lalka-lm/train/train_train.tsv
2021-06-23 22:39:58 +02:00

7169 lines
1.2 MiB
Raw Blame History

This file contains ambiguous Unicode characters

This file contains Unicode characters that might be confused with other characters. If you think that this is intentional, you can safely ignore this warning. Use the Escape button to reveal them.

Baron tymczasem wyjął z rozmaitych kieszeni cztery safianowe pudełka , ustawił je na ławce i po kolei zaczął otwierać .
Wokulski wyszedł od prezesowej silnie rozstrojony . „ Co znaczy jej rozmowa ? … ” — pomyślał . Na szczęście , spotkał pannę Izabelę idącą w stronę stawu i zapomniał o wszystkim .
Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta tak piękna i dystyngowana , że Wokulski mimo woli powstał z fotelu . Mogła mieć około czterdziestu lat ; wzrost okazały , rysy bardzo regularne , postawa wielkiej damy .
Można było myśleć , że rozpłacze się . Wokulski stracił wszelką władzę nad sobą .
— Więc pan stanowczo nie zapłaci komornego ? — spytałem .
— To prawda .
— Pewno , że nie rozbudzi ! — mruknął Katz .
Mimo woli , i nie wiem nawet dlaczego , pokręciłem głową , choć przeczuwam , że gdybym był właścicielem podobnego domu , kręciłbym głową cały dzień .
— Gdyby tak … Więc i cóż ? — odparł .
Chodziła , a w ogromnym pokoju tłoczyły się jej smutne myśli i widziadła osób , które tu kiedyś bywały . Tu drzemie stara księżna ; tu dwie hrabiny informują się u prałata , czy można dziecko ochrzcić wodą różaną ? Tu rój młodzieży zwraca ku niej tęskne spojrzenia albo udanym chłodem usiłuje podniecić w niej ciekawość ; a tam girlanda panien , które pieszczą ją wzrokiem , podziwiają albo jej zazdroszczą . Pełno świateł , szelestów , rozmów , których większa część , jak motyle około kwiatów , krążyły około jej piękności . Gdzie ona się znalazła , tam obok niej wszystko bladło ; inne kobiety były jej tłem , a mężczyźni niewolnikami .
Wokulski zwrócił na niego spokojne wejrzenie .
Wyciągnął rękę po kapelusz .
Przede wszystkim baronowa wcale nie korzysta ze swego obszernego apartamentu . Salon , buduar , pokój sypialny , jadalny , pokój barona , wszystko stoi pustką . Meble i lustra pozasłaniane pokrowcami ; z roślin , jakie tam były kiedyś , dziś są patyki albo tylko wazony pełne próchna zamiast ziemi ; na kosztownych obiciach kurz . Jada także Bóg wie po jakiemu , nie biorąc czasem przez parę dni nic ciepłego w usta , i trzyma na tak wielki dom tylko jedną służącę , której w dodatku wymyśla od rozpustnic i złodziejek .
— Pan Wokulski ! … — zawołał baron zwróciwszy się do dwu pań i mężczyzny , którzy już zbliżyli się do nich . — Pan Starski … — dodał .
Pobiegłem i ucałowałem jej suche rączyny nie mogąc słowa przemówić .
— Czy pozwoli pani , ażebym na jej ręce złożył to dla ochrony pań ? …
W rezultacie pan Ignacy spóźnił się o czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczoną głową przekradł się do kantorka . Zdawało mu się , że każdy z „ panów ” ( a jak na złość wszyscy przyszli dziś na czas ! ) , że każdy z najwyższą wzgardą patrzy na jego podsiniałe oczy , ziemistą cerę i lekko drżące ręce .
Targ w targ , wytłomaczyliśmy pani Helenie , że lalkę , jako towar wybrakowany i nie znajdujący nabywców , możemy oddać za trzy ruble : blondynkę albo brunetkę .
— Panie * Siuzę * — rzekł — wiele mi na tym zależy , ażebyśmy się porozumieli … Powiedz mi , czy masz jakie obowiązki : żonę , dzieci ? … — Chociaż — nie zdaje mi się …
Bądź co bądź panna Izabela nie doznała przykrej niespodzianki usłyszawszy pewnego dnia od prezesowej , że pojedzie z nią i hrabiną do Łazienek i — że zatrzyma Wokulskiego .
„ Ten szlachcic — myślę — jest albo nieboszczykiem , alko kiprem ? … Bo żaden inny człowiek nie będzie pachniał stęchlizną … ”
Sklep Wokulskiego w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum ; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów , ani wierzytelności dawnej firmy , więc pan Rzecki na gwałt regulował rachunki .
Wokulski rozmyślając o tej dziwnej prawidłowości w faktach , uznawanych za nieprawidłowe , przeczuwał , że jeżeli co mogłoby go uleczyć z apatii , to chyba tego rodzaju badania .
Wokulski wzruszył ramionami i przeczytał list . Suzin proponował mu na zimowe miesiące nowy interes , prawie tej samej doniosłości co paryski .
— Cóż to za oryginalny sposób siedzenia , panie Ochocki ! … Fe , jutro musi pan klęczeć ! … Ach , niegodziwiec , ależ on niedługo postawi komu nogi na kolanach … Odwróćże się pan natychmiast , bo każę furmanowi , ażeby pana zostawił na drodze …
Ledwie odszedł , pochwycił Wokulskiego adwokat .
— Naści — rzekł — otwórz ten kufer skórą obity . Będzie tam na prawo skrzyneczka , a w niej kieska . Podaj mi ją …
Wokulski ujął ją za rękę .
I nie mógł odpędzić wizerunku barona , który jak cień coraz to wypływał na amarantowe tło siedzenia . Więc patrzył na jego chudą twarz , na której płonął ceglasty rumieniec , na włosy jakby posypane mąką , na oczy wielkie a zapadnięte , w których tlił się blask niezdrowy . Komiczne i smutne wrażenie robiły wybuchy namiętności w człowieku , który nieustannie zasłaniał sobie gardło , sprawdzał , czy okno jest dobrze zamknięte , i siadał w przedziale coraz na innym miejscu z obawy przeciągów .
— Czycho ! … — zawołano od stołu .
Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu .
— One to umieją …
To powiedziawszy Wokulski wstał z fotelu i wyszedł na ulicę .
Wróciwszy do sklepu , mimo spóźnionej pory , rozmówiłem się z Janem Minclem dziękując mu za obowiązek i opiekę . Ponieważ od roku już gadaliśmy o tych rzeczach , a on zawsze zachęcał mnie , ażebym szedł bić Niemców , więc zdawało mi się , że mój zamiar zrobi mu wielką przyjemność . Tymczasem Mincel jakoś posmutniał . Na drugi dzień wypłacił mi pieniądze , które miałem u niego , dał nawet gratyfikację , obiecał opiekować się pościelą i kufrem , na wypadek gdybym kiedy wrócił . Ale zwykła wojowniczość opuściła go i ani razu nie powtórzył swego ulubionego wykrzyknika :
Odsunął okno zamknięte przez barona i dla odpędzenia natrętnych wspomnień począł znowu przyglądać się niebu . Kwadrat Pegaza opuszczał się już na zachód , a na wschodzie podnosił się Byk , Orion , Pies Mały i Bliźnięta . Przypatrywał się gwiazdom wielokrotnym , gęsto rozsianym w tej okolicy nieba , i przyszła mu na myśl ta dziwna , niewidzialna siła przyciągania , która odległe światy wiąże w jedną całość potężniej , niżby to mogły zrobić jakiekolwiek materialne łańcuchy .
Była pewna , że pierwszym człowiekiem , który ją powita , będzie Wokulski , i postanowiła traktować go z najwyższą pogardą .
— Dobrze — odparł . — Jeżeli pani każe , przyznam się nawet … do zasługi . Czy w zamian wolno mi zanieść prośbę do pani ? …
— A niech sobie idzie na górę — odparł Jan Mincel — ale już co swatać , to nie będę . Jestem uczciwy kupiec i nie myślę zajmować się stręczycielstwem .
Pan Ignacy nie odpowiedział nic . Wziął klucz od tylnych drzwi sklepu i opuścił pokój .
Wokulski słuchał go poważnie , nawet kiwał głową , ale patrzył nie wiadomo gdzie i myślał nie wiadomo o czym .
Z tą intencją nieraz zachodziła do sklepu . Parę razy wcale nie znalazła tam Wokulskiego , raz widziała go , ale z boku , a raz zamieniła z nim parę słów i wtedy zrobił na niej szczególne wrażenie . Uderzył ją kontrast pomiędzy zdaniem : „ diabelnie energiczny ” a jego zachowaniem się ; wcale nie wyglądał na diabelnego , był raczej spokojny i smutny . I jeszcze dostrzegła jedną rzecz : oto — miał oczy wielkie i rozmarzone , takie rozmarzone …
— Daj pan spokój ! — przerwał młody człowiek . — Mój ojciec był zdolnym lekarzem , pracował dniem i nocą , miał niby to dobre zarobki i oszczędził … raptem trzysta rubli na rok ! A że wasza kamienica kosztuje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez trzysta lat … Nie uwierzę zaś , ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat …
A na to odpowiedział ojciec :
Ranne godziny wlokły mu się , jakby do nich zaprzężono woły . Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? … ” Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej .
Stojący za nim Wokulski dotknął jego ramienia .
— Panie … panie … panie Wokulski ! Kochany panie Stanisławie ! … Co to … co to wyrabiasz pan dobrodziej ? … Protestuję … replikuję … zakładam apelację od wielmożnego pana Wokulskiego , letkiewicza , do kochanego pana Stanisława , który z chłopca sklepowego został uczonym i miał nam zreformować handel zagraniczny . Panie … panie Stanisławie — tak nie można !
— Może państwo pozwolą lżejszą drogą — odezwał się Węgiełek .
— Nie mam , bracie , daję ci słowo …
— I tego krakowiaka , co wisi nad szynkiem ?
— Nie mogę .
„ Pozwól pani , ażebym zastąpił ojca tej kochanej dziecinie … ”
Nie pamiętam nawet , kiedy zeszliśmy ze schodów frontowych , a kiedy minęliśmy podwórko i weszliśmy na pierwsze piętro oficyny . Tak ciągle stała mi przed oczyma pani Stawska i Wokulski … Mój Boże ! jaka by to była piękna para ; ale i cóż z tego , kiedy ona ma męża . Chociaż to są sprawy , do których najmniej miałbym ochoty mieszać się . Mnie się wydaje tak , im wydałoby się owak , a losowi jeszcze inaczej …
Gość nie spuszczał z niego oka i uśmiechał się z łagodną ironią ; gdy zaś Wokulski otworzył usta , ażeby zapytać go o coś , przerwał mu :
— Są ludzie szczęśliwi , którzy …
Węgiełek opuścił go bardzo wzruszony .
— Próżniacy i arystokracja ! — zawołała panna Izabela . — Myślę , że zdanie to jest raczej silne aniżeli słuszne .
Wybiegł z hotelu na ulicę , wpadł do kawiarni i kazał podać koniak . Tym razem wypił półtorej karafki , a pijąc myślał , że ten Paryż , w którym znalazł najwięcej mądrości , największe złudzenia i ostateczne rozczarowania , stanie się chyba jego grobem .
— Tak jest … Mam szczególniejsze szczęście do wielbicieli kuzynki …
Jednocześnie zawezwał strony i ich świadków na środek .
— Zaglądałeś , baron , w moje serce ? … wiesz , jakie tam uczucia ? … O , gdyby istniał jakiś trybunał , który umie czytać w duszy człowieka , zobaczylibyśmy , kto z nas lepszy : ja czy ci , co mnie sądzą i potępiają ! …
— Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał .
Przez parę minut biegł bez celu , prawie bez tchu ; dzikie myśli wirowały mu w głowie . Wreszcie na lewo zobaczył mur , a dalej budynek .
Jakby w odpowiedzi na to spostrzegł po drugiej stronie ulicy Ochockiego ; wielki maniak szedł wolno , ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach .
— Cóż w tym dziwnego — śmiał się zarażony hrabia . — Malarze nadawali obrazom wyraz , o jakim nie śniło się żadnemu z oryginałów ; tak jak heraldycy i historycy opowiadali o nich bajeczne legendy . To wszystko kłamstwa , mój kuzynie ! … To tylko kulisy i kostiumy , które z jednego Wojtka robią księcia , a z innego parobka . W rzeczywistości jeden i drugi jest tylko lichym aktorem .
— Ja też nie do pana mówię , tylko do Ignacego — odparł Franc . — A nasz stryj — ciągnął dalej — było przecie takie zakute Szwabisko , że wylazł z trumny po swoją szlafmycę , której mu tam zapomnieli włożyć …
— W średnim wieku … — wtrąciłem . ( Oni , dalibóg , niedługo piętnastoletnich chłopców zaczną nazywać starymi . )
— Widzę , o ile mi pani pokazuje — odpowiedział Wokulski z uśmiechem . — Trzeba jednak mieć bardzo poetycką fantazję , ażeby spostrzec te podobieństwa .
„ Oto dwie drogi : jedna wiedzie do nieobliczonych reform ludzkości , druga do podobania się , a nawet , przypuśćmy , do zdobycia kobiety . Co wybrać ? …
Panna Izabela miała dużo znajomości i niemały spryt do charakteryzowania ludzi . Otóż każdy z jej dotychczasowych znajomych posiadał tę własność , że można go było streścić w jednym zdaniu . Książę był to patriota , jego adwokat — bardzo zręczny , hrabia Łaciński pozował na Anglika , jej ciotka była dumną , prezesowa — dobrą , Ochocki — dziwakiem , a Krzeszowski — karciarzem . Słowem : człowiek — była to jakaś zaleta albo wada , niekiedy zasługa , najczęściej tytuł lub majątek , który miał głowę , ręce i nogi i ubierał się więcej albo mniej modnie .
— Nie , pani .
Awantura — ciągnął Szuman , precz chodząc po pokoju i trąc sobie głowę . — Dopóki panna Izabela była bez grosza i bez konkurenta , pies do nich nie zaglądał . Ale gdy znalazł się Wokulski , bogaty , z wielką reputacją i stosunkami , które nawet przeceniają , dokoła panny Łęckiej zgromadził się taki rój więcej lub mniej głupich , wyniszczonych i ładnych kawalerów , że przecisnąć się między nimi nie można . A każdy wzdycha , przewraca oczy , szepcze tkliwe półsłówka , czule za rączkę ściska w tańcu …
— No , mówieniem nikt nikogo chyba nie przekona , tylko faktami — odparł Wokulski .
Dla osób posilających się w tej co radca jadłodajni , dla jej właściciela , subiektów i chłopców przyczyny klęsk mających paść na S. Wokulskiego i jego sklep galanteryjny były tak jasne , jak gazowe płomyki oświetlające zakład . Przyczyny te tkwiły w niespokojnym charakterze , w awanturniczym życiu , zresztą w najświeższym postępku człowieka , który mając w ręku pewny kawałek chleba i możność uczęszczania do tej oto tak przyzwoitej restauracji , dobrowolnie wyrzekł się restauracji , sklep zostawił na Opatrzności boskiej , a sam z całą gotówką odziedziczoną po żonie pojechał na turecką wojnę robić majątek .
„ Nie wiedziałem , że tak trudno dostać się na licytację ! … ” — wzdycha pan Ignacy .
— Proszę o głos w kwestii : czy należy lekceważyć małe zyski ! … To nas gubi ! … to , panowie — wołał pukając paznokciem w poręcz fotelu .
— Aaa ! … — ziewnął .
— Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili .
— A któż by inny ? Klejn , Lisiecki czy Zięba ? … Ci nie znaleźliby kredytu , a znalazłszy , może by go zmarnowali .
Baronowa posiniała z gniewu , ale umilkła ; wstyd jej było przyznać się .
Myślał o innej .
— Rozumiem — odezwałem się zgadując , z kim mam do czynienia . — Pan Wokulski zapewne nie będzie robił trudności co do porękawicznego …
— A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! …
Tu znajduje się tylko parę kobiet : jedna półgłosem odmawia różaniec , druga śpi . Zresztą nikogo więcej , tylko spoza filaru wychyla się średniego wzrostu mężczyzna , energicznie wyprostowany , pomimo siwych włosów , i szepczący modlitwę z zadartą głową .
Ale wnet odpędził to nieusprawiedliwione podejrzenie . Rossi bowiem grał znakomicie i klaskali mu wszyscy z równym zapałem . Najmocniej jednak pan Pifke , jowialny fabrykant pierników , który stosownie do umowy po trzecim akcie z wielkim hałasem podał Rossiemu album .
— To prawda — odezwał się pan Tomasz — ależ Wokulski nie ma obowiązku wiedzieć o tym , a upomnieć się musiał .
Twarz hrabiny powlokła się chmurą ; pan Łęcki był zakłopotany , panna Izabela zbladła . Baron w impertynencki sposób osadził spadające mu binokle i ciągle patrząc na pannę Izabelę mówił :
— Mam tego dosyć . Szlangbaum namawia mnie , ażebym mu powierzył mój kapitał . Ponieważ wolę mieć sześć tysięcy aniżeli cztery tysiące rocznie , więc jestem gotów wysłuchać jego propozycji . Ale że nie lubię działać na ślepo , więc zażądałem cyfr . No , i jak widzę , zrobimy interes .
— Z lekcyj — mówi . — Jeszcze przywiozłem ze sześćset rubli .
Ruch powozów , omnibusów i ludzi pieszych zwiększa się w zastraszający sposób . Co kilka kroków werendy , okrągłe stoliki , ludzie siedzący przy chodnikach . Za powozem , który ma z tyłu lokaja , toczy się wózek ciągniony przez psa , mija go omnibus , potem dwaj ludzie z tragami , potem większy wóz na dwu kołach , potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg powozów . Bliżej chodnika — wózek z bukietami , drugi z owocami , naprzeciw pasztetnik , roznosiciel gazet , handlarz starzyzny , szlifierz , roznosiciel książek …
— Umarł , powiadasz ? … Wieczny mu odpoczynek ! … Umarł … A nie zostałaż ci jaka po nim pamiątka ?
Pan Tomasz zaczął zapinać na sobie odzież i krawat .
— A wiesz , że to będzie nieźle ! … Wcale miła kobieta i dawnom już tam nie był . Trzeba by przy okazji posłać parę zabawek tej małej .
Gdyby ją kto szczerze zapytał : czym jest świat , a czym ona sama ? niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami , a ona — boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne .
Nagle usta same otworzyły mi się z podziwu ; ujrzałem bowiem przed katedrą sędziego pokoju całą gromadę znanych mi osób . Na lewo od stołu — pani Krzeszowska , jej robaczywy adwokat i ten hultaj Maruszewicz , a na prawo dwaj studenci . Jeden z nich odznaczał się bardzo wytartym mundurem i niezwykle obfitą wymową ; drugi miał jeszcze mocniej wytarty mundur , kolorowy szalik na szyi i wyglądał , dalibóg , jak emigrant z przedpogrzebowego domu .
— Jest list od księcia ! … — zawołał .
— Ja wszystko gotowa jestem przebaczyć , jeżeli …
— A co będę miała do roboty ?
Długa chwila upłynęła , zanim Wokulski skombinował , że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką , że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry .
Gdy pożegnawszy się z Maruszewiczem , siadał w dorożkę , przyszła mu szczególna myśl do głowy :
— Co wy robicie ? … — krzyknęła baronowa widząc , że zabierają wszystkie kufry i tłomoki .
— A kto to ? — spytała dziewczyna .
Przyleciał adiutant , zatrąbiono , oficerowie zaczęli przemawiać .
— Wielki Boże ! … Chyba zanadto wzruszyło go niespodziewane szczęście …
— Kiedyż panowie zapłacą dwanaście rubli kopiejek pięćdziesiąt za miesiąc styczeń ? — spytał sędzia .
— Bo my jesteśmy waszym szczęściem — odpowiedziała drwiąco pani Wąsowska .
— Kupiec ! … Także mi mów ! … — zawołał pan Tomasz . — Dzięki tobie przekonałem się , że wyraz kupiec jest dziś synonimem wielkoduszności , delikatności , bohaterstwa … Zacny ! …
Wokulski otworzył bilet Suzina i czytał : „ Sesja dopiero o ósmej — pisał Suzin — masz czasu dosyć , więc załatw się z tymi interesantami , a nade wszystko z babami . Ja już , dalibóg , za stary , żeby im wszystkim dogodzić . ”
— Pan dobrodziej był na węgierskie wojne i pan nie ma dukatów ? … — rzekł zdziwiony .
— Masz rację . Ale swoją drogą , jeżeli baby kłócą się , trzeba je rozdzielić … Namów Stawską , ażeby sama na siebie założyła sklep , a my jej dostarczymy funduszów . Od razu o tym myślałem , a teraz widzę , że nie warto dłużej odkładać .
„ Biedny męczenniku ! — szepnął Wokulski . — Tyś oddał narodowi , coś miał najlepszego ; lecz cóżeś winien , że przelewając w niego własną duszę , razem z nią przelałeś cierpienia , jakimi nasycali ciebie ? To oni są winni twoim , moim i naszym nieszczęściom … ”
— Gdzie , proszę mamy , pocałować ?
Wnet jednak obie damy uspokoiły się , a w pół godziny później piliśmy wszyscy herbatę , nie tylko rozmawiając , ale nawet śmiejąc się …
— I z czarownikami naradzasz się ( pfy ! nieczysta siła … ) , na czym , mówię tobie , nie zyskasz rozbitej kopiejki , a możesz na siebie obrazić Boga .
— Czy wiesz , kochany panie Rzecki — mówiła szlochając — że to jest moje najmilsze marzenie … Bo , że poczciwy Ludwiczek już umarł , za to głowę sobie dam uciąć … Tyle razy mi się śnił , a zawsze albo nagi , albo jakiś inny , nie ten …
— Mieli się też po co rodzić ! … — westchnął oparty na karabinie Katz , którego znowu opanowała melancholia .
Nawet niektóre krowy poznawały swoją panią i witały ją stłumionym rykiem , podobnym do mruczenia .
— Bo dlaczego , panie Henryku — spytałem go — raz się , do licha , nie ochrzcisz ? …
— Przyjdę na licytację , ależ teraz muszę iść do mego zabójcy …
Nagle otworzyły się drzwi salonu i jak wryty stanął na progu Maruszewicz , za którym ujrzałem żółtawą twarz i zaczerwienione oczy pani baronowej . Rządca i ja podnieśliśmy się z krzeseł . Maruszewicz cofnął się w głąb drugiego pokoju i widocznie wyszedł innymi drzwiami , a pani baronowa zawołała gniewnie :
— Wszyscy patrzymy na las , a tu coś skwierczy pod kopytami . Wyobraź sobie acan dobrodziej , że chart idący przy koniach na smyczy zdusił w bruździe szaraka ! …
W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki . Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru . Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli .
„ Jak to , on nie czekał ? — mówiła do siebie panna Izabela — chyba jest chory … ”
Akurat we dwadzieścia cztery godzin po wysłaniu tego listu w lokalu państwa Krzeszowskich zjawił się Rzecki oświadczając , że chce się widzieć z baronem .
— Mógłbym wprawdzie pierwej zabić pana , który jesteś przyczyną moich nieszczęść …
I nagle zawrócił się ; jeszcze przed chwilą obojętne zwierzę stało mu się sympatycznym i interesującym .
— To nie uprzejmość , pani , to uczciwość szlachetnego człowieka ! — wtrącił rządca . — Mnie pan Wokulski również zniżył komorne i przyjąłem … Ulica , proszę pani , trzeciorzędna , ruch mały …
„ Skąd ona wie — myślał dalej — że ja kupiłem serwis i srebra ? … A jak wybadywała , czym nie zapłacił więcej niż warte ! Z przyjemnością ofiarowałbym im ten pamiątkowy drobiazg . Winienem jej dozgonną wdzięczność , bo gdyby nie szał dla niej , nie dorobiłbym się majątku i spleśniałbym za kantorkiem . A teraz może mi smutno będzie bez tych żalów , rozpaczy i nadziei … Głupie życie ! … Po ziemi gonimy marę , którą każdy nosi we własnym sercu , i dopiero gdy stamtąd ucieknie , poznajemy , że to był obłęd … No , nigdy bym nie przypuszczał , że mogą istnieć tak cudowne kuracje . Przed godziną byłem pełen trucizny , a w tej chwili jestem tak spokojny i — jakiś pusty , jakby uciekła ze mnie dusza i wnętrzności , a została tylko skóra i odzież . Co ja teraz będę robił ? czym będę żył ? … Chyba pojadę na wystawę do Paryża , a potem w Alpy … ”
— Do tego na Podwalu , co ma we drzwiach pałasz , a w oknie kozaka .
— Tak sobie — odpowiedziało dziecko opierając się na moim kolanie i patrząc na matkę . ( Mój Boże , dlaczego ja nie jestem jej ojcem ? )
— Już skończyłem . Żegnam pana — odpowiedział Szlangbaum i nisko ukłoniwszy się panu Tomaszowi wyszedł z pokoju .
Wokulski poczuł jakby uderzenie toporem w głowę . Pytanie było tak przykre i niespodziewane , że przez chwilę nie tylko nie umiał odpowiedzieć , ale nawet zebrać myśli .
Książę chrząknął drugi raz , marszałek zmieszał się i niezwykle wielkim fularem otarł spocone czoło .
— Owszem , niech powozi , niech wywraca … — rzekła pani Wąsowska . — Jestem dziś w takim usposobieniu , że zgadzam się na łamanie nam nóg … Biedny ten rydz , który dostanie się w moje ręce ! …
Znowu usiadł przy stole i zaczął list do Geista . Nagle przerwał :
— Oto — zawołał — cała Joasia jest w tym liście . Nerwy , zawsze nerwy ! …
— Mój Wysocki , podobno przy twoim mieszkaniu jest wolny pokój ?
Tak myślała zanosząc się od płaczu ; żal jej było oddanego sługi , a może i powiernika ; ale korzyła się przed wyrokami Opatrzności , która nie przebacza obrazy wyrządzonej pannie Łęckiej .
— Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się . — My dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra i jej koteria . Oni tak głęboko zasnęli , że razi ich każdy objaw żywotności , każdy mój śmielszy krok — dodał jakby do siebie .
— Maleski — odparł z ukłonem właściciel faworytów — i Patkiewicz … — dodał wskazując gestem pełnym dystynkcji na ponurego towarzysza .
Bo proszę sobie wyobrazić , com znalazł . W kuchni Marianna ma zawiązaną głowę i obrzmiałą fizjognomię , niewątpliwy dowód , że była dziś w cyrkule . Na kominie ciemno , naczynia od obiadu nie pozmywane , samowar nie nastawiony , a nad spuchniętą biedaczką siedzi stróżowa , dwie służące i mleczarka , z minami jak na pogrzebie .
Na schodach nie mogłem już wytrzymać i zawołałem :
— I twarz , panie … — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa . — Czoło , panie … wąsik , panie , mała hiszpanka , panie … Wcale , panie … wcale … Rysy trochę , panie … ale całość , panie …
— Więc i cóż ? … — pytam .
— Nie , nie o tym mówię … Ale …
Węgiełek wcale nie zmieszał się tą propozycją ; owszem , uśmiechnął się i zaczął :
— Spróbuj no pan swojej gotowości .
— Stój ! … Pal ! …
„ Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy . Jedni giną z niedostatku , drudzy z rozpusty . Praca odejmuje sobie od ust , ażeby karmić niedołęgów ; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków , a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi , których największą zaletą jest wczesna śmierć .
Milczenie . W piwnicy zrobiło się pusto .
Panna Florentyna zrobiła rękoma ruch oznaczający rezygnację .
Na Karowej odetchnął . Zdawało mu się , że jest jedną z plew , które już odrzucił młyn wielkomiejskiego życia , i że powoli spływa sobie gdzieś na dół tym rynsztokiem zaciśniętym odwiecznymi murami .
Gdy wrócił do miasteczka , konie już były nakarmione ; przy powozie stał Węgiełek z zieloną skrzynką .
Dziwny człowiek ! Przyjdzie mu do głowy genialny plan , wykona go w ogólnych zarysach , ale — ani dba o szczegóły . On kazał przenieść sklep , on zrobił go ogniskiem handlu ruskich tkanin i galanterii zagranicznej , on zorganizował całą administrację . Ale zrobiwszy to , dziś ani miesza się do sklepu ; składa wizyty wielkim panom albo jeździ swoim powozem do Łazienek , albo gdzieś znika bez śladu ; a w sklepie ukazuje się ledwie przez parę godzin na dzień . Przy tym roztargniony , rozdrażniony , jakby na coś czekał albo czegoś się obawiał .
— Zostawiłabym go w spokoju i odeszłabym .
— Niech i tak będzie — mówił Ignacy . — Jestem tak stary , że mi wygodniej nic nie wiedzieć ; jestem już nawet tak stary , że pragnę tylko jednej rzeczy — pięknej śmierci . Daj mi słowo , że gdy przyjdzie czas , zawiadomisz mnie …
— Co ? … — mówię widząc , że jest zupełnie pijany . — Wyleciałeś przez nią ze sklepu , więc może i przez nią dostałeś się do Moskwy ? …
— To jest plac Zgody , to obelisk z Luxor ( oryginalny , panie ! ) , za nami ogród Tuileryjski , przed nami Pola Elizejskie , a tam , na końcu … Łuk Gwiazdy …
„ Jakimi to oni formami obwarowali się , co ? — pomyślał . — A … gdybym to mógł wszystko zwalić ! … ”
Pan Ignacy , który jest nieskończenie mniej śmiałym aniżeli okazały jegomość , zamiast pchać się jak on , zdaje się na łaskę i niełaskę losu . Prąd starozakonnych ogarnia go ze wszystkich stron . Przed sobą widzi zatłuszczony kołnierz , brudny szalik i jeszcze brudniejszą szyję ; za sobą czuje zapach świeżej cebuli ; z prawej strony jakaś szpakowata broda opiera mu się na obojczyku , a z lewej silny łokieć uciska mu rękę aż do ścierpnięcia .
W tej chwili potężny krzyk wydarł się z tłumu . Wokulski ocknął się i na szczycie słupa zobaczył jakąś ludzką figurę .
Przed wyjściem pytam Klejna , który mieszka w Stachowej kamienicy , aby mi powiedział , jak tam idzie . Zamiast odpowiedzieć , wziął się za głowę .
— Nie gniewaj się , profesorze — rzekł — nie chciałem pana obrazić . Ale mam tu prawie co dzień wizyty różnego gatunku filutów …
— Stawska ? … Stawska ? … — przypominał sobie Rzecki trąc czoło .
— Nic , nic , moje dziecko … Gdybyż to anonimy … Ale była dziś u mnie ta poczciwa Denowa z Radzińską i … Ale co ja ci mam życie zatruwać ! … One mówią ( słychać to podobno w całym mieście ) , że ty zamiast do sklepu chodzisz do Wokulskiego …
— Przyszedłem prosić o przebaczenie biednemu Mraczewskiemu , który nawet …
— Spódnica , co ? … Nawet koguty biją się tylko …
— Ano pisze mi teraz z Lyonu , że Ludwik Stawski żyje i mieszka w Algierze , tylko pod nazwiskiem Ernesta Waltera . Podobno handluje winem . Przed rokiem ktoś go widział .
— On taki kupiec jak ja i pan — odparł jenerał .
Ale Mraczewski zmusił go do siedzenia .
„ Poczciwy opat , jak on chciał uspokoić tę biedną Helenę ! ” — myśli panna Izabela i nagle odrzuca książkę . Opat Jouve przypomniał jej , że już od dwu miesięcy haftuje pas do kościelnego dzwonka i że go jeszcze nie skończyła . Podnosi się z fotelu i przysuwa do okna stolik z tamburkiem , z pudełkiem różnokolorowych jedwabiów z kolorowym deseniem ; rozwija pas i zaczyna gorliwie wyszywać na nim róże i krzyże . Pod wpływem pracy w sercu budzi się otucha . Kto tak , jak ona , służy Kościołowi , nie może być zapomnianym przy wielkotygodniowej kweście . Wybiera jedwabie , nawłóczy igły i szyje wciąż . Oko jej przebiega od wzoru do haftu , ręka spada z góry na dół , wznosi się z dołu do góry , ale w myśli zaczyna rodzić się pytanie dotyczące kostiumu na groby i toalety na Wielkanoc . Pytanie to wkrótce zapełnia jej całą uwagę , zasłania oczy i zatrzymuje rękę . Suknia , kapelusz , okrywka i parasolka , wszystko musi być nowe , a tu tak niewiele czasu i nie tylko nic nie zamówione , ale nawet nie wybrane ! …
Była to jedna z tych chwil , kiedy natura hamuje swoje wielkie siły i zawiesza odwieczne prace , ażeby uwydatnić szczęście istot drobnych i znikomych .
— Owszem . Przy ciągłej pracy umysłowej i dobrym odżywianiu mogą wytworzyć się w mózgu nowe komórki albo — skojarzyć się między sobą dawne . No i wówczas z rozmaitych departamentów mózgu i z rozmaitych dziedzin wiedzy tworzy się jedna całość .
„ Oszalałem ! — mówił . — Więc jeżeli nie pójdę do kościoła , gdzież ją spotkam ? … Jeżeli nie pieniędzmi , czym zwrócę na siebie jej uwagę ? … Tracę rozsądek … ”
— Powariowali z tym teatrem ! — zawołał . — Może jeszcze i mnie tam wyciągną ? … No , ale to ze mną sprawa ! …
„ Cóż to za dziwne miasto — myślał — gdzie znajdują się poszukiwacze skarbów , najemni obrońcy honoru , dystyngowane damy , które handlują tajemnicami , kelnerzy rozprawiający o chemii i chemicy , którzy chcą zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał … ”
„ Kto wie — pomyślałem — czy ten jesiotr nie połknął już haczyka ? … ”
Hrabia z fotelu , a Konstanty z progu uważnie przypatrywali się Krzeszowskiemu .
— Naturalnie , że się odzywam , bo pan i gada , i robi całkiem jak dziecko … Ja jestem tylko lokaj , ale przecie wolałbym wierzyć takiemu , co mi daje dwa ruble za wizytę , aniżeli takiemu , co ode mnie po trzy ruble pożycza , i wcale nie śpieszy się z oddawaniem . Ot , co jest , dziś pan Wokulski dał mi dwa ruble , a pan Maruszewicz …
Lecz jeszcze wahał się i dopiero około drugiej po południu , gdy Rzecki z powodu święta kazał już sklep zamykać , Wokulski wziął z kasy dwadzieścia pięć półimperiałów i poszedł w stronę kościoła .
— To nie jest odpowiedź .
— Zastanów się jednak , czy nie szkoda tak pięknych pamiątek .
„ Wynagrodzę go … wynagrodzę … może być pewnym mego poparcia . ”
Więc i Wokulski umilknął i opuścił sklep z goryczą w duszy .
Kochany Stasiu , tyś sprytny , alem i ja nie w ciemię bity : wiem więcej , aniżeli przypuszczasz , i to mi tylko bolesne , że nie masz do mnie zaufania . Bo rada przyjaciela i starego żołnierza mogłaby cię uchronić od niejednego głupstwa , jeżeli nie od plamy …
— Jestem bardzo … bardzo szczęśliwy … — bąkał Wokulski .
— Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski .
Nagabany adwokat ucieka tak szybko , że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi na kolanach , aniżeli są w istocie . Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana .
Wejście ojca przerwało ciąg jej fantazji .
Co to był za wieczór ! … Jak pani Stawska dziękowała nam za zabawki , jak ona osładzała Wokulskiemu herbatę , jak go parę razy trąciła brzegiem rękawa … Dziś już jestem pewny , że Stach będzie tu przychodził jak najczęściej , z początku ze mną , później beze mnie .
Około siódmej sklep już stanowczo wyludnił się , subiekci rozmawiali , Wokulski wciąż rachował . Wtem znowu usłyszał nieznośny głos Mraczewskiego , który mówił aroganckim tonem :
— Tylko żebyśmy zrozumieli wszyscy — mruknął ktoś w kącie zajętym przez szlachtę , która nienawidziła magnatów .
Weszliśmy na pierwsze piętro lewej oficyny , gdzie czuć było zapach gotowanych kalafiorów ; Stach zmarszczył się , a ja zapukałem do kuchni .
— Kazali nam państwo dziś przyjść po pieniądze … — wtrącił inny Żyd .
— Rany boskie ! — wołam . — A panu kto powiedział ? …
( O , jakże mi staruszka w porę wystąpiła ze swoją krytyką ) . „ Słuchajże , Stasiu ” — pomyślałem i pytam dalej :
Tu pochwycił go pan Łęcki z oznakami niebywałej tkliwości .
„ A więc wszystko jest kłamstwem ! … Rzekome wynalazki Geista i jego mądrość , moja szalona miłość i nawet * ona * … Ona sama jest tylko złudzeniem oczarowanych zmysłów … Jedyną rzeczywistością , która nie zawodzi i nie kłamie , jest chyba — śmierć … ”
— A to cała historia ! — odpowiedział Mraczewski rzucając się na fotel . — Przyjechaliśmy tu dziś z Suzinem o jedynastej … Od pierwszej do trzeciej byliśmy z nim u Wokulskiego , a po trzeciej wpadłem na chwilę do matki i na chwilę do pani Stawskiej … Pyszna kobieta , co ? …
— Kiej dziedziczka nie utrzymałaby złego psa . U nas to i pies musi być łaskawy .
W głosie moim było tyle współczucia , że rządcy nos jeszcze bardziej poczerwieniał . Pani baronowej zaś obeschło jedno oko , lecz jeszcze płakała drugim , na znak , że nie uważa swojej akcji za skończoną , a mnie za pobitego .
— Niech ją diabli porwą ! — zawołałem domyślając się , że mówi o autorce listu . — Ja , według niej , osiwiałem w rozpuście ! … Ja kradnę ! … Ja romansuję ! … Przeklęta jędza .
— Czy ja wiem ? — odpowiedziała panna Izabela . — Może wcale nie pojedzie … to taki lekkoduch ! …
„ Widocznie przez rok ulegałem częściowemu obłąkaniu ” — myślał Wokulski . — „ Nie było niebezpieczeństwa , nie było ofiary , której nie poniósłbym dla tej osoby , i ledwiem ją zobaczył , już nic mnie nie obchodzi …
— No , kupcem można być i można nie być , to zależy od pana … — odparła już śmielej panna Izabela .
— To źle , że mi pan tak odpowiada . Babcia mówi , że pan jest człowiekiem wielkiego charakteru ; ja dotychczas nigdy nie spotykałam ludzi z wielkim charakterem , a sama mam bardzo słaby . Nie umiem oprzeć się niczemu , lękam się odmawiać … Może źle robię , a przynajmniej niektóre osoby dają mi do zrozumienia , że źle robię wychodząc za barona . Czy i pan tak sądzi ? Czy pan potrafiłby usunąć się od kogoś , kto by powiedział , że pana kocha nad własną duszę , że bez wzajemności pana niewielka reszta życia , jaka została , zejdzie mu w osamotnieniu i rozpaczy ? Gdyby ktoś w oczach pańskich zapadał w przepaść i błagał o ratunek , czy nie podałby mu pan ręki i w ten sposób nie przykuł się do niego , dopóki nie nadeszłaby pomoc ?
— No , już chyba Stachowi nie będziesz doktór nic zarzucał — przerwał niecierpliwie Rzecki .
Lecz gdy już był ubrany , wyszedł na ulicę , zobaczył piękną pogodę i wyobraził sobie , że widzi wschód słońca , nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim i postanowił tylko przestrzelić mu nogę .
— Moja droga — odpowiedział pan Tomasz córce — niejadanie ryb nożem to doprawdy przesąd … Wszak mam rację , panie Wokulski ?
— I będą cię lepiej kochać aniżeli ci , których opuszczasz ?
Wnet jednak opamiętał się .
— Czyżby miał defekt ? … Taki zdrowy mężczyzna …
Zamknął oczy jeszcze mocniej i począł huśtać się na materacu , który wydał mu się nadzwyczajnie szerokim i wyjątkowo sprężystym . Był pogrążony w dwu szmerach . Za drzwiami , na hotelowym korytarzu , ludzie rozmawiali i biegali , jakby w tej chwili stało się coś ; za oknem , na ulicy , rozlegał się nieokreślony hałas , na który składają się turkoty licznych wozów , dźwięki dzwonów , głosy ludzkie , trąbki , wystrzały i Bóg nie wie co , a wszystko przytłumione i odległe .
Rzucił się na fotel .
— Nie obejrzysz sklepu ? — spytał Ignacy .
— Oto jest , prezesowo , pan Stanisław Wokulski — odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki .
„ Mój kochany panie Stanisławie ! Dobrze , widać , bawisz się , podobno nawet w Paryżu , kiedy zapominasz o swoich przyjaciołach . A grób śp. biednego stryja twego wciąż czeka na obiecany kamień i ja także chciałabym poradzić się ciebie o budowę cukrowni , do której namawiają mnie na stare lata . Wstydź się , panie Stanisławie , a nade wszystko żałuj , że nie widzisz rumieńca na twarzy Beli , która w tej chwili jest u mnie i spiekła raczka usłyszawszy , że piszę do ciebie . Kochane dziecko ! Mieszka u ciotki w sąsiedztwie i często mnie odwiedza . Domyślam się , że zrobiłeś jej jakąś dużą przykrość ; nie ociągaj się więc z przeprosinami i jak najrychlej przyjeżdżaj prosto do mnie . Bela zabawi tu jeszcze kilka dni i może uda mi się wyjednać ci przebaczenie … ”
— Och ! … — szepnęła prezesowa spojrzawszy przelotnie na gościa .
— Pani Stawska tu mieszka ? — spytałem mimo woli . — Ta piękna ? …
Dopiero w lutym roku 1848 , kiedy Ludwik Napoleon już był w Paryżu , ukazał mi się jednej nocy nieboszczyk ojciec , tak jak widziałem go w trumnie . Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) . Stanął we drzwiach mojej izdebki we front i rzekł tylko te słowa :
— A co , ukradła ? … Widzisz pani , co się teraz zrobiło z paninej gęby ? … Hę ? …
— Jaśnie pan prosi pana ! — rzekł Mikołaj stając we drzwiach salonu .
Nie rozumiem jeszcze sytuacji — ciągnął dalej — ale najprawdopodobniej jest tak : panna idzie za mąż dla pieniędzy , a Starski swymi teoriami umacnia ją w tym zamiarze . A może i on podkochuje się w niej ? … Niepodobna . Prędzej już się nią znudził i gwałtem namawia do zamążpójścia . Chociaż … Nie , to byłaby potworna kombinacja . Tylko kobiety publiczne mają kochanków , którzy prowadzą nimi handel . Co za głupie przypuszczenie ! … Starski może istotnie być jej przyjacielem i radzić to , w co sam wierzy . On przecież mówi otwarcie , że sam ożeni się tylko z bogatą kobietą . Zasada taka dobra jak każda inna , powiedziałby Ochocki . Słusznie prezesowa mówiła kiedyś , że dzisiejsze pokolenie ma mocne głowy i zimne serca . Nasz przykład zniechęcił ich do sentymentalizmu , więc wierzą w potęgę pieniędzy , co zresztą dowodzi rozsądku . Nie , ten Starski sprytny człowiek ; może trochę hulaka , próżniak , ale sprytu mu nie brak . Ciekawym tylko , za co tak na nim używa pani Wąsowska ? … Zapewne ma do niego słabość , a że ma i pieniądze , więc w rezultacie pobiorą się . Zresztą — co mnie to obchodzi ? …
— Cóż — dodała po przerwie — pomyślisz o tej cukrowni ? … Każ sobie jutro osiodłać konia , przejedź się po polach sam , a jeszcze lepiej z Wąsowską … To kobieta dużo warta , mówię ci …
„ 29 a 36 — to 65 , a 15 … ” — liczył w myśli Wokulski , lecz nagle pióro prysło mu w ręku . Nie podnosząc głowy wydobył nową stalówkę z szuflady , a jednocześnie , nie wiadomo jakim sposobem , z rachunku wypadło mu pytanie :
Wokulski cofnął się . Zastanowił się i odparł potrząsając głową :
— Pewnie mama odebrała anonim . Ja co parę dni odbieram anonimy , w których nawet nazywają mnie kochanką Wokulskiego , no i cóż ? … Domyślam się , że to sprawka pani Krzeszowskiej , i rzucam listy do pieca .
— Nieszczęście … ruina ! … — odparł pan Tomasz z trudnością zdejmując kapelusz . — Straciłem trzydzieści tysięcy rubli …
— Więc zostaję … — rzekł po chwili . — Będę cierpliwym , a pani sama da mi znak , że spełniły się moje nadzieje .
„ Szczególna narzeczona ! ” — pomyślał .
— Kto wariat ? — spytał Rzecki , zdumiony nagłym przejściem w rozmowie .
VIII . Pamiętnik starego subiekta
A ona na to : „ Nie bądź głupi , bo … ”
Z czego wnoszę , że Stach musi być grubo zaawansowany w stosunkach z nihilistami .
Doprawdy — zakończyła pani Stawska półgłosem ( Helunia bawiła się w drugim pokoju ) — byłabym bardzo szczęśliwa , gdybym mogła kupić jej taką lalkę …
— Wiem już , wiem ! … — on mówi śmiejąc się .
Pan Łęcki stanął na środku pokoju i strzeliwszy palcami zawołał :
— Dochodów ? …
Śmiał się i mrugał oczyma , a Wokulskiego zimno przeszło .
— Po co robić duże ceregiele . Jejmość nie masz opieki , on nie ma gospodyni ; pobierzcie się i przygarnijcie Ignasia , a będziecie nawet mieli dziecko . Jeszcze tanie dziecko , bo Mincel da mu wikt i kwaterę , a wy tylko odzież .
— Tę ? …
— * Tek * ! … — wtrącił hrabia Anglik .
Łkanie przerwało jej mowę . Powąchała swój flakonik , odpoczęła i zaczęła znowu :
Obejrzał się po gabinecie . Grupa szlachty gardzącej magnatami dała mu brawo .
— Czy to jest ta sama ?
— Myślisz pan ? — odparł niedbale Wokulski .
Pan Ignacy cofnął się . Panowie Lisiecki i Klejn już nawet nie spoglądali na siebie .
Chociaż kupiec galanteryjny , a do tego jeżdżący własnym powozem , nie musi być tak zabawny jak chłop …
— Zazdroszczę panu — odezwała się panna Izabela — Od dwu miesięcy marzę tylko o wystawie paryskiej , ale papa jakoś nie okazuje skłonności do wyjazdu …
Ach ! bo trwożą mnie jego nowe znajomości …
— Kto pani sprzedał tę lalkę ? — zapytał sędzia Stawskiej .
— Dostanie pan jutro .
— Nie , panie . Pański kapitał przynosi trzydzieści trzy procent rocznie , więc nie mogę go pożyczać na siedem …
( Co to za zuchwały gałgan , a co za próżniak ! … Trzeba było widzieć minę , z jaką stanął we drzwiach i powiedział : „ Pan prosi ! ” Bydlę . )
Staruszka przyłożyła binokle do oczu i wpatrzywszy się w Wokulskiego spytała :
„ Nie ma jej ! ” — myślał Wokulski żegnając się z panem Tomaszem .
— Oj ! oj ! co mi to za ród ! … — odparł ze śmiechem Franc . — Nasz ojciec przyjechał taczkami we dwa psy …
Panna Izabela była zdumiona spokojem ojca i jego złym wyglądem . Zdawało się , że od południa przybyło mu kilka lat wieku . Usiadła na krześle i oglądając się po sypialni spytała jakby od niechcenia :
On to widać zmiarkował , bo uśmiechnął się nieznacznie i wyszedł do swojego oddziału . W kwadrans później wpadłem tam niby niechcący , ale zastałem go jak zwykle przy robocie . Owszem , powiedziałbym nawet , że pracował gorliwiej niż zwykle : wbiegał na drabinki , wydobywał sztuki rypsu i aksamitu , wkładał je na powrót do szaf , słowem — kręcił się jak bąk .
Wkoło obszedł gmach myśląc o Warszawie . Z jakim trudem dźwigają się tamtejsze budowle nieduże , nietrwałe i płaskie , gdy tu siła ludzka , jakby dla rozrywki , wznosi olbrzymy i tak dalece jest niewyczerpana pracą , że jeszcze zalewa je ozdobami .
„ I ja mam niby to ją kochać ? … Głupstwo ! Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową , a zdawało mi się , że jestem zakochany … 29 a 36 … 29 a 36 … Nigdym nie przypuszczał , ażeby mogła mi być tak dalece obojętną … Jak ona patrzy na tego osła … No , jest to widocznie osoba , która kokietuje nawet subiektów , a czy tego samego nie robi z furmanami i lokajami ! … Pierwszy raz czuję spokój … o Boże … A tak go bardzo pragnąłem … ”
Sędzia wziął do rąk lalkę , która tyle narobiła zgryzoty , i urzędowym scyzorykiem rozciął jej naprzód stanik , a następnie począł z wielką uwagą odpruwać głowę od tułowia . Helenka , z początku zdziwiona , przypatrywała się tej operacji , następnie zwróciła się do matki mówiąc półgłosem :
Po przejściu pierwszego niesmaku panna Izabela zrozumiała , że małżeństwo trzeba przyjąć takim , jakie jest . Była już zdecydowana wyjść za mąż , pod tym wszakże warunkiem , aby przyszły towarzysz — podobał się jej , miał piękne nazwisko i odpowiedni majątek . Rzeczywiście , trafiali się jej ludzie piękni , majętni i utytułowani ; na nieszczęście jednak , żaden nie łączył w sobie wszystkich trzech warunków , więc — znowu upłynęło kilka lat .
— A następnie spiszemy akcik , mocą którego pan S. Szlangbaum zaciąga od wielmożnego S. Wokulskiego dług w kwocie dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo nabytej przez siebie kamienicy . Gdyby zaś pan S. Szlangbaum do dnia 1 stycznia 1879 roku powyższej sumy nie zwrócił …
Ale w Wielką Sobotę sprawa przedstawiła mu się całkiem z nowego punktu .
Taka pani Szperlingowa ma ze sto tysięcy rubli gotowizną i dystylarnię . Czego ona już nie kupiła u nas , a wszystko dlatego , ażeby mnie zapytać :
— Ja nic nie wiem — odpowiada piękny brunet . ( Pan Ignacy przyznaje w duchu , że tak pięknego mężczyzny nigdy jeszcze nie widział . )
— No , i po co to wszystko ? …
Zeszliśmy na równinę . Od naszej baterii przyleciał huzar donosząc , że jedna z armat zdemontowana . Współcześnie na lewo od nas padł granat ; zarył się w ziemię , ale nie wybuchnął .
Po przeglądzie drobiu , prezesowa obejrzała obory i stajnie , gdzie parobcy , po większej części ludzie dojrzałego wieku , składali jej raporta . Tu o mało nie zdarzył się wypadek . Ze stajni bowiem nagle wybiegło spore źrebię i rzuciło się na prezesową przednimi nogami jak pies , który staje na dwu łapach . Szczęściem , Ochocki pohamował figlarne zwierzę , a prezesowa dała mu zwykłą porcję cukru …
— Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ?
Baron tak zmieszał się , że przez chwilę siedział bez ruchu i głosu . Nareszcie wybąkał :
A jeżeli młoda dziewczyna może pokochać takiego dziada , to dlaczegóż by mnie nie miała pokochać tamta ? … ”
— Sześćdziesiąt pięć … — odzywa się majestatyczny pan .
— Jest to chemia związków węgla …
— Aaa ? … — zdziwiła się panienka .
Zamiast odpowiedzi otworzył drzwi po drugiej stronie sieni … Wchodzę … Słowo honoru — salon ! … Meble kryte utrechtem , na stołach albumy , w oknie majoliki … Pod ścianą biblioteka …
— Albożem narobił ich tak wiele ! …
W drodze spotkał go zadyszany pomocnik szwajcara .
— Drugim dziwowiskiem jest horyzont , który ciągle widać na wysokości wzroku . Skutkiem tego ziemia wydaje się wklęsłą jak ogromny , głęboki talerz .
W tej chwili pannę Izabelę ogarnął wstyd na myśl , że troszczyła się tylko o kobiety . Więc szybko dodała :
Wokulski zmarszczył się , Geist wybuchnął :
Nie mogę powiedzieć , ażeby niezachwianą wiarę mego ojca w Bonapartych i sprawiedliwość podzielali dwaj jego koledzy . Nieraz pan Raczek , kiedy mu dokuczył ból w nodze , klnąc i stękając mówił :
— A prawda , że już dawno u niej nie byłem . Pójdę wieczorem .
„ Aha , Pomarańczarnia … ”
— Pan mnie widział ?
— Nie pod tym względem , panie Rzecki — przerwała . — Że on jest w niebie , to wiem , bo gdzieżby mógł być taki spokojny człowiek ? Ale jak patrzę na niebo i na ścianę tej kamienicy , zaraz przychodzi mi na myśl szczęśliwy dzień naszego ślubu … Klemens nieboszczyk miał wtedy na sobie szafirowy frak i żółte nankinowe spodnie , zupełnie tego koloru co nasza kamienica …
Podali sobie ręce z wysokim sportsmenem , który , gdy Wokulski odsunął się na parę kroków , mruknął :
— Tak , ma pan rację , zdobyłem mój majątek wśród ciężkich przygód , ale czy pan wie , dlaczegom go zdobywał ? …
— Pójdziemy do tych pań — rzekłem .
Zaprawdę ! strasznym nieszczęściem jest wielka reputacja . Ja bowiem od chwili , kiedy Lisiecki zwraca się do mnie jako do „ poinformowanego ” , straciłem sen i resztę apetytu … Cóż dopiero musi się dziać z moim biednym Stachem , który utrzymuje ciągłe stosunki z tym panem Colinsem i z tą panią Melitonową …
„ On jednakże nie jest tak nikczemnym ” — rzekła do siebie .
— Niech robią , jak im wygodniej — odparł Wokulski . — Ja na nich nie zyskam ani jednego rubla .
Pan Maruszewicz ruszył brwiami , ale wziął pieniądze i zrobił sprawunek . Baronowej cena czterdziestu rubli za szlafrok i sześciu za pantofle wydała się nieco wysoką , ale pan Maruszewicz odpowiedział , że nie zna się na cenie , że kupował w pierwszorzędnych magazynach , i już nie mówiono o tym .
— Kto ma siłę w rękach , ma świat u nóg .
Phi ! co za ulewa , co za kanonada piorunów … Zwinięty w kłębek Ir odszczekuje im przez sen stłumionym głosem , a ja kładę się do łóżka , nakryty tylko prześcieradłem . Gorąca noc . Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem .
— Chciałbym — odezwał się nareszcie — pogadać z panem o Stachu …
Każe sobie podać filiżankę pienistej czekolady , zasłania się podartą gazetą i widzi , że w tym małym pokoiku znajduje się drugi , jeszcze ciemniejszy kąt , w którym mieści się pewien okazałej tuszy jegomość i jakiś zgarbiony Żyd . Pan Ignacy myśli , że okazały jegomość jest co najmniej hrabią i właścicielem wielkich dóbr na Ukrainie , a Żyd jego faktorem ; tymczasem zaś słucha toczącej się między nimi rozmowy .
— Jestem żywy — on mówi — nawet jeść mi się chce .
— Nie ożeniłeś się jeszcze ? — zapytał go .
— Mają rację .
„ Powiedz mi pan , panie Rzecki , jaki to porządny kupiec wałęsa się o tej porze po mieście ? Pan jesteś taki kupiec jak ja baletnik … ”
— A jeżeli i ja mam moje widoki na tę klacz , panie hrabio ? … — odparł .
— List … — mówi nieśmiała osoba w czarnej sukni , wyciągając rękę do Izabeli .
— Jest więcej niż dwadzieścia — rzekłem do Katza .
— No , jakże ? … Gdyby pani Stawska nie kupiła u nas lalki , nie byłoby procesu , Stach nie wzruszyłby się losem pani Heleny , pani Helena nie pokochałaby go , a więc i nie pobraliby się … Bo , ściśle rzeczy biorąc , jeżeli w Stachu zbudziło się jakieś gorętsze uczucie dla pani Stawskiej , to dopiero od owego procesu .
Wszystko to mówił akcentując ważniejsze wyrazy , ściskał Wokulskiego za rękę i obserwował go spod oka .
— Cóż to znaczy dziesięć tysięcy rubli ? … — spytał marszałek , który już powrócił do gabinetu , ale jeszcze nie wpadł w tok rozpraw .
— Cóż , skończyliście państwo konferencję ? — spytała hrabina . — Prawda , jaka to miła osoba , prezesowa ? … Ma pan w niej wielką przyjaciółkę , nie większą jednak aniżeli we mnie . Zaraz przedstawię pana … Pan Wokulski ! … — dodała zwracając się do damy w brylantach .
Otóż wypadek ten , zamiast całkiem odstręczyć publiczność , zwabił ją do sklepu i przez tydzień mieliśmy tak duże obroty jak nigdy ; aż zazdrościli nam sąsiedzi . Po tygodniu jednakże sztuczny ruch na nowo osłabnął i znowu były w sklepie pustki .
— O ! dobrze musiał pójść interes , bo jaśnie pan … tego …
„ To dla ciebie , dla ciebie , ty ukochana , ubył dziś jeden więzień . Straszna to rzecz uwięzić kogoś , nawet złodzieja i oszczercę ” — pomyślał Wokulski .
— Panu owszem — odparła podając mu rękę .
— Wystarcza mi własne .
— Tere fere ! — mówi Szprot i kręci palcem w powietrzu . — Łatwo panu żądać satysfakcji , boś oficer węgierski . Zamordować człowieka albo nawet dwu czy samemu dać się porąbać to u pana chleb z masłem … Ale ja , panie , jestem ajent handlowy , mam żonę , dzieci i terminowe interesa …
Wokulski pochwycił się za głowę .
— Niech pan zaczeka , idę do pana ! — zawołała panna Izabela podnosząc się z dywanu .
Na dworze wciąż sypał śnieg ; Stach odwiózł mnie do domu i nie wiem , z jakiej racji czekał w sankach , aż wejdę w bramę .
Odchodzą oboje w najdalszy kąt sali i przed oczyma pana Ignacego kryją się za grupą starozakonnych . W tej grupie znajduje się stary Szlangbaum i młody Żydek bez zarostu , tak blady i wycieńczony , że pan Ignacy sądzi , iż bardzo niedawno musiał wstąpić w związki małżeńskie . Stary Szlangbaum coś wykłada wycieńczonemu Żydkowi , któremu coraz więcej baranieją oczy ; co by mu jednak wykładał ? Pan Ignacy nie może się domyśleć .
— Proszę łaski pana , ludzie z prowincji nie patrzą na nogi , ino na butelkę . Jak dojrzy butelkę i kieliszek , to już nie chybi , ale trafi prosto do Szmula .
Z drugiego pokoju wyjrzała Helcia .
I nie masz godów ich pamięci ,
— W takim razie pan ma słuszne pierwszeństwo , * tek * — wycedził hrabia .
— Ach , niech pan tak nie mówi ! … To jest poniżanie wartości ludzkiej , nawet niezgodne z Pismem świętym . Bóg oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie , a rośliny i zwierzęta na pożytek …
„ Jestem piramidalnie głupi ” — pomyślał .
— Tak .
Na parę dni przed wyścigami złożył mu w mieszkaniu wizytę hrabia Anglik , z którym zaznajomił się podczas sesji u księcia .
Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia .
Jumart wyciągnął naprzód dolną wargę .
— Prośże go , ośle , do sali — rzekł Wokulski i zatrzasnął drzwi gabinetu .
Zegar za ścianą wybił północ , baron zerwał się wylękniony i pożegnał Wokulskiego . W kilka minut później jego zanoszący się kaszel było słychać w drugim końcu oficyny .
— Co pan blagujesz ! — przerwał mu Lisiecki . — Znamy przecież pańskie konkiety : nazywają się Matyldami , którym pan imponujesz porcją pieczeni i kuflem piwa .
Nareszcie dojechał na miejsce i znowu upłynęło z dziesięć minut , nim służący powrócił z kasy z biletem . Dokoła powozu tłoczyła się ciżba bezpłatnych widzów i huczał gwar tysiąca głosów , a Wokulskiemu zdawało się , że wszyscy mówią tylko o jego klaczy i drwią z kupca , który bawi się w wyścigi .
Kiedy Wokulski wrócił do domu , zastał u siebie Węgiełka , który czekał na niego od godziny .
— Słuchaj , Florciu — rzekła — bo to ciekawe .
— Piękna para ! — rzekłem półgłosem do pani Misiewiczowej .
Właśnie gdy zastanawiał się , w jaki sposób rozpocząć z nim tę dziwną rozmowę , Jumart sam mu ją ułatwił . Ledwie bowiem ukazał się w sali , rzekł z dyskretnym uśmiechem :
Panu Ignacemu pociemniało w oczach .
Około pierwszej przyszedł Wokulski . Lecz nim usiadł do kantorka , otworzyły się drzwi i zwykłym wahającym się krokiem wbiegł pan Krzeszowski zadając sobie wiele trudu nad osadzeniem binokli na nosie .
— Rozumie się … Ale ta dobra krew musi być ciągle odświeżana , gdyż inaczej prędko się psuje — odpowiedział Ochocki . — No , ale dobranoc panu . Zobaczę , co mówi aneroid , gdyż barona łamie po kościach i jutro możemy mieć słotę .
— Nie rozumiem …
— Wielkich dla mnie , ale w rzeczywistości bardzo skromnych .
Panna Izabela pogardliwie rzuciła ręką .
— Czy pan Wokulski zadowolony ? — spytał hrabia Anglik .
— Idź pan już , idź … — odparła .
„ Dwa ostatnie lata mojej egzystencji — mówił Wokulski — schodzą na uganianiu się za kobietą , której może bym się nawet wyrzekł poznawszy ją dokładniej . Cała moja energia , nauka , zdolności i taki ogromny majątek toną w jednym afekcie dlatego tylko , że ja jestem kupcem , a ona jakąś tam arystokratką . Czyliż ten ogół w mojej osobie nie krzywdzi samego siebie … ”
„ Co ja mam za pretensje do panny Izabeli ? — myślał . — Przecie nie mówiła , że mnie kocha ; dała mi ledwie cień nadziei , że to może kiedyś nastąpić . Jest w porządku , gdyż prawie mnie nie zna . I co za przywidzenia snują mi się po głowie ! … Starski ? … Ależ ona chce wyswatać go z panią Wąsowską , więc chyba romansować z nim nie myśli . Prezesowa ? … Prezesowa lubi pannę Izabelę , sama mi o tym mówiła , wreszcie kazała mi tu przyjechać … Mam czas . Poznam się z nią bliżej , a jeżeli mnie pokocha , będę szczęśliwy i mogę być spokojny . Jeżeli nie — wrócę do Geista . Na wszelki wypadek sprzedam kamienicę i sklep , a zostanę przy spółce do handlu z Rosją . To mi da za parę lat ze sto tysięcy rubli rocznie , a jej nie narazi na tytuł kupcowej galanterii . ”
— Więc bywaj zdrów , a przed ślubem wstąp do mnie . Ona będzie miała pięćset rubli posagu , no i co potrzeba na bieliznę i gospodarstwo .
„ Jeżeli włożę frak , wyjdę na eleganta pilnującego się przepisów , które mnie w rezultacie nic nie obchodzą . A jeżeli włożę surdut , mogę Łęckich obrazić . Zresztą niechże znajdzie się ktoś obcy … Nie ma rady , jeżeli zdobyłem się na takie błazeństwa , jak własny powóz i koń wyścigowy , to już frak muszę włożyć ! ”
— No , no , panie Maruszewicz , bez czułości ! … Znam ja was . Obsypujecie pieszczotami kobietę , dopóki wam nie zaufa , a potem trwonicie jej majątek i żądacie rozwodu …
— Z osiem kilogramów …
— Powiedz pani — odparł już zirytowany rządca — że przychodzimy pogadać o lokalu …
Drzwi otworzyły się , jegomość kazał tragarzom złożyć kufry i tłomoki w przedpokoju i zapytał :
— Cóż znowu , sama pani dziś powiedziała , że wdowom wszystko wolno .
— Nie do prochowni , tylko do fortecy . A u … A u … — dodał pan Raczek i rzucił czapkę na stół .
— Jest , babciu , i nawet dwie . Jest H i jest T .
— Stasiulku ! znowu się zamyślasz , to bardzo źle … A tam panowie nie mają wina …
— Sam widziałem … — wtrącił rządca .
— Słucham pana mecenasa — odparł markotny lokaj .
Sam rzucił się na poduszki powozu i ruszyli . Z daleka stara kobieta przeżegnała ich na drogę . Węgiełek spostrzegł ją i zdjął czapkę .
— Pan wie , że ja zawsze daję dymisję wielbicielom , którzy mnie nudzą . No , ale siadajmy , moi państwo . Narzeczeni naprzód . Fela obok Ewelinki .
Weszli na wzgórze , skąd widać studnię zwaną Okrąglakiem . Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił :
No , gąsienica jest także podobna do robaka , póki nie zostanie motylem . Ach więc to ty masz zostać motylem , kupcze galanteryjny ? Dlaczegóż by nie ? Ciągłe doskonalenie się jest prawem świata , a ileż to kupieckich rodów w Anglii zostało lordowskimi mościami ?
— Może nawet państwo baronowie pogodzą się przy tej okazji — zauważyła pani Meliton .
— Mojej narzeczonej — odparł baron tonem zdziwienia . — Sądziłem , że prezesowa wspomniała panu o naszym szczęściu rodzinnym …
— Hej ! stary , już my chyba nie doczekamy się Napoleona .
Wokulski przyszedł tam w pół godziny . Myślał , że będzie pierwszy , tymczasem zastał już wszystkie panie , którym Starski coś wykładał . Siedział rozparty na brzozowym fotelu i mówił z miną znudzoną , uderzając szpicrózgą w koniec buta :
Naturalnie , że będę zaglądał … Czy uda mi się moja kombinacja ze Stachem ? Bóg raczy wiedzieć . Tam gdzie serce wchodzi w grę , na nic wszelkie rachuby . Ale spróbuję rozwiązać ręce kobiecie , a i to coś znaczy .
„ Tak krótko ! ” — szepnął patrząc z westchnieniem na łazienkowską szosę , na którą w tej chwili wjechała zielona beczka straży polewająca drogę .
— „ Zdaje mi się , kochany Kacprze , że nasz biedny pan sprowadzi się do nas dziś albo jutro . Trzeba położyć sukno na schodach od drugiego piętra … Tylko uważaj , moje dziecko , ażeby nie pokradli prętów … I sukno trzeba co kilka dni trzepać …
— Słówko — rzekł Wokulski . — Kiedy pan wróci do Warszawy , niech pan do mnie wstąpi . Może zakomunikuję panu wiadomość o wynalazku , który wprawdzie zabierze połowę życia , ale … przypadnie panu do gustu .
W parę minut wszedł Wokulski .
Nazajutrz w południe wpadł do sklepu Szuman ; z jego uśmieszków i ze sposobu przygryzania warg poznałem , że mu coś dolega i nastraja go na ton ironiczny .
„ Kiedyż to ? … Na ślubie raz … Na pogrzebie żony drugi raz … ”
„ Myślałem , że jest źle — mruknął będąc już w sieni . — Alem nie myślał , że jest aż tak źle … ”
— Za co — pytam — prześladujecie go ? Wszakże on prowadzi dom na sposób chrześcijański , a nawet dzieciom urządza choinkę …
— I o czym jeszcze ?
— Tak ? … I cóż ty na to ?
„ Co to jest dobór naturalny ? Jest to skutek walki o byt , w której giną istoty nie posiadające pewnych uzdolnień , a zwyciężają więcej uzdolnione . Jaka jest najważniejsza zdolność : czy pociąg płciowy ? Nie , wstręt do śmierci . Istoty , które nie miałyby wstrętu do śmierci , musiałyby wyginąć najpierwej . Gdyby człowieka nie hamował wstręt do śmierci , ten najmędrszy zwierz nie dźwigałby kajdan życia . W poezji staroindyjskiej są ślady , że istniała kiedyś ludzka rasa mająca mniejszy wstręt do śmierci aniżeli my . No i rasa ta wyginęła , a jej potomkowie są albo niewolnikami , albo ascetami .
— Założę się , żeś pan był wczoraj na preferansie .
— Bycza mina ! — szepnął otyły marszałek wskazując okiem na Wokulskiego . — Szczeć na głowie jeży mu się jak dzikowi , pierś — upadam do nóg , oko bystre … Ten by nie ustał na polowaniu !
— Licha musiała to być usługa .
— Chyba ze sto — odparł kręcąc głową . — Ale — dodał — porządnie prowadzą interes , bo odezwały się wszystkie razem .
— Sto , do stu dziesięciu tysięcy rubli … Cokolwiek jednakże dostanę , tobie oddam , panie Stanisławie .
— Żegnam pana i … dziękuję za wyjaśnienia — rzekła panna Izabela widząc , że jej towarzyszka już kończy rachunki .
— Czy i dlatego mój ojciec nie wie , że srebra te są w pańskim ręku ? — rzekła ironicznie .
Na drugi dzień około południa Wokulski pożegnał dom prezesowej . W parę godzin później był w Zasławiu . Odwiedził proboszcza i kazał Węgiełkowi zabierać się w drogę do Warszawy . Załatwiwszy to poszedł do ruin zamkowych .
Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło do budynków folwarcznych . Naprzód prezesowa z Ochockim , za nimi dziewczyna z koszykiem , potem wdówka z panną Felicją , Wokulski , a za nim panna Ewelina ze Starskim . Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się , a w tej chwili Wokulskiemu przywidziało się , że słyszy za sobą cichą rozmowę .
Na dworcu Kolei Wiedeńskiej złapał nas doktór Szuman .
— Naprzód , Lizetka ! … . Ten szlachetny cudzoziemiec postawi ci za fatygę kwartę piwa .
„ Już ja tam wolę nie widzieć twojej chudości . ”
Męko Chrystusowa ! … Żem go nie trzasnął kuflem w łeb , dziwię się samemu sobie . Na szczęście , pohamowałem pierwszy impet , wypiłem dwa kufle piwa jeden po drugim i pytam go niby spokojnym głosem :
— Sądzi pan , że mogę robić inaczej ? … — szepnął Wokulski .
Jeżeli więc słabość do kobiet nie kompromituje Bonapartych , dlaczego miałaby uwłaczać Wokulskiemu ? …
Na Ogród Botaniczny i na Łazienki zapadał już mrok .
— Przyszyj sobie aksamitny kołnierz i idź do diabła .
— Powiedz pan zatem swojemu Litwinowi — przerwał mu Stach — że sprzedam kamienicę , ale za sto tysięcy rubli . I to do Nowego Roku . Po Nowym Roku cenę podniosę .
— On ? … Ależ on kompletnie piękny człowiek ! … Cóż to za budowa , jaka szlachetna fizjognomia , a co za oczy ! … Pan się chyba nie znasz , panie Rzecki . A ja wyznam ( bo mi to wolno w moim wieku ) , że lubo widziałam wielu pięknych mężczyzn ( Ludwik był także bardzo przystojny ) , przecież takiego jak Wokulski widzę pierwszy raz . On między tysiącem zwróciłby uwagę …
„ Dziwny pies łańcuchowy ! ” — pomyślał Wokulski .
— Eh ! Boże … Wiem , że miał prawo … Ale człowiek , który dla pokazania się wyrzuca tysiące rubli , a gdzieś w kącie zarabia na histeryczkach po dwadzieścia pięć procent , taki człowiek nie jest smaczny … To nie dżentelmen … Zbrodni nie popełnił , ale … jest tak nierówny w stosunkach , jak ktoś , kto rozdając znajomym w prezencie dywany i szale wyciągałby nieznajomym chustki do nosa . Zaprzeczy pan temu …
„ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas … ” — mówił sobie baron .
— Szanowny sędzio ! … Z bolesnym zdumieniem przychodzi mi … To jest … widzę przed sobą triumfującą złość i tego … uciśnioną …
Była blisko piąta po południu i zgromadzeni poczęli się rozchodzić . W tej chwili Wokulski spostrzegł , że z dalszych pokojów zbliża się do niego pan Łęcki w towarzystwie młodzieńca , którego już widział obok panny Izabeli podczas kwesty i na święconym u hrabiny . Obaj panowie zatrzymali się przy nim .
— Cóż , mój stary ! — zawołał Wokulski . — Jakże tam z księciem Lulu ? … Gniewasz się jeszcze na Szlangbauma , że śmiał sklep kupić ? …
— Aj ! Stanisławie Piotrowiczu , już komu , ale tobie nie godzi się awansować mnie na durnia . Ty myślisz : ja nie wiem , że tobie chodzi o kobietę ? … Nu , kobieta smaczna rzecz i bywa , że nawet innemu solidnemu człowiekowi przewróci mózgi . Baw więc się i ty , kiedy masz pieniądze . Ale ja tobie , Stanisławie Piotrowiczu , powiem jedno słówko , chcesz ? …
— Znajomość nasza — rzekłem — zbyt jest krótka , ażebym śmiał …
Już zrównaliśmy się z walczącą kolumną i widzieliśmy pustą przestrzeń między dymem naszej i austriackiej piechoty , kiedy spoza niej wynurzył się długi szereg białych mundurów . Szereg podnosił się i zniżał co sekundę , a jego nogi migały raz po razu , jak na paradzie . Stanął . Nad nim błysnęła taśma stali , pochyliła się i — zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów , lśniących jak igły w papierku . Potem zadymiło się , zgrzytnęło jak łańcuch po żelaznej sztabie , a nad nami i około nas przeleciał wicher pocisków .
— Jak te kanalie Żydy cisną się na Krakowskie Przedmieście ! Nie mógłby to parch , jeden z drugim , pilnować się Nalewek albo Świętojerskiej ?
Po herbacie Helunia zaczęła ustawiać na dywanie dziś otrzymane zabawki , co chwilę wykrzykując z radości ; pani Misiewiczowa i ja usiedliśmy pod oknem ( staruszka nie może odzwyczaić się od tych okien ! ) , a Wokulski i pani Stawska uplacowali się na kanapie : ona z jakąś siatką , on z papierosem .
Wokulski wydobył portmonetkę .
— Heluniu , bądź cicho , bo nigdy cię nie pocałuję — szepnęła strapiona matka . — Masz tu książkę i oglądaj obrazki , jak Pan Jezus był męczony .
— Dlaczegożeś nie przyjął zaprosin ? … — zapytał zrozpaczony pan Ignacy .
„ Trzy i pół godzin ! — pomyślał . — Coś trzeba z nimi zrobić … ”
— Żeby cię diabli wzięli ! — mruknąłem chwytając mój tłomoczek . — Tego jeszcze brakowało , ażeby aresztowali mnie za defraudację .
— Mówię : kolega , gdyż obaj widzieliśmy równie ciekawe rzeczy będąc za granicą .
— Do kogo wystosowanym ?
— Co tu , u diabła , tak czosnek zalatuje , panie Klejn ? …
I nie mam nawet prawa skarżyć się o to na kogokolwiek . Los to robi . Jakimiż bo on dziwnymi drogami prowadził mnie do pani ! Ile klęsk musiało spaść na ogół , zanim ja , ubogi chłopak , mogłem zdobyć ukształcenie , które mi dziś pozwala mówić z panią . Jaki traf popchnął mnie do teatru , gdzie pierwszy raz zobaczyłem panią . A na majątek , który posiadam , czy może nie złożył się szereg cudów ? …
— Wiesz , mój Stachu — odezwał się , gdy zostali sami — że lepiej zrobisz nie mieszając się do sklepu . Z góry wiedziałem , że całej sumy nie każesz mu zwracać ; ja sam nie żądałbym tego . Ale ze sto rubli , tytułem kary , powinien był gałgan zapłacić … Zresztą , pal diabli , można mu było i wszystko darować : ale należało choć z parę tygodni utrzymać w niepewności … Inaczej lepiej od razu zamknąć budę .
Wokulski okrążył powóz i zbliżył się do panny Izabeli , która mówiła dalej :
„ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ”
„ Krótko trwał mój triumf — mówiła sobie . — Krzeszowski naprawdę dobrze strzela … Jeżeli zabije jedynego człowieka , który dziś ujmuje się za mną , to co ? Pojedynek jest istotnie barbarzyńskim zabytkiem . Bo Wokulski ( biorąc go ze strony moralnej ) więcej jest wart od Krzeszowskiego , a jednak … może zginąć ! … Ostatni człowiek , w którym pokładał nadzieję mój ojciec . ”
— No — mówił rządca — niech panowie raczą uwzględnić , że on ma dorosłą córkę .
— Zajechałem na Dziekankę , ale było mi tak tęskno , żem zaraz poszedł do Lesisza , do piwnicy … To , panie , piwnice ! … żyć , nie umierać …
W drugiej połowie grudnia patrzę — otwierają się drzwi i wchodzi pani Stawska . Śliczna jak nigdy ( ona jest zawsze śliczna , i wtedy kiedy jest wesoła , i kiedy ma minę zakłopotaną ) . Patrzy na mnie swymi czarującymi oczyma i mówi cichym głosem :
Wielki aktor nie kiwnął nawet głową Pifkemu ; natomiast złożył głęboki ukłon w kierunku loży , gdzie siedziała panna Izabela , a może — tylko w tym kierunku .
— Jenerale — mówił hrabia — hrabina zaczyna nam sprowadzać kupców galanteryjnych . Ten Wokulski …
Nieraz zdawało mu się , że jest istotą , która dziwnym zbiegiem wypadków urodziła się przed kilkoma dniami tu , na bruku paryskim , i że wszystko , co mu przychodziło na pamięć , jest złudzeniem , jakimś snem przedbytowym , który nigdy nie istniał w rzeczywistości . Wówczas mówił sobie , że jest zupełnie szczęśliwy , jeździł z jednego końca Paryża na drugi i jak szaleniec garściami rozrzucał luidory .
— Czekaj ! … czekaj ! … wiesz , że to może być prawda …
— Ale , ale … — pochwycił mecenas odprowadziwszy Wokulskiego do salonu . — Nasi hrabiowie tworzą spółkę , tylko nieco zmniejszają udziały i żądają bardzo szczegółowej kontroli interesu .
„ Gotowi jeszcze myśleć , że oddawałem się rozpuście ! ” — westchnął nieszczęsny pan Ignacy .
Około dziewiątej otworzyły się drzwi i wszedł lokaj Wokulskiego .
Dopiero na ulicy spostrzegł się i uczuł żal do Szumana .
Robi pół obrotu w lewo i staje zdumiony .
Ignacy nalał kieliszek i mocno ściskając rękę Wokulskiemu , rzekł :
— Kiedyż do rejenta , drogi panie , z naszą spółką ? … Namyśliwszy się przystępuję z pięćdziesięcioma tysiącami rubli … Tek .
— Ile armat , kamracie ? — spytałem po niemiecku idącego za mną podoficera .
— Dlaczegożeś od razu do mnie nie przyszedł ? — spytał Stach .
Zarumieniła się i milczała .
— Domyślam się , że ci chodzi o politykę — odparł Wokulski . — Będzie pokój .
W głowie mi szumiało od wywodów doktora , a on tymczasem ciskał się na ulicy jak szalony . Na szczęście błysnęło , upadły pierwsze krople deszczu , a zacietrzewiony mówca nagle ochłonął i skoczywszy w jakąś dorożkę kazał odwieźć się do domu .
— Bardzo rozsądnie ! — pochwalił ją Wirski kłaniając się .
— Bo ci studenci to podobno bardzo niesforni — rzekł Wokulski patrząc na fortepian .
— Pani baronowa mówi : „ Jak to , nie wiesz , który jest pan Wokulski ? Przecież ten , co u was bywa z tym roz … z tym rozpsotnikiem Rzeckim … ” Cha ! cha ! cha ! … pan jest psotnik … Niech mi pan pokaże zegarek we środku …
Pewnego dnia ( w pół roku po śmierci pani Małgorzaty ) widząc , że mi chłopak w oczach dziadzieje , podsunąłem mu projekt :
— Więc cóż mamy robić , szlachetny panie Wokulski , który nie wstydziłeś się … — zaczęła pani Misiewiczowa .
Panowie Klejn i Lisiecki pożegnali się i wyszli . Za nimi , wzdychając zbierał się i Oberman do opuszczenia sklepu . Lecz gdy zostali tylko we trzech , Wokulski dodał szybko :
— Jakże co ? Mieszka u swojej ciotecznej babki a razem chrzestnej matki , prezesowej Zasławskiej , i jak teraz , martwi się , że zapewne nie odziedziczy po niej majątku . Ładny grosz , ze trzysta tysięcy rubli ! … Ale prezesowa uważa , że lepiej wesprzeć nim podrzutków aniżeli kasę w Monako . Biedny chłopak !
— Więc już nic nie mamy ? … — szepnęła .
W tej chwili usłyszał charakterystyczny szelest : z trzeciego piętra padł strumień wody , trafił na wychyloną głowę pani Krzeszowskiej i rozprysnął się po podwórku .
— Żosztawił bilet , leży na biurku .
— Masz bajeczne szczęście — odezwał się Wokulski .
W drodze przyszła mi jedna z najszczęśliwszych myśli , ażeby o sprawie zawiadomić Wokulskiego , do którego też wstąpiłem , niepewny , czy jest w domu , bo coraz częściej przesiadywał na służbie u panny Łęckiej .
Sprawa po wielu tłomaczeniach i wyjaśnieniach naturalnie zatarła się ; ale stary od tej chwili zupełnie stracił humor i począł chudnąć . Pewnego zaś dnia usiadłszy na swym fotelu pod oknem już nie podniósł się z niego . Umarł oparty brodą na księdze handlowej , trzymając w ręce sznurek , którym poruszał kozaka .
Zamknęła drzwi i odeszła . Upłynęło ze dwie albo trzy minuty , zanim wróciła na powrót i po otworzeniu wielu zamków wprowadziła nas do pustego salonu .
— Ja — odpowiedział jakiś prawie obcy mi głos .
Panna Izabela zmarszczyła brwi .
„ Niech się sobie przypatrzą na świeżym powietrzu — myślała staruszka — a będzie , co Bóg da . On brylant między mężczyznami , ona także dobre dziecko , więc może się porozumieją . Bo że on ma do niej słabość , to prawie bym się założyła . ”
Czasami w tej ucieczce przed samym sobą doganiała mnie noc . Wtedy spoza krzaków , zwalonych pni i rozpadlin wychodziły naprzeciw mnie jakieś szare cienie i smutnie kiwały głowami o wyblakłych oczach . A wszystkie szelesty liści , daleki turkot wozów , szmery wód zlewały się w jeden głos żałosny , który mnie pytał : „ Przechodniu nasz , ach ! co się z tobą stało ? … ”
— Zostanie pani tymczasem w Warszawie . Mieszkać będzie pani na Tamce , przy rodzinie furmana Wysockiego . To bardzo dobrzy ludzie . Pokój będzie pani miała osobny , stołować się pani będzie u nich , a maszyna i wszystko , co się okaże potrzebnym do szycia bielizny , znajdzie się także . Rekomendacje do składu bielizny dam pani , a po paru miesiącach zobaczymy , czy utrzyma się pani z tej roboty . — Oto adres Wysockich . Proszę tam zaraz pójść , kupić z Wysocką sprzęty , dopilnować , ażeby uporządkowali pokój . Maszynę przyślę pani jutro … A oto pieniądze na zagospodarowanie się . Pożyczam je ; zwróci mi je pani ratami , jak już zacznie iść robota .
Po pierwsze — pani Stawska wyjdzie za mąż za Wokulskiego i będzie z nim szczęśliwa .
— Ach , od hrabiny … — rzekł pan Tomasz spojrzawszy na adres . — Pozwolicie państwo …
— Panowie nawet nie pytają : jaki mnie tu interes sprowadza ?
— Do Napoleona , kiedy chorował na kamień — odparł Lisiecki .
Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie . Zastanowiła ją jedna okoliczność , że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło ich więcej osób aniżeli dawniej w ciągu miesiąca . Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze . Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem .
— O znam ! … Zupełnie taka sama była u pani tam w pokoiku …
— Są one warte bez porównania więcej , ale — kto dziś kupi rzeczy tak kosztowne ?
* Postscriptum * . Byłem pewny , że MacMahonowi uda się zrobić zamach na rzecz małego Napoleonka . Tymczasem dziś dowiaduję się , że MacMahon upadł , prezydentem rzeczypospolitej został mieszczanin Grévy , a mały Napoleonek pojechał na wojnę , do jakiegoś Natalu do Afryki .
Podczas wieczorów przepędzanych w domu pani Stawskiej Wokulski stosunkowo był najbardziej ożywiony , trochę jadł i rozmawiał .
— I to nie odpowiedź — wtrącił Wokulski .
— Termin , jeżeli można , jutro przed południem …
— Co nie mam znać ? Przecie widujemy się co dzień trzy razy , a czasami to i przez całą niedzielę albo ja siedzę u niej , albo oboje u Wysockich .
— Wie pan — rzekła — jakiego doznałam uczucia na widok pana ? Oto żalu . Przypomniałam sobie , że mieliśmy we troje jechać do Paryża : ja , ojciec i pan , i że z naszej trójki los był dobry tylko dla pana . Bawił się pan przynajmniej ? … Za nas troje ? … Musi mi pan odstąpić trzecią część doznanych wrażeń .
— Właśnie … Otóż tedy … A najgorszy bestia to ten Patkiewicz , co trupa udaje . Jak zapadł wieczór , a ten pokraka wylazł na schody , to mówię ci , taki był pisk , jakby stado szczurów tamtędy przechodziło …
— Proś — rzekła panna Izabela .
— Bom był głupi — odparł doktór wzruszając ramionami . — W moich oczach Wokulski zrobił fortunę , Szlangbaum robi ją , a ja siedzę na paru groszach jak kamień na miejscu . Kto nie idzie naprzód , cofa się .
— Przepreszem .
O siódmej ledwie go zbudzili Konstanty i Maruszewicz . Baron w żaden sposób nie chciał wstawać mrucząc , że woli być zhańbionym i niehonorowym aniżeli zrywać się tak wcześnie . Dopiero widok karafki z zimną wodą upamiętał go . Baron wyskoczył z łóżka , uderzył Konstantego , zwymyślał Maruszewicza , a w duchu przysiągł , że Wokulskiego zabije .
Stopniowo sklep zapełniał się po największej części służącymi i ubogo odzianymi jejmościami . Wtedy Franc Mincel krzywił się najwięcej : otwierał i zamykał szuflady , obwijał towar w tutki z szarej bibuły , wbiegał na drabinkę , znowu zwijał , robiąc to wszystko z żałosną miną człowieka , któremu nie pozwalają ziewnąć . W końcu zbierało się takie mnóstwo interesantów , że i Jan Mincel , i ja musieliśmy pomagać Francowi w sprzedaży .
— Nic nie zrobi — odparł pan Deklewski — a tymczasem porządny sklep diabli wezmą . Na dostawach bogacą się tylko Żydzi i Niemcy ; nasi do tego nie mają głowy .
— Nie wiem , pani . To sprawa uczuć osobistych — odparł .
Pan Ignacy poruszył się na krześle z zamiarem protestu .
— Cóż to za lokatora ma pan Ignacy , za którym panny szaleją ? … Cóż to za jakiś Wokulski ? … Jasiu — zwróciła się do męża — dlaczego ten pan u nas nie był ? … My go musimy wyswatać , Jasiu … Niech on zaraz przyjdzie na górę …
— O , mój panie — przerwała zarumieniona wdowa — mówisz tak , jakbyś był prokuratorem sądu ostatecznego . Ja także odpowiem jak pan Wokulski : czy wiesz , dlaczegom to zrobiła ? …
Geist kręcił głową .
— Nic — odpowiedziała wstając od stołu — migrena . Od godziny czułam , że będę ją mieć … To nic , papo …
Weszła panna Ewelina Janocka , a w parę minut po niej , drugimi drzwiami , Starski .
Usiadłem mu przy nogach i rzekłem :
W godzinę później na rozległym placu boju w różnych punktach zagrały pułkowe orkiestry . Przyleciał do nas adiutant z powinszowaniem . Trębacze i dobosze uderzyli sygnał : do modlitwy . Zdjęliśmy kaski , chorążowie podnieśli sztandary i cała armia , z bronią do nogi , dziękowała węgierskiemu Bogu za zwycięstwo .
Pani baronowa solennie upewniła adwokata , że jej małżonek , baron , pomimo całej przewrotności i udręczeń , jakie jej zadał , żadnych funduszów nie posiada . W tym miejscu dostała spazmów , co skłoniło adwokata do szybkiego odwrotu . Gdy zaś kapłan sprawiedliwości opuścił jej mieszkanie , nader szybko powróciła do zdrowia i zawoławszy Marianny rzekła do niej niezwykle spokojnym głosem :
Teraz Wokulski wyglądał na apoplektyka , ale milczał .
„ Ot , w jaką chorobę wpadła biedna kobieta ! … Trudno , już ze dwa lata jest w separacji z mężem . ”
Jednocześnie o kilka kroków od nas spadł na podwórze śledź , na którego stróż rzucił się z taką drapieżnością , że nawet mnie nie spostrzegł .
— Więc dla rozgłosu ofiarował tysiąc rubli na ochronę ?
Znudził mnie już Wokulski swoją rozmową . Istotnie , trzeba być albo półgłówkiem , albo źle wychowanym człowiekiem , ażeby tak piękną kobietę wypytywać o współlokatorów ! Przestałem go też słuchać i machinalnie począłem wyglądać na podwórze .
Chodził i myślał :
Na dworcu spostrzegł , że i tu jego osoba robi wrażenie . Sam zawiadowca przedstawił się i kazał mu dać oddzielny przedział ; nadkonduktor zaś prowadząc go do wagonu rzekł , że to on właśnie miał zamiar ofiarować mu wygodne miejsce , gdzie by można spać , pracować albo rozmawiać bez przeszkód .
— Owszem , jeżeli wygram od cioci tę bransoletę z szafirów …
„ Tam jest panna Łęcka ” — pomyślałem i czegoś serce mi się ścisnęło .
— W dniu , w którym tę panią oddaliłam od siebie — mówiła baronowa — zginęła mi lalka . Myślałam , że umrę z żalu , i zaraz na nią powzięłam podejrzenie … Miałam dobre przeczucie , gdyż w kilka dni później przyjaciel mój , pan Maruszewicz , zobaczył z okna , że ta pani ( która mieszka vis a vis niego ) ma u siebie moją lalkę i dla niepoznaki przebiera ją w inną suknię .
— Ależ sąd ! … ależ sprawiedliwość ! … — krzyczałem .
Za drzwiami było słychać rozmowę na głos kobiecy i męski . Kobiecy należał do baronowej ; męski znałem dobrze , ale nie mogłem sobie przypomnieć , czyj jest .
Alabastrowa Matka Boska wysłuchała próśb panny Izabeli ; w godzinę bowiem , przy śniadaniu , Mikołaj doręczył jej trzy listy .
— O ! jeszcze nie miałbym wiedzieć . Ale pan słyszał …
W ciągu następnego kwadransa zjawił się i Węgiełek , chłopak dwudziestokilkoletni , z fizjognomią wesołą i inteligentną . Dowiedziawszy się od księżego sługi , że można coś zarobić , ubrał się w szaraczkowy surdut z krótkim stanem i połami do ziemi i obficie wytarł sobie włosy słoniną .
Na trzeci dzień wypogodziło się , a na czwarty było już tak pięknie i sucho , że panna Felicja zaproponowała spacer na rydze .
— To źle , Stachu . Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek ; szkoda go stracić … Jeżeli dowiedzą się , że wypuściłeś z rąk taką sposobność …
— Z pewnością — odparł Wokulski .
Jakkolwiek sprawa z Maruszewiczem załatwiła się we cztery oczy , jednak wieść o niej rozeszła się … Wokulski powiedział o tym Rzeckiemu i kazał wykreślić z księgi rzekomy dług barona . Maruszewicz zaś opowiedział baronowi dodając , że baron już nie powinien gniewać się na niego , ponieważ dług został umorzony , a on , Maruszewicz , ma zamiar poprawić się .
„ Kiedy * ona * dosięgnie wieku baronowej … ona , przywykła do wydawania dziesiątków tysięcy rubli rocznie , kto wie , czy nie pójdzie też drogami baronowej ? … Przecie i ta kobieta była młodą , i za nią mógł szaleć taki wariat jak ja , i ona nie pytała , skąd się biorą pieniądze … Dziś już wie skąd : z handlu tajemnicami ! … Przeklęta sfera , która hoduje takie piękne i takie kobiety … ”
Może bym się zabił z desperacji , gdyby nie ciągłe wiadomości o Ludwiku Napoleonie , który już został prezydentem , a myślał o cesarstwie . Było mi lżej dźwigać nędzę i tłumić wybuchy żalu , kiedym słuchał o triumfach człowieka , który miał wykonać testament Napoleona I i zrobić porządek w świecie .
Machalski objaśnił palcami świecę i nalawszy mi kieliszek wina mówił :
Panna Izabela podała rękę Wokulskiemu .
Wokulski był odurzony . Nie wiedział , którędy idzie , nie zdawał sobie sprawy z tego , o czym rozmawiali z prezesową . Czuł tylko , że znajduje się w jakimś odmęcie dużych komnat , starodawnych portretów , cichych stąpań , nieokreślonej woni . Otaczały go kosztowne meble , ludzie pełni delikatności , o jakiej nigdy nie marzył , a nad tym wszystkim , jak poemat , unosiły się wspomnienia starej arystokratki , przesiąknięte westchnieniami i łzami .
Pani Stawska słuchała w milczeniu , lecz powoli doszła do przekonania , że Wokulski jest najbardziej nadzwyczajnym człowiekiem , jaki istniał na ziemi .
— Mam go bez spółki .
— Zapewne — rzekł — dlatego , że on sam ciągle mówi do mnie o pani .
— Każda jest wyjątkową , dopóki nam karku nie nadkręci . Prawda , że nie znam tej , ale znam inne . Ażeby nad kobietami odnosić wielkie zwycięstwa , trzeba być w miarę impertynentem i w miarę bezczelnym : dwie zalety , których ty nie posiadasz . I dlatego ostrzegam cię : niedużo ryzykuj , bo zostaniesz zdystansowany , jeżeli już nie zostałeś . Nigdym do ciebie o tych rzeczach nie mówił , prawda ? nawet nie wyglądam na podobną filozofię … Ale czuję , że grozi ci niebezpieczeństwo , więc powtarzam : strzeż się ! i w podłej zabawie nie angażuj serca , bo ci je w asystencji lada chłystka oplują . A w tym wypadku , mówię ci , człowiek doznaje tak przykrych wrażeń , że … Bodajbyś ich lepiej nie … doczekał ! …
Ach , co się ze mną stało …
Panna Florentyna zrobiła gest przeczący , a następnie powątpiewający .
— Zdaje mi się , panie Maruszewicz , że mój zbłąkany mąż nareszcie się opamięta … Bądź więc łaskaw , jedź do miasta i kup męski szlafrok i parę pantofli . Weź na twoją miarę , bo wy obaj , biedacy , jesteście jednakowo szczupli …
Siedział na ławie naprzeciw komina i smutno patrzył w ogień .
— Daruje pani — przerwał Wokulski — ale stosunki między małżonkami do mnie nie należą .
Drugie moje spostrzeżenie odnosiło się do Maruszewicza , który mieszkał prawie vis a vis pani Stawskiej . Człowiek ten prowadzi bardzo osobliwy tryb życia cechujący się niezwykłą regularnością . Regularnie nie płaci komornego . Regularnie co parę tygodni wynoszą mu mnóstwo gratów z mieszkania : jakieś posągi , lustra , dywany , zegary … Ale co ciekawsze — również regularnie do lokalu przynoszą mu nowe lustra , nowe dywany , nowe zegary i posągi …
— Wolałbym go nie stracić na wakacjach — rzekł Starski , znacząco spoglądając jej w oczy .
— Nie cofnę się ! — zawołał . — Człowiek spragniony nie cofa się od krynicy . Mam zginąć , niech zginę pijąc … Czego wy zresztą chcecie ode mnie ? … Od dzieciństwa żyłem jak ptak spętany : w służbach , w więzieniach , a choćby i w tym nieszczęsnym małżeństwie , do którego zaprzedałem się … A dziś , kiedy rozwinęły mi się skrzydła , zaczynacie na mnie wrzeszczeć jak swojskie gęsi na dziką , która zerwała się do lotu … Co mi tam jakiś głupi sklep albo spółka ! … Ja chcę żyć , ja chcę …
— Gdybyż się przekonał ? … to może by go radykalnie uleczyło . Ale ona za sprytna , ażeby taki naiwny wielbiciel spostrzegł , co się dzieje za kulisami . Zresztą , w tej chwili chodzi o co innego . Śmiech powiedzieć , wstyd powiedzieć ! … — zżymał się doktór .
Rzecki schwycił się obu rękoma za głowę .
— Pański brat , inżynier , jeździł za zarobkiem jeszcze dalej — odezwał się półgłos .
Gdy umarł , podobno na ulicy , pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się , że jest niezawodnie zakopany , wzięła na opiekę psa ; znowu bowiem powszechnie mówiono , że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem . Istotnie , był wdzięcznym , dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej , co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę .
— Ciszej ! — zawołał sędzia . — Co pani Krzeszowska mówi o sprawie ?
„ Zmarła ? … — szepnął . — Jaka szkoda tej zacnej kobiety ! … Dlaczego ja nie byłem przed jej śmiercią ? … ”
— Mówiłem : jutro przyjść , bo dziś pan chory .
„ No , już ja nie zginę ! … ” — mruknął , głęboko zniechęcony .
Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu , triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych , a jednocześnie z drugiej strony ulicy przybiega do niego dżentelmen mający wszelakie pozory próżniaka , który jednakże jest adwokatem . Po bardzo krótkim , a nawet niedbałym powitaniu pan Łęcki pyta dżentelmena :
— W Zasławiu , gdzie mieszkał od powrotu z emigracji .
— Ale swoją drogą dasz się ubłagać , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Znam matkę tego chłopca , i wierz mi , że przykro patrzeć na jej rozpacz …
Od stóp wzgórza , na południe , aż gdzieś do krawędzi horyzontu , ciągnęła się równina , a na niej jakby rzeka białego dymu , szeroka na kilkaset kroków , długa — czy ja wiem — może na milę drogi .
— A chciała wziąć tę …
— Tak . Trafia mi się wyjątkowa okazja …
— Wieszże ty — mówiła prezesowa — że w chwili ostatniego z nim pożegnania myśleliśmy : czy by się do tej studni nie rzucić ? Nikt by nas tam nie odszukał i na wieki zostalibyśmy razem . Zwyczajnie — szalona młodość …
— I nieszczęścia , których warto uniknąć w ten sposób — odpowiedział Wokulski .
— W takim razie słuchamy warunków …
— Władam czterema językami , mam znajomości w świecie artystycznym , literackim , naukowym i przemysłowym …
— Nie chciałem obrazić pani ; sformułowałem tylko to , com słyszał .
Od tej pory zupełnie zmienił tryb życia . Swój balon z wiatrakiem rzucił w kąt , gdzie go niebawem zasnuła pajęczyna ; butlę do robienia gazów oddał stróżowi na wodę , do książek nawet nie zaglądał . I tak leżały skarbnice ludzkiej mądrości , jedne na półce , inne na stole , jedne zamknięte , inne otwarte , a on tymczasem …
Książę zdawał się być zakłopotany ; wnet jednak ochłonął i mówił dalej :
— Nagła migrena powinna by przejść zaraz — rzekł Pan Tomasz . — Pójdź do niej , Florciu . Ja na chwilę wyjdę do miasta , bo muszę zobaczyć się z kilkoma osobami , ale wcześniej wrócę . Tymczasem czuwaj nad nią , kochana Florciu , proszę cię o to — mówił pan Tomasz ze spokojną fizjognomią człowieka , bez którego poleceń albo prośby nie może być dobrze na świecie .
Pewnego dnia , w pierwszej połowie czerwca , pani Meliton dała znać Wokulskiemu , że jutro w południe panna Izabela będzie na spacerze z hrabiną i — z prezesową . Drobny ten wypadek mógł mieć pierwszorzędne znaczenie .
— Nie . Jeździ prędko i bierze pasażerów , ilu się da .
— I ty to mówisz , Stasiu ? … Na serio , bez żartów ?
— To mi wszystko jedno , gdyż potrzebuję tylko majętnego desperata — rzekł Geist .
W roku 1846 doszły nas wieści o ucieczce Ludwika Napoleona z więzienia . Rok ten był dla mnie ważny , gdyż zostałem subiektem , a nasz pryncypał , stary Jan Mincel , zakończył życie z powodów dosyć dziwnych .
— Świadectwo dostanie pan dobre — odparł Wokulski . — Pan Rzecki wypłaci panu pensję za następny kwartał , wreszcie — za pięć miesięcy … A powód jest ten , że ja i pan nie pasujemy do siebie … Zupełnie nie pasujemy . — Mój Ignacy , zrób z panem Mraczewskim rachunek do pierwszego października .
Córka wskazała mu list leżący na biurku i złote pudełko . Pan Tomasz kręcił głową czytając list , a nareszcie rzekł :
Około czwartej po południu pułk nasz ściągnięto ; było po bitwie . Tylko na zachodniej krawędzi horyzontu jeszcze odzywały się pojedyncze strzały lekkiej artylerii , jak odgłosy burzy , która już przeszła .
„ Wariat czy geniusz ? … — szepnął Wokulski czując , że sam jest w najwyższym stopniu rozstrojony . — A jeżeli geniusz ? … ”
Gdy pan Ignacy wyszedł , Wokulski usiadł do biurka , na arkusiku listowego papieru napisał kilkadziesiąt wierszy , a na kopercie położył adres Rzeckiego . Zdawało mu się , że wciąż słyszy niemiły głos barona :
— Pan Wokulski ma rację — potwierdziła pani Misiewiczowa .
Widowisko , trwające około dwu godzin , polegało na tym , że Palmieri za pomocą wzroku usypiał swoje media , w taki jednak sposób , że mogły one chodzić , odpowiadać na pytanie i wykonywać rozmaite czynności . Prócz tego uśpieni przez magnetyzera w miarę jego rozkazów objawiali bądź niezwykłą siłę muskularną , bądź jeszcze niezwykłejszą nieczułość lub nadwrażliwość zmysłów .
— I myślisz doktór , że Wokulski będzie taki błazen ? … — spytałem czując , że burzy się we mnie krew jak pod Vilagos .
Wokulski opuścił prezesowę przerażony .
— Alem jej nic nie zapłaciła ! — huknął z końca sali Wirski .
— Co pan każe ? — spytał Wokulski .
Panna Izabela nie odpowiedziała nic , ale jej spojrzenie i rumieniec kazały domyślać się , że z całą gotowością spełni wolę ciotki .
— Ehe … doprawdy …
— O cóż jej chodzi ?
Kiedy Wokulski skończył przeglądać księgi ( na usilną prośbę Rzeckiego wziął się do nich w parę godzin po powrocie z banhofu ) , pan Ignacy otworzył kasę ogniotrwałą i z uroczystą miną wydobył stamtąd list Suzina .
— Skąd ? … Z tych pozycyj , których nie zajmujemy albo do zajmowania których sami ich zmuszamy , pchamy ich , błagamy , aby je zajęli . Mego sklepu nie kupi żaden z naszych panów , ale każdy da pieniądze Żydowi , aby on go kupił i … płacił dobre procenta od wziętego kapitału .
( Ona miała sen , ja spotkałem aresztantów … Nie obejdzie się bez katastrofy . )
— Przed piętnastoma .
„ Choćbym nawet musiała kiedyś wyjść za niego — mówiła sobie — to jeszcze nie mam racji śpieszyć na powitanie . ”
— Nic , ojcze — odparła hamując się . — Był tu jakiś Żyd …
— Zresztą — rzekł — mamy na widoku jeszcze dwie spółki : do handlu zbożem i — okowitą . Kto nie zechce należeć do jednej , może należeć do drugiej … Nadto zaprosimy szanownego pana Wokulskiego , ażeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział …
W tej chwili rozległ się w przedpokoju szelest kobiecej sukni i wbiegła panna Florentyna mówiąc :
— Cóż ? — rzekł Ochocki — słyszę , że rozmawialiście państwo z kuzynką Izabelą o arystokracji ? … Przekonałeś ją pan , że to hołota ? …
— Fe ! panie Julianie , któż tak mówi ? …
Od Wielkiej Nocy panna Izabela często myślała o Wokulskim , a we wszystkich medytacjach uderzał ją niezwykły szczegół : człowiek ten przedstawiał się coraz inaczej .
Potem gościa prowadzi do okna mrugając powiekami .
Pani Wąsowska parsknęła króciutkim śmiechem , lecz wnet opanowała się i zaczęła mówić :
— O tak , bardzo prosimy … — odparła . — Mój ojciec jest wielkim przyjacielem pana .
— Zawsze jednak , kochany Stachu , rozejrzyj się w sytuacji , a może sam się cofniesz …
„ Wyjadę stąd — szeptał — wyjadę ! … Chyba , że ona mnie zatrzyma … Bo co mi da nawet ten majątek , jeżeli nie mogę go zużytkować w taki sposób , jaki mnie najlepiej przypada do gustu ? Co warte życie , pleśniejące między resursą , sklepem i prywatnymi salonami , gdzie trzeba grać w preferansa , ażeby nie obmawiać , albo obmawiać , ażeby nie grać w preferansa ? … ”
— To pani ukradłaś magle — odezwał się spoza kumoszek gruby głos . — Nie ten złodziej , co zabiera swoją własność , ale ten , co da piętnaście rubli zadatku i myśli , że już kupił …
— Serwis państwa jest w każdej chwili do odebrania .
— Eh ! także zawracanie głowy … Dowcipny !
Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek , o którym opowiadano cuda , pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę , ofiarowując swoje usługi . I stanął milczący układ : Wokulski płacił hojnie , a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata . Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli .
… Chcąc , ażebym zupełnie był gotów , gdy wybije godzina sprawiedliwości , ojciec sam pracował nad moją edukacją .
Wieczorami zaś ci młodzi ludzie , nad którymi już nikt nie mieszkał i nikt nie mógł ich oblewać wodą , wieczorami zwoływali do siebie praczki i służące z całej kamienicy . Wówczas w lokalu pani baronowej rozlegały się krzyki i płacze spazmatyczne .
— Dlaczego ?
Dzięki nawet tym opowiadaniom nabrała dużego wstrętu do małżeństwa i lekkiej wzgardy dla mężczyzn .
— Lalka stukła się , panie …
— Otóż w takiej chwili przychodzi ten … kupiec , nabywa nasze weksle , nasz serwis , opętuje mego ojca i ciotkę , czyli — ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak myśliwiec zwierzynę . To już nie smutny wielbiciel , to nie konkurent , którego można odrzucić , to … zdobywca ! … On nie wzdycha , ale zakrada się do łask ciotki , ręce i nogi oplątuje ojcu , a mnie chce porwać gwałtem , jeżeli nie zmusić do tego , ażebym mu się sama oddała … Czy rozumiesz tę wyrafinowaną nikczemność ?
— Wszystko jedno ! … — odparł wielkim głosem marszałek . — Powiedziałem : rzucę w Warszawie pięćdziesiąt tysięcy rubli , więc niech dziesięć pójdzie na cele dobroczynne , bo kochany nasz książę mówi cudownie ! … Z rozumu i z serca , jak Boga kocham …
— Ale , ale … Nawet zapomniałem , że mam ważny interes do pana …
Zamiast nich począł wpływać mu do serca żal strugą tak cienką jak łzy , a palącą jak ogień wieczny …
— Ale … ale … Brawo Yung ! … Brawo Wokulski ! … Klacz idzie jak woda ! … Brawo ! …
— Czy tak ?
Panna Florentyna jest zmieszana .
Geist spojrzał na niego z pobłażliwą wzgardą .
— Słucham najoryginalniejszej …
Szuman nie odpowiedział nic , tylko spojrzał spod oka .
