forked from kubapok/lalka-lm
306 KiB
306 KiB
1 | — O nie ! — odparła żywo . — Przeciwnie , posądzałam pana o czyn wysoce chrześcijański , którego jednak nie mogłabym nikomu przebaczyć . Przez chwilę myślałam , że nasz dom kupił pan … za drogo … |
---|---|
2 | — I co , pani ? |
3 | „ Co znaczy ta karta , papo ? … ” — zapytuje ojca . |
4 | — Szczęśliwy jesteś , panie Stanisławie … — pochwycił Łęcki . — Nie wyjeżdżasz w tym roku za granicę ? |
5 | — Mam doskonałego plenipotenta , a zarazem przyjaciela , który lepiej prowadzi interesa , niżbym ja to potrafił . |
6 | „ Straciłem przez Żydów i adwokatów ze trzydzieści tysięcy rubli … Można było dostać sto dwadzieścia tysięcy … ” |
7 | Lecz gdy nadszedł ranek , bał się spojrzeć w okno , ażeby nie zobaczyć zachmurzonego nieba , i znowu do południa czas rozciągał mu się tak , że w jego ramach mógł był pomieścić całe swoje życie , zatrute dziś okropną goryczą . |
8 | — I dlatego , że znam , żałuję tych , którzy muszą mu ulegać — zakończył Wokulski . — Jest to chyba największe nieszczęście w życiu . |
9 | Odeszli na bok . |
10 | — Czy i mnie pan sprzedałby taką lalkę za trzy ruble ? — indagowała baronowa . |
11 | — Nikczemnik ! … nikczemnik ! … |
12 | Rzecki przygryzł wargi . |
13 | — Oto bransoleta — mówił — prawda , jaka skromna , jeden kamień … Brosza i kolczyki już są ozdobniejsze ; kazałem nawet zmienić oprawę … A to naszyjnik … Proste to , ale smaczne i może dlatego ładne … Ale ogień jest , prawda , panie ? |
14 | — Sumę pańską — odpowiedział Wokulski — mogę umieścić w lepszym interesie . Będzie pan miał dziesięć tysięcy rocznie … |
15 | — O nie , panie , dziękuję … Nie jestem awanturnikiem … Zresztą … niech pan da … jutro odniosę … Pan może się tymczasem namyśli … |
16 | Namiętnie ucałował jej rękę , której mu nie broniła , potem odszedł do okna i coś zdjął z szyi . |
17 | „ Co robić , co robić ? … — myślał . — Jużci to , co robią inni . ” |
18 | „ Drażni mnie ten Wokulski ! … — szepnęła . |
19 | Albo taki Szmeterling , rymarz . Ile razy załatwiamy rachunek , mówi : |
20 | Ten świat wiecznej wiosny , gdzie szeleściły jedwabie , rosły tylko rzeźbione drzewa , a glina pokrywała się artystycznymi malowidłami , ten świat miał swoją specjalną ludność . Właściwymi jego mieszkańcami były księżniczki i książęta , hrabianki i hrabiowie tudzież bardzo stara i majętna szlachta obojej płci . Znajdowały się tam jeszcze damy zamężne i panowie żonaci w charakterze gospodarzy domów , matrony strzegące wykwintnego obejścia i dobrych obyczajów i starzy panowie , którzy zasiadali na pierwszych miejscach przy stole , oświadczali młodzież , błogosławili ją i grywali w karty . Byli też biskupi , wizerunki Boga na ziemi , wysocy urzędnicy , których obecność zabezpieczała świat od nieporządków społecznych i trzęsienia ziemi , a nareszcie dzieci , małe cherubiny , zesłane z nieba po to , ażeby starsi mogli urządzać kinderbale . |
21 | Hrabina o mało nie zemdlała czując , że Wokulski musi domyślać się znaczenia słów jej siostrzenicy , choćby nie znał żadnego języka . |
22 | Odtąd zaczęło się dla niej dziwne życie . Ktokolwiek przyszedł do nich , mówił jej wprost albo z ogródkami o Wokulskim . Pani Denowa , pani Kolerowa i pani Radzińska tłomaczyły jej , że Wokulski jest najlepszą partią w Warszawie ; matka napomykała , że Ludwiczek już nie żyje , a zresztą choćby żył , nie zasługuje na jej pamięć . Nareszcie Rzecki za każdą bytnością opowiadał , że jego Stach jest nieszczęśliwy , że trzeba go ocalić , a ocalić go może tylko ona . |
23 | Punkt o jedynastej był w gabinecie mecenasa , gdzie już zastał starego Szlangbauma . Mimo woli zauważył , że siwy Żyd bardzo poważnie wygląda na tle brązowych sprzętów i obić i że mecenasowi jest bardzo do twarzy w pantoflach z brązowego safianu . |
24 | Po kilkuminutowym targu strony godzą się na osiem rubli , z których siedem będą wypłacone po licytacji , a rubel natychmiast . Żyd opiera się , ale majestatyczny pan jednym argumentem rozcina jego wahania : |
25 | — Naturalnie . Zresztą znane nazwisko . Przed czterema laty uciekł biedak za granicę , bo posądzili go o zabicie tej … |
26 | — A ty co na to ? |
27 | Wracam do ceremonii poświęcenia . |
28 | Panna Izabela sposępniała . |
29 | — Bawiła się pani lepiej niż dziś ? |
30 | Drapie się tedy komornik z policją na trzecie piętro , stuk — puk ! drzwi u chłopców zamknięte , ale ze środka pytają się : „ Kto tam ? ” — „ W imieniu prawa otwórzcie ! ” — mówi komornik . „ Prawo prawem — mówią mu ze środka — ale my nie mamy klucza . Ktoś nas zamknął , pewnie pani baronowa . ” — „ Panowie żarty robicie z władzy — mówi komornik — a panowie wiecie , że powinniście się wyprowadzić . ” — „ Owszem — mówią ze środka — ale przecież dziurką od klucza nie wyjdziemy . Chybaby … ” |
31 | — To już zależy od panów . |
32 | Pożegnała artystę chłodno , prawie wyniośle . |
33 | Pan Ignacy zwrócił się do Lisieckiego i kiwał głową w sposób oznaczający podziw i zadowolenie . Mraczewski dostrzegł ten ruch kątem oka i podbiegłszy do Lisieckiego , rzekł półgłosem : |
34 | — Widzisz pan : hrabia … — zaczął pan Tomasz . |
35 | Szlangbaum poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał albo wysiąść , albo zawołać policji . Przypomniawszy sobie jednak , jaka teraz w świecie chrześcijańskim panuje złość i niesprawiedliwość , i zajadłość na Żydów , zgodził się na wszystkie warunki bezwstydnego dorożkarza i jęcząc pojechał do teatru . |
36 | — Cóż po drugie ? |
37 | W sercu Wokulskiego obok nienawiści i podziwu błysnęła radość . W tej chwili Ochocki przetarł czoło jak zbudzony ze snu i patrząc na Wokulskiego nagle rzekł : |
38 | — Ależ , panie , on kosztował mnie sto tysięcy … |
39 | Stuknął się palcem w czoło . |
40 | — Wokulski — odparłem — już pomyślał o panu : dostaniesz posadę przy spółce do handlu z cesarstwem … |
41 | — Jak to skąd ? — odparła oburzona . — Procent od naszego majątku … |
42 | — Weź w rękę … |
43 | — Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych — odparł Rzecki , w którym ocknął się były oficer węgierski . |
44 | — Ależ my ustąpimy ! — zawołała staruszka . |
45 | — Pani słabo ? |
46 | „ Szczególna rzecz — mówił . — Każdy ptak w górze i każdy człowiek na ziemi wyobraża sobie , że idzie tam , dokąd chce . I dopiero ktoś stojący na boku widzi , że wszystkich razem pcha naprzód jakiś fatalny prąd , mocniejszy od ich przewidywań i pragnień . Może nawet ten sam , który unosi smugę iskier wydmuchniętych przez lokomotywę podczas nocy ? … Błyszczą przez mgnienie oka , aby zgasnąć na całą wieczność , i to nazywa się życiem . |
47 | — I kiedyż to ? … — spytała ciszej . |
48 | — Ani pół minuty . |
49 | „ Wyborny jest papa z tym Wokulskim ! ” — myślała panna Izabela chodząc tam i na powrót po swoim gabinecie . |
50 | — Może by popielniczkę ? — zapytał Mraczewski . |
51 | — Pogodzą się ! — wtrąciła niedbale hrabina i kazała jechać do domu . |
52 | Gość poruszył się na krześle . |
53 | Był arystokratą od włosów do nagniotków , duszą , sercem , krwią . Wierzył , że każde społeczeństwo składa się z dwu materiałów : zwyczajnego tłumu i klas wybranych . Zwyczajny tłum był dziełem natury i mógł nawet pochodzić od małpy , jak to wbrew Pismu świętemu utrzymywał Darwin . Lecz klasy wybrane miały jakiś wyższy początek i pochodziły , jeżeli nie od bogów , to przynajmniej od pokrewnych im bohaterów , jak Herkules , Prometeusz , od biedy — Orfeusz . |
54 | „ Już zrobiłem wybór ! … ” — pomyślał Wokulski . |
55 | Wokulskiego nie raziło już to , że panna Izabela idzie ze Starskim pod rękę , że opiera się na nim , a nawet , że go kokietuje . Wzruszenie , którego był świadkiem , i jedno nic nie znaczące jej słówko rozproszyło wszystkie jego obawy . Ogarnęło go spokojne zamyślenie , w którym nie tylko Starski , ale całe towarzystwo zniknęło mu sprzed oczu . |
56 | — Uspokój się , mój kochany . Ci sami ludzie , którzy mnie ostrzegają , że Suzin jest hultaj , przed miesiącem pisali do Suzina , że ja jestem bankrut , szachraj , eks-powstaniec . |
57 | — Czy nie mógłbym , dyrektorze , wprowadzić tę klacz na wyścigi bezimiennie ? |
58 | — Albo ? … |
59 | Tarzała się na siodle ze śmiechu . |
60 | W pani Stawskiej zaczęła budzić się niechęć do panny Łęckiej i współczucie dla Wokulskiego . |
61 | — Mój drogi , dziś Rossi gra Makbeta , siądź z łaski swej w pierwszym rzędzie krzeseł ( masz tu bilet ) i po trzecim akcie podaj mu to album … |
62 | I pod wpływem tych myśli czuł , że budzi się w nim jakaś wielka życzliwość , która ogarnia naprzód dom Łęckich , potem dalszą ich rodzinę , potem jego sklep i wszystkich ludzi , którzy w nim pracowali , potem , wszystkich kupców , którzy mieli z nim stosunki , a nareszcie — cały kraj i całą ludzkość . Zdawało się Wokulskiemu , że każdy uliczny przechodzień jest jego krewnym , bliższym lub dalszym , wesołym lub smutnym . I niewiele brakowało , żeby stanąwszy na chodniku zaczepiał jak żebrak ludzi i pytał : „ Może który z was czego potrzebuje ? … Żądajcie , rozkazujcie , proszę was … w jej imieniu … ” |
63 | — Panie Szprot — mówię kłaniając się — nie chciałbym ubliżyć panu , tym więcej , że żądałem od pana satysfakcji , a pan odmówiłeś mi jej jak hultaj … Jak hultaj , panie Szprot … Oświadczam panu jednak , że albo powtarzasz , albo sam fabrykujesz plotki … |
64 | — Baron jeszcze starszy , farbuje się , różuje i ma jakieś plamy na rękach . |
65 | — Czy tak ? … |
66 | — Siądź , proszę cię — rzekła prezesowa wskazując mu krzesło obok . — Stanisław ci na imię , tak ? … A , z którychże to Wokulskich ? … |
67 | Panna Izabela obtarła oczy i prędko opuściła ruinę . Za nią wyszedł Wokulski . |
68 | Panna Izabela była zakłopotana : dawno już nie doznała takiego zamętu uczuć jak w tej chwili . Przez myśl przebiegały jej zdania : „ kupił serwis ” — „ przegrywał umyślnie w karty do ojca ” — „ znieważył mnie ” , a potem : „ kocha mnie ” — „ kupił konia wyścigowego ” — „ pojedynkował się ” — „ jadał baraninę z lordami w najwyższych towarzystwach … ” Pogarda , gniew , podziw , sympatia kolejno potrącały jej duszę jak krople gęsto padającego deszczu ; na dnie zaś tej burzy nurtowała potrzeba zwierzenia się komuś ze swych kłopotów codziennych i ze swych rozmaitych powątpiewań , i ze swej tragicznej miłości do wielkiego aktora . |
69 | Przed drugą Wokulski pojechał do pani Stawskiej . Była bardzo mizerna ; jej słodkie oczy wydawały się jeszcze większe i jeszcze smutniejsze . |
70 | — A trzeci pan gdzie ? |
71 | Wokulski ucałował jej obie ręce , które mu wydarła . |
72 | — A z tego co pani przyjdzie ? |
73 | W tej chwili Palmieri dmuchnął mu w oczy i młodzian obudził się ze strumieniami łez na policzkach , wśród oklasków i śmiechu obecnych . |
74 | — Niech będzie . Ale dwadzieścia pięć rubli gotówką na stół … |
75 | Panna Izabela nie nalegała dłużej ; ucałowała ojca w rękę i w czoło i poszła do swego buduaru , głęboko zadumana . |
76 | — Ksiądz — mówiła osobom zaufanym — ma dochody ze ślubów , ja z zaręczyn . Hrabia … bierze pieniądze za ułatwianie stosunków koniom , ja za ułatwianie znajomości ludziom . |
77 | — O ni ! — zawołał z ożywieniem furman . — Ile razy będzie wielmożnemu panu potrzebna , ja ją sam zawiodę ; ale żeby kto zaś z miasta — to ni ! … Z takiego interesu wielmożny pan mógłby się tylko nabawić nieszczęścia … |
78 | — Czy ten człowiek — szepnęła — o którym mówisz , papo , nie jest jakim aferzystą , awanturnikiem ? … |
79 | „ Te kobiety , które zdają się tak gorąco szukać Boga , bywają niekiedy nieszczęśliwymi istotami , których serce wzburzyła namiętność . Idą do kościoła , ażeby tam wielbić mężczyznę ” — mówił opat Jouve . |
80 | Trapił go nieokreślony niepokój , czuł brak czegoś … „ Może by znowu co zjeść ? — nie . Może czytać ? — nie . Może rozmawiać ? — Już mam dosyć tej rozmowy … ” Ludzie obrzydli mu ; najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków i ten Jumart , ze swoją klasyfikacją człowieczego gatunku . |
81 | — Przynieś mi kapelusz z sali — rzekł do Mikołaja już w drugim pokoju Wokulski . |
82 | — A gdzieżeś był do tej pory ? |
83 | — Owszem — odpowiedziałem rozdrażniony — sprzeda kamienicę , sprzeda sklep … Wszystko sprzeda … |
84 | Już kowal chciał wejść do podziemiów ; ale że czas przeszedł , więc znowu kamień zamknął się , aż zabulgotało w potoku . |
85 | Wokulski wydobył swój bilet i dwa ruble . |
86 | — Nie idę na bal . |
87 | Zabraliśmy się do odejścia . |
88 | — Zbudziło się , powiadasz pan ? … |
89 | — Piękne kobiety ! — westchnął pan Malborg . |
90 | Sędzia zwrócił się do pani Krzeszowskiej . |
91 | Dopiero w Wokulskim poznała nie tylko nową osobistość , ale niespodziewane zjawisko . Jego niepodobna było określić jednym wyrazem , a nawet stoma zdaniami . Nie był też do nikogo podobny , a jeżeli w ogóle można go było z czymś porównywać , to chyba z jakąś okolicą , przez którą jedzie się cały dzień i gdzie spotyka się równiny i góry , lasy i łąki , wody i pustynie , wsie i miasta . I gdzie jeszcze , spoza mgieł horyzontu , wynurzają się jakieś niejasne widoki , już niepodobne do żadnej rzeczy znanej . Ogarniało ją zdumienie i pytała się : czy to jest gra podnieconej imaginacji , czy naprawdę istota nadludzka , a przynajmniej — pozasalonowa ? |
92 | Piękna wdowa wzruszyła ramionami , baron znowu całował rączki swojej narzeczonej , która uśmiechając się rozmawiała z nim półgłosem , ale ani na chwilę nie straciła wyrazu smutku i obawy . |
93 | — Jaśnie pan ! … |
94 | — Po manowcach jeździć najprzyjemniej — odparł Wokulski . |
95 | Wokulski milczał . |
96 | — Będzie sprawiedliwość , choćby i Napoleona nie stało . Ale i Napoleon się znajdzie . |
97 | Po chwili kłopotliwego milczenia odezwała się znowu młoda pani : |
98 | — Znaleźli go nareszcie ? |
99 | „ Nie , to niepodobna ! … ” |
100 | Majora między nimi nie było . |
101 | — Nie , nie ! … To upał , irytacja , a nade wszystko … żal do ludzi . Pomyśl tylko : był kto u nas dzisiaj ? … Nikt , bo myślą , żeśmy już wszystko stracili … Joanna boi się , żebym od niej nie pożyczył na jutrzejszy obiad … To samo baron i książę … Jeszcze baron dowiedziawszy się , że zostało nam trzydzieści tysięcy , przyjdzie tu … dla ciebie . Bo pomyśli , że choćby się z tobą ożenił bez posagu , to jednak nie będzie potrzebował wydawać pieniędzy na mnie … Ale uspokój się : gdy usłyszą , że mamy dziesięć tysięcy rubli rocznie , wrócą tu wszyscy , a ty znowu będziesz jak dawniej królowała w twoim salonie … Boże , jaki ja dziś jestem zdenerwowany ! … — mówił pan Tomasz obcierając załzawione oczy . |
102 | Krótko mówiąc , ostatni wieczór przed sprawą , kiedy właśnie najpotrzebniejsza była energia , ostatni ten wieczór upłynął nam pomiędzy dżumą i śmiercią a hańbą i kryminałem . W głowie mi się zamieszało tak , że kiedym się znalazł na ulicy , nie wiedziałem , gdzie iść : w lewo czy w prawo ? |
103 | — Nieszczęśliwa miłość budzi daleko więcej interesu — szepnęła raz panna Rzeżuchowska do pani Wąsowskiej . |
104 | Spojrzała na nich i wzdychając odparła : |
105 | — Słowo honoru , kłamstwo ! — zawołał młody człowiek rumieniąc się z gniewu . — Prawda , że Maleski chodzi bez koszuli , ale w majtkach , a Patkiewicz chodzi bez majtek , lecz za to w koszuli . Panna Leokadia więc widzi cały garnitur … |
106 | „ Klacz wyścigowa — głupstwo … Wydam najwyżej tysiąc rubli , z których wróci się przynajmniej część … Dom rs . 60 000 , posag panny Izabeli rs . 30 000 , razem rs . 90 000 . Bagatela … prawie trzecia część mego majątku … W każdym razie za dom wróci mi się ze 60 000 albo i więcej … No ! … trzeba skłonić Łęckiego , ażeby te 30 000 mnie powierzył ; będę mu płacił 5000 rubli rocznie jako dywidendę … Chyba im wystarczy ? … Konia oddam berejterowi , niech on zajmie się puszczeniem go na wyścigi … O dziesiątej będzie u mnie Maruszewicz , o jedenastej pojadę do adwokata … Pieniądze dostanę na ósmy procent — 7200 rubli rocznie ; a że mam na pewno piętnaście procent … No i dom coś przynosi … A co powiedzą moi wspólnicy ? … Ach , dużo mnie to obchodzi ! … Mam 45 000 rubli rocznie , ubędzie 12 – 13 000 rubli , zostanie 32 000 rubli … Żona moja nudzić by się nie powinna … W ciągu roku wycofam się z tej kamienicy , choćby ze stratą 30 000 rubli … Wreszcie to nie jest strata , to jej posag … ” |
107 | — Ażebyś dał mu mieszkanie u siebie , a ja będę wam przysyłać na dół po dwa obiady , dwa śniadania … |
108 | — Ach , tak ! … już pojmuję … — uśmiechnęła się panna Izabela . |
109 | „ W breku — myślał — było albo przywidzenie , albo fakt . Jeżeli przywidzenie , w takim razie krzywdziłbym niewinną , a jeżeli fakt … No , to przecież nie będę rywalem tego uwodziciela z operetek i nie poświęcę życia dla kobiety przewrotnej . Wolno jej romansować , z kim chce , ale nie wolno oszukiwać człowieka , którego jedynym występkiem jest , że ją kocha … Trzeba wyjeżdżać z tej Kapui i wziąć się do roboty . W laboratorium Geista lepiej zapełnię życie aniżeli w salonach … ” |
110 | Chwilami znowu zabierał w nim głos przyrodnik i psycholog : |
111 | Po paruminutowym milczeniu Wokulski spytał : |
112 | I czuje w tej chwili , że połyskująca woda sadzawki ciągnie go z nieprzepartą siłą . |
113 | — Jeszcze zechce ożenić się tutaj … |
114 | — Ach , dobry panie Rzecki , jak możesz o to pytać ? … W swoim domu zniżył nam komorne , wydobył Helenkę z takiej hańby , dał jej posadę na siedemdziesiąt pięć rubli , Heluni przysłał tyle zabawek … |
115 | — Robisz mi pan afront w moim domu ! … — krzyknął Jan . |
116 | — Panie Wokulski , damy szukają pana w lipowej alei … Jest moja babka , pani Wąsowska … |
117 | — Dziarski chłop … |
118 | „ Wokulski moim opiekunem ! … Wokulski może być bardzo dobrym doradcą , plenipotentem , zresztą opiekunem majątku … Ale tytuł opiekuna może nosić tylko książę , zresztą nasz kuzyn i dawny przyjaciel rodziny ! … ” |
119 | — Stach nihilista i Mraczewski nihilista … Niechże się więc pierwszy ożeni , to drugi zaraz mu zaprowadzi wspólność … A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego . |
120 | — Czy myślisz — spytał Wokulski — że można … kochać kobietę w sposób idealny , nie pożądając jej ? |
121 | … Mamy tedy nowy sklep : pięć okien frontu , dwa magazyny , siedmiu subiektów i szwajcara we drzwiach . Mamy jeszcze powóz błyszczący jak świeżo wyglancowane buty , parę kasztanowatych koni , furmana i lokaja — w liberii . I to wszystko spadło na nas w początkach maja , kiedy Anglia , Austria , a nawet skołatana Turcja uzbrajały się na łeb , na szyję ! |
122 | Otworzył drzwi na lewo od sieni . Wokulski zobaczył rozległą , kwadratową salę , bardzo chłodną . Na środku jej stał ogromny cylinder , podobny do kadzi : stalowa ściana jej miała z łokieć grubości i była w czterech miejscach ściśnięta potężnymi obręczami . Do górnego dna były przytwierdzone jakieś aparaty : jeden podobny do klapy bezpieczeństwa , spod której od czasu do czasu wydobywał się obłoczek pary i szybko niknął w powietrzu , drugi przypominał manometr , którego skazówka jest w ruchu . |
123 | Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna . |
124 | Wokulski zawahał się , co ma robić w tej chwili . |
125 | I bez żadnej ceremonii , a nawet bez dalszych wyjaśnień doręczył panu Ignacemu album z widokami Warszawy i warszawianek , co razem mogło kosztować z pięćdziesiąt rubli ! … |
126 | Wchodzę do tych dam … A , znowu cała awantura ! Pani Stawska siedzi blada na stołeczku , a pani Misiewiczowa ma na głowie chustkę zmoczoną w wodzie uśmierzającej . Pachnie staruszka o dwa łokcie kamforą i mówi lamentującym głosem : |
127 | — Raz … dwa … trzy … siedem … siedem … Co to jest siedem ? … Ach , siedem kufli piwa … Czyżbym naprawdę ? … Po co ten Stach wysłał mnie do teatru ! … |
128 | Sędzia wyciągnął do niej lalkę , ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce . |
129 | — Sześćdziesiąt pięć tysięcy i sto rubli — bełkocze blady Żydek . |
130 | ( Prześliczne dziecko … Boże miłosierny ! dlaczego Stach nie jest jego ojcem . Może nie szalałby tak … ) |
131 | — To ja tu przyjdę za parę dni . Może szanowny pan będzie lepiej dysponowany . |
132 | — Zdaje mi się — odpowiedziałem — że niedługo oddam panu moje włosy razem ze skórą . |
133 | — Bardzo wiele . Dałbym sobie głowę uciąć , że Wokulski zna jakąś ważną tajemnicę naukową , ale jestem pewny , że nie odkryje mi jej , dopóki sam będzie w takiej gorączce … Ach , te kobiety z ich obrzydliwą kokieterią … |
134 | „ Czyliż to może być miłość ? … ” — zapytywał sam siebie z desperacją . |
135 | — Proszę . |
136 | Przypuśćmy wreszcie , żebym się z nią ożenił , a wtedy co ? … Natychmiast do salonu dorobkiewicza wleliby się wszyscy jawni i tajni wielbiciele , kuzyni rozmaitego stopnia , czy ja wiem wreszcie kto ! … I znowu musiałbym zamykać oczy na ich spojrzenia , głuchnąć na ich komplimenta , dyskretnie usuwać się od ich poufnych rozmów — o czym ? … O mojej hańbie czy głupocie ? … |
137 | Wieczorem wpadł do niego Ochocki . |
138 | Idąc do domu hrabia Liciński kilka razy powracał myślą do Wokulskiego . Uważał za rzecz naturalną , że kupiec zarabia nawet na wyścigowym koniu ; swoją drogą czuł jakiś niesmak do podobnych operacyj , a już całkiem miał za złe Wokulskiemu , że wdaje się z Maruszewiczem , figurą co najmniej podejrzaną . |
139 | Kiedy mi to powtórzyła prezesowa , wbiegłem do pokoju panny Eweliny i nie powiedziawszy ani słówka upadłem jej do nóg … Teraz w Warszawie zrobiłem testament , a w nim mianowałem ją jedyną i wyłączną spadkobierczynią , choćbym umarł przed ślubem . Cała moja rodzina przez całe życie nie dała mi tyle szczęścia , ile to dziecko w ciągu kilku tygodni . A co będzie później ! … Co będzie później , panie Wokulski ? … Nikomu nie zadałbym podobnego pytania — zakończył baron , mocno targając go za rękę . — No , dobranoc … |
140 | W salonach tymczasem rozmawiano . |
141 | „ Owszem , nie zaniedbam wspomnieć mu o tym … ” |
142 | Kiedy przyszliśmy do mego mieszkania i podano samowar , odezwałem się : |
143 | Nazajutrz po pierwszym śniadaniu kazał osiodłać konia i wyjechał pod pozorem obejrzenia okolicy . Nie myśląc skręcił na drogę , gdzie wczoraj toczył się powóz panny Izabeli i gdzie zdawało mu się , że jeszcze widać ślady kół … Potem , również machinalnie , zawrócił w stronę lasu , dokąd tak niedawno jeździli na rydze . W tym miejscu śmiała się , tu rozmawiała z nim , tu spoglądała na okolicę … |
144 | — Mam do pana prośbę , panie Szlangbaum … |
145 | Tymczasem dyrektor kazał wyprowadzić klacz na korytarz . Było to piękne zwierzę na cienkich nóżkach , z małą główką i oczyma , z których przeglądał dowcip i rzewność . Klaczka w przechodzie zwróciła się do Wokulskiego wąchając go i chrapiąc , jakby w nim odgadła pana . |
146 | Pociągnął mnie za szafy i począł mówić zirytowanym głosem : |
147 | Opuściła sypialnię ojca , lecz w przedpokoju , zamiast Wokulskiego , zobaczyła aż trzech Żydów , głośno rozprawiających z Mikołajem i panną Florentyną . Uciekła do sali i przez myśl przebiegły jej wyrazy : |
148 | — Dlaczegóż być nie miał , skoro go zaproszono — odparła panna Florentyna . |
149 | „ Zapoznam się z nią i wprost zapytam : czy ty jesteś tym , na co przez całe życie czekałem ? … Jeżeli nie jesteś , odejdę bez pretensji i żalu … ” |
150 | — Z jaką babą ? … Z panią Stawską ? … — spytałem . |
151 | — Nie przed pół rokiem , ale przed dziesięcioma laty . Ba ! trułem się po śmierci narzeczonej , ale to właśnie jeden więcej argument przeciw waszemu systematowi . Dziś aż cierpnę , kiedy pomyślę , że albo mogłem umrzeć , licho wie po co , albo ożenić się z kobietą , która strwoniłaby mi majątek . |
152 | — Zaczynają nas lizać — rzekł stary podoficer . |
153 | — To się jeszcze pokaże — odparł Ochocki . |
154 | — No , Stanisławie Piotrowiczu , twoje szczęście , żeś przyjechał … |
155 | — Nie gardzi pan nami ? … — spytała zdławionym głosem . |
156 | — Ja , nic … Padam do nóg wielmożnego pana … My tylko za interesem do pana hrabi … — tłomaczył się , zupełnie innym tonem , przed chwilą hałaśliwy Szpigelman . |
157 | Teraz dopiero spostrzegłem , że popielata suknia staruszki jest w wielu miejscach pocerowana , i dziwna melancholia ogarnęła mnie na widok tych dwojga ludzi w poplamionym surducie i w pocerowanej sukni , którzy zachowywali się jak książęta . Nad nimi już przeszedł wszystko wyrównywający pług czasu . |
158 | — Sześćdziesiąt tysięcy i pięćset rubli — mówi cicho adwokat pani Krzeszowskiej . |
159 | „ W ogóle — mówił — byłem niesprawiedliwie uprzedzony do wielkich panów . A oni są przecie takimi jak i my ludźmi ; może nawet mają więcej subtelnych uczuć . Wiedząc , że jesteśmy goniącymi za zyskiem gburami , unikają nas . Ale poznawszy w nas uczciwe serca , przygarniają do siebie … Cóż to za rozkoszna żona może być z takiej kobiety ! Naturalnie , że powinienem na nią zasłużyć . Jeszcze jak ! … ” |
160 | Zdawało się jej , że powozem jedzie przez jakąś znaną miejscowość . Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia , utworzonego z lasów i zielonych gór , a jej powóz znajduje się na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół . Czy on zjeżdża ? bo ani zbliża się do niczego , ani od niczego nie oddala , tak jakby stał w miejscu . Ale zjeżdża : widać to po wizerunku słońca , które odbija się w lakierowanym skrzydle powozu i drgając , z wolna posuwa się w tył . Zresztą słychać turkot … To turkot dorożki na ulicy ? … Nie , to turkoczą machiny pracujące gdzieś w głębi owego pierścienia gór i lasów . Widać tam nawet , na dole , jakby jezioro czarnych dymów i białych par , ujęte w ramę zieloności . |
161 | Kiedy Wokulski spojrzał na zegarek , było dopiero wpół do czwartej . |
162 | — W jaki sposób ? … |
163 | Wokulski poruszył się . Jumart wstał z krzesła i ukłoniwszy się elegancko , rzekł : |
164 | — Niech no wejdzie . |
165 | „ A jednakże ten koniak uspakaja … ” — pomyślał . |
166 | — Nie to , żebym nie lubił . Ale od czasu jak przekonałem się , że wielkie damy nie różnią się od pokojówek , wolę pokojówki . |
167 | — Łęcki jest pański klient ? — pyta piękny brunet . |
168 | Stary Mincel i w niedzielę bywał w sklepie . Rano modlił się , a około południa kazał mi przychodzić do siebie na pewien rodzaj lekcji . |
169 | Powiedziała to w sposób tak zabawny , że Wokulski poczuł , jak ustępuje mu z serca niechęć do Mraczewskiego . |
170 | — A zatem ja do kompletnego ochłodzenia się mam jeszcze przeszło piętnaście lat . To mi trochę dodaje odwagi … — rzekł jakby do siebie Ochocki . |
171 | — Widzisz przecie , że stary ! … — odparł rządca . |
172 | — Mogę kupić , czemu nie — szepnął Żyd . |
173 | — Pan chce dowody ? … — spytał Żyd . — Ma pan dowód w ten „ Kurieru ” . Ja onegdaj posłałem do nich szaradę . Pan zgaduje szarady ? … Posłałem taką : |
174 | „ Nawet tacy nie robią nic złego kobietom ” — odpowiada pan Tomasz . |
175 | Niekiedy po parę dni nie bywał w domu , nawet na nocleg ; to znowu wpadał z wieczora i w odzieniu rzucał się na nieposłane łóżko . Czasami zamiast niego przychodziło kilku nieznanych mi panów , którzy nocowali na kanapce , na łóżku Stacha , nawet na moim własnym , nie tylko nie dziękując mi , ale nawet nie mówiąc : jak się nazywają i w jakiej branży pracują ? A znowu kiedy indziej zjawiał się sam Stach i siedział w pokoju parę dni bez zajęcia , rozdrażniony , ciągle nadsłuchujący , jak kochanek , który przyszedł na schadzkę z mężatką , lecz zamiast niej spodziewa się zobaczyć męża . |
176 | — Zawsze ten sam ! — szepnął Ignacy . |
177 | — Jesteś chory , mój mężu — odparła baronowa . — Przecie wiesz , że pochodzę z rodziny , która zrobiła swój majątek , i dlatego mówię ci , że ty nie potrafisz zapracować nawet na własne utrzymanie … Ach , nawet na wykarmienie najuboższego człowieka ! … |
178 | — A więc — mówił rozgorączkowany — proszę o jedno : ażebym mógł służyć pani , o ile mi siły starczą . Zawsze i we wszystkim . |
179 | Wtedy trzasnęła konia szpicrózgą i poleciała cwałem , szepcąc : |
180 | — Chodź , Auguście , chodź … |
181 | — Czy i kuzynek należy do spisku przeciw mnie ? — zapytała panna Izabela . |
182 | — A wy , ojcze , co tu robicie ? |
183 | W początkach roku 1861 Stach podziękował Hopferowi za miejsce . Zamieszkał u mnie ( w tym pokoiku z zakratowanym oknem i zielonymi firankami ) , rzucił handel , a natomiast począł chodzić na akademickie wykłady jako wolny słuchacz . |
184 | — Cóż za nikczemność ! — szepnęła panna Izabela . — Ale mniejsza o nią … Na pokrycie paru tysięcy rubli wystarczy mój serwis i srebra . |
185 | — Tak , źle ! … Dekoltować się do pasa jest dobrze , brać lekcje śpiewu od jakiegoś Włocha , który nie czyści paznokci … |
186 | Nawet Ochocki , odwiedziwszy któregoś dnia pannę Izabelę , opowiedział jej , że byli z Wokulskim na spacerze w Łazienkach … |
187 | Wówczas przyszło mi na myśl , że tak daleko jestem od domu , że dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko te gwiazdy , że w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie , nikt o mnie nie pamięta , nikt ! … Uczułem jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem się , jak głęboką mam ranę w duszy . |
188 | Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli . |
189 | Najpierw przybiegł szewc , ten z trzeciego piętra w tylnej oficynie , płacząc , że nowa właścicielka podwyższyła mu komorne o trzydzieści rubli na rok . Gdym mu zaś w ciągu pół godziny wytłomaczył , że nas to nic nie obchodzi , otarł oczy , zmarszczył się i pożegnał mnie słowami : |
190 | — Panna Łęcka ma także otwarty kredyt … bardzo dobrze — ciągnął Wokulski zbliżywszy twarz do księgi , jakby w niej pismo było niewyraźne . — A … a … Onegdaj wzięła portmonetkę … Trzy ruble ? … to chyba za drogo … |
191 | Lecz Wokulski po odejściu Maruszewicza był kontent . |
192 | — Panie Lisiecki , wrócę o drugiej … |
193 | — Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong . |
194 | — Jest w pańskim mieszkaniu i pisze tam rachunki dla Suzina . Zobaczysz pan , co stracicie przez ten figiel . |
195 | — Ależ to jest nieludzkie , co pan mówi ! … — wybuchnął gość . — Pan chce tej nieszczęśliwej kobiecie wydrzeć ostatni grosz … Co świat na to powie , zastanów się pan ! … |
196 | Na wezwanie hrabiny elegant siadł na tym samym fotelu , który niedawno zajmował Wokulski , i zawiązała się żywa rozmowa . Wokulski nie słyszał jej treści , tylko czuł , że w mózgu wypala mu się obraz tego towarzystwa . Kosztowny dywan , srebrna taca zasypana na wierzchu garścią imperiałów , dwa świeczniki , dziesięć płomyków , hrabina odziana w grubą żałobę , młody człowiek zapatrzony w pannę Izabelę i ona — rozpromieniona . Nawet ten szczegół nie uszedł jego uwagi , że od blasku płomyków hrabinie świecą się policzki , młodemu człowiekowi koniec nosa , a pannie Izabeli oczy . |
197 | — Nic — odparł . — Popręg jest mocny … |
198 | Ale od połowy kwietnia pani baronowa złagodniała . |
199 | Przede wszystkim ojciec pana Niwińskiego miał kapitały w spółce , którą założył Wokulski , a która ( o czym było wiadomo nawet pannie Izabeli ) przynosiła wielkie zyski . Następnie pan Malborg , który ukończył jakąś szkołę techniczną ( z czym się nie zdradzał ) , za pośrednictwem Wokulskiego ( co w najgłębszej zachował dyskrecji ) starał się o posadę przy kolei . I rzeczywiście , dostał taką , która posiadała jedną wielką zaletę , że nie wymagała pracy , i jedną straszną wadę , że nie dawała trzech tysięcy rubli pensji . Pan Malborg miał nawet o to żal do Wokulskiego ; lecz ze względu na stosunki ograniczał się na wymawianiu jego nazwiska z ironicznym półuśmiechem . |
200 | Weszła na dziedziniec , ostrożnie wymijając cierniste krzaki , i usiadła na kamieniu . |
201 | — Najpewniejsze . Układy między panią Krzeszowska i tym panem prowadził mój Maruszewicz i wiem to od niego . |
202 | — Ot , widzisz — rzekła hrabina — to jest najwyższa arystokracja . Zamiast siedzieć w salonie , uciekli tutaj dokazywać . |
203 | Tymczasem dwie panienki wyszły dygając i zostaliśmy sami , jakby w kółku familijnym . |
204 | Ledwie Wokulski zdążył jako tako ogarnąć się , wszedł pan Łęcki , a za nim woźny sklepowy . Pan Tomasz miał oczy krwią nabiegłe i sine plamy na policzkach . Rzucił się na fotel i oparłszy głowę na tylnej krawędzi , ciężko dyszał . Woźny stał w progu z zakłopotaną miną i przebierając palcami po metalowych guzikach swojej liberii czekał na rozkazy . |
205 | — Ach , zachwycił pana Paryż ! … — rzekła baronowa z uśmiechem . — Spodoba się panu jeszcze bardziej z okien mego salonu . Przyjmuję co wieczór . |
206 | — Więc daję słowo honoru , że wybiję pana , jeżeli nas wywrócisz . |
207 | „ Cztery dni temu o mało nie zabiłem człowieka , dziś dla drugiego postawiłem most do więzienia i — wszystko dla niej za jedno : merci … No , dla niej także zrobiłem majątek , daję pracę kilkuset ludziom , pomnożę bogactwa kraju … Czymże byłbym bez niej ? Małym , galanteryjnym kupcem . A dziś mówią o mnie w całej Warszawie , ba ! … Odrobina węgla porusza okręt dźwigający dolę kilkuset ludzi , a miłość porusza mnie . A jeżeli mnie spali tak , że zostanę tylko garścią popiołu ? … O Boże , jaki to nędzny świat … Ma rację Ochocki . Kobieta jest podłym zwierzęciem : bawi się tym , czego nawet nie może zrozumieć … ” |
208 | Karafka koniaku wypróżniała się , a on opierał głowę na rękach i drzemał , ku wielkiej uciesze garsonów i gości . |
209 | Zrobiło mu się przykro ; oparł głowę na rękach i przymknąwszy oczy marzył dalej : |
210 | — O tak , panie : trochę to , trochę owo , a razem nic . Dawniej robiłem stolarszczyznę i nie mogłem nadążyć . Za jakie parę lat odłożyłbym z tysiąc rubli . Ale spaliłem się tamtego roku i już nie mogę przyjść do siebie . Drzewo , warsztaty , wszystko poszło na węgiel , a mówię łasce pana , był taki ogień , że najtwardsze pilniki stopiły się jak smoła . Kiedym spojrzał na pogorzel , tom ino plunął ze złości , ale dziś nawet mi szkoda tej śliny … |
211 | — Prezentuję się panom — rzekł wyciągając do Wokulskiego prawą , a do mnie lewą rękę . — Jestem adwokat … |
212 | — Pamiętaj , wisusie , czegom cię uczył ! … |
213 | Wziął swoją bobrową czapkę i kiwnąwszy mi głową , wyszedł . Zawsze dziwak . |
214 | Ruszyliśmy , a on jeszcze stał i trzymał się ręką za brodę , z politowaniem kiwając głową . |
215 | — Pogodziłaś się jednak z tym impertynentem ? — zapytała pani Wąsowska . |
216 | Rumieniec gniewu wystąpił na twarz panny Izabeli . |
217 | Nieraz w nocy budził mnie ojciec krzykiem : „ Do broni ! … ” , musztrował pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem : |
218 | Odwróciwszy kilka kartek wstecz znowu czytała : |
219 | — Miniatura stryja z roku 1828 , malowana na kości słoniowej . |
220 | Ach , gdyby tylko nie ta kropla żalu , tak mała , a tak gorzka ! |
221 | — Słyszeliśmy nadzwyczajną historię ! … — odpowiedziała panna Izabela . — Doprawdy , nigdy nie myślałam , że w tym kraju mogą istnieć podobne legendy i że mogą je w tak zajmujący sposób opowiadać ludzie prości … Cóż nam dasz na obiad , kuzynie ? Ach , ten chłopak jest niezrównany ! … Poproście go , ażeby ją wam powtórzył … |
222 | — Kochany Henryku , nie bierz do serca drobnych przycinków , bo my tu sobie po koleżeńsku wszyscy docinamy . Oświadczam ci także , że jeżeli opuścisz kiedy ten sklep , to chyba razem ze mną . |
223 | Gdy weszło słońce , zobaczyliśmy przy gościńcu pierwsze ślady nieprzyjaciela ; resztki słomy , wytlone ogniska , budynki rozebrane na opał . Następnie coraz częściej zaczęliśmy spotykać uciekających : szlachtę z rodzinami , duchownych rozmaitych wyznań , w końcu — chłopów i Cyganów . Na wszystkich twarzach malowała się trwoga ; prawie każdy coś wykrzykiwał po węgiersku , wskazując rękoma za siebie . |
224 | Stasiek znowu uśmiechnął się ( jak ja nie lubię tych jego półuśmiechów ) i po chwili odparł : |
225 | Pan Ignacy przysunął sobie krzesło . |
226 | Pierwszy zobaczył go pan Tomasz . |
227 | Może to się wyda komuś śmiesznym , ale ja miałem łzy w oczach … Patrzyłem na jego surową twarz , smutne oczy i prawie nie mogłem wyobrazić sobie , że ten człowiek jest tak domyślny i posiada taką delikatność uczuć . Bo żebym mu choć wspomniał o tym … On sam odgadł , że mogę tęsknić za dawną siedzibą , i sam czuwał nad przeprowadzeniem moich gratów . |
228 | — Dobrze ! — rzekł . — Jedźże do tych pań , a ja tam będę za godzinę . Zdaje mi się , że zrobimy interes z panią Milerową … |
229 | Zdawało jej się , że odgadła Wokulskiego . Jest to ambitny spekulant , który chcąc wedrzeć się do salonów pomyślał o ożenieniu się z nią , zubożałą panną znakomitego rodu . Nie w innym też celu skarbił sobie względy jej ojca , hrabiny ciotki i całej arystokracji . Przekonawszy się jednak , że i bez niej wciśnie się między wielkich panów , nagle ostygnął w miłości i … nawet nie przyszedł do Łazienek ! … |
230 | — Nie gadaj mi o tym łajdaku — wstrząsnął się Jan Mincel . — Wczoraj przysiągłem sobie , że noga moja u niego nie postanie … |
231 | — Słusznie — odparł Rzecki . — Co racja , to racja . Więc idźmy . |
232 | — Słuchaj , Węgiełek — rzekł nagle — podobasz mi się . Będę w tej okolicy — dodał , cicho wzdychając — będę jeszcze z tydzień … A jeżeli wyrzeźbisz mi dobrze napis , wezmę cię do Warszawy na jakiś czas … Tam przekonam się , co jesteś wart , i … może odnajdą się twoje warsztaty . |
233 | — Nie domyśla się pan ? — zapytał z całą swobodą przyjemny młody człowiek nieznacznie mrugając okiem , bo jeszcze nie był pewnym swego . — Nie domyśla się drogi pan ? … To ten poczciwy Szlangbaum … |
234 | — Nie ? … — spytał Geist . — A jednak — dodał — mówiono mi , że panowie staracie się o coś podobnego dla marynarki . Zresztą mniejsza … Dla pana mam coś innego … |
235 | Hrabia uśmiechnął się i rzekł : |
236 | Nieraz we cztery oczy rozmawiam o nim z Lisieckim . |
