lalka-lm/train/train_test.tsv
2021-06-23 00:46:51 +02:00

1794 lines
305 KiB
Plaintext
Raw Blame History

This file contains ambiguous Unicode characters

This file contains Unicode characters that might be confused with other characters. If you think that this is intentional, you can safely ignore this warning. Use the Escape button to reveal them.

Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził . Patrzył na pannę Izabelę w milczeniu i czekał .
— Tak — cicho szepnęła narzeczona .
— No , no — rzekła — niech pan się uspokoi i nie przesadza … Pod słowem honoru ( choć kobiety podobno nie mają honoru ) zapewniam pana , że to , o czym mówiliśmy , zostanie między nami . Zresztą jestem pewna , że nawet Bela przebaczyłaby panu jego wybuch . Była to niegodziwość , ale … zakochanym wybacza się nie takie niegodziwości .
— Co to anonim … Wokulski … Brawo Wokulski ! … — wrzeszczał tłum .
— Z jaką , kochana pani ? Ja już nie mam nikogo , a choćbym nawet miała , nie mogłabym przyjmować u siebie ludzi tak chciwych i ordynarnych . Familia zaś mego męża wypiera się mnie , gdyż nie pochodzę ze szlachty ; co im zresztą nie przeszkadzało wytumanić ode mnie ze dwieście tysięcy rubli . Dopóki pożyczałam im na wieczne nieoddanie , politykowali ze mną ; ale gdy się opatrzyłam , zerwali stosunki i nawet oni to namawiali mego nieszczęśliwego męża , ażeby położył mi areszt na majątku . O , co ja przeżyłam z tymi ludźmi ! … — dodała płacząc .
Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach .
— Więc nie wolałby jechać z Suzinem , nic nie wydać i jeszcze tyle zarobić ? … Przez dwie godziny błagał go Suzin : „ Jedź ze mną , Stanisławie Piotrowiczu ” , prosił , kłaniał się i na nic … Wokulski nie i nie ! … Mówił , że ma tutaj jakieś interesa …
— Ile ma pan nadzieję wziąć za ten dom ? …
Słowa te , a jeszcze bardziej opuszczenie stolika przez partnerów , otrzeźwiły barona . Wyszedł z klubu , wrócił do domu i swemu kamerdynerowi , Konstantemu , kazał zbudzić się o siódmej rano .
— W uniwersytecie , w prosektorium , czasem na obiedzie .
— Nie mów mi o szczęściu — wybuchnęła matka . — Ono skończyło się w dniu , kiedy twój mąż uciekł przed sądem , który dowiedział się o jakichś ciemnych jego stosunkach z lichwiarką . Że był niewinny , wiem , na to gotowa byłam przysiąc . Ale nie rozumiem ani ja , ani ty , po co on u niej bywał .
— A na jaką pan liczy pensję ?
Zrobiło się już zupełnie ciemno ; na ulicy zapalono latarnie , których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując na suficie ramę okna i zwoje firanki . Wyglądało to jak krzyż na tle jasności , którą powoli zasłania gęsty obłok .
Odtąd mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach , lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli w teatrze , na koncertach lub na odczytach . Uczuć swoich nie nazwałby miłością i w ogóle nie był pewny , czy dla oznaczenia ich istnieje w ludzkim języku odpowiedni wyraz . Czuł tylko , że stała się ona jakimś mistycznym punktem , w którym zbiegają się wszystkie jego wspomnienia , pragnienia i nadzieje , ogniskiem , bez którego życie nie miałoby stylu , a nawet sensu . Służba w sklepie kolonialnym , uniwersytet , Syberia , ożenienie się z wdową po Minclu , a w końcu mimowolne pójście do teatru , gdy wcale nie miał chęci — wszystko to były ścieżki i etapy , którymi los prowadził go do zobaczenia panny Izabeli .
— Szliśmy z kirasjerami — mówił rządca . — Pan znasz kirasjerów , panie Rzecki ? … Na niebie świeci jedno słońce , ale w szwadronie kirasjerów jest sto słońc …
Mąż w szlafroku , który ziewa przy żonie , całuje ją mając pełne usta dymu z cygar , często odzywa się : „ A dajże mi spokój ” , albo po prostu : „ Głupia jesteś ! … ” — ten mąż , który robi hałasy w domu za nowy kapelusz , a za domem wydaje pieniądze na ekwipaże dla aktorek , to wcale nieciekawe stworzenie . Co najgorsze , że każdy z nich przed ślubem był gorącym wielbicielem , mizerniał nie widząc długo swej pani , rumienił się , kiedy ją spotkał , a nawet niejeden obiecywał zastrzelić się z miłości .
Na jednym z takich wzniesień furman zwrócił się do nich i wskazując batem przed siebie rzekł :
— Z początku to ckliło mi się bez roboty , ale późni przywykem i jestem .
„ Kark skręci — mówią baby . — Jezus Maria ! ratuj duszę jego … ” Maruszewicz , jako człowiek nerwowy , uciekł do pani Krzeszowskiej , a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości drugiego piętra , przy oknie baronowej .
Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił . Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga . Zaraz po obiedzie zbierała się u niej jakaś sesja dam , które w oczekiwaniu doniosłych wypadków opuszczały mężów i dzieci , ażeby zajmować się plotkami . Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni .
— Ale wiesz pan — szepnął Łęcki — zrobiłeś szalony efekt . Hrabina nie posiada się z radości , książę mówi tylko o tobie … A jeszcze ten wypadek z prezesową … No … cudownie ! … Nie można było marzyć o zdobyciu lepszej pozycji …
I wybiegł ze sklepu wracając się parę razy i spoglądając na szyld nad drzwiami .
„ Zdaje mi się , że trochę utyłem . ”
— Jak to ? Bardzo rzadko mieszka ? Gdzież on siedzi w dzień ?
I. Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek ?
— Nie bluźnij pan .
Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę . Gdy zaś znalazł się na ulicy , odetchnął i począł myśleć :
Na świecie jest dużo niedowiarków i ja sam bywam czasami niedowiarkiem i wątpię o Opatrzności boskiej . Nieraz też , kiedy źle idą polityczne interesa albo kiedy patrzę na nędzę ludzką i na triumfy łajdaków ( jeżeli taki wyraz wolno wymawiać ) , nieraz myślę sobie :
W tym wesołym towarzystwie obdartusów , przed którymi nawet wrony uciekały , tylko Katz był pochmurny . On najczęściej odpoczywał i jakoś prędzej mizerniał ; miał spieczone usta , a w oczach blade iskry .
— Jesteś nieostrożny ! … — syknął Wokulski .
— Co za nieuwaga z mojej strony ! — zawołał . — Właśnie dostrzegłem w oczach pańskich znużenie i mimo to ośmieliłem się spłoszyć panu sen …
„ Głupcy ! głupcy ! … ” — powtarzał .
A ta dobra służba , która ze swymi panami postępuje tak , jakby zaprzysięgała im dozgonną miłość , wierność i posłuszeństwo ? A te modystki , które zawsze witają ją z uśmiechem i tak pamiętają o najdrobniejszym szczególe jej toalety , tak dokładnie wiedzą o jej triumfach ? A te piękne konie , którym jaskółka mogłaby zazdrościć lotu , a te psy mądre i przywiązane jak ludzie , a te ogrody , gdzie ręka ludzka powznosiła pagórki , wylewała strumienie , modelowała drzewa ? … I to wszystko miałoby kiedyś zniknąć ? …
— Będę u ciebie , kochany hrabio , jak Boga kocham — odezwał się otyły marszałek — i może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów ; no , ale powiedz , dlaczegóż to my mamy zawiązywać spółki kupieckie ? … Niechby już sami kupcy …
— Szkoda pana — powtórzyła . — Sama jestem kobietą i wiem , że kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą .
Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło do budynków folwarcznych . Naprzód prezesowa z Ochockim , za nimi dziewczyna z koszykiem , potem wdówka z panną Felicją , Wokulski , a za nim panna Ewelina ze Starskim . Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się , a w tej chwili Wokulskiemu przywidziało się , że słyszy za sobą cichą rozmowę .
— Pani prosi ! … pani chora ! …
— To stara będzie się wściekać … To jej narobię … Cha … Cha ! … Ale … może pan tylko naciąga ?
— Kto to ? — pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne rumieńce .
Rzecki spuścił głowę . Szuman mówił dalej :
Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca . Zastąpiła jej drogę panna Florentyna .
Wokulski zerwał się od stołu , otworzył okno i postawszy w nim chwilę przeczytał drugi raz list prezesowej ; oczy zaiskrzyły mu się , na twarz wystąpiły wypieki .
„ Do diabła ! — mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? … Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? … Razem sto czterdzieści tysięcy rubli ! … A ten powóz , a te wyścigi , a te ofiary na cele dobroczynne ? … A … a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? … Ehe ! … schowam ja do kieszeni ceremonie … ”
Na wszelki sposób postanowił zabezpieczyć jej przyszłość i stanowczo dowiedzieć się o jej mężu .
— A co ? — wtrącił Starski patrząc na babkę .
— Nie ! Panna Izabela zanadto dobrze broni swoich tez . Jak ona świetnie rozmawia ! … — odparł Wokulski usiłując ukryć pomieszanie .
Na kamieniu już był wyryty czterowiersz . Wokulski przeczytał go kilka razy i zatrzymał wzrok na słowach :
— Przepraszam — odezwał się dotykając kapelusza — że ośmieliłem się robić tego rodzaju uwagi … Jestem Wrzesiński …
— W Zasławiu , gdzie mieszkał od powrotu z emigracji .
„ Rozumie się , że jedzie baba na Miodową . Taniej kosztowałaby ją podróż na miotle … ”
— Zerwać z naszymi kupcami ? … — spytał zdziwiony Rzecki .
Pan Tomasz zaczął zapinać na sobie odzież i krawat .
— Jego kochanką … Tak , nie jestem , bo on tego jeszcze nie zażądał . Co mnie obchodzi pani Denowa czy Radzińska albo mąż , który mnie opuścił … Już nie wiem , co się ze mną dzieje … To jedno czuję , że ten człowiek zabrał mi duszę .
— O ! … czemu nie . Ale pan słyszał , że Oberman zgubił wielkie pieniądze ? Był tu z wieczora i przysięgał , że zabije się albo zrobi sobie co złego , jeżeli pan nie okaże nad nim litości . Ja mówię : „ Nie bądźcie głupi , nie zabijajcie się , poczekajcie … Nasz stary ma miętkie szercze … ” A on gada : „ Ja se też tak kalkuluję , ale zawsze będzie heca , bo mi choć trochę strącą , a tu syn idzie na medyka , a tu starość chwyta człowieka za poły … ”
Dobrał się nareszcie mój kowal do złotego łóżka , gdzie już nawet poczwary nie miały dostępu , ino stanęły wkoło , kłapiący zębami . On zaraz zobaczył w głowie panny złotą szpilkę , szarpnął i wyciągnął ją do połowy …
— Pani Stawska tu mieszka ? — spytałem mimo woli . — Ta piękna ? …
— Wciąż mówią — odezwałem się — że sprzedajesz sklep .
— Zobaczymy , jaki będzie w interesach — dorzucił nieco przygarbiony hrabia .
— Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna .
— No , a z wami co teraz ?
— Pan nie ma do mnie żaden interes ? … — powtarza Szlangbaum mrugając czerwonymi powiekami .
— Trzeba raz zerwać z tym kramarstwem — odezwał się po chwili . — Interes żaden , a wymagania ogromne .
— O , panią Wąsowską rekomenduję panu — mówił baron . — Brylant , nie kobieta , a jaka oryginalna ! … Ani myśli iść drugi raz za mąż , choć lubi pasjami , ażeby ją otaczano . Trudno jej , panie , nie uwielbiać , a uwielbiać rzecz niebezpieczna . Starskiemu płaci dzisiaj za wszystkie jego bałamuctwa . Pan zna Starskiego ?
„ Naprzód — należałoby wiedzieć , czy panna Izabela może kochać kogokolwiek … ”
— Aha , rozbiegli się — odparł zachmurzony .
— Co ? … pojedynek ? — krzyknął z błyszczącymi oczyma . — I może myślisz , że pojadę z tobą w roli lekarza ? … Będę patrzył , jak dwu dudków strzela sobie we łby , i może jeszcze będę musiał którego z nich opatrywać ? … Ani myślę mieszać się do tych błazeństw ! … — wrzeszczał chwytając się za głowę . — Zresztą nie jestem chirurgiem i od dawna pożegnałem się z medycyną …
— Zbudziło się , powiadasz pan ? …
— Pamiętam ( dawne to dzieje ! ) , siedziałem w jednej izbie z jakimś frantem , który był dziwnie szczery . Opowiadał mi niestworzone rzeczy o swojej rodzinie , o swoich stosunkach , o swoich wielkich czynach , a potem — bardzo uważnie słuchał moich dziejów . No — i dobrze z nich skorzystał …
— No , no … panie Mraczewski ! … — zgromił go pan Ignacy
— Ale owszem ! … Zacznijże się nareszcie mną opiekować , bo dotychczas …
— Powiedz mi pan — odezwała się nagle dama do Klejna — na co podkowy ludziom , którzy nie mają za co utrzymywać koni ? …
— Już mi pani daje dymisję ! — westchnął komicznie Starski .
Po obiedzie wezwała Wokulskiego do siebie prezesowa . Na staruszce również było znać ślady irytacji , którą starała się opanować .
— Panie Mraczewski ! … Kto pana ośmielił …
— Siadajże o tu , koło Kazi . A ty , proszę cię , pamiętaj o nim .
Lecz Wokulski po odejściu Maruszewicza był kontent .
Więc i Wokulski umilknął i opuścił sklep z goryczą w duszy .
— Dlaczegóż by nie , tym bardziej że wszyscy widzą to samo — mówi doktór . — Wokulski szaleje za panną , ona go bardzo mądrze kokietuje , a wielbiciele … czekają .
I na samą myśl o tym Wokulski uczuł pragnienie śmierci , ale tak zupełnej , żeby nawet resztki jego popiołów nie zostały na ziemi .
— Spłacanie dawnych długów często prowadzi do zgody .
— Pieprzu za trojaka …
Wokulski bowiem od pamiętnej Wielkanocy parę razy odwiedzał prezesową i poznał , że staruszka jest mu bardzo życzliwa . Zwykle słuchał jej opowiadań o dawnych czasach , rozmawiał o swoim stryju , nawet ostatecznie umówił się o nagrobek dla niego . W toku tej wymiany myśli , nie wiadomo skąd , wplątało się imię panny Izabeli tak nagle , że Wokulski nie mógł ukryć wzruszenia ; twarz mu się zmieniła , głos stłumił się .
— Tak . Trafia mi się wyjątkowa okazja …
„ Nawet marzyć o niej nie mogę ! … ” — pomyślał z rozpaczą .
„ Kuzyn Krzeszowskich … — myślał . — Dostanie bilet miłosny od panny Izabeli … A , infamis ! … ”
Olbrzymie ścieki chronią ich od chorób , szerokie ulice ułatwiają im dopływ powietrza ; Hale Centralne dostarczają żywności , tysiące fabryk — odzieży i sprzętów . Gdy paryżanin chce zobaczyć naturę , jedzie za miasto albo do „ lasku ” , gdy chce nacieszyć się sztuką , idzie do galerii Luwru , a gdy pragnie zdobyć wiedzę , ma muzea i gabinety .
Przerwałem mu czując , że gdyby tak mówił dalej , musiałbym pogardzić tym młodzieńcem . Co za czasy , co za ludzie ! … Bo ja , gdybym miał szczęście zwrócić na siebie uwagę jakiej damy , nie śmiałbym nawet myśleć o tym , a nie dopiero wrzeszczeć na cały głos , jeszcze w tak wielkim , jak nasz , magazynie .
Wokulski przybiegł do niej . Podała mu rękę i we dwoje opuścili salon . Osamotnionego księcia zaraz otoczyli mężczyźni ; niektórzy prosili go , ażeby zapoznał ich z Wokulskim .
— Tak jest … Mam szczególniejsze szczęście do wielbicieli kuzynki …
Uuu … widzę , że mi się rozhulała starowina , więc żeby ją pohamować na punkcie dżumy , napomknąłem znowu o procesie , na co ta kochana pani odpowiedziała mi długim wywodem o hańbie ścigającej jej rodzinę , o możliwym uwięzieniu pani Stawskiej , o tym , że się rozlutował samowar …
Wówczas pani Stawska wyznała przed samą sobą , że ten człowiek obchodzi ją i że jest jej równie drogim jak Helunia i matka .
— Co pan rozkaże ? — spytał elegancki marszałek dworu .
— To , wielmożny panie , mamy ruch w hotelu z tym Włochem ! … Schodzą się państwo jak do cudownego obrazu , ale najwięcej kobiety …
— Pąsowa kurtka w tyle …
— Przykro mi bardzo — rzekł baron kłaniając się po raz drugi — że składam pani uszanowanie w takich warunkach …
— Jedź pan już sobie — zawołała — jesteś pan drażniąco płytki . Jedź pan … jedź i przyszlij mi Starskiego ; jego bezczelność jest zabawniejsza od pana księżowskiej powagi …
— Mamo ! — przecież ci panowie są obcy … — zawołała z desperacją pani Stawska .
— Skończmy , panie , z wyjaśnieniami — rzekł ze śmiechem Wokulski ściskając go za rękę . — Kontent pan z wiedeńskich sprawunków ?
— Ach ! … — westchnęła pani Stawska upuszczając na ziemię mufkę , którą Klejn zaraz podniósł .
Panna Izabela odsunęła talerz i z niepokojem przebiegła papier oczyma . Lecz stopniowo twarz jej wypogodziła się .
— Ale — mówię — cóż znowu ! Sprawa nasza jest jak złoto , wygramy ją … Zresztą co tam taka sprawa ; gorsza historia z dżumą … — dodałem , ażeby zwrócić uwagę pani Misiewiczowej w innym kierunku .
Zdawało jej się , że ziemia drży jej pod nogami , i pod wpływem nieokreślonych obaw , jakie ją wówczas ogarnęły , panna Izabela odezwała się do prezesowej o Wokulskim dosyć życzliwie . Kto wie nawet , czy nie powiedziała tych słów :
„ Aha ! — mówił — list mojej magdalenki i jej opiekunek , stronica sześćset trzy … ”
Wokulski obiecał być gotowym na jutro . Kiedy pożegnał pana Tomasza i wstąpił do panny Izabeli , dowiedział się od niej , że jest w Warszawie Starski …
— No , przede wszystkim nie bój się pan zdradzenia sekretu — mówi on poważnie . — W naszym domu sekret to jak w studni …
— O , pod tym względem ja go już dawniej oceniłam . Jest to człowiek energiczny i przywiązany do nas … Zresztą mniejsza z tym — dodała po chwili . — Jakże papo skończył z kamienicą ?
Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim . A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić , więc prędko zauważyła , że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli . Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta , pani Meliton miałaby materiał do swatów . Ale tak ! …
— Powinien bym , bo świat jeszcze nie widział podobnego mi głupca .
— Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana …
— Mam do pana prośbę , panie Szlangbaum …
Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej :
— Kiedy grzecznie pytają , to grzecznie trzeba odpowiadać — rzekł człowiek i podszedł bliżej .
— Chyba ze sto — odparł kręcąc głową . — Ale — dodał — porządnie prowadzą interes , bo odezwały się wszystkie razem .
— Czy oni nigdy nie staną się sprzymierzeńcami pani ? ! …
Utwierdzona w dobrych postanowieniach pani Jasiowa już nie tylko w wieczór zapraszała Wokulskiego na herbatę , na którą on po największej części nie chodził , ale jeszcze sama nieraz zbiegała do mego pokoju , troskliwie wypytując Stacha , czy nie jest chory , i dziwiąc się , że się jeszcze nie kochał , on , prawie starszy od niej ( myślę , że ona była trochę starsza od niego ) . Jednocześnie zaczęła kobieta dostawać jakichś płaczów i śmiechów , wymyślać mężowi , który na całe dnie uciekał z domu , i występować z pretensjami do mnie , że jestem niedołęga , że nie rozumiem życia , że przyjmuję na lokatorów ludzi podejrzanych …
— O ! panna Katarzyna smaczny to kąsek — mówiła gospodyni . — Oko ładne … ( choć zdaje mi się , że ma skazę na lewym czy prawym ? ) … figurka niczego , chociaż musi mieć jedną łopatkę wyższą ( ale to dodaje wdzięku ) . Nosek wprawdzie nie w moim guście , a usta trochę za duże , ale cóż to za dobra dziewczyna ! … Gdyby tak trochę więcej rozumu … No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku … Ja sama , kiedy byłam w wieku Kasi , byłam głupiutka jak kanarek …
„ Nie wiedziałem , że tak trudno dostać się na licytację ! … ” — wzdycha pan Ignacy .
Te baby — prawił — to wszystko gęsi nie wyłączając najmądrzejszych . Wczoraj na przykład pół godziny tłomaczyłem Wąsowskiej : na co przyda się kierowanie balonami ? Mówiłem o zniknięciu granic , o braterstwie ludów , o olbrzymich postępach cywilizacji … Ona patrzyła mi w oczy tak , iż głowę oddałbym , że mnie rozumie . A kiedy skończyłem , zapytała :
— Może nie jest to ich wina — mówił baron — trzeba jednak przyznać , że niekiedy pozwalają bałamucić się zręcznym intrygantom …
— Proszę ? — zdziwiła się wdówka . — To , co pan nazywasz kontrastami , ja najdoskonalej godzę w życiu .
— Cóż się znowu stało ? Przecie wczoraj był w ratuszu na balu ?
— Mam go bez spółki .
W parę dni później był u baronowej książę w swojej własnej osobie . Zamknęli się oboje w najodleglejszym pokoju i mieli długą konferencję , w trakcie której pani parę razy zaniosła się od płaczu , a raz zemdlała . O czym by jednak mówili , tego nie wie nawet Marianna . Tylko po odejściu księcia baronowa kazała natychmiast wezwać pana Maruszewicza , a gdy przybiegł , rzekła dziwnie łagodnym głosem , przeplatając mowę westchnieniami :
— Nie , panie , jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskiego …
„ Cóż ci znowu — szepnął — dostali bzika ? … ”
„ Może dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych … ”
— A po cóż ja mam do niego chodzić … — odparł . — Byłem już chyba dosyć …
Stopniowo jednak uspokoił się i wróciwszy do domu począł zastanawiać się już całkiem chłodno nad tym : czy na jutrzejszy obiad włożyć frak , czy surdut ? … Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś nieprzewidziana przeszkoda , która znowu mu nie pozwoli zbliżyć się do panny Izabeli ? Potem jeszcze zrobił rachunek ostatnich handlowych obrotów , wysłał parę telegramów do Moskwy i Petersburga , a nareszcie napisał list do starego Szlangbauma proponując , ażeby mu pożyczył swego nazwiska w celu nabycia kamienicy Łęckich .
Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna .
— A a a ! … A pytał się , czy ja chcę , żeby on miał dziecko ?
Wyciągnął rękę po kapelusz .
— Jak on się wydobywa … Pysznie się wydobywa ! … — zawołał drugi stołownik .
W sali zaszeleściła kobieca suknia . Wokulski , stanąwszy na progu , zobaczył swoją magdalenkę .
— Przy jakiej mieszka stacji ?
Stach był już chyba około Rogowa . Czy też domyślił się , żeśmy tylko o nim mówili ? i co on , biedak , czuł mając jedną burzę nad głową , a drugą , może gorszą , w sercu ?
W kwadrans po wyjeździe z Warszawy koleją warszawsko bydgoską Wokulski doznał dwu szczególnych , choć zupełnie różnych uczuć : owionęło go świeże powietrze , a on sam wpadł w jakiś dziwny letarg .
— Proszę pana — przerwałem mu — wolimy złożyć jakąś sumę wprost na pańskie ręce , o ile naturalnie interes dojdzie do skutku .
— Bardzo jestem obowiązany za łaskawą pamięć . A pani hrabina ?
— Właśnie . Jest to mostek , po którym …
— Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie .
Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień . Potem przypomniał sobie , że ten cień chodzi przed nim , za nim albo obok niego zawsze i wszędzie , jak myśl o tamtej kobiecie chodziła za nim wszędzie i zawsze , na jawie i we śnie , mieszając się do wszystkich jego celów , planów i czynów .
Istotnie , Wokulski był wieczorem i co ważniejsza , zaczął bywać każdego wieczora . Przychodził dosyć późno , kiedy Helunia już spała , a pani Misiewiczowa odchodziła do swego pokoju , i z panią Stawską przepędzał po parę godzin . Zwykle milczał i słuchał jej opowiadań o sklepie Milerowej albo o brukowych wypadkach . Sam odzywał się rzadko , a wtedy wypowiadał aforyzmy , nawet nie mające związku z tym , co do niego mówiono .
Pod wpływem tych zwierzeń pani Stawska szczuplała , mizerniała , nawet zaczęła się trwożyć . Opanowała ją bowiem jedna myśl : co ona odpowie , jeżeli Wokulski wyzna , że ją kocha ? … Wprawdzie serce w niej już od dawna zamarło , ale czy będzie miała odwagę odepchnąć go i przyznać , że ją nic nie obchodzi ? Czy mógł jej nie obchodzić człowiek taki jak on , nie dlatego , że mu coś zawdzięczała , ale że był nieszczęśliwy i że ją kochał . „ Która kobieta — myślała sobie — potrafi nie litować się nad sercem tak głęboko zranionym , a tak cichym w swojej boleści ? ”
— Gołąbek , nie dziecko ! — wtrąciłem .
Chociaż kupiec galanteryjny , a do tego jeżdżący własnym powozem , nie musi być tak zabawny jak chłop …
Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej . Miał tam salon o trzech oknach , gabinet własny , gabinet córki , sypialnię dla siebie , sypialnię dla córki , pokój stołowy , pokój dla panny Florentyny i garderobę , nie licząc kuchni i mieszkania dla służby , składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja , jego żony , która była kucharką , i panny służącej , Anusi .
— Taki duży paciorek ? … a ja taka malutka …
— Czy tak ? …
Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał się klaczy . Niepokoiły go jej delikatne nóżki i sam drżał na widok dreszczów przebiegających jej aksamitną skórę , myślał bowiem , że może zachorować . Potem objął ją za szyję , a gdy oparła mu na ramieniu główkę , całował ją i szeptał :
— Wątpię — odparł — czy będziemy mieli posady odpowiadające pańskim wymaganiom . Niech pan jednak wstąpi kiedy do mnie …
Rajtszula składała się z dwu połączonych ze sobą budynków , tworzących jedną całość w formie szlify . W części okrągłej mieścił się maneż , w prostokątnej stajnie .
— Piękny strzał , panie Wokulski — mówił z trudnością baron , mocno potrząsając Wokulskiego za rękę . — Zastanawia mnie , że człowiek pańskiego fachu … Ale może pana to obraża ? …
Był już na rozległym placu Ujazdowskim , w którego południowej części znajdowały się zabawy ludowe . Pomieszane dźwięki katarynek , odgłosy trąb i zgiełk kilkunastutysiącznego tłumu ogarniał go jak fala nadpływającej powodzi . Widział jak na dłoni długi szereg huśtawek , kołyszących się w prawo i w lewo niby ogromne wahadła o potężnym rozmachu . Potem drugi szereg — szybko kręcących się namiotów , z dachami w różnokolorowe pasy . Potem trzeci szereg — bud zielonych , czerwonych i żółtych , gdzie przy wejściu jaśniały potworne malowidła , a na dachu ukazywali się jaskrawo odziani pajace albo olbrzymie lalki . A we środku placu — dwa wysokie słupy , na które teraz właśnie wspinali się amatorowie frakowych garniturów i kilkurublowych zegarków .
— Arystokracja ? … — spytał Wokulski .
— Już ? … Kto je kupił ? — woła panna Izabela chwytając kuzynkę za ręce .
— No , i co , już ? …
— Tak mówisz ? … Więc chodź .
Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta tak piękna i dystyngowana , że Wokulski mimo woli powstał z fotelu . Mogła mieć około czterdziestu lat ; wzrost okazały , rysy bardzo regularne , postawa wielkiej damy .
— A choćbym sprzedał , cóż by w tym było złego ? …
Rzecki nic nie odpowiedział .
— Idź pan już , idź … — odparła .
„ Już ich pewno nie spotkam ! ” — powtarzał z rozpaczą .
— Cóż ? — rzekł Ochocki — słyszę , że rozmawialiście państwo z kuzynką Izabelą o arystokracji ? … Przekonałeś ją pan , że to hołota ? …
Ojciec milczał , tylko mocniej przycisnął jej ramię .
— Mamo , ja już spać chcę — odezwała się Helunia .
A po chwili dodała po francusku :
Pożegnaliśmy się płacząc . Wuj aż dźwignął się na łóżku i odwróciwszy mnie twarzą do świecy , szepnął :
W tej chwili potężny krzyk wydarł się z tłumu . Wokulski ocknął się i na szczycie słupa zobaczył jakąś ludzką figurę .
— Może jeszcze w grudniu Turek wojska posunie — dodał Stein . — Ażeby się choć wygoić do tego czasu …
Gadu , gadu , przesiedzieliśmy do pierwszej w nocy . Machalski przenocował u mnie , a o szóstej rano znowu poleciał do Lesisza .
— Tym gorzej — przerwał bas . — Dowodził będąc gołym ; ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni .
Wokulski spojrzał na adres , gorączkowo rozerwał kopertę i czytał … czytał … Raz , drugi i trzeci przeczytał list . Rzecki coś przewracał w swoim biurku , a spostrzegłszy , że jego przyjaciel skończył już czytanie i zamyślony oparł głowę na ręku , rzekł suchym tonem :
„ Cóż to znowu ? … ” — myśli spostrzegłszy na lewo ogromny budynek , niepodobny do żadnego z tych , jakie znał dotychczas . Jest to olbrzymi prostokąt z kamienia , a w nim brama z półkolistym sklepieniem . Oczywiście brama , która stoi na przecięciu się dwu ulic . Obok niej budka , gdzie zatrzymują się omnibusy ; prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka ulicy krótką , żelazną balustradą .
— Przepraszam pannę hrabiankę — odpowiedział przybysz kłaniając się — to jest bardzo mały interes . Ja tylko chcę odebrać moje pieniądze …
— Z którychże to ? — spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę .
— Nie podobają się panu ? — spytał nagle baron spostrzegłszy , że jego towarzysz nie odpowiada .
Siedział na ławie naprzeciw komina i smutno patrzył w ogień .
— Zresztą tobie powiem , tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem — prosi kuzynka .
— To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz skończmy .
— Rezerwy w ogniu ! … Naprzód , łajdaki ! … Świnie wam paść , psubraty ! … — wołali czarni od dymu , rozbestwieni oficerowie , ustawiając nas na powrót w szeregi i płazując każdego , kto nawinął się im pod rękę .
— Zaraz kocha się ! … — powtórzył drwiąco pan Ignacy . — A do Francji nie wraca ? … Jakże się pan miewasz ? … Skądeś się tu wziął ? … No , gadaj prędko — zawołał Rzecki wesoło , uderzając go w ramię . — Kiedyżeś przyjechał ? …
Wokulski podał bilet i został sam . W sali były sprzęty kryte amarantowym utrechtem jak w wagonach pierwszej klasy — kilka ozdobnych szaf z pięknie oprawnymi książkami , które tak wyglądały , jakby ich nigdy nie czytano — na stole zaś parę ilustracji i albumów , które zdaje się , oglądali wszyscy . W jednym rogu sali stał gipsowy posąg bogini Temidy z mosiężnymi wagami i brudnymi kolanami .
A jak dziadzio — on pisał , Michaś — zgadnie , to niech mi dziadzio przyszle sześć rubli na ten kortowy interes . ” Ja się rozpłakałem , panie Wokulski , jakiem przeczytał . Bo ten * pierwszy * , dół , to znaczy : * spód * , a przeczenie to jest nie — a * wszystko * razem to są * spodnie * . Ja się spłakałem , panie Wokulski , co takie mądre dziecko przez upartość Henryka chodzi bez spodnie . Ale ja mu odpisałem : „ Mój kochaneczku . Bardzo jestem kontent , że ty od dziadziusia nauczyłeś się układać szarady . Ale żebyś ty jeszcze nauczył się oszczędności , to ja tobie na te kortowe odzienie posyłam tylko cztery ruble . A jak ty się będziesz dobrze uczył , to ja tobie po wakacje sprawie takie szarade :
— Tamten ? … — pyta zakrystian . — To szubrawczyna ! … Niech pan hrabia nie zważa na niego … — I mówi na cały głos : — Słowo honoru , za ten dom śmiało można dać sto trzydzieści tysięcy …
Gdy Wokulski wszedł do przysionka , siwy szwajcar w czerwonej wstędze ukłonił mu się głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni , gdzie dżentelmen w czarnym fraku zdjął z niego palto . Jednocześnie zaś zabiegł mu drogę Józef , lokaj hrabiny , który dobrze znał Wokulskiego ; przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i śpiewające ptaszki .
Zrobił nawet więcej , bo już w drugim roku wszedł w stosunki z moskiewskimi kupcami , co bardzo korzystnie oddziałało na interesa . Mogę powiedzieć , że za jego rządów potroiły się nasze obroty .
Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom . Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością . Najraniej przychodził do roboty , krajał mydło i ważył krochmal jak automat ; jadł , co mu podano , w najciemniejszym kącie sklepu , prawie wstydząc się tego , że doświadcza ludzkich potrzeb . O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał .
— Nie lubisz pan lodów , panie Szlangowski ?
I oczyma duszy widział szerokie i niezwykłe życie swoje , jakby rozpięte między dalekim Wschodem i dalekim Zachodem . „ Wszystko , co umiem , wszystko , co mam , wszystko , co zrobić jeszcze mogę , nie pochodzi stąd . Tu znajdowałem tylko upokorzenie , zawiść albo wątpliwej wartości poklask , gdy mi się wiodło ; lecz gdyby mi się nie powiodło , zdeptałyby mnie te same nogi , które dziś się kłaniają … ”
Spostrzegł również , że pani Stawska nigdy nie zajmuje się sobą . Kiedy skończy ze sklepem , myśli o Heluni , służy matce , troszczy się interesami służącej i mnóstwa ludzi obcych , po największej części biedaków , którzy niczym odwdzięczyć się jej nie mogli . Gdy zaś i tych kiedy zabrakło , wówczas zagląda do klatki kanarka , ażeby mu zmienić wodę albo dosypać ziarna .
— A z tego co by pani przyszło ?
— Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ?
— Powiedz mi , czy ty zechcesz pracować ?
— A ja zaraz przystępuję do interesu — rzekła dama patrząc na niego z góry . — Nasze sierotki potrzebują kilku sztuk płótna …
— Ale ja pański kapitał wziąłem tylko na rok …
„ Co ja mam za pretensje do panny Izabeli ? — myślał . — Przecie nie mówiła , że mnie kocha ; dała mi ledwie cień nadziei , że to może kiedyś nastąpić . Jest w porządku , gdyż prawie mnie nie zna . I co za przywidzenia snują mi się po głowie ! … Starski ? … Ależ ona chce wyswatać go z panią Wąsowską , więc chyba romansować z nim nie myśli . Prezesowa ? … Prezesowa lubi pannę Izabelę , sama mi o tym mówiła , wreszcie kazała mi tu przyjechać … Mam czas . Poznam się z nią bliżej , a jeżeli mnie pokocha , będę szczęśliwy i mogę być spokojny . Jeżeli nie — wrócę do Geista . Na wszelki wypadek sprzedam kamienicę i sklep , a zostanę przy spółce do handlu z Rosją . To mi da za parę lat ze sto tysięcy rubli rocznie , a jej nie narazi na tytuł kupcowej galanterii . ”
— Cóż pan umie ? jaki pański fach ?
— Balonem pana Ochockiego ? …
Wokulski drgnął .
— Służę piorunem ! … Jedzie ósma …
Ma levre sur tes levres closes ,
— Każdej chwili — odparł Wokulski . — Kiedyż to ?
— Rzeczy tych nie sprzedam tutaj , lecz za granicą . Tam … dadzą mi wyższą cenę — dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie .
Suzin pociągnął łyk szampana i oparłszy na brzuchu ręce ozdobione pierścieniami rzekł :
Znowu popatrzyliśmy sobie w oczy . Eh ! Boże miłosierny …
Szuman aż skoczył na krześle .
Po uczcie w piwnicy Stach przez kilka dni nie pokazał się w mieszkaniu . Nareszcie przyszedł — w cudzej odzieży , zmizerowany , ale z zadartą głową . Wtedy pierwszy raz usłyszałem w jego głosie jakiś twardy ton , który do dziś dnia robi mi przykre wrażenie .
Wokulski z taką uwagą przeglądał album , że żyły nabrzmiały mu na czole .
— Tak , i jeszcze z tym łotrem swoim adwokatem ? …
— Nie uważasz — mówiła — że ten Wokulski jest jakby zajęty Belą ? …
— I pan nie jesteś obcy , i ten pan — rzekła staruszka wskazując na mnie . — To musi być uczciwy człowiek …
Wtedy egiptolog podniósł i obejrzał starannie pistolet barona .
— Nawet teraz — rzekł cicho — mam na furze centnar . Może przynieść wielmożnego pana z parę funty ? …
— Tam też pojedzie — odparł Wokulski . — Moje uszanowanie paniom — dodał kłaniając się .
Zadumała się i nagle , położywszy na jego ramieniu swoją wychudłą i drżącą rękę , rzekła zniżonym głosem :
— Niejeden się to jeszcze dom zawali przed Nowym Rokiem !
— Niestety ! nie jeździłem żadnym — westchnął Starski — ale w tej chwili wyobrażam sobie , że jadę bardzo lichym .
„ Szczęśliwy człowiek ! — myślała . — Mnie obrażają , a jego będą przepraszać . Ja , gdyby ktoś przy mnie obraził ukochaną , nie pozwoliłabym się przeprosić . On , naturalnie , zgodzi się … ”
— A ja dam dwa … trzy razy tyle , co … kochany książę . Jak Boga kocham ! … — rzekł marszałek .
— Ależ , panie , ależ przepraszam ! … — tłomaczył się odurzony gość .
— Mówię ci jak . Łotr Żyd dał dziewięćdziesiąt tysięcy , więc nam zostało trzydzieści . A że poczciwy Wokulski będzie mi płacił od tej sumy dziesięć tysięcy … Trzydzieści trzy procent , wyobraź sobie .
Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał :
Pani Stawska jest bardzo pobłażliwą kobietą , niemniej jednak , o ile mogłem wymiarkować z jej oględnych wyrażeń , zarówno mieszkanie baronowej , jak i całe otoczenie dziwiło i robiło przykrość pani Stawskiej .