— Gdyby tylko żal . Ja boję się , że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę znaleźć się na jakim bankierskim stole .
— Naturalnie . To zarazem tłomaczy , dlaczego prezesowa pomimo bogactw tak mało wydaje na siebie .
— To jest niedelikatność , mój panie ! … — krzyczał czwarty . — Odzienie mi popęka …
Ten sam człowiek wypędził ze sklepu Mraczewskiego , który poważył się złośliwie o niej mówić . Na próżno wrogowie panny Izabeli , baron i baronowa Krzeszowscy , wstawiali się za tym młodzieńcem ; na próżno odezwała się za nim hrabina ciotka , która rzadko dziękowała , a jeszcze rzadziej prosiła . Wokulski nie ustąpił … Lecz jedno słówko jej , panny Izabeli , pokonało nieugiętego człowieka ; nie tylko cofnął się , ale nawet dał Mraczewskiemu lepszą posadę . Nie robi się takich ustępstw dla kobiety , której się nie czci .
— Niech mama będzie zdrowa ! … — zawołał z kozła .
Niekiedy , osobliwie podczas zimy , Stach wymykał się na tydzień z domu do znajomego leśnika , polował tam całe dnie i włóczył się po lasach . Wówczas pani już trzeciego dnia jechała w pogoń za swym kochanym zbiegiem , chodziła za nim po gąszczu i w rezultacie — przywoziła chłopa do Warszawy .
— Jest higiena mieszkań i odzieży , higiena pokarmów i pracy , których nie wypełniają klasy niższe , i to jest powodem wielkiej śmiertelności między nimi , krótkiego życia i charłactwa . Ale jest również higiena miłości , której nie tylko nie przestrzegają , lecz po prostu gwałcą klasy inteligentne , i to stanowi jedną z przyczyn ich upadku . Higiena woła : „ Jedz , kiedy masz apetyt ! ” , a wbrew niej tysiąc przepisów chwyta cię za poły wrzeszcząc : „ Nie wolno ! … będziesz jadł , kiedy my cię upoważnimy , kiedy spełnisz tyle a tyle warunków postawionych przez moralność , tradycję , modę … ” Trzeba przyznać , że w tym razie najbardziej zacofane państwa wyprzedziły najbardziej postępowe społeczeństwa , a raczej ich klasy inteligentne .
Była pierwsza w południe , kiedy pan Ignacy zbliżał się do sklepu , zawstydzony i niespokojny . Jak można zmarnować tyle czasu … w porze największego ruchu interesantów ? … A nuż w dodatku stało się jakie nieszczęście ? … I co za satysfakcja włóczyć się po ulicach w upał , wśród kurzu i zapachu prażonych asfaltów ! …
„ A jeżeli Wokulski nie zechce przeprosin ? … Przecież ten sam hrabia Liciński układał się z nim o klacz i nic nie wskórał ! … Ach , Boże , co też mi się snuje po głowie ” — odpowiedziała sobie wzruszając ramionami i zasnęła .
— Mogłabyś też , Kaziu , już nie dręczyć tego biedaka …
Ledwie wyszedł Ochocki , w pokoju Wokulskiego ukazał się baron kaszlący , rozgorączkowany , ale uśmiechnięty .
Wokulski wskoczył do swego powozu i otworzył lornetę . Był tak pochłonięty wyścigiem , że na chwilę zapomniał o pannie Izabeli . Sekundy rozciągały mu się w godziny ; zdawało mu się , że jest przywiązany do trzech koni mających się ścigać i że każdy ich ruch niepotrzebny szarpie mu ciało . Uważał , że jego klacz nie ma dość ognia i że Yung jest zanadto obojętny . Mimo woli słyszał rozmowy otaczających go :
Dama głęboko odetchnęła .
— Bardzo się z tego cieszę — odparł Ochocki .
Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi .
— Nie umie powozić nawet parą koni , a rwie się do czwórki . Już wolałam go , kiedy sobie po całych dniach łapał ryby .
A przecież istotnie ona do nich wyglądała ! …
Wpatrzywszy się zaś lepiej , można było dojrzeć gdzieniegdzie , również po obu stronach długiej smugi dymu , prostokątne plamy : ciemne po lewej , białe po prawej . Wyglądały one jak wielkie jeże z połyskującymi kolcami .
Zaś w tylnej oficynie pięć okien trzeciego piętra , jedno drugiego , jedno pierwszego i jedno na parterze , również oświetlone , tworzyły znak : T
Zasław , niegdyś miasteczko , dziś licha osada , stoi w nizinie otoczonej mokrymi łąkami . Oprócz kościoła i dawnego ratusza wszystkie budowle są parterowe , drewniane i stare . Na środku rynku , a raczej placu pełnego ostów i jam , wznosi się piętrowa kupa śmieci i studnia pod dziurawym dachem opartym na czterech zgniłych słupach .
Uderzyło go naprzód to , że Paryż jest podobny do olbrzymiego półmiska , o dziewięciu wiorstach szerokości z północy na południe i o jedynastu długości ze wschodu na zachód . Półmisek ten w stronie południowej jest pęknięty i przedzielony Sekwaną , która przecina go łukiem biegnącym od kąta południowo wschodniego przez środek miasta i skręca do kąta południowo zachodniego . Ośmioletnie dziecko mogłoby wyrysować taki plan .
Od doktora pojechałem do pani Misiewiczowej . Stawska była w swoim sklepie , Helunię wyprawiłem do drugiego pokoju , do zabawek , a sam przysiadłem się do staruszki i bez żadnych wstępów zaczynam :
— Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Rzecki ? … nie wstydzisz się biednych kobiet okrytych hańbą ? … O , nie całuj że mnie w rękę ! … Nieszczęśliwa nasza rodzina … Niedawno Ludwiczek posądzony , a teraz na nas przyszła kolej … Musimy się stąd wynieść choćby na koniec świata … Mam pod Częstochową siostrę , tam pojedziemy dokonać złamanego życia …
Wszyscy już byli w pałacu , gdzie wkrótce podano kolację . Wieczór zeszedł wesoło . Około jedynastej Ochocki odprowadził Wokulskiego do jego mieszkania .
— Tak powiedziała prezesowa ? — rzekła chłodno panna Izabela .
— Dziękuję pani . Tym słówkiem dała mi pani poznać , że w jej przekonaniu nie stoję niżej od panów Starskich , marszałków i im podobnych … Rozumiem , że nawet w tych warunkach mogę jeszcze nie zyskać sympatii pani … Do tego bardzo daleko … Ale wiem przynajmniej , że już mam ludzkie prawa i że pani będzie od tej pory sądzić moje czyny , nie tytuły , których nie posiadam .
Ochocki zrobił wielką minę , która miała oznaczać , że nie pojedzie z panią Wąsowską . Nachmurzywszy się jednak jeszcze bardziej , wziął kapelusz i wyszedł .
Szliśmy tak kilka minut ; potem pół obrotu w lewo i zaczęliśmy spuszczać się na równinę , usiłując dostać się na prawy bok kolumny walczącej przed nami . Okolica wciąż falista ; z przodu widać przez mgłę pole zarośnięte badylami , za nim lasek .
— Nie ; ta kamienica ma dla mnie większą wartość aniżeli spółka z panami całego świata .
Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma . Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten nazywał się Szlangowskim , obchodził Wielkanoc i Boże Narodzenie , i z pewnością najwierniejszy katolik nie zjadał tyle kiełbasy co on . Pamiętam , że gdy raz w cukierni zapytano go :
Potem wzięto od niego paszport , potem zjadł śniadanie , kupił nowy bilet , kazał przenieść rzeczy do innego pociągu i ruszyli dalej . Nowa stacja , nowa zmiana pociągów , nowa jazda … Wagon drżał i turkotał , lokomotywa co pewien czas świstała , zatrzymywała się … Do przedziału zaczęli siadać ludzie mówiący po niemiecku , dwoje , troje … Potem całkiem zniknęli ludzie mówiący po polsku i wagon napełnił się samymi Niemcami .
— Czy panu powiedział kto — zapytał po chwili — że z nami jest … ot tak ? … Bo już nam ktoś — dodał szeptem — przysyłał siostrę miłosierdzia , będzie z miesiąc . Mówiła , że muszę być ladaco , i dała nam kartkę na pud węgla z Żelaznej ulicy . Czy może pan tak sam z siebie ? …
— Szatanie ! …
— Kasa jest tu — odezwał się Rzecki podbiegając do panny Florentyny . Wziął od niej pieniądze i oboje cofnęli się w głąb sklepu .
Uniosła się na siodle i uważnie patrzyła w stronę błękitnego lasu , który było widać daleko na wschodzie . Aleja skończyła się ; jechali polem , na którym zieleniły się grusze i szarzały sterty .
Znowu zamilkł i nagle odezwał się :
— Zresztą — zakończyłem — bliższych informacyj o komornem udzieli ci twój rządca , pan Wirski , po którego zaraz poszlę stróża …
— Dlatego namawiałem cię , ażebyś u mnie pracował — odparł Geist . — Jak widzisz , łatwo tu o wypadek … Chodźmy na górę …
Usłyszawszy jednak hałas w bramie zawrócił się i jeszcze raz pokazał nieboszczyka … Wirskiemu ! …
— Pańskie prośbe tyle znaczy dla mnie co rozkaz , panie Wokulski .
— Nie ! Pani już nic i nigdy nie sprzedadzą w moim sklepie .
— Panie baronie , boleję nad tym wypadkiem , ale … jeden z nas dwu jest ofiarą mistyfikacji … grubej mistyfikacji , panie ! … A oto dowód .
— Tylko cztery wiersze ! … — rzekł Węgiełek . — Za trzy dni , panie , będzie gotowe … Na tym kamieniu można wyciąć bodaj calowe litery … Oj , zapomniałem sznurka , żeby wymierzyć . Zejdę , panie , do furmanów , to może oni mi dadzą … Zaraz wrócę .
— Ach ! — woła — cóż to za piękny wazon ! … Z pewnością francuska majolika , znam się na tym … Powiedz pan panu Wokulskiemu , ażeby mi go przysłał i … ( tu dodała szeptem ) i … powiedz mu pan jeszcze , że pojutrze około pierwszej …
— I to mówi pan , taki człowiek niezwykły ?
— Czego to ? — zapytał młody człowiek z czarnym zarostem nie podnosząc się z łóżka .
Znowu uszykowano nas inaczej . Cztery środkowe plutony zostały na tyle , cztery poszły naprzód , na prawo i na lewo . Podciągnęliśmy tornistry i wzięliśmy broń , jak się komu podobało .
Szedł i cicho śmiał się na widok wyrobników wiecznie czekających na robotę , rzemieślników , którzy trudnią się tylko łataniem starej odzieży , przekupek , których całym majątkiem jest kosz zeschłych ciastek — na widok obdartych mężczyzn , mizernych dzieci i kobiet niezwykle brudnych .
— W takim razie poproś pana Wokulskiego , ażeby ci częściej towarzyszył — odpowiedziała hrabina tonem jakiejś osobliwej słodyczy .
— Ja , pani .
Przyszli mu na myśl kelnerzy różnych restauracyj , markierzy bilardów i szwajcarzy hotelowi , od których również bardzo rozmaitymi sposobami wydobywał pieniądze . Ale żaden z nich nie wydał mu się tak wstrętnym i godnym pogardy jak Wokulski .
— Bah ! — mruknął doktór — właśnie że nie powiedział . Gdyby miał siłę powiedzieć , potrafiłby odrzucić tak dalece spóźnione zaproszenie .
— Co ja tam zrobię ! … — westchnął Stach .
Spoza uchylonych drzwi usłyszeliśmy głos już starszej kobiety .
Już widać zapomniano , że w sklepie nie można stroić się w modne kołnierzyki , tylko je sprzedawać , bo w przeciwnym razie gościom zabraknie towaru , a sklepowi gości . Zaś polityki nie należy opierać na szczęśliwych osobach , tylko na wielkich dynastiach . Metternich był taki sławny jak Bismarck , a Palmerston sławniejszy od Beaconsfielda i — któż dziś o nich pamięta ? Tymczasem ród Bonapartych trząsł Europą za Napoleona I , potem za Napoleona III , a i dzisiaj , choć niektórzy nazywają go bankrutem , wpływa na losy Francji przez wierne swoje sługi , MacMahona i Ducrota .
Ale po przejściu paruset kroków na mrozie ochłonął .
Ale ten zamiast iść , zbliżył się .
Pan Łęcki zapomniawszy o etykiecie pochyla się do zakrystiana i szepcze mu :
— Aaa ! … — szepnęła panna Florentyna , jakby wypadek ten był już jej wiadomy . — Więc nie gniewa się ? … — spytała akcentując ostatni frazes .
— Źle ! źle ! … — mruczał Geist . — Muszę szukać kupca na mój materiał wybuchowy . A myślałem , że połączymy się …
Tak pamięć o mnie : im dalej ucieka ,
— O nie . Zabawię jakiś czas .
„ Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki … ”
— Cha ! cha ! … — śmiał się Geist . — Weź do ręki , przypatrz się … Prawda , że ciekawe szkło ? … Cięższe od żelaza , z odłamem ziarnistym , wyborny przewodnik ciepła i elektryczności , pozwala się strugać … Prawda , jak to szkło dobrze udaje metal ? … Może chcesz je rozgrzać albo kuć młotem ? …
„ Do diabła ! — pomyślał — czyżby Wokulski dyrygował klakierami ? ”
Pan Deklewski , fabrykant powozów , który majątek i stanowisko zawdzięczał wytrwałej pracy w jednym fachu , tudzież radca Węgrowicz , który od dwudziestu lat był członkiem-opiekunem jednego i tego samego Towarzystwa Dobroczynności , znali S. Wokulskiego najdawniej i najgłośniej przepowiadali mu ruinę . — Na ruinie bowiem i niewypłacalności — mówił pan Deklewski — musi skończyć człowiek , który nie pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny . — Zaś radca Węgrowicz , po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela , dodawał :
„ Wszystko jedno ! ” — mruknął i zaczął :
„ Czy ja , do licha , nie wpadłem w jaką awanturę ? ” — pomyślał Wokulski .
Zerwał się z fotelu i wsadziwszy ręce w kieszenie zaczął chodzić po pokoju .
Gdy zaś wrócili do Zasławka późno w nocy , spał jak zabity i nawet śniło mu się coś zabawnego .
— Phi ! … cóż mam robić ! — odparł .
I piękniem trafił ! … Gdyż jak moja staruszka nie wrzaśnie :
I przypomniał sobie , że w Warszawie jest bardzo wielu takich .
Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś .
Woźny przyniósł syfon i cytryny . Wokulski przyrządził limoniadę i napoił pana Tomasza , któremu stopniowo poczęły znikać sine plamy z policzków .
— Ja też dziś nic nie żądam . Pytam się tylko , czy nie uważa pani za obrazę dla siebie tego , że ja myślę o pani , nic — tylko myślę . Znam opinię klasy , wśród której wychowała się pani , o takich ludziach jak ja i wiem , że to , co mówię w tej chwili , nazwać można zuchwalstwem . Niech mi więc pani powie wprost : a jeżeli aż taka istnieje między nami różnica , nie będę się już dłużej starał o względy pani … Wyjadę dziś lub jutro bez cienia pretensji , owszem , zupełnie wyleczony .
Mówiła głosem cichym i łagodnym , a targowała się jak stu skąpców . To było za drogie , tamto za tanie ; tu plusz stracił barwę , tam zaraz odlezie skórka , a ówdzie ukazuje się rdza na okuciach . Lisiecki już cofnął się od niej rozgniewany , Klejn odpoczywał , a tylko Mraczewski rozmawiał z nią jak z osobą znajomą .
Trafiłem na szczególną scenę . Jedni z naszych chwycili za koła armaty , drudzy ściągali woźnicę z siodła ; Katz przebił bagnetem konia z pierwszej pary , a kanonier austriacki chciał zwalić go w łeb wyciorem . Schwyciłem kanoniera za kołnierz i nagłym ruchem w tył przewróciłem go na ziemię . Katz i jego chciał przebić .
— Zdaje mi się , że składa tego dowody .
— Wybaczy pan , ale ja się tym nie zajmuję — przerwał mu Wokulski .
— Znasz go pan ? …
— A jakież to towary ? — spytał przygarbiony hrabia .
— Przepraszam — mówię — ale nie rozumiem . ( Myślałem , że robi aluzję do procesu pani Stawskiej . ) Nie rozumiem — mówię — panie radco .
Naprzeciw siebie zobaczył taki sam pokój jak jego , takie samo łóżko z baldachimem , a na nim … siebie ! … Było to jedno z najsilniejszych wstrząśnień , jakich doznał w życiu , sprawdziwszy własnymi oczyma , że tu , gdzie uważał się za zupełnie samotnego , towarzyszy mu nieodstępny świadek … on sam ! …
Nareszcie powóz puszczono wewnątrz toru . Wokulski zeskoczył na ziemię i pobiegł do swojej klaczy usiłując zachować powierzchowność obojętnego widza .
Opuścili z panną Izabelą gabinet i weszli do salonu . Ona z gracją jej tylko właściwą usiadła na fotelu wskazując mu drugi , zaledwie o parę kroków odległy .
Ależ ten Wokulski to naprawdę jakiś aferzysta , może oszust , który potrzebuje głośnego nazwiska na szyld do swoich przedsiębiorstw . Bywały takie wypadki . Ileż pięknych nazwisk szlachty niemieckiej i węgierskiej unurzało się w operacjach handlowych , których ona nawet nie rozumie , a ojciec chyba nie więcej .
Pan Łęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument . Odłożywszy zaś pióro rzekł :
„ Chce się żenić z moją magdalenką ? ” — pomyślał Wokulski . Przeszedł się po pokoju i rzekł :
No dobrze , ale gdyby nie ona , czy miałbym dziś majątek ? … Kto wie , co się stanie ze mną i z tymi pieniędzmi bez niej ? Może właśnie dopiero przy niej nabiorą one twórczych własności ; może choć kilkanaście rodzin z nich skorzysta ? … ”
„ Tak , alboż ja dawniej nie widywałem nędzy ? … ” — szepnął Wokulski .
Na turkot dorożki , zatrzymującej się przed domem , biegła do okna ; na odgłos dzwonka rzucała się do progu i spoza zamkniętych drzwi salonu nasłuchiwała , kto rozmawia z Marianną .
— Więc kto ? … No , kto kupił ? …
— Proszę cię , Belu — upominała ją ciotka — tego nie rób . Ja właśnie chcę wam zaproponować , ażebyście u mnie spędzili tę resztkę lata . I musisz to zrobić , choćby ze względu na Starskiego . Pojmujesz , że młody chłopak na wsi będzie się nudził , będzie marzył . Możecie widywać się co dzień , a w takich warunkach najłatwiej będzie przywiązać go , a nawet … zobowiązać …
— Nie znam go … Zaledwie raz był u nas … Zresztą , czy wypada mi wtrącać się do podobnych rzeczy ?
— W handlu win i delikatesów ?
— Wiem . Tępienie ich do niczego nie doprowadzi , bo ciągle się odradzają , więc wniosek , że prędzej czy później społeczeństwo musi się przebudować od fundamentów do szczytu . Albo zgnije .
„ Dla mnie ten sklep ! ” — pomyślała panna Izabela szarpiąc rękawiczki .
— Dawnoś pan był u naszych dam ? — zaczyna Wirski .
— I ja sama lubię siedzieć w oknie , osobliwie kiedy jest ładny dzień i czyste niebo , bo wtedy staje mi w pamięci mój mąż nieboszczyk jak żywy …
— Staś … Pan Wokulski — poprawił się Rzecki — pisze mi , że wojny nie będzie .
Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali . Uderza go tłum starozakonnych , słuchających z największym skupieniem jakiejś mowy . Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo . W sali jest duszno ; mowę prokuratora tłumi nieco hałas dorożek . Sędziowie wyglądają , jakby drzemali , adwokat ziewa , oskarżony ma minę , jakby chciał oszukać sąd najwyższej instancji , starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem , a oskarżenia słuchają z uwagą . Niektórzy przy każdym silniejszym zarzucie prokuratora krzywią się i syczą : „ aj-waj ! … ”
„ Ażeby zrobić mi przyjemność ( bo z pewnością nie miał innych powodów ) , podstawił baronowi nogę kupując konia … Całą wygranę ( stanowczy dowód bezinteresowności ) złożył na ochronę , i to na moje ręce ( baron widział to ) . A nade wszystko , jakby odgadując moje myśli , wyzwał go na pojedynek … No , dzisiejsze pojedynki kończą się zwykle szampanem ; ale zawsze baron przekona się , że jeszcze nie jestem tak starą … Nie , w tym Wokulskim jest coś … Szkoda tylko , że jest galanteryjnym kupcem . Przyjemnie byłoby mieć takiego wielbiciela , gdyby … gdyby zajmował inne stanowisko w świecie . ”
— Jakież są ?
„ Muszę jednak przyznać , że jest to bardzo dobry człowiek — rzekła w sobie . — Rossi nie byłby tak zadowolony z Warszawy , gdyby nie troskliwość Wokulskiego . No , ależ moim opiekunem , nawet w razie nieszczęścia , nie będzie … Co do majątku , owszem , niech nim rządzi ; ale opiekunem ! … Ojciec musi być ogromnie osłabiony , jeżeli wpadł na podobną kombinację … ”
Takich swatów dziesiątki przewijają się przez nasz sklep . Niektóre matki , ciotki albo ojcowie po prostu przyprowadzają do nas panny na wydaniu . Matka , ciotka albo ojciec kupuje coś za rubla , a tymczasem panna chodzi po sklepie , siada , bierze się pod boki , ażeby zwrócić uwagę na swoją figurę , wysuwa naprzód prawą nóżkę , potem lewą nóżkę , potem wystawia rączki … Wszystko w tym celu , ażeby złapać Stacha , a jego albo nie ma w sklepie , albo jeżeli jest , to nawet nie patrzy na towar , jakby mówił :
Za bramą wreszcie , w rozmaitych punktach szosy , znalazło się jeszcze trzech kuzynów mego furmana , który zabrał ich pod pozorem , że będzie mi w drodze weselej . Jakoż zepchnęli mnie na tylną oś wozu , deptali po nogach , palili szkaradny tytuń , a przede wszystkim wrzeszczeli jak opętani . Pomimo to nie pomieniałbym mego ciasnego kąta na najwygodniejsze miejsce we francuskich dyliżansach albo angielskich wagonach . Byłem już w kraju .
— Bo jesteś zachwycająca — odpowiedziała krótko panna Pantarkiewiczówna zasłaniając się wachlarzem , jakby chciała ukryć mimowolne ziewnięcie …
— Skądże ta nagła zmiana … projektu ? — spytałem czując , że nie o to pytam , co bym chciał wiedzieć .
— Bo ja chciałbym , proszę pana , akszamitny kołmirz .
— Więc pan jest nieprzyjacielem etykiety ? — spytała .
Obejrzawszy się , czy ma krawat na szyi , a zegarek i portmonetkę w kieszeniach , pan Ignacy wydobywał ze stolika wielki klucz i trochę zgarbiony , uroczyście otwierał tylne drzwi sklepu obite żelazną blachą . Wchodzili tam obaj ze służącym , zapalali parę płomyków gazu i podczas gdy służący zamiatał podłogę , pan Ignacy odczytywał przez binokle ze swego notatnika rozkład zajęć na dzień dzisiejszy .
— Ojciec nie , tylko stryj .
— Tak — mówił adwokat — tak będzie najlepiej . Gdybyś pan sam kupił ten budynek , znalazłbyś się w fałszywej pozycji nawet wobec państwa Łęckich . Zazwyczaj nie lubimy tych , którzy coś po nas dziedziczą , to jedno . A po wtóre — kto zaręczy , że nie zaczęłyby snuć im się różne kombinacje po głowach ? … Nużby pomyśleli : kupił za drogo albo za tanio ? … Jeżeli za drogo — jak śmie robić nam łaskę , a jeżeli za tanio , to — wyzyskał nas …
— Przecie nie uczesany nie pójdzie pan tańczować …
Wokulski wzruszył ramionami i usiadł na krześle .
— Bo może to naprawdę jest źle …
— Spodziewałem się .
— Tego nie jestem w stanie oznaczyć — rzekła baronowa — może za miesiąc , może za rok . Sądzę jednak — dodała surowo — że o rzeczywistości poszukiwań nie wątpi pan ?
— Proszę pana ! … — odparła pani Misiewiczowa trzęsąc ręką . — Znamy tu jedną magazynierkę , której te panie dają roboty , bo jest bardzo zręczna i tania . Łzami się nieraz zalewa , kiedy od nich wraca . Ile się to trzeba naczekać z przymierzeniem sukni , z poprawieniem , z rachunkiem … A jaki ton w rozmowie , jakie impertynencje , jakie targi … Ta magazynierka mówi ( jak dobrze życzę ! ) , że woli mieć do czynienia z czterema Żydówkami aniżeli z jedną wielką damą . Choć teraz i Żydówki psują się : gdy która zbogaci się , zaraz zaczyna mówić tylko po francusku , targować się i grymasić .
Dwa miesiące chodził kowal po potoku , a na tydzień przed świętym Janem wcale się stąd nie ruszył , tylko czekał . I doczekał . W samo południe kamień odsunął się , a mój kowal z siekierą w garści skoczył w jamę .
Chociaż z tym odrodzonym Stachem Wokulskim człowiek nie jest pewny . A nuż ? … O , to śmiałbym się z doktora Szumana , który tak żartuje z polityki !
Cwałuję tedy na ulicę , buch ! w dorożkę , jadę jak trzy lokomotywy i wpadam jak raca kongrewska do tej pięknej , tej szlachetnej , tej nieszczęśliwej , tej od wszystkich opuszczonej pani Heleny . Mam pełne piersi wesołych okrzyków i otwierając drzwi chcę zawołać ze śmiechem : „ Kpijcie , panie , z całego świata ! … ” Wtem wchodzę i — cały mój dobry humor zostaje za progiem .
— No , przynajmniej nie w tej chwili — zakończył pan Niwiński .
— Panie Ignacy , to ja ! …
— Ciociu ! — szepnęła .
Wydobył z kieszeni dwa arkusze i jeden z nich podał Krzeszowskiemu . Baron rzucił okiem i zawołał :
— A córka ? … a Helunia ? … — wyszeptała staruszka .
I dachy są jakieś oryginalne , wysokie , obładowane kominami , najeżone blaszanymi kominkami i szpicami . I na ulicach co krok wyrasta albo drzewo , albo latarnia , albo kiosk , albo kolumna zakończona kulą . Życie kipi tu tak silnie , że nie mogąc zużyć się w nieskończonym ruchu powozów , w szybkim biegu ludzi , w dźwiganiu pięciopiętrowych domów z kamienia , jeszcze wytryskuje ze ścian w formie posągów lub płaskorzeźb , z dachów w formie strzał i z ulic w postaci nieprzeliczonych kiosków .
— To są dwory ? — spytał Wokulski .
Doprawdy , zaczynam wierzyć , że urodziłeś się Pan pod szczęśliwą gwiazdą . Szczerze życzliwa .
Dama siedząca na krześle zwróciła się do kandelabrów , dwie panny do toaletki z oliwkowego drzewa , młodzieniec w binoklach począł znowu wybierać laski i — rzeczy w sklepie przeszły do spokojnego trybu . Tylko rozgorączkowany Mraczewski zeskakiwał i wbiegał na drabinkę , wysuwał szuflady i wydobywał coraz nowe pudełka tłomacząc pannie Izabeli po polsku i po francusku , że nie może nosić innych rękawiczek , tylko pięć i pół , ani używać innych perfum , tylko oryginalnych Atkinsona , ani ozdabiać swego stolika innymi drobiazgami , jak paryskimi .
— I jaki mi dasz procent ?
— Słowo daję , że jutro będziecie wszyscy spłaceni … Wszyscy , i to co do grosza ! …
— O pani .
— Ale za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , nie taniej — wtrącił Wokulski — i przez li-cy-ta-cję … — dodał z naciskiem .
Kilka minut leżał z otwartymi oczami i znowu przywidziało mu się , że jest w teatrze , akurat po zakończeniu trzeciego aktu , w chwili kiedy fabrykant Pifke miał podać Rossiemu album Warszawy i jej piękności . Pan Ignacy wytęża wzrok ( Pifke bowiem jego zastępuje ) , wytęża wzrok i z najwyższym przerażeniem widzi , że niecny Pifke zamiast kosztownego albumu podaje Włochowi jakąś paczkę owiniętą w papier i niedbale zawiązaną szpagatem .
— Nie lubisz pan lodów , panie Szlangowski ?
Żeby jeszcze parę takich procesów , jestem pewny , że zakochałby się w niej na śmierć .
— Ale chcę !
„ Może tak nie być , a może … tak być ! … — pomyślał . — Ale jeżeli tak jest … część majątku oddam szczęśliwemu wielbicielowi za to , że mnie wyleczył ! … ”
Trzymała w ręku książkę spoglądając od czasu do czasu na drzwi kościelne . Na twarzy jej malowało się zmęczenie i nudy . Czasami do stolika zbliżały się dzieci po obrazki ; panna Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem , jakby chciała powiedzieć : ach , kiedyż się to skończy ! …
— Gdzież on jest ? … Zresztą niech mnie zabije …
— Wokulski gbur ? … — zdziwił się pan Tomasz . — Jest on wprawdzie trochę sztywny , ale bardzo grzeczny .
„ Cóż znowu za przywidzenia ? … Jakiś Ochocki … samobójstwo ! … Ach , głupota … Dostałem się przecież między arystokrację , a co będzie dalej — zobaczymy … ”
— Słyszę — rzekł do córki uśmiechając się — że panienka odbiera korespondencje , które jej psują humor .
— Gdybyś tu bywał częściej , sam byś poznał , jakie melioracje należałoby zaprowadzić w tym domu . Ale co ciebie obchodzi dom albo nawet taka piękna kobieta !
Wokulski czuł , że opuszcza go odwaga .
— Co pani każe — odparł machinalnie .
— Dla mnie niech pani sobie nie zadaje tego trudu .
— Anglicy uważają to prawie za obrazę … — wydeklamowała panna Florentyna .
— Domyśla się pan , z czym przychodzę ? — mówił baron . — Panie Wokulski , czy mam przeprosić pana za mimowolną krzywdę ? …
Rządca aż posunął się w tył z fotelem . Staruszka złożyła ręce , a pani Stawska patrzyła na mnie wielkimi oczyma . Oto dopiero oczy ! … i jak ona nimi umie patrzeć ! … Przysięgam , że gdybym był Wokulskim , oświadczyłbym się jej na poczekaniu . Z męża już pewnie nie ma nawet kosteczki , jeżeli nie pisał przez dwa lata . Wreszcie , od czego są rozwody ? … Na co Stach ma taki majątek ? …
— Niech pani siądzie , panno Mario — odezwał się wskazując jej krzesło .
Uważałem , że Stach najwięcej kręci się koło pana Łęckiego , który przed swym bankructwem ocierał się podobno o europejskie dwory … Zawsze ta nieszczęśliwa polityka ! …
— Prześliczna ! — mówi Stawska — ale naprawdę musi być bardzo droga …
— Owszem , bardzo piękne . Komuż to baron wiezie taki prezent ?
Nie była już nauczycielką , ale rekomendowała nauczycielki ; nie myślała o zamążpójściu , ale swatała młode pary ; nikomu nie oddawała swego serca , ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym . Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić , więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła .
— Tak . Już wiem , że baronowa Krzeszowska chce za niego dać dziewięćdziesiąt tysięcy .
Gruba służąca spojrzała na mnie podejrzliwie .
— Ha …
— Dla mnie będzie dobrym nawet za dziewięćdziesiąt tysięcy .
Teraz on zaczął bić w stół .
Wokulski uciekł z sali straszliwie rozdrażniony .
— Sklep znam , bardzo ładny — mówiła panna Izabela zamyślając się . — Jest tam stary subiekt , który wygląda trochę na dziwaka , ale nadzwyczajnie uprzejmy … Ach , zdaje mi się , że kilka dni temu poznałam i właściciela … Wygląda na gbura …
— Ale wydawać przyjemnie ?
— Są panie ? — zapytałem grubej kucharki .
— Krzeszowski wściekłby się …
— Cóż u was słychać ? — powiedz mi .
— A Łęcki kupuje u nas ? …
I dopiero w tej chwili schwycił Wokulskiego taki smutek , taki niezmierny , niezgruntowany smutek , jak gdyby już miał rozstać się z życiem …
Pewnego dnia Wokulski przechodząc ulicą spotkał karetę pani Wąsowskiej . Ukłonił się i szedł dalej bez celu ; wtem dopędził go służący .
— A może go i zrobi … Dostawy dla wojska to gruby interes — wtrącił pan Szprot , ajent handlowy , który bywał tu rzadkim gościem .
Pani Krzeszowska dostała spazmów , a dama z czerwoną twarzą mówiła do swej sąsiadki :
„ Zła wróżba — pomyślał Wokulski i nagle uderzył się w czoło . — Pyszny interes ! — mówił w sobie — idę do adwokata , ażeby mi kupił dom a nie wiem , ani jak dom wygląda , ani nawet gdzie leży . ”
— Czy spotkałeś kiedy , kuzynie — odparł — prefekta lub marszałka z takim wyrazem majestatu , jaki widujemy na portretach naszych przodków ? …
— Zdaje się , że to skończony bankrut i bodajże w tym roku zlicytują mu nareszcie kamienicę .
Słowa te , a jeszcze bardziej opuszczenie stolika przez partnerów , otrzeźwiły barona . Wyszedł z klubu , wrócił do domu i swemu kamerdynerowi , Konstantemu , kazał zbudzić się o siódmej rano .
— Cóż mam robić , nieszczęsna sierota i prawie wdowa ? Chyba jak mego występnego męża natchnie dobry Bóg , ażeby żałował za swoje niecne czyny i wrócił do mnie , chyba wtedy zmieni się nieco moje pustelnicze życie . O ile zaś mogę wnosić ze snów i przeczuć , jakie na mnie zsyła niebo podczas gorących modłów , mąż mój powinien by nawrócić się lada dzień , bo już i pieniędzy , i kredytu nie ma ten nieszczęśliwy opętaniec …
„ Jestem człowiek zmarnowany . Miałem ogromne zdolności i energię , lecz — nie zrobiłem nic dla cywilizacji . Ci znakomici ludzie , jakich tu spotykam , nie mają nawet połowy moich sił i mimo to zostawiają po sobie machiny , gmachy , utwory sztuki , nowe poglądy . Lecz ja co zostawię ? … Chyba mój sklep , który dziś upadłby , gdyby go nie pilnował Rzecki … A przecież nie próżnowałem : szarpałem się za trzech ludzi i gdyby mi nie pomógł przypadek , nie miałbym nawet tego majątku , jaki posiadam ! … ”
— Panie Wokulski , pan siada przy mnie — odezwała się pani Wąsowska .
— Istotnie jeździłem … — odparł zdziwiony Wokulski .
— Geniusz ! — cicho szepnął pan Ignacy mrugając na Lisieckiego , który pogardliwie ruszył ustami .
— Pozwól , ażebym ja mu postawiła nagrobek . Ale że sama jechać tam nie mogę , więc ty mnie wyręczysz . Weź stąd kamieniarza , niechaj rozłupie ten kamień , wiesz , ten , na którym siadywaliśmy na górze , pod zamkiem , i niech jedną połowę ustawią na jego grobie . Cokolwiek będzie kosztować , zapłacisz , a zwrócę ci razem z dozgonną wdzięcznością . Zrobiszże to ?
Był ktoś , który rzucił parę tysięcy rubli na dobroczynność i na ochronę jej ciotki ; potem ktoś grał z jej ojcem w karty w resursie i co dzień przegrywał ; potem ktoś , który wykupił weksle jej ojca ( może to nie Wokulski ? … ) , następnie jej serwis , a następnie dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia grobu Pańskiego .
Nawiasowo powiem , że serdecznie chcę , ażeby się Stach ożenił . Gdyby miał żonę , nie mógłby tak często naradzać się z Colinsem i panią Meliton , a gdyby jeszcze przyszły dzieci , może zerwałby wszystkie podejrzane stosunki . Bo co to , żeby taki człowiek jak on , taka żołnierska natura , żeby kojarzył się z ludźmi , którzy bądź jak bądź nie występują na plac z bronią przeciw broni . Węgierska piechota i wreszcie żadna piechota nie będzie strzelać do rozbrojonego przeciwnika . Ale czasy zmieniają się .
Wokulski szedł do swego mieszkania i myślał :
Korzystając z zamieszania Patkiewicz szarpnął kolegę za rękaw i szepnął ponuro :
Jednego dnia baronowa zapytała panią Stawską : czy zna Wokulskiego . Lecz choć odebrała odpowiedź , że pani Helena zna go bardzo mało , zaczęła mówić :
— A Grossmutter jak się ma ?
— Zatem , ojcze , jakąż rolę przeznaczasz temu panu ? — spytała chłodno .
Pannie Izabeli w jednej chwili obeschły oczy nabierając przy tym barwy stalowej . Odpycha z gniewem ręce kuzynki , przechodzi tam i na powrót swój gabinet , wreszcie siada na foteliku naprzeciw panny Florentyny . Nie jest już przestraszoną i zdenerwowaną pięknością , ale wielką damą , która ma zamiar kogoś ze służby osądzić , a może wydalić .
— Przyszłyśmy prosić pana o rękawiczki .
— Trzeba czekać na proces — przerwał Wokulski — dowieść w sądzie pani baronowej , że kłamie , wytoczyć jej sprawę o oszczerstwo i jeżeli pójdzie za to do kozy , nie darować ani jednej godziny . Jakiś miesiąc przepędzony w celi zrobi jej bardzo dobrze . Zresztą mówiłem już z adwokatem , który jutro przyjdzie do pań .
Wstał z krzesła jak automat na sprężynach i pożegnawszy się dodał :
— Więc tak ? … — rzekł baron , ostro patrząc na Wokulskiego .
— Ojciec , ciociu , spodziewał się wziąć więcej i tylko jakiś Żyd , nowonabywca , odstręczył konkurentów — odpowiedziała trochę urażona panna Izabela .
Mówił o tym , że obecnie świat chrześcijański obchodzi wielki post za pomocą rautów , że przed wielkim postem był karnawał , w czasie którego bawiono się wyjątkowo dobrze , i że po wielkim poście nastąpi czas najgorszy , w którym nie wiadomo , co robić . Następnie zakomunikował pannie Izabeli , że podczas wielkiego postu obok rautów odbywają się odczyty , na których można bardzo przyjemnie czas spędzać , jeżeli się siedzi obok znajomych dam , i że najwykwintniejsze przyjęcia w tym poście są u państwa Rzeżuchowskich .
— Bardzo mi żal będzie Zasławka …
— Niemniej interesuje się nim .
Pani Stawska , bardzo zmieszana , odpowiedziała baronowej , że w żaden sposób nie może mówić o tym z Wokulskim .
Przez miesiąc wyglądaliśmy odsieczy : z Węgier , z Francji , nawet z nieba . Nareszcie twierdza kapitulowała .
— A panu ?
„ Oszalałem ! ” — mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii . Myślał , że chyba tam jest panna Izabela , i projektował , że natychmiast wróci do domu , jeżeli jej nie znajdzie .
— Cóż to za odmieńcy ? — pytam Machalskiego , który właśnie skończył robotę i usiadł na zydlu .
„ Ma prawo , ma wszelkie prawo ! … — mruczał uśmiechając się . — Ale też wybór , czy może nawet wybory … Ehej , jakieżem ja podłe bydlę ; a Geist uważa mnie za człowieka … ”
— Nie chodź pan tam . Jest rozdrażniony i lepiej zostawić go w spokoju . Zajdź pan lepiej do mnie na herbatę … À propos , czy ja mam pańskie włosy ?
— Na krótszy .
„ Sklep odstąpię , nie zawiążę spółki i wyjadę za granicę ” — myślał .
„ Więc to tak ? … O , żebyś zdechł , mój kochanku , musisz ożenić się z panią Stawską . ”
— Chyba że tak …
— A … a …
Chwilę milczeli nie spoglądając na siebie . Szuman był pochmurny , Rzecki prawie zawstydzony .
Chłopak pochylał głowę na prawo i na lewo , przypatrując się Wokulskiemu . Nagle przyszło mu na myśl , że musi to być bardzo bogaty pan , a może nawet z takich panów , których niekiedy Bóg zsyła , ażeby opiekowali się ludźmi biednymi i — zdjął czapkę .
Panna Ewelina przez cały czas rozmowy była schylona nad haftem . W tej chwili podniosła głowę i spojrzała na Starskiego z takim wyrazem rozpaczy , że Wokulski zdziwił się … Ale Starski wciąż uderzał szpicrózgą w koniec swego buta , gryzł cygaro i uśmiechał się na pół drwiąco , na pół smutnie .
„ A nuż mnie i stąd wypędzą ? … ”
Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy .
— Pociąg do ostrych sosów jest oznaką nietęgiego zdrowia — zauważył Ochocki .
Nazajutrz , gdy przed śniadaniem wyszedł Wokulski na spacer , pierwszą osobą , którą spotkał na dziedzińcu , była pokojówka panny Izabeli ; niosła kilka sukien , a za nią chłopak dźwigał kufer .
Stach wstrząsnął się .
— Nie uważasz — mówiła — że ten Wokulski jest jakby zajęty Belą ? …
Rozłożył list i czytał :
W tej chwili czuje , że ktoś pochwycił go z tyłu za ramię , i odwróciwszy głowę widzi owego majestatycznego pana , który od Szlangbauma dostał w cukierni rubla zadatku . Okazały pan widocznie bardzo się śpieszy , gdyż obu pięściami toruje sobie drogę pośród zbitej masy ciał starozakonnych wołając :
Memu Patkiewiczowi nie trzeba było dwa razy powtarzać . Zaczyna tedy pukać do okna baronowej tak , że sam Maruszewicz nie tylko mu otworzył lufcik , ale jeszcze własnoręcznie wciągnął chłopa do pokoju .
Nalała mi kubek kawy , wręczyła trzy świeże bułki i znikła jak zwykle .
— Sto osiemdziesiąt rubli dopłacam ! — szlochał rządca .
Wyszli z panem Domańskim i może w półtorej godziny wrócili obaj mocno zarumienieni . Pan Raczek ledwie oddychał , a pan Domański z trudnością trzymał się na nogach , podobno z tego , że nasze schody były bardzo niewygodne .
— Basta ! baronie . Prześpij się choć parę godzin , bo będą ci drżały ręce i spudłujesz .
— Nie tak wiele . Do mnie należy dostarczanie funduszów obrotowych i zawiązywanie stosunków z nabywcami i odbiorcami . Rodzajem zaś towaru i oceną jego wartości zajmuje się administracja sklepu .
— Oto patrz pan , do czego doprowadzają baby nawet takich ludzi jak Wokulski ! Wiesz pan , dlaczego on rozdrażniony ? …
— Ech ! zmartwienie … Chciałabym tylko , ażeby albo skojarzył się ten mariaż Eweliny z baronem , albo żeby się zerwał … Albo niechaj sobie jadą ode mnie oni oboje czy Starski … Wszystko jedno …
Przez chwilę jeszcze toczyła się w nim walka . Raz — wyrzucał sobie , że mogąc uwolnić świat od hultaja nie zrobił tego , to znowu myślał , co działoby się z nim , gdyby tak jego samego uwięziono , oderwano od panny Izabeli na całe miesiące , może na lata .
— Czy tak ? … — rzekła panna Izabela z uśmiechem . — Więc załóżmy się , że kuzynek złożysz broń ; bo wojnę uważam już za rozpoczętą .
— Nie chcę grać z panem komedii , mój potworze — odparła po chwili . — Obchodzi mnie tak , że … robię wszystko , co jest w mojej mocy , ażeby dostał Belę , ponieważ … ją kocha ten szaleniec …
Wystrzeliłem co rychlej , pragnąc zasłonić się chociaż dymem . Pomimo huku usłyszałem za sobą niby uderzenie kijem w człowieka ; ktoś z tyłu padł zawadzając o mój tornister . Opanował mnie gniew i desperacja ; czułem , że zginę , jeżeli nie zabiję niewidzialnego wroga . Nabijałem broń i strzelałem bez pamięci , trochę zniżając karabin i myśląc z dziką satysfakcją , że moje kule nie pójdą górą . Nie patrzyłem na bok ani pod nogi ; bałem się zobaczyć leżącego człowieka .
„ Ale ba ! kiedy nam się sznur zerwał … ” — mówią tamci .
Wokulski zerwał się od stołu .
— Ale pani się nie wygrzebiesz … — mruknął maglarz .
— A po cóż ja mam do niego chodzić … — odparł . — Byłem już chyba dosyć …
— Właściwie — ciągnął książę — chodzi nie o handel zbożem , ale …
„ Oto miasto — myślał — w którym więcej przeżyłem w ciągu jednej godziny aniżeli w Warszawie przez całe życie … Oto miasto ! … ”
Na placu kręciło się niewiele stosunkowo powozów ; natomiast było dużo dzieci z matkami i bonami . Krążyli wojskowi różnej broni i gdzieś grała orkiestra .
— Nie chcę ci przeszkadzać .
— No , hrabina zrobiła zamach stanu — mówił brunet z grzywką .
— Więc my — rzekł — jedziemy brekiem do tych dębów i tam zjemy , co Bóg dał , a kucharze przygotowali . Następnie brek wróci się tu po pana Wokulskiego …
— W każdym razie kupiec …
— Wiesz , kolego — mówi wzburzony — wymówiła mi baba rządcostwo i każe wynosić się od Nowego Roku .
„ Panna Izabela ? … ”
Uważnie słuchał Wokulskiego , a łzy spływały mu po wychudzonej twarzy .
„ Ładnie bym się zarekomendował adwokatowi ! — myślał schodząc ze schodów . — Jednego dnia namawiam ludzi , aby mi powierzyli kapitały , a drugiego kupuję kota w worku . Naturalnie , że od razu skompromitowałbym albo siebie , albo … pannę Izabelę . ”
— Pan Molinari w domu ? — zapytał szwajcara .
— A gdybym poprosiła za tym młodym człowiekiem ? …
— Ale co dotychczas robił pan Starski ?
— Mój kochany — odparł — alboż ty nie wiesz , że nieraz jedno słowo zmienia projekta , nawet ludzi … A nie dopiero cała rozmowa ! — dodał szeptem .
Wówczas zbliżał się do niej stary Mincel i całował ją w rękę mówiąc :
— Nie całuj się z tym durniem , który jest zakałą rodu Minclów ! … — rzekł do mnie Jan .
— Będziecie bardzo szczęśliwi , a przynajmniej … ty — rzekła pohamowawszy westchnienie . — Chociaż …
— Owszem , jest , ale taką rolę w społeczeństwie odgrywają kobiety . Im natura dała tkliwsze serca , ruchliwszą wyobraźnię , subtelniejsze zmysły , i one to , nie zaś arystokracja , utrzymują w życiu codziennym wykwintność , w obyczajach łagodność , a nawet umieją budzić w nas najwznioślejsze uczucia . Tą lampą , której blaski ozłacają drogę cywilizacji , jest kobieta . Ona też bywa niewidzialną sprężyną czynów wymagających niezwykłego natężenia sił …
„ Licho wie — odpowiadał oponent . — Może właśnie ta kobieta najlepiej nadaje się do ciebie . Może naprawdę , jak mówi legenda , dusze wasze stanowiły kiedyś , przed wiekami , jedną całość ? … ”
— A po cóż zbroi się Austria ?
— O czymżeście rozmawiali ? … — zapytała zdziwiona . — Bo chyba nie o machinach latających …
— Moją będzie rzeczą , ażeby nie potrzebował się poprawiać .
— Pan Wokulski jest ? … Ach , pan Rzecki ! … Na słówko …
To jakiś Żydek wychylił się przez okno sali sądowej i coś wrzasnął do gromady swoich współwyznawców , którzy na to hasło rzucili się do drzwi tłocząc się , potrącając spokojnych przechodniów i tupiąc niecierpliwie nogami jak spłoszone stado owiec w ciasnej owczarni .
— Z jakiej racji ? Wszakże u nas nie było wojny — odparł ze zdziwieniem pan Ignacy .
— Ja pójdę z Michalinką i z Joasią ! — szybko odpowiedziała panna Felicja patrząc na Wokulskiego w taki sposób , jakby to on był owym wrogiem , przeciw któremu należało uzbroić się we dwie służące .
Uścisnął Wokulskiemu rękę , zbiegł ze wzgórza i zniknął między drzewami .
— Rezerwy w ogniu ! … Naprzód , łajdaki ! … Świnie wam paść , psubraty ! … — wołali czarni od dymu , rozbestwieni oficerowie , ustawiając nas na powrót w szeregi i płazując każdego , kto nawinął się im pod rękę .
Swoją drogą niepokoiła go myśl kupna kamienicy .
— A jużci .
— Ja jestem zupełnie inny — odparł ciszej męski głos za drzwiami i znowu rozległy się dwa pocałunki , z pewnością w rękę .
— Czy światło złe w tym pokoju , czy mi się zdaje , że panienka jest nie w humorze ? …
Nareszcie nadszedł dzień wyścigów , pogodny , ale nie gorący ; właśnie jak potrzeba . Wokulski zerwał się o piątej i natychmiast pojechał odwiedzić swoją klacz . Przyjęła go dość obojętnie , ale była zdrowa , a pan Miller pełen otuchy .
No , można wyjechać nawet do Paryża i nawet po wariacku , ale nie w takich czasach . Tu , panie , kongres berliński nawarzył piwa — tu , panie , Anglia , panie , za Cypr , Austria za Bośnię … Włochy krzyczą wniebogłosy : „ Dajcie nam Triest , bo będzie źle … ” Tu już słyszę , panie , w Bośni krew się leje potokami i ( byle żniwa skończyć ) wojna buchnie przed zimą jak amen w pacierzu … A on tymczasem daje nura do Paryża ! …
— I tylko po to jeździłeś tam ? — zapytał Ignacy .
Panna Ewelina mocno się zarumieniła .
Pamiętam , kiedy wyjeżdżał . Już zamknęliśmy sklep i właśnie przy tym oto stoliku piłem herbatę ( Ir wciąż mi niedomaga ) , gdy naraz wpada do pokoju lokaj Stacha :
— Nie , panie , spać nie mam zamiaru i miło mi będzie odbyć resztę drogi w pańskim towarzystwie . To chwilowe osłabienie , które już przeszło .
Nie narzucam się , tylko proponuję . Rozważ , jak ci będzie wygodniej , a nade wszystko pomyśl o następstwach .
— Nie znasz go więc ? — spytał pan Tomasz . — On jednak jest jednym z naszych dostawców .
XV . W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność , a w jaki rozsądek
Wokulski odgadł , że nie cieszy się łaskami wiernego sługi , który był przy pojedynku .
— Pan już wychodzi , panie Zięba , ze sklepu ? … O trzy kwadranse na siódmą ? … — spytał zdumiony pan Ignacy , szeroko otwierając oczy .
Ale kiedy stanęliśmy pode drzwiami i rządca zadzwonił , doznałem skurczu w łydkach . Nie mogłem ruszyć się z miejsca i tylko dlatego nie uciekłem . W jednej chwili opuściła mnie odwaga , przypomniałem sobie sceny z licytacji …
— Może chce zirytować rodzinę .
— To właśnie głupstwo …
Wtedy poszłam do jego mieszkania z moim doradcą prawnym i zobaczyłam przez lornetkę , że moja lalka jest rzeczywiście u tej pani . Na drugi dzień więc udałam się do niej , zabrałam lalkę , którą tu widzę na stole , i podałam skargę .
Zadzwoniono na trzeci wyścig . Panna Izabela stanęła na siedzeniu ; na twarz jej wystąpiły rumieńce . O parę kroków od niej przejechał na Sułtance Yung z miną człowieka , który się nudzi .
W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą .
„ Więc to jest moje szczęście ? — myślał . — Nie pragnę tego , co mógłbym mieć , a szarpię się za tym , czego nie mam . Więc to jest szczęście ? … Kto wie , czy śmierć jest takim złem , jak wyobrażają sobie ludzie . ”
Et te ravir un doux baiser !
— Rolę ? … — powtórzył przypatrując się jej uważnie . — Rolę … doradcy … przyjaciela domu … opiekuna … Opiekuna tego mająteczku , jaki by ci pozostał …
— Bo i na co trzysta tysięcy rubli tobie , któremu wystarczało tysiąc na rok ? …
„ Aha ! — mówił — list mojej magdalenki i jej opiekunek , stronica sześćset trzy … ”
IX . Kładki , na których spotykają się ludzie różnych światów
Wybiegł na ulicę i błąkając się bez celu , powtarzał :
— Ani myślę .
— Toteż pańskie wielbicielki , garderobiane , zapewne nie drożą się .
— Drobiazg , prawie nic … Jakieś pięć do sześciu tysięcy rubli …
— Co to znaczy , papo ? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża .
Powiedziała to takim tonem , że Wokulski stracił władzę nad sobą , już nie wiadomo po raz który w tym roku .
— Co to za szczęście ? … Sto pięć kobiet przypada na stu mężczyzn , więc czym się tu drożyć ?
Tuż nad sadzawką , na tle zielonych klombów , spostrzegł popielaty płaszczyk panny Izabeli . Stała nad brzegiem w towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki łabędziom , z których jeden nawet wyszedł z wody na swoich brzydkich łapach i umieścił się u stóp panny Izabeli .
Naturalnie poszedłem od stróża do rządcy , na trzecie piętro . Już na drugim piętrze słyszę krzyk dzieci , jakieś trzaskanie i głos kobiety wołającej :
Na twarz Wokulskiego wystąpił tak silny rumieniec , że oblał mu czoło , a nawet szyję .
— Moja Belu — rzekła staruszka ucałowawszy ją jeszcze raz — dlaczegóż to Joasia nie chce przyjechać do mnie ?
„ Oczywiście jestem chory ” — myślał .
Tu zaszła zmiana dekoracji . Wystąpił inny człowiek , który bez cienia dwuznacznej myśli powiedział jej w oczy , że kupił serwis , ażeby zrobić na nim interes . A zatem on czuł , że panny Izabeli Łęckiej wspierać nie wolno , i gdyby to nawet zrobił , nie tylko nie szukałby rozgłosu albo wdzięczności , ale nawet — nie śmiałby myśleć o tym .
— Przez litość , czy nie za mało ? … Niech tylko pani spojrzy na nich obu …
— Jest ? … Cóż on tam robi ?
— Wiem — zawołała — pan pewnie od tego starego pana ! … On kilka razy obiecywał , że mnie weźmie … Czy on bardzo bogaty ? … Pewnie , że bardzo … Jeździ powozem i siada w pierwszych rzędach w teatrze .
— Więc twierdzisz pan , że mnie nie można zamagnetyzować ?
— Kochany … kochany jesteś … — mówił pan Tomasz , mocno ściskając go za rękę i z wdzięcznością spoglądając na niego zaczerwienionymi oczyma . — Nie przywykłem do podobnej troskliwości , ponieważ Belcia nie zna się na tych rzeczach .
W ogóle dla ludzi z niższego świata miała serce życzliwe . Przychodziły jej na myśl słowa Pisma świętego : „ W pocie czoła pracować będziesz . ” . Widocznie popełnili oni jakiś ciężki grzech , skoro skazano ich na pracę ; ależ tacy jak ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem . Tacy jak ona , dla której największą pracą było dotknięcie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu .
— Ale kobietom oni nic złego nie zrobią ?
Wokulski znajdował się niekiedy w tych towarzystwach , widział lornetki dam skierowane na Szastalskiego i pannę Izabelę , nawet słyszał uwagi , które brzęczały mu około uszu jak osy , ale nic nie rozumiał . Nim wreszcie nikt się nie zajmował , odkąd dowiedziano się , że jest poważnym konkurentem .
— Zresztą — dodała wzruszając ramionami — mężczyźni w tak bezceremonialny sposób zaszczycają nas swoim uwielbieniem , że nie tylko już nie dziwię się ich nadskakiwaniu albo impertynenckim spojrzeniom , ale temu , gdy jest inaczej . Jeżeli w salonie spotkam człowieka , który mi nie mówi o swej sympatii i cierpieniach albo nie milczy posępnie w sposób zdradzający jeszcze większą sympatię i cierpienia , albo nie okazuje mi lodowatej obojętności , co ma być oznaką najwyższej sympatii i cierpień , wtedy — czuję , że mi czegoś brak , jak gdybym zapomniała wachlarza albo chusteczki … O , ja ich znam ! tych wszystkich donżuanów , poetów , filozofów , bohaterów , te wszystkie tkliwe , bezinteresowne , złamane , rozmarzone albo silne dusze … Znam całą tę maskaradę i zapewniam cię , że dobrze się nią bawię . Cha ! cha ! cha ! … jacy oni śmieszni …
— O stary , bardzo stary — westchnęła prezesowa — a pomimo to chce mu się żenić . A co powiesz o jego narzeczonej ?
— Z tym panem . To plenipotent gospodarza .
— Straszna masa wojsk ! — szepnąłem . — Gdzie się to pomieści ! …
— Posłuchaj . Gdyby mi się ziemia rozstąpiła pod nogami … rozumiesz ? … Gdyby mi niebo miało zawalić się na łeb — nie cofnę się , rozumiesz ? … Za takie szczęście oddam życie …
— Gdyby jednak pan mecenas szczerze chciał , gdyby pobiegał …
W Zamościu bawiłem rok z czymś . A żem dobrze drwa rąbał , więc byłem co dzień na świeżym powietrzu . Napisałem stamtąd list do Mincla i podobno otrzymałem od niego odpowiedź , nawet pieniądze ; ale wyjąwszy pokwitowania z odbioru , bliższych szczegółów tego wypadku nie pamiętam .
— * Tek * ! … — potwierdził hrabia Anglik .
— Nie tylko moja — odpowiedział Szlangbaum . — U nas , panie , niby u Żydów , jak się młodzi zejdą , to oni nie zajmują się , jak u państwo , tańcami , komplementami , ubiorami , głupstwami , ale oni albo robią rachunki , albo oglądają uczone książki , jeden przed drugim zdaje egzamin albo rozwiązują sobie szarady , rebusy , szachowe zadanie . U nas ciągle jest zajęty rozum i dlatego Żydzi mają rozum , i dlatego , niech się pan nie obrazi , oni cały świat zawojują . U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączke i przez wojne , a u nas tylko przez mądrość i cierpliwość .
— Już nic .
Ale sam zawstydził się tych podejrzeń .
— Niech pan sobie wyobrazi — mówiła pani Stawska — że miałyśmy dziś wizytę baronowej … W pierwszej chwili prawie zlękłam się , bo ona , biedaczka , nie ma przyjemnej powierzchowności , tak blada , tak zawsze czarno ubrana , takie ma jakieś spojrzenie … Ale rozbroiła mnie w jednej chwili , kiedy zobaczywszy Helunię rozpłakała się i upadła przed nią na kolana wołając : takie było moje małe biedactwo i już nie żyje ! …
— Ehe ! he ! … — zaśmiał się ktoś dotąd milczący — to już do kupca nie należy . Kupiec jest od tego , ażeby sprowadzał tańszy towar i z lepszym zyskiem dla siebie . Nieprawda ? … Ehe ! he ! …
— Powiem niedużo — rzekł Geist . — Pan wie , co to jest chemia organiczna ? …
Wędrówka na oślep w niezmiernym mieście była jedyną rzeczą mającą dla niego jakiś gorzki powab .
Później spadły na panią Stawską dwie duże klęski : proces o lalkę i utrata zarobków . Wokulski nie tylko nie wyparł się znajomości z nią , co przecież mógł zrobić , ale jeszcze uniewinnił ją w sądzie i ofiarował jej korzystne miejsce w sklepie .
— To Szlangbaum kupuje ?
— Bo uważa pan , jest to , niestety ! moja żona … Pan wie , kto jestem … Baron Krzeszowski … Bardzo zacna kobieta , bardzo światła , ale skutkiem śmierci naszej córki trochę zdenerwowana i niekiedy … Pojmuje pan ? … Więc nic ? …
Franca zwykle sprowadzano do sklepu . Wchodził z oczyma zaspanymi , ziewający , obojętnie całował stryja w ramię i przez cały dzień skrobał się w głowę w sposób , który mógł oznaczać wielką senność lub wielkie zmartwienie . Prawie nie było ranka , ażeby stryj patrząc na jego manewry nie wykrzywiał mu się i nie pytał :
„ Co ta besztyja , stary , już zaczyna handlować biletami do teatru czy co ? … ”
— Otóż jaki ! … — mówię .
Teraz panna Izabela spuściła oczy . Wokulski spostrzegł to i znowu zmieszał się .
— Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko .
Tymczasem jędza ta wyczerpawszy rozmaite protekcje i lękając się , ażeby Wokulski albo nie podniósł ceny , albo nawet nie sprzedał kamienicy komu innemu , zdecydowała się ostatecznie kupić ją za sto tysięcy rubli !
— Nie , pani . Ja myślę , że tak jak pani wyglądały kobiety święte .
„ Więc ona lubi Ochockiego ( bo któż by go nie lubił ? ) , ale za niego nie wyjdzie ! … ”
Grób w naszym kościele będzie cudowny . Mój poczciwy Wokulski daje fontannę , sztuczne ptaszki śpiewające , pozytywkę , która będzie grała same poważne kawałki , i mnóstwo dywanów . Hozer dostarcza kwiatów , a amatorowie urządzają koncert na organ , skrzypce , wiolonczelę i głosy . Jestem zachwycona , ale gdyby mi wśród tych cudów zabrakło ciebie , rozchorowałabym się . A więc tak ? … Ściskam cię i całuję po tysiąc razy , kochająca ciotka .
Panna Izabela lekko zarumieniła się i postanowiła wcale nie rozmawiać z Wokulskim , a przynajmniej traktować go z góry , ażeby sobie nic nie wyobrażał . O miłości , naturalnie , w owym „ wyobrażaniu sobie ” mowy być nie mogło . Panna Izabela jednak nie życzyła sobie nawet poufałej życzliwości .
— Otóż to ! … — wtrącił hrabia zgarbiony .
— Czy to co złego ? — szepnęła .
— Więc i mnie poświęciłbyś , niewdzięczniku ?
— Nawet bardzo ; dzisiejsi kupcy umieją robić śmiałe projekta .
Ten ktoś był to zuchwały dorobkiewicz , który od roku ścigał ją spojrzeniami w teatrach i na koncertach . Był to cyniczny brutal , który dorobił się majątku na podejrzanych spekulacjach po to , ażeby kupić sobie reputację u ludzi , a ją , pannę Izabelę Łęcką , u jej ojca ! …
— Paradny pan jesteś — roześmiał się Mraczewski . — Przecież ona ma męża …
Wokulski dotknął i syknął z bólu . Na palcach wyskoczyły mu pęcherze , lecz nie z gorąca , tylko z zimna … Kadź była straszliwie zimna , co zresztą czuło się w całej sali .
Toteż wychodząc z teatru nie miał pretensji do Wokulskiego ; owszem , zaczął nawet podejrzywać , że kochany Stach tylko dla zrobienia mu przyjemności wymyślił komedię z wręczeniem podarunku Rossiemu .
Gdy Wokulski wszedł do pokoju pana Tomasza , lekarzy już nie było .
Pan Łęcki wziął go pod rękę i w sposób bardzo uroczysty wprowadził do pierwszego salonu , gdzie byli sami mężczyźni .
Baronowa przycięła usta i milczała .
I dopiero dziś , kiedy dziesięcioma rublami wydobył człowieka z niedoli , kiedy nikt nie mógł głosić przed światem o jego szlachetności , dopiero dziś poznał : co to jest ofiara . Dopiero dziś przed jego zdumionym okiem stanęła nowa , nie znana dotychczas część świata — nędza , której trzeba pomagać .
— Ach , to pan dobrodziej ? … — odparł ściskając go za rękę . — Co to , czy już i pan potrzebuje pieniędzy ? …
Nawet zgon Franca , który w roku 1856 zmarł na karbunkuł , nie obszedł się bez awantury . W ciągu trzech ostatnich dni obaj bracia po dwa razy wyklęli się i wydziedziczyli w sposób bardzo uroczysty . Mimo to Franc cały majątek zapisał Janowi , a Jan przez kilka tygodni chorował z żalu po bracie i — połowę odziedziczonej fortuny ( około dwudziestu tysięcy złotych ) przekazał jakimś trzem sierotkom , którymi nadto opiekował się do końca życia .
— Tak , odpowiem panu listownie .
— Nie wiem która … — szepnęła zapytana .
— Dwu ? — szepnęła dziewczyna wyjmując szpilkę z kapelusza .
— Pistolety gwintowane z muszami … Strzały do pierwszej krwi … — zakończył Rzecki ciszej .
— Oto są cztery tysiące — odparł Wokulski podając jej czek , na którym wypisał odnośną sumę . — Kiedyż mam spodziewać się odpowiedzi ? …
— Okropność ! — zapłakała pani Małgorzata . — Zdaje mi się — dodała po chwili — że spełnię ostatnią wolę mego kochanego nieboszczyka , jeżeli poproszę pana , ażebyś …
— Ach ! … — westchnęła pani Stawska upuszczając na ziemię mufkę , którą Klejn zaraz podniósł .
— Zsiądzie pani ? — zapytał .
Ale nic mu to nie pomogło .
Wiatr zaledwie dyszał , i tylko po to , ażeby chłodzić śpiące w gniazdach pisklęta i ułatwić lot owadom śpieszącym na weselne gody . Liście drzew chwiały się tak delikatnie , jakby poruszał je nie materialny podmuch , ale cicho prześlizgujące się promienie światła . Tu i owdzie , w przesiąkłych wilgocią gęstwinach , mieniły się barwne krople rosy jak odpryski spadłej z nieba tęczy .
Chłopak zaczerwienił się jeszcze mocniej i pocałował Wokulskiego w rękę .
— Cicho ! … na Boga , cicho ! … Niech pan Szpigelman przyjdzie jutro … Przecież pan Szpigelman wie , że są pieniądze …
Pan Ignacy opuszcza salę ; nie dla tej sprawy tu przyszedł .
— Ach , panie ! — zawołał baron — kiedy trafi się dobra niedziela , to jakbyś pan był na balu w resursie : zjeżdża się po kilkadziesiąt osób . A nawet dziś powinni byśmy znaleźć grono stałych gości . No , przede wszystkim bawi tam moja narzeczona . Dalej — jest pani Wąsowska , milutka wdóweczka , lat trzydzieści , ogromny majątek . Zdaje mi się , że krąży około niej Starski . Zna pan Starskiego ? … Niemiła figura : arogant , panie , impertynent … Dziwię się , doprawdy , że kobieta z takim rozumem i gustem jak pani Wąsowska może znajdować przyjemność w towarzystwie podobnego lekkoducha .
— Musi być istotnie wielkim — wtrącił Wokulski — jeżeli budzi w pani tyle podziwu i sympatii .
Wszedł Henryk Szlangbaum , blady , z błyskawicami w oczach . Stanął przed panem Tomaszem i kłaniając mu się rzekł :
Po odejściu barona Wokulski położył się . Nie spał całą noc , ale wrócił do równowagi .
— Możesz być pewny , panie Szlangbaum , mojej życzliwości , cokolwiek bądź nastąpi , byleś nie popełnił nadużycia , panie Szlangbaum …
Wszedłszy na górę znaleźli się w dużym pokoju o czterech oknach . Głównym jego umeblowaniem były stoły , literalnie zarzucone retortami , miseczkami i rurkami ze szkła , porcelany , nawet z ołowiu i miedzi . Na podłodze pod stołami i w kątach leżało kilkanaście bomb artyleryjskich , między nimi kilka pękniętych . Pod oknami stały wanienki kamienne lub miedziane , napełnione kolorowymi płynami ; wzdłuż jednej ze ścian ciągnęła się ława czy tapczan , a na niej ogromny stos elektryczny .
— Więc ? …
Skąd , u licha , dowiedziała się o moich troskach pani Małgorzata ? nie mam świadomości . Dość , że wpadła raz wieczorem do mego pokoju , powiedziała mi , że jestem jej wrogiem i że muszę być bardzo podły , skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi , jak Wokulski … Potem dodała , że jej mąż jest podły , że Wokulski jest podły , że wszyscy mężczyźni są podli , i nareszcie na mojej własnej kanapie dostała spazmów .
— Pani przecie kazała prosić …
A jak dziadzio — on pisał , Michaś — zgadnie , to niech mi dziadzio przyszle sześć rubli na ten kortowy interes . ” Ja się rozpłakałem , panie Wokulski , jakiem przeczytał . Bo ten * pierwszy * , dół , to znaczy : * spód * , a przeczenie to jest nie — a * wszystko * razem to są * spodnie * . Ja się spłakałem , panie Wokulski , co takie mądre dziecko przez upartość Henryka chodzi bez spodnie . Ale ja mu odpisałem : „ Mój kochaneczku . Bardzo jestem kontent , że ty od dziadziusia nauczyłeś się układać szarady . Ale żebyś ty jeszcze nauczył się oszczędności , to ja tobie na te kortowe odzienie posyłam tylko cztery ruble . A jak ty się będziesz dobrze uczył , to ja tobie po wakacje sprawie takie szarade :
Znowu czyta powieść , ten rozdział , kiedy podczas gwiaździstej nocy p . Rambaud naprawiał zepsutą lalkę małej Joasi . Helena tonęła we łzach bezprzedmiotowego żalu , a opat Jouve radził , ażeby wyszła za mąż . Panna Izabela odczuwa ten żal i kto wie , czy gdyby w tej chwili ukazały się na niebie gwiazdy , zamiast chmur , czy nie rozpłakałaby się tak jak Helena . Wszak to już ledwo parę dni do kwesty , a jej jeszcze nie proszą . Że zaproszą , o tym wie , ale dlaczego zwłóczą ? …
— Zawsze jednakowo . Choruje tylko wtedy , kiedy stłuką jej dzbanek do kawy .
— Lubię tylko kiełbasę , ale bez czosnku . Czosnku znieść nie mogę .
Wokulski wyszedł na dziedziniec i około lewej oficyny , gdzie była kuchnia , skręcił do parku .
Natomiast obok krzyża leżącego na ziemi wciąż klęczała młoda dziewczyna w aksamitnym kaftaniku i jaskrawym kapeluszu . Gdy zwróciła oczy na oświetlony grób , jej także błysnęło coś na wyróżowanych policzkach . Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła .
— Anglia także dostanie kompensatę .
— Proszę — rzekł uroczyście hrabia Anglik — ażeby przeciwnicy podali sobie ręce .
Mistrz grał z kwadrans , ale Wokulski nie słyszał już ani jednej nuty . Rozbudził go dopiero przeciągły grzmot oklasków . Potem znowu zapomniał , gdzie jest , ale za to doskonale widział , jak Molinari szepnął coś do ucha panu Rzeżuchowskiemu , jak pan Rzeżuchowski wziął go pod rękę i — przedstawił pannie Izabeli .
Położył się na kanapie i znowu myślał :
— Jak dla kogo , panie — odpowiedział młody człowiek wpadając znowu w zamyślenie .
— Siedemdziesiąt pięć tysięcy ! … — woła okazały pan .
Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca . Zastąpiła jej drogę panna Florentyna .
— Ja obcy ? … — spytał rządca tonem wymówki ; ale powstał z krzesełka i ukłonił się .
— Więc będą porządni konkurenci — powtórzył mecenas . — Doskonale . Teraz ja oddam panu Szlangbaumowi pieniądze …
„ Trzeba nareszcie złożyć wizytę Krzeszowskiemu … Pójdę jutro … W całym znaczeniu przyzwoity człowiek … przeprosił pannę Izabelę . Jutro podziękuję mu i — niech mnie licho weźmie — jeżeli nie spróbuję dopomóc . Choć z takim próżniakiem i letkiewiczem ciężka sprawa … Ale mniejsza o to , spróbuję … On przeprosił pannę Izabelę , ja wydobędę go z długów . ”
Do spacerujących pań zbliżył się Ochocki .
Cienie usunęły się między drzewa i któryś rzekł zniżonym głosem :
Chciał odpowiedzieć , że to było coś gorszego od obrazy ; gdyż posądzenie o obłudę , ale milczał .
„ Piękne rzeczy ! — myślał . — Panna Ewelina przez litość wychodzi za barona i zapewne przez litość romansuje ze Starskim … Rozumiem kobietę , która wychodzi za mąż dla pieniędzy , choć to głupi rodzaj zarobku … Rozumiem nawet mężatkę , która po szczęśliwym pożyciu nagle zakocha się i oszukuje męża … Nieraz zmusza ją do tego obawa skandalu , dzieci , tysiące pęt … Ale panna oszukująca narzeczonego jest zupełnie nowym zjawiskiem … ”
Wrócił z Syberii razem ze Stachem i doktorem Szumanem i zaraz wstąpił do chrześcijańskiego sklepu , choć Żydzi dawali mu lepsze warunki . Od tej też pory ciągle pracował u chrześcijan i dopiero w roku bieżącym wymówili mu posadę .
Wokulski wysłuchał jego projektów . Do wykonania jednych nie chciał należeć , inne przyjął , lecz wahał się . Żal mu było opuścić miasto , w którym przynajmniej widywał pannę Izabelę . Ale gdy w czerwcu ona wyjechała do ciotki , a Suzin począł naglić go depeszami , Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po żonie w ilości rs trzydzieści tysięcy , którą nieboszczka trzymała nietykalną w banku .
W bramie rozległo się pośpieszne stąpanie ; Wokulski odwrócił się i zobaczył Ochockiego .
Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom . Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością . Najraniej przychodził do roboty , krajał mydło i ważył krochmal jak automat ; jadł , co mu podano , w najciemniejszym kącie sklepu , prawie wstydząc się tego , że doświadcza ludzkich potrzeb . O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał .
— Letkiewicz , urwisz … — prędko odpowiedziała pani Misiewiczowa .
Rządca nie dzwonił , ale zapukał raz i drugi . Nagle drzwi otworzyły się dość gwałtownie i stanęła w nich gruba i niska służąca z zawiniętymi rękawami i z mydłem na rękach , których mógłby jej pozazdrościć atleta .
II . Rządy starego subiekta
— Nie — odpowiedział Wokulski rzucając się na wyplatane krzesło przed kontuarem . A ponieważ wstyd mu było od razu objaśnić , po co przyszedł , więc spytał :
— Nikt ! Przybyli nowi .
— Niech was pioruny ! … Więc ile chcesz ? …
W parę dni po jego powrocie przychodzi do mnie jeden solidny kupiec i mówi :
— Phi ! może i ja bym się ożenił z jejmością , bo nie ma mnie kto smarować — mruknął pan Raczek , ciężko schylając się do ziemi , ażeby wypukać popiół z fajki . Ciotka rozpłakała się , a wtedy odezwał się pan Domański :
— Myślisz pan , że go zaproszą ?
Kazano nam wstać i usłyszeliśmy wyrok najzupełniej uniewinniający panią Stawską .
I to wszystko miałoby runąć , umrzeć albo rozpierzchnąć się ! … Rycerska młodzież , która śpiewa z takim uczuciem , tańczy z wdziękiem , pojedynkuje się z uśmiechem albo skacze na środku jeziora w wodę za zgubionym kwiatkiem ? … Mają zginąć te ukochane przyjaciółki , które okrywały ją tyloma pieszczotami albo siedząc u jej nóg opowiadały jej tyle drobnych tajemnic , albo oddalone od niej pisywały takie długie , bardzo długie listy , w których tkliwe uczucia mieszały się z nader wątpliwą ortografią ?
— Mam interes zapłacić drożej .
— Kiedy nie pamiętam , gdzie skończyłam …
— Wszystko jedno .
— Niemiły człowiek — odpowiedziała z ożywieniem . — Teraz przypominam go sobie … Będąc we wtorek w sklepie zapytałam go o cenę wachlarza . Trzeba było widzieć , jak spojrzał na mnie ! … Nie odpowiedział nic , tylko wyciągnął swoją ogromną czerwoną rękę do subiekta ( nawet dość eleganckiego chłopca ) i mruknął głosem , w którym czuć było gniew : panie Morawski czy Mraczewski ( bo nie pamiętam ) , pani zapytuje o cenę wachlarza . A … nieciekawego znalazł papo wspólnika ! … — śmiała się panna Izabela .
Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami . W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle . Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka .
Dla uczciwych sąsiadów taki sposób przepędzania czasu byłby najlepszym dowodem ich zacności : pokazują się wszystkim cały dzień , bo nie mają czego ukrywać . Gdym sobie jednak przypomniał , że te kobiety są ciągle szpiegowane przez Maruszewicza i przez panią baronowę , i gdy jeszcze pomyślałem , jak baronowa nienawidzi pani Stawskiej — ogarnęły mnie najgorsze przeczucia .
Wokulski zerwał się zmieszany , posadził gościa na fotelu ; znakomity adwokat ostrożnie położył swoją rękę na stole i szybko pocierając sobie jednym palcem kark rzekł półgłosem :
— Co się nie godzi ? … — odpowiada już nieco podrażniony adwokat . — Po spłaceniu hipotecznych długów zyskuje pan trzydzieści tysięcy rubli …
W tej chwili z kuchni wyszło nowe dziwo : stary parobek otyły . Wokulski , który jeszcze nigdy nie spotkał otyłego chłopa , wdał się z nim w rozmowę .
O , panie Rzecki — mówiła staruszka płacząc — wierz mi , że dla takich jak my nieraz okno starczy za teatr , koncert i znajomości . Bo i na co my już mamy patrzeć !
Panna Izabela zerwała się z fotelu .
— Przepraszam ! … Mam siedemnaście procesów o trzydzieści dziewięć tysięcy rubli długów , jeżeli mnie pamięć nie myli . Ale to są procesy o długi . Między nimi nie ma ani jednego , który wytoczyłbym uczciwej kobiecie o kradzież lalki … Między moimi grzechami nie ma ani jednego anonimu , który by spotwarzał niewinną , a spomiędzy moich wierzycieli ani jeden nie musiał uciekać z Warszawy wygnany przez oszczerstwa , jak się to zdarzyło niejakiej pani Stawskiej , dzięki troskliwości pani baronowej Krzeszowskiej …
„ Biedny chłopiec , ale trudno . Życie ma swoje obowiązki , które trzeba spełnić , choć są ciężkie . ”
Dopiero około piątej po południu zbliżył się do Wokulskiego Rzecki . Oparł ręce na kantorku i rzekł półgłosem :
— Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki .
— Owszem , panie ! — odpowiedziałem mu z grzecznym ukłonem , myśląc w głębi duszy , że nie godzi się jednak wyrzucać takiego oryginała .
Ten wykrzyknik już całkiem mi się nie podobał . Dałem znak rządcy , że wychodzimy , i kłaniając się rzekłem ozięble :
Wokulski ochłonął ; był pewny , że ma do czynienia z maniakiem .
Rzecki odchrząknął .
— No , no … panie Mraczewski ! … — zgromił go pan Ignacy
Pani Stawska zalała się łzami .
I w jej duszy nieco przyćmił się wizerunek pięknego Kazia Starskiego .
— Tylko powtórzenie tego , co słyszałem od pani . Jeżeli jednak mówię za śmiało , na tak krótką znajomość …
— Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana …
„ Wokulski jest to człowiek ogromnie zręczny i energiczny ! Gdybym miał takiego plenipotenta ( tu westchnął ) , nie pozbyłbym się majątku … No , już stało się : za to dziś go mam … Z kamienicy zostanie mi czterdzieści , nie — pięćdziesiąt , a może i sześćdziesiąt tysięcy rubli … Nie , nie przesadzajmy , niech pięćdziesiąt tysięcy , no — niechby tylko czterdzieści tysięcy … Dam mu to , on będzie mi płacił z osiem tysięcy rubli rocznie , resztę zaś ( jeżeli interes pójdzie w jego rękach , jak się spodziewam ) , resztę procentów — każę kapitalizować … Za pięć , sześć lat suma podwoi się , a już za dziesięć — może wzrosnąć w czwórnasób … Bo to w operacjach handlowych pieniądze szalenie się mnożą … Ale co ja mówię ! … Wokulski , jeżeli jest naprawdę genialnym kupcem , powinien mieć i z pewnością ma sto za sto . A w takim razie spojrzę mu w oczy i powiem bez ogródki : » Dawaj ty innym , mój dobrodzieju , piętnaście albo dwadzieścia procent rocznie , ale nie mnie , który się na tym rozumiem . I on , naturalnie , zobaczywszy , z kim ma do czynienia , zmięknie od razu i może nawet wykaże taki dochód , o jakim mi się nie śniło … ”
— Cóż , mości książę , Molinari ? … — zapytała .
W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi .
— Drudzy , że … drudzy , że chcesz zrobić szwindel …
„ No , choćbym miał zbłądzić i spóźnić się na sesję , pójdę w tamtą stronę ! … ” — myśli .
— Twój , papo ?
Hrabina odłożyła książkę .
Na końcu alei ukazała się panna Felicja .
— Mało dbam o tę kamienicę — rzekł wzruszając ramionami — sprzedam ją lada dzień …
Pan Ignacy z niejakim wahaniem wziął list do ręki , lecz na powtórny rozkaz Wokulskiego przeczytał :
We trzy , może we cztery dni po naszej wizycie u pani Stawskiej przychodzi Stach do sklepu i podaje mi list , ale adresowany do niego .
Zawiązał Wokulskiemu ręcznik na szyi i mydląc mu policzki z szybkością piorunu , mówił dalej :
Baronowej obeschły oczy .
— Chodźmy stąd , ojcze — mruknął chłopak , spode łba patrząc na mnie .
Szlangbaumowi opadły ręce . Piechotą wrócił do sklepu Wokulskiego , przy okazji po raz setny z rzędu wyklął swego syna za to , że nazywa się Henrykiem , chodzi w surducie i jada trefne potrawy , a nareszcie poszedł żalić się przed panem Ignacym .
Tak więc nie bez przykrości dowiedziałem się , że do Wokulskiego między kupcami wzrasta niechęć , że sklep nasz będzie sprzedany i że Stach żeni się z panną Łęcką . Mówię : żeni się , bo on nie mając pod tym względem pewności nie wyraziłby się tak stanowczo , nawet przede mną .
Wokulski zamyślił się .
— Tamten ? … — pyta zakrystian . — To szubrawczyna ! … Niech pan hrabia nie zważa na niego … — I mówi na cały głos : — Słowo honoru , za ten dom śmiało można dać sto trzydzieści tysięcy …
Wyszliśmy z mieszkania i zatrzymaliśmy się przede drzwiami obok schodów . Rządca ostrożnie zapukał , a mnie wszystka krew uciekła z głowy do serca , a z serca do nóg . Może nawet z nóg uciekłaby do butów i gdzieś het ! po schodach aż do bramy , gdyby nie odpowiedziano z wnętrza :
Panna Izabela zaczęła mówić po angielsku .
— No , idźmyż , kuzynie — rzekła do Ochockiego panna Izabela widząc , że towarzystwo weszło już w las . — Ale weź mój koszyk i sam zbieraj rydze , bo mnie to , przyznam się , nie bawi .
Pewnego dnia w lecie zetknęła się z nim w bramie domu , gdzie mieszkała . Wokulski spojrzał na nią ciekawie , a ją ogarnął taki wstyd , że zarumieniła się powyżej oczu . Była zła na siebie za ten wstyd i za ten rumieniec i długi czas miała pretensję do Wokulskiego , że tak ciekawie na nią spojrzał .
Wokulski uśmiechnął się .
— Wiwat Napoleon ! — zawołał pan Raczek , a pan Domański zaczął śpiewać :
— To ja jestem , panno hrabianko … Dawid Szpigelman — odpowiedział niewielki człowiek z czarnym zarostem i w czarnych okularach . — Ja do pana hrabiego przyszedłem na mały interes …
— Pani hrabina — rzekł trochę żartobliwie Wokulski — chce mnie pozbawić zasługi w życiu przyszłym , chwaląc postępki , które zresztą mogłem spełniać w widokach zysku .
Drzemiący , ciężkich trosk żywota ,
Odetchnął … Za nim rozlegają się krzyki i wymyślania licytantów , a od czasu do czasu upomnienia woźnego :
Pierwsi cofnęli się epuzerowie , za nimi damy mające brzydkie córki , z pozostałą zaś resztą zerwał sam pan Tomasz i ograniczył swoje znajomości wyłącznie do stosunków z familią . Lecz gdy i tu zauważył zniżenie się uczuciowej temperatury , zupełnie wycofał się z towarzystwa , a nawet ku zgorszeniu wielu szanownych osób , jako właściciel domu w Warszawie , wpisał się do Resursy Kupieckiej . Chciano go tam zrobić prezesem , ale nie zgodził się .
— A pani co na to ?
— O , naturalnie …
Pochyliła się na siodło , jakby padając w tył , i przeciągle spojrzała Wokulskiemu w oczy .
Ja na przykład znam Stare Miasto od dziecka i zawsze wydawało mi się , że jest ono tylko ciasne i brudne . Dopiero kiedy pokazano mi jako osobliwość rysunek jednego z domów staromiejskich ( i to jeszcze w „ Tygodniku Ilustrowanym ” , z opisem ! ) , nagle spostrzegłem , że Stare Miasto jest piękne … Od tej pory chodzę tam przynajmniej raz na tydzień i nie tylko odkrywam coraz nowe osobliwości , ale jeszcze dziwię się , żem ich nie zauważył dawniej .
„ We mnie jest dwu ludzi — mówił — jeden zupełnie rozsądny , drugi wariat . Który zaś zwycięży ? … Ach , o to się już nie troszczę . Ale co zrobię , jeżeli wygra ten mądry ? … Cóż to za okropna rzecz posiadając wielki kapitał uczuć złożyć go samicy innego gatunku : krowie , gęsi albo czemuś jeszcze gorszemu ? … Cóż to za upokorzenie śmiać się z triumfów jakiegoś byka albo gąsiora , a jednocześnie płakać nad własnym sercem , tak boleśnie rozdartym , tak haniebnie podeptanym ? … Czy warto żyć dalej w podobnych warunkach ? ”
Takie to wypadki poprzedziły moje wejście do zawodu kupieckiego .
Dowiedziawszy się , że Wirski załazi czasem do naszych pań i , naturalnie , płoszy gruchającą parę , wybrałem się , ażeby go ostrzec .
— Pozwoli mi pani zadać jedno pytanie ? — spytał Wokulski .
— Nie dostrzegłam tego — zdziwiła się hrabina .
Środkiem Alei wciąż toczyły się dorożki i powozy . W jednym Wokulski zobaczył bladoniebieską suknię .
Zmieniał się też krajobraz . Ukazały się lasy otoczone wałami i złożone z drzew stojących w tak równej odległości jak żołnierze . Znikły drewniane chaty kryte słomą i coraz częściej zaczęły się pojawiać piętrowe domki kryte dachówką , otoczone ogródkami . Znowu postój , znowu jedzenie . Jakieś ogromne miasto … Ach ! To chyba Berlin … Znowu jazda … Do wagonu siadają ludzie wciąż mówiący po niemiecku , ale jakby innym akcentem . Potem noc i sen … Nie , to nie sen , to tylko apatia .
— Chcę raz dowiedzieć się prawdy — rzekła panna Izabela . Zamknęła drzwi gabinetu , siadła na fotelu i patrząc w okulary Szpigelmanowi zapytała :
— Niech mi kuzyn przysunie sól — rzekła panna Izabela do Starskiego .
— Kobieta niby trochę pierze , ale takim , co nie bardzo mają czym płacić , a ja — ot tak … Marniejemy , panie … nie pierwsi i nie ostatni . Jeszcze póki wielkiego postu , to człowiek krzepi się mówiący : dzisiaj pościsz za dusze zmarłe , jutro na pamiątkę , że Chrystus Pan nic nie jadł , pojutrze , na intencję , ażeby Bóg złe odmienił . Zaś po świętach nie będzie nawet sposobu i dzieciom wytłomaczyć , na jaką intencję nie jedzą …
— Nawet nie wiesz , ile obudziłeś we mnie wspomnień .
„ Tak , on może być … on będzie moim powiernikiem ! … ” — myślała panna Izabela topiąc słodkie spojrzenie w zdumionych oczach Wokulskiego i lekko pochylając się naprzód , jakby chciała go pocałować w czoło . Potem ogarniał ją bezprzyczynowy wstyd : cofała się na poręcz fotelu , rumieniła się i z wolna opuszczała długie rzęsy , jakby ją sen morzył . Patrząc na grę jej fizjognomii Wokulskiemu przypomniały się cudowne falowania zorzy północnej i owe dziwne melodie bez tonów i bez słów , które niekiedy odzywają się w ludzkiej duszy niby echa lepszego świata . Rozmarzony , przysłuchiwał się gorączkowemu tykotaniu stołowego zegara i biciu własnych pulsów i dziwił się , że te dwa tak szybkie zjawiska prawie wloką się w porównaniu z biegiem jego myśli .
— Za jaką kupiłem . Rozumie się z doliczeniem procentu w stosunku … sześć … do ośmiu od sta rocznie …
Kupcy , a nade wszystko fabrykanci , nienawidzili Wokulskiego , najcięższe jednak zarzuty , jakie mu stawiali , były te : „ To szlachcic … wielki pan … polityk ! … ” , czego znowu książę w żaden sposób nie mógł mu brać za złe …
Szedł po marmurowych schodach ozdobionych kwiatami , a Józef przed nim . Na pierwszej kondygnacji miał kapelusz na głowie , na drugiej zdjął go nie wiedząc , czy robi stosownie , czy niestosownie .
Stach i po tym nieszczęściu milczał , ale osowiał jeszcze bardziej . Mając kilka tysięcy rubli dochodu przestał zajmować się handlem , zerwał ze znajomymi i zagrzebał się w naukowych książkach .
— Oszalałeś , panie Wirski ! lalka przecież u nas …
Spostrzegłem jednak , że uwaga ta nie wzmocniła w Maruszewiczu otuchy . Owszem , zdawał się być jeszcze więcej zmieszany .
„ Wszyscy odwracają się ode mnie — mówił sobie — nawet Ignacy … Nawet on … Ale ty mi to wynagrodzisz ! … ” — dodał już na ulicy , patrząc w stronę Alei Ujazdowskiej .
— Co to zmuszę ? … Ciupasem mnie pan sprowadzisz czy co ? … A jakbyś mi pan coś podobnego powiedział po trzeźwemu , to bym poszedł do cyrkułu i daliby panu pojedynek .
— Panie — mówię — Magenta Magentą , a interes interesem . Może przedstawisz mnie pan kilku lokatorom .
— Naturalnie — prawił dalej Ochocki — ani słówka nie wspomniałem o tym mojej ciotce , która , ile razy bodaj wpina mi jakąś szpilkę w odzienie , ma zwyczaj powtarzać : „ Kochany Julku , staraj się podobać Izabeli , bo to żona akurat dla ciebie … Mądra i piękna ; ona jedna wyleczyłaby cię z twoich przywidzeń … ” A ja myślę : co to za żona dla mnie ? … Gdyby chociaż mogła być moim pomocnikiem , jeszcze pół biedy … Ale gdzieżby ona dla laboratorium mogła opuścić salon ! … Ma rację , to jej właściwe otoczenie ; ptak potrzebuje powietrza , ryba wody … Ach , jaki piękny wieczór ! … — dodał po chwili . — Jestem dziś podniecony jak rzadko . Ale … co panu jest , panie Wokulski ? …
— Ha ! próbuj pan … Na żal po kobiecie jedynym lekarstwem może być tylko druga kobieta . Chociaż obawiam się , czy kuracja już nie jest spóźniona …
Obecnie uspokoiwszy się o tyle , że już mogę zebrać myśli , opiszę wstrętny proces pani baronowej z tym aniołem , z tą doskonałą kobietą , panią Stawską . Gdybym go nie opisał , za rok albo dwa nie wierzyłbym własnej pamięci , że mogło zdarzyć się coś równie potwornego .
Rzecki umilkł . Pił herbatę i tarł czoło . Po długiej pauzie rzekł :
Po herbatce z suchymi bułeczkami ( bo jak mówiła służąca , masła nie można było dziś dostać ) , pożegnałem zacne damy przysięgając sobie , że gdybym był na miejscu Stacha , nie odstąpiłbym baronowej kamienicy niżej stu dwudziestu tysięcy rubli .
— Za pieniądze z dostaw z Bułgarii ! … Dobroczyńca ! …
I nadludzkim wysiłkiem woli odegnał w końcu przywidzenia . Znowu odzyskał humor i bardzo wesoło począł rozmawiać z panią Wąsowską .
„ Ach , jakiż ja jestem głupi ! — myślał . — Nie , nie jestem głupi . Jestem tylko dorobkiewicz , który w tym państwie musi opłacać się każdemu na każdym kroku . No , nawracanie jawnogrzesznic kosztuje więcej . ”
Od tej pory szedł z naszej strony strzał za strzałem , aż ziemia drgała , ale biała plama tam , na gościńcu , rosła wciąż . Jednocześnie na przeciwległym wzgórzu błysnął dym i w stronę naszej baterii poleciał warczący granat . Drugi dym … trzeci dym … czwarty …
Comme eux aussi je veux poser
— Ach , tak … jestem coś winien panom … Ileż to wynosi ?
Panna Felcia Janocka wzięła na bok pannę Izabelę i ze łzami w głosie poczęła jej opowiadać :
Czarno ubrana kuzynka z wolna podniosła się z fotelu i cicho wyszła .
Wziął za klamkę , lecz zatrzymał się … W pokoju jadalnym rozlegał się śmiech kobiecy . Pociemniało mu w oczach , chciał uciec i powiedzieć przez służącego , że jest chory . Nagle usłyszał za sobą czyjeś kroki i popchnął drzwi .
Nie śmiałem zrobić prezentu pojmując , że matce przyjemniej będzie , jeżeli sama przyczyni się do radości dziecka .
— Tatarska — wtrącił pierwszy i ostatni raz pan Rydzewski .
Mnie już zabrakło cierpliwości .
Au printemps , la feuille repousse
Zrobiło się cicho , wszystkie panie spojrzały na Wokulskiego . Ten odparł po chwili milczenia :
— Usposobienie ? … On nigdy nie był kochliwy .
„ Cóż mi po świetnej pozycji , jeżeli jej tam nie ma ? ”
No i cóż ! … Wokulski posłał jej neseserkę i pojechał do Łazienek . Wróciwszy zaś stamtąd , powiedział mi , że … w Berlinie zbierze się kongres dla zakończenia wojny wschodniej … I kongres jest ! …
— Za rok takich nudów oddałbym życie .
— Gdy zaś upadła nadzieja zapisu prezesowej , Starski przestał być interesującym . Wszak prawda ? …
Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między Nowym Zjazdem i Tamką . Uderzyło go podobieństwo do drabiny , której jeden bok stanowi ulica Dobra , drugi — linia od Garbarskiej do Topieli , a kilkanaście uliczek poprzecznych formują jakby szczeble .
— Tak .
— I pan nie jesteś obcy , i ten pan — rzekła staruszka wskazując na mnie . — To musi być uczciwy człowiek …
Stach z wielkim spokojem przyjmował hałaśliwe dowody małżeńskiej czułości , na pociechę topiąc się w rachunkach i korespondencjach kupieckich . Jejmość zaś , zamiast ochłonąć , gorączkowała się coraz bardziej ; a gdy jej małżonek , znudzony siedzeniem czy też dla załatwienia jakiegoś interesu , wyszedł kiedy na miasto , biegła za nim … podpatrywać , czy nie idzie na schadzkę ! …
— Myślę , Belciu — rzekła , z powagą sznurując usta , jej towarzyszka — że należałoby pomówić o tym z ojcem albo z ciotką .
Szkoda tylko , że prawie w tej samej chwili w jej czcicielu odezwał się pyszny dorobkiewicz , który na kwestyjną tacę rzucił rulon półimperiałów . Ach , jakież to było kupieckie ! … I jak on nic nie rozumie po angielsku , nie ma wyobrażenia o języku , który jest modnym ! …
Zdaje mi się , że jest wdową , gdyż nigdy nie widuję jej z mężem , tylko z małą córeczką Helunią , miluchną jak cukiereczek . Stach , gdyby się z nią ożenił , od razu musiałby zerwać z nihilistami , bo co by mu zostało czasu od posług przy żonie , to pieściłby jej dziecinę . Ale i taka żoneczka niewiele zostawiłaby mu chwil wolnych .
Jedyny pokój ( mówi pani Stawska ) , w którym baronowa cały dzień spędza , jest pokoik jej zmarłej córeczki . Ma to być bardzo smutny i dziwaczny zakątek , wszystko w nim bowiem zostało jak za życia nieboszczki . Jest więc łóżeczko , na którym co kilka dni zmienia się pościel , szafka z ubraniem , które równie często trzepie się i czyści w salonie , bo na dziedziniec nie pozwoliłaby baronowa wynieść tych świętych pamiątek . Jest mały stolik z książkami i z kajetem otwartym na tej stronie , na której biedne dziecko pisało ostatni raz : „ Najświętsza Panno form … ” I nareszcie jest półka , pełna lalek małych i dużych , ich łóżeczek i ich garderoby .
Zgnębienie opuściło Wokulskiego .
Wokulski tak osłabł , że musiał usiąść . Przeczytał list drugi , trzeci , czwarty raz … Nareszcie oprzytomniawszy odpisał panu Łęckiemu , a Mikołajowi dał pięć rubli .
— Mylisz się .
Bądź jak bądź , pod wpływem nieostrożnego słówka pani z de Ginsów Upadalskiej , w pannie Izabeli poczęła wytwarzać się zmiana na korzyść Wokulskiego . Z uwagą przysłuchiwała się rozmowom panów odwiedzających jej ojca , i w rezultacie spostrzegła , że każdy z nich ma albo kapitalik , który chce umieścić u Wokulskiego , „ bodajby na piętnaście procent ” , albo kuzyna , któremu chce wyrobić posadę , albo pragnie poznać się z Wokulskim dla jakichś innych celów . Co się zaś tyczy dam , te albo również chciały kogoś protegować , albo miały córki na wydaniu i nawet nie taiły się , że pragną odbić Wokulskiego pannie Izabeli , albo , o ile nie były zbyt dojrzałymi , rade były uszczęśliwić go same .
Jednocześnie we framudze okna spostrzegł młodego człowieka , który był wczoraj na grobach , a dziś siedział sam przy małym stoliczku nie spuszczając oka z panny Izabeli .
— A jeżeli będą kochać ? … — odparł .
— Widziałem go w sali , gdzie najdroższe miejsce kosztowało dwa franki .
Wielki post nie był tak nudny , jak obawiano się w modnym świecie .
Żydzi wbrew swoim zwyczajom usuwają się i patrzą na niego z podziwem .
Mraczewski już stał przy pannie Izabeli , zarumieniony jak wiśnia , pachnący jak kadzielnica , z pochyloną głową , jak kita wodnej trzciny .
— Ale z Ewelinką albo z panią Wąsowską .
Pomimo to w stosunku Wokulskiego do panny Izabeli pierwsze lody były przełamane . Już decydowała się wyjść za niego …
— Cóż to — spytał Wokulski — słyszałem , że pani chce opuścić Warszawę ?
W kilka zaś minut po adwokacie wchodzi do sali nowa grupa osób . Jest tam para małżonków należących , zdaje się , do profesji rzeźniczej , jest stara dama z kilkunastoletnim wnukiem i dwu panów : jeden czerstwy i siwy , drugi kędzierzawy , wyglądający na suchotnika .
— Właśnie ja dlatego dzisiaj przychodzę już trzeci raz . A jutro przyjdą inni i ja znów będę czekał …
— A młody on czy stary ? — badała dalej , przypatrując mi się jak sędzia śledczy .
— On dla pana jest z wielkim uwielbieniem … Mówi , że pierwszy raz spotkał człowieka tak miłego w rozmowie …
W rzeczywistości Wokulski nie stracił energii , ale zmienił się pod wieloma względami . Sklepem na przykład nie zajmował się , nawet czuł do niego wstręt , ponieważ tytuł kupca galanteryjnego szkodził mu w oczach panny Izabeli . Natomiast zaczął goręcej zajmować się spółką do handlu z cesarstwem , ponieważ ona przynosiła ogromne dochody , a tym samym zwiększała majątek , który chciał ofiarować pannie Izabeli .
— Akurat ! Mam przecie dług …
— Bo nie wiecie dnia ani godziny — dodawał pan Domański .
— Jak pani każe — odparł Wokulski .
— Dziesięć rubli weźmiesz ? — pyta fiołkowy z gniewu pan Łęcki .
— O tym wiem . Ale widzisz , panie Stanisławie , gdybym tak potrzebował jakiejś części mego kapitału … Nie darmo , pojmujesz … Chętnie zapłacę procent …
Nareszcie dym stał się tak gęsty i nieznośny , że za wszelką cenę chciałem wydobyć się z niego . Cofnąłem się z początku wolno , później biegiem , widząc ze zdziwieniem , że i inni robią to samo . Zamiast dwu wyciągniętych szeregów zobaczyłem kupę uciekających ludzi . „ Czego oni , u diabła , uciekają ? … ” — myślałem przyspieszając kroku . Nie był to już bieg , ale koński galop . Zatrzymaliśmy się w połowie wzgórza i tu dopiero spostrzegliśmy , że miejsce nasze na placu zajął jakiś nowy batalion , a na szczycie wzgórza walą z armat .
„ Ten Paryż wygląda , jakby wszyscy mieszkańcy czuli potrzebę ciągłego komunikowania się jeżeli nie w kawiarniach , to za pomocą ganków ” — myśli Wokulski .
— To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz skończmy .
Służący wyszedł , Wokulski czuł się zupełnie otrzeźwiony . Ochocki i jego latające maszyny zmalały mu w oczach . Miał znowu energię jak wówczas , kiedy wyjeżdżał do Bułgarii . Wtedy szedł po majątek , a dziś ma okazję rzucić jego część dla panny Izabeli . Kłuły go wyrazy listu pani Meliton : „ postawiona między biedą i wyjściem za marszałka … ” Otóż ona nigdy nie znajdzie się w tym położeniu … A wydźwignie ją nie jakiś tam Ochocki , za pomocą swojej maszyny , ale on … Czuł w sobie taką siłę , iż gdyby w tej chwili sufit z dwoma piętrami spadł mu na głowę , chyba utrzymałby go .
Wokulski oglądał po kolei ów metal cięższy od platyny , drugi metal przeźroczysty , trzeci lżejszy od puchu … Dopóki trzymał je w rękach , wydawały mu się rzeczami najnaturalniejszymi pod słońcem : cóż jest bowiem naturalniejszego aniżeli przedmiot , który oddziaływa na zmysły ? Lecz gdy oddał próbki Geistowi , ogarniało go zdziwienie i niedowierzanie , zdziwienie i obawa . Więc znowu oglądał je , kręcił głową , wierzył i wątpił na przemian .
Wiosna się budzi w całej naturze
— Panie Wokulski — rzekła wyciągając wachlarz w kierunku framugi .
— Cóż mnie to obchodzi — rzekł głucho Wokulski — jestem kupcem .
Potem ( czego już nie było na obrazie ) jeden z nich padł uderzony kulą w głowę . Był to Wokulski . Panna Izabela nawet nie poszła na jego pogrzeb nie chcąc zdradzić się ze wzruszeniem . Ale w nocy parę razy płakała . Żal jej było tego nadzwyczajnego parweniusza , tego wiernego niewolnika , który swoje zbrodnie względem niej odpokutował śmiercią dla niej .
— Miałeś pan przecie o baronowej …
— Nie koniec na tym … W roku 1870 wrócił do Warszawy z niewielkim fundusikiem . Przez pół roku szukał zajęcia , z daleka omijając handle korzenne , których po dziś dzień nienawidzi , aż nareszcie przy protekcji swego dzisiejszego dysponenta , Rzeckiego , wkręcił się do sklepu Minclowej , która akurat została wdową , i w rok potem ożenił się z babą grubo starszą od niego .
Dziewczynka usiadła z książką na stopniach konfesjonału i ucichła .
— Ojciec trochę niezdrów …
— Może te osoby same postępują nietaktownie — wtrąciła panna Izabela .
— I wystoję się z godzinę w dusznej sali ! — odmrukuje jegomość .
Znowu przypatrzyła mu się . Nagle oczy jej zaśmiały się , a na twarz wystąpił rumieniec .
— Słyszysz , Helenko ? — zwróciła się do córki pani Misiewiczowa robiąc przy tym desperacko zdziwioną minę .
Baron podniósł się z fotelu .
— Proszę ? — zdziwiła się wdówka . — To , co pan nazywasz kontrastami , ja najdoskonalej godzę w życiu .
„ Przecież muszę na nią spojrzeć … Kto wie , jak prędko spotkamy się w podobnych warunkach … ”
Podczas obrządku wycierania się kosmatymi ręcznikami , z upodobaniem patrzył na swoje chude łydki i zarośnięte piersi , mrucząc :
— A może Wokulski ma głowę ?
— Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ?
Zaczęła mrugać oczyma i rozpłakała się .
— O panie ! … — zawołała pani Misiewiczowa podnosząc palec w górę .
Każdy z tych ludzi przez pewien czas zaprzątał tajemne myśli panny Izabeli , każdemu poświęcała najcichsze westchnienia rozumiejąc , że dla tych czy innych powodów kochać go nie może i — każdy z nich za sprawą bóstwa ukazywał się w jego postaci , w półrzeczywistych marzeniach . A od tych widzeń oczy panny Izabeli przybrały nowy wyraz — jakiegoś nadziemskiego zamyślenia . Niekiedy spoglądały one gdzieś ponad ludzi i poza świat ; a gdy jeszcze jej popielate włosy na czole ułożyły się tak dziwnie , jakby je rozwiał tajemniczy podmuch , patrzącym zdawało się , że widzą anioła albo świętą .
Czy nie tak samo mówił baron o swojej pannie Ewelinie ? … ”
— Jeszcze nie . Czy to — dodał po chwili — ma być żart , czy serio ?
— Kto był ? … Pewnie Goldcygier … Powiedziałem ci , ażebyś z tym łotrem nie wdawał się w żadne rozprawy , tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów . Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły Żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty ! …
Tymczasem sala napełniała się , a widok pięknych kobiet , zasiadających w lożach , do reszty orzeźwił pana Ignacego . Stary subiekt wydobył nawet małą lornetkę i zaczął przypatrywać się fizjognomiom ; przy tej zaś okazji zrobił smutne odkrycie , że i jemu przypatrują się z amfiteatru , z dalszych rzędów krzeseł , ba ! nawet z lóż … Gdy zaś przeniósł swoje zdolności psychiczne od oka do ucha , pochwycił wyrazy latające jak osy :
Rozgorączkowany , już w południe kazał zaprzęgać i jechać . Co chwilę zdawało mu się , że spotyka wracający powóz hrabiny , to znowu , że jego rwące się z cugli konie idą zbyt wolno .
Zresztą wszystko stało na miejscu : słońce i drzewa , snopy światła i cienie , łabędzie na stawie , roje komarów nad łabędziami , nawet połyskująca fala na lazurowej wodzie . Wokulskiemu zdawało się , że w tej chwili odjechał z ziemi bystry prąd czasu zostawiając tylko parę białych smug na niebie — i od tej pory nie zmieni się już nic ; wszystko zostanie tak samo na wieki . Że on z panną Izabelą będzie wiecznie chodził po oświetlonej łące , oboje otoczeni zielonymi obłokami drzew , spośród których gdzieniegdzie , jak para czarnych brylantów , błyskają ciekawe oczy ptaka . Że on już zawsze będzie pełen niezmiernej ciszy , ona zawsze tak rozmarzona i oblana rumieńcem , że przed nimi zawsze , jak teraz , będą lecieć całujące się w powietrzu te oto dwa białe motyle .
Porwał z komina łuczywo i zaświecił . Spojrzałem . Katz leżał na barłogu skurczony , z wystrzelonym pistoletem w ręku . Ogniste płatki przeleciały mi przed oczyma i zdaje mi się , żem zemdlał .