237 | Tym razem w towarzystwie powstał zamęt . Jedni twierdzili , że pan Tomasz jest zdeklarowanym bankrutem , drudzy gotowi byli przysiąc , że zataił majątek , aby zapewnić szczęście jedynaczce . Kandydaci do małżeństwa i ich rodziny znaleźli się w dręczącej niepewności . Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić , składali hołdy pannie Izabeli nie angażując się zbytecznie i po cichu rzucali w jej domu swoje karty , prosząc Boga , ażeby ich czasem nie zaproszono przed wyklarowaniem się sytuacji . |
238 | Wyszli . W pierwszą parę pani Wąsowska z panną Izabelą , za nimi Wokulski , dalej baron z narzeczoną , a na końcu panna Felicja z Ochockim , który rozrzucał rękoma i prawił : |
239 | Gorąco mi się zrobiło . |
240 | — I ja z panem — odezwała się panna Izabela . — Chcę zobaczyć ulubiony kamień prezesowej … — dodała półgłosem . — Proszę mi dać znać , jak pan tam będzie . |
241 | — Na którą kazałaś przyjść Żydom , Floro ? — spytała panna Izabela . |
242 | — A cóż to ja jestem grabarz , ażeby robić ludziom tego rodzaju przyjemności ? — oburzył się Wokulski . |
243 | — Mnie bodaj czy kto pomaga , a wielu przeszkadza — odparł Stach . |
244 | — Czuję w sobie starożytną polską krew ! … Niemka nie mogłaby mnie urodzić ! … Mam zresztą dokumenta … |
245 | „ Zapewne — szepnął Wokulski , już nieco spokojniejszy o rywala . — Ten nie zbałamuci panny Izabeli . ” |
246 | — A gdzie pan Jan ? — pytałem chłopca . |
247 | — Panie mecenasie — przerwał Wokulski — czy zechce pan w moim imieniu stanąć do licytacji tego domu ? |
248 | — Czym ja mogę zasłużyć na łaskę pani ? — spytał biorąc ją za rękę . — Chyba litość … Nie , nie litość . Jest to uczucie równie przykre dla ofiarowującego , jak i dla przyjmującego . Litości nie chcę . Ale niech pani tylko pomyśli , co ja pocznę , tak długo nie widząc pani ? Prawda , że i dziś widujemy się bardzo rzadko ; pani nawet nie wie , jak wlecze się czas tym , którzy czekają … Ale dopóki mieszka pani w Warszawie , mówię sobie : zobaczę ją pojutrze … jutro … Zresztą mogę zobaczyć każdej chwili , jeżeli nie panią , to przynajmniej ojca , Mikołaja , a choćby ten dom … |
249 | — Czy podobna ? … Jest przecie cudzoziemcem … |
250 | Wziął fiakra i pojechał według adresu , daleko za wały miasta , w okolice Charenton . |
251 | — Więc według pana nie jest zasługą pielęgnowanie delikatniejszych uczuć i wykwintniejszych obyczajów ? |
252 | „ Gdzie mnie tam do kochania ! — myślała . — We mnie już namiętności wygasły . ” |
253 | „ No — mój ojciec nie potrzebuje przecież łaski Wokulskiego ; powierzyłby mu swój kapitał , otoczyłby go protekcją , a on płaciłby mu procenta ; w każdym razie szkoda go … ” |
254 | „ A jeżeli i to , i tamto jest złudzeniem , jak owa łopatka albo chustka ważąca sto funtów ? … ” |
255 | — Jak pan dobrodziej ma węgierskie dukaty , to ja kupię . Ja rzetelnie zapłacę , bo mnie potrzeba dla córki , co po Pańskim Nowym Roku wychodzi za mąż … |
256 | — A to co znaczy ? — odezwał się w tej chwili nowy głos . |
257 | — To , co już raz powiedziałem — odparł Szuman . — Zbliżamy się do piątego aktu . Jest to albo koniec dzielnego człowieka , albo początek całego szeregu głupstw … |
258 | Nieraz mówiłem mu : wejdź między ludzi , zabaw się , jesteś przecie młody i możesz drugi raz ożenić się … |
259 | „ Jak ja to wszystko ruszę , jak ja to przeniosę , Boże miłosierny ! … ” — myślałem . |
260 | Nie podobało mi się jego mruganie , bo nigdy nie lubiłem przemrugiwać się z lada błaznem , więc pytam : |
261 | — Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Wokulski ? … nie wstydzisz się nieszczęśliwych kobiet okrytych hańbą … — zaczęła nie wiem już który raz pani Misiewiczowa swoją mowę powitalną . |
262 | — Rozumiem . Niech Bóg zeszle na pana wszystko najlepsze — odparł inkasent i wyszedł , na próżno starając się ukryć radość . |
263 | — Owszem . |
264 | Dama poruszyła się na fotelu . |
265 | — Nie mów mi o szczęściu — wybuchnęła matka . — Ono skończyło się w dniu , kiedy twój mąż uciekł przed sądem , który dowiedział się o jakichś ciemnych jego stosunkach z lichwiarką . Że był niewinny , wiem , na to gotowa byłam przysiąc . Ale nie rozumiem ani ja , ani ty , po co on u niej bywał . |
266 | — Ja nieczęsto kaszlę , ale dziś trochę zaziębiłem się … i nawet nie zawsze jestem skłonny do zaziębień , tylko w jesieni i na nowiu . No , ale to przejdzie , bo właśnie onegdaj zaprosiłem na konsylium Chałubińskiego i Baranowskiego i ci mi powiedzieli , że bylem się szanował , będę zdrów … Pytałem ich również ( mówię to tylko panu ) , co sądzą o moim małżeństwie . Ale oni powiedzieli , że małżeństwo to taka rzecz osobista … Zwróciłem ich uwagę , że lekarze berlińscy od dawna już kazali mi się żenić . To im dało do myślenia i zaraz któryś rzekł : „ A to szkoda , wielka szkoda , że pan natychmiast nie spełnił ich zalecenia … ” Toteż , powiem panu , obecnie jestem zdecydowany skończyć przed adwentem … |
267 | Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć , czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy , jak mówił Klejn , dolicytuje go do dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . Jeżeli to się sprawdzi , będzie znakiem , że wszystko inne jest prawdą . |
268 | Po śniadaniu zajechał powóz ; zaczęto się żegnać . Na ganku panna Izabela szepnęła do pani Wąsowskiej : |
269 | — Co mi tam honor — mówi jegomość z łajdacką fizjognomią . — Da pani dziesięć rubli zadatku ? |
270 | — Osły ! … — zaśmiał się kapitan i podciął swego konia . |
271 | — Godzina ? … |
272 | — A któż to jest ten pan Maruszewicz ? — mówił dalej Wokulski , jakby nie myśląc nawet o obecnych damach . |
273 | Wokulski idzie w lewo i za węgłem tego samego hotelu , w tymże samym hotelu , widzi drugą markizę i drugą gromadę ludzi , pijących coś , obok chodnika . Tu siedzi ze sto osób , jeżeli nie więcej ; panowie mają miny impertynentów , damy są ożywione , przyjacielskie i pełne prostoty . Powozy jedno – i dwukonne toczą się w dalszym ciągu , gromady pieszych pędzą co chwilę w jedną i drugą stronę , przesuwa się żółty i zielony omnibus , tym zaś przecinają drogę omnibusy brunatne , wszystkie napełnione wewnątrz , wszystkie obładowane podróżnymi na dachach . |
274 | — Niech mnie … |
275 | — O panie , aż nadto jasno ! … Co byś pan jednak powiedział , gdyby kokieteria Beli była tylko niewinnym odwetem , a raczej ostrzeżeniem ? … |
276 | — Czy tak ? … — dodał biorąc ją za rękę . |
277 | — Przyszły nabywca w Warszawie mieszka ? — pytała dalej . |
278 | — Dziękuję panu — rzekł — za parę słów szczerszych . Ma pan rację , ale i ja mam moje racje … Pieniądze przyniosę panu jutro ; teraz — do widzenia … |
279 | — Rozumiem . Na to nie trzeba być psychiatrą . |
280 | Z tym wszystkim czuł , że zbliża się chwila decydującej walki pomiędzy jego rozumem i sercem . Rozum ciągnął go do Geista , serce do Warszawy . Czuł , że lada dzień coś z tego musi wybrać : albo ciężką pracę , która wiodła do nadzwyczajnej sławy , albo płomienną namiętność , która obiecywała chyba to , że spali go na popiół . |
281 | — Pewnie nic z tego nie będzie … Wyjdę dziś , to po świętach sprowadzą mnie i zapłacą jak wtedy w karnawale , com później tydzień leżała . |
282 | Nagle umilkł , szybko odszedł i zniknął między dwoma przejeżdżającymi powozami . Natomiast zbliżył się jakiś wojskowy w krótkiej pelerynie , z kapturem na plecach . Wojskowy chwilę przypatrzył się Wokulskiemu i rzekł z uśmiechem . |
283 | — Ja ? … Urodziłem się w Wiedniu , kształciłem się w Szwajcarii i w Niemczech , długi czas mieszkałem we Włoszech , Anglii , Norwegii , Stanach Zjednoczonych … Moje zaś nazwisko najlepiej streszcza narodowość : tym jestem , w czyjej mieszkam oborze ; wołem między wołami , koniem między końmi . A że wiem , skąd mam pieniądze i na co je wydaję , i ludzie o mnie wiedzą , więc zresztą nic mnie nie obchodzi . |
284 | — A któż panu zaręczy , że marzycielstwo Wokulskich albo Ochockich nie jest stanem przejściowym ? Machina latająca śmieszna to rzecz na pozór , ale tylko na pozór ; wiem coś o jej wartości , bo przez całe lata tłomaczył mi to Stach . Lecz gdyby takiemu na przykład Ochockiemu udało się ją zbudować , pomyśl pan , co byłoby więcej warte dla świata : czy spryt Szlangbaumów , czy marzycielstwo Wokulskich i Ochockich ? |
285 | — Fiu ! … fiu ! … A co myślisz robić ? |
286 | — Ach … prawda ! … Wspomniałam mu o kupnie naszej kamienicy … |
287 | — Co pan mówisz — pół roku ? … — zawołała . — Nieszczęśliwy mój Jaś był ze trzy lata chory , a z osiem … Ach , panie Rzecki ! iluż nieszczęść w małżeństwie jest źródłem to okropne piwo … Przez osiem lat , panie , jakbym nie miała męża … Ale co to był za człowiek , panie Rzecki ! … Dziś dopiero czuję cały ogrom mego nieszczęścia … |
288 | — Ma rację , jeżeli pełny teatr jest dla niego najwyższym szczęściem . |
289 | Nagle zamilkł , jakby w otwartych ustach ugrzązł mu niedokończony frazes , a lewa ręka z laseczką i prawa z kapeluszem opadły na poręcze fotelu . Tymczasem Wokulski nawet nie poruszył się , tylko utopił w nim jasne spojrzenie . Śledził nieznacznie fale przebiegające po obliczu Maruszewicza , jak myśliwy śledzi ugór , po którym przebiegają płochliwe zające . Przypatrywał się młodzieńcowi i myślał : |
290 | „ Skąd ja ją znam ? ” — pomyślał Wokulski wychodząc z bramy na ulicę . |
291 | Wciąż pakując i zbierając różne graty wyszedł do sali . Upłynęła minuta — nie wracał ; dwie … nie wraca … Spojrzałem przez uchylone drzwi i zobaczyłem , że stoi oparty o poręcz krzesła patrząc bezmyślnie w okno . |
292 | — I poszedł też do Szkoły Przygotowawczej ? |
293 | — Nie — śmieje się panna Izabela — tylko zdrzemnęłam się i tak mi się coś majaczyło . |
294 | Na kamieniu już był wyryty czterowiersz . Wokulski przeczytał go kilka razy i zatrzymał wzrok na słowach : |
295 | „ Oto są szczęśliwi zakochani ! — pomyślał . — Szepczą i uciekają jak złodzieje … Pięknie urządzony świat , co ? … Ciekawym , o ile byłoby lepiej , gdyby władał nim Lucyper ? … A gdyby mi zastąpił drogę jaki bandyta i zabił w tym kącie ? … ” |
296 | — Szkoda . Ja w roku zeszłym postanowiłam wydać masę pieniędzy . Plenipotent i kasjer zapewniają mnie , że wydałam dwadzieścia siedem tysięcy … Szalałam , no — i nie spłoszyłam nudów … Dziś , myślę sobie , zapytam pana : jakie robi wrażenie sześćdziesiąt tysięcy wydanych w ciągu roku ? ale pan tyle nie wydajesz . Szkoda . Wiesz pan co ? … Wydaj kiedy sześćdziesiąt … no — sto tysięcy na rok i powiedz mi pan : czy to robi sensację i jaką ? Dobrze ? … |
297 | — Proszę cię , Belu — rzekła hrabina tonem uroczystym — pan Wokulski … który tak hojną ofiarę złożył na naszą ochronę … |
298 | — Cóż to za znajomość ? — spytał kwaśno . |
299 | — Pan prosi ! — wrzasnął i uciekł . |
300 | — Już określiłam sobie pana : pan jesteś pedant . Co wieczór , nie wiem o której , ale zapewne przed dziesiątą , robisz pan rachunki , potem idziesz spać , ale przed spaniem mówisz pacierz , głośno powtarzając : Nie pożądaj żony bliźniego twego . Czy tak ? … |
301 | — Przychodzę przeprosić drogiego pana — mówił z afektacją Maruszewicz — że nie mogę służyć mu w sprawie licytacji domu państwa Łęckich … |
302 | — Tysiąc … dwa tysiące rubli … — odparł zakłopotany młodzieniec . |
303 | Lalka ( a nawet trzy podobne ) od dawna była przygotowana , ale tak się zmieszałem , że przez parę minut nie mogłem jej znaleźć . Śmieszny jest Klejn ze swoimi minami ; on gotów myśleć , że ja kocham się w pani Stawskiej . |
304 | Nagle ( nie wiem nawet skąd ? ) zrodziło się we mnie podejrzenie , że niespodziewany wyjazd Stacha ma związek z polityką . Postanowiłem więc wybadać Szumana i chcąc zażyć go z mańki , rzekłem : |
305 | Pasażer wsiadł . Nim dojechaliśmy do bramy fortecznej , zastąpiła nam drogę jakaś Żydówka z tłomokiem i poczęła krzykliwie rozmawiać z furmanem . Okazało się , że jest to jego ciotka , która ma w Fajsławicach chore dziecko . |
306 | — Już byłem i nieszczęśliwie … — rzekł Ignacy . |
307 | Kto tu wszedł , miał swobodę ruchu ; nie potrzebował lękać się , że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje . Czekając na gospodarza nie nudził się , otaczały go bowiem rzeczy , które warto było oglądać . Zarazem widok przedmiotów , wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom , nastrajał go na jakiś ton uroczysty . |
308 | To już młodych ludzi ostatecznie zdetonowało ; więc poszli do domu bardzo rozgniewani na siebie i każdy inną stroną ulicy . |
309 | Ostatnie zdania Miler wypowiedział zniżonym głosem i cofnął się na korytarz . |
310 | Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . |
311 | „ Słowo honoru — myślał — dobrowolnie wlazłem mu w te obrzydliwe łapy … Boże , jak karzesz mnie za lekkomyślność … ” |
312 | — Mniejsza o pretensje gospodarza … Ale przecież nie mogę płacić siedmiuset rubli za lokal w podobnym domu … |
313 | — Jutro przed dziewiątą — odpowiedział pan Tomasz i otarł pot z czoła . — Fatalna historia — ciągnął dalej . — Między naszymi wspólnikami popłoch , bo Krzeszowski strzela doskonałe … Gdyby zaś ten człowiek zginął , wszystkie moje rachuby na nic . Straciłbym w nim prawą rękę … jedynego możliwego wykonawcę moich planów … Jemu jednemu powierzyłbym kapitały i jestem pewny , że miałbym co najmniej osiem tysięcy rubli rocznie … Los prześladuje mnie nie na żarty ! … |
314 | — Za jakie szczęście ? … — spytał Ignacy . |
315 | — Bah ! Czy to pani nie widziała , jak wczoraj szeptali na tej kanapie ? … Wokulski dawno już nie był tak ożywiony , a nawet wzruszony jak wczoraj … |
316 | — Aha , prawda , zapomniałam … — wtrąciła pani Misiewiczowa . |
317 | Ale panna Izabela rzuciła na niego piorunujące spojrzenie , zaczęła rozmawiać z Malborgiem , który właśnie zbliżył się do niej , i odeszła do sali . |
318 | Boże miłosierny ! … ależ ten drugi pokój to mój pokój , w którym mieszkałem od lat dwudziestu pięciu . Okna zakratowane , zielona firanka , mój czarny stół … A pod ścianą naprzeciw moje żelazne łóżko , dubeltówka i pudło z gitarą … |
319 | „ Trafiają się kobiety z defektem moralnym , niezdolne kochać nic i nikogo , prócz swoich przelotnych kaprysów , podobnież i mężczyźni ; jest to tak dobra wada , jak : głuchota , ślepota albo paraliż , tylko mniej widoczna . ” |
320 | W każdym innym razie podobny wypadek zatrułby mi humor na całą dobę . Ale dziś ani myślałem o zniknięciu naszej firmy i zastąpieniu jej szyldem żydowskim . Co mi tam sklep ! byle Stach był szczęśliwy , a przynajmniej wydobył się ze swych zgryzot . Muszę go ożenić , żeby pioruny biły ! … |
321 | Na drugi dzień , w Wielki Czwartek , Mraczewski już nie pokazał się w sklepie . Pozostali koledzy jego byli smutni i czasem naradzali się między sobą po cichu . |
322 | Gdy sprowadzono mu powóz , zrazu chciał wsiąść , lecz rozmyślił się . |
323 | — Chcesz stamtąd wyjść ? |
324 | — Ale bo jak ona na mnie patrzyła , to ach ! … — westchnął Mraczewski , jedną rękę kładąc na piersi , drugą podkręcając wąsika . — Jestem pewny — mówił — że za parę dni otrzymam wonny bilecik . Potem — pierwsza schadzka , potem : „ dla pana łamię zasady , w jakich mnie wychowano ” , a potem : „ czy nie gardzisz mną ? ” Chwila wcześniej jest bardzo rozkoszną , ale w chwilę później człowiek jest tak zakłopotany … |
325 | Nigdy zaś nie zapomnę radości , jakiej doznałem usłyszawszy , że mam jechać do Zamościa . Właściwie , tom nawet nie bardzo jechał ; raczej szedłem , ale z jakąż uciechą ! |
326 | — Kupiec ! … kupiec ! … — wybuchnęła prezesowa . — Wokulscy są tak dobrą szlachtą jak Starscy , a nawet Zasławscy … A co się tyczy kupiectwa … Moja Belu , Wokulski nie sprzedawał tego , co dziadek twojej ciotki … Możesz jej to powiedzieć przy okazji . Wolę uczciwego kupca aniżeli dziesięciu austriackich hrabiów . Znam ja dobrze wartość ich tytułów . |
327 | Skrzypnęły drzwi i wbiegła mała dziewczynka z drutami w ręku . |
328 | — A gałgany ! … a nicponie ! … a masz ! … a masz ! … |
329 | — Sprowadzisz mi także furmana Wysockiego , tego z Tamki , wiesz ? … |
330 | — Czytaj — rzekł . — Przekonasz się , że są rzeczy lepsze od polityki . |
331 | — Wczoraj mówiłeś , że jeszcze nie tak prędko pojedziesz ? … |
332 | — O kradzież lalki ! … |
333 | Stanął i patrzył . Dzień przedświąteczny i ładna pogoda wywabiły mnóstwo ludzi na bruk miejski . Sznur powozów i pstrokaty falujący tłum między Kopernikiem i Zygmuntem wyglądał jak stado ptaków , które właśnie w tej chwili unosiły się nad miastem dążąc ku północy . |
334 | — Nie . To , czego doznaję w tej chwili , nie jest uprzedzeniem , ale raczej jasnowidzeniem . Nawet nie domyślasz się , jak ja dawno znam tego człowieka , a raczej — od jak dawna on mnie prześladuje . Teraz dopiero przypominam sobie , że przed rokiem nie było przedstawienia w teatrze , nie było koncertu , odczytu , na którym bym go nie spotkała , i dopiero dziś ta … bezmyślna figura wydaje mi się straszną … |
335 | „ Już ja go nie będę ostrzegał ! ” — rzekł w duchu . A potem dodał — „ że takie zadowolenie z cudzej biedy jest jednak bardzo podłym uczuciem . ” |
336 | „ Chyba nie on ? … — myślał Wokulski . — Tamten był zupełnie czarny … ” |
337 | — Od dawna przeczuwałem — zakończył pan Łęcki — że przy pomocy tego człowieka uwolnię się od troskliwości mojej familii i znowu stanę , jak powinienem ! |
338 | — Nawet teraz — rzekł cicho — mam na furze centnar . Może przynieść wielmożnego pana z parę funty ? … |
339 | „ Więc naprawdę — mówiła sobie — chcą mnie oddać temu parweniuszowi ? … A , zobaczy , jak na tym wyjdzie ! … ” |
340 | Przy tej okazji Wokulski spostrzegł , że pani Wąsowska zamiast kokietować go , do czego ciągle nastręczała się sposobność , zachowuje się bardzo obojętnie . Uderzyło go zaś , że gdy Starski chciał ją raz pocałować w rękę , wyrwała ją i obrażona zapowiedziała mu , ażeby nigdy nie ważył się tego robić . Gniew jej był tak szczery , że sam Starski zdziwił się i zmieszał , a baron , choć mu nie szła karta , był w doskonałym humorze . |
341 | — Kto mi daje mieszkanie ? ! … — wrzasnął młody człowiek siadając na oknie i huśtając się w tył , jakby miał zamiar rzucić się z trzeciego piętra . — Ja sam zająłem to mieszkanie i będę w nim dopóty , dopóki mnie nie wyrzucą . Umowy ! … paradni są z tymi umowami … Jeżeli społeczeństwo chce , ażebym mu płacił za mieszkanie , to niechaj samo płaci mi tyle za korepetycje , żeby z nich wystarczyło na komorne … Paradni są ! … Ja za trzy godziny lekcyj co dzień mam piętnaście rubli na miesiąc , za jedzenie biorą ode mnie dziewięć rubli , za pranie i usługę trzy … A mundur , a wpis ? … I jeszcze chcą , żebym za mieszkanie płacił . Wyrzućcie mnie na ulicę — mówił zirytowany — niech mnie złapie hycel i da pałą w łeb … Do tego macie prawo , ale nie do uwag i wymówek … |
342 | — Twoje szczęście , żeś przyjechał — mówi Suzin całując go jeszcze raz . — Myślałem , że się skręcę w tym Paryżu bez ciebie … |
343 | — O tak … w przedpokoju … |
344 | — Przepraszam , ale … Dlaczego pan radca nazywa Wokulskiego wariatem ? … Może mogę służyć cygarkiem … Ja trochę znam Wokulskiego . Zawsze wydawał mi się człowiekiem skrytym i dumnym . W kupcu skrytość jest wielką zaletą , duma wadą . Ale żeby Wokulski zdradzał skłonności do wariacji , tegom nie spostrzegł . |
345 | — Gut Morgen , meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig … |
346 | „ Opera ? … — myśli Wokulski . — Ależ tu jest więcej marmurów i brązów aniżeli w całej Warszawie ! … ” |
347 | — Daj mi parasol , no … i krawat . Sam wybierz . Będę dziś jedynym gościem i w dodatku zapłacę gotówką . |
348 | Przez kilka następnych dni po kupieniu naszej kamienicy było cicho . |
349 | „ Czy i panna Izabela jeździ konno ? … I kto też jej poprawia siodło ? … ” |
350 | Wokulski śmiał się . |
351 | — No … a gdzie , ty szelma , latała ? |
352 | — Nic . |
353 | — Ach , głupia jesteś ! — mruknął Ochocki wchodząc i niespokojnie patrząc na damy . |
354 | Nagle przeleciała mi przez głowę myśl , którą ( gdyby nie o mnie chodziło ) poczytałbym za genialną . Zresztą mniejsza o jej nazwę . Dość , że było w mojej twarzy i całej postaci coś takiego , że gdy poprawiłem się na krześle , założyłem nogę na nogę i odchrząknąłem , wszyscy wlepili we mnie spojrzenia — nawet mała Helenka . |
355 | Pan Tomasz zerwał się z fotelu . |
356 | — Przepraszam cię — zawołałem — jak to mam rozumieć ? … |
357 | Pannie Izabeli wypadł z ręki widelec . Pobladła i chwyciwszy się za czoło szepnęła : |
358 | — A , moje uszanowanie panu Lisieckiemu ! — zwrócił się do przybyłego . — Zimny dzień mamy , prawda ? Która też godzina w mieście , bo mój zegarek musi się spieszyć . Jeszcze chyba nie ma kwadransa na dziewiątą ? … |
359 | Niech więc żyje Francja z Napoleonidami , a Wokulski z panią Stawską ! … |
360 | Już Wokulski był na schodach , gdy doktór wybiegł za nim i zawołał wychylając się przez poręcz : |
361 | — Powiem ci coś — ciągnęła pani Wąsowska tonem niezwykłego u niej spokoju . — Prezesowa bardzo lubi Wokulskiego , zdaje mi się , że go bardzo dobrze zna , choć nie wiem skąd , i często rozmawiała ze mną o nim . I wiesz , co mi raz powiedziała ? … |
362 | Po obliczu pani Stawskiej przeleciał cień jakby żalu i zmęczenia . |
363 | — Cóż on myśli robić z tą nauką ? — rzekłem . |
364 | — Dobrze , dobrze … Dajmy już spokój tej zabawie — zakończył Ochocki , na znak gniewu kładąc ręce w kieszenie . |
365 | — Oto obaj , szukając się , tego samego dnia zjechali się w Moskwie , stanęli w tym samym hotelu i w sąsiednich numerach . Los czasami mocno żartuje z ludzi … |
366 | — W każdego , kto da się uśpić . |
367 | Następnie , odwróciwszy się bokiem do Wokulskiego , mówi : |
368 | — Mam zgłosić się czy czekać na pańskie wezwanie ? — spytał gość . |
369 | Słychać szmer w sieniach . Jakaś ręka poszukuje klamki , nareszcie otwierają się drzwi i na progu staje ktoś odziany w wielkie futro upstrzone śniegiem i kroplami deszczu . |
370 | W sklepie przywitał go pan Ignacy rozkładając ręce w taki sposób , jakby cały sklep oddawał mu do rozporządzenia . Wewnętrzny głos jednak mówił staremu subiektowi , że gość ten nie kupi przedmiotu droższego nad pięć rubli i kto wie , czy jeszcze nie każe zapisać sobie na rachunek . |
371 | — Tek . |
372 | Bo on , tak jak i ja , kochał pannę wysokiego urodzenia , która mogła stać się nagrodą nie rozumu , nie pracy , nie poświęceń , nawet nie geniuszu , ale … pieniędzy i tytułu … ” |
373 | — Git ! — mruczy Szlangbaum i odchodzi między swoich współwyznawców . |
374 | „ Ładnie się urządzam — rzekł do siebie . — Gotowi jeszcze powiedzieć , że zrobiłem afront staruszce , ażeby wypić wino jej sąsiadom … ” |
375 | — Chciałbym … nigdy — odpowiedział Stach i siadł do pustego przedziału pierwszej klasy . |
376 | A w jakim celu zajmuje się furmanem Wysockim albo jego bratem , dróżnikiem z kolei żelaznej ? Po co kilku biednym czeladnikom założył warsztaty ? Po co opiekuje się nawet nierządnicą , która choć mieszka u magdalenek , mocno szkodzi jego reputacji ? … |
377 | Wokulski nalał szklankę wina i wypił ją powoli . |
378 | — Czy nie poznajesz ? — odpowiedziała panna Florentyna spojrzawszy na kopertę . — Krzeszowskiej … |
379 | Żyd nagle podniósł palec do czoła . Błysnęły mu oczy i zęby białe jak perły . |
380 | — Upokorzeniem jest proponować komuś trzy tysiące rubli na zastaw sreber , i to wówczas , gdy obcy ofiarowują pięć tysięcy … Innego nie widzę . |
381 | — I nie ma się czemu dziwić — odparł pan Wirski . — W domu , z którego od tylu lat komorne pobierają wierzyciele , najuczciwszy lokator musi się znarowić . Pomimo to mamy kilku bardzo punktualnych , na przykład baronowa Krzeszowska … |
382 | — Przynajmniej raz wygadał się , że całe życie jest niedołęgą — mruknął Lisiecki do Klejna , który uśmiechał się podnosząc jednocześnie brwi bardzo wysoko . |
383 | — Słówko , panie baronie — rzekł . |
384 | „ Nie ma mnie kto bronić ! … Nie ma już mężczyzn ! … Mężczyzny ! … Mężczyzny ! … ” |
385 | — Cóż to — szepnął mu jeden z kolegów — zamiast iść z nami na tułactwo , chciałbyś zmykać do nieba ? … Ej ! Katz , węgierska piechota nie tchórzy i nie łamie słowa danego , nawet … Szwabom … |
386 | — Dziś jednak — przerwał adwokat księcia — szanowny pan Wokulski daje nam możność podstawienia kapitałów chrześcijańskich w miejsce kapitału starozakonnych … |
387 | — Tylko w takim razie , jeżeli druga będzie sztuką grubego płótna … |
388 | — Od pani hrabiny — rzekł . |
389 | Właśnie przechodzili mimo sztachet , za którymi na dziedzińcu folwarcznym stał powóz , ten sam , którym przyjechała panna Izabela . Nawet około dyszla furman układał zaprzęgi . Ale na Wokulskim ani wiadomość , ani przygotowania do wyjazdu nie zrobiły tym razem wrażenia . |
390 | — Powiedz mi , czy ty zechcesz pracować ? |
391 | Już wówczas przyszło jej na myśl , ale tylko na chwilę , że Wokulski musi być bardzo nieszczęśliwy i że miałby wielką zasługę ten , kto by wydobył go z sideł kokietki . |
392 | Postscriptum . Jutro jedziemy do magazynu zamówić dla ciebie kostium wiosenny . Umarłabym , gdybyś go nie przyjęła . ” |
393 | — Domyślamy się , że pan sam powiesz — odparł Wokulski . |
394 | Wokulski spojrzał na adres , gorączkowo rozerwał kopertę i czytał … czytał … Raz , drugi i trzeci przeczytał list . Rzecki coś przewracał w swoim biurku , a spostrzegłszy , że jego przyjaciel skończył już czytanie i zamyślony oparł głowę na ręku , rzekł suchym tonem : |
395 | — Daj spokój — rzekł podnosząc się z kanapy . — To może dobre , ale dla pensjonarek … Ja zresztą nie mam z czego zwierzać się nawet przed tobą . Jakim ja znużony ! … — mruknął przeciągając się . |
396 | — Wiem o tym . I jeszcze jest pan przyjacielem pana * Siuzę * , co także daje pewien procent . Nie do pana zresztą stosowały się moje uwagi ; wypowiedziałem je jako odczyt , który mam nadzieję , opłaci mi się . |
397 | Wtedy to panna Izabela dopuściła się najgorszego wykroczenia przeciw swoim pojęciom i … w znaczący sposób ścisnęła Wokulskiego za rękę . |
398 | — Ja przecież nic nie mówię ! — odpowiada zacierając ręce w sposób , który wydał mi się lubieżnym . — Ja nic nie mówię ! … Największą cnotą mężczyzny , panie Rzecki , jest dyskrecja , panie Rzecki , szczególniej w bardziej poufałych stosunkach … |
399 | Wciąż chodziła po pokoju tam i na powrót ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i nagle przyszło jej na myśl : skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim ? … Jaką czarodziejską siłą ten człowiek pozyskawszy całe jej otoczenie obecnie zdobył już ostatnią pozycję , ojca ! … Ojciec , pan Tomasz Łęcki , płakał … On , z którego oczu od śmierci matki nie stoczyła się ani jedna łza … |
400 | — Yung na przodzie … |
401 | — Arystokracja ? … — spytał Wokulski . |
402 | — W roku 1859 — prawił eks-obywatel — byłem o dziewiętnaście lat młodszy niż dziś i miałem z dziesięć tysięcy rubli rocznie … Na owe czasy ! panie Rzecki … Co prawda , brało się nie tylko procent , ale i coś z kapitału . Więc , jak przyszło uwłaszczenie … |
403 | — A co , już zatęskniła pani do towarzystwa ludzi z dobrymi manierami — odezwał się Starski . — Niech pani spróbuje , może dam się przeprosić . |
404 | — Mam je bez prób . Dobranoc . |
405 | — Chodź pan — odpowiedział rządca zrywając się z obdartego fotelu . — Chodź pan , pokażę panu najosobliwszych … |
406 | — Któż to jest ? — spytała panna Izabela , ze zdumieniem patrząc na ojca . |
407 | „ Głupstwo handel … głupstwo polityka … głupstwo podróż do Turcji … głupstwo całe życie , którego początku nie pamiętamy , a końca nie znamy … Gdzież prawda ? … ” |
408 | W breku zrobiło się cicho . Baron z zadowoleniem poruszał szpakowatymi wąsikami , a jego narzeczona posmutniała jeszcze bardziej . Panna Felicja , zająwszy miejsce wdówki obok Wokulskiego , odwróciła się do swego sąsiada prawie tyłem , od czasu do czasu rzucając mu przez ramię pogardliwe i melancholijne spojrzenia . Ale za co ? tego nie wiedział . |
409 | — Moi panowie ! — odezwał się wygolony mężczyzna z grupy szlachty nienawidzącej magnatów . — Mówicie tu o handlu perkalami , który nas nic nie obchodzi … Ale panowie ! … — ciągnął dalej płaczliwym głosem — my mamy za to zboże w spichlerzach , my mamy okowitę w składach , na której wyzyskują nas pośrednicy w sposób — że nie powiem — niegodny … |
410 | Ale poza tymi dwoma ludźmi stanęło zaraz kilku innych , za nimi jeszcze kilku , potem olbrzymi tłum borykający się z wszelkiego rodzaju nędzą i wreszcie — cały ocean cierpień powszechnych , które wedle sił należało zmniejszać , a przynajmniej powściągnąć od dalszego rozlewu . |
411 | W parę minut dowcip księcia obleciał wszystkie sale … Pani Rzeżuchowska z powodu nagłej migreny musiała opuścić gości . |
412 | — Panie Łęcki — odparł chłodno — w moim namiocie pod Plewną bywali więksi panowie . I byli dla mnie tyle łaskawi , że niełatwo wzruszę się widokiem nawet tak wielkich , jakich … nie znajdę w Warszawie . |
413 | Lecz staruszka ciągle kręcąc głową ze zdziwienia mruczała do siebie : |
414 | — A gdyby mój ojciec namyśliwszy się chciał odkupić te przedmioty , za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz ? |
415 | „ Zaczynam odzyskiwać należne mi stanowisko ” — szepnął pan Tomasz i nagle obejrzał się . Zdawało mu się , że za nim stoi Wokulski . Więc dla uspokojenia się powtórzył parę razy : |
416 | — Nie mam prawa nabywać tajemnic — odpowiedział już zmieszany Wokulski . |
417 | — Mała rzecz … bardzo proszę … nic nie szkodzi — mówił baron targając go za rękę . — Nie powinienem być oszpecony , a co do zęba … Gdzie mój ząb , doktorze ? … proszę zawinąć go w papierek … A co do zęba , od dawna już powinienem wprawić sobie nowe . Nie uwierzysz pan , panie Wokulski , jak mam popsute zęby … |
418 | — Dobrze , ale za co ? |
419 | — Tak — odparł głucho Wokulski . |
420 | — A ! … a ! … |
421 | — W takim razie pan Ochocki … |
422 | Tu zdarzył się fakt nadzwyczajny . Pan Patkiewicz usłyszawszy wyrok doznał tak silnego wstrząsnienia moralnego , że twarz zrobiła mu się zieloną i — zemdlał . Szczęściem , padając trafił w objęcia pana Maleskiego ; inaczej strasznie rozbiłby się nieborak . |
423 | — Cóż , skończyło się z pieniędzmi ? … Dużom ja tu śliny żepszuł , ażeby stary pofolgował panu Obermanowi , i nareszcie wymogłem na nim , że mi powiedział : „ Zobaczymy , zrobi się , co się da ! … ” No i widzę , pan Oberman dobił dziś targu … Cóż , stary w dobrym humorze ? … |
424 | Ale i Szlangbaum już zhardział , więc odpowiedział panu Rzeckiemu , wysunąwszy pierwej dolną wargę : |
425 | W tej chwili zapukano do drzwi gabinetu . Ukazał się Mikołaj , służący Łęckiego , z listem . Wokulski gorączkowo pochwycił pismo , rozerwał kopertę i przeczytał : |
426 | — Tu jest pięć tysięcy rubli jako procent do połowy stycznia . Niech pan z łaski swojej policzy . A tu jest kwit . |
427 | — A ot , co z tobą — odparł Suzin . — Ty , zamiast w takim mieście robić interesa dla siebie do swego handlu , ty nic … Ty sobie wałęsasz się z głową na dół albo do góry , na nic się nie patrząc , albo nawet ( wstyd powiedzieć chrześcijaninowi ! ) latasz w powietrze balonem … Cóż ty bałaganowym skoczkiem myślisz zostać , ha ? … No i nareszcie , powiem tobie , Stanisławie Piotrowiczu , ty obraziłeś na siebie jedną bardzo dystyngowaną damę , tę ot baronowę … A przecie u niej można było i w karty pograć , i ładne kobiety znaleźć , i dowiedzieć się o niejednej rzeczy . Radzę tobie , daj ty jej co zarobić przed wyjazdem : nie dasz adwokatowi rubla , on tobie sto wyciągnie . Ach , ty ojcze rodzony … |
428 | — Źle ! — szepnął Ochocki . — Ha , zobaczymy , kto mocniejszy . |
429 | — Więc i cała pańska rodzina bawi się szaradami ? — wtrącił Wokulski . |
430 | — Słyszałem , że to jakiś wielki interes … Pięćdziesiąt tysięcy rubli … |
431 | — Mówił mi o tym Rzecki i pozwoli pani , że postaram się o sprawdzenie tej wiadomości … |
432 | — A , to pani Wąsowska . Ciekawym , czy jest i moja narzeczona ? … — dodał ciszej . |
433 | Młody człowiek oburzył się . |
434 | — Więc zejdźmy się gdzie . Kiedy pan jesteś w domu ? |
435 | — Ależ słowo honoru daję , że tylko dla skrócenia drogi szedłem przez klomby — tłomaczył się Ochocki . |
436 | „ Nic nie będzie ! Giniemy bez ratunku ” — wzdychał przewracając się na twardej pościeli . |
437 | I jestże tu ład na świecie ? … O krok od siebie staje dwoje ludzi nieszczęśliwych ; jedno szuka miłości i rodziny , drugie może walczy z biedą i brakiem opieki . Każde znalazłoby w drugim to , czego potrzebuje , no — i nie zejdą się … Jedno przychodzi błagać Boga o miłosierdzie , drugie wyrzuca pieniądze dla stosunków . Kto wie , czy paręset rubli nie byłoby dla tej kobiety szczęściem ? Ale ona ich nie dostanie ; Bóg w tych czasach nie słucha modlitwy uciśnionych . |
438 | — I co by pani z tego przyszło , gdybym odpowiedział jak inni ? |
439 | Naturalnie , ponieważ tego wieczora musiałem pójść nie tyle na piwo , ile ażeby pogodzić się z niesłusznie obrażonym Szprotem , więc znowu nie byłem u pani Stawskiej i nie ostrzegłem , ażeby nie siadała w oknie . |
440 | Od tego dnia mój kowal nie mógł sobie miejsca znaleźć na świecie . Robota leciała mu z ręki . Gdzie nie spojrzał , widział ino potok jak szybę , a za nią pannę , której łzy płynęły . Aż pomizerniał , bo go coś ciągle trzymało za serce rozpalonymi obcęgami . Zwyczajnie zamroczyło go . |
441 | Kiedy nie śmiem mówić — dodał nagle Węgiełek , znowu całując Wokulskiego w rękę . |
442 | — Herr Jesas ! … Aber du hast noch keinen Kaffee getrunken ? … |
443 | — A pan jest złośliwy — odparła z uśmiechem — ale policzę to na karb Warszawy , nie Rossiego … Doprawdy , wstydzę się za nasze miasto ! … Ja gdybym była publicznością ( ale publicznością rodzaju męskiego ! ) , zasypałabym go wieńcami , a ręce spuchłyby mi od oklasków … Tu zaś oklaski są dość skąpe , a o wieńcach nikt nie myśli … My istotnie jesteśmy jeszcze barbarzyńcami … |
444 | Wokulski ściskał pięści , a pani Stawska spoglądała kolejno na wszystkich z takim łagodnym spokojem , że gdybym był rzeźbiarzem , wziąłbym ją za model do posągu oskarżonej niewinności . |
445 | Czwarta faza . Panna Izabela kilka razy spotkała Wokulskiego w Łazienkach i nawet raczyła odpowiadać na jego ukłony . Między zielonymi drzewami i obok posągów grubianin ten wydał jej się znowu innym aniżeli za kontuarem sklepu . Gdybyż on miał dobra ziemskie , z parkiem , pałacem , sadzawką ? … Prawda , że dorobkiewicz , ale podobno szlachcic , synowiec oficera … Przy marszałku i baronie wygląda jak Apollo , arystokracja coraz więcej mówi o nim , a ten wybuch łez prezesowej ? … |
446 | Na to pani Małgorzata znowu w płacz . Z rozpaczy po śmierci męża wpadła nawet w taki gniew zapalczywy , że nazwała mnie ze trzy razy niedołęgą , człowiekiem nie znającym życia , potworem … Nareszcie powiedziała mi , żebym poszedł precz , gdyż ona sama da sobie radę ze sklepem . Potem przeprosiła mnie i zaklęła na wszystkie sakramenta , abym nie obrażał się za słowa , które jej żal dyktuje . |
447 | Gdy dziewczynka ostatecznie wyszła , matka pani Stawskiej odezwała się niezadowolnym tonem : |
448 | Wnet jednak ozdrowiał , gdy panna Izabela oświadczyła , że chce przejść się po parku . |
449 | — I to nazywa się lekcja , Boże odpuść … Helenka pracuje z nią przynajmniej półtorej godziny i za taką lekcję bierze czterdzieści groszy … |
450 | Chmury podnosiły się coraz wyżej ; zawróciliśmy prawie od rogatek . Pomyślałem , że Stach musi już być około Rudy Guzowskiej . |
451 | — Proszę cię , panie Wokulski — rzekła prędko — siądź tu na chwilę , bo delegowany nas opuścił . Pozwolisz , że ułożę twoje imperiały na wierzchu , dla zawstydzenia tych panów , którzy wolą wydawać pieniądze na szampana … |
452 | Większa ich część nie widziała Wokulskiego , niektórzy jednak spostrzegli go i kłaniali mu się ; lecz byli i tacy , którzy spostrzegłszy go nie kłaniali się , a nawet uśmiechali się złośliwie . Z całego mnóstwa tych kupców , przemysłowców i rzemieślników , równych mu stanowiskiem , niekiedy bogatszych od niego i dawniej znanych w Warszawie , on tylko jeden był dziś na święconym u hrabiny . Żaden z tamtych , on tylko jeden ! … |
453 | Istotnie , pan Łęcki liczył w swoim rodzie całe szeregi senatorów . Ojciec jego jeszcze posiadał miliony , a on sam za młodu krocie . Później jednak część majątku pochłonęły zdarzenia polityczne , resztę — podróże po Europie i wysokie stosunki . Pan Tomasz bywał bowiem przed rokiem 1870 na dworze francuskim , następnie na wiedeńskim i włoskim . Wiktor Emanuel , oczarowany pięknością jego córki , zaszczycał go swoją przyjaźnią i nawet chciał mu nadać tytuł hrabiego . Nie dziw , że pan Tomasz po śmierci wielkiego króla przez dwa miesiące nosił na kapeluszu krepę . |
454 | — Nie , moi państwo — zawołała wdówka — jeżeli chcecie mnie miewać na przejażdżkach , to wiążcie tego człowieka . On jest po prostu niebezpieczny … |
455 | — Wulkan ! … — szepnął . |
456 | Przed paroma laty , właśnie w Paryżu , Rossi był ideałem panny Izabeli ; kochała się w nim , i nawet nie kryła swych uczuć , o ile , rozumie się , było to możliwym dla panienki jej stanowiska . Znakomity artysta wiedział o tym , bywał co dzień w domu hrabiny , grał i deklamował wszystko , co mu kazała panna Izabela , a wyjeżdżając do Ameryki ofiarował jej włoski egzemplarz Romea i Julii z dedykacją : „ Mdła mucha więcej ma mocy , czci i szczęścia aniżeli Romeo … ” . |
457 | — Byłeś doktór u Stacha ? — spytałem . — Jakże dziś … |
458 | — Tam właśnie , do zamku , stryj co dzień chodził na spacer i całe godziny przesiadywaliśmy z nim na dużym kamieniu … |
459 | — A ładnie … spodziewałam się komplimentu pod moim adresem … |
460 | — Prawie nie znam jej … Mówiłem z nią raz w życiu … — tłomaczył się zmieszany Wokulski . |
