nie rozumie Wokulskiego . Zdaje mi się , że z nim igra , a z nim igrać nie można . I jeszcze zdaje mi się , że oceni go za późno … — Skądże ta nagła zmiana … projektu ? — spytałem czując , że nie o to pytam , co bym chciał wiedzieć . Wokulski powstał z kanapy i oparłszy się obu rękoma na stole , zapytał : Ale Mraczewski zmusił go do siedzenia . Kiedy przyszło do płacenia , panią Stawską znowu napadły skrupuły ; zdawało jej się , że taka lalka musi być warta z piętnaście rubli , i dopiero połączonym usiłowaniom moim , Wokulskiego i Klejna udało się ją przekonać , że biorąc trzy ruble jeszcze mamy zarobek . — Dochodów ? … I zaczął mówić jakby do siebie . I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi . Więc każdemu ubogiemu , o ile spotkał ją , kazała dawać po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę , a brudne , żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem . Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu . — Miałeś pan mówić o baronowej — wtrąciłem , bo nie lubię , jeżeli głupstwa trzymają się szpakowatej głowy . — Tak — szybko odparł młody człowiek . Wkoło obszedł gmach myśląc o Warszawie . Z jakim trudem dźwigają się tamtejsze budowle nieduże , nietrwałe i płaskie , gdy tu siła ludzka , jakby dla rozrywki , wznosi olbrzymy i tak dalece jest niewyczerpana pracą , że jeszcze zalewa je ozdobami . V. Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa — Ty mnie pytasz ? — rzekła . — Gorąco , panie Wirski — dodał — prawda ? … Aaa ! … — Widzę , macie tu kolorowe szyby , co ? Wokulski był u siebie , ale jakiś rozstrojony ; konkury oczywiście nie wychodziły mu na zdrowie . Gdym mu jednak opowiedział historię pani Stawskiej z baronową i z lalką , chłopak ożywił się , podniósł głowę i błysnęły mu oczy . ( Nieraz spostrzegłem , że najlepszym lekarstwem na nasze własne kłopoty jest cudze nieszczęście . ) — Wybornie . I w sklepie jest nieźle , trochę zwiększyły się nam obroty . W styczniu i lutym mieliśmy targu za dwadzieścia pięć tysięcy rubli … Staś kochany ! … Osiem miesięcy nie było go w domu … Bagatela … Może siądziesz ? Przy tej okazji pani Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnym mieszkaniu , ażeby mu powinszować . — Rozumiem — odezwałem się zgadując , z kim mam do czynienia . — Pan Wokulski zapewne nie będzie robił trudności co do porękawicznego … Ledwie Wokulski zdążył jako tako ogarnąć się , wszedł pan Łęcki , a za nim woźny sklepowy . Pan Tomasz miał oczy krwią nabiegłe i sine plamy na policzkach . Rzucił się na fotel i oparłszy głowę na tylnej krawędzi , ciężko dyszał . Woźny stał w progu z zakłopotaną miną i przebierając palcami po metalowych guzikach swojej liberii czekał na rozkazy . — Toteż porzucił je — zakończyła niedbale panna Izabela . — Ach , gdzież znowu z sercem . Myślę o prawdziwej walce z silnym nieprzyjacielem . — Nie śmiałem , panie . Koń odszedł , wóz u Żyda , kubrak na mnie jak na dziadzie … Z czymże było przyjść i jeszcze ludziom głowę zaprzątać ? … — Znać , że nasza krew , choć przystał do kupców ! — Źle ! — odpowiedział starzec . — Na Żydów zaczyna się prześladowanie . Może to i dobrze . Jak nas będą kopać i pluć , i dręczyć , wtedy może upamiętają się i te młode Żydki , co jak mój Henryk poubierali się w surduty i nie zachowują swoje religie . „ Niechby sobie była jego kochanką — mówił w duchu . — Ojej ! … ile to dam bardzo renomowanych są kochankami jeszcze jak lichych facetów … Po raucie u państwa Rzeżuchowskich Wokulski wrócił do siebie w niezwykłym nastroju ducha . Atak szału minął go i ustąpił miejsca apatycznemu spokojowi . Wokulski nie spał całą noc , ale stan ten nie wydawał mu się przykrym . Leżał spokojnie , nie myślał o niczym i tylko ciekawie przysłuchiwał się bijącym godzinom . Pierwsza … druga … trzecia … — Właśnie ja dlatego dzisiaj przychodzę już trzeci raz . A jutro przyjdą inni i ja znów będę czekał … „ Wokulski — odparł — całą wygraną i wartość konia oddał damom na ochronkę , a oprócz tego Bóg wie ile zapłacił Yungowi i Millerowi … ” — A , jak się pan masz ? — mówi . — Czy prawda , że ta diablica Krzeszowska kupiła od was dom ? Oczy Wokulskiego tak dziko błysnęły , że adwokat umilkł . Przypatrywał mu się , rozmyślał … Nagle uderzył się ręką w czoło . — Ach , pewnie ten Szpigelman … Dokuczliwa bestia jak komary w lesie ! … — zawołał pan Tomasz chwytając się za głowę . — Niech jutro przyjdzie … Wokulski ocknął się i rozejrzał . Był już niedaleko Wisły , obok drewnianych spichrzów , a przejeżdżające furmanki zasypywały go czarnym pyłem . Szybko zwrócił się ku miastu i począł rozważać samego siebie . — Gdybyś tu bywał częściej , sam byś poznał , jakie melioracje należałoby zaprowadzić w tym domu . Ale co ciebie obchodzi dom albo nawet taka piękna kobieta ! „ Człowieku głupi czy nikczemny ! Pomimo tylu życzliwych ostrzeżeń kupujesz jednak dom , który stanie się grobem twego w tak nieuczciwy sposób zdobytego majątku … ” Nagle błysnął mu projekt , ażeby zasięgnąć informacyj u Palmieriego . Przebrał się więc szybko i zeszedł na drugie piętro . „ Jaki zły los postawił cię na drodze pewnej szlachetnej damy , której o mało nie zabiłeś męża , a dziś chcesz jej wydrzeć dom , gdzie zmarła jej ukochana córka ? … I po co to robisz ? … Dlaczego płacisz , jeżeli prawda , aż dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za kamienicę niewartą siedemdziesięciu tysięcy ? … Są to sekreta twojej czarnej duszy , które kiedyś sprawiedliwość boska odkryje , a zacni ludzie ukarzą pogardą . — Pan Wokulski ! … — zawołał baron zwróciwszy się do dwu pań i mężczyzny , którzy już zbliżyli się do nich . — Pan Starski … — dodał . Wokulski bowiem od pamiętnej Wielkanocy parę razy odwiedzał prezesową i poznał , że staruszka jest mu bardzo życzliwa . Zwykle słuchał jej opowiadań o dawnych czasach , rozmawiał o swoim stryju , nawet ostatecznie umówił się o nagrobek dla niego . W toku tej wymiany myśli , nie wiadomo skąd , wplątało się imię panny Izabeli tak nagle , że Wokulski nie mógł ukryć wzruszenia ; twarz mu się zmieniła , głos stłumił się . — Za czym ? „ Dlaczego oni mnie zaprosili ? — pytał czując lekki dreszcz wewnętrzny . — Panna Izabela chce się ze mną poznać … Ależ oczywiście dają mi do zrozumienia , że mogę się żenić ! … Byliby chyba ślepi albo idioci , żeby nie spostrzegli , co się ze mną dzieje wobec niej … ” … Alem się też rozgadał , Boże odpuść ! … Myślałem o Wokulskim , a piszę o sobie i o Katzu . Wracam więc do przedmiotu . „ Opera ? … — myśli Wokulski . — Ależ tu jest więcej marmurów i brązów aniżeli w całej Warszawie ! … ” — A maż on , biedaczysko , jaki nagrobek ? — spytała po chwili prezesowa . — Ja bym mu sam oddał córkę . Człowiek , słyszę , porządny , bogaty , posagu nie strwoni … — Nie rozumiem pana , panie baronie — przerwał mu nagle Wokulski . — A gdyby mi się podobało rzucić dla niej cały majątek w błoto , to co ? … — I Stach będzie szczęśliwy . Obszedł długi łańcuch powozów ustawionych wzdłuż toru , przypatrywał się koniom , służbie , zaglądał pod parasolki damom , ale panny Izabeli nie dostrzegł . — Prosimy więc szanownego pana Wokulskiego — odezwał się nowy głos — ażeby ten publiczny interes , który nas zgromadził tu , do gościnnych salonów księcia , raczył nam przedstawić z właściwą mu jasnością i zwięzłością . Dalszy bieg myśli przerwała mu smutna , brzęcząca melodia . Była to muzyka szkatułki grającej , po której nastąpił świegot sztucznych ptaków ; a gdy one milkły , rozlegał się cichy szelest fontanny , szept modlitw i westchnienia pobożnych . — Z Portugalią — wtrącił doktór . — A do licha ! … — mówi brodacz strzelając z palców . — Taki był dobry gospodarz z tego Wokulskiego ( PS . Stach nie widział od nich ani grosza za lokal ) i sprzedał dom … Więc Krzeszowska może nas wylać z chałupy ? — Jakież wrażenie … „ Trzy i pół godzin ! — pomyślał . — Coś trzeba z nimi zrobić … ” — To proste — odparł Geist . — O zabiciu się myśli wariat , łajdak albo człowiek dużej wartości , któremu za ciasno na świecie . — Brawo ! … niech żyje książę ! … — zawołano przy akompaniamencie łoskotu nóg i krzeseł . — Jedno z dwojga , obywatelu : albo dopiero dziś przyjechaliście , albo jesteście po dobrym śniadaniu ? … Urządziwszy się ze mną w taki sposób , stary zawiesił dyscyplinę na pęku , wpisał rodzynki i z najdobroduszniejszą miną począł ciągnąć za sznurek kozaka . Patrząc na jego półuśmiechniętą twarz i przymrużone oczy , prawie nie mogłem wierzyć , że ten jowialny staruszek posiada taki zamach w ręku . I dopiero teraz spostrzegłem , że ów kozak widziany z wnętrza sklepu wydaje się mniej zabawnym niż od ulicy . Wokulski sam nie wiedział , kiedy zbiegł z galerii i kiedy wszedł do koła . Kogoś potrącił , ktoś pytał go o bilet … Pędził prosto przed siebie i od razu wpadł na powóz . Lokaj hrabiny ukłonił mu się z kozła , a pan Łęcki zawołał : Droga ciągnęła się aleją lipową , mającą z wiorstę długości . Po obu stronach leżało szare pole , a na nim tu i owdzie widać było sterty pszenicy , duże jak chaty . Niebo czyste , słońce wesołe , z daleka dolatywał jęk młocarni . — Ach , dobry panie Rzecki , jak możesz o to pytać ? … W swoim domu zniżył nam komorne , wydobył Helenkę z takiej hańby , dał jej posadę na siedemdziesiąt pięć rubli , Heluni przysłał tyle zabawek … Bądź jak bądź , pod wpływem nieostrożnego słówka pani z de Ginsów Upadalskiej , w pannie Izabeli poczęła wytwarzać się zmiana na korzyść Wokulskiego . Z uwagą przysłuchiwała się rozmowom panów odwiedzających jej ojca , i w rezultacie spostrzegła , że każdy z nich ma albo kapitalik , który chce umieścić u Wokulskiego , „ bodajby na piętnaście procent ” , albo kuzyna , któremu chce wyrobić posadę , albo pragnie poznać się z Wokulskim dla jakichś innych celów . Co się zaś tyczy dam , te albo również chciały kogoś protegować , albo miały córki na wydaniu i nawet nie taiły się , że pragną odbić Wokulskiego pannie Izabeli , albo , o ile nie były zbyt dojrzałymi , rade były uszczęśliwić go same . — Za jaką kupiłem . Rozumie się z doliczeniem procentu w stosunku … sześć … do ośmiu od sta rocznie … — O , ja mam dosyć czasu — odpowiedział młody człowiek . — Bah ! … — No , przecie Grossmutter wie , że był na wojnie . Co się tu pytać , gdzie był ? — wtrącił Jan . Pan Ignacy opuszcza salę ; nie dla tej sprawy tu przyszedł . I jeszcze wiedziała panna Izabela , że jak w oranżeriach rosną kwiaty , a w winnicach winogrona , tak w tamtym , niższym świecie , wyrastają rzeczy jej potrzebne . Stamtąd pochodzi jej wierny Mikołaj i Anusia , tam robią rzeźbione fotele , porcelany , kryształy i firanki , tam rodzą się froterzy , tapicerowie , ogrodnicy i panny szyjące suknie . Będąc raz w magazynie kazała zaprowadzić się do szwalni i bardzo ciekawym wydał się jej widok kilkudziesięciu pracownic , które krajały , fastrygowały i układały na formach fałdy ubrań . Była pewna , że robi im to wielką przyjemność , ponieważ te panny , które brały jej miarę albo przymierzały suknie , były zawsze uśmiechnięte i bardzo zainteresowane tym , ażeby strój leżał na niej dobrze . — Prawda ! … — rzekł zamyślony Wokulski . — Nie widziałem jeszcze podobnego bydlęcia , chociaż znam dużo bydląt . — Co się to stało ? Naturalnie , że opowiedziałem o tym Stachowi , który wysłuchawszy odparł : — I wówczas zobaczymy , kto wysunie się naprzód , choćby przy możliwych wyborach do rady miejskiej … — Bardzom kontent , kuzynko , że tak prędko poznałaś się na tym poliszynelu — odezwał się Ochocki . — Może pani siądzie ? — Jestem pierwszy z nich — odezwał się Starski — jeżeli chodzi o zjedzenie … — Nie . Teraz pójdę spać . — Będę miał honor objaśnić pana sędziego — odparł Maleski , z postawą człowieka , który chce odtańczyć menueta . — Nam usługuje stróż domu mieszkający na dole ; ażeby więc nie marnować się schodzeniem i wchodzeniem na trzecie piętro , mamy u siebie długi sznur , wieszamy na nim , co jest pod ręką ( może czasem zdarzyć się i trupia główka ) , i … pukamy do jego okna — zakończył tak słodkim tonem , że trudno było przestraszyć się równie delikatnego pukania . — Właśnie uważam , ale to z gorąca . A powinnaś dziś — dodał grożąc jej z uśmiechem — powinnaś dziś , figlarko , dobrze wyglądać , bo ten Kazio , jak mówiła mi wczoraj ciotka , jest do wzięcia … — Ach , kochana babciu — odparł Starski z westchnieniem — łatwo to mówić o swobodzie uczuć , kiedy się ma dwadzieścia tysięcy rubli rocznie . „ Podły pieniądz ! brzydki pieniądz ! ” — wołają wszyscy . Ale dlaczegóż to wszyscy , począwszy od parobka , skończywszy na ministrze , krępują swoją wolność pracą obowiązkową ? Za co górnik i marynarz narażają życie ? Naturalnie , za ów podły pieniądz , bo podły pieniądz daje swobodę choć przez parę godzin na dzień , choć przez parę miesięcy na rok , choć przez kilka lat w życiu . Wszyscy obłudnie gardzimy pieniędzmi , lecz każdy z nas wie , że jest to mierzwa , z której wyrasta wolność osobista , nauka , sztuka , nawet idealna miłość . Gdzież to wreszcie urodziła się miłość rycerzy i trubadurów ? Z pewnością nie między szewcami i kowalami , a nawet nie między doktorami i adwokatami . Wypielęgnowały ją klasy majętne , które utworzyły kobietę z delikatną cerą i białą ręką , które wydały mężczyznę mającego dosyć czasu na ubóstwianie kobiety . — Mieli się też po co rodzić ! … — westchnął oparty na karabinie Katz , którego znowu opanowała melancholia . — Więc pan Wokulski nie chce sprzedać tej kamienicy ? W plutonach , które szły przed nami o jakieś sto kroków na lewo , zrobiło się zamieszanie ; gdy zaś kolumna posunęła się dalej , zobaczyliśmy dwu ludzi : jeden leżał twarzą do ziemi , wyciągnięty jak struna , drugi siedział trzymając się rękoma za brzuch . Poczułem zapach prochowego dymu ; Katz przemówił coś do mnie , alem go nie słyszał ; natomiast zaszumiało mi w prawym uchu , jakby tam wpadła kropla wody . Jakież było dziwne między nimi podobieństwo : on — Rossi , aktor , a ona — panna Łęcka . Rzuć nazwisko , rzuć swój zawód … Tak , ale cóż by wtedy zostało … Zresztą nawet księżniczka krwi mogłaby wyjść za Rossiego i świat tylko podziwiałby jej poświęcenie … Pan Szastalski nie miał kapitałów w spółce ani posady przy kolei . Ale ponieważ dwaj jego przyjaciele , panowie Niwiński i Malborg , mieli do Wokulskiego pretensję , więc i on miał do Wokulskiego pretensję , którą formułował wzdychając obok panny Izabeli i mówiąc : Wokulski wziął kulkę i aż zdziwił się , tak była ciężka . — Dziwna rzecz ! … — szepnął Wokulski . — Ja także mniej więcej rok temu mieszkałem z obozem w lesie , ale w Bułgarii … Myślałem : czy za rok żyć będę i … Panna Izabela wychyliła się z szezlonga i ujęła rękę panny Florentyny . — Może te osoby same postępują nietaktownie — wtrąciła panna Izabela . — Prawda , jakie to cudowne miasto ? ! … — zawołała nagle , patrząc mu w oczy . — Niech mówią , co chcą , ale Paryż , nawet zwyciężony nie przestał być stolicą świata . Czy i na panu zrobił takie wrażenie ? … — Nam wolno . Fura była wynajęta tylko dla mnie . Zaraz jednak na następnej uliczce furman spotkał swego brata , który miał bardzo pilny interes do Krasnegostawu . Teraz zaczął szukać panny Izabeli . Po hucznym obiedzie byłem dziwnie zafrasowany i chciałem Szumana pociągnąć trochę za język . Jeżeli ten dzisiaj nie powie mi czego o Stachu , to już chyba nigdy nic nie będę wiedział . — Niech pan włoży futro , bo się pan zaziębi na dziedzińcu … Pewnego dnia słyszę w owej budce straszny łoskot … Wpadam ja , wpadają subiekci … Co za widok ! … Pani Małgorzata leży na podłodze przywalona biurkiem i oblana atramentem , krzesełko złamane , Stach zły i zmieszany … Podnieśliśmy płaczącą z bólu jejmość i z rozmaitych jej półsłówek domyśliliśmy się , że to ona sama narobiła tego rwetesu usiadłszy niespodzianie na kolanach mężowi . Kruche krzesło złamało się pod dubeltowym ciężarem , a jejmość chcąc ratować się od upadku chwyciła za biurko i z całym kramem obaliła je na siebie . — Także miała się na co łakomić ! … — Nie weźmie , już ćwiczy konia … — Boże ! jakie szczęście , że nie ożenię się z tą kobietą — westchnął Ochocki , serdecznie witając Wokulskiego . — Nie ! Panna Izabela zanadto dobrze broni swoich tez . Jak ona świetnie rozmawia ! … — odparł Wokulski usiłując ukryć pomieszanie . — Pomimo niewątpliwej dobroci barona ja jednak tylko panu dziękuję . Dziękuję … Są przysługi , których się nieprędko zapomina , i doprawdy … — tu zaczęła mówić wolniej i ciszej — doprawdy , ulżyłby pan memu sumieniu żądając czegoś , co by zrównoważyło pańską … uprzejmość … W lasku bielańskim baron i trzej jego towarzysze znaleźli już partię przeciwną i dwoma grupami udali się w gęstwinę tuż nad brzegiem Wisły . Doktór Szuman był zirytowany , Rzecki sztywny , Wokulski posępny . Baron gładząc swój rzadki zarost przypatrywał mu się z uwagą i myślał : — Ach ! … — machnął ręką . — Stary ma pomieszane klepki , ale chłopak zdatny . Nazywa się Stanisław Wokulski . Bystra bestia ! … Ładna kariera po tylu latach służby ! Gdyby człowiek był psem , to by mu przynajmniej w łeb strzelili … Ale że jest człowiekiem , więc musi wycierać obce kąty , niepewny zresztą , czy nie zbilansuje życia w rynsztoku . — I wyleje — dodał z westchnieniem . — Już był tam u nas jakiś bursz z żądaniem , ażebyśmy się wynosili … Ale zjedzą diabła , czy nas ruszą bez procesu , a jeżeli ruszą … Zrobimy uciechę całemu domowi ! Żegnam pana . — Jak to ? … Dlaczego ? … — dziwił się pan Tomasz , coraz szerzej otwierając oczy . — Powiedz mi , doktorze , ale szczerze , co myślisz o Stachu ? … Bo on mnie niepokoi . Widzę , że od roku rzuca się na jakieś po prostu awantury … Ten wyjazd do Bułgarii , a dziś ten magazyn … spółka … powóz … Jest dziwna zmiana w jego charakterze … — Przepra … — Zdaje mi się , panie Ochocki — rzekła pani Wąsowska — że prędzej zostaniesz naszym Kopernikiem , aniżeli nauczysz się ostrożności ! Jak mogłeś wobec Izabeli nazwać tego pana poliszynelem ? … Zdaje mi się , że jest wdową , gdyż nigdy nie widuję jej z mężem , tylko z małą córeczką Helunią , miluchną jak cukiereczek . Stach , gdyby się z nią ożenił , od razu musiałby zerwać z nihilistami , bo co by mu zostało czasu od posług przy żonie , to pieściłby jej dziecinę . Ale i taka żoneczka niewiele zostawiłaby mu chwil wolnych . Na walkę z otoczeniem , do którego nie przystawał . Gdy miał ochotę uczyć się , nie mógł , ponieważ w jego kraju potrzebowano nie uczonych , ale — chłopców i subiektów sklepowych . Gdy chciał służyć społeczeństwu , choćby ofiarą własnego życia , podsunięto mu fantastyczne marzenia zamiast programu , a potem — zapomniano o nim . Gdy szukał pracy , nie dano mu jej , lecz wskazano szeroki gościniec do ożenienia się ze starszą kobietą dla pieniędzy . Gdy nareszcie zakochał się i chciał zostać legalnym ojcem rodziny , kapłanem domowego ogniska , którego świętość wszyscy dokoła zachwalali , postawiono go w położeniu bez wyjścia . Tak , że nie wie nawet , czy kobieta , za którą szalał , jest zwykłą kokietką o przewróconej głowie , czy może taką jak on zbłąkaną istotą , która nie znalazła właściwej dla siebie drogi . Sądząc jej czyny , jest to panna na wydaniu , która szuka najlepszej partii ; patrząc w jej oczy , jest to anielska dusza , której konwenanse ludzkie spętały skrzydła . — Będzie się pan fatygował … Drzemiący , ciężkich trosk żywota , I wybiegł ze sklepu wracając się parę razy i spoglądając na szyld nad drzwiami . — Dlatego , panie , że kto chce zdobyć , musi zwyciężyć , zdusić przeciwnika , nie zaś karmić go z własnej spiżarni . Popełniasz pan błąd , który cię raczej odsunie , aniżeli zbliży do celu . — Czego ? Albo nie wiem , że wilk nie będzie pilnował baranów … Naturalnie … Każdy zresztą dzień w Paryżu przynosił mu nowe idee albo rozjaśniał tajemnice jego własnej duszy . Raz , gdy siedział przed kawiarnią pijąc mazagran , zbliżył się do werendy jakiś uliczny tenor i przy akompaniamencie arfy zaśpiewał : — Pan to mówisz , panie Wokulski ? … Oparł się na ramieniu Wokulskiego i odeszli kilkanaście kroków w las . — Kochany Ignasiu — odpowiedział mi Wokulski — a my śmiać się będziemy ze wszystkich kupców , kiedy nadejdą czasy pewniejsze . Dziś właśnie jest pora do robienia interesów . — Nie wiem która … — szepnęła zapytana . — Siedem … sześć … — Wiesz , Stasiu , jakiś Hödel strzelił do cesarza Wilhelma … Szepnąłem Wirskiemu , ażeby delikatnie wyprosił stąd gości , i zbliżyłem się do pani Stawskiej . Istotnie ktoś chodził , pukał i nawet zapukał do jego drzwi ; lecz nie odebrawszy odpowiedzi poszedł dalej . Bo tylko uważ , co się dzieje . Tu urwał i spod oka spojrzał w stronę panny Izabeli rozmawiającej z Mraczewskim . Oboje stali zwróceni do niego profilem ; dostrzegł więc pałający wzrok subiekta przykuty do panny Izabeli , na co ona w sposób demonstracyjny odpowiadała uśmiechem i spojrzeniami łagodnej zachęty . — Aha , więc tak sądzisz ? — zawołał . — Upewniam cię , że nic nie wiesz , stary marzycielu . Później pan Raczek ożenił się z moją ciotką … — Oho ! — roześmiał się Geist — tu , w Paryżu . W jakimś Altdorfie lub Neustadzie kacerzem i zdrajcą jest ten , kto nie wierzy w pastorów , Bismarcka , w dziesięcioro przykazań i konstytucję pruską . Tu wolno kpić z Bismarcka i konstytucji , ale za to pod grozą odszczepieństwa trzeba wierzyć w tabliczkę mnożenia , teorię ruchu falistego , w stałość ciężarów gatunkowych itd . Pokaż mi pan jedno miasto , w którym nie ściskano by sobie mózgów jakimiś dogmatami , a — zrobię je stolicą świata i kolebką przyszłej ludzkości … Zawsze i wszędzie będę ja przy tobie … — Czasami zdejmuje . — Czym ja mogę zasłużyć na łaskę pani ? — spytał biorąc ją za rękę . — Chyba litość … Nie , nie litość . Jest to uczucie równie przykre dla ofiarowującego , jak i dla przyjmującego . Litości nie chcę . Ale niech pani tylko pomyśli , co ja pocznę , tak długo nie widząc pani ? Prawda , że i dziś widujemy się bardzo rzadko ; pani nawet nie wie , jak wlecze się czas tym , którzy czekają … Ale dopóki mieszka pani w Warszawie , mówię sobie : zobaczę ją pojutrze … jutro … Zresztą mogę zobaczyć każdej chwili , jeżeli nie panią , to przynajmniej ojca , Mikołaja , a choćby ten dom … — No , skąd ! Zwyczajnie — stosunki z Akademią Medyczną , ze Szkołą Sztuk Pięknych … Wtedy wszystkim paliło się we łbach , a on nie chciał być gorszym od innych . W dzień służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki , a w nocy uczył się … — Pan Wokulski ? … — spytał Maruszewicz nie zdejmując kapelusza z głowy . Szlangbaum poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał albo wysiąść , albo zawołać policji . Przypomniawszy sobie jednak , jaka teraz w świecie chrześcijańskim panuje złość i niesprawiedliwość , i zajadłość na Żydów , zgodził się na wszystkie warunki bezwstydnego dorożkarza i jęcząc pojechał do teatru . W pół godziny wjechali znowu na wzgórza , z których widać było dwór prezesowej . Pani Wąsowska nagle zawróciła konia i bystro patrząc na Wokulskiego spytała : Ojciec milczał , tylko mocniej przycisnął jej ramię . Słowa prezesowej przestały go jednak dziwić , gdy naprędce rozejrzał się w interesach . Od dnia wyjazdu do Paryża obroty jego handlu znowu wzrosły i wzrastały z tygodnia na tydzień . W stosunki z nim weszło kilkudziesięciu nowych kupców , a cofnął się ledwie jeden , dawny , napisawszy przy tym ostry list , że ponieważ on nie ma arsenału , tylko zwyczajny sklep bławatny , więc nie widzi interesu nadal utrzymywać stosunków z firmą jego , JW-go Wokulskiego , z którym na Nowy Rok ureguluje wszelkie rachunki . Ruch towarów był tak wielki , że pan Ignacy na własną odpowiedzialność wynajął nowy skład , zgodził ósmego subiekta i dwu ekspedytorów . — Nie podobają się panu ? — spytał nagle baron spostrzegłszy , że jego towarzysz nie odpowiada . — Idźże , mój Ksawery , do pani prezesowej i proś , ażeby nam pozwoliła swego powozu . Powiedz , że nam koń zachorował . — Ja poszlę po doktora , papo ? … Na nic wszystko … — Nie mogłeś ? — powtórzył Ignacy . — Rozumiem , panie … Bóg … niech Bóg … Stanął na progu gabinetu i kiwnął na Rzeckiego ; stary subiekt istotnie był jakiś niewyraźny i swemu pryncypałowi nie patrzył w oczy . — Naturalnie , zapewneś pomyślał o interesach … na wypadek … — O tak … w przedpokoju … Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między Nowym Zjazdem i Tamką . Uderzyło go podobieństwo do drabiny , której jeden bok stanowi ulica Dobra , drugi — linia od Garbarskiej do Topieli , a kilkanaście uliczek poprzecznych formują jakby szczeble . — Książę ! … — zameldował służący . — Ha ! próbuj pan … Na żal po kobiecie jedynym lekarstwem może być tylko druga kobieta . Chociaż obawiam się , czy kuracja już nie jest spóźniona … — Ale gdzież znowu ! Dziesięć od trzydziestu to znaczy trzydzieści trzy procent . Wszakże procent znaczy : pro centum — „ za sto ” , rozumiesz ? — A teraz przejdziesz się po mieście ? — Pan Wokulski — rzekłem powstając z krzesła — nie okradł nikogo … Dorobił się majątku pracą i oszczędnością … — A choćbym sprzedał , cóż by w tym było złego ? … Instynktownie rozejrzał się . Był w głębi łazienkowskiego parku , na jakiejś ulicy , do której żaden szmer nie dolatywał . Nawet gęstwina ogromnych drzew stała cicho . Na półtorej doby przedtem skupiła się nasza brygada pod jakąś wsią węgierską , której nazwy nie pamiętam . Fetowali nas aż miło . W winie , co prawda nieosobliwszym , można się było myć , a wieprzowina i papryka już nam tak zbrzydły , że człowiek nie wziąłby do ust tego paskudztwa , gdyby , rozumie się , miał co innego . A jaka muzyka , a jakie dziewuchy ! … Cyganie doskonale grają , a każda Węgierka istny proch . Kręciło się ich , bestyjek , wszystkiego ze dwadzieścia , a jednak zrobiło się tak gorąco , że nasi zakłuli i zarąbali trzech chłopów , a chłopi zabili nam drągami huzara . — Ehe ! … takimi sprawami już mógłbyś pan mnie nie zajmować — ofuknął go doktór . — Kiedy jedni zbogacają się i rosną w siłę , a inni bankrutują , on mi zawraca głowę amorami jakiejś pani Stawskiej . Nie trzeba było bawić się w swata ! … — Obecnie z Anglii , dokąd przyjechał prosto z Chin . Zawsze piękny i obecnie jedzie do babki , która , zdaje się , odda mu majątek . — Ślicznie ! — zawołała panna Fela . — Nie spodziewałam się od pana takiej odpowiedzi … Powiem to babci i poproszę , ażeby żadnemu z panów nie pozwoliła jeść rydzów , a przynajmniej nie te , które ja zbieram . — No , co tam … Żebym miał pęknąć , ożenię go z panią Stawską ! … — Ah , ca ! … Piękny kraj … bogaty kraj … Naprzód , Lizetka ! … Więc pan jesteś Polak ? … Znam Polaków ! … Oto plac Opery , obywatelu , a oto Grand Hotel … Poznał to , ale nie zmieszał się . Owszem , z najlepszą miną zatarł ręce i rzekł śmiejąc się : Panowie Klejn i Lisiecki cofnęli się za szafy i po krótkiej naradzie wrócili do sklepu , od czasu do czasu rzucając na siebie smutne , lecz wymowne spojrzenia . W sali było mu ciasno , więc wybiegł przed hotel utopić się w ulicznym gwarze . — Właśnie … Otóż tedy … A najgorszy bestia to ten Patkiewicz , co trupa udaje . Jak zapadł wieczór , a ten pokraka wylazł na schody , to mówię ci , taki był pisk , jakby stado szczurów tamtędy przechodziło … — Pan Łęcki — odparł — jako wspólnik , potrzebuje mieć tylko zaufanego adwokata i buchaltera , którzy co pewien czas skontrolują rachunki . Reszta należy do nas . — Czy pan jest ksiądz , że się o to pyta ? — Chyba nie zechce pan twierdzić , że galerie Lurwru stworzyła Konwencja albo przedsiębiercy artykułów paryskich ? — Któż by dziś nie znał Wokulskiego — odpowiedziała panna Florentyna podając Mikołajowi talerz dla pana . — No , elegancki on nie jest , ale — robi wrażenie … — Powiedzże mi — rzekła — bo to pierwsze wrażenia bywają najtrafniejsze , jak ci się podoba pani Wąsowską ? Comme eux aussi je veux poser — Ja jestem zupełnie inny — odparł ciszej męski głos za drzwiami i znowu rozległy się dwa pocałunki , z pewnością w rękę . Niecierpliwie otworzył pierwszy , w którym pani Meliton napisała tylko te słowa : „ Dziś w Łazienkach o zwykłej godzinie . ” Przeczytał go parę razy , po czym z niechęcią wziął się do listu adwokata , który zapraszał go również dzisiaj na godzinę jedynastą rano na konferencję w sprawie kupna domu Łęckich . Wokulski głęboko odetchnął ; miał czas . — Byłem pewny , że dziś powitam szanownego pana u siebie — rzekł adwokat podsuwając Wokulskiemu fotel na kółkach i prostując nogą dywan , który się nieco zmarszczył . — Jednym wyrazem — ciągnął adwokat — możemy rachować na jakieś trzysta tysięcy rubli udziałów w naszej spółce . A że do rejenta pójdziemy jak najrychlej i gotówkę ściągniemy co do grosza , w tym może pan rachować na mnie … Ale pan Tomasz uśmiechnął się i potrząsnął głową . W owym czasie dużo mówiono o zbliżającym się końcu starego świata , a pan Tomasz głęboko odczuwał to , z wielkimi trudnościami wydobywając pieniądze od swoich pełnomocników . — Brawo ! … brawo ! … Gdy zaś wrócili do Zasławka późno w nocy , spał jak zabity i nawet śniło mu się coś zabawnego . — Prawie . „ Coś jeszcze robią ” — pomyślał Wokulski . — W takim razie pan ma słuszne pierwszeństwo , * tek * — wycedził hrabia . — O , wcale nie można … — Doktorzy ostro zakazali nie przyjmować nikogo . Pan ciągle w gorączce … — Cóż to znaczy dziesięć tysięcy rubli ? … — spytał marszałek , który już powrócił do gabinetu , ale jeszcze nie wpadł w tok rozpraw . Nadkonduktor cofnął się i przymknął drzwi , a Wokulski przypomniał sobie , że baron jest członkiem spółki do handlu ze Wschodem i jednym z niewielu już konkurentów panny Izabeli . — Cóż panna zaraz tak lecisz ? — zapytał Leon . — Ucieknie starej interes czy co ? … Niech trochę poczeka … Mówiła głosem cichym i łagodnym , a targowała się jak stu skąpców . To było za drogie , tamto za tanie ; tu plusz stracił barwę , tam zaraz odlezie skórka , a ówdzie ukazuje się rdza na okuciach . Lisiecki już cofnął się od niej rozgniewany , Klejn odpoczywał , a tylko Mraczewski rozmawiał z nią jak z osobą znajomą . „ Zyskałeś większą szansę — objaśniał rozsądek — przed rokiem miałeś może jedną sto – albo jedną dwudziestomilionową prawdopodobieństwa , że się z nią ożenisz , a za rok możesz mieć jedną dwudziestotysięczną … ” Chociaż z tym odrodzonym Stachem Wokulskim człowiek nie jest pewny . A nuż ? … O , to śmiałbym się z doktora Szumana , który tak żartuje z polityki ! — Z dawnych kundmanów nie ubył kto ? — przerwał mu Wokulski , coraz szybciej chodząc po pokoju . — Jakie to sztuczne ? Uśmiechnął się . — Proszę powiedzieć pan Wokulski , ja będę dziś siódma … — Tak panowie robią ? — zapytał sędzia . „ Już to wyleczyłoby mnie od razu ! ” — szepnął . „ Nie mogę wyrzec się jej ” — szepnął rozkładając ręce , jakby tłomaczył się komuś . „ Tak , on może być … on będzie moim powiernikiem ! … ” — myślała panna Izabela topiąc słodkie spojrzenie w zdumionych oczach Wokulskiego i lekko pochylając się naprzód , jakby chciała go pocałować w czoło . Potem ogarniał ją bezprzyczynowy wstyd : cofała się na poręcz fotelu , rumieniła się i z wolna opuszczała długie rzęsy , jakby ją sen morzył . Patrząc na grę jej fizjognomii Wokulskiemu przypomniały się cudowne falowania zorzy północnej i owe dziwne melodie bez tonów i bez słów , które niekiedy odzywają się w ludzkiej duszy niby echa lepszego świata . Rozmarzony , przysłuchiwał się gorączkowemu tykotaniu stołowego zegara i biciu własnych pulsów i dziwił się , że te dwa tak szybkie zjawiska prawie wloką się w porównaniu z biegiem jego myśli . Około północy sala była podobna do trupiarni albo do szpitala ; coraz kogoś trzeba było wyciągać do numeru albo do dorożki . Wreszcie odnalazłszy doktora Szumana , który był prawie trzeźwy , zabrałem go do siebie na herbatę . — Dosyć ! … — mówię — dosyć , panie Klejn ! … — ( Nie lubię bowiem słuchać cudzych opinii pierwej , nim zobaczę na własne oczy . Zresztą Klejn , chłopak młody , łatwo mógłby wpaść w zarozumiałość pomiarkowawszy , że starsi zapytują go o informacje . ) Panna Florentyna jest zmieszana . W październiku , jakoś w tym czasie , kiedy Matejko skończył malować bitwę grunwaldzką ( duży to obraz i okazały , i tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom , którzy przyjmowali udział w bitwach ) , wpada do sklepu Maruszewicz , ten przyjaciel pani baronowej Krzeszowskiej . Widzę — magnat całą gębą ! Na brzuchu , a raczej w tym samym miejscu , gdzie ludzie mają brzuch , złota dewizka gruba na pół palca , a długa — że choć psy na niej ciągnij . W krawacie brylantowa spinka , na rękach nowe rękawiczki , na nogach nowe buty , na całym ciele ( mizerne to ciało , pożal się Boże ! ) nowy garnitur . Przy tym mina , jakby jednej nitki nie miał na kredyt , tylko wszystko za gotówkę . ( Później Klejn , który mieszka w tym samym domu , objaśnił mnie , że Maruszewicz grywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy . ) — Co ? … Tęsknota „ Tak , ale co dalej ? … ” — W takim razie słuchamy warunków … Kiedy wrócił do siebie i wpadł do sklepu , był tak rozpromieniony , że pan Ignacy nieledwie przeraził się . — Ja . Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców . Dziś znalazłem takiego , który zrozumiał moje idee , i zacznę działać . Pani Stawska jest bardzo pobłażliwą kobietą , niemniej jednak , o ile mogłem wymiarkować z jej oględnych wyrażeń , zarówno mieszkanie baronowej , jak i całe otoczenie dziwiło i robiło przykrość pani Stawskiej . Wokulskiemu wydało się to wprost niesmaczne . „ Widzę , że odkocham się tu przed końcem obiadu … ” — rzekł do siebie . — Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał . — Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna . — Od pani hrabiny — rzekł . Czując , że lada dzień i jego zechce namawiać Wokulski , ułożył sobie pan Ignacy mowę , w której nie tylko miał oświadczyć , że nie pójdzie na Włochów , ale jeszcze miał zreflektować Stacha mniej więcej tymi słowy : Wokulski wstał . — Któż by , jeżeli nie Wokulski — odparł Mraczewski . — Suzin jedzie do Paryża i chce go gwałtem zabrać , bo ma tam robić jakieś ogromne zakupy towarów . Nasz stary nie zapłaciłby grosza za podróż , miałby książęce życie , bo Suzin im dalej od żony , tym szerzej rozpuszcza kieszeń … E ! i jeszcze zarobiłby z dziesięć tysięcy rubli . — Merkwürdig ! Der Kafjee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ? Dopiero gdy przybysz stanąwszy nad nim krzyknął mu w ucho : W kwadrans po wyjeździe z Warszawy koleją warszawsko – bydgoską Wokulski doznał dwu szczególnych , choć zupełnie różnych uczuć : owionęło go świeże powietrze , a on sam wpadł w jakiś dziwny letarg . Tłumem zwyczajnych śmiertelników książę nie tylko nie gardził , ale owszem : miał dla nich życzliwość , a nawet stykał się z nimi i interesował ich potrzebami . Wyobrażał sobie , że jest jednym z Prometeuszów , którzy mają poniekąd honorowy obowiązek sprowadzić tym biednym ludziom ogień z nieba na ziemię . Zresztą religia nakazywała mu sympatię dla maluczkich i książę rumienił się na samą myśl , że większa część towarzystwa stanie kiedyś przed boskim sądem bez tego rodzaju zasługi . I otrzymywał należny mu kubek tudzież trzy bułki . Majora między nimi nie było . — Przychodzę do pana z pretensją — zaczął stary subiekt . — Onegdaj ośmieliłem się przysłać panu rachunek … Wokulski pożegnał ich i poszedł . — Proszę o gustowny kałamarz z siodłem i dżokejką … A przecież istotnie ona do nich wyglądała ! … Wokulski cicho gwiżdżąc zasadził kapelusz i oparłszy rękę na ramieniu starego przyjaciela , odparł : — Ojciec mój , jako pański wspólnik , będzie musiał odbyć długą praktykę , zanim potrafi zadowolnić pana . W jego imieniu proszę o pobłażliwość . — A … a ! … wszystko mi jedno w rezultacie , gdzie osiedli się ten młody człowiek . Niech jedzie i do Moskwy . Na biurku leżał bilet Maruszewicza . Ale nie … Wokulski widząc to sam spotniał . — Ale nigdzie w tym stopniu co u nas . Gdzie indziej taki jak ja uczciwy dorobkiewicz miałby wrogów , ale miałby też uznanie , które wynagradza krzywdy … A tu … — Więc twierdzisz pan , że mnie nie można zamagnetyzować ? Powóz … angielszczyzna … przeszło dwieście rubli na jedną kwestę ! … I to robię ja , który tym pogardzam … Właściwie jednak — na cóż będę wydawał pieniądze , jeżeli nie na zapewnienie sobie szczęścia ? Co mnie obchodzą jakieś teorie oszczędności , gdy czuję ból w sercu ? … ” — Jest higiena mieszkań i odzieży , higiena pokarmów i pracy , których nie wypełniają klasy niższe , i to jest powodem wielkiej śmiertelności między nimi , krótkiego życia i charłactwa . Ale jest również higiena miłości , której nie tylko nie przestrzegają , lecz po prostu gwałcą klasy inteligentne , i to stanowi jedną z przyczyn ich upadku . Higiena woła : „ Jedz , kiedy masz apetyt ! ” , a wbrew niej tysiąc przepisów chwyta cię za poły wrzeszcząc : „ Nie wolno ! … będziesz jadł , kiedy my cię upoważnimy , kiedy spełnisz tyle a tyle warunków postawionych przez moralność , tradycję , modę … ” Trzeba przyznać , że w tym razie najbardziej zacofane państwa wyprzedziły najbardziej postępowe społeczeństwa , a raczej ich klasy inteligentne . — Belu , nie boisz się ? … — odezwała się ciotka . — Więc skądże teraz ma pieniądze ? W drodze przyszła mi jedna z najszczęśliwszych myśli , ażeby o sprawie zawiadomić Wokulskiego , do którego też wstąpiłem , niepewny , czy jest w domu , bo coraz częściej przesiadywał na służbie u panny Łęckiej . — Ale kobietom oni nic złego nie zrobią ? — Nie pod tym względem , panie Rzecki — przerwała . — Że on jest w niebie , to wiem , bo gdzieżby mógł być taki spokojny człowiek ? Ale jak patrzę na niebo i na ścianę tej kamienicy , zaraz przychodzi mi na myśl szczęśliwy dzień naszego ślubu … Klemens nieboszczyk miał wtedy na sobie szafirowy frak i żółte nankinowe spodnie , zupełnie tego koloru co nasza kamienica … — Dobrze … bardzo dobrze … Dawno już myślałem załatwić ich … No , chwała Bogu , że ochłodziło się chociaż trochę … Obrażona panna poszła naprzód w stronę sadzawki , panowie za nią . Łowili ryby do piątej wieczorem , na spiekocie , gdyż dzień był gorący . Ochocki złapał dwucalowego kiełbia , a panna Felicja oberwała sobie koronkę u rękawa . Skutkiem czego wybuchnął między nimi spór o to , że młode panny nie mają pojęcia o trzymaniu wędki , a panowie nie mogą jednej chwili usiedzieć bez gadania . Tej samej nocy , jak każdej zresztą innej nocy , baron grał w karty . Maruszewicz , który również był w klubie , przypominał mu o dwunastej , o pierwszej i o drugiej , ażeby szedł spać , gdyż z rana zbudzi go o siódmej ; roztargniony baron odpowiadał : „ Zaraz ! zaraz ! … ” , ale przesiedział do trzeciej , o której to godzinie odezwał się jeden z jego partnerów : — Pan mnie ? … Stary subiekt pokręcił głową . — Nazywam go — odparł , powoli ogryzając i zapalając cygaro — nazywam go wariatem , gdyż go znam lat … Zaczekaj pan … Piętnaście … siedemnaście … osiemnaście … Było to w roku 1860 … Jadaliśmy wtedy u Hopfera . Znałeś pan Hopfera ? … — Jest więcej niż dwadzieścia — rzekłem do Katza . — I nie ogłaszasz pan o tym ? Wszedł na podwórko i oglądał się . Prawie wszystkie okna były otwarte . W tylnej oficynie na dole była pralnia zatytułowana paryską ; na trzecim piętrze było słychać kucie szewskiego młotka , poniżej na gzemsie gruchało parę gołębi , a na drugim piętrze tej samej oficyny od kilku minut rozlegały się miarowe dźwięki fortepianu i krzykliwy sopran śpiewający gamę : — Czy ja wiem ? … — szepnął . — Czy ja wiem ? … Co jest pewnego na tym świecie ? Rozmawiali o rzeczach najzwyklejszych . Najczęściej ona opowiadała mu o tym , że w sklepie Milerowej interesa idą coraz lepiej , ponieważ ludzie dowiedzieli się , że sklep ten w większej części należy do pana Wokulskiego . Potem mówiła , że Helunia robi się coraz grzeczniejsza , a jeżeli jest kiedy niegrzeczną , wówczas babcia straszy ją , że powie przed panem Wokulskim , i — dziecko zaraz się uspakaja . Potem jeszcze napomykała o panu Rzeckim , który bywa tu niekiedy i jest bardzo lubiany przez babcię , ponieważ opowiada jej mnóstwo szczegółów z życia pana Wokulskiego . I że babcia równie lubi pana Wirskiego , który po prostu zachwyca się panem Wokulskim . „ Nie jestem Chrystusem , ażeby poświęcać się za całą ludzkość . ” Co postanowić ? … jakie przyjąć konsekwencje ? … o tym nie wspomniała hrabina . — Zrobię to z przyjemnością ! — zawołał otyły Pifke pchając się na miejsce Rzeckiego . Ale tak mówiąc czuł , że ona dla niego jest inną niż inne kobiety i że gdyby zażądała , złożyłby u jej nóg majątek , nawet życie . Ale co to za frant baba i gdzie ona nie trafi ! … Bo już nawet był u Stacha jakiś ksiądz z religijnym upomnieniem , ażeby sprzedał baronowej kamienicę za dziewięćdziesiąt pięć tysięcy . A ponieważ Stach odmówił , więc zapewne niedługo usłyszymy , że jest bezbożnikiem . — Mam doskonałego plenipotenta , a zarazem przyjaciela , który lepiej prowadzi interesa , niżbym ja to potrafił . Kiedy mi to powtórzyła prezesowa , wbiegłem do pokoju panny Eweliny i nie powiedziawszy ani słówka upadłem jej do nóg … Teraz w Warszawie zrobiłem testament , a w nim mianowałem ją jedyną i wyłączną spadkobierczynią , choćbym umarł przed ślubem . Cała moja rodzina przez całe życie nie dała mi tyle szczęścia , ile to dziecko w ciągu kilku tygodni . A co będzie później ! … Co będzie później , panie Wokulski ? … Nikomu nie zadałbym podobnego pytania — zakończył baron , mocno targając go za rękę . — No , dobranoc … Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . Wzięła książkę i zaczęła czytać . Podał jej kilkadziesiąt rubli zawiniętych w kartkę do Wysockiego . A kiedy ona wahała się , czy ma brać , wcisnął jej zwitek w rękę i rzekł : Przy śniadaniu zdawało mu się , że prezesowa przywitała go czulej niż zwykle , że wszyscy zachowują się uroczyściej , że panna Felicja wpatruje się w niego uporczywie i jakby z wyrzutem . Po śniadaniu znowu przywidziało mu się , że prezesowa dała jakiś znak pani Wąsowskiej . — Nie wykupiła ich Krzeszowska — rzekła — to wiem na pewno . — Więc — albo ciotka Hortensja , albo … Po chwili wszedł furman . Był przyzwoicie ubrany , miał czerstwą cerę i wesołe spojrzenie . Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce . — Pewno , że nie rozbudzi ! — mruknął Katz . — Dobrze umiesz pisać , mój bracie ? — Cóż to za odmieńcy ? — pytam Machalskiego , który właśnie skończył robotę i usiadł na zydlu . — Gut Morgen meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig … — Stasiulku ! znowu się zamyślasz , to bardzo źle … A tam panowie nie mają wina … — A … a ! … — szepnęła staruszka i rzewnie się rozpłakała . Wyszedł , znowu wrócił do siebie i znowu wyszedł na korytarz . Zbliżał się do drzwi powoli , noga za nogą , czując , że zamiera w nim wszelka energia , że jest jak prostak , który ma stanąć przed królem . W minionym karnawale i w bieżącym wielkim poście fortuna po raz trzeci czy czwarty znowu łaskawym okiem spojrzała na dom pana Łęckiego . — Dam ci list , który zaraz odniesiesz , i tam zostaniesz . Chcesz czy nie chcesz ? … Już widać zapomniano , że w sklepie nie można stroić się w modne kołnierzyki , tylko je sprzedawać , bo w przeciwnym razie gościom zabraknie towaru , a sklepowi gości . Zaś polityki nie należy opierać na szczęśliwych osobach , tylko na wielkich dynastiach . Metternich był taki sławny jak Bismarck , a Palmerston sławniejszy od Beaconsfielda i — któż dziś o nich pamięta ? Tymczasem ród Bonapartych trząsł Europą za Napoleona I , potem za Napoleona III , a i dzisiaj , choć niektórzy nazywają go bankrutem , wpływa na losy Francji przez wierne swoje sługi , MacMahona i Ducrota . — A daj że mi spokój z komornem i rządcą — mruknął Stach . — Idźmy już do tej pani Stawskiej i wracajmy do sklepu . — Dla mnie będzie dobrym nawet za dziewięćdziesiąt tysięcy . I cóż ma z trudu swego człowiek ? … Basta ! … ” — Do usług … „ Ja wiem — szlochała — że on już nie ma ani grosza , że za mieszkanie nie płaci i nawet ze swoim lokajem jada na kredyt . Mimo to , wszystko mu zapomnę i popłacę długi , byle nawrócił się i sprowadził do domu . Bez mężczyzny nie mogę rządzić takim domem … umrę tu w ciągu roku … ” Wszedł , grzecznie ukłonił mi się i zapytał : — No , oddajcie pierwej chłopca do terminu , a potem … może się odważę — odparła ciotka . — Zawsze miałam przeczucie , że marnie skończę … — U nas , panie Stanisławie — mówiła prezesowa — jest taki zwyczaj , że schodzimy się wszyscy obowiązkowo tylko do stołu . Poza tym każdy robi , co mu się podoba . Radzę ci więc , jeżeli boisz się nudów , pilnować się Kazi Wąsowskiej . „ Ach , gdybym wiedział , że śmierć jest zapomnieniem … A jeżeli nie jest ? … Nie , w naturze nie ma miłosierdzia … Czy godzi się w nędzne ludzkie serce wlać bezmiar tęsknoty , a nie dać nawet tej pociechy , że śmierć jest nicością ? ” — Zatem mamy więcej długów niż parę tysięcy ? … — Pogodziłaś się jednak z tym impertynentem ? — zapytała pani Wąsowska . Nie mogę powiedzieć , ażeby niezachwianą wiarę mego ojca w Bonapartych i sprawiedliwość podzielali dwaj jego koledzy . Nieraz pan Raczek , kiedy mu dokuczył ból w nodze , klnąc i stękając mówił : — Zapewne . Jednym zamachem zdobył sobie byt i warsztat , na którym mógł spokojnie pracować do końca życia . Ale też miał on krzyż Pański z babą ! — Wokulski — odpowiada panna Florentyna . Byli w połowie drogi do Pomarańczarni , kiedy panna Izabela , widać już zakłopotana tym spokojem w naturze i między nimi , poczęła mówić : — Mylisz się . — Żadnego — rzekł Ochocki . — Ludzie o skoncentrowanych uczuciach wówczas tylko są niebezpieczni , jeżeli nie mają rezerw … Padają sobie w objęcia . Suzinowi towarzyszy jeszcze dwu Francuzów , z których jeden odbiera Wokulskiemu bilet na rzeczy . Uważałem , że Stach najwięcej kręci się koło pana Łęckiego , który przed swym bankructwem ocierał się podobno o europejskie dwory … Zawsze ta nieszczęśliwa polityka ! … — Fiu ! … fiu ! … A co myślisz robić ? — Tej biednej Stawskiej … Ona naprawdę zakochała się w Wokulskim … — Owszem , słucham … Może pańskie impertynencje będą ciekawsze niżeli ta chłodna grzeczność , którą od dawna umiem na pamięć . Naturalnie , taki człowiek jak pan gardzi takimi kobietami jak ja … No , śmiało … — O ! pan nigdy nie będziesz miał taktu , panie Rzecki … O ! co za cios ! … Prawda , że nieboszczyk , dokładnie mówiąc , nigdy nie był aniołem , osobliwie w ostatnich czasach , ale zawsze straszne spotkało mnie nieszczęście … Nieopłakane , niepowetowane ! … — Szczególny wypadek ! Mam dziurę w twarzy , ząb wybity , a kuli nie widać … Przecie jej nie połknąłem … — Doprawdy , Belciu — rzekła — przesadzasz . Z twoją energią i taką genialną domyślnością … — Cóż to — szepnął mu jeden z kolegów — zamiast iść z nami na tułactwo , chciałbyś zmykać do nieba ? … Ej ! Katz , węgierska piechota nie tchórzy i nie łamie słowa danego , nawet … Szwabom … — Wcale jej nie znam , chociaż dziwi mnie , że upodobała sobie barona , który zresztą może być najzacniejszym człowiekiem . — Konie pana Wokulskiego ! … Konie Wokulskiego ! … Wokulski , zajeżdżaj ! … — powtórzyli stojący furmani . Po obiedzie baron oddalił się do swego pokoju ( o tej godzinie zawsze chorował na migrenę ) , reszta zaś towarzystwa miała zebrać się w parku , w altanie , gdzie zwykle jadano owoce . Zasnął i marzyło mu się , że jest baronem zakochanym i chorym , a Starski odegrywa przy nim rolę przyjaciela domu . — Czy pokazywał pan to chemikom ? — Można spróbować — rzekł pan Domański . — Wszyscy przecież znamy Mincla . Potem przychodził Franc Mincel , Jan Mincel , August Katz , a na końcu ja . Każdy całował staruszkę w suchą rękę , porysowaną niebieskimi żyłami , każdy mówił : — O tak , ma … — przedrzeźniał go Mraczewski . — Największy jego interes jest nie zrażać Suzina , który pomógł mu zrobić majątek , dziś daje mu ogromny kredyt i nieraz mówił do mnie , że nie uspokoi się , dopóki Stanisław Piotrowicz nie odłoży sobie choć z milion rubli … I takiemu przyjacielowi odmawiać tak drobnej usługi , zresztą bardzo dobrze opłaconej ! — oburzał się Mraczewski . Tymczasem dokoła niego wciąż „ wre i kipi , i szumi i pryska ” ; nie widać końca tłumów ani powozów , ani drzew , ani olśniewających wystaw , ani nawet samej ulicy . Wokulski stopniowo zapada w odurzenie . Przestaje słyszeć hałaśliwą rozmowę przechodniów , potem głuchnie na krzyki handlarzy ulicznych , wreszcie na turkot kół . Potem zdaje mu się , że już gdzieś widział takie domy , taki ruch , takie kawiarnie ; później myśli , że ostatecznie jest to nic wielkiego , a nareszcie budzą się w nim zdolności krytyczne , i mówi sobie , że — jakkolwiek w Paryżu częściej można słyszeć język francuski aniżeli w Warszawie , to jednak akcent tutejszy jest gorszy i wymowa mniej wyraźna . Wtedy poszłam do jego mieszkania z moim doradcą prawnym i zobaczyłam przez lornetkę , że moja lalka jest rzeczywiście u tej pani . Na drugi dzień więc udałam się do niej , zabrałam lalkę , którą tu widzę na stole , i podałam skargę . Pamiętam , że pewnego wieczora na licznym zebraniu ludzi młodszych i starszych spłakaliśmy się wszyscy , kiedy pan Leon opowiadał o tym doskonalszym świecie , w którym zginie głupstwo , nędza i niesprawiedliwość . — Słowo honoru , kłamstwo ! — zawołał młody człowiek rumieniąc się z gniewu . — Prawda , że Maleski chodzi bez koszuli , ale w majtkach , a Patkiewicz chodzi bez majtek , lecz za to w koszuli . Panna Leokadia więc widzi cały garnitur … — To nikczemne , co pan powiedziałeś ! — krzyknęła pani Wąsowska ściskając szpicrózgę . Ochocki zamyślił się i patrzył przed siebie nie wiadomo na co … Parę razy zdawało się , że chce wyskoczyć z breka i że go drażni towarzystwo , w którym też zapanowała cisza . — Zobaczy jaśnie wielmożny pan … — szepcze zakrystian . — Odbudowałeś się ? Masz warsztat ? Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że baron ma nogi bardzo cienkie i nieosobliwie nimi włada . Nawiasowo powiem , że serdecznie chcę , ażeby się Stach ożenił . Gdyby miał żonę , nie mógłby tak często naradzać się z Colinsem i panią Meliton , a gdyby jeszcze przyszły dzieci , może zerwałby wszystkie podejrzane stosunki . Bo co to , żeby taki człowiek jak on , taka żołnierska natura , żeby kojarzył się z ludźmi , którzy bądź jak bądź nie występują na plac z bronią przeciw broni . Węgierska piechota i wreszcie żadna piechota nie będzie strzelać do rozbrojonego przeciwnika . Ale czasy zmieniają się . — Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego ! … — zawołał wzruszonym głosem książę . — Kwestia zarysowuje się tak : czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju ? … Panie mecenasie … — zwrócił się książę do adwokata , czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji . — Gdybyż się przekonał ? … to może by go radykalnie uleczyło . Ale ona za sprytna , ażeby taki naiwny wielbiciel spostrzegł , co się dzieje za kulisami . Zresztą , w tej chwili chodzi o co innego . Śmiech powiedzieć , wstyd powiedzieć ! … — zżymał się doktór . Tymczasem pan Tomasz w dzień spacerował po Alejach , a wieczorem grywał w wista w resursie . Fizjognomia jego była zawsze tak spokojna , a postawa tak dumna , że wielbiciele jego córki zupełnie potracili głowy . Rozważniejsi czekali , ale śmielsi poczęli znowu darzyć ją powłóczystymi spojrzeniami , cichym westchnieniem lub drżącym uściskiem ręki , na co panna odpowiadała lodowatą , a niekiedy pogardliwą obojętnością . — Obraził pan Felcię — rzekła panna Izabela . — To nie godzi się … ona jest panu tak życzliwa . Nie mógł zrachować , ile godzin upłynie od trzeciej do pierwszej w południe . Ogarnął go niepokój ; nie jadł obiadu ; fantazja rwała się naprzód , ale trzeźwy rozum hamował ją . Od paru lat pan Tomasz nie ruszał się z Warszawy , za mało mając już pieniędzy , ażeby błyszczeć na dworach . Za to jego mieszkanie stało się ogniskiem eleganckiego świata i było nim aż do czasu rozejścia się pogłosek , że pan Tomasz postradał nie tylko swój majątek , ale nawet posag panny Izabeli . — Sąd panią Stawską uniewinni — rzekł — to przecie jasna sprawa . Ale co skandal jest , to jest … Biedna kobieta zgubiona ; już nawet dziś poodprawiała uczennice i sama nie poszła na lekcje . Zapłakują się obie z matką . Naturalnie , przez drugie pół godziny wykładałem jej , że ani myślę się żenić , że nie ożeniłbym się ani z panną Felicją , ani z panną Izabelą , ani nawet z nią . Diabli mi po żonie , która by się szastała po moich laboratoriach w sukni z długim ogonem , wyciągałaby mnie na spacery , wizyty , teatry … Dalibóg , nie znam ani jednej kobiety , w której ciągłym towarzystwie nie zgłupiałbym w pół roku . — Czym mogę służyć ? — spytał jeszcze raz Wokulski ocierając pot z twarzy . — Oszalałeś , panie Wirski ! lalka przecież u nas … — Cóż znowu za pogłoski ! — rzekła rumieniąc się panna Izabela . Nie podobało mi się jego mruganie , bo nigdy nie lubiłem przemrugiwać się z lada błaznem , więc pytam : Klejn i Lisiecki , obaj ubrani , czekali na wyrok pryncypała . Wokulski tak osłabł , że musiał usiąść . Przeczytał list drugi , trzeci , czwarty raz … Nareszcie oprzytomniawszy odpisał panu Łęckiemu , a Mikołajowi dał pięć rubli . W korytarzu wagonowym słychać było kroki i rozmowę ; drzwi przedziału znowu usunęły się i ukazał się nadkonduktor , a obok niego bardzo szczupły pan , z malutkimi wąsikami szpakowatymi , jeszcze mniejszą bródką prawie siwą i dobrze siwiejącą głową . Kiedy dziś myślę o tych rzeczach , zdaje mi się , że jeszcze przed urodzeniem naznaczone mi było zejść się z panią . Gdyby mój biedny stryj nie kochał się za młodu i nie umarł osamotniony , ja dziś nie znajdowałbym się w tym miejscu . I nie jestże to dziwne , że ja sam , zamiast bawić się kobietami , jak robią inni , unikałem ich dotychczas i prawie świadomie czekałem na jedną , na panią … Pożegnała artystę chłodno , prawie wyniośle . — Avanti ! … avanti ! … — Kto mi daje mieszkanie ? ! … — wrzasnął młody człowiek siadając na oknie i huśtając się w tył , jakby miał zamiar rzucić się z trzeciego piętra . — Ja sam zająłem to mieszkanie i będę w nim dopóty , dopóki mnie nie wyrzucą . Umowy ! … paradni są z tymi umowami … Jeżeli społeczeństwo chce , ażebym mu płacił za mieszkanie , to niechaj samo płaci mi tyle za korepetycje , żeby z nich wystarczyło na komorne … Paradni są ! … Ja za trzy godziny lekcyj co dzień mam piętnaście rubli na miesiąc , za jedzenie biorą ode mnie dziewięć rubli , za pranie i usługę trzy … A mundur , a wpis ? … I jeszcze chcą , żebym za mieszkanie płacił . Wyrzućcie mnie na ulicę — mówił zirytowany — niech mnie złapie hycel i da pałą w łeb … Do tego macie prawo , ale nie do uwag i wymówek … Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią . Nic dziwnego — oburzył przeciw sobie wszystkich fabrykantów jedwabnych i bawełnianych , a także kupców , którzy sprzedają ich towary . Wyznaję , że choć jestem tylko subiektem , zadziwiła mnie ta dobroczynność z cudzej kieszeni . Stach uczuł to jeszcze mocniej , bo odpowiedział twardym tonem : — Osiemdziesiąt osiem i sto rubli — mówi mizerny Żydek . Zerwał się z kanapy , na której czytał książkę , i rzekł : Udawałem , że wierzę wszystkiemu , co mówią , i za pomocą zręcznych pytań przekonałem się , iż — najlepiej znane im są okolice bliższe Cytadeli . Tam więc mają interesa . Że zaś domysły moje nie były bezpodstawnymi , dowiódł fakt , iż owi „ prykaszczykowie ” zwrócili nawet na siebie uwagę policji . W ciągu dziesięciu dni , nic więcej , tylko trzy razy odprowadzano ich do cyrkułów . Widocznie jednak muszą mieć wielkie stosunki , ponieważ ich uwolniono . — A gdzieżeś ty widział takiego krakowiaka ? — Napisz do mnie list na dzień przed przybyciem . Prawie ciągle siedzę w domu ocierając kurze z moich retort ! … — Zbierze się może z osiemset rubli … „ Wyjdę z niego chyba do pracowni Geista ” — pomyślał czując , że już wpadło mu w serce pierwsze ziarno pogardy . Ten świat wiecznej wiosny , gdzie szeleściły jedwabie , rosły tylko rzeźbione drzewa , a glina pokrywała się artystycznymi malowidłami , ten świat miał swoją specjalną ludność . Właściwymi jego mieszkańcami były księżniczki i książęta , hrabianki i hrabiowie tudzież bardzo stara i majętna szlachta obojej płci . Znajdowały się tam jeszcze damy zamężne i panowie żonaci w charakterze gospodarzy domów , matrony strzegące wykwintnego obejścia i dobrych obyczajów i starzy panowie , którzy zasiadali na pierwszych miejscach przy stole , oświadczali młodzież , błogosławili ją i grywali w karty . Byli też biskupi , wizerunki Boga na ziemi , wysocy urzędnicy , których obecność zabezpieczała świat od nieporządków społecznych i trzęsienia ziemi , a nareszcie dzieci , małe cherubiny , zesłane z nieba po to , ażeby starsi mogli urządzać kinderbale . — Proszę krochmalu … O ósmej wieczór zamykano sklep ; subiekci rozchodzili się i zostawał tylko Rzecki . Robił dzienny rachunek , sprawdzał kasę , układał plan czynności na jutro i przypominał sobie : czy zrobiono wszystko , co wypadało na dziś ? Każdą zaniedbaną sprawę opłacał długą bezsennością i smętnymi marzeniami na temat ruiny sklepu , stanowczego upadku Napoleonidów i tego , że wszystkie nadzieje , jakie miał w życiu , były tylko głupstwem . I dopiero dziś spotkał człowieka wyższego od siebie , wariata , który chce budować machiny latające ! … — A ona skąd ? Dla niej nie istniały pory roku , tylko wiekuista wiosna , pełna łagodnego światła , żywych kwiatów i woni . Nie istniały pory dnia , gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano , a jadała obiad o drugiej po północy . Nie istniały różnice położeń jeograficznych , gdyż w Paryżu , Wiedniu , Rzymie , Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie , te same obyczaje , te same sprzęty , a nawet te same potrawy : zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego , ostrygi z Morza Północnego , ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego , zwierzyna ze wszystkich krajów , owoce ze wszystkich części świata . Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości , gdyż krzesła jej podsuwano , talerze podawano , ją samą na ulicy wieziono , na schody wprowadzano , na góry wnoszono . — Może nawet państwo baronowie pogodzą się przy tej okazji — zauważyła pani Meliton . O tej pannie i o tych majątkach — prawił dalej Węgiełek — wiedzieli ludzie od dawna ; takim sposobem , że dwa razy do roku , na Wielkanoc i na święty Jan , usuwał się kamień , co leżał na dnie potoku , i jeżeli kto stał wtedy nad wodą , mógł zajrzeć do otchłani i widzieć tamtejsze dziwy . Nagle przyszło mu na myśl : czy to on raczej nie jest głupi ? … — Przed kwadransem otrzymałam list od pani Meliton , że srebra i serwis już kupione . — Tylko powtórzenie tego , co słyszałem od pani . Jeżeli jednak mówię za śmiało , na tak krótką znajomość … Wokulski doznał takiego wrażenia jak człowiek , który spadł z wysokości i uderzył piersiami o ziemię . Rzecki ocknął się , podniósł głowę , brwi i oczy w górę i zobaczył Mraczewskiego … — Jaki atak ? … — Cóż za wypadek ! — zawołał do Wokulskiego — Pan o tej porze w Łazienkach ? … — A zatem ja do kompletnego ochłodzenia się mam jeszcze przeszło piętnaście lat . To mi trochę dodaje odwagi … — rzekł jakby do siebie Ochocki . W początkach wojny wschodniej przejeżdżał przez Warszawę bogaty moskiewski kupiec , Suzin , przyjaciel Wokulskiego jeszcze z Syberii . Odwiedził Wokulskiego i gwałtem zachęcał go do przyjęcia udziału w dostawach dla wojska . Prawie ten sam widok . Na środku siedzi w fotelu pani Misiewiczowa , również z obwiązaną głową , a dokoła niej pan Wirski , pani Wirska , właścicielka paryskiej pralni , która znowu pokłóciła się z baronową , i jeszcze jakichś parę dam , które rozmawiają półgłosem , ale za to ucierają nosy o całą oktawę wyżej aniżeli w codziennych okolicznościach . Na domiar spostrzegam pod piecem panią Stawską , która siedzi na stołeczku biała jak kreda . — Na nasze żądanie — ciągnął hrabia — baron jest gotów … przeprosić nawet listownie pana Wokulskiego , którego wszyscy szanujemy — * tek * … Cóż panowie na to ? — Pani droga — szepnął — cofam wszystko , com powiedział z powodu tego Molinariego … Przysięgam pani , że czczę pannę Izabelę i że największym dla mnie nieszczęściem jest moje nierozważne słowo … Teraz dopiero widzę , czego się dopuściłem , mówiąc to … — A jednak nie mam … — Niech panowie raczą je podać — odparł Rzecki . — Jest z piętnaście armat — mruknął Katz , który w podobnych chwilach stawał się rozmowniejszy . — A że my ciągniemy dwanaście , toż będzie bal ! … — A więc — mówił rozgorączkowany — proszę o jedno : ażebym mógł służyć pani , o ile mi siły starczą . Zawsze i we wszystkim . — O tak , panie : trochę to , trochę owo , a razem nic . Dawniej robiłem stolarszczyznę i nie mogłem nadążyć . Za jakie parę lat odłożyłbym z tysiąc rubli . Ale spaliłem się tamtego roku i już nie mogę przyjść do siebie . Drzewo , warsztaty , wszystko poszło na węgiel , a mówię łasce pana , był taki ogień , że najtwardsze pilniki stopiły się jak smoła . Kiedym spojrzał na pogorzel , tom ino plunął ze złości , ale dziś nawet mi szkoda tej śliny … — Naturalnie . Jest to jedna z masek , w którą lubi przebierać się instynkt utrwalenia gatunku . — Byłeś ? — spytał go Mincel . Ja na przykład znam Stare Miasto od dziecka i zawsze wydawało mi się , że jest ono tylko ciasne i brudne . Dopiero kiedy pokazano mi jako osobliwość rysunek jednego z domów staromiejskich ( i to jeszcze w „ Tygodniku Ilustrowanym ” , z opisem ! ) , nagle spostrzegłem , że Stare Miasto jest piękne … Od tej pory chodzę tam przynajmniej raz na tydzień i nie tylko odkrywam coraz nowe osobliwości , ale jeszcze dziwię się , żem ich nie zauważył dawniej . — No , niech mi pani nie zawraca głowy swymi wykrzyknikami . Albo pani chce uczyć się meteorologii , a w takim razie idźmy na górę … — Jak one tulą się do siebie … jak się uśmiechają ! … To wszystko , ażeby nas podrażnić . Sprytne są te kobietki . Idąc prawym chodnikiem dostrzegł Wokulski na lewo , mniej więcej w połowie ulicy , dom niezwykle żółtej barwy . Warszawa posiada bardzo wiele żółtych domów ; jest to chyba najżółciejsze miasto pod słońcem . Ta jednak kamienica wydawała się żółciejszą od innych i na wystawie przedmiotów żółtych ( jakiej zapewne doczekamy się kiedyś ) otrzymałaby pierwszą nagrodę . Po lodach zupełnie zdetonowana panna Florentyna została w jadalni , a reszta towarzystwa przeszła na kawę do gabinetu pana . Właśnie Wokulski skończył swoją filiżankę , kiedy Mikołaj przyniósł panu Tomaszowi na tacy list mówiąc : — A twoje długi ? Teraz panna Izabela zarumieniła się . Szli jakiś czas w milczeniu . Słońce już schowało się za widnokrąg , a między drzewami parku na zachodzie błyszczał sierp księżyca . Wokulski , głęboko zamyślony , porównywał w duchu dwie dzisiejsze rozmowy , jedną z panią Wąsowską , drugą z panną Izabelą . — Ty jeden niewiele . Ale kilkudziesięciu , kilkuset takich jak ty i ja … Czy wiesz , co możemy zrobić ? … Ojciec mój był za młodu żołnierzem , a na starość woźnym w Komisji Spraw Wewnętrznych . Trzymał się prosto jak sztaba , miał nieduże faworyty i wąs do góry ; szyję okręcał czarną chustką i nosił srebrny kolczyk w uchu . Jakby w odpowiedzi na to spostrzegł po drugiej stronie ulicy Ochockiego ; wielki maniak szedł wolno , ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach . — I książę bardzo na niego łaskaw … — Skąd wiesz , że to on ? W tym nie miałby żadnego interesu . — Wiesz , Floro — rzekła siadając w półleżącej pozycji na szezlongu — powrócił Kazio Starski i jutro ma być u nas . — Mniejsza , o co mnie chodzi , ale słyszałem , że Stach sklep sprzedaje Żydom … No , a ja już do nich w służbę nie pójdę . Wokulski mimochodem spojrzał na delikwenta . Chudy koń z wytartymi bokami stał przywiązany do młodego drzewka unosząc w górę tylną nogę . Stał cicho , patrzył wywróconym okiem na Wokulskiego i gryzł z bólu gałązkę okrytą szronem . — Straszna ! … straszna cyfra ! — szepnął książę . — Czy nie widzisz pan w niej istotnego niebezpieczeństwa dla naszych fabryk ? — A ten ile waży ? Znalazłszy się na ulicy Wokulski stanął na chodniku , jakby namyślając się , dokąd iść . Nie ciągnęło go nic w żadną stronę . Dopiero gdy przypadkiem spojrzał w prawo , na swój nowo wykończony sklep , przed którym już zatrzymywali się ludzie , odwrócił się ze wstrętem i poszedł w lewo . Mówił to nieco ironicznym tonem i zachowywał się , jak przystało na człowieka bardzo dobrze wychowanego . Wokulski dziwił się coraz więcej . Wokulski podał mu bilet i notatnik , w którym baron zapisał adres i swoje nazwisko nie omieszkawszy zrobić przy nim zakrętu . To mówiąc pocierał sobie kark z obu stron i krzywił się , jakby miał pełne usta chininy . Gdy wszyscy usiedli , hrabia zabrał głos : Ponieważ nie znałem tych panów , a zapewne i oni mnie , nie mogę więc posądzić ich o umyślną szykanę . Proszę jednak wyobrazić sobie , co za traf , że właśnie gdym wszedł do pokoju , rozmawiali o Wokulskim . Kto mówił , z przyczyny dymu nie widziałem ; wreszcie nie śmiałem podnieść oczu od talerza . Do kantorka zbliżył się Klejn z Lisieckim . Mraczewski spostrzegłszy , że są nie zajęci , zaczął rozmawiać z nimi , a pan Ignacy znowu został sam nad swoją księgą . W tym czasie pan Szastalski przysłał jej bukiet fiołków , a panna Izabela nie bez wyrzutów spostrzegła , że Apollo zaczyna być podobnym do Szastalskiego i że Molinari szybko zaciera się w jej pamięci . — Nie znajdował się w ręku Żydów — wtrącił półgłosem ktoś od stołu , gdzie siedzieli kupcy i przemysłowcy . — Przed piętnastoma . I jeszcze pani powiem — dodał patrzącej na niego z odchylonymi ustami — nie tylko nie prosiłbym , ale wprost nie przyjąłbym wyżebranej ofiary z czyjegoś serca . Takie dary zwykle bywają tylko połowiczne … „ Na co mam już czekać ? … czego dowiem się ? … Jeżeli Geist jest ordynarnym oszustem i jeżeli można kochać się w łopatce do węgli , jak ja w * niej * , to cóż mi jeszcze pozostaje ? … ” „ Czego on chce ode mnie ? — myślał Wokulski . — Może i on jedzie do prezesowej , ażeby na świeżym powietrzu złożyć pannie Izabeli stanowczą deklarację ? … Jeżeli go nie uprzedził ten Starski … ” „ Może chory ? ” — szepnął . — Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji . Może — odrobinę — do ciebie , żeś tak mało pisał o … mieście … W dodatku bardzo często ginął „ Kurier ” na poczcie , robiły się luki w wiadomościach , a wtedy męczyły mnie najgorsze przeczucia . — Córka moja , panie Rzecki , rujnuje się … szczerze mówię , że się rujnuje na ogłoszenia po zagranicznych pismach , a tu nic i nic … Kobieta młoda , panie … — I udał się jej . Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy . * Wszystkie * razem na wojnie strasznie goni , — Naturalnie . Zresztą znane nazwisko . Przed czterema laty uciekł biedak za granicę , bo posądzili go o zabicie tej … — A jeżeli i ja mam moje widoki na tę klacz , panie hrabio ? … — odparł . „ Więc nic … nic ! … ” — Zaproszenie na bal jutrzejszy — odparł sucho . Obtarliśmy oczy . Suzin rzuca się na fotel , opiera ręce na brzuchu i wybucha śmiechem . — Osiemdziesiąt osiem tysięcy … Podano sandacza , którego Wokulski zaatakował nożem i widelcem . Panna Florentyna o mało nie zemdlała , panna Izabela spojrzała na sąsiada z pobłażliwą litością , a pan Tomasz … zaczął także jeść sandacza nożem i widelcem . Wszedł Henryk Szlangbaum , blady , z błyskawicami w oczach . Stanął przed panem Tomaszem i kłaniając mu się rzekł : — Więc w ostateczności mamy serwis … srebra … — wybuchnęła panna Izabela załamując ręce . Teraz następuje wypadek główny , który opowiem z szybkością uderzenia piorunu . To w przykry sposób dotknęło pannę Izabelę i pomyślała : — W takim razie masz bardzo prosty sposób . Powiedz … — Naturalnie . To zarazem tłomaczy , dlaczego prezesowa pomimo bogactw tak mało wydaje na siebie . Istotnie , dzień był wyjątkowo gorący i jaskrawy : chodniki i kamienie ziały żarem , blaszanych szyldów ani latarniowych słupów nie można było dotknąć ręką , a z nadmiaru światła panu Ignacemu zachodziły łzami oczy i czarne płatki zasłaniały mu pole widzenia . — Tak — szepnąłem — przypomina go pani niebo , gdzie on mieszka obecnie . — Ciotka mówiła , że za kamienicę nikt nie da więcej nad sześćdziesiąt … Był już na rozległym placu Ujazdowskim , w którego południowej części znajdowały się zabawy ludowe . Pomieszane dźwięki katarynek , odgłosy trąb i zgiełk kilkunastutysiącznego tłumu ogarniał go jak fala nadpływającej powodzi . Widział jak na dłoni długi szereg huśtawek , kołyszących się w prawo i w lewo niby ogromne wahadła o potężnym rozmachu . Potem drugi szereg — szybko kręcących się namiotów , z dachami w różnokolorowe pasy . Potem trzeci szereg — bud zielonych , czerwonych i żółtych , gdzie przy wejściu jaśniały potworne malowidła , a na dachu ukazywali się jaskrawo odziani pajace albo olbrzymie lalki . A we środku placu — dwa wysokie słupy , na które teraz właśnie wspinali się amatorowie frakowych garniturów i kilkurublowych zegarków . — A może mnie wysłać do uniwersytetu ? — zapytał Stach . W sercu Wokulskiego obok nienawiści i podziwu błysnęła radość . W tej chwili Ochocki przetarł czoło jak zbudzony ze snu i patrząc na Wokulskiego nagle rzekł : Wokulski uciekł z sali straszliwie rozdrażniony . — Jak wszystkie histeryczki — mruknął eks-obywatel . — Straciła córeczkę , mąż ją porzucił … Same awantury ! … — Więc — basta ! … — przerwałem . — Moja głowa w tym , ażeby Wokulski bywał tu jak najczęściej , a pani … niech dobrze usposabia panią Helenę . Wyrwiemy Stacha z rąk tej panny Łęckiej i … bodaj przed świętym Janem wesele … Wokulski złożył książkę i zamyślił się . Wracając obok maneżu Wokulski znowu usłyszał trzaśniecie batem , po którym czwarty pan znowu rozpoczął kłótnię z zastępcą dyrektora . — Ach , pamiętam ! … Rzeczywiście , tak mi się wówczas zdawało … Dziś jednak , kiedym go poznała trochę lepiej , widzę , że nie należy do tej kategorii ludzi , których można się lękać . Uwielbia mię po cichu , to prawda ; ależ tak samo będzie mnie uwielbiał nawet wówczas , gdybym wyszła za … za mąż … Wielbicielom tego , co Wokulski , gatunku wystarcza spojrzenie , uścisk ręki … — Ależ to impertynent ! — rzekła dama w brylantach do swej towarzyszki w strusim piórze . — A ciebie przeprosił . Zbliżali się do ruin . Wokulski rozmyślał . Raz na przykład stary Szlangbaum , oczywiście w jakiejś ważnej sprawie , przez pół dnia szukał Wokulskiego . Był w sklepie — Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść aktorowi Rossiemu duży wazon z saskiej porcelany . Pobiegł do mieszkania — Wokulski dopiero co opuścił mieszkanie i pojechał do Bardeta po kwiaty . Stary Żyd , ażeby go dopędzić , krzywiąc się wziął dorożkę ; ale ponieważ ofiarowywał dorożkarzowi złoty i groszy osiem za kurs , zamiast czterdziestu groszy , więc nim dobili targu za złoty i groszy osiem i dojechali do Bardeta , Wokulski już opuścił zakład ogrodniczy . Figlarna kobiecinka , pomimo swoich trzydziestu pięciu lat ! … Ledwie jednego męża odwiozła na Powązki , a już ( dałbym sobie rękę uciąć ) sama przejechałaby się drugi raz za mąż , naturalnie za Wokulskiego . Nie zliczyłbym , dalibóg , ile tych bab ugania się za Wokulskim ( czy też za jego krociami ? ) . — Nie zmuszam pana — rzekł — do dzielenia się ze mną twoimi kłopotami . Mam dosyć własnych . — Za pozwoleniem ! — przerywa Wirski . — Mężczyzna pięćdziesięcioletni nie jest starym ; jest dopiero dojrzałym … — Proszę babci , nadejdzie zima i moja lalka nie będzie miała w czym wyjść na ulicę … Proszę babci , znowu mi spadło oczko . — Bardzo jestem szczęśliwy , że podobał się pani wieniec dla Rossiego . — Pańskie prośbe tyle znaczy dla mnie co rozkaz , panie Wokulski . — Jaśnie pan prosi pana ! — rzekł Mikołaj stając we drzwiach salonu . — Pięćdzie … ze czterdzieści tysięcy … Zgadłem ? … — pytał Rzecki , niepewnie patrząc na niego . — No … te spółki … ten sklep … ten obiad … Wszystko dla niej … I ja przez nią wyleciałem ze sklepu … — mówił Mraczewski opierając się na moim ramieniu , gdyż nie mógł ustać . — Jesas ! Jesas ! … wie ist das schrecklich … Aber sag mir , lieher Ignaz , wozu also bist du denn nach Ungarn gegangen ? — Kłuj Szwaba ! … — krzyczał nieludzkim głosem Katz , rwąc się naprzód . A że nie mógł wydobyć się z ciżby , więc podniósł karabin i walił kolbą w tornistry stojących przed nami kolegów . Usiadłem na fotelu , splotłem ręce tak , że mi kości w nich trzeszczały , i ze spokojną rozpaczą przysłuchiwałem się jękliwym opowiadaniom pani Misiewiczowej o hańbie , jaka na ich rodzinę spada co kilka lat , o śmierci , która jest kresem ludzkich cierpień , o nankinowych spodniach śp . Misiewicza i mnóstwie tym podobnych rzeczy . Nim upłynęła godzina , byłem pewny , że sprawa o lalkę skończy się aktem jakiegoś ogólnego samobójstwa , przy którym ja , konając u nóg pani Stawskiej , ośmielę się wyznać , że ją kocham . — Nasz , żydowski … „ Cóż to jest ? … — pomyślał . — Dziś niedziela , więc chyba nie wyjedzie … Nie może wyjechać w niedzielę … Zresztą wspomniałaby mi coś o tym ona lub prezesowa … ” — Nie rozumiem pana . — Teraz ja powiem , co by ten nowy człowiek dostał od pani — mówił Wokulski czując , że zbiera w nim gorycz . — Naprzód , dostałby długą listę wielbicieli dawniejszych , następnie , drugą listę wielbicieli , którzy nastąpią po nim , a w czasie antraktu miałby możność sprawdzania … czy na koniu dobrze leży siodło … — Widzę , o ile mi pani pokazuje — odpowiedział Wokulski z uśmiechem . — Trzeba jednak mieć bardzo poetycką fantazję , ażeby spostrzec te podobieństwa . „ No , już ja nie zginę ! … ” — mruknął , głęboko zniechęcony . „ Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy . Jedni giną z niedostatku , drudzy z rozpusty . Praca odejmuje sobie od ust , ażeby karmić niedołęgów ; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków , a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi , których największą zaletą jest wczesna śmierć . Pewnego dnia , we Francji , zwiedzała fabrykę żelazną . Zjeżdżając z góry , w okolicy pełnej lasów i łąk , pod szafirowym niebem zobaczyła otchłań wypełnioną obłokami czarnych dymów i białych par i usłyszała głuchy łoskot , zgrzyt i sapanie machin . Potem widziała piece , jak wieże średniowiecznych zamków , dyszące płomieniami — potężne koła , które obracały się z szybkością błyskawic — wielkie rusztowania , które same toczyły się po szynach — strumienie rozpalonego do białości żelaza i półnagich robotników , jak spiżowe posągi , o ponurych wejrzeniach . Ponad tym wszystkim — krwawa łuna , warczenie kół , jęki miechów , grzmot młotów i niecierpliwe oddechy kotłów , a pod stopami dreszcz wylęknionej ziemi . Godzina dziesiąta rano , nowa stacja . Pociąg staje pod dachem ; hałas , krzyk , bieganina . Wokulskiego napada od razu trzech Francuzów ofiarujących mu usługi . Nagle ktoś chwyta go za ramię . W tej chwili Wokulski wyskoczył . Jednocześnie konie lejcowe skręciły na środek drogi , dyszlowe poszły za nimi i brek silnie pochylił się na lewo . Wokulski podparł go , konie , ściągnięte przez stangreta , stanęły . „ Co za uczucie ! … co za namiętność ! … ” — powtarzała w duchu . — Przecież pan wie lepiej aniżeli ja , co to znaczy . Wokulski sprzedaje sklep … Dalibóg coraz mniej rozumiem politykę ! I kto wie , czy Stach Wokulski nie ma racji , że przestał się nią zajmować ( jeżeli przestał ? … ) . — Przyzna pani jednak , że urodzenie … — Owszem , trochę nabieram ciała . — I jakże się stało , że chcesz żenić się z nią ? — Wiesz ? … był na przyjęciu ! … — Nie z panną Łęcką , ale z panią Stawską . „ I na co on się narażał mówiąc coś podobnego ? ” — pomyślała panna Izabela . Nie przyszło jej do głowy , że co najwyżej narażał się na opuszczenie towarzystwa przed końcem kolacji . — To , wielmożny panie , mamy ruch w hotelu z tym Włochem ! … Schodzą się państwo jak do cudownego obrazu , ale najwięcej kobiety … — Zlicytują nam kamienicę … — Ci , którzy byli u pana ? — spytał Jumart . — Ludzie , jak inni : przewodnicy , wynalazcy , pośrednicy … Każdy pracuje , jak umie , i stara się swoją pracę zbyć najkorzystniej . A że lubią zarobić , jeżeli się da , więcej , niż warto , to już cecha Francuzów . Odtąd , ile razy przypomniała mu się Warszawa albo ile razy spotkał kobietę mającą coś szczególnego w ruchach , w ubiorze czy fizjognomii , wpadał do kawiarni i wypijał karafkę koniaku . Tylko wówczas śmiało przypominał sobie pannę Izabelę i dziwił się , że taki jak on człowiek mógł kochać taką jak ona kobietę . — Jak to — zawołałem — w taki sposób traktujesz zwierzenie się przed przyjacielem ? — Przypuszczam . Jeżeli więc dziś drasnęłam pana moimi żartami , to tylko przez życzliwość dla pana . Imponuje mi pańskie szaleństwo , chciałabym , ażebyś był szczęśliwy , i dlatego mówię : wyrzuć pan z siebie średniowiecznego trubadura , bo już mamy wiek dziewiętnasty , w którym kobiety są inne , niż pan je sobie wyobraża , o czym wiedzą nawet dwudziestoletni chłopcy . — Biedny chłopak ! — mówiła śmiejąc się . — Dostał po prezesowej tylko dwa tysiące rubli rocznie i dziesięć tysięcy ciepłą ręką . Radzę mu , ażeby ożenił się bogato , ale on woli jechać do Wiednia , a stamtąd zapewne do Monte Carlo … Mówiłam , ażeby jechał z nami . Będzie weselej , nieprawdaż ? … Na tych medytacjach upłynął mu czas do zamknięcia sklepu . Głowa go trochę bolała , więc wyszedł na spacer na Nowy Zjazd i wróciwszy do domu wcześnie spać się położył . Nie śmiała dokończyć frazesu . Wyręczył ją Wokulski . Nie sprzedał klaczy i sam puścił ją w szranki . Jak fale , gdy wiatr morzem zmąci ; Wówczas zbliżał się do niej stary Mincel i całował ją w rękę mówiąc : — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron już znacznie dalej . — Prawda , jaki ładny dzień ? W mieście upał , tu przyjemny chłód . Bardzo lubię Łazienki o tej godzinie : mało osób , więc każdy może znaleźć kącik wyłącznie dla siebie . Pan lubi samotność ? — A ty skąd wiesz ? Wokulski uczuł , że z serca usuwa się mu ogromny ciężar . Gdy zaś około pierwszej wjeżdżając do łazienkowskiego parku prezesowa ze znaczącym uśmiechem rzekła do panny Izabeli : — Zatem szanowny panie Wokulski , kamienicę państwa Łęckich ( lekko schylił głowę ) kupuje , w imieniu pańskim , nie ja , tylko obecny tu ( ukłonił się ) pan S. Szlangbaum … — A to cała historia ! — odpowiedział Mraczewski rzucając się na fotel . — Przyjechaliśmy tu dziś z Suzinem o jedynastej … Od pierwszej do trzeciej byliśmy z nim u Wokulskiego , a po trzeciej wpadłem na chwilę do matki i na chwilę do pani Stawskiej … Pyszna kobieta , co ? … — Musimy się lepiej poznać , panie Wokulski — mówił książę . — Musisz pan zbliżyć się do naszej sfery , w której , wierz mi , są rozumy i szlachetne serca , ale — brak inicjatywy … I w tej chwili przestrasza się własnych słów … — Majątek masz — mruczał — o sławę , przynajmniej dotychczas , nie dobijasz się … Tu musi być kobieta ! … — zawołał . — Cóż ja na to poradzę ? Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar . Ale myślał o czym innym i wahał się . Zobaczywszy pana Ignacego Szlangbaum zawiesił swoją jałową pracę i otarł pot z czoła . Wokulski podniósł się i przeciągnął jak człowiek , któremu zrobiono operację rozpalonym żelazem . — Przepraszam pana — odezwał się do zaniepokojonego barona — ale jestem tak rozstrojony , że po prostu nie wiedziałem , co mówię … „ Tak — szepnął — z tymi panami przyjemniej żyć aniżeli z kupcami . Oni są naprawdę ulepieni z innej gliny … ” — Niejaki Wokulski , kupiec , żelazny człowiek . Przy jego pomocy zorganizuję nasze mieszczaństwo , stworzę towarzystwo do handlu ze Wschodem , tym sposobem dźwignę przemysł … „ Naprzód — należałoby wiedzieć , czy panna Izabela może kochać kogokolwiek … ” Po półgodzinnej , poufałej konwersacji z panem Tomaszem hrabina pożegnała siostrzenicę , jeszcze raz polecając jej Starskiego . — W imię Ojca i Syna ! … — przeżegnała się staruszka . — On nieszczęśliwy , on , który ma taki sklep , spółkę , taki straszny majątek ? … On , który niedawno sprzedał kamienicę ? … Chyba że ma długi , o których ja nic nie wiem . — Pan — zawołałem — pan widziałeś triumfalny powrót Napoleona do Paryża ? … Wokulskiemu coraz więcej podobał się rezolutny chłopak . Wokulski sięgnął do kamizelki i dał mu pięć rubli czując , że poczyna sobie jak parweniusz . Wokulski odgadł , że nie cieszy się łaskami wiernego sługi , który był przy pojedynku . — Nie , panie — mówi znowu on — ja tylko powtarzam , co gada całe miasto . Nie myślę bynajmniej szkodzić Wokulskiemu , osobliwie w opinii pana , który jesteś jego przyjacielem ( i słusznie , boś patrzył na tego człowieka , kiedy był inny niż dziś ) , ale … Przyznaj pan , że ten człowiek szkodzi naszemu przemysłowi … Nie sądzę również jego patriotyzmu , panie Rzecki , ale … szczerze panu powiem ( bo przecie wobec pana muszę być szczery ) , że te perkaliki moskiewskie … Rozumie pan ? … Gość , przybyły do sklepu z zamiarem kupienia parasola , oderwał Klejna od Rzeckiego . Panu Ignacemu zaczęły krążyć po głowie bardzo szczególne myśli . Teraz spostrzegła panna Izabela , że w wielkim świecie usuwa jej się grunt pod nogami , więc zdecydowała się obniżyć skalę wymagań . Ale że baron i marszałek pomimo swoich majątków budzili w niej niepokonaną odrazę , więc odkładała stanowczą decyzję z dnia na dzień . Tymczasem pan Tomasz zerwał z towarzystwem . Marszałek nie mogąc się doczekać odpowiedzi wyjechał na wieś , strapiony baron za granicę i — panna Izabela pozostała kompletnie samą . Wprawdzie wiedziała , że każdy z nich wróci na pierwsze zawołanie , ale — którego tu wybrać ? … jak przytłumić wstręt ? … Nade wszystko zaś , czy podobna robić z siebie taką ofiarę mając niejaką pewność , że kiedyś odzyska majątek , i wiedząc , że wówczas znowu będzie mogła wybierać . Tym razem już wybierze , poznawszy , jak ciężko jej żyć poza towarzystwem salonów … — Czy i kuzynek należy do spisku przeciw mnie ? — zapytała panna Izabela . — Z szyderstwem , kuzynie , nie ma rozprawy ! — wybuchał książę i uciekał . Biegł do siebie , kładł się na szezlongu z rękoma splecionymi pod głową i patrząc w sufit widział przesuwające się na nim postacie nadludzkiego wzrostu , siły , odwagi , rozumu , bezinteresowności . To byli — przodkowie jego i hrabiego ; tylko że hrabia zapierał się ich . Czyżby istniała w nim jaka przymieszka krwi ? … „ Przenieść jego brata pod Skierniewice … ” — dodał jakiś głos . — Chodzi o inte … to jest o plan , a raczej … o projekt zawiązania spółki do ułatwienia handlu … — Podlec ! — mruknął Wokulski dosyć głośno . — Kiedy grzecznie pytają , to grzecznie trzeba odpowiadać — rzekł człowiek i podszedł bliżej . Wokulski podniósł głowę . Po południu jednak zrobił sobie uwagę , że może hrabina Karolowa liczy na niego . A w takim razie nie wypada cofać się lub złożyć tylko pięć półimperiałów . Wydobył więc z kasy jeszcze pięć i wszystkie zawinął w bibułkę . Co tu dużo gadać . Uplacował się chłopak gdzieś na Starym Mieście i przez pół roku żył ze swej gotówki kupując za nią dużo książek , ale mało jedzenia . Wydawszy pieniądze począł szukać roboty , i wtedy — trafiła się rzecz dziwna . Kupcy nie dali mu roboty , gdyż był uczonym , a uczeni nie dali mu także , ponieważ był eks-subiektem . Został tedy , jak Twardowski , uczepiony między niebem a ziemią . Może rozbiłby sobie łeb gdzie pod Nowym Zjazdem , gdybym od czasu do czasu nie przyszedł mu z pomocą . VIII . Pamiętnik starego subiekta „ Tyran … despota ! … ” — pomyślała . I na samą myśl o tym Wokulski uczuł pragnienie śmierci , ale tak zupełnej , żeby nawet resztki jego popiołów nie zostały na ziemi . — Gdybyśmy — rzekł po chwili — mogli zostać do wakacyj , to … Ale tak ! … Niech nam pani baronowa zabierze umeblowanie . — Świadectwo dostanie pan dobre — odparł Wokulski . — Pan Rzecki wypłaci panu pensję za następny kwartał , wreszcie — za pięć miesięcy … A powód jest ten , że ja i pan nie pasujemy do siebie … Zupełnie nie pasujemy . — Mój Ignacy , zrób z panem Mraczewskim rachunek do pierwszego października . — Mnie nie było już w domu . Służąca pani Stawskiej pogorszyła sprawę wymyślając rewirowemu na ulicy , za co nawet siedzi w kozie … Ta znowu właścicielka paryskiej pralni , ażeby przypochlebić się baronowej , wymyślała pani Stawskiej … Tyle tylko mamy dziś satysfakcji , że poczciwe studenciny wylały na łeb baronowej coś tak obrzydliwego , że się domyć nie może … — A następnie spiszemy akcik , mocą którego pan S. Szlangbaum zaciąga od wielmożnego S. Wokulskiego dług w kwocie dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo nabytej przez siebie kamienicy . Gdyby zaś pan S. Szlangbaum do dnia 1 stycznia 1879 roku powyższej sumy nie zwrócił … Dziś już na pewno wiem , za kim on tęsknił w Bułgarii , dla kogo zębami i pazurami zdobywał majątek … Ha , wola boska ! … Pamiętam , że kiedy Ludwik Napoleon ( późniejszy cesarz Napoleon III ) uciekł z więzienia w roku 1846 , zakotłowało się w całej Europie . Nikt nie wiedział , co będzie ? Ale wszyscy ludzie rozsądni przygotowywali się do czegoś , a wuj Raczek ( pan Raczek ożenił się z moją ciotką ) ciągle powtarzał : — Ach , w takim razie przepraszam … To może być pod innym numerem … — mówił gość cofając się i kłaniając . — I dlaczegóż to stajesz pan nad grobem ? — spytał Wokulski . Wchodzę do tych dam … A , znowu cała awantura ! Pani Stawska siedzi blada na stołeczku , a pani Misiewiczowa ma na głowie chustkę zmoczoną w wodzie uśmierzającej . Pachnie staruszka o dwa łokcie kamforą i mówi lamentującym głosem : Była chwila , że Wokulski uczuł żal do panny Izabeli . Jak można zapalać się do człowieka , z którego nawet hotelowa służba żartuje ! … Jak można zapisywać się na długą listę jego wielbicielek … Czy w końcu godziło się zmuszać go , ażeby szukał znajomości z takim płytkim blagierem ! … — O , panie Wokulski , tamci dużo robili . Przede wszystkim stworzyli Francję , byli jej rycerzami , wodzami , ministrami i kapłanami . A nareszcie zgromadzili te skarby sztuki , które pan sam podziwia . — Jak się ta kobieta kompromituje — szepnął nasz adwokat . — Włóczy się po sądach , bierze takiego szubrawca na doradcę … „ Naiwna jest ta Felcia ” — rzekła do siebie . — To ja jestem , panno hrabianko … Dawid Szpigelman — odpowiedział niewielki człowiek z czarnym zarostem i w czarnych okularach . — Ja do pana hrabiego przyszedłem na mały interes … A on , jakby nigdy nic , odpowiada : — Kto pani sprzedał tę lalkę ? — zapytał sędzia Stawskiej . — Weźże do rąk tę stal … Hultaj Maruszewicz wypatrzył ze swych okien , że pani Stawska ubiera lalkę , a baronowa poszła do niego z lornetką , ażeby to sprawdzić … Dama obejrzała się , lecz spostrzegłszy go odwróciła głowę . Od tej pory czas miał dla niego dwie fazy . Kiedy patrzył na pannę Izabelę , czuł się absolutnie spokojnym i jakby większym ; nie widząc — myślał o niej i tęsknił . Niekiedy zdawało mu się , że w jego uczuciach tkwi jakaś omyłka i że panna Izabela nie jest żadnym środkiem jego duszy , ale zwykłą , a może nawet bardzo pospolitą panną na wydaniu . A wówczas przychodził mu do głowy dziwaczny projekt : Jakoż dom zawala się . Panna Izabela , uśmiechnięta , wylatuje z niego jak ptak , a Wokulskiego nie widać … W maju i czerwcu wizyty pani Meliton stały się częstszymi , ku zmartwieniu Rzeckiego , który podejrzewał spisek . I nie mylił się . Był spisek , ale przeciw pannie Izabeli ; stara dama dostarczała ważnych informacyj Wokulskiemu , ale dotyczących tylko panny Izabeli . Zawiadamiała go mianowicie : w których dniach hrabina wybiera się ze swoją siostrzenicą na spacer do Łazienek . — Kiedy nie pamiętam , gdzie skończyłam … — I wystoję się z godzinę w dusznej sali ! — odmrukuje jegomość . „ Cóż to za okropność już nigdy jej nie zobaczyć … Kto zresztą wie , czy miłosierdzie nie jest najlepszą sprawiedliwością ? … Jaki ja się robię sentymentalny ! … ” „ Już zrobiłem wybór ! … ” — pomyślał Wokulski . Ledwie odszedł , pochwycił Wokulskiego adwokat . — Więc jak się panowie nazywacie ? — spytał sędzia . — Trzeba raz zerwać z tym kramarstwem — odezwał się po chwili . — Interes żaden , a wymagania ogromne . Na parterze — szereg arkad i posągów , na pierwszym piętrze olbrzymie kolumny kamienne i nieco mniejsze marmurowe , ze złoconymi kapitelami . Na wysokości dachu w kątach orły i złocone posągi , unoszące się nad złoconymi figurami rozhukanych koni . Dach bliżej płaski , dalej kopuła zakończona koroną , a jeszcze dalej — dach trójkątny , również dźwigający na szczycie grupę figur . Wszędzie marmur , brąz , złoto , wszędzie kolumny , posągi i medaliony … — No , to zmów jedno Zdrowaś … Tylko uklęknij … Patrz się tam … — Ja — odpowiedział jakiś prawie obcy mi głos . — Twego imiennika . — Zatem żeni się pan , panie Ochocki ? … Mraczewski utkwił w nim błękitne oczy , w których malowało się najwyższe zdumienie . — Oto jest decymetr sześcienny , pełny , odlany ze stali ; weź go w rękę , ile waży ? — Czałkiem beż potrzeby gniewa się pan , bo przecie to dla pańszkiego honoru , nie dla mego — odparł służący i wychodząc trzasnął drzwiami . Wokulski wciąż się śmiał . Nawet kiedy opowiedziałem ostatnie chwile i straszną śmierć Katza , starowina wprawdzie rozpłakała się , pierwszy raz od czasu , jak ją znałem ; niemniej jednak otarłszy łzy i wziąwszy się znowu do swej pończochy , szeptała : Niewiele brakowało , ażeby pan Ignacy upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą głową z teatru . Na szczęście , w ósmym rzędzie krzeseł zobaczył znajomego fabrykanta pierników , który w odpowiedzi na ukłon Rzeckiego opuścił swoje miejsce i zbliżył się do pierwszego rzędu . — A , szelma ! — wrzasnął stary Mincel i nim zdałem sobie sprawę z sytuacji , przeciągnął po mnie jeszcze parę razy dyscyplinę , od wierzchu głowy do podłogi . — Jak to , nie zbieracie państwo rydzów ? — dziwiła się panna Felicja . — Cudowne rydze ; jest ich takie mnóstwo , że nam nie wystarczy koszyków i będziemy chyba musiały sypać je do bryczki . Dać ci , Belu , koszyk ? … — Odwagi … odwagi … — odpowiedział jej tym samym tonem Starski . „ Co ? … Baronowa Krzeszowska na drugim piętrze ! … Co ? … co ? … Maruszewicz w lewej oficynie na pierwszym ? , Szczególny zbieg okoliczności . Trzecie piętro od frontu studenci … Ale kto może być ta piękność ? Prawa oficyna , pierwsze piętro — Jadwiga Misiewicz , emerytka , i Helena Stawska z córeczką . Z pewnością ona . ” — Właściwie to mnie rujnują komornicy … — Żal mi pana — odpowiedział adwokat ściskając go za rękę . — Bardzo go proś — rzekła do panny Florentyny — ażeby przyjechał jak najśpieszniej … Bo gdyby tych obrzydliwych Żydów zastał u nas Starski … — Zaczekajże … — mówiła gorączkowo baronowa . — Zaraz Marianna wyniesie się z kuchni , to ty tam … Rumieniec panny Izabeli wzmocnił się . — To nieszczęśliwa kobieta — przerwała pani Stawska . — Straciła córkę . Uderzyło go naprzód to , że Paryż jest podobny do olbrzymiego półmiska , o dziewięciu wiorstach szerokości z północy na południe i o jedynastu długości ze wschodu na zachód . Półmisek ten w stronie południowej jest pęknięty i przedzielony Sekwaną , która przecina go łukiem biegnącym od kąta południowo – wschodniego przez środek miasta i skręca do kąta południowo – zachodniego . Ośmioletnie dziecko mogłoby wyrysować taki plan . — A — choćby do piekła . Już mi tak dokuczyli … Ale … Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy . Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy na fotelu wziął do rąk tom przygotowanej na ten cel ekonomii Supińskiego . Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski . — Natychmiast . — Musiała panu mówić , że arystokracja pielęgnuje nauki i sztuki , że jest mistrzynią dobrych obyczajów , a jej stanowisko celem , do którego dążą demokraci , i tym sposobem uszlachetniają się … Ciągle słyszę te argumenta ; uszami już mi się wylewają . Na domiar szyderstwa losu z całej niegdyś falangi zostało jej tylko dwu wielbicieli . Ochockim nie łudziła się : on więcej zajmował się jakąś latającą maszyną ( co za obłęd ! ) aniżeli nią . Za to asystowali jej , zresztą nie narzucając się zbytecznie , marszałek i baron . Marszałek nasuwał jej na myśl zabitego i oparzonego wieprza , jakie czasem spotykała w rzeźniczych furgonach na ulicy ; baron znowu wydawał się jej podobnym do niewyprawnej skóry , których całe stosy można widywać na wozach . Obaj stanowili dziś ostatnie jej otoczenie , nawet skrzydła , jeżeli , jak mówiono , była naprawdę aniołem ! … Okropna kombinacja dwu tych starców prześladowała pannę Izabelę dniem i nocą . Czasem zdawało się jej , że jest potępiona i że już za życia rozpoczęło się dla niej piekło . Ciekawym , co on zrobi ! Ciekawym ! … — Pan Wokulski sam wprowadza Żydów do handlu — bryznął oponent ze stanu kupieckiego . Chwilami znowu zabierał w nim głos przyrodnik i psycholog : — O , nie , nie ta … Tamta miała popielatą sukienkę i czarne buciki , a ta ma brązowe buciki ! … — Jeżeli pan nie ma nic przeciw temu — przerwała panna Izabela uśmiechając się do Wokulskiego — to przejdziemy do salonu , a ojciec tymczasem odpisze … — Bardzo proszę — odparła hrabina . — Macie tu panowie wolny stolik … Ja opuszczę was na chwilę … Do tej chwili co kilkadziesiąt kroków , na prawo i na lewo , rozsuwały się domy i widać było jakąś boczną ulicę . Teraz jednolita ściana domów ciągnie się przez kilkaset kroków . Zaniepokojony , pośpiesza i ku wielkiemu zadowoleniu dociera nareszcie do bocznej ulicy ; skręca trochę na prawo i czyta : Rue St. Fiacre — Dlaczego nie przyjeżdżasz po transporta ? — pytał Wokulski . — Tak , ale armat nie słyszę … Owszem , słyszę — dodałem skupiwszy uwagę . Grzmot armat i łoskot karabinów zlały się w jedno ogromne warczenie , już nie ogłuszające , ale wprost ogłupiające . Ogarnęła mnie apatia . No , można wyjechać nawet do Paryża i nawet po wariacku , ale nie w takich czasach . Tu , panie , kongres berliński nawarzył piwa — tu , panie , Anglia , panie , za Cypr , Austria za Bośnię … Włochy krzyczą wniebogłosy : „ Dajcie nam Triest , bo będzie źle … ” Tu już słyszę , panie , w Bośni krew się leje potokami i ( byle żniwa skończyć ) wojna buchnie przed zimą jak amen w pacierzu … A on tymczasem daje nura do Paryża ! … — Masz rację . Ale swoją drogą , jeżeli baby kłócą się , trzeba je rozdzielić … Namów Stawską , ażeby sama na siebie założyła sklep , a my jej dostarczymy funduszów . Od razu o tym myślałem , a teraz widzę , że nie warto dłużej odkładać . Wprawdzie starsi panowie jeszcze obsypywali ją grzecznościami z powodu piękności i elegancji , za to młodzi , szczególnie utytułowani lub majętni , traktowali ją chłodno a krótko ; gdy zaś , zmęczona samotnością i banalnymi frazesami , nieco żywiej odezwała się do którego , patrzył na nią z wyraźnym przestrachem jakby lękając się , że ona chwyci go za szyję i natychmiast pociągnie do ołtarza . Powitali prezesową , która odpowiedziała im życzliwie , lecz z powagą . Widziany z Panteonu i z Trocadero , Paryż przedstawiał się jednakowo : było to morze domów , przecięte tysiącem ulic , nierówne dachy wyglądały jak fale , kominy jak odpryski , a wieże i kolumny jak większe fale . — Jaki ? … — Nie rozumiem pańskiego uniesienia — rzekłem spokojnie . „ Więc to Maruszewicz — pomyślałem . — Ładna para … ” — Siądźmy , panie Wokulski — mówił książę . — Wybornie zdarzyło się , ponieważ mam do pana ważny interes . Wyobraź pan sobie , że pańskie projekta wywołały wielki popłoch między naszymi bawełnianymi fabrykantami … Wszak dobrze powiedziałem — bawełnianymi ? … Oni utrzymują , że pan chce zabić nasz przemysł … Czy istotnie konkurencja , którą pan stwarza , jest tak groźna ? … — Tylko , pani baronowo , bez żadnych pogróżek ! — odpowiada adwokat . — Nie , panie . Chciałem tylko opowiedzieć się względem powrotu do Zasławia . — Posłuchaj — przerwała panna Izabela . — Od roku już straciliśmy stanowisko w świecie . Nie zaprzeczaj , bo tak jest , wszyscy o tym wiemy . Dziś jesteśmy zrujnowani . Klejn lękliwie obejrzał się dokoła sklepu , a widząc , że ich nikt nie śledzi , zaczął szeptać : Po rozmowie z tym poczciwym kupcem , którego nawet nazwiska nie wymienię , i po wszystkich anonimach , jakie odebrałem , postanowiłem sobie zapisywać rozmaite opinie wypowiadane przez dobrych ludzi o Wokulskim . Przyglądał się jesiennemu słońcu , szarym ścierniskom i pługom z wolna orzącym ugory i pełen głębokiego smutku w duszy , wyobrażał sobie chwilę , w której już zupełnie straci nadzieję i ustąpi miejsca przy pannie Izabeli Ochockiemu . Cwałuję tedy na ulicę , buch ! w dorożkę , jadę jak trzy lokomotywy i wpadam jak raca kongrewska do tej pięknej , tej szlachetnej , tej nieszczęśliwej , tej od wszystkich opuszczonej pani Heleny . Mam pełne piersi wesołych okrzyków i otwierając drzwi chcę zawołać ze śmiechem : „ Kpijcie , panie , z całego świata ! … ” Wtem wchodzę i — cały mój dobry humor zostaje za progiem . — Ja nie wytoczę … Nie jestem prokuratorem , który ma obowiązek ścigać fałszerzy . Zresztą nie chcę dawać inicjatywy do gubienia jakiegoś zapewne biedaka , który zabija się pracą nad naśladowaniem cudzych podpisów … Czekam więc , ażeby Goldcygier wystąpił z akcją , a dopiero wówczas nikogo nie oskarżając przyznam , że to nie mój podpis . — Kobiety , panie Ochocki . — Nie mam nikogo . „ Zdaje mi się , że trochę utyłem . ” Patkiewicz , jako medyk , pomacawszy puls baronowej , kazał jej zadać waleriany i najspokojniej wyszedł . A tymczasem w ich lokalu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku . Kiedy już skończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył , Maleski nagle przypomniał sobie , że oba klucze : od zamku i zatrzasku — ma w kieszeni . X. Pamiętnik starego subiekta — Dobrze , więc powiedziałabym mu wszystko kończąc w ten sposób : pamiętaj , że Chrystus przebaczył Magdalenie , od której przecie ja jestem mniej grzeszna , no i przynajmniej mam równie piękne włosy … Przeszedł około franta i spojrzał mu w oczy . Elegantowi monokl spadł na kamizelkę i opuściła go ochota do półuśmieszków . Odbył się drugi wyścig , muzyka znowu zagrała . Wokulski pobiegł do trybuny , a spotkawszy Yunga , który z siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi , szepnął mu : Pan Tomasz był zachwycony , szczególnie gdy pomyślał , że wszystkie te owacje spotykają go w przeddzień sprzedaży domu ; rok temu bliskość podobnego wypadku odstraszała ludzi … Wokulski milczał . — Za pozwoleniem ! — przerwała mu śmiejąc się . — W tej chwili powiedział pan kompliment samemu sobie … — Jeszcze by też nie były , jak pan przychodzi — odpowiedziała mrużąc oczy . Ale kiedy stanęliśmy pode drzwiami i rządca zadzwonił , doznałem skurczu w łydkach . Nie mogłem ruszyć się z miejsca i tylko dlatego nie uciekłem . W jednej chwili opuściła mnie odwaga , przypomniałem sobie sceny z licytacji … — Dalibóg ! więcej nie warto … — wtrąca jegomość z miną łajdaka . Skrzydłowe bataliony oddalały się od nas coraz bardziej ; wreszcie prawy zniknął za wzgórzami , a lewy o paręset sążni od nas dał nurka w szeroki parów i tylko kiedy niekiedy błysnęła fala jego bagnetów . Podzieli się gdzieś huzarzy i armaty , i ciągnąca z tyłu rezerwa , i został sam nasz batalion , schodzący z jednego wzgórza , ażeby wejść na drugie , jeszcze wyższe . Tylko od czasu do czasu z frontu , od tyłu albo z boków przyleciał jakiś jeździec z kartką albo z ustnym poleceniem od majora . Prawdziwy cud , że od tylu poleceń nie zamąciło mu się we łbie ! Przed nami , może na pół wiorsty , bałwaniła się szeroka kolumna dymu , którą budzący się wiatr niekiedy rozdzierał . Wówczas na chwilę można było widzieć długi szereg nóg albo kasków , z połyskującymi obok nich bagnetami . Nad tamtą kolumną i nad naszą kolumną szumiały granaty , wymieniane pomiędzy baterią węgierską , która strzelała spoza nas , i austriacką , odzywającą się ze wzgórz przeciwległych . — W buzię nie można . Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze . Tu i owdzie na ulicy kłębił się kurz wzniecony miotłami stróżów , dorożki pędziły bez pamięci albo zatrzymywały się bez powodu , a nieskończony potok przechodniów ciągnął się w jedną i drugą stronę chyba po to , ażeby utrzymywać ruch w mieście . Niekiedy pod ścianą domów przesuwali się ludzie obdarci , skuleni , z rękami wbitymi w rękawy , jakby to był nie czerwiec , ale styczeń . Czasem na środku ulicy przewinął się chłopski wózek napełniony blaszanymi konwiami , a powożony przez zuchowatą babę w granatowym kaftanie i czerwonej chustce na głowie . Wokulski zebrał myśli . — I ja trzydzieści tysięcy … * tek * ! … — dorzucił hrabia – Anglik kiwając głową . — Panie ! … — przerwała z uśmiechem panna Izabela — ależ to jest podstęp . Ja chcę spłacić jeden dług , a pan chce mnie zmusić do zaciągania nowych . Czy to właściwe ? … Na drugi dzień swego pobytu w Warszawie odpisał Suzinowi , że propozycje przyjmuje i że w połowie października będzie w Moskwie . Późnym zaś wieczorem wyjechał do prezesowej , której majątek leżał o kilka mil od niedawno wybudowanej kolei . — Można je mieć przy tysiącu rubli . Szczęście każdy nosi w sobie . Wchodząc powtórnie do stajenki usłyszał znowu charakterystyczny łoskot głowy ludzkiej uderzanej o ścianę . Jakoż istotnie z sąsiedniego przedziału wybiegł mocno zarumieniony chłopak stajenny , Szczepan , z włosami ułożonymi w taki wicherek , jakby mu dopiero co wyjęto z nich rękę , a zaraz po nim ukazał się i furman , Wojciech , który ocierał o kurtkę nieco zatłuszczone palce . Wokulski dał starszemu trzy ruble , młodszemu rubla i obiecał im na przyszłość gratyfikację , byle tylko klaczka nie miała krzywdy . — Rany boskie ! — wołam . — A panu kto powiedział ? … — To będzie zależało od metody odwetu — odpowiedziała panna Izabela i znowu zarumieniła się . Panna Izabela była niepospolicie piękną kobietą . Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe . Wzrost więcej niż średni , bardzo kształtna figura , bujne włosy blond z odcieniem popielatym , nosek prosty , usta trochę odchylone , zęby perłowe , ręce i stopy modelowe . Szczególne wrażenie robiły jej oczy , niekiedy ciemne i rozmarzone , niekiedy pełne iskier wesołości , czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód . — W dawnych czasach , kiedy jeszcze mój dziaduś łapał ptaki między dębami , po tych kamieniach , cośmy nimi szli , płynęła woda . Teraz ona pokazuje się tylko na wiosnę albo po wielkim deszczu , ale za małości dziadusia szła przez cały rok . I był strumień w tym miejscu . — W takim razie poproś pana Wokulskiego , ażeby ci częściej towarzyszył — odpowiedziała hrabina tonem jakiejś osobliwej słodyczy . Wokulski także miał po Nowym Roku batalię z tą spółką , którą założył do handlu z cesarstwem . Myślę , że jeszcze jedna sesja , a rozpędzi swoich wspólników na cztery wiatry . Cóż to za dziwni ludzie , choć wszystko inteligencja : przemysłowcy , kupcy , szlachta , hrabiowie ! On im stworzył spółkę , a oni uważają go za wroga tej spółki i sobie tylko przypisują zasługę . On im daje siedem procent za pół roku , a ci jeszcze się krzywią i chcieliby pozniżać pensje pracownikom . Skoro zaś kupi kamienicę , przede wszystkim wypędzi z niej studentów , a zapewne i biedną panią Helenę . Gdybyż choć na tym ograniczyła swoją nienawiść … Panna Florentyna bierze lampę i obie z kuzynką idą do jej gabinetu . Panna Izabela siada na szezlongu , zasłania ręką oczy przed światłem i mówi : — Oho ! … z pięćdziesiąt rubli . Nie wiem nawet , skąd się wziął , bo za wszystko płacę podwójnie . Ale jest … U nas tak zawsze . A jeszcze jak usłyszą , że tamten pan ma pieniądze , to powiedzą , że ich okradłam , i narachują , ile im się podoba . — O ! … ciekawy pan ! … — wrzasnęła . — Za to , że mu gospodarz pensji nie płaci . Stary wciąż pisał i zdawał resztę , od czasu do czasu dotykając palcami swojej białej szlafmycy , której niebieski kutasik zwieszał mu się nad okiem . Czasem szarpnął kozaka , a niekiedy z szybkością błyskawicy zdejmował dyscyplinę i ćwiknął nią którego ze swych synowców . Nader rzadko mogłem zrozumieć : o co mu chodzi ? synowcy bowiem niechętnie objaśniali mi przyczyny jego popędliwości . — Złoty krzyż … — Któż więc im będzie służył ? … Bo ja , choć jestem Żyd , także nie wdzieję liberii tych parchów . Zresztą — dodał — skądże panu takie myśli przychodzą ? Jeżeli sklep zostanie sprzedany , pan będziesz miał świetną posadę przy spółce handlu z cesarstwem … — Czy — zapytał Wokulski — w każdego może pan wmówić , że łopatka od węgli jest kobietą i że chustka waży sto funtów ? … Nawet niektóre krowy poznawały swoją panią i witały ją stłumionym rykiem , podobnym do mruczenia . Rzucił się na fotel . — Panie — ja jestem Szlangbaum , właśnie syn tego „ podłego ” lichwiarza , na którego pan tyle wymyślał w sklepie przy moich kolegach i gościach … — O panie , aż nadto jasno ! … Co byś pan jednak powiedział , gdyby kokieteria Beli była tylko niewinnym odwetem , a raczej ostrzeżeniem ? … Wokulski opuścił magnetyzera wcale niezadowolony . Jeszcze nie wątpił , że panna Izabela mogła oczarować go ; miała przecież dosyć czasu . Ale znowu Geist nie mógł go uśpić w ciągu paru minut . Zresztą Palmieri twierdzi , że uśpieni nie pamiętają swoich przywidzeń ; on zaś pamięta każdy szczegół wizyty starego chemika . — Po drugie , widzi pan , że ona się puszczała , to przez nieszczęście , źli ludzie ją skrzywdzili i temu ona nie winna . Ale żeby ona teraz nade mną chorym płakała , a do wielmożnego pana chodziła , to już byłaby taka szelma jak wściekły pies , co to tylko zabić , ażeby ludzi nie kąsał . — Nu , to stukła się jej tylko głowa , a reszta gdzie ? … — A dlaczego kupił mój serwis i srebra ? Panna Izabela spostrzegłszy , że ojciec stopniowo odzyskuje siły i władzę nad sobą , powstała z klęczek i usiadła na szezlongu . — Kiedy ? skąd ? … — zapytała zmieszana . „ Ratuj się , Patkiewicz ! ” — woła z góry Maleski . — Wynudził pana stary — rzekł do Wokulskiego — co ? … — Później … Daj mi księgę . — Nic pilnego . Ale o stryju zupełnie już zapomniałeś . A on , biedak , leży niedaleko stąd , o trzy mile , w Zasławiu … Może byście tam jutro pojechali . Okolica ładna , są ruiny zamku … Moglibyście bardzo przyjemnie czas przepędzić i zrobić coś z tym kamieniem nagrobnym . — On sam — odpowiada jegomość w foczej skórze . — Panie Wirski — rzekłem — chłopi … Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada : „ Czego on chce ode mnie ? ” — pomyślał Wokulski , a głośno rzekł : — Możemy pójść w stronę Łazienek … — Więc … nieprzyjemnym — poprawiła się panna Izabela . A w jakim celu zajmuje się furmanem Wysockim albo jego bratem , dróżnikiem z kolei żelaznej ? Po co kilku biednym czeladnikom założył warsztaty ? Po co opiekuje się nawet nierządnicą , która choć mieszka u magdalenek , mocno szkodzi jego reputacji ? … Szli jakiś czas w milczeniu ku najdzikszej stronie parku . Kiedy niekiedy spomiędzy starych drzew mignęło okno pałacu , połyskujące czerwonymi blaskami zachodu . Niech więc żyje Francja z Napoleonidami , a Wokulski z panią Stawską ! … — Bądź spokojny . Znajdziem tu inżynierów kolejowych i morskich , i wojskowych … Mnie nie o nich chodzi , ale o człowieka , który by gadał za mnie — dla mnie . Zresztą , mówię tobie , jak zejdziemy tam na dół , miej ty dwie pary oczów i dwie pary uszów , ale jak wyjdziemy stamtąd , nie miej ty nawet pamięci . Ty to potrafisz , Stanisławie Piotrowiczu , a o resztę nie pytaj się . Ja zarobię dziesięć procent , tobie dam dziesięć procent od mego zarobku i sprawa skończona . A na co to , dla kogo i przeciw komu — nie pytaj . Mija dwie sale , tak puste , że nie widać w nich ani krzesła na podłodze , ani gwoździa w ścianie . Sale te tworzą przysionek jednego z wydziałów sprawiedliwości , lecz są widne i wesołe . Przez otwarte okna wlewają się tu potoki słonecznych blasków i gorący lipcowy wiatr nasycony warszawskimi pyłami . Pan Ignacy słyszy świegot wróbli i nieustanny turkot dorożek i doznaje dziwnego uczucia dysharmonii . — Kiedy wracasz ? — zapytał go doktór . Spojrzała na bok i zobaczyła utkwione w siebie oczy Wokulskiego . Ponieważ miała do wyboru albo przypisać swoje triumfy „ temu wiekowi ” , albo Wokulskiemu , więc … poczęła zastanawiać się nad Wokulskim . — Exposition ! … — Osły ! … — zaśmiał się kapitan i podciął swego konia . — Nie . Im jestem winien ze dwa tysiące , może trochę więcej … Ale , powiadam ci , panie Stanisławie ( bo to cała awantura ! ) , ktoś w marcu wykupił moje dawniejsze weksle . Kto ? nie wiem ; jednakże , na wszelki wypadek , chcę być przygotowany . Wokulski wydobył noteskę , ołówek i napisawszy podał chłopcu . — Ach , Boże ! … — krzyknęła znowu pani baronowa zataczając się . — Wasze kobiety są akurat tyle warte co i mężczyźni . Wokulski za dziesięć lat mógłby być milionerem i potęgą w tym kraju , ale ponieważ związał losy swoje z panną Łęcką , więc sprzedał sklep doskonale procentujący , rzuci spółkę , wcale nie gorszą od sklepu , a potem strwoni majątek . Albo ten Ochocki … Inny , na jego miejscu , już pracowałby nad oświetleniem elektrycznym , skoro udał mu się wynalazek . Tymczasem on hula po Warszawie z tą ładną panią Wąsowską , dla której więcej znaczy dobry tancerz aniżeli największy wynalazca . Wokulskiemu znowu zdawało się , że z oczu spada mu zasłona , poza którą widać zupełnie inny świat i inną pannę Izabelę . Ale w tej samej chwili uczuł taki zamęt w głowie , ból w piersiach , szał w nerwach , że uciekł do przedpokoju , a stamtąd na ulicę obawiając się , że traci rozum . — Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela . — Baron nie dostanie swojej klaczy . Panna Florentyna zrobiła gest przeczący , a następnie powątpiewający . Wtedy to panna Izabela dopuściła się najgorszego wykroczenia przeciw swoim pojęciom i … w znaczący sposób ścisnęła Wokulskiego za rękę . Zbliżyła się hrabina . Wokulski otworzył bilet Suzina i czytał : „ Sesja dopiero o ósmej — pisał Suzin — masz czasu dosyć , więc załatw się z tymi interesantami , a nade wszystko z babami . Ja już , dalibóg , za stary , żeby im wszystkim dogodzić . ” Ale stary chemik tym razem nie odgadł myśli Wokulskiego ; przypatrzył mu się pochmurnie i rzekł : Wokulski złożył księgę , z wolna podniósł się z fotelu i sięgnąwszy po kapelusz stojący na kantorku skierował się ku drzwiom . Czuł brak oddechu i jakby rozsadzanie czaszki . — Chyba ciocia nie wątpi , że w towarzystwie pana nie spotka mnie nic złego … Pan Ignacy miesza się coraz bardziej . Zasadza na nos binokle , które mu spadają , potem wydobywa spod łóżka trumienkowate pudło , śpiesznie chowa gitarę i toż samo pudełko wraz z gitarą kładzie na swoim łóżku . Dobrał się nareszcie mój kowal do złotego łóżka , gdzie już nawet poczwary nie miały dostępu , ino stanęły wkoło , kłapiący zębami . On zaraz zobaczył w głowie panny złotą szpilkę , szarpnął i wyciągnął ją do połowy … — Co to ? … — zawołała wzruszonym głosem . — Ach , to ty , Leonie … Gdzie pan ? … Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia . P. S. Wyobraź sobie , co za szczęście spotkało moją ochronkę . Będąc wczoraj w sklepie tego sławnego Wokulskiego przymówiłam się o mały datek dla sierot . Liczyłam na jakie kilkanaście rubli , a on , czy uwierzysz , ofiarował mi tysiąc , wyraźnie : tysiąc rubli , i jeszcze powiedział , że na moje ręce nie śmiałby złożyć mniejszej sumy . Kilku takich Wokulskich , a czuję , że na starość zostałabym demokratką . ” Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień . Potem przypomniał sobie , że ten cień chodzi przed nim , za nim albo obok niego zawsze i wszędzie , jak myśl o tamtej kobiecie chodziła za nim wszędzie i zawsze , na jawie i we śnie , mieszając się do wszystkich jego celów , planów i czynów . Wokulski opuścił rajtszulę . Kosztowała nas ta zabawa przeszło trzy tysiące rubli , ale widok tylu jedzących osób był zaiste okazały . Kiedy zaś wśród ogólnej ciszy powstał książę i wypił zdrowie Stacha , kiedy zagrała muzyka , nie wiem już jaki kawałek , ale bardzo ładny , i stu pięćdziesięciu ludzi huknęło : „ Niech żyje ! ” — miałem łzy w oczach . Pobiegłem do Wokulskiego i ściskając go szepnąłem : — I nie zwrócę … — Mam się czego unosić ! — odparł młody człowiek huśtając się coraz mocniej w stronę podwórka . — Społeczeństwo , jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu , jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów , zobowiązało się tym samym , że mi da pracę ubezpieczającą mój byt … Tymczasem albo nie daje mi pracy , albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu … Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy , z jakiej racji żąda , abym ja jej dotrzymywał względem niego . Zresztą co tu gadać , z zasady nie płacę komornego , i basta . Tym bardziej że obecny właściciel domu nie budował tego domu ; nie wypalał cegieł , nie rozrabiał wapna , nie murował , nie narażał się na skręcenie karku . Przyszedł z pieniędzmi , może ukradzionymi , zapłacił innemu , który może także okradł kogo , i na tej zasadzie chce mnie zrobić swoim niewolnikiem . Kpiny ze zdrowego rozsądku ! Między mną i drzwiami wyrwał się obdarty chłopak i dopadłszy do schodów począł zjeżdżać na poręczy na dół . Ja zaś , zażenowany , wszedłem do saloniku , którego główną ozdobę stanowiła kanapa z wyłażącym na środku włosieniem . — Panie Mraczewski ! … — pochwycił pan Ignacy . — Chcę raz dowiedzieć się prawdy — rzekła panna Izabela . Zamknęła drzwi gabinetu , siadła na fotelu i patrząc w okulary Szpigelmanowi zapytała : — No , to idź już panna , tylko powoli — upominał ją Leon . — Zapewne — rzekł — dlatego , że on sam ciągle mówi do mnie o pani . — Ażebyś dał mu mieszkanie u siebie , a ja będę wam przysyłać na dół po dwa obiady , dwa śniadania … — Pan nigdy nie cofa swoich postanowień ? — Tak — potwierdza zakrystian — dom wart ze sto dwadzieścia tysięcy … — Pan Mraczewski już nie jest u mnie i nie będzie — odparł Wokulski z ukłonem . — Czym więc mogę pani służyć ? … — Kasper — odpowiedział człowiek wracając pędem . — Nie rozumiem … — Fraszka ożenek — odparł gruby głos zakrztusiwszy się nieco — bogaty ożenek nie hańbi . Ale te miliony , zarobione na dostawach w czasie wojny , z daleka pachną kryminałem . — Bądźże u mnie po świętach i … często przychodź . Może się trochę ponudzisz , ale może i ja , niedołężna , przydam ci się na co . A teraz idź już na dół , idź … — Z Żydami nie może być porządny … — Konie pana Wokulskiego ! — zawołał z sieni szwajcar , pobożnie ściskając trzyrublówkę . Łzami zaszłe oczy i nieco zachrypnięty głos świadczyły , że obywatel ten nawet na trudnym posterunku czci jednak pierwszy dzień Wielkiejnocy . — Kropla w morzu — mruknął jeden z kupców . — Ależ będę … będę na sali — przerywa jej adwokat — będę przy licytacji , tylko niech mi pani zostawi choć parę minut do pomyślenia o moim zabójcy … W tej chwili przypomina sobie nawet fizjognomię tego człowieka , który w sklepie nie chciał z nią mówić , tylko cofnąwszy się za ogromne japońskie wazony przypatrywał się jej posępnie . Jak on na nią patrzył … — Słówko , panie baronie — rzekł . … Wokulski ocknął się z tych dawnych wspomnień . Była pierwsza w południe , kiedy pan Ignacy zbliżał się do sklepu , zawstydzony i niespokojny . Jak można zmarnować tyle czasu … w porze największego ruchu interesantów ? … A nuż w dodatku stało się jakie nieszczęście ? … I co za satysfakcja włóczyć się po ulicach w upał , wśród kurzu i zapachu prażonych asfaltów ! … Koło nich szybko przeszła hrabina . Szybko rozpiął kamizelkę i wydobywszy spod koszuli złoty medalion otworzył go . Skrawek metalu , podobnego do mosiądzu i lekkiego jak puch , był na swoim miejscu . Geist nie łudził go ; droga do olbrzymiego wynalazku była na oścież otwarta . Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że między tą damą a jego stryjem musiał istnieć jakiś niezwykły stosunek . Opanowało go niespokojne zdumienie . Obudziłem się , łkając z żalu za moim dzieciństwem . Ktoś szarpał mnie za ramię . — Albo ja wiem ! — rzekłem czując tę okrutną przyjemność , jaką sprawia dręczenie bliźnich . — Albo ja wiem ! … Mówią , że chce się żenić … Szuman ścisnął go za rękę . — Noga moja nie postanie u podłego Szwaba ! — krzyknął Jan . — Co pan mówisz — pół roku ? … — zawołała . — Nieszczęśliwy mój Jaś był ze trzy lata chory , a z osiem … Ach , panie Rzecki ! iluż nieszczęść w małżeństwie jest źródłem to okropne piwo … Przez osiem lat , panie , jakbym nie miała męża … Ale co to był za człowiek , panie Rzecki ! … Dziś dopiero czuję cały ogrom mego nieszczęścia … — Jeden procencik od sumy wyższej nad siedemdziesiąt i dwadzieścia rubelków na koszta … — mówi kłaniając się do ziemi zakrystian . Wokulski pochylił się nad kanapą i zaczął bawić się z Irem . — Nie ? … Więc na cóż są pieniądze ? … Jeżeli sto tysięcy rubli rocznie nie daje szczęścia , cóż go da ? … — Nie … Ten pan … — rzekł służący i podał bilet Krzeszowskiemu . — Porządny człowiek , alem go wygnał , kiedy tak pan baron kazał … Naprzód ci studenci , z trzeciego piętra od frontu , byli to istotnie ludzie niespokojnego ducha . Do godziny drugiej po północy śpiewali i krzyczeli , czasami nawet ryczeli i w ogóle starali się wydawać jak najwięcej głosów nieludzkich . W ciągu dnia , gdy choćby jeden z nich był w domu , a zawsze był któryś , jeżeli tylko pani baronowa Krzeszowska wychyliła głowę przez lufcik ( robiła to po kilkanaście razy na dzień ) , zawsze jej ktoś usiłował wylać z góry wodę na głowę . — Kochana Belu … — odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić kuzynkę . Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali . Uderza go tłum starozakonnych , słuchających z największym skupieniem jakiejś mowy . Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo . W sali jest duszno ; mowę prokuratora tłumi nieco hałas dorożek . Sędziowie wyglądają , jakby drzemali , adwokat ziewa , oskarżony ma minę , jakby chciał oszukać sąd najwyższej instancji , starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem , a oskarżenia słuchają z uwagą . Niektórzy przy każdym silniejszym zarzucie prokuratora krzywią się i syczą : „ aj-waj ! … ” Uderzył się w łysinę i mówił ciszej : Naturalnie , o czymże mieliśmy rozmawiać z Machalskim , jeżeli nie o dawnych czasach i o Stachu ? I tym sposobem stanęła mi przed oczyma historia jego młodości , jakbym ją widział wczoraj . — Hum ! hum ! … — odpowiedziałem . „ A nuż mnie i stąd wypędzą ? … ” Pani Stawska słuchała w milczeniu , lecz powoli doszła do przekonania , że Wokulski jest najbardziej nadzwyczajnym człowiekiem , jaki istniał na ziemi . W sali ucichło , a pan Ignacy słucha opisu kamienicy położonej tu i tu , mającej trzy oficyny i trzy piętra , plac , ogród itd . W trakcie tego ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy , a pani Krzeszowska co chwilę podnosi do nosa kryształowy flakonik w złotej oprawie . — Trzydzieści , panie … trzydzieści tysięcy rubli , panie … Bardzo , panie … bardzo ! — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa . — Kto z nas miał rację ? — rzekła trącając Ochockiego wachlarzem . — Biedny Wokulski ! … — Zaraz ja tobie odpowiem — mówi Suzin . — Najpierw za to , żeś ty mnie jeszcze w Irkucku przez cztery lata rozumu uczył . Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś . No , a ja , Stanisławie Piotrowiczu , ja nie wasz człowiek : za dobro daję dobro … — To prawda — odezwał się pan Tomasz — ależ Wokulski nie ma obowiązku wiedzieć o tym , a upomnieć się musiał . — Zawsze jednakowo . Choruje tylko wtedy , kiedy stłuką jej dzbanek do kawy . — Ma w banku dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , ale na tym baron położył areszt . Piękną napisali intercyzę , co ? … — zaśmiał się adwokat . — Mąż kładzie areszt na pieniądzach będących niewątpliwą własnością żony , z którą toczy proces o separację … Ja , co prawda , takich intercyz nie pisywałem , cha , cha ! … — śmiał się adwokat ciągnąc dym z wielkiego bursztyna . — U Lessera . Dorożkarz dotyka ręką kapelusza i woła : — A czy pani zwróciła należność ? Drugi list był od Wokulskiego , który donosił , że będzie służyć o godzinie pierwszej . Ocknąłem się na furze , którą właśnie dojeżdżaliśmy do Sawy . Już dniało , zapowiadał się dzień pogodny ; od rzeki ciągnęła surowa wilgoć . Przetarłem oczy , porachowałem … Było na wozie nas czterech i piąty furman . Przecież powinno być pięciu . Nie , powinno być sześciu ! … Szukałem Katza , nie mogłem się dopatrzeć . Nie pytałem o niego ; płacz ścisnął mnie za gardło i myślałem , że mnie udusi . Liptak drzemał , Stein ocierał oczy , a Szapary patrzył na bok i tylko pogwizdywał Rakoczego , chociaż ciągle się mylił . W każdym razie bardzo podobało mu się zdanie , że Ochocki będzie miał nieśmiertelną sławę , a on — żywą pannę Izabelę . Serce napełniła mu otucha . Żartował z siebie , lecz mimo to czuł , że jakoś więcej ma spokoju i odwagi . — Nic nie wiem — pochwyciła gorączkowo panna Izabela — ale wszystko przeczuwam , wszystko rozumiem … Ten człowiek chce zbliżyć się do nas … — Aha , prawda , zapomniałam … — wtrąciła pani Misiewiczowa . — Sprowadzisz mi także furmana Wysockiego , tego z Tamki , wiesz ? … — Nie wiem . — Zostawiłabym go w spokoju i odeszłabym . „ Jedyny rozumny … jedyny kupiec … jedyny , który może dogadać się z Ochockim ? … — myślała panna Izabela . — Czymże jest naprawdę ten człowiek ? Ach ! już wiem … ” — O nie . Poproszę , ażeby mu oddano wieniec . — Czy mam wyliczać nazwiska ? — spytał Wokulski . — Pod warunkiem , że ja będę zabezpieczona od dowodów pańskiej tkliwości . Felu , usiądź na moim miejscu — odpowiedziała wdowa marszcząc się i siadając naprzeciw Wokulskiego . „ Jaka szkoda ! ” — szepnął i uczuł lekkie ściśnięcie serca . — Wolno wiedzieć jaki ? — Spodziewam się , panie Rzecki , że cokolwiek nastąpi , będziemy dobrymi przyjaciółmi … — Nie chodź pan tam . Jest rozdrażniony i lepiej zostawić go w spokoju . Zajdź pan lepiej do mnie na herbatę … À propos , czy ja mam pańskie włosy ? W parę godzin znaleźli się na miejscu . — Mało dbam o tę kamienicę — rzekł wzruszając ramionami — sprzedam ją lada dzień … — Dlaczegóż ukrywasz pan przed ludźmi ów transcendentalny metal ? — odezwał się wreszcie Wokulski . — Ach ! … — westchnęła pani Stawska upuszczając na ziemię mufkę , którą Klejn zaraz podniósł . — Marysiu ! — krzyknęła baronowa . Stach zamknął mu drzwi przed nosem . Nie ma doktora ani jego mieszkania i nawet ich od dziesięciu miesięcy nie widział . Tu jest błotnista ulica Radna , tam Browarna . Na górze spoza nagich drzew wyglądają żółte gmachy uniwersyteckie ; na dole parterowe domki , puste place i parkany , a niżej — Wisła . — Ależ czekać nie mogliśmy , skoro kamienicę puszczono na licytację … — A Franc ? — To jest niemożliwe , Belciu . Krzyczała tak głośno , że ją było słychać na całym dziedzińcu , i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania , bo powiedział do stójkowych : Panna Izabela zwiesiła głowę i cicho przebierając palcami , po stole , dumała . W tej chwili w lesie poczęto hukać i zwoływać się , a w parę minut później całe towarzystwo ze sługami , koszami i rydzami znalazło się na polance . Znowu stanął na chodniku . — Rozumie się . Zawsze słabi ponoszą koszta zatargów między silnymi . Po przejściu pierwszego niesmaku panna Izabela zrozumiała , że małżeństwo trzeba przyjąć takim , jakie jest . Była już zdecydowana wyjść za mąż , pod tym wszakże warunkiem , aby przyszły towarzysz — podobał się jej , miał piękne nazwisko i odpowiedni majątek . Rzeczywiście , trafiali się jej ludzie piękni , majętni i utytułowani ; na nieszczęście jednak , żaden nie łączył w sobie wszystkich trzech warunków , więc — znowu upłynęło kilka lat . — Prawda , że nigdy nie interesowały mnie gwiazdy — szepnął pan Ignacy . — O tak , znam … — Szanowny pan — ciągnął baron — już skończył swoją misję . Winszuję ! … — dodał ściskając go za rękę . — Od pierwszego , panie , rzutu oka uczułem dla pana szacunek i sympatię , która teraz zamienia się w prawdziwą cześć … Tak , panie . Nasze usuwanie się od politycznego życia zrobiło nam wiele szkody . Pan pierwszy złamałeś nierozsądną zasadę abstynencji i za to , panie , cześć … Musimy się przecie interesować sprawami państwa , w którym znajdują się nasze majątki , gdzie leży nasza przyszłość … — Miał — poprawił radca — ale go nie uszanował . Inny na jego miejscu ożeniłby się z jaką uczciwą panienką i żyłby w dostatkach ; bo co to , panie , dziś znaczy sklep z reputacją i w doskonałym punkcie ! … Ten jednak , wariat , rzucił wszystko i pojechał robić interesa na wojnie . Milionów mu się zachciało czy kiego diabła . — Warto , warto ! … — mówił zadowolony książę . — Takiego nie było jeszcze między nami . Gdybyśmy dawniej zbliżyli się do nich , nasz nieszczęśliwy kraj wyglądałby inaczej . — Gdzie jada ? … Nie wiem nawet , czy w ogóle jada . A gdzie mieszka ? … Nigdzie . — Cóż to znaczy ? — pytam . Czasami na tle szarych dni , w których zdawało mu się , że na jego głowę wali się cały świat pałaców , fontann , rzeźb , obrazów i machin , trafiał się wypadek , który przypominał mu , że on nie jest złudzeniem , ale rzeczywistym człowiekiem , chorym na raka w duszy . — Wspólnika ? … — zawołał adwokat . — Ależ szanowny pan Łęcki jest stanowczym bankrutem ; po prostu skrzywdziłbyś go pan , naddając mu jakieś kilka tysięcy rubli . Znam pogląd jego siostry , hrabiny , na tę sprawę … W chwili gdy pan Łęcki zostanie bez grosza przy duszy , jego urocza córka , którą wszyscy uwielbiamy , wyjdzie za barona albo marszałka … Na jednej ze stacyj Wokulski pisze kartkę do Suzina : „ Paris — Grand Hotel ” , i daje ją konduktorowi wagonu razem z jakimś banknotem , nie troszcząc się ani o to , ile dał , ani o to , czy depesza dojdzie . Na następnej stacji ktoś wsuwa mu w rękę cały zwitek banknotów i jadą dalej . Wokulski spostrzega , że znowu jest noc , i znowu zapada w stan , który może być snem , a może tylko utratą przytomności . Gadu , gadu , przesiedzieliśmy do pierwszej w nocy . Machalski przenocował u mnie , a o szóstej rano znowu poleciał do Lesisza . Na trzeci dzień otrzymał od panny Izabeli krótki liścik : — W średnim wieku … — wtrąciłem . ( Oni , dalibóg , niedługo piętnastoletnich chłopców zaczną nazywać starymi . ) — Pierwszy zakręt , a gniady tuż za nim … — Z przyjemnością słuchałem ich — odpowiedział z uśmiechem Wokulski — ponieważ w duchu mówię sobie to samo . Zresztą — staję na wyścigach pierwszy i ostatni raz w życiu . Oczywiście coś jej strzeliło do głowy i musi być także zadurzona , jeżeli nie w jego wdziękach , to w stanowisku . Inaczej musiałaby zdradzić się , że gra komedię , a baron musiałby spostrzec to , bo miłość patrzy przez mikroskop . Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku . — Otóż to ! — zawołała baronowa . — Jaki dowód ? … — Nie mam zamiaru być wielbicielem pani . „ Cóż to jest w rezultacie ? … nic ! … Ach , jakież ze mnie bydlę … ” Franca zwykle sprowadzano do sklepu . Wchodził z oczyma zaspanymi , ziewający , obojętnie całował stryja w ramię i przez cały dzień skrobał się w głowę w sposób , który mógł oznaczać wielką senność lub wielkie zmartwienie . Prawie nie było ranka , ażeby stryj patrząc na jego manewry nie wykrzywiał mu się i nie pytał : — A co , już zatęskniła pani do towarzystwa ludzi z dobrymi manierami — odezwał się Starski . — Niech pani spróbuje , może dam się przeprosić . — No tak . Ale czy wiesz , czym ona była przed rokiem ? — Tak ! … więc nędzny morderca więcej budzi w panu współczucia aniżeli opuszczona kobieta , której mienie , honor , spokój … — Zaraz powiem — odparł Ochocki . — Byłeś pan przyrodnikiem entuzjastą i … w rezultacie rzuciłeś pan nauki przyrodnicze . Otóż , w którym roku życia osłabnął pański zapał w tym kierunku ? … „ Musi być w drugiej sali ” — mówił do siebie Wokulski . Rzecki rozłożył ręce . — Na kiedy jaśnie pani rozkaże ? — spytał służący . Wybiegł z hotelu na ulicę , wpadł do kawiarni i kazał podać koniak . Tym razem wypił półtorej karafki , a pijąc myślał , że ten Paryż , w którym znalazł najwięcej mądrości , największe złudzenia i ostateczne rozczarowania , stanie się chyba jego grobem . „ Więc ona lubi Ochockiego ( bo któż by go nie lubił ? ) , ale za niego nie wyjdzie ! … ” — Jak zwykle — odparł inkasent . — Dziś przyjechałem — odpowiada Wokulski , uspokojony widokiem jego pełnej , czerwonej twarzy bez zarostu . Wokulski zatrzymał się przed nim . — Oj ! wy zbytnicy ! — zgromiła ich hrabina . Pani Małgorzata ucałowała go w spoconą twarz , jakby to był jeszcze miodowy miesiąc , a on łagodnie odsunął ją i obtarł się fularem . Rano budził się zawsze o szóstej ; przez chwilę słuchał , czy idzie leżący na krześle zegarek , i spoglądał na skazówki , które tworzyły jedną linię prostą . Chciał wstać spokojnie , bez awantur ; ale że chłodne nogi i nieco zesztywniałe ręce nie okazywały się dość uległymi jego woli , więc zrywał się , nagle wyskakiwał na środek pokoju i rzuciwszy na łóżko szlafmycę , biegł pod piec do wielkiej miednicy , w której mył się od stóp do głów , rżąc i parskając jak wiekowy rumak szlachetnej krwi , któremu przypomniał się wyścig . — No , przecie Grossmutter rozumie , że chodził do Węgier na wojnę — wtrącił niecierpliwie Jan . „ Ładnie się urządzam — rzekł do siebie . — Gotowi jeszcze powiedzieć , że zrobiłem afront staruszce , ażeby wypić wino jej sąsiadom … ” „ A więc wszystko jest kłamstwem ! … Rzekome wynalazki Geista i jego mądrość , moja szalona miłość i nawet * ona * … Ona sama jest tylko złudzeniem oczarowanych zmysłów … Jedyną rzeczywistością , która nie zawodzi i nie kłamie , jest chyba — śmierć … ” — Patrzcie no , panie wojak … Z nim się coś złego stało … Wokulski głośno roześmiał się … „ Mecenas ma rację — myślał . — Lepiej kupić ten dom pod cudzą firmą . Inaczej mogliby mnie podejrzewać o chęć wyzyskania ich albo — co gorsze — posądzić o zamiar robienia im łaski ! … ” — Niech panowie siadają — rzekł manewrując ręką w taki sposób , że nie wiedziałem , czy każe nam umieścić się w walizie czy na podłodze . — Nie mam w tej chwili żadnego zajęcia — odpowiedział pochmurnie Wokulski i lekko zarumienił się . Maruszewicz dostrzegł to . Był pewny , że w mieszkaniu albo kluje się coś , albo — jest kobieta . W każdym razie odzyskał odwagę , którą zresztą miał zawsze wobec ludzi zakłopotanych . — Monsieur ? … Mówię : nas , bo było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież dwaj synowcy starego — Franc i Jan Minclowie . Pani Stawska zalała się łzami . Wokulski ochłonął ; był pewny , że ma do czynienia z maniakiem . Dziewczyna zdziwiła się i wzruszając ramionami odparła : Wieczorem poszedł do teatru , lecz opuścił go po pierwszym akcie . Znowu wałęsał się po mieście , a gdzie stąpił , prześladowała go myśl jutrzejszego spaceru i niejasne przeczucie , że jutro zbliży się do panny Izabeli . Opuściła sypialnię ojca , lecz w przedpokoju , zamiast Wokulskiego , zobaczyła aż trzech Żydów , głośno rozprawiających z Mikołajem i panną Florentyną . Uciekła do sali i przez myśl przebiegły jej wyrazy : Austriacy , a raczej Węgrzy już na dobre wleźli do Bośni i Hercegowiny , gdzie ich bardzo niegościnnie przyjmują . Znalazł się nawet jakiś Hadżi Loja , podobno znakomity partyzant , który im napędza dużo zgryzot . Szkoda mi węgierskiej piechoty , ale też i dzisiejsi Węgrzy diabła warci . Kiedy ich w 49 roku dusił szwarcgelber , krzyczeli : każdy naród ma prawo bronić swojej wolności ! … A dziś co ? … Sami pchają się do Bośni , gdzie ich nie wołano , a broniących się Bośniaków nazywają złodziejami i rozbójnikami . — Ideałem nie , ale dzielnym człowiekiem . — I on sam powiedział to panu ? „ Nie znam ” — mówi do siebie . Po odejściu oryginalnego barona w sklepie zapanowało milczenie . Rzecki patrzył na drzwi , Klejn na Rzeckiego , a Lisiecki na Mraczewskiego , który znajdując się z tyłu damy krzywił się w sposób bardzo dwuznaczny . — Chodź pan — odpowiedział rządca zrywając się z obdartego fotelu . — Chodź pan , pokażę panu najosobliwszych … — Czy mi się tylko wydaje , czyli też panna Łęcka nie jest ci obojętną ? — Tym gorzej — przerwał bas . — Dowodził będąc gołym ; ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni . Modliłem się nie na próżno . Kara boska już wisiała nad głową intrygantki , w postaci śledzia , który wysuwał się z lufcika na trzecim piętrze . Śledzia owego trzymała jakaś tajemnicza ręka , odziana w granatowy rękaw ze srebrnym galonem , spoza ręki zaś co kilka sekund wychylała się mizerna twarz ze złośliwym uśmiechem . — Jak to skąd ? — odparła oburzona . — Procent od naszego majątku … — I cóż doktór na to wszystko ? — Już ty w tej izbie nie chciej ode mnie objaśnienia ; a tam na dole sam zrozumiesz . Może być , kupię trochę galanteryj paryskich , a może być , kilkanaście statków kupieckich . Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też , więc trzeba mi człowieka takiego jak ty … Pod oknem stał ten sam czarny stół obity suknem , także niegdyś zielonym , dziś tylko poplamionym . Na nim wielki czarny kałamarz wraz z wielką czarną piaseczniczką , przymocowaną do tej samej podstawki — para mosiężnych lichtarzy do świec łojowych , których już nikt nie palił , i stalowe szczypce , którymi już nikt nie obcinał knotów . Żelazne łóżko z bardzo cienkim materacem , nad nim nigdy nie używana dubeltówka , pod nim pudło z gitarą , przypominające dziecinną trumienkę , wąska kanapka obita skórą , dwa krzesła również skórą obite , duża blaszana miednica i mała szafa ciemnowiśniowej barwy stanowiły umeblowanie pokoju , który , ze względu na swoją długość i mrok w nim panujący , zdawał się być podobniejszym do grobu aniżeli do mieszkania . „ Cóż bulwary ? … — myślał . — Postoją jakiś czas , a potem będą walić się , zarośnięte zielskiem i odrapane , jak te oto ściany . Ludzie , którzy je budowali z wielką pracą , mieli także na celu zdrowie , bezpieczeństwo , majątek , a może zabawy i pieszczoty . I gdzie oni są ? … Zostały po nich spękane mury , jak skorupa po ślimaku dawnej epoki . A cały pożytek z tego stosu cegieł i tysiąca innych stosów będzie , że przyszły geolog nazwie je skałą ludzkiego wyrobu , jak my dziś koralowe rafy albo kredę nazywamy skałami wyrobu pierwotniaków . — To nie mój system . — Tempora mutantur et nos mutamur in illis — spokojnie odpowiedział doktór . — Dziesięć lat zmarnowałem na badaniu włosów , wydałem tysiąc rubli na druk broszury o stu stronicach i … pies nie wspomniał ani o niej , ani o mnie . Spróbuję dziesięć następnych lat poświęcić operacjom pieniężnym i jestem z góry pewny , że mnie będą kochać i podziwiać . Bylem otworzył salon i kupił ekwipaż … Doznałem takiego uczucia , jakby ze mnie krew wyciekła . A on prawił dalej : Chciałabym temu zapobiec , proponuję ci więc , jeżeli zgodzisz się , trzy tysiące rubli pożyczki na zastaw wspomnianego serwisu i sreber . Sądzę , że dziś wygodniej będzie im u mnie , gdy ojciec twój znajduje się w takich kłopotach . Odebrać je będziesz mogła , kiedy zechcesz , a w razie mojej śmierci nawet bez zwracania pożyczki . — Ale o lokatorów na niej łatwo — wtrąciła pani Stawska . — A , to pani Wąsowska . Ciekawym , czy jest i moja narzeczona ? … — dodał ciszej . Do sklepu , do Szlangbauma , przyszedł kto ? … Maruszewicz i rozmawiał z nim blisko godzinę . Inni subiekci , od czasu gdy dowiedzieli się , że Szlangbaum kupuje sklep , natychmiast wobec niego spokornieli . Ale pan Ignacy zhardział i po odejściu Maruszewicza zaraz zapytał : — Bój się Boga , dajże spokój ! … — zawołał przestraszony Rzecki . — Zgubiłbyś tym panią Stawską . — O ! jeszcze nie miałbym wiedzieć . Ale pan słyszał … — Rzecki — powiedział Wirski . — Przepraszam , ale nie rozumiem . Bo żeby panu dom sprzedawali , a Łęcki chciał jego kupić , wtedy pan miałby interes podbijać cenę . Ale jak pan kupuje , to pan ma interes zniżyć wartość … Czwarta faza . Panna Izabela kilka razy spotkała Wokulskiego w Łazienkach i nawet raczyła odpowiadać na jego ukłony . Między zielonymi drzewami i obok posągów grubianin ten wydał jej się znowu innym aniżeli za kontuarem sklepu . Gdybyż on miał dobra ziemskie , z parkiem , pałacem , sadzawką ? … Prawda , że dorobkiewicz , ale podobno szlachcic , synowiec oficera … Przy marszałku i baronie wygląda jak Apollo , arystokracja coraz więcej mówi o nim , a ten wybuch łez prezesowej ? … Dobrowolnie odcięty od natury i ludzi , utopiony w wartkim , ale ciasnym wirze sklepowych interesów , czuł coraz mocniej potrzebę wymiany myśli . A ponieważ jednym nie ufał , inni go nie chcieli słuchać , a Wokulskiego nie było , więc rozmawiał sam z sobą i — w największym sekrecie pisywał pamiętnik . Przez dwa dni panna Izabela nie wychodziła z domu i nikogo nie przyjmowała . W trzecim dniu zdawało jej się , że Apollo , jakkolwiek wciąż podobny do Molinariego , chwilami przypomina Starskiego . Tegoż dnia po południu przyjęła panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego , którzy oświadczyli jej , że Molinari opuszcza już Warszawę , że zraził do siebie całe towarzystwo , że jego album z recenzjami jest blagą , ponieważ nie umieszczono w nim krytyk nieprzychylnych . Dodali w końcu , że tak mierny skrzypek i pospolity człowiek tylko w Warszawie mógł doznać podobnych owacyj . Pan Łęcki patrzy na zakrystiana z wielką pogardą ; kładzie nawet obie ręce w kieszenie spodni ( co jemu samemu wydaje się dziwnym ) i mówi : — Panie … panie Lisiecki ! Pan Henryk Szlangbaum był moim kolegą wówczas , kiedy działo mi się bardzo źle . Czybyś więc pan nie pozwolił mu kolegować ze mną dziś , kiedy mam się trochę lepiej ? … — I pan wiesz o nim ? Przypominał sobie każdy ruch , każdy uśmiech , każde spojrzenie i każdy wyraz panny Izabeli , z podejrzliwą troskliwością wyszukując w nich śladu niechęci albo dumy . Na próżno . Traktowała go jak równego sobie i jak przyjaciela , zapraszała , aby ich częściej odwiedzał , ba ! … nawet żądała , aby ją o co prosił … — Ciężka to jazda — wtrąciłem . — Piechota gryzie ją jak stalowy dziadek orzechy … — Myślę … „ Aha , już zaczęła się licytacja ! … ” — mówi do siebie pan Ignacy idąc za nimi na górę . Albo weźmy takie głupstwo jak powóz ? … Gdybym miał powóz , mógłbym ją teraz odesłać do domu z ciotką , i znowu zawiązałby się między nami jeden węzeł … Tak , powóz przyda mi się w każdym razie . Przysporzy z tysiąc rubli wydatków na rok , ale cóż zrobię ? Muszę być gotowym na wszystkich punktach . Wszedł pan Tomasz . Ona podniosła się z szezlonga , ale ojciec nie pozwolił na to . Objął ją w ramiona , ucałował w głowę i zanim usiadł przy niej , rzucił okiem w duże lustro na ścianie . Zobaczył tam swoją piękną twarz , siwe wąsy , swój ciemny żakiet bez zarzutu , gładkie spodnie , jakby dopiero co wyszły od krawca , i uznał , że wszystko jest dobrze . „ Tam do licha ! — mruknął strzelając z palców — a skąd oni wiedzą , że ja kupiłem klacz ? … Bagatela ! … przecież kupiłem ją od pani Krzeszowskiej za pośrednictwem Maruszewicza … Zresztą za często bywam w maneżu , wie o mnie cała służba … Eh ! zaczynam już palić głupstwa , jestem nieostrożny … Nie podobał mi się ten Maruszewicz … ” — Cóż Suzin ? … — cicho spytał naprawdę zmieszany pan Ignacy . — Przecież baron na wsi … tak daleko od Warszawy … — odparł mężczyzna . — Było na kopercie napisane : „ bardzo pilno ” , więc otworzyłem — rzekł mizerny subiekt podając papier Rzeckiemu . — Jak on się wydobywa … Pysznie się wydobywa ! … — zawołał drugi stołownik . — I nie ma się czemu dziwić — odparł pan Wirski . — W domu , z którego od tylu lat komorne pobierają wierzyciele , najuczciwszy lokator musi się znarowić . Pomimo to mamy kilku bardzo punktualnych , na przykład baronowa Krzeszowska … — Phy ! — mruknął rządca . — Wreszcie powiedz pani starszej … W podobnych chwilach jak topielec , który zwraca oczy do światła na dalekim brzegu , panna Izabela myślała o Wokulskim . I w bezmiarze goryczy doznawała cienia ulgi wiedząc , że jednak szaleje za nią człowiek niepospolity , o którym dużo mówiono w towarzystwie . Wtedy przychodzili jej na myśl sławni podróżnicy albo zbogaceni przemysłowcy amerykańscy , którzy przez szereg lat ciężko pracowali w kopalniach , a których od czasu do czasu z daleka pokazywano jej na paryskich salonach . — Pani baronowa Krzeszowska ( jestem przyjacielem obojga baronostwa ) — mówił zniszczony młodzieniec — pragnie zbyć klacz wyścigową . Zaraz pomyślałem , że pan przy swoich stosunkach może życzyłby sobie posiadać podobnego konia … Jest ogromna szansa wygranej , gdyż biegają prócz niej w wyścigu tylko dwa konie , znacznie słabsze … Zdawało mu się , że widzi jakąś niezmierną fabrykę , skąd wybiegają nowe słońca , nowe planety , nowe gatunki , nowe narody , a w nich ludzie i serca , które szarpią furie : nadzieja , miłość i boleść . Któraż z nich najgorsza ? Nie boleść , bo ona przynajmniej nie kłamie . Ale ta nadzieja , która tym głębiej strąca , im wyżej podniosła … Ale miłość , ten motyl , którego jedno skrzydło nazywa się niepewnością , a drugie oszustwem … Pan Tomasz stawał się coraz tkliwszym dla Wokulskiego i zaczynał dziwić się widząc , że kupiec galanteryjny zna najwybitniejsze osobistości w mieście , a nie zna tylko tych , którzy odznaczali się tytułem albo majątkiem , nic zresztą nie robiąc . — O stary , bardzo stary — westchnęła prezesowa — a pomimo to chce mu się żenić . A co powiesz o jego narzeczonej ? „ Bądź jak bądź — mówił do siebie Rzecki — głupia historia z tym teatrem , nade wszystko z tym , że Stach zaniedbuje interesa … ” — Jaki pan ma dowód , że ta lalka jest kupiona u pana ? — spytał sędzia . — Jak te kanalie Żydy cisną się na Krakowskie Przedmieście ! Nie mógłby to parch , jeden z drugim , pilnować się Nalewek albo Świętojerskiej ? — Jak to , już dzień ? — spytał zdziwiony . Wokulski przypatrzył się jej i dostrzegł , że jest niezwykle piękna . Uderzył go nade wszystko wyraz jej twarzy , jakby do tego grobu przyszła nie z modlitwą , ale z zapytaniem i skargą . Kiedy późno wróciwszy do domu spojrzała na swego Apollina , zdawało jej się , że marmurowy bożek ma coś z postawy i rysów skrzypka . Zarumieniła się przypomniawszy sobie , że posąg bardzo często zmieniał fizjognomię ; nawet przez krótką chwilę był podobny do Wokulskiego . Uspokoiła się jednak uwagą , że dzisiejsza zmiana jest ostatnią , że dotychczasowe jej upodobania polegały na omyłkach i że Apollo , jeżeli mógł kogoś symbolizować , to tylko Molinariego . — Ojciec , ciociu , spodziewał się wziąć więcej i tylko jakiś Żyd , nowonabywca , odstręczył konkurentów — odpowiedziała trochę urażona panna Izabela . — Istna heca — rzekł . — I skąd mu to przyszło ? Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom . Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością . Najraniej przychodził do roboty , krajał mydło i ważył krochmal jak automat ; jadł , co mu podano , w najciemniejszym kącie sklepu , prawie wstydząc się tego , że doświadcza ludzkich potrzeb . O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał . O jego istnieniu wiedziała panna Izabela i nawet lubiła mu się przypatrywać z okna karety , wagonu albo z własnego mieszkania . W takich ramach i z takiej odległości wydawał on się jej malowniczym i nawet sympatycznym . Widywała rolników powoli orzących ziemię — duże fury ciągnione przez chudą szkapę — roznosicieli owoców i jarzyn — starca , który tłukł kamienie na szosie — posłańców idących gdzieś z pośpiechem — ładne i natrętne kwiaciarki — rodzinę złożoną z ojca , bardzo otyłej matki i czworga dzieci , parami trzymających się za ręce — eleganta niższej sfery , który jechał dorożką i rozpierał się w sposób bardzo zabawny — czasem pogrzeb . I mówiła sobie , że tamten świat , choć niższy , jest ładny ; jest nawet ładniejszy od obrazów rodzajowych , gdyż porusza się i zmienia co chwilę . Dobry ten człowiek miał jedną wadę , oto — nienawidził Napoleona . Sam nigdy o nim nie wspominał , lecz na dźwięk nazwiska Bonapartego dostawał jakby ataku wścieklizny ; siniał na twarzy , pluł i wrzeszczał : szelma ! szpitzbub ! rozbójnik ! … Przez dom Rezlera ( który przypomina mu onegdajszą pijatykę ! ) i część Senatorskiej pan Ignacy dostaje się na Miodową . Tu przechodząc około składu herbaty Nowickiego wstępuje na chwilę , ażeby powiedzieć właścicielowi : „ dzień dobry ! ” , i szybko ucieka , dalej mrucząc : Zeszliśmy na równinę . Od naszej baterii przyleciał huzar donosząc , że jedna z armat zdemontowana . Współcześnie na lewo od nas padł granat ; zarył się w ziemię , ale nie wybuchnął . — Nie obrazisz się , profesorze ? — spytał — jeżeli … Wystrzeliłem co rychlej , pragnąc zasłonić się chociaż dymem . Pomimo huku usłyszałem za sobą niby uderzenie kijem w człowieka ; ktoś z tyłu padł zawadzając o mój tornister . Opanował mnie gniew i desperacja ; czułem , że zginę , jeżeli nie zabiję niewidzialnego wroga . Nabijałem broń i strzelałem bez pamięci , trochę zniżając karabin i myśląc z dziką satysfakcją , że moje kule nie pójdą górą . Nie patrzyłem na bok ani pod nogi ; bałem się zobaczyć leżącego człowieka . — Otóż Wokulski był wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia parę lat . — Ale wiesz pan — szepnął Łęcki — zrobiłeś szalony efekt . Hrabina nie posiada się z radości , książę mówi tylko o tobie … A jeszcze ten wypadek z prezesową … No … cudownie ! … Nie można było marzyć o zdobyciu lepszej pozycji … — To widzi pani : ta ładna pani ukradła tamtej pani lalkę … ( Spotkał taką w szesnaście lat później i dalibóg , że nie ma się czym cieszyć ! … ) — Po manowcach jeździć najprzyjemniej — odparł Wokulski . — Więc bywaj zdrów , a przed ślubem wstąp do mnie . Ona będzie miała pięćset rubli posagu , no i co potrzeba na bieliznę i gospodarstwo . Otworzyłem — czytam : — Za cóż to ? Zrobiło się cicho . — Ja już z natury jestem śmiały , a Wokulski wariat ! … Dziś dopiero dowiedziałem się prawdy … Pan wie , ile stary mógłby zarobić na tym interesie w Paryżu z Suzinem ? … Nie dziesięć , ale pięćdziesiąt tysięcy … rubli , panie Rzecki ! … I ten osioł nie tylko że nie chce dziś jechać , ale jeszcze mówi , że — nie wie , kiedy pojedzie . On nie wie , a Suzin może czekać z tą sprawą najwyżej kilka dni . Około południa zmniejszał się ruch za kontuarem towarów kolonialnych , a za to coraz częściej zjawiali się interesanci po stronie prawej sklepu , u Jana . Tu kupowano talerze , szklanki , żelazka , młynki , lalki , a niekiedy duże parasole , szafirowe lub pąsowe . Nabywcy , kobiety i mężczyźni , byli dobrze ubrani , rozsiadali się na krzesłach i kazali sobie pokazywać mnóstwo przedmiotów targując się i żądając coraz to nowych . — Zdecydował pan kwestię — rzekł Wokulski z ukłonem . Akurat we dwadzieścia cztery godzin po wysłaniu tego listu w lokalu państwa Krzeszowskich zjawił się Rzecki oświadczając , że chce się widzieć z baronem . Wokulski zaczął przeglądać listy . Po większej części były to reklamy kupców , fryzjerów , dentystów , prośby o wsparcie , propozycje wyjawienia jakichś tajemnic , jedna odezwa od Armii Zbawienia . Rzecki ukłonił się nie wstając z krzesła . Hrabia wziął arkusz papieru i wśród ogólnego milczenia przygotował protokół , który Szuman natychmiast przepisał . Oba dokumenty poświadczono i niespełna w trzy kwadranse interes był gotowy . Świadkowie Wokulskiego pożegnali gospodarza i jego towarzysza , który znowu zatopił się w rozpatrywaniu obłoków . Otóż tedy … Co ja chciałem powiedzieć ? … Aha ! Wokulski potrząsnął głową . — Panie ! — rzekł ponurym głosem , zamykając drzwi gabinetu . — Widzisz przed sobą człowieka , który postanowił … Nareszcie dojechał na miejsce i znowu upłynęło z dziesięć minut , nim służący powrócił z kasy z biletem . Dokoła powozu tłoczyła się ciżba bezpłatnych widzów i huczał gwar tysiąca głosów , a Wokulskiemu zdawało się , że wszyscy mówią tylko o jego klaczy i drwią z kupca , który bawi się w wyścigi . — A , jesteś ? … — rzekł do Wokulskiego odwracając głowę . — Nałóż sobie fajkę , jeżeli chcesz , i kładź się na kanapie , jeżeli się zmieścisz . Wokulski rzucił trzy franki dorożkarzowi , pędem wbiegł do bramy , a z niej na trzecie piętro . Ledwie stanął przed swoim numerem , już ukazał się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów . Wydobył z biurka swój notatnik i począł rachować : — Masz rację … — odparł Geist i wydobył z kieszeni średniej wielkości pudełko . — Zobacz — rzekł — za co to ludzi nazywają szaleńcami ! … * Pierwsze * i * drugie * — to zwierz kopytkowy , — Otóż , co … Gotował wraz z innymi piwo , które do dziś dnia pijemy , i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka . Od tej chwili już nie wymyślała Mariannie , nie pisywała listów , nie dręczyła stróża … Tylko po całych dniach , z rękoma założonymi na piersi , chodziła po swym rozległym mieszkaniu , blada , cicha , zirytowana . Odpowiedział mu tętent uciekających . Więc choć deszcz ze śniegiem bije w zakratowane okna , choć pada tak gęsto , że w pokoju jest mrok , pan Ignacy ma wiosenny humor . Wydobywa spod łóżka gitarę , dostraja ją i wziąwszy kilka akordów , zaczyna śpiewać przez nos pieśń bardzo romantyczną : — To niepodobna , to chyba nie on … On dostał order od Ojca świętego , od szacha perskiego , ma tytuł … Miernych skrzypków nie spotykają takie odznaczenia . — Pan jest bliskim kuzynem państwa Łęckich ? — zapytał . — Stary wariat — szepnął hrabia , pogardliwie spoglądając za księciem . — Pan baron rozkaże ? … — Ach , moje dziecko , tylko nie baw się ze mną w dyplomatkę . Panna w twoim wieku już powinna wyjść za mąż , a nade wszystko nie powtarzać dawnych błędów . Kazio jest wyborną partią : nieprędko sprzykrzy ci się , no … a gdyby się sprzykrzył , to … już będzie mężem i na wiele rzeczy musi być pobłażliwym , tak jak i ty dla niego . Gdzież ojciec ? — Przepraszam — mówię — ale nie rozumiem . ( Myślałem , że robi aluzję do procesu pani Stawskiej . ) Nie rozumiem — mówię — panie radco . Zimno mi się zrobiło , kiedym tego słuchał . Nie chcąc jednak może na próżno przerażać pani Stawskiej , nie śmiałem zakomunikować jej moich przeczuć . Zapytałem tylko : Lecz i w tym , i w tamtym wypadku nie wiedział dobrze , co się koło niego dzieje ; więc patrzył w tej chwili na kościół jak na rzecz zupełnie nową dla siebie . Dopiero w Wokulskim poznała nie tylko nową osobistość , ale niespodziewane zjawisko . Jego niepodobna było określić jednym wyrazem , a nawet stoma zdaniami . Nie był też do nikogo podobny , a jeżeli w ogóle można go było z czymś porównywać , to chyba z jakąś okolicą , przez którą jedzie się cały dzień i gdzie spotyka się równiny i góry , lasy i łąki , wody i pustynie , wsie i miasta . I gdzie jeszcze , spoza mgieł horyzontu , wynurzają się jakieś niejasne widoki , już niepodobne do żadnej rzeczy znanej . Ogarniało ją zdumienie i pytała się : czy to jest gra podnieconej imaginacji , czy naprawdę istota nadludzka , a przynajmniej — pozasalonowa ? — Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili . — Przyjdę tu — szepnął Wokulski . — Zapewne — chociaż dużo tu tłomaczy samotność , nudy … Jechali , nic już nie mówiąc do siebie . Wróciwszy do Zasławka Wokulski poszedł do prezesowej . — Dlatego też pozwalam sprzedać naszą kamienicę ; wprawdzie długi pochłoną ze sześćdziesiąt tysięcy rubli , ale zawsze zostanie mi jeszcze — co najmniej — czterdzieści . Krew uderzyła do głowy pannie Izabeli , która nie zdając sobie sprawy z tego , co robi , nagle weszła do przedpokoju . Odetchnąłem widząc , że Wokulski nie myśli darmo jeść chleba ; a i subiekci przestali się uśmiechać przekonawszy się , że Stach w sklepie więcej pracuje niż oni , i w dodatku — ma jeszcze niemałe obowiązki na górze . My odpoczywaliśmy przynajmniej w święta ; podczas gdy on , nieborak , właśnie w święto od rana musiał brać żonę pod pachę i maszerować — przed południem do kościoła , po południu — z wizytami , wieczorem do teatru . — Wielki Boże ! … Chyba zanadto wzruszyło go niespodziewane szczęście … — Czy podobna ? … Jest przecie cudzoziemcem … Ledwie jednak stanął przed bramą , wnet trzej dorożkarze na widok jasnego paltota i białego kapelusza współcześnie zacięli konie . Jeden wjechał drugiemu dyszlem w otwarty powóz , trzeci zaś chcąc ich wyminąć o mało nie rozbił tragarza niosącego ciężką szafę . Wszczął się hałas , bitwa na baty , świstanie policjantów , zbiegowisko i w rezultacie — dwaj najgorętsi dorożkarze sami siebie własnymi powozami odwieźli do cyrkułu . I tobież to wzdychać do motyla , głupi ? … I dziwić się , że ma wstręt do ciebie ? … Jakiż łącznik może istnieć między mną i nią ? … Po długim milczeniu odezwał się do Węgiełka : — W tej chwili może przejść … ja nawet do niej nie zajrzę — odparł Żyd machając ręką . — Co ja tam zrobię ! … — westchnął Stach . — Dlaczego on nie ma bycz mój ? Zaraz ją zobaczysz , o człowieku małej wiary ! Ażeby zaś lepiej przekonać się , że na tym świecie jest porządek , zapisuję tu następujące proroctwa : — Mnie się zdaje , że jest inny powód — wtrącił Szprot . — Wokulski stara się o pannę Łęcką , a choć zrazu dostał odkosza , jednak dziś znowu tam bywa , więc musi mieć widoki … A że panna Łęcka nie wyszłaby za galanteryjnego kupca , choćby on był dyplomatą i nowatorem … — Wypłacę go natychmiast z góry za pół roku . — I co by pani z tego przyszło , gdybym odpowiedział jak inni ? — Ciociu ! — szepnęła . — Nie dla majątku , ale dlatego , ażeby mieć pracę i nie umrzeć z głodu . Znam dobrze to prawo , o którym mówi pan Starski … — Phi ! może i ja bym się ożenił z jejmością , bo nie ma mnie kto smarować — mruknął pan Raczek , ciężko schylając się do ziemi , ażeby wypukać popiół z fajki . Ciotka rozpłakała się , a wtedy odezwał się pan Domański : Wędrówka na oślep w niezmiernym mieście była jedyną rzeczą mającą dla niego jakiś gorzki powab . Wokulski przypatrywał się jej cały czas . Głos jego był tak spokojny i stanowczy , a całe zachowanie tak naturalne , że pani Misiewiczowa przestała jęczeć , a pani Stawska jakby raźniej spojrzała na mnie . — Nie obejrzysz sklepu ? — spytał Ignacy . — Nie . Około pierwszej przyszedł Wokulski . Lecz nim usiadł do kantorka , otworzyły się drzwi i zwykłym wahającym się krokiem wbiegł pan Krzeszowski zadając sobie wiele trudu nad osadzeniem binokli na nosie . — Nie dobijał się nijaki — z chłopska odparła służąca — ino jeden przysłał dziś bukiet . Mówią , że to ten Marusiewicz z przeciwka … „ Sława ! … sława ! … sława ! … ” „ No , głupstwo ! Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski . — Zrobię , co się da i komu można , lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się , to darmo … ” I rzucił mu się na szyję , omal nie płacząc . — Ależ , panie , proszę mi nie mówić impertynencyj ! … Słucha pan rad pokątnych doradców , łotrów z Pawiaka … — Właśnie . — A ten pan czego chce ? — Ma bardzo ładny ton … Bardzo … — Pan żartuje , a ja doprawdy mam broń przy sobie i jestem gotów … I otóż zdaje się jej , że już od kilku tygodni coś słyszała o tym człowieku . Jakiś kupiec niedawno ofiarował parę tysięcy rubli na dobroczynność , ale nie była pewna , czy to był handlujący strojami damskimi , czy futrami . Potem mówiono , że także jakiś kupiec podczas wojny bułgarskiej dorobił się wielkiego majątku , tylko nie uważała , czy dorobił się szewc , u którego ona bierze buciki , czy jej fryzjer ? I dopiero teraz przypomina sobie , że ten kupiec , który dał pieniądze na dobroczynność , i ten , który zyskał duży majątek , są jedną osobą , że to właśnie jest ów Wokulski , który do jej ojca przegrywa w karty , a którego jej ciotka , znana z dumy hrabina Karolowa , nazywa : „ mój poczciwy Wokulski ! … ” — Niby trzeciego czerwca ? … — odparł śmiejąc się . — Te same ? — rzekł pokazując je pani Meliton . Więc znowu dokoła panny Łęckiej począł zbierać się tłum wielbicieli , a na stoliku w jej salonie stosy biletów wizytowych . Gości jednak nie przyjmowano , co zresztą między nimi nie wywołało zbyt wielkiego oburzenia , ponieważ rozeszła się trzecia z kolei pogłoska , że Łęckiemu licytują kamienicę . Ochocki spełnił zlecenie trzęsąc przy tym głową i rozkładając ręce w sposób desperacki . — Nie mów mi o szczęściu — wybuchnęła matka . — Ono skończyło się w dniu , kiedy twój mąż uciekł przed sądem , który dowiedział się o jakichś ciemnych jego stosunkach z lichwiarką . Że był niewinny , wiem , na to gotowa byłam przysiąc . Ale nie rozumiem ani ja , ani ty , po co on u niej bywał . — Patkiewicz ! … stójże … już idą … — zawołał pan Maleski . — Wszakże to pan kupił naszą kamienicę ? — I przypatrywała mu się przymrużonymi oczyma . Czuł , że oburzenie uspakaja go ; gdy przyszło do rachunku , przekonał się , że … karafka była pusta … — Najmniejszego . Wyszedł z podwórza na ulicę i jeszcze raz obejrzawszy nieruchomość , której miał zostać panem , skręcił w Aleję Jerozolimską . Tu wziął dorożkę i pojechał do adwokata . — Dlaczego nazywacie go wariatem ? Cała ta ludność , między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje , damy do towarzystwa , ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni , cała ta ludność obchodziła wieczne święto . — Aaa ? … — zdziwiła się panienka . Przez dwa następne dnie padał deszcz i goście zasławscy nie opuszczali pałacu . Ochocki wziął się do książek i prawie nie pokazywał się , panna Ewelina chorowała na migrenę , panny Izabela i Felicja czytały francuskie ilustracje , a reszta towarzystwa , pod przewodnictwem prezesowej , zasiadła do wista . — Bardzo , bardzo nie zaraz … . — odparł trochę łagodniej Konstanty . — Bo pan jest chory z postrzału i doktorzy kazali mu dziś — jutro jechać do ciepłych krajów albo na wieś . — Może być . Lekki dreszcz przebiegł pannę Izabelę . I to ma być wspólnik jej ojca ? … Do czego ten wspólnik ? … Skąd jej ojcu przyszło do głowy zawiązywać jakieś towarzystwa handlowe , tworzyć jakieś rozległe plany , o których nigdy dawniej nie marzył ? … Chce przy pomocy mieszczaństwa wysunąć się na czoło arystokracji ; chce zostać wybranym do rady miejskiej , której nie było i nie ma ? … Zaczęła mrugać oczyma i rozpłakała się . — Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela . — I o czym jeszcze ? W początkach roku 1861 Stach podziękował Hopferowi za miejsce . Zamieszkał u mnie ( w tym pokoiku z zakratowanym oknem i zielonymi firankami ) , rzucił handel , a natomiast począł chodzić na akademickie wykłady jako wolny słuchacz . Spojrzałem . Istotnie , naprzeciw nas były oświetlone dwa okna na trzecim piętrze , trzy na drugim i dwa na pierwszym w taki sposób , że tworzyły znak : H Przybył tam dosyć późno , właśnie w chwili kiedy mistrz dał się uprosić do uszczęśliwienia słuchaczy koncertem własnej kompozycji . Jeden z miejscowych muzyków usiadł towarzyszyć mu na fortepianie , drugi przyniósł mistrzowi skrzypce , trzeci odwracał nuty akompaniatorowi , czwarty stał za mistrzem w zamiarze podkreślania fizjognomią i gestami piękniejszych albo trudniejszych ustępów . Książka odbiła się od ściany , spadła na umywalnię i ze smutnym szelestem stoczyła się na podłogę . — Gadaj prosto z mostu — zachęcał go Wokulski . Śmiał się i mrugał oczyma , a Wokulskiego zimno przeszło . — Wracaj , bracie , do domu — rzekł do furmana dając mu na piwo . — Chcę zadać panu pytanie … nie … dwa pytania , bardzo poufne , a może nawet drażliwe — mówił Ochocki . — Czy nie obrazi się pan ? … W tej chwili stary podoficer , który szedł na prawym skrzydle gwiżdżąc Rakoczego , wypuścił karabin , rozstawił ręce i zatoczył się jak pijany . Przez mgnienie oka widziałem jego twarz : miał z lewej strony rozdarty daszek kaska i czerwoną plamkę na czole . Szliśmy wciąż ; na prawym skrzydle znalazł się inny podoficer , młody blondynek . Dwa razy zastępowałem mu drogę , chcąc jak najgrzeczniej spytać : czego by sobie życzył ? Ale on za pierwszym razem mruknął : „ Proszę mi nie przeszkadzać ! ” — a za drugim bez ceremonii odsunął mnie na bok . Nareszcie nie mogłem wytrzymać i — w grudniu 1851 roku przejechawszy wzdłuż Galicję stanąłem na komorze w Tomaszowie . Jedna mnie tylko myśl trapiła : A więc — zakończył — między nami zgoda . Dodam tylko , że odwiedziłem wszystkich znajomych , do których mogły dojść moje nieostrożne słowa o klaczy , i najskrupulatniej rzecz wyjaśniłem … Maruszewicz niech idzie do więzienia ; tam dla niego najwłaściwsze miejsce , a ja na jego nieobecności zyskam parę tysięcy rubli rocznie … Byłem także u pana Tomasza i u panny Izabeli i również wytłomaczyłem nasze nieporozumienie … Strach , jak ten łotr umiał ze mnie wyciskać pieniądze ! Choć już od roku nic nie mam , on jednak zawsze ode mnie pożyczał . Genialny hultaj ! … Czuję , że jeżeli nie przeflancują go do ciężkich robót , nie będę umiał uwolnić się od niego . Do widzenia , kuzynie . „ 29 a 36 — to 65 , a 15 … ” — liczył w myśli Wokulski , lecz nagle pióro prysło mu w ręku . Nie podnosząc głowy wydobył nową stalówkę z szuflady , a jednocześnie , nie wiadomo jakim sposobem , z rachunku wypadło mu pytanie : Panna Izabela głęboko spojrzała mu w oczy i wyciągając rękę rzekła : Prezesowa roześmiała się ironicznie . Czuł i myślał , pragnął i cierpiał — za miliony . Tylko — nic nigdy nie zrobił użytecznego . Zdawało mu się , że ciągłe frasowanie się całym krajem ma bez miary wyższą wartość od utarcia nosa zasmolonemu dziecku . Dopiero w przedpokoju , gdy złożono go na ławce , a jeden z obecnych zawołał , ażeby oblać go wodą , chory nagle zerwał się i rzekł głośno : Pół roku leżała w szpitalu , w osobnym gabinecie , samotna i zapomniana przez swoje pupilki , ich rodziców i hrabiów , którym oddawała serce . Był czas do rozmyślań . Toteż gdy wyszła stamtąd chuda , stara , z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami , znowu zaczęto mówić powszechnie , że choroba zmieniła ją do niepoznania . — Ach ! ach ! ach ! … — wybucha płaczem baronowa upadając na wyplataną kanapkę . Trzy łóżka . Na jednym z książką w ręku i nogami opartymi o poręcz leży jakiś młody człowiek z czarnym zarostem i w studenckim mundurku ; na dwu zaś innych łóżkach pościel wyglądała tak , jakby przez ten pokój przeleciał huragan i wszystko do góry nogami przewrócił . Widzę też kufer , pustą walizkę tudzież mnóstwo książek leżących na półkach , na kufrze i na podłodze . Jest nareszcie kilka krzeseł giętych i zwyczajnych i niepoliturowany stół , na którym przyjrzawszy się uważniej spostrzegłem wymalowaną szachownicę i poprzewracane szachy . — Pół funta mydła … — Głupcze jakiś ! … więc my już nie mamy honoru dlatego , że nie mamy kredytu ? … Na tym skończyła się rozmowa w języku polskim , gęsto ozdobionym francuszczyzną , co robiło go podobnym do ludzkiej twarzy okrytej wysypką . Tak mruczał i chodził po sklepie przygarbiony , z rękoma w kieszeniach , a za nim jego pudel . Pan od czasu do czasu zatrzymywał się i oglądał jakiś przedmiot , pies przysiadał na podłodze i skrobał tylną nogą gęste kudły , a rzędem ustawione w szafie lalki małe , średnie i duże , brunetki i blondynki , przypatrywały się im martwymi oczami . — Pamiętasz — rzekł — ile wziąłem pieniędzy , gdym stąd wyjeżdżał ? — Gdyby tak … Więc i cóż ? — odparł . Ubrał się w garnitur frakowy i stanąwszy przed lustrem uczuł zadowolenie . Ten obcisły strój najlepiej uwydatniał jego atletyczne kształty . Konie czekały od kwadransa i było już wpół do szóstej . Wokulski włożył lekki paltot i opuścił mieszkanie . Siadając do powozu był bardzo blady i bardzo spokojny , jak człowiek , który idzie naprzeciw niebezpieczeństwu . — Także koncept ! … Pański zegarek zawsze spieszy się z rana , a późni wieczorem — odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy . — Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego . — Ależ pan nie ma idei o powożeniu ! — krzyknęła wdowa usiłując potrącić Ochockiego drutem parasolki . Pożegnanie jej z rodziną było pełne znaczenia . Pan Łęcki , ciągle rozstrojony , przecierał oczy , a hrabina wsunąwszy jej w rękę aksamitny woreczek z pieniędzmi pocałowała ją w czoło i rzekła : — Koncept ! … — syknął pan Lisiecki . — Moja łysina , jeżeli ją kto dojrzy , jest smutnym dziedzictwem rodu , ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości , którą … chciałbym szanować . Pan Tomasz aż poruszył się na krześle . Węgiełek wcale nie zmieszał się tą propozycją ; owszem , uśmiechnął się i zaczął : Wstyd go ogarnął . — Jak to z kucharzem ? — Tysiąca rubli nie dam , ale tak trzysta … czterysta … I to na kwit z podpisem barona . — Bardzo dziękuję . — Tak , źle ! … Dekoltować się do pasa jest dobrze , brać lekcje śpiewu od jakiegoś Włocha , który nie czyści paznokci … — I to by mu wystarczyło ? — Słowo honoru , że ta pani ma halucynacje — rzekł Maleski . — Kto tu jest podobny do nieboszczyka ? … Patkiewicz ? … taki przystojny chłopak ! … — dodał wypychając naprzód mizernego kolegę , który … w tej chwili właśnie już po raz piąty udawał trupa . Równie jak pokój , nie zmieniły się od ćwierć wieku zwyczaje pana Ignacego . Wówczas gorące łzy napływały jej do oczu ; gryzła z gniewu piękne usta i szarpiąc taśmy zasłaniała okna firankami . Panna Izabela sposępniała . — Zapewne pan sprzeda te przedmioty ? O siódmej ledwie go zbudzili Konstanty i Maruszewicz . Baron w żaden sposób nie chciał wstawać mrucząc , że woli być zhańbionym i niehonorowym aniżeli zrywać się tak wcześnie . Dopiero widok karafki z zimną wodą upamiętał go . Baron wyskoczył z łóżka , uderzył Konstantego , zwymyślał Maruszewicza , a w duchu przysiągł , że Wokulskiego zabije . — Czy zastałyśmy pana Mraczewskiego ? … — Nic , oprócz tego , że nigdy nie pilnował fachu , a zawsze gonił za mrzonkami . Będąc subiektem chciał zostać uczonym , a zacząwszy uczyć się postanowił awansować na bohatera . Majątek zrobił nie dlatego , że był kupcem , ale że oszalał dla panny Łęckiej ; a dziś , kiedy jej dosięga , co wreszcie bardzo jest niepewne , już zaczyna naradzać się z Ochockim … Słowo honoru , nie pojmuję : o czym finansista może rozmawiać z takim Ochockim ? … Lunatycy ! … Takie albo tym podobne wyrazy budziły go na chwilę . Rzucał się wtedy na fotel i oparłszy głowę na ręku myślał . Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając : — Co to za profany z tych korektorów … Mam tu paręset cyfr o trzech znakach dziesiętnych i wyobraź sobie , połowa jest błędna … Oni myślą , że jakaś tysiączna albo nawet setna część milimetra nic nie znaczy , a nie wiedzą , laiki , że tam właśnie mieści się cały sens . Niech mnie diabli porwą , jeżeli w Polsce byłoby możliwym nie tylko wynalezienie , ale nawet drukowanie tablic logarytmicznych . Dobry Polak poci się już przy drugiej cyfrze dziesiętnej , przy piątej dostaje gorączki , a przy siódmej zabija go apopleksja … Cóż u ciebie słychać ? — Ale pani się nie wygrzebiesz … — mruknął maglarz . — Co tobie , Belciu ? … — W maneżu Millera . Baron , jak zwykle , szeptał z narzeczoną , Starski w gwałtowny sposób umizgał się do pani Wąsowskiej , która ku zdumieniu Wokulskiego przyjmowała to dość życzliwie , a Ochocki powoził czwórką . Tym razem jednak jego furmański entuzjazm hamowało sąsiedztwo panny Izabeli , do której odwracał się co chwilę . Żyły nabrzmiały mu na czole , gors koszuli gorączkowo falował na piersiach . W oczach zapalały mu się i gasły te same iskry , jakie już widział Rzecki w chwili pojedynku z baronem . Spostrzegł jeszcze inne rzeczy . Kiedy piękne oblicze panny Izabeli wyrażało najwyższy zachwyt , wtedy Wokulski pocierał sobie ręką wierzch głowy . A wówczas , jakby na komendę , z galerii i z paradyzu odzywały się gwałtowne oklaski i wrzaskliwe okrzyki : „ Brawo , brawo Rossi ! … ” Zdawało się nawet panu Ignacemu , że gdzieś w tym chórze odróżnia zmęczony głos inkasenta Obermana , który pierwszy zaczynał wrzeszczeć , a ostatni milknął . — Dlaczegożeś ty się nie ożenił ? Hrabinie wystąpił na czoło rumieniec i gęsty pot . Zlękła się słów siostrzenicy przypuszczając , że Wokulski rozumie po angielsku . — Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna . Zabierała się do odejścia , ale zatrzymał ją Wokulski . „ Mój Ignacy ! chcę pogadać z tobą o bardzo ważnych rzeczach , a ponieważ do Warszawy już nie wrócę , proszę cię więc , ażebyś jak najśpieszniej … ” Gdy lokaj zabrał paczki i panie zajęły miejsca w powozie , panna Florentyna odezwała się tonem wyrzutu : Ale po przejściu paruset kroków na mrozie ochłonął . — Komorne wasze zapłacone ? — spytał . Oboje byliśmy głęboko wzruszeni . — Nie odpowiada pani … — rzekł Wokulski . — Nie domyśla się pani nawet , jak jest mi drogie każde jej słowo , których tak mało słyszałem … I oto dziś odjeżdża pani nie zostawiając mi nawet cienia nadziei … „ Drobnostka . ” — Będziecie bardzo szczęśliwi , a przynajmniej … ty — rzekła pohamowawszy westchnienie . — Chociaż … Wkrótce pojechał do Bułgarii , gdzie zdobył swój olbrzymi majątek , a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka ( pani Meliton ) powiedziała mi , że Stach jest zakochany … Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel : zbliżyć się do panny Izabeli . Dziś przybył mu drugi : wydobyć z niedostatku Wysockiego . „ Szczęśliwy człowiek ! — myślała . — Mnie obrażają , a jego będą przepraszać . Ja , gdyby ktoś przy mnie obraził ukochaną , nie pozwoliłabym się przeprosić . On , naturalnie , zgodzi się … ” — Dlaczegóż by nie ? … Baron będzie dla mnie , a baronowa dla mojej żony . W duszy jestem demokratą , ale co pocznę , kiedy wobec głupich ludzi salon lepiej wygląda z baronami i hrabiami aniżeli bez nich . Wiele robi się dla stosunków , panie Rzecki . Kto wie , czy nie był on mimowolnym twórcą uwielbień , które ją ze wszech stron otaczały ? … — Ehe ! panie … Odbudowałem w ogrodzie chałupę jak barak , żeby matka miała gdzie gotować , ale warsztaty … Toż by na to , panie , trzeba z pięćset rubli gotowego grosza , słowo honoru daję , jak mi Bóg miły … Ileż to przecie lat ojciec nieboszczyk harował , nim postawił dom i zebrał naczynie . — Baronowa to jakaś dziwaczka , histeryczka , ale … nieszczęśliwa kobieta — mówił książę . — Chce kupić ten dom raz dlatego , że w nim umarła jej ukochana córeczka , a po wtóre , ażeby zabezpieczyć resztę funduszów przed swoim mężem , który lubi trwonić pieniądze … Może by więc pan zrobił jej jakąś ulgę . To tak pięknie robić dobrze nieszczęśliwym ! … — zakończył książę z westchnieniem . Dochodzili do końca parku , poza sztachetami którego widać było szereg murowanych budynków . Gdy Wokulski zadzwonił do mieszkania lekarza , ten właśnie był zajęty gatunkowaniem włosów rozmaitych osobników rasy słowiańskiej , germańskiej i semickiej i przy pomocy mikroskopu mierzył dłuższe i krótsze średnice ich przekrojów . Spostrzegł hrabinę i zbliżył się do niej . Starzec potrząsnął głową i odezwał się po chwili : — Pan pytasz ? … pan naigrawasz się z mojej rozpaczy ! „ Konie gotowe ! ” — błysnęło Wokulskiemu . — Właśnie przyjdzie , on i … inni … — Doprawdy ? … Ach , ja niewdzięczna ! … Byłżeś kiedy u niego ? … Nie mówiłże ci nic … Nie oprowadzał cię ? … Wszakże tam , na górze , są ruiny zamku , prawda ? Stojąż one jeszcze ? Wokulski wstał z kanapki i pożegnaliśmy damy . „ Kark skręci — mówią baby . — Jezus Maria ! ratuj duszę jego … ” Maruszewicz , jako człowiek nerwowy , uciekł do pani Krzeszowskiej , a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości drugiego piętra , przy oknie baronowej . — Nie . Siedziałam na tym samym pniu i byłam jakaś smutna … Czegoś mi brakło … I co mi się bardzo rzadko zdarza , myślałam : co też będzie za rok ? … — Co ty tu robisz , Auguście ? — spytałem . — Służę piorunem ! … Jedzie ósma … Panna Izabela nie nalegała dłużej ; ucałowała ojca w rękę i w czoło i poszła do swego buduaru , głęboko zadumana . — Pan chce dowody ? … — spytał Żyd . — Ma pan dowód w ten „ Kurieru ” . Ja onegdaj posłałem do nich szaradę . Pan zgaduje szarady ? … Posłałem taką : Pani Wąsowska przygryzła usta . Maruszewicz zaczął mienić się , potnieć i nawet przestępować z nogi na nogę , co jest chyba dowodem wielkiej skruchy . — W każdym razie niedobrze — sucho zakończyła pani Wąsowska czując , że rozmowa zaczyna się rwać . Była to najdokładniej prowadzona nauka . Tu — naprzód nie miał z kim gadać , potem nie chciano z nim gadać , aż nareszcie dowiedział się , że pan Wokulski był dopiero co , ale że w tej chwili pojechał w Aleje Ujazdowskie . Słychać nawet turkot jego powozu w bramie … Tymczasem ( wszystko w marzeniu ) panna Izabela podniosła się z fotelu i wyszła z loży , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . Panna Izabela opuściła teatr , przeszła plac Teatralny i lekkim krokiem wbiegła na ratuszową wieżę , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . A potem z ganku ratuszowej wieży panna Izabela , uniósłszy się jak ptak , przepłynęła na gmach teatralny , a Wokulski , chcąc lecieć za nią , runął z wysokości dziesięciu pięter na ziemię . — Doskonale ! — odpowiedziała z mocą . — Jeszcze wczoraj bałam się okropnie ; ale już po spowiedzi lżej odetchnęłam , a od chwili kiedy tu jestem , czuję się zupełnie spokojną . — Panie … panie … panie Wokulski ! Kochany panie Stanisławie ! … Co to … co to wyrabiasz pan dobrodziej ? … Protestuję … replikuję … zakładam apelację od wielmożnego pana Wokulskiego , letkiewicza , do kochanego pana Stanisława , który z chłopca sklepowego został uczonym i miał nam zreformować handel zagraniczny . Panie … panie Stanisławie — tak nie można ! — Mój książę — mówił inny hrabia — skąd wziął się tu ten jakiś Wokulski ? — Doprawdy ? … A ja zawsze myślałem , że jestem uosobioną prozą . — Mogę wprowadzić interesantów ? — spytał Jumart . — Ci nie są , zdaje mi się , niebezpieczni . Tylko na baronowę … ośmielę się zwrócić uwagę … Czeka w czytelni . „ Kiedyż nareszcie wyjedziemy z tego miejsca ? … ” — Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać … W tej chwili zadzwoniono . Panna Izabela drgnęła , Wokulski umilkł . — Jeżeli tak , więc biorę pana do niewoli — rzekła panna Izabela i zawiesiła medalion na szyi . A kiedy przyszło wsunąć go za stanik , spuściła oczy i zarumieniła się . — Ta waży kilkanaście gramów … — No , przecież nie jest piękny … Pociągnął mnie za szafy i począł mówić zirytowanym głosem : — Za mniejszy dochód nie warto ryzykować przyszłości — powiedział . — Muszę naradzać się z niektórymi . A co do naszych — dodał patrząc w oczy córce — zapewniam cię , że gdy usłyszą , kto u mnie bywa , ani jednego nie zabraknie w salonie . — Znaleziono by metal lżejszy od powietrza — spokojnie odparł Geist . — Więc cóż z tego ? Niech się kocha . Czy lepiej , ażeby i nie kochała się , i była głupia ? … Pani jest dzika kobieta , panno Felicjo … Wyciągnęła rękę , którą Wokulski ucałował , szeroko otwierając oczy ze zdziwienia . „ Paryż … ” — myśli Wokulski . Wokulski odwrócił głowę . Panna Ewelina upadła na ławkę blada i zmęczona , a baron wdzięczył się do niej . Korzystając z zamieszania Patkiewicz szarpnął kolegę za rękaw i szepnął ponuro : — Więc możemy zobaczyć tragedię — zakończył Szuman . Wypił szklankę herbaty z cytryną i poszedł do siebie . — On mi przypomina Trostiego , pamiętasz , Belu , tego pułkownika strzelców w Paryżu — odpowiedział Pan Tomasz . — Pan Wokulski , no … to jest wielki interes — odpowiada brunet . — Ale ona jest głupia i Łęcki jest głupi , i oni wszyscy są głupi . I oni zgubią tego Wokulskiego , a on im nie da rady … Et te ravir un doux baiser ! — Nie chcę obdzierać mego przyszłego wspólnika . Rzecz jest taka . Pisze do mnie Stach z Paryża ( prosił mnie o to samo przed wyjazdem ) , ażebym się zaopiekował kamienicą , którą kupił od Łęckich . „ Nie miała baba kłopotu ! … ” , myślę , ale cóż robić ? … Zdałem sklep Lisieckiemu i Szlangbaumowi , a sam — jazda w Aleje Jerozolimskie na zwiady . — Precz mi stąd , pijaki ! — Czasem zdaje mi się , że wolałabym w grobie leżeć … — szepnęła panna Ewelina . — Ja ? … Urodziłem się w Wiedniu , kształciłem się w Szwajcarii i w Niemczech , długi czas mieszkałem we Włoszech , Anglii , Norwegii , Stanach Zjednoczonych … Moje zaś nazwisko najlepiej streszcza narodowość : tym jestem , w czyjej mieszkam oborze ; wołem między wołami , koniem między końmi . A że wiem , skąd mam pieniądze i na co je wydaję , i ludzie o mnie wiedzą , więc zresztą nic mnie nie obchodzi . Po takich i tym podobnych monologach szybko składał zabawki i rozdrażniony chodził po pustym sklepie , a za nim jego brudny pies . — A jeżeli ocenią ? … — spytał zamyśliwszy się . Toteż wychodząc z teatru nie miał pretensji do Wokulskiego ; owszem , zaczął nawet podejrzywać , że kochany Stach tylko dla zrobienia mu przyjemności wymyślił komedię z wręczeniem podarunku Rossiemu . — A nie służyłże twój ojciec w wojsku ? — Tak , i musi zasłaniać wszystkie okna — odparł rządca . Odurzające przywiązanie do jednej kobiety nie wykluczało jednak myśli o drugiej . Niekiedy przypominał sobie panią Stawską , o której wiedział , że wszystko gotowa była dla niego poświęcić , i czuł jakby wyrzuty sumienia . Obdarty człowiek cofnął się . Na lewo od drogi widać było parę ludzkich cieni . — Pan Starski . „ Oto — szeptał mu gdzieś w głębi mózgu — oto jak mści się natura za pogwałcenie jej praw . Za młodu lekceważyłeś serce , drwiłeś z miłości , sprzedałeś się na męża starej kobiecie , a teraz masz ! … Przez długie lata oszczędzany kapitał uczuć zwraca ci się dziś z procentem … ” — Owszem , jeżeli pani życzy sobie , jestem szlachcicem , nawet lepszym od niejednego z tych , jakich spotykałem w salonach . Na moje nieszczęście , wobec pani , jestem także i kupcem . Wydobyłem kieskę grubą i ciężką . Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył piętnaście półimperiałów . — Sprowadźże pana do sali — rzekła . — O tak . Może pozwoli pan — mówił Wokulski wydobywając z kieszeni gruby pakiet — że oddam pieniądze . „ Nie , jesteś aż tak szlachetny . ” Wieczorami zaś ci młodzi ludzie , nad którymi już nikt nie mieszkał i nikt nie mógł ich oblewać wodą , wieczorami zwoływali do siebie praczki i służące z całej kamienicy . Wówczas w lokalu pani baronowej rozlegały się krzyki i płacze spazmatyczne . Pewnego wieczora w czasie nieobecności pryncypała , co już stanowiło fakt niezwykły , wpadł nam drugi kamień do sklepu . Przestraszeni Minclowie pobiegli na górę i szukali stryja , Katz poleciał na ulicę szukać sprawcy zniszczenia , a wtem ukazało się dwu policjantów ciągnących … Proszę zgadnąć kogo ? … Ani mniej , ani więcej — tylko naszego pryncypała oskarżając go , że to on wybił szybę teraz , a zapewne i poprzednio … — To wyuczone ! … — rzekła czerwona kumoszka do starszej . Wokulski słuchał go poważnie , nawet kiwał głową , ale patrzył nie wiadomo gdzie i myślał nie wiadomo o czym . I oto , com zobaczył … W jednym z okien Maruszewicza uchyliła się roleta i przez szparę z boku można było dojrzeć , że ktoś patrzy w naszą stronę . — Nie bądźże ty głupi i zajdź kiedy do Hopfera . Stary ma duże pieniądze . — Bo ja jeszcze , z przeproszeniem łaski pańskiej , chciałbym się ożenić … Tylko nie wiem … Już dojeżdżając do rogatek , nie mogła sobie tego darować . — Wcale nie — rzekł Wirski . — Baronowa przyszła do pani Stawskiej , spłakała się , dostała spazmów i prosiła obie damy prawie na klęczkach , ażeby jej zapomniały ów proces o lalkę , bo inaczej nie będzie mieć spokoju do końca życia . Dzięki troskliwości o wszystko przedmioty znajdujące się w Paryżu przynoszą wielorakie korzyści . Dom , sprzęt , naczynie jest nie tylko użyteczne , ale i piękne , nie tylko dogadza muskułom , ale i zmysłom . I na odwrót — dzieła sztuki są nie tylko piękne , ale i użyteczne . Przy łukach triumfalnych i wieżach kościołów znajdują się schody ułatwiające wejście na szczyt i spoglądanie na miasto z wysokości . Posągi i obrazy są dostępne nie tylko dla amatorów , ale dla artystów i rzemieślników , którzy w galeriach mogą zdejmować kopie . — Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę … — Są one warte bez porównania więcej , ale — kto dziś kupi rzeczy tak kosztowne ? — Heluniu — rzekła babcia stanowczo — idź do swojej lalki i rób jej kaftanik . Oczko już znalazłam , idź … Panna Izabela poznała głos Wokulskiego . „ Gotowi jeszcze myśleć , że oddawałem się rozpuście ! ” — westchnął nieszczęsny pan Ignacy . — Przekonał się , że panna Łęcka ma kochanka … Nagle uczuł mocne uderzenie w skroń ; zaszumiało mu w uszach , czarne płatki przeleciały przed oczyma … Wypuścił broń z ręki i przyklęknął . — No , już widzę , że jestem zupełnie pijany — mruknął pan Ignacy kładąc się znowu i niecierpliwie naciągając kołdrę , pod którą drżał . „ Trzeba spojrzeć , jak by to wyglądało ? ” — szepnął Wokulski i skręcił na ulicę Karową . — Nic . — Wciąż mówią — odezwałem się — że sprzedajesz sklep . — A , panie mecenasie — mówi drżącym głosem — tak się nie godzi ! … — O co ? Powoli rozeszli się wszyscy . Wokulski został sam . Wstąpił do swego pokoju , lecz wydał mu się bardzo pusty ; potem chciał iść do parku , ale coś go stamtąd odepchnęło … Potem przywidziało mu się , że panna Izabela jeszcze musi być w pałacu , i w żaden sposób nie mógł zrozumieć , że wyjechała , że jest już o milę od Zasławka i że każda sekunda oddala ją od niego . Jest około piątej po południu . Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść Zoli : Une page d 'amour . Czyta bez uwagi , co chwilę podnosi oczy , spogląda w okno i półświadomie formułuje sąd , że gałązki drzew są czarne , a niebo szare . Znowu czyta , spogląda po gabinecie i półświadomie myśli , że jej meble kryte błękitną materią i jej niebieski szlafroczek mają jakiś szary odcień i że festony białej firanki są podobne do wielkich sopli śniegu . Potem zapomina , o czym myślała w tej chwili , i pyta się w duchu : „ O czym ja myślałam ? … Ach , prawda , o kweście wielkotygodniowej … ” I nagle czuje ochotę przejechania się karetą , a jednocześnie czuje żal do nieba , że jest takie szare , że złotawe żyłki na nim są tak wąskie … Dręczy ją jakiś cichy niepokój , jakieś oczekiwanie , ale nie jest pewna , na co czeka : czy na to , ażeby chmury się rozdarły , czy na to , ażeby wszedł lokaj i wręczył jej list zapraszający na wielkotygodniową kwestę ? Już taki krótki czas , a jej nie proszą . — Czekaj ! … czekaj ! … wiesz , że to może być prawda … — Rozumiem to — odparł Wokulski — ale … Wybacz pan , pańskie odkrycia są tak nowe … Żyd ukłonił się do ziemi i cofając się tyłem , opuścił gabinet . — Stale to już nikt , ale bardzo często przyjeżdżają na kilka dni , czasem na tydzień , pan Łęcki z córką . Dystyngowana osoba — mówił dalej baron — pełna rzadkich przymiotów . Pan wreszcie ich zna ? Szczęśliwy ten , komu odda serce i rękę ! Co to , panie , za wdzięk , co za rozum ; doprawdy , czcić ją można jak istną boginię … Nie znajduje pan ? W sercu jej kipiała burza uczuć . Panna Izabela potakując zdaniom ojca rozumiała jednak , że to nieprawda , co on mówi , że Wokulski nie zrobił na kamienicy interesu , ale stracił , i tylko dlatego , ażeby ich wydźwignąć z najfatalniejszej pozycji . Lecz przyznając to , czuła nienawiść : Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski . Odtąd serce jego nie zaznało spokoju . W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki . Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru . Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli . — Kto wie , gdzie tu naprawdę jest miłość nieszczęśliwa , a nawet tragiczna ! … — odpowiedziała pani Wąsowska patrząc na Wokulskiego . Idę tedy wieczorem , wciąż pełen otuchy , do tych pań , już na nowe ich mieszkanie , gdy naraz słyszę na środku ulicy : brzęk – brzęk … brzęk – brzęk ! … O rany boskie , ależ to aresztantów prowadzą ! … Co za okropna wróżba … — Bo nie wiecie dnia ani godziny — dodawał pan Domański . Westchnąłem domyślając się , że powodem utraty lekcji mógł być jaki list anonimowy , w pisaniu których pani Krzeszowska odznacza się wielką biegłością . Ale — nie powiedziałem nic . Bo czy mogłem radzić pani Stawskiej , aby odrzuciła dwa ruble dziennie ? Wokulski spojrzał na starca obutego w drewniane sandały jak najuboższy wyrobnik , potem na jego sprzęty , z których wyzierała nędza , i pomyślał , że przecie ten człowiek za swoje wynalazki mógłby mieć miliony . Wyrzekł się ich jednak dla dobra jakiejś przyszłej , doskonalszej ludzkości … Geist wydał mu się w tej chwili jak Mojżesz , który do obiecanej ziemi prowadzi jeszcze nie urodzone pokolenia . — Coże się z nimi dzieje ? … — nalegała coraz niespokojniej prezesowa . — Ha … Wobec takiego niebezpieczeństwa postanowiłem działać energicznie . Więc zaraz na drugi dzień wybrałem się do Szumana i mówię : — A to ? … — spytał Geist pokazując mu inny kawałek metalu . „ Może nie przyjedzie ? ” — szepnął i zdawało mu się , że cały ten plac napełniony ludźmi zapada wraz z nim pod ziemię . Miał też po co wyrzucać tyle pieniędzy , jeżeli jej tu nie będzie ! A może pani Meliton , stara intrygantka , okłamała go na współkę z Maruszewiczem ? … — Będę pił szklanką — odparł gość . Był ubrany w nowy tużurek i świeży kapelusz , w ręku trzymał laseczkę ze srebrną końską nogą . Miał minę spokojną , ale pod tymi pozorami wierny sługa dostrzegł mocne wzruszenie . Już w przedpokoju binokle dwa razy spadły baronowi , a lewa powieka drgała mu bez porównania częściej aniżeli przed pojedynkiem albo nawet przy sztosie . — Dlaczegóż nie powiedziałeś , że mnie nie ma w domu ? — spytał gniewnie Wokulski . Bóg się rodzi — moc truchleje W roku tym handel w naszym sklepie nieco osłabnął , już to z racji ogólnych niepokojów , już z tej , że i pryncypał za często i za głośno wymyślał na Ludwika Napoleona . Ludzie poczęli zniechęcać się do nas , a nawet ktoś ( może Katz ? … ) wybił nam jednego dnia szybę w oknie . Później Wokulski nie umiał nawet przypomnieć sobie , o czym mówili w podobnych chwilach . Najczęściej milczeli . Raz zapytała go : dlaczego ślimaki pływają pod powierzchnią wody ? drugi raz — dlaczego obłoki mają tak rozmaitą barwę ? Tłomaczył jej i wówczas zdawało mu się , że całą naturę od ziemi do nieba ogarnia w jednym uścisku i składa jej pod nogi . — Jak pani każe — odparł Wokulski . Obu paniom łzy nabiegły do oczu : matce z gniewu , a córce … Czy ja wiem ? … Może z żalu za złamanym życiem . — Daj — rzekł — i idź spać . — Panie proszą — rzekł w tej chwili Mikołaj ukazując się we drzwiach gabinetu . Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta tak piękna i dystyngowana , że Wokulski mimo woli powstał z fotelu . Mogła mieć około czterdziestu lat ; wzrost okazały , rysy bardzo regularne , postawa wielkiej damy . — Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych . — Ale są zakurzone … Potem przyszło mu na myśl , że nie jest to zbyt świetnym prezentem dla panny Izabeli — uszczęśliwić jednego tylko człowieka . Całego świata — nie może ; ale warto by z okazji bliższego poznania się z panną Izabelą podźwignąć bodaj kilka osób . Uwolniwszy się od witających panna Izabela poszła do przeznaczonego dla niej pokoju . „ Cóż ci znowu — szepnął — dostali bzika ? … ” — Nawet nie ma , panie , co płacić , bo nas i tak wypędzą . — Nie , pani . — To prawda . Panna Izabela zmarszczyła piękne czoło i zatrzasnęła za sobą drzwi gabinetu . Jej ojciec wciąż siedział w kapeluszu na głowie . Poszli kilkanaście kroków korytarzem i Jumart otworzył drzwi wspaniałego salonu . Wokulski o mało nie cofnął się , zobaczywszy złocone meble , olbrzymie lustra i ściany ozdobione płaskorzeźbami . Na środku stał duży stół pokryty kosztownym obrusem i przywalony stosem papierów . Zaraz po Bożym Narodzeniu zainstalowałem panią Stawską w sklepie Milerowej , która przyjęła nową kasjerkę bardzo serdecznie i przez pół godziny tłomaczyła mi , jaki ten Wokulski jest szlachetny , mądry , przystojny … Jak to on sklep uratował od bankructwa , a ją i dzieci od nędzy , i jak by to było dobrze , gdyby się taki człowiek ożenił . Zrobiło mu się gorąco i z wolna uczuł jakąś przemianę w duszy . Przypomniał sobie swego ojca i stryja , Kasię Hopfer , która tak go kochała , Rzeckiego , Leona , Szumana , księcia i tylu , tylu innych ludzi , którzy złożyli mu dowody niewątpliwej życzliwości . Co warta cała jego nauka i majątek , gdyby dokoła siebie nie miał serc przyjaznych ; na co zdałby się największy wynalazek Geista , gdyby nie miał być orężem , który zapewni ostateczne zwycięstwo rasie ludzi szlachetniejszych i lepszych ? … A on wciąż chodził po pokojach nadęty jak indyk i pisał , wciąż pisał … Nareszcie odezwał się : — Do ciebie , Belu — dodał pan Tomasz biorąc list do ręki . — Pozwolisz , że cię zastąpię w połknięciu tej nowej pigułki . Tymczasem Jaś Mincel , dręczony w domu przez żonę , od samego rana szedł na piwo i wracał aż wieczorem . Wynalazł nawet przysłowie : „ Co tam ! … Raz kozie śmierć … ” , które powtarzał do końca życia . Spojrzałem . Przy dogorywającej świeczce stał Wokulski . We trzy , może we cztery dni po naszej wizycie u pani Stawskiej przychodzi Stach do sklepu i podaje mi list , ale adresowany do niego . — Niech no pan patrzy , czy nasz stary nie jest podobny z profilu do Napoleona III ? Nos … wąs … hiszpanka … — Pani , są rzeczy , których się nigdy nie zapomina . Jeżeli jednak rozkazuje pani pięć i trzy czwarte , będę służył w nadziei , że niebawem znowu zaszczyci nas pani swoją obecnością . Bo rękawiczki pięć i trzy czwarte — dodał z lekkim westchnieniem , podsuwając jej kilka innych pudełek — stanowczo zsuną się z rączek … A gdyśmy z pośpiechem wypili naszą kawę , służąca zabierała pusty kosz i zamazane kubki , staruszka swój dzbanek i obie znikały . Wprowadził Wokulskiego do sali na prawo . Nie znalazłszy , czego szukał , ani w cukierni , ani w kościele , pan Ignacy zaczyna spacerować po ulicy , niedaleko sądowego gmachu . Jest bardzo zmieszany ; zdaje mu się , że każdy przechodzień patrzy mu drwiąco w oczy , jakby mówił : „ Nie wolałbyś to , stary łobuzie , pilnować sklepu ? ” , i że z każdej dorożki wyskoczy który z „ panów ” donosząc mu , że sklep spalił się lub zawalił . Więc znowu myśli : czyby nie lepiej było dać za wygraną licytacji , a wrócić do swoich ksiąg i kantorka , gdy nagle słyszy rozpaczliwy krzyk . Jeszcze raz pożegnał adwokata i pobiegł do sklepu . Tam znalazło się kilka ważnych interesów , które zatrzymały go nadspodziewanie długo . Dopiero o pół do drugiej był w Łazienkach . Ukłonił się i cofnął do swego gabinetu . — Ja myślę — odparł bez wahania — że wklepałeś się w jakąś grubą awanturę … z której nie wyjdziesz cały … Chyba że cofniesz się w porę , na co zresztą masz dosyć rozumu . Maruszewicz opuścił gabinet i za godzinę istotnie wrócił z kwitem podpisanym przez barona Krzeszowskiego . Wokulski przeczytawszy dokument włożył go do kasy i w zamian dał Maruszewiczowi czterysta rubli . — I słusznie — on odpowiada — nie będzie się mnożył ród wariacki . — Wielka rzecz ! — odezwał się pan Raczek . — Wyjdź jejmość za mąż , to nie będziesz sierotą . — Kompania ! … naprzód marsz ! … Pluton ! … naprzód marsz ! … — powtórzyli różnymi głosami oficerowie . Stach wstrząsnął się . — Jumart … — odezwał się ten pan z ukłonem . — Przysięgam — wołał Szapary — że najdalej w marcu Kossuth powoła nas do szeregów . Głupstwo zrobiliśmy łamiąc szpady … Zgasił świecę . Na ulicy było cicho ; przez okno napływał szary blask świateł odbitych chyba od obłoków . Ale Wokulskiemu szumiało i dzwoniło w uszach , a przed oczyma ukazywały mu się to ulice gładkie jak posadzka , to drzewa otoczone żelaznymi koszykami , to gmachy budowane z ciosowego kamienia , to znowu ciżba ludzi i powozów wychodzących nie wiadomo skąd i biegnących nie wiadomo dokąd . Przypatrując się tym pierzchliwym widziadłom usypiał i myślał , że jednak ten pierwszy dzień w Paryżu upamiętni mu się na całe życie . — Dużo im papo winien ? — Boże uchowaj ! … Ja mego kapitału nie odbiorę ci nawet za dziesięć lat … — Owszem . Ale … ten wielbiciel , uważa pan , kupił u nas kosztowny album i prosił , ażeby po trzecim akcie wręczyć je Rossiemu … — Sklep znam , bardzo ładny — mówiła panna Izabela zamyślając się . — Jest tam stary subiekt , który wygląda trochę na dziwaka , ale nadzwyczajnie uprzejmy … Ach , zdaje mi się , że kilka dni temu poznałam i właściciela … Wygląda na gbura … — Są jednak towarzystwa , w których ona przestrzega się zawsze . — Cóż ? … kiedyż ? … Ale co mi tam do cudzych interesów ! Był tak wzruszony , że pani Wąsowskiej żal go się zrobiło . Jednego dnia baronowa zapytała panią Stawską : czy zna Wokulskiego . Lecz choć odebrała odpowiedź , że pani Helena zna go bardzo mało , zaczęła mówić : — Mówię : kolega , gdyż obaj widzieliśmy równie ciekawe rzeczy będąc za granicą . — Pan spodziewa się dużo zyskać ? — Jak ona nas traktuje … My chyba naprawdę jesteśmy zrujnowani … Teraz on zaczął bić w stół . W tej chwili pannę Izabelę ogarnął wstyd na myśl , że troszczyła się tylko o kobiety . Więc szybko dodała : „ A jeżeli i to , i tamto jest złudzeniem , jak owa łopatka albo chustka ważąca sto funtów ? … ” — Niech się pan uspokoi — rzekł Wokulski . — Ile mi pan da gotówką ? — Panowie ci — rzekłem — nie płacą komornego , więc bardzo być może … Przerwało jej ciche szlochanie . Zainstalowawszy się na górze , gdzie mu jeszcze musiano zanieść łóżko , stół , parę krzeseł i miednicę z dzbankiem wody , pan Leon ubrał się we frak , biały krawat , świeżą koszulę ( trochę ciasną na niego ) , wrócił do pani baronowej i poważnie zasiadł w przedpokoju . — Owszem — rzekł nie mogąc pohamować dobrego humoru — będzie pan miał pożyczkę . Tym Żydom oddamy jakieś trzy tysiące rubli , a pan będzie płacił procentu … Ileż pan chce ? „ Jaki oni mają rozum ! ” — pomyślał Wokulski . — Ale ja nie opuszczę cię , panie Stanisławie — rzekł pan Tomasz tonem przekonania . I dodał po chwili — W tych dniach sprzedaję , to jest dopuszczam do sprzedaży mego domu . Miałem z nim duży kłopot : lokatorowie nie płacą , rządcy złodzieje , a wierzycieli hipotecznych musiałem zaspakajać z własnej kieszeni . Nie dziw się , że mnie to w końcu znudziło … — Głupiutkie są te panny — zaczęła po chwili prezesowa . — Im się zdaje , że jak złapie która bogatego męża , a poza nim przystojnego kochanka , to już wypełni sobie życie … Głupiutkie . Ani wiedzą , że wnet sprzykrzy się stary mąż i pusty kochanek i że prędzej czy później każda zechce poznać prawdziwego człowieka . A jeżeli się taki trafi , na jej nieszczęście , co ona mu da ? … Czy wdzięki , które sprzedała , czy serce zaszargane z takimi oto Starskimi ? … — O , mój panie — przerwała zarumieniona wdowa — mówisz tak , jakbyś był prokuratorem sądu ostatecznego . Ja także odpowiem jak pan Wokulski : czy wiesz , dlaczegom to zrobiła ? … — Jak to nic ? … Mamy trzydzieści tysięcy rubli , a od nich dziesięć tysięcy rubli procentu … Zacny ten Wokulski ! … Nie miałem pojęcia o podobnej szlachetności … A gdybyś wiedziała , jak on mnie dziś pielęgnował … — A że Wokulski kocha się w pani Stawskiej . Panna Florentyna zrobiła rękoma ruch oznaczający rezygnację . — Cóż będziesz robił po obiedzie ? — pytam . — Co to za wiersze ? … — spytała wyciągając rękę . — » Guide Parisien « ! … trois francs ! … trois francs ! … — Wiem , wiem … — Niechże pan powie , panie Yung , czy nie wygramy ? — spytał dyrektor . — Panie baronie , boleję nad tym wypadkiem , ale … jeden z nas dwu jest ofiarą mistyfikacji … grubej mistyfikacji , panie ! … A oto dowód . — Przy jakiej mieszka stacji ? — Wszak mam honor z panem Wokulskim ? „ A tak ! … — dodał po chwili . — Drasnę go , a on będzie kulał do końca życia i będzie opowiadał : tę śmiertelną ranę otrzymałem w pojedynku z baronem Krzeszowskim ! … To mnie urządzi … Co oni mi narobili , ci moi kochani sekundanci ? … Jeżeli już jakiś kupczyk gwałtem chce do mnie strzelać , niech strzela przynajmniej wtedy , kiedy idę na spacer , ale nie w pojedynku … Straszne położenie ! … Wyobrażam sobie , jak moja droga małżonka będzie opowiadać , że biję się z kupcami … ” Później niejednokrotnie Wokulski usiłował zdać sobie sprawę z salonu i ze sposobu , w jaki tam wszedł ; ale całości faktu nie mógł sobie przypomnieć . Pamiętał , że przede drzwiami ukłonił się parę razy panu Tomaszowi , że potem owionęła go jakaś miła woń , skutkiem czego ukłonił się damie w kremowej sukni z pąsową różą przy ramieniu , a potem — innej damie wysokiej i czarno ubranej , która patrzyła na niego z przestrachem . Przynajmniej tak mu się zdawało . Podałem mu cygaro , a on opowiedział rzeczy , które ostatecznie przekonały mnie , że źli prędzej czy później muszą być ukarani , dobrzy wynagrodzeni i że w najzakamienialszym sercu tli się przecież iskra sumienia . — To właśnie będzie interesować się takim , który ją lekceważy . — Za pozwoleniem — przerwał Starski — nie robię panu zarzutu , tylko owszem , uważam to za chlubny przykład dla wszystkich . Skądże pan jednak wie , czy człowiek , który żeni się lub wychodzi za mąż dla pieniędzy , nie ma również na widoku szlachetnych celów ? Moi rodzice podobno pobrali się z czystej miłości ; jednak przez całe życie nie byli szczęśliwi , a o mnie , owocu ich uczuć , to już nie ma co mówić … Tymczasem moja czcigodna babka , tu obecna , wyszła za mąż wbrew skłonności i dziś jest błogosławieństwem całej okolicy . Nawet lepiej — dodał całując prezesowę w rękę — gdyż poprawia błędy moich rodziców , którzy tak byli zajęci miłością , że zapomnieli o majątku dla mnie … — Mści się za to , że wodziłam go po manowcach — wtrąciła pani Wąsowska . — Dochodzi * dziewiąta * … — odparł ze szczególnym naciskiem pan Ignacy . Osoby odwiedzające baronowę także nie wzbudzały zaufania w pani Stawskiej . Najczęściej bywały tam jakieś stare , niemiłej powierzchowności kobiety , z którymi w przedpokoju półgłosem rozmawiała o swym mężu . Niekiedy zjawiał się Maruszewicz albo jakiś adwokat w starym futrze . Tych panów baronowa brała do pokoju jadalnego , ale rozmawiając z nimi , płakała i wymyślała tak głośno , że w całym domu było słychać . — A cóż to ja jestem grabarz , ażeby robić ludziom tego rodzaju przyjemności ? — oburzył się Wokulski . A. M. ” W Zamościu bawiłem rok z czymś . A żem dobrze drwa rąbał , więc byłem co dzień na świeżym powietrzu . Napisałem stamtąd list do Mincla i podobno otrzymałem od niego odpowiedź , nawet pieniądze ; ale wyjąwszy pokwitowania z odbioru , bliższych szczegółów tego wypadku nie pamiętam . Albo taki radca Wroński . Niebogaty , cichutki , ale kupuje u nas co tydzień choćby parę rękawiczek i za każdym razem mówi : On śmieje się głupowato i mówi : — Nigdy nie myślałem — rzekł — ażebyś pan zajmował się podobnymi kwestiami . — Co pan wiesz o tej pani Stawskiej ? — zapytałem Wirskiego . — Ale , co pan mówisz ! — reflektował mnie Wirski . — To kobieta skruszona , żałuje za grzechy i niezawodnie poprawi się . Głos jego stopniowo cichnął , jakby zagłębiając się w studni , potem umilkł na schodach , lecz znowu doleciał nas z ulicy . Po chwili zrobił się tam jakiś hałas , a gdy wyjrzałem oknem , zobaczyłem , że pana Raczka policjant prowadził do ratusza . — Jakże się miewa pan Wokulski ? — pytała jej nieraz kupcowa . — O , dziś jest pani mizerniutka … Pan Wokulski nie powinien już pozwolić , ażeby pani tak pracowała … — Pozwoli pan zrobić uwagę — odezwałem się — że takie nieszanowanie umowy jest dość oryginalne … Ktoś daje panu mieszkanie , a pan uważa za stosowne nie płacić mu … — Tylko żeby mi tu przyszedł z rana … Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał się klaczy . Niepokoiły go jej delikatne nóżki i sam drżał na widok dreszczów przebiegających jej aksamitną skórę , myślał bowiem , że może zachorować . Potem objął ją za szyję , a gdy oparła mu na ramieniu główkę , całował ją i szeptał : Poczęliśmy wychodzić . Wokulski podał rękę pani Stawskiej , z którą wysunął się naprzód , ja zaś ostrożnie zacząłem sprowadzać panią Misiewiczowę z brudnych schodów . Zadzwonił raz , drugi , trzeci … Wreszcie sam wybiegł na korytarz wołając : Ale Rzecki , zamiast winszować , mocno pobladł . — Nie tylko obiecały , ale jeszcze ucałowały ją i nawet przyrzekły wyjednać jej przebaczenie u Wokulskiego , o którym baronowa odzywa się z wielkimi pochwałami … „ Dziwna kobieta ” — pomyślał Wokulski patrząc na staruszkę , która umiała budzić miłość dla siebie nie tylko w sercach zwierząt , lecz — nawet ludzi . — Cóż , pani wciąż nie chce trzymać tych panów ? — Żegnam panią hrabinę i dziękuję za zaszczyt , jaki mi pani raczyła wyrządzić ! … — mówił Wokulski całując gospodynię w rękę . Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej , a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji . Książę witał każdego z uprzejmą poufałością , prezentował Wokulskiego , a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem . — Czy to można w każdym razie spuścić się na obcych ! — westchnęła panna Florentyna . — Herein ! — mówię . — W każdym razie nieprędko . „ A jeżeli nie ? … ” — szepnął . Rządca ukłonił się . Szkoda tylko , że prawie w tej samej chwili w jej czcicielu odezwał się pyszny dorobkiewicz , który na kwestyjną tacę rzucił rulon półimperiałów . Ach , jakież to było kupieckie ! … I jak on nic nie rozumie po angielsku , nie ma wyobrażenia o języku , który jest modnym ! … — Widziałem lepszą rzecz , panie … Podczas kampanii byłem we Włoszech i widziałem , jak Włosi przyjmowali Francuzów w wigilię bitwy pod Magentą … — Mylisz się , profesorze — odparł Wokulski . — Zresztą w grobie nie jest chyba weselej … — Zbudziło się , powiadasz pan ? … W tej samej porze , kiedy Wokulski z panią Wąsowską kłócił się albo galopował po łące , z majątku hrabiny do Zasławka dojeżdżała panna Izabela . Wczoraj otrzymała od prezesowej list , wyprawiony przez umyślnego posłańca , a dziś na wyraźne żądanie swej ciotki wyjechała , lubo niechętnie . Była pewna , że w Zasławku już znajduje się mocno protegowany przez prezesowę Wokulski ; taka więc nagła podróż wydała jej się niewłaściwą . Chodziła , a w ogromnym pokoju tłoczyły się jej smutne myśli i widziadła osób , które tu kiedyś bywały . Tu drzemie stara księżna ; tu dwie hrabiny informują się u prałata , czy można dziecko ochrzcić wodą różaną ? Tu rój młodzieży zwraca ku niej tęskne spojrzenia albo udanym chłodem usiłuje podniecić w niej ciekawość ; a tam girlanda panien , które pieszczą ją wzrokiem , podziwiają albo jej zazdroszczą . Pełno świateł , szelestów , rozmów , których większa część , jak motyle około kwiatów , krążyły około jej piękności . Gdzie ona się znalazła , tam obok niej wszystko bladło ; inne kobiety były jej tłem , a mężczyźni niewolnikami . O ile cię znam , byłabyś boleśnie dotkniętą usłyszawszy kiedyś , że nasze rodzinne pamiątki zdobią stół jakiego bankiera albo należą do wyprawy jego córki . Doktór zmieszał się … — Mamo , dlaczego ten pan rozbiera Mimi ? Przecież ona będzie się wstydzić … — Przepraszam cię — zawołałem — jak to mam rozumieć ? … Wokulski drgnął . Do sklepu weszło jeszcze parę osób , do których niechętnie zwrócił się Mraczewski , powoli wiążąc paczki . — Pani Kolerowej powiedziała pani Radzińska , a pani Radzińskiej pod najświętszym słowem powierzyła tę tajemnicę pani Denowa , wiesz pan , ta przyjaciółka pani Misiewiczowej . — Wiem — zawołała — pan pewnie od tego starego pana ! … On kilka razy obiecywał , że mnie weźmie … Czy on bardzo bogaty ? … Pewnie , że bardzo … Jeździ powozem i siada w pierwszych rzędach w teatrze . — Co tam Żydzi … Nazajutrz w południe wpadł do sklepu Szuman ; z jego uśmieszków i ze sposobu przygryzania warg poznałem , że mu coś dolega i nastraja go na ton ironiczny . — Ale bo widzisz — szepnąłem — mówią jeszcze , że żenisz się z panną Łęcką … Obejrzawszy się , czy ma krawat na szyi , a zegarek i portmonetkę w kieszeniach , pan Ignacy wydobywał ze stolika wielki klucz i trochę zgarbiony , uroczyście otwierał tylne drzwi sklepu obite żelazną blachą . Wchodzili tam obaj ze służącym , zapalali parę płomyków gazu i podczas gdy służący zamiatał podłogę , pan Ignacy odczytywał przez binokle ze swego notatnika rozkład zajęć na dzień dzisiejszy . Pani Stawska zaczęła się śmiać . — Jakież są ? Wiedziała , że list ten napisał pan Tomasz sam do siebie ; koniecznie bowiem potrzebował choć pół godziny przedrzemać się po obiedzie . Gra artystów z początku nie obchodziła go , oglądał się więc po sali i przede wszystkim spostrzegł Wokulskiego . Siedział on w czwartym rzędzie i wpatrywał się bynajmniej nie w Rossiego , ale w lożę , którą zajmowała panna Izabela z panem Tomaszem i hrabiną . Rzecki parę razy w życiu widział ludzi zamagnetyzowanych i zdawało mu się , że Wokulski ma taki wyraz fizjognomii , jak gdyby był zamagnetyzowany przez ową lożę . Siedział bez ruchu , jak człowiek śpiący , z szeroko otwartymi oczyma . Chciał odpowiedzieć , że to było coś gorszego od obrazy ; gdyż posądzenie o obłudę , ale milczał . Pan Patkiewicz zapewne w celu dodania większej wagi słowom mówcy zaczął poruszać uchem i skórą na głowie , co w sali wywołało nowy atak wesołości . — Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu . Macie prześliczny wybór towarów … Serdecznie dziękuję … Adieu ! … Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej . Skończywszy próby Wokulski wyczerpany upadł na fotel ; Geist pochował swoje okazy , zamknął szafę i śmiejąc się zapytał : — Szczególniej ostrożnym okazuje się hrabia Liciński . Nie rozumiem , co się z nim stało … — Świat idzie do gorszego — mówił trzęsąc głową . — Wikt coraz droższy , za kwaterę zabraliby ci całą pensję , a nawet co się tyczy anyżówki , i w tym jest szachrajstwo . Dawniej rozweseliłeś się kieliszkiem , dziś po szklance jesteś taki czczy , jakbyś się napił wody . Sam Napoleon nie doczekałby się sprawiedliwości ! Wysoko nad sobą , na trzecim piętrze , Wokulski usłyszał silny bas męski , który mówił : — Czyżby miał defekt ? … Taki zdrowy mężczyzna … — Bardzo dobry zwyczaj — odparł uradowany Rzecki . Prędko wydobył krawat z szuflady i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu . — Po strąceniu rabatu — dodał — jako handlujący , zapłacisz siedem rubli . Pyszny parasol … Bagatela … Wokulski zaczął chodzić . — Słucham — rzekł Wokulski . Usiadł z impetem na fotelu i wskazał gościowi drugi . — Proszę ? — zdziwiła się wdówka . — To , co pan nazywasz kontrastami , ja najdoskonalej godzę w życiu . — Tylko w takim razie , jeżeli druga będzie sztuką grubego płótna … — Ja ? … — krzyknął pan Tomasz i pięściami uderzył się w piersi . — Ja obawiam się Joasi , Hortensji , nawet naszego księcia i zresztą ich wszystkich razem , ale nie Wokulskiego . Gdybyś widziała , jak on dziś obcierał mnie wodą kolońską … A z jaką trwogą patrzył na mnie ! … To najszlachetniejszy człowiek , jakiego spotkałem w życiu … On nie dba o pieniądze , interesów na mnie robić nie może , ale dba o moją przyjaźń … Bóg mi go zesłał , i jeszcze w chwili , w której … w której zaczynam czuć starość , a może … śmierć … I powtarzał za Mickiewiczem : Woźny wyszedł zawadzając wielkimi guzami o drzwi pokoju . — Serwis i srebra nabyłem od jubilera . Sekretu z tego nie robię . Osób trzecich do sprawy nie mieszam , ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych . Trzeba jednak iść tam … ” — Wybornie . Otóż spadł tu na mnie jeszcze jeden sklep z jego właścicielką , wdową . Ponieważ prawie cały kapitał należy do mnie , więc w interesie tym muszę mieć kogoś ze swej ręki ; wolałbym zaś kobietę ze względu na właścicielkę sklepu . Czy więc przyjmie pani miejsce kasjerki z płacą … tymczasem siedemdziesięciu pięciu rubli na miesiąc ? — Właśnie dopiero w tych dniach miałem przyjemność zbliżyć się z nim . Wokulski rzucił pistolet na ziemię i zeszedł z mety . — Tak sobie — odpowiedziało dziecko opierając się na moim kolanie i patrząc na matkę . ( Mój Boże , dlaczego ja nie jestem jej ojcem ? ) — O ! … słyszy pan , panie mecenasie ? … — mówi pan Łęcki . — Gdyby się dopilnowano … Wnet jednak obie damy uspokoiły się , a w pół godziny później piliśmy wszyscy herbatę , nie tylko rozmawiając , ale nawet śmiejąc się … — Żaraż pójdę , tylko był tu jeszcze pan — odparł służący . — Gorzej , pani — odpowiedział nie siadając . — Ciężko obraziłem panią bez powodu … „ Zdaje mi się — myślał — że jest to hultaj dużej ręki , a przy tym sprytny . Chciał ode mnie posady , lecz sam ją znalazł : śledzi mnie i donosi innym . Mógłby mi narobić kłopotu , gdyby nie te czterysta rubli , które wziął , jestem pewny , za sfałszowanym podpisem . Krzeszowski przy całym swoim bzikostwie i próżniactwie jest człowiek uczciwy … ( Czy próżniak może być uczciwym ? … ) W żadnym razie nie poświęciłby interesów czy kaprysów swej żony za pożyczkę wziętą ode mnie … ” „ Tyżeś to czy nie ty ? … ” — pytał się w duchu , nie mogąc od niej oczu oderwać . — Przecież , do diabła , muszę oddać za herbatę i ciastka ! Ten sam fatalizm spostrzegł Wokulski w historii kilkunastu głośniejszych rodzin paryskich . Dziad , jako skromny rzemieślnik , pracował przy ulicy Temple po szesnaście godzin na dobę ; jego syn skąpawszy się w cyrkule łacińskim założył większy warsztat przy ulicy Św . Antoniego . Wnuk , jeszcze lepiej zanurzywszy się w naukowej dzielnicy , przeniósł się jako wielki handlarz na bulwar Poissonniere , zaś prawnuk , już jako milioner , zamieszkał w sąsiedztwie Pól Elizejskch po to , ażeby … jego córki mogły chorować na nerwy przy bulwarze St. Germain . I tym sposobem ród spracowany i zbogacony około Bastylii , zużyty około Tuileries , dogorywał w pobliżu Notre – Dame . Topografia miasta odpowiadała historii mieszkańców . W tej chwili zbliżył się do niego na palcach Rzecki i szepnął : Nad wieczorem zaszedł do pani Misiewiczowej , ażeby się z nią naradzić , i tu dowiedział się z ust matki , że pani Stawska dlatego tylko nie jest kochanką Wokulskiego , ponieważ on tego nie żądał … — Ale zemsta nie prowadzi — odparła panna Izabela . W zamian pani baronowa , co z jej strony było dowodem nadzwyczajnej delikatności , nic nikomu nie mówiąc spłacała długi męża . Niektórym z wierzycieli robiła impertynencje , wobec innych płakała , prawie wszystkim odtrącała jakieś sumy na rachunek lichwiarskich procentów , irytowała się , ale — płaciła . Nie była to miłość , ale ekstaza . — Wieszże ty — mówiła prezesowa — że w chwili ostatniego z nim pożegnania myśleliśmy : czy by się do tej studni nie rzucić ? Nikt by nas tam nie odszukał i na wieki zostalibyśmy razem . Zwyczajnie — szalona młodość … — Dlatego , proszę pani , że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych , ale na ciągłym obrocie gotówki . „ Widać już zdrów — myślał . — Nie wypada jednak od razu pytać o jego długi . Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą ; potem spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie . Nie mogę być obojętnym dla człowieka , który przeprosił pannę Izabelę … ” Szuman kiwał głową i wznosił brwi . Pan Ignacy wziął do rąk bladoniebieską kopertę ozdobioną wizerunkiem niezapominajek , lecz wahał się , czy ma iść . Tymczasem Mraczewski spojrzał mu przez ramię na adres . Trzecia faza . Zobaczyła Wokulskiego w salonie ciotki w pierwszy dzień Wielkiejnocy i spostrzegła , że on o całą głowę przerasta towarzystwo . Najarystokratyczniejsi ludzie ubiegali się o znajomość z nim , a on , ten brutalny parweniusz , odrzynał się od nich jak ogień od dymu . Chodził niezręcznie , ale śmiało , jakby salon ten był jego niezaprzeczoną własnością , i posępnie słuchał komplimentów , którymi go zasypywano . Potem wezwała go do siebie najczcigodniejsza z matron , prezesowa , i po kilku minutach rozmowy z nim rzewnie zapłakała … Czyżby ten z czerwonymi rękoma parweniusz ? … Ocknął się — i znowu powrócił do pakowania zapytując : IV . Powrót — Zaraz kocha się ! … — powtórzył drwiąco pan Ignacy . — A do Francji nie wraca ? … Jakże się pan miewasz ? … Skądeś się tu wziął ? … No , gadaj prędko — zawołał Rzecki wesoło , uderzając go w ramię . — Kiedyżeś przyjechał ? … Ledwie Wokulski usiadł na fotelu i zaczął przeglądać papiery , wszedł lokaj w błękitnym fraku ozdobionym złotymi haftami i podał mu bilet na tacy . Na bilecie był napis : „ Pułkownik ” , i jakieś nic nie mówiące nazwisko . — Nigdy nie miałem tych złudzeń ; dziś mniej niż kiedykolwiek . Właściwie mówiąc , chciałem na tym oto miejscu napisać historię niesłychanej sprawy , sprawy kryminalnej , którą pani baronowa Krzeszowska wytoczyła , komu ? … Nikt by nie zgadł ! … Oto tej pięknej , tej poczciwej , tej kochanej pani Helenie Stawskiej . Ale taka mnie pasja ogarnia , że nie mogę myśli zebrać . Więc dla rozerwania uwagi napiszę sobie o czym innym . — Ja też nie do pana mówię , tylko do Ignacego — odparł Franc . — A nasz stryj — ciągnął dalej — było przecie takie zakute Szwabisko , że wylazł z trumny po swoją szlafmycę , której mu tam zapomnieli włożyć … Przyleciał adiutant , zatrąbiono , oficerowie zaczęli przemawiać . — O usunięcie tych studentów , którzy mieszkają nade mną , nie pozwalają mi wyjrzeć oknem na podwórze i demoralizują wszystkie … — W każdym razie byłoby to okropne . Ty nie wiesz , jakim tonem przemawiał do mnie wczoraj ten … ten … — Ani myślę . „ Stary głupcze , nazywający się Ignacym Rzeckim ! Ty wyobrażasz sobie , że Napoleonidzi wrócą na tron , że Wokulski zrobi coś nadzwyczajnego , bo jest zdolny , i będzie szczęśliwym , bo jest uczciwy ? … Ty myślisz , ośla głowo , że chociaż hultajom zrazu dzieje się dobrze , a ludziom poczciwym źle , to jednakże w końcu źli zostaną pohańbieni , a dobrzy sławą okryci ? … Tak sobie imaginujesz ? … Więc głupio sobie imaginujesz ! … Na świecie nie ma żadnego porządku , żadnej sprawiedliwości , tylko walka . O ile w tej walce zwyciężają dobrzy , jest dobrze , o ile źli , jest źle ; ale ażeby istniała jakaś potęga protegująca tylko dobrych , tego sobie wcale nie wyobrażaj … Ludzie są jak liście , którymi wiatr ciska ; gdy rzuci je na trawnik , leżą na trawniku , a gdy rzuci w błoto — leżą w błocie … ” — Mnie się zdaje , że jest to dość po obywatelsku dostarczyć konsumentom tańszego towaru i złamać monopol fabrykantów , którzy zresztą tyle mają z nami wspólnego , że wyzyskują naszych konsumentów i robotników . — To nic — odpowiedział spokojnie Rzecki . — Przyznałbym tylko , że omyliłem się , nie wiem już który raz w życiu … Mimo woli , i nie wiem nawet dlaczego , pokręciłem głową , choć przeczuwam , że gdybym był właścicielem podobnego domu , kręciłbym głową cały dzień . — Tak , chodziłeś jak struty … Jezus ! Maria … A to co ? … „ No i cóż bym zrobił , gdyby podobało się jej wyjść za mąż ? … . Nie , nawet gdyby podobało się jej mieć kochanków : raz mego subiekta , drugi raz jakiego oficera , trzeci raz furmana albo lokaja … No i cóż bym na to poradził ? … ” — Powiedz , że na rachunek wziąłeś ode mnie . — Co ja mu pomogę — mruknął . — To nieuleczony marzyciel , który już nie odzyska rozsądku . Fatalnie posuwa się do ruiny materialnej i moralnej , tak jak wy wszyscy i cały wasz system . Tak rozmyślał Wokulski i spokojnym wzrokiem przypatrywał się Maruszewiczowi . Zniszczony zaś młody człowiek , który w dodatku był bardzo nerwowy , wił się pod jego spojrzeniem jak gołąbek pod wzrokiem okularnika . Naprzód nieco pobladł , potem chciał oprzeć znużone oczy na jakimś obojętnym przedmiocie , którego na próżno szukał po suficie i ścianach pokoju , a nareszcie , oblany zimnym potem , uczuł , że nie może wyrwać swego błędnego wzroku spod wpływu Wokulskiego . Zdawało mu się , że chmurny kupiec kleszczami pochwycił mu duszę i że niepodobna mu się oprzeć . Więc jeszcze parę razy ruszył głową i nareszcie z całym zaufaniem utonął w spojrzeniu Wokulskiego . — Phi ! … A ludzie ? — pytam . Gdy zaś w dodatku wyłożył mi Mraczewski swoją teorię o wspólności żon , zaraz przyszło mi do głowy : — I piliście trochę , to zaraz widać — wtrąca dorożkarz . — A taksę znacie ? … — Tak , panie — potwierdziła baronowa kiwając głową . — Te praczki , które przez cały dzień śpiewają jakieś wstrętne piosenki na dole , a wieczorem śmieją się nad moją głową u tych … studentów … Ci zbrodniarze , którzy na mnie rzucają z góry papierosy albo leją wodę … Ta nareszcie pani Stawska , o której nie wiem , czym jest : wdową czy rozwódką , ani z czego się utrzymuje … Ta pani bałamuci mężów żonom cnotliwym , a tak strasznie nieszczęśliwym … Szuman nie odpowiedział nic , tylko spojrzał spod oka . Ależ ja zaczynam być naprawdę sentymentalny ? … muszę mieć nerwy dobrze rozbite . Bulwar jednak nie wytępiłby takich oto Mohikanów ; przenieśliby się na Pragę albo za Pragę , uprawialiby w dalszym ciągu swoje rzemiosło , kochaliby się jak ta dwójeczka , ba , nawet mnożyliby się . Co za piękne , ojczyzno , będziesz miała potomstwo , urodzone i wychowane na tym śmietniku , z matki okrytej wysypką i beznosego ojca ! … Wśród stałej ludności zaczarowanego świata ukazywał się od czasu do czasu zwykły śmiertelnik , który na skrzydłach reputacji potrafił wzbić się aż do szczytów Olimpu . Zwykle bywał nim jakiś inżynier , który łączył oceany albo wiercił czy też budował Alpy . Był jakiś kapitan , który w walce z dzikimi stracił swoją kompanię , a sam okryty ranami ocalał dzięki miłości murzyńskiej księżniczki . Był podróżnik , który podobno odkrył nową część świata , rozbił się z okrętem na bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa . — Basta ! baronie . Prześpij się choć parę godzin , bo będą ci drżały ręce i spudłujesz . Wokulski stropił się . „ Jeżeli ja — mówił do siebie — przez zmarnowanie jednego wieczora narobiłem tyle zamętu w sklepie , to niby — jakiego zamętu w interesach narobi Stach , który marnuje dziś dnie i tygodnie na teatry włoskie , i zresztą — nawet nie wiem na co ? … ” — Ojciec nie , tylko stryj . — Szarego mydła … Na próżno przekonywałem go — ciągnął odpocząwszy adwokat — że przecież wyścigi są takim dobrym interesem jak każdy inny , a nawet lepszym , gdyż w ciągu kilku dni na ośmiuset rublach zarobiłeś pan trzysta ; ale hrabia od razu zamknął mi usta : — Tak dlaczegóż pan Maruszewicz powiedział to pani Krzeszowskiej ? — Cóż za nikczemność ! — szepnęła panna Izabela . — Ale mniejsza o nią … Na pokrycie paru tysięcy rubli wystarczy mój serwis i srebra . Poza tym czarodziejskim był jeszcze inny świat — zwyczajny . Kiedy ją zapytała pani Stawska : czy jej nie smutno żyć w tej pustce ? — odparła : Mówiąc to młody człowiek spacerował wielkimi krokami . Ile razy zaś stanął do nas tyłem , rządca mrugał na mnie i robił miny oznaczające wielką desperację . Po chwili milczenia odezwał się : — Ach , czym ja się nie zajmuję ! … — odparł Ochocki . — Fizyką , chemią i technologią … Przecież skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny w politechnice … Zajmuję się wszystkim ; czytam i pracuję od rana do nocy , ale — nie robię nic . Udało mi się trochę ulepszyć mikroskop , zbudować jakiś nowy stos elektryczny , jakąś tam lampę … — Zdaje mi się , panie Maruszewicz , że mój zbłąkany mąż nareszcie się opamięta … Bądź więc łaskaw , jedź do miasta i kup męski szlafrok i parę pantofli . Weź na twoją miarę , bo wy obaj , biedacy , jesteście jednakowo szczupli … Żyd podniósł głowę i z czoła zsunął okulary na oczy . — A właśnie , że to nie był Goldcygier — odezwał się Konstanty . — Dobrze , dobrze … Dajmy już spokój tej zabawie — zakończył Ochocki , na znak gniewu kładąc ręce w kieszenie . — Czy zechce mi pan pokazać tę lalkę ? — Rzecki był tylko obecny przy kupnie , lalkę ja sprzedałem . — Zabij mnie , to sam zobaczysz — odparł Wokulski . — Ależ nie tam … O tu … Tu coś psuje się , około strzemienia . — Niech pana to nie dziwi — mówił gość . — Widziałem w życiu około tysiąca przyrodników , a w moim laboratorium miałem czterech samobójców , więc znam się na tych klasach ludzi … Za często spoglądałeś pan na barometr , ażebym nie miał odkryć przyrodnika , no , a człowieka myślącego o samobójstwie poznają nawet pensjonarki . — Dokąd idziesz ? — Z jaką , kochana pani ? Ja już nie mam nikogo , a choćbym nawet miała , nie mogłabym przyjmować u siebie ludzi tak chciwych i ordynarnych . Familia zaś mego męża wypiera się mnie , gdyż nie pochodzę ze szlachty ; co im zresztą nie przeszkadzało wytumanić ode mnie ze dwieście tysięcy rubli . Dopóki pożyczałam im na wieczne nieoddanie , politykowali ze mną ; ale gdy się opatrzyłam , zerwali stosunki i nawet oni to namawiali mego nieszczęśliwego męża , ażeby położył mi areszt na majątku . O , co ja przeżyłam z tymi ludźmi ! … — dodała płacząc . Z czego wnoszę , że Stach musi być grubo zaawansowany w stosunkach z nihilistami . — Ale swoją drogą dasz się ubłagać , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Znam matkę tego chłopca , i wierz mi , że przykro patrzeć na jej rozpacz … — Czy na panią ? — spytał zuchwale pan Maleski . Cofnął się od walizki i pomyślał chwilę ; potem dodał szczególnym tonem : — Mów pan dalej , panie szlachcicu — rzekłem ściskając go za rękę . — Oho ! … — Oto są — odpowiedział już weselej młody człowiek wydobywając paczkę papierów z bocznej kieszeni surduta . — No i cóż słychać , stary , u ciebie ? — odezwał się gość . — Wychudłeś , pobladłeś … — Nie bluźnij pan . — Jeszcze jak ! — prawił radca . — Patrz pan jednakże , co to znaczy szczęście . Półtora roku temu baba objadła się czegoś i umarła , a Wokulski po czteroletniej katordze został wolny jak ptaszek , z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie , na którą pracowały dwa pokolenia Minclów . — Zapewne — odparł Wokulski — tym bardziej że weźmiemy osobny wagon . — Jesteś pan błazen … W królewskich ! — odpowiada mi ta dama . — Stachu … Czarowne te dźwięki budzą śpiącego na kanapie pudla , który poczyna przypatrywać się jedynym okiem swemu panu . Dźwięki te robią więcej , gdyż wywołują na podwórzu jakiś ogromny cień , który staje w zakratowanym oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza izby , czym zwraca na siebie uwagę pana Ignacego . „ Głupstwo ! głupstwo ! … — szepnął chodząc po pokoju . — Jest tu przecie jej wielbiciel , pan Starski , z którym umawiali się , że wesoło przepędzą wakacje … Pamiętam te spojrzenia , ach … ” — A może go i zrobi … Dostawy dla wojska to gruby interes — wtrącił pan Szprot , ajent handlowy , który bywał tu rzadkim gościem . — Myli się pan . Hrabina z panną Izabelą poszły na przód , za nimi pan Tomasz z Wokulskim . Pan Tomasz czuł w sobie tyle goryczy , kwasu i ciężaru na widok białego cylindra , że nie chcąc być niegrzecznym zmuszał się do uśmiechu . A nareszcie , pragnąc w jakiśkolwiek sposób zabawić Wokulskiego , znowu zaczął mu mówić o swojej kamienicy , z której ma nadzieję otrzymać czterdzieści albo i pięćdziesiąt tysięcy czystego zysku . — I spełniasz pan rolę … Wokulski poleżał jeszcze z kwadrans , potem podniósł się , postawił w kącie fajkę i schyliwszy się nad doktorem ucałował go . — Znam — odparł Wokulski , a w duchu dodał : — „ Winien mi ze trzysta rubli … ” — Dlatego , że u mnie już pan nie ma miejsca . — I niech mu też kuzyn — zakończył książę — wyperswaduje pojedynki . To niepotrzebne ; to dobre dla ludzi młodych , ale nie dla poważnych i zasłużonych obywateli … Oj , jakież mnie smutne myśli opanowały : „ A jeżeli sąd nie uwierzy nam ( boć przecie omyłki są możliwe ) i jeżeli tę najszlachetniejszą kobietę wtrącą do więzienia , choćby na tydzień , choćby na jeden dzień — cóż wtedy ? … Ona tego nie przeżyje ani ja … Gdybym zaś przeżył , to chyba tylko — ażeby biedna Helunia miała opiekę … ” — Ciocia jest zupełnie zdrowa . Brzemię nowych prawd czy nowych złudzeń tak go gniotło , że uczuł konieczność podzielenia go z kimkolwiek , choćby tylko w części . Zbiegł więc na pierwsze piętro do paradnej sali przyjęć i wezwał Jumarta . Gdy zaś około dziesiątej wieczór , ubrany w półkożuszek i grube buty , uściskawszy go wziąłem za klamkę , ażeby opuścić izbę , w której tyle lat przemieszkaliśmy razem , coś dziwnego stało się z Janem . Nagle zerwał się z krzesła i rozkrzyżowawszy ręce krzyknął : — Albo kto się tak dziś czesze ? … — Ach ! — płakała — ludzie są okrutniejsi od zwierząt … Chcą mnie wygnać stąd , gdzie moja dziecina wydała ostatnie tchnienie … Jej łóżeczko i wszystkie zabawki leżą na swoich miejscach … Sama ścieram kurze w jej pokoju , ażeby nie poruszyć najmniejszego sprzętu … Każdy cal podłogi wydeptałam kolanami , wycałowałam ślady mojej dzieciny , a oni mnie chcą wygnać ! … Wygnajcież stąd pierwej mój ból , moją tęskonotę , moją rozpacz … Kilka minut leżał z otwartymi oczami i znowu przywidziało mu się , że jest w teatrze , akurat po zakończeniu trzeciego aktu , w chwili kiedy fabrykant Pifke miał podać Rossiemu album Warszawy i jej piękności . Pan Ignacy wytęża wzrok ( Pifke bowiem jego zastępuje ) , wytęża wzrok i z najwyższym przerażeniem widzi , że niecny Pifke zamiast kosztownego albumu podaje Włochowi jakąś paczkę owiniętą w papier i niedbale zawiązaną szpagatem . — Ach , prawda ! … — zawołała rzucając list na stół . — Proszę cię , Floro , odeszlij jej to i dopisz na wierzchu : „ nieczytane ” . Czego ona od nas chce , ta szkaradna kobieta ! … — Prześliczna ! — wtrącił rządca z zapałem . Staruszka przyłożyła binokle do oczu i wpatrzywszy się w Wokulskiego spytała : — Rozumiem , ale nic z tego — odezwała się pięknym kontraltem dama w pąsowej sukni . — Narzeczeni pojadą z nami , a do powozu niech siądą , jeżeli chcą , pan Ochocki z panem Starskim . „ A jednak wyjechała ! — szepnął . — Wyjechała , więc i cóż ? … ” Ale ten zamiast iść , zbliżył się . W zielonym gaju , ponad strumieniem , Stach przez wrzesień był na wsi u prezesowej Zasławskiej . Po co on tam jeździł , co robił ? … domyśleć się nie mogę . Ale z paru listów , które do mnie napisał , widzę , że musiało mu się dziać nieosobliwie . Jaki diabeł sprowadził tam pannę Izabelę Łęcką ? … Eh ! przecież nią się już chyba nie zajmuje . I będę chłystkiem , jeżeli go nie wyswatam z panią Stawską . Wyswatam , odprowadzę ich do ołtarza , dopilnuję , ażeby przysiągł jak się należy , a potem … Może sobie w łeb palnę , czy ja wiem ? … ( Swoją drogą , niechaj nas Bóg zachowa od damskiej klienteli . Ja może dlatego nie mam odwagi do małżeństwa , że ciągle widuję damy w sklepie . Stwórca świata formując cud natury , zwany kobietą , z pewnością nie zastanowił się , jakiej klęski narobi kupcom . ) — Komu się pan oświadczył ? … Prezesowej ? … — rzekł innym już głosem Wokulski . „ Jutro — mówił do siebie — zrozumiem ostatecznie , co się święci . Jeżeli Szlangbaum kupi dom Łęckiego i da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , to znaczy , że go naprawdę Stach podstawił i już jest skończonym wariatem … A może też Stach nie kupuje kamienicy , może to wszystko plotki ? … ” — Nie rozumiem — rzekł pan Ignacy , obojętnie rzucając list na stół . — Dla przyjemności podróżowania z panną Łęcką , a choćby radzenia nad prezentami dla … dla jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy … jeżeli nie więcej … — I ten pański ideał , kiedy prosił Stacha o posadę , to już wówczas myślał o zagarnięciu naszego sklepu ? W tej chwili weszła panna Florentyna zapraszając na obiad . Pan Tomasz podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju , gdzie już znajdowała się waza tudzież Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat . — Co za nieuwaga z mojej strony ! — zawołał . — Właśnie dostrzegłem w oczach pańskich znużenie i mimo to ośmieliłem się spłoszyć panu sen … — O nie — wtrącił Węgiełek — to nie ruda , to krew … — Jestem dorobkiewiczem , nie mam tytułu … — odparł Wokulski chcąc cośkolwiek odpowiedzieć . Nagle między owymi badylami spostrzegłem kilka , a potem kilkanaście dymków , jakby w rozmaitych punktach zapalono fajki ; jednocześnie zaczęły nad nami świstać kule . Pomyślałem , że tak wychwalane przez poetów świstanie kul nie jest bynajmniej poetyczne , ale raczej ordynaryjne . Czuć tam wściekłość martwego przedmiotu . — Zwyczajnie młodzi — odparła pani Misiewiczowa i głośno utarła nos . — Do spisku nigdy ; mogę z panią być tylko w otwartej wojnie . W parę minut dowcip księcia obleciał wszystkie sale … Pani Rzeżuchowska z powodu nagłej migreny musiała opuścić gości . — Kończę , panie * Siuzę * — mówił dalej . — Porobiłem wielkie odkrycia w chemii , stworzyłem nową naukę , wynalazłem nieznane materiały przemysłowe , o których ledwie śmiano marzyć przede mną . Ale … brakuje mi jeszcze kilku niezmiernie ważnych faktów , a już nie mam pieniędzy . Cztery fortuny utopiłem w moich badaniach , zużyłem kilkunastu ludzi ; dziś zaś potrzebuję nowej fortuny i nowych ludzi … „ Przecież muszę na nią spojrzeć … Kto wie , jak prędko spotkamy się w podobnych warunkach … ” — No , ma … — wtrącił Rzecki . — Pewnie już niedługo umrę — mówił nieraz do córki . — Mam jednak tę satysfakcję , że ludzie ocenili mnie choć przed śmiercią . — Za rok takich nudów oddałbym życie . Zdawało jej się , że ziemia drży jej pod nogami , i pod wpływem nieokreślonych obaw , jakie ją wówczas ogarnęły , panna Izabela odezwała się do prezesowej o Wokulskim dosyć życzliwie . Kto wie nawet , czy nie powiedziała tych słów : — Przypuściwszy , że wszystko stanie się według woli pani — rzekł — czy mnie przyjęłaby pani za towarzysza ? … „ Straszna rzecz ! — pomyślał Wokulski . — Cóż to za chore indywidua wprzęgają się do triumfalnego wozu tego pana … ” — Ale … A cóż z twoim bratem ? … — O , dziękuję , sama zejdę — odpowiedziała panna Izabela cofając się . Potem zaczęła iść ze stromej ściany z taką swobodą i wdziękiem , jakby to była ulica w parku . — Dobrze — mówił Wokulski — pan będzie płacił sto osiemdziesiąt rubli procentu , a kapitał zostanie nie naruszony . — Dziś mam znacznie więcej , ale wydaję bardzo mało . Rzecki aż podskoczył na krześle . — Nie doczekamy tego . Wtem — nowa szopka . W otwartym oknie na trzecim piętrze ukazuje się krzesło , na krześle siada Patkiewicz , dwaj koledzy spychają go i — mój Patkiewicz jedzie z krzesłem na sznurach na dół ! … To już i komornika zemdliło , a jeden stójkowy przeżegnał się . — To źle , że mi pan tak odpowiada . Babcia mówi , że pan jest człowiekiem wielkiego charakteru ; ja dotychczas nigdy nie spotykałam ludzi z wielkim charakterem , a sama mam bardzo słaby . Nie umiem oprzeć się niczemu , lękam się odmawiać … Może źle robię , a przynajmniej niektóre osoby dają mi do zrozumienia , że źle robię wychodząc za barona . Czy i pan tak sądzi ? Czy pan potrafiłby usunąć się od kogoś , kto by powiedział , że pana kocha nad własną duszę , że bez wzajemności pana niewielka reszta życia , jaka została , zejdzie mu w osamotnieniu i rozpaczy ? Gdyby ktoś w oczach pańskich zapadał w przepaść i błagał o ratunek , czy nie podałby mu pan ręki i w ten sposób nie przykuł się do niego , dopóki nie nadeszłaby pomoc ? Stanąwszy przed domem przypomniał sobie obietnicę daną pannie Izabeli co do owacyj dla Rossiego . — Gdzie pani swoją lalkę kupiła ? — spytał baronowę Wokulski . — Pójdziemy do tych pań — rzekłem . — Prawie . Chcesz zobaczyć ? … Tu jest porcelana . Zwracam ci uwagę … Toż samo ja dziś nieomal co godzinę mówię o Stasiu Wokulskim . Miał po śmierci żony spokojny kawałek chleba , więc po co pojechał do Bułgarii ? Zdobył tam taki majątek , że mógłby sklep zwinąć : po co zaś rozszerzył go ? Ma przy nowym sklepie pyszne dochody , więc po co tworzy jeszcze jakąś spółkę ? … Wokulski po raz trzeci usadowił go na fotelu , a w tej chwili zapukano do drzwi . Wokulski pożegnał go i poszedł do swego numeru . Pani Krzeszowska dostała spazmów , a dama z czerwoną twarzą mówiła do swej sąsiadki : Stanowisko Szlangbauma wyjaśniło się od razu ; dziś mnie prędzej coś powiedzą ( ba ! nawet zwymyślają ) aniżeli jemu . Ale czy wynalazł kto sposób przeciw półsłówkom , minom i spojrzeniom ? … A to wszystko truje biedaka , który mi nieraz mówi wzdychając : Rzecki szczypał się w nogę , ażeby doktorowi nie zrobić awantury . Znowu po kilku dniach do mieszkania pani Krzeszowskiej zgłosiło się dwu Żydków zapytując , czy pan baron jest w domu … Pani baronowa , zamiast wpaść na nich z krzykiem , jak to zwykle robiła , kazała im bardzo spokojnym tonem wyjść za drzwi . Potem zawoławszy Kacpra rzekła mu : — Bardzo mili ludzie ci panowie z arystokracji … Ale Wokulski już wyszedł przez tylne drzwi . Usiadła i oglądała się po pokoju . Vois les se poser sur les roses ; — Zapewniłam tego człowieka , że wszystkie długi będą spłacone , i muszą być spłacone … Choćbyśmy mieli nie jechać do Paryża … — W takim razie służę — rzekł baron szukając biletu . — Ach , do licha ! Nie wziąłem biletów … Może pan ma notatnik z ołówkiem , panie Wokulski ? … — Zatem pani odrzucasz moją opiekę , którą ofiaruję jej pod wpływem próśb księcia i dbałości o honor nazwiska ? — Niech Bóg zabroni ! — odpowiada Żyd . — Pan dobrodziej dostanie do ręki pięć rubli , a dwadzieścia pójdzie na dług tego nieszczęśliwego Seliga Kupferman , co już przez dwa lata grosza od pana nie widział , choć ma wyrok . — Akurat ! Mam przecie dług … — O , bardzo zakurzone — odparł rządca . — Co pan rozkaże ? — spytał elegancki marszałek dworu . Panna Izabela przyjęła paczkę z uśmiechem i prześlicznym spojrzeniem . — Jest większa od niej . Wino Machalskiego było tak mocne , że w tej chwili straciłem przytomność . Pan Łęcki patrzy na niego szklanymi oczyma , ale jeszcze nie może zorientować się w sytuacji . Nie żegna się z adwokatem , nakłada w sali kapelusz i wychodząc mruczy : X. Pamiętnik starego subiekta A doktór wciąż prawił , coraz mocniej rozgorączkowany , coraz gwałtowniej wywijając laską : W kilka zaś minut po adwokacie wchodzi do sali nowa grupa osób . Jest tam para małżonków należących , zdaje się , do profesji rzeźniczej , jest stara dama z kilkunastoletnim wnukiem i dwu panów : jeden czerstwy i siwy , drugi kędzierzawy , wyglądający na suchotnika . — Nie spodziewałem się usłyszeć takiego zdania o tym panu … od pana … Tek … Nie potrafię opisać , jak mi się zrobiło smutno , kiedy z powodu marnego wyglądania oknem usłyszałem taki dramat … Nagle w drugim pokoju zrobił się szelest … Uczennice pani Stawskiej skończywszy lekcje zabierały się do domu , a ich przecudna nauczycielka uszczęśliwiła mnie swoim widokiem . — Kto wie , czyś nie zgadł . — Za trzy ruble ? — spytała baronowa błysnąwszy oczyma jaszczurki . Najsilniej jednak wpłynął na postanowienia jej książę . — Czego panowie tak się tłoczą … Cóż to , panowie są bydło czy co ? … Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się . — Idź spać — rzekł . Wokulski miał tak zdziwioną minę , że Hannibal Escabeau sam począł się dziwić . Pewnego dnia przy końcu marca Wokulski przyszedłszy do panny Izabeli zastał ją w doskonałym humorze . — I obaj jego równie nudni przyjaciele — wtrąciła panna Izabela z uśmiechem . — Wszyscy trzej kochali się we mnie co wieczór , każdy oświadczał mi się w takich godzinach , ażeby nie przeszkadzać innym , a później wszyscy trzej zwierzali się przed sobą ze swoich cierpień . Ci panowie wszystko robią na spółkę . — Niech pan zaczeka , idę do pana ! — zawołała panna Izabela podnosząc się z dywanu . — A a a ! … A pytał się , czy ja chcę , żeby on miał dziecko ? — Czyby tak ? … — rzekła pani Misiewiczowa składając ręce . Po szpakowatym jegomościu weszła do sklepu dama żądająca parasola , później pan w średnim wieku chcący nabyć kapelusz , potem młody człowiek żądający cygarnicy , nareszcie trzy panny , z których jedna kazała podać sobie rękawiczki Szolca , ale koniecznie Szolca , bo innych nie używa . — Bo ci studenci to podobno bardzo niesforni — rzekł Wokulski patrząc na fortepian . — Może pan choć wina pozwoli ? — pytała panna Izabela przypatrując mu się ze zdziwieniem . Główna uroczystość , czyli obiad , odbyła się w wielkiej sali Hotelu Europejskiego . Salę ubrano w kwiaty , ustawiono ogromne stoły w podkowę , sprowadzono muzykę i o szóstej wieczór zebrało się przeszło sto pięćdziesiąt osób . Kogo bo tam nie było ! … Głównie kupcy i fabrykanci z Warszawy , z prowincji , z Moskwy , ba , nawet z Wiednia i z Paryża . Znalazło się też dwu hrabiów , jeden książę i sporo szlachty . O trunkach nie wspominam , gdyż naprawdę nie wiem , czego było więcej : listków na roślinach zdobiących salę czy butelek . — Czy mogę zadać panu drażliwe pytanie ? — odezwała się nagle panna Izabela miękkim głosem . — Omylił się pan — odparł Wokulski . — Jestem kupcem galanteryjnym i karabiny nic mnie nie obchodzą . Pewnego dnia , kiedy pan Łęcki był trochę niezdrów , a panna Izabela czytała w swoim gabinecie , dano jej znać , że w salonie czeka pani Wąsowska . Panna Izabela natychmiast wybiegła tam i zastała , oprócz pani Wąsowskiej , kuzynka Ochockiego , który był bardzo zachmurzony . „ W rezultacie — myślał — cóż w tym nadzwyczajnego ? Musi żyć z ludźmi , do których nawykła ; a jeżeli z nimi żyje , musi słuchać ich błazeńskiej rozmowy . Co ona zaś temu winna , że jest piękna jak bóstwo i że dla każdego jest bóstwem ? … Chociaż … gust do podobnego towarzystwa … Ach , jakiż ja jestem nikczemny , zawsze i zawsze nikczemny ! … ” — Gdzie pan jedziesz ? … nie tędy … Ach , prawda , gotów pan jesteś zbłądzić , a później mówić wszystkim przy obiedzie , żem cię sprowadziła z prostej drogi . Proszę za mną … „ Ładny interes ! Spóźnią się do sądu , jeżeli się już nie spóźniły , sąd wyda wyrok zaoczny i naturalnie , nie tylko skaże panią Stawską , ale jeszcze uzna ją za zbiegłą , rozeszle listy gończe … Tak zawsze z tymi babami ! … ” „ Nawet tacy nie robią nic złego kobietom ” — odpowiada pan Tomasz . — Znajdę z kilkaset złotych . Spostrzegł również , że pani Stawska nigdy nie zajmuje się sobą . Kiedy skończy ze sklepem , myśli o Heluni , służy matce , troszczy się interesami służącej i mnóstwa ludzi obcych , po największej części biedaków , którzy niczym odwdzięczyć się jej nie mogli . Gdy zaś i tych kiedy zabrakło , wówczas zagląda do klatki kanarka , ażeby mu zmienić wodę albo dosypać ziarna . Jegomość w okularach poznaje , że źle trafił , i cofa się skonsternowany . Jednocześnie zabiega mu drogę inny jegomość , mający minę skończonego łajdaka , i coś mu szepcze przez kilka minut , z bardzo ożywioną gestykulacją . Pan Ignacy jest pewny , że ci dwaj panowie pobiją się ; oni jednak rozchodzą się bardzo spokojnie , a jegomość z miną łajdaka zbliża się do baronowej Krzeszowskiej i mówi półgłosem : Ochocki zrobił wielką minę , która miała oznaczać , że nie pojedzie z panią Wąsowską . Nachmurzywszy się jednak jeszcze bardziej , wziął kapelusz i wyszedł . — Czy i mnie pan sprzedałby taką lalkę za trzy ruble ? — indagowała baronowa . „ A czymże ja jestem , zarówno obcy im wszystkim ? … ” W sercu gotowała mu się głucha wściekłość . Czuł , że jego ręce stają się jak żelazne sztaby , a ciało nabiera tak dziwnej tęgości , że chyba nie ma kuli , która by uderzywszy go nie odskoczyła . Przemknął mu przez głowę wyraz : śmierć , i na chwilę uśmiechnął się . Wiedział , że śmierć nie rzuca się na odważnych ; staje tylko naprzeciw nich jak zły pies i patrzy zielonymi oczyma : czy nie zmrużą powieki ? Ścisnęła go za rękę i opuściła salon . Raz rzekł bez powodu : Z tym umarł . — Nie zagarnia , tylko kupuje ! — zawołał doktór . — Może wolałbyś pan , ażeby sklep zmarniał nie znalazłszy nabywcy ? … I kto z was mądrzejszy : pan , który po kilkudziesięciu latach nie masz nic , czy on , który w ciągu roku zdobywa taką fortecę , nikomu notabene nie robiąc krzywdy , a Wokulskiemu płacąc gotówką ? … Po śniadaniu , w ciągu którego panna Ewelina rozmawiała tylko z baronem , a Starski umizgał się do czarnookiej wdowy , goście pożegnawszy gospodynią rozeszli się . Ochocki poszedł na strych pałacu , gdzie w pokoiku , świeżo na ten cel zbudowanym , urządzał obserwatorium meteorologiczne , baron z narzeczoną wybrali się do parku , a prezesowa zatrzymała Wokulskiego . Odjechała . Całe towarzystwo stało w ganku patrząc na powóz , który z początku oddalał się , potem skręcił za stawem , znikł za pagórkiem , znowu ukazał się i nareszcie został po nim tylko tuman żółtego kurzu . — Baron Krzeszowski — ciągnął hrabia — którego klacz nabył pan , zresztą najzupełniej prawidłowo — * tek * — ośmiela się najuprzejmiej prosić pana o ustąpienie mu jej . Cena nie stanowi nic … Baron porobił duże zakłady … Proponuje tysiąc dwieście rubli . — Z tą panną Marianną , co mieszka u furmanów Wysockich . Ja też mieszkam w tym domu , tylko na górze . Lecz staruszka ciągle kręcąc głową ze zdziwienia mruczała do siebie : — Wolę , wolę na trzecie piętro … Za dwie godziny będę — odparł Geist i szybko wybiegł z pokoju . — Wiesz … masz rację … Zobaczę , jak to dziś wygląda … — Co to pan za interesa robi , panie Szlangbaum ? — mówi piękny brunet . — Ten dom można było kupić za siedemdziesiąt jeden tysięcy . On dziś więcej niewart … — Na wyści … ? … A cóżeś ty robił na wyścigach ? … — Dlaczegożeś nie wracał ? — Na te sześć godzin za dwa ruble ? … — wtrąciłem . — Jestem trochę rozstrojona . „ Gdzie on jest ? … gdzie on jest ? … ” — szeptało widmo . Tu Wokulski dosięgnął najwyższego punktu samokrytyki : poznał niedorzeczność swego położenia i postanowił wydobyć się . Niekiedy w wycieczkach towarzyszył mu Jumart i prowadził go do miejsc , o których nie wspominają przewodniki : do składów kupieckich , do warsztatów fabrycznych , do mieszkań rękodzielników , do kwater studenckich , do kawiarni i restauracyj na ulicach czwartego rzędu . I tu dopiero Wokulski poznawał właściwe życie Paryża . I Bóg wie czym skończyłaby się tak pięknie rozpoczęta zabawa , gdyby w chwili największego tumultu nie zajechał do sztabu szlachcic czwórką koni okrytych pianą . W kilka minut później rozeszła się po wojsku wieść , że w pobliżu znajdują się wielkie masy Austriaków . Zatrąbiono do porządku , tumult ucichł , Węgierki znikły , a w szeregach zaczęto szeptać o jeneralnej bitwie . A gdy to powiedział , czuł , że z serca spada mu jakiś ciężar ; tym większy , im więcej było słuchaczów albo im więcej rubli wydał na akcje . W ciągu następnego kwadransa zjawił się i Węgiełek , chłopak dwudziestokilkoletni , z fizjognomią wesołą i inteligentną . Dowiedziawszy się od księżego sługi , że można coś zarobić , ubrał się w szaraczkowy surdut z krótkim stanem i połami do ziemi i obficie wytarł sobie włosy słoniną . — Pani nie życzy sobie ? — spytał Wokulski . „ * Pierwsze * po niemiecku znaczy wąż , * drugie * roślina , * wszystko * do góry się wspina … ” I zaraz mi objaśnił , że to znaczy : * Szlang – Baum * . Kiepska szarada , ale porządna robota — dodał śmiejąc się doktór . „ Czy oni kochają się ? — myślał . — Więc dlaczegóż by się nie pobrali ? … — Może on nie ma pieniędzy … Lecz w takim razie : co znaczą jej spojrzenia ? … Podobne rzucała dziś na mnie . Prawda , że panna na wydaniu musi mieć kilku albo i kilkunastu wielbicieli i wabić wszystkich , ażeby … sprzedać się najwięcej ofiarującemu ! ” — Ach , zachwycił pana Paryż ! … — rzekła baronowa z uśmiechem . — Spodoba się panu jeszcze bardziej z okien mego salonu . Przyjmuję co wieczór . — Rewirowy ! — krzyknęła pani Misiewiczowa . Pomimo , a może z powodu tak brzydkiego czasu pan Ignacy siedzący w swoim zakratowanym pokoju jest bardzo wesół . Interesa sklepowe idą wybornie , wystawa w oknach na przyszły tydzień już ułożona , a nade wszystko — lada dzień ma powrócić Wokulski . Nareszcie pan Ignacy zda komuś rachunki i ciężar kierowania sklepem , najdalej zaś za dwa miesiące wyjedzie sobie na wakacje . Po dwudziestu pięciu latach pracy — i jeszcze jakiej ! — należy mu się ten wypoczynek . Będzie rozmyślał tylko o polityce , będzie chodził , będzie biegał i skakał po polach i lasach , będzie świstał , a nawet śpiewał jak za młodu . Gdyby nie te bóle reumatyczne , które zresztą na wsi ustąpią … — A co się pan rozbijasz ? — odzywa się do zakrystiana drugi komornik . — Kupisz pan dom czy co ? … Wynoś się pan ! … To zdawało mu się , że Ir jest chory , to , że rdzewieje nigdy nie używana dubeltówka , to znowu , że jest jakiś błąd w zielonej firance , która zasłaniała okna , a nareszcie , że herbata jest za gorąca i trzeba ją pić wolniej niż zwykle . Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca . Zastąpiła jej drogę panna Florentyna . — Chciałem szanownemu panu dać dowód życzliwości … Pani baronowa Krzeszowska , jak pan wie , chce kupić dom państwa Łęckich … Otóż jej małżonek , baron , położył veto na pewnej części jej funduszów , bez których kupno nie może mieć miejsca … Otóż … dziś … baron chwilowo znajduje się w kłopocie … Brak mu … brak mu tysiąca rubli … chciałby zaciągnąć pożyczkę , bez której … bez której , pojmuje pan , nie będzie mógł dość energicznie opierać się woli żony … Wrócił do siebie . — Na co ? — spytał hrabia udający autentycznego Anglika . Szczęśliwa byłaby kobieta , z którą by on się ożenił ( mam nawet dla niego partię … ) ; ale on się chyba nie ożeni . Jakieś dzikie myśli snują mu się po głowie , ale nie o małżeństwie , niestety ! … . Ile to już poważnych osób przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami , a naprawdę w swaty do Stasia i — wszystko na nic . „ I dziwić się , że panna Izabela pogardza takim jak ja , wychowawszy się wśród takich jak oni … No , ale co oni robią na świecie i dla świata ? … Szanują ludzi , którzy mogą dać piętnasty procent od ich kapitałów … To jeszcze nie zasługa . ” Zresztą , czy w tym Paryżu można zakochać się tak jak on do szaleństwa ? — Yung weźmie … — Pewnie mama odebrała anonim . Ja co parę dni odbieram anonimy , w których nawet nazywają mnie kochanką Wokulskiego , no i cóż ? … Domyślam się , że to sprawka pani Krzeszowskiej , i rzucam listy do pieca . — Profesor Geist . — Stronę fachową kwestii raczy objaśnić nam łaskawie pan Wokulski , człowiek … człowiek fachowy — zakończył książę . — Pamiętajmy jednak , panowie , o obowiązkach , jakie na nas wkłada troska o interesa publiczne i ten nieszczęśliwy kraj … — Pan był przyrodnikiem ? — spytał Ochocki . — Przez te okna , panie — mówiła babcia — ( choć rzadko układają się z nich literki ) Helunia nabrała ciekawości do abecadła , a i teraz jeszcze bawi się najlepiej , jeżeli potrafi złożyć z oświetlonych okien jakąś formę . Dlatego nawet nie zapuszczamy rolet wieczorem . — Węgry ! … już nie ma Węgier ! — mruczał Katz . — Równość … nigdy nie było równości ! … Sprawiedliwość … nigdy jej nie będzie … Świnia wykąpie się nawet w bagnie ; ale człowiek z sercem ! … Darmo , panie Mincel , już ja u ciebie nie będę krajać mydła … — Kpiliście — mówię — że stroi się w cudze pióra , więc wrócił do dawnego nazwiska . — I ja tak samo zrobiłem — odezwał się stłumionym głosem Wokulski . — Teraz ja pana nie rozumiem — szepnął spuszczając oczy Wokulski . Raz był podobnym do odmłodzonego jenerała-bohatera , który wygrał bitwę i z wyżyn swego siodła patrzył na śmierć kilku tysięcy walecznych . Drugi raz przypominał twarz najsławniejszego tenora , któremu kobiety rzucały kwiaty pod nogi , a mężczyźni wyprzęgali konie z powozu . Inny raz był wesołym i pięknym księciem krwi jednego z najstarszych domów panujących ; inny raz dzielnym strażakiem , który za wydobycie trzech osób z płomieni na piątym piętrze dostał legię honorową ; inny raz był wielkim rysownikiem , który przytłaczał świat bogactwem swojej fantazji , a inny raz weneckim gondolierem albo cyrkowym atletą nadzwyczajnej urody i siły . Dom był jednopiętrowy , bardzo stary ; mówiły o tym ściany pokryte pleśnią , mówiły okna zakurzone , gdzieniegdzie wybite . W środku ściany frontowej znajdowały się drzwi , do których wchodziło się po kilku stopniach kamiennych , dość zrujnowanych . W swoim towarzystwie książę nosił tytuł zagorzałego patrioty , prawie szowinisty ; poza towarzystwem cieszył się opinią jednego z najlepszych obywateli . Bardzo lubił mówić po polsku , a nawet treścią jego francuskich rozmów były interesa publiczne . I ja miałbym tam wracać ? … Po co ? … Tu przynajmniej mam naród żyjący wszystkimi zdolnościami , jakimi obdarowano człowieka . Tu naczelnych miejsc nie obsiada pleśń podejrzanej starożytności , ale wysuwają się naprzód istotne siły : praca , rozum , wola , twórczość , wiedza , nawet piękność i zręczność , a nawet choćby szczere uczucie . Tam zaś praca staje pod pręgierzem , a triumfuje rozpusta ! Ten , kto dorabia się majątku , nosi tytuł sknery , kutwy , dorobkiewicza ; ten , kto go trwoni , nazywa się : hojnym , bezinteresownym , wspaniałomyślnym … Tam prostota jest dziwactwem , oszczędność wstydem , uczoność równoznaczy z obłędem , artyzm symbolizuje się dziurawymi łokciami . Tam , chcąc zdobyć miano człowieka , trzeba posiadać albo tytuł z pieniędzmi , albo talent wciskania się do przedpokojów . I ja bym tam miał wracać ? … ” — Niech mi da święty spokój ! — odparł machnąwszy ręką . — Bodajby zrobił ! — W każdym razie coś pani powiem . Widzi pani , w życiu można spotkać ludzi weselszych ode mnie , eleganckich , z tytułami , nawet z majątkiem większym niż mój … Ale przywiązania , jak moje , chyba pani nie znajdzie . Bo jeżeli miłość mierzy się wielkością cierpień , takiej jak moja może jeszcze nie było na świecie . Panna Izabela z niechęcią odrzuca monitora mody i siada na szezlongu w postaci półleżącej . Ręce splecione jak do modlitwy opiera na poręczy , głowę na rękach i patrzy w niebo rozmarzonymi oczyma . Kwesta wielkotygodniowa , nowa toaleta , chmury na niebie , wszystko miesza się w jej wyobraźni na tle żalu za serwisem i lekkiego uczucia wstydu , że go sprzedaje . Wydobył ze stolika klucz i wyszli . W sieni wionął na nich mokry śnieg . Rzecki otworzył drzwi sklepu i zapalił kilka lamp . „ Ach , mamo , jaka ona piękna , jaka ona mądra ! … czy ja ją mogę pocałować w buzię ? … ” — A jednak ty tylko możesz radzić i powinnaś — mówiła hrabina z naciskiem . — Marszałek nie jest wprawdzie Adonisem , no — ale … Gdyby nasze obowiązki były do spełnienia łatwe , nie istniałaby zasługa . Zresztą , mój Boże , któż nam broni mieć na dnie duszy jakiś ideał , o którym myśl osładza najcięższe chwile ? Na koniec , mogę cię zapewnić , że położenie pięknej kobiety , mającej starego męża , nie należy do najgorszych . Wszyscy interesują się nią , mówią o niej , składają hołdy jej poświęceniu , a znowu stary mąż jest mniej wymagający od męża w średnim wieku … Począł tak drżeć , że mu zęby szczękały ; wtedy odezwał się przygłuszony rozsądek . Ostatnie wyrazy uderzyły Wokulskiego . On przecież zdobywał pannę Izabelę mądrością i cierpliwością … Jakaś otucha wstąpiła mu w serce , przestał wahać się i nagle rzekł : — Może zaraz przyjdę … — rzekł Wokulski spuszczając oczy . Za kontuarem , blisko okna , siedział na starym fotelu Jan Mincel i ciągnął za sznurek kozaka … — Przygotuj broń ! … — rozległo się po szeregach . Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim , ale — nadnaturalnym . Sypiała w puchach , odziewała się w jedwabie i hafty , siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach , piła z kryształów , jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto . — Nie sądzę . Z domu pan Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach , na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu . Wówczas jego ciemnozielona algierka lub tabaczkowy surdut , popielate spodnie z czarnym lampasem i wypłowiały cylinder , nade wszystko zaś jego nieśmiałe zachowanie się zwracały powszechną uwagę . Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał się do spacerów . Wolał przy święcie kłaść się na łóżku i całymi godzinami patrzeć w swoje zakratowane okno , za którym widać było szary mur sąsiedniego domu , ozdobiony jednym jedynym , również zakratowanym oknem , gdzie czasami stał garnczek masła albo wisiały zwłoki zająca . — I pomyśleć — jęczała — że taka kobieta ma córkę , córkę … którą wychowuje dla piekła , a ja … O ! wierzę w sprawiedliwość … wierzę w miłosierdzie boskie , ale nie rozumiem … tak … nic nie rozumiem tych wyroków , które mnie pozbawiły , a jej zostawiają dziecko … tej … tej … Panie ! — wybuchnęła z nową siłą głosu — możesz zostawić nawet tych nihilistów , ale ją … musisz wygnać ! … Niech lokal po niej stoi pustką … będę za niego płacić , byle ona nie miała dachu nad głową … Obok pana Ignacego stoi dwóch Żydów : jeden wysoki , śniady , z brodą tak czarną , że wpada w kolor granatowy , drugi łysy , z tak długimi faworytami , że walają mu klapy surduta . Dżentelmen z faworytami na widok dziesięciorublówek pana Łęckiego uśmiecha się i mówi półgłosem do pięknego bruneta : — A gdzieżeś był do tej pory ? Stach i po tym nieszczęściu milczał , ale osowiał jeszcze bardziej . Mając kilka tysięcy rubli dochodu przestał zajmować się handlem , zerwał ze znajomymi i zagrzebał się w naukowych książkach . „ Jeżeli ona nie jest aniołem , to ja jestem psem ! … ” — pomyślał Wokulski . — Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych — odparł Rzecki , w którym ocknął się były oficer węgierski . — Kiedyżeś przyjechała ? O kilka kroków od Molinariego , przy mikroskopijnym stoliczku , siedziała pani Wąsowska z Ochockim . A jak ona wypytywała się : „ Czy pan Stanisław nigdy nie zachodzi tu do sklepu ? … ” Jak patrzyła na drzwi prowadzące do sieni i do mego mieszkania , gdzie o kilka kroków od niej zmarszczony Wokulski nie domyślając się , że tu tęsknią za nim , siedział nad książkami . Wokulski obejrzał się . „ Przywidzenie chorej wyobraźni . ” Jednocześnie przy czwartym stole , w głębi kościoła , spostrzegł hrabinę Karolową i pannę Izabelę . Obie również siedziały nad tacą z pieniędzmi i trzymały w rękach książki , zapewne do nabożeństwa . Za krzesłem hrabiny stał służący w czarnej liberii . — Ja , rządca . „ A ja czy dzisiaj nie mam idei , dla której pracuję przeszło rok , zdobyłem majątek , pomagam ludziom i zmuszam ich do szacunku ? … ” Wokulski uścisnął go za rękę . — Właśnie czekałem na panów i natychmiast służę . Panie Szulc ! … — A dajcież mi raz spokój z tym waszym ogółem ! … — wykrzyknął Wokulski uderzając pięścią w stół . — Co ja robiłem dla niego , o tym wiem , ale … cóż on zrobił dla mnie ! … Więc nigdy nie skończą się wymagania ofiar , które mi nie dały żadnych praw ? … — Chcę nareszcie raz coś zrobić dla samego siebie … Uszami wylewają mi się frazesy , których nikt nie wypełnia … Własne szczęście — to dziś mój obowiązek … inaczej … w łeb bym sobie palnął , gdybym już nic nie widział dla siebie , oprócz jakichś fantastycznych ciężarów . Tysiące próżnują , a jeden względem nich ma obowiązki ! … Czy słyszano coś potworniejszego ? … Wnet jednak ozdrowiał , gdy panna Izabela oświadczyła , że chce przejść się po parku . Była pewna , że pierwszym człowiekiem , który ją powita , będzie Wokulski , i postanowiła traktować go z najwyższą pogardą . — Dlaczego ? — Ja tam nie umrę , dopóki o nim nie usłyszę . Na kilka minut przed dziesiątą wszedł Maruszewicz . Młody człowiek wydawał się jeszcze bardziej zniszczonym i onieśmielonym aniżeli wczoraj . — Szósta , panie radco . Służę piorunem ! … — odpowiadał Józio . Hrabina lekko zarumieniła się . — Wszak pan Wokulski ? … Czy mogę mieć z panem króciutką konferencję na osobności ? Wrócił zadyszany Wicek . Uważałem , że surdut tego młodzieńca połyskuje od tłustych plam . — W każdym razie nie z tej połowy świata , do której ja przywykłam — odcięła wdówka krzywiąc się i patrząc na drogę . Paru oponentów z grupy kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego . Milczeli , lecz tkliwe ich spojrzenia stokroć więcej miały wymowy aniżeli najczulsze słowa . — Zresztą , może zrobiłam źle przyjeżdżając tutaj , ale … wszystko mi jedno ! … Wieczorem pan Ignacy sprowadziwszy pistolety wstąpił do Wokulskiego . Zastał go samotnego przy herbacie . Rzecki nalał sobie herbaty i odezwał się : Po dwa razy dziennie bywał u pana Łęckiego , a jeżeli nie u niego , to przynajmniej w tych towarzystwach , gdzie mógł spotkać się z panną Izabelą , patrzeć na nią i zamienić choć parę wyrazów . To mu na dziś wystarczało , a o przyszłości nie śmiał myśleć . „ Co ja jej powiem i jak będę wyglądał ? ” — Gorzej . Bo jakkolwiek , pomimo dwukrotnych zaproszeń , nie był na balu u księcia , lecz około północy wymknął się pod jego dom i stojąc na śnieżycy patrzył w okna . Rozumiesz pan ? Istotnie , w tej chwili wszedł do sklepu człeczyna w starym futrze , wypłowiałym cylindrze i ogromnych kaloszach . Wszedł , rozejrzał się jak ajent śledczy , zapytał Klejna , kiedy będzie pan Wokulski , potem nagle udał , że dopiero nas spostrzega , i przybliżywszy się do Stacha szepnął : — Może byśmy wrócili do domu … Nie przez jeden wieczór zastanawiałem się nad znaczeniem owej podróży czy zsyłki . Lecz gdy po trzech tygodniach Mraczewski przyjechał stamtąd do nas wybierać towary , natychmiast zrozumiałem plan Stacha . A potem , nie wiadomo z jakiej racji , pomyślał : — Po co ? … — skoczył na fotelu adwokat . — Baronowa poza sześćdziesiąt tysięcy nie wyjdzie , domów nikt dziś nie kupuje … Wcale dobry interes … — A gdybym poprosiła za tym młodym człowiekiem ? … — Jest kilka pań — rzekł Wokulski , któremu w tej chwili przypomniała się panna Izabela . „ Jeżeli jedzie z nimi , to dobra wróżba ” — pomyślał . Może to się wyda komuś śmiesznym , ale ja miałem łzy w oczach … Patrzyłem na jego surową twarz , smutne oczy i prawie nie mogłem wyobrazić sobie , że ten człowiek jest tak domyślny i posiada taką delikatność uczuć . Bo żebym mu choć wspomniał o tym … On sam odgadł , że mogę tęsknić za dawną siedzibą , i sam czuwał nad przeprowadzeniem moich gratów . — Co w tym niewłaściwego ? … Alboż nie przyjmuje pani usług nawet od posłańców publicznych ? … „ Piękne rzeczy ! — myślał . — Panna Ewelina przez litość wychodzi za barona i zapewne przez litość romansuje ze Starskim … Rozumiem kobietę , która wychodzi za mąż dla pieniędzy , choć to głupi rodzaj zarobku … Rozumiem nawet mężatkę , która po szczęśliwym pożyciu nagle zakocha się i oszukuje męża … Nieraz zmusza ją do tego obawa skandalu , dzieci , tysiące pęt … Ale panna oszukująca narzeczonego jest zupełnie nowym zjawiskiem … ” — Zmądrzałam — odpowiedziała pani Meliton . — Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ? Dzwonek . Yung wygrał . Wysoki sportsmen wziął klacz za uzdę i zaprowadziwszy przed trybunę sędziów zawołał : Nie odpowiedziała nic … — Co tobie ? — zapytała prezesowa . Stach jeszcze z nimi nie grał ; chodził dopiero około stolików i przypatrywał się . — Ja nie myślę — mówił Żyd — ja już zarabiam . Wczoraj adwokat pani baronowej Krzeszowskiej pożyczył ode mnie dziesięć tysięcy rubli do Nowego Roku i dał osiemset rubli procentu . — Jaki system ? … — Ze sposobu prowadzenia moich interesów nie zdaję sprawy przed nikim — ciągnął dalej Wokulski . — Wskazuję panom drogę uporządkowania handlu Warszawy z zagranicą , co stanowi pierwszą połowę mego projektu i jedno źródło zysku dla krajowych kapitałów . Drugim źródłem jest handel z Rosją . Znajdują się tam towary poszukiwane u nas i tanie . Spółka , która zajęłaby się nimi , mogłaby mieć piętnaście do dwudziestu procentów rocznie od wyłożonego kapitału . Na pierwszym miejscu stawiam tkaniny … — Cóż ? — Po cóż by Wokulski miał sklep sprzedać i komu ? — Wycofać swój kapitał może pan nawet w połowie stycznia roku przyszłego . — Ten pan nie rozumie po angielsku ? … Czy on nie obrazi się , żeśmy z nim nie rozmawiali ? … — spytał Starski . Następnie , odwróciwszy się bokiem do Wokulskiego , mówi : I pocałowała ją w koniec lakierowanego bucika . „ Dobrze ci tak ! tam twoje miejsce … — myślał Wokulski . — Bo któż to miłość przedstawiał mi jako świętą tajemnicę ? Kto nauczył mnie gardzić codziennymi kobietami , a szukać niepochwytnego ideału ? … Miłość jest radością świata , słońcem życia , wesołą melodią w pustyni , a ty co z niej zrobiłeś ? … Żałobny ołtarz , przed którym śpiewają się egzekwie nad zdeptanym sercem ludzkim ! ” — Aleś też walił Szwabów ! Wiem , wiem — szepnął mi do ucha . — Siadaj — dodał wskazując krzesło . — Kaziek ! rwij do Grossmutter … Pan Rzecki przyjechał ! … — Stary ! … Powiedz otwarcie : co mówią o mnie ? Dramatyczny głos baronowej przeszedł znowu w szlochanie . Zamyśliła się . — O , już wszystko , co było potrzebne , zrobił poczciwy pan Rzecki — odparła pani Misiewiczowa zwracając się do mnie z sympatycznym uśmiechem . ( Szczerze mówiąc , nawet nie lubię takich uśmiechów u osób w pewnym wieku . ) — Nie . — Właśnie do niej jadę . Witam pana barona . Niechże pan siądzie . „ Inaczej nie miałbym przyjemności pożegnać szanownej pani ” — odpowiada Patkiewicz i słyszę , pokazał jej takiego nieboszczyka , że baba runęła na wznak na podłogę wołając : — Panie radco — mówię — jesteś pan zbyt poważnym człowiekiem , ażebyś nie miał powiedzieć , skąd ta wiadomość ? Właśnie pan Tomasz w pantoflach i bez surduta z wolna przechadzał się po sypialni , kiedy weszła córka . Spostrzegła , że ojciec wygląda bardzo mizernie , że ma obwisłe ramiona , obwisłe siwe wąsy , obwisłe powieki i jest pochylony jak starzec ; ale uwagi te powstrzymały ją tylko od wybuchu , nie zaś od załatwienia interesu . „ Nie spodziewałem się , że zrobię aż taką przyjemność temu poczciwemu Wokulskiemu . Tak , trzeba zawsze podawać rękę nowym ludziom … ” Na co ojciec spokojnie odparł : W tej chwili opanował go nowy atak podejrzliwości . Starzec padł na kanapę , ukrył pudełko za siebie i trwożnie spoglądał to na pokój , to na Wokulskiego . Wokulski nie miał odwagi wyjść z Łazienek . Chodził po drugiej stronie sadzawki i z daleka przypatrywał się migającej między drzewami szarej sukni . Dopiero później spostrzegł , że przypatruje się aż dwom szarym sukniom , a trzeciej niebieskiej , że żadna z nich — nie należy do panny Izabeli . Zwinąłem się w kłębek z bólu , lecz od tej pory nie śmiałem wziąć do ust niczego w sklepie . Migdały , rodzynki , nawet rożki miały dla mnie smak pieprzu . Suivons les papillons diapres . „ A cóż mnie to obchodzi … ” — Najmocniej przepraszam , że niepokoję pana ! — rzekł baron chwiejąc się z powodu ruchu pociągu . — Najmocniej … Nie ośmieliłbym się przerywać samotności , gdyby nie to , że chcę zapytać : czy pan nie jedzie do naszej czcigodnej prezesowej , która pana już od tygodnia oczekuje ? Wokulski wręczył mu trzysta franków . Starzec zapakował swoje okazy , zamknął pudełko i rzekł na odchodne : — Ależ Starski , Szastalski , książę , Malborg … no wszyscy , wszyscy , których podoba mi się wybrać dziś i na przyszłość , wszyscy muszą bywać w moim domu . Czy może być inaczej ? … Baronowa triumfalnie spogląda na pana Łęckiego . Ten wykrzyknik już całkiem mi się nie podobał . Dałem znak rządcy , że wychodzimy , i kłaniając się rzekłem ozięble : — Powiedz mi , czy ty zechcesz pracować ? Wchodzę na podwórko … oj ! niedobrze … Pachnie bestia jak apteka . Śmietnik naładowany do wysokości pierwszego piętra , wszystkimi zaś rynsztokami płyną mydliny . Dopiero teraz spostrzegłem , że na parterze w dziedzińcu znajduje się „ Pralnia paryska ” , z dziewuchami jak dwugarbne wielbłądy . To dodało mi otuchy . „ Gdyby mi wystarczyło kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie i komplet do wista , byłbym w Warszawie najszczęśliwszym człowiekiem — mówił do siebie . — Ale ponieważ oprócz żołądka mam duszę , która łaknie wiedzy i miłości , więc musiałbym tam zginąć . W tej strefie nie dojrzewają ani pewnego gatunku rośliny , ani pewnego gatunku ludzie … ” Odsunął okno zamknięte przez barona i dla odpędzenia natrętnych wspomnień począł znowu przyglądać się niebu . Kwadrat Pegaza opuszczał się już na zachód , a na wschodzie podnosił się Byk , Orion , Pies Mały i Bliźnięta . Przypatrywał się gwiazdom wielokrotnym , gęsto rozsianym w tej okolicy nieba , i przyszła mu na myśl ta dziwna , niewidzialna siła przyciągania , która odległe światy wiąże w jedną całość potężniej , niżby to mogły zrobić jakiekolwiek materialne łańcuchy . Wyszliśmy , nie zatrzymywani dłużej ; na schodach zatoczyłem się jak pijany . Właściwie mówiąc , kto wie , czy poczciwy Stach nie był mimowolną przyczyną nieszczęścia pani Stawskiej ; a nawet może nie tyle on , ile ja … Ja go do niej gwałtem prowadziłem , ja radziłem Stachowi , ażeby nie odwiedzał tej poczwary , pani baronowej , ja wreszcie pisałem do Wokulskiego , kiedy był w Paryżu , ażeby zasięgnął tam wiadomości o Ludwiku Stawskim . Krótko mówiąc : ja , nikt inny , tylko ja rozdrażniłem tę jędzę Krzeszowską . Odpokutowałem też przez dwa miesiące ! … Ha , trudno . Panie Boże , jeżeli jesteś , zbaw pomimo to duszę moją , jeżeli ją mam — jak mówił pewien żołnierz z czasów rewolucji francuskiej . Ukłonił się , jakby chciał odchodzić . VI . W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami — Tak . Znam panią już parę lat , ale niekiedy zdaje mi się , że znam panią od wieków … Czas ogromnie wydłuża się , kiedy o kimś myślimy ciągle , na jawie i we śnie … — Byłem pewny , że tak będzie , ale nie sądziłem , że tak prędko … — odezwał się baron ukazując swój piękny garnitur sztucznych zębów . Wsunął rękę pod bok i jęczał żałośnie . — Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie . — Cóż , Molinari obiecał ? … — zapytała tym samym tonem panna Izabela . — W tym całe nieszczęście , bo ja nie jestem gołąbek . Mnie przywiązać mogłaby taka tylko kobieta jak ja sam . A takiej jeszczem nie spotkał . Wokulski uśmiechnął się z finansowej naiwności pana Tomasza . — E ! wiesz , stary , że już za długo czekamy na nowego Napoleona . Ja siwieć zaczynam i coraz gorzej podupadam , a jego jak nie było , tak i nie ma . Niedługo porobią się z nas dziady pod kościół , a Napoleon po to chyba przyjdzie , ażeby z nami śpiewać godzinki . — Ale temu wariatowi — ja mówię — zetną głowę . W parę dni po śmierci Katza weszliśmy do Turcji , a przez dwa lata następne ja , już sam , tułałem się po całej Europie . Byłem we Włoszech , Francji , Niemczech , nawet w Anglii , a wszędzie nękała mnie bieda i żarła tęsknota za krajem . Nieraz zdawało mi się , że stracę rozum słuchając potoków obcej mowy i widząc nie nasze twarze , nie nasze ubiory , nie naszą ziemię . Nieraz oddałbym życie , ażeby choć spojrzeć na las sosnowy i chałupy poszyte słomą . Nieraz jak dziecko wołałem przez sen : ja chcę do kraju ! … A gdym się obudził zalany łzami , ubierałem się i pędem biegłem na ulicę , bo mi się przywidziało , że ta ulica koniecznie musi być Starym Miastem albo Podwalem . Męko Chrystusowa ! … Żem go nie trzasnął kuflem w łeb , dziwię się samemu sobie . Na szczęście , pohamowałem pierwszy impet , wypiłem dwa kufle piwa jeden po drugim i pytam go niby spokojnym głosem : Ukłonił się , panie się odkłoniły . Idzie dalej nie odwracając głowy , ażeby się nie zdradzić . Nareszcie ogląda się : obie panie znikły między zielonością . — Moja panno Felicjo ! — zawołał Ochocki — tylko proszę nie bawić się w uszczypliwość , bo się to pani nie udaje . — Znam to . Bohater sezonu . W zimie był takim pan Kazimierz , a przed kilkunastu laty nawet … ja — dodała cicho . — Pod Magentą ? … W roku 1859 ? … — spytałem . Wtem nasunęło mu się pytanie : — Będziecie — przerwał Wokulski . — Jestem pełnomocnikiem pana Łęckiego i dziś , o szóstej , załatwię z wami rachunki w moim kantorze . Sprawa między baronową a młodymi ludźmi w tej chwili dosięgła najwyższego punktu . Obserwacje te zbudziły w duszy Wokulskiego nowe prądy , o których pierwej nie myślał albo myślał niedokładnie . Zatem wielkie miasto , jak roślina i zwierzę , ma właściwą sobie anatomię i fizjologię . Zatem praca milionów ludzi , którzy tak głośno krzyczą o swojej wolnej woli , wydaje te same skutki , co praca pszczół budujących regularne plastry , mrówek wznoszących ostrokrężne kopce albo związków chemicznych układających się w regularne kryształy . Panna Izabela z wolna podsunęła się tuż do kantorka , za którym siedział Wokulski . Była bardzo blada . Zdawało się , że widok tego człowieka wywiera na nią wpływ magnetyczny . Po hucznym weselu , na którym ( nie wiem nawet skąd ) znalazło się mnóstwo przyjaciół Wokulskiego ( a jedli , bestie ! … a pili zdrowie państwa młodych — garncami ! … ) , Stach sprowadził się na górę , do swojej żony . O ile pamiętam , za całą garderobę miał cztery paki książek i naukowych instrumentów , a z mebli — chyba tylko cybuch i pudło na kapelusz . Gdyby więc znalazł się taki dobrodziej , pozbądź się ciężaru , weź z wdzięcznością , co się da , i uciekaj za granicę , pierwej , nim sprawiedliwość ludzka okuje cię w kajdany i wtrąci do lochów . Czuwaj nad sobą ! … strzeż się ! … i posłuchaj rady życzliwego przyjaciela . ” — Zgubił czterysta kilkadziesiąt rubli — odparł Rzecki surowo . — Naturalnie , że nie było nadużycia , głowę dam za to , ale i firma tracić nie może , tym bardziej , że pan Oberman ma u nas kilkaset rubli oszczędności . Jedno więc z dwojga — prawił rozdrażniony Rzecki — albo pan Oberman zapłaci , albo pan Oberman straci miejsce … Piękne robilibyśmy interesa mając wszystkich takich inkasentów jak pan Oberman … — No , no … mój panie … mówmy jasno . Jesteś pan zazdrośnik , a to poniża mężczyznę w oczach kobiet . Zirytowałeś się pan Molinarim … — Nic nie rozumiem — szepnął Wokulski ściskając rękoma skronie — głowa mi pęka ! … Metal trzy razy lżejszy od wody … niepojęta rzecz ! … Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły , że zwróciło to uwagę służącego , który zaczął kręcić się po pokoju . — Lubię takich ! … — rzekł zgarbiony hrabia . — Och ! Niezaproszenie kosztowałoby piętnaście procent rocznie od kapitału , który książę ma w spółce . Zaprosi go , zaprosi , gdyż , dzięki Bogu , Wokulski jest jeszcze rzeczywistą siłą . Ale pierwej , znając jego słabość dla panny Łęckiej , podrażni go , pobawi się nim jak psem , któremu pokazuje się i chowa mięso , ażeby nauczyć go chodzenia na dwu łapach . Nie bój się pan , oni go nie wypuszczą od siebie , na to są za mądrzy ; ale go chcą wytresować , ażeby pięknie służył , dobrze aportował , a choćby i kąsał tych , którzy im nie są mili . XII . W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy — Alem jej nic nie zapłaciła ! — huknął z końca sali Wirski . — Źle pana poinformowano . Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem : — Mamo , ja już spać chcę — odezwała się Helunia . — Co znaczy ten zapis ? — spytałem , trochę nawet zaniepokojony . — I nawet wiem , dlaczego lepiej . Pani wzdycha do Wokulskiego … — Ojciec właśnie zachorował z gniewu na tego Żyda … Sędzia tymczasem napisał i przeczytał wyrok , mocą którego panowie : Maleski i Patkiewicz , zostali skazani na zapłacenie dwunastu rubli i pięćdziesięciu kopiejek komornego tudzież na opuszczenie lokalu przed 8 lutym . — W takim razie nie ma milionów — huknął bas . — A w takim znowu wypadku po co zadziera nosa ! … czego pnie się do arystokracji ? — Ja o Wokulskim ? … Nic o nim nie sądzę , wyjąwszy chyba to , że szuka rozgłosu i stosunków . Rzucił rulon do kasy i w piątek nie poszedł na groby . — Ach , mamo , po co on ją kraje ? … To strasznie boli ! … O mamo , mamo , już nie chcę , ażeby Mimi krajali … Dziś kontent jestem z siebie i choćbym nie chciał , muszę przyznać , że mam metternichowską głowę . Jak to ja wpadłem na myśl zakochania Stacha w pani Helenie , jak ja to wszystko ułożyłem , ażeby im nie przeszkadzano ! … Rzecki wstał z krzesła , smutno pokiwał głową i opuścił swoje mieszkanie . Poszedł do teatru i … na drugi dzień nie mogłem go poznać : w starcu ocknął się mój Stach Wokulski . Wyprostował się , oko nabrało blasku , głos siły … Nadto prezesowa w oczywisty sposób popierała Wokulskiego u swojej przyjaciółki hrabiny i jej siostrzenicy , panny Izabeli . Parogodzinne spacery z ciotką po Łazienkach były tak nudne , a pogadanki o modach , ochronach i projektowanych w świecie małżeństwach tak dokuczliwe , iż panna Izabela miała nawet trochę żalu do Wokulskiego , że nie zbliża się do nich w czasie spaceru i choć z kwadrans nie porozmawia . Dla osoby z towarzystwa ciekawą jest rozmowa z tego rodzaju ludźmi , a pannie Izabeli chłopi na przykład wydawali się nawet zabawnymi swym odrębnym językiem i logiką . — Jeżeli nie więcej … — szepnąłem . Cofnął się znowu w bramę i począł czytać spis mieszkańców . — Nie o przekonania chodziło , pani hrabino — odezwał się — ale o nietaktowne uwagi o osobach , które odwiedzają nasz magazyn . — Proszę cię , panie Wokulski — rzekła prędko — siądź tu na chwilę , bo delegowany nas opuścił . Pozwolisz , że ułożę twoje imperiały na wierzchu , dla zawstydzenia tych panów , którzy wolą wydawać pieniądze na szampana … — Masz rację — rzekła prezesowa . Przerwała się rozmowa . Panie milcząc wróciły do domu ; panna Izabela cały dzień była rozdrażniona . Umilkliśmy i wyrównały się nieco pogięte szeregi . Niebo było czyste , ledwie tu i ówdzie bielił się nieruchomy obłok ; na krzakach , które mijaliśmy , nie poruszał się żaden listek ; nad polem , zarośniętym młodą trawą , nie odzywał się wystraszony skowronek . Słychać było tylko ciężkie stąpanie batalionu , szybki oddech ludzi , czasem szczęk uderzonych o siebie karabinów albo donośny głos majora , który jadąc przodem , odzywał się do oficerów . A tam , na lewo , wściekały się stada armat i lał deszcz karabinowych strzałów . Kto takiej burzy przy jasnym niebie nie słyszał , bracie Katz , ten nie zna się na muzyce ! … Pamiętasz , jak nam wówczas dziwnie było na sercu ? … Nie strach , ale tak coś jakby żal i ciekawość … — Cóż to za oryginalny sposób siedzenia , panie Ochocki ! … Fe , jutro musi pan klęczeć ! … Ach , niegodziwiec , ależ on niedługo postawi komu nogi na kolanach … Odwróćże się pan natychmiast , bo każę furmanowi , ażeby pana zostawił na drodze … — Tam właśnie , do zamku , stryj co dzień chodził na spacer i całe godziny przesiadywaliśmy z nim na dużym kamieniu … — A tak … Właśnie zaraz idziemy na górę do obserwatorium … Pierwszy zobaczył go pan Tomasz . Na twarz Wokulskiego wystąpił tak silny rumieniec , że oblał mu czoło , a nawet szyję . Nieraz we cztery oczy rozmawiam o nim z Lisieckim . — Możemy zaraz skończyć ? — spytał Wokulski przeglądając papiery . „ On wie , poczciwy Stach — myślał — że tylko przynaglony mogłem pójść na włoskich aktorów … No i dobrze się stało . Pysznie gra ten facet i muszę zobaczyć go drugi raz … Zresztą — dodał po chwili — kto ma tyle pieniędzy co Stach , może robić prezenta aktorom . Ja wprawdzie wolałbym jaką ładnie zbudowaną aktorkę , ale … Ja jestem człowiek innej epoki , nawet nazywają mnie bonapartystą i romantykiem … ” — To nie wszystko — przerwał mu Rzecki . — Wczoraj bowiem od szanownej małżonki pańskiej otrzymałem ten oto list … — Racja ! — zawołał gość . — Otóż mówię krótko . Jest tu jeden bogaty , ale bardzo skąpy Litwin ( Litwini są bardzo skąpi ! ) , który prosił mnie , ażebym mu nastręczył do nabycia jaką kamienicę . Mam ich z piętnaście , ale przez szacunek do pana , panie Wokulski , bo wiem , co pan robisz dla kraju , nastręczyłem mu pańską , tę po Łęckim , i po dwutygodniowej pracy nad nim tylem zrobił , że gotów dać … Zgadnijcie panowie : ile ? … Osiemdziesiąt tysięcy rubli ! … Co ? Kokosowy interes . Nieprawdaż ? … — Dlaczego ? — Nie obchodzi cię twój własny sklep , taki piękny sklep ? … — zdziwił się Ignacy . — A po cóż ja mam do niego chodzić … — odparł . — Byłem już chyba dosyć … Wtem dowiedziała się od pani Meliton o nowym zatargu barona Krzeszowskiego z żoną i o tym , że baronowa kupiła od niego klacz za osiemset rubli , ale — że pewnie ją zwróci , gdyż za kilka dni ma odbyć się wyścig , a baron porobił duże zakłady . — Prawda — ciągnie dalej Żyd — że w naszym wieku ciężko stoić , no , ale takie pieniądze to też nie chodzą piechotą … A jaką pan będzie miał reputację , kiedy się dowiedzą , że pan dobrodziej chciał kupić kamienicę za osiemdziesiąt tysięcy rubli ? … — Zerwać z naszymi kupcami ? … — spytał zdziwiony Rzecki . — Podobno bywasz u tej pani Stawskiej ? — Żebyś pani tak zdrowa była ! — mruknął za nią gruby głos .. „ Jużci , to nie po niemieczku — mruczał służący — bo przecie wiem , że się mówi po niemieczku : * bite majn her … * I nie po francuszku , bo nie mówią * mąsie * , * bążur * , * lendi * … . I nie po żydowszku , i nie po nijakiemu , więc po jakiemu ? … Musi stary wymyślać teraz * fajn * spekulację , kiedy gada tak , że go sam diabeł nie zrozumie … i wspólnika znalazł … Niech go wątroba ! … ” „ Drugim będzie Krzeszowski — myślał — ale ratować takich zuchów — żadna zasługa … Aha ! … ” — Aj ! — syknął Wokulski uderzając się w czoło . — Nie pomyślałem o tym … — Czwartą i piątą — pochwycił adwokat — poświęcimy rozważaniu ogólnej ekonomicznej sytuacji … — Z jakiej racji ? Wszakże u nas nie było wojny — odparł ze zdziwieniem pan Ignacy . Ojciec i panna Florentyna zerwali się z krzeseł . Wokulski osłupiał z radości . Był jeszcze na jednym wyścigu nie widząc , co się koło niego dzieje , i korzystając z pauzy opuścił tor . — Pół obrotu w prawo , marsz ! … — Jutro przekonam pana , żem nie filut ani wariat — odpowiedział Geist . — Pokażę ci coś , co widziało zaledwie sześciu albo siedmiu ludzi , którzy … już nie żyją … O , gdyby oni żyli ! … — westchnął . — Pogodzą się ! — wtrąciła niedbale hrabina i kazała jechać do domu . Plac i rozbawione tłumy obmierzły mu do reszty . Zawrócił do miasta . — A gdzie pan Jan ? — pytałem chłopca . Od doktora udał się do swego sklepu , krótko rozmówił się z panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed dziesiątą . Znowu spał jak kamień . Dla jego lwiej natury potrzebne były silne wzruszenia ; przy nich dopiero dusza szarpana namiętnością odzyskiwała równowagę . — Co ? … — mówię widząc , że jest zupełnie pijany . — Wyleciałeś przez nią ze sklepu , więc może i przez nią dostałeś się do Moskwy ? … Sala przypomniała mi szkołę : sędzia siedział na wzniesieniu jak profesor na katedrze , a naprzeciw niego , w dwu szeregach ławek , mieścili się oskarżeni i świadkowie . W tej chwili tak żywo stanęły mi w pamięci młode lata , że mimo woli rzuciłem okiem pod piec , pewny , że zobaczę woźnego z rózgą i ławkę , na której nas bito w skórę . Chciałem nawet przez roztargnienie krzyknąć : „ Póki życia nie będę , panie profesorze ! … ” , alem się w porę opamiętał . — Merci … — szepnęła panna Izabela . — Dobrze , weź ten surdut . Biegł w stronę hotelu i wpadł do pierwszej narożnej kawiarni . O co go pytano , co odpowiedział , nie pamięta . Wiedział tylko , że podano mu kawę i karafkę koniaku , naznaczoną kreskami , które odpowiadały objętości kieliszka . Na dziedzińcu awantura . Baby ( ile , że niejedna mocno interesowała się zdrowiem Patkiewicza ) zaczynają wrzeszczeć , stójkowi osłupieli , a komornik zupełnie stracił głowę . — Tak , tak … — potakiwał Klejn głową . — Ale kupuje nie na własne imię , tylko za pośrednictwem starego Szlangbauma … Tak przynajmniej mówią w domu , bo i ja tam mieszkam . — Lalkę tę kupiłam w sklepie pana Wokulskiego … A ona na to : „ Nie bądź głupi , bo … ” — Moja pani , cóż mi pani wiecznie robi jakieś awantury ! — oburzył się Ochocki . — Właśnie , że ja będę powoził . I w tej chwili , po raz pierwszy , jasno zarysował mu się projekt niewracania do kraju . Wyznaję , że po kilkuminutowym pobycie zupełnie skołowaciałem . Byłbym przysiągł , że pani Stawska , jej matka , a nawet jej obecne tu przyjaciółki są naprawdę zhańbione i że nam wszystkim nie pozostaje nic innego , tylko śmierć . Pragnienie śmierci nie przeszkodziło mi jednak poprawić filującej lampy , która zaczęła już cały pokój zasypywać delikatną , ale bardzo czarną sadzą . Pani Wąsowska spod spuszczonych brwi przypatrywała się Wokulskiemu . Istotnie panna Izabela z Wokulskim ukazali się na końcu drogi . — Rozumiem , wielmożny panie ! … A nasz pan czeka w pokoju sypialnym — odparł Mikołaj . Zaszedłem do piwnicy . Patrzę , mój pan Jan przy łojówce ściąga lewarem wino z beczki do butelek , a we framudze majaczą jakieś dwa cienie : siwy starzec w piaskowym surducie , z pliką papierów na kolanach , i młody chłopak z krótko ostrzyżonym łbem i miną zbója . To był Stach Wokulski i jego ojciec . Dwie armaty były wzięte , za resztą pognali husarzy . Daleko przed nami stali nasi pojedynczo i w gromadach , strzelając do cofających się Austriaków . Kiedy niekiedy jakaś zbłąkana kula nieprzyjacielska świsnęła nad nami albo zaryła się w ziemię wydmuchując obłoczek kurzu . Trębacze zwoływali do szeregów . Ale czyż jej wypada zrobić to , a nawet mówić o tym ojcu ? … — Hop ! … hop ! … — zawołał z dołu Starski . — a chodźcie już , państwo , bo obiad wystygnie … — To nic nie znaczy , Belu ! … Mają pieniądze i duży kredyt , a to główna rzecz — uspakajał ją pan Tomasz . — Tyralierzy ! … — rzekł stary podoficer . — Kasa jest tu — odezwał się Rzecki podbiegając do panny Florentyny . Wziął od niej pieniądze i oboje cofnęli się w głąb sklepu . — Nie gadam z panem ! — wrzasnął Jan . — A … witam ! … — zawołał pan Tomasz wyciągając do niego rękę . — Jakże się pani czuje ? Wokulski doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się . Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci , cuchnących , nieomal ruszających się pod słońcem , a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody , którą piła Warszawa . „ Niech przynajmniej nie potrzebuje troszczyć się o jutro … Niechaj ma posag dla dziecka … ” „ W breku — myślał — było albo przywidzenie , albo fakt . Jeżeli przywidzenie , w takim razie krzywdziłbym niewinną , a jeżeli fakt … No , to przecież nie będę rywalem tego uwodziciela z operetek i nie poświęcę życia dla kobiety przewrotnej . Wolno jej romansować , z kim chce , ale nie wolno oszukiwać człowieka , którego jedynym występkiem jest , że ją kocha … Trzeba wyjeżdżać z tej Kapui i wziąć się do roboty . W laboratorium Geista lepiej zapełnię życie aniżeli w salonach … ” — Mianowicie ? … — przerwał mu Wokulski . — Czy to prawda ? … — szepnęła pani Stawska . Nagle przycisnęła ręką piersi , jakby jej tchu zabrakło , i wyszła do drugiego pokoju . Przez chwilę oboje milczeli , wreszcie panna Izabela strzepując jakiś pyłek z popielatej sukni spytała : — Po co robić duże ceregiele . Jejmość nie masz opieki , on nie ma gospodyni ; pobierzcie się i przygarnijcie Ignasia , a będziecie nawet mieli dziecko . Jeszcze tanie dziecko , bo Mincel da mu wikt i kwaterę , a wy tylko odzież . Stanął i patrzył . Dzień przedświąteczny i ładna pogoda wywabiły mnóstwo ludzi na bruk miejski . Sznur powozów i pstrokaty falujący tłum między Kopernikiem i Zygmuntem wyglądał jak stado ptaków , które właśnie w tej chwili unosiły się nad miastem dążąc ku północy . Przez kilka lat po śmierci stryja synowcy prowadzili wspólnie sklep na Podwalu i dopiero około 1850 roku podzielili się w ten sposób , że Franc został na miejscu z towarami kolonialnymi , a Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie , do lokalu , który zajmujemy obecnie . W kilka lat później Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer , ona zaś ( niech spoczywa w spokoju ) zostawszy wdową oddała rękę swoją Stasiowi Wokulskiemu , który tym sposobem odziedziczył interes prowadzony przez dwa pokolenia Minclów . Zatopiona w wewnętrznej walce , z której nie miała się nawet przed kim zwierzyć , pani Stawska nie spostrzegła zmiany w postępowaniu pani Milerowej , nie zauważyła jej uśmiechów i półsłówek . Zajechały powozy . Do jednego wsiadł baron z hrabią – Anglikiem , do drugiego milczący egiptolog z pistoletami i chirurgiem . Ruszyli w stronę Bielan , a w parę minut popędził za nimi lokaj barona , Konstanty , w dorożce . Wierny sługa klął na czym świat stoi i obiecywał , że w dwójnasób policzy swemu panu koszta tej wycieczki . Był jednak niespokojny . — Widzisz , jak nas przyjmują ! … — szepnąłem po niemiecku do Stacha . — Dziewięćdziesiąt pięć … — wtrącił adwokat i szybko zaczął się ubierać . Wokulski przypatrywał mu się z uwagą . Propozycja , którą słyszał , jakoś nie pasowała do wyniszczonej figury i niepewnych spojrzeń młodzieńca . Wokulski uczuł niesmak , mimo to spytał : — Na ładną buzię to i sędzia jest pażyrny … Ale nie tak to będzie w dniu ostatecznym ! — westchnęła . Gdy sprowadzono mu powóz , zrazu chciał wsiąść , lecz rozmyślił się . — Bardzo , bardzo ! — potwierdza Wirski . — Niech mnie Bóg skarze , jeżeli przy tych urwipołciach można było utrzymać młodą kucharkę dłużej jak osiem miesięcy . Panie Rzecki ! mówię ci , że oni we trzech zaludniliby wszystkie ochrony … Ich tam , widać , w uniwersytecie uczą tego . Bo za moich czasów , na wsi , jeżeli ojciec mający młodego syna dał trzy , a cztery krowy na rok … fiu ! … fiu ! … to już zaraz obrażał się nawet ksiądz proboszcz , ażeby mu nie psuć owieczek . A ci , panie … — Tak , wynajmowałam ją do szycia … Wiem ja , dlaczego tak szeroko rozpisałem się o sprawie pani Stawskiej . Oto dlaczego … A jak się to wszystko składało na uwiecznienie monopolu jednej klasy i zdławienie w zarodku każdej innej ! Tak silnie wierzono w powagę rodu , że nawet synowie rzemieślników i handlarzy albo kupowali herby , albo podszywali się pod jakieś zubożałe rody szlachetne . W dusznym i ciemnym jak wędlarnia pokoju , gdzie mi flaki podano , siedziało ze sześciu jegomościów przy jednym stole . Byli to ludzie spasieni i dobrze odziani ; zapewne kupcy , obywatele miejscy , a może i fabrykanci . Każdy wyglądał tak na trzy do pięciu tysięcy rubli rocznego dochodu . Zastanów się więc , póki czas . Nie gub swej duszy i majątku i nie zatruwaj spokoju zacnej damie , która w nieutulonym żalu po stracie córki tę jedną ma dziś pociechę , że może przesiadywać w pokoju , gdzie nieszczęśliwe dziecię oddało Bogu ducha . Upamiętaj się , zaklinam cię — życzliwa … ” — Czy tak śmiesznie wyglądam ? — Ehe ! — żachnął się radca . — Daj no , Józiu , piwa . Myślisz pan , że w Turcji znajdzie jeszcze bogatszą babę aniżeli nieboszczka Minclowa ? … Józiu ! … — Gdyby tylko żal . Ja boję się , że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę znaleźć się na jakim bankierskim stole . XX . Pamiętnik starego subiekta Odsuwa tamburek i ze stolika , na którym leżą Szekspir , Dante , album europejskich znakomitości tudzież kilka pism , bierze : „ Le Moniteur de la Mode ” i zaczyna go przeglądać z największą uwagą . Oto jest toaleta obiadowa ; oto ubiory wiosenne dla panienek , panien , mężatek , młodych mężatek i ich matek ; oto suknie wizytowe , ceremonialne , spacerowe ; sześć nowych form kapeluszy , z dziesięć materiałów , kilkadziesiąt barw … Co tu wybrać , o Boże ? … Niepodobna wybierać bez naradzenia się z panną Florentyną i z magazynierką … — I to pani mówi , panno Izabelo ? … Pewnego dnia Wokulski przechodząc ulicą spotkał karetę pani Wąsowskiej . Ukłonił się i szedł dalej bez celu ; wtem dopędził go służący . — Ach , panie ! — zawołał baron — kiedy trafi się dobra niedziela , to jakbyś pan był na balu w resursie : zjeżdża się po kilkadziesiąt osób . A nawet dziś powinni byśmy znaleźć grono stałych gości . No , przede wszystkim bawi tam moja narzeczona . Dalej — jest pani Wąsowska , milutka wdóweczka , lat trzydzieści , ogromny majątek . Zdaje mi się , że krąży około niej Starski . Zna pan Starskiego ? … Niemiła figura : arogant , panie , impertynent … Dziwię się , doprawdy , że kobieta z takim rozumem i gustem jak pani Wąsowska może znajdować przyjemność w towarzystwie podobnego lekkoducha . „ Biedny męczenniku ! — szepnął Wokulski . — Tyś oddał narodowi , coś miał najlepszego ; lecz cóżeś winien , że przelewając w niego własną duszę , razem z nią przelałeś cierpienia , jakimi nasycali ciebie ? To oni są winni twoim , moim i naszym nieszczęściom … ” — Już mi pani daje dymisję ! — westchnął komicznie Starski . Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę . Gdy zaś znalazł się na ulicy , odetchnął i począł myśleć : — Florciu — rzekła zniżając głos — komu ty to mówisz ? … Więc naprawdę uważasz mnie tylko za pannę na wydaniu , która nic nie widzi i niczego nie pojmuje ? … Myślisz , że nie wiem — domówiła jeszcze ciszej — że już miesiąc , jak pieniądze na utrzymanie domu pożyczasz od Mikołaja … Uczuł łzę pod powieką , lecz pohamował się i nie splamiła mu twarzy . — Dla jednego niewart , dla drugiego wart ; ja zawsze robię tylko dobre interesa — odpowiada zamyślony Szlangbaum . Między innymi posłał notatkę na paręset rubli baronowi Krzeszowskiemu , z prośbą o rychłą odpowiedź . Był z tydzień w Warszawie . Nocował u mnie , a dnie spędzał w piwnicach . Wokulski otrząsnął się . „ Aha , Pomarańczarnia … ” — No , i po co to wszystko ? … — Geniusz ! — cicho szepnął pan Ignacy mrugając na Lisieckiego , który pogardliwie ruszył ustami . To jednak nie przeszkadzało , że wieczorem byliśmy obaj u Franca . Po zamknięciu sklepu idę do Stacha . Lokaj otwiera mi drzwi i trzyma w ręku wykrochmaloną koszulę . Przechodząc przez pokój sypialny widzę na krześle frak , kamizelkę … Oj , czy z naszej wizyty nie miałoby nic być ? … — No , ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami — mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego . Ale wnet ochłonął ; przyszła mu bardzo słuszna uwaga , że panna Izabela nie znając Molinariego daje się tylko unosić prądowi jego reputacji . Tłumione łkanie przerwało jej mowę . Spojrzeliśmy po sobie z Wirskim i pożegnaliśmy sędziwą damę . — Powiedz — byłem … Tobie się zdaje , że dopiero ty wynalazłeś miłość . Znam i ja ją , bah ! … Przez kilka lat kochałem się jak półgłówek , a tymczasem moja Heloiza romansowała z innymi . Boże mój ! … ile mnie kosztowała każda wymiana spojrzeń , które chwytałem w przelocie … W końcu w moich oczach wymieniano nawet uściski … Wierz mi , Stachu , ja nie jestem tak naiwny , jak myślą . Wiele w życiu widziałem i doszedłem do wniosku , że my wkładamy zbyt dużo serca w zabawę nazywaną miłością ! — Moja Belu — rzekła staruszka ucałowawszy ją jeszcze raz — dlaczegóż to Joasia nie chce przyjechać do mnie ? Począł chodzić po pokoju i liczyć : — A widzisz ! … — odpowiedziała hrabina całując ją . — Ciotka zawsze o tobie myśli . Dla ciebie jest to wyborna partia , którą tym łatwiej będzie zrobić , że Tomasz ma kapitalik , który powinien mu wystarczyć , a Kazio coś słyszał o zapisie ciotki Hortensji dla ciebie . No , przypuszczam , że Starski jest trochę zadłużony . W każdym razie to , co mu zostanie z majątku babki , z tym , co ty możesz wziąć po Hortensji , powinno by wam na jakiś czas wystarczyć . A później zobaczymy . On ma jeszcze stryja , ty masz mnie , więc wasze dzieci nie doznają biedy . — Kto mnie maltretuje ? — krzyknął zrywając się . — Baronie … — wtrąciła prezesowa . — Tak , niekiedy … Zadumała się i nagle , położywszy na jego ramieniu swoją wychudłą i drżącą rękę , rzekła zniżonym głosem : — A młody on czy stary ? — badała dalej , przypatrując mi się jak sędzia śledczy . — Ależ , mężu ! — zawołała baronowa zrywając się z kanapy . — Wszakże w tej chwili ty masz jedenaście procesów o trzydzieści tysięcy rubli długów … — Nie , pani , nie mogę być wrogiem tych , którzy w niczym mi nie szkodzą . Sądzę tylko , że zajmują oni uprzywilejowane miejsca bez zasługi i że dla utrzymania się na nich apostołują w społeczeństwach pogardę dla pracy , a cześć dla próżniaczego zbytku . — Baron obraził go publicznie . Naturalnie , zaprosiłem go z radością i przypomniałem sobie dobre czasy , kiedy Stach przepędzał u mnie prawie każdy wieczór . Jakże daleko te czasy ! Dziś on był posępny , ja zakłopotany i choć obaj mieliśmy sobie dużo do powiedzenia , żaden z nas nie patrzył drugiemu w oczy . Nawet zaczęliśmy rozmawiać o mrozie i dopiero szklanka herbaty , w której było pół szklanki araku , rozwiązała mi trochę usta . Po herbatce z suchymi bułeczkami ( bo jak mówiła służąca , masła nie można było dziś dostać ) , pożegnałem zacne damy przysięgając sobie , że gdybym był na miejscu Stacha , nie odstąpiłbym baronowej kamienicy niżej stu dwudziestu tysięcy rubli . — A dziś nie ma wojny ? … Zmieniła się tylko broń : zamiast kosą albo jataganem walczą rublem . Joasia dobrze to rozumiała sprzedając nie serwis — ale rodzinny majątek , albo rozbierając na wybudowanie spichlerza ruiny zamku . Baron drżał tak , że chwilami zęby mu szczękały . — Nie tylko kobieta , ale nawet drzewo , klamka , woda , no , słowem , wszystko , czemu magnetyzer nada władzę . Ja mogę moje media magnetyzować bodajby szpilką ; mówię im : w tę szpilkę przelewam mój * fluid * i zaśniesz pan , kiedy na nią spojrzysz . Tym więc łatwiej mógłbym przekazać moją władzę jakiejś kobiecie . Byle , rozumie się , osoba magnetyzowana była medium . — Witam panią . Jakże się miewa pan Łęcki ? — O , panie sędzio ! — krzyknęła baronowa . — Córka świadczy przeciw matce … — Bój się Boga , co mówisz ? … — jęknęła matka składając ręce . Lampa gasła . Wokulski zdmuchnął ją i rzucił się na łóżko . — Drugim dziwowiskiem jest horyzont , który ciągle widać na wysokości wzroku . Skutkiem tego ziemia wydaje się wklęsłą jak ogromny , głęboki talerz . — O panie , to już zbyt ostre ! — zgromiła go pani Wąsowska . — Cóż to , więc biedna kobieta , jeżeli raczy ją uwielbiać jeden z was , nie może rozmawiać z innymi ? … Nie spodziewałem się , ażeby taki człowiek jak pan w taki haremowy sposób traktował kobietę . Zresztą , o co panu chodzi ? … Gdyby nawet Bela kokietowała Molinariego , to i cóż ? … Trwało to jeden wieczór i skończyło się tak wzgardliwym pożegnaniem go ze strony Beli , że aż przykro było patrzeć . — Dlaczegóż by nie , tym bardziej że wszyscy widzą to samo — mówi doktór . — Wokulski szaleje za panną , ona go bardzo mądrze kokietuje , a wielbiciele … czekają . — W takim razie pan Ochocki … — Stach nihilista i Mraczewski nihilista … Niechże się więc pierwszy ożeni , to drugi zaraz mu zaprowadzi wspólność … A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego . Pobiegłem i ucałowałem jej suche rączyny nie mogąc słowa przemówić . — Mówił mi o tym Rzecki i pozwoli pani , że postaram się o sprawdzenie tej wiadomości … Struchlałem usłyszawszy to życzenie . — Około miliona franków . Oj , Stachu , Stachu ! … dlaczego byś ty się z nią nie miał ożenić ? … Panna Łęcka zajechała ci w głowę ! … Bodaj byś tego nie żałował . — Naturalnie . — Czekaj , znajdę ci lepszą — zawołał Rzecki . W godzinę później przyszedł do sklepu niejaki pan Zięba , którego Wokulski przedstawił jako nowego subiekta . Lecz z drugiej strony — zimowe noce , które ciągną się po kilkanaście godzin , potrzeba ciepłej odzieży i mieszkań dla wojska , tyfus … Doprawdy , nieraz dziękuję Bogu , że mnie nie stworzył Moltkem ; on musi kręcić głową , nieborak ! … A swoją drogą Stach na tym cierpi . Nie tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma , ale jeszcze daje towary żydowskim kupcom i paru Żydków przypuścił do współki . Nasi krzyczą i grożą , ale nie jego straszyć ; zaciął się i nie ustąpi , choćby go piekli w ogniu . Panna Izabela ciekawie zaczęła się przyglądać . — Bardzo … bardzo lubiłam go , a myślę , że i on mnie trochę … kiedy tak pamiętał wszystko . Ale on był ubożuchny oficer , a ja na nieszczęście bogata , i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów . No i rozdzielono nas … Może też byliśmy zanadto cnotliwi … Ale cicho ! … cicho … — dodała śmiejąc się i płacząc . — Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku . Taka pani Szperlingowa ma ze sto tysięcy rubli gotowizną i dystylarnię . Czego ona już nie kupiła u nas , a wszystko dlatego , ażeby mnie zapytać : Dopiero , gdym już miał wsiąść do fury , odprowadził mnie na bok i rozejrzawszy się , czy kto nie podsłuchuje , szepnął : Nieładnie ! … Najgorsze , co ty myślisz , że nikt nie wie , co tobie dolega ? Tymczasem wszyscy wiedzą , że masz jakieś moralne cierpienie , tylko jeden myśli , że chciałbyś kupować tu fałszywe bankocetle , a inny dogaduje się , że rad byś zbankrutować , jeżeli już nie jesteś bankrut . Panie dobrodzieju — mówi zgarbiony Żyd — żeby nie to , że pana dobrodzieja nikt nie zna w Warszawie , to ja bym panu za ten interes nie dał nawet dziesięć rubli . A tak zarobi pan dobrodziej dwadzieścia pięć … — Dowód zaufania … W każdym razie sądziłam , że pan jest człowiek zimny , rachunkowy , który chodząc po lesie taksuje drzewo , a na niebo nie patrzy , bo to nie daje procentu . Tymczasem cóż widzę ? … Marzyciela , średniowiecznego trubadura , który wymyka się do lasu , ażeby wzdychać i wypatrywać zeszłotygodniowe ślady jej stóp ! Wiernego rycerza , który kocha na życie i śmierć jedną kobietę , a innym robi impertynencje . Ach , panie Wokulski , jakie to zabawne … jakie to niedzisiejsze ! … — I ja — odparł Wokulski . „ Owszem , możesz nim być , jak najpiękniejszy lew jest wstrętnym dla krowy albo orzeł dla gęsi . Widzisz , mówię ci nawet komplimenta : porównywam cię ze lwem i orłem , które mimo wszystkich zalet budzą jednak odrazę w samicach innego gatunku . Unikaj zatem samic innego niż twój gatunku … ” Poruszał się swobodnie , był trzeźwy , myślał jasno i szybko , tylko nic go nie obchodziło ; ani kto z nim jedzie , ani którędy jedzie , ani dokąd jedzie . Apatia ta rosła w miarę oddalania się od Warszawy . Za Pruszkowem prawie ucieszyły go krople deszczu , przez otwarte okno padające do wnętrza wagonu ; później nieco ożywiła go gwałtowna burza za Grodziskiem ; miał nawet pragnienie , ażeby go piorun zabił . Ale gdy burza przeszła , wpadł znowu w obojętność i nie interesował się niczym ; nawet tym , że jego sąsiad z prawej strony spał mu na ramieniu , a sąsiad z przeciwka zdjął kamasze i oparł mu na kolanach nogi , w czystych zresztą skarpetkach . — Eljen Magyar ! … Oto będziemy spali … Żeby tak jeszcze z kielich śliwowicy do poduszki ! … — Albożem narobił ich tak wiele ! … W Alejach Ujazdowskich był już taki natłok powozów i dorożek , że miejscami należało jechać stępa , przy rogatce zaś utworzył się formalny zator i musiał czekać z kwadrans , pożerany niecierpliwością , zanim ostatecznie powóz jego wydostał się na Mokotowskie pola . — Ciszej ! … — zawołał sędzia . Przede wszystkim niedaleko kuchni zobaczył budę , a przed nią na łańcuchu psa , który spostrzegłszy obcego począł tak szczekać , wyć i rzucać się , jakby dostał wścieklizny . Widząc , że mimo to pies ma wesołe oczy i kręci ogonem , Wokulski pogłaskał go , co okrutnego zwierza wprawiło w taki humor , że nie pozwolił gościowi odejść od siebie . Wył , chwytał za ubranie , kładł się na ziemi , jakby domagając się pieszczot , a przynajmniej widoku ludzkiej twarzy . — To nie uprzejmość , pani , to uczciwość szlachetnego człowieka ! — wtrącił rządca . — Mnie pan Wokulski również zniżył komorne i przyjąłem … Ulica , proszę pani , trzeciorzędna , ruch mały … — One to umieją … — Przyszła mnie prosić , ażebym pomogła jej w uporządkowaniu bielizny , sukien , koronek , słowem , całego gospodarstwa . Ona spodziewa się , że wkrótce mąż do niej wróci , i chce poodświeżać jedne drobiazgi , inne zakupić . A że jak mówi , nie ma gustu , więc prosi mnie do pomocy i obiecuje mi płacić po dwa ruble za trzy godziny co dzień . W przedpokoju zadzwoniono , a po chwili Mikołaj podał bilety panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego . Paryż posiada to , co można by nazwać kręgosłupem , osią krystalizacji miasta . Klepie go po wypukłej piersi , ściska za prawą i za lewą rękę , a nareszcie oparłszy na jego ostrzyżonej głowie swoją dłoń wykonywa nią taki ruch , jakby mu chciał maść wetrzeć w okolicę ciemienia . Szedł Polami Elizejskimi i odurzał się ruchem nieskończonych sznurów karet i powozów , między którymi przesuwali się jeźdźcy i amazonki . Szedł odpędzając od siebie posępne myśli , które krążyły nad nim jak stada nietoperzy . Szedł i lękał się spojrzeć za siebie ; zdawało mu się , że na tej drodze , kipiącej przepychem i weselem , on sam jest jak zdeptany robak , który wlecze za sobą wnętrzności . — Za pozwoleniem — przerywam . — Jeżeli więc zgadza się pani , że to człowiek zacny , to muszę pani dodać , pod największym sekretem , że jest bardzo nieszczęśliwy … Znowu zamilkł i nagle odezwał się : Nagle od strony kuchni doleciało nas niepokojące syczenie . Jejmość w kaftaniku wybiegła szepcząc po drodze : — I ta tylko jest między mną i nimi różnica , że im płacić potrzeba , a mnie nie wypada . Nawet nie można . — I z tej branży przerzucił się do galanterii ? — wtrącił ajent . — Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie jak tego roku . — A prawda , że już dawno u niej nie byłem . Pójdę wieczorem . — Tak , tak … No , ale proszę cię , panie Stanisławie , co za fatalność ! … Ty wypłacasz mi za pół roku pięć tysięcy … Czy byłeś łaskaw przynieść pieniądze ? Wokulski z paczką banknotów zwrócił się do panny Izabeli : — Bardzo słusznie . I nie obawiasz się scen zazdrości ? — Tak i nie żałuję tego . On wszystko skłamał , ale … Na breku znowu wszczął się hałas , ponieważ Ochocki miał swoje stronnictwo w osobie panny Felicji , która utrzymywała , że jak na początkującego , dobrze powozi i że najwytrawniejszym furmanom zdarzają się wypadki . — Boję się tego człowieka — szepnęła panna Izabela . ( Prześliczne dziecko … Boże miłosierny ! dlaczego Stach nie jest jego ojcem . Może nie szalałby tak … ) Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą ; przypomina sobie , że to dziś właśnie licytują kamienicę Łęckiego , że ma przypatrzeć się temu widowisku , i zrywa się z łóżka jak sprężyna . Biegnie boso do wielkiej miednicy , oblewa się cały zimną wodą i patrząc na swoje patykowate nogi mruczy : Zatrwożony Wokulski zdjął mu krawat i rozpiął koszulę . Potem zlał ręcznik wodą kolońską , którą znalazł na biurku Rzeckiego , i z synowską troskliwością wytarł choremu kark , twarz i głowę . Wokulskiemu zimny pot wystąpił na czoło ; ale wzruszył ramionami i myślał : „ Przywidzenia … przywidzenia ! … Co za głupstwo … ” W kilka dni panna Izabela ochłonąwszy z nieprzyjemnych wrażeń poczęła żałować swojej wzmianki o Wokulskim przed prezesową . „ Nie rozumiem tej kobiety ! — pomyślał . — Kiedy ona jest sobą , z kim ona jest sobą ? … ” — Są ludzie szczęśliwi , którzy … — Słucham pana . — Wystarcza mi własne . — Czy nie pan gospodarz ? … A jaka ona była tkliwa dla męża ! … Nieraz przesiadywała po kilka godzin w sklepie , tylko wpatrując się w Stasiulka . Dostrzegłszy zaś , że między kundmankami trafiają się przystojne , cofnęła Stacha z sali frontowej za szafy i jeszcze kazała mu zrobić tam budkę , w której , siedząc jak dzikie zwierzę , prowadził księgi sklepowe . — No i cóż ? — zapytał Geist . — Jeszcze nie , choć tu jest zaduch … Ale strasznie boję się o Helenkę … Jeżeli ją skażą , zemdleje i może umrzeć , jeżeli prędko jej nie otrzeźwimy … Czy nie sądzisz , kochany panie , że dobrze bym zrobiła , gdybym upadła do nóg sędziemu i zaklęła go … — Jedź pan już sobie — zawołała — jesteś pan drażniąco płytki . Jedź pan … jedź i przyszlij mi Starskiego ; jego bezczelność jest zabawniejsza od pana księżowskiej powagi … — Od tego dnia uległem dziwnej chorobie — mówił Wokulski . — Dopóki rozpisywałem listy , robiłem rachunki , odbierałem towary , rozsyłałem moich ajentów , dopókim bodaj dźwigał i wyładowywał zepsute wozy albo czuwał nad skradającym się grabieżcą , miałem względny spokój . Ale gdym oderwał się od interesów , a nawet gdym na chwilę złożył pióro , czułem ból , jakby mi — czy ty rozumiesz , Ignacy ? — jakby mi ziarno piasku wpadło do serca . Bywało , chodzę , jem , rozmawiam , myślę przytomnie , rozpatruję się w pięknej okolicy , nawet śmieję się i jestem wesół , a mimo to czuję jakieś tępe ukłucie , jakiś drobny niepokój , jakąś nieskończenie małą obawę . Panna Izabela bardzo zarumieniła się ; odgadła , że owym niezwykłym ptakiem jest Wokulski . Po nim nastąpiła paruminutowa przerwa . Wokulskiemu zdawało się , że w poczekalni słyszy szelest kobiecej sukni . Wytężył ucho … W tej chwili lokaj zameldował baronowę … Grupa kupców i przemysłowców złożyła w tej chwili dowód rzadkiej powściągliwości nie domagając się nazwisk . Adwokat szybko podniósł się z fotelu i zatrzepotawszy rękoma zawołał : — Więc zostaję … — rzekł po chwili . — Będę cierpliwym , a pani sama da mi znak , że spełniły się moje nadzieje . — I czego ona chce od pani ? Odwiedziny fabryki stanowiły ważną epokę w życiu panny Izabeli . Z religijną czcią czytywała ona poezje swego dalekiego kuzyna , Zygmunta , i zdawało się jej , że dziś znalazła ilustrację do Nie-Boskiej komedii . Odtąd często marzyła o zmroku , że na górze kąpiącej się w słońcu , skąd zjeżdżał jej powóz do fabryki , stoją Okopy Św . Trójcy , a w tej dolinie zasnutej dymami i parą było obozowisko zbuntowanych demokratów , gotowych lada chwila ruszyć do szturmu i zburzyć jej piękny świat . Po powrocie do domu zaraz poznała , że jej ojciec jest w wybornym humorze . — Widzisz , jak cię kochają … „ Choćbym nawet musiała kiedyś wyjść za niego — mówiła sobie — to jeszcze nie mam racji śpieszyć na powitanie . ” — Macają dystans ! — odezwał się stary nasz major . — Pani Stawska — rzekł — już nie jest u Milerowej … trochę chora … Mówi coś o wyjeździe z Warszawy … Może byś tam wstąpił ? … — Trzeba wytoczyć proces , tek … „ Ach , głupstwo — mówił do siebie — po cóż miałaby mnie oszukiwać ! … Ona mnie , który przecie nie jestem nawet jej narzeczonym . ” Prezesowa wciąż przypatrywała mu się i z lekka chwiała głową . — Panie * Siuzę * — rzekł — wiele mi na tym zależy , ażebyśmy się porozumieli … Powiedz mi , czy masz jakie obowiązki : żonę , dzieci ? … — Chociaż — nie zdaje mi się … — Czyliżbym naprawdę ? … — Nic nie wiem — odparł sucho Szuman . Baron zerwał się z siedzenia i prędko zaczął chować pudełka . — Ja jestem kupcem , panie Jumart — odpowiedział Wokulski , niemile draśnięty wykładem powyższej teorii . Wysiadł przed niepozornym sklepikiem , nad którym wisiał czarny szyld z żółtawym napisem : „ Kantor wekslu i loterii S. Szlangbauma . ” — No , a w nocy ? W tej chwili przybiegł wysoki sportsmen . — Ale je skądsiś bierze do siebie . „ Podły jestem z moimi posądzeniami ! ” — szepnął Wokulski . W chwilę później spostrzegał , że projekt ten zdradza umysłowe zboczenie . Kwestię więc : czym jest , a czym nie jest , odłożył na bok , a postanowił , bądź co bądź , zapoznać się z panną Izabelą . — Cóż to , nie żegnasz się z gośćmi , panie doktór ! … — wołali za nim stołownicy Hopfera . — Pan Rzecki — odparła rumieniąc się . Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym , a wewnętrzna pustka straszliwą . Chciał czymś się zająć i przypomniał sobie , że jeden z zagranicznych kapitalistów pytał go o zdanie w kwestii bulwarów nad Wisłą . Zdanie już miał wyrobione : Warszawa całym swoim ogromem ciąży i zsuwa się ku Wiśle . Gdyby brzeg rzeki obwarować bulwarami , powstałaby tam najpiękniejsza część miasta : gmachy , sklepy , aleje … — Pąsowa kurtka w tyle … Panna Izabela była rozpromieniona . List ten spełniał wszystkie jej nadzieje . — Jak to , więc i pan w to wierzy ? Więc według pana ten las nie jest przeznaczony na pożytek ludziom , ale ma jakieś swoje własne interesa , nie gorsze od naszych … Ależ ten Wokulski to naprawdę jakiś aferzysta , może oszust , który potrzebuje głośnego nazwiska na szyld do swoich przedsiębiorstw . Bywały takie wypadki . Ileż pięknych nazwisk szlachty niemieckiej i węgierskiej unurzało się w operacjach handlowych , których ona nawet nie rozumie , a ojciec chyba nie więcej . Prezesowa siadła na fotelu ; obecni poczęli zajmować miejsca przy stole . — Gdzie tu gabinet jaśnie pana ? … — A gdyby mój ojciec namyśliwszy się chciał odkupić te przedmioty , za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz ? — Papo , ty jesteś chory ! … — zawołała przestraszona panna Izabela . — Pan nie wie ? — odparł Żyd . — Domy idą w górę , i adwokat wytłomaczył pani baronowej , że kamienicy pana Łęckiego nie kupi taniej niż za siedemdziesiąt tysięcy rubli . Ona wolałaby kupić ją za dziesięć tysięcy , no , ale co zrobi ? … „ Głupiec jestem ! — pomyślał wychodząc . — Zawsze muszę się wyrwać z czymś , co jej robi przykrość . Jeżeli jest melomanką , może uważać za świętokradztwo moje zdanie o Molinarim … ” Ojciec zerwał się , lecz znowu upadł na poduszki . Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem , którego nie zapomnę , wyszeptał : Wuj Raczek kazał zamknąć drzwi mieszkania ( ciotki w domu nie było ) i sięgnąwszy pod poduszkę wydobył stamtąd klucz . — Już skończyłem . Żegnam pana — odpowiedział Szlangbaum i nisko ukłoniwszy się panu Tomaszowi wyszedł z pokoju . — Tak — cicho szepnęła narzeczona . — Ale z chłopcem co ? Zbliżywszy się do domu , w którym lokował się baron , Wokulski mimochodem zauważył , że ściany kamienicy mają tak niezdrową barwę zielonawą , jak Maruszewicz żółtawą , i że rolety w mieszkaniu Krzeszowskiego są podniesione . — Ale wydawać przyjemnie ? Szczęściem , stróż natychmiast otworzył furtkę , przez którą pan Ignacy krokiem zupełnie pewnym , a nawet więcej niż pewnym , bardzo pewnym , przeszedł całą sień czując , że jego cylinder siedzi mu trochę na bakier , ale tylko troszeczkę . Następnie bez żadnej trudności znalazłszy drzwi swego mieszkania usiłował po kilka razy na próżno wprowadzić klucz do zamku . Czuł dziurkę pod palcem , ściskał w ręce klucz tak mocno jak nigdy i mimo to nie mógł trafić . O , bo ja , kiedy uwezmę się na co , to mam metternichowskie sposoby i rozumiem naturalny bieg rzeczy . — Oto są cztery tysiące — odparł Wokulski podając jej czek , na którym wypisał odnośną sumę . — Kiedyż mam spodziewać się odpowiedzi ? … — A ty co , błaźnie , odzywasz się , kiedy cię nie pytają ? … „ Oto są szczęśliwi zakochani ! — pomyślał . — Szepczą i uciekają jak złodzieje … Pięknie urządzony świat , co ? … Ciekawym , o ile byłoby lepiej , gdyby władał nim Lucyper ? … A gdyby mi zastąpił drogę jaki bandyta i zabił w tym kącie ? … ” — Któż więcej ? — pytał Wokulski . Żyd , któremu to właśnie przyszło na myśl , cofnął się czym prędzej z oranżerii i jak kamień wyrzucony z procy wpadł w dorożkę . Ale woźnica ( porozumiawszy się już widocznie z krwiożerczymi ogrodnikami ) oświadczył , iż za żadne w świecie skarby nie pojedzie dalej , chyba że kupiec da mu czterdzieści groszy za kurs i jeszcze zwróci dwa grosze urwane przy pierwszym kursie . — Dziś jednak — przerwał adwokat księcia — szanowny pan Wokulski daje nam możność podstawienia kapitałów chrześcijańskich w miejsce kapitału starozakonnych … — To zależy — odparł również po angielsku Starski . — Kto jest ten ? … — dodał rzucając okiem na Wokulskiego . Właśnie gdy zastanawiał się , w jaki sposób rozpocząć z nim tę dziwną rozmowę , Jumart sam mu ją ułatwił . Ledwie bowiem ukazał się w sali , rzekł z dyskretnym uśmiechem : — Jak mogłaś wprowadzić tu tych panów ? — zapytała ją baronowa . Tak się lękał uwięzienia w murach dziewięćdziesięciu tysięcy rubli gotówki , że cały dzień tylko o tym myślał . Była chwila , że chciał wprost zapytać Wokulskiego , ale — zabrakło mu odwagi . Wszedł na schodki wiodące na trybuny sędziów i oglądał się na wszystkie strony . Na próżno . Gdy schodził stamtąd , zatamowali mu drogę dwaj tyłem stojący panowie , z których jeden , wysoki , z wszelkimi cechami sportsmena , mówił podniesionym głosem : Bądź co bądź panna Izabela nie doznała przykrej niespodzianki usłyszawszy pewnego dnia od prezesowej , że pojedzie z nią i hrabiną do Łazienek i — że zatrzyma Wokulskiego . Już wówczas zdania mego ojca głęboko wyrzynały mi się w pamięci , ale dopiero późniejsze wypadki nadały im cudowny , nieomal proroczy charakter . — Ja nic nie wiem — odpowiada piękny brunet . ( Pan Ignacy przyznaje w duchu , że tak pięknego mężczyzny nigdy jeszcze nie widział . ) — Pójść pójdę — odparł z gniewem służący — ale u pana to taka służba , że gorzej niż w kryminale : nawet szpać nie można iść , kiedy się chce … Zabraliśmy się do odejścia . „ Teraz już wiem , przez kogo jestem tak zaczarowany … ” Wokulski podniósł oczy i zobaczył między dębami wesoły ogień , dokoła którego siedziało zasławskie towarzystwo . O kilkanaście kroków z boku chłopak kredensowy i pokojówka nastawiali samowar . Otworzył drzwi na lewo od sieni . Wokulski zobaczył rozległą , kwadratową salę , bardzo chłodną . Na środku jej stał ogromny cylinder , podobny do kadzi : stalowa ściana jej miała z łokieć grubości i była w czterech miejscach ściśnięta potężnymi obręczami . Do górnego dna były przytwierdzone jakieś aparaty : jeden podobny do klapy bezpieczeństwa , spod której od czasu do czasu wydobywał się obłoczek pary i szybko niknął w powietrzu , drugi przypominał manometr , którego skazówka jest w ruchu . „ A to proszę włóczki , a to proszę jedwabiu , a to igieł za dziesięć groszy … ” Po taki sprawunek biegła wiorstę drogi w deszcz czy pogodę , a kupując za parę groszy szpilek przesiadywała w sklepie po pół godziny i rozmawiała ze mną . „ Kupiec ? … Zatem przyjechał na wieś albo starać się o posażną pannę , albo wydobyć od prezesowej pieniądze na jakieś przedsiębiorstwa . ” — Dobrze strzela ! — mruknął doktór wysuwając dolną wargę . — O cóż to ? — Ojciec trochę niezdrów … Sesja z fabrykantami okrętów i odnośnymi inżynierami przeciągnęła się do północy , przy udziale bardzo wielu butelek szampana . Wokulski , który musiał wyręczać w rozmowie Suzina i robił dużo notatek , dopiero przy tej pracy uspokoił się zupełnie . Rześko pobiegł do swojego numeru i zamiast dręczyć się lustrem , wziął do poduszki plan Paryża umieszczony w Przewodniku . „ Nędznikiem będę , jeżeli twoje trzydzieści tysięcy rubli , poczciwcze , nie przyniosą ci dziesięciu tysięcy rocznie . ” — Nie , ojciec nigdy nie zaciąga długów w mieście . Każdy wierzyciel przychodzi z pożyczką do domu i w gabinecie ojca dostaje kwit albo procent . Nie znasz go pod tym względem . Dowiedziawszy się o tym Katz rzucił szpadę na ziemię ( byliśmy już obaj oficerami ) i powiedział , że teraz tylko sobie w łeb strzelić . Ja jednak pamiętając , że we Francji już siedzi Napoleon , dodałem mu otuchy i — przekradliśmy się do Komorna . — Pan Łęcki chce się z panem widzieć . Może tu wejść ? — zapytał subiekt . — Może jeszcze w grudniu Turek wojska posunie — dodał Stein . — Ażeby się choć wygoić do tego czasu … — Co pan każe ? — spytał go Wokulski , gdy już usiedli . ( Maruszewicz nie umiałby ściśle oznaczyć chwili aktu zajmowania miejsca w przestrzeni ) . Mimo to zaczął , niekiedy zacinając się : — Heluniu , bądź cicho , bo nigdy cię nie pocałuję — szepnęła strapiona matka . — Masz tu książkę i oglądaj obrazki , jak Pan Jezus był męczony . — Nie tylko moja — odpowiedział Szlangbaum . — U nas , panie , niby u Żydów , jak się młodzi zejdą , to oni nie zajmują się , jak u państwo , tańcami , komplementami , ubiorami , głupstwami , ale oni albo robią rachunki , albo oglądają uczone książki , jeden przed drugim zdaje egzamin albo rozwiązują sobie szarady , rebusy , szachowe zadanie . U nas ciągle jest zajęty rozum i dlatego Żydzi mają rozum , i dlatego , niech się pan nie obrazi , oni cały świat zawojują . U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączke i przez wojne , a u nas tylko przez mądrość i cierpliwość . Siadł na krawędzi jej łóżka , długo patrzył na nią oczyma , z których przeglądała wieczność , a potem objął ją w potężnym uścisku i pocałunkami białych ust ocierał łzy i chłodził jej gorączkę . — Prawda — mówił baron — jak ten Starski traci ? … Z każdym dniem , panie , traci . Pani Wąsowska żartuje z niego , panna Izabela lekceważy go w najwyższym stopniu , a nawet nie zajmuje się nim panna Felicja . Zauważyła pani ? … Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu . Dopiero we dwa lata napisał do mnie list z Irkucka prosząc , abym mu przysłał jego książki . — Aha ! właśnie o tym myślałem — mówi on , a dymi cygarem jak kocieł asfaltu . — Otóż tedy , pamiętasz pan tych studentów z naszej kamienicy , co mieszkali nad baronową ? … I znowu po chwili dodał : — Komu i co ? … Czy ciotce , która gotowa popierać tego pana , ażeby mnie zmusić do oddania ręki marszałkowi ? … Czy może mam powiedzieć ojcu , przerazić go i przyśpieszyć katastrofę ? Jedno tylko zrobię : nie pozwolę ojcu , ażeby zaciągał się do jakichkolwiek spółek , choćbym miała włóczyć mu się u nóg , choćbym miała … zabronić mu tego w imieniu zmarłej matki … . — Dlatego , że nie wiem , co będzie od dziś za rok . Nie co roku zdarzają się wyjątkowo dobre interesa . — Przywiąż go pan — rzekła . — Ach , jak ja pana już znam ! … Pytam się przed godziną prezesowej : gdzie Wokulski ? „ Pojechał w pole oglądać miejsce na cukrownię . ” „ Akurat ! — myślę . — On pojechał do lasu marzyć . ” Kazałam sobie podać konia i otóż znajduję pana siedzącego na pniu , rozgorączkowanego … Cha ! … cha ! … cha ! … Rzecki otworzył biurko , wydobył księgę i podsunął fotel . Wokulski usiadł i rzuciwszy okiem na listę , wyszukał w niej jedno nazwisko . — A od kogóż ? — spytał Wokulski . „ Wszystko jedno ! ” — mruknął i zaczął : — Znasz tę lalkę ? — spytał sędzia Heluni . — Zrobię tak , jak zechce pan Wokulski . Każe mi otworzyć sklep , otworzę ; każe zostać u Milerowej , zostanę . — Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej . No , ale co pan powiesz — ciągnął radca uderzając ajenta w kolano — że zamiast wytrwać przy nauce do końca , niespełna w rok rzucił szkołę … — Gdzież jada ? gdzie mieszka ? … — Mniejsza o pretensje gospodarza … Ale przecież nie mogę płacić siedmiuset rubli za lokal w podobnym domu … „ Wszyscy odwracają się ode mnie — mówił sobie — nawet Ignacy … Nawet on … Ale ty mi to wynagrodzisz ! … ” — dodał już na ulicy , patrząc w stronę Alei Ujazdowskiej . W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi . — Niezgorzej , wielmożny panie . Siedzi , dziękować Bogu i wielmożnemu panu , w Skierniewicach , ma grunt , najął parobka i tera z niego wielki pan . Za parę lat jeszcze ziemi dokupi , bo stołuje się u niego jeden dróżnik i stróż , i dwa smarowniki . Nawet mu tera kolej pensji dodała … — Skąd dziesięć ? … — spytał Żyd i zuchwale podniósł głowę . — Dawno pan wyjechał z Paryża ? — zapytała wdówka Wokulskiego . Po czterogodzinnym oczekiwaniu wróciła do domu oburzona . Mimo jednak gniewu wzięła do rąk egzemplarz Romea i Julii i przeglądając go myślała : — Zgaduję więcej , aniżeli myślisz … Wokulski przypatruje się jej i myśli : W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację . Lekcja była ostra . Pan Tomasz jednak przysłuchiwał się jej z zadowoleniem , a panna Izabela prawie z podziwem . Ten kupiec , który jadał baraninę z lordami i wygłaszał tak śmiało teorię posługiwania się nożem przy rybach , urósł w jej wyobraźni . Kto wie , czy teoria nie wydała się jej ważniejszą aniżeli pojedynek z Krzeszowskim . „ Oto skutki mego nietaktu — pomyślał Wokulski . — Spostrzegła , że ten Starski wydaje mi się niesmacznym , i teraz miesza się na lada wspomnienie o nim . Jakże to podle z mojej strony ! ” Wokulski przybiegł do niej . Podała mu rękę i we dwoje opuścili salon . Osamotnionego księcia zaraz otoczyli mężczyźni ; niektórzy prosili go , ażeby zapoznał ich z Wokulskim . Już mi w głowie szumiało , więc zapytałem : W przedpokoju rozległo się mocne dzwonienie . — Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat . Nawet z powodu wesela Jana wybuchnął skandal między braćmi : Jan bowiem zaopatrzył się na tę uroczystość w amarantowy kontusz , żółte buty i szablę , podczas gdy Franc oświadczył , że nie pozwoli na taką maskaradę przy ślubie , choćby miał podać skargę do policji . Usłyszawszy to Jan przysiągł , że zabije denuncjanta , jeżeli go zobaczy , i do weselnej kolacji ubrał się w szaty swoich przodków Miętusów . Franc zaś był i na ślubie , i na weselu , lecz choć nie gadał z bratem , na śmierć zatańcowywał mu żonę i prawie do samobójstwa upił się jego winem . Po wizycie obrzydliwego adwokata wiedziałem już , co myśleć . Pani baronowa z pewnością kupi kamienicę Stacha , ale pierwej użyje wszelkich środków , ażeby coś utargować . Znam te środki ! Jednym z nich był ów list anonimowy , w którym szkaluje panią Stawską , a o mnie mówi , że osiwiałem w rozpuście . Myśli i uczucia plątały mu się w dziwny sposób . Czasem wyobrażał sobie , że jest otoczony siecią intryg , z której wydobyć go może tylko Wokulski . To znowu , że jest ciężko chory i że tylko Wokulski pielęgnować by go potrafił . To znowu , że umrze zostawiając zubożałą i od wszystkich opuszczoną córkę , którą zaopiekować by się mógł tylko Wokulski . A nareszcie pomyślał , że dobrze jest mieć własny powóz , tak lekko niosący jak ten , którym jedzie — i — że gdyby poprosił Wokulskiego , on zrobiłby mu z niego prezent . Comme eux aussi je veux poser — Umarł , powiadasz ? … Wieczny mu odpoczynek ! … Umarł … A nie zostałaż ci jaka po nim pamiątka ? Od tej pory zupełnie zmienił tryb życia . Swój balon z wiatrakiem rzucił w kąt , gdzie go niebawem zasnuła pajęczyna ; butlę do robienia gazów oddał stróżowi na wodę , do książek nawet nie zaglądał . I tak leżały skarbnice ludzkiej mądrości , jedne na półce , inne na stole , jedne zamknięte , inne otwarte , a on tymczasem … — Założyłam się z ciocią — rzekła — że baron nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów , i wygrałam , a drugi raz założyłam się z panią prezesową , że klacz wygra … — Bo może to naprawdę jest źle … — Po obiedzie pójdziemy obejrzeć konia ? Kiedy już całkiem nie mógł wytrzymać z tęskności , poszedł do jednej baby , co znała się na ziołach , dał jej srebrnego rubla i spytał o radę . Po kilkuminutowym targu strony godzą się na osiem rubli , z których siedem będą wypłacone po licytacji , a rubel natychmiast . Żyd opiera się , ale majestatyczny pan jednym argumentem rozcina jego wahania : — Będą specjaliści , szanowny panie Wokulski — przerwał mu adwokat . — Oni nam dostarczą szczegółów , które pan raczysz tylko uporządkować i rozjaśnić z właściwą mu genialnością … — Zresztą — zakończyłem — bliższych informacyj o komornem udzieli ci twój rządca , pan Wirski , po którego zaraz poszlę stróża … W tej chwili zbliżył się do niego Klejn z jakimś listem . Wszystko to jest dopiero wstępem . Mraczewski bowiem przywiózł ze sobą trzy bardzo podejrzane indywidua , nazywając ich „ prykaszczykami ” , i — całą pakę jakichś broszur . Owi „ prykaszczykowie ” mieli niby coś oglądać w naszym sklepie , ale robili to w taki sposób , że nikt ich u nas nie widział . Włóczyli się po całych dniach i przysiągłbym , że przygotowywali u nas grunt do jakiejś rewolucji . Spostrzegłszy jednak , że mam na nich zwrócone oko , ile razy przyszli do sklepu , zawsze udawali pijanych , a ze mną rozmawiali wyłącznie o kobietach , twierdząc wbrew Mraczewskiemu , że Polki to „ sama prelest ' ” — tylko bardzo podobne do Żydówek . Pocałował ją w rękę i wyszedł zamyślony . — Co to wydawać pieniądze na książki ? … Mnie dawaj , bo jak będę musiał przerwać proces , wszystko zmarnieje . Książki nie wydobędą cię z upodlenia , w jakim teraz jesteś , tylko proces . Kiedy go wygram i odzyskamy nasze dobra po dziadku , wtedy przypomną sobie , że Wokulscy stara szlachta , i nawet znajdzie się familia … W zeszłym miesiącu wydałeś dwadzieścia złotych na książki , a mnie akurat tyle brakowało na adwokata … Książki ! … zawsze książki … Żebyś był mądry jak Salomon , póki jesteś w sklepie , będą tobą pomiatali , chociażeś szlachcic , a twój dziadek z matki był kasztelanem . Ale jak wygram proces , jak wyniesiemy się na wieś … — Pyszny pan jesteś — złościł się mecenas uderzając ręką w kolano . — A pan wiesz , co mówi hrabia Liciński , ten niby-Anglik , ten : „ tek ” ? … On mówi : „ Wokulski jest to skończony dżentelmen , strzela jak Nemrod , ale … to żaden kierownik interesu kupieckiego . Bo dzisiaj rzuci miliony w przedsiębiorstwo , a jutro wyzwie kogo na pojedynek i wszystko narazi … ” — Zna on ich dawniej aniżeli my — szepnęła Flora . W sali zrobił się ruch . Przybiegła zatrwożona panna Izabela , potem hrabina , wzięły prezesową pod ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów . W jednej chwili na Wokulskiego zwróciły się wszystkie oczy . Zaczęto z cicha szeptać . Nawet byłoby lepiej tu niż u hrabiny . Bez świadków mógłby jej szepnąć jakieś gorętsze słówko ; przekonałby się , że ona szanuje jego pamiątki , a nade wszystko — przekonałby się ( o czym tak głośno mówi duże lustro ) , że w tej sukni , z tą różą i na tym błękitnym fotelu wygląda jak bóstwo . Gdy Wokulski wszedł do jego pokoju i zmęczony upadł na kanapę , doktór zaczął : — No , daj spokój , Maruszewicz — uspokajał go baron . — Kocham cię , ale przecie wszyscy wiedzą , że jesteś hultaj . — W prawej oficynie , na pierwszym piętrze . ( O , jakże mi staruszka w porę wystąpiła ze swoją krytyką ) . „ Słuchajże , Stasiu ” — pomyślałem i pytam dalej : Słuchając tego pani Misiewiczowa kilka razy odwołała się do pomocy chustki … Pani Stawska była spokojniejsza , tylko parę łez stoczyło się jej po twarzy . Aby ukryć wzruszenie , zwróciła się z uśmiechem do córeczki i rzekła półgłosem : — Nie dalej jak teraz , kiedy byłem w Paryżu , miałem przed sobą dwie drogi . Jedna prowadzi do wielkiego wynalazku , który może zmieni dzieje świata , druga do pani . Wyrzekłem się tamtej , bo mnie tu przykuwa niewidzialny łańcuch : nadzieja , że mnie pani pokocha . Jeżeli to jest możliwym , wolę szczęście z panią od największej sławy bez pani ; bo sława to liczman , za który własne szczęście poświęcamy dla innych . Ale jeżeli się łudzę , tylko pani może zdjąć ze mnie to zaklęcie . Powiedz , że nie masz i nie będziesz miała nic dla mnie i … Wrócę tam , gdzie może od razu powinienem był zostać . „ No , w sali ją zobaczy … ” W salonach tymczasem rozmawiano . Nowy strumień wody lunął z trzeciego piętra i zatamował jej mowę . Zarazem wychylił się stamtąd młody człowiek z czarnym zarostem i zobaczywszy cofającą się fizjognomię pani Krzeszowskiej zawołał pięknym basem : — Przesąd ? … nie powiem — rzekł Wokulski . — Jest to tylko przeniesienie zwyczaju z warunków , gdzie on jest stosowny , do warunków , gdzie nim nie jest . „ A może ojciec ma rację ? … — myślała panna Izabela . — Może on naprawdę jest praktyczniejszy od wszystkich , którzy go tak surowo sądzą ? Przecież ojciec pierwszy poznał się na tym … Wokulskim … A jednak cóż za gbur z tego człowieka . Nie przyszedł do Łazienek , choć prezesowa z pewnością musiała go zaangażować . Zresztą może i lepiej : pięknie byśmy wyglądały , gdyby spotkał nas kto znajomy na spacerze z kupcem galanteryjnym ! ” Za to też nam zapłaciła dzika baba dziesięć tysięcy rubli … Ach , gdyby to ode mnie zależało , wydusiłbym ze sto tysięcy . Niechby płakała , niechby spazmowała , niechby nawet umarła … Niegodziwa kobieta ! — Bywają wielkie zbrodnie na świecie , ale chyba największą jest zabić miłość . Tyle lat upłynęło , prawie pół wieku ; wszystko przeszło : majątek , tytuły , młodość , szczęście … Sam tylko żal nie przeszedł i pozostał , mówię ci , taki świeży , jakby to było wczoraj . Ach , gdyby nie wiara , że jest inny świat , w którym podobno wynagrodzą tutejsze krzywdy , kto wie , czy nie przeklęłoby się i życia , i jego konwenansów … Ale ty mnie nie rozumiesz , bo wy dziś macie mocniejsze głowy , lecz zimniejsze aniżeli my serca . — Nie . Jeździ prędko i bierze pasażerów , ilu się da . Z głębokim wzruszeniem przypatrywał się Wokulski pogrążonemu w kościelnym mroku tłumowi , który z tak cierpliwą wiarą od osiemnastu wieków oczekuje spełnienia się boskich obietnic . — To nie jest odpowiedź . Doprawdy , zaczynam wierzyć , że urodziłeś się Pan pod szczęśliwą gwiazdą . Szczerze życzliwa . — Słowo daję , że jutro będziecie wszyscy spłaceni … Wszyscy , i to co do grosza ! … — Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny . — Nic nikomu nie odstąpię — odparła stanowczo — gdyż jestem pewna , że mój zbłąkany mąż lada dzień opamięta się i powróci … — Państwo pozwolą do stołu ? … — wtrąciła panna Florentyna . — Wierz mi pan , że dobrze na tym wyjdę … — Pierwszy . — Znajdzie młodych . Nagle przeleciała mi przez głowę myśl , którą ( gdyby nie o mnie chodziło ) poczytałbym za genialną . Zresztą mniejsza o jej nazwę . Dość , że było w mojej twarzy i całej postaci coś takiego , że gdy poprawiłem się na krześle , założyłem nogę na nogę i odchrząknąłem , wszyscy wlepili we mnie spojrzenia — nawet mała Helenka . Gdy weszło słońce , zobaczyliśmy przy gościńcu pierwsze ślady nieprzyjaciela ; resztki słomy , wytlone ogniska , budynki rozebrane na opał . Następnie coraz częściej zaczęliśmy spotykać uciekających : szlachtę z rodzinami , duchownych rozmaitych wyznań , w końcu — chłopów i Cyganów . Na wszystkich twarzach malowała się trwoga ; prawie każdy coś wykrzykiwał po węgiersku , wskazując rękoma za siebie . — Mój kuzynie — mówił — myślę , że nie zdajesz sobie należycie sprawy z kwestii rodów . Cóż to są wielkie rody ? Są nimi takie , których przodkowie byli hetmanami , senatorami , wojewodami , czyli po dzisiejszemu : marszałkami , członkami izby wyższej lub prefektami departamentów . No — a przecie takich panów znamy , nic w nich nadzwyczajnego … Jedzą , piją , grają w karty , umizgają się do kobiet , zaciągają długi — jak reszta śmiertelników , od których są niekiedy głupsi . — Z pewnością ! — mruknął pan Ignacy . — Gdzież Stach … to jest pan Wokulski ? — dodał podnosząc się z fotelu . — A któż to jest ten pan Maruszewicz ? — mówił dalej Wokulski , jakby nie myśląc nawet o obecnych damach . — Proszę cię … proszę cię , tylko tego mi nie mów . Nie przyjedzie , bo nie chce spotkać się z Wokulskim , oto cały sekret … — mówiła nieco wzruszona prezesowa . — On dla niej wtedy dobry , kiedy sypie pieniądze na jej ochronę … Powiem ci , Belu , że twoja ciotka nigdy już nie będzie mieć rozumu … Usłyszała to mijająca ich właśnie panna Izabela i — pobladła . Przystąpił do niej młody człowiek z wczorajszej kwesty . — Cóż w tym dziwnego — śmiał się zarażony hrabia . — Malarze nadawali obrazom wyraz , o jakim nie śniło się żadnemu z oryginałów ; tak jak heraldycy i historycy opowiadali o nich bajeczne legendy . To wszystko kłamstwa , mój kuzynie ! … To tylko kulisy i kostiumy , które z jednego Wojtka robią księcia , a z innego parobka . W rzeczywistości jeden i drugi jest tylko lichym aktorem . — Czy i tego chce , ażebyś mu co rano podkładała kilka rubli do pugilaresu ? — Oj , do diabła ! … — zawołałem . — Po cóż one z nią rozmawiały o Wokulskim ? … Gotowe nieszczęście … Ponieważ starowina z wielkim ogniem zaczęła mi opowiadać , jakim doskonałym naczelnikiem powiatu był śp. jej mąż , więc nie bardzo słyszałem , o czym rozmawiała pani Stawska z Wokulskim . A musiało to być interesujące , gdyż mówili półgłosem : — Jeszcze nie … — Kiej dziedziczka nie utrzymałaby złego psa . U nas to i pies musi być łaskawy . — Kobiety , ważna rzecz . Kochałem się już , zaraz , ileż to ? … Cztery … sześć … ze siedem , tak , siedem razy … Zabiera to dużo czasu i napędza desperackie myśli … Głupia rzecz , miłość … Poznajesz , kochasz , cierpisz … Potem jesteś znudzony albo zdradzony … Tak , dwa razy byłem znudzony , a pięć razy zdradzony … Potem znajdujesz nową kobietę , doskonalszą od innych — a potem ona robi to samo , co mniej doskonałe … Ach , jakiż podły gatunek zwierząt te baby ! … Bawią się nami , choć ograniczony ich mózg nawet nie jest w stanie nas pojąć … No , prawda , że i tygrys może bawić się człowiekiem … Podłe , ale miłe … Mniejsza o nie ! A tymczasem gdy raz opanuje człowieka idea , już go nie opuszcza i nie zdradza nigdy … Sprawa po wielu tłomaczeniach i wyjaśnieniach naturalnie zatarła się ; ale stary od tej chwili zupełnie stracił humor i począł chudnąć . Pewnego zaś dnia usiadłszy na swym fotelu pod oknem już nie podniósł się z niego . Umarł oparty brodą na księdze handlowej , trzymając w ręce sznurek , którym poruszał kozaka . Takie postępowanie na kilka lat wytworzyło dokoła panny pustkę . Podziwiano ją i wielbiono , ale z daleka ; nikt bowiem nie chciał narażać się na szyderczą odmowę . — O ! … — potwierdził Maruszewicz trzęsąc głową i ręką w taki sposób , że o tajemnicy pogrzebanej w jego piersiach nie można było wątpić . — Dziękuję panu — rzekł — za parę słów szczerszych . Ma pan rację , ale i ja mam moje racje … Pieniądze przyniosę panu jutro ; teraz — do widzenia … Na dworcu spostrzegł , że i tu jego osoba robi wrażenie . Sam zawiadowca przedstawił się i kazał mu dać oddzielny przedział ; nadkonduktor zaś prowadząc go do wagonu rzekł , że to on właśnie miał zamiar ofiarować mu wygodne miejsce , gdzie by można spać , pracować albo rozmawiać bez przeszkód . — Jeżeli pan zasłuży … — Znam ten dom ! — wykrzykuje nagle jegomość w szafirowych okularach z miną zakrystiana . — Znam ten dom ! … Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli … — Nie wydaje się panu , bo należysz do tych , co sądzą , że ludzie jak kamienie muszą porastać mchem nie ruszając się z miejsca . Dla pana Szlangbaumy zawsze powinni być subiektami , Wokulscy zawsze pryncypałami , a Łęccy zawsze jaśnie wielmożnymi … Nie , panie ! Społeczeństwo jest jak gotująca się woda : co wczoraj było na dole , dziś pędzi w górę … — Nie , nie o tym mówię … Ale … — W Paryżu , ale tym uwięzionym balonem . Pół wiorsty w górę , prawie żadna podróż — odparł nieco zmieszany Wokulski . „ Aha ! — mówił — list mojej magdalenki i jej opiekunek , stronica sześćset trzy … ” Wokulski wszedł do numeru . — Jest to bardzo zaszczytne dla nas obojga — przerwał baron — ponieważ i ja gotów jestem zapomnieć pani wszystko , co dotyczy mojej osoby . Na nieszczęście , raczyła pani wprowadzić w grę moje nazwisko , które lubo w historii świata nie odznaczyło się żadną niezwykłością , zasługuje przecież na to , aby je oszczędzano . — Oho ! … — zawołał oponent z grupy kupców . — Pani jednak bardzo lubi pana Wokulskiego — szepnęła panna Izabela . — To są dwory ? — spytał Wokulski . Jest tu wreszcie między nami przedstawiciel ludzi czynu , pan Wokulski , który , jak mówi sama babcia , niejednokrotnie złożył dowody bohaterstwa . Co go ciągnęło do niebezpieczeństw ? … Naturalnie pieniądz , który dziś w jego ręku jest potęgą … — Jakaś zagadkowa figura ten pan — mówiła po francusku dama w brylantach do damy w strusim piórze . — Pierwszy raz widziałam prezesową płaczącą . Na stoku i w szczelinach obmierzłego wzgórza spostrzegł niby postacie ludzkie . Było tu kilku drzemiących na słońcu pijaków czy złodziei , dwie śmieciarki i jedna kochająca się para , złożona z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny , który nie miał nosa . Zdawało się , że to nie ludzie , ale widma ukrytych tutaj chorób , które odziały się w wykopane w tym miejscu szmaty . Wszystkie te indywidua zwietrzyły obcego człowieka ; nawet śpiący podnieśli głowy i z wyrazem zdziczałych psów przypatrywali się gościowi . — Kiedy zechcesz . Daj mi tylko kilkadziesiąt franków , gdyż nie mam za co kupić potrzebnych preparatów . A oto mój adres — zakończył Geist podając zabrudzoną notatkę . Na godzinę wpadł do sklepu , załatwił kilka interesów i wrócił do siebie ; o czwartej służący wydobył mu z komody bieliznę i przyszedł fryzjer ogolić go i uczesać . — A , dziękuję panu ! … Porządnie pan ze mną wyszedł , nie ma co mówić … Kupił pan kamienicę w lipcu , a sprzedał ją w grudniu , rychtyg jak na handel , nie uprzedzając o tym nikogo … Baron pobiegł w stronę towarzystwa . Naprzeciw wysunęła się dama w białej narzutce , z białą koronkową parasolką i szła powoli z wyciągniętą do niego ręką , z której zdawał się opadać szeroki rękaw . Baron już z daleka zdjął kapelusz i dopadłszy narzeczonej , prawie zanurzył się w jej rękawie . Po wybuchu czułości , który o ile był krótkim dla niego , o tyle wydał się bardzo długim dla widzów , baron nagle oprzytomniał i rzekł : — Jest tam jaki rządca ? Po chwili wszedł służący nie zdradzając zbytecznego pośpiechu . — Panie Mraczewski . — Drugi … Znowu wysunął się … — Dlaczego ? — rzekł Wokulski . — Ja pokryję należność , a pan nie potrzebuje naruszać swego procentu . Śmiało możecie państwo jechać do Paryża . Traf zdarzył , iż po kilku latach żona umarła zostawiając mu dość spory majątek . Pochowawszy ją , Wokulski odsunął się nieco od sklepu , a znowu zbliżył się do książek . I może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem , gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli . — Prawda ! — rzekła — co też ja plotę … Ale tak ciągle myślę o Ludwiczku … Niechże panowie raczą spocząć … Już nawet zapomniałem o szkaradnym procesie pani Krzeszowskiej przeciw tej niewinnej , tej czystej , tej cudnej pani Stawskiej , kiedy jakoś w końcu stycznia , spadły na nas dwa gromy : wieść o tym , że w Wietlance wybuchła dżuma , i awizacje z sądu do Wokulskiego i do mnie na jutro . Mnie nogi pocierpły i tak mi to cierpnięcie szło od pięt do kolan , później do żołądka , celując oczywiście w stronę serca . Myślę : „ Dżuma albo paraliż ? … ” Ale że Wokulski przyjął awizacje bardzo obojętnie , więc i ja nabrałem otuchy . — Gdzie , proszę mamy , pocałować ? „ Despota … tyran … ” — Oto los rządcy — odezwała się pani wskazując mi nie mniej obdarte krzesło . — Mój mąż służy niby to bogatym panom , a gdyby nie chodził do składu węgli i nie przepisywał u adwokatów , nie mielibyśmy co włożyć w usta . — Oto nasze mieszkanie , niech pan spojrzy — mówiła — za trzy ciupy dopłacamy sto osiemdziesiąt rubli rocznie … Czas wolny od nauki poświęcał Stach na próby z balonami . Wziął dużą butlę i w niej za pomocą witriolu preparował jakiś gaz ( już nawet nie pamiętam jaki ) i napełniał nim balon nieduży wprawdzie , ale przygotowany bardzo sztucznie . Była pod nim maszynka z wiatraczkiem … No i latało to pod sufitem , dopóki nie zepsuło się przez uderzenie o ścianę . — Ty coś wiesz , Florciu ! … Proszę cię , powiedz ! … — błaga ją panna Izabela . Jej oczy napełniają się łzami . „ Jaka ona szlachetna ! … Jaka delikatność uczuć ! … Jeszcze nieprędko poznam wszystkie skarby tej pięknej duszy … ” — Myślałem , że sam odwieziesz . — Proszę ! … Jedna rzecz w wysokim stopniu ułatwiała jej wyjście za mąż dla stanowiska . Oto panna Izabela nigdy nie była zakochaną . Przyczyniał się do tego jej chłodny temperament , wiara , że małżeństwo obejdzie się bez poetycznych dodatków , nareszcie miłość idealna , najdziwniejsza , o jakiej słyszano . Raz zobaczyła w pewnej galerii rzeźb posąg Apollina , który na niej zrobił tak silne wrażenie , że kupiła piękną jego kopię i ustawiła w swoim gabinecie . Przypatrywała mu się całymi godzinami , myślała o nim i kto wie , ile pocałunków ogrzało ręce i nogi marmurowego bóstwa ? … I stał się cud : pieszczony przez kochającą kobietę głaz ożył . A kiedy pewnej nocy zapłakana usnęła , nieśmiertelny zstąpił ze swego piedestału i przyszedł do niej w laurowym wieńcu na głowie , jaśniejący mistycznym blaskiem . Panna Florentyna skończywszy list nie śmiała oderwać od niego oczu . Wreszcie odważyła się i spojrzała : panna Izabela siedziała na szezlongu blada , z zaciśniętymi rękami . — Pieprzu za trojaka … — Więc nie wolałby jechać z Suzinem , nic nie wydać i jeszcze tyle zarobić ? … Przez dwie godziny błagał go Suzin : „ Jedź ze mną , Stanisławie Piotrowiczu ” , prosił , kłaniał się i na nic … Wokulski nie i nie ! … Mówił , że ma tutaj jakieś interesa … — Suzin ? … Jest zły , a co gorsza — rozżalony . Mówi , że Stanisław Piotrowicz już nie ten , co był , że gardzi nim … słowem , awantura ! … Pięćdziesiąt tysięcy rubli zysku i darmo podróż . No , niech pan sam powie , czy w tych warunkach nawet święty Stanisław Kostka nie pojechałby do Paryża ? … Ukłonił się i wyszedł . „ A po dniach wielu czy po latach wielu , kiedy mi każą mogiłę porzucić , wspomnisz o twoim sennym przyjacielu i spłyniesz z nieba , aby go ocucić … Znowu mnie złożysz na twym łonie białem … Znowu mnie ramię kochane otoczy … Zbudzę się — myśląc , że chwilkę drzemałem , całując lica , patrząc w twoje oczy … ” — Tak , panie , jestem Rzecki , porucznik , panie , węgierskiej piechoty , panie … Przede wszystkim wyjeżdżał Suzin , zakupiwszy kilkanaście statków . Najzupełniej legalny zysk z tej operacji był ogromny — tak ogromny , że cząstka przypadająca na Wokulskiego pokryła wszystkie wydatki , jakie w ciągu ostatnich miesięcy poniósł w Warszawie . Zapukano do drzwi , wszedł stary lokaj . Obejrzał się po pokoju i rzekł przyciszonym głosem : — Że jej nie ma . Czuć było rozdrażnienie w głosie staruszki . W pięciu oddzieliliśmy się od reszty wojsk , połamaliśmy szpady , przebraliśmy się za chłopów i ukrywszy pod odzieżą pistolety wędrowaliśmy w stronę Turcji . Tropiła nas też , bo tropiła sfora Haynaua ! … — Miałabym jeden triumf więcej . „ Rozigrał się we mnie sentymentalizm i fantazja — myślał . — Zły to znak . Mogę ośmieszyć się , zrujnować … ” — Nie ożeniłeś się jeszcze ? — zapytał go . Ledwiem opuścił mój dotychczasowy apartament będąc gołym jak pieprz turecki , zaraz zastąpił mi drogę nieznany Żydek i oddał list z pieniędzmi . Otworzyłem go i przeczytałem : — Nic pilnego — odpowiedział Wokulski . — Podobno baron chory ? — Dziękuję ci , Joasiu — odpowiedziała prezesowa . — Siądźże , proszę cię — zwróciła się do Wokulskiego . Wokulskiemu było trochę przykro . — Naturalnie — prawił dalej Ochocki — ani słówka nie wspomniałem o tym mojej ciotce , która , ile razy bodaj wpina mi jakąś szpilkę w odzienie , ma zwyczaj powtarzać : „ Kochany Julku , staraj się podobać Izabeli , bo to żona akurat dla ciebie … Mądra i piękna ; ona jedna wyleczyłaby cię z twoich przywidzeń … ” A ja myślę : co to za żona dla mnie ? … Gdyby chociaż mogła być moim pomocnikiem , jeszcze pół biedy … Ale gdzieżby ona dla laboratorium mogła opuścić salon ! … Ma rację , to jej właściwe otoczenie ; ptak potrzebuje powietrza , ryba wody … Ach , jaki piękny wieczór ! … — dodał po chwili . — Jestem dziś podniecony jak rzadko . Ale … co panu jest , panie Wokulski ? … — Wiem — powiedział — że jestem świnia . Ale … jeszcze najmniejsza z tych , jakie tu u was cieszą się publicznym szacunkiem . — Czy w tych czasach nie było u panów jakiego wypadku ? … Małego pożaru , kradzieży , nadużycia zaufania , awantury ? … — Owszem , bardzo piękne . Komuż to baron wiezie taki prezent ? — Nie . Nie chcę tylko być jej niewolnikiem . „ Ciekawym — szepnął — co mu powiem , jeżeli mnie spotka ? … Po diabła ja wlazłem w to błoto ? … ” Wokulski wyprowadził go przez podwórze do bramy , gdzie już czekał powóz . Gdy rozeszła się wieść o zamierzonym samobójstwie , pan Szastalski stał się bohaterem rautów , a panna Izabela zyskała przydomek — okrutnej . Kiedy panowie powymykali się na wista , wówczas damy pewnego wieku miały największą przyjemność w tym , ażeby za pomocą dowcipnych manewrów zbliżyć pannę Izabelę z Szastalskim . Z nieopisanym współczuciem przypatrywały się przez lornetki cierpieniom młodego człowieka ; prawie starczyło im to za koncert . Gniewały się tylko na pannę Izabelę widząc , że ona rozumie swoje uprzywilejowane stanowisko , a każdym ruchem i spojrzeniem zdaje się mówić : patrzcie , to mnie on kocha , przeze mnie jest nieszczęśliwy ! … — A wiesz , że to będzie nieźle ! … Wcale miła kobieta i dawnom już tam nie był . Trzeba by przy okazji posłać parę zabawek tej małej . — Tego nie jestem w stanie oznaczyć — rzekła baronowa — może za miesiąc , może za rok . Sądzę jednak — dodała surowo — że o rzeczywistości poszukiwań nie wątpi pan ? Panna Izabela w milczeniu ucałowała ręce ciotki . W tej chwili była tak piękna , że hrabina schwyciwszy ją w objęcia pociągnęła do lustra i śmiejąc się rzekła : Wówczas w głębi mroku , nazywającego się naturą , ukazywały się przed nim jakby dwie gwiazdy . Jedna blada , ale niezmienna — to był Geist i jego metale ; druga iskrząca się jak słońce albo nagle gasnąca , a tą była * ona * … — Nic nigdy nie pozna pani nowego , chyba cudacki kapelusz albo siódmą czy ósmą figurę kontredansa , jeżeli jaki półgłówek wymyśli ją . Nic i nigdy ! … — dodał dramatycznym głosem — bo zawsze znajdzie się jakaś baba … — Zapłacę , panie — mówił szlochając inkasent — zapłacę , ale niech mi pan rozłoży choć na parę lat . Toż te pięćset rubli , co mam u panów , to mój cały majątek . Chłopiec skończył szkoły i chce uczyć się na doktora , a i starość za pasem … Bóg i pan wie , co się człowiek napracuje , nim zbierze taki grosz … Musiałbym się drugi raz urodzić , ażeby znowu go zebrać … — Co ci jest Belu ? … — spytał zatrwożony pan Tomasz . — Słucham — odparł Wokulski . Wokulski spuścił oczy i milczał ; adwokat mówił dalej : — Nie . Osmagany szyderstwem , oblany zimnym potem , dostał się nareszcie pan Ignacy do upragnionych krzeseł . Było ledwie po siódmej i widzowie dopiero zaczęli się gromadzić ; ten i ów wchodził do krzeseł w kapeluszu na głowie , loże były puste i tylko na galeriach czerniała masa ludu , a na paradyzie już wymyślano i wołano policji . — Jest pan przecie szlachcicem , a mówi prezesowa , że tak dobrym , jak Starscy , a nawet Zasławscy … — Właśnie , że nie pójdę spać … Pójdę do moich przyjaciół … Gdzie oni są ? … Oni by sobie z Żabcią prędzej poradzili … Nie grałaby im po nosie jak staremu … Gdzie moi przyjaciele ? — zaczął wrzeszczeć . — Owszem . I cóż dalej ? — badała pani Wąsowską nie bez cienia niecierpliwości . — Szkoda pana — powtórzyła . — Sama jestem kobietą i wiem , że kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą . — Ech ! zmartwienie … Chciałabym tylko , ażeby albo skojarzył się ten mariaż Eweliny z baronem , albo żeby się zerwał … Albo niechaj sobie jadą ode mnie oni oboje czy Starski … Wszystko jedno … — Mówię o młynach — ciągnął Wokulski . — Za parę lat będziemy sprowadzali nawet mąkę , bo nasi młynarze nie chcą zastąpić kamieni — walcami . — Możesz , panie Wokulski — rzekła z gorączkowym pośpiechem — możesz łatwo zdobyć sobie zasługę w życiu przyszłym , choćby … przebaczając urazy … — A gdybym ja miał w życiu wypadek taki , jak ów jegomość z chustką ? — spytał Wokulski . Z placu skręcił w jakąś ulicę , gdzie na prawo ciągnął się ogród oddzielony żelaznymi sztachetami i słupami , na których stały wazony , a na lewo — szereg kamienic z półokrągłymi dachami , z lasem kominów i kominków , z niekończącymi się balustradami … Szedł powoli i z trwogą myślał , że ledwie po ośmiogodzinnym pobycie Paryż zaczyna go nudzić … — Nie robię ich dla Rossiego … Pan wie , co to ? … Pierwsze i drugie — to jest : * ko – za * ; pierwsze i trzecie — to jest * ko – ki * , a wszystkie — to są : Ko – za – ki . A pan wie , co oni mi odpisali ? … Zaraz … Wokulski załatwił najpilniejsze interesa , na kolei zamówił wagon salonowy do Krakowa , a koło ósmej wieczór , wyekspediowawszy swoje rzeczy , był u państwa Łęckich . Wypili herbatę we troje i przed dziesiątą udali się na kolej . Przez cały czas naszej rozmowy dwaj chłopcy i subiekt załatwiali interesantów , na których nawet nie zwracałem uwagi . Wtem skrzypnęły tylne drzwi sklepu i spoza szaf wysunęła się staruszka w żółtej sukni , z dzbanuszkiem w ręku . — A ot tak — razem nic . Zimowaliśmy u brata , co jest dróżnikiem na Wiedeńskiej Kolei . Ale i jemu bieda , bo go ze Skierniewic przenieśli pod Częstochowę . W Skierniewicach ma trzy morgi i żył jak bogacz , a dzisiaj i on kiepski , i grunt wynędznieje bez dozoru . Po opuszczeniu mieszkania pani Stawskiej i jej matki rozeszliśmy się z rządcą domu , bardzo z siebie zadowoleni . To jakiś dobry człeczyna . Ale kiedy wróciwszy do siebie zastanowiłem się nad skutkami mego przeglądu lokatorów , ażem się schwycił za głowę . — Co to za człowiek ? — rzekł do doktora . — Tamta , którą ja wybrałem , była jeszcze ładniejsza . — Będę … — Tak przynajmniej chce ciotka i ojciec . Mnie się jednak nie uśmiecha to , że kuzyn ma zamiar sprawdzać swoje etnograficzne spostrzeżenia . Gdy wszedł do gabinetu , służący oddał mu list pisany na jego własnym papierze przez panią Meliton . — Tek ! … — mruknął zamyślony hrabia . Posiedział jeszcze kilka minut , nic nie mówiąc , i nareszcie pożegnał barona . „ Ale po co on chce uwięzić dziewięćdziesiąt tysięcy rubli w murach ? … Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy ? … Czyliżby … Eh ! Stasiek taki głupi nie jest … ” — Ach , o tym pan mówi ? … Dawać panu mojej szarfy nie potrzebuję ; pan sam wziął ją gwałtem . A odbierać ? … Już za późno , choćby ze względu na list barona . — Gdzież pan Starski ? — zapytał Wokulski . — Tak , tak ! — zawołał Starski . Wokulski wydobył swój bilet i dwa ruble . — Śliczny dzień — westchnęła panna Izabela patrząc na niebo , gdzieniegdzie poplamione białymi obłokami . — Do tego na Podwalu , co ma we drzwiach pałasz , a w oknie kozaka . Najciekawszych jednak wiadomości dostarczyły księciu zakonnice . Był jakiś furman w Warszawie i jego brat dróżnik na Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej , którzy błogosławili Wokulskiego . Byli jacyś studenci , którzy głośno opowiadali , że Wokulski daje im stypendia ; byli rzemieślnicy , którzy zawdzięczali mu warsztaty , byli kramarze , którym Wokulski pomógł do założenia sklepów . Na dworze wciąż sypał śnieg ; Stach odwiózł mnie do domu i nie wiem , z jakiej racji czekał w sankach , aż wejdę w bramę . — Ależ uważaj , kim on jest ? … Kupiec … kupiec ! … „ Co prawda — mówił do siebie — będzie tam panna Izabela , a tej nie można ofiarować dziesięciu półimperiałów . ” — To jest platyna — rzekł . „ Naturalnie , że będzie miał owacje , ba ! jeszcze jakie … Jutro przedstawienie … ” — Tak prędko panowie odchodzą ! — szepnęła pani Stawska i w tej chwili ogromnie zmieszała się . — Rozumie się — rzekłem . — Kiedy nieprzyjaciel w sąsiedztwie … — Umarł przed pięcioma laty . Ha ! trudno … Posyłam tedy do odprasowania mój kapelusz , płacę dwa złote , na wszelki wypadek biorę do kieszeni krócicę i maszeruję gdzieś aż za kościół Aleksandra . — Skądże do mnie nabrał pan takiego zaufania ? — pytał Wokulski już spokojny . — Felu , powiedz temu człowiekowi , że z nim nie rozmawiam — odezwała się wdówka wskazując na Ochockiego . — Tak , gdy przyjdzie czas , będziesz moim swatem . — Gniady dopędza … — Która godzina ? — zapytał go nagle jakiś głos zachrypnięty . — Prawda , że Wokulski ma nasze pieniądze — rzekła panna Izabela . — Ale mnie pisać o tym do niego nie wypada . Napisz ty , Floro , w imieniu ojca … O , tu jest papier , na moim biurku … — Nie , nie i … nie ! … Nie chcę żadnych listów od tej nieznośnej baby … Pewnie znowu jakaś szykana , bo ona nic innego nie pisuje … Proszę cię , Floro , natychmiast odeszlij ten list i … albo zresztą zobacz , co pisze … Ostatni raz przyjmę jej bazgraninę … Dziewczyna roześmiała się . Usiedli na stoku wzgórza , na granicy Łazienek . Ochocki oparł brodę na kolanach i wpadł w zadumę , Wokulski przypatrywał mu się z uczuciem , w którym podziw mieszał się z nienawiścią . Odpowiedział mu z mieszkania pani Krzeszowskiej spazmatyczny płacz niewieści : — Chcesz powiedzieć — przerwała panna Izabela — że muszę pomówić z marszałkiem albo z baronem ? Na to zawsze będzie czas ; dziś nie mam jeszcze odwagi . Podniósł się z fotelu i ze czcią zebrał porozdzierane kartki . Pan Ignacy z niejakim wahaniem wziął list do ręki , lecz na powtórny rozkaz Wokulskiego przeczytał : — Błagam pana , nie odchodź … No … dam panu wszystko , co zechcesz … Pan Ignacy przysunął sobie krzesło . — Śpieszmy się , bo szkoda czasu … Gdzie twój szal , Ewelinko ? … Służące niech siądą do bryczki i zabiorą kosze . A teraz — dodała , przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego — każdy z panów wybierze sobie damę … Słowa te , a jeszcze bardziej opuszczenie stolika przez partnerów , otrzeźwiły barona . Wyszedł z klubu , wrócił do domu i swemu kamerdynerowi , Konstantemu , kazał zbudzić się o siódmej rano . Ale , widzi pan — zaczął po chwili — ten Starski to obrzydliwa figura . Nikomu nie powiedziałbym tego , ale … wie pan , jak on postępuje z kobietami ? … Myśli pan , że wzdycha , umizga się , błaga o dobre słówko , o uścisk ręki ? … Nie , on je traktuje jak samice , w najbrutalniejszy sposób … Działa im na nerwy rozmową , spojrzeniami … — Z wyborną nowiną przychodzę — mówił , czule ściskając mnie za rękę . — Możecie panowie sprzedać swoją kamienicę , tę po Łęckim … Baronowa Krzeszowska ją kupi . Już wyprocesowała od męża swoje kapitały i ( jeżeli potraficie się targować ) da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , a nawet może coś odstępnego … — Jaśnie pani czeka — rzekł Józef . „ Pozwól pani , ażebym zastąpił ojca tej kochanej dziecinie … ” Wokulski zawahał się , co ma robić w tej chwili . Teraz już mogę opowiadać galopem wszystkie wypadki , które później nastąpiły . Poszedł nad staw i przypatrywał się białej łódce , dokoła której błyszczała woda , aż oczy bolały . Nagle jeden z łabędzi , pływających przy tamtym brzegu , spostrzegł go i rozpuściwszy skrzydła , z szelestem przyleciał do czółna . Wokulski ukłonił się i pojechał naprzód . Był zgryziony i zakłopotany . „ Ach , więc to on jest tym porządnym katolikiem , którego Szlangbaum wynajmuje do licytacji za piętnaście rubelków , ale nie radzi dawać mu wadium do ręki ? … Oho ! … I przy odbiorze ośmiuset rubli za klacz Krzeszowskiego był jakiś zmieszany … Aha ! … I wiadomość o nabyciu przeze mnie klaczy on rozgłosił … Służy od razu dwom bogom : baronowi i jego małżonce … Tak , ale on za dużo wie o moich interesach … Szlangbaum popełnił nieostrożność … ” — Rezerwy w ogniu ! … Naprzód , łajdaki ! … Świnie wam paść , psubraty ! … — wołali czarni od dymu , rozbestwieni oficerowie , ustawiając nas na powrót w szeregi i płazując każdego , kto nawinął się im pod rękę . — Nieprawda — odpowiedział Stach . — Chcę sto tysięcy i nie odstąpię od nich . — Ja go nie kupię — przerwał Wokulski . Ale zamiast ocknąć się , coraz głębiej zapadał w opętanie . Zdawało mu się w chwilach świadomości , że na ziemi jeszcze chyba istnieją czarodzieje i że jeden z nich rzucił na niego klątwę . Wtedy mówił z trwogą : — Takiś ty ? … — mówiła baba . — No , to już idź do otchłani , a jak wrócisz , o mnie pamiętaj . — Bardzo jestem obowiązany za łaskawą pamięć . A pani hrabina ? Odpoczął i mówił dalej wzburzony . Ogon jej opiera się o plac Bastylii , głowa o Łuk Gwiazdy , korpus prawie przylega do Sekwany . Szyję stanowią Pola Elizejskie , gorset Tuileries i Louvre , ogonem jest Ratusz , Notre – Dame i nareszcie Kolumna Lipcowa na placu Bastylii . Dopiero w lutym roku 1848 , kiedy Ludwik Napoleon już był w Paryżu , ukazał mi się jednej nocy nieboszczyk ojciec , tak jak widziałem go w trumnie . Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) . Stanął we drzwiach mojej izdebki we front i rzekł tylko te słowa : Nie śmiałem zrobić prezentu pojmując , że matce przyjemniej będzie , jeżeli sama przyczyni się do radości dziecka . — Tak , droga Belciu , musisz przyznać , że popełniłaś kilka błędów nie do darowania . Nie mówię o Wiktorze Emanuelu , bo tamto był przelotny kaprys króla trochę liberalnego i zresztą bardzo zadłużonego . Na takie stosunki trzeba mieć więcej — nie powiem : taktu , ale — doświadczenia — ciągnęła hrabina , skromnie spuszczając powieki . — Ale wypuścić czy — jeśli chcesz — odrzucić hrabiego Saint-Auguste , to już daruj ! … Człowiek młody , majętny , bardzo dobrze , i jeszcze z taką karierą ! … Teraz właśnie przewodniczy jednej deputacji do Ojca świętego i zapewne dostanie specjalne błogosławieństwo dla całej rodziny , no a hrabia Chambord nazywa go cher cousin … Ach , Boże ! Po pierwsze — pani Stawska wyjdzie za mąż za Wokulskiego i będzie z nim szczęśliwa . — Pani Stawska zrobi to . — Hej ! stary , już my chyba nie doczekamy się Napoleona . — To już jutro , jutro … do jutra może mi samo przejdzie … I zaraz wyszedłem , bo już mnie jego arogancja rozdrażniła . Myśli , że wszystkie rozumy pozjadał . — Przepraszam pannę hrabiankę , ale ja już od pół roku co tydzień dostaję same tylko jutro , a nie widzę ani procentu , ani kapitału . — Szósty … — wtrącił Wokulski . Pan Deklewski , fabrykant powozów , który majątek i stanowisko zawdzięczał wytrwałej pracy w jednym fachu , tudzież radca Węgrowicz , który od dwudziestu lat był członkiem-opiekunem jednego i tego samego Towarzystwa Dobroczynności , znali S. Wokulskiego najdawniej i najgłośniej przepowiadali mu ruinę . — Na ruinie bowiem i niewypłacalności — mówił pan Deklewski — musi skończyć człowiek , który nie pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny . — Zaś radca Węgrowicz , po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela , dodawał : — Z kimże to ? — spytał Wokulski . — A gdzież on zapisany w księgi ? „ Oto zmieniły się czasy ! — myślał . — Dawniej taki Geist byłby symbolem szatana , z którym walczy o duszę ludzką anioł w postaci kobiety . A dzisiaj … kto jest szatanem , a kto aniołem ? … ” — Pan czekał ? … przepraszam ! … — zawołał młody człowiek . — Stachu — mówiłem nieraz — strzeż się ! … Masz czterdzieści trzy lat … W tym wieku Bismarck dopiero zaczynał karierę … Geist patrzył na niego i wciąż uśmiechał się . Panna Izabela zamyśliła się i od tej pory szli oboje w milczeniu . — Czy ja znam ! … — Jedź pan dalej , panie Wirski … Staruszka nalegała , ażeby natychmiast przyjeżdżał i zabawił u niej parę tygodni . — Bywaj zdrów , Michale . — Satysfakcji żądam od pana — krzyknąłem , wciąż bijąc w stół . — Czy mam oddawać życie za tych gości , którzy mi wymyślają jak psu , czy za tych chłopców i subiektów , którzy drwią ze mnie ? — spytał Wokulski . — I kupi go — szepnął rządca — tylko , panowie , trzymajcie się ostro ! … Kupi go , choćby miała oddać cały swój majątek … A niemały to majątek , choć pan baron mocno go nadszarpnął … — Cóż to za sklep budują ? — spytała panny Florentyny . Baron odprowadziwszy Rzeckiego do drzwi , nie mogąc wytrzymać , odezwał się do Leona : W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu . Tak już przywykł do swojej gorączkowej roboty , że choć nie było interesantów , on ciągle wydostawał jakąś sztukę , odwijał i zawijał , ażeby następnie umieścić ją na właściwym miejscu . W salonach zgorszono się dzikimi pretensjami barona ; rewizyty jednak złożyli państwu Krzeszowskim wszyscy i prawie wszyscy zawarli z nimi bliższe stosunki . „ Panie Wokulski ! Wybacz , że nie nazywam cię szanownym , ale trudno dawać taki tytuł człowiekowi , od którego już wszyscy odwracają się ze wstrętem . Nieszczęsny człowieku ! Jeszcze nie zrehabilitowałeś się ze swych dawniejszych występków , a już hańbisz się nowymi . Dziś o niczym więcej nie mówi całe miasto , tylko o twoich odwiedzinach u kobiety tak źle prowadzącej się jak Stawska . Już nie tylko miewasz z nią schadzki na mieście , nie tylko zakradasz się do niej po nocach , co by jeszcze dowodziło , żeś niezupełnie wstyd zatracił , ale nawet odwiedzasz ją w biały dzień , wobec służby , młodzieży i uczciwych mieszkańców tej skompromitowanej kamienicy . — Zrób szóste — odpowiedział doktór nie odejmując oka od szkła — i ożeń się . — No , jużci do Hopfera nie wrócę — odparł uderzając pięścią w stół . — Chyba nie wiesz — dodał — że jestem uczonym ; mam nawet rozmaite podziękowania od petersburskich naukowych towarzystw … „ A po co ? … Może po to , ażeby znowu spotkać pannę Izabelę , znowu stracić energię ? … ” Panna Izabela podniosła się gwałtownie . Pan Tomasz zaczął zapinać na sobie odzież i krawat . — Tysiąc … dwa tysiące rubli … — odparł zakłopotany młodzieniec . * Wszystko * razem kortowe odzienie . Zwołać sesję , zachęcić do przedsiębiorstwa i cierpieć , wciąż cierpieć nad nieszczęśliwym krajem , oto jego zdaniem były obowiązki obywatela . Gdyby go jednak spytano , czy zasadził kiedy drzewo , którego cień ochroniłby ludzi i ziemię od spiekoty ? albo czy kiedy usunął z drogi kamień raniący koniom kopyta ? — byłby szczerze zdziwiony . — Nie fatyguj się pan … Z tyloma już ludźmi rozmawiałem o ich charakterze i o moich wynalazkach , że z góry odpowiem na to , o czym chcesz się poinformować . Jestem profesor Geist , stary wariat , jak mówią we wszystkich kawiarniach pod uniwersytetem i szkołą politechniczną . Kiedyś nazywano mnie wielkim chemikiem , dopóki … nie wyszedłem poza granicę dziś obowiązujących poglądów chemicznych . Pisałem rozprawy , robiłem wynalazki pod imieniem własnym lub moich wspólników , którzy nawet sumiennie dzielili się ze mną zyskami . Ale od czasu gdym odkrył zjawiska nie mieszczące się w rocznikach Akademii , ogłoszono mnie nie tylko za wariata , ale za heretyka i zdrajcę … — Moja Belu — odpowiedziała panna Florentyna — pamiętam sezony , kiedy nasz świat zachwycał się nawet cyrkowcami . Przejdzie i to . — Z panną Łęcką ? — pochwycił doktór . — Radzę nie mieszać się do tego . — Raz … dwa … trzy … siedem … siedem … Co to jest siedem ? … Ach , siedem kufli piwa … Czyżbym naprawdę ? … Po co ten Stach wysłał mnie do teatru ! … Przypuśćmy wreszcie , żebym się z nią ożenił , a wtedy co ? … Natychmiast do salonu dorobkiewicza wleliby się wszyscy jawni i tajni wielbiciele , kuzyni rozmaitego stopnia , czy ja wiem wreszcie kto ! … I znowu musiałbym zamykać oczy na ich spojrzenia , głuchnąć na ich komplimenta , dyskretnie usuwać się od ich poufnych rozmów — o czym ? … O mojej hańbie czy głupocie ? … Dymisja Mraczewskiego zrobiła takie wrażenie , że subiekci nie przemówili między sobą ani słowa , a pan Rzecki kazał zamknąć sklep , chociaż nie było jeszcze ósmej . Pobiegł zaraz do mieszkania Wokulskiego , lecz go tam nie zastał . Przyszedł drugi raz o jedynastej w nocy , lecz w oknach było ciemno , i pan Ignacy wrócił do siebie zgnębiony . W dzień balu u księcia ani Stach , ani Szlangbaum nie byli w sklepie . — Czy myślisz — spytał Wokulski — że można … kochać kobietę w sposób idealny , nie pożądając jej ? „ Dużo mnie obchodzą młode i ładne kobiety ! ” — mruknął Wokulski . W następnej zaś chwili przyszło mu na myśl : o jakich to awansach pisze prezesowa ? Czyby już nawet na prowincji wiedziano o jego zarobku , choć sam nikomu o tym nie wspomniał ? Pewnego dnia otrzymał telegram z Zasławka wzywający go na pogrzeb prezesowej . — Dlatego nie powinieneś pić — przerwał Ignacy . — Za wiele mówisz … może więcej , aniżelibyś chciał — dodał z naciskiem . — Nie . Oto ludzie prości , oto dziewczyny występne ; czyliż oni i one nie mają więcej szlachetnych uczuć aniżeli my , surdutowcy , po całym mieście chwalący się cnotami , w które zresztą żaden z nas nie wierzy . Ma Staś rację , że zajął się losem tych biedaków , chociaż … mógłby się nimi zajmować w sposób trochę spokojniejszy … — Więc już nic nie mamy ? … — szepnęła . Strach , jak ciężkim było jego życie . Zmizerniał , sposępniał , zdziczał … Ale nie narzekał . Raz tylko , kiedy mu powiedziano , że dla takich jak on nie ma tu miejsca , szepnął : — Więc nikt nie zdecyduje się na próbę ? ! … — krzyknął pan Leon załamując ręce . — Weź sobie to jako amulet przeciw powątpiewaniu o moim rozumie czy prawdomówności . Ten metal jest około pięciu razy lżejszy od wody , dobrze więc będzie ci przypominał naszą znajomość . Przy tym — dodał śmiejąc się — ma on wielką zaletę : nie obawia się żadnych odczynników chemicznych … Prędzej zniknie , aniżeli zdradzi mój sekret … A teraz idź już , panie * Siuzę * , odpocznij i namyśl się : co masz zrobić ze sobą ? Może gdyby nasz magazyn ( z pewnością jest to magazyn , a w dodatku pierwszorzędny magazyn ! ) , otóż gdyby on rozwijał się stopniowo , gdybyśmy co rok przybierali po jednym subiekcie — nowy człowiek wsiąknąłby między starych i istniałaby harmonia . Ale jak od razu przybyło pięciu ludzi świeżych , jak jeden drugiemu często gęsto wchodzi w drogę ( bo w tak krótkim czasie nie można ani towarów należycie uporządkować , ani każdemu określić sfery jego obowiązków ) , jest naturalnym , że muszą wyradzać się niesnaski . No , ale co ja mam się wdawać w krytykę czynności pryncypała i jeszcze człowieka , który ma więcej rozumu aniżeli my wszyscy … Baronowa posiniała z gniewu , ale umilkła ; wstyd jej było przyznać się . — A teraz każda dama ze swoim kawalerem w inną stronę ! — zakomenderowała pani Wąsowska . — Panie Starski , ostrzegam , że jestem dziś w wyjątkowym humorze , a co znaczy u mnie wyjątkowy humor , wie o tym pan Wokulski — dodała śmiejąc się nerwowo . — Panie Ochocki , Belu , proszę do lasu , i nie pokazujcie się , dopóki … nie zbierzecie całego kosza rydzów … Felu ! … — Niech wielmożny pan pozwoli jego zabrać — prosił zdjąwszy czapkę . — Na złe droge to on będzie szedł piechotą . Książę chrząknął drugi raz , marszałek zmieszał się i niezwykle wielkim fularem otarł spocone czoło . — Ani myślę . „ A więc dom kupił Szlangbaum , i to za dziewięćdziesiąt tysięcy , jak przepowiedział Klejn . No , ależ Szlangbaum to przecie nie Wokulski … Stach nie zrobiłby takiego głupstwa … Nie ! … I z tą panną Izabelą farsa , plotki … ” — Co pan robisz ? — zawołał Palmieri do medium — wszakże to asafetyda … Nareszcie powóz puszczono wewnątrz toru . Wokulski zeskoczył na ziemię i pobiegł do swojej klaczy usiłując zachować powierzchowność obojętnego widza . — I cóż oni ? … — Pamiętaj , wisusie , czegom cię uczył ! … Milczenie . W piwnicy zrobiło się pusto . ( Ona miała sen , ja spotkałem aresztantów … Nie obejdzie się bez katastrofy . ) Tak samo z Wokulskim . Znam go ze dwadzieścia lat i ciągle myślałem , że on jest z krwi i kości polityk . Głowę dałbym sobie uciąć , że Stach niczym więcej nie zajmuje się , tylko polityką . Dopiero pojedynek z baronem i owacje dla Rossiego zbudziły we mnie podejrzenia , że on może być zakochany . O czym już dziś nie wątpię , szczególniej po rozmowie z Szumanem . Około czwartej po południu pułk nasz ściągnięto ; było po bitwie . Tylko na zachodniej krawędzi horyzontu jeszcze odzywały się pojedyncze strzały lekkiej artylerii , jak odgłosy burzy , która już przeszła . — Proś do sali — rzekł Wokulski . — Otóż , proszę pana — mówił baron — wybrać mi jeszcze parę drobiazgów w formie podkowy … — Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni . A jeżeli nią nie jest , zawsze będę miał czas rozczarować się … Żeby jeszcze parę takich procesów , jestem pewny , że zakochałby się w niej na śmierć . — „ Na każdym miejscu i o każdej dobie , gdziem z tobą płakał , gdziem z tobą się bawił , zawsze i wszędzie będę ja przy tobie , bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił … ” — To chyba stal … Z początku uczty wszystko odbywało się bardzo poważnie ; coraz któryś z biesiadników zabierał głos i gadał tak , jakby chciał odgadać wypite wino i zjedzone potrawy . Lecz im więcej wynoszono pustych butelek , tym dalej uciekała z tego zgromadzenia powaga , a w końcu — zrobił się przecie taki hałas , że wobec niego prawie oniemiała muzyka . — Umrę , mówię ci , doktorze , umrę albo … ożenię Stacha z panią Stawską . To kobieta , która ma i rozum , i serce , i za miłość zapłaci miłością , a jemu takiej trzeba . — Stachu — rzekł pokornym głosem — utonę na Nalewkach , jeżeli mnie nie przygarniesz . — Do sklepu Wokulskiego — z nerwowym pośpiechem odpowiedziała panna Izabela . — Czy i ty miałabyś chęć jechać z panem Julianem ? — To ja tu przyjdę za parę dni . Może szanowny pan będzie lepiej dysponowany . — Opuścisz mnie ? Spostrzegłem , co mnie również zastanowiło , że pan Zięba jest uniżenie grzeczny dla Szlangbauma , a na mnie patrzy trochę z góry , choć jeszcze nie bardzo . — O , ma pan , jaka to oryginalna kobieta z tej prezesowej ! — rzekł Ochocki wskazując na sztachety . — Widzi pan te pałace ? … To wszystko czwórniaki , mieszkania parobków . A tamten dom — to ochrona dla parobcząt ; bawi się ich ze trzydzieści sztuk , wszystkie umyte i obłatane jak książątka … A ta znowu willa to przytułek dla starców , których w tej chwili jest czworo ; uprzyjemniają sobie wakacje czyszcząc włosień na materace do gościnnych pokojów . Tułałem się po rozmaitych okolicach kraju i wszędzie widziałem , że parobcy mieszkają jak świnie , a ich dzieci harcują po błocie jak prosięta … Ale kiedym tu pierwszy raz zajechał , przetarłem oczy . Zdawało mi się , że jestem na wyspie Utopii albo na kartce nudnego a cnotliwego romansu , w którym autor opisuje , jakimi szlachcice być powinni , lecz jakimi nigdy nie będą . Imponuje mi ta staruszka … A gdybyś pan jeszcze wiedział , jaką ona ma bibliotekę , co czyta … Zgłupiałem , kiedy raz zażądała , abym jej objaśnił pewne punkta transformizmu , którym dlatego tylko brzydzi się , że uznał walkę o byt za fundamentalne prawo natury . A teraz opiszę tragedię , na wspomnienie której gniew mnie dusi . — Nie mamy zamiaru nigdy przepraszać się — odpowiedziała panna Izabela . — Dajże spokój , to się na nic nie zda … Czy ja mu raz dawałam do zrozumienia , że Ewelina dziś jest tylko zepsute dziecko i lalka ? Może kiedyś coś z niej wyrośnie , ale w tej chwili ! … akurat Starski dla niej dobry . — Przeczytaj no — rzekł ze śmiechem . — Szanowny pan był za granicą ? no proszę ! … — odezwała się staruszka . I znowu usiłował myśleć o czym innym . Poszedł nawet ( mimo późnej nocy ) do restauracji , gdzie grała muzyka złożona ze skrzypców , fortepianu i arfy . Zjadł pieczeń z kartoflami i z kapustą , wypił kufel piwa , potem drugi kufel , potem trzeci i czwarty … nawet siódmy … Zrobiło mu się tak jakoś raźnie , że cisnął arfiarce na talerz dwie czterdziestówki i zaczął śpiewać pod nosem . A potem przyszło mu do głowy , że — koniecznie , ale to koniecznie powinien zaprezentować się czterem Niemcom , którzy przy bocznym stoliku jedzą pekeflejsz z grochem . — A więc , panowie — ciągnął wzruszony książę — proponuję jeszcze następujące sesje : jedną w sprawie handlu zbożem , drugą w sprawie handlu okowitą … Stach niedbale rozejrzał się po oknach domu i bez najmniejszej uwagi słuchał mego sprawozdania o melioracjach . Daliśmy nową podłogę w bramie , wyreperowaliśmy dachy , odmalowaliśmy ściany , myliśmy schody co tydzień . Słowem , z zaniedbanej zrobiliśmy wcale okazałą kamienicę . Wszystko było w porządku nie wyłączając dziedzińca i wodociągów ; wszystko , oprócz komornego . — Kazałem im przyjść o szóstej do mego kantoru i jeżeli pan pozwoli , ureguluję rachunki . Duża to suma ? … — zapytał Wokulski . — W każdym razie sprawa zostaje między nami — rzekł . — A dobrze ty znasz pannę Mariannę ? Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z listem w ręku . Wieczorkiem zaszedłem do restauracyjki na piwko . Patrzę , jest pan Szprot i radca Węgrowicz . Ze Szprotem od tamtej afery , co to o niej mówiłem , jesteśmy na stopie obojętności , ale z radcą witam się kordialnie . A on do mnie : — Może biedak umarł ! — zawołałem ściskając Wokulskiego . — Proszę cię , Stachu — dodałem nieco ochłonąwszy ze wzruszenia — zróbże mi łaskę , odwiedź te panie i sam zakomunikuj im wiadomość … — Hi ! hi ! hi ! dokąd wy jedziecie , podróżni ? … Dlaczego narażasz kark , akrobato ? … Co wam po uściskach , tancerze ? … Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy . Głupstwo , wszystko głupstwo ! … a wam , gdybyście myśleli , mogłoby się zdawać , że to jest coś wielkiego ! … — Mam go bez spółki . Rzecki spuścił głowę . Szuman mówił dalej : „ … I nie będę natrętny ? … ” — Tak , panie , ja kupiłem pański dom . Ale przed upływem pół roku mogę go panu odstąpić na korzystnych warunkach . — Może je będzie miał — odezwał się ajent . — Tego nie wiem . Ale widziałem najwyższe towarzystwa , w których o niej zapominano w pewnych warunkach . — Pan rządca z tym panem ? Wokulski kazał zaprowadzić się do schodów , dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra na dół , jak człowiek , którego ścigają . — Ciotka tak mnie proteguje — rzekła do panny Florentyny — jakbym już straciła wszelką nadzieję … Nie podoba mi się to ! … W tej chwili potężny krzyk wydarł się z tłumu . Wokulski ocknął się i na szczycie słupa zobaczył jakąś ludzką figurę . — Cóż , przypatrzył się pan mojej narzeczonej ? … Jaka ona piękna ! … Obraz westalki , panie , prawda ? A jeszcze kiedy na jej buzi ukaże się ten wyraz dziwnej melancholii , uważał pan , jest tak czarująca , że … oddałbym za nią życie . Nikomu bym tego nie powiedział , wyjąwszy pana , ale wie pan , ona robi na mnie takie wrażenie , że nie wiem , czy ośmielę się kiedykolwiek pieścić ją … chcę tylko modlić się do niej … Po prostu , panie , klęczałbym u jej nóg i patrzył w oczy szczęśliwy , gdyby mi pozwoliła , panie , pocałować brzeg swojej sukni … Ale czy nie nudzę pana ? — Twardo i trzęsie , spać nie można . — To przegra mężczyzna . — Prośże go , ośle , do sali — rzekł Wokulski i zatrzasnął drzwi gabinetu . — Powiedzą , żem zwariował — przerwał mu Wokulski . „ Nie znajdzie mnie ! … nie znajdzie … ” — myślał Wokulski . — Znudzoną ? — powtórzyła panna Izabela . — Mnie on wydaje się przede wszystkim zabawnym . Kto by jednakże tak oczarował Wokulskiego ? Pan Ignacy nie mógł się domyślić . Zauważył przecie inną rzecz : ile razy nie było Rossiego na scenie , panna Izabela obojętnie oglądała się po sali albo rozmawiała z ciotką . Lecz gdy wyszedł Makbet-Rossi , przysłaniała twarz do połowy wachlarzem i cudownymi , rozmarzonymi oczyma zdawała się pożerać aktora . Czasami wachlarz z białych piór opadał jej na kolana , a wtedy Rzecki na twarzy panny Izabeli spostrzegał ten sam wyraz zamagnetyzowania , który go tak zdziwił w fizjognomii Wokulskiego . Tu przypomina sobie , że jej serwis i srebra już znajdują się u jubilera , że już trafia się jakiś nabywca i że dziś lub jutro będą sprzedane . Panna Izabela czuje ściśnięcie serca za serwisem i srebrami , lecz doznaje niejakiej ulgi na myśl o kweście i nowej toalecie . Może mieć bardzo piękną , ale jaką ? … — Ale ja poradziłem jej inną , w tym guście … Zrobiło się już zupełnie ciemno ; na ulicy zapalono latarnie , których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując na suficie ramę okna i zwoje firanki . Wyglądało to jak krzyż na tle jasności , którą powoli zasłania gęsty obłok . — Czy może pan mnie szuka ? — pyta sędziwy Żyd , bystro patrząc mu w oczy . — Oto być żoną takiego człowieka ! — mówiła z Fertalskich Wywrotnicka . Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni . — Pozwolisz , panie Wokulski — odezwał się Łęcki — że przedstawię ci pana Juliana Ochockiego . Nasz kuzyn … trochę oryginał , ale … „ Przecież w łeb sobie nie wypalę — myślał . — Gdybym choć zbankrutował , ale tak ! … Pogardzałbym sam sobą , gdyby z tego świata miała mnie wymieść spódnica … Trzeba było zostać w Paryżu … Kto wie , czy już dziś nie posiadałbym broni , która prędzej czy później wytępi potwory z ludzką twarzą . ” — Proszę . — To jest niemożliwe , pana niepodobna uśpić . Zresztą , gdybyś był uśpiony i miał złudzenie , że chustka waży sto funtów , to znowu obudziwszy się nie pamiętałbyś pan o tym . Wokulski spostrzega ogromny pięciopiętrowy gmach , formy klinowatej , na wysokości drugiego piętra otoczony żelazną balustradą , przy szerokiej ulicy wysadzonej niezbyt starymi drzewami , pełnej omnibusów , powozów , ludzi konnych i pieszych . Ruch jest tak wielki , jak gdyby co najmniej połowa Warszawy biegła na zobaczenie jakiegoś wypadku ; ulica jest tak gładka jak posadzka . Widzi , że jest w samym środku Paryża , lecz nie doznaje ani wzruszenia , ani ciekawości . Nic go nie obchodzi . Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede wszystkim spostrzega , że do gmachu sądowego prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi . Następnie widzi cztery różnej wielkości gromady starozakonnych z minami bardzo poważnymi . Pan Ignacy nie wie , dokąd iść ; idzie jednak do tych drzwi , przed którymi stoi najwięcej starozakonnych , domyślając się , że tam właśnie odbywa się licytacja . Sam widok niedoli , w jaką staczał się jej dom , już napełniał ją rozpaczą . A cóż dopiero , gdy ktoś wdarł się za zasłonę jej najskrytszych tajemnic i śmiał opatrywać rany , które ukryłaby przed samym Bogiem . Wszystko mogłaby przebaczyć , oprócz tego ciosu , jaki zadano jej dumie . — Nie masz pojęcia , co ja wycierpiałem , oddalony od wszystkich , niepewny , czy już kogo zobaczę , tak strasznie samotny . Bo widzisz , najgorszą samotnością nie jest ta , która otacza człowieka , ale ta pustka w nim samym , kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia , ani serdecznego słówka , ani nawet iskry nadziei … — Otóż jaki ! … — mówię . — Chciałem też panu poufnie zakomunikować … — A ja już nie widziałam go cztery miesiące . Kochane miasto … — To i jazda do Mincla ! — rzekł pan Raczek podnosząc się z krzesełka . — Tylko jejmość nie zrób mi zawodu ! — dodał grożąc ciotce pięścią . — Chryste ! … i cóżeś ty zrobiła ? … A … wszystko stracone … Teraz rozumiem … Naturalnie , że się obraził … No — dodał po chwili — ale kto mógł przypuścić , że jest tak obraźliwy ? … Taki sobie zwyczajny kupiec ! … — Ach , tak ! … już pojmuję … — uśmiechnęła się panna Izabela . Nazwisko Wokulskiego było zaakcentowane w taki sposób , że Starski kiwnąwszy mu głową usiadł o kilka kroków , zwrócony bokiem . W odpowiedzi Wokulski usiadł przy małym stoliku pod ścianą i zaczął oglądać album . — I twarz , panie … — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa . — Czoło , panie … wąsik , panie , mała hiszpanka , panie … Wcale , panie … wcale … Rysy trochę , panie … ale całość , panie … — Każ zdjąć sukno ze schodów — rzekła do Marianny schrypniętym głosem . — Panu znowu musiał jakiś łotr pożyczyć pieniędzy … — Panie dawno mieszkają w tym domu ? — Chcesz stamtąd wyjść ? — Nawet teraz — rzekł cicho — mam na furze centnar . Może przynieść wielmożnego pana z parę funty ? … — Ta … Tak sobie mówiąc czuł , że wstyd go ogarnia . — Może by do jakiego magazynu albo w służbę … do Rosji … Gdy dziewczynka ostatecznie wyszła , matka pani Stawskiej odezwała się niezadowolnym tonem : — Drugą połowę procentu otrzyma pan w połowie stycznia — odparł Wokulski . — Znam jego treść — przerywa panna Izabela . — Posiedź trochę u mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji , przeczytaj ten list . — Jużeś o mnie zapomniał , stary ? … — cicho i powoli odpowiada gość . — Prześliczne ! — mówiła z ożywieniem pani Stawska . — Szczególniej jest tam jedna ogromna lalka , która ma ciemne włosy , a kiedy nacisnąć ją … tu , pod gorsem — dodała zarumieniona . — Prosimy — odezwała się wdówka do Wokulskiego zbierając w fałdy swoją pąsową suknię , która rozesłała się na połowie ławki . — Pani Wąsowska nie pozwala , bo pan wywróci ! — zawołała panna Felicja , której los przeznaczył Wokulskiego . — Pamięta pani — rzekłem do pani Misiewiczowej — jak ja dawno zwracałem uwagę na te rolety ? … Gdyby były zasłonięte , pani Krzeszowska nie mogłaby śledzić , co się dzieje w mieszkaniu pań . — Mówi , że pojedzie do Kijowa , do uniwersytetu . Ha ! niech jedzie — prawił Machalski — może choć jeden subiekt wyjdzie na człowieka . Ja mu tam nie przeszkadzam ; kiedy jest w piwnicy , nie napędzam go do roboty ; niech sobie czyta . Ale na górze dokuczają mu subiekci i goście . — Jutro będzie tydzień . Dziwne było jego pożegnanie ze sklepem ; pamiętam to , bo sam po niego przyszedłem . Hopfera ucałował , a następnie zeszedł do piwnicy uściskać Machalskiego , gdzie zatrzymał się kilka minut . Siedząc na krześle w jadalnym pokoju słyszałem jakiś hałas , śmiechy chłopców i gości , alem nie podejrzywał figla . — Co nie mam znać ? Przecie widujemy się co dzień trzy razy , a czasami to i przez całą niedzielę albo ja siedzę u niej , albo oboje u Wysockich . — Podobała się panu — on mówi — co ? … Szampan , nie kobieta — dodał , bezwstydnie mrugając okiem . — Ale na nic pański apetyt , bo ona szaleje za mną … Ach , panie , co to za temperament , co za ciało … A gdybyś pan widział , jak wygląda w kaftaniku ! … „ Gdyby też nagle wszedł tu Rossi ? … ” — Idziemy i pan Wokulski z nami . Staliśmy na wzniesionym miejscu , skąd widać było idącą za nami brygadę . Zaznaczał ją rudy obłok kurzu , ciągnący się wzdłuż gościńca ze dwie albo i trzy wiorsty . Mrok już zapadał . Wokulski zaświecił gazowe lampy nad stołem , wydobył papier i pióro i zaczął pisać : — Proszę o głos w kwestii : czy należy lekceważyć małe zyski ! … To nas gubi ! … to , panowie — wołał pukając paznokciem w poręcz fotelu . — Nie bądź pan śmieszny — przerwał mu Wokulski . — O życie pańskie byłem zupełnie spokojny , tak jak jestem pewny , że kiedyś dostaniesz się do więzienia . Cała rzecz , że ja nie chcę panu ułatwiać tej podróży . A w tej chwili granat przeleciał wysoko nad nami i pękł gdzieś w tyle z wielkim łoskotem . Naprzeciw zobaczył niedługą ulicę , a za nią ogromny plac , na którym majaczyła wysmukła kolumna . Poszedł w tamtą stronę . Im bardziej zbliżał się , tym wyżej rosła kolumna i plac się rozszerzał . Przed i za kolumną biły duże wodotryski : na prawo i na lewo ciągnęły się już żółknące kępy drzew jak ogrody ; w głębi widać było rzekę , nad którą co chwilę rozsnuwał się dym szybko przelatującego parostatku . U pani Stawskiej , od czasu zaznajomienia się z nią , bywałem dosyć często . Nie powiem co dzień . Czasami raz na kilka dni , a czasem i dwa razy w ciągu dnia . Byłem przecie opiekunem tej kamienicy , to jedno . Dalej , musiałem donieść pani Stawskiej , żem pisał do Wokulskiego w sprawie odnalezienia jej męża . Dalej , wypadło mi być u niej z zawiadomieniem , że Wokulski nie dowiedział się nic stanowczego . Potem odwiedzałem ją , ażeby z okien jej mieszkania poznać obyczaje Maruszewicza , który lokował się w oficynie naprzeciw niej . Następnie chodziło mi o zbadanie pani Krzeszowskiej i jej stosunku do mieszkających nad nią studentów , na których ciągle się skarżyła . — No , nie … Ale ponieważ nam nie wolno pytać się o wiele rzeczy , więc musimy tak prowadzić rozmowę , ażeby nam wszystko powiedziano . Czyżbyś tego nie rozumiała ? — Przyszlę ci tu zaraz Rzeckiego — odezwał się Wokulski ściskając go za rękę . — Ja sądzę . — Pani nigdy nie była szczęśliwa ? … — Nie lubisz pan kobiet ? — rzekł z uśmiechem Wokulski . — Może masz rację ! … — Nie potrzeba — odparł Stach . Takich swatów dziesiątki przewijają się przez nasz sklep . Niektóre matki , ciotki albo ojcowie po prostu przyprowadzają do nas panny na wydaniu . Matka , ciotka albo ojciec kupuje coś za rubla , a tymczasem panna chodzi po sklepie , siada , bierze się pod boki , ażeby zwrócić uwagę na swoją figurę , wysuwa naprzód prawą nóżkę , potem lewą nóżkę , potem wystawia rączki … Wszystko w tym celu , ażeby złapać Stacha , a jego albo nie ma w sklepie , albo jeżeli jest , to nawet nie patrzy na towar , jakby mówił : Nie odpowiedziała nic , ale w duszy robiła sobie gorzkie wyrzuty , że nie potrafi kochać Wokulskiego , choćby chciała . Już serce jej wyschło ; zresztą ona sama nie jest pewna , czy ma serce . Wprawdzie myślała wciąż o Wokulskim podczas zajęć sklepowych czy w domu ; czekała jego odwiedzin , a gdy nie przyszedł , była rozdrażniona i smutna . Często śnił jej się , ale to przecie nie miłość ; ona nie jest zdolna do miłości . Jeżeli miałaby powiedzieć prawdę , to już nawet męża przestała kochać . Zdawało jej się , że wspomnienie o nieobecnym jest jak drzewo w jesieni , z którego opadają liście całymi tumanami i zostaje tylko czarny szkielet . Przez chwilę jeszcze toczyła się w nim walka . Raz — wyrzucał sobie , że mogąc uwolnić świat od hultaja nie zrobił tego , to znowu myślał , co działoby się z nim , gdyby tak jego samego uwięziono , oderwano od panny Izabeli na całe miesiące , może na lata . — Krzeszowski wściekłby się … — Z wdzięcznością przyjmuję obietnicę — odparł Wokulski . — Nie wpłynie to jednak na termin wyjazdu państwa do Paryża , ponieważ zależy on tylko od ich woli . — Ciszej ! — zgromił go sędzia . — Tak i cóż ? — Jedzie pani jutro ? … — spytał Wokulski . — Mateczko ! … mateczko ! … Pomimo resztek pogardy i wstrętu , jakie w niej jeszcze tlały , musiała przyznać , że ten szorstki i ponury człowiek więcej znaczy i lepiej wygląda aniżeli marszałek , baron Dalski , a nawet aniżeli panowie : Niwiński , Malborg i Szastalski . W szeregach pomimo marszu zrobił się ruch . Częstowano się winem , oglądano broń , mówiono , że najdalej za pół godziny wejdziemy w ogień , a nade wszystko — w grubiański sposób żartowano z Austriaków , którym nie wiodło się w tych czasach . Ktoś zaczął gwizdać , inny nucił półgłosem ; stopniała nawet sztywna powaga oficerów zamieniając się w koleżeńską zażyłość . Trzeba było dopiero komendy : „ Baczność i cisza ! … ” , ażeby nas uspokoić . — Aha ! … — zawołał podnosząc głowę na widok Rzeckiego . Nie gniewasz się , że ci tu gospodaruję jak u siebie ? — Wiesz , Florciu , namyśliłam się , nie sprzedam moich sreber obcemu . Mogą naprawdę dostać się Bóg wie w jakie ręce . Siądź zaraz , jeżeliś łaskawa , przy moim biurku i napisz do ciotki , że … przyjmuję jej propozycję . Niech nam pożyczy trzy tysiące rubli i niech weźmie serwis i srebra . „ To taki piękny kawałek chleba w tak ciężkich czasach ! ” Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami . W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle . Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka . — Bywam tu , ile razy przepracuję się … To jest dosyć często … — Ma do tego prawo . Wszak od lipca zostanie właścicielem . — Jesteś nieostrożny ! … — syknął Wokulski . — Ja bym dał sto pięćdziesiąt — mówi piękny brunet — ale swoją drogą Łęcki to niepewny interes . Gdyby stał na szafocie , nie doznałby tak strasznych wrażeń jak w tej chwili . Był pewny , że chodzi o pannę Izabelę i że w tym samym miejscu zdecydują się jego losy . Pewnego dnia , było to jakoś w drugiej połowie marca , pani Stawska wróciwszy do domu zastała matkę zapłakaną . Wtem zapukano do drzwi . Wszedł garson i podał Wokulskiemu duży list . — Natychmiast i … powóz na dworzec kolei północnej … Natychmiast ! Na ten dowcip pan Ignacy skrzywił się z niesmakiem . Swoją drogą Mraczewski dostał urlop przed siódmą wieczorem , a w parę dni później w prywatnym katalogu Rzeckiego otrzymał notatkę : Pan Ignacy otworzył usta , lecz przygryzł je . O mało że się nie wygadał w tej chwili , iż Wokulski kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta daje Rossiemu . — Dla dwu przyczyn — odparł młody człowiek . — Naprzód baron , potrzebując pieniędzy na pokrycie długu honorowego , oświadczył , że zastrzeli się , jeżeli nie dostanie ośmiuset rubli , choćby za swoją ukochaną klacz , a po wtóre , baronowa nie życzy sobie , aby jej mąż przyjmował udział w wyścigach . Więc kupiła klacz , ale dziś biedaczka choruje ze wstydu i rozpaczy i chciałaby pozbyć się jej za jakąkolwiek bądź cenę . — Nie idziesz ? Alabastrowa Matka Boska wysłuchała próśb panny Izabeli ; w godzinę bowiem , przy śniadaniu , Mikołaj doręczył jej trzy listy . — Panie drogi — jednym słowem — źle słychać . Hrabia Sanocki , pamięta go pan , ten stronnik groszowych oszczędności , chce zupełnie wycofać się ze spółki … A wie pan dlaczego ? Dla dwu powodów : naprzód , bawisz się pan w wyścigi , a po wtóre — bijesz go pan na wyścigach . Razem z pańską klaczą ścigał się jego koń i — przegrał . Hrabia jest bardzo zmartwiony i mruczy : „ Po diabła mam składać kapitały ? Czy po to , ażeby kupcom dawać możność ścigania się ze mną i chwytania mi nagród sprzed nosa ? … ” — Wolno , panie , wolno — potakiwał słodko znakomity adwokat . — Wolno robić , ale robiąc to — powtarzasz pan tylko stare grzechy , zresztą daleko lepiej spełniane przez innych . Ani zaś ja , ani książę , ani ci hrabiowie nie po to zbliżyli się do pana , ażebyś odgrzewał dawne potrawy , tylko — ażebyś wskazał nam nowe drogi . Stach przygryzł wargi i nie podnosząc się wyciągnął rękę . „ Więc cóż zyskałem — spytał — po bułgarskich niebezpieczeństwach i tutejszych wyścigach lub pojedynkach ? … ” I oczyma duszy widział szerokie i niezwykłe życie swoje , jakby rozpięte między dalekim Wschodem i dalekim Zachodem . „ Wszystko , co umiem , wszystko , co mam , wszystko , co zrobić jeszcze mogę , nie pochodzi stąd . Tu znajdowałem tylko upokorzenie , zawiść albo wątpliwej wartości poklask , gdy mi się wiodło ; lecz gdyby mi się nie powiodło , zdeptałyby mnie te same nogi , które dziś się kłaniają … ” Ze smutkiem widzę , że od pewnego czasu między naszymi ludźmi zaczynają kwitnąć nie znane przedtem obyczaje : mało robić , głośno narzekać , a po cichu snuć intrygi i puszczać plotki . Ale co mi tam do cudzych spraw … Wokulski okrążył powóz i zbliżył się do panny Izabeli , która mówiła dalej : — Nie — odparł Wokulski po chwilowym namyśle . — Niech pan raczy zostawić swój adres — odpowiedział Wokulski . — To mi nie wystarcza … — Cicho , Zosiu , cicho … Nie graj , bo babcię głowa boli . Wszedłszy na górę znaleźli się w dużym pokoju o czterech oknach . Głównym jego umeblowaniem były stoły , literalnie zarzucone retortami , miseczkami i rurkami ze szkła , porcelany , nawet z ołowiu i miedzi . Na podłodze pod stołami i w kątach leżało kilkanaście bomb artyleryjskich , między nimi kilka pękniętych . Pod oknami stały wanienki kamienne lub miedziane , napełnione kolorowymi płynami ; wzdłuż jednej ze ścian ciągnęła się ława czy tapczan , a na niej ogromny stos elektryczny . Sklep był otwarty ; za kontuarem , obitym blachą i od publiczności oddzielonym drucianą siatką , siedział stary Żyd z łysą głową i siwą brodą , jakby przylepioną do „ Kuriera ” . Sędzia zwrócił się do służącej pani Krzeszowskiej . Na skręcie drogi Wokulski wychylił się i przez mgłę żółtawego kurzu , który gęsto osiadał mu twarz i odzienie , przypatrywał się wyścigowemu polu . Plac wydawał mu się dzisiaj nieskończenie wielkim i przykrym , jakby nad nim unosiło się widmo niepewności . Z daleka przed sobą widział długi sznur ludzi uszykowanych w półkole , które ciągle zwiększało się dopływającymi gromadami . Swoją drogą panna Izabela nie spała przez całą noc . Ciągle stał jej przed oczyma obraz jakiegoś francuskiego malarza przedstawiający pojedynek . Pod grupą zielonych drzew dwaj czarno ubrani mężczyźni mierzyli do siebie z pistoletów . — „ Odpowiedzie od redakcje . * Panu W. W. * Encyklopedie większe Orgelbranda … ” Nie to … „ * Panu Motylkowi * . Frak kładzie się … ” Nie to … A , jest ! … „ * Panu S. Szlangbaumowi * : Pańska szarada polityczna nie jest gramatyczna . ” — Proszę pana : co tu jest z polityki ? Żebym ja napisał szaradę o Dizraeli albo o Bismarck , to byłaby polityka , ale o Kozaki to przecie nie jest polityka , tylko wojskowość . — No , no ! … tylko bez głupich żartów … Nade wszystko zaś mieć dużo pieniędzy . Mistrz tajemniczej sztuki już czekał na gości ; ale że gości jeszcze nie było , więc Wokulskiego przyjął natychmiast , pobrawszy z góry dwadzieścia franków opłaty za naradę . — I zadłużony … Ale cóż to szkodzi . Kto dzisiaj nie ma długów ! Można było myśleć , że rozpłacze się . Wokulski stracił wszelką władzę nad sobą . I piękniem trafił ! … Gdyż jak moja staruszka nie wrzaśnie : „ Rozumie się , że jedzie baba na Miodową . Taniej kosztowałaby ją podróż na miotle … ” — A widzi mama — zawołała powracając — pocałowałam i Pan Jezus nic nie powiedział . — Ja też — przerywa mu pan Łęcki — żądam tylko stu dziesięciu … I zdaje mi się , że kiedy jak kiedy , ale w tym razie powinien by mi pan adwokat dopomóc … Są przecież jakieś sposoby , których ja nie znam nie będąc prawnikiem … — Tak — rzekła — papo ma rację . Nie umiałam tylko zdać sobie z tego sprawy . Takie podstawianie Żydów przy kupnie najjaśniej dowodzi , że ten pan bawiąc się w przyjaźń robi interesa … „ Sprzedam sklep — myślał — wycofam moje kapitały i osiądę w Paryżu . Nie będę zawadzał tym , którzy mnie nie chcą … Będę tu zwiedzał muzea , może wezmę się do jakiej specjalnej nauki i życie upłynie mi , jeżeli nie w szczęściu , to przynajmniej bez boleści … ” — Nie gardzi pan nami ? … — spytała zdławionym głosem . „ Paradny jestem — rzekł głośno — chcę pisać zobowiązanie nie uregulowawszy moich interesów … ” — A ! … a ! … Rzecki był niekontent . Istotnie , pan Łęcki liczył w swoim rodzie całe szeregi senatorów . Ojciec jego jeszcze posiadał miliony , a on sam za młodu krocie . Później jednak część majątku pochłonęły zdarzenia polityczne , resztę — podróże po Europie i wysokie stosunki . Pan Tomasz bywał bowiem przed rokiem 1870 na dworze francuskim , następnie na wiedeńskim i włoskim . Wiktor Emanuel , oczarowany pięknością jego córki , zaszczycał go swoją przyjaźnią i nawet chciał mu nadać tytuł hrabiego . Nie dziw , że pan Tomasz po śmierci wielkiego króla przez dwa miesiące nosił na kapeluszu krepę . — Powiedz mi pan — mówiła dama do Klejna podniesionym głosem — czy wam nie wstyd zwozić tak kosztowne drobiazgi , kiedy kraj jest zrujnowany ? … Czy nie wstyd kupować konie wyścigowe … — Ale chcę ! — Szpigelman ? … Ach , prawda ! … Zapomniałam o nim . Powiedz mu , niech przyjdzie później … Czy papo wstał ? — Z jaką babą ? … Z panią Stawską ? … — spytałem . — Ciszej ! — zawołał sędzia . — Co pani Krzeszowska mówi o sprawie ? — O , panie , panie ! … Tylko jeżeli ofiarujesz mi się na męża , to lepiej zostań furmanem — zawołała pani Wąsowską . — Maniu ! ja wychodzę … A z tobą , Wicek , obrachujemy się wieczorem … — Siłą piękności , zdrowia , pieniędzy … Uścisnął Wokulskiemu rękę , zbiegł ze wzgórza i zniknął między drzewami . — Myślisz pan ? — odparł niedbale Wokulski . „ Zostawisz przebaczenie i litość ” — szepnął mu jakiś głos . — Niczego . — Tak . Ty , pani Meliton i ten … zabawny bohater … Wokulski … — Plenipotent mego ojca . Od czegóż to zależy ? … W tej chwili wyszła do nas i pani Stawska . — No , żegnam pana … — rzekł Wokulski otwierając drzwi . — Bydlęta ! … tchórze ! … — krzyczał Wokulski prawie nieprzytomny . Machinalnie schwyciłem karabin na tuj myśląc , że pokazali się Austriacy . Ale przed nami oprócz wzgórza i rzadkich krzaków nie było nic . Natomiast na tle grzmotu armat , który prawie przestał nas interesować , usłyszałem jakiś trzask podobny do rzęsistego deszczu , tylko o wiele potężniejszy . A Szprot mrugnął okiem . — Czterysta ! — powtórzył machinalnie młody człowiek i nagle dodał : — Za godzinę przywiozę kwit barona … Pan tu będzie ? Na Krakowskim już z daleka zobaczyła szyld z napisem : J. Mincel i S. Wokulski , a o jeden dom bliżej nowy , jeszcze nie wykończony sklep o pięciu oknach frontu , z lustrzanymi szybami . Z kilku pracujących przy nim rzemieślników i robotników jedni od wewnątrz wycierali szyby , drudzy złocili i malowali drzwi i futryny , inni umocowywali przed oknami ogromne mosiężne bariery . W tym miejscu załamał mu się głos : Leon dostał spazmów . Ledwieśmy go uspokoili . Siadłem cicho ( bo Machalski nie lubił , ażeby mu przeszkadzano przy ściąganiu wina ) , a siwy człowiek w piaskowym surducie prawił jednostajnym głosem do owego młodzika : Nareszcie dym stał się tak gęsty i nieznośny , że za wszelką cenę chciałem wydobyć się z niego . Cofnąłem się z początku wolno , później biegiem , widząc ze zdziwieniem , że i inni robią to samo . Zamiast dwu wyciągniętych szeregów zobaczyłem kupę uciekających ludzi . „ Czego oni , u diabła , uciekają ? … ” — myślałem przyspieszając kroku . Nie był to już bieg , ale koński galop . Zatrzymaliśmy się w połowie wzgórza i tu dopiero spostrzegliśmy , że miejsce nasze na placu zajął jakiś nowy batalion , a na szczycie wzgórza walą z armat . — Dla geszeftu … Dla geszeftu nazywał się też Szlangowskim , a teraz znowu Szlangbaumem , kiedy jego stary ma astmę . — Ach , tę … — szepnął Wokulski biorąc do ręki portmonetkę . — Zrób to wcześniej , panie Wokulski , zrób wcześniej — rzekła podnosząc się z fotelu . — Bo wierz mi , łatwiej wyrzucić tysiące rubli z kieszeni aniżeli jedno przywiązanie z serca . Szczególniej , gdy się już zagnieździ . A nie zapomnij pan — dodała — dobrze umieścić mój kapitalik . Nie darłbyś paru tysięcy , gdybyś wiedział , jak ciężko nieraz trzeba na nie pracować . — Mamy przecie kamienicę . Jednocześnie z okna na drugim piętrze wychyliła się głowa kobiety wołającej : — Dlatego chcę pić … Teraz dopiero spostrzegła panna Izabela , że Wokulski ma twarz niepospolitą . Rysy wyraziste i stanowcze , włos jakby najeżony gniewem , mały wąs , ślad bródki , kształty posągowe , wejrzenie jasne i przejmujące … Gdyby ten człowiek zamiast sklepu posiadał duże dobra ziemskie — byłby bardzo przystojnym ; gdyby urodził się księciem — byłby imponująco piękny . W każdym razie przypominał Trostiego , pułkownika strzelców , i — naprawdę — posąg gladiatora zwycięzcy . — Jo jestem pasiecznik , ale przody byłem rataj . Ino jak mi wół złamał ziobro , to mi jaśnie pani kazała do pasieki . — Więc ten młody człowiek ma przekonania ? … — zawołała panna Izabela . — To ciekawe ! … Otóż kiedym wrócił do sklepu , prawie co wieczór zbieraliśmy się u Grossmutter na górze : Jan i Franc Minclowie , a czasem i Małgosia Pfeifer . Małgosia z Janem siadywali w okiennej framudze i trzymając się za ręce patrzyli w niebo ; Franc pił piwo z dużego kufla ( który miał cynową klapę ) , staruszka robiła pończochę , a ja — opowiadałem dzieje kilku lat spędzonych za granicą . Nareszcie Wokulski siadł na konia , pani Wąsowska niecierpliwie uderzyła swego szpicrózgą i wyjechali za folwark . Szuman aż skoczył na krześle . — A chciała wziąć tę … — Pokutował za uniesienia młodości — rzekł pan Tomasz . — Można mu to przebaczyć . Po odejściu Suzina Wokulski przymknął oczy i usiłował zasnąć . Może nie tyle zasnąć , ile odpędzić od siebie jakąś myśl natrętną , przed którą uciekł z Warszawy . Przez pewien czas zdawało mu się , że jej nie ma , że została tam i że dopiero szuka go stroskana , tułając się od Krakowskiego Przedmieścia do Alei Ujazdowskiej . — Chłopcy ! — wrzeszczał na całe gardło nasz porucznik , który niedawno uciekł z seminarium . — Zrejterowaliśmy , bo Szwabów było więcej , ale teraz zaskoczymy z boku ot tę kolumnę , widzicie ? … Zaraz podeprze nas trzeci batalion i rezerwa … Niech żyją Węgry ! … — Nie , ale żeby człowiek uchem ruszał . To artysta ! … „ Zresztą — myślał adwokat patrząc na Wokulskiego spod oka — choćby powtórzył księciu naszą rozmowę , cóż mi zrobi ? … Powiem , że chciałem go wybadać … ” — Dziękuję — odparł Wokulski . — Nie wiem , jak długo zabawię , i wolę iść piechotą . Zresztą muszę jeszcze wstąpić do ruin … Jeden ze studentów , ładny chłopak z wąsikami i faworytami , wspinając się na palcach albo opadając na obcasy opowiadał coś sędziemu ; przy czym prawą ręką wykonywał okrągłe ruchy , a lewą kokieteryjnie zakręcał wąsik , wysoko podnosząc mały palec , ozdobiony pierścionkiem bez oczka . — Nie , kochanie . Teraz pójdziemy do sklepu , a do ogrodu po obiedzie — odpowiedziała pani bardzo przyjemnym głosem . — Więc tak ? … — rzekł baron , ostro patrząc na Wokulskiego . — Można kobietę uwolnić od intrygantów , ale czy podobna uwolnić ją od jej własnych instynktów ? … Co pan poradzisz , jeżeli ten , który w pańskich oczach jest tylko bałamutem czy intrygantem , dla niej jest — samcem tego co ona gatunku ? … — Mówisz pan o tej pani … jakże ona … Sta … Star ? … A więc tedy na pierwszą porcję : Stach jest złym patriotą , ponieważ tanimi perkalikami zepsuł trochę interesa łódzkim fabrykantom . Bene ! … Zobaczymy , co będzie dalej . — Rozumiesz , tylko nie ufasz mi . Wielka to cnota nieufność , leczyć z niej pana nie będę . Tyle ci powiem : Łęcki-bankrut może zostać … krewnym nawet kupca , a tym bardziej kupca-szlachcica . Ale Łęcki z trzydziestoma tysiącami rubli w kieszeni ! … Mikołaj podał kurczęta . Konie stanęły przed domem , pan Tomasz wysiadł i nawet nie kiwnąwszy głową stangretowi poszedł na górę . Ledwie wlókł ociężałe nogi , a gdy znalazł się w swym gabinecie , padł na fotel w kapeluszu i tak siedział parę minut ku najwyższemu zdumieniu służącego , który uznał za stosowne poprosić panienkę . Tu znajduje się tylko parę kobiet : jedna półgłosem odmawia różaniec , druga śpi . Zresztą nikogo więcej , tylko spoza filaru wychyla się średniego wzrostu mężczyzna , energicznie wyprostowany , pomimo siwych włosów , i szepczący modlitwę z zadartą głową . — Dawno już chciałem poznać się z panem i porozmawiać — rzekł Ochocki ściskając go za rękę . Po przeglądzie drobiu , prezesowa obejrzała obory i stajnie , gdzie parobcy , po większej części ludzie dojrzałego wieku , składali jej raporta . Tu o mało nie zdarzył się wypadek . Ze stajni bowiem nagle wybiegło spore źrebię i rzuciło się na prezesową przednimi nogami jak pies , który staje na dwu łapach . Szczęściem , Ochocki pohamował figlarne zwierzę , a prezesowa dała mu zwykłą porcję cukru … — O czymżeście rozmawiali ? … — zapytała zdziwiona . — Bo chyba nie o machinach latających … — Więc wyda pan ze trzy tysiące franków ? — Jest to jeden z tych młodych ludzi , których całą ozdobę stanowiły widoki na duży spadek . Czy nie mam racji ? … — I nieszczęścia , których warto uniknąć w ten sposób — odpowiedział Wokulski . Żydzi wbrew swoim zwyczajom usuwają się i patrzą na niego z podziwem . Vois les se poser sur les roses ; — A jeżeli pewność nie jest najgorsza ? … — spytała panna Izabela nie patrząc mu w oczy . — Mówię na mocy moich przeczuć , które ostrzegają … wołają , że ten człowiek po to jeździł na wojnę , ażeby mnie zdobyć . I ledwie wrócił , już mnie ze wszystkich stron obsacza … Ale niech się strzeże ! … Chce mnie kupić ? dobrze , niech kupuje ! … przekona się , że jestem bardzo droga … Chce mnie złapać w sieci ? … Dobrze , niech je rozsnuwa … ale ja mu się wymknę , choćby — w objęcia marszałka … O Boże ! nawet nie domyślałam się , jak głęboką jest przepaść , w którą spadamy , dopóki nie zobaczyłam takiego dna . Z salonów Kwirynału do sklepu … To już nawet nie upadek , to hańba … — O ile mi się zdaje , jest to dosyć mierny skrzypek . — O ! … że też my zawsze kogoś musimy posądzać albo o zdradę kraju , albo o złodziejstwo ! Nieładnie ! … — oburzał się półgłos . Wokulski nic nie odpowiedział . Usiadł do swej księgi i udawał , że rachuje , ale naprawdę nie robił nic , nie miał siły . Przypomniał sobie tylko swoje niedawne marzenia o uszczęśliwieniu ludzkości i osądził , że musi być mocno zdenerwowany . Służący wbiegł ciężkim kłusem i zakręcił gaz . Po chwili rozległo się zgrzytanie ryglów , szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień , jedyny gość , który nigdy nie zawodzi kupca . Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie . — Ale pani to zrobiła i babcia to zrobiła , i my wszyscy to samo zrobimy — mówił z ironicznym chłodem Starski . — Wyjąwszy , rozumie się , pana Wokulskiego , który ma akurat tyle pieniędzy , ile ich potrzeba dla pofolgowania uczuciom … — Naturalnie . I dopiero w tej chwili schwycił Wokulskiego taki smutek , taki niezmierny , niezgruntowany smutek , jak gdyby już miał rozstać się z życiem … — Trochę pomagałem staremu , a zresztą siedziałem . Niegłupim chodzić po mieście , kiedy jest taka piwnica . — Niecałych — dodał Wokulski . — Ale to majątek nie wypracowany , tylko wygrany . Wygrałem , kilkanaście razy z rzędu dublując stawkę jak szuler , a cała moja zasługa polega na tym , że grałem niefałszowanymi kartami . Nie narzucam się , tylko proponuję . Rozważ , jak ci będzie wygodniej , a nade wszystko pomyśl o następstwach . — O , ja i święta ! … — odparła . — Gdyby kto mógł zajrzeć w moje serce , dopiero przekonałby się , jak dalece zasługuję na potępienie … Ach , ale teraz wszystko mi jedno ! … — zakończyła z desperacją w głosie . Wokulski opuścił go i włócząc się po ulicach myślał : „ Co do Geista , mam prawie dowód , że nie łudził mnie za pomocą magnetyzmu ; nie starczyłoby na to czasu . Ale co do niej , nie mam pewności , że nie oczarowała mnie w ten sposób . Czasu było dosyć , ale … któż mnie zrobił jej medium ? … ” — Powinni byśmy jechać dziś , ale zapewne zejdzie do jutra . — Pani hrabina raczy przyjąć dwie sztuki ? … — Pozwól , ażebym ja mu postawiła nagrobek . Ale że sama jechać tam nie mogę , więc ty mnie wyręczysz . Weź stąd kamieniarza , niechaj rozłupie ten kamień , wiesz , ten , na którym siadywaliśmy na górze , pod zamkiem , i niech jedną połowę ustawią na jego grobie . Cokolwiek będzie kosztować , zapłacisz , a zwrócę ci razem z dozgonną wdzięcznością . Zrobiszże to ? — O , szlachetny panie Rzecki , który nie wstydzisz się nieszczęśliwych , zhańbionych kobiet … Wyobraź sobie , co za nieszczęście : jutro sprawa Helenki … I tylko pomyśl : co będzie , jeżeli się sąd omyli i tę nieszczęśliwą kobietę skaże do rot aresztanckich ? … Ale uspokój się , Helciu , bądź odważna , może to Bóg odwróci … Chociaż tej nocy miałam sen okropny … Wokulskiemu , kiedy znalazł się z nią sam na sam , krew uderzyła do głowy . Wzburzenie spotęgowało się , gdy spostrzegł , że panna Izabela patrzy na niego jakimś dziwnym wzrokiem , jakby go chciała przeniknąć do dna i przykuć do siebie . To już nie była ta panna Izabela z kwesty wielkotygodniowej ani nawet z wyścigów ; to była osoba rozumna i czująca , która ma go o coś serio zapytać i chce mu coś szczerego powiedzieć . Rzecki odgadując , co się z nim dzieje , zachodził w różnych porach dnia i próbował wciągnąć go w rozmowę . Ale ani stan pogody , ani handel , ani polityka nie obchodziły Wokulskiego . Raz się tylko ożywił , gdy pan Ignacy zrobił wzmiankę , że Milerowa prześladuje panią Stawską . — I na kamieniu potrafisz pisać ? „ Ubrał się ! — myślał Wokulski . — Czy podobna , ażeby młoda panna mogła zakochać się w takiej mumii ? Z pewnością jest o dziesięć lat starszy ode mnie , a jaki niedołężny , jaki przy tym naiwny ! … Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje , rozmawiając o niedawnej zabawie w Dolinie Szwajcarskiej na cel dobroczynny , o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża . Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża . — Co za towary ! — zawołał Wokulski . — Chyba wszystko nowe ? Zapukano do drzwi przedziału i po chwili ukazał się nadkonduktor mówiąc : — No , zaraz : oświadczył się ! … Oświadcza mi się , ile razy mnie widzi : patrząc na mnie , nie patrząc , mówiąc , nie mówiąc … jak zwykle oni … Panna Izabela lekko skrzywiła usta ; nie podobał jej się ten nacisk . — Och ! — odpowiedział dżokej . Na placu kręciło się niewiele stosunkowo powozów ; natomiast było dużo dzieci z matkami i bonami . Krążyli wojskowi różnej broni i gdzieś grała orkiestra . — Bo dlaczego , panie Henryku — spytałem go — raz się , do licha , nie ochrzcisz ? … — Tamten ? … — pyta zakrystian . — To szubrawczyna ! … Niech pan hrabia nie zważa na niego … — I mówi na cały głos : — Słowo honoru , za ten dom śmiało można dać sto trzydzieści tysięcy … — Wariat . — Boże miłosierny ! … — Prawda , że wyjeżdżał pan do Paryża bardzo obrażony na mnie ? … — Tamte dwa konie są niezłe , ale nasza klacz znakomita — mówił dyrektor . W saloniku matka pani Stawskiej , jak zwykle , robiła pończochę ; zobaczywszy nas uniosła się nieco z fotelu i zdziwiona przypatrywała się Wokulskiemu . — Tym lepiej — rzekła — będę śmielszą . Nie jestem baronowa … jestem zupełnie kim innym . Ale o to mniejsza . Chwilowo znalazłam się w trudnym położeniu … potrzebuję dwudziestu tysięcy franków … A ponieważ nie chcę w tutejszych lombardach zastawiać moich klejnotów , więc … Pojmuje pan ? — Bardzo niepewna — odpowiedział Szuman — bo za mało w niej Żydów , a za wielu magnatów . Ale pana i to nie obchodzi , bo … Tylko nie wydaj mnie z sekretu … Otóż pana to nic nie obchodzi , co się stanie ze sklepem i spółką , gdyż Wokulski zapisał panu dwadzieścia tysięcy rubli … — Jejmości zawsze smakowali ułani . Wiem , wiem … — Naści — rzekł — otwórz ten kufer skórą obity . Będzie tam na prawo skrzyneczka , a w niej kieska . Podaj mi ją … — Co wy robicie ? … — krzyknęła baronowa widząc , że zabierają wszystkie kufry i tłomoki . Chciał coś czytać , ale nie chciało mu się pójść do biblioteki po książkę ; więc położył się na szezlongu i zaczął myśleć o teorii Darwina . „ Nie myśl , panie Stanisławie — kończyła — że zapraszam cię z powodu twoich świeżych awansów , dla pochwalenia się znajomością z tobą . Tak czasem bywa , ale nie u mnie . Chcę tylko , ażebyś odpoczął po swych ciężkich trudach , a może i rozerwał się w moim domu , gdzie oprócz gospodyni , starej nudziarki , znajdziesz jeszcze towarzystwo młodych i ładnych kobiet . ” Zresztą możesz Pan sprawić Beli małą przyjemność . Baron Krzeszowski przyciśnięty potrzebą sprzedał własnej żonie swoją ulubioną klacz , która w tych dniach ma się ścigać i na którą wiele rachował . O ile znam stosunki , Bela byłaby szczerze kontenta , gdyby ani baron , ani jego żona nie posiadali tej klaczy w dniu wyścigów . Baron byłby zawstydzony , że sprzedał klacz , a baronowa zrozpaczona , gdyby klacz wygrawszy komu innemu przyniosła zysk . Bardzo subtelne są te wielkoświatowe komeraże , ale spróbuj je Pan zużytkować . Okazja zaś nastręcza się , gdyż , o ilem słyszała , niejaki Maruszewicz , przyjaciel obojga Krzeszowskich , ma Panu zaproponować kupno tej klaczy . Pamiętaj Pan , że kobiety są niewolnicami tylko tych , którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom . — Tym lepiej dla panien . — Więc proszę mnie uśpić i powtórzyć na mnie sztukę z chustką . Pani Meliton przeszła twardą szkołę życia , w której nauczyła się nawet lekceważyć powszechnie przyjęte opinie . — Ależ słowo honoru daję , że tylko dla skrócenia drogi szedłem przez klomby — tłomaczył się Ochocki . Znowu napadł go kaszel . Odpoczął i nagle spytał Wokulskiego zmienionym głosem : Spojrzałem na sklep — prawie taki jak na Podwalu ; na drzwiach blaszany pałasz i bęben ( może ten sam , który widziałem w dzieciństwie ! ) — w oknie talerze , koń i skaczący kozak … Ktoś uchylił drzwi i zobaczyłem w głębi zawieszone u sufitu : farby w pęcherzach , korki w siatce , nawet wypchanego krokodyla . Taki byłem nieswój , taki zmartwiony , że zamknąwszy sklep poszedłem na piwo . Spotkałem tam radcę Węgrowicza , który wciąż psy wiesza na Wokulskim , ale miewa bardzo szczęśliwe pomysły polityczne … i kłóciliśmy się z nim do północy . Węgrowicz ma rację : istotnie widać z gazet , że w Europie na coś się zanosi . Kto wie , czy po Nowym Roku mały Napoleonek ( nazywają go Lulu , zrobi on wam lulu ! ) nie przeniesie się z Anglii do Francji … Prezydent MacMahon za nim , ks . Broglie za nim , w narodzie większość za nim … Można by się założyć , że zostanie cesarzem jako Napoleon IV , a na wiosnę zacznie taniec z Niemcami . Teraz przecie Niemcy nie pójdą do Paryża ; nie udaje się dwa razy ta sama sztuka . Zaczęliśmy rozsadzać nasze damy w ławkach i spierać się przy tej okazji z Żydkami , którzy , jak mi to później objaśniono , są najcierpliwszymi audytorami spraw sądowych , szczególniej o kradzież i oszustwo . Znaleźliśmy nawet miejsce dla poczciwej Marianny , która usiadłszy zrobiła taką minę , jakby miała zamiar przeżegnać się i zmówić pacierz . — Nie niepokój się pan — przerwałem mu . — Stach , to jest pan Wokulski , zapewne umorzy pański dług do października , a następnie zawrze z panem nowy układ . Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach . Nie udało mu się wprawdzie , aleć — zostawił syna . Nie od razu Kraków zbudowano ! … Zapamiętaj że sobie tedy , kochany Ignacy , że pani baronowa Krzeszowska naprzód od dawna nie cierpiała pani Stawskiej myśląc , że wszyscy w niej się kochają , a po drugie , że taż pani baronowa chciała jak najtaniej kupić od Wokulskiego kamienicę . To są dwa ważne fakta , których doniosłość dziś dopiero rozumiem . ( Jak ja się starzeję , Boże miłosierny , jak ja się starzeję ! … ) Tu właśnie była pora wypowiedzieć moją mowę . Jakoż zacząłem : Obie przyjaciółki ucałowały się z demonstracyjną czułością , ale Ochocki , który widział nie patrząc , spostrzegł , że albo jedna z nich , albo obie mają do siebie jakąś pretensję , zresztą niewielką . Wyciągnął rękę po kapelusz . Po chwili ogarnął go jeszcze czarniejszy pesymizm . — O , zacny panie Wokulski , który nie wstydzisz się biednych kobiet , okrytych … — zaczęła pani Misiewiczowa . — Papo jest niezdrów , więc nie chce go opuszczać . — Coś pan przyniósł , profesorze ? — zapytał go Wokulski . — Ach , mój kuzynek ! … On chyba nigdy nie miał zamiaru służyć w czymkolwiek za przykład . Zresztą nie mówimy o naszej arystokracji , tylko o francuskiej . — Taki to , psiakrew , zejdzie , gdzie go nie posieją … — Naturalnie . Za pieniądze wszystkiego można dostać . Wokulski spuścił głowę i milczał zgadując , że umizgi Starskiego do narzeczonej barona musiały już przybrać bardziej widoczne formy . Lecz cóż jego to obchodziło ? — Już określiłam sobie pana : pan jesteś pedant . Co wieczór , nie wiem o której , ale zapewne przed dziesiątą , robisz pan rachunki , potem idziesz spać , ale przed spaniem mówisz pacierz , głośno powtarzając : Nie pożądaj żony bliźniego twego . Czy tak ? … — Czy widzisz pan tę staruszkę między biskupem i jenerałem ? — odezwała się hrabina . — Jest to prezesowa Zasławska , moja najlepsza przyjaciółka , która koniecznie chce pana poznać . Jest panem bardzo zajęta — ciągnęła hrabina z uśmiechem — jest bezdzietna i ma parę ładnych wnuczek . Zróbże pan dobry wybór ! … Tymczasem przypatrz się jej , a gdy ci panowie odejdą , przedstawię pana . A … książę … — A … nie masz pojęcia , panie Stanisławie , jak się dziś zirytowałem . Czy dasz wiarę ? dom mój sprzedano za dziewięćdziesiąt tysięcy ! … Pan Łęcki toczy dokoła błędnym wzrokiem i teraz dopiero spostrzega swego adwokata . Nie było jeszcze piątej , dzień duży ; kilku przechodniów obejrzało się za nimi . Po wyjściu służącego chwilę postał w oknie patrząc na park oświetlony ukośnymi promieniami słońca i na krzak bzu , na którym wesoło świegotały ptaki . Patrzył , ale serce nurtowała mu głucha obawa na myśl , w jaki sposób przywita się z panną Izabelą … — W głowę ! … — krzyknął ktoś . „ Jeżeli ta klacz wygra , to panna Izabela pokocha mnie … ” — Szanowni panowie — odezwał się książę . — Poważyłem się fatygować szanownych panów w pewnym … nader ważnym interesie publicznym , który , jak to wszyscy czujemy , powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych … Chciałem powiedzieć … naszych idei … to jest … — Ile panie płacą ? Gdy stanęliśmy pode drzwiami mieszkania pani Stawskiej , rządca uśmiechnął się filuternie i szepnął : Obok niego stał jakiś człowiek w wypłowiałej kapocie z rudawym zarostem . Zdjął czapkę i pocałował Wokulskiego w rękę . Wokulski przypatrzył mu się uważniej . „ Trzeba spisać protokół — mówi komornik . — Zresztą wyprowadzają się , więc może nie warto im przeszkadzać . ” — A co na to Hopfer ? — Może co wypijesz ? Mam butelkę niezłego węgrzyna , ale tylko jeden cały kieliszek . Ale safanduła Stach , zamiast poprosić panie , ażeby pozwoliły mu bywać co dzień albo nawet ażeby go stołowały ( co ja niezawodnie powiedziałbym będąc na jego miejscu ) , ten … ten dziwak , zapytał : czy nie potrzebują jakich reparacyj w mieszkaniu ? … W sali pomimo otwartych okien unosi się woń środkująca między zapachem hiacyntu i starego kitu . Pan Ignacy domyśla się , że jest to woń chałatów . Tymczasem Wokulskiego nie było w Łazienkach . Dziwny był widok tego salonu . Meble okryte ciemnopopielatymi pokrowcami , to samo fortepian , to samo pająk zawieszony u sufitu ; nawet stojące w kątach kolumny z posążkami miały także popielate koszule . W ogóle robił on wrażenie pokoju , którego właściciel wyjechał zostawiwszy tylko służbę bardzo dbałą o porządek domu . Otarła oczy i ciągnęła dalej : Palmieri obraził się . — Otóż nie … — przerwała panna ze śmiechem . — Pięć i trzy czwarte … Już pan zapomniał ! … — Co tam grób … głupstwo … sentymentalizm ! … — mruknął Geist . — W naturze nie ma grobów ani śmierci ; są różne formy bytu , z których jedne pozwalają nam być chemikami , inne tylko preparatami chemicznymi . Cała zaś mądrość polega na tym , ażeby korzystać z nadarzającej się okazji , nie tracić czasu na błazeństwa , lecz coś zrobić . — O , to pan rządca ! … — zawołała . — Myślałam , że znowu jaki tam … W ogóle ulica przedstawiała się czysto , spokojnie i wesoło . Na drugim jej końcu widać nawet było odrobinę horyzontu i kępę drzew ; lecz wiejski ten pejzaż , niestosowny dla Warszawy , zasłaniano teraz rusztowaniami i ścianą z cegły . Położył rękę na ramieniu Wokulskiego i patrząc mu w oczy jakimś rozstrzelonym i rozmarzonym wzrokiem spytał : „ Był na Hugonotach w ósmym rzędzie krzeseł z niejaką Matyldą … ? ? ? ” — Najzupełniej . Zresztą przekonałam się , że to , co wydawało mi się sidłami z jego strony , jest tylko interesem . Ojciec pożycza mu trzydzieści tysięcy rubli i kto wie , czy wszystkie jego zabiegi nie do tego były skierowane … Wokulski cofnął się do bocznego stołu . Panna Izabela przedstawiła panów : — Panie Wokulski — zawołał roztargniony gość , prawie ode drzwi . — W tej chwili dowiaduję się … Jestem Krzeszowski … Dowiaduję się , że ten biedny Mraczewski z mojej winy otrzymał dymisję . Ależ , panie Wokulski , ja wczoraj bynajmniej nie miałem pretensji do pana … Ja szanuję dyskrecję , jaką okazał pan w sprawie mojej i mojej żony … Ja wiem , że pan jej odpowiedział , jak przystało na dżentelmena … — Słówko — rzekł Wokulski . — Kiedy pan wróci do Warszawy , niech pan do mnie wstąpi . Może zakomunikuję panu wiadomość o wynalazku , który wprawdzie zabierze połowę życia , ale … przypadnie panu do gustu . Baronowa przycięła usta i milczała . Dama siedząca na krześle zwróciła się do kandelabrów , dwie panny do toaletki z oliwkowego drzewa , młodzieniec w binoklach począł znowu wybierać laski i — rzeczy w sklepie przeszły do spokojnego trybu . Tylko rozgorączkowany Mraczewski zeskakiwał i wbiegał na drabinkę , wysuwał szuflady i wydobywał coraz nowe pudełka tłomacząc pannie Izabeli po polsku i po francusku , że nie może nosić innych rękawiczek , tylko pięć i pół , ani używać innych perfum , tylko oryginalnych Atkinsona , ani ozdabiać swego stolika innymi drobiazgami , jak paryskimi . — A więc jesteśmy gotowi ? — spytał książę powstając z fotelu . Przed południem Wokulski nie był w sklepie , więc około drugiej wybrałem się do niego . Może chory ? … — Wiesz , przyjechał tu pan Wokulski … Ach , gdybyś wiedziała , co to za człowiek ! … Ale wolę ci nic nie mówić , bo i ty jeszcze pomyślisz , że jestem nim zajęta … No i wyobraź sobie : pani Wąsowska kazała mu jechać ze sobą na spacer , sam na sam … Gdybyś wiedziała , jak się biedak rumienił ! … A ja za nią . Bo i ja chodziłam z nim na ryby , ale tylko tu , do sadzawki , i jeszcze był z nami pan Julian . Ale żebym miała tylko z nim jechać konno ? … Za nic w świecie ! … wolałabym umrzeć … Węgiełek zbiegł ze wzgórza . Panna Izabela spojrzała na Wokulskiego . Była blada i wzruszona . — W mieście , panie , cicho do czasu , a zresztą nic . Byłem wczoraj z towarzystwem na Saskiej Kępie , ale cóż to , panie , za ordynaryjna młodzież ! … Pokłócili się w tańcu i proszę mego pana wyobrazić sobie … Główkę trochę wyżej , s 'il vous plait … Sny miał okropne . Śniło mu się czy tylko przywidywało , że ciągle jest w teatrze i że widzi Wokulskiego z szeroko otwartymi oczyma , zapatrzonego w jedną lożę . W loży tej siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Izabela . Rzeckiemu zdawało się , że Wokulski patrzy tak na pannę Izabelę . Wokulski ocknął się , nad nim stał konduktor i budził go w najuprzejmiejszy sposób . — Niekiedy trzeba wybaczyć trzech albo czterech ! … — odezwał się ze śmiechem siedzący obok niego Francuz . — Kto wie ? … Kto wie ? … — odparł Wokulski . „ Jestem pewny , że ten prosi Boga , ażeby jego dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy rubli … ” — Rolę ? … — powtórzył przypatrując się jej uważnie . — Rolę … doradcy … przyjaciela domu … opiekuna … Opiekuna tego mająteczku , jaki by ci pozostał … — Więc to pan jest tym Ochockim , wynalazcą ? … — Cóż kraj tamtejszy ? — Czy to jest ta sama ? Dziś jeszcze myśląc o tym , panna Izabela szarpała na sobie suknię . Niekiedy rzuciwszy się na szezlong biła pięściami sprężyny i szeptała : — Jak to lalka ? — Cóż ? … — spytała ciotka . * Pierwsze * znaczy po niemiecku usta , drugie godzina . Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli : — Nauczysz się szyć . — Panie Wokulski ! … — zawołała pani Wąsowska . Lecz spojrzawszy na niego i na pannę Izabelę rzekła tonem niechęci : — Czy w tym jest co złego ? — spytałem . Wokulski kazał dojechać swemu powozowi bliżej hrabiny i wrócił do pań . Uderzyło go to , że przy nich nikt nie stał . Wprawdzie marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu , ale obojętnie przyjęci przez pannę Izabelę niebawem odsunęli się . Lecz młodzież kłaniała się z daleka i omijała . Na wszelki sposób postanowił zabezpieczyć jej przyszłość i stanowczo dowiedzieć się o jej mężu . — Nieszczęśliwa miłość budzi daleko więcej interesu — szepnęła raz panna Rzeżuchowska do pani Wąsowskiej . — Uspokoić się ! … — krzyknął dyrektor czerwieniejąc z gniewu . — No , niech pan Wokulski osądzi , czy mogę nadal utrzymywać stosunki z człowiekiem , który opowiadał , że ja sprzedałem w Lubelskie konia , co miał koler ! … Takich rzeczy — wołał , coraz mocniej podnosząc głos — nie zapomina się , panie Maruszewicz . I gdyby hrabia nie załagodził afery , pan Krzeszowski miałby dziś kulę w udzie … Ja sprzedałem konia , co miał koler ! … Żebym miał zapłacić od siebie sto rubli , klacz wygra … Żeby miała paść … Przekona się pan baron … Koń miał koler ! … Ha ! ha ! ha ! … — wybuchnął demonicznym śmiechem dyrektor . Zatrzymała się w alei i patrzyła mu w oczy , z niepokojem oczekując na odpowiedź . Wziął fiakra i pojechał według adresu , daleko za wały miasta , w okolice Charenton . Ledwie wyszliśmy na dziedziniec , patrzę , a pani baronowa wychyla się ze swego lufcika i woła , oczywiście do nas : — I cóż tu robisz , kiedy nie ma szyldów do malowania ? — Ruda żelazna — odparł Wokulski . Piątego dnia , przed wschodem słońca , stanęliśmy na Pradze . Ale że fur było mnóstwo , a łyżwowy most ciasny , więc ledwie około dziesiątej zajechaliśmy do Warszawy . Muszę dodać , że wszyscy moi współpasażerowie znikli na Bednarskiej ulicy jak eter octowy , zostawiając po sobie mocny zapach . Gdy zaś przy ostatecznym rachunku wspomniałem o nich furmanowi , wytrzeszczył na mnie oczy . — Czycho ! … — zawołano od stołu . I wyobrażał sobie , jakby to było , gdyby zamiast w Warszawie przyszedł na świat w Paryżu . Przede wszystkim dzięki mnóstwu instytucyj mógłby więcej nauczyć się w dzieciństwie . Później , nawet dostawszy się do kupca , doznałby mniej przykrości , a więcej pomocy w studiach . Dalej , nie pracowałby nad perpetuum mobile przekonawszy się , że w tutejszych muzeach istnieje wiele podobnych machin , które nigdy nie funkcjonowały . Gdyby zaś wziął się do kierowania balonami , znalazłby gotowe modele , całe grupy podobnych jak on marzycieli , a nawet pomoc w razie praktyczności pomysłów . W głosie moim było tyle współczucia , że rządcy nos jeszcze bardziej poczerwieniał . Pani baronowej zaś obeschło jedno oko , lecz jeszcze płakała drugim , na znak , że nie uważa swojej akcji za skończoną , a mnie za pobitego . — Nie będę nic mówić , bo mnie już i rozmowa z panem męczy . Ach , ten świat daje nam same zawody ! … Kiedy kładziemy pierwszą suknię z trenem , kiedy idziemy na pierwszy bal , kiedy pierwszy raz kochamy — zdaje się nam , że otóż jest coś nowego … Lecz po chwili przekonywamy się , że to już było albo że to jest — nic … — Mogę panom oddać usługę … ważną usługę … Pani baronowa bardzo polega na moim zdaniu i … jeżeli ja … Baron zaciął się , oczy mu krwią nabiegły ; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem : — Diabeł ich wie : Szlangbaumy , Hundbaumy , czy ja ich zresztą znam ! … — Jak się masz , Ignacy ! … — zawołał padając mi w objęcia . — No , mój panie , wolę być trochę szpakowatym aniżeli łysym — oburzył się pan Ignacy . Tak sobie nieraz myślałem w chwilach zwątpienia ; lecz proces pani Stawskiej doprowadził mnie do wręcz przeciwnych rezultatów , do wiary , że dobrym ludziom prędzej czy później stanie się sprawiedliwość . Podniósł „ Kurier ” i czytał : — I to nieprawda — przerwała . — Ten stary pan nic przecie nie robi , a pieniądze ma . Nieraz też mówił , że mnie już o nic głowa nie zaboli … I powiedziawszy to pan Tomasz zaczął mrugać powiekami , z których znowu spadło mu kilka łez . Innym razem pan Leon wyrzucał nam brak ducha poświęcenia . — Daję panu dziewięćdziesiąt dwa tysiące rubli i ani grosza więcej — odparł adwokat . W przedpokoju adwokata zastał paru obdartych Żydków i starą kobietę w chustce na głowie . Przez otwarte drzwi na lewo widać było szafy zapełnione aktami , trzech dependentów szybko piszących i kilku gości z waszecia , z których jeden miał fizjognomię kryminalną , a reszta bardzo znudzone . „ Czy dziś umiałbym astronomię , ja , subiekt Hopfera , gdybym tam nie był ? — pomyślał z goryczą . — A słyszałbym co o odkryciach Geista , gdyby mnie Suzin gwałtem nie zaciągnął do Paryża ? ” — No , może to jeszcze nie ona . — Ma rację — szepnął Wokulski . — Milcz , ty podła świnio ! … — mruknął pan Ignacy i nie zapalając lampy , rozebrał się i położył do łóżka . Z drugiego pokoju wyjrzała Helcia . — Więc dlaczego pan to zrobił ? — spytała cicho . — Dlaczego pan tak nas … prześladuje ? — Miesiąc ! … — powtórzył . — Czy przynajmniej wolno mi będzie po tym miesiącu odwiedzać państwa ? … Na schodach wciąż rozlegają się lamentacje pani Krzeszowskiej i śmiechy młodych , pięknych i eleganckich kobiet , śpieszących na oglądanie zabójcy , pokrwawionej odzieży , siekiery , którą zabił swoją ofiarę , i spoconych sędziów . Pan Ignacy ucieka z sieni aż na drugą stronę ulicy ; na rogu Kapitulnej i Miodowej wpada do cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie , w którym nie mogłaby już poznać go nawet pani Krzeszowska . — Panie — zawołał rządca — on to nic . On mówi , że nie zapłaci , no i nie płaci ; ale tamci dwaj nic nie mówią i także nie płacą . To są , panie Rzecki , nadzwyczajni lokatorowie ! … Oni jedni nigdy nie robią mi zawodu . Machnął ręką , potem obie włożył do kieszeni i poszedł w las ze spuszczoną głową mrucząc po drodze . — Może — odparł Wokulski , bardzo zmieszany . „ Wiele mu z tego — myślał — że w kilku książkach nazywają go chlubą narodu ! … Pracę dla szczęścia — rozumiem , ale pracy dla fikcji nazywającej się społeczeństwem czy sławą — już bym się nie podjął . Społeczność niech sama myśli o sobie , a sława … Co mi przeszkadza wyobrażać sobie , że już posiadam sławę na przykład na Syriuszu ? A przecież Kopernik nie jest dziś w lepszym położeniu odnośnie do ziemi i tyle go obchodzi statua w Warszawie , co mnie piramida na jakiejś Wedze ! … Trzy wieki sławy oddam za chwilę szczęścia i dziwię się tylko mojej głupocie , że kiedyś inaczej myślałem . ” — O ! panna Katarzyna smaczny to kąsek — mówiła gospodyni . — Oko ładne … ( choć zdaje mi się , że ma skazę na lewym czy prawym ? ) … figurka niczego , chociaż musi mieć jedną łopatkę wyższą ( ale to dodaje wdzięku ) . Nosek wprawdzie nie w moim guście , a usta trochę za duże , ale cóż to za dobra dziewczyna ! … Gdyby tak trochę więcej rozumu … No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku … Ja sama , kiedy byłam w wieku Kasi , byłam głupiutka jak kanarek … Hrabina ucałowała ją kilkakrotnie . „ Wesoły dom , nie ma co … ” — szepnął Wokulski otrzepując krople wody , które mu spadły na rękaw . Prawda , że i mnie się w podobny sposób pytano . Czyżbym już był tak stary jak nieboszczka Grossmutter i nie rozumiał ani ducha czasu , ani intencyj ludzi młodszych ode mnie ? … Ehe ! tak źle nie jest … Powóz stanął , ale rozpędzony brek przeleciał około niego jak burza śmiechów i okrzyków i zatrzymał się o kilkadziesiąt kroków dalej . Widocznie naradzano się nad czymś w sposób hałaśliwy i zapewne coś uradzono , gdyż towarzystwo wysiadło , a brek pojechał dalej . I na myśl o tym pocałunku działo się z nim coś niezwykłego . Wola w nim słabła , czuł , że traci przytomność i ażeby odzyskać ją , musiał znowu zobaczyć pannę Izabelę w towarzystwie elegantów . I dopiero wówczas , gdy słyszał jej szczery śmiech i stanowcze zdania , kiedy widział jej ogniste spojrzenia rzucane na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , przez mgnienie oka zdawało mu się , że spada przed nim zasłona , poza którą widzi jakiś inny świat i jakąś inną pannę Izabelę . Wtedy nie wiadomo skąd zapalała się przed nim jego młodość pełna tytanicznych wysiłków . Widział swoją pracę nad wydobyciem się z nędzy , słyszał świst pocisków , które kiedyś przelatywały mu nad głową , a potem widział laboratorium Geista , gdzie rodziły się niezmierne wypadki , i spoglądając na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , myślał : — Magdalenki mnie nie wezmą . Trzeba zapłacić dług i mieć poręczenie … — Załóż się pan , że pojutrze będziemy mieli ważną polityczną wiadomość . Niedaleko rzeki Sawy , nie wiem którego dnia naszej wędrówki , znaleźliśmy w pustej okolicy kilka chat , gdzie nas bardzo gościnnie przyjęto . Mrok już zapadł , wściekle byliśmy znużeni , ale dobry ogień i butelka śliwowicy napędziły nam wesołych myśli . — I pan mi przebacz , baronie — odpowiedział Wokulski . W sali robi się ruch . Stary Litwin chwyta pod rękę baronową , którą odbiera mu Maruszewicz , nie wiadomo skąd przybyły na ten uroczysty wypadek . Zanosząca się od płaczu baronowa , wsparta na Maruszewiczu , opuszcza salę złorzecząc przy tym swemu adwokatowi , sądowi , licytantom i komornikom . Pan Łęcki blado uśmiecha się , a tymczasem zniszczony Żydek mówi : — Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski . — Kto jest ten nikczemnik ? — pyta baronowa jegomościa z łajdacką miną . — Kto jest ten w niebieskich okularach ? … Istotnie , ukląkł przed Stachem i pocałował go w rękę . Zebrani rozczulili się jeszcze bardziej , podnieśli w górę Stacha i Leona i przysięgli , że za takich ludzi , jak oni , każdy oddałby życie . — No i cóż … No i cóż ? … — pytała niecierpliwie . — Kazali nam państwo dziś przyjść po pieniądze … — wtrącił inny Żyd . Na próżno staruszek wypierał się : nie tylko bowiem widziano jego zamach , ale jeszcze znaleziono przy nim kamień … Poszedł też nieborak do ratusza . Gość także się śmiał . Objął Ignacego za szyję i po kilka razy gorąco ucałował go w oba policzki , które stary subiekt kolejno nadstawiał mu , nie oddając jednak pocałunków . — O nie ! — przerwała matka . — Jeżeli ty jeszcze nie czujesz swego położenia , to już ja je rozumiem . Nie można żyć z taką wieczną nadzieją czy groźbą … Wokulski nagle roześmiał się . „ On ma jednakże tęgiego bzika ” — pomyślał Wokulski . Później dodał głośno : — Sto czterdzieści rubli — mówił czytając . — No , to wcale niedużo … — Nie tak piękne , jak się wydaje — odpowiedziała staruszka . — Stroje bardzo często nie popłacone , a elegancja ! … Zapewne , inna musi być w salonie z hrabiami i książętami , a inna w garderobie z biednymi robotnicami . „ Cztery dni temu o mało nie zabiłem człowieka , dziś dla drugiego postawiłem most do więzienia i — wszystko dla niej za jedno : merci … No , dla niej także zrobiłem majątek , daję pracę kilkuset ludziom , pomnożę bogactwa kraju … Czymże byłbym bez niej ? Małym , galanteryjnym kupcem . A dziś mówią o mnie w całej Warszawie , ba ! … Odrobina węgla porusza okręt dźwigający dolę kilkuset ludzi , a miłość porusza mnie . A jeżeli mnie spali tak , że zostanę tylko garścią popiołu ? … O Boże , jaki to nędzny świat … Ma rację Ochocki . Kobieta jest podłym zwierzęciem : bawi się tym , czego nawet nie może zrozumieć … ” Gąsienica ta posiada wiele nóżek krótszych i dłuższych . Idąc od głowy pierwsza para jej nóżek opiera się na lewo : o Pole Marsowe , pałac Trocadero i wystawę , na prawo aż o cmentarz Montmartre . Druga para ( nóżki krótsze ) na lewo sięga do Szkoły Wojskowej , Hotelu des Invalides. i Izby Deputowanych , na prawo kościoła Magdaleny i Opery . Potem idzie ( wciąż ku ogonowi ) na lewo Szkoła Sztuk Pięknych , na prawo Palais Royal , bank i giełda ; na lewo Institut de France i mennica , na prawo Hale Centralne ; na lewo Pałac Luksemburski , muzeum Cluny i Szkoła Medyczna , na prawo plac Republiki , z koszarami ks . Eugeniusza . Od tej chwili Starski w oczach hrabiny stracił wszelką wartość . Stracił ją i u panny Izabeli oświadczywszy pewnego razu , że nigdy nie ożeniłby się z „ gołą panną ” ; raczej z Chinką albo z Japonką , byle miała kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie . — A niechaj komornik przyprowadzi ze sobą dwu stójkowych , bo mnie będą musieli wynosić z mieszkania … — O , co to , to nie , szanowna pani — odezwałem się trochę niecierpliwie . — Albo wyjdziemy stąd kompletnie oczyszczeni , albo … — Tek . W każdym razie pan Wokulski jest dobrym kupcem i naszą spółkę poprowadzi … — Co ? … co ? … co ? … — zawołał pan Tomasz chwytając się oburącz za głowę . — On z pewnością obraził się … — Mam do pana prośbę , panie Szlangbaum … Wiadomość o przybyciu Rossiego do Warszawy i o tym , że jej nie zapomniał , wzruszyła pannę Izabelę . Już o pierwszej w południe była u ciotki . Co chwilę wstawała do okna , każdy turkot przyśpieszał bicie jej serca , za każdym uderzeniem dzwonka drgała ; zapominała się w rozmowie , na twarz jej wystąpiły silne rumieńce … No — i Rossi nie przyszedł ! … W jego pojęciu okna nie tylko streszczały zasoby sklepu , ale jeszcze powinny były zwracać uwagę przechodniów bądź najmodniejszym towarem , bądź pięknym ułożeniem , bądź figlem . Prawe okno przeznaczone dla galanteryj zbytkownych mieściło zwykle jakiś brąz , porcelanową wazę , całą zastawę buduarowego stolika , dokoła których ustawiały się albumy , lichtarze , portmonety , wachlarze , w towarzystwie lasek , parasoli i niezliczonej ilości drobnych , a eleganckich przedmiotów . W lewym znowu oknie , napełnionym okazami krawatów , rękawiczek , kaloszy i perfum , miejsce środkowe zajmowały zabawki , najczęściej poruszające się . Namiętnie ucałował jej rękę , której mu nie broniła , potem odszedł do okna i coś zdjął z szyi . Wokulskiemu wyjaśniła się twarz . Chodził tam i na powrót po ulicy naprzeciw kościoła nie mogąc od niego oczu oderwać . — Więc i cóż ? … — pytam . — W każdym razie kupiec … O paręset kroków dalej druga podobna brama , a między nimi szeroka ulica , ciągnąca się na prawo i lewo . Ruch nagle potęguje się ; tędy bowiem przejeżdżają aż trzy gatunki omnibusów i tramwaje . Akurat weszliśmy do mieszkania Szumana i doktór kazał podać samowar . Przyszli mu na myśl kelnerzy różnych restauracyj , markierzy bilardów i szwajcarzy hotelowi , od których również bardzo rozmaitymi sposobami wydobywał pieniądze . Ale żaden z nich nie wydał mu się tak wstrętnym i godnym pogardy jak Wokulski . — Zapewne tonem osoby chorej na nerwy . Za to nie możesz mieć do niej żalu . — Rozumiemy się , panie Wokulski . Wyznam ci , że jeszcze przed pięcioma minutami podejrzewałem cię , sam nie wiem o co , bo interesa twoje są czyste . Ale w tej chwili , wierz mi , masz we mnie tylko człowieka życzliwego i … sprzymierzeńca … — A ile płacą za lokal ? Po trzecie — mały Lulu jeszcze w tym roku zostanie cesarzem Francuzów pod imieniem Napoleona IV , zbije Niemców na bryndzę i zrobi sprawiedliwość na całym świecie , co mi jeszcze przepowiadał śp. mój ojciec . — Powiem , jaśnie panie , tylko on nie zrozumie — odpowiedział zadowolony lokaj , a wpadłszy do szwajcara rzekł : Potem wzięto od niego paszport , potem zjadł śniadanie , kupił nowy bilet , kazał przenieść rzeczy do innego pociągu i ruszyli dalej . Nowa stacja , nowa zmiana pociągów , nowa jazda … Wagon drżał i turkotał , lokomotywa co pewien czas świstała , zatrzymywała się … Do przedziału zaczęli siadać ludzie mówiący po niemiecku , dwoje , troje … Potem całkiem zniknęli ludzie mówiący po polsku i wagon napełnił się samymi Niemcami . — Bardzo mi to pochlebia — odpowiedziała , lekko rumieniąc się , panna Izabela — ale jestem pewna , że prędko znudzi pana mój wykład . Bo dla mnie nie zawsze las jest piękny , czasem bywa okropny . Gdybym tu była sama , z pewnością nie widziałabym ulic , kościołów i buduarów . Kiedy jestem sama , las mnie przeraża . Przestaje być dekoracją , a zaczyna być czymś , czego nie rozumiem i czego się boję . Głosy ptaków są jakieś dzikie , czasem podobne do nagłego krzyku boleści , a czasem do śmiechu ze mnie , że weszłam między potwory … Wtedy każde drzewo wydaje mi się istotą żywą , która chce mnie owinąć gałęźmi i udusić ; każde ziele w zdradziecki sposób oplątuje mi nogi , ażeby mnie już stąd nie wypuścić … A wszystkiemu temu winien kuzynek Ochocki , który tłomaczył mi , że natura nie jest stworzona dla człowieka … Według jego teorii wszystko żyje i wszystko żyje dla siebie … — Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki . — Siądź , proszę cię — rzekła prezesowa wskazując mu krzesło obok . — Stanisław ci na imię , tak ? … A , z którychże to Wokulskich ? … Doktór siedział przy lampie z zieloną umbrelką i pilnie przeglądał stos papierów . — Karierę zrobił ! — mówił gruby głos . — Za młodu wysługiwał się takim jak my , a ku starości chce mu się fagasować wielkim panom . Albo ta dziewczyna , która pisała do niego od magdalenek : „ Przypomniałam sobie jedną modlitwę z dziecinnych czasów , ażeby modlić się za pana … ” . Już postawiłem nogę na stopniu fury , kiedy ten sam Żydek odciągnął mnie drugi raz na stronę . Dość było jednego kieliszka wina , ażeby Jan Mincel zaczął bić pięściami w stół albo w plecy swoich sąsiadów i wrzeszczeć : — A obowiązki ? … Znowu łzy jej błysnęły , ale opanowała się . Tymczasem Helunia zrobiła dyg przed Wokulskim , a następnie przypatrzywszy mu się wielkimi oczyma , nagle schwyciła go za szyję i ucałowała w same usta . — Więc jesteśmy zwyciężeni ! … — szepnęła panna Izabela . — Idź do mego mieszkania — rzekł Wokulski do woźnego — i każ zaprząc konie . Niech zajedzie przed sklep . „ Chwała Bogu ! — myślał pan Ignacy . — Jeżeli Łęcki weźmie sto dwadzieścia tysięcy za swój dom , to znaczy , że Stach nie zapłaci za niego dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . ” Rok ! Wokulski wstrząsnął się . Zdawało mu się , że w końcu drogi nazwanej rokiem widzi tylko niezmierną otchłań , która pochłania wszystko , ale nie mieści w sobie nic … — Przy Częstochowie , panie . Wokulski zdumiewał się coraz więcej . — I na to zgoda — rzekł pan Tomasz tonem wielkiej serdeczności . — Wszystkie zaś zyski — dodał z lekkim akcentem — wszystkie zyski wyższe nad dwadzieścia procent , proszę cię , ażebyś nie dawał mi ich do ręki , choćbym … błagał , rozumiesz ? … ale żebyś dołączał do kapitału . Niech rośnie , prawda ? … „ Czy mi to nie zapowiada , że on będzie miał sławę Kopernika , a ja — szczęście ? … A budujże sobie machiny latające , tylko zostaw mi swoją kuzynkę ! … — Cóż znowu za przesądy ? … — opamiętał się po chwili . — Ja i przesądy ! … ” „ Jednakże Pan Bóg jest łaskawy — myślała — gdy ocalił człowieka , który może się nam przydać . Ojciec tak liczy na niego , a i ja nabieram ufności . O ileż mniej w życiu doznałabym zawodów mając rozumnego i energicznego przyjaciela . ” — Kto ? Panna Izabela zerwała się z fotelu . W rezultacie pan Ignacy spóźnił się o czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczoną głową przekradł się do kantorka . Zdawało mu się , że każdy z „ panów ” ( a jak na złość wszyscy przyszli dziś na czas ! ) , że każdy z najwyższą wzgardą patrzy na jego podsiniałe oczy , ziemistą cerę i lekko drżące ręce . Wolałbym rwać ząb aniżeli usłyszeć to pytanie . Więc Szuman miał rację : Stach gryzie się , że go książę na bal nie zaprosił ! — I naturalnie , przegrał pan ? … — A może , czy nie sądzi pan , byłyby lepsze spinki w formie podków ? — pytał Mraczewskiego . — No — rzekłem — chłopi są także ludźmi , panie … — Nie upieram się przy marszałku , więc baron … — Kochany … kochany jesteś … — mówił pan Tomasz , mocno ściskając go za rękę i z wdzięcznością spoglądając na niego zaczerwienionymi oczyma . — Nie przywykłem do podobnej troskliwości , ponieważ Belcia nie zna się na tych rzeczach . — Pamiętaj ! … Wszystko pamiętaj … — Nie . To , czego doznaję w tej chwili , nie jest uprzedzeniem , ale raczej jasnowidzeniem . Nawet nie domyślasz się , jak ja dawno znam tego człowieka , a raczej — od jak dawna on mnie prześladuje . Teraz dopiero przypominam sobie , że przed rokiem nie było przedstawienia w teatrze , nie było koncertu , odczytu , na którym bym go nie spotkała , i dopiero dziś ta … bezmyślna figura wydaje mi się straszną … — Jak setki i tysiące innych ! Piękna , rozpieszczona , ale bez duszy . Dla niej Wokulski tyle wart , o ile ma pieniądze i znaczenie : jest dobry na męża , naturalnie , w braku lepszego . Ale na kochanków to już ona wybierze sobie takich , którzy do niej więcej pasują . — Jeżeli pani baronowa coś zaryzykuje , możemy nie dopuścić nawet do siedemdziesięciu tysięcy rubli . — Nie znam go … Zaledwie raz był u nas … Zresztą , czy wypada mi wtrącać się do podobnych rzeczy ? — Ano pisze mi teraz z Lyonu , że Ludwik Stawski żyje i mieszka w Algierze , tylko pod nazwiskiem Ernesta Waltera . Podobno handluje winem . Przed rokiem ktoś go widział . O jedynastej Wokulski wyszedł na ulicę z zamiarem udania się do adwokata . Książę i Wokulski powstali . Zatrzymał się . Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu . Wokulski przyznał w duchu , że tak chudego i tak małego człowieka jeszcze w życiu nie widział . Zauważył przy tym , że dżokej ogląda go jak konia : ode łba do pęcin , i wykonywa krzywymi nogami ruchy , jakby miał zamiar wsiąść i przejechać się na nim . Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu , zręczny , śniady , z małymi faworytami i wąsikami , i bardzo nieznaczną łysiną . Miał fizjognomię na pół wesołą , na pół drwiącą i od razu zawołał : Wyjąwszy turkotu dorożek , w sali jest dosyć cicho . Komornicy milczą , zatopieni w swoich aktach , licytanci również milczą , zapatrzeni w komorników ; reszta zaś publiczności , zebrana w cywilnej połowie izby i podzielona na grupy , wprawdzie szemrze , ale po cichu . Nie mają interesu , ażeby ich słyszano . — Niezgorsi . Usiadła na brzegu aksamitnego sprzętu , jeszcze mocniej zawstydzona . Powieki szybko zamykały się jej i otwierały ; patrzyła w ziemię , a na rzęsach jej błysnęły krople łez . Inaczej wyglądała przed dwoma miesiącami . — Tak . — Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat . Na szczęście , jeden z kolegów ( odziany również we frak ze srebrnym znaczkiem ) wywołuje go z sali ; w minutę zaś później zbliża się do pana Łęckiego jegomość w szafirowych okularach , z miną zakrystiana , i mówi : — Jest list od księcia ! … — zawołał . — Cóżeś stanął ? Nakryj głowę … — rzekł Wokulski . Ostatnie zdania Miler wypowiedział zniżonym głosem i cofnął się na korytarz . — Byłeś nim zawsze i aż zanadto — oburzył się pan Ignacy — i przekonasz się , że dla ciebie ludzie takimi nie będą . W początkach maja pierwszy raz przyszedł do Stacha z prośbą . Był bardziej skurczony i miał czerwieńsze oczy niż zwykle . — Ależ , ciociu , marszałek jest obrzydliwy . Jemu nie żony trzeba , ale niańki , która by mu ocierała usta . — Będziesz się pan śmiał — ciągnie pan Tomasz — z tego , co powiem ( bo wy lubicie żartować z przeczuć i snów ) , a jednak dziś śniło mi się , że mój dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy … Mówię to panu przed licytacją , uważasz ? … Za parę godzin przekonasz się , że nie należy śmiać się ze snów … Są rzeczy na niebie i ziemi … Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się , skąd mu się biorą takie żakowskie myśli . Przecież panna Izabela ma prawo jechać , kiedy chce , gdzie chce i z kim jej się podoba … Odtąd po parę razy na dzień jeździł do maneżu , karmił klacz cukrem i pieścił się z nią . Czuł , że w jego realnym umyśle zaczyna kiełkować coś jakby przesąd . Uważał to za dobrą wróżbę , gdy klacz witała go wesoło , lecz gdy była smutna , niepokój poruszał mu serce . Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ” Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko . — Niech pani siądzie , panno Mario — odezwał się wskazując jej krzesło . Już to Stach w przyjmowaniu teoryj pana Leona był bardzo ostrożny ; ale młody chłopak umiał wszystkich przekonywać jak Demostenes . Mimo to legł na barłogu . Ogień na kominie wygasał . Dopiliśmy wódkę i położyliśmy się rzędem z pistoletami w garści . W szczelinach chaty wiatr jęczał , jakby całe Węgry płakały , a nas zmorzył sen . Śniło mi się , że jestem małym chłopcem i że jest Boże Narodzenie . Na stole płonie choinka , przybrana tak ubogo , jak my byliśmy ubodzy , a dokoła : mój ojciec , ciotka , pan Raczek i pan Domański śpiewają fałszywymi głosami kolędę : Nagle zerwała się z kanapy . — Mogę służyć pięcioma — odparł Wokulski sięgając do kieszeni . „ Na północy jest chłodniej — myślał — świat roślinny i zwierzęcy jest mniej obfity , a więc o żywność dla człowieka trudniej . Nie dość na tym : ten sam człowiek musi jeszcze wkładać mnóstwo pracy w budowę ciepłych mieszkań i przygotowanie ciepłej odzieży . Francuz w porównaniu z mieszkańcem północy ma więcej wolnych sił i czasu , a nie potrzebując zużywać ich na zaspokojenie potrzeb materialnych obraca je na twórczość duchową . Poczciwy radca był już po szóstym kuflu , więc zaczyna się śmiać i mówi : — Cóż robił ? Et te ravir un doux baiser ! Naturalnie , że będę zaglądał … Czy uda mi się moja kombinacja ze Stachem ? Bóg raczy wiedzieć . Tam gdzie serce wchodzi w grę , na nic wszelkie rachuby . Ale spróbuję rozwiązać ręce kobiecie , a i to coś znaczy . — Tak . I jak dziś Józio , tak on wówczas podawał mi piwo , zrazy nelsońskie … „ Nie wiedziałem , że tak trudno dostać się na licytację ! … ” — wzdycha pan Ignacy . — Niemiły człowiek — odpowiedziała z ożywieniem . — Teraz przypominam go sobie … Będąc we wtorek w sklepie zapytałam go o cenę wachlarza . Trzeba było widzieć , jak spojrzał na mnie ! … Nie odpowiedział nic , tylko wyciągnął swoją ogromną czerwoną rękę do subiekta ( nawet dość eleganckiego chłopca ) i mruknął głosem , w którym czuć było gniew : panie Morawski czy Mraczewski ( bo nie pamiętam ) , pani zapytuje o cenę wachlarza . A … nieciekawego znalazł papo wspólnika ! … — śmiała się panna Izabela . To była jedna droga . Na końcu bowiem drugiej widział cel realny i jasno określony — pannę Izabelę . Usiadłem mu przy nogach i rzekłem : — Leci jak burza i sypie iskry ? … Geist nie spuszczał z niego oka , lecz stopniowo uspakajał się . W końcu odezwał się : — Ale czy mógłby pan robić więcej urodziwszy się kimś innym ? — spytała panna Izabela . — Mój kuzyn Ochocki jest przyrodnikiem i demokratą , jak pan , a mimo to wierzy w dobre i złe rasy , tak samo jak książę . On również przytaczał pana jako dowód dziedziczności . „ Wokulski — mówił — od losu ma powodzenie , ale tęgość ducha ma od rasy . ” Kiedy Wokulski spojrzał na zegarek , było dopiero wpół do czwartej . — Rozum … rozumie się … Szepnęła słówko , takie … nieduże słóweczko i … dostałem trzysta rubli więcej na rok … Żabcia ze starym wszystko zrobi , co się jej podoba … — Trzysta rubli — odpowiedział rządca . — To , panie , jakbyśmy z ołtarza zdejmowali … Wśród tłumu zbudził się szalony zapał dla Wokulskiego . Jeszcze żaden wyścig tak nie rozruszał widzów : cieszono się , że warszawski kupiec pobił dwu hrabiów . — Napluj mi acan w balię , to ci dam ! … — wołała ciotka . — Ach , moje dziecko , że też nie przekonałaś się jeszcze o niepraktyczności ojca . On może wyobrażać sobie , że dom wart był miliony , a ja swoją drogą wiem od ludzi kompetentnych , że co najwyżej wart jest siedemdziesiąt parę tysięcy . Przecież co dzień od kilku dni sprzedają się kamienice z licytacji , wiadomo , jakie są i co za nie płacą . Zresztą nie ma o czym mówić ; ojciec niech wyobraża sobie , że go oszukano , a ty , Belu , módl się za zdrowie tego Żyda , który dał wam dziewięćdziesiąt tysięcy … Ale a propos : wiesz , że Kazio Starski wrócił ? … — Z tym wszystkim — wtrąciłem — widzę w jego postępowaniu wiele sprzeczności … Prezesowej zaczęły drżeć ręce . Otworzyła mały flakonik i powąchała go . Zasław , niegdyś miasteczko , dziś licha osada , stoi w nizinie otoczonej mokrymi łąkami . Oprócz kościoła i dawnego ratusza wszystkie budowle są parterowe , drewniane i stare . Na środku rynku , a raczej placu pełnego ostów i jam , wznosi się piętrowa kupa śmieci i studnia pod dziurawym dachem opartym na czterech zgniłych słupach . Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla … Panna Izabela wzruszyła ramionami . — Przegrasz ją , kuzynko , nawet w tych punktach , w których liczysz na najzupełniejsze zwycięstwo — odpowiedział uroczyście Ochocki . — A cóż by mi dał powrót ? … Zresztą — nie mogłem . — O , panią Wąsowską rekomenduję panu — mówił baron . — Brylant , nie kobieta , a jaka oryginalna ! … Ani myśli iść drugi raz za mąż , choć lubi pasjami , ażeby ją otaczano . Trudno jej , panie , nie uwielbiać , a uwielbiać rzecz niebezpieczna . Starskiemu płaci dzisiaj za wszystkie jego bałamuctwa . Pan zna Starskiego ? — Jeżeli w historii odegrały jakąś rolę małżeństwa , to bynajmniej nie te ze skłonności , ale te z rozsądku . Co wiedzielibyśmy dziś o Jadwidze albo o Marii Leszczyńskiej , gdyby panie te nie umiały zdecydować się na rozsądny wybór ? Czym byłby Stefan Batory albo Napoleon I , gdyby nie pożenili się z kobietami mającymi wpływy ? Małżeństwo jest zbyt doniosłym aktem , ażeby przystępując do niego można było radzić się tylko serca . To nie jest poetyczny związek dwu dusz , to jest ważny wypadek dla mnóstwa osób i interesów . Niech ja dziś ożenię się z pokojówką , choćby z guwernantką , a już jutro będę zgubiony w mojej sferze . Nikt mnie nie zapyta : jaka była temperatura moich uczuć ? ale — jakie mam dochody na utrzymanie domu i kogo wprowadzam do rodziny ? — Żartuj z wojny — odpowiada Staś . — Cały ten hałas uspokoi się za parę miesięcy , a my tymczasem zdystansujemy wszystkich współzawodników . Dżokej podniósł dwa palce do żółto-niebieskiej czapki , a wyjąwszy drugą ręką cygaro z ust plunął przez zęby . — Co pan wiesz ? Wtedy zdało się jej , że z wyżyn szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej otchłani Wulkana , gdzie cyklopowie kują pioruny mogące zdruzgotać sam Olimp . Przyszły jej na myśl legendy o zbuntowanych olbrzymach , o końcu tego pięknego świata , w którym przebywała , i pierwszy raz w życiu ją , boginię , przed którą gięli się marszałkowie i senatorzy , zdjęła trwoga . — Upadam do nóg ! … — szepnął marszałek . — Tymczasem dopiero zapowiedź ich … Powiedz mi pan jednak — ciągnął Wokulski — co byś sądził , gdyby Geist pokazał ci metal pod każdym względem przypominający stal , lecz dwa lub trzy razy lżejszy od wody ? … Gdybyś podobny materiał oglądał na własne oczy , dotykał go własnymi rękoma ? … Lecz przez resztę dnia zapadał w apatię . Prawie nie jadł , tylko wypijał mnóstwo herbaty , nie zajmował się interesami , nie był na kwartalnym posiedzeniu spółki , nic nie czytał , a nawet nie myślał . Zdawało mu się , że potęga , której nie umiałby nazwać , wyrzuciła go poza obręb wszelkich spraw , nadziei , pragnień i że jego życie , podobne dziś do martwego ciężaru , toczy się wśród pustki . — Ja się cugów nie boję — odparła szanowna dama — a mam w tym wielką przyjemność . Bo imaginuj sobie pan , co Helunia odkryła . Czasami okna bywają w takim porządku oświetlone , że układa się z nich jakby abecadło … Heluniu ! — zwróciła się do dziecka — a nie ma tam jakiej literki ? … — Ma być w tych dniach licytowany dom pana Łęckiego … Toteż kiedy książę w oznaczonym terminie przyszedł do pana Łęckiego , nie omieszkał jednocześnie zobaczyć się z panną Izabelą . W znaczący sposób uścisnął ją i powiedział te zagadkowe słowa : Jednakże nawet za ten drobny objaw życzliwości panna Izabela robiła sobie w duchu wymówki : — Ja ? … Kto to powiedział ? … — Potrzebujesz pieniędzy ? A ja za czym goniłem ? Naprzód za perpetuum mobile i kierowaniem balonami , potem za zdobyciem stanowiska , do którego nie dopuszczali mnie moi właśni sprzymierzeńcy , nareszcie za kobietą , do której prawie nie wolno mi się zbliżyć . A zawsze albo poświęcałem się , albo ulegałem ideom wytworzonym przez klasy , które chciały mnie zrobić swoim sługą i niewolnikiem . ” Ach , mogłaby pani spełnić uczynek miłosierny i jednym słowem zakończyć — nie wiem … moje cierpienia czy przywidzenia … Wszak zna pani to zdanie , że najgorsza pewność jest lepsza od niepewności … — Może panowie będą łaskawi częściej … — dodała pani Misiewiczowa . — I widziałeś , że ma obie nogi na lewym boku ? — Z rządcą ? … jakiś pan ? — mówiła niewidzialna dama . — Może to Ludwiczek , bo akurat śnił mi się … — To my , kuzynko , będziemy trzymać się razem — odezwał się Ochocki do panny Izabeli . — Ale w takim razie musi pani siąść przy koźle , bo ja powożę . — Daje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ! … — zdziwił się adwokat ( jest to bardzo znakomity człowiek ) . — Ależ , drogi panie Rzecki , teraz kamienice idą w górę , a nawet na przyszły rok wybudują ze dwieście nowych domów … W tych warunkach , drogi panie Rzecki , jeżeli sprzedamy im nasz dom za sto tysięcy rubli , zrobimy im łaskę … Pani baronowa bardzo pali się do tej kamienicy ( jeżeli podobnego wyrażenia wolno używać o damach tak dystyngowanych ) i możemy wyciągnąć z niej nierównie większą sumę , drogi panie Rzecki . — Albo … nie wrócę . W renomowanej jadłodajni , gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele składów bielizny i składów win , fabrykanci powozów i kapeluszy , poważni ojcowie rodzin , utrzymujący się z własnych funduszów , i posiadacze kamienic bez zajęcia , równie dużo mówiono o uzbrojeniach Anglii , jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski . Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad butelkami z ciemnego szkła obywatele tej dzielnicy , jedni zakładali się o wygranę lub przegranę Anglii , drudzy o bankructwo Wokulskiego ; jedni nazywali geniuszem Bismarcka , drudzy — awanturnikiem Wokulskiego ; jedni krytykowali postępowanie prezydenta MacMahona , inni twierdzili , że Wokulski jest zdecydowanym wariatem , jeżeli nie czymś gorszym … Otworzył list , zaczął go czytać i ze śmiechem podał pannie Izabeli . — Więc już tak ? … — mruknął . — Dobrze . Będę twoim sekundantem . Masz rozbić łeb , rozbij go przy mnie ; może ci co pomogę … Wtedy przekonał się , że między jego znajomymi nie ma człowieka , który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich . Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość . „ Podły ! podły ! … — szeptała . — Jak on śmiał … ” Nareszcie i Rzecki opuszcza salę , w której odbywa się inna licytacja i gromadzi się nowa publiczność . Pan Ignacy z wolna schodzi ze schodów i myśli : Teraz panna Izabela spostrzega ojca , który siedzi przy niej i z uwagą ogląda sobie paznokcie , od czasu do czasu rzucając okiem na krajobraz . Powóz ciągle stoi na krawędzi pierścienia niby bez ruchu , a tylko wizerunek słońca , odbitego w lakierowanym skrzydle , wolno posuwa się ku tyłowi . Ten pozorny spoczynek czy też utajony ruch w wysokim stopniu drażni pannę Izabelę . „ Czy my jedziemy , czy stoimy ? ” — pyta ojca . Ale ojciec nie odpowiada nic , jakby jej nie widział ; ogląda swoje piękne paznokcie i czasami rzuca okiem na okolicę … — Dystyngowany człowiek , ale nieprzyjemny — mówił baron — antypatia mojej narzeczonej . Tak działa jej na nerwy , że biedaczka traci humor w jego towarzystwie . I nie dziwię się , bo to są wprost przeciwne natury : ona poważna — on letkiewicz , ona uczuciowa , nawet sentymentalna — on cynik . — Nie ma — ciągnęła prezesowa widząc jego zakłopotanie . — Nie tobie dziwię się , moje dziecko , żeś o nagrobku nie pamiętał , ale sobie wyrzucam , żem zapomniała o człowieku . W teatrze trafił się panu Ignacemu cały szereg niespodzianek . Otóż po wizycie tego adwokata tknęło mnie złe przeczucie . Postanowiłem dziś jeszcze odwiedzić panią Stawską i ostrzec ją , ażeby się miała na baczności przed baronową . Nade wszystko zaś , ażeby jak najrzadziej siadała w oknie . Pan Ignacy otworzył i czytał : — Jaki dziwny kolor tych kamieni — odezwała się panna Izabela patrząc na kawały wapienia poplamionego brunatnymi piętnami . Węgiełek odetchnął . — Przede wszystkim nie jestem * Siuzę * … „ Alboż nie powiedziałem jej , że jestem dla nich wiernym sługą … jak pies ! … A jeżeli młoda dziewczyna może pokochać takiego dziada , to dlaczegóż by mnie nie miała pokochać tamta ? … ” — Ach , ciociu … Więc mam wahać się pomiędzy sprzedaniem siebie i serwisu ? … Bo na to , ażeby zabierano nam meble , nigdy nie pozwolę … Ach , ta Krzeszowska … to wykupywanie weksli … co za ohyda ! — Wszyscy , począwszy od gospodarza , który każe mi płacić siedemset rubli … I nie mam nawet prawa skarżyć się o to na kogokolwiek . Los to robi . Jakimiż bo on dziwnymi drogami prowadził mnie do pani ! Ile klęsk musiało spaść na ogół , zanim ja , ubogi chłopak , mogłem zdobyć ukształcenie , które mi dziś pozwala mówić z panią . Jaki traf popchnął mnie do teatru , gdzie pierwszy raz zobaczyłem panią . A na majątek , który posiadam , czy może nie złożył się szereg cudów ? … — Zła , boś ją sama panna zepsuła . Im tylko pozwolić , to by zaraz człowiekowi kołki na łbie ciosali … Z baronem będziesz panna miała lżej , bo to koneser … Ale ubrać się panna musisz inaczej , nie tak po tercjarsku . My nie lubimy zakonnic . Prawie w tydzień po koncercie , kiedy bez światła siedziała w swoim pokoju , przed oczyma jej stanęła dawno zapomniana wizja . Zdawało jej się , że w towarzystwie ojca zjeżdża powozem z jakiejś góry w dolinę napełnioną chmurami dymów i pary . Spomiędzy chmur wysunęła się olbrzymia ręka trzymająca kartę , na którą pan Tomasz patrzył z niespokojną ciekawością . „ Z kim ojciec gra ? … ” — pomyślała . W tej chwili wionął wiatr i z tumanów ukazała się twarz Wokulskiego , także w olbrzymich rozmiarach . — O kradzież lalki ! … „ Ma prawo , ma wszelkie prawo ! … — mruczał uśmiechając się . — Ale też wybór , czy może nawet wybory … Ehej , jakieżem ja podłe bydlę ; a Geist uważa mnie za człowieka … ” — Posłuchaj . Gdyby mi się ziemia rozstąpiła pod nogami … rozumiesz ? … Gdyby mi niebo miało zawalić się na łeb — nie cofnę się , rozumiesz ? … Za takie szczęście oddam życie … Dla osób posilających się w tej co radca jadłodajni , dla jej właściciela , subiektów i chłopców przyczyny klęsk mających paść na S. Wokulskiego i jego sklep galanteryjny były tak jasne , jak gazowe płomyki oświetlające zakład . Przyczyny te tkwiły w niespokojnym charakterze , w awanturniczym życiu , zresztą w najświeższym postępku człowieka , który mając w ręku pewny kawałek chleba i możność uczęszczania do tej oto tak przyzwoitej restauracji , dobrowolnie wyrzekł się restauracji , sklep zostawił na Opatrzności boskiej , a sam z całą gotówką odziedziczoną po żonie pojechał na turecką wojnę robić majątek . — A wiesz , doktór , co się stało ze Stachem ? Zobaczywszy pannę Izabelę hrabina pochwyciła ją w objęcia . — Sądziłabym , że nie ma ani śladu podobieństwa . Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w magazynach . Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem , w czasie obiadu i po obiedzie . Potem jechano na koncert lub do teatru , ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat , gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują , ale za to wciąż gadają sami do siebie — gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek , zabity przez męża w piątym akcie , na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie , ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące . Po wyjściu z teatru znowu zbierano się w salonach , gdzie służba roznosiła zimne i gorące napoje , najęci artyści śpiewali , młode mężatki słuchały opowiadań porąbanego kapitana o murzyńskiej księżniczce , panny rozmawiały z poetami o powinowactwie dusz , starsi panowie wykładali inżynierom swoje poglądy na inżynierię , a damy w średnim wieku półsłówkami i spojrzeniami walczyły między sobą o podróżnika , który jadł ludzkie mięso . Potem zasiadano do kolacji , gdzie usta jadły , żołądki trawiły , a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych . A potem — rozjeżdżano się , ażeby w śnie rzeczywistym nabrać sił do snu życia . — Co to jest ? … — zapytała panny Florentyny . Wydobył z kieszeni dwa arkusze i jeden z nich podał Krzeszowskiemu . Baron rzucił okiem i zawołał : — Pan dobrze jeździ konno ? — zapytała Wokulskiego pani Wąsowska . We wszystkich tych filantropijnych zajęciach panna Izabela przyjmowała czynny udział . Bywała na koncertach , zajmowała się wręczeniem bukietu uczonemu krakowianinowi , występowała w żywym obrazie w roli anioła litości i grała w sztuce Musseta Nie igra się z miłością . Panowie Niwiński , Malborg , Rydzewski i Pieczarkowski prawie zasypali ją bukietami , a pan Szastalski zwierzył się kilku damom , że prawdopodobnie w tym jeszcze roku będzie musiał odebrać sobie życie . Pan Tomasz uścisnął mu rękę . Wziął swoją bobrową czapkę i kiwnąwszy mi głową , wyszedł . Zawsze dziwak . — Tek . — Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego … — A tamci co robią ? Wszystkie te potwory siadały mu na plecach , chwytały go za surdut , za rękawy , ale żaden nie śmiał go skrzywdzić . Bo widzieli , że się kowal nie boi , zaś przed nie bojącym się złe umyka jak cień przed człowiekiem . „ Zginiesz tu , kowalu ! … ” — wołały strachy , ale on tylko ściskał siekierę w garści i przepraszam … tak im odpowiadał , że wstyd państwu powtórzyć … — Niech pani przyjmie to ode mnie — rzekł i podał jej złoty medalion z łańcuszkiem . Tak pamięć o mnie : im dalej ucieka , — Tak . — Panie — ciągnęła dalej rozdrażniona dama — jestem Krzeszowska , a ten pan jest moim mężem . Długi jego obchodzą mnie , ponieważ on zagarnął mój majątek , o który w tej chwili toczy się między nami proces … — Zaczekaj pan — przerwał radca . — Przerzucił się , ale nie do galanterii , tylko do Szkoły Przygotowawczej , a potem do Szkoły Głównej , rozumie pan ? … Zachciało mu się być uczonym ! … Między sosnami od czasu do czasu błysnął czerwony stanik pani Wąsowskiej albo biała okrywka panny Eweliny . W jednym miejscu rozwidlała się droga i Wokulski chciał skręcić , ale panna Izabela zatrzymała go … — To było chwilowe — rzekł . — Doznałem zawrotu w balonie … Dostrzegł też mimochodem , że w gronie zebranych woźniców służba wielkich panów zachowywała się w sposób pełen godności , bankierscy chcieli rej wodzić , za co im wymyślano , a dorożkarze byli najrezolutniejsi . Furmani zaś powozów najętych trzymali się blisko siebie , gardzący resztą i przez nią pogardzani . — Nie umie powozić nawet parą koni , a rwie się do czwórki . Już wolałam go , kiedy sobie po całych dniach łapał ryby . Panna Izabela roześmiała się . — Powariowali z tym teatrem ! — zawołał . — Może jeszcze i mnie tam wyciągną ? … No , ale to ze mną sprawa ! … — Ja też dziś nic nie żądam . Pytam się tylko , czy nie uważa pani za obrazę dla siebie tego , że ja myślę o pani , nic — tylko myślę . Znam opinię klasy , wśród której wychowała się pani , o takich ludziach jak ja i wiem , że to , co mówię w tej chwili , nazwać można zuchwalstwem . Niech mi więc pani powie wprost : a jeżeli aż taka istnieje między nami różnica , nie będę się już dłużej starał o względy pani … Wyjadę dziś lub jutro bez cienia pretensji , owszem , zupełnie wyleczony . — Herr Gott ! — Panie Boże ! — zawołał stary podoficer — jak nasi strzelają … Bem komenderuje czy diabeł … Wokulski słuchając gawędy barona oglądał się po okolicy , która powoli zmieniała fizjognomię . W pół godziny za stacją ukazały się na widnokręgu lasy , bliżej wzgórza ; droga wiła się między nimi , wbiegała na ich szczyty lub spadała na dół . — Niech ją diabli porwą ! — zawołałem domyślając się , że mówi o autorce listu . — Ja , według niej , osiwiałem w rozpuście ! … Ja kradnę ! … Ja romansuję ! … Przeklęta jędza . — Podobno jakiś kupiec z Rosji … — mówi , lecz czuć , że mówi nieprawdę . — Znam tego Litwina , nazywa się baronowa Krzeszowska … — Phi … — Cóż to za ofiara ? — zawołał Rzecki . — Spłacicie nas panie w ciągu paru lat , i basta . Jakże pani sądzi ? … — zapytał pani Stawskiej . — Ot , widzisz — rzekła hrabina — to jest najwyższa arystokracja . Zamiast siedzieć w salonie , uciekli tutaj dokazywać . Mraczewski osłupiał . Uśmiech Jumarta przerodził się w jakiś ironiczny grymas . — Brawo ! … — Przecież nie mówię nic złego … Mówię tylko , że mam szczęście do … — Więc według pana nie ma rady ? — spytał baron . Za młodu mówiono jej powszechnie , że panna ładna i dobra , choćby nie miała majątku , może jednak wyjść za mąż . Była dobrą i ładną , lecz za mąż nie wyszła . Później mówiono również powszechnie , że wykształcona nauczycielka zdobywa sobie miłość pupilów i szacunek ich rodziców . Była wykształconą , nawet zamiłowaną nauczycielką , lecz mimo to pupilki jej dokuczały , a ich rodzice drwili z niej od pierwszego śniadania do kolacji . Potem czytała dużo romansów , w których powszechnie dowodzono , że zakochani książęta , hrabiowie i baronowie są ludźmi szlachetnymi , którzy w zamian za serce mają zwyczaj oddawać ubogim nauczycielkom rękę . Jakoż oddała serce młodemu i szlachetnemu hrabiemu , lecz nie pozyskała jego ręki . — Przepraszam , ale … Dlaczego pan radca nazywa Wokulskiego wariatem ? … Może mogę służyć cygarkiem … Ja trochę znam Wokulskiego . Zawsze wydawał mi się człowiekiem skrytym i dumnym . W kupcu skrytość jest wielką zaletą , duma wadą . Ale żeby Wokulski zdradzał skłonności do wariacji , tegom nie spostrzegł . „ To darmo — szeptał mu głos ukryty na samym dnie duszy — to darmo ! … Stach wklepał się w grubą awanturę … I z pewnością w polityczną awanturę , bo taki człowiek jak on nie wariowałby dla kobiety , choćby nawet była nią sama — panna … Ach , do diabła ! omyliłem się … Wyrzeka się , gardzi dziesięcioma tysiącami rubli , on , który osiem lat temu musiał pożyczać ode mnie po dziesięć rubli na miesiąc , ażeby za to wykarmić się jak nędzarz … A teraz rzuca w błoto dziesięć tysięcy rubli , pakuje w kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , robi aktorom prezenta po kilkadziesiąt rubli … Jak mi Bóg miły , nic nie rozumiem ! I to niby jest pozytywista , człowiek realnie myślący … Mnie nazywają starym romantykiem , ale przecież takich głupstw nie robiłbym … No , chociaż jeżeli zabrnął w politykę … ” Wokulski słuchał z uwagą , Suzin znowu westchnął i ciągnął dalej : — Świnia ! … gdzie ty idziesz ? … — Ależ my ustąpimy ! — zawołała staruszka . „ Wystawa … Notre – Dame … Hale Centralne … Plac Bastylii … Magdalena … Ścieki … No , dajcie mi spokój ! ” — mówił . — Wyobraź sobie — rzekł do Wokulskiego — musimy jechać do Krakowa . Hortensja jest chora , chce widzieć Belę ( zdaje się , że chodzi o zapis ) , no , a zapewne rada by poznać ciebie … Możesz jechać z nami ? … — Ile ? W parę dni , około dziesiątej rano , Wokulski odebrał dwa listy : jeden od pani Meliton , drugi od książęcego adwokata . Pan Patkiewicz tym razem udał człowieka , który ma bielmo na lewym oku i lewą część twarzy sparaliżowaną ; pan Maleski zaś pogrążył się w głębokim zamyśleniu . — Owszem , jest , ale taką rolę w społeczeństwie odgrywają kobiety . Im natura dała tkliwsze serca , ruchliwszą wyobraźnię , subtelniejsze zmysły , i one to , nie zaś arystokracja , utrzymują w życiu codziennym wykwintność , w obyczajach łagodność , a nawet umieją budzić w nas najwznioślejsze uczucia . Tą lampą , której blaski ozłacają drogę cywilizacji , jest kobieta . Ona też bywa niewidzialną sprężyną czynów wymagających niezwykłego natężenia sił … — Wysłuchaj mnie , panie sędzio ! — zaczęła deklamować pani baronowa wysunąwszy nogę naprzód . — Po zmarłym dziecku została mi , jako najdroższa pamiątka , lalka , która bardzo podobała się tej oto pani — wskazała na Stawską — i jej córce … — Myślę , ojcze , że należałoby tego pana zaprosić kiedy na obiad … Chciałabym go poznać bliżej . — To nic , wojny nie będzie . Zresztą — westchnął pan Ignacy — co nas obchodzi wojna , w której nie przyjmie udziału Bonaparte . Kiwnąłem na przejeżdżające sanki i w parę minut wysiadłem niedaleko domu , w którym mieszka książę . — Spodziewam się , panie Mraczewski … — odparłem surowo . — Zaglądałeś , baron , w moje serce ? … wiesz , jakie tam uczucia ? … O , gdyby istniał jakiś trybunał , który umie czytać w duszy człowieka , zobaczylibyśmy , kto z nas lepszy : ja czy ci , co mnie sądzą i potępiają ! … Szlangbaum milczał , tylko drgały mu czerwone powieki . — Piechota ! … piechota ! … — Cóż mam robić , nieszczęsna sierota i prawie wdowa ? Chyba jak mego występnego męża natchnie dobry Bóg , ażeby żałował za swoje niecne czyny i wrócił do mnie , chyba wtedy zmieni się nieco moje pustelnicze życie . O ile zaś mogę wnosić ze snów i przeczuć , jakie na mnie zsyła niebo podczas gorących modłów , mąż mój powinien by nawrócić się lada dzień , bo już i pieniędzy , i kredytu nie ma ten nieszczęśliwy opętaniec … — W tej chwili nie mogę panu dać odpowiedzi — przerwał Wokulski . Nie łudź się jednak , nieszczęsny , że sam tylko romans z nią prowadzisz . Pomaga ci jeszcze twój rządca , ten nędznik Wirski , i ten osiwiały w rozpuście twój plenipotent Rzecki . Zadzwonił i kazał przynieść do numeru śniadanie . W kilka minut podano mu szynkę , jaja , befsztyk , jakąś nieznaną rybę , kilka butelek rozmaitych trunków i maszynkę kawy czarnej . Jadł z wilczym apetytem , pił nie gorzej , wreszcie kazał Milerowi zaprowadzić się do owej sali przyjęć . — Tak , złoty krzyż … I nicże więcej ? — Jestem gotów — mówił Wokulski — natychmiast wyliczyć fabryki , w których cała administracja i wszyscy lepiej płatni robotnicy są Niemcami , których kapitał jest niemiecki , a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech ; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu , ale jest parobkiem źle płatnym , źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym … — Naturalnie ! Ale najnieznośniejsze są wielkie damy i służące z restauracji . Co to za wymagania , jakie grymasy ! … — Kaziu ! idź do sali i uważaj na tego pana … — Wybornie ! — zawołał baron i dał mu parę złotych . — Odnieś , kochanku , nasze rzeczy , a my , panie , jedźmy … Za dwie godziny pozna pan moją narzeczoną … „ Krótko trwał mój triumf — mówiła sobie . — Krzeszowski naprawdę dobrze strzela … Jeżeli zabije jedynego człowieka , który dziś ujmuje się za mną , to co ? Pojedynek jest istotnie barbarzyńskim zabytkiem . Bo Wokulski ( biorąc go ze strony moralnej ) więcej jest wart od Krzeszowskiego , a jednak … może zginąć ! … Ostatni człowiek , w którym pokładał nadzieję mój ojciec . ” Wejście ojca przerwało ciąg jej fantazji . — Wiesz co , poradzę ci jak ojciec . Chcesz — idź , nie chcesz — zostań . Ale ja , gdyby nie podłe moje nogi , dawno bym już był za granicą . Bo i twoja ciotka , mówię ci — tu zniżył głos — tak okrutnie miele jęzorem , że wolałbym , mówię ci , słuchać baterii austriackich armat aniżeli jej trajkotu . Co mi pomoże smarowaniem , to mi zepsuje gadaniem … A maszże pieniądze ? — spytał po chwili . — O co ? — Wybacz , doktór , ale … czy pan nie żartujesz ze mnie ? … Pół roku temu słyszałem od pana coś zupełnie innego … „ To jest okropne , że Stach ma więcej zaufania do Żydów aniżeli do mnie … ” — A jego biedna matka ? … — zapytała hrabina tonem proszącym . Wokulski stanął jakby wahając się . Nalał znowu szklankę wina i wypił duszkiem . „ Tu jej nie ma ” — pomyślał . — Gut Morgen , meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig … — Ktoś z prowincji . — Kupiec ! … Także mi mów ! … — zawołał pan Tomasz . — Dzięki tobie przekonałem się , że wyraz kupiec jest dziś synonimem wielkoduszności , delikatności , bohaterstwa … Zacny ! … — Uważasz pan jego breloki przy dewizce ? Skandal ! … — Byłem pewny — mówił pan Łęcki — że wezmę choć ze sto dziesięć tysięcy … Już na sali słyszałem dokoła siebie głosy , że kamienica warta sto dwadzieścia … Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum … Porozumiał się z konkurentami , a kto wie , czy i nie z moim adwokatem , i — straciłem dwadzieścia albo trzydzieści tysięcy … Trzeciego dnia po pojedynku Wokulskiego pannie Izabeli przyniesiono kosztowne pudełko i list , który ją wstrząsnął . Poznała pismo barona . Książę zdawał się być zakłopotany ; wnet jednak ochłonął i mówił dalej : — Ależ rozumie się … — Gdy zaś upadła nadzieja zapisu prezesowej , Starski przestał być interesującym . Wszak prawda ? … — A komuż go sprzedam ? … — spytał . — Czy tym , którzy nie kupią sklepu , gdyż mają pieniądze , czy tym , którzy by go dlatego tylko kupili , że nie mają pieniędzy ? Sklep wart ze sto dwadzieścia tysięcy rubli , mam je rzucić w błoto ? — I gdzież pani ma zamiar umieścić się ? Ściskali się za ręce i Wokulski coś odpowiedział , ale co ? … — nie było mu wiadome . Niepokój jego wzrastał ; na próżno szukał panny Izabeli . — Weź pan księcia , co on robi ? Wzdycha nad „ tym nieszczęśliwym krajem ” , i tyle . A pan baron Krzeszowski ? Myśli , ażeby wydobyć pieniądze od żony . A baron Dalski ? Usycha ze strachu , ażeby go nie zdradziła żona . Pan Maruszewicz poluje na pożyczki , a gdzie nie może pożyczyć , tam wykpiwa ; zaś pan Starski siedzi przy dogorywającej babce , ażeby podsunąć jej do podpisania testament ułożony według jego myśli . — Jakie pasażery ? … — zawołał zdziwiony . — Wielmożny pan to jest pasażer , ale tamto — same parchy . Jak my stanęli na rogatce , to nawet strażnik dwa takie gałgany rachował za złotówkę na jeden paszport . A wielmożny pan myśli , co oni byli pasażery ! … Ponieważ tak powiedział , więc panna Izabela przestała go traktować jako poważnego epuzera . Ale ponieważ mówiąc to , z cicha westchnął i spojrzał na nią przelotnie , więc panna Izabela pomyślała , że piękny Kazio musi mieć jakąś sercową tajemnicę i że szukając bogatej żony robi ofiarę . Dla kogo ? … Może dla niej … Biedny chłopiec , ale trudno . Kiedyś może znajdzie się sposób osłodzenia jego cierpień , lecz dziś należy go trzymać z daleka . Co przychodziło tym łatwiej , że Starski począł gwałtownie zalecać się do bogatej pani Wąsowskiej i krążyć z daleka koło panny Eweliny Janockiej , zapewne dla zatarcia do reszty śladów , że kiedyś kochał się w pannie Izabeli . Na cudnej twarzy pani Heleny ukazał się rumieniec podobny do listka bladej róży na śniegu . Boska kobieta ! … O , dlaczegóż ja nie jestem Wokulskim … Dopieroż bym … — Co tam droga , moja mamo . Kto wie , czy kiedykolwiek będę mogła sprawić jej tyle szczęścia , ile dziś jedną lalką — odpowiedziała pani Stawska . — Witam cię , panie Wokulski — rzekła . — Wiesz , myślałam , że już nie przyjdziesz , i powiem ci , że nawet było mi trochę przykro . Musiał spostrzec zadowolenie na mojej twarzy ( mnie to kupno kamienicy nigdy nie przypadało do gustu ) , bo ścisnął mnie za rękę jeszcze mocniej , o ile taki zdechlak może coś mocno robić , i słodko uśmiechając się ( mdło mi od tej słodyczy ) zaczął szeptać : — Więc podwyższę mu o dwieście … o trzysta rubli pensję — odparł . „ Tak , alboż ja dawniej nie widywałem nędzy ? … ” — szepnął Wokulski . — Bardzo mi przykro , żem panią sądził , i bardzo mi przyjemnie , że mogę powinszować . — Przykro mi bardzo — rzekł baron kłaniając się po raz drugi — że składam pani uszanowanie w takich warunkach … — Ależ nikt z panów nigdy nie płaci ! — zawołał zniecierpliwiony rządca . — Neseserki ? … Nie . Nasz doktór nie przyjąłby nawet szpilki . Zacny człowiek … Prawda , panie Rzecki , że już jest wpół do dziesiątej ? Stanął mi zegarek . Czuł , że jego pan jest w wyjątkowo dobrym usposobieniu . — Gdzie jest koń ? Drzwi skrzyp … Patrzę , stoi na progu jakaś brodata bestia , w paltocie z foczej skóry , odwróconej włosem na wierzch . — Nie tatarska , ale tatarczana . Coś cudownego , coś bajecznego ! … Każde ziarnko wygląda tak , jakby oddzielnie gotowane … Formalnie zajadamy się nią : ja , książę Kiełbik , hrabia Śledziński … Coś przechodzącego wszelkie pojęcie … Podaje się zwyczajnie , na srebrnych półmiskach … Prosty człowiek , a jaki uczciwy ! Przywiózł ze sobą dziesięcioletniego syna i wskazując na Wokulskiego mówił : Nigdy zaś nie zapomnę radości , jakiej doznałem usłyszawszy , że mam jechać do Zamościa . Właściwie , tom nawet nie bardzo jechał ; raczej szedłem , ale z jakąż uciechą ! — Mianowicie ? Był już tam radca Węgrowicz i Szprot , ajent handlowy . Właśnie mówili coś o tym domu , co zawalił się przy ulicy Wspólnej , kiedy naraz Węgrowicz trąca swoim kuflem w mój kufel i mówi : — Mianowicie ? … Tu osiwiałego w swoim zawodzie subiekta pchnął na twardy fotel i stanąwszy przed nim z załamanymi rękoma , jak zrozpaczony Germont przed Violettą , rzekł : „ O jakie on mnie ambicje posądza ? … ” — zapytywał się w duchu Wokulski . „ Nie trafi osioł … Mierzy w głowę … ” Suzin pociągnął łyk szampana i oparłszy na brzuchu ręce ozdobione pierścieniami rzekł : — Przyszedłem prosić o przebaczenie biednemu Mraczewskiemu , który nawet … XIII . Pogodzeni małżonkowie — Nareszcie to , co pan nazywa arystokracją , a co ja nazwałabym klasą wyższą , stanowi dobrą rasę . Może być , że pewna część jej za wiele próżnuje ; lecz gdy który weźmie się do czegokolwiek , natychmiast odznaczy się : energią , rozumem , a choćby tylko szlachetnością . Przepraszam , że zacytuję tutaj słowa , które często książę powtarzał mi o panu : „ Gdyby Wokulski nie był dobrym szlachcicem , nie byłby tym , czym jest dzisiaj … ” — Cóż ci zrobił ? — spytałem . Obrócił się parę razy i już nie wiedział , dokąd idzie . Serce zaczęło mu bić gwałtownie , zimny pot wystąpił na czoło , pierwszy raz w życiu uczuł obawę nocy i zbłąkania … „ Aha , triumfator ! ” — rzekł do siebie Wokulski , ledwie trzymając się na nogach pod naciskiem tłumu , który biegł , klaskał , wiwatował , wskazywał palcami bohatera , pytał o jego nazwisko . Zdawało się , że zdobywcę frakowego garnituru na rękach zaniosą do miasta , wtem — zapał ostygł . Ludzie biegli wolniej , nawet zatrzymywali się , okrzyki cichły , wreszcie zupełnie umilkły . Chwilowy triumfator zsunął się ze szczytu i w parę minut zapomniano o nim . Panna Izabela lekko się zarumieniła . Dżentelmen z faworytami na chwilę tropi się . — Wyjmę portmonetki i włożę krawaty , rozumiesz pan , panie uczony ? … — A zatem — mówił — szanowni panowie , w zasadzie przystępujemy do spółki proponowanej przez pana Wokulskiego . Interes wydaje się bardzo dobrym , a obecnie chodzi tylko o bliższe szczegóły i spisanie aktu . Zapraszam więc panów , chcących zostać uczestnikami , do mnie na jutro , o dziewiątej wieczór … Wziął mnie pod rękę i prowadzi przez tylne drzwi sklepu do sieni . — Jesteśmy — dodała jeszcze ciszej — jesteśmy winne panom za lipiec … — Mądre bestie ! — mruknął podoficer . Stach jednakże bardzo prędko zamknął ludziom usta , ponieważ od razu wziął się do roboty . Może w tydzień po ślubie przyszedł o ósmej rano do sklepu , zajął przy biurku miejsce nieboszczyka Mincla i obsługiwał gości , rachował , wydawał resztę , jak gdyby był tylko płatnym subiektem . — Treść znam , dowód widziałem ; nie znam tylko bliższych szczegółów . Przysięgam — mówił zapalając się Ochocki — że dla takiej sprawy można by poświęcić nawet dziesięć kochanek ! Wokulski zmarszczył się , Geist wybuchnął : Teraz dopiero panna Izabela spostrzega , że człowiek w koszuli patrzy na nią jakimś szczególnym wzrokiem , ciągle trzymając kartę nad głową . Dym i para , kotłujące w dolinie , chwilami zasłaniają jego rozpiętą koszulę i surowe oblicze ; tonie wśród nich — nie ma go . Tylko spoza dymu widać blady połysk jego oczów , a nad dymem obnażoną do łokcia rękę i — kartę . — I ja chciałbym pożyć … — mruknął Kratochwil . — Bo po co pan przekładasz te graty , skoro nie ma gości w sklepie ? — odparł Rzecki . — No ? … — Niech mi pan to objaśni . — Oj , do licha … — szepnąłem . — To zły znak … — Któż to ? — zapytał Ignacy . — A … Łęcki … — Zobaczy pan , jak tam będzie wesoło — rzekła panna Izabela na pożegnanie . — To już zależy od panów . Zasnął i śniło mu się , że w oknie jakiegoś wielkiego domu widzi pannę Izabelę , do której stojący obok niego Wokulski chce biec . Na próżno zatrzymuje go pan Ignacy , aż pot oblewa mu całe ciało . Wokulski wyrywa mu się i znika w bramie kamienicy . W Wielką Niedzielę Wokulski najętym powozem zajechał przed mieszkanie hrabiny . Zastał już długi szereg ekwipażów bardzo rozmaitego dostojeństwa . Były tam eleganckie dorożki obsługujące złotą młodzież i dorożki zwyczajne , wzięte na godziny przez emerytów ; stare karety , stare konie , stara uprząż i służba w wytartej liberii , i nowe , prosto z Wiednia powoziki , przy których lokaje mieli kwiaty w butonierkach , a furmani opierali bat na biodrze , jak marszałkowską buławę . Nie brakło i fantastycznych kozaków , odzianych w spodnie tak szerokie , jakby tam właśnie ich panowie umieścili swoją ambicję . Mamy tedy rok 1879 . „ Boże — pomyślał — jak ja głupio muszę wyglądać z tymi pieniędzmi . ” Stach podnosił się , wydostawał nową butelkę z kredensu , nalewał wino w osiem kieliszków i obchodził stoły , przypatrując się , jak panowie grają w wista . — List ten rzekł — odeślesz rano do magdalenek … „ Żal ? … ” — pomyślał Wokulski , a ona prędko mówiła dalej : Gdy zaś Wokulski odszedł , powypychał Żydów za drzwi mówiąc : „ Że też Pan Bóg nie ukarze tej jędzy … ” — rzekłem do siebie , pewny , że z tego lornetkowania wyniknie kiedy skandal . — Na cóż baronowa pożycza od pana te dziesięć tysięcy , panie Szlangbaum ? — rzekł Wokulski . Nimeśmy jednak dopędzili ich dorożkami , już znowu szli razem i ukłonili się nam z wielką galanterią . — Już lepiej podprowadź mnie , zamiast się tłomaczyć — przerwała prezesowa . — Czuję w sobie starożytną polską krew ! … Niemka nie mogłaby mnie urodzić ! … Mam zresztą dokumenta … — Proszę nie całować w tę rękę … Obaj odzyskaliśmy dawną szczerość i do północy rozmawialiśmy o przeszłych czasach . Na dobranoc powiedział mi Stach : — Mówiłam cioci , że przyjdzie , i do tego z workiem złota — odezwała się po angielsku panna Izabela . * Pierwsze * znaczy dół , * drugie * — przeczenie . — Czego mi ból robisz , człowieku ! … Gdyby Wokulski mógł w tej chwili zajrzeć w jej duszę , uciekłby z przestrachem i uleczyłby się ze swego obłędu . — Patrzajże ? … Znam ten kamień ; siedzieliśmy wtedy oboje na nim i patrzyliśmy to na rzekę , to na obłoki , których bieg niepowrotny uczył nas , że tak ucieka szczęście . Czuję to dopiero dzisiaj . A studnia jestże w zamku i zawsze głęboka ? — Usposobienie ? … On nigdy nie był kochliwy . Nagle przerwał się ten bieg myśli : bystre jej ucho usłyszało w dalszych pokojach szmer . Było to męskie stąpanie , miarowe , spokojne . W salonie stłumił je nieco dywan , w pokoju jadalnym wzmocniło się , w jej sypialni przycichło , jakby ktoś szedł na palcach . — Gdyby jednak pan mecenas szczerze chciał , gdyby pobiegał … Około północy napadło na niego coś , jakby sen , a może tylko jeszcze większa obojętność . Zasłonił firanką latarnię wagonu , przymknął oczy i myślał , że ta osobliwa apatia skończy się ze wschodem słońca . Ale nie skończyła się ; owszem , do rana wzrosła i rosła coraz bardziej . Nie było mu z nią dobrze ani źle ; tak sobie . — Więc chyba znalazł się jakiś nowy nieprzyjaciel , gorszy od niej . — Otóż to ! … — zawołałem . — Nie tylko takiej , ale wprost tej samej … Jej samej , pani Heleny Stawskiej , trzeba nam za żonę . — Nie zaraz ! — odparł żywo Geist . — Kobiety nigdy nie gubią ludzi od razu . Czy już skończyłeś z tamtą osobą rachunki ? … Tymczasem na początku świętego postu zesłał Pan Bóg miłosierny na mnie takiego bolaka , żem musiał leżeć w domu , i jeszcze doktór mnie pokrajał . Aż tu panna Marianna jak nie zacznie do mnie chodzić , łóżko prześciełać , pokrajanie mi opatrywać … Mówił doktór , żeby nie jej opatrunki , to bym z tydzień dłużej leżał . Mnie nieraz złość brała , osobliwie , jak mnie trzęsło , więc jednego dnia mówię : „ Co sobie panna Marianna robi subiekcję ? … Panna myśli , że ja się z panną ożenię , a ja chybabym zgłupiał , żeby się z taką wiązać , co się dziesięciu wysługiwała … ” Zaszedł z prawej strony — popręg był mocno przypasany . — Nie byłem , ale … będę … Dziewczynka usiadła z książką na stopniach konfesjonału i ucichła . — Co ? … — spytał zdziwiony hrabia spoglądając na bilet . — Nie kazałeś pan przyjmować Wokulskiego ? … — Koniec świata ! — mruczy Lisiecki . — Musiało trafić się coś nadzwyczajnego , jeżeli ten safanduła wychodzi o takiej porze do miasta … — Siódma buteleczka , panie radco . Służę piorunem . Zauważyłem , że wiwaty nic go nie obchodzą . Nie rozchmurzył się nawet , choć jeden z mówców ( musiał być literat , bo gadał dużo i bez sensu ) powiedział , nie wiem , w swoim czy w Wokulskiego imieniu , że … jest to najpiękniejszy dzień jego życia . Ktoś wsuwa Wokulskiemu książkę w rękę , on płaci trzy franki i przechodzi na drugą stronę ulicy . Idzie szybko , lecz pomimo to widzi , że wszystko go wyprzedza : powozy i piesi . Oczywiście , jest to jakiś olbrzymi wyścig ; więc przyśpiesza kroku , a choć jeszcze nikogo nie wyścignął , już zwraca na siebie powszechną uwagę . Jego przede wszystkim atakują roznosiciele gazet i książek , na niego patrzą kobiety , z niego w drwiący sposób uśmiechają się mężczyźni . Czuje , że on , Wokulski , który tyle hałasu robił w Warszawie , tutaj jest onieśmielony jak dziecko i … dobrze mu z tym … Ach , jakże pragnąłby znowu zostać dzieckiem z owej epoki , kiedy to jego ojciec naradzał się z przyjaciółmi : czy go oddać do kupca , czy do szkół ? — A pani ? Teraz Wokulski został w Paryżu zupełnie osamotniony , bez żadnego obowiązkowego zajęcia . Znowu zwiedzał wystawę , teatry , nieznane ulice , pominięte sale w muzeach … Znowu podziwiał olbrzymie siły Francji , prawidłowość w budowie i życiu milionowego miasta , wpływ łagodnego klimatu na przyśpieszony rozwój cywilizacji … Znowu pił koniak , jadał kosztowne potrawy albo grał w karty w salonie baronowej , gdzie zawsze przegrywał … — Tobie oddam , panie Stanisławie — mówił pan Łęcki . — I właśnie chciałem zapytać się , czy przyjmiesz ? … — Podobno — rzekła — ile razy mężczyzna patrzy na kobietę , szatan zakłada mu różowe okulary . — Najpóźniej za kwadransik — odparł Rzecki . W tym otoczeniu upłynęło mi osiem lat , z których każdy dzień był podobny do wszystkich innych dni , jak kropla jesiennego deszczu do innych kropli jesiennego deszczu . Wstawałem rano o piątej , myłem się i zamiatałem sklep . O szóstej otwierałem główne drzwi tudzież okiennicę . W tej chwili gdzieś z ulicy zjawiał się August Katz , zdejmował surdut , kładł fartuch i milcząc stawał między beczką mydła szarego a kolumną ułożoną z cegiełek mydła żółtego . Potem drzwiami od podwórka wbiegał stary Mincel mrucząc : Morgen ! , poprawiał szlafmycę , dobywał z szuflady księgę , wciskał się w fotel i parę razy ciągnął za sznurek kozaka . Dopiero po nim ukazywał się Jan Mincel i ucałowawszy stryja w rękę stawał za swoim kontuarem , na którym podczas lata łapał muchy , a w zimie kreślił palcem albo pięścią jakieś figury . — Służę … Ach , rozsypałem ! … Pokłócimy się . — Łapówka ? … — zapytał spoglądając na mnie jak figura Kopernika . — Mamy zwyczaj — dodał — to , co nam się podoba , kupować ; prezentów nie przyjmujemy od nikogo . — Przyjdź do mnie , obejrzyj , co jest , sam zrób kilka doświadczeń , a przekonasz się . Innego sposobu nie widzę — odparł Geist . Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy , że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza . Pannie Izabeli wypadł z ręki widelec . Pobladła i chwyciwszy się za czoło szepnęła : Gdziem ja to czytał , gdzie ? … Mniejsza o to . ” — No , co … no , co słychać ? … — ciągnął pan Ignacy podając mu rękę . — Co z polityki ? … Znowu plunął na długość konia i poszedł w stronę trybuny , a Wokulski , pożegnawszy panów Millera i Szulca , popieściwszy klaczkę , wrócił do swego powozu . — Jeżeli papo zapłaci pięć albo sześć tysięcy tym Żydom … — Myślę , że panu baronowi potrzebne są i te , i te . Sportsmeni noszą tylko oznaki sportsmeńskie , ale lubią odmianę . Po długim staniu pociąg z wolna ruszył . Była już noc duża , bezksiężycowa i bezobłoczna , a na niebie więcej gwiazd niż zwykle . Wokulski otworzył okno i przypatrywał się konstelacjom . Przyszły mu na myśl syberyjskie noce , gdzie niebo bywa niekiedy prawie czarne , zasiane gwiazdami jak śnieżycą , gdzie Mała Niedźwiedzica krąży prawie nad głową , a Herkules , kwadrat Pegaza , Bliźnięta świecą niżej niż u nas nad horyzontem . — Przyjdę na licytację , ależ teraz muszę iść do mego zabójcy … Wtem ktoś lekko dotyka jego ramienia . Pan Ignacy ogląda się i widzi za sobą starego Szlangbauma . — Wam wolno … pyszny sobie ! … — oburzyła się . — I to mówi człowiek postępowy , w wieku emancypacji ! … Idę i w bramie domu , w którym mieszka , wpadam na doktora Szumana . Gdy powiedziałem mu , że chcę odwiedzić Stacha , odparł : Znowu popatrzyliśmy sobie w oczy . Eh ! Boże miłosierny … — Czegóż to chcesz ? — zapytał Wokulski . Słowem wywiązały się takie awantury w domu , że Jaś Mincel schudł , pomimo że coraz więcej pił piwa , a ja myślałem : jedno z dwojga … Albo podziękuję Minclowi za obowiązek , albo wypowiem lokal Stachowi . — Tyś to powiedziała , że ci ludzie umieją cierpliwie czekać , usidlać , nawet wszystko ryzykować i łamać … Gdy pan Ignacy wyszedł , Wokulski usiadł do biurka , na arkusiku listowego papieru napisał kilkadziesiąt wierszy , a na kopercie położył adres Rzeckiego . Zdawało mu się , że wciąż słyszy niemiły głos barona : — Dlaczego , ciociu ? … Tu odezwała się w pannie Izabeli rodowa pycha . Przez kilka dni Wokulski był bardzo zajęty . — Cóż to , i ona już nie ma pieniędzy ? — spytał Wokulski adwokata . Naprzeciw zobaczył parę ludzi pochylonych ku sobie i szepczących . Ustąpili mu z drogi i ukryli się w cieniu drzew . Opanował go żal i szyderstwo . — Co powie świat na tę spółkę ? — Tak — odparł Wokulski . Książka otworzyła się sama i Wokulski przeczytał : — Mało go znam . To stary człowiek . — I on durzy się w Kasi ? — spytałem . „ Co to jest za ogromny gmach , który zamiast kominów ma wieże , w którym nikt nie mieszka , tylko śpią prochy dawno zmarłych ? … Na co ta strata miejsca i murów , komu dniem i nocą pali się światło , w jakim celu schodzą się tłumy ludzi ? … — Bawiła się pani lepiej niż dziś ? Ledwie to powiedziała , energicznie zadzwoniono do drzwi . Pani baronowa posłała naprzód Mariannę , a sama tknięta przeczuciem , pomimo bólu głowy , zaczęła się ubierać . Wszystko leciało jej z rąk . — Trzeba by tu urządzić jaki wentylator albo co … — Nie . Z taką , co chodzi w chustce , to ja się nie ożenię , a kapeluszowa mnie by nie chciała . — Więc mówię panu — ciągnęła staruszka , bystro patrząc mi w oczy — żyjemy w ciągłej niepewności co do mego zięcia i niepewność ta zatruwa nam spokój . Ale ja , wyznam szczerze , więcej boję się jego powrotu … — Słuchamy … słuchamy ! … — poparł go adwokat , silnie okazując , że stara się pohamować zapał dla księcia . — Pan mnie potrącił , panie baronie … — Niech pan jednak nie przypuszcza , że jestem zazdrosny o narzeczoną … Byłoby to bardzo niskie z mojej strony … To nie kobieta , to anioł , któremu każdej chwili powierzyłbym cały majątek , życie … Co mówię , życie ? … Złożyłbym w jej ręce życie wieczne , tak spokojny , tak pewny o siebie jak to , że jutro słońce wejdzie … Słońca mogę nie zobaczyć , bo , mój Boże , każdy z nas jest śmiertelny , ale … Ale o nią nie mam obawy , cienia obawy , daję panu słowo , panie Wokulski … Oczom własnym nie wierzyłbym , nie tylko czyimś tam podejrzeniom albo półsłówkom … — zakończył głośniej . — Może co zjesz ? Mam szynkę i trochę kawioru . Inkasent rzucił mu się do nóg . — Więc kto ? … No , kto kupił ? … — Termin , jeżeli można , jutro przed południem … Podał mu drugi sześcian tej samej wielkości , również stalowy , pytając : Wokulski już po raz drugi tego wieczora zarumienił się jak wyrostek . — Gdzież znowu , czy możesz przypuszczać … Ale jestem trochę zmęczony . Zgarbiony hrabia wybuchnął : Gdyby doniesiono pannie Izabeli , że umarł Wokulski z powodu Molinariego , wielki skrzypek nie straciłby nic w jej oczach . Ale wiadomość , że zrobił złe wrażenie , dotknęła ją w niemiły sposób . Uderzył się ręką w czoło i porzuciwszy ćwiczenia angielskie wydobył archiwum swoich korespondencyj prywatnych . Była to safianowa okładka , gdzie podług dat umieszczał nadchodzące listy , których spis znajdował się na początku . — Powiedz mu , ażeby … Rozumiesz ? Za altanką rozległ się głos Ochockiego : — Owszem , ale … myślałam , że panu będzie przyjemniej w towarzystwie pani Wąsowskiej . Wtedy trzasnęła konia szpicrózgą i poleciała cwałem , szepcąc : „ Jeszcze gotów pomyśleć , że wyszłabym za niego … ” — rzekła do siebie . Pewnego dnia , już w maju , wezwał go pan Łęcki . „ Cóż to za ludzie ! … Cóż to za ludzie ! … ” — powtarzała , wstydząc się jednak sama przed sobą rzucić na nich jakiś ostrzejszy epitet , gdyż należeli do świata . Nikczemnikiem , według jej wyobrażeń , można było nazwać tylko Wokulskiego . Z tej długiej rzeki dymu dolatywało nas nieustanne trzeszczenie karabinowych strzałów , a w tamtych białych chmurach szalała burza armat . — Pan mnie widział ? — Dlaczegożeś nie przyjął zaprosin ? … — zapytał zrozpaczony pan Ignacy . — Bóg wie , panie , ani tak , ani owak . Nawet z początku to śmiałem się z niej i jak kto przechodził za oknem , mówiłem : „ Pewno i ten znajomy panny Marianny , boś panna nie z jednego pieca chleb jadła . ” A ona nic , tylko spuści głowę , kręci maszyną , aż warczy , i ognie jej na twarz biją . Dziś zbudziło się w niej podobnego rodzaju pragnienie . „ Romeo ! czemuż ty jesteś Romeo ? Rzuć tę nazwę albo … przysięgnij być wiernym mojej miłości , a wtedy ja wyprę się rodu Kapuletów … Zresztą — tylko twoje nazwisko jest dla mnie nieprzyjazne , boś ty w istocie dla mnie nie Monteki … O , weź inną nazwę , bo czym jest nazwa ? … To , co zwiemy różą , pod inną nazwą również by pachniało : tak i Romeo , bez nazwy Romeo , przecież by całą swą wartość zatrzymał . Więc , Romeo — rzuć twoją nazwę , a w zamian za to , co nawet nie jest cząstką ciebie , weź mnie … ach ! … całą … ” — Panie Szprot — mówię kłaniając się — nie chciałbym ubliżyć panu , tym więcej , że żądałem od pana satysfakcji , a pan odmówiłeś mi jej jak hultaj … Jak hultaj , panie Szprot … Oświadczam panu jednak , że albo powtarzasz , albo sam fabrykujesz plotki … — Czy podobna , panie Wokulski , ażeby pan nigdy nie kochał się ? — mówiła . — Ma pan , o ile wiem , ze dwadzieścia osiem lat , prawie tyle co ja … I kiedy ja już od dawna uważam się za starą babę , pan wciąż jest niewiniątkiem … — Łatwo możesz się dowiedzieć — szepnęła panna Florentyna . Wokulski pił i myślał : — Wiesz , kolego — mówi wzburzony — wymówiła mi baba rządcostwo i każe wynosić się od Nowego Roku . Wokulski przywitał się z paniami , przy czym prezesowa znacząco ścisnęła go za rękę , a pan Łęcki spytał : — Poszłam na groby — mówiła dalej dziewczyna — myślałam , że się trochę rozerwę . Gdzie tam , com wspomniała o starej , to aż mi łzy pociekły ze złości . Zaczęłam prosić Pana Boga , ażeby albo starą choroba zatłukła , albo żebym ja od niej wyszła . I widać Bóg wysłuchał , kiedy ten pan chce mnie zabrać . „ Muszę jednak przyznać , że jest to bardzo dobry człowiek — rzekła w sobie . — Rossi nie byłby tak zadowolony z Warszawy , gdyby nie troskliwość Wokulskiego . No , ależ moim opiekunem , nawet w razie nieszczęścia , nie będzie … Co do majątku , owszem , niech nim rządzi ; ale opiekunem ! … Ojciec musi być ogromnie osłabiony , jeżeli wpadł na podobną kombinację … ” Pan Ignacy nie odpowiedział nic . Wziął klucz od tylnych drzwi sklepu i opuścił pokój . — Ależ , pani ! … — zaprotestował eks-obywatel , a jego oblicze stało się tak rumiane jak nos . — Mój drogi , dziś Rossi gra Makbeta , siądź z łaski swej w pierwszym rzędzie krzeseł ( masz tu bilet ) i po trzecim akcie podaj mu to album … — Niejeden się to jeszcze dom zawali przed Nowym Rokiem ! — Och ! — odparł dżokej , a przypatrzywszy się Wokulskiemu dodał : — Ach ! — woła — cóż to za piękny wazon ! … Z pewnością francuska majolika , znam się na tym … Powiedz pan panu Wokulskiemu , ażeby mi go przysłał i … ( tu dodała szeptem ) i … powiedz mu pan jeszcze , że pojutrze około pierwszej … Zepchnięto nas z gościńca , którym w kilka minut później przejechały wolnym kłusem dwa szwadrony huzarów i cztery armaty z należącymi do nich jaszczykami . Idący ze mną w szeregu poczęli żegnać się : „ W imię Ojca i Syna … ” — Ten i ów popił z manierki . — Co do mnie , gotów jestem zaabonować kilka podobnych wypadków — odezwał się Starski , wymownie patrząc na wdówkę . — Ha ! ha ! … — zaśmiał się . — Nu , jaki ja już stary jestem , żem od razu tego nie pomiarkował … Pan panu Łęckiemu da trzydzieści tysięcy rubli … a on panu ułatwi interes może na sto tysięcy rubli … Git ! … Ja panu dam licytanta , co on za piętnaście rubelków podbije cenę domu . Bardzo porządny pan , katolik , tylko jemu nie można dawać wadium do ręki … Ja panu dam jeszcze jakie dystyngowane dame , co także za dziesięć rubelków będzie podbijać … Ja mogę dać jeszcze z pare Żydki , po pięć rubelków … Zrobi się taka licytacja , co pan może zapłacić za ten dom choćby sto pięćdziesiąt tysięcy i nikt nie zmiarkuje , jaki jest interes … Znowu dodał jedną kolumnę nie uważając nawet , co się dzieje w sklepie . — Cóż to znaczy ? … — spytałem . — Prawda ! — potwierdziła staruszka . — Jest H i jest T. Niechże pan spojrzy … — Tak , pani . Pani umie rachować ? Trudna rada — niech się chłopak uczy wojować . Za jakie pół roku wróci okryty sławą , tak że go sami Francuzi gwałtem zaczną ciągnąć do siebie , a my tymczasem — ożenimy Stacha z panią Heleną . — Więc może być dramat … — Jak to dobrze ! … — zawołała uradowana panna Izabela . — Może ciocia nie uważa za stosowne okazywać tylu względów kupcowi — rzekła rumieniąc się . — Pan ma szczęście , panie Wokulski — odezwał się Szłangbaum . — Ledwie panu zachciało się kupić dom , a już domy idą w górę . Ja powiadam , słowo daję , że pan w pół roku odzyska swój nakład na tę kamienicę i jeszcze co zarobi ! A ja przy panu … „ Co on za geniusz ? — mówił do siebie Wokulski — to zwyczajny marzyciel ! … I panna Izabela taka sama kobieta jak inne … Wyjdzie za mnie — dobrze ; nie wyjdzie — to przecież nie umrę . ” — Ha , w takim razie wola boska … — Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela . — Ten dom jest hańbą uczciwych ludzi — zawołała gestykulując rękoma . — Więc nie od siebie , ale w imieniu moralności proszę … — Najokropniejsze jest to , że ci panowie wylewają oknem jakieś płyny … — Ja nie gospodarz , żeby się tatko ze mną rachował — odpowiedział mu dziecięcy głos . — Zresztą — mówię — choćby nie umarł , dostaniemy rozwód . — Właśnie . Jest to mostek , po którym … A ta dobra służba , która ze swymi panami postępuje tak , jakby zaprzysięgała im dozgonną miłość , wierność i posłuszeństwo ? A te modystki , które zawsze witają ją z uśmiechem i tak pamiętają o najdrobniejszym szczególe jej toalety , tak dokładnie wiedzą o jej triumfach ? A te piękne konie , którym jaskółka mogłaby zazdrościć lotu , a te psy mądre i przywiązane jak ludzie , a te ogrody , gdzie ręka ludzka powznosiła pagórki , wylewała strumienie , modelowała drzewa ? … I to wszystko miałoby kiedyś zniknąć ? … Wtedy dopiero kowal się zląkł … Zatrząsł się i ręce mu opadły . Strachom tego tylko było trzeba . Który miał największy pysk , skoczył na kowala i tak go kłapnął , że krew trysnęła przez okno i poplamiła kamienie , co państwo na własne oczy widzieli . Ale przy tym bestia wyłamał sobie ząb duży jak pięść , co go później mój dziaduś znalazł w potoku . — Nad sto . — Szanuj siły , panie Wokulski ! … — ostrzegł go pan Tomasz , uroczyście grożąc palcem … — A propos — dodał półgłosem — wyobraź pan sobie , że za moją kamienicę już baronowa Krzeszowska chce dać siedemdziesiąt tysięcy rubli … Z pewnością wezmę sto tysięcy , a może i sto dziesięć … Błogosławione są te licytacje ! … — Nie przyszedłem do pańskiego domu , tylko do sklepu za sprawunkiem … Wicek ! — zwrócił się Franc do chłopca — daj mi korek za grosz … Tylko zawiń go w bibułę … Do widzenia , kochany Ignacy , wpadnij do mnie dziś wieczorem , to przy dobrej butelce pogadamy . A może i ten pan z tobą przyjdzie — dodał już z ulicy , wskazując ręką na sinego z gniewu Jana . Zdawało mu się , że szmer uliczny za jego oknami rozszerza się i potęguje ogarniając cały Paryż , Francję i Europę . I że wszystkie głosy ludzkie zlewają się w jeden ogromny okrzyk : „ Dobrze to — myślał — ale w takim razie powinienem zostać rozpustnikiem ; dlaczegóż więc myślę o niej jednej ? ” — No — mówił rządca — niech panowie raczą uwzględnić , że on ma dorosłą córkę . — Cóż więcej ? … — nalegał Ochocki . Zaraz wówczas pomyślałem , że chłopak z tak otwartą głową , który kupuje książki i nie dba o dziewczęta , mógłby być dobrym politykiem ; więc jeszcze tego dnia zapoznałem się ze Stachem i od tej pory żyjemy ze sobą nie najgorzej … „ Kiedyż to ? … Na ślubie raz … Na pogrzebie żony drugi raz … ” — O , przy tej robocie nie potrzeba niańki ; wszystko robi się samo i nie może być niespodzianek . — Do północy , u Maruszewicza ? … Usłyszawszy zaś to doznałem jeszcze dziwniejszego uczucia ; było mi żal , że pani Stawska nie dostanie Stacha za męża , a jednocześnie jakby kto mi zdjął ciężar z piersi . — Z górki na pazurki ! … — zawołałeś wtedy , Katz . — Dziesięć tysięcy rubli — ciągnął Wokulski — jest to fundament dobrobytu dla dwudziestu rodzin co najmniej … — Cóż u was słychać ? — powiedz mi . — Czego pan chce ? — Zapewne dlatego , ażeby je z zyskiem sprzedać — odpowiedziała panna Florentyna . — W Anglii za podobne rzeczy dobrze płacą . I to jest kupiec ? … To jest błazeństwo , mówię , nie kupiectwo ! … — Nie ! Pani już nic i nigdy nie sprzedadzą w moim sklepie . — Szanowny panie Rzecki . Po chwili wszedł człowiek bardzo mały i szczupły , z twarzą żółtą jak wosk . Na głowie nie miał ani jednego siwego włosa . — Jeżeli tedy , kochany panie Stanisławie , nie chcesz zmarnować tak pięknie rozpoczętej sprawy , więc już nie brnij dalej . A nade wszystko — nie kupuj kamienicy Łęckich . Bo gdy włożysz w nią dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , daruj , ale spółka rozwieje się jak dym z fajki . Ludzie widząc , że umieszczasz duży kapitał na sześć lub siedem procent , stracą wiarę do owych procentów , jakieś im obiecywał , a nawet … Pojmujesz … Gotowi podejrzywać … — A , a , a ! … To pan jest plenipotentem , zdaje mi się , że pana Wokulskiego … Czy tak ? … Niechże mu pan powie , że albo ja wyprowadzę się z tego mieszkania , za które płacę mu siedemset rubli bardzo regularnie , wszak prawda , panie Wirski ? … — Moja droga , skądże znowu przychodzi ci do głowy ten … Wokulski ? … W parę minut wszedł Wokulski . — Powiedz mi pan — odezwała się nagle dama do Klejna — na co podkowy ludziom , którzy nie mają za co utrzymywać koni ? … Poszanowanie cudzej osobistości i swobody było w nim tak wielkie , że przed nim uginał się nawet jego obłęd . „ Co ja jednak wyrabiam ? … Świadomie pomagam hultajowi do zrobienia łotrostwa . Gdybym dziś umarł , pieniądze te musiałby * masie * zwrócić Krzeszowski … Nie , to Maruszewicz poszedłby do kozy … No , to go nie minie … ” Baron tak zmieszał się , że przez chwilę siedział bez ruchu i głosu . Nareszcie wybąkał : Natychmiast kupił książkę i o mało nie ucałował jej jak relikwii . — Teraz wszystko rozumiem — rzekł . — Ten kwit jest sfałszowany , a sfałszowany przez Maruszewicza . Ja nie pożyczałem pieniędzy od pana Wokulskiego ! … — Sześćset atmosfer ciśnienia wewnętrznego — dodał Geist nie zważając na przygodę Wokulskiego , który aż wstrząsnął się usłyszawszy taką cyfrę . — Przepreszem pana hrabiego … W tym widzę karę boską — zakończył Wirski odmuchując cygaro . — A narzędziem tej kary będzie baron … — A ja zaraz przystępuję do interesu — rzekła dama patrząc na niego z góry . — Nasze sierotki potrzebują kilku sztuk płótna … — Dobranoc , Belu — rzekła . — Może teraz masz rację … Osłupiałem ze zdziwienia , lecz w tej chwili bardzo polubiłem Jana Mincla i Augusta Katza . Z czasem przekonałem się , że w naszym małym sklepie istnieją aż dwa wielkie stronnictwa , z których jedno , składające się ze starego Mincla i jego matki , bardzo lubiło Niemców , a drugie , złożone z młodych Minclów i Katza , nienawidziło ich . O ile pamiętam , ja tylko byłem neutralny . „ Używaj wszystkich środków , od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny , a coś ci z tego pomoże , nawet na — nosaciznę . ” — Sześćdziesiąt tysięcy i pięćset rubli — mówi cicho adwokat pani Krzeszowskiej . Baron przyjął go bardzo życzliwie , choć nie ukrywał zdziwienia spostrzegłszy , że były sekundant jego przeciwnika jest mocno rozdrażniony . Zbudził go okrzyk tłumu , dzwonek i brawo … To odbył się pierwszy wyścig . Nagle spojrzał na tor i zobaczył wjeżdżający do szranków powóz hrabiny . Siedziały hrabina z prezesową , a na przedzie pan Łęcki z córką . I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat . Każą ci szukać ideałów , samemu być idealnym ascetą i nie tylko wypełniać , ale nawet wytwarzać jakieś sztuczne warunki . A co z tego wynika w rezultacie ? … Że mężczyzna , zwykle mniej wytresowany w tych rzeczach , staje się łupem kobiety , którą tylko w tym kierunku tresują . I otóż cywilizacją naprawdę rządzą kobiety ! … — Ach , więc walka ? … — spytała panna Izabela . Ale siły opuszczają go , a nawet pamięć . Stoi na przecięciu się dwu ulic wysadzonych drzewami i absolutnie nie wie , skąd przyszedł ? Ogarnia go strach paniczny , znany ludziom , którzy zbłądzili w lesie ; szczęściem , nadjeżdża jednokonka , której furman uśmiecha się do niego w sposób bardzo przyjacielski . — To niepotrzebne — wtrącił Żyd . — Tere – fere ! — mówi Szprot i kręci palcem w powietrzu . — Łatwo panu żądać satysfakcji , boś oficer węgierski . Zamordować człowieka albo nawet dwu czy samemu dać się porąbać to u pana chleb z masłem … Ale ja , panie , jestem ajent handlowy , mam żonę , dzieci i terminowe interesa … „ Droga Belu ! wybacz , że odzywam się w sprawie , którą tylko ty i twój ojciec macie prawo rozstrzygać . Wiem , drogie dziecię , że pozbywasz się tego serwisu i sreber , sama mi zresztą o tym mówiłaś . Wiem też , że znalazł się nabywca , który ofiarowuje wam pięć tysięcy rubli , moim zdaniem za mało , choć w tych czasach trudno spodziewać się więcej . Po rozmowie jednak , jaką miałam w tej materii z Krzeszowską , zaczynam lękać się , ażeby piękne te pamiątki nie przeszły w niewłaściwe ręce . — Pójdziesz mi ty ! … — wrzasnął baron i pochwyciwszy kamasz rzucił nim za cofającym się kamerdynerem . Kamasz trafił w ścianę i o mało nie zwalił brązowego posążka Sobieskiego . „ Suknia . Piętnaście łokci surowego jedwabiu po rublu — piętnaście rubli … Koronki z dziesięć rubli , a robota z piętnaście … Razem — czterdzieści rubli suknia , ze sto pięćdziesiąt rubli kolczyki i dziesięć groszy róża … ” — Zostawiam was tu , moi państwo — rzekła hrabina . — Nagadajcie się , bo ja muszę wracać . — A jeżeli jest inaczej ? — zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika . Ma levre sur tes levres closes , — Tam podobno łatwiej dostanę robotę , a tu … któż mnie przyjmie ? — szepnęła . Środkiem Alei z wolna toczyły się dwa szeregi dorożek i powozów w stronę Belwederu i od Belwederu . Ktoś z jadących spostrzegł na chodniku Wokulskiego i ukłonił mu się . Gdy już byli na ulicy , Rzecki odezwał się do Szumana : — A ile pani dała za nią ? … — syknęła baronowa . Zaczął się przypatrywać . Dom był trzypiętrowy ; miał parę żelaznych balkonów i każde piętro zbudowane w innym stylu . Za to w architekturze bramy panował tylko jeden motyw , mianowicie : wachlarz . Górna część wrót miała formę rozłożonego wachlarza , którym mogłaby się chłodzić przedpotopowa olbrzymka . Na obu skrzydłach bramy były wyrzeźbione ogromne prostokąty , które w rogach również ozdobiono do połowy otwartymi wachlarzami . Najcenniejszym jednak upiększeniem bramy były umieszczone w pośrodku jej skrzydeł dwie rzeźby przedstawiające główki gwoździ , ale tak wielkich , jakby nimi była przytwierdzona brama do kamienicy , a kamienica do Warszawy . Za moich czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu ; jego matka lub żona były gospodyniami , a wszyscy członkowie rodziny pracownikami . Dziś pryncypał bierze tylko dochody z handlu , najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o to , ażeby jego dzieci nie zostały kupcami . Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim , który ma szersze zamiary , tylko myślę w ogólności , że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi , jeżeli chce mieć porządnych . — Przepraszam ! … — zawołał podnosząc się z fotelu . Gdy pożegnawszy się z Maruszewiczem , siadał w dorożkę , przyszła mu szczególna myśl do głowy : — Ta pani była tu dziś dwa raży — rzekł wierny sługa . — Raż o piąty , drugi raż o ószmy … — Widzisz jakieś : chociaż ? — spytała panna Izabela z nieudanym zdziwieniem . — Dlaczegóż to , jeżeli łaska ? … Ochocki podał jej rękę , ale miał minę tak zakłopotaną i kapelusz tak wsadzony na bakier , że pani Wąsowska nie mogła pohamować nadmiaru wesołości , co na twarzy panny Felicji wywołało nową serię rumieńców , a Ochockiego zmusiło do rzucenia wdówce kilku gniewnych spojrzeń . Dostrzegł , że Józef mimo swego wieku , więcej niż średniego , biegł po schodach jak łania i na górze gdzieś się podział , a Wokulski został sam nie wiedząc dokąd udać się i komu się zameldować . Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał . — Nic nagłego … Po co się wielmożny pan ma tak śpieszyć … — odparł Szpigelman . — Więc niech się cofną od spółki — odburknął Wokulski — ja ich nie wabię … Nie była już nauczycielką , ale rekomendowała nauczycielki ; nie myślała o zamążpójściu , ale swatała młode pary ; nikomu nie oddawała swego serca , ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym . Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić , więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła . — Cóżeś tam robił ? „ Zdaje mi się , że umrę u jej nóg … — mówił sobie . — No i co z tego ? … Umrę patrząc na nią i może przez całą wieczność będę ją widział . Któż wie , czy życie przyszłe nie zamyka się w ostatnim uczuciu człowieka ? … ” Książę we własnym pałacu , na pierwszym piętrze , zajmował ogromne mieszkanie . Część jego , złożona z gabinetu pana , biblioteki i fajczarni , była miejscem męskich zebrań , na których książę przedstawiał swoje lub cudze projekta dotyczące spraw publicznych . Zdarzało się to po kilka razy w roku . Ostatnia nawet sesja wiosenna była poświęcona kwestii statków śrubowych na Wiśle , przy czym bardzo wyraźnie zarysowały się trzy stronnictwa . Pierwsze , złożone z księcia i jego osobistych przyjaciół , koniecznie domagało się śrubowców , drugie zaś , mieszczańskie , uznając w zasadzie piękność projektu , uważało go jednak za przedwczesny i nie chciało dać na ten cel pieniędzy . Trzecie stronnictwo składało się tylko z dwu osób : pewnego technika , który twierdził , że śrubowce nie mogą pływać po Wiśle , i pewnego głuchego magnata , który na wszystkie odezwy , skierowane do jego kieszeni , stale odpowiadał : — W Chinach , w Japonii , a nade wszystko w Europie . Panna Izabela słuchała z szeroko otwartymi oczyma . A teraz z nadzwyczajną szybkością dokończę opowiadania o tragedii , która powinna była wstrząsnąć każde szlachetne serce . — Wiesz pan co … Wiedziałem , że po moim wyjeździe stąd interes się rozprzęgnie ; alem nie przypuszczał , że tak prędko … No , bo że pan nie siedzisz w sklepie , mniejsza : dziury nie będzie . Ale jakie tam stary głupstwa wyrabia , to przecie skandal ! … — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron zbliżając się w stronę Wokulskiego . Baron , lubo niechętnie , zgodził się na projekt ; włożył gruby paltot , szyję okręcił chustką i wziąwszy pod rękę narzeczoną wysunął się z nią naprzód . O czym mówili ? Nikt nie wie , tyle tylko widziano , że ona była blada , a on miał wypieki na twarzy . — A rozmawia z tobą ? — Polityczne ? … — powtórzył Wokulski takim tonem , że panu Ignacemu przeszedł mróz po kościach … — O , ja wszystko wiem . Nawet to , że tym samym pociągiem jedzie pan Starski . W mieszkaniu Stacha było ciemno , zatem nie siedzi w domu . Więc gdzież jest ? … „ Dobrze — mówił dalej głos , który Wokulskiemu przypominał zgryźliwe zrzędzenie doktora Szumana — gdyby więc ta pani w ogóle mogła kogoś kochać , to nasuwa się drugie pytanie : czy pokocha ciebie ? ” — Więc mów za mną : Zdrowaś Maria … — Raczy książę spocząć ? … Żeby mu przy tym drgnął choć jeden muskuł , nic . Skamieniałem wobec jego zimnej krwi . Podczas wieczorów przepędzanych w domu pani Stawskiej Wokulski stosunkowo był najbardziej ożywiony , trochę jadł i rozmawiał . „ No , słyszał kto ? … Taki kramarz chce mi imponować ! Była chwila , słowo honoru , że chciałem go uderzyć kijem … Impertynent , słowo honoru … Gotów pomyśleć , że ja się go boję , słowo honoru … O Boże , jak ciężko karzesz mnie za lekkomyślność ! … Podli lichwiarze nasyłają mi komornika , za parę dni muszę spłacić dług honorowy , a ten kupczyk , ten … łajdak ! … Ja bym tylko chciał wiedzieć : co się takiemu zdaje , co on sobie o mnie wyobraża ? … Nic , tylko to … Ale , słowo honoru , on musiał kogoś zamordować , bo takiego spojrzenia nie może mieć człowiek przyzwoity . Naturalnie , przecie o mało nie zabił Krzeszowskiego . Ach , nędzny zuchwalec ! … on śmiał w taki sposób patrzeć na mnie … na mnie , jak Boga kocham ! … ” — Tak , wielmożny panie . Taka najpierwej przysyła mu list , potem bukiet , a nareszcie sama przychodzi za woalką , bo myśli , że jej nikt nie pozna … To , panie , śmiech dla całej służby ! … On nie każdą przyjmuje , choć która da jego lokajowi ze trzy ruble . Ale czasem , jak trafi mu się dobry humor , to nieraz dobiera sobie chłopisko jeszcze dwa numery , każdy w innej stronie korytarza , i w każdym inną rozwesela … Taki , bestia , zajadły . — Nie chcesz wyjść stamtąd ! — Nie idę na bal . Tego , co panu teraz powiem , panie Wokulski , błagam , ażeby pan nie powtarzał nawet przed samym sobą . Chciałem ją wziąć na próbę ; jest to niskie , nieprawda , panie ? ale trudno , człowiek niełatwo wierzy w szczęście . Chcąc ją tedy wziąć na próbę ( ale nikomu ani słóweczka o tym , panie ! ) , kazałem napisać projekt intercyzy , według którego , gdyby małżeństwo nie doszło do skutku z czyjejkolwiek winy ( rozumie pan ? ) — ja płacę pięćdziesiąt tysięcy rubli pannie za zawód . Serce mi drętwiało z obawy , że … a nuż porzuci mnie ? … Lecz co pan powie ? Kiedy jej prezesowa wspomniała o tym projekcie , panna w płacz … „ Cóż to — mówiła — on myśli , że wyrzeknę się go dla jakichś pięćdziesięciu tysięcy rubli ? Bo jeżeli mnie posądza o interesowność i nie uznaje żadnych wyższych pobudek w sercu kobiety , to przecie powinien rozumieć , że za pięćdziesiąt tysięcy nie oddam miliona … ” Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec . — Nie , nie … Pani Meliton przypatrzyła mu się ciekawie i kiwając głową mruknęła : — Co do mnie — przerwał baron z nowym ukłonem — będę się starał zapomnieć o przeszłości … Rzecki przygryzł wargi . — Z największą chęcią — odparł głośno rumiany fabrykant . — Cóż , źle tu panu ? … Pyszne miejsce ! … Stach z wielkim spokojem przyjmował hałaśliwe dowody małżeńskiej czułości , na pociechę topiąc się w rachunkach i korespondencjach kupieckich . Jejmość zaś , zamiast ochłonąć , gorączkowała się coraz bardziej ; a gdy jej małżonek , znudzony siedzeniem czy też dla załatwienia jakiegoś interesu , wyszedł kiedy na miasto , biegła za nim … podpatrywać , czy nie idzie na schadzkę ! … On to widać zmiarkował , bo uśmiechnął się nieznacznie i wyszedł do swojego oddziału . W kwadrans później wpadłem tam niby niechcący , ale zastałem go jak zwykle przy robocie . Owszem , powiedziałbym nawet , że pracował gorliwiej niż zwykle : wbiegał na drabinki , wydobywał sztuki rypsu i aksamitu , wkładał je na powrót do szaf , słowem — kręcił się jak bąk . „ I ogień jest przyjemny , szczególniej w zimie — myślała — ale … w pewnym oddaleniu . ” „ Oczywiście jestem chory ” — myślał . I właśnie kiedym tak rozmyślał , zaszedł drobny wypadek , który przypomniał mi dzieje pogrzebane od lat kilkunastu , a i samego Stacha przedstawił w innym świetle . Och , on nie jest politykiem ; on jest czymś zupełnie innym , z czego sobie nie umiem nawet dobrze zdać sprawy . — Powiedz pan zatem swojemu Litwinowi — przerwał mu Stach — że sprzedam kamienicę , ale za sto tysięcy rubli . I to do Nowego Roku . Po Nowym Roku cenę podniosę . — Po cóż w takim razie zezwala na sprzedaż sreber ? — pytała natarczywie panna Izabela . Wstał z zamiarem wyjścia i zrobiło mu się gorąco na myśl o defiladzie przez dwa salony , w których czekają go rózgi spojrzeń i szeptów . Ale zabiegł mu drogę książę mówiąc : — I tyś ten sam . Za pomyślność twoich zamiarów … Jakiekolwiek są , wiem jedno , że muszą być godne ciebie . A teraz — milczę … Pozakręcał lampy i , przepuściwszy Wokulskiego , zamknął sklep . W sieni znowu spotkał ich mokry śnieg i Paweł niosący obiad . — Przeciwnie , masz pan … jeden tytuł : pracę , drugi : uczciwość , trzeci : zdolności , czwarty : energię … Tych tytułów nam potrzeba do odrodzenia kraju , to nam daj , a przyjmiemy cię jak … brata … — Czy * tek * ? … Bardzo żałuję barona , ale pańskie prawa są lepsze . — Bez obrazy pani dobrodziejki , dlaczego panie tak ciągle siedzicie w oknach ? … To niedobrze … Dziwny ten pociąg wydał się jej samej niebezpiecznym i nawet śmiesznym . Przemogła się więc i poszła dalej ; lecz po paru minutach — wróciła . Znowu cofnęła się , przejrzała inne klatki , starała się o czym innym myśleć . Na próżno . Wróciła się i choć tygrys już nie spał , tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy , panna Izabela podbiegła do klatki , wsunęła rękę i — drżąca i blada — dotknęła tygrysiego ucha . Rozpacz baronowej po zmarłym dziecku tak mnie rozbroiła , że nie miałem odwagi mówić z nią o podwyższeniu komornego . Płacz zaś jej tak znowu denerwował , że gdyby nie wzgląd na drugie piętro , wyskoczyłbym chyba oknem . Pani baronowa , siedząca z książką na kanapie , na widok męża powstała . Gdy baron złożył jej głęboki ukłon , chciała odkłonić się , ale znowu upadła na kanapę . — I myślisz doktór , że Wokulski będzie taki błazen ? … — spytałem czując , że burzy się we mnie krew jak pod Vilagos . Pani Stawska usłyszawszy to podniosła się z krzesła , ażeby wyjść . Ale baronowa rzuciła jej się na szyję i tak przepraszała , tak zaklinała , aby jej przebaczyć , że zacnej pani Helenie łzy zakręciły się w oczach i została . — Dobrze . W takim razie nie pozbawiaj się mego kapitału , ale … Uważasz … może mi jednak coś wypaść … — Patrzaj — mówi Suzin — to ulica Lafayette , a ot bulwar Magenta . Jedziem wciąż Lafayettem aż do hotelu przy Operze . Powiadam tobie , cud , nie miasto ! No , a jak zobaczysz Elizejskie Pola , a potem między Sekwaną i Rivoli … Eh ! ja tobie mówię , cud , nie miasto … Kobiety tylko trochę zanadto wypychają się . Ale tu inszy smak … Na wszelki sposób cieszę się , żeś przyjechał ; pięćdziesiąt albo i więcej tysięcy rubli to nie nic … Ot , widzisz , Opera , a ot bulwar Kapucyński , a ot nasza chata . — A kto wykupił jego weksle ? — Pan Molinari — rzekł — kazał prosić , ażeby jaśnie pan chwilkę zaczekał … Od tej pory mówi przez sen o tej lalce ; ledwie obudzi się , chce iść do pani baronowej , a kiedy tam jest , gotowa przez cały czas wpatrywać się w lalkę złożywszy ręce jak do pacierza . „ Jeżeli punktualność — mówiła sobie dalej — jest grzecznością królów , to już co najmniej powinna być obowiązkiem kupców ! … ” Nie rozumiem jeszcze sytuacji — ciągnął dalej — ale najprawdopodobniej jest tak : panna idzie za mąż dla pieniędzy , a Starski swymi teoriami umacnia ją w tym zamiarze . A może i on podkochuje się w niej ? … Niepodobna . Prędzej już się nią znudził i gwałtem namawia do zamążpójścia . Chociaż … Nie , to byłaby potworna kombinacja . Tylko kobiety publiczne mają kochanków , którzy prowadzą nimi handel . Co za głupie przypuszczenie ! … Starski może istotnie być jej przyjacielem i radzić to , w co sam wierzy . On przecież mówi otwarcie , że sam ożeni się tylko z bogatą kobietą . Zasada taka dobra jak każda inna , powiedziałby Ochocki . Słusznie prezesowa mówiła kiedyś , że dzisiejsze pokolenie ma mocne głowy i zimne serca . Nasz przykład zniechęcił ich do sentymentalizmu , więc wierzą w potęgę pieniędzy , co zresztą dowodzi rozsądku . Nie , ten Starski sprytny człowiek ; może trochę hulaka , próżniak , ale sprytu mu nie brak . Ciekawym tylko , za co tak na nim używa pani Wąsowska ? … Zapewne ma do niego słabość , a że ma i pieniądze , więc w rezultacie pobiorą się . Zresztą — co mnie to obchodzi ? … Przyjechała tu na wyraźne żądanie ciotki , dla Starskiego , o którym powszechnie mówiono , że odziedziczy majątek po prezesowej . Tymczasem prezesowa przypatrzywszy się swemu ciotecznemu wnukowi oświadczyła , że co najwyżej zapisze mu tysiąc rubli dożywotniej renty , która zapewne bardzo mu się przyda na starość . Cały zaś majątek postanowiła zapisać na podrzutków i ich nieszczęśliwe matki . — To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka . — Szlangbaum kupił ! … — odzywa się jakiś głos na sali . Tak medytując śmiał się z tej otchłani dzieciństw , do której spychała go znajomość z panną Izabelą . — W takim razie dowiódłby , że ma słabą głowę — odpowiedziała krótko hrabina biorąc się do książki nabożnej . Padły znowu dwa strzały i znowu dwa . Jadący przed nami szwadron zatrzymał się ; dwie armaty i dwa jaszczyki galopem popędziły naprzód , kilku jezdnych pocwałowało na najbliższe wzgórza . Stanęliśmy — i przez chwilę zaległa taka cisza , że słychać było tętent siwej klaczy dopędzającego nas adiutanta . Przeleciała mimo , do huzarów , dysząc i prawie dotykając brzuchem ziemi . — Na którą kazałaś przyjść Żydom , Floro ? — spytała panna Izabela . Powiem nawet , że między nią a mieszkającymi nad nią studentami wytworzył się pewien rodzaj sportu , polegający na tym , że ona wyjrzawszy przez lufcik starała się jak najprędzej cofnąć głowę , a oni usiłowali wylewać na nią wodę jak najczęściej i w jak największych ilościach . Doktór nasunął kapelusz na głowę i szedł zirytowany , milcząc . Mnie było coraz markotniej , może z powodu wzrastającej ciemności . Nie powiedziałbym tego nikomu nigdy , ale nieraz mnie samemu przychodzi na myśl , że Stach … naprawdę już nie dba o politykę , ponieważ cały zatonął w fałdach sukienki tej panny . Zdaje się , że mu nawet coś o tym wspomniałem onegdaj i że to , co on mi odpowiedział , bynajmniej nie osłabiło moich podejrzeń . — Kto jest tamten łotr ? — Ten spokojny chleb — mówił zaciskając pięści — dławił mnie i dusił przez lat sześć ! … Czy już nie pamiętasz , ile razy na dzień przypominano mi dwa pokolenia Minclów albo anielską dobroć mojej żony ? Czy był kto z dalszych i bliższych znajomych , wyjąwszy ciebie , który by mię nie dręczył słowem , ruchem , a choćby spojrzeniem ? Ileż to razy mówiono o mnie i prawie do mnie , że karmię się z fartucha żony , że wszystko zawdzięczam pracy Minclów , a nic , ale to nic — własnej energii , choć przecie ja podźwignąłem ten kramik , zdwoiłem jego dochody … — Jezus ! Maria ! … — jęknął Rzecki zrywając się z łóżka . — Ja pójdę z Michalinką i z Joasią ! — szybko odpowiedziała panna Felicja patrząc na Wokulskiego w taki sposób , jakby to on był owym wrogiem , przeciw któremu należało uzbroić się we dwie służące . Znudził mnie już Wokulski swoją rozmową . Istotnie , trzeba być albo półgłówkiem , albo źle wychowanym człowiekiem , ażeby tak piękną kobietę wypytywać o współlokatorów ! Przestałem go też słuchać i machinalnie począłem wyglądać na podwórze . — Niech i tak będzie — odparł Wokulski . — Dzień dobry , panie Wokulski ! — zawołał z kozła ktoś wywijając długim batem . Wokulski poznał Ochockiego . — Jutro ma przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną — odrzekł pan Domański . — Nie do fortecy A – u … , A – u … tylko do Ham – ham czy Cham … bo nawet nie wiem … Świat salonów kochała panna Izabela na śmierć i życie , wyjść z niego mogła tylko do grobu , ale z każdym rokiem , a nawet miesiącem , mocniej gardziła ludźmi ; pojąć nie mogła , ażeby kobietę , tak jak ona piękną , dobrą i dobrze wychowaną , świat opuszczał dlatego tylko , że — nie ma majątku ! … — To stary zasłania , nie ona — odparł student machając ręką . — Ona wygląda przez szpary między firanką a oknem . Zresztą , proszę pana : jeżeli pannie Leokadii wolno drzeć się na całe podwórko , to znowu Maleski i Patkiewicz mają prawo chodzić po swoim pokoju , jak im się podoba . „ Więc to tak ? … O , żebyś zdechł , mój kochanku , musisz ożenić się z panią Stawską . ” — Zawsze wariat , chociaż dobry chłopak . Ale … Wokulski oddał ci rzeczywistą przysługę : zwyciężyłaś śmiertelnego wroga . W odpowiedzi kiwnął głową i wysunął wargę . — I ty w to wierzysz ? — spytał Wokulski . Drugi cios . Był moment , że Wokulski chciał schwycić młodzieńca za gardło i udusić . Opamiętał się jednak i odparł ze słabym uśmiechem : „ Zapoznam się z nią i wprost zapytam : czy ty jesteś tym , na co przez całe życie czekałem ? … Jeżeli nie jesteś , odejdę bez pretensji i żalu … ” — A czego to ? … — odwarknęła baba . — Mój kochany stary ! — mówił biorąc Ignacego za rękę — mój poczciwy stary przyjacielu ! Ty nawet nie domyślasz się , jakim ja szczęśliwy , że cię widzę , i jeszcze w tym pokoju . Pamiętasz , ilem ja tu spędził wieczorów i nocy … jak mnie karmiłeś … jak oddawałeś mi co lepsze odzienie … Pamiętasz ? … — Kiedym wyjeżdżał , po całych dniach łowił ryby . Ale ponieważ gust zmienia mu się często , więc nie jestem pewny , czy nie zobaczę go teraz jako myśliwca … Ale cóż to za szlachetny młody człowiek , co za wiedza ! … No i zasługi już ma ; zrobił kilka wynalazków . — Albo metal o jakie dziesięć procent lżejszy od powietrza , co ? … — śmiał się Geist . Ciężar gatunkowy obalony … prawa natury podkopane , co ? … Cha ! cha ! … Nic z tego wszystkiego . Prawa natury , o ile je znamy , nawet przy moich metalach pozostaną nietknięte . Rozszerzą się tylko nasze pojęcia o własnościach ciał i ich budowie wewnętrznej , no i rozszerzą się granice ludzkiej techniki . — Nie , prawdziwym … Ale poza tymi dwoma ludźmi stanęło zaraz kilku innych , za nimi jeszcze kilku , potem olbrzymi tłum borykający się z wszelkiego rodzaju nędzą i wreszcie — cały ocean cierpień powszechnych , które wedle sił należało zmniejszać , a przynajmniej powściągnąć od dalszego rozlewu . — Za godzinkę … może trochę dłużej … — odpowiada dżentelmen . — Co ja zrobię , kiedy pan jak ma pieniądze , to jest chory , a jak jest zdrów , to nie ma pieniędzy ? … — odpowiedział inny głos , nieco zacinający z żydowska . Otrząsnął się ze swych przywidzeń i tylko było mu trochę przykro , że Starski siedzi obok panny Izabeli . Ale tylko trochę … — Uważa pan … naprzód dowiemy się , czy młoda jest w domu . Jest co widzieć , panie ! … Zresztą — ciągnął dalej w myśli — co mnie obchodzi , że panna Izabela używa zawsze tych samych argumentów w swoich dysputach . Ani ona nie jest Duchem Świętym , ażeby wymyślać coraz nowe , ani ja jestem taką osobliwością , ażeby dla mnie warto było silić się na oryginalność . Niech sobie mówi , jak chce … Ważniejsze to , że chyba do niej nie stosuje się ogólne prawidło o kobietach … Pani Wąsowska to przede wszystkim piękna samica , ale ona nie … — Daje pieniądze , więc jest ostrożny . Dopóki dawał tylko słowo , był śmielszy ! … Znowu zostali we dwu . — Spodziewam się , że nie na kupiecki sposób ! … — odparł dumnie baron . — A właśnie dziś jest pięć tygodni , jak oświadczyłem się i zostałem przyjęty . W czasie tych wizyt zrobiłem kilka ważnych spostrzeżeń . — Prawda . Wszyscy ją opuścili , z wyjątkiem — hrabiny Karolowej , która , kiedy wezbrał jej zły humor , przychodziła tu i szeroko zasiadłszy na kanapie , prawiła wśród westchnień : Wokulski oglądał po kolei ów metal cięższy od platyny , drugi metal przeźroczysty , trzeci lżejszy od puchu … Dopóki trzymał je w rękach , wydawały mu się rzeczami najnaturalniejszymi pod słońcem : cóż jest bowiem naturalniejszego aniżeli przedmiot , który oddziaływa na zmysły ? Lecz gdy oddał próbki Geistowi , ogarniało go zdziwienie i niedowierzanie , zdziwienie i obawa . Więc znowu oglądał je , kręcił głową , wierzył i wątpił na przemian . W tej chwili mdło mi się zrobiło ; obok szachów bowiem spostrzegłem dwie trupie główki : w jednej był tytuń , a w drugiej … cukier ! … „ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski . — Owszem . — Właściwie … ja nie w tym znaczeniu … IX . Pamiętnik starego subiekta — Że żyje ? … — spytała staruszka , wcale nie zdradzając zachwytu . Palmieri zaczął swoje praktyki ; wpatrywał się Wokulskiemu w oczy , dotykał mu czoła , pocierał ręce od obojczyków do dłoni … Nareszcie odsunął się od niego zniechęcony . — A co pan sądzisz o chemii związków wodoru ? … Matka naszego pryncypała żyła jeszcze długi czas ; kiedy w roku 1853 wróciłem z zagranicy , zastałem ją w najlepszym zdrowiu . Zawsze schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła : — Ale — mówię — cóż znowu ! Sprawa nasza jest jak złoto , wygramy ją … Zresztą co tam taka sprawa ; gorsza historia z dżumą … — dodałem , ażeby zwrócić uwagę pani Misiewiczowej w innym kierunku . — Więc to baron potrzebuje pieniędzy ? Ajent począł chwiać głową w sposób oznaczający zdziwienie . — Tu , w Paryżu ? — szepnął Wokulski . „ Rozumiem teraz — pomyślał Wokulski — dlaczego odwiedzanie kościołów umacnia wiarę . Tu wszystko urządzone jest tak , że przypomina wieczność . ” — Wariat to on jest — odparł — ale jeszcze za moich studenckich czasów był wielkim chemikiem . No i porobił jakieś wynalazki , ma nawet podobno kilka dziwnych okazów , ale … W tym samym czasie zeskakiwał z kanapki jego stary pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się , zapewne z resztek snu , skrobał do drzwi , za którymi rozlegało się pracowite dmuchanie w samowar . Pan Rzecki , wciąż ubierając się z pośpiechem , wypuszczał psa , mówił dzień dobry służącemu , wydobywał z szafy imbryk , mylił się przy zapinaniu mankietów , biegł na podwórze zobaczyć stan pogody , parzył się gorącą herbatą , czesał się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów . Ponieważ gościnny Machalski już na schodach przyjął nas ogromnymi kielichami wina ( i to wcale dobrego ) , a mnie wziął w szczególną opiekę , muszę więc przyznać , że od razu zaszumiało mi w głowie , a w kilka minut później byłem kompletnie zapity . Usiadłem więc z dala od uczty , w głębokiej framudze , i odurzony , w półśnie , półjawie , przypatrywałem się współbiesiadnikom . — Więc cóż ? Do tej pory dzień schodził jej na wymyślaniu Mariannie , na pisywaniu listów do lokatorów o to , że schody są zaśmiecone , na wypytywaniu stróża : czy nie zdarł kto karty wynajmu mieszkań ? czy praczki z paryskiej pralni nocują w domu albo czy rewirowy nie miał do niej jakiego interesu ? Nie zapominała przy tym upominać go , ażeby w razie zgłoszenia się konkurenta o lokal na trzecim piętrze bacznie przypatrywał się , szczególniej ludziom młodym , a gdyby to byli studenci , ażeby odpowiadał , że lokal już wynajęty . — Albo nie … już nic … Daję panu na dziś urlop . Moi państwo , chodźmy do parku . Panie Ochocki … — A cóż wy na to ? … — zawołałem wściekły z gniewu . — Ależ , panowie ! — zawołał — dziś mówimy o handlu tkaninami , lecz jutro i pojutrze któż zabroni nam naradzić się nad innymi kwestiami ? … Proponuję więc … — Siadajże , panie Stanisławie … Może papierosa ? … Proszę cię … Cóż tam słychać ? … Czytałem właśnie Supińskiego : tęga głowa ! … Tak , narody nie umiejące pracować i oszczędzać zniknąć muszą z powierzchni ziemi … Tylko oszczędność i praca ! … Pomimo to nasi wspólnicy zaczynają grymasić , co ? … Wsiadł do swego powozu i przymknąwszy oczy nasycał się jego lekkim kołysaniem . Zdawało mu się , że jak ptak siedzi na gałęzi , którą wiatr chwieje w prawo i w lewo , do góry i na dół , a potem nagle roześmiał się przypomniawszy sobie , że to lekkie kołysanie kosztuje go około tysiąca rubli rocznie . — Okropność ! … — mówiła łkając . — Być przykutą do tak wstrętnego domu przez pamięć dla dziecka , której nic już nie wydrze z serca . Wszakże ona biegała po tych wszystkich pokojach … Ona bawiła się tam , od podwórza … I wyglądała oknem , przez które mnie , matce – sierocie , wyjrzeć dzisiaj nie wolno … Chcą mnie wypędzić stąd … wszyscy chcą mnie wypędzić … wszystkim zawadzam … A przecież ja stąd nie mogę wyprowadzić się , bo każda deska tej podłogi nosi ślady jej nóżek … w każdej ścianie uwiązł jej śmiech albo płacz … Odtąd nawiedzał ją coraz częściej i omdlewającej w jego objęciach szeptał on , bóg światła , tajemnice nieba i ziemi , jakich dotychczas nie wypowiedziano w śmiertelnym języku . A przez miłość dla niej sprawił jeszcze większy cud , gdyż w swym boskim obliczu kolejno ukazywał jej upiększone rysy tych ludzi , którzy kiedykolwiek zrobili na niej wrażenie . Mnie gazetę i chowa ją do kieszeni , nie dokończywszy mazagranu płaci za niego i — wstaje od stołu . Garson patrzy spod oka , dwaj goście , bawiący się cienkimi laseczkami , zakładają nogi jeszcze wyżej , a jeden z nich impertynencko przypatruje mu się przez monokl . „ Aha ! … ” — pomyślał Wokulski żegnając hrabinę . Czuł dla niej w tej chwili taką wdzięczność , że na jej ochronę oddałby połowę majątku . — Pokazywałem . — » Figaro « … — Więc ja pana zapewniam , że jutro dostaniesz pieniądze ! — zawołała patrząc na niego z pogardą . — W Chinach zrobił kuzyn to odkrycie ? — Pani prosi ! … pani chora ! … — Ale owszem ! … Zacznijże się nareszcie mną opiekować , bo dotychczas … — Albo ? … — O ! bardzo prosimy panów — rzekł hrabia . Pan Łęcki cały zamienia się we wzrok i słuch . Wzrokiem dostrzega już tylko trzech licytantów , a słuchem chwyta wyrazy otyłego pana : Nareszcie na następny dzień wpada Wirski . — Hop ! hop ! … — zawołała śmiejąc się . Zeskoczyła z konia i oddała cugle Wokulskiemu . Uczułem , że mi na chwilę serce bić przestało , nie ze strachu , ale jakby w odpowiedzi na ten wyraz , który od dzieciństwa robił na mnie dziwne wrażenie . — Co to ja ! … — odparł stary Żyd . — Ale ja , panie , mam po Henryku wnuczka , co mu dopiero dziewięć lat , i niech no pan słucha , jaki on do mnie w tamten tydzień list napisał . „ Mój dziadku — on pisał , ten mały Michaś — ja potrzebuje takie szarade : — Dystyngowana ? … — powtórzył Ochocki . — Powiedz pan : bogini ! … Kiedy rozmawiam z nią , zdaje mi się , że potrafiłaby mi zapełnić całe życie . Przy niej jednej czuję spokój i zapominam o trapiącej mnie tęsknocie . Ale cóż ! … Ja nie umiałbym siedzieć z nią cały dzień w salonie ani ona ze mną w laboratorium … — A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? … „ Już idę — myślał . — Zaraz … jeszcze chwilkę … Ach , co się ze mną stało ! … ” — dodał czując , że jego rozdarta dusza nawet na tak prosty czyn nie może zdobyć się bez wahań . — Cóż to za oryginał ? … Pani Stawska zasłoniła twarz chustką i wybiegła do swego pokoju . — A druga historia ? — spytałem . Odtąd zaczęło się dla niej dziwne życie . Ktokolwiek przyszedł do nich , mówił jej wprost albo z ogródkami o Wokulskim . Pani Denowa , pani Kolerowa i pani Radzińska tłomaczyły jej , że Wokulski jest najlepszą partią w Warszawie ; matka napomykała , że Ludwiczek już nie żyje , a zresztą choćby żył , nie zasługuje na jej pamięć . Nareszcie Rzecki za każdą bytnością opowiadał , że jego Stach jest nieszczęśliwy , że trzeba go ocalić , a ocalić go może tylko ona . Nowy występ błękitnego fraka i białych spodni i nowy gość ; tym razem mały , szczupły , czarny , z niespokojnym wejrzeniem . Ten prawie przybiegł do stołu , padł na krzesło , obejrzał się na drzwi i przysunąwszy się do Wokulskiego zaczął przyciszonym głosem : Umilkł i chciał odchodzić . Czuł w duszy dziwną pustkę , a na samym jej dnie coś , jakby kroplę piekącej goryczy . Żadnych sił , żadnych pragnień , nic , tylko tę kroplę tak małą , że jej niepodobna dojrzeć , a tak gorzką , że cały świat można by nią zatruć . — Ach , Starskiego … Zobaczymy . Spojrzał na framugę okna i znowu zobaczył młodego człowieka , który ciągle siedział sam nad nietkniętym talerzem zasłaniając oczy ręką . Zobaczycie , co jeszcze zrobi Napoleonek IV , który po cichu uczy się sztuki wojennej u Anglików ! Ale o to mniejsza . W tej bowiem pisaninie chcę mówić nie o Bonapartym , ale o sobie , ażeby wiedziano , jakim sposobem tworzyli się dobrzy subiekci i choć nie uczeni , ale rozsądni politycy . Do takiego interesu nie trzeba akademii , lecz przykładu — w domu i w sklepie . Wtem spojrzał na bok i zrobiło mu się zimno … Zobaczył pannę Łęcką bardziej odurzoną i roznamiętnioną od innych . Nie wierzył własnym oczom . A potem rzucił się na moje łóżko szlochając jak dzieciak . — Bankierskie stoły ! … — powtórzył . — Srebra naszych przodków bywały już na stołach Tatarów , Kozaków , zbuntowanych chłopów , i nie tylko nam to nie uchybiało , ale nawet przynosiło zaszczyt . Kto walczy , naraża się na straty . — Cóż , mój stary ! — zawołał Wokulski . — Jakże tam z księciem Lulu ? … Gniewasz się jeszcze na Szlangbauma , że śmiał sklep kupić ? … Podczas obrządku wycierania się kosmatymi ręcznikami , z upodobaniem patrzył na swoje chude łydki i zarośnięte piersi , mrucząc : Przez pozostałą część drogi do sądu trapi pana Ignacego sumienie . Przybiera ono postać olbrzyma z brodą w żółtym jedwabnym kitlu i takichże spodniach , który dobrodusznie a zarazem ironicznie patrząc mu w oczy mówi : — Wysocki ? … — rzekł . — Co ty tu robisz ? — Całe miasto gada — odparł radca — a zresztą niech obecny tu pan Szprot pana objaśni . — Zapis … zapis ! … — mruczał Szuman chodząc po pokoju i pocierając sobie tył głowy . — Co znaczy ? nie wiem , dość , że Wokulski zrobił go . Widocznie chce być przygotowany na wszelki wypadek jako rozsądny kupiec ! … Wokulski zerwał się od stołu , otworzył okno i postawszy w nim chwilę przeczytał drugi raz list prezesowej ; oczy zaiskrzyły mu się , na twarz wystąpiły wypieki . „ Cóż z tego , że trochę kokietuje ? … Kokieteria u kobiet jest jak barwa i zapach u kwiatów . Taka już ich natura , że każdemu chcą się podobać , nawet Mraczewskim … — Ma pan słuszność . Wiem , że w życiu nie zrobię nic nadzwyczajnego , ale umiem przynajmniej oceniać ludzi niezwykłych … Na każdym polu … nawet — na scenie … Niech pan sobie jednak wyobrazi , że Warszawa nie ocenia go , jak należy … — Zapewne … Zresztą nie wiem … — uśmiechnęła się panna Izabela . — Ciotka mówi , że jest bardzo piękny … — Jestem Maruszewicz — rzekł zniszczony młody człowiek z miłym uśmiechem . — Wybaczy pan , że prezentuję się tak obcesowo i w dodatku przy pierwszej znajomości będę miał prośbę … Rzecki przetarł oczy ; zdawało mu się , że śni na jawie . Wreszcie rzekł po chwili : „ Co ta besztyja , stary , już zaczyna handlować biletami do teatru czy co ? … ” Trafiłem na szczególną scenę . Jedni z naszych chwycili za koła armaty , drudzy ściągali woźnicę z siodła ; Katz przebił bagnetem konia z pierwszej pary , a kanonier austriacki chciał zwalić go w łeb wyciorem . Schwyciłem kanoniera za kołnierz i nagłym ruchem w tył przewróciłem go na ziemię . Katz i jego chciał przebić . Niebo chmurzyło się , ciemność zapadała coraz szybciej . Na breku pomimo to było bardzo wesoło , dzięki kłótni pani Wąsowskiej z Ochockim , który zapomniał o swych latawcach i przełożywszy nogi przez poręcz kozła , odwrócił się do towarzystwa . Nagle , chcąc zapalić papierosa , potarł zapałkę i oświetlił cały brek , najlepiej zaś Starskiego . W trzecim salonie , dokąd wszedł z hrabiną Wokulski , znajdował się bufet tudzież mnóstwo większych i mniejszych stolików , przy których dwójkami , trójkami , nawet czwórkami siedzieli zaproszeni . Kilku służących roznosiło potrawy i wina , a dyrygowała nimi panna Izabela , widocznie zastępując gospodynię . Miała na sobie bladoniebieską suknię i wielkie perły na szyi . Była tak piękna i tak majestatyczna w ruchach , że Wokulski patrząc na nią skamieniał . — W każdym razie spróbuję — mówiła rozgorączkowana panna Izabela . — Poproszę panią Meliton , ona mi to ułatwi … — Nudzimy się , niech więc nas bawi — mówiła staruszka . Jeżeli do ciężkich warunków klimatycznych dodać jeszcze arystokrację , która opanowała wszystkie oszczędności narodu i utopiła je w bezmyślnej rozpuście , to zaraz wyjaśni się : dlaczego ludzie niezwykle zdolni nie tylko nie mogą rozwijać się tam , ale wprost muszą ginąć . ” Istotnie , weszła do pokoju dziewczynka bardzo mizerna , w brązowej sukience i brudnych pończoszkach . Usiadła na krześle przy drzwiach i wpatrywała się we mnie wzrokiem o tyle podejrzliwym , o ile smutnym . Nigdy bym doprawdy nie sądził , że na stare lata wezmą mnie za złodzieja … — Niech pan sobie wyobrazi — mówiła — jaka ta pani Krzeszowska , mimo swoich dziwactw , jest zacna kobieta . Spostrzegła , że mi smutno bez Heluni , i prosiła mnie raz na zawsze , ażebym brała Helunię ze sobą do niej na te parę godzin … Cyt ! … ? … … Po co on tak nagle wyjechał do Paryża ? … Na wystawę ? … Cóż go obchodzi wystawa . A może w tym interesie , który miał zrobić z Suzinem ? … Ciekawym , na jakich to interesach zyskuje się po pięćdziesiąt tysięcy rubli , tak sobie od ręki ? … Oni mi mówią o wielkich maszynach do nafty czy do kolei , czy też do cukrowni ? … Ale czy wy , aniołki , zamiast po nadzwyczajne maszyny , nie jedziecie po zwykłe armaty ? … Francja , tylko patrzeć , jak weźmie się za łeb z Niemcami … Mały Napoleonek niby to siedzi w Anglii : ale przecież z Londynu do Paryża bliżej niż z Warszawy do Zamościa … — Z Paryża przyszedł transport — rzekł do Wokulskiego . — Myślę , że trzeba odebrać jutro . — Szanowny pan — rzekł — jesteś zdecydowany dać dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za tę ruderę ? … — Co pan rozkaże ? — odezwał się wreszcie Wokulski . Woźny przyniósł syfon i cytryny . Wokulski przyrządził limoniadę i napoił pana Tomasza , któremu stopniowo poczęły znikać sine plamy z policzków . — Najuczciwsza kobieta — odparł . — Młode to , piękne i pracuje na cały dom … Bo emerytura jej matki ledwie starczy na komorne … — No idź pan spać — rzekłem . W Ogrodzie Botanicznym było prawie ciasno ; na każdej ulicy tłoczyły się kolumny , gromady , a przynajmniej szeregi spacerujących ; każda ławka uginała się pod ciżbą osób . Zastępowano Wokulskiemu drogę , deptano po piętach , potrącano łokciami ; rozmawiano i śmiano się ze wszystkich stron . Wzdłuż Alei Ujazdowskiej , pod murem Belwederskiego ogrodu , pod sztachetami od strony szpitala , na ulicach najmniej uczęszczanych , nawet na zagrodzonych ścieżkach , wszędzie było pełno i wesoło . Im więcej ciemniało w naturze , tym gęściej i hałaśliwiej robiło się między ludźmi . — Ale do spółki , ojcze , potrzeba pieniędzy — odparła panna Izabela lekko wzruszając ramionami . — Dawnoś pan był u naszych dam ? — zaczyna Wirski . — Masz jeszcze jaki interes ? — Zaczekaj no — mruknął podoficer . — Będzie tam mieszkać młoda szwaczka — mówił dalej Wokulski . — Niech stołuje się u was , niech jej twoja żona pierze bieliznę … Niech zobaczy : czego jej brak ? Na sprzęty i na bieliznę ja dam pieniędzy … Potem będziecie uważali , czy nie sprowadza kogo do domu … — Potem miał pan pojedynek , który … bardzo nas zaniepokoił … — dodała ciszej . — A potem … baron przeprosił mnie — zakończyła szybko , spuszczając oczy . — W liście napisanym z tego powodu do mnie baron mówi o panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią … — Nie ! dla mnie nie wygląda pan śmiesznie , ale jakby tu powiedzieć ? … niespodziewanie . Wyobrażałam sobie pana całkiem inaczej . Kiedy mi powiedziano , że pan jest kupcem , który w dodatku szybko zrobił majątek , pomyślałam : W tym czasie umarł Jaś Mincel . Wdowa pogrzebała go po chrześcijańsku , przez tydzień nie wychodziła ze swych pokojów , a po tygodniu zawołała mnie na konferencję . — Ja proponuję panu przyjaźń . Niezależnie od osi krystalizacyjnej i prawidłowości w ogólnym konturze miasta Wokulski przekonał się jeszcze ( o czym zresztą mówiły przewodniki ) , że w Paryżu istnieją całe dziedziny prac ludzkich i jakiś porządek w ich układzie . Pomiędzy placem Bastylii i placem Rzeczypospolitej skupia się przemysł i rzemiosła ; naprzeciw nich , po drugiej stronie Sekwany , leży „ dzielnica łacińska ” , gniazdo uczących się i uczonych . Między Operą , placem Rzeczypospolitej i Sekwaną gromadzi się handel wywozowy i finanse ; między Notre – Dame , Instytutem Francuskim i cmentarzem Montparnasse gnieżdżą się szczątki arystokracji rodowej . Od Opery do Łuku Gwiazdy ciągnie się dzielnica bogatych dorobkiewiczów , a naprzeciw nich , po lewej stronie Sekwany , obok Hotelu Inwalidów i Szkoły Wojskowej jest siedziba militaryzmu i wszechświatowych wystaw . Jakbym kolnął Stacha . Zerwał się z krzesła i kazał podać futro . Służący ubierając go mówił : „ Gdyby ci wszyscy ludzie — mówił sobie — byli podobni do mnie , Paryż wyglądałby jak szpital smutnych wariatów . Każdy trułby się jakimś widziadłem , ulice zamieniłyby się w kałuże , a domy w ruinę . Tymczasem oni biorą życie , jakim jest , uganiają się za praktycznymi celami , są szczęśliwi i tworzą arcydzieła . — A szelmo ! … dam ja ci … Pan Ignacy miał jeszcze kilka bardzo przykrych chwil . Musiał wydobyć się z pierwszego rzędu krzeseł , gdzie zebrani eleganci spoglądali na jego surdut i na jego krawat , i na jego aksamitną kamizelkę z ironicznymi uśmiechami . Potem musiał wejść do ósmego rzędu krzeseł , gdzie wprawdzie bez ironii patrzono na jego garnitur , ale gdzie musiał potrącać o kolana siedzących dam … — A jak ci się zdaje : ile przywiozłem ? — Dziś ta flądra przysyła do mnie jakiegoś draba z wymówieniem komornego . Nie wiem nawet , co jej do łba strzeliło , bo płacę przecież regularnie … A ona mi wymawia komorne , ta lafirynda , i jeszcze rzuca cień na mój zakład … Mówi , że moje panny wdzięczyły się do studentów , co łże , i myśli … Ona sobie myśli , że ja w środku zimy znajdę lokal … że się wyprowadzę z domu , do którego przywykli moi kundmani … Ależ ja mogę na tym stracić kilka tysięcy rubli , a kto mi to zwróci ? … — No , przynajmniej nie w tej chwili — zakończył pan Niwiński . — Uczyłam się buchalterii … — szepnęła pani Stawska . Była tak czegoś wzruszona , że usiadła . Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha . — Nikczemnicy ! … — odpowiedziała pani Krzeszowska odwracając twarz w górę . W pragnieniach — tęsknych a bezsilnych .. Wstał z krzesła jak automat na sprężynach i pożegnawszy się dodał : — To przecież nie dlatego … — mruknął Patkiewicz znacznie spokojniejszym tonem . — Moje długi niech panią nie interesują — odparł tonem głębokiego przekonania . — Jeżeli pan Wokulski , zwyczajny szlachcic , mógł w ciągu paru lat zrobić miliony , człowiek z moim nazwiskiem potrafi spłacić czterdzieści tysięcy długów . I ja pokażę , że umiem pracować … Wtem ktoś potrącił Wokulskiego . Był to baron Krzeszowski . Blady z gniewu zbliżył się do powozu i wyciągając rękę do panny Izabeli zawołał po francusku : — Zrobiłbym to przed laty , ale nie dziś . Dziś zrozumiałem , że jako Żyd jestem tylko nienawistny dla chrześcijan , a jako meches byłbym wstrętny i dla chrześcijan , i dla Żydów . Trzeba przecie z kimś żyć . Zresztą — dodał ciszej — mam pięcioro dzieci i bogatego ojca , po którym będę dziedziczyć … — Nie radzę ani odradzam . Masz rozum , wiesz , jakie jest położenie , więc sama musisz coś postanowić i przyjąć konsekwencje . — Już siódma ? … Jak ten czas leci , jak ten czas leci … Pociąg ruszył . Doktór zamyślony patrzył na oddalające się latarnie , a ja … O mało się nie rozpłakałem … — Pierwszy raz słyszę ? … Siądźmy tu — mówił książę ciągnąc go do obszernej framugi — i opowiedz pan , co to znaczy ? — Nie , panie , tylko dziesięć dni chorowałem . Coś mi się zrobiło na szyi takie paskudne , że mnie doktór pokrajał . Ale już wczoraj poszedłem do roboty . „ Szorstki człowiek … interesowny … egoista ! … ” — myślał książę — ale coraz mocniej dziwił się zuchwalstwu dorobkiewicza . — Gdybyś ty wiedziała , co od ciebie zależy ! … gdybyś wiedziała … — Czy wiesz , kochany panie Rzecki — mówiła szlochając — że to jest moje najmilsze marzenie … Bo , że poczciwy Ludwiczek już umarł , za to głowę sobie dam uciąć … Tyle razy mi się śnił , a zawsze albo nagi , albo jakiś inny , nie ten … — Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę . — Ależ to zuchwalstwo … Ależ to niesłychane ! … i jeszcze , wyobraź sobie , ciotka jest nim oczarowana , książę nieledwie mu się narzuca , a wszyscy chórem uważają go za jakąś znakomitość … I ty nic na to ? … „ Słowik wabi samiczkę — myślał Wokulski . — Właściwie jednak , czy można absolutnie potępiać nawet tę kobietę ? … Sama przyznaje głośno , że nie ma charakteru , a po cichu — że trzeba jej pieniędzy , których nie posiada i bez których , jak ryba bez wody , żyć nie potrafi . Więc cóż ma robić ? … Wychodzi nieszczęśliwa bogato za mąż . A że jednocześnie serce odzywa się w niej , wielbiciel namawia ją , ażeby szła za mąż , i oboje sądzą , że pieszczota starego męża nie zepsuje im smaku , więc robią nowy wynalazek : zdradę przed ślubem , nie starając się nawet o patent . Wreszcie może są aż tak cnotliwi , że umówili się , iż zdradzą go dopiero po ślubie … Bardzo ładne towarzystwo ! … Społeczność wytwarza niekiedy ciekawe produkta … I pomyśleć , że każdemu z nas może trafić się podobny specjał ! … Doprawdy , należałoby trochę mniej ufać poetom , kiedy zachwalają miłość jako najwyższe szczęście … ” Zaczęła przypominać sobie . — Zdaje mi się , że składa tego dowody . Opuścili z panną Izabelą gabinet i weszli do salonu . Ona z gracją jej tylko właściwą usiadła na fotelu wskazując mu drugi , zaledwie o parę kroków odległy . Wokulski mimo woli potrząsnął głową . — A po ósmej ja nie będę miał czasu — odparł Oberman . — Nie przed pół rokiem , ale przed dziesięcioma laty . Ba ! trułem się po śmierci narzeczonej , ale to właśnie jeden więcej argument przeciw waszemu systematowi . Dziś aż cierpnę , kiedy pomyślę , że albo mogłem umrzeć , licho wie po co , albo ożenić się z kobietą , która strwoniłaby mi majątek . — Szanowny sędzio ! … Z bolesnym zdumieniem przychodzi mi … To jest … widzę przed sobą triumfującą złość i tego … uciśnioną … — Proszę się do mnie nie umizgać , bo dla zakochanej kobiety mężczyzna jest ołtarzem … A teraz wysiadaj pan , idź , o tam , do Beli i … Tej samej nocy posunęliśmy się o milę naprzód , w ciągu następnego dnia znowu o milę . Co kilka godzin , a później nawet co godzinę przelatywały sztafety . Było to dowodem , że w pobliżu znajduje się nasz sztab korpuśny i że zanosi się na coś grubego . Wielki post nie był tak nudny , jak obawiano się w modnym świecie . Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi : — O panie ! … — zawołała pani Misiewiczowa podnosząc palec w górę . — A bój się pan Boga , panie Ignacy — zawołał — trzy godziny czekam na pana ! Wyście tu wszyscy głowy potracili … — Ależ , panie ! … Pan Rydzewski i pan Pieczarkowski mieli sposobność widzieć jego album , złożone z samych recenzyj … Pan Pieczarkowski mówi , że Molinariemu ofiarowali to jego wielbiciele . Otóż wszyscy europejscy recenzenci nazywają go genialnym . — Stary jedzie ! — zawołał Lisiecki . — Przychodzę w rozmaitych godzinach , a oko , panie , mam na te rzeczy … no ! … Pomimo to nigdy ani rąbka spódniczki , ani pantofelka , ani kawałka wstążki ! A przecież nawet raz u jednego kanonika zdarzyło mi się widzieć gorset ; prawda , że znalazł go na ulicy i właśnie chciał bezimiennie odesłać do redakcji . A , panie , u oficerów , szczególniej zaś u huzarów ! … ( Główkę na dół , s 'il vous plait … ) Czyste zatrzęsienie ! … U jednego , panie , spotkałem aż cztery młode damy i wszystkie — uśmiechnięte … Od tej pory , daję słowo honoru , zawsze kłaniam mu się na ulicy , choć mnie opuścił i winien mi pięć rubli . Ale , panie , jeżeli za krzesło na koncert Rubinsteina mogłem dać sześć rubli , toż bym chyba nie żałował pięciu rubli dla takiego wirtuoza … Może by trochę poczernić włosy , je suppose que oui ? „ Co te galerie robią przez cały rok ? ” — myślał . I przywidziało mu się , że na próchniejących ławach zasiadają tu co noc wszyscy zmarli bankruci , pokutujące kokoty , wszelkiego stanu próżniacy i utracjusze , których wypędzono nawet z piekła , i przy smutnym blasku gwiazd przypatrują się wyścigom szkieletów koni , które poginęły na tym torze . Zdawało mu się , że nawet w tej chwili widzi przed sobą zbutwiałe stroje i czuje zapach stęchlizny . — Żądam … żądam — mówiła wśród westchnień — żądam , aby mnie nie wypędzano z miejsca , gdzie umarło moje dziecko … i gdzie wszystko mi je przypomina . Nie mogę , no … nie mogę oderwać się od jej pokoju … nie mogę ruszyć jej sprzętów i zabawek … Podłością jest w taki sposób wyzyskiwać niedolę . — Takiej jak moja Helenka … — wtrąciła spiesznie pani Misiewiczowa . — Moja droga — odpowiedział pan Tomasz córce — niejadanie ryb nożem to doprawdy przesąd … Wszak mam rację , panie Wokulski ? — Tak jest … Mam szczególniejsze szczęście do wielbicieli kuzynki … — Za jakie szczęście ? … — spytał Ignacy . Wziął do rąk grzebień i szczotkę i zaczął czesać . — Święte słowa pani dobrodziejki … — ja odpowiadam . — Ani mi się rusz z domu ! … Oto ma pan … — mówiła baronowa — tak jest po całych dniach . A wieczorem chodzą do nich praczki … Panie ! — zawołała składając pobożnie ręce — wygnajcie tych nihilistów , bo to źródło zepsucia i niebezpieczeństwa dla całego domu … Oni w trupich główkach trzymają herbatę i cukier … Oni kośćmi ludzkimi poprawiają węgle w samowarze … Oni chcą tu kiedy przynieść całego nieboszczyka ! … — A tak , że o wpół do ósmej muszę być z naszym panem w teatrze … — mruknął Oberman , nieznacznie wzruszając ramionami . W ten sposób powoli i stopniowo lew przerabiał się na wołu . Kiedym go widział w tureckim szlafroku , w haftowanych paciorkami pantoflach i w czapeczce z jedwabnym kutasem , nie mogłem wyobrazić sobie , że jest to ten sam Wokulski , który przed czternastoma laty w piwnicy Machalskiego zawołał : — Ale żeby miliony ludzi , pracujących przez kilka wieków i nie wiedzących jeden o drugim , wytworzyło jakąś logiczną całość , jest to wprost niepodobne . ” — Ależ nie ! … — zawołał baron cofając się . — Oświadczyłem się pannie Ewelinie Janockiej , wnuczce prezesowej … Nie pamięta jej pan ? Była u hrabiny w tym roku na święconem , nie zauważył jej pan ? … Młodzieniec wziął Wokulskiego pod ramię i zaprowadziwszy go do okna mówił : „ Przecie ja rozumiem — mówi — żeby się pan Węgiełek ze mną nie ożenił … ” Była blisko siódma , kiedy w stronie południowo – zachodniej huknął strzał armatni . Po szeregach przeleciał szmer : — Mają gotówkę , jaśnie panie , mają kredyt — odparł Leon . — Tak , pani , obraziłem panią podejrzeniami . Byłem — mówił stłumionym głosem — byłem na koncercie u państwa Rzeżuchowskich … Wyszedłem nawet nie pożegnawszy się z panią … Już nie chcę mówić dalej … Czuję tylko , że ma pani prawo nie przyjmować mnie jako człowieka , który nie ocenił pani … śmiał posądzać … — Nie godzi się … to jest nieuczciwie ! … — powtarza wzburzony pan Łęcki . Dla uczciwych sąsiadów taki sposób przepędzania czasu byłby najlepszym dowodem ich zacności : pokazują się wszystkim cały dzień , bo nie mają czego ukrywać . Gdym sobie jednak przypomniał , że te kobiety są ciągle szpiegowane przez Maruszewicza i przez panią baronowę , i gdy jeszcze pomyślałem , jak baronowa nienawidzi pani Stawskiej — ogarnęły mnie najgorsze przeczucia . — Polityczny ? — spytał cicho Rzecki z trwogą w oczach , ale i z uśmiechem na ustach . — A ładnie … spodziewałam się komplimentu pod moim adresem … — Mateczko ! — przerwała pani Stawska , błagalnie patrząc na nią . — Podobno jednak — wtrącił półgłos — ten Wokulski dowiódł swego patriotyzmu nie tylko językiem … — Ależ mateczko , to tylko oryginał … — poprawiła ją córka . W tej chwili miała oczy tak wielkie i źrenice tak roszerzone jak chyba jeszcze nigdy . — O tak , bardzo prosimy … — odparła . — Mój ojciec jest wielkim przyjacielem pana . — Nigdzie nie zajrzę , jestem zmęczony — odpowiedział Wokulski nie patrząc mu w oczy . Przed paroma laty , właśnie w Paryżu , Rossi był ideałem panny Izabeli ; kochała się w nim , i nawet nie kryła swych uczuć , o ile , rozumie się , było to możliwym dla panienki jej stanowiska . Znakomity artysta wiedział o tym , bywał co dzień w domu hrabiny , grał i deklamował wszystko , co mu kazała panna Izabela , a wyjeżdżając do Ameryki ofiarował jej włoski egzemplarz Romea i Julii z dedykacją : „ Mdła mucha więcej ma mocy , czci i szczęścia aniżeli Romeo … ” . Jumart wyciągnął naprzód dolną wargę . — Umrzemy , chcesz powiedzieć ? — przerwała staruszka . — O , nie mów tego … Pan nawet nie wiesz , jak przykro w moim wieku słyszeć o śmierci … — Naturalnie — wtrąciła panna Izabela — przecież nawet wierną służbę dopuszczamy do niejakiej poufałości . Staruszka potrząsnęła głową . — Kiedyż mniej więcej można odwiedzić pana ? Po obliczu pani Stawskiej przeleciał cień jakby żalu i zmęczenia . „ Jezus , Maria ! — szepcze . — Więc już nawet przy licytacjach mówią o Wokulskim i o niej … I jeszcze przewidują , że go zgubi … Jezus ! Maria ! … ” Westchnęła . — Kto wie , ile razy powtarza sobie te zdania wielki tułacz myśląc o niej ? … I może nawet nie ma powiernika ! … Wokulski mógłby być takim powiernikiem ; on chyba wie , jak za nią można rozpaczać , bo on narażał dla niej życie . Jedyny pokój ( mówi pani Stawska ) , w którym baronowa cały dzień spędza , jest pokoik jej zmarłej córeczki . Ma to być bardzo smutny i dziwaczny zakątek , wszystko w nim bowiem zostało jak za życia nieboszczki . Jest więc łóżeczko , na którym co kilka dni zmienia się pościel , szafka z ubraniem , które równie często trzepie się i czyści w salonie , bo na dziedziniec nie pozwoliłaby baronowa wynieść tych świętych pamiątek . Jest mały stolik z książkami i z kajetem otwartym na tej stronie , na której biedne dziecko pisało ostatni raz : „ Najświętsza Panno form … ” I nareszcie jest półka , pełna lalek małych i dużych , ich łóżeczek i ich garderoby . — Podli ! … podli ! … — szeptał . — Cóż z nim jednak w rezultacie będzie ? … — Uważa pan — odezwał się po chwili — przyszedłem do pana w sprawie już nie tylko Wokulskiego , ale kobiety … Kobiety , panie Szuman , a przeciw tym nic pan chyba nie znajdziesz do powiedzenia . — Otóż w takiej chwili przychodzi ten … kupiec , nabywa nasze weksle , nasz serwis , opętuje mego ojca i ciotkę , czyli — ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak myśliwiec zwierzynę . To już nie smutny wielbiciel , to nie konkurent , którego można odrzucić , to … zdobywca ! … On nie wzdycha , ale zakrada się do łask ciotki , ręce i nogi oplątuje ojcu , a mnie chce porwać gwałtem , jeżeli nie zmusić do tego , ażebym mu się sama oddała … Czy rozumiesz tę wyrafinowaną nikczemność ? Tymczasem Wokulski , zamiast namawiać go , przyszedł raz około szóstej do sklepu , a zastawszy Rzeckiego nad rachunkami — rzekł : Młody człowiek oburzył się . Chwilę milczeli nie spoglądając na siebie . Szuman był pochmurny , Rzecki prawie zawstydzony . Ton ten otrzeźwił Wokulskiego , który podniósł głowę i odparł oschle : Książę miał we Francji przyjaciela , hrabiego ( w najwyższym stopniu dotkniętego zarazą demokratyczną ) , który drwił sobie z nadziemskich początków arystokracji . W tej chwili Wokulski gwałtownie cofnął się ; coś mignęło mu przed oczyma . Paryż pomimo pozornego chaosu ma plan , ma logikę , chociaż budowało go przez kilkanaście wieków miliony ludzi nie wiedzących o sobie i bynajmniej nie myślących o logice i stylu . Przed południem ( jakoś nie było gości w sklepie ) ni stąd , ni zowąd przychodzi do mnie kto ? … Młody Szlangbaum , ten starozakonny , który pracuje w ruskich tkaninach . — Nie rozumiem pana — rzekł . — Wiesz — mówił — byłem z powinszowaniem u Wokulskiego . To dzielny człowiek , istotny dżentelmen ! Już ani myśli o pojedynku i nawet zdaje się żałować barona . Nic nie pomoże , szlachecka krew musi się odezwać , bez względu na kondycję … — Książki … zawsze książki ! … Tracisz pieniądze na naukę , a mnie brakuje na proces . Żebyś skończył dwa uniwersytety , nie wyjdziesz z dzisiejszego upodlenia , dopóki nie odzyskamy naszych dóbr po dziadku . Wtedy dopiero ludzie przyznają , żeś ty szlachcic , równy innym … Wtedy znajdzie się familia … Wstał z belek i wrócił do miasta . Do przyjemniejszych dni należała u niego niedziela ; wówczas bowiem obmyślał i wykonywał plany wystaw okiennych na cały tydzień . — Ani słowa więcej , baronie ! … — przerwał Wokulski ściskając go . — Drobna to sprawa . Zresztą gdybym nawet utargował na pańskiej klaczy dwieście rubli , czy potrzebowałbym się z tym kryć ? … — Tylko bez egzaltacji , Belciu ! Nie masz lat szesnastu i na życie musisz patrzeć serio . Nie można przecie dla jakiejś idiosynkrazji poświęcić bytu ojca , a choćby Flory i waszej służby . Wreszcie pomyśl , ile ty przy twym szlachetnym serduszku mogłabyś zrobić dobrego rozporządzając znacznym majątkiem . Nad wieczorem powiedziałem o tym Stachowi ; ale on zbył mnie milczeniem , co mnie nawet zastanowiło . Więc na drugi dzień pobiegłem do naszego adwokata ( który zarazem jest adwokatem księcia ) i zakomunikowałem mu wiadomość Maruszewicza . Wokulskiemu uderzyła krew do głowy ; na ustach hrabiny mignął niedostrzegalny uśmiech . Mikołaj otworzył drzwi do salonu i rzekł : W tej chwili panna Izabela wstała nagle od swego stolika i podeszła do nich ; była wzburzona . — Szkoda , żeś mu to powiedziała … wielka szkoda ! … o takich rzeczach lepiej nie mówić … — Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana … — Przykro mi bardzo , że baronowa użyła tak nie parlamentarnych wyrazów , ale … co do tej klaczy , to ma rację … Pan Wokulski ( czego mu zresztą nie mam za złe ) dał mi istotnie za klacz sześćset , a wziął kwit na osiemset rubli . Tak ! Ja muszę żyć . Ale jakie to będzie życie ! … Oto ścieżka , którą wówczas szli oboje , ale wydaje się jakaś inna . Ta część lasu miała być podobna do kościoła — dziś ani śladu podobieństwa . Dokoła szaro i cicho . Słychać tylko krakanie wron , które w tej chwili przelatują nad lasem , i krzyk spłoszonej wiewiórki , co wdrapując się na drzewo szczeka jak mały piesek . — Dziewięćdziesiąt tysięcy rubli po raz … trzeci ! … — powtarza komornik i uderza małym młotkiem o zielone sukno . — O , nie rób pan ceremonii — rzekł Wokulski . I z prac tych , które wszczął pod słońcem ? … Zresztą — mamy drugi dowód w osobie uroczej pani Wąsowskiej … — Bah ! … gdybym tego nie robił , zapomniałbym , gdzie co leży … stawy zaśniedziałyby w członkach … Zresztą — jużem przywykł … Pan ma jaki interes do mnie ? … Ale w Wielką Sobotę sprawa przedstawiła mu się całkiem z nowego punktu . — Mój Boże , i cóż na to poradzę ? … niechże już pan ma nadzieję , jeżeli tak o nią chodzi … — Od dawna przeczuwałem — zakończył pan Łęcki — że przy pomocy tego człowieka uwolnię się od troskliwości mojej familii i znowu stanę , jak powinienem ! Wrócił do hotelu rozmarzony koniakiem i zasnął w ubraniu . A gdy obudził się o ósmej rano , pierwszą jego myślą było : Wbrew przewidywaniom Leona baron przybył do swej małżonki nie o czwartej , ale dopiero około piątej . — Piękne kobiety ! — westchnął pan Malborg . — Tak , tak … — potakiwał pan Tomasz . — Ale … gdybym , ale … potrzebował jeszcze jakiej kwoty , to mam się do kogo udać u ciebie ? Ubrawszy się Wokulski usiadł do rachunków pijąc przy tym czystą herbatę . Po ukończeniu ich napisał depeszę do Moskwy o asygnację na sto tysięcy rubli i drugą do ajenta w Wiedniu , ażeby wstrzymał pewne obstalunki . — Ja przecież nie grożę , ale nie opuszczaj mnie pan ! … — deklamuje z prawdziwym uczuciem baronowa . Zapukano . Wszedł Mikołaj i oznajmił lekarzy . — Ksiądz — mówiła osobom zaufanym — ma dochody ze ślubów , ja z zaręczyn . Hrabia … bierze pieniądze za ułatwianie stosunków koniom , ja za ułatwianie znajomości ludziom . — Ależ zaglądajcie sobie , moi kochani , tylko już raz idźmy do parku . Baronie … Belu … — Panie Ochocki , czemu się pan nie żeni ? … — Słyszałeś pan ! … Chciałem go zmonitować : błaźnie jakiś , twój pan jest panem tylko dla ciebie ; ale poleciał na złamanie karku . Chodzili po parku , czasem w pole , siedzieli pod wiekową lipą na podwórzu , ale najczęściej pływali po stawie . On wiosłował , ona od czasu do czasu rzucała okruchy ciastek łabędziom , które cicho sunęły za nimi . Niejeden podróżny zatrzymywał się na gościńcu za stawem i zdziwiony przypatrywał się niezwykłej grupie , którą tworzyły : biała łódka z siedzącą w niej parą i dwa białe łabędzie ze skrzydłami podniesionymi jak żagle . — Boję się , żeby nie dostał zgniłej gorączki — rzekł raz do mnie Szapary . — Słyszałem — rzekł nagle Wokulski — że u prezesowej zbiera się dużo gości . — Czym można panom służyć ? — odezwała się nagle , zbliżywszy się do nich , panna Izabela . Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa . — Ja wynajmę od ciebie ten pokój — mówił Wokulski — tylko trzeba go odczyścić … — Obejrzeli , pokiwali głowami i powiedzieli , że to blaga i kuglarstwo , którym poważna nauka zajmować się nie może . — To pewnie on . Wyjdę , papo , i zostawię panów samych . — Tu może mi pan mówić — rzekła — co pan chce , tu uwierzę we wszystko , bo dokoła widzę tylko pańskich sprzymierzeńców . — Jesteś pan filozofem — mruknął Wokulski . Wszystko to robił , ponieważ kochał ją miłością idealną , więcej niż własne życie . I czuł się zupełnie szczęśliwym , jeżeli uśmiechnęła się do niego , życzliwiej spojrzała albo po jakiejś wyjątkowej zasłudze serdecznie uścisnęła go za rękę . Gdy zaś Pan Bóg dał jej dzieci , on wyszukiwał im bony i nauczycieli , powiększał ich majątek , a nareszcie , gdy ona zmarła ( w tym miejscu łzy zakręciły się w pięknych oczach panny Izabeli ) , on zastrzelił się na jej grobie … Nie , przez delikatność , którą ona w nim rozwinęła , zastrzelił się o kilka grobów dalej . — Mówisz tak , bo jej nie znasz — wtrącił pochmurnie Wokulski . Jeszcze raz przypatrzyła mu się z uwagą i wyszła wzruszając ramionami . Po długim szukaniu znalazł ją na środku wyścigowego placu , a przy niej panów Millera i Szulca tudzież dżokeja z wielkim cygarem w ustach , w czapce żółtej z niebieskim i w paltocie narzuconym na ramiona . Jego klacz wobec ogromnego placu i niezliczonych tłumów wydała mu się tak małą i mizerną , że zdesperowany , chciał wszystko rzucić i wracać do domu . Ale panowie Miller i Szulc mieli fizjognomie jaśniejące nadzieją . „ Jumart ma rację — szepnął . — Złodzieje są mniej niepewni od ludzi , którzy nie wiadomo skąd czerpią dochody … ” — Imponujące . Zdaje mi się , że po kilkutygodniowym pobycie przybyło mi sił i odwagi . Naprawdę , tam dopiero nauczyłem się być dumnym z tego , że pracuję . — Przepraszam ! … Doprawdy nie miałem zamiaru … Ale sądzę , że moja przyjaźń dla czcigodnej prezesowej , która , panie , tak … — Niech pan wierzy , panie Maruszewicz , że moich opinii nie opieram na plotkach . I przypomniał sobie całe szeregi ludzi obdartych , mizernych , a szukających pracy , chudych koni , głodnych psów , drzew z obdartą korą i połamanymi gałęźmi . Wszystko to przecie spotykał bez wrażenia . I dopiero gdy wielki ból osobisty zaorał mu i zbronował duszę , na tym gruncie użyźnionym krwią własną i skropionym niewidzialnymi dla świata łzami wyrosła osobliwa roślina : współczucie powszechne , ogarniające wszystko — ludzi , zwierzęta , nawet przedmioty , które nazywają martwymi . — Du lieber Gott ! Es ist ja schon zehn Uhr … — Dopiero dziś będę miał dobry apetyt … — mówił baron do swej narzeczonej , lecz spostrzegłszy , że mówi za głośno , począł znowu szeptać . Tu zdarzył się fakt nadzwyczajny . Pan Patkiewicz usłyszawszy wyrok doznał tak silnego wstrząsnienia moralnego , że twarz zrobiła mu się zieloną i — zemdlał . Szczęściem , padając trafił w objęcia pana Maleskiego ; inaczej strasznie rozbiłby się nieborak . — Nie widzę zmiany — odparł Szuman . — Był to zawsze człowiek czynu , który , co mu przyszło do głowy czy do serca , wykonywał natychmiast . Postanowił wejść do uniwersytetu i wszedł , postanowił zrobić majątek i zrobił . Więc jeżeli wymyślił jakieś głupstwo , to także się nie cofnie i zrobi głupstwo kapitalne . Taki już charakter . „ Ładny interes ! — pomyślałem . — Widziała go raz i już mdleje … ” . — Zaraz powiem . Pan sam musiał bronić od prześladowcy mego Henryka ; ja to wszystko wiem , choć nie on mi mówił . A teraz o szaradę . Jak ja pół roku temu odniosłem moją szaradę do pana Szymanowskiego , to on mnie powiedział : „ Panie Szlangbaum , my te szarade drukować nie będziemy , ale ja panu radzę , co lepiej byś pan pisał szarade , aniżeli brał procentów . ” A ja mówię : „ Panie redaktorze , jak mnie pan da tyle za szarady , co ja mam z procenty , to ja będę pisał . ” A pan Szymanowski na to : „ My , panie Szlangbaum , nie mamy takie pieniądze , żeby za pańskie szarady płacić . ” To powiedział sam pan Szymanowski , słyszy pan ? Nu , a oni mnie dzisiaj piszą w „ Kurierku ” , że to niepolitycznie i niegramatycznie ! … Jeszcze pół roku temu gadali inaczej . A co teraz drukują w gazety na Żydków . Pan Tomasz uroczyście podniósł się z fotelu i ceremonialnym krokiem wprowadził gościa do salonu . Salonik nieduży , koloru perłowego . Szafirowe sprzęty , pianino , w obu oknach pełno kwiatów białych i różowych , na ścianach premia Towarzystwa Sztuk Pięknych , na stole lampa ze szkłem w formie tulipana . Po cmentarnym salonie pani Krzeszowskiej z meblami w ciemnych pokrowcach wydało mi się tu weselej . Pokój wyglądał , jakby oczekiwano na gościa . Ale jego sprzęty zanadto symetrycznie ustawione dokoła stołu świadczyły , że gość jeszcze nie przyjechał . Ktoś poprosił obecnych o spokojność , damy usiadły w półkole , mężczyźni zgromadzili się za ich krzesłami , koncert zaczął się . W salonie czekała go panna Izabela . Była trochę blada , ale tym piękniejsza . Przywitał ją i rzekł wesoło : — Ale mnie ten dom kosztował sto tysięcy , a mógł był pójść , gdyby lepiej pilnowano … za sto dwadzieścia tysięcy … — A trzeci pan gdzie ? Wstąpiłem do siebie , włożyłem mój stary płaszcz , cylinder i tak przebrany , w pół godziny wyszedłem na ulicę . — Gut Morgen , meine Mutter ! Schylił głowę i posuwając palcem z dołu do góry albo z góry na dół , sumował kolumny cyfr długich jak Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście . Sumował bez błędu , nawet z cicha mruczał , a jednocześnie myślał sobie , że jego Stach znajduje się na jakiejś fatalnej pochyłości . Powóz wjeżdża we wspaniałą bramę , lokaj otwiera drzwiczki , wysiadają . Suzin bierze Wokulskiego pod rękę i prowadzi do małego pokoiku , który po chwili zaczyna wznosić się w górę . „ Cóż robić ? … Cóż robić , jeżeli go wybrała … Moje nieszczęście , żem ją poznał … ” Pani Misiewiczowa nieznacznie przeżegnała się . Wokulski nie zwrócił na to uwagi . Opowiadał lekkim tonem i kręcił się po sklepie z miną panicza , który przyszedł tu na chwilkę , ale zaraz wyjdzie . Wokulski mienił się siedząc na fotelu ; już nie mógł znieść głosu Mraczewskiego . Innym razem wpadł do sklepu powszechnie szanowany mecenas , prawa ręka księcia , prawny doradca całej arystokracji , zapraszając do siebie Wokulskiego na jakąś wieczorną sesję . Pan Ignacy nie wiedział , gdzie posadzić znakomitą osobę i jak cieszyć się z honoru wyrządzonego przez mecenasa jego Stachowi . Tymczasem Stach nie tylko nie wzruszył się dostojnymi zaprosinami na wieczór , ale wprost odmówił , co nawet trochę dotknęło mecenasa , który zaraz wyszedł i pożegnał ich obojętnie . „ Nawet marzyć o niej nie mogę ! … ” — pomyślał z rozpaczą . — Pięć do sześciu ? … — powtórzył Wokulski . — Oni trzej tyle mają u pana ? … — A któż by inny ? Klejn , Lisiecki czy Zięba ? … Ci nie znaleźliby kredytu , a znalazłszy , może by go zmarnowali . — Bom był głupi — odparł doktór wzruszając ramionami . — W moich oczach Wokulski zrobił fortunę , Szlangbaum robi ją , a ja siedzę na paru groszach jak kamień na miejscu . Kto nie idzie naprzód , cofa się . „ Może baron — myślał — po prostu nie chce mojej wizyty ? Ha ! w takim razie niech płaci lichwiarzom i zabezpiecza się od nich aż czterema sposobami zamknięć … ” Panna Izabela zaczęła mówić po angielsku . — Zdaje mi się , że widzę coś pąsowego — odparł Wokulski . — Sprawdzimy to — odpowiedział Wokulski i spokojnie zanotował w katalogu adres . Jakkolwiek sprawa z Maruszewiczem załatwiła się we cztery oczy , jednak wieść o niej rozeszła się … Wokulski powiedział o tym Rzeckiemu i kazał wykreślić z księgi rzekomy dług barona . Maruszewicz zaś opowiedział baronowi dodając , że baron już nie powinien gniewać się na niego , ponieważ dług został umorzony , a on , Maruszewicz , ma zamiar poprawić się . — Taka jak innych — odparł radca , niechętnie machając ręką . — Tylko że przy posłudze był , bestia , niemiły ; na najniewinniejsze słówko marszczył się jak zbój … Rozumie się , używaliśmy na nim , co wlazło , a on najgorzej gniewał się , jeżeli nazwał go kto „ panem konsyliarzem ” . Raz tak zwymyślał gościa , że mało obaj nie porwali się za czuby . Po śniadaniu zajechał powóz ; zaczęto się żegnać . Na ganku panna Izabela szepnęła do pani Wąsowskiej : — Więc przypuszczasz , żeby się ośmielił … — Ja ? … Przecież jestem kupcem . Lokaj skoczył na kozioł i spasione gniade konie ruszyły uroczystym kłusem parskając i wyrzucając łbami . — Czy nie mówiłam , że ten potwór wywróci nas ! — zawołała wdowa . — Cóż to znowu , panie Starski ? … Kto tu wszedł , miał swobodę ruchu ; nie potrzebował lękać się , że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje . Czekając na gospodarza nie nudził się , otaczały go bowiem rzeczy , które warto było oglądać . Zarazem widok przedmiotów , wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom , nastrajał go na jakiś ton uroczysty . Wokulski nie opuścił kościoła , ale w pobliżu drzwi skręcił w boczną nawę . Tuż przy grobie Chrystusa , naprzeciw stolika hrabiny , stał w kącie pusty konfesjonał . Wokulski wszedł do niego , przymknął drzwiczki i niewidzialny , przypatrywał się pannie Izabeli . Wokulski zeskoczył z konia . Mincel był bardzo porządny , nie cierpiał kurzu , ścierał go z najdrobniejszych przedmiotów . Jednych tylko dyscyplin nigdy nie potrzebował okurzać dzięki swoim niedzielnym wykładom buchalterii , jeografii i towaroznawstwa . Umilkłem i dopiero po chwili spytałem znowu : — Ja mu powiedziałam niechcący … — tłumaczyła się zarumieniona panna Izabela . — A dlaczego nie przyszedłeś do sklepu , do pana Rzeckiego ? — spytał Wokulski . Prawdziwą osobliwość stanowiła sień wjazdowa posiadająca bardzo lichą podłogę , ale za to bardzo ładne krajobrazy na ścianach . Było tam tyle wzgórz , lasów , skał i potoków , że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania . — Ktokolwiek robi pani przyjemność , zasługuje na najwyższe uznanie … — Eh ! także zawracanie głowy … Dowcipny ! — Myślisz , żem zwariował ? — spytał go Wokulski . Ledwie panna Izabela miała czas przebrać się , do pokoju jej weszła prezesowa . — Więc kto ? … Rządca … może krawiec ? … — Wielkich dla mnie , ale w rzeczywistości bardzo skromnych . Geist przeciągnął ręką po głowie . Stopniowo sformułował sobie warunki zapoznania się z panną Izabelą . Ażeby mógł nic więcej tylko szczerze rozmówić się z nią , należało : — Konstanty ! … — Prowadź ! Rzeczywiście niezłe mieszkanko : mają przedpokój , kuchenkę ze zlewem i wodociągiem , trzy pokoiki wcale zgrabne , a nade wszystko ogródek . Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł ; ale pani Stawska wyobraża sobie , że w ciągu lata zrobi z tego raj . Raj , który można by nakryć chustką od nosa ! … — Ach , więc mamy i mistyfikację , dla udania się której potrzeba , ażeby bohater pani był ślepy i głupi . Ale choćby takim był wybrany , czy sama pani miałaby odwagę zwodzić człowieka , który by * aż tak * panią kochał ? … — Jak to ? … Pan chce zapłacić drożej o trzydzieści tysięcy rubli ? … — spytał . Rzecki przysłaniając oczy ręką spojrzał na Wokulskiego ; Klejn ukłonił mu się parę razy ze szczytu drabinki , a płaczący człowiek zwrócił się nagle i z głośnym jękiem objął go za nogi . Potem , jak mi mówiono , z wielkim płaczem zaczęła namawiać Maruszewicza , ażeby on nakłonił barona do przeproszenia jej i do sprowadzenia się do niej . „ Cóż mi po świetnej pozycji , jeżeli jej tam nie ma ? ” — Jutro bal u księcia , gdzie , naturalnie , będzie panna Łęcka . I czy pan wiesz , że książę do tej chwili nie zaprosił Wokulskiego , choć z innymi zrobił to już od dwu tygodni ! … A czy uwierzyłbyś pan , że Stach chory z tego powodu ? … Pan Raczek na znak zgody plunął aż w komin . — A on zgodził się bez szemrania ? — Dobrze , to jedno … A teraz co się tyczy długów … — Cóż dalej ? — rzekł sędzia . — Wszystko jedno . Pokaż inne towary , może jeszcze co mi się przyda . Roześmiałem się z tej gawędy , bo przecież kto się kocha , nie wyjeżdża na wojnę . Dopiero teraz , niestety ! zaczynam przypuszczać , że baba miała rację … Z widzenia znała go od lat kilku , nawet wydawał jej się przystojnym człowiekiem , ale nic ją nie obchodził . Potem Wokulski zniknął z Warszawy , rozeszła się wieść , że pojechał do Bułgarii , a później , że zrobił wielki majątek . Dużo mówiono o nim , i pani Stawska zaczęła się nim interesować jako przedmiotem publicznej ciekawości . Gdy zaś jeden ze znajomych powiedział o Wokulskim : „ To człowiek diabelnie energiczny ” , pani Stawskiej podobał się frazes : „ diabelnie energiczny ” , i postanowiła lepiej przypatrzeć się Wokulskiemu . — Czy pan tylko meteorologię ma zamiar wykładać ? — spytała pani Wąsowska . — Na wszelki jednak wypadek radziłabym zapytać babci , co ona sądzi o tej meteorologii … „ Mniejsza o to — pocieszał się . — Nie mogłem go przecie nachodzić , kiedy był chory . A bilet posłałem . ” — Dziesięć tysięcy rubli , jak Bo … — zawołał marszałek . — A co , ukradła ? … Widzisz pani , co się teraz zrobiło z paninej gęby ? … Hę ? … — Ach , już chyba nigdy nie poznam się z nimi . Ale on mi to wszystko tłomaczy , trochę ojciec … i trochę ciotka . Pasażer wsiadł . Nim dojechaliśmy do bramy fortecznej , zastąpiła nam drogę jakaś Żydówka z tłomokiem i poczęła krzykliwie rozmawiać z furmanem . Okazało się , że jest to jego ciotka , która ma w Fajsławicach chore dziecko . — Dwu ? — szepnęła dziewczyna wyjmując szpilkę z kapelusza . — Anglicy uważają to prawie za obrazę … — wydeklamowała panna Florentyna . — Ale wdowy nie na wszystko pozwalają . Nie , panie Starski , pan musi oduczyć się swoich japońskich zwyczajów . Nawet sklepienie było zajęte . Wisiały tam długie szeregi pęcherzy naładowanych gorczycą i farbami , ogromna lampa z daszkiem , która w zimie paliła się cały dzień , sieć pełna korków do butelek , wreszcie — wypchany krokodylek , długi może na półtora łokcia . „ Błogosławione te balony ! — pomyślał Wokulski . — Taki współzawodnik przy pannie Izabeli nie jest niebezpieczny … ” — Powiedz mi : czy medycyna zna taki stan umysłu , w którym człowiekowi wydaje się , że jego rozproszone dotychczas wiadomości i … uczucia złączyły się jakby w jeden organizm ? Zrobiło mu się przykro ; oparł głowę na rękach i przymknąwszy oczy marzył dalej : — Suma dwa do trzech tysięcy rubli , którą pan winien Żydom , dziś będzie spłacona … Dzień był piękny , niebo prawie bez obłoku , bruk bez kurzu . Okna domów pootwierane , niektóre dopiero myto ; figlarny wiatr miotał spódnicami pokojówek , przy czym można było spostrzec , że warszawska służba łatwiej odważa się myć okna na trzecim piętrze aniżeli własne nogi . Z wielu mieszkań odzywały się fortepiany , z wielu podwórek katarynki albo monotonne nawoływania piaskarzy , szczotkarzy , tandeciarzy i im podobnych przedsiębiorców . Tu i owdzie pod bramą ziewał stróż odziany w niebieską bluzę ; kilka psów goniło się po ulicy , którą nikt nie przejeżdżał ; małe dzieci bawiły się odzieraniem kory z młodych kasztanów , którym jeszcze nie zdążyły pociemnieć jasnozielone liście . — Jan Mincel i Stanisław Wokulski … — jęknął Maruszewicz . — Może gustowny kałamarz z siodłem , dżokejką , szpicrutą ? — Hum ! … hum ! … — odpowiada adwokat i obaj panowie wchodzą w pierwsze drzwi gmachu . — Nie wam , ale mnie — uśmiechnął się Wokulski . — W rezultacie , wszystko mi jedno i nawet wcale bym się nie gniewał , gdyby panowie ci nie przystępowali do spółki … — Chwała Bogu ! Byle o tej porze nie wpadł do nas Starski — rzekła panna Izabela biorąc do ręki trzeci list . — Jakiś znajomy mi charakter ? … — dodała . — Czyje to pismo , Floro ? … Zdaje mi się , że przesadza . Bo choć i ja wolę sklep aniżeli Krakowskie Przedmieście , jednakże co sklep , to nie piwnica . Zdziwaczał chłop na swoim kiprostwie . — Sześćdziesiąt pięć … — odzywa się majestatyczny pan . — Chyba dla Wokulskiego , bo słyszałam , że wziął obszerniejszy lokal . Potem ( czego już nie było na obrazie ) jeden z nich padł uderzony kulą w głowę . Był to Wokulski . Panna Izabela nawet nie poszła na jego pogrzeb nie chcąc zdradzić się ze wzruszeniem . Ale w nocy parę razy płakała . Żal jej było tego nadzwyczajnego parweniusza , tego wiernego niewolnika , który swoje zbrodnie względem niej odpokutował śmiercią dla niej . — My czasami sprzedajemy herby … — wtrącił trzeci , szczupły staruszek z siwymi faworytami . — Ażeby wyjść przed ósmą — wtrącił pan Lisiecki . I wpadł w bardzo posępny humor , był już bowiem pewny , że Ochocki kocha się w pannie Izabeli i że z takim współkonkurentem prawie nie ma walki . — Pani Stawska jest jakaś markotna . Może byś ją odwiedził ? Nim gość oprzytomniał , ubrano go w kalosze , wydano resztę i wśród niskich ukłonów odprowadzono do drzwi . Interesant stał przez chwilę na ulicy , bezmyślnie patrząc w szybę , spoza której Mraczewski darzył go słodkim uśmiechem i ognistymi spojrzeniami . Wreszcie machnął ręką i poszedł dalej , może myśląc , że w innym sklepie kalosze bez literek kosztowałyby go dziesięć złotych . — Już mi lepiej — odparła . — Masz tu — rzekł — dziesięć rubli na święta . Jutro w południe przyjdziesz do sklepu i dostaniesz kartkę na Pragę . Tam u handlarza wybierzesz sobie konia , a po świętach przyjeżdżaj do roboty . U mnie zarobisz ze trzy ruble na dzień , więc dług spłacisz łatwo . Zresztą dasz sobie radę . W tym samym czasie panna Izabela , wróciwszy od ciotki do domu , prawie z przedpokoju zawołała do panny Florentyny : — Panna Felicja ma przyjemność w zbieraniu rydzów , ja wolę słuchać wykładu pani o lesie . — Nieoceniony ! … — zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia . — Bo widzisz , mój drogi — dodał uspokoiwszy się — ja właśnie myślałem , czybyś nie mógł mi zaciągnąć gdzie pożyczki dla spłacenia żydowskich długów , tak … na … siedem , sześć procent … — Wokulski ? … no , nie — mówił pan Tomasz . — Jest to człowiek szalonej energii , ale co się tyczy daru kombinowania , nie powiem , ażeby posiadał go w wysokim stopniu . — A … a … a ! … — zawołał . Nieumiejętność panny Izabeli w opiekowaniu się chorymi w przykry sposób uderzyła Wokulskiego . Ale tylko na chwilę . Francuz , gdy coś wytwarza , dba naprzód o to , ażeby dzieło jego odpowiadało swemu celowi , a potem , ażeby było piękne . I jeszcze nie kończąc na tym troszczy się o jego trwałość i czystość . Prawdę tę stwierdzał Wokulski na każdym kroku i na każdej rzeczy , począwszy od wózków wywożących śmiecie do otoczonej barierą Wenus milońskiej . Odgadł również skutki podobnego gospodarstwa , że nie marnuje się tu praca : każde pokolenie oddaje swoim następcom najświetniejsze dzieła poprzedników dopełniając je własnym dorobkiem . — Aaa ! … — jęknęła starsza dama w sposób , którego nie mógłbym uważać za objaw radości . W tej chwili otworzyły się drzwi sklepu i ukazał się w nich — jeszcze oryginalniejszy jegomość . Lisiecki powiedział o nim , że jest podobny do suchotnika , któremu w trumnie zaczęły odrastać wąsy i faworyty . Wokulski zauważył , że gość ma gapiowato otwarte usta , a za ciemnymi binoklami nosi duże oczy , z których przeglądało jeszcze większe roztargnienie . — Najzupełniej . — Pani — rzekłem na odchodnym — nim rok upłynie , przyniosę wiadomość o jej zięciu . A może — szepnąłem z mimowolnym uśmiechem — sprawy ułożą się tak , że … wszyscy będziemy zadowoleni … Wszyscy … nawet ci , których tu nie ma ! … Maruszewicz zapoznał swego towarzysza z dyrektorem . — Panie … nie wiedziałem … wszelką satysfakcję jestem gotów … a najpierwej — przepraszam … Byłem bardzo zirytowany … — mówił wzruszony pan Tomasz . — Coraz bardziej przekonywam się , Belu , że pieniądze nie dają szczęścia . Ten Wokulski zrobił świetną jak dla niego karierę , lecz — cóż stąd ? … Już nie pracuje w sklepie , ale nudzi się w Łazienkach . Uważałaś , jaką on ma znudzoną minę ? „ Nie ma mnie kto bronić ! … Nie ma już mężczyzn ! … Mężczyzny ! … Mężczyzny ! … ” — No — mówię — jeżeli nasz sklep kupią Żydzi , to i ja się z wami połączę ; jeszcze moja pięść coś zaważy … Ale tymczasem , na miłosierdzie boskie , nie rozpuszczajcie plotek o Wokulskim i nie drażnijcie ludzi przeciw Żydom , bo już i bez tego panuje rozgoryczenie … — O , bardzo ładny — odparł Starski . — Nic — odpowiedziała wstając od stołu — migrena . Od godziny czułam , że będę ją mieć … To nic , papo … — Stawska ? … Stawska ? … — przypominał sobie Rzecki trąc czoło . — Bo pan dobrodziej złudzony plotkami wyrobił sobie o mnie nieprzychylną opinię … A tymczasem ja , słowo honoru , mam jak najlepsze skłonności … — Taksacją zajmuje się pan Rzecki … Wokulski tak był zaskoczony , że w pierwszej chwili stracił mowę . Zdawało mu się , że w nim nagle zatrzymał się proces myślenia . Bladł i czerwienił się , a nareszcie odzyskawszy przytomność odparł przyciszonym głosem : Podano śniadanie . — Cóż słychać na mieście ? — pytam Wirskiego , ażeby raz skończyć kłopotliwą rozmowę . Nie ma więc w społeczeństwie przypadku , ale nieugięte prawo , które jakby na ironię z ludzkiej pychy , tak wyraźnie objawia się w życiu najkapryśniejszego narodu , Francuzów ! Rządzili nimi Merowingowie i Karlowingowie , Burboni i Bonapartowie , były trzy republiki i parę anarchii , była inkwizycja i ateizm , rządcy i ministrowie zmieniali się jak krój sukien albo obłoki na niebie … Lecz pomimo tylu zmian , tak na pozór głębokich , Paryż coraz dokładniej przybierał formę półmiska rozdartego przez Sekwanę ; coraz wyraźniej rysowała się na nim oś krystalizacji , biegnąca z placu Bastylii do Łuku Gwiazdy , coraz jaśniej odgraniczały się dzielnice : uczona i przemysłowa , rodowa i handlowa , wojskowa i dorobkiewiczowska . „ Kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą , bodaj pięści … ” — przypomniał sobie zdanie pani Meliton . Pod wpływem tego aforyzmu chciał porwać księcia za kołnierz i wyrzucić go na ulicę . Ale trwało to tylko chwilę . Machnęła ręką . — Nie ufasz mi pan ? … — spytał nie mniej wzruszony Wokulski . — Domyślałem się tego — westchnął fryzjer . — W szanownym panu nie ma śladu pretensji , a to źle ! … Znam kilka baletniczek , które chętnie zawarłyby z panem stosuneczki , a słowo honoru daję , że warto ! Prześlicznie zbudowane , muskulatura dębowa , biust jak materac na sprężynach , ruchy pełne gracji i wcale nie przesadzone wymagania , szczególniej za młodu . Bo kobieta , panie , im starsza , tym droższa , zapewne i dlatego nikt nie ciągnie na sześćdziesięciolatki , że już nie ma na nie ceny . Rotszyld by zbankrutował ! … Początkującej zaś da pan trzy tysiące rubelków na rok , kilka prezencików i będzie panu wierna … Ach , te kobietki ! … Dostałem przez nie scjatyki , lecz nie mogę się na nie gniewać … Zdawało mu się , że w tym wulkanicznym ognisku cywilizacji spotka go coś nadzwyczajnego , że tu zacznie się nowa epoka jego życia . Zarazem czuł , że rozpierzchnięte dotychczas wiadomości i poglądy zbiegają się w pewną całość , w jakiś system filozoficzny , który tłomaczył mu wiele tajemnic świata i jego własnego bytu . Los ! los ! … on dziwnie zbliża ludzi . Gdybym przed laty nie zeszedł do piwnicy Hopfera , do Machalskiego , nie poznałbym się z Wokulskim . Gdybym jego znowu nie wyprawił do teatru , on może nie spotkałby się z panną Łęcką . Raz mimo woli nawarzyłem mu piwa i już nie chcę powtarzać tego po raz drugi . Niech sam Bóg radzi o swej czeladzi … — Idę z wieńcami dla Rossiego — szepnął grzeczny pan Zięba z jeszcze milszym uśmiechem . Więc i Wokulski umilknął i opuścił sklep z goryczą w duszy . Ignacemu rozszerzyły się źrenice . Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli . — Heca , panie ! — westchnął ajent handlowy . — Nie mnie on przychodzi do głowy — odparła panna Florentyna skubiąc taśmę swego stanika — tylko przypominam sobie , coś mi mówiła jeszcze w kwietniu … że ten człowiek od roku ścigał cię spojrzeniami , że osacza cię ze wszystkich stron … Gdy pani Wąsowska rozmawiając po drodze ze znajomymi weszła z Ochockim do salonu , zobaczyła już pannę Izabelę siedzącą w towarzystwie Molinariego . „ Kochana kuzyneczko ! Jeżeli przebaczysz mi moje nieszczęsne ożenienie , ja w zamian daruję ci moją małżonkę , która już mnie samemu dokuczyła . Jako zaś materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze , posyłam ci ząb , który mi wystrzelił Wny Wokulski , zdaje mi się — za to , co ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach . Upewniam cię , kochana kuzynko , że jest to ten sam ząb , którym cię dotychczas gryzłem i już gryźć nigdy nie będę . Możesz go wyrzucić na ulicę , lecz pudełeczko racz zachować na pamiątkę . Przyjmij ten drobiazg od człowieka dziś trochę chorego i wierzaj — nie najgorszego , a będę miał nadzieję , że kiedyś zapomnisz mi moich niedorzecznych złośliwości . Kochający cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski . Początek kwietnia , jeden z tych miesięcy , które służą za przejście między zimą i wiosną . Śnieg już zniknął , ale nie ukazała się jeszcze zieloność ; drzewa są czarne , trawniki szare i niebo szare : wygląda jak marmur poprzecinany srebrnymi i złotawymi nitkami . — Zdaje się , że to skończony bankrut i bodajże w tym roku zlicytują mu nareszcie kamienicę . Tuż nad sadzawką , na tle zielonych klombów , spostrzegł popielaty płaszczyk panny Izabeli . Stała nad brzegiem w towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki łabędziom , z których jeden nawet wyszedł z wody na swoich brzydkich łapach i umieścił się u stóp panny Izabeli . „ Skąd ja ją znam ? ” — pomyślał Wokulski wychodząc z bramy na ulicę . — Choćby za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet i więcej — wtrącił Wokulski . „ Jakie to inne kobiety ! … I czy nie miałem racji przywiązać się do tej oto … ” Rok 1879 zaczął się zwycięstwem Anglików w Afganistanie , którzy pod jenerałem Robertsem weszli do Kabulu . Pewnie sos * kabul * zdrożeje ! … Ale Roberts chwat ; nie ma jednej ręki i pomimo to łupi Afgańczyków , aż się wata sypie … Chociaż takich dzikusów walić nietrudno ; lecz zobaczyłbym ja cię , panie Roberts , jak byś ty sobie poczynał mając sprawę z węgierską piechotą ! … — Pan Wokulski jest ? … Ach , pan Rzecki ! … Na słówko … — Pani dobrodziejce słabo ? … Może by doktora … — Przepraszam pannę hrabiankę — ironicznie odparł Szpigelman — ja dawno robię pieniędzmi , ale takiego procentu nigdy nie widziałem . Od trzydziestu tysięcy pan hrabia może mieć trzy tysiące , i jeszcze na bardzo niepewnej hipotece . Ale co mnie do tego … Mój interes jest , żebym ja odebrał moje pieniądze . Bo jak jutro przyjdą inni , to oni znowu będą lepsi od Dawida Szpigelmana , a jak pan hrabia resztę odda na procent , to ja będę musiał czekać rok … W tej chwili czuje , że ktoś pochwycił go z tyłu za ramię , i odwróciwszy głowę widzi owego majestatycznego pana , który od Szlangbauma dostał w cukierni rubla zadatku . Okazały pan widocznie bardzo się śpieszy , gdyż obu pięściami toruje sobie drogę pośród zbitej masy ciał starozakonnych wołając : — Ach , wczoraj … — odparł . — Panie przyjmują ? — zapytał gość Marianny głosem tak pewnym , że od razu odzyskałem otuchę . — Warunki te — odparł — o tyle zmieniły moje położenie , że na parę lat nie potrzebuję się troszczyć o majętnego wspólnika . Lecz co do metalów , właśnie w tej chwili pracuję nad nimi , spojrzyj … — Jesteś nieuleczony marzyciel , mój stary ! — westchnął Wokulski i przerwał rozmowę . Nie miał wątpliwości , że Ignacy znowu posądza go o jakieś polityczne knowania . — Śmierci naszej . Amen — dokończyła dziewczynka . — A z czego robią się sztuczne ptaszki ? — Tak pan sądzi ? — odpowiedziała dosyć obojętnie panna Izabela . — Może być … Tymczasem kuzynek jest chwilami impertynent , z czym mu niekiedy bywa do twarzy , ale chwilami jest nudny , co nie przystoi nawet wynalazcom . Kiedy na niego patrzę , przychodzi mi na myśl historyjka o Newtonie . Był to podobno bardzo wielki człowiek , czy tak , panie ? … Ale i cóż , kiedy jednego dnia siedząc przy jakiejś panience wziął ją za rękę i … czy pan uwierzy ? … zaczął czyścić swoją fajkę jej małym palcem ! … No , jeżeli do tego prowadzi geniusz , dziękuję za genialnego męża ! … Przejdźmy się trochę po lesie , dobrze , panie ? — Zaraz do niej pójdę , tylko tu zrobię porządek — odpowiedziała panna Florentyna , dla której ład w domu był sprawą ważniejszą od czyjejkolwiek migreny . — Jak to — dom , który kosztował sto tysięcy , sprzedadzą za sześćdziesiąt ? … Przez cztery dni zdawało mi się , że siedzę w przenośnej bożnicy . Na każdym popasie jakiś pasażer ubywał , inny zajmował jego miejsce . Pod Lublinem zsunęła mi się na plecy ciężka paka ; istny cud , żem nie stracił życia . Pod Kurowem staliśmy parę godzin na szosie , gdyż zginął czyjś kufer , po który furman jeździł konno do karczmy . Przez całą wreszcie drogę czułem , że leżąca na moich nogach pierzyna jest gęściej zaludniona od Belgii . — Owszem , nawet zależy mi , ażeby nie był tajemnicą . Naprzód jeszcze u prezesowej … Jakże ona się ma ? W kwadrans później panna Rzeżuchowska kazała przedstawić sobie Wokulskiego , a w ciągu następnego kwadransa zawiadomiła go ( spuszczając przy tym oczy ) , że jej zdaniem najpiękniejszą rolą kobiety jest pielęgnować ranione serca , które cierpią w milczeniu . Wtem stało się coś nieoczekiwanego . W pobliżu nas zatrzeszczały bębny i rozległy się przeraźliwe piszczałki fajfrów . Toż samo za nami . Ktoś krzyknął : „ Naprzód ! ” i — nie wiem , z ilu piersi wybuchnął krzyk podobny do jęku albo do wycia . Kolumna poruszyła się z wolna , prędzej , biegiem … Strzały prawie ucichły i odzywały się tylko pojedynczo … Z impetem uderzyłem o coś piersiami , pchano się na mnie ze wszystkich stron , pchałem się i ja … — Czy ten człowiek — szepnęła — o którym mówisz , papo , nie jest jakim aferzystą , awanturnikiem ? … — W jaki sposób ? … — zapytała , sama niedobrze rozumiejąc , co mówi . — Nie ma pan prawa ? … Więc po cóż pan tu przyjechał ? … — rzekła z lekkim uśmiechem . Taka mnie porwała wściekłość , żem kazał przynieść piwa , a radca Węgrowicz mówi serdecznie . — Owszem — odpowiedziałem rozdrażniony — sprzeda kamienicę , sprzeda sklep … Wszystko sprzeda … Tymczasem Wokulski nie tylko nie wybiegł na jej spotkanie , ale — pojechał na spacer z panią Wąsowską . Baron oglądał spinki , ostentacyjnie odwracając się tyłem do damy . „ Szanowny Panie ! Córka moja koniecznie życzy sobie bliżej poznać Pana . Wola kobiety jest świętą : ja więc proszę Pana na jutro do nas , na obiad ( około szóstej ) , a Pan — nawet nie próbuj wymawiać się . Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku . — Dlaczego ? … „ No — mówię w duchu — jużci chyba ten biedaczysko nie jest z towarzystwa ubezpieczeń . Ludzi tak obdartych tam nie trzymają … ” — Nie sód i nie potas ? … — pytał Geist . „ Wrócę się — myśli — jeszcze raz spojrzę … Nie , nie wypada ! ” Tymczasem jędza ta wyczerpawszy rozmaite protekcje i lękając się , ażeby Wokulski albo nie podniósł ceny , albo nawet nie sprzedał kamienicy komu innemu , zdecydowała się ostatecznie kupić ją za sto tysięcy rubli ! — I dlatego niebezpieczny — odparł doktór . — Trudno zatrzeć , co się raz w takim zapisze , i trudno skleić , co pęknie . I w jej duszy nieco przyćmił się wizerunek pięknego Kazia Starskiego . W wigilię Wigilii r . 1878 jestem w sklepie , kiedy po południu odbieram od pani Stawskiej list , ażebym przyszedł wieczorem . Pismo uderzyło mnie , znać było wzruszenie ; więc pomyślałem , że może odebrała wiadomość o mężu . — Z twoich biednych oszczędności ? … Dlaczegóż nie ma pożyczyć ode mnie ? … — Matyldy są na co dzień , damy na święta . Ale Iza będzie największym świętem . Słowo honoru daję , że nie znam kobiety , która by na mnie tak piekielne robiła wrażenie … No , ale bo też i ona lgnie do mnie ! — Właśnie chcę panią pożegnać . — A co , byłem pewny , że pan przyjdziesz pierwszy . Dzień dobry — rzekł pan Ignacy . — Paweł ! gaś światło i otwieraj sklep . — Zapewne — rzekł Wokulski po namyśle . — Powiem ci coś — ciągnęła pani Wąsowska tonem niezwykłego u niej spokoju . — Prezesowa bardzo lubi Wokulskiego , zdaje mi się , że go bardzo dobrze zna , choć nie wiem skąd , i często rozmawiała ze mną o nim . I wiesz , co mi raz powiedziała ? … „ Zapewne — szepnął Wokulski , już nieco spokojniejszy o rywala . — Ten nie zbałamuci panny Izabeli . ” — Aha ! … Cóż ten pan mówił ? — Prawda , że chłopak trochę zbałamucony ciągłym lataniem po świecie , trochę zadłużony , ale — młody , przystojny , no i szalał za tobą . Joasia ma nadzieję , że prezesowa utrzyma go na wsi przez parę tygodni , a reszta należy już do ciebie … I wiesz , może by to było nieźle ? … Nazwisko piękne … fortuna jakoś zlepi się z różnych kawałków … Przy tym człowiek światowy , bywalec , nawet rodzaj bohatera , jeżeli to prawda , że opłynął kulę ziemską … Rzecki spojrzał w jego rozgorączkowaną twarz i odsunął butelkę . „ No , choćbym miał zbłądzić i spóźnić się na sesję , pójdę w tamtą stronę ! … ” — myśli . Rzeka dymu , ciągnąca się przez równinę ku południowi , kłębiła się jeszcze mocniej i była bardzo pogięta . Gdzie Austriacy brali górę , zgięcie szło na lewo , gdzie Węgrzy — na prawo . W ogóle pasmo dymu wyginało się bardziej na prawo , jakby nasi już odepchnęli Austriaków . Po całej równinie słała się delikatna mgła niebieskawej barwy . — Bywały już , trwały przez osiemnaście wieków i jaki rezultat ? … W antyżydowskich prześladowaniach zginęły najszlachetniejsze jednostki , a zostały tylko takie , które mogły uchronić się od zagłady . I oto jakich mamy dziś Żydów : wytrwałych , cierpliwych , podstępnych , solidarnych , sprytnych i po mistrzowsku władających jedyną bronią , jaka im pozostała — pieniędzmi . Tępiąc wszystko , co lepsze , zrobiliśmy dobór sztuczny i wypielęgnowaliśmy najgorszych . „ Otom podły — pomyślał Wokulski . — I ja taką kobietę podejrzywałem … Ach , nędznik … ” — Szpigelman — wtrąciła panna Florentyna . — O , to zuchwały Żyd … — Albo się , psiamać , powieszę , albo dłużej nie wytrzymam z taką panią ! W piątek na targ — idź , stróżu , do apteki po dwa razy na dzień lataj , do magla drałuj i choroba wie , gdzie nie chodź . Przecie już mi zapowiedziała , że będę z nią jeździł na cmentarz do porządkowania grobu ! … Słychane to rzeczy na świecie ? … Odejdę stąd na święty Jan , żebym miał dać komu dwadzieścia rubli odstępnego … — To na nic . Byłam przecie w szwalni . Ale z ośmiu rubli na miesiąc nikt nie wyżyje . Wreszcie — jestem tyle jeszcze warta , że mogę nikogo nie obszywać . — Cóż to za lokatora ma pan Ignacy , za którym panny szaleją ? … Cóż to za jakiś Wokulski ? … Jasiu — zwróciła się do męża — dlaczego ten pan u nas nie był ? … My go musimy wyswatać , Jasiu … Niech on zaraz przyjdzie na górę … Pokręcił się jeszcze po sali , co Szlangbaum uważał za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go , i wrócił do siebie , wzdychając . „ Ależ to straszny człowiek , papo ! ” — Stój ! … Pal ! … — A jeżeli nam , to i wam nie zrobią nic złego … Na przejściu spotkali księcia , który z wielkim zadowoleniem przywitał panią Wąsowską . Odebrawszy taką odpowiedź Rzecki już nie zatrzymywał się . Bardzo czule pożegnał Wokulskiego , wpadł do sklepu po pieniądze , potem siadł w dorożkę i kazał jechać do pani Misiewiczowej . — On ma … on ma — szostre w Krakowie , która , rozumysz pan , zapysała dla jego córki … — Tatarska — wtrącił pierwszy i ostatni raz pan Rydzewski . — Siadajże o tu , koło Kazi . A ty , proszę cię , pamiętaj o nim . W początkach maja wprowadziliśmy się do nowego sklepu , który obejmuje pięć ogromnych salonów . W pierwszym pokoju , na lewo , mieszczą się same ruskie tkaniny : perkale , kretony , jedwabie i aksamity . Drugi pokój zajęty jest w połowie na te same tkaniny , a w połowie na drobiazgi do ubrania służące : kapelusze , kołnierzyki , krawaty , parasolki . W salonie frontowym najwykwintniejsza galanteria : brązy , majoliki , kryształy , kość słoniowa . Następny pokój na prawo lokuje zabawki tudzież wyroby z drzewa i metalów , a w ostatnim pokoju na prawo są towary z gumy i skóry . Przypatrzyłem mu się lepiej . Tak , to on , to jest ten sam mizerny młody człowiek , który podczas pierwszej bytności Wokulskiego u pani Stawskiej rzucił baronowej śledzia na głowę . Kochany chłopak ! … Ale też nie zdarzyło mi się widzieć nic równie chudego i żółtego … — A wy , ojcze , co tu robicie ? — Może czas to zrobi — szepnęła . — A jeżeli znajdzie się trzeci licytant ? Powiedziałem , że w postępowaniu Stasia Wokulskiego wielu rzeczy nie rozumiem i za każdym razem mam ochotę zapytać : na co to wszystko ? … — O , niech pani będzie spokojna o Wokulskiego . Prawda , że dziś jest rozbity , ale jeżeli się raz ocknie … Takich nie zabijają wachlarzem . — Tę ? … — O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami — odpowiedział Wokulski . Czy nie tak samo mówił baron o swojej pannie Ewelinie ? … ” W tej chwili zapukano do drzwi gabinetu . Ukazał się Mikołaj , służący Łęckiego , z listem . Wokulski gorączkowo pochwycił pismo , rozerwał kopertę i przeczytał : Stach w gabinecie czytał angielską książkę . ( Czort wie , na co jemu ta angielszczyzna ? Przecie można ożenić się będąc nawet głuchoniemym … ) Przywitał mnie serdecznie , chociaż nie bez pewnego wahania . „ Trzeba wziąć byka za rogi ! ” — pomyślałem — i nie kładąc czapki na stole , mówię : — Licytuj że pan ! … — Chodź , Auguście , chodź … Ponieważ Wokulski pierwszy raz widział podobne zjawiska i bynajmniej nie ukrywał niedowierzania , więc Palmieri zaprosił go do pierwszego rzędu krzeseł . Tu po kilku próbach Wokulski przekonał się , że zjawiska , na które patrzy , nie są kuglarstwem , lecz polegają na jakichś nieznanych właściwościach systemu nerwowego . Od tej pory nie mogła ukryć zakłopotania , ile razy wymawiano przy niej to nazwisko ; czuła jakiś żal , nie wiedziała jednak , czy do niego , czy do siebie ? Ale najprędzej do siebie , gdyż pani Stawska nigdy do nikogo nie czuła żalu ; a wreszcie — cóż on temu winien , że ona jest taka zabawna i bez powodu wstydzi się ? … Lisiecki zmieszał się czując , że jego posada wisi na włosku . Ukłonił się , coś mruknął , a wtedy Wokulski zbliżył się do Szlangbauma i uściskawszy go powiedział : Chcąc złapać sanki przeszedłem na drugi chodnik i … prawie otarłem się o Wokulskiego … stał pod drzewem zasypany śniegiem , zapatrzony w okna . Szliśmy tak kilka minut ; potem pół obrotu w lewo i zaczęliśmy spuszczać się na równinę , usiłując dostać się na prawy bok kolumny walczącej przed nami . Okolica wciąż falista ; z przodu widać przez mgłę pole zarośnięte badylami , za nim lasek . Wokulski usiadł na kanapie i oparłszy głowę o ścianę mówił jakby do siebie : — Czy i pani Krzeszowska jest równie miłą sąsiadką ? — spytał Wokulski . Staruszka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem , alem nic nie odpowiedział . Jeszcze raz pożegnałem ją i wyszliśmy obaj z rządcą nie dopytując się już o panią Stawską . — Pan już od dawna interesuje się naszymi sprawami . Zdaje się , że w kwietniu … tak , w kwietniu nabył pan nasz serwis ? … — mówiła ciągle tym samym tonem panna Izabela . — Pisze , że nasz dom kupił nie Szlangbaum , ale Wokulski , i że za pomocą podstawionych licytantów dał za niego o dwadzieścia tysięcy rubli więcej aniżeli wart . Kiedy znowu zaszedłem wieczorem do pani Stawskiej ( było to w dzień objęcia rządów przez cesarza Wilhelma , po historii z Nobilingiem ) , kiedy zaszedłem tam , moje bóstwo , ta nieoceniona kobieta była w cudnym humorze i pełna zachwytu dla … baronowej ! … — Zbawco … dobrodzieju ! … — mówił wzruszonym głosem . — Jesteś najszlachetniejszym z ludzi … Ale — dodał cofając się i rozkładając ręce — czy tylko ty nie stracisz ? … — Tak pan sądzisz ? … Nie pomyślałem o tym . Mnie zresztą nie obchodzą fabrykanci , ale kraj , nasz kraj , biedny kraj … „ Myślałem , że jest źle — mruknął będąc już w sieni . — Alem nie myślał , że jest aż tak źle … ” Istotnie , usłyszałem głos ekscentrycznego brunecika , który z trzeciego piętra wołał : — Słyszałem , że to jakiś wielki interes … Pięćdziesiąt tysięcy rubli … — Tak to rozumiem — odparł Leon . — Jeżeli tam jest parę pokoików , to mogę nawet mieszkać z kucharzem … W chwili gdy Wokulski z Maruszewiczem weszli tam , odbywała się lekcja konnej jazdy . Czterech panów i jedna dama jeździli , koń za koniem , wzdłuż ścian maneżu ; na środku stał dyrektor zakładu , mężczyzna z miną wojskową , w granatowej kurtce , białych obcisłych spodniach i wysokich butach z ostrogami . Był to pan Miller ; komenderował jeźdźcami pomagając sobie w tej czynności długim batem , którym od czasu do czasu podcinał źle manewrującego konia , przy czym krzywił się jeździec . Wokulski zauważył naprędce , że jeden z panów , który jeździł bez strzemion , trzymając prawą rękę za plecami , ma minę łobuza , że drugi z nich pragnie zająć na koniu stanowisko środkujące między szyją a zadem , a czwarty wygląda tak , jakby w każdej chwili usiłował zsiąść z konia i już do końca życia nie ćwiczyć się w ekwitacji . Tylko dama w amazonce jeździła śmiało i zręcznie , co Wokulskiemu nasunęło myśl , że na świecie nie ma dla kobiet pozycji ani niewygodnej , ani niebezpiecznej . — Ale najgorsze ze wszystkiego ( przez co nawet wpadłam w nerwową chorobę ) , że ci panowie po kilka razy na dzień stukają do mego okna trupią główką … — Może z wilgoci . Czy ja wiem ! — odpowiedział furman . Nareszcie zrobiło się tak ciasno , że zaczęła mi się giąć klatka piersiowa i uczułem brak tchu . Uniesiono mnie do góry , opuszczono , a wtedy poznałem , że nie stoję na ziemi , ale na człowieku , który jeszcze pochwycił mnie za nogę . W tej chwili wrzeszczący tłum posunął się naprzód , a ja upadłem . Lewa ręka poślizgnęła mi się we krwi . Po odejściu Geista Wokulski był jak odurzony . Spoglądał na drzwi , za którymi zniknął chemik , to na stół , gdzie przed chwilą okazywano mu nadnaturalne przedmioty , to znowu dotykał swoich rąk i głowy lub chodził stukając głośno obcasami po pokoju dla przekonania się , że nie marzy , ale czuwa . — Prosimy … bardzo prosimy ! … — wołali hrabiowie , a za nimi jeszcze głośniej szlachta nienawidząca magnatów . — Jutro wyjedziemy o wpół do ósmej rano . — Ile masz lat ? Spojrzał po obecnych . Prezesowa była wesoła , hrabina uśmiechnięta , pan Łęcki promieniejący . Na koźle lokaj hrabiny półgłosem zakładał się z furmanem , że Wokulski wygra . Dokoła nich kipiały śmiech i radość . Radował się tłum , galerie , powozy ; kobiety w barwnych strojach były piękne jak kwiaty i ożywione jak ptaki . Muzyka grała fałszywie , ale raźnie ; konie rżały , sportsmeni zakładali się , przekupnie zachwalali piwo , pomarańcze i pierniki . Radowało się słońce , niebo i ziemia , a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju , że chciałby wszystko i wszystkich porwać w objęcia . — Bo zapewne pan nie wie o naszym zmartwieniu — rzekła poważna dama zwracając się do mnie . — Mój zięć przed czterema laty miał bardzo przykrą sprawę , najniesłuszniej … Zamordowano tu jakąś straszną lichwiarkę … Ach , Boże ! nie ma o czym mówić … Dosyć , że ktoś z bliskich ostrzegł go , że na niego pada posądzenie … Najniewinniej , panie … — Marysiu ! … Marysiu , chodź do nas … — Pozwól sobie powiedzieć , że nie zawsze — ciągnęła hrabina . — Jestem stara kobieta i twoja przyjaciółka , panie Wokulski — dodała z naciskiem — więc zrobisz mi pewne ustępstwo … — Bardzo źle — odparła pani Wąsowska . — Starski już prawie nie opuszcza jej pokoju , a rejent przyjeżdża co dzień , ale zdaje się na próżno … Więc co do programu ? … — Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ? — Kiedyżeś przyjechał ? — pytam . „ Dla kogo te meble ? … Komu nie podobały się obicia ? … ” — pytał sam siebie z trwogą . — Więc i mnie poświęciłbyś , niewdzięczniku ? — Koń złamał nogę — odparł wesoło jeden z przechodniów , który miał fiołkowy szalik na szyi i trzymał ręce w kieszeniach . „ Niebo jest tu , gdzie mieszka Julia . Lada pies , kot , lada mysz marna żyje w niebie , może patrzeć na nią ; tylko — Romeo nie może ! Mdła mucha więcej ma mocy , więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo . Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie . Mucha ma tę wolność , ale Romeo nie ma , bo on wygnany ! … O księże , złe duchy wyją , gdy w piekle usłyszą ten wyraz ; maszże ty serce , ty , święty spowiednik i przyjaciel , drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem — wygnanie … ” — Aha ! — Wszyscy ci , którzy cię nie szanują tak , jakeś na to zasłużył . — Jeżeli dasz mi na fiakra ? … Nie . Wszakże z góry powiedziałem ci , że jestem żebrakiem , i kto wie , czy nie najnędzniejszym w Paryżu ? … — Właśnie sąsiad z przeciwka skarży się na panów dobrodziejów ! … — odparł z uśmiechem rządca . Nagle ( nie wiem nawet skąd ? ) zrodziło się we mnie podejrzenie , że niespodziewany wyjazd Stacha ma związek z polityką . Postanowiłem więc wybadać Szumana i chcąc zażyć go z mańki , rzekłem : — Jakżem kontent , kuzynko , że cię znowu mogę przywitać ! … Zdumiały go nadzwyczajne zmiany w niej . Dziewczyna była czarno ubrana , miała bladawą , ale zdrową cerę i nieśmiałe spojrzenie . Spostrzegłszy Wokulskiego zarumieniła się i zaczęła drżeć . — Jenerał … — zaczął . — Zapewne . — I tak często ? Pożegnali się bardzo chłodno . Zauważyłem nawet , że książę był niekontent . — Wie pan , że z prezesową jest bardzo niedobrze … — Nic , ojcze — odparła hamując się . — Był tu jakiś Żyd … — Ach , to pan dobrodziej ? … — odparł ściskając go za rękę . — Co to , czy już i pan potrzebuje pieniędzy ? … — Tutaj , tutaj ! … — zawołała panna Izabela . Ale ponieważ młody człowiek nie dosłyszał jej , więc wybiegł Wokulski i wprowadził go do saloniku . — O nie . Zabawię jakiś czas . A ona na to nic , tylko spuściła głowę i łzy jej kap … kap … — Więc niech pan zachowa sobie to na pamiątkę . — Niech ci się jeszcze przypatrzę … Bo to , mówię ci , z tego balu nie każdy wraca … Wreszcie i ja sam jużem człek niedzisiejszy , a humory , mówię ci , zabijają prawie tak jak kule … Znajdowali się już na terytorium należącym do prezesowej i właśnie Wokulski przypatrywał się rezydencji . Na dość wysokim , choć łagodnym wzgórzu wznosił się piętrowy pałac z dwoma parterowymi skrzydłami . Za nim zieleniły się stare drzewa parku , przed nim rozścielała się jakby wielka łąka , poprzecinana ścieżkami , tu i owdzie ozdobiona klombem , posągiem albo altanką . U stóp wzgórza połyskiwała obszerna płachta wody , oczywiście sadzawka , na której kołysały się łódki i łabędzie . Wokulski napisał list , opowiedział , gdzie ma iść , i w końcu dodał : Ajent handlowy , który z obowiązków stanowiska potrzebował mieć o kupcach wiadomości wszechstronne i wyczerpujące , przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie wejrzenie w jego załzawionych oczach , spytał zniżonym głosem : „ Bah ! — szepnął . — A wystawa , a muzea , a balon ? … ” Ludziom ciągle się zdaje , że wojna może być tylko na wiosnę ; widać zapomnieli , że wojny : pruska i francuska , rozpoczynały się w lecie . Nie rozumiem zaś , skąd wyrósł przesąd przeciw kampaniom zimowym ? … W zimie stodoły są pełne , a droga jak mur ; tymczasem na wiosnę u chłopa jest przednówek , a drogi jak ciasto ; przejedzie bateria i możesz się w tym miejscu kąpać . Promieniejąca dyskretną radością twarz księcia zajaśniała w tej chwili blaskiem prawdziwego natchnienia . — Poszły parchy ! … Won ! … — Prawie rok temu byliśmy w tym miejscu na wrześniowej majówce … Było ze trzydzieści osób z sąsiedztwa … O , tam palono ogień … Wokulski chciał schwycić za kark posłańca , ale pohamował się i — zawrócił na dół . — Przystępuję na początek z pięćdziesięcioma tysiącami rubli — mówił zgarbiony hrabia . — Na rok przyszły zaś … zobaczymy … „ Droga Belu ! — pisze ciotka . — Zapomnij , aniołku , o moim poprzednim liście . W rezultacie twój serwis nic mnie nie obchodzi i znajdziemy inny , gdy będziesz szła za mąż . Ale chodzi mi , ażebyś koniecznie kwestowała tylko ze mną , i właśnie o tym miałam zamiar pisać poprzednio , nie o serwisie . Biedne moje nerwy ! jeżeli nie chcesz ich do reszty rozstroić , musisz zgodzić się na moją prośbę . — A to cała historia ! — odparł Mraczewski przypatrując się spod oka Wokulskiemu . — Jest to baron Krzeszowski , wielki dziwak , i jego żona , trochę narwana . Nawet skuzynowani ze mną , ale cóż ! … — westchnął spoglądając w lustro . — Ja nie mam pieniędzy , więc muszę być w handlu ; oni jeszcze mają , więc są moimi kundmanami … — Pamiętam ( dawne to dzieje ! ) , siedziałem w jednej izbie z jakimś frantem , który był dziwnie szczery . Opowiadał mi niestworzone rzeczy o swojej rodzinie , o swoich stosunkach , o swoich wielkich czynach , a potem — bardzo uważnie słuchał moich dziejów . No — i dobrze z nich skorzystał … — Tek . Patrzę : dom żółty o trzech piętrach , numer ten sam , ba ! … nawet już na tabliczce znajduję nazwisko Stanisława Wokulskiego … ( Widocznie kazał ją przybić stary Szlangbaum . ) Złożyło się na to kilka okoliczności . — Sam hrabia osądź — mówił dalej baron . — Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli . Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać . No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy … dwieście rubli ! … dał bowiem za nią tylko sześćset … Odczepiłem mu ręce od moich klap i odparłem : — To jest plac Zgody , to obelisk z Luxor ( oryginalny , panie ! ) , za nami ogród Tuileryjski , przed nami Pola Elizejskie , a tam , na końcu … Łuk Gwiazdy … — Albo ? … — Musi być istotnie wielkim — wtrącił Wokulski — jeżeli budzi w pani tyle podziwu i sympatii . — Za cóż to ? … — nagle odezwała się panna Izabela . Na ulicy stało kilka karet , inne jeszcze zajeżdżały ; ale już pierwsze piętro było oświetlone , muzyka grała , a w oknach od czasu do czasu migały cienie tańczących . Słowem , atmosfera katakumbowa , twarze blade lub żółte , oczy załzawione , nosy zaczerwienione . Tylko Helunia trzyma się jako tako . Siedzi przy fortepianie ze swą dawną laleczką i jej rękoma od czasu do czasu uderza w klawisz mówiąc : Od paru dni męczył ją osobliwy niepokój , jakiego już raz doznała w życiu . Będąc przed laty za granicą w ogrodzie aklimatyzacyjnym zobaczyła w jednej z klatek ogromnego tygrysa , który spał oparty o kratę w taki sposób , że mu część głowy i jedno ucho wysunęło się na zewnątrz . „ Jużci — mówił do siebie — adwokat ma rację . Ludzie mnie sądzą i nawet wyrokują : ale że robią to poza moimi plecami , więc nie wiem o niczym . Dziś dopiero przychodzi mi na myśl wiele szczegółów . Już od tygodnia kupcy związani ze mną mają kwaśne miny , a przeciwnicy — triumfują . W sklepie także coś jest … Ignacy chodzi smutny , Szlangbaum zamyślony . Lisiecki stał się opryskliwszy niż dawniej , jakby przypuszczał , że niedługo wylecę z budy . Klejn ma minę żałosną ( socjalista ! gniewa się na wyścigi i pojedynki … ) , a frant Zięba już zaczyna kręcić się przy Szlangbaumie … Może przeczuwa w nim przyszłego właściciela sklepu ? … Ach , wy kochani ludzie ! … ” — Pociąg do ostrych sosów jest oznaką nietęgiego zdrowia — zauważył Ochocki . — To są te pieniądze , o których mówiła ciotka , że je ktoś w marcu wykupił ? … „ Ona ? … Nie … Naprzód , ona została w Warszawie , a po wtóre — spotykam już drugą taką … Złudzenia … ” Pan Łęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument . Odłożywszy zaś pióro rzekł : W każdym innym razie podobny wypadek zatrułby mi humor na całą dobę . Ale dziś ani myślałem o zniknięciu naszej firmy i zastąpieniu jej szyldem żydowskim . Co mi tam sklep ! byle Stach był szczęśliwy , a przynajmniej wydobył się ze swych zgryzot . Muszę go ożenić , żeby pioruny biły ! … W mieszkaniu pana Ignacego nad stosem papierów siedział Wokulski bez surduta i kamizelki i pisał . — Wolimy dawnych , znanych nam ze spokójności i porządku — powiedziałem . A on , biedak , machał ręką i szedł do jejmości nie zacząwszy nawet tego , co chciał mi powiedzieć . — Dziękuję za to . — O czym ? Muszę jeszcze coś wymyślić dla pani Misiewiczowej . Tym sposobem zrobię obcążki z babuni i z wnuczki i tak nimi piękną mamę ścisnę za serce , że musi kapitulować przed świętym Janem … — Trzydzieści tysięcy rubli , całą gotówkę . — Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura … Często przychodzili do nas dawni koledzy ojca : pan Domański , także woźny , ale z Komisji Skarbu , i pan Raczek , który na Dunaju miał stragan z zieleniną . Prości to byli ludzie ( nawet pan Domański trochę lubił anyżówkę ) , ale roztropni politycy . Wszyscy , nie wyłączając ciotki , twierdzili jak najbardziej stanowczo , że choć Napoleon I umarł w niewoli , ród Bonapartych jeszcze wypłynie . Po pierwszym Napoleonie znajdzie się jakiś drugi , a gdyby i ten źle skończył , przyjdzie następny , dopóki jeden po drugim nie uporządkują świata . — Gdzie jaśnie panienka rozkaże jechać ? — spytał lokaj zatrzasnąwszy drzwiczki powozu . — Git ! — mruczy Szlangbaum i odchodzi między swoich współwyznawców . — Czy z sercem ? — zapytał . — Nie warto … — Kiedyż do rejenta , drogi panie , z naszą spółką ? … Namyśliwszy się przystępuję z pięćdziesięcioma tysiącami rubli … Tek . Złoty , kochany Stach ! … — Nie , panie . Pański kapitał przynosi trzydzieści trzy procent rocznie , więc nie mogę go pożyczać na siedem … — Więc cóż panu zależy na tym , ażeby Bela skończyła ? — Tak . Tymczasem głowa Mimi spadła na papiery . Sędzia spojrzał wewnątrz i podając maskę pani baronowej rzekł : Teraz Wokulski spostrzegł , że dama ta ma pyszne kasztanowate włosy i czarne oczy , a całą fizjognomię wesołą i energiczną . — No , ale gdyby tak było ? — powtórzyła pani Stawska . „ Oczywiście — myślał — jeżeli w tym towarzystwie Starski zajmuje się kimś , to tylko panną Eweliną , a ona nim … ” „ Poczciwy opat , jak on chciał uspokoić tę biedną Helenę ! ” — myśli panna Izabela i nagle odrzuca książkę . Opat Jouve przypomniał jej , że już od dwu miesięcy haftuje pas do kościelnego dzwonka i że go jeszcze nie skończyła . Podnosi się z fotelu i przysuwa do okna stolik z tamburkiem , z pudełkiem różnokolorowych jedwabiów z kolorowym deseniem ; rozwija pas i zaczyna gorliwie wyszywać na nim róże i krzyże . Pod wpływem pracy w sercu budzi się otucha . Kto tak , jak ona , służy Kościołowi , nie może być zapomnianym przy wielkotygodniowej kweście . Wybiera jedwabie , nawłóczy igły i szyje wciąż . Oko jej przebiega od wzoru do haftu , ręka spada z góry na dół , wznosi się z dołu do góry , ale w myśli zaczyna rodzić się pytanie dotyczące kostiumu na groby i toalety na Wielkanoc . Pytanie to wkrótce zapełnia jej całą uwagę , zasłania oczy i zatrzymuje rękę . Suknia , kapelusz , okrywka i parasolka , wszystko musi być nowe , a tu tak niewiele czasu i nie tylko nic nie zamówione , ale nawet nie wybrane ! … — Dwieście pięćdziesiąt tysięcy rubli , z tego dużą część w złocie — rzekł dobitnie . — A ponieważ kazałem zakupić banknoty , które po zawarciu pokoju sprzedam , więc będę miał przeszło trzysta tysięcy rubli … — Mnie bodaj czy kto pomaga , a wielu przeszkadza — odparł Stach . Relacje te nie tylko zdziwiły , ale wprost przestraszyły księcia . I naraz Wokulski spotężniał w jego opinii . Był przecie człowiekiem , który ma swój własny program , ba ! nawet prowadzi politykę na własną rękę , i który ma wielkie znaczenie wśród pospólstwa … — Źle ! — szepnął Ochocki . — Ha , zobaczymy , kto mocniejszy . — I co , pani ? Usiadł na fotelu i utonął we wspomnieniach . Widział sklep Hopfera , stołowe pokoje i gości , którzy drwili z niego ; widział swoją maszynę o wieczystym ruchu i model balonu , któremu usiłował nadać kierunek . Widział Kasię Hopfer , która mizerniała z miłości dla niego … — Kocioł zostawi pan bez dozoru ? — spytał Wokulski . — Nie rozumiem cię , Belciu … — wtrąciła panna Florentyna rozkładając ręce . Przypomniała sobie , że na obiedzie ma być Wokulski , i mimo woli wzruszyła ramionami . Galanteryjny kupiec po Rossim , którego podziwiał cały świat , wydał jej się tak śmiesznym , że po prostu ogarnęła ją litość . Gdyby Wokulski w tej chwili znalazł się u jej nóg , ona może nawet wsunęłaby mu palce we włosy i bawiąc się nim jak wielkim psem czytałaby tę oto skargę Romea przed Laurentym : — Co innego małżeństwa polityczne , a co innego małżeństwa dla pieniędzy z człowiekiem , którego się nie kocha — odpowiedziała prezesowa patrząc w ziemię i bębniąc palcami po stole . — To gwałt zadany najświętszym uczuciom . — Ty , Katz , niedługo w sprawiedliwość boską przestaniesz wierzyć — odezwał się Szapary marszcząc brwi . Pan Łęcki wziął go pod rękę i w sposób bardzo uroczysty wprowadził do pierwszego salonu , gdzie byli sami mężczyźni . — Niechże jaśnie pani nie robi skandalu przy służbie ! … — zgromił ją Leon . — Wszystkie te rzeczy jaśnie pan powinien mieć w domu … — Ja , pani . Rozumie się , że nie czekając na zamknięcie sklepu ( teraz zdarza mi się to coraz częściej ) , pobiegłem do pani Stawskiej , a nawet pojechałem dorożką . „ Wariat czy geniusz ? … — szepnął Wokulski czując , że sam jest w najwyższym stopniu rozstrojony . — A jeżeli geniusz ? … ” Drgnął jak człowiek przebudzony . Przed drugą Wokulski pojechał do pani Stawskiej . Była bardzo mizerna ; jej słodkie oczy wydawały się jeszcze większe i jeszcze smutniejsze . — Ja ? … — spytał . Pewnego dnia ( w pół roku po śmierci pani Małgorzaty ) widząc , że mi chłopak w oczach dziadzieje , podsunąłem mu projekt : — O , państwo tam jadą brekiem . — Pan już wychodzi , panie Zięba , ze sklepu ? … O trzy kwadranse na siódmą ? … — spytał zdumiony pan Ignacy , szeroko otwierając oczy . — Więc i cała pańska rodzina bawi się szaradami ? — wtrącił Wokulski . Wokulskiemu pociemniało w oczach . — Nie ma sprawiedliwości dla tych , którzy nie umieli zginąć z bronią w ręku ! — krzyknął Katz . — Głupi wy i ja z wami … Turek albo Francuz nadstawi za was karku ? … Czemużeście wy sami nie umieli go nadstawić ? … — A prawda — odparł Wokulski . — Odwieź mu tam … I tak słuchając jednych , uspakajając drugich , pocieszając trzecich , przetrzymałem jakoś atak główny . Zrozumiałem również , że baronowa sroży się między lokatorami jak Tamerlan , i czułem instynktowny niepokój o śliczną i cnotliwą panią Helenę . — Ja i rubelkiem nie pogardzę … Prezesowa znowu podniosła chustkę do oczu . Ej ! Katz , jeżeli w niebie nie ma węgierskiej piechoty i tartych kartofli , niepotrzebnieś się tam pospieszył . — Bankier … — objaśniał dalej pan Tomasz . Ale nim powiedział nazwisko , bankier sam zbliżył się do nich i przywitawszy Wokulskiego rzekł : Franc odmierzył jakiejś kobiecie za dziesięć groszy rodzynków . Widząc , że jedno ziarno upadło na kontuar ( stary miał w tej chwili oczy zamknięte ) , podniosłem je nieznacznie i zjadłem . Chciałem właśnie wyjąć pestkę , która wcisnęła mi się między zęby , gdy uczułem na plecach coś , jakby mocne dotknięcie rozpalonego żelaza . Panna Izabela pobladła i usiadła na skórzanym szezlongu . — A jeżeli będą kochać ? … — odparł . — Czy nie poznajesz ? — odpowiedziała panna Florentyna spojrzawszy na kopertę . — Krzeszowskiej … - – Ach , jak to dobrze ! Przekona się pan , co to za wielki artysta . Szczególniej znakomicie gra Romea , chociaż … już nie jest pierwszej młodości … Ciocia i ja znamy go osobiście jeszcze z Paryża … Bardzo miły człowiek , ale nade wszystko genialny tragik … W jego grze najprawdziwszy realizm kojarzy się z najpoetyczniejszym idealizmem … — Zapewne wolałbyś pan : tak , ażeby zostać jednym z przyjaciół domu ? Ale to się na nic nie zdało — rzekła pani Wąsowska . — Ach , ta ! … wiem … Nie mnie się podobała — westchnął Rzecki — tylko myślałem , że dobra byłaby z niej żona dla Stacha … „ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ” Oto prawdziwy kiper dawnej daty ! … Nie dzisiejszy elegant , co , bestia , woli iść na wieczór tańcujący aniżeli siedzieć w piwnicy . I nawet do piwnicy bierze lakierki … Ginie Polska przy takich podłych kupcach ! … „ Więc naprawdę — mówiła sobie — chcą mnie oddać temu parweniuszowi ? … A , zobaczy , jak na tym wyjdzie ! … ” Ten nagle skręcił i wpadł między gazony . — Czy chciałeś , ażebym został tureckim Wallenrodem ? … — A cóż mnie do tego ? … Ja nie jestem jej ojcem . Stary błazen ! słowo honoru , i przy tym łże , bo nago nie chodzimy . Zrobiła na nim szczególne wrażenie . Zdawało mu się , że już kiedyś ją widział i że ją dobrze zna . Wpatrzył się lepiej w jej rozmarzone oczy i nie wiadomo skąd przypomniał sobie niezmierny spokój syberyjskich pustyń , gdzie bywa niekiedy tak cicho , że prawie słychać szelest duchów wracających ku zachodowi . Dopiero później przyszło mu na myśl , że on nigdzie i nigdy jej nie widział , ale — że jest tak coś — jakby na nią od dawna czekał . „ Tyran … despota … ” — powtarzała panna Izabela czując , że lekceważony przez nią kupiec zwraca ku sobie wiele spojrzeń , nadziei i zazdrości . — Szkoda — odparł . — Najlepszą reklamą dla sklepu byłoby , gdyby się tak kto w nim powiesił … — Widzisz przecie , że stary ! … — odparł rządca . Dziewczynka była trochę zdziwiona , może nawet zaciekawiona , ale ucałowała ręce babci i matce i wyszła ze swymi drutami . Silny rumieniec wystąpił na twarz Wokulskiego . Panna Izabela nie patrząc spostrzegła to i mówiła dalej : — No i cóż : fakt czy złudzenie ? — Pan jest nieprzejednanym wrogiem arystokracji . — Nie wierzę — mruknął pan Raczek . „ I to wszystko robi się nie przez pobożność ani przez miłość do dzieci , ale dla rozgłosu i w celu wyjścia za mąż — pomyślał Wokulski . — No i ja także — dodał — niemało robię dla reklamy i ożenienia się . Świat ładnie urządzony ! Zamiast po prostu pytać się : kochasz mnie czy nie kochasz ? albo : chcesz mnie czy nie chcesz ? ja wyrzucam setki rubli , a ona kilka godzin nudzi się na wystawie i udaje pobożną . — W których , przepraszam ? — spytałem , oburzony jej zuchwalstwem . Już kiedym się tak rozgadał ( dalibóg , robię się plotkarzem ) , więc muszę dodać , że i w naszym sklepie panuje jakiś niezdrowy ferment . Oprócz mnie jest siedmiu subiektów ( czy kiedy marzył o czymś podobnym stary Mincel ! ) , ale — nie ma jedności . Klejn i Lisiecki , jako dawniejsi , trzymają tylko z sobą , resztę zaś kolegów traktują w sposób nie powiem pogardliwy , ale trochę z góry . Trzej zaś nowi subiekci : galanteryjny , metalowy i gumowy , znowu tylko z sobą się wdają , są sztywni i pochmurni . Wprawdzie poczciwy Zięba chcąc ich zbliżyć biega od starych do nowych i ciągle im coś perswaduje ; ale nieborak ma tak nieszczęśliwą rękę , że antagoniści po każdej próbie godzenia krzywią się na siebie jeszcze szkaradniej . — Hum ! … hum ! … — mówi adwokat , tęsknie spoglądając na drzwi . — Pan żąda zbyt wysokiej ceny … Sto dwadzieścia tysięcy za dom , za który dawano sześćdziesiąt … Panna Izabela była zdumiona spokojem ojca i jego złym wyglądem . Zdawało się , że od południa przybyło mu kilka lat wieku . Usiadła na krześle i oglądając się po sypialni spytała jakby od niechcenia : Na ścianach u ciotki wisieli sami święci ; ale jakkolwiek było ich sporo , nie dorównali jednak liczbą Napoleonom , którymi ojciec przyozdabiał swój pokój . Był tam jeden Napoleon w Egipcie , drugi pod Wagram , trzeci pod Austerlitz , czwarty pod Moskwą , piąty w dniu koronacji , szósty w apoteozie . Gdy zaś ciotka zgorszona tyloma świeckimi obrazami , zawiesiła na ścianie mosiężny krucyfiks , ojciec , ażeby — jak mówił — nie obrazić Napoleona , kupił sobie jego brązowe popiersie i także umieścił je nad łóżkiem . — Wiem — odparł . — Z tym wszystkim dziś , o dziewiątej , pani baronowa wpadła z rewirowym do mieszkania pani Stawskiej , kazała zabrać lalkę i spisać protokół . Już poszła skarga do sądu . Bo proszę sobie wyobrazić , com znalazł . W kuchni Marianna ma zawiązaną głowę i obrzmiałą fizjognomię , niewątpliwy dowód , że była dziś w cyrkule . Na kominie ciemno , naczynia od obiadu nie pozmywane , samowar nie nastawiony , a nad spuchniętą biedaczką siedzi stróżowa , dwie służące i mleczarka , z minami jak na pogrzebie . — Bój się pan Boga , z Paryża ogromnie ekscytują nas o te bulwary … Czy im pan odpowiedziałeś ? Już po trzydziestym roku życia wyszła za mąż za podstarzałego guwernera , Melitona , w tym jedynie celu , ażeby moralnie podźwignąć człowieka , który nieco się upijał . Nowożeniec jednak po ślubie więcej pił aniżeli przed ślubem , a małżonkę , dźwigającą go moralnie , czasami okładał kijem . W tej chwili zbliżyło się do stołu kilkoro dzieci , którym hrabina zaczęła rozdawać obrazki . Wokulski wstał z fotelu i aby nie przeszkadzać pobożnym zajęciom , przeszedł na stronę panny Izabeli . Po tych słowach prezesowa wyszła zostawiając pannę Izabelę pogrążoną w głębokim namyśle . — Co mi pan dajesz adresy ? — odparł Szprot . — Mam panu przysłać partię kortu czy co ? … O tym , jak wyglądają ci „ którzy … ” , panna Izabela nigdy nie mogła się dowiedzieć . Tylko przy wyrazie „ którzy ” przychodził jej na myśl Wokulski . Wtedy zaciskała drobne pięści i mówiła do siebie : Dopiero na ulicy spostrzegł się i uczuł żal do Szumana . — Od doktora Szumana . — Mnie ? … zapisał ? … cóż to znaczy ? ! … — wykrzyknąłem zdziwiony . Kazano nam wstać i usłyszeliśmy wyrok najzupełniej uniewinniający panią Stawską . — Kto tam ? A tymczasem on — prawił Szuman — czy to w piwnicy Hopfera , czy to na stepie tak się karmił Aldonami , Grażynami , Marylami , i tym podobnymi chimerami , że w pannie Łęckiej widzi bóstwo . On się już nie tylko kocha , ale uwielbia ją , modli się , padałby przed nią na twarz … Przykre go czeka zbudzenie ! … Bo choć to romantyk pełnej krwi , jednak nie będzie naśladować Mickiewicza , który nie tylko przebaczył tej , co z niego zadrwiła , ale jeszcze tęsknił do niej po zdradzie , ba ! nawet ją unieśmiertelnił … Piękna nauka dla naszych panien : jeżeli chcesz być sławną , zdradzaj najgorętszych wielbicieli ! … My , Polacy , jesteśmy skazani na głupców nawet w tak prostej rzeczy jak miłość … — Tak — odparła panna Ewelina z ciężkim westchnieniem . — Siądę tu — dodała głośno — a pan może mi przyniesie szal z pokoju … Przepraszam … — Słyszysz , Helenko ? — zwróciła się do córki pani Misiewiczowa robiąc przy tym desperacko zdziwioną minę . Wbiegł pan Szulc , młody blondyn , odziany również w granatową kurtkę , lecz jeszcze wyższe buty i obciślejsze spodnie . Z wojskowym ukłonem wziął do ręki symbol dyrektorskiej władzy i zanim Wokulski opuścił maneż , przekonał się , że Szulc mimo młodego wieku energiczniej włada batem aniżeli sam dyrektor . Drugi bowiem pan aż syknął , a czwarty rozpoczął formalną kłótnię . Wstawszy tak późno panna Izabela wyszła przed obiadem na krótki spacer w Aleje . I nadludzkim wysiłkiem woli odegnał w końcu przywidzenia . Znowu odzyskał humor i bardzo wesoło począł rozmawiać z panią Wąsowską . — O , znowu swoje ! … — wykrzyknął młody człowiek wsadzając ręce w kieszenie . — Ileż razy jeszcze będę musiał powtarzać panu , ażeby pan o tych głupstwach nie gadał ze mną , tylko albo z Patkiewiczem , albo z Maleskim ? … To przecież tak łatwo pamiętać : Maleski płaci za miesiące parzyste , luty , kwiecień , czerwiec , a Patkiewicz za nieparzyste : marzec , maj , lipiec … Brek odjechał , Wokulski wstąpił na plebanię i w ciągu kwadransa skończył interes . Proboszcz oświadczył mu , że nikt w mieście nie będzie miał pretensji , jeżeli na kamieniu zamkowym znajdzie się jaki napis , byle nie nieprzyzwoity i nie bezbożny … Dowiedziawszy się zaś , że chodzi o pamiątkę po nieboszczyku kapitanie Wokulskim , którego znał osobiście , proboszcz obiecał zająć się ułatwieniem tej sprawy . Wszakże pan Niwiński , najwykwintniejszy aranżer , najczęściej z nią tańczył , nie z ojcem . Pan Malborg , wzór dobrych manier i wyrocznia mody , z nią rozmawiał , nie z ojcem , a pan Szastalski , przyjaciel poprzedzających , nie przez ojca , tylko przez nią czuł się nieszczęśliwym i niepocieszonym . Pan Szastalski wyraźnie jej to oświadczył , a chociaż sam nie był ani najwykwintniejszym tancerzem jak pan Niwiński , ani wyrocznią mody jak pan Malborg , był jednak przyjacielem panów : Niwińskiego i Malborga . Mieszkał blisko nich , z nimi jadał , z nimi sprowadzał sobie angielskie lub francuskie garnitury , damy zaś dojrzałe nie mogąc w nim dopatrzeć żadnych innych zalet nazywały go przynajmniej — poetycznym . — No , wiesz co , żeś mu spłatał figla , a mojej córce zrobiłeś miłą niespodziankę … — Nawet ten poczciwy niedołęga Maruszewicz — ciągnęła baronowa — nawet on po całych dniach wygląda do niej oknem … — Ja — odpowiedział jej ojciec radosnym głosem . — Wokulski nietknięty , baron raniony w twarz ! „ No dobrze — myślał Wokulski — ale gdzież tu jest jakiśkolwiek ład w ustawieniu osobliwych budynków … Notre – Dame w jednej stronie , Trocadero w innej stronie , a Louvre , a giełda , a Sorbona ! … Chaos , i tyle … ” Wokulski puścił jej rękę i wyprostował się na krześle . Był tak odurzony , że nie zwrócił uwagi na ten mały wyraz „ uprzejmość ” . Wspólna podróż trwała niespodziewanie długo , bo aż do października 1849 roku , pamiętasz , Katz , niezapomniany przyjacielu ? Pamiętasz te długie marsze na spiekocie , kiedy nieraz piliśmy wodę z kałuży ; albo ten pochód przez bagno , w którym zamoczyliśmy ładunki ; albo te noclegi w lasach i na polach , kiedy jeden drugiemu spychał głowę z tornistra i ukradkiem ściągał płaszcz służący za wspólną kołdrę ? … A pamiętasz tarte kartofle ze słoniną , które ugotowaliśmy we czterech w sekrecie przed całym oddziałem ? Tylem razy jadał od tej pory kartofle , ale żadne nie smakowały mi tak jak wówczas . Jeszcze dziś czuję ich zapach , ciepło pary buchającej z garnka i widzę ciebie , Katz , jak dla nietracenia czasu mówiłeś pacierz , jadłeś kartofle i zapalałeś fajkę u ogniska . — Mówię spokojnie , bo gdybym zaczekał ze sprzedażą , wziąłbym nie dziewięćdziesiąt , ale sto dwadzieścia tysięcy … — Co tobie ? — zapytał . Znowu biegli kilka minut . Nagle pani osadziła konia na miejscu , była zarumieniona i zadyszana . „ Czym ja jestem ? ” — pytał się nieraz i stopniowo formułował sobie odpowiedź : — Ja myślę — odparła hrabina . — Pan jeszcze zostaje , panie Wokulski ? „ Wyborny jest papa z tym Wokulskim ! ” — myślała panna Izabela chodząc tam i na powrót po swoim gabinecie . — Oto — zawołał — cała Joasia jest w tym liście . Nerwy , zawsze nerwy ! … — Jak dla kogo , panie — odpowiedział młody człowiek wpadając znowu w zamyślenie . Wokulski zwrócił na niego spokojne wejrzenie . Zaraz , niech zbiorę myśli . Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał : — Myślałam , że już pan nie przyjdzie — rzekła panna Izabela . Ponieważ Wokulskiemu było pilno , więc pożegnał proboszcza i poszedł z Węgiełkiem w stronę ruin . Nagabany adwokat ucieka tak szybko , że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi na kolanach , aniżeli są w istocie . Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana . Na górze , w pokoju odciętym od zgiełku i nieco przyćmionym , siedziała w fotelu prezesowa . — Który w dodatku sam garnie się do mnie — dodał pan Tomasz . — Bystry człowiek ! on to pojmuje , że więcej zrobi i lepszą zyska reputację pomagając dźwigać się dawnemu rodowi , aniżeli gdyby sam wyrywał się naprzód . Bardzo rozumny człowiek — powtórzył pan Tomasz . — Choć chwilowo zdobył sobie księcia i całą arystokrację , mnie jednak okazuje najwięcej przywiązania . I nie będzie tego żałował , gdy odzyskam stanowisko … — Ja ? Gdy wsiedli do powozu , odwrócił się bokiem do pani Wąsowskiej i spoglądając na ulicę zaczął : I pierwszy raz uczuł tęsknotę do twardego , nieprzespanego snu , którego nie niepokoiłyby żadne pragnienia , nawet żadne nadzieje . I nie masz godów ich pamięci , Szedł Oboźną pod górę , rozmarzony , i czuł , że w ciągu kilku godzin , które spędził w nadrzecznej dzielnicy , zaszła w nim jakaś zmiana . Dawniej — dziesięć lat temu , rok temu , wczoraj jeszcze , przechodząc ulicami nie spotykał na nich nic szczególnego . Snuli się ludzie , jeździły dorożki , sklepy otwierały gościnne objęcia dla przechodniów . Ale teraz przybył mu jakby nowy zmysł . Każdy obdarty człowiek wydawał mu się istotą wołającą o ratunek tym głośniej , że nic nie mówił , tylko rzucał trwożne spojrzenia jak ów koń ze złamaną nogą . Każda uboga kobieta wydawała mu się praczką , która wyżartymi od mydła rękami powstrzymuje rodzinę nad brzegiem nędzy i upadku . Każde mizerne dziecko wydawało mu się skazanym na śmierć przedwczesną albo na spędzanie dni i nocy w śmietniku przy ulicy Dobrej . — Bronię , bom trochę o nim słyszał — odpowiedział półgłos . — Furmani u mnie niejaki Wysocki , który umierał z głodu , nim Wokulski postawił go na nogi … Wokulskiemu drgnęły usta . — Co pan każe ? — spytał Wokulski . — Dlaczego , panie szefie ? … Dlaczego ? … A jak ona rozmawiała ze mną . Ile tam było pogardy dla marnego kupca … » Zapłać temu panu ! … « Paradne są te wielkie damy ; próżniak , szuler , nawet złodziej , byle miał nazwisko , stanowi dla nich dobre towarzystwo , choćby fizjognomią zamiast ojca przypominał lokaja swej matki . Ale kupiec — jest pariasem … Co mnie to wreszcie obchodzi ; gnijcie sobie w spokoju ! ” — Cóż , mości książę , Molinari ? … — zapytała . — Robisz mi pan afront w moim domu ! … — krzyknął Jan . — Licha musiała to być usługa . W tej chwili z prawej oficyny wyszła piękna kobieta z małą dziewczynką . — No — mówię — niech mnie diabli wezmą , jeżeliś ty nie Wokulski … — Wielmożny pan na dłuższy interes ? Rządca aż posunął się w tył z fotelem . Staruszka złożyła ręce , a pani Stawska patrzyła na mnie wielkimi oczyma . Oto dopiero oczy ! … i jak ona nimi umie patrzeć ! … Przysięgam , że gdybym był Wokulskim , oświadczyłbym się jej na poczekaniu . Z męża już pewnie nie ma nawet kosteczki , jeżeli nie pisał przez dwa lata . Wreszcie , od czego są rozwody ? … Na co Stach ma taki majątek ? … „ Cóż znowu za przywidzenia ? … Jakiś Ochocki … samobójstwo ! … Ach , głupota … Dostałem się przecież między arystokrację , a co będzie dalej — zobaczymy … ” — Cóż — dodała po przerwie — pomyślisz o tej cukrowni ? … Każ sobie jutro osiodłać konia , przejedź się po polach sam , a jeszcze lepiej z Wąsowską … To kobieta dużo warta , mówię ci … — Wasz , polski system … Wokulski otworzył okno . Przy kuchni piały ogromnymi głosami koguty kałakuckie , w parku kwilił puszczyk ; na niebie urwała się jedna gwiazda i spadła gdzieś za drzewami . Baron wciąż kaszlał . — Jaki interes ma pan do mego ojca ? — Ach , co też pan mówi , panie Rzecki ! — oburzyła się staruszka . — On nie może mieć szczęścia do kobiet ? „ Ach , po com ja tu przyszedł , nieszczęśliwy … ” — myślał Wokulski czując taki ból , jakby mu serce wyrywano kleszczami . — No ten , Wokulski … — Oczywiście , chora kobieta — mruknął Maleski . — Miałby , ale nie byłby dziś tutaj — odparł książę i kiwnąwszy głową hrabiemu odszedł . — Co mnie za zysk z dziesięciu tysięcy ? — zaoponował marszałek . — Z torbami bym poszedł pod Ostrą Bramę przy takich zyskach . — Romantyk ! … romantyk ! … — powtarzał adwokat z uśmiechem . Mimo posępne wróżby ludzi trzeźwo patrzących na rzeczy , sklep galanteryjny pod firmą J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie upadł , ale nawet robił dobre interesa . Publiczność zaciekawiona pogłoskami o bankructwie coraz liczniej odwiedzała magazyn , od chwili zaś kiedy Wokulski opuścił Warszawę , zaczęli zgłaszać się po towary kupcy rosyjscy . Zamówienia mnożyły się , kredyt za granicą istniał , weksle były płacone regularnie , a sklep roił się gośćmi , którym ledwo mogli wydołać trzej subiekci : jeden mizerny blondyn , wyglądający , jakby co godzinę umierał na suchoty , drugi szatyn z brodą filozofa , a ruchami księcia i trzeci elegant , który nosił zabójcze dla płci pięknej wąsiki , pachnąc przy tym jak laboratorium chemiczne . Wokulski z taką uwagą przeglądał album , że żyły nabrzmiały mu na czole . — Dziękuję ci , panie Wokulski , za pamięć i proszę , ażebyś przyszedł do mnie na święcone . Bardzo cię proszę , panie Wokulski — dodała z naciskiem . Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził . Patrzył na pannę Izabelę w milczeniu i czekał . „ Jak ja to wszystko ruszę , jak ja to przeniosę , Boże miłosierny ! … ” — myślałem . — Zacny panie Rzecki ! — zawołała starowina . — Ależ ona , przysięgnę , już dziś kocha się , biedactwo , w Wokulskim … Humor jej się zepsuł , po nocach nie sypia , tylko wzdycha , mizernieje kobiecisko , a kiedyście tu byli wczoraj , cóż się z nią działo … Ja , matka , poznać jej nie mogłam … W Wielką Środę , punkt o jedynastej rano , panna Izabela już siedziała w otwartym powozie wraz ze swoją nieodstępną towarzyszką , panną Florentyną . Po Alei chodziły wiosenne powiewy roznosząc tę szczególną , surową woń , która poprzedza pękanie liści na drzewach i ukazanie się pierwiosnków ; szare trawniki nabrały zielonawego odcienia ; słońce grzało tak mocno , że panie otworzyły parasolki . Nasz adwokat tłumił ziewanie . — Już pan wychodzisz ? Więc do widzenia , drogi panie . Po świętach u mnie pierwsza sesja i w imię boże zaczynajmy . — Bóg cię zesłał , kochany panie Rzecki ! — zawołała staruszka i na pożegnanie pocałowała mnie w głowę . Panna Izabela zmieszała się . Podała mu rękę i poszli oboje do fotelu prezesowej . — Pnia z czerwonymi rękoma — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela . — Przysięgłabym — mówiła baronowa — że utrzymuje z nią stosunki . Onegdaj przysłał jej przez posłańca bukiet … — Panu owszem — odparła podając mu rękę . No dobrze , ale gdyby nie ona , czy miałbym dziś majątek ? … Kto wie , co się stanie ze mną i z tymi pieniędzmi bez niej ? Może właśnie dopiero przy niej nabiorą one twórczych własności ; może choć kilkanaście rodzin z nich skorzysta ? … ” — Podły Żyd , lichwiarz , odstraszył konkurentów , przekupił adwokata i … — W pół godziny — ciągnął rządca — jesteśmy w mieście . Ulica wąska , po obu stronach naród , ledwie można przejechać czwórkami , a w oknach i na balkonach kobiety … Jakie kobiety , panie Rzecki ! … Każda ma w ręku bukiet z róż . Ci , którzy stoją na ulicy , ani pary z ust … bo Austriacy blisko … Ale tamte , co na balkonach , skubią , panie , swoje bukiety i spoconych , pyłem okrytych kirasjerów zasypują listkami z róż jak śniegiem … Ach , panie Rzecki , gdybyś widział ten śnieg : amarantowy , różowy , biały , i te ręce , i te Włoszki … — Ani przez chwilę . Więc Starski , Szastalski … — Pani zawsze musi mi zrobić jakiś skandal ! — oburzył się Ochocki . — Pani może ze mną jeździć po wertepach , ale pannie Felicji nie wolno nawet zajrzeć do obserwatorium . Zadzwoniono na trzeci wyścig . Panna Izabela stanęła na siedzeniu ; na twarz jej wystąpiły rumieńce . O parę kroków od niej przejechał na Sułtance Yung z miną człowieka , który się nudzi . Nieraz w nocy budził mnie ojciec krzykiem : „ Do broni ! … ” , musztrował pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem : Na parę godzin przed pożegnaniem się Suzin i Wokulski jedli śniadanie w swoim paradnym numerze i naturalnie rozmawiali o zyskach . — To podłe Szwabisko ciągle drwi z Napoleona ! … Mówi , że złamał przysięgę rzeczypospolitej , że jest kuglarzem , któremu oswojony orzeł napluł w kapelusz … Nie — mówił Jan Mincel — z tym człowiekiem żyć nie mogę … Wokulski stanął w sieni i patrząc na rynnę mruknął : Na kamieniu już był wyryty czterowiersz . Wokulski przeczytał go kilka razy i zatrzymał wzrok na słowach : W tej chwili żółtawy , za wczesny motyl przeleciał mu nad głową w stronę miasta . — Czy nie o malwersację w nabyciu domu ojca pani za pośrednictwem Żydów ? — spytał uśmiechając się Wokulski . „ Gdybym był najwyższym sędzią — myślał — i gdyby spytano mnie , kto jest wart panny Izabeli : Ochocki czy Wokulski , musiałbym przyznać , że — Ochocki … O osiemnaście lat młodszy ode mnie ( osiemnaście lat ! … ) i taki piękny … W dwudziestym ósmym roku życia skończył dwa fakultety ( ja w tym wieku ledwie zaczynałem się uczyć … ) i już zrobił trzy wynalazki ( ja żadnego ! ) A nad to wszystko jest naczyniem , w którym wylęga się wielka idea … Dziwaczna to rzecz : machina latająca , ale faktem jest , że on znalazł dla niej genialny i jedynie możliwy punkt wyjścia . Machina latająca musi być cięższa , nie zaś jak balon lżejsza od powietrza ; boć wszystko , co prawidłowo lata , począwszy od muchy , skończywszy na olbrzymim sępie , jest od powietrza cięższe . Ma prawdziwy punkt wyjścia , ma twórczy umysł , czego dowiódł bodajby swoim mikroskopem i lampą ; któż wie , zatem , czy nie uda mu się zbudować machiny latającej ? A w takim razie będzie większym dla ludzkości od Newtona i Napoleona razem wziętych … I ja mam z nim współzawodniczyć ? … A jeżeli stanie kiedy kwestia : który z nas dwu powinien się usunąć , czyliż będę się wahał ? … Cóż to za piekło powiedzieć sobie , że muszę moją nicość złożyć na ofiarę człowiekowi ostatecznie takiemu jak ja , śmiertelnemu , ulegającemu chorobom i omyłkom , a nade wszystko — tak naiwnemu … Boć to jeszcze dzieciak , co on mi nie wygadywał ? … ” „ A przecież faktem jest — myślał — że człowiek ten pokazał mi jakieś dwa materiały : jeden cięższy od platyny , drugi znakomicie lżejszy od sodu . Nawet zapowiedział mi , że szuka metalu lżejszego od powietrza ! … — Już byłem i nieszczęśliwie … — rzekł Ignacy . — Panie drogi — ja mówię — a czymże kupno okrętów różni się od kupna chmielu ? Chyba większym zarobkiem … — Rachunek . Panna Izabela nieznacznie otarła łzę … Wokulski nie patrząc na nią mówił : — Miał prawo , * tek * — wtrącił hrabia . — Więc jak mam powiedzieć ? … Pani Stawska podniosła na niego oczy . Rozerwał kopertę , lecz przez chwilę wahał się z odczytaniem . Serce zaczęło mu bić spieszniej . Około siódmej sklep już stanowczo wyludnił się , subiekci rozmawiali , Wokulski wciąż rachował . Wtem znowu usłyszał nieznośny głos Mraczewskiego , który mówił aroganckim tonem : — Trzecią w sprawie kredytu dla rolników — mówił książę . — Czwartą … — Baje stary , baje ! Napoleon był chwat , choćby za to samo , że wygnał hyclów Szwabów . Nieprawda , Katz ? Nie trzeba było mojej przenikliwości , ażeby zgadnąć , że był to jeden z nie płacących komornego studentów , który tylko czekał na ukazanie się baronowej w lufciku , ażeby na nią puścić śledzia . Idąc przez ulicę Oboźną , przypomniał sobie furmana Wysockiego , któremu koń padł , i zdawało mu się , że widzi cały szereg wozów , przed którymi leżą padłe konie , cały szereg rozpaczających nad nimi furmanów , a przy każdym gromadę mizernych dzieci i żonę , która pierze bieliznę takim , co płacić nie mogą . — Panie Lisiecki , panie Klejn , przybijcie z łaski swojej literki . Szanowny pan każe zawinąć dawne kalosze ? Paweł ! wytrzyj kalosze i okręć w bibułę . A może szanowny pan nie życzy sobie dźwigać zbytecznego ciężaru ? Paweł ! rzuć kalosze do paki … Należy się dwa ruble kopiejek pięćdziesiąt … Kaloszy z literkami nikt szanownemu panu nie zamieni , a to przykra rzecz znaleźć w miejsce nowych artykułów dziurawe graty … Dwa ruble pięćdziesiąt kopiejek do kasy , z tą karteczką . Panie kasjerze , pięćdziesiąt kopiejek reszty dla szanownego pana … Pani Stawska słysząc to zrobiła w duchu uwagę , że los barona , po jego nawróceniu się , może nie być godnym zazdrości . — Cóż więc panu przeszkadza do wykonania tych zamiarów ? „ Przeszło cztery godziny do sesji ” — mruknął czując , że ogarnia go trwoga na myśl : co robić z czasem ? Widział tyle nowych rzeczy , rozmawiał z tyloma nowymi ludźmi i jest dopiero wpół do czwartej ! … Było to bodaj czy nie ostatnie nasze zwycięstwo . Od tej chwili sztandary z trzema rzekami , częściej chodziły przed nieprzyjacielem aniżeli za nieprzyjacielem , dopóki wreszcie pod Vilagos nie opadły z drzewców jak liście na jesieni . — Czo pan dziś wyrabia ? — zawołał . — Pan tak robi , jakby pan miał źle w głowie … Pan Łęczki tak prosił … — Przypomnij sobie barona . — Dziś w nocy jadę do Paryża — odpowiedział Wokulski . „ Przypuśćmy … ” — Adieu ! panie Rzecki — ona mówi ( kładąc na kasie dwadzieścia albo i pięćdziesiąt rubli ) . — Ale niechże pan czasem nie wspomni panu Wokulskiemu o tym , że ja mówiłam coś o małżeństwie . Bo gotów pomyśleć , że stara baba poluje na niego … Adieu , panie Rzecki … — Niech pan mówi … To musi być olbrzymi widok ? … Jakich uczuć doznawał pan ? … — mówił Ochocki . Był dziwnie zmieniony : oczy rozszerzyły mu się , na twarz wystąpił rumieniec . Patrząc na niego trudno było wątpić , że w tej chwili zapomniał o pannie Izabeli . — Cóż po drugie ? — Joasia ? ! … — zawołał pan Tomasz z radosnym zdziwieniem . — Wyjdźże do niej , Belciu … Muszę się trochę ogarnąć … No , no ! … Założę się , że już wie o trzydziestu tysiącach … Wyjdźże , Belu … Mikołaj ! … Gdy sklep zamknięto i panowie wyszli , Wokulski rzekł : — Nu , tak … — mruknął sędzia kładąc lalkę na stole . — Co pani Stawska powie ? … — dodał . A gdyby jednak dowiedzieć się , kto ona jest ? … Może bym potrafił jej dopomóc . Dlaczego wzniosłe obietnice Chrystusa nie mają być spełnione , choćby przez takich jak ja niedowiarków , skoro pobożni zajmują się czym innym ? ” W tej chwili Wokulskiemu zrobiło się gorąco … Do stolika hrabiny zbliżył się elegancki młodzieniec i coś położył na tacy . Na jego widok panna Izabela zarumieniła się i oczy jej nabrały tego dziwnego wyrazu , który zawsze tak zastanawiał Wokulskiego . — Inni , panie , zbogacili się na funduszach narodowych i — nic . Ehe ! he ! … Na końcu alei ukazała się panna Felicja . Naturalnie , że kazałem go odprowadzić do numeru na górę . Domyślam się jednak , że udawał pijanego , ażeby mnie otumanić . Gdyby Wokulski był takim podróżnikiem , a przynajmniej górnikiem , który zrobił miliony , dziesięć lat mieszkając pod ziemią ! … Ale on był tylko kupcem , w dodatku — galanteryjnym ! … Nie umiał nawet po angielsku , co chwilę odzywał się w nim dorobkiewicz , który w młodym wieku restauracyjnym gościom przynosił jedzenie z kuchni . Taki człowiek , co najwyżej , mógłby być dobrym doradcą , nawet nieocenionym przyjacielem ( w gabinecie , gdy nie ma gości ) . Nawet … mężem , boć spotykają ludzi straszne nieszczęścia . Ale kochankiem … No , to byłoby po prostu śmieszne … W razie potrzeby najarystokratyczniejsze damy kąpią się w błotnych wannach ; lecz bawić się w błocie mógłby tylko szaleniec . Bo cóż to jest obawa śmierci ? … Złudzenie ! Umrzeć jest to nie być nigdzie , nic nie czuć i o niczym nie myśleć . W iluż ja miejscach dziś nie jestem : nie jestem w Ameryce , w Paryżu , na księżycu , nie jestem nawet w moim sklepie i nic mnie to nie trwoży . A o ilu ja rzeczach nie myślałem przed chwilą i o ilu nie myślę ? Myślę tylko o jakiejś jednej rzeczy , a nie myślę o miliardzie innych rzeczy , nie wiem nawet o nich i nic mnie to nie obchodzi . Spojrzałem na niego z uwielbieniem . Pani Milerową straciła niedawno męża , kupca galanteryjnego tak jak i my ; cały zaś jej sklep , majątek , kredyt zależał od Wokulskiego . Więc już prawie zgadywałem , co Stach zrobi dla pani Stawskiej … „ Więc my naprawdę nie możemy obejść się bez tego człowieka ? … — mówiła w duszy . — No , jeżeli ma nasze pieniądze , to naturalnie musi spłacać nasze długi … ” Wokulski aż cofnął się z fotelem . Ten zarzut nawet nie przyszedł mu do głowy . Mecenas spostrzegłszy wrażenie postanowił kuć żelazo , póki gorące . Pamiętam , że tego dnia Katz kręcił się około prochowni , a miał taki wyraz na twarzy jak wówczas , kiedy to chciał przebić leżącego kanoniera . Gwałtem wzięliśmy go w kilku pod ręce i wyprowadziliśmy z fortecy , za naszymi . — Nie wiesz pan ? A jednak cuda opowiadają o pańskim majątku . Mówią , że masz pan ze sześćdziesiąt tysięcy rocznie … — Masz rację . A baron ? Cofnąłem się od zrozpaczonej staruszki i podszedłem do pani Stawskiej . Na jej twarzy znać było ślady łez . Podniosła na Wokulskiego apatyczne wejrzenie i odparła : Rzecki podniósł się z krzesła . — Dobrze . — Okowitą — pośpieszył ten sam głos . — O co pani chodzi , droga pani ? — mówi słodko jegomość w szafirowych okularach . — Żaden adwokat nie podbije pani ceny domu … to ja jezdem od tego … Desz pani jeden procent od każdego tysiąca rubli wyżej nad sumę początkową i dwadzieścia rubelków na koszta … — Nie ? … — spytał Geist . — A jednak — dodał — mówiono mi , że panowie staracie się o coś podobnego dla marynarki . Zresztą mniejsza … Dla pana mam coś innego … Gdy Wokulski wszedł do pokoju pana Tomasza , lekarzy już nie było . „ Podły jestem , tak , podły … Ale ostatecznie za kilka dni zwrócę babie dwieście rubli i powiem , że dołożył je Wokulski poznawszy bliżej zalety konia . Oni przecież nie zetkną się , ani baron z żoną , ani ten … kupczyk z nimi … Kwit kazał sobie pisać … wyborny ! … Jak to znać geszefciarza i parweniusza … O ! strasznie jestem ukarany za moją lekkomyślność … ” Żyd zrobiłby inaczej . Gdyby był elektrotechnikiem , znalazłby sobie kobietę , która albo siedziałaby z nim w pracowni , albo — handlowała elektrycznością . A gdyby był finansistą , jak Wokulski , nie kochałby się na oślep , tylko szukałby żony bogatej . Wreszcie może by wziął ubogą i piękną , ale wtedy musiałyby procentować jej wdzięki . Ona prowadziłaby mu salon , zwabiała gości , uśmiechałaby się do możnych , romansowałaby z najmożniejszymi , słowem , na wszelki sposób popierałaby interes firmy , zamiast ją gubić . — Bo co to za kobieta ! — mówił baron z coraz żywszą gestykulacją . — Kiedym ją , panie , poznał , wydała mi się zimna jak posąg i tylko zajęta strojami . Dopiero dziś widzę , jakie tam skarby uczuć … Stroić się lubi jak każda kobieta , ale cóż to za rozum ! … Nikomu bym tego nie powiedział , co teraz powiem panu , panie Wokulski . Ja bardzo młodo zacząłem siwieć i nie bez tego , ażebym od czasu do czasu nie dotknął wąsów fiksatuarem . No i kto by , panie , pomyślał : ledwie spostrzegła to , raz na zawsze zabroniła mi fiksatuarować się ; powiedziała , że ona ma szczególne upodobanie do siwych włosów i że dla niej prawdziwie pięknym może być tylko siwy mężczyzna . „ A o szpakowatych co pani myśli ? ” — zapytałem . „ Że są tylko interesującymi ” — odpowiedziała . A jak ona to mówi ! … Czy aby nie nudzę pana , panie Wokulski ? Swoich uczuć dla Wokulskiego pani Stawska nie umiałaby określić . — Więc chyba nigdy pan nie był ani w Berlinie , ani w Wiedniu . Dziwna rzecz : huk , choć silniejszy teraz , aniżeli był z początku , już nie robił na mnie wrażenia ; ażeby go słyszeć , musiałem się dopiero wsłuchiwać . Tymczasem bardzo wyraźnie dochodził mnie szczęk nabijanych karabinów albo trzask kurków . Potem marzyło mu się , że to morze domów i las posągów , i nieskończone szeregi drzew zwalają się na niego i że on sam już śpi w niezmiernym grobowcu samotny , cichy , prawie szczęśliwy . Śpi , o niczym nie myśli , o nikim nie pamięta , i tak przespałby wieki , gdyby , ach ! nie ta kropla żalu , która leży w nim czy obok niego , tak mała , że jej nie dojrzy ludzkie oko , a tak gorzka , że mogłaby cały świat zatruć . III . Pamiętnik starego subiekta Pan Ignacy wybiegł tymczasem na parę minut do sklepu , a gdy Mikołaj wyszedł na ulicę , wrócił do Wokulskiego i rzekł , jakby na nowo zaczynając rozmowę : — Zobaczę , jak panna hrabianka dotrzyma słowa … — rzekł na odchodnym . Że Wokulski ożeni się z panią Stawską i że zrobi coś nadzwyczajnego , o tym już dziś nie mam najmniejszej wątpliwości . Jeszcze się , co prawda , nie zaręczył z nią , jeszcze się nawet nie oświadczył , zresztą … jeszcze nawet on sam sobie z tego nie zdaje sprawy . Ale ja już widzę … Jasno widzę , jak rzeczy pójdą , i głowę dam sobie uciąć , że tak będzie … Ja mam nos polityczny ! — A , i kuzynek jest tutaj ! — rzekła panna Izabela podając mu rękę — czegóż taki smutny ? — Ach … prawda ! … Wspomniałam mu o kupnie naszej kamienicy … I pod wpływem tej idei rozmawiała z Wokulskim na wyścigach bardzo łaskawie . — Ani myślę . Niech pan tak obejrzy . — Już pani skończyła ? — spytał zimno Wokulski . W tej chwili jednak przypomniał sobie , że w sklepie z jego winy zamęt jest niewielki , prawie go nie ma , i że interes handlowy w ogóle idzie świetnie . Nawet co prawda to i sam Wokulski , pomimo dziwnego trybu życia , nie zaniedbuje obowiązków kierownika instytucji . To mówiąc wydobył z kieszeni kawałek brudnej substancji , nieco zalatującej tytuniem . Wokulski podał to klaczy , która bez namysłu zjadła . „ Gdzie ja jestem ? … Jużci , w Łazienkach , ale w którym miejscu ? … Trzeba iść w drugą stronę … ” Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie . Ponieważ furtka już zamknęła się z głuchym łoskotem , a nie było widać szwajcara , który ją otwierał , więc Wokulski stał na środku dziedzińca zdziwiony i zakłopotany . Nagle w oknie pierwszego , a zarazem jedynego piętra ukazała się jakaś głowa w czerwonej czapce i znajomy głos zawołał : Ponieważ Wokulski nie odpowiedział nic , więc adwokat począł uważać go za bardzo przebiegłego dyplomatę i żałował w duszy , że sam był zanadto szczery . — Byłeś doktór u Stacha ? — spytałem . — Jakże dziś … — * Tek * — dodał pseudo – Anglik wyciągnąwszy do Wokulskiego dwa palce . — Nie chcę żadnych spółek ! … — krzyknął . — Nie żądam od nikogo łaski , raczej wyświadczam ją innym . Kto mi nie ufa , niech sprawdzi cały interes … Przekona się , żem go nie mistyfikował , ale — i nie będzie moim wspólnikiem . Hrabiowie i książęta nie mają monopolu na fantazję … Ja mam także moje fantazje i nie lubię , ażeby mi się wtrącano … — Rzeczy tych nie sprzedam tutaj , lecz za granicą . Tam … dadzą mi wyższą cenę — dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie . — Nie spotka mnie żaden wypadek — odparł z gniewem Wokulski . W parę godzin po babie — traf ! wpada student , ten brodacz , co to z zasady nie płaci komornego . Tymczasem na dole praczki prały bieliznę , na trzecim piętrze szewc kuł , a na drugim w tylnej oficynie dźwięczał fortepian i rozlegała się wrzaskliwa gama : — Czy podobna — odezwałem się — ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach ogólnych , o polityce , o Europie … Drapie się tedy komornik z policją na trzecie piętro , stuk — puk ! drzwi u chłopców zamknięte , ale ze środka pytają się : „ Kto tam ? ” — „ W imieniu prawa otwórzcie ! ” — mówi komornik . „ Prawo prawem — mówią mu ze środka — ale my nie mamy klucza . Ktoś nas zamknął , pewnie pani baronowa . ” — „ Panowie żarty robicie z władzy — mówi komornik — a panowie wiecie , że powinniście się wyprowadzić . ” — „ Owszem — mówią ze środka — ale przecież dziurką od klucza nie wyjdziemy . Chybaby … ” — Po ósmej … po ósmej … — odpowiedział mu pan Ignacy — Teraz nie ma czasu . — Tak rzadko widuję pana , panie Wokulski — wtrąciła hrabina — że muszę zaraz załatwić interes … A pamiętasz jeneralną bitwę , do której zawsze wzdychaliśmy odpoczywając po partyzanckiej strzelaninie ? Ja bo nawet w grobie jej nie zapomnę , a jeżeli kiedyś zapyta mnie Pan Bóg : po com żył na świecie ? … po to — odpowiem — ażeby trafić na jeden taki dzień . Ty tylko rozumiesz mnie , Katz , bośmy to obaj widzieli . A niby na razie wydawało się — nic … — Nie mogę . XVIII . Zdumienia , przywidzenia i obserwacje starego subiekta — Wie pani , co mi się zdaje , kiedy patrzę na panią ? Potem wydobył księgi , umaczał pióro i niby to zaczął rachować . Był przekonany , że cuchnie piwem jak stara beczka , którą już wyrzucono z piwnicy , i zupełnie serio począł rozważać : czy nie należało podać się do dymisji po spełnieniu całego szeregu tak haniebnych występków ? W tej chwili obudziła się w nim radość i wielka życzliwość dla oszukiwanego barona . „ To jeszcze pół godziny … ” — Matka tego Mraczewskiego , Staśku , jest bardzo biedna kobieta … — Znawcy mówią , że pierwsza miłość jest najgorsza — szepnął Wokulski . Idąc do domu hrabia Liciński kilka razy powracał myślą do Wokulskiego . Uważał za rzecz naturalną , że kupiec zarabia nawet na wyścigowym koniu ; swoją drogą czuł jakiś niesmak do podobnych operacyj , a już całkiem miał za złe Wokulskiemu , że wdaje się z Maruszewiczem , figurą co najmniej podejrzaną . — Cieszę się , kuzynko , że twoi wielbiciele triumfują … Przykro mi tylko , że na mój koszt … Witam panie ! — dodał kłaniając się hrabinie i prezesowej . — Chodźże ze mną , pokażę ci nowy lokal , który wziąłem dla ciebie w tym samym domu . Szapary ciągle gadał , że Kossuth jeszcze coś wymyśli , Stein był pewny , że odezwie się za nami Turcja , Liptak wzdychał do noclegu i gorącej strawy , a ja mówiłem , że kto jak kto , ale Napoleon nas nie opuści . Deszcz rozmiękczył nam odzienie , jak masło , brnęliśmy w błocie wyżej kostek , poodłaziły nam podeszwy , a w butach grało jak na trąbce ; mieszkańcy bali się sprzedać nam dzbanka mleka , a chłopi w jednej wsi gonili nas z widłami i kosami . Mimo to humor był , a Liptak pędząc obok mnie tak , aż błoto bryzgało , rzekł zadyszany : Swoją drogą niepokoiła go myśl kupna kamienicy . — Przysuń się tu do stołu … Spojrzyj , co to jest ? — Heca z tymi babami ! — mówił . — Koniecznie chcą ludzi wciągać w nieszczęście . Swataj sobie , swataj , nawet Hopfera , nie tylko Wokulskiego ; ale pamiętaj , że ja za to płacić nie będę . — No , zawsze kapitał … — wtrącił adwokat . „ Mała rzecz ! … ” — Słucham najoryginalniejszej … — Bardzo pragnąłbym widzieć ten kraj kwitnącym i dlatego , panie Wokulski , posiada pan całą moją sympatię i szacunek , * tek * , bez względu na zmartwienie , jakie pan robi baronowi . Tek , był pewnym , że mu pan ustąpi konia … Gdzie ja to czytałem ? … Wszystko jedno . ” — Fatalna historia ! — odparł pan Tomasz rzucając się na skórzany fotel . — Wokulski odrzucił przeproszenie , a jego sekundanci postawili ostre warunki . Wyszliśmy z mieszkania i zatrzymaliśmy się przede drzwiami obok schodów . Rządca ostrożnie zapukał , a mnie wszystka krew uciekła z głowy do serca , a z serca do nóg . Może nawet z nóg uciekłaby do butów i gdzieś het ! po schodach aż do bramy , gdyby nie odpowiedziano z wnętrza : — Więc nie ? — Do usług pani … Widząc obie damy odezwałem się : — Jeżeli was nie okpi … Ciotka wypchnęła za drzwi pana Raczka , potem pana Domańskiego i wyrzuciła za nimi czapkę . — Co pan każe ? … — spytał piękny młodzieniec biegnąc do kantorka krokiem kontredansowym . Na drugi dzień do południa ojciec , ona i panna Florentyna byli pewni , że Wokulski pogodzi się z baronem i że nawet inaczej nie wypada mu postąpić . Dopiero po południu pan Tomasz wyszedł na miasto i wrócił na obiad bardzo zakłopotany . — Sądzi pan , że mogę robić inaczej ? … — szepnął Wokulski . Co zaś najgorsze , że z tygodnia na tydzień mizerniało biedactwo . Ile razy przyszła do nas po swoje drobne sprawunki , zdawało mi się , że wygląda trochę lepiej . Ale gdy zgasł na jej twarzy rumieniec chwilowego wzruszenia , przekonywałem się , że jest coraz bledsza , a jej oczy stają się coraz smutniejsze i głębsze . — A Grossmutter jak się ma ? — A tak , to już się nawet nie ożenisz ? — spytałem . — Jest pan uprzedzony , gdyż nawet i ta , jak pan mówi , próżnująca arystokracja odgrywa ważną rolę na świecie . To , co pan nazywa zbytkiem , jest właściwie wygodą , przyjemnością i polorem , której od arystokracji uczą się nawet niższe stany i tym sposobem cywilizują się . Słyszałam od bardzo liberalnych ludzi , że w społeczeństwach muszą być klasy pielęgnujące nauki , sztuki i wykwintne obyczaje , raz dlatego , ażeby inni mieli w nich żywe wzory , a po wtóre , ażeby mieli podnietę do szlachetnych czynów . Toteż w Anglii i Francji niejeden człowiek , nawet prostego pochodzenia , skoro tylko zdobędzie majątek , przede wszystkim urządza sobie dom , aby mógł w nim przyjąć ludzi z dobrego towarzystwa , a następnie stara się tak postępować , ażeby sam został przyjęty . Wziął za klamkę , lecz zatrzymał się … W pokoju jadalnym rozlegał się śmiech kobiecy . Pociemniało mu w oczach , chciał uciec i powiedzieć przez służącego , że jest chory . Nagle usłyszał za sobą czyjeś kroki i popchnął drzwi . Już w osobnej szufladzie jej biurka leżało kilka funtów mężowskich weksli , kiedy zdarzył się następny wypadek . Tu pochwycił go pan Łęcki z oznakami niebywałej tkliwości . — To stan przejściowy . Milcząc wskazał jej fotel . Gdy zaś usiadła , spostrzegł , że jest wzburzoną i szarpie w rękach haftowaną chusteczkę . Nagle odezwała się , dumnie patrząc mu w oczy : — Z tym panem . To plenipotent gospodarza . — Wszystko mi jedno . — Zresztą tobie powiem , tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem — prosi kuzynka . — Przypatrzże się , Pietrek , panu , bo to nasz największy dobrodziej … Jakby kiedy zechciał , żebyś sobie uciął rękę dla niego , utnij , a jeszcze mu się nie wywdzięczysz … — Trzeba być zawsze gotowym na pierwszy odgłos ! — mówił mój ojciec . — Dosyć — rzekła — teraz pojedziemy wolno . W czerwcu fizjognomia Warszawy ulega widocznej zmianie . Puste przedtem hotele napełniają się i podwyższają ceny , na wielu domach ukazują się ogłoszenia : „ Apartament z meblami do wynajęcia na kilka tygodni . ” Wszystkie dorożki są zajęte , wszyscy posłańcy biegają . Na ulicach , w ogrodach , teatrach , w restauracjach , na wystawach , w sklepach i magazynach strojów damskich widać figury nie spotykane w zwykłym czasie . Są nimi tędzy i opaleni mężczyźni w granatowych czapkach z daszkami , w zbyt obszernych butach , w ciasnych rękawiczkach , w garniturach pomysłu prowincjonalnego krawca . Towarzyszą im gromadki dam , nie odznaczających się pięknością ani warszawskim szykiem , tudzież nie mniej liczne gromadki niezręcznych dzieci , którym z ust szeroko otwartych wygląda zdrowie . „ Zawsze wracam do swego ! — szepnął . — Ta myśl stała się już rodzajem monomanii … ” — Ożenił się pan dla majątku ? — spytała wdówka szeroko otwierając oczy . — Cicho tam ! … — woła urzędowy głos od stołu . „ Dla mnie ten sklep ! ” — pomyślała panna Izabela szarpiąc rękawiczki . — Pani baronowa mówi : „ Jak to , nie wiesz , który jest pan Wokulski ? Przecież ten , co u was bywa z tym roz … z tym rozpsotnikiem Rzeckim … ” Cha ! cha ! cha ! … pan jest psotnik … Niech mi pan pokaże zegarek we środku … — Słyszeliście państwo , ten człowiek mi grozi ! — zawołała wdówka . — Czy nie ma tu nikogo , który by się za mną ujął ? — Profesor magnetyzmu — odparł Jumart — znakomity człowiek … Mieszka w naszym hotelu i trzy razy dziennie pokazuje magnetyczne sztuki w sali mogącej od biedy pomieścić ze sześćdziesiąt osób … Jest właśnie ósma , więc w tej chwili zaczyna się przedstawienie wieczorne . Jeżeli pan chce , możemy tam pójść ; ja mam wstęp darmo … Wysłuchał mnie z zajęciem ( smutne myśli pierzchnęły mu gdzieś ) i rzekł : Wokulski zerwał się od stołu . — Z pewnością musi to być bardzo droga zabawka — wtrąciła pani Misiewiczowa . — A gdzież ja znajdę takiego głupiego , co by mnie wziął ? — No , no … już mnie pan do swoich porządków nie nawracaj — odparł Mraczewski . — Otóż pan baron i pani baronowa od roku prowadzą ze sobą wojnę . On chce rozwodu , na co ona się nie zgadza ; ona chce przepędzić go od zarządu swoim majątkiem , na co on się nie zgadza . Ona nie pozwala mu trzymać koni , szczególniej jednego wyścigowca ; a on nie pozwala jej kupić kamienicy po Łęckich , w której pani Krzeszowska mieszka i gdzie straciła córkę . Oryginały ! … Bawią ludzi wymyślając jedno na drugie … „ Zatem Geist stanowczo nie otumanił mnie ” — pomyślał Wokulski . Głośno zaś dodał : — Tak . Myśleli , że poproszę ich o pomoc . Sama Joasia chętnie zrobiłaby mnie swoim plenipotentem . Ja natomiast podziękowałem im za emeryturę i zbliżyłem się do mieszczaństwa . Zyskałem u tych ludzi powagę , która zaczyna trwożyć nasze sfery . Myśleli , że zejdę na drugi plan , a widzą , że mogę wysunąć się na pierwszy . Wokulski patrzył na nią zdziwiony . W pierwszych czasach zdawało mu się , że słucha pochlebstw , i — uczuł przykrość . Lecz pani Stawska opowiadała to z tak naiwną prostotą , że powoli zaczął odgadywać w niej najlepszą przyjaciółkę , która jakkolwiek przecenia go , jednak mówi bez cienia obłudy . Milczący dotychczas egiptolog zakomenderował , przeciwnicy wycelowawszy pistolety ruszyli . Baron zmierzył Wokulskiemu w prawy obojczyk i zniżając pistolet , delikatnie przycisnął cyngiel . W ostatniej chwili pochyliły mu się binokle ; pistolet zboczył na włos , wypalił i — kula przeleciała o kilka cali od ramienia Wokulskiego . — To już wrócimy do ciebie — rzekł Wokulski . — Niech pan da ryżu … Skąd , u licha , dowiedziała się o moich troskach pani Małgorzata ? nie mam świadomości . Dość , że wpadła raz wieczorem do mego pokoju , powiedziała mi , że jestem jej wrogiem i że muszę być bardzo podły , skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi , jak Wokulski … Potem dodała , że jej mąż jest podły , że Wokulski jest podły , że wszyscy mężczyźni są podli , i nareszcie na mojej własnej kanapie dostała spazmów . Powoli , w ciągu paru lat , tak przywykliśmy do siebie , że stary Mincel nie mógł obejść się beze mnie , a ja nawet jego dyscypliny począłem uważać za coś , co należało do familijnych stosunków . Pamiętam , że nie mogłem utulić się z żalu , gdy raz zepsułem kosztowny samowar , a stary Mincel zamiast chwytać za dyscyplinę — odezwał się : — A , a ! … To dobrze … — mówiła baronowa , powoli wchodząc do salonu i nie prosząc nas , żebyśmy usiedli . Rysopis tej damy : czarna suknia , żółtawa twarz , sinawe usta , zaczerwienione z płaczu oczy i włosy gładko uczesane . Skrzyżowała ręce na piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła : — Co się z panem dzieje ? … — zawołała piękna wdówka , gdy Wokulski zbliżył się do powozu . — Siądź no pan , przejedziemy się po Alejach . „ Zawsze kokietka z niej , choć już ma lat trzydzieści ! … ” — Nic — odparł z uśmiechem . — Śmierć zajrzała mi w oczy . — Bóg cię zesłał , panie Wokulski ! … — zawołała już zupełnie naturalnym głosem pani Misiewiczowa zrywając z głowy chustkę . — Uspokój się , mój kochany . Ci sami ludzie , którzy mnie ostrzegają , że Suzin jest hultaj , przed miesiącem pisali do Suzina , że ja jestem bankrut , szachraj , eks-powstaniec . — Wybornie ! — zawołał mecenas . — Na jutro będziemy mieli akcik , a za tydzień … dziesięć dni , kamienicę . Bodajbyś pan tylko nie stracił na niej z kilkunastu tysięcy rubli , szanowny panie Stanisławie . — Alboż mi ją wolno było kiedy mieć ! — westchnął Starski . Wokulski obiecał być gotowym na jutro . Kiedy pożegnał pana Tomasza i wstąpił do panny Izabeli , dowiedział się od niej , że jest w Warszawie Starski … — Kogóż to ? — Może założysz się ? — spytała chłodno hrabina . Wtedy błysnęła mi szczególna myśl . Czy bitwy nie są hałaśliwymi komediami , które wojska urządzają dla narodów , nie robiąc sobie zresztą krzywdy ? … To bowiem , na co patrzyłem , wyglądało wspaniale , ale nie tak znowu strasznie . — Bodajby . — Domyślałam się tego — szepnęła panna Izabela po angielsku . — O , pani wszystko mogłaby z nim zrobić — odparła baronowa . — Ale jeżeli pani nie chce uratować mnie od śmierci — wola boska … Niech więc pani przynajmniej spełni chrześcijański obowiązek i powie temu człowiekowi , jak jestem dla pani życzliwa … — Istotnie jeździłem … — odparł zdziwiony Wokulski . Jednakże pod powłoką obojętnych zajęć kipiała w nim burza . Rozsądek głośno wołał , że jutrzejszy obiad niczego nie oznacza i nie zapowiada . A nadzieja cicho … cicho szeptała , że — może jest kochanym , a może dopiero nim będzie . — Zaraz mnie pan zrozumiesz — prawił doktór gorączkując się coraz mocniej . — Weź pan rodzinę Łęckich , co oni robili ? Trwonili majątki : trwonił dziad , ojciec i syn , któremu w rezultacie zostało trzydzieści tysięcy ocalonych przez Wokulskiego i — piękna córka dla dopełnienia niedoborów . — Powiedz pani — odparł już zirytowany rządca — że przychodzimy pogadać o lokalu … — A gdyby tak było , więc i cóż ? … Wzrok jego machinalnie padł na stół , gdzie leżał niedawno kupiony Mickiewicz . — A kobieta , panie Palmieri , może zamagnetyzować człowieka ? — Wyobrażam sobie zdumienie Rossiego — mówiła dalej panna Izabela — jeżeli spotkają go owacje . On już zwątpił i — prawie żałuje , że przyjechał do Warszawy … Artyści , nie wyłączając największych , są to szczególni ludzie : bez sławy i hołdów nie mogą żyć , jak my bez pokarmu i powietrza . Praca , choćby najpłodniejsza , ale cicha , albo poświęcenie to nie dla nich . Oni koniecznie muszą wysuwać się na pierwszy plan , zwracać na siebie spojrzenia wszystkich , panować nad sercami tysięcy … Sam Rossi mówi , że wolałby o rok wcześniej umrzeć na scenie wobec pełnego i wzruszonego teatru aniżeli o rok później w nielicznym otoczeniu . Jakie to dziwne ! … — Oto patrz pan , do czego doprowadzają baby nawet takich ludzi jak Wokulski ! Wiesz pan , dlaczego on rozdrażniony ? … — Niech panowie idą — rzekła służąca otwierając drzwi do saloniku . Wrócili do pałacu . Panna Izabela była trochę zmieniona , ale rozmawiała ze wszystkimi wesoło . Wokulskiemu znowu powrócił spokój . Nie rozpaczał już , że panna Izabela odjeżdża ; powiedział sobie , że zobaczy ją za miesiąc , i to mu obecnie wystarczało . Panna Izabela obtarła oczy i prędko opuściła ruinę . Za nią wyszedł Wokulski . Tymczasem Konstanty , wciąż stojąc na progu , zaczął z politowaniem kiwać głową , aż zniecierpliwiony odezwał się : Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy . On naprawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia , szalenie , na śmierć . Czy jej wreszcie nie szepnął ( co nawet zmusiło ją do opuszczenia stolika ) , że bez namysłu oddałby życie za kilka dni spędzonych z nią razem . „ Kuzyn Krzeszowskich … — myślał . — Dostanie bilet miłosny od panny Izabeli … A , infamis ! … ” — Nie wiem … może … Tak często teraz słyszę o nich , że kiedyś mogę uwierzyć w ich potęgę . — Poczekaj . Jest ktoś , który chciałby ci dopomóc , więc nie spiesz się i odpowiadaj szczerze … — Mam pojedynek — odparł Wokulski . „ A jednak ten Mraczewski jest infamis ! — myślał . — Jak można mówić takie rzeczy w sklepie ? » Za parę dni otrzymam bilecik , a potem — schadzka ! … Ha , sama sobie winna , nie trzeba kokietować błaznów … Zresztą — wszystko mi jedno . ” — Najniesprawiedliwiej , panie Rzecki … No i on … biedak , uciekł za granicę . W roku zeszłym znalazł się istotny morderca , ogłoszono niewinność Ludwika , ale i cóż , kiedy on już od dwu lat nie pisał … I nie masz bólów ich wspomnienia . — Nie ; ta kamienica ma dla mnie większą wartość aniżeli spółka z panami całego świata . — A , jesteś pan — zawołał książę . — Już wiem , jaki ułożyliście spisek z panem Łęckim . Spółka do handlu ze Wschodem — wyborna myśl ! Musicie i mnie do niej przyjąć … Musimy poznać się bliżej … — A widząc , że Wokulski milczy , dodał : — Prawda , jakim ja nudny , panie Wokulski ? Ale to nic nie pomoże ; musicie zbliżyć się do nas , pan i panu podobni i — razem idźmy . Wasze firmy są także herbami , nasze herby są także firmami , które gwarantują rzetelność w prowadzeniu interesów … Rozejrzałem się po ulicy . Uf ! jakie tumany śniegu … Ledwie można dojrzeć targane przez wiatr płomyki gazowe . Trzeba iść spać . — Straszna masa wojsk ! — szepnąłem . — Gdzie się to pomieści ! … Chłopak pochylał głowę na prawo i na lewo , przypatrując się Wokulskiemu . Nagle przyszło mu na myśl , że musi to być bardzo bogaty pan , a może nawet z takich panów , których niekiedy Bóg zsyła , ażeby opiekowali się ludźmi biednymi i — zdjął czapkę . — Nie gospodarz , ale … przychodzę w jego imieniu do szanownego małżonka pani … Jestem Rzecki … — Pan baron Dalski pyta się , czy może tu przyjść . Jedzie tym samym wagonem . — Jest kobieta ! — rzekł Geist . — To źle . O niej nigdy nie można wiedzieć , co robi i dokąd zaprowadzi … W każdym razie słuchaj — dodał patrząc mu w oczy . — Gdyby ci kiedy jeszcze raz przyszła ochota próbować … Rozumiesz ? … Nie zabijaj się , ale przyjdź do mnie … — No , jakże ? … Gdyby pani Stawska nie kupiła u nas lalki , nie byłoby procesu , Stach nie wzruszyłby się losem pani Heleny , pani Helena nie pokochałaby go , a więc i nie pobraliby się … Bo , ściśle rzeczy biorąc , jeżeli w Stachu zbudziło się jakieś gorętsze uczucie dla pani Stawskiej , to dopiero od owego procesu . — Dlaczegóż tam ? Przez parę minut biegł bez celu , prawie bez tchu ; dzikie myśli wirowały mu w głowie . Wreszcie na lewo zobaczył mur , a dalej budynek . — Bywają większe — odważyłem się wtrącić . Kiedy zwierzył się z kłopotu przed muzykiem , ten naprzód szeroko otworzył oczy , potem zmarszczył brwi , w końcu zaś , po długim namyśle , odparł : Wokulski czuł , że opuszcza go odwaga . — Innym ta śnieżyca nie przeszkodzi jechać na bal , więc dlaczegóż nam miałaby psuć wieczorek — odpowiedziałem z głupia frant . — Przede wszystkim — rzekł Wokulski — owe nasze fabryki nie są naszymi , lecz niemieckimi … V. Wiejskie rozrywki — To jest podkopywanie naszego przemysłu — odezwał się oponent z grupy kupieckiej . A potem dodał : W ten sposób przechodziliśmy każdą szufladę w sklepie i historię każdego towaru . Gdy zaś Mincel nie był zmęczony , dyktował mi jeszcze zadania rachunkowe , kazał sumować księgi albo pisywać listy w interesach naszego sklepu . — A cóż Anglia ? Przeszedł do Łazienek i tu znalazł spokojniejsze ustronie . Na niebie zaiskrzyło się kilka gwiazd , przez powietrze , od Alei , ciągnął szmer przechodniów , a od stawu wilgoć . Czasem nad głową przeleciał mu huczny chrabąszcz albo cicho przemknął nietoperz ; w głębi parku kwilił żałośnie jakiś ptak , na próżno wzywający towarzysza ; na stawie rozlegał się daleki plusk wioseł i śmiechy młodych kobiet . Wokulski znajduje się na środku placu , z którego rozchodzi się siedem ulic . Liczy raz i drugi — siedem ulic … Gdzie iść ? … Chyba w kierunku drzew … Akurat dwie ulice , przecinające się pod kątem prostym , są zadrzewione … — Przez powstanie ! — szybko dokończył adwokat . — Wezmę tę — odpowiedziała biorąc szatynkę — ponieważ jest zupełnie taka jak baronowej . Helcia będzie zachwycona . — Nie mam nic do powiedzenia . Nie jestem chory i nie sądzę , ażeby pannie Izabeli były potrzebne moje wizyty . — Myślę , Belciu — rzekła , z powagą sznurując usta , jej towarzyszka — że należałoby pomówić o tym z ojcem albo z ciotką . — O ! bo Grossmutter myśli tylko o kawie i o obiedzie — oburzył się Jan . — Mam nadzieję — ciągnął pan Tomasz — że zostanie mi z niego pięćdziesiąt , a choćby czterdzieści tysięcy rubli … Okno na trzecim piętrze otwarte ( miarkuj pan , w lutym ! ) i z owego okna lecą na podwórze : sienniki , kołdry , książki , trupie główki i tam dalej . Niedługo poczekawszy zjeżdża na sznurze kufer , a po nim — łóżko . — Nie kłam pan ! — zawołała baronowa . — Przybiegłeś do mnie , śmiejąc się , powiedziałeś , że Stawska ukradła lalkę i że to do niej podobne … „ Tam jest panna Łęcka ” — pomyślałem i czegoś serce mi się ścisnęło . — Staś … Pan Wokulski — poprawił się Rzecki — pisze mi , że wojny nie będzie . Wolałbym dostać cięgi wszystkimi dyscyplinami , aniżeli znowu kiedy usłyszeć ten drżący głos i zobaczyć wylęknione spojrzenie pryncypała . — Ależ europejska wojna — mówię — wisi na włosku . W takim razie na pewno czeka nas bankructwo . „ Trafiają się kobiety z defektem moralnym , niezdolne kochać nic i nikogo , prócz swoich przelotnych kaprysów , podobnież i mężczyźni ; jest to tak dobra wada , jak : głuchota , ślepota albo paraliż , tylko mniej widoczna . ” — Czyby znowu pojedynek ? … — A następnie , chce pani znaleźć jakiegoś nowego i nietuzinkowego człowieka , który by nawet w grobie nie zapomniał o pani . Otóż , o ile ja znam ludzką naturę , jest to cel nie do osiągnięcia . Ani pani z rozrzutnej w swoich względach nie stanie się oszczędną , ani człowiek nietuzinkowy nie zechce zająć miejsca pośród kilku tuzinów … — Jaśnie pan odchodzi ? … Co mam powiedzieć panu Molinariemu ? … „ Dalibóg , że to baronowa Krzeszowska … — mruczy pan Ignacy . — Oczywiście , jedzie na licytację … Awantura ! … ” — Kto wie , mój baronie , czy Starski nie ma racji . Nas nauczono widzieć w kobietach anioły i tak też je traktujemy . Jeżeli one jednak są przede wszystkim samicami , to my wydajemy się w ich oczach głupsi i niedołężniejsi , niż jesteśmy , a Starski musi triumfować . Ten jest panem kasy , kto posiada właściwy klucz do zamku , baronie ! — zakończył ze śmiechem . Wsiadł , pojechali . Właśnie kiedy zastanawiałem się , że zamach , przygotowywany na baronowę przez studenta ze śledziem , spełznie na niczym , Wokulski wstał z krzesła i zaczął żegnać damy . — To może by mnie pan teraz podarował sztary szurdut , bo jakże ja będę na krzcinach ? — O nie — odpowiedziała panna Izabela . — Onegdaj dałeś dymisję jednemu z twoich … urzędników , niejakiemu Mraczewskiemu … — Trochę zmęczyłem się — odparł głucho Wokulski . — Może byśmy siedli , choćby o ! tu … — No , już chyba Stachowi nie będziesz doktór nic zarzucał — przerwał niecierpliwie Rzecki . — Tylko dla dogodzenia kobiecie … wiem … Ze wszystkich kas oszczędności ta jest najmniej pewną — odparł Rzecki . — A jutro znowu spada na dół — zakończył Rzecki . — Dobranoc , doktorze . — Dlaczego ? … — powtórzył Wokulski patrząc na nią jak wylęknione dziecko . — Dlaczego ? … Jestem , widzi pani , kupcem i … takie uwięzienie kapitału mogłoby zaszkodzić memu kredytowi … — A może tęsknota — przerwał Wokulski . — Zjadała mi ona każdą chwilę wolną od pracy , każdą godzinę odpoczynku . Nalej mi wina , Ignacy . — Zdaje mi się … — Hrabio — przerwał słodko książę — pan Wokulski ma głos . — To jest chyba ze dwa razy cięższe od platyny ? … — szepnął . Sędzia zwrócił się do pani Krzeszowskiej . — A subiekci ? … — odezwał się z kąta Wokulski . „ Nic , nic ! … ” — powtarzał tułając się po uliczkach , gdzie widać było rudery zapadnięte niżej bruku , z dachami porosłymi mchem , lokale z okiennicami dniem i nocą zamkniętymi na sztaby , drzwi zabite gwoździami , naprzód i w tył powychylane ściany , okna łatane papierem albo zatkane łachmanem . Szedł , przez brudne szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się widokiem szaf bez drzwi , krzeseł na trzech nogach , kanap z wydartym siedzeniem , zegarów o jednej skazówce z porozbijanymi cyferblatami . Jednego tedy wieczora piję u siebie herbatę ( Ir jest wciąż osowiały ) , aż otwierają się drzwi i ktoś wchodzi . Patrzę , figura otyła , twarz nalana , nos czerwony , łeb siwy . Wącham , czuć w pokoju jakby wino i stęchliznę . I nagle zawrócił się ; jeszcze przed chwilą obojętne zwierzę stało mu się sympatycznym i interesującym . — Phy ! … gdybym ją poznał wcześniej , może bym się z nią ożenił . — Zapomniałeś o niej dawno … Nie byłeś nawet na grobie naszej córki … — Ostatni warunek dotyczył strony czysto moralnej . Dowiedziałam się , że nie ma żadnej rodziny , co jest jego największą zaletą , i zastrzegłam sobie , że utrzymam wszystkie moje dotychczasowe stosunki … — O mnie ? … — spytała . — Alboż pan mnie znał ? … — Dlaczego ? … „ Panie — pisała . — Musi mi pan ułatwić zaznajomienie się z Molinarim , ale to koniecznie , koniecznie … Obiecałam Cioci , że skłonię go , ażeby zagrał u niej na ochronę ; pojmuje więc pan , ile mi na tym zależy . ” — Ona przecież nazwała go impertynentem … — Tymczasem przeprowadzam mój program . Serce mi uderzyło jak młot . Spojrzałem wokoło . Pani Misiewiczowa widocznie modliła się z zamkniętymi oczyma , pani Stawska była bardzo blada , lecz zdecydowana , pani baronowa szarpała swoją salopę , a nasz adwokat spoglądał na sufit i tłumił ziewanie . — Jak mam zameldować ? — Ale on ma córkę , panie Cynader … — mówi niespokojnie właściciel bujnych faworytów . — Pan zna jego córkę , tę pannę Izabelę , panie Cynader ? … Ja sam dałbym jej , no bez targu , sto rubli … — Więc już pani umie krawiecczyznę , panno Mario ? — Pod Magentą , panie … I to wszystko miałoby runąć , umrzeć albo rozpierzchnąć się ! … Rycerska młodzież , która śpiewa z takim uczuciem , tańczy z wdziękiem , pojedynkuje się z uśmiechem albo skacze na środku jeziora w wodę za zgubionym kwiatkiem ? … Mają zginąć te ukochane przyjaciółki , które okrywały ją tyloma pieszczotami albo siedząc u jej nóg opowiadały jej tyle drobnych tajemnic , albo oddalone od niej pisywały takie długie , bardzo długie listy , w których tkliwe uczucia mieszały się z nader wątpliwą ortografią ? Panna Izabela podniosła oczy od książki i dziwnym wzrokiem patrząc na Wokulskiego spytała : — Za żadne skarby ! — jęknęła pani baronowa . — Po całych nocach ryczą , tupią , pieją , gwiżdżą … Nie ma służącej w domu , której by nie zwabiali do siebie … Ach , Boże ! … — krzyknęła odwracając głowę . Przestraszyłem się własnej śmiałości , ale Wokulski nic nie odpowiedział . Położył się na kozetce i splótł ręce pod głową , co było objawem niezwykłego wzruszenia . Potem zaczął mówić o interesach sklepowych głosem zupełnie spokojnym . — Bo jesteś zachwycająca — odpowiedziała krótko panna Pantarkiewiczówna zasłaniając się wachlarzem , jakby chciała ukryć mimowolne ziewnięcie … Na ulicy zawołał dorożkę i wróciliśmy do sklepu nie rozmawiając ze sobą . Jestem jednak pewny , że myślał o pani Stawskiej i że gdyby nie te podłe kalafiory … — Paradny pan jesteś — roześmiał się Mraczewski . — Przecież ona ma męża … — Więc to ja mam spłacać dawne długi ? … — zaśmiała się panna Izabela . — A , kuzyn nie stracił czasu w podróży . — Daj spokój … co ci po tych głupstwach ! … — i tak dalej . Mikołaj zabrał kapelusz i zaniósł go do sypialni pana Tomasza . W przedpokoju usłyszał , że Wokulski oburącz ściskając głowę szepnął : Starski podskoczył do niej . — Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory . — Chciałbym — odezwał się nareszcie — pogadać z panem o Stachu … — No , co tam — rzekł . — Jakiż to interes miałeś pan do mnie ? — Więc do jutra , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Spotkasz u mnie wielu znajomych . Będzie kilku panów z Towarzystwa Dobroczynności … — Cóż , skończyło się z pieniędzmi ? … Dużom ja tu śliny żepszuł , ażeby stary pofolgował panu Obermanowi , i nareszcie wymogłem na nim , że mi powiedział : „ Zobaczymy , zrobi się , co się da ! … ” No i widzę , pan Oberman dobił dziś targu … Cóż , stary w dobrym humorze ? … — Widzisz , że nie rozumiesz . Zaraz wyjaśniłbym ci to , ale — takim znużony , że się trochę prześpię … Po chwili znowu zabrała głos pani Wąsowska . — I to nazywa się lekcja , Boże odpuść … Helenka pracuje z nią przynajmniej półtorej godziny i za taką lekcję bierze czterdzieści groszy … — Z osiem kilogramów … — Kiedy nie wiem , co mam wyciąć ? — Widzisz , Helenko — rzekła do córki — że to dziś bal u księcia . — Zostanę wojskowym dostawcą . Muszę zrobić duży majątek ! … — odparł Wokulski . Wokulski musiał przyznać , że jest jasne . Gdyby wszelka znajomość prowadziła do małżeństwa , każda kobieta musiałaby mieć po kilkudziesięciu mężów , każdy mężczyzna po kilkadziesiąt żon , księża nie daliby sobie rady ze ślubami , a cały świat zamieniłby się w jeden wielki szpital wariatów . On zaś , Wokulski , nie tylko nie był jeszcze dobrym znajomym panny Łęckiej , ale dopiero znajdował się w przededniu do zrobienia z nią znajomości . — Pan jeździł balonem ? — zapytała panna Felicja . Gdy znaleźli się za nieczynną dziś rogatką osady , Wokulski zapytał chłopaka : Tymczasem panna Izabela dojechała do dworu . Całe towarzystwo przyjęło ją na ganku witając prawie tymi samymi wyrazami : No i patrzcie , jak ja odbiegam od przedmiotu . Ale teraz już na dobre zajmę się awanturą pani Stawskiej i opowiem z szybkością błyskawicy . — A gdzież on siedzi , ten nowy system ? Już to w ogóle uważam , że ze szlachtą jest tak : do nauki ani do handlu nie ma głowy , do roboty go nie napędzisz , ale do butelki , do wojaczki i do sprośności zawsze gotów , choćby nawet trumną zalatywał . Paskudniki ! — Owszem — odpowiedział Wokulski . — Ale jest jeszcze inny wzgląd — mówił Wokulski — obchodzący wprawdzie tylko kapitalistów . Mam do dyspozycji towaru za trzy do czterech milionów rubli rocznie … — Słusznie — odparł Rzecki . — Co racja , to racja . Więc idźmy . — Ach , od Szumana . Ale do czego to wszystko prowadzi ? … — Jesteś pan bez honoru ! — zawołałem . — Nawet doktorem filozofii dwu uniwersytetów — odparł Jumart . Nie wszedł tam jednak od razu ; coś go zatrzymywało . Chciał zobaczyć pannę Izabelę , a jednocześnie lękał się tego i wstydził się swoich półimperiałów . — Nic dziwnego — rzekł młody człowiek . — Na starość mózg więdnie i nie jest zdolny przyjmować nowych prawd … Hrabia Liciński z pewnym akcentem poprawił się na fotelu . — Ach , papo , gdybyś wiedział , jakim tonem przemawia ciotka … — Sułtanka . Jeździec Yung ! … Właściciel anonim … Tym razem i Wokulski zarumienił się . — Cóż , panie * Siuzę * , niewesołe miejsce , niewesoła robota ? … Od czterdziestu lat żyję w ten sposób . W tych aparatach uwięzło już kilka milionów i może dlatego ich posiadacz nie bawi się , nie ma służby , a czasami nawet nie ma co jeść … To nie dla pana zajęcie — dodał machnąwszy ręką . — Co tu , u diabła , tak czosnek zalatuje , panie Klejn ? … — Ignaś ! zawsze bądź gotów , wisusie , bo nie wiemy dnia ani godziny … Pamiętaj , że Bonapartów Bóg zesłał , ażeby zrobili porządek na świecie , a dopóty nie będzie porządku ani sprawiedliwości , dopóki nie wypełni się testament cesarza . — Owszem ; pożyczyłem jej nawet tysiąc dwieście rubli . Wokulski zerwał się zmieszany , posadził gościa na fotelu ; znakomity adwokat ostrożnie położył swoją rękę na stole i szybko pocierając sobie jednym palcem kark rzekł półgłosem : — Na pierwszą . — Panie Yung , musimy wygrać … Sto rubli nad umowę … Niech bodaj klacz padnie … Mówią coś o kanalizacji Warszawy . Był nawet u nas książę i zaprosił Stacha na sesję w tej materii . Skończywszy zaś rozmowę o kanalizacji zagadnął go o kamienicę . Byłem przy tym i wszystko dobrze pamiętam . — Pani słabo ? — Zadziwiające ! … — mówiła dama w brylantach . — Bo i ten jego majątek , jakoby zrobiony w Bułgarii … — W rezultacie nic mnie to nie obchodzi — szepnął . Anglia , na przykład , w końcu roku zeszłego wdeptała w wojnę z Afganistanem i w grudniu było nawet z nimi źle . Austria miała dużo kłopotów w Bośni , a w Macedonii wybuchło powstanie . W październiku i listopadzie były zamachy na króla Alfonsa hiszpańskiego i króla Humberta włoskiego . Obaj wyszli cało . Również w październiku umarł hr . Józef Zamoyski , wielki przyjaciel Wokulskiego . Myślę nawet , że jego śmierć w niejednej sprawie pokrzyżowała plany Stachowi . „ Widzi pani tego — szczebiotała jakaś hrabianka , niedawno wypuszczona z klasztoru , pochylając wachlarz w pewnym kierunku — widzi pani tego pana , który wygląda na woźnicę omnibusów ? To podobno jakiś wielki człowiek , który coś odkrył , tylko nie wiem co : kopalnię złota czy też biegun północny … Nawet nie pamiętam , jak się nazywa , ale zapewnił mnie jeden margrabia z akademii , że ten pan mieszkał dziesięć lat pod biegunem , nie … mieszkał pod ziemią … Okropny człowiek ! … Ja będąc na jego miejscu umarłabym z samego strachu … A pani , czy także by umarła ? … ” — Idę natychmiast — rzekł . — Panie Wokulski … — dodał spostrzegłszy Wokulskiego — może pan zechce mnie zastąpić … Biegnę i wracam za chwilę … — A co doktór postawisz na jego miejsce ? „ No — myślę — że przynajmniej ten nie ma do nas pretensji . Zdaje się jednak , że oni naprawdę gotowi są zrobić uciechę baronowej … ” — A tak ! … — przerwał mi wyciągając do uścisku rękę . — Miałem przyjemność zauważyć pana w sklepie … Piękny sklep ! — westchnął . — Z takich sklepów rodzą się kamienice , a … a z majątków ziemskich — takie oto mieszkania … „ Straciłem przez Żydów i adwokatów ze trzydzieści tysięcy rubli … Można było dostać sto dwadzieścia tysięcy … ” — Co mówisz ? … Stanęli na szczycie wzgórza , zasłonięci od reszty towarzystwa walącym się murem . Z tego miejsca widać było dziedziniec zamkowy zarośnięty cierniem i berberysem . Pod jedną z wież stał oparty o jej ścianę olbrzymi granit . — Nie mam stałej godziny , wolę być u pana . — Ma pan słuszność — pochwaliła mnie siwowłosa dama . — Porządek w mieszkaniu to pierwsza zasada , której przestrzegamy … Nawet jeżeli Helunia potnie kiedy papierki i rzuci je na podłogę , zaraz zmiata je Franusia … Panna Izabela kręciła głową . — Czego chcesz ? — niecierpliwie zapytał go Wokulski wychylając głowę spomiędzy drzwi . — Nie mam dukatów — odparłem . — Już … Teraz pan zabierze głos ? … Panna Izabela lekko zarumieniła się i postanowiła wcale nie rozmawiać z Wokulskim , a przynajmniej traktować go z góry , ażeby sobie nic nie wyobrażał . O miłości , naturalnie , w owym „ wyobrażaniu sobie ” mowy być nie mogło . Panna Izabela jednak nie życzyła sobie nawet poufałej życzliwości . Podoficer poszedł w prawo , my za nim . Kolumna nasza rozwinęła się we dwie długie linie . Na paręset kroków przed nami zakłębił się dym . Coś trąbiono , alem nie zrozumiał sygnału ; natomiast słyszałem ostre poświsty nad głową i koło lewego ucha . O kilka kroków przede mną coś uderzyło w ziemię zasypując mi piaskiem twarz i piersi . Mój sąsiad strzelił ; dwaj stojący za mną prawie na moich ramionach oparli karabiny i wypalili jeden po drugim . Ogłuszony do reszty , wypaliłem i ja … Nabiłem i znowu strzeliłem . Przed front spadł czyjś kask i karabin , ale otoczyły nas takie kłęby dymu , żem nic dalszego nie mógł dojrzeć . Widziałem tylko , że Katz , który ciągle strzelał , wygląda jak obłąkany i ma pianę w kątach ust . Szum w uszach spotęgował mi się tak , żem w końcu nic nie słyszał , ani huku karabinów , ani armat . — Więc dla rozgłosu ofiarował tysiąc rubli na ochronę ? — Dużo interesantów … dużo interesantek ! — rzekł służący patrząc na niego figlarnie . — Sit tibi terra levis — rzekł spokojnie . Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się do swojej roboty . — Kto wie , czy to nie będzie najlepsze — zauważył pan Raczek . — A do jakiegoż byś chciał kupca ? — I milionerem ? — powtórzyła panna Izabela . — zaczynam wierzyć , że papo zrobił dobry wybór przyjmując go na wspólnika . Chociaż … W południe wpadł do sklepu Wokulski i zaczął rozmawiać z Rzeckim wypytując go o wczorajszy teatr i o to : dlaczego uciekł z pierwszego rzędu krzeseł , a album kazał doręczyć Rossiemu przez Pifkego . Ale pan Ignacy miał w sercu tyle żalów i tyle wątpliwości co do swego kochanego Stacha , że odpowiadał mu półgębkiem i z nachmurzoną twarzą . Za bramą wreszcie , w rozmaitych punktach szosy , znalazło się jeszcze trzech kuzynów mego furmana , który zabrał ich pod pozorem , że będzie mi w drodze weselej . Jakoż zepchnęli mnie na tylną oś wozu , deptali po nogach , palili szkaradny tytuń , a przede wszystkim wrzeszczeli jak opętani . Pomimo to nie pomieniałbym mego ciasnego kąta na najwygodniejsze miejsce we francuskich dyliżansach albo angielskich wagonach . Byłem już w kraju . Później bardzo często przychodziły mu na myśl dwa najpierwsze spostrzeżenia , jakie zrobił w Zasławku . Więc rozwinął swój rulon , znowu dołożył dziesięć sztuk złota i jeszcze raz namyślał się : „ Iść czy nie iść ? … ” — Jeszcze w Zasławku — ciągnęła panna Izabela — wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu ( tu oblał ją rumieniec ) , który też ma być sprzedany najpóźniej w czerwcu . Ale Stach podał jej rękę , adwokat pani Stawskiej , Wirski wziął za rączkę Helunię , a ja asystowałem Mariannie i tak weszliśmy do biura sędziego pokoju . — Więc to jest talizman ? — Zawsze jednak , kochany Stachu , rozejrzyj się w sytuacji , a może sam się cofniesz … — To jest … właściwie mówiąc … pewności nie mam żadnej . Praca nad szczęściem we wszystkich kierunkach — oto treść życia paryskiego . Tu przeciw zmęczeniu zaprowadzono tysiące powozów , przeciw nudzie setki teatrów i widowisk , przeciw niewiadomości setki muzeów , bibliotek i odczytów . Tu troszczą się nie tylko o człowieka , ale nawet o konia dając mu gładkie gościńce ; tu dbają nawet o drzewa , przenoszą je w specjalnych wozach na nowe miejsce pobytu , chronią żelaznymi koszami od szkodników , ułatwiają dopływ wilgoci , pielęgnują w razie choroby . — Proszę pani — odpowiadam — jest to towar , którego się pozbywamy , więc możemy go odstąpić bardzo tanio . Zaraz pójdę do pryncypała … Wśród tych wszystkich czasowych a brudnych budynków roił się rozbawiony tłum . Twarz hrabiny powlokła się chmurą ; pan Łęcki był zakłopotany , panna Izabela zbladła . Baron w impertynencki sposób osadził spadające mu binokle i ciągle patrząc na pannę Izabelę mówił : Rozłożył list i czytał : „ Co robić , co robić ? … — myślał . — Jużci to , co robią inni . ” Potem gościa prowadzi do okna mrugając powiekami . Uciekłem . W sieni słabo oświetlonej olejnym kagankiem ktoś zastąpił mi drogę . Ażem drgnął . Był to August Katz , odziany jak wypadało na marcową podróż . — Myślisz pan , że go zaproszą ? Nie upłynęło dziesięć minut po wyjściu barona , kiedy służący zameldował Wokulskiemu jakiegoś pana , który koniecznie chce się widzieć , ale nie mówi swego nazwiska . — Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko . — Szczęśliwy jesteś , panie Stanisławie … — pochwycił Łęcki . — Nie wyjeżdżasz w tym roku za granicę ? — Ależ … gwarantuję , że tak będzie … „ Spinki , szpilki , portmonety … dobrze … Rękawiczki , wachlarze , krawaty … tak jest … Laski , parasole , sakwojaże … A tu — albumy , neseserki … Szafirowy wczoraj sprzedano , naturalnie ! … Lichtarze , kałamarze , przyciski … Porcelana … Ciekawym , dlaczego ten wazon odwrócili ? … Z pewnością … Nie , nie uszkodzony … Lalki z włosami , teatr , karuzel … Trzeba na jutro postawić w oknie karuzel , bo już fontanna spowszedniała . Bagatela ! … Ósma dochodzi … Założyłbym się , że Klejn będzie pierwszy , a Mraczewski ostatni . Naturalnie … Poznał się z jakąś guwernantką i już jej kupił neseserkę na rachunek i z rabatem … Rozumie się … Byle nie zaczął kupować bez rabatu i bez rachunku … ” — Nie zajdziesz do pani baronowej ? — zapytałem Stacha . — Ona , zdaje mi się , ma do ciebie interes . W rezultacie tak Rzecki , jak baron , jak książę i paru hrabiów , którzy dowiedzieli się o „ nowym figlu ” Maruszewicza , wszyscy przyznawali , że Wokulski postąpił szlachetnie , ale nie po męsku . — A tak rachowałem — prawił pan Łęcki — że od pięćdziesięciu tysięcy dasz mi z dziesięć tysięcy rocznie . Na utrzymanie domu wychodzi mi sześć do ośmiu tysięcy , więc za resztę moglibyśmy z Belą co roku wyjeżdżać za granicę . Obiecałem nawet dziecku , że za tydzień pojedziemy do Paryża … Akurat ! … Sześć tysięcy rubli ledwie wystarczą na nędzne istnienie , a o podróżach ani myśleć … Nikczemny Żyd … Nikczemne społeczeństwo , które tak ulega lichwiarzom , że nie śmie z nimi walczyć nawet przy licytacji … A co mnie najwięcej boli , powiem ci , to okoliczność , że za tym nędznym Szlangbaumem może ukrywa się jaki chrześcijanin , nawet arystokrata … — Trzy ruble . Ej ! bracie Katz , cóżeś ty zrobił najlepszego ? … Czasem zdaje mi się , żeś znalazł tam w niebie i węgierską piechotę , i swój wystrzelany pluton … Niekiedy słyszę łoskot bębnów , ostry rytm marszu i komendę : „ Na ramię broń ! … ” A wtedy myślę , że to ty , Katz , idziesz na zmianę warty przed bożym tronem … Bo kiepskim byłby Pan Bóg węgierski , gdyby się nie poznał na tobie ! … Chcąc , ażebym zupełnie był gotów , gdy wybije godzina sprawiedliwości , ojciec sam pracował nad moją edukacją . „ Tak — myślał — widziałem ją w kwietniu na grobach , a później w sklepie . Nawet Rzecki zwracał mi na nią uwagę i mówił , że ma śliczne nogi . Istotnie ładne . ” — Nie dostrzegłam tego — zdziwiła się hrabina . — Tak . — A na jaką pan liczy pensję ? — Ależ niech się ciocia uspokoi — wtrąciła panna Izabela znowu po angielsku . — On z pewnością nie rozumie … Przechodniu , gdy w tę stronę zwrócisz swoje oko , Hrabia uśmiechnął się i rzekł : Cyfry te ze swej strony źle podziałały na humor Wokulskiego , który mówił sobie , że ponad trzydzieści tysięcy rubli już nic nie jest w stanie dołożyć . — A pościel ? … garderoba ? … sprzęty ? … — zawołała pani łamiąc ręce . — Ale my mamy do pani pretensję o szkody i straty ! — odezwał się Maleski . — Kto słyszał o tej porze wymawiać przyzwoitym ludziom komorne ? … Gdybyśmy nawet znaleźli lokal , to będzie taki podły , że przynajmniej ze dwu z nas umrze na suchoty … Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie . Zastanowiła ją jedna okoliczność , że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło ich więcej osób aniżeli dawniej w ciągu miesiąca . Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze . Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem . — Zbierz pieniędzy , Stanisławie Piotrowiczu , ile się da — mówił — a uczciwe słowo , zrobisz okrągły milionik ! … Była podobno wściekła przez kilka dni , dostała spazmów , zbiła służącą , zwymyślała swego adwokata w biurze rejentalnym , ale podpisała akt nabycia . Zakrystian mruga na pana Łęckiego uśmiechając się familiarnie i pcha się do stołu między licytantów . Jest ich czterech : adwokat baronowej , okazały pan , stary Szlangbaum i zniszczony Żydek , obok którego staje zakrystian . — Ale ! — mówił Wirski — cóż miała robić , nieboga , jeżeli Denowa wpadła na nią z góry , że Wokulski przesiaduje u nich do rana , że to jakieś nieczyste sprawy … Naturalnie , zatrwożona staruszka powiedziała jej , że tu nie chodzi o figle , ale o sakrament , i że może pobiorą się około świętego Jana . — Ach , pamiętam ! … Więc to on ? … Dlaczegóż nie wrócił , boć przecie okazało się , że nie winien ? … — Toteż pańskie wielbicielki , garderobiane , zapewne nie drożą się . Czasami w tej ucieczce przed samym sobą doganiała mnie noc . Wtedy spoza krzaków , zwalonych pni i rozpadlin wychodziły naprzeciw mnie jakieś szare cienie i smutnie kiwały głowami o wyblakłych oczach . A wszystkie szelesty liści , daleki turkot wozów , szmery wód zlewały się w jeden głos żałosny , który mnie pytał : „ Przechodniu nasz , ach ! co się z tobą stało ? … ” Pan Łęcki robi się szary na twarzy . — Ja i sceny ! … Zazdrość i Wokulski … Cha ! cha ! cha ! … Ależ nie ma na świecie człowieka , który ośmieliłby się zrobić mi scenę , a tym bardziej on … Nie masz pojęcia o jego uwielbieniu , poddaniu się … A jego bezgraniczna ufność , nawet zrzeczenie się wszelkiej osobistości doprawdy rozbrajają mnie … I kto wie , czy to jedno nie przywiąże mnie do niego . — Już go prawie sprzedałem — odparł Wokulski . Dopiero z rana wpadłem na jedyną myśl prostą i rozsądną , ażeby stanowczo rozmówić się ze Stachem i jeżeli istotnie sklep sprzedaje , wystarać się o miejsce . — W takim razie odpowiedziałbym , że pan Mraczewski stracił miejsce , ponieważ niestosownie odzywał się o osobach , które zaszczyciły go trochę łaskawszym tonem w rozmowie … Jeżeli jednak pani każe … Szuman podniósł brwi i splótł ręce . — Gut Morgen , meine Kinder ! … Der Kaffee ist schon … Po czym następował rejestr dat i miejscowości , w których zaginiony przebywał opuściwszy Warszawę . Tak sobie to uporządkowałem ; nie wiem , czy właściwie , ale Bóg mi świadkiem , żem chciał jak najlepiej . Wreszcie pytałem o zdanie Stasia Wokulskiego ; ale on , zamiast coś poradzić , tylko wzruszał ramionami i uśmiechał się , jakby mówił : Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę . Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! … — A , ty błaźnie jakiś ! — oburzył się baron — myślisz , że ja będę się przed tobą tłomaczył ? Mam pojedynek , no ? … bo mi się tak podoba . O dziewiątej rano będę się strzelał z jakimś szewcem czy fryzjerem , no ? … Może mi zabronisz ? … — Ach , Boże ! zaraz z czego ? Pierwej niech pan odpowie na moje pytanie . Przy młodym mężu w panią Małgorzatę jakby nowy duch wstąpił . Kupiła sobie fortepian i zaczęła uczyć się muzyki od jakiegoś starego profesora , ażeby — jak mówiła — „ nie budził w Stasieczku zazdrości ” . Godziny zaś wolne od fortepianu przepędzała na konferencjach z szewcami , modystkami , fryzjerami i dentystami robiąc się przy ich pomocy co dzień piękniejsza . „ Oto zwierzę ! ” — szepnął . — Może zazdrości , że bywasz u pani Stawskiej , że jej płacisz dobrą pensję . — Powiedz mi pan — rzekł — co to są za ludzie ? Skończywszy czytanie pan Ignacy potrząsnął głową . I pomyśleć , że prawie każda z nich musi przejść podobną szkołę , zanim pozna ludzi . Przedtem , choćby się jej trafiał najszlachetniejszy , nie oceni go . Wybierze starego bogacza albo śmiałego hultaja , w ich towarzystwie zmarnuje życie , a dopiero kiedyś chce się odrodzić … Zwykle za późno i na próżno ! … Od doktora pojechałem do pani Misiewiczowej . Stawska była w swoim sklepie , Helunię wyprawiłem do drugiego pokoju , do zabawek , a sam przysiadłem się do staruszki i bez żadnych wstępów zaczynam : Leon począł biegać po pokoju i trząść rękoma . Nawet głos jej się zmienił . Wokulski pilnie przypatrywał się jej , nareszcie rzekł : Pomimo znajomości , trwającej ledwie kilka godzin , Molinari żywo zainteresował pannę Izabelę . — A ludzie ? … domy ? … Wokulski zbliżył się do obelisku i ogarnęło go zdumienie . Znajdował się na środku obszaru mającego ze dwie wiorsty długości i z pół szerokości . Za sobą miał ogród , przed sobą bardzo długą aleję . Po obu jej stronach ciągnęły się skwery i pałace , a daleko , na wzgórzu , wznosiła się ogromna brama . Wokulski czuł , że w tym miejscu może mu zabraknąć przymiotników i stopni najwyższych . — Ehe ! he ! … — zaśmiał się ktoś dotąd milczący — to już do kupca nie należy . Kupiec jest od tego , ażeby sprowadzał tańszy towar i z lepszym zyskiem dla siebie . Nieprawda ? … Ehe ! he ! … Dama z wolna podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kantorka , za którym siedział Wokulski . „ Ach , to tu jest balon Giffarda ? — pomyślał . — Szkoda , że nie mam dziś czasu ! … ” ( Prawda ! Cóż by w tym było złego ? … Że też mi tak prosta myśl nie przyszła do głowy . ) — Trochę — odpowiedziała ze smutnym uśmiechem . — Przychodzi mi do głowy dziwne pytanie — dodała po chwili — czy ja też potrafiłabym walczyć ? … „ Za pozwoleniem . Od jednego obiadu i jednej wizyty jeszcze bardzo daleko do dłuższej znajomości . Na tysiąc zaś dłuższych znajomości — ledwie jedna prowadzi do oświadczyn ; na dziesięć oświadczyn — ledwie jedne są przyjęte , a i z tych ledwie połowa kończy się małżeństwem . Trzeba więc być zupełnym wariatem , ażeby nawet przy dłuższej znajomości myśleć o małżeństwie , za którym jest ledwie jedna , a przeciw któremu ze dwadzieścia tysięcy szans … Jasne czy niejasne ? ” — Cóż pan umie ? jaki pański fach ? Nieraz przebiegając myślą oglądane przedmioty : od pałacu wystawy , mającego dwie wiorsty w obwodzie , do perły w koronie Burbonów , nie większej od ziarna grochu , pytał : czego ja chcę ? … I okazywało się , że nie chciał niczego . Nic nie przykuwało jego uwagi , nie przyśpieszało bicia serca , nie pobudzało go do czynów . Gdyby za cenę pieszej podróży od cmentarza Montmartre do cmentarza Montparnasse ofiarowano mu cały Paryż pod warunkiem , żeby go to zajęło i rozgrzało , nie przeszedłby tych pięciu wiorst . Przechodził zaś ich dziesiątki dziennie dlatego tylko , ażeby zagłuszyć wspomnienia . „ Wieniec jest prześliczny i już z góry w imieniu Rossiego dziękuję panu za ten podarunek . Nieporównane jest to dyskretne rozmieszczenie szmaragdów między złotymi listkami . Musi Pan koniecznie przyjechać do nas jutro na obiad , ażebyśmy się naradzili nad pożegnaniem Rossiego , a także nad naszą podróżą do Paryża . Wczoraj papo powiedział mi , że jedziemy najdalej za tydzień . Naturalnie jedziemy razem , gdyż bez miłego Pańskiego towarzystwa podróż straciłaby dla mnie połowę wartości . A więc do widzenia . — O Ludwiczku ? … — pochwyciła pani Misiewiczowa . — Czy żyje ? … — Dlaczego pielęgnował ? … „ Głupstwo handel … głupstwo polityka … głupstwo podróż do Turcji … głupstwo całe życie , którego początku nie pamiętamy , a końca nie znamy … Gdzież prawda ? … ” Chodził i myślał : Te baby — prawił — to wszystko gęsi nie wyłączając najmądrzejszych . Wczoraj na przykład pół godziny tłomaczyłem Wąsowskiej : na co przyda się kierowanie balonami ? Mówiłem o zniknięciu granic , o braterstwie ludów , o olbrzymich postępach cywilizacji … Ona patrzyła mi w oczy tak , iż głowę oddałbym , że mnie rozumie . A kiedy skończyłem , zapytała : „ No , tak ! … ” — mruknął Wokulski tonem , który nie zdradzał zbyt wielkiego zachwytu . Skończywszy czytać , zapalał jeszcze kilka płomieni i przy ich blasku robił przegląd towarów w gablotkach i szafach . Wokulski wybiegł z domu adwokata i wsiadłszy w dorożkę kazał się wieźć w stronę ulicy Elektoralnej . Był zirytowany tym , że adwokat odkrył jego tajemnicę , i tym , że krytykował jego metodę postępowania . Naturalnie , że kto chce zdobyć , musi zdusić przeciwnika ; ależ tu zdobyczą miała być panna Izabela ! … Pan Łęcki poczuł rumieniec na twarzy . Nie chcąc jednak dawać za wygranę zapytał wielkopańskim tonem : — Tak … tak … Trochę więcej … Myślę , że pięć do sześciu tysięcy … Poproszę poczciwego Wokulskiego , to mi to załatwi … Siedli do breku w tym samym porządku co pierwej . Otuliwszy Ewelinę szalami baron pochylił się do Wokulskiego i szepnął z uśmiechem : Odetchnął … Za nim rozlegają się krzyki i wymyślania licytantów , a od czasu do czasu upomnienia woźnego : — A ot winda — mówi Suzin . — Ja mam tu dwa mieszkania . Jedno na pierwszym piętrze za sto franków dziennie , drugie na trzecim za dziesięć franków . I dla ciebie wziąłem za dziesięć franków . Trudna rada — wystawa ! … — A córka ? … a Helunia ? … — wyszeptała staruszka . — To nie moja wina — odparł zirytowany Wokulski . — Nie moja wina , że ci , z którymi łączą mnie stosunki , domagają się , ażebym sklep sprzedał . Prawda , że społeczność straci , ale też i społeczność chce tego . — Gdybym nawet był niezwykłym , to tylko przez cierpienia , nie przez szczęście . A tym mniej nie przez wydatki . Tym sposobem Paryż jest arką , w której mieszczą się zdobycze kilkunastu , jeżeli nie kilkudziesięciu wieków cywilizacji … Wszystko tu jest zacząwszy od potwornych posągów asyryjskich i mumij egipskich , skończywszy na ostatnich rezultatach mechaniki i elektrotechniki , od dzbanków , w których przed czterdziestoma wiekami Egipcjanki nosiły wodę , do olbrzymich kół hydraulicznych z Saint – Maur . — Próżniacy i arystokracja ! — zawołała panna Izabela . — Myślę , że zdanie to jest raczej silne aniżeli słuszne . „ Ile on może mieć lat ? … ” — pomyślał Wokulski . „ On coś wie ! ” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno : Teraz panna Izabela spuściła oczy . Wokulski spostrzegł to i znowu zmieszał się . — O , ja nieszczęśliwa ! … Przysięgnę , że to on , nikczemnik , nasadził na mnie tych bandytów … Wywdzięcza mi się , żem go wydobyła z nędzy ! … Żem kupiła jego konia ! … „ Gdzie mnie tam do kochania ! — myślała . — We mnie już namiętności wygasły . ” „ Do diabła ! — mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? … Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? … Razem sto czterdzieści tysięcy rubli ! … A ten powóz , a te wyścigi , a te ofiary na cele dobroczynne ? … A … a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? … Ehe ! … schowam ja do kieszeni ceremonie … ” — Dlaczego ? … — Czy spotkałeś kiedy , kuzynie — odparł — prefekta lub marszałka z takim wyrazem majestatu , jaki widujemy na portretach naszych przodków ? … — Jak to — pytam — więc mnie już przenieśli ? … „ Więc i ona powinna by mnie kochać … — mówił Wokulski . A potem dodawał : — Jeżeli klacz wygra na wyścigach , będzie to znakiem , że mnie panna Izabela pokocha … Ach ! stary głupcze , wariacie , do czego ty dochodzisz ? … ” — Spódnica , co ? … Nawet koguty biją się tylko … O pierwszej w południe udał się Wokulski do barona Krzeszowskiego , po drodze wyrzucając sobie , że tak późno składa wizytę swojemu eksprzeciwnikowi . Dziewczyna chwilę jeszcze postała na środku sali ; potem otarła łzy i wyszła pełna jakiegoś uroczystego zdziwienia . — „ Zdaje mi się , kochany Kacprze , że nasz biedny pan sprowadzi się do nas dziś albo jutro . Trzeba położyć sukno na schodach od drugiego piętra … Tylko uważaj , moje dziecko , ażeby nie pokradli prętów … I sukno trzeba co kilka dni trzepać … Ale od połowy kwietnia pani baronowa złagodniała . „ Zaczynam odzyskiwać należne mi stanowisko ” — szepnął pan Tomasz i nagle obejrzał się . Zdawało mu się , że za nim stoi Wokulski . Więc dla uspokojenia się powtórzył parę razy : — Będę na każdym … — Łęcki jest pański klient ? — pyta piękny brunet . — Może państwo pozwolą lżejszą drogą — odezwał się Węgiełek . Ponieważ Molinari zaczął rozmawiać z panią Wywrotnicką , pani Wąsowska zbliżyła się do panny Izabeli , wzięła ją pod rękę i zaczęły spacerować po salonie . Złożył książkę i cisnął nią w kąt pokoju , aż rozleciały się kartki . Pani baronowa solennie upewniła adwokata , że jej małżonek , baron , pomimo całej przewrotności i udręczeń , jakie jej zadał , żadnych funduszów nie posiada . W tym miejscu dostała spazmów , co skłoniło adwokata do szybkiego odwrotu . Gdy zaś kapłan sprawiedliwości opuścił jej mieszkanie , nader szybko powróciła do zdrowia i zawoławszy Marianny rzekła do niej niezwykle spokojnym głosem : Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi . „ Będzie deszcz ! … Stach już jest około Grodziska ” — pomyślałem . — Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie . Kiedy w parę godzin wrócił do nas , pytałem go z najobojętniejszą miną , kto jest owa dama . Około dziewiątej pan Tomasz , wbrew zwyczajowi , poszedł spać , a panna Izabela wezwała do swego pokoju na rozmowę kuzynkę Florentynę . — Wiesz — szepnęła jej prezesowa — przyjechał Wokulski . Na drugi dzień był u niej Rzecki ; przyszedł z miną zakłopotaną , a gdy mu wszystko opowiedziała , wyszedł złamany . — Tak , to jest dziwna dziewczyna — mówiła prezesowa — i powiem ci , że zaczynam tracić dla niej serce . Do jej małżeństwa nie mieszam się , skoro niejedna panna jej zazdrości , a wszyscy mówią , że robi świetną partię . Ale to , co miała dostać po mojej śmierci , przejdzie na innych . Kto ma krocie barona , nie potrzebuje moich dwudziestu tysięcy . — Co pan zawracasz ! — odzywa się stojący obok baronowej Krzeszowskiej pan z fizjognomią łajdaka . — Co to za dom ? … Rudera … trupiarnia ! … „ Jestem dziki człowiek — mówił sobie — więc wpadłem w obłęd , ale wydobędzie mnie z niego cywilizacja . ” — Więc dlatego , że baron trwoni pieniądze , a jego żonie podoba się mieć mój dom , ja mam tracić kilka tysięcy rubli . Z jakiej racji ? — Marysiu ! … wracaj mi zaraz do domu … Marysiu ! … — Dobrze ! — rzekł . — Jedźże do tych pań , a ja tam będę za godzinę . Zdaje mi się , że zrobimy interes z panią Milerową … — I pan nie jesteś obcy , i ten pan — rzekła staruszka wskazując na mnie . — To musi być uczciwy człowiek … Już za trzecią wizytą pani Małgorzata przyjęła nas w szlafroczku ( był to bardzo ładny szlafroczek , obszyty koronkami ) , a na czwartą ja wcale nie zostałem zaproszony , tylko Stach . Nie wiem , dalibóg , o czym gadali . To przecie jest pewne , że Stach wracał do domu coraz więcej znudzony , narzekając , że mu baba czas zabiera , a znowu pani Małgorzata tłomaczyła mężowi , że ten Wokulski jest bardzo głupi i że niemało jeszcze musi napracować się , nim go wyswata . — Daruj mu pan — szepnąłem do rządcy . — Niech pan sobie wyobrazi — mówiła pani Stawska — że miałyśmy dziś wizytę baronowej … W pierwszej chwili prawie zlękłam się , bo ona , biedaczka , nie ma przyjemnej powierzchowności , tak blada , tak zawsze czarno ubrana , takie ma jakieś spojrzenie … Ale rozbroiła mnie w jednej chwili , kiedy zobaczywszy Helunię rozpłakała się i upadła przed nią na kolana wołając : takie było moje małe biedactwo i już nie żyje ! … Znalazłszy się w przedsionku , pan Ignacy chce iść na drugie piętro ; jednocześnie omija go schodząca stamtąd baronowa Krzeszowska w towarzystwie mężczyzny , który ma powierzchowność znudzonego nauczyciela języków starożytnych . Jest to jednak adwokat , o czym świadczy srebrny znaczek przypięty do klapy bardzo wytartego fraka ; szaraczkowe zaś spodnie kapłana sprawiedliwości są na kolanach tak wytłoczone , jak gdyby ich właściciel , zamiast bronić swoich klientów , nieustannie oświadczał się bogini Temidzie . „ Gdybym między tymi tłumami mógł zgubić samego siebie … ” — szepnął . — Szczepan ! … cholero jakiś … — odezwał się trzeci głos za przepierzeniem . — Jak mi jeszcze raz , pieskie nasienie , tak stajnię zostawisz , to ci każę zbierać zębami … — W każdego , kto da się uśpić . — Polecam panu moje usługi . Ten cynizm oburzył mnie . — Jest jeszcze Fela Janocka , stryjeczna siostra mojej pani ; bardzo miłe dziecko , ma z osiemnaście lat . No , jest Ochocki … Wbiegła dziewczyna w białym , jak wyżej , czepeczku , w ciemnej sukni i białym fartuchu . W ubraniu tym wyglądałaby na dozorczynię chorych , gdyby jej oczy nie rzucały za wiele iskier . — Mała rzecz … bardzo proszę … nic nie szkodzi — mówił baron targając go za rękę . — Nie powinienem być oszpecony , a co do zęba … Gdzie mój ząb , doktorze ? … proszę zawinąć go w papierek … A co do zęba , od dawna już powinienem wprawić sobie nowe . Nie uwierzysz pan , panie Wokulski , jak mam popsute zęby … Nawet dziwił go ten spokój . — Panie Wokulski — rzekła wyciągając wachlarz w kierunku framugi . Miałby z owych lekcyj nie najgorsze dochody , gdyby od czasu do czasu nie odwiedzał go ojciec , który zmienił się tylko o tyle , że nosił tabaczkowy surdut zamiast piaskowego , a swoje papiery obwijał w chustkę niebieską . Zresztą został taki sam jak wówczas , kiedy go poznałem . Siadał przy stoliku syna , kładł na kolanach papiery i mówił głosem cichym i jednostajnym : Marzyła , że Wokulski sprzedał swój sklep , a kupił dobra ziemskie , lecz pozostał naczelnikiem spółki handlowej przynoszącej ogromne zyski . Cała arystokracja przyjmowała go u siebie , ona zaś , panna Izabela , zrobiła go swoim powiernikiem . On podźwignął ich majątek i podniósł go do dawnej świetności ; on spełniał wszystkie jej zlecenia ; on narażał się , ile razy była tego potrzeba . On wreszcie wyszukał jej męża , odpowiedniego znakomitości domu Łęckich . Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej . Miał tam salon o trzech oknach , gabinet własny , gabinet córki , sypialnię dla siebie , sypialnię dla córki , pokój stołowy , pokój dla panny Florentyny i garderobę , nie licząc kuchni i mieszkania dla służby , składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja , jego żony , która była kucharką , i panny służącej , Anusi . — Ale skąd on wyrwał taki surdut ? … „ Chce się żenić z moją magdalenką ? ” — pomyślał Wokulski . Przeszedł się po pokoju i rzekł : „ Oto miasto — myślał — w którym więcej przeżyłem w ciągu jednej godziny aniżeli w Warszawie przez całe życie … Oto miasto ! … ” — Mój słyszał i zapamięta — odparł ojciec mrugając okiem w moją stronę . — Wiem już , wiem ! … — on mówi śmiejąc się . Około stołu zajętego przez komorników robi się mały zamęt ; wszyscy widzowie pchają się w tamtym kierunku . Stary Szlangbaum również zbliża się do stołu , a po drodze kiwa na zniszczonego Żydka i nieznacznie mruga na okazałego pana , z którym niedawno rozmawiał w cukierni . — A w gruncie mogą się nienawidzieć . — Kto was prześladuje ! — odparł Wokulski . — I ile byś też chciał odstępnego , panie Wokulski ? … Pożegnali się i Wokulski wrócił do swego mieszkania . Tam zastał już Maruszewicza , z którym pojechał do rajtszuli obejrzeć kupioną klacz . Klęcząc zaczęliśmy wydobywać i odgryzać patrony . Rozległo się szczękanie stalowych stempli i trzask odciąganych kurków … Podsypaliśmy proch na panewki i znowu cisza . — Mateczko ! — wtrąciła pani Stawska . — Upokorzeniem jest proponować komuś trzy tysiące rubli na zastaw sreber , i to wówczas , gdy obcy ofiarowują pięć tysięcy … Innego nie widzę . Fizjognomia i cała postawa jego zmieniła się do niepoznania . Pociągnął z wielkiego bursztynu ogromny kłąb dymu , rozparł się na fotelu i trzęsąc ręką w stronę Wokulskiego mówił : — Kto ma siłę w rękach , ma świat u nóg . Zresztą , czy ja mam prawo narzekać ? Rok temu ledwie śmiałem marzyć o pannie Izabeli , a dziś już ją znam , staram się nawet o jej wzajemność … Czy ja ją aby znam ? … Jest zakamieniałą arystokratką , no ale nie rozejrzała się jeszcze w świecie … Ma duszę poetyczną czy może tak się tylko przedstawia … Kokietka ona jest , ale i to się zmieni , jeżeli mnie pokocha … Słowem — nie jest źle , a za rok … ” — Słyszeliśmy nadzwyczajną historię ! … — odpowiedziała panna Izabela . — Doprawdy , nigdy nie myślałam , że w tym kraju mogą istnieć podobne legendy i że mogą je w tak zajmujący sposób opowiadać ludzie prości … Cóż nam dasz na obiad , kuzynie ? Ach , ten chłopak jest niezrównany ! … Poproście go , ażeby ją wam powtórzył … W tym miejscu oczy mu się zaiskrzyły i zrobił taką pantominę , że jeżeli jest naprawdę pobożnym , jutro powinien iść do spowiedzi . — Częściej bierze na rachunek . — Wolę odpowiadać aniżeli odbywać z nimi spacery . Kiedyśmy ostatni raz jeździli z panią Wąsowską , w ciągu dwu godzin sześć razy zsiadałem z konia , a pięciu minut nie miałem spokojności . Niech teraz pan Wokulski spróbuje . — Więc będą porządni konkurenci — powtórzył mecenas . — Doskonale . Teraz ja oddam panu Szlangbaumowi pieniądze … — Mniejsza o to . Dziś dopiero widzę , że trzeba być litościwym . Szlangbaum uspokoił się . Mincle i zawsze Mincle ! … Dziś niech mnie porównają z Minclami . Sam jeden przez pół roku zarobiłem dziesięć razy więcej aniżeli dwa pokolenia Minclów przez pół wieku . Na zdobycie tego , com ja zdobył pomiędzy kulą , nożem i tyfusem , tysiąc Minclów musiałoby się pocić w swoich sklepikach i szlafmycach . Teraz już wiem , ilu jestem wart Minclów , i jak mi Bóg miły , dla podobnego rezultatu drugi raz powtórzyłbym moją grę ! Wolę obawiać się bankructwa i śmierci aniżeli wdzięczyć się do tych , którzy kupią u mnie parasol , albo padać do nóg tym , którzy w moim sklepie raczą zaopatrywać się w waterklozety … — A ot , co z tobą — odparł Suzin . — Ty , zamiast w takim mieście robić interesa dla siebie do swego handlu , ty nic … Ty sobie wałęsasz się z głową na dół albo do góry , na nic się nie patrząc , albo nawet ( wstyd powiedzieć chrześcijaninowi ! ) latasz w powietrze balonem … Cóż ty bałaganowym skoczkiem myślisz zostać , ha ? … No i nareszcie , powiem tobie , Stanisławie Piotrowiczu , ty obraziłeś na siebie jedną bardzo dystyngowaną damę , tę ot baronowę … A przecie u niej można było i w karty pograć , i ładne kobiety znaleźć , i dowiedzieć się o niejednej rzeczy . Radzę tobie , daj ty jej co zarobić przed wyjazdem : nie dasz adwokatowi rubla , on tobie sto wyciągnie . Ach , ty ojcze rodzony … Znalazłszy się w Łazienkach wyskakiwał z powozu i biegł nad sadzawkę , gdzie zazwyczaj spacerowała hrabina lubiąca karmić łabędzie . Przychodził zawczasu , a wtedy padał gdzieś na ławkę , zalany zimnym potem , i siedział bez ruchu , z oczyma skierowanymi w stronę pałacu , zapominając o świecie . Spojrzała na niego zalękniona . Dopiero po chwili spostrzegł , że damą w kremowej sukni była panna Izabela . Siedziała na fotelu , z nieporównanym wdziękiem pochylona w jego stronę , i łagodnie patrząc mu w oczy mówiła : Przez następne dwa dni panna Izabela uważała wielkiego artystę jako ofiarę zawiści . Powtarzała sobie , że tylko on jeden zasługuje na jej współczucie i że nigdy o nim nie zapomni . Na turkot dorożki , zatrzymującej się przed domem , biegła do okna ; na odgłos dzwonka rzucała się do progu i spoza zamkniętych drzwi salonu nasłuchiwała , kto rozmawia z Marianną . Szybko wziął papier i pióro i zaczął pisać . Wokulski zauważył , że młodzieńcowi trochę drżały ręce i twarz mu się mieniła . Stach mrugnął na mnie i poszliśmy we trzech do mego mieszkania . Gość rozebrał się , przy czym zauważyłem , że jego spodnie są jeszcze bardziej wytarte , a zarost mocniej zjedzony przez mole niż futro . — Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej … — Straszny upał ! — mówił pan Tomasz , z trudnością przy pomocy Wokulskiego siadając do powozu . — Cóż znowu za farsa z tymi Żydami ? … Dał dziewięćdziesiąt tysięcy , a gotów odstąpić za siedemdziesiąt … Pocieszne … słowo honoru ! … Rzecki tymczasem wciąż wykonywał swój chytry plan . Z początku mówił jej , że panna Łęcka zgubi Wokulskiego , potem , że tylko inna kobieta mogłaby go otrzeźwić ; potem wyznał , że Wokulski jest znacznie spokojniejszy w jej towarzystwie , a nareszcie ( ale o tym wspomniał w formie domysłu ) , że Wokulski zaczyna ją kochać . — Tak , ja kupiłem . Po co wynajął dla siebie ogromne mieszkanie ? Po co kupił powóz i konie ? Po co pnie się do arystokracji , a unika kupców , którzy mu tego darować nie mogą ? … Do diabła ! — zakończyłem uderzając szklanką w stół — można ponosić ofiary mając z czego , ale nie można pozwalać na maltretowanie siebie … Otóż książę , pomimo rozmaitych słabości , był z gruntu uczciwym człowiekiem . W sądzie o ludziach nie polegał na własnym upodobaniu , ale zasięgał opinii . — Dobrze — odezwał się po chwili Wokulski . — Na narzędzia dostaniesz sześćset rubli . Wystarczy ? … A kiedy chcesz wracać ? Gdy baron nazwał Wokulskiego znakomitym gościem , panna Izabela uczuła jakby dumę , ale było to bardzo przelotne uczucie . Gdy zaś panna Felicja w niedwuznaczny sposób zdradziła się , że jest o Wokulskiego zazdrosną , pannę Izabelę ogarnął jakby niepokój , ale tylko na chwilę . — Mówiłem : jutro przyjść , bo dziś pan chory . — Tak — odezwał się Wokulski — firma nie może tracić . Oberman zapłaci . — To , że baronowej przed kilkoma dniami zginęła lalka po nieboszczce córce i że dziś ta wariatka posądza panią Stawską … — Cóż się znowu stało ? Przecie wczoraj był w ratuszu na balu ? — Serwis państwa jest w każdej chwili do odebrania . „ Dlaczego dziś dopiero przypomniał mi się ten koń ? — myślał Wokulski — dlaczego ogarnia mnie taki żal ? ” Panna Izabela wzruszyła ramionami . — Nieprawda . Po pierwszej czeka cię sto innych , ale po setnej pierwszej — już nic . Żeń się ; jedyny to ratunek na twoją chorobę . Stary lokaj z siwymi wąsami i podejrzliwym wejrzeniem zdjął z Wokulskiego palto i zapytał : Wrócił na powrót do swego mieszkania i w kapeluszu na głowie , z laską pod pachą , począł przerzucać kalendarz . Szczęściem słyszał , że dom Łęckich znajduje się gdzieś w okolicach Alei Jerozolimskiej ; pomimo to upłynęło kilka minut , nim odszukał ulicę i numer . — Wszystko jedno ! … — odparł wielkim głosem marszałek . — Powiedziałem : rzucę w Warszawie pięćdziesiąt tysięcy rubli , więc niech dziesięć pójdzie na cele dobroczynne , bo kochany nasz książę mówi cudownie ! … Z rozumu i z serca , jak Boga kocham … „ I nie ma szczęścia w małżeństwach ” — dodawała po cichu panna Izabela , której młode mężatki opowiedziały niejeden sekret domowy . Zmiarkowałem , że Katz jest bardzo chory . Zbliżyłem się do niego i ciągnąc go na grochowiny , rzekłem : — Panie Wokulski , pan siada przy mnie — odezwała się pani Wąsowska . — Ile armat , kamracie ? — spytałem po niemiecku idącego za mną podoficera . — Do Napoleona , kiedy chorował na kamień — odparł Lisiecki . — Sto , do stu dziesięciu tysięcy rubli … Cokolwiek jednakże dostanę , tobie oddam , panie Stanisławie . Wyciągnął do mnie rękę i odparł : Niebawem w sali ukazał się Maruszewicz . Już był zmieszany , a zmieszał się jeszcze bardziej , poznawszy , że Wokulski wita go z wyraźną niechęcią : — Nie . — Bitwa ! … — zawołał ktoś na froncie przeciągłym głosem . — Pięć lat … — odpowiada pani Stawska rumieniąc się jeszcze mocniej . Jej matka aż drgnęła na fotelu . „ Co on sobie pomyśli zobaczywszy mnie o tej godzinie na ulicy ? … Naturalnie pomyśli , że jestem najpodlejszy dysponent , który zamiast siedzieć w sklepie , łajdaczy się po mieście … Oto los ! … ” — Ale za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , nie taniej — wtrącił Wokulski — i przez li-cy-ta-cję … — dodał z naciskiem . Jejmość chwilę przypatrywała mi się z niedowierzaniem , nareszcie rzekła : I kiedy w ten sposób pan Tomasz dźwigał jarzmo stanowiska , panna Izabela trawiła się w samotności i ciszy swego pięknego lokalu . Nieraz Mikołaj już twardo drzemał w fotelu , panna Florentyna , zatkawszy sobie uszy watą , na dobre spała , a do pokoju panny Izabeli sen jeszcze nie zapukał odpędzany przez wspomnienia . Wtedy zrywała się z łóżka i odziana w lekki szlafroczek całymi godzinami chodziła po salonie , gdzie dywan głuszył jej kroki i tylko tyle było światła , ile go rzucały dwie skąpe latarnie uliczne . — Ależ to nie pańska specjalność zbijanie pieniędzy ! … Sędzia patrzył na nią spod oka ; nagle rzekł : „ Ten Paryż wygląda , jakby wszyscy mieszkańcy czuli potrzebę ciągłego komunikowania się jeżeli nie w kawiarniach , to za pomocą ganków ” — myśli Wokulski . — Letkiewicz , urwisz … — prędko odpowiedziała pani Misiewiczowa . Albo taki Szmeterling , rymarz . Ile razy załatwiamy rachunek , mówi : — Bo my jesteśmy waszym szczęściem — odpowiedziała drwiąco pani Wąsowska . Albo inna znajomość , jakaś pani Meliton , która zaszczyca nas wizytami od chwili powrotu Stasia z Bułgarii . Chuda baba , mała , trajkocze jak młyn , a czujesz , że mówi tylko to , co chce powiedzieć . Wpada raz , w końcu maja : — Wiwat Napoleon ! — zawołał pan Raczek , a pan Domański zaczął śpiewać : I waha się : czy iść do sądu , czy wracać do sklepu ? W tej chwili widzi na Krakowskim przejeżdżającą dorożkę , a w niej damę wysoką , chudą i mizerną , w czarnym kostiumie . Dama właśnie patrzy na ich sklep , a Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach spostrzega wyraz głębokiej nienawiści . Wyraziste oczy panny Florentyny zrobiły się bardzo dużymi . — Z baronem Krzeszowskim . Po obu stronach tej dziwnej wody widać było kilka czarnych i kilkanaście białych chmur , kotłujących się przy ziemi . — Kuzynek podobno wraca z Chin ? — spytała panna Izabela . Ale ponieważ rzeczy spakowano , powóz zajechał , a nawet z przedniego siedzenia wyglądała już jej pokojówka , więc panna Izabela zdecydowała się na wyjazd . — Cóż słychać , panie Szlangbaum ? Ale Wokulski już nie słuchał ; szedł w stronę Wisły myśląc : — Na pierwszym piętrze , w pańskim salonie przyjęć . Pan Jumart jest bardzo zdolny człowiek , ale i ja może przydałbym się waszej ekscelencji , jakkolwiek nazywam się Miler . Naprawdę jednak jestem Alzatczyk i na honor , zamiast brać od pana , jeszcze płaciłbym dziesięć franków dziennie , byleśmy raz skończyli z Prusakami . Wokulski wzruszył ramionami i usiadł na krześle . — Kto tam ? … Co tam ? … — zapytał pan Tomasz . Co się tam działo , dobrze nie wiem , bo najdziksze fantazje przebiegały mi po głowie . Marzyło mi się , że pan Leon mówi , jak zwykle , o potędze wiary , o upadku duchów i o potrzebie poświęcenia , czemu głośno wtórowali obecni . Zgodny chór jednakże osłabnął , gdy pan Leon zaczął tłumaczyć , że należałoby nareszcie wypróbować owej gotowości do czynu . Musiałem być bardzo nietrzeźwy , skoro przywidziało mi się , że pan Leon proponuje , ażeby kto z obecnych skoczył z Nowego Zjazdu na bruk idącej pod nim ulicy , i że na to wszyscy umilkli jak jeden mąż , a wielu pochowało się za beczki . Przy tej okazji Wokulski spostrzegł , że pani Wąsowska zamiast kokietować go , do czego ciągle nastręczała się sposobność , zachowuje się bardzo obojętnie . Uderzyło go zaś , że gdy Starski chciał ją raz pocałować w rękę , wyrwała ją i obrażona zapowiedziała mu , ażeby nigdy nie ważył się tego robić . Gniew jej był tak szczery , że sam Starski zdziwił się i zmieszał , a baron , choć mu nie szła karta , był w doskonałym humorze . Nagle — rozdzierającym głosem krzyknęła : „ Ach ! nihiliści … ” , i cofnęła się w głąb pokoju . — Wiesz ty — rzekł do mnie Katz — że już po jedynastej ? … Wstał , wyjrzał przez okno i z uśmiechem przypatrywał się ludziom , którzy gdzieś biegli , kłaniali się sobie , asystowali damom . Przypatrywał się ich gwałtownym ruchom , wielkiemu zainteresowaniu , bezświadomej szarmanterii mężczyzn , automatycznej kokieterii kobiet , obojętnym minom dorożkarzy , męce ich koni i nie mógł oprzeć się uwadze , że całe to życie , pełne niepokoju i udręczeń , jest kapitalnym głupstwem . W tej chwili tuż obok konfesjonału stanęła , a potem uklękła osoba młoda , ubrana bardzo starannie , z małą dziewczynką . Pożegnali się wszyscy bardzo zadowoleni . Baron dziwił się , skąd człowiek tego fachu tak dobrze strzela , hrabia – Anglik więcej niż kiedykolwiek był podobny do marionetki , a egiptolog znowu zaczął obserwować obłoki . W drugiej zaś partii — Wokulski był zamyślony , Rzecki zachwycony odwagą i uprzejmością barona , a tylko Szuman zły . I dopiero gdy ich kareta zjechała z górki obok klasztoru Kamedułów , doktór spojrzał na Wokulskiego i mruknął : Niebawem pożegnała Wokulskiego radząc mu przejść się po parku . — Mam przeczucie , że go tu gdzieś spotkamy … — Aha — zawołał jeden stołownik — widzisz , jak trudno bez schodów wyjść z piwnicy ? A tobie zachciewa się od razu skoczyć ze sklepu do uniwersytetu ! … Wyjdźże , kiedyś taki mądry … Książę wszedł . — Dajże spokój … Wracają ! … — przerwał jej pan Tomasz . Zjawia się dwu Francuzów w przedziale . Krajobraz całkiem odmienny ; szerokie horyzonty , wzgórza , winnice . Tu i owdzie wielki dom piętrowy , stary , ale krzepki , zasłonięty drzewami , zawinięty jakby w bluszcze . Znowu rewizja walizki . Zmiana pociągów , do wagonu wchodzi dwu Francuzów i jedna Francuzka i robią taki hałas , jakby ich było z dziesięcioro . Są to ludzie widocznie dobrze wychowani ; pomimo to śmieją się , kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego , lecz za co , on sam nie wie . Zatopiony we własnej goryczy , Wokulski nie bardzo uważał , co się dokoła niego dzieje . Mimo to nad wieczorem spostrzegł , że towarzystwo zasławskie po powrocie z parku jest skwaszone . Panna Felicja zamknęła się z panną Eweliną w jej pokoju , baron był rozdrażniony , a Starski ironiczny i zuchwały . — Wody … — odezwała się dama słabym głosem . — Więc przetnij tę sztabkę , a jeżeli nie masz czym , przyjedź do mnie . Zobaczysz tam nierównie więcej podobnych osobliwości i będziesz mógł robić z nimi próby , jakie ci się podoba . — Ach , Suzin ! — I majątek masz ? Milion … — Tylko niech pan żara wracza , bo już pora ubierać się i fryzjer przyjdzie . — Właśnie , że tu nie wysiądę … O , ja nieszczęśliwy z takim podłym usposobieniem ! … — Przepraszam cię , Belu , że mnie widzisz w takim negliżu … Cóż się stało ? … Na progu , spoza wachlarza , spojrzała w stronę Molinariego , który bardzo wesoło rozmawiał z panną Rzeżuchowską … Jenerał ujrzawszy Wokulskiego podał mu rękę i przywitali się jak starzy znajomi . Wokulski wzruszył ramionami i przeczytał list . Suzin proponował mu na zimowe miesiące nowy interes , prawie tej samej doniosłości co paryski . Wokulski poruszył się . Jumart wstał z krzesła i ukłoniwszy się elegancko , rzekł : — Co to jest nie można ! — oburzył się Palmieri . — Nie można od razu , gdyż nie jesteś pan * medium * . Ale można by z pana zrobić medium , jeżeli nie w kilka miesięcy , to w kilka lat . „ Widocznie przez rok ulegałem częściowemu obłąkaniu ” — myślał Wokulski . — „ Nie było niebezpieczeństwa , nie było ofiary , której nie poniósłbym dla tej osoby , i ledwiem ją zobaczył , już nic mnie nie obchodzi … „ Czemu ja się wracam ? — szeptał . — Dlaczego nie idę do Geista do roboty ? … ” „ Słowo honoru — myślał — dobrowolnie wlazłem mu w te obrzydliwe łapy … Boże , jak karzesz mnie za lekkomyślność … ” Wokulski uważnie spojrzał na nią . — Cóżeś pan postanowił ? — Ale , ale … — pochwycił mecenas odprowadziwszy Wokulskiego do salonu . — Nasi hrabiowie tworzą spółkę , tylko nieco zmniejszają udziały i żądają bardzo szczegółowej kontroli interesu . W takim razie Stach znowu łatał swój balon , naprawiał maszynkę , napełniał butlę rozmaitymi paskudztwami i znowu próbował , bez końca . Raz butla pękła , a witriol mało mu nie wypalił oka . Lecz co jego to obchodziło , skoro bodaj za pomocą balonu chciał „ wydobyć się ” ze swej marnej pozycji . Sekundy brakowało , ażeby Wokulski powiedział , że nie pojedzie i nie chce żadnych spółek . Ale w tym samym momencie przebiegła mu myśl : „ Więc to jest moje szczęście ? — myślał . — Nie pragnę tego , co mógłbym mieć , a szarpię się za tym , czego nie mam . Więc to jest szczęście ? … Kto wie , czy śmierć jest takim złem , jak wyobrażają sobie ludzie . ” — Wcale nie przerzucała , dlaczego miałaby przerzucać ? — odparł Ignacy . — Obejrzała tę … — Uważa pan , panie Maruszewicz — mówił Wokulski przeglądając papiery — mógłbym panu w tej chwili wypowiedzieć kilka morałów albo nawet przez pewien czas zostawić pana w niepewności . Ale że obaj jesteśmy już pełnoletni , więc … — Może pan dobrodziej — odważyłem się wtrącić z ukłonem — raczy wybrać sobie jaki przedmiocik , który odeszlemy bez pretensji … Pani Krzeszowska miała widocznie ułożoną dłuższą mowę . Na nieszczęście , spojrzała Wokulskiemu w oczy i … z wyrazem : „ Przepraszam … ” , wyszła ze sklepu . — Dla mnie niech pani sobie nie zadaje tego trudu . W tej chwili przybiegła baronowa w nie zapiętym szlafroku , z włosami w nieładzie . — Nasz nieszczęśliwy kraj — zakończył książę . Szwajcar , któremu frank podbił serce dla Wokulskiego , zaprowadził go aż do drzwi apartamentów baronowej z uśmiechem życząc przyjemnej zabawy . Wokulski zadzwonił i zaraz na wstępie zobaczył lokaja w pąsowym fraku . A potem odprowadziwszy córkę do gabinetu i rzuciwszy parę razy okiem w zwierciadło , dodał : — Zawstydziłaś go — rzekła panna Izabela . — Gwarantuję dwudziesty , a jeżeli interesa pójdą lepiej , to i wyższy — odparł Wokulski dodając w duchu , że więcej nad piętnaście procent nie mógłby dać komu innemu . — Za pozwoleniem ! … za pozwoleniem — przerwał Wokulski podnosząc go . — Jeżeli słówko powiesz komu o naszym układzie , cofnę prezent , uważasz , Oberman ? … Inaczej wszyscy zechcą gubić pieniądze . Idź więc do domu i milcz … — Pan … Wokulski … Pan Starski … — Cóż , skończyliście państwo konferencję ? — spytała hrabina . — Prawda , jaka to miła osoba , prezesowa ? … Ma pan w niej wielką przyjaciółkę , nie większą jednak aniżeli we mnie . Zaraz przedstawię pana … Pan Wokulski ! … — dodała zwracając się do damy w brylantach . — Władam czterema językami , mam znajomości w świecie artystycznym , literackim , naukowym i przemysłowym … — Co dziś robisz ze sobą ? Nie zaprosiłbyś mnie na herbatę ? Ładnych rzeczy dowiaduję się na wstępie ! — Panie baronie — odparł Wokulski — ja nie prosiłem pana o świadectwo przyzwoitości . Poza obrębem tego — co pan każe ? … — Moi panowie ! — odezwał się wygolony mężczyzna z grupy szlachty nienawidzącej magnatów . — Mówicie tu o handlu perkalami , który nas nic nie obchodzi … Ale panowie ! … — ciągnął dalej płaczliwym głosem — my mamy za to zboże w spichlerzach , my mamy okowitę w składach , na której wyzyskują nas pośrednicy w sposób — że nie powiem — niegodny … — To niepodobna ! … to chyba nie słyszał go pan … Pan Szastalski ( no , on zawsze przesadza ) powiedział , że tylko słuchając Molinariego mógłby umrzeć bez żalu . Pani Wywrotnicka jest nim zachwycona , a pani Rzeżuchowska ma zamiar wydać dla niego raut . Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego . „ Odpowiedziałaby — myślał — że za mało jeszcze się znamy , że powinienem zasłużyć na nią … Tak … niezawodnie tak by odpowiedziała ” — powtarzał , ciągle przypominając sobie niewątpliwe oznaki sympatii . Wokulski ocknął się . — Może by popielniczkę ? — zapytał Mraczewski . — Bardzo się z tego cieszę — odparł Ochocki . — Nie całuj się z tym durniem , który jest zakałą rodu Minclów ! … — rzekł do mnie Jan . — Nigdy ! Jestem przecie jego przyjacielem , a już to samo wkłada na mnie obowiązek nieostrzegania o niebezpieczeństwach . Ale jestem także mężczyzną i dalibóg , czuję , że gdy między mężczyną i kobietą zacznie się tego rodzaju walka … Myślał tak i mruczał po cichu , gdyż nurtowała go inna myśl , którą chciał w sobie zagłuszyć : I bardzo zaufanym osobom pokazywał dwa stare dyplomy , z których jeden odnosił się do jakiegoś Modzelewskiego , kupca w Warszawie za czasów szwedzkich , a drugi do Millera , kościuszkowskiego porucznika . Jaki by przecież istniał związek między tymi osobami a rodziną Minclów — nie wiem po dziś dzień , choć objaśnienia niejednokrotnie słyszałem . — Zapomniałem — odparł służący marszcząc brwi i machając ręką . Zły humor pana domu źle oddziałał na innych ; obiadu nikt nie jadł . Po obiedzie pan Tomasz zamknął się w gabinecie i chodził wielkimi krokami , co było dowodem niezwykłego wzruszenia . — Założę się , żeś pan był wczoraj na preferansie . — On ich rozpędzi ! … Znikomość — jego dzieła gońcem , — Oho ! zaczyna się … — Daj pan spokój ! — przerwał młody człowiek . — Mój ojciec był zdolnym lekarzem , pracował dniem i nocą , miał niby to dobre zarobki i oszczędził … raptem trzysta rubli na rok ! A że wasza kamienica kosztuje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez trzysta lat … Nie uwierzę zaś , ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat … „ Dlaczego ja miałbym się im prezentować ? … Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy . Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć , czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy , jak mówił Klejn , dolicytuje go do dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . Jeżeli to się sprawdzi , będzie znakiem , że wszystko inne jest prawdą . — Nie , nie … proszę wody — poprawiła się . — Pierwszy raz widzę coś podobnego ! — rzekł nasz adwokat . Usiedliśmy , przy czym eks-obywatel znowu ukłonił się poważnej damie , a ona jemu . Wokulski przekładał nogę na nogę , ale wciąż milczał . — Jestem bardzo … bardzo szczęśliwy … — bąkał Wokulski . Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny : czerwieniła się , bladła , kryła się między ławki … W kosztownym pudełku znajdował się istotnie ząb owinięty w bibułkę . W roku 1849 bywało goręcej , a przecie szedł człowiek naprzód ! … Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie : — Ach — zawołała ze śmiechem — nie spodziewałam się usłyszeć tak banalnego frazesu od pana … Pan Starski zajmujący … Dla kogo ? … Chyba dla takich … takich … łabędzic jak panna Ewelina , bo na przykład już dla mnie przestał nim być … Dziś , kiedy przypominam sobie owe dzieje , chwilami zdaje mi się , że to był sen . Co prawda , nigdy przedtem ani później nie spotkałem takiego entuzjasty jak pan Leon . — Pracuj — mówił nieraz do Stacha — i wierz , bo silna wiara może zatrzymać słońce w biegu , a nie dopiero polepszyć stosunki ludzkie . W wigilię ceremonii wpadł do naszego magazynu jakiś jegomość przysadkowaty , spocony , o którym nie mógłbym powiedzieć , czy kołnierzyki walały mu szyję , czy też działo się na odwrót . Z wytartej surduciny wydobył gruby notes , włożył na nos zatłuszczone binokle i — począł chodzić po pokojach z taką miną , że mnie po prostu wzięła trwoga . — O panie … — Powinien bym , bo świat jeszcze nie widział podobnego mi głupca . Nalała mi kubek kawy , wręczyła trzy świeże bułki i znikła jak zwykle . Pan Zięba miał około lat trzydziestu ; był może tak przystojny jak Mraczewski , ale wyglądał nierównie poważniej i taktowniej . Nim sklep zamknięto , już zaznajomił się , a nawet zdobył przyjaźń swoich kolegów . Pan Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę ; pan Lisiecki wyznał , że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą , a pan Klejn doszedł do wniosku , że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu . — Czy mogę być szczerym ? Następny gość , człowiek okazałej tuszy , ze sznurem miniaturowych orderów na klapie surduta , proponował Wokulskiemu : dyplom doktora filozofii , order lub tytuł , i wydawał się bardzo zdziwionym , gdy propozycji nie przyjęto . Odszedł , nawet nie pożegnawszy się . Skończył golić , umył Wokulskiemu twarz i owinąwszy go w strój podobny do śmiertelnej koszuli delikwentów , mówił dalej : I wybiegł na ulicę . Mraczewski skamieniał i oblał się rumieńcem powyżej włosów . Wokulski trochę pobladł , lecz spokojnie usiadł do rachunków . Ochocki wziął koszyk i rzucił go na bryczkę . Dama poruszyła się na fotelu . Gdy podróżni zatrzymali się w rynku , Wokulski wysiadł , ażeby zobaczyć się z proboszczem , Starski zaś objął komendę . „ Subiekt od Hopfera — został uczonym ! … Stach Wokulski ma podziękowania od petersburskich towarzystw naukowych ! … Istna heca … ” — pomyślałem . — Ja wszystko gotowa jestem przebaczyć , jeżeli … „ Gdybym tego franta uderzył w twarz ? — myśli Wokulski . — Jutro pojedynek i może zabiłby mnie … Ale gdybym ja jego zabił ? … ” Z początku patrzył tylko na prawą dziurkę w kurtynie ślubując , że nie oderwie od niej oczu . W parę minut jednakże ochłonął ze wzruszenia , a nawet nabrał takiego animuszu , że począł oglądać się . Sala wydała mu się jakaś niewielka i brudna i dopiero gdy zastanawiał się nad przyczynami tych zmian , przypomniał sobie , że ostatni raz był w teatrze na występie Dobrskiego w Halce , mniej więcej przed szesnastoma laty . — Z Radomia za dwieście rubli , ale furman upomina się na jutro . — W nudzeniu się ? … — pyta panna Izabela . — Kto wie , czy nie byłoby nam weselej nudzić się w jednym pokoju . — Przepraszam — odezwał się Wokulski — ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną , tylko o spółkę zapewniającą zyski . Postscriptum . Jutro jedziemy do magazynu zamówić dla ciebie kostium wiosenny . Umarłabym , gdybyś go nie przyjęła . ” — Niech pani nie spieszy się z przebaczeniem , bo ono może podnieść moje nadzieje … — Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować … „ Powiedz mi pan , panie Rzecki , jaki to porządny kupiec wałęsa się o tej porze po mieście ? Pan jesteś taki kupiec jak ja baletnik … ” — Może być — odparł zirytowany baron — ale to prawidło nie stosuje się do panny Eweliny . I jeżeli chronię ją … a raczej nie życzę jej stosunków ze Starskim , gdyż ona sama się chroni , to tylko dlatego , ażeby podobny człowiek nie skalał jej czystej myśli jakim wyrazem … No , ale pan jest znużony … Przepraszam za wizytę w tak niewłaściwej porze . — Słowo honoru daję , że musi już być wpół do dziesiątej . Letkiewicz jestem , gałgan jestem , no — podły jestem , ale cóż zrobię , kiedy matka mi zachorowała i musiałem szukać doktora . Byłem u sześciu … — Gut Morgen , Grossmutter ! Baron cofnął się o krok . — A czy ci , ci , dla których sprzedajesz sklep , ocenią cię lepiej ? … Baron tymczasem wyjął z rozmaitych kieszeni cztery safianowe pudełka , ustawił je na ławce i po kolei zaczął otwierać . Spór o siwiznę i łysinę był zażegnany . Stach był już chyba około Rogowa . Czy też domyślił się , żeśmy tylko o nim mówili ? i co on , biedak , czuł mając jedną burzę nad głową , a drugą , może gorszą , w sercu ? — Pan ? … — spytał Wokulski . I nagle przypomniał sobie opowiadanie Rzeckiego i to , że na swym stole znalazł wczoraj dwa bilety barona . — Kobieta niby trochę pierze , ale takim , co nie bardzo mają czym płacić , a ja — ot tak … Marniejemy , panie … nie pierwsi i nie ostatni . Jeszcze póki wielkiego postu , to człowiek krzepi się mówiący : dzisiaj pościsz za dusze zmarłe , jutro na pamiątkę , że Chrystus Pan nic nie jadł , pojutrze , na intencję , ażeby Bóg złe odmienił . Zaś po świętach nie będzie nawet sposobu i dzieciom wytłomaczyć , na jaką intencję nie jedzą … — Cóż to , panie , mają znaczyć pańskie pantominy ? — Przyznam się pani , że nawet nie uważałem , jak on gra . „ Piękny człowiek ! ” — pomyślała . — No — odparł pan Ignacy — puszczenie w ruch takiego interesu jak moskiewski to nie chy-chy . Rozumie się . Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ” Cały teatr wybucha śmiechem ; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło , gdzie siedzi pan Ignacy . Nieszczęśliwy chce zaprotestować , lecz czuje , że głos zastyga mu w gardle , a na domiar niedoli on sam — zapada się gdzieś . Zapada się w niezmierny , niezgłębiony ocean nicości , w którym będzie spoczywał na wieki wieczne nie objaśniwszy widzów teatralnych , że nankinowe spodnie z fartuszkiem i strzemiączkami wykradziono mu podstępem ze zbioru jego osobistych pamiątek . W parę dni później był u baronowej książę w swojej własnej osobie . Zamknęli się oboje w najodleglejszym pokoju i mieli długą konferencję , w trakcie której pani parę razy zaniosła się od płaczu , a raz zemdlała . O czym by jednak mówili , tego nie wie nawet Marianna . Tylko po odejściu księcia baronowa kazała natychmiast wezwać pana Maruszewicza , a gdy przybiegł , rzekła dziwnie łagodnym głosem , przeplatając mowę westchnieniami : Jadąc o kilka kroków za panią Wąsowska , Wokulski rozmyślał : W tej chwili przywidziało mu się , że jakiś tajemniczy głos każe mu robić wybór między tysiącami takich jak Węgiełek , którzy potrzebują pomocy , i jedną kobietą , która schodziła tam z góry . — I wyrzekłby się pan spodziewanego zysku ? … Dlaczegóż to ? … — przerwała mu z pośpiechem . Węgiełek skończył . Panna Izabela spuściła głowę i końcem parasolki rysowała jakieś znaki na gruzach . Wokulski nie śmiał spojrzeć na nią . Ignacy nalał kieliszek i mocno ściskając rękę Wokulskiemu , rzekł : Przede wszystkim wszedł on na schody prowadzące na galerię , gdzie bywał zwykle za swoich dawnych , dobrych czasów . Dopiero woźny przypomniał mu , że ma bilet do pierwszego rzędu krzeseł , obrzucając go przy tym spojrzeniami , które mówiły , że ciemnozielony surdut pana Rzeckiego , album pod pachą , a nawet fizjognomia à la Napoleon III wydają się niższym organom władzy teatralnej mocno podejrzanymi . Bulwar tutaj , kanały i woda źródlana na górze i — można by ocalić rokrocznie kilka tysięcy ludzi od śmierci , a kilkadziesiąt tysięcy od chorób … Niewielka praca , a zysk nieobliczony ; natura umie wynagradzać . ” — I nawet bardzo , ale to jeszcze nie wszystko . Ożeniłbym się z nią , gdybym miał pewność , że już nic w nauce nie zrobię … — Oszczercy są wszędzie . Ukłoniliśmy się sobie nawzajem i wyszliśmy obaj z rządcą . Młody człowiek zamknął za nami drzwi , lecz za chwilę wybiegł na schody i zawołał : Gość wszedł kończąc rozmowę z kimś na ulicy , lecz wnet cofnął się , aby swego towarzysza pożegnać . Potem znowu wszedł i znowu cofnął się zadzierając do góry głowę , jakby czytał szyld . Nareszcie wszedł na dobre , ale drzwi za sobą nie zamknął . Wypadkowo spojrzał na damę i — spadły mu z nosa ciemne binokle . — Akurat tyle , co pisałem ci w raportach . Interesa dobrze idą , towarów przybyło , a jeszcze więcej zamówień . Trzeba jednego subiekta . — O , pan jesteś nielitościwy ! — odparł Maruszewicz , machinalnie otrzepując spodnie . — Jedno życzliwsze słowo , jeden cieplejszy uścisk ręki może wprowadziłby mnie na nowe tory . Ale pan nie możesz się na to zdobyć … — Wszakże pan myślał kiedyś o machinach latających ? … Nie o kierowaniu balonami , które są lżejsze od powietrza , bo to błazeństwo , ale — o locie machiny ciężkiej , napełnionej i obwarowanej jak pancernik ? … Czy pan rozumie , jaki nastąpiłby przewrót w świecie po podobnym wynalazku ? … Nie ma fortec , armii , granic … Znikają narody , lecz za to w nadziemskich budowlach przychodzą na świat istoty podobne do aniołów lub starożytnych bogów … Już ujarzmiliśmy wiatr , ciepło , światło , piorun … Czy więc nie sądzisz pan , że nadeszła pora nam samym wyzwolić się z oków ciężkości ? … To idea leżąca dziś w duchu czasu … Inni już pracują nad nią ; mnie ona dopiero nasyca , ale od stóp do głów … Co mnie ciotka z jej radami i prawidłami dobrego tonu ! … Co mnie żeniaczka , kobiety , a nawet mikroskopy , stosy i lampy elektryczne ? … Oszaleję albo … przypnę ludzkości skrzydła … — Coś mi się zdaje , że Wokulski jest … jakby zakochany ? … — Najpewniejsze . Układy między panią Krzeszowska i tym panem prowadził mój Maruszewicz i wiem to od niego . — Chcę kupić kamienicę — ciągnął Wokulski . — Uważasz , Stachu , to są ludzie wysoce honorowi . Baron , który jak wiesz , jest bardzo roztargniony , gotów cię przeprosić … Mówił o tym , że obecnie świat chrześcijański obchodzi wielki post za pomocą rautów , że przed wielkim postem był karnawał , w czasie którego bawiono się wyjątkowo dobrze , i że po wielkim poście nastąpi czas najgorszy , w którym nie wiadomo , co robić . Następnie zakomunikował pannie Izabeli , że podczas wielkiego postu obok rautów odbywają się odczyty , na których można bardzo przyjemnie czas spędzać , jeżeli się siedzi obok znajomych dam , i że najwykwintniejsze przyjęcia w tym poście są u państwa Rzeżuchowskich . — A sprawiedliwość ? — zawołał Ignacy . Dobrze , ale jeżeli ta panna naprawdę go kocha ? … Boć trudno przypuścić , ażeby go oszukiwała . W ogóle biorąc , kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn ; nie tylko mniej spełniają występków , lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas . Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna , który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy , to czy można posądzać o coś podobnego kobietę , młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ? Wokulski pocałował ją w rękę . W tym czasie od panny Izabeli odsunęli się prawie wszyscy . — Nie chora ! — zawołała baronowa . — Ale wysłuchaj mnie , panie sędzio ! … Ja nie mogę patrzeć na tego drugiego … bo on ciągle robi miny jak nieboszczyk … Ja niedawno straciłam córkę ! … — zakończyła ze łzami . — Nie rozumiesz ? … Więc chyba nie jesteś kobietą . — A jak się znajdzie , to co ? … — spytał ojciec . — A Mikołaj ? — Alboż ja chcę cię martwić , biedne dziecko ! I bez tego czekają cię ciosy , które ukoić może tylko głęboka wiara . Zapewne wiesz , że ojciec stracił wszystko , nawet resztę twego posagu ? „ Ci , którzy stworzyli te cuda — myślał Wokulski — albo je gromadzili w jedno miejsce , ci nie byli jak ja szalonymi próżniakami … ” — Wokulski tego nie przyjmie — odezwałem się . — A gdybyś pan je nawet przypiął , to co ? … — spytał Wokulski . „ We mnie jest dwu ludzi — mówił — jeden zupełnie rozsądny , drugi wariat . Który zaś zwycięży ? … Ach , o to się już nie troszczę . Ale co zrobię , jeżeli wygra ten mądry ? … Cóż to za okropna rzecz posiadając wielki kapitał uczuć złożyć go samicy innego gatunku : krowie , gęsi albo czemuś jeszcze gorszemu ? … Cóż to za upokorzenie śmiać się z triumfów jakiegoś byka albo gąsiora , a jednocześnie płakać nad własnym sercem , tak boleśnie rozdartym , tak haniebnie podeptanym ? … Czy warto żyć dalej w podobnych warunkach ? ” — Cóż to za ceremoniał ? — spytał ze śmiechem Wokulski . „ Niech już wielmożny i dobrotliwy pan — pisała — kiedy z łaski Boga ma takie duże fundusze , na mnie grzeszną ich nie wydaje . Bo ja teraz sama sobie poradzę , bylem miała o co ręce zaczepić , a ludzi , co potrzebują gorzej niż ja , nieszczęśliwa , zhańbiona , w Warszawie nie brak … ” — O mnie mniejsza — ciągnie dalej Suzin . — Takeś zhardział pomiędzy waszą parszywą szlachtą , że o mnie już nie dbasz . Ale dla ciebie samego szkoda pieniędzy … Straciłbyś z pięćdziesiąt tysięcy rubli … Jeden był od ciotki hrabiny . Zawiadamiała w nim , że dziś między drugą i trzecią przyjdą do jej ojca lekarze na konsylium , że Kazio Starski wyjeżdża przed wieczorem i że może wpaść do nich lada chwilę . Ostatnich wyrazów adwokata Wokulski prawie nie słyszał pochłonięty innymi myślami , które go jeszcze mocniej opanowały po odejściu gościa . Panna Florentyna uśmiechnęła się smutnie . — Musi mnie papa kiedy nauczyć , jak się jada ryby nożem . Wokulski podał jej kartkę ; zaczęła czytać półgłosem : Panna Izabela także poszła do swego gabinetu i jak zwykle w chwilach zdenerwowania położyła się na szezlongu . Opanowały ją posępne myśli . Zobaczywszy swego gościa wstała i wyszła parę kroków naprzód . Pan Ignacy rzucił okiem na wiersz ostatni , ale nie znalazł podpisu : list był anonimowy . Spojrzał na kopertę — miała adres Wokulskiego . Czytał dalej : „ Do kogo ja mówię ? … Kto mnie wysłucha w tym mechanizmie ślepych sił , których stałem się igraszką ? Cóż to za okrutna dola nie być do niczego przywiązanym , niczego nie pragnąć , a tak wiele rozumieć … ” — A tymczasem demoralizuje kolegów , swoich przyszłych subiektów ? … — Chcę być w Paryżu na wystawie . „ Niech się sobie przypatrzą na świeżym powietrzu — myślała staruszka — a będzie , co Bóg da . On brylant między mężczyznami , ona także dobre dziecko , więc może się porozumieją . Bo że on ma do niej słabość , to prawie bym się założyła . ” Et la fleur embellit des pres , Obojętny widz może nazwałby takie dnie jednostajnymi , a nawet nudnymi . Ochocki sposępniał i od rana do wieczora albo kleił , albo puszczał oryginalnej formy latawce . Pani Wąsowska z panną Felicją czytały albo zajmowały się szyciem ornatu dla miejscowego proboszcza . Starski z prezesową i baronem grali w karty . „ Kolega ! ” — szepnął Wokulski i zarumienił się . Po chwili ukazał się mężczyzna pięknego wzrostu , z siwą hiszpanką , takimiż wąsami i czerwoną wstążeczką przy klapie surduta . — To Szlangbaum kupuje ? — Podły stróż ! — mruknął . — Ja muszę wstać o szóstej , a on do wpół do drugiej trzyma mnie na ulicy … Od Wielkiej Nocy panna Izabela często myślała o Wokulskim , a we wszystkich medytacjach uderzał ją niezwykły szczegół : człowiek ten przedstawiał się coraz inaczej . — Powinszuj mi , panie * Siuzę * ! — mówił Geist . — Sprzedałem mój materiał wybuchowy anglo – amerykańskiej kompanii i zdaje się , zrobiłem niezły interes . Sto pięćdziesiąt tysięcy franków gotówką z góry i dwadzieścia pięć centimów od każdego sprzedanego kilograma . — Siedemdziesiąt tysięcy ! — wrzeszczy zakrystian . Uczony egiptolog szeroko otworzył oczy i przełknął dwa razy , raz po raz . — Którą sprzedają najdalej po św . Janie , tak że nawet twoja suma spadnie . Rzecki schwycił się obu rękoma za głowę . — Cóż ? — rzekł Ochocki — słyszę , że rozmawialiście państwo z kuzynką Izabelą o arystokracji ? … Przekonałeś ją pan , że to hołota ? … I wyszła . Panna Izabela miała dużo znajomości i niemały spryt do charakteryzowania ludzi . Otóż każdy z jej dotychczasowych znajomych posiadał tę własność , że można go było streścić w jednym zdaniu . Książę był to patriota , jego adwokat — bardzo zręczny , hrabia Łaciński pozował na Anglika , jej ciotka była dumną , prezesowa — dobrą , Ochocki — dziwakiem , a Krzeszowski — karciarzem . Słowem : człowiek — była to jakaś zaleta albo wada , niekiedy zasługa , najczęściej tytuł lub majątek , który miał głowę , ręce i nogi i ubierał się więcej albo mniej modnie . — Taki duży paciorek ? … a ja taka malutka … „ Boże ! … dlaczego on nie przychodzi … ” — Ale … Przypatrz się pan temu gniademu … — Wiem o tym . I jeszcze jest pan przyjacielem pana * Siuzę * , co także daje pewien procent . Nie do pana zresztą stosowały się moje uwagi ; wypowiedziałem je jako odczyt , który mam nadzieję , opłaci mi się . — Nie było tu panny Felicji ? — zapytał . — Miała przyjść o wpół do trzeciej i iść ze mną na ryby … Ale taka to babska punktualność . Może pan pójdzie z nami ? Nie ma pan ochoty . To może pan woli grać ze Starskim w pikietę ? … Do tego on zawsze gotów , wyjąwszy , jeżeli znajdzie komplet do preferansa . — No , przecie nie myśl , że obudzę cię złymi wiadomościami . Zbudzę cię w zwykły sposób . Myślałżeś co o tej cukrowni , którą mi tu radzą budować ? … Zagadnięta , z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu , prędko odpowiedziała : — Panie — rzekła cicho — dziś dowiedziałam się , że pewien młody człowiek , Mraczewski , z mojej winy stracił u pana miejsce . Jego nieszczęśliwa matka … I dopiero dziś , kiedy dziesięcioma rublami wydobył człowieka z niedoli , kiedy nikt nie mógł głosić przed światem o jego szlachetności , dopiero dziś poznał : co to jest ofiara . Dopiero dziś przed jego zdumionym okiem stanęła nowa , nie znana dotychczas część świata — nędza , której trzeba pomagać . Książę powstał z fotelu i chrząknął ; zebrani umilkli , dzięki czemu można było usłyszeć resztę opowiadania marszałka : — Bardzo wiele . Dałbym sobie głowę uciąć , że Wokulski zna jakąś ważną tajemnicę naukową , ale jestem pewny , że nie odkryje mi jej , dopóki sam będzie w takiej gorączce … Ach , te kobiety z ich obrzydliwą kokieterią … Sceny takie powtarzały się przez kilka dni z rzędu i nie wiem , do czego by doszło , gdyby nie położył im kresu jeden z najdziwniejszych wypadków , jakie widziałem . „ O , tutaj — myślał — jest ognisko wszelkiej zarazy . Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania , jutro wypije ; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu . Punkt o drugiej przyprowadzono dwa piękne wierzchowce . Wokulski stanął przy swoim , a w parę minut ukazała się pani Wąsowska . Miała obcisłą amazonkę , kształty Junony , kasztanowate włosy zebrane w jeden węzeł . Końcem nogi oparła się na ręku stangreta i jak sprężyna rzuciła się na siodło . Szpicrózga drżała w jej ręce . — Cha ! cha ! … — śmiał się Geist . — Weź do ręki , przypatrz się … Prawda , że ciekawe szkło ? … Cięższe od żelaza , z odłamem ziarnistym , wyborny przewodnik ciepła i elektryczności , pozwala się strugać … Prawda , jak to szkło dobrze udaje metal ? … Może chcesz je rozgrzać albo kuć młotem ? … — W roku 1859 — prawił eks-obywatel — byłem o dziewiętnaście lat młodszy niż dziś i miałem z dziesięć tysięcy rubli rocznie … Na owe czasy ! panie Rzecki … Co prawda , brało się nie tylko procent , ale i coś z kapitału . Więc , jak przyszło uwłaszczenie … — A tak … dużo szlachty mieszka w tej stronie . Ziemia doskonale uprawna ; ma pan łubin , koniczynę … — Nigdy nie latałem ! — krzyknął Rzecki uderzając pięścią w kantorek . — A któż winien , że pan nie przychodzi we właściwej porze ? ! … — wrzasnął młody człowiek wytrząsając rękoma . — Sto razy słyszałeś pan , że do Maleskiego należą miesiące parzyste , a do Patkiewicza nieparzyste … — Do diabła , czyżbym się upił ? … Ba ! siedem kufli … — Ach , ciociu … — Czuję — mówił wzdychając — że byłbym inny , gdybym miał choć ze trzy tysiące rubli rocznie … Nikczemny świat , na którym tacy jak ja ludzie muszą się marnować ! … Poszedł jeszcze raz do magnetyzera Palmieriego i zapłaciwszy należne dwadzieścia franków za konferencję , począł zadawać mu pytania : Wciąż chodziła po pokoju tam i na powrót ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i nagle przyszło jej na myśl : skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim ? … Jaką czarodziejską siłą ten człowiek pozyskawszy całe jej otoczenie obecnie zdobył już ostatnią pozycję , ojca ! … Ojciec , pan Tomasz Łęcki , płakał … On , z którego oczu od śmierci matki nie stoczyła się ani jedna łza … — Weź , Florciu , lampę do mego pokoju . Papa jest ? — Niech je pani rzuci raz na zawsze . To licha praca i niepopłatna . Niech się pani weźmie do handlu . — Niechże mi pan przynajmniej pożyczy sto franków na oficjalne próby … Około trzeciej po południu ukazała się pani Krzeszowska . Zdawało się , że jest bledsza , żółciejsza i jeszcze czarniej ubrana niż wczoraj . Lękliwie obejrzała się po sklepie , a spostrzegłszy Wokulskiego zbliżyła się do kantorka . — Tak — rzekła prędko . — Wtedy lalka rusza oczyma i woła : mama ! … Ach , jaka ona zabawna , sama bym ją chciała mieć . Nazywa się Mimi . Kiedy Helunia zobaczyła ją pierwszy raz , złożyła ręce i stanęła jak posąg . A kiedy pani Krzeszowska dotknęła jej i lalka zaczęła mówić , Helunia zawołała : — Może chce zirytować rodzinę . Hrabia milczał i dopiero po chwili odezwał się : Niekiedy podczas tych samotnych zajęć w starym subiekcie budziło się dziecko . Wydobywał wtedy i ustawiał na stole wszystkie mechaniczne cacka . Był tam niedźwiedź wdrapujący się na słup , był piejący kogut , mysz , która biegała , pociąg , który toczył się po szynach , cyrkowy pajac , który cwałował na koniu , dźwigając drugiego pajaca , i kilka par , które tańczyły walca przy dźwiękach niewyraźnej muzyki . Wszystkie te figury pan Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w ruch . A gdy kogut zaczął piać łopocząc sztywnymi skrzydłami , gdy tańczyły martwe pary , co chwilę potykając się i zatrzymując , gdy ołowiani pasażerowie pociągu , jadącego bez celu , zaczęli przypatrywać mu się ze zdziwieniem i gdy cały ten świat lalek , przy drgającym świetle gazu , nabrał jakiegoś fantastycznego życia , stary subiekt podparłszy się łokciami śmiał się cicho i mruczał : Wróciłem do domu z bólem głowy , wściekając się na cały świat . Budziłem się kilka razy w ciągu nocy , a po każdym zaśnięciu śniło mi się , że Żydzi naprawdę sklep nasz kupili i że ja , aby nie umrzeć z głodu , chodziłem po podwórzach z katarynką , na której był napis : „ Ulitujcie się nad biednym , starym oficerem węgierskim ! ” Raz , przy niedzieli ( rzadko mi się to zdarza ) , zaszedłem do handelku na śniadanie . Kieliszek anyżówki i kawałek śledzia przy bufecie , a do stołu porcyjka flaków i ćwiartka porteru — oto bal ! Zapłaciłem niecałego rubla , ale com się nałykał dymu , a com się nasłuchał ! … Wystarczy mi tego na parę lat . — Wariat ! wariat ! … — mruknął radca . — Podaj no , Józiu , piwa . Która to ? … Na jednym z takich wzniesień furman zwrócił się do nich i wskazując batem przed siebie rzekł : „ Ten szlachcic — myślę — jest albo nieboszczykiem , alko kiprem ? … Bo żaden inny człowiek nie będzie pachniał stęchlizną … ” — Jestem nią , dopóki być mogę … Ale ja nie dbam o taki świat , który dwoje ludzi skazuje na tortury za to tylko , że się kochają . Ale ojciec spokojnie patrzy we własne karty i nie powiada nic , jakby jej nie widział . — Nic — ciągnął Machalski zakładając nową łojówkę w żelazny lichtarz z rączką . — Hopfer nie chce go odstręczać od siebie , bo Kasia Hopferówna durzy się trochę w Wokulskim , a może chłopak odzyska majątek po dziadku ? … Obok mnie leżał przewrócony na bok oficer austriacki , człowiek młody , o bardzo szlachetnych rysach . Spojrzał na mnie ciemnymi oczyma z nieopisanym smutkiem i wyszeptał chrapliwym głosem : — Co to znaczy , mamo ? … Co się stało ? … — spytała . Gdy umarł , podobno na ulicy , pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się , że jest niezawodnie zakopany , wzięła na opiekę psa ; znowu bowiem powszechnie mówiono , że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem . Istotnie , był wdzięcznym , dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej , co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę . Naturalnie , w sali odezwały się głosy współczucia , kucharka pani Stawskiej zapłakała . Żydki zaczęły pokazywać palcami na baronowę i chrząkać . Zakłopotany sędzia przerwał posiedzenie i kiwnąwszy głową Wokulskiemu ( skąd oni się znają ? ) , poszedł do swego pokoju , a dwaj stójkowi prawie wynieśli na rękach nieszczęśliwego młodzieńca , który tym razem był naprawdę podobny do trupa . Naturalnie , przywitaliśmy się jak bliźnięta , raz , drugi i trzeci … — Pozwoli pani zaprezentować sobie : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza … — Czy to wy , panie * Siuzę * ? … Dzień dobry ! „ Co znaczy ta karta , papo ? … ” — zapytuje ojca . „ Wokulski jest to człowiek ogromnie zręczny i energiczny ! Gdybym miał takiego plenipotenta ( tu westchnął ) , nie pozbyłbym się majątku … No , już stało się : za to dziś go mam … Z kamienicy zostanie mi czterdzieści , nie — pięćdziesiąt , a może i sześćdziesiąt tysięcy rubli … Nie , nie przesadzajmy , niech pięćdziesiąt tysięcy , no — niechby tylko czterdzieści tysięcy … Dam mu to , on będzie mi płacił z osiem tysięcy rubli rocznie , resztę zaś ( jeżeli interes pójdzie w jego rękach , jak się spodziewam ) , resztę procentów — każę kapitalizować … Za pięć , sześć lat suma podwoi się , a już za dziesięć — może wzrosnąć w czwórnasób … Bo to w operacjach handlowych pieniądze szalenie się mnożą … Ale co ja mówię ! … Wokulski , jeżeli jest naprawdę genialnym kupcem , powinien mieć i z pewnością ma sto za sto . A w takim razie spojrzę mu w oczy i powiem bez ogródki : » Dawaj ty innym , mój dobrodzieju , piętnaście albo dwadzieścia procent rocznie , ale nie mnie , który się na tym rozumiem . I on , naturalnie , zobaczywszy , z kim ma do czynienia , zmięknie od razu i może nawet wykaże taki dochód , o jakim mi się nie śniło … ” — Każda jest wyjątkową , dopóki nam karku nie nadkręci . Prawda , że nie znam tej , ale znam inne . Ażeby nad kobietami odnosić wielkie zwycięstwa , trzeba być w miarę impertynentem i w miarę bezczelnym : dwie zalety , których ty nie posiadasz . I dlatego ostrzegam cię : niedużo ryzykuj , bo zostaniesz zdystansowany , jeżeli już nie zostałeś . Nigdym do ciebie o tych rzeczach nie mówił , prawda ? nawet nie wyglądam na podobną filozofię … Ale czuję , że grozi ci niebezpieczeństwo , więc powtarzam : strzeż się ! i w podłej zabawie nie angażuj serca , bo ci je w asystencji lada chłystka oplują . A w tym wypadku , mówię ci , człowiek doznaje tak przykrych wrażeń , że … Bodajbyś ich lepiej nie … doczekał ! … — Znasz go pan ? … Po herbacie Helunia zaczęła ustawiać na dywanie dziś otrzymane zabawki , co chwilę wykrzykując z radości ; pani Misiewiczowa i ja usiedliśmy pod oknem ( staruszka nie może odzwyczaić się od tych okien ! ) , a Wokulski i pani Stawska uplacowali się na kanapie : ona z jakąś siatką , on z papierosem . — Złego ? … No , nic złego , mój Boże … Ale zawsze lepiej , gdy ludzie nie znają ani wysokości , ani źródła dochodów … Baron , wreszcie sam marszałek nie mieliby reputacji milionerów i filantropów , gdyby znano wszystkie ich sekreta … — Czekam na ciebie . — Wiem , panie . Ledwiem tu przyjechał z łaski pańskiej , zaraz Wysocka mówi do mnie : „ Uważaj , młody , bo ona się puszczała … ” Takim sposobem od pierwszego dnia wiedziałem , co ona za jedna ; okpistwa ze mną nie robiła żadnego . Odpowiedzieli wybuchem śmiechu , nie przerywając zabawy . — No , jeżeli chcesz tu wysiąść … — Naprzód , Lizetka ! Ten cudzoziemiec zaczyna mi imponować . — Czy nie jesteście , obywatelu , z Berlina ? … — I gdzież to on służył , nie pamiętasz ? … Czy nie było mu na imię także Stanisław ? Za co dostawał kubek kawy z trzema bułkami . Po odejściu barona Wokulski położył się . Nie spał całą noc , ale wrócił do równowagi . „ A jednakże ten koniak uspakaja … ” — pomyślał . — Stanę , lecz ponad to , co da pani Krzeszowska , postąpię najwyżej parę tysięcy . Wybacz pan , panie Wokulski , ale sam z sobą licytować się nie będę . „ Z Warszawy — szepnął . — Od Rzeckiego ? … Przysyła mi jakiś drugi list … Ach , od prezesowej ! … Co , może donosi mi o ślubie panny Izabeli ? … ” — Wokulski ma silny umysł i wie o cudownym wynalazku , którego wykończenie naprawdę przewróciłoby świat … — Dżuma ? … tu ? … w Warszawie ? … A co , Helenko , nie mówiłam ? … Aaa … już zginęliśmy wszyscy ! … Bo to w czasie dżumy każdy zamyka się w domu … jedzenie podają sobie na drągach … trupów ściągają do dołów hakami … Baron powstał z krzesła . — Chyba jest dalej — szepnął z trwogą , idąc do ostatniego salonu . „ Zrywam się , biegnę , składam na pamięć wyrazy , którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu , składane , zapomniane już po milion razy … Ale gdy ciebie ujrzę , nie pojmuję , czemu znowu jestem spokojny , zimniejszy nad głazy , aby goreć na nowo , milczeć po dawnemu … ” Pan Raczek odwiedzał go co dzień , a raz patrząc na jego chude ręce i wyżółkłe policzki szepnął : Jednocześnie o kilka kroków od nas spadł na podwórze śledź , na którego stróż rzucił się z taką drapieżnością , że nawet mnie nie spostrzegł . W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski . Wyszli . W pierwszą parę pani Wąsowska z panną Izabelą , za nimi Wokulski , dalej baron z narzeczoną , a na końcu panna Felicja z Ochockim , który rozrzucał rękoma i prawił : — Panie Ignacy , to ja ! … Wokulski wydobył portmonetkę . Z całego mnóstwa tych korespondencyj uderzyła Wokulskiego następna : „ Osoba młoda , elegancka i przystojna pragnie zwiedzać z panem Paryż na wspólny koszt . Odpowiedź złożyć u szwajcara hotelu . ” Była już północ , więc sobie poszedł . Nie zatrzymywałem go , bo mnie trochę zraził swą wiarą w skruchę baronowej . Ha ! zresztą kto ją tam wie , może się i naprawdę nawróciła ? … — Co ? ! … — zawołałem . — Ach , prawda , że baronowa tu mieszka … Chciała nawet kupić ten dom … — Jaśnie pani prosi do stołu . — Dobrze robi , że sprzedaje ! — odparł Węgrowicz wziąwszy w garść już nie wiem który kufel piwa . — Co on ma robić między kupcami , taki pan , taki … dyplomata , taki … nowator , co nam tu nowe towary sprowadza ? … — Pryncypał jeszcze nie wraca , nie miał pan listu ? — spytał Klejn . — Numerek pięć i pół — odparł Mraczewski i już trzymał pudełko , które mu nieco drżało w rękach pod wpływem spojrzenia panny Izabeli . Wokulski idzie dalej i z największą uwagą przypatruje się kamienicom . Cóż tu za sklepy ! … Najlichszy z nich lepiej wygląda aniżeli jego , który jest najpiękniejszym w Warszawie . Domy ciosowe ; prawie na każdym piętrze wielkie balkony albo balustrady biegnące wzdłuż całego piętra . — Proszę cię . — Głupia … precz ! … — syknęła baronowa . Następnie zwróciła się do nas : — Heleno … dziecko moje … Ty przecież nie jesteś … — Jak Boga kocham , doświadczam emocji słuchając ! … — zawołał marszałek . — Nigdym nie myślał , że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie … Zaraz wrócę … W oczach zaczęły mi ognie latać . Uderzyłem kuflem w stół i krzyknąłem : — A to doskonale ! — zawołał baron — bo i ja tam jadę . Prawie od dwu miesięcy mieszkam tam . To jest … panie … nie tyle mieszkam , ile ciągle dojeżdżam . To od siebie , gdzie mi dom odnawiają , to z Warszawy … Teraz wracam z Wiednia , gdzie kupowałem meble , ale zabawię u prezesowej tylko parę dni , bo , panie , muszę zmienić wszystkie obicia w pałacu , założone nie dawniej jak dwa tygodnie temu . Ale cóż robić … nie podobały się , więc obedrzemy , nie ma rady ! … I w tej chwili opanowała go idea , że tamci czterej panowie powinni mu się zaprezentować , jako starszemu wiekiem tudzież byłemu oficerowi węgierskiej piechoty , która przecież porządnie biła Niemców . Zawołał nawet usługującą dziewczynę w celu wysłania jej do owych czterech panów jedzących pekeflejsz , gdy wtem muzyka złożona ze skrzypców , arfy i fortepianu zagrała … Marsyliankę . — Chcesz się pan wypchać ? Pułkownik tylko dotykał ust i na prawo , i na lewo słał pocałunki . A tymczasem śnieg różanych listków zasypywał złote kirysy , hełmy i parskające konie … Na domiar jakiś stary Włoch , z krzywym kijem i siwymi włosami do kołnierza , zastąpił drogę pułkownikowi . Schwycił za szyję jego konia , pocałował go i krzyknąwszy : Eviva Italia ! , padł trupem na miejscu … — Taka była nasza wigilia przed Magenta ! — Chcę sobie kupić paryskie rękawiczki , kilka flakonów perfum … Ale w końcu dał się namówić i pojechaliśmy tam około pierwszej w południe . Na podwórzu spostrzegłem , że sztory w lokalu Maruszewicza są starannie zasłonięte . Widocznie miał już nowy garnitur mebli . „ Pewnie wraca — pomyślałem . — Diabli z tymi zaginionymi mężami , którzy po kilku latach opamiętują się . ” Na targ idą po żywność , do sklepów po towary , do teatru po zabawę , ale po co tutaj ? … ” Panna Izabela trochę z góry spojrzała na przyjaciółkę . — O Ludwiku Stawskim ? — spytałem . Wróciwszy z Paryża do Warszawy , Wokulski zastał drugi list prezesowej . Panna Izabela poczuła brak oddechu i ściskanie serca . Wnet jednakże zapanowała nad sobą . — Biorą moje rzeczy . Nieście ! — komenderował Leon . — Taką sprawę ? — spytał Wokulski . — Dajże mu spokój — przerwała prezesowa . — Mężczyźni lubią tylko jeździć , ale nie pieścić się . Gniew w nim zakipiał . — Jakże się cieszę , panie Wokulski — rzekła hrabina odbierając go panu Tomaszowi — jakże się cieszę , że spełniłeś moją prośbę … Jest tu właśnie osoba , która pragnie poznać się z panem . Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą , bo wszystko sprzysięgło się , ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce — o nic . ” — Nie wiem , pani . To sprawa uczuć osobistych — odparł . A jednak jeszcze mu czegoś brakło . Chciał choć raz spojrzeć na pannę Izabelę . — Zbawco ! … — woła baronowa . — Widzisz przed sobą kobietę skrzywdzoną i osamotnioną , której mienie , honor i spokój … „ Drażni mnie ten Wokulski ! … — szepnęła . Od czasu jak Wokulski osiedlił się u mnie , przybyła naszemu sklepowi nowa kundmanka : Kasia Hopfer . Nie wiem , co tak podobało się jej u nas — moja broda czy tusza Jana Mincla ? Bo dziewczyna miała ze dwadzieścia norymberskich sklepów bliżej domu , ale przychodziła do naszego po kilka razy na tydzień . „ Nie , to niepodobna ! … ” — Wracajmy do domu — rzekła pani Wąsowska — bo mnie te rydze znudziły i czas na obiad . „ Mówi o pannie Łęckiej ! … ” — pomyślała pani Stawska i serce jej spieszniej uderzyło . Zawiązał Wokulskiemu ręcznik na szyi i mydląc mu policzki z szybkością piorunu , mówił dalej : Dokończyła szeptem . Usta jej drżały , oczy zaszły łzami . Przez chwilę mięła kartkę w palcach , potem z wolna odwróciła głowę , i kartka upadła na ziemię … Wokulski uśmiechnął się . — Tak jest , bardzo ! — zawołała z mocą staruszka . — Kochałam jego stryja , przez całe życie byłam nieszczęśliwa dlatego tylko , że oderwano mnie od niego , i to z tych samych pobudek , dla których twoja ciotka usiłuje dziś lekceważyć Wokulskiego . Ale on nie da sobą pomiatać , o nie ! … — mówiła prezesowa . — Kto z takiej nędzy potrafił wydobyć się , kto bez cienia zarzutu zrobił majątek , wykształcił się tak jak on , ten może nie dbać o opinie salonów . Wiesz chyba , jaką on dziś gra rolę i po co jeździł do Paryża … Otóż zapewniam cię , że nie on do salonów , ale salony do niego przyjdą , a pierwszą będzie twoja ciotka , jeżeli zdarzy się interes . Ja znam salony lepiej niż ty , moje dziecko , i wierz mi , że one bardzo prędko znajdą się w przedpokoju Wokulskiego . To nie taki próżniak jak Starski ani marzyciel jak książę , ani półgłówek jak Krzeszowski … To człowiek czynu … Szczęśliwą będzie kobieta , którą on wybierze za żonę … Na nieszczęście , nasze panny mają więcej wymagań aniżeli doświadczenia i serca . Choć nie wszystkie … No , ale przepraszam cię , jeżeli wypowiedziałam ostrzejszy wyraz . Zaraz będzie obiad . — Mylisz się , staruszku — odparł doktór machając ręką . — Miłość jest rzeczą zwyczajną wobec natury , a nawet , jeżeli chcesz , wobec Boga . Ale wasza głupia cywilizacja , oparta na poglądach rzymskich , dawno już zmarłych i pogrzebanych , na interesach papiestwa , na trubadurach , ascetyzmie , kastowości i tym podobnych bredniach , z naturalnego uczucia zrobiła … wiesz co ? … Zrobiła nerwową chorobę ! … Wasza niby to miłość rycersko-kościelno-romantyczna jest naprawdę obrzydliwym handlem opartym na oszustwie , które bardzo słusznie karze się dożywotnimi galerami , zwanymi małżeństwem … Biada jednak tym , co na podobny jarmark przynoszą serca … Ile on pochłania czasu , pracy , zdolności , ba ! nawet egzystencyj … Znam to dobrze — mówił dalej , zadyszany z gniewu — bo choć jestem Żydem i zostanę nim do końca życia , wychowałem się jednak między waszymi , a nawet zaręczyłem się z chrześcijanką … No i tyle nam porobiono udogodnień w naszych zamiarach , tak czule zaopiekowano się nami w imię religii , moralności , tradycji i już nie wiem czego , że ona umarła , a ja próbowałem się otruć … Ja , taki mądry , taki łysy ! … — Pan nie był na Rossim ? … — dodała rumieniąc się jeszcze mocniej . — Rossiego nie widział pan ? … — powtórzyła patrząc mu w oczy ze zdziwieniem . Dziwny traf . Gdy Wokulski był subiektem w sklepie kolonialnym , marzył o perpetuum mobile , machinie , która by się sama poruszała . Gdy zaś wstąpiwszy do Szkoły Przygotowawczej poznał , że taka machina jest niedorzecznością , wówczas najtajniejszym i najulubieńszym jego pragnieniem było — wynaleźć sposób kierowania balonami . To , co dla Wokulskiego było tylko fantastycznym cieniem , błąkającym się po fałszywych drogach , w Ochockim przybrało już formę praktycznego zagadnienia . Przy innym stoliku naradzali się trzej panowie . — Dziękuję ci , panie Stanisławie — mówił — i za pomoc , i za zajęcie się moimi interesami … Co za farsa z tym Szlangbaumem ! … Ale … ale … Belcia prosi cię jutro na obiad … Pieniądze odbierz od adwokata naszego księcia , a co do procentu , który będziesz łaskaw … — Jak to trzydzieści trzy ? — przerwała panna Izabela . — Dziesięć tysięcy to dziesięć procent … „ Oszalałem ? ” — mruknął . — Tak — ciągnęła matka z uniesieniem . — My go tu wszyscy oczekujemy każdego dnia , o każdej godzinie , ale to na nic … Albo umarł , albo zaparł się ciebie , więc nie masz obowiązku czekać … „ Nic nie będzie ! Giniemy bez ratunku ” — wzdychał przewracając się na twardej pościeli . Zrobił nawet więcej , bo już w drugim roku wszedł w stosunki z moskiewskimi kupcami , co bardzo korzystnie oddziałało na interesa . Mogę powiedzieć , że za jego rządów potroiły się nasze obroty . — Floro , bądź łaskawa zapłacić temu panu . Wracamy do domu . Trzymała w ręku książkę spoglądając od czasu do czasu na drzwi kościelne . Na twarzy jej malowało się zmęczenie i nudy . Czasami do stolika zbliżały się dzieci po obrazki ; panna Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem , jakby chciała powiedzieć : ach , kiedyż się to skończy ! … Już zrozumiał , że nie należy do siebie , że wszystkie jego myśli , uczucia i pragnienia , wszystkie zamiary i nadzieje przykute są do tej jednej kobiety . Gdyby ona umarła , nie potrzebowałby się zabijać ; jego dusza sama odleciałaby za nią jak ptak , który tylko chwilę odpoczywa na gałęzi . Zresztą nawet nie mówił z nią o miłości , jak nie mówi się o ciężarze ciała albo o powietrzu , które człowieka napełnia i ze wszystkich stron otacza . Jeżeli w ciągu dnia wypadło mu pomyśleć o czym innym niż o niej , wstrząsał się ze zdumienia jak człowiek , który cudem znalazłby się w nie znanej sobie okolicy . „ Jeżeli błogosławieństwo ma jaką wartość — mówił do siebie — cały kapitał błogosławieństw Obermana , wraz ze składanym procentem , ceduję jej … ” Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną , że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki , zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy . — Ny ! … ny ! … co — się pan tak gniewa ? … — mruczeli bardzo zmieszani Żydkowie . — Bo widzi pan , ta wiara chroni człowieka od rozpaczy . Ja na przykład rozumiem , że ani sam nie będę już tak szczęśliwy , jakbym mógł być kiedyś , ani jej nie dam zupełnego szczęścia . Jedyną zaś pociechę mam w tej myśli , że spotkamy się na innym , lepszym świecie , gdzie oboje będziemy młodzi . Przecież ona — dodał zadumany — będzie i tam należała do mnie , gdyż Pismo Święte uczy : „ Co zwiążecie na ziemi , będzie związane w niebie … ” Pan może nie wierzy w to , tak jak i Ochocki ; niech pan jednak przyzna , że … czasem … wierzy pan i wcale nie dałby pan słowa , że tak nie będzie ? … Wokulski ucałował jej obie ręce , które mu wydarła . — Pistolety gwintowane z muszami … Strzały do pierwszej krwi … — zakończył Rzecki ciszej . — Sześćdziesiąt od dziewięćdziesięciu … posag panny Izabeli … — mruknął adwokat . — Aha ! … — Może to ciotka Honorata — uspokajała ją hrabina — czy ja wiem ? Może chce dopomóc Tomaszowi , ale zawieszając nad nim groźbę . Lecz bądź zdrowa , moje kochane dziecię , adieu … — Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego . Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie . Tfy ! … . — Ci kupcy to jednak honorowi ludzie . — Jak to ? Bardzo rzadko mieszka ? Gdzież on siedzi w dzień ? — A gdyby mu nie wystarczyło ? — Pan Ochocki ma mnie dziś uczyć meteorologii — odezwała się panna Felicja . — Od ojca … Zresztą , czy ja wiem , co się jeszcze stanie ? — odpowiedziała rumieniąc się i spoglądając na Wokulskiego w sposób jej tylko właściwy . — Siedemdziesiąt pięć tysięcy ! … — woła okazały pan . I jeszcze gorsze rzeczy widzi pan Ignacy . Włoch bowiem uśmiecha się ironicznie , odwiązuje szpagat , odwija papier i wobec panny Izabeli , Wokulskiego , hrabiny i tysiąca innych widzów ukazuje … żółte nankinowe spodnie z fartuszkiem na przodzie i ze strzemiączkami u dołu . Właśnie te same , których pan Ignacy używał w epoce sławnej kampanii sewastopolskiej ! … Ani jednak ciekawość ogółu , ani fizyczne i duchowe zalety trzech subiektów , ani nawet ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłyby go od upadku , gdyby nie zawiadował nim czterdziestoletni pracownik firmy , przyjaciel i zastępca Wokulskiego , pan Ignacy Rzecki . — Aha ! … — szepnął Rzecki . — Domyślałem się tego . Tymczasem dwie panienki wyszły dygając i zostaliśmy sami , jakby w kółku familijnym . „ Szczególny kraj , w którym od tak dawna mieszkają obok siebie dwa całkiem różne narody : arystokracja i pospólstwo . Jeden mówi , że jest szlachetną rośliną , która ma prawo ssać glinę i mierzwę , a ten drugi albo przytakuje dzikim pretensjom , albo nie ma siły zaprotestować przeciw krzywdzie . Naprzód Opatrzność zesłała wezbranie Wisły , co dało powód do publicznego koncertu i kilku prywatnych wieczorów z muzyką i deklamacją . Następnie w szeregu prelegentów na Osady Rolne wystąpił jeden krakowianin , nadzieja partii arystokratycznej , na którego odczyt wybrało się najlepsze towarzystwo . Potem Szegedyn uległ powodzi , co znowu wywołało wprawdzie nieduże składki , ale za to ogromny ruch w salonach . Odbył się nawet w domu hrabiny teatr amatorski , na którym odegrano dwie sztuki w języku francuskim i jedną w angielskim . W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty . Dotarł do Łuku Gwiazdy i powoli zawrócił się z powrotem . Gdy znowu dosięgał placu Zgody , zobaczył , poza Tuileryjskim ogrodem , ogromną czarną kulę , która szybko szła w górę , zatrzymała się pewien czas i powoli opadła na dół . — Spodziewam się go w połowie marca , najdalej za miesiąc . Idąc wciąż ulicą Rivoli około siódmej dotarł do placu , na którym wznosiła się , samotna jak palec , wieża gotycka , otoczona drzewami i niskim płotem z prętów żelaznych . Stąd znowu rozbiegało się kilka ulic ; Wokulski uczuł znużenie , kiwnął na fiakra i po upływie pół godziny znalazł się w hotelu spotkawszy po drodze znajomą już bramę St. Denis . „ Po co on ma wiedzieć , że nas interesuje jego wyścig ? … Nie więcej od innych . A po co ja mu powiedziałam , że » musi wygrać … « ? Albo co znaczyła jego odpowiedź : » wygram , jeżeli pani zechce … « ? On już zapomina , kim jest . Ale mniejsza , jeżeli za parę grzecznych słówek Krzeszowski rozchoruje się ze złości . ” — Więc tedy , jakeście szli z przednią strażą pod Magentę ? … — przerwałem mu . Prawie od chwili kiedy oświadczył się i został przyjęty , opanowała go dziwna rzewność i współczucie . Zdawało mu się , że nie tylko nie umiałby nikomu zrobić przykrości , ale nawet sam nie umiałby się bronić przeciw krzywdom , byle te nie dotykały panny Izabeli . — Sprzedał się starej babie — mówili znajomi — ten niby to Brutus ! … Uczył się , awanturował się i … klap ! … — Lękałbym się — odparł — gniewu boskiego , gdybym w takim dniu skrzywdził człowieka . — Miałam list od Krzeszowskiej — przerwała mu panna Izabela . Usłyszawszy pierwszy raz tak szkaradne wymysły nieomal straciłem przytomność . Chciałem coś hardego powiedzieć staremu i uciec do pana Raczka , który już ożenił się z moją ciotką . Nagle dostrzegłem , że Jan Mincel zasłoniwszy usta dłonią coś mruczy i robi miny do Katza . Wytężam słuch i — oto co mówi Jan : — O Boże ! — mówi baronowa na cały głos — nędzny zabójca ma obrońcę , ale biedna , samotna kobieta na próżno szuka człowieka , który by ujął się za jej honorem , za jej spokojem , za jej mieniem … — To nadzwyczajny człowiek ! — mówiła jej nieraz pani Misiewiczowa . — Przepraszam pana … może ja co złego powiedziałem ? … Ale u nas , panie , to tacy panowie nie bywają … Podobno bywali dawnymi czasy … Nawet ojciec nieboszczyk gadał , że sam widział takiego pana , co wziął z Zasławia sierotę i zrobił z niej wielką panią , a jegomości zostawił tyle pieniędzy , że z nich wybudowali nową dzwonnicę … — Ma rację — na hipotece , ale przecież handel to nie hipoteka … Handel może dać trzydzieści od trzydziestu … Ale … a skąd Szpigelman wie o naszym procencie ? — spytał pan Tomasz zamyśliwszy się nieco . — Słyszałam również — mówiła pani Wąsowska — że Wokulski oświadczył się … — A z tego co pani przyjdzie ? Podniósł głowę i zahaczył damę w brylantach . Ostatnie te słowa skierowane były do mizernego studenta , który wraz ze swoim towarzyszem czekał przed bramą , widocznie na panią Krzeszowską , a myśląc , że ona wychodzi , ucharakteryzował się na trupa przed … panią Misiewiczową . Wnet poznał swoją omyłkę i zawstydził się tak , że pobiegł parę kroków naprzód . — Owszem , jest — odparł Geist . — Tylko zamiast eterów , tłuszczów , ciał aromatycznych daje nowe aliaże … Nowe aliaże , panie * Siuzę * , z bardzo ciekawymi własnościami … „ Trzeba tam pójść i coś dać — pomyślał i wyjął z kasy pięć złotych półimperiałów . — Chociaż — dodał po chwili — posłałem im już dywany , ptaszki śpiewające , pozytywkę , nawet fontannę ! … To chyba wystarczy na zbawienie jednej duszy . Nie pójdę . ” „ Czy i panna Izabela jeździ konno ? … I kto też jej poprawia siodło ? … ” Nic dziwnego , że przy takim chaosie w domu i mnie w końcu zaczęły się mieszać klepki . Zdawało mi się , że w Warszawie jest ciaśniej i że wszyscy są odurzeni . Co godzinę oczekiwałem jakiejś nieokreślonej niespodzianki , lecz mimo to wszyscy mieliśmy doskonały humor i głowy pełne projektów . Dopiero Lisiecki szepnął mi , że ten pan jest bardzo znakomitym reporterem i że będzie nas opisywał w gazetach . Ciepło mi się zrobiło koło serca na myśl , że mogę ujrzeć w druku moje nazwisko , które raz tylko figurowało w „ Gazecie Policyjnej ” , gdym zgubił książeczkę . Jednej chwili spostrzegłem , że w tym człowieku jest wszystko wielkie : wielka głowa , wielki notes , a nawet — bardzo wielka przyszczypka u lewego buta . „ Nie ma kwestii , że Geist za pomocą magnetyzmu oszukał mnie co do owych metali . Lecz … kto magnetyzował mnie wówczas , kiedy oszalałem dla tej kobiety ? … ” — Jest ? … Cóż on tam robi ? Wokulski uczuł brak powietrza , zdawało mu się , że ziemia rozstępuje się pod nim i sufit upada na niego . Nie mógł wytrzymać w teatrze ; wstał z krzesła , na nieszczęście położonego gdzieś we środku teatru , i oblany zimnym potem , depcząc po nogach sąsiadów , uciekł z przedstawienia . Odeszły i wkrótce znikły za furtką . Pani Wąsowska obejrzała się , lecz spostrzegłszy , że Wokulski patrzył na nią , szybko odwróciła głowę . Tego samego wieczora chciałem pobiec do moich szlachetnych przyjaciółek i zakląć na wszystkie świętości , ażeby tak ciągle nie przesiadywały w oknach i nie narażały się na śledztwo baronowej . Tymczasem akurat o wpół do dziewiątej zachciało mi się pić i — zamiast do pań , poszedłem na kufelek . Gdy mu jednak zacząłem przedstawiać , jakie to zacne kobiety , jak wypytywały się : czy ich kiedy nie odwiedzi ? … a gdy jeszcze napomknąłem , że warto by rzucić okiem na kamienicę , zaczął mięknąć . Dziwne to bywały epoki dla Wokulskiego . Dowiedziawszy się , że jutro będą panie w Łazienkach , już dziś tracił spokojność . Obojętniał dla interesów , był rozdrażniony ; zdawało mu się , że czas stoi w miejscu i że owe jutro nie nadejdzie nigdy . Noc miał pełną dzikich marzeń ; niekiedy w półśnie , półjawie szeptał : — Tym się zgubił — ciągnął Szuman . — Tysiąc centnarów śniegu , rozdzielonego na płatki , tylko przysypują ziemię nie szkodząc najmniejszej trawce ; ale sto centnarów śniegu zbitych w jedną lawinę burzy chałupy i zabija ludzi . Gdyby Wokulski kochał się przez całe życie co tydzień w innej , wyglądałby jak pączek , miałby swobodną myśl i mógłby zrobić wiele dobrego na świecie . Ale on , jak skąpiec , gromadził kapitały sercowe , no i widzimy skutek tej oszczędności . Miłość jest wtedy piękną , kiedy ma wdzięki motyla ; ale gdy po długim letargu obudzi się jak tygrys , dziękuję za zabawę ! … Co innego człowiek z dobrym apetytem , a co innego ten , któremu głód skręca wnętrzności … Co za straszne położenie ! … Już miesiąc zadłużają się u swego lokaja , a od dziesięciu dni jej ojciec na swoje drobne wydatki wygrywa pieniądze w karty … Wygrać można ; panowie wygrywają tysiące , ale — nie na opędzenie pierwszych potrzeb , i przecież — nie od kupców . Ach , gdyby można , upadłaby ojcu do nóg i błagała go , ażeby nie grywał z tymi ludźmi , a przynajmniej nie teraz , kiedy ich stan majątkowy jest tak ciężki . Za kilka dni , gdy odbierze pieniądze za swój serwis , sama wręczy ojcu paręset rubli prosząc , ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego , ażeby wynagrodził go hojniej , niż ona wynagrodzi Mikołaja za zaciągnięte długi . — Pański brat , inżynier , jeździł za zarobkiem jeszcze dalej — odezwał się półgłos . — Jestem — rzekł zgarbiony hrabia i podał mu rękę . Zakład stanął , dzięki czemu hrabina i panna Izabela były wysoce zainteresowane w wyścigach . — Co ty zrobila , Ignac ? … Co ty zrobila ! … — Tak . „ Już rozumiem — pomyślał — tajemnicę Geista . On mnie zamagnetyzował … ” Znowu uszykowano nas inaczej . Cztery środkowe plutony zostały na tyle , cztery poszły naprzód , na prawo i na lewo . Podciągnęliśmy tornistry i wzięliśmy broń , jak się komu podobało . Wracam do ceremonii poświęcenia . — Głupiś pan ! … — Na strychu , panie … Oj , co ja będę miała ! „ Wynagrodzę go … wynagrodzę … może być pewnym mego poparcia . ” — Owszem , jeżeli zgodzisz się pan na poprzednie ucięcie głowy — odpowiedziała pani Wąsowska . „ I ja mam niby to ją kochać ? … Głupstwo ! Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową , a zdawało mi się , że jestem zakochany … 29 a 36 … 29 a 36 … Nigdym nie przypuszczał , ażeby mogła mi być tak dalece obojętną … Jak ona patrzy na tego osła … No , jest to widocznie osoba , która kokietuje nawet subiektów , a czy tego samego nie robi z furmanami i lokajami ! … Pierwszy raz czuję spokój … o Boże … A tak go bardzo pragnąłem … ” Stojący pod oknem pan Malborg z panem Niwińskim przypatrywali się obu damom przez binokle . — Bycza mina ! — szepnął otyły marszałek wskazując okiem na Wokulskiego . — Szczeć na głowie jeży mu się jak dzikowi , pierś — upadam do nóg , oko bystre … Ten by nie ustał na polowaniu ! — Cóż — rzekłem po chwili , zabierając się do wyjścia — cóż , czy przypuściłby kto , że taka drobna rzecz jak lalka może przyczynić się do uszczęśliwienia dwojga ludzi ? Robi się czerwona i prawi dalej : — No , a jakże tobie poszło ? — zapytał Rzecki już zwykłym tonem . — Dlaczegóż pan podstawił Żyda do licytacji ? — Szkoda pana . — Więc w tamtą … Cały dzień upłynął mi marnie ; nawet parę razy omyliłem się w rachunkach . Wtem , kiedym już myślał o zamknięciu sklepu , zjawił się Stach . Zdawało mi się , że przez parę tych dni schudł . Obojętnie przywitał się z naszymi panami i zaczął przewracać w biurku . — Ja pana prawie nie znam — szepnęła , widocznie zakłopotana , panna Izabela . — Jak tam pięknie , ciociu , w tamtych alejach ! — zawołała zbliżając się panna Izabela . — My z ciocią nigdy nie bywamy w tamtej stronie . Łazienki tylko wtedy są przyjemne , kiedy można chodzić po nich szybko i daleko . — O tak ! — jęknęła biedna wdowa . — Ma pan zupełną rację , bywają większe nieszczęścia . Ten na przykład Wokulski , który podobno już wrócił … Czy prawda , że dotychczas nie znalazł żadnego zajęcia ? W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę : co ze mną począć ? Pan Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika ; ciotka zalecała rzemiosło , a pan Raczek zieleniarstwo . Lecz gdy zapytano mnie : do czego mam ochotę ? odpowiedziałem , że do sklepu . „ Tak krótko ! ” — szepnął patrząc z westchnieniem na łazienkowską szosę , na którą w tej chwili wjechała zielona beczka straży polewająca drogę . Tegoroczny pobyt na wsi głęboko zmodyfikował niektóre poglądy panny Izabeli ; nie sprawiło tego jednak świeże powietrze ani piękne krajobrazy , ale wypadki i możność spokojnego zastanowienia się nad nimi . Wstałem od stołu zalanego piwem , zapłaciłem w bufecie i wyszedłem . Noga moja więcej nie postanie w tej podłej dziurze … To jakiś Żydek wychylił się przez okno sali sądowej i coś wrzasnął do gromady swoich współwyznawców , którzy na to hasło rzucili się do drzwi tłocząc się , potrącając spokojnych przechodniów i tupiąc niecierpliwie nogami jak spłoszone stado owiec w ciasnej owczarni . Otarła oczy chustką i mówiła dalej : — Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień … — Jeszcze nie , ale już są na tropie i spodziewają się niedługo rozstrzygnąć kwestię jego pobytu . Wokulski cofnął się . Zastanowił się i odparł potrząsając głową : „ Może dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych … ” Pan Tomasz , po raz już nie wiadomo który , zaczął mrugać powiekami i znowu ukazały się łzy . — Co mi pan , panie Klejn , będzie zawracał głowę ! … Wszyscy socjaliści są złodzieje , bo chcieliby dzielić się cudzym , i — szubrawcy , bo mają na dwu jedną parę butów i nie wierzą w chustki do nosa . — Niestety ! nie jeździłem żadnym — westchnął Starski — ale w tej chwili wyobrażam sobie , że jadę bardzo lichym . „ Zmarnowaliście życie moje … Zatruliście dwa pokolenia ! … — szepnął . — Oto skutki waszych sentymentalnych poglądów na miłość . ” — O nie , panie , dziękuję … Nie jestem awanturnikiem … Zresztą … niech pan da … jutro odniosę … Pan może się tymczasem namyśli … „ No , już ta nie będzie oszukiwać ” — pomyślał Wokulski . Ktoś podał mu palto . Wokulski wyszedł na ulicę zatoczywszy się jak pijany . — Czy pan Wokulski zadowolony ? — spytał hrabia – Anglik . Nagle drgnął słysząc szelest sukni w wielkiej galerii . Pytanie , o czym Wokulski mógł rozmawiać z Obermanem , bardzo zaciekawiało lokaja . Jużci , o zgubionych pieniądzach … Troskliwy sługa przykładał kolejno oko i ucho do dziurki od klucza , dużo widział , dużo słyszał , ale nic nie mógł zrozumieć . Widział , że Wokulski daje Obermanowi całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy : — Nic , nic … uspokój się … Pomyślałem tylko , że gdybym umarł , Wokulski jest jedynym człowiekiem , któremu mogłabyś zaufać … Upadła na kanapę i zaniosła się od łkania . — Powoli … powoli … uspokój się , kochany panie Stanisławie — mitygował adwokat , na powrót sadowiąc go na fotelu . — Więc nie cofasz się od kupna ? … — A niech się jaśnie pan strzela nawet ze starym diabłem ! — odparł Konstanty . — Tylkom ciekawy , kto weksle jaśnie pana zapłaci ? … A komorne … a utrzymanie domu ? … Dlatego , że jaśnie pan co kwartał ma ciekawość na Powązki , to gospodarz nasyła nam rejentów , a ja boję się , żebym z głodu nie umarł … Dobra służba ! … — Miniatura … — powtórzyła . — A wieszże , kto ją malował ? … I nicże więcej nie zostało ? — Za życia ważył ze trzysta … słyszałeś pan ? — wtrąciła niepocieszona wdowa . Wtem znowu zasłoniła twarz chustką i rzekła szlochając : Wrócił do siebie i pierwszy raz całkiem spokojnie począł przebiegać myślą wszystkich adoratorów panny Izabeli , których widywał z nią lub o których tylko słyszał . Przypomniał sobie ich znaczące rozmowy , tkliwe spojrzenia , dziwne półsłówka , wszystkie sprawozdania pani Meliton , wszystkie sądy , jakie krążyły o pannie Izabeli wśród podziwiającej ją publiczności . Wreszcie głęboko odetchnął : zdawało mu się , że znalazł jakąś nitkę , która może wyprowadzić go z labiryntu . Na tym poważnym tle dobrze zarysowywali się jego mieszkańcy . I pilnie wpatrywał się w rysy jej widma , które mu napełniało duszę ; ale — znowu nie dostrzegł ani śladu niechęci . Owszem — figlarny uśmiech . „ Oszalałem ! — mówił . — Więc jeżeli nie pójdę do kościoła , gdzież ją spotkam ? … Jeżeli nie pieniędzmi , czym zwrócę na siebie jej uwagę ? … Tracę rozsądek … ” — Ale gdybyś pan był , musiałbyś chyba trzeci raz zmienić program . Stopniowo opanowywał go wściekły gniew . Chodził po pokoju i mówił : — Naturalnie — wtrącił Wokulski . Istotnie , Wokulski był wieczorem i co ważniejsza , zaczął bywać każdego wieczora . Przychodził dosyć późno , kiedy Helunia już spała , a pani Misiewiczowa odchodziła do swego pokoju , i z panią Stawską przepędzał po parę godzin . Zwykle milczał i słuchał jej opowiadań o sklepie Milerowej albo o brukowych wypadkach . Sam odzywał się rzadko , a wtedy wypowiadał aforyzmy , nawet nie mające związku z tym , co do niego mówiono . — Chociaż ? … — spytał ojciec . Skrzypnęły drzwi i wbiegła mała dziewczynka z drutami w ręku . — Nie , nie ! … To upał , irytacja , a nade wszystko … żal do ludzi . Pomyśl tylko : był kto u nas dzisiaj ? … Nikt , bo myślą , żeśmy już wszystko stracili … Joanna boi się , żebym od niej nie pożyczył na jutrzejszy obiad … To samo baron i książę … Jeszcze baron dowiedziawszy się , że zostało nam trzydzieści tysięcy , przyjdzie tu … dla ciebie . Bo pomyśli , że choćby się z tobą ożenił bez posagu , to jednak nie będzie potrzebował wydawać pieniędzy na mnie … Ale uspokój się : gdy usłyszą , że mamy dziesięć tysięcy rubli rocznie , wrócą tu wszyscy , a ty znowu będziesz jak dawniej królowała w twoim salonie … Boże , jaki ja dziś jestem zdenerwowany ! … — mówił pan Tomasz obcierając załzawione oczy . Zaczął płakać . — Myślę … Stasiu , myślę , że nie można aż tak karać człowieka za to , że ma inne niż my przekonania polityczne … „ Co ten Ochocki mówił , że argumenta panny Izabeli już mu się wylewają uszami ? Więc to , co słyszałem od niej , nie było wybuchem zadraśniętego uczucia , ale dawno wyuczoną lekcją ? … Więc jej dowodzenia , uniesienia , a nawet wzruszenia są tylko sposobami , za pomocą których dobrze wychowane panny czarują takich jak ja głupców ? … — No , przez ostatnie pół roku … — Pan myśli , że jestem czarodziejką ? — spytała bardzo zakłopotana . Rzecz ciekawa . Ojciec Szlangbauma jest lichwiarzem , a syn , ażeby od niego grosza nie wziąć , bieduje po sklepach jako subiekt . — Maruszewicz chce dla barona pożyczyć pieniędzy , a dla siebie chciałby jakiejś posady , bo już gadają na mieście , że Wokulski odstępuje mi swoją spółkę . Za to obiecuje mi , że baron będzie odwiedzał mój dom z baronową … „ Pamiętajże , droga Belciu — kończyła ciotka — postępować tak , ażeby chłopiec myślał o tobie , przez drogę i na wsi , dokąd wy z ojcem za kilka dni musicie przyjechać . Ja już urządziłam się w ten sposób , że ani w Warszawie nie widział żadnej panny , ani na wsi nie spotka ( prócz ciebie , duszko ) żadnej innej kobiety . Chyba poczciwą swoją babkę prezesową i jej mało interesujące wnuczki . ” — A bodajże cię ! … O tamtych na śmierć zapomniałem … Ze wstydem wyznaję , że było mi trochę przykro wynosić się na nowy lokal . Jeszcze ze sklepem pół biedy ; nawet wolę służyć w ogromnym magazynie , na wzór paryskich , aniżeli w takim kramie , jakim był nasz poprzedni . Żal mi jednak było mego pokoju , w którym dwadzieścia pięć lat przemieszkałem . Ponieważ do lipca obowiązuje nas stary kontrakt , więc do połowy maja siedziałem w moim pokoiku , przypatrując się jego ścianom , kracie , która przypominała mi najmilsze chwile w Zamościu , i starym sprzętom . Lalka ( a nawet trzy podobne ) od dawna była przygotowana , ale tak się zmieszałem , że przez parę minut nie mogłem jej znaleźć . Śmieszny jest Klejn ze swoimi minami ; on gotów myśleć , że ja kocham się w pani Stawskiej . — Zajechałem na Dziekankę , ale było mi tak tęskno , żem zaraz poszedł do Lesisza , do piwnicy … To , panie , piwnice ! … żyć , nie umierać … — Nie — odparł Wokulski . — Zyski istniałyby wówczas , gdyby nasz handel był prowadzony porządnie . — Ja państwa prześladuję ! … — rzekł zmienionym głosem . — Czyliż znajdziecie sługę … nie … psa … wierniejszego ode mnie ? … Od dwu lat o jednym tylko myślę , ażeby usunąć wam z drogi każdą przeszkodę … — Niech pan od tego zacznie — wybuchnął Rzecki — a będzie pan wolny przed jedynastą , nawet w tej chwili , panie Mraczewski . Pan powinieneś być hrabią , nie kupcem , i dziwię się , że pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu , przy którym zawsze ma się czas , panie Mraczewski . Naturalnie ! — A niechże pan zagląda do nas choćby co wieczór ! … — zawołała sędziwa dama , gdy już byliśmy w kuchni . Na twarzy hrabiego mignęło zdumienie ; w tej chwili jednak opanował się i odpowiedział tonem suchej grzeczności . — Lubią szampana — powiedział . — Więc powierzyłby pan swoją kasę mnie , której wytoczono … — rzekła pani Stawska i rozpłakała się . — Ma kto z państwa ochotę iść ze mną ? — spytała . Mówiąc to obracała w palcach rąbek chusteczki i spod swoich cudownych rzęs usiłowała patrzeć … jużci nie na mnie . Ale powieki musiały jej ciężyć jak ołów , więc tylko rumieniła się coraz mocniej i stawała się coraz poważniejszą , jak gdyby ją który z nas obraził . — Powiesz mu pan ? … — oburzyła się pani Wąsowska . Aż jednego dnia , około połowy maja ( rozeszły się wówczas wieści mocno pokojowe ) , Staś przed samym zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi : — To dobrze , dziękuję ci … Myślę , że mu przyjemniej będzie spoczywać pod kamieniem , który słyszał nasze rozmowy i patrzył na łzy . Ach , jak ciężko wspominać … A napis , wieszże jaki ? … — mówiła dalej . — Kiedyśmy się rozłączali , zostawił mi parę strofek z Mickiewicza . Pewnie czytałeś je kiedy . Czy to są pieniądze , które przegrał do ojca w pikietę ? Chyba nie . Może ofiara , jaką złożył Towarzystwu Dobroczynności ? I to nie . Może tysiąc rubli , które dał ciotce na ochronę , a może to jest kwit na fontannę , ptaszki i dywany do ubrania grobu Pańskiego ? … Także nie ; to wszystko nie niepokoiłoby jej . — Że okoliczności złożyły się w taki sposób … Baron jest człowiekiem dystyngowanym … — To może lepiej zostawić ich w spokoju . Podobno szczęśliwi nie lubią świadków . — Piąte już zrobiłeś : zakochałeś się . — Miły towarzysz ! — odezwała się z uśmiechem panna Izabela do Wokulskiego . — Już będzie z nim tak do końca wakacyj … Byłam pewna , że zepsuje mu się humor , jak tylko Starski wspomniał o balonach … — Tak . — Tere – fere — przerwał doktór . — Już ja na tych godach nie będę . Prosta droga doprowadziła go do stawu , później do łazienkowskiego pałacu . We dwadzieścia minut był w Alejach Ujazdowskich i siadł w przejeżdżającą dorożkę ; w kwadrans później znalazł się we własnym mieszkaniu . — A gdybym miał do spełnienia ważniejszy obowiązek aniżeli zyskanie pięćdziesięciu tysięcy ? … Ukłonił się i wyszedł z powagą do innego salonu , który zdawał się być poczekalnią . — Do licha ! — krzyknął — tyle miałem z panem do pogadania … Ale cóż , pan ciągle okładałeś się babami , a teraz wyjeżdżasz … Wokulski pochwycił się za głowę . — Jacy Żydzi ? Niecierpliwie ścisnął go za rękę i popychał ku drzwiom . Na schodach pożegnał go jeszcze raz i cofnął się do laboratorium . Gdy Wokulski wyszedł na dziedziniec , furtka już była otwarta , a gdy wyminął ją i stanął obok swego fiakra , zatrzasnęła się . Słyszeliście państwo coś podobnego ? … — Proszę babci ! — zawołała — ja nigdy nie skończę kaftanika dla mojej lalki … Istotnie , była to kamienica Łęckich . — Jakże jesteś dziś piękna , kuzynko — rzekł książę ściskając ją za rękę . — Żałuję doprawdy , że nie jestem moim własnym synem … Chociaż — może to i lepiej ! Bo gdybyś mnie odrzuciła , co jest prawdopodobne , byłbym bardzo nieszczęśliwy … Ach , przepraszam ! … — spostrzegł się książę . — Pozwolisz , kuzynko , przedstawić sobie pana Wokulskiego . Dzielny człowiek , dzielny obywatel … to ci wystarczy , wszak prawda ? … Współcześnie wbiega adwokat pani Krzeszowskiej , nie patrząc na nią zajmuje miejsce przed stołem i mruczy do komornika : — Cóż on tam robił ? — Więc teraz — rzekł — ideałem pańskim jest Szlangbaum . Grób w naszym kościele będzie cudowny . Mój poczciwy Wokulski daje fontannę , sztuczne ptaszki śpiewające , pozytywkę , która będzie grała same poważne kawałki , i mnóstwo dywanów . Hozer dostarcza kwiatów , a amatorowie urządzają koncert na organ , skrzypce , wiolonczelę i głosy . Jestem zachwycona , ale gdyby mi wśród tych cudów zabrakło ciebie , rozchorowałabym się . A więc tak ? … Ściskam cię i całuję po tysiąc razy , kochająca ciotka . — Byłem . Panna Małgorzata powiedziała , że dobrze . — Szpigelman mówił — rzekła po chwili — że od naszej sumy nie można mieć dziesięciu tysięcy rubli procentu . Najwyżej trzy tysiące , i to na niepewnej hipotece … — Co pani każe — odparł machinalnie . — A dokumenta ? Siadłem i znowu nie mówiliśmy nic do siebie . On żałośnie trząsł głową , ja spuściłem oczy . Obaj myśleliśmy o biednym Katzu i o naszych zawiedzionych nadziejach . Wreszcie Mincel utarł nos z wielkim hałasem i odwróciwszy się do okna , mruknął : — Cóż ty , świnio , Maleski , kpisz sobie ze mnie w publicznym miejscu ? Po uczcie w piwnicy Stach przez kilka dni nie pokazał się w mieszkaniu . Nareszcie przyszedł — w cudzej odzieży , zmizerowany , ale z zadartą głową . Wtedy pierwszy raz usłyszałem w jego głosie jakiś twardy ton , który do dziś dnia robi mi przykre wrażenie . Wstał zachmurzony i z bólem w sercu przesuwał się pomiędzy potokiem ludzi tak ruchliwych , krzykliwych , rozmawiających i śpiewających jak dzieci wypuszczone ze szkoły . Pożegnałem znakomitego adwokata i wróciłem do sklepu mocno postanawiając nie mieszać się już do sprzedaży kamienicy . Teraz dopiero , zresztą nie po raz pierwszy , przyszło mi na myśl , że Maruszewicz jest to wielki frant . „ Może jesteś okiem żelaznego przetaka , w który rzucę ich wszystkich , aby oddzielić stęchłe plewy od ziarna ” — odpowiedział mu jakiś głos . — O tak , Ochocki jest zajmujący , a mógłby nawet być niebezpieczny , ale — na to ja musiałabym drugi raz się urodzić . To człowiek nie z tego świata , do którego ja należę sercem i duszą … Ach , jaki on naiwny , a jaki wspaniały ! Wierzy w idealną miłość , z którą zamknąłby się w swoim laboratorium i był pewnym , że go nigdy nie zdradzi … Nie , on nie dla mnie … Myślałem , że chce mnie odprowadzić ; więc poszliśmy na plac Grzybowski w milczeniu , bo Katz nigdy nic nie mówił . Fura żydowska , którą miałem jechać , była już gotowa . Ucałowałem Katza , on mnie także . Wsiadłem … on za mną … — Dobrze . A twoja żona niech zobaczy , co jej potrzeba z bielizny i odzienia , i da mi znać . „ Co , u diabła — myślę — czyby kto z policji , czy może jaki sekretarz komornika spisuje nam ruchomości ? … ” Wszyscy pobiegli do klęczącego barona , który jednakże zamiast umierać , mówił wrzaskliwym głosem : To mówił eks-obywatel , a z oczu spływały mu łzy na poplamiony surdut . — Za czym ? No … za wszystkim … za krajem … I jestże tu ład na świecie ? … O krok od siebie staje dwoje ludzi nieszczęśliwych ; jedno szuka miłości i rodziny , drugie może walczy z biedą i brakiem opieki . Każde znalazłoby w drugim to , czego potrzebuje , no — i nie zejdą się … Jedno przychodzi błagać Boga o miłosierdzie , drugie wyrzuca pieniądze dla stosunków . Kto wie , czy paręset rubli nie byłoby dla tej kobiety szczęściem ? Ale ona ich nie dostanie ; Bóg w tych czasach nie słucha modlitwy uciśnionych . — W takim razie mam u pana sześćdziesiąt rubli za stajnię , której pan Krzeszowski nie opłacił . I przypomniał sobie , że w Warszawie jest bardzo wielu takich . — Wyjeżdżam do Bułgarii — Lalka stukła się , panie … — Za kogóż to mnie masz , panie Rzecki ? — obraziła się staruszka . — Tu … tu … — dodała stukając się w piersi — tu każda tajemnica leży jak w grobie . A tym więcej tajemnica mego dziecka i tego szlachetnego człowieka . — Jesteś pan człowiek majętny i znasz się na naukach przyrodniczych . — Proszę funt kawy … Awantura — ciągnął Szuman , precz chodząc po pokoju i trąc sobie głowę . — Dopóki panna Izabela była bez grosza i bez konkurenta , pies do nich nie zaglądał . Ale gdy znalazł się Wokulski , bogaty , z wielką reputacją i stosunkami , które nawet przeceniają , dokoła panny Łęckiej zgromadził się taki rój więcej lub mniej głupich , wyniszczonych i ładnych kawalerów , że przecisnąć się między nimi nie można . A każdy wzdycha , przewraca oczy , szepcze tkliwe półsłówka , czule za rączkę ściska w tańcu … — Nie byłem . — Musiała jednak dużo między nimi przerzucić … Jest podobno wymagająca … — Czy i mnie nie pozwoli pani ucałować swej rączki ? … — rzekł baron w jakiś czas po owym wypadku . Nie miał odwagi wracać do swego numeru z wielkim lustrem ; cóż mu więc pozostało , jeżeli nie oglądanie paryskich osobliwości . Kazał zaprowadzić się do sali jadalnej Grand Hotel . Wszystko tu pyszne i ogromne , począwszy od ścian , sufitu i okien , skończywszy na liczbie i długości stołów . Ale Wokulski nie przypatrywał się ; utkwił oczy w jednym z olbrzymich złoconych pająków i myślał : — Moja droga , dajże spokój ! — oburzyła się panna Izabela . — Co ci na tym zależy , ażeby psuć mi humor ? — Proszę pana — przerwałem mu — wolimy złożyć jakąś sumę wprost na pańskie ręce , o ile naturalnie interes dojdzie do skutku . XIX . Pierwsze ostrzeżenie — Nie gniewaj się , profesorze — rzekł — nie chciałem pana obrazić . Ale mam tu prawie co dzień wizyty różnego gatunku filutów … — Za pozwoleniem . Przede wszystkim nie używajmy zbyt silnych wyrazów , które wcale nie odpowiadają spacerowej sytuacji . Między nami nie ma mowy o uczuciach , tylko o poglądach . Otóż , moim zdaniem , w poglądzie pani na miłość istnieją nie dające się pogodzić kontrasty . — Rachunki tego pana ze mną , szanowna pani , gdyby je miał , należą tylko do niego i do mnie — odpowiedział Wokulski kłaniając się . — Moją będzie rzeczą , ażeby nie potrzebował się poprawiać . — Jak to , nie odgadł pan przeczytawszy nazwisko Escabeau ? … Hannibal Escabeau ? … — zdziwił się przybyły . — Karabin Escabeau daje siedemnaście strzałów na minutę ; ten zaś , który będę miał honor zaprezentować panu , wyrzuca trzydzieści kul … Żal mi się zrobiło biedaczki , więc raz , kiedyśmy z Wokulskim pili wieczorem herbatę , odezwałem się : Przez chwilę panna Izabela lękała się : powiedziano jej , że baron daje Wokulskiemu czterysta rubli odstępnego i że hrabia Liciński podjął się między nimi pośrednictwa . Nawet szeptano w salonie hrabiny , że Wokulski nie dla pieniędzy , ale dla hrabiego musi zgodzić się na ten układ . A wówczas panna Izabela pomyślała : — Cóż bym miał powiedzieć , dobry Boże , nad to , że profesor Palmieri jeszcze większe cuda pokazuje za pięć franków od osoby … Doktór Szuman jest także starozakonny , ale niezwykły to człowiek . Miał nawet ochrzcić się , gdyż zakochał się w chrześcijance ; ale że umarła , więc dał spokój . Mówią nawet , że truł się z żalu , ale go odratowano . Dziś całkiem porzucił praktykę lekarską , ma spory majątek i tylko zajmuje się badaniem ludzi czy też ich włosów . Mały , żółty , ma przejmujące spojrzenie , przed którym trudno by coś ukryć . A że zna się ze Stachem od dawna , więc musi wiedzieć wszystkie jego tajemnice . Wokulski opuścił prezesowę przerażony . — O nie ! nie zaraz ! … — odparł Geist . — Jeszcze nie ukończyłeś swoich rachunków ze światem ; a że i ja mam na parę lat pieniądze , więc nie nalegam . Przyjdziesz tu , kiedy ci już nic nie zostanie z dawnych złudzeń … — Obudzisz się , ty , moja królewno … — rzekł . — Co mi tam wasze rydze ! — odparł zachmurzony . — Straciłem dwa miesiące na rybach , grzybach , bawieniu dam i tym podobnych głupstwach … Inni przez ten czas jeździli balonem … Wybierałem się do Paryża , ale prezesowa tak nalegała , żebym u niej wypoczął … I pięknie wypocząłem … Zgłupiałem do reszty … Już nawet nie umiem myśleć porządnie … straciłem zdolności … Eh ! dajcie mi święty spokój z rydzami … Jestem taki zły ! … „ … Owszem , ile tylko razy pan zechce … ” — mówiła rumieniąc się pani Stawska . Spojrzałem na eks-obywatela . Podniósł oczy do sufitu , a ramiona prawie do wysokości uszu . Do spacerujących pań zbliżył się Ochocki . Nareszcie przyszły wszystkie cztery z Wirskim ( czy i ten pobożny człowiek chodził dziś do spowiedzi ? ) i — dwoma dorożkami pojechaliśmy na sprawę : ja z panią Stawską i Helunią , a Wirski z panią Misiewiczową i kucharką . Szkoda jeszcze , że nie wzięły ze sobą rondli , samowara i naftowej kuchenki ! … Przed sądem spotkaliśmy powóz Wokulskiego , którym przyjechał on i adwokat . Czekali nas przy schodach tak zabłoconych , jak gdyby przeszedł tędy batalion piechoty — i mieli miny zupełnie spokojne . Założyłbym się nawet , że rozmawiali o czym innym , nie o pani Stawskiej . „ Ot , przyjaźń żydowska ! ” — mruknął . Już siedzieli w wagonie , ale Starskiego jeszcze nie było . Panna Izabela przygryzała usta , co chwilę wyglądając oknem . Nareszcie po drugim dzwonku Starski ukazał się na peronie . Wtem usłyszał szybki bieg za sobą . Gonił go Ochocki niosąc na ramieniu dwie wędki . „ Oto jest moja nagroda … Moje życie ! … ” — pomyślał Wokulski idąc za Mikołajem . W przedpokoju spotkał lekarzy , obu znajomych sobie , i gorąco polecił pana Tomasza ich opiece . Panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego i wskazując w jego stronę parasolką rzekła dobitnie : — A jużci . — Nie znasz go więc ? — spytał pan Tomasz . — On jednak jest jednym z naszych dostawców . — Niech ich diabli porwą ! … Niech was wszystkich diabli porwą z waszymi głupimi przesądami ! … — wrzeszczał doktór wywijając kułakiem . „ Boże miłosierny ! potrzebne też to panu takie figle ? ” Głośno jednak rzekł : Nieraz mówiłem mu : wejdź między ludzi , zabaw się , jesteś przecie młody i możesz drugi raz ożenić się … Wszedłem drżąc jak galareta i stanąłem naprzeciw Jasia . Zobaczywszy mnie ( już zaczął tyć chłopak ) ciężko uniósł się z fotelu i przymrużył oczy . Nagle krzyknął do jednego z chłopców sklepowych : W nawie , u konfesjonału , u drzwi kaplicy grobowej widać było zgięte postacie klęczących . Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i ucałowawszy go kładli na tacy drobne pieniądze wydobyte z chustki do nosa . — Alboż pani jest moją kochanką ? … Nie jestem przecie lunatykiem . — Jak z których — odezwała się pani Misiewiczowa . Pan Łęcki robi się bardzo fioletowy . Kiwa na zakrystiana i pyta go szeptem : Furman patrzył na Wokulskiego zdziwiony . — Każdy człowiek ma prawo myśleć … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zmieszana . Pan Łęcki wydobywa wspaniały pugilares , z niego cały pęk szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi , który schyla się do ziemi . Panna Izabela podała rękę Wokulskiemu . Pani Wąsowska bardzo obojętnie słuchała o majątku , o wdowieństwie i o matrymonialnych kwalifikacjach Wokulskiego . Lecz gdy prezesowa nazwała go człowiekiem niepospolitym , zaciekawiła się ; dowiedziawszy się zaś , że może kochać pannę Izabelę , rzuciła się jak rumak szlachetnej krwi , niebacznie dotknięty ostrogą . Stałem przy ławkach , dzięki czemu mogłem słyszeć rozmowę dwu kumoszek , z których młodsza i czerwona na twarzy tłomaczyła starszej : Nagle zrozumiawszy , o co chodzi , wybuchnęła płaczem i kryjąc twarz w suknię pani Stawskiej , zawołała : „ Cóż to za dziwne miasto — myślał — gdzie znajdują się poszukiwacze skarbów , najemni obrońcy honoru , dystyngowane damy , które handlują tajemnicami , kelnerzy rozprawiający o chemii i chemicy , którzy chcą zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał … ” — U pana Zwolskiego jest furman , co się nosi z krakowska , wiecem se go obejrzał . — Pozwoli mi pani zadać jedno pytanie ? — spytał Wokulski . — Jaśnie pani — rzekł — jest teraz w spiżarni . Może panowie pozwolą do siebie . — Ta bardzo mi się podoba . Wiesz … ja ją wezmę , bo moja już na nic … „ Rozstawili pikiety — pomyślał Wokulski — ażeby nie skompromitować dorobkiewicza . Grzecznie to z ich strony , ale … ” — W Teatrze Wielkim … na balkonie i paradyzie … woźnemu wieniec , bukiet przez orkiestrę … — Kiedy Bóg da , panie — odparł Węgiełek . — Stalowy to człowiek — wtrąciłem . Miałem uregulować finanse kamienicy i otóż uregulowałem je tak , że na pewno dochód zmniejszył się o trzysta rubli rocznie . Ha ! może tym rychlej Stach opatrzy się i sprzeda swój nabytek , który wcale nie był mu potrzebny . — Otóż i pan Wokulski ! … Wokulskiemu zdaje się , że wydobyty z martwej wody wpadł nagle w ukrop , który „ burzy się i szumi , i pryska … ” On , człowiek dojrzały i w swoim klimacie gwałtowny , poczuł się tu jak flegmatyczne dziecko , któremu imponuje wszystko i wszyscy . — Proszę pana , tu panowie wysiadają … Pan baron już pije herbatę . — O nie ! — odparła żywo . — Przeciwnie , posądzałam pana o czyn wysoce chrześcijański , którego jednak nie mogłabym nikomu przebaczyć . Przez chwilę myślałam , że nasz dom kupił pan … za drogo … Cóż więc może być przykrego w tym , że nie będąc w milionie miejsc , tylko w jakimś jednym , i nie myśląc o miliardzie rzeczy , tylko o jakiejś jednej , przestanę być i w tym jednym miejscu i myśleć o tej jednej rzeczy ? … Istotnie , obawa śmierci jest najkomiczniejszym złudzeniem , jakiemu od tylu wieków ulega ludzkość . Dzicy boją się piorunu , huku broni palnej , nawet zwierciadła ; a my , niby to ucywilizowani , lękamy się śmierci ! … ” Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją . — Doprawdy ? … — uśmiechnął się ironicznie pan Ignacy . — A na czyjąż korzyść MacMahon z Ducrotem układali w styczniu zamach stanu ? … Wierz mi , panie Klejn , bonapartyzm to potęga ! … Aż mnie głowa zabolała , ale cóż robić ? Aj , te baby , te baby ! … — Czym mogę służyć ? — spytał Wokulski , twarz bowiem gościa wydała mu się dziwnie sympatyczną . — No , jeszcze nie taki bardzo — odparł Machalski . — Był tu jeden profesor z gimnazjum realnego , obejrzał pompę i powiedział , że na nic się nie zda , ale że chłopak zdolny i powinien uczyć się . Od tej pory mamy sądny dzień w sklepie . Wokulski zhardział , gościom odmrukuje , w dzień wygląda , jakby drzemał , a za to uczy się po nocach i kupuje książki . Jego znowu ojciec wolałby te pieniądze użyć na proces o jakiś tam majątek po dziadku … Słyszałeś przecie , co mówił . — No , idźmyż , kuzynie — rzekła do Ochockiego panna Izabela widząc , że towarzystwo weszło już w las . — Ale weź mój koszyk i sam zbieraj rydze , bo mnie to , przyznam się , nie bawi . — Trudna rada . Tylko głos jej z roku na rok przyciszał się , dopóki wreszcie nie umilknął na wieki . W połowie alei odezwała się panna Izabela : — Nie … Tylko nie wierzę w ubóstwienie pieniędzy . — Bah ! Czy to pani nie widziała , jak wczoraj szeptali na tej kanapie ? … Wokulski dawno już nie był tak ożywiony , a nawet wzruszony jak wczoraj … — Idź do domu . Może Kaspra przeniosą do Skierniewic . Panna Izabela z takim zachwytem patrzyła na mówiącego , w taki sposób każdy jego wyraz podkreślała ruchem , uśmiechem lub spojrzeniem , że Wokulskiemu zaczęło robić się ciemno w oczach . Więc wstał i pożegnawszy towarzystwo wybiegł na ulicę . — Przez litość , czy nie za mało ? … Niech tylko pani spojrzy na nich obu … Adwokatowi na policzkach wystąpiły ceglaste rumieńce . Zadzwonił — wszedł służący . Gruba służąca spojrzała na mnie podejrzliwie . Lecz gdy pilniej zaczął rozglądać się w planie Paryża , spostrzegł to , czego nie dojrzeli rodowici paryżanie ( co byłoby mniej dziwne ) ani nawet K. Baedeker , roszczący sobie prawo do orientowania się po całej Europie . — Niemoralność ? — spytałem . „ Oszalałem ! ” — mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii . Myślał , że chyba tam jest panna Izabela , i projektował , że natychmiast wróci do domu , jeżeli jej nie znajdzie . — Nic , a będzie gorzej ; kongres berliński myśli o zduszeniu Europy , Bismarck o zduszeniu kongresu , a Żydzi — o ogoleniu do reszty nas … — opowiadał młody artysta , piękny jak serafin , zręczny — jakby uciekł z żurnala krawców . — O ! znowu zażyła kussiny … Już z niej wyłazi soliter … Marysiu ! … chodź no do nas … — Przed chwilą wyjechał . Mąż w szlafroku , który ziewa przy żonie , całuje ją mając pełne usta dymu z cygar , często odzywa się : „ A dajże mi spokój ” , albo po prostu : „ Głupia jesteś ! … ” — ten mąż , który robi hałasy w domu za nowy kapelusz , a za domem wydaje pieniądze na ekwipaże dla aktorek , to wcale nieciekawe stworzenie . Co najgorsze , że każdy z nich przed ślubem był gorącym wielbicielem , mizerniał nie widząc długo swej pani , rumienił się , kiedy ją spotkał , a nawet niejeden obiecywał zastrzelić się z miłości . Pan Ignacy spuścił oczy i umilkł . Wokulski jadł . — Oho ! pan Julian znowu wkracza do nas jako triumfator — rzekła wdówka . Długa chwila upłynęła , zanim Wokulski skombinował , że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką , że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry . Nieraz zdawało mu się , że jest istotą , która dziwnym zbiegiem wypadków urodziła się przed kilkoma dniami tu , na bruku paryskim , i że wszystko , co mu przychodziło na pamięć , jest złudzeniem , jakimś snem przedbytowym , który nigdy nie istniał w rzeczywistości . Wówczas mówił sobie , że jest zupełnie szczęśliwy , jeździł z jednego końca Paryża na drugi i jak szaleniec garściami rozrzucał luidory . — Jakże ja do nich pójdę ? — Jak Boga kocham , cudnie mówi ten kochany książę — zawołał marszałek . — Ale nie Wokulski . W kilka dni wpadł do niego baron Krzeszowski . — Ale z Ewelinką albo z panią Wąsowską . Twarz jej oblał lekki rumieniec i umilkła . — Czego to ? — zapytał młody człowiek z czarnym zarostem nie podnosząc się z łóżka . — On ? … Ależ on kompletnie piękny człowiek ! … Cóż to za budowa , jaka szlachetna fizjognomia , a co za oczy ! … Pan się chyba nie znasz , panie Rzecki . A ja wyznam ( bo mi to wolno w moim wieku ) , że lubo widziałam wielu pięknych mężczyzn ( Ludwik był także bardzo przystojny ) , przecież takiego jak Wokulski widzę pierwszy raz . On między tysiącem zwróciłby uwagę … Tak było dawniej i było dobrze , według zgodnej opinii wszystkich matron . Dziś zapomniano o tym i jest źle : mnożą się mezalianse i upadają wielkie rodziny . Panna Florentyna napisała żądany list , a tymczasem panna Izabela zaczęła się ubierać . Wiadomość o Żydach zrobiła na niej wrażenie zimnej wody , a myśl o Wokulskim zaniepokoiła ją . „ Taką ma naturę — myślał — nie umie ani śmiać się , ani patrzeć inaczej . Jest jak kwiat albo jak słońce , które mimo woli uszczęśliwia wszystkich , dla wszystkich jest piękne . ” Pani Wąsowska nieznacznie przygryzła usta . — Pani Stawska tu mieszka ? — spytałem mimo woli . — Ta piękna ? … — Dziękuję ci ! Tymczasem w piątym roku pożycia pani Małgorzata nagle poczęła się malować … Zrazu nieznacznie , potem coraz energiczniej i coraz nowymi środkami … Usłyszawszy zaś o jakimś likworze , który damom w wieku miał przywracać świeżość i wdzięk młodości , wytarła się nim pewnego wieczora tak starannie od stóp do głów , że tej samej nocy wezwani na pomoc lekarze już nie mogli jej odratować . I zmarło , biedactwo , niespełna we dwie doby na zakażenie krwi , tyle tylko mając przytomności , aby wezwać rejenta i cały majątek przekazać swemu Stasiulkowi . — Ale do zamku nie wejdę sama , musi mi pan podać rękę — rzekła panna Izabela stanąwszy przy Wokulskim . — Protestuję ! — odezwał się Starski . — Panna Izabela jest całkiem zadowolona ze swego towarzysza , a ja z mojej towarzyszki … Targ z nimi przeciągnął się z kwadrans . Wokulski siedział na fotelu i patrzył w okno ; gdy zaś damy wyszły , odezwał się tonem bardzo spokojnym : Au printemps , la feuille repousse Po czym natychmiast sam ubrał się w palto , energicznie naciągnął niezbyt całe kalosze i lekkim krokiem opuścił sądową salę ku zdziwieniu stójkowych , oskarżonych i świadków . Pamiętał , że wszedł na górę pod dęby , że coś jadł z wielkim apetytem , że był wesoły , rozmowny i nawet umizgał się do panny Felicji . Ale o czym mówili ? … co on im sam odpowiadał , nie wiedział … — Nie , przecie nie sześć , najwyżej cztery … Helunia bawi się tam doskonale , bo choć jej niczego dotykać nie wolno , ale za to jak ona się przypatruje zabawkom po nieboszczce … — Niech mnie … — Anglia także dostanie kompensatę . — A ! … — zawołał — to jasne … Kula w pistolet , a zamek w szczękę … Pistolet zdezelowany ; bardzo interesujący strzał … — Tylko proszę … bez żadnych dysponowań moją osobą — zaprotestował Ochocki . Wokulski zbliżył się do powozu hrabiny . Pan Łęcki i damy starsze winszowały mu ; panna Izabela milczała . W ciągu tych wędrówek wchodził na wieże : St. Jacques , Notre – Dame i Panteonu , wjeżdżał windą na Trocadero , zstępował do ścieków paryskich i do ozdobionych trupimi głowami katakumb , zwiedzał wystawę powszechną , Louvre i Cluny , Lasek Buloński i cmentarze , kawiarnie de la Rotonde , du Grand Balcon i fontanny , szkoły i szpitale , Sorbonę i sale fechtunku , hale i konserwatorium muzyczne , bydłobójnie i teatry , giełdę , Kolumnę Lipcową i wnętrza świątyń . Wszystkie te widoki tworzyły dokoła niego chaos , któremu odpowiadał chaos panujący we własnej duszy . — Bardzo … panie … bardzo … Chociaż , czy pan uwierzy , była chwila , że za radą szanownej prezesowej miałem zamiar fatygować pana w Paryżu … Doktór wzruszył ramionami i patrzył na drugą stronę dorożki ; pan Ignacy ze swoją wieczną polityką wydawał mu się nieznośnym . — Jedziemy razem — rzekł . Jak cień tym dłuższy , gdy padnie z daleka , Postawiono ich na mecie . Baron był ciągle zakłopotany niepewnością , co zrobić z kupczykiem , i ostatecznie zdecydował się przestrzelić mu rękę . Na twarzy Wokulskiego malowała się tak dzika zajadłość , że zdumiony hrabia – Anglik pomyślał : Poprosił więc pana Łęckiego o parę tygodni zwłoki „ dla uformowania sobie zdania ” , a ponieważ miał rozmaite stosunki i jakby własną policję , podowiadywał się więc różnych rzeczy . Wszedł w bramę domu , w którym znajdował się sklep , i skręcił do pokoju Rzeckiego , a za nim dziewczyna . Pan Ignacy był u siebie i zobaczywszy szczególną parę , rozłożył ręce z podziwu . — O tak … Ale tu trzeba mieć własną maszynę i mieszkanie , i wszystko … Kto tego nie ma , musi iść w służbę . — Miałem mały atak z gorąca i irytacji … Eh ! stary Pan Bóg więcej wie od Szumana ; a On chyba nie pozwoli zmarnować się Stachowi … „ Trzeba być kompletnym błaznem , ażeby robić coś podobnego — pomyślał Wokulski idąc w stronę sklepu . — Mniejsza o skandal , ale co , u diabła , za projekta snują mi się po łbie ? Apostolstwo ? … Szczyt głupoty . Szybko dokończyłem herbatę , Irowi nalałem trochę mleka do miseczki i poszedłem do Stacha . Patrzę , w bramie jego lokaj kokietuje od razu aż trzy dziewuchy jak łanie . No , myślę , taki wałkoń i czterem dałby radę , chociaż … ( Z tymi kobietami sam diabeł nie dojdzie porządku . Na przykład pani Jadwiga , szczuplutka , malutka , eteryczna , a już trzeci mąż dostaje przy niej suchot . ) Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami , na których rosły pochylone sosny . Panna Izabela usiadła na pniu ściętego drzewa , a Wokulski niedaleko niej na ziemi . W drugiej połowie grudnia patrzę — otwierają się drzwi i wchodzi pani Stawska . Śliczna jak nigdy ( ona jest zawsze śliczna , i wtedy kiedy jest wesoła , i kiedy ma minę zakłopotaną ) . Patrzy na mnie swymi czarującymi oczyma i mówi cichym głosem : — Jestem żywy — on mówi — nawet jeść mi się chce . Już zrównaliśmy się z walczącą kolumną i widzieliśmy pustą przestrzeń między dymem naszej i austriackiej piechoty , kiedy spoza niej wynurzył się długi szereg białych mundurów . Szereg podnosił się i zniżał co sekundę , a jego nogi migały raz po razu , jak na paradzie . Stanął . Nad nim błysnęła taśma stali , pochyliła się i — zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów , lśniących jak igły w papierku . Potem zadymiło się , zgrzytnęło jak łańcuch po żelaznej sztabie , a nad nami i około nas przeleciał wicher pocisków . — Niewdzięcznicy ! — szepnęła pani Wąsowska podając rękę prezesowej . Niekiedy przychodził mu na myśl Geist , zdziczały mędrzec wśród wielkich pomysłów , który wskazywał mu inny cel aniżeli miłość panny Łęckiej . Ale wówczas starczyło Wokulskiemu jedno spojrzenie panny Izabeli , ażeby go otrzeźwić z mrzonek . — Ach , co mnie to ob … — O , ja nic nie insynuuję pannie Izabeli — żywo zaprotestowała pani Wąsowska . — Jest w niej materiał na dzielną kobietę i ten , kogo ona pokocha , będzie szczęśliwy . Zanim jednak pokocha ! … Pomóż mi pan wsiąść … Hrabia spojrzał na niego ciekawie , a baron wybuchnął : Wziął adres baronowej i pojechał w okolice Saint – Germain . — Brak pieniędzy i pomocników . Do ostatecznego odkrycia potrzeba wykonać około ośmiu tysięcy prób , co , lekko licząc , jednemu człowiekowi zabrałoby dwadzieścia lat pracy . Ale czterech ludzi zrobi to samo w ciągu pięciu do sześciu lat … — No , ja na takie głupstwa nie chodzę . Pierwsi cofnęli się epuzerowie , za nimi damy mające brzydkie córki , z pozostałą zaś resztą zerwał sam pan Tomasz i ograniczył swoje znajomości wyłącznie do stosunków z familią . Lecz gdy i tu zauważył zniżenie się uczuciowej temperatury , zupełnie wycofał się z towarzystwa , a nawet ku zgorszeniu wielu szanownych osób , jako właściciel domu w Warszawie , wpisał się do Resursy Kupieckiej . Chciano go tam zrobić prezesem , ale nie zgodził się . „ Czy ja , do licha , nie wpadłem w jaką awanturę ? ” — pomyślał Wokulski . Właśnie przechodzili mimo sztachet , za którymi na dziedzińcu folwarcznym stał powóz , ten sam , którym przyjechała panna Izabela . Nawet około dyszla furman układał zaprzęgi . Ale na Wokulskim ani wiadomość , ani przygotowania do wyjazdu nie zrobiły tym razem wrażenia . — Od trzydziestu tysięcy ? … — wtrącił Żyd z uśmiechem , myśląc , że go chcą wyprowadzić w pole . — Co ? może sądzisz pan , że pochlebiam ci dla wytumanienia kilku franków ? … Jutro będę jeszcze raz u pana i przekonam cię , jak w tej chwili jesteś niesprawiedliwy i głupi … Gdy Wokulski kupił dom , w którym mieszkała , i gdy Rzecki za jego wiedzą zniżył im komorne , pani Stawska ( lubo jej wszyscy tłomaczyli , że bogaty właściciel nie tylko może , ale nawet ma obowiązek zniżać komorne ) poczuła dla Wokulskiego wdzięczność . Stopniowo wdzięczność zamieniła się w podziw , gdy począł bywać u nich Rzecki i opowiadać mnóstwo szczegółów z życia swojego Stacha . — Ba ! … Ale co tam … Zapewne chce pan poznać bilans tej kamienicy ? — odparł rządca . — Otóż powiem krótko . Mamy dwa rodzaje lokatorów : jedni już od pół roku nie płacą nikomu , inni płacą magistratowi kary lub zaległe podatki za gospodarza . Przy tym stróż nie odbiera pensji , dach zacieka , cyrkuł ekscytuje nas , ażebyśmy wywieźli śmiecie , jeden lokator wytoczył nam proces o piwnicę , a dwu lokatorów procesuje się o obelgi z powodu strychu … Co się zaś tyczy — dodał po chwili , nieco zmieszany — co się zaś tyczy dziewięćdziesięciu rubli , które ja będę winien szanownemu panu Wokulskiemu … XII . Wędrówki za cudzymi interesami — A wszyscy — że zbankrutujesz , i to w niedługim czasie . Przytuliła głowę do ramienia ojca . Pan Tomasz spojrzał niechcący w lusterko na stoliku i przyznał w duchu , że oboje w tej chwili tworzą bardzo piękną grupę . Szczególniej dobrze odbijała obawa rozlana na twarzy córki od jego spokoju . Uśmiechnął się . Przed wyjściem pytam Klejna , który mieszka w Stachowej kamienicy , aby mi powiedział , jak tam idzie . Zamiast odpowiedzieć , wziął się za głowę . — Jeszcze zechce ożenić się tutaj … Znowu skrzypnęły drzwi i ukazała się w nich może dwunastoletnia dziewczynka , w pasterce na głowie i z paczką kajetów w ręce . Było to dziecko z twarzą rumianą i pełną , lecz nie zdradzającą zbyt wielkiej inteligencji . Ukłoniła się nam , ukłoniła się pani Stawskiej i jej matce , ucałowała w oba policzki małą Helenkę i wyszła , oczywiście do domu . Następnie wróciła się z kuchni i zarumieniona powyżej oczu , spytała pani Stawskiej : Raz w marcu przechodząc Aleją Jerozolimską zobaczył tłum ludzi , czarny wóz węglarski stojący w poprzek drogi pod bramą , a o parę kroków dalej wyprzężonego konia . — Nie sądzisz pan — zapytał po namyśle — że jednak należałoby temu zapobiec ? … Być co najmniej szlachcicem i posiadać stosunki w sferach arystokratycznych . „ Mam nieprawdopodobne szczęście — myślał . — W pół roku zrobiłem majątek krociowy , za parę lat mogę mieć milion … Nawet prędzej … Dziś już mam wstęp na salony , a za rok ? … Niektórym z tych , co przed chwilą ocierali się o mnie , przed siedemnastoma laty mogłem usługiwać w sklepie , a nie usługiwałem chyba dlatego , że żaden nie wstąpiłby tam . Z komórki przy sklepie do buduaru hrabiny , co za skok ! … Czy aby ja nie za prędko awansuję ? ” — dodał z tajemną trwogą w sercu . — Stój ! — przerywa pan Łęcki . — Wyżej nad sto dziesięć … — Weź w rękę … Pochyliła się na siodło , jakby padając w tył , i przeciągle spojrzała Wokulskiemu w oczy . — Umieram ! … — jęczy baronowa . Do sklepu wszedł drugi gość i zażądał kaloszy . Naprzeciw niego wysunął się Mraczewski . Tego dnia , kiedy Wokulski miał przyjść na obiad , panna Izabela wróciła od hrabiny o piątej . Była trochę rozgniewana i bardzo rozmarzona , razem — prześliczna . — Mężu mój … — szepnęła zasłaniając twarz rękoma . — O ! co ty robisz … — Bardzo łatwo . U nas praca ludzka wydaje mierne rezultaty : jesteśmy ubodzy i zaniedbani . Ale tam praca jaśnieje jak słońce . Cóż to za gmachy , od dachów do chodników pokryte ozdobami jak drogocenne szkatułki . A te lasy obrazów i posągów , całe puszcze machin , a te odmęty wyrobów fabrycznych i rękodzielniczych ! … Dopiero w Paryżu zrozumiałem , że człowiek jest tylko na pozór istotą drobną i wątłą . W rzeczywistości jest to genialny i nieśmiertelny olbrzym , który z równą łatwością przerzuca skały , jak i rzeźbi z nich coś subtelniejszego od koronek . „ A gdybym się był w tej chwili oświadczył — przyszło mu na myśl — to co ? … ” — Jestem prawie pewny , ale … żegnam panią … Stach będzie dziś wieczorem … — Nie , pani . Zaproponuję , ażebyśmy wracali do domu . W bramie rozległo się pośpieszne stąpanie ; Wokulski odwrócił się i zobaczył Ochockiego . „ Kiedy * ona * dosięgnie wieku baronowej … ona , przywykła do wydawania dziesiątków tysięcy rubli rocznie , kto wie , czy nie pójdzie też drogami baronowej ? … Przecie i ta kobieta była młodą , i za nią mógł szaleć taki wariat jak ja , i ona nie pytała , skąd się biorą pieniądze … Dziś już wie skąd : z handlu tajemnicami ! … Przeklęta sfera , która hoduje takie piękne i takie kobiety … ” — Tym lepiej ; bo zdawało mi się , że nie był zadowolony z naszego towarzystwa . — I to mówi pan , taki człowiek niezwykły ? Pocałowała ojca w rękę i wyszła do swego pokoju . — Szóste ? … — rzekł Wokulski podnosząc się na kanapie . — A gdzież piąte ? — Pan wiesz , że ojciec mój odbiera trzydzieści tysięcy rubli … Prócz tego ( mówiła , sama nie wiedząc dlaczego ! ) będziemy mieli dziesięć tysięcy rocznie … Pańska sumka przepaść nie może , chyba pan rozumie … — Już pana poznała — rzekł dyrektor . — Niech jej pan da cukru … Piękna klacz ! … Przed piątą w numerze zjawił się Geist ; był jakiś rozdrażniony i zamknął za sobą drzwi na klucz . Ocknął się i roześmiał . — Panie Mraczewski ! … Kto pana ośmielił … — No i wyobraź sobie — zawołał pan Łęcki — co za fatalizm ! … Konsylium zabroniło mi jechać do Paryża i pod karą śmierci kazało wynosić się na wieś . Na honor , nie wiem nawet , gdzie uciec przed tymi upałami . Ale i na ciebie także działają , bo jesteś zmieniony … Prawda , jakie to gorące mieszkanie ? … Dwaj Francuzi , towarzyszący Suzinowi , ukazują się znowu i mówią im , że już mogą jechać . Suzin bierze pod rękę Wokulskiego i wyprowadza go na plac , gdzie stoi mnóstwo omnibusów i powozów jedno- i dwukonnych , z woźnicami umieszczonymi z przodu lub z tyłu . Przeszedłszy kilkanaście kroków trafiają na dwukonny powóz z lokajem . Siadają i jadą . — Wcale nie ! „ A jeżeli Wokulski nie zechce przeprosin ? … Przecież ten sam hrabia Liciński układał się z nim o klacz i nic nie wskórał ! … Ach , Boże , co też mi się snuje po głowie ” — odpowiedziała sobie wzruszając ramionami i zasnęła . I zaraz myślę , że gdybym ja był Wokulskim , w jednej chwili ożeniłbym się z tą bogatą wdową . Jak ona zbudowana , Herr Jesas ! … — Jak chcesz . — Miałeś pan przecie o baronowej … „ Błogosławieni , którzy płaczą … Niechże przynajmniej tobie zmarły Chrystus dotrzyma obietnicy ” — pomyślał Wokulski i wyszedł za nią . — Zamelduj mnie pani baronowej — rzekł pan Krzeszowski nieco przytłumionym głosem . — Niech będzie dziewięćdziesiąt — kończy stary Szlangbaum uderzając ręką w stół . Wtedy jednakże , jakby na komendę , wpadała z góry służąca wołając : Wokulski spojrzał jej w oczy i dostrzegł takie przerażenie , taki smutek , że go znowu opanowała desperacja . — Jeżeli pani zechce , wygram — odparł Wokulski patrząc na nią ze zdumieniem … Nigdy nie wydała mu się tak piękną jak teraz w wybuchu niecierpliwości . Nigdy też nie marzył , ażeby rozmawiała z nim tak łaskawie . — Niepodobna ! — mruknął . — Stach nie jest aż tak głupi … — Powiedzieć ? … Ach , prawda … W banku mamy około stu dwudziestu tysięcy rubli , więc pieniędzy wam nie zabraknie … Dalej … Cóż dalej ? … — pytał sam siebie . — Aha ! … Nie rób już sekretu , że ja kupiłem kamienicę Łęckich . Owszem , zajdź tam i ponaznaczaj komorne według dawnych cen . Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś … Mieszka tam jakiś szewc , jacyś studenci ; bierz od nich , ile dadzą , byle płacili regularnie . — Właśnie o tym chcę mówić . Ogromnie dopytywał się o ciebie , a ja będąc przekonana , że już chyba wyleczyłaś się ze swych kaprysów , radziłam mu , ażeby was jutro odwiedził . — No , patrz — mówił — co wyrabiają ci Żydzi , te … te gałgany ! … Nachodzą dom … przestraszają mi córkę … — Skończmy , panie , z wyjaśnieniami — rzekł ze śmiechem Wokulski ściskając go za rękę . — Kontent pan z wiedeńskich sprawunków ? Helunia , choć rozmawialiśmy zniżonym głosem , usłyszała widać , że mówimy o lalce , i wybiegła z drugiego pokoju z błyszczącymi oczyma . Ażeby zwrócić jej uwagę na inny przedmiot , spytałem : — Zawsze mówisz rozsądnie — odpowiedziała mu prezesowa głaszcząc źrebaka , który kładł głowę na jej ramieniu , a później biegł za nią tak , że parobcy musieli go zawracać do stajni . — Ach , cóż bym dała za to , ażeby baron nie dostał klaczy i przegrał zakłady ! … — zawołała panna Izabela . — Kiedy boję się , bo strasznie zła — szepnęła Marianna wydzierając mu się z rąk . — I dobrze wam ? — Nikczemnik ! … nikczemnik ! … Po nocy fatalnie spędzonej Rzecki obudził się dopiero o trzy kwadranse na siódmą . Własnym oczom nie chciał wierzyć patrząc na zegarek , ale w końcu uwierzył . Uwierzył nawet w to , że wczoraj był nieco podchmielony ; o czym zresztą wymownie świadczył lekki ból głowy i ogólna ociężałość członków . W parę dni po odwiedzinach pani Wąsowskiej Wokulski zastał pannę Izabelę . Podając mu rękę , którą jak zwykle z religijną czcią ucałował , rzekła : — Tak … Hum ! … hum ! … Trochę pan przepłacił … — Gniady na końcu … Przegrałeś pan … — Pąsowy bierze Yunga … W maju roku zeszłego Wokulski wziął się do tej sprawy , którą jego wyjazd do Bułgarii o tyle przyspieszył , że już w grudniu miał dyplom , z majątkiem było znacznie trudniej ; w tym przecie dopomógł mu los . — Już w żadnych — odparła rumieniąc się . — Pani Krzeszowska zrobiła mi taką scenę za to , że musiała zapłacić sto tysięcy za kamienicę , że ja nie protegowałam jej u pana Wokulskiego , i tak dalej , że … pożegnałam ją i już tam nigdy nie pójdę . Naturalnie , wymówiła nam komorne od Nowego Roku . I to wszystko gadają wówczas , kiedy ja drżę z obawy o jego przyszłość , kiedy wstając i kładąc się spać pytam : „ Co on robi ? po co robi ? i co z tego wyniknie ? … ” I to wszystko gadają o nim dziś , przy mnie , który wczoraj patrzyłem , jak dróżnik Wysocki upadł mu do nóg dziękując za przeniesienie do Skierniewic i udzielenie zapomogi … — Wszyscy patrzymy na las , a tu coś skwierczy pod kopytami . Wyobraź sobie acan dobrodziej , że chart idący przy koniach na smyczy zdusił w bruździe szaraka ! … — Oto jest kamień — rzekł Wokulski . — A co to ? … — machinalnie zapytała służąca . — A pan Maruszewicz jest pewny , że to ta sama lalka , która była u pani Krzeszowskiej ? — spytał sędzia . — Są w salonie przyjęć , są w czytelni , są w sali jadalnej … Pan Jumart niecierpliwi się … Po wyjeździe Suzina Wokulski po raz drugi odczytał dziś wręczony mu list Rzeckiego . Stary subiekt mało pisał o interesach , ale bardzo dużo o pani Stawskiej , nieszczęśliwej a pięknej kobiecie , której mąż gdzieś zginął . — Ale co w mieście słychać ? W sklepie , dopóki ty w nim jesteś , musi być dobrze . Pewnego dnia , jak zwykle , załatwiał się z interesantami w salonie przyjęć . Już odprawił jegomościa , który ofiarował się staczać za niego pojedynki , drugiego , który jako brzuchomówca chciał odegrać rolę w dyplomacji , i trzeciego , który obiecywał mu wskazać skarby zakopane przez sztab Napoleona I nad Berezyną , kiedy lokaj w błękitnym fraku zameldował : — A niech diabli wezmą ! — wrzasnął doktór . — Czy nie spostrzegłeś , panie Ignacy , że jeżeli mężczyzna pod względem duchowym jest muchą , to kobieta jest jeszcze gorszą muchą , gdyż pozbawioną łap i skrzydeł . Wychowanie , tradycja , a może nawet dziedziczność , pod pozorem zrobienia jej istotą wyższą , robią z niej istotę potworną . I ten próżnujący dziwoląg , ze skrzywionymi stopami , ze ściśniętym tułowiem , czczym mózgiem , ma jeszcze obowiązek wychowywać przyszłe pokolenia ludzkości ! … Cóż więc im zaszczepią ? … Czy dzieci uczą się pracować na chleb ? … Nie , uczą się ładnie trzymać nóż i widelec . Czy uczą się poznawać ludzi , z którymi kiedyś żyć im przyjdzie ? … Nie , uczą się im podobać za pomocą stosownych min i ukłonów . Czy uczą się realnych faktów , decydujących o naszym szczęściu i nieszczęściu ? … Nie , uczą się zamykać oczy na fakty , a marzyć o ideałach . Nasza miękkość w życiu , nasza niepraktyczność , lenistwo , fagasostwo i te straszne pęta głupoty , które od wieków gniotą ludzkość , są rezultatem pedagogiki stworzonej przez kobiety . A nasze znowu kobiety są owocem klerykalno – feudalno – poetyckiej teorii miłości , która jest obelgą dla higieny i zdrowego rozsądku … — Która tu jest zdrowa ! — rzekła pani Wąsowska , pogardliwie obwodząc wzrokiem towarzystwo . — Podaj mi pan rękę i idźmy do salonu . — Bo w naszym powozie są dwa miejsca … — słodko zauważył baron . Wokulski ruszył ramionami . — Marysiu ! … chodź do nas … — wołał bas . — Naszego nieszczęśliwego kraju — dokończył książę prawie ze łzami w oczach . — Bo i na co trzysta tysięcy rubli tobie , któremu wystarczało tysiąc na rok ? … — Ach , od hrabiny … — rzekł pan Tomasz spojrzawszy na adres . — Pozwolicie państwo … — Przepraszam pana , w tej chwili nie mam czasu . Od tej pory , ile razy Jaś Mincel poszedł na piwo albo do resursy , pani Małgorzata zapraszała do siebie na wieczór mnie i Wokulskiego . Stach zwykle szybko wypijał herbatę , nawet nie patrząc na panią Janowę potem wsadziwszy ręce w kieszenie myślał zapewne o swoich balonach i milczał jak drewno , a nasza gospodyni nawracała go do miłości . — Szalonej energii człowiek , żelazny człowiek — odparł pan Tomasz . — Oni tacy . Poznasz ich , bo myślę urządzić w domu parę zebrań . Wszyscy oryginalni , ale ten oryginalniejszy od innych . — Pan zajmuje się fizyką czy chemią ? … — spytał zdziwiony . — Sam pan wierzysz jednak w dobrą krew — rzekł przykro dotknięty Wokulski . — Gdzie stróż ? — pytam dotykając ręką kapelusza . Panna Florentyna patrzy na nią z zachwytem … — Dziwny prezent , nieprawdaż — mówił Wokulski otwierając medalion . — Widzi pani tę blaszkę , lekką jak pajęczyna ? … A jednak jest to klejnot , jakiego nie posiada żaden skarbiec , nasienie wielkiego wynalazku , który może ludzkość przemienić . Kto wie , czy z tej blaszki nie urodzą się okręty napowietrzne . Ale mniejsza o nie … Oddając go pani , składam moją przyszłość … Uporczywie odsuwał od siebie myśl o dzisiejszym liście i jutrzejszej wizycie u Łęckich ; chciał być trzeźwym , ale namiętność przemogła . I wyobrażał sobie , jaki to przyjemny musi być chłód noża wbitego w rozgorączkowane serce . — A panie obie są ? — spytał Wirski . — O , do licha , nie ! … — zawołał . — Dziś może szaleć , dopóki mówi sobie : „ A nuż mnie kocha , a nuż jest taką , jak myślę ? … ” Ale gdyby nie ocknał się spostrzegłszy , że z niego żartują , ja … ja pierwszy , jakem Żyd , plunąłbym mu w oczy … Taki człowiek może być nieszczęśliwym , ale nie wolno mu być podłym … Memu Patkiewiczowi nie trzeba było dwa razy powtarzać . Zaczyna tedy pukać do okna baronowej tak , że sam Maruszewicz nie tylko mu otworzył lufcik , ale jeszcze własnoręcznie wciągnął chłopa do pokoju . — Zdaje mi się , że gdyby pani dotknęła człowieka ciężko poranionego , nie tylko ból by go opuścił , ale chyba zagoiłyby mu się rany . Nie sądziła , ażeby Wokulski miał jakiś pilniejszy interes na świecie aniżeli widzenie się z nią ; gdyby się zaś spóźnił , postanowiła nie tylko traktować go z góry , ale nawet okazać mu niezadowolenie . — Niech no wejdzie . — Wczoraj mówiłeś , że jeszcze nie tak prędko pojedziesz ? … — Nie , nie , nie ! … — przerwał mu adwokat . — W tym coś jest i ja to wyśledzę … Ktoś nam buty uszył … — Aj ! Stanisławie Piotrowiczu , już komu , ale tobie nie godzi się awansować mnie na durnia . Ty myślisz : ja nie wiem , że tobie chodzi o kobietę ? … Nu , kobieta smaczna rzecz i bywa , że nawet innemu solidnemu człowiekowi przewróci mózgi . Baw więc się i ty , kiedy masz pieniądze . Ale ja tobie , Stanisławie Piotrowiczu , powiem jedno słówko , chcesz ? … — On babcię kiedy skaleczy — odezwał się niezadowolony Starski . — Kto widział przyzwyczajać do takich pieszczot źrebięta , z których później wyrastają konie ! Staruszka machnęła ręką , jakby odganiając muchę . Rumieniec gniewu wystąpił na twarz panny Izabeli . — A o Rossim nie zapomni pan ? — rzekła ze słabym uśmiechem . No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki . Lasek Vincennes leży w stronie południowo – wschodniej , a kraniec Lasku Bulońskiego w północno – zachodniej stronie Paryża . Otóż : owa oś krystalizacji miasta podobna jest do olbrzymiej gąsienicy ( mającej prawie sześć wiorst długości ) , która znudziwszy się w Lasku Vincennes poszła na spacer do Lasku Bulońskiego . — Dziś ! … — powtórzył . — Ale ba ! … Po babci urwało się , z Kazią zerwało się i choć w łeb sobie strzel . Od pogrążonych w modlitwie cieniów wzrok jego pobiegł ku światłu . I zobaczył w różnych punktach świątyni stoły okryte dywanami , na nich tace pełne bankocetli , srebra i złota , a dokoła nich damy siedzące na wygodnych fotelach , odziane w jedwab , pióra i aksamity , otoczone wesołą młodzieżą . Najpobożniejsze pukały na przechodniów , wszystkie rozmawiały i bawiły się jak na raucie . Do salonu weszli dwaj bardzo eleganccy młodzi ludzie , z których jeden odznaczał się cienką szyją i dość wyraźną łysiną , a drugi powłóczystymi spojrzeniami i subtelnym sposobem mówienia . Weszli rzędem , jeden obok drugiego , trzymając kapelusze na tej samej wysokości . Jednakowo ukłonili się , jednakowo usiedli , jednakowo założyli nogę na nogę , po czym pan Rydzewski zaczął pracować nad utrzymaniem swojej szyi w kierunku pionowym , a pan Pieczarkowski zaczął mówić bez wytchnienia . „ Dla kogo te szafiry ? ” — myślał Wokulski . Chciał poprawić się na siedzeniu , ale poczuł , że nie może podnieść ręki ani wyprostować nóg . Nad samym brzegiem Wisły leżał stos belek . Wokulski uczuł znużenie , siadł i patrzył . W spokojnej powierzchni wody odbijała się Saska Kępa , już zieleniejąca , i praskie domy z czerwonymi dachami ; na środku rzeki stała nieruchoma berlinka . Nie większym wydawał się ten okręt , który zeszłego lata widział Wokulski na Morzu Czarnym , unieruchomiony z powodu zepsucia się machin . — Nie do prochowni , tylko do fortecy . A – u … A – u … — dodał pan Raczek i rzucił czapkę na stół . W kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go z długów , to o Obermanie , którego wybawił z nieszczęścia . Stasiek znowu uśmiechnął się ( jak ja nie lubię tych jego półuśmiechów ) i po chwili odparł : — Widziałem go w sali , gdzie najdroższe miejsce kosztowało dwa franki . — Wulkan ! … — szepnął . — Dlaczego nie moja ? Nie każdy może być poetą albo bohaterem , ale każdy potrzebuje pieniędzy — mówił Szuman . — Pieniądz jest spiżarnią najszlachetniejszej siły w naturze , bo ludzkiej pracy . On jest * sezamem * , przed którym otwierają się wszystkie drzwi , jest obrusem , na którym zawsze można znaleźć obiad , jest lampą Aladyna , za której potarciem ma się wszystko , czego się pragnie . Czarodziejskie ogrody , bogate pałace , piękne królewny , wierna służba i gotowi do ofiar przyjaciele , wszystko to ma się za pieniądze … — Nasze klientki zrobiły go takim — odpowiedział stary subiekt , lecz widząc , że przeszkadza pryncypałowi , cofnął się . Wokulski znowu wpadł w zadumę . Nieznacznie spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył , że młody człowiek ma coś szczególnego w fizjognomii . Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia . Otóż bardzo pragnę , ażeby się Stach ożenił , i nawet myślę , że upatrzyłem mu partię . Bywa czasem w naszym magazynie ( i bywała w tamtym sklepie ) osoba dziwnej urody . Szatynka , szare oczy , rysy cudownie piękne , wzrost okazały , a rączki i nóżki — sam smak ! … Patrzyłem , jak raz wysiadała z dorożki , i powiem , że mi się gorąco zrobiło wobec tego , com ujrzał … Ach , miałby poczciwy Stasiek wielki z niej pożytek , bo to i ciałka w miarę , i usteczka jak jagódki … A co za biust ! … Kiedy wchodzi ubrana do figury , to myślę , że wszedł anioł , który zleciawszy z nieba , na piersiach złożył sobie skrzydełka ! … — Papa tych panów chce przyjmować ? … Pan Tomasz cofnął się , rozłożył ręce , następnie padł na swój wielki fotel i znowu kilka łez spłynęło mu po twarzy . — Nie dawniej , aniżeli ja to spostrzegłam , ale siadajmy i jedźmy … — Właśnie . A że baronowa Krzeszowska chciałaby kupić tę kamienicę za siedemdziesiąt tysięcy rubli , więc anonim zapewne pochodzi od niej . Nawet założyłbym się , że od niej , bo to piekielna baba … — Co ja tam mogę rozkazać ! — odparł wzruszając ramionami . — Przyszedłem żebrać , nie rozkazywać … „ Czyżby zaręczyła się panna Izabela ? … ” — pomyślał Wokulski i pociemniało mu w oczach . Wokulski zamknął księgę i włożył ją do kantorka . W tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając rękawiczek . — Zresztą , powiem ci — ciągnął dalej pan Ignacy — szkoda takiego subiekta . Chłopak piękny , kobiety go pasjami lubią … — Tak — mówił Wokulski — nie łamią form w warunkach zwykłych , ale w niezwykłych stosują się do prawidła : robić , jak wygodniej . Sam zresztą widywałem bardzo dystyngowanych lordów , którzy baraninę z ryżem jedli palcami , a rosół pili prosto z garnka . — Cóż słychać , panie Fitulski ? — zapytał fryzjera . — Awantury — mówi — awantury z baronową ! Ale daj mi pan cygaro , bo to dwie duże historie . — A skąd pan wiesz , że koń nie jest krową ? — odpowiedział Geist . — W czasie moich przymusowych wakacyj , które niestety , ciągną się po kilka lat , zajmuję się zoologią i specjalnie badam gatunek człowieka . W tej jednej formie , o dwu rękach , odkryłem kilkadziesiąt typów zwierzęcych począwszy od ostrygi i glisty , skończywszy na sowie i tygrysie . Więcej ci powiem : odkryłem mieszańce tych typów : skrzydlate tygrysy , węże z psimi głowami , sokoły w żółwich skorupach , co zresztą już przeczuła fantazja genialnych poetów . I dopiero wśród całej tej menażerii bydląt albo potworów gdzieniegdzie odnajduję prawdziwego człowieka , istotę z rozumem , sercem i energią . Pan , panie Siuzę , masz niezawodnie cechy ludzkie i dlatego tak otwarcie mówię z panem ; jesteś jednym na dziesięć , może na sto tysięcy … Taki rządca , który miał kiedyś własne dobra , wydawał mi się bardzo ciekawą osobistością ; ale jeszcze ciekawszym wydał mi się dom , który nie przynosi żadnych dochodów . Z natury jestem nieśmiały : wstydzę się rozmawiać z nieznanymi ludźmi , a prawie boję się wchodzić do cudzych mieszkań … ( Boże miłosierny ! jak ja już dawno nie byłem w cudzym mieszkaniu … ) Tym razem jednak wstąpił we mnie jakiś diabeł i koniecznie zapragnąłem poznać lokatorów tej dziwnej kamienicy . — Pan radca ma rację ! — dodał Szprot . — Tak wszystko ci Żydzi zagarniają , że w końcu trzeba im będzie siłą odbierać , dla utrzymania równowagi . Bo zobaczcie tylko , panowie , co się dzieje , choćby z takimi kortami … — Nie nalegam , moja droga , nie jestem swatką , to należy do pani Meliton . Zwracam tylko uwagę , że nad ojcem wisi katastrofa . — Ta wasza lalka , od pani Krzeszowskiej ? … — Czytając od dziesięciu lat , jak łają nas za zbytki , już chciałem poprawić się i sprzedać stajnię . Tymczasem widzę , że człowiek , który wczoraj dorobił się majątku , dziś puszcza konia na wyścigach … Ha ! myślę , toście wy takie ptaszki ? … Nas moralizujecie , a gdy się uda , robicie to samo ? … Otóż nie poprawię się , nie sprzedam stajni , nie … — Podróżnicy nie mówią komplimentów , gdyż wiedzą , że pod każdą szerokością jeograficzną komplimenta dyskredytują mężczyznę w oczach kobiet . — Człowieku , człowieku ! … — zawołała Felcia . — Ta pani z wami nie rozmawia … Ta pani mówi , że jesteście ordynarni . — No , mówieniem nikt nikogo chyba nie przekona , tylko faktami — odparł Wokulski . Nagle tak mi zaschło w ustach , że już nie mogłem słowa przemówić . Szczęściem , odezwał się Wokulski : I tym sposobem Wokulski i panna Izabela nie tylko byli zupełnie osamotnieni , ale jeszcze musieli być ciągle razem . A na to odpowiedział ojciec : — Jakie obowiązki ? ! … — wykrzyknął . — Czy względem tych , którzy nazywają mnie wyzyskiwaczem , czy tych , którzy mnie okradają ? Spełniony obowiązek powinien coś przynosić człowiekowi , gdyż inaczej byłby ofiarą , której nikt od nikogo nie ma prawa wymagać . A ja co mam w zysku ? Nienawiść i oszczerstwa z jednej strony , lekceważenie z drugiej . Sam powiedz : czy jest występek , którego by mi nie zarzucano i za co ? … Za to , żem zrobił majątek i dałem byt setkom ludzi . Całą noc spać nie mogłem . Takie straszne zapowiedzi w dzień triumfu … Siedliśmy . Wokulski zapytał panie , czy są zadowolone z lokalu , a następnie opowiedział im , że Ludwik Stawski był przed dwoma laty w New Yorku , a następnie przeniósł się do Londynu pod przybranym nazwiskiem . Napomknął z lekka , że Stawski był wówczas chory i że za parę tygodni spodziewa się o nim stanowczych wiadomości . Znalazł stronicę i z uwagą przeczytał dwa listy : jeden pisany elegancko , drugi — jakby go kreśliła dziecinna ręka . W pierwszym zawiadomiono go , że taka to a taka Maria , niegdyś dziewczyna złego prowadzenia , obecnie nauczyła się szyć bielizny , krawiectwa i odznacza się pobożnością , posłuszeństwem , łagodnością i dobrymi obyczajami . W drugim liście sama owa Maria dziękowała mu za dotychczasową pomoc i prosiła tylko o wyszukanie jakiego zajęcia . Baron z większą elegancją aniżeli zręcznością podsadził narzeczoną i sam usiadł naprzeciw niej . Potem wdówka zajęła miejsce obok barona , Starski obok narzeczonej , a panna Felicja obok Starskiego . — Uczy się w Anglii w szkole wojskowej i podobno kocha się w jakiejś aktorce … — Z pewnością — odparł Wokulski . — Może właśnie ojciec chce tego … Major odwrócił się do nas na koniu i uśmiechnął się pod szpakowatym wąsem . Zrozumiałem , co to znaczy , usłyszawszy całą gamę strzałów , jakby kto zagrał na organach . — Cóż — spytał Rzecki — znowu doktór pracuje nad włosami ? … Phi ! co za mnóstwo cyfr … Jak sklepowe rachunki . — Zbożem — wtrącił ktoś z kąta . — Bardzo cieszę się , że się tak stało , że pan nic nie straci , gdyż … dopiero teraz mogę panu podziękować z całego serca — mówiła panna Izabela podając mu rękę . — Rozumiem doniosłość pańskiej usługi . Mój ojciec miał być skrzywdzony , po prostu obdarty przez baronowę , a pan uratował go od ruiny , może od śmierci … Takich rzeczy nie zapomina się … Tu już podziw Wokulskiego przeszedł w pewien rodzaj zaniepokojenia : owa rzekoma stal była lekką jak płatek bibułki . — Z dziesięć tysięcy . — Wiem — wtrąciła ciotka . — On chce do Mincla . — Wszystko jedno . Sędzia wziął do rąk lalkę , która tyle narobiła zgryzoty , i urzędowym scyzorykiem rozciął jej naprzód stanik , a następnie począł z wielką uwagą odpruwać głowę od tułowia . Helenka , z początku zdziwiona , przypatrywała się tej operacji , następnie zwróciła się do matki mówiąc półgłosem : „ Czego on chce ? … ” — pomyślał Wokulski podziwiając w duszy mądre spojrzenie swego rywala i nagłą zmianę tonu . Zdawało się , że przez jego usta przemówił inny człowiek . Wokulski czuł , że musi uciec z tego pokoju . Widmo , przed którym wyjechał z Warszawy , było już tu i stało za progiem . — Z pewnością . Dał przecie dwa razy tyle na dobroczynność . Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona . Nigdy chyba nie zapomnę gromady tych , po największej części młodych twarzy , które ukazywały się na tle czarnych ścian piwnicy , wyglądały spoza okutych beczek albo rozpływały się w ciemności . P. S. Jeżeli mego zęba nie wyrzucisz za okno , przyszlij mi go na powrót , abym mógł ofiarować go mojej niezapomnianej małżonce . Będzie miała martwić się czym przez kilka dni , co podobno biedaczce jest zalecone przez doktorów . Ten zaś pan Wokulski jest bardzo miłym i dystyngowanym człowiekiem i wyznaję , że serdecznie go polubiłem , choć mi taką zrobił krzywdę . ” Grupa szlachty gardzącej arystokracją krzyczała najgłośniej . Książę zaczął ściskać swoich gości nie panując już nad wzruszeniem ; pomagał mu adwokat , wszystkich całował , a sam bez ceremonii płakał . Kilka osób skupiło się przy Wokulskim . I machinalnie przypatrywał się niezwykłej fizjognomii damy , która wybierała neseserki . Była ubrana skromnie , miała gładko uczesane włosy . Na jej twarzy białej i razem żółtej malował się głęboki smutek ; spoza ust przyciętych wyglądała złość , a ze spuszczonych oczu błyskał czasami gniew , niekiedy pokora . Wokulski śmiał się . — Jadę dziś do Paryża — odpowiedział . Subiekci śmieli się ( naturalnie po kątach ) z nowego pryncypała ; mnie zaś było przykro , że Stach tak od ręki zerwał ze swoją bohaterską przeszłością i niedostatkiem . Dziwna bowiem jest natura ludzka : im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa , tym natarczywiej żądamy go od bliźnich . — Więc cóż mamy robić , szlachetny panie Wokulski , który nie wstydziłeś się … — zaczęła pani Misiewiczowa . — Nie mówmy o Heluni , tylko o mnie … W taki sposób baron zainstalował się w mieszkaniu swej żony . Przerwał procesy z lokatorami , byłemu adwokatowi baronowej oświadczył , że każe mu dać baty , jeżeli kiedykolwiek wyrazi się bez szacunku o swej klientce , do pani Stawskiej napisał list z przeprosinami i posłał jej ( aż pod Częstochowę ) ogromny bukiet . Nareszcie przyjął kucharza i wraz ze swoją małżonką złożył wizyty rozmaitym osobom z towarzystwa , powiedziawszy pierwej Maruszewiczowi , który ogłosił to po mieście , że jeżeli która z dam nie odda im rewizyty , wówczas baron od jej męża zażąda satysfakcji . — Proszę łaski pana , ludzie z prowincji nie patrzą na nogi , ino na butelkę . Jak dojrzy butelkę i kieliszek , to już nie chybi , ale trafi prosto do Szmula . — Pierwej chciałem porozumieć się z panem — odparł Wokulski . — Niepewny ? … A pan Wokulski to co ? … Wtem zadzwoniono . Czujny sługa odsunął się na palcach ode drzwi gabinetu , z hałasem wszedł do przedpokoju i po chwili wróciwszy zapukał do pana . „ No cóż — myślał — kto przyjechał , musi odjechać … Rzecz całkiem naturalna … ” — Przybiegłem tylko na chwilę , bo mam załatwić pilny interes — zawołał uradowany . — Wie pani , Stach będzie tu dzisiaj … Zdaje mi się ( ale mówię to pani w największej tajemnicy ) , że Wokulski już stanowczo zerwał z Łęckimi … — Więc to ten łotr Maruszewicz ? … Ależ honorem ręczę , że oddał mi tylko sześćset rubli i jeszcze dużo mówił o interesowności pana Wokulskiego … Zapiął marynarkę na guzik pod szyją , wyprostował się i poszedł z listem do swego mieszkania . W tej chwili dopiero zauważył , że mu trochę skrzypią buty , i poczuł niejaką ulgę . Stach pracował za szafami , lecz gdy mu powiedziałem , że jest pani Stawska i po co przyszła , rzucił rachunki i wbiegł do sklepu w doskonałym humorze . Spostrzegłem nawet , że przypatruje się pani Stawskiej tak życzliwie , jakby na nim zrobiła silne wrażenie . No , przynajmniej teraz ! … chwała Bogu . Był tak pogrążony w bolesnych medytacjach , że nie usłyszał otwierania drzwi do pokoju i szybkich kroków za sobą . Dopiero ocknął się poczuwszy dotknięcie czyjejś ręki . Odwrócił głowę i zobaczył mecenasa z dużą teką pod pachą i posępnym wyrazem na twarzy . Szliśmy przez ulicę nie mówiąc do siebie . Stach przygryzał wargi , a mnie już wówczas przyszło na myśl , że to wydobywanie się z piwnicy jest symbolem jego życia , które upłynęło na wydzieraniu się ze sklepu Hopfera w szerszy świat . — Cóż to za porządek , panie Ksawery , do stu par diabłów ! … Czy i w pańskiej sypialni konserwują się takie rzeczy ? „ Starski to jest ten drugi kochanek , Ochocki trzeci … A Rossi ? … Rossi , któremu ja urządzałem klakę i znosiłem mu do teatru prezenta … Czymże on był ? … Głupi człowieku , ależ to jest Mesalina , jeżeli nie ciałem , to duchem … I ja , ja mam szaleć dla niej ? … Ja ! … ” Odwraca się więc w drugą stronę sali i spostrzega o parę kroków od siebie pana Łęckiego z jego adwokatem , który widocznie nudzi się i chciałby gdzieś iść . — I dlatego , że znam , żałuję tych , którzy muszą mu ulegać — zakończył Wokulski . — Jest to chyba największe nieszczęście w życiu . „ Może wbiegł na podwórko i ocalał … ” — myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem serca . Odwróciwszy kilka kartek wstecz znowu czytała : Młody człowiek umilkł , a że byli w Ogrodzie Botanicznym , więc zdjął kapelusz . Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie . Młody człowiek , aczkolwiek wyglądał elegancko , nie był wcale elegantem ; nawet nie zdawał się troszczyć o swoją powierzchowność . Miał rozrzucone włosy , nieco zsunięty krawat , u kamizelki guzik nie zapięty . Można było domyślać się , że ktoś bardzo starannie czuwa nad jego bielizną i garderobą , z którą jednak on sam postępuje niedbale , i właśnie to niedbalstwo , przejawiające się w dziwnie szlachetnych formach , nadawało mu oryginalny wdzięk . Każdy jego ruch był mimowolny , rozrzucony , lecz piękny . Równie piękny był sposób patrzenia , słuchania , a raczej niesłuchania , nawet — gubienia kapelusza . — Żenisz się ? — rzekłem do Jasia . — Abyś zaś uwierzył , że jesteś nam równym i że cię kochamy jak brata , abyś mógł uspokoić twoje serce rozgniewane na nas , oto ja … klękam przed tobą i w imieniu ludzkości błagam cię o przebaczenie krzywd . Tu pochyliła się do mnie z fotelu i rzekła szeptem : Na trzeci dzień wypogodziło się , a na czwarty było już tak pięknie i sucho , że panna Felicja zaproponowała spacer na rydze . Nagle spostrzegłszy jakiś ruch na środku kościoła zwróciła się do służącego : — Próżniak , bankrut … jak zresztą wszyscy oni — odparł Szuman . — No i ekskonkurent … — dodał . — I ja sama lubię siedzieć w oknie , osobliwie kiedy jest ładny dzień i czyste niebo , bo wtedy staje mi w pamięci mój mąż nieboszczyk jak żywy … „ Anielskie serce ! … ” — myślał Wokulski . Pewnego zaś wieczora rzekł do niej : „ Co on robi , ojcze ? ” — pyta się zalękniona panna Izabela . „ Panna Izabela ? … ” — O , bardzo proszę … — odpowiada obrażony zakrystian . — Nie każdy jest łotrem , kto siedział na Pawiaku … A co do udzielania rad … — Ty , papo ? Umył się , włożył czystą bieliznę , przebrał się . Było ledwie wpół do pierwszej . W środku kolacji zły czy dobry duch skierował oczy pani Misiewiczowej na » Kurier « . — Nie pytał się , bo pan był wtedy na wojnie . W takich wypadkach pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy sobie wynagrodzenie w formie kilku- lub kilkunastorublowego drobiazgu , mówiła Rzeckiemu dzień i godzinę . — Pan Wokulski pewnie jeździł — rzekła tonem głębokiego przekonania panna Felicja . Stary Mincel i w niedzielę bywał w sklepie . Rano modlił się , a około południa kazał mi przychodzić do siebie na pewien rodzaj lekcji . — Czy ja wiem , podobno do teatru — odparł ogrodniczek z taką miną , jakby owym krzywym nożem chciał gardło poderżnąć Szlangbaumowi . — Nie . — Ja w kuchni ? … — spytał jegomość nazwany Leonem . — Chyba jaśnie pani żartuje . Według umowy z panem mam mieć swój pokój … Wciąż stałem na połowie schodów , pod oknem z żółtymi , czerwonymi i niebieskimi szybami . Wciąż stałem zapatrzony we wspomnienie pani baronowej , którą widziałem zaledwie kilka razy w życiu i zawsze przedstawiała mi się jako osoba bardzo ekscentryczna . Umie być pobożną i zawziętą , pokorną i ordynaryjną … Przez miesiąc wyglądaliśmy odsieczy : z Węgier , z Francji , nawet z nieba . Nareszcie twierdza kapitulowała . — Pozwoli pani zaprezentować : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza , a mój kolega … — Za pozwoleniem — rzekła biorąc konia za uzdę . — Czy nie myślisz pan , że mówię w ten sposób o pańskiej miłości , ażeby sama wydać się za pana ? … Milczysz pan … Otóż mówmy serio . Była chwila , żeś mi się pan podobał ; była i — już przeszła . Ale choćby nie przeszła , choćbym miała umrzeć z miłości dla pana , co zapewne nie nastąpi , bo nie straciłam jeszcze ani snu , ani apetytu , nie oddałabym się panu , słyszysz pan … choćbyś mi się u nóg włóczył . Nie mogłabym żyć z człowiekiem , który tak kochał inną kobietę , jak pan to robisz . Jestem za dumna . Wierzy mi pan ? Pani Stawska ze swej strony zachwyca się wszystkim : i posadą , która przynosi jej pensję , jakiej nie miała nigdy , i nowym mieszkaniem , które jej znalazł Wirski . Słychać , że Andrassy zażądał sześćdziesięciu milionów guldenów na nieprzewidziane wydatki . Więc i Austria zbroi się , a tymczasem Staś pisze mi , że — nie będzie wojny . Ponieważ nigdy nie był fanfaronem , więc chyba być musi bardzo wtajemniczonym w politykę ; a w takim razie siedzi w Bułgarii nie przez miłość do handlu . — Pan mnie zna ? Tu wymienił nazwisko i — tak został z rękoma w powietrzu . Dziwnym bowiem trafem ani Stach , ani ja nie czuliśmy ochoty do uściskania go . — Ach , jak Boga kocham ! … Nie chcę być u pani na obiedzie … tu wysiadam … Nagle umilkł , szybko odszedł i zniknął między dwoma przejeżdżającymi powozami . Natomiast zbliżył się jakiś wojskowy w krótkiej pelerynie , z kapturem na plecach . Wojskowy chwilę przypatrzył się Wokulskiemu i rzekł z uśmiechem . — Więc przed wyjazdem nie można widzieć się ? … Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma . Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten nazywał się Szlangowskim , obchodził Wielkanoc i Boże Narodzenie , i z pewnością najwierniejszy katolik nie zjadał tyle kiełbasy co on . Pamiętam , że gdy raz w cukierni zapytano go : „ Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki … ” Wyjść za Rossiego ? … Dbać o jego garderobę teatralną , a może przyszywać mu guziki do nocnych koszul ? … Wyszła z szelestem . Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów . — Czeka na odpowiedź , jaśnie panie . „ On jednakże nie jest tak nikczemnym ” — rzekła do siebie . — Mów dalej , mów — odezwał się Wokulski spostrzegłszy , że Węgiełek waha się . — Skąd ? … Z tych pozycyj , których nie zajmujemy albo do zajmowania których sami ich zmuszamy , pchamy ich , błagamy , aby je zajęli . Mego sklepu nie kupi żaden z naszych panów , ale każdy da pieniądze Żydowi , aby on go kupił i … płacił dobre procenta od wziętego kapitału . Wokulski wybuchnął . No i naturalnie pan Ignacy musiał pójść do teatru , ażeby nie zrobić przykrości Stachowi . Geist kręcił głową . Po chwili z przeciwległych drzwi wyszła osoba w wieku poważnym , ubrana w popielatą suknię . Uderzył mnie prawie biały kolor jej włosów , obok twarzy mizernej , lecz niezbyt starej i bardzo regularnej . Rysy tej damy były mi gdzieś znajome . — Więc ? … Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła . Nawet oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści . „ Czyżem ja aż tak nikczemny ! ” „ Do śmierci zobowiążesz mnie — mówił Rzecki — jeżeli coś obmyślisz dla ostatecznego wyjaśnienia : czy Ludwik Stawski żyje , czy umarł ? ” Rajtszula składała się z dwu połączonych ze sobą budynków , tworzących jedną całość w formie szlify . W części okrągłej mieścił się maneż , w prostokątnej stajnie . Zdawało mu się , że wszystkie oczy zwrócą się na nich i że on musi skompromitować się jakimś niewłaściwym czynem . — Niech cię diabli porwą ! … — wybuchnął pan Patkiewicz . — Ty zawsze musisz mnie skompromitować . — Jestem pewien — odparł Leon z zaiskrzonymi oczyma — że gdybyś choć przez chwilę miał taką wiarę jak pierwsi apostołowie , jeszcze dziś znalazłbyś się w uniwersytecie … Wokulski teraz dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark , gdy w dziedzińcu wybiegło naprzeciw prezesowej całe stado kur , którym ona rzucała ziarno z kosza . Za kurami ukazała się ich dozorczyni , stara Mateuszowa , donosząc pani , że wszystko jest dobrze , tylko że z rana krążył nad dziedzińcem jastrząb , a po południu jedna z kur trochę udławiła się kamieniem , ale już ją minęło . — Pojutrze , kochanko … Przyjdź o czwartej — odpowiedziała pani Stawska również zmieszana . — Garson ! … Hej , garson ! … „ Głupiec jestem , głupiec ! — powtarzał . — Po co ja się pnę między ludzi , którzy albo nie rozumieją moich ofiar , albo śmieją się z niezgrabnych wysiłków . Na co mi ten powóz ? … Czy nie mógłbym jeździć dorożką albo tym oto trajkoczącym omnibusem z płóciennymi firankami ? … ” Wokulski milczał . — A ciężar gatunkowy ? — spytał Wokulski . Przeszli jeszcze kilkanaście kroków pod zwieszającymi się gałęźmi i nagle — opanowała go straszna rozpacz . Zdawało mu się , że gdyby w tej chwili zajechał powóz po pannę Izabelę , on rzuciłby się pod koła i nie pozwoliłby jej jechać . Niechby go roztratowali i niechby już raz przestał cierpieć . Wokulski ochłonął . Oparł się na ramieniu Ignacego i zaglądając mu w oczy rzekł łagodnie : — Czy jednak pomyślałeś , że gdy twój sklep przejdzie w ich ręce , kilkudziesięciu Żydów zyska popłatną pracę , a kilkudziesięciu naszych ludzi straci ją ? — Merci , monsieur … Był ktoś , który rzucił parę tysięcy rubli na dobroczynność i na ochronę jej ciotki ; potem ktoś grał z jej ojcem w karty w resursie i co dzień przegrywał ; potem ktoś , który wykupił weksle jej ojca ( może to nie Wokulski ? … ) , następnie jej serwis , a następnie dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia grobu Pańskiego . — Więc papo nie uznaje w tym żadnego dobrodziejstwa z jego strony ! Bo wczoraj mówił papo o Wokulskim w taki sposób , jakby czuł , że jest przez niego oplątany … Zerwał się z fotelu i wsadziwszy ręce w kieszenie zaczął chodzić po pokoju . — Na czym ? — * Tek * ! … — potwierdził hrabia – Anglik . — Ma rację , jeżeli pełny teatr jest dla niego najwyższym szczęściem . — Istnieniu wyjątków nie przeczę , kto wie jednak , czy taki Starski nie odkrył ogólnego prawidła . Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał : — Dwadzieścia pięć rubli miesięcznie … — szepnęła młoda pani . Jednocześnie pobladła , zaczęła skubać sukienkę i z pewnością mimo woli rzuciła na Wirskiego takie błagalne spojrzenie , że … że gdybym był Wokulskim , zaraz bym się o nią oświadczył … — Dobrze , popielniczkę — odparł baron . „ 29 a 36 — to 65 , a 15 to 80 , a 73 — to … to … ” Wtedy zaczęła sobie rejestrować doznane wrażenia . Pani Wąsowską uśmiechnęła się . „ Alboż nie jest kobietą ? ” — Cóż znowu , sama pani dziś powiedziała , że wdowom wszystko wolno . „ Biedny chłopiec , ale trudno . Życie ma swoje obowiązki , które trzeba spełnić , choć są ciężkie . ” Kiedym zakomunikował Wokulskiemu moje podejrzenia co do „ prykaszczyków ” — Stach tylko uśmiechnął się i odparł : — W takim razie może pozwolisz , profesorze , do mego numeru , na trzecie piętro . To lokal urzędowy … — Mamo , dosyć ! … — Prosta forma , i nic więcej . Owszem , możecie zyskać , podczas gdy dzisiaj kamienica jest tylko ciężarem . No , a po ciotce Hortensji dostaniesz ze sto tysięcy rubli . Zresztą — dodała po chwili panna Florentyna podnosząc brwi — ja sama nie jestem pewna , czy i ojciec nie ma jeszcze majątku . Wszyscy są tego zdania … — Już chyba nam ten wypadek nie grozi — odparła panna Izabela z komiczną powagą . Postanowił od razu chwycić byka za rogi . Rok 1879 dopiero się zaczął , ale niechaj go kaczki zdepczą ! … Anglicy , jeszcze nie wygrzebawszy się z Afganistanu , już mają wojnę w Afryce , gdzieś na Przylądku Dobrej Nadziei , z jakimiś Zulusami . Tu zaś , w Europie , ani mniej , ani więcej , tylko — wybuchła dżuma w okolicach Astrachania i lada dzień może do nas zajrzeć . — Głupcy ! — zawołał Wokulski idąc naprzód — mam złoty zegarek i kilkaset rubli gotówką … Bronić się nie będę , no ! … — Tym mniej możesz go mieć do innych pracowników , którzy nie znają cię tak jak ja . Gdy zaś Wokulski pochylił się do jej ręki , pocałowała go w czoło , co na obecnych zrobiło pewne wrażenie . „ Gdzie to ja widziałam taki krzyż , taką chmurę i jasność ? … ” — zapytała się panna Izabela . Zaczęła przypominać sobie widziane w życiu okolice i — marzyć . Sklep Mincla znałem od dawna , ponieważ ojciec wysyłał mnie do niego po papier , a ciotka po mydło . Zawsze biegłem tam z radosną ciekawością , ażeby napatrzeć się wiszącym za szybami zabawkom . O ile pamiętam , był tam w oknie duży kozak , który sam przez się skakał i machał rękoma , a we drzwiach — bęben , pałasz i skórzany koń z prawdziwym ogonem . — Nie pytaj mnie … Nic do mnie nie mów , jeżeli nie chcesz , ażebym rozpłakała się na ulicy … Większa ich część nie widziała Wokulskiego , niektórzy jednak spostrzegli go i kłaniali mu się ; lecz byli i tacy , którzy spostrzegłszy go nie kłaniali się , a nawet uśmiechali się złośliwie . Z całego mnóstwa tych kupców , przemysłowców i rzemieślników , równych mu stanowiskiem , niekiedy bogatszych od niego i dawniej znanych w Warszawie , on tylko jeden był dziś na święconym u hrabiny . Żaden z tamtych , on tylko jeden ! … Spojrzała na nich i wzdychając odparła : Kiedy przyszliśmy do mego mieszkania i podano samowar , odezwałem się : — Prosiłem adwokata naszego księcia ( bo mój adwokat to łajdak ) , ażeby odebrał należną mi sumę i tobie doręczył ją , panie Stanisławie … Razem trzydzieści tysięcy . A że obiecujesz mi od nich dwadzieścia procent , więc mam sześć tysięcy rubli rocznie na całe utrzymanie . Nędza … ruina ! … — Kiedyście siedli do kolacji ; stał nawet w tych drzwiach . Panna Izabela serdecznie uściskała ojca . Gdybym był przesądny , a nade wszystko gdybym nie rozumiał , że po najgorszych czasach nadchodzą dobre , lękałbym się tego roku 1879 . Bo jeżeli jego poprzednik zakończył się źle , to już on zaczął się jeszcze gorzej . Mikołaj wzruszył ramionami i na palcach wyszedł do kuchni . W pierwszej chwili myślałem , że między tymi przyjemnymi młodzieńcami i baronową toczy się proces właśnie o owego śledzia . Wnet jednak przekonałem się , że chodzi o co innego , że mianowicie pani Krzeszowska zostawszy właścicielką domu chce z niego wyrzucić swoich najzapamiętalszych wrogów , a zarazem najniewypłacalniejszych lokatorów . Teraz dopiero wszedł ten łajdak lokaj ; wziął walizę Stacha i dał znać , że konie stoją przed domem . Siedliśmy do powozu , Stach i ja , ale przez drogę do kolei nie zamieniliśmy ani wyrazu . On patrzył na gwiazdy świszcząc przez zęby , a ja myślałem , że jadę — chyba na pogrzeb . Wokulski prędko wyszedł z pokoju i zatrzasnął drzwi pod nosem zuchwałemu famulusowi . — Zawsze je przebaczam — odparł nieco zdziwiony . Zdawało mu się , że powiedział coś bardzo głupiego , i zarumienił się . Dwa stoliki do kart , z których jeden miał złamaną nogę , a drugi gęsto zapisane sukno , tudzież kandelabry z niedopałkami świec woskowych kazały powątpiewać o dokładności patologicznych określeń Konstantego . Mimo to Wokulski jeszcze dodał mu rubla i odszedł , bynajmniej nie zadowolony z przyjęcia . — Tak — mówił adwokat — tak będzie najlepiej . Gdybyś pan sam kupił ten budynek , znalazłbyś się w fałszywej pozycji nawet wobec państwa Łęckich . Zazwyczaj nie lubimy tych , którzy coś po nas dziedziczą , to jedno . A po wtóre — kto zaręczy , że nie zaczęłyby snuć im się różne kombinacje po głowach ? … Nużby pomyśleli : kupił za drogo albo za tanio ? … Jeżeli za drogo — jak śmie robić nam łaskę , a jeżeli za tanio , to — wyzyskał nas … — Ach ! … więc tak ? … — szepnęła . — Więc już i pan i … ten , ten … Wokulski związaliście się z nią ? … Ha ! … zaczekam tedy na sprawiedliwość boską … Była to wysoka szatynka z szarymi oczami , o klasycznych rysach . Spojrzeli na siebie oboje z Wokulskim i — dama zarumieniła się . Lecz im mniej wychodził , tym częściej marzył o jakiejś dalekiej podróży na wieś lub za granicę . Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne bory , po których błąkałby się , przypominając sobie młode czasy . Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato . Ledwie wyszedł Ochocki , w pokoju Wokulskiego ukazał się baron kaszlący , rozgorączkowany , ale uśmiechnięty . — O ! niech pan będzie spokojny — odparł dyrektor ściskając go za rękę . — Dla dżentelmena dyskrecja jest pierwszą cnotą . Spodziewam się , że i pan Maruszewicz … — Zsiądzie pani ? — zapytał . I czuje w tej chwili , że połyskująca woda sadzawki ciągnie go z nieprzepartą siłą . — O tak — odparła panna Izabela . — Są tam baronostwo Dalscy — rzekła z uśmiechem — bo Ewelinka już wyszła za barona . Jest Fela Janocka i … Starski … Żyd wzdycha , z zatłuszczonej portmonetki wydobywa najbardziej podarty papierek i wyprostowawszy go kładzie na marmurowym stole . Następnie wstaje i leniwie opuszcza ciemny pokoik , a pan Ignacy przez dziurkę gazety poznaje w nim starego Szlangbauma . — Ale , ale … Nawet zapomniałem , że mam ważny interes do pana … — Ale lepszym za sześćdziesiąt pięć tysięcy … — Proszę trochę głośniej , bo nic nie słychać … Gdyby w rzeczach tych nie tkwiło jakieś niepojęte oszustwo — rzekł głośno — już miałbym ideę , dla której warto się skazać na całe lata niewoli . Nie tylko znalazłbym pochłaniającą pracę i spełnienie najśmielszych marzeń młodości , ale jeszcze widziałbym przed sobą cel , wyższy nad wszystkie , do jakich kiedykolwiek rwał się duch ludzki . Kwestia żeglugi powietrznej byłaby rozstrzygniętą , człowiek dostałby skrzydeł . ” — Tak dalece nie wątpię , że zostawię u Rotszylda kwit jeszcze na dwa tysiące franków , płatnych po otrzymaniu wiadomości o tym człowieku . Zdawało się jej , że powozem jedzie przez jakąś znaną miejscowość . Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia , utworzonego z lasów i zielonych gór , a jej powóz znajduje się na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół . Czy on zjeżdża ? bo ani zbliża się do niczego , ani od niczego nie oddala , tak jakby stał w miejscu . Ale zjeżdża : widać to po wizerunku słońca , które odbija się w lakierowanym skrzydle powozu i drgając , z wolna posuwa się w tył . Zresztą słychać turkot … To turkot dorożki na ulicy ? … Nie , to turkoczą machiny pracujące gdzieś w głębi owego pierścienia gór i lasów . Widać tam nawet , na dole , jakby jezioro czarnych dymów i białych par , ujęte w ramę zieloności . Panna Izabela odsunęła talerz i z niepokojem przebiegła papier oczyma . Lecz stopniowo twarz jej wypogodziła się . Popatrzyliśmy sobie w oczy z tym eks-obywatelem , który nie mógł zdobyć się na wywabienie plam ze swego surduta . Popatrzyliśmy sobie — mówię — w oczy . Magenta … Rok 1859 … Eh ! Boże miłosierny … — Zwariowaliście , pijaki ! — krzyknęła ciotka chwytając pana Raczka za ramię . Ponieważ chłopiec sklepowy w tej chwili przyniósł im nowe butelki , więc wymknąłem się po cichu . Nie wmieszałem się do tej rozmowy , gdyż znając Stacha od dziecka , mógłbym im powiedzieć tylko dwa wyrazy : „ Jesteście podli … ” — Ba , któż by Rossiego nie uwielbiał ! — odpowiedział Pifke . — Mam libretto do Makbeta , może panu dać ? … — Wiesz co , że to jednak jest ładny wyrób . — Po cóż więc kupiła klacz wyścigową ? — Dlaczegożeś od razu do mnie nie przyszedł ? — spytał Stach . — Mam już przyjemność … — szepnęła panna Izabela odpowiadając na ukłon . — I skąd właśnie na niego padło takie nieszczęście ? — odezwałem się . ( Ale niedbałym tonem , ażeby Szuman nie myślał , że żądam informacyj . ) Zaprawdę ! strasznym nieszczęściem jest wielka reputacja . Ja bowiem od chwili , kiedy Lisiecki zwraca się do mnie jako do „ poinformowanego ” , straciłem sen i resztę apetytu … Cóż dopiero musi się dziać z moim biednym Stachem , który utrzymuje ciągłe stosunki z tym panem Colinsem i z tą panią Melitonową … „ Z nami tak nie będzie ! … ” — pomyślała , głęboko wzruszona . Przy wejściu do drugiego salonu , gdzie było kilka dam , zastąpiła im drogę hrabina Karolowa . Koło niej przesunął się służący Józef . — Pan cudzoziemiec ? … Niech pan będzie ostrożny ze znajomościami w Paryżu … Ubogi eks-właściciel majątku ziemskiego serdecznie uściskał mi obie ręce . — Co się też dzieje z panem Wokulskim ? Bardzo żałuję , że może mieć żal do mnie . Nieraz wyrzucam sobie , że nie postępowałam z nim tak , jak zasługiwał . — Takie już nasze szczęście — szepnęła pani Stawska . — Ósma ? — powtórzył radca — to być nie może . Zaraz … Przedtem była szósta , potem siódma … — mruczał zasłaniając twarz dłonią . — Może być , że ósma . Jak ten czas leci ! … „ No , co ja zrobię ? … — mówił . — Com winien , że tę kocham , a tamtą … Gdybyż ona zapomniała o mnie i była szczęśliwą . ” — Nazwisko ? … — powtórzyła baronowa . Rozgorączkowany , już w południe kazał zaprzęgać i jechać . Co chwilę zdawało mu się , że spotyka wracający powóz hrabiny , to znowu , że jego rwące się z cugli konie idą zbyt wolno . — Marianno ! … Marianno , chodź tutaj ! … — zawołała ze swego pokoju baronowa . — Panowie ! … — wrzasnął adwokat obcierając nos z akcentem rozrzewnienia . — Uczcijmy naszego gospodarza , znakomitego obywatela , najzacniejszego z ludzi … — Pan dobrodziej miał majątek ? — spytałem . — Błazeństwo … — przerwał Mraczewski włożywszy ręce w kieszenie . — Będę czytał broszury , które chcą zniszczyć rodzinę , wiarę i własność ! … No , takich głupich nie znajdziesz pan w Warszawie . Wokulski wyprostował się i przeciągnął . Jego surowa twarz nabrała dziwnie rzewnego wyrazu . „ O ile się zdaje , zebranie będzie bardzo ożywione ” — mruknął z bladym uśmiechem nieszczęśliwy pan Ignacy sadowiąc się w pierwszym rzędzie . „ Ciekawym , skąd on się wziął ? — myślał Wokulski . — Natura miewa kaprysy i — analogie — dodał . — Motyle istnieją także w rodzaju ludzkim : piękna barwa , latanie nad powierzchnią życia , karmienie się słodyczami , bez których giną — oto ich zajęcie . A ty , robaku , nurtuj ziemię i przerabiaj ją na grunt zdolny do siewu . Oni bawią się , ty pracuj ; dla nich istnieje wolna przestrzeń i światło , a ty ciesz się jednym tylko przywilejem : zrastania się , jeżeli cię rozdepcze ktoś nieuważny . — Nie jestem kobietą i nigdy nie byłem proszony o spętanie mego życia na czyjąś korzyść , więc nie wiem , co bym zrobił — odparł wzburzony Wokulski . — To tylko wiem jako mężczyzna , że nie potrafiłbym żebrać nawet o miłość . Sędzia wciąż pisał , a ja chciałem przypomnieć sobie mowę , którą ułożyłem wczoraj na obronę pani Stawskiej , a na pohańbienie baronowej . Ale że mi się w głowie plątały wyrazy i zdania , więc zacząłem oglądać się po sali . — To już od ciebie zależy . Jeszcze nie jesteś z nim związana … — Bo to , uważa pan , nasz stary podobno kupuje dom Łęckiego , który właśnie jutro mają wierzyciele sprzedać przez licytację … Zegar za ścianą wybił północ , baron zerwał się wylękniony i pożegnał Wokulskiego . W kilka minut później jego zanoszący się kaszel było słychać w drugim końcu oficyny . Innym razem opowiedział jej dziwaczną historię : — Kursa jednak spadają , a przed chwilą czytałem , że flota angielska wpłynęła na Dardanele . — To nic — mówił pan Tomasz z uśmiechem . — Krótka szyja , upał i irytacja … Chwilę odpocznę … — Już zapłacone ! — on odpowiada . — Jaśnie pan ! … — Już jej dawno nie mam … — Co znaczy to : * ale * ? … — z niepokojem zapytała panna Florentyna . — Myślałżeś co , panie Stanisławie , o tej cukrowni ? — rzekła wąchając swój flakonik , co było znakiem wzruszenia . — Pomyśl o tym , proszę cię , i pogadaj ze mną , bo już mi zbrzydły te komeraże … — Właśnie że musi pan dobrze jeździć , gdyż od razu zgadł pan , co zrobią konie w rękach takiego mistrza jak pan Julian . Będziemy jeździli razem … Panie Ochocki , od dzisiejszego dnia daję panu urlop ze spacerów . — Znowu silny wyraz . — Ach , więc tak ? … Zapewne , że dla kupca jest to najwygodniej . Adieu . Od tej pory szedł z naszej strony strzał za strzałem , aż ziemia drgała , ale biała plama tam , na gościńcu , rosła wciąż . Jednocześnie na przeciwległym wzgórzu błysnął dym i w stronę naszej baterii poleciał warczący granat . Drugi dym … trzeci dym … czwarty … Rzecz dziwna ! przecie miał już ustaloną opinię hojnego filantropa . Członkowie Towarzystwa Dobroczynności we frakach składali mu podziękowania za ofiarę dla wiecznie łaknącej instytucji ; hrabina Karolowa we wszystkich salonach opowiadała o pieniądzach , które złożył na jej ochronę ; jego służba i subiekci sławili go za podwyższenie im pensji . Ale Wokulskiemu rzeczy te nie sprawiały żadnej przyjemności , tak jak on sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi . Rzucał tysiące rubli do kas urzędowych dobroczyńców , ażeby kupić za to rozgłos nie pytając , co się zrobi z pieniędzmi . Jednej Wielkanocy ( dziadusia jeszcze wtedy nie było na świecie ) przyszedł tu do zamku młody kowal z Zasławia . Stanął nad potokiem i myśli : „ Nie mogłyby się to mnie pokazać skarby ? … Zaraz bym wlazł do nich , choćby przez najciaśniejszą dziurę , naładowałbym kieszenie i już nie potrzebowałbym dymać miechem . ” Ledwie tak pomyślał , aż naraz — usuwa się kamień , a mój ci kowal widzi wory pieniędzy , misy ze szczerego złota i tyle drogiej odzieży jak na jarmarku … Teraz ja ukłoniłem się . Jego salony pełne były gości , a do przedpokoju sypały się bilety wizytowe jak śnieg . I znowu pan Tomasz znalazł się w tej szczęśliwej pozycji , że nie tylko miał kogo przyjmować , ale nawet mógł robić wybór pomiędzy odwiedzającymi . Służący wyszedł . Stach powoli otworzył kopertę , przeczytał i — rozdarłszy list na kilka kawałków , rzucił go pod piec . — Czego pan chce , panie Wirski ? — Powiedz pan — rzekłem — jak to was przyjmowali Włosi w wigilię bitwy pod Magentą ? — Chcę kupić dom Łęckiego … — Cha ! cha ! cha ! — śmieje się pan Ignacy . — Staś we własnej osobie … Staś z wojny ! … Cóż to , dopiero teraz przypomniałeś sobie , że masz sklep i przyjaciół ? — dodaje , mocno uderzając go w łopatkę . — Niech mię diabli wezmą , jeżeli nie jesteś podobny do żołnierza albo marynarza , ale nigdy do kupca … Przez osiem miesięcy nie był w sklepie ! … Co za pierś … co za łeb … — To jest niedelikatność , mój panie ! … — krzyczał czwarty . — Odzienie mi popęka … — Będzie kiedyś awantura z tymi Żydami — mruknąłem . — Pan musi mieć dużo zajęcia przy takim magazynie … — wtrąciła czarno ubrana panna Florentyna i przestraszyła się jeszcze mocniej . Ruch powozów , omnibusów i ludzi pieszych zwiększa się w zastraszający sposób . Co kilka kroków werendy , okrągłe stoliki , ludzie siedzący przy chodnikach . Za powozem , który ma z tyłu lokaja , toczy się wózek ciągniony przez psa , mija go omnibus , potem dwaj ludzie z tragami , potem większy wóz na dwu kołach , potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg powozów . Bliżej chodnika — wózek z bukietami , drugi z owocami , naprzeciw pasztetnik , roznosiciel gazet , handlarz starzyzny , szlifierz , roznosiciel książek … — Na krótszy . — No , chyba nie ma co czekać . Idźmy , bo te panie spać się pokładą . — Molinari ? … — powtórzył Wokulski . — Ach , tak , widziałem go w Paryżu . — Może wielmożny pan pozwoli się jej przysiąść … To jest bardzo letka osoba … — prosił furman . Jeżeli więc Geist nie uśpił go , więc nie jest oszustem . Więc jego metale istnieją i … odkrycie metalu lżejszego od powietrza jest możliwe ! … Ale i Szlangbaum już zhardział , więc odpowiedział panu Rzeckiemu , wysunąwszy pierwej dolną wargę : Wjechawszy do lasu zsiadł z konia i prowadził go za cugle . — Od godziny — odparła pani Wąsowska . — Ale zdaje mi się , że i Wokulski coś spostrzegł , bo był bardzo zmieniony . Żal mi go . Z tej epoki pamiętała tylko jego grubo ciosaną figurę , czerwone ręce i szorstkie obejście , które obok grzeczności innych kupców wydawało się nieznośnym , a na tle wachlarzy , sakwojażów , parasoli , lasek i tym podobnych galanteryj — po prostu śmieszne . Był to przebiegły i bezczelny kupczyk , który w swoim sklepie pozował na upadłego ministra . Był wstrętny , nawet śmiertelnie nienawistny , gdyż poważył się udzielać im zasiłki w formie kupna serwisu albo przegranych w karty do ojca . — Przynajmniej raz wygadał się , że całe życie jest niedołęgą — mruknął Lisiecki do Klejna , który uśmiechał się podnosząc jednocześnie brwi bardzo wysoko . Brek chwiał się w obie strony . — Już nic . — Powiedz mi , kuzynko — mówi pięknym kontraltowym głosem — co to za śmieszny spisek knujecie przeciwko mnie ? — Cóż , dobijał się kto ? … — spytał Wirski z akcentem oburzenia w głosie . Panna Ewelina mocno się zarumieniła . — Prawda , ale któż się tego spodziewał ? — odparła pani Misiewiczowa . — Nie , panie . Niedługo już będę żył , więc pragnę przeprowadzić choćby jedną zasadę : jeżeli społeczność chce , ażeby jednostki szanowały umowę względem niej , niechaj sama wykonywa ją względem jednostek . Jeżeli ja mam komuś płacić za komorne , niech inni tyle płacą mi za lekcje , żeby mi na komorne wystarczyło . Rozumie pan ? … — Sprawiedliwym jest to , że silni mnożą się i rosną , a słabi giną . Inaczej świat stałby się domem inwalidów , co dopiero byłoby niesprawiedliwością . — Bo muszę być dzisiaj w teatrze — odpowiedział Wokulski . — Platyna ? … — powtórzył Geist z drwiącym uśmiechem . — Oto masz platynę … Wokulski spojrzał na niego z boku i uśmiechnął się widząc , że stary odzyskuje dobry humor . — Ach , Floro , proszę cię , nie dręcz mnie ! … — wybuchnęła panna Izabela . — Gwałtem chcesz zrobić demona z kupczyka , może dlatego , że … tyle straciliśmy na kamienicy … że ojciec jest chory i że … Starski wrócił … — Sława , jakiej nie dosięgnął jeszcze żaden człowiek — odparł Ochocki . — To moja żona , to moja kobieta … Bądź pan zdrów , muszę iść … — Tak — odpowiedziała panna Izabela . — Arystokracja francuska miała możność i czas tworzyć te arcydzieła . Wokulski słuchał przechwałek Mraczewskiego bez ruchu . Doświadczał wrażenia , jakby mu na głowę i na piersi spadały ciężary . Ale pannę Izabelę w przykry sposób dotknęła jego obojętność dla sztuki . Sposępniała i przez resztę dnia rozmawiała z Wokulskim dosyć chłodno . Wyrazy te zastanowiły mnie w przykry sposób . Spojrzałem na Stacha z uwagą i ogarnęło mnie zdziwienie . Nigdy bym nie sądził , ażeby człowiek niby to zdrów , a w każdym razie nie raniony , mógł zmienić się tak w przeciągu kilku godzin . Pobladł , oczy zapadły , prawie zdziczał … — Oklaski i wieńce są rzeczą tak drobną , że … na najbliższym przedstawieniu Rossi może mieć ich raczej za wiele aniżeli za mało — rzekł Wokulski . — Dlaczegóż pani baronowa sama nie puszcza tej klaczy ? Przez dwa pierwsze lata tego rygoru Wokulski milczał . W trzecim roku począł co wieczór zachodzić do mego pokoju na gawędkę o polityce . Czasami , gdyśmy się rozgadali o dawnych czasach , on obejrzawszy się po pokoju nagle urywał poprzednią rozmowę i zaczynał jakąś nową : Czy wobec podobnych przyjęć mogłem nie bywać często ? Dalibóg , myślę , że bywałem za rzadko i że gdybym miał więcej rycerskich usposobień , powinienem był tam siedzieć od rana do wieczora . Niechby się nawet pani Stawska ubierała przy mnie . Cóż by mi to szkodziło ? — Idziemy ku Łazienkom ? — spytał Wokulski . — Cóż ze mną ? — spytał Wokulski . — Rozumu … — wtrącił Wokulski jej tonem . — Muszę już jechać . Ciocia pisała jeszcze we środę , ażeby wracać , ale prezesowa nie pokazała mi listu , zatrzymała mnie . Dopiero kiedy wczoraj przybył umyślny posłaniec … — Ale ma tu przyjaciół — zawołała baronowa . — I gdybym nie znała pana , przypuszczałabym , że pośredniczysz mu w tych bezeceństwach . Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy , nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń . Na obu zaś końcach ulicy , niby pilnujące miasta szyldwachy , wznosiły się dwa pomniki . Z jednej strony król Zygmunt , stojący na olbrzymiej świecy , pochylał się ku Bernardynom , widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom . Z drugiego końca nieruchomy Kopernik , z nieruchomym globusem w ręku , odwrócił się tyłem do słońca , które na dzień wychodziło spoza domu Karasia , wznosiło się nad pałac Towarzystwa Przyjaciół Nauk i kryło się za dom Zamoyskich jakby na przekór aforyzmowi : „ Wstrzymał słońce , wzruszył ziemię . ” Wokulski , który w tym właśnie kierunku wyglądał ze swego balkonu , mimo woli westchnął przypomniawszy sobie , że jedynymi wiernymi przyjaciółmi astronoma byli tragarze i tracze , nie odznaczający się , jak wiadomo , zbyt dokładną znajomością zasługi Kopernika . Pan Ignacy , który jest nieskończenie mniej śmiałym aniżeli okazały jegomość , zamiast pchać się jak on , zdaje się na łaskę i niełaskę losu . Prąd starozakonnych ogarnia go ze wszystkich stron . Przed sobą widzi zatłuszczony kołnierz , brudny szalik i jeszcze brudniejszą szyję ; za sobą czuje zapach świeżej cebuli ; z prawej strony jakaś szpakowata broda opiera mu się na obojczyku , a z lewej silny łokieć uciska mu rękę aż do ścierpnięcia . — Ten pan właśnie jest pełnomocnikiem . — Wychodzisz ? … Może zajrzysz do tamtego sklepu — rzekł . — I w tym wypadku byłeś pan przed pół rokiem innego zdania — wtrącił Rzecki . Dopiero gdy podjechał powóz i pan Tomasz usadowiwszy damy i siebie zawołał : „ Ruszaj ! ” , w Wokulskim znikło uczucie niesmaku , a ocknął się żal po pannie Izabeli . Tymczasem pani Stawska usiadłszy na krześle była tak zmieszana , że zaczęła coś poprawiać około sukienki swojej córeczki . Jej matka również straciła humor , a rządca kompletnie zbaraniał . „ Poczekajcie ! ” — myślę i przybrawszy bardzo surowy wyraz twarzy odezwałem się : Powóz odjechał ku miastu . Wokulski zmieszał się z przechodniami i poszedł w stronę Ujazdowskiego placu . Szedł z wolna i przypatrywał się jadącym . Wielu spomiędzy nich znał osobiście . Oto rymarz , który dostarcza mu wyrobów skórzanych , jedzie na spacer z żoną , grubą jak beczka cukru , i wcale ładną córką , z którą chciano go swatać . Oto syn rzeźnika , który do sklepu , niegdyś Hopfera , dostarczał wędlin . Oto bogaty cieśla z liczną rodziną . Wdowa po dystylatorze , również mająca duży majątek i również gotowa oddać rękę Wokulskiemu . Tu garbarz , tam dwaj subiekci bławatni , dalej krawiec męski , mularz , jubiler , piekarz — a oto — jego współzawodnik , kupiec galanteryjny , w zwykłej dorożce . — Akurat ! … — odparł . — Nie zasnąłby , gdyby nie dostał wałów . Dobry chłopak — mówił — sprytny chłopak , ale szelma ! … — Kto wie ? … — odparł . — Może się i ożenię … Ale nie z nią . — W którą stronę pan idzie ? — spytał młody człowiek Wokulskiego . — Mogę pana podprowadzić . „ Już ja go nie będę ostrzegał ! ” — rzekł w duchu . A potem dodał — „ że takie zadowolenie z cudzej biedy jest jednak bardzo podłym uczuciem . ” „ Trzeba nareszcie złożyć wizytę Krzeszowskiemu … Pójdę jutro … W całym znaczeniu przyzwoity człowiek … przeprosił pannę Izabelę . Jutro podziękuję mu i — niech mnie licho weźmie — jeżeli nie spróbuję dopomóc . Choć z takim próżniakiem i letkiewiczem ciężka sprawa … Ale mniejsza o to , spróbuję … On przeprosił pannę Izabelę , ja wydobędę go z długów . ” „ Więc oni tu przepędzają wieczory przy księżycu i śpiewie słowika ? … — pomyślał Wokulski i poczuł straszny ból w sercu . — Panna Izabela już kocha się w Ochockim , a jeżeli się nie kocha , to tylko z winy jego dziwactw … No i ma słuszność … piękny człowiek i niezwykły … ” — Dostanie pan jutro . „ Więc na początek zapomnij o Wysockich ” — odparł głos wewnętrzny . „ Wyjadę stąd — szeptał — wyjadę ! … Chyba , że ona mnie zatrzyma … Bo co mi da nawet ten majątek , jeżeli nie mogę go zużytkować w taki sposób , jaki mnie najlepiej przypada do gustu ? Co warte życie , pleśniejące między resursą , sklepem i prywatnymi salonami , gdzie trzeba grać w preferansa , ażeby nie obmawiać , albo obmawiać , ażeby nie grać w preferansa ? … ” — O , pozwalają . — Wolałbym go nie stracić na wakacjach — rzekł Starski , znacząco spoglądając jej w oczy . Wokulski rzucił się na krześle ; przez chwilę obaj milczeli . Szli wąską drogą , która stanowiła granicę dwu lasów : na prawo rosły dęby i buki , na lewo sosny . Wybiegł z saloniku i wtykając głowę do drzwi , zdaje mi się do kuchennych zawołał : Panu Ignacemu robi się zimno : obecność Szlangbauma w tym miejscu budzi w nim nowe podejrzenie . Aby je rozproszyć , pan Ignacy pyta stojącego przy drzwiach woźnego , gdzie odbywają się licytacje . Woźny wskazuje mu schody . Nie śmiałem pomyśleć , że zginęli . „ Ach , jakiż ja jestem głupi ! — myślał . — Nie , nie jestem głupi . Jestem tylko dorobkiewicz , który w tym państwie musi opłacać się każdemu na każdym kroku . No , nawracanie jawnogrzesznic kosztuje więcej . ” Panna Felicja chciała protestować , ale w tej chwili baron podskoczył do panny Eweliny , a Starski do pani Wąsowskiej , która przygryzając usta rzekła : — Zacny … szlachetny ! … — mówił ściskając Wokulskiego . — Bóg cię zesłał … — Mam do ciebie prośbę … Powiedz , że ją spełnisz … — To jest możliwe — odparła wielka dama — ale … czy nie zniechęcą pana koszta ? … Musimy odwołać się do policji niemieckiej , angielskiej , amerykańskiej … Ledwie otworzył drzwi , już znalazł się służący z frazesem : — Czymże kupiec gorszy od bankierów ? Będzie już ze dwa tygodnie , jak wyjechał biedny chłopak , może na zawsze … Listy pisze krótkie i suche , o sobie nie mówi nic , a mnie tak nurtuje smutek , że nieraz , dalibóg , miejsca znaleźć nie mogę . ( No , chyba nie za nim ; tylko tak , z przyzwyczajenia . ) Węgiełek opuścił go bardzo wzruszony . — I poszedł też do Szkoły Przygotowawczej ? — I z czarownikami naradzasz się ( pfy ! nieczysta siła … ) , na czym , mówię tobie , nie zyskasz rozbitej kopiejki , a możesz na siebie obrazić Boga . Dzwonek . Trzy konie z miejsca ruszyły cwałem . — I była chwila , że chciałeś pan wyskoczyć z galerii ? … — pytał Geist . „ Pewnie znowu jakiś zatarg z policją ” — pomyślałem . — Masz tu — mówi Staś pokazując bogato oprawne książki — trzy historie Napoleona I , życie Garibaldiego i Kossutha , historię Węgier … Wokulski słuchał i patrzył . Panna Izabela rozmawiała naturalnie , w bardzo spokojny sposób , żartując ze Starskiego , który wcale nie zdawał się tym martwić . Natomiast od czasu do czasu spoglądał ukradkiem na pannę Ewelinę Janocką , która szepcząc z baronem , rumieniła się i bladła . — Proszę cię — zaczęła prezesowa — mówisz , że stryj twój umarł . Gdzieże on , biedak , pochowany ? — Weź te pieniądze — mówił — na drogę i jeżeli masz jechać , to jedź … Dałbym ci więcej , ale może i na mnie przyjść pora … Zresztą trzeba zostawić coś babie , żeby sobie w razie wypadku znalazła drugiego męża … — W każdym razie ciemna to figura — zakonkludował dychawiczny . — Rzuca się w prawo i w lewo , sklepu nie pilnuje , perkaliki sprowadza , szlachtę jakby chciał naciągnąć … — W uniwersytecie , w prosektorium , czasem na obiedzie . W kuchni Stach zatrzymał się sekundę , a że widać drażnił go zapach kalafiorów , więc rzekł do mnie : — On niby , żeby tak , to nicz nie mówił . Tylko pytał się : kiedy pan jeszt w domu ? A ja powiedziałem : koło dziesiąty ż rana , i wtedy on powiedział , że przyjdzie jutro o dziesiąty , ino na minutkę . Jednemu z uśpionych podał Palmieri korek od karafki mówiąc , że podał mu różę . W tej chwili medium zaczęło wąchać korek okazując przy tym wielkie zadowolenie . — Krew uderzyła mi do głowy … ale to już przeszło … Podły Żyd … no , ale Wokulski — powiadam ci , że to coś nadludzkiego … — A potem ? — Z Warszawy . — Prawie nie znam jej … Mówiłem z nią raz w życiu … — tłomaczył się zmieszany Wokulski . — Ach , panie , czy pan zawsze taki nudny ? Przecież nie po to wzięłam pana na spacer , ażeby ziewać . Proszę mnie bawić , tylko zaraz … W tej chwili Wokulskiego tknęło szczególne przeczucie . — Piękny ? — odparł Wokulski . — Więc niech pójdzie na utrzymanie , jeżeli taki piękny . Przeżegnała się , lecz zobaczywszy tacę wydobyła woreczek z pieniędzmi . — No , a z wami co teraz ? Na dnie potoku , jeszcze za małości dziadusia , leżał jeden spory kamień , jakby nim kto dziurę zatykał . W rzeczy samej była tam dziura , właśnie nawet okno do podziemiów , gdzie są zachowane wielkie skarby , jakich by na całym świecie nie znalazł . A między tymi majątkami , na szczerozłotym łóżku , śpi panna , może nawet jaka hrabini , bardzo śliczności i bogato odziana . Mówią , że za to samo , co ona ma we włosach , kupiłby wszystkie dobra od Zasławia do Otrocza . Ujrzawszy mnie pani Misiewiczowa zaczęła wylewać chyba już resztki łez . Adwokat utopił w nim spojrzenie pragnąc odgadnąć : co to za prośba ? Od natury jej bowiem zależał sposób słuchania . Widocznie jednak nie odkrył nic groźnego , gdyż jego fizjognomia przybrała wyraz poważnej , lecz serdecznej życzliwości . — Mówią — dorzucił inny głos — że chce założyć spółkę z samych szlachciców … Serwis i srebra familii Łęckich były już sprzedane i nawet jubiler odniósł panu Tomaszowi pieniądze , strąciwszy dla siebie sto kilkadziesiąt rubli składowego i za pośrednictwo . Mimo to hrabina Karolowa nie przestała kochać panny Izabeli ; owszem — jej energia i poświęcenie , okazane przy sprzedaży pamiątek , zbudziły w sercu starej damy nowe źródło uczuć rodzinnych . Nie tylko uprosiła pannę Izabelę o przyjęcie pięknego kostiumu , nie tylko co dzień bywała u niej albo ją wzywała do siebie , ale jeszcze ( co było dowodem niesłychanej łaski ) na całą Wielką Środę ofiarowała jej swój powóz . Odtąd mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach , lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli w teatrze , na koncertach lub na odczytach . Uczuć swoich nie nazwałby miłością i w ogóle nie był pewny , czy dla oznaczenia ich istnieje w ludzkim języku odpowiedni wyraz . Czuł tylko , że stała się ona jakimś mistycznym punktem , w którym zbiegają się wszystkie jego wspomnienia , pragnienia i nadzieje , ogniskiem , bez którego życie nie miałoby stylu , a nawet sensu . Służba w sklepie kolonialnym , uniwersytet , Syberia , ożenienie się z wdową po Minclu , a w końcu mimowolne pójście do teatru , gdy wcale nie miał chęci — wszystko to były ścieżki i etapy , którymi los prowadził go do zobaczenia panny Izabeli . — Cóż to za kobieta ? — I cóż ona na to ? Na myśl o tym opanowała go rozpacz . W tej chwili miał jedno tylko pragnienie : ażeby ziemia rozstąpiła się pod nim i pochłonęła go razem z tymi ruinami , z tym kamieniem i z tym napisem … — Nic dziwnego — przerwał doktór . — Stopiło się w nim dwu ludzi : romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego . To , co dla patrzących jest sprzeczne , w nim samym jest najzupełniej konsekwentne . „ Mój kochany panie Stanisławie ! Dobrze , widać , bawisz się , podobno nawet w Paryżu , kiedy zapominasz o swoich przyjaciołach . A grób śp. biednego stryja twego wciąż czeka na obiecany kamień i ja także chciałabym poradzić się ciebie o budowę cukrowni , do której namawiają mnie na stare lata . Wstydź się , panie Stanisławie , a nade wszystko żałuj , że nie widzisz rumieńca na twarzy Beli , która w tej chwili jest u mnie i spiekła raczka usłyszawszy , że piszę do ciebie . Kochane dziecko ! Mieszka u ciotki w sąsiedztwie i często mnie odwiedza . Domyślam się , że zrobiłeś jej jakąś dużą przykrość ; nie ociągaj się więc z przeprosinami i jak najrychlej przyjeżdżaj prosto do mnie . Bela zabawi tu jeszcze kilka dni i może uda mi się wyjednać ci przebaczenie … ” — Więc teraz jedziemy do mnie na obiad . — A do mnie , łaskawy panie , żadne — wołał młody człowiek grożąc nam pod nosami — bo ja z zasady nie płacę za komorne . Komu mam płacić ? … Za co ? … Cha ! cha ! dobrzy sobie … — Ojej ! I ze ślusarkom się trochę … i według stolarki … Koszyków nauczyłem się też wcale pięknych i rysować . A nawet jakby przyszło do malowania , to też … Gwałtownie zakaszlał się , tak że mu oczy krwią zabiegły . Odpocząwszy mówił dalej : — A któż panu zaręczy , że marzycielstwo Wokulskich albo Ochockich nie jest stanem przejściowym ? Machina latająca śmieszna to rzecz na pozór , ale tylko na pozór ; wiem coś o jej wartości , bo przez całe lata tłomaczył mi to Stach . Lecz gdyby takiemu na przykład Ochockiemu udało się ją zbudować , pomyśl pan , co byłoby więcej warte dla świata : czy spryt Szlangbaumów , czy marzycielstwo Wokulskich i Ochockich ? — Kaloszyków żąda szanowny pan ? Który numerek , jeżeli wolno spytać ? Ach , szanowny pan zapewne nie pamięta ! Nie każdy ma czas myśleć o numerze swoich kaloszy , to należy do nas . Szanowny pan pozwoli , że przymierzymy ? … Szanowny pan raczy zająć miejsce na taburecie . Paweł ! przynieś ręcznik , zdejm panu kalosze i wytrzyj obuwie … — Choćby nawet i nie żoną ! — odparła z uśmiechem baronowa von Ples , której mąż od pięciu lat był sparaliżowany . — No , żegnam pana , panie Maruszewicz . Niech tylko panu nie przyjdzie koncept podpisać kiedy mego nazwiska , bo wówczas … Rozumie pan ? — Tak , pani — odparł baron kłaniając się po raz trzeci , ciągle z kapeluszem w ręku . — Daruje pani , że dotknę tej niemiłej sprawy , ale … Od pewnego czasu nazwisko moje figuruje we wszystkich sądach … W tej chwili na przykład podoba się pani mieć aż trzy procesy : dwa z lokatorami , a jeden z jej byłym adwokatem , który nie uchybiając mu , jest skończonym łotrem . — Pewnie rozmawialiście państwo z prezesową o bardzo dawnych czasach , kiedy aż do łez doszło . Prawda , że zgadłem ? … Wracając do tematu , który nam przerwano , czy nie sądzisz pan , że dobrze byłoby założyć w kraju polską fabrykę tanich tkanin ? … — To właśnie głupstwo … Boże miłosierny ! … ależ ten drugi pokój to mój pokój , w którym mieszkałem od lat dwudziestu pięciu . Okna zakratowane , zielona firanka , mój czarny stół … A pod ścianą naprzeciw moje żelazne łóżko , dubeltówka i pudło z gitarą … Zakrystian w szafirowych okularach kłania się , poruszając przy tym lewą łopatką , i odpowiada : — Oto do czego prowadzi mężczyznę starokawalerstwo ! Drzwi otworzyły się , jegomość kazał tragarzom złożyć kufry i tłomoki w przedpokoju i zapytał : — W dniu , w którym tę panią oddaliłam od siebie — mówiła baronowa — zginęła mi lalka . Myślałam , że umrę z żalu , i zaraz na nią powzięłam podejrzenie … Miałam dobre przeczucie , gdyż w kilka dni później przyjaciel mój , pan Maruszewicz , zobaczył z okna , że ta pani ( która mieszka vis a vis niego ) ma u siebie moją lalkę i dla niepoznaki przebiera ją w inną suknię . Ten ktoś był to zuchwały dorobkiewicz , który od roku ścigał ją spojrzeniami w teatrach i na koncertach . Był to cyniczny brutal , który dorobił się majątku na podejrzanych spekulacjach po to , ażeby kupić sobie reputację u ludzi , a ją , pannę Izabelę Łęcką , u jej ojca ! … — W umysłach , które wyszły z masy żydowskiej , ale wzbiły się do szczytów cywilizacji . Weź pan Heinego , Börnego , Lassala , Marksa , Rotszylda , Bleichrödera , a poznasz nowe drogi świata . To Żydzi je utorowali : ci pogardzani , prześladowani , ale cierpliwi i genialni . — Panny „ w tym wieku ” umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Ginsów Upadalska do pani z Fertalskich Wywrotnickiej . — Mój kochany — odparł — alboż ty nie wiesz , że nieraz jedno słowo zmienia projekta , nawet ludzi … A nie dopiero cała rozmowa ! — dodał szeptem . — Możemy tam podejść … Boski spacer ! … Czy widzisz pan ten ruch … — mówił nieznajomy . — To baterie , a tam płoną wsie … — objaśniał podoficer . — Jakże co ? Mieszka u swojej ciotecznej babki a razem chrzestnej matki , prezesowej Zasławskiej , i jak teraz , martwi się , że zapewne nie odziedziczy po niej majątku . Ładny grosz , ze trzysta tysięcy rubli ! … Ale prezesowa uważa , że lepiej wesprzeć nim podrzutków aniżeli kasę w Monako . Biedny chłopak ! — No — i wojny nie ma . W naszym sklepie ruch jak na odpuście , do naszych składów zwożą i wywożą towary jak do młyna , a pieniądze płyną do kas nie gorzej od plew . Kto by Stasia nie znał , powiedziałby , że to genialny kupiec ; ale że ja go znam , więc coraz częściej pytam się : na co to wszystko ? … Warum hast du denn das getan ? … Wokulski ze zdziwieniem popatrzył jej w oczy i … dwa razy , raz po raz … dwa razy , żebym tak zdrów był , pocałował ją w rękę . Z jaką zaś zrobił to tkliwością , najlepszy dowód , że nie było słychać zwykłego w takich razach mlaśnięcia . Tym więc głośniej rozlega się jęk baronowej Krzeszowskiej , która trzymając swego adwokata za klapy fraka mówi z gorączkowym pośpiechem : — Dawno ? Znowu podała mu rękę , którą Wokulski ze czcią ucałował . W obocznym pokoju rozległy się kroki i wszedł pan Tomasz wyspany , promieniejący . Jego piękna twarz miała tak serdeczny wyraz , że Wokulski pomyślał : Zawstydzony , zeszedł pan Ignacy na dół do frontowego przysionka ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim damom , około których miał zaszczyt przechodzić . Ta uprzejmość , do której nie nawykli warszawiacy , już w przysionku zrobiła wrażenie . Zaczęto pytać się : kto to jest ? a chociaż nie poznano osoby , w lot jednakże spostrzeżono , że cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu , krawat sprzed pięciu , a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki . Powszechnie brano go za cudzoziemca ; lecz gdy spytał kogoś ze służby : którędy iść do krzeseł ? — wybuchnął śmiech . — Naprzód , Lizetka ! … . Ten szlachetny cudzoziemiec postawi ci za fatygę kwartę piwa . To znaczy : * mund – ur * ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ? — Wybacz pan — rzekł . — W imieniu mojej żony uroczyście przepraszam i niezależnie od satysfakcji , jaką gotów jestem dać panom , zrobię , co potrzeba , ażeby naprawić krzywdę wyrządzoną panu Wokulskiemu … Tak , panie . Złożę wizyty wszystkim moim przyjaciołom i oświadczę im , że pan Wokulski jest dżentelmenem , że zapłacił za klacz osiemset rubli i że obaj staliśmy się ofiarami intryg tego łotra Maruszewicza . Krzeszowscy , panie … panie … Wokulski , nasz adwokat i ja uplacowaliśmy się w pierwszej ławce , obok jegomości z rozerwanym paltotem i podbitym okiem , na którego brzydko spoglądał jeden z obecnych rewirowych . — Domyślamy się , że pan sam powiesz — odparł Wokulski . Po wyjściu Wokulskiego ze sklepu Rzecki ostrożnie wypytał się „ panów ” , w którym sądzie i o której godzinie odbywają się licytacje domów . Potem uprosił Lisieckiego o zastępstwo na jutro między dziesiątą z rana a drugą po południu i z podwójną gorliwością zabrał się do swoich rachunków . Machinalnie ( choć bez błędu ) dodawał długie jak Nowy Świat kolumny cyfr , a w przerwach myślał : — Kto bez honoru ? … Komu pan to mówisz ? … Nie płacę weksli czy daję zły towar , czym zbankrutował ? … Zobaczymy w sądzie , kto ma honor ! … — Tak pan chłodno o nim mówi ? — zdziwiła się panna Izabela . — Czyby jego gra nie podobała się panu ? … — Panie — odezwałem się do rządcy — czy byłbyś łaskaw … przedstawić mnie niektórym lokatorom ? … Stach … to jest pan Wokulski … prosił mnie o zajęcie się jego interesami , dopóki nie wróci z Paryża … — Odsyłałem ci wszystkie listy do mieszkania … Położył się na kanapie i znowu myślał : — Ze cztery … z pięć dni … — odparłem . — Pojmujesz pan , że nie chcę przeszkadzać Wokulskiemu , a … i panu radzę to samo . Młoda z młodym prędzej porozumie się aniżeli z nami , starymi . — Nareszcie jest pan — zawołał dyrektor maneżu i wskazując oczyma na dżokeja dodał : — Zapoznam panów : pan Yung , najznakomitszy w kraju dżokej — pan Wokulski . — Avanti ! avanti ! … — Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się . — My dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra i jej koteria . Oni tak głęboko zasnęli , że razi ich każdy objaw żywotności , każdy mój śmielszy krok — dodał jakby do siebie . — Tak , i jeszcze z tym łotrem swoim adwokatem ? … — Więc jeżeli dopiero za godzinę — mówi jękliwym głosem pani Krzeszowska — w takim razie pójdę teraz do Kapucynów … Nie sądzi pan … „ Oto fagas ! — przemknęło mu przez głowę . — I ja … ja ! … miałbym z takimi ludźmi robić sobie ceremonie ? … ” — Cóż to jest ? — spytałem . — Tylko żebyśmy zrozumieli wszyscy — mruknął ktoś w kącie zajętym przez szlachtę , która nienawidziła magnatów . — Nie lubisz pan lodów , panie Szlangowski ? Wokulski przykląkł , ażeby podnieść papier . Wtem dotknął sukni panny Izabeli i już nie wiedząc , co robi , schwycił ją za rękę . — Więc nie było nikogo ? … — odparłem . — A skądże , u licha , pchły , które mnie oblazły ? Krótko mówiąc , ostatni wieczór przed sprawą , kiedy właśnie najpotrzebniejsza była energia , ostatni ten wieczór upłynął nam pomiędzy dżumą i śmiercią a hańbą i kryminałem . W głowie mi się zamieszało tak , że kiedym się znalazł na ulicy , nie wiedziałem , gdzie iść : w lewo czy w prawo ? Boczną ścieżką biegł do nich Starski , bardzo zaaferowany , mówiąc : — Służącego ? … chciałeś pan powiedzieć — przerwał śmiejąc się Jumart . — Pracuję , panie , aby żyć i zabezpieczyć sobie rentę na starość . A o tytuł nie dbam : tyle ich już miałem ! … Świat podobny jest do amatorskiego teatru więc nieprzyzwoicie jest pchać się w nim do ról pierwszych , a odrzucać podrzędne . Wreszcie , każda rola jest dobra , byle grać ją z artyzmem i nie brać jej zbyt poważnie . Teraz dopiero Wokulski kupił program i z uczuciem jakby wstydu czytał , że w trzeciej gonitwie biega klacz Sułtanka po Alim i Klarze , należąca do X. X. , jeżdżona przez dżokeja Yunga w żółtej kurtce z niebieskimi rękawami . Nagroda trzysta rubli ; koń wygrywający ma być na miejscu sprzedany . Przez kilka następnych dni po kupieniu naszej kamienicy było cicho . — A tak … spółka ! … — powtórzył Wokulski usiadłszy na fotelu . — To rzecz tych panów , ile zbiorą gotówki . „ Czyżby Maruszewicz ? … ” — pomyślał Wokulski . Bo on , tak jak i ja , kochał pannę wysokiego urodzenia , która mogła stać się nagrodą nie rozumu , nie pracy , nie poświęceń , nawet nie geniuszu , ale … pieniędzy i tytułu … ” „ Coś wie , tylko gadać nie chce — myślał Rzecki . — Zawsze Żyd … ” Pod fizycznym względem młodzieniec ten niewiele się zmienił : zawsze wygadany i ładny , może cokolwiek bledszy . Mówi , że Moskwa mu się podobała , a nade wszystko tamtejsze kobiety , które mają mieć więcej wiadomości i ognia , ale za to mniej przesądów aniżeli nasze . Ja także , póki byłem młody , uważałem , że kobiety miały mniej przesądów aniżeli dziś . „ Do diabła ! — pomyślał — czyżby Wokulski dyrygował klakierami ? ” Ta zaś panna śpi przez taki interes , że jej ktoś wbił złotą szpilkę w głowę , może ze zbytków , a może i z nienawiści ; Bóg ich tam wie . Tak śpi i nie ocknie się , dopóki jej kto szpilki z głowy nie wyciągnie i potem się z nią nie ożeni . Ale to rzecz ciężka i nawet niebezpieczna , bo tam w podziemiach pilnują skarbów i samej panny różne straszydła . A jakie one są , to wiem dobrze , bo póki mi się dom nie spalił , chowałem taki jeden ząb jak pięść , który ząb dziaduś znalazł w tym miejscu ( sprawiedliwie mówię i nic nie kłamę ) . A jeżeli jeden ząb był jak pięść ( widziałem go przecie i miałem w rękach przez długie czasy ) , to już łeb musiał być jak piec , a cała osoba chyba jak stodoła … Więc borykać się z takim było trudno i jeszcze nie z jednym , ale z wieloma . Dlatego najśmielszy człowiek , choćby mu się i jak spodobała panna , a jeszcze lepiej jej majętności , wejść do podziemiów nie miał odwagi , ażeby go co nie ujadło … — Słucham panią — odparł , mimo woli blednąc . — A pani skonasz na konwulsje i będą cię w piekle maglować na moich maglach — odrzekł jej antagonista . „ Zobaczymy , panno Izabelo : kim ty jesteś i co jesteś warta ? Teraz ja będę twoim sędzią … ” — pomyślał . — Z Węgier wypędzili , do Szwabów się nie zaciągnę … Wokulski uśmiechnął się . „ Co ona mówi — myślał — o baronie i Ewelinie ? … Czy po prostu nie ostrzega mnie ? … Starski bodajże umizga się nie tylko do panny Eweliny . Co to było tam w breku ? … Ach , wolałbym w łeb sobie palnąć … ” — Nic , nic , moje dziecko … Gdybyż to anonimy … Ale była dziś u mnie ta poczciwa Denowa z Radzińską i … Ale co ja ci mam życie zatruwać ! … One mówią ( słychać to podobno w całym mieście ) , że ty zamiast do sklepu chodzisz do Wokulskiego … Obiad skończył się , panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego . — Rozumiem . Niech Bóg zeszle na pana wszystko najlepsze — odparł inkasent i wyszedł , na próżno starając się ukryć radość . — Już dawno nie widziałem cię takim . Mgnienie oka — brek wyprostował się i wszystko wróciło do porządku . Tylko panna Felicja zanosiła się od śmiechu . Niepokój trapiący ją od kilku dni : jak się skończy licytacja ? opuścił ją tak , że śladu nie zostało po nim . Więc mają jeszcze dziesięć tysięcy rubli rocznie i trzydzieści tysięcy rubli gotówką ? … Zatem pojadą na wystawę paryską , potem może do Szwajcarii , a na zimę znowu do Paryża . Nie ! … Na zimę wrócą do Warszawy , ażeby znowu otworzyć dom . I jeżeli znajdzie się jaki majętny człowiek , niestary i niebrzydki ( jak na przykład baron albo marszałek … br ! … ) , wreszcie nie parweniusz i niegłupi … ( No , głupi może sobie być ; w ich towarzystwie mądrym jest tylko Ochocki , a i to dziwak ! ) Jeżeli znajdzie się taki epuzer — panna Izabela zdecyduje się ostatecznie … Baron przeczytał podany mu papier , zamyślił się i odparł : „ Pozna go i ochłonie — pomyślał . — Tylko już ja nie będę im służył za pośrednika . ” — Już tylko niech się pan nie odzywa ! — przerwał mu pachnący młody człowiek . — Pan wie , co się dzieje ? … Suzin dziś na noc jedzie do Berlina zobaczyć Bismarcka , a potem — do Paryża na wystawę . Koniecznie , słyszy pan ? … koniecznie namawia Wokulskiego , ażeby z nim jechał . I ten dur … — Będzie sprawiedliwość , choćby i Napoleona nie stało . Ale i Napoleon się znajdzie . Ale najwięcej zajęły , a nawet przeraziły go dwa doświadczenia mające pewien związek z jego własnym życiem . Polegały one na wmawianiu w medium rzeczy nie istniejących . — Więc — mówiła baronowa w drugim pokoju — niechże pan zaniesie do Św . Krzyża te dziewięć rubli na trzy wotywy , na intencję , ażeby Bóg go upamiętał … Nie — dodała po chwili nieco zmienionym głosem . — Niech będzie jedna wotywa za niego , a dwie za duszę mojej nieszczęśliwej dzieweczki . — On wiecznie w złudzeniach ! — odparła hrabina podnosząc się z kanapy . — Wstąpię do niego na chwilę i pogadam o waszych wakacjach . Co zaś do ciebie , Belu , spodziewam się , że potrafisz skorzystać z czasu . Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie , z hebanową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie ( on bo ma jakieś niepewne spojrzenie ) , pyta : Drugie moje spostrzeżenie odnosiło się do Maruszewicza , który mieszkał prawie vis a vis pani Stawskiej . Człowiek ten prowadzi bardzo osobliwy tryb życia cechujący się niezwykłą regularnością . Regularnie nie płaci komornego . Regularnie co parę tygodni wynoszą mu mnóstwo gratów z mieszkania : jakieś posągi , lustra , dywany , zegary … Ale co ciekawsze — również regularnie do lokalu przynoszą mu nowe lustra , nowe dywany , nowe zegary i posągi … — Bardzo głęboka . Tylko trafić do niej trudno , bo wejście zamaskowały gruzy . Dopiero stryj mi ją pokazał . — No — rzekłem — uspokój się , doktorze . Mam dla Stacha lekarstwo . — Mamo , czego ten pan kazał mamie tu przyjść ? … Ja coś powiem do uszka : pewnie mama była niegrzeczna i teraz będzie stać w kącie … — Zresztą — rzekł — mamy na widoku jeszcze dwie spółki : do handlu zbożem i — okowitą . Kto nie zechce należeć do jednej , może należeć do drugiej … Nadto zaprosimy szanownego pana Wokulskiego , ażeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział … — Paniś głupsza … — Czyś słyszał co o niej ? — głucho spytał Wokulski . „ Stach — mówił w sobie — wdaje się dziś tylko z panami , a ufa Żydom . Co jemu po starym Rzeckim ! … ” No i wrócił do handlu , a wtedy zawołano , że się sprzedał i żyje na łasce żony , z pracy Minclów . Ale dama gwałtownie odwróciła się od niego do neseserek i upadła na krzesło . Tak rozważając zwalnia kroku i zaczyna nie ustępować z drogi . I kiedy myśli , że dopiero teraz Francuzi zaczną go wytykać palcami , spostrzega ze zdziwieniem , że już coraz mniej zwracają na niego uwagę . Po jednogodzinnym pobycie na ulicy stał się zwyczajną kroplą paryskiego oceanu . — Tak . Czy mogę panie odprowadzić do powozu ? Hrabia z fotelu , a Konstanty z progu uważnie przypatrywali się Krzeszowskiemu . — Niewiele . Raz tylko wypytywała się , czy mnie bardzo pieści pan Wokulski . — Przepraszam — odezwał się dotykając kapelusza — że ośmieliłem się robić tego rodzaju uwagi … Jestem Wrzesiński … Dzięki nawet tym opowiadaniom nabrała dużego wstrętu do małżeństwa i lekkiej wzgardy dla mężczyzn . Ale cóż to za złote serce ! „ Cóż zrobię ? … cóż zrobię ? … ” — powtarzał ściskając dłońmi rozgorączkowaną głowę . Znowu umilkli . Gość palił fajkę , gospodarz kręcił się nad mikroskopem . — Więc pan jest nieprzyjacielem etykiety ? — spytała . „ Zgodzi się , jeżeli jest chciwym parweniuszem , ale nie zgodzi się , jeżeli … ” Dwa miesiące chodził kowal po potoku , a na tydzień przed świętym Janem wcale się stąd nie ruszył , tylko czekał . I doczekał . W samo południe kamień odsunął się , a mój kowal z siekierą w garści skoczył w jamę . „ Czyby uczony chemik po to wziął trzysta franków , ażeby już wcale mi się nie pokazywać … ” — pomyślał . Tarzała się na siodle ze śmiechu . — Możecie nas wypędzić , owszem ! … Wtedy dopiero przekonacie się , coście stracili . Wszystkie praczki , wszystkie kucharki z tej kamienicy stracą humor , a pani Krzeszowska już bez przeszkody zacznie śledzić swoich sąsiadów , rachować każdego gościa , który przychodzi do nich z wizytą , i każde ziarno kaszy , które sypią do garnka … Owszem , wypędźcie nas ! … Wtedy dopiero panna Leokadia zacznie wyśpiewywać swoje gamy i wokalizy z rana sopranem , a po południu kontraltem … I diabli wezmą dom , w którym my jedni jako tako utrzymujemy porządek ! — Dałbym dziesięć rubli , żeby Wokulski wygrał … Utarłby nosa hrabiom … „ Chyba nie on ? … — myślał Wokulski . — Tamten był zupełnie czarny … ” — Jakże teraz usadowimy się ? — spytał baron na widok nadjeżdżającego breku . Po roku tego życia spodliliby mnie tak , że może zniżyłbym się do zazdrości o podobne indywidua … — Wokulski zwiąże się ze szlachtą — odpowiedział Ignacy — a i tam są kapitały . Nawet zgon Franca , który w roku 1856 zmarł na karbunkuł , nie obszedł się bez awantury . W ciągu trzech ostatnich dni obaj bracia po dwa razy wyklęli się i wydziedziczyli w sposób bardzo uroczysty . Mimo to Franc cały majątek zapisał Janowi , a Jan przez kilka tygodni chorował z żalu po bracie i — połowę odziedziczonej fortuny ( około dwudziestu tysięcy złotych ) przekazał jakimś trzem sierotkom , którymi nadto opiekował się do końca życia . — Bo to dworskie grunta , a pan zna przysłowie : Na dworskim polu dużo stert , na chłopskim dużo ludzi . — I kiedyż to ? … — spytała ciszej . — Przeżegnaj się pan , panie radco — ja mówię — jaki sklep ? Rzecki umilkł . Pił herbatę i tarł czoło . Po długiej pauzie rzekł : Ale panna Izabela rzuciła na niego piorunujące spojrzenie , zaczęła rozmawiać z Malborgiem , który właśnie zbliżył się do niej , i odeszła do sali . „ Tu będzie licytacja ! ” — mówi pan Ignacy i zapomina o skrupułach . Olbrzym z brodą , w żółtym jedwabnym kitlu , rozpływa się przed oczyma jego duszy jak mgła . — Czy tak ? … — rzekła panna Izabela z uśmiechem . — Więc załóżmy się , że kuzynek złożysz broń ; bo wojnę uważam już za rozpoczętą . — Przepreszem . — Na osiemset ? … naturalnie ! … — mówił młody człowiek . Ale Oberman spojrzał na niego wilczym okiem i wyszedł milcząc . Służący w pierwszej chwili otworzył usta ze zdumienia , lecz ochłonąwszy pogroził za nim pięścią . — Tak . — Po co wy tego psa trzymacie na łańcuchu ? „ Wokulski moim opiekunem ! … Wokulski może być bardzo dobrym doradcą , plenipotentem , zresztą opiekunem majątku … Ale tytuł opiekuna może nosić tylko książę , zresztą nasz kuzyn i dawny przyjaciel rodziny ! … ” Od tego dnia bardzo rzadko widywałem się z naszą pryncypałową . W pół roku zaś później Stach powiedział mi , że … żeni się z panią Małgorzatą Mincel . — Krótko mówiąc , insynuuje pani , że panna Izabela … — Ileż ? — No , no , uspokój się , bo już widzę jej adwokata — rzekł Stach . — Żydzi , mówię , Żydzi ! … Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą , ażeby im bruździł jakiś Wokulski , nie Żyd ani nawet meches . I pan Tomasz miewał teraz gości . Odwiedził go hrabia Sanocki zaklinając , ażeby Wokulski przestał już bawić się wyścigami i pojedynkami , a zajął się spółką . Był hrabia Liciński i opowiadał dziwy o dżentelmenerii Wokulskiego . Lecz nade wszystko przyjeżdżał tu parę razy książę z prośbą do pana Tomasza , ażeby Wokulski bez względu na zajście z baronem nie zniechęcał się do arystokracji i pamiętał o nieszczęśliwym kraju . Dopiero około piątej po południu zbliżył się do Wokulskiego Rzecki . Oparł ręce na kantorku i rzekł półgłosem : — Życzę … Tu dostał lekkiego kaszlu . — Na koszt Turcji ? — Onegdaj puszczałeś się pan balonem captif — mówił gość . — Winszuję . Ponieważ tego rodzaju zdania wypowiadał niekiedy głośno i publicznie , więc uważano go za bzika , a poważne damy , mające córki na wydaniu , nieraz mówiły . — W którym roku ? … — rzekł Wokulski . — W zeszłym roku … Dziś mam czterdziesty szósty rok … Niech nas Pan Bóg od tego zabroni . Pani Stawska pobladła , a potem równie szybko zarumieniła się . Była w tej chwili tak piękna , że nawet Wokulski przypatrywał się jej , jeżeli nie z zachwytem , to przynajmniej z życzliwością . Jestem pewny , że z miejsca zakochałby się w niej , gdyby nie ten podły zapach kalafiorów zalatujący z kuchni . — Proszę pana — odparł — zamiast dawać mi satysfakcję , niech pan posłucha , co powiem . Dlaczego mój ojciec kupił pański dom ? o to na dziś mniejsza . Że zaś pana nie oszukał — dam stanowczy dowód . Ojciec natychmiast odstąpi panu ten dom za dziewięćdziesiąt tysięcy … Więcej powiem — wybuchnął — nabywca odda go panu za siedemdziesiąt … — Zapełniam sobie pustkę życia . Z dziesięciu tych , którzy mi się oświadczają , wybieram jednego , który wydaje mi się najciekawszym , bawię się nim , marzę o nim … — Ma gorączkę — szepnął Stein . — Będzie z nim kłopot w drodze … Wokulski obejrzał się : przy nim kręcił się jakiś pan w ciemnych okularach i nieco podartych rękawiczkach . Zdaje się jednak , że Jaś Mincel zrobił inną rzecz , choć nie wspomniał o niej do śmierci i nawet nie lubił o tym rozmawiać . Oto chodził on do różnych jenerałów , którzy odbyli węgierską kampanię , i tłomaczył im , że przecież powinni ratować kolegę w nieszczęściu . No i uratowali mnie , tak że już w lutym 1853 roku mogłem jechać do Warszawy . Zwrócono mi nawet patent oficerski , jedyną pamiątkę , jaką wyniosłem z Węgier nie licząc dwu ran : w piersi i w nogę . Było nawet lepiej , bo oficerowie wyprawili mi obiad , na którym gęsto piliśmy zdrowie węgierskiej piechoty . Od tej też pory mówię , że najtrwalsze stosunki zawiązują się na placu bitwy . — Jutro przed dziewiątą — odpowiedział pan Tomasz i otarł pot z czoła . — Fatalna historia — ciągnął dalej . — Między naszymi wspólnikami popłoch , bo Krzeszowski strzela doskonałe … Gdyby zaś ten człowiek zginął , wszystkie moje rachuby na nic . Straciłbym w nim prawą rękę … jedynego możliwego wykonawcę moich planów … Jemu jednemu powierzyłbym kapitały i jestem pewny , że miałbym co najmniej osiem tysięcy rubli rocznie … Los prześladuje mnie nie na żarty ! … „ Więc ten wielki myśliciel , Geist , jest kuglarzem , a ja głupcem , który płaci trzysta franków za widowisko warte pięć franków … Jakże on mnie złapał ! … ” — Kochany Henryku , nie bierz do serca drobnych przycinków , bo my tu sobie po koleżeńsku wszyscy docinamy . Oświadczam ci także , że jeżeli opuścisz kiedy ten sklep , to chyba razem ze mną . — Zmuszę pana do pojedynku ! Weszliśmy na pierwsze piętro lewej oficyny , gdzie czuć było zapach gotowanych kalafiorów ; Stach zmarszczył się , a ja zapukałem do kuchni . — Ależ to jest impertynent ! — rzekła panna Izabela tonem , w którym czuć było gniew . Stojący za nim Wokulski dotknął jego ramienia . Skończył swoją sztukę , ukłonił się według najpiękniejszych zasad i wyszedł z uśmiechem ; patrząc na jego wspaniałą minę i portfel , w którym nosił szczotki i brzytwy , można by go wziąć za urzędnika z ministerium . — A bo , widzi pan … — zaczęła dziewczyna i opowiedziała tak cyniczną historię jakiegoś sporu z gospodynią , że słuchając jej Wokulski pobladł . — Zaprosiła go gospodyni — odparł książę . — A ja Izabelkę , a potem … Wąsowską . Gdy Wokulski powoli zjechał z góry , zwróciła do niego konia i zawołała niecierpliwie : — Wiesz , co mówią ? … Że sklep sprzedajesz ? … — A , a … ładnie ! — mówił , a powieki drgały mu nerwowo . — A ładnie … zdradził mnie pan … zostawił pan moją narzeczoną samą w parku … Żartuję … żartuję — dodał ściskając Wokulskiego za rękę — ale … Choć naprawdę mógłbym mieć do pana pretensję , gdyby nie to , że wróciłem dość wcześnie i … akurat zetknąłem się z panem Starskim , który z przeciwnego końca alei szedł ku naszej stronie … — Dzień dobry , panie Szlangbaum ! — zawołał Wokulski . Ach , czy nie wolałbym rzucić serce głodnemu psu aniżeli oddać je kobiecie , która nawet nie domyśla się , jaka jest różnica między nimi a mną . Pani Misiewiczowa wciąż modliła się w ławce po cichu , a siedząca za nią Marianna płakała . Pani Krzeszowska miała szarą twarz , przycięte usta i spuszczone oczy ; ale z każdego fałdu jej ubrania wyglądała złość … Obok niej stał Maruszewicz wpatrzony w ziemię , a za nim służąca baronowej , tak przestraszona , jakby ją miano prowadzić na szafot … Wokulski zerwał się z krzesła , inni siedzieli . Więc znalazł się sam z panną Izabelą w ogrodzie i znowu powrócił mu ten spokój , jaki miał zawsze w jej obecności . Gabinet znakomitego adwokata miał sprzęty kryte brązową skórą , w oknach brązowego koloru firanki , a na ściennych obiciach brązowe desenie . Sam gospodarz odziany był w brązowy surdut i trzymał w ręku bardzo długi cybuch , u góry zakończony funtowym bursztynem i piórkiem . — I w buzię ? — O , Ludwiczek źle zrobił , że wyjechał ; bo choćby go nawet uwięzili , okazałaby się jego niewinność i znowu bylibyśmy razem . A teraz on Bóg wie gdzie , a Stawska … Mówi pan , żeby nie wyglądać ! … Przecież ona , biedactwo , ciągle czeka , nasłuchuje i wypatruje , czy Ludwik nie wraca , a przynajmniej czy nie będzie od niego listu ? Niech tylko kto biegnie prędzej przez dziedziniec , ona zaraz do okna myśląc , że to bryftrygier . A jeżeli kiedy do nas wstąpi bryftrygier ( my , panie Rzecki , bardzo rzadko odbieramy listy , to gdybyś pan widział Helenkę ! … Mieni się , blednie , drży … — Cóż pani baronowa mówi ? — spytałem . — Spinki masz ? … Krawat , kalosze , parasol … — Ach , gdybym się nie bał , że mi dzieci zżydzieją , jednej chwili uciekłbym stąd na Nalewki … — A niechże sobie zakłada sto nowych interesów , nawet w Irkucku , byle tak co roku podwyższał — rzekł Lisiecki . — Ja z nim się o to spierać nie będę . Ale swoją drogą , uważam , że jest diabelnie zmieniony , osobliwie dzisiaj . Żydzi , panie , Żydzi — dodał — jak zwąchają jego projekta , dadzą mu łupnia . — Nawet nie dawniej jak dziś rano . Dlatego oddaję pani ten amulet . Odtąd , oprócz pani , już nie mam innego szczęścia na świecie ; została mi pani albo śmierć . — Więc my — rzekł — jedziemy brekiem do tych dębów i tam zjemy , co Bóg dał , a kucharze przygotowali . Następnie brek wróci się tu po pana Wokulskiego … — Prędzej , panie , prędzej ! — wołała ściągając lejce koniowi , który kręcił się wokoło i przysiadał na zadzie . — Za bramą ruszamy galopem … Avanti , Savoya ! … — Pan Wokulski to widać nie ma Boga w sercu , żeby sprzedać dom takiemu , co krzywdzi ludzi ! … — Czy to co złego ? — szepnęła . — Maleski — odparł z ukłonem właściciel faworytów — i Patkiewicz … — dodał wskazując gestem pełnym dystynkcji na ponurego towarzysza . Stopniowo sklep zapełniał się po największej części służącymi i ubogo odzianymi jejmościami . Wtedy Franc Mincel krzywił się najwięcej : otwierał i zamykał szuflady , obwijał towar w tutki z szarej bibuły , wbiegał na drabinkę , znowu zwijał , robiąc to wszystko z żałosną miną człowieka , któremu nie pozwalają ziewnąć . W końcu zbierało się takie mnóstwo interesantów , że i Jan Mincel , i ja musieliśmy pomagać Francowi w sprzedaży . Na drugi dzień po procesie Wokulski był wieczorem u pani Stawskiej i siedział do jedynastej w nocy . Na trzeci dzień był w sklepie u Milerowej , przejrzał księgi i oddawał wielkie pochwały pani Stawskiej , co nawet trochę ubodło Milerową . Na czwarty zaś dzień … Tak przesiedział cały dzień . Następnego przyszedł Rzecki i przypomniał mu , że dziś jest dzień pierwszego kwietnia i że panu Łęckiemu trzeba zapłacić dwa tysiące pięćset rubli procentów . — Nie obrazi się pan ? — spytał pan Tomasz ściskając Wokulskiego za rękę . — Będzie źle — odparł . — Tacy ludzie jak on albo wszystko naginają do siebie , albo trafiwszy na wielką przeszkodę rozbijają sobie łeb o nią . Dotychczas wiodło mu się , ale … nie ma przecie człowieka , który by w życiu wygrywał same dobre losy … — Nie znam się na statkach . Obejrzał się po gabinecie . Grupa szlachty gardzącej magnatami dała mu brawo . „ Zabawna historia ! — mruknął Wokulski po odejściu barona . — Ten staruszek naprawdę wdeptał się po szyję … ” — W najzwyczajniejszy sposób — odparł . — Przecież chyba nie składasz jej wizyt oknem , tylko drzwiami . Zresztą składaj sobie , jak chcesz , a przy pierwszej sposobności oświadcz tym paniom , że miałem list z Paryża … — Szanowny pan Wokulski — zabrał głos adwokat — z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić : czy sprowadzanie owych tkanin aż z tak daleka nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom ? — Moi kochani ! … — jęczał Liptak zawijając się w grochowiny — kładźcie się , do diabła , spać , bo inaczej ani Kossuth , ani Turek nas nie rozbudzi . — Choćby dlatego — odparł hrabia gorąco — ażeby nie mówiono , że nic nie robimy , tylko obcinamy kupony … — Ach , więc jest i bohaterem ! … — Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong . — To samo dostaniemy gdzie indziej . — Coś go pan mocno bronisz ? … — spytał bas posuwając krzesłem . — Och ! — potwierdził dżokej . — Strasznie ci Żydzi wypierają nas … — Szatanie ! … — Pewnie nic z tego nie będzie … Wyjdę dziś , to po świętach sprowadzą mnie i zapłacą jak wtedy w karnawale , com później tydzień leżała . — Ja obcy ? … — spytał rządca tonem wymówki ; ale powstał z krzesełka i ukłonił się . Weszła panna Ewelina Janocka , a w parę minut po niej , drugimi drzwiami , Starski . — O pani . Po drugie — Wokulski wyrzeknie się swojej panny Łęckiej , a ożeni się z panią Stawską i będzie z nią szczęśliwy . — No , ten waży z pół kilograma … Ale on jest pusty … — odparł Wokulski . Wokulski spojrzał na nią zdumiony . Pamiętam , w początkach maja wchodzi do sklepu jakiś bardzo niewyraźny jegomość ( rude faworyty , oczy paskudne ) i położywszy na kantorku swój bilet wizytowy , mówi dosyć połamanym językiem : Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem . — Jest — mówi Klejn krzywiąc się . — Mieszka na trzecim piętrze od frontu . — Wiadomo panom — zaczął Wokulski — że Warszawa jest handlową stacją między Europą zachodnią i wschodnią . Tu zbiera się i przechodzi przez nasze ręce część towarów francuskich i niemieckich przeznaczonych dla Rosji , z czego moglibyśmy mieć pewne zyski , gdyby nasz handel … — Kiedy widzę okazy , wierzę — odparł Wokulski — kiedy pana słucham , rozumiem . Ale gdy wyjdę stąd … Rozłożył ręce w sposób desperacki . — Obojętność dla śmierci — odpowiedział doktór — jest cechą umysłów dojrzałych , a pociąg do życia wiecznego — zapowiedzią nadchodzącej starości . ( Jużci , ma rację ! Cóż to , jemu nie wolno żenić się , z kim by chciał , nawet z panią Stawską ? … Że też nie zorientowałem się i bez potrzeby zrobiłem awanturę temu Szprocinie . ) — Niemnej jednak pani baronowa nazwała nas szachrajami . I wpada w otwarte drzwi , nakazując woźnemu , ażeby nikogo nie wpuszczał . Myślał o innej . — Pozwól sobie przypomnieć — odezwał się — że z początku pisywałem listy bardzo życzliwe , owszem , może nawet za sentymentalne . Zraziły mnie dopiero twoje krótkie odpowiedzi . — Pan sądzi , że są szczęścia , które warto opłacić krótszym życiem ? — spytała panna Izabela . — Znam — przerwał adwokat . — Mury wcale dobre , rzeczy drewniane należałoby stopniowo zmienić , w rezerwie ogród … Licytuje baronowa Krzeszowska do sześćdziesięciu tysięcy rubli , konkurentów zapewne nie będzie , kupimy najwyżej za sześćdziesiąt tysięcy rubli . — Przypuśćmy , że nie spiskujesz — ciągnie dalej Panna Izabela — ale coś wiesz … — Co za lód w tych sercach ! … co za chłód ! … co za upodlenie ! … — wołał — jeżeli nawet taki człowiek jak ty jeszcze nie ufa . Więc przypomnij sobie , coś już zrobił w tak krótkim czasie : tyle umiesz , że mógłbyś dzisiaj zdawać egzamin … Wokulski zarumienił się . Nigdy nie przychodziło mu do głowy , ażeby zmarli potrzebowali czegoś więcej nad grudę ziemi . — Proszę pana — ciągnęła staruszka — jeżeli mamy mówić szczerze , to mnie nie tyle chodzi … To jest … nie wierzę , ażeby Ludwik żył . Kto przez dwa lata nie pisze … — Nic nie rozumiem pana — odparł cicho Wokulski . — Tak , szósty … siódmy . — Niech pan poprosi … — odparł Wokulski , spiesznie wciągając kamizelkę i surdut . — Po co ? … Ale Ir jest innego zdania , zeskakuje bowiem z kanapy i z niepokojem wącha drzwi , jakby czuł kogoś obcego . — Bagatela ! W końcu wydobywam pudło — są trzy duże lalki : brunetka , blondynka i szatynka . Każda ma prawdziwe włosy , każda , naciśnięta w brzuszek , przewraca oczyma i wydaje głos , który dla pani Stawskiej brzmi jak „ mama ” , dla Klejna jest „ tata ” , a dla mnie jak „ u – hu ” … — Mówiłaś z tym człowiekiem , Belu ? … — Dobrze , dobranoc ci ! Opowiedziawszy to wszystko pani Stawska zakończyła pytaniem , które miało ton jakby prośby : Lecz najboleśniejszego uczucia doznał wówczas , gdy Palmieri , uśpiwszy jakiegoś wątłego młodzieńca , owinął ręcznikiem łopatkę od węgli i wmówił w swoje medium , że jest to młoda i piękna kobieta , którą trzeba kochać . Zamagnetyzowany ściskał i całował łopatkę , klękał przed nią i robił najczulsze miny . Gdy ją włożono pod kanapę , popełznął za nią na czworakach jak pies , odepchnąwszy pierwej czterech silnych mężczyzn , którzy chcieli go zatrzymać . A gdy nareszcie Palmieri schował ją mówiąc , że umarła , młody człowiek wpadł w taką rozpacz , że tarzał się po podłodze i bił głową o ścianę . — Nawykłem do niej . II . Rządy starego subiekta Jan Mincel był romantyk i entuzjasta , Franc spokojny i zgryźliwy ; Jan był gorącym bonapartystą , Franc republikaninem i specjalnym wrogiem Napoleona III . Nareszcie Franc Mincel przyznawał się do niemieckiego pochodzenia , podczas gdy Jan uroczyście twierdził , że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętusów , którzy kiedyś , może za Jagiellonów , a może za królów wybieralnych osiedli między Niemcami . — I ty to mówisz , Stasiu ? … Na serio , bez żartów ? Odszedł , lecz przystawał na drodze ; widocznie rozmyślał nad niespodziewanym szczęściem . — Nie gniewasz się , stary ? Myślę : „ Tam , do diabła , czy Stach nie dał mu dymisji ? … ” Więc odpowiadam : Pamiętam , w roku zeszłym , w Krymie , jechaliśmy w kilka osób bardzo dziką drogą , po której kiedyś snuli się rozbójnicy . I właśnie , gdy rozmawiamy o tym , wysuwa się spoza skały dwu Tatarów … Chwała Bogu ! myślę , ci zechcą nas zabić , bo miny mieli okropne , choć bardzo przystojni ludzie . A oni , wie pan , z jaką wystąpili propozycją ? … Ażeby kupić od nich winogron ! … Panie ! Oni nam sprzedawali winogrona , kiedy ja myślałam o bandytach . Chciałam ich wybić ze złości , naprawdę . Otóż — pan dzisiaj przypomniał mi tych Tatarów … Prezesowa przez kilka tygodni tłomaczyła mi , że pan jesteś oryginalny człowiek , zupełnie różny od innych , a tymczasem widzę , że pan jesteś najzwyklejszy pedant . Czy tak ? „ Te kobiety , które zdają się tak gorąco szukać Boga , bywają niekiedy nieszczęśliwymi istotami , których serce wzburzyła namiętność . Idą do kościoła , ażeby tam wielbić mężczyznę ” — mówił opat Jouve . — Jeżeli wygramy , będę panu winien pięćdziesiąt rubli ponad umowę . „ Jeżeli włożę frak , wyjdę na eleganta pilnującego się przepisów , które mnie w rezultacie nic nie obchodzą . A jeżeli włożę surdut , mogę Łęckich obrazić . Zresztą niechże znajdzie się ktoś obcy … Nie ma rady , jeżeli zdobyłem się na takie błazeństwa , jak własny powóz i koń wyścigowy , to już frak muszę włożyć ! ” — Nudziłżebyś się ? Rządca nie dzwonił , ale zapukał raz i drugi . Nagle drzwi otworzyły się dość gwałtownie i stanęła w nich gruba i niska służąca z zawiniętymi rękawami i z mydłem na rękach , których mógłby jej pozazdrościć atleta . Kiedym ją witał , miała zimne ręce , a na boskiej twarzy wyraz zmęczenia i smutku . Zobaczywszy mnie jednak raczyła się uśmiechnąć . ( Drogi anioł ! jakby domyślała się , że jej słodki uśmiech na cały tydzień rozświetla mi ciemności życia . ) — A tak … tak ! … — śmiał się Geist . — Nawet jeden z moich przyjaciół akademików nazwał to „ komprymowaną platyną ” … Dobry wyraz , co ? na oznaczenie metalu , którego ciężar gatunkowy wynosi 30,7 g … Oni tak zawsze . Ile razy uda im się wynaleźć nazwę dla nowej rzeczy , zaraz mówią , że ją wytłomaczyli na zasadzie już poznanych praw natury . Przepyszne osły … najmędrsze ze wszystkich , jakimi roi się tak zwana ludzkość … A to znasz ? — dodał . — Widzę , że jesteś diabelnie zajęty , więc najlepiej zrobisz , jeżeli od razu oddasz sprawę adwokatowi . To już młodych ludzi ostatecznie zdetonowało ; więc poszli do domu bardzo rozgniewani na siebie i każdy inną stroną ulicy . Spoza uchylonych drzwi usłyszeliśmy głos już starszej kobiety . — O , proszę … — odparł służący podając Mariannie ręczną walizkę i parasol . Służący podszedł do stołu przy drzwiach . — Zresztą — dodała wzruszając ramionami — mężczyźni w tak bezceremonialny sposób zaszczycają nas swoim uwielbieniem , że nie tylko już nie dziwię się ich nadskakiwaniu albo impertynenckim spojrzeniom , ale temu , gdy jest inaczej . Jeżeli w salonie spotkam człowieka , który mi nie mówi o swej sympatii i cierpieniach albo nie milczy posępnie w sposób zdradzający jeszcze większą sympatię i cierpienia , albo nie okazuje mi lodowatej obojętności , co ma być oznaką najwyższej sympatii i cierpień , wtedy — czuję , że mi czegoś brak , jak gdybym zapomniała wachlarza albo chusteczki … O , ja ich znam ! tych wszystkich donżuanów , poetów , filozofów , bohaterów , te wszystkie tkliwe , bezinteresowne , złamane , rozmarzone albo silne dusze … Znam całą tę maskaradę i zapewniam cię , że dobrze się nią bawię . Cha ! cha ! cha ! … jacy oni śmieszni … — Pokłócili się w tańcu — ciągnął elegant błyskając mu brzytwą przed oczyma — i proszę sobie wyobrazić , że jeden chcąc kopnąć drugiego w wystawę — uderzył damę ! … Zrobił się hałas … pojedynek … Mnie naturalnie wybrano na sekundanta i właśnie byłem dziś w kłopocie , bom miał tylko jeden pistolet , kiedy przed półgodziną przychodzi do mnie obrażający i mówi , że nie głupi strzelać się i że obrażony — może mu oddać , byle tylko raz … Główkę na prawo , s 'il vous plait … No wie pan , byłem tak oburzony ( przed pół godziną ) , że porwałem faceta za galeryjkę , kolanem w antresolę i — won ! za drzwi . Z takim błaznem strzelać się nie podobna , n 'est – ce pas ? … Teraz na lewo , s 'il vous plait . — Co ? … pojedynek ? — krzyknął z błyszczącymi oczyma . — I może myślisz , że pojadę z tobą w roli lekarza ? … Będę patrzył , jak dwu dudków strzela sobie we łby , i może jeszcze będę musiał którego z nich opatrywać ? … Ani myślę mieszać się do tych błazeństw ! … — wrzeszczał chwytając się za głowę . — Zresztą nie jestem chirurgiem i od dawna pożegnałem się z medycyną … Podano samowar ; Szuman odprawił służącego i nalał herbatę . — Wyborna wiadomość ! — zawołała witając się z nim niezwykle gorąco . — Czy wie pan , że przyjechał ten znakomity skrzypek Molinari … — Lubię tylko kiełbasę , ale bez czosnku . Czosnku znieść nie mogę . — Człowiek niekiedy głupieje , ale też niekiedy odzyskuje rozum … Bóg ci zapłać , mój stary ! — Czy nie chcesz , Belu — wołała — wziąć sobie tego kawalera ? Wokulski wstał z krzesła i zamyślony począł chodzić po numerze ; Geist nie spuszczał z niego oka . — Ale ja , proszę cię , panie Stanisławie , nie chcę darmo … Proszę cię , ażebyś jak najskrupulatniej odtrącał sobie procent … „ Nieszczęście ! — myślał . — Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina ? … Jaki zły duch spętał go z tymi Łęckimi … Czyżby ? … Eh ! przecie on aż tak głupim nie jest … A swoją drogą , szkoda tej podróży i dziesięciu tysięcy rubli … Mój Boże ! jak się to ludzie zmieniają … ” — Trochę — odpowiedział młody człowiek . — Matka moja była aż Łęcka — rzekł z ironią — ale ojciec tylko Ochocki . To bardzo osłabia związki rodzinne … Pana Tomasza , który jest dla mnie jakimś ciotecznym stryjem , nie znałbym do dziś dnia , gdyby nie stracił majątku . Nieprędko zapomnę zmian , jakim uległa fizjognomia Stacha wobec tak niespodzianych pieszczot . Ponieważ , o ile wiem , jeszcze nigdy nie pocałowało go żadne dziecko , więc w pierwszej chwili cofnął się zdziwiony ; potem objął Helunię za ramiona , wpatrywał się w nią ze wzruszeniem i pocałował w głowę . Byłbym przysiągł , że wstanie z krzesła i powie pani Stawskiej : Gorąco mi się zrobiło . „ Ażeby zrobić mi przyjemność ( bo z pewnością nie miał innych powodów ) , podstawił baronowi nogę kupując konia … Całą wygranę ( stanowczy dowód bezinteresowności ) złożył na ochronę , i to na moje ręce ( baron widział to ) . A nade wszystko , jakby odgadując moje myśli , wyzwał go na pojedynek … No , dzisiejsze pojedynki kończą się zwykle szampanem ; ale zawsze baron przekona się , że jeszcze nie jestem tak starą … Nie , w tym Wokulskim jest coś … Szkoda tylko , że jest galanteryjnym kupcem . Przyjemnie byłoby mieć takiego wielbiciela , gdyby … gdyby zajmował inne stanowisko w świecie . ” Nie mogła zasnąć , w sercu jej walczyły najsprzeczniejsze uczucia : gniew , obawa , ciekawość i jakaś tkliwość . Czasem nawet budziło się zdumienie , kiedy przypominała sobie zuchwałe czyny skrzypka . Przy pierwszych słowach powiedział , że jest najpiękniejszą kobietą , jaką zna ; idąc na kolację namiętnie przytulał jej ramię i oświadczył , że ją kocha . A przy kolacji , bez względu na obecność Szastalskiego i panny Rzeżuchowskiej , tak natarczywie szukał pod stołem jej ręki , że … cóż miała zrobić ? … — Brzydki wieczór — rzekł — śnieżyca . — Szpital wariatów ! — mruczał . — Nie brak ani jednego … Pan , oczywiście , masz wodę w głowie , panie Rzecki — dodał po chwili . Kupcy , a nade wszystko fabrykanci , nienawidzili Wokulskiego , najcięższe jednak zarzuty , jakie mu stawiali , były te : „ To szlachcic … wielki pan … polityk ! … ” , czego znowu książę w żaden sposób nie mógł mu brać za złe … — Domyśla się pan , z czym przychodzę ? — mówił baron . — Panie Wokulski , czy mam przeprosić pana za mimowolną krzywdę ? … — Kochany Stasiu — mówiłem do Wokulskiego — wszyscy kupcy śmieją się , że tak dużo wydajemy w niepewnych czasach . — Niech mi kuzyn przysunie sól — rzekła panna Izabela do Starskiego . — Posiwiałeś … Jakże się masz ? — Może bigos albo pneumatyczną poduszkę … — Poczekaj ! … — mruknął — zapłaczę ja ci … Wielki pan , patrzcie go … Ukradł czterysta rubli i już nie chcze gadać z człowiekiem ! … Na to pani Małgorzata znowu w płacz . Z rozpaczy po śmierci męża wpadła nawet w taki gniew zapalczywy , że nazwała mnie ze trzy razy niedołęgą , człowiekiem nie znającym życia , potworem … Nareszcie powiedziała mi , żebym poszedł precz , gdyż ona sama da sobie radę ze sklepem . Potem przeprosiła mnie i zaklęła na wszystkie sakramenta , abym nie obrażał się za słowa , które jej żal dyktuje . „ Zostaję ! — szepnął . — Bóg ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy . ” — Cały rachunek za ostatnie pięć dni … Cały , nie rozumiesz ? … Panna Izabela była oburzona i przypomniała panu Pieczarkowskiemu , że nie kto inny , tylko on chwalił artystę . Pan Pieczarkowski zdziwił się i powołał się na świadectwo obecnego pana Rydzewskiego i nieobecnego Szastalskiego , że Molinari od pierwszej chwili nie budził w nim zaufania . Spojrzałem na panią Stawską . Była tak zdziwiona , że nawet zapomniała upomnieć Helunię . — Jeździł pan ? … — odezwał się z kozła Ochocki . — Hola ! … Niech pan zaczeka z opowiadaniem , zaraz tam przyjdę . Naiwny mieszczanin w jego oczach wyrósł na posłannika odwiecznej sprawiedliwości , który zdeptanej kobiecie przyniósł spokój i przebaczenie . Przez parę dni następnych panna Izabela słyszała tylko o Wokulskim . Salony rozbrzmiewały jego nazwiskiem . Marszałek przysięgał , że Wokulski musi pochodzić ze starożytnego rodu , a baron , znawca męskiej piękności ( po pół dnia spędzał przed lustrem ) , twierdził , że Wokulski jest — „ wcale … wcale … ” Hrabia Sanocki zakładał się , że jest to pierwszy rozumny człowiek w kraju — hrabia Liciński głosił , że ten kupiec wzorował się na angielskich przemysłowcach , a książę — tylko zacierał ręce i uśmiechając się , mówił : „ Aha ? … ” — Ja ? … spisek ? … — powtarza panna Florentyna , przyciskając rękoma piersi . — Nie rozumiem cię , Belu … Siedzieliśmy tak z pięć minut milcząc i obserwując się wzajemnie , gdy nagle rozległ się krzyk i łoskot na schodach i w tej chwili wbiegł z sieni ów obdarty chłopak , zwany Wickiem , za którym ktoś gniewnie wołał : — Tak ! … tak ! … — odszczeknął mu Ir przez sen . — Masz pan rację ; mężczyzna pięćdziesięcioletni jest bardzo skłonny do upadku . I gdyby nie żona i dzieci … Panie Ignacy ! … panie Rzecki ! … niech mnie diabli wezmą , jeżelibym się nie ścigał z młodymi . Ale panie , żonaty człowiek to kaleka : kobiety na niego nie patrzą , chociaż … panie Ignacy … — Toteż że nie mogliśmy czekać , straciliśmy , a Wokulski zyska , gdyż może czekać . — To są zwyczaje wszechświatowe — odparł Starski . Zwrócili się od Pomarańczarni z powrotem . Baron wyszedł , cicho zamykając drzwi ; Wokulski został sam , pogrążony w niewesołych myślach : — Bój się Boga , ależ Ludwiczek ? … — Proś — rzekła panna Izabela . W breku zrobiło się cicho . Baron z zadowoleniem poruszał szpakowatymi wąsikami , a jego narzeczona posmutniała jeszcze bardziej . Panna Felicja , zająwszy miejsce wdówki obok Wokulskiego , odwróciła się do swego sąsiada prawie tyłem , od czasu do czasu rzucając mu przez ramię pogardliwe i melancholijne spojrzenia . Ale za co ? tego nie wiedział . Pan Tomasz przywitał Wokulskiego ze wzruszeniem ; trochę drżały mu ręce i trzęsła się głowa . — Panie mecenasie — przerwał Wokulski — czy zechce pan w moim imieniu stanąć do licytacji tego domu ? — Ach … C 'est ça ! … — rzekł . — Rozumiem … Jeszcze raz przepraszam pana , a tam … wiem , co mi należy zrobić … — I to nie odpowiedź — wtrącił Wokulski . Sklep jego był już zamknięty , ale przez otwory okiennic wyglądało światło . — Czytaj — rzekł . — Przekonasz się , że są rzeczy lepsze od polityki . Ledwie wszedł do sklepu , niepewny , co mu więcej cięży : serce czy nogi ? — gdy w tej chwili porwał go Mraczewski . Już był ostrzyżony na sposób warszawski , uczesany i uperfumowany jak dawniej i przez amatorstwo obsługiwał przychodzących gości , sam będąc gościem , jeszcze z tak dalekich okolic . Miejscowi panowie nie mogli wyjść z podziwu . Każdy wyraz panny Izabeli padał Wokulskiemu na serce jak kropla słodyczy . Rzecki stropił się na chwilę . Chłopak zaczerwienił się jeszcze mocniej i pocałował Wokulskiego w rękę . Z powodu szabasu rynek był pusty , a wszystkie kramiki zamknięte . Wokulski poszedł ku nim potrącając klęczących i omijając inne stoły , przy których pukano na niego zawzięcie . Zbliżył się do tacy i ukłoniwszy się hrabinie , położył swój rulon imperiałów . W jesieni , w roku 1870 ( właśnie wróciłem od Jasia Mincla , który już leżał w łóżku ) , siedzę sobie w moim pokoju po wieczornej herbacie , nagle ktoś puka do drzwi . „ Jakimi to oni formami obwarowali się , co ? — pomyślał . — A … gdybym to mógł wszystko zwalić ! … ” — Spraw się dobrze , ty śliczna ! … — zawołała panna Izabela . Lecz gdy już był ubrany , wyszedł na ulicę , zobaczył piękną pogodę i wyobraził sobie , że widzi wschód słońca , nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim i postanowił tylko przestrzelić mu nogę . Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo , włosy na głowie stają . Otoczyły go przecie takie poczwary , że inny umarłby od samego ich wejrzenia . Były — mówił dziaduś — niedopyrze wielkie jak psy , ale ino wachlowały nad nim skrzydliskami . To zastąpiła mu drogę ropucha , duża jak ot ten kamień , to wąż zaplątał mu się między nogi , a kiedy kowal ciapnął go , wąż zaczął płakać ludzkim głosem . Były wilki takie na niego zajadłe , że co im piana padła z pyska , to buchnęła płomieniem , a w opoce wypalała dziury . — Nie wiem jeszcze , kiedy pojadę . — Panna Łęcka ma także otwarty kredyt … bardzo dobrze — ciągnął Wokulski zbliżywszy twarz do księgi , jakby w niej pismo było niewyraźne . — A … a … Onegdaj wzięła portmonetkę … Trzy ruble ? … to chyba za drogo … — Chcę , żeby poszedł za dziewięćdziesiąt tysięcy , i potrzebuję kogoś , kto by licytował do tej sumy . Zostaliśmy nareszcie w kółku familijnym , ale salonik był już tak nasycony kopciem i smutkiem , że ja sam straciłem wszelką energię . Biadającym głosem poprosiłem panią Stawską , ażeby mi było wolno otworzyć lufcik , i tonem mimowolnego wyrzutu poradziłem jej , ażeby przynajmniej od tej pory zasłaniała rolety w oknach . Gość zapalił fajkę i położył się , jak mu kazano , doktór robił swoje . Przez pewien czas obaj milczeli , wreszcie odezwał się Wokulski : Pani Wąsowską była najlepszą kobietą , nie myślała powtórnie wychodzić za mąż , a tym mniej odbierać innym paniom konkurentów . Dopóki jednak żyła na świecie , nie mogła pozwolić na to , ażeby jaki mężczyzna mógł kochać się w jakiejś innej kobiecie , nie w niej . Żenić się dla interesu ma prawo ; pani Wąsowska gotowa mu była nawet pomagać , ale uwielbiać — można było tylko ją . Nie dlatego nawet , ażeby uważała się za najpiękniejszą , ale że … taką już miała słabość . „ Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham ? … Może trochę za późno , ale przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek . Kochają się miliony ludzi , kocha się cały świat czujący , dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione ? Jeżeli zaś ten zasadniczy punkt ma rację bytu , to ma ją wszystko , co robię . Kto się chce żenić , musi posiadać majątek , więc — zdobyłem majątek . Musi zbliżyć się do wybranej kobiety — ja też zbliżyłem się . Musi troszczyć się o jej byt materialny i chronić od nieprzyjaciół — a ja robię jedno i drugie . Czy zaś w tym dobijaniu się o szczęście skrzywdziłem kogo ? czy zaniedbuję obowiązków względem społeczeństwa i bliźnich ? … Ach , ci kochani bliźni i to społeczeństwo , które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody , a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony … Lecz właśnie to , co oni dziś nazywają szaleństwem , popycha mnie do pełnienia jakichś fikcyjnych obowiązków . Gdyby nie ono , siedziałbym dziś jak mól w książkach i kilkaset osób miałoby mniejsze zarobki . Więc czego oni chcą ode mnie ? ” — pytał sam siebie w rozdrażnieniu . — Pojmuję pana — zakończył hrabia . — Szlachcic , choćby się odział w skórę przemysłowca , musi wyleźć z niej przy lada okazji . Pan zaś , proszę mi wybaczyć śmiałość , jesteś przede wszystkim szlachcicem , i to w angielskiej edycji , jakim każdy z nas być powinien . — A tak . Nawet przypomina kolej żelazną . Lecz przerwa ta nie zmieszała pana Leona . Nagle zwrócił się do Wokulskiego , wyliczył wszystkie przykrości , jakie Stachowi wyrządzano w sklepie , przeszkody , jakie stawiano mu w pracy nad nauką , i zakończył w ten sposób : „ Mój kochany Ignacy ! Posyłam ci dwieście złotych na drogę , to się później obrachujemy . Zajedź wprost do mego sklepu na Krakowskim Przedmieściu , a nie na Podwal , broń Boże ! bo tam mieszka ten złodziej Franc , niby mój brat , któremu nawet pies porządny nie powinien podawać ręki . Całuję cię , Jan Mincel . Warszawa , d . 16 lutego r . 