A jak się to wszystko składało na uwiecznienie monopolu jednej klasy i zdławienie w zarodku każdej innej ! Tak silnie wierzono w powagę rodu , że nawet synowie rzemieślników i handlarzy albo kupowali herby , albo podszywali się pod jakieś zubożałe rody szlachetne .
— Wszystko mi jedno .
Szuman kiwał głową i wznosił brwi .
Wokulski mimochodem spojrzał na delikwenta . Chudy koń z wytartymi bokami stał przywiązany do młodego drzewka unosząc w górę tylną nogę . Stał cicho , patrzył wywróconym okiem na Wokulskiego i gryzł z bólu gałązkę okrytą szronem .
— Pnia z czerwonymi rękoma — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela .
Podano śniadanie .
— Z Węgier wypędzili , do Szwabów się nie zaciągnę …
— Tak , gdy przyjdzie czas , będziesz moim swatem .
„ Doktór powiedziałby , że utworzyła mi się nowa komórka w mózgu albo że połączyło się kilka dawnych ” — pomyślał .
Lekki dreszcz przebiegł pannę Izabelę . I to ma być wspólnik jej ojca ? … Do czego ten wspólnik ? … Skąd jej ojcu przyszło do głowy zawiązywać jakieś towarzystwa handlowe , tworzyć jakieś rozległe plany , o których nigdy dawniej nie marzył ? … Chce przy pomocy mieszczaństwa wysunąć się na czoło arystokracji ; chce zostać wybranym do rady miejskiej , której nie było i nie ma ? …
Od tej pory mówi przez sen o tej lalce ; ledwie obudzi się , chce iść do pani baronowej , a kiedy tam jest , gotowa przez cały czas wpatrywać się w lalkę złożywszy ręce jak do pacierza .
— Cóż byś powiedziała , Floro , gdybym …
— Nic nie rozumiem — rzekł . — Chociaż bardzo wątpię o życzliwości tej damy .
— A któż winien , że pan nie przychodzi we właściwej porze ? ! … — wrzasnął młody człowiek wytrząsając rękoma . — Sto razy słyszałeś pan , że do Maleskiego należą miesiące parzyste , a do Patkiewicza nieparzyste …
— Bądź spokojny . Znajdziem tu inżynierów kolejowych i morskich , i wojskowych … Mnie nie o nich chodzi , ale o człowieka , który by gadał za mnie — dla mnie . Zresztą , mówię tobie , jak zejdziemy tam na dół , miej ty dwie pary oczów i dwie pary uszów , ale jak wyjdziemy stamtąd , nie miej ty nawet pamięci . Ty to potrafisz , Stanisławie Piotrowiczu , a o resztę nie pytaj się . Ja zarobię dziesięć procent , tobie dam dziesięć procent od mego zarobku i sprawa skończona . A na co to , dla kogo i przeciw komu — nie pytaj .
— Nie tatarska , ale tatarczana . Coś cudownego , coś bajecznego ! … Każde ziarnko wygląda tak , jakby oddzielnie gotowane … Formalnie zajadamy się nią : ja , książę Kiełbik , hrabia Śledziński … Coś przechodzącego wszelkie pojęcie … Podaje się zwyczajnie , na srebrnych półmiskach …
— Co mnie za zysk z dziesięciu tysięcy ? — zaoponował marszałek . — Z torbami bym poszedł pod Ostrą Bramę przy takich zyskach .
— Znajdę z kilkaset złotych .
Wokulski chciał schwycić za kark posłańca , ale pohamował się i — zawrócił na dół .
Poznał to , ale nie zmieszał się . Owszem , z najlepszą miną zatarł ręce i rzekł śmiejąc się :
I tak mówiąc o panu Stanisławie kupowała jedwab zamiast włóczki albo igły zamiast nożyczek .
— Nie ; ale co innego nie być antysemitą , a co innego służyć Żydom .
— Niezgorzej , wielmożny panie . Siedzi , dziękować Bogu i wielmożnemu panu , w Skierniewicach , ma grunt , najął parobka i tera z niego wielki pan . Za parę lat jeszcze ziemi dokupi , bo stołuje się u niego jeden dróżnik i stróż , i dwa smarowniki . Nawet mu tera kolej pensji dodała …
Nienawidzieć się wolno — dodała z gorzkim uśmiechem — kraść , zabijać … wszystko , wszystko wolno , tylko nie wolno kochać … Ach , moja mamo , jeżeli ja nie mam racji , więc dlaczegóż Jezus Chrystus nie mówił ludziom : bądźcie rozsądni , tylko — kochajcie się ?
„ Mam nieprawdopodobne szczęście — myślał . — W pół roku zrobiłem majątek krociowy , za parę lat mogę mieć milion … Nawet prędzej … Dziś już mam wstęp na salony , a za rok ? … Niektórym z tych , co przed chwilą ocierali się o mnie , przed siedemnastoma laty mogłem usługiwać w sklepie , a nie usługiwałem chyba dlatego , że żaden nie wstąpiłby tam . Z komórki przy sklepie do buduaru hrabiny , co za skok ! … Czy aby ja nie za prędko awansuję ? ” — dodał z tajemną trwogą w sercu .
W kwadrans byliśmy u pani Stawskiej . Rozkosz , jak nas przyjęto ! … Marianna wysypała kuchnię piaskiem , pani Misiewiczowa ubrała się w jedwabną suknię tabaczkowego koloru , a pani Stawska miała dziś takie śliczne oczy , rumieńce i usta , że można się było na śmierć zacałować przy tej pięknej kobiecie .
— Polecam panu moje usługi .
— Nie wszystko , panie — odparłem .
— Tu — mówiła wzruszona — jest adres , pod którym można się zgłosić do mnie w ciągu dwudziestu czterech godzin , a tu … notatka , która może panu da trochę do myślenia … Żegnam .
— Na kiedy jaśnie pani rozkaże ? — spytał służący .
— Może pan dobrodziej ma jakie kosztowności ? … Pierścionków , zygarków , branzeletów ? … Jak zdrowia pragnę , ja rzetelnie zapłacę , bo to dla mojej córki …
Czy to są pieniądze , które przegrał do ojca w pikietę ? Chyba nie . Może ofiara , jaką złożył Towarzystwu Dobroczynności ? I to nie . Może tysiąc rubli , które dał ciotce na ochronę , a może to jest kwit na fontannę , ptaszki i dywany do ubrania grobu Pańskiego ? … Także nie ; to wszystko nie niepokoiłoby jej .
Po śniadaniu , w ciągu którego panna Ewelina rozmawiała tylko z baronem , a Starski umizgał się do czarnookiej wdowy , goście pożegnawszy gospodynią rozeszli się . Ochocki poszedł na strych pałacu , gdzie w pokoiku , świeżo na ten cel zbudowanym , urządzał obserwatorium meteorologiczne , baron z narzeczoną wybrali się do parku , a prezesowa zatrzymała Wokulskiego .
— I mówisz z nim tak wprost ? …
— Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę …
Rzecz dziwna ! przecie miał już ustaloną opinię hojnego filantropa . Członkowie Towarzystwa Dobroczynności we frakach składali mu podziękowania za ofiarę dla wiecznie łaknącej instytucji ; hrabina Karolowa we wszystkich salonach opowiadała o pieniądzach , które złożył na jej ochronę ; jego służba i subiekci sławili go za podwyższenie im pensji . Ale Wokulskiemu rzeczy te nie sprawiały żadnej przyjemności , tak jak on sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi . Rzucał tysiące rubli do kas urzędowych dobroczyńców , ażeby kupić za to rozgłos nie pytając , co się zrobi z pieniędzmi .
— I w buzię ?
— Nic , nic , moje dziecko … Co ci mam życie zatruwać plotkami ! … Boże miłosierny , jacy ci ludzie niegodziwi .
— Jestem gotów — mówił Wokulski — natychmiast wyliczyć fabryki , w których cała administracja i wszyscy lepiej płatni robotnicy są Niemcami , których kapitał jest niemiecki , a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech ; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu , ale jest parobkiem źle płatnym , źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym …
— A skąd pan wiesz , że ja nie jestem łotrem ?
Panna Florentyna skończywszy list nie śmiała oderwać od niego oczu . Wreszcie odważyła się i spojrzała : panna Izabela siedziała na szezlongu blada , z zaciśniętymi rękami .
„ Gdybym był Panem Bogiem — myślał — połowę lipcowych upałów zachowałbym na grudzień … ”
Staruszka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem , alem nic nie odpowiedział . Jeszcze raz pożegnałem ją i wyszliśmy obaj z rządcą nie dopytując się już o panią Stawską .
Zbliżyła się hrabina .
— Tak . Znam panią już parę lat , ale niekiedy zdaje mi się , że znam panią od wieków … Czas ogromnie wydłuża się , kiedy o kimś myślimy ciągle , na jawie i we śnie …
Żydzi umilkli .
Dziś już na pewno wiem , za kim on tęsknił w Bułgarii , dla kogo zębami i pazurami zdobywał majątek … Ha , wola boska ! …
— Twego imiennika .
Drgnął jak człowiek przebudzony .
— Molinari ? … — powtórzył Wokulski . — Ach , tak , widziałem go w Paryżu .
Widząc obie damy odezwałem się :
Wokulski nie miał odwagi wyjść z Łazienek . Chodził po drugiej stronie sadzawki i z daleka przypatrywał się migającej między drzewami szarej sukni . Dopiero później spostrzegł , że przypatruje się aż dwom szarym sukniom , a trzeciej niebieskiej , że żadna z nich — nie należy do panny Izabeli .
Wokulski tymczasem jadł .
— Kiedy wracasz ? — zapytał go doktór .
— Powinszuj mi , panie * Siuzę * ! — mówił Geist . — Sprzedałem mój materiał wybuchowy anglo amerykańskiej kompanii i zdaje się , zrobiłem niezły interes . Sto pięćdziesiąt tysięcy franków gotówką z góry i dwadzieścia pięć centimów od każdego sprzedanego kilograma .
„ Wesoły dom , nie ma co … ” — szepnął Wokulski otrzepując krople wody , które mu spadły na rękaw .
— Owszem , bardzo — wtrąciła pani Stawska . Przy tym spojrzała na Wokulskiego i zarumieniła się .
W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi , a współcześnie jego jednooki pudel Ir , nie podnosząc się z pościeli , parę razy szczeknął :
W sali pomimo otwartych okien unosi się woń środkująca między zapachem hiacyntu i starego kitu . Pan Ignacy domyśla się , że jest to woń chałatów .
Na progu , spoza wachlarza , spojrzała w stronę Molinariego , który bardzo wesoło rozmawiał z panną Rzeżuchowską …
— W którą stronę pan idzie ? — spytał młody człowiek Wokulskiego . — Mogę pana podprowadzić .
— Fachu , uważa pan , jeszcze nie wybrałem , ale mam wielkie zdolności i mogę podjąć się każdego zajęcia .
Wszedł na podwórko i oglądał się . Prawie wszystkie okna były otwarte . W tylnej oficynie na dole była pralnia zatytułowana paryską ; na trzecim piętrze było słychać kucie szewskiego młotka , poniżej na gzemsie gruchało parę gołębi , a na drugim piętrze tej samej oficyny od kilku minut rozlegały się miarowe dźwięki fortepianu i krzykliwy sopran śpiewający gamę :
— Daje pieniądze , więc jest ostrożny . Dopóki dawał tylko słowo , był śmielszy ! …
— A druga historia ? — spytałem .
— Baronowa to jakaś dziwaczka , histeryczka , ale … nieszczęśliwa kobieta — mówił książę . — Chce kupić ten dom raz dlatego , że w nim umarła jej ukochana córeczka , a po wtóre , ażeby zabezpieczyć resztę funduszów przed swoim mężem , który lubi trwonić pieniądze … Może by więc pan zrobił jej jakąś ulgę . To tak pięknie robić dobrze nieszczęśliwym ! … — zakończył książę z westchnieniem .
— Pamięta pani — rzekłem do pani Misiewiczowej — jak ja dawno zwracałem uwagę na te rolety ? … Gdyby były zasłonięte , pani Krzeszowska nie mogłaby śledzić , co się dzieje w mieszkaniu pań .
— Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka . Przysięgnę — dodała ciszej — że ona go już nie kocha , choć sama nie wie o tym , ale jestem pewna , że … pojechałaby do niego , gdyby ją wezwał ! …
— Będę u ciebie , kochany hrabio , jak Boga kocham — odezwał się otyły marszałek — i może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów ; no , ale powiedz , dlaczegóż to my mamy zawiązywać spółki kupieckie ? … Niechby już sami kupcy …
— Cóż znowu z tym siodłem ! — zawołała nagle . — Mój panie , popręg mi się odpiął … proszę zobaczyć …
Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy . Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy na fotelu wziął do rąk tom przygotowanej na ten cel ekonomii Supińskiego . Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski .
— Doskonałe . Ale ja wolę dalej … Gorąco mi …
„ Wiele mu z tego — myślał — że w kilku książkach nazywają go chlubą narodu ! … Pracę dla szczęścia — rozumiem , ale pracy dla fikcji nazywającej się społeczeństwem czy sławą — już bym się nie podjął . Społeczność niech sama myśli o sobie , a sława … Co mi przeszkadza wyobrażać sobie , że już posiadam sławę na przykład na Syriuszu ? A przecież Kopernik nie jest dziś w lepszym położeniu odnośnie do ziemi i tyle go obchodzi statua w Warszawie , co mnie piramida na jakiejś Wedze ! … Trzy wieki sławy oddam za chwilę szczęścia i dziwię się tylko mojej głupocie , że kiedyś inaczej myślałem . ”
— Chyba dla Wokulskiego , bo słyszałam , że wziął obszerniejszy lokal .
Spojrzałem na panią Stawską . Była tak zdziwiona , że nawet zapomniała upomnieć Helunię .
— Masz wóz i przewóz . Będziesz dobra i pracowita , będzie ci dobrze ; ale jeżeli nie skorzystasz z okazji , rób , co ci się podoba . Możesz iść .
— Czyś słyszał co o niej ? — głucho spytał Wokulski .
Pani Stawska usłyszawszy to podniosła się z krzesła , ażeby wyjść . Ale baronowa rzuciła jej się na szyję i tak przepraszała , tak zaklinała , aby jej przebaczyć , że zacnej pani Helenie łzy zakręciły się w oczach i została .
— Dlaczego dopiero jutro ?
Stach przygryzł wargi i nie podnosząc się wyciągnął rękę .
— Więc ten młody człowiek ma przekonania ? … — zawołała panna Izabela . — To ciekawe ! …
— W dawnych czasach , kiedy jeszcze mój dziaduś łapał ptaki między dębami , po tych kamieniach , cośmy nimi szli , płynęła woda . Teraz ona pokazuje się tylko na wiosnę albo po wielkim deszczu , ale za małości dziadusia szła przez cały rok . I był strumień w tym miejscu .
— Daruj mu pan — szepnąłem do rządcy .
— Nie obchodzi cię twój własny sklep , taki piękny sklep ? … — zdziwił się Ignacy .
— Cóż ?
— Co tam droga , moja mamo . Kto wie , czy kiedykolwiek będę mogła sprawić jej tyle szczęścia , ile dziś jedną lalką — odpowiedziała pani Stawska .
O , bo ja , kiedy uwezmę się na co , to mam metternichowskie sposoby i rozumiem naturalny bieg rzeczy .
— Wsi nie widzę — wtrącił Wokulski .
Czy wobec podobnych przyjęć mogłem nie bywać często ? Dalibóg , myślę , że bywałem za rzadko i że gdybym miał więcej rycerskich usposobień , powinienem był tam siedzieć od rana do wieczora . Niechby się nawet pani Stawska ubierała przy mnie . Cóż by mi to szkodziło ?
— Aha !
„ Skończcież , panowie , z tymi żartami ! ” — woła komornik do dwu kolegów Patkiewicza , którzy go spuszczali .
Przeszedł około franta i spojrzał mu w oczy . Elegantowi monokl spadł na kamizelkę i opuściła go ochota do półuśmieszków .
— Mężczyzny wszystkie takie . Niech mu się co podoba , to zaraz będzie lazł jak ćma w ogień .
Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą . W każdej porze dnia siedział on pod oknem na fotelu obitym skórą , ubrany w niebieski barchanowy kaftan , biały fartuch i takąż szlafmycę . Przed nim na stole leżała wielka księga , w której notował dochód , a tuż nad jego głową wisiał pęk dyscyplin , przeznaczonych głównie na sprzedaż . Starzec odbierał pieniądze , zdawał gościom resztę , pisał w księdze , niekiedy drzemał , lecz pomimo tylu zajęć , z niepojętą uwagą czuwał nad biegiem handlu w całym sklepie . On także , dla uciechy przechodniów ulicznych , od czasu do czasu pociągał za sznurek skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie , co mi się najmniej podobało , za rozmaite przestępstwa karcił nas jedną z pęka dyscyplin .
— Jaki dziwny kolor tych kamieni — odezwała się panna Izabela patrząc na kawały wapienia poplamionego brunatnymi piętnami .
Młoda pani z wolna potrząsnęła głową ; nie jestem pewny , czy nie westchnęła , ale tak cicho …
— To , że baronowej przed kilkoma dniami zginęła lalka po nieboszczce córce i że dziś ta wariatka posądza panią Stawską …
Przybył tam dosyć późno , właśnie w chwili kiedy mistrz dał się uprosić do uszczęśliwienia słuchaczy koncertem własnej kompozycji . Jeden z miejscowych muzyków usiadł towarzyszyć mu na fortepianie , drugi przyniósł mistrzowi skrzypce , trzeci odwracał nuty akompaniatorowi , czwarty stał za mistrzem w zamiarze podkreślania fizjognomią i gestami piękniejszych albo trudniejszych ustępów .
„ Nie — powiedział — nie będę należał do tej jarmarcznej dobroczynności . ”
Ale co to za frant baba i gdzie ona nie trafi ! … Bo już nawet był u Stacha jakiś ksiądz z religijnym upomnieniem , ażeby sprzedał baronowej kamienicę za dziewięćdziesiąt pięć tysięcy . A ponieważ Stach odmówił , więc zapewne niedługo usłyszymy , że jest bezbożnikiem .
— Miałby więcej o dwakroć sto tysięcy rubli …
— W takim razie masz bardzo prosty sposób . Powiedz …
— Zapełniam sobie pustkę życia . Z dziesięciu tych , którzy mi się oświadczają , wybieram jednego , który wydaje mi się najciekawszym , bawię się nim , marzę o nim …
Wszedł do kościoła i zaraz na wstępie znowu uderzył go nowy widok . Kilka żebraczek i żebraków błagało o jałmużnę , którą Bóg zwróci litościwym w życiu przyszłym . Jedni z pobożnych całowali nogi Chrystusa umęczonego przez państwo rzymskie , inni w progu upadłszy na kolana wznosili do góry ręce i oczy , jakby zapatrzeni w nadziemską wizję . Kościół pogrążony był w ciemności , której nie mógł rozproszyć blask kilkunastu świec płonących w srebrnych kandelabrach . Tu i ówdzie na posadzce świątyni widać było niewyraźne cienie ludzi leżących krzyżem albo zgiętych ku ziemi , jakby kryli się ze swoją pobożnością pełną pokory . Patrząc na te ciała nieruchome można było myśleć , że na chwilę opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś lepszego świata .
Spojrzał po obecnych . Prezesowa była wesoła , hrabina uśmiechnięta , pan Łęcki promieniejący . Na koźle lokaj hrabiny półgłosem zakładał się z furmanem , że Wokulski wygra . Dokoła nich kipiały śmiech i radość . Radował się tłum , galerie , powozy ; kobiety w barwnych strojach były piękne jak kwiaty i ożywione jak ptaki . Muzyka grała fałszywie , ale raźnie ; konie rżały , sportsmeni zakładali się , przekupnie zachwalali piwo , pomarańcze i pierniki . Radowało się słońce , niebo i ziemia , a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju , że chciałby wszystko i wszystkich porwać w objęcia .
Spojrzał na framugę okna i znowu zobaczył młodego człowieka , który ciągle siedział sam nad nietkniętym talerzem zasłaniając oczy ręką .
— Onegdaj puszczałeś się pan balonem captif — mówił gość .
Po południu jednak zrobił sobie uwagę , że może hrabina Karolowa liczy na niego . A w takim razie nie wypada cofać się lub złożyć tylko pięć półimperiałów . Wydobył więc z kasy jeszcze pięć i wszystkie zawinął w bibułkę .
Gdy rozeszła się wieść o zamierzonym samobójstwie , pan Szastalski stał się bohaterem rautów , a panna Izabela zyskała przydomek — okrutnej . Kiedy panowie powymykali się na wista , wówczas damy pewnego wieku miały największą przyjemność w tym , ażeby za pomocą dowcipnych manewrów zbliżyć pannę Izabelę z Szastalskim . Z nieopisanym współczuciem przypatrywały się przez lornetki cierpieniom młodego człowieka ; prawie starczyło im to za koncert . Gniewały się tylko na pannę Izabelę widząc , że ona rozumie swoje uprzywilejowane stanowisko , a każdym ruchem i spojrzeniem zdaje się mówić : patrzcie , to mnie on kocha , przeze mnie jest nieszczęśliwy ! …
Wrócił do siebie i pierwszy raz całkiem spokojnie począł przebiegać myślą wszystkich adoratorów panny Izabeli , których widywał z nią lub o których tylko słyszał . Przypomniał sobie ich znaczące rozmowy , tkliwe spojrzenia , dziwne półsłówka , wszystkie sprawozdania pani Meliton , wszystkie sądy , jakie krążyły o pannie Izabeli wśród podziwiającej ją publiczności . Wreszcie głęboko odetchnął : zdawało mu się , że znalazł jakąś nitkę , która może wyprowadzić go z labiryntu .
— Jakie pasażery ? … — zawołał zdziwiony . — Wielmożny pan to jest pasażer , ale tamto — same parchy . Jak my stanęli na rogatce , to nawet strażnik dwa takie gałgany rachował za złotówkę na jeden paszport . A wielmożny pan myśli , co oni byli pasażery ! …
Kiedy ją zapytała pani Stawska : czy jej nie smutno żyć w tej pustce ? — odparła :
— Jaka ? — oburzył się pan Ignacy . — Może republika z Gambettą ? … Może Bismarck ? …
* Wszystkie * razem na wojnie strasznie goni ,
„ Rozigrał się we mnie sentymentalizm i fantazja — myślał . — Zły to znak . Mogę ośmieszyć się , zrujnować … ”
„ Owszem , możesz nim być , jak najpiękniejszy lew jest wstrętnym dla krowy albo orzeł dla gęsi . Widzisz , mówię ci nawet komplimenta : porównywam cię ze lwem i orłem , które mimo wszystkich zalet budzą jednak odrazę w samicach innego gatunku . Unikaj zatem samic innego niż twój gatunku … ”
Drugi list był od Wokulskiego , który donosił , że będzie służyć o godzinie pierwszej .
— Naturalnie , że nie pił — odparł Jan w moim imieniu .
— O to się nie lękaj . Poproszę Wokulskiego , ażeby wystarał mi się o taką sumę na sześć albo na siedem procent , i będziemy płacili na jej rzecz jakieś czterysta rubli rocznie . No , a mamy przecie dziesięć tysięcy .
Przeszedł się parę razy po pokoju ( silnie marszcząc brwi ) , potrącił krzesło , zabębnił na szybie i nagle stanął przede mną .
— A czy ci , ci , dla których sprzedajesz sklep , ocenią cię lepiej ? …
Uścisnąłem ją za rękę długo … długo … tak , jak umieją ściskać tylko prawdziwie kochający , i pobiegłem do swej ławki , gdyż Wokulski , a za nim sędzia weszli do sali .
Po opuszczeniu mieszkania pani Stawskiej i jej matki rozeszliśmy się z rządcą domu , bardzo z siebie zadowoleni . To jakiś dobry człeczyna . Ale kiedy wróciwszy do siebie zastanowiłem się nad skutkami mego przeglądu lokatorów , ażem się schwycił za głowę .
— Wszystko to są dowody tylko energii — odpowiedział pan Tomasz . — Dar kombinacji , genialny umysł poznaje się w innych rzeczach , choćby … w grze . Ja z nim dosyć często grywam w pikietę , gdzie koniecznie trzeba kombinować . Rezultat jest taki , że przegrałem osiem do dziesięciu rubli , a wygrałem około siedemdziesięciu , chociaż — nie mam pretensji do geniuszu ! — dodał skromnie .
— Bardzo piękny dzień — rzekł Wokulski .
— Bywają wielkie zbrodnie na świecie , ale chyba największą jest zabić miłość . Tyle lat upłynęło , prawie pół wieku ; wszystko przeszło : majątek , tytuły , młodość , szczęście … Sam tylko żal nie przeszedł i pozostał , mówię ci , taki świeży , jakby to było wczoraj . Ach , gdyby nie wiara , że jest inny świat , w którym podobno wynagrodzą tutejsze krzywdy , kto wie , czy nie przeklęłoby się i życia , i jego konwenansów … Ale ty mnie nie rozumiesz , bo wy dziś macie mocniejsze głowy , lecz zimniejsze aniżeli my serca .
Po drugie — Wokulski wyrzeknie się swojej panny Łęckiej , a ożeni się z panią Stawską i będzie z nią szczęśliwy .
— Nie upieram się przy marszałku , więc baron …
— Nie rozumiem pana .
— Mój Boże , i cóż na to poradzę ? … niechże już pan ma nadzieję , jeżeli tak o nią chodzi …
— Oj ! wy zbytnicy ! — zgromiła ich hrabina .
— Potem miał pan pojedynek , który … bardzo nas zaniepokoił … — dodała ciszej . — A potem … baron przeprosił mnie — zakończyła szybko , spuszczając oczy . — W liście napisanym z tego powodu do mnie baron mówi o panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią …
Pożegnali się oboje bardzo zadowoleni : baronowa z pieniędzy swojego klienta , Wokulski , że jednym zamachem spełnił radę Suzina i prośbę Rzeckiego .
— O , znowu swoje ! … — wykrzyknął młody człowiek wsadzając ręce w kieszenie . — Ileż razy jeszcze będę musiał powtarzać panu , ażeby pan o tych głupstwach nie gadał ze mną , tylko albo z Patkiewiczem , albo z Maleskim ? … To przecież tak łatwo pamiętać : Maleski płaci za miesiące parzyste , luty , kwiecień , czerwiec , a Patkiewicz za nieparzyste : marzec , maj , lipiec …
— No , zaraz : oświadczył się ! … Oświadcza mi się , ile razy mnie widzi : patrząc na mnie , nie patrząc , mówiąc , nie mówiąc … jak zwykle oni …
Panna Izabela spostrzegłszy , że ojciec stopniowo odzyskuje siły i władzę nad sobą , powstała z klęczek i usiadła na szezlongu .
— Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron już znacznie dalej .
— Belu — szepnęła do niej przechodząca w tej chwili hrabina — wyjeżdżamy .
Nieraz przebiegając myślą oglądane przedmioty : od pałacu wystawy , mającego dwie wiorsty w obwodzie , do perły w koronie Burbonów , nie większej od ziarna grochu , pytał : czego ja chcę ? … I okazywało się , że nie chciał niczego . Nic nie przykuwało jego uwagi , nie przyśpieszało bicia serca , nie pobudzało go do czynów . Gdyby za cenę pieszej podróży od cmentarza Montmartre do cmentarza Montparnasse ofiarowano mu cały Paryż pod warunkiem , żeby go to zajęło i rozgrzało , nie przeszedłby tych pięciu wiorst . Przechodził zaś ich dziesiątki dziennie dlatego tylko , ażeby zagłuszyć wspomnienia .
A Szprot mrugnął okiem .
„ No , głupstwo ! Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski . — Zrobię , co się da i komu można , lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się , to darmo … ”
— Wokulski ma silny umysł i wie o cudownym wynalazku , którego wykończenie naprawdę przewróciłoby świat …
— A ciebie przeprosił .
— Niech pani przebaczy , jeżeli mimowolnie zrobiłem jej przykrość . Może , według pani , tacy jak ja nie mają prawa myśleć o pani ? … W waszym świecie nawet ten zakaz jest możliwy . Ale ja należę do innego … W moim świecie paproć i mech tak dobrze mają prawo patrzeć na słońce jak sosny albo … grzyby . Dlatego niech mi pani wręcz powie : czy wolno mi , czy nie wolno myśleć o pani ? Na dziś nie żądam nic innego .
— Tak — szybko odparł młody człowiek .
— Alboż ja chcę cię martwić , biedne dziecko ! I bez tego czekają cię ciosy , które ukoić może tylko głęboka wiara . Zapewne wiesz , że ojciec stracił wszystko , nawet resztę twego posagu ?
„ Paryż … ” — myśli Wokulski .
Znajdowali się już na terytorium należącym do prezesowej i właśnie Wokulski przypatrywał się rezydencji . Na dość wysokim , choć łagodnym wzgórzu wznosił się piętrowy pałac z dwoma parterowymi skrzydłami . Za nim zieleniły się stare drzewa parku , przed nim rozścielała się jakby wielka łąka , poprzecinana ścieżkami , tu i owdzie ozdobiona klombem , posągiem albo altanką . U stóp wzgórza połyskiwała obszerna płachta wody , oczywiście sadzawka , na której kołysały się łódki i łabędzie .
Bywali tam wreszcie sławni malarze , a nade wszystko natchnieni poeci , którzy w sztambuchach hrabianek pisywali ładne wiersze , mogli kochać się bez nadziei i uwieczniać wdzięki swoich okrutnych bogiń naprzód w gazetach , a następnie w oddzielnych tomikach , drukowanych na welinowym papierze .
Gość zapalił fajkę i położył się , jak mu kazano , doktór robił swoje . Przez pewien czas obaj milczeli , wreszcie odezwał się Wokulski :
— Kto ?
— Panie — ciągnęła dalej rozdrażniona dama — jestem Krzeszowska , a ten pan jest moim mężem . Długi jego obchodzą mnie , ponieważ on zagarnął mój majątek , o który w tej chwili toczy się między nami proces …
„ Jużci — mówił do siebie — adwokat ma rację . Ludzie mnie sądzą i nawet wyrokują : ale że robią to poza moimi plecami , więc nie wiem o niczym . Dziś dopiero przychodzi mi na myśl wiele szczegółów . Już od tygodnia kupcy związani ze mną mają kwaśne miny , a przeciwnicy — triumfują . W sklepie także coś jest … Ignacy chodzi smutny , Szlangbaum zamyślony . Lisiecki stał się opryskliwszy niż dawniej , jakby przypuszczał , że niedługo wylecę z budy . Klejn ma minę żałosną ( socjalista ! gniewa się na wyścigi i pojedynki … ) , a frant Zięba już zaczyna kręcić się przy Szlangbaumie … Może przeczuwa w nim przyszłego właściciela sklepu ? … Ach , wy kochani ludzie ! … ”
Do tej chwili co kilkadziesiąt kroków , na prawo i na lewo , rozsuwały się domy i widać było jakąś boczną ulicę . Teraz jednolita ściana domów ciągnie się przez kilkaset kroków . Zaniepokojony , pośpiesza i ku wielkiemu zadowoleniu dociera nareszcie do bocznej ulicy ; skręca trochę na prawo i czyta : Rue St. Fiacre
Wokulski odprowadził go na stronę i rzekł :
Poza tym czarodziejskim był jeszcze inny świat — zwyczajny .
— Może co wypijesz ? Mam butelkę niezłego węgrzyna , ale tylko jeden cały kieliszek .
— O ! … słyszy pan , panie mecenasie ? … — mówi pan Łęcki . — Gdyby się dopilnowano …
Potem spiesznie opuszcza kościół zastanawiając się , w jaki też sposób dobry Bóg zadowolni sprzeczne żądania pani baronowej Krzeszowskiej i pana Tomasza Łęckiego ?
— Ja ? … — spytał .
— Bardzo jestem szczęśliwy , że podobał się pani wieniec dla Rossiego .
— Spłacanie dawnych długów często prowadzi do zgody .
— Cóż się stało ?
— Cha ! cha ! cha ! — śmieje się pan Ignacy . — Staś we własnej osobie … Staś z wojny ! … Cóż to , dopiero teraz przypomniałeś sobie , że masz sklep i przyjaciół ? — dodaje , mocno uderzając go w łopatkę . — Niech mię diabli wezmą , jeżeli nie jesteś podobny do żołnierza albo marynarza , ale nigdy do kupca … Przez osiem miesięcy nie był w sklepie ! … Co za pierś … co za łeb …
Machnął ręką .
Wyszliśmy , nie zatrzymywani dłużej ; na schodach zatoczyłem się jak pijany .
Mocno uścisnął mu rękę i wyszedł . Wokulski przyznawał w duszy , że ten oryginał , udający marionetkę , ma jednak dużo sympatycznych przymiotów .
W tej samej porze , kiedy Wokulski z panią Wąsowską kłócił się albo galopował po łące , z majątku hrabiny do Zasławka dojeżdżała panna Izabela . Wczoraj otrzymała od prezesowej list , wyprawiony przez umyślnego posłańca , a dziś na wyraźne żądanie swej ciotki wyjechała , lubo niechętnie . Była pewna , że w Zasławku już znajduje się mocno protegowany przez prezesowę Wokulski ; taka więc nagła podróż wydała jej się niewłaściwą .
Po chwili wszedł służący nie zdradzając zbytecznego pośpiechu .
Na cudnej twarzy pani Heleny ukazał się rumieniec podobny do listka bladej róży na śniegu . Boska kobieta ! … O , dlaczegóż ja nie jestem Wokulskim … Dopieroż bym …
— Proszę cię — zaczęła prezesowa — mówisz , że stryj twój umarł . Gdzieże on , biedak , pochowany ?
„ Nie , nie ona . ”
— A jak się znajdzie , to co ? … — spytał ojciec .
„ Słowo daję , że to pani Krzeszowska ” — szepnął Wokulski .
— Więc cóż z tego ? Niech się kocha . Czy lepiej , ażeby i nie kochała się , i była głupia ? … Pani jest dzika kobieta , panno Felicjo …
Nim gość oprzytomniał , ubrano go w kalosze , wydano resztę i wśród niskich ukłonów odprowadzono do drzwi . Interesant stał przez chwilę na ulicy , bezmyślnie patrząc w szybę , spoza której Mraczewski darzył go słodkim uśmiechem i ognistymi spojrzeniami . Wreszcie machnął ręką i poszedł dalej , może myśląc , że w innym sklepie kalosze bez literek kosztowałyby go dziesięć złotych .
Ale i wielmożny pan coś markotnie wygląda ? Taki już widać czas nastał , że wszyscy muszą zginąć — westchnął ubogi człowiek .
— Chłopcy ! — wrzeszczał na całe gardło nasz porucznik , który niedawno uciekł z seminarium . — Zrejterowaliśmy , bo Szwabów było więcej , ale teraz zaskoczymy z boku ot tę kolumnę , widzicie ? … Zaraz podeprze nas trzeci batalion i rezerwa … Niech żyją Węgry ! …
— Owszem — odparł Ochocki . — Wpadnę jeszcze na chwilę pożegnać się z księżną i dogonię pana .
Promieniejąca dyskretną radością twarz księcia zajaśniała w tej chwili blaskiem prawdziwego natchnienia .
Przeszedł do Łazienek i tu znalazł spokojniejsze ustronie . Na niebie zaiskrzyło się kilka gwiazd , przez powietrze , od Alei , ciągnął szmer przechodniów , a od stawu wilgoć . Czasem nad głową przeleciał mu huczny chrabąszcz albo cicho przemknął nietoperz ; w głębi parku kwilił żałośnie jakiś ptak , na próżno wzywający towarzysza ; na stawie rozlegał się daleki plusk wioseł i śmiechy młodych kobiet .
„ Więc to Maruszewicz — pomyślałem . — Ładna para … ”
— O nie . Poproszę , ażeby mu oddano wieniec .
— Jakiż Bóg dobry — zawołała — że zesłał wam tyle szczęścia ! Cóż to , podobno Tomasz wziął za kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , i twój posag ocalony ? … Nigdy bym nie przypuszczała …
Hrabia Anglik czekał na nich w towarzystwie innego dżentelmena , który nieustannie wyglądał przez okno na obłoki i co kilka minut poruszał krtanią w taki sposób , jakby coś przełykał z trudnością . Miał minę nieprzytomnego ; w rzeczywistości był niepospolitym człowiekiem , jako myśliwiec na lwy i głęboki znawca egipskich starożytności .
Ale ojciec spokojnie patrzy we własne karty i nie powiada nic , jakby jej nie widział .
Doktór siedział przy lampie z zieloną umbrelką i pilnie przeglądał stos papierów .
W początkach wojny wschodniej przejeżdżał przez Warszawę bogaty moskiewski kupiec , Suzin , przyjaciel Wokulskiego jeszcze z Syberii . Odwiedził Wokulskiego i gwałtem zachęcał go do przyjęcia udziału w dostawach dla wojska .
Pan Tomasz przywitał Wokulskiego ze wzruszeniem ; trochę drżały mu ręce i trzęsła się głowa .
„ Tak , ale miłość to uczucie osobiste ; wszystkie zasługi towarzyszące jej są jak ryby zaplątane w odmęt morskiego cyklonu . Gdyby na świecie zniknęła jedna kobieta , a w tobie pamięć o niej , czymże byś został ? … Zwyczajnym kapitalistą , który z nudów grywa w karty w resursie . A tymczasem Ochocki ma ideę , która będzie rwała go zawsze naprzód , chyba że umysł mu zagaśnie … ”
Adwokatowi na policzkach wystąpiły ceglaste rumieńce . Zadzwonił — wszedł służący .
Rajtszula składała się z dwu połączonych ze sobą budynków , tworzących jedną całość w formie szlify . W części okrągłej mieścił się maneż , w prostokątnej stajnie .
Pożegnałem doktora pełen otuchy . Kocham , bo kocham panią Helenę , ale dla niego … wyrzeknę się jej .
— Ach , więc mamy i mistyfikację , dla udania się której potrzeba , ażeby bohater pani był ślepy i głupi . Ale choćby takim był wybrany , czy sama pani miałaby odwagę zwodzić człowieka , który by * aż tak * panią kochał ? …
Rzecki aż podskoczył na krześle .
I pierwszy raz uczuł tęsknotę do twardego , nieprzespanego snu , którego nie niepokoiłyby żadne pragnienia , nawet żadne nadzieje .
— Już mi lepiej — odparła .
I posłała Wokulskiemu piorunujące wejrzenie .
Rumieniec panny Izabeli wzmocnił się .
— Daj spokój — uśmiechnął się Geist — wystarczy dziesięć … Kto wie , czy jutro nie dasz mi stu tysięcy … Duży masz majątek ?
— Pozwoli pani baronowa , że w tej sprawie zadecyduje sam gospodarz , pan Wokulski .
— Niech będzie tak … — powtórzyła panna Izabela bawiąc się parasolką i patrząc w ziemię .
Wyjąwszy turkotu dorożek , w sali jest dosyć cicho . Komornicy milczą , zatopieni w swoich aktach , licytanci również milczą , zapatrzeni w komorników ; reszta zaś publiczności , zebrana w cywilnej połowie izby i podzielona na grupy , wprawdzie szemrze , ale po cichu . Nie mają interesu , ażeby ich słyszano .
— Ci kupcy to jednak honorowi ludzie .
Hrabia Liciński z pewnym akcentem poprawił się na fotelu .
— Jedziemy razem — rzekł .
Szliśmy wciąż ku rogatkom . Od kilku minut zerwał się wiatr wilgotny i dął nam prosto w oczy ; na zachodzie poczęły znikać gwiazdy zasłaniane przez chmury . Latarnie trafiały się coraz rzadziej . Kiedy niekiedy w Alei zaturkotał wóz obsypując nas niewidzialnym pyłem ; spóźnieni przechodnie uciekali do domów .
Zawahał się , lecz odsunął jej amazonkę i włożył rękę pod siodło . Nagle krew uderzyła mu do głowy : wdówka w taki sposób ruszyła nogą , że jej kolano dotknęło twarzy Wokulskiego .
— Brak pieniędzy i pomocników . Do ostatecznego odkrycia potrzeba wykonać około ośmiu tysięcy prób , co , lekko licząc , jednemu człowiekowi zabrałoby dwadzieścia lat pracy . Ale czterech ludzi zrobi to samo w ciągu pięciu do sześciu lat …
— Słucham panią — odparł , mimo woli blednąc .
Klejn i Lisiecki , obaj ubrani , czekali na wyrok pryncypała .
— A a a ! … A pytał się , czy ja chcę , żeby on miał dziecko ?
Zerwał się z łóżka , jego sobowtór zerwał się równie szybko . Pobiegł do okna — * tamten * także . Otworzył gorączkowo walizkę , ażeby przebrać się , i * tamten * również zaczął przebierać się , widocznie z zamiarem wyjścia na miasto .
— Hum ! … hum ! … — odpowiada adwokat i obaj panowie wchodzą w pierwsze drzwi gmachu .
Wokulski przypatruje się przez chwilę jakiemuś olbrzymowi z czerwoną twarzą i konopiastą brodą , wreszcie mówi :
Teraz Wokulski spostrzegł , że dama ta ma pyszne kasztanowate włosy i czarne oczy , a całą fizjognomię wesołą i energiczną .
Doktór zmieszał się …
— Kaloszyków żąda szanowny pan ? Który numerek , jeżeli wolno spytać ? Ach , szanowny pan zapewne nie pamięta ! Nie każdy ma czas myśleć o numerze swoich kaloszy , to należy do nas . Szanowny pan pozwoli , że przymierzymy ? … Szanowny pan raczy zająć miejsce na taburecie . Paweł ! przynieś ręcznik , zdejm panu kalosze i wytrzyj obuwie …
Ale cicho … tak cicho , że Wokulski z największą uwagą musiał się przysłuchiwać jej szeptowi .
Słowem , wszyscy byli kontenci , a pan Zięba spokojny .
— Ależ to nie pańska specjalność zbijanie pieniędzy ! …
— A ty skąd wiesz ?
— W każdym razie spróbuję — mówiła rozgorączkowana panna Izabela . — Poproszę panią Meliton , ona mi to ułatwi …
Dziwne było jego pożegnanie ze sklepem ; pamiętam to , bo sam po niego przyszedłem . Hopfera ucałował , a następnie zeszedł do piwnicy uściskać Machalskiego , gdzie zatrzymał się kilka minut . Siedząc na krześle w jadalnym pokoju słyszałem jakiś hałas , śmiechy chłopców i gości , alem nie podejrzywał figla .
W taki sposób Starski , może najstosowniejszy dla panny Izabeli epuzer , wykreślony został z listy jej konkurentów . Nie mógł żenić się z panną ubogą , musiał szukać żony bogatej ; były to dwie nieprzebyte między nimi przepaście .
No i naturalnie pan Ignacy musiał pójść do teatru , ażeby nie zrobić przykrości Stachowi .
Przy bramie wiodącej tam zobaczył bosego , przewiązanego sznurami tragarza , który pił wodę prosto z wodotrysku ; zachlapał się od stóp do głów , ale miał bardzo zadowoloną minę i śmiejące się oczy .
Niech nas Pan Bóg od tego zabroni .
Budzą się w nim jednak wątpliwości . Kto wie , czy baronowa jedzie do sądu ; może to wszystko plotki ? … „ Warto sprawdzić ” — myśli pan Ignacy , zapomina o swoich obowiązkach dysponenta i najstarszego subiekta i poczyna iść za dorożką . Nędzne konie wloką się tak powoli , że pan Ignacy może obserwować wehikuł na całej przestrzeni do kolumny Zygmunta . W tym miejscu dorożka skręca na lewo , a Rzecki myśli :
— Co to jest ? … — zapytała panny Florentyny .
I natychmiast kilku gości powtórzyło ostatnią strofę :
— Ależ rozumie się …
— W Chinach , w Japonii , a nade wszystko w Europie .
— Ten pan nie rozumie po angielsku ? … Czy on nie obrazi się , żeśmy z nim nie rozmawiali ? … — spytał Starski .
Dziwne to bywały epoki dla Wokulskiego . Dowiedziawszy się , że jutro będą panie w Łazienkach , już dziś tracił spokojność . Obojętniał dla interesów , był rozdrażniony ; zdawało mu się , że czas stoi w miejscu i że owe jutro nie nadejdzie nigdy . Noc miał pełną dzikich marzeń ; niekiedy w półśnie , półjawie szeptał :
Wtem spojrzał na bok i zrobiło mu się zimno … Zobaczył pannę Łęcką bardziej odurzoną i roznamiętnioną od innych . Nie wierzył własnym oczom .
— Szanowny panie Rzecki .
Głos jego stopniowo cichnął , jakby zagłębiając się w studni , potem umilkł na schodach , lecz znowu doleciał nas z ulicy . Po chwili zrobił się tam jakiś hałas , a gdy wyjrzałem oknem , zobaczyłem , że pana Raczka policjant prowadził do ratusza .
Na drugi dzień , około piątej po południu , Rzecki z Szumanem jechali już do hrabiego-Anglika , który był świadkiem Krzeszowskiego . Obaj przyjaciele Wokulskiego milczeli w drodze ; raz tylko odezwał się pan Ignacy :
Kilka minut jechali kłusem . Potem pani Wąsowska położyła rękojeść szpicrózgi na ustach , pochyliła się i poleciała galopem . Welon kapelusza chwiał się za nią jak popielate skrzydło .
Przez kilka dni Wokulski był bardzo zajęty .
— Niech Bóg zabroni ! — odpowiada Żyd . — Pan dobrodziej dostanie do ręki pięć rubli , a dwadzieścia pójdzie na dług tego nieszczęśliwego Seliga Kupferman , co już przez dwa lata grosza od pana nie widział , choć ma wyrok .
— Przecież pan wie lepiej aniżeli ja , co to znaczy . Wokulski sprzedaje sklep …
Czując , że lada dzień i jego zechce namawiać Wokulski , ułożył sobie pan Ignacy mowę , w której nie tylko miał oświadczyć , że nie pójdzie na Włochów , ale jeszcze miał zreflektować Stacha mniej więcej tymi słowy :
Do domu trafił od razu i od razu znalazł dzwonek . Zadzwoniwszy jednak aż siedem razy na stróża , uczuł potrzebę oparcia się o kąt , zawarty między bramą i ścianą , i usiłował zliczyć , nie z potrzeby , ale ot , tak sobie : ile też upłynie minut , zanim mu stróż otworzy ? W tym celu wydobył zegarek z sekundnikiem i przekonał się , że — już jest wpół do drugiej .
Suzin wzruszył ramionami .
Jednego dnia weszła z panną Florentyną na czekoladę do cukierni , przez figle . Usiadły przy oknie , za którym zebrało się kilkoro obdartych dzieci . Dzieci spoglądały na nią , na czekoladę i na ciastka z ciekawością i łakomstwem głodnych zwierzątek , a ten kupiec — tak samo na nią patrzył .
Tego , co panu teraz powiem , panie Wokulski , błagam , ażeby pan nie powtarzał nawet przed samym sobą . Chciałem ją wziąć na próbę ; jest to niskie , nieprawda , panie ? ale trudno , człowiek niełatwo wierzy w szczęście . Chcąc ją tedy wziąć na próbę ( ale nikomu ani słóweczka o tym , panie ! ) , kazałem napisać projekt intercyzy , według którego , gdyby małżeństwo nie doszło do skutku z czyjejkolwiek winy ( rozumie pan ? ) — ja płacę pięćdziesiąt tysięcy rubli pannie za zawód . Serce mi drętwiało z obawy , że … a nuż porzuci mnie ? … Lecz co pan powie ? Kiedy jej prezesowa wspomniała o tym projekcie , panna w płacz … „ Cóż to — mówiła — on myśli , że wyrzeknę się go dla jakichś pięćdziesięciu tysięcy rubli ? Bo jeżeli mnie posądza o interesowność i nie uznaje żadnych wyższych pobudek w sercu kobiety , to przecie powinien rozumieć , że za pięćdziesiąt tysięcy nie oddam miliona … ”
Gdyby stał na szafocie , nie doznałby tak strasznych wrażeń jak w tej chwili . Był pewny , że chodzi o pannę Izabelę i że w tym samym miejscu zdecydują się jego losy .
Następnie wyszedł z salonu .
— Mówię na mocy moich przeczuć , które ostrzegają … wołają , że ten człowiek po to jeździł na wojnę , ażeby mnie zdobyć . I ledwie wrócił , już mnie ze wszystkich stron obsacza … Ale niech się strzeże ! … Chce mnie kupić ? dobrze , niech kupuje ! … przekona się , że jestem bardzo droga … Chce mnie złapać w sieci ? … Dobrze , niech je rozsnuwa … ale ja mu się wymknę , choćby — w objęcia marszałka … O Boże ! nawet nie domyślałam się , jak głęboką jest przepaść , w którą spadamy , dopóki nie zobaczyłam takiego dna . Z salonów Kwirynału do sklepu … To już nawet nie upadek , to hańba …
— I cóż doktór na to wszystko ?
„ A ja czy dzisiaj nie mam idei , dla której pracuję przeszło rok , zdobyłem majątek , pomagam ludziom i zmuszam ich do szacunku ? … ”
Dalibóg coraz mniej rozumiem politykę ! I kto wie , czy Stach Wokulski nie ma racji , że przestał się nią zajmować ( jeżeli przestał ? … ) .
Zwinąłem się w kłębek z bólu , lecz od tej pory nie śmiałem wziąć do ust niczego w sklepie . Migdały , rodzynki , nawet rożki miały dla mnie smak pieprzu .
Jednym z pierwszych gości był pan Łęcki ; wziął Wokulskiego na stronę i jeszcze raz wypytał go o cel i znaczenie spółki , do której należał już całą duszą , ale nigdy nie mógł dobrze spamiętać , o co chodzi . Tymczasem inni panowie przypatrywali się intruzowi i zniżonym głosem robili o nim uwagi .
— I nic , żadnej wiadomości ? — spytał rządca .
— Ależ , Belciu ! … — przerwała ożywiając się panna Florentyna . — Właśnie ten cierpki list dowodzi , że nie jesteście zrujnowani . Ciotka lubi być cierpką , ale umie oszczędzać nieszczęście . Gdyby wam groziła ruina , znaleźlibyście w niej tkliwą i delikatną pocieszycielkę .
— Zacny … szlachetny ! … — mówił ściskając Wokulskiego . — Bóg cię zesłał …
— Zaraz kocha się ! … — powtórzył drwiąco pan Ignacy . — A do Francji nie wraca ? … Jakże się pan miewasz ? … Skądeś się tu wziął ? … No , gadaj prędko — zawołał Rzecki wesoło , uderzając go w ramię . — Kiedyżeś przyjechał ? …
— Cóż — spytał Rzecki — znowu doktór pracuje nad włosami ? … Phi ! co za mnóstwo cyfr … Jak sklepowe rachunki .
Po długim staniu pociąg z wolna ruszył . Była już noc duża , bezksiężycowa i bezobłoczna , a na niebie więcej gwiazd niż zwykle . Wokulski otworzył okno i przypatrywał się konstelacjom . Przyszły mu na myśl syberyjskie noce , gdzie niebo bywa niekiedy prawie czarne , zasiane gwiazdami jak śnieżycą , gdzie Mała Niedźwiedzica krąży prawie nad głową , a Herkules , kwadrat Pegaza , Bliźnięta świecą niżej niż u nas nad horyzontem .
Mówiąc to obracała w palcach rąbek chusteczki i spod swoich cudownych rzęs usiłowała patrzeć … jużci nie na mnie . Ale powieki musiały jej ciężyć jak ołów , więc tylko rumieniła się coraz mocniej i stawała się coraz poważniejszą , jak gdyby ją który z nas obraził .
A gdyby jednak dowiedzieć się , kto ona jest ? … Może bym potrafił jej dopomóc . Dlaczego wzniosłe obietnice Chrystusa nie mają być spełnione , choćby przez takich jak ja niedowiarków , skoro pobożni zajmują się czym innym ? ” W tej chwili Wokulskiemu zrobiło się gorąco … Do stolika hrabiny zbliżył się elegancki młodzieniec i coś położył na tacy . Na jego widok panna Izabela zarumieniła się i oczy jej nabrały tego dziwnego wyrazu , który zawsze tak zastanawiał Wokulskiego .
— Czy zastałyśmy pana Mraczewskiego ? …
„ Rozumie się , że jedzie baba na Miodową . Taniej kosztowałaby ją podróż na miotle … ”
— Prowadź !
Wokulski uścisnął go za rękę .
Wokulski już po raz drugi tego wieczora zarumienił się jak wyrostek .
— Idź — odpowiedział Wokulski wskazując drzwi .
— Właśnie też … Otóż tedy , mości dobrodzieju … No i Maleskiemu nic nie brak ! … Otóż tedy , jak panu wiadomo , baronowa uzyskała wyrok na chłopaków , ażeby się wyprowadzili ósmego . Tymczasem ci — ani weź … Ósmy , dziewiąty , dziesiąty … oni siedzą , a pani Krzeszowskiej rośnie wątróbka z irytacji . W końcu , naradziwszy się z tym swoim niby adwokatem i z Maruszewiczem , na dzień 15 lutego pchnęła im komornika z policją .
Pocałował narzeczoną w rękę i poszedł ku pałacowi .
— No , ale gdyby tak było ? — powtórzyła pani Stawska .
— Nie jestem kobietą i nigdy nie byłem proszony o spętanie mego życia na czyjąś korzyść , więc nie wiem , co bym zrobił — odparł wzburzony Wokulski . — To tylko wiem jako mężczyzna , że nie potrafiłbym żebrać nawet o miłość .
— Albo … nie wrócę .
Tymczasem panna Izabela dojechała do dworu . Całe towarzystwo przyjęło ją na ganku witając prawie tymi samymi wyrazami :
— Ale ja , proszę cię , panie Stanisławie , nie chcę darmo … Proszę cię , ażebyś jak najskrupulatniej odtrącał sobie procent …
— Ciszej ! … — zgromił ją sędzia .
— Mam przeczucie , że go tu gdzieś spotkamy …
— Jeżeli jeszcze jeden dzień będziesz pan w takim humorze jak dzisiaj , pozawracasz głowy wszystkim paniom .
Uczucia spokoju i niezachwianej pewności tak w tej chwili górowały nad wszelkimi innymi w duszy Wokulskiego , że gdy wrócił do domu , zamiast marzyć ( co mu się zwykle zdarzało ) , wziął się do roboty . Wydobył gruby kajet , już w większej części zapisany , potem książkę z polsko-angielskimi ćwiczeniami i zaczął pisać zdania wymawiając je półgłosem i usiłując jak najdokładniej naśladować nauczyciela swego , pana Wiliama Colinsa .
— Każdy człowiek ma prawo myśleć … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zmieszana .
Ale siły opuszczają go , a nawet pamięć . Stoi na przecięciu się dwu ulic wysadzonych drzewami i absolutnie nie wie , skąd przyszedł ? Ogarnia go strach paniczny , znany ludziom , którzy zbłądzili w lesie ; szczęściem , nadjeżdża jednokonka , której furman uśmiecha się do niego w sposób bardzo przyjacielski .
Choć Wokulski nie zdradzał najmniejszych skłonności ani do tyranii , ani do despotyzmu . Tylko przypatrywał się jej i myślał :
Lecz z drugiej strony — zimowe noce , które ciągną się po kilkanaście godzin , potrzeba ciepłej odzieży i mieszkań dla wojska , tyfus … Doprawdy , nieraz dziękuję Bogu , że mnie nie stworzył Moltkem ; on musi kręcić głową , nieborak ! …
— Protestuję ! — odezwał się Starski . — Panna Izabela jest całkiem zadowolona ze swego towarzysza , a ja z mojej towarzyszki …
„ Więc i ona powinna by mnie kochać … — mówił Wokulski . A potem dodawał : — Jeżeli klacz wygra na wyścigach , będzie to znakiem , że mnie panna Izabela pokocha … Ach ! stary głupcze , wariacie , do czego ty dochodzisz ? … ”
Natychmiast kupił książkę i o mało nie ucałował jej jak relikwii .
Po obiedzie baron oddalił się do swego pokoju ( o tej godzinie zawsze chorował na migrenę ) , reszta zaś towarzystwa miała zebrać się w parku , w altanie , gdzie zwykle jadano owoce .
Suzin pociągnął łyk szampana i oparłszy na brzuchu ręce ozdobione pierścieniami rzekł :
— No , niech mi pani nie zawraca głowy swymi wykrzyknikami . Albo pani chce uczyć się meteorologii , a w takim razie idźmy na górę …
„ Do roboty ! … Dlaczego ja nie idę do roboty ? … ”
— Panie ! — zawołała z komiczną pokorą składając ręce — proszę o sztukę perkalu dla moich sierot … Widzi pan , jak nauczyłam się przymawiać o jałmużnę ?
Wtem nasunęło mu się pytanie :
— Dziwna rzecz ! … — szepnął Wokulski . — Ja także mniej więcej rok temu mieszkałem z obozem w lesie , ale w Bułgarii … Myślałem : czy za rok żyć będę i …
— Mam do ciebie prośbę … Powiedz , że ją spełnisz …
Zapukano . Wszedł Mikołaj i oznajmił lekarzy .
Ale wnet ochłonął ; przyszła mu bardzo słuszna uwaga , że panna Izabela nie znając Molinariego daje się tylko unosić prądowi jego reputacji .
Na breku znowu wszczął się hałas , ponieważ Ochocki miał swoje stronnictwo w osobie panny Felicji , która utrzymywała , że jak na początkującego , dobrze powozi i że najwytrawniejszym furmanom zdarzają się wypadki .
Dwa razy zastępowałem mu drogę , chcąc jak najgrzeczniej spytać : czego by sobie życzył ? Ale on za pierwszym razem mruknął : „ Proszę mi nie przeszkadzać ! ” — a za drugim bez ceremonii odsunął mnie na bok .
Już za trzecią wizytą pani Małgorzata przyjęła nas w szlafroczku ( był to bardzo ładny szlafroczek , obszyty koronkami ) , a na czwartą ja wcale nie zostałem zaproszony , tylko Stach . Nie wiem , dalibóg , o czym gadali . To przecie jest pewne , że Stach wracał do domu coraz więcej znudzony , narzekając , że mu baba czas zabiera , a znowu pani Małgorzata tłomaczyła mężowi , że ten Wokulski jest bardzo głupi i że niemało jeszcze musi napracować się , nim go wyswata .
— Nie .
Krótko mówiąc : przez całą drogę planowana wzgarda dla Wokulskiego całkiem zniknęła wobec mieszaniny takich uczuć , jak lekki gniew , lekkie zadowolenie i lekka obawa . W tej chwili Wokulski przedstawiał się pannie Izabeli inaczej niż dotychczas . Nie był to już jakiś tam kupiec galanteryjny , ale człowiek , który wracał z Paryża , miał ogromny majątek i stosunki , którym zachwycał się baron , którego kokietowała Wąsowska …
— Cha ! cha ! cha ! … — zaśmiała się baronowa . — Ta lalka kosztuje piętnaście …
— Co tobie ? — zapytał .
— Dobranoc , Belu — rzekła . — Może teraz masz rację …
Zwrócili się od Pomarańczarni z powrotem .
— Znajdzie młodych .
— Ciekawa jest twoja historia … ale powiedz no mi : w jaki sposób zabierzesz się do wycięcia napisu ? …
Mrok już zapadał . Wokulski zaświecił gazowe lampy nad stołem , wydobył papier i pióro i zaczął pisać :
— Coś zachwycającego , coś oryginalnego ! … — powiadam pani — mówił . — Kolacja , rozumie się , jak zwykle : ostrygi , homary , ryby , zwierzyna , ale na zakończenie , dla amatorów , wie pani co ? … Kasza ! … Prawdziwa kasza … jakaż to ? …
Przyglądał się jesiennemu słońcu , szarym ścierniskom i pługom z wolna orzącym ugory i pełen głębokiego smutku w duszy , wyobrażał sobie chwilę , w której już zupełnie straci nadzieję i ustąpi miejsca przy pannie Izabeli Ochockiemu .
— Diabeł ich wie : Szlangbaumy , Hundbaumy , czy ja ich zresztą znam ! …
„ Stach — mówił w sobie — wdaje się dziś tylko z panami , a ufa Żydom . Co jemu po starym Rzeckim ! … ”
— Na strychu , panie … Oj , co ja będę miała !
On śmieje się głupowato i mówi :
Wreszcie — wszystko mi jedno ; jestem tylko wykonawcą cudzej woli . ”
— Będzie kiedyś awantura z tymi Żydami — mruknąłem .
Wokulski udał się za nim … Minął korytarz i po chwili znalazł się w obszernym pokoju jadalnym , którego ściany do połowy były przysłonięte taflami z ciemnego drzewa . Panna Felicja rozmawiała w oknie z Ochockim , przy stole zaś między panią Wąsowską i baronem siedziała prezesowa na fotelu z wysoką poręczą .
Młody człowiek umilkł , a że byli w Ogrodzie Botanicznym , więc zdjął kapelusz . Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie . Młody człowiek , aczkolwiek wyglądał elegancko , nie był wcale elegantem ; nawet nie zdawał się troszczyć o swoją powierzchowność . Miał rozrzucone włosy , nieco zsunięty krawat , u kamizelki guzik nie zapięty . Można było domyślać się , że ktoś bardzo starannie czuwa nad jego bielizną i garderobą , z którą jednak on sam postępuje niedbale , i właśnie to niedbalstwo , przejawiające się w dziwnie szlachetnych formach , nadawało mu oryginalny wdzięk . Każdy jego ruch był mimowolny , rozrzucony , lecz piękny . Równie piękny był sposób patrzenia , słuchania , a raczej niesłuchania , nawet — gubienia kapelusza .
— Nic pana nie rozumiem .
— Powiedz mi — po raz pierwszy odezwał się Wokulski — za cóż to ja mam dostać pięćdziesiąt tysięcy ? …
— Czy mówię z panem Wokulskim ?
— Pyszny widok ! — zawołała pani Wąsowska .
Wokulski dobrze znał ludzi i często porównywał się z nimi . Lecz gdziekolwiek był , wszędzie widział się trochę lepszym od innych . Czy jako subiekt , który spędzał noce nad książką , czy jako student , który przez nędzę szedł do wiedzy , czy jako żołnierz pod deszczem kul , czy jako wygnaniec , który w śniegiem zasypanej lepiance pracował nad nauką — zawsze miał w duszy ideę sięgającą poza kilka lat naprzód . Inni żyli z dnia na dzień , dla swego żołądka albo kieszeni .
— Więc dlaczego , u diabła , nie puści jej ? … Już kto jak kto , ale chyba on kpić ze siebie nie pozwoli .
— Nie , prawdziwym …
XVIII . Zdumienia , przywidzenia i obserwacje starego subiekta
— Wiesz — mówił — byłem z powinszowaniem u Wokulskiego . To dzielny człowiek , istotny dżentelmen ! Już ani myśli o pojedynku i nawet zdaje się żałować barona . Nic nie pomoże , szlachecka krew musi się odezwać , bez względu na kondycję …
Albo weźmy takie głupstwo jak powóz ? … Gdybym miał powóz , mógłbym ją teraz odesłać do domu z ciotką , i znowu zawiązałby się między nami jeden węzeł … Tak , powóz przyda mi się w każdym razie . Przysporzy z tysiąc rubli wydatków na rok , ale cóż zrobię ? Muszę być gotowym na wszystkich punktach .
Panna Izabela wyciągnęła rękę i zostawiwszy ją na chwilę w rozpalonej dłoni Wokulskiego rzekła :
„ Głupiec jestem ! — pomyślał wychodząc . — Zawsze muszę się wyrwać z czymś , co jej robi przykrość . Jeżeli jest melomanką , może uważać za świętokradztwo moje zdanie o Molinarim … ”
Serce poczęło mu bić gwałtownie .
— Czy podobna , panie Wokulski , ażeby pan nigdy nie kochał się ? — mówiła . — Ma pan , o ile wiem , ze dwadzieścia osiem lat , prawie tyle co ja … I kiedy ja już od dawna uważam się za starą babę , pan wciąż jest niewiniątkiem …
( Ach , jak ja się starzeję , jak ja się starzeję ! … Zamiast od razu przystąpić do rzeczy , baję , kręcę , nudzę … Choć , dalibóg , krew by mnie chyba zalała , gdybym miał od razu napisać o tym potwornym , o tym haniebnym procesie … )
Pan Ignacy otworzył i czytał :
Bo właśnie dziś w południe zdarzył mu się taki wypadek .
— Śliczny dzień — westchnęła panna Izabela patrząc na niebo , gdzieniegdzie poplamione białymi obłokami .
Odebrawszy taką odpowiedź Rzecki już nie zatrzymywał się . Bardzo czule pożegnał Wokulskiego , wpadł do sklepu po pieniądze , potem siadł w dorożkę i kazał jechać do pani Misiewiczowej .
Główna uroczystość , czyli obiad , odbyła się w wielkiej sali Hotelu Europejskiego . Salę ubrano w kwiaty , ustawiono ogromne stoły w podkowę , sprowadzono muzykę i o szóstej wieczór zebrało się przeszło sto pięćdziesiąt osób . Kogo bo tam nie było ! … Głównie kupcy i fabrykanci z Warszawy , z prowincji , z Moskwy , ba , nawet z Wiednia i z Paryża . Znalazło się też dwu hrabiów , jeden książę i sporo szlachty . O trunkach nie wspominam , gdyż naprawdę nie wiem , czego było więcej : listków na roślinach zdobiących salę czy butelek .
— No , co … no , co słychać ? … — ciągnął pan Ignacy podając mu rękę . — Co z polityki ? …
Około roku 1840 ojciec zaczął niedomagać . Czasami po parę dni nie wychodził do biura , a wreszcie na dobre legł w łóżku .
Pani Stawska zaczęła się śmiać .
— Jezus ! Maria ! … — jęknął Rzecki zrywając się z łóżka .
Albo taki radca Wroński . Niebogaty , cichutki , ale kupuje u nas co tydzień choćby parę rękawiczek i za każdym razem mówi :
Pamiętam , w początkach maja wchodzi do sklepu jakiś bardzo niewyraźny jegomość ( rude faworyty , oczy paskudne ) i położywszy na kantorku swój bilet wizytowy , mówi dosyć połamanym językiem :
— Ja bym mu sam oddał córkę . Człowiek , słyszę , porządny , bogaty , posagu nie strwoni …
— Noga moja nie postanie u podłego Szwaba ! — krzyknął Jan .
— Nigdy ! Jestem przecie jego przyjacielem , a już to samo wkłada na mnie obowiązek nieostrzegania o niebezpieczeństwach . Ale jestem także mężczyzną i dalibóg , czuję , że gdy między mężczyną i kobietą zacznie się tego rodzaju walka …
— Brawo ! … brawo ! …
Naturalnie , że pan Ignacy upoważnił Szlangbauma do zrobienia interesu i nie tylko zwrócił mu pieniądze wydane na dorożki , ale jeszcze na własny koszt kazał go odwieźć na ulicę Elektoralną , co tak rozczuliło starego Żyda , że odchodząc zdjął ze swego syna rodzicielskie przekleństwo i nawet zaprosił go do siebie na szabasowy obiad .
Tu właśnie była pora wypowiedzieć moją mowę . Jakoż zacząłem :
„ Inny świat … inny świat ! … — myślał Wokulski . — Co za fatalność popycha mnie w tamtą stronę ? ”
W tym widzę karę boską — zakończył Wirski odmuchując cygaro . — A narzędziem tej kary będzie baron …
II . Szare dnie i krwawe godziny
— Niech je pani rzuci raz na zawsze . To licha praca i niepopłatna . Niech się pani weźmie do handlu .
Stopniowo opanowywał go wściekły gniew . Chodził po pokoju i mówił :
— Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego .
W głębi pokoju zobaczył całe towarzystwo , a przede wszystkim pannę Izabelę rozmawiającą ze Starskim . Ona tak samo patrzyła na Starskiego , a on miał ten sam ironiczny uśmiech jak wówczas w Warszawie …
„ Dobrze ci tak ! tam twoje miejsce … — myślał Wokulski . — Bo któż to miłość przedstawiał mi jako świętą tajemnicę ? Kto nauczył mnie gardzić codziennymi kobietami , a szukać niepochwytnego ideału ? … Miłość jest radością świata , słońcem życia , wesołą melodią w pustyni , a ty co z niej zrobiłeś ? … Żałobny ołtarz , przed którym śpiewają się egzekwie nad zdeptanym sercem ludzkim ! ”
— A on zgodził się bez szemrania ?
„ Przestroga dla mnie … ” — szepnął Wokulski ocierając pot z czoła .
— A tak ! … — przerwał mi wyciągając do uścisku rękę . — Miałem przyjemność zauważyć pana w sklepie … Piękny sklep ! — westchnął . — Z takich sklepów rodzą się kamienice , a … a z majątków ziemskich — takie oto mieszkania …
— Nieszczególnie , ale jeżdżę .
Panna Izabela w milczeniu ucałowała ręce ciotki . W tej chwili była tak piękna , że hrabina schwyciwszy ją w objęcia pociągnęła do lustra i śmiejąc się rzekła :
— Sześćset atmosfer ciśnienia wewnętrznego — dodał Geist nie zważając na przygodę Wokulskiego , który aż wstrząsnął się usłyszawszy taką cyfrę .
— A dlaczego … wykupił weksle papy ?
— Właśnie do niej jadę . Witam pana barona . Niechże pan siądzie .
— A , a , a ! … To pan jest plenipotentem , zdaje mi się , że pana Wokulskiego … Czy tak ? … Niechże mu pan powie , że albo ja wyprowadzę się z tego mieszkania , za które płacę mu siedemset rubli bardzo regularnie , wszak prawda , panie Wirski ? …
Zauważyłem , że wiwaty nic go nie obchodzą . Nie rozchmurzył się nawet , choć jeden z mówców ( musiał być literat , bo gadał dużo i bez sensu ) powiedział , nie wiem , w swoim czy w Wokulskiego imieniu , że … jest to najpiękniejszy dzień jego życia .
Zbudził go okrzyk tłumu , dzwonek i brawo … To odbył się pierwszy wyścig . Nagle spojrzał na tor i zobaczył wjeżdżający do szranków powóz hrabiny . Siedziały hrabina z prezesową , a na przedzie pan Łęcki z córką .
Tymczasem Jaś Mincel , dręczony w domu przez żonę , od samego rana szedł na piwo i wracał aż wieczorem . Wynalazł nawet przysłowie : „ Co tam ! … Raz kozie śmierć … ” , które powtarzał do końca życia .
— W Paryżu , ale tym uwięzionym balonem . Pół wiorsty w górę , prawie żadna podróż — odparł nieco zmieszany Wokulski .
„ I to wszystko robi się nie przez pobożność ani przez miłość do dzieci , ale dla rozgłosu i w celu wyjścia za mąż — pomyślał Wokulski . — No i ja także — dodał — niemało robię dla reklamy i ożenienia się . Świat ładnie urządzony ! Zamiast po prostu pytać się : kochasz mnie czy nie kochasz ? albo : chcesz mnie czy nie chcesz ? ja wyrzucam setki rubli , a ona kilka godzin nudzi się na wystawie i udaje pobożną .
— Nic nie mówiła , co by kwalifikowało się do powtórzenia — odparł Wokulski .
— Jak tu nie wyglądać oknem — westchnęła pani Misiewiczowa — kiedy to nasza jedyna przyjemność . Czy my gdzie bywamy ? Czy kogo widujemy ? … Od czasu jak Ludwik wyjechał , zerwały się nasze stosunki z ludźmi . Dla jednych jesteśmy za ubogie , dla innych podejrzane …
— O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami — odpowiedział Wokulski .
W tej chwili obudziła się w nim radość i wielka życzliwość dla oszukiwanego barona .
Pani Małgorzata ucałowała go w spoconą twarz , jakby to był jeszcze miodowy miesiąc , a on łagodnie odsunął ją i obtarł się fularem .
— Z największą chęcią ! — zawołał . — A co o nich plecie ta wariatka , niech pan nie słucha . Ona nienawidzi Stawskiej , nie wiem nawet za co . Chyba za to , że jest piękna i ma córeczkę jak cherubinek …
— Kto z nas miał rację ? — rzekła trącając Ochockiego wachlarzem . — Biedny Wokulski ! …
Ma levre sur tes levres closes ,
— Pan rządca z tym panem ?
— Co mi pan dajesz adresy ? — odparł Szprot . — Mam panu przysłać partię kortu czy co ? …
— Gadaj prosto z mostu — zachęcał go Wokulski .
— Nie mogłeś ? — powtórzył Ignacy .
— O Boże ! — mówi baronowa na cały głos — nędzny zabójca ma obrońcę , ale biedna , samotna kobieta na próżno szuka człowieka , który by ujął się za jej honorem , za jej spokojem , za jej mieniem …
— Właśnie , że tu nie wysiądę … O , ja nieszczęśliwy z takim podłym usposobieniem ! …
Lampa gasła . Wokulski zdmuchnął ją i rzucił się na łóżko .
W sali wybuchnął śmiech ; sędzia dla uratowania powagi zanurzył głowę w papierach i po dłuższej pauzie surowo zapowiedział , że śmiać się nie wolno i że każdy , zakłócający porządek , ulegnie karze pieniężnej .
— Cóżeś pan postanowił ?
„ Jacyście wy głupi ! ” — pomyślał Wokulski czując , że budzi się w nim coś niby pogarda dla tego towarzystwa . Na domiar odezwała się panna Izabela , zresztą bez cienia złośliwości :
I oczyma duszy widział szerokie i niezwykłe życie swoje , jakby rozpięte między dalekim Wschodem i dalekim Zachodem . „ Wszystko , co umiem , wszystko , co mam , wszystko , co zrobić jeszcze mogę , nie pochodzi stąd . Tu znajdowałem tylko upokorzenie , zawiść albo wątpliwej wartości poklask , gdy mi się wiodło ; lecz gdyby mi się nie powiodło , zdeptałyby mnie te same nogi , które dziś się kłaniają … ”
Wokulski przetarł oczy . Nie ulega kwestii , że takiego szkła nie widziano na świecie .
Na kilka minut przed dziesiątą wszedł Maruszewicz . Młody człowiek wydawał się jeszcze bardziej zniszczonym i onieśmielonym aniżeli wczoraj .
Jakiś czas leżała z zamkniętymi oczyma nie myśląc o niczym ; potem przyszły jej do głowy niesłychanie dziwne kombinacje .
Głupi był koncept . Przygryzłem jednak usta i odparłem :
„ Spinki , szpilki , portmonety … dobrze … Rękawiczki , wachlarze , krawaty … tak jest … Laski , parasole , sakwojaże … A tu — albumy , neseserki … Szafirowy wczoraj sprzedano , naturalnie ! … Lichtarze , kałamarze , przyciski … Porcelana … Ciekawym , dlaczego ten wazon odwrócili ? … Z pewnością … Nie , nie uszkodzony … Lalki z włosami , teatr , karuzel … Trzeba na jutro postawić w oknie karuzel , bo już fontanna spowszedniała . Bagatela ! … Ósma dochodzi … Założyłbym się , że Klejn będzie pierwszy , a Mraczewski ostatni . Naturalnie … Poznał się z jakąś guwernantką i już jej kupił neseserkę na rachunek i z rabatem … Rozumie się … Byle nie zaczął kupować bez rabatu i bez rachunku … ”
— Chcę być w Paryżu na wystawie .
— To stan przejściowy .
Przy wejściu do drugiego salonu , gdzie było kilka dam , zastąpiła im drogę hrabina Karolowa . Koło niej przesunął się służący Józef .
W sali zaszeleściła kobieca suknia . Wokulski , stanąwszy na progu , zobaczył swoją magdalenkę .
„ W rezultacie — myślał — cóż w tym nadzwyczajnego ? Musi żyć z ludźmi , do których nawykła ; a jeżeli z nimi żyje , musi słuchać ich błazeńskiej rozmowy . Co ona zaś temu winna , że jest piękna jak bóstwo i że dla każdego jest bóstwem ? … Chociaż … gust do podobnego towarzystwa … Ach , jakiż ja jestem nikczemny , zawsze i zawsze nikczemny ! … ”
Prosty człowiek , a jaki uczciwy ! Przywiózł ze sobą dziesięcioletniego syna i wskazując na Wokulskiego mówił :
— Tak , droga Belciu , musisz przyznać , że popełniłaś kilka błędów nie do darowania . Nie mówię o Wiktorze Emanuelu , bo tamto był przelotny kaprys króla trochę liberalnego i zresztą bardzo zadłużonego . Na takie stosunki trzeba mieć więcej — nie powiem : taktu , ale — doświadczenia — ciągnęła hrabina , skromnie spuszczając powieki . — Ale wypuścić czy — jeśli chcesz — odrzucić hrabiego Saint-Auguste , to już daruj ! … Człowiek młody , majętny , bardzo dobrze , i jeszcze z taką karierą ! … Teraz właśnie przewodniczy jednej deputacji do Ojca świętego i zapewne dostanie specjalne błogosławieństwo dla całej rodziny , no a hrabia Chambord nazywa go cher cousin … Ach , Boże !
Osoby odwiedzające baronowę także nie wzbudzały zaufania w pani Stawskiej . Najczęściej bywały tam jakieś stare , niemiłej powierzchowności kobiety , z którymi w przedpokoju półgłosem rozmawiała o swym mężu . Niekiedy zjawiał się Maruszewicz albo jakiś adwokat w starym futrze . Tych panów baronowa brała do pokoju jadalnego , ale rozmawiając z nimi , płakała i wymyślała tak głośno , że w całym domu było słychać .
Słuchając tego pani Misiewiczowa kilka razy odwołała się do pomocy chustki … Pani Stawska była spokojniejsza , tylko parę łez stoczyło się jej po twarzy . Aby ukryć wzruszenie , zwróciła się z uśmiechem do córeczki i rzekła półgłosem :
— A czy wiesz , kiedy tu wrócisz ? — zapytał go Wokulski .
— Więc już pani umie krawiecczyznę , panno Mario ?
— Wam wolno … pyszny sobie ! … — oburzyła się . — I to mówi człowiek postępowy , w wieku emancypacji ! …
— Ależ , panie ! … Bardzo mi miło spotkać człowieka szczęśliwego .
— Przepreszem pana hrabiego …
— Któż ją wyzyskuje ? — spytałem .
— I pomyśleć — jęczała — że taka kobieta ma córkę , córkę … którą wychowuje dla piekła , a ja … O ! wierzę w sprawiedliwość … wierzę w miłosierdzie boskie , ale nie rozumiem … tak … nic nie rozumiem tych wyroków , które mnie pozbawiły , a jej zostawiają dziecko … tej … tej … Panie ! — wybuchnęła z nową siłą głosu — możesz zostawić nawet tych nihilistów , ale ją … musisz wygnać ! … Niech lokal po niej stoi pustką … będę za niego płacić , byle ona nie miała dachu nad głową …
Tymczasem na dole praczki prały bieliznę , na trzecim piętrze szewc kuł , a na drugim w tylnej oficynie dźwięczał fortepian i rozlegała się wrzaskliwa gama :
Ale na myśl o zamążpójściu panny Izabeli opanowała go wściekłość i rozpacz . W takiej chwili — chciałby cały świat nabić dynamitem i rozsadzić . Lecz znowu oprzytomniał :
„ Suknia . Piętnaście łokci surowego jedwabiu po rublu — piętnaście rubli … Koronki z dziesięć rubli , a robota z piętnaście … Razem — czterdzieści rubli suknia , ze sto pięćdziesiąt rubli kolczyki i dziesięć groszy róża … ”
Nagle zrozumiawszy , o co chodzi , wybuchnęła płaczem i kryjąc twarz w suknię pani Stawskiej , zawołała :
— I milionerem — dodała panna Florentyna .
— Nic .
Sytuacja polityczna jest tak niepewna , że wcale by mnie nie zdziwiło , gdyby około grudnia wybuchła wojna .
Baron z większą elegancją aniżeli zręcznością podsadził narzeczoną i sam usiadł naprzeciw niej . Potem wdówka zajęła miejsce obok barona , Starski obok narzeczonej , a panna Felicja obok Starskiego .
— Rozumiem , ale nic z tego — odezwała się pięknym kontraltem dama w pąsowej sukni . — Narzeczeni pojadą z nami , a do powozu niech siądą , jeżeli chcą , pan Ochocki z panem Starskim .
„ Co za uczucie ! … co za namiętność ! … ” — powtarzała w duchu .
„ Gdzie on jest ? … gdzie on jest ? … ” — szeptało widmo .
— Choćby dlatego , że pani nie było tam , gdzie mieliśmy być razem .
— Masz tu — mówi Staś pokazując bogato oprawne książki — trzy historie Napoleona I , życie Garibaldiego i Kossutha , historię Węgier …
— Ciężko , co ? … — rzekł .
— Mężu mój … — szepnęła zasłaniając twarz rękoma . — O ! co ty robisz …
— Ny ! … ny ! … co — się pan tak gniewa ? … — mruczeli bardzo zmieszani Żydkowie .
Od pogrążonych w modlitwie cieniów wzrok jego pobiegł ku światłu . I zobaczył w różnych punktach świątyni stoły okryte dywanami , na nich tace pełne bankocetli , srebra i złota , a dokoła nich damy siedzące na wygodnych fotelach , odziane w jedwab , pióra i aksamity , otoczone wesołą młodzieżą . Najpobożniejsze pukały na przechodniów , wszystkie rozmawiały i bawiły się jak na raucie .
I w tej chwili przestrasza się własnych słów …
— Dobrze … bardzo dobrze … Dawno już myślałem załatwić ich … No , chwała Bogu , że ochłodziło się chociaż trochę …
— Jest pan uprzedzony , gdyż nawet i ta , jak pan mówi , próżnująca arystokracja odgrywa ważną rolę na świecie . To , co pan nazywa zbytkiem , jest właściwie wygodą , przyjemnością i polorem , której od arystokracji uczą się nawet niższe stany i tym sposobem cywilizują się . Słyszałam od bardzo liberalnych ludzi , że w społeczeństwach muszą być klasy pielęgnujące nauki , sztuki i wykwintne obyczaje , raz dlatego , ażeby inni mieli w nich żywe wzory , a po wtóre , ażeby mieli podnietę do szlachetnych czynów . Toteż w Anglii i Francji niejeden człowiek , nawet prostego pochodzenia , skoro tylko zdobędzie majątek , przede wszystkim urządza sobie dom , aby mógł w nim przyjąć ludzi z dobrego towarzystwa , a następnie stara się tak postępować , ażeby sam został przyjęty .
— Przypuśćmy , że naoczni świadkowie : pani Krzeszowska , pan Maruszewicz …
Do przybysza wybiegł Mraczewski i uśmiechając się dwuznacznie , zapytał :
— Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych .
— Właśnie uważam , ale to z gorąca . A powinnaś dziś — dodał grożąc jej z uśmiechem — powinnaś dziś , figlarko , dobrze wyglądać , bo ten Kazio , jak mówiła mi wczoraj ciotka , jest do wzięcia …
„ Aha ! — myślę — więc książę spostrzegł , że Stach może nie przyjść , i na przeprosiny wysłał tego niby teścia ! … Szuman ma rację , że oni go nie zechcą wypuścić , no , ale my wam go odbierzemy ! ”
Po tych słowach prezesowa wyszła zostawiając pannę Izabelę pogrążoną w głębokim namyśle .
Myśli i uczucia plątały mu się w dziwny sposób . Czasem wyobrażał sobie , że jest otoczony siecią intryg , z której wydobyć go może tylko Wokulski . To znowu , że jest ciężko chory i że tylko Wokulski pielęgnować by go potrafił . To znowu , że umrze zostawiając zubożałą i od wszystkich opuszczoną córkę , którą zaopiekować by się mógł tylko Wokulski . A nareszcie pomyślał , że dobrze jest mieć własny powóz , tak lekko niosący jak ten , którym jedzie — i — że gdyby poprosił Wokulskiego , on zrobiłby mu z niego prezent .
— Bądźże u mnie po świętach i … często przychodź . Może się trochę ponudzisz , ale może i ja , niedołężna , przydam ci się na co . A teraz idź już na dół , idź …
Baron pobiegł w stronę towarzystwa . Naprzeciw wysunęła się dama w białej narzutce , z białą koronkową parasolką i szła powoli z wyciągniętą do niego ręką , z której zdawał się opadać szeroki rękaw . Baron już z daleka zdjął kapelusz i dopadłszy narzeczonej , prawie zanurzył się w jej rękawie . Po wybuchu czułości , który o ile był krótkim dla niego , o tyle wydał się bardzo długim dla widzów , baron nagle oprzytomniał i rzekł :
— Już patrzę . Zdrowaś Maria , łaski pełna … Czy to , proszę mamy , ptaszki śpiewają ?
Ledwie wszedł do sklepu , niepewny , co mu więcej cięży : serce czy nogi ? — gdy w tej chwili porwał go Mraczewski . Już był ostrzyżony na sposób warszawski , uczesany i uperfumowany jak dawniej i przez amatorstwo obsługiwał przychodzących gości , sam będąc gościem , jeszcze z tak dalekich okolic . Miejscowi panowie nie mogli wyjść z podziwu .
— Paryż ! … — westchnął rządca . — Znam Paryż jeszcze z roku 1859 . Pamiętam , jak przyjmowali cesarza , kiedy wracał z kampanii włoskiej …
Na drugi dzień istotnie całe towarzystwo pojechało do Zasławia . Mijali lasy , zielone pagórki , wąwozy z żółtymi ścianami . Okolica była piękna , jeszcze piękniejsza pogoda , ale Wokulski nie uważał na nic , zatopiony w smutnych myślach … Już nie był sam z panną Izabelą , jak wczoraj jeszcze ; nawet nie siedział w breku blisko niej , tylko naprzeciw panny Felicji , a nade wszystko … Ale to już mu się tylko zdawało i nawet śmiał się w duszy ze swych przywidzeń . Zdawało mu się , że Starski w jakiś dziwny sposób spojrzał na pannę Izabelę i że ją oblał rumieniec .
Na prawo ode drzwi , za kantorkiem , siedział Wokulski schylony nad rachunkami .
Ukłoniliśmy się sobie nawzajem i wyszliśmy obaj z rządcą . Młody człowiek zamknął za nami drzwi , lecz za chwilę wybiegł na schody i zawołał :
Po raucie u państwa Rzeżuchowskich Wokulski wrócił do siebie w niezwykłym nastroju ducha . Atak szału minął go i ustąpił miejsca apatycznemu spokojowi . Wokulski nie spał całą noc , ale stan ten nie wydawał mu się przykrym . Leżał spokojnie , nie myślał o niczym i tylko ciekawie przysłuchiwał się bijącym godzinom . Pierwsza … druga … trzecia …
— Panie Mraczewski ! … — pochwycił pan Ignacy .
— Obraziłeś pan kobietę … — odparł cicho Wokulski .
Hrabia spojrzał na niego ciekawie , a baron wybuchnął :
— Jo jestem pasiecznik , ale przody byłem rataj . Ino jak mi wół złamał ziobro , to mi jaśnie pani kazała do pasieki .
— Cóż pan umie ? jaki pański fach ?
Wokulski sposępniał i zamiast w oczy pani Stawskiej zaczął patrzeć w talerz . Wziąwszy na odwagę odezwałem się nie bez ironii :
— Tak , Stanisław . Był porucznikiem , a później kapitanem w siódmym pułku liniowym …
„ Mniejsza o to — pocieszał się . — Nie mogłem go przecie nachodzić , kiedy był chory . A bilet posłałem . ”
— No idź pan spać — rzekłem .
— Przepraszam ! … Doprawdy nie miałem zamiaru … Ale sądzę , że moja przyjaźń dla czcigodnej prezesowej , która , panie , tak …
To zdawało mu się , że Ir jest chory , to , że rdzewieje nigdy nie używana dubeltówka , to znowu , że jest jakiś błąd w zielonej firance , która zasłaniała okna , a nareszcie , że herbata jest za gorąca i trzeba ją pić wolniej niż zwykle .
— Szkoda — odparł . — Najlepszą reklamą dla sklepu byłoby , gdyby się tak kto w nim powiesił …
— A pani co by mu dała w zamian ? — spytał Wokulski , któremu robiło się coraz ciężej i smutniej .
— W buzię nie można .
Wokulski ocknął się i spojrzał bliżej siebie . Pięknej pani z dzieckiem już nie było .
— Wszakże to pan kupił nasz serwis i srebra ? — mówiła zdławionym głosem .
W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację .
Wobec takiego niebezpieczeństwa postanowiłem działać energicznie . Więc zaraz na drugi dzień wybrałem się do Szumana i mówię :
— Która tu jest zdrowa ! — rzekła pani Wąsowska , pogardliwie obwodząc wzrokiem towarzystwo . — Podaj mi pan rękę i idźmy do salonu .
Już mrok ogarnął ziemię … Panna Izabela jest znowu sama w swoim gabinecie ; upadła na szezlong i obu rękami zasłoniła oczy . Spod kaskady tkanin spływających aż na podłogę wysunął się jej wąski pantofelek i kawałek pończoszki ; ale tego nikt nie widzi ani ona o tym nie myśli . W tej chwili jej duszę znowu targa gniew , żal i wstyd . Ciotka ją przeprosiła , ona sama będzie kwestować przy najładniejszym grobie i będzie miała najpiękniejszy kostium ; lecz mimo to — jest nieszczęśliwą … Doznaje takich uczuć , jak gdyby wszedłszy do pełnego salonu ujrzała nagle na swym nowym kostiumie ogromną tłustą plamę obrzydłej formy i koloru , jakby suknię wytarzano gdzieś na kuchennych schodach . Myśl o tym jest dla niej tak wstrętna , że ślina napływa jej do ust .
— Niech mnie kaczki zdepczą — mówił ubogi eks-obywatel — że to są najpiękniejsze chwile w życiu . Jesteś młody , wesół , zdrów , nie masz na karku żony i dzieci , pijesz i śpiewasz , i co chwilę spoglądasz na jakąś ciemną ścianę , za którą ukrywa się nasze jutro … Hej ! — wołasz — lejcie mi wina bo nie wiem , co jest za tą ciemną ścianą … Hej ! … wina . Nawet pocałunków … panie Rzecki — szepnął nachylając się rządca .
Baronowa triumfalnie spogląda na pana Łęckiego .
— Mówisz na podstawie czytanych romansów .
— Nie sód i nie potas ? … — pytał Geist .
— Nieprawda — odpowiedział Stach . — Chcę sto tysięcy i nie odstąpię od nich .
— Jaki system ? …
— Sądziłabym , że nie ma ani śladu podobieństwa .
Naturalnie , w sali odezwały się głosy współczucia , kucharka pani Stawskiej zapłakała . Żydki zaczęły pokazywać palcami na baronowę i chrząkać . Zakłopotany sędzia przerwał posiedzenie i kiwnąwszy głową Wokulskiemu ( skąd oni się znają ? ) , poszedł do swego pokoju , a dwaj stójkowi prawie wynieśli na rękach nieszczęśliwego młodzieńca , który tym razem był naprawdę podobny do trupa .
— Nie .
Po wyjściu służącego chwilę postał w oknie patrząc na park oświetlony ukośnymi promieniami słońca i na krzak bzu , na którym wesoło świegotały ptaki . Patrzył , ale serce nurtowała mu głucha obawa na myśl , w jaki sposób przywita się z panną Izabelą …
A potem dodał :
— Lękałbym się — odparł — gniewu boskiego , gdybym w takim dniu skrzywdził człowieka .
— A obowiązki ? …
Wziął kapelusz i pojechał z księciem . Zdawało mu się , że powóz nie jedzie po bruku , ale po jego własnym mózgu .
— Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek …
Nieraz dość jest małego figla , aby rzeczy , dawne jak ludzkie grzechy , pokazały się nam w nowym zupełnie oświetleniu .
„ Taką ma naturę — myślał — nie umie ani śmiać się , ani patrzeć inaczej . Jest jak kwiat albo jak słońce , które mimo woli uszczęśliwia wszystkich , dla wszystkich jest piękne . ”
— Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna .
— Można kobietę uwolnić od intrygantów , ale czy podobna uwolnić ją od jej własnych instynktów ? … Co pan poradzisz , jeżeli ten , który w pańskich oczach jest tylko bałamutem czy intrygantem , dla niej jest — samcem tego co ona gatunku ? …
— Mnie nie obchodzą fabrykanci , tylko konsumenci … — odpowiedział Wokulski .
A z drugiej strony cóż mam ? … Kobietę , która przy takich jak ja parweniuszach nie wahałaby się kąpać . Czym jestem w jej oczach obok tych wykwintnisiów , dla których pusta rozmowa , koncept , kompliment stanowią najwyższą treść życia . Co ta czereda , nie wyłączając jej samej , powiedziałaby na widok obdartego Geista i jego niezmiernych odkryć ? Tak są ciemni , że nawet nie dziwiliby się temu .
— To i chwała Bogu . Bo jedno , że nie śmiałbym przecie panu włazić w drogę za jego dobroć , a po drugie …
Ruch na świeżym powietrzu uspokoił go ; doszedł do Alei Jerozolimskich i skręcił nią ku Wiśle . Owiał go rześki wiatr wschodni i zbudził te nieokreślone uczucia , które tak żywo przypominają wiek dziecinny . Zdawało mu się , że jeszcze na Nowym Świecie był dzieckiem i że jeszcze czuje w sobie drgające fale młodej krwi . Uśmiechał się do piaskarza wiozącego swój towar nędznym koniem w podługowatej skrzyni , a żebrząca wiedźma wydała mu się bardzo miłą staruszką ; cieszył go świst rozlegający się w fabryce i chciał pogadać z gromadką rozkosznych malców , którzy ustawiwszy się na przydrożnym pagórku ciskali kamieniami na przechodzących Żydów .
— Mówiono mi jednak … poufnie … — rzekł z naciskiem Escabeau — że panowie …
— Z Paryża przyszedł transport — rzekł do Wokulskiego . — Myślę , że trzeba odebrać jutro .
— Czyby znowu pojedynek ? …
W tym miejscu ulica nieco zgina się na prawo . Wokulski pierwszy raz spostrzega dom trzypiętrowy i napełnia go jakaś rzewność . Dom trzypiętrowy między pięciopiętrowymi ! … cóż to za miła niespodzianka …
Baron zerwał się z siedzenia i prędko zaczął chować pudełka .
Mecenas usiadł przed biurkiem i zabrał głos .
Służący rozłożył ze zdziwieniem ręce i rozstawił nogi .
Do sklepu weszło jeszcze parę osób , do których niechętnie zwrócił się Mraczewski , powoli wiążąc paczki .
Bo zastanów się tylko … Pani Stawska jest zacności kobieta , więc — powinna być szczęśliwą ; Stach jest wyższym nad wszelką wartość człowiekiem , więc — i on powinien być szczęśliwy . Tymczasem Stach jest ciągle rozdrażniony i smutny ( aż mi się czasem płakać chciało , kiedym na niego patrzył ! ) , a pani Stawska miała sprawę o kradzież …
— Tym lepiej ; bo zdawało mi się , że nie był zadowolony z naszego towarzystwa .
Comme eux aussi je veux poser
A jak ona wypytywała się : „ Czy pan Stanisław nigdy nie zachodzi tu do sklepu ? … ” Jak patrzyła na drzwi prowadzące do sieni i do mego mieszkania , gdzie o kilka kroków od niej zmarszczony Wokulski nie domyślając się , że tu tęsknią za nim , siedział nad książkami .
— Więc ja pana zapewniam , że jutro dostaniesz pieniądze ! — zawołała patrząc na niego z pogardą .
— Wicek , biegnij do składu po ojca … A pan może pozwoli do saloniku …
Z książek byłem bardzo kontent , ale ten salon , muszę wyznać , zrobił na mnie przykre wrażenie . Staś spostrzegł to i uśmiechnąwszy się , nagle otworzył drugie drzwi .
A w tej chwili granat przeleciał wysoko nad nami i pękł gdzieś w tyle z wielkim łoskotem .
— Załóż się pan , że pojutrze będziemy mieli ważną polityczną wiadomość .
— Ach , ciociu …
— Któż by , jeżeli nie Wokulski — odparł Mraczewski . — Suzin jedzie do Paryża i chce go gwałtem zabrać , bo ma tam robić jakieś ogromne zakupy towarów . Nasz stary nie zapłaciłby grosza za podróż , miałby książęce życie , bo Suzin im dalej od żony , tym szerzej rozpuszcza kieszeń … E ! i jeszcze zarobiłby z dziesięć tysięcy rubli .
— Prosimy … bardzo prosimy ! … — wołali hrabiowie , a za nimi jeszcze głośniej szlachta nienawidząca magnatów .
— Otóż , proszę pana — mówił baron — wybrać mi jeszcze parę drobiazgów w formie podkowy …
Dopiero około dziewiątej wszedł , a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski , piękny , dwudziestokilkoletni blondynek , z oczyma jak gwiazdy , ustami jak korale , z wąsikami jak zatrute sztylety . Wbiegł ciągnąc za sobą od progu smugę woni i zawołał :
— Jak mogłaś wprowadzić tu tych panów ? — zapytała ją baronowa .
Tak samo z Wokulskim . Znam go ze dwadzieścia lat i ciągle myślałem , że on jest z krwi i kości polityk . Głowę dałbym sobie uciąć , że Stach niczym więcej nie zajmuje się , tylko polityką . Dopiero pojedynek z baronem i owacje dla Rossiego zbudziły we mnie podejrzenia , że on może być zakochany . O czym już dziś nie wątpię , szczególniej po rozmowie z Szumanem .
Na drugi dzień ( sprawa miała być o dziesiątej ) już o ósmej pojechałem do moich pań i nie zastałem nikogo . Wszystkie poszły do spowiedzi : matka , córka , wnuczka i kucharka , i jednały się z Bogiem do wpół do dziesiątej , a ja nieszczęśliwy ( był przecie styczeń ) spacerowałem przed bramą na mrozie i myślałem :
— A , ładnie w taki sposób odpowiadać damom ! — zawołała panna Felcia .
Szczęściem , obie te zaczepki słyszał Wokulski . Wstał od biurka i rzekł tonem , którego , co prawda , nie lubię :
Już w osobnej szufladzie jej biurka leżało kilka funtów mężowskich weksli , kiedy zdarzył się następny wypadek .
„ Trzeba spojrzeć , jak by to wyglądało ? ” — szepnął Wokulski i skręcił na ulicę Karową .
„ Ach , mamo , jaka ona piękna , jaka ona mądra ! … czy ja ją mogę pocałować w buzię ? … ”
— Pan dobrze jeździ konno ? — zapytała Wokulskiego pani Wąsowska .
W pięciu oddzieliliśmy się od reszty wojsk , połamaliśmy szpady , przebraliśmy się za chłopów i ukrywszy pod odzieżą pistolety wędrowaliśmy w stronę Turcji . Tropiła nas też , bo tropiła sfora Haynaua ! …
— Szóste ? … — rzekł Wokulski podnosząc się na kanapie . — A gdzież piąte ?
— Głupiś pan ! …
Powoli pan Tomasz zupełnie odzyskał siły . Obfity pot wystąpił mu na czoło , głos wzmocnił się i tylko sieć czerwonych żyłek na oczach świadczyła jeszcze o minionym ataku . Przeszedł się nawet po pokoju , przeciągnął się i zaczął :
— Strasznie ci Żydzi wypierają nas …
Stach jeszcze z nimi nie grał ; chodził dopiero około stolików i przypatrywał się .
— Kto prosi , żeby mu ogolić brodę , nie gniewa się na zdrapanie . Otóż , gołąbku , powiem tobie przypowieść . Znajduje się w tej Francji jakaś cudowna woda na wszystkie choroby ( nie pomnę jej nazwiska ) . Więc słuchaj mnie : są tacy , którzy przychodzą tam na kolanach i prawie nie śmią spojrzeć ; a są inni , którzy tę wodę bez ceremonii piją i nawet zęby płuczą … Ach , Stanisławie Piotrowiczu , ty nie wiesz , jak ten pijący grubo żartuje z modlącego się … Zobacz więc , czy nie jesteś takim , a gdybyś był , pluń na wszystko … Ale co tobie ? … Boli ? prawda … No , pokosztuj wina …
A przypatrzywszy się uważniej Wokulskiemu dodała :
— Mam nadzieję — ciągnął pan Tomasz — że zostanie mi z niego pięćdziesiąt , a choćby czterdzieści tysięcy rubli …
Węgiełek skończył . Panna Izabela spuściła głowę i końcem parasolki rysowała jakieś znaki na gruzach . Wokulski nie śmiał spojrzeć na nią .
— Zwariowałeś pan ! … Co dla panny Łęckiej ? …
„ Jezus , Maria ! — szepcze . — Więc już nawet przy licytacjach mówią o Wokulskim i o niej … I jeszcze przewidują , że go zgubi … Jezus ! Maria ! … ”
Szuman zaczął bić się po głowie .
— O ! … zachowaj że pan ten drogi skarb — odparł Wokulski i wydobył z biurka fatalne dokumenta . — Czy o te papiery panu chodzi ?
Panna Izabela zatrzymała się w alei .
— Panowie ! … — wrzasnął adwokat obcierając nos z akcentem rozrzewnienia . — Uczcijmy naszego gospodarza , znakomitego obywatela , najzacniejszego z ludzi …
W podobnych chwilach jak topielec , który zwraca oczy do światła na dalekim brzegu , panna Izabela myślała o Wokulskim . I w bezmiarze goryczy doznawała cienia ulgi wiedząc , że jednak szaleje za nią człowiek niepospolity , o którym dużo mówiono w towarzystwie . Wtedy przychodzili jej na myśl sławni podróżnicy albo zbogaceni przemysłowcy amerykańscy , którzy przez szereg lat ciężko pracowali w kopalniach , a których od czasu do czasu z daleka pokazywano jej na paryskich salonach .
— Tak . Ty , pani Meliton i ten … zabawny bohater … Wokulski …
„ Może dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych … ”
— Jaki pan ma dowód , że ta lalka jest kupiona u pana ? — spytał sędzia .
— To jest możliwe — odparła wielka dama — ale … czy nie zniechęcą pana koszta ? … Musimy odwołać się do policji niemieckiej , angielskiej , amerykańskiej …
— Ale nie bez cierpień — odpowiedziała pani Wąsowską . — Wiesz pan co — dodała — ponieważ jesteśmy prawie kuzynami , mówmy sobie ty …
Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z listem w ręku .
Między sosnami od czasu do czasu błysnął czerwony stanik pani Wąsowskiej albo biała okrywka panny Eweliny . W jednym miejscu rozwidlała się droga i Wokulski chciał skręcić , ale panna Izabela zatrzymała go …
Podniósł się z fotelu i ze czcią zebrał porozdzierane kartki .
Pewnego dnia przyszło mu na myśl , że gdyby kazała mu rzucić się w wodę i umrzeć , umarłby błogosławiąc ją .
Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził . Patrzył na pannę Izabelę w milczeniu i czekał .
— Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji . Może — odrobinę — do ciebie , żeś tak mało pisał o … mieście … W dodatku bardzo często ginął „ Kurier ” na poczcie , robiły się luki w wiadomościach , a wtedy męczyły mnie najgorsze przeczucia .
— Cóż słychać , panie Szlangbaum ?
— Ależ , Helenko ! … — zreflektowała ją matka . — Pomyśl , na co się narażasz mówiąc w podobny sposób ? … Całe szczęście , że nas nie słyszy nikt obcy .
Wokulskiemu zimny pot wystąpił na czoło ; ale wzruszył ramionami i myślał : „ Przywidzenia … przywidzenia ! … Co za głupstwo … ”
„ Ha ! — myślę — chce Szlangbaumowi wynagrodzić dawne krzywdy , a wobec mnie , najstarszego subiekta , zachowuje godność osobistą . Bardzo uczciwie robi , zawsze bowiem należy trochę zadzierać głowy wobec wyższych , a być uprzedzająco grzecznym dla niższych … ”
— Ale mnie ten dom kosztował sto tysięcy , a mógł był pójść , gdyby lepiej pilnowano … za sto dwadzieścia tysięcy …
Taki rządca , który miał kiedyś własne dobra , wydawał mi się bardzo ciekawą osobistością ; ale jeszcze ciekawszym wydał mi się dom , który nie przynosi żadnych dochodów . Z natury jestem nieśmiały : wstydzę się rozmawiać z nieznanymi ludźmi , a prawie boję się wchodzić do cudzych mieszkań … ( Boże miłosierny ! jak ja już dawno nie byłem w cudzym mieszkaniu … ) Tym razem jednak wstąpił we mnie jakiś diabeł i koniecznie zapragnąłem poznać lokatorów tej dziwnej kamienicy .
— Właśnie sąsiad z przeciwka skarży się na panów dobrodziejów ! … — odparł z uśmiechem rządca .
— Phy ! … gdybym ją poznał wcześniej , może bym się z nią ożenił .
Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim . A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić , więc prędko zauważyła , że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli . Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta , pani Meliton miałaby materiał do swatów . Ale tak ! …
Koło nich szybko przeszła hrabina .
— Tak — cicho szepnęła narzeczona .
— Zaraz wróci , poszedł oddać list posłańcowi . Czy gorzej boli cię głowa ? — pyta panna Florentyna .
— I czego ona chce od pani ?
O kilka kroków od Molinariego , przy mikroskopijnym stoliczku , siedziała pani Wąsowska z Ochockim .
— Spodziewam się , że tym razem kuzynek zabawi w kraju dłużej ?
— Za mniejszy dochód nie warto ryzykować przyszłości — powiedział .
Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni .
— Za pozwoleniem — rzekła biorąc konia za uzdę . — Czy nie myślisz pan , że mówię w ten sposób o pańskiej miłości , ażeby sama wydać się za pana ? … Milczysz pan … Otóż mówmy serio . Była chwila , żeś mi się pan podobał ; była i — już przeszła . Ale choćby nie przeszła , choćbym miała umrzeć z miłości dla pana , co zapewne nie nastąpi , bo nie straciłam jeszcze ani snu , ani apetytu , nie oddałabym się panu , słyszysz pan … choćbyś mi się u nóg włóczył . Nie mogłabym żyć z człowiekiem , który tak kochał inną kobietę , jak pan to robisz . Jestem za dumna . Wierzy mi pan ?
W kilka minut po jej odejściu wbiegł do sklepu baron . Parę razy wyjrzał na ulicę , a następnie zbliżył się do Wokulskiego .
— Ach , czym ja się nie zajmuję ! … — odparł Ochocki . — Fizyką , chemią i technologią … Przecież skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny w politechnice … Zajmuję się wszystkim ; czytam i pracuję od rana do nocy , ale — nie robię nic . Udało mi się trochę ulepszyć mikroskop , zbudować jakiś nowy stos elektryczny , jakąś tam lampę …
— Widać swój … Żyd by tak nie dzwonił …
Na jednym z takich wzniesień furman zwrócił się do nich i wskazując batem przed siebie rzekł :
Po każdym fakcie wynoszenia rzeczy pan Maruszewicz przez kilka następnych dni ukazuje się w jednym ze swych okien . Goli się w nim , czesze , fiksatuaruje , nawet ubiera się , rzucając bardzo dwuznaczne spojrzenia w kierunku okien pani Stawskiej . Lecz gdy jego lokal napełni się nowymi artykułami wygody i zbytku , wówczas pan Maruszewicz zasłania swoje okna na kilka dni sztorami .
Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami , na których rosły pochylone sosny . Panna Izabela usiadła na pniu ściętego drzewa , a Wokulski niedaleko niej na ziemi .
Dziewczynka zrobiła dwa dygi , na które ja odpowiedziałem niezręcznie , a pan Wirski jak hrabia , i mówiła dalej , pokazując babce druty , przy których chwiał się czarny , włóczkowy kwadracik .
— A z tego co by pani przyszło ?
— A gdzie on pojechał , nie wie pan ? — zapytał Szlangbaum ogrodniczka , który za pomocą krzywego noża między najpiękniejszymi kwiatami szerzył zniszczenie .