— Wokulski ma silny umysł i wie o cudownym wynalazku , którego wykończenie naprawdę przewróciłoby świat …
„ Gdzie mnie tam do kochania ! — myślała . — We mnie już namiętności wygasły . ”
Od tej pory szedł z naszej strony strzał za strzałem , aż ziemia drgała , ale biała plama tam , na gościńcu , rosła wciąż . Jednocześnie na przeciwległym wzgórzu błysnął dym i w stronę naszej baterii poleciał warczący granat . Drugi dym … trzeci dym … czwarty …
Odpowiedzieli wybuchem śmiechu , nie przerywając zabawy .
— Rzecki — powiedział Wirski .
— Tak ! … tak ! … — odszczeknął mu Ir przez sen .
Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień .
„ Ma prawo , ma wszelkie prawo ! … — mruczał uśmiechając się . — Ale też wybór , czy może nawet wybory … Ehej , jakieżem ja podłe bydlę ; a Geist uważa mnie za człowieka … ”
I to wszystko przeszło ! … I dziś w tym salonie — chłodno , ciemno i pusto … Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku , który zawsze zasnuwa szarą siecią te miejsca , gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło . Już uciekło ! … Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy .
— Tylko proszę … bez żadnych dysponowań moją osobą — zaprotestował Ochocki .
Czy to są pieniądze , które przegrał do ojca w pikietę ? Chyba nie . Może ofiara , jaką złożył Towarzystwu Dobroczynności ? I to nie . Może tysiąc rubli , które dał ciotce na ochronę , a może to jest kwit na fontannę , ptaszki i dywany do ubrania grobu Pańskiego ? … Także nie ; to wszystko nie niepokoiłoby jej .
— Ale za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , nie taniej — wtrącił Wokulski — i przez li-cy-ta-cję … — dodał z naciskiem .
— Czy na panią ? — spytał zuchwale pan Maleski .
— Stary Geist wyszedł od pana bardzo ożywiony . Przekonał pana czy też został pobity ? …
Wziął fiakra i pojechał według adresu , daleko za wały miasta , w okolice Charenton .
— Wiesz co , że to jednak jest ładny wyrób .
— Pan wychodzi ?
— Mówił mi o tym Rzecki i pozwoli pani , że postaram się o sprawdzenie tej wiadomości …
— Balony ? … — spytał Ochocki z pałającym wzrokiem .
Młody człowiek umilkł , a że byli w Ogrodzie Botanicznym , więc zdjął kapelusz . Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie . Młody człowiek , aczkolwiek wyglądał elegancko , nie był wcale elegantem ; nawet nie zdawał się troszczyć o swoją powierzchowność . Miał rozrzucone włosy , nieco zsunięty krawat , u kamizelki guzik nie zapięty . Można było domyślać się , że ktoś bardzo starannie czuwa nad jego bielizną i garderobą , z którą jednak on sam postępuje niedbale , i właśnie to niedbalstwo , przejawiające się w dziwnie szlachetnych formach , nadawało mu oryginalny wdzięk . Każdy jego ruch był mimowolny , rozrzucony , lecz piękny . Równie piękny był sposób patrzenia , słuchania , a raczej niesłuchania , nawet — gubienia kapelusza .
Nagle przerwał się ten bieg myśli : bystre jej ucho usłyszało w dalszych pokojach szmer . Było to męskie stąpanie , miarowe , spokojne . W salonie stłumił je nieco dywan , w pokoju jadalnym wzmocniło się , w jej sypialni przycichło , jakby ktoś szedł na palcach .
— Niech panowie idą — rzekła służąca otwierając drzwi do saloniku .
Panu Ignacemu pociemniało w oczach .
I otrzymywał należny mu kubek tudzież trzy bułki .
Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie :
— No ? …
— Powiesiłbym się — mówił — żeby mi przyszło tydzień włóczyć się po dworze . Ścisk , upał , kurzawa ! … świnie mogą żyć tak jak wy , ale nie ludzie .
— A dlaczego nie przyszedłeś do sklepu , do pana Rzeckiego ? — spytał Wokulski .
— Wiem już , wiem ! … — on mówi śmiejąc się .
— Słucham panią — odparł , mimo woli blednąc .
I powtarzał za Mickiewiczem :
Gdybym był przesądny , a nade wszystko gdybym nie rozumiał , że po najgorszych czasach nadchodzą dobre , lękałbym się tego roku 1879 . Bo jeżeli jego poprzednik zakończył się źle , to już on zaczął się jeszcze gorzej .
Starzec potrząsnął głową i odezwał się po chwili :
Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek , o którym opowiadano cuda , pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę , ofiarowując swoje usługi . I stanął milczący układ : Wokulski płacił hojnie , a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata . Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli .
— Po co ? … — skoczył na fotelu adwokat . — Baronowa poza sześćdziesiąt tysięcy nie wyjdzie , domów nikt dziś nie kupuje … Wcale dobry interes …
— Jeżeli was nie okpi …
Panna Izabela bardzo zarumieniła się ; odgadła , że owym niezwykłym ptakiem jest Wokulski .
— Panie … nie wiedziałem … wszelką satysfakcję jestem gotów … a najpierwej — przepraszam … Byłem bardzo zirytowany … — mówił wzruszony pan Tomasz .
— Cóż to jest ? — spytałem .
Znalazłszy się na ulicy Wokulski stanął na chodniku , jakby namyślając się , dokąd iść . Nie ciągnęło go nic w żadną stronę . Dopiero gdy przypadkiem spojrzał w prawo , na swój nowo wykończony sklep , przed którym już zatrzymywali się ludzie , odwrócił się ze wstrętem i poszedł w lewo .
— Henryku ! … — wtrącił Wokulski .
Wziął kapelusz i pojechał z księciem . Zdawało mu się , że powóz nie jedzie po bruku , ale po jego własnym mózgu .
Spojrzał na zegarek , a widząc , że ma jeszcze czas , położył się na szezlongu i leżał milcząc , z rękoma nad głową i przymkniętymi oczyma . Widok ten był nad wszelki wyraz żałosny .
W nawie , u konfesjonału , u drzwi kaplicy grobowej widać było zgięte postacie klęczących . Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i ucałowawszy go kładli na tacy drobne pieniądze wydobyte z chustki do nosa .
— Ale co w mieście słychać ? W sklepie , dopóki ty w nim jesteś , musi być dobrze .
— W takim razie odpowiedziałbym , że pan Mraczewski stracił miejsce , ponieważ niestosownie odzywał się o osobach , które zaszczyciły go trochę łaskawszym tonem w rozmowie … Jeżeli jednak pani każe …
Zdaje mi się , że przesadza . Bo choć i ja wolę sklep aniżeli Krakowskie Przedmieście , jednakże co sklep , to nie piwnica . Zdziwaczał chłop na swoim kiprostwie .
Otóż kiedym wrócił do sklepu , prawie co wieczór zbieraliśmy się u Grossmutter na górze : Jan i Franc Minclowie , a czasem i Małgosia Pfeifer . Małgosia z Janem siadywali w okiennej framudze i trzymając się za ręce patrzyli w niebo ; Franc pił piwo z dużego kufla ( który miał cynową klapę ) , staruszka robiła pończochę , a ja — opowiadałem dzieje kilku lat spędzonych za granicą .
— Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym …
Całą noc spać nie mogłem . Takie straszne zapowiedzi w dzień triumfu …
Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą , bo wszystko sprzysięgło się , ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce — o nic . ”
— Spinki masz ? … Krawat , kalosze , parasol …
— Trzeba czekać na proces — przerwał Wokulski — dowieść w sądzie pani baronowej , że kłamie , wytoczyć jej sprawę o oszczerstwo i jeżeli pójdzie za to do kozy , nie darować ani jednej godziny . Jakiś miesiąc przepędzony w celi zrobi jej bardzo dobrze . Zresztą mówiłem już z adwokatem , który jutro przyjdzie do pań .
„ Nieszczęście ! — myślał . — Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina ? … Jaki zły duch spętał go z tymi Łęckimi … Czyżby ? … Eh ! przecie on aż tak głupim nie jest … A swoją drogą , szkoda tej podróży i dziesięciu tysięcy rubli … Mój Boże ! jak się to ludzie zmieniają … ”
— Jesteś pan błazen … W królewskich ! — odpowiada mi ta dama .
— Cóż mnie to obchodzi — rzekł głucho Wokulski — jestem kupcem .
— Słucham panią .
— Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? …
— Szanowny panie Rzecki , Krzeszowscy nigdy i nikogo nie oczerniali . Mogli błądzić , ale w dobrej wierze , panie …
— Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka . Przysięgnę — dodała ciszej — że ona go już nie kocha , choć sama nie wie o tym , ale jestem pewna , że … pojechałaby do niego , gdyby ją wezwał ! …
— Jakże teraz usadowimy się ? — spytał baron na widok nadjeżdżającego breku .
XII . W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy
— Przyszły nabywca w Warszawie mieszka ? — pytała dalej .
Baron zaciął się , oczy mu krwią nabiegły ; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem :
— Za trzy ruble ? — spytała baronowa błysnąwszy oczyma jaszczurki .
— Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna .
„ Dlaczego ja miałbym się im prezentować ? … Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy .
Po chwili wszedł furman . Był przyzwoicie ubrany , miał czerstwą cerę i wesołe spojrzenie . Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce .
— No , no ! … tylko bez głupich żartów …
— Niech Helusia będzie grzeczna — odparła matka . — Lepiej uklęknij i zmów paciorek .
Sędzia tymczasem napisał i przeczytał wyrok , mocą którego panowie : Maleski i Patkiewicz , zostali skazani na zapłacenie dwunastu rubli i pięćdziesięciu kopiejek komornego tudzież na opuszczenie lokalu przed 8 lutym .
— Mylisz się .
Pan Łęcki wydobywa wspaniały pugilares , z niego cały pęk szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi , który schyla się do ziemi .
Był tak wzruszony , że pani Wąsowskiej żal go się zrobiło .
Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla …
Ruszyliśmy , a on jeszcze stał i trzymał się ręką za brodę , z politowaniem kiwając głową .
„ I na co on się narażał mówiąc coś podobnego ? ” — pomyślała panna Izabela . Nie przyszło jej do głowy , że co najwyżej narażał się na opuszczenie towarzystwa przed końcem kolacji .
„ Używaj wszystkich środków , od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny , a coś ci z tego pomoże , nawet na — nosaciznę . ”
Hrabia Liciński z pewnym akcentem poprawił się na fotelu .
— Ale nie Wokulski .
— Mój drogi , dziś Rossi gra Makbeta , siądź z łaski swej w pierwszym rzędzie krzeseł ( masz tu bilet ) i po trzecim akcie podaj mu to album …
Wszedł Stach . Pani Helena wysunęła się na jego spotkanie .
— Och ! … — jęknął dżokej przypatrując mu się z odcieniem chłodnego podziwu .
— No , nie obrażaj się pan , szanowny panie — rzekł książę ściskając Wokulskiego za rękę . — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi ; oni nam pomagają do naszych celów , więc i my mamy niejakie obowiązki .
— Nawet bardzo ; dzisiejsi kupcy umieją robić śmiałe projekta .
— Więc mówię panu — ciągnęła staruszka , bystro patrząc mi w oczy — żyjemy w ciągłej niepewności co do mego zięcia i niepewność ta zatruwa nam spokój . Ale ja , wyznam szczerze , więcej boję się jego powrotu …
— A jeżeli znajdzie się trzeci licytant ?
— A gdzież pana barona ? …
Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności . Jego rumiana twarz , otoczona pękami siwych włosów nad czołem , na brodzie i na policzkach , była w tej chwili podobna do krwawnika oprawionego w srebro .
— Przepraszam pannę hrabiankę — ironicznie odparł Szpigelman — ja dawno robię pieniędzmi , ale takiego procentu nigdy nie widziałem . Od trzydziestu tysięcy pan hrabia może mieć trzy tysiące , i jeszcze na bardzo niepewnej hipotece . Ale co mnie do tego … Mój interes jest , żebym ja odebrał moje pieniądze . Bo jak jutro przyjdą inni , to oni znowu będą lepsi od Dawida Szpigelmana , a jak pan hrabia resztę odda na procent , to ja będę musiał czekać rok …
— Ja ? … Przecież jestem kupcem .
„ Odpowiedziałaby — myślał — że za mało jeszcze się znamy , że powinienem zasłużyć na nią … Tak … niezawodnie tak by odpowiedziała ” — powtarzał , ciągle przypominając sobie niewątpliwe oznaki sympatii .
— Dobrze ci tak mówić — odparłem — bo jesteś mężczyzna , a nade wszystko masz pieniądze … Tymczasem ona , biedaczka , skutkiem tej awantury już dziś straciła wszystkie lekcje , a raczej sama się ich wyrzekła . Z czego więc będzie żyć ? …
— Owszem .
Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy , że gabinet ojca jest wolny , kazała tam wejść Szpigelmanowi .
— Nie . Nie chcę tylko być jej niewolnikiem .
Wtedy zaczęła sobie rejestrować doznane wrażenia .
— Widzisz , Heluniu , znowu odpina ci się kokardka — rzekła pani Stawska nachylając się do córeczki , może aby ukryć zakłopotanie na samą wzmiankę o niesfornościach studenckich .
Z widzenia znała go od lat kilku , nawet wydawał jej się przystojnym człowiekiem , ale nic ją nie obchodził . Potem Wokulski zniknął z Warszawy , rozeszła się wieść , że pojechał do Bułgarii , a później , że zrobił wielki majątek . Dużo mówiono o nim , i pani Stawska zaczęła się nim interesować jako przedmiotem publicznej ciekawości . Gdy zaś jeden ze znajomych powiedział o Wokulskim : „ To człowiek diabelnie energiczny ” , pani Stawskiej podobał się frazes : „ diabelnie energiczny ” , i postanowiła lepiej przypatrzeć się Wokulskiemu .
Pani Misiewiczowa nieznacznie przeżegnała się . Wokulski nie zwrócił na to uwagi .
— Zrobi się .
Książę przypatrywał mu się spod rzęs , a widząc , że Wokulski to czerwienieje , to blednie , myślał :
Nagle usta same otworzyły mi się z podziwu ; ujrzałem bowiem przed katedrą sędziego pokoju całą gromadę znanych mi osób . Na lewo od stołu — pani Krzeszowska , jej robaczywy adwokat i ten hultaj Maruszewicz , a na prawo dwaj studenci . Jeden z nich odznaczał się bardzo wytartym mundurem i niezwykle obfitą wymową ; drugi miał jeszcze mocniej wytarty mundur , kolorowy szalik na szyi i wyglądał , dalibóg , jak emigrant z przedpogrzebowego domu .
— Przesadzasz …
— Ach , Boże , co mówią …
— No … a gdzie , ty szelma , latała ?
— Tak . Czy mogę panie odprowadzić do powozu ?
— Mianowicie ? … — przerwał mu Wokulski .
— Alem jej nic nie zapłaciła ! — huknął z końca sali Wirski .
— Nie obrazisz się , profesorze ? — spytał — jeżeli …
— Tak .
Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem :
Wziął mnie pod rękę i prowadzi przez tylne drzwi sklepu do sieni .
— Czeka na odpowiedź , jaśnie panie .
— Prosimy — odezwała się wdówka do Wokulskiego zbierając w fałdy swoją pąsową suknię , która rozesłała się na połowie ławki .
Rok 1879 dopiero się zaczął , ale niechaj go kaczki zdepczą ! … Anglicy , jeszcze nie wygrzebawszy się z Afganistanu , już mają wojnę w Afryce , gdzieś na Przylądku Dobrej Nadziei , z jakimiś Zulusami . Tu zaś , w Europie , ani mniej , ani więcej , tylko — wybuchła dżuma w okolicach Astrachania i lada dzień może do nas zajrzeć .
— Śpieszmy się , bo szkoda czasu … Gdzie twój szal , Ewelinko ? … Służące niech siądą do bryczki i zabiorą kosze . A teraz — dodała , przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego — każdy z panów wybierze sobie damę …
Ktoś podał mu palto . Wokulski wyszedł na ulicę zatoczywszy się jak pijany .
— A ludzie ? … domy ? …
Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między Nowym Zjazdem i Tamką . Uderzyło go podobieństwo do drabiny , której jeden bok stanowi ulica Dobra , drugi — linia od Garbarskiej do Topieli , a kilkanaście uliczek poprzecznych formują jakby szczeble .
„ Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham ? … Może trochę za późno , ale przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek . Kochają się miliony ludzi , kocha się cały świat czujący , dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione ? Jeżeli zaś ten zasadniczy punkt ma rację bytu , to ma ją wszystko , co robię . Kto się chce żenić , musi posiadać majątek , więc — zdobyłem majątek . Musi zbliżyć się do wybranej kobiety — ja też zbliżyłem się . Musi troszczyć się o jej byt materialny i chronić od nieprzyjaciół — a ja robię jedno i drugie . Czy zaś w tym dobijaniu się o szczęście skrzywdziłem kogo ? czy zaniedbuję obowiązków względem społeczeństwa i bliźnich ? … Ach , ci kochani bliźni i to społeczeństwo , które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody , a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony … Lecz właśnie to , co oni dziś nazywają szaleństwem , popycha mnie do pełnienia jakichś fikcyjnych obowiązków . Gdyby nie ono , siedziałbym dziś jak mól w książkach i kilkaset osób miałoby mniejsze zarobki . Więc czego oni chcą ode mnie ? ” — pytał sam siebie w rozdrażnieniu .
Po czym natychmiast sam ubrał się w palto , energicznie naciągnął niezbyt całe kalosze i lekkim krokiem opuścił sądową salę ku zdziwieniu stójkowych , oskarżonych i świadków .
— Cóż więcej ? … — nalegał Ochocki .
— Miejmy w Bogu ufność …
Za oknem wciąż toczyły się wozy i płynął w obie strony potok ludzki , z którego co chwila odrywał się ktoś i wchodził do sklepu .
— Ani pół minuty .
Wokulski wysłuchał jego projektów . Do wykonania jednych nie chciał należeć , inne przyjął , lecz wahał się . Żal mu było opuścić miasto , w którym przynajmniej widywał pannę Izabelę . Ale gdy w czerwcu ona wyjechała do ciotki , a Suzin począł naglić go depeszami , Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po żonie w ilości rs trzydzieści tysięcy , którą nieboszczka trzymała nietykalną w banku .
— Te same ? — rzekł pokazując je pani Meliton .
— Za rok takich nudów oddałbym życie .
— Jeszcze nie , ale już są na tropie i spodziewają się niedługo rozstrzygnąć kwestię jego pobytu .
— Z Moskwy obstalunki za dziesięć tysięcy rubli , na początek maja .
Woźny wyszedł zawadzając wielkimi guzami o drzwi pokoju .
Wokulski otrząsnął się .
Tymczasem pani Stawska usiadłszy na krześle była tak zmieszana , że zaczęła coś poprawiać około sukienki swojej córeczki . Jej matka również straciła humor , a rządca kompletnie zbaraniał . „ Poczekajcie ! ” — myślę i przybrawszy bardzo surowy wyraz twarzy odezwałem się :
— A powiedzcież mi — mówił kowal — jak poznać , że człowieka strach zdejmuje ? …
„ A jednakże ten koniak uspakaja … ” — pomyślał .
— Po co ?
Imię to było mu bardzo drogie . Nieraz , gdy siedział samotny , brał papier i ołówek i bez końca pisał : Izabela … Iza … Bella … a potem palił , ażeby nazwisko ukochanej nie wpadło w obce ręce . Miał zamiar kupić pod Warszawą mały folwark , zbudować willę i nazwać ją Izabelinem . Przypomniał sobie , że w czasie jego wędrówek po Górach Uralskich pewien uczony , który znalazł nowy minerał , radził się : jakby go nazwać ? I wyrzucał sobie , że nie znając wówczas panny Izabeli , nie wpadł jednakże na pomysł nazwania go izabelitem . Nareszcie przeczytawszy w gazetach o znalezieniu nowej planetoidy , której znalazca również kłopotał się o danie jej nazwiska , chciał przeznaczyć dużą nagrodę temu z astronomów , który odkryje nowe ciało niebieskie i nazwie je : Izabelą .
„ Niebo jest tu , gdzie mieszka Julia . Lada pies , kot , lada mysz marna żyje w niebie , może patrzeć na nią ; tylko — Romeo nie może ! Mdła mucha więcej ma mocy , więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo . Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie . Mucha ma tę wolność , ale Romeo nie ma , bo on wygnany ! … O księże , złe duchy wyją , gdy w piekle usłyszą ten wyraz ; maszże ty serce , ty , święty spowiednik i przyjaciel , drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem — wygnanie … ”
Bo dziś nie mam już najmniejszej wątpliwości , że i pani Stawska , i Wokulski wpadli w zastawioną na nich pułapkę . Ona w ciągu paru tygodni zmizerniała ( ale jeszcze lepiej wyładniała , bestyjka ! ) , a on formalnie traci głowę . Jeżeli tylko nie jest wieczorem u Łęckich , co zresztą trafia się nieczęsto , bo panna wciąż baluje , to zaraz chłopak sprowadza się do pani Stawskiej i siedzi tam choćby do północy . A jak się wtedy ożywia , jak jej opowiada historie o Syberii , o Moskwie , o Paryżu ! … Wiem , bo choć nie bywam wieczorami , ażeby im nie przeszkadzać , to zaraz na drugi dzień wszystko opowiada mi pani Misiewiczowa , rozumie się pod największym sekretem .
— Dajże spokój … Wracają ! … — przerwał jej pan Tomasz .
W salonach zgorszono się dzikimi pretensjami barona ; rewizyty jednak złożyli państwu Krzeszowskim wszyscy i prawie wszyscy zawarli z nimi bliższe stosunki .
„ Paryż ! … Paryż ! … ( mówi sobie , ciągle śpiąc ) . Wszakże od tylu lat o nim tylko marzyłem . To przejdzie … Wszystko przejdzie ! … ”
„ Szorstki człowiek … interesowny … egoista ! … ” — myślał książę — ale coraz mocniej dziwił się zuchwalstwu dorobkiewicza .
— Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili .
Przede wszystkim wszedł on na schody prowadzące na galerię , gdzie bywał zwykle za swoich dawnych , dobrych czasów . Dopiero woźny przypomniał mu , że ma bilet do pierwszego rzędu krzeseł , obrzucając go przy tym spojrzeniami , które mówiły , że ciemnozielony surdut pana Rzeckiego , album pod pachą , a nawet fizjognomia à la Napoleon III wydają się niższym organom władzy teatralnej mocno podejrzanymi .
Wokulski pił i myślał :
— Co się nie godzi ? … — odpowiada już nieco podrażniony adwokat . — Po spłaceniu hipotecznych długów zyskuje pan trzydzieści tysięcy rubli …
— Rozum … rozumie się … Szepnęła słówko , takie … nieduże słóweczko i … dostałem trzysta rubli więcej na rok … Żabcia ze starym wszystko zrobi , co się jej podoba …
— Tak — odparła panna Ewelina z ciężkim westchnieniem . — Siądę tu — dodała głośno — a pan może mi przyniesie szal z pokoju … Przepraszam …
— A cóż by mi dał powrót ? … Zresztą — nie mogłem .
Obejrzał się po gabinecie . Grupa szlachty gardzącej magnatami dała mu brawo .
W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą .
— Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek …
— Właśnie … Otóż tedy … A najgorszy bestia to ten Patkiewicz , co trupa udaje . Jak zapadł wieczór , a ten pokraka wylazł na schody , to mówię ci , taki był pisk , jakby stado szczurów tamtędy przechodziło …
— Tatarska — wtrącił pierwszy i ostatni raz pan Rydzewski .
Innym razem opowiedział jej dziwaczną historię :
— Dziękuję pani . Tym słówkiem dała mi pani poznać , że w jej przekonaniu nie stoję niżej od panów Starskich , marszałków i im podobnych … Rozumiem , że nawet w tych warunkach mogę jeszcze nie zyskać sympatii pani … Do tego bardzo daleko … Ale wiem przynajmniej , że już mam ludzkie prawa i że pani będzie od tej pory sądzić moje czyny , nie tytuły , których nie posiadam .
Po paru dniach takiego trybu życia zrobiła się jeszcze bledszą i jeszcze bardziej rozdrażnioną . Biegała coraz prędzej po coraz mniejszej przestrzeni , często upadała na krzesło lub fotel , z biciem serca , a nareszcie położyła się do łóżka .
— A … A ! … — szepnął pan Tomasz i ukłonił mu się . Wokulski zdumiał się .
— Może być , że jeszcze nie miała pani sposobności odkryć wszystkich swoich zalet — odparł Wokulski , niekontent , że zbliża się do nich panna Felicja .
— No , nie … Ale ponieważ nam nie wolno pytać się o wiele rzeczy , więc musimy tak prowadzić rozmowę , ażeby nam wszystko powiedziano . Czyżbyś tego nie rozumiała ?
Ściskali się za ręce i Wokulski coś odpowiedział , ale co ? … — nie było mu wiadome . Niepokój jego wzrastał ; na próżno szukał panny Izabeli .
— Właśnie do niej jadę . Witam pana barona . Niechże pan siądzie .
— Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego . Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie . Tfy ! … .
— Dziś na tobie . Myślałem , że człowiek , który naraża się na śmierć i … na plotki dla zdobycia majątku , ma jakieś ogólniejsze cele …
Inkasent rzucił mu się do nóg .
— Kłuj Szwaba ! … — krzyczał nieludzkim głosem Katz , rwąc się naprzód . A że nie mógł wydobyć się z ciżby , więc podniósł karabin i walił kolbą w tornistry stojących przed nami kolegów .
— Niemoralność ? — spytałem .
Słówko „ przyjaciel ” nie podobało się jej . Przyjacielem panny Izabeli mógłby być człowiek co najmniej posiadający majątek ziemski . Ale kupiec galanteryjny kwalifikował się tylko na doradcę i wykonawcę .
— Czterdzieści pięć lat — to epoka ostatniej miłości , najgorszej — odpowiedział doktór .
I posłała Wokulskiemu piorunujące wejrzenie .
— Pan Rzecki jest plenipotentem właściciela domu — odparł rządca .
— O , ja nic nie insynuuję pannie Izabeli — żywo zaprotestowała pani Wąsowska . — Jest w niej materiał na dzielną kobietę i ten , kogo ona pokocha , będzie szczęśliwy . Zanim jednak pokocha ! … Pomóż mi pan wsiąść …
Wokulskiego nie raziło już to , że panna Izabela idzie ze Starskim pod rękę , że opiera się na nim , a nawet , że go kokietuje . Wzruszenie , którego był świadkiem , i jedno nic nie znaczące jej słówko rozproszyło wszystkie jego obawy . Ogarnęło go spokojne zamyślenie , w którym nie tylko Starski , ale całe towarzystwo zniknęło mu sprzed oczu .
Na widok świateł i ulicznego ruchu odzyskał wesołość ; nawet uśmiechał się i szeptał :
— Bo on nie wart więcej , bo ojciec za dużo wydał . Wiem to od budowniczego , który oglądał go z polecenia Krzeszowskiej .
— Milcz , błaźnie ! … — wybełkotał baron . — Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz kucharce , że jestem ciężko ranny …
— A zatem ? — spytał Wokulski .
— Mnie się zdaje , że jest to dość po obywatelsku dostarczyć konsumentom tańszego towaru i złamać monopol fabrykantów , którzy zresztą tyle mają z nami wspólnego , że wyzyskują naszych konsumentów i robotników .
— No , ten waży z pół kilograma … Ale on jest pusty … — odparł Wokulski .
Tej nocy spaliśmy na gołym polu nie stawiając nawet w kozły broni . Zaś skoro świt ruszyliśmy naprzód : szwadron kawalerii z dwoma lekkimi armatami , potem nasz batalion , a potem cała brygada z artylerią i furgonami , mając silne patrole po bokach . Sztafety przylatywały już co pół godziny .
— Dajże spokój , to się na nic nie zda … Czy ja mu raz dawałam do zrozumienia , że Ewelina dziś jest tylko zepsute dziecko i lalka ? Może kiedyś coś z niej wyrośnie , ale w tej chwili ! … akurat Starski dla niej dobry .
— Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej …
Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede wszystkim spostrzega , że do gmachu sądowego prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi . Następnie widzi cztery różnej wielkości gromady starozakonnych z minami bardzo poważnymi . Pan Ignacy nie wie , dokąd iść ; idzie jednak do tych drzwi , przed którymi stoi najwięcej starozakonnych , domyślając się , że tam właśnie odbywa się licytacja .
„ A gdybym się był w tej chwili oświadczył — przyszło mu na myśl — to co ? … ”
Począł chodzić jeszcze prędzej po pokoju śmiejąc się i gniewając . Nareszcie zaczął świstać i wyglądać przez okno , hardo odwróciwszy się tyłem do nas …
— Prosta forma , i nic więcej . Owszem , możecie zyskać , podczas gdy dzisiaj kamienica jest tylko ciężarem . No , a po ciotce Hortensji dostaniesz ze sto tysięcy rubli . Zresztą — dodała po chwili panna Florentyna podnosząc brwi — ja sama nie jestem pewna , czy i ojciec nie ma jeszcze majątku . Wszyscy są tego zdania …
— Stróż siedzi w kozie — mówi baba .
„ Człowieku głupi czy nikczemny ! Pomimo tylu życzliwych ostrzeżeń kupujesz jednak dom , który stanie się grobem twego w tak nieuczciwy sposób zdobytego majątku … ”
— Jestem — rzekł zgarbiony hrabia i podał mu rękę .
„ No , głupstwo ! Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski . — Zrobię , co się da i komu można , lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się , to darmo … ”
Wyraziste oczy panny Florentyny zrobiły się bardzo dużymi .
— Mniejsza o to . Dziś dopiero widzę , że trzeba być litościwym .
— I milionerem ? — powtórzyła panna Izabela . — zaczynam wierzyć , że papo zrobił dobry wybór przyjmując go na wspólnika . Chociaż …
Poszanowanie cudzej osobistości i swobody było w nim tak wielkie , że przed nim uginał się nawet jego obłęd .
„ 29 a 36 — to 65 , a 15 to 80 , a 73 — to … to … ”
„ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ?
To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo , z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika .
Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu .
Tu Wokulski dosięgnął najwyższego punktu samokrytyki : poznał niedorzeczność swego położenia i postanowił wydobyć się .
Był tak pogrążony w bolesnych medytacjach , że nie usłyszał otwierania drzwi do pokoju i szybkich kroków za sobą . Dopiero ocknął się poczuwszy dotknięcie czyjejś ręki . Odwrócił głowę i zobaczył mecenasa z dużą teką pod pachą i posępnym wyrazem na twarzy .
„ Trzy i pół godzin ! — pomyślał . — Coś trzeba z nimi zrobić … ”
Stach zamknął mu drzwi przed nosem .
W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki . Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru . Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli .
Pamiętam , że tego dnia Katz kręcił się około prochowni , a miał taki wyraz na twarzy jak wówczas , kiedy to chciał przebić leżącego kanoniera . Gwałtem wzięliśmy go w kilku pod ręce i wyprowadziliśmy z fortecy , za naszymi .
— Natychmiast i … powóz na dworzec kolei północnej … Natychmiast !
— Któż by dziś nie znał Wokulskiego — odpowiedziała panna Florentyna podając Mikołajowi talerz dla pana . — No , elegancki on nie jest , ale — robi wrażenie …
— Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji . Może — odrobinę — do ciebie , żeś tak mało pisał o … mieście … W dodatku bardzo często ginął „ Kurier ” na poczcie , robiły się luki w wiadomościach , a wtedy męczyły mnie najgorsze przeczucia .
Było to bodaj czy nie ostatnie nasze zwycięstwo . Od tej chwili sztandary z trzema rzekami , częściej chodziły przed nieprzyjacielem aniżeli za nieprzyjacielem , dopóki wreszcie pod Vilagos nie opadły z drzewców jak liście na jesieni .
Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec .
— Może byśmy wrócili do domu …
— Pyszny pan jesteś — złościł się mecenas uderzając ręką w kolano . — A pan wiesz , co mówi hrabia Liciński , ten niby-Anglik , ten : „ tek ” ? … On mówi : „ Wokulski jest to skończony dżentelmen , strzela jak Nemrod , ale … to żaden kierownik interesu kupieckiego . Bo dzisiaj rzuci miliony w przedsiębiorstwo , a jutro wyzwie kogo na pojedynek i wszystko narazi … ”
— Potrącił mnie na wyścigach .
— No , mówieniem nikt nikogo chyba nie przekona , tylko faktami — odparł Wokulski .
— To nie wszystko — przerwał mu Rzecki . — Wczoraj bowiem od szanownej małżonki pańskiej otrzymałem ten oto list …
— A gdzie pan Jan ? — pytałem chłopca .
— Niech mnie diabli wezmą , panie Wirski ! — zawołałem — jeżeli Stach nie odda panu darmo tego mieszkania .
Najsilniej jednak wpłynął na postanowienia jej książę .
Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski …
W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski .
Sędzia wyciągnął do niej lalkę , ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce .
— Przecież nie mówię nic złego … Mówię tylko , że mam szczęście do …
— Niewiele do tego brakowało — odparł Starski witając się z panem Tomaszem . — Byłem u Krzeszowskiego i niech sobie kuzynka wyobrazi , od drugiej po południu do dziewiątej graliśmy …
No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki .
Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej .
Nagle zamilkł , jakby w otwartych ustach ugrzązł mu niedokończony frazes , a lewa ręka z laseczką i prawa z kapeluszem opadły na poręcze fotelu . Tymczasem Wokulski nawet nie poruszył się , tylko utopił w nim jasne spojrzenie . Śledził nieznacznie fale przebiegające po obliczu Maruszewicza , jak myśliwy śledzi ugór , po którym przebiegają płochliwe zające . Przypatrywał się młodzieńcowi i myślał :
Nie mogła zasnąć , w sercu jej walczyły najsprzeczniejsze uczucia : gniew , obawa , ciekawość i jakaś tkliwość . Czasem nawet budziło się zdumienie , kiedy przypominała sobie zuchwałe czyny skrzypka . Przy pierwszych słowach powiedział , że jest najpiękniejszą kobietą , jaką zna ; idąc na kolację namiętnie przytulał jej ramię i oświadczył , że ją kocha . A przy kolacji , bez względu na obecność Szastalskiego i panny Rzeżuchowskiej , tak natarczywie szukał pod stołem jej ręki , że … cóż miała zrobić ? …
— Ta bardzo mi się podoba . Wiesz … ja ją wezmę , bo moja już na nic …
— Jakiż Bóg dobry — zawołała — że zesłał wam tyle szczęścia ! Cóż to , podobno Tomasz wziął za kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , i twój posag ocalony ? … Nigdy bym nie przypuszczała …
— O , wcale nie można … — Doktorzy ostro zakazali nie przyjmować nikogo . Pan ciągle w gorączce …
— Nie , nie … proszę wody — poprawiła się .
Stary subiekt zmiarkowawszy , że nie ma tu co robić dłużej , pożegnał swego Stacha i rzekł na odchodne :
— Maleski , Patkiewicz i ten trzeci . Co nie miałbym pamiętać takich diabłów . Jowialne chłopaki !
— Drugi … Znowu wysunął się …
— Cóż mu złego ?
— Będziecie — przerwał Wokulski . — Jestem pełnomocnikiem pana Łęckiego i dziś , o szóstej , załatwię z wami rachunki w moim kantorze .
— Nic .
— Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura …
— Aaa ! … — ziewnął .
Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni .
IV . Człowiek szczęśliwy w miłości
— Mam interes zapłacić drożej .
Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość . Był to znakomity adwokat , przyjaciel i prawa ręka księcia ; lubił mówić kwieciście , wybijając takt ręką i przysłuchując się własnym frazesom , które zawsze znajdował wybornymi .
Rzecki kręcił się po pokoju , chrząkał , nareszcie rzekł :
— Będę na każdym …
— Cóż ? … — spytała ciotka .
— Niech mnie kaczki zdepczą — mówił ubogi eks-obywatel — że to są najpiękniejsze chwile w życiu . Jesteś młody , wesół , zdrów , nie masz na karku żony i dzieci , pijesz i śpiewasz , i co chwilę spoglądasz na jakąś ciemną ścianę , za którą ukrywa się nasze jutro … Hej ! — wołasz — lejcie mi wina bo nie wiem , co jest za tą ciemną ścianą … Hej ! … wina . Nawet pocałunków … panie Rzecki — szepnął nachylając się rządca .
W tej chwili z kuchni wyszło nowe dziwo : stary parobek otyły . Wokulski , który jeszcze nigdy nie spotkał otyłego chłopa , wdał się z nim w rozmowę .
Mówiła głosem cichym i łagodnym , a targowała się jak stu skąpców . To było za drogie , tamto za tanie ; tu plusz stracił barwę , tam zaraz odlezie skórka , a ówdzie ukazuje się rdza na okuciach . Lisiecki już cofnął się od niej rozgniewany , Klejn odpoczywał , a tylko Mraczewski rozmawiał z nią jak z osobą znajomą .
Pan Ignacy wziął do rąk bladoniebieską kopertę ozdobioną wizerunkiem niezapominajek , lecz wahał się , czy ma iść . Tymczasem Mraczewski spojrzał mu przez ramię na adres .
Podniósł „ Kurier ” i czytał :
Baron obejrzał dokument z góry na dół i z dołu do góry . Usta mu pobladły .
„ Szczególna narzeczona ! ” — pomyślał .
Jakby w odpowiedzi na to spostrzegł po drugiej stronie ulicy Ochockiego ; wielki maniak szedł wolno , ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach .
Sędzia przez parę minut coś pisał , a skończywszy zawiadomił obecnych , że teraz toczyć się będzie sprawa Krzeszowskiej przeciw Stawskiej o kradzież lalki .
Panna Ewelina mocno się zarumieniła .
— Jakie obowiązki ? ! … — wykrzyknął . — Czy względem tych , którzy nazywają mnie wyzyskiwaczem , czy tych , którzy mnie okradają ? Spełniony obowiązek powinien coś przynosić człowiekowi , gdyż inaczej byłby ofiarą , której nikt od nikogo nie ma prawa wymagać . A ja co mam w zysku ? Nienawiść i oszczerstwa z jednej strony , lekceważenie z drugiej . Sam powiedz : czy jest występek , którego by mi nie zarzucano i za co ? … Za to , żem zrobił majątek i dałem byt setkom ludzi .
— Czy mogę spytać — rzekła drżącym głosem — ile panu winien jest ten pan , który dopiero co wyszedł ? …
— Cóż , mości książę , Molinari ? … — zapytała .