461 | — Ja i Wokulski ? … — powtarza panna Florentyna . Tym razem zdziwienie jej jest tak szczere , że wątpić nie można . |
462 | — A ja zaraz przystępuję do interesu — rzekła dama patrząc na niego z góry . — Nasze sierotki potrzebują kilku sztuk płótna … |
463 | Właściwie mówiąc , chciałem na tym oto miejscu napisać historię niesłychanej sprawy , sprawy kryminalnej , którą pani baronowa Krzeszowska wytoczyła , komu ? … Nikt by nie zgadł ! … Oto tej pięknej , tej poczciwej , tej kochanej pani Helenie Stawskiej . Ale taka mnie pasja ogarnia , że nie mogę myśli zebrać . Więc dla rozerwania uwagi napiszę sobie o czym innym . |
464 | — Spodziewam się , panie Rzecki , że cokolwiek nastąpi , będziemy dobrymi przyjaciółmi … |
465 | Czasem zdaje mi się , że jest to człowiek skrzywdzony przez społeczeństwo . Ale o tym cicho ! … Społeczność nikogo nie krzywdzi … Gdyby raz przestano w to wierzyć , Bóg wie jakie okazałyby się pretensje . Może nawet nikt by już nie zajmował się polityką , tylko myślałby o wyrównywaniu rachunków ze swymi najbliższymi . Lepiej więc nie zaczepiać tych kwestyj . ( Jak ja dużo gadam na starość , a wszystko nie to , o czym chcę powiedzieć . ) |
466 | Gdziem ja to czytał , gdzie ? … Mniejsza o to . ” |
467 | Nastąpił nowy atak pożegnań , pocałunków , pocieszeń i ledwie że wyszli na złamanie karku całą bandą , ceremoniując się jeszcze we drzwiach i na schodach . Ach , te baby ! … Czasem myślę , że Pan Bóg po to stworzył Ewę , ażeby obmierzić Adamowi pobyt w raju . |
468 | — No — mówię — niech mnie diabli wezmą , jeżeliś ty nie Wokulski … |
469 | Hrabina lekko zarumieniła się . |
470 | Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana , z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto . Lekarz , Żyd , stary kawaler , żółty , mały , z czarną brodą , miał reputację dziwaka . Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko , o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych ; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę : |
471 | „ Jedyny rozumny … jedyny kupiec … jedyny , który może dogadać się z Ochockim ? … — myślała panna Izabela . — Czymże jest naprawdę ten człowiek ? Ach ! już wiem … ” |
472 | „ Jakie to inne kobiety ! … I czy nie miałem racji przywiązać się do tej oto … ” |
473 | — Niech pan wierzy , panie Maruszewicz , że moich opinii nie opieram na plotkach . |
474 | „ No , przecież nie zabronię jej — myślał — siadać , przy kim zechce . I nie zniżę się do zazdrości , która bądź jak bądź jest podłym uczuciem , a najczęściej gruntuje się na pozorach … Zresztą , gdyby chcieli wymieniać ze Starskim tkliwe spojrzenia , nie robiliby tego tak jawnie . Szaleniec jestem … ” |
475 | Lekcja była ostra . Pan Tomasz jednak przysłuchiwał się jej z zadowoleniem , a panna Izabela prawie z podziwem . Ten kupiec , który jadał baraninę z lordami i wygłaszał tak śmiało teorię posługiwania się nożem przy rybach , urósł w jej wyobraźni . Kto wie , czy teoria nie wydała się jej ważniejszą aniżeli pojedynek z Krzeszowskim . |
476 | — Ja i rubelkiem nie pogardzę … |
477 | „ Ach , podły kupczyk ! … Ośmielił się dać mi czterysta rubli zamiast tysiąca … Boże , jak srogo karzesz mnie za lekkomyślność … Bylem się odegrał , słowo honoru , cisnę mu w oczy te czterysta rubli i tamtych dwieście … Boże , jak nisko upadłem … ” |
478 | „ Nim jednak przebuduje się społeczność — myślał — widzę , że sfera mojej filantropii bardzo się uszczupli . Majątek mój nie wystarczyłby na uszlachetnianie instynktów nieludzkich . Wolę ziewające kwestarki niżeli modlące się i płaczące potwory . ” |
479 | — Zupełnie serio . Nie chcę absolutnie żadnych układów i proszę o ostre warunki . |
480 | Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni . |
481 | „ Aha ! ” — mruknął . |
482 | Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy . On naprawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia , szalenie , na śmierć . Czy jej wreszcie nie szepnął ( co nawet zmusiło ją do opuszczenia stolika ) , że bez namysłu oddałby życie za kilka dni spędzonych z nią razem . |
483 | — Panie Wokulski — rzekł — oto są pieniądze . Trzysta rubli nagrody , osiemset za klacz , którą ja kupiłem … |
484 | — Pan Mraczewski już nie jest u mnie i nie będzie — odparł Wokulski z ukłonem . — Czym więc mogę pani służyć ? … |
485 | — Boję się , żeby nie dostał zgniłej gorączki — rzekł raz do mnie Szapary . |
486 | — Prawda ! — rzekła — co też ja plotę … Ale tak ciągle myślę o Ludwiczku … Niechże panowie raczą spocząć … |
487 | — Albo ? … |
488 | — Zostanę wojskowym dostawcą . Muszę zrobić duży majątek ! … — odparł Wokulski . |
489 | — A jego biedna matka ? … — zapytała hrabina tonem proszącym . |
490 | — Pani baronowa Krzeszowska ( jestem przyjacielem obojga baronostwa ) — mówił zniszczony młodzieniec — pragnie zbyć klacz wyścigową . Zaraz pomyślałem , że pan przy swoich stosunkach może życzyłby sobie posiadać podobnego konia … Jest ogromna szansa wygranej , gdyż biegają prócz niej w wyścigu tylko dwa konie , znacznie słabsze … |
491 | — Powiedz mi pan — rzekł — co to są za ludzie ? |
492 | Szybko dokończyłem herbatę , Irowi nalałem trochę mleka do miseczki i poszedłem do Stacha . Patrzę , w bramie jego lokaj kokietuje od razu aż trzy dziewuchy jak łanie . No , myślę , taki wałkoń i czterem dałby radę , chociaż … ( Z tymi kobietami sam diabeł nie dojdzie porządku . Na przykład pani Jadwiga , szczuplutka , malutka , eteryczna , a już trzeci mąż dostaje przy niej suchot . ) |
493 | W tej chwili przypomina sobie nawet fizjognomię tego człowieka , który w sklepie nie chciał z nią mówić , tylko cofnąwszy się za ogromne japońskie wazony przypatrywał się jej posępnie . Jak on na nią patrzył … |
494 | — A pani skonasz na konwulsje i będą cię w piekle maglować na moich maglach — odrzekł jej antagonista . |
495 | Wokulskiemu coraz więcej podobał się rezolutny chłopak . |
496 | Pani Stawska podniosła na niego oczy . |
497 | — Nie wiem , po co by on się żenił — rzekłem do pani Misiewiczowej . — Bo on chyba nawet nie może mieć szczęścia do kobiet . |
498 | — A dajcież mi raz spokój z tym waszym ogółem ! … — wykrzyknął Wokulski uderzając pięścią w stół . — Co ja robiłem dla niego , o tym wiem , ale … cóż on zrobił dla mnie ! … Więc nigdy nie skończą się wymagania ofiar , które mi nie dały żadnych praw ? … — Chcę nareszcie raz coś zrobić dla samego siebie … Uszami wylewają mi się frazesy , których nikt nie wypełnia … Własne szczęście — to dziś mój obowiązek … inaczej … w łeb bym sobie palnął , gdybym już nic nie widział dla siebie , oprócz jakichś fantastycznych ciężarów . Tysiące próżnują , a jeden względem nich ma obowiązki ! … Czy słyszano coś potworniejszego ? … |
499 | Zrobiło mu się gorąco i z wolna uczuł jakąś przemianę w duszy . Przypomniał sobie swego ojca i stryja , Kasię Hopfer , która tak go kochała , Rzeckiego , Leona , Szumana , księcia i tylu , tylu innych ludzi , którzy złożyli mu dowody niewątpliwej życzliwości . Co warta cała jego nauka i majątek , gdyby dokoła siebie nie miał serc przyjaznych ; na co zdałby się największy wynalazek Geista , gdyby nie miał być orężem , który zapewni ostateczne zwycięstwo rasie ludzi szlachetniejszych i lepszych ? … |
500 | — To jedno pytanie , a teraz drugie , ale — nie obraź się pan . W którym roku życia zaczynają mężczyźnie obojętnieć kobiety ? … |
501 | Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka , którego rad by nazywać swoim ojcem . |
502 | Wokulski spogląda na prawo i znowu widzi dwa szeregi latarń , dwa szeregi kiosków , dwa szeregi drzew i dwa szeregi pięciopiętrowych domów ciągnących się na długość Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu . Końca ich nie widać , tylko gdzieś het , daleko , ulica podnosi się ku niebu , dachy zniżają się ku ziemi i wszystko znika . |
503 | — Długo pani jeszcze zabawi na wsi ? — spytał . |
504 | — Dawno już chciałem poznać się z panem i porozmawiać — rzekł Ochocki ściskając go za rękę . |
505 | „ Tu jej nie ma ” — pomyślał . |
506 | — Stachu — mówiłem nieraz — strzeż się ! … Masz czterdzieści trzy lat … W tym wieku Bismarck dopiero zaczynał karierę … |
507 | Baron przygryzł wargi . Chwilę milczał , jakby odurzony szorstką odmową ; na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy : „ Przepraszam … ” , opuścił sklep . |
508 | W tym wesołym towarzystwie obdartusów , przed którymi nawet wrony uciekały , tylko Katz był pochmurny . On najczęściej odpoczywał i jakoś prędzej mizerniał ; miał spieczone usta , a w oczach blade iskry . |
509 | — Szanowny panie Rzecki , Krzeszowscy nigdy i nikogo nie oczerniali . Mogli błądzić , ale w dobrej wierze , panie … |
510 | — Cieszę się , kuzynko , że twoi wielbiciele triumfują … Przykro mi tylko , że na mój koszt … Witam panie ! — dodał kłaniając się hrabinie i prezesowej . |
511 | — Może zazdrości , że bywasz u pani Stawskiej , że jej płacisz dobrą pensję . |
512 | „ Oto — szeptał mu gdzieś w głębi mózgu — oto jak mści się natura za pogwałcenie jej praw . Za młodu lekceważyłeś serce , drwiłeś z miłości , sprzedałeś się na męża starej kobiecie , a teraz masz ! … Przez długie lata oszczędzany kapitał uczuć zwraca ci się dziś z procentem … ” |
513 | Struchlałem usłyszawszy to życzenie . |
514 | „ Czyżem ja aż tak nikczemny ! ” |
515 | W przedpokoju rozległo się mocne dzwonienie . |
516 | W swoim towarzystwie książę nosił tytuł zagorzałego patrioty , prawie szowinisty ; poza towarzystwem cieszył się opinią jednego z najlepszych obywateli . Bardzo lubił mówić po polsku , a nawet treścią jego francuskich rozmów były interesa publiczne . |
517 | — Po co ? … — skoczył na fotelu adwokat . — Baronowa poza sześćdziesiąt tysięcy nie wyjdzie , domów nikt dziś nie kupuje … Wcale dobry interes … |
518 | — Czytając od dziesięciu lat , jak łają nas za zbytki , już chciałem poprawić się i sprzedać stajnię . Tymczasem widzę , że człowiek , który wczoraj dorobił się majątku , dziś puszcza konia na wyścigach … Ha ! myślę , toście wy takie ptaszki ? … Nas moralizujecie , a gdy się uda , robicie to samo ? … Otóż nie poprawię się , nie sprzedam stajni , nie … |
519 | — Co za przykra farsa ! — odezwał się po chwili pan Tomasz . — Istotnie , wypowiedziałem w sklepie parę gorzkich wyrazów o starym Szlangbaumie , ale pod słowem , nie wiedziałem , że jego syn tu jest … Zwróci mi dom za siedemdziesiąt tysięcy , za który dał dziewięćdziesiąt … Paradny ! … Cóż ty na to , panie Stanisławie ? … |
520 | Jeszcze raz pożegnał adwokata i pobiegł do sklepu . Tam znalazło się kilka ważnych interesów , które zatrzymały go nadspodziewanie długo . Dopiero o pół do drugiej był w Łazienkach . |
521 | — Prosić … |
522 | — Oho ! pan Julian znowu wkracza do nas jako triumfator — rzekła wdówka . |
523 | Nic dziwnego , że przy takim chaosie w domu i mnie w końcu zaczęły się mieszać klepki . Zdawało mi się , że w Warszawie jest ciaśniej i że wszyscy są odurzeni . Co godzinę oczekiwałem jakiejś nieokreślonej niespodzianki , lecz mimo to wszyscy mieliśmy doskonały humor i głowy pełne projektów . |
524 | Po chwili wszedł furman . Był przyzwoicie ubrany , miał czerstwą cerę i wesołe spojrzenie . Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce . |
525 | — Powiedzże mi — rzekła — bo to pierwsze wrażenia bywają najtrafniejsze , jak ci się podoba pani Wąsowską ? |
526 | — Oczywiście , chora kobieta — mruknął Maleski . |
527 | — I gdzież to on służył , nie pamiętasz ? … Czy nie było mu na imię także Stanisław ? |
528 | — Więc pan Wokulski nie chce sprzedać tej kamienicy ? |
529 | — Nie jesteś pan kupcem , tylko desperatem — odparł Geist . — Kupcy nie myślą o skakaniu z balonu … Ledwiem to zobaczył , zaraz pomyślałem : „ To mój człowiek … ” Ale znikłeś mi pan z oczu po wyjściu z ganku … Dziś traf zbliżył nas powtórnie … Panie * Siuzę * , my musimy pogadać o związkach wodoru , jeżeli jesteś pan bogaty … |
530 | Nawet dziwił go ten spokój . |
531 | — Moja pani , cóż mi pani wiecznie robi jakieś awantury ! — oburzył się Ochocki . — Właśnie , że ja będę powoził . |
532 | — Owszem , słucham … Może pańskie impertynencje będą ciekawsze niżeli ta chłodna grzeczność , którą od dawna umiem na pamięć . Naturalnie , taki człowiek jak pan gardzi takimi kobietami jak ja … No , śmiało … |
533 | „ Do śmierci zobowiążesz mnie — mówił Rzecki — jeżeli coś obmyślisz dla ostatecznego wyjaśnienia : czy Ludwik Stawski żyje , czy umarł ? ” |
534 | — Dosyć ! … — mówię — dosyć , panie Klejn ! … — ( Nie lubię bowiem słuchać cudzych opinii pierwej , nim zobaczę na własne oczy . Zresztą Klejn , chłopak młody , łatwo mógłby wpaść w zarozumiałość pomiarkowawszy , że starsi zapytują go o informacje . ) |
535 | — Znać kupca ? … — spytał . |
536 | — Powinien bym , bo świat jeszcze nie widział podobnego mi głupca . |
537 | — Za kogóż to mnie masz , panie Rzecki ? — obraziła się staruszka . — Tu … tu … — dodała stukając się w piersi — tu każda tajemnica leży jak w grobie . A tym więcej tajemnica mego dziecka i tego szlachetnego człowieka . |
538 | „ No tak ! … — myślał . — Miler przeczytał mój paszport i zrobił z niego wyciąg , nawet nie bez błędów … Woklusky ! … Cóż , u diabła , czy oni mnie uważają za dziecko ? … ” |
539 | — Więc powierzyłby pan swoją kasę mnie , której wytoczono … — rzekła pani Stawska i rozpłakała się . |
540 | — Zobaczymy , jaki będzie w interesach — dorzucił nieco przygarbiony hrabia . |
541 | „ Czym ja jestem ? ” — pytał się nieraz i stopniowo formułował sobie odpowiedź : |
542 | Ale cóż to za złote serce ! |
543 | — Ażeby wyjść przed ósmą — wtrącił pan Lisiecki . |
544 | * Pierwsze * i * trzecie * — ozdabia damskie głowy ; |
545 | Tymczasem Wokulski , zamiast namawiać go , przyszedł raz około szóstej do sklepu , a zastawszy Rzeckiego nad rachunkami — rzekł : |
546 | — Proszę pana — odparł — zamiast dawać mi satysfakcję , niech pan posłucha , co powiem . Dlaczego mój ojciec kupił pański dom ? o to na dziś mniejsza . Że zaś pana nie oszukał — dam stanowczy dowód . Ojciec natychmiast odstąpi panu ten dom za dziewięćdziesiąt tysięcy … Więcej powiem — wybuchnął — nabywca odda go panu za siedemdziesiąt … |
547 | Grupa kupców i przemysłowców złożyła w tej chwili dowód rzadkiej powściągliwości nie domagając się nazwisk . Adwokat szybko podniósł się z fotelu i zatrzepotawszy rękoma zawołał : |
548 | — Co powie świat na tę spółkę ? |
549 | — Rzecki — odezwał się rządca . |
550 | — Pan był pierwszy raz w Paryżu ? — spytała panna Izabela . |
551 | „ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ? |
552 | Robi się czerwona i prawi dalej : |
553 | Ach , czy nie wolałbym rzucić serce głodnemu psu aniżeli oddać je kobiecie , która nawet nie domyśla się , jaka jest różnica między nimi a mną . |
554 | — Tak , tak … No , ale proszę cię , panie Stanisławie , co za fatalność ! … Ty wypłacasz mi za pół roku pięć tysięcy … Czy byłeś łaskaw przynieść pieniądze ? |
555 | — Trzysta rubli — odpowiedział rządca . — To , panie , jakbyśmy z ołtarza zdejmowali … |
556 | Ubogi eks-obywatel siadł na wytartym fotelu i mówił : |
557 | Niekiedy w wycieczkach towarzyszył mu Jumart i prowadził go do miejsc , o których nie wspominają przewodniki : do składów kupieckich , do warsztatów fabrycznych , do mieszkań rękodzielników , do kwater studenckich , do kawiarni i restauracyj na ulicach czwartego rzędu . I tu dopiero Wokulski poznawał właściwe życie Paryża . |
558 | — Myślę , ciociu , że martwić się tym już za późno — wtrąciła panna Izabela . |
559 | — Pan ma szczęście , panie Wokulski — odezwał się Szłangbaum . — Ledwie panu zachciało się kupić dom , a już domy idą w górę . Ja powiadam , słowo daję , że pan w pół roku odzyska swój nakład na tę kamienicę i jeszcze co zarobi ! A ja przy panu … |
560 | Doktór znowu przypatrzył mu się badawczo . |
561 | — Nie , nie … — odpowiada zmieszany pan Ignacy . |
562 | Rok 1879 zaczął się zwycięstwem Anglików w Afganistanie , którzy pod jenerałem Robertsem weszli do Kabulu . Pewnie sos * kabul * zdrożeje ! … Ale Roberts chwat ; nie ma jednej ręki i pomimo to łupi Afgańczyków , aż się wata sypie … Chociaż takich dzikusów walić nietrudno ; lecz zobaczyłbym ja cię , panie Roberts , jak byś ty sobie poczynał mając sprawę z węgierską piechotą ! … |
563 | — To prawda ! … — odparł baron uderzając się w czoło . — Że też mi wcześniej nie przyszła podobna myśl … A propos zarobku , czy nie wskazałbyś mi pan sposobu szybkiego zbogacenia się ? Potrzebuję na gwałt stu tysięcy rubli w ciągu roku … |
564 | — I obaj jego równie nudni przyjaciele — wtrąciła panna Izabela z uśmiechem . — Wszyscy trzej kochali się we mnie co wieczór , każdy oświadczał mi się w takich godzinach , ażeby nie przeszkadzać innym , a później wszyscy trzej zwierzali się przed sobą ze swoich cierpień . Ci panowie wszystko robią na spółkę . |
565 | — Bodajby . |
566 | — Bo przecież jaśnie państwo bez kucharza obejść się nie mogą . Bierzcie te rzeczy na górę — zwrócił się do tragarzy . |
567 | Ktoś wsuwa Wokulskiemu książkę w rękę , on płaci trzy franki i przechodzi na drugą stronę ulicy . Idzie szybko , lecz pomimo to widzi , że wszystko go wyprzedza : powozy i piesi . Oczywiście , jest to jakiś olbrzymi wyścig ; więc przyśpiesza kroku , a choć jeszcze nikogo nie wyścignął , już zwraca na siebie powszechną uwagę . Jego przede wszystkim atakują roznosiciele gazet i książek , na niego patrzą kobiety , z niego w drwiący sposób uśmiechają się mężczyźni . Czuje , że on , Wokulski , który tyle hałasu robił w Warszawie , tutaj jest onieśmielony jak dziecko i … dobrze mu z tym … Ach , jakże pragnąłby znowu zostać dzieckiem z owej epoki , kiedy to jego ojciec naradzał się z przyjaciółmi : czy go oddać do kupca , czy do szkół ? |
568 | Żyd zrobiłby inaczej . Gdyby był elektrotechnikiem , znalazłby sobie kobietę , która albo siedziałaby z nim w pracowni , albo — handlowała elektrycznością . A gdyby był finansistą , jak Wokulski , nie kochałby się na oślep , tylko szukałby żony bogatej . Wreszcie może by wziął ubogą i piękną , ale wtedy musiałyby procentować jej wdzięki . Ona prowadziłaby mu salon , zwabiała gości , uśmiechałaby się do możnych , romansowałaby z najmożniejszymi , słowem , na wszelki sposób popierałaby interes firmy , zamiast ją gubić . |
569 | „ Ciekawym , skąd on się wziął ? — myślał Wokulski . — Natura miewa kaprysy i — analogie — dodał . — Motyle istnieją także w rodzaju ludzkim : piękna barwa , latanie nad powierzchnią życia , karmienie się słodyczami , bez których giną — oto ich zajęcie . A ty , robaku , nurtuj ziemię i przerabiaj ją na grunt zdolny do siewu . Oni bawią się , ty pracuj ; dla nich istnieje wolna przestrzeń i światło , a ty ciesz się jednym tylko przywilejem : zrastania się , jeżeli cię rozdepcze ktoś nieuważny . |
570 | — To nic , wojny nie będzie . Zresztą — westchnął pan Ignacy — co nas obchodzi wojna , w której nie przyjmie udziału Bonaparte . |
571 | Wokulski tymczasem spokojnie dopasowywał strzemiona . |
572 | Prawie w tym samym czasie pan Tomasz zerwał z towarzystwem i na znak swoich rewolucyjnych usposobień zapisał się do Resursy Kupieckiej . Tam z pomiatanymi niegdyś garbarzami , szczotkarzami i dystylatorami grywał w wista , głosząc na prawo i na lewo , że arystokracja nie powinna zasklepiać się w wyłączności , ale przodować oświeconemu mieszczaństwu , a przez nie narodowi . Za co wywzajemniając się dumni dziś garbarze , szczotkarze i dystylatorzy raczyli przyznawać , że pan Tomasz jest jedynym arystokratą , który pojął swe obowiązki względem kraju i spełnia je sumiennie . Mogli byli dodać : spełnia co dzień od dziewiątej wieczór do północy . |
573 | — Pańskie były silniejsze . Wszyscy jesteście nędznicy . Kiedy kobieta , w pewnej epoce życia , marzy o idealnej miłości , wyśmiewacie jej złudzenia i domagacie się kokieterii , bez której panna jest dla was nudna , a mężatka głupia . A dopiero gdy dzięki zbiorowym usiłowaniom pozwoli prawić sobie banalne oświadczyny , patrzeć słodko w oczy , ściskać za ręce , wówczas z ciemnego kąta wyłazi jakiś oryginalny egzemplarz w kapturze Piotra z Amiens i uroczyście wyklina kobietę stworzoną na obraz i podobieństwo Adamowych synów . „ Tobie już nie wolno kochać , ty już nie będziesz nigdy prawdziwie kochana , bo miałaś nieszczęście znaleźć się wśród jarmarku , boś straciła złudzenia ! ” A któż ją z nich okradł , jeżeli nie pańscy rodzeni bracia ? … I cóż to za świat , który naprzód obdziera z ideałów , a potem skazuje obdartego ? … |
574 | — Ja — odpowiedział jej ojciec radosnym głosem . — Wokulski nietknięty , baron raniony w twarz ! |
575 | — Ty jeden niewiele . Ale kilkudziesięciu , kilkuset takich jak ty i ja … Czy wiesz , co możemy zrobić ? … |
576 | — Moja kuzynka zaczyna mi się coraz mniej podobać — rzekł Ochocki patrząc na pannę Izabelę . — Widzi ją pani ? … |
577 | A gdziekolwiek spojrzał , widział piękną twarz panny Izabeli oblaną rumieńcem wstydu . |
578 | Rok ! Wokulski wstrząsnął się . Zdawało mu się , że w końcu drogi nazwanej rokiem widzi tylko niezmierną otchłań , która pochłania wszystko , ale nie mieści w sobie nic … |
579 | Ciekawym zjawiskiem była dusza panny Izabeli . |
580 | Wokulski zbliżył się do obelisku i ogarnęło go zdumienie . Znajdował się na środku obszaru mającego ze dwie wiorsty długości i z pół szerokości . Za sobą miał ogród , przed sobą bardzo długą aleję . Po obu jej stronach ciągnęły się skwery i pałace , a daleko , na wzgórzu , wznosiła się ogromna brama . Wokulski czuł , że w tym miejscu może mu zabraknąć przymiotników i stopni najwyższych . |
581 | — Moja droga , dajże spokój ! — oburzyła się panna Izabela . — Co ci na tym zależy , ażeby psuć mi humor ? |
582 | I pomyśleć , że prawie każda z nich musi przejść podobną szkołę , zanim pozna ludzi . Przedtem , choćby się jej trafiał najszlachetniejszy , nie oceni go . Wybierze starego bogacza albo śmiałego hultaja , w ich towarzystwie zmarnuje życie , a dopiero kiedyś chce się odrodzić … Zwykle za późno i na próżno ! … |
583 | — Mamo , ja już spać chcę — odezwała się Helunia . |
584 | — A komuż go sprzedam ? … — spytał . — Czy tym , którzy nie kupią sklepu , gdyż mają pieniądze , czy tym , którzy by go dlatego tylko kupili , że nie mają pieniędzy ? Sklep wart ze sto dwadzieścia tysięcy rubli , mam je rzucić w błoto ? |
585 | — Ignaś ! zawsze bądź gotów , wisusie , bo nie wiemy dnia ani godziny … Pamiętaj , że Bonapartów Bóg zesłał , ażeby zrobili porządek na świecie , a dopóty nie będzie porządku ani sprawiedliwości , dopóki nie wypełni się testament cesarza . |
586 | O jedynastej w przedpokoju rozległ się dzwonek i trzask otwieranych drzwi . Wszedł służący . |
587 | — To jest platyna — rzekł . |
588 | Baron , opowiadając , niecierpliwie chwytał odgłosy dolatujące go z przedpokoju , ale — nic nie mógł zmiarkować . Dopiero gdy usłyszał zamykanie drzwi , zasuwanie zatrzasku i zakładanie łańcucha , nagle wrzasnął : |
589 | Czasami na tle szarych dni , w których zdawało mu się , że na jego głowę wali się cały świat pałaców , fontann , rzeźb , obrazów i machin , trafiał się wypadek , który przypominał mu , że on nie jest złudzeniem , ale rzeczywistym człowiekiem , chorym na raka w duszy . |
590 | Myślałem , że chce mnie odprowadzić ; więc poszliśmy na plac Grzybowski w milczeniu , bo Katz nigdy nic nie mówił . Fura żydowska , którą miałem jechać , była już gotowa . Ucałowałem Katza , on mnie także . Wsiadłem … on za mną … |
591 | Dotarł do Łuku Gwiazdy i powoli zawrócił się z powrotem . Gdy znowu dosięgał placu Zgody , zobaczył , poza Tuileryjskim ogrodem , ogromną czarną kulę , która szybko szła w górę , zatrzymała się pewien czas i powoli opadła na dół . |
592 | Baron zasłonił twarz lufą i patrząc spoza niej myślał : |
593 | Podniosła się z pnia , jakby chcąc uciekać . Wokulski także powstał . |
594 | Wokulski opuścił magnetyzera wcale niezadowolony . Jeszcze nie wątpił , że panna Izabela mogła oczarować go ; miała przecież dosyć czasu . Ale znowu Geist nie mógł go uśpić w ciągu paru minut . Zresztą Palmieri twierdzi , że uśpieni nie pamiętają swoich przywidzeń ; on zaś pamięta każdy szczegół wizyty starego chemika . |
595 | I z prac tych , które wszczął pod słońcem ? … |
596 | Panna Izabela wzruszyła ramionami . |
597 | W tej chwili koń jego wyrzucił głową i zarżał ; odpowiedziało mu w głębi lasu inne rżenie i tętent . Niebawem na końcu ścieżki pokazała się amazonka , w której Wokulski poznał panią Wąsowską . |
598 | „ No i cóż pan na to ? ” — woła Maruszewicz . |
599 | — Na te sześć godzin za dwa ruble ? … — wtrąciłem . |
600 | — O , proszę … — odparł służący podając Mariannie ręczną walizkę i parasol . |
601 | Rzecki tymczasem wciąż wykonywał swój chytry plan . Z początku mówił jej , że panna Łęcka zgubi Wokulskiego , potem , że tylko inna kobieta mogłaby go otrzeźwić ; potem wyznał , że Wokulski jest znacznie spokojniejszy w jej towarzystwie , a nareszcie ( ale o tym wspomniał w formie domysłu ) , że Wokulski zaczyna ją kochać . |
602 | Dramatyczny głos baronowej przeszedł znowu w szlochanie . |
603 | — Prosiłem adwokata naszego księcia ( bo mój adwokat to łajdak ) , ażeby odebrał należną mi sumę i tobie doręczył ją , panie Stanisławie … Razem trzydzieści tysięcy . A że obiecujesz mi od nich dwadzieścia procent , więc mam sześć tysięcy rubli rocznie na całe utrzymanie . Nędza … ruina ! … |
604 | „ Nędznikiem będę , jeżeli twoje trzydzieści tysięcy rubli , poczciwcze , nie przyniosą ci dziesięciu tysięcy rocznie . ” |
605 | — Ależ to zuchwalstwo … Ależ to niesłychane ! … i jeszcze , wyobraź sobie , ciotka jest nim oczarowana , książę nieledwie mu się narzuca , a wszyscy chórem uważają go za jakąś znakomitość … I ty nic na to ? … |
606 | Wokulski przypatrywał się jej cały czas . |
607 | Wokulski wstrząsnął się . |
608 | W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty . |
609 | „ Ach , więc to on jest tym porządnym katolikiem , którego Szlangbaum wynajmuje do licytacji za piętnaście rubelków , ale nie radzi dawać mu wadium do ręki ? … Oho ! … I przy odbiorze ośmiuset rubli za klacz Krzeszowskiego był jakiś zmieszany … Aha ! … I wiadomość o nabyciu przeze mnie klaczy on rozgłosił … Służy od razu dwom bogom : baronowi i jego małżonce … Tak , ale on za dużo wie o moich interesach … Szlangbaum popełnił nieostrożność … ” |
610 | — Tek ! … — mruknął zamyślony hrabia . Posiedział jeszcze kilka minut , nic nie mówiąc , i nareszcie pożegnał barona . |
611 | — Jakaż nieostrożna pani Misiewiczowa ! … |
612 | — Dystyngowany człowiek , ale nieprzyjemny — mówił baron — antypatia mojej narzeczonej . Tak działa jej na nerwy , że biedaczka traci humor w jego towarzystwie . I nie dziwię się , bo to są wprost przeciwne natury : ona poważna — on letkiewicz , ona uczuciowa , nawet sentymentalna — on cynik . |
613 | — Geist ? … — powtórzył Wokulski i doznał szczególnego uczucia . Przyszło mu na myśl , że żelazo za zbliżeniem się magnesu musi doznawać podobnych wrażeń . |
614 | Wziął mnie pod rękę i prowadzi przez tylne drzwi sklepu do sieni . |
615 | W każdym razie sądziłam , że pan jest człowiek zimny , rachunkowy , który chodząc po lesie taksuje drzewo , a na niebo nie patrzy , bo to nie daje procentu . Tymczasem cóż widzę ? … Marzyciela , średniowiecznego trubadura , który wymyka się do lasu , ażeby wzdychać i wypatrywać zeszłotygodniowe ślady jej stóp ! Wiernego rycerza , który kocha na życie i śmierć jedną kobietę , a innym robi impertynencje . Ach , panie Wokulski , jakie to zabawne … jakie to niedzisiejsze ! … |
616 | — Stach … to jest … pan Wokulski kupuje dom ? |
617 | — Tu może mi pan mówić — rzekła — co pan chce , tu uwierzę we wszystko , bo dokoła widzę tylko pańskich sprzymierzeńców . |
618 | Była chwila , że Wokulski uczuł żal do panny Izabeli . Jak można zapalać się do człowieka , z którego nawet hotelowa służba żartuje ! … Jak można zapisywać się na długą listę jego wielbicielek … Czy w końcu godziło się zmuszać go , ażeby szukał znajomości z takim płytkim blagierem ! … |
619 | Słowem , atmosfera katakumbowa , twarze blade lub żółte , oczy załzawione , nosy zaczerwienione . Tylko Helunia trzyma się jako tako . Siedzi przy fortepianie ze swą dawną laleczką i jej rękoma od czasu do czasu uderza w klawisz mówiąc : |
620 | — Wiem — wtrąciła ciotka . — On chce do Mincla . |
621 | — W takim razie mam u pana sześćdziesiąt rubli za stajnię , której pan Krzeszowski nie opłacił . |
622 | — Więc przetnij tę sztabkę , a jeżeli nie masz czym , przyjedź do mnie . Zobaczysz tam nierównie więcej podobnych osobliwości i będziesz mógł robić z nimi próby , jakie ci się podoba . |
623 | W kosztownym pudełku znajdował się istotnie ząb owinięty w bibułkę . |
624 | — Niech cię diabli porwą ! … — wybuchnął pan Patkiewicz . — Ty zawsze musisz mnie skompromitować . |
625 | Ale ponieważ rzeczy spakowano , powóz zajechał , a nawet z przedniego siedzenia wyglądała już jej pokojówka , więc panna Izabela zdecydowała się na wyjazd . |
626 | Dziewczyna chwilę jeszcze postała na środku sali ; potem otarła łzy i wyszła pełna jakiegoś uroczystego zdziwienia . |
627 | W odpowiedzi kiwnął głową i wysunął wargę . |
628 | Pani Stawska umilkła ku wielkiemu zmartwieniu pani Misiewiczowej , którą przerażała stanowczość córki dotychczas tak łagodnej i uległej . |
629 | Następnie półgłosem wyłożył mu swoje plany . |
630 | Wokulski ocknął się i rozejrzał . Był już niedaleko Wisły , obok drewnianych spichrzów , a przejeżdżające furmanki zasypywały go czarnym pyłem . Szybko zwrócił się ku miastu i począł rozważać samego siebie . |
631 | — Każ zdjąć sukno ze schodów — rzekła do Marianny schrypniętym głosem . — Panu znowu musiał jakiś łotr pożyczyć pieniędzy … |
632 | — Tak . Chciałabym mieć te pieniądze ! … — odpowiedziała z westchnieniem . |
633 | Tu urwał i spod oka spojrzał w stronę panny Izabeli rozmawiającej z Mraczewskim . Oboje stali zwróceni do niego profilem ; dostrzegł więc pałający wzrok subiekta przykuty do panny Izabeli , na co ona w sposób demonstracyjny odpowiadała uśmiechem i spojrzeniami łagodnej zachęty . |
634 | Weszliśmy za szafy . |
635 | — Słowo ? — spytał Żyd delektując się w duszy jej pięknością . |
636 | — Ja bym się wstydził brać od takie osobe , co z migracje wraca — odpowiadał na wszystkie moje zaklęcia . |
637 | Spojrzałem . Istotnie , naprzeciw nas były oświetlone dwa okna na trzecim piętrze , trzy na drugim i dwa na pierwszym w taki sposób , że tworzyły znak : H |
638 | — Mateczko ! … |
639 | Zjawia się dwu Francuzów w przedziale . Krajobraz całkiem odmienny ; szerokie horyzonty , wzgórza , winnice . Tu i owdzie wielki dom piętrowy , stary , ale krzepki , zasłonięty drzewami , zawinięty jakby w bluszcze . Znowu rewizja walizki . Zmiana pociągów , do wagonu wchodzi dwu Francuzów i jedna Francuzka i robią taki hałas , jakby ich było z dziesięcioro . Są to ludzie widocznie dobrze wychowani ; pomimo to śmieją się , kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego , lecz za co , on sam nie wie . |
640 | — Zbierz pieniędzy , Stanisławie Piotrowiczu , ile się da — mówił — a uczciwe słowo , zrobisz okrągły milionik ! … |
641 | Weszli na drugie piętro do salonu urządzonego równie bogato jak inne w tym hotelu . Większą jego część już zapełniali widzowie starzy i młodzi , kobiety i mężczyźni , ubrani elegancko i bardzo zajęci profesorem Palmierim , który właśnie kończył krótką prelekcję o magnetyzmie . Był to mężczyzna średnich lat , zawiędły , brunet , z rozczochraną brodą i wyrazistymi oczyma . Otaczało go parę przystojnych kobiet i kilku młodych mężczyzn o twarzach mizernych i apatycznych . |
642 | — Stanę , lecz ponad to , co da pani Krzeszowska , postąpię najwyżej parę tysięcy . Wybacz pan , panie Wokulski , ale sam z sobą licytować się nie będę . |
643 | Jednego wieczora , zaraz po ósmej , poszedłem do tych pań . Pani Stawska swoim zwyczajem w ostatnim pokoju odrabiała lekcje z jakimiś panienkami , a pani Misiewiczowa z Helunią … znowu swoim zwyczajem siedziały w oknie . Nie rozumiem , co mogły widzieć po nocy , ale że ich wszyscy widzieli , to pewne . Nawet przysiągłbym , że pani baronowa w jednym ze swoich nie oświetlonych okien siedzi z lornetą i penetruje pierwsze piętro , bo rolety jak zwykle nie były zasunięte . |
644 | Wokulskiemu zdaje się , że wydobyty z martwej wody wpadł nagle w ukrop , który „ burzy się i szumi , i pryska … ” On , człowiek dojrzały i w swoim klimacie gwałtowny , poczuł się tu jak flegmatyczne dziecko , któremu imponuje wszystko i wszyscy . |
645 | — Może jejmość i dasz , ale ja nie wezmę — mruknął pan Raczek plując w stronę komina . |
646 | — Joasia ? ! … — zawołał pan Tomasz z radosnym zdziwieniem . — Wyjdźże do niej , Belciu … Muszę się trochę ogarnąć … No , no ! … Założę się , że już wie o trzydziestu tysiącach … Wyjdźże , Belu … Mikołaj ! … |
647 | Dziś jeszcze myśląc o tym , panna Izabela szarpała na sobie suknię . Niekiedy rzuciwszy się na szezlong biła pięściami sprężyny i szeptała : |
648 | — Ciotka tak mnie proteguje — rzekła do panny Florentyny — jakbym już straciła wszelką nadzieję … Nie podoba mi się to ! … |
649 | Siedliśmy . Wokulski zapytał panie , czy są zadowolone z lokalu , a następnie opowiedział im , że Ludwik Stawski był przed dwoma laty w New Yorku , a następnie przeniósł się do Londynu pod przybranym nazwiskiem . Napomknął z lekka , że Stawski był wówczas chory i że za parę tygodni spodziewa się o nim stanowczych wiadomości . |
650 | — Więc w tamtą … |
651 | Prezesowa siadła na fotelu ; obecni poczęli zajmować miejsca przy stole . |
652 | Ponieważ tak powiedział , więc panna Izabela przestała go traktować jako poważnego epuzera . Ale ponieważ mówiąc to , z cicha westchnął i spojrzał na nią przelotnie , więc panna Izabela pomyślała , że piękny Kazio musi mieć jakąś sercową tajemnicę i że szukając bogatej żony robi ofiarę . Dla kogo ? … Może dla niej … Biedny chłopiec , ale trudno . Kiedyś może znajdzie się sposób osłodzenia jego cierpień , lecz dziś należy go trzymać z daleka . Co przychodziło tym łatwiej , że Starski począł gwałtownie zalecać się do bogatej pani Wąsowskiej i krążyć z daleka koło panny Eweliny Janockiej , zapewne dla zatarcia do reszty śladów , że kiedyś kochał się w pannie Izabeli . |
653 | A gdy baron wszedł , zamknął za nim drzwi , odprawił Mariannę , która przybiegła z kuchni , i — sam zaczął podsłuchiwać . |
654 | — Jeżeli łaska , nazwijmy ich wielbicielami . |
655 | — Pan musi mieć dużo zajęcia przy takim magazynie … — wtrąciła czarno ubrana panna Florentyna i przestraszyła się jeszcze mocniej . |
656 | — Bardzo pragnąłbym widzieć ten kraj kwitnącym i dlatego , panie Wokulski , posiada pan całą moją sympatię i szacunek , * tek * , bez względu na zmartwienie , jakie pan robi baronowi . Tek , był pewnym , że mu pan ustąpi konia … |
657 | Węgiełkowi nie tylko sprawił huczne wesele , ale jeszcze do sumy obiecanej młodemu małżeństwu dołożył kilkaset rubli . Ponieważ w tym czasie furmanowi Wysockiemu urodziła się córka , więc trzymał ją do chrztu ; gdy zaś sprytny ojciec dał dziecku imię Izabeli , Wokulski złożył dla niej pięćset rubli na posag . |
658 | W tej chwili przywidziało mu się , że jakiś tajemniczy głos każe mu robić wybór między tysiącami takich jak Węgiełek , którzy potrzebują pomocy , i jedną kobietą , która schodziła tam z góry . |
659 | — Babcia pozwoli nam osiodłać dwa konie : mnie i panu Wokulskiemu , prawda ? — A potem zwróciwszy się do Wokulskiego dodała : |
660 | „ A jeżeli poleci za mną ? … — spytał samego siebie Wokulski . — No , już chyba tu mnie nie znajdzie w tak wielkim mieście , w takim ogromnym hotelu … ” |
661 | — Masz tu — rzekł — dziesięć rubli na święta . Jutro w południe przyjdziesz do sklepu i dostaniesz kartkę na Pragę . Tam u handlarza wybierzesz sobie konia , a po świętach przyjeżdżaj do roboty . U mnie zarobisz ze trzy ruble na dzień , więc dług spłacisz łatwo . Zresztą dasz sobie radę . |
662 | — Ty , Katz , niedługo w sprawiedliwość boską przestaniesz wierzyć — odezwał się Szapary marszcząc brwi . |
663 | — O nie — odpowiedziała panna Izabela . |
664 | Zaczęliśmy rozsadzać nasze damy w ławkach i spierać się przy tej okazji z Żydkami , którzy , jak mi to później objaśniono , są najcierpliwszymi audytorami spraw sądowych , szczególniej o kradzież i oszustwo . Znaleźliśmy nawet miejsce dla poczciwej Marianny , która usiadłszy zrobiła taką minę , jakby miała zamiar przeżegnać się i zmówić pacierz . |
665 | „ Oddać w banku osiemset rubli , aha … Do Lublina wysłać trzy albumy , tuzin portmonetek … Właśnie ! … Do Wiednia przekaz na tysiąc dwieście guldenów … Z kolei odebrać transport … Zmonitować rymarza za nieodesłanie walizek … Bagatela ! … Napisać list do Stasia … Bagatela … ” |
666 | — Tam podobno łatwiej dostanę robotę , a tu … któż mnie przyjmie ? — szepnęła . |
667 | — To prawda . A ja tego dnia dałbym — bodaj — dziesięć tysięcy rubli , ażeby je zobaczyć . Głupstwo jeszcze większe ! … Czy nie tak ? … |
668 | — Jezus ! Maria ! … — rzekła — nie wiesz pan , po co sędzia wezwał tego najszlachetniejszego z ludzi ? … Pewnie chce mu powiedzieć , że Helenka zgubiona ! … O , ta niepoczciwa baronowa musi mieć wielkie stosunki … już jedną sprawę wygrała i pewnie będzie to samo z Helenką … O , ja nieszczęśliwa ! … czy nie masz , panie Rzecki , jakich kropli trzeźwiących ? |
669 | Naprzeciw nas , może o wiorstę , były dwa pagórki , a między nimi gościniec . Spostrzegłem , że na jego żółtym tle ukazują się jakieś białe znaki , które wkrótce utworzyły białą linię , a potem białą plamę . Jednocześnie z parowu leżącego o kilkaset kroków na lewo od nas wyszli granatowi żołnierze , którzy niebawem sformowali się w granatową kolumnę . W tej chwili na prawo od nas huknął strzał armatni i nad białym oddziałem austriackim ukazał się siwy obłoczek dymu . Parę minut pauzy i znowu strzał , i znowu nad Austriakami obłoczek . Pół minuty — znowu strzał i znowu obłoczek … |