Podwórko , otoczone ze wszystkich stron trzypiętrowymi oficynami , wyglądało jak dno obszernej studni , napełnionej wonnym powietrzem . W każdym rogu były drzwi , a w jednym aż dwoje drzwi ; pod oknem mieszkania stróża znajdował się śmietnik i wodociąg . Wokulski mimochodem spojrzał w klatkę głównych schodów , do których prowadziły szklane drzwi . Schody zdawały się być mocno brudnymi ; za to obok znajdowała się nisza , a w niej — nimfa z dzbankiem nad głową i utrąconym nosem . Ponieważ dzbanek miał zabarwienie amarantowe , twarz nimfy żółte , piersi zielone , a nogi niebieskie , można było odgadnąć , że nimfa stoi naprzeciw okna posiadającego kolorowe szyby .
Stanowisko Szlangbauma wyjaśniło się od razu ; dziś mnie prędzej coś powiedzą ( ba ! nawet zwymyślają ) aniżeli jemu . Ale czy wynalazł kto sposób przeciw półsłówkom , minom i spojrzeniom ? … A to wszystko truje biedaka , który mi nieraz mówi wzdychając :
Śmiać mu się chciało i ze spojrzeń panny Izabeli , wysyłanych pod adresem pięknego młodzieńca , i z własnych przywidzeń , które dziś tak nagle go opuściły .
— Głupia … precz ! … — syknęła baronowa . Następnie zwróciła się do nas :
— Stróż siedzi w kozie — mówi baba .
W kwadrans po wyjeździe z Warszawy koleją warszawsko bydgoską Wokulski doznał dwu szczególnych , choć zupełnie różnych uczuć : owionęło go świeże powietrze , a on sam wpadł w jakiś dziwny letarg .
Pani Wąsowska spod spuszczonych brwi przypatrywała się Wokulskiemu .
— On ich rozpędzi ! …
— Co ja tam mogę rozkazać ! — odparł wzruszając ramionami . — Przyszedłem żebrać , nie rozkazywać …
— Jeżeli was nie okpi …
Od tego dnia bardzo rzadko widywałem się z naszą pryncypałową . W pół roku zaś później Stach powiedział mi , że … żeni się z panią Małgorzatą Mincel .
— To stary zasłania , nie ona — odparł student machając ręką . — Ona wygląda przez szpary między firanką a oknem . Zresztą , proszę pana : jeżeli pannie Leokadii wolno drzeć się na całe podwórko , to znowu Maleski i Patkiewicz mają prawo chodzić po swoim pokoju , jak im się podoba .
— A jeżeli jest inaczej ? — zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika .
Maruszewicz opuścił gabinet i za godzinę istotnie wrócił z kwitem podpisanym przez barona Krzeszowskiego . Wokulski przeczytawszy dokument włożył go do kasy i w zamian dał Maruszewiczowi czterysta rubli .
„ Więc na początek zapomnij o Wysockich ” — odparł głos wewnętrzny .
Dopiero o wiorstę za miastem , w południowej stronie , leżała grupa wzgórz . Na jednym stały ruiny zamku , składające się z dwu wież sześciokątnych , gdzie ze szczytów i okien zwieszały się bujne zielska ; na drugim rosła kępa starych dębów .
W tej samej chwili przyszedł pożegnać go uśmiechnięty pan Zięba .
— Sprawdzimy to — odpowiedział Wokulski i spokojnie zanotował w katalogu adres .
— Gdybyś jednak wrócił , nie zapomnij przywieźć mi włosów : bułgarskich , tureckich i tak dalej , od obu płci . Tylko pamiętaj : w oddzielnych pakietach z notatkami . Wiesz przecie , jak to robić …
— Tak — rzekła — papo ma rację . Nie umiałam tylko zdać sobie z tego sprawy . Takie podstawianie Żydów przy kupnie najjaśniej dowodzi , że ten pan bawiąc się w przyjaźń robi interesa …
— A ! … — zawołał — to jasne … Kula w pistolet , a zamek w szczękę … Pistolet zdezelowany ; bardzo interesujący strzał …
— Co za anioł ? — spytałem nagle . — Może Jaś Mincel ? … Pozwoli pani , że choć byłem szczerym przyjacielem nieboszczyka , nie myślę jednak nazywać aniołem osoby , która nawet po śmierci ważyła ze dwieście funtów …
Gość wszedł kończąc rozmowę z kimś na ulicy , lecz wnet cofnął się , aby swego towarzysza pożegnać . Potem znowu wszedł i znowu cofnął się zadzierając do góry głowę , jakby czytał szyld . Nareszcie wszedł na dobre , ale drzwi za sobą nie zamknął . Wypadkowo spojrzał na damę i — spadły mu z nosa ciemne binokle .
Przed południem ( jakoś nie było gości w sklepie ) ni stąd , ni zowąd przychodzi do mnie kto ? … Młody Szlangbaum , ten starozakonny , który pracuje w ruskich tkaninach .
„ Tak , ale co dalej ? … ”
— Kompania ! … naprzód marsz ! … Pluton ! … naprzód marsz ! … — powtórzyli różnymi głosami oficerowie .
Teraz panna Izabela spuściła oczy , zmieszana w wysokim stopniu .
Panna Izabela poczuła brak oddechu i ściskanie serca . Wnet jednakże zapanowała nad sobą .
— Przepraszam — mówię — czy nie przeszkadzam ? …
— Czy nie w brzuszek ? … za pozwoleniem pani — spytałem .
— Im wolno , one za to płacą — odpowiedział spokojnie Wokulski . — Nam nie .
— Jak to , więc nawet nie robili prób ? — spytał Wokulski .
— Czego mi ból robisz , człowieku ! …
— Złego ? … No , nic złego , mój Boże … Ale zawsze lepiej , gdy ludzie nie znają ani wysokości , ani źródła dochodów … Baron , wreszcie sam marszałek nie mieliby reputacji milionerów i filantropów , gdyby znano wszystkie ich sekreta …
Machinalnie spojrzał na środek kościoła . Przy bliższym stoliku hrabina drzemała , a panna Izabela ziewała , przy dalszym trzy nie znane mu damy zaśmiewały się z opowiadań jakiegoś wykwintnego młodzieńca .
— Spodziewam się , że nie na kupiecki sposób ! … — odparł dumnie baron .
— Panie ! — rzekł ponurym głosem , zamykając drzwi gabinetu . — Widzisz przed sobą człowieka , który postanowił …
Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica .
W teatrze trafił się panu Ignacemu cały szereg niespodzianek .
— Rozumiem to — odparł Wokulski — ale … Wybacz pan , pańskie odkrycia są tak nowe …
— O , bardzo ładny — odparł Starski .
— Dziękuję ci , panie Wokulski , za pamięć i proszę , ażebyś przyszedł do mnie na święcone . Bardzo cię proszę , panie Wokulski — dodała z naciskiem .
— Panie przyjmują ? — zapytał gość Marianny głosem tak pewnym , że od razu odzyskałem otuchę .
— No , to i dobrze . Chodźże do twego mieszkania .
„ Używaj wszystkich środków , od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny , a coś ci z tego pomoże , nawet na — nosaciznę . ”
Pani Wąsowska i Starski znikli na wzgórzu , panna Izabela coraz niecierpliwiej bawiła się parasolką . Wokulskiemu pulsa biły w skroniach jak dzwony . Ponieważ milczenie trwało zbyt długo , więc odezwała się panna Izabela :
Dość było jednego kieliszka wina , ażeby Jan Mincel zaczął bić pięściami w stół albo w plecy swoich sąsiadów i wrzeszczeć :
Książę przypatrywał mu się spod rzęs , a widząc , że Wokulski to czerwienieje , to blednie , myślał :
— A bo , widzi pan … — zaczęła dziewczyna i opowiedziała tak cyniczną historię jakiegoś sporu z gospodynią , że słuchając jej Wokulski pobladł .
— Kto wie ? … Kto wie ? … — odparł Wokulski .
— Zuch baba z tej baronowej … ale pani Stawska może spać spokojnie ; sprawę ma jasną jak słońce . Czy to wreszcie na nią jedną rzuca się ludzka podłość !
Nagle — mija go powóz z groomem na koźle , wiozący dwie kobiety . Jedna całkiem mu nie znana , druga …
— Czy ja wiem ? Może i ja zdecydowałabym się na jakie szaleństwo …
Na ten dowcip pan Ignacy skrzywił się z niesmakiem . Swoją drogą Mraczewski dostał urlop przed siódmą wieczorem , a w parę dni później w prywatnym katalogu Rzeckiego otrzymał notatkę :
Maruszewicz zobaczywszy wstrętną figurę kupczyka doświadczył tak rozmaitych uczuć , że nie tylko nie wiedział , co mówi , ale nawet o czym myśli . Pamiętał tylko , że Wokulski zaprowadził go do gabinetu za sklepem , gdzie znajdowała się żelazna kasa , i powiedział sobie , że uczucia , jakich doznaje na widok Wokulskiego , są lekceważeniem pomieszanym ze wzgardą . Później przypomniał sobie , że afekta te starał się zamaskować wyszukaną grzecznością , która nawet w jego oczach wyglądała na pokorę .
Obraz panny Izabeli ukazał mu się otoczony jaśniejszym niż kiedykolwiek blaskiem . Krew biła mu do głowy i upokarzał się w duchu na myśl , że z podobnym stworzeniem mógł ją zestawić !
Na trzeci dzień otrzymał od panny Izabeli krótki liścik :
Ale pannę Izabelę w przykry sposób dotknęła jego obojętność dla sztuki . Sposępniała i przez resztę dnia rozmawiała z Wokulskim dosyć chłodno .
Podał jej kilkadziesiąt rubli zawiniętych w kartkę do Wysockiego . A kiedy ona wahała się , czy ma brać , wcisnął jej zwitek w rękę i rzekł :
— No , no , no … żarty , żarty ! … A o małym Napoleonku co słychać ?
— Ach , mój kuzynek ! … On chyba nigdy nie miał zamiaru służyć w czymkolwiek za przykład . Zresztą nie mówimy o naszej arystokracji , tylko o francuskiej .
Traf zdarzył , że pan Łęcki , nie mogąc już ukryć zabiegów Wokulskiego o pannę Izabelę , zapytał księcia o zdanie o Wokulskim i o radę .
— Jak to — zawołałem — w taki sposób traktujesz zwierzenie się przed przyjacielem ?
Wtem drgnął ; usłyszał imię panny Izabeli i spostrzegł , że w sklepie nie ma nikogo z gości .
„ Jeżeli ja — mówił do siebie — przez zmarnowanie jednego wieczora narobiłem tyle zamętu w sklepie , to niby — jakiego zamętu w interesach narobi Stach , który marnuje dziś dnie i tygodnie na teatry włoskie , i zresztą — nawet nie wiem na co ? … ”
— Ale ba ! … Po babci urwało się , z Kazią zerwało się i choć w łeb sobie strzel .
Jechali z dziesięć minut , a teraz Wokulski zatrzymał konia . Stał na wzgórzu , nad łąką tak piękną jak marzenie . Co w niej było pięknym , czy zieloność trawy , czy kręty bieg rzeczułki , czy drzewa pochylające się nad nią , czy pogodne niebo ? Wokulski nie wiedział .
— Dziesięć tysięcy rubli — ciągnął Wokulski — jest to fundament dobrobytu dla dwudziestu rodzin co najmniej …
VII . Lasy , ruiny i czary
— Po co ?
— Za pozwoleniem ! — przerywa Wirski . — Mężczyzna pięćdziesięcioletni nie jest starym ; jest dopiero dojrzałym …
— Tak mówisz ? … Więc chodź .
Raz był podobnym do odmłodzonego jenerała-bohatera , który wygrał bitwę i z wyżyn swego siodła patrzył na śmierć kilku tysięcy walecznych . Drugi raz przypominał twarz najsławniejszego tenora , któremu kobiety rzucały kwiaty pod nogi , a mężczyźni wyprzęgali konie z powozu . Inny raz był wesołym i pięknym księciem krwi jednego z najstarszych domów panujących ; inny raz dzielnym strażakiem , który za wydobycie trzech osób z płomieni na piątym piętrze dostał legię honorową ; inny raz był wielkim rysownikiem , który przytłaczał świat bogactwem swojej fantazji , a inny raz weneckim gondolierem albo cyrkowym atletą nadzwyczajnej urody i siły .
— Austria chce zabrać ? … — powtórzył . — Za co ? …
— Co pan każe ? — spytał go Wokulski , gdy już usiedli . ( Maruszewicz nie umiałby ściśle oznaczyć chwili aktu zajmowania miejsca w przestrzeni ) . Mimo to zaczął , niekiedy zacinając się :
I tak szedł przez całe Aleje , plac Aleksandra , przez Nowy Świat , ciągle upatrując kogoś i ciągle doznając zawodu .
— Wybornie . I w sklepie jest nieźle , trochę zwiększyły się nam obroty . W styczniu i lutym mieliśmy targu za dwadzieścia pięć tysięcy rubli … Staś kochany ! … Osiem miesięcy nie było go w domu … Bagatela … Może siądziesz ?
— Proszę panów — rzekł — baron Krzeszowski przyznaje , że mógł potrącić pana Wokulskiego , ponieważ jest roztargniony , * tek * . W konsekwencji zaś , na nasze żądanie …
Nagle przyszło mu na myśl : czy to on raczej nie jest głupi ? …
Z kolei zbliżył się do Wokulskiego człowiek młody , mizerny , z rzadkim zarostem na twarzy , ale z niewątpliwymi śladami przedwczesnego zniszczenia w całej postaci . Wokulski spotykał go na rozmaitych widowiskach , wreszcie i na ulicy , jeżdżącego najszybszymi dorożkami .
— Pan Wokulski sam wprowadza Żydów do handlu — bryznął oponent ze stanu kupieckiego .
Wokulski spojrzał na nią zdumiony .
Panna Izabela odsunęła talerz i z niepokojem przebiegła papier oczyma . Lecz stopniowo twarz jej wypogodziła się .
— Niech pani mówi dalej .
— Z największą chęcią — odparł głośno rumiany fabrykant . — Cóż , źle tu panu ? … Pyszne miejsce ! …
Dziwny był widok tego salonu . Meble okryte ciemnopopielatymi pokrowcami , to samo fortepian , to samo pająk zawieszony u sufitu ; nawet stojące w kątach kolumny z posążkami miały także popielate koszule . W ogóle robił on wrażenie pokoju , którego właściciel wyjechał zostawiwszy tylko służbę bardzo dbałą o porządek domu .
— Kiedy sekret , to sekret — rzekła najrezolutniejsza z nich . — Państwo także nie jesteście tu potrzebni .
Na lewo od nas huk wzmagał się : pojedynczych strzałów już nie można było odróżnić . Nagle krzyknięto w przednich szeregach :
„ Naiwna jest ta Felcia ” — rzekła do siebie .
— Ażeby ocalić honor , który chcesz mi pan wydrzeć .
— Dużo czytałem , że szczęśliwy jest człowiek , który ma wielkie aspiracje . To kłamstwo . Ja przecież mam niepowszednie pragnienia , które jednak robią mnie śmiesznym i zrażają do mnie najbliższych . Spojrzyj pan na tę ławkę … Tu , w początkach czerwca , koło dziesiątej wieczorem , siedzieliśmy z kuzynką i z panną Florentyną . Świecił jakiś księżyc i nawet jeszcze śpiewały słowiki . Byłem rozmarzony . Nagle kuzynka odzywa się : „ Znasz , kuzynie , astronomię ? ” — „ Trochę . ” — „ Więc powiedz mi , jaka to gwiazda ? ” — „ Nie wiem — odpowiedziałem — ale to jest pewne , że nigdy nie dostaniemy się na nią . Człowiek jest przykuty do ziemi jak ostryga do skały … ” W tej chwili — ciągnął dalej Ochocki — zbudziła się we mnie moja idea czy mój obłęd … Zapomniałem o pięknej kuzynce , a zacząłem myśleć o machinach latających . A ponieważ myśląc muszę chodzić , więc wstałem z ławki i bez pożegnania opuściłem kuzynkę ! … Na drugi dzień panna Flora nazwała mnie impertynentem , pan Łęcki oryginałem , a kuzynka przez tydzień nie chciała ze mną rozmawiać … I żebym jeszcze co wymyślił ; ale nic , literalnie nic , choć byłbym przysiągł , że nim z tego pagórka zejdę do studni , urodzi mi się w głowie przynajmniej ogólny szkic machiny latającej … Prawda , jakie to głupie ? …
— A niech się jaśnie pan strzela nawet ze starym diabłem ! — odparł Konstanty . — Tylkom ciekawy , kto weksle jaśnie pana zapłaci ? … A komorne … a utrzymanie domu ? … Dlatego , że jaśnie pan co kwartał ma ciekawość na Powązki , to gospodarz nasyła nam rejentów , a ja boję się , żebym z głodu nie umarł … Dobra służba ! …
— Trzeba wytoczyć proces , tek …
— Mianowicie ? … — przerwał mu Wokulski .
Pamiętam , że kiedy Ludwik Napoleon ( późniejszy cesarz Napoleon III ) uciekł z więzienia w roku 1846 , zakotłowało się w całej Europie . Nikt nie wiedział , co będzie ? Ale wszyscy ludzie rozsądni przygotowywali się do czegoś , a wuj Raczek ( pan Raczek ożenił się z moją ciotką ) ciągle powtarzał :
— Postanowiłem zakończyć życie … Ciężka to chwila , ale trudno . Honor …
— Ani myślę . Niech pan tak obejrzy .
— Tak , szósty … siódmy .
Począł usypiać i marzył , że Wokulski zabił go . Widział , jak jego trupa dwu posłańców niesie do mieszkania żony , jak żona mdleje i rzuca mu się na zakrwawione piersi … Jak płaci wszystkie jego długi i asygnuje tysiąc rubli na pogrzeb i … jak on zmartwychwstaje i zabiera owe tysiąc rubli na drobne wydatki …
Ponieważ Wokulski pierwszy raz widział podobne zjawiska i bynajmniej nie ukrywał niedowierzania , więc Palmieri zaprosił go do pierwszego rzędu krzeseł . Tu po kilku próbach Wokulski przekonał się , że zjawiska , na które patrzy , nie są kuglarstwem , lecz polegają na jakichś nieznanych właściwościach systemu nerwowego .
— Ha ! niech pan da list . Zobaczę , jak mi tam będzie .
Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły .
— Proś do sali — rzekł Wokulski .
— Tak , nieznośna baba , która będzie uważać to za nieprzyzwoite , że pani ze mną pójdzie do laboratorium …
— Który wydobył rachunki sklepowe …
— Kto wie , czyś nie zgadł .
I otóż znowu zboczyłem od przedmiotu : miałem pisać o Wokulskim , a piszę o Minclach . Gdybym nie czuł się tak rześkim , jak jestem , mógłbym posądzić się o gadulstwo zapowiadające bliską starość .
Te baby — prawił — to wszystko gęsi nie wyłączając najmądrzejszych . Wczoraj na przykład pół godziny tłomaczyłem Wąsowskiej : na co przyda się kierowanie balonami ? Mówiłem o zniknięciu granic , o braterstwie ludów , o olbrzymich postępach cywilizacji … Ona patrzyła mi w oczy tak , iż głowę oddałbym , że mnie rozumie . A kiedy skończyłem , zapytała :
— Mają bez pracy ! … — wtrącił Klejn . — Ładny porządek świata , co ?
— A gdybyś pan je nawet przypiął , to co ? … — spytał Wokulski .
— Ale bo to poczciwy chłopak … Z jakich on mnie sytuacji nie wyprowadza ! … ile daje mi dowodów nieledwie psiego przywiązania ! …
— Wypłacę go natychmiast z góry za pół roku .
Nadto prezesowa w oczywisty sposób popierała Wokulskiego u swojej przyjaciółki hrabiny i jej siostrzenicy , panny Izabeli . Parogodzinne spacery z ciotką po Łazienkach były tak nudne , a pogadanki o modach , ochronach i projektowanych w świecie małżeństwach tak dokuczliwe , iż panna Izabela miała nawet trochę żalu do Wokulskiego , że nie zbliża się do nich w czasie spaceru i choć z kwadrans nie porozmawia . Dla osoby z towarzystwa ciekawą jest rozmowa z tego rodzaju ludźmi , a pannie Izabeli chłopi na przykład wydawali się nawet zabawnymi swym odrębnym językiem i logiką .
Ale , ale ! … Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej . Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy złotych . Wszystko jest u mnie w porządku , tylko salopę ciotki mole trochę sponiewierały , bo bestia Kaśka zapomniała włożyć bakuniu . Franc kazał cię ucałować . Warszawa , d . 18 lutego r . 1853 . ”
— Cóż słychać na mieście ? — pytam Wirskiego , ażeby raz skończyć kłopotliwą rozmowę .
— Niejeden się to jeszcze dom zawali przed Nowym Rokiem !
— Ale są zakurzone …
— Przyszedł ten pan , czo już u nas bywał — odparł służący i zapuścił wzrok do pracowni . Ale oprócz kajetu na stole i rudych faworytów na obliczu pana Colinsa nie dopatrzył nic szczególnego .
Zresztą , czy w tym Paryżu można zakochać się tak jak on do szaleństwa ?
— Ale , ale … — dodał Szlangbaum . — Mówił mi jeszcze Maruszewicz , iż po mieście kursuje , że Stasiek wziął na utrzymanie tę … tę … Stawską … Czy to prawda , panie Rzecki ? …
„ A cóż mnie to obchodzi … ”
— Bo to dworskie grunta , a pan zna przysłowie : Na dworskim polu dużo stert , na chłopskim dużo ludzi .
W połowie alei odezwała się panna Izabela :
Jakież było dziwne między nimi podobieństwo : on — Rossi , aktor , a ona — panna Łęcka . Rzuć nazwisko , rzuć swój zawód … Tak , ale cóż by wtedy zostało … Zresztą nawet księżniczka krwi mogłaby wyjść za Rossiego i świat tylko podziwiałby jej poświęcenie …
— Prześliczna ! — wtrącił rządca z zapałem .
Lecz gdy pilniej zaczął rozglądać się w planie Paryża , spostrzegł to , czego nie dojrzeli rodowici paryżanie ( co byłoby mniej dziwne ) ani nawet K. Baedeker , roszczący sobie prawo do orientowania się po całej Europie .
Pan Ignacy wybiegł tymczasem na parę minut do sklepu , a gdy Mikołaj wyszedł na ulicę , wrócił do Wokulskiego i rzekł , jakby na nowo zaczynając rozmowę :
— I wówczas zobaczymy , kto wysunie się naprzód , choćby przy możliwych wyborach do rady miejskiej …
— Bardzo prosimy — mówił prędko Mraczewski — to nasz obowiązek . Zdaje mi się , że te będą dobre — ciągnął podając parę sczepionych nitką kaloszy . — Doskonałe , pysznie wyglądają ; szanowny pan ma tak normalną nogę , że niepodobna mylić się co do numeru . Szanowny pan życzy sobie zapewne literki ; jakie mają być literki ? …
Na mój widok dzieci rozpierzchły się w głąb mieszkania , a jejmość w kaftaniku chowając za siebie rzemień zapytała zmieszana :
— Nareszcie ! … — powiedziałeś do mnie .
— Kto wie , gdzie tu naprawdę jest miłość nieszczęśliwa , a nawet tragiczna ! … — odpowiedziała pani Wąsowska patrząc na Wokulskiego .
— Z czego , panie ?
— O co panu chodzi , panie hrabio ? … Żaden adwokat nie podbije panu ceny domu … Od tego ja jezdem … Desz pan hrabia dwadzieścia rubli na koszta i jeden procent od każdego tysiąca nad sześćdziesiąt tysięcy …
— Tym się zgubił — ciągnął Szuman . — Tysiąc centnarów śniegu , rozdzielonego na płatki , tylko przysypują ziemię nie szkodząc najmniejszej trawce ; ale sto centnarów śniegu zbitych w jedną lawinę burzy chałupy i zabija ludzi . Gdyby Wokulski kochał się przez całe życie co tydzień w innej , wyglądałby jak pączek , miałby swobodną myśl i mógłby zrobić wiele dobrego na świecie . Ale on , jak skąpiec , gromadził kapitały sercowe , no i widzimy skutek tej oszczędności . Miłość jest wtedy piękną , kiedy ma wdzięki motyla ; ale gdy po długim letargu obudzi się jak tygrys , dziękuję za zabawę ! … Co innego człowiek z dobrym apetytem , a co innego ten , któremu głód skręca wnętrzności …
— Wczoraj rano — odpowiedziała pani Wąsowska . — Ale dwa razy musiałam być w banku , w magazynie , zrobić porządki u siebie . Tymczasem asystuje mi Ochocki , dopóki nie znajdę kogoś zabawniejszego . Jeżeli mi kogo odstąpisz … — dodała z akcentem .
„ Już idę — myślał . — Zaraz … jeszcze chwilkę … Ach , co się ze mną stało ! … ” — dodał czując , że jego rozdarta dusza nawet na tak prosty czyn nie może zdobyć się bez wahań .
Wokulski pochylił się nad kantorkiem tak , że żyły nabrzmiały mu na czole , i — wciąż rachował w myśli :
— Wojciech ! … do stu tysięcy diabłów … Zaraz mi zrób porządek , bo ci to wszystko każę położyć na stole …
— Za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ? …
— Ja myślę — odparła hrabina . — Pan jeszcze zostaje , panie Wokulski ?
— Czy ty , ojcze — rzekła po namyśle — nie obawiasz się Wokulskiego ? …
— I tyś ten sam . Za pomyślność twoich zamiarów … Jakiekolwiek są , wiem jedno , że muszą być godne ciebie . A teraz — milczę …
— Nie dalej jak teraz , kiedy byłem w Paryżu , miałem przed sobą dwie drogi . Jedna prowadzi do wielkiego wynalazku , który może zmieni dzieje świata , druga do pani . Wyrzekłem się tamtej , bo mnie tu przykuwa niewidzialny łańcuch : nadzieja , że mnie pani pokocha . Jeżeli to jest możliwym , wolę szczęście z panią od największej sławy bez pani ; bo sława to liczman , za który własne szczęście poświęcamy dla innych . Ale jeżeli się łudzę , tylko pani może zdjąć ze mnie to zaklęcie . Powiedz , że nie masz i nie będziesz miała nic dla mnie i … Wrócę tam , gdzie może od razu powinienem był zostać .
Wstawszy tak późno panna Izabela wyszła przed obiadem na krótki spacer w Aleje .
— W jaki sposób ? … — zapytała , sama niedobrze rozumiejąc , co mówi .
— A cóż wy na to ? … — zawołałem wściekły z gniewu .
— Niech mnie diabli wezmą , panie Wirski ! — zawołałem — jeżeli Stach nie odda panu darmo tego mieszkania .
— Ale żeby miliony ludzi , pracujących przez kilka wieków i nie wiedzących jeden o drugim , wytworzyło jakąś logiczną całość , jest to wprost niepodobne . ”
— O , państwo tam jadą brekiem .
Przerwało jej ciche szlochanie .
Powóz stanął , lokaj zeskoczył z kozła i pomógł paniom wysiąść . Lecz gdy następnie otworzył z łoskotem drzwi do sklepu Wokulskiego , panna Izabela tak osłabła , że nogi zachwiały się pod nią . Przez chwilę chciała wrócić do powozu i uciec stąd ; wnet jednak opanowała się i z podniesioną głową weszła .
„ Jeżeli punktualność — mówiła sobie dalej — jest grzecznością królów , to już co najmniej powinna być obowiązkiem kupców ! … ”
Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami .
— Zresztą tobie powiem , tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem — prosi kuzynka .
— Wątpię , czy przydam się panom na co — odparł Wokulski . — Miałem wprawdzie do czynienia ze zbożem i okowitą , ale w wyjątkowych warunkach . Chodziło o duże ilości i pośpiech , nie o ceny … Nie znam zresztą tutejszego handlu zbożem …
„ W rezultacie mógłbym między nich wszystkich wejść w kapeluszu na głowie ” — rzekł do siebie .
— Jak to ? … Pan chce zapłacić drożej o trzydzieści tysięcy rubli ? … — spytał .
— I ja — odparł Wokulski .
Wokulski obejrzał się : przy nim kręcił się jakiś pan w ciemnych okularach i nieco podartych rękawiczkach .
— Czy mi się tylko wydaje , czyli też panna Łęcka nie jest ci obojętną ?
— Zrobię tak , jak zechce pan Wokulski . Każe mi otworzyć sklep , otworzę ; każe zostać u Milerowej , zostanę .
Więc rozwinął swój rulon , znowu dołożył dziesięć sztuk złota i jeszcze raz namyślał się : „ Iść czy nie iść ? … ”
— Cóż panna zaraz tak lecisz ? — zapytał Leon . — Ucieknie starej interes czy co ? … Niech trochę poczeka …
— Bo mi narzeczona umarła — odpowiedział doktór pochyliwszy się na tył fotelu i patrząc w sufit . — Więc zrobiłem , com mógł : otrułem się chloroformem . Było to na prowincji . Ale Bóg zesłał dobrego kolegę , który wysadził drzwi i uratował mnie . Najpodlejszy rodzaj miłosierdzia ! … Ja zapłaciłem za drzwi zepsute , a kolega odziedziczył moją praktykę ogłosiwszy , żem wariat …
— O mnie ? … — spytała . — Alboż pan mnie znał ? …
— Może dom naprawdę wart tylko dziewięćdziesiąt … — nieśmiało odpowiedział Wokulski .
— Doskonale ! A ta sześcienna klatka ze stalowego drutu ile waży ? — spytał Geist podając ją Wokulskiemu .
— Kładę od razu karty na stół ; z takimi ludźmi jak pan nie można inaczej . Jestem niemajętny , mam dobre instynkta i chciałbym znaleźć zajęcie . Pan tworzy spółkę , czy nie mógłbym pracować pod pańskim kierunkiem ? …
— Więc niech się cofną od spółki — odburknął Wokulski — ja ich nie wabię …
— Co innego małżeństwa polityczne , a co innego małżeństwa dla pieniędzy z człowiekiem , którego się nie kocha — odpowiedziała prezesowa patrząc w ziemię i bębniąc palcami po stole . — To gwałt zadany najświętszym uczuciom .
— Ma w banku dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , ale na tym baron położył areszt . Piękną napisali intercyzę , co ? … — zaśmiał się adwokat . — Mąż kładzie areszt na pieniądzach będących niewątpliwą własnością żony , z którą toczy proces o separację … Ja , co prawda , takich intercyz nie pisywałem , cha , cha ! … — śmiał się adwokat ciągnąc dym z wielkiego bursztyna .
— Długów ani grosza — mówię — a po zlikwidowaniu interesu ma ze sześćset tysięcy rubli , choć dwa lata temu miał ze trzydzieści tysięcy rubli , rozumie się , oprócz sklepu … Ale , pani dobrodziejko ! … pieniądze nie stanowią wszystkiego , bo człowiek oprócz kieszeni ma jeszcze i serce …
— Byłem pewny , że tak będzie , ale nie sądziłem , że tak prędko … — odezwał się baron ukazując swój piękny garnitur sztucznych zębów .
— Tak , nawet oni — odpowiedział pan Tomasz .
— A pan Maruszewicz jest pewny , że to ta sama lalka , która była u pani Krzeszowskiej ? — spytał sędzia .
— Wody … — odezwała się dama słabym głosem .
Odwraca się więc w drugą stronę sali i spostrzega o parę kroków od siebie pana Łęckiego z jego adwokatem , który widocznie nudzi się i chciałby gdzieś iść .
„ No , już ta nie będzie oszukiwać ” — pomyślał Wokulski .
— Proszę .
— To nie mój system .
Wokulski zamyślił się .
I zdawało mu się , że między tymi ludźmi życie upływa prościej i weselej aniżeli między nadętym mieszczaństwem albo arystokratyzującą szlachtą .
— Widzisz , że nie rozumiesz . Zaraz wyjaśniłbym ci to , ale — takim znużony , że się trochę prześpię …
— Na co ? — spytał hrabia udający autentycznego Anglika .
Nie znalazłszy , czego szukał , ani w cukierni , ani w kościele , pan Ignacy zaczyna spacerować po ulicy , niedaleko sądowego gmachu . Jest bardzo zmieszany ; zdaje mu się , że każdy przechodzień patrzy mu drwiąco w oczy , jakby mówił : „ Nie wolałbyś to , stary łobuzie , pilnować sklepu ? ” , i że z każdej dorożki wyskoczy który z „ panów ” donosząc mu , że sklep spalił się lub zawalił . Więc znowu myśli : czyby nie lepiej było dać za wygraną licytacji , a wrócić do swoich ksiąg i kantorka , gdy nagle słyszy rozpaczliwy krzyk .
— Baronie … — wtrąciła prezesowa .
Skończywszy próby Wokulski wyczerpany upadł na fotel ; Geist pochował swoje okazy , zamknął szafę i śmiejąc się zapytał :
Potem w wielkich konturach przyszła mu na myśl jego własna historia . Kiedy dzieckiem będąc łaknął wiedzy — oddano go do sklepu z restauracją . Kiedy zabijał się nocną pracą będąc subiektem — wszyscy szydzili z niego , zacząwszy od kuchcików , skończywszy na upijającej się w sklepie inteligencji . Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu — prześladowano go porcjami , które niedawno podawał gościom .
Wokulski nagle roześmiał się .
I medium natychmiast z obrzydzeniem odrzuciło korek wycierając ręce i narzekając , że cuchną .
— I milionerem ? — powtórzyła panna Izabela . — zaczynam wierzyć , że papo zrobił dobry wybór przyjmując go na wspólnika . Chociaż …
— Sprawiedliwym jest to , że silni mnożą się i rosną , a słabi giną . Inaczej świat stałby się domem inwalidów , co dopiero byłoby niesprawiedliwością .
— Bah ! … gdybym tego nie robił , zapomniałbym , gdzie co leży … stawy zaśniedziałyby w członkach … Zresztą — jużem przywykł … Pan ma jaki interes do mnie ? …
Niech pani skwituje z wielkich uczuć , to pozbawia snu i odbiera apetyt . Po co kiedyś zatruwać życie jakiemuś człowiekowi , którego zapewne dziś jeszcze pani nie zna ? Po co sobie samej mącić dobry humor ? Lepiej trwać przy programie prędkich i częstych zwycięstw , które innym nie szkodzą , a pani jakoś zapełniają życie .
— Jak to , już dzień ? — spytał zdziwiony .
— Wiem , że mało ma pan czasu — odezwał się gość , lekko kłaniając się . — Mój interes jest krótki . Paryż , miasto wspaniałe pod każdym względem : czy chodzi o zabawę , czy o naukę ; ale potrzebuje wytrawnego przewodnika . Ponieważ znam wszystkie muzea , galerie , teatry , kluby , monumenta , instytucje rządowe i prywatne , słowem wszystko … więc jeżeli pan życzy sobie …
— Tempora mutantur et nos mutamur in illis — spokojnie odpowiedział doktór . — Dziesięć lat zmarnowałem na badaniu włosów , wydałem tysiąc rubli na druk broszury o stu stronicach i … pies nie wspomniał ani o niej , ani o mnie . Spróbuję dziesięć następnych lat poświęcić operacjom pieniężnym i jestem z góry pewny , że mnie będą kochać i podziwiać . Bylem otworzył salon i kupił ekwipaż …
— Nie zaraz ! — odparł żywo Geist . — Kobiety nigdy nie gubią ludzi od razu . Czy już skończyłeś z tamtą osobą rachunki ? …
— Od godziny — odparła pani Wąsowska . — Ale zdaje mi się , że i Wokulski coś spostrzegł , bo był bardzo zmieniony . Żal mi go .
„ On ma jednakże tęgiego bzika ” — pomyślał Wokulski . Później dodał głośno :
Powoli Kasia przestała bywać w sklepie , a natomiast stary Hopfer złożył wizytę obojgu państwu Janom Minclom . Musiał im coś mówić o Stachu , gdyż na drugi dzień zbiegła na dół pani Małgorzata Minclowa i dalejże do mnie z pretensjami :
Żal mi się zrobiło biedaczki , więc raz , kiedyśmy z Wokulskim pili wieczorem herbatę , odezwałem się :
— Kiedyście siedli do kolacji ; stał nawet w tych drzwiach .
— Nie zmuszam pana — rzekł — do dzielenia się ze mną twoimi kłopotami . Mam dosyć własnych .
— Rozumiemy się , panie Wokulski . Wyznam ci , że jeszcze przed pięcioma minutami podejrzewałem cię , sam nie wiem o co , bo interesa twoje są czyste . Ale w tej chwili , wierz mi , masz we mnie tylko człowieka życzliwego i … sprzymierzeńca …
— Z pewnością , że nie , ale też nie stworzyli ich magnaci . Jest to zbiorowe dzieło francuskich budowniczych , mularzy , cieślów , wreszcie malarzy i rzeźbiarzy całego świata , którzy nic wspólnego nie mają z arystokracją . Wyborne jest to wieńczenie próżniaków zasługami i pracą ludzi genialnych , a choćby tylko — pracujących ! …
— Przychodzę w rozmaitych godzinach , a oko , panie , mam na te rzeczy … no ! … Pomimo to nigdy ani rąbka spódniczki , ani pantofelka , ani kawałka wstążki ! A przecież nawet raz u jednego kanonika zdarzyło mi się widzieć gorset ; prawda , że znalazł go na ulicy i właśnie chciał bezimiennie odesłać do redakcji . A , panie , u oficerów , szczególniej zaś u huzarów ! … ( Główkę na dół , s 'il vous plait … ) Czyste zatrzęsienie ! … U jednego , panie , spotkałem aż cztery młode damy i wszystkie — uśmiechnięte … Od tej pory , daję słowo honoru , zawsze kłaniam mu się na ulicy , choć mnie opuścił i winien mi pięć rubli . Ale , panie , jeżeli za krzesło na koncert Rubinsteina mogłem dać sześć rubli , toż bym chyba nie żałował pięciu rubli dla takiego wirtuoza … Może by trochę poczernić włosy , je suppose que oui ?
Obaj mają potulne fizjognomie i podniszczone odzienia , lecz na ich widok Żydzi poczynają szemrać i pokazywać palcami z wyrazem podziwu i szacunku . Obaj stają tak blisko pana Ignacego , że ten mimo woli musi wysłuchać rad , jakich siwy jegomość udziela kędzierzawemu :
— I w tym wypadku byłeś pan przed pół rokiem innego zdania — wtrącił Rzecki .
— Zmów pierwej paciorek .
Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla …
— Nie mam w tej chwili żadnego zajęcia — odpowiedział pochmurnie Wokulski i lekko zarumienił się . Maruszewicz dostrzegł to . Był pewny , że w mieszkaniu albo kluje się coś , albo — jest kobieta . W każdym razie odzyskał odwagę , którą zresztą miał zawsze wobec ludzi zakłopotanych .
— A nie służyłże twój ojciec w wojsku ?
— O nie ! nie zaraz ! … — odparł Geist . — Jeszcze nie ukończyłeś swoich rachunków ze światem ; a że i ja mam na parę lat pieniądze , więc nie nalegam . Przyjdziesz tu , kiedy ci już nic nie zostanie z dawnych złudzeń …
Wokulski ochłonął . Oparł się na ramieniu Ignacego i zaglądając mu w oczy rzekł łagodnie :
— Czy w tym jest co złego ? — spytałem .
— Pani prosi ! … pani chora ! …
„ Wesoły ptaszek z tego Ochockiego ! — myślał Wokulski . — Do mnie mówi , że argumentacja panny Izabeli wylewa mu się uszami , a teraz z nią tylko rozmawia … Oczywiście , chciał mnie do niej zrazić … ”
— Prawie .
— A gdyby mu nie wystarczyło ?
— Już szósta ? … Jak ten czas leci ! … Wariat ! wariat ! — mruczał radca Węgrowicz .
— Książki … zawsze książki ! … Tracisz pieniądze na naukę , a mnie brakuje na proces . Żebyś skończył dwa uniwersytety , nie wyjdziesz z dzisiejszego upodlenia , dopóki nie odzyskamy naszych dóbr po dziadku . Wtedy dopiero ludzie przyznają , żeś ty szlachcic , równy innym … Wtedy znajdzie się familia …
— Wcale jej nie znam , chociaż dziwi mnie , że upodobała sobie barona , który zresztą może być najzacniejszym człowiekiem .
— Dziewięćdziesiąt tysięcy — mówi komornik — po raz pierwszy …
Podejrzenia , gniewy , wszystko w nim wygasło .
Dwaj Francuzi , towarzyszący Suzinowi , ukazują się znowu i mówią im , że już mogą jechać . Suzin bierze pod rękę Wokulskiego i wyprowadza go na plac , gdzie stoi mnóstwo omnibusów i powozów jedno- i dwukonnych , z woźnicami umieszczonymi z przodu lub z tyłu . Przeszedłszy kilkanaście kroków trafiają na dwukonny powóz z lokajem . Siadają i jadą .
Wokulski podał jej kartkę ; zaczęła czytać półgłosem :
Tu hrabia spojrzał na swego towarzysza , który z uroczystą miną coś przełknął .
— Choćby za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet i więcej — wtrącił Wokulski .
— Coś pan przyniósł , profesorze ? — zapytał go Wokulski .
— Łapówka ? … — zapytał spoglądając na mnie jak figura Kopernika . — Mamy zwyczaj — dodał — to , co nam się podoba , kupować ; prezentów nie przyjmujemy od nikogo .
Ale w końcu dał się namówić i pojechaliśmy tam około pierwszej w południe . Na podwórzu spostrzegłem , że sztory w lokalu Maruszewicza są starannie zasłonięte . Widocznie miał już nowy garnitur mebli .
— Wszakże pan myślał kiedyś o machinach latających ? … Nie o kierowaniu balonami , które są lżejsze od powietrza , bo to błazeństwo , ale — o locie machiny ciężkiej , napełnionej i obwarowanej jak pancernik ? … Czy pan rozumie , jaki nastąpiłby przewrót w świecie po podobnym wynalazku ? … Nie ma fortec , armii , granic … Znikają narody , lecz za to w nadziemskich budowlach przychodzą na świat istoty podobne do aniołów lub starożytnych bogów … Już ujarzmiliśmy wiatr , ciepło , światło , piorun … Czy więc nie sądzisz pan , że nadeszła pora nam samym wyzwolić się z oków ciężkości ? … To idea leżąca dziś w duchu czasu … Inni już pracują nad nią ; mnie ona dopiero nasyca , ale od stóp do głów … Co mnie ciotka z jej radami i prawidłami dobrego tonu ! … Co mnie żeniaczka , kobiety , a nawet mikroskopy , stosy i lampy elektryczne ? … Oszaleję albo … przypnę ludzkości skrzydła …
— Dziś przyjechałem — odpowiada Wokulski , uspokojony widokiem jego pełnej , czerwonej twarzy bez zarostu .
Ale … nie powiedział tego ; spuścił głowę i wpadł w zwykłą sobie zadumę . Dałbym połowę mojej rocznej pensji , ażeby dowiedzieć się , o czym on wtedy myślał ? Może o pannie Łęckiej ? … Eh , znowu starość wyłazi … Cóż panna Łęcka ? ani umywała się do Stawskiej !
— Znudzoną ? — powtórzyła panna Izabela . — Mnie on wydaje się przede wszystkim zabawnym .
— Piękne to musi być towarzystwo u takiego księcia ! Stroje , elegancja …
— Dlaczego , panie szefie ? … Dlaczego ? …
Rozerwał kopertę , lecz przez chwilę wahał się z odczytaniem . Serce zaczęło mu bić spieszniej .
Jak fale , gdy wiatr morzem zmąci ;
— Jeszcze ci powiem , że pieniędzy tych nie przywiozłeś dla siebie …
Przy odgłosie wystrzałów z bata , które tym razem udawały się Ochockiemu , brek po marmurowym moście zajechał przed pałac zawadziwszy tylko jednym kołem o trawnik . Podróżni wysiedli , Ochocki jednak nie oddał lejców , lecz jeszcze odprowadził ekwipaż do stajni .
Pułkownik tylko dotykał ust i na prawo , i na lewo słał pocałunki . A tymczasem śnieg różanych listków zasypywał złote kirysy , hełmy i parskające konie … Na domiar jakiś stary Włoch , z krzywym kijem i siwymi włosami do kołnierza , zastąpił drogę pułkownikowi . Schwycił za szyję jego konia , pocałował go i krzyknąwszy : Eviva Italia ! , padł trupem na miejscu … — Taka była nasza wigilia przed Magenta !
— Merci , monsieur …
— Siódma buteleczka , panie radco . Służę piorunem .
— Pan Wokulski , no … to jest wielki interes — odpowiada brunet . — Ale ona jest głupia i Łęcki jest głupi , i oni wszyscy są głupi . I oni zgubią tego Wokulskiego , a on im nie da rady …
— Aha , więc tak sądzisz ? — zawołał . — Upewniam cię , że nic nie wiesz , stary marzycielu .
Jedna rzecz w wysokim stopniu ułatwiała jej wyjście za mąż dla stanowiska . Oto panna Izabela nigdy nie była zakochaną . Przyczyniał się do tego jej chłodny temperament , wiara , że małżeństwo obejdzie się bez poetycznych dodatków , nareszcie miłość idealna , najdziwniejsza , o jakiej słyszano . Raz zobaczyła w pewnej galerii rzeźb posąg Apollina , który na niej zrobił tak silne wrażenie , że kupiła piękną jego kopię i ustawiła w swoim gabinecie . Przypatrywała mu się całymi godzinami , myślała o nim i kto wie , ile pocałunków ogrzało ręce i nogi marmurowego bóstwa ? … I stał się cud : pieszczony przez kochającą kobietę głaz ożył . A kiedy pewnej nocy zapłakana usnęła , nieśmiertelny zstąpił ze swego piedestału i przyszedł do niej w laurowym wieńcu na głowie , jaśniejący mistycznym blaskiem .
Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę . Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! …
— Może co zjesz ? Mam szynkę i trochę kawioru .
— Eljen Magyar ! … Oto będziemy spali … Żeby tak jeszcze z kielich śliwowicy do poduszki ! …
Pomimo resztek pogardy i wstrętu , jakie w niej jeszcze tlały , musiała przyznać , że ten szorstki i ponury człowiek więcej znaczy i lepiej wygląda aniżeli marszałek , baron Dalski , a nawet aniżeli panowie : Niwiński , Malborg i Szastalski .
„ Cóż to za ludzie ! … Cóż to za ludzie ! … ” — powtarzała , wstydząc się jednak sama przed sobą rzucić na nich jakiś ostrzejszy epitet , gdyż należeli do świata . Nikczemnikiem , według jej wyobrażeń , można było nazwać tylko Wokulskiego .
— Platyna ? … — powtórzył Geist z drwiącym uśmiechem . — Oto masz platynę …
W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę : co ze mną począć ? Pan Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika ; ciotka zalecała rzemiosło , a pan Raczek zieleniarstwo . Lecz gdy zapytano mnie : do czego mam ochotę ? odpowiedziałem , że do sklepu .
— Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni . A jeżeli nią nie jest , zawsze będę miał czas rozczarować się …
Około dziewiątej pan Tomasz , wbrew zwyczajowi , poszedł spać , a panna Izabela wezwała do swego pokoju na rozmowę kuzynkę Florentynę .
„ Gdyby ci wszyscy ludzie — mówił sobie — byli podobni do mnie , Paryż wyglądałby jak szpital smutnych wariatów . Każdy trułby się jakimś widziadłem , ulice zamieniłyby się w kałuże , a domy w ruinę . Tymczasem oni biorą życie , jakim jest , uganiają się za praktycznymi celami , są szczęśliwi i tworzą arcydzieła .
I pod wpływem tej idei rozmawiała z Wokulskim na wyścigach bardzo łaskawie .
Po takich i tym podobnych monologach szybko składał zabawki i rozdrażniony chodził po pustym sklepie , a za nim jego brudny pies .
— Albo ja ? — dodał Starski .
— Bo , panowie , myślmy najpierw o tym , ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj …
— Idziemy ku Łazienkom ? — spytał Wokulski .
— Czwartą i piątą — pochwycił adwokat — poświęcimy rozważaniu ogólnej ekonomicznej sytuacji …
— Przez powstanie ! — szybko dokończył adwokat .
— Bez obrazy pani dobrodziejki , dlaczego panie tak ciągle siedzicie w oknach ? … To niedobrze …
W tym miejscu oczy mu się zaiskrzyły i zrobił taką pantominę , że jeżeli jest naprawdę pobożnym , jutro powinien iść do spowiedzi .
— Toteż porzucił je — zakończyła niedbale panna Izabela .
Nastała chwila milczenia , którą szczęściem przerwało wejście Ochockiego . Pani Wąsowska znowu bardzo serdecznie pożegnała pannę Izabelę i rzucając na swego towarzysza ogniste spojrzenie rzekła :
— „ Na każdym miejscu i o każdej dobie , gdziem z tobą płakał , gdziem z tobą się bawił , zawsze i wszędzie będę ja przy tobie , bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił … ”
„ Ja wiem — szlochała — że on już nie ma ani grosza , że za mieszkanie nie płaci i nawet ze swoim lokajem jada na kredyt . Mimo to , wszystko mu zapomnę i popłacę długi , byle nawrócił się i sprowadził do domu . Bez mężczyzny nie mogę rządzić takim domem … umrę tu w ciągu roku … ”
— Ależ , Felu , o co ty niedługo zaczniesz posądzać pana Wokulskiego ! — zgromiła ją pani Wąsowska .
— Człowieku , człowieku ! … — zawołała Felcia . — Ta pani z wami nie rozmawia … Ta pani mówi , że jesteście ordynarni .
— Już się przecie poznał z ojcem — wtrąciła panna Florentyna .
W tym czasie pan Szastalski przysłał jej bukiet fiołków , a panna Izabela nie bez wyrzutów spostrzegła , że Apollo zaczyna być podobnym do Szastalskiego i że Molinari szybko zaciera się w jej pamięci .
Odezwały się trąbki i nasz batalion rozłamał się na cztery kompanie uszykowane kolumnami obok siebie . Pierwsze plutony wysunęły się naprzód , my zostaliśmy w tyle . Odwróciłem głowę i zobaczyłem , że od głównego korpusu oddzieliły się jeszcze dwa bataliony ; zeszły z gościńca i biegły pędem przez pola , jeden na prawo od nas , drugi na lewo . W mały kwadrans zrównały się z nami , przez drugi kwadrans wypoczęły i — ruszyliśmy trzema batalionami naprzód , noga za nogą .
„ Więc nic … nic ! … ”
Podano samowar ; Szuman odprawił służącego i nalał herbatę .
III . Widziadło
— Przepraszam cię , Belu , że mnie widzisz w takim negliżu … Cóż się stało ? …
— To wiele znaczy … bardzo wiele ! — zawołał hrabia zgarbiony . — Raz nauczmy się szanować zyski groszowe …
Wokulski zbliżył się do barona i uścisnął go .
— Więc znowu szczęście ! — krzyknął baron obrywając binokle . — A ja , mój kuzynie , ani za grosz nie mam szczęścia . Pół majątku przegrałen , drugą połowę zjadły kobietki i — choć w łeb sobie strzel ! …
Wchodzę na górę . Drzwi do mieszkania nie zamknięte , a sam Stach przy świetle lampy pakuje walizkę . Coś mnie tknęło .
Wokulski z podziwem przypatrywał się zarumienionej twarzy i błyszczącym oczom panny Izabeli . Były to tak silne argumenta , że zwątpił we własną pamięć i odparł :
— Co ? może sądzisz pan , że pochlebiam ci dla wytumanienia kilku franków ? … Jutro będę jeszcze raz u pana i przekonam cię , jak w tej chwili jesteś niesprawiedliwy i głupi …
— Ach , ja ! … Owszem … Ale nie w ten sposób jak Ewelinka i baron .
Przez cały czas naszej rozmowy dwaj chłopcy i subiekt załatwiali interesantów , na których nawet nie zwracałem uwagi . Wtem skrzypnęły tylne drzwi sklepu i spoza szaf wysunęła się staruszka w żółtej sukni , z dzbanuszkiem w ręku .
— Tyralierzy ! … — rzekł stary podoficer .
— Dlatego , ażeby zyskać , kupiłem .
Dostrzegł też mimochodem , że w gronie zebranych woźniców służba wielkich panów zachowywała się w sposób pełen godności , bankierscy chcieli rej wodzić , za co im wymyślano , a dorożkarze byli najrezolutniejsi . Furmani zaś powozów najętych trzymali się blisko siebie , gardzący resztą i przez nią pogardzani .
Rzecki szczypał się w nogę , ażeby doktorowi nie zrobić awantury .
Kiedy zwierzył się z kłopotu przed muzykiem , ten naprzód szeroko otworzył oczy , potem zmarszczył brwi , w końcu zaś , po długim namyśle , odparł :
Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ” Cały teatr wybucha śmiechem ; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło , gdzie siedzi pan Ignacy . Nieszczęśliwy chce zaprotestować , lecz czuje , że głos zastyga mu w gardle , a na domiar niedoli on sam — zapada się gdzieś . Zapada się w niezmierny , niezgłębiony ocean nicości , w którym będzie spoczywał na wieki wieczne nie objaśniwszy widzów teatralnych , że nankinowe spodnie z fartuszkiem i strzemiączkami wykradziono mu podstępem ze zbioru jego osobistych pamiątek .
W tym samym czasie zeskakiwał z kanapki jego stary pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się , zapewne z resztek snu , skrobał do drzwi , za którymi rozlegało się pracowite dmuchanie w samowar . Pan Rzecki , wciąż ubierając się z pośpiechem , wypuszczał psa , mówił dzień dobry służącemu , wydobywał z szafy imbryk , mylił się przy zapinaniu mankietów , biegł na podwórze zobaczyć stan pogody , parzył się gorącą herbatą , czesał się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów .
— Dobrze .
— Już zesłał najlepsze — rzekł Wokulski myśląc o pannie Izabeli .
— To bardzo piękny czyn — mówił książę — ale … nie w stylu Wokulskiego . On mi wyglądał na jednego z tych ludzi , którzy w społeczeństwie stanowią siłę tworzącą rzeczy dobre , a karcącą łotrów . Tak jak postąpił Wokulski z Maruszewiczem , mógłby zrobić każdy ksiądz … Obawiam się , że ten człowiek traci energię .
Stanąwszy przed domem przypomniał sobie obietnicę daną pannie Izabeli co do owacyj dla Rossiego .
— Nie , nie , nie ! … — przerwał mu adwokat . — W tym coś jest i ja to wyśledzę … Ktoś nam buty uszył …
— Tak .
Dojechali do lasu , za nimi dwie służące w bryczce . Panie wzięły do rąk koszyki .
— Oj , do licha … — szepnąłem . — To zły znak …
— Już go prawie sprzedałem — odparł Wokulski .
— Tak — rzekła prędko . — Wtedy lalka rusza oczyma i woła : mama ! … Ach , jaka ona zabawna , sama bym ją chciała mieć . Nazywa się Mimi . Kiedy Helunia zobaczyła ją pierwszy raz , złożyła ręce i stanęła jak posąg . A kiedy pani Krzeszowska dotknęła jej i lalka zaczęła mówić , Helunia zawołała :
Stary subiekt zmiarkowawszy , że nie ma tu co robić dłużej , pożegnał swego Stacha i rzekł na odchodne :
— Wierz mi , Belu , że urodzenie jest najmniejszą zasługą tych , którzy się rodzą . A co do czystości krwi … Ach , Boże ! wielkie to szczęście , że nie bardzo zajmujemy się sprawdzaniem tych rzeczy . Powiadam ci , że o czyimś urodzeniu nie warto rozmawiać z ludźmi starymi jak ja . Tacy bowiem zwykle pamiętają dziadów i ojców i nieraz dziwią się : dlaczego wnuk jest podobny do kamerdynera , a nie do ojca . No , wiele się tłomaczy zapatrzeniem .
— Masz ! … masz ! … Zobaczymy , jak ono będzie wyglądało w razie potrzeby . Dobranoc , dobranoc … — mówił stary subiekt , z hałasem chowając księgi .
— Zapewne … Zresztą nie wiem … — uśmiechnęła się panna Izabela . — Ciotka mówi , że jest bardzo piękny …
— Czy widzisz pan tę staruszkę między biskupem i jenerałem ? — odezwała się hrabina . — Jest to prezesowa Zasławska , moja najlepsza przyjaciółka , która koniecznie chce pana poznać . Jest panem bardzo zajęta — ciągnęła hrabina z uśmiechem — jest bezdzietna i ma parę ładnych wnuczek . Zróbże pan dobry wybór ! … Tymczasem przypatrz się jej , a gdy ci panowie odejdą , przedstawię pana . A … książę …
— Czy mogę złożyć uszanowanie panu Łęckiemu ? — spytał uroczyście Ochocki i nie czekając na odpowiedź panny Izabeli wyszedł z salonu .
Wokulski siedział ze spuszczonymi oczyma . Coś dławiło go , szarpało za piersi . Wpił sobie paznokcie w ręce i myślał , ażeby jak najprędzej stąd wyjść i już nie słuchać skarg , które odnawiały w nim najboleśniejsze rany .
Przytuliła głowę do ramienia ojca . Pan Tomasz spojrzał niechcący w lusterko na stoliku i przyznał w duchu , że oboje w tej chwili tworzą bardzo piękną grupę . Szczególniej dobrze odbijała obawa rozlana na twarzy córki od jego spokoju . Uśmiechnął się .
— Straszna ! … straszna cyfra ! — szepnął książę . — Czy nie widzisz pan w niej istotnego niebezpieczeństwa dla naszych fabryk ?
Wokulski stropił się .
„ Chwała Bogu ! — myślał pan Ignacy . — Jeżeli Łęcki weźmie sto dwadzieścia tysięcy za swój dom , to znaczy , że Stach nie zapłaci za niego dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . ”
— O , to sprawa trudna , bardzo trudna , ale dla pana postaramy się . Tylko muszę go przygotować , dobrze usposobić … I wie pan , jak zrobimy ? … Niech pan jutro zajdzie do hotelu o pierwszej w południe ; ja tam będę na śniadaniu . Wtedy niech pan wywoła mnie nieznacznie przez służącego , a już ja wyrobię panu audiencję .
Takie albo tym podobne wyrazy budziły go na chwilę . Rzucał się wtedy na fotel i oparłszy głowę na ręku myślał . Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając :
— Jesteś nieuleczony marzyciel , mój stary ! — westchnął Wokulski i przerwał rozmowę . Nie miał wątpliwości , że Ignacy znowu posądza go o jakieś polityczne knowania .
— Upadam do nóg ! … — szepnął marszałek .
— To są media — szepnął Jumart . — Na nich Palmieri pokazuje swoje sztuki .
— Dużo im papo winien ?
Nie sądziła , ażeby Wokulski miał jakiś pilniejszy interes na świecie aniżeli widzenie się z nią ; gdyby się zaś spóźnił , postanowiła nie tylko traktować go z góry , ale nawet okazać mu niezadowolenie .
— Ja bym dał sto pięćdziesiąt — mówi piękny brunet — ale swoją drogą Łęcki to niepewny interes .
Poprosił więc pana Łęckiego o parę tygodni zwłoki „ dla uformowania sobie zdania ” , a ponieważ miał rozmaite stosunki i jakby własną policję , podowiadywał się więc różnych rzeczy .
Tu dostał lekkiego kaszlu .
— Będę płacił z góry … co pół roku — odpowiedział Wokuski lękając się , ażeby pan Tomasz nie wydał pieniędzy zbyt prędko .
— A ile płacą za lokal ?
— Siadaj , Stanisławie Piotrowiczu . Chcesz jeść czy pić , tu czy w sali ? No , pięćdziesiąt tysięcy twoje … Bardzom kontent …
W korytarzu wagonowym słychać było kroki i rozmowę ; drzwi przedziału znowu usunęły się i ukazał się nadkonduktor , a obok niego bardzo szczupły pan , z malutkimi wąsikami szpakowatymi , jeszcze mniejszą bródką prawie siwą i dobrze siwiejącą głową .
— Anglicy mają ryby morskie , które można jadać samym widelcem ; nasze zaś ryby ościste może jedliby innym sposobem …
„ Chciałbym przespać ten czas , dopóki znowu jej nie zobaczę ” — myślał Wokulski .
Patrzę , mój Szlangbaum zaciera ręce , wąs do góry , głowa pod sufit … Myślę : „ Zwariował czy co ? … ” A on — kłania mi się , ale z głową zadartą , i mówi dosłownie te wyrazy :
— Wybacz pan — rzekł . — W imieniu mojej żony uroczyście przepraszam i niezależnie od satysfakcji , jaką gotów jestem dać panom , zrobię , co potrzeba , ażeby naprawić krzywdę wyrządzoną panu Wokulskiemu … Tak , panie . Złożę wizyty wszystkim moim przyjaciołom i oświadczę im , że pan Wokulski jest dżentelmenem , że zapłacił za klacz osiemset rubli i że obaj staliśmy się ofiarami intryg tego łotra Maruszewicza . Krzeszowscy , panie … panie …
— To przecież nie dlatego … — mruknął Patkiewicz znacznie spokojniejszym tonem .
„ Nie , jesteś aż tak szlachetny . ”
— Do sklepu Wokulskiego — z nerwowym pośpiechem odpowiedziała panna Izabela .
— Po cóż się w to wdaje ?
— O ! … ciekawy pan ! … — wrzasnęła . — Za to , że mu gospodarz pensji nie płaci .
Akurat weszliśmy do mieszkania Szumana i doktór kazał podać samowar .
Żyd wzdycha , z zatłuszczonej portmonetki wydobywa najbardziej podarty papierek i wyprostowawszy go kładzie na marmurowym stole . Następnie wstaje i leniwie opuszcza ciemny pokoik , a pan Ignacy przez dziurkę gazety poznaje w nim starego Szlangbauma .
Wokulski przypatrzył się jej i dostrzegł , że jest niezwykle piękna . Uderzył go nade wszystko wyraz jej twarzy , jakby do tego grobu przyszła nie z modlitwą , ale z zapytaniem i skargą .
Wszedł na piętro i zadzwonił . W mieszkaniu słychać było kroki , ale nie śpieszono się z otwieraniem . Zadzwonił drugi raz . Chodzenie , a nawet przesuwanie sprzętów odbywało się w dalszym ciągu za drzwiami , ale znów nie otwierano . Zniecierpliwiony , szarpnął dzwonek tak gwałtownie , że o mało go nie urwał . Wówczas dopiero zbliżył się ktoś do drzwi i począł flegmatycznie zdejmować łańcuszek , kręcić kluczem i odciągać zasuwkę mrucząc :
Dobry ten człowiek miał jedną wadę , oto — nienawidził Napoleona . Sam nigdy o nim nie wspominał , lecz na dźwięk nazwiska Bonapartego dostawał jakby ataku wścieklizny ; siniał na twarzy , pluł i wrzeszczał : szelma ! szpitzbub ! rozbójnik ! …
Rzecz ciekawa . Ojciec Szlangbauma jest lichwiarzem , a syn , ażeby od niego grosza nie wziąć , bieduje po sklepach jako subiekt .
— A pan skąd wiesz o tej licytacji ? … — nie na żarty zdziwił się Wokulski .
— Wracaj , bracie , do domu — rzekł do furmana dając mu na piwo .
„ Kuzyn Krzeszowskich … — myślał . — Dostanie bilet miłosny od panny Izabeli … A , infamis ! … ”
— A co , byłem pewny , że pan przyjdziesz pierwszy . Dzień dobry — rzekł pan Ignacy . — Paweł ! gaś światło i otwieraj sklep .
— Ależ , mężu ! — zawołała baronowa zrywając się z kanapy . — Wszakże w tej chwili ty masz jedenaście procesów o trzydzieści tysięcy rubli długów …
— Bywały już , trwały przez osiemnaście wieków i jaki rezultat ? … W antyżydowskich prześladowaniach zginęły najszlachetniejsze jednostki , a zostały tylko takie , które mogły uchronić się od zagłady . I oto jakich mamy dziś Żydów : wytrwałych , cierpliwych , podstępnych , solidarnych , sprytnych i po mistrzowsku władających jedyną bronią , jaka im pozostała — pieniędzmi . Tępiąc wszystko , co lepsze , zrobiliśmy dobór sztuczny i wypielęgnowaliśmy najgorszych .
— Nie trzeba deptać … Niemcy są też ludźmi …
— Dowód zaufania …
Zostaliśmy nareszcie w kółku familijnym , ale salonik był już tak nasycony kopciem i smutkiem , że ja sam straciłem wszelką energię . Biadającym głosem poprosiłem panią Stawską , ażeby mi było wolno otworzyć lufcik , i tonem mimowolnego wyrzutu poradziłem jej , ażeby przynajmniej od tej pory zasłaniała rolety w oknach .
— Tak … trochę … Jutro lub pojutrze wyjeżdża … Zwróci w najkrótszym …
— Pan będziesz zdrów za moją krzywdę … — odparła z gniewem kumoszka .
— Niewiele . Raz tylko wypytywała się , czy mnie bardzo pieści pan Wokulski .
„ Stawska ? … Stawska ? … — myślał Wokulski . — Już wiem ! … To ta piękna pani z córeczką , która mieszka w moim domu … Co za dziwny zbieg wypadków : może po to kupiłem dom Łęckich , ażeby poznać w nim tę drugą ? … Nic mnie ona nie obchodzi , skoro tu zostanę , ale dlaczegóż nie miałbym jej dopomóc , jeżeli prosi Rzecki … Ach ! wybornie … Będę miał zaraz powód dać prezent baronowej , którą mi tak rekomendował Suzin … ”
— Masz słuszność . Czy jednakże dla kaprysu godzi się drażnić takie uczucia ?
— Zostawiam was tu , moi państwo — rzekła hrabina . — Nagadajcie się , bo ja muszę wracać .
— A , jak się pan masz ? — mówi . — Czy prawda , że ta diablica Krzeszowska kupiła od was dom ?
— Możecie nas wypędzić , owszem ! … Wtedy dopiero przekonacie się , coście stracili . Wszystkie praczki , wszystkie kucharki z tej kamienicy stracą humor , a pani Krzeszowska już bez przeszkody zacznie śledzić swoich sąsiadów , rachować każdego gościa , który przychodzi do nich z wizytą , i każde ziarno kaszy , które sypią do garnka … Owszem , wypędźcie nas ! … Wtedy dopiero panna Leokadia zacznie wyśpiewywać swoje gamy i wokalizy z rana sopranem , a po południu kontraltem … I diabli wezmą dom , w którym my jedni jako tako utrzymujemy porządek !
Akurat w Popielec Wysocki rozpowiedział mi , jak się z nią zrobił ten interes , niby z panną Marianną . Zgodziła ją jakaś pani w aksamitach do służby , no i miała służbę , niech ręka boska broni ! Coraz chce uciekać , ale ją łapią i mówią : „ Albo siedź tu , albo oddamy cię do kryminału za złodziejstwo . ” „ Cóżem ja ukradła ? ” — ona mówi . „ Nasze dochody , psiawiaro ! ” — oni krzyczą . I tak by siedziała ( rozpowiadał Wysocki ) do sądnego dnia , gdyby jej pan Wokulski nie zobaczył w kościele . Wtedy ją wykupił i wyratował .
— Panie dawno mieszkają w tym domu ?
Szwajcar , któremu frank podbił serce dla Wokulskiego , zaprowadził go aż do drzwi apartamentów baronowej z uśmiechem życząc przyjemnej zabawy . Wokulski zadzwonił i zaraz na wstępie zobaczył lokaja w pąsowym fraku .
— Monsieur ? …
— O czwartej przyjdą do mnie fabrykanci amerykańscy i francuscy . Możesz zejść ? — spytał Suzin .
— Co ci jest Belu ? … — spytał zatrwożony pan Tomasz .
— A ot tak — razem nic . Zimowaliśmy u brata , co jest dróżnikiem na Wiedeńskiej Kolei . Ale i jemu bieda , bo go ze Skierniewic przenieśli pod Częstochowę . W Skierniewicach ma trzy morgi i żył jak bogacz , a dzisiaj i on kiepski , i grunt wynędznieje bez dozoru .
Za kontuarem , blisko okna , siedział na starym fotelu Jan Mincel i ciągnął za sznurek kozaka …
— Ile masz lat ?
— A … a … a ! … — zawołał .
Co postanowić ? … jakie przyjąć konsekwencje ? … o tym nie wspomniała hrabina .
XIX . Pierwsze ostrzeżenie
Wtem usłyszał szybki bieg za sobą . Gonił go Ochocki niosąc na ramieniu dwie wędki .
— I wtedy do owej kobiety przywiązałbym się tak jak pańskie medium do łopatki od węgli ? … — spytał Wokulski .
„ Kochana kuzyneczko ! Jeżeli przebaczysz mi moje nieszczęsne ożenienie , ja w zamian daruję ci moją małżonkę , która już mnie samemu dokuczyła . Jako zaś materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze , posyłam ci ząb , który mi wystrzelił Wny Wokulski , zdaje mi się — za to , co ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach . Upewniam cię , kochana kuzynko , że jest to ten sam ząb , którym cię dotychczas gryzłem i już gryźć nigdy nie będę . Możesz go wyrzucić na ulicę , lecz pudełeczko racz zachować na pamiątkę . Przyjmij ten drobiazg od człowieka dziś trochę chorego i wierzaj — nie najgorszego , a będę miał nadzieję , że kiedyś zapomnisz mi moich niedorzecznych złośliwości . Kochający cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski .
Było to bodaj czy nie ostatnie nasze zwycięstwo . Od tej chwili sztandary z trzema rzekami , częściej chodziły przed nieprzyjacielem aniżeli za nieprzyjacielem , dopóki wreszcie pod Vilagos nie opadły z drzewców jak liście na jesieni .
Wokulski poleżał jeszcze z kwadrans , potem podniósł się , postawił w kącie fajkę i schyliwszy się nad doktorem ucałował go .
— Zrobię to z przyjemnością ! — zawołał otyły Pifke pchając się na miejsce Rzeckiego .
„ A ja pana najlepiej zapamiętałam , kiedy pan w lecie był w tej kamienicy , gdzie mieszkałyśmy . I nie wiem dlaczego , zdawało mi się … ”
— Prywatnie ? … W takim razie pozwoli pan , że usiądę . Przedstawienie skończone , kostiumy idą do składu , aktorzy stają się równi sobie .
„ Wokulski — odparł — całą wygraną i wartość konia oddał damom na ochronkę , a oprócz tego Bóg wie ile zapłacił Yungowi i Millerowi … ”
Stopniowo jednak uspokoił się i wróciwszy do domu począł zastanawiać się już całkiem chłodno nad tym : czy na jutrzejszy obiad włożyć frak , czy surdut ? … Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś nieprzewidziana przeszkoda , która znowu mu nie pozwoli zbliżyć się do panny Izabeli ? Potem jeszcze zrobił rachunek ostatnich handlowych obrotów , wysłał parę telegramów do Moskwy i Petersburga , a nareszcie napisał list do starego Szlangbauma proponując , ażeby mu pożyczył swego nazwiska w celu nabycia kamienicy Łęckich .
— Otóż i pan Wokulski ! …
Wokulski wydobył noteskę , ołówek i napisawszy podał chłopcu .
— Więc to ja mam spłacać dawne długi ? … — zaśmiała się panna Izabela . — A , kuzyn nie stracił czasu w podróży .
— Tak … tak ! …
— Ależ czekać nie mogliśmy , skoro kamienicę puszczono na licytację …
Tym razem odezwało się bliżej i dalej kilkanaście armat ; każdy strzał można było odróżnić .
I to wszystko gadają wówczas , kiedy ja drżę z obawy o jego przyszłość , kiedy wstając i kładąc się spać pytam : „ Co on robi ? po co robi ? i co z tego wyniknie ? … ” I to wszystko gadają o nim dziś , przy mnie , który wczoraj patrzyłem , jak dróżnik Wysocki upadł mu do nóg dziękując za przeniesienie do Skierniewic i udzielenie zapomogi …
— Wasz , polski system …
— Potrącił mnie na wyścigach .
— Nic , oprócz tego , że nigdy nie pilnował fachu , a zawsze gonił za mrzonkami . Będąc subiektem chciał zostać uczonym , a zacząwszy uczyć się postanowił awansować na bohatera . Majątek zrobił nie dlatego , że był kupcem , ale że oszalał dla panny Łęckiej ; a dziś , kiedy jej dosięga , co wreszcie bardzo jest niepewne , już zaczyna naradzać się z Ochockim … Słowo honoru , nie pojmuję : o czym finansista może rozmawiać z takim Ochockim ? … Lunatycy ! …
— On niby , żeby tak , to nicz nie mówił . Tylko pytał się : kiedy pan jeszt w domu ? A ja powiedziałem : koło dziesiąty ż rana , i wtedy on powiedział , że przyjdzie jutro o dziesiąty , ino na minutkę .
Tu pochyliła się do mnie z fotelu i rzekła szeptem :
— Za dużo wiesz — odparła — ale nie wszystko . Już od dwu tygodni , może od dziesięciu dni widzę , że ojciec miewa po kilkanaście rubli …
— Ach , kochana babciu — odparł Starski z westchnieniem — łatwo to mówić o swobodzie uczuć , kiedy się ma dwadzieścia tysięcy rubli rocznie . „ Podły pieniądz ! brzydki pieniądz ! ” — wołają wszyscy . Ale dlaczegóż to wszyscy , począwszy od parobka , skończywszy na ministrze , krępują swoją wolność pracą obowiązkową ? Za co górnik i marynarz narażają życie ? Naturalnie , za ów podły pieniądz , bo podły pieniądz daje swobodę choć przez parę godzin na dzień , choć przez parę miesięcy na rok , choć przez kilka lat w życiu . Wszyscy obłudnie gardzimy pieniędzmi , lecz każdy z nas wie , że jest to mierzwa , z której wyrasta wolność osobista , nauka , sztuka , nawet idealna miłość . Gdzież to wreszcie urodziła się miłość rycerzy i trubadurów ? Z pewnością nie między szewcami i kowalami , a nawet nie między doktorami i adwokatami . Wypielęgnowały ją klasy majętne , które utworzyły kobietę z delikatną cerą i białą ręką , które wydały mężczyznę mającego dosyć czasu na ubóstwianie kobiety .
— Myślę , że panu baronowi potrzebne są i te , i te . Sportsmeni noszą tylko oznaki sportsmeńskie , ale lubią odmianę .
Skręcił w bramę i przez tylne drzwi wszedł do sklepu . Na progu zetknął się z wychodzącym Ziębą , który pożegnał go niskim ukłonem ; w głębi zaś sklepu było jeszcze kilka osób . Klejn wdrapywał się na drabinkę , ażeby coś poprawić na półkach . Lisiecki ubierał się w palto , za kantorem nad księgą siedział Rzecki , a przed nim stał jakiś człowiek i płakał .
Położył rękę na ramieniu Wokulskiego i patrząc mu w oczy jakimś rozstrzelonym i rozmarzonym wzrokiem spytał :
Ignacemu rozszerzyły się źrenice .
— Wokulski jest nieporównany ! — rzekł śmiejąc się Pan Tomasz . — Szturmem zdobył Joasię , która nie tylko nie będzie mi wymawiała wspólnika , lecz nawet gotowa o niego walczyć ze mną .
„ Cóż to za podła rola — szepnął Wokulski . — Wolałbym w łeb sobie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna . ”
Nagle przerwał się ten bieg myśli : bystre jej ucho usłyszało w dalszych pokojach szmer . Było to męskie stąpanie , miarowe , spokojne . W salonie stłumił je nieco dywan , w pokoju jadalnym wzmocniło się , w jej sypialni przycichło , jakby ktoś szedł na palcach .
Pani Stawska słysząc to zrobiła w duchu uwagę , że los barona , po jego nawróceniu się , może nie być godnym zazdrości .
— To nie moja wina — odparł zirytowany Wokulski . — Nie moja wina , że ci , z którymi łączą mnie stosunki , domagają się , ażebym sklep sprzedał . Prawda , że społeczność straci , ale też i społeczność chce tego .
„ Jak można było zrobić coś podobnego ? … Co sobie taki człowiek pomyśli ? … ” — mówiła w duchu . Ale wnet ocknęło się w niej uczucie sprawiedliwości i musiała przyznać , że ten człowiek nie jest byle jakim .
Baron przyjął go bardzo życzliwie , choć nie ukrywał zdziwienia spostrzegłszy , że były sekundant jego przeciwnika jest mocno rozdrażniony .
— Słucham — rzekł Wokulski . Usiadł z impetem na fotelu i wskazał gościowi drugi .
— Dokąd idziesz ?
Na przejściu spotkali księcia , który z wielkim zadowoleniem przywitał panią Wąsowską .
Wokulski głośno roześmiał się …
— To nic — mówił pan Tomasz z uśmiechem . — Krótka szyja , upał i irytacja … Chwilę odpocznę …
Nazwisko Wokulskiego było zaakcentowane w taki sposób , że Starski kiwnąwszy mu głową usiadł o kilka kroków , zwrócony bokiem . W odpowiedzi Wokulski usiadł przy małym stoliku pod ścianą i zaczął oglądać album .
W przedpokoju zadzwoniono , a po chwili Mikołaj podał bilety panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego .
— Zaraz ? … Dobrze . Pan Starski jest to bardzo zajmujący człowiek .
Rozpacz baronowej po zmarłym dziecku tak mnie rozbroiła , że nie miałem odwagi mówić z nią o podwyższeniu komornego . Płacz zaś jej tak znowu denerwował , że gdyby nie wzgląd na drugie piętro , wyskoczyłbym chyba oknem .
— Oho ! … ho ! … — zawołano w szeregu .
— Nawet nie dawniej jak dziś rano . Dlatego oddaję pani ten amulet . Odtąd , oprócz pani , już nie mam innego szczęścia na świecie ; została mi pani albo śmierć .
— Niejaki Wokulski , kupiec , żelazny człowiek . Przy jego pomocy zorganizuję nasze mieszczaństwo , stworzę towarzystwo do handlu ze Wschodem , tym sposobem dźwignę przemysł …
Gdy Wokulski kupił dom , w którym mieszkała , i gdy Rzecki za jego wiedzą zniżył im komorne , pani Stawska ( lubo jej wszyscy tłomaczyli , że bogaty właściciel nie tylko może , ale nawet ma obowiązek zniżać komorne ) poczuła dla Wokulskiego wdzięczność . Stopniowo wdzięczność zamieniła się w podziw , gdy począł bywać u nich Rzecki i opowiadać mnóstwo szczegółów z życia swojego Stacha .
Co za straszne położenie ! … Już miesiąc zadłużają się u swego lokaja , a od dziesięciu dni jej ojciec na swoje drobne wydatki wygrywa pieniądze w karty … Wygrać można ; panowie wygrywają tysiące , ale — nie na opędzenie pierwszych potrzeb , i przecież — nie od kupców . Ach , gdyby można , upadłaby ojcu do nóg i błagała go , ażeby nie grywał z tymi ludźmi , a przynajmniej nie teraz , kiedy ich stan majątkowy jest tak ciężki . Za kilka dni , gdy odbierze pieniądze za swój serwis , sama wręczy ojcu paręset rubli prosząc , ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego , ażeby wynagrodził go hojniej , niż ona wynagrodzi Mikołaja za zaciągnięte długi .
To jest o tyle cicho , że już nie słyszeliśmy nic o pani baronowej , tylko jej lokatorowie wpadali do nas z pretensjami .
Miała migrenę , więc została w łóżku do czwartej po południu . Była kontenta , że baron został ranny , a zdziwiona , że opłakany przez nią Wokulski nie zginął .
— Bywaj zdrów , Michale .
— Pryncypał robi ceremonie ! … — odezwał się z przekąsem pan Ignacy . — Jest tu list od … tych … od Łęckich .
Gdy znaleźli się za nieczynną dziś rogatką osady , Wokulski zapytał chłopaka :
— O co ?
— Uspokoić się ! … — krzyknął dyrektor czerwieniejąc z gniewu . — No , niech pan Wokulski osądzi , czy mogę nadal utrzymywać stosunki z człowiekiem , który opowiadał , że ja sprzedałem w Lubelskie konia , co miał koler ! … Takich rzeczy — wołał , coraz mocniej podnosząc głos — nie zapomina się , panie Maruszewicz . I gdyby hrabia nie załagodził afery , pan Krzeszowski miałby dziś kulę w udzie … Ja sprzedałem konia , co miał koler ! … Żebym miał zapłacić od siebie sto rubli , klacz wygra … Żeby miała paść … Przekona się pan baron … Koń miał koler ! … Ha ! ha ! ha ! … — wybuchnął demonicznym śmiechem dyrektor .
— Czy już wzięła cię pod komendę , panie Stanisławie ? — zapytała z uśmiechem prezesowa .
— Kiedy grzecznie pytają , to grzecznie trzeba odpowiadać — rzekł człowiek i podszedł bliżej .
— Kto tam ? … Co tam ? … — zapytał pan Tomasz .
— Jesteś pan człowiek majętny i znasz się na naukach przyrodniczych .
Na drugi dzień swego pobytu w Warszawie odpisał Suzinowi , że propozycje przyjmuje i że w połowie października będzie w Moskwie . Późnym zaś wieczorem wyjechał do prezesowej , której majątek leżał o kilka mil od niedawno wybudowanej kolei .
I zaraz wyszedłem , bo już mnie jego arogancja rozdrażniła . Myśli , że wszystkie rozumy pozjadał .
— To już wrócimy do ciebie — rzekł Wokulski .
— Dlaczegożeś ty się nie ożenił ?
— Nie , ojciec nigdy nie zaciąga długów w mieście . Każdy wierzyciel przychodzi z pożyczką do domu i w gabinecie ojca dostaje kwit albo procent . Nie znasz go pod tym względem .
— Mateczko ! … mateczko ! …
— Ja nie wytoczę … Nie jestem prokuratorem , który ma obowiązek ścigać fałszerzy . Zresztą nie chcę dawać inicjatywy do gubienia jakiegoś zapewne biedaka , który zabija się pracą nad naśladowaniem cudzych podpisów … Czekam więc , ażeby Goldcygier wystąpił z akcją , a dopiero wówczas nikogo nie oskarżając przyznam , że to nie mój podpis .
Przypomniała sobie , że na obiedzie ma być Wokulski , i mimo woli wzruszyła ramionami . Galanteryjny kupiec po Rossim , którego podziwiał cały świat , wydał jej się tak śmiesznym , że po prostu ogarnęła ją litość . Gdyby Wokulski w tej chwili znalazł się u jej nóg , ona może nawet wsunęłaby mu palce we włosy i bawiąc się nim jak wielkim psem czytałaby tę oto skargę Romea przed Laurentym :
— Tere fere — przerwał doktór . — Już ja na tych godach nie będę .
— Akurat ! … — odparł . — Nie zasnąłby , gdyby nie dostał wałów . Dobry chłopak — mówił — sprytny chłopak , ale szelma ! …
— Miał — poprawił radca — ale go nie uszanował . Inny na jego miejscu ożeniłby się z jaką uczciwą panienką i żyłby w dostatkach ; bo co to , panie , dziś znaczy sklep z reputacją i w doskonałym punkcie ! … Ten jednak , wariat , rzucił wszystko i pojechał robić interesa na wojnie . Milionów mu się zachciało czy kiego diabła .
— No , to jest sztabka szklana — odparł Wokulski .
— Nie wykręcaj się ! — zawołał pan Leon . — Chrystus zginął nawet za swoich katów … Ale między wami nie ma ducha … Duch w was gnije … Posłuchaj zaś , co mówi Tyrteusz : „ O Sparto , ruń ! nim pomnik twej wielkości , naddziadów grób , meseński skruszy młot i na żer psom rozrzuci święte kości , i przodków cień odegna od twych wrót … Ty , ludu , nim wróg w pętach cię powlecze , ojców twych broń na progach domów złam i w przepaść rzuć … Niech nie wie świat , że miecze były wśród was , lecz serca zbrakło wam ! … ” Serca ! … — powtórzył pan Leon .
Rzecki spojrzał w jego rozgorączkowaną twarz i odsunął butelkę .
I przemógłszy się wrócił do swej księgi . Do sklepu znowu poczęli wchodzić goście , wybierać towary , targować się , płacić . Ale Wokulski widział tylko ich cienie , pogrążony w pracy . A im dłuższe sumował kolumny , im większe wypadały mu sumy , tym bardziej czuł , że w sercu kipi mu jakiś gniew bezimienny . O co ? … na kogo ? … mniejsza . Dosyć , że ktoś za to zapłaci , pierwszy z brzegu .
— Pan mnie obrażasz ! — krzyknąłem zniecierpliwiony .
— Przy Częstochowie , panie .
Uderzył się w łysinę i mówił ciszej :
Wstyd jej było dodać : „ po jego spojrzeniu ” .
Taki sposób przepędzania czasu wyczerpywał go znakomicie , ale nie dawał ani kropli radości . Godziny wlokły mu się jak doby , dnie nie miały końca , a noce spokojnego snu . Bo choć spał twardo , bez żadnych marzeń przykrych albo przyjemnych , chociaż tracił świadomość , nie mógł jednakże pozbyć się uczucia niezgruntowanej goryczy , w której tonęła jego dusza na próżno szukająca tam dna albo brzegów .
Gniotą go , popychają , szarpią za odzież . Ktoś chwyta go za nogi , ktoś sięga do kieszeni , ktoś uderza go między łopatki . Nadchodzi chwila , w której pan Ignacy sądzi , że połamią mu klatkę piersiową . Podnosi oczy do nieba i widzi , że jest we drzwiach . Już , już … zaduszą go … Nagle czuje przed sobą puste miejsce , uderza głową w czyjeś wdzięki , nie dosyć starannie zasłonięte połą surduta , i — jest w sali .
Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko .
Siadła na szezlongu i utuliwszy głowę rękoma szlochała .
— Tak , ale armat nie słyszę … Owszem , słyszę — dodałem skupiwszy uwagę . Grzmot armat i łoskot karabinów zlały się w jedno ogromne warczenie , już nie ogłuszające , ale wprost ogłupiające . Ogarnęła mnie apatia .
— Uważasz , Stachu , to są ludzie wysoce honorowi . Baron , który jak wiesz , jest bardzo roztargniony , gotów cię przeprosić …
— Jest tu — rzekł — niejaki Węgiełek , sprytny hultaj , trochę kowal , trochę stolarz , więc może on potrafi wyrzeźbić na kamieniu , co potrzeba . Zaraz ja po niego poszlę .
Od tej chwili Starski w oczach hrabiny stracił wszelką wartość . Stracił ją i u panny Izabeli oświadczywszy pewnego razu , że nigdy nie ożeniłby się z „ gołą panną ” ; raczej z Chinką albo z Japonką , byle miała kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie .
— Czy i tego chce , ażebyś mu co rano podkładała kilka rubli do pugilaresu ?
Naturalnie , przywitaliśmy się jak bliźnięta , raz , drugi i trzeci …
I pilnie wpatrywał się w rysy jej widma , które mu napełniało duszę ; ale — znowu nie dostrzegł ani śladu niechęci . Owszem — figlarny uśmiech .
— O , wcale nie można … — Doktorzy ostro zakazali nie przyjmować nikogo . Pan ciągle w gorączce …
— Ciotka mówiła , że za kamienicę nikt nie da więcej nad sześćdziesiąt …
— Tobie oddam , panie Stanisławie — mówił pan Łęcki . — I właśnie chciałem zapytać się , czy przyjmiesz ? …
— Miło mi będzie — dodał kłaniając się Wokulskiemu — dokończyć rachunku za moją Sułtankę …
— Głupiś . Przecież słyszysz , co mówię …
Tak mruczał i chodził po sklepie przygarbiony , z rękoma w kieszeniach , a za nim jego pudel . Pan od czasu do czasu zatrzymywał się i oglądał jakiś przedmiot , pies przysiadał na podłodze i skrobał tylną nogą gęste kudły , a rzędem ustawione w szafie lalki małe , średnie i duże , brunetki i blondynki , przypatrywały się im martwymi oczami .
A więc — zakończył — między nami zgoda . Dodam tylko , że odwiedziłem wszystkich znajomych , do których mogły dojść moje nieostrożne słowa o klaczy , i najskrupulatniej rzecz wyjaśniłem … Maruszewicz niech idzie do więzienia ; tam dla niego najwłaściwsze miejsce , a ja na jego nieobecności zyskam parę tysięcy rubli rocznie … Byłem także u pana Tomasza i u panny Izabeli i również wytłomaczyłem nasze nieporozumienie … Strach , jak ten łotr umiał ze mnie wyciskać pieniądze ! Choć już od roku nic nie mam , on jednak zawsze ode mnie pożyczał . Genialny hultaj ! … Czuję , że jeżeli nie przeflancują go do ciężkich robót , nie będę umiał uwolnić się od niego . Do widzenia , kuzynie .
— Zasławek ! … — krzyknął Ochocki i zamachnął batem do ogromnego wystrzału , który mu się jednak nie udał , ponieważ bicz niezbyt szczęśliwie rzucony w tył , zaplątał się między parasolki dam i kapelusze panów .
— Och ! — odparł dżokej , a przypatrzywszy się Wokulskiemu dodał :
Naraz ( otwór prowadzący do lochu był w tej samej izbie ) widzę , że z piwnicy wydobywa się para czerwonych rąk . Ręce te opierają się o podłogę i tuż za nimi ukazuje się głowa Stacha raz i drugi . Goście i chłopcy w śmiech .
— Prawda , ale któż się tego spodziewał ? — odparła pani Misiewiczowa .
— Trzeba być zawsze gotowym na pierwszy odgłos ! — mówił mój ojciec .
— Oskarżona bywała u pani ?
— Mówię ci jak . Łotr Żyd dał dziewięćdziesiąt tysięcy , więc nam zostało trzydzieści . A że poczciwy Wokulski będzie mi płacił od tej sumy dziesięć tysięcy … Trzydzieści trzy procent , wyobraź sobie .
— Stary wariat — szepnął hrabia , pogardliwie spoglądając za księciem .
— Cóż więc panu przeszkadza do wykonania tych zamiarów ?
Nawet sklepienie było zajęte . Wisiały tam długie szeregi pęcherzy naładowanych gorczycą i farbami , ogromna lampa z daszkiem , która w zimie paliła się cały dzień , sieć pełna korków do butelek , wreszcie — wypchany krokodylek , długi może na półtora łokcia .
Odetchnąłem widząc , że Wokulski nie myśli darmo jeść chleba ; a i subiekci przestali się uśmiechać przekonawszy się , że Stach w sklepie więcej pracuje niż oni , i w dodatku — ma jeszcze niemałe obowiązki na górze . My odpoczywaliśmy przynajmniej w święta ; podczas gdy on , nieborak , właśnie w święto od rana musiał brać żonę pod pachę i maszerować — przed południem do kościoła , po południu — z wizytami , wieczorem do teatru .
— Nic pilnego — odpowiedział Wokulski . — Podobno baron chory ?
Otóż książę , pomimo rozmaitych słabości , był z gruntu uczciwym człowiekiem . W sądzie o ludziach nie polegał na własnym upodobaniu , ale zasięgał opinii .
— Czasami zdejmuje .
— Prawda — mówił baron — jak ten Starski traci ? … Z każdym dniem , panie , traci . Pani Wąsowska żartuje z niego , panna Izabela lekceważy go w najwyższym stopniu , a nawet nie zajmuje się nim panna Felicja . Zauważyła pani ? …
Lokaj otworzył drzwi do sali . Znowu wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę i ucichły rozmowy jak szum odlatującego ptactwa . Nastała chwila ciszy , w której wszyscy patrzyli na Wokulskiego , a on nie widział nikogo , tylko rozgorączkowanym spojrzeniem szukał bladoniebieskiej sukni .
— Znam ten dom ! — wykrzykuje nagle jegomość w szafirowych okularach z miną zakrystiana . — Znam ten dom ! … Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli …
— Powiedz pan — rzekłem — jak to was przyjmowali Włosi w wigilię bitwy pod Magentą ?
— W piwnicy .
— Już pana poznała — rzekł dyrektor . — Niech jej pan da cukru … Piękna klacz ! …
— Cóż , stary , czas by się przeprowadzić na nowe mieszkanie .
Kto by jednakże tak oczarował Wokulskiego ? Pan Ignacy nie mógł się domyślić . Zauważył przecie inną rzecz : ile razy nie było Rossiego na scenie , panna Izabela obojętnie oglądała się po sali albo rozmawiała z ciotką . Lecz gdy wyszedł Makbet-Rossi , przysłaniała twarz do połowy wachlarzem i cudownymi , rozmarzonymi oczyma zdawała się pożerać aktora . Czasami wachlarz z białych piór opadał jej na kolana , a wtedy Rzecki na twarzy panny Izabeli spostrzegał ten sam wyraz zamagnetyzowania , który go tak zdziwił w fizjognomii Wokulskiego .
Wszystko to jest dopiero wstępem . Mraczewski bowiem przywiózł ze sobą trzy bardzo podejrzane indywidua , nazywając ich „ prykaszczykami ” , i — całą pakę jakichś broszur . Owi „ prykaszczykowie ” mieli niby coś oglądać w naszym sklepie , ale robili to w taki sposób , że nikt ich u nas nie widział . Włóczyli się po całych dniach i przysiągłbym , że przygotowywali u nas grunt do jakiejś rewolucji . Spostrzegłszy jednak , że mam na nich zwrócone oko , ile razy przyszli do sklepu , zawsze udawali pijanych , a ze mną rozmawiali wyłącznie o kobietach , twierdząc wbrew Mraczewskiemu , że Polki to „ sama prelest ' ” — tylko bardzo podobne do Żydówek .
Wokulski potrząsnął głową .
— Wiem — powiedział — że jestem świnia . Ale … jeszcze najmniejsza z tych , jakie tu u was cieszą się publicznym szacunkiem .
— Idź do mego mieszkania — rzekł Wokulski do woźnego — i każ zaprząc konie . Niech zajedzie przed sklep .
— A gdybym ja miał w życiu wypadek taki , jak ów jegomość z chustką ? — spytał Wokulski .
— Pocałowałeś mnie pan w nogę ! … — krzyknęła .
— Alboż mi ją wolno było kiedy mieć ! — westchnął Starski .
„ No cóż — myślał — kto przyjechał , musi odjechać … Rzecz całkiem naturalna … ”
— To takie piękne zabawki ? — spytałem robiąc sobie pewien plan w duchu .
Ze wstydem wyznaję , że było mi trochę przykro wynosić się na nowy lokal . Jeszcze ze sklepem pół biedy ; nawet wolę służyć w ogromnym magazynie , na wzór paryskich , aniżeli w takim kramie , jakim był nasz poprzedni . Żal mi jednak było mego pokoju , w którym dwadzieścia pięć lat przemieszkałem . Ponieważ do lipca obowiązuje nas stary kontrakt , więc do połowy maja siedziałem w moim pokoiku , przypatrując się jego ścianom , kracie , która przypominała mi najmilsze chwile w Zamościu , i starym sprzętom .
— Najmocniej przepraszam , że niepokoję pana ! — rzekł baron chwiejąc się z powodu ruchu pociągu . — Najmocniej … Nie ośmieliłbym się przerywać samotności , gdyby nie to , że chcę zapytać : czy pan nie jedzie do naszej czcigodnej prezesowej , która pana już od tygodnia oczekuje ?
Począł chodzić jeszcze prędzej po pokoju śmiejąc się i gniewając . Nareszcie zaczął świstać i wyglądać przez okno , hardo odwróciwszy się tyłem do nas …
Pani baronowa spojrzała tak , jakby chciała mnie spalić wzrokiem i utopić we łzach . Oj ! co to za setna kobietka … Aż mi zimno , kiedy o niej pomyślę .
„ Odpowiedziałaby — myślał — że za mało jeszcze się znamy , że powinienem zasłużyć na nią … Tak … niezawodnie tak by odpowiedziała ” — powtarzał , ciągle przypominając sobie niewątpliwe oznaki sympatii .
W parę dni później był u baronowej książę w swojej własnej osobie . Zamknęli się oboje w najodleglejszym pokoju i mieli długą konferencję , w trakcie której pani parę razy zaniosła się od płaczu , a raz zemdlała . O czym by jednak mówili , tego nie wie nawet Marianna . Tylko po odejściu księcia baronowa kazała natychmiast wezwać pana Maruszewicza , a gdy przybiegł , rzekła dziwnie łagodnym głosem , przeplatając mowę westchnieniami :
Dręczyły ją inne pytania : czyby nie oddać serwisu hrabinie Karolowej — i — skąd ojciec ma pieniądze ? Jeżeli miał je dawniej , dlaczego pozwolił na zaciąganie długów u Mikołaja ? … A jeżeli nie miał , z jakiego źródła czerpie je dziś ? … Jeżeli ona odda serwis i srebra ciotce , może stracić okazję do korzystnego pozbycia się ich , a jeżeli sprzeda za pięć tysięcy , pamiątki te naprawdę mogą dostać się w niewłaściwe ręce , jak pisała hrabina .
— Ach ! … — machnął ręką . — Stary ma pomieszane klepki , ale chłopak zdatny . Nazywa się Stanisław Wokulski . Bystra bestia ! …
— Merci … — szepnęła panna Izabela .
„ Nie myśl , panie Stanisławie — kończyła — że zapraszam cię z powodu twoich świeżych awansów , dla pochwalenia się znajomością z tobą . Tak czasem bywa , ale nie u mnie . Chcę tylko , ażebyś odpoczął po swych ciężkich trudach , a może i rozerwał się w moim domu , gdzie oprócz gospodyni , starej nudziarki , znajdziesz jeszcze towarzystwo młodych i ładnych kobiet . ”
— Zatem pani odrzucasz moją opiekę , którą ofiaruję jej pod wpływem próśb księcia i dbałości o honor nazwiska ?
— Pojmuję pana — zakończył hrabia . — Szlachcic , choćby się odział w skórę przemysłowca , musi wyleźć z niej przy lada okazji . Pan zaś , proszę mi wybaczyć śmiałość , jesteś przede wszystkim szlachcicem , i to w angielskiej edycji , jakim każdy z nas być powinien .
Wtem ktoś lekko dotyka jego ramienia . Pan Ignacy ogląda się i widzi za sobą starego Szlangbauma .
— Uspokoi się Milerowa — rzekł Wokulski — jak oddam sklep Stawskiej , a ją zrobię kasjerką .
— Otóż widzisz — przerwał Geist . — Mamy trzy sześciany tej samej wielkości i z tego samego materiału , które jednak są nierównej wagi . A dlaczego ? Gdyż w pełnym sześcianie jest najwięcej cząstek stali , w pustym mniej , a w drucianym najmniej . Wyobraź więc sobie , że udało mi się zamiast * pełnych cząstek * budować * klatkowate cząstki ciał * , a zrozumiesz tajemnicę wynalazku . Polega on na zmianie budowy wewnętrznej materiałów , co nawet dla dzisiejszej chemii nie jest żadną nowością . Cóż , jakże tam ? …
— No , ma … — wtrącił Rzecki .
Właśnie już ubrany wychodzę z domu , gdy wtem spotykam w sieni Wirskiego . Naturalnie , zawracam się , zapalam światło , pogadaliśmy trochę o polityce … Następnie zmieniam przedmiot rozmowy i zaczynam obcesowo :
„ Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego , a oni myślą i pewnie mówią : ot , patrzajcie , znowu Żyd , lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów … ”
Głowa znikła , lecz otwarty lufcik świadczył , że nie była złudzeniem . Wreszcie po kilku chwilach zgrzytnęły drzwi środkowe , otworzyły się i stanął w nich Geist . Był ubrany w podarte niebieskie spodnie , drewniane sandały na nogach i brudny flanelowy kaftanik na grzbiecie .
— Nie powinien żenić się z panną Łęcką , to nie dla niego partia . Dla niego trzeba by żony takiej …
„ Przypuśćmy … ”
— Tak — mówił Wokulski — nie łamią form w warunkach zwykłych , ale w niezwykłych stosują się do prawidła : robić , jak wygodniej . Sam zresztą widywałem bardzo dystyngowanych lordów , którzy baraninę z ryżem jedli palcami , a rosół pili prosto z garnka .
— Ja doczekam — odparł ojciec — a Ignaś doczeka jeszcze lepiej .
Oj , Stachu , Stachu ! … dlaczego byś ty się z nią nie miał ożenić ? … Panna Łęcka zajechała ci w głowę ! … Bodaj byś tego nie żałował .
— Znam to . Bohater sezonu . W zimie był takim pan Kazimierz , a przed kilkunastu laty nawet … ja — dodała cicho .
„ Kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą , bodaj pięści … ” — przypomniał sobie zdanie pani Meliton . Pod wpływem tego aforyzmu chciał porwać księcia za kołnierz i wyrzucić go na ulicę . Ale trwało to tylko chwilę .
— Już w żadnych — odparła rumieniąc się . — Pani Krzeszowska zrobiła mi taką scenę za to , że musiała zapłacić sto tysięcy za kamienicę , że ja nie protegowałam jej u pana Wokulskiego , i tak dalej , że … pożegnałam ją i już tam nigdy nie pójdę . Naturalnie , wymówiła nam komorne od Nowego Roku .
Od tej pory nie mogła ukryć zakłopotania , ile razy wymawiano przy niej to nazwisko ; czuła jakiś żal , nie wiedziała jednak , czy do niego , czy do siebie ? Ale najprędzej do siebie , gdyż pani Stawska nigdy do nikogo nie czuła żalu ; a wreszcie — cóż on temu winien , że ona jest taka zabawna i bez powodu wstydzi się ? …
— A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! …
Gdy Wokulski wszedł do jego pokoju i zmęczony upadł na kanapę , doktór zaczął :
— Dlatego , panie , że kto chce zdobyć , musi zwyciężyć , zdusić przeciwnika , nie zaś karmić go z własnej spiżarni . Popełniasz pan błąd , który cię raczej odsunie , aniżeli zbliży do celu .
— Gdzież znowu , czy możesz przypuszczać … Ale jestem trochę zmęczony .
— Które doszły aż do mnie na wieś . Starski opowiadał mi , nie bez zazdrości , że w tym roku , jak zawsze zresztą , byłaś królową . Podobno Szastalski zupełnie głowę stracił .
„ Zobaczymy , co będzie jutro . A nuż będzie deszcz albo która z pań zachoruje ? ”
— Przepraszam , wielmożny panie — rzekł nieśmiało — ale jak mnie kto zaczepi : skąd mam tyle pieniędzy ? …
Dziewczynka była trochę zdziwiona , może nawet zaciekawiona , ale ucałowała ręce babci i matce i wyszła ze swymi drutami .
— Prawda , że wyjeżdżał pan do Paryża bardzo obrażony na mnie ? …
„ Pamiętajże , droga Belciu — kończyła ciotka — postępować tak , ażeby chłopiec myślał o tobie , przez drogę i na wsi , dokąd wy z ojcem za kilka dni musicie przyjechać . Ja już urządziłam się w ten sposób , że ani w Warszawie nie widział żadnej panny , ani na wsi nie spotka ( prócz ciebie , duszko ) żadnej innej kobiety . Chyba poczciwą swoją babkę prezesową i jej mało interesujące wnuczki . ”
— Konstanty ! …
Tu zaciął się .
Wokulski wysiadł z powozu i zbliżył się do żelaznej furtki w murze , zaopatrzonej w młotek . Po kilkunastu uderzeniach furtka nagle uchyliła się i Wokulski wszedł na dziedziniec .
Chłopak ten otrzymał u nas dymisję za to , że w obecności Wokulskiego trochę zwymyślał socjalistów . Później jednakże Stach dał się ubłagać i zaraz po Wielkiejnocy wysłał Mraczewskiego do Moskwy podwyższając mu nawet pensję .
Może gdyby nasz magazyn ( z pewnością jest to magazyn , a w dodatku pierwszorzędny magazyn ! ) , otóż gdyby on rozwijał się stopniowo , gdybyśmy co rok przybierali po jednym subiekcie — nowy człowiek wsiąknąłby między starych i istniałaby harmonia . Ale jak od razu przybyło pięciu ludzi świeżych , jak jeden drugiemu często gęsto wchodzi w drogę ( bo w tak krótkim czasie nie można ani towarów należycie uporządkować , ani każdemu określić sfery jego obowiązków ) , jest naturalnym , że muszą wyradzać się niesnaski . No , ale co ja mam się wdawać w krytykę czynności pryncypała i jeszcze człowieka , który ma więcej rozumu aniżeli my wszyscy …
— Co pan rozkaże ? — odezwał się wreszcie Wokulski .
— A jeżeli pewność nie jest najgorsza ? … — spytała panna Izabela nie patrząc mu w oczy .
Na tym zakończyła się rozmowa ; stary subiekt bowiem pomimo nalegań barona nie chciał ani słuchać usprawiedliwień , ani nawet widzieć się z panią baronową .
Szybko rozpiął kamizelkę i wydobywszy spod koszuli złoty medalion otworzył go . Skrawek metalu , podobnego do mosiądzu i lekkiego jak puch , był na swoim miejscu . Geist nie łudził go ; droga do olbrzymiego wynalazku była na oścież otwarta .
— Zobaczy pan , jak tam będzie wesoło — rzekła panna Izabela na pożegnanie .
— Bydlęta ! … tchórze ! … — krzyczał Wokulski prawie nieprzytomny .
Nauczył mię czytać , pisać , kleić koperty , ale nade wszystko — musztrować się . Do musztry zapędzał mnie w bardzo wczesnym dzieciństwie , kiedy mi jeszcze zza pleców wyglądała koszula . Dobrze to pamiętam , gdyż ojciec komenderując : „ Pół obrotu na prawo ! ” albo „ Lewe ramię naprzód — marsz ! … ” , ciągnął mnie w odpowiednim kierunku za ogon tego ubrania .
— W takim razie dowiódłby , że ma słabą głowę — odpowiedziała krótko hrabina biorąc się do książki nabożnej .
— Co znaczy to : * ale * ? … — z niepokojem zapytała panna Florentyna .
Na nic wszystko …
— Zapewne .
Panna Izabela po krótkim namyśle odpisała bardzo życzliwy list baronowi oświadczając , że już nie gniewa się i że przyjmuje pudełeczko , a ząb z należytą czcią odsyła jego właścicielowi . Tu już nie można było wątpić , że tylko dzięki Wokulskiemu baron pojednał się z nią i prosił o przebaczenie . Panna Izabela nieledwie roztkliwiła się swoim triumfem , a dla Wokulskiego uczuła jakby wdzięczność . Zamknęła się w swoim gabinecie i poczęła marzyć .
Drzwi skrzyp … Patrzę , stoi na progu jakaś brodata bestia , w paltocie z foczej skóry , odwróconej włosem na wierzch .
W kuchni Stach zatrzymał się sekundę , a że widać drażnił go zapach kalafiorów , więc rzekł do mnie :
Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności . Jego rumiana twarz , otoczona pękami siwych włosów nad czołem , na brodzie i na policzkach , była w tej chwili podobna do krwawnika oprawionego w srebro .
— A niech pan pamięta , że o pierwszej śniadanie ! — zawołała panna Felicja .
„ Boże — pomyślał — jak ja głupio muszę wyglądać z tymi pieniędzmi . ”
— Widziałem lepszą rzecz , panie … Podczas kampanii byłem we Włoszech i widziałem , jak Włosi przyjmowali Francuzów w wigilię bitwy pod Magentą …
Wokulski schylił głowę . „ Znam ja to » merci « ! — pomyślał — płaci się za nie kulami … ”
Później spostrzegłem się , że mi ktoś łata bieliznę ; więc na Boże Narodzenie kupiłem jej za dziesięć złotych parasol , a ona sześć chustek perkalowych z moim nazwiskiem . A Wysocka mówi : „ Nie daj się , młody , bo to probantka ! … ” Więcem se do głowy nie dopuszczał , choć gdyby nie była ladaco , już bym się w zapusty ożenił .
— Po obiedzie wstąpię do Fukiera , a na noc wrócę do ciebie — odpowiedział .
„ Może wypadałoby wrócić i pożegnać ją ? … Przecież zastępowała miejsce gospodyni … ” — myślał , powoli schodząc ze schodów .