— I dlaczegóż to stajesz pan nad grobem ? — spytał Wokulski .
Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy . Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy na fotelu wziął do rąk tom przygotowanej na ten cel ekonomii Supińskiego . Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski .
— Wam wolno … pyszny sobie ! … — oburzyła się . — I to mówi człowiek postępowy , w wieku emancypacji ! …
Była podobno wściekła przez kilka dni , dostała spazmów , zbiła służącą , zwymyślała swego adwokata w biurze rejentalnym , ale podpisała akt nabycia .
Sędzia zwrócił się do służącej pani Krzeszowskiej .
Gdy umarł , podobno na ulicy , pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się , że jest niezawodnie zakopany , wzięła na opiekę psa ; znowu bowiem powszechnie mówiono , że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem . Istotnie , był wdzięcznym , dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej , co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę .
„ Gdybym między tymi tłumami mógł zgubić samego siebie … ” — szepnął .
— Słucham najoryginalniejszej …
— O nie — odpowiedziała panna Izabela .
— Dobrze — odpowiedział — dam mu posadę , ale w Moskwie .
Jednocześnie zawezwał strony i ich świadków na środek .
„ Cóż to za podła rola — szepnął Wokulski . — Wolałbym w łeb sobie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna . ”
— Ja przecież nic nie mówię ! — odpowiada zacierając ręce w sposób , który wydał mi się lubieżnym . — Ja nic nie mówię ! … Największą cnotą mężczyzny , panie Rzecki , jest dyskrecja , panie Rzecki , szczególniej w bardziej poufałych stosunkach …
Sklep Wokulskiego w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum ; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów , ani wierzytelności dawnej firmy , więc pan Rzecki na gwałt regulował rachunki .
— Masz rację . A baron ?
„ Kiedyż to ? … Na ślubie raz … Na pogrzebie żony drugi raz … ”
— A pan skąd wiesz o tej licytacji ? … — nie na żarty zdziwił się Wokulski .
— Wiesz , co mówią ? … Że sklep sprzedajesz ? …
Cóż więc może być przykrego w tym , że nie będąc w milionie miejsc , tylko w jakimś jednym , i nie myśląc o miliardzie rzeczy , tylko o jakiejś jednej , przestanę być i w tym jednym miejscu i myśleć o tej jednej rzeczy ? … Istotnie , obawa śmierci jest najkomiczniejszym złudzeniem , jakiemu od tylu wieków ulega ludzkość . Dzicy boją się piorunu , huku broni palnej , nawet zwierciadła ; a my , niby to ucywilizowani , lękamy się śmierci ! … ”
— Gut Morgen , meine Mutter !
— Witam cię , panie Wokulski — rzekła . — Wiesz , myślałam , że już nie przyjdziesz , i powiem ci , że nawet było mi trochę przykro .
— Nie dawniej , aniżeli ja to spostrzegłam , ale siadajmy i jedźmy …
— Tak .
Wokulski stropił się .
Wokulski słuchał przechwałek Mraczewskiego bez ruchu . Doświadczał wrażenia , jakby mu na głowę i na piersi spadały ciężary .
W sali ucichło , a pan Ignacy słucha opisu kamienicy położonej tu i tu , mającej trzy oficyny i trzy piętra , plac , ogród itd . W trakcie tego ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy , a pani Krzeszowska co chwilę podnosi do nosa kryształowy flakonik w złotej oprawie .
— Oskarżona bywała u pani ?
— Więc cóż panu zależy na tym , ażeby Bela skończyła ?
W sali wybuchnął śmiech ; sędzia dla uratowania powagi zanurzył głowę w papierach i po dłuższej pauzie surowo zapowiedział , że śmiać się nie wolno i że każdy , zakłócający porządek , ulegnie karze pieniężnej .
Wokulski spuścił oczy i milczał ; adwokat mówił dalej :
— Chyba jest pusta w środku ? …
— Ach , niech pan tak nie mówi ! … To jest poniżanie wartości ludzkiej , nawet niezgodne z Pismem świętym . Bóg oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie , a rośliny i zwierzęta na pożytek …
— Pięć lat … — odpowiada pani Stawska rumieniąc się jeszcze mocniej . Jej matka aż drgnęła na fotelu .
— I w buzię ?
„ Kto wie — pomyślałem — czy ten jesiotr nie połknął już haczyka ? … ”
Odtąd nawiedzał ją coraz częściej i omdlewającej w jego objęciach szeptał on , bóg światła , tajemnice nieba i ziemi , jakich dotychczas nie wypowiedziano w śmiertelnym języku . A przez miłość dla niej sprawił jeszcze większy cud , gdyż w swym boskim obliczu kolejno ukazywał jej upiększone rysy tych ludzi , którzy kiedykolwiek zrobili na niej wrażenie .
Surowy chłód parku , zamiast uspokoić , podniecał go . Biegł tak szybko , że chwilami przychodziło mu na myśl : czy nie zwraca uwagi przechodniów ? Wtedy zwalniał kroku i czuł , że niecierpliwość piersi mu rozsadza .
— Ach , moje dziecko , że też nie przekonałaś się jeszcze o niepraktyczności ojca . On może wyobrażać sobie , że dom wart był miliony , a ja swoją drogą wiem od ludzi kompetentnych , że co najwyżej wart jest siedemdziesiąt parę tysięcy . Przecież co dzień od kilku dni sprzedają się kamienice z licytacji , wiadomo , jakie są i co za nie płacą . Zresztą nie ma o czym mówić ; ojciec niech wyobraża sobie , że go oszukano , a ty , Belu , módl się za zdrowie tego Żyda , który dał wam dziewięćdziesiąt tysięcy … Ale a propos : wiesz , że Kazio Starski wrócił ? …
— Mają bez pracy ! … — wtrącił Klejn . — Ładny porządek świata , co ?
Istotnie , w tej chwili wszedł do sklepu człeczyna w starym futrze , wypłowiałym cylindrze i ogromnych kaloszach . Wszedł , rozejrzał się jak ajent śledczy , zapytał Klejna , kiedy będzie pan Wokulski , potem nagle udał , że dopiero nas spostrzega , i przybliżywszy się do Stacha szepnął :
— Ale , ale … — dodał Szlangbaum . — Mówił mi jeszcze Maruszewicz , iż po mieście kursuje , że Stasiek wziął na utrzymanie tę … tę … Stawską … Czy to prawda , panie Rzecki ? …
Maruszewicz zaczął mienić się , potnieć i nawet przestępować z nogi na nogę , co jest chyba dowodem wielkiej skruchy .
Przez kilka dni Wokulski był bardzo zajęty .
Pan Ignacy spiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę . Już obrzydła mu licytacja , której ma pełne uszy i pełną głowę . Chce w jakiś sposób przepędzić zbywający mu czas i spostrzegłszy otwarty kościół Kapucynów kieruje się do niego będąc pewnym , że w świątyni znajdzie spokój , przyjemny chłodek , a nade wszystko , że tam przynajmniej nie usłyszy o licytacji .
Znowu umilkli . Gość palił fajkę , gospodarz kręcił się nad mikroskopem .
— Szanowny pan — ciągnął baron — już skończył swoją misję . Winszuję ! … — dodał ściskając go za rękę . — Od pierwszego , panie , rzutu oka uczułem dla pana szacunek i sympatię , która teraz zamienia się w prawdziwą cześć … Tak , panie . Nasze usuwanie się od politycznego życia zrobiło nam wiele szkody . Pan pierwszy złamałeś nierozsądną zasadę abstynencji i za to , panie , cześć … Musimy się przecie interesować sprawami państwa , w którym znajdują się nasze majątki , gdzie leży nasza przyszłość …
— Któż jest pan Jumart ? — spytał Wokulski .
Panna Izabela była rozdrażniona .
— Głupstwa robię ! … — mruczał . — Co za nonsens narażać wszystko dla pierwszego lepszego z ulicy …
— O , bardzo kolorowe .
Przypuśćmy wreszcie , żebym się z nią ożenił , a wtedy co ? … Natychmiast do salonu dorobkiewicza wleliby się wszyscy jawni i tajni wielbiciele , kuzyni rozmaitego stopnia , czy ja wiem wreszcie kto ! … I znowu musiałbym zamykać oczy na ich spojrzenia , głuchnąć na ich komplimenta , dyskretnie usuwać się od ich poufnych rozmów — o czym ? … O mojej hańbie czy głupocie ? …
— Zapominasz się pan — rzekła dumnie pani Wąsowska .
— Konie pana Wokulskiego ! … Konie Wokulskiego ! … Wokulski , zajeżdżaj ! … — powtórzyli stojący furmani .
Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy .
Na jej twarzy znać było ślady łez . Podniosła na Wokulskiego apatyczne wejrzenie i odparła :
— Marysia ! … Marysia ! …
Wstawszy tak późno panna Izabela wyszła przed obiadem na krótki spacer w Aleje .
— Wyobraź pan sobie — mówi z dobrotliwym uśmiechem pan Łęcki — że przed tygodniem jeden mój znajomy wziął dwakroć za dom , który go kosztował sto pięćdziesiąt tysięcy . A że mój kosztował mnie sto tysięcy , więc powinienem wziąć w tym stosunku ze sto dwadzieścia pięć …
— Są one warte bez porównania więcej , ale — kto dziś kupi rzeczy tak kosztowne ?
Mnie gazetę i chowa ją do kieszeni , nie dokończywszy mazagranu płaci za niego i — wstaje od stołu . Garson patrzy spod oka , dwaj goście , bawiący się cienkimi laseczkami , zakładają nogi jeszcze wyżej , a jeden z nich impertynencko przypatruje mu się przez monokl .
— Słuchaj , Florciu — rzekła — bo to ciekawe .
— Szkoda , żeś mu to powiedziała … wielka szkoda ! … o takich rzeczach lepiej nie mówić …
— Mamy przecie kamienicę .
— Cóż on tam robił ?
— My z ciocią byłyśmy już na dwu przedstawieniach .
„ O , tutaj — myślał — jest ognisko wszelkiej zarazy . Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania , jutro wypije ; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu .
Istotnie przebaczyła mu . W krótkiej rozmowie Wokulski wyłożył cel wizyty , napisał nazwisko Stawskiego i miejsc , w których przebywał , usilnie prosząc , ażeby baronowa przez swoje liczne stosunki dała mu o zaginionym dokładną wiadomość .
— Kochany … kochany jesteś … — mówił pan Tomasz , mocno ściskając go za rękę i z wdzięcznością spoglądając na niego zaczerwienionymi oczyma . — Nie przywykłem do podobnej troskliwości , ponieważ Belcia nie zna się na tych rzeczach .
— Panie przyjmują ? — zapytał gość Marianny głosem tak pewnym , że od razu odzyskałem otuchę .
— Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni . A jeżeli nią nie jest , zawsze będę miał czas rozczarować się …
Idę tedy wieczorem , wciąż pełen otuchy , do tych pań , już na nowe ich mieszkanie , gdy naraz słyszę na środku ulicy : brzęk brzęk … brzęk brzęk ! … O rany boskie , ależ to aresztantów prowadzą ! … Co za okropna wróżba …
— Albo sam ojciec . Czy nie wiesz , ile rzeczy robi ojciec , ażeby zaniepokoić rodzinę , a potem śmiać się …
— Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę .
W rezultacie chcąc za jakąkolwiek cenę utulić szlochającą kobietę , odezwałem się z całą łagodnością :
W Wielką Niedzielę Wokulski najętym powozem zajechał przed mieszkanie hrabiny . Zastał już długi szereg ekwipażów bardzo rozmaitego dostojeństwa . Były tam eleganckie dorożki obsługujące złotą młodzież i dorożki zwyczajne , wzięte na godziny przez emerytów ; stare karety , stare konie , stara uprząż i służba w wytartej liberii , i nowe , prosto z Wiednia powoziki , przy których lokaje mieli kwiaty w butonierkach , a furmani opierali bat na biodrze , jak marszałkowską buławę . Nie brakło i fantastycznych kozaków , odzianych w spodnie tak szerokie , jakby tam właśnie ich panowie umieścili swoją ambicję .
Słuchając tego pani Misiewiczowa kilka razy odwołała się do pomocy chustki … Pani Stawska była spokojniejsza , tylko parę łez stoczyło się jej po twarzy . Aby ukryć wzruszenie , zwróciła się z uśmiechem do córeczki i rzekła półgłosem :
Dziś kontent jestem z siebie i choćbym nie chciał , muszę przyznać , że mam metternichowską głowę . Jak to ja wpadłem na myśl zakochania Stacha w pani Helenie , jak ja to wszystko ułożyłem , ażeby im nie przeszkadzano ! …
— Nie … powiedziała , że nie ma teraz pieniędzy ani pewności , czy mój rachunek jest dokładny .
„ Zostawisz przebaczenie i litość ” — szepnął mu jakiś głos .
Dojechali do lasu , za nimi dwie służące w bryczce . Panie wzięły do rąk koszyki .
IX . Kładki , na których spotykają się ludzie różnych światów
Staliśmy na wzniesionym miejscu , skąd widać było idącą za nami brygadę . Zaznaczał ją rudy obłok kurzu , ciągnący się wzdłuż gościńca ze dwie albo i trzy wiorsty .
„ Wokulski — odparł — całą wygraną i wartość konia oddał damom na ochronkę , a oprócz tego Bóg wie ile zapłacił Yungowi i Millerowi … ”
Pokręcił się jeszcze po sali , co Szlangbaum uważał za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go , i wrócił do siebie , wzdychając .
— Oho ! — roześmiał się Geist — tu , w Paryżu . W jakimś Altdorfie lub Neustadzie kacerzem i zdrajcą jest ten , kto nie wierzy w pastorów , Bismarcka , w dziesięcioro przykazań i konstytucję pruską . Tu wolno kpić z Bismarcka i konstytucji , ale za to pod grozą odszczepieństwa trzeba wierzyć w tabliczkę mnożenia , teorię ruchu falistego , w stałość ciężarów gatunkowych itd . Pokaż mi pan jedno miasto , w którym nie ściskano by sobie mózgów jakimiś dogmatami , a — zrobię je stolicą świata i kolebką przyszłej ludzkości …
Na tym skończyła się rozmowa w języku polskim , gęsto ozdobionym francuszczyzną , co robiło go podobnym do ludzkiej twarzy okrytej wysypką .
Rzeczywiście niezłe mieszkanko : mają przedpokój , kuchenkę ze zlewem i wodociągiem , trzy pokoiki wcale zgrabne , a nade wszystko ogródek . Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł ; ale pani Stawska wyobraża sobie , że w ciągu lata zrobi z tego raj . Raj , który można by nakryć chustką od nosa ! …
— Licytuj że pan ! …
Tak sobie mówiąc czuł , że wstyd go ogarnia .
— Niech panowie raczą je podać — odparł Rzecki .
Książka otworzyła się sama i Wokulski przeczytał :
— Dlaczegóż tam ?
— Przy Częstochowie , panie .
W tej chwili opanował go nowy atak podejrzliwości . Starzec padł na kanapę , ukrył pudełko za siebie i trwożnie spoglądał to na pokój , to na Wokulskiego .
Po opuszczeniu mieszkania pani Stawskiej i jej matki rozeszliśmy się z rządcą domu , bardzo z siebie zadowoleni . To jakiś dobry człeczyna . Ale kiedy wróciwszy do siebie zastanowiłem się nad skutkami mego przeglądu lokatorów , ażem się schwycił za głowę .
— Kiedyż panowie zapłacą dwanaście rubli kopiejek pięćdziesiąt za miesiąc styczeń ? — spytał sędzia .
Doktór znowu przypatrzył mu się badawczo .
— Mam doskonałego plenipotenta , a zarazem przyjaciela , który lepiej prowadzi interesa , niżbym ja to potrafił .
— Już skończyłem . Żegnam pana — odpowiedział Szlangbaum i nisko ukłoniwszy się panu Tomaszowi wyszedł z pokoju .
Nimeśmy jednak dopędzili ich dorożkami , już znowu szli razem i ukłonili się nam z wielką galanterią .
— Więc mów za mną : Zdrowaś Maria …
— Ale gdybyś pan był , musiałbyś chyba trzeci raz zmienić program .
— Uspokójcie się ! — prosił radca Węgrowicz . — Pojedynki to były w modzie dawniej , nie teraz … Podajcie sobie ręce …
— A co , byłem pewny , że pan przyjdziesz pierwszy . Dzień dobry — rzekł pan Ignacy . — Paweł ! gaś światło i otwieraj sklep .
— Czy nie mógłbyś pan mówić jaśniej ? — spytałem niecierpliwie .
„ Cóż robić ? … Cóż robić , jeżeli go wybrała … Moje nieszczęście , żem ją poznał … ”
Później spostrzegłem się , że mi ktoś łata bieliznę ; więc na Boże Narodzenie kupiłem jej za dziesięć złotych parasol , a ona sześć chustek perkalowych z moim nazwiskiem . A Wysocka mówi : „ Nie daj się , młody , bo to probantka ! … ” Więcem se do głowy nie dopuszczał , choć gdyby nie była ladaco , już bym się w zapusty ożenił .
— Właśnie uważam , ale to z gorąca . A powinnaś dziś — dodał grożąc jej z uśmiechem — powinnaś dziś , figlarko , dobrze wyglądać , bo ten Kazio , jak mówiła mi wczoraj ciotka , jest do wzięcia …
Usiadł na końcu breka , naprzeciw panny Felicji . Ochocki umieścił się przy furmanie i ruszyli .
Wyszła z szelestem . Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów .
— Jak tu nie wyglądać oknem — westchnęła pani Misiewiczowa — kiedy to nasza jedyna przyjemność . Czy my gdzie bywamy ? Czy kogo widujemy ? … Od czasu jak Ludwik wyjechał , zerwały się nasze stosunki z ludźmi . Dla jednych jesteśmy za ubogie , dla innych podejrzane …
Oboje byliśmy głęboko wzruszeni .
Ocknął się — i znowu powrócił do pakowania zapytując :
— Nie tak wiele . Do mnie należy dostarczanie funduszów obrotowych i zawiązywanie stosunków z nabywcami i odbiorcami . Rodzajem zaś towaru i oceną jego wartości zajmuje się administracja sklepu .
— Tak , tak … No , ale proszę cię , panie Stanisławie , co za fatalność ! … Ty wypłacasz mi za pół roku pięć tysięcy … Czy byłeś łaskaw przynieść pieniądze ?
„ Trafiają się kobiety z defektem moralnym , niezdolne kochać nic i nikogo , prócz swoich przelotnych kaprysów , podobnież i mężczyźni ; jest to tak dobra wada , jak : głuchota , ślepota albo paraliż , tylko mniej widoczna . ”
— A panu ?
— Czyżby pan chciał satysfakcji ? — spytał baron .
— Nic — odparł z uśmiechem . — Śmierć zajrzała mi w oczy .
— Ach , to Mimi ! … — zawołała Helunia .
Obtarliśmy oczy .
Środkiem Alei wciąż toczyły się dorożki i powozy . W jednym Wokulski zobaczył bladoniebieską suknię .
Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie . Zastanowiła ją jedna okoliczność , że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło ich więcej osób aniżeli dawniej w ciągu miesiąca . Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze . Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem .
— To wiele znaczy … bardzo wiele ! — zawołał hrabia zgarbiony . — Raz nauczmy się szanować zyski groszowe …
— Ach , czym ja się nie zajmuję ! … — odparł Ochocki . — Fizyką , chemią i technologią … Przecież skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny w politechnice … Zajmuję się wszystkim ; czytam i pracuję od rana do nocy , ale — nie robię nic . Udało mi się trochę ulepszyć mikroskop , zbudować jakiś nowy stos elektryczny , jakąś tam lampę …
„ W breku — myślał — było albo przywidzenie , albo fakt . Jeżeli przywidzenie , w takim razie krzywdziłbym niewinną , a jeżeli fakt … No , to przecież nie będę rywalem tego uwodziciela z operetek i nie poświęcę życia dla kobiety przewrotnej . Wolno jej romansować , z kim chce , ale nie wolno oszukiwać człowieka , którego jedynym występkiem jest , że ją kocha … Trzeba wyjeżdżać z tej Kapui i wziąć się do roboty . W laboratorium Geista lepiej zapełnię życie aniżeli w salonach … ”
— To widzi pani : ta ładna pani ukradła tamtej pani lalkę …
Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi :
— Prawdziwie jestem szczęśliwy , i to w sposób , który dla mnie samego jest niespodzianką — ciągnął baron . — Bo o ożenieniu się zawsze myślałem , już od kilku lat zalecają mi to doktorzy . No i projektowałem , że wezmę sobie , panie , kobietę piękną , dobrze wychowaną , z nazwiskiem i prezencją , bynajmniej nie wymagając od niej jakiejś romantycznej miłości . Tymczasem ma pan : sama miłość zastępuje mi drogę i jednym spojrzeniem roznieca pożar w sercu … Doprawdy , panie Wokulski , jestem zakochany … nie — jestem szalony … Nikomu bym tego nie powiedział , ale panu , dla którego od pierwszej chwili uczułem nieledwie braterską sympatię … Jestem szalony ! … Myślę tylko o niej , kiedy śpię — śni mi się , kiedy jej nie widzę — jestem , panie , formalnie chory . Brak apetytu , smutne myśli , jakieś ciągłe lękanie się …
Na tym zakończyła się rozmowa ; stary subiekt bowiem pomimo nalegań barona nie chciał ani słuchać usprawiedliwień , ani nawet widzieć się z panią baronową .
— Jaki ? …
„ Romeo ! czemuż ty jesteś Romeo ? Rzuć tę nazwę albo … przysięgnij być wiernym mojej miłości , a wtedy ja wyprę się rodu Kapuletów … Zresztą — tylko twoje nazwisko jest dla mnie nieprzyjazne , boś ty w istocie dla mnie nie Monteki … O , weź inną nazwę , bo czym jest nazwa ? … To , co zwiemy różą , pod inną nazwą również by pachniało : tak i Romeo , bez nazwy Romeo , przecież by całą swą wartość zatrzymał . Więc , Romeo — rzuć twoją nazwę , a w zamian za to , co nawet nie jest cząstką ciebie , weź mnie … ach ! … całą … ”
Przez dwa dni panna Izabela nie wychodziła z domu i nikogo nie przyjmowała . W trzecim dniu zdawało jej się , że Apollo , jakkolwiek wciąż podobny do Molinariego , chwilami przypomina Starskiego . Tegoż dnia po południu przyjęła panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego , którzy oświadczyli jej , że Molinari opuszcza już Warszawę , że zraził do siebie całe towarzystwo , że jego album z recenzjami jest blagą , ponieważ nie umieszczono w nim krytyk nieprzychylnych . Dodali w końcu , że tak mierny skrzypek i pospolity człowiek tylko w Warszawie mógł doznać podobnych owacyj .
— Dajże mu spokój — przerwała prezesowa . — Mężczyźni lubią tylko jeździć , ale nie pieścić się .
— Pan zajmuje się fizyką czy chemią ? … — spytał zdziwiony .
Znowu po kilku dniach do mieszkania pani Krzeszowskiej zgłosiło się dwu Żydków zapytując , czy pan baron jest w domu … Pani baronowa , zamiast wpaść na nich z krzykiem , jak to zwykle robiła , kazała im bardzo spokojnym tonem wyjść za drzwi . Potem zawoławszy Kacpra rzekła mu :
— Ha ! próbuj pan … Na żal po kobiecie jedynym lekarstwem może być tylko druga kobieta . Chociaż obawiam się , czy kuracja już nie jest spóźniona …
Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli .
Opowiedziawszy to wszystko pani Stawska zakończyła pytaniem , które miało ton jakby prośby :
Mraczewski otworzył gablotkę ze spinkami .
Stary subiekt plunął mu pod nogi i wrócił do swego biurka .
Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły .
— Źle ! źle ! … — mruczał Geist . — Muszę szukać kupca na mój materiał wybuchowy . A myślałem , że połączymy się …
— Jutro będzie tydzień .
— Nic , nic , moje dziecko … Co ci mam życie zatruwać plotkami ! … Boże miłosierny , jacy ci ludzie niegodziwi .
— Dobrze — odezwał się po chwili Wokulski . — Na narzędzia dostaniesz sześćset rubli . Wystarczy ? … A kiedy chcesz wracać ?
— Miałby jakiś nowy sposób postępowania , mówiłby mi nowe rzeczy , czasami rozgniewałby mnie do łez , potem sam śmiertelnie obraziłby się na mnie , a potem — naturalnie musiałby przepraszać . O , ten zakochałby się we mnie do szaleństwa ! Wpiłabym mu się tak w serce i pamięć , że nawet w grobie nie zapomniałby o mnie … No , taką miłość rozumiem .
— Czytaj — rzekł . — Przekonasz się , że są rzeczy lepsze od polityki .
A jeżeli odpowiedziałaby , że mnie nie kocha ? Wszystkie te ceremonie mają dobrą stronę : dają czas i możność zaznajomienia się .
— Więc może być dramat …
Gość wszedł kończąc rozmowę z kimś na ulicy , lecz wnet cofnął się , aby swego towarzysza pożegnać . Potem znowu wszedł i znowu cofnął się zadzierając do góry głowę , jakby czytał szyld . Nareszcie wszedł na dobre , ale drzwi za sobą nie zamknął . Wypadkowo spojrzał na damę i — spadły mu z nosa ciemne binokle .
W sali pomimo otwartych okien unosi się woń środkująca między zapachem hiacyntu i starego kitu . Pan Ignacy domyśla się , że jest to woń chałatów .
— Nieprawda . Po pierwszej czeka cię sto innych , ale po setnej pierwszej — już nic . Żeń się ; jedyny to ratunek na twoją chorobę .
— Macają dystans ! — odezwał się stary nasz major .
— Idziemy i pan Wokulski z nami .
— Sześćdziesiąt od dziewięćdziesięciu … posag panny Izabeli … — mruknął adwokat . — Aha ! …
— Jeżeli w historii odegrały jakąś rolę małżeństwa , to bynajmniej nie te ze skłonności , ale te z rozsądku . Co wiedzielibyśmy dziś o Jadwidze albo o Marii Leszczyńskiej , gdyby panie te nie umiały zdecydować się na rozsądny wybór ? Czym byłby Stefan Batory albo Napoleon I , gdyby nie pożenili się z kobietami mającymi wpływy ? Małżeństwo jest zbyt doniosłym aktem , ażeby przystępując do niego można było radzić się tylko serca . To nie jest poetyczny związek dwu dusz , to jest ważny wypadek dla mnóstwa osób i interesów . Niech ja dziś ożenię się z pokojówką , choćby z guwernantką , a już jutro będę zgubiony w mojej sferze . Nikt mnie nie zapyta : jaka była temperatura moich uczuć ? ale — jakie mam dochody na utrzymanie domu i kogo wprowadzam do rodziny ?
Zły humor pana domu źle oddziałał na innych ; obiadu nikt nie jadł . Po obiedzie pan Tomasz zamknął się w gabinecie i chodził wielkimi krokami , co było dowodem niezwykłego wzruszenia .
Wokulski podał jej kartkę ; zaczęła czytać półgłosem :
— Pani Stawska zrobi to .
A Szprot mrugnął okiem .
— Już patrzę . Zdrowaś Maria , łaski pełna … Czy to , proszę mamy , ptaszki śpiewają ?
— Ja . Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców . Dziś znalazłem takiego , który zrozumiał moje idee , i zacznę działać .
Stach zaczepił nogą o podłogę i po chwili był już w pokoju . Nie rozgniewał się , ale też nie podał ręki żadnemu koledze , tylko zabrał swój tłomoczek i szedł ku drzwiom .
I zaczął mówić jakby do siebie .
Wokulski powoli otwierał list pani Meliton przypominając sobie niedawne wypadki . Zdawało się mu , że w nie oświetlonej części gabinetu jeszcze widzi ciemną gęstwinę łazienkowskich drzew , niewyraźne sylwetki obdartusów , którzy mu zastąpili drogę , a później wzgórek ze studnią , gdzie Ochocki zwierzał mu się ze swych pomysłów . Lecz gdy spojrzał na światło , mgliste obrazy znikały . Widział lampę z zielonym daszkiem , stos papierów , brązy stojące na biurku i chwilami myślał , że Ochocki ze swymi machinami latającymi i jego własna rozpacz były tylko snem .
X. Pamiętnik starego subiekta
— Serwis i srebra nabyłem od jubilera . Sekretu z tego nie robię . Osób trzecich do sprawy nie mieszam , ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych .
— W mieście …
Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi .
— O , zapisany jest ciągle w naszym domu , ponieważ nie chciałby robić władzom subiekcji — objaśnił pan Maleski z miną lorda .
— My czasami sprzedajemy herby … — wtrącił trzeci , szczupły staruszek z siwymi faworytami .
W parę dni po jego powrocie przychodzi do mnie jeden solidny kupiec i mówi :
— Panie — odezwałem się do rządcy — czy byłbyś łaskaw … przedstawić mnie niektórym lokatorom ? … Stach … to jest pan Wokulski … prosił mnie o zajęcie się jego interesami , dopóki nie wróci z Paryża …
Wsiadł do swego powozu i przymknąwszy oczy nasycał się jego lekkim kołysaniem . Zdawało mu się , że jak ptak siedzi na gałęzi , którą wiatr chwieje w prawo i w lewo , do góry i na dół , a potem nagle roześmiał się przypomniawszy sobie , że to lekkie kołysanie kosztuje go około tysiąca rubli rocznie .
— Czy ja wiem ? Może i ja zdecydowałabym się na jakie szaleństwo …
Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar . Ale myślał o czym innym i wahał się .
— Więc niech się cofną od spółki — odburknął Wokulski — ja ich nie wabię …
I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat . Każą ci szukać ideałów , samemu być idealnym ascetą i nie tylko wypełniać , ale nawet wytwarzać jakieś sztuczne warunki . A co z tego wynika w rezultacie ? … Że mężczyzna , zwykle mniej wytresowany w tych rzeczach , staje się łupem kobiety , którą tylko w tym kierunku tresują . I otóż cywilizacją naprawdę rządzą kobiety ! …
— Dziś ta flądra przysyła do mnie jakiegoś draba z wymówieniem komornego . Nie wiem nawet , co jej do łba strzeliło , bo płacę przecież regularnie … A ona mi wymawia komorne , ta lafirynda , i jeszcze rzuca cień na mój zakład … Mówi , że moje panny wdzięczyły się do studentów , co łże , i myśli … Ona sobie myśli , że ja w środku zimy znajdę lokal … że się wyprowadzę z domu , do którego przywykli moi kundmani … Ależ ja mogę na tym stracić kilka tysięcy rubli , a kto mi to zwróci ? …
„ Co mi tam ludzkość ! — mówił wzruszając ramionami . — Za całą ludzkość i za całą przyszłość świata , za moją własną wieczność … nie oddam jednego jej pocałunku … ”
— Choćby najdrażliwsze .
— Tylko cztery wiersze ! … — rzekł Węgiełek . — Za trzy dni , panie , będzie gotowe … Na tym kamieniu można wyciąć bodaj calowe litery … Oj , zapomniałem sznurka , żeby wymierzyć . Zejdę , panie , do furmanów , to może oni mi dadzą … Zaraz wrócę .
Ledwie odszedł , pochwycił Wokulskiego adwokat .
Po chwili wszedł służący nie zdradzając zbytecznego pośpiechu .
Wychodzą z windy na korytarz i po chwili znajdują się w eleganckim saloniku , który posiada mahoniowe meble , szerokie łóżko pod baldachimem i szafę mającą zamiast drzwi ogromne lustro .
— Pani Stawska — rzekł — już nie jest u Milerowej … trochę chora … Mówi coś o wyjeździe z Warszawy … Może byś tam wstąpił ? …
„ Co tu wybrać ? — myślał — jeżeli jedno jest wątpliwe , a druga niedostępna i niepewna . Bo choćbym nawet dosięgnął jej , czy ja jej kiedy uwierzę ? … czy nawet mógłbym uwierzyć ? … ”
— Czy ja wiem ? … — szepnął . — Czy ja wiem ? … Co jest pewnego na tym świecie ?
— Nie bądźże ty głupi i zajdź kiedy do Hopfera . Stary ma duże pieniądze .
Podniósł głowę i zahaczył damę w brylantach .
Prawdziwą osobliwość stanowiła sień wjazdowa posiadająca bardzo lichą podłogę , ale za to bardzo ładne krajobrazy na ścianach . Było tam tyle wzgórz , lasów , skał i potoków , że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania .
— Hum ! hum ! … — odpowiedziałem .
Nie ma więc w społeczeństwie przypadku , ale nieugięte prawo , które jakby na ironię z ludzkiej pychy , tak wyraźnie objawia się w życiu najkapryśniejszego narodu , Francuzów ! Rządzili nimi Merowingowie i Karlowingowie , Burboni i Bonapartowie , były trzy republiki i parę anarchii , była inkwizycja i ateizm , rządcy i ministrowie zmieniali się jak krój sukien albo obłoki na niebie … Lecz pomimo tylu zmian , tak na pozór głębokich , Paryż coraz dokładniej przybierał formę półmiska rozdartego przez Sekwanę ; coraz wyraźniej rysowała się na nim oś krystalizacji , biegnąca z placu Bastylii do Łuku Gwiazdy , coraz jaśniej odgraniczały się dzielnice : uczona i przemysłowa , rodowa i handlowa , wojskowa i dorobkiewiczowska .
( Ona miała sen , ja spotkałem aresztantów … Nie obejdzie się bez katastrofy . )
Leon otworzył drzwi salonu i prawie groźnie zawołał :
— Drudzy , że … drudzy , że chcesz zrobić szwindel …
Wokulski drgnął .
— Więc do mnie chce się zbliżyć ! … — zawołała panna Izabela z wybuchem . — Poznałam to po …
— Gdzie pani swoją lalkę kupiła ? — spytał baronowę Wokulski .
— Proszę funt kawy …
W oczach zaczęły mi ognie latać . Uderzyłem kuflem w stół i krzyknąłem :
„ Może jesteś okiem żelaznego przetaka , w który rzucę ich wszystkich , aby oddzielić stęchłe plewy od ziarna ” — odpowiedział mu jakiś głos .
— Więc i cała pańska rodzina bawi się szaradami ? — wtrącił Wokulski .
„ Taką ma naturę — myślał — nie umie ani śmiać się , ani patrzeć inaczej . Jest jak kwiat albo jak słońce , które mimo woli uszczęśliwia wszystkich , dla wszystkich jest piękne . ”
— Albo ? …
Upłynęło pół godziny , godzina , dwie — należało wracać do domu , a Wokulski nie przychodził ; nareszcie panie wsiadły do karety : hrabina zimna jak zwykle , prezesowa nieco roztargniona , a panna Izabela rozgniewana . Oburzenie nie zmniejszyło się , gdy wieczorem ojciec powiedział jej , że od południa był na sesji u księcia , gdzie Wokulski przedstawił projekt olbrzymiej spółki handlowej i w zblazowanych magnatach obudził formalny zapał .
Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy , że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza .
Wokulski słuchał go poważnie , nawet kiwał głową , ale patrzył nie wiadomo gdzie i myślał nie wiadomo o czym .
— Hę ? … — spytał pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi , który opalił się , zmężniał , a nade wszystko utył .
Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy , nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń . Na obu zaś końcach ulicy , niby pilnujące miasta szyldwachy , wznosiły się dwa pomniki . Z jednej strony król Zygmunt , stojący na olbrzymiej świecy , pochylał się ku Bernardynom , widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom . Z drugiego końca nieruchomy Kopernik , z nieruchomym globusem w ręku , odwrócił się tyłem do słońca , które na dzień wychodziło spoza domu Karasia , wznosiło się nad pałac Towarzystwa Przyjaciół Nauk i kryło się za dom Zamoyskich jakby na przekór aforyzmowi : „ Wstrzymał słońce , wzruszył ziemię . ” Wokulski , który w tym właśnie kierunku wyglądał ze swego balkonu , mimo woli westchnął przypomniawszy sobie , że jedynymi wiernymi przyjaciółmi astronoma byli tragarze i tracze , nie odznaczający się , jak wiadomo , zbyt dokładną znajomością zasługi Kopernika .
— Owszem , trochę nabieram ciała .
„ Co za uczucie ! … co za namiętność ! … ” — powtarzała w duchu .
— A rozmawia z tobą ?
— Rzecki — wtrącił eks-obywatel .
— Twego imiennika .
— Znam ten dom ! — wykrzykuje nagle jegomość w szafirowych okularach z miną zakrystiana . — Znam ten dom ! … Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli …
„ Ale po co on chce uwięzić dziewięćdziesiąt tysięcy rubli w murach ? … Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy ? … Czyliżby … Eh ! Stasiek taki głupi nie jest … ”
— Bardzo piękny dzień — rzekł Wokulski .
Ci utopiliby nas w łyżce wody , choćby żadnej dżumy nie było . Naturalnie , że nawet setnej części tych wymysłów nie powtarzam Wokulskiemu ; myślę jednak , że on sam słyszy ich i czyta więcej aniżeli ja .
— A twoje długi ?
Wokulski miał tak zdziwioną minę , że Hannibal Escabeau sam począł się dziwić .
Co postanowić ? … jakie przyjąć konsekwencje ? … o tym nie wspomniała hrabina .
— Czterysta ! — powtórzył machinalnie młody człowiek i nagle dodał : — Za godzinę przywiozę kwit barona … Pan tu będzie ?
— Niech pan zaczeka , idę do pana ! — zawołała panna Izabela podnosząc się z dywanu .
Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ” Cały teatr wybucha śmiechem ; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło , gdzie siedzi pan Ignacy . Nieszczęśliwy chce zaprotestować , lecz czuje , że głos zastyga mu w gardle , a na domiar niedoli on sam — zapada się gdzieś . Zapada się w niezmierny , niezgłębiony ocean nicości , w którym będzie spoczywał na wieki wieczne nie objaśniwszy widzów teatralnych , że nankinowe spodnie z fartuszkiem i strzemiączkami wykradziono mu podstępem ze zbioru jego osobistych pamiątek .
Do sklepu nie chciało mu się iść . Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona Krzeszowskiego .
W chwilę później spostrzegał , że projekt ten zdradza umysłowe zboczenie . Kwestię więc : czym jest , a czym nie jest , odłożył na bok , a postanowił , bądź co bądź , zapoznać się z panną Izabelą .
— Tak , ja kupiłem .
— Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela .
— Tej biednej Stawskiej … Ona naprawdę zakochała się w Wokulskim …
— Stój ! … Pal ! …
— Naści — rzekł — otwórz ten kufer skórą obity . Będzie tam na prawo skrzyneczka , a w niej kieska . Podaj mi ją …
— Szanowny pan Wokulski — zabrał głos adwokat — z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić : czy sprowadzanie owych tkanin aż z tak daleka nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom ?
Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn , mizerny subiekt , ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach .
Panna Felicja chciała protestować , ale w tej chwili baron podskoczył do panny Eweliny , a Starski do pani Wąsowskiej , która przygryzając usta rzekła :
— Cóż słychać na mieście ? — pytam Wirskiego , ażeby raz skończyć kłopotliwą rozmowę .
— Zrobię .
Jechali , nic już nie mówiąc do siebie . Wróciwszy do Zasławka Wokulski poszedł do prezesowej .
Wokulski załatwił najpilniejsze interesa , na kolei zamówił wagon salonowy do Krakowa , a koło ósmej wieczór , wyekspediowawszy swoje rzeczy , był u państwa Łęckich . Wypili herbatę we troje i przed dziesiątą udali się na kolej .
W tej chwili tuż obok konfesjonału stanęła , a potem uklękła osoba młoda , ubrana bardzo starannie , z małą dziewczynką .
— Już ty w tej izbie nie chciej ode mnie objaśnienia ; a tam na dole sam zrozumiesz . Może być , kupię trochę galanteryj paryskich , a może być , kilkanaście statków kupieckich . Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też , więc trzeba mi człowieka takiego jak ty …
Budzą się w nim jednak wątpliwości . Kto wie , czy baronowa jedzie do sądu ; może to wszystko plotki ? … „ Warto sprawdzić ” — myśli pan Ignacy , zapomina o swoich obowiązkach dysponenta i najstarszego subiekta i poczyna iść za dorożką . Nędzne konie wloką się tak powoli , że pan Ignacy może obserwować wehikuł na całej przestrzeni do kolumny Zygmunta . W tym miejscu dorożka skręca na lewo , a Rzecki myśli :
— Osiemdziesiąt osiem tysięcy …
Czuł w duszy dziwną pustkę , a na samym jej dnie coś , jakby kroplę piekącej goryczy . Żadnych sił , żadnych pragnień , nic , tylko tę kroplę tak małą , że jej niepodobna dojrzeć , a tak gorzką , że cały świat można by nią zatruć .
Po roku tego życia spodliliby mnie tak , że może zniżyłbym się do zazdrości o podobne indywidua …
Paryż posiada to , co można by nazwać kręgosłupem , osią krystalizacji miasta .
Źle to jednak nie umieć po angielsku … Dziś wiedziałbym , co o mnie myśli : bo jestem pewny , że o mnie mówiła do swej ciotki . Trzeba nauczyć się …
— Przypuśćmy — odezwał się Wokulski — że ja mógłbym panu dać pieniądze i jednego , a nawet … dwu pomocników … Lecz gdzie dowód , że pańskie metale nie są jakąś dziwną mistyfikacją , a pańskie nadzieje złudzeniami ?
„ Zostaję ! — szepnął . — Bóg ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy . ”
— To nic — mówił pan Tomasz z uśmiechem . — Krótka szyja , upał i irytacja … Chwilę odpocznę …
„ Czemu ja się wracam ? — szeptał . — Dlaczego nie idę do Geista do roboty ? … ”
Wyszedł przed bramę i zatrzymał się na chodniku . Ulica szeroka , wysadzona drzewami . W jednej chwili przelatuje około niego ze sześć powozów i żółty omnibus , naładowany podróżnymi wewnątrz i na dachu . Na prawo , gdzieś bardzo daleko , widać plac , na lewo — pod hotelem — niedużą markizę a pod nią gromadę mężczyzn i kobiet , którzy siedzą przy okrągłych stoliczkach , prawie na chodniku , i piją kawę . Panowie są jak wydekoltowani , mają w dziurkach od guzików kwiaty lub wstążeczki i zakładają nogi na kolana akurat tak wysoko , jak przystoi w sąsiedztwie pięciopiętrowych domów ; kobiety szczupłe , małe , śniade , z ognistymi spojrzeniami , lecz skromnie ubrane .
Okno na trzecim piętrze otwarte ( miarkuj pan , w lutym ! ) i z owego okna lecą na podwórze : sienniki , kołdry , książki , trupie główki i tam dalej . Niedługo poczekawszy zjeżdża na sznurze kufer , a po nim — łóżko .
Uśmiechnął się .
— Posłuchaj mnie — przerwał — i odpowiadaj : czegoś płakała w kościele ?
— A prawda , że już dawno u niej nie byłem . Pójdę wieczorem .
— Och ! … — szepnęła prezesowa spojrzawszy przelotnie na gościa .
Przypomina sobie swój sklep , ozdobę miasta , rumieni się i idzie dalej . Czuje , że Paryż na pierwszym kroku przytłoczył go , i — jest kontent .
— Jutro wyjedziemy o wpół do ósmej rano .
„ Zapytam się Henryka Szlangbauma ” — rzekł , wstając od kantorka .
Szli jakiś czas w milczeniu ku najdzikszej stronie parku . Kiedy niekiedy spomiędzy starych drzew mignęło okno pałacu , połyskujące czerwonymi blaskami zachodu .
Węgiełek zbiegł ze wzgórza . Panna Izabela spojrzała na Wokulskiego . Była blada i wzruszona .
— Czy i dlatego mój ojciec nie wie , że srebra te są w pańskim ręku ? — rzekła ironicznie .
— Żaraż pójdę , tylko był tu jeszcze pan — odparł służący .
— Tak , źle ! … Dekoltować się do pasa jest dobrze , brać lekcje śpiewu od jakiegoś Włocha , który nie czyści paznokci …
Hrabina podała mu rękę .
Na biurku leżał bilet Maruszewicza .
— Z pewnością ! — mruknął pan Ignacy . — Gdzież Stach … to jest pan Wokulski ? — dodał podnosząc się z fotelu .
— W buzię nie można .
— Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski .
Hrabia milczał i dopiero po chwili odezwał się :
— Chciałbym — odezwał się nareszcie — pogadać z panem o Stachu …
— Kto był ? … Pewnie Goldcygier … Powiedziałem ci , ażebyś z tym łotrem nie wdawał się w żadne rozprawy , tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów . Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły Żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty ! …
— Znajdzie młodych .
Vois les se poser sur les roses ;
„ Wynagrodzę go … wynagrodzę … może być pewnym mego poparcia . ”
— Więc zostaję … — rzekł po chwili . — Będę cierpliwym , a pani sama da mi znak , że spełniły się moje nadzieje .
— Żeby był łaskaw przyjść do nas w południe i uregulować rachunki tych Żydów .
Od Wielkiej Nocy panna Izabela często myślała o Wokulskim , a we wszystkich medytacjach uderzał ją niezwykły szczegół : człowiek ten przedstawiał się coraz inaczej .
Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu , triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych , a jednocześnie z drugiej strony ulicy przybiega do niego dżentelmen mający wszelakie pozory próżniaka , który jednakże jest adwokatem . Po bardzo krótkim , a nawet niedbałym powitaniu pan Łęcki pyta dżentelmena :
— Pan Rzecki , plenipotent gospodarza … — odezwał się rządca wskazując na mnie .
Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni .
„ Musi być w drugiej sali ” — mówił do siebie Wokulski .
„ Jednakże Pan Bóg jest łaskawy — myślała — gdy ocalił człowieka , który może się nam przydać . Ojciec tak liczy na niego , a i ja nabieram ufności . O ileż mniej w życiu doznałabym zawodów mając rozumnego i energicznego przyjaciela . ”
— Przed chwilą wyjechał .
Urządziwszy się ze mną w taki sposób , stary zawiesił dyscyplinę na pęku , wpisał rodzynki i z najdobroduszniejszą miną począł ciągnąć za sznurek kozaka . Patrząc na jego półuśmiechniętą twarz i przymrużone oczy , prawie nie mogłem wierzyć , że ten jowialny staruszek posiada taki zamach w ręku . I dopiero teraz spostrzegłem , że ów kozak widziany z wnętrza sklepu wydaje się mniej zabawnym niż od ulicy .
Wokulski cofnął się . Zastanowił się i odparł potrząsając głową :
Nie śmiała dokończyć frazesu . Wyręczył ją Wokulski . Nie sprzedał klaczy i sam puścił ją w szranki .
— Abyś zaś uwierzył , że jesteś nam równym i że cię kochamy jak brata , abyś mógł uspokoić twoje serce rozgniewane na nas , oto ja … klękam przed tobą i w imieniu ludzkości błagam cię o przebaczenie krzywd .
— Owszem .
Wokulski kazał zaprowadzić się do schodów , dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra na dół , jak człowiek , którego ścigają .
Następnie półgłosem wyłożył mu swoje plany .
Skończywszy czytanie pan Ignacy potrząsnął głową .
— Cha ! cha ! cha ! … — roześmiał się pan Tomasz . — Cudowna jesteś … nieoceniona . Wczoraj byłem trochę rozstrojony , nawet bardzo i … coś … coś … zaświtało mi w głowie … Ale dzisiaj … Cha ! cha ! cha ! … Niechże sobie wreszcie Wokulski przepłaca kamienice . Od tego on kupiec , żeby wiedział , ile i za co płaci . Straci na jednym , zyska na drugim . — Ja , co najwyżej , mogę mu tego nie brać za złe , że staje do licytacji mego majątku … Chociaż miałbym prawo podejrzywać jakiś nieczysty interes w takim na przykład … podstawianiu Szlangbauma …
„ Skąd ona wie — myślał dalej — że ja kupiłem serwis i srebra ? … A jak wybadywała , czym nie zapłacił więcej niż warte ! Z przyjemnością ofiarowałbym im ten pamiątkowy drobiazg . Winienem jej dozgonną wdzięczność , bo gdyby nie szał dla niej , nie dorobiłbym się majątku i spleśniałbym za kantorkiem . A teraz może mi smutno będzie bez tych żalów , rozpaczy i nadziei … Głupie życie ! … Po ziemi gonimy marę , którą każdy nosi we własnym sercu , i dopiero gdy stamtąd ucieknie , poznajemy , że to był obłęd … No , nigdy bym nie przypuszczał , że mogą istnieć tak cudowne kuracje . Przed godziną byłem pełen trucizny , a w tej chwili jestem tak spokojny i — jakiś pusty , jakby uciekła ze mnie dusza i wnętrzności , a została tylko skóra i odzież . Co ja teraz będę robił ? czym będę żył ? … Chyba pojadę na wystawę do Paryża , a potem w Alpy … ”
— Słuchaj pan … Użyję porównania , które powinieneś zrozumieć . Jeżeli masz pełną szufladę , na przykład , portmonetek , czy możesz w tę samą szufladę nakłaść , na przykład , krawatów ? … Nie możesz . Więc jeżeli Wokulski ma pełne serce panny Łęckiej , czy możesz mu tam wpakować panią Stawską ? …
— Dajże mi pokój z Kasią ! … — przerwał . — Dziewczyna dobra z kośćmi , nieraz ukradkiem przyszywała mi oberwany guzik do paltota albo podrzucała mi kwiatek na okno , ale ona nie dla mnie , ja nie dla niej .
Babcia przepraszając nas wzięła włóczkę i druty , a w tej chwili weszła do salonu pani Stawska …
— Człowiek jest jak ćma : na oślep rwie się do ognia , choć go boli i choć się w nim spali . Robi to jednak dopóty — dodał po namyśle — dopóki nie oprzytomnieje . I tym różni się od ćmy …
— A kredyt dla rolników ? … — spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty .
Książę miał we Francji przyjaciela , hrabiego ( w najwyższym stopniu dotkniętego zarazą demokratyczną ) , który drwił sobie z nadziemskich początków arystokracji .
Tym szerzej koło żałobne roztoczy ,
A na to odpowiedział ojciec :
— Prześliczna ! — wtrącił rządca z zapałem .
— Przecie nie uczesany nie pójdzie pan tańczować …
„ No , słyszał kto ? … Taki kramarz chce mi imponować ! Była chwila , słowo honoru , że chciałem go uderzyć kijem … Impertynent , słowo honoru … Gotów pomyśleć , że ja się go boję , słowo honoru … O Boże , jak ciężko karzesz mnie za lekkomyślność ! … Podli lichwiarze nasyłają mi komornika , za parę dni muszę spłacić dług honorowy , a ten kupczyk , ten … łajdak ! … Ja bym tylko chciał wiedzieć : co się takiemu zdaje , co on sobie o mnie wyobraża ? … Nic , tylko to … Ale , słowo honoru , on musiał kogoś zamordować , bo takiego spojrzenia nie może mieć człowiek przyzwoity . Naturalnie , przecie o mało nie zabił Krzeszowskiego . Ach , nędzny zuchwalec ! … on śmiał w taki sposób patrzeć na mnie … na mnie , jak Boga kocham ! … ”
— Ano — mówi baba — nie ma tu inszej rady , tylo musisz doczekać świętego Jana i kiedy się kamień odłoży , musisz leźć w otchłań . Byleś pannie wyjął szpilkę z głowy , obudzi się , ożenisz się z nią i będziesz wielki pan , jakiego świat nie widział . Tylko wtedy o mnie nie zapomnij , że ci dobrze poradziłam . I to se spamiętaj : kiedy cię strachy otoczą , a zaczniesz się bać , zaraz przeżegnaj się i umykaj w imię boskie … Cała sztuka w tym , żebyś się nie zląkł ; złe nie ima się nie bojącego człowieka .
— Kiedy nie pamiętam , gdzie skończyłam …
Pół roku leżała w szpitalu , w osobnym gabinecie , samotna i zapomniana przez swoje pupilki , ich rodziców i hrabiów , którym oddawała serce . Był czas do rozmyślań . Toteż gdy wyszła stamtąd chuda , stara , z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami , znowu zaczęto mówić powszechnie , że choroba zmieniła ją do niepoznania .
— Jak fryzjerczyk , którego uzuchwalono — odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi .
— Myślałam , że już pan nie przyjdzie — rzekła panna Izabela .
— Posiwiałeś … Jakże się masz ?
— O nie . Poproszę , ażeby mu oddano wieniec .
Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada :
Może bym się zabił z desperacji , gdyby nie ciągłe wiadomości o Ludwiku Napoleonie , który już został prezydentem , a myślał o cesarstwie . Było mi lżej dźwigać nędzę i tłumić wybuchy żalu , kiedym słuchał o triumfach człowieka , który miał wykonać testament Napoleona I i zrobić porządek w świecie .
— Dlaczego ?
— Służącego ? … chciałeś pan powiedzieć — przerwał śmiejąc się Jumart . — Pracuję , panie , aby żyć i zabezpieczyć sobie rentę na starość . A o tytuł nie dbam : tyle ich już miałem ! … Świat podobny jest do amatorskiego teatru więc nieprzyzwoicie jest pchać się w nim do ról pierwszych , a odrzucać podrzędne . Wreszcie , każda rola jest dobra , byle grać ją z artyzmem i nie brać jej zbyt poważnie .
— Co to znaczy , mamo ? … Co się stało ? … — spytała .
Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły , że zwróciło to uwagę służącego , który zaczął kręcić się po pokoju .
— Akurat ! … — odparł . — Nie zasnąłby , gdyby nie dostał wałów . Dobry chłopak — mówił — sprytny chłopak , ale szelma ! …
— To nie szczęście , Stanisławie Piotrowiczu , to miliony . Nożykiem tniesz wiklinę , a toporem dęby . Kto ma kopiejki , robi interesa kopiejkowe i kopiejki zyskuje ; ale kto ma miliony , musi zyskiwać miliony . Rubel , Stanisławie Piotrowiczu , jest jak zapracowana szkapa : kilka lat musisz czekać , zanim urodzi ci nowego rubla ; ale milion jest mnożny jak świnia : co rok daje kilkoro . Za dwa albo trzy lata , Stanisławie Piotrowiczu , i ty zbierzesz okrągły milionik , a wtedy przekonasz się , jak za nim gonią inne pieniądze . Chociaż z tobą …
Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia .
Zajechały powozy . Do jednego wsiadł baron z hrabią Anglikiem , do drugiego milczący egiptolog z pistoletami i chirurgiem . Ruszyli w stronę Bielan , a w parę minut popędził za nimi lokaj barona , Konstanty , w dorożce . Wierny sługa klął na czym świat stoi i obiecywał , że w dwójnasób policzy swemu panu koszta tej wycieczki . Był jednak niespokojny .
Pewnego dnia słyszę w owej budce straszny łoskot … Wpadam ja , wpadają subiekci … Co za widok ! … Pani Małgorzata leży na podłodze przywalona biurkiem i oblana atramentem , krzesełko złamane , Stach zły i zmieszany … Podnieśliśmy płaczącą z bólu jejmość i z rozmaitych jej półsłówek domyśliliśmy się , że to ona sama narobiła tego rwetesu usiadłszy niespodzianie na kolanach mężowi . Kruche krzesło złamało się pod dubeltowym ciężarem , a jejmość chcąc ratować się od upadku chwyciła za biurko i z całym kramem obaliła je na siebie .
Na turkot dorożki , zatrzymującej się przed domem , biegła do okna ; na odgłos dzwonka rzucała się do progu i spoza zamkniętych drzwi salonu nasłuchiwała , kto rozmawia z Marianną .
A może po prostu on kocha się w niej i chce ją zdyskredytować w moich oczach ? … No , jeżeli kocha , po cóż ją ma dyskredytować ; niech powie , a ona niech wybiera … Naturalnie , że Ochocki ma więcej szans aniżeli ja ; tak jeszcze nie straciłem rozumu , ażeby tego nie oceniać … Młody , piękny , genialny … Ha ! … niech wybiera : sławę czy pannę Izabelę …
— Panie ! — zawołał — darowałeś mi życie … Wdzięczność moja …
— A gdyby nie były wesołe ?
— Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko .
— Panie Łęcki — odparł chłodno — w moim namiocie pod Plewną bywali więksi panowie . I byli dla mnie tyle łaskawi , że niełatwo wzruszę się widokiem nawet tak wielkich , jakich … nie znajdę w Warszawie .
Jest około piątej po południu . Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść Zoli : Une page d 'amour . Czyta bez uwagi , co chwilę podnosi oczy , spogląda w okno i półświadomie formułuje sąd , że gałązki drzew są czarne , a niebo szare . Znowu czyta , spogląda po gabinecie i półświadomie myśli , że jej meble kryte błękitną materią i jej niebieski szlafroczek mają jakiś szary odcień i że festony białej firanki są podobne do wielkich sopli śniegu . Potem zapomina , o czym myślała w tej chwili , i pyta się w duchu : „ O czym ja myślałam ? … Ach , prawda , o kweście wielkotygodniowej … ” I nagle czuje ochotę przejechania się karetą , a jednocześnie czuje żal do nieba , że jest takie szare , że złotawe żyłki na nim są tak wąskie … Dręczy ją jakiś cichy niepokój , jakieś oczekiwanie , ale nie jest pewna , na co czeka : czy na to , ażeby chmury się rozdarły , czy na to , ażeby wszedł lokaj i wręczył jej list zapraszający na wielkotygodniową kwestę ? Już taki krótki czas , a jej nie proszą .
— Jesteśmy — dodała jeszcze ciszej — jesteśmy winne panom za lipiec …
„ Co to jest za ogromny gmach , który zamiast kominów ma wieże , w którym nikt nie mieszka , tylko śpią prochy dawno zmarłych ? … Na co ta strata miejsca i murów , komu dniem i nocą pali się światło , w jakim celu schodzą się tłumy ludzi ? …
— Pan wiesz , że ojciec mój odbiera trzydzieści tysięcy rubli … Prócz tego ( mówiła , sama nie wiedząc dlaczego ! ) będziemy mieli dziesięć tysięcy rocznie … Pańska sumka przepaść nie może , chyba pan rozumie …
— Powiedzieć ? … Ach , prawda … W banku mamy około stu dwudziestu tysięcy rubli , więc pieniędzy wam nie zabraknie … Dalej … Cóż dalej ? … — pytał sam siebie . — Aha ! … Nie rób już sekretu , że ja kupiłem kamienicę Łęckich . Owszem , zajdź tam i ponaznaczaj komorne według dawnych cen . Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś … Mieszka tam jakiś szewc , jacyś studenci ; bierz od nich , ile dadzą , byle płacili regularnie .
— Bardzo … bardzo lubiłam go , a myślę , że i on mnie trochę … kiedy tak pamiętał wszystko . Ale on był ubożuchny oficer , a ja na nieszczęście bogata , i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów . No i rozdzielono nas … Może też byliśmy zanadto cnotliwi … Ale cicho ! … cicho … — dodała śmiejąc się i płacząc . — Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku .
— Ja nie miałem wiary ? …
— Trudna rada .
Powiedziałem , że w postępowaniu Stasia Wokulskiego wielu rzeczy nie rozumiem i za każdym razem mam ochotę zapytać : na co to wszystko ? …
Sędzia był zdziwiony wykrzyknikiem , ale ja nie … Spostrzegłem bowiem , że pan Patkiewicz nie odejmując rąk od piersi nagle wywrócił oczy i opuścił dolną szczękę w taki sposób , że zrobił się podobny do stojącego trupa . Jego twarz i cała postawa istotnie mogła przerazić nawet zdrowego człowieka .
Przerwała się rozmowa . Panie milcząc wróciły do domu ; panna Izabela cały dzień była rozdrażniona .
— O … i ten ! … — zawołała baronowa . — Mój mąż ( jestem pewna , że to on ) przysyła jej ze wsi bukiety … Rządca tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z dołu co miesiąc …
— Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu . Macie prześliczny wybór towarów … Serdecznie dziękuję … Adieu ! …
Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory . Rana w policzku goiła mu się bardzo powoli ; nie dlatego , ażeby miała być ciężką , ale że organizm pacjenta był mocno podszarpany . W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego .
— Ani na nią spojrzy , dzika bestia ! — odparł Machalski .
A jednak jeszcze mu czegoś brakło . Chciał choć raz spojrzeć na pannę Izabelę .
— Któż to ? — zapytał Ignacy . — A … Łęcki …
— A tak … dużo szlachty mieszka w tej stronie . Ziemia doskonale uprawna ; ma pan łubin , koniczynę …
— Między nami pokój czy wojna ? …
— Jestem prawie pewny , ale … żegnam panią … Stach będzie dziś wieczorem …
W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację .
— Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych — odparł Rzecki , w którym ocknął się były oficer węgierski .
— Ja i rubelkiem nie pogardzę …
— O tak … Ale tu trzeba mieć własną maszynę i mieszkanie , i wszystko … Kto tego nie ma , musi iść w służbę .
Niebawem pożegnała Wokulskiego radząc mu przejść się po parku .
— Baronie … — wtrąciła prezesowa .
P. S. Jeżeli mego zęba nie wyrzucisz za okno , przyszlij mi go na powrót , abym mógł ofiarować go mojej niezapomnianej małżonce . Będzie miała martwić się czym przez kilka dni , co podobno biedaczce jest zalecone przez doktorów . Ten zaś pan Wokulski jest bardzo miłym i dystyngowanym człowiekiem i wyznaję , że serdecznie go polubiłem , choć mi taką zrobił krzywdę . ”
O kilkadziesiąt kroków dalej widzi : Rue Poissonniere , która mu przypomina jakąś sprawę kryminalną , a potem cały szereg krótkich uliczek wychodzących naprzeciw teatru „ Gymnase ” .
„ Gdybym był najwyższym sędzią — myślał — i gdyby spytano mnie , kto jest wart panny Izabeli : Ochocki czy Wokulski , musiałbym przyznać , że — Ochocki … O osiemnaście lat młodszy ode mnie ( osiemnaście lat ! … ) i taki piękny … W dwudziestym ósmym roku życia skończył dwa fakultety ( ja w tym wieku ledwie zaczynałem się uczyć … ) i już zrobił trzy wynalazki ( ja żadnego ! ) A nad to wszystko jest naczyniem , w którym wylęga się wielka idea … Dziwaczna to rzecz : machina latająca , ale faktem jest , że on znalazł dla niej genialny i jedynie możliwy punkt wyjścia . Machina latająca musi być cięższa , nie zaś jak balon lżejsza od powietrza ; boć wszystko , co prawidłowo lata , począwszy od muchy , skończywszy na olbrzymim sępie , jest od powietrza cięższe . Ma prawdziwy punkt wyjścia , ma twórczy umysł , czego dowiódł bodajby swoim mikroskopem i lampą ; któż wie , zatem , czy nie uda mu się zbudować machiny latającej ? A w takim razie będzie większym dla ludzkości od Newtona i Napoleona razem wziętych … I ja mam z nim współzawodniczyć ? … A jeżeli stanie kiedy kwestia : który z nas dwu powinien się usunąć , czyliż będę się wahał ? … Cóż to za piekło powiedzieć sobie , że muszę moją nicość złożyć na ofiarę człowiekowi ostatecznie takiemu jak ja , śmiertelnemu , ulegającemu chorobom i omyłkom , a nade wszystko — tak naiwnemu … Boć to jeszcze dzieciak , co on mi nie wygadywał ? … ”
Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami .
— Mogę służyć pięcioma — odparł Wokulski sięgając do kieszeni .
— Za kogóż to mnie masz , panie Rzecki ? — obraziła się staruszka . — Tu … tu … — dodała stukając się w piersi — tu każda tajemnica leży jak w grobie . A tym więcej tajemnica mego dziecka i tego szlachetnego człowieka .
— Więc i cóż ? … — pytam .
— Ciekawa jest twoja historia … ale powiedz no mi : w jaki sposób zabierzesz się do wycięcia napisu ? …
Wjechawszy do lasu zsiadł z konia i prowadził go za cugle .
— Nie , pani . Ja myślę , że tak jak pani wyglądały kobiety święte .
— Już zesłał najlepsze — rzekł Wokulski myśląc o pannie Izabeli .
Nawet dziwił go ten spokój .
— To jedno pytanie , a teraz drugie , ale — nie obraź się pan . W którym roku życia zaczynają mężczyźnie obojętnieć kobiety ? …
— Który wydobył rachunki sklepowe …
— Wiesz , Stasiu , jakiś Hödel strzelił do cesarza Wilhelma …
— Może państwo pozwolą lżejszą drogą — odezwał się Węgiełek .
„ Mecenas ma rację — myślał . — Lepiej kupić ten dom pod cudzą firmą . Inaczej mogliby mnie podejrzewać o chęć wyzyskania ich albo — co gorsze — posądzić o zamiar robienia im łaski ! … ”
— A mnie posąg triumfującego gladiatora — melodyjnym głosem dodała panna Florentyna . — Pamiętasz Belu , we Florencji , tego z podniesionym mieczem ? Twarz surowa , nawet dzika , ale piękna .
Ładnych rzeczy dowiaduję się na wstępie !
— Nie , panie . Chciałem tylko opowiedzieć się względem powrotu do Zasławia .
— No , niech mi pani nie zawraca głowy swymi wykrzyknikami . Albo pani chce uczyć się meteorologii , a w takim razie idźmy na górę …
— Pysznie . Cóż dalej ?
— Otóż , co … Gotował wraz z innymi piwo , które do dziś dnia pijemy , i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka .
Po chwili z przeciwległych drzwi wyszła osoba w wieku poważnym , ubrana w popielatą suknię . Uderzył mnie prawie biały kolor jej włosów , obok twarzy mizernej , lecz niezbyt starej i bardzo regularnej . Rysy tej damy były mi gdzieś znajome .
— List ten rzekł — odeślesz rano do magdalenek …
— Gdzie ? — krzyknęła ciotka .
— I kupi go — szepnął rządca — tylko , panowie , trzymajcie się ostro ! … Kupi go , choćby miała oddać cały swój majątek … A niemały to majątek , choć pan baron mocno go nadszarpnął …
Przez miesiąc wyglądaliśmy odsieczy : z Węgier , z Francji , nawet z nieba . Nareszcie twierdza kapitulowała .
„ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ”
„ Po co on jednak kupuje ten dom , po co wdaje się z Łęckimi … A może nie kupuje ? … Może to tylko pogłoski ? … ”
— Mógłbym wprawdzie pierwej zabić pana , który jesteś przyczyną moich nieszczęść …
— Nikomu nie ufam — mówił zgryźliwie starzec . — Bo jaką mi dać kto może rękojmię ? … Przysięgę czy słowo honoru ? … Za stary jestem , aby wierzyć w przysięgi … Tylko wspólny interes jako tako zabezpiecza od najpodlejszej zdrady , a i to nie zawsze …
— Owszem . I cóż dalej ? — badała pani Wąsowską nie bez cienia niecierpliwości .
Czasami na widok młodszych i starszych elegantów otaczających pannę Izabelę , której oczy błyszczały jak brylanty albo jako gwiazdy , po niebie jego zachwytów przelatywał obłok i rzucał mu na duszę cień nieokreślonej wątpliwości . Ale Wokulski na cienie zamykał oczy . Panna Izabela była jego życiem , szczęściem , słońcem , którego nie mogły zaćmić jakieś przelotne chmurki , może nawet zgoła urojone .
— Naturalnie .
— Cóż to za ofiara ? — zawołał Rzecki . — Spłacicie nas panie w ciągu paru lat , i basta . Jakże pani sądzi ? … — zapytał pani Stawskiej .
— Żeby cię diabli wzięli ! — mruknąłem chwytając mój tłomoczek . — Tego jeszcze brakowało , ażeby aresztowali mnie za defraudację .
Weszli do stajenki widnej jak pokój , nawet ozdobionej dywanami , niezbyt zresztą cennymi . Żłób był nowy i pełny , drabina toż samo , na podłodze leżała świeża słoma . Pomimo to bystre oko dyrektora dojrzało jakąś niestosowność , krzyknął bowiem :
— Kto pani sprzedał tę lalkę ? — zapytał sędzia Stawskiej .
— Będziecie bardzo szczęśliwi , a przynajmniej … ty — rzekła pohamowawszy westchnienie . — Chociaż …
Wtedy przekonał się , że między jego znajomymi nie ma człowieka , który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich . Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość .
A ci kochani pracownicy , za których ujada się Wokulski ! … Co oni na niego wygadują , jak nazywają go wyzyskiwaczem ( NB. w naszym interesie są największe pensje i gratyfikacje ! ) , a jak jedni pod drugimi kopią doły …
— Jak to dobrze ! … — zawołała uradowana panna Izabela .
Przez dom Rezlera ( który przypomina mu onegdajszą pijatykę ! ) i część Senatorskiej pan Ignacy dostaje się na Miodową . Tu przechodząc około składu herbaty Nowickiego wstępuje na chwilę , ażeby powiedzieć właścicielowi : „ dzień dobry ! ” , i szybko ucieka , dalej mrucząc :
Paru oponentów z grupy kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego . Milczeli , lecz tkliwe ich spojrzenia stokroć więcej miały wymowy aniżeli najczulsze słowa .
Już zrozumiał , że nie należy do siebie , że wszystkie jego myśli , uczucia i pragnienia , wszystkie zamiary i nadzieje przykute są do tej jednej kobiety . Gdyby ona umarła , nie potrzebowałby się zabijać ; jego dusza sama odleciałaby za nią jak ptak , który tylko chwilę odpoczywa na gałęzi . Zresztą nawet nie mówił z nią o miłości , jak nie mówi się o ciężarze ciała albo o powietrzu , które człowieka napełnia i ze wszystkich stron otacza . Jeżeli w ciągu dnia wypadło mu pomyśleć o czym innym niż o niej , wstrząsał się ze zdumienia jak człowiek , który cudem znalazłby się w nie znanej sobie okolicy .
W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu . Tak już przywykł do swojej gorączkowej roboty , że choć nie było interesantów , on ciągle wydostawał jakąś sztukę , odwijał i zawijał , ażeby następnie umieścić ją na właściwym miejscu .
Jechali z dziesięć minut , a teraz Wokulski zatrzymał konia . Stał na wzgórzu , nad łąką tak piękną jak marzenie . Co w niej było pięknym , czy zieloność trawy , czy kręty bieg rzeczułki , czy drzewa pochylające się nad nią , czy pogodne niebo ? Wokulski nie wiedział .
Wydobyłem kieskę grubą i ciężką . Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył piętnaście półimperiałów .
Hrabia uśmiechnął się i rzekł :
— Co innego małżeństwa polityczne , a co innego małżeństwa dla pieniędzy z człowiekiem , którego się nie kocha — odpowiedziała prezesowa patrząc w ziemię i bębniąc palcami po stole . — To gwałt zadany najświętszym uczuciom .
Przyjechała tu na wyraźne żądanie ciotki , dla Starskiego , o którym powszechnie mówiono , że odziedziczy majątek po prezesowej . Tymczasem prezesowa przypatrzywszy się swemu ciotecznemu wnukowi oświadczyła , że co najwyżej zapisze mu tysiąc rubli dożywotniej renty , która zapewne bardzo mu się przyda na starość . Cały zaś majątek postanowiła zapisać na podrzutków i ich nieszczęśliwe matki .
— Idź , Helusiu — rzekła półgłosem do dziecka — połóż to na tacy i pocałuj Pana Jezusa .
Rzecki umilkł . Pił herbatę i tarł czoło . Po długiej pauzie rzekł :
Łkanie przerwało jej mowę . Powąchała swój flakonik , odpoczęła i zaczęła znowu :
Był to chłop , właściciel chaty . Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony :
Widowisko , trwające około dwu godzin , polegało na tym , że Palmieri za pomocą wzroku usypiał swoje media , w taki jednak sposób , że mogły one chodzić , odpowiadać na pytanie i wykonywać rozmaite czynności . Prócz tego uśpieni przez magnetyzera w miarę jego rozkazów objawiali bądź niezwykłą siłę muskularną , bądź jeszcze niezwykłejszą nieczułość lub nadwrażliwość zmysłów .
— Co pan każe ? — spytał Wokulski .
— Niech no pan patrzy , czy nasz stary nie jest podobny z profilu do Napoleona III ? Nos … wąs … hiszpanka …
— Kto wie , czyś nie zgadł .
— O znam ! … Zupełnie taka sama była u pani tam w pokoiku …
— Dobrze , kochany panie Stanisławie . Przyjmuję dwadzieścia procent , bylebyś mi mógł wypłacić z góry .
Ciekawym , co on zrobi ! Ciekawym ! …
— Nic pilnego . Ale o stryju zupełnie już zapomniałeś . A on , biedak , leży niedaleko stąd , o trzy mile , w Zasławiu … Może byście tam jutro pojechali . Okolica ładna , są ruiny zamku … Moglibyście bardzo przyjemnie czas przepędzić i zrobić coś z tym kamieniem nagrobnym .
„ Zapewne — szepnął Wokulski , już nieco spokojniejszy o rywala . — Ten nie zbałamuci panny Izabeli . ”
— Czy ty , ojcze — rzekła po namyśle — nie obawiasz się Wokulskiego ? …
— A ładnie … spodziewałam się komplimentu pod moim adresem …
— Ale pani się nie wygrzebiesz … — mruknął maglarz .
Długa chwila upłynęła , zanim Wokulski skombinował , że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką , że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry .
Stojący za nim Wokulski dotknął jego ramienia .
„ No — mój ojciec nie potrzebuje przecież łaski Wokulskiego ; powierzyłby mu swój kapitał , otoczyłby go protekcją , a on płaciłby mu procenta ; w każdym razie szkoda go … ”
I piękniem trafił ! … Gdyż jak moja staruszka nie wrzaśnie :
— Dla mnie ? — spytał Wokulski , zdziwiony nie tyle słowami , ile spojrzeniem Geista .
— Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień …
Ale i Szlangbaum już zhardział , więc odpowiedział panu Rzeckiemu , wysunąwszy pierwej dolną wargę :
— Pani zawsze musi mi zrobić jakiś skandal ! — oburzył się Ochocki . — Pani może ze mną jeździć po wertepach , ale pannie Felicji nie wolno nawet zajrzeć do obserwatorium .
— No , proszę cię , tylko mi jutro tak wyglądaj , a przekonasz się , że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany … Choć szkoda , żeś go wtedy odrzuciła ! … Mielibyście dziś ze sto albo sto pięćdziesiąt tysięcy rubli więcej … Wyobrażam sobie , że ten biedny chłopak z rozpaczy musiał bardzo wydawać pieniądze . Ale , ale … — dodała hrabina — czy prawda , że chcecie jechać z ojcem do Paryża ? …
Nareszcie na końcu alei ukazały się dwie kobiece figury , czarna i szara . Wokulskiemu krew uderzyła do głowy .
„ Zwyczajnie , zbogacony parweniusz ! — mruknął hrabia . — Przedwcześnie zachwycaliśmy się nim , chociaż … spółkę może prowadzić … Rozumie się , przy pełnej kontroli z naszej strony . ”
Stach wstrząsnął się .
— Jesteś pan bez honoru ! — zawołałem .
Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej , a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji . Książę witał każdego z uprzejmą poufałością , prezentował Wokulskiego , a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem .
Wokulski zamknął księgę i włożył ją do kantorka . W tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając rękawiczek .
— Pójść pójdę — odparł z gniewem służący — ale u pana to taka służba , że gorzej niż w kryminale : nawet szpać nie można iść , kiedy się chce …
— Stach nihilista i Mraczewski nihilista … Niechże się więc pierwszy ożeni , to drugi zaraz mu zaprowadzi wspólność … A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego .
— Ależ , pani , to wszystko niepotrzebne … Właśnie mówił nasz adwokat , że baronowa może by i chciała cofnąć skargę , tylko już nie wolno .
Nawet głos jej się zmienił . Wokulski pilnie przypatrywał się jej , nareszcie rzekł :
Stary subiekt pokręcił głową .
— Wiesz co — odpowiadał wuj uderzając się pięścią w chore kolano — poradzę ci jak ojciec . Chcesz , mówię ci … to idź , a nie chcesz , mówię ci … to zostań …
— Tak — odpowiedziała panna Izabela . — Arystokracja francuska miała możność i czas tworzyć te arcydzieła .
Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel : zbliżyć się do panny Izabeli . Dziś przybył mu drugi : wydobyć z niedostatku Wysockiego .
I opowiedziałem mu wszystko , co wiem o pani Stawskiej , dodając :
— Pan żartuje , a ja doprawdy mam broń przy sobie i jestem gotów …
— Drugim dziwowiskiem jest horyzont , który ciągle widać na wysokości wzroku . Skutkiem tego ziemia wydaje się wklęsłą jak ogromny , głęboki talerz .
„ Dokąd oni wydzierali się ? Do innego , podobno wyższego świata . A jeżeli morskie przypływy dowodzą , że księżyc nie jest złudnym blaskiem , tylko realną rzeczywistością , dlaczego te dziwne budynki nie miałyby stwierdzać rzeczywistości innego świata ? … Czyliż on słabiej pociąga za sobą dusze ludzkie aniżeli księżyc fale oceanu ? …
Lecz im mniej wychodził , tym częściej marzył o jakiejś dalekiej podróży na wieś lub za granicę . Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne bory , po których błąkałby się , przypominając sobie młode czasy . Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato .
— Nie doczekamy tego .
— Jenerał … — zaczął .
Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna :
Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu . Dopiero we dwa lata napisał do mnie list z Irkucka prosząc , abym mu przysłał jego książki .
— Jak ona nas traktuje … My chyba naprawdę jesteśmy zrujnowani …
— Widok jest istotnie wspaniały — odpowiedział Wokulski — ponieważ horyzont ma kilkadziesiąt wiorst w promieniu , a cały Paryż i jego okolice wyglądają jak na wypukłej mapie . Ale podróż nie jest miła ; może tylko pierwszy raz …
— Podobno — rzekła — ile razy mężczyzna patrzy na kobietę , szatan zakłada mu różowe okulary .
— I udał się jej . Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy .
— Dziękuję ci !
— Czy widzisz pan tę staruszkę między biskupem i jenerałem ? — odezwała się hrabina . — Jest to prezesowa Zasławska , moja najlepsza przyjaciółka , która koniecznie chce pana poznać . Jest panem bardzo zajęta — ciągnęła hrabina z uśmiechem — jest bezdzietna i ma parę ładnych wnuczek . Zróbże pan dobry wybór ! … Tymczasem przypatrz się jej , a gdy ci panowie odejdą , przedstawię pana . A … książę …
Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych części ubrania , a tymczasem panna Izabela wyszła do ciotki już oczekującej na nią w salonie .
— Moja panno Felicjo ! — zawołał Ochocki — tylko proszę nie bawić się w uszczypliwość , bo się to pani nie udaje .
Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia .
— Tam właśnie , do zamku , stryj co dzień chodził na spacer i całe godziny przesiadywaliśmy z nim na dużym kamieniu …
— Co to ? … — zawołała wzruszonym głosem . — Ach , to ty , Leonie … Gdzie pan ? …
Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę . Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! …
Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali . Uderza go tłum starozakonnych , słuchających z największym skupieniem jakiejś mowy . Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo . W sali jest duszno ; mowę prokuratora tłumi nieco hałas dorożek . Sędziowie wyglądają , jakby drzemali , adwokat ziewa , oskarżony ma minę , jakby chciał oszukać sąd najwyższej instancji , starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem , a oskarżenia słuchają z uwagą . Niektórzy przy każdym silniejszym zarzucie prokuratora krzywią się i syczą : „ aj-waj ! … ”
— Zaraz ja tobie odpowiem — mówi Suzin . — Najpierw za to , żeś ty mnie jeszcze w Irkucku przez cztery lata rozumu uczył . Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś . No , a ja , Stanisławie Piotrowiczu , ja nie wasz człowiek : za dobro daję dobro …
— Wielka rzecz ! — odezwał się pan Raczek . — Wyjdź jejmość za mąż , to nie będziesz sierotą .
I oto , com zobaczył … W jednym z okien Maruszewicza uchyliła się roleta i przez szparę z boku można było dojrzeć , że ktoś patrzy w naszą stronę .
Znajdowali się już na terytorium należącym do prezesowej i właśnie Wokulski przypatrywał się rezydencji . Na dość wysokim , choć łagodnym wzgórzu wznosił się piętrowy pałac z dwoma parterowymi skrzydłami . Za nim zieleniły się stare drzewa parku , przed nim rozścielała się jakby wielka łąka , poprzecinana ścieżkami , tu i owdzie ozdobiona klombem , posągiem albo altanką . U stóp wzgórza połyskiwała obszerna płachta wody , oczywiście sadzawka , na której kołysały się łódki i łabędzie .
— Podobno … podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę … kamienicę pana Łęckiego ? …
A jak ona rozmawiała ze mną . Ile tam było pogardy dla marnego kupca … » Zapłać temu panu ! … « Paradne są te wielkie damy ; próżniak , szuler , nawet złodziej , byle miał nazwisko , stanowi dla nich dobre towarzystwo , choćby fizjognomią zamiast ojca przypominał lokaja swej matki . Ale kupiec — jest pariasem … Co mnie to wreszcie obchodzi ; gnijcie sobie w spokoju ! ”
„ Ach , mamo , jaka ona piękna , jaka ona mądra ! … czy ja ją mogę pocałować w buzię ? … ”
Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją .
Żyd nagle podniósł palec do czoła . Błysnęły mu oczy i zęby białe jak perły .
— Cóż to za kobieta , panie Wirski ? — spytałem . — To niezwykła kobieta , panie …
— Tu , w Paryżu ? — szepnął Wokulski .
Jeżeli więc słabość do kobiet nie kompromituje Bonapartych , dlaczego miałaby uwłaczać Wokulskiemu ? …
— Pan nie jesteś Francuzem ?
Wszedł w bramę domu , w którym znajdował się sklep , i skręcił do pokoju Rzeckiego , a za nim dziewczyna . Pan Ignacy był u siebie i zobaczywszy szczególną parę , rozłożył ręce z podziwu .
— Widzisz przecie , że stary ! … — odparł rządca .
— Doprawdy , panie Stanisławie — mówił , lekko łkając — widzę , że najlepsze stosunki … mogą zepsuć pieniądze … Czy ja mam ci za złe , żeś kupił ten dom ? … Czy ja robię ci wyrzuty ? … Ty zaś przemawiasz do mnie tak , jakbyś się obraził .
( Stary głupcze ! … i tobież to myśleć o takim aniele ? … Zresztą ja o niej wcale nie myślę , osobliwie od czasu , kiedy przekonałem się , że ona kocha Wokulskiego . Niechże go sobie kocha , byle oboje byli szczęśliwi . A ja ? … Ej , Katz , mój stary przyjacielu , miałżebyś być odważniejszy ode mnie ? … )
Inni , więksi i mniejsi panowie , przeczuwając , że cały interes Wokulskiego przejdzie w ręce Szlangbauma , już składają mu wizyty . Nie wiedzą , biedaki ! że on co najmniej o pięć procent zniży im dochody … Najmądrzejszy zaś z nich , Ochocki , zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu , myśli o machinach latających . Ba ! … zdaje mi się , że od kilku dni radzi o nich z Wokulskim . Zawsze znajdzie swój swego : marzyciel marzyciela …
Natychmiast kupił książkę i o mało nie ucałował jej jak relikwii .
— Druga jest krótsza , ale za to ciekawsza . Wyobraź pan sobie , że baronowa , baronowa Krzeszowska , złożyła wczoraj wizytę pani Stawskiej …
— Zawsze mówisz rozsądnie — odpowiedziała mu prezesowa głaszcząc źrebaka , który kładł głowę na jej ramieniu , a później biegł za nią tak , że parobcy musieli go zawracać do stajni .
Traf zdarzył , że pan Łęcki , nie mogąc już ukryć zabiegów Wokulskiego o pannę Izabelę , zapytał księcia o zdanie o Wokulskim i o radę .
Wokulski ruszył ramionami .
— Bardzo się z tego cieszę — odparł Ochocki .
„ Dużo mnie obchodzą młode i ładne kobiety ! ” — mruknął Wokulski . W następnej zaś chwili przyszło mu na myśl : o jakich to awansach pisze prezesowa ? Czyby już nawet na prowincji wiedziano o jego zarobku , choć sam nikomu o tym nie wspomniał ?
— Co to za człowiek ? — rzekł do doktora .
Zdumiały go nadzwyczajne zmiany w niej . Dziewczyna była czarno ubrana , miała bladawą , ale zdrową cerę i nieśmiałe spojrzenie . Spostrzegłszy Wokulskiego zarumieniła się i zaczęła drżeć .
W tej chwili jednak przypomniał sobie , że w sklepie z jego winy zamęt jest niewielki , prawie go nie ma , i że interes handlowy w ogóle idzie świetnie . Nawet co prawda to i sam Wokulski , pomimo dziwnego trybu życia , nie zaniedbuje obowiązków kierownika instytucji .
I tak mówiąc o panu Stanisławie kupowała jedwab zamiast włóczki albo igły zamiast nożyczek .
— Cóż , skończyło się z pieniędzmi ? … Dużom ja tu śliny żepszuł , ażeby stary pofolgował panu Obermanowi , i nareszcie wymogłem na nim , że mi powiedział : „ Zobaczymy , zrobi się , co się da ! … ” No i widzę , pan Oberman dobił dziś targu … Cóż , stary w dobrym humorze ? …
Wszystko to robił , ponieważ kochał ją miłością idealną , więcej niż własne życie . I czuł się zupełnie szczęśliwym , jeżeli uśmiechnęła się do niego , życzliwiej spojrzała albo po jakiejś wyjątkowej zasłudze serdecznie uścisnęła go za rękę . Gdy zaś Pan Bóg dał jej dzieci , on wyszukiwał im bony i nauczycieli , powiększał ich majątek , a nareszcie , gdy ona zmarła ( w tym miejscu łzy zakręciły się w pięknych oczach panny Izabeli ) , on zastrzelił się na jej grobie … Nie , przez delikatność , którą ona w nim rozwinęła , zastrzelił się o kilka grobów dalej .
Do spacerujących pań zbliżył się Ochocki .
Kiedy wrócił do siebie i wpadł do sklepu , był tak rozpromieniony , że pan Ignacy nieledwie przeraził się .
— No , tylko patrzcie , jak on sobie nic z was nie robi ! … — szepnął śmiejąc się staruszek z siwymi faworytami .
Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z listem w ręku .
— Poszłam na groby — mówiła dalej dziewczyna — myślałam , że się trochę rozerwę . Gdzie tam , com wspomniała o starej , to aż mi łzy pociekły ze złości . Zaczęłam prosić Pana Boga , ażeby albo starą choroba zatłukła , albo żebym ja od niej wyszła . I widać Bóg wysłuchał , kiedy ten pan chce mnie zabrać .
Wokulski pożegnał ich i poszedł .
— Co mi pan , panie Klejn , będzie zawracał głowę ! … Wszyscy socjaliści są złodzieje , bo chcieliby dzielić się cudzym , i — szubrawcy , bo mają na dwu jedną parę butów i nie wierzą w chustki do nosa .
— O ! … słyszy pan , panie mecenasie ? … — mówi pan Łęcki . — Gdyby się dopilnowano …
Węgiełek opuścił go bardzo wzruszony .
— Nie idziesz ?
Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli :
— Dużo czytałem , że szczęśliwy jest człowiek , który ma wielkie aspiracje . To kłamstwo . Ja przecież mam niepowszednie pragnienia , które jednak robią mnie śmiesznym i zrażają do mnie najbliższych . Spojrzyj pan na tę ławkę … Tu , w początkach czerwca , koło dziesiątej wieczorem , siedzieliśmy z kuzynką i z panną Florentyną . Świecił jakiś księżyc i nawet jeszcze śpiewały słowiki . Byłem rozmarzony . Nagle kuzynka odzywa się : „ Znasz , kuzynie , astronomię ? ” — „ Trochę . ” — „ Więc powiedz mi , jaka to gwiazda ? ” — „ Nie wiem — odpowiedziałem — ale to jest pewne , że nigdy nie dostaniemy się na nią . Człowiek jest przykuty do ziemi jak ostryga do skały … ” W tej chwili — ciągnął dalej Ochocki — zbudziła się we mnie moja idea czy mój obłęd … Zapomniałem o pięknej kuzynce , a zacząłem myśleć o machinach latających . A ponieważ myśląc muszę chodzić , więc wstałem z ławki i bez pożegnania opuściłem kuzynkę ! … Na drugi dzień panna Flora nazwała mnie impertynentem , pan Łęcki oryginałem , a kuzynka przez tydzień nie chciała ze mną rozmawiać … I żebym jeszcze co wymyślił ; ale nic , literalnie nic , choć byłbym przysiągł , że nim z tego pagórka zejdę do studni , urodzi mi się w głowie przynajmniej ogólny szkic machiny latającej … Prawda , jakie to głupie ? …
I waha się : czy iść do sądu , czy wracać do sklepu ? W tej chwili widzi na Krakowskim przejeżdżającą dorożkę , a w niej damę wysoką , chudą i mizerną , w czarnym kostiumie . Dama właśnie patrzy na ich sklep , a Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach spostrzega wyraz głębokiej nienawiści .
Wokulski uśmiechnął się .
I kazał sobie podać garnitur wizytowy .
Ostatnie te słowa skierowane były do mizernego studenta , który wraz ze swoim towarzyszem czekał przed bramą , widocznie na panią Krzeszowską , a myśląc , że ona wychodzi , ucharakteryzował się na trupa przed … panią Misiewiczową . Wnet poznał swoją omyłkę i zawstydził się tak , że pobiegł parę kroków naprzód .
— Tak rzadko widuję pana , panie Wokulski — wtrąciła hrabina — że muszę zaraz załatwić interes …
— Wie pani , co mi się zdaje , kiedy patrzę na panią ?
Upadła na kanapę i zaniosła się od łkania .
Gdyby ją kto szczerze zapytał : czym jest świat , a czym ona sama ? niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami , a ona — boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne .
— Wyjmę portmonetki i włożę krawaty , rozumiesz pan , panie uczony ? …
— Czy szukamy narzeczonych ? — spytała panna Izabela .
Ochocki zamyślił się i patrzył przed siebie nie wiadomo na co … Parę razy zdawało się , że chce wyskoczyć z breka i że go drażni towarzystwo , w którym też zapanowała cisza .
— Platyna ? … — powtórzył Geist z drwiącym uśmiechem . — Oto masz platynę …
I wpadł w bardzo posępny humor , był już bowiem pewny , że Ochocki kocha się w pannie Izabeli i że z takim współkonkurentem prawie nie ma walki .
— A co ! — mówił . — Przepowiadałem , że się jaśnie pan doigra .
— Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki .
Wiadomość o przybyciu Rossiego do Warszawy i o tym , że jej nie zapomniał , wzruszyła pannę Izabelę . Już o pierwszej w południe była u ciotki . Co chwilę wstawała do okna , każdy turkot przyśpieszał bicie jej serca , za każdym uderzeniem dzwonka drgała ; zapominała się w rozmowie , na twarz jej wystąpiły silne rumieńce … No — i Rossi nie przyszedł ! …
Tymczasem pociąg szedł wciąż z wolna , długo zatrzymując się na stacjach . Powietrze zrobiło się chłodne , na wschodzie zaczęły blednąć gwiazdy . Wokulski zamknął okno i legł na bujającej kanapie .
— To mi nie wystarcza …
„ A ja czy dzisiaj nie mam idei , dla której pracuję przeszło rok , zdobyłem majątek , pomagam ludziom i zmuszam ich do szacunku ? … ”
— Odsyłałem ci wszystkie listy do mieszkania …
Ach , mogłaby pani spełnić uczynek miłosierny i jednym słowem zakończyć — nie wiem … moje cierpienia czy przywidzenia … Wszak zna pani to zdanie , że najgorsza pewność jest lepsza od niepewności …
— Szuman … strzeż się ! … — przerwał mu Wokulski zduszonym głosem , prostując się na kanapie .
„ Szczególna rzecz — mówił . — Każdy ptak w górze i każdy człowiek na ziemi wyobraża sobie , że idzie tam , dokąd chce . I dopiero ktoś stojący na boku widzi , że wszystkich razem pcha naprzód jakiś fatalny prąd , mocniejszy od ich przewidywań i pragnień . Może nawet ten sam , który unosi smugę iskier wydmuchniętych przez lokomotywę podczas nocy ? … Błyszczą przez mgnienie oka , aby zgasnąć na całą wieczność , i to nazywa się życiem .
„ Gdyby ci wszyscy ludzie — mówił sobie — byli podobni do mnie , Paryż wyglądałby jak szpital smutnych wariatów . Każdy trułby się jakimś widziadłem , ulice zamieniłyby się w kałuże , a domy w ruinę . Tymczasem oni biorą życie , jakim jest , uganiają się za praktycznymi celami , są szczęśliwi i tworzą arcydzieła .
Wnętrze sklepu wyglądało jak duża piwnica , której końca nigdy nie mogłem dojrzeć z powodu ciemności . Wiem tylko , że po pieprz , kawę i liście bobkowe szło się na lewo do stołu , za którym stały ogromne szafy od sklepienia do podłogi napełnione szufladami . Papier zaś , atrament , talerze i szklanki sprzedawano przy stole na prawo , gdzie były szafy z szybami , a po mydło i krochmal szło się w głąb sklepu , gdzie było widać beczki i stosy pak drewnianych .
— Milcz , ty podła świnio ! … — mruknął pan Ignacy i nie zapalając lampy , rozebrał się i położył do łóżka .
Oczy Wokulskiego tak dziko błysnęły , że adwokat umilkł . Przypatrywał mu się , rozmyślał … Nagle uderzył się ręką w czoło .
— To my , kuzynko , będziemy trzymać się razem — odezwał się Ochocki do panny Izabeli . — Ale w takim razie musi pani siąść przy koźle , bo ja powożę .
„ A nuż mnie i stąd wypędzą ? … ”
Skąd , u licha , dowiedziała się o moich troskach pani Małgorzata ? nie mam świadomości . Dość , że wpadła raz wieczorem do mego pokoju , powiedziała mi , że jestem jej wrogiem i że muszę być bardzo podły , skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi , jak Wokulski … Potem dodała , że jej mąż jest podły , że Wokulski jest podły , że wszyscy mężczyźni są podli , i nareszcie na mojej własnej kanapie dostała spazmów .
„ Ja panią widziałem w roku zeszłym u Karmelitów przy grobach . ”
— Szósta , panie radco . Służę piorunem ! … — odpowiadał Józio .
Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś .
Pan Deklewski , fabrykant powozów , który majątek i stanowisko zawdzięczał wytrwałej pracy w jednym fachu , tudzież radca Węgrowicz , który od dwudziestu lat był członkiem-opiekunem jednego i tego samego Towarzystwa Dobroczynności , znali S. Wokulskiego najdawniej i najgłośniej przepowiadali mu ruinę . — Na ruinie bowiem i niewypłacalności — mówił pan Deklewski — musi skończyć człowiek , który nie pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny . — Zaś radca Węgrowicz , po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela , dodawał :
— Czy mówię z panem Wokulskim ?
— Zdaje mi się , że składa tego dowody .
— Z Żydami nie może być porządny …
Wokulski przetarł oczy . Nie ulega kwestii , że takiego szkła nie widziano na świecie .
Praca nad szczęściem we wszystkich kierunkach — oto treść życia paryskiego . Tu przeciw zmęczeniu zaprowadzono tysiące powozów , przeciw nudzie setki teatrów i widowisk , przeciw niewiadomości setki muzeów , bibliotek i odczytów . Tu troszczą się nie tylko o człowieka , ale nawet o konia dając mu gładkie gościńce ; tu dbają nawet o drzewa , przenoszą je w specjalnych wozach na nowe miejsce pobytu , chronią żelaznymi koszami od szkodników , ułatwiają dopływ wilgoci , pielęgnują w razie choroby .
Włożył poplamiony kapelusz na głowę na środku magazynu i z rękami w kieszeniach wyszedł jak minister . Jeszcze po drugiej stronie ulicy widziałem jego przyszczypkę .
„ Widać już zdrów — myślał . — Nie wypada jednak od razu pytać o jego długi . Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą ; potem spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie . Nie mogę być obojętnym dla człowieka , który przeprosił pannę Izabelę … ”
Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko …
— A , ładnie w taki sposób odpowiadać damom ! — zawołała panna Felcia .
Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem .
Au printemps , la feuille repousse
— Czy podobna , panie Wokulski , ażeby pan nigdy nie kochał się ? — mówiła . — Ma pan , o ile wiem , ze dwadzieścia osiem lat , prawie tyle co ja … I kiedy ja już od dawna uważam się za starą babę , pan wciąż jest niewiniątkiem …
— O , że dojdzie , mogę ręczyć honorem ! — zapewnił pan Maruszewicz .
— Takiej jak moja Helenka … — wtrąciła spiesznie pani Misiewiczowa .
— Z pewnością musi to być bardzo droga zabawka — wtrąciła pani Misiewiczowa .
Dostrzegł , że Józef mimo swego wieku , więcej niż średniego , biegł po schodach jak łania i na górze gdzieś się podział , a Wokulski został sam nie wiedząc dokąd udać się i komu się zameldować . Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał .
— Ach , więc walka ? … — spytała panna Izabela .
Nigdy zaś nie zapomnę radości , jakiej doznałem usłyszawszy , że mam jechać do Zamościa . Właściwie , tom nawet nie bardzo jechał ; raczej szedłem , ale z jakąż uciechą !
— Właśnie , jeżeli pani pozwoli , pojadę na Zasław . Obejrzę kamień , zresztą mam tam jeszcze interes .
— Co to znaczy , papo ? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża .
Panna Ewelina przez cały czas rozmowy była schylona nad haftem . W tej chwili podniosła głowę i spojrzała na Starskiego z takim wyrazem rozpaczy , że Wokulski zdziwił się … Ale Starski wciąż uderzał szpicrózgą w koniec swego buta , gryzł cygaro i uśmiechał się na pół drwiąco , na pół smutnie .
— Może pan choć wina pozwoli ? — pytała panna Izabela przypatrując mu się ze zdziwieniem .
W pół godziny wjechali znowu na wzgórza , z których widać było dwór prezesowej . Pani Wąsowska nagle zawróciła konia i bystro patrząc na Wokulskiego spytała :
Otóż bardzo pragnę , ażeby się Stach ożenił , i nawet myślę , że upatrzyłem mu partię . Bywa czasem w naszym magazynie ( i bywała w tamtym sklepie ) osoba dziwnej urody . Szatynka , szare oczy , rysy cudownie piękne , wzrost okazały , a rączki i nóżki — sam smak ! … Patrzyłem , jak raz wysiadała z dorożki , i powiem , że mi się gorąco zrobiło wobec tego , com ujrzał … Ach , miałby poczciwy Stasiek wielki z niej pożytek , bo to i ciałka w miarę , i usteczka jak jagódki … A co za biust ! … Kiedy wchodzi ubrana do figury , to myślę , że wszedł anioł , który zleciawszy z nieba , na piersiach złożył sobie skrzydełka ! …
— Po co ? … — odparł patrząc na mnie błędnymi oczyma . — To tak dla panny Łęckiej …
— Ach , moje dziecko , tylko nie baw się ze mną w dyplomatkę . Panna w twoim wieku już powinna wyjść za mąż , a nade wszystko nie powtarzać dawnych błędów . Kazio jest wyborną partią : nieprędko sprzykrzy ci się , no … a gdyby się sprzykrzył , to … już będzie mężem i na wiele rzeczy musi być pobłażliwym , tak jak i ty dla niego . Gdzież ojciec ?
— Założyłam się z ciocią — rzekła — że baron nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów , i wygrałam , a drugi raz założyłam się z panią prezesową , że klacz wygra …
Podniósł się z fotelu i ze czcią zebrał porozdzierane kartki .
A żywot jego mgnieniem powiek .
Czytając panna Izabela była blada jak papier . Podniosła się od stołu , zwinęła list i podniosła rękę , jakby z zamiarem rzucenia go komuś w oczy . Nagle , zdjęta strachem , chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać ; lecz w tej chwili upamiętała się i poszła do ojca .
— Niech pan jednak nie przypuszcza , że jestem zazdrosny o narzeczoną … Byłoby to bardzo niskie z mojej strony … To nie kobieta , to anioł , któremu każdej chwili powierzyłbym cały majątek , życie … Co mówię , życie ? … Złożyłbym w jej ręce życie wieczne , tak spokojny , tak pewny o siebie jak to , że jutro słońce wejdzie … Słońca mogę nie zobaczyć , bo , mój Boże , każdy z nas jest śmiertelny , ale … Ale o nią nie mam obawy , cienia obawy , daję panu słowo , panie Wokulski … Oczom własnym nie wierzyłbym , nie tylko czyimś tam podejrzeniom albo półsłówkom … — zakończył głośniej .
„ Kolega ! ” — szepnął Wokulski i zarumienił się .
„ Klacz wyścigowa — głupstwo … Wydam najwyżej tysiąc rubli , z których wróci się przynajmniej część … Dom rs . 60 000 , posag panny Izabeli rs . 30 000 , razem rs . 90 000 . Bagatela … prawie trzecia część mego majątku … W każdym razie za dom wróci mi się ze 60 000 albo i więcej … No ! … trzeba skłonić Łęckiego , ażeby te 30 000 mnie powierzył ; będę mu płacił 5000 rubli rocznie jako dywidendę … Chyba im wystarczy ? … Konia oddam berejterowi , niech on zajmie się puszczeniem go na wyścigi … O dziesiątej będzie u mnie Maruszewicz , o jedenastej pojadę do adwokata … Pieniądze dostanę na ósmy procent — 7200 rubli rocznie ; a że mam na pewno piętnaście procent … No i dom coś przynosi … A co powiedzą moi wspólnicy ? … Ach , dużo mnie to obchodzi ! … Mam 45 000 rubli rocznie , ubędzie 12 13 000 rubli , zostanie 32 000 rubli … Żona moja nudzić by się nie powinna … W ciągu roku wycofam się z tej kamienicy , choćby ze stratą 30 000 rubli … Wreszcie to nie jest strata , to jej posag … ”
— Oho ! pan Julian znowu wkracza do nas jako triumfator — rzekła wdówka .
A z drugiej strony cóż mam ? … Kobietę , która przy takich jak ja parweniuszach nie wahałaby się kąpać . Czym jestem w jej oczach obok tych wykwintnisiów , dla których pusta rozmowa , koncept , kompliment stanowią najwyższą treść życia . Co ta czereda , nie wyłączając jej samej , powiedziałaby na widok obdartego Geista i jego niezmiernych odkryć ? Tak są ciemni , że nawet nie dziwiliby się temu .
Na ulicy zawołał dorożkę i wróciliśmy do sklepu nie rozmawiając ze sobą . Jestem jednak pewny , że myślał o pani Stawskiej i że gdyby nie te podłe kalafiory …
Na placu kręciło się niewiele stosunkowo powozów ; natomiast było dużo dzieci z matkami i bonami . Krążyli wojskowi różnej broni i gdzieś grała orkiestra .
— Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie jak tego roku .
„ Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej drabinie — myślał . — To chory kąt , dziki kąt . ”
Nagle — rozdzierającym głosem krzyknęła : „ Ach ! nihiliści … ” , i cofnęła się w głąb pokoju .
We trzy , może we cztery dni po naszej wizycie u pani Stawskiej przychodzi Stach do sklepu i podaje mi list , ale adresowany do niego .
Patrzę , mój Szlangbaum zaciera ręce , wąs do góry , głowa pod sufit … Myślę : „ Zwariował czy co ? … ” A on — kłania mi się , ale z głową zadartą , i mówi dosłownie te wyrazy :
„ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski .
— Bywam tu , ile razy przepracuję się … To jest dosyć często …
— Hum ! … hum ! … — mówi adwokat , tęsknie spoglądając na drzwi . — Pan żąda zbyt wysokiej ceny … Sto dwadzieścia tysięcy za dom , za który dawano sześćdziesiąt …
— Kto jest ten nikczemnik ? — pyta baronowa jegomościa z łajdacką miną . — Kto jest ten w niebieskich okularach ? …
Wokulski uważnie spojrzał na nią .
— Wiem — wtrąciła ciotka . — On chce do Mincla .
— Cóż ci zrobił ? — spytałem .
Północ . Wokulski zaczął się rozbierać . Pod wpływem jasno określonego celu uspokoiły się rozstrojone nerwy . Zgasił światło , położył się i patrząc na firanki , którymi bujał wiatr wpadający przez otwarte okno , zasnął jak kamień .
I tyle . Spojrzałem na bilet , czytam : „ Wiliam Colins , nauczyciel języka angielskiego … ” Cóż to za farsa ? … Przecie chyba Wokulski nie będzie uczył się po angielsku ? …
— A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? …
„ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ”
Bo jużci jest faktem , że każdy nowy a ważny materiał , każda nowa siła to nowe piętro cywilizacji . Brąz stworzył cywilizację klasyczną , żelazo wieki średnie ; proch zakończył wieki średnie , a węgiel kamienny rozpoczął wiek dziewiętnasty . Co się tu wahać : metale Geista dadzą początek takiej cywilizacji , o jakiej nie marzono , i kto wie , czy wprost nie uszlachetnią gatunku ludzkiego …
— I gdzież pani ma zamiar umieścić się ?
Proroczy wypadek ! … bo i do dziś dnia Stach ciągle tylko wydobywa się na wierzch . I Bóg wie , co by dla kraju mógł zrobić taki jak on człowiek , gdyby na każdym kroku nie usuwano mu schodów , a on nie musiał tracić czasu i sił na samo wydzieranie się do nowych stanowisk .
— O … nowa ofiara ! … — wykrzyknęła baronowa wskazując na mnie i z pałającymi oczyma zaczęła mówić głębokim głosem :
— Panny „ w tym wieku ” umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Ginsów Upadalska do pani z Fertalskich Wywrotnickiej .
Taka pani Szperlingowa ma ze sto tysięcy rubli gotowizną i dystylarnię . Czego ona już nie kupiła u nas , a wszystko dlatego , ażeby mnie zapytać :
Siadła na szezlongu i utuliwszy głowę rękoma szlochała .
— Sumę pańską — odpowiedział Wokulski — mogę umieścić w lepszym interesie . Będzie pan miał dziesięć tysięcy rocznie …
— Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem . — Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu .
„ Czy ja , do licha , nie wpadłem w jaką awanturę ? ” — pomyślał Wokulski .
— Po to masz chodzić , że Kasia jest w tobie zakochana — rzekłem .
Poszedł jeszcze w stronę Pomarańczarni , tą samą ścieżką co pierwej , upatrując na miałkim piasku śladu bucików panny Izabeli . Coś się tu zmieniło . Wiatr dął silniej , zmącił wodę w sadzawce , porozganiał motyle i ptaki , a za to napędził więcej obłoków , które raz po raz przyćmiewały blask słońca .
— Uspokój się , mój kochany . Ci sami ludzie , którzy mnie ostrzegają , że Suzin jest hultaj , przed miesiącem pisali do Suzina , że ja jestem bankrut , szachraj , eks-powstaniec .
— Muszę już jechać . Ciocia pisała jeszcze we środę , ażeby wracać , ale prezesowa nie pokazała mi listu , zatrzymała mnie . Dopiero kiedy wczoraj przybył umyślny posłaniec …
XVI . „ Ona ” — „ on ” — i ci inni
Naprzeciw nas , może o wiorstę , były dwa pagórki , a między nimi gościniec . Spostrzegłem , że na jego żółtym tle ukazują się jakieś białe znaki , które wkrótce utworzyły białą linię , a potem białą plamę . Jednocześnie z parowu leżącego o kilkaset kroków na lewo od nas wyszli granatowi żołnierze , którzy niebawem sformowali się w granatową kolumnę . W tej chwili na prawo od nas huknął strzał armatni i nad białym oddziałem austriackim ukazał się siwy obłoczek dymu . Parę minut pauzy i znowu strzał , i znowu nad Austriakami obłoczek . Pół minuty — znowu strzał i znowu obłoczek …
„ Przypuśćmy … ”
— Gorąco , panie Wirski — dodał — prawda ? … Aaa ! …
„ Do kogo ja mówię ? … Kto mnie wysłucha w tym mechanizmie ślepych sił , których stałem się igraszką ? Cóż to za okrutna dola nie być do niczego przywiązanym , niczego nie pragnąć , a tak wiele rozumieć … ”
( Prześliczne dziecko … Boże miłosierny ! dlaczego Stach nie jest jego ojcem . Może nie szalałby tak … )
— Nie rozumiem — odpowiedziała panna Izabela potrząsając głową . — Rozumiem , że dziesięć to znaczy dziesięć ; ale jeżeli w języku kupieckim dziesięć nazywa się trzydzieści trzy , to niech i tak będzie .
Drugi młodzieniec milczał posępnie i krył się za kolegę . W postawie jego zauważyłem pewną osobliwość : przyciskał on do piersi obie ręce , a dłonie rozłożył w taki sposób , jakby w nich trzymał książkę albo obrazek .
— Wariat ! wariat ! … — mruknął radca . — Podaj no , Józiu , piwa . Która to ? …
— To są zwyczaje wszechświatowe — odparł Starski .
„ Oczywiście jestem chory ” — myślał .
— Wcale nie !
Z początku dziwiłem się niespodzianej miłości starego Hopfera i dowodziłem pannie Kasi , że zbyt mało znam jej ojca , ażebym miał składać mu wizyty . Ale ona wciąż swoje :
— Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron zbliżając się w stronę Wokulskiego .
— W takim razie poproś pana Wokulskiego , ażeby ci częściej towarzyszył — odpowiedziała hrabina tonem jakiejś osobliwej słodyczy .
— Zobaczysz , niedowiarku — lamentowała nieraz ciotka — że za te sztuki będą cię pławić w smole .
— Tak … za półtorej godziny . Prawda , Belu , że nie posiedzimy tu dłużej ?
„ Czyżby o mnie ? … — pomyślał . — Nie trzeba się zbytecznie angażować … ”
Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje , rozmawiając o niedawnej zabawie w Dolinie Szwajcarskiej na cel dobroczynny , o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża . Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża .
— Przygotuj broń ! … — rozległo się po szeregach .
Nie miał odwagi wracać do swego numeru z wielkim lustrem ; cóż mu więc pozostało , jeżeli nie oglądanie paryskich osobliwości . Kazał zaprowadzić się do sali jadalnej Grand Hotel . Wszystko tu pyszne i ogromne , począwszy od ścian , sufitu i okien , skończywszy na liczbie i długości stołów . Ale Wokulski nie przypatrywał się ; utkwił oczy w jednym z olbrzymich złoconych pająków i myślał :
— Naturalnie . Jest to jedna z masek , w którą lubi przebierać się instynkt utrwalenia gatunku .
„ Oszalałem ! ” — mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii . Myślał , że chyba tam jest panna Izabela , i projektował , że natychmiast wróci do domu , jeżeli jej nie znajdzie .
— Zrobię tak , jak zechce pan Wokulski . Każe mi otworzyć sklep , otworzę ; każe zostać u Milerowej , zostanę .
Ale sam zawstydził się tych podejrzeń .
— Postaram się zadowolnić pana barona .
Relacje te nie tylko zdziwiły , ale wprost przestraszyły księcia . I naraz Wokulski spotężniał w jego opinii . Był przecie człowiekiem , który ma swój własny program , ba ! nawet prowadzi politykę na własną rękę , i który ma wielkie znaczenie wśród pospólstwa …
Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim , ale — nadnaturalnym . Sypiała w puchach , odziewała się w jedwabie i hafty , siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach , piła z kryształów , jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto .
— Zresztą — rzekł — mamy na widoku jeszcze dwie spółki : do handlu zbożem i — okowitą . Kto nie zechce należeć do jednej , może należeć do drugiej … Nadto zaprosimy szanownego pana Wokulskiego , ażeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział …
— Czy i ty miałabyś chęć jechać z panem Julianem ?
„ Ładnie się urządzam — rzekł do siebie . — Gotowi jeszcze powiedzieć , że zrobiłem afront staruszce , ażeby wypić wino jej sąsiadom … ”
— No , cóż nowego ? — rzekł spokojniejszym tonem pan Ignacy trącając gościa w kolano .
Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią . Nic dziwnego — oburzył przeciw sobie wszystkich fabrykantów jedwabnych i bawełnianych , a także kupców , którzy sprzedają ich towary .
— Bo to , uważa pan , nasz stary podobno kupuje dom Łęckiego , który właśnie jutro mają wierzyciele sprzedać przez licytację …
— Muszę naradzać się z niektórymi . A co do naszych — dodał patrząc w oczy córce — zapewniam cię , że gdy usłyszą , kto u mnie bywa , ani jednego nie zabraknie w salonie .
Wokulski potrząsnął głową .
— Jak się ta kobieta kompromituje — szepnął nasz adwokat . — Włóczy się po sądach , bierze takiego szubrawca na doradcę …
— Potem miał pan pojedynek , który … bardzo nas zaniepokoił … — dodała ciszej . — A potem … baron przeprosił mnie — zakończyła szybko , spuszczając oczy . — W liście napisanym z tego powodu do mnie baron mówi o panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią …
— Jak chcesz .
— Do usług …
— Chcę sobie kupić paryskie rękawiczki , kilka flakonów perfum …
— Przepraszam — odezwał się Wokulski — ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną , tylko o spółkę zapewniającą zyski .
— Nie rozumiem — rzekł pan Ignacy , obojętnie rzucając list na stół . — Dla przyjemności podróżowania z panną Łęcką , a choćby radzenia nad prezentami dla … dla jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy … jeżeli nie więcej …
Na drugi dzień około południa Wokulski pożegnał dom prezesowej . W parę godzin później był w Zasławiu . Odwiedził proboszcza i kazał Węgiełkowi zabierać się w drogę do Warszawy . Załatwiwszy to poszedł do ruin zamkowych .
— Ty jeden niewiele . Ale kilkudziesięciu , kilkuset takich jak ty i ja … Czy wiesz , co możemy zrobić ? …
Sędzia wciąż pisał , a ja chciałem przypomnieć sobie mowę , którą ułożyłem wczoraj na obronę pani Stawskiej , a na pohańbienie baronowej . Ale że mi się w głowie plątały wyrazy i zdania , więc zacząłem oglądać się po sali .
Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma . Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten nazywał się Szlangowskim , obchodził Wielkanoc i Boże Narodzenie , i z pewnością najwierniejszy katolik nie zjadał tyle kiełbasy co on . Pamiętam , że gdy raz w cukierni zapytano go :
Pan Tomasz cofnął się , rozłożył ręce , następnie padł na swój wielki fotel i znowu kilka łez spłynęło mu po twarzy .
— Za pozwoleniem — rzekła biorąc konia za uzdę . — Czy nie myślisz pan , że mówię w ten sposób o pańskiej miłości , ażeby sama wydać się za pana ? … Milczysz pan … Otóż mówmy serio . Była chwila , żeś mi się pan podobał ; była i — już przeszła . Ale choćby nie przeszła , choćbym miała umrzeć z miłości dla pana , co zapewne nie nastąpi , bo nie straciłam jeszcze ani snu , ani apetytu , nie oddałabym się panu , słyszysz pan … choćbyś mi się u nóg włóczył . Nie mogłabym żyć z człowiekiem , który tak kochał inną kobietę , jak pan to robisz . Jestem za dumna . Wierzy mi pan ?
Wokulski wstał .
— Mój słyszał i zapamięta — odparł ojciec mrugając okiem w moją stronę .
— Choćby dlatego — odparł hrabia gorąco — ażeby nie mówiono , że nic nie robimy , tylko obcinamy kupony …
— Powiesz mu pan ? … — oburzyła się pani Wąsowska .