670 | — Przejedź się , aniołku , po mieście — mówiła hrabina całując siostrzenicę — i pozałatwiaj drobne sprawunki . Tylko pamiętaj , żebyś mi za to w czasie kwesty wyglądała ślicznie … Tak ślicznie , jak to tylko ty potrafisz ! … Proszę cię … |
671 | Nad wieczorem zaszedł do pani Misiewiczowej , ażeby się z nią naradzić , i tu dowiedział się z ust matki , że pani Stawska dlatego tylko nie jest kochanką Wokulskiego , ponieważ on tego nie żądał … |
672 | — Przypatrzże się , Pietrek , panu , bo to nasz największy dobrodziej … Jakby kiedy zechciał , żebyś sobie uciął rękę dla niego , utnij , a jeszcze mu się nie wywdzięczysz … |
673 | „ Co to za miła dziecina ! — myślał Wokulski . — Gdyby była moją , zdaje się , że odzyskałbym równowagę umysłu , którą dziś tracę z dnia na dzień . I matka prześliczna kobieta . Jakie włosy , profil , oczy … Prosi Boga , ażeby zmartwychwstało ich szczęście … Piękna i nieszczęśliwa ; musi być wdową . |
674 | W październiku , jakoś w tym czasie , kiedy Matejko skończył malować bitwę grunwaldzką ( duży to obraz i okazały , i tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom , którzy przyjmowali udział w bitwach ) , wpada do sklepu Maruszewicz , ten przyjaciel pani baronowej Krzeszowskiej . Widzę — magnat całą gębą ! Na brzuchu , a raczej w tym samym miejscu , gdzie ludzie mają brzuch , złota dewizka gruba na pół palca , a długa — że choć psy na niej ciągnij . W krawacie brylantowa spinka , na rękach nowe rękawiczki , na nogach nowe buty , na całym ciele ( mizerne to ciało , pożal się Boże ! ) nowy garnitur . Przy tym mina , jakby jednej nitki nie miał na kredyt , tylko wszystko za gotówkę . ( Później Klejn , który mieszka w tym samym domu , objaśnił mnie , że Maruszewicz grywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy . ) |
675 | — Rzeczywiście , awantura ! — rzekł zmartwiony pan Łęcki , który widział wymianę grzeczności . |
676 | — Czego się tu mieszasz ? … — krzyknął Katz na oficera i — oprzytomniał . |
677 | — Nigdy nie myślałem — rzekł — ażebyś pan zajmował się podobnymi kwestiami . |
678 | Nowy występ błękitnego fraka i białych spodni i nowy gość ; tym razem mały , szczupły , czarny , z niespokojnym wejrzeniem . Ten prawie przybiegł do stołu , padł na krzesło , obejrzał się na drzwi i przysunąwszy się do Wokulskiego zaczął przyciszonym głosem : |
679 | — Jak to ? Bardzo rzadko mieszka ? Gdzież on siedzi w dzień ? |
680 | Do tacy podeszła młoda , uróżowana dziewczyna . Położyła srebrną czterdziestówkę , ale nie śmiała dotknąć krzyża . Klęczący obok z niechęcią patrzyli na jej aksamitny kaftanik i jaskrawy kapelusz . Ale gdy Chrystus szepnął : „ Kto z was jest bez grzechu , niech rzuci na nią kamieniem ” , padła na posadzkę i ucałowała jego nogi jak niegdyś Maria Magdalena . |
681 | — Ciekawam ? … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zdziwiona . |
682 | O jego istnieniu wiedziała panna Izabela i nawet lubiła mu się przypatrywać z okna karety , wagonu albo z własnego mieszkania . W takich ramach i z takiej odległości wydawał on się jej malowniczym i nawet sympatycznym . Widywała rolników powoli orzących ziemię — duże fury ciągnione przez chudą szkapę — roznosicieli owoców i jarzyn — starca , który tłukł kamienie na szosie — posłańców idących gdzieś z pośpiechem — ładne i natrętne kwiaciarki — rodzinę złożoną z ojca , bardzo otyłej matki i czworga dzieci , parami trzymających się za ręce — eleganta niższej sfery , który jechał dorożką i rozpierał się w sposób bardzo zabawny — czasem pogrzeb . I mówiła sobie , że tamten świat , choć niższy , jest ładny ; jest nawet ładniejszy od obrazów rodzajowych , gdyż porusza się i zmienia co chwilę . |
683 | Szlangbaum uspokoił się . |
684 | Naturalnie , przez drugie pół godziny wykładałem jej , że ani myślę się żenić , że nie ożeniłbym się ani z panną Felicją , ani z panną Izabelą , ani nawet z nią . Diabli mi po żonie , która by się szastała po moich laboratoriach w sukni z długim ogonem , wyciągałaby mnie na spacery , wizyty , teatry … Dalibóg , nie znam ani jednej kobiety , w której ciągłym towarzystwie nie zgłupiałbym w pół roku . |
685 | Byle nie było za późno ! |
686 | — Czy zaraz ? — zdziwił się garson . |
687 | — Ależ nie ! … O handel , a raczej o ułatwienie handlu między Rosją i zagranicą towarami , no … towarami … Miasto zaś nasze , pożądane jest , ażeby się stało centrum takowego … |
688 | Spojrzałem na niego z uwielbieniem . Pani Milerową straciła niedawno męża , kupca galanteryjnego tak jak i my ; cały zaś jej sklep , majątek , kredyt zależał od Wokulskiego . Więc już prawie zgadywałem , co Stach zrobi dla pani Stawskiej … |
689 | Wokulski wciąż się śmiał . |
690 | Godzina dziesiąta rano , nowa stacja . Pociąg staje pod dachem ; hałas , krzyk , bieganina . Wokulskiego napada od razu trzech Francuzów ofiarujących mu usługi . Nagle ktoś chwyta go za ramię . |
691 | — Podziękuj , Heluniu , panu , że nam przyniósł wiadomość o tatce . |
692 | A pan Raczek , trzymając fajkę w ustach , na znak potwierdzenia pluł aż do pokoju ciotki . |
693 | Wokulski przypatruje się jej i myśli : |
694 | — Ślicznie ! — zawołała panna Fela . — Nie spodziewałam się od pana takiej odpowiedzi … Powiem to babci i poproszę , ażeby żadnemu z panów nie pozwoliła jeść rydzów , a przynajmniej nie te , które ja zbieram . |
695 | Franc odmierzył jakiejś kobiecie za dziesięć groszy rodzynków . Widząc , że jedno ziarno upadło na kontuar ( stary miał w tej chwili oczy zamknięte ) , podniosłem je nieznacznie i zjadłem . Chciałem właśnie wyjąć pestkę , która wcisnęła mi się między zęby , gdy uczułem na plecach coś , jakby mocne dotknięcie rozpalonego żelaza . |
696 | — Jaki atak ? … |
697 | Przyszedł delegowany . Hrabina podniosła się z fotelu , to samo zrobiła panna Izabela i przystojny młodzieniec , i wszyscy troje z wielkim szelestem poszli ku drzwiom zatrzymując się przy innych stolikach . Każdy z asystującej tam młodzieży gorąco witał pannę Izabelę , a ona każdego obdarzała tymi samymi , zupełnie tymi samymi spojrzeniami , które Wokulskiemu zachwiały rozum . Wreszcie wszystko ucichło : hrabina i panna Izabela opuściły kościół . |
698 | Zaraz , niech zbiorę myśli . |
699 | — Jeżeli nie więcej … — szepnąłem . |
700 | Gdy już byli na ulicy , Rzecki odezwał się do Szumana : |
701 | W parę dni , około dziesiątej rano , Wokulski odebrał dwa listy : jeden od pani Meliton , drugi od książęcego adwokata . |
702 | Przed pałacem oddał konia chłopcu , a innemu chłopcu kazał przynieść wody do swego pokoju . I właśnie kiedy miał zapytać : kto przyjechał ? coś ścisnęło go za gardło i nie mógł słowa przemówić . |
703 | Zgarbiony hrabia wybuchnął : |
704 | Mieszkaliśmy na Starym Mieście z ciotką , która urzędnikom prała i łatała bieliznę . Mieliśmy na czwartym piętrze dwa pokoiki , gdzie niewiele było dostatków , ale dużo radości , przynajmniej dla mnie . W naszej izdebce najokazalszym sprzętem był stół , na którym ojciec powróciwszy z biura kleił koperty ; u ciotki zaś pierwsze miejsce zajmowała balia . Pamiętam , że w pogodne dnie puszczałem na ulicy latawce , a w razie słoty wydmuchiwałem w izbie bańki mydlane . |
705 | Tymczasem pani Stawska usiadłszy na krześle była tak zmieszana , że zaczęła coś poprawiać około sukienki swojej córeczki . Jej matka również straciła humor , a rządca kompletnie zbaraniał . „ Poczekajcie ! ” — myślę i przybrawszy bardzo surowy wyraz twarzy odezwałem się : |
706 | „ Jestem pewny , iż modli się o to , ażeby dom Łęckiego poszedł za sześćdziesiąt tysięcy rubli ” — myśli pan Ignacy . Lecz że i widok pani Krzeszowskiej nie wydaje mu się ponętnym , więc cofa się na palcach i przechodzi na prawą stronę kościoła . |
707 | Wstał z belek i wrócił do miasta . |
708 | — Ale ja poradziłem jej inną , w tym guście … |
709 | — A to doskonale ! — zawołał baron — bo i ja tam jadę . Prawie od dwu miesięcy mieszkam tam . To jest … panie … nie tyle mieszkam , ile ciągle dojeżdżam . To od siebie , gdzie mi dom odnawiają , to z Warszawy … Teraz wracam z Wiednia , gdzie kupowałem meble , ale zabawię u prezesowej tylko parę dni , bo , panie , muszę zmienić wszystkie obicia w pałacu , założone nie dawniej jak dwa tygodnie temu . Ale cóż robić … nie podobały się , więc obedrzemy , nie ma rady ! … |
710 | — Ma tu Polska nie ginąć , mój Boże , kiedy tacy jak Wokulski nie żenią się . Bo to nawet , mój Boże ! nie potrzebuje człowiek posagu , więc mógłby znaleźć panienkę , która , mój Boże ! i do fortepianu , i domem zarządzi , i zna języki … |
711 | — Bo w naszym powozie są dwa miejsca … — słodko zauważył baron . |
712 | — Oto do czego prowadzi mężczyznę starokawalerstwo ! |
713 | — Trzeba by , moja Marysiu , założyć świeże firanki , bo mam przeczucie , że nieszczęśliwy nasz pan nawróci się … |
714 | Sędzia patrzył na nią spod oka ; nagle rzekł : |
715 | — Koniec świata ! — mruczy Lisiecki . — Musiało trafić się coś nadzwyczajnego , jeżeli ten safanduła wychodzi o takiej porze do miasta … |
716 | — Prawie . Jest to rzecz , która mogła mnie wyciągnąć z kraju , a cały mój majątek i resztę życia utopić w nowej pracy . Może byłaby ona stratą czasu , maniactwem , ale w każdym razie myśl o niej była jedyną rywalką pani . Jedyną … — powtórzył z naciskiem . |
717 | — No , przecież nie jest piękny … |
718 | — Pan jest nieprzejednanym wrogiem arystokracji . |
719 | — To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno , co tam jest ? |
720 | Stach był jeszcze ze trzy lata u Hopfera i przez ten czas porobił duże znajomości ze studentami , z młodymi urzędnikami rozmaitych biur , którzy na wyścigi dostarczali mu książek , ażeby mógł zdać egzamin do uniwersytetu . |
721 | — Więc cóż panu zależy na tym , ażeby Bela skończyła ? |
722 | Poszanowanie cudzej osobistości i swobody było w nim tak wielkie , że przed nim uginał się nawet jego obłęd . |
723 | — Zapewne wolałbyś pan : tak , ażeby zostać jednym z przyjaciół domu ? Ale to się na nic nie zdało — rzekła pani Wąsowska . |
724 | Oto prawdziwy kiper dawnej daty ! … Nie dzisiejszy elegant , co , bestia , woli iść na wieczór tańcujący aniżeli siedzieć w piwnicy . I nawet do piwnicy bierze lakierki … Ginie Polska przy takich podłych kupcach ! … |
725 | W maju roku zeszłego Wokulski wziął się do tej sprawy , którą jego wyjazd do Bułgarii o tyle przyspieszył , że już w grudniu miał dyplom , z majątkiem było znacznie trudniej ; w tym przecie dopomógł mu los . |
726 | I przypomniał sobie całe szeregi ludzi obdartych , mizernych , a szukających pracy , chudych koni , głodnych psów , drzew z obdartą korą i połamanymi gałęźmi . Wszystko to przecie spotykał bez wrażenia . I dopiero gdy wielki ból osobisty zaorał mu i zbronował duszę , na tym gruncie użyźnionym krwią własną i skropionym niewidzialnymi dla świata łzami wyrosła osobliwa roślina : współczucie powszechne , ogarniające wszystko — ludzi , zwierzęta , nawet przedmioty , które nazywają martwymi . |
727 | — W głowę ! … — krzyknął ktoś . |
728 | — Do licha ! — krzyknął — tyle miałem z panem do pogadania … Ale cóż , pan ciągle okładałeś się babami , a teraz wyjeżdżasz … |
729 | — Ależ Starski , Szastalski , książę , Malborg … no wszyscy , wszyscy , których podoba mi się wybrać dziś i na przyszłość , wszyscy muszą bywać w moim domu . Czy może być inaczej ? … |
730 | — Który w dodatku sam garnie się do mnie — dodał pan Tomasz . — Bystry człowiek ! on to pojmuje , że więcej zrobi i lepszą zyska reputację pomagając dźwigać się dawnemu rodowi , aniżeli gdyby sam wyrywał się naprzód . Bardzo rozumny człowiek — powtórzył pan Tomasz . — Choć chwilowo zdobył sobie księcia i całą arystokrację , mnie jednak okazuje najwięcej przywiązania . I nie będzie tego żałował , gdy odzyskam stanowisko … |
731 | Obu paniom łzy nabiegły do oczu : matce z gniewu , a córce … Czy ja wiem ? … Może z żalu za złamanym życiem . |
732 | — Niech pana to nie dziwi — mówił gość . — Widziałem w życiu około tysiąca przyrodników , a w moim laboratorium miałem czterech samobójców , więc znam się na tych klasach ludzi … Za często spoglądałeś pan na barometr , ażebym nie miał odkryć przyrodnika , no , a człowieka myślącego o samobójstwie poznają nawet pensjonarki . |
733 | Poszedł nad staw , obleciał park wokoło , jakby chcąc zgubić w drodze złe przeczucia . Na próżno . Uczepiła go się myśl , że panna Izabela może wyjechać . Tłumił ją i przytłumił o tyle , że już nie rysowała mu się jasno , tylko gdzieś na dnie serca drażniła go nieznacznie . |
734 | — Powiesz mu pan ? … — oburzyła się pani Wąsowska . |
735 | — Za trzy ruble ? — spytała baronowa błysnąwszy oczyma jaszczurki . |
736 | — Niech będzie dziewięćdziesiąt — kończy stary Szlangbaum uderzając ręką w stół . |
737 | Nagle spojrzał na wystawę sklepową ( właśnie mijał okna ) i osłupiał . Wystawa już drugi tydzień nie odnowiona ! … Te same brązy , majoliki , wachlarze , te same neseserki , rękawiczki , parasole i zabawki ! … Czy widział kto podobne zgorszenie ? |
738 | — O , Anglicy nigdy nie łamią form — broniła się panna Florentyna . |
739 | Równie jak pokój , nie zmieniły się od ćwierć wieku zwyczaje pana Ignacego . |
740 | Wokulski powstał z kanapy i oparłszy się obu rękoma na stole , zapytał : |
741 | — Przecież baron na wsi … tak daleko od Warszawy … — odparł mężczyzna . |
742 | — A ty co , błaźnie , odzywasz się , kiedy cię nie pytają ? … |
743 | W salonie , rzecz naturalna , były złocone meble , obrazy , dywany i kwiaty . Po chwili ukazała się baronowa z miną osoby obrażonej , która gotowa jednak przebaczyć . |
744 | — Potrzebujesz pan nie mówić brzydkie słowo — odpowiedziała mu jedna z dam , w której nieco podmalowanych oczach pan Ignacy nie dojrzał jednak gniewu za swój postępek . Był przecież tak zażenowany , że chętnie poszedłby do spowiedzi , byle tylko oczyścić duszę z plamy owych potrącań . |
745 | — Rzeczy tych nie sprzedam tutaj , lecz za granicą . Tam … dadzą mi wyższą cenę — dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie . |
746 | — Wątpię , ażeby się to udało — odparł . — Trudno myśleć o wielkich fabrykach tym , którzy nie mogą zdobyć się na małe ulepszenia w już istniejących … |
747 | Tak myślałem , ale tenże sam Mraczewski uleczył mnie ze swoich teoryj , a zarazem bardzo pokrzyżował moje plany . |
748 | Pan Ignacy miesza się coraz bardziej . Zasadza na nos binokle , które mu spadają , potem wydobywa spod łóżka trumienkowate pudło , śpiesznie chowa gitarę i toż samo pudełko wraz z gitarą kładzie na swoim łóżku . |
749 | Pewnego dnia przy końcu marca Wokulski przyszedłszy do panny Izabeli zastał ją w doskonałym humorze . |
750 | Przy śniadaniu zdawało mu się , że prezesowa przywitała go czulej niż zwykle , że wszyscy zachowują się uroczyściej , że panna Felicja wpatruje się w niego uporczywie i jakby z wyrzutem . Po śniadaniu znowu przywidziało mu się , że prezesowa dała jakiś znak pani Wąsowskiej . |
751 | — Możemy zaraz skończyć ? — spytał Wokulski przeglądając papiery . |
752 | Wchodzi do kościoła i istotnie znajduje ciszę i chłód , a nadto nieboszczyka na katafalku otoczonego świecami , które się jeszcze nie palą , i kwiatami , które już nie pachną . Od pewnego czasu pan Ignacy nie lubi widoku trumny , więc skręca na lewo i widzi klęczącą — na posadzce w czarnym stroju kobietę . Jest to baronowa Krzeszowska , kornie zgięta ku ziemi ; bije się w piersi i co chwilę podnosi chustkę do oczu . |
753 | — Nie rozumiem cię , Belciu … — wtrąciła panna Florentyna rozkładając ręce . |
754 | — Szalonej energii człowiek , żelazny człowiek — odparł pan Tomasz . — Oni tacy . Poznasz ich , bo myślę urządzić w domu parę zebrań . Wszyscy oryginalni , ale ten oryginalniejszy od innych . |
755 | — Ja w kuchni ? … — spytał jegomość nazwany Leonem . — Chyba jaśnie pani żartuje . Według umowy z panem mam mieć swój pokój … |
756 | Ukłonił się , jakby chciał odchodzić . |
757 | Już to w ogóle uważam , że ze szlachtą jest tak : do nauki ani do handlu nie ma głowy , do roboty go nie napędzisz , ale do butelki , do wojaczki i do sprośności zawsze gotów , choćby nawet trumną zalatywał . Paskudniki ! |
758 | — W tej chwili nadejdzie — odpowiedział pan Ignacy z niskim ukłonem . |
759 | — Nic nie rozumiem pana — odparł cicho Wokulski . |
760 | Dama podniosła się . |
761 | — Jeżeli tak , więc biorę pana do niewoli — rzekła panna Izabela i zawiesiła medalion na szyi . A kiedy przyszło wsunąć go za stanik , spuściła oczy i zarumieniła się . |
762 | Tu już podziw Wokulskiego przeszedł w pewien rodzaj zaniepokojenia : owa rzekoma stal była lekką jak płatek bibułki . |
763 | Wsunął rękę pod bok i jęczał żałośnie . |
764 | — „ Bo — rzekła mi pani Wysocka — jakbyś się ożenił z panną Marianną , to może byś obraził pana Wokulskiego za jego łaskę nad nami wszystkimi … Kto zaś wie , czy panna Marianna do niego nie chodzi … ” |
765 | Cyfry te ze swej strony źle podziałały na humor Wokulskiego , który mówił sobie , że ponad trzydzieści tysięcy rubli już nic nie jest w stanie dołożyć . |
766 | — Zbierze się może z osiemset rubli … |
767 | — Chodźmy — rzekł — do owego profesora Palmieri . W duchu zaś dodał : |
768 | „ Może baron — myślał — po prostu nie chce mojej wizyty ? Ha ! w takim razie niech płaci lichwiarzom i zabezpiecza się od nich aż czterema sposobami zamknięć … ” |
769 | — Więc to pan jest tym Ochockim , wynalazcą ? … |
770 | — Nie . |
771 | Co my mamy przez tę dżumę ! … Kogo spotkam , mówi : „ Co , dobrze wam sprowadzać perkaliki z Moskwy ? Zobaczysz pan , że razem z nimi sprowadzicie morową zarazę . ” A ile się to odbiera anonimów wymyślających na czym świat stoi ! Zdaje mi się jednak , że autorami ich są przede wszystkim kupcy , nasi współzawodnicy , albo też fabrykanci perkalików łódzkich . |
772 | — Pan nie był na Rossim ? … — dodała rumieniąc się jeszcze mocniej . — Rossiego nie widział pan ? … — powtórzyła patrząc mu w oczy ze zdziwieniem . |
773 | — O , panią Wąsowską rekomenduję panu — mówił baron . — Brylant , nie kobieta , a jaka oryginalna ! … Ani myśli iść drugi raz za mąż , choć lubi pasjami , ażeby ją otaczano . Trudno jej , panie , nie uwielbiać , a uwielbiać rzecz niebezpieczna . Starskiemu płaci dzisiaj za wszystkie jego bałamuctwa . Pan zna Starskiego ? |
774 | „ Inaczej nie miałbym przyjemności pożegnać szanownej pani ” — odpowiada Patkiewicz i słyszę , pokazał jej takiego nieboszczyka , że baba runęła na wznak na podłogę wołając : |
775 | Książę poprosił o głos . |
776 | — Brawo ! … niech żyje książę ! … — zawołano przy akompaniamencie łoskotu nóg i krzeseł . |
777 | — Nawykłem do niej . |
778 | — To jest rozbój ! … to oszustwo ! … Pieniądze państwo umieją brać i wtedy umieją gadać : mój kochany panie Dawid ! … Ale jak przyjdzie … |
779 | — Niech pani powie : tamci dużo rozkazywali i wydawali pieniędzy , stworzył jednak Francję i sztukę kto inny . Tworzyli ją źle wynagradzani żołnierze i marynarze , przywaleni podatkami rolnicy i rękodzielnicy , a nareszcie uczeni i artyści . Jestem człowiekiem doświadczonym i zapewniam panią , że łatwiej projektować aniżeli wykonywać i łatwiej wydawać pieniądze aniżeli je gromadzić . |
780 | — Chodźmy do sklepu — rzekł Ignacy . — Bywają rozmowy , po których dobrze jest mówić o interesach . |
781 | A doktór wciąż prawił , coraz mocniej rozgorączkowany , coraz gwałtowniej wywijając laską : |
782 | — A tak , że o wpół do ósmej muszę być z naszym panem w teatrze … — mruknął Oberman , nieznacznie wzruszając ramionami . |
783 | I znowu usiłował myśleć o czym innym . Poszedł nawet ( mimo późnej nocy ) do restauracji , gdzie grała muzyka złożona ze skrzypców , fortepianu i arfy . Zjadł pieczeń z kartoflami i z kapustą , wypił kufel piwa , potem drugi kufel , potem trzeci i czwarty … nawet siódmy … Zrobiło mu się tak jakoś raźnie , że cisnął arfiarce na talerz dwie czterdziestówki i zaczął śpiewać pod nosem . A potem przyszło mu do głowy , że — koniecznie , ale to koniecznie powinien zaprezentować się czterem Niemcom , którzy przy bocznym stoliku jedzą pekeflejsz z grochem . |
784 | Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim , ale — nadnaturalnym . Sypiała w puchach , odziewała się w jedwabie i hafty , siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach , piła z kryształów , jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto . |
785 | Ruch wachlarza panny Pantarkiewiczówny i słówko pani z de Ginsów Upadalskiej zastanowiły pannę Izabelę . Za dużo miała rozumu , ażeby nie zorientować się w sytuacji , jeszcze tak jaskrawo oświetlonej . |
786 | — Mamo , czego ten pan kazał mamie tu przyjść ? … Ja coś powiem do uszka : pewnie mama była niegrzeczna i teraz będzie stać w kącie … |
787 | — Ty mnie pytasz ? — rzekła . |
788 | Uczony egiptolog szeroko otworzył oczy i przełknął dwa razy , raz po raz . |
789 | — Dziwnie mi wygląda to twoje wybieranie się w drogę — rzekłem . — Może masz mi co powiedzieć ? … |
790 | Chciał roześmiać się , ale znowu wpadał w moc obłędu . I znowu wydawało mu się , że takie jak jego życie warto złożyć u nóg takiej jak panna Izabela kobiety . |
791 | Wszedłem drżąc jak galareta i stanąłem naprzeciw Jasia . Zobaczywszy mnie ( już zaczął tyć chłopak ) ciężko uniósł się z fotelu i przymrużył oczy . Nagle krzyknął do jednego z chłopców sklepowych : |
792 | Kiedy szczególny młodzieniec ostatecznie cofnął się do pokoju i zamknął drzwi na klucz dając tym sposobem do zrozumienia , że konferencję z nami uważa za skończoną , zatrzymałem się w połowie schodów i rzekłem do rządcy : |
793 | — Najniesprawiedliwiej , panie Rzecki … No i on … biedak , uciekł za granicę . W roku zeszłym znalazł się istotny morderca , ogłoszono niewinność Ludwika , ale i cóż , kiedy on już od dwu lat nie pisał … |
794 | Zbliżali się do ruin . Wokulski rozmyślał . |
795 | Złożył książkę i cisnął nią w kąt pokoju , aż rozleciały się kartki . |
796 | — Spraw się dobrze , ty śliczna ! … — zawołała panna Izabela . |
797 | — Świnia ! … gdzie ty idziesz ? … |
798 | — Nie wiem … może … Tak często teraz słyszę o nich , że kiedyś mogę uwierzyć w ich potęgę . |
799 | Lokaj skoczył na kozioł i spasione gniade konie ruszyły uroczystym kłusem parskając i wyrzucając łbami . |
800 | — No i wyobraź sobie — zawołał pan Łęcki — co za fatalizm ! … Konsylium zabroniło mi jechać do Paryża i pod karą śmierci kazało wynosić się na wieś . Na honor , nie wiem nawet , gdzie uciec przed tymi upałami . Ale i na ciebie także działają , bo jesteś zmieniony … Prawda , jakie to gorące mieszkanie ? … |
801 | — Czy nie o malwersację w nabyciu domu ojca pani za pośrednictwem Żydów ? — spytał uśmiechając się Wokulski . |
802 | — A pan skąd je masz ? |
803 | — No , przecie Grossmutter wie , że był na wojnie . Co się tu pytać , gdzie był ? — wtrącił Jan . |
804 | — Pięć lat … — odpowiada pani Stawska rumieniąc się jeszcze mocniej . Jej matka aż drgnęła na fotelu . |
805 | — Co w tym niewłaściwego ? … Alboż nie przyjmuje pani usług nawet od posłańców publicznych ? … |
806 | Naiwny mieszczanin w jego oczach wyrósł na posłannika odwiecznej sprawiedliwości , który zdeptanej kobiecie przyniósł spokój i przebaczenie . |
807 | Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ” |
808 | — Nawet ten poczciwy niedołęga Maruszewicz — ciągnęła baronowa — nawet on po całych dniach wygląda do niej oknem … |
809 | To jednak nie przeszkadzało , że wieczorem byliśmy obaj u Franca . |
810 | — Marna kobieta ! — rzekł doktór machając ręką . — Zamiast gardzić hołotą , która ją w dodatku po kilka razy opuszczała , ona upaja się ich towarzystwem . Wszyscy to widzą , a co najgorsze — widzi sam Wokulski … |
811 | — Boję się tego człowieka — szepnęła panna Izabela . |
812 | I kazał sobie podać garnitur wizytowy . |
813 | — Wątpiłaś ? — rzekła . |
814 | — O ! … czemu nie . Ale pan słyszał , że Oberman zgubił wielkie pieniądze ? Był tu z wieczora i przysięgał , że zabije się albo zrobi sobie co złego , jeżeli pan nie okaże nad nim litości . Ja mówię : „ Nie bądźcie głupi , nie zabijajcie się , poczekajcie … Nasz stary ma miętkie szercze … ” A on gada : „ Ja se też tak kalkuluję , ale zawsze będzie heca , bo mi choć trochę strącą , a tu syn idzie na medyka , a tu starość chwyta człowieka za poły … ” |
815 | Teraz dopiero wszedł ten łajdak lokaj ; wziął walizę Stacha i dał znać , że konie stoją przed domem . Siedliśmy do powozu , Stach i ja , ale przez drogę do kolei nie zamieniliśmy ani wyrazu . On patrzył na gwiazdy świszcząc przez zęby , a ja myślałem , że jadę — chyba na pogrzeb . |
816 | Z kwadrans upłynął , zanim upakowano rzeczy w powozie . Nareszcie Wokulski i baron usiedli , furman w piaskowej liberii machnął batem w powietrzu i para dzielnych siwych koni ruszyła wolnym kłusem . |
817 | — Sława , jakiej nie dosięgnął jeszcze żaden człowiek — odparł Ochocki . — To moja żona , to moja kobieta … Bądź pan zdrów , muszę iść … |
818 | — I nie potrzebujesz obawiać się tego . Jutro wpłynie nam pięć tysięcy rubli , za które można prowadzić dom przez pół roku … choćby przez kwartał . Za parę miesięcy … |
819 | — Czy pan tylko meteorologię ma zamiar wykładać ? — spytała pani Wąsowska . — Na wszelki jednak wypadek radziłabym zapytać babci , co ona sądzi o tej meteorologii … |
820 | — Służę … Ach , rozsypałem ! … Pokłócimy się . |
821 | — Dziewięćdziesiąt tysięcy rubli po raz … trzeci ! … — powtarza komornik i uderza małym młotkiem o zielone sukno . |
822 | I znowu załatwiwszy w ciągu paru godzin interesa Suzina włóczył się po Paryżu . Błądził po nieznanych ulicach , tonął wśród krociowego tłumu , zanurzał się w pozorny chaos rzeczy i wypadków i na dnie jego znajdował porządek i prawo . To znowu , dla odmiany , pił koniak , grał w karty i w ruletę , albo oddawał się rozpuście . |
823 | Służący wbiegł ciężkim kłusem i zakręcił gaz . Po chwili rozległo się zgrzytanie ryglów , szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień , jedyny gość , który nigdy nie zawodzi kupca . Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie . |
824 | Przed nami , może na pół wiorsty , bałwaniła się szeroka kolumna dymu , którą budzący się wiatr niekiedy rozdzierał . Wówczas na chwilę można było widzieć długi szereg nóg albo kasków , z połyskującymi obok nich bagnetami . Nad tamtą kolumną i nad naszą kolumną szumiały granaty , wymieniane pomiędzy baterią węgierską , która strzelała spoza nas , i austriacką , odzywającą się ze wzgórz przeciwległych . |
825 | — Myli się pan . |
826 | O paręset kroków dalej spostrzegł jakąś piękną twarz kobiecą i dystyngowane ruchy . |
827 | — Chciałem też panu poufnie zakomunikować … |
828 | Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi : |
829 | — A gdyby nie były wesołe ? |
830 | Pani Wąsowska nieznacznie przygryzła usta . |
831 | — Jakżem kontent , kuzynko , że cię znowu mogę przywitać ! … |
832 | Baronowa rozkrzyżowała ręce jak człowiek trafiony kulą w piersi . |
833 | Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę . Gdy zaś znalazł się na ulicy , odetchnął i począł myśleć : |
834 | W ciągu tych wędrówek wchodził na wieże : St. Jacques , Notre – Dame i Panteonu , wjeżdżał windą na Trocadero , zstępował do ścieków paryskich i do ozdobionych trupimi głowami katakumb , zwiedzał wystawę powszechną , Louvre i Cluny , Lasek Buloński i cmentarze , kawiarnie de la Rotonde , du Grand Balcon i fontanny , szkoły i szpitale , Sorbonę i sale fechtunku , hale i konserwatorium muzyczne , bydłobójnie i teatry , giełdę , Kolumnę Lipcową i wnętrza świątyń . Wszystkie te widoki tworzyły dokoła niego chaos , któremu odpowiadał chaos panujący we własnej duszy . |
835 | — Ja ! … |
836 | Prezesowa roześmiała się ironicznie . |
837 | — A … a ! … — szepnęła staruszka i rzewnie się rozpłakała . |
838 | Patkiewicz , jako medyk , pomacawszy puls baronowej , kazał jej zadać waleriany i najspokojniej wyszedł . A tymczasem w ich lokalu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku . Kiedy już skończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył , Maleski nagle przypomniał sobie , że oba klucze : od zamku i zatrzasku — ma w kieszeni . |
839 | Prezesowej zaczęły drżeć ręce . Otworzyła mały flakonik i powąchała go . |
840 | Teraz ja ukłoniłem się . |
841 | Później niejednokrotnie Wokulski usiłował zdać sobie sprawę z salonu i ze sposobu , w jaki tam wszedł ; ale całości faktu nie mógł sobie przypomnieć . Pamiętał , że przede drzwiami ukłonił się parę razy panu Tomaszowi , że potem owionęła go jakaś miła woń , skutkiem czego ukłonił się damie w kremowej sukni z pąsową różą przy ramieniu , a potem — innej damie wysokiej i czarno ubranej , która patrzyła na niego z przestrachem . Przynajmniej tak mu się zdawało . |
842 | — Tak , wielmożny panie . Taka najpierwej przysyła mu list , potem bukiet , a nareszcie sama przychodzi za woalką , bo myśli , że jej nikt nie pozna … To , panie , śmiech dla całej służby ! … On nie każdą przyjmuje , choć która da jego lokajowi ze trzy ruble . Ale czasem , jak trafi mu się dobry humor , to nieraz dobiera sobie chłopisko jeszcze dwa numery , każdy w innej stronie korytarza , i w każdym inną rozwesela … Taki , bestia , zajadły . |
843 | W drodze do domu pan Tomasz był odurzony . Nie czuł upału , tylko ogólne osłabienie i szum w uszach . Chwilami zdawało mu się , że każdym okiem widzi inaczej albo że obydwoma widzi gorzej . Oparł się w rogu powozu chwiejąc się za każdym silniejszym ruchem jak pijany . |
844 | — Jakież wrażenie … |
845 | — Jużci we Francji . |
846 | — Porzucasz mistrza ? — spytała ją pani Wąsowska . |
847 | — Ha ! jedź z Bogiem … nie masz tu co robić . A w Warszawie zachodźże do mnie . Wrócę jednocześnie z hrabiną i z Łęckimi … |
848 | „ On musi dobrze karmić się , ten kupczyk . Wyglądam przy nim jak austriackie cygaro przy byku . Niech mnie diabli wezmą , jeżeli nie strzelę temu błaznowi nad głową albo … wcale nie strzelę … Tak będzie najlepiej … ” Ale wnet przypomniał sobie , że pojedynek ma doprowadzić do pierwszej krwi . Wtedy baron rozzłościł się i nieodwołalnie postanowił zabić Wokulskiego z miejsca . |
849 | I bardzo zaufanym osobom pokazywał dwa stare dyplomy , z których jeden odnosił się do jakiegoś Modzelewskiego , kupca w Warszawie za czasów szwedzkich , a drugi do Millera , kościuszkowskiego porucznika . Jaki by przecież istniał związek między tymi osobami a rodziną Minclów — nie wiem po dziś dzień , choć objaśnienia niejednokrotnie słyszałem . |
850 | „ Jaka szkoda ! ” — szepnął i uczuł lekkie ściśnięcie serca . |
851 | Wysłuchał mnie z zajęciem ( smutne myśli pierzchnęły mu gdzieś ) i rzekł : |
852 | „ Wieniec jest prześliczny i już z góry w imieniu Rossiego dziękuję panu za ten podarunek . Nieporównane jest to dyskretne rozmieszczenie szmaragdów między złotymi listkami . Musi Pan koniecznie przyjechać do nas jutro na obiad , ażebyśmy się naradzili nad pożegnaniem Rossiego , a także nad naszą podróżą do Paryża . Wczoraj papo powiedział mi , że jedziemy najdalej za tydzień . Naturalnie jedziemy razem , gdyż bez miłego Pańskiego towarzystwa podróż straciłaby dla mnie połowę wartości . A więc do widzenia . |
853 | Wbiegł pan Szulc , młody blondyn , odziany również w granatową kurtkę , lecz jeszcze wyższe buty i obciślejsze spodnie . Z wojskowym ukłonem wziął do ręki symbol dyrektorskiej władzy i zanim Wokulski opuścił maneż , przekonał się , że Szulc mimo młodego wieku energiczniej włada batem aniżeli sam dyrektor . Drugi bowiem pan aż syknął , a czwarty rozpoczął formalną kłótnię . |
854 | — Sądzę , że nie omyliłem się ? — spytał gość . |
855 | Zdawało mu się , że w tym wulkanicznym ognisku cywilizacji spotka go coś nadzwyczajnego , że tu zacznie się nowa epoka jego życia . Zarazem czuł , że rozpierzchnięte dotychczas wiadomości i poglądy zbiegają się w pewną całość , w jakiś system filozoficzny , który tłomaczył mu wiele tajemnic świata i jego własnego bytu . |
856 | — Gdzież oni ? |
857 | — Naturalnie — wtrąciła panna Izabela — przecież nawet wierną służbę dopuszczamy do niejakiej poufałości . |
858 | — Niech pan jednak nie przypuszcza , że jestem zazdrosny o narzeczoną … Byłoby to bardzo niskie z mojej strony … To nie kobieta , to anioł , któremu każdej chwili powierzyłbym cały majątek , życie … Co mówię , życie ? … Złożyłbym w jej ręce życie wieczne , tak spokojny , tak pewny o siebie jak to , że jutro słońce wejdzie … Słońca mogę nie zobaczyć , bo , mój Boże , każdy z nas jest śmiertelny , ale … Ale o nią nie mam obawy , cienia obawy , daję panu słowo , panie Wokulski … Oczom własnym nie wierzyłbym , nie tylko czyimś tam podejrzeniom albo półsłówkom … — zakończył głośniej . |
859 | Panna Izabela słuchała z szeroko otwartymi oczyma . |
860 | — Zapomniałem — odparł służący marszcząc brwi i machając ręką . |
861 | Wtem ktoś mocno zadzwonił do kuchni . |
862 | — Do widzenia ! — szepnęła z akcentem w głosie . |
863 | Wziął go pod ramię i nie zważając na paru obecnych gości , którzy ze zdumieniem patrzyli na nich , pędem zaciągnął Rzeckiego do gabinetu , gdzie stała kasa . |
864 | — Proszę krochmalu … |
865 | Usiadł na końcu breka , naprzeciw panny Felicji . Ochocki umieścił się przy furmanie i ruszyli . |
866 | — Dziś żadnej , a kiedyś będzie jedna : szczerość w ludzkich stosunkach i wolny wybór . Gdy kobieta nie będzie potrzebowała udawać miłości ani kokietować wszystkich , wówczas od razu odsunie tych , którzy jej nie są mili , i pójdzie za tym , który jej przypada do gustu . Wówczas nie będzie oszukiwanych ani oszukujących , stosunki uporządkują się w sposób naturalny . |
867 | Panna Izabela nie mogła wątpić o jej niewinności ; znowu parę razy przeszła się po gabinecie z ruchami zamkniętej lwicy i nagle zapytała : |
868 | „ Tyran … despota ! … ” — pomyślała . |
869 | — Idziemy i pan Wokulski z nami . |
870 | „ Tam do licha ! — mruknął strzelając z palców — a skąd oni wiedzą , że ja kupiłem klacz ? … Bagatela ! … przecież kupiłem ją od pani Krzeszowskiej za pośrednictwem Maruszewicza … Zresztą za często bywam w maneżu , wie o mnie cała służba … Eh ! zaczynam już palić głupstwa , jestem nieostrożny … Nie podobał mi się ten Maruszewicz … ” |
871 | Książę i Wokulski powstali . |
872 | Nie wszedł tam jednak od razu ; coś go zatrzymywało . Chciał zobaczyć pannę Izabelę , a jednocześnie lękał się tego i wstydził się swoich półimperiałów . |
873 | „ Zaczyna mi już braknąć miejsca na świecie ! … ” — szepnął . |
874 | Trzy łóżka . Na jednym z książką w ręku i nogami opartymi o poręcz leży jakiś młody człowiek z czarnym zarostem i w studenckim mundurku ; na dwu zaś innych łóżkach pościel wyglądała tak , jakby przez ten pokój przeleciał huragan i wszystko do góry nogami przewrócił . Widzę też kufer , pustą walizkę tudzież mnóstwo książek leżących na półkach , na kufrze i na podłodze . Jest nareszcie kilka krzeseł giętych i zwyczajnych i niepoliturowany stół , na którym przyjrzawszy się uważniej spostrzegłem wymalowaną szachownicę i poprzewracane szachy . |
875 | — Jutro bal u księcia , gdzie , naturalnie , będzie panna Łęcka . I czy pan wiesz , że książę do tej chwili nie zaprosił Wokulskiego , choć z innymi zrobił to już od dwu tygodni ! … A czy uwierzyłbyś pan , że Stach chory z tego powodu ? … |
876 | — Wiem — odparł . — Z tym wszystkim dziś , o dziewiątej , pani baronowa wpadła z rewirowym do mieszkania pani Stawskiej , kazała zabrać lalkę i spisać protokół . Już poszła skarga do sądu . |
877 | Wokulski rzucił pistolet na ziemię i zeszedł z mety . |
878 | W początkach maja wprowadziliśmy się do nowego sklepu , który obejmuje pięć ogromnych salonów . W pierwszym pokoju , na lewo , mieszczą się same ruskie tkaniny : perkale , kretony , jedwabie i aksamity . Drugi pokój zajęty jest w połowie na te same tkaniny , a w połowie na drobiazgi do ubrania służące : kapelusze , kołnierzyki , krawaty , parasolki . W salonie frontowym najwykwintniejsza galanteria : brązy , majoliki , kryształy , kość słoniowa . Następny pokój na prawo lokuje zabawki tudzież wyroby z drzewa i metalów , a w ostatnim pokoju na prawo są towary z gumy i skóry . |
879 | Odpowiedzieli wybuchem śmiechu , nie przerywając zabawy . |
880 | Tak ! Ja muszę żyć . Ale jakie to będzie życie ! … |
881 | — Tak … Hum ! … hum ! … Trochę pan przepłacił … |
882 | Oparł się na ramieniu Wokulskiego i odeszli kilkanaście kroków w las . |
883 | — Tamte dwa konie są niezłe , ale nasza klacz znakomita — mówił dyrektor . |
884 | — Jutro ma przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną — odrzekł pan Domański . — Nie do fortecy A – u … , A – u … tylko do Ham – ham czy Cham … bo nawet nie wiem … |
885 | — Panie — zawołał rządca — on to nic . On mówi , że nie zapłaci , no i nie płaci ; ale tamci dwaj nic nie mówią i także nie płacą . To są , panie Rzecki , nadzwyczajni lokatorowie ! … Oni jedni nigdy nie robią mi zawodu . |
886 | Niebo chmurzyło się , ciemność zapadała coraz szybciej . Na breku pomimo to było bardzo wesoło , dzięki kłótni pani Wąsowskiej z Ochockim , który zapomniał o swych latawcach i przełożywszy nogi przez poręcz kozła , odwrócił się do towarzystwa . Nagle , chcąc zapalić papierosa , potarł zapałkę i oświetlił cały brek , najlepiej zaś Starskiego . |
887 | „ O , tutaj — myślał — jest ognisko wszelkiej zarazy . Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania , jutro wypije ; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu . |
888 | — Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela . |
889 | Otóż tedy … Co ja chciałem powiedzieć ? … Aha ! |
890 | — Nie chcesz wyjść stamtąd ! |