Ale nie …
Panna Florentyna przestraszyła się .
Pan Ignacy zbliża się do gościa wzruszony i zgarbiony więcej niż kiedykolwiek .
— Jestem dorobkiewiczem , nie mam tytułu … — odparł Wokulski chcąc cośkolwiek odpowiedzieć .
— Tak .
— Domyślałem się tego — westchnął fryzjer . — W szanownym panu nie ma śladu pretensji , a to źle ! … Znam kilka baletniczek , które chętnie zawarłyby z panem stosuneczki , a słowo honoru daję , że warto ! Prześlicznie zbudowane , muskulatura dębowa , biust jak materac na sprężynach , ruchy pełne gracji i wcale nie przesadzone wymagania , szczególniej za młodu . Bo kobieta , panie , im starsza , tym droższa , zapewne i dlatego nikt nie ciągnie na sześćdziesięciolatki , że już nie ma na nie ceny . Rotszyld by zbankrutował ! … Początkującej zaś da pan trzy tysiące rubelków na rok , kilka prezencików i będzie panu wierna … Ach , te kobietki ! … Dostałem przez nie scjatyki , lecz nie mogę się na nie gniewać …
Okno na trzecim piętrze otwarte ( miarkuj pan , w lutym ! ) i z owego okna lecą na podwórze : sienniki , kołdry , książki , trupie główki i tam dalej . Niedługo poczekawszy zjeżdża na sznurze kufer , a po nim — łóżko .
Zdawało się , że panu Ignacemu brwi posuną się ze zdziwienia na wierzch czoła .
Relacje te nie tylko zdziwiły , ale wprost przestraszyły księcia . I naraz Wokulski spotężniał w jego opinii . Był przecie człowiekiem , który ma swój własny program , ba ! nawet prowadzi politykę na własną rękę , i który ma wielkie znaczenie wśród pospólstwa …
— I będziemy przyjmować go u siebie ?
— Zlicytują nam kamienicę …
Spór o siwiznę i łysinę był zażegnany .
Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli :
— Możesz , panie Wokulski — rzekła z gorączkowym pośpiechem — możesz łatwo zdobyć sobie zasługę w życiu przyszłym , choćby … przebaczając urazy …
Gra artystów z początku nie obchodziła go , oglądał się więc po sali i przede wszystkim spostrzegł Wokulskiego . Siedział on w czwartym rzędzie i wpatrywał się bynajmniej nie w Rossiego , ale w lożę , którą zajmowała panna Izabela z panem Tomaszem i hrabiną . Rzecki parę razy w życiu widział ludzi zamagnetyzowanych i zdawało mu się , że Wokulski ma taki wyraz fizjognomii , jak gdyby był zamagnetyzowany przez ową lożę . Siedział bez ruchu , jak człowiek śpiący , z szeroko otwartymi oczyma .
— O , panie Wokulski , tamci dużo robili . Przede wszystkim stworzyli Francję , byli jej rycerzami , wodzami , ministrami i kapłanami . A nareszcie zgromadzili te skarby sztuki , które pan sam podziwia .
— Może o tym nie wiedzieć — przerwała wdówka .
— Pan ? … — spytał Wokulski . I nagle przypomniał sobie opowiadanie Rzeckiego i to , że na swym stole znalazł wczoraj dwa bilety barona .
— Ach , wczoraj … — odparł .
— Z Radomia za dwieście rubli , ale furman upomina się na jutro .
Teraz główne drzwi otworzyły się z łoskotem i wbiegł Franc Mincel , tłuściejszy i czerwieńszy od brata .
Jego salony pełne były gości , a do przedpokoju sypały się bilety wizytowe jak śnieg . I znowu pan Tomasz znalazł się w tej szczęśliwej pozycji , że nie tylko miał kogo przyjmować , ale nawet mógł robić wybór pomiędzy odwiedzającymi .
— Twój ojciec ma słuszność — odparła hrabina — ten człowiek może być użyteczny . Zresztą za granicą podobne stosunki należą do dobrego tonu .
W kwadrans później panna Rzeżuchowska kazała przedstawić sobie Wokulskiego , a w ciągu następnego kwadransa zawiadomiła go ( spuszczając przy tym oczy ) , że jej zdaniem najpiękniejszą rolą kobiety jest pielęgnować ranione serca , które cierpią w milczeniu .
— Obie .
— Chociaż ? … — spytał ojciec .
— Dziś na tobie . Myślałem , że człowiek , który naraża się na śmierć i … na plotki dla zdobycia majątku , ma jakieś ogólniejsze cele …
Im więcej porównywał swoją miłość do panny Izabeli z uczuciami ogółu mężczyzn dla ogółu kobiet , tym bardziej wydawała mu się nienaturalną . Bo jak można zakochać się w kimś od jednego rzutu oka ? Albo jak można szaleć za kobietą , którą widzi się raz na kilka miesięcy , i tylko po to , ażeby przekonać się , że ona nie dba o nas ?
Gdyby w rzeczach tych nie tkwiło jakieś niepojęte oszustwo — rzekł głośno — już miałbym ideę , dla której warto się skazać na całe lata niewoli . Nie tylko znalazłbym pochłaniającą pracę i spełnienie najśmielszych marzeń młodości , ale jeszcze widziałbym przed sobą cel , wyższy nad wszystkie , do jakich kiedykolwiek rwał się duch ludzki . Kwestia żeglugi powietrznej byłaby rozstrzygniętą , człowiek dostałby skrzydeł . ”
Stach podnosił się , wydostawał nową butelkę z kredensu , nalewał wino w osiem kieliszków i obchodził stoły , przypatrując się , jak panowie grają w wista .
Przed południem Wokulski nie był w sklepie , więc około drugiej wybrałem się do niego . Może chory ? …
— Więc przypuszczasz , żeby się ośmielił …
— Cioteczka kokietuje tego pana . Ej ! ciociu , to zaczyna być podejrzane …
— Co pan robisz ? — zawołał Palmieri do medium — wszakże to asafetyda …
„ Już rozumiem — pomyślał — tajemnicę Geista . On mnie zamagnetyzował … ”
— Nie .
— Dlatego , że u mnie już pan nie ma miejsca .
Gadu , gadu , przesiedzieliśmy do pierwszej w nocy . Machalski przenocował u mnie , a o szóstej rano znowu poleciał do Lesisza .
Tu odezwała się w pannie Izabeli rodowa pycha .
— Ja przecież nie grożę , ale nie opuszczaj mnie pan ! … — deklamuje z prawdziwym uczuciem baronowa .
— Za które dostanie ze sto tysięcy rubli po ojcu — odparł Lisiecki .
Około dziesiątej wieczór wszedł do jego pokoju baron strasznie zmieniony . Z początku śmiał się i dowcipkował , następnie zadyszany upadł na krzesło , a po chwili rzekł :
O tym , jak wyglądają ci „ którzy … ” , panna Izabela nigdy nie mogła się dowiedzieć . Tylko przy wyrazie „ którzy ” przychodził jej na myśl Wokulski . Wtedy zaciskała drobne pięści i mówiła do siebie :
— Poszły parchy ! … Won ! …
— Z dziesięć tysięcy .
— Kupiec galanteryjny , sprzedaje portmonetki — nalegał brunet .
— Aha ! właśnie o tym myślałem — mówi on , a dymi cygarem jak kocieł asfaltu . — Otóż tedy , pamiętasz pan tych studentów z naszej kamienicy , co mieszkali nad baronową ? …
Paryż pomimo pozornego chaosu ma plan , ma logikę , chociaż budowało go przez kilkanaście wieków miliony ludzi nie wiedzących o sobie i bynajmniej nie myślących o logice i stylu .
Podoficer poszedł w prawo , my za nim . Kolumna nasza rozwinęła się we dwie długie linie . Na paręset kroków przed nami zakłębił się dym . Coś trąbiono , alem nie zrozumiał sygnału ; natomiast słyszałem ostre poświsty nad głową i koło lewego ucha . O kilka kroków przede mną coś uderzyło w ziemię zasypując mi piaskiem twarz i piersi . Mój sąsiad strzelił ; dwaj stojący za mną prawie na moich ramionach oparli karabiny i wypalili jeden po drugim . Ogłuszony do reszty , wypaliłem i ja … Nabiłem i znowu strzeliłem . Przed front spadł czyjś kask i karabin , ale otoczyły nas takie kłęby dymu , żem nic dalszego nie mógł dojrzeć . Widziałem tylko , że Katz , który ciągle strzelał , wygląda jak obłąkany i ma pianę w kątach ust . Szum w uszach spotęgował mi się tak , żem w końcu nic nie słyszał , ani huku karabinów , ani armat .
— Bo pan dobrodziej złudzony plotkami wyrobił sobie o mnie nieprzychylną opinię … A tymczasem ja , słowo honoru , mam jak najlepsze skłonności …
— Przyznam się pani , że nawet nie uważałem , jak on gra .
Wokulski mimo woli potrząsnął głową .
— No , przecie Grossmutter rozumie , że chodził do Węgier na wojnę — wtrącił niecierpliwie Jan .
— Słucham — odparł Wokulski .
— Zła , boś ją sama panna zepsuła . Im tylko pozwolić , to by zaraz człowiekowi kołki na łbie ciosali … Z baronem będziesz panna miała lżej , bo to koneser … Ale ubrać się panna musisz inaczej , nie tak po tercjarsku . My nie lubimy zakonnic .
Wiedziała , że list ten napisał pan Tomasz sam do siebie ; koniecznie bowiem potrzebował choć pół godziny przedrzemać się po obiedzie .
— No tak . Ale czy wiesz , czym ona była przed rokiem ?
Ukłonił się i wyszedł .
„ Dalibóg , że to baronowa Krzeszowska … — mruczy pan Ignacy . — Oczywiście , jedzie na licytację … Awantura ! … ”
— Błazeństwo … — przerwał Mraczewski włożywszy ręce w kieszenie . — Będę czytał broszury , które chcą zniszczyć rodzinę , wiarę i własność ! … No , takich głupich nie znajdziesz pan w Warszawie .
— Jak to , nie odgadł pan przeczytawszy nazwisko Escabeau ? … Hannibal Escabeau ? … — zdziwił się przybyły . — Karabin Escabeau daje siedemnaście strzałów na minutę ; ten zaś , który będę miał honor zaprezentować panu , wyrzuca trzydzieści kul …
Poszedł jeszcze w stronę Pomarańczarni , tą samą ścieżką co pierwej , upatrując na miałkim piasku śladu bucików panny Izabeli . Coś się tu zmieniło . Wiatr dął silniej , zmącił wodę w sadzawce , porozganiał motyle i ptaki , a za to napędził więcej obłoków , które raz po raz przyćmiewały blask słońca .
Ale Ir jest innego zdania , zeskakuje bowiem z kanapy i z niepokojem wącha drzwi , jakby czuł kogoś obcego .
„ One ! … Czy mnie choć zatrzymają ? … ”
— Gorąco , panie Wirski — dodał — prawda ? … Aaa ! …
— Do diabła , czyżbym się upił ? … Ba ! siedem kufli …
— Macają dystans ! — odezwał się stary nasz major .
Stach pracował za szafami , lecz gdy mu powiedziałem , że jest pani Stawska i po co przyszła , rzucił rachunki i wbiegł do sklepu w doskonałym humorze . Spostrzegłem nawet , że przypatruje się pani Stawskiej tak życzliwie , jakby na nim zrobiła silne wrażenie . No , przynajmniej teraz ! … chwała Bogu .
W sali robi się ruch . Stary Litwin chwyta pod rękę baronową , którą odbiera mu Maruszewicz , nie wiadomo skąd przybyły na ten uroczysty wypadek . Zanosząca się od płaczu baronowa , wsparta na Maruszewiczu , opuszcza salę złorzecząc przy tym swemu adwokatowi , sądowi , licytantom i komornikom . Pan Łęcki blado uśmiecha się , a tymczasem zniszczony Żydek mówi :
Panna Izabela serdecznie uściskała ojca .
„ Zrywam się , biegnę , składam na pamięć wyrazy , którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu , składane , zapomniane już po milion razy … Ale gdy ciebie ujrzę , nie pojmuję , czemu znowu jestem spokojny , zimniejszy nad głazy , aby goreć na nowo , milczeć po dawnemu … ”
Szuman podniósł brwi i splótł ręce .
— Cóż mu złego ?
— Tek .
Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . Wzięła książkę i zaczęła czytać .
Panna Izabela po tej uwadze nieco uspokoiła się .
Spotkało ją dziś szczęście i zawód . Wielki tragik włoski , Rossi , znany jej i ciotce jeszcze z Paryża , przyjechał na występy do Warszawy . Natychmiast odwiedził hrabinę i troskliwie wypytywał się o pannę Izabelę . Miał być dziś drugi raz i hrabina specjalnie dla niego zaprosiła siostrzenicę . Tymczasem Rossi nie przyszedł ; przysłał tylko list , w którym przepraszał za zawód i usprawiedliwiał się niespodziewaną wizytą jakiejś wysoko położonej osoby .
— Ha , cóż ? ożenię się po świętach — odparł Węgiełek . — Przecie ona za nie swoje grzechy cierpieć nie może . Nie jej to była wola .
— Innym ta śnieżyca nie przeszkodzi jechać na bal , więc dlaczegóż nam miałaby psuć wieczorek — odpowiedziałem z głupia frant .
— Hę ? … — spytał pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi , który opalił się , zmężniał , a nade wszystko utył .
— Nie sprowadzą .
„ Dokąd oni wydzierali się ? Do innego , podobno wyższego świata . A jeżeli morskie przypływy dowodzą , że księżyc nie jest złudnym blaskiem , tylko realną rzeczywistością , dlaczego te dziwne budynki nie miałyby stwierdzać rzeczywistości innego świata ? … Czyliż on słabiej pociąga za sobą dusze ludzkie aniżeli księżyc fale oceanu ? …
— Nawet nie ma , panie , co płacić , bo nas i tak wypędzą .
Zaczął się przypatrywać . Dom był trzypiętrowy ; miał parę żelaznych balkonów i każde piętro zbudowane w innym stylu . Za to w architekturze bramy panował tylko jeden motyw , mianowicie : wachlarz . Górna część wrót miała formę rozłożonego wachlarza , którym mogłaby się chłodzić przedpotopowa olbrzymka . Na obu skrzydłach bramy były wyrzeźbione ogromne prostokąty , które w rogach również ozdobiono do połowy otwartymi wachlarzami . Najcenniejszym jednak upiększeniem bramy były umieszczone w pośrodku jej skrzydeł dwie rzeźby przedstawiające główki gwoździ , ale tak wielkich , jakby nimi była przytwierdzona brama do kamienicy , a kamienica do Warszawy .
— Pod Magentą ? … W roku 1859 ? … — spytałem .
— A jeżeli ona nic nie zapisała ? …
— Nic — odparł z uśmiechem . — Śmierć zajrzała mi w oczy .
Wokulski wyprowadził go przez podwórze do bramy , gdzie już czekał powóz .
— Żenisz się ? — rzekłem do Jasia .
— Takie już nasze szczęście — szepnęła pani Stawska .
— Pod Magentą , panie …
— List od Belci ! — zawołał — jestem w domu ! … — I śmiejąc się wybiegł z gabinetu .
— Rozumiesz , tylko nie ufasz mi . Wielka to cnota nieufność , leczyć z niej pana nie będę . Tyle ci powiem : Łęcki-bankrut może zostać … krewnym nawet kupca , a tym bardziej kupca-szlachcica . Ale Łęcki z trzydziestoma tysiącami rubli w kieszeni ! …
— Panie , tak nie przemawia się do człowieka stojącego nad grobem . Jeżelim przyszedł , to tylko , ażeby dać panu dowód , że pomimo błędów mam serce szlachetne .
Nie mógł zrachować , ile godzin upłynie od trzeciej do pierwszej w południe . Ogarnął go niepokój ; nie jadł obiadu ; fantazja rwała się naprzód , ale trzeźwy rozum hamował ją .
Szli jakiś czas w milczeniu ku najdzikszej stronie parku . Kiedy niekiedy spomiędzy starych drzew mignęło okno pałacu , połyskujące czerwonymi blaskami zachodu .
Baron , lubo niechętnie , zgodził się na projekt ; włożył gruby paltot , szyję okręcił chustką i wziąwszy pod rękę narzeczoną wysunął się z nią naprzód . O czym mówili ? Nikt nie wie , tyle tylko widziano , że ona była blada , a on miał wypieki na twarzy .
„ Naturalnie , że będzie miał owacje , ba ! jeszcze jakie … Jutro przedstawienie … ”
Dopiero po chwili spostrzegł , że damą w kremowej sukni była panna Izabela . Siedziała na fotelu , z nieporównanym wdziękiem pochylona w jego stronę , i łagodnie patrząc mu w oczy mówiła :
— Felu , powiedz temu człowiekowi , że z nim nie rozmawiam — odezwała się wdówka wskazując na Ochockiego .
— Dajże spokój , Belciu — mówiła składając ręce — ojciec taki chory …
Milczenie trwało już tak długo , że zaczęło być nieprzyzwoitym . Panna Izabela opamiętała się pierwsza .
— Żądam … żądam — mówiła wśród westchnień — żądam , aby mnie nie wypędzano z miejsca , gdzie umarło moje dziecko … i gdzie wszystko mi je przypomina . Nie mogę , no … nie mogę oderwać się od jej pokoju … nie mogę ruszyć jej sprzętów i zabawek … Podłością jest w taki sposób wyzyskiwać niedolę .
Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia .
— Mateczko ! — przerwała pani Stawska , błagalnie patrząc na nią .
— Nie ? … Więc na cóż są pieniądze ? … Jeżeli sto tysięcy rubli rocznie nie daje szczęścia , cóż go da ? …
Wokulski aż cofnął się z fotelem . Ten zarzut nawet nie przyszedł mu do głowy . Mecenas spostrzegłszy wrażenie postanowił kuć żelazo , póki gorące .
— Patrzaj — mówi Suzin — to ulica Lafayette , a ot bulwar Magenta . Jedziem wciąż Lafayettem aż do hotelu przy Operze . Powiadam tobie , cud , nie miasto ! No , a jak zobaczysz Elizejskie Pola , a potem między Sekwaną i Rivoli … Eh ! ja tobie mówię , cud , nie miasto … Kobiety tylko trochę zanadto wypychają się . Ale tu inszy smak … Na wszelki sposób cieszę się , żeś przyjechał ; pięćdziesiąt albo i więcej tysięcy rubli to nie nic … Ot , widzisz , Opera , a ot bulwar Kapucyński , a ot nasza chata .
— Jak on się wydobywa … Pysznie się wydobywa ! … — zawołał drugi stołownik .
— Bardzo łatwo . U nas praca ludzka wydaje mierne rezultaty : jesteśmy ubodzy i zaniedbani . Ale tam praca jaśnieje jak słońce . Cóż to za gmachy , od dachów do chodników pokryte ozdobami jak drogocenne szkatułki . A te lasy obrazów i posągów , całe puszcze machin , a te odmęty wyrobów fabrycznych i rękodzielniczych ! … Dopiero w Paryżu zrozumiałem , że człowiek jest tylko na pozór istotą drobną i wątłą . W rzeczywistości jest to genialny i nieśmiertelny olbrzym , który z równą łatwością przerzuca skały , jak i rzeźbi z nich coś subtelniejszego od koronek .
Pewnego dnia słyszę w owej budce straszny łoskot … Wpadam ja , wpadają subiekci … Co za widok ! … Pani Małgorzata leży na podłodze przywalona biurkiem i oblana atramentem , krzesełko złamane , Stach zły i zmieszany … Podnieśliśmy płaczącą z bólu jejmość i z rozmaitych jej półsłówek domyśliliśmy się , że to ona sama narobiła tego rwetesu usiadłszy niespodzianie na kolanach mężowi . Kruche krzesło złamało się pod dubeltowym ciężarem , a jejmość chcąc ratować się od upadku chwyciła za biurko i z całym kramem obaliła je na siebie .
Tymczasem gość zdjął wielkie futro i baranią czapkę , a jednooki Ir obwąchawszy go poczyna kręcić ogonem , łasić się i z radosnym skomleniem przypadać mu do nóg .
— Nie przyszedłem do pańskiego domu , tylko do sklepu za sprawunkiem … Wicek ! — zwrócił się Franc do chłopca — daj mi korek za grosz … Tylko zawiń go w bibułę … Do widzenia , kochany Ignacy , wpadnij do mnie dziś wieczorem , to przy dobrej butelce pogadamy . A może i ten pan z tobą przyjdzie — dodał już z ulicy , wskazując ręką na sinego z gniewu Jana .
Na drugi dzień był u niej Rzecki ; przyszedł z miną zakłopotaną , a gdy mu wszystko opowiedziała , wyszedł złamany .
— A tak … tak ! … — śmiał się Geist . — Nawet jeden z moich przyjaciół akademików nazwał to „ komprymowaną platyną ” … Dobry wyraz , co ? na oznaczenie metalu , którego ciężar gatunkowy wynosi 30,7 g … Oni tak zawsze . Ile razy uda im się wynaleźć nazwę dla nowej rzeczy , zaraz mówią , że ją wytłomaczyli na zasadzie już poznanych praw natury . Przepyszne osły … najmędrsze ze wszystkich , jakimi roi się tak zwana ludzkość … A to znasz ? — dodał .
I otrzymywał należny mu kubek tudzież trzy bułki .
( Prawda ! Cóż by w tym było złego ? … Że też mi tak prosta myśl nie przyszła do głowy . )
— Może być — odparł zirytowany baron — ale to prawidło nie stosuje się do panny Eweliny . I jeżeli chronię ją … a raczej nie życzę jej stosunków ze Starskim , gdyż ona sama się chroni , to tylko dlatego , ażeby podobny człowiek nie skalał jej czystej myśli jakim wyrazem … No , ale pan jest znużony … Przepraszam za wizytę w tak niewłaściwej porze .
Serce mi uderzyło jak młot . Spojrzałem wokoło . Pani Misiewiczowa widocznie modliła się z zamkniętymi oczyma , pani Stawska była bardzo blada , lecz zdecydowana , pani baronowa szarpała swoją salopę , a nasz adwokat spoglądał na sufit i tłumił ziewanie .
Geist nie spuszczał z niego oka , lecz stopniowo uspakajał się . W końcu odezwał się :
Po czym następował rejestr dat i miejscowości , w których zaginiony przebywał opuściwszy Warszawę .
— Tak ! … tak ! … — odszczeknął mu Ir przez sen .
— Doprawdy , panie Stanisławie — mówił , lekko łkając — widzę , że najlepsze stosunki … mogą zepsuć pieniądze … Czy ja mam ci za złe , żeś kupił ten dom ? … Czy ja robię ci wyrzuty ? … Ty zaś przemawiasz do mnie tak , jakbyś się obraził .
Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją .
„ No — mówię w duchu — jużci chyba ten biedaczysko nie jest z towarzystwa ubezpieczeń . Ludzi tak obdartych tam nie trzymają … ”
Strach , co tu się stanie za kilka generacji … A przecie jest proste lekarstwo : praca obowiązkowa — słusznie wynagradzana . Ona jedna może wzmocnić lepsze indywidua , a bez krzyku wytępić złe i … mielibyśmy ludność dzielną , jak dziś mamy zagłodzoną lub chorą . ”
— Nie wpuszczać tu nikogo , dopóki nie zawołam — rzekł .
Wokulski patrzył na Geista nieledwie z trwogą ; w głowie zapalały mu się pytania : kuglarz czy tajny agent — wariat , a może naprawdę jaki duch ? … Kto wie , czy szatan jest legendą i czy w pewnych chwilach nie ukazuje się ludziom ? … Faktem jest jednak , że ten starzec , o niezdecydowanym wieku , wytropił najtajemniejszą myśl Wokulskiego , który w tych czasach marzył o samobójstwie , ale jeszcze tak nieśmiało , że sam przed sobą nie miał odwagi sformułować tego projektu .
„ Stachu , wróć się ! … ” — krzyczy pan Ignacy widząc , że dom poczyna się chwiać .
— Dlaczegóż go pani nie ostrzeże ? — odezwał się Wokulski stłumionym głosem .
Pan Raczek odwiedzał go co dzień , a raz patrząc na jego chude ręce i wyżółkłe policzki szepnął :
— W Teatrze Wielkim … na balkonie i paradyzie … woźnemu wieniec , bukiet przez orkiestrę …
— Przepraszam pana , w tej chwili nie mam czasu .
— Co za pani Stawska ! — mówił doktór . — Tu chodzi o grubszą rybkę , o pannę Łęcką , w którą ten wariat wdeptał bez ratunku . Już zaczyna poznawać , jakie to ziółko , cierpi , gryzie się , ale oderwać się od niej nie może . Najgorsza rzecz spóźnione amory , osobliwie , kiedy trafią na takiego diabła jak Wokulski .
Podniósł „ Kurier ” i czytał :
Była już północ , więc sobie poszedł . Nie zatrzymywałem go , bo mnie trochę zraził swą wiarą w skruchę baronowej . Ha ! zresztą kto ją tam wie , może się i naprawdę nawróciła ? …
Gabinet znakomitego adwokata miał sprzęty kryte brązową skórą , w oknach brązowego koloru firanki , a na ściennych obiciach brązowe desenie . Sam gospodarz odziany był w brązowy surdut i trzymał w ręku bardzo długi cybuch , u góry zakończony funtowym bursztynem i piórkiem .
— Ani słowa więcej , baronie ! … — przerwał Wokulski ściskając go . — Drobna to sprawa . Zresztą gdybym nawet utargował na pańskiej klaczy dwieście rubli , czy potrzebowałbym się z tym kryć ? …
— Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej . No , ale co pan powiesz — ciągnął radca uderzając ajenta w kolano — że zamiast wytrwać przy nauce do końca , niespełna w rok rzucił szkołę …
— Gdzież oni się rozbiegli ? — spytałem podoficera .
Otarła oczy i ciągnęła dalej :
— To nie jest mój majątek — wtrącił Wokulski — mój jest znacznie skromniejszy …
— Może gustowny kałamarz z siodłem , dżokejką , szpicrutą ?
— Ta …
— Oho ? …
— Może jeszcze tak jak Wokulski w Izabeli ? … Ani myślę … Choć każdej chwili jestem gotów …
Nawet kiedy opowiedziałem ostatnie chwile i straszną śmierć Katza , starowina wprawdzie rozpłakała się , pierwszy raz od czasu , jak ją znałem ; niemniej jednak otarłszy łzy i wziąwszy się znowu do swej pończochy , szeptała :
— Gut Morgen , meine Kinder ! … Der Kaffee ist schon …
„ Czy dziś umiałbym astronomię , ja , subiekt Hopfera , gdybym tam nie był ? — pomyślał z goryczą . — A słyszałbym co o odkryciach Geista , gdyby mnie Suzin gwałtem nie zaciągnął do Paryża ? ”
— Szarego mydła …
Wokulski pożegnał go i wstąpił do salonu . Starskiego już tam nie było , panna Izabela siedziała sama . Zobaczywszy go podniosła się ; twarz jej była pogodniejsza .
Nade wszystko zaś mieć dużo pieniędzy .
Dochodzili do końca parku , poza sztachetami którego widać było szereg murowanych budynków .
— Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej …
— Moja Belu — odpowiedziała panna Florentyna — pamiętam sezony , kiedy nasz świat zachwycał się nawet cyrkowcami . Przejdzie i to .
Jeden był od ciotki hrabiny . Zawiadamiała w nim , że dziś między drugą i trzecią przyjdą do jej ojca lekarze na konsylium , że Kazio Starski wyjeżdża przed wieczorem i że może wpaść do nich lada chwilę .
Trzecia faza . Zobaczyła Wokulskiego w salonie ciotki w pierwszy dzień Wielkiejnocy i spostrzegła , że on o całą głowę przerasta towarzystwo . Najarystokratyczniejsi ludzie ubiegali się o znajomość z nim , a on , ten brutalny parweniusz , odrzynał się od nich jak ogień od dymu . Chodził niezręcznie , ale śmiało , jakby salon ten był jego niezaprzeczoną własnością , i posępnie słuchał komplimentów , którymi go zasypywano . Potem wezwała go do siebie najczcigodniejsza z matron , prezesowa , i po kilku minutach rozmowy z nim rzewnie zapłakała … Czyżby ten z czerwonymi rękoma parweniusz ? …
Stary Mikołaj znowu był w przedpokoju i z taką gracją otworzył drzwi Szpigelmanowi , że ten już z sieni zawołał :
— Pani — rzekłem na odchodnym — nim rok upłynie , przyniosę wiadomość o jej zięciu . A może — szepnąłem z mimowolnym uśmiechem — sprawy ułożą się tak , że … wszyscy będziemy zadowoleni … Wszyscy … nawet ci , których tu nie ma ! …
Wokulski po jego odejściu nawet nie pomyślał o młodych i nie wymagających baletniczkach ; zajmowało go wielkiej doniosłości pytanie , które streścił w dwu wyrazach , frak czy surdut ?
„ Kolega ! ” — szepnął Wokulski i zarumienił się .
— Cóż ty na to ? — zapytał pana Ignacego objaśniwszy , o co chodzi .
W mieszkaniu pana Ignacego nad stosem papierów siedział Wokulski bez surduta i kamizelki i pisał .
Nareszcie na końcu alei ukazały się dwie kobiece figury , czarna i szara . Wokulskiemu krew uderzyła do głowy .
Roześmiałem się z tej gawędy , bo przecież kto się kocha , nie wyjeżdża na wojnę . Dopiero teraz , niestety ! zaczynam przypuszczać , że baba miała rację …
Wydobył wino i schował je na powrót , potem rozłożył na stole szynkę i kilka bułek . Ręce i powieki drżały mu i sporo czasu upłynęło , nim o tyle się uspokoił , że zgromadził na jeden punkt poprzednio wyliczone zapasy . Dopiero kieliszek wina przywrócił mu silnie zachwianą równowagę moralną .
— No dobrze . Będę jego kumem .
— Treść znam , dowód widziałem ; nie znam tylko bliższych szczegółów . Przysięgam — mówił zapalając się Ochocki — że dla takiej sprawy można by poświęcić nawet dziesięć kochanek !
— Batalion ! … naprzód marsz ! … — wrzasnął ogromnym głosem nasz major .
— Albo u wariatów — mruknął Wokulski .
VI . W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
Wiedz pan — ciągnął Ochocki majstrując coś około wędek — że kiedyś obecna pani Wąsowska , jeszcze jako panna , miała słabość do Starskiego . Kazio i Kazia , jaka dobrana para , co ? … Zdaje się , że nawet pod wpływem tej idei pani Kazia zjechała do nas przed trzema tygodniami ( a ma także grosz po nieboszczyku , bodaj czy nie tyle , co prezesowa ! ) . Byli nawet ze sobą kilka dni dobrze i nawet Kazio na rachunek posagu zrealizował nowy weksel u pachciarza , gdy wtem … coś się zepsuło … Pani Wąsowska po prostu kpi sobie z Kazia , a on tylko udaje dobrą minę . Słowem kiepsko ! Trzeba będzie wyrzec się podróży i osiąść na piaszczystym folwarczku , dopóki nie umrze stryjcio , co prawda już dawno chory na kamień .
Siadłem i znowu nie mówiliśmy nic do siebie . On żałośnie trząsł głową , ja spuściłem oczy . Obaj myśleliśmy o biednym Katzu i o naszych zawiedzionych nadziejach . Wreszcie Mincel utarł nos z wielkim hałasem i odwróciwszy się do okna , mruknął :
— Zdaje mi się …
— Zobaczy jaśnie wielmożny pan … — szepcze zakrystian .
Był z tydzień w Warszawie . Nocował u mnie , a dnie spędzał w piwnicach .
— Jestem pierwszy z nich — odezwał się Starski — jeżeli chodzi o zjedzenie …
— Nie mamy zamiaru nigdy przepraszać się — odpowiedziała panna Izabela .
— Człowiek jest jak ćma : na oślep rwie się do ognia , choć go boli i choć się w nim spali . Robi to jednak dopóty — dodał po namyśle — dopóki nie oprzytomnieje . I tym różni się od ćmy …
— Biedny chłopak ! — mówiła śmiejąc się . — Dostał po prezesowej tylko dwa tysiące rubli rocznie i dziesięć tysięcy ciepłą ręką . Radzę mu , ażeby ożenił się bogato , ale on woli jechać do Wiednia , a stamtąd zapewne do Monte Carlo … Mówiłam , ażeby jechał z nami . Będzie weselej , nieprawdaż ? …
Przez dom Rezlera ( który przypomina mu onegdajszą pijatykę ! ) i część Senatorskiej pan Ignacy dostaje się na Miodową . Tu przechodząc około składu herbaty Nowickiego wstępuje na chwilę , ażeby powiedzieć właścicielowi : „ dzień dobry ! ” , i szybko ucieka , dalej mrucząc :
Nareszcie przyjaciel tobolski , nie mogąc wytrzymać dłużej , postanowił zrobić odeskiemu niespodziankę , i nie uprzedzając go pojechał do Odessy . Nie zastał go jednak w domu , ponieważ jego przyjaciel odeski , również stęskniony , pojechał do Tobolska …
Mikołaj zaczął podawać potrawy . Wokulski bez najmniejszego apetytu zjadł kilka łyżek chłodniku , zapił portweinem , potem spróbował polędwicy i zapił ją piwem . Uśmiechnął się , sam nie wiedząc czemu , i w przystępie jakiejś żakowskiej radości postanowił robić błędy przy stole . Na początek skosztowawszy polędwicy położył nóż i widelec na podstawce obok talerza . Panna Florentyna aż drgnęła , a pan Tomasz z wielką werwą począł opowiadać o wieczorze w Tuileriach , podczas którego na żądanie cesarzowej Eugenii tańczył z jakąś marszałkową menueta .
Najciekawszych jednak wiadomości dostarczyły księciu zakonnice . Był jakiś furman w Warszawie i jego brat dróżnik na Kolei Warszawsko Wiedeńskiej , którzy błogosławili Wokulskiego . Byli jacyś studenci , którzy głośno opowiadali , że Wokulski daje im stypendia ; byli rzemieślnicy , którzy zawdzięczali mu warsztaty , byli kramarze , którym Wokulski pomógł do założenia sklepów .
— Panie Mraczewski .
— Chcę , żeby poszedł za dziewięćdziesiąt tysięcy , i potrzebuję kogoś , kto by licytował do tej sumy .
Powoli , w ciągu paru lat , tak przywykliśmy do siebie , że stary Mincel nie mógł obejść się beze mnie , a ja nawet jego dyscypliny począłem uważać za coś , co należało do familijnych stosunków . Pamiętam , że nie mogłem utulić się z żalu , gdy raz zepsułem kosztowny samowar , a stary Mincel zamiast chwytać za dyscyplinę — odezwał się :
Panna Izabela roześmiała się .
— » Guide Parisien « ! … trois francs ! … trois francs ! …
— Powiedz mi pan — mówiła dama do Klejna podniesionym głosem — czy wam nie wstyd zwozić tak kosztowne drobiazgi , kiedy kraj jest zrujnowany ? … Czy nie wstyd kupować konie wyścigowe …
Tu przypomina sobie , że jej serwis i srebra już znajdują się u jubilera , że już trafia się jakiś nabywca i że dziś lub jutro będą sprzedane . Panna Izabela czuje ściśnięcie serca za serwisem i srebrami , lecz doznaje niejakiej ulgi na myśl o kweście i nowej toalecie . Może mieć bardzo piękną , ale jaką ? …
— Zaczekajże … — mówiła gorączkowo baronowa . — Zaraz Marianna wyniesie się z kuchni , to ty tam …
— Dlatego , że mieszkam daleko stąd , a nie mam na fiakra .
— Cóż to , panie , mają znaczyć pańskie pantominy ?
Nagle rozeszły się wieści o złym stanie interesów pana Tomasza i — z całego legionu konkurentów — zostało pannie Izabeli tylko dwu poważnych : pewien baron i pewien marszałek , bogaci , ale starzy .
Wokulski poszedł ku nim potrącając klęczących i omijając inne stoły , przy których pukano na niego zawzięcie . Zbliżył się do tacy i ukłoniwszy się hrabinie , położył swój rulon imperiałów .
— Ty , papo ?
— Jesteś pan filozofem — mruknął Wokulski .
Nie , ja stanowczo nie mam szczęścia ! … Oto i teraz . Myślałem , że osioł Maruszewicz zbałamuci baronowę … Dopieroż miałbym spokój w domu ! … Jaka byłaby ona pobłażliwa na moje drobne grzechy … Ale i cóż ? … Baronowa ani myśli mi się sprzeniewierzyć , a tego błazna czekają roty aresztanckie … Proszę cię , wsadź go tam koniecznie , bo jego łotrostwa nawet mnie już zaczynają nudzić .
Zatrzymała się w alei i patrzyła mu w oczy , z niepokojem oczekując na odpowiedź .
— Postaram się zadowolnić pana barona .
— Powiedziała mi : obawiam się , że Bela wcale nie rozumie Wokulskiego . Zdaje mi się , że z nim igra , a z nim igrać nie można . I jeszcze zdaje mi się , że oceni go za późno …
— Żal mi pana — odpowiedział adwokat ściskając go za rękę .
— Doprawdy , Belciu — rzekła — przesadzasz . Z twoją energią i taką genialną domyślnością …
„ A przecież faktem jest — myślał — że człowiek ten pokazał mi jakieś dwa materiały : jeden cięższy od platyny , drugi znakomicie lżejszy od sodu . Nawet zapowiedział mi , że szuka metalu lżejszego od powietrza ! …
Przez dwa pierwsze lata tego rygoru Wokulski milczał . W trzecim roku począł co wieczór zachodzić do mego pokoju na gawędkę o polityce . Czasami , gdyśmy się rozgadali o dawnych czasach , on obejrzawszy się po pokoju nagle urywał poprzednią rozmowę i zaczynał jakąś nową :
— Pewnie już niedługo umrę — mówił nieraz do córki . — Mam jednak tę satysfakcję , że ludzie ocenili mnie choć przed śmiercią .
— Miły towarzysz ! — odezwała się z uśmiechem panna Izabela do Wokulskiego . — Już będzie z nim tak do końca wakacyj … Byłam pewna , że zepsuje mu się humor , jak tylko Starski wspomniał o balonach …
— Jak to — pytam — więc mnie już przenieśli ? …
— Nie … Tylko nie wierzę w ubóstwienie pieniędzy .
— Myślę … Stasiu , myślę , że nie można aż tak karać człowieka za to , że ma inne niż my przekonania polityczne …
— Już ? … Kto je kupił ? — woła panna Izabela chwytając kuzynkę za ręce .
— Leci jak burza i sypie iskry ? …
— Oklaski i wieńce są rzeczą tak drobną , że … na najbliższym przedstawieniu Rossi może mieć ich raczej za wiele aniżeli za mało — rzekł Wokulski .
Zdumiały go nadzwyczajne zmiany w niej . Dziewczyna była czarno ubrana , miała bladawą , ale zdrową cerę i nieśmiałe spojrzenie . Spostrzegłszy Wokulskiego zarumieniła się i zaczęła drżeć .
Wokulski kazał zaprowadzić się do schodów , dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra na dół , jak człowiek , którego ścigają .
Tej nocy spaliśmy na gołym polu nie stawiając nawet w kozły broni . Zaś skoro świt ruszyliśmy naprzód : szwadron kawalerii z dwoma lekkimi armatami , potem nasz batalion , a potem cała brygada z artylerią i furgonami , mając silne patrole po bokach . Sztafety przylatywały już co pół godziny .
Od połowy kwietnia pani baronowa Krzeszowska nagle zmieniła tryb życia .
— Już pani skończyła ? — spytał zimno Wokulski .
Jeżeli do ciężkich warunków klimatycznych dodać jeszcze arystokrację , która opanowała wszystkie oszczędności narodu i utopiła je w bezmyślnej rozpuście , to zaraz wyjaśni się : dlaczego ludzie niezwykle zdolni nie tylko nie mogą rozwijać się tam , ale wprost muszą ginąć . ”
— Cóż to za porządek , panie Ksawery , do stu par diabłów ! … Czy i w pańskiej sypialni konserwują się takie rzeczy ?
— Nie wypada mi tego czytać — szepnęła oddając list pannie Izabeli .
— To musi być szalona przyjemność … Mów pan … — pytał natarczywie , schwyciwszy Wokulskiego za kolano .
„ Czy mi to nie zapowiada , że on będzie miał sławę Kopernika , a ja — szczęście ? … A budujże sobie machiny latające , tylko zostaw mi swoją kuzynkę ! … — Cóż znowu za przesądy ? … — opamiętał się po chwili . — Ja i przesądy ! … ”
— Pani Wąsowska nie pozwala , bo pan wywróci ! — zawołała panna Felicja , której los przeznaczył Wokulskiego .
— Zapewniam panią , że jest mniej biednym aniżeli panna Izabela .
Upadła na kanapę i zaniosła się od łkania .
Ubrał się w garnitur frakowy i stanąwszy przed lustrem uczuł zadowolenie . Ten obcisły strój najlepiej uwydatniał jego atletyczne kształty . Konie czekały od kwadransa i było już wpół do szóstej . Wokulski włożył lekki paltot i opuścił mieszkanie . Siadając do powozu był bardzo blady i bardzo spokojny , jak człowiek , który idzie naprzeciw niebezpieczeństwu .
Na półtorej doby przedtem skupiła się nasza brygada pod jakąś wsią węgierską , której nazwy nie pamiętam . Fetowali nas aż miło . W winie , co prawda nieosobliwszym , można się było myć , a wieprzowina i papryka już nam tak zbrzydły , że człowiek nie wziąłby do ust tego paskudztwa , gdyby , rozumie się , miał co innego . A jaka muzyka , a jakie dziewuchy ! … Cyganie doskonale grają , a każda Węgierka istny proch . Kręciło się ich , bestyjek , wszystkiego ze dwadzieścia , a jednak zrobiło się tak gorąco , że nasi zakłuli i zarąbali trzech chłopów , a chłopi zabili nam drągami huzara .
Raz na przykład stary Szlangbaum , oczywiście w jakiejś ważnej sprawie , przez pół dnia szukał Wokulskiego . Był w sklepie — Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść aktorowi Rossiemu duży wazon z saskiej porcelany . Pobiegł do mieszkania — Wokulski dopiero co opuścił mieszkanie i pojechał do Bardeta po kwiaty . Stary Żyd , ażeby go dopędzić , krzywiąc się wziął dorożkę ; ale ponieważ ofiarowywał dorożkarzowi złoty i groszy osiem za kurs , zamiast czterdziestu groszy , więc nim dobili targu za złoty i groszy osiem i dojechali do Bardeta , Wokulski już opuścił zakład ogrodniczy .
Kiedy przyszło do płacenia , panią Stawską znowu napadły skrupuły ; zdawało jej się , że taka lalka musi być warta z piętnaście rubli , i dopiero połączonym usiłowaniom moim , Wokulskiego i Klejna udało się ją przekonać , że biorąc trzy ruble jeszcze mamy zarobek .
„ Straszna rzecz ! — pomyślał Wokulski . — Cóż to za chore indywidua wprzęgają się do triumfalnego wozu tego pana … ”
— Na chwilkę . Niech pan sobie wyobrazi — mówił książę siadając — że dopóty dokuczałem naszym panom bratom … Czy dobrze powiedziałem ? … Dopóty ich prześladowałem , aż obiecali przyjść w kilku do mnie i wysłuchać projektu pańskiej spółki . Natychmiast więc pana zabieram , a raczej zabieram się z panem i — jedziemy do mnie .
— O ! bardzo prosimy panów — rzekł hrabia .
— Ależ — mówię — tu lokal zajęty …
Wokulski uśmiechnął się .
— Bój się Boga , co mówisz ? … — jęknęła matka składając ręce .
„ Czemu ja się wracam ? — szeptał . — Dlaczego nie idę do Geista do roboty ? … ”
— Ehej ! … dałbym ja Szwabom , żebym tak nie miał sklepu …
— Tak dalece nie wątpię , że zostawię u Rotszylda kwit jeszcze na dwa tysiące franków , płatnych po otrzymaniu wiadomości o tym człowieku .
— Co się nie godzi ? …
— Tyś to powiedziała , że ci ludzie umieją cierpliwie czekać , usidlać , nawet wszystko ryzykować i łamać …
W sieni domu , w którym mieszkała , był kramik antykwariusza . Wokulski rozmawiając ze szwajcarem mimo woli rzucił okiem na książki i z radosnym zdziwieniem spostrzegł egzemplarz poezji Mickiewicza , tej edycji , którą czytał jeszcze jako subiekt Hopfera . Na widok wytartych okładek i spłowiałego papieru cała młodość stanęła mu przed oczyma .
Pod fizycznym względem młodzieniec ten niewiele się zmienił : zawsze wygadany i ładny , może cokolwiek bledszy . Mówi , że Moskwa mu się podobała , a nade wszystko tamtejsze kobiety , które mają mieć więcej wiadomości i ognia , ale za to mniej przesądów aniżeli nasze . Ja także , póki byłem młody , uważałem , że kobiety miały mniej przesądów aniżeli dziś .
— Chcesz nas pan pożegnać ? — spytała trochę zmieszana hrabina .
Głośno jednak rzekł :
— Niewdzięcznicy ! — szepnęła pani Wąsowska podając rękę prezesowej .
— O nie — wtrącił Węgiełek — to nie ruda , to krew …
— O ! … — potwierdził Maruszewicz trzęsąc głową i ręką w taki sposób , że o tajemnicy pogrzebanej w jego piersiach nie można było wątpić .
— Wybornie ! — zawołał mecenas . — Na jutro będziemy mieli akcik , a za tydzień … dziesięć dni , kamienicę . Bodajbyś pan tylko nie stracił na niej z kilkunastu tysięcy rubli , szanowny panie Stanisławie .
— Nie mogłem … i basta ! Nie miałem po co wracać — odparł niecierpliwie Wokulski . — Umrzeć tu czy tam , wszystko jedno … daj mi wina — zakończył nagle , wyciągając rękę .
Przerwała się rozmowa . Panie milcząc wróciły do domu ; panna Izabela cały dzień była rozdrażniona .
— Ojca twego wciąga do spółki ? … — rzekła wzruszając ramionami . — Do jakiejże spółki może go wciągnąć ? …
— Czy pan jest ksiądz , że się o to pyta ?
Już postawiłem nogę na stopniu fury , kiedy ten sam Żydek odciągnął mnie drugi raz na stronę .
Zaczęto dzwonić i świstać . Podróżni tłoczyli się do wagonów ; Stach uścisnął nas za ręce .
— Pierwszy zakręt , a gniady tuż za nim …
Dwa stoliki do kart , z których jeden miał złamaną nogę , a drugi gęsto zapisane sukno , tudzież kandelabry z niedopałkami świec woskowych kazały powątpiewać o dokładności patologicznych określeń Konstantego . Mimo to Wokulski jeszcze dodał mu rubla i odszedł , bynajmniej nie zadowolony z przyjęcia .
— Będę na każdym …
Już ułożyłem cały plan i rozmyślałem : w jaki by sposób zapoznać się z tą damą , a później przedstawić jej Stacha , gdy nagle — diabli przynieśli z Moskwy Mraczewskiego . Proszę zaś sobie wyobrazić mój gniew , kiedy zaraz na drugi dzień po swoim przyjeździe frant ten wchodzi do naszego sklepu z moją wdową ! … A jak skakał przy niej , jak wywracał oczyma , jak starał się odgadywać jej myśli … Szczęście , że nie jestem otyły , bo wobec tych bezczelnych zalotów dostałbym chyba apopleksji .
— Nawet doktorem filozofii dwu uniwersytetów — odparł Jumart .
Po hucznym weselu , na którym ( nie wiem nawet skąd ) znalazło się mnóstwo przyjaciół Wokulskiego ( a jedli , bestie ! … a pili zdrowie państwa młodych — garncami ! … ) , Stach sprowadził się na górę , do swojej żony . O ile pamiętam , za całą garderobę miał cztery paki książek i naukowych instrumentów , a z mebli — chyba tylko cybuch i pudło na kapelusz .
— Przystępuję na początek z pięćdziesięcioma tysiącami rubli — mówił zgarbiony hrabia . — Na rok przyszły zaś … zobaczymy …
— Naturalnie , że tak , wiem przecie , kto Szlangbaumowi pożycza pieniędzy …
— List ten rzekł — odeślesz rano do magdalenek …
— Nie znasz tych ludzi , a ja widziałam ich przy pracy . W ich rękach stalowe szyny zwijają się jak wstążki . To straszni ludzie . Oni dla swoich celów umieją poruszyć wszystkie siły ziemskie , jakich my nawet nie znamy . Oni potrafią łamać , usidlać , płaszczyć się , wszystko ryzykować , nawet — cierpliwie czekać …
— A może mnie wysłać do uniwersytetu ? — zapytał Stach .
Panna Izabela słuchała tego z uśmiechem . Nie chciała rozpraszać ojcowskich złudzeń , ale była pewna , że rój wizytujących jej składa hołdy — nie ojcu .
Już siedzieli w wagonie , ale Starskiego jeszcze nie było . Panna Izabela przygryzała usta , co chwilę wyglądając oknem . Nareszcie po drugim dzwonku Starski ukazał się na peronie .
Wszedł na schodki wiodące na trybuny sędziów i oglądał się na wszystkie strony . Na próżno . Gdy schodził stamtąd , zatamowali mu drogę dwaj tyłem stojący panowie , z których jeden , wysoki , z wszelkimi cechami sportsmena , mówił podniesionym głosem :
„ Co prawda — mówił do siebie — będzie tam panna Izabela , a tej nie można ofiarować dziesięciu półimperiałów . ”
— Ależ mateczko , to tylko oryginał … — poprawiła ją córka . W tej chwili miała oczy tak wielkie i źrenice tak roszerzone jak chyba jeszcze nigdy .
To powiedziawszy Ignacy wypił wino , a kieliszek rzucił na ziemię . Szkło rozbiło się z brzękiem , który obudził Ira .
— Spodziewam się , panie Mraczewski … — odparłem surowo .
Wokulski przychodził do państwa Łęckich co kilka dni i najczęściej zastawał tylko pana Tomasza , który witał go z ojcowską czułością , a następnie po parę godzin rozmawiał o swoich chorobach lub o swoich interesach dając z lekka do zrozumienia , że uważa go już za członka rodziny .
— A tak , to już się nawet nie ożenisz ? — spytałem .
— Nazwisko ? … — powtórzyła baronowa .
— Szpital wariatów ! — mruczał . — Nie brak ani jednego … Pan , oczywiście , masz wodę w głowie , panie Rzecki — dodał po chwili .
— Nie rozumiem pana , panie baronie — przerwał mu nagle Wokulski .
— Kiedy nie wiem , co mam wyciąć ?
— Cóż się znowu stało ? Przecie wczoraj był w ratuszu na balu ?
— Dać migdałów za dziesiątkę …
„ Wokulski ? … Wokulski ? … — szepcze panna Izabela . — Któż to jest ten Wokulski , który dziś tak nagle ukazał się jej od razu z kilku stron , pod rozmaitymi postaciami . Co on ma do czynienia z jej ciotką , z ojcem ? … ”
— Nic panie nie są nam aż do … października . Właśnie Stach … — to jest pan Wokulski pisze mi , że to istny rozbój brać trzysta rubli za trzy pokoje na tej ulicy . Pan Wokulski nie może pozwolić na podobne zdzierstwo i kazał mi zawiadomić panie , że ten lokal od października będzie do wynajęcia za dwieście rubli . A jeżeli panie nie życzą sobie …
Pociąg ruszył . Starski usiadł po lewej stronie panny Izabeli i zaczął z nią rozmawiać w połowie po polsku , w połowie po angielsku , coraz częściej wpadając w angielszczynę . Wokulski siedział na prawo od panny Izabeli , nie chcąc jednak przeszkadzać w rozmowie wstał stamtąd i usiadł za panem Tomaszem .
Machnął ręką , potem obie włożył do kieszeni i poszedł w las ze spuszczoną głową mrucząc po drodze .
— Czuję — mówił wzdychając — że byłbym inny , gdybym miał choć ze trzy tysiące rubli rocznie … Nikczemny świat , na którym tacy jak ja ludzie muszą się marnować ! …
— Czy podobna — odezwałem się — ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach ogólnych , o polityce , o Europie …
— No , proszę ze mnie nie żartować . Jeżeli nie interesuje się człowiekiem , który ją ubóstwia …
Wieczorkiem zaszedłem do restauracyjki na piwko . Patrzę , jest pan Szprot i radca Węgrowicz . Ze Szprotem od tamtej afery , co to o niej mówiłem , jesteśmy na stopie obojętności , ale z radcą witam się kordialnie . A on do mnie :
A on , biedak , machał ręką i szedł do jejmości nie zacząwszy nawet tego , co chciał mi powiedzieć .
Na drugi dzień zjawia się właścicielka paryskiej pralni . Ma aksamitną salopę , dużo godności w ruchach i jeszcze więcej stanowczości w fizjognomii . Siada w sklepie na fotelu i ogląda się , jakby miała zamiar kupić parę japońskich wazonów , a następnie zaczyna :
— W takim razie kupiona przez niego kamienica po jaśnie wielmożnych Łęckich przechodzi na własność wielmożnego S. Wokulskiego .
Obudziłem się , łkając z żalu za moim dzieciństwem . Ktoś szarpał mnie za ramię .
Usiadła na brzegu aksamitnego sprzętu , jeszcze mocniej zawstydzona . Powieki szybko zamykały się jej i otwierały ; patrzyła w ziemię , a na rzęsach jej błysnęły krople łez . Inaczej wyglądała przed dwoma miesiącami .
„ No , co ja zrobię ? … — mówił . — Com winien , że tę kocham , a tamtą … Gdybyż ona zapomniała o mnie i była szczęśliwą . ”
Być co najmniej szlachcicem i posiadać stosunki w sferach arystokratycznych .
— Mnie się zdaje , że jest to dość po obywatelsku dostarczyć konsumentom tańszego towaru i złamać monopol fabrykantów , którzy zresztą tyle mają z nami wspólnego , że wyzyskują naszych konsumentów i robotników .
— Proszę trochę głośniej , bo nic nie słychać …
W takim razie Stach znowu łatał swój balon , naprawiał maszynkę , napełniał butlę rozmaitymi paskudztwami i znowu próbował , bez końca . Raz butla pękła , a witriol mało mu nie wypalił oka . Lecz co jego to obchodziło , skoro bodaj za pomocą balonu chciał „ wydobyć się ” ze swej marnej pozycji .
Stach jednakże bardzo prędko zamknął ludziom usta , ponieważ od razu wziął się do roboty . Może w tydzień po ślubie przyszedł o ósmej rano do sklepu , zajął przy biurku miejsce nieboszczyka Mincla i obsługiwał gości , rachował , wydawał resztę , jak gdyby był tylko płatnym subiektem .
— Avanti ! avanti ! …
Gdy już położyła się do łóżka i zaczęła usypiać , nagle przyszła jej nowa myśl :
— Ach , papo , gdybyś wiedział , jakim tonem przemawia ciotka …
Nagle między owymi badylami spostrzegłem kilka , a potem kilkanaście dymków , jakby w rozmaitych punktach zapalono fajki ; jednocześnie zaczęły nad nami świstać kule . Pomyślałem , że tak wychwalane przez poetów świstanie kul nie jest bynajmniej poetyczne , ale raczej ordynaryjne . Czuć tam wściekłość martwego przedmiotu .
Wokulski wręczył mu trzysta franków . Starzec zapakował swoje okazy , zamknął pudełko i rzekł na odchodne :
— Ba ! … Ale co tam … Zapewne chce pan poznać bilans tej kamienicy ? — odparł rządca . — Otóż powiem krótko . Mamy dwa rodzaje lokatorów : jedni już od pół roku nie płacą nikomu , inni płacą magistratowi kary lub zaległe podatki za gospodarza . Przy tym stróż nie odbiera pensji , dach zacieka , cyrkuł ekscytuje nas , ażebyśmy wywieźli śmiecie , jeden lokator wytoczył nam proces o piwnicę , a dwu lokatorów procesuje się o obelgi z powodu strychu … Co się zaś tyczy — dodał po chwili , nieco zmieszany — co się zaś tyczy dziewięćdziesięciu rubli , które ja będę winien szanownemu panu Wokulskiemu …
— Jaśnie pani kazała powiedzieć , że jest panna Łęcka i że jeżeli jaśnie pan gotów , to prosi na obiad …
„ Cóż ci znowu — szepnął — dostali bzika ? … ”
— Czy w tych czasach nie było u panów jakiego wypadku ? … Małego pożaru , kradzieży , nadużycia zaufania , awantury ? …
Panna Łęcka piękna , bo piękna , ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw … W tym jest coś z p … ( w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami ) . W tym jest jakieś duże P …
— Więc nikt ? … nikt ? …
— Bo co to za kobieta ! — mówił baron z coraz żywszą gestykulacją . — Kiedym ją , panie , poznał , wydała mi się zimna jak posąg i tylko zajęta strojami . Dopiero dziś widzę , jakie tam skarby uczuć … Stroić się lubi jak każda kobieta , ale cóż to za rozum ! … Nikomu bym tego nie powiedział , co teraz powiem panu , panie Wokulski . Ja bardzo młodo zacząłem siwieć i nie bez tego , ażebym od czasu do czasu nie dotknął wąsów fiksatuarem . No i kto by , panie , pomyślał : ledwie spostrzegła to , raz na zawsze zabroniła mi fiksatuarować się ; powiedziała , że ona ma szczególne upodobanie do siwych włosów i że dla niej prawdziwie pięknym może być tylko siwy mężczyzna . „ A o szpakowatych co pani myśli ? ” — zapytałem . „ Że są tylko interesującymi ” — odpowiedziała . A jak ona to mówi ! … Czy aby nie nudzę pana , panie Wokulski ?
— Cóż , złamał nogę ?
— Ach , więc tak ? … Zapewne , że dla kupca jest to najwygodniej . Adieu .
— Lukrecji za grosz …
Rzeka dymu , ciągnąca się przez równinę ku południowi , kłębiła się jeszcze mocniej i była bardzo pogięta . Gdzie Austriacy brali górę , zgięcie szło na lewo , gdzie Węgrzy — na prawo . W ogóle pasmo dymu wyginało się bardziej na prawo , jakby nasi już odepchnęli Austriaków . Po całej równinie słała się delikatna mgła niebieskawej barwy .
— O , pozwalają .
„ Głupiec czy kamień ! … ”
I wybiegł na ulicę . Mraczewski skamieniał i oblał się rumieńcem powyżej włosów . Wokulski trochę pobladł , lecz spokojnie usiadł do rachunków .
Prezesowa tego dnia kazała podać wcześniej drugie śniadanie , a później obiad . Około wpół do pierwszej przed pałac zajechał brek i pani Wąsowska dała hasło do wsiadania .
„ Cóż zrobię ? … cóż zrobię ? … ” — powtarzał ściskając dłońmi rozgorączkowaną głowę .
— Albo kto się tak dziś czesze ? …
— Byłem pewny , że dziś powitam szanownego pana u siebie — rzekł adwokat podsuwając Wokulskiemu fotel na kółkach i prostując nogą dywan , który się nieco zmarszczył . — Jednym wyrazem — ciągnął adwokat — możemy rachować na jakieś trzysta tysięcy rubli udziałów w naszej spółce . A że do rejenta pójdziemy jak najrychlej i gotówkę ściągniemy co do grosza , w tym może pan rachować na mnie …
— Tak , za trzy ruble . Jest to towar wybrakowany , którego się pozbywamy .
— Więc do jutra , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Spotkasz u mnie wielu znajomych . Będzie kilku panów z Towarzystwa Dobroczynności …
— Coś lepszego . Dobranoc .
„ Nieszczęście ! — myślał . — Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina ? … Jaki zły duch spętał go z tymi Łęckimi … Czyżby ? … Eh ! przecie on aż tak głupim nie jest … A swoją drogą , szkoda tej podróży i dziesięciu tysięcy rubli … Mój Boże ! jak się to ludzie zmieniają … ”
— Wiesz … masz rację … Zobaczę , jak to dziś wygląda …
— Powiedz mu , ażeby … Rozumiesz ?
— Ja wynajmę od ciebie ten pokój — mówił Wokulski — tylko trzeba go odczyścić …
Wróciłem do domu z bólem głowy , wściekając się na cały świat . Budziłem się kilka razy w ciągu nocy , a po każdym zaśnięciu śniło mi się , że Żydzi naprawdę sklep nasz kupili i że ja , aby nie umrzeć z głodu , chodziłem po podwórzach z katarynką , na której był napis : „ Ulitujcie się nad biednym , starym oficerem węgierskim ! ”
„ Muszą zdrowe plotki krążyć o mnie ! … ” — pomyślał patrząc na stertę papierów .
— Pan Wokulski zasługuje na to — odparła wdówka . — Gdyby nie jego przytomność , pan Ochocki połamałby nam kości .
Wokulski wstrząsnął się i patrzył gdzieś szeroko otwartymi oczyma .
— Prędzej , panie , prędzej ! — wołała ściągając lejce koniowi , który kręcił się wokoło i przysiadał na zadzie . — Za bramą ruszamy galopem … Avanti , Savoya ! …
— Znam tego Litwina , nazywa się baronowa Krzeszowska …
Wokulski idąc poczuł jakąś niewygodę ; lecz dopiero zastanowiwszy się osądził , że męczy go ciągłe ustępowanie z drogi ; przeszedł więc na drugą stronę ulicy , gdzie ruch był mniejszy .
— Komu ? … — wtrąca Węgrowicz . — Alboż to mało Żydów w Warszawie ? — Złożą się we trzech , bodaj w dziesięciu , i zaparszywią Krakowskie Przedmieście z łaski jaśnie wielmożnego pana Wokulskiego , co trzyma własny powóz i jeździ do arystokracji na letnie mieszkanie . Mój Boże ! … pamiętam , jak mi to biedactwo podawało rozbratel u Hopfera … Nie ma teraz , jak jeździć na wojnę i rewidować tureckie kieszenie .
— Tak dawno nie był pan u nas — rzekła . — Czy pan był chory ? …
Ledwie Wokulski usiadł na fotelu i zaczął przeglądać papiery , wszedł lokaj w błękitnym fraku ozdobionym złotymi haftami i podał mu bilet na tacy . Na bilecie był napis : „ Pułkownik ” , i jakieś nic nie mówiące nazwisko .
— Proszę cię , idź spać — przerwał mu Wokulski .
— A mnie posąg triumfującego gladiatora — melodyjnym głosem dodała panna Florentyna . — Pamiętasz Belu , we Florencji , tego z podniesionym mieczem ? Twarz surowa , nawet dzika , ale piękna .
Ale najwięcej zajęły , a nawet przeraziły go dwa doświadczenia mające pewien związek z jego własnym życiem . Polegały one na wmawianiu w medium rzeczy nie istniejących .
Pani Stawska ze swej strony zachwyca się wszystkim : i posadą , która przynosi jej pensję , jakiej nie miała nigdy , i nowym mieszkaniem , które jej znalazł Wirski .
— Stachu …
Wiadomość o przybyciu Rossiego do Warszawy i o tym , że jej nie zapomniał , wzruszyła pannę Izabelę . Już o pierwszej w południe była u ciotki . Co chwilę wstawała do okna , każdy turkot przyśpieszał bicie jej serca , za każdym uderzeniem dzwonka drgała ; zapominała się w rozmowie , na twarz jej wystąpiły silne rumieńce … No — i Rossi nie przyszedł ! …
„ Trzeba spisać protokół — mówi komornik . — Zresztą wyprowadzają się , więc może nie warto im przeszkadzać . ”
— No , nie … Ale ponieważ nam nie wolno pytać się o wiele rzeczy , więc musimy tak prowadzić rozmowę , ażeby nam wszystko powiedziano . Czyżbyś tego nie rozumiała ?
— Dawno pan wyjechał z Paryża ? — zapytała wdówka Wokulskiego .
W tej chwili opanował go nowy atak podejrzliwości . Starzec padł na kanapę , ukrył pudełko za siebie i trwożnie spoglądał to na pokój , to na Wokulskiego .
— Pan nie ma do mnie żaden interes ? … — powtarza Szlangbaum mrugając czerwonymi powiekami .
I ja miałbym tam wracać ? … Po co ? … Tu przynajmniej mam naród żyjący wszystkimi zdolnościami , jakimi obdarowano człowieka . Tu naczelnych miejsc nie obsiada pleśń podejrzanej starożytności , ale wysuwają się naprzód istotne siły : praca , rozum , wola , twórczość , wiedza , nawet piękność i zręczność , a nawet choćby szczere uczucie . Tam zaś praca staje pod pręgierzem , a triumfuje rozpusta ! Ten , kto dorabia się majątku , nosi tytuł sknery , kutwy , dorobkiewicza ; ten , kto go trwoni , nazywa się : hojnym , bezinteresownym , wspaniałomyślnym … Tam prostota jest dziwactwem , oszczędność wstydem , uczoność równoznaczy z obłędem , artyzm symbolizuje się dziurawymi łokciami . Tam , chcąc zdobyć miano człowieka , trzeba posiadać albo tytuł z pieniędzmi , albo talent wciskania się do przedpokojów . I ja bym tam miał wracać ? … ”
— Ach , Boże , co mówią …
Przyszedł jej na myśl stary rządca ich niegdyś majątku , który służył u nich trzydzieści lat i którego bardzo lubiła , bardzo mu ufała ; może Wokulski obojgu im zastąpiłby nieboszczyka , a jej rozsądnego powiernika i — zginie ! …
Około trzeciej po południu ukazała się pani Krzeszowska . Zdawało się , że jest bledsza , żółciejsza i jeszcze czarniej ubrana niż wczoraj . Lękliwie obejrzała się po sklepie , a spostrzegłszy Wokulskiego zbliżyła się do kantorka .
Droga ciągnęła się aleją lipową , mającą z wiorstę długości . Po obu stronach leżało szare pole , a na nim tu i owdzie widać było sterty pszenicy , duże jak chaty . Niebo czyste , słońce wesołe , z daleka dolatywał jęk młocarni .
Kiedym zakomunikował Wokulskiemu moje podejrzenia co do „ prykaszczyków ” — Stach tylko uśmiechnął się i odparł :
— Po obiedzie pójdziemy obejrzeć konia ?
VIII . Medytacje
— Czy ja wiem , podobno do teatru — odparł ogrodniczek z taką miną , jakby owym krzywym nożem chciał gardło poderżnąć Szlangbaumowi .
„ Czego on chce ode mnie ? ” — pomyślał Wokulski , a głośno rzekł : — Możemy pójść w stronę Łazienek …
— Nigdy nie latałem ! — krzyknął Rzecki uderzając pięścią w kantorek .
Widząc to panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho . Zapach klatki napełniał ją wstrętem , potężne łapy zwierzęcia nieopisaną trwogą , lecz mimo to czuła , że — musi tygrysa przynajmniej dotknąć w ucho .
— Dwieście pięćdziesiąt tysięcy rubli , z tego dużą część w złocie — rzekł dobitnie . — A ponieważ kazałem zakupić banknoty , które po zawarciu pokoju sprzedam , więc będę miał przeszło trzysta tysięcy rubli …
— Patrzajże ? … Znam ten kamień ; siedzieliśmy wtedy oboje na nim i patrzyliśmy to na rzekę , to na obłoki , których bieg niepowrotny uczył nas , że tak ucieka szczęście . Czuję to dopiero dzisiaj . A studnia jestże w zamku i zawsze głęboka ?
— Rozumie się … Szczęście ucieka od takich jak ja … — dodał spoglądając na nią .
Inni , więksi i mniejsi panowie , przeczuwając , że cały interes Wokulskiego przejdzie w ręce Szlangbauma , już składają mu wizyty . Nie wiedzą , biedaki ! że on co najmniej o pięć procent zniży im dochody … Najmądrzejszy zaś z nich , Ochocki , zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu , myśli o machinach latających . Ba ! … zdaje mi się , że od kilku dni radzi o nich z Wokulskim . Zawsze znajdzie swój swego : marzyciel marzyciela …
— A powiedzcież mi — mówił kowal — jak poznać , że człowieka strach zdejmuje ? …
— Dobrze . W takim razie nie pozbawiaj się mego kapitału , ale … Uważasz … może mi jednak coś wypaść …
Teraz dopiero spostrzegła panna Izabela , że Wokulski ma twarz niepospolitą . Rysy wyraziste i stanowcze , włos jakby najeżony gniewem , mały wąs , ślad bródki , kształty posągowe , wejrzenie jasne i przejmujące … Gdyby ten człowiek zamiast sklepu posiadał duże dobra ziemskie — byłby bardzo przystojnym ; gdyby urodził się księciem — byłby imponująco piękny . W każdym razie przypominał Trostiego , pułkownika strzelców , i — naprawdę — posąg gladiatora zwycięzcy .
— Cha ! cha ! cha ! … Jesteś pan nieoceniony ! … — A potem zaczęła mówić niskim , metalowym głosem : — Na karcie mojej historii zapisał się piękny dzień — odegrałam rolę Putyfarowej i znalazłam Józefa … Cha ! cha ! cha ! … Jedna tylko rzecz napełnia mnie obawą : że pan nawet nie potrafisz ocenić , jak ja umiem zawracać głowy . W takiej chwili stu innych na pańskim miejscu powiedziałoby , że żyć beze mnie nie mogą , że zabrałam im spokój , i tam dalej … A ten odpowiada krótko : nie ! … Za to jedno : „ nie ” powinieneś pan dostać w królestwie niebieskim krzesło pomiędzy niewiniątkami . Takie wysokie krzesełko z poręczą z przodu … Cha ! cha ! cha ! …
— Czy — zapytał Wokulski — w każdego może pan wmówić , że łopatka od węgli jest kobietą i że chustka waży sto funtów ? …
Vois les se poser sur les roses ;
— A niech diabli wezmą ! — wrzasnął doktór . — Czy nie spostrzegłeś , panie Ignacy , że jeżeli mężczyzna pod względem duchowym jest muchą , to kobieta jest jeszcze gorszą muchą , gdyż pozbawioną łap i skrzydeł . Wychowanie , tradycja , a może nawet dziedziczność , pod pozorem zrobienia jej istotą wyższą , robią z niej istotę potworną . I ten próżnujący dziwoląg , ze skrzywionymi stopami , ze ściśniętym tułowiem , czczym mózgiem , ma jeszcze obowiązek wychowywać przyszłe pokolenia ludzkości ! … Cóż więc im zaszczepią ? … Czy dzieci uczą się pracować na chleb ? … Nie , uczą się ładnie trzymać nóż i widelec . Czy uczą się poznawać ludzi , z którymi kiedyś żyć im przyjdzie ? … Nie , uczą się im podobać za pomocą stosownych min i ukłonów . Czy uczą się realnych faktów , decydujących o naszym szczęściu i nieszczęściu ? … Nie , uczą się zamykać oczy na fakty , a marzyć o ideałach . Nasza miękkość w życiu , nasza niepraktyczność , lenistwo , fagasostwo i te straszne pęta głupoty , które od wieków gniotą ludzkość , są rezultatem pedagogiki stworzonej przez kobiety . A nasze znowu kobiety są owocem klerykalno feudalno poetyckiej teorii miłości , która jest obelgą dla higieny i zdrowego rozsądku …
— O , szlachetny panie Rzecki , który nie wstydzisz się nieszczęśliwych , zhańbionych kobiet … Wyobraź sobie , co za nieszczęście : jutro sprawa Helenki … I tylko pomyśl : co będzie , jeżeli się sąd omyli i tę nieszczęśliwą kobietę skaże do rot aresztanckich ? … Ale uspokój się , Helciu , bądź odważna , może to Bóg odwróci … Chociaż tej nocy miałam sen okropny …
Niecierpliwie otworzył pierwszy , w którym pani Meliton napisała tylko te słowa : „ Dziś w Łazienkach o zwykłej godzinie . ” Przeczytał go parę razy , po czym z niechęcią wziął się do listu adwokata , który zapraszał go również dzisiaj na godzinę jedynastą rano na konferencję w sprawie kupna domu Łęckich . Wokulski głęboko odetchnął ; miał czas .
Naturalnie , że po takim wzburzeniu nie mogłem już być u pani Stawskiej . Z początku myślałem nawet , że całą noc spać nie będę . Alem jakoś zasnął . A gdy Stach przyszedł na drugi dzień do sklepu , zapytałem go :
— Źle pana poinformowano .
— To było chwilowe — rzekł . — Doznałem zawrotu w balonie …
— Bardzo głęboka . Tylko trafić do niej trudno , bo wejście zamaskowały gruzy . Dopiero stryj mi ją pokazał .
— Tak — odezwał się Wokulski — firma nie może tracić . Oberman zapłaci .
„ Ile on może mieć lat ? … ” — pomyślał Wokulski .
„ Ona ? … Nie … Naprzód , ona została w Warszawie , a po wtóre — spotykam już drugą taką … Złudzenia … ”
— Umrzemy , chcesz powiedzieć ? — przerwała staruszka . — O , nie mów tego … Pan nawet nie wiesz , jak przykro w moim wieku słyszeć o śmierci …
— Nie rozumiem , Felu , jak można śmiać się w takiej chwili — odezwała się narzeczona .
— Zapominasz się pan — rzekła dumnie pani Wąsowska .
Wokulski tak był zaskoczony , że w pierwszej chwili stracił mowę . Zdawało mu się , że w nim nagle zatrzymał się proces myślenia . Bladł i czerwienił się , a nareszcie odzyskawszy przytomność odparł przyciszonym głosem :
Ależ ja zaczynam być naprawdę sentymentalny ? … muszę mieć nerwy dobrze rozbite . Bulwar jednak nie wytępiłby takich oto Mohikanów ; przenieśliby się na Pragę albo za Pragę , uprawialiby w dalszym ciągu swoje rzemiosło , kochaliby się jak ta dwójeczka , ba , nawet mnożyliby się . Co za piękne , ojczyzno , będziesz miała potomstwo , urodzone i wychowane na tym śmietniku , z matki okrytej wysypką i beznosego ojca ! …
XIV . Dziewicze marzenia
— O mnie mniejsza — ciągnie dalej Suzin . — Takeś zhardział pomiędzy waszą parszywą szlachtą , że o mnie już nie dbasz . Ale dla ciebie samego szkoda pieniędzy … Straciłbyś z pięćdziesiąt tysięcy rubli …
Między mną i drzwiami wyrwał się obdarty chłopak i dopadłszy do schodów począł zjeżdżać na poręczy na dół . Ja zaś , zażenowany , wszedłem do saloniku , którego główną ozdobę stanowiła kanapa z wyłażącym na środku włosieniem .
Wieczorem poszedł do teatru , lecz opuścił go po pierwszym akcie . Znowu wałęsał się po mieście , a gdzie stąpił , prześladowała go myśl jutrzejszego spaceru i niejasne przeczucie , że jutro zbliży się do panny Izabeli .
W ogóle ulica przedstawiała się czysto , spokojnie i wesoło . Na drugim jej końcu widać nawet było odrobinę horyzontu i kępę drzew ; lecz wiejski ten pejzaż , niestosowny dla Warszawy , zasłaniano teraz rusztowaniami i ścianą z cegły .
Na co ojciec spokojnie odparł :
— Do pana ; wszakże pan ciągle zajmujesz się panią Stawską ? …
— Przyszedłem tu w ważniejszym interesie — rzekł Stach do pani Stawskiej ( pilno mu widać było pożegnać ją , temu osłu ! ) — Pani rzuciła swoje lekcje ?
— Wspólnika ? … — zawołał adwokat . — Ależ szanowny pan Łęcki jest stanowczym bankrutem ; po prostu skrzywdziłbyś go pan , naddając mu jakieś kilka tysięcy rubli . Znam pogląd jego siostry , hrabiny , na tę sprawę … W chwili gdy pan Łęcki zostanie bez grosza przy duszy , jego urocza córka , którą wszyscy uwielbiamy , wyjdzie za barona albo marszałka …
W maju i czerwcu wizyty pani Meliton stały się częstszymi , ku zmartwieniu Rzeckiego , który podejrzewał spisek . I nie mylił się . Był spisek , ale przeciw pannie Izabeli ; stara dama dostarczała ważnych informacyj Wokulskiemu , ale dotyczących tylko panny Izabeli . Zawiadamiała go mianowicie : w których dniach hrabina wybiera się ze swoją siostrzenicą na spacer do Łazienek .
Rozumie się , że nie czekając na zamknięcie sklepu ( teraz zdarza mi się to coraz częściej ) , pobiegłem do pani Stawskiej , a nawet pojechałem dorożką .
Pamiętam , w roku zeszłym , w Krymie , jechaliśmy w kilka osób bardzo dziką drogą , po której kiedyś snuli się rozbójnicy . I właśnie , gdy rozmawiamy o tym , wysuwa się spoza skały dwu Tatarów … Chwała Bogu ! myślę , ci zechcą nas zabić , bo miny mieli okropne , choć bardzo przystojni ludzie . A oni , wie pan , z jaką wystąpili propozycją ? … Ażeby kupić od nich winogron ! … Panie ! Oni nam sprzedawali winogrona , kiedy ja myślałam o bandytach . Chciałam ich wybić ze złości , naprawdę . Otóż — pan dzisiaj przypomniał mi tych Tatarów … Prezesowa przez kilka tygodni tłomaczyła mi , że pan jesteś oryginalny człowiek , zupełnie różny od innych , a tymczasem widzę , że pan jesteś najzwyklejszy pedant . Czy tak ?
„ Ciekawym — szepnął — co mu powiem , jeżeli mnie spotka ? … Po diabła ja wlazłem w to błoto ? … ”
— Nie — odparł Wokulski . — Zyski istniałyby wówczas , gdyby nasz handel był prowadzony porządnie .
Pewnego dnia , we Francji , zwiedzała fabrykę żelazną . Zjeżdżając z góry , w okolicy pełnej lasów i łąk , pod szafirowym niebem zobaczyła otchłań wypełnioną obłokami czarnych dymów i białych par i usłyszała głuchy łoskot , zgrzyt i sapanie machin . Potem widziała piece , jak wieże średniowiecznych zamków , dyszące płomieniami — potężne koła , które obracały się z szybkością błyskawic — wielkie rusztowania , które same toczyły się po szynach — strumienie rozpalonego do białości żelaza i półnagich robotników , jak spiżowe posągi , o ponurych wejrzeniach . Ponad tym wszystkim — krwawa łuna , warczenie kół , jęki miechów , grzmot młotów i niecierpliwe oddechy kotłów , a pod stopami dreszcz wylęknionej ziemi .
— A prawda — odparł Wokulski . — Odwieź mu tam …
— Ech , co tam ! … — Pobiegła do tacy i pochyliła się nad krzyżem .
— Jak to ? … co to ? …
— Dlaczego nie mam się śmiać ? … Cóż mogło stać się złego ? … Przecież jedzie z nami pan Wokulski … — mówiła panienka . Spostrzegła się jednak i zarumieniona bardziej niż kiedykolwiek , naprzód ukryła twarz w dłonie , a potem spojrzała na Wokulskiego w sposób , który miał oznaczać , że jest bardzo obrażona .
— Gdyby choć sto piętnaście … no — sto dziesięć tysięcy ! … — mówi pan Łęcki . — Przecież pan adwokat musisz znać jakie sposoby …
Sam widok niedoli , w jaką staczał się jej dom , już napełniał ją rozpaczą . A cóż dopiero , gdy ktoś wdarł się za zasłonę jej najskrytszych tajemnic i śmiał opatrywać rany , które ukryłaby przed samym Bogiem . Wszystko mogłaby przebaczyć , oprócz tego ciosu , jaki zadano jej dumie .
— Powiedzże mi przynajmniej : co sądzisz o tym człowieku ?
Musiał spostrzec zadowolenie na mojej twarzy ( mnie to kupno kamienicy nigdy nie przypadało do gustu ) , bo ścisnął mnie za rękę jeszcze mocniej , o ile taki zdechlak może coś mocno robić , i słodko uśmiechając się ( mdło mi od tej słodyczy ) zaczął szeptać :
— Ile ma pan nadzieję wziąć za ten dom ? …
— Avanti ! … avanti ! …
Wokulski opuścił go i włócząc się po ulicach myślał : „ Co do Geista , mam prawie dowód , że nie łudził mnie za pomocą magnetyzmu ; nie starczyłoby na to czasu . Ale co do niej , nie mam pewności , że nie oczarowała mnie w ten sposób . Czasu było dosyć , ale … któż mnie zrobił jej medium ? … ”
— Kiedyż mniej więcej można odwiedzić pana ?
„ Jakże oni szczęśliwi , ci wszyscy , w których tylko głód wywołuje apatię , a jedynym cierpieniem jest zimno . I jak łatwo ich uszczęśliwić ! … Nawet moim skromnym majątkiem mógłbym wydźwignąć parę tysięcy rodzin . Nieprawdopodobne , a przecież — tak jest . ”
Powóz … angielszczyzna … przeszło dwieście rubli na jedną kwestę ! … I to robię ja , który tym pogardzam … Właściwie jednak — na cóż będę wydawał pieniądze , jeżeli nie na zapewnienie sobie szczęścia ? Co mnie obchodzą jakieś teorie oszczędności , gdy czuję ból w sercu ? … ”
Zdawało mu się , że powiedział coś bardzo głupiego , i zarumienił się .
Gdy Wokulski powoli zjechał z góry , zwróciła do niego konia i zawołała niecierpliwie :
Dla panny Izabeli impertynenckie spojrzenia barona i otwarte nazwanie Wokulskiego jej wielbicielem były strasznym ciosem . Zabiłaby barona , gdyby to uchodziło dobrze wychowanym kobietom . Cierpienie jej było tym dokuczliwsze , że hrabina słuchała jego wybuchu spokojnie , prezesowa z zakłopotaniem , a ojciec nie odzywał się nawet , od dawna uważając Krzeszowskiego za wariata , którego należy nie drażnić , ale traktować pobłażliwie .
W Wielki Piątek z rana Wokulski przypomniał sobie , że dziś i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały przy grobach .
„ Zawsze kokietka z niej , choć już ma lat trzydzieści ! … ”
— Może nie jest to ich wina — mówił baron — trzeba jednak przyznać , że niekiedy pozwalają bałamucić się zręcznym intrygantom …
Szlangbaum milczał , tylko drgały mu czerwone powieki .
— M 'rchand d 'habits …
W kruchcie spostrzegł , że dziewczyna rozdaje jałmużnę dziadom . I opanowała go okrutna boleść na myśl , że z dwu kobiet , z których jedna chce się sprzedać za majątek , a druga już się sprzedaje z nędzy , ta druga , okryta hańbą , wobec jakiegoś wyższego trybunału może byłaby lepszą i czystszą .
Dopiero gdy podjechał powóz i pan Tomasz usadowiwszy damy i siebie zawołał : „ Ruszaj ! ” , w Wokulskim znikło uczucie niesmaku , a ocknął się żal po pannie Izabeli .
— A o tym , że wciąga papę do spółki handlowej , nie słyszałaś ?
— Nie chora ! — zawołała baronowa . — Ale wysłuchaj mnie , panie sędzio ! … Ja nie mogę patrzeć na tego drugiego … bo on ciągle robi miny jak nieboszczyk … Ja niedawno straciłam córkę ! … — zakończyła ze łzami .
— Panie — ja jestem Szlangbaum , właśnie syn tego „ podłego ” lichwiarza , na którego pan tyle wymyślał w sklepie przy moich kolegach i gościach …
O , bo nie znają , w snach mogilnych
Wokulskiemu przykro się zrobiło , że podobna prośba kilka dni czekała na odpowiedź . Natychmiast odpisał i zawołał służącego .
— Tak — odpowiada Staś — przenieśli ci każdy ćwieczek , nawet płachtę dla Ira .
— Byłem . Panna Małgorzata powiedziała , że dobrze .
— Tak .
— Prawda , jakie to cudowne miasto ? ! … — zawołała nagle , patrząc mu w oczy . — Niech mówią , co chcą , ale Paryż , nawet zwyciężony nie przestał być stolicą świata . Czy i na panu zrobił takie wrażenie ? …
— No , zawsze kapitał … — wtrącił adwokat .
Nie być kupcem albo być bardzo bogatym kupcem .
— Założyłam się z ciocią — rzekła — że baron nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów , i wygrałam , a drugi raz założyłam się z panią prezesową , że klacz wygra …
Drzwi otwarte , we drzwiach jakaś jejmość w nieco białym kaftaniku wali troje dzieci rzemieniem aż świszcze .
— Nie pytał się , bo pan był wtedy na wojnie .
— Nie rozumiem — rzekł pan Ignacy , obojętnie rzucając list na stół . — Dla przyjemności podróżowania z panną Łęcką , a choćby radzenia nad prezentami dla … dla jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy … jeżeli nie więcej …
— Znajomość nasza — mówiłem skarciwszy go wzrokiem — jest wprawdzie niedługa . Pozwolą panie jednak , ażebym nie tylko ja , ile pan Wokulski użył swoich wpływów do odszukania małżonka pani …
— Nie śmiałem , panie . Koń odszedł , wóz u Żyda , kubrak na mnie jak na dziadzie … Z czymże było przyjść i jeszcze ludziom głowę zaprzątać ? …
— Niechże pan powie , panie Yung , czy nie wygramy ? — spytał dyrektor .
Wokulski ruszył ramionami .
Wokulski osłupiał z radości . Był jeszcze na jednym wyścigu nie widząc , co się koło niego dzieje , i korzystając z pauzy opuścił tor .
Minęli i ten pokój i weszli na schody .
— Baron Krzeszowski — ciągnął hrabia — którego klacz nabył pan , zresztą najzupełniej prawidłowo — * tek * — ośmiela się najuprzejmiej prosić pana o ustąpienie mu jej . Cena nie stanowi nic … Baron porobił duże zakłady … Proponuje tysiąc dwieście rubli .
Nawet z powodu wesela Jana wybuchnął skandal między braćmi : Jan bowiem zaopatrzył się na tę uroczystość w amarantowy kontusz , żółte buty i szablę , podczas gdy Franc oświadczył , że nie pozwoli na taką maskaradę przy ślubie , choćby miał podać skargę do policji . Usłyszawszy to Jan przysiągł , że zabije denuncjanta , jeżeli go zobaczy , i do weselnej kolacji ubrał się w szaty swoich przodków Miętusów . Franc zaś był i na ślubie , i na weselu , lecz choć nie gadał z bratem , na śmierć zatańcowywał mu żonę i prawie do samobójstwa upił się jego winem .
— O Wokulskim wiem to , co wszyscy . Ma sklep , w którym kupujemy , zrobił majątek na wojnie …
— Dlaczegóż pani baronowa sama nie puszcza tej klaczy ?
„ Głupcy ! głupcy ! … ” — powtarzał .
— U pana Zwolskiego jest furman , co się nosi z krakowska , wiecem se go obejrzał .
— Powinszuj mi . Jestem narzeczonym panny Łęckiej .
Zobaczycie , co jeszcze zrobi Napoleonek IV , który po cichu uczy się sztuki wojennej u Anglików ! Ale o to mniejsza . W tej bowiem pisaninie chcę mówić nie o Bonapartym , ale o sobie , ażeby wiedziano , jakim sposobem tworzyli się dobrzy subiekci i choć nie uczeni , ale rozsądni politycy . Do takiego interesu nie trzeba akademii , lecz przykładu — w domu i w sklepie .
— Rzecki — wtrącił eks-obywatel .
— Ładne , miłe , lubią was wszystkich prowadzić za nos , a kochają się tylko o tyle , o ile robi im to przyjemność . Na miłość dramatyczną nie zgodzi się żadna , a przynajmniej nie każda … Musiałaby pierwej znudzić się miłostkami , a następnie znaleźć dramatycznego kochanka .
„ Drugim będzie Krzeszowski — myślał — ale ratować takich zuchów — żadna zasługa … Aha ! … ”
„ Przecież tak wstrętny nie jestem . ”
— Rozumie się , że nie winien — prawił Mraczewski . — Ale swoją drogą , jak dmuchnął do Ameryki , tak po dziś dzień nie ma o nim wiadomości . Pewnie biedak gdzieś zmarniał , a kobieta została ani panną , ani wdową … Okropny los ! … Utrzymywać cały dom z haftu , z gry na fortepianie , z lekcyj angielskiego … pracować cały dzień jak wół i jeszcze nie mieć męża … Biedne te kobiety ! … My byśmy , panie Ignacy , tak długo nie wytrwali w cnocie , co ? … O , wariat stary …
A jaki on sprytny … Kiedy dowiedziałem się na giełdzie o zamachu Hödla , wracam do sklepu i patrząc mu bystro w oczy mówię :
— Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem . Kupiec galanteryjny robi dostawy ! Warszawiak jedzie do Bułgarii ! …
Wokulski przekładał nogę na nogę , ale wciąż milczał .
Panu Ignacemu robi się zimno : obecność Szlangbauma w tym miejscu budzi w nim nowe podejrzenie . Aby je rozproszyć , pan Ignacy pyta stojącego przy drzwiach woźnego , gdzie odbywają się licytacje . Woźny wskazuje mu schody .
Taki byłem nieswój , taki zmartwiony , że zamknąwszy sklep poszedłem na piwo . Spotkałem tam radcę Węgrowicza , który wciąż psy wiesza na Wokulskim , ale miewa bardzo szczęśliwe pomysły polityczne … i kłóciliśmy się z nim do północy . Węgrowicz ma rację : istotnie widać z gazet , że w Europie na coś się zanosi . Kto wie , czy po Nowym Roku mały Napoleonek ( nazywają go Lulu , zrobi on wam lulu ! ) nie przeniesie się z Anglii do Francji … Prezydent MacMahon za nim , ks . Broglie za nim , w narodzie większość za nim … Można by się założyć , że zostanie cesarzem jako Napoleon IV , a na wiosnę zacznie taniec z Niemcami . Teraz przecie Niemcy nie pójdą do Paryża ; nie udaje się dwa razy ta sama sztuka .
Padają sobie w objęcia . Suzinowi towarzyszy jeszcze dwu Francuzów , z których jeden odbiera Wokulskiemu bilet na rzeczy .
„ Co on sobie pomyśli zobaczywszy mnie o tej godzinie na ulicy ? … Naturalnie pomyśli , że jestem najpodlejszy dysponent , który zamiast siedzieć w sklepie , łajdaczy się po mieście … Oto los ! … ”
„ Czy oni kochają się ? — myślał . — Więc dlaczegóż by się nie pobrali ? … — Może on nie ma pieniędzy … Lecz w takim razie : co znaczą jej spojrzenia ? … Podobne rzucała dziś na mnie . Prawda , że panna na wydaniu musi mieć kilku albo i kilkunastu wielbicieli i wabić wszystkich , ażeby … sprzedać się najwięcej ofiarującemu ! ”
— Nie mam nic do powiedzenia . Nie jestem chory i nie sądzę , ażeby pannie Izabeli były potrzebne moje wizyty .
Mówię : nas , bo było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież dwaj synowcy starego — Franc i Jan Minclowie .
— Milion ! — powtórzył Geist chwytając się za głowę . — Za dwie godziny wrócę tu . Bodajbym stał ci się tak potrzebny , jak ty mnie jesteś …
Pewnego dnia , było to jakoś w drugiej połowie marca , pani Stawska wróciwszy do domu zastała matkę zapłakaną .
— A mąż ?
— Tak dlaczegóż pan Maruszewicz powiedział to pani Krzeszowskiej ?
— W najzwyczajniejszy sposób — odparł . — Przecież chyba nie składasz jej wizyt oknem , tylko drzwiami . Zresztą składaj sobie , jak chcesz , a przy pierwszej sposobności oświadcz tym paniom , że miałem list z Paryża …
— Merkwürdig ! Der Kafjee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ?
Kilka dni następnych upłynęły Wokulskiemu w sposób dziwny ; gdyby go zapytano : czym były dla niego ? zapewne odpowiedziałby , że snem szczęścia , jedną z tych epok w życiu , dla których , może być , natura powołała na świat człowieka .
— Pani droga — szepnął — cofam wszystko , com powiedział z powodu tego Molinariego … Przysięgam pani , że czczę pannę Izabelę i że największym dla mnie nieszczęściem jest moje nierozważne słowo … Teraz dopiero widzę , czego się dopuściłem , mówiąc to …
Obrócił się parę razy i już nie wiedział , dokąd idzie . Serce zaczęło mu bić gwałtownie , zimny pot wystąpił na czoło , pierwszy raz w życiu uczuł obawę nocy i zbłąkania …
— Nu , niech pani przeczyta , co tam napisano ?
Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna :
Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał :
— Fiu ! … A z czego żyłeś ?
— W uniwersytecie , w prosektorium , czasem na obiedzie .
— Dlaczegóż tam ?
— Chodzi o inte … to jest o plan , a raczej … o projekt zawiązania spółki do ułatwienia handlu …
Na górze , w pokoju odciętym od zgiełku i nieco przyćmionym , siedziała w fotelu prezesowa .
— Hi ! hi ! hi ! dokąd wy jedziecie , podróżni ? … Dlaczego narażasz kark , akrobato ? … Co wam po uściskach , tancerze ? … Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy . Głupstwo , wszystko głupstwo ! … a wam , gdybyście myśleli , mogłoby się zdawać , że to jest coś wielkiego ! …
Maruszewicz zaczął mienić się , potnieć i nawet przestępować z nogi na nogę , co jest chyba dowodem wielkiej skruchy .
— Aha ! dopiero zdaje ci się . To źle . Na wszelki wypadek , zapamiętaj radę . W moim laboratorium bardzo łatwo można zginąć , i jeszcze jak ! …
— Jesteś pan błazen … W królewskich ! — odpowiada mi ta dama .
— Phi …
W tej chwili Wokulski gwałtownie cofnął się ; coś mignęło mu przed oczyma .
— Ha , w takim razie wola boska …
— Mam prośbę do mecenasa — rzekł po chwili Wokulski .
— Pan wydzysz te pyniądze u ten szlachcic … Pan słyszysz , jak ony klaskają ? … Ony tak czeszą szę , że mnie widzą … Pan to rozumysz , panie Cynader ? …
— Bój się Boga , ależ Ludwiczek ? …
— Czałkiem beż potrzeby gniewa się pan , bo przecie to dla pańszkiego honoru , nie dla mego — odparł służący i wychodząc trzasnął drzwiami .
„ Dobrze to — myślał — ale w takim razie powinienem zostać rozpustnikiem ; dlaczegóż więc myślę o niej jednej ? ”
Rzecki ubiera się w okamgnieniu i z piorunującą szybkością wypija herbatę nie patrząc ani na samowar , ani na służącego , który go przyniósł . Potem biegnie do sklepu jeszcze zamkniętego , przez trzy godziny rachuje bez względu na ruch gości i rozmowy „ panów ” i punkt o dziesiątej mówi do Lisieckiego :
— Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę .
— Przyszła mnie prosić , ażebym pomogła jej w uporządkowaniu bielizny , sukien , koronek , słowem , całego gospodarstwa . Ona spodziewa się , że wkrótce mąż do niej wróci , i chce poodświeżać jedne drobiazgi , inne zakupić . A że jak mówi , nie ma gustu , więc prosi mnie do pomocy i obiecuje mi płacić po dwa ruble za trzy godziny co dzień .
Już mi w głowie szumiało , więc zapytałem :
Siadłem cicho ( bo Machalski nie lubił , ażeby mu przeszkadzano przy ściąganiu wina ) , a siwy człowiek w piaskowym surducie prawił jednostajnym głosem do owego młodzika :
— Pan baron rozkaże ? …
Wiatr dął coraz mocniej ; miałem pełne oczy piasku .
— Więc cóż ?
A potem odprowadziwszy córkę do gabinetu i rzuciwszy parę razy okiem w zwierciadło , dodał :
— Wcale nie — wtrącił Ignacy . — Portmonetka doskonała , sam ją wybierałem .
I zaprowadziwszy ich do prawej oficyny wskazał Wokulskiemu obszerny pokój , którego otwarte okna wychodziły do parku . Po chwili wbiegł chłopiec w liberyjnej kurtce , przyniósł wody i zajął się rozpakowaniem walizy .
„ Szanowny Panie ! Córka moja koniecznie życzy sobie bliżej poznać Pana . Wola kobiety jest świętą : ja więc proszę Pana na jutro do nas , na obiad ( około szóstej ) , a Pan — nawet nie próbuj wymawiać się . Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku .
— O tak , ma … — przedrzeźniał go Mraczewski . — Największy jego interes jest nie zrażać Suzina , który pomógł mu zrobić majątek , dziś daje mu ogromny kredyt i nieraz mówił do mnie , że nie uspokoi się , dopóki Stanisław Piotrowicz nie odłoży sobie choć z milion rubli … I takiemu przyjacielowi odmawiać tak drobnej usługi , zresztą bardzo dobrze opłaconej ! — oburzał się Mraczewski .
Słowa prezesowej przestały go jednak dziwić , gdy naprędce rozejrzał się w interesach . Od dnia wyjazdu do Paryża obroty jego handlu znowu wzrosły i wzrastały z tygodnia na tydzień . W stosunki z nim weszło kilkudziesięciu nowych kupców , a cofnął się ledwie jeden , dawny , napisawszy przy tym ostry list , że ponieważ on nie ma arsenału , tylko zwyczajny sklep bławatny , więc nie widzi interesu nadal utrzymywać stosunków z firmą jego , JW-go Wokulskiego , z którym na Nowy Rok ureguluje wszelkie rachunki . Ruch towarów był tak wielki , że pan Ignacy na własną odpowiedzialność wynajął nowy skład , zgodził ósmego subiekta i dwu ekspedytorów .
— To pewnie on . Wyjdę , papo , i zostawię panów samych .
— A gdzież pana barona ? …
Wuj Raczek kazał zamknąć drzwi mieszkania ( ciotki w domu nie było ) i sięgnąwszy pod poduszkę wydobył stamtąd klucz .
— Nie ! dla mnie nie wygląda pan śmiesznie , ale jakby tu powiedzieć ? … niespodziewanie . Wyobrażałam sobie pana całkiem inaczej . Kiedy mi powiedziano , że pan jest kupcem , który w dodatku szybko zrobił majątek , pomyślałam :
— Powiedz , że na rachunek wziąłeś ode mnie .
„ Nawet marzyć o niej nie mogę ! … ” — pomyślał z rozpaczą .
— Bardzo mi to pochlebia — odpowiedziała , lekko rumieniąc się , panna Izabela — ale jestem pewna , że prędko znudzi pana mój wykład . Bo dla mnie nie zawsze las jest piękny , czasem bywa okropny . Gdybym tu była sama , z pewnością nie widziałabym ulic , kościołów i buduarów . Kiedy jestem sama , las mnie przeraża . Przestaje być dekoracją , a zaczyna być czymś , czego nie rozumiem i czego się boję . Głosy ptaków są jakieś dzikie , czasem podobne do nagłego krzyku boleści , a czasem do śmiechu ze mnie , że weszłam między potwory … Wtedy każde drzewo wydaje mi się istotą żywą , która chce mnie owinąć gałęźmi i udusić ; każde ziele w zdradziecki sposób oplątuje mi nogi , ażeby mnie już stąd nie wypuścić … A wszystkiemu temu winien kuzynek Ochocki , który tłomaczył mi , że natura nie jest stworzona dla człowieka … Według jego teorii wszystko żyje i wszystko żyje dla siebie …
— Zapewne . Jednym zamachem zdobył sobie byt i warsztat , na którym mógł spokojnie pracować do końca życia . Ale też miał on krzyż Pański z babą !
— Pan nie jesteś Francuzem ?
„ Tyżeś to czy nie ty ? … ” — pytał się w duchu , nie mogąc od niej oczu oderwać .
„ Ja nie jestem ten sam … Ja robię się jakimś innym człowiekiem … Zdaje mi się , że mi ktoś zamienił duszę ! … ”
— Sprowadzę kuzynkę — rzekł .
— To jest niemożliwe , Belciu .
A ta dobra służba , która ze swymi panami postępuje tak , jakby zaprzysięgała im dozgonną miłość , wierność i posłuszeństwo ? A te modystki , które zawsze witają ją z uśmiechem i tak pamiętają o najdrobniejszym szczególe jej toalety , tak dokładnie wiedzą o jej triumfach ? A te piękne konie , którym jaskółka mogłaby zazdrościć lotu , a te psy mądre i przywiązane jak ludzie , a te ogrody , gdzie ręka ludzka powznosiła pagórki , wylewała strumienie , modelowała drzewa ? … I to wszystko miałoby kiedyś zniknąć ? …
— Czo pan dziś wyrabia ? — zawołał . — Pan tak robi , jakby pan miał źle w głowie … Pan Łęczki tak prosił …
A jednak jeszcze mu czegoś brakło . Chciał choć raz spojrzeć na pannę Izabelę .
Izabela Łęcka ”
— Bardzo mili ludzie ci panowie z arystokracji …
— O , panie , panie ! … Tylko jeżeli ofiarujesz mi się na męża , to lepiej zostań furmanem — zawołała pani Wąsowską .
— Z Moskwy obstalunki za dziesięć tysięcy rubli , na początek maja .
Wyszedł z podwórza na ulicę i jeszcze raz obejrzawszy nieruchomość , której miał zostać panem , skręcił w Aleję Jerozolimską . Tu wziął dorożkę i pojechał do adwokata .
— Ten , że samobójcom nie należy przeszkadzać — odpowiedział doktór .
Słowem wywiązały się takie awantury w domu , że Jaś Mincel schudł , pomimo że coraz więcej pił piwa , a ja myślałem : jedno z dwojga … Albo podziękuję Minclowi za obowiązek , albo wypowiem lokal Stachowi .
— Jak ona nas traktuje … My chyba naprawdę jesteśmy zrujnowani …
A pamiętasz jeneralną bitwę , do której zawsze wzdychaliśmy odpoczywając po partyzanckiej strzelaninie ? Ja bo nawet w grobie jej nie zapomnę , a jeżeli kiedyś zapyta mnie Pan Bóg : po com żył na świecie ? … po to — odpowiem — ażeby trafić na jeden taki dzień . Ty tylko rozumiesz mnie , Katz , bośmy to obaj widzieli . A niby na razie wydawało się — nic …
Jegomość w okularach poznaje , że źle trafił , i cofa się skonsternowany . Jednocześnie zabiega mu drogę inny jegomość , mający minę skończonego łajdaka , i coś mu szepcze przez kilka minut , z bardzo ożywioną gestykulacją . Pan Ignacy jest pewny , że ci dwaj panowie pobiją się ; oni jednak rozchodzą się bardzo spokojnie , a jegomość z miną łajdaka zbliża się do baronowej Krzeszowskiej i mówi półgłosem :
Wokulski usiadł na kanapie i oparłszy głowę o ścianę mówił jakby do siebie :
— Maleski , Patkiewicz i ten trzeci . Co nie miałbym pamiętać takich diabłów . Jowialne chłopaki !
Biegł w stronę hotelu i wpadł do pierwszej narożnej kawiarni . O co go pytano , co odpowiedział , nie pamięta . Wiedział tylko , że podano mu kawę i karafkę koniaku , naznaczoną kreskami , które odpowiadały objętości kieliszka .
Spojrzałem na sklep — prawie taki jak na Podwalu ; na drzwiach blaszany pałasz i bęben ( może ten sam , który widziałem w dzieciństwie ! ) — w oknie talerze , koń i skaczący kozak … Ktoś uchylił drzwi i zobaczyłem w głębi zawieszone u sufitu : farby w pęcherzach , korki w siatce , nawet wypchanego krokodyla .
— No , mój panie , wolę być trochę szpakowatym aniżeli łysym — oburzył się pan Ignacy .
Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedł jegomość szpakowaty ; zażądał breloku do zegarka , a krzyczał i stukał laską tak mocno , jakby miał zamiar kupić całą japońszczyznę .
— Zrób to wcześniej , panie Wokulski , zrób wcześniej — rzekła podnosząc się z fotelu . — Bo wierz mi , łatwiej wyrzucić tysiące rubli z kieszeni aniżeli jedno przywiązanie z serca . Szczególniej , gdy się już zagnieździ . A nie zapomnij pan — dodała — dobrze umieścić mój kapitalik . Nie darłbyś paru tysięcy , gdybyś wiedział , jak ciężko nieraz trzeba na nie pracować .
W końcu wydobywam pudło — są trzy duże lalki : brunetka , blondynka i szatynka . Każda ma prawdziwe włosy , każda , naciśnięta w brzuszek , przewraca oczyma i wydaje głos , który dla pani Stawskiej brzmi jak „ mama ” , dla Klejna jest „ tata ” , a dla mnie jak „ u hu ” …
— Będę jej , panie , doglądał lepiej niż własnej żony — odpowiedział Wojciech z niskim ukłonem . — Ale i stary jej nie skrzywdzi , owszem … Na wyścigu , panie , pójdzie kobyłka jak szkło …
— Nic dziwnego — rzekł młody człowiek . — Na starość mózg więdnie i nie jest zdolny przyjmować nowych prawd …
— Komorne wasze zapłacone ? — spytał .
Kochałam się w moim dzisiejszym mężu ! …
Helunia , choć rozmawialiśmy zniżonym głosem , usłyszała widać , że mówimy o lalce , i wybiegła z drugiego pokoju z błyszczącymi oczyma . Ażeby zwrócić jej uwagę na inny przedmiot , spytałem :
— Czy mogę zadać panu drażliwe pytanie ? — odezwała się nagle panna Izabela miękkim głosem .
— No , w tych warunkach chyba zarzuci pan swoje metale — rzekł uśmiechając się Wokulski .
A cóż oni robią ? … Przede wszystkim nadzwyczajnie pracują , po szesnaście godzin na dobę , bez względu na niedzielę i święta . Dzięki czemu spełnia się tu prawo doboru , wedle którego tylko najsilniejsi mają prawo do życia . Chorowity zginie tu przed upływem roku , nieudolny w ciągu kilku lat , a zostają tylko najsilniejsi i najzdolniejsi . Ci zaś dzięki pracy całych pokoleń takich jak oni bojowników znajdują tu zaspokojenie wszelkich potrzeb .
— Pan Rzecki — odparła rumieniąc się .
— No , przede wszystkim robił długi . Trochę grał , trochę podróżował ( zdaje mi się jednak , że głównie po paryskich i londyńskich knajpach , bo w te jego Chiny wierzyć mi się nie chce ) , ale specjalnie trudnił się bałamuceniem młodych mężatek . W tym to on mistrz i już ma tak ustaloną reputację , że mężatki wcale mu się nie opierają , a panny wierzą , że do której zacznie się umizgać Starski , natychmiast dostanie męża . Takie dobre zajęcie jak każde inne ! …
— No , wiesz co , żeś mu spłatał figla , a mojej córce zrobiłeś miłą niespodziankę …
— Tego nie wiem . Ale widziałem najwyższe towarzystwa , w których o niej zapominano w pewnych warunkach .
Przede wszystkim wyjeżdżał Suzin , zakupiwszy kilkanaście statków . Najzupełniej legalny zysk z tej operacji był ogromny — tak ogromny , że cząstka przypadająca na Wokulskiego pokryła wszystkie wydatki , jakie w ciągu ostatnich miesięcy poniósł w Warszawie .
Pobiegłem za kolumną . Nasi byli już na wzgórzach , gdzie stały austriackie baterie . Wdrapawszy się za innymi , zobaczyłem jedną armatę przewróconą , drugą zaprzężoną i otoczoną przez naszych .
Zastanów się więc , póki czas . Nie gub swej duszy i majątku i nie zatruwaj spokoju zacnej damie , która w nieutulonym żalu po stracie córki tę jedną ma dziś pociechę , że może przesiadywać w pokoju , gdzie nieszczęśliwe dziecię oddało Bogu ducha . Upamiętaj się , zaklinam cię — życzliwa … ”
— Gorzej , pani — odpowiedział nie siadając . — Ciężko obraziłem panią bez powodu …
— Papo , co tobie ? … Ja poszlę po doktora … — zawołała panna Izabela klękając przed fotelem .