— O , pani wszystko mogłaby z nim zrobić — odparła baronowa . — Ale jeżeli pani nie chce uratować mnie od śmierci — wola boska … Niech więc pani przynajmniej spełni chrześcijański obowiązek i powie temu człowiekowi , jak jestem dla pani życzliwa …
— Gdyby tylko żal . Ja boję się , że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę znaleźć się na jakim bankierskim stole .
— O , ja mam dosyć czasu — odpowiedział młody człowiek .
— To nie jest mój majątek — wtrącił Wokulski — mój jest znacznie skromniejszy …
Cyt ! … ? … … Po co on tak nagle wyjechał do Paryża ? … Na wystawę ? … Cóż go obchodzi wystawa . A może w tym interesie , który miał zrobić z Suzinem ? … Ciekawym , na jakich to interesach zyskuje się po pięćdziesiąt tysięcy rubli , tak sobie od ręki ? … Oni mi mówią o wielkich maszynach do nafty czy do kolei , czy też do cukrowni ? … Ale czy wy , aniołki , zamiast po nadzwyczajne maszyny , nie jedziecie po zwykłe armaty ? … Francja , tylko patrzeć , jak weźmie się za łeb z Niemcami … Mały Napoleonek niby to siedzi w Anglii : ale przecież z Londynu do Paryża bliżej niż z Warszawy do Zamościa …
( Spotkał taką w szesnaście lat później i dalibóg , że nie ma się czym cieszyć ! … )
Rzucił lejce furmanowi , choć zjeżdżali z góry , zeskoczył z kozła i po chwili siadł w breku naprzeciw Wokulskiego .
— Nie weźmie , już ćwiczy konia …
Pamiętam , kiedy wyjeżdżał . Już zamknęliśmy sklep i właśnie przy tym oto stoliku piłem herbatę ( Ir wciąż mi niedomaga ) , gdy naraz wpada do pokoju lokaj Stacha :
Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem . Kiedy Wiktor Emanuel raz pocałował ją w rękę , uprosiła ojca , że tego samego dnia wyjechali z Rzymu . W Paryżu oświadczył się jej pewien bogaty hrabia francuski ; odpowiedziała mu , że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie . Podolskiego magnata odepchnęła zdaniem , że odda swoją rękę tylko temu , kogo pokocha , a na co się jeszcze nie zanosi , a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego milionera zbyła wybuchem śmiechu .
— Jak z których — odezwała się pani Misiewiczowa .
Pan Ignacy uczuł się głęboko obrażony . Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego .
„ Ona ? … Nie . Skądże by wreszcie ona ? ”
Tu — naprzód nie miał z kim gadać , potem nie chciano z nim gadać , aż nareszcie dowiedział się , że pan Wokulski był dopiero co , ale że w tej chwili pojechał w Aleje Ujazdowskie . Słychać nawet turkot jego powozu w bramie …
— Obejrzeli , pokiwali głowami i powiedzieli , że to blaga i kuglarstwo , którym poważna nauka zajmować się nie może .
Za altanką rozległ się głos Ochockiego :
— Właściwie … ja nie w tym znaczeniu …
— To mi wszystko jedno , gdyż potrzebuję tylko majętnego desperata — rzekł Geist .
— Nie płacz , Heluniu . Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski , wzruszony nie mniej od Helenki .
Woźny przyniósł syfon i cytryny . Wokulski przyrządził limoniadę i napoił pana Tomasza , któremu stopniowo poczęły znikać sine plamy z policzków .
Natomiast obok krzyża leżącego na ziemi wciąż klęczała młoda dziewczyna w aksamitnym kaftaniku i jaskrawym kapeluszu . Gdy zwróciła oczy na oświetlony grób , jej także błysnęło coś na wyróżowanych policzkach . Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła .
Wokulski wyprostował się i przeciągnął . Jego surowa twarz nabrała dziwnie rzewnego wyrazu .
Mecenas usiadł przed biurkiem i zabrał głos .
— Nic dziwnego — przerwał doktór . — Stopiło się w nim dwu ludzi : romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego . To , co dla patrzących jest sprzeczne , w nim samym jest najzupełniej konsekwentne .
— Nie gadaj mi o tym łajdaku — wstrząsnął się Jan Mincel . — Wczoraj przysiągłem sobie , że noga moja u niego nie postanie …
„ Owszem , możesz nim być , jak najpiękniejszy lew jest wstrętnym dla krowy albo orzeł dla gęsi . Widzisz , mówię ci nawet komplimenta : porównywam cię ze lwem i orłem , które mimo wszystkich zalet budzą jednak odrazę w samicach innego gatunku . Unikaj zatem samic innego niż twój gatunku … ”
Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo , włosy na głowie stają . Otoczyły go przecie takie poczwary , że inny umarłby od samego ich wejrzenia . Były — mówił dziaduś — niedopyrze wielkie jak psy , ale ino wachlowały nad nim skrzydliskami . To zastąpiła mu drogę ropucha , duża jak ot ten kamień , to wąż zaplątał mu się między nogi , a kiedy kowal ciapnął go , wąż zaczął płakać ludzkim głosem . Były wilki takie na niego zajadłe , że co im piana padła z pyska , to buchnęła płomieniem , a w opoce wypalała dziury .
Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy . On naprawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia , szalenie , na śmierć . Czy jej wreszcie nie szepnął ( co nawet zmusiło ją do opuszczenia stolika ) , że bez namysłu oddałby życie za kilka dni spędzonych z nią razem .
— Co ? … co ? … co ? … — zawołał pan Tomasz chwytając się oburącz za głowę . — On z pewnością obraził się …
— Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego …
Plac i rozbawione tłumy obmierzły mu do reszty . Zawrócił do miasta .
Drapie się tedy komornik z policją na trzecie piętro , stuk — puk ! drzwi u chłopców zamknięte , ale ze środka pytają się : „ Kto tam ? ” — „ W imieniu prawa otwórzcie ! ” — mówi komornik . „ Prawo prawem — mówią mu ze środka — ale my nie mamy klucza . Ktoś nas zamknął , pewnie pani baronowa . ” — „ Panowie żarty robicie z władzy — mówi komornik — a panowie wiecie , że powinniście się wyprowadzić . ” — „ Owszem — mówią ze środka — ale przecież dziurką od klucza nie wyjdziemy . Chybaby … ”
Wokulski wydobył noteskę , ołówek i napisawszy podał chłopcu .
— Pozwól sobie powiedzieć , że nie zawsze — ciągnęła hrabina . — Jestem stara kobieta i twoja przyjaciółka , panie Wokulski — dodała z naciskiem — więc zrobisz mi pewne ustępstwo …
Stach przygryzł wargi i nie podnosząc się wyciągnął rękę .
W tym widzę karę boską — zakończył Wirski odmuchując cygaro . — A narzędziem tej kary będzie baron …
W sali zrobił się ruch . Przybiegła zatrwożona panna Izabela , potem hrabina , wzięły prezesową pod ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów . W jednej chwili na Wokulskiego zwróciły się wszystkie oczy . Zaczęto z cicha szeptać .
— Najokropniejsze jest to , że ci panowie wylewają oknem jakieś płyny …
Z tym umarł .
— Nie ? … Więc na cóż są pieniądze ? … Jeżeli sto tysięcy rubli rocznie nie daje szczęścia , cóż go da ? …
Tymczasem na początku świętego postu zesłał Pan Bóg miłosierny na mnie takiego bolaka , żem musiał leżeć w domu , i jeszcze doktór mnie pokrajał . Aż tu panna Marianna jak nie zacznie do mnie chodzić , łóżko prześciełać , pokrajanie mi opatrywać … Mówił doktór , żeby nie jej opatrunki , to bym z tydzień dłużej leżał . Mnie nieraz złość brała , osobliwie , jak mnie trzęsło , więc jednego dnia mówię : „ Co sobie panna Marianna robi subiekcję ? … Panna myśli , że ja się z panną ożenię , a ja chybabym zgłupiał , żeby się z taką wiązać , co się dziesięciu wysługiwała … ”
— Cóż pan masz za interesa z tym łotrem , panie Henryku ?
— Bonapartowie skończyli już karierę .
— Czy ja wiem ? Ciotka Hortensja jest trochę słaba , więc może pojedziemy do niej do Krakowa . Ja jednak , muszę przyznać , miałabym ochotę do Szwajcarii , gdyby to ode mnie zależało .
— Więc dla rozgłosu ofiarował tysiąc rubli na ochronę ?
Wokulski wziął kulkę i aż zdziwił się , tak była ciężka .
— Są ludzie szczęśliwi , którzy …
— Kocioł zostawi pan bez dozoru ? — spytał Wokulski .
— Sześćdziesiąt tysięcy i pięćset rubli — mówi cicho adwokat pani Krzeszowskiej .
Tu zaciął się .
Nagle — mija go powóz z groomem na koźle , wiozący dwie kobiety . Jedna całkiem mu nie znana , druga …
Albo ta dziewczyna , która pisała do niego od magdalenek : „ Przypomniałam sobie jedną modlitwę z dziecinnych czasów , ażeby modlić się za pana … ” .
— Będzie się pan fatygował …
Bo właśnie dziś w południe zdarzył mu się taki wypadek .
— Mądre bestie ! — mruknął podoficer .
Znowu czyta powieść , ten rozdział , kiedy podczas gwiaździstej nocy p . Rambaud naprawiał zepsutą lalkę małej Joasi . Helena tonęła we łzach bezprzedmiotowego żalu , a opat Jouve radził , ażeby wyszła za mąż . Panna Izabela odczuwa ten żal i kto wie , czy gdyby w tej chwili ukazały się na niebie gwiazdy , zamiast chmur , czy nie rozpłakałaby się tak jak Helena . Wszak to już ledwo parę dni do kwesty , a jej jeszcze nie proszą . Że zaproszą , o tym wie , ale dlaczego zwłóczą ? …
Gdybym to ja był Panem Bogiem … Ale co to gadać na próżno .
Zerwał się z łóżka , jego sobowtór zerwał się równie szybko . Pobiegł do okna — * tamten * także . Otworzył gorączkowo walizkę , ażeby przebrać się , i * tamten * również zaczął przebierać się , widocznie z zamiarem wyjścia na miasto .
Już kowal chciał wejść do podziemiów ; ale że czas przeszedł , więc znowu kamień zamknął się , aż zabulgotało w potoku .
Prosty człowiek , a jaki uczciwy ! Przywiózł ze sobą dziesięcioletniego syna i wskazując na Wokulskiego mówił :
Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica .
— Nie widział pan nawet moich portretów ?
„ Wokulski ? … Wokulski ? … — szepcze panna Izabela . — Któż to jest ten Wokulski , który dziś tak nagle ukazał się jej od razu z kilku stron , pod rozmaitymi postaciami . Co on ma do czynienia z jej ciotką , z ojcem ? … ”
— Rzecki .
— Czym mogę służyć ? — spytał Wokulski , twarz bowiem gościa wydała mu się dziwnie sympatyczną .
— Rozumiem — odezwałem się zgadując , z kim mam do czynienia . — Pan Wokulski zapewne nie będzie robił trudności co do porękawicznego …
Pan Tomasz stawał się coraz tkliwszym dla Wokulskiego i zaczynał dziwić się widząc , że kupiec galanteryjny zna najwybitniejsze osobistości w mieście , a nie zna tylko tych , którzy odznaczali się tytułem albo majątkiem , nic zresztą nie robiąc .
— To bardzo piękny czyn — mówił książę — ale … nie w stylu Wokulskiego . On mi wyglądał na jednego z tych ludzi , którzy w społeczeństwie stanowią siłę tworzącą rzeczy dobre , a karcącą łotrów . Tak jak postąpił Wokulski z Maruszewiczem , mógłby zrobić każdy ksiądz … Obawiam się , że ten człowiek traci energię .
— Bo jesteś przystojny , Patkiewicz . Kobiety wściekają się za tobą .
Dopiero po chwili spostrzegł , że damą w kremowej sukni była panna Izabela . Siedziała na fotelu , z nieporównanym wdziękiem pochylona w jego stronę , i łagodnie patrząc mu w oczy mówiła :
„ Powiedz mi pan , panie Rzecki , jaki to porządny kupiec wałęsa się o tej porze po mieście ? Pan jesteś taki kupiec jak ja baletnik … ”
— Niby trzeciego czerwca ? … — odparł śmiejąc się .
— Płacz sobie , płacz … — mówiła grożąc za nią rozdrażniona staruszka . — Takie łzy , chociaż bolesne , lepsze są od tych , które co dzień wylewasz …
— Nie .
— Najzupełniej . Zresztą przekonałam się , że to , co wydawało mi się sidłami z jego strony , jest tylko interesem . Ojciec pożycza mu trzydzieści tysięcy rubli i kto wie , czy wszystkie jego zabiegi nie do tego były skierowane …
— Zostanie pani tymczasem w Warszawie . Mieszkać będzie pani na Tamce , przy rodzinie furmana Wysockiego . To bardzo dobrzy ludzie . Pokój będzie pani miała osobny , stołować się pani będzie u nich , a maszyna i wszystko , co się okaże potrzebnym do szycia bielizny , znajdzie się także . Rekomendacje do składu bielizny dam pani , a po paru miesiącach zobaczymy , czy utrzyma się pani z tej roboty . — Oto adres Wysockich . Proszę tam zaraz pójść , kupić z Wysocką sprzęty , dopilnować , ażeby uporządkowali pokój . Maszynę przyślę pani jutro … A oto pieniądze na zagospodarowanie się . Pożyczam je ; zwróci mi je pani ratami , jak już zacznie iść robota .
— Nawet nie wiesz , ile obudziłeś we mnie wspomnień .
— Zazdroszczę panu — odezwała się panna Izabela — Od dwu miesięcy marzę tylko o wystawie paryskiej , ale papa jakoś nie okazuje skłonności do wyjazdu …
— Ot , widzisz — rzekła hrabina — to jest najwyższa arystokracja . Zamiast siedzieć w salonie , uciekli tutaj dokazywać .
Podróż nasza po bezdrożach i lasach trwała ze trzy tygodnie . Pod nogami błoto , nad głowami deszcz jesienny , za plecami patrole , a przed nami wieczne wygnanie — oto byli nasi towarzysze . Mimo to mieliśmy dobry humor .
— Podobno jakiś kupiec z Rosji … — mówi , lecz czuć , że mówi nieprawdę .
Co się tam działo , dobrze nie wiem , bo najdziksze fantazje przebiegały mi po głowie . Marzyło mi się , że pan Leon mówi , jak zwykle , o potędze wiary , o upadku duchów i o potrzebie poświęcenia , czemu głośno wtórowali obecni . Zgodny chór jednakże osłabnął , gdy pan Leon zaczął tłumaczyć , że należałoby nareszcie wypróbować owej gotowości do czynu . Musiałem być bardzo nietrzeźwy , skoro przywidziało mi się , że pan Leon proponuje , ażeby kto z obecnych skoczył z Nowego Zjazdu na bruk idącej pod nim ulicy , i że na to wszyscy umilkli jak jeden mąż , a wielu pochowało się za beczki .
— Za co ? — uśmiechnął się Wokulski . — Za to , że Turcja nie może jej tego zabronić .
Szlangbaum uspokoił się .
Panna Izabela spostrzegłszy , że ojciec stopniowo odzyskuje siły i władzę nad sobą , powstała z klęczek i usiadła na szezlongu .
Na cudnej twarzy pani Heleny ukazał się rumieniec podobny do listka bladej róży na śniegu . Boska kobieta ! … O , dlaczegóż ja nie jestem Wokulskim … Dopieroż bym …
— Przepreszem .
— Każ zdjąć sukno ze schodów — rzekła do Marianny schrypniętym głosem . — Panu znowu musiał jakiś łotr pożyczyć pieniędzy …
— Słuchaj mnie , Ignacy …
— Podróżnicy nie mówią komplimentów , gdyż wiedzą , że pod każdą szerokością jeograficzną komplimenta dyskredytują mężczyznę w oczach kobiet .
— Ach , Suzin !
Dzień był piękny , niebo prawie bez obłoku , bruk bez kurzu . Okna domów pootwierane , niektóre dopiero myto ; figlarny wiatr miotał spódnicami pokojówek , przy czym można było spostrzec , że warszawska służba łatwiej odważa się myć okna na trzecim piętrze aniżeli własne nogi . Z wielu mieszkań odzywały się fortepiany , z wielu podwórek katarynki albo monotonne nawoływania piaskarzy , szczotkarzy , tandeciarzy i im podobnych przedsiębiorców . Tu i owdzie pod bramą ziewał stróż odziany w niebieską bluzę ; kilka psów goniło się po ulicy , którą nikt nie przejeżdżał ; małe dzieci bawiły się odzieraniem kory z młodych kasztanów , którym jeszcze nie zdążyły pociemnieć jasnozielone liście .
„ Drobnostka . ”
Szlangbaum poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał albo wysiąść , albo zawołać policji . Przypomniawszy sobie jednak , jaka teraz w świecie chrześcijańskim panuje złość i niesprawiedliwość , i zajadłość na Żydów , zgodził się na wszystkie warunki bezwstydnego dorożkarza i jęcząc pojechał do teatru .
Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą . W każdej porze dnia siedział on pod oknem na fotelu obitym skórą , ubrany w niebieski barchanowy kaftan , biały fartuch i takąż szlafmycę . Przed nim na stole leżała wielka księga , w której notował dochód , a tuż nad jego głową wisiał pęk dyscyplin , przeznaczonych głównie na sprzedaż . Starzec odbierał pieniądze , zdawał gościom resztę , pisał w księdze , niekiedy drzemał , lecz pomimo tylu zajęć , z niepojętą uwagą czuwał nad biegiem handlu w całym sklepie . On także , dla uciechy przechodniów ulicznych , od czasu do czasu pociągał za sznurek skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie , co mi się najmniej podobało , za rozmaite przestępstwa karcił nas jedną z pęka dyscyplin .
— Wokulski zwiąże się ze szlachtą — odpowiedział Ignacy — a i tam są kapitały .
— Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych .
Bóg się rodzi — moc truchleje
Wolałbym rwać ząb aniżeli usłyszeć to pytanie . Więc Szuman miał rację : Stach gryzie się , że go książę na bal nie zaprosił !
„ Co te galerie robią przez cały rok ? ” — myślał . I przywidziało mu się , że na próchniejących ławach zasiadają tu co noc wszyscy zmarli bankruci , pokutujące kokoty , wszelkiego stanu próżniacy i utracjusze , których wypędzono nawet z piekła , i przy smutnym blasku gwiazd przypatrują się wyścigom szkieletów koni , które poginęły na tym torze . Zdawało mu się , że nawet w tej chwili widzi przed sobą zbutwiałe stroje i czuje zapach stęchlizny .
— Owszem , ale … myślałam , że panu będzie przyjemniej w towarzystwie pani Wąsowskiej .
Na ulicy także , o ile miał czas zwracać uwagę , spostrzegł , że jest przedmiotem ogólnego zainteresowania . Mnóstwo osób kłaniało mu się ; czasem zupełnie obcy wskazywali na niego , gdy przechodził ; byli jednakże i tacy , którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę . Między nimi zauważył dwu znajomych , jeszcze z Irkucka , co go dotknęło w przykry sposób .
„ Cztery dni temu o mało nie zabiłem człowieka , dziś dla drugiego postawiłem most do więzienia i — wszystko dla niej za jedno : merci … No , dla niej także zrobiłem majątek , daję pracę kilkuset ludziom , pomnożę bogactwa kraju … Czymże byłbym bez niej ? Małym , galanteryjnym kupcem . A dziś mówią o mnie w całej Warszawie , ba ! … Odrobina węgla porusza okręt dźwigający dolę kilkuset ludzi , a miłość porusza mnie . A jeżeli mnie spali tak , że zostanę tylko garścią popiołu ? … O Boże , jaki to nędzny świat … Ma rację Ochocki . Kobieta jest podłym zwierzęciem : bawi się tym , czego nawet nie może zrozumieć … ”
— Widzi pan , jak ja się znam na ludziach . Może byśmy jeszcze pojechali galopem . Albo — nie , już mi się nie chce , jestem zmęczona . Ach … gdybym choć raz w życiu spotkała prawdziwie nowego człowieka …
— Wybaczy pan , ale ja się tym nie zajmuję — przerwał mu Wokulski .
Z tą intencją nieraz zachodziła do sklepu . Parę razy wcale nie znalazła tam Wokulskiego , raz widziała go , ale z boku , a raz zamieniła z nim parę słów i wtedy zrobił na niej szczególne wrażenie . Uderzył ją kontrast pomiędzy zdaniem : „ diabelnie energiczny ” a jego zachowaniem się ; wcale nie wyglądał na diabelnego , był raczej spokojny i smutny . I jeszcze dostrzegła jedną rzecz : oto — miał oczy wielkie i rozmarzone , takie rozmarzone …
— Ci dzisiejsi panowie — wtrącił jegomość dychawiczny — tyle warci co i on . Gdzie by to dawniej w hrabskim domu przyjmowali eks-kupczyka , który przez ożenek dorobił się majątku … Śmiech powiedzieć ! …
— Pani hrabina przyjechała — odpowiedział z korytarza głos panny Florentyny .
Po długim milczeniu odezwał się do Węgiełka :
Znowu zostali we dwu .
Kiedy Wokulski wrócił do domu , zastał u siebie Węgiełka , który czekał na niego od godziny .
Właśnie pan Tomasz w pantoflach i bez surduta z wolna przechadzał się po sypialni , kiedy weszła córka . Spostrzegła , że ojciec wygląda bardzo mizernie , że ma obwisłe ramiona , obwisłe siwe wąsy , obwisłe powieki i jest pochylony jak starzec ; ale uwagi te powstrzymały ją tylko od wybuchu , nie zaś od załatwienia interesu .
— Dziś przyjechałem — odpowiada Wokulski , uspokojony widokiem jego pełnej , czerwonej twarzy bez zarostu .
— Mogę wprowadzić interesantów ? — spytał Jumart . — Ci nie są , zdaje mi się , niebezpieczni . Tylko na baronowę … ośmielę się zwrócić uwagę … Czeka w czytelni .
— Nie lubisz pan kobiet ? — rzekł z uśmiechem Wokulski . — Może masz rację ! …
Drugi jej konkurent , baron , wykreślił się sam , zaręczywszy się z panną Eweliną . Panna Izabela czuła wstręt do barona , dopóki starał się o jej względy ; lecz gdy ją tak nagle opuścił , prawie że się zatrwożyła . Jak to , więc na świecie są kobiety , dla których można wyrzec się jej ? ! … Jak to , więc może nadejść chwila , w której pannę Izabelę opuszczą nawet tak podeszłego wieku wielbiciele ? …
Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego . Strach ją zdejmował na myśl spotkania , lecz niewytłomaczony instynkt popychał .
„ Gdybym tego franta uderzył w twarz ? — myśli Wokulski . — Jutro pojedynek i może zabiłby mnie … Ale gdybym ja jego zabił ? … ”
— A gdyby mój ojciec namyśliwszy się chciał odkupić te przedmioty , za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz ?
— Fatalna historia ! — odparł pan Tomasz rzucając się na skórzany fotel . — Wokulski odrzucił przeproszenie , a jego sekundanci postawili ostre warunki .
IX . Pamiętnik starego subiekta
— Jak to lalka ?
— To nieszczęśliwa kobieta — przerwała pani Stawska . — Straciła córkę .
Na drugi dzień był u niej Rzecki ; przyszedł z miną zakłopotaną , a gdy mu wszystko opowiedziała , wyszedł złamany .
— W maneżu Millera .
— Otóż to ! … Cała rzecz w tym , ażeby pani Stawska nie opierała się .
W październiku , jakoś w tym czasie , kiedy Matejko skończył malować bitwę grunwaldzką ( duży to obraz i okazały , i tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom , którzy przyjmowali udział w bitwach ) , wpada do sklepu Maruszewicz , ten przyjaciel pani baronowej Krzeszowskiej . Widzę — magnat całą gębą ! Na brzuchu , a raczej w tym samym miejscu , gdzie ludzie mają brzuch , złota dewizka gruba na pół palca , a długa — że choć psy na niej ciągnij . W krawacie brylantowa spinka , na rękach nowe rękawiczki , na nogach nowe buty , na całym ciele ( mizerne to ciało , pożal się Boże ! ) nowy garnitur . Przy tym mina , jakby jednej nitki nie miał na kredyt , tylko wszystko za gotówkę . ( Później Klejn , który mieszka w tym samym domu , objaśnił mnie , że Maruszewicz grywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy . )
Swoich uczuć dla Wokulskiego pani Stawska nie umiałaby określić .
— Kiedy zgasł mój anioł , myślałam , że tylko ja jestem nieszczęśliwa …
— Sam hrabia osądź — mówił dalej baron . — Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli . Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać . No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy … dwieście rubli ! … dał bowiem za nią tylko sześćset …
— Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki . — No , do widzenia zatem , do jutra … A nie zapomnij o obiedzie …
— No , zawsze kapitał … — wtrącił adwokat .
— Wezmę tę — odpowiedziała biorąc szatynkę — ponieważ jest zupełnie taka jak baronowej . Helcia będzie zachwycona .
— Więc posłuchaj — mówił Geist . — Tak zwana ludzkość , mniej więcej na dziesięć tysięcy wołów , baranów , tygrysów i gadów , mających człowiecze formy , posiada ledwie jednego prawdziwego człowieka . Tak było zawsze , nawet w epoce krzemiennej . Na taką tedy ludzkość w biegu wieków spadały rozmaite wynalazki . Brąz , żelazo , proch , igła magnesowa , druk , machiny parowe i telegrafy elektryczne dostawały się bez żadnego wyboru w ręce geniuszów i idiotów , ludzi szlachetnych i zbrodniarzy … A jaki tego rezultat ? … Oto ten , że głupota i występek dostając coraz potężniejsze narzędzia mnożyły się i umacniały , zamiast stopniowo ginąć . Ja — ciągnął dalej Geist — nie chcę powtarzać tego błędu i jeżeli znajdę ostatecznie metal lżejszy od powietrza , oddam go tylko prawdziwym ludziom . Niech oni raz zaopatrzą się w broń na swój wyłączny użytek ; niechaj ich rasa mnoży się i rośnie w potęgę , a zwierzęta i potwory w ludzkiej postaci niechaj z wolna wyginą . Jeżeli Anglicy mieli prawo wypędzić wilków ze swej wyspy , istotny człowiek ma prawo wypędzić z ziemi przynajmniej tygrysy ucharakteryzowane na ludzi …
— Rozumiem , ale nic z tego — odezwała się pięknym kontraltem dama w pąsowej sukni . — Narzeczeni pojadą z nami , a do powozu niech siądą , jeżeli chcą , pan Ochocki z panem Starskim .
— W każdej chwili jesteś pan źle wychowany . Ale … tym lepiej , że się we mnie nie kochasz .
„ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ”
Po śniadaniu wyszli na peron . Okolica z tego punktu wydawała się płaska i prawie bezleśna ; tu i owdzie widać było kępę drzew , a wśród niej grupę murowanych budynków .
Dzwonek . Yung wygrał . Wysoki sportsmen wziął klacz za uzdę i zaprowadziwszy przed trybunę sędziów zawołał :
— O , nie rób pan ceremonii — rzekł Wokulski .
— O pani .
— I z tej branży przerzucił się do galanterii ? — wtrącił ajent .
— Dystyngowana ? … — powtórzył Ochocki . — Powiedz pan : bogini ! … Kiedy rozmawiam z nią , zdaje mi się , że potrafiłaby mi zapełnić całe życie . Przy niej jednej czuję spokój i zapominam o trapiącej mnie tęsknocie . Ale cóż ! … Ja nie umiałbym siedzieć z nią cały dzień w salonie ani ona ze mną w laboratorium …
Zrobiło się cicho .
Ale co ja tu będę wypowiadać własne opinie ; niech mówi za mnie bieg wypadków .
— No i cóż ? — zapytał Geist .
— Molinari ? … — powtórzył Wokulski . — Ach , tak , widziałem go w Paryżu .
— Już pani skończyła ? — spytał zimno Wokulski .
Wokulski cofnął się do bocznego stołu . Panna Izabela przedstawiła panów :
Przybiegł do mnie i bystro popatrzył mi w oczy .
A on , jakby nigdy nic , odpowiada :
— Więc kiedyż mam przyjść ? — pytał gość z miną bardzo zdesperowaną .
Subiekci śmieli się ( naturalnie po kątach ) z nowego pryncypała ; mnie zaś było przykro , że Stach tak od ręki zerwał ze swoją bohaterską przeszłością i niedostatkiem . Dziwna bowiem jest natura ludzka : im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa , tym natarczywiej żądamy go od bliźnich .
— W imię Ojca i Syna ! … — mówię . — Kpisz — mówię — czy o drogę pytasz ? … skądeś się tu wziął ? Chyba że jesteś duszą zmarłą …
„ Jeżeli błogosławieństwo ma jaką wartość — mówił do siebie — cały kapitał błogosławieństw Obermana , wraz ze składanym procentem , ceduję jej … ”
— Wczoraj rano — odpowiedziała pani Wąsowska . — Ale dwa razy musiałam być w banku , w magazynie , zrobić porządki u siebie . Tymczasem asystuje mi Ochocki , dopóki nie znajdę kogoś zabawniejszego . Jeżeli mi kogo odstąpisz … — dodała z akcentem .
Pan Ignacy miesza się coraz bardziej . Zasadza na nos binokle , które mu spadają , potem wydobywa spod łóżka trumienkowate pudło , śpiesznie chowa gitarę i toż samo pudełko wraz z gitarą kładzie na swoim łóżku .
— Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie .
Czarowne te dźwięki budzą śpiącego na kanapie pudla , który poczyna przypatrywać się jedynym okiem swemu panu . Dźwięki te robią więcej , gdyż wywołują na podwórzu jakiś ogromny cień , który staje w zakratowanym oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza izby , czym zwraca na siebie uwagę pana Ignacego .
Ojciec zerwał się , lecz znowu upadł na poduszki . Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem , którego nie zapomnę , wyszeptał :
„ Zgodzi się , jeżeli jest chciwym parweniuszem , ale nie zgodzi się , jeżeli … ”
— Bez obrazy pani dobrodziejki , dlaczego panie tak ciągle siedzicie w oknach ? … To niedobrze …
— Tak — rzekła — papo ma rację . Nie umiałam tylko zdać sobie z tego sprawy . Takie podstawianie Żydów przy kupnie najjaśniej dowodzi , że ten pan bawiąc się w przyjaźń robi interesa …
— Wolę odpowiadać aniżeli odbywać z nimi spacery . Kiedyśmy ostatni raz jeździli z panią Wąsowską , w ciągu dwu godzin sześć razy zsiadałem z konia , a pięciu minut nie miałem spokojności . Niech teraz pan Wokulski spróbuje .
Lasek Vincennes leży w stronie południowo wschodniej , a kraniec Lasku Bulońskiego w północno zachodniej stronie Paryża . Otóż : owa oś krystalizacji miasta podobna jest do olbrzymiej gąsienicy ( mającej prawie sześć wiorst długości ) , która znudziwszy się w Lasku Vincennes poszła na spacer do Lasku Bulońskiego .
— Twój , papo ?
— U nas , panie Stanisławie — mówiła prezesowa — jest taki zwyczaj , że schodzimy się wszyscy obowiązkowo tylko do stołu . Poza tym każdy robi , co mu się podoba . Radzę ci więc , jeżeli boisz się nudów , pilnować się Kazi Wąsowskiej .
Gdyby stał na szafocie , nie doznałby tak strasznych wrażeń jak w tej chwili . Był pewny , że chodzi o pannę Izabelę i że w tym samym miejscu zdecydują się jego losy .
— Wiesz , mój Stachu — odezwał się , gdy zostali sami — że lepiej zrobisz nie mieszając się do sklepu . Z góry wiedziałem , że całej sumy nie każesz mu zwracać ; ja sam nie żądałbym tego . Ale ze sto rubli , tytułem kary , powinien był gałgan zapłacić … Zresztą , pal diabli , można mu było i wszystko darować : ale należało choć z parę tygodni utrzymać w niepewności … Inaczej lepiej od razu zamknąć budę .
— Pan sobie drwisz — rzekłem . — Nie zaprzeczysz jednak , że Stach mógł zostać czymś lepszym aniżeli nieszczęśliwym wielbicielem panny Łęckiej . To był działacz społeczny , nie jakiś tam kiepski wzdychacz …
Wszedł na schodki wiodące na trybuny sędziów i oglądał się na wszystkie strony . Na próżno . Gdy schodził stamtąd , zatamowali mu drogę dwaj tyłem stojący panowie , z których jeden , wysoki , z wszelkimi cechami sportsmena , mówił podniesionym głosem :
Panna Florentyna skończywszy list nie śmiała oderwać od niego oczu . Wreszcie odważyła się i spojrzała : panna Izabela siedziała na szezlongu blada , z zaciśniętymi rękami .
„ Paryż … ” — myśli Wokulski .
— Właśnie . A że baronowa Krzeszowska chciałaby kupić tę kamienicę za siedemdziesiąt tysięcy rubli , więc anonim zapewne pochodzi od niej . Nawet założyłbym się , że od niej , bo to piekielna baba …
„ Niech się sobie przypatrzą na świeżym powietrzu — myślała staruszka — a będzie , co Bóg da . On brylant między mężczyznami , ona także dobre dziecko , więc może się porozumieją . Bo że on ma do niej słabość , to prawie bym się założyła . ”
„ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ”
— Ach ! … więc tak ? … — szepnęła . — Więc już i pan i … ten , ten … Wokulski związaliście się z nią ? … Ha ! … zaczekam tedy na sprawiedliwość boską …
— Nie tylko kobieta , ale nawet drzewo , klamka , woda , no , słowem , wszystko , czemu magnetyzer nada władzę . Ja mogę moje media magnetyzować bodajby szpilką ; mówię im : w tę szpilkę przelewam mój * fluid * i zaśniesz pan , kiedy na nią spojrzysz . Tym więc łatwiej mógłbym przekazać moją władzę jakiejś kobiecie . Byle , rozumie się , osoba magnetyzowana była medium .
— Powiedz pan — rzekłem — jak to was przyjmowali Włosi w wigilię bitwy pod Magentą ?
Ale że sam już nie znajdował rady , więc poszedł do doktora Szumana .
— Proś .
— Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać …
— Ten dom jest hańbą uczciwych ludzi — zawołała gestykulując rękoma . — Więc nie od siebie , ale w imieniu moralności proszę …
„ Co ja jej powiem i jak będę wyglądał ? ”
Umilkł i chciał odchodzić .
Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa .
Obrócił się klucz w zamku , stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała się twarz niestarej jeszcze dziewczyny , ubranej w biały czepeczek .
— Mam nadzieję — ciągnął pan Tomasz — że zostanie mi z niego pięćdziesiąt , a choćby czterdzieści tysięcy rubli …
— Mam się czego unosić ! — odparł młody człowiek huśtając się coraz mocniej w stronę podwórka . — Społeczeństwo , jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu , jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów , zobowiązało się tym samym , że mi da pracę ubezpieczającą mój byt … Tymczasem albo nie daje mi pracy , albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu … Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy , z jakiej racji żąda , abym ja jej dotrzymywał względem niego . Zresztą co tu gadać , z zasady nie płacę komornego , i basta . Tym bardziej że obecny właściciel domu nie budował tego domu ; nie wypalał cegieł , nie rozrabiał wapna , nie murował , nie narażał się na skręcenie karku . Przyszedł z pieniędzmi , może ukradzionymi , zapłacił innemu , który może także okradł kogo , i na tej zasadzie chce mnie zrobić swoim niewolnikiem . Kpiny ze zdrowego rozsądku !
— Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna .
— Bardzo jesteśmy wdzięczne panu Wokulskiemu za warunki , na jakich zostawia nam ten lokal ! … Jest to chyba jedyny wypadek , ażeby gospodarz sam zniżał komorne . Ale nie wiem , czy … wypada nam korzystać z jego uprzejmości ? …
— Jeszcze w Zasławku — ciągnęła panna Izabela — wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu ( tu oblał ją rumieniec ) , który też ma być sprzedany najpóźniej w czerwcu .
— Niech pan sobie wyobrazi — mówiła pani Stawska — że miałyśmy dziś wizytę baronowej … W pierwszej chwili prawie zlękłam się , bo ona , biedaczka , nie ma przyjemnej powierzchowności , tak blada , tak zawsze czarno ubrana , takie ma jakieś spojrzenie … Ale rozbroiła mnie w jednej chwili , kiedy zobaczywszy Helunię rozpłakała się i upadła przed nią na kolana wołając : takie było moje małe biedactwo i już nie żyje ! …
— Ach , co też pan mówi , panie Rzecki ! — oburzyła się staruszka . — On nie może mieć szczęścia do kobiet ?
— I zadłużony … Ale cóż to szkodzi . Kto dzisiaj nie ma długów !
— Zmów pierwej paciorek .
— Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ?
— Pan Rzecki — odparła rumieniąc się .
— Od tej chwili — mówił z uniesieniem — nie będzie już różnic między ludźmi . Szlachta i mieszczanie , chłopi i Żydzi , wszyscy będą braćmi … .
— O panie …
— Ma pani jakie zmartwienie ? — spytał Wokulski .
— Tylko kilku ? … — powtórzył Wokulski i spojrzał na brylanty wyniosłej damy , reprezentujące wartość kilkuset sztuk najcieńszego płótna . — Po świętach — dodał — będę miał honor na ręce pani hrabiny przysłać płótno …
Od tej pory mówi przez sen o tej lalce ; ledwie obudzi się , chce iść do pani baronowej , a kiedy tam jest , gotowa przez cały czas wpatrywać się w lalkę złożywszy ręce jak do pacierza .
— Niech pan poprosi … — odparł Wokulski , spiesznie wciągając kamizelkę i surdut .
Patkiewicz , jako medyk , pomacawszy puls baronowej , kazał jej zadać waleriany i najspokojniej wyszedł . A tymczasem w ich lokalu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku . Kiedy już skończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył , Maleski nagle przypomniał sobie , że oba klucze : od zamku i zatrzasku — ma w kieszeni .
— Gdzież pan Starski ? — zapytał Wokulski .
— Bo uważa — mówi Lisiecki — że korzystniej jadać macę z kiełbasą aniżeli samą .
Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu .
— Posłuchaj . Gdyby mi się ziemia rozstąpiła pod nogami … rozumiesz ? … Gdyby mi niebo miało zawalić się na łeb — nie cofnę się , rozumiesz ? … Za takie szczęście oddam życie …
— Pokazywałem .
— Pojutrze , kochanko … Przyjdź o czwartej — odpowiedziała pani Stawska również zmieszana .