891 | — No , to idź już panna , tylko powoli — upominał ją Leon . |
892 | Wokulski doznał takiego wrażenia jak człowiek , który spadł z wysokości i uderzył piersiami o ziemię . |
893 | — Owszem . |
894 | Kiedy około dziesiątej wieczór żegnałem moje damy , pani Stawska była zmieniona i smutna i skarżyła się , że ją głowa boli . Oto osioł Stach ! Taka kobieta szaleje za nim od jednego spojrzenia , a on , wariat , ugania się za panną Łęcką . I czy jest jaki porządek na tym świecie ? |
895 | — Bardzo źle — odparła pani Wąsowska . — Starski już prawie nie opuszcza jej pokoju , a rejent przyjeżdża co dzień , ale zdaje się na próżno … Więc co do programu ? … |
896 | — Przede wszystkim nie jestem * Siuzę * … |
897 | — Byłeś ? — spytał go Mincel . |
898 | — Choć raz przed śmiercią , ale na kilka miesięcy — mówił kolegom , którzy nie wiadomo dlaczego uśmiechali się z tych projektów . |
899 | — A co ? — wtrącił Starski patrząc na babkę . |
900 | Szliśmy przez ulicę nie mówiąc do siebie . Stach przygryzał wargi , a mnie już wówczas przyszło na myśl , że to wydobywanie się z piwnicy jest symbolem jego życia , które upłynęło na wydzieraniu się ze sklepu Hopfera w szerszy świat . |
901 | ( Aj , do licha ! a ten mąż za granicą ? … No , co tam mąż , niechby się pilnował … Zresztą , za jakiś dziesiątek tysięcy rubli dostaniemy rozwód z nieobecnym i zapewne już nieżyjącym . ) |
902 | — Nie ufasz mi pan ? … — spytał nie mniej wzruszony Wokulski . |
903 | Wokulskiemu było trochę przykro . |
904 | — Więc mów za mną : Zdrowaś Maria … |
905 | Dopiero drobny fakt , jedno zdanie zmusiło pannę Izabelę do szukania w innym kierunku tajemnicy jej triumfów . |
906 | — A co to był za kłopot z tymi paszportami ! … Bóg wie , kto brał , komu oddawał , czyje wpisywał nazwisko … — opowiadała pani Misiewiczowa . |
907 | — Matyldy są na co dzień , damy na święta . Ale Iza będzie największym świętem . Słowo honoru daję , że nie znam kobiety , która by na mnie tak piekielne robiła wrażenie … No , ale bo też i ona lgnie do mnie ! |
908 | Nie brakło nawet ( o czym siostry mówiły z pobożną zgrozą i rumieniąc się ) , nie brakło nawet kobiety upadłej , którą Wokulski wydobył z nędzy , oddał do magdalenek i ostatecznie zrobił z niej uczciwą kobietę , o ile ( mówiły siostry ) taka osoba może być uczciwą kobietą . |
909 | „ Oto zwierzę ! ” — szepnął . |
910 | Lecz im mniej wychodził , tym częściej marzył o jakiejś dalekiej podróży na wieś lub za granicę . Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne bory , po których błąkałby się , przypominając sobie młode czasy . Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato . |
911 | Wokulski zarumienił się . Nigdy nie przychodziło mu do głowy , ażeby zmarli potrzebowali czegoś więcej nad grudę ziemi . |
912 | — Wiesz ty — rzekł do mnie Katz — że już po jedynastej ? … |
913 | Oto ludzie prości , oto dziewczyny występne ; czyliż oni i one nie mają więcej szlachetnych uczuć aniżeli my , surdutowcy , po całym mieście chwalący się cnotami , w które zresztą żaden z nas nie wierzy . Ma Staś rację , że zajął się losem tych biedaków , chociaż … mógłby się nimi zajmować w sposób trochę spokojniejszy … |
914 | Wyciągnął do mnie rękę i odparł : |
915 | — Zmuszę pana do pojedynku ! |
916 | Nie sam Rzecki myślał w taki sposób . Wstąpiwszy do swego mieszkania Wokulski znalazł całą pakę biletów wizytowych i listów . Przez czas nieobecności odwiedziło go około setki ludzi wpływowych , utytułowanych i majętnych , z których co najmniej połowy dotychczas nie znał … Jeszcze większą osobliwość stanowiły listy . Były to prośby bądź o wsparcie , bądź o protekcję do rozmaitych władz cywilnych i wojskowych lub też anonimy po największej części wymyślające mu … Jeden nazywał go zdrajcą , inny fagasem , który tak wprawił się do służby u Hopfera , że dziś dobrowolnie wdziewa na siebie liberię arystokracji , a nawet więcej niż arystokracji . Inny anonim zarzucał mu opiekę nad kobietą złego życia , inny donosił , że pani Stawska jest kokietką i awanturnicą , a Rzecki oszustem , który w nowo nabytym domu wykrada mu komorne i dzieli się z rządcą , niejakim Wirskim . |
917 | Pocałowała ojca w rękę i wyszła do swego pokoju . |
918 | — To już jutro , jutro … do jutra może mi samo przejdzie … |
919 | W kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go z długów , to o Obermanie , którego wybawił z nieszczęścia . |
920 | Pan Tomasz był zachwycony , szczególnie gdy pomyślał , że wszystkie te owacje spotykają go w przeddzień sprzedaży domu ; rok temu bliskość podobnego wypadku odstraszała ludzi … |
921 | Na tym poważnym tle dobrze zarysowywali się jego mieszkańcy . |
922 | — Córka moja , panie Rzecki , rujnuje się … szczerze mówię , że się rujnuje na ogłoszenia po zagranicznych pismach , a tu nic i nic … Kobieta młoda , panie … |
923 | „ To jeszcze pół godziny … ” |
924 | Wokulski nic nie odpowiedział . Usiadł do swej księgi i udawał , że rachuje , ale naprawdę nie robił nic , nie miał siły . Przypomniał sobie tylko swoje niedawne marzenia o uszczęśliwieniu ludzkości i osądził , że musi być mocno zdenerwowany . |
925 | „ Dobrze — mówił dalej głos , który Wokulskiemu przypominał zgryźliwe zrzędzenie doktora Szumana — gdyby więc ta pani w ogóle mogła kogoś kochać , to nasuwa się drugie pytanie : czy pokocha ciebie ? ” |
926 | — Przychodzę z pełnomocnikiem właściciela . |
927 | Zrobiło się cicho . |
928 | — Więc tu nikt nie płaci , a przynajmniej nie płaci regularnie ? — zapytałem eks-obywatela . |
929 | I tak słuchając jednych , uspakajając drugich , pocieszając trzecich , przetrzymałem jakoś atak główny . Zrozumiałem również , że baronowa sroży się między lokatorami jak Tamerlan , i czułem instynktowny niepokój o śliczną i cnotliwą panią Helenę . |
930 | — Siadajże , panie Stanisławie … Może papierosa ? … Proszę cię … Cóż tam słychać ? … Czytałem właśnie Supińskiego : tęga głowa ! … Tak , narody nie umiejące pracować i oszczędzać zniknąć muszą z powierzchni ziemi … Tylko oszczędność i praca ! … Pomimo to nasi wspólnicy zaczynają grymasić , co ? … |
931 | Suzin westchnął , zmarszczył brwi i znowu wypił szampana . |
932 | Przez pozostałą część drogi do sądu trapi pana Ignacego sumienie . Przybiera ono postać olbrzyma z brodą w żółtym jedwabnym kitlu i takichże spodniach , który dobrodusznie a zarazem ironicznie patrząc mu w oczy mówi : |
933 | — Śmiejesz się pan , mój kuzynie ( bo sądzę , że już mogę pana tak nazywać ? ) . Śmiejesz się , a przecież sam na uczciwej drodze zdobyłeś miliony w ciągu dwu lat ? … |
934 | Szwajcar , człowiek znajomy , wyprawił pomocnika na górę , sam zaś zaczął bawić Wokulskiego rozmową : |
935 | — Cóż to za oryginalne diabły , panie Mraczewski ? — spytał Lisiecki . |
936 | Bo dziś nie mam już najmniejszej wątpliwości , że i pani Stawska , i Wokulski wpadli w zastawioną na nich pułapkę . Ona w ciągu paru tygodni zmizerniała ( ale jeszcze lepiej wyładniała , bestyjka ! ) , a on formalnie traci głowę . Jeżeli tylko nie jest wieczorem u Łęckich , co zresztą trafia się nieczęsto , bo panna wciąż baluje , to zaraz chłopak sprowadza się do pani Stawskiej i siedzi tam choćby do północy . A jak się wtedy ożywia , jak jej opowiada historie o Syberii , o Moskwie , o Paryżu ! … Wiem , bo choć nie bywam wieczorami , ażeby im nie przeszkadzać , to zaraz na drugi dzień wszystko opowiada mi pani Misiewiczowa , rozumie się pod największym sekretem . |
937 | Młodzieniec wziął Wokulskiego pod ramię i zaprowadziwszy go do okna mówił : |
938 | — Nade wszystko niech panowie strzegą się tej baronowej … która już czeka w czytelni , a ma niby to przyjść dopiero o trzeciej … Przysięgnę , to Niemka … Jestem przecie Alzatczyk ! … |
939 | — Żegnam panią hrabinę i dziękuję za zaszczyt , jaki mi pani raczyła wyrządzić ! … — mówił Wokulski całując gospodynię w rękę . |
940 | — Won ! … — wrzasnął baron chwytając za karafkę , na widok której Konstanty uznał za pożyteczne oddzielić się od swego pana grubością drzwi . — A to łotr fagas ! … — dodał baron , widocznie bardzo zirytowany . |
941 | — Ale lepszym za sześćdziesiąt pięć tysięcy … |
942 | — I z tej branży przerzucił się do galanterii ? — wtrącił ajent . |
943 | — Panie Mraczewski ! … Kto pana ośmielił … |
944 | „ Wrócę się — myśli — jeszcze raz spojrzę … Nie , nie wypada ! ” |
945 | Usłyszawszy taką pochwałę Wokulski otworzył biurko , poszukał w nim i za chwilę wydobył paczkę weksli . |
946 | Ale najpierw wpadła mu przed oczy śpiąca panna , taka , mówił dziaduś , śliczna , że kowal stanął słupem . Spała se i tylko jej łzy płynęły , a co która upadła , czy na jej koszulę , czy na łóżko , czy na podłogę , zaraz zamieniała się w klejnot . Spała i wzdychała z bólu od szpilki ; a co westchnęła , to na drzewach nad potokiem zaszelepały liście z żalu nad jej strapieniem . |
947 | — O cóż to ? |
948 | Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec ; zmieszała się tak , że wachlarz upadł jej na posadzkę . Ochocki podniósł go . |
949 | — Czego pan chce ? |
950 | — Dlaczego pielęgnował ? … |
951 | — O nie ! — przerwała matka . — Jeżeli ty jeszcze nie czujesz swego położenia , to już ja je rozumiem . Nie można żyć z taką wieczną nadzieją czy groźbą … |
952 | — Ale nie Wokulski . |
953 | — No , nie obrażaj się pan , szanowny panie — rzekł książę ściskając Wokulskiego za rękę . — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi ; oni nam pomagają do naszych celów , więc i my mamy niejakie obowiązki . |
954 | Tymczasem w piątym roku pożycia pani Małgorzata nagle poczęła się malować … Zrazu nieznacznie , potem coraz energiczniej i coraz nowymi środkami … Usłyszawszy zaś o jakimś likworze , który damom w wieku miał przywracać świeżość i wdzięk młodości , wytarła się nim pewnego wieczora tak starannie od stóp do głów , że tej samej nocy wezwani na pomoc lekarze już nie mogli jej odratować . I zmarło , biedactwo , niespełna we dwie doby na zakażenie krwi , tyle tylko mając przytomności , aby wezwać rejenta i cały majątek przekazać swemu Stasiulkowi . |
955 | Szli wąską drogą , która stanowiła granicę dwu lasów : na prawo rosły dęby i buki , na lewo sosny . |
956 | — Pani dobrodziejko ! … Czy sądzi pani , że Wokulski jest godnym człowiekiem ? … |
957 | — Czekam na ciebie . |
958 | Pod wpływem tych zwierzeń pani Stawska szczuplała , mizerniała , nawet zaczęła się trwożyć . Opanowała ją bowiem jedna myśl : co ona odpowie , jeżeli Wokulski wyzna , że ją kocha ? … Wprawdzie serce w niej już od dawna zamarło , ale czy będzie miała odwagę odepchnąć go i przyznać , że ją nic nie obchodzi ? Czy mógł jej nie obchodzić człowiek taki jak on , nie dlatego , że mu coś zawdzięczała , ale że był nieszczęśliwy i że ją kochał . „ Która kobieta — myślała sobie — potrafi nie litować się nad sercem tak głęboko zranionym , a tak cichym w swojej boleści ? ” |
959 | — W życiu chyba nieczęsto się tak trafia … — szepnęła pani Stawska . |
960 | W końcu maja Wokulski postanowił zrobić poświęcenie naszego magazynu . Przy tej sposobności zauważyłem , jak się czasy zmieniają … Za moich młodych lat kupcy także poświęcali sklepy troszcząc się o to , ażeby ceremonii dopełnił ksiądz sędziwy a pobożny , ażeby na miejscu była autentyczna woda święcona , nowe kropidło i organista biegły w łacinie . Po skończonym zaś obrządku , przy którym pokropiono i obmodlono prawie każdą szafę i sztukę towaru , przybijało się na progu sklepu podkowę , ażeby zwabiała gości , a dopiero potem — myślano o przekąsce , zwykle złożonej z kieliszka wódki , kiełbasy i piwa . |
961 | Załatwiwszy się z wiernym sługą , baron legł na łóżku i począł zastanawiać się nad swoim opłakanym położeniem . |
962 | Był tak wzruszony , że pani Wąsowskiej żal go się zrobiło . |
963 | — Aj ! — syknął Wokulski uderzając się w czoło . — Nie pomyślałem o tym … |
964 | — Wybornie . Otóż spadł tu na mnie jeszcze jeden sklep z jego właścicielką , wdową . Ponieważ prawie cały kapitał należy do mnie , więc w interesie tym muszę mieć kogoś ze swej ręki ; wolałbym zaś kobietę ze względu na właścicielkę sklepu . Czy więc przyjmie pani miejsce kasjerki z płacą … tymczasem siedemdziesięciu pięciu rubli na miesiąc ? |
965 | — Owszem ; pożyczyłem jej nawet tysiąc dwieście rubli . |
966 | Prawie od chwili kiedy oświadczył się i został przyjęty , opanowała go dziwna rzewność i współczucie . Zdawało mu się , że nie tylko nie umiałby nikomu zrobić przykrości , ale nawet sam nie umiałby się bronić przeciw krzywdom , byle te nie dotykały panny Izabeli . |
967 | Idę i w bramie domu , w którym mieszka , wpadam na doktora Szumana . Gdy powiedziałem mu , że chcę odwiedzić Stacha , odparł : |
968 | A jaka ona była tkliwa dla męża ! … Nieraz przesiadywała po kilka godzin w sklepie , tylko wpatrując się w Stasiulka . Dostrzegłszy zaś , że między kundmankami trafiają się przystojne , cofnęła Stacha z sali frontowej za szafy i jeszcze kazała mu zrobić tam budkę , w której , siedząc jak dzikie zwierzę , prowadził księgi sklepowe . |
969 | Wokulski wybuchnął . |
970 | — O ile wiem , umie pan jednak bawić się dobrze tam , gdzie mnie nie ma — odparła panna Izabela i odeszła . |
971 | Wokulski złożył książkę i zamyślił się . |
972 | — Ideałem nie , ale dzielnym człowiekiem . |
973 | Wokulski słuchając gawędy barona oglądał się po okolicy , która powoli zmieniała fizjognomię . W pół godziny za stacją ukazały się na widnokręgu lasy , bliżej wzgórza ; droga wiła się między nimi , wbiegała na ich szczyty lub spadała na dół . |
974 | — Wiesz , Florciu , namyśliłam się , nie sprzedam moich sreber obcemu . Mogą naprawdę dostać się Bóg wie w jakie ręce . Siądź zaraz , jeżeliś łaskawa , przy moim biurku i napisz do ciotki , że … przyjmuję jej propozycję . Niech nam pożyczy trzy tysiące rubli i niech weźmie serwis i srebra . |
975 | „ Tu będzie licytacja ! ” — mówi pan Ignacy i zapomina o skrupułach . Olbrzym z brodą , w żółtym jedwabnym kitlu , rozpływa się przed oczyma jego duszy jak mgła . |
976 | — Wynudził pana stary — rzekł do Wokulskiego — co ? … |
977 | Pan Ignacy otworzył usta , lecz przygryzł je . O mało że się nie wygadał w tej chwili , iż Wokulski kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta daje Rossiemu . |
978 | — No , patrz — mówił — co wyrabiają ci Żydzi , te … te gałgany ! … Nachodzą dom … przestraszają mi córkę … |
979 | Istotnie , w tej chwili wszedł do sklepu człeczyna w starym futrze , wypłowiałym cylindrze i ogromnych kaloszach . Wszedł , rozejrzał się jak ajent śledczy , zapytał Klejna , kiedy będzie pan Wokulski , potem nagle udał , że dopiero nas spostrzega , i przybliżywszy się do Stacha szepnął : |
980 | — Był na Syberii , narażał się … |
981 | „ Więc przypuśćmy — mówił — że w rezultacie po wszystkich moich zabiegach — odtrąci mnie … No ? … słowo honoru , że natychmiast wezmę utrzymankę i będę z nią siadał w teatrze obok loży państwa Łęckich . Zacna pani Meliton , a może i ten … Maruszewicz wynajdą mi kobietę mającą podobne do niej rysy ( za kilkanaście tysięcy rubli można i to nawet znaleźć ) . Od stóp do głów owinę ją w koronki , zasypię klejnotami , a wtedy przekonamy się , czy wobec niej nie zblednie panna Izabela . — Niechże sobie potem idzie za mąż , choćby za marszałka i barona … ” |
982 | — Prawdziwe szczęście dla nas obojga … — szepnęła panna Izabela . |
983 | — Z dawnych kundmanów nie ubył kto ? — przerwał mu Wokulski , coraz szybciej chodząc po pokoju . |
984 | — Z panią ? W otwartej wojnie ? … Cóż to znaczy . Wojny prowadzą się w celu zawarcia korzystnego pokoju ! |
985 | W tej chwili mdło mi się zrobiło ; obok szachów bowiem spostrzegłem dwie trupie główki : w jednej był tytuń , a w drugiej … cukier ! … |
986 | — Sodowej wody , cytryny i cukru … Biegnij ! — rzekł Wokulski do woźnego . |
987 | — Tak ! Zresztą powiem ci wszystko . Swoją rozmowę zakończyła słowami , które dziwnie mnie poruszyły … „ Wspomnisz sobie moje słowa , Kaziu , że tak będzie , bo umierający widzą jaśniej … ” |
988 | — Cicho tam ! … — woła urzędowy głos od stołu . |
989 | Wstał zachmurzony i z bólem w sercu przesuwał się pomiędzy potokiem ludzi tak ruchliwych , krzykliwych , rozmawiających i śpiewających jak dzieci wypuszczone ze szkoły . |
990 | Pokazał mu metalową kulkę ciemnej barwy . |
991 | — Heluniu — rzekła babcia stanowczo — idź do swojej lalki i rób jej kaftanik . Oczko już znalazłam , idź … |
992 | Bo cóż to jest obawa śmierci ? … Złudzenie ! Umrzeć jest to nie być nigdzie , nic nie czuć i o niczym nie myśleć . W iluż ja miejscach dziś nie jestem : nie jestem w Ameryce , w Paryżu , na księżycu , nie jestem nawet w moim sklepie i nic mnie to nie trwoży . A o ilu ja rzeczach nie myślałem przed chwilą i o ilu nie myślę ? Myślę tylko o jakiejś jednej rzeczy , a nie myślę o miliardzie innych rzeczy , nie wiem nawet o nich i nic mnie to nie obchodzi . |
993 | — Dzień dobry , panie Szlangbaum ! — zawołał Wokulski . |
994 | — Cóż to za kobieta ? |
995 | — A pani ? |
996 | Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym , a wewnętrzna pustka straszliwą . Chciał czymś się zająć i przypomniał sobie , że jeden z zagranicznych kapitalistów pytał go o zdanie w kwestii bulwarów nad Wisłą . Zdanie już miał wyrobione : Warszawa całym swoim ogromem ciąży i zsuwa się ku Wiśle . Gdyby brzeg rzeki obwarować bulwarami , powstałaby tam najpiękniejsza część miasta : gmachy , sklepy , aleje … |
997 | — O , panie sędzio ! — krzyknęła baronowa . — Córka świadczy przeciw matce … |
998 | — Podli ! … podli ! … — szeptał . |
999 | Ot , gdybym ją był spotkał rok temu . |
1000 | — Ze cztery … z pięć dni … — odparłem . — Pojmujesz pan , że nie chcę przeszkadzać Wokulskiemu , a … i panu radzę to samo . Młoda z młodym prędzej porozumie się aniżeli z nami , starymi . |
1001 | — Więc wyda pan ze trzy tysiące franków ? |
1002 | — Niech pan spłaca długi — odparł — w miarę zgłaszania się wierzycieli . Dziś zepchniemy tych , którzy mają późniejsze weksle . Więc to wyniesie dwa do trzech tysięcy ? … |
1003 | „ Oszalałem ? ” — mruknął . |
1004 | — Ani myślę . |
1005 | — Owszem , ale … myślałam , że panu będzie przyjemniej w towarzystwie pani Wąsowskiej . |
1006 | — Żaraż pójdę , tylko był tu jeszcze pan — odparł służący . |
1007 | — Jest większa od niej . |
1008 | — Myli się książę — odparł sucho Wokulski . — Tego , co posiadam i co umiem , nie dało mi szlachectwo , ale ciężka praca . Robiłem więcej , więc mam więcej niż inni . |
1009 | — Ma pani jakie zmartwienie ? — spytał Wokulski . |
1010 | „ Po com ja tu wchodził ? … ” — pomyślał . |
1011 | — O ! pan nigdy nie będziesz miał taktu , panie Rzecki … O ! co za cios ! … Prawda , że nieboszczyk , dokładnie mówiąc , nigdy nie był aniołem , osobliwie w ostatnich czasach , ale zawsze straszne spotkało mnie nieszczęście … Nieopłakane , niepowetowane ! … |
1012 | Przez parę dni następnych panna Izabela słyszała tylko o Wokulskim . Salony rozbrzmiewały jego nazwiskiem . Marszałek przysięgał , że Wokulski musi pochodzić ze starożytnego rodu , a baron , znawca męskiej piękności ( po pół dnia spędzał przed lustrem ) , twierdził , że Wokulski jest — „ wcale … wcale … ” Hrabia Sanocki zakładał się , że jest to pierwszy rozumny człowiek w kraju — hrabia Liciński głosił , że ten kupiec wzorował się na angielskich przemysłowcach , a książę — tylko zacierał ręce i uśmiechając się , mówił : „ Aha ? … ” |
1013 | — Czy tak śmiesznie wyglądam ? |
1014 | — Chciałaś powiedzieć : nie poznajesz mnie , prawda ? … Dziwi cię to , że twój los mógłbym powierzyć kupcowi ? … Ale widzisz … kiedy w nieszczęściu jedni sprzysięgli się przeciw nam , inni opuścili nas , on pospieszył z pomocą , a może mi nawet życie uratował … My , apoplektycy , niekiedy bardzo blisko ocieramy się o śmierć … Więc gdy mnie cucił , pomyślałem , kto by się tobą uczciwie zaopiekował ? Bo nie Joasia ani Hortensja , ani nikt … Tylko majętne sieroty znajdują opiekunów … |
1015 | — Znam go . On pójdzie za sześćdziesiąt parę tysięcy . |
1016 | — Panie drogi — jednym słowem — źle słychać . Hrabia Sanocki , pamięta go pan , ten stronnik groszowych oszczędności , chce zupełnie wycofać się ze spółki … A wie pan dlaczego ? Dla dwu powodów : naprzód , bawisz się pan w wyścigi , a po wtóre — bijesz go pan na wyścigach . Razem z pańską klaczą ścigał się jego koń i — przegrał . Hrabia jest bardzo zmartwiony i mruczy : „ Po diabła mam składać kapitały ? Czy po to , ażeby kupcom dawać możność ścigania się ze mną i chwytania mi nagród sprzed nosa ? … ” |
1017 | — To stara będzie się wściekać … To jej narobię … Cha … Cha ! … Ale … może pan tylko naciąga ? |
1018 | — Prosimy . Belu , podaj mi rękę . |
1019 | Obserwacje te zbudziły w duszy Wokulskiego nowe prądy , o których pierwej nie myślał albo myślał niedokładnie . Zatem wielkie miasto , jak roślina i zwierzę , ma właściwą sobie anatomię i fizjologię . Zatem praca milionów ludzi , którzy tak głośno krzyczą o swojej wolnej woli , wydaje te same skutki , co praca pszczół budujących regularne plastry , mrówek wznoszących ostrokrężne kopce albo związków chemicznych układających się w regularne kryształy . |
1020 | Wokulski doszedł do polanki , gdzie wówczas rozmawiali z panną Izabelą ; znalazł nawet pień , na którym siedziała . Wszystko jest , jak było ; tylko jej nie ma … Na krzakach leszczyny już żółkną liście , z sosen zwiesza się smutek , jak sieci pajęcze . Taki nieujęty , a tak go omotał ! |
1021 | — Zadziwiające ! … — mówiła dama w brylantach . — Bo i ten jego majątek , jakoby zrobiony w Bułgarii … |
1022 | — Cóż słychać , panie Fitulski ? — zapytał fryzjera . |
1023 | Pan Ignacy od dwudziestu pięciu lat mieszkał w pokoiku przy sklepie . W ciągu tego czasu sklep zmieniał właścicieli i podłogę , szafy i szyby w oknach , zakres swojej działalności i subiektów ; ale pokój pana Rzeckiego pozostał zawsze taki sam . Było w nim to samo smutne okno , wychodzące na to samo podwórze , z tą samą kratą , na której szczeblach zwieszała się , być może , ćwierćwiekowa pajęczyna , a z pewnością ćwierćwiekowa firanka , niegdyś zielona , obecnie wypłowiała z tęsknoty za słońcem . |
1024 | Ale Rzecki , zamiast winszować , mocno pobladł . |
1025 | — Patrzajcie no ! … |
1026 | — To jest podkopywanie naszego przemysłu — odezwał się oponent z grupy kupieckiej . |
1027 | Kwitną prześliczne dwie róże . |
1028 | — Wszakże to pan kupił naszą kamienicę ? — I przypatrywała mu się przymrużonymi oczyma . |
1029 | „ Jeżeli błogosławieństwo ma jaką wartość — mówił do siebie — cały kapitał błogosławieństw Obermana , wraz ze składanym procentem , ceduję jej … ” |
1030 | Wróciwszy z Paryża do Warszawy , Wokulski zastał drugi list prezesowej . |
1031 | — Ach , gdybym się nie bał , że mi dzieci zżydzieją , jednej chwili uciekłbym stąd na Nalewki … |
1032 | — Dobrze . A twoja żona niech zobaczy , co jej potrzeba z bielizny i odzienia , i da mi znać . |
1033 | — A ciężar gatunkowy ? — spytał Wokulski . |
1034 | — I to pani mówi , panno Izabelo ? … |
1035 | Rzecki pochylił się ku niemu i otworzył usta . |
1036 | Suivons les papillons diapres . |
1037 | Odeszły i wkrótce znikły za furtką . Pani Wąsowska obejrzała się , lecz spostrzegłszy , że Wokulski patrzył na nią , szybko odwróciła głowę . |
1038 | — I to by mu wystarczyło ? |
1039 | — Tam tak samo , ale mogę usiąść . A co to masz pan za paczkę ? … |
1040 | — Ależ niech się ciocia uspokoi — wtrąciła panna Izabela znowu po angielsku . — On z pewnością nie rozumie … |
1041 | Gdy zaś w dodatku wyłożył mi Mraczewski swoją teorię o wspólności żon , zaraz przyszło mi do głowy : |
1042 | Gdy sklep zamknięto i panowie wyszli , Wokulski rzekł : |
1043 | — I czy nigdy nie przyszło ci na myśl — mówiłem coraz śmielej — że możesz być nie tylko wyzyskiwany i oszukiwany , ale jeszcze wyśmiewany i lekceważony ? … Powiedz , nigdyś o tym nie pomyślał ? … Wszystko jest możliwe na świecie , a w takim wypadku należy się zabezpieczyć , jeżeli nie od zawodu , to przynajmniej od śmieszności . |
1044 | „ Wyjdę z niego chyba do pracowni Geista ” — pomyślał czując , że już wpadło mu w serce pierwsze ziarno pogardy . |
1045 | Oczy Wokulskiego tak dziko błysnęły , że adwokat umilkł . Przypatrywał mu się , rozmyślał … Nagle uderzył się ręką w czoło . |
1046 | Był raz w teatrze „ Variétés ” na ul . Montmartre , o paręset kroków od swego hotelu . Miano grać trzy wesołe sztuczki , między nimi jedną operetkę . Poszedł tam , ażeby odurzyć się błazeństwem , i prawie natychmiast po podniesieniu kurtyny usłyszał na scenie frazes wypowiedziany płaczliwym głosem : |
1047 | — A niechże sobie zakłada sto nowych interesów , nawet w Irkucku , byle tak co roku podwyższał — rzekł Lisiecki . — Ja z nim się o to spierać nie będę . Ale swoją drogą , uważam , że jest diabelnie zmieniony , osobliwie dzisiaj . Żydzi , panie , Żydzi — dodał — jak zwąchają jego projekta , dadzą mu łupnia . |
1048 | — Nie wykupiła ich Krzeszowska — rzekła — to wiem na pewno . — Więc — albo ciotka Hortensja , albo … |
1049 | — Serwis i srebra nabyłem od jubilera . Sekretu z tego nie robię . Osób trzecich do sprawy nie mieszam , ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych . |
1050 | — Słuchaj mnie , Ignacy … |
1051 | — Nie wiem , czy nam wypada przyjmować taką ofiarę ? — odezwała się zakłopotana pani Misiewiczowa . |
1052 | — Mamy zamiar . |
1053 | „ Widać już zdrów — myślał . — Nie wypada jednak od razu pytać o jego długi . Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą ; potem spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie . Nie mogę być obojętnym dla człowieka , który przeprosił pannę Izabelę … ” |
1054 | „ Zobaczymy , jak powiedzie się jej w nowych warunkach ” — rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania . |
1055 | — Musiała jednak dużo między nimi przerzucić … Jest podobno wymagająca … |
1056 | — Jedziesz do Paryża ? — zapytał Stacha . |
1057 | Pytanie , o czym Wokulski mógł rozmawiać z Obermanem , bardzo zaciekawiało lokaja . Jużci , o zgubionych pieniądzach … Troskliwy sługa przykładał kolejno oko i ucho do dziurki od klucza , dużo widział , dużo słyszał , ale nic nie mógł zrozumieć . Widział , że Wokulski daje Obermanowi całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy : |
1058 | — Tu , w Paryżu ? — szepnął Wokulski . |
1059 | Zaraz ją zobaczysz , o człowieku małej wiary ! Ażeby zaś lepiej przekonać się , że na tym świecie jest porządek , zapisuję tu następujące proroctwa : |
1060 | — Cóż ? … kiedyż ? … |
1061 | Panna Izabela poznała głos Wokulskiego . |
1062 | Panna Izabela zrywa się z szezlonga , potrąca w ciemności o taburet i drżącymi rękoma dzwoni . Dzwoni już drugi raz , nie odpowiada nikt , więc wybiega do przedpokoju i we drzwiach spotyka pannę Florentynę , która chwyta ją za rękę i mówi ze zdziwieniem : |
1063 | Po kolacji prezesowa poszła spać , a pani Wąsowska zaproponowała spacer po parku . |
1064 | A teraz opiszę tragedię , na wspomnienie której gniew mnie dusi . |
1065 | — Pierwszy . |
1066 | — Ani na nią spojrzy , dzika bestia ! — odparł Machalski . |
1067 | — Jak to ? … Przecież kuzynka pańska podoba się panu ? |
1068 | I przywidziało mu się w ciągu kilkunastu sekund , że między nim a tym czcigodnym światem form wykwintnych musi się stoczyć walka , w której albo ten świat runie , albo — on zginie . |
1069 | Gość , przybyły do sklepu z zamiarem kupienia parasola , oderwał Klejna od Rzeckiego . Panu Ignacemu zaczęły krążyć po głowie bardzo szczególne myśli . |
1070 | — Nic , nic … uspokój się … Pomyślałem tylko , że gdybym umarł , Wokulski jest jedynym człowiekiem , któremu mogłabyś zaufać … |
1071 | — Tak , panie , jestem Rzecki , porucznik , panie , węgierskiej piechoty , panie … |
1072 | — On sam — odpowiada jegomość w foczej skórze . |
1073 | Pannie Felicji krew i łzy napłynęły do oczu . Spojrzała na Wokulskiego naprzód z gniewem , potem ze wzgardą , a nareszcie wybiegła z pokoju pod pozorem znalezienia chustki . Gdy wróciła , wyglądała jak Maria Stuart przebaczająca swoim oprawcom i miała czerwony nosek . |
1074 | Natomiast czuł niepokonaną potrzebę robienia dobrze innym . Oprócz zapisu dla Rzeckiego , przeznaczył Lisieckiemu i Klejnowi , swoim byłym subiektom , po cztery tysiące rubli , tytułem wynagrodzenia szkód , jakie wyrządził im sprzedając sklep Szlangbaumowi . Przeznaczył również około dwunastu tysięcy rubli na gratyfikacje dla inkasentów , woźnych , parobków i furmanów . |
1075 | I. Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek ? |
1076 | Wstał , wyjrzał przez okno i z uśmiechem przypatrywał się ludziom , którzy gdzieś biegli , kłaniali się sobie , asystowali damom . Przypatrywał się ich gwałtownym ruchom , wielkiemu zainteresowaniu , bezświadomej szarmanterii mężczyzn , automatycznej kokieterii kobiet , obojętnym minom dorożkarzy , męce ich koni i nie mógł oprzeć się uwadze , że całe to życie , pełne niepokoju i udręczeń , jest kapitalnym głupstwem . |
1077 | „ Gdzie ja jestem ? … Jużci , w Łazienkach , ale w którym miejscu ? … Trzeba iść w drugą stronę … ” |
1078 | Z podobnego zjazdu skorzystał książę , ażeby zbliżyć Wokulskiego z ziemiaństwem . |
1079 | — Dopiero dziewiąta ? … No , kto by myślał ! A tak projektowałem sobie , że dziś przyjdę do sklepu pierwszy , wcześniej od pana Klejna … |
1080 | — Jest pan przecie szlachcicem , a mówi prezesowa , że tak dobrym , jak Starscy , a nawet Zasławscy … |
1081 | „ A jednak ten Mraczewski jest infamis ! — myślał . — Jak można mówić takie rzeczy w sklepie ? » Za parę dni otrzymam bilecik , a potem — schadzka ! … Ha , sama sobie winna , nie trzeba kokietować błaznów … Zresztą — wszystko mi jedno . ” |
1082 | — Cóż to za kobieta , panie Wirski ? — spytałem . — To niezwykła kobieta , panie … |
1083 | — Pan Ochocki ma mnie dziś uczyć meteorologii — odezwała się panna Felicja . |
1084 | — No , już widzę , że jestem zupełnie pijany — mruknął pan Ignacy kładąc się znowu i niecierpliwie naciągając kołdrę , pod którą drżał . |
1085 | Plac i rozbawione tłumy obmierzły mu do reszty . Zawrócił do miasta . |
1086 | — Tu jest nieszczęście ; Wokulski nie może , nie powinien żenić się … |
1087 | — Pierwej pokaż pan , coś przyniósł — przerwał Wokulski . |
1088 | Nie było jeszcze piątej , dzień duży ; kilku przechodniów obejrzało się za nimi . |
1089 | — A potem ? |
1090 | — Proszę babci ! — zawołała — ja nigdy nie skończę kaftanika dla mojej lalki … |
1091 | „ Więc my naprawdę nie możemy obejść się bez tego człowieka ? … — mówiła w duszy . — No , jeżeli ma nasze pieniądze , to naturalnie musi spłacać nasze długi … ” |
1092 | — Fraszka ożenek — odparł gruby głos zakrztusiwszy się nieco — bogaty ożenek nie hańbi . Ale te miliony , zarobione na dostawach w czasie wojny , z daleka pachną kryminałem . |
1093 | Było już z nim bardzo źle , nawet przyjął ostatnie sakramenta , kiedy w parę dni później wbiegł do nas pan Raczek dziwnie wzburzony i stojąc na środku izby zawołał : |
1094 | Tymczasem rządca zapiął swój poplamiony surdut na dwa guziki i ukłoniwszy się z elegancją prawdziwego szlachcica rzekł : |
1095 | Ładnych rzeczy dowiaduję się na wstępie ! |
1096 | Panna Florentyna powoli otworzyła kopertę i zaczęła czytać . Stopniowo na jej obliczu ciekawość ustąpiła miejsca zdziwieniu , a potem zmieszaniu . |
1097 | — To może by mnie pan teraz podarował sztary szurdut , bo jakże ja będę na krzcinach ? |
1098 | — Szósta , panie radco . Służę piorunem ! … — odpowiadał Józio . |
1099 | Panna Florentyna uśmiechnęła się smutnie . |
1100 | Kosztowała nas ta zabawa przeszło trzy tysiące rubli , ale widok tylu jedzących osób był zaiste okazały . Kiedy zaś wśród ogólnej ciszy powstał książę i wypił zdrowie Stacha , kiedy zagrała muzyka , nie wiem już jaki kawałek , ale bardzo ładny , i stu pięćdziesięciu ludzi huknęło : „ Niech żyje ! ” — miałem łzy w oczach . Pobiegłem do Wokulskiego i ściskając go szepnąłem : |
1101 | — Ma matkę ? |
1102 | Po długim szukaniu znalazł ją na środku wyścigowego placu , a przy niej panów Millera i Szulca tudzież dżokeja z wielkim cygarem w ustach , w czapce żółtej z niebieskim i w paltocie narzuconym na ramiona . Jego klacz wobec ogromnego placu i niezliczonych tłumów wydała mu się tak małą i mizerną , że zdesperowany , chciał wszystko rzucić i wracać do domu . Ale panowie Miller i Szulc mieli fizjognomie jaśniejące nadzieją . |
1103 | — Ta wasza lalka , od pani Krzeszowskiej ? … |
1104 | — A Mikołaj ? |
1105 | — Papo jest niezdrów , więc nie chce go opuszczać . |
1106 | — Jest jeszcze Fela Janocka , stryjeczna siostra mojej pani ; bardzo miłe dziecko , ma z osiemnaście lat . No , jest Ochocki … |
1107 | — Skąd pan to wie ? … — spytał Ochockiego . |
1108 | — Albo — ciągnęła baronowa — pan Wokulski usunie ze swego domu te brudy i niemoralność … |
1109 | — Oj , do diabła ! … — zawołałem . — Po cóż one z nią rozmawiały o Wokulskim ? … Gotowe nieszczęście … |
1110 | — I ty w to wierzysz ? — spytał Wokulski . |
1111 | „ Przywidzenia … abstrakcyjne … zdenerwowanie ! ” — szepnął Wokulski . |
1112 | — Państwo pozwolą do stołu ? … — wtrąciła panna Florentyna . |
1113 | Ojciec zamyślił się . |
1114 | — Rozumiem , wielmożny panie ! … A nasz pan czeka w pokoju sypialnym — odparł Mikołaj . |
1115 | Panna Izabela zarumieniła się mocniej niż poprzednio i spuściła piękną głowę . |
1116 | „ Zawsze wracam do swego ! — szepnął . — Ta myśl stała się już rodzajem monomanii … ” |
1117 | Nie udało mu się wprawdzie , aleć — zostawił syna . Nie od razu Kraków zbudowano ! … |
1118 | Prawie ten sam widok . Na środku siedzi w fotelu pani Misiewiczowa , również z obwiązaną głową , a dokoła niej pan Wirski , pani Wirska , właścicielka paryskiej pralni , która znowu pokłóciła się z baronową , i jeszcze jakichś parę dam , które rozmawiają półgłosem , ale za to ucierają nosy o całą oktawę wyżej aniżeli w codziennych okolicznościach . Na domiar spostrzegam pod piecem panią Stawską , która siedzi na stołeczku biała jak kreda . |
1119 | — Chcę sobie kupić paryskie rękawiczki , kilka flakonów perfum … |
1120 | Pamiętam , że kiedy po lewej stronie sklepu męczyłem się bieganiną i zawijaniem towarów , po prawej — największe strapienie robiła mi myśl : czego ten a ten gość chce naprawdę i — czy co kupi ? W rezultacie jednak i tutaj dużo się sprzedawało ; nawet dzienny dochód z galanterii był kilka razy większy aniżeli z towarów kolonialnych i mydła . |
1121 | Panna Izabela podniosła oczy od książki i dziwnym wzrokiem patrząc na Wokulskiego spytała : |
1122 | — Doprawdy ? Jeszcze nie rozmawiała ze mną , choć przewidywałem , że to nastąpi . |
1123 | — I w dodatku przyrodnikiem entuzjastą . Wiem , co pan przeszedł , od dawna szanuję pana z tego powodu … To za mało ; powiem więcej … Od roku wspomnienie o trudnościach , z jakimi szamotał się pan , dodawało mi otuchy … Mówiłem sobie : zrobię przynajmniej to , co ten człowiek , a ponieważ nie mam takich przeszkód , więc — zajdę dalej od niego … |
1124 | Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał się klaczy . Niepokoiły go jej delikatne nóżki i sam drżał na widok dreszczów przebiegających jej aksamitną skórę , myślał bowiem , że może zachorować . Potem objął ją za szyję , a gdy oparła mu na ramieniu główkę , całował ją i szeptał : |
1125 | — Jeździł pan ? … — powtórzył . — Gdzie ? … Kiedy ? … |
1126 | — Także koncept ! … Pański zegarek zawsze spieszy się z rana , a późni wieczorem — odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy . |
1127 | „ Niechby sobie była jego kochanką — mówił w duchu . — Ojej ! … ile to dam bardzo renomowanych są kochankami jeszcze jak lichych facetów … |
1128 | Czas wolny od nauki poświęcał Stach na próby z balonami . Wziął dużą butlę i w niej za pomocą witriolu preparował jakiś gaz ( już nawet nie pamiętam jaki ) i napełniał nim balon nieduży wprawdzie , ale przygotowany bardzo sztucznie . Była pod nim maszynka z wiatraczkiem … No i latało to pod sufitem , dopóki nie zepsuło się przez uderzenie o ścianę . |
1129 | I jeszcze pani powiem — dodał patrzącej na niego z odchylonymi ustami — nie tylko nie prosiłbym , ale wprost nie przyjąłbym wyżebranej ofiary z czyjegoś serca . Takie dary zwykle bywają tylko połowiczne … |
1130 | — Nie gadam z panem ! — wrzasnął Jan . |
1131 | Ponieważ tego rodzaju zdania wypowiadał niekiedy głośno i publicznie , więc uważano go za bzika , a poważne damy , mające córki na wydaniu , nieraz mówiły . |
1132 | — Właśnie panna hrabianka wczoraj dała słowo , że będziemy dziś spłaceni wszyscy , i co do grosza … |
1133 | — Pani hrabina przyjechała — odpowiedział z korytarza głos panny Florentyny . |
1134 | Najsilniej jednak wpłynął na postanowienia jej książę . |
1135 | — Przegrasz ją , kuzynko , nawet w tych punktach , w których liczysz na najzupełniejsze zwycięstwo — odpowiedział uroczyście Ochocki . |
1136 | Przede wszystkim któregoś dnia odwiedził ją nieznany adwokat z poufnym zapytaniem , czy pani baronowa nie wie czego o funduszach pana barona … Gdyby zaś takowe gdzie istniały , o czym zresztą wątpi adwokat , należałoby je wskazać dla uwolnienia pana barona od kompromitacji . Wierzyciele jego bowiem gotowi są chwycić się ostatecznych środków . |
1137 | Tymczasem na początku świętego postu zesłał Pan Bóg miłosierny na mnie takiego bolaka , żem musiał leżeć w domu , i jeszcze doktór mnie pokrajał . Aż tu panna Marianna jak nie zacznie do mnie chodzić , łóżko prześciełać , pokrajanie mi opatrywać … Mówił doktór , żeby nie jej opatrunki , to bym z tydzień dłużej leżał . Mnie nieraz złość brała , osobliwie , jak mnie trzęsło , więc jednego dnia mówię : „ Co sobie panna Marianna robi subiekcję ? … Panna myśli , że ja się z panną ożenię , a ja chybabym zgłupiał , żeby się z taką wiązać , co się dziesięciu wysługiwała … ” |