— O , już jest dziewiąta i od pół godziny stoimy na stacji . Nie budziłem pana , bo pan baron nie kazał , ale że pociąg zaraz idzie dalej …
— Cóż ci zrobił ? — spytałem .
Ludziom ciągle się zdaje , że wojna może być tylko na wiosnę ; widać zapomnieli , że wojny : pruska i francuska , rozpoczynały się w lecie . Nie rozumiem zaś , skąd wyrósł przesąd przeciw kampaniom zimowym ? … W zimie stodoły są pełne , a droga jak mur ; tymczasem na wiosnę u chłopa jest przednówek , a drogi jak ciasto ; przejedzie bateria i możesz się w tym miejscu kąpać .
— Nie pytaj mnie … Nic do mnie nie mów , jeżeli nie chcesz , ażebym rozpłakała się na ulicy …
— Szanowni panowie — odezwał się książę . — Poważyłem się fatygować szanownych panów w pewnym … nader ważnym interesie publicznym , który , jak to wszyscy czujemy , powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych … Chciałem powiedzieć … naszych idei … to jest …
Służący podszedł do stołu przy drzwiach .
Przeszli do jadalnego pokoju , gdzie na środku stał okrągły stół nakryty na cztery osoby . Wokulski znalazł się przy nim między panną Izabelą i jej ojcem , naprzeciw panny Florentyny . Już był zupełnie spokojny , tak spokojny , że aż go to przerażało . Opuścił go szał miłości i nawet pytał sam siebie : czy ona jest kobietą , którą kochał ? … Bo czy podobna kochać się tak jak on i siedząc o krok od przyczyny swego obłędu czuć taką ciszę w duszy , tak niezmierną ciszę ? … Myśl miał tak swobodną , że nie tylko dokładnie widział każde drgnienie fizjognomii swoich współbiesiadników , ale jeszcze ( co już było zabawne ) , patrząc na pannę Izabelę , robił sobie następujący rachunek :
— Już mi pani daje dymisję ! — westchnął komicznie Starski .
Nagle błysnął mu projekt , ażeby zasięgnąć informacyj u Palmieriego . Przebrał się więc szybko i zeszedł na drugie piętro .
— Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak …
— Dziś mam znacznie więcej , ale wydaję bardzo mało .
— Co za nieuwaga z mojej strony ! — zawołał . — Właśnie dostrzegłem w oczach pańskich znużenie i mimo to ośmieliłem się spłoszyć panu sen …
W chwilę później wstydziła się swego szaleństwa , lecz zarazem czuła to gorzkie zadowolenie znane ludziom , którzy usłuchają w ważnej sprawie głosu instynktu .
— Wyjeżdżam do Bułgarii
— Maruszewicz chce dla barona pożyczyć pieniędzy , a dla siebie chciałby jakiejś posady , bo już gadają na mieście , że Wokulski odstępuje mi swoją spółkę . Za to obiecuje mi , że baron będzie odwiedzał mój dom z baronową …
— Pryncypał jeszcze nie wraca , nie miał pan listu ? — spytał Klejn .
Bulwar tutaj , kanały i woda źródlana na górze i — można by ocalić rokrocznie kilka tysięcy ludzi od śmierci , a kilkadziesiąt tysięcy od chorób … Niewielka praca , a zysk nieobliczony ; natura umie wynagradzać . ”
Boczną ścieżką biegł do nich Starski , bardzo zaaferowany , mówiąc :
— Pan wiesz , że ojciec mój odbiera trzydzieści tysięcy rubli … Prócz tego ( mówiła , sama nie wiedząc dlaczego ! ) będziemy mieli dziesięć tysięcy rocznie … Pańska sumka przepaść nie może , chyba pan rozumie …
— Wcale nie !
— W każdym razie byłoby to okropne . Ty nie wiesz , jakim tonem przemawiał do mnie wczoraj ten … ten …
Już to Stach w przyjmowaniu teoryj pana Leona był bardzo ostrożny ; ale młody chłopak umiał wszystkich przekonywać jak Demostenes .
— Proszę ! …
Wokulski otrząsnął się .
— Nam wolno .
Ponieważ Wokulski nie odpowiedział nic , więc adwokat począł uważać go za bardzo przebiegłego dyplomatę i żałował w duszy , że sam był zanadto szczery .
— Wyobraź pan sobie , że z okazji twego tu przybycia … Słyszysz , panie Stanisławie ? … Z okazji twojej wizyty u nas ja pogodziłem się z panią Joanną , z moją siostrą … Ale pan zbladłeś ? … Znajdziesz tu wielu znajomych … Nie wyobrażaj sobie , że arystokracja jest tak straszną …
— Jakaś panna czeka …
Rzecki nic nie odpowiedział .
— Więc — mówiła baronowa w drugim pokoju — niechże pan zaniesie do Św . Krzyża te dziewięć rubli na trzy wotywy , na intencję , ażeby Bóg go upamiętał … Nie — dodała po chwili nieco zmienionym głosem . — Niech będzie jedna wotywa za niego , a dwie za duszę mojej nieszczęśliwej dzieweczki .
„ Że też Pan Bóg nie ukarze tej jędzy … ” — rzekłem do siebie , pewny , że z tego lornetkowania wyniknie kiedy skandal .
Minęła noc , ranek . O dwunastej kazał zaprząc powóz . Napisał kartkę do sklepu , że przyjdzie później , i poszarpał jedną parę rękawiczek . Nareszcie wszedł służący .
— Proszę funt kawy …
— Nie mnie on przychodzi do głowy — odparła panna Florentyna skubiąc taśmę swego stanika — tylko przypominam sobie , coś mi mówiła jeszcze w kwietniu … że ten człowiek od roku ścigał cię spojrzeniami , że osacza cię ze wszystkich stron …
Trzeciego dnia po pojedynku Wokulskiego pannie Izabeli przyniesiono kosztowne pudełko i list , który ją wstrząsnął . Poznała pismo barona .
Wokulski zatrzymał się przed nim .
Prawdziwą osobliwość stanowiła sień wjazdowa posiadająca bardzo lichą podłogę , ale za to bardzo ładne krajobrazy na ścianach . Było tam tyle wzgórz , lasów , skał i potoków , że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania .
Kiwnęła głową i odeszła .
— Ale …
— O ! niech pan będzie spokojny — odparł dyrektor ściskając go za rękę . — Dla dżentelmena dyskrecja jest pierwszą cnotą . Spodziewam się , że i pan Maruszewicz …
Panna Izabela znowu poczęła patrzeć na swój pokój , który wydał się jej popielatym , na czarne gałązki , które chwiały się za oknem , na parę wróbli świergoczących może o budowie gniazda , na niebo , które stało się jednolicie szarym , bez żadnej jaśniejszej prążki . W jej pamięci znowu odżyła sprawa kwesty i nowej toalety , ale obie wydały się jej tak małymi , tak prawie śmiesznymi , że myśląc o nich nieznacznie wzruszyła ramionami .
Obrażona panna poszła naprzód w stronę sadzawki , panowie za nią . Łowili ryby do piątej wieczorem , na spiekocie , gdyż dzień był gorący . Ochocki złapał dwucalowego kiełbia , a panna Felicja oberwała sobie koronkę u rękawa . Skutkiem czego wybuchnął między nimi spór o to , że młode panny nie mają pojęcia o trzymaniu wędki , a panowie nie mogą jednej chwili usiedzieć bez gadania .
— Nie pójdziesz do żadnego pana , tylko do magdalenek . Albo wracaj na miejsce .
Zobaczywszy pannę Izabelę hrabina pochwyciła ją w objęcia .
„ Subiekt od Hopfera — został uczonym ! … Stach Wokulski ma podziękowania od petersburskich towarzystw naukowych ! … Istna heca … ” — pomyślałem .
— Mam się czego unosić ! — odparł młody człowiek huśtając się coraz mocniej w stronę podwórka . — Społeczeństwo , jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu , jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów , zobowiązało się tym samym , że mi da pracę ubezpieczającą mój byt … Tymczasem albo nie daje mi pracy , albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu … Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy , z jakiej racji żąda , abym ja jej dotrzymywał względem niego . Zresztą co tu gadać , z zasady nie płacę komornego , i basta . Tym bardziej że obecny właściciel domu nie budował tego domu ; nie wypalał cegieł , nie rozrabiał wapna , nie murował , nie narażał się na skręcenie karku . Przyszedł z pieniędzmi , może ukradzionymi , zapłacił innemu , który może także okradł kogo , i na tej zasadzie chce mnie zrobić swoim niewolnikiem . Kpiny ze zdrowego rozsądku !
— Dziesięć tysięcy rubli , jak Bo … — zawołał marszałek .
Wokulski wyjrzał oknem . Przed nim rozciągał się trawnik ozdobiony kępami starych świerków , modrzewi , lip , poza którymi daleko było widać lesiste wzgórza . Tuż przy oknie stał krzak bzu , a w nim gniazdo , do którego zlatywały się wróble . Ciepły wiatr wrześniowy co chwilę wpadał do pokoju siejąc w nim niepochwytne wonie .
Rzecki przetarł oczy ; zdawało mu się , że śni na jawie . Wreszcie rzekł po chwili :
— Prosimy — odezwała się wdówka do Wokulskiego zbierając w fałdy swoją pąsową suknię , która rozesłała się na połowie ławki .
I przez cały następny dzień gorzko wyrzucał sobie nieznajomość sztuki , prostactwo , niedelikatność , a nawet brak szacunku dla panny Izabeli .
Baron drżał tak , że chwilami zęby mu szczękały .
— Jakże się cieszę , panie Wokulski — rzekła hrabina odbierając go panu Tomaszowi — jakże się cieszę , że spełniłeś moją prośbę … Jest tu właśnie osoba , która pragnie poznać się z panem .
— O tak ! — jęknęła biedna wdowa . — Ma pan zupełną rację , bywają większe nieszczęścia . Ten na przykład Wokulski , który podobno już wrócił … Czy prawda , że dotychczas nie znalazł żadnego zajęcia ?
— Znasz tę lalkę ? — spytał sędzia Heluni .
— Może właśnie ojciec chce tego …
— A dlaczego kupił mój serwis i srebra ?
— Po drugie , widzi pan , że ona się puszczała , to przez nieszczęście , źli ludzie ją skrzywdzili i temu ona nie winna . Ale żeby ona teraz nade mną chorym płakała , a do wielmożnego pana chodziła , to już byłaby taka szelma jak wściekły pies , co to tylko zabić , ażeby ludzi nie kąsał .
— Moja Kaziu — rzekła — wiem , o co ci chodzi . Otóż oświadczam ci raz na zawsze , że ani myślę wyrzekać się dla Wokulskiego moich sympatyj i upodobań . Małżeństwo nie jest więzieniem , a ja mniej niż kto inny nadaję się na więźnia .
— Czegóż to chcesz ? — zapytał Wokulski .
— I zadłużony … Ale cóż to szkodzi . Kto dzisiaj nie ma długów !
W każdym razie bardzo podobało mu się zdanie , że Ochocki będzie miał nieśmiertelną sławę , a on — żywą pannę Izabelę . Serce napełniła mu otucha . Żartował z siebie , lecz mimo to czuł , że jakoś więcej ma spokoju i odwagi .
— Jesteśmy — dodała jeszcze ciszej — jesteśmy winne panom za lipiec …
— Co ty tu robisz , Auguście ? — spytałem .
Wokulski ukłonił się i pojechał naprzód . Był zgryziony i zakłopotany .
— Ach , co też pan mówi , panie Rzecki ! — oburzyła się staruszka . — On nie może mieć szczęścia do kobiet ?
Ale to gorsze , że Wokulski wcale o niej nie myśli . Tu jest awantura ! … Ha , trzeba coś poradzić . ”
Wokulski z paczką banknotów zwrócił się do panny Izabeli :
„ Cóż to za okropność już nigdy jej nie zobaczyć … Kto zresztą wie , czy miłosierdzie nie jest najlepszą sprawiedliwością ? … Jaki ja się robię sentymentalny ! … ”
Wiem ja , dlaczego tak szeroko rozpisałem się o sprawie pani Stawskiej . Oto dlaczego …
Wokulski kazał dojechać swemu powozowi bliżej hrabiny i wrócił do pań . Uderzyło go to , że przy nich nikt nie stał . Wprawdzie marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu , ale obojętnie przyjęci przez pannę Izabelę niebawem odsunęli się . Lecz młodzież kłaniała się z daleka i omijała .
— Przed kwadransem otrzymałam list od pani Meliton , że srebra i serwis już kupione .
Znalazłszy się na ulicy Wokulski stanął na chodniku , jakby namyślając się , dokąd iść . Nie ciągnęło go nic w żadną stronę . Dopiero gdy przypadkiem spojrzał w prawo , na swój nowo wykończony sklep , przed którym już zatrzymywali się ludzie , odwrócił się ze wstrętem i poszedł w lewo .
— Więc ? … — przerwał Wokulski .
Skończył golić , umył Wokulskiemu twarz i owinąwszy go w strój podobny do śmiertelnej koszuli delikwentów , mówił dalej :
— Odmroził je na Syberii — wtrąciła panna Florentyna z akcentem .
( Spotkał taką w szesnaście lat później i dalibóg , że nie ma się czym cieszyć ! … )
— Tym mniej możesz go mieć do innych pracowników , którzy nie znają cię tak jak ja .
— Co tam grób … głupstwo … sentymentalizm ! … — mruknął Geist . — W naturze nie ma grobów ani śmierci ; są różne formy bytu , z których jedne pozwalają nam być chemikami , inne tylko preparatami chemicznymi . Cała zaś mądrość polega na tym , ażeby korzystać z nadarzającej się okazji , nie tracić czasu na błazeństwa , lecz coś zrobić .
Adwokat umilkł i pośpiesznie zaczął ssać dym z piórka .
Gdy wsiedli do powozu , odwrócił się bokiem do pani Wąsowskiej i spoglądając na ulicę zaczął :
— Nie , dłużników .
— Prosta forma , i nic więcej . Owszem , możecie zyskać , podczas gdy dzisiaj kamienica jest tylko ciężarem . No , a po ciotce Hortensji dostaniesz ze sto tysięcy rubli . Zresztą — dodała po chwili panna Florentyna podnosząc brwi — ja sama nie jestem pewna , czy i ojciec nie ma jeszcze majątku . Wszyscy są tego zdania …
Mieszkanie posiadało wielkie zalety . Było suche , ciepłe , obszerne , widne . Miało marmurowe schody , gaz , dzwonki elektryczne i wodociągi . Każdy pokój w miarę potrzeby łączył się z innymi lub tworzył zamkniętą w sobie całość . Sprzętów wreszcie miało liczbę dostateczną , ani za mało , ani za wiele , a każdy odznaczał się raczej wygodną prostotą aniżeli skaczącymi do oczu ozdobami . Kredens budził w widzu uczucie pewności , że z niego nie zginą srebra ; łóżko przywodziło na myśl bezpieczny spoczynek dobrze zasłużonych ; stół można było obciążyć , na krześle usiąść bez obawy załamania się , na fotelu marzyć .
— Zaczekaj no — mruknął podoficer .
„ Dajcie mi jakiś cel … albo śmierć ! … ” — mówił nieraz patrząc w niebo . A w chwilę później śmiał się i myślał :
Mimo posępne wróżby ludzi trzeźwo patrzących na rzeczy , sklep galanteryjny pod firmą J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie upadł , ale nawet robił dobre interesa . Publiczność zaciekawiona pogłoskami o bankructwie coraz liczniej odwiedzała magazyn , od chwili zaś kiedy Wokulski opuścił Warszawę , zaczęli zgłaszać się po towary kupcy rosyjscy . Zamówienia mnożyły się , kredyt za granicą istniał , weksle były płacone regularnie , a sklep roił się gośćmi , którym ledwo mogli wydołać trzej subiekci : jeden mizerny blondyn , wyglądający , jakby co godzinę umierał na suchoty , drugi szatyn z brodą filozofa , a ruchami księcia i trzeci elegant , który nosił zabójcze dla płci pięknej wąsiki , pachnąc przy tym jak laboratorium chemiczne .
— Czego pani baronowa chce od domu ? — spytałem .
„ No dobrze — myślał Wokulski — ale gdzież tu jest jakiśkolwiek ład w ustawieniu osobliwych budynków … Notre Dame w jednej stronie , Trocadero w innej stronie , a Louvre , a giełda , a Sorbona ! … Chaos , i tyle … ”
— Wirski — wtrącił rządca .
— Jest kilka pań — rzekł Wokulski , któremu w tej chwili przypomniała się panna Izabela . „ Jeżeli jedzie z nimi , to dobra wróżba ” — pomyślał .
— O , to pan rządca ! … — zawołała . — Myślałam , że znowu jaki tam …
Lisiecki zmieszał się czując , że jego posada wisi na włosku . Ukłonił się , coś mruknął , a wtedy Wokulski zbliżył się do Szlangbauma i uściskawszy go powiedział :
Zapukano do drzwi przedziału i po chwili ukazał się nadkonduktor mówiąc :
— Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym …
Ten sam Wokulski , który rok temu poleciał do Bułgarii , a przed kilkoma tygodniami jak magnat bawił się w wyścigi i pojedynki , ten sam Wokulski nabrał dziś nadzwyczajnego gustu do widowisk teatralnych . I jeszcze żeby choć polskich , ale — włoskich … On , który nie rozumiał po włosku ani wyrazu !
— Kto bez honoru ? … Komu pan to mówisz ? … Nie płacę weksli czy daję zły towar , czym zbankrutował ? … Zobaczymy w sądzie , kto ma honor ! …
— Weź sobie to jako amulet przeciw powątpiewaniu o moim rozumie czy prawdomówności . Ten metal jest około pięciu razy lżejszy od wody , dobrze więc będzie ci przypominał naszą znajomość . Przy tym — dodał śmiejąc się — ma on wielką zaletę : nie obawia się żadnych odczynników chemicznych … Prędzej zniknie , aniżeli zdradzi mój sekret … A teraz idź już , panie * Siuzę * , odpocznij i namyśl się : co masz zrobić ze sobą ?
— Mamo droga , o moim szczęściu i obowiązkach ja tylko mam prawo …
— A subiekci ? … — odezwał się z kąta Wokulski .
„ Aha ! … ” — pomyślał Wokulski żegnając hrabinę . Czuł dla niej w tej chwili taką wdzięczność , że na jej ochronę oddałby połowę majątku .
— Gorzej . Bo jakkolwiek , pomimo dwukrotnych zaproszeń , nie był na balu u księcia , lecz około północy wymknął się pod jego dom i stojąc na śnieżycy patrzył w okna . Rozumiesz pan ?
Na ulicy stało kilka karet , inne jeszcze zajeżdżały ; ale już pierwsze piętro było oświetlone , muzyka grała , a w oknach od czasu do czasu migały cienie tańczących .
— Ten dom jest hańbą uczciwych ludzi — zawołała gestykulując rękoma . — Więc nie od siebie , ale w imieniu moralności proszę …
— Otóż to ! … Cała rzecz w tym , ażeby pani Stawska nie opierała się .
— Z kimże to ? — spytał Wokulski .
Staruszka rozpłakała się .
— Może je będzie miał — odezwał się ajent .
— Od jutra niech pan postara się o inne miejsce — rzekł krótko Wokulski .
Odpowiedział mu tętent uciekających .
Grupa szlachty gardzącej arystokracją krzyczała najgłośniej . Książę zaczął ściskać swoich gości nie panując już nad wzruszeniem ; pomagał mu adwokat , wszystkich całował , a sam bez ceremonii płakał . Kilka osób skupiło się przy Wokulskim .
— Jużeś o mnie zapomniał , stary ? … — cicho i powoli odpowiada gość .
Już po trzydziestym roku życia wyszła za mąż za podstarzałego guwernera , Melitona , w tym jedynie celu , ażeby moralnie podźwignąć człowieka , który nieco się upijał . Nowożeniec jednak po ślubie więcej pił aniżeli przed ślubem , a małżonkę , dźwigającą go moralnie , czasami okładał kijem .
— A gdyby mi się podobało rzucić dla niej cały majątek w błoto , to co ? …
— Spróbuję i jeżeli pozwolisz , kuzynko , w twoim towarzystwie . Gdyż podobno mamy razem spędzić wakacje . Czy tak ? …
Ani jednak ciekawość ogółu , ani fizyczne i duchowe zalety trzech subiektów , ani nawet ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłyby go od upadku , gdyby nie zawiadował nim czterdziestoletni pracownik firmy , przyjaciel i zastępca Wokulskiego , pan Ignacy Rzecki .
— Wiesz , Floro — rzekła siadając w półleżącej pozycji na szezlongu — powrócił Kazio Starski i jutro ma być u nas .
— Cicho , Zosiu , cicho … Nie graj , bo babcię głowa boli .
W tej chwili jednak przypomniał sobie , że w sklepie z jego winy zamęt jest niewielki , prawie go nie ma , i że interes handlowy w ogóle idzie świetnie . Nawet co prawda to i sam Wokulski , pomimo dziwnego trybu życia , nie zaniedbuje obowiązków kierownika instytucji .
— Marysia ! … Marysia ! …
— Jeżeli w historii odegrały jakąś rolę małżeństwa , to bynajmniej nie te ze skłonności , ale te z rozsądku . Co wiedzielibyśmy dziś o Jadwidze albo o Marii Leszczyńskiej , gdyby panie te nie umiały zdecydować się na rozsądny wybór ? Czym byłby Stefan Batory albo Napoleon I , gdyby nie pożenili się z kobietami mającymi wpływy ? Małżeństwo jest zbyt doniosłym aktem , ażeby przystępując do niego można było radzić się tylko serca . To nie jest poetyczny związek dwu dusz , to jest ważny wypadek dla mnóstwa osób i interesów . Niech ja dziś ożenię się z pokojówką , choćby z guwernantką , a już jutro będę zgubiony w mojej sferze . Nikt mnie nie zapyta : jaka była temperatura moich uczuć ? ale — jakie mam dochody na utrzymanie domu i kogo wprowadzam do rodziny ?
— Może wielmożny pan pozwoli się jej przysiąść … To jest bardzo letka osoba … — prosił furman .
Panna Izabela zmieszała się .
— Nie bierz pan tego , co mówię , w jakimś hańbiącym znaczeniu — pośpieszył objaśnić baron . — Pan Wokulski nie zrobił nic podłego , tylko … takie małe świństewko , które może uchodzić w handlu , ale nie w towarzystwie …
Nie ma więc w społeczeństwie przypadku , ale nieugięte prawo , które jakby na ironię z ludzkiej pychy , tak wyraźnie objawia się w życiu najkapryśniejszego narodu , Francuzów ! Rządzili nimi Merowingowie i Karlowingowie , Burboni i Bonapartowie , były trzy republiki i parę anarchii , była inkwizycja i ateizm , rządcy i ministrowie zmieniali się jak krój sukien albo obłoki na niebie … Lecz pomimo tylu zmian , tak na pozór głębokich , Paryż coraz dokładniej przybierał formę półmiska rozdartego przez Sekwanę ; coraz wyraźniej rysowała się na nim oś krystalizacji , biegnąca z placu Bastylii do Łuku Gwiazdy , coraz jaśniej odgraniczały się dzielnice : uczona i przemysłowa , rodowa i handlowa , wojskowa i dorobkiewiczowska .
Żyd ukłonił się do ziemi i cofając się tyłem , opuścił gabinet .
— Sto dwadzieścia do stu osiemdziesięciu rubli rocznie .
— Ja mówię — odparł . — Cóż w tym dziwnego ? Czyliż to samo prawo nie stosuje się do mnie , do ciebie , do nas wszystkich ? … Za dużo płakałem nad sobą , ażebym się miał rozczulać nad Turcją .
— Otóż nie … — przerwała panna ze śmiechem . — Pięć i trzy czwarte … Już pan zapomniał ! …
Wokulski wrócił do swoich zajęć , a ja zapytałem pani Heleny : co nowego w domu i w jakich jest stosunkach z baronową ?
Mgnienie oka — brek wyprostował się i wszystko wróciło do porządku . Tylko panna Felicja zanosiła się od śmiechu .
— Dobrze — odezwał się po chwili Wokulski . — Na narzędzia dostaniesz sześćset rubli . Wystarczy ? … A kiedy chcesz wracać ?
Okrążyli górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego potoku .
— Dziewięćdziesiąt pięć … — wtrącił adwokat i szybko zaczął się ubierać .
— Cóż on tam robił ?
— Więc tacy są moi konkurenci ? … — szepnęła panna Izabela .
— Mylisz się , profesorze — odparł Wokulski . — Zresztą w grobie nie jest chyba weselej …
— Niech pan poprosi … — odparł Wokulski , spiesznie wciągając kamizelkę i surdut .
— Polityczne ? … — powtórzył Wokulski takim tonem , że panu Ignacemu przeszedł mróz po kościach …
— Ktokolwiek robi pani przyjemność , zasługuje na najwyższe uznanie …
Dzień był piękny , niebo prawie bez obłoku , bruk bez kurzu . Okna domów pootwierane , niektóre dopiero myto ; figlarny wiatr miotał spódnicami pokojówek , przy czym można było spostrzec , że warszawska służba łatwiej odważa się myć okna na trzecim piętrze aniżeli własne nogi . Z wielu mieszkań odzywały się fortepiany , z wielu podwórek katarynki albo monotonne nawoływania piaskarzy , szczotkarzy , tandeciarzy i im podobnych przedsiębiorców . Tu i owdzie pod bramą ziewał stróż odziany w niebieską bluzę ; kilka psów goniło się po ulicy , którą nikt nie przejeżdżał ; małe dzieci bawiły się odzieraniem kory z młodych kasztanów , którym jeszcze nie zdążyły pociemnieć jasnozielone liście .
W kilka dni przyszedł do niego Rzecki .
— Bardzo jestem obowiązany za łaskawą pamięć . A pani hrabina ?
Mimo to na drugi dzień przyjechał znowu z wizytą do Wokulskiego , a nie znalazłszy go w mieszkaniu , kazał dorożkarzowi stanąć przed sklepem .
— Ale jest jeszcze inny wzgląd — mówił Wokulski — obchodzący wprawdzie tylko kapitalistów . Mam do dyspozycji towaru za trzy do czterech milionów rubli rocznie …
Pan Łęcki wydobywa wspaniały pugilares , z niego cały pęk szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi , który schyla się do ziemi .
Poszedł jeszcze raz do magnetyzera Palmieriego i zapłaciwszy należne dwadzieścia franków za konferencję , począł zadawać mu pytania :
Wyznaję , że po kilkuminutowym pobycie zupełnie skołowaciałem . Byłbym przysiągł , że pani Stawska , jej matka , a nawet jej obecne tu przyjaciółki są naprawdę zhańbione i że nam wszystkim nie pozostaje nic innego , tylko śmierć . Pragnienie śmierci nie przeszkodziło mi jednak poprawić filującej lampy , która zaczęła już cały pokój zasypywać delikatną , ale bardzo czarną sadzą .
— Masz rację — rzekła prezesowa .
— Gdzież pan Starski ? — zapytał Wokulski .
— I ja chciałbym pożyć … — mruknął Kratochwil .
Obok mnie leżał przewrócony na bok oficer austriacki , człowiek młody , o bardzo szlachetnych rysach . Spojrzał na mnie ciemnymi oczyma z nieopisanym smutkiem i wyszeptał chrapliwym głosem :
„ Co te galerie robią przez cały rok ? ” — myślał . I przywidziało mu się , że na próchniejących ławach zasiadają tu co noc wszyscy zmarli bankruci , pokutujące kokoty , wszelkiego stanu próżniacy i utracjusze , których wypędzono nawet z piekła , i przy smutnym blasku gwiazd przypatrują się wyścigom szkieletów koni , które poginęły na tym torze . Zdawało mu się , że nawet w tej chwili widzi przed sobą zbutwiałe stroje i czuje zapach stęchlizny .
— Niech mi pan to objaśni .
I powtarzał za Mickiewiczem :
Około szóstej wieczorem panna Izabela będąc w salonie usłyszała dzwonek w przedpokoju , a potem niecierpliwy głos Mikołaja :
Pan Ignacy zaczął dreptać po pokoju , kolejno otwierając szafę , kuferek i stolik .
Jejmość chwilę przypatrywała mi się z niedowierzaniem , nareszcie rzekła :
— Jestem — rzekł zgarbiony hrabia i podał mu rękę .
— Pan baron ? … — powtórzył zdziwiony Wokulski . — Owszem , niech będzie łaskaw …
— Ale jak ! Nieczęsto odbywa się podobną musztrę …
— Męża ?
Pewnego dnia , kiedy pan Łęcki był trochę niezdrów , a panna Izabela czytała w swoim gabinecie , dano jej znać , że w salonie czeka pani Wąsowska . Panna Izabela natychmiast wybiegła tam i zastała , oprócz pani Wąsowskiej , kuzynka Ochockiego , który był bardzo zachmurzony .
— Zapewne od czasu — odparł — kiedy to dentysta źle wyrwał mi ząb , i w dodatku zdrowy …
— Chcesz się pan wypchać ?
— Prawda … prawda ! … — szepnęła upokorzona baronowa .
— Brawo ! …
— Czego chcesz ? — niecierpliwie zapytał go Wokulski wychylając głowę spomiędzy drzwi .
„ Gdybym tego franta uderzył w twarz ? — myśli Wokulski . — Jutro pojedynek i może zabiłby mnie … Ale gdybym ja jego zabił ? … ”
„ Co on za geniusz ? — mówił do siebie Wokulski — to zwyczajny marzyciel ! … I panna Izabela taka sama kobieta jak inne … Wyjdzie za mnie — dobrze ; nie wyjdzie — to przecież nie umrę . ”
— Z tą panną Marianną , co mieszka u furmanów Wysockich . Ja też mieszkam w tym domu , tylko na górze .
Szapary ciągle gadał , że Kossuth jeszcze coś wymyśli , Stein był pewny , że odezwie się za nami Turcja , Liptak wzdychał do noclegu i gorącej strawy , a ja mówiłem , że kto jak kto , ale Napoleon nas nie opuści . Deszcz rozmiękczył nam odzienie , jak masło , brnęliśmy w błocie wyżej kostek , poodłaziły nam podeszwy , a w butach grało jak na trąbce ; mieszkańcy bali się sprzedać nam dzbanka mleka , a chłopi w jednej wsi gonili nas z widłami i kosami . Mimo to humor był , a Liptak pędząc obok mnie tak , aż błoto bryzgało , rzekł zadyszany :
— Podobno jednak — wtrącił półgłos — ten Wokulski dowiódł swego patriotyzmu nie tylko językiem …
Dopiero , gdym już miał wsiąść do fury , odprowadził mnie na bok i rozejrzawszy się , czy kto nie podsłuchuje , szepnął :
W tej samej porze pan Tomasz zakręcając siwego wąsa spacerował po swym gabinecie i myślał :
Tu wymienił nazwisko i — tak został z rękoma w powietrzu . Dziwnym bowiem trafem ani Stach , ani ja nie czuliśmy ochoty do uściskania go .
Zepchnięto nas z gościńca , którym w kilka minut później przejechały wolnym kłusem dwa szwadrony huzarów i cztery armaty z należącymi do nich jaszczykami . Idący ze mną w szeregu poczęli żegnać się : „ W imię Ojca i Syna … ” — Ten i ów popił z manierki .
— Dlaczegóż to ?
— Przez te okna , panie — mówiła babcia — ( choć rzadko układają się z nich literki ) Helunia nabrała ciekawości do abecadła , a i teraz jeszcze bawi się najlepiej , jeżeli potrafi złożyć z oświetlonych okien jakąś formę . Dlatego nawet nie zapuszczamy rolet wieczorem .
I znowu wzruszał ramionami , rozkładał ręce i mruczał :
— A kto wykupił jego weksle ?
— * Tek * … — dodał Anglik .
— Szanowny pan był za granicą ? no proszę ! … — odezwała się staruszka .
— Panowie ci — rzekłem — nie płacą komornego , więc bardzo być może …
Mistrz tajemniczej sztuki już czekał na gości ; ale że gości jeszcze nie było , więc Wokulskiego przyjął natychmiast , pobrawszy z góry dwadzieścia franków opłaty za naradę .
Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem .
Naprzeciw zobaczył niedługą ulicę , a za nią ogromny plac , na którym majaczyła wysmukła kolumna . Poszedł w tamtą stronę . Im bardziej zbliżał się , tym wyżej rosła kolumna i plac się rozszerzał . Przed i za kolumną biły duże wodotryski : na prawo i na lewo ciągnęły się już żółknące kępy drzew jak ogrody ; w głębi widać było rzekę , nad którą co chwilę rozsnuwał się dym szybko przelatującego parostatku .
— Miesiąc ! … — powtórzył . — Czy przynajmniej wolno mi będzie po tym miesiącu odwiedzać państwa ? …
— Pan pytasz ? … pan naigrawasz się z mojej rozpaczy !
— Jedzie pani jutro ? … — spytał Wokulski .
Adwokat utopił w nim spojrzenie pragnąc odgadnąć : co to za prośba ? Od natury jej bowiem zależał sposób słuchania . Widocznie jednak nie odkrył nic groźnego , gdyż jego fizjognomia przybrała wyraz poważnej , lecz serdecznej życzliwości .
— Więc teraz — rzekł — ideałem pańskim jest Szlangbaum .
— I wyleje — dodał z westchnieniem . — Już był tam u nas jakiś bursz z żądaniem , ażebyśmy się wynosili … Ale zjedzą diabła , czy nas ruszą bez procesu , a jeżeli ruszą … Zrobimy uciechę całemu domowi ! Żegnam pana .
— To chyba stal …
— W umysłach , które wyszły z masy żydowskiej , ale wzbiły się do szczytów cywilizacji . Weź pan Heinego , Börnego , Lassala , Marksa , Rotszylda , Bleichrödera , a poznasz nowe drogi świata . To Żydzi je utorowali : ci pogardzani , prześladowani , ale cierpliwi i genialni .
— Może jeszcze w grudniu Turek wojska posunie — dodał Stein . — Ażeby się choć wygoić do tego czasu …
Miałby z owych lekcyj nie najgorsze dochody , gdyby od czasu do czasu nie odwiedzał go ojciec , który zmienił się tylko o tyle , że nosił tabaczkowy surdut zamiast piaskowego , a swoje papiery obwijał w chustkę niebieską . Zresztą został taki sam jak wówczas , kiedy go poznałem . Siadał przy stoliku syna , kładł na kolanach papiery i mówił głosem cichym i jednostajnym :
W jego pojęciu okna nie tylko streszczały zasoby sklepu , ale jeszcze powinny były zwracać uwagę przechodniów bądź najmodniejszym towarem , bądź pięknym ułożeniem , bądź figlem . Prawe okno przeznaczone dla galanteryj zbytkownych mieściło zwykle jakiś brąz , porcelanową wazę , całą zastawę buduarowego stolika , dokoła których ustawiały się albumy , lichtarze , portmonety , wachlarze , w towarzystwie lasek , parasoli i niezliczonej ilości drobnych , a eleganckich przedmiotów . W lewym znowu oknie , napełnionym okazami krawatów , rękawiczek , kaloszy i perfum , miejsce środkowe zajmowały zabawki , najczęściej poruszające się .
— Ciocia jest zupełnie zdrowa .
Ale pan Tomasz uśmiechnął się i potrząsnął głową . W owym czasie dużo mówiono o zbliżającym się końcu starego świata , a pan Tomasz głęboko odczuwał to , z wielkimi trudnościami wydobywając pieniądze od swoich pełnomocników .
— A co to ? …
— Już ? … — spytał mecenas podnosząc brwi i schylając głowę . — Winszuję , bardzo winszuję … Dom handlowy nie na próżno nazywa się domem … Kamienica dla kupca jest jak strzemię dla jeźdźca ; pewniej siedzi na interesach . Handel nie oparty na tak realnej podstawie , jaką jest dom , jest tylko kramarstwem . O jakąż to chodzi kamienicę , jeżeli szanowny pan raczysz mnie już zaszczycać swoim zaufaniem ?
Przez cztery dni zdawało mi się , że siedzę w przenośnej bożnicy . Na każdym popasie jakiś pasażer ubywał , inny zajmował jego miejsce . Pod Lublinem zsunęła mi się na plecy ciężka paka ; istny cud , żem nie stracił życia . Pod Kurowem staliśmy parę godzin na szosie , gdyż zginął czyjś kufer , po który furman jeździł konno do karczmy . Przez całą wreszcie drogę czułem , że leżąca na moich nogach pierzyna jest gęściej zaludniona od Belgii .
— Prześliczne ! — mówiła z ożywieniem pani Stawska . — Szczególniej jest tam jedna ogromna lalka , która ma ciemne włosy , a kiedy nacisnąć ją … tu , pod gorsem — dodała zarumieniona .
— Więc decyduj się natychmiast . Albo weźmiesz się do roboty , bo darmo nikt na świecie chleba nie jada …
Z początku dziwiłem się niespodzianej miłości starego Hopfera i dowodziłem pannie Kasi , że zbyt mało znam jej ojca , ażebym miał składać mu wizyty . Ale ona wciąż swoje :
— I nie ogłaszasz pan o tym ?
— Czego pan chce , panie Wirski ?
W jesieni , w roku 1870 ( właśnie wróciłem od Jasia Mincla , który już leżał w łóżku ) , siedzę sobie w moim pokoju po wieczornej herbacie , nagle ktoś puka do drzwi .
No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki .
— Szkoda pana — powtórzyła . — Sama jestem kobietą i wiem , że kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą .
— Dlaczegóż by nie ? … Baron będzie dla mnie , a baronowa dla mojej żony . W duszy jestem demokratą , ale co pocznę , kiedy wobec głupich ludzi salon lepiej wygląda z baronami i hrabiami aniżeli bez nich . Wiele robi się dla stosunków , panie Rzecki .
Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo , włosy na głowie stają . Otoczyły go przecie takie poczwary , że inny umarłby od samego ich wejrzenia . Były — mówił dziaduś — niedopyrze wielkie jak psy , ale ino wachlowały nad nim skrzydliskami . To zastąpiła mu drogę ropucha , duża jak ot ten kamień , to wąż zaplątał mu się między nogi , a kiedy kowal ciapnął go , wąż zaczął płakać ludzkim głosem . Były wilki takie na niego zajadłe , że co im piana padła z pyska , to buchnęła płomieniem , a w opoce wypalała dziury .
Wokulski tej rzuca dziesięć franków , temu franka , pije mazagran i zaczyna czytać : „ Jej K. M. Królowa Izabela … ”
Czytając panna Izabela była blada jak papier . Podniosła się od stołu , zwinęła list i podniosła rękę , jakby z zamiarem rzucenia go komuś w oczy . Nagle , zdjęta strachem , chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać ; lecz w tej chwili upamiętała się i poszła do ojca .
— Pamiętaj ! … Wszystko pamiętaj …
— To baterie , a tam płoną wsie … — objaśniał podoficer .
I cóż ma z trudu swego człowiek ? …
— Wie pan , że z prezesową jest bardzo niedobrze …
— Czy i ty miałabyś chęć jechać z panem Julianem ?
— Któż to ? — zapytał Ignacy . — A … Łęcki …
Gdy wyszła , rzekłem do Lisieckiego :
— Tylko do widzenia , panie Wokulski , wszak prawda ? … Dużo będziemy mieli interesów ze sobą .
— Cóż ze mną ? — spytał Wokulski .
Ubogi człowiek dotknąwszy pieniędzy zaczął się trząść .
Około pierwszej w południe pan Ignacy zdawszy kasę Lisieckiemu , któremu pomimo ciągłych sporów ufał najbardziej , wymykał się do swego pokoiku , ażeby zjeść obiad przyniesiony z restauracji . Współcześnie z nim wychodził Klejn i wracał do sklepu o drugiej ; potem obaj z Rzeckim zostawali w sklepie , a Lisiecki i Mraczewski szli na obiad . O trzeciej znowu wszyscy byli na miejscu .
W końcu marca u państwa Rzeżuchowskich odbył się wielki raut z Molinarim ; Wokulski także otrzymał zaproszenie zaadresowane piękną rączką panny Rzeżuchowskiej .
Głos znowu zaczął mu się stłumiać i znowu na twarz wystąpiło sinawe zabarwienie . Usiadł i napił się wody .
— Biedna , zacna staruszka … Gdybym był pewny , że moje przybycie nie przestraszy jej , pojechałbym … Czy aby ma opiekę ?
— Ależ , pani dobrodziejko ! — zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając . — Pan Rzecki był za granicą przed trzydziestu laty , a zięć pani wyjechał dopiero przed czterema …
— Jestem do usług .
Zimno mi się zrobiło , kiedym tego słuchał . Nie chcąc jednak może na próżno przerażać pani Stawskiej , nie śmiałem zakomunikować jej moich przeczuć . Zapytałem tylko :
Pannę Izabelę ogarnia nerwowy niepokój , skupia wszystkie wspomnienia , wszystkie myśli , ażeby odgadnąć co znaczy karta , którą trzyma ten człowiek ? …
Kiwnąłem na przejeżdżające sanki i w parę minut wysiadłem niedaleko domu , w którym mieszka książę .
W taki sposób baron zainstalował się w mieszkaniu swej żony . Przerwał procesy z lokatorami , byłemu adwokatowi baronowej oświadczył , że każe mu dać baty , jeżeli kiedykolwiek wyrazi się bez szacunku o swej klientce , do pani Stawskiej napisał list z przeprosinami i posłał jej ( aż pod Częstochowę ) ogromny bukiet . Nareszcie przyjął kucharza i wraz ze swoją małżonką złożył wizyty rozmaitym osobom z towarzystwa , powiedziawszy pierwej Maruszewiczowi , który ogłosił to po mieście , że jeżeli która z dam nie odda im rewizyty , wówczas baron od jej męża zażąda satysfakcji .
„ Do kogo ja mówię ? … Kto mnie wysłucha w tym mechanizmie ślepych sił , których stałem się igraszką ? Cóż to za okrutna dola nie być do niczego przywiązanym , niczego nie pragnąć , a tak wiele rozumieć … ”
„ Skończę z nim ” — rzekł do siebie Wokulski i głęboko odetchnąwszy spytał głośno :
— Owszem . Ale … ten wielbiciel , uważa pan , kupił u nas kosztowny album i prosił , ażeby po trzecim akcie wręczyć je Rossiemu …
— Czy zechce mi pan pokazać tę lalkę ?
Teraz Wokulski spojrzał na skrzypka i przede wszystkim spostrzegł pewne podobieństwo między nim i Starskim . Molinari miał takie same niewielkie faworyciki , jeszcze mniejsze wąsiki i ten sam wyraz znużenia , jaki cechuje ludzi posiadających szczęście u płci pięknej . Grał dobrze i wyglądał przyzwoicie , lecz było widać po nim , że już pogodził się z rolą półbożka łaskawego dla swoich wiernych .
Potem marzyło mu się , że to morze domów i las posągów , i nieskończone szeregi drzew zwalają się na niego i że on sam już śpi w niezmiernym grobowcu samotny , cichy , prawie szczęśliwy . Śpi , o niczym nie myśli , o nikim nie pamięta , i tak przespałby wieki , gdyby , ach ! nie ta kropla żalu , która leży w nim czy obok niego , tak mała , że jej nie dojrzy ludzkie oko , a tak gorzka , że mogłaby cały świat zatruć .
— Narażać się dla majątku , gdy się ma spokojny kawałek chleba ! … — mruknął pan Ignacy kiwając głową i podnosząc brwi .
W tej chwili na brzegu polanki ukazała się pani Wąsowska ze Starskim .
— Pieprzu za trojaka …
Pan Patkiewicz zapewne w celu dodania większej wagi słowom mówcy zaczął poruszać uchem i skórą na głowie , co w sali wywołało nowy atak wesołości .
Zaszedł z prawej strony — popręg był mocno przypasany .
— Dziecko jeszcze jesteś — mówił nieco zakłopotany pan Tomasz — jesteś idealistka , więc … mogłoby cię to zrazić do nich … Ale masz przecie rozum . Baron , widzisz , utrzymuje jakąś spółkę z lichwiarzami , a fortuna marszałka urosła głównie ze szczęśliwych pogorzeli , no … i trochę z handlu bydłem w czasie wojny sewastopolskiej …
— Zapewne — rzekł Wokulski po namyśle .
— Byłem pewny — mówił pan Łęcki — że wezmę choć ze sto dziesięć tysięcy … Już na sali słyszałem dokoła siebie głosy , że kamienica warta sto dwadzieścia … Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum … Porozumiał się z konkurentami , a kto wie , czy i nie z moim adwokatem , i — straciłem dwadzieścia albo trzydzieści tysięcy …
— Niech się pan uspokoi — rzekł Wokulski . — Ile mi pan da gotówką ?
— Cóż to , nie żegnasz się z gośćmi , panie doktór ! … — wołali za nim stołownicy Hopfera .
— Albo się , psiamać , powieszę , albo dłużej nie wytrzymam z taką panią ! W piątek na targ — idź , stróżu , do apteki po dwa razy na dzień lataj , do magla drałuj i choroba wie , gdzie nie chodź . Przecie już mi zapowiedziała , że będę z nią jeździł na cmentarz do porządkowania grobu ! … Słychane to rzeczy na świecie ? … Odejdę stąd na święty Jan , żebym miał dać komu dwadzieścia rubli odstępnego …
Podniósł głowę i zahaczył damę w brylantach .
— Kochany Stasiu — mówiłem do Wokulskiego — wszyscy kupcy śmieją się , że tak dużo wydajemy w niepewnych czasach .
— Patrzcie ! … patrzcie ! … Pąsowy bierze gniadego …
— Istnieniu wyjątków nie przeczę , kto wie jednak , czy taki Starski nie odkrył ogólnego prawidła .
Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu .
— Baje stary , baje ! Napoleon był chwat , choćby za to samo , że wygnał hyclów Szwabów . Nieprawda , Katz ?
— Grand Hotel — mówi Wokulski siadając .
— Jeżeli tedy , kochany panie Stanisławie , nie chcesz zmarnować tak pięknie rozpoczętej sprawy , więc już nie brnij dalej . A nade wszystko — nie kupuj kamienicy Łęckich . Bo gdy włożysz w nią dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , daruj , ale spółka rozwieje się jak dym z fajki . Ludzie widząc , że umieszczasz duży kapitał na sześć lub siedem procent , stracą wiarę do owych procentów , jakieś im obiecywał , a nawet … Pojmujesz … Gotowi podejrzywać …
Dama z wolna podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kantorka , za którym siedział Wokulski .
( Swoją drogą , niechaj nas Bóg zachowa od damskiej klienteli . Ja może dlatego nie mam odwagi do małżeństwa , że ciągle widuję damy w sklepie . Stwórca świata formując cud natury , zwany kobietą , z pewnością nie zastanowił się , jakiej klęski narobi kupcom . )
— Nie mam zamiaru być wielbicielem pani .
I podał mu tej samej wielkości kulkę platynową . Wokulski przekładał obie z rąk do rąk ; zdziwienie jego wzrosło .
Nad wieczorem powiedziałem o tym Stachowi ; ale on zbył mnie milczeniem , co mnie nawet zastanowiło . Więc na drugi dzień pobiegłem do naszego adwokata ( który zarazem jest adwokatem księcia ) i zakomunikowałem mu wiadomość Maruszewicza .
Zapukano do drzwi , wszedł stary lokaj . Obejrzał się po pokoju i rzekł przyciszonym głosem :
Około ósmej napływ interesantów zmniejszał się . Wtedy w głębi sklepu ukazywała się gruba służąca z koszem bułek i kubkami ( Franc odwracał się do niej tyłem ) , a za nią — matka naszego pryncypała , chuda staruszka w żółtej sukni , w ogromnym czepcu na głowie , z dzbankiem kawy w rękach . Ustawiwszy na stole swoje naczynie , staruszka odzywała się schrypniętym głosem :
— Tak .
Wokulski pocałował ją w rękę .
„ Gdybym tu przyszedł w nocy , na pewno wyleczyliby mnie z melancholii . Jutro już spoczywałbym pod tymi śmieciami , które — wreszcie — są tak wygodnym grobem jak każdy inny . Na górze zrobiłby się wrzask , ścigano by i wyklinano tych poczciwców , a oni — może wyświadczyliby mi łaskę .
Przypomniawszy jednak sobie , że jest tu z wizytą , szybko począł się ubierać . Ledwie skończył , delikatnie zapukano do drzwi i wszedł stary służący .
Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego . Strach ją zdejmował na myśl spotkania , lecz niewytłomaczony instynkt popychał .
— Ciężka to jazda — wtrąciłem . — Piechota gryzie ją jak stalowy dziadek orzechy …
„ Na północy jest chłodniej — myślał — świat roślinny i zwierzęcy jest mniej obfity , a więc o żywność dla człowieka trudniej . Nie dość na tym : ten sam człowiek musi jeszcze wkładać mnóstwo pracy w budowę ciepłych mieszkań i przygotowanie ciepłej odzieży . Francuz w porównaniu z mieszkańcem północy ma więcej wolnych sił i czasu , a nie potrzebując zużywać ich na zaspokojenie potrzeb materialnych obraca je na twórczość duchową .
Taż sama jejmość wpada drugi raz , zdaje mi się , pierwszego czerwca .
— Jacy Żydzi ?
Złoty , kochany Stach ! …
Rzecki nalał jej wody z karafki i podał z oznakami współczucia .
— Będę pił szklanką — odparł gość .
— Przysięgłabym — mówiła baronowa — że utrzymuje z nią stosunki . Onegdaj przysłał jej przez posłańca bukiet …
W parę dni po odwiedzinach pani Wąsowskiej Wokulski zastał pannę Izabelę . Podając mu rękę , którą jak zwykle z religijną czcią ucałował , rzekła :
— Jaki ? …
— Od doktora Szumana .
— Błagam pana , nie odchodź … No … dam panu wszystko , co zechcesz …
— Uważa pan , panie Maruszewicz — mówił Wokulski przeglądając papiery — mógłbym panu w tej chwili wypowiedzieć kilka morałów albo nawet przez pewien czas zostawić pana w niepewności . Ale że obaj jesteśmy już pełnoletni , więc …
— Jestem pewny — rzekł do panny Izabeli — że kuzyn pani zrobi wielki wynalazek . Kto wie , czy nie stanie się on epoką w dziejach ludzkości … — dodał myśląc o projektach Geista .
— Wiesz , przyjechał tu pan Wokulski … Ach , gdybyś wiedziała , co to za człowiek ! … Ale wolę ci nic nie mówić , bo i ty jeszcze pomyślisz , że jestem nim zajęta … No i wyobraź sobie : pani Wąsowska kazała mu jechać ze sobą na spacer , sam na sam … Gdybyś wiedziała , jak się biedak rumienił ! … A ja za nią . Bo i ja chodziłam z nim na ryby , ale tylko tu , do sadzawki , i jeszcze był z nami pan Julian . Ale żebym miała tylko z nim jechać konno ? … Za nic w świecie ! … wolałabym umrzeć …
Rozdarł papiery i kawałki ich oddał Maruszewiczowi .
Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy , nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń . Na obu zaś końcach ulicy , niby pilnujące miasta szyldwachy , wznosiły się dwa pomniki . Z jednej strony król Zygmunt , stojący na olbrzymiej świecy , pochylał się ku Bernardynom , widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom . Z drugiego końca nieruchomy Kopernik , z nieruchomym globusem w ręku , odwrócił się tyłem do słońca , które na dzień wychodziło spoza domu Karasia , wznosiło się nad pałac Towarzystwa Przyjaciół Nauk i kryło się za dom Zamoyskich jakby na przekór aforyzmowi : „ Wstrzymał słońce , wzruszył ziemię . ” Wokulski , który w tym właśnie kierunku wyglądał ze swego balkonu , mimo woli westchnął przypomniawszy sobie , że jedynymi wiernymi przyjaciółmi astronoma byli tragarze i tracze , nie odznaczający się , jak wiadomo , zbyt dokładną znajomością zasługi Kopernika .
— Mianowicie ?
Wokulski otworzył okno . Przy kuchni piały ogromnymi głosami koguty kałakuckie , w parku kwilił puszczyk ; na niebie urwała się jedna gwiazda i spadła gdzieś za drzewami . Baron wciąż kaszlał .
— Jeżeli pan zasłuży …
A on , jakby nigdy nic , odpowiada :
— Idź , Stachu , do teatru … Grają dziś Violettę ; przecież byliście na niej z nieboszczką ostatni raz …
Rzecki ukłonił się nie wstając z krzesła . Hrabia wziął arkusz papieru i wśród ogólnego milczenia przygotował protokół , który Szuman natychmiast przepisał . Oba dokumenty poświadczono i niespełna w trzy kwadranse interes był gotowy . Świadkowie Wokulskiego pożegnali gospodarza i jego towarzysza , który znowu zatopił się w rozpatrywaniu obłoków .
— To samo dostaniemy gdzie indziej .
— Rzecki .
* Pierwsze * znaczy po niemiecku usta , drugie godzina .
Panie dobrodzieju — mówi zgarbiony Żyd — żeby nie to , że pana dobrodzieja nikt nie zna w Warszawie , to ja bym panu za ten interes nie dał nawet dziesięć rubli . A tak zarobi pan dobrodziej dwadzieścia pięć …
„ Podły ! podły ! … — szeptała . — Jak on śmiał … ”
Od tej pory , ile razy Jaś Mincel poszedł na piwo albo do resursy , pani Małgorzata zapraszała do siebie na wieczór mnie i Wokulskiego . Stach zwykle szybko wypijał herbatę , nawet nie patrząc na panią Janowę potem wsadziwszy ręce w kieszenie myślał zapewne o swoich balonach i milczał jak drewno , a nasza gospodyni nawracała go do miłości .
— Myślisz pan , że nie będzie potrzebny ? — spytała patrząc mu w oczy .
— Co ja mówię ! … — rzekła . — To wiesz , mój Leonie , wprowadź się tymczasem na trzecie piętro , do mieszkania po studentach …
— Dobrze , kochany panie Stanisławie . Przyjmuję dwadzieścia procent , bylebyś mi mógł wypłacić z góry .
— No , to w altance , ale nie w krzakach — odpowiedziała młoda dziewczyna z koszykiem w ręku .
— O Ludwiku Stawskim ? — spytałem .
— Pozwoli pan — odezwał się Maruszewicz po kilku słowach powitania — że od razu położę karty na stół … Chodzi o oryginalną propozycję …
„ Gra ze mną w pikietę ” — odpowiada ojciec , również trzymając w rękach karty .
— Baron postara się w jak najkrótszym czasie … — mruczał Maruszewicz .
Zresztą , czy ja mam prawo narzekać ? Rok temu ledwie śmiałem marzyć o pannie Izabeli , a dziś już ją znam , staram się nawet o jej wzajemność … Czy ja ją aby znam ? … Jest zakamieniałą arystokratką , no ale nie rozejrzała się jeszcze w świecie … Ma duszę poetyczną czy może tak się tylko przedstawia … Kokietka ona jest , ale i to się zmieni , jeżeli mnie pokocha … Słowem — nie jest źle , a za rok … ”
— Pół funta mydła …
— O tak , Ochocki jest zajmujący , a mógłby nawet być niebezpieczny , ale — na to ja musiałabym drugi raz się urodzić . To człowiek nie z tego świata , do którego ja należę sercem i duszą … Ach , jaki on naiwny , a jaki wspaniały ! Wierzy w idealną miłość , z którą zamknąłby się w swoim laboratorium i był pewnym , że go nigdy nie zdradzi … Nie , on nie dla mnie …
— Cóż , ojcze ? — spytała z odcieniem niesmaku , patrząc w jego czerwone oczy .
— Jeden procencik od sumy wyższej nad siedemdziesiąt i dwadzieścia rubelków na koszta … — mówi kłaniając się do ziemi zakrystian .
Basta ! … ”
— Niech pan da ryżu …
— A właśnie dziś jest pięć tygodni , jak oświadczyłem się i zostałem przyjęty .
Palmieri obraził się .
Podała mu rękę i poszli oboje do fotelu prezesowej .
Poruszał się swobodnie , był trzeźwy , myślał jasno i szybko , tylko nic go nie obchodziło ; ani kto z nim jedzie , ani którędy jedzie , ani dokąd jedzie . Apatia ta rosła w miarę oddalania się od Warszawy . Za Pruszkowem prawie ucieszyły go krople deszczu , przez otwarte okno padające do wnętrza wagonu ; później nieco ożywiła go gwałtowna burza za Grodziskiem ; miał nawet pragnienie , ażeby go piorun zabił . Ale gdy burza przeszła , wpadł znowu w obojętność i nie interesował się niczym ; nawet tym , że jego sąsiad z prawej strony spał mu na ramieniu , a sąsiad z przeciwka zdjął kamasze i oparł mu na kolanach nogi , w czystych zresztą skarpetkach .
— Przepraszam — odezwał się Wokulski — ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną , tylko o spółkę zapewniającą zyski .
W sali było mu ciasno , więc wybiegł przed hotel utopić się w ulicznym gwarze .
— Sądzę , że nad kwestią miejscowych fabryk możemy przejść do porządku . Teraz szanowny pan Wokulski raczy nam , z właściwą mu jędrnością , objaśnić : jakie pozytywne korzyści z jego projektu odniesie …
— Coże się z nimi dzieje ? … — nalegała coraz niespokojniej prezesowa .
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi . Więc każdemu ubogiemu , o ile spotkał ją , kazała dawać po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę , a brudne , żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem . Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu .
— O wyścigi … — wtrącił pośpiesznie Wokulski . — Baron nie mógł mi darować , że kupiłem jego konia …
— Bardzo wątpię . Kto dziś ożeni się z panną mającą wielkie wymagania , a żadnego posagu ? Zestarzeje się , choć ładna . Naturalnie …
— Mają gotówkę , jaśnie panie , mają kredyt — odparł Leon .
— Mniejsza o to . Dziś dopiero widzę , że trzeba być litościwym .
— Jestem winną wobec pana … Posądzałam pana …
„ Stań pan na gzymsie ! … Bij w okno … ” — woła do Patkiewicza .
Odbył się drugi wyścig , muzyka znowu zagrała . Wokulski pobiegł do trybuny , a spotkawszy Yunga , który z siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi , szepnął mu :
— Niezgorsi .
Pamiętam ( był to rok 1857 , może 58 ) , zaszedłem raz do Hopfera , u którego pracował Machalski .
— Niech pan włoży futro , bo się pan zaziębi na dziedzińcu …
— Czym przyjadę , panie , kiedy jeszcze na Nowy Rok koń mi padł .
— Tak przynajmniej chce ciotka i ojciec . Mnie się jednak nie uśmiecha to , że kuzyn ma zamiar sprawdzać swoje etnograficzne spostrzeżenia .
— E ! wiesz , stary , że już za długo czekamy na nowego Napoleona . Ja siwieć zaczynam i coraz gorzej podupadam , a jego jak nie było , tak i nie ma . Niedługo porobią się z nas dziady pod kościół , a Napoleon po to chyba przyjdzie , ażeby z nami śpiewać godzinki .
Sny miał okropne . Śniło mu się czy tylko przywidywało , że ciągle jest w teatrze i że widzi Wokulskiego z szeroko otwartymi oczyma , zapatrzonego w jedną lożę . W loży tej siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Izabela . Rzeckiemu zdawało się , że Wokulski patrzy tak na pannę Izabelę .
— Bardzo … panie … bardzo … Chociaż , czy pan uwierzy , była chwila , że za radą szanownej prezesowej miałem zamiar fatygować pana w Paryżu …
— A dlaczego nie przyszedłeś do sklepu , do pana Rzeckiego ? — spytał Wokulski .
W południe wpadł do sklepu Wokulski i zaczął rozmawiać z Rzeckim wypytując go o wczorajszy teatr i o to : dlaczego uciekł z pierwszego rzędu krzeseł , a album kazał doręczyć Rossiemu przez Pifkego . Ale pan Ignacy miał w sercu tyle żalów i tyle wątpliwości co do swego kochanego Stacha , że odpowiadał mu półgębkiem i z nachmurzoną twarzą .
W przedpokoju adwokata zastał paru obdartych Żydków i starą kobietę w chustce na głowie . Przez otwarte drzwi na lewo widać było szafy zapełnione aktami , trzech dependentów szybko piszących i kilku gości z waszecia , z których jeden miał fizjognomię kryminalną , a reszta bardzo znudzone .
Wokulski usiadł naprzeciw panny Felicji i spostrzegł , że dziewczynka patrzy na niego z pełnym zachwytu podziwem , rumieniąc się co chwilę .
— Dystyngowana ? … — powtórzył Ochocki . — Powiedz pan : bogini ! … Kiedy rozmawiam z nią , zdaje mi się , że potrafiłaby mi zapełnić całe życie . Przy niej jednej czuję spokój i zapominam o trapiącej mnie tęsknocie . Ale cóż ! … Ja nie umiałbym siedzieć z nią cały dzień w salonie ani ona ze mną w laboratorium …
— Ach , od Szumana . Ale do czego to wszystko prowadzi ? …
— Mówiłam cioci , że przyjdzie , i do tego z workiem złota — odezwała się po angielsku panna Izabela .
— Widzę , macie tu kolorowe szyby , co ?
— Już zapłacone ! — on odpowiada .
— Spinki masz ? … Krawat , kalosze , parasol …
— Zawsze mówisz rozsądnie — odpowiedziała mu prezesowa głaszcząc źrebaka , który kładł głowę na jej ramieniu , a później biegł za nią tak , że parobcy musieli go zawracać do stajni .
— A jutro znowu spada na dół — zakończył Rzecki . — Dobranoc , doktorze .
— Cóż kraj tamtejszy ?
— Co pan wiesz ?
I nie tylko obchodzili go ludzie . Czuł zmęczenie koni ciągnących ciężkie wozy i ból ich karków tartych do krwi przez chomąto . Czuł obawę psa , który szczekał na ulicy zgubiwszy pana , i rozpacz chudej suki z obwisłymi wymionami , która na próżno biegała od rynsztoka do rynsztoka szukając strawy dla siebie i szczeniąt . Jeszcze , na domiar cierpień , bolały go drzewa obdarte z kory , bruki podobne do powybijanych zębów , wilgoć na ścianach , połamane sprzęty i podarta odzież .
Ci utopiliby nas w łyżce wody , choćby żadnej dżumy nie było . Naturalnie , że nawet setnej części tych wymysłów nie powtarzam Wokulskiemu ; myślę jednak , że on sam słyszy ich i czyta więcej aniżeli ja .
Panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego i wskazując w jego stronę parasolką rzekła dobitnie :
„ Może jesteś okiem żelaznego przetaka , w który rzucę ich wszystkich , aby oddzielić stęchłe plewy od ziarna ” — odpowiedział mu jakiś głos .
— Nie — odparł Wokulski po chwilowym namyśle .
— Gut Morgen , meine Mutter !
— Więc zrobiłam ci przyjemną niespodziankę — odpowiedziała panna Izabela . — W każdym razie jest to idealny mąż : bogaty , nietuzinkowy , a nade wszystko człowiek gołębiego serca . Nie tylko nie jest zazdrosny , ale nawet przeprasza za podejrzenia . To mnie ostatecznie rozbroiło … Prawdziwa miłość ma zawiązane oczy . Nic mi nie odpowiadasz ?
Umilkliśmy i wyrównały się nieco pogięte szeregi . Niebo było czyste , ledwie tu i ówdzie bielił się nieruchomy obłok ; na krzakach , które mijaliśmy , nie poruszał się żaden listek ; nad polem , zarośniętym młodą trawą , nie odzywał się wystraszony skowronek . Słychać było tylko ciężkie stąpanie batalionu , szybki oddech ludzi , czasem szczęk uderzonych o siebie karabinów albo donośny głos majora , który jadąc przodem , odzywał się do oficerów . A tam , na lewo , wściekały się stada armat i lał deszcz karabinowych strzałów . Kto takiej burzy przy jasnym niebie nie słyszał , bracie Katz , ten nie zna się na muzyce ! … Pamiętasz , jak nam wówczas dziwnie było na sercu ? … Nie strach , ale tak coś jakby żal i ciekawość …
— Taką sprawę ? — spytał Wokulski .
W tym miejscu załamał mu się głos : Leon dostał spazmów . Ledwieśmy go uspokoili .
— A reperaczyja ? …
— Dlatego chcę pić …
Nie chcę się uprzedzać , ale dalibóg ! Stach spoglądał na nią z wielkim zajęciem przez cały wieczór . Nie miał nawet czasu spostrzec , że Helunia ubrała się w nową szarfę .
Jakbym kolnął Stacha . Zerwał się z krzesła i kazał podać futro . Służący ubierając go mówił :
— Bagatela !
Wnętrze sklepu wyglądało jak duża piwnica , której końca nigdy nie mogłem dojrzeć z powodu ciemności . Wiem tylko , że po pieprz , kawę i liście bobkowe szło się na lewo do stołu , za którym stały ogromne szafy od sklepienia do podłogi napełnione szufladami . Papier zaś , atrament , talerze i szklanki sprzedawano przy stole na prawo , gdzie były szafy z szybami , a po mydło i krochmal szło się w głąb sklepu , gdzie było widać beczki i stosy pak drewnianych .
— Tutaj , tutaj ! … — zawołała panna Izabela . Ale ponieważ młody człowiek nie dosłyszał jej , więc wybiegł Wokulski i wprowadził go do saloniku .
Panna Izabela głęboko spojrzała mu w oczy i wyciągając rękę rzekła :
— Wiem , wiem …
Tak się lękał uwięzienia w murach dziewięćdziesięciu tysięcy rubli gotówki , że cały dzień tylko o tym myślał . Była chwila , że chciał wprost zapytać Wokulskiego , ale — zabrakło mu odwagi .
— Śmierci naszej . Amen — dokończyła dziewczynka . — A z czego robią się sztuczne ptaszki ?
— Powoli … powoli … uspokój się , kochany panie Stanisławie — mitygował adwokat , na powrót sadowiąc go na fotelu . — Więc nie cofasz się od kupna ? …
— Za życia ważył ze trzysta … słyszałeś pan ? — wtrąciła niepocieszona wdowa . Wtem znowu zasłoniła twarz chustką i rzekła szlochając :
Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej , a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji . Książę witał każdego z uprzejmą poufałością , prezentował Wokulskiego , a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem .
- Ach , jak to dobrze ! Przekona się pan , co to za wielki artysta . Szczególniej znakomicie gra Romea , chociaż … już nie jest pierwszej młodości … Ciocia i ja znamy go osobiście jeszcze z Paryża … Bardzo miły człowiek , ale nade wszystko genialny tragik … W jego grze najprawdziwszy realizm kojarzy się z najpoetyczniejszym idealizmem …
— Nic nie wiem — odparł sucho Szuman .
— Dlaczego ?
Chodzili po parku , czasem w pole , siedzieli pod wiekową lipą na podwórzu , ale najczęściej pływali po stawie . On wiosłował , ona od czasu do czasu rzucała okruchy ciastek łabędziom , które cicho sunęły za nimi . Niejeden podróżny zatrzymywał się na gościńcu za stawem i zdziwiony przypatrywał się niezwykłej grupie , którą tworzyły : biała łódka z siedzącą w niej parą i dwa białe łabędzie ze skrzydłami podniesionymi jak żagle .
— Takiś ty ? … — mówiła baba . — No , to już idź do otchłani , a jak wrócisz , o mnie pamiętaj .
— Pysznie . Cóż dalej ?
Uśmiech Jumarta przerodził się w jakiś ironiczny grymas .
— Nie , panie , jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskiego …
— Jaka walka jest możliwą z prawem natury , według którego suka , choćby najlepszej rasy , nie pójdzie za lwem , ale za psem ? Postaw jej pan całą menażerię najszlachetniejszych zwierząt , a ona wyrzeknie się jej dla kilku psów … I trudno się temu dziwić , gdyż one stanowią jej gatunek .
— Słowo honoru daję , że musi już być wpół do dziesiątej . Letkiewicz jestem , gałgan jestem , no — podły jestem , ale cóż zrobię , kiedy matka mi zachorowała i musiałem szukać doktora . Byłem u sześciu …
— Wiesz , Stasiu , jakiś Hödel strzelił do cesarza Wilhelma …
Spostrzegłem , co mnie również zastanowiło , że pan Zięba jest uniżenie grzeczny dla Szlangbauma , a na mnie patrzy trochę z góry , choć jeszcze nie bardzo .
— Wyborna wiadomość ! — zawołała witając się z nim niezwykle gorąco . — Czy wie pan , że przyjechał ten znakomity skrzypek Molinari …
Wokulski potrząsnął głową .
— Za czym ? No … za wszystkim … za krajem …
Przeszli jeszcze kilkanaście kroków pod zwieszającymi się gałęźmi i nagle — opanowała go straszna rozpacz . Zdawało mu się , że gdyby w tej chwili zajechał powóz po pannę Izabelę , on rzuciłby się pod koła i nie pozwoliłby jej jechać . Niechby go roztratowali i niechby już raz przestał cierpieć .
Na próżno staruszek wypierał się : nie tylko bowiem widziano jego zamach , ale jeszcze znaleziono przy nim kamień … Poszedł też nieborak do ratusza .
— Zaręczam , że ile razy będzie pan na nas łaskaw , sama zajrzę do kuchni . Czy jednak dobre chęci wystarczą w tym wypadku …
— Ach , Suzin !
— Nic panna nie będzie miała ; gorzej byłoby nie odpowiedzieć prawdy . A pani oskarżycielka słyszy , co jest ? …
Muszę jeszcze coś wymyślić dla pani Misiewiczowej . Tym sposobem zrobię obcążki z babuni i z wnuczki i tak nimi piękną mamę ścisnę za serce , że musi kapitulować przed świętym Janem …
— Czyżby pan chciał satysfakcji ? — spytał baron .
— Dopiero dziś będę miał dobry apetyt … — mówił baron do swej narzeczonej , lecz spostrzegłszy , że mówi za głośno , począł znowu szeptać .
— Przepraszam pannę hrabiankę — ironicznie odparł Szpigelman — ja dawno robię pieniędzmi , ale takiego procentu nigdy nie widziałem . Od trzydziestu tysięcy pan hrabia może mieć trzy tysiące , i jeszcze na bardzo niepewnej hipotece . Ale co mnie do tego … Mój interes jest , żebym ja odebrał moje pieniądze . Bo jak jutro przyjdą inni , to oni znowu będą lepsi od Dawida Szpigelmana , a jak pan hrabia resztę odda na procent , to ja będę musiał czekać rok …
— Gdzie tu gabinet jaśnie pana ? …
— Teraz rozumiesz pan , na jakiej pochyłości może znaleźć się człowiek ? … — spytał Szuman . — Już drugi dzień truje się , że go jakiś książę nie zaprosił na bal ! … On , ten nasz kochany , ten nasz podziwiany Stach …
— Więc proszę mnie uśpić i powtórzyć na mnie sztukę z chustką .
Kiedy dojechał do pani Wąsowskiej , wybuchnęła śmiechem :
I w drugim salonie nie było panny Izabeli . Wokulski uczuł niepokój .
— Aha ! … — szepnął Rzecki . — Domyślałem się tego .
„ Mój Ignacy ! chcę pogadać z tobą o bardzo ważnych rzeczach , a ponieważ do Warszawy już nie wrócę , proszę cię więc , ażebyś jak najśpieszniej … ”
— Już minęli zakręt …
— Jak one tulą się do siebie … jak się uśmiechają ! … To wszystko , ażeby nas podrażnić . Sprytne są te kobietki .
— Dobrze — odpowiedział — dam mu posadę , ale w Moskwie .
— Idź , Helusiu — rzekła półgłosem do dziecka — połóż to na tacy i pocałuj Pana Jezusa .
— Nic nie wiem — pochwyciła gorączkowo panna Izabela — ale wszystko przeczuwam , wszystko rozumiem … Ten człowiek chce zbliżyć się do nas …
Ranek znowu zeszedł mu na łapaniu ryb z panną Felicją i Ochockim . Gdy zaś o pierwszej wszyscy zebrali się na śniadanie , pani Wąsowska odezwała się :
— To my , kuzynko , będziemy trzymać się razem — odezwał się Ochocki do panny Izabeli . — Ale w takim razie musi pani siąść przy koźle , bo ja powożę .
Szczęśliwa byłaby kobieta , z którą by on się ożenił ( mam nawet dla niego partię … ) ; ale on się chyba nie ożeni . Jakieś dzikie myśli snują mu się po głowie , ale nie o małżeństwie , niestety ! … . Ile to już poważnych osób przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami , a naprawdę w swaty do Stasia i — wszystko na nic .
— A , dziękuję panu ! … Porządnie pan ze mną wyszedł , nie ma co mówić … Kupił pan kamienicę w lipcu , a sprzedał ją w grudniu , rychtyg jak na handel , nie uprzedzając o tym nikogo …
— Od pani Karolowej .
— Jak z których — odezwała się pani Misiewiczowa .
— Nie ma lepszego magnetyzera ode mnie — zawołał . — Zresztą i ja pana uśpię , ale na to trzeba kilkumiesięcznej pracy … To będzie kosztowało dwa tysiące franków … Nie myślę darmo tracić mego fluidu …
— A to cała historia ! — odparł Mraczewski przypatrując się spod oka Wokulskiemu . — Jest to baron Krzeszowski , wielki dziwak , i jego żona , trochę narwana . Nawet skuzynowani ze mną , ale cóż ! … — westchnął spoglądając w lustro . — Ja nie mam pieniędzy , więc muszę być w handlu ; oni jeszcze mają , więc są moimi kundmanami …
Wysiadł przed niepozornym sklepikiem , nad którym wisiał czarny szyld z żółtawym napisem : „ Kantor wekslu i loterii S. Szlangbauma . ”
Zresztą — ciągnął dalej w myśli — co mnie obchodzi , że panna Izabela używa zawsze tych samych argumentów w swoich dysputach . Ani ona nie jest Duchem Świętym , ażeby wymyślać coraz nowe , ani ja jestem taką osobliwością , ażeby dla mnie warto było silić się na oryginalność . Niech sobie mówi , jak chce … Ważniejsze to , że chyba do niej nie stosuje się ogólne prawidło o kobietach … Pani Wąsowska to przede wszystkim piękna samica , ale ona nie …
— A kredyt dla rolników ? … — spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty .
Wokulski pożegnał furmana i zaczął się ubierać .
Wokulski także miał po Nowym Roku batalię z tą spółką , którą założył do handlu z cesarstwem . Myślę , że jeszcze jedna sesja , a rozpędzi swoich wspólników na cztery wiatry . Cóż to za dziwni ludzie , choć wszystko inteligencja : przemysłowcy , kupcy , szlachta , hrabiowie ! On im stworzył spółkę , a oni uważają go za wroga tej spółki i sobie tylko przypisują zasługę . On im daje siedem procent za pół roku , a ci jeszcze się krzywią i chcieliby pozniżać pensje pracownikom .
— Chcę zadać panu pytanie … nie … dwa pytania , bardzo poufne , a może nawet drażliwe — mówił Ochocki . — Czy nie obrazi się pan ? …
— Ja państwa prześladuję ! … — rzekł zmienionym głosem . — Czyliż znajdziecie sługę … nie … psa … wierniejszego ode mnie ? … Od dwu lat o jednym tylko myślę , ażeby usunąć wam z drogi każdą przeszkodę …
— Oho ! …
— Cóż ja na to poradzę ?
„ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski .
— Nie ma pan ? — powtórzył , szeroko otwierając oczy . — To po co pan chodził na Węgry ? …
— Nie doczekamy tego .
Cofnął się znowu w bramę i począł czytać spis mieszkańców .
Więc aby uniknąć wstydu dla siebie , bywał i nawet zwoływał do swego mieszkania rozmaite sesje , wydawał po dwadzieścia pięć i po sto rubli na akcje rozmaitych przedsiębiorstw publicznych , nade wszystko zaś — ciągle martwił się nieszczęśliwym położeniem kraju , a każdą mowę swoją kończył frazesem :
— To niepodobna , to chyba nie on … On dostał order od Ojca świętego , od szacha perskiego , ma tytuł … Miernych skrzypków nie spotykają takie odznaczenia .
„ A gdybym się był w tej chwili oświadczył — przyszło mu na myśl — to co ? … ”
— Przepraszam pannę hrabiankę , ale ja już od pół roku co tydzień dostaję same tylko jutro , a nie widzę ani procentu , ani kapitału .
— U … cóż to za chamy te całe grenadierzyska ! — gniewała się ciotka .
„ Zostaję ! — szepnął . — Bóg ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy . ”
Pan Raczek pokiwał głową , a ciotka łzy otarła myśląc , że ojciec bredzi . Jak tu myśleć inaczej , jeżeli śmierć już kołatała do drzwi , a ojciec jeszcze wyglądał Napoleona …
— Ach , ciociu … Więc mam wahać się pomiędzy sprzedaniem siebie i serwisu ? … Bo na to , ażeby zabierano nam meble , nigdy nie pozwolę … Ach , ta Krzeszowska … to wykupywanie weksli … co za ohyda !
Po lodach zupełnie zdetonowana panna Florentyna została w jadalni , a reszta towarzystwa przeszła na kawę do gabinetu pana . Właśnie Wokulski skończył swoją filiżankę , kiedy Mikołaj przyniósł panu Tomaszowi na tacy list mówiąc :
Usłyszawszy to doznałem dziwnego uczucia : byłem kontent , a jednocześnie jakby mnie kto w serce kolnął .
— Podły stróż ! — mruknął . — Ja muszę wstać o szóstej , a on do wpół do drugiej trzyma mnie na ulicy …
— Nie , nie …
— Naturalnie . Jest to jedna z masek , w którą lubi przebierać się instynkt utrwalenia gatunku .
— Co mi tam wasze rydze ! — odparł zachmurzony . — Straciłem dwa miesiące na rybach , grzybach , bawieniu dam i tym podobnych głupstwach … Inni przez ten czas jeździli balonem … Wybierałem się do Paryża , ale prezesowa tak nalegała , żebym u niej wypoczął … I pięknie wypocząłem … Zgłupiałem do reszty … Już nawet nie umiem myśleć porządnie … straciłem zdolności … Eh ! dajcie mi święty spokój z rydzami … Jestem taki zły ! …
W zielonym gaju , ponad strumieniem ,
Idę tedy wieczorem , wciąż pełen otuchy , do tych pań , już na nowe ich mieszkanie , gdy naraz słyszę na środku ulicy : brzęk brzęk … brzęk brzęk ! … O rany boskie , ależ to aresztantów prowadzą ! … Co za okropna wróżba …
— Zaraz mnie tknęło — ciągnął Węgiełek — że to nie żadne łajdactwo , tylko nieszczęście . I pytam się Wysockiego : „ Ożeniłby się pan z panną Marianną ? ” „ I z jedną babą jest utrapienie ” — on mówi . „ Ale żeby pan Wysocki był w kawalerskiej kondycji , to co ? ” „ Eh — mówi — kiedy już nie mam ciekawości do kobiet . ” Widząc ja , że stary nie chce gadać , takem go zaklął , że mi w końcu powiedział : „ Nie ożeniłbym się , bo nie miałbym przekonania , że się w niej stary obyczaj nie odezwie . Kobieta jak dobra , to dobra , ale jak się rozwydrzy , niczym diabeł . ”
— Mniejsza , o co mnie chodzi , ale słyszałem , że Stach sklep sprzedaje Żydom … No , a ja już do nich w służbę nie pójdę .
— Oj , oj ! … Przecie mi nieraz ze sądu dawali do przepisywania , choć nie mam lekkiej ręki . A te wiersze , co pan ekonom z Otrocza pisywał do leśniczanki , to wszystko moja robota . On tyle , że kupował papier i jeszcze mi do tej pory nie dopłacił czterdzieści groszy za pisanie . A o zakręty to tak się dopominał …
— Winszuję panu zupełnego triumfu — rzekł półgłosem . — Książę formalnie zakochany w panu , obaj hrabiowie i baron toż samo … Oryginały to są , jak pan widział , ale ludzie dobrych chęci … Chcieliby coś robić , mają nawet rozum i ukształcenie , ale … energii brak ! … Choroba woli , panie : cała klasa jest nią dotknięta … Wszystko mają : pieniądze , tytuły , poważanie , nawet powodzenie u kobiet , więc niczego nie pragną . Bez tej zaś sprężyny , panie Wokulski , muszą być narzędziem w ręku ludzi nowych i ambitnych … My , panie , my jeszcze wielu rzeczy pragniemy — dodał ciszej . — Ich szczęście , że trafili na nas …
— Pokazywałem .
Wszyscy pobiegli do klęczącego barona , który jednakże zamiast umierać , mówił wrzaskliwym głosem :
— Jest pan Wokulski ? Pewno nie ma , spodziewam się … Wszak mówię z panem Rzeckim ? Zaraz to zgadłam … Co za piękna neseserka ! … Drzewo oliwkowe , znam się na tym . Niech pan powie panu Wokulskiemu , ażeby mi to przysłał , on wie mój adres , i — ażeby jutro , około pierwszej , był w Łazienkach …
— Wszak pan Wokulski ? … Czy mogę mieć z panem króciutką konferencję na osobności ?
— Nic nagłego … Po co się wielmożny pan ma tak śpieszyć … — odparł Szpigelman .
— Tymczasem przeprowadzam mój program .
Przez dwa następne dnie padał deszcz i goście zasławscy nie opuszczali pałacu . Ochocki wziął się do książek i prawie nie pokazywał się , panna Ewelina chorowała na migrenę , panny Izabela i Felicja czytały francuskie ilustracje , a reszta towarzystwa , pod przewodnictwem prezesowej , zasiadła do wista .
Przy innym stoliku naradzali się trzej panowie .
Po obejrzeniu klaczy panowie udali się do kancelarii , gdzie Wokulski uregulował należne rachunki przysięgając sobie nie mówić o żadnym koniu , że ma koler . Na pożegnanie zaś odezwał się :
„ Trzeba szczęścia — wzdychał — ażeby mieć pojedynek z kupczykiem . Jeżeli ja go trafię , będę jak myśliwiec , który wyszedł na niedźwiedzie , a zabił chłopu cielną krowę . Jeżeli on mnie trafi , wyjdzie na to , jak gdyby mnie zwalił batem dorożkarz . Jeżeli z obu stron pudło … Nie , mamy przecież strzelać się do krwi . Niech mnie roztratują , jeżeli nie wolałbym tego osła przeprosić , choćby w kancelarii rejenta , ubrawszy się na tę uroczystość we frak i biały krawat . Ach , podłe czasy liberalne ! … Mój ojciec kazałby takiego zucha oćwiczyć swoim psiarczykom , a ja muszę dawać mu satysfakcję , jak gdybym sam sprzedawał cynamon … Niechże już raz przyjdzie ta głupia rewolucja socjalna i wytłucze albo nas , albo liberałów … ”
* Pierwsze * i * drugie * — to zwierz kopytkowy ,
I na samą myśl o tym Wokulski uczuł pragnienie śmierci , ale tak zupełnej , żeby nawet resztki jego popiołów nie zostały na ziemi .
— Cóż pan masz za interesa z tym łotrem , panie Henryku ?
— Właściwie to mnie rujnują komornicy …
Po chwili ukazał się mężczyzna pięknego wzrostu , z siwą hiszpanką , takimiż wąsami i czerwoną wstążeczką przy klapie surduta .
Ale safanduła Stach , zamiast poprosić panie , ażeby pozwoliły mu bywać co dzień albo nawet ażeby go stołowały ( co ja niezawodnie powiedziałbym będąc na jego miejscu ) , ten … ten dziwak , zapytał : czy nie potrzebują jakich reparacyj w mieszkaniu ? …
— Musiała panu mówić , że arystokracja pielęgnuje nauki i sztuki , że jest mistrzynią dobrych obyczajów , a jej stanowisko celem , do którego dążą demokraci , i tym sposobem uszlachetniają się … Ciągle słyszę te argumenta ; uszami już mi się wylewają .
Przywitała go rumieńcem i wejrzeniem nieopisanego zachwytu . A ponieważ proszono na kolację , mistrz podał jej rękę i zaprowadził do sali jadalnej . Przeszli tuż obok niego , Molinari potrącił go łokciem , ale tak byli zajęci sobą , że panna Izabela nawet nie spostrzegła Wokulskiego . Potem usiedli we czworo przy jednym stoliku : pan Szastalski z panną Rzeżuchowską , Molinari z panną Izabelą , i było znać , że jest im bardzo dobrze razem .
— Ale kto panu powiedział ?
— No … te spółki … ten sklep … ten obiad … Wszystko dla niej … I ja przez nią wyleciałem ze sklepu … — mówił Mraczewski opierając się na moim ramieniu , gdyż nie mógł ustać .
— Doprawdy ? … — uśmiechnął się ironicznie pan Ignacy . — A na czyjąż korzyść MacMahon z Ducrotem układali w styczniu zamach stanu ? … Wierz mi , panie Klejn , bonapartyzm to potęga ! …
— O ile mi się zdaje , jest to dosyć mierny skrzypek .
— I tak często ?
— Gniewasz się pan ?
— Pan — mówię do owego kupca — rzucasz podejrzenia na Wokulskiego ?
Po długim milczeniu odezwał się do Węgiełka :
— Z tej gablotki . Widzisz , jakie to cacka .
„ Jestem pewny , że ten prosi Boga , ażeby jego dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy rubli … ”
— Pani łaskawa , nie udawajmy , że się nie rozumiemy . Pani wie , że dla mężczyzny kochającego kobieta jest świętością jak ołtarz . Słusznie czy niesłusznie , ale tymczasem tak jest . Otóż jeżeli pierwszy lepszy awanturnik zbliża się do tej świętości jak do krzesła i postępuje z nią jak z krzesłem , a ołtarz prawie zachwyca się podobnym traktowaniem , wówczas … pojmuje pani ? … Zaczynamy przypuszczać , że ów ołtarz jest naprawdę tylko krzesłem . Jasno się wytłomaczyłem ? …
Wokulski musiał przyznać , że jest jasne . Gdyby wszelka znajomość prowadziła do małżeństwa , każda kobieta musiałaby mieć po kilkudziesięciu mężów , każdy mężczyzna po kilkadziesiąt żon , księża nie daliby sobie rady ze ślubami , a cały świat zamieniłby się w jeden wielki szpital wariatów . On zaś , Wokulski , nie tylko nie był jeszcze dobrym znajomym panny Łęckiej , ale dopiero znajdował się w przededniu do zrobienia z nią znajomości .
Wziął adres baronowej i pojechał w okolice Saint Germain .
I to wszystko przeszło ! … I dziś w tym salonie — chłodno , ciemno i pusto … Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku , który zawsze zasnuwa szarą siecią te miejsca , gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło . Już uciekło ! … Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy .
W tym otoczeniu upłynęło mi osiem lat , z których każdy dzień był podobny do wszystkich innych dni , jak kropla jesiennego deszczu do innych kropli jesiennego deszczu . Wstawałem rano o piątej , myłem się i zamiatałem sklep . O szóstej otwierałem główne drzwi tudzież okiennicę . W tej chwili gdzieś z ulicy zjawiał się August Katz , zdejmował surdut , kładł fartuch i milcząc stawał między beczką mydła szarego a kolumną ułożoną z cegiełek mydła żółtego . Potem drzwiami od podwórka wbiegał stary Mincel mrucząc : Morgen ! , poprawiał szlafmycę , dobywał z szuflady księgę , wciskał się w fotel i parę razy ciągnął za sznurek kozaka . Dopiero po nim ukazywał się Jan Mincel i ucałowawszy stryja w rękę stawał za swoim kontuarem , na którym podczas lata łapał muchy , a w zimie kreślił palcem albo pięścią jakieś figury .
— Więc były i fakta ? …
Wokulski podał bilet i został sam . W sali były sprzęty kryte amarantowym utrechtem jak w wagonach pierwszej klasy — kilka ozdobnych szaf z pięknie oprawnymi książkami , które tak wyglądały , jakby ich nigdy nie czytano — na stole zaś parę ilustracji i albumów , które zdaje się , oglądali wszyscy . W jednym rogu sali stał gipsowy posąg bogini Temidy z mosiężnymi wagami i brudnymi kolanami .
— Są obie panie — mówiła służąca . — Tylko co do pani młodszej przyszła jedna dziewczynka wydawać lekcje . Ale pani starsza jest w swoim pokoju .
Istotnie , weszła do pokoju dziewczynka bardzo mizerna , w brązowej sukience i brudnych pończoszkach . Usiadła na krześle przy drzwiach i wpatrywała się we mnie wzrokiem o tyle podejrzliwym , o ile smutnym . Nigdy bym doprawdy nie sądził , że na stare lata wezmą mnie za złodzieja …
— Co ? … Tęsknota
Prezesowa wciąż przypatrywała mu się i z lekka chwiała głową .
— Naturalnie ! — potwierdził pan Tomasz . — Czyliżbyś nie miała rozumieć tak prostej rzeczy . Niezły to może człowiek , ale zawsze kupiec … kupiec ! …
— W nudzeniu się ? … — pyta panna Izabela . — Kto wie , czy nie byłoby nam weselej nudzić się w jednym pokoju .
Później pan Raczek ożenił się z moją ciotką …
„ To i lepiej ! ” — mruczy .
— Przebaczam … niech pan siada .
— Po co ?
— Najzupełniej . Zresztą przekonałam się , że to , co wydawało mi się sidłami z jego strony , jest tylko interesem . Ojciec pożycza mu trzydzieści tysięcy rubli i kto wie , czy wszystkie jego zabiegi nie do tego były skierowane …
„ Droga panno Izabelo ! — pisała baronowa . — Wyznaję , że dotychczasowym postępowaniem mogłam zasłużyć na niechęć Pani i ściągnąć na siebie gniew miłosiernego Boga , który tak troskliwie opiekuje się Wami . Dlatego cofam wszystko , upokarzam się przed Tobą , droga Pani , i błagam , ażebyś mi przebaczyła . Bo czy nie jest dowód łaski Nieba nad Wami , choćby w zesłaniu Wam tego Wokulskiego ? Człowiek ułomny jak inni stał się narzędziem Najwyższej Ręki , ażeby mnie ukarać , a Was wynagrodzić . Nie dość bowiem , że ranił mi w pojedynku męża ( któremu również niech Bóg przebaczy wszystkie podłości , jakich się względem mnie dopuścił ) , ale jeszcze nabył kamienicę , w której zgasło moje ukochane dziecko , i pewnie każe sobie płacić duże komorne . Wy zaś nie tylko patrzycie na moje klęski , ale jeszcze zyskaliście dwadzieścia tysięcy rubli więcej , niż była warta kamienica .
— Co ? … co ? … co ? … — zawołał pan Tomasz chwytając się oburącz za głowę . — On z pewnością obraził się …
Stałem przy ławkach , dzięki czemu mogłem słyszeć rozmowę dwu kumoszek , z których młodsza i czerwona na twarzy tłomaczyła starszej :
Wówczas pani Stawska wyznała przed samą sobą , że ten człowiek obchodzi ją i że jest jej równie drogim jak Helunia i matka .
Wokulski stanął w sieni i patrząc na rynnę mruknął :
— Przesadzasz …
( Stary głupcze ! … i tobież to myśleć o takim aniele ? … Zresztą ja o niej wcale nie myślę , osobliwie od czasu , kiedy przekonałem się , że ona kocha Wokulskiego . Niechże go sobie kocha , byle oboje byli szczęśliwi . A ja ? … Ej , Katz , mój stary przyjacielu , miałżebyś być odważniejszy ode mnie ? … )
— Wybacz , panie Stanisławie , ale … proszę cię wody z cytryną … — wyszeptał pan Tomasz .
— Więc sami powiedzcie — mówiła wzruszonym głosem prezesowa — czy godzi się pojedynkować o taką drobnostkę ? Wszyscy przecież wiemy , że Krzeszowski jest roztargniony i półgłówek … Najlepszy dowód w tym , co nam nagadał …
— Naprawdę to przyjechałyśmy tylko na ten wyścig : pani prezesowa i ja . Bo ciocia udaje , że gniewa się na wyścigi … Ach , panie , pan musi wygrać …
Dziwny traf . Gdy Wokulski był subiektem w sklepie kolonialnym , marzył o perpetuum mobile , machinie , która by się sama poruszała . Gdy zaś wstąpiwszy do Szkoły Przygotowawczej poznał , że taka machina jest niedorzecznością , wówczas najtajniejszym i najulubieńszym jego pragnieniem było — wynaleźć sposób kierowania balonami . To , co dla Wokulskiego było tylko fantastycznym cieniem , błąkającym się po fałszywych drogach , w Ochockim przybrało już formę praktycznego zagadnienia .
To znaczy : * mund ur * ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ?
Odpoczął i mówił dalej wzburzony .
— Ach , więc walka ? … — spytała panna Izabela .
Znowu podała mu rękę , którą Wokulski ze czcią ucałował . W obocznym pokoju rozległy się kroki i wszedł pan Tomasz wyspany , promieniejący . Jego piękna twarz miała tak serdeczny wyraz , że Wokulski pomyślał :
— Kto to ? — pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne rumieńce .
„ Geist jeden , ja drugi , Ochocki trzeci … Ze dwu jeszcze znajdziemy i za cztery albo pięć lat wyczerpalibyśmy owe osiem tysięcy doświadczeń , potrzebnych do znalezienia metalu lżejszego niż powietrze . No , a wtedy co ? … Co stanie się z dzisiejszym światem na widok pierwszej machiny latającej , bez skrzydeł , bez skomplikowanych mechanizmów , a trwałej jak okręt pancerny ? ”
Lokaj przyniósł drugi bilet i niebawem ukazał się drugi gość . Był to człowiek pulchny i rumiany i wyglądał na właściciela sklepu bławatnego , kłaniał się na całej przestrzeni ode drzwi do stołu .
Przypominał sobie każdy ruch , każdy uśmiech , każde spojrzenie i każdy wyraz panny Izabeli , z podejrzliwą troskliwością wyszukując w nich śladu niechęci albo dumy . Na próżno . Traktowała go jak równego sobie i jak przyjaciela , zapraszała , aby ich częściej odwiedzał , ba ! … nawet żądała , aby ją o co prosił …
Obrócił się klucz w zamku , stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała się twarz niestarej jeszcze dziewczyny , ubranej w biały czepeczek .
— Nie gniewasz się , stary ?
— A , a ! … To dobrze … — mówiła baronowa , powoli wchodząc do salonu i nie prosząc nas , żebyśmy usiedli . Rysopis tej damy : czarna suknia , żółtawa twarz , sinawe usta , zaczerwienione z płaczu oczy i włosy gładko uczesane . Skrzyżowała ręce na piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła :
— Jakże ja do nich pójdę ?
Siadł na krawędzi jej łóżka , długo patrzył na nią oczyma , z których przeglądała wieczność , a potem objął ją w potężnym uścisku i pocałunkami białych ust ocierał łzy i chłodził jej gorączkę .
Stary subiekt plunął mu pod nogi i wrócił do swego biurka .
— Powiedzą , żem zwariował — przerwał mu Wokulski .
Uciekłem . W sieni słabo oświetlonej olejnym kagankiem ktoś zastąpił mi drogę . Ażem drgnął . Był to August Katz , odziany jak wypadało na marcową podróż .
„ Co ona mówi — myślał — o baronie i Ewelinie ? … Czy po prostu nie ostrzega mnie ? … Starski bodajże umizga się nie tylko do panny Eweliny . Co to było tam w breku ? … Ach , wolałbym w łeb sobie palnąć … ”
„ Szatan ! ” — mruknął Wokulski . Cały świat zaczął przed nim krążyć i nabiegać krwią .
— Niech pan pisze kwit — rzekł Wokulski i wydobył pieniądze z biurka .
— A cóż mnie do tego ? … Ja nie jestem jej ojcem . Stary błazen ! słowo honoru , i przy tym łże , bo nago nie chodzimy .
Wolałbym dostać cięgi wszystkimi dyscyplinami , aniżeli znowu kiedy usłyszeć ten drżący głos i zobaczyć wylęknione spojrzenie pryncypała .
Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu .
— Nie , panie . Chciałem tylko opowiedzieć się względem powrotu do Zasławia .
XIII . Pogodzeni małżonkowie
Pan Raczek na znak zgody plunął aż w komin .
— Pewnie rozmawialiście państwo z prezesową o bardzo dawnych czasach , kiedy aż do łez doszło . Prawda , że zgadłem ? … Wracając do tematu , który nam przerwano , czy nie sądzisz pan , że dobrze byłoby założyć w kraju polską fabrykę tanich tkanin ? …
— Może by do jakiego magazynu albo w służbę … do Rosji …
— Przyniósł lokaj Łęckich do starego — rzekł . Może pan mu odda , bo dziś , bestia , czegoś taki zły …
— Musimy czekać na konie — prawił baron . — Całe szczęście , że o drugiej w nocy pchnąłem depeszę o pańskim przyjeździe . Bo onegdaj także wysłałem do prezesowej depeszę z Warszawy , ale mówi mi zawiadowca , żem się omylił i zamówiłem konie na jutro . Szczęście , panie , żem telegrafował dziś z drogi . O trzeciej posłali stąd sztafetę , o szóstej prezesowa odebrała telegram , o ósmej najpóźniej wysłano konie . Poczekamy jeszcze z godzinę , ale za to lepiej pozna pan okolicę . Bardzo , panie , ładna miejscowość .
Przeżegnała się , lecz zobaczywszy tacę wydobyła woreczek z pieniędzmi .
— Ja też — przerywa mu pan Łęcki — żądam tylko stu dziesięciu … I zdaje mi się , że kiedy jak kiedy , ale w tym razie powinien by mi pan adwokat dopomóc … Są przecież jakieś sposoby , których ja nie znam nie będąc prawnikiem …
Wszyscy ją opuścili , z wyjątkiem — hrabiny Karolowej , która , kiedy wezbrał jej zły humor , przychodziła tu i szeroko zasiadłszy na kanapie , prawiła wśród westchnień :
Proszę sobie jednak wyobrazić moje zdziwienie , kiedy zaprosiwszy raz Klejna i Mraczewskiego do siebie na herbatę przekonałem się , że Mraczewski jest gorszym socjalistą od Klejna … Ten Mraczewski , który za wymyślanie na socjalistów stracił u nas posadę ! … Ze zdumienia przez cały wieczór nie mogłem ust otworzyć ; tylko Klejn cieszył się po cichu , a Mraczewski rozprawiał .
Ton ten otrzeźwił Wokulskiego , który podniósł głowę i odparł oschle :
Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn , mizerny subiekt , ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach .
— Oo ? … cóż pisze ta wariatka ?
— Ja — odparł młody człowiek . — No , ale i cóż to znaczy ? … Razem nic . Kiedy pomyślę , że w dwudziestym ósmym roku tylko tyle zrobiłem , ogarnia mnie desperacja . Mam ochotę albo porozbijać swoje laboratorium i utonąć w życiu salonowym , do którego mnie ciągną , albo — trzasnąć sobie w łeb … Ogniwo Ochockiego albo — lampa elektryczna Ochockiego … jakież to głupie ! … Rwać się gdzieś od dzieciństwa i utknąć na lampie — to okropne … Dobiegać środka życia i nie znaleźć nawet śladu drogi , po której by się iść chciało — cóż to za rozpacz ! …
Ponieważ starowina z wielkim ogniem zaczęła mi opowiadać , jakim doskonałym naczelnikiem powiatu był śp. jej mąż , więc nie bardzo słyszałem , o czym rozmawiała pani Stawska z Wokulskim . A musiało to być interesujące , gdyż mówili półgłosem :
— Suzin ? … Jest zły , a co gorsza — rozżalony . Mówi , że Stanisław Piotrowicz już nie ten , co był , że gardzi nim … słowem , awantura ! … Pięćdziesiąt tysięcy rubli zysku i darmo podróż . No , niech pan sam powie , czy w tych warunkach nawet święty Stanisław Kostka nie pojechałby do Paryża ? …
Żyły nabrzmiały mu na czole , gors koszuli gorączkowo falował na piersiach . W oczach zapalały mu się i gasły te same iskry , jakie już widział Rzecki w chwili pojedynku z baronem .
Po wyjeździe Suzina Wokulski po raz drugi odczytał dziś wręczony mu list Rzeckiego . Stary subiekt mało pisał o interesach , ale bardzo dużo o pani Stawskiej , nieszczęśliwej a pięknej kobiecie , której mąż gdzieś zginął .
— Zdaje mi się … — mówi zacierając ręce — zdaje mi się , że mam przyjemność …
— Ja nie myślę — mówił Żyd — ja już zarabiam . Wczoraj adwokat pani baronowej Krzeszowskiej pożyczył ode mnie dziesięć tysięcy rubli do Nowego Roku i dał osiemset rubli procentu .
— Oto jest decymetr sześcienny , pełny , odlany ze stali ; weź go w rękę , ile waży ?
— Jakie obowiązki ? ! … — wykrzyknął . — Czy względem tych , którzy nazywają mnie wyzyskiwaczem , czy tych , którzy mnie okradają ? Spełniony obowiązek powinien coś przynosić człowiekowi , gdyż inaczej byłby ofiarą , której nikt od nikogo nie ma prawa wymagać . A ja co mam w zysku ? Nienawiść i oszczerstwa z jednej strony , lekceważenie z drugiej . Sam powiedz : czy jest występek , którego by mi nie zarzucano i za co ? … Za to , żem zrobił majątek i dałem byt setkom ludzi .
Uuu … widzę , że mi się rozhulała starowina , więc żeby ją pohamować na punkcie dżumy , napomknąłem znowu o procesie , na co ta kochana pani odpowiedziała mi długim wywodem o hańbie ścigającej jej rodzinę , o możliwym uwięzieniu pani Stawskiej , o tym , że się rozlutował samowar …
— Witam cię , panie Stanisławie — rzekł z właściwą mu majestatycznością . — Witam cię tym goręcej , że przybycie twoje do nas łączy się z bardzo miłym wypadkiem w rodzinie …
— I one obiecały zapomnieć ?
Klejn lękliwie obejrzał się dokoła sklepu , a widząc , że ich nikt nie śledzi , zaczął szeptać :
Książę wszedł .
Stach w gabinecie czytał angielską książkę . ( Czort wie , na co jemu ta angielszczyzna ? Przecie można ożenić się będąc nawet głuchoniemym … ) Przywitał mnie serdecznie , chociaż nie bez pewnego wahania . „ Trzeba wziąć byka za rogi ! ” — pomyślałem — i nie kładąc czapki na stole , mówię :
— Święte słowa pani dobrodziejki … — ja odpowiadam .
— Jestem trochę rozstrojona .
Od czasu jak Wokulski osiedlił się u mnie , przybyła naszemu sklepowi nowa kundmanka : Kasia Hopfer . Nie wiem , co tak podobało się jej u nas — moja broda czy tusza Jana Mincla ? Bo dziewczyna miała ze dwadzieścia norymberskich sklepów bliżej domu , ale przychodziła do naszego po kilka razy na tydzień .
— Osiemdziesiąt pięć … — wtrąca Szlangbaum .
— Pani hrabina raczy przyjąć dwie sztuki ? …
— Co mi pan , panie Klejn , będzie zawracał głowę ! … Wszyscy socjaliści są złodzieje , bo chcieliby dzielić się cudzym , i — szubrawcy , bo mają na dwu jedną parę butów i nie wierzą w chustki do nosa .
Panna Izabela była niepospolicie piękną kobietą . Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe . Wzrost więcej niż średni , bardzo kształtna figura , bujne włosy blond z odcieniem popielatym , nosek prosty , usta trochę odchylone , zęby perłowe , ręce i stopy modelowe . Szczególne wrażenie robiły jej oczy , niekiedy ciemne i rozmarzone , niekiedy pełne iskier wesołości , czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód .
— Mów śmiało .
Ledwie otworzył drzwi , już znalazł się służący z frazesem :
— Ach — zawołała ze śmiechem — nie spodziewałam się usłyszeć tak banalnego frazesu od pana … Pan Starski zajmujący … Dla kogo ? … Chyba dla takich … takich … łabędzic jak panna Ewelina , bo na przykład już dla mnie przestał nim być …
— Zabij mnie , to sam zobaczysz — odparł Wokulski .
Doktór wzruszył ramionami i patrzył na drugą stronę dorożki ; pan Ignacy ze swoją wieczną polityką wydawał mu się nieznośnym .
Ale Wokulski przywitał go bardzo łaskawie i nawet zabrał do swego gabinetu , gdzie z pół godziny rozmawiali . O czym ? …
— A teraz każda dama ze swoim kawalerem w inną stronę ! — zakomenderowała pani Wąsowska . — Panie Starski , ostrzegam , że jestem dziś w wyjątkowym humorze , a co znaczy u mnie wyjątkowy humor , wie o tym pan Wokulski — dodała śmiejąc się nerwowo . — Panie Ochocki , Belu , proszę do lasu , i nie pokazujcie się , dopóki … nie zbierzecie całego kosza rydzów … Felu ! …
— Zdaje się , że jaśnie pan u Stępka … Chciałbym złożyć rzeczy , ale nie widzę ani gabinetu pana , ani pokoju dla mnie .
— Z pewnością musi to być bardzo droga zabawka — wtrąciła pani Misiewiczowa .
„ Cóż to za wiek ? — myślała . — Dwadzieścia pięć lat jeszcze nie stanowią « tego wieku » … Co one mówią ? … ”
A potem dodał :
— Znam — przerwał adwokat . — Mury wcale dobre , rzeczy drewniane należałoby stopniowo zmienić , w rezerwie ogród … Licytuje baronowa Krzeszowska do sześćdziesięciu tysięcy rubli , konkurentów zapewne nie będzie , kupimy najwyżej za sześćdziesiąt tysięcy rubli .
— Więc to ten łotr Maruszewicz ? … Ależ honorem ręczę , że oddał mi tylko sześćset rubli i jeszcze dużo mówił o interesowności pana Wokulskiego …
— Zrobić to odkrycie było łatwo , nawet dla ludzi … mniej wprawnych ode mnie ( zdaje się , że mu troszkę dogryzłem ) . Ale ja lubię być ostrożny w przypuszczeniach , panie Szuman … Zresztą , nie sądziłem , ażeby mogła wyrabiać z człowiekiem podobne hece rzecz tak zwyczajna jak miłość .
Wokulski przywitał się z paniami , przy czym prezesowa znacząco ścisnęła go za rękę , a pan Łęcki spytał :
— A rozmawia z tobą ?
Znowu napadł go kaszel . Odpoczął i nagle spytał Wokulskiego zmienionym głosem :
Powoli rozeszli się wszyscy . Wokulski został sam . Wstąpił do swego pokoju , lecz wydał mu się bardzo pusty ; potem chciał iść do parku , ale coś go stamtąd odepchnęło … Potem przywidziało mu się , że panna Izabela jeszcze musi być w pałacu , i w żaden sposób nie mógł zrozumieć , że wyjechała , że jest już o milę od Zasławka i że każda sekunda oddala ją od niego .
— Nie spodziewałem się usłyszeć takiego zdania o tym panu … od pana … Tek …
— To nic nie znaczy , Belu ! … Mają pieniądze i duży kredyt , a to główna rzecz — uspakajał ją pan Tomasz .
— Aha ! … — zawołał podnosząc głowę na widok Rzeckiego . Nie gniewasz się , że ci tu gospodaruję jak u siebie ?
I znowu po chwili dodał :
— Ależ , panie , proszę mi nie mówić impertynencyj ! … Słucha pan rad pokątnych doradców , łotrów z Pawiaka …
— Zawstydziłaś go — rzekła panna Izabela .
Krew uderzyła do głowy pannie Izabeli , która nie zdając sobie sprawy z tego , co robi , nagle weszła do przedpokoju .
— Nie — odpowiedział . Ale w tej chwili spuścił oczy .
— Ehe ! … takimi sprawami już mógłbyś pan mnie nie zajmować — ofuknął go doktór . — Kiedy jedni zbogacają się i rosną w siłę , a inni bankrutują , on mi zawraca głowę amorami jakiejś pani Stawskiej . Nie trzeba było bawić się w swata ! …
— Ach , ten … Ciekawam , jak go tu wnieśli ? … Mój człowieku , co mówiliście o krwi ? — spytała panna Izabela Węgiełka .