1853 . — Tak — potwierdził baron . — Licha figura , a przynajmniej … nie do towarzystwa … — Jeździł pan ? … ach , jak to dobrze ! — zawołała panna Felicja . — Niech nam pan opowie … „ Co to jest dobór naturalny ? Jest to skutek walki o byt , w której giną istoty nie posiadające pewnych uzdolnień , a zwyciężają więcej uzdolnione . Jaka jest najważniejsza zdolność : czy pociąg płciowy ? Nie , wstręt do śmierci . Istoty , które nie miałyby wstrętu do śmierci , musiałyby wyginąć najpierwej . Gdyby człowieka nie hamował wstręt do śmierci , ten najmędrszy zwierz nie dźwigałby kajdan życia . W poezji staroindyjskiej są ślady , że istniała kiedyś ludzka rasa mająca mniejszy wstręt do śmierci aniżeli my . No i rasa ta wyginęła , a jej potomkowie są albo niewolnikami , albo ascetami . — Więc posłuchaj — mówił Geist . — Tak zwana ludzkość , mniej więcej na dziesięć tysięcy wołów , baranów , tygrysów i gadów , mających człowiecze formy , posiada ledwie jednego prawdziwego człowieka . Tak było zawsze , nawet w epoce krzemiennej . Na taką tedy ludzkość w biegu wieków spadały rozmaite wynalazki . Brąz , żelazo , proch , igła magnesowa , druk , machiny parowe i telegrafy elektryczne dostawały się bez żadnego wyboru w ręce geniuszów i idiotów , ludzi szlachetnych i zbrodniarzy … A jaki tego rezultat ? … Oto ten , że głupota i występek dostając coraz potężniejsze narzędzia mnożyły się i umacniały , zamiast stopniowo ginąć . Ja — ciągnął dalej Geist — nie chcę powtarzać tego błędu i jeżeli znajdę ostatecznie metal lżejszy od powietrza , oddam go tylko prawdziwym ludziom . Niech oni raz zaopatrzą się w broń na swój wyłączny użytek ; niechaj ich rasa mnoży się i rośnie w potęgę , a zwierzęta i potwory w ludzkiej postaci niechaj z wolna wyginą . Jeżeli Anglicy mieli prawo wypędzić wilków ze swej wyspy , istotny człowiek ma prawo wypędzić z ziemi przynajmniej tygrysy ucharakteryzowane na ludzi … — Musimy czekać na konie — prawił baron . — Całe szczęście , że o drugiej w nocy pchnąłem depeszę o pańskim przyjeździe . Bo onegdaj także wysłałem do prezesowej depeszę z Warszawy , ale mówi mi zawiadowca , żem się omylił i zamówiłem konie na jutro . Szczęście , panie , żem telegrafował dziś z drogi . O trzeciej posłali stąd sztafetę , o szóstej prezesowa odebrała telegram , o ósmej najpóźniej wysłano konie . Poczekamy jeszcze z godzinę , ale za to lepiej pozna pan okolicę . Bardzo , panie , ładna miejscowość . — O , pod tym względem ja go już dawniej oceniłam . Jest to człowiek energiczny i przywiązany do nas … Zresztą mniejsza z tym — dodała po chwili . — Jakże papo skończył z kamienicą ? — Weźmiemy dwu , sklep rozszerzymy , będzie wspaniały . XV . W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność , a w jaki rozsądek A jaki on sprytny … Kiedy dowiedziałem się na giełdzie o zamachu Hödla , wracam do sklepu i patrząc mu bystro w oczy mówię : — Ale gniady idzie … — Pojutrze o której mogę przyjść ? — Mają bez pracy ! … — wtrącił Klejn . — Ładny porządek świata , co ? — Albo sam ojciec . Czy nie wiesz , ile rzeczy robi ojciec , ażeby zaniepokoić rodzinę , a potem śmiać się … — Mówiono mi jednak … poufnie … — rzekł z naciskiem Escabeau — że panowie … — Wyrządzi mi kochana pani wielką łaskę , prawdziwe dobrodziejstwo , jeżeli wstawi się za mną do tego pana w ważnym dla mnie interesie . Ja chcę kupić tę kamienicę i daję mu już dziewięćdziesiąt pięć tysięcy rubli , a on przez upór , bo przez nic innego , żąda stu tysięcy . On mnie chce zrujnować , ten człowiek ! … Niech mu pani powie , że on mnie zabije … że ściągnie na siebie karę boską za taką chciwość ! … — krzyczała i płakała pani baronowa . „ Winszuję mu — mówiła sobie . — Ma wszystkie zalety potrzebne do zrobienia kariery : niebrzydki , zdolny , energiczny , a nade wszystko — bezczelny i nikczemny … Jak on śmiał udawać zakochanego we mnie i z jaką łatwością … Doprawdy , że ci parweniusze zdystansują nas nawet w obłudzie … Cóż to za nędznik ! … ” — Tak , odpowiem panu listownie . — Ależ , Felu , o co ty niedługo zaczniesz posądzać pana Wokulskiego ! — zgromiła ją pani Wąsowska . — W takim razie ośmielę się proponować … Przeciwnicy stają o dwadzieścia pięć kroków , idą naprzód po pięć kroków … „ Rzucić stos złota ! … Jakie to imponujące w papierowych czasach i — jakie to dorobkiewiczowskie … No , ale co robić , jeżeli one właśnie na pieniądze czekają ? … Może nawet będzie za mało ? … ” Zabrał list i wyszedł . — W imię Ojca i Syna ! … — mówię . — Kpisz — mówię — czy o drogę pytasz ? … skądeś się tu wziął ? Chyba że jesteś duszą zmarłą … — M 'rchand d 'habits … — Pani hrabina przyjechała — odpowiedział z korytarza głos panny Florentyny . Pomieszanie jego nie uszło uwagi księcia , który uśmiechnął się przypisując to radości z jego wizyty i zaprosin . Przez głowę mu nawet nie przeszło , że dla Wokulskiego może być ważniejszym spacer do Łazienek aniżeli wszyscy książęta i spółki . Wokulski głęboko odetchnął ; obie wiadomości były ważne . Drugi raz przeczytał list podziwiając szorstki styl pani Meliton i uśmiechając się przy uwagach , jakie robiła nad swoją płcią . Mocno trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego ; wszystko i wszystkich chwytałby za kark , wyjąwszy — pannę Izabelę . Ona jedna była istotą , której wobec siebie chciał zostawić absolutną wolność , jeżeli nie panowanie . — Zadowolone panie z sąsiadów ? … Babcia przepraszając nas wzięła włóczkę i druty , a w tej chwili weszła do salonu pani Stawska … — Dziś chyba uspokoiła się pani . — O , głupi jesteś , nie nudź mnie … Każ zreperować , choć nie wiem co … — No , i co , już ? … — Właśnie był dlatego , że ona była , a i ja tam byłem dlatego , że oni oboje byli . Ciekawa historia ! — mruknął doktór . — Może jeszcze tak jak Wokulski w Izabeli ? … Ani myślę … Choć każdej chwili jestem gotów … — Och ! … — szepnęła prezesowa spojrzawszy przelotnie na gościa . Panny Izabeli zazwyczaj nie było wtedy w domu : była u hrabiny ciotki , u znajomych albo w magazynach . Jeżeli zaś Wokulski trafił szczęśliwie , rozmawiali ze sobą krótko i o rzeczach obojętnych , gdyż panna Izabela nawet i wówczas albo wybierała się gdzieś , albo u siebie przyjmowała wizyty . Opuścił panią Misiewiczową strapiony . — Rozumie się — odpowiedział gość siadając na kanapie , na której wnet umieścił się Ir i oparł mu głowę na kolanach . Stary Mikołaj znowu był w przedpokoju i z taką gracją otworzył drzwi Szpigelmanowi , że ten już z sieni zawołał : Ale otóż i sala główna , do której biegną wszyscy starozakonni i gdzie skupia się cały interes licytacji . Jest to pokój tak rozległy , że można by w nim tańcować we czterdzieści par mazura , gdyby nie niska bariera , która dzieli go na dwie części : cywilną i licytacyjną . W części cywilnej znajduje się kilka wyplatanych kanap , w części licytacyjnej — estrada , a na niej duży stół , mający formę rogala pokrytego zielonym suknem . Za stołem spostrzega pan Ignacy trzech dygnitarzów mających łańcuchy na szyi i senatorską powagę na obliczach ; są to komornicy . Na stole przed każdym dygnitarzem leży stos papierów reprezentujących wystawione na sprzedaż nieruchomości . Zaś między stołem i barierą , tudzież przed barierą , tłoczy się ciżba interesantów . Wszyscy oni mają zadarte głowy i patrzą na komorników ze skupieniem ducha , którego mogliby im pozazdrościć natchnieni asceci przypatrujący się świętym wizjom . — Wasza jest mniej obrzydliwa ? — spytała pani Wąsowska . — Herr Jesas ! … Aber du hast noch keinen Kaffee getrunken ? … Natomiast czuł niepokonaną potrzebę robienia dobrze innym . Oprócz zapisu dla Rzeckiego , przeznaczył Lisieckiemu i Klejnowi , swoim byłym subiektom , po cztery tysiące rubli , tytułem wynagrodzenia szkód , jakie wyrządził im sprzedając sklep Szlangbaumowi . Przeznaczył również około dwunastu tysięcy rubli na gratyfikacje dla inkasentów , woźnych , parobków i furmanów . — Nie bój się — ciągnął Wokulski . — Grosz ten zarobiłem uczciwie , nawet ciężko , bardzo ciężko . Cały sekret polega na tym , żem miał bogatego wspólnika i że kontentowałem się cztery i pięć razy mniejszym zyskiem niż inni . Toteż mój kapitał ciągle wzrastający był w ciągłym ruchu . — No — dodał po chwili — miałem też szalone szczęście … Jak gracz , któremu dziesięć razy z rzędu wychodzi ten sam numer w rulecie . Gruba gra ? … prawie co miesiąc stawiałem cały majątek , a co dzień życie . — Dziś rano — on mówi . Doprawdy — zakończyła pani Stawska półgłosem ( Helunia bawiła się w drugim pokoju ) — byłabym bardzo szczęśliwa , gdybym mogła kupić jej taką lalkę … — O to się nie lękaj . Poproszę Wokulskiego , ażeby wystarał mi się o taką sumę na sześć albo na siedem procent , i będziemy płacili na jej rzecz jakieś czterysta rubli rocznie . No , a mamy przecie dziesięć tysięcy . — Mam prośbę do mecenasa — rzekł po chwili Wokulski . „ Ja panią widziałem w roku zeszłym u Karmelitów przy grobach . ” — Pan baron leży chory ; i nikogo nie przyjmuje , bo teraz jest doktór . — To co ? … — powtórzył Wokulski . Byłem wściekły . Gdyż jakkolwiek jestem eks-porucznikiem węgierskiej piechoty , nie mogę jednak pojąć : czym perkaliki niemieckie są lepsze od moskiewskich ? Ale z moim kupcem nie było gawędy . W taki sposób bestia podnosił brwi , tak ruszał ramionami , a tak rozkładał ręce , iż w końcu pomyślałem , że on jest wielki patriota , a ja gałgan , choć w tym czasie , kiedy on nabijał kieszenie rublami i imperiałami , mnie paręset kul przeleciało nade łbem … — Nareszcie ! … — powiedziałeś do mnie . — Milcz , błaźnie ! … — wybełkotał baron . — Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz kucharce , że jestem ciężko ranny … — Jużci we Francji . — Kupiec galanteryjny , sprzedaje portmonetki — nalegał brunet . Wokulski uśmiechnął się . — Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek … — Choćby co miesiąc . Co pan chce — dodała wzruszając ramionami — to miłość wieku pary i elektryczności . I posłała Wokulskiemu piorunujące wejrzenie . „ Stawska ? … Stawska ? … — myślał Wokulski . — Już wiem ! … To ta piękna pani z córeczką , która mieszka w moim domu … Co za dziwny zbieg wypadków : może po to kupiłem dom Łęckich , ażeby poznać w nim tę drugą ? … Nic mnie ona nie obchodzi , skoro tu zostanę , ale dlaczegóż nie miałbym jej dopomóc , jeżeli prosi Rzecki … Ach ! wybornie … Będę miał zaraz powód dać prezent baronowej , którą mi tak rekomendował Suzin … ” — Zagustować we mnie ? … — przerwała ze śmiechem panna Izabela . — Tego nawet nie myślałabym mu bronić . Nie jestem ani tak naiwna , ani tak fałszywie skromna , ażeby nie wiedzieć , że się podobam … mój Boże ! nawet służbie … Kiedyś gniewało mnie to jak żebranina , która zastępuje nam drogę na ulicach , dzwoni do mieszkań albo pisuje listy z prośbą o wsparcie . Ale dziś — tylko zrozumiałam lepiej słowa Zbawcy : „ Komu wiele dano , od tego wiele żądać będą . ” . Wokulski powoli siadł na konia . Niewysłowiony żal ścisnął mu serce , gdy pomyślał : — Babcia pozwoli nam osiodłać dwa konie : mnie i panu Wokulskiemu , prawda ? — A potem zwróciwszy się do Wokulskiego dodała : Dojechali do lasu , za nimi dwie służące w bryczce . Panie wzięły do rąk koszyki . — Więc … mam do zbycia ważną tajemnicę … Wybiegł na ulicę i błąkając się bez celu , powtarzał : „ Czy wszyscy zakochani są tak ślepi jak on ? — myślał Wokulski . — Bo dla mnie , i chyba dla każdego tutaj , jest jasne , że ta panna wcale go nie kocha . Może nawet kocha Starskiego … Usłyszawszy to doznałem dziwnego uczucia : byłem kontent , a jednocześnie jakby mnie kto w serce kolnął . Podczas gdy Starski przekomarzał się z wdową , a panna Felicja rumieniła się , Wokulski patrzył na narzeczoną . Spostrzegła to , odpowiedziała mu pogardliwym wejrzeniem i nagle z bezbrzeżnego smutku przeszła do dziecinnej wesołości . Sama podała rękę baronowi do nowego pocałunku , a nawet niechcący potrąciła go nóżką . Jej wielbiciel był tak wzruszony , że pobladł i posiniały mu usta . „ Pośle Syn Człowieczy anioły swoje , a oni zbiorą wszystkie zgorszenia i tych , którzy nieprawość czynią , jako zbiera się kąkol i pali się go ogniem . ” Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu . „ Dziwny pies łańcuchowy ! ” — pomyślał Wokulski . — Nu , niech pani przeczyta , co tam napisano ? Dzień wyścigów był dla panny Izabeli triumfem , dla barona — klęską i wstydem . Wprawdzie przyjechał na plac i udawał bardzo wesołego , ale w sercu kipiał mu gniew . Gdy zaś jeszcze zobaczył , że Wokulski nagrodę i cenę konia złożył na ręce panny Izabeli , stracił władzę nad sobą i przybiegłszy do powozu zrobił skandal . — Anglicy mają ryby morskie , które można jadać samym widelcem ; nasze zaś ryby ościste może jedliby innym sposobem … — Może o tym nie wiedzieć — przerwała wdówka . — Rozumie się … Ale ta dobra krew musi być ciągle odświeżana , gdyż inaczej prędko się psuje — odpowiedział Ochocki . — No , ale dobranoc panu . Zobaczę , co mówi aneroid , gdyż barona łamie po kościach i jutro możemy mieć słotę . „ Oddać w banku osiemset rubli , aha … Do Lublina wysłać trzy albumy , tuzin portmonetek … Właśnie ! … Do Wiednia przekaz na tysiąc dwieście guldenów … Z kolei odebrać transport … Zmonitować rymarza za nieodesłanie walizek … Bagatela ! … Napisać list do Stasia … Bagatela … ” O , bo nie znają , w snach mogilnych Mówiąc to kłaniał się , rumienił i miętosił czapkę w ręku . I znowu załatwiwszy w ciągu paru godzin interesa Suzina włóczył się po Paryżu . Błądził po nieznanych ulicach , tonął wśród krociowego tłumu , zanurzał się w pozorny chaos rzeczy i wypadków i na dnie jego znajdował porządek i prawo . To znowu , dla odmiany , pił koniak , grał w karty i w ruletę , albo oddawał się rozpuście . — Niech pani przebaczy , jeżeli mimowolnie zrobiłem jej przykrość . Może , według pani , tacy jak ja nie mają prawa myśleć o pani ? … W waszym świecie nawet ten zakaz jest możliwy . Ale ja należę do innego … W moim świecie paproć i mech tak dobrze mają prawo patrzeć na słońce jak sosny albo … grzyby . Dlatego niech mi pani wręcz powie : czy wolno mi , czy nie wolno myśleć o pani ? Na dziś nie żądam nic innego . — Instynkt — gatunek — instynkt utrwalenia czegoś i — utrwalenie gatunku ! … — powtórzył Wokulski . — Trzy wyrazy , a cztery głupstwa . „ Takiś to ty ? — pomyślałem . — Zobaczymy , dokąd teraz pójdziesz … ” — Więc ciągle zajmujesz się szaradami , panie Szlangbaum ? — spytał . „ Już ja tam wolę nie widzieć twojej chudości . ” — Mówi pani o częstej zmianie kochanków … — Jezus ! Maria ! … — rzekła — nie wiesz pan , po co sędzia wezwał tego najszlachetniejszego z ludzi ? … Pewnie chce mu powiedzieć , że Helenka zgubiona ! … O , ta niepoczciwa baronowa musi mieć wielkie stosunki … już jedną sprawę wygrała i pewnie będzie to samo z Helenką … O , ja nieszczęśliwa ! … czy nie masz , panie Rzecki , jakich kropli trzeźwiących ? — Nie , nie … — odpowiada zmieszany pan Ignacy . Baron zasłonił twarz lufą i patrząc spoza niej myślał : Ale wnet odpędził to nieusprawiedliwione podejrzenie . Rossi bowiem grał znakomicie i klaskali mu wszyscy z równym zapałem . Najmocniej jednak pan Pifke , jowialny fabrykant pierników , który stosownie do umowy po trzecim akcie z wielkim hałasem podał Rossiemu album . — Jakiż Bóg dobry — zawołała — że zesłał wam tyle szczęścia ! Cóż to , podobno Tomasz wziął za kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , i twój posag ocalony ? … Nigdy bym nie przypuszczała … — Dać migdałów za dziesiątkę … — I będziemy przyjmować go u siebie ? — Jestem winną wobec pana … Posądzałam pana … Gdy Wokulski wszedł do przysionka , siwy szwajcar w czerwonej wstędze ukłonił mu się głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni , gdzie dżentelmen w czarnym fraku zdjął z niego palto . Jednocześnie zaś zabiegł mu drogę Józef , lokaj hrabiny , który dobrze znał Wokulskiego ; przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i śpiewające ptaszki . — I pani wierzy temu ? Żydzi umilkli . „ Podle mi dotychczas życie schodziło — mówił sobie . — Byłem egoistą . Ochocki — oto wspaniała dusza : chce przypiąć skrzydła ludzkości i dla tej idei zapomina o własnym szczęściu . Sława , naturalnie , jest głupstwem , ale praca dla pomyślności ogółu — to grunt … — A potem dodał z uśmiechem : — Ta kobieta już zrobiła ze mnie bogacza i człowieka z reputacją , lecz jeżeli uprze się , zrobi ze mnie — czy ja wiem co ? … Chyba świętego męczennika , który swoją pracę , nawet życie odda dla dobra innych … Naturalnie , że oddam , gdy ona tego zechce ! … ” Chciał roześmiać się , ale znowu wpadał w moc obłędu . I znowu wydawało mu się , że takie jak jego życie warto złożyć u nóg takiej jak panna Izabela kobiety . Odeszli na bok . — A czerwone ręce ? … — zapytała panna Izabela . „ Jeżeli — myślał — młoda kobieta mogła zakochać się w baronie , to dlaczegóż bym ja … Bo przecież go nie oszukuje … Kobiety są w ogóle szlachetniejsze od nas … mniej kłamią … ” — Pan prosi ! — wrzasnął i uciekł . Był arystokratą od włosów do nagniotków , duszą , sercem , krwią . Wierzył , że każde społeczeństwo składa się z dwu materiałów : zwyczajnego tłumu i klas wybranych . Zwyczajny tłum był dziełem natury i mógł nawet pochodzić od małpy , jak to wbrew Pismu świętemu utrzymywał Darwin . Lecz klasy wybrane miały jakiś wyższy początek i pochodziły , jeżeli nie od bogów , to przynajmniej od pokrewnych im bohaterów , jak Herkules , Prometeusz , od biedy — Orfeusz . — A co to był za kłopot z tymi paszportami ! … Bóg wie , kto brał , komu oddawał , czyje wpisywał nazwisko … — opowiadała pani Misiewiczowa . „ Que votre nom soit beni à jamais , bien qui avez voulu m 'éprouver par cette peine . ” . W miarę jak czyta , szare niebo wyjaśnia się , a przy ostatnich słowach … „ et d 'attendre en paix votre divin secours … ” , chmury pękają , ukazuje się kawałek czystego błękitu , gabinet panny Izabeli napełnia się światłem , a jej dusza spokojem . Teraz jest pewna , że modły jej zostały wysłuchane , że będzie miała najpiękniejszą toaletę i najlepszy kościół do kwesty . — A jeżeli są potrzebne ? — Przepraszam pana — przerwał Wokulski . — Ale istotnie jestem trochę rozdrażniony … zapewne z gorąca … — W jakim dniu ? … — spytał Rzecki , szeroko otwierając oczy . — Idź , Stachu , do teatru … Grają dziś Violettę ; przecież byliście na niej z nieboszczką ostatni raz … — Tylko cztery wiersze ! … — rzekł Węgiełek . — Za trzy dni , panie , będzie gotowe … Na tym kamieniu można wyciąć bodaj calowe litery … Oj , zapomniałem sznurka , żeby wymierzyć . Zejdę , panie , do furmanów , to może oni mi dadzą … Zaraz wrócę . — Aha — wtrąciła pani Misiewiczowa . — Mówią coś o pannie Łęckiej . Sędzia zaczął pisać . Siedzący w drugiej ławce ( maglarz oczywiście ) odezwał się do damy czerwonej na twarzy : Doktór znowu przypatrzył mu się badawczo . Pamiętam , że kiedy po lewej stronie sklepu męczyłem się bieganiną i zawijaniem towarów , po prawej — największe strapienie robiła mi myśl : czego ten a ten gość chce naprawdę i — czy co kupi ? W rezultacie jednak i tutaj dużo się sprzedawało ; nawet dzienny dochód z galanterii był kilka razy większy aniżeli z towarów kolonialnych i mydła . — Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim , którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski . — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj . Weszliśmy do kuchni , gdzie stała balia pełna mydlin i dziecinnej bielizny . Na sznurze zawieszonym w pobliżu komina suszyły się również dziecinne spódniczki , koszule i pończoszki . ( Jak to zaraz znać , że w mieszkaniu jest dziecko ! ) Zerwał się z łóżka , jego sobowtór zerwał się równie szybko . Pobiegł do okna — * tamten * także . Otworzył gorączkowo walizkę , ażeby przebrać się , i * tamten * również zaczął przebierać się , widocznie z zamiarem wyjścia na miasto . — Bo mi narzeczona umarła — odpowiedział doktór pochyliwszy się na tył fotelu i patrząc w sufit . — Więc zrobiłem , com mógł : otrułem się chloroformem . Było to na prowincji . Ale Bóg zesłał dobrego kolegę , który wysadził drzwi i uratował mnie . Najpodlejszy rodzaj miłosierdzia ! … Ja zapłaciłem za drzwi zepsute , a kolega odziedziczył moją praktykę ogłosiwszy , żem wariat … Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana , z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto . Lekarz , Żyd , stary kawaler , żółty , mały , z czarną brodą , miał reputację dziwaka . Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko , o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych ; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę : — A wiesz ty , że ja nic nie słyszę ? — odparłem . Wziął ze stołu stalowy sześcian i podawszy go Wokulskiemu mówił : Wokulski przychodził do państwa Łęckich co kilka dni i najczęściej zastawał tylko pana Tomasza , który witał go z ojcowską czułością , a następnie po parę godzin rozmawiał o swoich chorobach lub o swoich interesach dając z lekka do zrozumienia , że uważa go już za członka rodziny . Jest niedziela , szkaradny dzień marcowy ; zbliża się południe , lecz ulice Warszawy są prawie puste . Ludzie nie wychodzą z domów albo kryją się w bramach , albo skuleni uciekają przed siekącym ich deszczem i śniegiem . Prawie nie słychać turkotu dorożek , gdyż dorożki stoją . Dorożkarze opuściwszy kozioł wchodzą pod budy swoich powozów , a zmoczone deszczem i zasypane śniegiem konie wyglądają tak , jakby pragnęły schować się pod dyszel i nakryć własnymi uszami . Muszę dodać , że Rzecki nie tylko uwodzi ci twoją kochanicę , ale jeszcze okrada cię w dochodach z domu : pozniżał bowiem komorne niektórym lokatorom , a przede wszystkim tej Stawskiej . Skutkiem tego dom twój już nic niewart , ty sam stoisz nad brzegiem przepaści i zaprawdę ! wielką wyrządziłby ci łaskę szlachetny dobroczyńca , który by zechciał kupić tę ruderę po Łęckich z małą dla ciebie stratą . Jak żyję , nie słyszałem nic równego . Młodzieniec ten dowodził mi przytaczając nazwiska ludzi , podobno bardzo mądrych , że wszyscy kapitaliści to złodzieje , że ziemia powinna należeć do tych , którzy ją uprawiają , że fabryki , kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu , że nie ma wcale Boga ani duszy , którą wymyślili księża , aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę . Mówił dalej , że jak zrobią rewolucję ( on z trzema „ prykaszczykami ” ) , to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po osiem godzin , a przez resztę czasu będziemy się bawili , mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb . Wreszcie zakończył , że dopiero wówczas nastanie raj na ziemi , kiedy wszystko będzie wspólne : ziemia , budynki , maszyny , a nawet żony . — Gołąbek , nie dziecko ! — wtrąciłem . W jednym tylko punkcie godzą się starzy i nowi panowie , a nawet pomaga im Zięba , oto : jeżeli chodzi o dokuczenie siódmemu naszemu subiektowi — Szlangbaumowi . Ten Szlangbaum ( znam go od dawna ) jest mojżeszowego wyznania , ale człowiek porządny . Mały , czarny , zgarbiony , zarośnięty , słowem — trzech groszy nie dałbyś za niego , kiedy siedzi za kantorkiem . Ale niech no gość wejdzie ( Szlangbaum pracuje w wydziale ruskich tkanin ) , Chryste elejson ! … Kręci się jak fryga ; dopiero co był na najwyższej półce na prawo , już jest przy najniższej szufladzie na środku i w tej samej chwili znowu gdzieś pod sufitem na lewo . Kiedy zacznie rzucać sztuki , zdaje się , że to nie człowiek , ale machina parowa ; kiedy zacznie rozwijać i mierzyć , myślę , że bestia ma ze trzy pary rąk . Przy tym rachmistrz zawołany , a jak zacznie rekomendować towary , podsuwać kupującemu projekta , odgadywać gusta , wszystko niezmiernie poważnym tonem , to słowo honoru daję , że Mraczewski w kąt ! … Szkoda tylko , że jest taki mały i brzydki ; musimy mu dodać jakiego głupiego a przystojnego chłopaka za pomocnika dla dam . Bo wprawdzie z ładnym subiektem damy dłużej siedzą , ale za to mniej grymaszą i mniej się targują . — Odmroził je na Syberii — wtrąciła panna Florentyna z akcentem . — No , nie obrażaj się pan , szanowny panie — rzekł książę ściskając Wokulskiego za rękę . — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi ; oni nam pomagają do naszych celów , więc i my mamy niejakie obowiązki . Pewnego dnia przyszło mu na myśl , że gdyby kazała mu rzucić się w wodę i umrzeć , umarłby błogosławiąc ją . W tej chwili i Wokulski spojrzał na panią Stawską i — niech mnie diabli wezmą — jeżeli nie dostrzegłem w jego oczach rzadko trafiającego się tam wyrazu rozczulenia ! … W gabinecie hrabiego-Anglika stał na środku stół przykryty zielonym suknem i otoczony czterema wysokimi krzesłami ; na stole leżały cztery arkusze papieru , cztery ołówki , dwa pióra i kałamarz tak wielkich rozmiarów , jakby był przeznaczony do sitzbadów . Na parę dni przed wyścigami złożył mu w mieszkaniu wizytę hrabia – Anglik , z którym zaznajomił się podczas sesji u księcia . Jedno mi się tylko nie podobało . Jednym łykiem wypiłem znowu pół szklanki araku z herbatą , na odwagę . Stach tymczasem usłyszawszy kroki w sieni stanął przy drzwiach . Odgadłem , że tak czeka na książęce zaprosiny ! … Gniotą go , popychają , szarpią za odzież . Ktoś chwyta go za nogi , ktoś sięga do kieszeni , ktoś uderza go między łopatki . Nadchodzi chwila , w której pan Ignacy sądzi , że połamią mu klatkę piersiową . Podnosi oczy do nieba i widzi , że jest we drzwiach . Już , już … zaduszą go … Nagle czuje przed sobą puste miejsce , uderza głową w czyjeś wdzięki , nie dosyć starannie zasłonięte połą surduta , i — jest w sali . — A panu ? Geist spojrzał na niego z pobłażliwą wzgardą . Prosto od barona Rzecki udał się do Wokulskiego i treściwie opowiedział mu o nadużyciach Maruszewicza , o skrusze barona , a nareszcie oddał sfałszowane dokumenta radząc wytoczenie procesu . Baronowi chirurg obandażował twarz . Spomiędzy drzew nadbiegł wystraszony Konstanty . — Za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ? … — W takim razie trzeba płacić siedemset rubli … Wziął kapelusz i pojechał z księciem . Zdawało mu się , że powóz nie jedzie po bruku , ale po jego własnym mózgu . Wokulski wyszedł na dziedziniec i około lewej oficyny , gdzie była kuchnia , skręcił do parku . — Ależ , pani dobrodziejko ! — zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając . — Pan Rzecki był za granicą przed trzydziestu laty , a zięć pani wyjechał dopiero przed czterema … Wokulski szedł do swego mieszkania i myślał : — Nowego Napoleona wsadzili do prochowni ! — odpowiedział pan Domański . „ Czego chce ode mnie ten pan Ochocki ? — myślał podejrzliwie . — Naturalnie , że idzie mu o pannę Izabelę … Może ma zamiar odstraszyć mnie od niej ? … Głupi … Jeżeli ona go kocha , nie potrzebuje tracić nawet słów ; sam się usunę … Ale jeżeli go nie kocha , niech się strzeże usuwać mnie od niej … Zdaje się , że zrobię w życiu jedno kapitalne głupstwo , zapewne dla panny Izabeli . Bodajby nie padło na niego , szkoda chłopaka … ” Pod wpływem tych zwierzeń pani Stawska szczuplała , mizerniała , nawet zaczęła się trwożyć . Opanowała ją bowiem jedna myśl : co ona odpowie , jeżeli Wokulski wyzna , że ją kocha ? … Wprawdzie serce w niej już od dawna zamarło , ale czy będzie miała odwagę odepchnąć go i przyznać , że ją nic nie obchodzi ? Czy mógł jej nie obchodzić człowiek taki jak on , nie dlatego , że mu coś zawdzięczała , ale że był nieszczęśliwy i że ją kochał . „ Która kobieta — myślała sobie — potrafi nie litować się nad sercem tak głęboko zranionym , a tak cichym w swojej boleści ? ” Niekiedy , osobliwie podczas zimy , Stach wymykał się na tydzień z domu do znajomego leśnika , polował tam całe dnie i włóczył się po lasach . Wówczas pani już trzeciego dnia jechała w pogoń za swym kochanym zbiegiem , chodziła za nim po gąszczu i w rezultacie — przywoziła chłopa do Warszawy . — Pan dawno zna barona ? — spytała panna Ewelina Wokulskiego . — Przejdźmy się trochę ku altance … — Idź pan już , idź … — odparła . — Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski . Pannę Izabelę ogarnia nerwowy niepokój , skupia wszystkie wspomnienia , wszystkie myśli , ażeby odgadnąć co znaczy karta , którą trzyma ten człowiek ? … Na nieśmiałą uwagę pani Stawskiej : dlaczego nie żyje z familią ? — baronowa odpowiedziała : Opanował go pesymizm . Kobiety wydawały mu się brzydkimi , ich barwne stroje dzikimi , ich kokieteria wstrętną . Mężczyźni byli głupi , tłum ordynaryjny , muzyka wrzaskliwa . Wchodząc na galerię śmiał się z jej skrzypiących schodów i starych ścian , na których było widać ślady deszczowych zacieków . Znajomi kłaniali mu się , kobiety uśmiechały się do niego , tu i owdzie szeptano : „ Patrz ! patrz … ” Ale on nie uważał . Stanął na najwyższej ławie galerii i ponad pstrym a huczącym tłumem patrzył przez lornetę na drogę , aż het ! pod rogatkę , widząc tylko kłęby żółtego kurzu . — Cóż , złamał nogę ? — Mateczko ! … — Zdaje mi się , że to jest metal drukarski . „ Klacz wyścigowa — głupstwo … Wydam najwyżej tysiąc rubli , z których wróci się przynajmniej część … Dom rs . 60 000 , posag panny Izabeli rs . 30 000 , razem rs . 90 000 . Bagatela … prawie trzecia część mego majątku … W każdym razie za dom wróci mi się ze 60 000 albo i więcej … No ! … trzeba skłonić Łęckiego , ażeby te 30 000 mnie powierzył ; będę mu płacił 5000 rubli rocznie jako dywidendę … Chyba im wystarczy ? … Konia oddam berejterowi , niech on zajmie się puszczeniem go na wyścigi … O dziesiątej będzie u mnie Maruszewicz , o jedenastej pojadę do adwokata … Pieniądze dostanę na ósmy procent — 7200 rubli rocznie ; a że mam na pewno piętnaście procent … No i dom coś przynosi … A co powiedzą moi wspólnicy ? … Ach , dużo mnie to obchodzi ! … Mam 45 000 rubli rocznie , ubędzie 12 – 13 000 rubli , zostanie 32 000 rubli … Żona moja nudzić by się nie powinna … W ciągu roku wycofam się z tej kamienicy , choćby ze stratą 30 000 rubli … Wreszcie to nie jest strata , to jej posag … ” — Osiemdziesiąt pięć … — wtrąca Szlangbaum . Mraczewski już stał przy pannie Izabeli , zarumieniony jak wiśnia , pachnący jak kadzielnica , z pochyloną głową , jak kita wodnej trzciny . Na drugi dzień około dziewiątej rano służący obudził Wokulskiego , donosząc mu , że czeka Wysocki . „ Już ich pewno nie spotkam ! ” — powtarzał z rozpaczą . Doktór siedział przy otwartym oknie , w watowanym obdartym szlafroku , i robił korektę trzydziestostronicowej broszurki etnograficznej , do napisania której użył przeszło tysiąca obserwacji i czterech lat czasu . Była to rozprawa o kolorze i formie włosów ludności zamieszkującej Królestwo Polskie . Uczony doktór głośno twierdził , że praca ta rozejdzie się najwyżej w kilkunastu egzemplarzach , ale po cichu — kazał odbić ich cztery tysiące i był pewnym drugiej edycji . Pomimo drwin ze swej ulubionej specjalności i narzekań , iż nikogo nie interesuje , w głębi duszy Szuman wierzył , że w świecie ucywilizowanym nie ma człowieka , którego by w najwyższym stopniu nie interesowała kwestia koloru włosów i stosunki długości ich średnic . I w tej właśnie chwili zastanawiał się , czyby na czele rozprawy nie należało napisać aforyzmu : „ Pokaż mi twoje włosy , a powiem ci , kim jesteś . ” Około roku 1840 ojciec zaczął niedomagać . Czasami po parę dni nie wychodził do biura , a wreszcie na dobre legł w łóżku . Teraz panna Izabela spuściła oczy , zmieszana w wysokim stopniu . Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość . Był to znakomity adwokat , przyjaciel i prawa ręka księcia ; lubił mówić kwieciście , wybijając takt ręką i przysłuchując się własnym frazesom , które zawsze znajdował wybornymi . Ma oczy zamknięte , pomimo to myśli , że śpi i że ten dziwny stan zobojętnienia opuści go w Paryżu . Im więcej porównywał swoją miłość do panny Izabeli z uczuciami ogółu mężczyzn dla ogółu kobiet , tym bardziej wydawała mu się nienaturalną . Bo jak można zakochać się w kimś od jednego rzutu oka ? Albo jak można szaleć za kobietą , którą widzi się raz na kilka miesięcy , i tylko po to , ażeby przekonać się , że ona nie dba o nas ? Pociąg ruszył . Starski usiadł po lewej stronie panny Izabeli i zaczął z nią rozmawiać w połowie po polsku , w połowie po angielsku , coraz częściej wpadając w angielszczynę . Wokulski siedział na prawo od panny Izabeli , nie chcąc jednak przeszkadzać w rozmowie wstał stamtąd i usiadł za panem Tomaszem . Po chwili ukazał się Jumart . — Czy mogę spytać — rzekła drżącym głosem — ile panu winien jest ten pan , który dopiero co wyszedł ? … Do tacy podeszła młoda , uróżowana dziewczyna . Położyła srebrną czterdziestówkę , ale nie śmiała dotknąć krzyża . Klęczący obok z niechęcią patrzyli na jej aksamitny kaftanik i jaskrawy kapelusz . Ale gdy Chrystus szepnął : „ Kto z was jest bez grzechu , niech rzuci na nią kamieniem ” , padła na posadzkę i ucałowała jego nogi jak niegdyś Maria Magdalena . Co to był za wieczór ! … Jak pani Stawska dziękowała nam za zabawki , jak ona osładzała Wokulskiemu herbatę , jak go parę razy trąciła brzegiem rękawa … Dziś już jestem pewny , że Stach będzie tu przychodził jak najczęściej , z początku ze mną , później beze mnie . — Nie cofnę się ! — zawołał . — Człowiek spragniony nie cofa się od krynicy . Mam zginąć , niech zginę pijąc … Czego wy zresztą chcecie ode mnie ? … Od dzieciństwa żyłem jak ptak spętany : w służbach , w więzieniach , a choćby i w tym nieszczęsnym małżeństwie , do którego zaprzedałem się … A dziś , kiedy rozwinęły mi się skrzydła , zaczynacie na mnie wrzeszczeć jak swojskie gęsi na dziką , która zerwała się do lotu … Co mi tam jakiś głupi sklep albo spółka ! … Ja chcę żyć , ja chcę … — Już ? … — spytał mecenas podnosząc brwi i schylając głowę . — Winszuję , bardzo winszuję … Dom handlowy nie na próżno nazywa się domem … Kamienica dla kupca jest jak strzemię dla jeźdźca ; pewniej siedzi na interesach . Handel nie oparty na tak realnej podstawie , jaką jest dom , jest tylko kramarstwem . O jakąż to chodzi kamienicę , jeżeli szanowny pan raczysz mnie już zaszczycać swoim zaufaniem ? — Pan Stanisław musi gniewać się na nas , nie wiem nawet za co , bo przynajmniej tatko i … my wszyscy jesteśmy bardzo życzliwi . Pan Stanisław chyba nie może się skarżyć , ażeby z naszej strony doznał najmniejszej przykrości … Pan Stanisław … — Niemniej interesuje się nim . — Czy ja wiem ? Ciotka Hortensja jest trochę słaba , więc może pojedziemy do niej do Krakowa . Ja jednak , muszę przyznać , miałabym ochotę do Szwajcarii , gdyby to ode mnie zależało . — A dlaczego … wykupił weksle papy ? — Hę ? … — spytał pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi , który opalił się , zmężniał , a nade wszystko utył . — Spłacanie dawnych długów często prowadzi do zgody . O kilkadziesiąt kroków dalej widzi : Rue Poissonniere , która mu przypomina jakąś sprawę kryminalną , a potem cały szereg krótkich uliczek wychodzących naprzeciw teatru „ Gymnase ” . Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna . Ir wciąż mi niedomaga . Polityka stoi w jednej mierze : ciągła niepewność … A potem , kiedy byliśmy już za Miłosną , dodał : Rzecki opuścił doktora tak zmartwiony , że nawet nie uważał na brutalność jego ostatnich słów . Musiał jednak przyznać , że gadulstwo Ochockiego miało te same cechy szczerości i rozrzucenia , jak jego ruchy i cała wreszcie osoba . Spotkali się pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał , jak gdyby znali się od dzieci . Zaś w tylnej oficynie pięć okien trzeciego piętra , jedno drugiego , jedno pierwszego i jedno na parterze , również oświetlone , tworzyły znak : T Rozdarł papiery i kawałki ich oddał Maruszewiczowi . — Nie chciałem obrazić pani ; sformułowałem tylko to , com słyszał . — A co będę miała do roboty ? — Nie wiem — rzekła hrabina . — Podobno chodziło o różnicę przekonań politycznych czy coś w tym guście … Stach wzruszył ramionami i natychmiast przyjął Szlangbauma z pensją półtora tysiąca rubli rocznie . Wielki aktor nie kiwnął nawet głową Pifkemu ; natomiast złożył głęboki ukłon w kierunku loży , gdzie siedziała panna Izabela , a może — tylko w tym kierunku . — No , no … panie Mraczewski ! … — zgromił go pan Ignacy — Ależ , panie , on kosztował mnie sto tysięcy … — To źle , Stachu . Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek ; szkoda go stracić … Jeżeli dowiedzą się , że wypuściłeś z rąk taką sposobność … — Zbliżamy się tedy , panie Rzecki , do jakiejś włoskiej mieściny , aż chłopi tamtejsi dają znać , że niedaleko stoi korpus austriacki . Szlemy ich tedy do miasteczka z rozkazem , a właściwie z prośbą , ażeby mieszkańcy , gdy nas zobaczą , nie wydawali żadnych okrzyków … Na ulicy także , o ile miał czas zwracać uwagę , spostrzegł , że jest przedmiotem ogólnego zainteresowania . Mnóstwo osób kłaniało mu się ; czasem zupełnie obcy wskazywali na niego , gdy przechodził ; byli jednakże i tacy , którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę . Między nimi zauważył dwu znajomych , jeszcze z Irkucka , co go dotknęło w przykry sposób . A pan Raczek , trzymając fajkę w ustach , na znak potwierdzenia pluł aż do pokoju ciotki . — Czy prawda ( przepraszam , że zapytuję o podobne rzeczy ) , czy prawda , panie Wokulski , że za swój dom chce pan od baronowej Krzeszowskiej sto dwadzieścia tysięcy ? … — Więc pan stanowczo nie zapłaci komornego ? — spytałem . „ Co ja mam za pretensje do panny Izabeli ? — myślał . — Przecie nie mówiła , że mnie kocha ; dała mi ledwie cień nadziei , że to może kiedyś nastąpić . Jest w porządku , gdyż prawie mnie nie zna . I co za przywidzenia snują mi się po głowie ! … Starski ? … Ależ ona chce wyswatać go z panią Wąsowską , więc chyba romansować z nim nie myśli . Prezesowa ? … Prezesowa lubi pannę Izabelę , sama mi o tym mówiła , wreszcie kazała mi tu przyjechać … Mam czas . Poznam się z nią bliżej , a jeżeli mnie pokocha , będę szczęśliwy i mogę być spokojny . Jeżeli nie — wrócę do Geista . Na wszelki wypadek sprzedam kamienicę i sklep , a zostanę przy spółce do handlu z Rosją . To mi da za parę lat ze sto tysięcy rubli rocznie , a jej nie narazi na tytuł kupcowej galanterii . ” Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu . — Po co ? … — odparł patrząc na mnie błędnymi oczyma . — To tak dla panny Łęckiej … Wokulski siedząc na kanapie zaciskał pięści , ale milczał . W tej chwili zapukano do drzwi i ukazał się Lisiecki . — Jestem do usług . — Pan baron ? … — powtórzył zdziwiony Wokulski . — Owszem , niech będzie łaskaw … — Nie to , żebym nie lubił . Ale od czasu jak przekonałem się , że wielkie damy nie różnią się od pokojówek , wolę pokojówki . Baronowej obeschły oczy . — Jeszcze dziś przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie — odparła pani Wąsowska . — I milionerem — dodała panna Florentyna . — Ja ! … — Mam interes zapłacić drożej . Wokulski w jednej chwili odzyskał energię ; fala gniewu uderzyła mu do mózgu . Wszedł z podniesioną głową , przywitał prezesową i ukłonił się pannie Izabeli , która zarumieniwszy się wyciągnęła do niego rękę . — Tak . Trafia mi się wyjątkowa okazja … — Cóż to za oryginalne diabły , panie Mraczewski ? — spytał Lisiecki . — Nawet nie wiesz , ile obudziłeś we mnie wspomnień . — Dla mnie ? — spytał Wokulski , zdziwiony nie tyle słowami , ile spojrzeniem Geista . — Nie , pani . — Sag mir — powiedz mi : was ist das ? co to jest ? Das ist Schublade — to jest szublada . Zobacz , co jest w te szublade . Es ist Zimmt — to jest cynamon . Do czego potrzebuje się cynamon ? do zupe , do legumine potrzebuje się cynamon . Co to jest cynamon ? Jest taki kora z jedne drzewo . Gdzie mieszka taki drzewo cynamon ? W Indii mieszka taki drzewo . Patrz na globus — tu leży Indii . Daj mnie za dziesiątkę cynamon … O , du Spitzbub ! … jak tobie dam dziesięć razy dyscyplin , ty będziesz wiedział , ile sprzedać za dziesięć groszy cynamon … Zerwał się z krzesła , ale Wokulski zatrzymał go . — Otworzyć drzwi , obie połowy ! … — odparł jegomość z walizką . — Rzeczy pana barona i moje … Ale pani Wąsowska nie zachwycała się . Pędziła z góry na złamanie karku , jakby chcąc zaimponować swemu towarzyszowi odwagą . — List od Belci ! — zawołał — jestem w domu ! … — I śmiejąc się wybiegł z gabinetu . Pannie Felicji krew i łzy napłynęły do oczu . Spojrzała na Wokulskiego naprzód z gniewem , potem ze wzgardą , a nareszcie wybiegła z pokoju pod pozorem znalezienia chustki . Gdy wróciła , wyglądała jak Maria Stuart przebaczająca swoim oprawcom i miała czerwony nosek . — Dobrze … dobrze … — odparł Wokulski nie zdając sobie sprawy z tego , co mówi pan Ignacy . Właśnie w tej chwili myślał o ruinach zasławskiego zamku , wśród których pierwszy raz zobaczył łzy w oczach panny Izabeli . — Co robisz , wariacie ? ! … — zawołałem odbijając mu karabin . Tymczasem sala napełniała się , a widok pięknych kobiet , zasiadających w lożach , do reszty orzeźwił pana Ignacego . Stary subiekt wydobył nawet małą lornetkę i zaczął przypatrywać się fizjognomiom ; przy tej zaś okazji zrobił smutne odkrycie , że i jemu przypatrują się z amfiteatru , z dalszych rzędów krzeseł , ba ! nawet z lóż … Gdy zaś przeniósł swoje zdolności psychiczne od oka do ucha , pochwycił wyrazy latające jak osy : Na mój widok dzieci rozpierzchły się w głąb mieszkania , a jejmość w kaftaniku chowając za siebie rzemień zapytała zmieszana : — Mam tego dosyć . Szlangbaum namawia mnie , ażebym mu powierzył mój kapitał . Ponieważ wolę mieć sześć tysięcy aniżeli cztery tysiące rocznie , więc jestem gotów wysłuchać jego propozycji . Ale że nie lubię działać na ślepo , więc zażądałem cyfr . No , i jak widzę , zrobimy interes . — Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę . — Szliśmy z kirasjerami — mówił rządca . — Pan znasz kirasjerów , panie Rzecki ? … Na niebie świeci jedno słońce , ale w szwadronie kirasjerów jest sto słońc … „ Więc to taki świat ? Jedne w nim sprzedają się ludziom prawie zgrzybiałym , a inne traktują ludzkie serca jak polędwicę . Dziwna to jednak kobieta z tej pani ! … bo złą nie jest , ma nawet szlachetne porywy … ” — Owszem , bardzo — wtrąciła pani Stawska . Przy tym spojrzała na Wokulskiego i zarumieniła się . W godzinę później na rozległym placu boju w różnych punktach zagrały pułkowe orkiestry . Przyleciał do nas adiutant z powinszowaniem . Trębacze i dobosze uderzyli sygnał : do modlitwy . Zdjęliśmy kaski , chorążowie podnieśli sztandary i cała armia , z bronią do nogi , dziękowała węgierskiemu Bogu za zwycięstwo . — Pan Rzecki , plenipotent gospodarza … — odezwał się rządca wskazując na mnie . — I tylko po to jeździłeś tam ? — zapytał Ignacy . „ Co ja dziś wyrabiam ? … — myśli . — Co mnie obchodzą licytacje choćby pałaców , nie tylko kamienic ? … ” — Więc do jutra ! I podał mu tej samej wielkości kulkę platynową . Wokulski przekładał obie z rąk do rąk ; zdziwienie jego wzrosło . Ale cicho … tak cicho , że Wokulski z największą uwagą musiał się przysłuchiwać jej szeptowi . Na drugi dzień , około piątej po południu , Rzecki z Szumanem jechali już do hrabiego-Anglika , który był świadkiem Krzeszowskiego . Obaj przyjaciele Wokulskiego milczeli w drodze ; raz tylko odezwał się pan Ignacy : Drugi jej konkurent , baron , wykreślił się sam , zaręczywszy się z panną Eweliną . Panna Izabela czuła wstręt do barona , dopóki starał się o jej względy ; lecz gdy ją tak nagle opuścił , prawie że się zatrwożyła . Jak to , więc na świecie są kobiety , dla których można wyrzec się jej ? ! … Jak to , więc może nadejść chwila , w której pannę Izabelę opuszczą nawet tak podeszłego wieku wielbiciele ? … — To prawda ! … — odparł baron uderzając się w czoło . — Że też mi wcześniej nie przyszła podobna myśl … A propos zarobku , czy nie wskazałbyś mi pan sposobu szybkiego zbogacenia się ? Potrzebuję na gwałt stu tysięcy rubli w ciągu roku … Wokulski sposępniał i zamiast w oczy pani Stawskiej zaczął patrzeć w talerz . Wziąwszy na odwagę odezwałem się nie bez ironii : „ Z pewnością mógłby zastąpić barona , o jeszcze i jak … — mówiła w sobie panna Izabela . — Tamto człowiek zużyty i śmieszny , tego przynajmniej szanują ludzie . Kazia Wąsowska zna się na tym , toteż wzięła go na spacer … Ha , zobaczymy , czy pan Wokulski potrafi być wiernym … Ładna wierność jeździć z inną kobietą na spacery ! … To bardzo po rycersku … ” — Uwielbiam twój rozum i takt , Belu ! … — zawołał pan Tomasz i zachwycony , pocałował ją naprzód w rękę , potem w czoło . Nareszcie znalazł krzesło i odetchnął . Tu przynajmniej nie zwracano na niego uwagi , częścią z powodu skromnego miejsca , jakie zajmował , częścią , że teatr był przepełniony i już zaczęło się widowisko . „ Tak , ale miłość to uczucie osobiste ; wszystkie zasługi towarzyszące jej są jak ryby zaplątane w odmęt morskiego cyklonu . Gdyby na świecie zniknęła jedna kobieta , a w tobie pamięć o niej , czymże byś został ? … Zwyczajnym kapitalistą , który z nudów grywa w karty w resursie . A tymczasem Ochocki ma ideę , która będzie rwała go zawsze naprzód , chyba że umysł mu zagaśnie … ” — Był tu Wokulski — mówiła pani Wąsowska — i dosyć nagle wyszedł . — Sumę pańską — odpowiedział Wokulski — mogę umieścić w lepszym interesie . Będzie pan miał dziesięć tysięcy rocznie … Pewnego dnia wezwała go do siebie prezesowa . — Zrobić to odkrycie było łatwo , nawet dla ludzi … mniej wprawnych ode mnie ( zdaje się , że mu troszkę dogryzłem ) . Ale ja lubię być ostrożny w przypuszczeniach , panie Szuman … Zresztą , nie sądziłem , ażeby mogła wyrabiać z człowiekiem podobne hece rzecz tak zwyczajna jak miłość . — Mówiłam , że się tak skończy — upewniała mnie staruszka — ale pan to nie miałeś wiary … — Postanowiłem zakończyć życie … Ciężka to chwila , ale trudno . Honor … Gdzież więc jest sprawiedliwość nagradzająca dobrych ? … — Sześćdziesiąt pięć tysięcy i sto rubli — bełkocze blady Żydek . Książę poprosił o głos . … Mamy tedy nowy sklep : pięć okien frontu , dwa magazyny , siedmiu subiektów i szwajcara we drzwiach . Mamy jeszcze powóz błyszczący jak świeżo wyglancowane buty , parę kasztanowatych koni , furmana i lokaja — w liberii . I to wszystko spadło na nas w początkach maja , kiedy Anglia , Austria , a nawet skołatana Turcja uzbrajały się na łeb , na szyję ! — Prawda … prawda ! … — szepnęła upokorzona baronowa . — Aaa ! … — ziewnął . — I jak jeszcze . Hem się w życiu mebli nawoził … — Co to za szczęście ? … Sto pięć kobiet przypada na stu mężczyzn , więc czym się tu drożyć ? — Za pół godziny jedziemy . Od tej chwili zaczyna pan służbę przy mnie . — Mam zgłosić się czy czekać na pańskie wezwanie ? — spytał gość . Stach zaczepił nogą o podłogę i po chwili był już w pokoju . Nie rozgniewał się , ale też nie podał ręki żadnemu koledze , tylko zabrał swój tłomoczek i szedł ku drzwiom . Rzucił lejce furmanowi , choć zjeżdżali z góry , zeskoczył z kozła i po chwili siadł w breku naprzeciw Wokulskiego . Tym razem odezwało się bliżej i dalej kilkanaście armat ; każdy strzał można było odróżnić . — Chętnie służyłbym . O cóż to chodziło ? Wszedł na piętro i zadzwonił . W mieszkaniu słychać było kroki , ale nie śpieszono się z otwieraniem . Zadzwonił drugi raz . Chodzenie , a nawet przesuwanie sprzętów odbywało się w dalszym ciągu za drzwiami , ale znów nie otwierano . Zniecierpliwiony , szarpnął dzwonek tak gwałtownie , że o mało go nie urwał . Wówczas dopiero zbliżył się ktoś do drzwi i począł flegmatycznie zdejmować łańcuszek , kręcić kluczem i odciągać zasuwkę mrucząc : — Po cóż się w to wdaje ? Ten sam Wokulski , który rok temu poleciał do Bułgarii , a przed kilkoma tygodniami jak magnat bawił się w wyścigi i pojedynki , ten sam Wokulski nabrał dziś nadzwyczajnego gustu do widowisk teatralnych . I jeszcze żeby choć polskich , ale — włoskich … On , który nie rozumiał po włosku ani wyrazu ! — No , to i dobrze . Chodźże do twego mieszkania . — Ha ! niech pan da list . Zobaczę , jak mi tam będzie . — Więc ? … — przerwał Wokulski . — Bo on nie wart więcej , bo ojciec za dużo wydał . Wiem to od budowniczego , który oglądał go z polecenia Krzeszowskiej . Na ulicy zrównał się z nią i zapytał : Usiadł na końcu breka , naprzeciw panny Felicji . Ochocki umieścił się przy furmanie i ruszyli . Jej adwokat szybko odchodzi od stołu i biegnie bronić zabójcy . Pokazał mu metalową kulkę ciemnej barwy . Tu zakochani nie rozpaczają , ale tańczą , śpiewają i w ogóle najweselej pędzą życie . Gdy nie mogą zdobyć się na małżeństwo urzędowe , tworzą wolne stadło ; gdy nie mogą przy sobie chować dzieci , oddają je na mamki . Tu miłość nigdy chyba nie doprowadziła do obłędu rozsądnego człowieka . — Dla wielu powodów — odparł Geist . — Naprzód chcę , ażeby ten produkt wyszedł tylko z mojego laboratorium , choćbym nawet nie ja sam go otrzymał . A po wtóre , podobny materiał , który zmieni postać świata , nie może stać się własnością tak zwanej dzisiejszej ludzkości . Już za wiele nieszczęść mnoży się na ziemi przez nieopatrzne wynalazki . Tym grubszym kirem twą duszę zamroczy … Ojciec zamyślił się . „ Jużci , ten ma , czego pragnął . Ja , ledwiem zbliżył się do źródła , widzę , że nie tylko ono znikło , ale nawet wysychają moje pragnienia . Pomimo to mnie zazdroszczą , a nad nim każą się litować . Co za potworne nieporozumienie ! ” „ Wszystko jedno — mruczał . — Jeżeli już musimy odurzać się czymś , odurzajmy się czymkolwiek . Ale czym ? … ” Wokulski wysiadł z powozu i zbliżył się do żelaznej furtki w murze , zaopatrzonej w młotek . Po kilkunastu uderzeniach furtka nagle uchyliła się i Wokulski wszedł na dziedziniec . Naraz ( otwór prowadzący do lochu był w tej samej izbie ) widzę , że z piwnicy wydobywa się para czerwonych rąk . Ręce te opierają się o podłogę i tuż za nimi ukazuje się głowa Stacha raz i drugi . Goście i chłopcy w śmiech . Milczenie trwało już tak długo , że zaczęło być nieprzyzwoitym . Panna Izabela opamiętała się pierwsza . „ Czy nie ma go tu ? … ” — Postaram się zadowolnić pana barona . I pod wpływem tych myśli czuł , że budzi się w nim jakaś wielka życzliwość , która ogarnia naprzód dom Łęckich , potem dalszą ich rodzinę , potem jego sklep i wszystkich ludzi , którzy w nim pracowali , potem , wszystkich kupców , którzy mieli z nim stosunki , a nareszcie — cały kraj i całą ludzkość . Zdawało się Wokulskiemu , że każdy uliczny przechodzień jest jego krewnym , bliższym lub dalszym , wesołym lub smutnym . I niewiele brakowało , żeby stanąwszy na chodniku zaczepiał jak żebrak ludzi i pytał : „ Może który z was czego potrzebuje ? … Żądajcie , rozkazujcie , proszę was … w jej imieniu … ” Dowiedziawszy się , że panna Izabela dziś przyjeżdża , pani Wąsowska gwałtem zabrała na spacer Wokulskiego . Gdy zaś na gościńcu pod lasem zobaczyła tuman kurzu , wzniecony przez powóz jej rywalki , skręciła na łąkę i tam zrobiła wielką scenę z siodłem , która jej się nie udała . — Ależ , Belciu ! … — przerwała ożywiając się panna Florentyna . — Właśnie ten cierpki list dowodzi , że nie jesteście zrujnowani . Ciotka lubi być cierpką , ale umie oszczędzać nieszczęście . Gdyby wam groziła ruina , znaleźlibyście w niej tkliwą i delikatną pocieszycielkę . — Choćby dlatego , że pani nie było tam , gdzie mieliśmy być razem . — Aaa ! … — szepnęła panna Florentyna , jakby wypadek ten był już jej wiadomy . — Więc nie gniewa się ? … — spytała akcentując ostatni frazes . — Nie domyśla się pan ? — zapytał z całą swobodą przyjemny młody człowiek nieznacznie mrugając okiem , bo jeszcze nie był pewnym swego . — Nie domyśla się drogi pan ? … To ten poczciwy Szlangbaum … — Jednakże … Nie śmiałem ust otworzyć , a staruszka odpocząwszy prawiła : Pan Ignacy przypomniał sobie Węgry , piechotę , Augusta Katza i czując , że mu łzy nabiegają do oczu , że się lada chwilę rozpłacze , porwał ze stołu swój cylinder sprzed wojny francusko-pruskiej i rzuciwszy na stół rubla wybiegł z restauracji . Doktór wrócił do swego biurka , usiadł , oparł brodę na ręku i rzekł po namyśle : — Tek ! — odezwał się hrabia . — Nie sądzę jednak , ażebyś pan w podobnej sytuacji rujnował się na rejentów . * Postscriptum * . Byłem pewny , że MacMahonowi uda się zrobić zamach na rzecz małego Napoleonka . Tymczasem dziś dowiaduję się , że MacMahon upadł , prezydentem rzeczypospolitej został mieszczanin Grévy , a mały Napoleonek pojechał na wojnę , do jakiegoś Natalu do Afryki . — Wiem , że mało ma pan czasu — odezwał się gość , lekko kłaniając się . — Mój interes jest krótki . Paryż , miasto wspaniałe pod każdym względem : czy chodzi o zabawę , czy o naukę ; ale potrzebuje wytrawnego przewodnika . Ponieważ znam wszystkie muzea , galerie , teatry , kluby , monumenta , instytucje rządowe i prywatne , słowem wszystko … więc jeżeli pan życzy sobie … — Tak ? … — zawołał Ochocki rumieniąc się powyżej czoła . — Dobrze ! Od tej pory nigdy nie pocałuję pani w rękę … Przysięgam … Widząc to panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho . Zapach klatki napełniał ją wstrętem , potężne łapy zwierzęcia nieopisaną trwogą , lecz mimo to czuła , że — musi tygrysa przynajmniej dotknąć w ucho . „ Ile ja to razy czytałem ! … ” — westchnął biorąc książkę do ręki . I przywidziało mu się w ciągu kilkunastu sekund , że między nim a tym czcigodnym światem form wykwintnych musi się stoczyć walka , w której albo ten świat runie , albo — on zginie . Naturalnie poszedłem od stróża do rządcy , na trzecie piętro . Już na drugim piętrze słyszę krzyk dzieci , jakieś trzaskanie i głos kobiety wołającej : — Głupiś . Przecież słyszysz , co mówię … — Ona ? … Ona jest śmiertelną nieprzyjaciółką wyścigów ! — Trzy Ojcze nasz , trzy Zdrowaś … Okrążyli górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego potoku . No , gąsienica jest także podobna do robaka , póki nie zostanie motylem . Ach więc to ty masz zostać motylem , kupcze galanteryjny ? Dlaczegóż by nie ? Ciągłe doskonalenie się jest prawem świata , a ileż to kupieckich rodów w Anglii zostało lordowskimi mościami ? — Widok jest istotnie wspaniały — odpowiedział Wokulski — ponieważ horyzont ma kilkadziesiąt wiorst w promieniu , a cały Paryż i jego okolice wyglądają jak na wypukłej mapie . Ale podróż nie jest miła ; może tylko pierwszy raz … Wokulski pożegnał ją , ale owe „ ha … ” utkwiło mu w pamięci . W każdym razie był pewny , że w prezesowej nie ma nieprzyjaciółki . I otóż w niecały tydzień po tej rozmowie dowiedział się , że prezesowa jedzie z hrabiną i z panną Izabelą na spacer do Łazienek . Czyżby dowiedziała się , że panie go tam spotykają ? … A może chce ich zbliżyć ? … Panna Florentyna przestraszyła się . — Co to jest ? ! … — wrzasnął Szprot , znowu jak niegdyś bijąc pięścią w stół . — Odmówiłem , gdyż nie jestem od dawania satysfakcji panu ani nikomu . Z tym wszystkim powtarzam , że sklep wasz kupują Żydzi … — O , z pewnością ! — zawołał pan Tomasz powstając z fotelu i ściskając go za rękę . — Więc … przebaczmy sobie nawzajem cierpkie słówka … Ja się na ciebie nie gniewam , bo wiem … co to jest upał … Wszystkie te jednak chorobliwe objawy mniej trwożyły pana Ignacego aniżeli jeden straszny symptom , oto : nie chciało mu się iść do sklepu ! … Co gorsze : nie tylko czuł lenistwo , ale nawet zupełny brak ambicji ; zamiast bowiem wstydzić się swego upadku i walczyć z próżniaczymi instynktami , on , Rzecki , wynajdywał sobie powody do jak najdłuższego zatrzymania się w pokoju . „ A jeżeli poleci za mną ? … — spytał samego siebie Wokulski . — No , już chyba tu mnie nie znajdzie w tak wielkim mieście , w takim ogromnym hotelu … ” — Mój Stachu — odparł subiekt spuszczając oczy — tak ci ufam , że gdybyś nawet spalił miasto , jeszcze byłbym pewny , że zrobiłeś to w szlachetnym celu . — Wszystko to są dowody tylko energii — odpowiedział pan Tomasz . — Dar kombinacji , genialny umysł poznaje się w innych rzeczach , choćby … w grze . Ja z nim dosyć często grywam w pikietę , gdzie koniecznie trzeba kombinować . Rezultat jest taki , że przegrałem osiem do dziesięciu rubli , a wygrałem około siedemdziesięciu , chociaż — nie mam pretensji do geniuszu ! — dodał skromnie . W takiej chwili ( kiedy już zaczęto spoglądać na nich z innych powozów ) przyszedł pannie Izabeli na pomoc Wokulski . I nie tylko przerwał baronowi tok jego niezadowoleń , ale wyzwał go na pojedynek . O tym żadne z nich nie wątpiło ; prezesowa wprost zlękła się o swego faworyta , a hrabina zrobiła uwagę , że Wokulski nie mógł postąpić inaczej , ponieważ baron zbliżając się do powozu potrącił go i nie przeprosił . Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory . Rana w policzku goiła mu się bardzo powoli ; nie dlatego , ażeby miała być ciężką , ale że organizm pacjenta był mocno podszarpany . W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego . — Tylko kilku ? … — powtórzył Wokulski i spojrzał na brylanty wyniosłej damy , reprezentujące wartość kilkuset sztuk najcieńszego płótna . — Po świętach — dodał — będę miał honor na ręce pani hrabiny przysłać płótno … — Ależ , człowieku siwowłosy , zastanów się , co robisz ? … Wszakże to kobieta , której mąż oskarżony o zabójstwo uciekł za granicę … A z czego ona żyje ? … Z czego się tak stroi ? … — Otóż to ! … Cała rzecz w tym , ażeby pani Stawska nie opierała się . Na drugi dzień istotnie całe towarzystwo pojechało do Zasławia . Mijali lasy , zielone pagórki , wąwozy z żółtymi ścianami . Okolica była piękna , jeszcze piękniejsza pogoda , ale Wokulski nie uważał na nic , zatopiony w smutnych myślach … Już nie był sam z panną Izabelą , jak wczoraj jeszcze ; nawet nie siedział w breku blisko niej , tylko naprzeciw panny Felicji , a nade wszystko … Ale to już mu się tylko zdawało i nawet śmiał się w duszy ze swych przywidzeń . Zdawało mu się , że Starski w jakiś dziwny sposób spojrzał na pannę Izabelę i że ją oblał rumieniec . Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej weszli do podobnego zupełnie saloniku : Wokulski rzucił się na łóżko , Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi . Pogodził ich dopiero dzwonek wzywający na obiad . Mnie już zabrakło cierpliwości . Baron podniósł się z fotelu . — Dlaczego nie mam się śmiać ? … Cóż mogło stać się złego ? … Przecież jedzie z nami pan Wokulski … — mówiła panienka . Spostrzegła się jednak i zarumieniona bardziej niż kiedykolwiek , naprzód ukryła twarz w dłonie , a potem spojrzała na Wokulskiego w sposób , który miał oznaczać , że jest bardzo obrażona . Rok 1846 i 1847 upłynęły w wielkim rozgardiaszu . Ukazywały się coraz to jakieś pisemka , a znikali ludzie . Nieraz i ja myślałem : czy już nie pora wytknąć głowę na szerszy świat ? A kiedy mnie ogarnęły wątpliwości i niepokoje , po zamknięciu sklepu szedłem do wuja Raczka i opowiadałem , co mnie trapi , prosząc , ażeby poradził mi jak ojciec . — Zmęczyła się pani ? — rzekł . — Bo pan Ochocki źle powozi , a pan Starski jest nieznośny — odpowiedziała rezolutna wdówka . Minęła noc , ranek . O dwunastej kazał zaprząc powóz . Napisał kartkę do sklepu , że przyjdzie później , i poszarpał jedną parę rękawiczek . Nareszcie wszedł służący . I nie tylko obchodzili go ludzie . Czuł zmęczenie koni ciągnących ciężkie wozy i ból ich karków tartych do krwi przez chomąto . Czuł obawę psa , który szczekał na ulicy zgubiwszy pana , i rozpacz chudej suki z obwisłymi wymionami , która na próżno biegała od rynsztoka do rynsztoka szukając strawy dla siebie i szczeniąt . Jeszcze , na domiar cierpień , bolały go drzewa obdarte z kory , bruki podobne do powybijanych zębów , wilgoć na ścianach , połamane sprzęty i podarta odzież . Naprzeciw siebie zobaczył taki sam pokój jak jego , takie samo łóżko z baldachimem , a na nim … siebie ! … Było to jedno z najsilniejszych wstrząśnień , jakich doznał w życiu , sprawdziwszy własnymi oczyma , że tu , gdzie uważał się za zupełnie samotnego , towarzyszy mu nieodstępny świadek … on sam ! … — Winszuję panu zupełnego triumfu — rzekł półgłosem . — Książę formalnie zakochany w panu , obaj hrabiowie i baron toż samo … Oryginały to są , jak pan widział , ale ludzie dobrych chęci … Chcieliby coś robić , mają nawet rozum i ukształcenie , ale … energii brak ! … Choroba woli , panie : cała klasa jest nią dotknięta … Wszystko mają : pieniądze , tytuły , poważanie , nawet powodzenie u kobiet , więc niczego nie pragną . Bez tej zaś sprężyny , panie Wokulski , muszą być narzędziem w ręku ludzi nowych i ambitnych … My , panie , my jeszcze wielu rzeczy pragniemy — dodał ciszej . — Ich szczęście , że trafili na nas … — Komu ? … — wtrąca Węgrowicz . — Alboż to mało Żydów w Warszawie ? — Złożą się we trzech , bodaj w dziesięciu , i zaparszywią Krakowskie Przedmieście z łaski jaśnie wielmożnego pana Wokulskiego , co trzyma własny powóz i jeździ do arystokracji na letnie mieszkanie . Mój Boże ! … pamiętam , jak mi to biedactwo podawało rozbratel u Hopfera … Nie ma teraz , jak jeździć na wojnę i rewidować tureckie kieszenie . — Wątpiłaś ? — rzekła . — Boże uchowaj , tam nic nie ma i nigdy nie było . Zresztą dla zakochanego mężczyzny nie stanowi rezerwy inna kobieta . — Okropność ! — zapłakała pani Małgorzata . — Zdaje mi się — dodała po chwili — że spełnię ostatnią wolę mego kochanego nieboszczyka , jeżeli poproszę pana , ażebyś … Pan Ignacy zwrócił się do Lisieckiego i kiwał głową w sposób oznaczający podziw i zadowolenie . Mraczewski dostrzegł ten ruch kątem oka i podbiegłszy do Lisieckiego , rzekł półgłosem : „ Aha ! — myślę — więc książę spostrzegł , że Stach może nie przyjść , i na przeprosiny wysłał tego niby teścia ! … Szuman ma rację , że oni go nie zechcą wypuścić , no , ale my wam go odbierzemy ! ” Ale myślmy o czym innym , nie o ludzkich niegodziwościach . — Nie wiem . Widzę , że ma , i słyszę , że zawsze je miał . — Wokulski jest nieporównany ! — rzekł śmiejąc się Pan Tomasz . — Szturmem zdobył Joasię , która nie tylko nie będzie mi wymawiała wspólnika , lecz nawet gotowa o niego walczyć ze mną . — Lukrecji za grosz … Weszliśmy za szafy . Pan Raczek pokiwał głową , a ciotka łzy otarła myśląc , że ojciec bredzi . Jak tu myśleć inaczej , jeżeli śmierć już kołatała do drzwi , a ojciec jeszcze wyglądał Napoleona … — Czy mogę złożyć uszanowanie panu Łęckiemu ? — spytał uroczyście Ochocki i nie czekając na odpowiedź panny Izabeli wyszedł z salonu . — Zazdroszczę panu — odezwała się panna Izabela — Od dwu miesięcy marzę tylko o wystawie paryskiej , ale papa jakoś nie okazuje skłonności do wyjazdu … Wokulski znajdował się niekiedy w tych towarzystwach , widział lornetki dam skierowane na Szastalskiego i pannę Izabelę , nawet słyszał uwagi , które brzęczały mu około uszu jak osy , ale nic nie rozumiał . Nim wreszcie nikt się nie zajmował , odkąd dowiedziano się , że jest poważnym konkurentem . Dopiero drobny fakt , jedno zdanie zmusiło pannę Izabelę do szukania w innym kierunku tajemnicy jej triumfów . — Pan go sam nie wręczy ? … Dlaczegóż to ? … — Ja mówię — odparł . — Cóż w tym dziwnego ? Czyliż to samo prawo nie stosuje się do mnie , do ciebie , do nas wszystkich ? … Za dużo płakałem nad sobą , ażebym się miał rozczulać nad Turcją . — Właściciel pan Wokulski ! — powtórzył wysoki dżentelmen i odesłał klacz na licytację . — Dziwnie mi wygląda to twoje wybieranie się w drogę — rzekłem . — Może masz mi co powiedzieć ? … — Czy ja wiem ? Może i ja zdecydowałabym się na jakie szaleństwo … — Wiesz co ? — rzekłem — a może byśmy jutro poszli do pani Stawskiej na wieczór ? … Najpierw przybiegł szewc , ten z trzeciego piętra w tylnej oficynie , płacząc , że nowa właścicielka podwyższyła mu komorne o trzydzieści rubli na rok . Gdym mu zaś w ciągu pół godziny wytłomaczył , że nas to nic nie obchodzi , otarł oczy , zmarszczył się i pożegnał mnie słowami : — Balony ? … — spytał Ochocki z pałającym wzrokiem . Wnet jednak opamiętał się . — Nic o tym nie wiem — odpowiedział Szlangbaum spuszczając oczy . W duchu zaś dodał : Maruszewicz zobaczywszy wstrętną figurę kupczyka doświadczył tak rozmaitych uczuć , że nie tylko nie wiedział , co mówi , ale nawet o czym myśli . Pamiętał tylko , że Wokulski zaprowadził go do gabinetu za sklepem , gdzie znajdowała się żelazna kasa , i powiedział sobie , że uczucia , jakich doznaje na widok Wokulskiego , są lekceważeniem pomieszanym ze wzgardą . Później przypomniał sobie , że afekta te starał się zamaskować wyszukaną grzecznością , która nawet w jego oczach wyglądała na pokorę . „ Spacer — to dla mnie , spółka — dla niej . ” I dopiero teraz przypomniała sobie , że Wokulski nie był u nich od tygodnia . — Nasz wyjazd całkowicie zależy od pana Wokulskiego — odpowiedział ojciec . — Radzę ci więc jak najczęściej zapraszać go na obiad i podawać smaczny , ażeby miał dobry humor . Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni . — Pańskie były silniejsze . Wszyscy jesteście nędznicy . Kiedy kobieta , w pewnej epoce życia , marzy o idealnej miłości , wyśmiewacie jej złudzenia i domagacie się kokieterii , bez której panna jest dla was nudna , a mężatka głupia . A dopiero gdy dzięki zbiorowym usiłowaniom pozwoli prawić sobie banalne oświadczyny , patrzeć słodko w oczy , ściskać za ręce , wówczas z ciemnego kąta wyłazi jakiś oryginalny egzemplarz w kapturze Piotra z Amiens i uroczyście wyklina kobietę stworzoną na obraz i podobieństwo Adamowych synów . „ Tobie już nie wolno kochać , ty już nie będziesz nigdy prawdziwie kochana , bo miałaś nieszczęście znaleźć się wśród jarmarku , boś straciła złudzenia ! ” A któż ją z nich okradł , jeżeli nie pańscy rodzeni bracia ? … I cóż to za świat , który naprzód obdziera z ideałów , a potem skazuje obdartego ? … — Co się nie godzi ? … „ Jestem piramidalnie głupi ” — pomyślał . — O cóż jej chodzi ? „ Jestem człowiek zmarnowany . Miałem ogromne zdolności i energię , lecz — nie zrobiłem nic dla cywilizacji . Ci znakomici ludzie , jakich tu spotykam , nie mają nawet połowy moich sił i mimo to zostawiają po sobie machiny , gmachy , utwory sztuki , nowe poglądy . Lecz ja co zostawię ? … Chyba mój sklep , który dziś upadłby , gdyby go nie pilnował Rzecki … A przecież nie próżnowałem : szarpałem się za trzech ludzi i gdyby mi nie pomógł przypadek , nie miałbym nawet tego majątku , jaki posiadam ! … ” — Uspokoi się Milerowa — rzekł Wokulski — jak oddam sklep Stawskiej , a ją zrobię kasjerką . — Mów śmiało . Poskrobał się w głowę . W drodze spotkał go zadyszany pomocnik szwajcara . Ach , gdyby tylko nie ta kropla żalu , tak mała , a tak gorzka ! — Nie — odpowiedział Wokulski rzucając się na wyplatane krzesło przed kontuarem . A ponieważ wstyd mu było od razu objaśnić , po co przyszedł , więc spytał : — Mogę pójść z panem . Pan Ignacy zabiegł mu drogę . Ale że sam już nie znajdował rady , więc poszedł do doktora Szumana . — Ach , tak … jestem coś winien panom … Ileż to wynosi ? — Proszę , papo — odezwała się panna Izabela usłyszawszy pukanie do swych drzwi . — Czy tak , Belu ? Wiatr zaledwie dyszał , i tylko po to , ażeby chłodzić śpiące w gniazdach pisklęta i ułatwić lot owadom śpieszącym na weselne gody . Liście drzew chwiały się tak delikatnie , jakby poruszał je nie materialny podmuch , ale cicho prześlizgujące się promienie światła . Tu i owdzie , w przesiąkłych wilgocią gęstwinach , mieniły się barwne krople rosy jak odpryski spadłej z nieba tęczy . — Rozumie się … Szczęście ucieka od takich jak ja … — dodał spoglądając na nią . Jedni z wiejskich gości przyjeżdżają tu z wełną na jarmark , drudzy na wyścigi , inni , ażeby zobaczyć wełnę i wyścigi ; ci dla spotkania się z sąsiadami , których na miejscu mają o wiorstę drogi , tamci dla odświeżenia się w stolicy mętnej wody i pyłu , a owi męczą się przez kilkudniową podróż sami nie wiedząc po co . W początkach nowej kariery była posępna i nawet cyniczna . A gdy zostali sami , dodała : — Jakie on musi mieć pieniądze ! — mruczy jeden z nich do swego sąsiada . — Jest Wokulski — rzekłem do pani Stawskiej i pokręciłem wąsa . Panna Izabela słuchała tego z uśmiechem . Nie chciała rozpraszać ojcowskich złudzeń , ale była pewna , że rój wizytujących jej składa hołdy — nie ojcu . Te panie bowiem , obok zdobiących je cnót , mają fatalny zwyczaj , że ciągle siedzą w oknie . Pani Misiewiczowa sobie , pani Stawska sobie , Helunia sobie i nawet kucharka Marianna też sobie . I nie dość , że siedzą cały dzień , ale jeszcze siedzą wieczorami przy lampach i nawet nie zapuszczają rolet , chyba przed udaniem się na spoczynek . Toteż widać wszystko , co się dzieje w ich mieszkaniu , jak w latarni . Drugi młodzieniec milczał posępnie i krył się za kolegę . W postawie jego zauważyłem pewną osobliwość : przyciskał on do piersi obie ręce , a dłonie rozłożył w taki sposób , jakby w nich trzymał książkę albo obrazek . — Tak … za półtorej godziny . Prawda , Belu , że nie posiedzimy tu dłużej ? — Ach , ja ! … Owszem … Ale nie w ten sposób jak Ewelinka i baron . — A reperaczyja ? … Panna Florentyna zrobiła gest , jakby chcąc jeszcze coś powiedzieć , ale pohamowała się . Czarno ubrana kuzynka z wolna podniosła się z fotelu i cicho wyszła . — Umarł , umarł … — mówię . — Głowę sobie dam uciąć , że już nie żyje … — I myśli kuzyn stosować tę zasadę w Polsce ? Przez całą noc śnił się pannie Izabeli Starski jako mąż , Rossi jako pierwszy platoniczny kochanek , Ochocki jako drugi , a Wokulski jako plenipotent ich majątku . Dopiero około dziesiątej rano obudziła ją panna Florentyna donosząc , że przyszedł Szpigelman i jeszcze jeden Żyd . Kiedy Kochanowski pisał : „ Na lwa srogiego bez obawy siędziesz i na ogromnym smoku jeździć będziesz ” — z pewnością miał na myśli kobietę … To są ujeżdżacze i pogromcy męskiego rodu ! — Yung na przodzie … — Może choć od października zacznie pan płacić ? — Wróciłeś — mówię — czyś tylko przyjechał ? Przetarłem oczy . Ależ to żywy Machalski , kiper od Hopfera ! … Byliśmy razem na Węgrzech , później tu , w Warszawie ; ale od piętnastu lat nie widzieliśmy się , gdyż on mieszka w Galicji i ciągle jest kiprem . Zapieczętowała list i wyszła z nim do przedpokoju , ażeby wyprawić czekających tam Żydów . Panna Izabela uklękła przed alabastrowym posążkiem Matki Boskiej błagając ją , ażeby posłaniec zastał Wokulskiego w domu i ażeby Starski nie spotkał się u nich z Żydami . „ No tak ! … — myślał . — Miler przeczytał mój paszport i zrobił z niego wyciąg , nawet nie bez błędów … Woklusky ! … Cóż , u diabła , czy oni mnie uważają za dziecko ? … ” — W tym celu je kupiłem . Czasem zdaje mi się , że jest to człowiek skrzywdzony przez społeczeństwo . Ale o tym cicho ! … Społeczność nikogo nie krzywdzi … Gdyby raz przestano w to wierzyć , Bóg wie jakie okazałyby się pretensje . Może nawet nikt by już nie zajmował się polityką , tylko myślałby o wyrównywaniu rachunków ze swymi najbliższymi . Lepiej więc nie zaczepiać tych kwestyj . ( Jak ja dużo gadam na starość , a wszystko nie to , o czym chcę powiedzieć . ) W głębi na lewo widać jakiś potężny gmach . — O , Anglicy nigdy nie łamią form — broniła się panna Florentyna . — Bardzo rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy — mówiła . — Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha , ale skup weksli Łęckiego jest arcydziełem … Znać kupca ! … Popatrzyłem na niego … Machnął ręką . Kiedy Wokulski wrócił do domu , zastał u siebie Węgiełka , który czekał na niego od godziny . — Panna Ewelina należy do wyjątków ! … — zawołał baron . Kochany Stasiu , tyś sprytny , alem i ja nie w ciemię bity : wiem więcej , aniżeli przypuszczasz , i to mi tylko bolesne , że nie masz do mnie zaufania . Bo rada przyjaciela i starego żołnierza mogłaby cię uchronić od niejednego głupstwa , jeżeli nie od plamy … Pożegnaliśmy się płacząc . Wuj aż dźwignął się na łóżku i odwróciwszy mnie twarzą do świecy , szepnął : — Zapewne , ale … ta duma , pewność siebie … Z jaką oni swobodą rozmawiają … — Zwariował stary czy co ? … On może chce , żebyśmy się ubierali w futra na taką spiekotę ? … Bezczelność ! słowo honoru daję … Zdumienie moje było tym większe , że niektórzy z naszych panów kłaniali mu się bardzo uprzejmie i zacierając ręce , jakby co najmniej przed dyrektorem banku , dawali wszelkie objaśnienia . — Czy nie było tu listu od księcia ? … — odparł nie patrząc mi w oczy . „ Bah ! — mruknął — rzadkie spotkania właśnie nadają jej charakter ideału . Kto wie , czy zupełnie nie rozczarowałbym się poznawszy ją dokładniej ? ” — Choć raz przed śmiercią , ale na kilka miesięcy — mówił kolegom , którzy nie wiadomo dlaczego uśmiechali się z tych projektów . — Zrobi się . Gdyby ją kto szczerze zapytał : czym jest świat , a czym ona sama ? niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami , a ona — boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne . Panna Florentyna spojrzała jej w oczy i poruszyła głową . Zarumieniła się i milczała . — Jest cierpiący — odparł krygując się pan Maleski . — Jest to nasz sublokator i zresztą bardzo rzadko mieszka z nami . Powiedziała to takim tonem , że Wokulski stracił władzę nad sobą , już nie wiadomo po raz który w tym roku . — To się jeszcze pokaże — odparł Ochocki . — Bo też to są rachunki z waszego sklepu i waszej spółki — odparł Szuman . W roku 1846 doszły nas wieści o ucieczce Ludwika Napoleona z więzienia . Rok ten był dla mnie ważny , gdyż zostałem subiektem , a nasz pryncypał , stary Jan Mincel , zakończył życie z powodów dosyć dziwnych . W tej chwili Palmieri dmuchnął mu w oczy i młodzian obudził się ze strumieniami łez na policzkach , wśród oklasków i śmiechu obecnych . — Nie . Niektórzy z nich wprost mówili , że mając do wyboru między pogwałceniem „ praw natury ” a złudzeniami własnych zmysłów , wolą nie dowierzać zmysłom . I jeszcze dodawali , że robienie poważnych doświadczeń z podobnymi kuglarstwami może obłąkać zdrowy rozsądek , i stanowczo wyrzekli się doświadczeń . — A co znaczy taki stan umysłu , w którym człowiek obojętnieje dla śmierci , ale za to poczyna tęsknić do legend o życiu wiecznym ? … — Dobrze ci tak mówić — odparłem — bo jesteś mężczyzna , a nade wszystko masz pieniądze … Tymczasem ona , biedaczka , skutkiem tej awantury już dziś straciła wszystkie lekcje , a raczej sama się ich wyrzekła . Z czego więc będzie żyć ? … Spotkało ją dziś szczęście i zawód . Wielki tragik włoski , Rossi , znany jej i ciotce jeszcze z Paryża , przyjechał na występy do Warszawy . Natychmiast odwiedził hrabinę i troskliwie wypytywał się o pannę Izabelę . Miał być dziś drugi raz i hrabina specjalnie dla niego zaprosiła siostrzenicę . Tymczasem Rossi nie przyszedł ; przysłał tylko list , w którym przepraszał za zawód i usprawiedliwiał się niespodziewaną wizytą jakiejś wysoko położonej osoby . I kazał sobie podać garnitur wizytowy . Aż mnie , z przeproszeniem łaski pańskiej , zemdliło z wielkiej litości , kiedym to usłyszał . I zaraz powiedziałem Wysockiej : „ Wie pani Wysocka co , może ja się z panną Marianną ożenię … ” — Po co ? „ To dla ciebie , dla ciebie , ty ukochana , ubył dziś jeden więzień . Straszna to rzecz uwięzić kogoś , nawet złodzieja i oszczercę ” — pomyślał Wokulski . — Mamo ! — przecież ci panowie są obcy … — zawołała z desperacją pani Stawska . — Był na Syberii , narażał się … Panna Izabela zaczęła bawić się kokardą swej sukni . Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności . Jego rumiana twarz , otoczona pękami siwych włosów nad czołem , na brodzie i na policzkach , była w tej chwili podobna do krwawnika oprawionego w srebro . — Wygląda na dzielną i wesołą kobietę . — Im wolno , one za to płacą — odpowiedział spokojnie Wokulski . — Nam nie . I tak szedł przez całe Aleje , plac Aleksandra , przez Nowy Świat , ciągle upatrując kogoś i ciągle doznając zawodu . Wydobyłem zegarek i podałem go Heli . — Kłamiesz pan , wszystko pan kłamiesz , panie Szprot ! … A oto mój adres … — dodałem rzucając mu bilet na stół . Wróciwszy do miasta Wokulski przede wszystkim kupił złoty medalion , umieścił w nim skrawek nowego metalu i zawiesił na szyi jak szkaplerz . Chciał przespacerować się , ale spostrzegł , że ruch uliczny męczy go ; więc poszedł do siebie . — O , panie Wokulski ! … Siadła na szezlongu i utuliwszy głowę rękoma szlochała . To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo , z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika . — Mam dla pani głęboką wdzięczność . W jednej godzinie dowiedziałem się od pani więcej aniżeli przez całe życie . Jeżeli dzień udał się dobrze , pan Ignacy był kontent . Wówczas przed snem czytał historię konsulatu i cesarstwa albo wycinki z gazet opisujących wojnę włoską z roku 1859 , albo też , co trafiało się rzadziej , wydobywał spod łóżka gitarę i grał na niej Marsza Rakoczego przyśpiewując wątpliwej wartości tenorem . Ale co ja rozprawiam o polityce , skoro w moim własnym życiu zaszła ogromna zmiana . Kto by uwierzył , że już od tygodnia nie zajmuję się sklepem ; tymczasowo , rozumie się , bo inaczej chyba oszalałbym z nudów . — Nie ma lepszego magnetyzera ode mnie — zawołał . — Zresztą i ja pana uśpię , ale na to trzeba kilkumiesięcznej pracy … To będzie kosztowało dwa tysiące franków … Nie myślę darmo tracić mego fluidu … — Przepraszam ! … Mam siedemnaście procesów o trzydzieści dziewięć tysięcy rubli długów , jeżeli mnie pamięć nie myli . Ale to są procesy o długi . Między nimi nie ma ani jednego , który wytoczyłbym uczciwej kobiecie o kradzież lalki … Między moimi grzechami nie ma ani jednego anonimu , który by spotwarzał niewinną , a spomiędzy moich wierzycieli ani jeden nie musiał uciekać z Warszawy wygnany przez oszczerstwa , jak się to zdarzyło niejakiej pani Stawskiej , dzięki troskliwości pani baronowej Krzeszowskiej … — Przecież jestem … Czego pani chce ? — odparła nieco zarumieniona służąca . — Dziesięć rubli weźmiesz ? — pyta fiołkowy z gniewu pan Łęcki . — Ma . Także dobra kobiecina . Szedł po marmurowych schodach ozdobionych kwiatami , a Józef przed nim . Na pierwszej kondygnacji miał kapelusz na głowie , na drugiej zdjął go nie wiedząc , czy robi stosownie , czy niestosownie . Spośród tej młodzieży wyróżniał się niejaki pan Leon , chłopak jeszcze młody ( nie miał nawet dwudziestu lat ) , piękny , a mądry … a zapalczywy ! … Ten jakby był moim pomocnikiem w politycznej edukacji Wokulskiego : kiedy bowiem ja opowiadałem o Napoleonie i wielkim posłannictwie Bonapartych , pan Leon mówił o Mazzinim , Garibaldim i im podobnych znakomitościach . A jak on umiał podnosić ducha ! … Wiedz pan — ciągnął Ochocki majstrując coś około wędek — że kiedyś obecna pani Wąsowska , jeszcze jako panna , miała słabość do Starskiego . Kazio i Kazia , jaka dobrana para , co ? … Zdaje się , że nawet pod wpływem tej idei pani Kazia zjechała do nas przed trzema tygodniami ( a ma także grosz po nieboszczyku , bodaj czy nie tyle , co prezesowa ! ) . Byli nawet ze sobą kilka dni dobrze i nawet Kazio na rachunek posagu zrealizował nowy weksel u pachciarza , gdy wtem … coś się zepsuło … Pani Wąsowska po prostu kpi sobie z Kazia , a on tylko udaje dobrą minę . Słowem kiepsko ! Trzeba będzie wyrzec się podróży i osiąść na piaszczystym folwarczku , dopóki nie umrze stryjcio , co prawda już dawno chory na kamień . Powrócić go do kraju i zatrzymać w nim mógł już tylko jeden wypadek , jedna osoba … Ale ten wypadek nie nadchodził , a natomiast zdarzały się inne , coraz bardziej odsuwające go od Warszawy i coraz mocniej przykuwające do Paryża . — Oszukano mnie … — A jeżeli ona nic nie zapisała ? … Wokulski patrzył na Geista nieledwie z trwogą ; w głowie zapalały mu się pytania : kuglarz czy tajny agent — wariat , a może naprawdę jaki duch ? … Kto wie , czy szatan jest legendą i czy w pewnych chwilach nie ukazuje się ludziom ? … Faktem jest jednak , że ten starzec , o niezdecydowanym wieku , wytropił najtajemniejszą myśl Wokulskiego , który w tych czasach marzył o samobójstwie , ale jeszcze tak nieśmiało , że sam przed sobą nie miał odwagi sformułować tego projektu . — Ale kto panu powiedział ? — Więc sami powiedzcie — mówiła wzruszonym głosem prezesowa — czy godzi się pojedynkować o taką drobnostkę ? Wszyscy przecież wiemy , że Krzeszowski jest roztargniony i półgłówek … Najlepszy dowód w tym , co nam nagadał … Uniosła się na siodle i uważnie patrzyła w stronę błękitnego lasu , który było widać daleko na wschodzie . Aleja skończyła się ; jechali polem , na którym zieleniły się grusze i szarzały sterty . — Ach , to pan — odparł baron przypatrując mu się . — Trzeba by , moja Marysiu , założyć świeże firanki , bo mam przeczucie , że nieszczęśliwy nasz pan nawróci się … Notatka , jak wszystkie tego rodzaju dokumenta , dostała się w ręce baronowej , która zamiast zapłacić , odpisała Rzeckiemu list impertynencki , gdzie nie brakło wzmianki o szachrajstwie , o nieuczciwym kupnie klaczy , i tak dalej . — Ja , panie , i nieraz pytam się , czy my nie zanadto ubóstwiamy kobiety , czy w ogóle nie traktujemy ich zbyt poważnie ; poważniej i uroczyściej niż siebie samych … „ Tu chyba nie chodzi ani o klacz , ani o potrącenie na wyścigach ! … ” Pannie Izabeli w jednej chwili obeschły oczy nabierając przy tym barwy stalowej . Odpycha z gniewem ręce kuzynki , przechodzi tam i na powrót swój gabinet , wreszcie siada na foteliku naprzeciw panny Florentyny . Nie jest już przestraszoną i zdenerwowaną pięknością , ale wielką damą , która ma zamiar kogoś ze służby osądzić , a może wydalić . — Nade wszystko niech panowie strzegą się tej baronowej … która już czeka w czytelni , a ma niby to przyjść dopiero o trzeciej … Przysięgnę , to Niemka … Jestem przecie Alzatczyk ! … Ci utopiliby nas w łyżce wody , choćby żadnej dżumy nie było . Naturalnie , że nawet setnej części tych wymysłów nie powtarzam Wokulskiemu ; myślę jednak , że on sam słyszy ich i czyta więcej aniżeli ja . — To stara będzie się wściekać … To jej narobię … Cha … Cha ! … Ale … może pan tylko naciąga ? — Właśnie od kilku dni miałem cię o to samo prosić ! … — odpowiedział uradowany pan Tomasz — niepodobna trzymać się na zbyt etykietalnej stopie z człowiekiem tak użytecznym . — Niech mnie diabli wezmą , panie Wirski ! — zawołałem — jeżeli Stach nie odda panu darmo tego mieszkania . — Panie Lisiecki , wrócę o drugiej … Panna Izabela pogardliwie rzuciła ręką . — Mamy zamiar . — O ! … zachowaj że pan ten drogi skarb — odparł Wokulski i wydobył z biurka fatalne dokumenta . — Czy o te papiery panu chodzi ? Obaj mają potulne fizjognomie i podniszczone odzienia , lecz na ich widok Żydzi poczynają szemrać i pokazywać palcami z wyrazem podziwu i szacunku . Obaj stają tak blisko pana Ignacego , że ten mimo woli musi wysłuchać rad , jakich siwy jegomość udziela kędzierzawemu : — Zobaczymy , jaki będzie w interesach — dorzucił nieco przygarbiony hrabia . Środkiem Alei wciąż toczyły się dorożki i powozy . W jednym Wokulski zobaczył bladoniebieską suknię . W tej chwili stanął przed drzwiami swego sklepu i wszedł tam . — Pani przecie kazała prosić … „ Co za głupstwo ! — myślał . — Choćby nawet i ona , więc cóż z tego ? … Jest taką samą kobietą jak pani Wąsowska , panna Felicja , panna Ewelina … A ja znowu nie jestem takim jak baron … ” — Jedziesz dziś do Paryża z Suzinem ? — Dziś żadnej , a kiedyś będzie jedna : szczerość w ludzkich stosunkach i wolny wybór . Gdy kobieta nie będzie potrzebowała udawać miłości ani kokietować wszystkich , wówczas od razu odsunie tych , którzy jej nie są mili , i pójdzie za tym , który jej przypada do gustu . Wówczas nie będzie oszukiwanych ani oszukujących , stosunki uporządkują się w sposób naturalny . Ale to fraszka , bo i polityk może być zakochany . Taki Napoleon I kochał się na prawo i na lewo i mimo to trząsł Europą . Napoleon III także miał sporo kochanek , a słyszę , że i syn wstępuje w jego ślady i już wynalazł sobie jakąś Angielkę . — Ale nie bez cierpień — odpowiedziała pani Wąsowską . — Wiesz pan co — dodała — ponieważ jesteśmy prawie kuzynami , mówmy sobie ty … Wyszedł przed bramę i zatrzymał się na chodniku . Ulica szeroka , wysadzona drzewami . W jednej chwili przelatuje około niego ze sześć powozów i żółty omnibus , naładowany podróżnymi wewnątrz i na dachu . Na prawo , gdzieś bardzo daleko , widać plac , na lewo — pod hotelem — niedużą markizę a pod nią gromadę mężczyzn i kobiet , którzy siedzą przy okrągłych stoliczkach , prawie na chodniku , i piją kawę . Panowie są jak wydekoltowani , mają w dziurkach od guzików kwiaty lub wstążeczki i zakładają nogi na kolana akurat tak wysoko , jak przystoi w sąsiedztwie pięciopiętrowych domów ; kobiety szczupłe , małe , śniade , z ognistymi spojrzeniami , lecz skromnie ubrane . — No , słowo honoru daję … — Zawsze ten sam ! — szepnął Ignacy . Wokulski machinalnie dotknął bocznej kieszeni surduta i już nie znalazł tam srebrnej papierośnicy . Zarumienił się , grzecznie podziękował wojskowemu w pelerynie , lecz nie przyznał się do straty . Przyszły mu na myśl definicje Jumarta i powiedział sobie , że już zna źródło dochodów pana w podartych rękawiczkach , choć nie wie jeszcze o jego wydatkach . — Pan — mówię do owego kupca — rzucasz podejrzenia na Wokulskiego ? Powiedziała to w sposób tak zabawny , że Wokulski poczuł , jak ustępuje mu z serca niechęć do Mraczewskiego . — Choćby usuwając kobietę od stosunków z intrygantami … Teraz dopiero Rzecki przypomniał sobie obowiązek . — Cholera ! … jak to bluźni … — mruknął maglarz . Dama podniosła się . „ Z pewnością — mówił — znakomitszym jest ten skrzypek , który na niej zrobi wrażenie , aniżeli ten , który by mnie się podobał . Trzeba być arogantem , ażeby wypowiadać sądy tak stanowcze , tym bardziej że musiałem nie poznać się na jego grze … ” — Panie Wokulski — rzekł — oto są pieniądze . Trzysta rubli nagrody , osiemset za klacz , którą ja kupiłem … — Tak , nieznośna baba , która będzie uważać to za nieprzyzwoite , że pani ze mną pójdzie do laboratorium … Ubogi eks-obywatel siadł na wytartym fotelu i mówił : Panna Izabela znowu poczęła patrzeć na swój pokój , który wydał się jej popielatym , na czarne gałązki , które chwiały się za oknem , na parę wróbli świergoczących może o budowie gniazda , na niebo , które stało się jednolicie szarym , bez żadnej jaśniejszej prążki . W jej pamięci znowu odżyła sprawa kwesty i nowej toalety , ale obie wydały się jej tak małymi , tak prawie śmiesznymi , że myśląc o nich nieznacznie wzruszyła ramionami . — To , co już raz powiedziałem — odparł Szuman . — Zbliżamy się do piątego aktu . Jest to albo koniec dzielnego człowieka , albo początek całego szeregu głupstw … — I tego krakowiaka , co wisi nad szynkiem ? — Ach , tak ! … — szepnęła panna Izabela zamyślając się . — Dobrze , ale za co ? „ Zapytam się Henryka Szlangbauma ” — rzekł , wstając od kantorka . — Tak jest . Pani Misiewiczowa umilkła , przerażona wybuchem , którego nigdy nie oczekiwała . Zdawało się , że niebo spada jej na głowę , kiedy z ust tej gołębicy bryzgnęły zdania , jakich dotychczas nie słyszała , nie czytała , jakie jej samej nie przeszły przez myśl , nawet kiedy była w tyfusie . — Cóż się stało ? Gość nie spuszczał z niego oka i uśmiechał się z łagodną ironią ; gdy zaś Wokulski otworzył usta , ażeby zapytać go o coś , przerwał mu : Wokulski podał mu list . „ Co za oryginalne szpiegowanie … — mruknął . — Głupie te szafy z lustrami . ” Zirytowana hrabina kazała jechać do domu nie czekając końca wyścigów . Wokulski ledwo miał czas dopaść powozu i pożegnać się z damami . Nim konie ruszyły , panna Izabela wychyliła się i podając Wokulskiemu końce palców szepnęła : — Tak dawno nie był pan u nas — rzekła . — Czy pan był chory ? … — Jestem pewny — rzekł do panny Izabeli — że kuzyn pani zrobi wielki wynalazek . Kto wie , czy nie stanie się on epoką w dziejach ludzkości … — dodał myśląc o projektach Geista . „ Tak — myślał — on jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się kobietom . ” VII . Gołąb wychodzi na spotkanie węża — Podobno pisał do ciebie Krzeszowski ? — zapytał ciekawie pan Tomasz . Więc aby uniknąć wstydu dla siebie , bywał i nawet zwoływał do swego mieszkania rozmaite sesje , wydawał po dwadzieścia pięć i po sto rubli na akcje rozmaitych przedsiębiorstw publicznych , nade wszystko zaś — ciągle martwił się nieszczęśliwym położeniem kraju , a każdą mowę swoją kończył frazesem : Za oknem wciąż toczyły się wozy i płynął w obie strony potok ludzki , z którego co chwila odrywał się ktoś i wchodził do sklepu . Od tej pory chodził na wszelkie przedstawienia , koncerty i odczyty . — Myślał pan opuścić nas ? — Do kogo wystosowanym ? — Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Rzecki ? … nie wstydzisz się biednych kobiet okrytych hańbą ? … O , nie całuj że mnie w rękę ! … Nieszczęśliwa nasza rodzina … Niedawno Ludwiczek posądzony , a teraz na nas przyszła kolej … Musimy się stąd wynieść choćby na koniec świata … Mam pod Częstochową siostrę , tam pojedziemy dokonać złamanego życia … — Dziarski chłop … — Już cię korci . A nauczyłeś się czego ? — To takie piękne zabawki ? — spytałem robiąc sobie pewien plan w duchu . Pan Łęcki zapomniawszy o etykiecie pochyla się do zakrystiana i szepcze mu : — Więc pan mecenas opuszcza mnie ? — wykrzykuje baronowa . — Za pół godziny — rzekł do Marianny spoglądając na złoty zegarek — jaśnie pan powinien być , bo co dzień sypia od godziny czwartej do piątej . — Cóż , nudno tu pannie ? — dodał . — No , ale ja pannę rozruszam … Hrabina podniosła się z kanapy . — Wicek , biegnij do składu po ojca … A pan może pozwoli do saloniku … — Zdaje mi się — rzekłem — że u nas znajdzie się taka właśnie lalka . I gdyby pani raczyła wstąpić do sklepu … I. Pamiętnik starego subiekta Rozmowa urwała się , Wokulski złożył album , wstał z krzesła i ukłoniwszy się pannie Izabeli i Starskiemu , z wolna poszedł za służącym . — Może jejmość i dasz , ale ja nie wezmę — mruknął pan Raczek plując w stronę komina . — Teraz — zakończył sędzia skończywszy czytanie — może pani podać skargę o potwarz . — Bardzo mi żal będzie Zasławka … — To jest rozbój ! … to oszustwo ! … Pieniądze państwo umieją brać i wtedy umieją gadać : mój kochany panie Dawid ! … Ale jak przyjdzie … „ Straszny upał ! ” — mruknął pan Tomasz . — I wtedy do owej kobiety przywiązałbym się tak jak pańskie medium do łopatki od węgli ? … — spytał Wokulski . Strach , co tu się stanie za kilka generacji … A przecie jest proste lekarstwo : praca obowiązkowa — słusznie wynagradzana . Ona jedna może wzmocnić lepsze indywidua , a bez krzyku wytępić złe i … mielibyśmy ludność dzielną , jak dziś mamy zagłodzoną lub chorą . ” Z początku dziwiłem się niespodzianej miłości starego Hopfera i dowodziłem pannie Kasi , że zbyt mało znam jej ojca , ażebym miał składać mu wizyty . Ale ona wciąż swoje : Boże miłosierny , czuwaj nad nami ! … Mimo to na drugi dzień przyjechał znowu z wizytą do Wokulskiego , a nie znalazłszy go w mieszkaniu , kazał dorożkarzowi stanąć przed sklepem . — To nie szczęście , Stanisławie Piotrowiczu , to miliony . Nożykiem tniesz wiklinę , a toporem dęby . Kto ma kopiejki , robi interesa kopiejkowe i kopiejki zyskuje ; ale kto ma miliony , musi zyskiwać miliony . Rubel , Stanisławie Piotrowiczu , jest jak zapracowana szkapa : kilka lat musisz czekać , zanim urodzi ci nowego rubla ; ale milion jest mnożny jak świnia : co rok daje kilkoro . Za dwa albo trzy lata , Stanisławie Piotrowiczu , i ty zbierzesz okrągły milionik , a wtedy przekonasz się , jak za nim gonią inne pieniądze . Chociaż z tobą … — Boże uchowaj ! — ośmieliłem się wtrącić . — Właśnie , jeżeli pani pozwoli , pojadę na Zasław . Obejrzę kamień , zresztą mam tam jeszcze interes . „ Za rok ? … — powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy . Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? … ” — Bah ! — odmruknął zamyślony kuzynek . — Wokulski jest chyba jedynym człowiekiem w Warszawie , z którym można o tym mówić . To numer … — I w dodatku przyrodnikiem entuzjastą . Wiem , co pan przeszedł , od dawna szanuję pana z tego powodu … To za mało ; powiem więcej … Od roku wspomnienie o trudnościach , z jakimi szamotał się pan , dodawało mi otuchy … Mówiłem sobie : zrobię przynajmniej to , co ten człowiek , a ponieważ nie mam takich przeszkód , więc — zajdę dalej od niego … — Tak — odpowiada Staś — przenieśli ci każdy ćwieczek , nawet płachtę dla Ira . W tym miejscu ulica nieco zgina się na prawo . Wokulski pierwszy raz spostrzega dom trzypiętrowy i napełnia go jakaś rzewność . Dom trzypiętrowy między pięciopiętrowymi ! … cóż to za miła niespodzianka … — Więc ? … — spytałem . — A powiedzcież mi — mówił kowal — jak poznać , że człowieka strach zdejmuje ? … — Wychudłeś , zbladłeś — rzekł Wokulski przypatrzywszy mu się . — Łajdaczysz się czy co ? … Usłyszawszy jednak hałas w bramie zawrócił się i jeszcze raz pokazał nieboszczyka … Wirskiemu ! … — I ! … Nie da mi cesarz zrobić krzywdy — odpowiadał ojciec . Weszli do stajenki widnej jak pokój , nawet ozdobionej dywanami , niezbyt zresztą cennymi . Żłób był nowy i pełny , drabina toż samo , na podłodze leżała świeża słoma . Pomimo to bystre oko dyrektora dojrzało jakąś niestosowność , krzyknął bowiem : — Kto z nas ich nie miał ! — ciężko westchnął rządca . „ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ? III . Widziadło Powoli pan Tomasz zupełnie odzyskał siły . Obfity pot wystąpił mu na czoło , głos wzmocnił się i tylko sieć czerwonych żyłek na oczach świadczyła jeszcze o minionym ataku . Przeszedł się nawet po pokoju , przeciągnął się i zaczął : — Jeszcze nie . Czy to — dodał po chwili — ma być żart , czy serio ? — Mogłabyś też , Kaziu , już nie dręczyć tego biedaka … — Idź do domu , a jutro bądź w sklepie — odparł Wokulski . Wchodzi do kościoła i istotnie znajduje ciszę i chłód , a nadto nieboszczyka na katafalku otoczonego świecami , które się jeszcze nie palą , i kwiatami , które już nie pachną . Od pewnego czasu pan Ignacy nie lubi widoku trumny , więc skręca na lewo i widzi klęczącą — na posadzce w czarnym stroju kobietę . Jest to baronowa Krzeszowska , kornie zgięta ku ziemi ; bije się w piersi i co chwilę podnosi chustkę do oczu . — Oj ! oj ! co mi to za ród ! … — odparł ze śmiechem Franc . — Nasz ojciec przyjechał taczkami we dwa psy … — On dla pana jest z wielkim uwielbieniem … Mówi , że pierwszy raz spotkał człowieka tak miłego w rozmowie … Wokulski przypatruje się przez chwilę jakiemuś olbrzymowi z czerwoną twarzą i konopiastą brodą , wreszcie mówi : A co to jest wstręt do śmierci ? Naturalnie , instynkt polegający na złudzeniu . Są osoby mające wstręt do myszy , która jest zupełnie niewinnym stworzeniem , albo nawet do poziomek , które są wcale smaczne . ( Kiedy to ja jadłem poziomki ? … Aha , w końcu września roku zeszłego w Zasławku … Zabawna miejscowość ten Zasławek ; ciekawym , czy jeszcze żyje prezesowa i czy ma wstręt do śmierci ? … ) Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło do budynków folwarcznych . Naprzód prezesowa z Ochockim , za nimi dziewczyna z koszykiem , potem wdówka z panną Felicją , Wokulski , a za nim panna Ewelina ze Starskim . Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się , a w tej chwili Wokulskiemu przywidziało się , że słyszy za sobą cichą rozmowę . — Co to znaczy , papo ? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża . — A czy nie sądzisz pan , że ktoś zręczniej może magnetyzować … Zdziwiłem się zobaczywszy płomień nienawiści , jaki błysnął w oczach pani baronowej przy wymówieniu nazwy : Stawska . — Pozwoli pani , że przedstawię pana Wokulskiego , mego najlepszego przyjaciela … Ponieważ zabawi tu dłużej , więc w tej chwili obliguję , ażeby w czasie mojej nieobecności zastępował przy pani moje miejsce … — Prędzej , panie , prędzej , bo dalibóg ! nie ma czasu … — Żeby cię diabli wzięli ! — mruknąłem chwytając mój tłomoczek . — Tego jeszcze brakowało , ażeby aresztowali mnie za defraudację . Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec ; zmieszała się tak , że wachlarz upadł jej na posadzkę . Ochocki podniósł go . Podszedłszy bliżej Wokulski przekonał się , że nie tylko on zwrócił uwagę na szczególną kamienicę ; nawet psy , częściej tu niż na jakimkolwiek innym murze , składały wizytowe bilety . Inni , więksi i mniejsi panowie , przeczuwając , że cały interes Wokulskiego przejdzie w ręce Szlangbauma , już składają mu wizyty . Nie wiedzą , biedaki ! że on co najmniej o pięć procent zniży im dochody … Najmądrzejszy zaś z nich , Ochocki , zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu , myśli o machinach latających . Ba ! … zdaje mi się , że od kilku dni radzi o nich z Wokulskim . Zawsze znajdzie swój swego : marzyciel marzyciela … — A owacje dla Rossiego to nie ciężar ? — spytał pan Ignacy . Panna Izabela po tej uwadze nieco uspokoiła się . — Miło mi będzie — dodał kłaniając się Wokulskiemu — dokończyć rachunku za moją Sułtankę … — Dlatego , że mieszkam daleko stąd , a nie mam na fiakra . — A Łęcki kupuje u nas ? … Obrócił się klucz w zamku , stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała się twarz niestarej jeszcze dziewczyny , ubranej w biały czepeczek . — Któż jest pan Jumart ? — spytał Wokulski . — I będą cię lepiej kochać aniżeli ci , których opuszczasz ? — Owszem , panie ! — odpowiedziałem mu z grzecznym ukłonem , myśląc w głębi duszy , że nie godzi się jednak wyrzucać takiego oryginała . Uuu … widzę , że mi się rozhulała starowina , więc żeby ją pohamować na punkcie dżumy , napomknąłem znowu o procesie , na co ta kochana pani odpowiedziała mi długim wywodem o hańbie ścigającej jej rodzinę , o możliwym uwięzieniu pani Stawskiej , o tym , że się rozlutował samowar … — Zasławek ! … — krzyknął Ochocki i zamachnął batem do ogromnego wystrzału , który mu się jednak nie udał , ponieważ bicz niezbyt szczęśliwie rzucony w tył , zaplątał się między parasolki dam i kapelusze panów . — Na chwilkę . Niech pan sobie wyobrazi — mówił książę siadając — że dopóty dokuczałem naszym panom bratom … Czy dobrze powiedziałem ? … Dopóty ich prześladowałem , aż obiecali przyjść w kilku do mnie i wysłuchać projektu pańskiej spółki . Natychmiast więc pana zabieram , a raczej zabieram się z panem i — jedziemy do mnie . Maruszewicz wyszedł obrażony . — Mnie nie obchodzą fabrykanci , tylko konsumenci … — odpowiedział Wokulski . — Rozumiem wszystko , wielmożny panie — odparł Wysocki , znowu całując go w rękę . Lecz gdy nadszedł ranek , bał się spojrzeć w okno , ażeby nie zobaczyć zachmurzonego nieba , i znowu do południa czas rozciągał mu się tak , że w jego ramach mógł był pomieścić całe swoje życie , zatrute dziś okropną goryczą . Akurat w Popielec Wysocki rozpowiedział mi , jak się z nią zrobił ten interes , niby z panną Marianną . Zgodziła ją jakaś pani w aksamitach do służby , no i miała służbę , niech ręka boska broni ! Coraz chce uciekać , ale ją łapią i mówią : „ Albo siedź tu , albo oddamy cię do kryminału za złodziejstwo . ” „ Cóżem ja ukradła ? ” — ona mówi . „ Nasze dochody , psiawiaro ! ” — oni krzyczą . I tak by siedziała ( rozpowiadał Wysocki ) do sądnego dnia , gdyby jej pan Wokulski nie zobaczył w kościele . Wtedy ją wykupił i wyratował . Ponieważ jednak ja wcale nie dałem mu słowa , że otrzyma porękawiczne , więc chwilę pokręcił się po sklepie i opuścił go gwiżdżąc . — Rzecki — wtrącił eks-obywatel . — Nie tak wiele . Do mnie należy dostarczanie funduszów obrotowych i zawiązywanie stosunków z nabywcami i odbiorcami . Rodzajem zaś towaru i oceną jego wartości zajmuje się administracja sklepu . — Twoje szczęście , żeś przyjechał — mówi Suzin całując go jeszcze raz . — Myślałem , że się skręcę w tym Paryżu bez ciebie … „ Kiedyż to będzie ! … ” — pomyślał . Co mnie jednak dziwi najmocniej — prawiła — to okoliczność , że na podobnych lalkach nie poznają się mężczyźni . Dla żadnej kobiety , począwszy od Wąsowskiej , kończąc na mojej pokojówce , nie jest to sekret , że w Ewelinie nie zbudził się jeszcze ani rozum , ani serce ; wszystko w niej śpi … A tymczasem baron widzi w niej bóstwo i durzy się , biedak , że ona go kocha ! — Źle ! źle ! … — mruczał Geist . — Muszę szukać kupca na mój materiał wybuchowy . A myślałem , że połączymy się … Olbrzymie ścieki chronią ich od chorób , szerokie ulice ułatwiają im dopływ powietrza ; Hale Centralne dostarczają żywności , tysiące fabryk — odzieży i sprzętów . Gdy paryżanin chce zobaczyć naturę , jedzie za miasto albo do „ lasku ” , gdy chce nacieszyć się sztuką , idzie do galerii Luwru , a gdy pragnie zdobyć wiedzę , ma muzea i gabinety . — Wcale nie — wtrącił Ignacy . — Portmonetka doskonała , sam ją wybierałem . — I kiedy można by przyjść ? … — Dlaczegóż to , ojcze ? … Sam rzucił się na poduszki powozu i ruszyli . Z daleka stara kobieta przeżegnała ich na drogę . Węgiełek spostrzegł ją i zdjął czapkę . „ Młody , piękny , zdolny … — mówił w sobie . — Nie miałaby chyba oczu albo rozumu , gdyby wybierając między nim i mną nie oddała jemu pierwszeństwa … Lecz nawet i w tym razie musiałbym przyznać , że ma szlachetną naturę , jeżeli gustuje w Ochockim , nie w Starskim . Biedny baron , a jeszcze biedniejsza jego narzeczona , która tak widocznie durzy się w Starskim . Trzeba mieć bardzo pustą głowę i serce … ” Mistrz grał z kwadrans , ale Wokulski nie słyszał już ani jednej nuty . Rozbudził go dopiero przeciągły grzmot oklasków . Potem znowu zapomniał , gdzie jest , ale za to doskonale widział , jak Molinari szepnął coś do ucha panu Rzeżuchowskiemu , jak pan Rzeżuchowski wziął go pod rękę i — przedstawił pannie Izabeli . — Masz wóz i przewóz . Będziesz dobra i pracowita , będzie ci dobrze ; ale jeżeli nie skorzystasz z okazji , rób , co ci się podoba . Możesz iść . Pan Ignacy posiedział jeszcze z kwadrans w milczeniu . Herbata nie smakowała mu , głowa go bolała . Dokończył szklanki i spojrzawszy na zegarek opuścił mieszkanie przyjaciela mówiąc na pożegnanie : — A , jesteś — rzekła staruszka do Wokulskiego — to dobrze . Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem , który ją może nareszcie znajdzie — dodała lekko marszcząc brwi — a my z Kazią pójdziemy do koni . — Uspokójcie się ! — prosił radca Węgrowicz . — Pojedynki to były w modzie dawniej , nie teraz … Podajcie sobie ręce … I. Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek ? — Cha ! cha ! cha ! … — zaśmiała się baronowa . — Ta lalka kosztuje piętnaście … Komornik ciągle czeka na schodach , aż tu wpada do niego Maruszewicz . „ Panie ! — woła — zobacz no , co ci dokazują … ” Komornik wybiega na dziedziniec i widzi taką scenę : Wokulskiego nie raziło już to , że panna Izabela idzie ze Starskim pod rękę , że opiera się na nim , a nawet , że go kokietuje . Wzruszenie , którego był świadkiem , i jedno nic nie znaczące jej słówko rozproszyło wszystkie jego obawy . Ogarnęło go spokojne zamyślenie , w którym nie tylko Starski , ale całe towarzystwo zniknęło mu sprzed oczu . — A gdyby tu jaki skład brał u pani bieliznę , czy nie opłaciłoby się zostać ? — Otóż to ! … — wtrącił hrabia zgarbiony . Ot , gdybym ją był spotkał rok temu . — Zastanów się jednak , czy nie szkoda tak pięknych pamiątek . — Nie płacz , Heluniu . Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski , wzruszony nie mniej od Helenki . Kiedy Wokulski skończył przeglądać księgi ( na usilną prośbę Rzeckiego wziął się do nich w parę godzin po powrocie z banhofu ) , pan Ignacy otworzył kasę ogniotrwałą i z uroczystą miną wydobył stamtąd list Suzina . — Przyszedłem tu z czym innym — rzekł — a mówić będę o czym innym . Chciałem panu sprzedać nowy materiał wybuchowy … — Heluniu ! — odezwała się staruszka surowo . — Ty nie ukłoniłaś się … — Baron jeszcze starszy , farbuje się , różuje i ma jakieś plamy na rękach . — Nie , ponieważ zapewnił mnie Ochocki , że tam nic nie ma ; czy jednak Belę uspokoił kto w podobny sposób i czy mogłaby na tym poprzestać , to już inna sprawa . Izabela Łęcka ” Panna Izabela z daleka kiwnęła mu głową i , znowu spojrzała w sposób , który wydał mu się bardzo niezwykłym . A gdy Wokulski zniknął w cieniach kościoła , rzekła do hrabiny : — O … nowa ofiara ! … — wykrzyknęła baronowa wskazując na mnie i z pałającymi oczyma zaczęła mówić głębokim głosem : — To znaczy , mój stary , że ponieważ ja nie chcę z ciebie wydobywać żadnych zeznań , więc i przed tobą nie mam potrzeby ich robić . Pożegnali się . Pan Tomasz czulej przycisnął ramię Wokulskiego . — Wróciłem . — Dlaczegóż go pani nie ostrzeże ? — odezwał się Wokulski stłumionym głosem . — Więc według pana nie jest zasługą pielęgnowanie delikatniejszych uczuć i wykwintniejszych obyczajów ? W tej chwili rozległ się w przedpokoju szelest kobiecej sukni i wbiegła panna Florentyna mówiąc : — Możesz być pewny , panie Szlangbaum , mojej życzliwości , cokolwiek bądź nastąpi , byleś nie popełnił nadużycia , panie Szlangbaum … — To nasze pułki , a to austriackie … — mówił podoficer . — No , no ! … — dodał — i sam sztab lepiej nie widzi … Było już wpół do dziewiątej wieczorem , kiedy Wokulski wracał do domu . Słońce niedawno zaszło , lecz silny wzrok mógł już dopatrzeć większe gwiazdy przebłyskujące na złotawolazurowym niebie . Po ulicach rozlegał się wesoły gwar przechodniów ; w sercu Wokulskiego zasiadł radosny spokój . — Czekam na rozkazy pani . — O co panu chodzi , panie hrabio ? … Żaden adwokat nie podbije panu ceny domu … Od tego ja jezdem … Desz pan hrabia dwadzieścia rubli na koszta i jeden procent od każdego tysiąca nad sześćdziesiąt tysięcy … Odpowiedź była tak uderzająco prosta , że obaj z Wirskim osłupieliśmy . Młody człowiek tymczasem ociężale podniósł się z łóżka i bez zbytniego pośpiechu począł zapinać spodnie i kamizelkę . Pomimo całej systematyczności , z jaką oddawał się temu zajęciu , jestem pewny , że przynajmniej połowa guzików jego garderoby pozostała nie zapiętą . — No , przede wszystkim nie bój się pan zdradzenia sekretu — mówi on poważnie . — W naszym domu sekret to jak w studni … Pewnego dnia w lecie zetknęła się z nim w bramie domu , gdzie mieszkała . Wokulski spojrzał na nią ciekawie , a ją ogarnął taki wstyd , że zarumieniła się powyżej oczu . Była zła na siebie za ten wstyd i za ten rumieniec i długi czas miała pretensję do Wokulskiego , że tak ciekawie na nią spojrzał . Mieszkaliśmy na Starym Mieście z ciotką , która urzędnikom prała i łatała bieliznę . Mieliśmy na czwartym piętrze dwa pokoiki , gdzie niewiele było dostatków , ale dużo radości , przynajmniej dla mnie . W naszej izdebce najokazalszym sprzętem był stół , na którym ojciec powróciwszy z biura kleił koperty ; u ciotki zaś pierwsze miejsce zajmowała balia . Pamiętam , że w pogodne dnie puszczałem na ulicy latawce , a w razie słoty wydmuchiwałem w izbie bańki mydlane . — Toteż nie będziesz lekarzem , tylko sekundantem . Nagle usta same otworzyły mi się z podziwu ; ujrzałem bowiem przed katedrą sędziego pokoju całą gromadę znanych mi osób . Na lewo od stołu — pani Krzeszowska , jej robaczywy adwokat i ten hultaj Maruszewicz , a na prawo dwaj studenci . Jeden z nich odznaczał się bardzo wytartym mundurem i niezwykle obfitą wymową ; drugi miał jeszcze mocniej wytarty mundur , kolorowy szalik na szyi i wyglądał , dalibóg , jak emigrant z przedpogrzebowego domu . Zaś w kwadrans później , nie wiem już z jakiej racji , dodał : — Z tymi Żydami to może być kiedyś głupia awantura . Tak nas duszą , tak nas ze wszystkich miejsc wysadzają , tak nas wykupują , że trudno poradzić z nimi . Już my ich nie przeszachrujemy , to darmo , ale jak przyjdzie na gołe łby i pięści , zobaczymy , kto kogo przetrzyma … Skręcił tedy na prawo . Wyminął nieduży plac i wszedł na bardzo duży , obficie zasadzony drzewami . Na środku jego stał gmach prostokątny , otoczony kolumnami jak grecka świątynia ; wielkie drzwi spiżowe , okryte płaskorzeźbą , na szczycie frontonu również płaskorzeźba przedstawiająca , zdaje się , sąd ostateczny . Powóz stanął , lokaj zeskoczył z kozła i pomógł paniom wysiąść . Lecz gdy następnie otworzył z łoskotem drzwi do sklepu Wokulskiego , panna Izabela tak osłabła , że nogi zachwiały się pod nią . Przez chwilę chciała wrócić do powozu i uciec stąd ; wnet jednak opanowała się i z podniesioną głową weszła . — Cóż to — spytał Wokulski — słyszałem , że pani chce opuścić Warszawę ? — To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz skończmy . — Niech diabli wezmą — mówił — tak podłe życie ! Ojciec zostawił mi wprawdzie pół miliona rubli w dziedzictwie , ale zarazem cztery choroby , z których każda warta milion … Co za niewygoda bez binokli ! … No i wyobraź sobie hrabia : pieniądze rozeszły się , ale choroby zostały . Że zaś ja sam dorobiłem sobie parę nowych chorób i trochę długów , więc — sytuacja jasna : bylem się szpilką zadrasnął , muszę posyłać po trumnę i rejenta . Gdy już położyła się do łóżka i zaczęła usypiać , nagle przyszła jej nowa myśl : Bo dziś nie mam już najmniejszej wątpliwości , że i pani Stawska , i Wokulski wpadli w zastawioną na nich pułapkę . Ona w ciągu paru tygodni zmizerniała ( ale jeszcze lepiej wyładniała , bestyjka ! ) , a on formalnie traci głowę . Jeżeli tylko nie jest wieczorem u Łęckich , co zresztą trafia się nieczęsto , bo panna wciąż baluje , to zaraz chłopak sprowadza się do pani Stawskiej i siedzi tam choćby do północy . A jak się wtedy ożywia , jak jej opowiada historie o Syberii , o Moskwie , o Paryżu ! … Wiem , bo choć nie bywam wieczorami , ażeby im nie przeszkadzać , to zaraz na drugi dzień wszystko opowiada mi pani Misiewiczowa , rozumie się pod największym sekretem . — Słucham panią . Czym się to wszystko skończy , Boże miłosierny … — Pod zamkiem więcej bywa ludzi niż na cmentarzu , prędzej przeczytają i może zamyślą się nad ostatecznym kresem wszystkiego na tym świecie , nawet miłości … — Co on ma ? — mówi brunet . O , panie Rzecki — mówiła staruszka płacząc — wierz mi , że dla takich jak my nieraz okno starczy za teatr , koncert i znajomości . Bo i na co my już mamy patrzeć ! Rozstali się wymieniając najpiękniejsze ukłony . Około pierwszej w południe pan Ignacy zdawszy kasę Lisieckiemu , któremu pomimo ciągłych sporów ufał najbardziej , wymykał się do swego pokoiku , ażeby zjeść obiad przyniesiony z restauracji . Współcześnie z nim wychodził Klejn i wracał do sklepu o drugiej ; potem obaj z Rzeckim zostawali w sklepie , a Lisiecki i Mraczewski szli na obiad . O trzeciej znowu wszyscy byli na miejscu . — Bardzo ci jestem wdzięczny . Cóż to jednak za fatalność , że właśnie w chwili , kiedy mamy z Belcią i … z tobą jechać do Paryża , Żydzi wydzierają mi dwa tysiące ! Rozumie się z Paryża nic . Panna Izabela była rozdrażniona . — Przypuśćmy , że naoczni świadkowie : pani Krzeszowska , pan Maruszewicz … — Za co — pytam — prześladujecie go ? Wszakże on prowadzi dom na sposób chrześcijański , a nawet dzieciom urządza choinkę … — Balonem pana Ochockiego ? … „ Pierwej szedłem na lewo — myślał — teraz pójdę w prawo … ” Na schodach nie mogłem już wytrzymać i zawołałem : — Jak wyżej — wtrącił Wokulski — a ty , Ignacy , co sam myślisz ? Wokulski drgnął . Na Ogród Botaniczny i na Łazienki zapadał już mrok . — Przychodzę z pełnomocnikiem właściciela . — Ależ , pani , to wszystko niepotrzebne … Właśnie mówił nasz adwokat , że baronowa może by i chciała cofnąć skargę , tylko już nie wolno . — Tylko bez poufałości ! — oburzył się pan Raczek . — Po ślubie będzie poufałość , teraz … Ma przyjść do Mincla jutro z bielizną i odzieniem … Nieszczęsny Napoleonie ! … — Cóż to za kobieta , panie Wirski ? — spytałem . — To niezwykła kobieta , panie … „ Nie ma jej ! ” — myślał Wokulski żegnając się z panem Tomaszem . „ Tak , to musi być Paweł ” — myśli pan Ignacy . „ Głupcy ! głupcy ! … ” — powtarzał . — Ma matkę ? Kiedy dojechał do pani Wąsowskiej , wybuchnęła śmiechem : — Pysznie . Cóż dalej ? — Za co ? — uśmiechnął się Wokulski . — Za to , że Turcja nie może jej tego zabronić . „ Dlaczego nie mam wrócić ? … ” — szepnął . Jednocześnie rozległo się kilka tępych uderzeń , jakby ktoś pochwycił kogoś drugiego za głowę i uderzał nią o ścianę . Niebawem zaś przez okno stajni zobaczył Wokulski młodzieńca z metalowymi guzikami przy kurtce , który wybiegł na podwórze po miotłę i znalazłszy takową , mimochodem zwalił przez łeb gapiącego się Żydka . Jako przyrodnik , podziwiał Wokulski tę nową formę prawa zachowania siły , gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza rajtszulą . — Dobrze — odparł . — Jeżeli pani każe , przyznam się nawet … do zasługi . Czy w zamian wolno mi zanieść prośbę do pani ? … Sen mara — Bóg wiara , myślałem przez kilka dni . Ale już sklep mi obrzydł . Nawet do śp . Małgosi Pfeifer straciłem skłonność i ciasno zrobiło mi się na Podwalu tak , żem nie mógł wytrzymać . Poszedłem znowu do wuja Raczka po radę . W kilka minut po jej odejściu wbiegł do sklepu baron . Parę razy wyjrzał na ulicę , a następnie zbliżył się do Wokulskiego . Naśmieliśmy się oboje z panią Stawską z dziwactw baronowej i pożegnaliśmy się pełni otuchy . Gdy zaś wychodziła , Klejn otworzył jej drzwi tak szarmancko , że jedno z dwojga : albo już ją uważa za naszą pryncypałową , albo — sam kocha się w niej . Półgłówek ! … On także mieszka w domu baronowej i niekiedy bywa u pani Stawskiej ; ale podczas wizyt siedzi tak strasznie smutny , że Helunia pewnego wieczora zapytała babki : czy pan Klejn nie brał dziś olejku ? … Marzyciel ! Komu to myśleć o podobnej kobiecie … — Ach , Boże , co mówią … — Pan wkrótce wyjeżdża ? Wokulski spojrzał na zegarek . Upłynęło z dziesięć minut na czekaniu , więc pożegnał szwajcara i poszedł na schody czując , że gniew zaczyna w nim kipieć . Najczęściej , rozumie się , była mowa o tęsknotach tułaczki , niewygodach żołnierskiego życia albo o bitwach . W takiej chwili Franc wypijał podwójne porcje piwa , Małgosia przytulała się do Jana ( do mnie nikt się tak nie przytulał ) , a Grossmutter gubiła oczka w pończosze . Gdym już skończył , Franc wzdychał , szeroko rozsiadając się na kanapie , Małgosia całowała Jana , a Jan Małgosię , staruszka zaś trzęsąc głową mówiła : „ Cóż to znowu ? … ” — myśli spostrzegłszy na lewo ogromny budynek , niepodobny do żadnego z tych , jakie znał dotychczas . Jest to olbrzymi prostokąt z kamienia , a w nim brama z półkolistym sklepieniem . Oczywiście brama , która stoi na przecięciu się dwu ulic . Obok niej budka , gdzie zatrzymują się omnibusy ; prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka ulicy krótką , żelazną balustradą . Nad wieczorem posłał służącego do sklepu po Obermana . Siwy inkasent przybiegł natychmiast , z trwogą pytając się w duszy : czy Wokulski nie rozmyślił się i nie każe mu zwrócić zgubionych pieniędzy ? … — Tak , to niepospolity człowiek — rzekł Wokulski . — Któż jeszcze bawi u prezesowej ? … W Anglii ! … Tam jeszcze istnieje epoka twórcza w społeczeństwie ; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble . Owszem , tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły . Lecz u nas wyższa warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny gatunek , który nie łączy się z resztą , ma do niej wstręt fizyczny , ale jeszcze własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu . Co się tu łudzić : ona i ja to dwa różne gatunki istot , naprawdę jak motyl i robak . Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków ? … To są moi — ci , którzy leżą tam na śmietniku , i może dlatego są nędzni , a będą jeszcze nędzniejsi , że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla . Głupi handlarzu , podły człowieku ! … Odgadłem , że muszą układać się o sprzedaż naszego interesu . Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek , o którym opowiadano cuda , pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę , ofiarowując swoje usługi . I stanął milczący układ : Wokulski płacił hojnie , a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata . Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli . Pożegnał księcia , obiecał przychodzić odtąd na wszystkie sesje i wyszedłszy na ulicę odesłał powóz do domu . Po powrocie Wokulskiego z Paryża stary subiekt częściej odwiedzał panią Stawską i robił przed nią coraz poufniejsze zwierzenia . Mówił , rozumie się , pod największym sekretem , że Wokulski jest zakochany w pannie Łęckiej i że on , Rzecki , wcale tego nie pochwala . Teraz i ja wzruszyłem ramionami i umilkłem . Źle nazywać się Szlangbaumem , źle Szlangowskim ; źle być Żydem , źle mechesem … Noc zapada , noc , podczas której wszystko jest szare i podejrzane ! „ Głupiec czy kamień ! … ” Wszystko to trwało kilka sekund . Pożegnali się oboje bardzo zadowoleni : baronowa z pieniędzy swojego klienta , Wokulski , że jednym zamachem spełnił radę Suzina i prośbę Rzeckiego . Wokulski dobrze znał ludzi i często porównywał się z nimi . Lecz gdziekolwiek był , wszędzie widział się trochę lepszym od innych . Czy jako subiekt , który spędzał noce nad książką , czy jako student , który przez nędzę szedł do wiedzy , czy jako żołnierz pod deszczem kul , czy jako wygnaniec , który w śniegiem zasypanej lepiance pracował nad nauką — zawsze miał w duszy ideę sięgającą poza kilka lat naprzód . Inni żyli z dnia na dzień , dla swego żołądka albo kieszeni . — Prawda — mówię ja , w duchu jestem pewny , że ten chyba już mnie bić zechce . — A to co znaczy ? — odezwał się w tej chwili nowy głos . — Tam tak samo , ale mogę usiąść . A co to masz pan za paczkę ? … „ Dokąd oni wydzierali się ? Do innego , podobno wyższego świata . A jeżeli morskie przypływy dowodzą , że księżyc nie jest złudnym blaskiem , tylko realną rzeczywistością , dlaczego te dziwne budynki nie miałyby stwierdzać rzeczywistości innego świata ? … Czyliż on słabiej pociąga za sobą dusze ludzkie aniżeli księżyc fale oceanu ? … — Grand Hotel — mówi Wokulski siadając . „ Dajcie mi jakiś cel … albo śmierć ! … ” — mówił nieraz patrząc w niebo . A w chwilę później śmiał się i myślał : — Ma tu Polska nie ginąć , mój Boże , kiedy tacy jak Wokulski nie żenią się . Bo to nawet , mój Boże ! nie potrzebuje człowiek posagu , więc mógłby znaleźć panienkę , która , mój Boże ! i do fortepianu , i domem zarządzi , i zna języki … Choć Wokulski nie zdradzał najmniejszych skłonności ani do tyranii , ani do despotyzmu . Tylko przypatrywał się jej i myślał : Wzruszyłem ramionami , bo i jakże tu bronić dziewczynce , ażeby wyglądała oknem , jeżeli się ona tym tak ładnie bawi ! — Dlaczego ja ? — zawołał z wysokości kozła Ochocki . Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna : Od dnia , w którym po raz pierwszy skąpał się w Paryżu , zaczęło się dla Wokulskiego życie prawie mistyczne . Poza obrębem kilku godzin , które poświęcał naradom Suzina z budowniczymi okrętów , Wokulski był zupełnie swobodny i używał tego czasu na najnieporządniejsze zwiedzanie miasta . Wybierał jakąś miejscowość według alfabetu w Przewodniku i nawet nie patrząc na plan jechał tam otwartym powozem . Wdrapywał się na schody , obchodził gmachy , przebiegał sale , zatrzymywał się przed ciekawszymi okazami i tym samym fiakrem , wynajętym na cały dzień , przenosił się do innej miejscowości , znowu według alfabetu . A ponieważ największym niebezpieczeństwem , jakiego lękał się , był brak zajęcia , więc wieczorami oglądał plan miasta , wykreślał już obejrzane punkta i robił notatki . Baron ukłonił się i już we drzwiach skrzyżował spojrzenia z Mraczewskim , który mrugnął na niego . Z kwadrans upłynął , zanim upakowano rzeczy w powozie . Nareszcie Wokulski i baron usiedli , furman w piaskowej liberii machnął batem w powietrzu i para dzielnych siwych koni ruszyła wolnym kłusem . Sędzia wyciągnął do niej lalkę , ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce . — Ażeby był zły i nie puszczał do domu złodziejów — odparł uśmiechając się parobek . — Kobieta młoda , panie Rzecki , niebrzydka . Bywali tam wreszcie sławni malarze , a nade wszystko natchnieni poeci , którzy w sztambuchach hrabianek pisywali ładne wiersze , mogli kochać się bez nadziei i uwieczniać wdzięki swoich okrutnych bogiń naprzód w gazetach , a następnie w oddzielnych tomikach , drukowanych na welinowym papierze . A cóż oni robią ? … Przede wszystkim nadzwyczajnie pracują , po szesnaście godzin na dobę , bez względu na niedzielę i święta . Dzięki czemu spełnia się tu prawo doboru , wedle którego tylko najsilniejsi mają prawo do życia . Chorowity zginie tu przed upływem roku , nieudolny w ciągu kilku lat , a zostają tylko najsilniejsi i najzdolniejsi . Ci zaś dzięki pracy całych pokoleń takich jak oni bojowników znajdują tu zaspokojenie wszelkich potrzeb . A z drugiej strony cóż mam ? … Kobietę , która przy takich jak ja parweniuszach nie wahałaby się kąpać . Czym jestem w jej oczach obok tych wykwintnisiów , dla których pusta rozmowa , koncept , kompliment stanowią najwyższą treść życia . Co ta czereda , nie wyłączając jej samej , powiedziałaby na widok obdartego Geista i jego niezmiernych odkryć ? Tak są ciemni , że nawet nie dziwiliby się temu . Wokulski zamyślił się . — Już wieczór — rzekła zmieszana — wracajmy do domu … Całe towarzystwo pewnie wyszło z parku … „ Więc do tego doszedłem ? … Niebezpieczny rywal … rozbite nerwy … Zdaje mi się , że już dziś mógłbym napisać ostatni akt tej komedii ! … ” — Ale co dotychczas robił pan Starski ? — Będę bardzo zadowolona , jeżeli spełni się pańskie proroctwo ; może już wrócimy do tamtych państwa ? … Wokulski tymczasem spokojnie dopasowywał strzemiona . — Otóż , że człowiek pańskiego fachu , bardzo zresztą szanownego , tak dobrze strzela … Gdzie moje binokle ? … Ach , są … Panie Wokulski , proszę o słówko na osobności … — * Tek * … — dodał Anglik . — Choćby najdrażliwsze . — Tak … dom był wart sto dwadzieścia tysięcy ! … — odzywa się całkiem nieoczekiwanie sprzymierzeniec w osobie jegomościa z łajdacką miną . — Zapewne od czasu — odparł — kiedy to dentysta źle wyrwał mi ząb , i w dodatku zdrowy … — W życiu chyba nieczęsto się tak trafia … — szepnęła pani Stawska . — Śmiejesz się pan , mój kuzynie ( bo sądzę , że już mogę pana tak nazywać ? ) . Śmiejesz się , a przecież sam na uczciwej drodze zdobyłeś miliony w ciągu dwu lat ? … — Cóż znowu z tym siodłem ! — zawołała nagle . — Mój panie , popręg mi się odpiął … proszę zobaczyć … Na wskazanej ulicy fiakier zatrzymał się przed murowanym parkanem ; spoza niego widać było dach i górną część okien domu . — Niewiele do tego brakowało — odparł Starski witając się z panem Tomaszem . — Byłem u Krzeszowskiego i niech sobie kuzynka wyobrazi , od drugiej po południu do dziewiątej graliśmy … W gruncie rzeczy nie było to rozdrażnienie , ale coś innego . Jadąc tu panna Izabela czuła niechęć do prezesowej za jej gwałtowne zaprosiny , do ciotki , że jej kazała natychmiast jechać , a nade wszystko do Wokulskiego . — Jutro jadę — rzekł . — A cukrowni niech pani nie stawia . — Staś … jak mi Bóg miły ! … W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny , że baron nie odzyska swojej klaczy , gdyż kupił ją Wokulski … — Mogę kupić , czemu nie — szepnął Żyd . — Mają rację . — Ten , że samobójcom nie należy przeszkadzać — odpowiedział doktór . Ze szczytu wzgórza zjechało dwu furgonistów ; każdy prowadził konia objuczonego pakami . Naprzeciw nich wybiegli nasi podoficerowie i wkrótce wrócili z pakietami nabojów . Wziąłem osiem , bo tyle mi brakowało w ładownicy , i zdziwiłem się : jakim sposobem mogłem je zgubić ? Witana rzewnym słowików pieniem ; — Oto bransoleta — mówił — prawda , jaka skromna , jeden kamień … Brosza i kolczyki już są ozdobniejsze ; kazałem nawet zmienić oprawę … A to naszyjnik … Proste to , ale smaczne i może dlatego ładne … Ale ogień jest , prawda , panie ? — Jesteś chory , mój mężu — odparła baronowa . — Przecie wiesz , że pochodzę z rodziny , która zrobiła swój majątek , i dlatego mówię ci , że ty nie potrafisz zapracować nawet na własne utrzymanie … Ach , nawet na wykarmienie najuboższego człowieka ! … „ Stań pan na gzymsie ! … Bij w okno … ” — woła do Patkiewicza . „ A może mnie już szuka ? … ” — pomyślał . Taki sposób przepędzania czasu wyczerpywał go znakomicie , ale nie dawał ani kropli radości . Godziny wlokły mu się jak doby , dnie nie miały końca , a noce spokojnego snu . Bo choć spał twardo , bez żadnych marzeń przykrych albo przyjemnych , chociaż tracił świadomość , nie mógł jednakże pozbyć się uczucia niezgruntowanej goryczy , w której tonęła jego dusza na próżno szukająca tam dna albo brzegów . Podróż nasza po bezdrożach i lasach trwała ze trzy tygodnie . Pod nogami błoto , nad głowami deszcz jesienny , za plecami patrole , a przed nami wieczne wygnanie — oto byli nasi towarzysze . Mimo to mieliśmy dobry humor . Był to chłop , właściciel chaty . Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony : — Ptaszki sztuczne . Mów paciorek . Zdawało się , że panu Ignacemu brwi posuną się ze zdziwienia na wierzch czoła . Wrócił do domu starając się iść jak najprościej i teraz dopiero przekonał się , że warszawskie chodniki są nadzwyczaj nierówne : co kilkanaście kroków bowiem musiał zbaczać albo w stronę rynsztoka , albo w stronę kamienic . Potem ( dla przekonania samego siebie , że jego umysłowe zdolności znajdują się w kwitnącym stanie ) zaczął rachować gwiazdy na niebie . Potem przywidziało mu się , że jakiś cień zagląda do jego okna , a później , że po długim korytarzu ktoś chodzi ode drzwi do drzwi , puka i pyta : Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą . W każdej porze dnia siedział on pod oknem na fotelu obitym skórą , ubrany w niebieski barchanowy kaftan , biały fartuch i takąż szlafmycę . Przed nim na stole leżała wielka księga , w której notował dochód , a tuż nad jego głową wisiał pęk dyscyplin , przeznaczonych głównie na sprzedaż . Starzec odbierał pieniądze , zdawał gościom resztę , pisał w księdze , niekiedy drzemał , lecz pomimo tylu zajęć , z niepojętą uwagą czuwał nad biegiem handlu w całym sklepie . On także , dla uciechy przechodniów ulicznych , od czasu do czasu pociągał za sznurek skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie , co mi się najmniej podobało , za rozmaite przestępstwa karcił nas jedną z pęka dyscyplin . — Ale gdzież w tym prześladowanie Żydów ? — spytał Wokulski . „ Jakże oni szczęśliwi , ci wszyscy , w których tylko głód wywołuje apatię , a jedynym cierpieniem jest zimno . I jak łatwo ich uszczęśliwić ! … Nawet moim skromnym majątkiem mógłbym wydźwignąć parę tysięcy rodzin . Nieprawdopodobne , a przecież — tak jest . ” — Wokulski — odparłem — już pomyślał o panu : dostaniesz posadę przy spółce do handlu z cesarstwem … — Belu — szepnęła do niej przechodząca w tej chwili hrabina — wyjeżdżamy . Jechali z dziesięć minut , a teraz Wokulski zatrzymał konia . Stał na wzgórzu , nad łąką tak piękną jak marzenie . Co w niej było pięknym , czy zieloność trawy , czy kręty bieg rzeczułki , czy drzewa pochylające się nad nią , czy pogodne niebo ? Wokulski nie wiedział . „ Gdybym tu przyszedł w nocy , na pewno wyleczyliby mnie z melancholii . Jutro już spoczywałbym pod tymi śmieciami , które — wreszcie — są tak wygodnym grobem jak każdy inny . Na górze zrobiłby się wrzask , ścigano by i wyklinano tych poczciwców , a oni — może wyświadczyliby mi łaskę . — Tu mieszkamy , wielmożny panie , w tym domu — odpowiedział człowiek wskazując na niską lepiankę . Wówczas przyszło mi na myśl , że tak daleko jestem od domu , że dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko te gwiazdy , że w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie , nikt o mnie nie pamięta , nikt ! … Uczułem jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem się , jak głęboką mam ranę w duszy . — Nic nie zrobi — odparł pan Deklewski — a tymczasem porządny sklep diabli wezmą . Na dostawach bogacą się tylko Żydzi i Niemcy ; nasi do tego nie mają głowy . — Panie Wokulski , damy szukają pana w lipowej alei … Jest moja babka , pani Wąsowska … Chłopak ten otrzymał u nas dymisję za to , że w obecności Wokulskiego trochę zwymyślał socjalistów . Później jednakże Stach dał się ubłagać i zaraz po Wielkiejnocy wysłał Mraczewskiego do Moskwy podwyższając mu nawet pensję . Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli : Nareszcie przyjaciel tobolski , nie mogąc wytrzymać dłużej , postanowił zrobić odeskiemu niespodziankę , i nie uprzedzając go pojechał do Odessy . Nie zastał go jednak w domu , ponieważ jego przyjaciel odeski , również stęskniony , pojechał do Tobolska … — Nie , pani . Ja myślę , że tak jak pani wyglądały kobiety święte . — Za cóż chciałby mnie , nas niepokoić ? Przy odgłosie wystrzałów z bata , które tym razem udawały się Ochockiemu , brek po marmurowym moście zajechał przed pałac zawadziwszy tylko jednym kołem o trawnik . Podróżni wysiedli , Ochocki jednak nie oddał lejców , lecz jeszcze odprowadził ekwipaż do stajni . — Słuchaj mnie , Ignacy … — Ach , to Mimi ! … — zawołała Helunia . — I przyznaj , że umiem dotrzymywać obietnic . Wokulski był odurzony . Nie wiedział , którędy idzie , nie zdawał sobie sprawy z tego , o czym rozmawiali z prezesową . Czuł tylko , że znajduje się w jakimś odmęcie dużych komnat , starodawnych portretów , cichych stąpań , nieokreślonej woni . Otaczały go kosztowne meble , ludzie pełni delikatności , o jakiej nigdy nie marzył , a nad tym wszystkim , jak poemat , unosiły się wspomnienia starej arystokratki , przesiąknięte westchnieniami i łzami . — Jutro postaram się zaspokoić panów … Stary , posłuszny jak dziecko , zawinął swoje papiery w czerwoną chustkę i wyszedł z synem , który musiał go podtrzymywać na schodach . — Znajomość nasza — rzekłem — zbyt jest krótka , ażebym śmiał … — Słucham pana — wyszeptał nieszczęśliwy inkasent . Gdy wrócił do miasteczka , konie już były nakarmione ; przy powozie stał Węgiełek z zieloną skrzynką . — Co to jest ? … — spytał zdziwiony Wokulski poznając w płaczącym starego inkasenta Obermana . — Obraziłeś pan kobietę … — odparł cicho Wokulski . Później spostrzegłem się , że mi ktoś łata bieliznę ; więc na Boże Narodzenie kupiłem jej za dziesięć złotych parasol , a ona sześć chustek perkalowych z moim nazwiskiem . A Wysocka mówi : „ Nie daj się , młody , bo to probantka ! … ” Więcem se do głowy nie dopuszczał , choć gdyby nie była ladaco , już bym się w zapusty ożenił . „ To i lepiej ! ” — mruczy . IV . Człowiek szczęśliwy w miłości — A po cóż zbroi się Austria ? Pan Ignacy od dwudziestu pięciu lat mieszkał w pokoiku przy sklepie . W ciągu tego czasu sklep zmieniał właścicieli i podłogę , szafy i szyby w oknach , zakres swojej działalności i subiektów ; ale pokój pana Rzeckiego pozostał zawsze taki sam . Było w nim to samo smutne okno , wychodzące na to samo podwórze , z tą samą kratą , na której szczeblach zwieszała się , być może , ćwierćwiekowa pajęczyna , a z pewnością ćwierćwiekowa firanka , niegdyś zielona , obecnie wypłowiała z tęsknoty za słońcem . — Cha ! cha ! cha ! … — roześmiał się pan Tomasz . — Cudowna jesteś … nieoceniona . Wczoraj byłem trochę rozstrojony , nawet bardzo i … coś … coś … zaświtało mi w głowie … Ale dzisiaj … Cha ! cha ! cha ! … Niechże sobie wreszcie Wokulski przepłaca kamienice . Od tego on kupiec , żeby wiedział , ile i za co płaci . Straci na jednym , zyska na drugim . — Ja , co najwyżej , mogę mu tego nie brać za złe , że staje do licytacji mego majątku … Chociaż miałbym prawo podejrzywać jakiś nieczysty interes w takim na przykład … podstawianiu Szlangbauma … Panna Izabela cofnęła się . — Wolałabym nie żyć … — rzekła mi na powitanie . — Niech Helusia będzie grzeczna — odparła matka . — Lepiej uklęknij i zmów paciorek . Gdy wyszedł , Lisiecki trącił Rzeckiego w ramię . Każe sobie podać filiżankę pienistej czekolady , zasłania się podartą gazetą i widzi , że w tym małym pokoiku znajduje się drugi , jeszcze ciemniejszy kąt , w którym mieści się pewien okazałej tuszy jegomość i jakiś zgarbiony Żyd . Pan Ignacy myśli , że okazały jegomość jest co najmniej hrabią i właścicielem wielkich dóbr na Ukrainie , a Żyd jego faktorem ; tymczasem zaś słucha toczącej się między nimi rozmowy . — Kupiec ! … kupiec ! … — wybuchnęła prezesowa . — Wokulscy są tak dobrą szlachtą jak Starscy , a nawet Zasławscy … A co się tyczy kupiectwa … Moja Belu , Wokulski nie sprzedawał tego , co dziadek twojej ciotki … Możesz jej to powiedzieć przy okazji . Wolę uczciwego kupca aniżeli dziesięciu austriackich hrabiów . Znam ja dobrze wartość ich tytułów . — Jak pan dobrodziej ma węgierskie dukaty , to ja kupię . Ja rzetelnie zapłacę , bo mnie potrzeba dla córki , co po Pańskim Nowym Roku wychodzi za mąż … Ranne godziny wlokły mu się , jakby do nich zaprzężono woły . Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? … ” Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej . Pewnego dnia , w pierwszej połowie czerwca , pani Meliton dała znać Wokulskiemu , że jutro w południe panna Izabela będzie na spacerze z hrabiną i — z prezesową . Drobny ten wypadek mógł mieć pierwszorzędne znaczenie . — A ja dam dwa … trzy razy tyle , co … kochany książę . Jak Boga kocham ! … — rzekł marszałek . „ Panie ! Ważna wiadomość : za kilka dni Łęckim sprzedają kamienicę , a jedynym kupcem będzie baronowa Krzeszowska , ich kuzynka i nieprzyjaciółka . Wiem z pewnością , że zapłaci za dom tylko sześćdziesiąt tysięcy rubli ; a w takim razie resztka posagu panny Izabeli , w kwocie trzydziestu tysięcy rubli , przepadnie . Chwila jest bardzo pomyślna , gdyż panna Izabela , postawiona między biedą , a wyjściem za marszałka , chętnie zgodzi się na każdą inną kombinację . Domyślam się , że tym razem nie postąpisz Pan z nastręczającą się okazją jak z wekslami Łęckiego , które podarłeś w moich oczach . Pamiętaj Pan : kobiety tak lubią być ściskane , że dla spotęgowania efektu trzeba je niekiedy przydeptać nogą . Im zrobisz Pan to bezwzględniej , tym pewniej cię pokocha . Pamiętaj Pan ! … — Ja nie miałem wiary ? … — Henryku ! … — wtrącił Wokulski . Wokulski wrócił do swoich zajęć , a ja zapytałem pani Heleny : co nowego w domu i w jakich jest stosunkach z baronową ? — Więc zejdźmy się gdzie . Kiedy pan jesteś w domu ? Pani Wąsowska parsknęła króciutkim śmiechem , lecz wnet opanowała się i zaczęła mówić : — Tak , to bardzo zacny człowiek , bardzo mnie kocha … Jest wprawdzie między nami różnica wieku , ale i cóż to szkodzi ? Doświadczone panie utrzymują , że im mąż starszy , tym wierniejszy , a wszakże dla kobiety przywiązanie męża jest wszystkim , prawda , panie ? Każda z nas szuka w życiu miłości , kto mi zaś zaręczy , że spotkam drugą , podobną do tej ? … Są ludzie młodsi od niego , przystojniejsi , może nawet zdolniejsi ; żaden z nich jednak nie powiedział mi z tak serdecznym zapałem , że ostatnie szczęście jego życia jest w moim ręku . Czy można się temu oprzeć , choćby nawet zezwolenie z naszej strony wymagało pewnej ofiary , niech pan sam powie ? Znowu czyta powieść , ten rozdział , kiedy podczas gwiaździstej nocy p . Rambaud naprawiał zepsutą lalkę małej Joasi . Helena tonęła we łzach bezprzedmiotowego żalu , a opat Jouve radził , ażeby wyszła za mąż . Panna Izabela odczuwa ten żal i kto wie , czy gdyby w tej chwili ukazały się na niebie gwiazdy , zamiast chmur , czy nie rozpłakałaby się tak jak Helena . Wszak to już ledwo parę dni do kwesty , a jej jeszcze nie proszą . Że zaproszą , o tym wie , ale dlaczego zwłóczą ? … — Tak . Wokulski ukłonił się , panna Izabela nieznacznie ściągnęła brwi , a pan Tomasz rzekł : Potem przejrzał długi spis najznakomitszych budowli paryskich i ze wstydem pomyślał , że chyba nigdy nie zorientuje się w tym mieście . — Nie , pani dobrodziejko … „ W ogóle — mówił — byłem niesprawiedliwie uprzedzony do wielkich panów . A oni są przecie takimi jak i my ludźmi ; może nawet mają więcej subtelnych uczuć . Wiedząc , że jesteśmy goniącymi za zyskiem gburami , unikają nas . Ale poznawszy w nas uczciwe serca , przygarniają do siebie … Cóż to za rozkoszna żona może być z takiej kobiety ! Naturalnie , że powinienem na nią zasłużyć . Jeszcze jak ! … ” — Pan nie jesteś Francuzem ? „ Szczególna rzecz — mówił . — Każdy ptak w górze i każdy człowiek na ziemi wyobraża sobie , że idzie tam , dokąd chce . I dopiero ktoś stojący na boku widzi , że wszystkich razem pcha naprzód jakiś fatalny prąd , mocniejszy od ich przewidywań i pragnień . Może nawet ten sam , który unosi smugę iskier wydmuchniętych przez lokomotywę podczas nocy ? … Błyszczą przez mgnienie oka , aby zgasnąć na całą wieczność , i to nazywa się życiem . — Zaczynają nas lizać — rzekł stary podoficer . — Kładę od razu karty na stół ; z takimi ludźmi jak pan nie można inaczej . Jestem niemajętny , mam dobre instynkta i chciałbym znaleźć zajęcie . Pan tworzy spółkę , czy nie mógłbym pracować pod pańskim kierunkiem ? … Podczas pewnego balu rzekła do panny Pantarkiewiczówny : Właśnie narzekał przed hrabią na opłakany stan zdrowia . W sali zaszeleściła kobieca suknia . Wokulski , stanąwszy na progu , zobaczył swoją magdalenkę . — To dawna historia — odparł Węgiełek — jeszcze mi ją dziaduś opowiadał … Wreszcie tu wszyscy o niej wiedzą . — Godzina ? … — A , ładnie w taki sposób odpowiadać damom ! — zawołała panna Felcia . — Ojca twego wciąga do spółki ? … — rzekła wzruszając ramionami . — Do jakiejże spółki może go wciągnąć ? … — Drudzy , że … drudzy , że chcesz zrobić szwindel … W chwilę po jej odejściu ukazał się pan Ignacy . Mimo woli spojrzał na bok ; służący stał przy drzwiach . W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi , a współcześnie jego jednooki pudel Ir , nie podnosząc się z pościeli , parę razy szczeknął : Wokulski rozmyślając o tej dziwnej prawidłowości w faktach , uznawanych za nieprawidłowe , przeczuwał , że jeżeli co mogłoby go uleczyć z apatii , to chyba tego rodzaju badania . — „ Co to jest ? … Co pan tu robisz , panie Szpigelman ? … — I ja rozumiem — przerwał Geist . — Moje odkrycia są tak nowe , że … uważasz je pan za oszustwo ! … Pod tym względem nie są mędrszymi od ciebie członkowie Akademii , masz więc dobre towarzystwo … Aha ! … chciałbyś jeszcze raz zobaczyć moje metale , wypróbować je ? … Dobrze , bardzo dobrze … Od stóp wzgórza , na południe , aż gdzieś do krawędzi horyzontu , ciągnęła się równina , a na niej jakby rzeka białego dymu , szeroka na kilkaset kroków , długa — czy ja wiem — może na milę drogi . Panna Izabela mówiąc to drżała na całym ciele . Oczy jej błyszczały , na twarzy miała wypieki . — Czy z prezesową aż tak źle ? Wokulski dotknął i syknął z bólu . Na palcach wyskoczyły mu pęcherze , lecz nie z gorąca , tylko z zimna … Kadź była straszliwie zimna , co zresztą czuło się w całej sali . Nawet baronowa przybiegła zatrwożona i mówi do Patkiewicza : I znowu wzruszał ramionami , rozkładał ręce i mruczał : — Na miłość boską , panie Pifke — szepnął zalany potem — usiądź pan na moim miejscu i oddaj mi swoje … Stopniowo pannę Izabelę napełnia wielka bojaźń . Może to są weksle jej ojca , które ktoś niedawno wykupił ? … W takim razie wziąwszy pieniądze za srebra i serwis spłaci ten dług najpierwej i uwolni się od podobnego wierzyciela . Ale człowiek pogrążony w dymie wciąż patrzy jej w oczy i karty nie rzuca . Więc może … Ach ! … Wokulski pożegnał go i wstąpił do salonu . Starskiego już tam nie było , panna Izabela siedziała sama . Zobaczywszy go podniosła się ; twarz jej była pogodniejsza . Uderzająca była gra jej fizjognomii . Kiedy mówiła , mówiły jej usta , brwi , nozdrza , ręce , cała postawa , a nade wszystko oczy , którymi zdawało się , że chce przelać swoją duszę w słuchacza . Kiedy słuchała , zdawało się , że chce wypić duszę z opowiadającego . Jej oczy umiały tulić , pieścić , płakać bez łez , palić i mrozić . Niekiedy można było myśleć , że rozmarzona otoczy kogoś rękami i oprze mu głowę na ramieniu ; lecz gdy szczęśliwy topniał z rozkoszy , nagle wykonywała jakiś ruch , który mówił , że schwycić jej niepodobna , gdyż albo wymknie się , albo odepchnie , albo po prostu każe lokajowi wyprowadzić wielbiciela za drzwi … — Jakaś panna czeka … — Słowo ? — spytał Żyd delektując się w duszy jej pięknością . — Tylko pani nam brakło — zawołał baron — ażeby Zasławek był podobny do raju . Bo już mamy tu bardzo przyjemnego towarzysza i znakomitego gościa … Pan Ignacy zbliża się do gościa wzruszony i zgarbiony więcej niż kiedykolwiek . Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy . — Wariat ! wariat ! … Awanturnik ! … Józiu , przynieś no jeszcze piwa . A która to butelka ? Tymczasem na ulicy budził się szmer i za szybami sklepu coraz częściej przesuwali się przechodnie . To służąca , to drwal , jejmość w kapturze , to chłopak od szewca , to jegomość w rogatywce szli w jedną i drugą stronę jak figury w ruchomej panoramie . Środkiem ulicy toczyły się wozy , beczki , bryczki — tam i na powrót … Coraz więcej ludzi , coraz więcej wozów , aż nareszcie utworzył się jeden wielki potok uliczny , z którego co chwilę ktoś wpadał do nas za sprawunkiem . — No , cóż nowego ? — rzekł spokojniejszym tonem pan Ignacy trącając gościa w kolano . — Gdzie ? — krzyknęła ciotka . Okazały pan uderza ręką w stół marmurowy i chce wychodzić . Zgarbiony Żyd chwyta go za połę surduta , znowu sadza na krześle i ofiaruje sześć rubli gotówką . — Powiesiłbym się — mówił — żeby mi przyszło tydzień włóczyć się po dworze . Ścisk , upał , kurzawa ! … świnie mogą żyć tak jak wy , ale nie ludzie . Teraz panna Izabela zawahała się . Po chwili jednak słaby rumieniec wrócił jej na twarz . Ciągnęła dalej : Te ostrożności i ton , jakim je wypowiadano , przykro dotknęły Wokulskiego ; mimo to w oznaczonym terminie poszedł do hotelu . — Nie widział pan nawet moich portretów ?