„ Nie ma kwestii , że Geist za pomocą magnetyzmu oszukał mnie co do owych metali . Lecz … kto magnetyzował mnie wówczas , kiedy oszalałem dla tej kobiety ? … ”
„ Wszystko jedno ! ” — mruczał .
Wieczorkiem zaszedłem do restauracyjki na piwko . Patrzę , jest pan Szprot i radca Węgrowicz . Ze Szprotem od tamtej afery , co to o niej mówiłem , jesteśmy na stopie obojętności , ale z radcą witam się kordialnie . A on do mnie :
— Zakładam się o pięćdziesiąt rubli , że wygra ! … — zawołał dyrektor . — Trzyma pan ?
— Owszem , jest — odparł Geist . — Tylko zamiast eterów , tłuszczów , ciał aromatycznych daje nowe aliaże … Nowe aliaże , panie * Siuzę * , z bardzo ciekawymi własnościami …
Panu Ignacemu robi się zimno : obecność Szlangbauma w tym miejscu budzi w nim nowe podejrzenie . Aby je rozproszyć , pan Ignacy pyta stojącego przy drzwiach woźnego , gdzie odbywają się licytacje . Woźny wskazuje mu schody .
Musiał jednak przyznać , że gadulstwo Ochockiego miało te same cechy szczerości i rozrzucenia , jak jego ruchy i cała wreszcie osoba . Spotkali się pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał , jak gdyby znali się od dzieci .
— Nie chce mi się …
„ Aha ! — myślę — więc książę spostrzegł , że Stach może nie przyjść , i na przeprosiny wysłał tego niby teścia ! … Szuman ma rację , że oni go nie zechcą wypuścić , no , ale my wam go odbierzemy ! ”
Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona . Nigdy chyba nie zapomnę gromady tych , po największej części młodych twarzy , które ukazywały się na tle czarnych ścian piwnicy , wyglądały spoza okutych beczek albo rozpływały się w ciemności .
— Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong .
— O panie , aż nadto jasno ! … Co byś pan jednak powiedział , gdyby kokieteria Beli była tylko niewinnym odwetem , a raczej ostrzeżeniem ? …
— Co za Palmieri ? — spytał zdziwiony Wokulski .
W ogóle dla ludzi z niższego świata miała serce życzliwe . Przychodziły jej na myśl słowa Pisma świętego : „ W pocie czoła pracować będziesz . ” . Widocznie popełnili oni jakiś ciężki grzech , skoro skazano ich na pracę ; ależ tacy jak ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem . Tacy jak ona , dla której największą pracą było dotknięcie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu .
Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski . Odtąd serce jego nie zaznało spokoju .
Gdy Wokulski wszedł do pokoju pana Tomasza , lekarzy już nie było .
Kwit był napisany według wszelkich form . Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery . W chwilę później młody człowiek , ciągle zmieszany , opuścił gabinet ; zbiegając zaś ze schodów , myślał :
— Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny .
Pociągnął mnie za szafy i począł mówić zirytowanym głosem :
— Do północy , u Maruszewicza ? …
— Szanowni panowie — odezwał się książę . — Poważyłem się fatygować szanownych panów w pewnym … nader ważnym interesie publicznym , który , jak to wszyscy czujemy , powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych … Chciałem powiedzieć … naszych idei … to jest …
— Floro , bądź łaskawa zapłacić temu panu . Wracamy do domu .
Dobrze , ale jeżeli ta panna naprawdę go kocha ? … Boć trudno przypuścić , ażeby go oszukiwała . W ogóle biorąc , kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn ; nie tylko mniej spełniają występków , lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas . Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna , który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy , to czy można posądzać o coś podobnego kobietę , młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ?
— A do mnie , łaskawy panie , żadne — wołał młody człowiek grożąc nam pod nosami — bo ja z zasady nie płacę za komorne . Komu mam płacić ? … Za co ? … Cha ! cha ! dobrzy sobie …
Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą ; przypomina sobie , że to dziś właśnie licytują kamienicę Łęckiego , że ma przypatrzeć się temu widowisku , i zrywa się z łóżka jak sprężyna . Biegnie boso do wielkiej miednicy , oblewa się cały zimną wodą i patrząc na swoje patykowate nogi mruczy :
Ale po przejściu paruset kroków na mrozie ochłonął .
— Może właśnie ojciec chce tego …
Później bardzo często przychodziły mu na myśl dwa najpierwsze spostrzeżenia , jakie zrobił w Zasławku .
— I myślisz doktór , że Wokulski będzie taki błazen ? … — spytałem czując , że burzy się we mnie krew jak pod Vilagos .
— Tu — mówiła wzruszona — jest adres , pod którym można się zgłosić do mnie w ciągu dwudziestu czterech godzin , a tu … notatka , która może panu da trochę do myślenia … Żegnam .
— Powiedz mu , ażeby … Rozumiesz ?
— O ile mi się zdaje , jest to dosyć mierny skrzypek .
— Nic nie rozumiem — szepnął Wokulski ściskając rękoma skronie — głowa mi pęka ! … Metal trzy razy lżejszy od wody … niepojęta rzecz ! …
Pani Wąsowska przygryzła usta .
— Ta wasza lalka , od pani Krzeszowskiej ? …
— I naturalnie , przegrał pan ? …
Pożegnali się . Pan Tomasz czulej przycisnął ramię Wokulskiego .
— Niech mnie …
Wiatr zaledwie dyszał , i tylko po to , ażeby chłodzić śpiące w gniazdach pisklęta i ułatwić lot owadom śpieszącym na weselne gody . Liście drzew chwiały się tak delikatnie , jakby poruszał je nie materialny podmuch , ale cicho prześlizgujące się promienie światła . Tu i owdzie , w przesiąkłych wilgocią gęstwinach , mieniły się barwne krople rosy jak odpryski spadłej z nieba tęczy .
— O , z pewnością ! — zawołał pan Tomasz powstając z fotelu i ściskając go za rękę . — Więc … przebaczmy sobie nawzajem cierpkie słówka … Ja się na ciebie nie gniewam , bo wiem … co to jest upał …
— To jest plac Zgody , to obelisk z Luxor ( oryginalny , panie ! ) , za nami ogród Tuileryjski , przed nami Pola Elizejskie , a tam , na końcu … Łuk Gwiazdy …
— Nie chodź pan tam . Jest rozdrażniony i lepiej zostawić go w spokoju . Zajdź pan lepiej do mnie na herbatę … À propos , czy ja mam pańskie włosy ?
— Sto czterdzieści rubli — mówił czytając . — No , to wcale niedużo …
— Z rządcą ? … jakiś pan ? — mówiła niewidzialna dama . — Może to Ludwiczek , bo akurat śnił mi się …
Hrabina odłożyła książkę .
— Może o tym nie wiedzieć — przerwała wdówka .
Ocknąłem się na furze , którą właśnie dojeżdżaliśmy do Sawy . Już dniało , zapowiadał się dzień pogodny ; od rzeki ciągnęła surowa wilgoć . Przetarłem oczy , porachowałem … Było na wozie nas czterech i piąty furman . Przecież powinno być pięciu . Nie , powinno być sześciu ! … Szukałem Katza , nie mogłem się dopatrzeć . Nie pytałem o niego ; płacz ścisnął mnie za gardło i myślałem , że mnie udusi . Liptak drzemał , Stein ocierał oczy , a Szapary patrzył na bok i tylko pogwizdywał Rakoczego , chociaż ciągle się mylił .
— Do pana ; wszakże pan ciągle zajmujesz się panią Stawską ? …
— Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał .
— Gdybyż się przekonał ? … to może by go radykalnie uleczyło . Ale ona za sprytna , ażeby taki naiwny wielbiciel spostrzegł , co się dzieje za kulisami . Zresztą , w tej chwili chodzi o co innego . Śmiech powiedzieć , wstyd powiedzieć ! … — zżymał się doktór .
„ Nie trafi osioł … Mierzy w głowę … ”
Dawno już nie widziałem Szumana tak rozdrażnionego . Żyd , bo Żyd , ma to wypisane od czuba do pięty , ale rzetelny przyjaciel i człowiek z poczuciem honoru .
— A tak , to już się nawet nie ożenisz ? — spytałem .
— Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski .
— I ja trzydzieści tysięcy … * tek * ! … — dorzucił hrabia Anglik kiwając głową .
— Wiem , ale mógł się który zostać , zarzucić …
Milczenie . W piwnicy zrobiło się pusto .
— No , już chyba Stachowi nie będziesz doktór nic zarzucał — przerwał niecierpliwie Rzecki .
Baron przygryzł wargi . Chwilę milczał , jakby odurzony szorstką odmową ; na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy : „ Przepraszam … ” , opuścił sklep .
Była pewna , że pierwszym człowiekiem , który ją powita , będzie Wokulski , i postanowiła traktować go z najwyższą pogardą .
Anglia , na przykład , w końcu roku zeszłego wdeptała w wojnę z Afganistanem i w grudniu było nawet z nimi źle . Austria miała dużo kłopotów w Bośni , a w Macedonii wybuchło powstanie . W październiku i listopadzie były zamachy na króla Alfonsa hiszpańskiego i króla Humberta włoskiego . Obaj wyszli cało . Również w październiku umarł hr . Józef Zamoyski , wielki przyjaciel Wokulskiego . Myślę nawet , że jego śmierć w niejednej sprawie pokrzyżowała plany Stachowi .
Wokulski chciał schwycić za kark posłańca , ale pohamował się i — zawrócił na dół .
Takie albo tym podobne wyrazy budziły go na chwilę . Rzucał się wtedy na fotel i oparłszy głowę na ręku myślał . Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając :
Wokulski patrzył na nią zdziwiony . W pierwszych czasach zdawało mu się , że słucha pochlebstw , i — uczuł przykrość . Lecz pani Stawska opowiadała to z tak naiwną prostotą , że powoli zaczął odgadywać w niej najlepszą przyjaciółkę , która jakkolwiek przecenia go , jednak mówi bez cienia obłudy .
O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej , że Wokulski został przyjęty .
— I cóż ona na to ?
— Bankier … — objaśniał dalej pan Tomasz . Ale nim powiedział nazwisko , bankier sam zbliżył się do nich i przywitawszy Wokulskiego rzekł :
Nie znalazłszy , czego szukał , ani w cukierni , ani w kościele , pan Ignacy zaczyna spacerować po ulicy , niedaleko sądowego gmachu . Jest bardzo zmieszany ; zdaje mu się , że każdy przechodzień patrzy mu drwiąco w oczy , jakby mówił : „ Nie wolałbyś to , stary łobuzie , pilnować sklepu ? ” , i że z każdej dorożki wyskoczy który z „ panów ” donosząc mu , że sklep spalił się lub zawalił . Więc znowu myśli : czyby nie lepiej było dać za wygraną licytacji , a wrócić do swoich ksiąg i kantorka , gdy nagle słyszy rozpaczliwy krzyk .
I pocałowała ją w koniec lakierowanego bucika .
— O to się nie lękaj . Poproszę Wokulskiego , ażeby wystarał mi się o taką sumę na sześć albo na siedem procent , i będziemy płacili na jej rzecz jakieś czterysta rubli rocznie . No , a mamy przecie dziesięć tysięcy .
— W samej Warszawie jest ich tysiące — odparł Rzecki .
Jak cień tym dłuższy , gdy padnie z daleka ,
— Tak . Chciałabym mieć te pieniądze ! … — odpowiedziała z westchnieniem .
Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał :
Nagle zerwała się z kanapy .
Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć , czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy , jak mówił Klejn , dolicytuje go do dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . Jeżeli to się sprawdzi , będzie znakiem , że wszystko inne jest prawdą .
Gdy baron nazwał Wokulskiego znakomitym gościem , panna Izabela uczuła jakby dumę , ale było to bardzo przelotne uczucie . Gdy zaś panna Felicja w niedwuznaczny sposób zdradziła się , że jest o Wokulskiego zazdrosną , pannę Izabelę ogarnął jakby niepokój , ale tylko na chwilę .
— No , przynajmniej nie w tej chwili — zakończył pan Niwiński .
— Ja panią pomszczę — wtrącił Starski dość lichą polszczyzną . — Przesiądźmy się we dwoje do tamtego powozu .
— Ach , prawda ! … — zawołała rzucając list na stół . — Proszę cię , Floro , odeszlij jej to i dopisz na wierzchu : „ nieczytane ” . Czego ona od nas chce , ta szkaradna kobieta ! …
Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu .
— Pani Kolerowej powiedziała pani Radzińska , a pani Radzińskiej pod najświętszym słowem powierzyła tę tajemnicę pani Denowa , wiesz pan , ta przyjaciółka pani Misiewiczowej .
„ Panie — pisała . — Musi mi pan ułatwić zaznajomienie się z Molinarim , ale to koniecznie , koniecznie … Obiecałam Cioci , że skłonię go , ażeby zagrał u niej na ochronę ; pojmuje więc pan , ile mi na tym zależy . ”
Mimo woli , i nie wiem nawet dlaczego , pokręciłem głową , choć przeczuwam , że gdybym był właścicielem podobnego domu , kręciłbym głową cały dzień .
— Powiem , jaśnie panie , tylko on nie zrozumie — odpowiedział zadowolony lokaj , a wpadłszy do szwajcara rzekł :
— Koncept ! … — syknął pan Lisiecki . — Moja łysina , jeżeli ją kto dojrzy , jest smutnym dziedzictwem rodu , ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości , którą … chciałbym szanować .
— Myślę , ojcze , że należałoby tego pana zaprosić kiedy na obiad … Chciałabym go poznać bliżej .
Istotnie , była to kamienica Łęckich .
„ Dajcie mi jakiś cel … albo śmierć ! … ” — mówił nieraz patrząc w niebo . A w chwilę później śmiał się i myślał :
Pani Meliton przeszła twardą szkołę życia , w której nauczyła się nawet lekceważyć powszechnie przyjęte opinie .
„ Zabawna historia ! — mruknął Wokulski po odejściu barona . — Ten staruszek naprawdę wdeptał się po szyję … ”
— Jakże ja do nich pójdę ?
W drodze spotkał go zadyszany pomocnik szwajcara .
— Ależ nie ! … — zawołał baron cofając się . — Oświadczyłem się pannie Ewelinie Janockiej , wnuczce prezesowej … Nie pamięta jej pan ? Była u hrabiny w tym roku na święconem , nie zauważył jej pan ? …
— Cicho , Zosiu , cicho … Nie graj , bo babcię głowa boli .
Zdawało się jej , że powozem jedzie przez jakąś znaną miejscowość . Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia , utworzonego z lasów i zielonych gór , a jej powóz znajduje się na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół . Czy on zjeżdża ? bo ani zbliża się do niczego , ani od niczego nie oddala , tak jakby stał w miejscu . Ale zjeżdża : widać to po wizerunku słońca , które odbija się w lakierowanym skrzydle powozu i drgając , z wolna posuwa się w tył . Zresztą słychać turkot … To turkot dorożki na ulicy ? … Nie , to turkoczą machiny pracujące gdzieś w głębi owego pierścienia gór i lasów . Widać tam nawet , na dole , jakby jezioro czarnych dymów i białych par , ujęte w ramę zieloności .
— Miniatura … — powtórzyła . — A wieszże , kto ją malował ? … I nicże więcej nie zostało ?
— O , proszę … — odparł służący podając Mariannie ręczną walizkę i parasol .
— O , ja nieszczęśliwa ! … Przysięgnę , że to on , nikczemnik , nasadził na mnie tych bandytów … Wywdzięcza mi się , żem go wydobyła z nędzy ! … Żem kupiła jego konia ! …
Baron , jak zwykle , szeptał z narzeczoną , Starski w gwałtowny sposób umizgał się do pani Wąsowskiej , która ku zdumieniu Wokulskiego przyjmowała to dość życzliwie , a Ochocki powoził czwórką . Tym razem jednak jego furmański entuzjazm hamowało sąsiedztwo panny Izabeli , do której odwracał się co chwilę .
— Można kobietę uwolnić od intrygantów , ale czy podobna uwolnić ją od jej własnych instynktów ? … Co pan poradzisz , jeżeli ten , który w pańskich oczach jest tylko bałamutem czy intrygantem , dla niej jest — samcem tego co ona gatunku ? …
Kiedy znowu zaszedłem wieczorem do pani Stawskiej ( było to w dzień objęcia rządów przez cesarza Wilhelma , po historii z Nobilingiem ) , kiedy zaszedłem tam , moje bóstwo , ta nieoceniona kobieta była w cudnym humorze i pełna zachwytu dla … baronowej ! …
Na dnie potoku , jeszcze za małości dziadusia , leżał jeden spory kamień , jakby nim kto dziurę zatykał . W rzeczy samej była tam dziura , właśnie nawet okno do podziemiów , gdzie są zachowane wielkie skarby , jakich by na całym świecie nie znalazł . A między tymi majątkami , na szczerozłotym łóżku , śpi panna , może nawet jaka hrabini , bardzo śliczności i bogato odziana . Mówią , że za to samo , co ona ma we włosach , kupiłby wszystkie dobra od Zasławia do Otrocza .
— Niech pan włoży futro , bo się pan zaziębi na dziedzińcu …
— To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka .
Panna Florentyna powoli otworzyła kopertę i zaczęła czytać . Stopniowo na jej obliczu ciekawość ustąpiła miejsca zdziwieniu , a potem zmieszaniu .
— I co by pani z tego przyszło , gdybym odpowiedział jak inni ?
Dama podniosła się .
W tym samym czasie zeskakiwał z kanapki jego stary pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się , zapewne z resztek snu , skrobał do drzwi , za którymi rozlegało się pracowite dmuchanie w samowar . Pan Rzecki , wciąż ubierając się z pośpiechem , wypuszczał psa , mówił dzień dobry służącemu , wydobywał z szafy imbryk , mylił się przy zapinaniu mankietów , biegł na podwórze zobaczyć stan pogody , parzył się gorącą herbatą , czesał się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów .
— Nie , panie . Niedługo już będę żył , więc pragnę przeprowadzić choćby jedną zasadę : jeżeli społeczność chce , ażeby jednostki szanowały umowę względem niej , niechaj sama wykonywa ją względem jednostek . Jeżeli ja mam komuś płacić za komorne , niech inni tyle płacą mi za lekcje , żeby mi na komorne wystarczyło . Rozumie pan ? …
— Nie , moi państwo — zawołała wdówka — jeżeli chcecie mnie miewać na przejażdżkach , to wiążcie tego człowieka . On jest po prostu niebezpieczny …
„ Zrywam się , biegnę , składam na pamięć wyrazy , którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu , składane , zapomniane już po milion razy … Ale gdy ciebie ujrzę , nie pojmuję , czemu znowu jestem spokojny , zimniejszy nad głazy , aby goreć na nowo , milczeć po dawnemu … ”
„ Co ja dziś wyrabiam ? … — myśli . — Co mnie obchodzą licytacje choćby pałaców , nie tylko kamienic ? … ”
W ten sposób przechodziliśmy każdą szufladę w sklepie i historię każdego towaru . Gdy zaś Mincel nie był zmęczony , dyktował mi jeszcze zadania rachunkowe , kazał sumować księgi albo pisywać listy w interesach naszego sklepu .
Wokulski zarumienił się . Nigdy nie przychodziło mu do głowy , ażeby zmarli potrzebowali czegoś więcej nad grudę ziemi .
— Jesteś pewny ? …
W tej chwili delikatnie otwierają się drzwi gabinetu ; staje w nich panna Florentyna , wysoka , czarno ubrana , nieśmiała , trzyma w dwu palcach list i mówi cicho :
Dla niej nie istniały pory roku , tylko wiekuista wiosna , pełna łagodnego światła , żywych kwiatów i woni . Nie istniały pory dnia , gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano , a jadała obiad o drugiej po północy . Nie istniały różnice położeń jeograficznych , gdyż w Paryżu , Wiedniu , Rzymie , Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie , te same obyczaje , te same sprzęty , a nawet te same potrawy : zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego , ostrygi z Morza Północnego , ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego , zwierzyna ze wszystkich krajów , owoce ze wszystkich części świata . Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości , gdyż krzesła jej podsuwano , talerze podawano , ją samą na ulicy wieziono , na schody wprowadzano , na góry wnoszono .
Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku .
— Wszakże pan myślał kiedyś o machinach latających ? … Nie o kierowaniu balonami , które są lżejsze od powietrza , bo to błazeństwo , ale — o locie machiny ciężkiej , napełnionej i obwarowanej jak pancernik ? … Czy pan rozumie , jaki nastąpiłby przewrót w świecie po podobnym wynalazku ? … Nie ma fortec , armii , granic … Znikają narody , lecz za to w nadziemskich budowlach przychodzą na świat istoty podobne do aniołów lub starożytnych bogów … Już ujarzmiliśmy wiatr , ciepło , światło , piorun … Czy więc nie sądzisz pan , że nadeszła pora nam samym wyzwolić się z oków ciężkości ? … To idea leżąca dziś w duchu czasu … Inni już pracują nad nią ; mnie ona dopiero nasyca , ale od stóp do głów … Co mnie ciotka z jej radami i prawidłami dobrego tonu ! … Co mnie żeniaczka , kobiety , a nawet mikroskopy , stosy i lampy elektryczne ? … Oszaleję albo … przypnę ludzkości skrzydła …
— A teraz każda dama ze swoim kawalerem w inną stronę ! — zakomenderowała pani Wąsowska . — Panie Starski , ostrzegam , że jestem dziś w wyjątkowym humorze , a co znaczy u mnie wyjątkowy humor , wie o tym pan Wokulski — dodała śmiejąc się nerwowo . — Panie Ochocki , Belu , proszę do lasu , i nie pokazujcie się , dopóki … nie zbierzecie całego kosza rydzów … Felu ! …
— I wyrzekłby się pan spodziewanego zysku ? … Dlaczegóż to ? … — przerwała mu z pośpiechem .
— Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak …
Przed południem ( jakoś nie było gości w sklepie ) ni stąd , ni zowąd przychodzi do mnie kto ? … Młody Szlangbaum , ten starozakonny , który pracuje w ruskich tkaninach .
— Pan rządca z tym panem ?
— Myślę , Belciu — rzekła , z powagą sznurując usta , jej towarzyszka — że należałoby pomówić o tym z ojcem albo z ciotką .
— Warunki te — odparł — o tyle zmieniły moje położenie , że na parę lat nie potrzebuję się troszczyć o majętnego wspólnika . Lecz co do metalów , właśnie w tej chwili pracuję nad nimi , spojrzyj …
„ Co to za miła dziecina ! — myślał Wokulski . — Gdyby była moją , zdaje się , że odzyskałbym równowagę umysłu , którą dziś tracę z dnia na dzień . I matka prześliczna kobieta . Jakie włosy , profil , oczy … Prosi Boga , ażeby zmartwychwstało ich szczęście … Piękna i nieszczęśliwa ; musi być wdową .
— Nieoceniony ! … — zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia . — Bo widzisz , mój drogi — dodał uspokoiwszy się — ja właśnie myślałem , czybyś nie mógł mi zaciągnąć gdzie pożyczki dla spłacenia żydowskich długów , tak … na … siedem , sześć procent …
— Sam widziałem … — wtrącił rządca .
— O ! słyszy pan ? — rzekła wskazując na drzwi , które prowadziły do pokoju od strony dziedzińca .
— Heluniu — rzekła babcia stanowczo — idź do swojej lalki i rób jej kaftanik . Oczko już znalazłam , idź …
— Ha ! niech pan da list . Zobaczę , jak mi tam będzie .
— Sklep znam , bardzo ładny — mówiła panna Izabela zamyślając się . — Jest tam stary subiekt , który wygląda trochę na dziwaka , ale nadzwyczajnie uprzejmy … Ach , zdaje mi się , że kilka dni temu poznałam i właściciela … Wygląda na gbura …
„ Zaczyna mi już braknąć miejsca na świecie ! … ” — szepnął .
„ On coś wie ! ” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno :
— Och ! — potwierdził dżokej .
Wokulski w milczeniu przypatrywał się . Młody człowiek nie dosięgnął jeszcze lat trzydziestu i rzeczywiście odznaczał się niezwykłą fizjognomią . Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa .
Majora między nimi nie było .
Kiedy Wokulski skończył przeglądać księgi ( na usilną prośbę Rzeckiego wziął się do nich w parę godzin po powrocie z banhofu ) , pan Ignacy otworzył kasę ogniotrwałą i z uroczystą miną wydobył stamtąd list Suzina .
W Anglii ! … Tam jeszcze istnieje epoka twórcza w społeczeństwie ; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble . Owszem , tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły . Lecz u nas wyższa warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny gatunek , który nie łączy się z resztą , ma do niej wstręt fizyczny , ale jeszcze własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu . Co się tu łudzić : ona i ja to dwa różne gatunki istot , naprawdę jak motyl i robak . Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków ? … To są moi — ci , którzy leżą tam na śmietniku , i może dlatego są nędzni , a będą jeszcze nędzniejsi , że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla . Głupi handlarzu , podły człowieku ! …
— Tak , panie , jestem Rzecki , porucznik , panie , węgierskiej piechoty , panie …
Krzeszowskiego nienawidziła panna Izabela . Kiedyś umizgał się do niej , a odtrącony , mścił się . Wiedziała , że nazywał ją za oczy — starzejącą się panną , która wyjdzie za swego lokaja . Tego było dosyć , ażeby pamiętać mu całe życie . Lecz baron , nie poprzestając na nieszczęsnym frazesie , nawet wobec niej zachowywał się cynicznie , drwiąc z jej starych wielbicieli i robiąc aluzje do ich majątkowej ruiny . Że zaś i panna Izabela od niechcenia przypominała mu jego żonę , mieszczankę , z którą połączył się dla pieniędzy , a nic od niej nie mógł wydobyć , więc toczyła się między nimi walka ostra , czasami nawet przykra .
— Dziękuję ci , panie Stanisławie — mówił — i za pomoc , i za zajęcie się moimi interesami … Co za farsa z tym Szlangbaumem ! … Ale … ale … Belcia prosi cię jutro na obiad … Pieniądze odbierz od adwokata naszego księcia , a co do procentu , który będziesz łaskaw …
— A owacje dla Rossiego to nie ciężar ? — spytał pan Ignacy .
— Znawcy mówią , że pierwsza miłość jest najgorsza — szepnął Wokulski .
— Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem . Kupiec galanteryjny robi dostawy ! Warszawiak jedzie do Bułgarii ! …
„ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas … ” — mówił sobie baron .
Głos jego stopniowo cichnął , jakby zagłębiając się w studni , potem umilkł na schodach , lecz znowu doleciał nas z ulicy . Po chwili zrobił się tam jakiś hałas , a gdy wyjrzałem oknem , zobaczyłem , że pana Raczka policjant prowadził do ratusza .
Wstał z zamiarem wyjścia i zrobiło mu się gorąco na myśl o defiladzie przez dwa salony , w których czekają go rózgi spojrzeń i szeptów . Ale zabiegł mu drogę książę mówiąc :
— Jak Boga kocham , doświadczam emocji słuchając ! … — zawołał marszałek . — Nigdym nie myślał , że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie … Zaraz wrócę …
Lokaj otworzył drzwi do sali . Znowu wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę i ucichły rozmowy jak szum odlatującego ptactwa . Nastała chwila ciszy , w której wszyscy patrzyli na Wokulskiego , a on nie widział nikogo , tylko rozgorączkowanym spojrzeniem szukał bladoniebieskiej sukni .
— Paniś głupsza …
— Alboż ja chcę cię martwić , biedne dziecko ! I bez tego czekają cię ciosy , które ukoić może tylko głęboka wiara . Zapewne wiesz , że ojciec stracił wszystko , nawet resztę twego posagu ?
Droga ciągnęła się aleją lipową , mającą z wiorstę długości . Po obu stronach leżało szare pole , a na nim tu i owdzie widać było sterty pszenicy , duże jak chaty . Niebo czyste , słońce wesołe , z daleka dolatywał jęk młocarni .
Mówię : nas , bo było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież dwaj synowcy starego — Franc i Jan Minclowie .
— Baron postara się w jak najkrótszym czasie … — mruczał Maruszewicz .
„ Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy . Jedni giną z niedostatku , drudzy z rozpusty . Praca odejmuje sobie od ust , ażeby karmić niedołęgów ; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków , a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi , których największą zaletą jest wczesna śmierć .
„ Z pewnością mógłby zastąpić barona , o jeszcze i jak … — mówiła w sobie panna Izabela . — Tamto człowiek zużyty i śmieszny , tego przynajmniej szanują ludzie . Kazia Wąsowska zna się na tym , toteż wzięła go na spacer … Ha , zobaczymy , czy pan Wokulski potrafi być wiernym … Ładna wierność jeździć z inną kobietą na spacery ! … To bardzo po rycersku … ”
— Dlaczego nie przyjeżdżasz po transporta ? — pytał Wokulski .
— Z tym wszystkim — wtrąciłem — widzę w jego postępowaniu wiele sprzeczności …
— Zatem szanowny panie Wokulski , kamienicę państwa Łęckich ( lekko schylił głowę ) kupuje , w imieniu pańskim , nie ja , tylko obecny tu ( ukłonił się ) pan S. Szlangbaum …
— O , Ludwiczek źle zrobił , że wyjechał ; bo choćby go nawet uwięzili , okazałaby się jego niewinność i znowu bylibyśmy razem . A teraz on Bóg wie gdzie , a Stawska … Mówi pan , żeby nie wyglądać ! … Przecież ona , biedactwo , ciągle czeka , nasłuchuje i wypatruje , czy Ludwik nie wraca , a przynajmniej czy nie będzie od niego listu ? Niech tylko kto biegnie prędzej przez dziedziniec , ona zaraz do okna myśląc , że to bryftrygier . A jeżeli kiedy do nas wstąpi bryftrygier ( my , panie Rzecki , bardzo rzadko odbieramy listy , to gdybyś pan widział Helenkę ! … Mieni się , blednie , drży …
— A jeżeli jest inaczej ? — zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika .
Pani baronowa zaczęła się niepokoić .
O , bo nie znają , w snach mogilnych
— Tu mieszkamy , wielmożny panie , w tym domu — odpowiedział człowiek wskazując na niską lepiankę .
Istotnie panna Izabela z Wokulskim ukazali się na końcu drogi .
Wszedł do kościoła i zaraz na wstępie znowu uderzył go nowy widok . Kilka żebraczek i żebraków błagało o jałmużnę , którą Bóg zwróci litościwym w życiu przyszłym . Jedni z pobożnych całowali nogi Chrystusa umęczonego przez państwo rzymskie , inni w progu upadłszy na kolana wznosili do góry ręce i oczy , jakby zapatrzeni w nadziemską wizję . Kościół pogrążony był w ciemności , której nie mógł rozproszyć blask kilkunastu świec płonących w srebrnych kandelabrach . Tu i ówdzie na posadzce świątyni widać było niewyraźne cienie ludzi leżących krzyżem albo zgiętych ku ziemi , jakby kryli się ze swoją pobożnością pełną pokory . Patrząc na te ciała nieruchome można było myśleć , że na chwilę opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś lepszego świata .
Wydobył z kieszeni dwa arkusze i jeden z nich podał Krzeszowskiemu . Baron rzucił okiem i zawołał :
— Wicek , biegnij do składu po ojca … A pan może pozwoli do saloniku …
Trzymała w ręku książkę spoglądając od czasu do czasu na drzwi kościelne . Na twarzy jej malowało się zmęczenie i nudy . Czasami do stolika zbliżały się dzieci po obrazki ; panna Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem , jakby chciała powiedzieć : ach , kiedyż się to skończy ! …
— Co ? … — zdziwił się adwokat .
— Szkoda . Ja w roku zeszłym postanowiłam wydać masę pieniędzy . Plenipotent i kasjer zapewniają mnie , że wydałam dwadzieścia siedem tysięcy … Szalałam , no — i nie spłoszyłam nudów … Dziś , myślę sobie , zapytam pana : jakie robi wrażenie sześćdziesiąt tysięcy wydanych w ciągu roku ? ale pan tyle nie wydajesz . Szkoda . Wiesz pan co ? … Wydaj kiedy sześćdziesiąt … no — sto tysięcy na rok i powiedz mi pan : czy to robi sensację i jaką ? Dobrze ? …
— I nawet bardzo , ale to jeszcze nie wszystko . Ożeniłbym się z nią , gdybym miał pewność , że już nic w nauce nie zrobię …
— Tego nie jestem w stanie oznaczyć — rzekła baronowa — może za miesiąc , może za rok . Sądzę jednak — dodała surowo — że o rzeczywistości poszukiwań nie wątpi pan ?
— A cóż wy na to ? … — zawołałem wściekły z gniewu .
— Cóż ja na to poradzę ?
— I przyznaj , że umiem dotrzymywać obietnic .
Nie śmiałem zrobić prezentu pojmując , że matce przyjemniej będzie , jeżeli sama przyczyni się do radości dziecka .
— Sułtanka . Jeździec Yung ! … Właściciel anonim …
— Aleście się nagadali z nim . Musi , że o czymś więcej niż o pieniądzach … Może i o teatrze , bo stary paszjami lubi teatr …
— Wiem , wiem , ale co to wszystko znaczy , kiedy już jest skandal — mówi Wirski . — Co najgorsze ( wiem to od rewirowego ) , że pani Stawska nie chcąc , ażeby Helunia dowiedziała się o lalce , z początku nie chciała jej pokazać , prosiła , ażeby mówić cicho , rozpłakała się … Rewirowy mówi , że sam był zakłopotany , bo przede wszystkim nie wiedział , po co go baronowa ciągnie do mieszkania pani Stawskiej . Ale jak zaczęła jędza wrzeszczeć : „ Okradła mnie ! … lalka zginęła tego samego dnia , kiedy Stawska była ostatni raz u mnie … aresztujcie ją , bo odpowiadam całym majątkiem za prawdziwość skargi ! … ” — tak tedy mój rewirowy wziął lalkę do cyrkułu i poprosił ze sobą panią Stawską … Skandal , no , straszny skandal …
Wówczas przyszło mi na myśl , że tak daleko jestem od domu , że dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko te gwiazdy , że w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie , nikt o mnie nie pamięta , nikt ! … Uczułem jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem się , jak głęboką mam ranę w duszy .
— Czycho ! … — zawołano od stołu .
Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej weszli do podobnego zupełnie saloniku : Wokulski rzucił się na łóżko , Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi .
— Szczepan ! … cholero jakiś … — odezwał się trzeci głos za przepierzeniem . — Jak mi jeszcze raz , pieskie nasienie , tak stajnię zostawisz , to ci każę zbierać zębami …
Struchlałem usłyszawszy to życzenie .
— Owszem — odparł Ochocki . — Wpadnę jeszcze na chwilę pożegnać się z księżną i dogonię pana .
— Będę …
Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami . W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle . Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka .
Ruch powozów , omnibusów i ludzi pieszych zwiększa się w zastraszający sposób . Co kilka kroków werendy , okrągłe stoliki , ludzie siedzący przy chodnikach . Za powozem , który ma z tyłu lokaja , toczy się wózek ciągniony przez psa , mija go omnibus , potem dwaj ludzie z tragami , potem większy wóz na dwu kołach , potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg powozów . Bliżej chodnika — wózek z bukietami , drugi z owocami , naprzeciw pasztetnik , roznosiciel gazet , handlarz starzyzny , szlifierz , roznosiciel książek …
Nalała mi kubek kawy , wręczyła trzy świeże bułki i znikła jak zwykle .
— Kto mnie maltretuje ? — krzyknął zrywając się .
— Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki .
— Byłeś doktór u Stacha ? — spytałem . — Jakże dziś …
— Kochany Henryku , nie bierz do serca drobnych przycinków , bo my tu sobie po koleżeńsku wszyscy docinamy . Oświadczam ci także , że jeżeli opuścisz kiedy ten sklep , to chyba razem ze mną .
Ignacy nalał kieliszek i mocno ściskając rękę Wokulskiemu , rzekł :
— Tak — mówił Wokulski — nie łamią form w warunkach zwykłych , ale w niezwykłych stosują się do prawidła : robić , jak wygodniej . Sam zresztą widywałem bardzo dystyngowanych lordów , którzy baraninę z ryżem jedli palcami , a rosół pili prosto z garnka .
Rządca ukłonił się .
— No , może to jeszcze nie ona .
— Już są ? … — powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go . — Już są ! … Nie życzę ci , abyś potrzebował kiedy wystawiać na próbę ich współczucia …
* Wszystkie * razem na wojnie strasznie goni ,
— Mieli się też po co rodzić ! … — westchnął oparty na karabinie Katz , którego znowu opanowała melancholia .
— Jak pan dobrodziej ma węgierskie dukaty , to ja kupię . Ja rzetelnie zapłacę , bo mnie potrzeba dla córki , co po Pańskim Nowym Roku wychodzi za mąż …
I pilnie wpatrywał się w rysy jej widma , które mu napełniało duszę ; ale — znowu nie dostrzegł ani śladu niechęci . Owszem — figlarny uśmiech .
— A niechaj komornik przyprowadzi ze sobą dwu stójkowych , bo mnie będą musieli wynosić z mieszkania …
— Z jaką babą ? … Z panią Stawską ? … — spytałem .
W głosie moim było tyle współczucia , że rządcy nos jeszcze bardziej poczerwieniał . Pani baronowej zaś obeschło jedno oko , lecz jeszcze płakała drugim , na znak , że nie uważa swojej akcji za skończoną , a mnie za pobitego .
— Panie Lisiecki , wrócę o drugiej …
Wszyscy ją opuścili , z wyjątkiem — hrabiny Karolowej , która , kiedy wezbrał jej zły humor , przychodziła tu i szeroko zasiadłszy na kanapie , prawiła wśród westchnień :
Na jednej ze stacyj Wokulski pisze kartkę do Suzina : „ Paris — Grand Hotel ” , i daje ją konduktorowi wagonu razem z jakimś banknotem , nie troszcząc się ani o to , ile dał , ani o to , czy depesza dojdzie . Na następnej stacji ktoś wsuwa mu w rękę cały zwitek banknotów i jadą dalej . Wokulski spostrzega , że znowu jest noc , i znowu zapada w stan , który może być snem , a może tylko utratą przytomności .
— Łęcki jest pański klient ? — pyta piękny brunet .
VII . Lasy , ruiny i czary
Szli wąską drogą , która stanowiła granicę dwu lasów : na prawo rosły dęby i buki , na lewo sosny .
Okrążyli górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego potoku .