— Pracuje kobiecisko jak wół — szepnął rządca .
— Dlaczegożeś nie wracał ?
Lecz najboleśniejszego uczucia doznał wówczas , gdy Palmieri , uśpiwszy jakiegoś wątłego młodzieńca , owinął ręcznikiem łopatkę od węgli i wmówił w swoje medium , że jest to młoda i piękna kobieta , którą trzeba kochać . Zamagnetyzowany ściskał i całował łopatkę , klękał przed nią i robił najczulsze miny . Gdy ją włożono pod kanapę , popełznął za nią na czworakach jak pies , odepchnąwszy pierwej czterech silnych mężczyzn , którzy chcieli go zatrzymać . A gdy nareszcie Palmieri schował ją mówiąc , że umarła , młody człowiek wpadł w taką rozpacz , że tarzał się po podłodze i bił głową o ścianę .
— Tego się lękasz ? — spytał . — Daję ci słowo honoru , że nigdy nie widuję tej panny .
I tobież to wzdychać do motyla , głupi ? … I dziwić się , że ma wstręt do ciebie ? … Jakiż łącznik może istnieć między mną i nią ? …
— Łotr ! — syknął rządca .
— Dobrze strzela ! — mruknął doktór wysuwając dolną wargę . — O cóż to ?
— Niech diabli wezmą — mówił — tak podłe życie ! Ojciec zostawił mi wprawdzie pół miliona rubli w dziedzictwie , ale zarazem cztery choroby , z których każda warta milion … Co za niewygoda bez binokli ! … No i wyobraź sobie hrabia : pieniądze rozeszły się , ale choroby zostały . Że zaś ja sam dorobiłem sobie parę nowych chorób i trochę długów , więc — sytuacja jasna : bylem się szpilką zadrasnął , muszę posyłać po trumnę i rejenta .
— Kobiety , ważna rzecz . Kochałem się już , zaraz , ileż to ? … Cztery … sześć … ze siedem , tak , siedem razy … Zabiera to dużo czasu i napędza desperackie myśli … Głupia rzecz , miłość … Poznajesz , kochasz , cierpisz … Potem jesteś znudzony albo zdradzony … Tak , dwa razy byłem znudzony , a pięć razy zdradzony … Potem znajdujesz nową kobietę , doskonalszą od innych — a potem ona robi to samo , co mniej doskonałe … Ach , jakiż podły gatunek zwierząt te baby ! … Bawią się nami , choć ograniczony ich mózg nawet nie jest w stanie nas pojąć … No , prawda , że i tygrys może bawić się człowiekiem … Podłe , ale miłe … Mniejsza o nie ! A tymczasem gdy raz opanuje człowieka idea , już go nie opuszcza i nie zdradza nigdy …
— Więc możemy zobaczyć tragedię — zakończył Szuman . Wypił szklankę herbaty z cytryną i poszedł do siebie .
— Ona przecież nazwała go impertynentem …
— O , bardzo kolorowe .
Na ulicy zrównał się z nią i zapytał :
— A , wybacz pani baronowa ! — zawołał rządca . — Siedem pysznych pokoi , dwie kuchnie jak salony , dwa schowki … Niech pani komu odstąpi ze trzy pokoje : przecież są dwa frontowe wejścia .
Ale choć powóz drży i słońce odbite w skrzydle posuwa się ku tyłowi , ciągle u stopni widać jezioro dymu , a w nim zanurzonego człowieka , jego rękę nad głową i — kartę .
A potem rzucił się na moje łóżko szlochając jak dzieciak .
„ Co ten Ochocki mówił , że argumenta panny Izabeli już mu się wylewają uszami ? Więc to , co słyszałem od niej , nie było wybuchem zadraśniętego uczucia , ale dawno wyuczoną lekcją ? … Więc jej dowodzenia , uniesienia , a nawet wzruszenia są tylko sposobami , za pomocą których dobrze wychowane panny czarują takich jak ja głupców ? …
— Cóż tu robi ten pan Starski ?
— Zadowolone panie z sąsiadów ? …
— Bukiet , który ta obrzydliwa kokietka , dla oszukania mnie , kazała natychmiast wyrzucić za okno …
I wybiegł ze sklepu wracając się parę razy i spoglądając na szyld nad drzwiami .
— Niech i tak będzie — odparł Wokulski .
— Gdzie mieszkają ?
Po odejściu Geista Wokulski był jak odurzony . Spoglądał na drzwi , za którymi zniknął chemik , to na stół , gdzie przed chwilą okazywano mu nadnaturalne przedmioty , to znowu dotykał swoich rąk i głowy lub chodził stukając głośno obcasami po pokoju dla przekonania się , że nie marzy , ale czuwa .
W tej chwili weszła panna Florentyna zapraszając na obiad . Pan Tomasz podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju , gdzie już znajdowała się waza tudzież Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat .
Było mi na przemian zimno i gorąco , kiedym słuchał tej perory wypowiadanej silnym kontraltem przy gościach . Ledwiem babę wyciągnął do mego mieszkania i uprosiłem , ażeby nam wytoczyła proces o szkody i straty .
Rzecki stropił się na chwilę .
Wydobył ze stolika klucz i wyszli . W sieni wionął na nich mokry śnieg . Rzecki otworzył drzwi sklepu i zapalił kilka lamp .
Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie :
Tymczasem kanonada wzmogła się tak , że było słychać po dwa i po trzy strzały wybuchające jednocześnie . Co gorsze , spoza nich rozlegał się jakiś stłumiony odgłos , podobny do ciągłego grzmotu .
— A — choćby do piekła . Już mi tak dokuczyli … Ale …
Austriacy , a raczej Węgrzy już na dobre wleźli do Bośni i Hercegowiny , gdzie ich bardzo niegościnnie przyjmują . Znalazł się nawet jakiś Hadżi Loja , podobno znakomity partyzant , który im napędza dużo zgryzot . Szkoda mi węgierskiej piechoty , ale też i dzisiejsi Węgrzy diabła warci . Kiedy ich w 49 roku dusił szwarcgelber , krzyczeli : każdy naród ma prawo bronić swojej wolności ! … A dziś co ? … Sami pchają się do Bośni , gdzie ich nie wołano , a broniących się Bośniaków nazywają złodziejami i rozbójnikami .
— Bardzo , bardzo ! — potwierdza Wirski . — Niech mnie Bóg skarze , jeżeli przy tych urwipołciach można było utrzymać młodą kucharkę dłużej jak osiem miesięcy . Panie Rzecki ! mówię ci , że oni we trzech zaludniliby wszystkie ochrony … Ich tam , widać , w uniwersytecie uczą tego . Bo za moich czasów , na wsi , jeżeli ojciec mający młodego syna dał trzy , a cztery krowy na rok … fiu ! … fiu ! … to już zaraz obrażał się nawet ksiądz proboszcz , ażeby mu nie psuć owieczek . A ci , panie …
— Nie rozumiesz ? … Więc chyba nie jesteś kobietą .
— Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie jak tego roku .
Pan Łęcki poczuł rumieniec na twarzy . Nie chcąc jednak dawać za wygranę zapytał wielkopańskim tonem :
— Uważasz pan jego breloki przy dewizce ? Skandal ! …
Wszedł , grzecznie ukłonił mi się i zapytał :
Po powrocie Wokulskiego z Paryża stary subiekt częściej odwiedzał panią Stawską i robił przed nią coraz poufniejsze zwierzenia . Mówił , rozumie się , pod największym sekretem , że Wokulski jest zakochany w pannie Łęckiej i że on , Rzecki , wcale tego nie pochwala .
Źle to jednak nie umieć po angielsku … Dziś wiedziałbym , co o mnie myśli : bo jestem pewny , że o mnie mówiła do swej ciotki . Trzeba nauczyć się …
Sędzia był zdziwiony wykrzyknikiem , ale ja nie … Spostrzegłem bowiem , że pan Patkiewicz nie odejmując rąk od piersi nagle wywrócił oczy i opuścił dolną szczękę w taki sposób , że zrobił się podobny do stojącego trupa . Jego twarz i cała postawa istotnie mogła przerazić nawet zdrowego człowieka .
— Może pan choć wina pozwoli ? — pytała panna Izabela przypatrując mu się ze zdziwieniem .
W tej chwili z prawej oficyny wyszła piękna kobieta z małą dziewczynką .
„ No i cóż bym zrobił , gdyby podobało się jej wyjść za mąż ? … . Nie , nawet gdyby podobało się jej mieć kochanków : raz mego subiekta , drugi raz jakiego oficera , trzeci raz furmana albo lokaja … No i cóż bym na to poradził ? … ”
— Czy prawda ( przepraszam , że zapytuję o podobne rzeczy ) , czy prawda , panie Wokulski , że za swój dom chce pan od baronowej Krzeszowskiej sto dwadzieścia tysięcy ? …
— Szczególniej ostrożnym okazuje się hrabia Liciński . Nie rozumiem , co się z nim stało …
— Zdaje mi się , panie Ochocki — rzekła pani Wąsowska — że prędzej zostaniesz naszym Kopernikiem , aniżeli nauczysz się ostrożności ! Jak mogłeś wobec Izabeli nazwać tego pana poliszynelem ? …
— Osiemset rubli — odparł młody człowiek , spuszczając oczy .
„ Szczęśliwy człowiek ! — myślała . — Mnie obrażają , a jego będą przepraszać . Ja , gdyby ktoś przy mnie obraził ukochaną , nie pozwoliłabym się przeprosić . On , naturalnie , zgodzi się … ”
Ponieważ Molinari zaczął rozmawiać z panią Wywrotnicką , pani Wąsowska zbliżyła się do panny Izabeli , wzięła ją pod rękę i zaczęły spacerować po salonie .
— Miniatura … — powtórzyła . — A wieszże , kto ją malował ? … I nicże więcej nie zostało ?
— O tak — odparła panna Izabela . — Są tam baronostwo Dalscy — rzekła z uśmiechem — bo Ewelinka już wyszła za barona . Jest Fela Janocka i … Starski …
— Ach , tak ! … — odparł Wokulski wzruszając ramionami .
— Co to wydawać pieniądze na książki ? … Mnie dawaj , bo jak będę musiał przerwać proces , wszystko zmarnieje . Książki nie wydobędą cię z upodlenia , w jakim teraz jesteś , tylko proces . Kiedy go wygram i odzyskamy nasze dobra po dziadku , wtedy przypomną sobie , że Wokulscy stara szlachta , i nawet znajdzie się familia … W zeszłym miesiącu wydałeś dwadzieścia złotych na książki , a mnie akurat tyle brakowało na adwokata … Książki ! … zawsze książki … Żebyś był mądry jak Salomon , póki jesteś w sklepie , będą tobą pomiatali , chociażeś szlachcic , a twój dziadek z matki był kasztelanem . Ale jak wygram proces , jak wyniesiemy się na wieś …
Pod oknem stał ten sam czarny stół obity suknem , także niegdyś zielonym , dziś tylko poplamionym . Na nim wielki czarny kałamarz wraz z wielką czarną piaseczniczką , przymocowaną do tej samej podstawki — para mosiężnych lichtarzy do świec łojowych , których już nikt nie palił , i stalowe szczypce , którymi już nikt nie obcinał knotów . Żelazne łóżko z bardzo cienkim materacem , nad nim nigdy nie używana dubeltówka , pod nim pudło z gitarą , przypominające dziecinną trumienkę , wąska kanapka obita skórą , dwa krzesła również skórą obite , duża blaszana miednica i mała szafa ciemnowiśniowej barwy stanowiły umeblowanie pokoju , który , ze względu na swoją długość i mrok w nim panujący , zdawał się być podobniejszym do grobu aniżeli do mieszkania .
— No , i co , już ? …
— Wariat ! wariat ! … Awanturnik ! … Józiu , przynieś no jeszcze piwa . A która to butelka ?
Wokulski ukłonił się paniom zauważywszy z rozkosznym zdziwieniem rumieniec na twarzy panny Izabeli .
— To widzi pani : ta ładna pani ukradła tamtej pani lalkę …
— Bankierskie stoły ! … — powtórzył . — Srebra naszych przodków bywały już na stołach Tatarów , Kozaków , zbuntowanych chłopów , i nie tylko nam to nie uchybiało , ale nawet przynosiło zaszczyt . Kto walczy , naraża się na straty .
— O , bardzo zakurzone — odparł rządca .
Drugi jej konkurent , baron , wykreślił się sam , zaręczywszy się z panną Eweliną . Panna Izabela czuła wstręt do barona , dopóki starał się o jej względy ; lecz gdy ją tak nagle opuścił , prawie że się zatrwożyła . Jak to , więc na świecie są kobiety , dla których można wyrzec się jej ? ! … Jak to , więc może nadejść chwila , w której pannę Izabelę opuszczą nawet tak podeszłego wieku wielbiciele ? …
Znowu dodał jedną kolumnę nie uważając nawet , co się dzieje w sklepie .
— No , żegnam pana … — rzekł Wokulski otwierając drzwi .
— Nie , pani . Przegra kobieta , i to na łeb , na szyję . Przecież dlatego kobiety wszędzie są niewolnicami , że lgną do tych , którzy je lekceważą .
Wtem ktoś potrącił Wokulskiego . Był to baron Krzeszowski . Blady z gniewu zbliżył się do powozu i wyciągając rękę do panny Izabeli zawołał po francusku :
— Więc jeżeli dopiero za godzinę — mówi jękliwym głosem pani Krzeszowska — w takim razie pójdę teraz do Kapucynów … Nie sądzi pan …
Woalka chroniła ją od wiatru , kareta od deszczu , sobole od zimna , parasolka i rękawiczki od słońca . I tak żyła z dnia na dzień , z miesiąca na miesiąc , z roku na rok , wyższa nad ludzi , a nawet nad prawa natury . Dwa razy spotkała ją straszna burza , raz w Alpach , drugi — na Morzu Śródziemnym . Truchleli najodważniejsi , ale panna Izabela ze śmiechem przysłuchiwała się łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu , ani przypuszczając możliwości niebezpieczeństwa . Natura urządziła dla niej piękne widowisko z piorunów , kamieni i morskiego odmętu , jak w innym czasie pokazała jej księżyc nad Jeziorem Genewskim albo nad wodospadem Renu rozdarła chmury , które zakrywały słońce . To samo przecie robią co dzień maszyniści teatrów i nawet w zdenerwowanych damach nie wywołują obawy .
W tej chwili i Wokulski spojrzał na panią Stawską i — niech mnie diabli wezmą — jeżeli nie dostrzegłem w jego oczach rzadko trafiającego się tam wyrazu rozczulenia ! …
— A jeżeli ocenią ? … — spytał zamyśliwszy się .
W czasie tych wizyt zrobiłem kilka ważnych spostrzeżeń .
— Na to złożyło się i usposobienie Stacha , i stosunki wytworzone przez cywilizację — odparł doktór .
Wiesz co — dodała staruszka wzdychając — namyśliłam się … Nie trzeba rozbijać kamienia pod zamkiem . Zostaw go tam i tylko każ wyryć na nim te wiersze : „ Na każdym miejscu i o każdej dobie … ” Znasz to ? …
— Nie . Im jestem winien ze dwa tysiące , może trochę więcej … Ale , powiadam ci , panie Stanisławie ( bo to cała awantura ! ) , ktoś w marcu wykupił moje dawniejsze weksle . Kto ? nie wiem ; jednakże , na wszelki wypadek , chcę być przygotowany .
— Nie , nie i … nie ! … Nie chcę żadnych listów od tej nieznośnej baby … Pewnie znowu jakaś szykana , bo ona nic innego nie pisuje … Proszę cię , Floro , natychmiast odeszlij ten list i … albo zresztą zobacz , co pisze … Ostatni raz przyjmę jej bazgraninę …
— Jeszcze w Zasławku — ciągnęła panna Izabela — wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu ( tu oblał ją rumieniec ) , który też ma być sprzedany najpóźniej w czerwcu .
— Ale ma tu przyjaciół — zawołała baronowa . — I gdybym nie znała pana , przypuszczałabym , że pośredniczysz mu w tych bezeceństwach .
W pierwszej chwili myślałem , że między tymi przyjemnymi młodzieńcami i baronową toczy się proces właśnie o owego śledzia . Wnet jednak przekonałem się , że chodzi o co innego , że mianowicie pani Krzeszowska zostawszy właścicielką domu chce z niego wyrzucić swoich najzapamiętalszych wrogów , a zarazem najniewypłacalniejszych lokatorów .
— Czy jesteś tego pewna ?
Panna Felicja chciała protestować , ale w tej chwili baron podskoczył do panny Eweliny , a Starski do pani Wąsowskiej , która przygryzając usta rzekła :
— Tak . Czy mogę panie odprowadzić do powozu ?
— Dlaczego ? …
Ocknął się — przy nim stał pan Tomasz Łęcki .
— Wokulski — odpowiada panna Florentyna .
— Słyszałem — rzekł nagle Wokulski — że u prezesowej zbiera się dużo gości .
Fura była wynajęta tylko dla mnie . Zaraz jednak na następnej uliczce furman spotkał swego brata , który miał bardzo pilny interes do Krasnegostawu .
Maruszewicz zapoznał swego towarzysza z dyrektorem .
Panna Izabela kręciła głową .
„ Ach , głupstwo — mówił do siebie — po cóż miałaby mnie oszukiwać ! … Ona mnie , który przecie nie jestem nawet jej narzeczonym . ”
— Zbawco ! … — woła baronowa . — Widzisz przed sobą kobietę skrzywdzoną i osamotnioną , której mienie , honor i spokój …
— Ale do spółki , ojcze , potrzeba pieniędzy — odparła panna Izabela lekko wzruszając ramionami .
Zaszedłem do piwnicy . Patrzę , mój pan Jan przy łojówce ściąga lewarem wino z beczki do butelek , a we framudze majaczą jakieś dwa cienie : siwy starzec w piaskowym surducie , z pliką papierów na kolanach , i młody chłopak z krótko ostrzyżonym łbem i miną zbója . To był Stach Wokulski i jego ojciec .
— Socjalizm … — szepnął mizerny subiekt kryjąc się za porcelanę .
Na drugi dzień po procesie Wokulski był wieczorem u pani Stawskiej i siedział do jedynastej w nocy . Na trzeci dzień był w sklepie u Milerowej , przejrzał księgi i oddawał wielkie pochwały pani Stawskiej , co nawet trochę ubodło Milerową . Na czwarty zaś dzień …
— A czy szanowny pan nie zetknął się gdzie przypadkowo z Ludwikiem Stawskim ?
I pocałowała ją w koniec lakierowanego bucika .
Jedni z wiejskich gości przyjeżdżają tu z wełną na jarmark , drudzy na wyścigi , inni , ażeby zobaczyć wełnę i wyścigi ; ci dla spotkania się z sąsiadami , których na miejscu mają o wiorstę drogi , tamci dla odświeżenia się w stolicy mętnej wody i pyłu , a owi męczą się przez kilkudniową podróż sami nie wiedząc po co .
Jenerał ujrzawszy Wokulskiego podał mu rękę i przywitali się jak starzy znajomi .
— To dobrze , dziękuję ci … Myślę , że mu przyjemniej będzie spoczywać pod kamieniem , który słyszał nasze rozmowy i patrzył na łzy . Ach , jak ciężko wspominać … A napis , wieszże jaki ? … — mówiła dalej . — Kiedyśmy się rozłączali , zostawił mi parę strofek z Mickiewicza . Pewnie czytałeś je kiedy .
— Och ! … — jęknął dżokej przypatrując mu się z odcieniem chłodnego podziwu .
— Dla jednego niewart , dla drugiego wart ; ja zawsze robię tylko dobre interesa — odpowiada zamyślony Szlangbaum .
— Wszystko jedno ! — przerwał mi pan Wirski . — Dobre usługi przyjmuje się nawet od nieznajomych .
Pani Stawska zasłoniła twarz chustką i wybiegła do swego pokoju .
— W rezultacie czego chcesz , mój mężu ? — zapytała pani baronowa już pewnym głosem .
Po zwykłym powitaniu hrabia usiadł sztywnie na krześle i rzekł :
Zdaje mi się , że przesadza . Bo choć i ja wolę sklep aniżeli Krakowskie Przedmieście , jednakże co sklep , to nie piwnica . Zdziwaczał chłop na swoim kiprostwie .
— Licytuj że pan ! …
Wokulski pocałował ją w rękę , ona go parę razy w głowę ; potem dotknęła dzwonka . Wszedł służący .
— Phy ! — mruknął rządca . — Wreszcie powiedz pani starszej …
— Ze sposobu prowadzenia moich interesów nie zdaję sprawy przed nikim — ciągnął dalej Wokulski . — Wskazuję panom drogę uporządkowania handlu Warszawy z zagranicą , co stanowi pierwszą połowę mego projektu i jedno źródło zysku dla krajowych kapitałów . Drugim źródłem jest handel z Rosją . Znajdują się tam towary poszukiwane u nas i tanie . Spółka , która zajęłaby się nimi , mogłaby mieć piętnaście do dwudziestu procentów rocznie od wyłożonego kapitału . Na pierwszym miejscu stawiam tkaniny …
— W którym roku ? … — rzekł Wokulski . — W zeszłym roku … Dziś mam czterdziesty szósty rok …
Znikomość — jego dzieła gońcem ,
„ Wystawa … Notre Dame … Hale Centralne … Plac Bastylii … Magdalena … Ścieki … No , dajcie mi spokój ! ” — mówił .
— Jakaś zagadkowa figura ten pan — mówiła po francusku dama w brylantach do damy w strusim piórze . — Pierwszy raz widziałam prezesową płaczącą .
Pożegnali się . Pan Tomasz czulej przycisnął ramię Wokulskiego .
Szczęściem , stróż natychmiast otworzył furtkę , przez którą pan Ignacy krokiem zupełnie pewnym , a nawet więcej niż pewnym , bardzo pewnym , przeszedł całą sień czując , że jego cylinder siedzi mu trochę na bakier , ale tylko troszeczkę . Następnie bez żadnej trudności znalazłszy drzwi swego mieszkania usiłował po kilka razy na próżno wprowadzić klucz do zamku . Czuł dziurkę pod palcem , ściskał w ręce klucz tak mocno jak nigdy i mimo to nie mógł trafić .
— Gdzie jada ? … Nie wiem nawet , czy w ogóle jada . A gdzie mieszka ? … Nigdzie .
Wokulski zaczął chodzić .
— Abyś zaś uwierzył , że jesteś nam równym i że cię kochamy jak brata , abyś mógł uspokoić twoje serce rozgniewane na nas , oto ja … klękam przed tobą i w imieniu ludzkości błagam cię o przebaczenie krzywd .
— Wszystko to dobrze — mówię — panie Wirski , ale cóżeś mi pan miał opowiedzieć ?
„ Słowik wabi samiczkę — myślał Wokulski . — Właściwie jednak , czy można absolutnie potępiać nawet tę kobietę ? … Sama przyznaje głośno , że nie ma charakteru , a po cichu — że trzeba jej pieniędzy , których nie posiada i bez których , jak ryba bez wody , żyć nie potrafi . Więc cóż ma robić ? … Wychodzi nieszczęśliwa bogato za mąż . A że jednocześnie serce odzywa się w niej , wielbiciel namawia ją , ażeby szła za mąż , i oboje sądzą , że pieszczota starego męża nie zepsuje im smaku , więc robią nowy wynalazek : zdradę przed ślubem , nie starając się nawet o patent . Wreszcie może są aż tak cnotliwi , że umówili się , iż zdradzą go dopiero po ślubie … Bardzo ładne towarzystwo ! … Społeczność wytwarza niekiedy ciekawe produkta … I pomyśleć , że każdemu z nas może trafić się podobny specjał ! … Doprawdy , należałoby trochę mniej ufać poetom , kiedy zachwalają miłość jako najwyższe szczęście … ”
Kiedy Kochanowski pisał : „ Na lwa srogiego bez obawy siędziesz i na ogromnym smoku jeździć będziesz ” — z pewnością miał na myśli kobietę … To są ujeżdżacze i pogromcy męskiego rodu !
— Głupcze jakiś ! … więc my już nie mamy honoru dlatego , że nie mamy kredytu ? …
— Owszem , jeżeli pani życzy sobie , jestem szlachcicem , nawet lepszym od niejednego z tych , jakich spotykałem w salonach . Na moje nieszczęście , wobec pani , jestem także i kupcem .
— A co na to Hopfer ?
„ Mój kochany Ignacy ! Posyłam ci dwieście złotych na drogę , to się później obrachujemy . Zajedź wprost do mego sklepu na Krakowskim Przedmieściu , a nie na Podwal , broń Boże ! bo tam mieszka ten złodziej Franc , niby mój brat , któremu nawet pies porządny nie powinien podawać ręki . Całuję cię , Jan Mincel . Warszawa , d . 16 lutego r . 1853 .
Panna Izabela mówiąc to drżała na całym ciele . Oczy jej błyszczały , na twarzy miała wypieki .
— Pan sobie drwisz — rzekłem . — Nie zaprzeczysz jednak , że Stach mógł zostać czymś lepszym aniżeli nieszczęśliwym wielbicielem panny Łęckiej . To był działacz społeczny , nie jakiś tam kiepski wzdychacz …
Wtem , pomimo protestu Marianny , Helunia wybiegła na salę i schwyciwszy matkę za rękę spytała półgłosem :
Ma oczy zamknięte , pomimo to myśli , że śpi i że ten dziwny stan zobojętnienia opuści go w Paryżu .
Umilkłem i dopiero po chwili spytałem znowu :
— Bardzo , bardzo nie zaraz … . — odparł trochę łagodniej Konstanty . — Bo pan jest chory z postrzału i doktorzy kazali mu dziś — jutro jechać do ciepłych krajów albo na wieś .
— I przyznaj , że umiem dotrzymywać obietnic .
Przybiegł do mnie i bystro popatrzył mi w oczy .
— Ci zawsze kłócą się ! — rzekła ze śmiechem prezesowa .
— Może choć od października zacznie pan płacić ?
— Z szyderstwem , kuzynie , nie ma rozprawy ! — wybuchał książę i uciekał . Biegł do siebie , kładł się na szezlongu z rękoma splecionymi pod głową i patrząc w sufit widział przesuwające się na nim postacie nadludzkiego wzrostu , siły , odwagi , rozumu , bezinteresowności . To byli — przodkowie jego i hrabiego ; tylko że hrabia zapierał się ich . Czyżby istniała w nim jaka przymieszka krwi ? …
— Ale pani to zrobiła i babcia to zrobiła , i my wszyscy to samo zrobimy — mówił z ironicznym chłodem Starski . — Wyjąwszy , rozumie się , pana Wokulskiego , który ma akurat tyle pieniędzy , ile ich potrzeba dla pofolgowania uczuciom …
— Jeszcze by też nie były , jak pan przychodzi — odpowiedziała mrużąc oczy .
— Albo ja wiem ! — rzekłem czując tę okrutną przyjemność , jaką sprawia dręczenie bliźnich . — Albo ja wiem ! … Mówią , że chce się żenić …
Wokulski przetarł oczy . Przed nim , z mroku , wynurzył się obdarty człowiek .
„ Pójdę w kierunku ściany hotelu ” — myśli Wokulski .
„ To taki piękny kawałek chleba w tak ciężkich czasach ! ”
Panna Florentyna aż cofnęła się z fotelikiem , szepcząc :
— Weźże do rąk tę stal …
Niekiedy podczas tych samotnych zajęć w starym subiekcie budziło się dziecko . Wydobywał wtedy i ustawiał na stole wszystkie mechaniczne cacka . Był tam niedźwiedź wdrapujący się na słup , był piejący kogut , mysz , która biegała , pociąg , który toczył się po szynach , cyrkowy pajac , który cwałował na koniu , dźwigając drugiego pajaca , i kilka par , które tańczyły walca przy dźwiękach niewyraźnej muzyki . Wszystkie te figury pan Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w ruch . A gdy kogut zaczął piać łopocząc sztywnymi skrzydłami , gdy tańczyły martwe pary , co chwilę potykając się i zatrzymując , gdy ołowiani pasażerowie pociągu , jadącego bez celu , zaczęli przypatrywać mu się ze zdziwieniem i gdy cały ten świat lalek , przy drgającym świetle gazu , nabrał jakiegoś fantastycznego życia , stary subiekt podparłszy się łokciami śmiał się cicho i mruczał :
— Ale … Przypatrz się pan temu gniademu …
— Jestem oszpecony — mówił baron — wyglądam jak stara małpa chora na fluksję . Nie chcę z panem drugiej awantury , bo widzę , że masz szczęście … Więc powiedz mi pan : za co właściwie zostałem kaleką ? … Bo nie za to potrącenie … — dodał patrząc mu w oczy .
— Ale on ma córkę , panie Cynader … — mówi niespokojnie właściciel bujnych faworytów . — Pan zna jego córkę , tę pannę Izabelę , panie Cynader ? … Ja sam dałbym jej , no bez targu , sto rubli …
„ Aha , już zaczęła się licytacja ! … ” — mówi do siebie pan Ignacy idąc za nimi na górę .
— Proszę pani , niech się pani uspokoi … Czego pani żąda od nas ? … Czym możemy służyć ? …
Cały dzień upłynął mi marnie ; nawet parę razy omyliłem się w rachunkach . Wtem , kiedym już myślał o zamknięciu sklepu , zjawił się Stach . Zdawało mi się , że przez parę tych dni schudł . Obojętnie przywitał się z naszymi panami i zaczął przewracać w biurku .
— Zaraz powiem . Pan sam musiał bronić od prześladowcy mego Henryka ; ja to wszystko wiem , choć nie on mi mówił . A teraz o szaradę . Jak ja pół roku temu odniosłem moją szaradę do pana Szymanowskiego , to on mnie powiedział : „ Panie Szlangbaum , my te szarade drukować nie będziemy , ale ja panu radzę , co lepiej byś pan pisał szarade , aniżeli brał procentów . ” A ja mówię : „ Panie redaktorze , jak mnie pan da tyle za szarady , co ja mam z procenty , to ja będę pisał . ” A pan Szymanowski na to : „ My , panie Szlangbaum , nie mamy takie pieniądze , żeby za pańskie szarady płacić . ” To powiedział sam pan Szymanowski , słyszy pan ? Nu , a oni mnie dzisiaj piszą w „ Kurierku ” , że to niepolitycznie i niegramatycznie ! … Jeszcze pół roku temu gadali inaczej . A co teraz drukują w gazety na Żydków .
— Dyrektor jeszcze nie może uspokoić się — wtrącił ze słodkim uśmiechem Maruszewicz .
— Ale do zamku nie wejdę sama , musi mi pan podać rękę — rzekła panna Izabela stanąwszy przy Wokulskim .
— Za pozwoleniem . Przede wszystkim nie używajmy zbyt silnych wyrazów , które wcale nie odpowiadają spacerowej sytuacji . Między nami nie ma mowy o uczuciach , tylko o poglądach . Otóż , moim zdaniem , w poglądzie pani na miłość istnieją nie dające się pogodzić kontrasty .
— A w gruncie mogą się nienawidzieć .
— Z Warszawy .
— Wariat ! wariat ! … — mruknął radca . — Podaj no , Józiu , piwa . Która to ? …
„ Wolęż ja wyrzucać pieniądze na powozy i konie aniżeli na tego rodzaju — nieszczęścia ! … ”
„ Podły jestem , tak , podły … Ale ostatecznie za kilka dni zwrócę babie dwieście rubli i powiem , że dołożył je Wokulski poznawszy bliżej zalety konia . Oni przecież nie zetkną się , ani baron z żoną , ani ten … kupczyk z nimi … Kwit kazał sobie pisać … wyborny ! … Jak to znać geszefciarza i parweniusza … O ! strasznie jestem ukarany za moją lekkomyślność … ”
— Masz jeszcze jaki interes ?
Gdy baron nazwał Wokulskiego znakomitym gościem , panna Izabela uczuła jakby dumę , ale było to bardzo przelotne uczucie . Gdy zaś panna Felicja w niedwuznaczny sposób zdradziła się , że jest o Wokulskiego zazdrosną , pannę Izabelę ogarnął jakby niepokój , ale tylko na chwilę .
— Szlangbaum kupił ! … — odzywa się jakiś głos na sali .
Jednakże pod powłoką obojętnych zajęć kipiała w nim burza . Rozsądek głośno wołał , że jutrzejszy obiad niczego nie oznacza i nie zapowiada . A nadzieja cicho … cicho szeptała , że — może jest kochanym , a może dopiero nim będzie .
Istotnie , usłyszałem głos ekscentrycznego brunecika , który z trzeciego piętra wołał :
— Piąte już zrobiłeś : zakochałeś się .
IX . Pamiętnik starego subiekta
— Niech no pan patrzy , czy nasz stary nie jest podobny z profilu do Napoleona III ? Nos … wąs … hiszpanka …
„ Czego chce ode mnie ten pan Ochocki ? — myślał podejrzliwie . — Naturalnie , że idzie mu o pannę Izabelę … Może ma zamiar odstraszyć mnie od niej ? … Głupi … Jeżeli ona go kocha , nie potrzebuje tracić nawet słów ; sam się usunę … Ale jeżeli go nie kocha , niech się strzeże usuwać mnie od niej … Zdaje się , że zrobię w życiu jedno kapitalne głupstwo , zapewne dla panny Izabeli . Bodajby nie padło na niego , szkoda chłopaka … ”
— A każda w innym guście — dodał pan Niwiński . — Którą byś wolał ?
— Następnie mam kłopot z tą spółką handlową . On , rozumie się , rzuciłby ją natychmiast , ale ja się zastanawiam . Przy spółce dochody wynoszą około dziewięćdziesięciu tysięcy rubli , bez niej tylko trzydzieści tysięcy , więc pojmujesz , że można wahać się .
— Ha ! w takim razie i jego zdystansuję , ażeby dogodzić pańskiemu kaprysowi .
Pan Łęcki patrzy na niego szklanymi oczyma , ale jeszcze nie może zorientować się w sytuacji . Nie żegna się z adwokatem , nakłada w sali kapelusz i wychodząc mruczy :
Ktoś obcy mógłby myśleć , że bywam u pani Stawskiej za często . Ja jednak po dojrzałej rozwadze doszedłem do przekonania , żem bywał za rzadko . W jej mieszkaniu miałem przecie doskonały punkt obserwacyjny na całą kamienicę , no i przy tym byłem życzliwie przyjmowany . Pani Misiewiczowa ( zacna matka pani Heleny ) , ile razy przyszedłem , witała mnie otwartymi rękoma , mała Helunia wskakiwała mi na kolana , a sama pani Stawska ożywiała się na mój widok i mówiła , że w tych godzinach , które u niej przepędzam , zapomina o swoich kłopotach ! …
— Tak . Myśleli , że poproszę ich o pomoc . Sama Joasia chętnie zrobiłaby mnie swoim plenipotentem . Ja natomiast podziękowałem im za emeryturę i zbliżyłem się do mieszczaństwa . Zyskałem u tych ludzi powagę , która zaczyna trwożyć nasze sfery . Myśleli , że zejdę na drugi plan , a widzą , że mogę wysunąć się na pierwszy .
— Tak i nie żałuję tego . On wszystko skłamał , ale …
— Opowiedzcie ją — nalegała panna Izabela . — Między ruinami bardzo lubię słuchać legend . Nad Renem pełno tego …
— Ach , tak ! … — szepnęła panna Izabela zamyślając się .
— Boże miłosierny ! …
Wstyd go ogarnął .
Ale pani Wąsowska nie zachwycała się . Pędziła z góry na złamanie karku , jakby chcąc zaimponować swemu towarzyszowi odwagą .
— Słucham panią .
— Zwyczajnie młodzi — odparła pani Misiewiczowa i głośno utarła nos .
— W takim razie ośmielę się proponować … Przeciwnicy stają o dwadzieścia pięć kroków , idą naprzód po pięć kroków …
— A co znaczy taki stan umysłu , w którym człowiek obojętnieje dla śmierci , ale za to poczyna tęsknić do legend o życiu wiecznym ? …
— No — rzekłem — chłopi są także ludźmi , panie …
— Boże uchowaj ! … Ja mego kapitału nie odbiorę ci nawet za dziesięć lat …
— Nie tylko obiecały , ale jeszcze ucałowały ją i nawet przyrzekły wyjednać jej przebaczenie u Wokulskiego , o którym baronowa odzywa się z wielkimi pochwałami …
Wokulski drwiąco spojrzał na niego .
— Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego . Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie . Tfy ! … .
— Kiedyżeś przyjechała ?
— Wcale nie ! Bo kiedy po Warszawie rozeszła się wieść , że subiekt Hopfera chce wstąpić do Szkoły Przygotowawczej , tłumy zaczęły tam przychodzić na śniadanie . Osobliwie roiła się studenteria .
Tymczasem w przedpokoju Żydzi rozpoczęli formalną kłótnię z panną Florentyną . Oświadczyli , że nie ruszą się , dopóki nie dostaną pieniędzy , że panna hrabianka dała wczoraj słowo … A gdy Mikołaj otworzył im drzwi do sieni , poczęli mu wymyślać :
Po odejściu oryginalnego barona w sklepie zapanowało milczenie . Rzecki patrzył na drzwi , Klejn na Rzeckiego , a Lisiecki na Mraczewskiego , który znajdując się z tyłu damy krzywił się w sposób bardzo dwuznaczny .
Gwałtownie zakaszlał się , tak że mu oczy krwią zabiegły . Odpocząwszy mówił dalej :
— Druga jest krótsza , ale za to ciekawsza . Wyobraź pan sobie , że baronowa , baronowa Krzeszowska , złożyła wczoraj wizytę pani Stawskiej …
— Trzy minuty , panie … minutkę …
— Mamy przecie kamienicę .
— Niech pan od tego zacznie — wybuchnął Rzecki — a będzie pan wolny przed jedynastą , nawet w tej chwili , panie Mraczewski . Pan powinieneś być hrabią , nie kupcem , i dziwię się , że pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu , przy którym zawsze ma się czas , panie Mraczewski . Naturalnie !
— I pan mi przebacz , baronie — odpowiedział Wokulski .
— Pan to mówisz , panie Wokulski ? …
— O , już wszystko , co było potrzebne , zrobił poczciwy pan Rzecki — odparła pani Misiewiczowa zwracając się do mnie z sympatycznym uśmiechem . ( Szczerze mówiąc , nawet nie lubię takich uśmiechów u osób w pewnym wieku . )
W chwili gdy Wokulski z Maruszewiczem weszli tam , odbywała się lekcja konnej jazdy . Czterech panów i jedna dama jeździli , koń za koniem , wzdłuż ścian maneżu ; na środku stał dyrektor zakładu , mężczyzna z miną wojskową , w granatowej kurtce , białych obcisłych spodniach i wysokich butach z ostrogami . Był to pan Miller ; komenderował jeźdźcami pomagając sobie w tej czynności długim batem , którym od czasu do czasu podcinał źle manewrującego konia , przy czym krzywił się jeździec . Wokulski zauważył naprędce , że jeden z panów , który jeździł bez strzemion , trzymając prawą rękę za plecami , ma minę łobuza , że drugi z nich pragnie zająć na koniu stanowisko środkujące między szyją a zadem , a czwarty wygląda tak , jakby w każdej chwili usiłował zsiąść z konia i już do końca życia nie ćwiczyć się w ekwitacji . Tylko dama w amazonce jeździła śmiało i zręcznie , co Wokulskiemu nasunęło myśl , że na świecie nie ma dla kobiet pozycji ani niewygodnej , ani niebezpiecznej .
W trzecim salonie , dokąd wszedł z hrabiną Wokulski , znajdował się bufet tudzież mnóstwo większych i mniejszych stolików , przy których dwójkami , trójkami , nawet czwórkami siedzieli zaproszeni . Kilku służących roznosiło potrawy i wina , a dyrygowała nimi panna Izabela , widocznie zastępując gospodynię . Miała na sobie bladoniebieską suknię i wielkie perły na szyi . Była tak piękna i tak majestatyczna w ruchach , że Wokulski patrząc na nią skamieniał .
Zadumała się i nagle , położywszy na jego ramieniu swoją wychudłą i drżącą rękę , rzekła zniżonym głosem :
Że Wokulski ożeni się z panią Stawską i że zrobi coś nadzwyczajnego , o tym już dziś nie mam najmniejszej wątpliwości . Jeszcze się , co prawda , nie zaręczył z nią , jeszcze się nawet nie oświadczył , zresztą … jeszcze nawet on sam sobie z tego nie zdaje sprawy . Ale ja już widzę … Jasno widzę , jak rzeczy pójdą , i głowę dam sobie uciąć , że tak będzie … Ja mam nos polityczny !
— Jest kobieta ! — rzekł Geist . — To źle . O niej nigdy nie można wiedzieć , co robi i dokąd zaprowadzi … W każdym razie słuchaj — dodał patrząc mu w oczy . — Gdyby ci kiedy jeszcze raz przyszła ochota próbować … Rozumiesz ? … Nie zabijaj się , ale przyjdź do mnie …
Aż krew trysnęła … Wtem panna łapie go rękami za surdut i woła z wielkim płaczem :
— Jak Boga kocham , doświadczam emocji słuchając ! … — zawołał marszałek . — Nigdym nie myślał , że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie … Zaraz wrócę …
— Zaraz ja tobie odpowiem — mówi Suzin . — Najpierw za to , żeś ty mnie jeszcze w Irkucku przez cztery lata rozumu uczył . Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś . No , a ja , Stanisławie Piotrowiczu , ja nie wasz człowiek : za dobro daję dobro …
Na jednej ze stacyj Wokulski pisze kartkę do Suzina : „ Paris — Grand Hotel ” , i daje ją konduktorowi wagonu razem z jakimś banknotem , nie troszcząc się ani o to , ile dał , ani o to , czy depesza dojdzie . Na następnej stacji ktoś wsuwa mu w rękę cały zwitek banknotów i jadą dalej . Wokulski spostrzega , że znowu jest noc , i znowu zapada w stan , który może być snem , a może tylko utratą przytomności .
Nie potrafię opisać , jak mi się zrobiło smutno , kiedy z powodu marnego wyglądania oknem usłyszałem taki dramat … Nagle w drugim pokoju zrobił się szelest … Uczennice pani Stawskiej skończywszy lekcje zabierały się do domu , a ich przecudna nauczycielka uszczęśliwiła mnie swoim widokiem .
Rzucił lejce furmanowi , choć zjeżdżali z góry , zeskoczył z kozła i po chwili siadł w breku naprzeciw Wokulskiego .
— Mój słyszał i zapamięta — odparł ojciec mrugając okiem w moją stronę .
Tego samego wieczora chciałem pobiec do moich szlachetnych przyjaciółek i zakląć na wszystkie świętości , ażeby tak ciągle nie przesiadywały w oknach i nie narażały się na śledztwo baronowej . Tymczasem akurat o wpół do dziewiątej zachciało mi się pić i — zamiast do pań , poszedłem na kufelek .
— Co pan nazywasz fałszywą drogą ? — pytam .
„ Ubrał się ! — myślał Wokulski . — Czy podobna , ażeby młoda panna mogła zakochać się w takiej mumii ? Z pewnością jest o dziesięć lat starszy ode mnie , a jaki niedołężny , jaki przy tym naiwny ! …
— A skąd pan wiesz , że koń nie jest krową ? — odpowiedział Geist . — W czasie moich przymusowych wakacyj , które niestety , ciągną się po kilka lat , zajmuję się zoologią i specjalnie badam gatunek człowieka . W tej jednej formie , o dwu rękach , odkryłem kilkadziesiąt typów zwierzęcych począwszy od ostrygi i glisty , skończywszy na sowie i tygrysie . Więcej ci powiem : odkryłem mieszańce tych typów : skrzydlate tygrysy , węże z psimi głowami , sokoły w żółwich skorupach , co zresztą już przeczuła fantazja genialnych poetów . I dopiero wśród całej tej menażerii bydląt albo potworów gdzieniegdzie odnajduję prawdziwego człowieka , istotę z rozumem , sercem i energią . Pan , panie Siuzę , masz niezawodnie cechy ludzkie i dlatego tak otwarcie mówię z panem ; jesteś jednym na dziesięć , może na sto tysięcy …
— Wysocki ? … — rzekł . — Co ty tu robisz ?
— Ta bardzo mi się podoba . Wiesz … ja ją wezmę , bo moja już na nic …
— No — i wojny nie ma . W naszym sklepie ruch jak na odpuście , do naszych składów zwożą i wywożą towary jak do młyna , a pieniądze płyną do kas nie gorzej od plew . Kto by Stasia nie znał , powiedziałby , że to genialny kupiec ; ale że ja go znam , więc coraz częściej pytam się : na co to wszystko ? … Warum hast du denn das getan ? …
Powitali prezesową , która odpowiedziała im życzliwie , lecz z powagą .
— I gdzież pani ma zamiar umieścić się ?
— No — rzekłem — uspokój się , doktorze . Mam dla Stacha lekarstwo .
Wokulski zaczął przeglądać listy . Po większej części były to reklamy kupców , fryzjerów , dentystów , prośby o wsparcie , propozycje wyjawienia jakichś tajemnic , jedna odezwa od Armii Zbawienia .
„ Może wbiegł na podwórko i ocalał … ” — myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem serca .
— Wszystko mi jedno — przerwał — czym są chłopi . Dość że w roku 1859 miałem z dziesięć tysięcy rubli dochodu ( łącznie z pożyczkami ) i byłem we Włoszech . Ciekawy byłem , jak wygląda kraj , z którego wypędzają Szwaba … A żem nie miał żony i dzieci , nie miałem dla kogo oszczędzać życia , więc przez amatorstwo jechałem z przednią strażą francuską … Szliśmy pod Magentę , panie Rzecki , choć nie wiedzieliśmy jeszcze , ani dokąd idziemy , ani kto z nas jutro zobaczy zachodzące słońce … Pan zna to uczucie , kiedy człowiek niepewny jutra znajdzie się w kompanii ludzi również niepewnych jutra ? …
— Czy ja wiem ? Ciotka Hortensja jest trochę słaba , więc może pojedziemy do niej do Krakowa . Ja jednak , muszę przyznać , miałabym ochotę do Szwajcarii , gdyby to ode mnie zależało .
Przyjechała tu na wyraźne żądanie ciotki , dla Starskiego , o którym powszechnie mówiono , że odziedziczy majątek po prezesowej . Tymczasem prezesowa przypatrzywszy się swemu ciotecznemu wnukowi oświadczyła , że co najwyżej zapisze mu tysiąc rubli dożywotniej renty , która zapewne bardzo mu się przyda na starość . Cały zaś majątek postanowiła zapisać na podrzutków i ich nieszczęśliwe matki .
— Co to ja ! … — odparł stary Żyd . — Ale ja , panie , mam po Henryku wnuczka , co mu dopiero dziewięć lat , i niech no pan słucha , jaki on do mnie w tamten tydzień list napisał . „ Mój dziadku — on pisał , ten mały Michaś — ja potrzebuje takie szarade :
Na tle zieloności pałac jasnożółtej barwy z białymi słupami wyglądał okazale i wesoło . Na prawo i na lewo od niego widać było między drzewami murowane budynki gospodarskie .
— Tak , panie … Może mąż powróci … — dodała stłumionym głosem .
— Czy chciałeś , ażebym został tureckim Wallenrodem ? …
— Tak — potwierdza zakrystian — dom wart ze sto dwadzieścia tysięcy …
— Szpigelman mówił — rzekła po chwili — że od naszej sumy nie można mieć dziesięciu tysięcy rubli procentu . Najwyżej trzy tysiące , i to na niepewnej hipotece …
Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że między tą damą a jego stryjem musiał istnieć jakiś niezwykły stosunek . Opanowało go niespokojne zdumienie .
— Dzień dobry ! — zawołał baron , z familiarną poufałością ściskając Wokulskiego za rękę . — Panie gospodarzu , herbaty dla pana … Ładny dzień , prawda , akurat do spaceru końmi . Ale też zrobili nam figla !
— Dla dwu przyczyn — odparł młody człowiek . — Naprzód baron , potrzebując pieniędzy na pokrycie długu honorowego , oświadczył , że zastrzeli się , jeżeli nie dostanie ośmiuset rubli , choćby za swoją ukochaną klacz , a po wtóre , baronowa nie życzy sobie , aby jej mąż przyjmował udział w wyścigach . Więc kupiła klacz , ale dziś biedaczka choruje ze wstydu i rozpaczy i chciałaby pozbyć się jej za jakąkolwiek bądź cenę .
— Masz pan rację ; mężczyzna pięćdziesięcioletni jest bardzo skłonny do upadku . I gdyby nie żona i dzieci … Panie Ignacy ! … panie Rzecki ! … niech mnie diabli wezmą , jeżelibym się nie ścigał z młodymi . Ale panie , żonaty człowiek to kaleka : kobiety na niego nie patrzą , chociaż … panie Ignacy …
— Pan Molinari — rzekł — kazał prosić , ażeby jaśnie pan chwilkę zaczekał …
Tymczasem prezesowa zwierzyła się przed bawiącą u niej panią Wąsowską , że przyjedzie do Zasławka Wokulski , bardzo bogaty wdowiec , człowiek ze wszech miar niepospolity , którego chciałaby ożenić i który kto wie , czy nie kocha się w pannie Izabeli …
„ Wszystko jedno ! ” — mruczał .
— Nie sądzisz pan — zapytał po namyśle — że jednak należałoby temu zapobiec ? …
— A tak rachowałem — prawił pan Łęcki — że od pięćdziesięciu tysięcy dasz mi z dziesięć tysięcy rocznie . Na utrzymanie domu wychodzi mi sześć do ośmiu tysięcy , więc za resztę moglibyśmy z Belą co roku wyjeżdżać za granicę . Obiecałem nawet dziecku , że za tydzień pojedziemy do Paryża … Akurat ! … Sześć tysięcy rubli ledwie wystarczą na nędzne istnienie , a o podróżach ani myśleć … Nikczemny Żyd … Nikczemne społeczeństwo , które tak ulega lichwiarzom , że nie śmie z nimi walczyć nawet przy licytacji … A co mnie najwięcej boli , powiem ci , to okoliczność , że za tym nędznym Szlangbaumem może ukrywa się jaki chrześcijanin , nawet arystokrata …
— W tej chwili może przejść … ja nawet do niej nie zajrzę — odparł Żyd machając ręką .
— Chętnie służyłbym . O cóż to chodziło ?
— W każdym razie nie z tej połowy świata , do której ja przywykłam — odcięła wdówka krzywiąc się i patrząc na drogę .
— Bo jeżeli kobiety kochają tylko tych , którzy je lekceważą , to moja kuzynka bardzo prędko będzie musiała oszaleć za Wokulskim .
— Ma być w tych dniach licytowany dom pana Łęckiego …
— Nie podobają się panu ? — spytał nagle baron spostrzegłszy , że jego towarzysz nie odpowiada .
— Już tylko niech się pan nie odzywa ! — przerwał mu pachnący młody człowiek . — Pan wie , co się dzieje ? … Suzin dziś na noc jedzie do Berlina zobaczyć Bismarcka , a potem — do Paryża na wystawę . Koniecznie , słyszy pan ? … koniecznie namawia Wokulskiego , ażeby z nim jechał . I ten dur …
— Wcale nie — rzekł Wirski . — Baronowa przyszła do pani Stawskiej , spłakała się , dostała spazmów i prosiła obie damy prawie na klęczkach , ażeby jej zapomniały ów proces o lalkę , bo inaczej nie będzie mieć spokoju do końca życia .
— Kocioł parowy ? … — spytał Wokulski . — Dlaczegóż takie grube ściany ?
W tej chwili panna Izabela wstała nagle od swego stolika i podeszła do nich ; była wzburzona .
Panna Izabela przyjęła paczkę z uśmiechem i prześlicznym spojrzeniem .
Powóz wjeżdża we wspaniałą bramę , lokaj otwiera drzwiczki , wysiadają . Suzin bierze Wokulskiego pod rękę i prowadzi do małego pokoiku , który po chwili zaczyna wznosić się w górę .
W bocznej alei , przy folwarku , spotkał panie , z którymi była prezesowa i jej pokojówka ze swym koszem .
— Zmęczyła się pani ? — rzekł .
„ Podle mi dotychczas życie schodziło — mówił sobie . — Byłem egoistą . Ochocki — oto wspaniała dusza : chce przypiąć skrzydła ludzkości i dla tej idei zapomina o własnym szczęściu . Sława , naturalnie , jest głupstwem , ale praca dla pomyślności ogółu — to grunt … — A potem dodał z uśmiechem : — Ta kobieta już zrobiła ze mnie bogacza i człowieka z reputacją , lecz jeżeli uprze się , zrobi ze mnie — czy ja wiem co ? … Chyba świętego męczennika , który swoją pracę , nawet życie odda dla dobra innych … Naturalnie , że oddam , gdy ona tego zechce ! … ”
— Hop ! hop ! … — zawołała śmiejąc się . Zeskoczyła z konia i oddała cugle Wokulskiemu .
— Już cię korci . A nauczyłeś się czego ?
— Kończę , panie * Siuzę * — mówił dalej . — Porobiłem wielkie odkrycia w chemii , stworzyłem nową naukę , wynalazłem nieznane materiały przemysłowe , o których ledwie śmiano marzyć przede mną . Ale … brakuje mi jeszcze kilku niezmiernie ważnych faktów , a już nie mam pieniędzy . Cztery fortuny utopiłem w moich badaniach , zużyłem kilkunastu ludzi ; dziś zaś potrzebuję nowej fortuny i nowych ludzi …
Odtąd mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach , lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli w teatrze , na koncertach lub na odczytach . Uczuć swoich nie nazwałby miłością i w ogóle nie był pewny , czy dla oznaczenia ich istnieje w ludzkim języku odpowiedni wyraz . Czuł tylko , że stała się ona jakimś mistycznym punktem , w którym zbiegają się wszystkie jego wspomnienia , pragnienia i nadzieje , ogniskiem , bez którego życie nie miałoby stylu , a nawet sensu . Służba w sklepie kolonialnym , uniwersytet , Syberia , ożenienie się z wdową po Minclu , a w końcu mimowolne pójście do teatru , gdy wcale nie miał chęci — wszystko to były ścieżki i etapy , którymi los prowadził go do zobaczenia panny Izabeli .
Znowu łzy jej błysnęły , ale opanowała się . Tymczasem Helunia zrobiła dyg przed Wokulskim , a następnie przypatrzywszy mu się wielkimi oczyma , nagle schwyciła go za szyję i ucałowała w same usta .
— Mówi się , że szesnaście , ale naprawdę mam dziewiętnaście .
Wokulski powoli otwierał list pani Meliton przypominając sobie niedawne wypadki . Zdawało się mu , że w nie oświetlonej części gabinetu jeszcze widzi ciemną gęstwinę łazienkowskich drzew , niewyraźne sylwetki obdartusów , którzy mu zastąpili drogę , a później wzgórek ze studnią , gdzie Ochocki zwierzał mu się ze swych pomysłów . Lecz gdy spojrzał na światło , mgliste obrazy znikały . Widział lampę z zielonym daszkiem , stos papierów , brązy stojące na biurku i chwilami myślał , że Ochocki ze swymi machinami latającymi i jego własna rozpacz były tylko snem .
Rozstali się wymieniając najpiękniejsze ukłony .
— A po ósmej ja nie będę miał czasu — odparł Oberman .
— Niech pan sobie wyobrazi — mówiła — jaka ta pani Krzeszowska , mimo swoich dziwactw , jest zacna kobieta . Spostrzegła , że mi smutno bez Heluni , i prosiła mnie raz na zawsze , ażebym brała Helunię ze sobą do niej na te parę godzin …
— Wróciłeś — mówię — czyś tylko przyjechał ?
Wokulski czuł , że musi uciec z tego pokoju . Widmo , przed którym wyjechał z Warszawy , było już tu i stało za progiem .
Po zamknięciu sklepu idę do Stacha . Lokaj otwiera mi drzwi i trzyma w ręku wykrochmaloną koszulę . Przechodząc przez pokój sypialny widzę na krześle frak , kamizelkę … Oj , czy z naszej wizyty nie miałoby nic być ? …
Prawda , że i mnie się w podobny sposób pytano . Czyżbym już był tak stary jak nieboszczka Grossmutter i nie rozumiał ani ducha czasu , ani intencyj ludzi młodszych ode mnie ? … Ehe ! tak źle nie jest …
— Ty , papo ?
— Niech ci się jeszcze przypatrzę … Bo to , mówię ci , z tego balu nie każdy wraca … Wreszcie i ja sam jużem człek niedzisiejszy , a humory , mówię ci , zabijają prawie tak jak kule …
— Nie zagarnia , tylko kupuje ! — zawołał doktór . — Może wolałbyś pan , ażeby sklep zmarniał nie znalazłszy nabywcy ? … I kto z was mądrzejszy : pan , który po kilkudziesięciu latach nie masz nic , czy on , który w ciągu roku zdobywa taką fortecę , nikomu notabene nie robiąc krzywdy , a Wokulskiemu płacąc gotówką ? …
Zabierała się do odejścia , ale zatrzymał ją Wokulski .
Pani Wąsowska przygryzła usta .
I pan Ignacy czuje , że nie może nic odpowiedzieć surowemu sędziemu . Rumieni się , potnieje i już chce wracać do swoich ksiąg ( w taki jednakże sposób , ażeby go zobaczył Nowicki ) , gdy nagle widzi przed sobą dawny pałac Paca .
— Przecież , do diabła , muszę oddać za herbatę i ciastka !
— Jaśnie pan odchodzi ? … Co mam powiedzieć panu Molinariemu ? …
— Czy mogę być szczerym ?
Paryż posiada to , co można by nazwać kręgosłupem , osią krystalizacji miasta .
— O ! panna Katarzyna smaczny to kąsek — mówiła gospodyni . — Oko ładne … ( choć zdaje mi się , że ma skazę na lewym czy prawym ? ) … figurka niczego , chociaż musi mieć jedną łopatkę wyższą ( ale to dodaje wdzięku ) . Nosek wprawdzie nie w moim guście , a usta trochę za duże , ale cóż to za dobra dziewczyna ! … Gdyby tak trochę więcej rozumu … No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku … Ja sama , kiedy byłam w wieku Kasi , byłam głupiutka jak kanarek …
Lodowata ściana , jaka utworzyła się między nami , pękła .
— Uważa pan … naprzód dowiemy się , czy młoda jest w domu . Jest co widzieć , panie ! …
— Nic nie rozumiem — szepnął Wokulski ściskając rękoma skronie — głowa mi pęka ! … Metal trzy razy lżejszy od wody … niepojęta rzecz ! …
— Taki duży paciorek ? … a ja taka malutka …
— Floro , bądź łaskawa zapłacić temu panu . Wracamy do domu .
— Jedziesz dziś do Paryża z Suzinem ?
„ Tu chyba nie chodzi ani o klacz , ani o potrącenie na wyścigach ! … ”
— Powinni byśmy jechać dziś , ale zapewne zejdzie do jutra .
„ Otom podły — pomyślał Wokulski . — I ja taką kobietę podejrzywałem … Ach , nędznik … ”
Innym razem pan Leon wyrzucał nam brak ducha poświęcenia .
Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje , rozmawiając o niedawnej zabawie w Dolinie Szwajcarskiej na cel dobroczynny , o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża . Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża .
— Chciałem szanownemu panu dać dowód życzliwości … Pani baronowa Krzeszowska , jak pan wie , chce kupić dom państwa Łęckich … Otóż jej małżonek , baron , położył veto na pewnej części jej funduszów , bez których kupno nie może mieć miejsca … Otóż … dziś … baron chwilowo znajduje się w kłopocie … Brak mu … brak mu tysiąca rubli … chciałby zaciągnąć pożyczkę , bez której … bez której , pojmuje pan , nie będzie mógł dość energicznie opierać się woli żony …
— Naturalnie ! Ale najnieznośniejsze są wielkie damy i służące z restauracji . Co to za wymagania , jakie grymasy ! …
Maruszewicz otarł pot z czoła widząc , że Wokulski znowu przypatruje mu się badawczo .
— Ach , moje dziecko , że też nie przekonałaś się jeszcze o niepraktyczności ojca . On może wyobrażać sobie , że dom wart był miliony , a ja swoją drogą wiem od ludzi kompetentnych , że co najwyżej wart jest siedemdziesiąt parę tysięcy . Przecież co dzień od kilku dni sprzedają się kamienice z licytacji , wiadomo , jakie są i co za nie płacą . Zresztą nie ma o czym mówić ; ojciec niech wyobraża sobie , że go oszukano , a ty , Belu , módl się za zdrowie tego Żyda , który dał wam dziewięćdziesiąt tysięcy … Ale a propos : wiesz , że Kazio Starski wrócił ? …
Nagle spostrzegłszy jakiś ruch na środku kościoła zwróciła się do służącego :
— W maneżu Millera .
„ Przenieść jego brata pod Skierniewice … ” — dodał jakiś głos .
— A jeżeli nam , to i wam nie zrobią nic złego …
— Bo jesteś przystojny , Patkiewicz . Kobiety wściekają się za tobą .
Ma levre sur tes levres closes ,
— Zatem — mówię dalej — nieodwołalnie postanowiłem ożenić Stacha w tym jeszcze roku , nawet przed świętym Janem .
— Tek ! — odezwał się hrabia . — Nie sądzę jednak , ażebyś pan w podobnej sytuacji rujnował się na rejentów .
— Nie bądźże ty głupi i zajdź kiedy do Hopfera . Stary ma duże pieniądze .
Mikołaj otworzył drzwi do salonu i rzekł :
Prosto od barona Rzecki udał się do Wokulskiego i treściwie opowiedział mu o nadużyciach Maruszewicza , o skrusze barona , a nareszcie oddał sfałszowane dokumenta radząc wytoczenie procesu .
— Ani myślę .
— Więc bierze … — Tu Wokulski odetchnął . — Jakże on stoi ?
Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym obywatelem , a mimo to wszyscy go nie lubią , gdyż — ma nieszczęście być starozakonnym …
Pan Łęcki patrzy na zakrystiana z wielką pogardą ; kładzie nawet obie ręce w kieszenie spodni ( co jemu samemu wydaje się dziwnym ) i mówi :
Zobaczywszy swego gościa wstała i wyszła parę kroków naprzód .
— Dziękuję ci , panie Stanisławie — mówił — i za pomoc , i za zajęcie się moimi interesami … Co za farsa z tym Szlangbaumem ! … Ale … ale … Belcia prosi cię jutro na obiad … Pieniądze odbierz od adwokata naszego księcia , a co do procentu , który będziesz łaskaw …
P. S. Wyobraź sobie , co za szczęście spotkało moją ochronkę . Będąc wczoraj w sklepie tego sławnego Wokulskiego przymówiłam się o mały datek dla sierot . Liczyłam na jakie kilkanaście rubli , a on , czy uwierzysz , ofiarował mi tysiąc , wyraźnie : tysiąc rubli , i jeszcze powiedział , że na moje ręce nie śmiałby złożyć mniejszej sumy . Kilku takich Wokulskich , a czuję , że na starość zostałabym demokratką . ”
— Naprzód cofnę wyraz : próżniacy , jeżeli on panią razi , a następnie … Niech mi pani raczy wskazać człowieka z tej sfery , o jakiej mówimy , który by coś robił ? … Znam tych panów około dwudziestu , są to również znajomi pani . Cóż więc robią oni wszyscy , począwszy od księcia , najzacniejszej w świecie osobistości , który wreszcie może tłomaczyć się wiekiem , a skończywszy … choćby na panu Starskim , który swoich wiecznie trwających wakacyj nie może tłomaczyć nawet położeniem majątkowym …
— Słucham pana .
— Onegdaj dałeś dymisję jednemu z twoich … urzędników , niejakiemu Mraczewskiemu …
Tymczasem Wokulskiego nie było w Łazienkach .
— Ja nie miałem wiary ? …
— O czym ?
— A , szelma ! — wrzasnął stary Mincel i nim zdałem sobie sprawę z sytuacji , przeciągnął po mnie jeszcze parę razy dyscyplinę , od wierzchu głowy do podłogi .
— To są straszni ludzie , papo … — szepnęła do ojca .
— Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela .
„ Gdyby mi wystarczyło kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie i komplet do wista , byłbym w Warszawie najszczęśliwszym człowiekiem — mówił do siebie . — Ale ponieważ oprócz żołądka mam duszę , która łaknie wiedzy i miłości , więc musiałbym tam zginąć . W tej strefie nie dojrzewają ani pewnego gatunku rośliny , ani pewnego gatunku ludzie … ”
„ Cóż z tego , że trochę kokietuje ? … Kokieteria u kobiet jest jak barwa i zapach u kwiatów . Taka już ich natura , że każdemu chcą się podobać , nawet Mraczewskim …
„ Przecie ja rozumiem — mówi — żeby się pan Węgiełek ze mną nie ożenił … ”
Znowu po kilku dniach do mieszkania pani Krzeszowskiej zgłosiło się dwu Żydków zapytując , czy pan baron jest w domu … Pani baronowa , zamiast wpaść na nich z krzykiem , jak to zwykle robiła , kazała im bardzo spokojnym tonem wyjść za drzwi . Potem zawoławszy Kacpra rzekła mu :
Chwilę patrzyła na niego z łagodnym uśmiechem .
Obaj odzyskaliśmy dawną szczerość i do północy rozmawialiśmy o przeszłych czasach . Na dobranoc powiedział mi Stach :
— Heca z tymi babami ! — mówił . — Koniecznie chcą ludzi wciągać w nieszczęście . Swataj sobie , swataj , nawet Hopfera , nie tylko Wokulskiego ; ale pamiętaj , że ja za to płacić nie będę .
— Co to jest nie można ! — oburzył się Palmieri . — Nie można od razu , gdyż nie jesteś pan * medium * . Ale można by z pana zrobić medium , jeżeli nie w kilka miesięcy , to w kilka lat .
— Zmądrzałam — odpowiedziała pani Meliton .
Zdawało mu się , że widzi jakąś niezmierną fabrykę , skąd wybiegają nowe słońca , nowe planety , nowe gatunki , nowe narody , a w nich ludzie i serca , które szarpią furie : nadzieja , miłość i boleść . Któraż z nich najgorsza ? Nie boleść , bo ona przynajmniej nie kłamie . Ale ta nadzieja , która tym głębiej strąca , im wyżej podniosła … Ale miłość , ten motyl , którego jedno skrzydło nazywa się niepewnością , a drugie oszustwem …
— Co za towary ! — zawołał Wokulski . — Chyba wszystko nowe ?
Niekiedy przychodził mu na myśl Geist , zdziczały mędrzec wśród wielkich pomysłów , który wskazywał mu inny cel aniżeli miłość panny Łęckiej . Ale wówczas starczyło Wokulskiemu jedno spojrzenie panny Izabeli , ażeby go otrzeźwić z mrzonek .
— Dziś chyba uspokoiła się pani .
— A więc jesteśmy gotowi ? — spytał książę powstając z fotelu .
— Papo trochę przyszedł do siebie … Zasyła panu ukłony …
Po wyjściu Wokulskiego ze sklepu Rzecki ostrożnie wypytał się „ panów ” , w którym sądzie i o której godzinie odbywają się licytacje domów . Potem uprosił Lisieckiego o zastępstwo na jutro między dziesiątą z rana a drugą po południu i z podwójną gorliwością zabrał się do swoich rachunków . Machinalnie ( choć bez błędu ) dodawał długie jak Nowy Świat kolumny cyfr , a w przerwach myślał :
— Bardzo słusznie . I nie obawiasz się scen zazdrości ?
Każdy wyraz panny Izabeli padał Wokulskiemu na serce jak kropla słodyczy .
„ Już ich pewno nie spotkam ! ” — powtarzał z rozpaczą .
— Sześćdziesiąt od dziewięćdziesięciu … posag panny Izabeli … — mruknął adwokat . — Aha ! …
Czasami na widok młodszych i starszych elegantów otaczających pannę Izabelę , której oczy błyszczały jak brylanty albo jako gwiazdy , po niebie jego zachwytów przelatywał obłok i rzucał mu na duszę cień nieokreślonej wątpliwości . Ale Wokulski na cienie zamykał oczy . Panna Izabela była jego życiem , szczęściem , słońcem , którego nie mogły zaćmić jakieś przelotne chmurki , może nawet zgoła urojone .
— Szanuj siły , panie Wokulski ! … — ostrzegł go pan Tomasz , uroczyście grożąc palcem … — A propos — dodał półgłosem — wyobraź pan sobie , że za moją kamienicę już baronowa Krzeszowska chce dać siedemdziesiąt tysięcy rubli … Z pewnością wezmę sto tysięcy , a może i sto dziesięć … Błogosławione są te licytacje ! …
„ Czyżby i on mnie posądzał i śledził ? … — błysnęło w głowie Szlangbaumowi i gniew go ogarnął . — Tak , ma ojciec rację … Dziś wszyscy huzia ! na Żydów . Niedługo już trzeba będzie zapuścić pejsy i włożyć jarmułkę … ”
— Pan skąd wie ? … — odparł . — No , słowo honoru daję , że ten człowiek ma zmysł proroczy ! Właśnie dziś , słowo honoru … muszę być na mieście przed siódmą , choćbym umarł , choćbym … miał podać się do dymisji …
— Będę bardzo zadowolona , jeżeli spełni się pańskie proroctwo ; może już wrócimy do tamtych państwa ? …
— No , no , uspokój się , bo już widzę jej adwokata — rzekł Stach .
— W imię Ojca i Syna ! … — mówię . — Kpisz — mówię — czy o drogę pytasz ? … skądeś się tu wziął ? Chyba że jesteś duszą zmarłą …
„ Zdaje mi się , że umrę u jej nóg … — mówił sobie . — No i co z tego ? … Umrę patrząc na nią i może przez całą wieczność będę ją widział . Któż wie , czy życie przyszłe nie zamyka się w ostatnim uczuciu człowieka ? … ”
— Instynkt — gatunek — instynkt utrwalenia czegoś i — utrwalenie gatunku ! … — powtórzył Wokulski . — Trzy wyrazy , a cztery głupstwa .
— Lubią szampana — powiedział .
Ponieważ nikt z gości już nie przychodził , Wokulski wezwał do siebie Jumarta .
„ Przecież chyba zasługuję na to — myślał — ażebym był pierwszym i ostatnim … ”
— Powiesiłbym się — mówił — żeby mi przyszło tydzień włóczyć się po dworze . Ścisk , upał , kurzawa ! … świnie mogą żyć tak jak wy , ale nie ludzie .
— Jak Boga kocham , cudnie mówi ten kochany książę — zawołał marszałek .
— Nazywam go — odparł , powoli ogryzając i zapalając cygaro — nazywam go wariatem , gdyż go znam lat … Zaczekaj pan … Piętnaście … siedemnaście … osiemnaście … Było to w roku 1860 … Jadaliśmy wtedy u Hopfera . Znałeś pan Hopfera ? …
— Panie Wokulski — odparł Żyd uroczyście — ja myślę , że pan nie potrzebował to powiedzieć . Pański sekret to mój sekret . Pan ujął się za mój Henryczek , pan nie prześladuje Żydów …
Postanowił od razu chwycić byka za rogi .
— No , a jakże tobie poszło ? — zapytał Rzecki już zwykłym tonem .
— Kiedym wyjeżdżał , po całych dniach łowił ryby . Ale ponieważ gust zmienia mu się często , więc nie jestem pewny , czy nie zobaczę go teraz jako myśliwca … Ale cóż to za szlachetny młody człowiek , co za wiedza ! … No i zasługi już ma ; zrobił kilka wynalazków .
Naśmieliśmy się oboje z panią Stawską z dziwactw baronowej i pożegnaliśmy się pełni otuchy . Gdy zaś wychodziła , Klejn otworzył jej drzwi tak szarmancko , że jedno z dwojga : albo już ją uważa za naszą pryncypałową , albo — sam kocha się w niej . Półgłówek ! … On także mieszka w domu baronowej i niekiedy bywa u pani Stawskiej ; ale podczas wizyt siedzi tak strasznie smutny , że Helunia pewnego wieczora zapytała babki : czy pan Klejn nie brał dziś olejku ? … Marzyciel ! Komu to myśleć o podobnej kobiecie …
„ Ach , to tu jest balon Giffarda ? — pomyślał . — Szkoda , że nie mam dziś czasu ! … ”
— Jak to z kucharzem ?
— Papa tych panów chce przyjmować ? …
— Słuchamy … słuchamy ! … — poparł go adwokat , silnie okazując , że stara się pohamować zapał dla księcia .
— Kiedy boję się , bo strasznie zła — szepnęła Marianna wydzierając mu się z rąk .
Punkt o drugiej przyprowadzono dwa piękne wierzchowce . Wokulski stanął przy swoim , a w parę minut ukazała się pani Wąsowska . Miała obcisłą amazonkę , kształty Junony , kasztanowate włosy zebrane w jeden węzeł . Końcem nogi oparła się na ręku stangreta i jak sprężyna rzuciła się na siodło . Szpicrózga drżała w jej ręce .
Rok 1846 i 1847 upłynęły w wielkim rozgardiaszu . Ukazywały się coraz to jakieś pisemka , a znikali ludzie . Nieraz i ja myślałem : czy już nie pora wytknąć głowę na szerszy świat ? A kiedy mnie ogarnęły wątpliwości i niepokoje , po zamknięciu sklepu szedłem do wuja Raczka i opowiadałem , co mnie trapi , prosząc , ażeby poradził mi jak ojciec .
— A ja Izabelkę , a potem … Wąsowską .
Wróciwszy do miasta Wokulski przede wszystkim kupił złoty medalion , umieścił w nim skrawek nowego metalu i zawiesił na szyi jak szkaplerz . Chciał przespacerować się , ale spostrzegł , że ruch uliczny męczy go ; więc poszedł do siebie .
— Kobiety , panie Ochocki .
Siedziała w loży z ojcem i panną Florentyną , ubrana w białą suknię . Nie patrzyła na scenę , która w tej chwili skupiała uwagę wszystkich , ale gdzieś przed siebie , nie wiadomo gdzie i na co . Może myślała o Apollinie ? …
— Nie wiem — rzekła hrabina . — Podobno chodziło o różnicę przekonań politycznych czy coś w tym guście …
Pewnego dnia wezwała go do siebie prezesowa .
Zrobiło się już zupełnie ciemno ; na ulicy zapalono latarnie , których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując na suficie ramę okna i zwoje firanki . Wyglądało to jak krzyż na tle jasności , którą powoli zasłania gęsty obłok .
Teraz i ja wzruszyłem ramionami i umilkłem . Źle nazywać się Szlangbaumem , źle Szlangowskim ; źle być Żydem , źle mechesem … Noc zapada , noc , podczas której wszystko jest szare i podejrzane !
Geist przeciągnął ręką po głowie .
Padły znowu dwa strzały i znowu dwa . Jadący przed nami szwadron zatrzymał się ; dwie armaty i dwa jaszczyki galopem popędziły naprzód , kilku jezdnych pocwałowało na najbliższe wzgórza . Stanęliśmy — i przez chwilę zaległa taka cisza , że słychać było tętent siwej klaczy dopędzającego nas adiutanta . Przeleciała mimo , do huzarów , dysząc i prawie dotykając brzuchem ziemi .
— Nasz nieszczęśliwy kraj — zakończył książę .
— Sam hrabia osądź — mówił dalej baron . — Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli . Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać . No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy … dwieście rubli ! … dał bowiem za nią tylko sześćset …
— Panie ! … — przerwała z uśmiechem panna Izabela — ależ to jest podstęp . Ja chcę spłacić jeden dług , a pan chce mnie zmusić do zaciągania nowych . Czy to właściwe ? …
— Pan radca ma rację ! — dodał Szprot . — Tak wszystko ci Żydzi zagarniają , że w końcu trzeba im będzie siłą odbierać , dla utrzymania równowagi . Bo zobaczcie tylko , panowie , co się dzieje , choćby z takimi kortami …
— Nie sądzę .
— Tak … tak … Trochę więcej … Myślę , że pięć do sześciu tysięcy … Poproszę poczciwego Wokulskiego , to mi to załatwi …
— Ach , pewnie ten Szpigelman … Dokuczliwa bestia jak komary w lesie ! … — zawołał pan Tomasz chwytając się za głowę . — Niech jutro przyjdzie …
Panna Izabela zwiesiła głowę i cicho przebierając palcami , po stole , dumała .
— A czy pani zwróciła należność ?
Zirytowana hrabina kazała jechać do domu nie czekając końca wyścigów . Wokulski ledwo miał czas dopaść powozu i pożegnać się z damami . Nim konie ruszyły , panna Izabela wychyliła się i podając Wokulskiemu końce palców szepnęła :
— Balonem pana Ochockiego ? …
— Muszę już jechać . Ciocia pisała jeszcze we środę , ażeby wracać , ale prezesowa nie pokazała mi listu , zatrzymała mnie . Dopiero kiedy wczoraj przybył umyślny posłaniec …
— Więc teraz ja panu powiem . Wszyscy jesteście podli …
Lecz i w tym , i w tamtym wypadku nie wiedział dobrze , co się koło niego dzieje ; więc patrzył w tej chwili na kościół jak na rzecz zupełnie nową dla siebie .
„ Paryż ! … Paryż ! … ( mówi sobie , ciągle śpiąc ) . Wszakże od tylu lat o nim tylko marzyłem . To przejdzie … Wszystko przejdzie ! … ”
— Weź , Florciu , lampę do mego pokoju . Papa jest ?
— Tak pan chłodno o nim mówi ? — zdziwiła się panna Izabela . — Czyby jego gra nie podobała się panu ? …
— Posłuchaj — przerwała panna Izabela . — Od roku już straciliśmy stanowisko w świecie . Nie zaprzeczaj , bo tak jest , wszyscy o tym wiemy . Dziś jesteśmy zrujnowani .
Jednakże nawet za ten drobny objaw życzliwości panna Izabela robiła sobie w duchu wymówki :
— Odwagi … odwagi … — odpowiedział jej tym samym tonem Starski .
— Myślałam , że już pan nie przyjdzie — rzekła panna Izabela .
Pan Ignacy rzucił okiem na wiersz ostatni , ale nie znalazł podpisu : list był anonimowy . Spojrzał na kopertę — miała adres Wokulskiego . Czytał dalej :
Cofnąłem się od zrozpaczonej staruszki i podszedłem do pani Stawskiej .
— I książę bardzo na niego łaskaw …
— Witam cię , panie Stanisławie — rzekła — i dziękuję , żeś posłuchał mojej prośby .
— Jak wszystkie histeryczki — mruknął eks-obywatel . — Straciła córeczkę , mąż ją porzucił … Same awantury ! …
Wokulski rzucił się na krześle ; przez chwilę obaj milczeli .
„ Chwilowa apatia , wyczerpanie , brak wrażeń … Za dużo myślę o interesach ” — mówił .
Baronowa Krzeszowska odskakuje od niego i wygiąwszy się w tył jak artystka grająca tragiczną rolę odpowiada mu jednym tylko wyrazem :
— Ale skąd on wyrwał taki surdut ? …
— Z rządcą ? … jakiś pan ? — mówiła niewidzialna dama . — Może to Ludwiczek , bo akurat śnił mi się …
I wyobrażał sobie , jakby to było , gdyby zamiast w Warszawie przyszedł na świat w Paryżu . Przede wszystkim dzięki mnóstwu instytucyj mógłby więcej nauczyć się w dzieciństwie . Później , nawet dostawszy się do kupca , doznałby mniej przykrości , a więcej pomocy w studiach . Dalej , nie pracowałby nad perpetuum mobile przekonawszy się , że w tutejszych muzeach istnieje wiele podobnych machin , które nigdy nie funkcjonowały . Gdyby zaś wziął się do kierowania balonami , znalazłby gotowe modele , całe grupy podobnych jak on marzycieli , a nawet pomoc w razie praktyczności pomysłów .
Wokulski zamyślił się .
Tylko głos jej z roku na rok przyciszał się , dopóki wreszcie nie umilknął na wieki .
— Niechże jaśnie pani nie robi skandalu przy służbie ! … — zgromił ją Leon . — Wszystkie te rzeczy jaśnie pan powinien mieć w domu …
— Czy nie chcesz , Belu — wołała — wziąć sobie tego kawalera ?
Wokulski z taką uwagą przeglądał album , że żyły nabrzmiały mu na czole .
— A jak ci się zdaje : ile przywiozłem ?
— Nie z panną Łęcką , ale z panią Stawską .
„ Piękny człowiek ! ” — pomyślała .
— Więc przed wyjazdem nie można widzieć się ? …
— Ach , już chyba nigdy nie poznam się z nimi . Ale on mi to wszystko tłomaczy , trochę ojciec … i trochę ciotka .
— Jeżeli pan nie ma nic przeciw temu — przerwała panna Izabela uśmiechając się do Wokulskiego — to przejdziemy do salonu , a ojciec tymczasem odpisze …
— Bardzo … bardzo lubiłam go , a myślę , że i on mnie trochę … kiedy tak pamiętał wszystko . Ale on był ubożuchny oficer , a ja na nieszczęście bogata , i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów . No i rozdzielono nas … Może też byliśmy zanadto cnotliwi … Ale cicho ! … cicho … — dodała śmiejąc się i płacząc . — Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku .
— A tymczasem demoralizuje kolegów , swoich przyszłych subiektów ? …
— Kto wie , czy to nie będzie najlepsze — zauważył pan Raczek . — A do jakiegoż byś chciał kupca ?
— Obraził pan Felcię — rzekła panna Izabela . — To nie godzi się … ona jest panu tak życzliwa .
„ Straszny upał ! ” — mruknął pan Tomasz .
— Może bigos albo pneumatyczną poduszkę …
— Nie . Z taką , co chodzi w chustce , to ja się nie ożenię , a kapeluszowa mnie by nie chciała .
Jej adwokat szybko odchodzi od stołu i biegnie bronić zabójcy .
— Tak widać było przeznaczone — odpowiedziała z uśmiechem .
I opowiedziałem mu wszystko , co wiem o pani Stawskiej , dodając :
Słyszeliście państwo coś podobnego ? …
Odwiedziny fabryki stanowiły ważną epokę w życiu panny Izabeli . Z religijną czcią czytywała ona poezje swego dalekiego kuzyna , Zygmunta , i zdawało się jej , że dziś znalazła ilustrację do Nie-Boskiej komedii . Odtąd często marzyła o zmroku , że na górze kąpiącej się w słońcu , skąd zjeżdżał jej powóz do fabryki , stoją Okopy Św . Trójcy , a w tej dolinie zasnutej dymami i parą było obozowisko zbuntowanych demokratów , gotowych lada chwila ruszyć do szturmu i zburzyć jej piękny świat .
Dopiero odwróciwszy się Wokulski spostrzegł przy samych drzwiach żelazną szafę wmurowaną w ścianę , łóżko okryte podartą kołdrą , z której wyłaziła brudna wata , pod oknem stolik z papierami , a przed nim fotel obity skórą , popękaną i wytartą .
„ Sprzedam sklep — myślał — wycofam moje kapitały i osiądę w Paryżu . Nie będę zawadzał tym , którzy mnie nie chcą … Będę tu zwiedzał muzea , może wezmę się do jakiej specjalnej nauki i życie upłynie mi , jeżeli nie w szczęściu , to przynajmniej bez boleści … ”
Po trzecie — mały Lulu jeszcze w tym roku zostanie cesarzem Francuzów pod imieniem Napoleona IV , zbije Niemców na bryndzę i zrobi sprawiedliwość na całym świecie , co mi jeszcze przepowiadał śp. mój ojciec .
— A powiedz mi — mówił Geist — dlaczego ty myślisz o samobójstwie ? …
Modliłem się nie na próżno . Kara boska już wisiała nad głową intrygantki , w postaci śledzia , który wysuwał się z lufcika na trzecim piętrze . Śledzia owego trzymała jakaś tajemnicza ręka , odziana w granatowy rękaw ze srebrnym galonem , spoza ręki zaś co kilka sekund wychylała się mizerna twarz ze złośliwym uśmiechem .
— Otóż to ! — zawołała baronowa . — Jaki dowód ? …
— A widzisz ! … — odpowiedziała hrabina całując ją . — Ciotka zawsze o tobie myśli . Dla ciebie jest to wyborna partia , którą tym łatwiej będzie zrobić , że Tomasz ma kapitalik , który powinien mu wystarczyć , a Kazio coś słyszał o zapisie ciotki Hortensji dla ciebie . No , przypuszczam , że Starski jest trochę zadłużony . W każdym razie to , co mu zostanie z majątku babki , z tym , co ty możesz wziąć po Hortensji , powinno by wam na jakiś czas wystarczyć . A później zobaczymy . On ma jeszcze stryja , ty masz mnie , więc wasze dzieci nie doznają biedy .
Piątego dnia , przed wschodem słońca , stanęliśmy na Pradze . Ale że fur było mnóstwo , a łyżwowy most ciasny , więc ledwie około dziesiątej zajechaliśmy do Warszawy . Muszę dodać , że wszyscy moi współpasażerowie znikli na Bednarskiej ulicy jak eter octowy , zostawiając po sobie mocny zapach . Gdy zaś przy ostatecznym rachunku wspomniałem o nich furmanowi , wytrzeszczył na mnie oczy .
W parę godzin znaleźli się na miejscu .
Skończył swoją sztukę , ukłonił się według najpiękniejszych zasad i wyszedł z uśmiechem ; patrząc na jego wspaniałą minę i portfel , w którym nosił szczotki i brzytwy , można by go wziąć za urzędnika z ministerium .
— Na cóż baronowa pożycza od pana te dziesięć tysięcy , panie Szlangbaum ? — rzekł Wokulski .
— Ja poszlę po doktora , papo ? …
Stanął na progu gabinetu i kiwnął na Rzeckiego ; stary subiekt istotnie był jakiś niewyraźny i swemu pryncypałowi nie patrzył w oczy .
— On ma … on ma — szostre w Krakowie , która , rozumysz pan , zapysała dla jego córki …
Panna Izabela z wolna podsunęła się tuż do kantorka , za którym siedział Wokulski . Była bardzo blada . Zdawało się , że widok tego człowieka wywiera na nią wpływ magnetyczny .
— Marysiu ! … chodź do nas … — wołał bas .
— Obudzisz się , ty , moja królewno … — rzekł .
Ile razy po wizycie u panny Izabeli jak dokuczliwe muchy rzucały się na niego wątpliwości , biegł do pracy . Przeglądał rachunki , uczył się angielskich słówek , czytał nowe książki . A gdy i to nie pomagało , szedł do pani Stawskiej , u niej spędzał cały wieczór i dziwna rzecz , w jej towarzystwie znajdował jeżeli nie zupełny spokój , to przynajmniej ukojenie …
Weszliśmy do kuchni , gdzie stała balia pełna mydlin i dziecinnej bielizny . Na sznurze zawieszonym w pobliżu komina suszyły się również dziecinne spódniczki , koszule i pończoszki . ( Jak to zaraz znać , że w mieszkaniu jest dziecko ! )
Mikołaj zabrał kapelusz i zaniósł go do sypialni pana Tomasza . W przedpokoju usłyszał , że Wokulski oburącz ściskając głowę szepnął :
— Tak , tak ! — zawołał Starski .
— Cóż on zrobił ? — pytam .
— Rozumie się — rzekłem . — Kiedy nieprzyjaciel w sąsiedztwie …
I znowu po całych dniach zwiedzał wystawę , muzea , studnie artezyjskie , szkoły i teatry nie dlatego , ażeby coś poznać , ale ażeby zagłuszyć wspomnienia . Powoli , na tle głuchych i nieokreślonych cierpień , poczęło się w nim rodzić pytanie : czy istnieje jaki porządek w budowie Paryża ? Czy jest przedmiot , z którym można by go porównać , i ład , pod który dałoby się go podciągnąć ?
„ Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham ? … Może trochę za późno , ale przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek . Kochają się miliony ludzi , kocha się cały świat czujący , dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione ? Jeżeli zaś ten zasadniczy punkt ma rację bytu , to ma ją wszystko , co robię . Kto się chce żenić , musi posiadać majątek , więc — zdobyłem majątek . Musi zbliżyć się do wybranej kobiety — ja też zbliżyłem się . Musi troszczyć się o jej byt materialny i chronić od nieprzyjaciół — a ja robię jedno i drugie . Czy zaś w tym dobijaniu się o szczęście skrzywdziłem kogo ? czy zaniedbuję obowiązków względem społeczeństwa i bliźnich ? … Ach , ci kochani bliźni i to społeczeństwo , które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody , a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony … Lecz właśnie to , co oni dziś nazywają szaleństwem , popycha mnie do pełnienia jakichś fikcyjnych obowiązków . Gdyby nie ono , siedziałbym dziś jak mól w książkach i kilkaset osób miałoby mniejsze zarobki . Więc czego oni chcą ode mnie ? ” — pytał sam siebie w rozdrażnieniu .
„ Błogosławieni cisi … Błogosławieni smutni … ”
— Widzisz pan — rzekł — on by ją niezawodnie puścił , gdyby mógł oceniać rzeczy rozsądnie . Była taka chwila wczoraj na balu , że w naszym Stachu obudził się lew i kiedy przyszedł do panny Łęckiej , ażeby z nią zamienić parę wyrazów , przysiągłbym , że jej powie : „ Dobranoc pani , już poznałem jej karty i ogrywać się nimi nie pozwolę ! ” Taką miał minę , kiedy szedł do niej . Ale i cóż z tego ? … Panna raz spojrzała , szepnęła , ścisnęła go za rękę i mój Stach był taki szczęśliwy przez całą noc , taki szczęśliwy , że … dziś miałby ochotę w łeb sobie wypalić , gdyby nie czekał na drugie spojrzenie , szept i uścisk ręki … Nie widzi , cymbał , że ona zupełnie takimi samymi słodyczami obdzielała dziesięciu , nawet w znakomicie większych dozach .
I wpada w otwarte drzwi , nakazując woźnemu , ażeby nikogo nie wpuszczał .
— Więc dlatego , że baron trwoni pieniądze , a jego żonie podoba się mieć mój dom , ja mam tracić kilka tysięcy rubli . Z jakiej racji ?
— Więc jak mam powiedzieć ? …
— Ileż ?
„ Ona ? … — szepcze Wokulski . — Niepodobieństwo ! … ”
— Niestety ! nie jeździłem żadnym — westchnął Starski — ale w tej chwili wyobrażam sobie , że jadę bardzo lichym .
Poczęliśmy wychodzić . Wokulski podał rękę pani Stawskiej , z którą wysunął się naprzód , ja zaś ostrożnie zacząłem sprowadzać panią Misiewiczowę z brudnych schodów .
— Zamelduj mnie pani baronowej — rzekł pan Krzeszowski nieco przytłumionym głosem .
— W prawej oficynie , na pierwszym piętrze .
— Nie będę nic mówić , bo mnie już i rozmowa z panem męczy . Ach , ten świat daje nam same zawody ! … Kiedy kładziemy pierwszą suknię z trenem , kiedy idziemy na pierwszy bal , kiedy pierwszy raz kochamy — zdaje się nam , że otóż jest coś nowego … Lecz po chwili przekonywamy się , że to już było albo że to jest — nic …
— Przybiegłem tylko na chwilę , bo mam załatwić pilny interes — zawołał uradowany . — Wie pani , Stach będzie tu dzisiaj … Zdaje mi się ( ale mówię to pani w największej tajemnicy ) , że Wokulski już stanowczo zerwał z Łęckimi …
Nie śmiała dokończyć frazesu . Wyręczył ją Wokulski . Nie sprzedał klaczy i sam puścił ją w szranki .
— Czy tak ? …
— Bóg wie , panie , ani tak , ani owak . Nawet z początku to śmiałem się z niej i jak kto przechodził za oknem , mówiłem : „ Pewno i ten znajomy panny Marianny , boś panna nie z jednego pieca chleb jadła . ” A ona nic , tylko spuści głowę , kręci maszyną , aż warczy , i ognie jej na twarz biją .
Lasek Vincennes leży w stronie południowo wschodniej , a kraniec Lasku Bulońskiego w północno zachodniej stronie Paryża . Otóż : owa oś krystalizacji miasta podobna jest do olbrzymiej gąsienicy ( mającej prawie sześć wiorst długości ) , która znudziwszy się w Lasku Vincennes poszła na spacer do Lasku Bulońskiego .
— Ale ja pański kapitał wziąłem tylko na rok …
— Jak fryzjerczyk , którego uzuchwalono — odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi .
Po każdej takiej konferencji stróż wróciwszy do swej komórki rzucał czapkę na stół i wykrzykiwał :
— Pan Starski .
— To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka .
— Niepodobna ! — mruknął . — Stach nie jest aż tak głupi …
Mijają ludzkie pokolenia
Dobrał się nareszcie mój kowal do złotego łóżka , gdzie już nawet poczwary nie miały dostępu , ino stanęły wkoło , kłapiący zębami . On zaraz zobaczył w głowie panny złotą szpilkę , szarpnął i wyciągnął ją do połowy …
Hrabina z panną Izabelą poszły na przód , za nimi pan Tomasz z Wokulskim . Pan Tomasz czuł w sobie tyle goryczy , kwasu i ciężaru na widok białego cylindra , że nie chcąc być niegrzecznym zmuszał się do uśmiechu . A nareszcie , pragnąc w jakiśkolwiek sposób zabawić Wokulskiego , znowu zaczął mu mówić o swojej kamienicy , z której ma nadzieję otrzymać czterdzieści albo i pięćdziesiąt tysięcy czystego zysku .
— Więc kto ? … Rządca … może krawiec ? …
— Wiesz — szepnęła jej prezesowa — przyjechał Wokulski .
„ Cóż robić ? … Cóż robić , jeżeli go wybrała … Moje nieszczęście , żem ją poznał … ”
— Dlaczego nie moja ? Nie każdy może być poetą albo bohaterem , ale każdy potrzebuje pieniędzy — mówił Szuman . — Pieniądz jest spiżarnią najszlachetniejszej siły w naturze , bo ludzkiej pracy . On jest * sezamem * , przed którym otwierają się wszystkie drzwi , jest obrusem , na którym zawsze można znaleźć obiad , jest lampą Aladyna , za której potarciem ma się wszystko , czego się pragnie . Czarodziejskie ogrody , bogate pałace , piękne królewny , wierna służba i gotowi do ofiar przyjaciele , wszystko to ma się za pieniądze …
— Mówię o młynach — ciągnął Wokulski . — Za parę lat będziemy sprowadzali nawet mąkę , bo nasi młynarze nie chcą zastąpić kamieni — walcami .
— Sit tibi terra levis — rzekł spokojnie . Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się do swojej roboty .
— Teraz ja pana nie rozumiem — szepnął spuszczając oczy Wokulski .
— Niech pan mówi … To musi być olbrzymi widok ? … Jakich uczuć doznawał pan ? … — mówił Ochocki . Był dziwnie zmieniony : oczy rozszerzyły mu się , na twarz wystąpił rumieniec . Patrząc na niego trudno było wątpić , że w tej chwili zapomniał o pannie Izabeli .
X. Pamiętnik starego subiekta
— Nie , kochanie . Teraz pójdziemy do sklepu , a do ogrodu po obiedzie — odpowiedziała pani bardzo przyjemnym głosem .
A swoją drogą Stach na tym cierpi . Nie tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma , ale jeszcze daje towary żydowskim kupcom i paru Żydków przypuścił do współki . Nasi krzyczą i grożą , ale nie jego straszyć ; zaciął się i nie ustąpi , choćby go piekli w ogniu .
Dopiero z rana wpadłem na jedyną myśl prostą i rozsądną , ażeby stanowczo rozmówić się ze Stachem i jeżeli istotnie sklep sprzedaje , wystarać się o miejsce .
W parę godzin po babie — traf ! wpada student , ten brodacz , co to z zasady nie płaci komornego .
Przy młodym mężu w panią Małgorzatę jakby nowy duch wstąpił . Kupiła sobie fortepian i zaczęła uczyć się muzyki od jakiegoś starego profesora , ażeby — jak mówiła — „ nie budził w Stasieczku zazdrości ” . Godziny zaś wolne od fortepianu przepędzała na konferencjach z szewcami , modystkami , fryzjerami i dentystami robiąc się przy ich pomocy co dzień piękniejsza .
Za moich czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu ; jego matka lub żona były gospodyniami , a wszyscy członkowie rodziny pracownikami . Dziś pryncypał bierze tylko dochody z handlu , najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o to , ażeby jego dzieci nie zostały kupcami . Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim , który ma szersze zamiary , tylko myślę w ogólności , że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi , jeżeli chce mieć porządnych .
Stach niedbale rozejrzał się po oknach domu i bez najmniejszej uwagi słuchał mego sprawozdania o melioracjach . Daliśmy nową podłogę w bramie , wyreperowaliśmy dachy , odmalowaliśmy ściany , myliśmy schody co tydzień . Słowem , z zaniedbanej zrobiliśmy wcale okazałą kamienicę . Wszystko było w porządku nie wyłączając dziedzińca i wodociągów ; wszystko , oprócz komornego .
— Prawda , jaki ładny dzień ? W mieście upał , tu przyjemny chłód . Bardzo lubię Łazienki o tej godzinie : mało osób , więc każdy może znaleźć kącik wyłącznie dla siebie . Pan lubi samotność ?
— Jaki pan ?
Mnie gazetę i chowa ją do kieszeni , nie dokończywszy mazagranu płaci za niego i — wstaje od stołu . Garson patrzy spod oka , dwaj goście , bawiący się cienkimi laseczkami , zakładają nogi jeszcze wyżej , a jeden z nich impertynencko przypatruje mu się przez monokl .
Słuchając tego , czasem myślę , że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy , podobny do nocy . W dzień wszystko było ładne , wesołe i dobre ; w nocy wszystko brudne i niebezpieczne . Tak sobie myślę , ale milczę ; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów , którzy dowodzą , że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni . Nam kule nad głowami inne wyświstywały hasła , pamiętasz , Katz ? …
Pani Stawska w tym właśnie pokoju ceruje koronki albo jedwabie , których baronowa ma pełno . Czy się w nie będzie kiedy ubierać ? — pani Stawska nie może zgadnąć .
— W roku 1849 i nieco później — wtrąciłem .
— Romantyk ! … romantyk ! … — powtarzał adwokat z uśmiechem .
„ Co mi tam ludzkość ! — mówił wzruszając ramionami . — Za całą ludzkość i za całą przyszłość świata , za moją własną wieczność … nie oddam jednego jej pocałunku … ”
— Co za lód w tych sercach ! … co za chłód ! … co za upodlenie ! … — wołał — jeżeli nawet taki człowiek jak ty jeszcze nie ufa . Więc przypomnij sobie , coś już zrobił w tak krótkim czasie : tyle umiesz , że mógłbyś dzisiaj zdawać egzamin …
Nikt nie miał odwagi nazwać się dzieckiem swoich zasług , a nawet ja , głupiec , wydałem kilkaset rubli na kupno szlacheckiego patentu .
Gdy Wokulski zadzwonił do mieszkania lekarza , ten właśnie był zajęty gatunkowaniem włosów rozmaitych osobników rasy słowiańskiej , germańskiej i semickiej i przy pomocy mikroskopu mierzył dłuższe i krótsze średnice ich przekrojów .
Teraz panna Izabela spostrzega ojca , który siedzi przy niej i z uwagą ogląda sobie paznokcie , od czasu do czasu rzucając okiem na krajobraz . Powóz ciągle stoi na krawędzi pierścienia niby bez ruchu , a tylko wizerunek słońca , odbitego w lakierowanym skrzydle , wolno posuwa się ku tyłowi . Ten pozorny spoczynek czy też utajony ruch w wysokim stopniu drażni pannę Izabelę . „ Czy my jedziemy , czy stoimy ? ” — pyta ojca . Ale ojciec nie odpowiada nic , jakby jej nie widział ; ogląda swoje piękne paznokcie i czasami rzuca okiem na okolicę …
— Tymczasem dopiero zapowiedź ich … Powiedz mi pan jednak — ciągnął Wokulski — co byś sądził , gdyby Geist pokazał ci metal pod każdym względem przypominający stal , lecz dwa lub trzy razy lżejszy od wody ? … Gdybyś podobny materiał oglądał na własne oczy , dotykał go własnymi rękoma ? …
„ I nie ma szczęścia w małżeństwach ” — dodawała po cichu panna Izabela , której młode mężatki opowiedziały niejeden sekret domowy .
„ Jeżeli ta klacz wygra , to panna Izabela pokocha mnie … ”
— Dlatego , że nie wiem , co będzie od dziś za rok . Nie co roku zdarzają się wyjątkowo dobre interesa .
— Myślę , że kuzynka nie potrzebuje się pytać — odpowiedział z uśmiechem młody człowiek . — To zależy — od hojności mojej babki …
Tego dnia , kiedy Wokulski miał przyjść na obiad , panna Izabela wróciła od hrabiny o piątej . Była trochę rozgniewana i bardzo rozmarzona , razem — prześliczna .
Cóż więc może być przykrego w tym , że nie będąc w milionie miejsc , tylko w jakimś jednym , i nie myśląc o miliardzie rzeczy , tylko o jakiejś jednej , przestanę być i w tym jednym miejscu i myśleć o tej jednej rzeczy ? … Istotnie , obawa śmierci jest najkomiczniejszym złudzeniem , jakiemu od tylu wieków ulega ludzkość . Dzicy boją się piorunu , huku broni palnej , nawet zwierciadła ; a my , niby to ucywilizowani , lękamy się śmierci ! … ”
„ Kiedyż to będzie ! … ” — pomyślał .
Powrócić go do kraju i zatrzymać w nim mógł już tylko jeden wypadek , jedna osoba … Ale ten wypadek nie nadchodził , a natomiast zdarzały się inne , coraz bardziej odsuwające go od Warszawy i coraz mocniej przykuwające do Paryża .
— Dajże spokój … Wracają ! … — przerwał jej pan Tomasz .
— Widzi pan — mówił Jumart przebierając palcami po stole — za dużo zwiedziłem świata , ażebym miał troszczyć się o czyjąś narodowość . Dla mnie istnieją tylko cztery narodowości bez względu na języki . Numer pierwszy mają ci , o których wiem : skąd biorą pieniądze i na co je wydają . Numer drugi — ci , o których wiem , skąd biorą , ale nie wiem na co wydają . Numer trzeci ma znane wydatki , choć nieznane dochody , a numer czwarty noszą ci , których nie znam ani źródła dochodów , ani wydatków . O panu Escabeau wiem , że ma dochody z fabryki trykotaży , a wydaje pieniądze na zbudowanie jakiejś piekielnej broni , więc szanuję go … Zaś o pani baronowej … nie wiem , ani skąd bierze pieniądze , ani na co je wydaje , i dlatego jej nie ufam .
W minionym karnawale i w bieżącym wielkim poście fortuna po raz trzeci czy czwarty znowu łaskawym okiem spojrzała na dom pana Łęckiego .
— Cóż , pani wciąż nie chce trzymać tych panów ?
Po szpakowatym jegomościu weszła do sklepu dama żądająca parasola , później pan w średnim wieku chcący nabyć kapelusz , potem młody człowiek żądający cygarnicy , nareszcie trzy panny , z których jedna kazała podać sobie rękawiczki Szolca , ale koniecznie Szolca , bo innych nie używa .
— Pani Kolerowej powiedziała pani Radzińska , a pani Radzińskiej pod najświętszym słowem powierzyła tę tajemnicę pani Denowa , wiesz pan , ta przyjaciółka pani Misiewiczowej .
Poszli kilkanaście kroków korytarzem i Jumart otworzył drzwi wspaniałego salonu . Wokulski o mało nie cofnął się , zobaczywszy złocone meble , olbrzymie lustra i ściany ozdobione płaskorzeźbami . Na środku stał duży stół pokryty kosztownym obrusem i przywalony stosem papierów .
Żyd , któremu to właśnie przyszło na myśl , cofnął się czym prędzej z oranżerii i jak kamień wyrzucony z procy wpadł w dorożkę . Ale woźnica ( porozumiawszy się już widocznie z krwiożerczymi ogrodnikami ) oświadczył , iż za żadne w świecie skarby nie pojedzie dalej , chyba że kupiec da mu czterdzieści groszy za kurs i jeszcze zwróci dwa grosze urwane przy pierwszym kursie .
— Natychmiast i … powóz na dworzec kolei północnej … Natychmiast !
„ Czyby uczony chemik po to wziął trzysta franków , ażeby już wcale mi się nie pokazywać … ” — pomyślał .
— Dawno ?
Wokulski powoli siadł na konia . Niewysłowiony żal ścisnął mu serce , gdy pomyślał :
— Któż więcej ? — pytał Wokulski .
Potem , jak mi mówiono , z wielkim płaczem zaczęła namawiać Maruszewicza , ażeby on nakłonił barona do przeproszenia jej i do sprowadzenia się do niej .
Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie .
— Pod zamkiem więcej bywa ludzi niż na cmentarzu , prędzej przeczytają i może zamyślą się nad ostatecznym kresem wszystkiego na tym świecie , nawet miłości …
Od tej pory , ile razy przyszedłem do moich zacnych przyjaciółek , pani Stawska opowiadała mi jak najszczegółowiej historię swoich stosunków z baronową Krzeszowską , u której bywała co dzień i rozumie się , zamiast trzech , pracowała pięć i sześć godzin , wciąż za owe dwa ruble .
— Nasz gospodarz , pan Wokulski , przychodzi złożyć paniom uszanowanie i zakomunikować wiadomości …
— Dlaczego ?
— Nasz , żydowski …
Nowy strumień wody lunął z trzeciego piętra i zatamował jej mowę . Zarazem wychylił się stamtąd młody człowiek z czarnym zarostem i zobaczywszy cofającą się fizjognomię pani Krzeszowskiej zawołał pięknym basem :
— Szkoda , żeś mu to powiedziała … wielka szkoda ! … o takich rzeczach lepiej nie mówić …
Furman patrzył na Wokulskiego zdziwiony .
Z rana wysłałem do pani Stawskiej liścik donosząc , że przyjdziemy dziś na herbatę obaj z Wokulskim . Do listu ośmieliłem się załączyć pudełko zabawek dla Heluni . Był tam las ze zwierzętami , całe umeblowanie dla lalki , mały serwis i mosiężny samowar . Razem za rs 13 kop . 60 towaru z opakowaniem .
— Powiedz mi , kuzynko — mówi pięknym kontraltowym głosem — co to za śmieszny spisek knujecie przeciwko mnie ?
— Oho ! — roześmiał się Geist — tu , w Paryżu . W jakimś Altdorfie lub Neustadzie kacerzem i zdrajcą jest ten , kto nie wierzy w pastorów , Bismarcka , w dziesięcioro przykazań i konstytucję pruską . Tu wolno kpić z Bismarcka i konstytucji , ale za to pod grozą odszczepieństwa trzeba wierzyć w tabliczkę mnożenia , teorię ruchu falistego , w stałość ciężarów gatunkowych itd . Pokaż mi pan jedno miasto , w którym nie ściskano by sobie mózgów jakimiś dogmatami , a — zrobię je stolicą świata i kolebką przyszłej ludzkości …
Mimochodem wspomnę , że nie było tygodnia , w ciągu którego bracia Minclowie nie pokłóciliby się i nie pogodzili przynajmniej ze dwa razy . Co zaś jest najosobliwszym , że przyczyny swarów nigdy nie wypływały z interesu natury materialnej . Owszem , pomimo największych nieporozumień bracia zawsze poręczali swoje kwity , pożyczali sobie pieniędzy i nawzajem płacili długi . Powody tkwiły w ich charakterach .
„ Bah ! — szepnął . — A wystawa , a muzea , a balon ? … ”
— Dochodzi * dziewiąta * … — odparł ze szczególnym naciskiem pan Ignacy .
— A tak … spółka ! … — powtórzył Wokulski usiadłszy na fotelu . — To rzecz tych panów , ile zbiorą gotówki .