1138 | Szybko wziął papier i pióro i zaczął pisać . Wokulski zauważył , że młodzieńcowi trochę drżały ręce i twarz mu się mieniła . |
1139 | Podszedłszy bliżej Wokulski przekonał się , że nie tylko on zwrócił uwagę na szczególną kamienicę ; nawet psy , częściej tu niż na jakimkolwiek innym murze , składały wizytowe bilety . |
1140 | — Cóż , nie żeni się pan Wokulski ? |
1141 | — Jak zwykle — odparł inkasent . |
1142 | Rano budził się zawsze o szóstej ; przez chwilę słuchał , czy idzie leżący na krześle zegarek , i spoglądał na skazówki , które tworzyły jedną linię prostą . Chciał wstać spokojnie , bez awantur ; ale że chłodne nogi i nieco zesztywniałe ręce nie okazywały się dość uległymi jego woli , więc zrywał się , nagle wyskakiwał na środek pokoju i rzuciwszy na łóżko szlafmycę , biegł pod piec do wielkiej miednicy , w której mył się od stóp do głów , rżąc i parskając jak wiekowy rumak szlachetnej krwi , któremu przypomniał się wyścig . |
1143 | — Patkiewicz ! … stójże … już idą … — zawołał pan Maleski . |
1144 | Niepokój trapiący ją od kilku dni : jak się skończy licytacja ? opuścił ją tak , że śladu nie zostało po nim . Więc mają jeszcze dziesięć tysięcy rubli rocznie i trzydzieści tysięcy rubli gotówką ? … Zatem pojadą na wystawę paryską , potem może do Szwajcarii , a na zimę znowu do Paryża . Nie ! … Na zimę wrócą do Warszawy , ażeby znowu otworzyć dom . I jeżeli znajdzie się jaki majętny człowiek , niestary i niebrzydki ( jak na przykład baron albo marszałek … br ! … ) , wreszcie nie parweniusz i niegłupi … ( No , głupi może sobie być ; w ich towarzystwie mądrym jest tylko Ochocki , a i to dziwak ! ) Jeżeli znajdzie się taki epuzer — panna Izabela zdecyduje się ostatecznie … |
1145 | — Zatem nie Lesser ? |
1146 | — Pan wychodzi ? |
1147 | Wjechali na wzgórze , gdzie roztoczył się przed nimi rozległy horyzont , obejmujący kilka wiosek , lasy , rzekę i miasteczko z kościołem . |
1148 | „ Za rok ? … — powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy . Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? … ” |
1149 | — Ale ja nie opuszczę cię , panie Stanisławie — rzekł pan Tomasz tonem przekonania . I dodał po chwili — W tych dniach sprzedaję , to jest dopuszczam do sprzedaży mego domu . Miałem z nim duży kłopot : lokatorowie nie płacą , rządcy złodzieje , a wierzycieli hipotecznych musiałem zaspakajać z własnej kieszeni . Nie dziw się , że mnie to w końcu znudziło … |
1150 | — Mamo , dosyć ! … |
1151 | — Wszyscy , począwszy od gospodarza , który każe mi płacić siedemset rubli … |
1152 | Prawie w tej chwili Wokulski wracał z panią Wąsowską z przejażdżki i na folwarcznym dziedzińcu zobaczył powóz , od którego odprzęgano konie . Tknęło go jakieś nieokreślone przeczucie , ale nie śmiał pytać ; nawet udał , że nie patrzy na powóz . |
1153 | — Twardo i trzęsie , spać nie można . |
1154 | — Cóż więcej ? … — nalegał Ochocki . |
1155 | Już blisko tydzień trwała ta nowa mania , która dziwiła i gorszyła nie samego tylko pana Ignacego . |
1156 | — Bóg cię zesłał , panie Wokulski ! … — zawołała już zupełnie naturalnym głosem pani Misiewiczowa zrywając z głowy chustkę . |
1157 | — O panie , to już zbyt ostre ! — zgromiła go pani Wąsowska . — Cóż to , więc biedna kobieta , jeżeli raczy ją uwielbiać jeden z was , nie może rozmawiać z innymi ? … Nie spodziewałem się , ażeby taki człowiek jak pan w taki haremowy sposób traktował kobietę . Zresztą , o co panu chodzi ? … Gdyby nawet Bela kokietowała Molinariego , to i cóż ? … Trwało to jeden wieczór i skończyło się tak wzgardliwym pożegnaniem go ze strony Beli , że aż przykro było patrzeć . |
1158 | Naprzód Opatrzność zesłała wezbranie Wisły , co dało powód do publicznego koncertu i kilku prywatnych wieczorów z muzyką i deklamacją . Następnie w szeregu prelegentów na Osady Rolne wystąpił jeden krakowianin , nadzieja partii arystokratycznej , na którego odczyt wybrało się najlepsze towarzystwo . Potem Szegedyn uległ powodzi , co znowu wywołało wprawdzie nieduże składki , ale za to ogromny ruch w salonach . Odbył się nawet w domu hrabiny teatr amatorski , na którym odegrano dwie sztuki w języku francuskim i jedną w angielskim . |
1159 | — Teraz wszystko rozumiem — rzekł . — Ten kwit jest sfałszowany , a sfałszowany przez Maruszewicza . Ja nie pożyczałem pieniędzy od pana Wokulskiego ! … |
1160 | — Jak się masz , Ignacy ! … — zawołał padając mi w objęcia . |
1161 | — A ja już nie widziałam go cztery miesiące . Kochane miasto … |
1162 | Los ! los ! … on dziwnie zbliża ludzi . Gdybym przed laty nie zeszedł do piwnicy Hopfera , do Machalskiego , nie poznałbym się z Wokulskim . Gdybym jego znowu nie wyprawił do teatru , on może nie spotkałby się z panną Łęcką . Raz mimo woli nawarzyłem mu piwa i już nie chcę powtarzać tego po raz drugi . Niech sam Bóg radzi o swej czeladzi … |
1163 | Około południa zmniejszał się ruch za kontuarem towarów kolonialnych , a za to coraz częściej zjawiali się interesanci po stronie prawej sklepu , u Jana . Tu kupowano talerze , szklanki , żelazka , młynki , lalki , a niekiedy duże parasole , szafirowe lub pąsowe . Nabywcy , kobiety i mężczyźni , byli dobrze ubrani , rozsiadali się na krzesłach i kazali sobie pokazywać mnóstwo przedmiotów targując się i żądając coraz to nowych . |
1164 | — Pan myśli , że jestem czarodziejką ? — spytała bardzo zakłopotana . |
1165 | „ Ładny interes ! — pomyślałem . — Widziała go raz i już mdleje … ” . |
1166 | Pani Misiewiczowa wciąż modliła się w ławce po cichu , a siedząca za nią Marianna płakała . Pani Krzeszowska miała szarą twarz , przycięte usta i spuszczone oczy ; ale z każdego fałdu jej ubrania wyglądała złość … Obok niej stał Maruszewicz wpatrzony w ziemię , a za nim służąca baronowej , tak przestraszona , jakby ją miano prowadzić na szafot … |
1167 | — Chcę … bronić nazwiska , które oboje nosimy . Chcę … nakazać w tym domu szacunek dla baronowej Krzeszowskiej . Chcę zakończyć procesy i dać pani opiekę … Dla dopięcia tego celu zmuszony jestem prosić panią o gościnność . Gdy zaś ureguluję stosunki … |
1168 | — Że okoliczności złożyły się w taki sposób … Baron jest człowiekiem dystyngowanym … |
1169 | Wokulski złożył księgę , z wolna podniósł się z fotelu i sięgnąwszy po kapelusz stojący na kantorku skierował się ku drzwiom . Czuł brak oddechu i jakby rozsadzanie czaszki . |
1170 | — Trudna rada . |
1171 | „ Oto logika prostych serc ! — pomyślał Wokulski . — Pogarda dla występku , miłosierdzie dla nieszczęścia . ” |
1172 | — Mniejsza o komorne — rzekła . |
1173 | — Cóż to , czy i pana ogarnia antysemityzm ? |
1174 | — Dobrze , weź ten surdut . |
1175 | Był już na rozległym placu Ujazdowskim , w którego południowej części znajdowały się zabawy ludowe . Pomieszane dźwięki katarynek , odgłosy trąb i zgiełk kilkunastutysiącznego tłumu ogarniał go jak fala nadpływającej powodzi . Widział jak na dłoni długi szereg huśtawek , kołyszących się w prawo i w lewo niby ogromne wahadła o potężnym rozmachu . Potem drugi szereg — szybko kręcących się namiotów , z dachami w różnokolorowe pasy . Potem trzeci szereg — bud zielonych , czerwonych i żółtych , gdzie przy wejściu jaśniały potworne malowidła , a na dachu ukazywali się jaskrawo odziani pajace albo olbrzymie lalki . A we środku placu — dwa wysokie słupy , na które teraz właśnie wspinali się amatorowie frakowych garniturów i kilkurublowych zegarków . |
1176 | Przypomina sobie swój sklep , ozdobę miasta , rumieni się i idzie dalej . Czuje , że Paryż na pierwszym kroku przytłoczył go , i — jest kontent . |
1177 | Pomimo znajomości , trwającej ledwie kilka godzin , Molinari żywo zainteresował pannę Izabelę . |
1178 | — Komu się pan oświadczył ? … Prezesowej ? … — rzekł innym już głosem Wokulski . |
1179 | „ Tak — szepnął — z tymi panami przyjemniej żyć aniżeli z kupcami . Oni są naprawdę ulepieni z innej gliny … ” |
1180 | — Ha ! ha ! … — zaśmiał się . — Nu , jaki ja już stary jestem , żem od razu tego nie pomiarkował … Pan panu Łęckiemu da trzydzieści tysięcy rubli … a on panu ułatwi interes może na sto tysięcy rubli … Git ! … Ja panu dam licytanta , co on za piętnaście rubelków podbije cenę domu . Bardzo porządny pan , katolik , tylko jemu nie można dawać wadium do ręki … Ja panu dam jeszcze jakie dystyngowane dame , co także za dziesięć rubelków będzie podbijać … Ja mogę dać jeszcze z pare Żydki , po pięć rubelków … Zrobi się taka licytacja , co pan może zapłacić za ten dom choćby sto pięćdziesiąt tysięcy i nikt nie zmiarkuje , jaki jest interes … |
1181 | — Czterdzieści pięć lat — to epoka ostatniej miłości , najgorszej — odpowiedział doktór . |
1182 | Wokulski pożegnał go i poszedł do swego numeru . |
1183 | Oto ścieżka , którą wówczas szli oboje , ale wydaje się jakaś inna . Ta część lasu miała być podobna do kościoła — dziś ani śladu podobieństwa . Dokoła szaro i cicho . Słychać tylko krakanie wron , które w tej chwili przelatują nad lasem , i krzyk spłoszonej wiewiórki , co wdrapując się na drzewo szczeka jak mały piesek . |
1184 | Stopniowo sformułował sobie warunki zapoznania się z panną Izabelą . Ażeby mógł nic więcej tylko szczerze rozmówić się z nią , należało : |
1185 | — Mogę pójść z panem . |
1186 | — Więc może być dramat … |
1187 | — Mądre bestie ! — mruknął podoficer . |
1188 | — Ja ? … Kto to powiedział ? … |
1189 | Gdy zaś około dziesiątej wieczór , ubrany w półkożuszek i grube buty , uściskawszy go wziąłem za klamkę , ażeby opuścić izbę , w której tyle lat przemieszkaliśmy razem , coś dziwnego stało się z Janem . Nagle zerwał się z krzesła i rozkrzyżowawszy ręce krzyknął : |
1190 | — Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie . |
1191 | — Cały rachunek za ostatnie pięć dni … Cały , nie rozumiesz ? … |
1192 | — Pan nie wie ? — odparł Żyd . — Domy idą w górę , i adwokat wytłomaczył pani baronowej , że kamienicy pana Łęckiego nie kupi taniej niż za siedemdziesiąt tysięcy rubli . Ona wolałaby kupić ją za dziesięć tysięcy , no , ale co zrobi ? … |
1193 | Od tej pory chodził na wszelkie przedstawienia , koncerty i odczyty . |
1194 | Stojący pod oknem pan Malborg z panem Niwińskim przypatrywali się obu damom przez binokle . |
1195 | Panna Izabela zamyśliła się i od tej pory szli oboje w milczeniu . |
1196 | — Ach , cóż bym dała za to , ażeby baron nie dostał klaczy i przegrał zakłady ! … — zawołała panna Izabela . |
1197 | — Z wizytą i z interesem — * tek * ! … Czy wolno ? … |
1198 | Pan Ignacy zabiegł mu drogę . |
1199 | „ Za pozwoleniem . Od jednego obiadu i jednej wizyty jeszcze bardzo daleko do dłuższej znajomości . Na tysiąc zaś dłuższych znajomości — ledwie jedna prowadzi do oświadczyn ; na dziesięć oświadczyn — ledwie jedne są przyjęte , a i z tych ledwie połowa kończy się małżeństwem . Trzeba więc być zupełnym wariatem , ażeby nawet przy dłuższej znajomości myśleć o małżeństwie , za którym jest ledwie jedna , a przeciw któremu ze dwadzieścia tysięcy szans … Jasne czy niejasne ? ” |
1200 | Z powodu szabasu rynek był pusty , a wszystkie kramiki zamknięte . |
1201 | Od czasu do czasu skrzypce odezwały się głośniej , stojący za mistrzem muzyk robił minę zachwyconą , a po sali przebiegał cichy i krótki szmer . Pomiędzy uroczyście nastrojonymi mężczyznami i zasłuchanymi , zamyślonymi , rozmarzonymi lub drzemiącymi damami Wokulski dostrzegał kobiece fizjognomie napiętnowane niezwykłym wyrazem . Były tam namiętnie odrzucone głowy , zarumienione policzki , pałające oczy , rozchylone i drgające usta , jakby pod wpływem narkotyku . |
1202 | Wokulski odwrócił głowę . Panna Ewelina upadła na ławkę blada i zmęczona , a baron wdzięczył się do niej . |
1203 | Kiedy wrócił do siebie i wpadł do sklepu , był tak rozpromieniony , że pan Ignacy nieledwie przeraził się . |
1204 | — Tak … tak … — przerwał książę . — Ten rodzaj majątków bywa zwykle niepewny , ale za Wokulskiego ręczę . Hrabina mówiła ze mną , a ja zapytywałem oficerów , którzy byli na wojnie , między innymi mojego siostrzeńca . Otóż o Wokulskim było jedno zdanie , że dostawa , której się on dotknął , była uczciwa . Nawet żołnierze , ile razy dostali dobry chleb , mówili , że musiał być pieczony z mąki od Wokulskiego . Więcej hrabiemu powiem — ciągnął książę — że Wokulski , który swoją rzetelnością zwrócił na siebie uwagę osób najwyżej położonych , miewał bardzo ponętne propozycje . W styczniu tego oto roku dawano mu dwakroć sto tysięcy rubli tylko za firmę do pewnego przedsiębiorstwa i nie przyjął … |
1205 | Naprzeciw zobaczył parę ludzi pochylonych ku sobie i szepczących . Ustąpili mu z drogi i ukryli się w cieniu drzew . Opanował go żal i szyderstwo . |
1206 | Ochocki zamyślił się i patrzył przed siebie nie wiadomo na co … Parę razy zdawało się , że chce wyskoczyć z breka i że go drażni towarzystwo , w którym też zapanowała cisza . |
1207 | — Proszę panów — mówił Wokulski — gdyby łokieć mego perkalu kosztował tylko o dwa grosze taniej niż dziś , wówczas na każdym milionie kupionych tu łokci ogół oszczędziłby dziesięć tysięcy rubli … |
1208 | — No , oddajcie pierwej chłopca do terminu , a potem … może się odważę — odparła ciotka . — Zawsze miałam przeczucie , że marnie skończę … |
1209 | Co się tam działo , dobrze nie wiem , bo najdziksze fantazje przebiegały mi po głowie . Marzyło mi się , że pan Leon mówi , jak zwykle , o potędze wiary , o upadku duchów i o potrzebie poświęcenia , czemu głośno wtórowali obecni . Zgodny chór jednakże osłabnął , gdy pan Leon zaczął tłumaczyć , że należałoby nareszcie wypróbować owej gotowości do czynu . Musiałem być bardzo nietrzeźwy , skoro przywidziało mi się , że pan Leon proponuje , ażeby kto z obecnych skoczył z Nowego Zjazdu na bruk idącej pod nim ulicy , i że na to wszyscy umilkli jak jeden mąż , a wielu pochowało się za beczki . |
1210 | „ Zdaje mi się , że trochę utyłem . ” |
1211 | „ On coś wie ! ” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno : |
1212 | Odtąd , ile razy przypomniała mu się Warszawa albo ile razy spotkał kobietę mającą coś szczególnego w ruchach , w ubiorze czy fizjognomii , wpadał do kawiarni i wypijał karafkę koniaku . Tylko wówczas śmiało przypominał sobie pannę Izabelę i dziwił się , że taki jak on człowiek mógł kochać taką jak ona kobietę . |
1213 | — Wokulski ? … no , nie — mówił pan Tomasz . — Jest to człowiek szalonej energii , ale co się tyczy daru kombinowania , nie powiem , ażeby posiadał go w wysokim stopniu . |
1214 | Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy , że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza . |
1215 | Potem śniły mu się obszerne węgierskie równiny , granatowe i białe linie wojsk , przysłoniętych chmurą dymu … Nazajutrz miewał posępny humor i skarżył się na ból głowy . |
1216 | — Już wieczór — rzekła zmieszana — wracajmy do domu … Całe towarzystwo pewnie wyszło z parku … |
1217 | — To nie szczęście , Stanisławie Piotrowiczu , to miliony . Nożykiem tniesz wiklinę , a toporem dęby . Kto ma kopiejki , robi interesa kopiejkowe i kopiejki zyskuje ; ale kto ma miliony , musi zyskiwać miliony . Rubel , Stanisławie Piotrowiczu , jest jak zapracowana szkapa : kilka lat musisz czekać , zanim urodzi ci nowego rubla ; ale milion jest mnożny jak świnia : co rok daje kilkoro . Za dwa albo trzy lata , Stanisławie Piotrowiczu , i ty zbierzesz okrągły milionik , a wtedy przekonasz się , jak za nim gonią inne pieniądze . Chociaż z tobą … |
1218 | „ Dlaczego ja miałbym się im prezentować ? … Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy . |
1219 | — Nudzimy się , niech więc nas bawi — mówiła staruszka . |
1220 | „ Co za szczególny traf ! — mówiła w sobie . — Jutro walczyć będą z jej powodu dwaj ludzie , którzy ją śmiertelnie obrazili : Krzeszowski złośliwymi drwinami , Wokulski — ofiarami , jakie ośmielił się ponosić dla niej . Ona mu już prawie przebaczyła i kupno serwisu , i owe weksle , i owe przegrane w karty do ojca , z których przez parę tygodni utrzymywał się cały dom … ( Nie , jeszcze mu nie przebaczyła i nie przebaczy nigdy ! … ) Ale choćby nawet , to jednak — za jej obrazę ujęła się sprawiedliwość boska … I kto jutro zginie ? … Może obaj . W każdym razie ten , który poważył się pannie Izabeli Łęckiej ofiarować pomoc pieniężną . Człowiek taki , jak kochanek Kleopatry , żyć nie może … ” |
1221 | — A zatem ? — spytał Wokulski . |
1222 | „ Co ja jednak wyrabiam ? … Świadomie pomagam hultajowi do zrobienia łotrostwa . Gdybym dziś umarł , pieniądze te musiałby * masie * zwrócić Krzeszowski … Nie , to Maruszewicz poszedłby do kozy … No , to go nie minie … ” |
1223 | — Po cóż w takim razie zezwala na sprzedaż sreber ? — pytała natarczywie panna Izabela . |
1224 | Pamiętał , że wszedł na górę pod dęby , że coś jadł z wielkim apetytem , że był wesoły , rozmowny i nawet umizgał się do panny Felicji . Ale o czym mówili ? … co on im sam odpowiadał , nie wiedział … |
1225 | — To nic — odpowiedział spokojnie Rzecki . — Przyznałbym tylko , że omyliłem się , nie wiem już który raz w życiu … |
1226 | — Złoty krzyż … |
1227 | Dzwonek . Trzy konie z miejsca ruszyły cwałem . |
1228 | Obok pana Ignacego stoi dwóch Żydów : jeden wysoki , śniady , z brodą tak czarną , że wpada w kolor granatowy , drugi łysy , z tak długimi faworytami , że walają mu klapy surduta . Dżentelmen z faworytami na widok dziesięciorublówek pana Łęckiego uśmiecha się i mówi półgłosem do pięknego bruneta : |
1229 | Wychodzą z windy na korytarz i po chwili znajdują się w eleganckim saloniku , który posiada mahoniowe meble , szerokie łóżko pod baldachimem i szafę mającą zamiast drzwi ogromne lustro . |
1230 | — Mój Stachu — odparł subiekt spuszczając oczy — tak ci ufam , że gdybyś nawet spalił miasto , jeszcze byłbym pewny , że zrobiłeś to w szlachetnym celu . |
1231 | „ Panie — pisała . — Musi mi pan ułatwić zaznajomienie się z Molinarim , ale to koniecznie , koniecznie … Obiecałam Cioci , że skłonię go , ażeby zagrał u niej na ochronę ; pojmuje więc pan , ile mi na tym zależy . ” |
1232 | — Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? … |
1233 | — A jednak nie mam … |
1234 | Na ostatnie słowa położyłem nacisk , bo mi mój pan Szlangbaum wyglądał tak , jakby miał zamiar albo nasz sklep kupić ( co wydaje mi się nieprawdopodobnym ) , albo kasę okraść … Czego , lubo jest uczciwy starozakonny , nie uważałbym za rzecz niemożliwą . |
1235 | Przez chwilę panna Izabela stała zdumiona ; następnie pobiegła do pokoju ojca . |
1236 | — Ma bardzo ładny ton … Bardzo … |
1237 | — Więc papo nie uznaje w tym żadnego dobrodziejstwa z jego strony ! Bo wczoraj mówił papo o Wokulskim w taki sposób , jakby czuł , że jest przez niego oplątany … |
1238 | — Ach , to pani dobrodziejka ! … Bardzo przepraszam … |
1239 | — Zapewne tonem osoby chorej na nerwy . Za to nie możesz mieć do niej żalu . |
1240 | Panna Florentyna napisała żądany list , a tymczasem panna Izabela zaczęła się ubierać . Wiadomość o Żydach zrobiła na niej wrażenie zimnej wody , a myśl o Wokulskim zaniepokoiła ją . |
1241 | — Znam — odparł Wokulski , a w duchu dodał : — „ Winien mi ze trzysta rubli … ” |
1242 | — Nie mam dukatów — odparłem . |
1243 | — A gdzież on zapisany w księgi ? |
1244 | — Więc nie ? |
1245 | Trzeba jednak iść tam … ” |
1246 | — Czy ja znam ! … — Jedź pan dalej , panie Wirski … |
1247 | — Ale gdybyś pan był , musiałbyś chyba trzeci raz zmienić program . |
1248 | — I z właściwym mu talentem raczył oświetlać kwestie — dokończył adwokat . |
1249 | — Wiem , wiem , ale co to wszystko znaczy , kiedy już jest skandal — mówi Wirski . — Co najgorsze ( wiem to od rewirowego ) , że pani Stawska nie chcąc , ażeby Helunia dowiedziała się o lalce , z początku nie chciała jej pokazać , prosiła , ażeby mówić cicho , rozpłakała się … Rewirowy mówi , że sam był zakłopotany , bo przede wszystkim nie wiedział , po co go baronowa ciągnie do mieszkania pani Stawskiej . Ale jak zaczęła jędza wrzeszczeć : „ Okradła mnie ! … lalka zginęła tego samego dnia , kiedy Stawska była ostatni raz u mnie … aresztujcie ją , bo odpowiadam całym majątkiem za prawdziwość skargi ! … ” — tak tedy mój rewirowy wziął lalkę do cyrkułu i poprosił ze sobą panią Stawską … Skandal , no , straszny skandal … |
1250 | Za młodu mówiono jej powszechnie , że panna ładna i dobra , choćby nie miała majątku , może jednak wyjść za mąż . Była dobrą i ładną , lecz za mąż nie wyszła . Później mówiono również powszechnie , że wykształcona nauczycielka zdobywa sobie miłość pupilów i szacunek ich rodziców . Była wykształconą , nawet zamiłowaną nauczycielką , lecz mimo to pupilki jej dokuczały , a ich rodzice drwili z niej od pierwszego śniadania do kolacji . Potem czytała dużo romansów , w których powszechnie dowodzono , że zakochani książęta , hrabiowie i baronowie są ludźmi szlachetnymi , którzy w zamian za serce mają zwyczaj oddawać ubogim nauczycielkom rękę . Jakoż oddała serce młodemu i szlachetnemu hrabiemu , lecz nie pozyskała jego ręki . |
1251 | Staruszka nalegała , ażeby natychmiast przyjeżdżał i zabawił u niej parę tygodni . |
1252 | — Pan wkrótce wyjeżdża ? |
1253 | — Jaśnie pani — rzekł — jest teraz w spiżarni . Może panowie pozwolą do siebie . |
1254 | Wolałbym rwać ząb aniżeli usłyszeć to pytanie . Więc Szuman miał rację : Stach gryzie się , że go książę na bal nie zaprosił ! |
1255 | — Zapewne pan sprzeda te przedmioty ? |
1256 | Nie odpowiedziała nic … |
1257 | — Nie dla majątku , ale dlatego , ażeby mieć pracę i nie umrzeć z głodu . Znam dobrze to prawo , o którym mówi pan Starski … |
1258 | — Prawda — ciągnie dalej Żyd — że w naszym wieku ciężko stoić , no , ale takie pieniądze to też nie chodzą piechotą … A jaką pan będzie miał reputację , kiedy się dowiedzą , że pan dobrodziej chciał kupić kamienicę za osiemdziesiąt tysięcy rubli ? … |
1259 | Rzucił rulon do kasy i w piątek nie poszedł na groby . |
1260 | Kiedy dziś myślę o tych rzeczach , zdaje mi się , że jeszcze przed urodzeniem naznaczone mi było zejść się z panią . Gdyby mój biedny stryj nie kochał się za młodu i nie umarł osamotniony , ja dziś nie znajdowałbym się w tym miejscu . I nie jestże to dziwne , że ja sam , zamiast bawić się kobietami , jak robią inni , unikałem ich dotychczas i prawie świadomie czekałem na jedną , na panią … |
1261 | — Nowego Napoleona wsadzili do prochowni ! — odpowiedział pan Domański . |
1262 | — Jeżeli pani baronowa coś zaryzykuje , możemy nie dopuścić nawet do siedemdziesięciu tysięcy rubli . |
1263 | „ Trzeba tam pójść i coś dać — pomyślał i wyjął z kasy pięć złotych półimperiałów . — Chociaż — dodał po chwili — posłałem im już dywany , ptaszki śpiewające , pozytywkę , nawet fontannę ! … To chyba wystarczy na zbawienie jednej duszy . Nie pójdę . ” |
1264 | — Co to za człowiek ? — rzekł do doktora . |
1265 | Od dnia , w którym po raz pierwszy skąpał się w Paryżu , zaczęło się dla Wokulskiego życie prawie mistyczne . Poza obrębem kilku godzin , które poświęcał naradom Suzina z budowniczymi okrętów , Wokulski był zupełnie swobodny i używał tego czasu na najnieporządniejsze zwiedzanie miasta . Wybierał jakąś miejscowość według alfabetu w Przewodniku i nawet nie patrząc na plan jechał tam otwartym powozem . Wdrapywał się na schody , obchodził gmachy , przebiegał sale , zatrzymywał się przed ciekawszymi okazami i tym samym fiakrem , wynajętym na cały dzień , przenosił się do innej miejscowości , znowu według alfabetu . A ponieważ największym niebezpieczeństwem , jakiego lękał się , był brak zajęcia , więc wieczorami oglądał plan miasta , wykreślał już obejrzane punkta i robił notatki . |
1266 | — Niech wielmożny pan pozwoli jego zabrać — prosił zdjąwszy czapkę . — Na złe droge to on będzie szedł piechotą . |
1267 | — Prawda , że nigdy nie interesowały mnie gwiazdy — szepnął pan Ignacy . |
1268 | I powiedziawszy to pan Tomasz zaczął mrugać powiekami , z których znowu spadło mu kilka łez . |
1269 | — Pan baron w domu ? — spytał . |
1270 | — Co pan wiesz o tej pani Stawskiej ? — zapytałem Wirskiego . |
1271 | — Boże miłosierny — jęknęła ciotka — ten drab już chyba na mnie pluć zacznie , kiedy brata nie stało … Oj ! nieszczęśliwa ja sierota ! … |
1272 | „ Czyżby zaręczyła się panna Izabela ? … ” — pomyślał Wokulski i pociemniało mu w oczach . |
1273 | Baron powstał z krzesła . |
1274 | „ Oczywiście — myślał — jeżeli w tym towarzystwie Starski zajmuje się kimś , to tylko panną Eweliną , a ona nim … ” |
1275 | — Pozwoli pani zaprezentować : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza , a mój kolega … |
1276 | — Wszak mam honor z panem Wokulskim ? |
1277 | Po upływie trzech lat takiego życia , któremu zresztą nie można było nic zarzucić , poznałem , że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksamitnych objęciach jejmości . Pobladł , pochylił się , zarzucił swoje uczone książki , a wziął się do czytania gazet i każdą chwilę wolną przepędzał ze mną na rozmowie o polityce . Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą , a nareszcie — zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne , na których zbierały się damy , stare jak grzech śmiertelny , i panowie , już pobierający emeryturę i grający w wista . |
1278 | — Czy mogę spytać — rzekła drżącym głosem — ile panu winien jest ten pan , który dopiero co wyszedł ? … |
1279 | Więc znowu dokoła panny Łęckiej począł zbierać się tłum wielbicieli , a na stoliku w jej salonie stosy biletów wizytowych . Gości jednak nie przyjmowano , co zresztą między nimi nie wywołało zbyt wielkiego oburzenia , ponieważ rozeszła się trzecia z kolei pogłoska , że Łęckiemu licytują kamienicę . |
1280 | Gąsienica ta posiada wiele nóżek krótszych i dłuższych . Idąc od głowy pierwsza para jej nóżek opiera się na lewo : o Pole Marsowe , pałac Trocadero i wystawę , na prawo aż o cmentarz Montmartre . Druga para ( nóżki krótsze ) na lewo sięga do Szkoły Wojskowej , Hotelu des Invalides. i Izby Deputowanych , na prawo kościoła Magdaleny i Opery . Potem idzie ( wciąż ku ogonowi ) na lewo Szkoła Sztuk Pięknych , na prawo Palais Royal , bank i giełda ; na lewo Institut de France i mennica , na prawo Hale Centralne ; na lewo Pałac Luksemburski , muzeum Cluny i Szkoła Medyczna , na prawo plac Republiki , z koszarami ks . Eugeniusza . |
1281 | Po hucznym obiedzie byłem dziwnie zafrasowany i chciałem Szumana pociągnąć trochę za język . Jeżeli ten dzisiaj nie powie mi czego o Stachu , to już chyba nigdy nic nie będę wiedział . |
1282 | — Nareszcie jest pan — zawołał dyrektor maneżu i wskazując oczyma na dżokeja dodał : — Zapoznam panów : pan Yung , najznakomitszy w kraju dżokej — pan Wokulski . |
1283 | Gdy wyszedł , Lisiecki trącił Rzeckiego w ramię . |
1284 | Przez następne dwa dni panna Izabela uważała wielkiego artystę jako ofiarę zawiści . Powtarzała sobie , że tylko on jeden zasługuje na jej współczucie i że nigdy o nim nie zapomni . |
1285 | Baron wyszedł , cicho zamykając drzwi ; Wokulski został sam , pogrążony w niewesołych myślach : |
1286 | Zmiarkowałem , że Katz jest bardzo chory . Zbliżyłem się do niego i ciągnąc go na grochowiny , rzekłem : |
1287 | Wokulski spojrzał na zegarek : była trzecia po południu . |
1288 | — Wiesz co , poradzę ci jak ojciec . Chcesz — idź , nie chcesz — zostań . Ale ja , gdyby nie podłe moje nogi , dawno bym już był za granicą . Bo i twoja ciotka , mówię ci — tu zniżył głos — tak okrutnie miele jęzorem , że wolałbym , mówię ci , słuchać baterii austriackich armat aniżeli jej trajkotu . Co mi pomoże smarowaniem , to mi zepsuje gadaniem … A maszże pieniądze ? — spytał po chwili . |
1289 | — Idź do domu , a jutro bądź w sklepie — odparł Wokulski . |
1290 | Tymczasem ( wszystko w marzeniu ) panna Izabela podniosła się z fotelu i wyszła z loży , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . Panna Izabela opuściła teatr , przeszła plac Teatralny i lekkim krokiem wbiegła na ratuszową wieżę , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . A potem z ganku ratuszowej wieży panna Izabela , uniósłszy się jak ptak , przepłynęła na gmach teatralny , a Wokulski , chcąc lecieć za nią , runął z wysokości dziesięciu pięter na ziemię . |
1291 | Na drugi dzień około dziewiątej rano służący obudził Wokulskiego , donosząc mu , że czeka Wysocki . |
1292 | Pan Tomasz aż poruszył się na krześle . |
1293 | — No , cóż nowego ? — rzekł spokojniejszym tonem pan Ignacy trącając gościa w kolano . |
1294 | I właśnie kiedym tak rozmyślał , zaszedł drobny wypadek , który przypomniał mi dzieje pogrzebane od lat kilkunastu , a i samego Stacha przedstawił w innym świetle . Och , on nie jest politykiem ; on jest czymś zupełnie innym , z czego sobie nie umiem nawet dobrze zdać sprawy . |
1295 | — Proszę , bardzo proszę natychmiast iść do Wysockich . Za parę dni on przyniesie pani list do składu bielizny . W nagłym wypadku proszę odwołać się do mnie . Żegnam panią … |
1296 | — Obecnie z Anglii , dokąd przyjechał prosto z Chin . Zawsze piękny i obecnie jedzie do babki , która , zdaje się , odda mu majątek . |
1297 | — Tak , to bardzo zacny człowiek , bardzo mnie kocha … Jest wprawdzie między nami różnica wieku , ale i cóż to szkodzi ? Doświadczone panie utrzymują , że im mąż starszy , tym wierniejszy , a wszakże dla kobiety przywiązanie męża jest wszystkim , prawda , panie ? Każda z nas szuka w życiu miłości , kto mi zaś zaręczy , że spotkam drugą , podobną do tej ? … Są ludzie młodsi od niego , przystojniejsi , może nawet zdolniejsi ; żaden z nich jednak nie powiedział mi z tak serdecznym zapałem , że ostatnie szczęście jego życia jest w moim ręku . Czy można się temu oprzeć , choćby nawet zezwolenie z naszej strony wymagało pewnej ofiary , niech pan sam powie ? |
1298 | — Stary jedzie ! — zawołał Lisiecki . |
1299 | — Trzydzieści , panie … trzydzieści tysięcy rubli , panie … Bardzo , panie … bardzo ! — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa . |
1300 | Nagle drgnął słysząc szelest sukni w wielkiej galerii . |
1301 | — Pani Stawska zrobi to . |
1302 | — Już dawno nie widziałem cię takim . |
1303 | — Czym mogę służyć ? — spytał jeszcze raz Wokulski ocierając pot z twarzy . |
1304 | — Słucham . |
1305 | Od paru lat pan Tomasz nie ruszał się z Warszawy , za mało mając już pieniędzy , ażeby błyszczeć na dworach . Za to jego mieszkanie stało się ogniskiem eleganckiego świata i było nim aż do czasu rozejścia się pogłosek , że pan Tomasz postradał nie tylko swój majątek , ale nawet posag panny Izabeli . |
1306 | Major odwrócił się do nas na koniu i uśmiechnął się pod szpakowatym wąsem . Zrozumiałem , co to znaczy , usłyszawszy całą gamę strzałów , jakby kto zagrał na organach . |
1307 | — Pomimo niewątpliwej dobroci barona ja jednak tylko panu dziękuję . Dziękuję … Są przysługi , których się nieprędko zapomina , i doprawdy … — tu zaczęła mówić wolniej i ciszej — doprawdy , ulżyłby pan memu sumieniu żądając czegoś , co by zrównoważyło pańską … uprzejmość … |
1308 | Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny : czerwieniła się , bladła , kryła się między ławki … |
1309 | — W rezultacie nic mnie to nie obchodzi — szepnął . |
1310 | Dalszy bieg myśli przerwała mu smutna , brzęcząca melodia . Była to muzyka szkatułki grającej , po której nastąpił świegot sztucznych ptaków ; a gdy one milkły , rozlegał się cichy szelest fontanny , szept modlitw i westchnienia pobożnych . |
1311 | — W pierwszej brygadzie , drugiej dywizji — przerwała prezesowa . — Widzisz , moje dziecko , że nie jesteś mi tak nie znany … Żyjeż on jeszcze ? … |
1312 | — I myśli kuzyn stosować tę zasadę w Polsce ? |
1313 | W salonach zgorszono się dzikimi pretensjami barona ; rewizyty jednak złożyli państwu Krzeszowskim wszyscy i prawie wszyscy zawarli z nimi bliższe stosunki . |
1314 | Panna Izabela patrzyła na cacka ustawione na biurku i myślała , że jednak ojciec łudzi się trochę , sądząc , iż Wokulski garnie się do niego . Nie prostowała jednak omyłki , a na odwrót , przyznawała w duchu , że należy trochę więcej zbliżyć się z tym kupcem i przebaczyć mu jego — stanowisko społeczne . Adwokat … kupiec … to prawie na jedno wychodzi ; jeżeli zaś adwokat może być poufałym księcia , dlaczegóż by … kupiec ( ach , jakie to niesmaczne ! ) nie mógł zostać powiernikiem domu Łęckich ? |
1315 | — Jak jabłko , które już spada . |
1316 | — No , i pan w jego wieku latałeś za spódniczkami — odezwał się Lisiecki . — Co tu bawić się w morały . |
1317 | Około północy napadło na niego coś , jakby sen , a może tylko jeszcze większa obojętność . Zasłonił firanką latarnię wagonu , przymknął oczy i myślał , że ta osobliwa apatia skończy się ze wschodem słońca . Ale nie skończyła się ; owszem , do rana wzrosła i rosła coraz bardziej . Nie było mu z nią dobrze ani źle ; tak sobie . |
1318 | — Mówiła panu mama — rzekła pani Stawska — jaki nas dziś spotkał honor ? |
1319 | „ O ile się zdaje , zebranie będzie bardzo ożywione ” — mruknął z bladym uśmiechem nieszczęśliwy pan Ignacy sadowiąc się w pierwszym rzędzie . |
1320 | — Pan mnie ? … |
1321 | Będzie już ze dwa tygodnie , jak wyjechał biedny chłopak , może na zawsze … Listy pisze krótkie i suche , o sobie nie mówi nic , a mnie tak nurtuje smutek , że nieraz , dalibóg , miejsca znaleźć nie mogę . ( No , chyba nie za nim ; tylko tak , z przyzwyczajenia . ) |
1322 | „ O jakie on mnie ambicje posądza ? … ” — zapytywał się w duchu Wokulski . |
1323 | Pożegnałem znakomitego adwokata i wróciłem do sklepu mocno postanawiając nie mieszać się już do sprzedaży kamienicy . Teraz dopiero , zresztą nie po raz pierwszy , przyszło mi na myśl , że Maruszewicz jest to wielki frant . |
1324 | — Koń złamał nogę — odparł wesoło jeden z przechodniów , który miał fiołkowy szalik na szyi i trzymał ręce w kieszeniach . |
1325 | „ Nic , nic ! … ” — powtarzał tułając się po uliczkach , gdzie widać było rudery zapadnięte niżej bruku , z dachami porosłymi mchem , lokale z okiennicami dniem i nocą zamkniętymi na sztaby , drzwi zabite gwoździami , naprzód i w tył powychylane ściany , okna łatane papierem albo zatkane łachmanem . Szedł , przez brudne szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się widokiem szaf bez drzwi , krzeseł na trzech nogach , kanap z wydartym siedzeniem , zegarów o jednej skazówce z porozbijanymi cyferblatami . |
1326 | — No , żegnam pana , panie Maruszewicz . Niech tylko panu nie przyjdzie koncept podpisać kiedy mego nazwiska , bo wówczas … Rozumie pan ? |
1327 | — Dajże spokój , to się na nic nie zda … Czy ja mu raz dawałam do zrozumienia , że Ewelina dziś jest tylko zepsute dziecko i lalka ? Może kiedyś coś z niej wyrośnie , ale w tej chwili ! … akurat Starski dla niej dobry . |
1328 | — Życzę … |
1329 | „ * Pierwsze * po niemiecku znaczy wąż , * drugie * roślina , * wszystko * do góry się wspina … ” I zaraz mi objaśnił , że to znaczy : * Szlang – Baum * . Kiepska szarada , ale porządna robota — dodał śmiejąc się doktór . |
1330 | W wigilię ceremonii wpadł do naszego magazynu jakiś jegomość przysadkowaty , spocony , o którym nie mógłbym powiedzieć , czy kołnierzyki walały mu szyję , czy też działo się na odwrót . Z wytartej surduciny wydobył gruby notes , włożył na nos zatłuszczone binokle i — począł chodzić po pokojach z taką miną , że mnie po prostu wzięła trwoga . |
1331 | Mikołaj podał kurczęta . |
1332 | — Ja go nie kupię — przerwał Wokulski . |
1333 | Wtem stało się coś nieoczekiwanego . W pobliżu nas zatrzeszczały bębny i rozległy się przeraźliwe piszczałki fajfrów . Toż samo za nami . Ktoś krzyknął : „ Naprzód ! ” i — nie wiem , z ilu piersi wybuchnął krzyk podobny do jęku albo do wycia . Kolumna poruszyła się z wolna , prędzej , biegiem … Strzały prawie ucichły i odzywały się tylko pojedynczo … Z impetem uderzyłem o coś piersiami , pchano się na mnie ze wszystkich stron , pchałem się i ja … |
1334 | Hultaj Maruszewicz wypatrzył ze swych okien , że pani Stawska ubiera lalkę , a baronowa poszła do niego z lornetką , ażeby to sprawdzić … |
1335 | — Uczy się w Anglii w szkole wojskowej i podobno kocha się w jakiejś aktorce … |
1336 | „ Jużci , to nie po niemieczku — mruczał służący — bo przecie wiem , że się mówi po niemieczku : * bite majn her … * I nie po francuszku , bo nie mówią * mąsie * , * bążur * , * lendi * … . I nie po żydowszku , i nie po nijakiemu , więc po jakiemu ? … Musi stary wymyślać teraz * fajn * spekulację , kiedy gada tak , że go sam diabeł nie zrozumie … i wspólnika znalazł … Niech go wątroba ! … ” |
1337 | Wokulski podsadził ją i sam wsiadł na swego konia . Pani Wąsowska była rozdrażniona . Jakiś czas jechała naprzód , milcząc ; nagle odwróciła się i rzekła : |
1338 | — Bo oni są parchy . Ale ich system jest wielki : on triumfuje , kiedy wasz bankrutuje . |
1339 | — Dlatego nie powinieneś pić — przerwał Ignacy . — Za wiele mówisz … może więcej , aniżelibyś chciał — dodał z naciskiem . |
1340 | Wokulskiemu pociemniało w oczach . |
1341 | — Czterysta ! — powtórzył machinalnie młody człowiek i nagle dodał : — Za godzinę przywiozę kwit barona … Pan tu będzie ? |
1342 | Byłem wściekły . Gdyż jakkolwiek jestem eks-porucznikiem węgierskiej piechoty , nie mogę jednak pojąć : czym perkaliki niemieckie są lepsze od moskiewskich ? Ale z moim kupcem nie było gawędy . W taki sposób bestia podnosił brwi , tak ruszał ramionami , a tak rozkładał ręce , iż w końcu pomyślałem , że on jest wielki patriota , a ja gałgan , choć w tym czasie , kiedy on nabijał kieszenie rublami i imperiałami , mnie paręset kul przeleciało nade łbem … |
1343 | Gdy wszedł do gabinetu , służący oddał mu list pisany na jego własnym papierze przez panią Meliton . |
1344 | Ledwiem opuścił mój dotychczasowy apartament będąc gołym jak pieprz turecki , zaraz zastąpił mi drogę nieznany Żydek i oddał list z pieniędzmi . Otworzyłem go i przeczytałem : |
1345 | Doktór popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę . |
1346 | Kiedy znowu zaszedłem wieczorem do pani Stawskiej ( było to w dzień objęcia rządów przez cesarza Wilhelma , po historii z Nobilingiem ) , kiedy zaszedłem tam , moje bóstwo , ta nieoceniona kobieta była w cudnym humorze i pełna zachwytu dla … baronowej ! … |
1347 | — Nie chce mi się … |
1348 | — Z wdową przed siedmioma laty ? |
1349 | — Powiedz mi , doktorze , ale szczerze , co myślisz o Stachu ? … Bo on mnie niepokoi . Widzę , że od roku rzuca się na jakieś po prostu awantury … Ten wyjazd do Bułgarii , a dziś ten magazyn … spółka … powóz … Jest dziwna zmiana w jego charakterze … |
1350 | — Zbliżamy się tedy , panie Rzecki , do jakiejś włoskiej mieściny , aż chłopi tamtejsi dają znać , że niedaleko stoi korpus austriacki . Szlemy ich tedy do miasteczka z rozkazem , a właściwie z prośbą , ażeby mieszkańcy , gdy nas zobaczą , nie wydawali żadnych okrzyków … |
1351 | Przy tej okazji pani Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnym mieszkaniu , ażeby mu powinszować . |
1352 | — Tak , ja kupiłem . |
1353 | Zamyśliła się . |
1354 | — Odbudowałeś się ? Masz warsztat ? |
1355 | — Dla wielu powodów — odparł Geist . — Naprzód chcę , ażeby ten produkt wyszedł tylko z mojego laboratorium , choćbym nawet nie ja sam go otrzymał . A po wtóre , podobny materiał , który zmieni postać świata , nie może stać się własnością tak zwanej dzisiejszej ludzkości . Już za wiele nieszczęść mnoży się na ziemi przez nieopatrzne wynalazki . |
1356 | „ Ach , wszystko jedno ! ” — mówi sobie i znowu pragnie , ażeby chmury rozdarły się choć na chwilę . Ale chmury zgęszczają się , a w jej sercu wzmaga się żal , wstyd i niepokój . Spojrzenie jej pada na stolik stojący tuż obok szezlonga i na książkę do nabożeństwa oprawną w kość słoniową . Panna Izabela bierze do rąk książkę i powoli , kartka za kartką , wyszukuje w niej modlitwy : Acte de resignation , a znalazłszy , zaczyna czytać : |
1357 | — Dlaczego ? … |
1358 | Siedzieliśmy tak z pięć minut milcząc i obserwując się wzajemnie , gdy nagle rozległ się krzyk i łoskot na schodach i w tej chwili wbiegł z sieni ów obdarty chłopak , zwany Wickiem , za którym ktoś gniewnie wołał : |
1359 | — Pan mnie zna ? |
1360 | Po powrocie do domu zaraz poznała , że jej ojciec jest w wybornym humorze . |
1361 | Teraz dopiero Rzecki przypomniał sobie obowiązek . |
1362 | Pewnego wieczora w czasie nieobecności pryncypała , co już stanowiło fakt niezwykły , wpadł nam drugi kamień do sklepu . Przestraszeni Minclowie pobiegli na górę i szukali stryja , Katz poleciał na ulicę szukać sprawcy zniszczenia , a wtem ukazało się dwu policjantów ciągnących … Proszę zgadnąć kogo ? … Ani mniej , ani więcej — tylko naszego pryncypała oskarżając go , że to on wybił szybę teraz , a zapewne i poprzednio … |
1363 | Gdyby Wokulski mógł w tej chwili zajrzeć w jej duszę , uciekłby z przestrachem i uleczyłby się ze swego obłędu . |
1364 | „ Przecież w łeb sobie nie wypalę — myślał . — Gdybym choć zbankrutował , ale tak ! … Pogardzałbym sam sobą , gdyby z tego świata miała mnie wymieść spódnica … Trzeba było zostać w Paryżu … Kto wie , czy już dziś nie posiadałbym broni , która prędzej czy później wytępi potwory z ludzką twarzą . ” |
1365 | — Wicek ! … gnaj do panny Małgorzaty i powiedz , że wesele zaraz po Wielkiejnocy … |
1366 | — Pan mecenas prosi ! … — odezwał się służący przez uchylone drzwi . |
1367 | — Tak — szepnąłem — przypomina go pani niebo , gdzie on mieszka obecnie . |
1368 | Mikołaj wzruszył ramionami i na palcach wyszedł do kuchni . |
1369 | Wokulski pożegnał ją , ale owe „ ha … ” utkwiło mu w pamięci . W każdym razie był pewny , że w prezesowej nie ma nieprzyjaciółki . I otóż w niecały tydzień po tej rozmowie dowiedział się , że prezesowa jedzie z hrabiną i z panną Izabelą na spacer do Łazienek . Czyżby dowiedziała się , że panie go tam spotykają ? … A może chce ich zbliżyć ? … |
1370 | — Hę ! hę ! hę ! … — zaczął śmiać się adwokat . — Któż by inaczej robił , szanowny panie Wokulski ? |
1371 | — A co doktór postawisz na jego miejsce ? |
1372 | — Ja ? … W moim wieku ? … |
1373 | — Owszem — rzekł nie mogąc pohamować dobrego humoru — będzie pan miał pożyczkę . Tym Żydom oddamy jakieś trzy tysiące rubli , a pan będzie płacił procentu … Ileż pan chce ? |
1374 | — Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski . |
1375 | Usiadłem na fotelu , splotłem ręce tak , że mi kości w nich trzeszczały , i ze spokojną rozpaczą przysłuchiwałem się jękliwym opowiadaniom pani Misiewiczowej o hańbie , jaka na ich rodzinę spada co kilka lat , o śmierci , która jest kresem ludzkich cierpień , o nankinowych spodniach śp . Misiewicza i mnóstwie tym podobnych rzeczy . Nim upłynęła godzina , byłem pewny , że sprawa o lalkę skończy się aktem jakiegoś ogólnego samobójstwa , przy którym ja , konając u nóg pani Stawskiej , ośmielę się wyznać , że ją kocham . |
1376 | „ To darmo — szeptał mu głos ukryty na samym dnie duszy — to darmo ! … Stach wklepał się w grubą awanturę … I z pewnością w polityczną awanturę , bo taki człowiek jak on nie wariowałby dla kobiety , choćby nawet była nią sama — panna … Ach , do diabła ! omyliłem się … Wyrzeka się , gardzi dziesięcioma tysiącami rubli , on , który osiem lat temu musiał pożyczać ode mnie po dziesięć rubli na miesiąc , ażeby za to wykarmić się jak nędzarz … A teraz rzuca w błoto dziesięć tysięcy rubli , pakuje w kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , robi aktorom prezenta po kilkadziesiąt rubli … Jak mi Bóg miły , nic nie rozumiem ! I to niby jest pozytywista , człowiek realnie myślący … Mnie nazywają starym romantykiem , ale przecież takich głupstw nie robiłbym … No , chociaż jeżeli zabrnął w politykę … ” |
1377 | — Więc według pana nie ma rady ? — spytał baron . |
1378 | — Niech ich diabli porwą ! … Niech was wszystkich diabli porwą z waszymi głupimi przesądami ! … — wrzeszczał doktór wywijając kułakiem . |
1379 | — Owszem , trochę nabieram ciała . |
1380 | O pierwszej w południe udał się Wokulski do barona Krzeszowskiego , po drodze wyrzucając sobie , że tak późno składa wizytę swojemu eksprzeciwnikowi . |
1381 | A co to jest wstręt do śmierci ? Naturalnie , instynkt polegający na złudzeniu . Są osoby mające wstręt do myszy , która jest zupełnie niewinnym stworzeniem , albo nawet do poziomek , które są wcale smaczne . ( Kiedy to ja jadłem poziomki ? … Aha , w końcu września roku zeszłego w Zasławku … Zabawna miejscowość ten Zasławek ; ciekawym , czy jeszcze żyje prezesowa i czy ma wstręt do śmierci ? … ) |
1382 | Wchodzę na podwórko … oj ! niedobrze … Pachnie bestia jak apteka . Śmietnik naładowany do wysokości pierwszego piętra , wszystkimi zaś rynsztokami płyną mydliny . Dopiero teraz spostrzegłem , że na parterze w dziedzińcu znajduje się „ Pralnia paryska ” , z dziewuchami jak dwugarbne wielbłądy . To dodało mi otuchy . |
1383 | „ Głupcy ! — mruknął Wokulski . — Nie mają co powtarzać , tylko takie błazeństwa . ” |
1384 | Wokulski zadrżał z gniewu i zerwał się z kanapy . |
1385 | Pan Łęcki toczy dokoła błędnym wzrokiem i teraz dopiero spostrzega swego adwokata . |
1386 | Wylegitymowanie się ze szlachectwa nie było rzeczą trudną . |
1387 | — Szuman … strzeż się ! … — przerwał mu Wokulski zduszonym głosem , prostując się na kanapie . |
1388 | Westchnęła . — Kto wie , ile razy powtarza sobie te zdania wielki tułacz myśląc o niej ? … I może nawet nie ma powiernika ! … Wokulski mógłby być takim powiernikiem ; on chyba wie , jak za nią można rozpaczać , bo on narażał dla niej życie . |
1389 | Zagadnięta , z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu , prędko odpowiedziała : |
1390 | XII . W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy |
1391 | — Przepraszam ! … — zawołał podnosząc się z fotelu . |
1392 | — A jeżeli te stosunki przewrócą mu w głowie ? … — spytała panna Izabela . |
1393 | Rzecki był niekontent . |
1394 | — I kupi go — szepnął rządca — tylko , panowie , trzymajcie się ostro ! … Kupi go , choćby miała oddać cały swój majątek … A niemały to majątek , choć pan baron mocno go nadszarpnął … |
1395 | — Korespondencje od Suzina muszą być szczególnie pilnowane — odparł Rzecki z naciskiem . |
1396 | Wchodząc powtórnie do stajenki usłyszał znowu charakterystyczny łoskot głowy ludzkiej uderzanej o ścianę . Jakoż istotnie z sąsiedniego przedziału wybiegł mocno zarumieniony chłopak stajenny , Szczepan , z włosami ułożonymi w taki wicherek , jakby mu dopiero co wyjęto z nich rękę , a zaraz po nim ukazał się i furman , Wojciech , który ocierał o kurtkę nieco zatłuszczone palce . Wokulski dał starszemu trzy ruble , młodszemu rubla i obiecał im na przyszłość gratyfikację , byle tylko klaczka nie miała krzywdy . |
1397 | Doktór niecierpliwie odsunął od siebie papiery . |
1398 | — Nie , pani . Zaproponuję , ażebyśmy wracali do domu . |
1399 | — Pięć do sześciu ? … — powtórzył Wokulski . — Oni trzej tyle mają u pana ? … |
1400 | — Na nasze żądanie — ciągnął hrabia — baron jest gotów … przeprosić nawet listownie pana Wokulskiego , którego wszyscy szanujemy — * tek * … Cóż panowie na to ? |
1401 | — Znam jego treść — przerywa panna Izabela . — Posiedź trochę u mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji , przeczytaj ten list . |
1402 | — Staś … jak mi Bóg miły ! … |
1403 | Na wskazanej ulicy fiakier zatrzymał się przed murowanym parkanem ; spoza niego widać było dach i górną część okien domu . |
1404 | Jadąc o kilka kroków za panią Wąsowska , Wokulski rozmyślał : |
1405 | — Na osiemset ? … naturalnie ! … — mówił młody człowiek . |
1406 | Dzięki troskliwości o wszystko przedmioty znajdujące się w Paryżu przynoszą wielorakie korzyści . Dom , sprzęt , naczynie jest nie tylko użyteczne , ale i piękne , nie tylko dogadza muskułom , ale i zmysłom . I na odwrót — dzieła sztuki są nie tylko piękne , ale i użyteczne . Przy łukach triumfalnych i wieżach kościołów znajdują się schody ułatwiające wejście na szczyt i spoglądanie na miasto z wysokości . Posągi i obrazy są dostępne nie tylko dla amatorów , ale dla artystów i rzemieślników , którzy w galeriach mogą zdejmować kopie . |
1407 | — Ale je skądsiś bierze do siebie . |
1408 | — A ludzie ? … domy ? … |
1409 | Skończywszy czytać , zapalał jeszcze kilka płomieni i przy ich blasku robił przegląd towarów w gablotkach i szafach . |
1410 | — Nie , pani . |
1411 | Na domiar szyderstwa losu z całej niegdyś falangi zostało jej tylko dwu wielbicieli . Ochockim nie łudziła się : on więcej zajmował się jakąś latającą maszyną ( co za obłęd ! ) aniżeli nią . Za to asystowali jej , zresztą nie narzucając się zbytecznie , marszałek i baron . Marszałek nasuwał jej na myśl zabitego i oparzonego wieprza , jakie czasem spotykała w rzeźniczych furgonach na ulicy ; baron znowu wydawał się jej podobnym do niewyprawnej skóry , których całe stosy można widywać na wozach . Obaj stanowili dziś ostatnie jej otoczenie , nawet skrzydła , jeżeli , jak mówiono , była naprawdę aniołem ! … Okropna kombinacja dwu tych starców prześladowała pannę Izabelę dniem i nocą . Czasem zdawało się jej , że jest potępiona i że już za życia rozpoczęło się dla niej piekło . |
1412 | — Numerek pięć i pół — odparł Mraczewski i już trzymał pudełko , które mu nieco drżało w rękach pod wpływem spojrzenia panny Izabeli . |
1413 | — Za pozwoleniem ! … za pozwoleniem — przerwał Wokulski podnosząc go . — Jeżeli słówko powiesz komu o naszym układzie , cofnę prezent , uważasz , Oberman ? … Inaczej wszyscy zechcą gubić pieniądze . Idź więc do domu i milcz … |
1414 | — Nie radzę ani odradzam . Masz rozum , wiesz , jakie jest położenie , więc sama musisz coś postanowić i przyjąć konsekwencje . |
1415 | — To niepotrzebne — wtrącił Żyd . |
1416 | — Frant ! … — szepnął wskazując na drzwi . |
1417 | Istotnie , wszedł Maruszewicz , blady , z pałającymi oczyma . |
1418 | — Nikomu nie ufam — mówił zgryźliwie starzec . — Bo jaką mi dać kto może rękojmię ? … Przysięgę czy słowo honoru ? … Za stary jestem , aby wierzyć w przysięgi … Tylko wspólny interes jako tako zabezpiecza od najpodlejszej zdrady , a i to nie zawsze … |
1419 | Uderzył się ręką w czoło i porzuciwszy ćwiczenia angielskie wydobył archiwum swoich korespondencyj prywatnych . Była to safianowa okładka , gdzie podług dat umieszczał nadchodzące listy , których spis znajdował się na początku . |
1420 | — Bo pan Ochocki źle powozi , a pan Starski jest nieznośny — odpowiedziała rezolutna wdówka . |
1421 | Nieprędko zapomnę zmian , jakim uległa fizjognomia Stacha wobec tak niespodzianych pieszczot . Ponieważ , o ile wiem , jeszcze nigdy nie pocałowało go żadne dziecko , więc w pierwszej chwili cofnął się zdziwiony ; potem objął Helunię za ramiona , wpatrywał się w nią ze wzruszeniem i pocałował w głowę . Byłbym przysiągł , że wstanie z krzesła i powie pani Stawskiej : |
1422 | Serwis i srebra familii Łęckich były już sprzedane i nawet jubiler odniósł panu Tomaszowi pieniądze , strąciwszy dla siebie sto kilkadziesiąt rubli składowego i za pośrednictwo . Mimo to hrabina Karolowa nie przestała kochać panny Izabeli ; owszem — jej energia i poświęcenie , okazane przy sprzedaży pamiątek , zbudziły w sercu starej damy nowe źródło uczuć rodzinnych . Nie tylko uprosiła pannę Izabelę o przyjęcie pięknego kostiumu , nie tylko co dzień bywała u niej albo ją wzywała do siebie , ale jeszcze ( co było dowodem niesłychanej łaski ) na całą Wielką Środę ofiarowała jej swój powóz . |
1423 | — To nasze pułki , a to austriackie … — mówił podoficer . — No , no ! … — dodał — i sam sztab lepiej nie widzi … |
1424 | Panna Felicja zarumieniła się , nie wiadomo który już raz dzisiaj , i kazała Ochockiemu , ażeby nalał jej wina . |
1425 | W oczach zaczęły mi ognie latać . Uderzyłem kuflem w stół i krzyknąłem : |
1426 | „ Dlaczego nie mam wrócić ? … ” — szepnął . |
1427 | — Zatrzymaj pan powóz . |
1428 | — Bo ja jeszcze , z przeproszeniem łaski pańskiej , chciałbym się ożenić … Tylko nie wiem … |
1429 | Zdawało jej się , że ziemia drży jej pod nogami , i pod wpływem nieokreślonych obaw , jakie ją wówczas ogarnęły , panna Izabela odezwała się do prezesowej o Wokulskim dosyć życzliwie . Kto wie nawet , czy nie powiedziała tych słów : |
1430 | „ Jutro — mówił do siebie — zrozumiem ostatecznie , co się święci . Jeżeli Szlangbaum kupi dom Łęckiego i da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , to znaczy , że go naprawdę Stach podstawił i już jest skończonym wariatem … A może też Stach nie kupuje kamienicy , może to wszystko plotki ? … ” |
1431 | W głębi na lewo widać jakiś potężny gmach . |
1432 | — Panie drogi — ja mówię — a czymże kupno okrętów różni się od kupna chmielu ? Chyba większym zarobkiem … |
1433 | — Mówisz tak , bo jej nie znasz — wtrącił pochmurnie Wokulski . |
1434 | — Krótko mówiąc , insynuuje pani , że panna Izabela … |
1435 | — Tylko niech pan żara wracza , bo już pora ubierać się i fryzjer przyjdzie . |
1436 | Ubrawszy się Wokulski usiadł do rachunków pijąc przy tym czystą herbatę . Po ukończeniu ich napisał depeszę do Moskwy o asygnację na sto tysięcy rubli i drugą do ajenta w Wiedniu , ażeby wstrzymał pewne obstalunki . |
1437 | — Ani mi się rusz z domu ! … Oto ma pan … — mówiła baronowa — tak jest po całych dniach . A wieczorem chodzą do nich praczki … Panie ! — zawołała składając pobożnie ręce — wygnajcie tych nihilistów , bo to źródło zepsucia i niebezpieczeństwa dla całego domu … Oni w trupich główkach trzymają herbatę i cukier … Oni kośćmi ludzkimi poprawiają węgle w samowarze … Oni chcą tu kiedy przynieść całego nieboszczyka ! … |
1438 | — No i powiedz sama , czy można nie ufać w opiekę boską ? Śmierć tego człowieka byłaby dla mnie ciężkim ciosem — i — został uratowany ! Muszę z nim zawiązać bliższe stosunki , a wtedy zobaczymy , kto wyjdzie lepiej : czy książę na swoim wielkim adwokacie , czy ja na moim Wokulskim . Jak sądzisz ? |
1439 | W rezultacie chcąc za jakąkolwiek cenę utulić szlochającą kobietę , odezwałem się z całą łagodnością : |
1440 | Słówko „ przyjaciel ” nie podobało się jej . Przyjacielem panny Izabeli mógłby być człowiek co najmniej posiadający majątek ziemski . Ale kupiec galanteryjny kwalifikował się tylko na doradcę i wykonawcę . |
1441 | — Stachu — rzekł pokornym głosem — utonę na Nalewkach , jeżeli mnie nie przygarniesz . |
1442 | Tymczasem dokoła niego wciąż „ wre i kipi , i szumi i pryska ” ; nie widać końca tłumów ani powozów , ani drzew , ani olśniewających wystaw , ani nawet samej ulicy . Wokulski stopniowo zapada w odurzenie . Przestaje słyszeć hałaśliwą rozmowę przechodniów , potem głuchnie na krzyki handlarzy ulicznych , wreszcie na turkot kół . Potem zdaje mu się , że już gdzieś widział takie domy , taki ruch , takie kawiarnie ; później myśli , że ostatecznie jest to nic wielkiego , a nareszcie budzą się w nim zdolności krytyczne , i mówi sobie , że — jakkolwiek w Paryżu częściej można słyszeć język francuski aniżeli w Warszawie , to jednak akcent tutejszy jest gorszy i wymowa mniej wyraźna . |
1443 | — Jeszcze nie , choć tu jest zaduch … Ale strasznie boję się o Helenkę … Jeżeli ją skażą , zemdleje i może umrzeć , jeżeli prędko jej nie otrzeźwimy … Czy nie sądzisz , kochany panie , że dobrze bym zrobiła , gdybym upadła do nóg sędziemu i zaklęła go … |
1444 | — Ach , pamiętam ! … Rzeczywiście , tak mi się wówczas zdawało … Dziś jednak , kiedym go poznała trochę lepiej , widzę , że nie należy do tej kategorii ludzi , których można się lękać . Uwielbia mię po cichu , to prawda ; ależ tak samo będzie mnie uwielbiał nawet wówczas , gdybym wyszła za … za mąż … Wielbicielom tego , co Wokulski , gatunku wystarcza spojrzenie , uścisk ręki … |
1445 | Na tym skończyła się rozmowa w języku polskim , gęsto ozdobionym francuszczyzną , co robiło go podobnym do ludzkiej twarzy okrytej wysypką . |
1446 | — Kto mnie maltretuje ? — krzyknął zrywając się . |
1447 | — Przyjdę tu — szepnął Wokulski . |
1448 | Dziewczyna roześmiała się . |
1449 | Ledwie panna Izabela miała czas przebrać się , do pokoju jej weszła prezesowa . |
1450 | — Pewnie jakiś szlachcic z Wołynia — mówili eleganci . — Ale co on ma pod pachą ? … |
1451 | — Chciałem mieć stamtąd garnitur brylantowy — mówił baron . — Ale że w Wiedniu trafiły mi się pyszne szafiry … Właśnie mam je przy sobie i jeżeli pan pozwoli … Pan jest znawcą klejnotów ? … |
1452 | — Tak czasem się zdaje — odpowiedziała . — Nie wiem , kto tam napisał , że człowiek jest wtedy najszczęśliwszy , kiedy dokoła siebie widzi to , co nosi w sobie samym … Ale ja mówię , że mniejsza , dlaczego jest szczęśliwy , byle nim był … Wybaczysz mi , jeżeli cię obudzę ? … |
1453 | W Wielką Niedzielę Wokulski najętym powozem zajechał przed mieszkanie hrabiny . Zastał już długi szereg ekwipażów bardzo rozmaitego dostojeństwa . Były tam eleganckie dorożki obsługujące złotą młodzież i dorożki zwyczajne , wzięte na godziny przez emerytów ; stare karety , stare konie , stara uprząż i służba w wytartej liberii , i nowe , prosto z Wiednia powoziki , przy których lokaje mieli kwiaty w butonierkach , a furmani opierali bat na biodrze , jak marszałkowską buławę . Nie brakło i fantastycznych kozaków , odzianych w spodnie tak szerokie , jakby tam właśnie ich panowie umieścili swoją ambicję . |
1454 | „ Ależ ja jestem podły człowiek ! — mruknął do siebie . — Onegdaj spiłem się , dziś włóczę się … Diabli wezmą budę , jak amen w pacierzu … ” |
1455 | „ Ładny interes ! Spóźnią się do sądu , jeżeli się już nie spóźniły , sąd wyda wyrok zaoczny i naturalnie , nie tylko skaże panią Stawską , ale jeszcze uzna ją za zbiegłą , rozeszle listy gończe … Tak zawsze z tymi babami ! … ” |
1456 | — Słucham pana — wyszeptał nieszczęśliwy inkasent . |
1457 | — Cóż robił ? |
1458 | — Racja ! — zawołał gość . — Otóż mówię krótko . Jest tu jeden bogaty , ale bardzo skąpy Litwin ( Litwini są bardzo skąpi ! ) , który prosił mnie , ażebym mu nastręczył do nabycia jaką kamienicę . Mam ich z piętnaście , ale przez szacunek do pana , panie Wokulski , bo wiem , co pan robisz dla kraju , nastręczyłem mu pańską , tę po Łęckim , i po dwutygodniowej pracy nad nim tylem zrobił , że gotów dać … Zgadnijcie panowie : ile ? … Osiemdziesiąt tysięcy rubli ! … Co ? Kokosowy interes . Nieprawdaż ? … |
1459 | I w tej chwili uczuł , że kocha Ochockiego . |
1460 | — Hum ! … hum ! … — mówi adwokat , tęsknie spoglądając na drzwi . — Pan żąda zbyt wysokiej ceny … Sto dwadzieścia tysięcy za dom , za który dawano sześćdziesiąt … |
1461 | I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat . Każą ci szukać ideałów , samemu być idealnym ascetą i nie tylko wypełniać , ale nawet wytwarzać jakieś sztuczne warunki . A co z tego wynika w rezultacie ? … Że mężczyzna , zwykle mniej wytresowany w tych rzeczach , staje się łupem kobiety , którą tylko w tym kierunku tresują . I otóż cywilizacją naprawdę rządzą kobiety ! … |
1462 | — Gdybyśmy — rzekł po chwili — mogli zostać do wakacyj , to … Ale tak ! … Niech nam pani baronowa zabierze umeblowanie . |
1463 | — Prawda ! — potwierdziła staruszka . — Jest H i jest T. Niechże pan spojrzy … |
1464 | — Co to pan za interesa robi , panie Szlangbaum ? — mówi piękny brunet . — Ten dom można było kupić za siedemdziesiąt jeden tysięcy . On dziś więcej niewart … |
1465 | — Taka jak innych — odparł radca , niechętnie machając ręką . — Tylko że przy posłudze był , bestia , niemiły ; na najniewinniejsze słówko marszczył się jak zbój … Rozumie się , używaliśmy na nim , co wlazło , a on najgorzej gniewał się , jeżeli nazwał go kto „ panem konsyliarzem ” . Raz tak zwymyślał gościa , że mało obaj nie porwali się za czuby . |
1466 | — Doprawdy ? … Ach , ja niewdzięczna ! … Byłżeś kiedy u niego ? … Nie mówiłże ci nic … Nie oprowadzał cię ? … Wszakże tam , na górze , są ruiny zamku , prawda ? Stojąż one jeszcze ? |
1467 | Mraczewski otworzył gablotkę ze spinkami . |
1468 | „ Alboż nie powiedziałem jej , że jestem dla nich wiernym sługą … jak pies ! … |
1469 | — Exposition ! … |
1470 | — Jestem pewna — odparła wzruszając ramionami . — Niech pani wreszcie spojrzy na niego . Maniery bardzo złe , ale cóż to za fizjognomia , jaka duma ! … Szlachetnej rasy nie ukryje się nawet pod łachmanami . |
1471 | Wokulski w milczeniu przypatrywał się . Młody człowiek nie dosięgnął jeszcze lat trzydziestu i rzeczywiście odznaczał się niezwykłą fizjognomią . Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa . |
1472 | — Co pan zawracasz ! — odzywa się stojący obok baronowej Krzeszowskiej pan z fizjognomią łajdaka . — Co to za dom ? … Rudera … trupiarnia ! … |
1473 | I w tej chwili opanowała go idea , że tamci czterej panowie powinni mu się zaprezentować , jako starszemu wiekiem tudzież byłemu oficerowi węgierskiej piechoty , która przecież porządnie biła Niemców . Zawołał nawet usługującą dziewczynę w celu wysłania jej do owych czterech panów jedzących pekeflejsz , gdy wtem muzyka złożona ze skrzypców , arfy i fortepianu zagrała … Marsyliankę . |
1474 | — Och ! — potwierdził dżokej . |
1475 | — Niechże mi pan przynajmniej pożyczy sto franków na oficjalne próby … |
1476 | — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron zbliżając się w stronę Wokulskiego . |
1477 | — Znać , że nasza krew , choć przystał do kupców ! |
1478 | — Pan go sam nie wręczy ? … Dlaczegóż to ? … |
1479 | Gdy mu jednak zacząłem przedstawiać , jakie to zacne kobiety , jak wypytywały się : czy ich kiedy nie odwiedzi ? … a gdy jeszcze napomknąłem , że warto by rzucić okiem na kamienicę , zaczął mięknąć . |
1480 | Otrząsnął się ze swych przywidzeń i tylko było mu trochę przykro , że Starski siedzi obok panny Izabeli . Ale tylko trochę … |
1481 | Strefa ! … Raz będąc w obserwatorium rzucił okiem na klimatyczną mapę Europy i zapamiętał , że średnia temperatura Paryża jest o pięć stopni wyższą aniżeli Warszawy . Znaczy , że ów Paryż ma rocznie więcej o dwa tysiące stopni ciepła aniżeli Warszawa . A że ciepło jest siłą , i to potężną , jeżeli nie jedyną siłą twórczą , więc … zagadka rozwiązana … |
1482 | — Ba , któż by Rossiego nie uwielbiał ! — odpowiedział Pifke . — Mam libretto do Makbeta , może panu dać ? … |
1483 | — Głupiś , mój Wysocki . Ja jej widywać nie potrzebuję . Byle była porządna w domu , schludna , pracowita , to niech sobie chodzi , gdzie chce . Tylko niech do niej nie chodzą . Więc rozumiesz : trzeba w pokoju odświeżyć ściany , umyć podłogę , kupić sprzęty tanie , ale nowe i dobre , znasz się na tym ? … |
1484 | Wszedł w bramę domu , w którym znajdował się sklep , i skręcił do pokoju Rzeckiego , a za nim dziewczyna . Pan Ignacy był u siebie i zobaczywszy szczególną parę , rozłożył ręce z podziwu . |
1485 | Zachmurzyłem się jak Lucyper i nabrawszy tyle tchu , ile było powietrza w mieszkaniu rzekłem : |
1486 | — Kursa jednak spadają , a przed chwilą czytałem , że flota angielska wpłynęła na Dardanele . |
1487 | Innym razem wpadł do sklepu powszechnie szanowany mecenas , prawa ręka księcia , prawny doradca całej arystokracji , zapraszając do siebie Wokulskiego na jakąś wieczorną sesję . Pan Ignacy nie wiedział , gdzie posadzić znakomitą osobę i jak cieszyć się z honoru wyrządzonego przez mecenasa jego Stachowi . Tymczasem Stach nie tylko nie wzruszył się dostojnymi zaprosinami na wieczór , ale wprost odmówił , co nawet trochę dotknęło mecenasa , który zaraz wyszedł i pożegnał ich obojętnie . |
1488 | Dziwna rzecz : huk , choć silniejszy teraz , aniżeli był z początku , już nie robił na mnie wrażenia ; ażeby go słyszeć , musiałem się dopiero wsłuchiwać . Tymczasem bardzo wyraźnie dochodził mnie szczęk nabijanych karabinów albo trzask kurków . |
1489 | Po śniadaniu wyszli na peron . Okolica z tego punktu wydawała się płaska i prawie bezleśna ; tu i owdzie widać było kępę drzew , a wśród niej grupę murowanych budynków . |
1490 | — Dlaczego , moje dziecko , dlaczego ? … |
1491 | — Dotknij go — rzekł Geist . |
1492 | — Tak — odpowiedziała panna Izabela . — Arystokracja francuska miała możność i czas tworzyć te arcydzieła . |
1493 | Dziś kontent jestem z siebie i choćbym nie chciał , muszę przyznać , że mam metternichowską głowę . Jak to ja wpadłem na myśl zakochania Stacha w pani Helenie , jak ja to wszystko ułożyłem , ażeby im nie przeszkadzano ! … |
1494 | Toż samo ja dziś nieomal co godzinę mówię o Stasiu Wokulskim . Miał po śmierci żony spokojny kawałek chleba , więc po co pojechał do Bułgarii ? Zdobył tam taki majątek , że mógłby sklep zwinąć : po co zaś rozszerzył go ? Ma przy nowym sklepie pyszne dochody , więc po co tworzy jeszcze jakąś spółkę ? … |
1495 | — A , a … ładnie ! — mówił , a powieki drgały mu nerwowo . — A ładnie … zdradził mnie pan … zostawił pan moją narzeczoną samą w parku … Żartuję … żartuję — dodał ściskając Wokulskiego za rękę — ale … Choć naprawdę mógłbym mieć do pana pretensję , gdyby nie to , że wróciłem dość wcześnie i … akurat zetknąłem się z panem Starskim , który z przeciwnego końca alei szedł ku naszej stronie … |
1496 | — A gdyby tu jaki skład brał u pani bieliznę , czy nie opłaciłoby się zostać ? |
1497 | — Będziecie — przerwał Wokulski . — Jestem pełnomocnikiem pana Łęckiego i dziś , o szóstej , załatwię z wami rachunki w moim kantorze . |
1498 | Babcia przepraszając nas wzięła włóczkę i druty , a w tej chwili weszła do salonu pani Stawska … |
1499 | Tymczasem pociąg szedł wciąż z wolna , długo zatrzymując się na stacjach . Powietrze zrobiło się chłodne , na wschodzie zaczęły blednąć gwiazdy . Wokulski zamknął okno i legł na bujającej kanapie . |
1500 | I przyglądał się planowi miasta wyśmiewając własne wysiłki . |
1501 | Nareszcie zrobiło się tak ciasno , że zaczęła mi się giąć klatka piersiowa i uczułem brak tchu . Uniesiono mnie do góry , opuszczono , a wtedy poznałem , że nie stoję na ziemi , ale na człowieku , który jeszcze pochwycił mnie za nogę . W tej chwili wrzeszczący tłum posunął się naprzód , a ja upadłem . Lewa ręka poślizgnęła mi się we krwi . |
1502 | Dziwny ten pociąg wydał się jej samej niebezpiecznym i nawet śmiesznym . Przemogła się więc i poszła dalej ; lecz po paru minutach — wróciła . Znowu cofnęła się , przejrzała inne klatki , starała się o czym innym myśleć . Na próżno . Wróciła się i choć tygrys już nie spał , tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy , panna Izabela podbiegła do klatki , wsunęła rękę i — drżąca i blada — dotknęła tygrysiego ucha . |
1503 | — Pozwól sobie powiedzieć , że nie zawsze — ciągnęła hrabina . — Jestem stara kobieta i twoja przyjaciółka , panie Wokulski — dodała z naciskiem — więc zrobisz mi pewne ustępstwo … |
1504 | — Eh ! cóż znowu … Wokulski za dużo ma rozumu , ażeby dwa razy popełniał to samo głupstwo . Tylko , kochany panie Rzecki , kto z taką babą ma do czynienia , ten musi być przygotowany … |
1505 | Sen mara — Bóg wiara , myślałem przez kilka dni . Ale już sklep mi obrzydł . Nawet do śp . Małgosi Pfeifer straciłem skłonność i ciasno zrobiło mi się na Podwalu tak , żem nie mógł wytrzymać . Poszedłem znowu do wuja Raczka po radę . |
1506 | — Tysiąca rubli nie dam , ale tak trzysta … czterysta … I to na kwit z podpisem barona . |
1507 | Krzeszowskiego nienawidziła panna Izabela . Kiedyś umizgał się do niej , a odtrącony , mścił się . Wiedziała , że nazywał ją za oczy — starzejącą się panną , która wyjdzie za swego lokaja . Tego było dosyć , ażeby pamiętać mu całe życie . Lecz baron , nie poprzestając na nieszczęsnym frazesie , nawet wobec niej zachowywał się cynicznie , drwiąc z jej starych wielbicieli i robiąc aluzje do ich majątkowej ruiny . Że zaś i panna Izabela od niechcenia przypominała mu jego żonę , mieszczankę , z którą połączył się dla pieniędzy , a nic od niej nie mógł wydobyć , więc toczyła się między nimi walka ostra , czasami nawet przykra . |
1508 | VII . Gołąb wychodzi na spotkanie węża |
1509 | — Chcę kupić kamienicę — ciągnął Wokulski . |
1510 | — Pan czekał ? … przepraszam ! … — zawołał młody człowiek . |
1511 | — Wyobraź sobie — rzekł do Wokulskiego — musimy jechać do Krakowa . Hortensja jest chora , chce widzieć Belę ( zdaje się , że chodzi o zapis ) , no , a zapewne rada by poznać ciebie … Możesz jechać z nami ? … |
1512 | — Z Portugalią — wtrącił doktór . |
1513 | „ Zawód ? … Alboż mnie samego nie spotkał zawód ? … ” |
1514 | I oto , com zobaczył … W jednym z okien Maruszewicza uchyliła się roleta i przez szparę z boku można było dojrzeć , że ktoś patrzy w naszą stronę . |
1515 | — Rzecki był tylko obecny przy kupnie , lalkę ja sprzedałem . |
1516 | Marzyła , że Wokulski sprzedał swój sklep , a kupił dobra ziemskie , lecz pozostał naczelnikiem spółki handlowej przynoszącej ogromne zyski . Cała arystokracja przyjmowała go u siebie , ona zaś , panna Izabela , zrobiła go swoim powiernikiem . On podźwignął ich majątek i podniósł go do dawnej świetności ; on spełniał wszystkie jej zlecenia ; on narażał się , ile razy była tego potrzeba . On wreszcie wyszukał jej męża , odpowiedniego znakomitości domu Łęckich . |
1517 | W gruncie rzeczy nie było to rozdrażnienie , ale coś innego . Jadąc tu panna Izabela czuła niechęć do prezesowej za jej gwałtowne zaprosiny , do ciotki , że jej kazała natychmiast jechać , a nade wszystko do Wokulskiego . |
1518 | — Więc tedy , jakeście szli z przednią strażą pod Magentę ? … — przerwałem mu . |
1519 | — A maż on , biedaczysko , jaki nagrobek ? — spytała po chwili prezesowa . |
1520 | „ Młody , piękny , zdolny … — mówił w sobie . — Nie miałaby chyba oczu albo rozumu , gdyby wybierając między nim i mną nie oddała jemu pierwszeństwa … Lecz nawet i w tym razie musiałbym przyznać , że ma szlachetną naturę , jeżeli gustuje w Ochockim , nie w Starskim . Biedny baron , a jeszcze biedniejsza jego narzeczona , która tak widocznie durzy się w Starskim . Trzeba mieć bardzo pustą głowę i serce … ” |
1521 | — Co tam Żydzi … |
1522 | — No , moje panie — odezwał się nagle Wirski — wynośmy się stąd , bo pan Rzecki musi pogadać z panią Stawską . |
1523 | — Cóż Suzin ? … — cicho spytał naprawdę zmieszany pan Ignacy . |
1524 | Odurzające przywiązanie do jednej kobiety nie wykluczało jednak myśli o drugiej . Niekiedy przypominał sobie panią Stawską , o której wiedział , że wszystko gotowa była dla niego poświęcić , i czuł jakby wyrzuty sumienia . |
1525 | — Gniady na końcu … Przegrałeś pan … — Pąsowy bierze Yunga … |
1526 | W tej chwili Wokulski wyskoczył . Jednocześnie konie lejcowe skręciły na środek drogi , dyszlowe poszły za nimi i brek silnie pochylił się na lewo . Wokulski podparł go , konie , ściągnięte przez stangreta , stanęły . |
1527 | — Tak — odparła panna Ewelina z ciężkim westchnieniem . — Siądę tu — dodała głośno — a pan może mi przyniesie szal z pokoju … Przepraszam … |
1528 | „ Jaka ona szlachetna ! … Jaka delikatność uczuć ! … Jeszcze nieprędko poznam wszystkie skarby tej pięknej duszy … ” |
1529 | W godzinę później przyszedł do sklepu niejaki pan Zięba , którego Wokulski przedstawił jako nowego subiekta . |
1530 | Opuścił panią Misiewiczową strapiony . |
1531 | Taka mnie porwała wściekłość , żem kazał przynieść piwa , a radca Węgrowicz mówi serdecznie . |
1532 | „ Cóż to za świat ? … Co to za świat ? … ” |
1533 | — To znaczy , mój stary , że ponieważ ja nie chcę z ciebie wydobywać żadnych zeznań , więc i przed tobą nie mam potrzeby ich robić . |
1534 | — Słyszałem o dwu przyjaciołach , z których jeden mieszkał w Odessie , a drugi w Tobolsku ; nie widzieli się kilka lat i bardzo tęsknili za sobą . |
1535 | Później Wokulski nie umiał nawet przypomnieć sobie , o czym mówili w podobnych chwilach . Najczęściej milczeli . Raz zapytała go : dlaczego ślimaki pływają pod powierzchnią wody ? drugi raz — dlaczego obłoki mają tak rozmaitą barwę ? Tłomaczył jej i wówczas zdawało mu się , że całą naturę od ziemi do nieba ogarnia w jednym uścisku i składa jej pod nogi . |
1536 | — Nasz wyjazd całkowicie zależy od pana Wokulskiego — odpowiedział ojciec . — Radzę ci więc jak najczęściej zapraszać go na obiad i podawać smaczny , ażeby miał dobry humor . |
1537 | Zakrystian w szafirowych okularach kłania się , poruszając przy tym lewą łopatką , i odpowiada : |
1538 | — Przepraszam pana … może ja co złego powiedziałem ? … Ale u nas , panie , to tacy panowie nie bywają … Podobno bywali dawnymi czasy … Nawet ojciec nieboszczyk gadał , że sam widział takiego pana , co wziął z Zasławia sierotę i zrobił z niej wielką panią , a jegomości zostawił tyle pieniędzy , że z nich wybudowali nową dzwonnicę … |
1539 | — Przepraszam , ale nie rozumiem . Bo żeby panu dom sprzedawali , a Łęcki chciał jego kupić , wtedy pan miałby interes podbijać cenę . Ale jak pan kupuje , to pan ma interes zniżyć wartość … |
1540 | — Napisz do mnie list na dzień przed przybyciem . Prawie ciągle siedzę w domu ocierając kurze z moich retort ! … |
1541 | Pan Łęcki cały zamienia się we wzrok i słuch . Wzrokiem dostrzega już tylko trzech licytantów , a słuchem chwyta wyrazy otyłego pana : |
1542 | „ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ” |
1543 | Wokulskiemu drgnęły usta . |
1544 | Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel : zbliżyć się do panny Izabeli . Dziś przybył mu drugi : wydobyć z niedostatku Wysockiego . |
1545 | — Oto są — odpowiedział już weselej młody człowiek wydobywając paczkę papierów z bocznej kieszeni surduta . |
1546 | Gdyby doniesiono pannie Izabeli , że umarł Wokulski z powodu Molinariego , wielki skrzypek nie straciłby nic w jej oczach . Ale wiadomość , że zrobił złe wrażenie , dotknęła ją w niemiły sposób . |
1547 | — No , ten waży z pół kilograma … Ale on jest pusty … — odparł Wokulski . |
1548 | Wszystko to trwało kilka sekund . |
1549 | — A , jesteś — rzekła staruszka do Wokulskiego — to dobrze . Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem , który ją może nareszcie znajdzie — dodała lekko marszcząc brwi — a my z Kazią pójdziemy do koni . |
1550 | — Trzeci zakręt … Ależ Yung nic sobie z nich nie robi … |
1551 | — Tak — ciągnęła matka z uniesieniem . — My go tu wszyscy oczekujemy każdego dnia , o każdej godzinie , ale to na nic … Albo umarł , albo zaparł się ciebie , więc nie masz obowiązku czekać … |
1552 | Zdawało mu się , że szmer uliczny za jego oknami rozszerza się i potęguje ogarniając cały Paryż , Francję i Europę . I że wszystkie głosy ludzkie zlewają się w jeden ogromny okrzyk : |
1553 | — Masz rację . A baron ? |
1554 | Czuć było rozdrażnienie w głosie staruszki . |
1555 | — Oto los rządcy — odezwała się pani wskazując mi nie mniej obdarte krzesło . — Mój mąż służy niby to bogatym panom , a gdyby nie chodził do składu węgli i nie przepisywał u adwokatów , nie mielibyśmy co włożyć w usta . — Oto nasze mieszkanie , niech pan spojrzy — mówiła — za trzy ciupy dopłacamy sto osiemdziesiąt rubli rocznie … |
1556 | Myślał tak i mruczał po cichu , gdyż nurtowała go inna myśl , którą chciał w sobie zagłuszyć : |
1557 | „ Błogosławieni , którzy płaczą … Niechże przynajmniej tobie zmarły Chrystus dotrzyma obietnicy ” — pomyślał Wokulski i wyszedł za nią . |
1558 | Wtedy egiptolog podniósł i obejrzał starannie pistolet barona . |
1559 | Pani Misiewiczowa nieznacznie przeżegnała się . Wokulski nie zwrócił na to uwagi . |
1560 | — Chcę kupić dom Łęckiego … |
1561 | Na targ idą po żywność , do sklepów po towary , do teatru po zabawę , ale po co tutaj ? … ” |
1562 | „ A po co ? … Może po to , ażeby znowu spotkać pannę Izabelę , znowu stracić energię ? … ” |
1563 | Ochocki powtórzył , bystro przypatrując się swemu towarzyszowi . |
1564 | Na ulicy zawołał dorożkę i wróciliśmy do sklepu nie rozmawiając ze sobą . Jestem jednak pewny , że myślał o pani Stawskiej i że gdyby nie te podłe kalafiory … |
1565 | Ujrzawszy mnie pani Misiewiczowa zaczęła wylewać chyba już resztki łez . |