— O , do licha , nie ! … — zawołał . — Dziś może szaleć , dopóki mówi sobie : „ A nuż mnie kocha , a nuż jest taką , jak myślę ? … ” Ale gdyby nie ocknał się spostrzegłszy , że z niego żartują , ja … ja pierwszy , jakem Żyd , plunąłbym mu w oczy … Taki człowiek może być nieszczęśliwym , ale nie wolno mu być podłym …
— I pan mi przebacz , baronie — odpowiedział Wokulski .
— Wielmożny pan na dłuższy interes ?
— Panie Wokulski , pan siada przy mnie — odezwała się pani Wąsowska .
O ile cię znam , byłabyś boleśnie dotkniętą usłyszawszy kiedyś , że nasze rodzinne pamiątki zdobią stół jakiego bankiera albo należą do wyprawy jego córki .
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi . Więc każdemu ubogiemu , o ile spotkał ją , kazała dawać po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę , a brudne , żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem . Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu .
Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni .
— Cóżeś pan postanowił ?
— Żydzi , mówię , Żydzi ! … Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą , ażeby im bruździł jakiś Wokulski , nie Żyd ani nawet meches .
Wchodzę na górę . Drzwi do mieszkania nie zamknięte , a sam Stach przy świetle lampy pakuje walizkę . Coś mnie tknęło .
Wyciągnął do mnie rękę i odparł :
— Zapewne , ale … ta duma , pewność siebie … Z jaką oni swobodą rozmawiają …
Ale , ale ! … Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej . Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy złotych . Wszystko jest u mnie w porządku , tylko salopę ciotki mole trochę sponiewierały , bo bestia Kaśka zapomniała włożyć bakuniu . Franc kazał cię ucałować . Warszawa , d . 18 lutego r . 1853 . ”
— Tak . Myśleli , że poproszę ich o pomoc . Sama Joasia chętnie zrobiłaby mnie swoim plenipotentem . Ja natomiast podziękowałem im za emeryturę i zbliżyłem się do mieszczaństwa . Zyskałem u tych ludzi powagę , która zaczyna trwożyć nasze sfery . Myśleli , że zejdę na drugi plan , a widzą , że mogę wysunąć się na pierwszy .
Był raz w teatrze „ Variétés ” na ul . Montmartre , o paręset kroków od swego hotelu . Miano grać trzy wesołe sztuczki , między nimi jedną operetkę . Poszedł tam , ażeby odurzyć się błazeństwem , i prawie natychmiast po podniesieniu kurtyny usłyszał na scenie frazes wypowiedziany płaczliwym głosem :
— O usunięcie tych studentów , którzy mieszkają nade mną , nie pozwalają mi wyjrzeć oknem na podwórze i demoralizują wszystkie …
— Jestem do usług .
— Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela .
Z tym wszystkim czuł , że zbliża się chwila decydującej walki pomiędzy jego rozumem i sercem . Rozum ciągnął go do Geista , serce do Warszawy . Czuł , że lada dzień coś z tego musi wybrać : albo ciężką pracę , która wiodła do nadzwyczajnej sławy , albo płomienną namiętność , która obiecywała chyba to , że spali go na popiół .
Ale choć powóz drży i słońce odbite w skrzydle posuwa się ku tyłowi , ciągle u stopni widać jezioro dymu , a w nim zanurzonego człowieka , jego rękę nad głową i — kartę .
— Nie , nie …
— Wasz , polski system …
Światło w przedpokoju nieco oprzytomnia pannę Izabelę . Uśmiecha się .
— Żal mi pana — odpowiedział adwokat ściskając go za rękę .
— Fiu ! … fiu ! … A co myślisz robić ?
Nagle otworzyły się drzwi salonu i jak wryty stanął na progu Maruszewicz , za którym ujrzałem żółtawą twarz i zaczerwienione oczy pani baronowej . Rządca i ja podnieśliśmy się z krzeseł . Maruszewicz cofnął się w głąb drugiego pokoju i widocznie wyszedł innymi drzwiami , a pani baronowa zawołała gniewnie :
To znaczy : * mund ur * ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ?
— Wasze kobiety są akurat tyle warte co i mężczyźni . Wokulski za dziesięć lat mógłby być milionerem i potęgą w tym kraju , ale ponieważ związał losy swoje z panną Łęcką , więc sprzedał sklep doskonale procentujący , rzuci spółkę , wcale nie gorszą od sklepu , a potem strwoni majątek . Albo ten Ochocki … Inny , na jego miejscu , już pracowałby nad oświetleniem elektrycznym , skoro udał mu się wynalazek . Tymczasem on hula po Warszawie z tą ładną panią Wąsowską , dla której więcej znaczy dobry tancerz aniżeli największy wynalazca .
Weszli na wzgórze , skąd widać studnię zwaną Okrąglakiem . Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił :
Gdy Mikołaj otworzył mu drzwi , kazał zameldować się pannie Łęckiej . Była sama i przyjęła go natychmiast , zarumieniona i zmieszana .
— W życiu chyba nieczęsto się tak trafia … — szepnęła pani Stawska .
Taka mnie porwała wściekłość , żem kazał przynieść piwa , a radca Węgrowicz mówi serdecznie .
— Po manowcach jeździć najprzyjemniej — odparł Wokulski .
Zapukano do drzwi , wszedł stary lokaj . Obejrzał się po pokoju i rzekł przyciszonym głosem :
Nieraz w nocy budził mnie ojciec krzykiem : „ Do broni ! … ” , musztrował pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem :
— Czy pan tylko meteorologię ma zamiar wykładać ? — spytała pani Wąsowska . — Na wszelki jednak wypadek radziłabym zapytać babci , co ona sądzi o tej meteorologii …
A gdy to powiedział , czuł , że z serca spada mu jakiś ciężar ; tym większy , im więcej było słuchaczów albo im więcej rubli wydał na akcje .
— Czy mogę zadać panu drażliwe pytanie ? — odezwała się nagle panna Izabela miękkim głosem .
— Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim , którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski . — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj .
Wstyd go ogarnął .
— Nie ma jednakże . Był nim kiedyś , kiedym miała zamiar stać się męczennicą małżeństwa . Na szczęście , mój mąż znalazł się tak uprzejmie , że prędko umarł , a pan Starski jest tak nieskomplikowany , że nawet przy moim zasobie doświadczenia poznałam się na nim w tydzień . Ma zawsze taki sam zarost à la arcyksiążę Rudolf i ten sam sposób uwodzenia kobiet . Jego spojrzenia , półsłówka , tajemniczość znam tak dobrze jak krój jego żakietu . Zawsze tak samo unika panien bez posagu , jest cynicznym z mężatkami , a wzdychającym przy pannach , które mają wyjść za mąż . Mój Boże , ilu ja podobnych spotkałam w życiu ! … Dziś trzeba mi czegoś nowego …
— Prawda — mówię ja , w duchu jestem pewny , że ten chyba już mnie bić zechce .
— Pod zamkiem więcej bywa ludzi niż na cmentarzu , prędzej przeczytają i może zamyślą się nad ostatecznym kresem wszystkiego na tym świecie , nawet miłości …
— Czego pan chce , panie Wirski ?
Panna Izabela serdecznie uściskała ojca .
— Ja państwa prześladuję ! … — rzekł zmienionym głosem . — Czyliż znajdziecie sługę … nie … psa … wierniejszego ode mnie ? … Od dwu lat o jednym tylko myślę , ażeby usunąć wam z drogi każdą przeszkodę …
— Nie sód i nie potas ? … — pytał Geist .
Fura była wynajęta tylko dla mnie . Zaraz jednak na następnej uliczce furman spotkał swego brata , który miał bardzo pilny interes do Krasnegostawu .
Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ”
— Co za towary ! — zawołał Wokulski . — Chyba wszystko nowe ?
I natychmiast kilku gości powtórzyło ostatnią strofę :
Gdy Wokulski wszedł do jego pokoju i zmęczony upadł na kanapę , doktór zaczął :
— Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować …
— Mówisz pan o tej pani … jakże ona … Sta … Star ? …
Panna Izabela zaczęła bawić się kokardą swej sukni .
Był już tam radca Węgrowicz i Szprot , ajent handlowy . Właśnie mówili coś o tym domu , co zawalił się przy ulicy Wspólnej , kiedy naraz Węgrowicz trąca swoim kuflem w mój kufel i mówi :
„ Za rok ? … — powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy . Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? … ”
Rzecz jest taka . Pisze do mnie Stach z Paryża ( prosił mnie o to samo przed wyjazdem ) , ażebym się zaopiekował kamienicą , którą kupił od Łęckich . „ Nie miała baba kłopotu ! … ” , myślę , ale cóż robić ? … Zdałem sklep Lisieckiemu i Szlangbaumowi , a sam — jazda w Aleje Jerozolimskie na zwiady .
— Dlaczegóż ukrywasz pan przed ludźmi ów transcendentalny metal ? — odezwał się wreszcie Wokulski .
— Florciu — rzekła zniżając głos — komu ty to mówisz ? … Więc naprawdę uważasz mnie tylko za pannę na wydaniu , która nic nie widzi i niczego nie pojmuje ? … Myślisz , że nie wiem — domówiła jeszcze ciszej — że już miesiąc , jak pieniądze na utrzymanie domu pożyczasz od Mikołaja …
— Przepreszem pana hrabiego …
Młoda pani z wolna potrząsnęła głową ; nie jestem pewny , czy nie westchnęła , ale tak cicho …
— A , jesteś — rzekła staruszka do Wokulskiego — to dobrze . Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem , który ją może nareszcie znajdzie — dodała lekko marszcząc brwi — a my z Kazią pójdziemy do koni .
— Ależ — mówię — tu lokal zajęty …
— Sto , do stu dziesięciu tysięcy rubli … Cokolwiek jednakże dostanę , tobie oddam , panie Stanisławie .
Służący wbiegł ciężkim kłusem i zakręcił gaz . Po chwili rozległo się zgrzytanie ryglów , szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień , jedyny gość , który nigdy nie zawodzi kupca . Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie .
— Bycza mina ! — szepnął otyły marszałek wskazując okiem na Wokulskiego . — Szczeć na głowie jeży mu się jak dzikowi , pierś — upadam do nóg , oko bystre … Ten by nie ustał na polowaniu !
— Głupcze jakiś ! … więc my już nie mamy honoru dlatego , że nie mamy kredytu ? …
— W takim razie dowiódłby , że ma słabą głowę — odpowiedziała krótko hrabina biorąc się do książki nabożnej .
Do barona zbliżył się stary służący w czarnym surducie .
„ Boże — pomyślał — jak ja głupio muszę wyglądać z tymi pieniędzmi . ”
— Bo po co pan przekładasz te graty , skoro nie ma gości w sklepie ? — odparł Rzecki .
— Bywały już , trwały przez osiemnaście wieków i jaki rezultat ? … W antyżydowskich prześladowaniach zginęły najszlachetniejsze jednostki , a zostały tylko takie , które mogły uchronić się od zagłady . I oto jakich mamy dziś Żydów : wytrwałych , cierpliwych , podstępnych , solidarnych , sprytnych i po mistrzowsku władających jedyną bronią , jaka im pozostała — pieniędzmi . Tępiąc wszystko , co lepsze , zrobiliśmy dobór sztuczny i wypielęgnowaliśmy najgorszych .
„ Głupiec jestem , głupiec ! — powtarzał . — Po co ja się pnę między ludzi , którzy albo nie rozumieją moich ofiar , albo śmieją się z niezgrabnych wysiłków . Na co mi ten powóz ? … Czy nie mógłbym jeździć dorożką albo tym oto trajkoczącym omnibusem z płóciennymi firankami ? … ”
— Zdaje mi się , panie Ochocki — rzekła pani Wąsowska — że prędzej zostaniesz naszym Kopernikiem , aniżeli nauczysz się ostrożności ! Jak mogłeś wobec Izabeli nazwać tego pana poliszynelem ? …
— Dlaczego ? …
Tu znajduje się tylko parę kobiet : jedna półgłosem odmawia różaniec , druga śpi . Zresztą nikogo więcej , tylko spoza filaru wychyla się średniego wzrostu mężczyzna , energicznie wyprostowany , pomimo siwych włosów , i szepczący modlitwę z zadartą głową .
— Ojciec mój , jako pański wspólnik , będzie musiał odbyć długą praktykę , zanim potrafi zadowolnić pana . W jego imieniu proszę o pobłażliwość .
XI . Damy i kobiety
— Jest kilka pań — rzekł Wokulski , któremu w tej chwili przypomniała się panna Izabela . „ Jeżeli jedzie z nimi , to dobra wróżba ” — pomyślał .
— Niech będzie . Ale dwadzieścia pięć rubli gotówką na stół …
— Ani mi się rusz z domu ! … Oto ma pan … — mówiła baronowa — tak jest po całych dniach . A wieczorem chodzą do nich praczki … Panie ! — zawołała składając pobożnie ręce — wygnajcie tych nihilistów , bo to źródło zepsucia i niebezpieczeństwa dla całego domu … Oni w trupich główkach trzymają herbatę i cukier … Oni kośćmi ludzkimi poprawiają węgle w samowarze … Oni chcą tu kiedy przynieść całego nieboszczyka ! …
— Kiedyżeś przyjechała ?
— Myślisz pan ? — odparł niedbale Wokulski .
— Sprawdzimy to — odpowiedział Wokulski i spokojnie zanotował w katalogu adres .
— Nie pójdziesz do żadnego pana , tylko do magdalenek . Albo wracaj na miejsce .
— Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego .
— Szkoda ! — mówi pani Szperlingowa wzdychając . — Piękny sklep , duży majątek , ale — wszystko to rozejdzie się … bez gospodyni . Gdyby zaś pan Wokulski wybrał sobie jaką poważną i majętną kobietę , wzmocniłby się nawet jego kredyt .
— Baronowa to jakaś dziwaczka , histeryczka , ale … nieszczęśliwa kobieta — mówił książę . — Chce kupić ten dom raz dlatego , że w nim umarła jej ukochana córeczka , a po wtóre , ażeby zabezpieczyć resztę funduszów przed swoim mężem , który lubi trwonić pieniądze … Może by więc pan zrobił jej jakąś ulgę . To tak pięknie robić dobrze nieszczęśliwym ! … — zakończył książę z westchnieniem .
„ Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki … ”
Pani Stawska zalała się łzami .
Lalka ( a nawet trzy podobne ) od dawna była przygotowana , ale tak się zmieszałem , że przez parę minut nie mogłem jej znaleźć . Śmieszny jest Klejn ze swoimi minami ; on gotów myśleć , że ja kocham się w pani Stawskiej .
Ranne godziny wlokły mu się , jakby do nich zaprzężono woły . Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? … ” Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej .
Obszedł długi łańcuch powozów ustawionych wzdłuż toru , przypatrywał się koniom , służbie , zaglądał pod parasolki damom , ale panny Izabeli nie dostrzegł .
— Jakie to sztuczne ?
Przyszedł jej na myśl stary rządca ich niegdyś majątku , który służył u nich trzydzieści lat i którego bardzo lubiła , bardzo mu ufała ; może Wokulski obojgu im zastąpiłby nieboszczyka , a jej rozsądnego powiernika i — zginie ! …
— Onegdaj puszczałeś się pan balonem captif — mówił gość .
„ Czy dziś umiałbym astronomię , ja , subiekt Hopfera , gdybym tam nie był ? — pomyślał z goryczą . — A słyszałbym co o odkryciach Geista , gdyby mnie Suzin gwałtem nie zaciągnął do Paryża ? ”
— Dobrze .
— Ideałem nie , ale dzielnym człowiekiem .
— Chodźmy do sklepu — rzekł Ignacy . — Bywają rozmowy , po których dobrze jest mówić o interesach .
Nagabany adwokat ucieka tak szybko , że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi na kolanach , aniżeli są w istocie . Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana .
„ Więc to Maruszewicz — pomyślałem . — Ładna para … ”
— Przepraszam … może przeszkadzam … może ważne zajęcia …
— Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego ! … — zawołał wzruszonym głosem książę . — Kwestia zarysowuje się tak : czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju ? … Panie mecenasie … — zwrócił się książę do adwokata , czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji .
Na półtorej doby przedtem skupiła się nasza brygada pod jakąś wsią węgierską , której nazwy nie pamiętam . Fetowali nas aż miło . W winie , co prawda nieosobliwszym , można się było myć , a wieprzowina i papryka już nam tak zbrzydły , że człowiek nie wziąłby do ust tego paskudztwa , gdyby , rozumie się , miał co innego . A jaka muzyka , a jakie dziewuchy ! … Cyganie doskonale grają , a każda Węgierka istny proch . Kręciło się ich , bestyjek , wszystkiego ze dwadzieścia , a jednak zrobiło się tak gorąco , że nasi zakłuli i zarąbali trzech chłopów , a chłopi zabili nam drągami huzara .
— Proszę pana — ciągnęła staruszka — jeżeli mamy mówić szczerze , to mnie nie tyle chodzi … To jest … nie wierzę , ażeby Ludwik żył . Kto przez dwa lata nie pisze …
Od doktora udał się do swego sklepu , krótko rozmówił się z panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed dziesiątą . Znowu spał jak kamień . Dla jego lwiej natury potrzebne były silne wzruszenia ; przy nich dopiero dusza szarpana namiętnością odzyskiwała równowagę .
— Moje długi niech panią nie interesują — odparł tonem głębokiego przekonania . — Jeżeli pan Wokulski , zwyczajny szlachcic , mógł w ciągu paru lat zrobić miliony , człowiek z moim nazwiskiem potrafi spłacić czterdzieści tysięcy długów . I ja pokażę , że umiem pracować …
Zagadnięta , z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu , prędko odpowiedziała :
Spór o siwiznę i łysinę był zażegnany .
— Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę .
— A , dziękuję panu ! … Porządnie pan ze mną wyszedł , nie ma co mówić … Kupił pan kamienicę w lipcu , a sprzedał ją w grudniu , rychtyg jak na handel , nie uprzedzając o tym nikogo …
— Może być .
— A któż to jest ten pan Maruszewicz ? — mówił dalej Wokulski , jakby nie myśląc nawet o obecnych damach .
— Może nawet państwo baronowie pogodzą się przy tej okazji — zauważyła pani Meliton .
— Co pan rozkaże ? — odezwał się wreszcie Wokulski .
— Kto tam ?
Na co ojciec spokojnie odparł :
V. Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
— Mają gotówkę , jaśnie panie , mają kredyt — odparł Leon .
Korzystając z zamieszania Patkiewicz szarpnął kolegę za rękaw i szepnął ponuro :
Nagle przyszło mu na myśl : czy to on raczej nie jest głupi ? …
— To co ? … — powtórzył Wokulski .
Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami , na których rosły pochylone sosny . Panna Izabela usiadła na pniu ściętego drzewa , a Wokulski niedaleko niej na ziemi .
— Za żadne skarby ! — jęknęła pani baronowa . — Po całych nocach ryczą , tupią , pieją , gwiżdżą … Nie ma służącej w domu , której by nie zwabiali do siebie … Ach , Boże ! … — krzyknęła odwracając głowę .
— Nawet nie ma , panie , co płacić , bo nas i tak wypędzą .
Zjawia się dwu Francuzów w przedziale . Krajobraz całkiem odmienny ; szerokie horyzonty , wzgórza , winnice . Tu i owdzie wielki dom piętrowy , stary , ale krzepki , zasłonięty drzewami , zawinięty jakby w bluszcze . Znowu rewizja walizki . Zmiana pociągów , do wagonu wchodzi dwu Francuzów i jedna Francuzka i robią taki hałas , jakby ich było z dziesięcioro . Są to ludzie widocznie dobrze wychowani ; pomimo to śmieją się , kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego , lecz za co , on sam nie wie .
Dostrzegł też mimochodem , że w gronie zebranych woźniców służba wielkich panów zachowywała się w sposób pełen godności , bankierscy chcieli rej wodzić , za co im wymyślano , a dorożkarze byli najrezolutniejsi . Furmani zaś powozów najętych trzymali się blisko siebie , gardzący resztą i przez nią pogardzani .
— Będę bardzo zadowolona , jeżeli spełni się pańskie proroctwo ; może już wrócimy do tamtych państwa ? …
— A któż by inny ? Klejn , Lisiecki czy Zięba ? … Ci nie znaleźliby kredytu , a znalazłszy , może by go zmarnowali .
Poszedł do teatru i … na drugi dzień nie mogłem go poznać : w starcu ocknął się mój Stach Wokulski . Wyprostował się , oko nabrało blasku , głos siły …
A teraz z nadzwyczajną szybkością dokończę opowiadania o tragedii , która powinna była wstrząsnąć każde szlachetne serce .
— Wierz mi , panie Ignacy — kończył schrypniętym głosem — że nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie . W całej naturze samiec należy do tej samicy , która mu się podoba i której on się podoba . Toteż u bydląt nie ma idiotów . Ale u nas ! … Jestem Żyd , więc nie wolno mi kochać chrześcijanki … On jest kupiec , więc nie ma prawa do hrabianki … A ty , który nie posiadasz pieniędzy , nie masz prawa do żadnej zgoła kobiety … Podła wasza cywilizacja ! … Chciałbym bodaj natychmiast zginąć , ale przywalony jej gruzami …
Pewnego dnia , jak zwykle , załatwiał się z interesantami w salonie przyjęć . Już odprawił jegomościa , który ofiarował się staczać za niego pojedynki , drugiego , który jako brzuchomówca chciał odegrać rolę w dyplomacji , i trzeciego , który obiecywał mu wskazać skarby zakopane przez sztab Napoleona I nad Berezyną , kiedy lokaj w błękitnym fraku zameldował :
„ Pośle Syn Człowieczy anioły swoje , a oni zbiorą wszystkie zgorszenia i tych , którzy nieprawość czynią , jako zbiera się kąkol i pali się go ogniem . ”
„ Wesoły dom , nie ma co … ” — szepnął Wokulski otrzepując krople wody , które mu spadły na rękaw .
Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie , z hebanową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie ( on bo ma jakieś niepewne spojrzenie ) , pyta :
Krzyczała tak głośno , że ją było słychać na całym dziedzińcu , i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania , bo powiedział do stójkowych :
Panna Izabela zaczęła mówić po angielsku .
— Ja , nic … Padam do nóg wielmożnego pana … My tylko za interesem do pana hrabi … — tłomaczył się , zupełnie innym tonem , przed chwilą hałaśliwy Szpigelman .
Na końcu alei ukazała się panna Felicja .
Stach i po tym nieszczęściu milczał , ale osowiał jeszcze bardziej . Mając kilka tysięcy rubli dochodu przestał zajmować się handlem , zerwał ze znajomymi i zagrzebał się w naukowych książkach .
O tej pannie i o tych majątkach — prawił dalej Węgiełek — wiedzieli ludzie od dawna ; takim sposobem , że dwa razy do roku , na Wielkanoc i na święty Jan , usuwał się kamień , co leżał na dnie potoku , i jeżeli kto stał wtedy nad wodą , mógł zajrzeć do otchłani i widzieć tamtejsze dziwy .
— Owszem — odpowiedziałem rozdrażniony — sprzeda kamienicę , sprzeda sklep … Wszystko sprzeda …
— Teraz panna nam powie , co to było z lalką ? Tylko proszę prawdę , bo panna stanie do przysięgi …
Adwokat nisko ukłonił się i wyszedł , zza proga zaś dodał słodkim tonem :
— Po cóż więc kupiła klacz wyścigową ?
Tak było dawniej i było dobrze , według zgodnej opinii wszystkich matron . Dziś zapomniano o tym i jest źle : mnożą się mezalianse i upadają wielkie rodziny .
— Siedemdziesiąt pięć tysięcy ! … — woła okazały pan .
— Chociaż ? … — spytał ojciec .
Podniosła się z pnia , jakby chcąc uciekać . Wokulski także powstał .
— Nasz wyjazd całkowicie zależy od pana Wokulskiego — odpowiedział ojciec . — Radzę ci więc jak najczęściej zapraszać go na obiad i podawać smaczny , ażeby miał dobry humor .
— Kochany panie Rzecki , nie mam zwyczaju mieszać się do cudzych spraw , ale — ostrzeż pan Wokulskiego ( nie ode mnie , tylko od siebie ) , że ten jego wspólnik Suzin to wielki hultaj i zapewne niedługo zbankrutuje … Ostrzeż go pan , bo szkoda człowieka … Zawsze Wokulski , jakkolwiek wszedł na fałszywą drogę , zasługuje na współczucie …
— Nie wykręcaj się ! — zawołał pan Leon . — Chrystus zginął nawet za swoich katów … Ale między wami nie ma ducha … Duch w was gnije … Posłuchaj zaś , co mówi Tyrteusz : „ O Sparto , ruń ! nim pomnik twej wielkości , naddziadów grób , meseński skruszy młot i na żer psom rozrzuci święte kości , i przodków cień odegna od twych wrót … Ty , ludu , nim wróg w pętach cię powlecze , ojców twych broń na progach domów złam i w przepaść rzuć … Niech nie wie świat , że miecze były wśród was , lecz serca zbrakło wam ! … ” Serca ! … — powtórzył pan Leon .
Przed nami , może na pół wiorsty , bałwaniła się szeroka kolumna dymu , którą budzący się wiatr niekiedy rozdzierał . Wówczas na chwilę można było widzieć długi szereg nóg albo kasków , z połyskującymi obok nich bagnetami . Nad tamtą kolumną i nad naszą kolumną szumiały granaty , wymieniane pomiędzy baterią węgierską , która strzelała spoza nas , i austriacką , odzywającą się ze wzgórz przeciwległych .
— Siłą piękności , zdrowia , pieniędzy …
— Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę …
— Za mniejszy dochód nie warto ryzykować przyszłości — powiedział .
— Nie pod tym względem , panie Rzecki — przerwała . — Że on jest w niebie , to wiem , bo gdzieżby mógł być taki spokojny człowiek ? Ale jak patrzę na niebo i na ścianę tej kamienicy , zaraz przychodzi mi na myśl szczęśliwy dzień naszego ślubu … Klemens nieboszczyk miał wtedy na sobie szafirowy frak i żółte nankinowe spodnie , zupełnie tego koloru co nasza kamienica …
— Wcale go nie prosiłam — odpowiedziała dumnie hrabina .
— A właśnie , że to nie był Goldcygier — odezwał się Konstanty .
Teraz i ja wzruszyłem ramionami i umilkłem . Źle nazywać się Szlangbaumem , źle Szlangowskim ; źle być Żydem , źle mechesem … Noc zapada , noc , podczas której wszystko jest szare i podejrzane !
— Ja nie wytoczę … Nie jestem prokuratorem , który ma obowiązek ścigać fałszerzy . Zresztą nie chcę dawać inicjatywy do gubienia jakiegoś zapewne biedaka , który zabija się pracą nad naśladowaniem cudzych podpisów … Czekam więc , ażeby Goldcygier wystąpił z akcją , a dopiero wówczas nikogo nie oskarżając przyznam , że to nie mój podpis .
— Ten pan właśnie jest pełnomocnikiem .
Oczywiście coś jej strzeliło do głowy i musi być także zadurzona , jeżeli nie w jego wdziękach , to w stanowisku . Inaczej musiałaby zdradzić się , że gra komedię , a baron musiałby spostrzec to , bo miłość patrzy przez mikroskop .
— Ja myślę — odparł bez wahania — że wklepałeś się w jakąś grubą awanturę … z której nie wyjdziesz cały … Chyba że cofniesz się w porę , na co zresztą masz dosyć rozumu .
— Ja i sceny ! … Zazdrość i Wokulski … Cha ! cha ! cha ! … Ależ nie ma na świecie człowieka , który ośmieliłby się zrobić mi scenę , a tym bardziej on … Nie masz pojęcia o jego uwielbieniu , poddaniu się … A jego bezgraniczna ufność , nawet zrzeczenie się wszelkiej osobistości doprawdy rozbrajają mnie … I kto wie , czy to jedno nie przywiąże mnie do niego .
„ Ach , wszystko jedno ! ” — mówi sobie i znowu pragnie , ażeby chmury rozdarły się choć na chwilę . Ale chmury zgęszczają się , a w jej sercu wzmaga się żal , wstyd i niepokój . Spojrzenie jej pada na stolik stojący tuż obok szezlonga i na książkę do nabożeństwa oprawną w kość słoniową . Panna Izabela bierze do rąk książkę i powoli , kartka za kartką , wyszukuje w niej modlitwy : Acte de resignation , a znalazłszy , zaczyna czytać :
— Sodowej wody , cytryny i cukru … Biegnij ! — rzekł Wokulski do woźnego .
— Ha ! ha ! … — zaśmiał się . — Nu , jaki ja już stary jestem , żem od razu tego nie pomiarkował … Pan panu Łęckiemu da trzydzieści tysięcy rubli … a on panu ułatwi interes może na sto tysięcy rubli … Git ! … Ja panu dam licytanta , co on za piętnaście rubelków podbije cenę domu . Bardzo porządny pan , katolik , tylko jemu nie można dawać wadium do ręki … Ja panu dam jeszcze jakie dystyngowane dame , co także za dziesięć rubelków będzie podbijać … Ja mogę dać jeszcze z pare Żydki , po pięć rubelków … Zrobi się taka licytacja , co pan może zapłacić za ten dom choćby sto pięćdziesiąt tysięcy i nikt nie zmiarkuje , jaki jest interes …
Przed wyjściem pytam Klejna , który mieszka w Stachowej kamienicy , aby mi powiedział , jak tam idzie . Zamiast odpowiedzieć , wziął się za głowę .
— Bo dlaczego , panie Henryku — spytałem go — raz się , do licha , nie ochrzcisz ? …
— Kasper — odpowiedział człowiek wracając pędem .
W tej chwili stary podoficer , który szedł na prawym skrzydle gwiżdżąc Rakoczego , wypuścił karabin , rozstawił ręce i zatoczył się jak pijany . Przez mgnienie oka widziałem jego twarz : miał z lewej strony rozdarty daszek kaska i czerwoną plamkę na czole . Szliśmy wciąż ; na prawym skrzydle znalazł się inny podoficer , młody blondynek .
W listopadzie , właśnie w tym samym dniu , kiedy zawalił się dom na ulicy Wspólnej , Wokulski wrócił z Moskwy . I znowu nie wiem , co tam robił , dość , że zarobił około siedemdziesięciu tysięcy rubli … Takie zyski przechodzą moje pojęcie , ale przysięgnę , że interes , do którego Stach należał , musiał być uczciwy .
— W każdym razie byłoby to okropne . Ty nie wiesz , jakim tonem przemawiał do mnie wczoraj ten … ten …
— Proszę babci , nadejdzie zima i moja lalka nie będzie miała w czym wyjść na ulicę … Proszę babci , znowu mi spadło oczko .
— Panie dawno mieszkają w tym domu ?
— Kochana Belu … — odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić kuzynkę .
— Stawska ? … Stawska ? … — przypominał sobie Rzecki trąc czoło .
— Doskonale ! — odpowiedziała z mocą . — Jeszcze wczoraj bałam się okropnie ; ale już po spowiedzi lżej odetchnęłam , a od chwili kiedy tu jestem , czuję się zupełnie spokojną .
— A jakież to towary ? — spytał przygarbiony hrabia .
— Bardzo łatwo . U nas praca ludzka wydaje mierne rezultaty : jesteśmy ubodzy i zaniedbani . Ale tam praca jaśnieje jak słońce . Cóż to za gmachy , od dachów do chodników pokryte ozdobami jak drogocenne szkatułki . A te lasy obrazów i posągów , całe puszcze machin , a te odmęty wyrobów fabrycznych i rękodzielniczych ! … Dopiero w Paryżu zrozumiałem , że człowiek jest tylko na pozór istotą drobną i wątłą . W rzeczywistości jest to genialny i nieśmiertelny olbrzym , który z równą łatwością przerzuca skały , jak i rzeźbi z nich coś subtelniejszego od koronek .
I pan Ignacy czuje , że nie może nic odpowiedzieć surowemu sędziemu . Rumieni się , potnieje i już chce wracać do swoich ksiąg ( w taki jednakże sposób , ażeby go zobaczył Nowicki ) , gdy nagle widzi przed sobą dawny pałac Paca .
— Toteż nie będziesz lekarzem , tylko sekundantem .
Już zrównaliśmy się z walczącą kolumną i widzieliśmy pustą przestrzeń między dymem naszej i austriackiej piechoty , kiedy spoza niej wynurzył się długi szereg białych mundurów . Szereg podnosił się i zniżał co sekundę , a jego nogi migały raz po razu , jak na paradzie . Stanął . Nad nim błysnęła taśma stali , pochyliła się i — zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów , lśniących jak igły w papierku . Potem zadymiło się , zgrzytnęło jak łańcuch po żelaznej sztabie , a nad nami i około nas przeleciał wicher pocisków .
Dopiero , gdym już miał wsiąść do fury , odprowadził mnie na bok i rozejrzawszy się , czy kto nie podsłuchuje , szepnął :
Około południa zmniejszał się ruch za kontuarem towarów kolonialnych , a za to coraz częściej zjawiali się interesanci po stronie prawej sklepu , u Jana . Tu kupowano talerze , szklanki , żelazka , młynki , lalki , a niekiedy duże parasole , szafirowe lub pąsowe . Nabywcy , kobiety i mężczyźni , byli dobrze ubrani , rozsiadali się na krzesłach i kazali sobie pokazywać mnóstwo przedmiotów targując się i żądając coraz to nowych .
— O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami — odpowiedział Wokulski .
W czasie tych wizyt zrobiłem kilka ważnych spostrzeżeń .
„ Kochana kuzyneczko ! Jeżeli przebaczysz mi moje nieszczęsne ożenienie , ja w zamian daruję ci moją małżonkę , która już mnie samemu dokuczyła . Jako zaś materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze , posyłam ci ząb , który mi wystrzelił Wny Wokulski , zdaje mi się — za to , co ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach . Upewniam cię , kochana kuzynko , że jest to ten sam ząb , którym cię dotychczas gryzłem i już gryźć nigdy nie będę . Możesz go wyrzucić na ulicę , lecz pudełeczko racz zachować na pamiątkę . Przyjmij ten drobiazg od człowieka dziś trochę chorego i wierzaj — nie najgorszego , a będę miał nadzieję , że kiedyś zapomnisz mi moich niedorzecznych złośliwości . Kochający cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski .
Jednocześnie rozległo się kilka tępych uderzeń , jakby ktoś pochwycił kogoś drugiego za głowę i uderzał nią o ścianę . Niebawem zaś przez okno stajni zobaczył Wokulski młodzieńca z metalowymi guzikami przy kurtce , który wybiegł na podwórze po miotłę i znalazłszy takową , mimochodem zwalił przez łeb gapiącego się Żydka . Jako przyrodnik , podziwiał Wokulski tę nową formę prawa zachowania siły , gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza rajtszulą .
— Już cię korci . A nauczyłeś się czego ?
W rezultacie tak Rzecki , jak baron , jak książę i paru hrabiów , którzy dowiedzieli się o „ nowym figlu ” Maruszewicza , wszyscy przyznawali , że Wokulski postąpił szlachetnie , ale nie po męsku .
— A że Wokulski kocha się w pani Stawskiej .
— Cóż słychać , panie Fitulski ? — zapytał fryzjera .
Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli :
Dla panny Izabeli impertynenckie spojrzenia barona i otwarte nazwanie Wokulskiego jej wielbicielem były strasznym ciosem . Zabiłaby barona , gdyby to uchodziło dobrze wychowanym kobietom . Cierpienie jej było tym dokuczliwsze , że hrabina słuchała jego wybuchu spokojnie , prezesowa z zakłopotaniem , a ojciec nie odzywał się nawet , od dawna uważając Krzeszowskiego za wariata , którego należy nie drażnić , ale traktować pobłażliwie .
— No i wyobraź sobie — zawołał pan Łęcki — co za fatalizm ! … Konsylium zabroniło mi jechać do Paryża i pod karą śmierci kazało wynosić się na wieś . Na honor , nie wiem nawet , gdzie uciec przed tymi upałami . Ale i na ciebie także działają , bo jesteś zmieniony … Prawda , jakie to gorące mieszkanie ? …
— Panie , tak nie przemawia się do człowieka stojącego nad grobem . Jeżelim przyszedł , to tylko , ażeby dać panu dowód , że pomimo błędów mam serce szlachetne .
— Wszystko jedno ! … — odparł wielkim głosem marszałek . — Powiedziałem : rzucę w Warszawie pięćdziesiąt tysięcy rubli , więc niech dziesięć pójdzie na cele dobroczynne , bo kochany nasz książę mówi cudownie ! … Z rozumu i z serca , jak Boga kocham …
Usiedliśmy , przy czym eks-obywatel znowu ukłonił się poważnej damie , a ona jemu .
— Daj pan spokój ! — przerwał młody człowiek . — Mój ojciec był zdolnym lekarzem , pracował dniem i nocą , miał niby to dobre zarobki i oszczędził … raptem trzysta rubli na rok ! A że wasza kamienica kosztuje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez trzysta lat … Nie uwierzę zaś , ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat …
— Więc dlaczego , u diabła , nie puści jej ? … Już kto jak kto , ale chyba on kpić ze siebie nie pozwoli .
— Nic nie rozumiem — przerwał Ignacy . — Cóż to za szał ?
„ I dziwić się , że panna Izabela pogardza takim jak ja , wychowawszy się wśród takich jak oni … No , ale co oni robią na świecie i dla świata ? … Szanują ludzi , którzy mogą dać piętnasty procent od ich kapitałów … To jeszcze nie zasługa . ”
„ Takiś to ty ? — pomyślałem . — Zobaczymy , dokąd teraz pójdziesz … ”
Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu .
W ciągu tych wędrówek wchodził na wieże : St. Jacques , Notre Dame i Panteonu , wjeżdżał windą na Trocadero , zstępował do ścieków paryskich i do ozdobionych trupimi głowami katakumb , zwiedzał wystawę powszechną , Louvre i Cluny , Lasek Buloński i cmentarze , kawiarnie de la Rotonde , du Grand Balcon i fontanny , szkoły i szpitale , Sorbonę i sale fechtunku , hale i konserwatorium muzyczne , bydłobójnie i teatry , giełdę , Kolumnę Lipcową i wnętrza świątyń . Wszystkie te widoki tworzyły dokoła niego chaos , któremu odpowiadał chaos panujący we własnej duszy .
Wyszli z panem Domańskim i może w półtorej godziny wrócili obaj mocno zarumienieni . Pan Raczek ledwie oddychał , a pan Domański z trudnością trzymał się na nogach , podobno z tego , że nasze schody były bardzo niewygodne .
— Panna Ewelina należy do wyjątków ! … — zawołał baron .
Pannie Izabeli wypadł z ręki widelec . Pobladła i chwyciwszy się za czoło szepnęła :
— Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela . — Baron nie dostanie swojej klaczy .
— Nie sądzę .
— Yung weźmie …