1566 | — Panie — rzekła cicho — dziś dowiedziałam się , że pewien młody człowiek , Mraczewski , z mojej winy stracił u pana miejsce . Jego nieszczęśliwa matka … |
1567 | Stanęli na szczycie wzgórza , zasłonięci od reszty towarzystwa walącym się murem . Z tego miejsca widać było dziedziniec zamkowy zarośnięty cierniem i berberysem . Pod jedną z wież stał oparty o jej ścianę olbrzymi granit . |
1568 | Do tej pory dzień schodził jej na wymyślaniu Mariannie , na pisywaniu listów do lokatorów o to , że schody są zaśmiecone , na wypytywaniu stróża : czy nie zdarł kto karty wynajmu mieszkań ? czy praczki z paryskiej pralni nocują w domu albo czy rewirowy nie miał do niej jakiego interesu ? Nie zapominała przy tym upominać go , ażeby w razie zgłoszenia się konkurenta o lokal na trzecim piętrze bacznie przypatrywał się , szczególniej ludziom młodym , a gdyby to byli studenci , ażeby odpowiadał , że lokal już wynajęty . |
1569 | Dokończyła szeptem . Usta jej drżały , oczy zaszły łzami . Przez chwilę mięła kartkę w palcach , potem z wolna odwróciła głowę , i kartka upadła na ziemię … |
1570 | — Ha , trudno . Nie każdy może kraść magle … |
1571 | W pół godziny wjechali znowu na wzgórza , z których widać było dwór prezesowej . Pani Wąsowska nagle zawróciła konia i bystro patrząc na Wokulskiego spytała : |
1572 | — A ten ile waży ? |
1573 | Naturalnie , o czymże mieliśmy rozmawiać z Machalskim , jeżeli nie o dawnych czasach i o Stachu ? I tym sposobem stanęła mi przed oczyma historia jego młodości , jakbym ją widział wczoraj . |
1574 | Stanął przede mną i schwyciwszy mnie za klapy surduta mówił zirytowanym głosem : |
1575 | — Cóż bym miał powiedzieć , dobry Boże , nad to , że profesor Palmieri jeszcze większe cuda pokazuje za pięć franków od osoby … |
1576 | — A gdzież on siedzi , ten nowy system ? |
1577 | Zmartwił się , posmutniał , ale — nie pojechał na pogrzeb staruszki , która dała mu tyle dowodów życzliwości . Nie miał odwagi rozstać się z panną Izabelą nawet na kilka dni … |
1578 | — Przypuśćmy — odezwał się Wokulski — że ja mógłbym panu dać pieniądze i jednego , a nawet … dwu pomocników … Lecz gdzie dowód , że pańskie metale nie są jakąś dziwną mistyfikacją , a pańskie nadzieje złudzeniami ? |
1579 | — Więc zaciąga długi … |
1580 | — Upadam do nóg , proszę łaski pana . |
1581 | — Koncept ! … — syknął pan Lisiecki . — Moja łysina , jeżeli ją kto dojrzy , jest smutnym dziedzictwem rodu , ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości , którą … chciałbym szanować . |
1582 | Figlarna kobiecinka , pomimo swoich trzydziestu pięciu lat ! … Ledwie jednego męża odwiozła na Powązki , a już ( dałbym sobie rękę uciąć ) sama przejechałaby się drugi raz za mąż , naturalnie za Wokulskiego . Nie zliczyłbym , dalibóg , ile tych bab ugania się za Wokulskim ( czy też za jego krociami ? ) . |
1583 | — Pan Łęcki — odparł — jako wspólnik , potrzebuje mieć tylko zaufanego adwokata i buchaltera , którzy co pewien czas skontrolują rachunki . Reszta należy do nas . |
1584 | „ Co , u diabła — myślę — czyby kto z policji , czy może jaki sekretarz komornika spisuje nam ruchomości ? … ” |
1585 | — Klnę się , żem nic nadzwyczajnego nie słyszał — odparł Suzin uderzając się w piersi . — Kupcowi trzeba subiektów , a kobiecie bijących przed nią czołem , choćby dla zasłonięcia tego zucha , który nie bije pokłonów . Rzecz całkiem naturalna . Tylko ty , Stanisławie Piotrowiczu , nie wchodź między czeredę , a jeżeliś wszedł , podnieś głowę . Pół miliona rubli kapitału to przecie nie plewy ; z takiego kupca nie powinni naśmiewać się ludzie . |
1586 | — Paniś głupsza … |
1587 | — Wasza jest mniej obrzydliwa ? — spytała pani Wąsowska . |
1588 | — Nie widzę zmiany — odparł Szuman . — Był to zawsze człowiek czynu , który , co mu przyszło do głowy czy do serca , wykonywał natychmiast . Postanowił wejść do uniwersytetu i wszedł , postanowił zrobić majątek i zrobił . Więc jeżeli wymyślił jakieś głupstwo , to także się nie cofnie i zrobi głupstwo kapitalne . Taki już charakter . |
1589 | — Tylko pani nam brakło — zawołał baron — ażeby Zasławek był podobny do raju . Bo już mamy tu bardzo przyjemnego towarzysza i znakomitego gościa … |
1590 | Znalazłszy się w przedsionku , pan Ignacy chce iść na drugie piętro ; jednocześnie omija go schodząca stamtąd baronowa Krzeszowska w towarzystwie mężczyzny , który ma powierzchowność znudzonego nauczyciela języków starożytnych . Jest to jednak adwokat , o czym świadczy srebrny znaczek przypięty do klapy bardzo wytartego fraka ; szaraczkowe zaś spodnie kapłana sprawiedliwości są na kolanach tak wytłoczone , jak gdyby ich właściciel , zamiast bronić swoich klientów , nieustannie oświadczał się bogini Temidzie . |
1591 | Odczepiłem mu ręce od moich klap i odparłem : |
1592 | — Skądże do mnie nabrał pan takiego zaufania ? — pytał Wokulski już spokojny . |
1593 | — Naturalnie . |
1594 | — No , przez ostatnie pół roku … |
1595 | Wokulski napisał list , opowiedział , gdzie ma iść , i w końcu dodał : |
1596 | — On tu jest u nas ze cztery lata . Do sklepu albo do piwnicy nie bardzo … Ale mechanik ! … Zbudował taką maszynę , co pompuje wodę z dołu do góry , a z góry wylewa ją na koło , które właśnie porusza pompę . Taka maszyna może obracać się i pompować do końca świata ; ale coś się w niej skrzywiło , więc ruszała się tylko kwadrans . Stała tam na górze , w pokoju jadalnym , i Hopferowi zwabiała gości ; ale od pół roku coś w niej pękło . |
1597 | Obojętny widz może nazwałby takie dnie jednostajnymi , a nawet nudnymi . Ochocki sposępniał i od rana do wieczora albo kleił , albo puszczał oryginalnej formy latawce . Pani Wąsowska z panną Felicją czytały albo zajmowały się szyciem ornatu dla miejscowego proboszcza . Starski z prezesową i baronem grali w karty . |
1598 | — Albo sam ojciec . Czy nie wiesz , ile rzeczy robi ojciec , ażeby zaniepokoić rodzinę , a potem śmiać się … |
1599 | — A dobrze ty znasz pannę Mariannę ? |
1600 | Aż mnie , z przeproszeniem łaski pańskiej , zemdliło z wielkiej litości , kiedym to usłyszał . I zaraz powiedziałem Wysockiej : „ Wie pani Wysocka co , może ja się z panną Marianną ożenię … ” |
1601 | — Z przyjemnością słuchałem ich — odpowiedział z uśmiechem Wokulski — ponieważ w duchu mówię sobie to samo . Zresztą — staję na wyścigach pierwszy i ostatni raz w życiu . |
1602 | — Panie Wokulski , my tu jesteśmy ! … |
1603 | — Satysfakcji żądam od pana — krzyknąłem , wciąż bijąc w stół . |
1604 | — Boże uchowaj ! — ośmieliłem się wtrącić . |
1605 | Wokulski wstał . |
1606 | Mimo woli spojrzał na bok ; służący stał przy drzwiach . |
1607 | — Rachunek . |
1608 | — Dziś ta flądra przysyła do mnie jakiegoś draba z wymówieniem komornego . Nie wiem nawet , co jej do łba strzeliło , bo płacę przecież regularnie … A ona mi wymawia komorne , ta lafirynda , i jeszcze rzuca cień na mój zakład … Mówi , że moje panny wdzięczyły się do studentów , co łże , i myśli … Ona sobie myśli , że ja w środku zimy znajdę lokal … że się wyprowadzę z domu , do którego przywykli moi kundmani … Ależ ja mogę na tym stracić kilka tysięcy rubli , a kto mi to zwróci ? … |
1609 | Ojciec mój był za młodu żołnierzem , a na starość woźnym w Komisji Spraw Wewnętrznych . Trzymał się prosto jak sztaba , miał nieduże faworyty i wąs do góry ; szyję okręcał czarną chustką i nosił srebrny kolczyk w uchu . |
1610 | — O , ja wszystko wiem . Nawet to , że tym samym pociągiem jedzie pan Starski . |
1611 | — Prosimy więc szanownego pana Wokulskiego — odezwał się nowy głos — ażeby ten publiczny interes , który nas zgromadził tu , do gościnnych salonów księcia , raczył nam przedstawić z właściwą mu jasnością i zwięzłością . |
1612 | — Bardzo mi przykro , żem panią sądził , i bardzo mi przyjemnie , że mogę powinszować . |
1613 | Panna Izabela trochę z góry spojrzała na przyjaciółkę . |
1614 | Kto wie , czy nie był on mimowolnym twórcą uwielbień , które ją ze wszech stron otaczały ? … |
1615 | Teraz zaczął szukać panny Izabeli . |
1616 | — Pani Stawska — rzekł — już nie jest u Milerowej … trochę chora … Mówi coś o wyjeździe z Warszawy … Może byś tam wstąpił ? … |
1617 | „ Z pewnością mógłby zastąpić barona , o jeszcze i jak … — mówiła w sobie panna Izabela . — Tamto człowiek zużyty i śmieszny , tego przynajmniej szanują ludzie . Kazia Wąsowska zna się na tym , toteż wzięła go na spacer … Ha , zobaczymy , czy pan Wokulski potrafi być wiernym … Ładna wierność jeździć z inną kobietą na spacery ! … To bardzo po rycersku … ” |
1618 | — Wolno , panie , wolno — potakiwał słodko znakomity adwokat . — Wolno robić , ale robiąc to — powtarzasz pan tylko stare grzechy , zresztą daleko lepiej spełniane przez innych . Ani zaś ja , ani książę , ani ci hrabiowie nie po to zbliżyli się do pana , ażebyś odgrzewał dawne potrawy , tylko — ażebyś wskazał nam nowe drogi . |
1619 | — Posiwiałeś … Jakże się masz ? |
1620 | Panna Izabela ciekawie zaczęła się przyglądać . |
1621 | — Obojętność dla śmierci — odpowiedział doktór — jest cechą umysłów dojrzałych , a pociąg do życia wiecznego — zapowiedzią nadchodzącej starości . |
1622 | Cofnąłem się tedy za firankę , ażeby choć mnie ta poczwara nie widziała , i prosto z mostu pytam pani Misiewiczowej : |
1623 | — Czy tak , Belu ? |
1624 | — Nic dziwnego — przerwał doktór . — Stopiło się w nim dwu ludzi : romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego . To , co dla patrzących jest sprzeczne , w nim samym jest najzupełniej konsekwentne . |
1625 | — Stój ! — przerywa pan Łęcki . — Wyżej nad sto dziesięć … |
1626 | „ Zmarnowaliście życie moje … Zatruliście dwa pokolenia ! … — szepnął . — Oto skutki waszych sentymentalnych poglądów na miłość . ” |
1627 | Książę miał we Francji przyjaciela , hrabiego ( w najwyższym stopniu dotkniętego zarazą demokratyczną ) , który drwił sobie z nadziemskich początków arystokracji . |
1628 | — Ciszej ! — zgromił go sędzia . — Tak i cóż ? |
1629 | — Nie ! Panna Izabela zanadto dobrze broni swoich tez . Jak ona świetnie rozmawia ! … — odparł Wokulski usiłując ukryć pomieszanie . |
1630 | — Może z wilgoci . Czy ja wiem ! — odpowiedział furman . |
1631 | — Daj spokój … co ci po tych głupstwach ! … — i tak dalej . |
1632 | — Ale czy mógłby pan robić więcej urodziwszy się kimś innym ? — spytała panna Izabela . — Mój kuzyn Ochocki jest przyrodnikiem i demokratą , jak pan , a mimo to wierzy w dobre i złe rasy , tak samo jak książę . On również przytaczał pana jako dowód dziedziczności . „ Wokulski — mówił — od losu ma powodzenie , ale tęgość ducha ma od rasy . ” |
1633 | — Prawie rok temu byliśmy w tym miejscu na wrześniowej majówce … Było ze trzydzieści osób z sąsiedztwa … O , tam palono ogień … |
1634 | — Całe miasto gada — odparł radca — a zresztą niech obecny tu pan Szprot pana objaśni . |
1635 | — Tobie coś jest . |
1636 | „ Kochanek wszystko wybaczy kochance , wyjąwszy drugiego kochanka … ” |
1637 | — Ach , to Mimi ! … — zawołała Helunia . |
1638 | Rozumiejąc , że wielki świat jest wyższym światem , panna Izabela dowiedziała się powoli , że do tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać tylko za pomocą dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku . Urodzenie zaś i majątek są przywiązane do pewnych wybranych familii , jak kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego drzewa . Bardzo też jest możliwym , że dobry Bóg widząc dwie dusze z pięknymi nazwiskami , połączone węzłem sakramentu , pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka , który w dalszym ciągu podtrzymuje sławę rodów swoimi cnotami , dobrym ułożeniem i pięknością . Stąd wynika obowiązek oględnego zawierania małżeństw , na czym najlepiej znają się stare damy i sędziwi panowie . Wszystko znaczy trafny dobór nazwisk i majątków . Miłość bowiem , nie ta szalona , o jakiej marzą poeci , ale prawdziwie chrześcijańska , zjawia się dopiero po sakramencie i najzupełniej wystarcza , ażeby żona umiała pięknie prezentować się w domu , a mąż z powagą asystować jej w świecie . |
1639 | — Przeżegnaj się pan , panie radco — ja mówię — jaki sklep ? |
1640 | — Przed chwilą wyjechał . |
1641 | Najczęściej , rozumie się , była mowa o tęsknotach tułaczki , niewygodach żołnierskiego życia albo o bitwach . W takiej chwili Franc wypijał podwójne porcje piwa , Małgosia przytulała się do Jana ( do mnie nikt się tak nie przytulał ) , a Grossmutter gubiła oczka w pończosze . Gdym już skończył , Franc wzdychał , szeroko rozsiadając się na kanapie , Małgosia całowała Jana , a Jan Małgosię , staruszka zaś trzęsąc głową mówiła : |
1642 | Tym grubszym kirem twą duszę zamroczy … |
1643 | — Profesor magnetyzmu — odparł Jumart — znakomity człowiek … Mieszka w naszym hotelu i trzy razy dziennie pokazuje magnetyczne sztuki w sali mogącej od biedy pomieścić ze sześćdziesiąt osób … Jest właśnie ósma , więc w tej chwili zaczyna się przedstawienie wieczorne . Jeżeli pan chce , możemy tam pójść ; ja mam wstęp darmo … |
1644 | — * Tek * … — szepnął Anglik . |
1645 | — Może masz pan rację , ale mnie jakoś się to nie wydaje — mruknął Rzecki potrząsając głową . |
1646 | — Tak … za półtorej godziny . Prawda , Belu , że nie posiedzimy tu dłużej ? |
1647 | — Może być , że jeszcze nie miała pani sposobności odkryć wszystkich swoich zalet — odparł Wokulski , niekontent , że zbliża się do nich panna Felicja . |
1648 | — Ja powiedziałam , że nie wiem , który to pan Wokulski . A wtedy pani baronowa mówi … Ach , jak pański zegarek głośno puka . Niech pan pokaże … |
1649 | — Albo metal o jakie dziesięć procent lżejszy od powietrza , co ? … — śmiał się Geist . Ciężar gatunkowy obalony … prawa natury podkopane , co ? … Cha ! cha ! … Nic z tego wszystkiego . Prawa natury , o ile je znamy , nawet przy moich metalach pozostaną nietknięte . Rozszerzą się tylko nasze pojęcia o własnościach ciał i ich budowie wewnętrznej , no i rozszerzą się granice ludzkiej techniki . |
1650 | Dobrze , ale jeżeli ta panna naprawdę go kocha ? … Boć trudno przypuścić , ażeby go oszukiwała . W ogóle biorąc , kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn ; nie tylko mniej spełniają występków , lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas . Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna , który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy , to czy można posądzać o coś podobnego kobietę , młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ? |
1651 | „ Ach , mój stary Hopferze ! — mówił — o wy , moi koledzy uniwersyteccy i syberyjscy , czy któryś z was wyobrażał sobie mnie zajmującego się podobnymi kwestiami ? … ” |
1652 | Tak rozważając zwalnia kroku i zaczyna nie ustępować z drogi . I kiedy myśli , że dopiero teraz Francuzi zaczną go wytykać palcami , spostrzega ze zdziwieniem , że już coraz mniej zwracają na niego uwagę . Po jednogodzinnym pobycie na ulicy stał się zwyczajną kroplą paryskiego oceanu . |
1653 | — Podobno bywasz u tej pani Stawskiej ? |
1654 | — Przywiąż go pan — rzekła . — Ach , jak ja pana już znam ! … Pytam się przed godziną prezesowej : gdzie Wokulski ? „ Pojechał w pole oglądać miejsce na cukrownię . ” „ Akurat ! — myślę . — On pojechał do lasu marzyć . ” Kazałam sobie podać konia i otóż znajduję pana siedzącego na pniu , rozgorączkowanego … Cha ! … cha ! … cha ! … |
1655 | Wieczorem pan Ignacy sprowadziwszy pistolety wstąpił do Wokulskiego . Zastał go samotnego przy herbacie . Rzecki nalał sobie herbaty i odezwał się : |
1656 | „ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ” |
1657 | Zdawało się Wokulskiemu , że w tej chwili widzi przed sobą trzy światy . Jeden ( dawno już zeszedł z ziemi ) , który modlił się i dźwigał na chwałę Boga potężne gmachy . Drugi , ubogi i pokorny , który umiał modlić się , lecz wznosił tylko lepianki , i — trzeci , który dla siebie murował pałace , ale już zapomniał o modlitwie i z domów bożych zrobił miejsce schadzek ; jak niefrasobliwe ptaki , które budują gniazda i zawodzą pieśni na grobach poległych bohaterów . |
1658 | Sprawa między baronową a młodymi ludźmi w tej chwili dosięgła najwyższego punktu . |
1659 | — Co pan rozkaże ? — spytał elegancki marszałek dworu . |
1660 | — Nie bój się — ciągnął Wokulski . — Grosz ten zarobiłem uczciwie , nawet ciężko , bardzo ciężko . Cały sekret polega na tym , żem miał bogatego wspólnika i że kontentowałem się cztery i pięć razy mniejszym zyskiem niż inni . Toteż mój kapitał ciągle wzrastający był w ciągłym ruchu . — No — dodał po chwili — miałem też szalone szczęście … Jak gracz , któremu dziesięć razy z rzędu wychodzi ten sam numer w rulecie . Gruba gra ? … prawie co miesiąc stawiałem cały majątek , a co dzień życie . |
1661 | — Nie dawniej , aniżeli ja to spostrzegłam , ale siadajmy i jedźmy … |
1662 | „ Pewnie wraca — pomyślałem . — Diabli z tymi zaginionymi mężami , którzy po kilku latach opamiętują się . ” |
1663 | — A , i kuzynek jest tutaj ! — rzekła panna Izabela podając mu rękę — czegóż taki smutny ? |
1664 | Panna Izabela wstrząsnęła się . Kochać go bez nadziei — to dosyć … Kochać i czasami porozmawiać z kim o tej tragicznej miłości … Może by z panną Florentyną . Nie , ona nie ma dosyć uczucia . Daleko lepiej nadawałby się do tego Wokulski . Patrzyłby jej w oczy , cierpiałby za siebie i za nią , ona opowiadałaby mu bolejąc nad własnym i nad jego cierpieniem i w taki sposób bardzo przyjemnie upływałyby im godziny . Kupiec galanteryjny w roli powiernika ! … Można by zresztą zapomnieć o tym kupiectwie … |
1665 | — To dawna historia — odparł Węgiełek — jeszcze mi ją dziaduś opowiadał … Wreszcie tu wszyscy o niej wiedzą . |
1666 | XIII . Wielkopańskie zabawy |
1667 | — Mówię spokojnie , bo gdybym zaczekał ze sprzedażą , wziąłbym nie dziewięćdziesiąt , ale sto dwadzieścia tysięcy … |
1668 | Panna Izabela , która mimo pozornego chłodu z największą niecierpliwością oczekiwała na powrót ojca i rezultat licytacji domu , poszła do gabinetu o tyle szybko , o ile można to było pogodzić z zasadami przyzwoitości . Zawsze bowiem pamiętała , że pannie z jej nazwiskiem nie wolno zdradzać żywszych uczuć , nawet wobec bankructwa . Pomimo przecież jej panowania nad sobą Mikołaj poznał ( z silnych wypieków na twarzy ) , że jest wzruszona , i jeszcze raz dodał półgłosem : |
1669 | Ocknął się i roześmiał . |
1670 | — Jutro wyjedziemy o wpół do ósmej rano . |
1671 | — Tu mieszkamy , wielmożny panie , w tym domu — odpowiedział człowiek wskazując na niską lepiankę . |
1672 | — Trzeba by tu urządzić jaki wentylator albo co … |
1673 | Wyraziste oczy panny Florentyny zrobiły się bardzo dużymi . |
1674 | Ta zaś panna śpi przez taki interes , że jej ktoś wbił złotą szpilkę w głowę , może ze zbytków , a może i z nienawiści ; Bóg ich tam wie . Tak śpi i nie ocknie się , dopóki jej kto szpilki z głowy nie wyciągnie i potem się z nią nie ożeni . Ale to rzecz ciężka i nawet niebezpieczna , bo tam w podziemiach pilnują skarbów i samej panny różne straszydła . A jakie one są , to wiem dobrze , bo póki mi się dom nie spalił , chowałem taki jeden ząb jak pięść , który ząb dziaduś znalazł w tym miejscu ( sprawiedliwie mówię i nic nie kłamę ) . A jeżeli jeden ząb był jak pięść ( widziałem go przecie i miałem w rękach przez długie czasy ) , to już łeb musiał być jak piec , a cała osoba chyba jak stodoła … Więc borykać się z takim było trudno i jeszcze nie z jednym , ale z wieloma . Dlatego najśmielszy człowiek , choćby mu się i jak spodobała panna , a jeszcze lepiej jej majętności , wejść do podziemiów nie miał odwagi , ażeby go co nie ujadło … |
1675 | — Naprzód , Lizetka ! Ten cudzoziemiec zaczyna mi imponować . — Czy nie jesteście , obywatelu , z Berlina ? … |
1676 | Nieładnie ! … Najgorsze , co ty myślisz , że nikt nie wie , co tobie dolega ? Tymczasem wszyscy wiedzą , że masz jakieś moralne cierpienie , tylko jeden myśli , że chciałbyś kupować tu fałszywe bankocetle , a inny dogaduje się , że rad byś zbankrutować , jeżeli już nie jesteś bankrut . |
1677 | — Na ładną buzię to i sędzia jest pażyrny … Ale nie tak to będzie w dniu ostatecznym ! — westchnęła . |
1678 | — Nie wiem . Widzę , że ma , i słyszę , że zawsze je miał . |
1679 | Spojrzała na niego zalękniona . |
1680 | Opanował go pesymizm . Kobiety wydawały mu się brzydkimi , ich barwne stroje dzikimi , ich kokieteria wstrętną . Mężczyźni byli głupi , tłum ordynaryjny , muzyka wrzaskliwa . Wchodząc na galerię śmiał się z jej skrzypiących schodów i starych ścian , na których było widać ślady deszczowych zacieków . Znajomi kłaniali mu się , kobiety uśmiechały się do niego , tu i owdzie szeptano : „ Patrz ! patrz … ” Ale on nie uważał . Stanął na najwyższej ławie galerii i ponad pstrym a huczącym tłumem patrzył przez lornetę na drogę , aż het ! pod rogatkę , widząc tylko kłęby żółtego kurzu . |
1681 | Lecz przerwa ta nie zmieszała pana Leona . Nagle zwrócił się do Wokulskiego , wyliczył wszystkie przykrości , jakie Stachowi wyrządzano w sklepie , przeszkody , jakie stawiano mu w pracy nad nauką , i zakończył w ten sposób : |
1682 | — Jesas ! Jesas ! … wie ist das schrecklich … Aber sag mir , lieher Ignaz , wozu also bist du denn nach Ungarn gegangen ? |
1683 | Mincle i zawsze Mincle ! … Dziś niech mnie porównają z Minclami . Sam jeden przez pół roku zarobiłem dziesięć razy więcej aniżeli dwa pokolenia Minclów przez pół wieku . Na zdobycie tego , com ja zdobył pomiędzy kulą , nożem i tyfusem , tysiąc Minclów musiałoby się pocić w swoich sklepikach i szlafmycach . Teraz już wiem , ilu jestem wart Minclów , i jak mi Bóg miły , dla podobnego rezultatu drugi raz powtórzyłbym moją grę ! Wolę obawiać się bankructwa i śmierci aniżeli wdzięczyć się do tych , którzy kupią u mnie parasol , albo padać do nóg tym , którzy w moim sklepie raczą zaopatrywać się w waterklozety … |
1684 | — Po to masz chodzić , że Kasia jest w tobie zakochana — rzekłem . |
1685 | — A co to ? … — machinalnie zapytała służąca . |
1686 | — Zapewne ! — przerwał bas . — Czy może i sprowadzał perkaliki z Moskwy ? Tu jest drugi sęk : zabija przemysł krajowy ! … |
1687 | … I wyjechał ! … Pan Stanisław Wokulski , wielki organizator spółki do handlu przewozowego , wielki naczelnik firmy , która ma w obrocie ze cztery miliony rubli rocznie , wyjechał do Paryża jak pierwszy lepszy pocztylion do Miłosny … Jednego dnia mówił ( do mnie samego ) , że nie wie , kiedy pojedzie , a na drugi dzień — szast … prast … i już go nie ma . |
1688 | — W mieście , panie , cicho do czasu , a zresztą nic . Byłem wczoraj z towarzystwem na Saskiej Kępie , ale cóż to , panie , za ordynaryjna młodzież ! … Pokłócili się w tańcu i proszę mego pana wyobrazić sobie … Główkę trochę wyżej , s 'il vous plait … |
1689 | Pani Misiewiczowa umilkła , przerażona wybuchem , którego nigdy nie oczekiwała . Zdawało się , że niebo spada jej na głowę , kiedy z ust tej gołębicy bryzgnęły zdania , jakich dotychczas nie słyszała , nie czytała , jakie jej samej nie przeszły przez myśl , nawet kiedy była w tyfusie . |
1690 | — Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki . — No , do widzenia zatem , do jutra … A nie zapomnij o obiedzie … |
1691 | Doktór nasunął kapelusz na głowę i szedł zirytowany , milcząc . Mnie było coraz markotniej , może z powodu wzrastającej ciemności . Nie powiedziałbym tego nikomu nigdy , ale nieraz mnie samemu przychodzi na myśl , że Stach … naprawdę już nie dba o politykę , ponieważ cały zatonął w fałdach sukienki tej panny . Zdaje się , że mu nawet coś o tym wspomniałem onegdaj i że to , co on mi odpowiedział , bynajmniej nie osłabiło moich podejrzeń . |
1692 | — Od tej chwili — mówił z uniesieniem — nie będzie już różnic między ludźmi . Szlachta i mieszczanie , chłopi i Żydzi , wszyscy będą braćmi … . |
1693 | — Jaśnie pani prosi do stołu . |
1694 | — Widzę , że jesteś diabelnie zajęty , więc najlepiej zrobisz , jeżeli od razu oddasz sprawę adwokatowi . |
1695 | — Wariat . |
1696 | — Pan żartuje , a ja doprawdy mam broń przy sobie i jestem gotów … |
1697 | Tymczasem głowa Mimi spadła na papiery . Sędzia spojrzał wewnątrz i podając maskę pani baronowej rzekł : |
1698 | Wszedł pan Tomasz . Ona podniosła się z szezlonga , ale ojciec nie pozwolił na to . Objął ją w ramiona , ucałował w głowę i zanim usiadł przy niej , rzucił okiem w duże lustro na ścianie . Zobaczył tam swoją piękną twarz , siwe wąsy , swój ciemny żakiet bez zarzutu , gładkie spodnie , jakby dopiero co wyszły od krawca , i uznał , że wszystko jest dobrze . |
1699 | — Kto jest ten nikczemnik ? — pyta baronowa jegomościa z łajdacką miną . — Kto jest ten w niebieskich okularach ? … |
1700 | — Milcz , ty podła świnio ! … — mruknął pan Ignacy i nie zapalając lampy , rozebrał się i położył do łóżka . |
1701 | A August Katz zmrużył oczy i dalej krajał mydło . |
1702 | — Ach , pani dobrodziejko — mówi — ja już tyle nabiegałem się w sprawie tej licytacji , że choćby dzisiaj należy mi się spoczynek . W dodatku mam za kilka minut urzędówkę o zabójstwo … Widzi pani te piękne damy ? … Wszystkie idą słuchać mojej obrony … Efektowna sprawa ! … |
1703 | — Tamta , którą ja wybrałem , była jeszcze ładniejsza . |
1704 | Targ z nimi przeciągnął się z kwadrans . Wokulski siedział na fotelu i patrzył w okno ; gdy zaś damy wyszły , odezwał się tonem bardzo spokojnym : |
1705 | Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem : |
1706 | — Mówiłam , że się tak skończy — upewniała mnie staruszka — ale pan to nie miałeś wiary … |
1707 | „ Dlaczego Stach tak dziwnie przypatrywał się loży , w której siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Łęcka ? … Czyliżby ? … Eh ! cóż znowu … Wokulski ma przecież zbyt wiele rozumu , ażeby mógł przypuszczać , że coś z tego być może … Każde dziecko pojęłoby od razu , że ta panna , w ogóle zimna jak lód , dziś szaleje za Rossim … Jak ona na niego patrzyła , jak się nawet czasami zapominała i jeszcze gdzie , w teatrze , wobec tysiąca osób ! … Nie , to głupstwo . Słusznie nazywają mnie romantykiem … ” |
1708 | Drugi granat pękł nad naszymi głowami i jedna z jego skorup padła Kratochwiłowi pod nogi . Pobladł , ale śmiał się . |
1709 | Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa . |
1710 | Rzecki przysłaniając oczy ręką spojrzał na Wokulskiego ; Klejn ukłonił mu się parę razy ze szczytu drabinki , a płaczący człowiek zwrócił się nagle i z głośnym jękiem objął go za nogi . |
1711 | — Dlatego , proszę pani , że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych , ale na ciągłym obrocie gotówki . |
1712 | — Czeka na odpowiedź , jaśnie panie . |
1713 | — Oto być żoną takiego człowieka ! — mówiła z Fertalskich Wywrotnicka . |
1714 | — Może czas to zrobi — szepnęła . |
1715 | XI . Damy i kobiety |
1716 | Stary , posłuszny jak dziecko , zawinął swoje papiery w czerwoną chustkę i wyszedł z synem , który musiał go podtrzymywać na schodach . |
1717 | Et te ravir un doux baiser ! |
1718 | Do sklepu wszedł drugi gość i zażądał kaloszy . Naprzeciw niego wysunął się Mraczewski . |
1719 | — Wielka rzecz ! — odezwał się pan Raczek . — Wyjdź jejmość za mąż , to nie będziesz sierotą . |
1720 | Umył się , włożył czystą bieliznę , przebrał się . Było ledwie wpół do pierwszej . |
1721 | — Może posłać po doktora ? — spytała panna Izabela podnosząc się z siedzenia . |
1722 | Dopiero Lisiecki szepnął mi , że ten pan jest bardzo znakomitym reporterem i że będzie nas opisywał w gazetach . Ciepło mi się zrobiło koło serca na myśl , że mogę ujrzeć w druku moje nazwisko , które raz tylko figurowało w „ Gazecie Policyjnej ” , gdym zgubił książeczkę . Jednej chwili spostrzegłem , że w tym człowieku jest wszystko wielkie : wielka głowa , wielki notes , a nawet — bardzo wielka przyszczypka u lewego buta . |
1723 | — No , ja na takie głupstwa nie chodzę . |
1724 | „ Coś jeszcze robią ” — pomyślał Wokulski . |
1725 | — „ Co to jest ? … Co pan tu robisz , panie Szpigelman ? … |
1726 | Służący wyszedł . Stach powoli otworzył kopertę , przeczytał i — rozdarłszy list na kilka kawałków , rzucił go pod piec . |
1727 | Pani baronowa zmieszała się . |
1728 | Żyd podniósł głowę i z czoła zsunął okulary na oczy . |
1729 | — W każdej chwili jesteś pan źle wychowany . Ale … tym lepiej , że się we mnie nie kochasz . |
1730 | „ Ratuj się , Patkiewicz ! ” — woła z góry Maleski . |
1731 | „ Po co ja wpadłem w tę sieć intryg i oszustw ! ” — pomyślał , ciągle jeszcze rozdrażniony słowami Ochockiego . |
1732 | — Ma do tego prawo . Wszak od lipca zostanie właścicielem . |
1733 | Panna Izabela w milczeniu podała mu rękę ; mocny rumieniec oblał jej twarz , a w oczach zamigotało rozmarzenie . |
1734 | — Co znaczy ten zapis ? — spytałem , trochę nawet zaniepokojony . |
1735 | Wokulski podniósł się i przeciągnął jak człowiek , któremu zrobiono operację rozpalonym żelazem . |
1736 | — Zaprosiła go gospodyni — odparł książę . |
1737 | „ Kiedyż nareszcie wyjedziemy z tego miejsca ? … ” |
1738 | III . Pamiętnik starego subiekta |
1739 | Na ścianach u ciotki wisieli sami święci ; ale jakkolwiek było ich sporo , nie dorównali jednak liczbą Napoleonom , którymi ojciec przyozdabiał swój pokój . Był tam jeden Napoleon w Egipcie , drugi pod Wagram , trzeci pod Austerlitz , czwarty pod Moskwą , piąty w dniu koronacji , szósty w apoteozie . Gdy zaś ciotka zgorszona tyloma świeckimi obrazami , zawiesiła na ścianie mosiężny krucyfiks , ojciec , ażeby — jak mówił — nie obrazić Napoleona , kupił sobie jego brązowe popiersie i także umieścił je nad łóżkiem . |
1740 | — Stalowy to człowiek — wtrąciłem . |
1741 | Rządca ukłonił się . |
1742 | — Dobrze robi , że sprzedaje ! — odparł Węgrowicz wziąwszy w garść już nie wiem który kufel piwa . — Co on ma robić między kupcami , taki pan , taki … dyplomata , taki … nowator , co nam tu nowe towary sprowadza ? … |
1743 | — Panie Ochocki , czemu się pan nie żeni ? … — Słyszałeś pan ! … |
1744 | Uśmiechnął się . |
1745 | Więc choć deszcz ze śniegiem bije w zakratowane okna , choć pada tak gęsto , że w pokoju jest mrok , pan Ignacy ma wiosenny humor . Wydobywa spod łóżka gitarę , dostraja ją i wziąwszy kilka akordów , zaczyna śpiewać przez nos pieśń bardzo romantyczną : |
1746 | I wpadł w bardzo posępny humor , był już bowiem pewny , że Ochocki kocha się w pannie Izabeli i że z takim współkonkurentem prawie nie ma walki . |
1747 | Wokulski patrzył na nią zdziwiony . W pierwszych czasach zdawało mu się , że słucha pochlebstw , i — uczuł przykrość . Lecz pani Stawska opowiadała to z tak naiwną prostotą , że powoli zaczął odgadywać w niej najlepszą przyjaciółkę , która jakkolwiek przecenia go , jednak mówi bez cienia obłudy . |
1748 | Myślę : „ Tam , do diabła , czy Stach nie dał mu dymisji ? … ” Więc odpowiadam : |
1749 | — Tak rzadko widuję pana , panie Wokulski — wtrąciła hrabina — że muszę zaraz załatwić interes … |
1750 | — Stary Geist wyszedł od pana bardzo ożywiony . Przekonał pana czy też został pobity ? … |
1751 | „ Gdybym między tymi tłumami mógł zgubić samego siebie … ” — szepnął . |
1752 | — Na wyści … ? … A cóżeś ty robił na wyścigach ? … |
1753 | — Nie bluźnij pan . |
1754 | Spojrzała na bok i zobaczyła utkwione w siebie oczy Wokulskiego . Ponieważ miała do wyboru albo przypisać swoje triumfy „ temu wiekowi ” , albo Wokulskiemu , więc … poczęła zastanawiać się nad Wokulskim . |
1755 | Wokulski uśmiechnął się z finansowej naiwności pana Tomasza . |
1756 | Tymczasem Konstanty , wciąż stojąc na progu , zaczął z politowaniem kiwać głową , aż zniecierpliwiony odezwał się : |
1757 | Uczułem , że mi na chwilę serce bić przestało , nie ze strachu , ale jakby w odpowiedzi na ten wyraz , który od dzieciństwa robił na mnie dziwne wrażenie . |
1758 | Szepnąłem Wirskiemu , ażeby delikatnie wyprosił stąd gości , i zbliżyłem się do pani Stawskiej . |
1759 | — Na bok , parchy , kiedy ja idę na licytację ! … |
1760 | — A co , nie powiedziałam , że przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie ręce ? |
1761 | Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość . Był to znakomity adwokat , przyjaciel i prawa ręka księcia ; lubił mówić kwieciście , wybijając takt ręką i przysłuchując się własnym frazesom , które zawsze znajdował wybornymi . |
1762 | Wokulski zaczerwienił się z gniewu , a przez chwilę myślałem , że wyrzuci gościa za drzwi . Pohamował się jednak i odparł , ale już tym swoim tonem , tym ostrym i nieprzyjemnym : |
1763 | — Właśnie , jeżeli pani pozwoli , pojadę na Zasław . Obejrzę kamień , zresztą mam tam jeszcze interes . |
1764 | — Ano — mówi baba — nie ma tu inszej rady , tylo musisz doczekać świętego Jana i kiedy się kamień odłoży , musisz leźć w otchłań . Byleś pannie wyjął szpilkę z głowy , obudzi się , ożenisz się z nią i będziesz wielki pan , jakiego świat nie widział . Tylko wtedy o mnie nie zapomnij , że ci dobrze poradziłam . I to se spamiętaj : kiedy cię strachy otoczą , a zaczniesz się bać , zaraz przeżegnaj się i umykaj w imię boskie … Cała sztuka w tym , żebyś się nie zląkł ; złe nie ima się nie bojącego człowieka . |
1765 | Nareszcie na następny dzień wpada Wirski . |
1766 | — Poczekaj ! … — mruknął — zapłaczę ja ci … Wielki pan , patrzcie go … Ukradł czterysta rubli i już nie chcze gadać z człowiekiem ! … |
1767 | — Sułtanka . Jeździec Yung ! … Właściciel anonim … |
1768 | — Właśnie chcę panią pożegnać . |
1769 | — W których , przepraszam ? — spytałem , oburzony jej zuchwalstwem . |
1770 | — Tym lepiej dla was . Nie mam wprawdzie pretensji do Prusaków , choć zabrali nam Alzację i spory kawał Lotaryngii , ale zawsze nie lubię mieć Niemca za kołnierzem . Skądże jesteście , obywatelu ? |
1771 | — Nic nigdy nie pozna pani nowego , chyba cudacki kapelusz albo siódmą czy ósmą figurę kontredansa , jeżeli jaki półgłówek wymyśli ją . Nic i nigdy ! … — dodał dramatycznym głosem — bo zawsze znajdzie się jakaś baba … |
1772 | — Ja proponuję panu przyjaźń . |
1773 | O ósmej wieczór zamykano sklep ; subiekci rozchodzili się i zostawał tylko Rzecki . Robił dzienny rachunek , sprawdzał kasę , układał plan czynności na jutro i przypominał sobie : czy zrobiono wszystko , co wypadało na dziś ? Każdą zaniedbaną sprawę opłacał długą bezsennością i smętnymi marzeniami na temat ruiny sklepu , stanowczego upadku Napoleonidów i tego , że wszystkie nadzieje , jakie miał w życiu , były tylko głupstwem . |
1774 | Wokulski słuchał z uwagą , Suzin znowu westchnął i ciągnął dalej : |
1775 | Jego towarzysz spostrzegłszy Wokulskiego trącił mówcę , który nagle urwał . Korzystając z chwili Wokulski chciał ich minąć , ale wysoki pan zatrzymał go . |
1776 | Podróż nasza po bezdrożach i lasach trwała ze trzy tygodnie . Pod nogami błoto , nad głowami deszcz jesienny , za plecami patrole , a przed nami wieczne wygnanie — oto byli nasi towarzysze . Mimo to mieliśmy dobry humor . |
1777 | Przede wszystkim wszedł on na schody prowadzące na galerię , gdzie bywał zwykle za swoich dawnych , dobrych czasów . Dopiero woźny przypomniał mu , że ma bilet do pierwszego rzędu krzeseł , obrzucając go przy tym spojrzeniami , które mówiły , że ciemnozielony surdut pana Rzeckiego , album pod pachą , a nawet fizjognomia à la Napoleon III wydają się niższym organom władzy teatralnej mocno podejrzanymi . |
1778 | „ A to proszę włóczki , a to proszę jedwabiu , a to igieł za dziesięć groszy … ” Po taki sprawunek biegła wiorstę drogi w deszcz czy pogodę , a kupując za parę groszy szpilek przesiadywała w sklepie po pół godziny i rozmawiała ze mną . |
1779 | Gdybym był przesądny , a nade wszystko gdybym nie rozumiał , że po najgorszych czasach nadchodzą dobre , lękałbym się tego roku 1879 . Bo jeżeli jego poprzednik zakończył się źle , to już on zaczął się jeszcze gorzej . |
1780 | Była zamyślona i spokojna jak posągi greckich bogiń . |
1781 | — Wiesz ? … był na przyjęciu ! … |
1782 | — Szczególny wypadek ! Mam dziurę w twarzy , ząb wybity , a kuli nie widać … Przecie jej nie połknąłem … |
1783 | — Pan Wokulski pewnie jeździł — rzekła tonem głębokiego przekonania panna Felicja . |
1784 | Do diabła ! — zakończyłem uderzając szklanką w stół — można ponosić ofiary mając z czego , ale nie można pozwalać na maltretowanie siebie … |
1785 | — Kto wie , mój baronie , czy Starski nie ma racji . Nas nauczono widzieć w kobietach anioły i tak też je traktujemy . Jeżeli one jednak są przede wszystkim samicami , to my wydajemy się w ich oczach głupsi i niedołężniejsi , niż jesteśmy , a Starski musi triumfować . Ten jest panem kasy , kto posiada właściwy klucz do zamku , baronie ! — zakończył ze śmiechem . |
1786 | Pożegnali się bardzo chłodno . Zauważyłem nawet , że książę był niekontent . |
1787 | Nie miał odwagi wracać do swego numeru z wielkim lustrem ; cóż mu więc pozostało , jeżeli nie oglądanie paryskich osobliwości . Kazał zaprowadzić się do sali jadalnej Grand Hotel . Wszystko tu pyszne i ogromne , począwszy od ścian , sufitu i okien , skończywszy na liczbie i długości stołów . Ale Wokulski nie przypatrywał się ; utkwił oczy w jednym z olbrzymich złoconych pająków i myślał : |
1788 | — Więc to jest talizman ? |
1789 | Od tej pory kamień zatkał okno do podziemiów , że go już nikt znaleźć nie może . Potok wysechł , a panna została w otchłani na pół rozbudzona . Płacze teraz już tak głośno , że ją czasem i pastuchy słyszą na łąkach , i będzie płakać wiek wieków . |
1790 | Zerwał się z kanapy , na której czytał książkę , i rzekł : |
1791 | Okazały pan uderza ręką w stół marmurowy i chce wychodzić . Zgarbiony Żyd chwyta go za połę surduta , znowu sadza na krześle i ofiaruje sześć rubli gotówką . |
1792 | — Stach … to jest nasz pryncypał zarobiłby z dziesięć tysięcy ? — spytał Rzecki . |
1793 | — Co to znaczy ? — ciągnęła pani Wąsowska . — Wyglądasz pan okropnie , już blisko dziesięć dni nie byłeś u Beli … No , mówże pan coś ! … |