Dowiedziawszy się , że panna Izabela dziś przyjeżdża , pani Wąsowska gwałtem zabrała na spacer Wokulskiego . Gdy zaś na gościńcu pod lasem zobaczyła tuman kurzu , wzniecony przez powóz jej rywalki , skręciła na łąkę i tam zrobiła wielką scenę z siodłem , która jej się nie udała .
— Krótko mówiąc , według pani natura powinna służyć ludziom , a ludzie klasom uprzywilejowanym i utytułowanym ? … Nie , pani . I natura , i ludzie żyją dla siebie , i tylko ci mają prawo władać nimi , którzy posiadają więcej sił i więcej pracują . Siła i praca są jedynymi przywilejami na tym świecie . Niejednokrotnie też tysiącletnie , ale bezwładne drzewa upadają pod ciosami kolonistów dorobkiewiczów , a pomimo to w naturze nie zachodzi żaden przewrót . Siła i praca , pani , nie tytuł i nie urodzenie …
— Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować …
Odgadłem , że muszą układać się o sprzedaż naszego interesu .
Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił . Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga . Zaraz po obiedzie zbierała się u niej jakaś sesja dam , które w oczekiwaniu doniosłych wypadków opuszczały mężów i dzieci , ażeby zajmować się plotkami . Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni .
— Bo widzi pan , ta wiara chroni człowieka od rozpaczy . Ja na przykład rozumiem , że ani sam nie będę już tak szczęśliwy , jakbym mógł być kiedyś , ani jej nie dam zupełnego szczęścia . Jedyną zaś pociechę mam w tej myśli , że spotkamy się na innym , lepszym świecie , gdzie oboje będziemy młodzi . Przecież ona — dodał zadumany — będzie i tam należała do mnie , gdyż Pismo Święte uczy : „ Co zwiążecie na ziemi , będzie związane w niebie … ” Pan może nie wierzy w to , tak jak i Ochocki ; niech pan jednak przyzna , że … czasem … wierzy pan i wcale nie dałby pan słowa , że tak nie będzie ? …
— Kropla w morzu — mruknął jeden z kupców .
Prawie w tydzień po koncercie , kiedy bez światła siedziała w swoim pokoju , przed oczyma jej stanęła dawno zapomniana wizja . Zdawało jej się , że w towarzystwie ojca zjeżdża powozem z jakiejś góry w dolinę napełnioną chmurami dymów i pary . Spomiędzy chmur wysunęła się olbrzymia ręka trzymająca kartę , na którą pan Tomasz patrzył z niespokojną ciekawością . „ Z kim ojciec gra ? … ” — pomyślała . W tej chwili wionął wiatr i z tumanów ukazała się twarz Wokulskiego , także w olbrzymich rozmiarach .
— Mój książę — mówił inny hrabia — skąd wziął się tu ten jakiś Wokulski ?
Ktoś podał mu palto . Wokulski wyszedł na ulicę zatoczywszy się jak pijany .
— Zdaje mi się — rzekłem — że u nas znajdzie się taka właśnie lalka . I gdyby pani raczyła wstąpić do sklepu …
— Cóż za wypadek ! — zawołał do Wokulskiego — Pan o tej porze w Łazienkach ? …
Około północy sala była podobna do trupiarni albo do szpitala ; coraz kogoś trzeba było wyciągać do numeru albo do dorożki . Wreszcie odnalazłszy doktora Szumana , który był prawie trzeźwy , zabrałem go do siebie na herbatę .
Eh ! stary Pan Bóg więcej wie od Szumana ; a On chyba nie pozwoli zmarnować się Stachowi …
— Pan taki dobry dla nas — szepnęła . — Niechże pan będzie szczęśliwy …
— Pójść pójdę — odparł z gniewem służący — ale u pana to taka służba , że gorzej niż w kryminale : nawet szpać nie można iść , kiedy się chce …
— Sprowadźże pana do sali — rzekła .
— Ale my mamy do pani pretensję o szkody i straty ! — odezwał się Maleski . — Kto słyszał o tej porze wymawiać przyzwoitym ludziom komorne ? … Gdybyśmy nawet znaleźli lokal , to będzie taki podły , że przynajmniej ze dwu z nas umrze na suchoty …
Pan Tomasz , po raz już nie wiadomo który , zaczął mrugać powiekami i znowu ukazały się łzy .
— Szkoda pana .
— Wygra niezawodnie . Dam doskonałego dżokeja , a ten poprowadzi ją według mojej instrukcji . Ale gdyby została przy baronie Krzeszowskim , niech mnie piorun trzaśnie , przywlokłaby się trzecia do mety . Zresztą nawet nie trzymałbym jej na stajni …
Stach zaczepił nogą o podłogę i po chwili był już w pokoju . Nie rozgniewał się , ale też nie podał ręki żadnemu koledze , tylko zabrał swój tłomoczek i szedł ku drzwiom .
Mecenas w wytłoczonych spodniach niecierpliwie potrząsa ręką .
Jest około piątej po południu . Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść Zoli : Une page d 'amour . Czyta bez uwagi , co chwilę podnosi oczy , spogląda w okno i półświadomie formułuje sąd , że gałązki drzew są czarne , a niebo szare . Znowu czyta , spogląda po gabinecie i półświadomie myśli , że jej meble kryte błękitną materią i jej niebieski szlafroczek mają jakiś szary odcień i że festony białej firanki są podobne do wielkich sopli śniegu . Potem zapomina , o czym myślała w tej chwili , i pyta się w duchu : „ O czym ja myślałam ? … Ach , prawda , o kweście wielkotygodniowej … ” I nagle czuje ochotę przejechania się karetą , a jednocześnie czuje żal do nieba , że jest takie szare , że złotawe żyłki na nim są tak wąskie … Dręczy ją jakiś cichy niepokój , jakieś oczekiwanie , ale nie jest pewna , na co czeka : czy na to , ażeby chmury się rozdarły , czy na to , ażeby wszedł lokaj i wręczył jej list zapraszający na wielkotygodniową kwestę ? Już taki krótki czas , a jej nie proszą .
Otworzył list , zaczął go czytać i ze śmiechem podał pannie Izabeli .
Do przyjemniejszych dni należała u niego niedziela ; wówczas bowiem obmyślał i wykonywał plany wystaw okiennych na cały tydzień .
Służący wyszedł z nim na korytarz , dotknął dzwonka , coś powiedział przez tubę i wprowadził Wokulskiego do windy . W minutę później Wokulski był na pierwszym piętrze , a gdy opuszczał windę , zastąpił mu drogę jakiś dystyngowany pan , z niedużymi wąsami , we fraku i białym krawacie .
— Nu , to stukła się jej tylko głowa , a reszta gdzie ? …
— Co do mnie , gotów jestem zaabonować kilka podobnych wypadków — odezwał się Starski , wymownie patrząc na wdówkę .
Wyrazy te zastanowiły mnie w przykry sposób . Spojrzałem na Stacha z uwagą i ogarnęło mnie zdziwienie . Nigdy bym nie sądził , ażeby człowiek niby to zdrów , a w każdym razie nie raniony , mógł zmienić się tak w przeciągu kilku godzin . Pobladł , oczy zapadły , prawie zdziczał …
— No i cóż … No i cóż ? … — pytała niecierpliwie .
Czuł w duszy dziwną pustkę , a na samym jej dnie coś , jakby kroplę piekącej goryczy . Żadnych sił , żadnych pragnień , nic , tylko tę kroplę tak małą , że jej niepodobna dojrzeć , a tak gorzką , że cały świat można by nią zatruć .
— Nie mam nikogo .
— Dlaczegóż ukrywasz pan przed ludźmi ów transcendentalny metal ? — odezwał się wreszcie Wokulski .
Po chwili wszedł człowiek bardzo mały i szczupły , z twarzą żółtą jak wosk . Na głowie nie miał ani jednego siwego włosa .
— Dlaczegóż to , jeżeli łaska ? …
Zatopiona w wewnętrznej walce , z której nie miała się nawet przed kim zwierzyć , pani Stawska nie spostrzegła zmiany w postępowaniu pani Milerowej , nie zauważyła jej uśmiechów i półsłówek .
— Cóż to za sklep budują ? — spytała panny Florentyny .
Znowu złożył kilka pocałunków w głąb rękawa , skąd do Wokulskiego wysunęła się prześliczna ręka . Wokulski uścisnął ją i poczuł lodowaty chłód ; spojrzał na damę w białej narzutce i zobaczył pobladłą twarz z wielkimi oczyma , w których widać było smutek i obawę .
Przeniósłszy się do mnie pracował po całych dniach i nocach , aż mnie nieraz złość brała . Wstawał przed szóstą i czytał . Około dziesiątej biegł na kursa , potem znowu czytał . Po czwartej szedł na korepetycję do kilku domów ( głównie żydowskich , gdzie mu Szuman wyrobił stosunki ) i wróciwszy do domu znowu czytał i czytał , dopóki zmorzony snem nie położył się już dobrze po północy .
— Widzisz , jak cię kochają …
— Z pewnością ! — mruknął pan Ignacy . — Gdzież Stach … to jest pan Wokulski ? — dodał podnosząc się z fotelu .
— Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim , którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski . — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj .
— Stronę fachową kwestii raczy objaśnić nam łaskawie pan Wokulski , człowiek … człowiek fachowy — zakończył książę . — Pamiętajmy jednak , panowie , o obowiązkach , jakie na nas wkłada troska o interesa publiczne i ten nieszczęśliwy kraj …
Wprawdzie starsi panowie jeszcze obsypywali ją grzecznościami z powodu piękności i elegancji , za to młodzi , szczególnie utytułowani lub majętni , traktowali ją chłodno a krótko ; gdy zaś , zmęczona samotnością i banalnymi frazesami , nieco żywiej odezwała się do którego , patrzył na nią z wyraźnym przestrachem jakby lękając się , że ona chwyci go za szyję i natychmiast pociągnie do ołtarza .
Ojciec i panna Florentyna zerwali się z krzeseł .
— Bonapartowie skończyli już karierę .
Myślałem , że będziemy mówili z nią o interesach sklepowych , tym bardziej , że spostrzegłem butelkę dobrego węgrzyna na stole . Ale pani Małgorzata ani zapytała o losy sklepu . Zapłakała na mój widok , jakbym jej przypomniał tydzień temu pochowanego nieboszczyka , i nalawszy mi wina spory kieliszek rzekła jękliwym głosem :
— To już od ciebie zależy . Jeszcze nie jesteś z nim związana …
— Pan dobrodziej miał majątek ? — spytałem .
„ Leciał jak ptak i nagle utknął ; zabrakło w nim motoru . Spytałem się wówczas : a może i ja kiedyś stanę w biegu ? — no , i stanąłem . Jakież to pospolite sprężyny wywołują ruch w świecie : trochę węgla ożywia okręt , trochę serca — człowieka … ”
Młody człowiek oparł się na łokciu i bystro patrząc na mnie rzekł :
Otóż bardzo pragnę , ażeby się Stach ożenił , i nawet myślę , że upatrzyłem mu partię . Bywa czasem w naszym magazynie ( i bywała w tamtym sklepie ) osoba dziwnej urody . Szatynka , szare oczy , rysy cudownie piękne , wzrost okazały , a rączki i nóżki — sam smak ! … Patrzyłem , jak raz wysiadała z dorożki , i powiem , że mi się gorąco zrobiło wobec tego , com ujrzał … Ach , miałby poczciwy Stasiek wielki z niej pożytek , bo to i ciałka w miarę , i usteczka jak jagódki … A co za biust ! … Kiedy wchodzi ubrana do figury , to myślę , że wszedł anioł , który zleciawszy z nieba , na piersiach złożył sobie skrzydełka ! …
— A do licha ! … — mówi brodacz strzelając z palców . — Taki był dobry gospodarz z tego Wokulskiego ( PS . Stach nie widział od nich ani grosza za lokal ) i sprzedał dom … Więc Krzeszowska może nas wylać z chałupy ?
Ale zamiast ocknąć się , coraz głębiej zapadał w opętanie . Zdawało mu się w chwilach świadomości , że na ziemi jeszcze chyba istnieją czarodzieje i że jeden z nich rzucił na niego klątwę . Wtedy mówił z trwogą :
Zły humor pana domu źle oddziałał na innych ; obiadu nikt nie jadł . Po obiedzie pan Tomasz zamknął się w gabinecie i chodził wielkimi krokami , co było dowodem niezwykłego wzruszenia .
— Co za młodych ! Lepsi z nich przed nami poszli w ziemię , a najmłodsi — diabła warci . Już są między nimi i tacy , co o Napoleonie nie słyszeli .
— Ależ , pani , to wszystko niepotrzebne … Właśnie mówił nasz adwokat , że baronowa może by i chciała cofnąć skargę , tylko już nie wolno .
— Właśnie . A że baronowa Krzeszowska chciałaby kupić tę kamienicę za siedemdziesiąt tysięcy rubli , więc anonim zapewne pochodzi od niej . Nawet założyłbym się , że od niej , bo to piekielna baba …
Pod lasem ukazał się tuman kurzu . Pani Wąsowska chwilę popatrzyła , potem nagle zacięła konia i skręciła na prawo , w pole , bez drogi .
A ona na to nic , tylko spuściła głowę i łzy jej kap … kap …
— W każdym razie niedobrze — sucho zakończyła pani Wąsowska czując , że rozmowa zaczyna się rwać .
— Mówisz pan o tej pani … jakże ona … Sta … Star ? …
— Ósma ? — powtórzył radca — to być nie może . Zaraz … Przedtem była szósta , potem siódma … — mruczał zasłaniając twarz dłonią . — Może być , że ósma . Jak ten czas leci ! …
— Głupstwa robię ! … — mruczał . — Co za nonsens narażać wszystko dla pierwszego lepszego z ulicy …
— Za cóż to ? … — nagle odezwała się panna Izabela .
— Tak — odparł Wokulski .
— Ale kochasz się we mnie ?
Zaczął płakać .
Musiał jednak przyznać , że gadulstwo Ochockiego miało te same cechy szczerości i rozrzucenia , jak jego ruchy i cała wreszcie osoba . Spotkali się pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał , jak gdyby znali się od dzieci .
— Bo też to są rachunki z waszego sklepu i waszej spółki — odparł Szuman .
„ No , w sali ją zobaczy … ”
I kiedy w ten sposób pan Tomasz dźwigał jarzmo stanowiska , panna Izabela trawiła się w samotności i ciszy swego pięknego lokalu . Nieraz Mikołaj już twardo drzemał w fotelu , panna Florentyna , zatkawszy sobie uszy watą , na dobre spała , a do pokoju panny Izabeli sen jeszcze nie zapukał odpędzany przez wspomnienia . Wtedy zrywała się z łóżka i odziana w lekki szlafroczek całymi godzinami chodziła po salonie , gdzie dywan głuszył jej kroki i tylko tyle było światła , ile go rzucały dwie skąpe latarnie uliczne .
— Do północy , u Maruszewicza ? …
„ Przeszło cztery godziny do sesji ” — mruknął czując , że ogarnia go trwoga na myśl : co robić z czasem ? Widział tyle nowych rzeczy , rozmawiał z tyloma nowymi ludźmi i jest dopiero wpół do czwartej ! …
Żyd szeroko otworzył oczy .
Pan Ignacy posiedział jeszcze z kwadrans w milczeniu . Herbata nie smakowała mu , głowa go bolała . Dokończył szklanki i spojrzawszy na zegarek opuścił mieszkanie przyjaciela mówiąc na pożegnanie :
— Bardzo niepewna — odpowiedział Szuman — bo za mało w niej Żydów , a za wielu magnatów . Ale pana i to nie obchodzi , bo … Tylko nie wydaj mnie z sekretu … Otóż pana to nic nie obchodzi , co się stanie ze sklepem i spółką , gdyż Wokulski zapisał panu dwadzieścia tysięcy rubli …
Imię to było mu bardzo drogie . Nieraz , gdy siedział samotny , brał papier i ołówek i bez końca pisał : Izabela … Iza … Bella … a potem palił , ażeby nazwisko ukochanej nie wpadło w obce ręce . Miał zamiar kupić pod Warszawą mały folwark , zbudować willę i nazwać ją Izabelinem . Przypomniał sobie , że w czasie jego wędrówek po Górach Uralskich pewien uczony , który znalazł nowy minerał , radził się : jakby go nazwać ? I wyrzucał sobie , że nie znając wówczas panny Izabeli , nie wpadł jednakże na pomysł nazwania go izabelitem . Nareszcie przeczytawszy w gazetach o znalezieniu nowej planetoidy , której znalazca również kłopotał się o danie jej nazwiska , chciał przeznaczyć dużą nagrodę temu z astronomów , który odkryje nowe ciało niebieskie i nazwie je : Izabelą .
— No i cóż ? — zapytał Geist .
— Mów pan dalej , panie szlachcicu — rzekłem ściskając go za rękę .
Surowy chłód parku , zamiast uspokoić , podniecał go . Biegł tak szybko , że chwilami przychodziło mu na myśl : czy nie zwraca uwagi przechodniów ? Wtedy zwalniał kroku i czuł , że niecierpliwość piersi mu rozsadza .
— Der Kaffee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ? …
— Heleno … dziecko moje … Ty przecież nie jesteś …
— Ależ nie tam … O tu … Tu coś psuje się , około strzemienia .
— I niech mu też kuzyn — zakończył książę — wyperswaduje pojedynki . To niepotrzebne ; to dobre dla ludzi młodych , ale nie dla poważnych i zasłużonych obywateli …
„ No — myślę — że przynajmniej ten nie ma do nas pretensji . Zdaje się jednak , że oni naprawdę gotowi są zrobić uciechę baronowej … ”
Nagle uczuł mocne uderzenie w skroń ; zaszumiało mu w uszach , czarne płatki przeleciały przed oczyma … Wypuścił broń z ręki i przyklęknął .
— Ożenił się pan dla majątku ? — spytała wdówka szeroko otwierając oczy .
— Żydom ? …
Ojciec zerwał się , lecz znowu upadł na poduszki . Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem , którego nie zapomnę , wyszeptał :
— Proszę pana — przerwałem mu — wolimy złożyć jakąś sumę wprost na pańskie ręce , o ile naturalnie interes dojdzie do skutku .
Rzecki kręcił się po pokoju , chrząkał , nareszcie rzekł :
— Z twoich biednych oszczędności ? … Dlaczegóż nie ma pożyczyć ode mnie ? …
— O , pod tym względem ja go już dawniej oceniłam . Jest to człowiek energiczny i przywiązany do nas … Zresztą mniejsza z tym — dodała po chwili . — Jakże papo skończył z kamienicą ?
— Awantury — mówi — awantury z baronową ! Ale daj mi pan cygaro , bo to dwie duże historie .
Chciał powiedzieć coś życzliwego o Starskim , ale uwięzły mu wyrazy . Aby więc przerwać kłopotliwe milczenie , rzekł :
Zbliżywszy się do domu , w którym lokował się baron , Wokulski mimochodem zauważył , że ściany kamienicy mają tak niezdrową barwę zielonawą , jak Maruszewicz żółtawą , i że rolety w mieszkaniu Krzeszowskiego są podniesione .
Czuł , że oburzenie uspakaja go ; gdy przyszło do rachunku , przekonał się , że … karafka była pusta …
— Niekiedy trzeba wybaczyć trzech albo czterech ! … — odezwał się ze śmiechem siedzący obok niego Francuz .
XI . Stare marzenia i nowe znajomości
Nie podnosząc głowy od ksiąg siedział przy kantorku do szóstej , a tak był zatopiony w robocie , że już nie tylko nie przyjmował pieniędzy , ale nawet nie widział i nie słyszał gości , którzy roili się i hałasowali w sklepie jak olbrzymie pszczoły w ulu . Nie spostrzegł też jednego najmniej spodziewanego gościa , którego „ panowie ” witali okrzykami i głośnymi pocałunkami .
— Czasem zdaje mi się , że wolałabym w grobie leżeć … — szepnęła panna Ewelina .
— Moja droga , skądże znowu przychodzi ci do głowy ten … Wokulski ? …
— Właśnie od kilku dni miałem cię o to samo prosić ! … — odpowiedział uradowany pan Tomasz — niepodobna trzymać się na zbyt etykietalnej stopie z człowiekiem tak użytecznym .
Wokulski zamknął księgę i włożył ją do kantorka . W tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając rękawiczek .
— Pąsowa kurtka w tyle …
— Wygląda na dzielną i wesołą kobietę .
— I kiedy można by przyjść ? …
A jeżeli odpowiedziałaby , że mnie nie kocha ? Wszystkie te ceremonie mają dobrą stronę : dają czas i możność zaznajomienia się .
„ Rzucić stos złota ! … Jakie to imponujące w papierowych czasach i — jakie to dorobkiewiczowskie … No , ale co robić , jeżeli one właśnie na pieniądze czekają ? … Może nawet będzie za mało ? … ”
— Myślę …
Wokulski spojrzał jej w oczy i dostrzegł takie przerażenie , taki smutek , że go znowu opanowała desperacja .
Usłyszawszy pierwszy raz tak szkaradne wymysły nieomal straciłem przytomność . Chciałem coś hardego powiedzieć staremu i uciec do pana Raczka , który już ożenił się z moją ciotką . Nagle dostrzegłem , że Jan Mincel zasłoniwszy usta dłonią coś mruczy i robi miny do Katza . Wytężam słuch i — oto co mówi Jan :
— Wracajmy do domu — rzekła pani Wąsowska — bo mnie te rydze znudziły i czas na obiad .
Pudełko było z blachy , zamknięte w szczególny sposób ; Geist po kolei dotykał sztyftów osadzonych w różnych punktach , od czasu do czasu rzucając na Wokulskiego spojrzenia gorączkowe i podejrzliwe . Raz nawet zawahał się i zrobił taki ruch , jakby chciał schować pudełko ; ale opamiętał się , dotknął jeszcze paru sztyftów i — wieko odskoczyło .
— Nie nalegam , moja droga , nie jestem swatką , to należy do pani Meliton . Zwracam tylko uwagę , że nad ojcem wisi katastrofa .
Potem wydobył księgi , umaczał pióro i niby to zaczął rachować . Był przekonany , że cuchnie piwem jak stara beczka , którą już wyrzucono z piwnicy , i zupełnie serio począł rozważać : czy nie należało podać się do dymisji po spełnieniu całego szeregu tak haniebnych występków ?
Pan Patkiewicz tym razem udał człowieka , który ma bielmo na lewym oku i lewą część twarzy sparaliżowaną ; pan Maleski zaś pogrążył się w głębokim zamyśleniu .
Te ostrożności i ton , jakim je wypowiadano , przykro dotknęły Wokulskiego ; mimo to w oznaczonym terminie poszedł do hotelu .
— Dobrze umiesz pisać , mój bracie ?
Gdy podróżni zatrzymali się w rynku , Wokulski wysiadł , ażeby zobaczyć się z proboszczem , Starski zaś objął komendę .
Idąc prawym chodnikiem dostrzegł Wokulski na lewo , mniej więcej w połowie ulicy , dom niezwykle żółtej barwy . Warszawa posiada bardzo wiele żółtych domów ; jest to chyba najżółciejsze miasto pod słońcem . Ta jednak kamienica wydawała się żółciejszą od innych i na wystawie przedmiotów żółtych ( jakiej zapewne doczekamy się kiedyś ) otrzymałaby pierwszą nagrodę .
Et la fleur embellit des pres ,
Wokulski podniósł głowę .
Gdy panna Izabela weszła , młodzieniec oglądający laski poprawił kołnierzyk na szyi , dwie panienki spojrzały na siebie , pan Lisiecki urwał w połowie swój okrągły frazes o stylu kandelabrów , ale zatrzymał okrągłą pozę , a nawet dama słuchająca jego wykładu ciężko odwróciła się na krześle . Przez chwilę sklep zaległa cisza , którą dopiero panna Izabela przerwała odezwawszy się pięknym kontraltem :
Jednego tedy wieczora piję u siebie herbatę ( Ir jest wciąż osowiały ) , aż otwierają się drzwi i ktoś wchodzi . Patrzę , figura otyła , twarz nalana , nos czerwony , łeb siwy . Wącham , czuć w pokoju jakby wino i stęchliznę .
— Nie . Teraz pójdę spać .
— Jedno z dwojga , obywatelu : albo dopiero dziś przyjechaliście , albo jesteście po dobrym śniadaniu ? …
Notatka , jak wszystkie tego rodzaju dokumenta , dostała się w ręce baronowej , która zamiast zapłacić , odpisała Rzeckiemu list impertynencki , gdzie nie brakło wzmianki o szachrajstwie , o nieuczciwym kupnie klaczy , i tak dalej .
— A ot winda — mówi Suzin . — Ja mam tu dwa mieszkania . Jedno na pierwszym piętrze za sto franków dziennie , drugie na trzecim za dziesięć franków . I dla ciebie wziąłem za dziesięć franków . Trudna rada — wystawa ! …
„ Teraz już wiem , przez kogo jestem tak zaczarowany … ”
— Już są ? … — powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go . — Już są ! … Nie życzę ci , abyś potrzebował kiedy wystawiać na próbę ich współczucia …
I pan Tomasz miewał teraz gości . Odwiedził go hrabia Sanocki zaklinając , ażeby Wokulski przestał już bawić się wyścigami i pojedynkami , a zajął się spółką . Był hrabia Liciński i opowiadał dziwy o dżentelmenerii Wokulskiego . Lecz nade wszystko przyjeżdżał tu parę razy książę z prośbą do pana Tomasza , ażeby Wokulski bez względu na zajście z baronem nie zniechęcał się do arystokracji i pamiętał o nieszczęśliwym kraju .
Wprowadził Wokulskiego do sali na prawo .
— Może byśmy wrócili do domu …
Ten cynizm oburzył mnie .
Wbiegła dziewczyna w białym , jak wyżej , czepeczku , w ciemnej sukni i białym fartuchu . W ubraniu tym wyglądałaby na dozorczynię chorych , gdyby jej oczy nie rzucały za wiele iskier .
— Przepraszam . Nie twierdzę , że nie starałem się o jej względy , ale przysięgam na honor , że jest to najszlachetniejsza kobieta , jaką spotkałem w życiu . Niech pani nie obraża ten superlatyw zastosowany do osoby obcej i niech pani raczy mi wierzyć , że pani Stawska jest kobietą , która nawet moje … moje starania zostawiała bez odpowiedzi . A ponieważ , pani baronowo , ja mam honor znać przeciętne kobiety , więc … moje świadectwo coś znaczy …
— Cóżeś stanął ? Nakryj głowę … — rzekł Wokulski .
Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły , że zwróciło to uwagę służącego , który zaczął kręcić się po pokoju .
— Pokłócili się w tańcu — ciągnął elegant błyskając mu brzytwą przed oczyma — i proszę sobie wyobrazić , że jeden chcąc kopnąć drugiego w wystawę — uderzył damę ! … Zrobił się hałas … pojedynek … Mnie naturalnie wybrano na sekundanta i właśnie byłem dziś w kłopocie , bom miał tylko jeden pistolet , kiedy przed półgodziną przychodzi do mnie obrażający i mówi , że nie głupi strzelać się i że obrażony — może mu oddać , byle tylko raz … Główkę na prawo , s 'il vous plait … No wie pan , byłem tak oburzony ( przed pół godziną ) , że porwałem faceta za galeryjkę , kolanem w antresolę i — won ! za drzwi . Z takim błaznem strzelać się nie podobna , n 'est ce pas ? … Teraz na lewo , s 'il vous plait .
Wokulski machinalnie dotknął bocznej kieszeni surduta i już nie znalazł tam srebrnej papierośnicy . Zarumienił się , grzecznie podziękował wojskowemu w pelerynie , lecz nie przyznał się do straty . Przyszły mu na myśl definicje Jumarta i powiedział sobie , że już zna źródło dochodów pana w podartych rękawiczkach , choć nie wie jeszcze o jego wydatkach .
— Panie — odezwałem się do rządcy — czy byłbyś łaskaw … przedstawić mnie niektórym lokatorom ? … Stach … to jest pan Wokulski … prosił mnie o zajęcie się jego interesami , dopóki nie wróci z Paryża …
— Co się z panem dzieje ? … — zawołała piękna wdówka , gdy Wokulski zbliżył się do powozu . — Siądź no pan , przejedziemy się po Alejach .
„ Co ja jej powiem i jak będę wyglądał ? ”
„ Więc to taki świat ? Jedne w nim sprzedają się ludziom prawie zgrzybiałym , a inne traktują ludzkie serca jak polędwicę . Dziwna to jednak kobieta z tej pani ! … bo złą nie jest , ma nawet szlachetne porywy … ”
— Do usług …
Wrócił do domu starając się iść jak najprościej i teraz dopiero przekonał się , że warszawskie chodniki są nadzwyczaj nierówne : co kilkanaście kroków bowiem musiał zbaczać albo w stronę rynsztoka , albo w stronę kamienic . Potem ( dla przekonania samego siebie , że jego umysłowe zdolności znajdują się w kwitnącym stanie ) zaczął rachować gwiazdy na niebie .
— Panie Wirski — rzekłem — chłopi …
— Dlaczego ? — rzekł Wokulski . — Ja pokryję należność , a pan nie potrzebuje naruszać swego procentu . Śmiało możecie państwo jechać do Paryża .
— O , zacny panie Wokulski , który nie wstydzisz się biednych kobiet , okrytych … — zaczęła pani Misiewiczowa .
Pan Zięba miał około lat trzydziestu ; był może tak przystojny jak Mraczewski , ale wyglądał nierównie poważniej i taktowniej . Nim sklep zamknięto , już zaznajomił się , a nawet zdobył przyjaźń swoich kolegów . Pan Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę ; pan Lisiecki wyznał , że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą , a pan Klejn doszedł do wniosku , że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu .
— Witam cię , panie Wokulski — rzekła . — Wiesz , myślałam , że już nie przyjdziesz , i powiem ci , że nawet było mi trochę przykro .
— Nie dziw się : krąży koło mnie starej , zatem muszą ją widzieć moi sąsiedzi . Więc zrobisz , o co cię proszę ?
Panna Izabela niespokojnie poruszyła się i pobladła .
Nareszcie nie mogłem wytrzymać i — w grudniu 1851 roku przejechawszy wzdłuż Galicję stanąłem na komorze w Tomaszowie . Jedna mnie tylko myśl trapiła :
Wokulski opuścił rajtszulę .
— Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego ! … — zawołał wzruszonym głosem książę . — Kwestia zarysowuje się tak : czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju ? … Panie mecenasie … — zwrócił się książę do adwokata , czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji .
— No , jeszcze nie taki bardzo — odparł Machalski . — Był tu jeden profesor z gimnazjum realnego , obejrzał pompę i powiedział , że na nic się nie zda , ale że chłopak zdolny i powinien uczyć się . Od tej pory mamy sądny dzień w sklepie . Wokulski zhardział , gościom odmrukuje , w dzień wygląda , jakby drzemał , a za to uczy się po nocach i kupuje książki . Jego znowu ojciec wolałby te pieniądze użyć na proces o jakiś tam majątek po dziadku … Słyszałeś przecie , co mówił .
Poszedł nad staw i przypatrywał się białej łódce , dokoła której błyszczała woda , aż oczy bolały . Nagle jeden z łabędzi , pływających przy tamtym brzegu , spostrzegł go i rozpuściwszy skrzydła , z szelestem przyleciał do czółna .
Podczas tych wodnych przejażdżek , a także podczas spacerów w parku i zawsze , gdy byli razem , czuł jakiś niezmierny spokój , jakby cała dusza jego i cała ziemia od wschodnich do zachodnich kresów napełniona była ciszą , wśród której nawet turkot wozu , szczekanie psa albo szelest gałęzi wypowiadały się w cudownie pięknych melodiach . Zdawało mu się , że już nie chodzi , lecz pływa w oceanie mistycznego odurzenia , że już nie myśli , nie czuje , nie pragnie , tylko kocha . Godziny umykały gdzieś jak błyskawice zapalające się i gasnące na dalekim nieboskłonie . Dopiero był ranek — już południe — już wieczór i — noc pełna przebudzeń i westchnień . Niekiedy myślał , że dobę podzielono na dwa nierówne okresy czasu : dzień krótszy od mgnienia powiek i noc długą jak wieczność dusz potępionych .
„ Zobaczymy , panno Izabelo : kim ty jesteś i co jesteś warta ? Teraz ja będę twoim sędzią … ” — pomyślał .
„ No , słyszał kto ? … Taki kramarz chce mi imponować ! Była chwila , słowo honoru , że chciałem go uderzyć kijem … Impertynent , słowo honoru … Gotów pomyśleć , że ja się go boję , słowo honoru … O Boże , jak ciężko karzesz mnie za lekkomyślność ! … Podli lichwiarze nasyłają mi komornika , za parę dni muszę spłacić dług honorowy , a ten kupczyk , ten … łajdak ! … Ja bym tylko chciał wiedzieć : co się takiemu zdaje , co on sobie o mnie wyobraża ? … Nic , tylko to … Ale , słowo honoru , on musiał kogoś zamordować , bo takiego spojrzenia nie może mieć człowiek przyzwoity . Naturalnie , przecie o mało nie zabił Krzeszowskiego . Ach , nędzny zuchwalec ! … on śmiał w taki sposób patrzeć na mnie … na mnie , jak Boga kocham ! … ”
— Nie wdowa , nie rozwódka , słowem — nie wiadomo co i nie wiadomo za co … Ty , Helenko , mów sobie , co chcesz , a ja ci powiadam , że Ludwik już nie żyje …
Tej samej nocy , jak każdej zresztą innej nocy , baron grał w karty . Maruszewicz , który również był w klubie , przypominał mu o dwunastej , o pierwszej i o drugiej , ażeby szedł spać , gdyż z rana zbudzi go o siódmej ; roztargniony baron odpowiadał : „ Zaraz ! zaraz ! … ” , ale przesiedział do trzeciej , o której to godzinie odezwał się jeden z jego partnerów :
— Marysiu ! … wracaj mi zaraz do domu … Marysiu ! …
Pierwszy raz w życiu w pani Stawskiej obudziła się lwica . Podniosła głowę , oczy jej błysnęły i odpowiedziała twardym tonem :
— Bardzo naturalnie — odpowiedział Palmieri spoglądając na zegarek .
Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku .
— Pewnie dziwi to pana , ale … rzecz jest ważna … zbyt ważna … W tych dniach zrobiłem olbrzymie odkrycie co do rulety … Trzeba tylko sześć do siedmiu razy dublować stawkę …
— Jak to — dom , który kosztował sto tysięcy , sprzedadzą za sześćdziesiąt ? …
— Te same ? — rzekł pokazując je pani Meliton .
Niekiedy budził się w nim rozsądek ; wówczas opanowywał go gniew i pogarda dla samego siebie .
Wszedłem , ale zatrzymałem się w sieni . I dopiero , kiedy stróż zamknął bramę , usłyszałem na ulicy dzwonki odjeżdżających sanek .
Ale tak mówiąc czuł , że ona dla niego jest inną niż inne kobiety i że gdyby zażądała , złożyłby u jej nóg majątek , nawet życie .
Pamiętam , leżał akurat w łóżku nakryty pierzyną mojej ciotki i pił gorące ziółka na poty . Gdy mu zaś opowiedziałem cały interes , rzekł :
Nad samym brzegiem Wisły leżał stos belek . Wokulski uczuł znużenie , siadł i patrzył . W spokojnej powierzchni wody odbijała się Saska Kępa , już zieleniejąca , i praskie domy z czerwonymi dachami ; na środku rzeki stała nieruchoma berlinka . Nie większym wydawał się ten okręt , który zeszłego lata widział Wokulski na Morzu Czarnym , unieruchomiony z powodu zepsucia się machin .
Podczas gdy Starski przekomarzał się z wdową , a panna Felicja rumieniła się , Wokulski patrzył na narzeczoną . Spostrzegła to , odpowiedziała mu pogardliwym wejrzeniem i nagle z bezbrzeżnego smutku przeszła do dziecinnej wesołości . Sama podała rękę baronowi do nowego pocałunku , a nawet niechcący potrąciła go nóżką . Jej wielbiciel był tak wzruszony , że pobladł i posiniały mu usta .
Na skręcie drogi Wokulski wychylił się i przez mgłę żółtawego kurzu , który gęsto osiadał mu twarz i odzienie , przypatrywał się wyścigowemu polu . Plac wydawał mu się dzisiaj nieskończenie wielkim i przykrym , jakby nad nim unosiło się widmo niepewności . Z daleka przed sobą widział długi sznur ludzi uszykowanych w półkole , które ciągle zwiększało się dopływającymi gromadami .
— Osiemdziesiąt osiem tysięcy …
Po półgodzinnej , poufałej konwersacji z panem Tomaszem hrabina pożegnała siostrzenicę , jeszcze raz polecając jej Starskiego .
W Wielką Środę , punkt o jedynastej rano , panna Izabela już siedziała w otwartym powozie wraz ze swoją nieodstępną towarzyszką , panną Florentyną . Po Alei chodziły wiosenne powiewy roznosząc tę szczególną , surową woń , która poprzedza pękanie liści na drzewach i ukazanie się pierwiosnków ; szare trawniki nabrały zielonawego odcienia ; słońce grzało tak mocno , że panie otworzyły parasolki .
I Bóg wie czym skończyłaby się tak pięknie rozpoczęta zabawa , gdyby w chwili największego tumultu nie zajechał do sztabu szlachcic czwórką koni okrytych pianą . W kilka minut później rozeszła się po wojsku wieść , że w pobliżu znajdują się wielkie masy Austriaków . Zatrąbiono do porządku , tumult ucichł , Węgierki znikły , a w szeregach zaczęto szeptać o jeneralnej bitwie .
A teraz z nadzwyczajną szybkością dokończę opowiadania o tragedii , która powinna była wstrząsnąć każde szlachetne serce .
— Przepraszam pannę hrabiankę — odpowiedział przybysz kłaniając się — to jest bardzo mały interes . Ja tylko chcę odebrać moje pieniądze …
„ Nie rozumiem tej kobiety ! — pomyślał . — Kiedy ona jest sobą , z kim ona jest sobą ? … ”
Wokulski wybiegł z domu adwokata i wsiadłszy w dorożkę kazał się wieźć w stronę ulicy Elektoralnej . Był zirytowany tym , że adwokat odkrył jego tajemnicę , i tym , że krytykował jego metodę postępowania . Naturalnie , że kto chce zdobyć , musi zdusić przeciwnika ; ależ tu zdobyczą miała być panna Izabela ! …
Gdybym to ja był Panem Bogiem … Ale co to gadać na próżno .
— Lubię takich ! … — rzekł zgarbiony hrabia .
— Marysiu ! — krzyknęła baronowa .
Pan Ignacy , naturalnie , w tej chwili pobiegł do swoich pań i zawiadomił je o wielkiej nowinie .
Kiedy już całkiem nie mógł wytrzymać z tęskności , poszedł do jednej baby , co znała się na ziołach , dał jej srebrnego rubla i spytał o radę .
— I na kamieniu potrafisz pisać ?
— No — odparł pan Ignacy — puszczenie w ruch takiego interesu jak moskiewski to nie chy-chy . Rozumie się .
— Garson ! … Hej , garson ! …
Panna Izabela z niechęcią odrzuca monitora mody i siada na szezlongu w postaci półleżącej . Ręce splecione jak do modlitwy opiera na poręczy , głowę na rękach i patrzy w niebo rozmarzonymi oczyma . Kwesta wielkotygodniowa , nowa toaleta , chmury na niebie , wszystko miesza się w jej wyobraźni na tle żalu za serwisem i lekkiego uczucia wstydu , że go sprzedaje .
Jedno mi się tylko nie podobało .
— I była chwila , że chciałeś pan wyskoczyć z galerii ? … — pytał Geist .
„ Dlaczego oni mnie zaprosili ? — pytał czując lekki dreszcz wewnętrzny . — Panna Izabela chce się ze mną poznać … Ależ oczywiście dają mi do zrozumienia , że mogę się żenić ! … Byliby chyba ślepi albo idioci , żeby nie spostrzegli , co się ze mną dzieje wobec niej … ”
— Szczepan ! … cholero jakiś … — odezwał się trzeci głos za przepierzeniem . — Jak mi jeszcze raz , pieskie nasienie , tak stajnię zostawisz , to ci każę zbierać zębami …
— Teraz — zakończył sędzia skończywszy czytanie — może pani podać skargę o potwarz .
— Bój się pan Boga , z Paryża ogromnie ekscytują nas o te bulwary … Czy im pan odpowiedziałeś ?
— A pościel ? … garderoba ? … sprzęty ? … — zawołała pani łamiąc ręce .
— Nie o przekonania chodziło , pani hrabino — odezwał się — ale o nietaktowne uwagi o osobach , które odwiedzają nasz magazyn .
„ Jaki zły los postawił cię na drodze pewnej szlachetnej damy , której o mało nie zabiłeś męża , a dziś chcesz jej wydrzeć dom , gdzie zmarła jej ukochana córka ? … I po co to robisz ? … Dlaczego płacisz , jeżeli prawda , aż dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za kamienicę niewartą siedemdziesięciu tysięcy ? … Są to sekreta twojej czarnej duszy , które kiedyś sprawiedliwość boska odkryje , a zacni ludzie ukarzą pogardą .
Suzin rzuca się na fotel , opiera ręce na brzuchu i wybucha śmiechem .
— Posłuchaj mnie — przerwał mu Geist — a wnet zrozumiesz , na czym polega istota moich odkryć , chociaż , pośpieszam dodać , naśladować ich nie potrafisz . Tu nie ma ani cudów , ani oszustwa ; tu są rzeczy tak proste , że pojąć je mógłby uczeń szkoły elementarnej .
— Wstał od godziny . Mówiłam mu właśnie o Żydach , a on prosi cię , ażebyś napisała list do Wokulskiego …
— Z góry mogę pani powiedzieć , że nie robi .
W tej chwili w lesie poczęto hukać i zwoływać się , a w parę minut później całe towarzystwo ze sługami , koszami i rydzami znalazło się na polance .
Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko …
Rzecki wstał z krzesła , smutno pokiwał głową i opuścił swoje mieszkanie .
Ale Oberman spojrzał na niego wilczym okiem i wyszedł milcząc . Służący w pierwszej chwili otworzył usta ze zdumienia , lecz ochłonąwszy pogroził za nim pięścią .
— Obejrzeli , pokiwali głowami i powiedzieli , że to blaga i kuglarstwo , którym poważna nauka zajmować się nie może .
— Naturalnie , historia miłosna — odpowiedziała dama z piórem . — W każdym razie zrobił ktoś złośliwego figla hrabinie i prezesowej wprowadzając tego jegomościa .
— My czasami sprzedajemy herby … — wtrącił trzeci , szczupły staruszek z siwymi faworytami .
— Żeby był łaskaw przyjść do nas w południe i uregulować rachunki tych Żydów .
Panna Izabela lekko skrzywiła usta ; nie podobał jej się ten nacisk .
— Chcesz powiedzieć — przerwała panna Izabela — że muszę pomówić z marszałkiem albo z baronem ? Na to zawsze będzie czas ; dziś nie mam jeszcze odwagi .
Chcąc złapać sanki przeszedłem na drugi chodnik i … prawie otarłem się o Wokulskiego … stał pod drzewem zasypany śniegiem , zapatrzony w okna .
— Ojej ! I ze ślusarkom się trochę … i według stolarki … Koszyków nauczyłem się też wcale pięknych i rysować . A nawet jakby przyszło do malowania , to też …
— Cóż pani baronowa mówi ? — spytałem .
Brek odjechał , Wokulski wstąpił na plebanię i w ciągu kwadransa skończył interes . Proboszcz oświadczył mu , że nikt w mieście nie będzie miał pretensji , jeżeli na kamieniu zamkowym znajdzie się jaki napis , byle nie nieprzyzwoity i nie bezbożny … Dowiedziawszy się zaś , że chodzi o pamiątkę po nieboszczyku kapitanie Wokulskim , którego znał osobiście , proboszcz obiecał zająć się ułatwieniem tej sprawy .
Wokulski ze zdziwieniem popatrzył jej w oczy i … dwa razy , raz po raz … dwa razy , żebym tak zdrów był , pocałował ją w rękę . Z jaką zaś zrobił to tkliwością , najlepszy dowód , że nie było słychać zwykłego w takich razach mlaśnięcia .
— Chciałem z panem pomówić .
Niebawem w sali ukazał się Maruszewicz . Już był zmieszany , a zmieszał się jeszcze bardziej , poznawszy , że Wokulski wita go z wyraźną niechęcią :
„ Może chory ? ” — szepnął .
— Karierę zrobił ! — mówił gruby głos . — Za młodu wysługiwał się takim jak my , a ku starości chce mu się fagasować wielkim panom .
— Pan Łęcki chce się z panem widzieć . Może tu wejść ? — zapytał subiekt .
— Co pan każe ? … — spytał piękny młodzieniec biegnąc do kantorka krokiem kontredansowym .
Ze smutkiem widzę , że od pewnego czasu między naszymi ludźmi zaczynają kwitnąć nie znane przedtem obyczaje : mało robić , głośno narzekać , a po cichu snuć intrygi i puszczać plotki . Ale co mi tam do cudzych spraw …
Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy .
Współcześnie wbiega adwokat pani Krzeszowskiej , nie patrząc na nią zajmuje miejsce przed stołem i mruczy do komornika :
Adwokat nisko ukłonił się i wyszedł , zza proga zaś dodał słodkim tonem :
Po chwili ukazał się Jumart .
— Siadajże o tu , koło Kazi . A ty , proszę cię , pamiętaj o nim .
O rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy . Usprawiedliwiano go ekscentrycznością i smutkiem po Wiktorze Emanuelu .
Do barona zbliżył się stary służący w czarnym surducie .
— Więc jedziesz jutro albo pojutrze , bo podobno Suzin ma na twój przyjazd zaczekać parę dni ?
Wokulskiemu przypomniały się lata dziecinne . Jakże mu wtedy , wygłodzonemu , smakowała bułka i serdelek ! Jak wyobrażał sobie siadłszy na konia w karuzeli , że jest wielkim wojownikiem ! Jak szalonego doznawał upojenia wylatując do góry na huśtawce ! Co to była za rozkosz pomyśleć , że dziś nic nie robi i jutro nic nie będzie robił — za cały rok . A z czym da się porównać ta pewność , że dziś położy się spać o dziesiątej i jutro , gdyby chciał , wstanie także o dziesiątej przeleżawszy dwanaście godzin z rzędu !
— Co tobie , Belciu ? …
Wstał i poszedł w głąb ogrodu , między spacerujących ludzi . Zdawało mu się , że nad pagórkiem , z którego uciekł , unosi się jakaś święta groza .
Rzecki uważnie spojrzał na niego i pomyślał , że wino musi być dobre , skoro aż tak rozwiązało usta Wokulskiemu .
Trudna rada — niech się chłopak uczy wojować . Za jakie pół roku wróci okryty sławą , tak że go sami Francuzi gwałtem zaczną ciągnąć do siebie , a my tymczasem — ożenimy Stacha z panią Heleną .
— Bitwa ! … — zawołał ktoś na froncie przeciągłym głosem .
— Winszuję .
— Niemoralność ? — spytałem .
W mieszkaniu Stacha było ciemno , zatem nie siedzi w domu . Więc gdzież jest ? …
Książę we własnym pałacu , na pierwszym piętrze , zajmował ogromne mieszkanie . Część jego , złożona z gabinetu pana , biblioteki i fajczarni , była miejscem męskich zebrań , na których książę przedstawiał swoje lub cudze projekta dotyczące spraw publicznych . Zdarzało się to po kilka razy w roku . Ostatnia nawet sesja wiosenna była poświęcona kwestii statków śrubowych na Wiśle , przy czym bardzo wyraźnie zarysowały się trzy stronnictwa . Pierwsze , złożone z księcia i jego osobistych przyjaciół , koniecznie domagało się śrubowców , drugie zaś , mieszczańskie , uznając w zasadzie piękność projektu , uważało go jednak za przedwczesny i nie chciało dać na ten cel pieniędzy . Trzecie stronnictwo składało się tylko z dwu osób : pewnego technika , który twierdził , że śrubowce nie mogą pływać po Wiśle , i pewnego głuchego magnata , który na wszystkie odezwy , skierowane do jego kieszeni , stale odpowiadał :
Starski podskoczył do niej .
W tej chwili tuż obok konfesjonału stanęła , a potem uklękła osoba młoda , ubrana bardzo starannie , z małą dziewczynką .
Rzecki podniósł się z krzesła .
Stach wzruszył ramionami i natychmiast przyjął Szlangbauma z pensją półtora tysiąca rubli rocznie .
— Mój Boże , cóż miałam robić ? … Naturalnie , że przyjęłam z podziękowaniem . Jest to wprawdzie chwilowe zajęcie , ale bardzo przyszło mi w porę , bo właśnie onegdaj ( nie rozumiem nawet z jakiego powodu ) straciłam jedną lekcję muzyki , za pięć złotych godzina …
Dymisja Mraczewskiego zrobiła takie wrażenie , że subiekci nie przemówili między sobą ani słowa , a pan Rzecki kazał zamknąć sklep , chociaż nie było jeszcze ósmej . Pobiegł zaraz do mieszkania Wokulskiego , lecz go tam nie zastał . Przyszedł drugi raz o jedynastej w nocy , lecz w oknach było ciemno , i pan Ignacy wrócił do siebie zgnębiony .
— Nic o tym nie wiem — odpowiedział Szlangbaum spuszczając oczy . W duchu zaś dodał :
— Od ojca … Zresztą , czy ja wiem , co się jeszcze stanie ? — odpowiedziała rumieniąc się i spoglądając na Wokulskiego w sposób jej tylko właściwy .
— Bywają większe — odważyłem się wtrącić .
Podniósł się z ławki i szedł naprzeciw nich jak lunatyk , bez tchu . Tak , to jest panna Izabela : prowadzi ciotkę i o czymś z nią rozmawia .
— Jak to ! — zerwała się z krzesła panna Izabela . — Więc on śmiałby nam darować dwadzieścia tysięcy , a ojciec mówi o tym tak spokojnie ? …
— Panowie dobrodzieje winni nam są za cztery miesiące …
— Więc dlaczegóż od razu nie weźmiecie złego kundla ?
— Nie ma pan prawa ? … Więc po cóż pan tu przyjechał ? … — rzekła z lekkim uśmiechem .
— Nie śmiałem … Bałem się , żeby nie mówili o mnie , że Żyd musi się wszędzie wkręcić . I dziś nie przyszedłbym , gdyby nie troska o dzieci .
— Podobno jakiś kupiec z Rosji … — mówi , lecz czuć , że mówi nieprawdę .
Wokulski przybiegł do niej . Podała mu rękę i we dwoje opuścili salon . Osamotnionego księcia zaraz otoczyli mężczyźni ; niektórzy prosili go , ażeby zapoznał ich z Wokulskim .
— Owszem — odpowiedział Wokulski .
Początek kwietnia , jeden z tych miesięcy , które służą za przejście między zimą i wiosną . Śnieg już zniknął , ale nie ukazała się jeszcze zieloność ; drzewa są czarne , trawniki szare i niebo szare : wygląda jak marmur poprzecinany srebrnymi i złotawymi nitkami .
Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że baron ma nogi bardzo cienkie i nieosobliwie nimi włada .
„ Cóż to jest w rezultacie ? … nic ! … Ach , jakież ze mnie bydlę … ”
— To mi nie wystarcza …
— Wciąż mówią — odezwałem się — że sprzedajesz sklep .
— Dla mnie ? — spytał Wokulski , zdziwiony nie tyle słowami , ile spojrzeniem Geista .
Znowu biegli kilka minut . Nagle pani osadziła konia na miejscu , była zarumieniona i zadyszana .
„ Romeo ! czemuż ty jesteś Romeo ? Rzuć tę nazwę albo … przysięgnij być wiernym mojej miłości , a wtedy ja wyprę się rodu Kapuletów … Zresztą — tylko twoje nazwisko jest dla mnie nieprzyjazne , boś ty w istocie dla mnie nie Monteki … O , weź inną nazwę , bo czym jest nazwa ? … To , co zwiemy różą , pod inną nazwą również by pachniało : tak i Romeo , bez nazwy Romeo , przecież by całą swą wartość zatrzymał . Więc , Romeo — rzuć twoją nazwę , a w zamian za to , co nawet nie jest cząstką ciebie , weź mnie … ach ! … całą … ”
— Książę ! … — zameldował służący .
— Tak panowie robią ? — zapytał sędzia .
— I nie zwrócę …
— A niechaj komornik przyprowadzi ze sobą dwu stójkowych , bo mnie będą musieli wynosić z mieszkania …
„ Boże miłosierny ! — szepnął — zdejmijże ze mnie to przekleństwo … ”
— Jakie on musi mieć pieniądze ! — mruczy jeden z nich do swego sąsiada .
— Idę , panie — odpowiedział człowiek kłaniając się do ziemi .
Zajechały powozy . Do jednego wsiadł baron z hrabią Anglikiem , do drugiego milczący egiptolog z pistoletami i chirurgiem . Ruszyli w stronę Bielan , a w parę minut popędził za nimi lokaj barona , Konstanty , w dorożce . Wierny sługa klął na czym świat stoi i obiecywał , że w dwójnasób policzy swemu panu koszta tej wycieczki . Był jednak niespokojny .
Panna Izabela lekko się zarumieniła .
„ I ogień jest przyjemny , szczególniej w zimie — myślała — ale … w pewnym oddaleniu . ”
Wtem zapukano do drzwi . Wszedł garson i podał Wokulskiemu duży list .
Panna Florentyna spojrzała jej w oczy i poruszyła głową .
W środku kolacji zły czy dobry duch skierował oczy pani Misiewiczowej na » Kurier « .
„ Oto jest moja nagroda … Moje życie ! … ” — pomyślał Wokulski idąc za Mikołajem . W przedpokoju spotkał lekarzy , obu znajomych sobie , i gorąco polecił pana Tomasza ich opiece .
— Okropność ! … — mówiła łkając . — Być przykutą do tak wstrętnego domu przez pamięć dla dziecka , której nic już nie wydrze z serca . Wszakże ona biegała po tych wszystkich pokojach … Ona bawiła się tam , od podwórza … I wyglądała oknem , przez które mnie , matce sierocie , wyjrzeć dzisiaj nie wolno … Chcą mnie wypędzić stąd … wszyscy chcą mnie wypędzić … wszystkim zawadzam … A przecież ja stąd nie mogę wyprowadzić się , bo każda deska tej podłogi nosi ślady jej nóżek … w każdej ścianie uwiązł jej śmiech albo płacz …
— Szósty … — wtrącił Wokulski .
— Ten spokojny chleb — mówił zaciskając pięści — dławił mnie i dusił przez lat sześć ! … Czy już nie pamiętasz , ile razy na dzień przypominano mi dwa pokolenia Minclów albo anielską dobroć mojej żony ? Czy był kto z dalszych i bliższych znajomych , wyjąwszy ciebie , który by mię nie dręczył słowem , ruchem , a choćby spojrzeniem ? Ileż to razy mówiono o mnie i prawie do mnie , że karmię się z fartucha żony , że wszystko zawdzięczam pracy Minclów , a nic , ale to nic — własnej energii , choć przecie ja podźwignąłem ten kramik , zdwoiłem jego dochody …
Dawno już nie widziałem Szumana tak rozdrażnionego . Żyd , bo Żyd , ma to wypisane od czuba do pięty , ale rzetelny przyjaciel i człowiek z poczuciem honoru .
— Czyliżbym naprawdę ? …
„ 29 a 36 — to 65 , a 15 to 80 , a 73 — to … to … ”
Sędzia wciąż pisał , a ja chciałem przypomnieć sobie mowę , którą ułożyłem wczoraj na obronę pani Stawskiej , a na pohańbienie baronowej . Ale że mi się w głowie plątały wyrazy i zdania , więc zacząłem oglądać się po sali .
— Bardzo dobry zwyczaj — odparł uradowany Rzecki . Prędko wydobył krawat z szuflady i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu . — Po strąceniu rabatu — dodał — jako handlujący , zapłacisz siedem rubli . Pyszny parasol … Bagatela …
Była blisko siódma , kiedy w stronie południowo zachodniej huknął strzał armatni . Po szeregach przeleciał szmer :
— Myśli , że ty jesteś spokojna . Córka powinna nieograniczenie ufać ojcu .
Popatrzyłem na niego … Machnął ręką .
— Rób , mówię tobie , Ksawery , jak ja . Ja nie śpieszę się , jak Boga kocham . Już trzy lata , mówię tobie , chcę kupić niewielki domik , ot taki sobie za sto , za dwieście tysięcy , na stare lata , ale nie śpieszę się . Wyczytuję ja sobie , które chaty idą na licytację , ogląduję ja ich sobie powoli , kalkuluję ja sobie w głowie , a potem zachodzę ja sobie tu i słucham , co ludzie dają . I kiedy , mówię tobie , już nabrałem doświadczenia i w tym roku chciałem już co kupić , ceny jak raz w niepraktykowany sposób skoczyły , psiakrew , i muszę na nowo kalkulować ! … Ale jak we dwu poczniem się przysłuchiwać , to mówię tobie , ubijemy interes …
— W takim razie może pozwolisz , profesorze , do mego numeru , na trzecie piętro . To lokal urzędowy …
— A wiecież wy — mówił — że Chrystus mocą poświęcenia sam jeden zbawił ludzkość ? … O ileż więc świat by się udoskonalił , gdyby na nim ciągle były jednostki gotowe do ofiary z życia ! …
— Jest Wokulski — rzekłem do pani Stawskiej i pokręciłem wąsa .
Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada :
— Nie … powiedziała , że nie ma teraz pieniędzy ani pewności , czy mój rachunek jest dokładny .
— To jest … właściwie mówiąc … pewności nie mam żadnej .
Zadzwonił raz , drugi , trzeci … Wreszcie sam wybiegł na korytarz wołając :
Głos jego był tak spokojny i stanowczy , a całe zachowanie tak naturalne , że pani Misiewiczowa przestała jęczeć , a pani Stawska jakby raźniej spojrzała na mnie .
( Gdybym był Wokulskim , już bym z nią wracał od ślubu . Co to za kobieta ! … co za rysy … co za gra fizjognomii . W życiu nie widziałem nic podobnego ! … A rączka , a figurka , a wzrost , a ruchy , a oczy , oczy ! … )
— Bankier … — objaśniał dalej pan Tomasz . Ale nim powiedział nazwisko , bankier sam zbliżył się do nich i przywitawszy Wokulskiego rzekł :
— Ale zemsta nie prowadzi — odparła panna Izabela .
— Pan sądzi , że są szczęścia , które warto opłacić krótszym życiem ? — spytała panna Izabela .
— Jak z balonu , którym kieruje pan Ochocki — dodał Starski trzymając się poręczy .
Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych części ubrania , a tymczasem panna Izabela wyszła do ciotki już oczekującej na nią w salonie .
Konie ruszyły w stronę Alei Ujazdowskiej .
— Kochany panie Rzecki , nie mam zwyczaju mieszać się do cudzych spraw , ale — ostrzeż pan Wokulskiego ( nie ode mnie , tylko od siebie ) , że ten jego wspólnik Suzin to wielki hultaj i zapewne niedługo zbankrutuje … Ostrzeż go pan , bo szkoda człowieka … Zawsze Wokulski , jakkolwiek wszedł na fałszywą drogę , zasługuje na współczucie …
— Modliłaś się i płakałaś . Czy mogę wiedzieć , z jakiego powodu ?
Jednemu z uśpionych podał Palmieri korek od karafki mówiąc , że podał mu różę . W tej chwili medium zaczęło wąchać korek okazując przy tym wielkie zadowolenie .
— Proszę cię .
Wokulski milczał .
Niewiele brakowało , ażeby pan Ignacy upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą głową z teatru . Na szczęście , w ósmym rzędzie krzeseł zobaczył znajomego fabrykanta pierników , który w odpowiedzi na ukłon Rzeckiego opuścił swoje miejsce i zbliżył się do pierwszego rzędu .
— Tak .
Panna Izabela wzruszyła ramionami .
Chciałem spytać : czy panna Łęcka nie stroi się u tej magazynierki ? ale żal mi było Stacha . Tak mienił się na twarzy , biedaczysko ! …
— Ależ nie ! … — zawołał baron cofając się . — Oświadczyłem się pannie Ewelinie Janockiej , wnuczce prezesowej … Nie pamięta jej pan ? Była u hrabiny w tym roku na święconem , nie zauważył jej pan ? …
Dobrowolnie odcięty od natury i ludzi , utopiony w wartkim , ale ciasnym wirze sklepowych interesów , czuł coraz mocniej potrzebę wymiany myśli . A ponieważ jednym nie ufał , inni go nie chcieli słuchać , a Wokulskiego nie było , więc rozmawiał sam z sobą i — w największym sekrecie pisywał pamiętnik .
Światło w przedpokoju nieco oprzytomnia pannę Izabelę . Uśmiecha się .
Wokulski stanął jakby wahając się . Nalał znowu szklankę wina i wypił duszkiem .
IV . Człowiek szczęśliwy w miłości
O kilkadziesiąt kroków od niego Wokulski chodził między dwoma sosnami tam i na powrót jak wahadło . Teraz nie myślał o pannie Izabeli ; słuchał świergotu ptaków , którym kipiał cały las , i pluskania Wisły podmywającej brzegi . Na tle odgłosów spokojnego szczęścia natury dziwnie odbijało szczękanie stempli w pistoletach i trzask odwodzonych kurków . W Wokulskim obudziło się drapieżne zwierzę ; cały świat zniknął mu sprzed oczu , a został tylko jeden człowiek , baron , którego trupa miał zawlec do nóg obrażonej panny Izabeli .
— Jakże się miewa pan Wokulski ? — pytała jej nieraz kupcowa . — O , dziś jest pani mizerniutka … Pan Wokulski nie powinien już pozwolić , ażeby pani tak pracowała …
— Może być .
— Ostatni warunek dotyczył strony czysto moralnej . Dowiedziałam się , że nie ma żadnej rodziny , co jest jego największą zaletą , i zastrzegłam sobie , że utrzymam wszystkie moje dotychczasowe stosunki …
— Oto los młodej i niebrzydkiej kobiety ! — zawołała starsza dama . — Nie panna , nie mężatka …
— Za żadne skarby ! — jęknęła pani baronowa . — Po całych nocach ryczą , tupią , pieją , gwiżdżą … Nie ma służącej w domu , której by nie zwabiali do siebie … Ach , Boże ! … — krzyknęła odwracając głowę .
— Co powie świat , o to nie dbam — rzekł Wokulski . — A jeżeli zechce mnie moralizować , tak jak pan , pokażę mu drzwi . O , tam są drzwi , widzisz pan , panie adwokacie ?
— Opuścisz mnie ?
Dopiero gdy na ulicy owionęło go świeże powietrze , oparł się o słup latarni gazowej i spytał :
— To niech się nie umizga , kiedy nie umie . W podobnych wypadkach niezręczność jest śmiertelnym grzechem . Czy nieprawda ?
„ Po co on jednak kupuje ten dom , po co wdaje się z Łęckimi … A może nie kupuje ? … Może to tylko pogłoski ? … ”
— Bój się Boga , dajże spokój ! … — zawołał przestraszony Rzecki . — Zgubiłbyś tym panią Stawską .
Po chwili z przeciwległych drzwi wyszła osoba w wieku poważnym , ubrana w popielatą suknię . Uderzył mnie prawie biały kolor jej włosów , obok twarzy mizernej , lecz niezbyt starej i bardzo regularnej . Rysy tej damy były mi gdzieś znajome .
Pogodził ich dopiero dzwonek wzywający na obiad .
— Ale ! — mówił Wirski — cóż miała robić , nieboga , jeżeli Denowa wpadła na nią z góry , że Wokulski przesiaduje u nich do rana , że to jakieś nieczyste sprawy … Naturalnie , zatrwożona staruszka powiedziała jej , że tu nie chodzi o figle , ale o sakrament , i że może pobiorą się około świętego Jana .
— A zatem — mówił — szanowni panowie , w zasadzie przystępujemy do spółki proponowanej przez pana Wokulskiego . Interes wydaje się bardzo dobrym , a obecnie chodzi tylko o bliższe szczegóły i spisanie aktu . Zapraszam więc panów , chcących zostać uczestnikami , do mnie na jutro , o dziewiątej wieczór …
— Co powie pan Rzecki ? … — rzekł sędzia .
— Mnie się zdaje , że jest inny powód — wtrącił Szprot . — Wokulski stara się o pannę Łęcką , a choć zrazu dostał odkosza , jednak dziś znowu tam bywa , więc musi mieć widoki … A że panna Łęcka nie wyszłaby za galanteryjnego kupca , choćby on był dyplomatą i nowatorem …
— Ja pana prawie nie znam — szepnęła , widocznie zakłopotana , panna Izabela .
Fizjognomia i cała postawa jego zmieniła się do niepoznania . Pociągnął z wielkiego bursztynu ogromny kłąb dymu , rozparł się na fotelu i trzęsąc ręką w stronę Wokulskiego mówił :
Miałem uregulować finanse kamienicy i otóż uregulowałem je tak , że na pewno dochód zmniejszył się o trzysta rubli rocznie . Ha ! może tym rychlej Stach opatrzy się i sprzeda swój nabytek , który wcale nie był mu potrzebny .
Po dwa razy dziennie bywał u pana Łęckiego , a jeżeli nie u niego , to przynajmniej w tych towarzystwach , gdzie mógł spotkać się z panną Izabelą , patrzeć na nią i zamienić choć parę wyrazów . To mu na dziś wystarczało , a o przyszłości nie śmiał myśleć .
— Jeżeli papo zapłaci pięć albo sześć tysięcy tym Żydom …
— Herein ! — mówię .
Uczuł łzę pod powieką , lecz pohamował się i nie splamiła mu twarzy .
To była jedna droga . Na końcu bowiem drugiej widział cel realny i jasno określony — pannę Izabelę .
— Dziękuję — odparł Wokulski . — Nie wiem , jak długo zabawię , i wolę iść piechotą . Zresztą muszę jeszcze wstąpić do ruin …
Co mnie jednak dziwi najmocniej — prawiła — to okoliczność , że na podobnych lalkach nie poznają się mężczyźni . Dla żadnej kobiety , począwszy od Wąsowskiej , kończąc na mojej pokojówce , nie jest to sekret , że w Ewelinie nie zbudził się jeszcze ani rozum , ani serce ; wszystko w niej śpi … A tymczasem baron widzi w niej bóstwo i durzy się , biedak , że ona go kocha !
Ponieważ chłopiec sklepowy w tej chwili przyniósł im nowe butelki , więc wymknąłem się po cichu . Nie wmieszałem się do tej rozmowy , gdyż znając Stacha od dziecka , mógłbym im powiedzieć tylko dwa wyrazy : „ Jesteście podli … ”
Pożegnanie jej z rodziną było pełne znaczenia . Pan Łęcki , ciągle rozstrojony , przecierał oczy , a hrabina wsunąwszy jej w rękę aksamitny woreczek z pieniędzmi pocałowała ją w czoło i rzekła :
Już dojeżdżając do rogatek , nie mogła sobie tego darować .
A tak dziś była piękną . Ubrała się , umyślnie dla niego w jedwabną sukienkę kremowej barwy ( z daleka wyglądało to jak zmięte płótno ) , miała brylantowe kolczyki ( nie większe od ziarn grochu ) w uszach i pąsową różę na ramieniu . I tyle . Ale niech żałuje Rossi , że jej nie widział !
— Jakiż powód ? … Przecie chyba nic złego nie zrobiłem ? Gdzież pójdę , jeżeli pan tak nagle pozbawi mię posady ? …
Potem przejrzał długi spis najznakomitszych budowli paryskich i ze wstydem pomyślał , że chyba nigdy nie zorientuje się w tym mieście .
— Przecież jestem … Czego pani chce ? — odparła nieco zarumieniona służąca .
— Ja sądzę .
— Co ty zrobila , Ignac ? … Co ty zrobila ! …
— O , dziękuję , sama zejdę — odpowiedziała panna Izabela cofając się . Potem zaczęła iść ze stromej ściany z taką swobodą i wdziękiem , jakby to była ulica w parku .
Pani Wąsowska bardzo obojętnie słuchała o majątku , o wdowieństwie i o matrymonialnych kwalifikacjach Wokulskiego . Lecz gdy prezesowa nazwała go człowiekiem niepospolitym , zaciekawiła się ; dowiedziawszy się zaś , że może kochać pannę Izabelę , rzuciła się jak rumak szlachetnej krwi , niebacznie dotknięty ostrogą .
Na świecie jest dużo niedowiarków i ja sam bywam czasami niedowiarkiem i wątpię o Opatrzności boskiej . Nieraz też , kiedy źle idą polityczne interesa albo kiedy patrzę na nędzę ludzką i na triumfy łajdaków ( jeżeli taki wyraz wolno wymawiać ) , nieraz myślę sobie :
— Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego …
— Dziękuję ci !
— Marysiu ! … Marysiu , chodź do nas …
W roku 1849 bywało goręcej , a przecie szedł człowiek naprzód ! …
— Otóż to ! … — zawołałem . — Nie tylko takiej , ale wprost tej samej … Jej samej , pani Heleny Stawskiej , trzeba nam za żonę .
„ Kark skręci — mówią baby . — Jezus Maria ! ratuj duszę jego … ” Maruszewicz , jako człowiek nerwowy , uciekł do pani Krzeszowskiej , a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości drugiego piętra , przy oknie baronowej .
„ Jeżeli jest jakie niebo — mówił sobie — błogosławieni nie doznają wyższego szczęścia aniżeli ja w tej chwili . ”
— Przeprosił mnie — odparła panna Izabela .
Pan Łęcki w pantoflach i płóciennym szlafroku leżał na kanapie i czytał „ Kuriera ” . Bardzo czule przywitał się z córką , a gdy usiadła , uważnie przypatrzył się jej i rzekł :
— A o Rossim nie zapomni pan ? — rzekła ze słabym uśmiechem .
— Wytrzyma — odparł flegmatycznie pan Szulc trzaskając batem w kierunku drugiego pana .
W gabinecie hrabiego-Anglika stał na środku stół przykryty zielonym suknem i otoczony czterema wysokimi krzesłami ; na stole leżały cztery arkusze papieru , cztery ołówki , dwa pióra i kałamarz tak wielkich rozmiarów , jakby był przeznaczony do sitzbadów .
— Może to ciotka Honorata — uspokajała ją hrabina — czy ja wiem ? Może chce dopomóc Tomaszowi , ale zawieszając nad nim groźbę . Lecz bądź zdrowa , moje kochane dziecię , adieu …
— Stary ! … Powiedz otwarcie : co mówią o mnie ?
— Co za Palmieri ? — spytał zdziwiony Wokulski .
— To podłe Szwabisko ciągle drwi z Napoleona ! … Mówi , że złamał przysięgę rzeczypospolitej , że jest kuglarzem , któremu oswojony orzeł napluł w kapelusz … Nie — mówił Jan Mincel — z tym człowiekiem żyć nie mogę …
Dżentelmen z faworytami na chwilę tropi się .
— Potrzebujesz pieniędzy ?
— Wierz mi pan , że dobrze na tym wyjdę …
— Mówią — dorzucił inny głos — że chce założyć spółkę z samych szlachciców …
— Co się pan tak rozbijasz , panie kamerdyner ? …
— Jest z piętnaście armat — mruknął Katz , który w podobnych chwilach stawał się rozmowniejszy . — A że my ciągniemy dwanaście , toż będzie bal ! …
— Otóż , co … Gotował wraz z innymi piwo , które do dziś dnia pijemy , i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka .
Ale Wokulski już nie słuchał ; szedł w stronę Wisły myśląc :
— Przypuszczam . Jeżeli więc dziś drasnęłam pana moimi żartami , to tylko przez życzliwość dla pana . Imponuje mi pańskie szaleństwo , chciałabym , ażebyś był szczęśliwy , i dlatego mówię : wyrzuć pan z siebie średniowiecznego trubadura , bo już mamy wiek dziewiętnasty , w którym kobiety są inne , niż pan je sobie wyobraża , o czym wiedzą nawet dwudziestoletni chłopcy .
„ Ile ja to razy czytałem ! … ” — westchnął biorąc książkę do ręki .
— Jutro ? … — powtórzyła staruszka . — A cóż będzie z kamieniem ?
— Uważaj , Kacprze , co ci mówię — kończyła — bo stracisz miejsce , jeżeli mi tu zakradnie się jaki student . Mam już dosyć tych nihilistów , rozpustników , ateuszów , którzy znoszą trupie główki .
Dwie armaty były wzięte , za resztą pognali husarzy . Daleko przed nami stali nasi pojedynczo i w gromadach , strzelając do cofających się Austriaków . Kiedy niekiedy jakaś zbłąkana kula nieprzyjacielska świsnęła nad nami albo zaryła się w ziemię wydmuchując obłoczek kurzu . Trębacze zwoływali do szeregów .
— Nie wiem , czy potrafiłbym odróżnić rydza od muchomora — odpowiedział Wokulski .
— Służę piorunem ! … Jedzie ósma …
— Pyszny jest ten Mraczewski , co ? Jak on umie rozmawiać z kobietami !
— Jeszcze jak ! — prawił radca . — Patrz pan jednakże , co to znaczy szczęście . Półtora roku temu baba objadła się czegoś i umarła , a Wokulski po czteroletniej katordze został wolny jak ptaszek , z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie , na którą pracowały dwa pokolenia Minclów .
— Prawda .
— Czymże kupiec gorszy od bankierów ?
Szuman aż skoczył na krześle .
— A na jaką pan liczy pensję ?
Panna Florentyna siada nieśmiało na fotelu , delikatnie bierze z biurka nożyk i z największą ostrożnością przecina kopertę . Kładzie na biurku nożyk , potem kopertę , rozwija papier i cichym , melodyjnym głosem czyta list pisany po francusku :
— Ach , więc jest i bohaterem ! …
— Pan Wokulski ? … — spytał Maruszewicz nie zdejmując kapelusza z głowy .
Nie trzeba było mojej przenikliwości , ażeby zgadnąć , że był to jeden z nie płacących komornego studentów , który tylko czekał na ukazanie się baronowej w lufciku , ażeby na nią puścić śledzia .
— Sag mir — powiedz mi : was ist das ? co to jest ? Das ist Schublade — to jest szublada . Zobacz , co jest w te szublade . Es ist Zimmt — to jest cynamon . Do czego potrzebuje się cynamon ? do zupe , do legumine potrzebuje się cynamon . Co to jest cynamon ? Jest taki kora z jedne drzewo . Gdzie mieszka taki drzewo cynamon ? W Indii mieszka taki drzewo . Patrz na globus — tu leży Indii . Daj mnie za dziesiątkę cynamon … O , du Spitzbub ! … jak tobie dam dziesięć razy dyscyplin , ty będziesz wiedział , ile sprzedać za dziesięć groszy cynamon …
— A nie wychodzi ? …
Istotnie , ukląkł przed Stachem i pocałował go w rękę . Zebrani rozczulili się jeszcze bardziej , podnieśli w górę Stacha i Leona i przysięgli , że za takich ludzi , jak oni , każdy oddałby życie .
— Uczyłam się buchalterii … — szepnęła pani Stawska . Była tak czegoś wzruszona , że usiadła .
Rozmawiali o rzeczach najzwyklejszych . Najczęściej ona opowiadała mu o tym , że w sklepie Milerowej interesa idą coraz lepiej , ponieważ ludzie dowiedzieli się , że sklep ten w większej części należy do pana Wokulskiego . Potem mówiła , że Helunia robi się coraz grzeczniejsza , a jeżeli jest kiedy niegrzeczną , wówczas babcia straszy ją , że powie przed panem Wokulskim , i — dziecko zaraz się uspakaja . Potem jeszcze napomykała o panu Rzeckim , który bywa tu niekiedy i jest bardzo lubiany przez babcię , ponieważ opowiada jej mnóstwo szczegółów z życia pana Wokulskiego . I że babcia równie lubi pana Wirskiego , który po prostu zachwyca się panem Wokulskim .
Wokulski pochylił się nad kanapą i zaczął bawić się z Irem .
— Bardzo przepraszam …
— Musimy się lepiej poznać , panie Wokulski — mówił książę . — Musisz pan zbliżyć się do naszej sfery , w której , wierz mi , są rozumy i szlachetne serca , ale — brak inicjatywy …
— Toteż że nie mogliśmy czekać , straciliśmy , a Wokulski zyska , gdyż może czekać .
— Wysocki ! … — zawołał . — A twemu bratu jak na imię ?
Rzecki otworzył biurko , wydobył księgę i podsunął fotel . Wokulski usiadł i rzuciwszy okiem na listę , wyszukał w niej jedno nazwisko .
— Pewnie jaśnie pan robi jakieś głupstwo ! … — mruknął obrażony sługa . — Cóż tam znowu ? … — pytał gniewnie , rozbierając barona .
— Komu i co ? … Czy ciotce , która gotowa popierać tego pana , ażeby mnie zmusić do oddania ręki marszałkowi ? … Czy może mam powiedzieć ojcu , przerazić go i przyśpieszyć katastrofę ? Jedno tylko zrobię : nie pozwolę ojcu , ażeby zaciągał się do jakichkolwiek spółek , choćbym miała włóczyć mu się u nóg , choćbym miała … zabronić mu tego w imieniu zmarłej matki … .
Znowu wrócił do włosów i mikroskopu .
— Przepraszam — odezwał się dotykając kapelusza — że ośmieliłem się robić tego rodzaju uwagi … Jestem Wrzesiński …
„ Głupstwo ! … — pomyślał — piłem za wiele … ”
— Panna Felicja ma przyjemność w zbieraniu rydzów , ja wolę słuchać wykładu pani o lesie .
— Zapewne — odparł Wokulski — tym bardziej że weźmiemy osobny wagon .
— W pół godziny — ciągnął rządca — jesteśmy w mieście . Ulica wąska , po obu stronach naród , ledwie można przejechać czwórkami , a w oknach i na balkonach kobiety … Jakie kobiety , panie Rzecki ! … Każda ma w ręku bukiet z róż . Ci , którzy stoją na ulicy , ani pary z ust … bo Austriacy blisko … Ale tamte , co na balkonach , skubią , panie , swoje bukiety i spoconych , pyłem okrytych kirasjerów zasypują listkami z róż jak śniegiem … Ach , panie Rzecki , gdybyś widział ten śnieg : amarantowy , różowy , biały , i te ręce , i te Włoszki …
Na parę godzin przed pożegnaniem się Suzin i Wokulski jedli śniadanie w swoim paradnym numerze i naturalnie rozmawiali o zyskach .
— Niech go pani pokocha , to znajdzie się sposób — odparł Rzecki .
— Rzecki — powiedział Wirski .
— Cóż robisz ?
— Nie znam się na statkach .
Wokulski szybko wysiadł . Stacja była nowa , jeszcze niezupełnie wykończona . Pomimo to dano mu wody do umycia się i oczyszczono odzież . Rozbudził się już zupełnie i wszedł do małego bufetu , gdzie rozpromieniony baron pił trzecią szklankę herbaty .
— Nie lubisz pan kobiet ? — rzekł z uśmiechem Wokulski . — Może masz rację ! …
— Służę hrabiemu .
— Więc chyba nigdy pan nie był ani w Berlinie , ani w Wiedniu .
I nie masz bólów ich wspomnienia .
Dziś , kiedy przypominam sobie owe dzieje , chwilami zdaje mi się , że to był sen . Co prawda , nigdy przedtem ani później nie spotkałem takiego entuzjasty jak pan Leon .
— Cóż z nim jednak w rezultacie będzie ? …
„ Rozumiem teraz — pomyślał Wokulski — dlaczego odwiedzanie kościołów umacnia wiarę . Tu wszystko urządzone jest tak , że przypomina wieczność . ”
— Właściwie … ja nie w tym znaczeniu …
— Teraz panna nam powie , co to było z lalką ? Tylko proszę prawdę , bo panna stanie do przysięgi …
— Gdzie stróż ? — pytam dotykając ręką kapelusza .
Wstał z zamiarem wyjścia i zrobiło mu się gorąco na myśl o defiladzie przez dwa salony , w których czekają go rózgi spojrzeń i szeptów . Ale zabiegł mu drogę książę mówiąc :
Wysoko nad sobą , na trzecim piętrze , Wokulski usłyszał silny bas męski , który mówił :
— Za pomyślność wielkich zamiarów …
Chłód przeleciał mi po kościach , ale wchodzę do salonu .
Milcząc wskazał jej fotel . Gdy zaś usiadła , spostrzegł , że jest wzburzoną i szarpie w rękach haftowaną chusteczkę . Nagle odezwała się , dumnie patrząc mu w oczy :
— Pod tym względem mogę panu sędziemu dać tylko poufne objaśnienia .
Milczący dotychczas egiptolog zakomenderował , przeciwnicy wycelowawszy pistolety ruszyli . Baron zmierzył Wokulskiemu w prawy obojczyk i zniżając pistolet , delikatnie przycisnął cyngiel . W ostatniej chwili pochyliły mu się binokle ; pistolet zboczył na włos , wypalił i — kula przeleciała o kilka cali od ramienia Wokulskiego .
— Tak , pani , obraziłem panią podejrzeniami . Byłem — mówił stłumionym głosem — byłem na koncercie u państwa Rzeżuchowskich … Wyszedłem nawet nie pożegnawszy się z panią … Już nie chcę mówić dalej … Czuję tylko , że ma pani prawo nie przyjmować mnie jako człowieka , który nie ocenił pani … śmiał posądzać …
Leon począł biegać po pokoju i trząść rękoma .
— A bodajże cię ! … O tamtych na śmierć zapomniałem …
— Bądźże przynajmniej rozsądna … Zresztą …
Niebawem pożegnała Wokulskiego radząc mu przejść się po parku .
„ Co za głupstwo ! — myślał . — Choćby nawet i ona , więc cóż z tego ? … Jest taką samą kobietą jak pani Wąsowska , panna Felicja , panna Ewelina … A ja znowu nie jestem takim jak baron … ”
— Jak chcesz .
— Co ja mu pomogę — mruknął . — To nieuleczony marzyciel , który już nie odzyska rozsądku . Fatalnie posuwa się do ruiny materialnej i moralnej , tak jak wy wszyscy i cały wasz system .
„ Pierwej szedłem na lewo — myślał — teraz pójdę w prawo … ”
Wszedł Stach . Pani Helena wysunęła się na jego spotkanie .
— Wolimy dawnych , znanych nam ze spokójności i porządku — powiedziałem .
Stach przez wrzesień był na wsi u prezesowej Zasławskiej . Po co on tam jeździł , co robił ? … domyśleć się nie mogę . Ale z paru listów , które do mnie napisał , widzę , że musiało mu się dziać nieosobliwie . Jaki diabeł sprowadził tam pannę Izabelę Łęcką ? … Eh ! przecież nią się już chyba nie zajmuje . I będę chłystkiem , jeżeli go nie wyswatam z panią Stawską . Wyswatam , odprowadzę ich do ołtarza , dopilnuję , ażeby przysiągł jak się należy , a potem … Może sobie w łeb palnę , czy ja wiem ? …
Świat salonów kochała panna Izabela na śmierć i życie , wyjść z niego mogła tylko do grobu , ale z każdym rokiem , a nawet miesiącem , mocniej gardziła ludźmi ; pojąć nie mogła , ażeby kobietę , tak jak ona piękną , dobrą i dobrze wychowaną , świat opuszczał dlatego tylko , że — nie ma majątku ! …
Wstałem od stołu zalanego piwem , zapłaciłem w bufecie i wyszedłem . Noga moja więcej nie postanie w tej podłej dziurze …
— Och ! Niezaproszenie kosztowałoby piętnaście procent rocznie od kapitału , który książę ma w spółce . Zaprosi go , zaprosi , gdyż , dzięki Bogu , Wokulski jest jeszcze rzeczywistą siłą . Ale pierwej , znając jego słabość dla panny Łęckiej , podrażni go , pobawi się nim jak psem , któremu pokazuje się i chowa mięso , ażeby nauczyć go chodzenia na dwu łapach . Nie bój się pan , oni go nie wypuszczą od siebie , na to są za mądrzy ; ale go chcą wytresować , ażeby pięknie służył , dobrze aportował , a choćby i kąsał tych , którzy im nie są mili .
Pożegnali się i Wokulski wrócił do swego mieszkania . Tam zastał już Maruszewicza , z którym pojechał do rajtszuli obejrzeć kupioną klacz .
— Ale po co by sprzedawał sklep ? — pytam szczypiąc się w kolano , ażeby nie wybuchnąć na tego dziada .
„ Głupstwo ! głupstwo ! … — szepnął chodząc po pokoju . — Jest tu przecie jej wielbiciel , pan Starski , z którym umawiali się , że wesoło przepędzą wakacje … Pamiętam te spojrzenia , ach … ”
— To może lepiej zostawić ich w spokoju . Podobno szczęśliwi nie lubią świadków .
— Skończmy , panie , z wyjaśnieniami — rzekł ze śmiechem Wokulski ściskając go za rękę . — Kontent pan z wiedeńskich sprawunków ?
— Jaśnie pani czeka — rzekł Józef .
Wokulski spojrzał na zegarek . Upłynęło z dziesięć minut na czekaniu , więc pożegnał szwajcara i poszedł na schody czując , że gniew zaczyna w nim kipieć .
Ponieważ Wokulskiemu było pilno , więc pożegnał proboszcza i poszedł z Węgiełkiem w stronę ruin .
I otóż zdaje się jej , że już od kilku tygodni coś słyszała o tym człowieku . Jakiś kupiec niedawno ofiarował parę tysięcy rubli na dobroczynność , ale nie była pewna , czy to był handlujący strojami damskimi , czy futrami . Potem mówiono , że także jakiś kupiec podczas wojny bułgarskiej dorobił się wielkiego majątku , tylko nie uważała , czy dorobił się szewc , u którego ona bierze buciki , czy jej fryzjer ? I dopiero teraz przypomina sobie , że ten kupiec , który dał pieniądze na dobroczynność , i ten , który zyskał duży majątek , są jedną osobą , że to właśnie jest ów Wokulski , który do jej ojca przegrywa w karty , a którego jej ciotka , znana z dumy hrabina Karolowa , nazywa : „ mój poczciwy Wokulski ! … ”
„ Oto skutki mego nietaktu — pomyślał Wokulski . — Spostrzegła , że ten Starski wydaje mi się niesmacznym , i teraz miesza się na lada wspomnienie o nim . Jakże to podle z mojej strony ! ”
— Po co ? …
— Śmiej się pan z tego — rzekłem — lalka u nas kupiona …
— Nie zawsze — rzekł — byłeś pan tego zdania .
— I słusznie — on odpowiada — nie będzie się mnożył ród wariacki .
— Czy możesz wyjść na kilka minut ? — zapytał go Wokulski .
Wkrótce pojechał do Bułgarii , gdzie zdobył swój olbrzymi majątek , a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka ( pani Meliton ) powiedziała mi , że Stach jest zakochany …
— Jak setki i tysiące innych ! Piękna , rozpieszczona , ale bez duszy . Dla niej Wokulski tyle wart , o ile ma pieniądze i znaczenie : jest dobry na męża , naturalnie , w braku lepszego . Ale na kochanków to już ona wybierze sobie takich , którzy do niej więcej pasują .
— Jakże teraz usadowimy się ? — spytał baron na widok nadjeżdżającego breku .
— Nie idziesz ?
— Nie wydaje się panu , bo należysz do tych , co sądzą , że ludzie jak kamienie muszą porastać mchem nie ruszając się z miejsca . Dla pana Szlangbaumy zawsze powinni być subiektami , Wokulscy zawsze pryncypałami , a Łęccy zawsze jaśnie wielmożnymi … Nie , panie ! Społeczeństwo jest jak gotująca się woda : co wczoraj było na dole , dziś pędzi w górę …
— Nu , tak … — mruknął sędzia kładąc lalkę na stole . — Co pani Stawska powie ? … — dodał .
— Pani nie życzy sobie ? — spytał Wokulski .
— Z wdzięcznością przyjmuję obietnicę — odparł Wokulski . — Nie wpłynie to jednak na termin wyjazdu państwa do Paryża , ponieważ zależy on tylko od ich woli .
— Co ? ! … — zawołałem . — Ach , prawda , że baronowa tu mieszka … Chciała nawet kupić ten dom …
Panna Florentyna patrzy na nią z zachwytem …
W początkach maja pierwszy raz przyszedł do Stacha z prośbą . Był bardziej skurczony i miał czerwieńsze oczy niż zwykle .
— Pan jest czysty krew sportsmen , ale jeszcze pan trochu gorączkuje . Na przyszły rok będzie spokojniejszy .
— Ależ , ciociu , marszałek jest obrzydliwy . Jemu nie żony trzeba , ale niańki , która by mu ocierała usta .
— Więc nie było nikogo ? … — odparłem . — A skądże , u licha , pchły , które mnie oblazły ?
— Nie zajdziesz do pani baronowej ? — zapytałem Stacha . — Ona , zdaje mi się , ma do ciebie interes .
Za to też nam zapłaciła dzika baba dziesięć tysięcy rubli … Ach , gdyby to ode mnie zależało , wydusiłbym ze sto tysięcy . Niechby płakała , niechby spazmowała , niechby nawet umarła … Niegodziwa kobieta !
— Tak , i musi zasłaniać wszystkie okna — odparł rządca .
Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha .
— No , no — rzekła — niech pan się uspokoi i nie przesadza … Pod słowem honoru ( choć kobiety podobno nie mają honoru ) zapewniam pana , że to , o czym mówiliśmy , zostanie między nami . Zresztą jestem pewna , że nawet Bela przebaczyłaby panu jego wybuch . Była to niegodziwość , ale … zakochanym wybacza się nie takie niegodziwości .
W sercu gotowała mu się głucha wściekłość . Czuł , że jego ręce stają się jak żelazne sztaby , a ciało nabiera tak dziwnej tęgości , że chyba nie ma kuli , która by uderzywszy go nie odskoczyła . Przemknął mu przez głowę wyraz : śmierć , i na chwilę uśmiechnął się . Wiedział , że śmierć nie rzuca się na odważnych ; staje tylko naprzeciw nich jak zły pies i patrzy zielonymi oczyma : czy nie zmrużą powieki ?
Zaraz po Bożym Narodzeniu zainstalowałem panią Stawską w sklepie Milerowej , która przyjęła nową kasjerkę bardzo serdecznie i przez pół godziny tłomaczyła mi , jaki ten Wokulski jest szlachetny , mądry , przystojny … Jak to on sklep uratował od bankructwa , a ją i dzieci od nędzy , i jak by to było dobrze , gdyby się taki człowiek ożenił .
Wokulski uważnie spojrzał na nią .
— No , proszę cię , tylko mi jutro tak wyglądaj , a przekonasz się , że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany … Choć szkoda , żeś go wtedy odrzuciła ! … Mielibyście dziś ze sto albo sto pięćdziesiąt tysięcy rubli więcej … Wyobrażam sobie , że ten biedny chłopak z rozpaczy musiał bardzo wydawać pieniądze . Ale , ale … — dodała hrabina — czy prawda , że chcecie jechać z ojcem do Paryża ? …
— A właśnie , że to nie był Goldcygier — odezwał się Konstanty .
— Gdybyś ty wiedziała , co od ciebie zależy ! … gdybyś wiedziała …
„ Do diabła ! — mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? … Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? … Razem sto czterdzieści tysięcy rubli ! … A ten powóz , a te wyścigi , a te ofiary na cele dobroczynne ? … A … a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? … Ehe ! … schowam ja do kieszeni ceremonie … ”
— Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory .
— Aaa ! … — jęknęła starsza dama w sposób , którego nie mógłbym uważać za objaw radości .
— Bardzo proszę — odparła hrabina . — Macie tu panowie wolny stolik … Ja opuszczę was na chwilę …
Mamy tedy rok 1879 .
— Wiesz pan , po co wczoraj Krzeszowska siedziała w mieszkaniu Maruszewicza do północy ? …
Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią . Nic dziwnego — oburzył przeciw sobie wszystkich fabrykantów jedwabnych i bawełnianych , a także kupców , którzy sprzedają ich towary .
— Bardzo ci jestem wdzięczny . Cóż to jednak za fatalność , że właśnie w chwili , kiedy mamy z Belcią i … z tobą jechać do Paryża , Żydzi wydzierają mi dwa tysiące ! Rozumie się z Paryża nic .
— Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu . Macie prześliczny wybór towarów … Serdecznie dziękuję … Adieu ! …
— To są zwyczaje wszechświatowe — odparł Starski .
Stach zamknął mu drzwi przed nosem .
— Nie . Nie chcę tylko być jej niewolnikiem .
„ Chaos ! — mówił Wokulski . — Zresztą nie może być inaczej tam , gdzie zbiegają się miliony usiłowań . Wielkie miasto jest jak obłok kurzu ; ma przypadkowe kontury , lecz nie może mieć logiki . Gdyby ją miało , już od dawna wykryliby ten fakt autorowie przewodników ; bo i od czegóż oni są ? … ”
Salonik nieduży , koloru perłowego . Szafirowe sprzęty , pianino , w obu oknach pełno kwiatów białych i różowych , na ścianach premia Towarzystwa Sztuk Pięknych , na stole lampa ze szkłem w formie tulipana . Po cmentarnym salonie pani Krzeszowskiej z meblami w ciemnych pokrowcach wydało mi się tu weselej . Pokój wyglądał , jakby oczekiwano na gościa . Ale jego sprzęty zanadto symetrycznie ustawione dokoła stołu świadczyły , że gość jeszcze nie przyjechał .
— Jak to ? … Dlaczego ? … — dziwił się pan Tomasz , coraz szerzej otwierając oczy .
— Pan — zawołałem — pan widziałeś triumfalny powrót Napoleona do Paryża ? …
— Ci , którzy byli u pana ? — spytał Jumart . — Ludzie , jak inni : przewodnicy , wynalazcy , pośrednicy … Każdy pracuje , jak umie , i stara się swoją pracę zbyć najkorzystniej . A że lubią zarobić , jeżeli się da , więcej , niż warto , to już cecha Francuzów .
Właśnie narzekał przed hrabią na opłakany stan zdrowia .
— Przecież słyszałam , że się żeni , nawet z piękną osobą , z panną Łęcką ?
— To zależy — odparł również po angielsku Starski . — Kto jest ten ? … — dodał rzucając okiem na Wokulskiego .
— Sam pan wierzysz jednak w dobrą krew — rzekł przykro dotknięty Wokulski .
— Nie byłem , ale … będę …
— Jeździł pan ? … — odezwał się z kozła Ochocki . — Hola ! … Niech pan zaczeka z opowiadaniem , zaraz tam przyjdę .
Podczas pewnego balu rzekła do panny Pantarkiewiczówny :
Właśnie kiedy zastanawiałem się , że zamach , przygotowywany na baronowę przez studenta ze śledziem , spełznie na niczym , Wokulski wstał z krzesła i zaczął żegnać damy .
Znowu zostali we dwu .
Staruszka potrząsnęła głową .
— My z ciocią byłyśmy już na dwu przedstawieniach .
— Panie baronie — odparł Wokulski — ja nie prosiłem pana o świadectwo przyzwoitości . Poza obrębem tego — co pan każe ? …
„ Dla kogo te meble ? … Komu nie podobały się obicia ? … ” — pytał sam siebie z trwogą .
„ Może nie przyjedzie ? ” — szepnął i zdawało mu się , że cały ten plac napełniony ludźmi zapada wraz z nim pod ziemię . Miał też po co wyrzucać tyle pieniędzy , jeżeli jej tu nie będzie ! A może pani Meliton , stara intrygantka , okłamała go na współkę z Maruszewiczem ? …
— Podobno … podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę … kamienicę pana Łęckiego ? …
— Zapłacę z największą przyjemnością — odparł Wokulski i myślał : „ Czy klacz wygra ? … czy go panna Izabela kiedy pokocha ? czy się coś nie stanie ? … A jeżeli klacz złamie nogę ! … ” .
— To przegra mężczyzna .
— A twoje długi ?
Oj , jakież mnie smutne myśli opanowały : „ A jeżeli sąd nie uwierzy nam ( boć przecie omyłki są możliwe ) i jeżeli tę najszlachetniejszą kobietę wtrącą do więzienia , choćby na tydzień , choćby na jeden dzień — cóż wtedy ? … Ona tego nie przeżyje ani ja … Gdybym zaś przeżył , to chyba tylko — ażeby biedna Helunia miała opiekę … ”
W tej chwili delikatnie otwierają się drzwi gabinetu ; staje w nich panna Florentyna , wysoka , czarno ubrana , nieśmiała , trzyma w dwu palcach list i mówi cicho :
Pan Łęcki robi się szary na twarzy .
A potem , nie wiadomo z jakiej racji , pomyślał :
— Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Położenie pań jest niewątpliwie przykre , ale nie widzę powodu do desperacji . Za parę tygodni sprawa wyjaśni się , a dopiero wtedy będzie mogła rozpaczać , ale nie żadna z pań , tylko ta wariatka baronowa . Jak się masz , Heluniu — dodał całując dziewczynkę .
— Jadę dziś do Paryża — odpowiedział .
— Kto jest tamten łotr ?
— Aha , rozbiegli się — odparł zachmurzony .
Między innymi posłał notatkę na paręset rubli baronowi Krzeszowskiemu , z prośbą o rychłą odpowiedź .
— To nie było głupie — wtrącił ajent .
— Tylko , pani baronowo , bez żadnych pogróżek ! — odpowiada adwokat .
To mówił eks-obywatel , a z oczu spływały mu łzy na poplamiony surdut .
Wrócił na powrót do swego mieszkania i w kapeluszu na głowie , z laską pod pachą , począł przerzucać kalendarz . Szczęściem słyszał , że dom Łęckich znajduje się gdzieś w okolicach Alei Jerozolimskiej ; pomimo to upłynęło kilka minut , nim odszukał ulicę i numer .
Tymczasem na ulicy budził się szmer i za szybami sklepu coraz częściej przesuwali się przechodnie . To służąca , to drwal , jejmość w kapturze , to chłopak od szewca , to jegomość w rogatywce szli w jedną i drugą stronę jak figury w ruchomej panoramie . Środkiem ulicy toczyły się wozy , beczki , bryczki — tam i na powrót … Coraz więcej ludzi , coraz więcej wozów , aż nareszcie utworzył się jeden wielki potok uliczny , z którego co chwilę ktoś wpadał do nas za sprawunkiem .
— Podobno nie kradł — odezwał się półgłosem ktoś trzeci .
„ Spiłem się … późno wróciłem do domu … późno wstałem … o czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu … ”
— Hum ! hum ! … — odpowiedziałem .
Nareszcie Wokulski siadł na konia , pani Wąsowska niecierpliwie uderzyła swego szpicrózgą i wyjechali za folwark .
— Jedźmy wszyscy razem ! — zawołała młoda blondynka , w której Wokulski domyślił się panny Felicji Janockiej .
I rzucił mu się na szyję , omal nie płacząc .
Wokulski siedząc na kanapie zaciskał pięści , ale milczał . W tej chwili zapukano do drzwi i ukazał się Lisiecki .
Każdy zresztą dzień w Paryżu przynosił mu nowe idee albo rozjaśniał tajemnice jego własnej duszy . Raz , gdy siedział przed kawiarnią pijąc mazagran , zbliżył się do werendy jakiś uliczny tenor i przy akompaniamencie arfy zaśpiewał :
Kiedy późno wróciwszy do domu spojrzała na swego Apollina , zdawało jej się , że marmurowy bożek ma coś z postawy i rysów skrzypka . Zarumieniła się przypomniawszy sobie , że posąg bardzo często zmieniał fizjognomię ; nawet przez krótką chwilę był podobny do Wokulskiego . Uspokoiła się jednak uwagą , że dzisiejsza zmiana jest ostatnią , że dotychczasowe jej upodobania polegały na omyłkach i że Apollo , jeżeli mógł kogoś symbolizować , to tylko Molinariego .
Teraz przypomniał sobie : jak on dawno nie był w kościele .
— Jeszcze nie …
„ Skąd mu ten biały cylinder ? … ” — pomyślał pan Tomasz z goryczą . Potem nasunęła mu się dziwna kombinacja : że Wokulski jest to parweniusz , który za prawo noszenia białego cylindra powinien by mu płacić przynajmniej pięćdziesiąt procent od wypożyczonego kapitału . — Aż sam wzruszył ramionami .
— To jeszcze nic …
Wyjść za Rossiego ? … Dbać o jego garderobę teatralną , a może przyszywać mu guziki do nocnych koszul ? …
— Zdaje mi się , że widzę coś pąsowego — odparł Wokulski .
Uśmiecha się , przychodzi mu bowiem na myśl jakiś romans Pawła Kocka . Znowu boczna ulica i znowu czyta : Rue du Sentier .
Istotnie , dzień był wyjątkowo gorący i jaskrawy : chodniki i kamienie ziały żarem , blaszanych szyldów ani latarniowych słupów nie można było dotknąć ręką , a z nadmiaru światła panu Ignacemu zachodziły łzami oczy i czarne płatki zasłaniały mu pole widzenia .
— Co ? … pojedynek ? — krzyknął z błyszczącymi oczyma . — I może myślisz , że pojadę z tobą w roli lekarza ? … Będę patrzył , jak dwu dudków strzela sobie we łby , i może jeszcze będę musiał którego z nich opatrywać ? … Ani myślę mieszać się do tych błazeństw ! … — wrzeszczał chwytając się za głowę . — Zresztą nie jestem chirurgiem i od dawna pożegnałem się z medycyną …
Wokulski stał już w progu . Jeszcze raz szklanymi oczyma powiódł po sali i — wyszedł z desperacją w sercu .
— Wie pani , co mi się zdaje , kiedy patrzę na panią ?
— No i cóż słychać , stary , u ciebie ? — odezwał się gość . — Wychudłeś , pobladłeś …
„ Boże miłosierny ! potrzebne też to panu takie figle ? ”
Baron odprowadziwszy Rzeckiego do drzwi , nie mogąc wytrzymać , odezwał się do Leona :
— Zakładam się o pięćdziesiąt rubli , że wygra ! … — zawołał dyrektor . — Trzyma pan ?
W trzy dni po dziwnym pojedynku siedział Wokulski zamknięty w gabinecie z niejakim panem Wiliamem Colins . Służący , którego od dawna intrygowały te konferencje odbywające się po kilka razy na tydzień , ścierał kurze w pokoju obocznym i od czasu do czasu przysuwał bądź oko , bądź ucho do dziurki od klucza . Widział na stole jakieś książki i to , że jego pan coś pisze na kajecie ; słyszał , że gość zadaje Wokulskiemu jakieś pytania , na które on odpowiada czasem głośno i od razu , czasem półgłosem i nieśmiało … Ale o czym by rozmawiali w tak niezwykły sposób ? lokaj nie mógł odgadnąć , ponieważ rozmowa toczyła się w obcym języku .
Zdumienie moje było tym większe , że niektórzy z naszych panów kłaniali mu się bardzo uprzejmie i zacierając ręce , jakby co najmniej przed dyrektorem banku , dawali wszelkie objaśnienia .
— A tak … Właśnie zaraz idziemy na górę do obserwatorium …
— Tak , pani — odparł baron kłaniając się po raz trzeci , ciągle z kapeluszem w ręku . — Daruje pani , że dotknę tej niemiłej sprawy , ale … Od pewnego czasu nazwisko moje figuruje we wszystkich sądach … W tej chwili na przykład podoba się pani mieć aż trzy procesy : dwa z lokatorami , a jeden z jej byłym adwokatem , który nie uchybiając mu , jest skończonym łotrem .
— Czekam na rozkazy pani .
Pan Ignacy przypomniał sobie Węgry , piechotę , Augusta Katza i czując , że mu łzy nabiegają do oczu , że się lada chwilę rozpłacze , porwał ze stołu swój cylinder sprzed wojny francusko-pruskiej i rzuciwszy na stół rubla wybiegł z restauracji .
Błogi uśmiech zaigrał na zniszczonej twarzy barona i — zasnął jak dziecię .
Sceny takie powtarzały się przez kilka dni z rzędu i nie wiem , do czego by doszło , gdyby nie położył im kresu jeden z najdziwniejszych wypadków , jakie widziałem .
— Zatem żeni się pan , panie Ochocki ? …
„ Tak — myślał — widziałem ją w kwietniu na grobach , a później w sklepie . Nawet Rzecki zwracał mi na nią uwagę i mówił , że ma śliczne nogi . Istotnie ładne . ”
— A tak . Nawet przypomina kolej żelazną .
Wyciągnęła rękę , której Wokulski ledwo śmiał dotknąć .
— Mówiłaś z tym człowiekiem , Belu ? …
— Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki .
W początkach nowej kariery była posępna i nawet cyniczna .
— Ach ! … więc tak ? … — szepnęła . — Więc już i pan i … ten , ten … Wokulski związaliście się z nią ? … Ha ! … zaczekam tedy na sprawiedliwość boską …
— Wolno wiedzieć jaki ?
— Witam pana — odezwał się książę do Wokulskiego . — Kuzynka pozwoli ? …
Sesja z fabrykantami okrętów i odnośnymi inżynierami przeciągnęła się do północy , przy udziale bardzo wielu butelek szampana . Wokulski , który musiał wyręczać w rozmowie Suzina i robił dużo notatek , dopiero przy tej pracy uspokoił się zupełnie . Rześko pobiegł do swojego numeru i zamiast dręczyć się lustrem , wziął do poduszki plan Paryża umieszczony w Przewodniku .
Spostrzegł jeszcze inne rzeczy . Kiedy piękne oblicze panny Izabeli wyrażało najwyższy zachwyt , wtedy Wokulski pocierał sobie ręką wierzch głowy . A wówczas , jakby na komendę , z galerii i z paradyzu odzywały się gwałtowne oklaski i wrzaskliwe okrzyki : „ Brawo , brawo Rossi ! … ” Zdawało się nawet panu Ignacemu , że gdzieś w tym chórze odróżnia zmęczony głos inkasenta Obermana , który pierwszy zaczynał wrzeszczeć , a ostatni milknął .
— Co to za profany z tych korektorów … Mam tu paręset cyfr o trzech znakach dziesiętnych i wyobraź sobie , połowa jest błędna … Oni myślą , że jakaś tysiączna albo nawet setna część milimetra nic nie znaczy , a nie wiedzą , laiki , że tam właśnie mieści się cały sens . Niech mnie diabli porwą , jeżeli w Polsce byłoby możliwym nie tylko wynalezienie , ale nawet drukowanie tablic logarytmicznych . Dobry Polak poci się już przy drugiej cyfrze dziesiętnej , przy piątej dostaje gorączki , a przy siódmej zabija go apopleksja … Cóż u ciebie słychać ?
— No , może to jeszcze nie ona .
— Szkoda ! — mówi pani Szperlingowa wzdychając . — Piękny sklep , duży majątek , ale — wszystko to rozejdzie się … bez gospodyni . Gdyby zaś pan Wokulski wybrał sobie jaką poważną i majętną kobietę , wzmocniłby się nawet jego kredyt .
Wokulski cicho gwiżdżąc zasadził kapelusz i oparłszy rękę na ramieniu starego przyjaciela , odparł :
Wokulski wskazał mu krzesło i przeszedłszy się parę razy po ciasnym pokoju , rzekł :
— To co ? … — powtórzył Wokulski .
Stary wciąż pisał i zdawał resztę , od czasu do czasu dotykając palcami swojej białej szlafmycy , której niebieski kutasik zwieszał mu się nad okiem . Czasem szarpnął kozaka , a niekiedy z szybkością błyskawicy zdejmował dyscyplinę i ćwiknął nią którego ze swych synowców . Nader rzadko mogłem zrozumieć : o co mu chodzi ? synowcy bowiem niechętnie objaśniali mi przyczyny jego popędliwości .
— Widzę , że zaczynasz znać się na cyfrach .
Ej ! bracie Katz , cóżeś ty zrobił najlepszego ? … Czasem zdaje mi się , żeś znalazł tam w niebie i węgierską piechotę , i swój wystrzelany pluton … Niekiedy słyszę łoskot bębnów , ostry rytm marszu i komendę : „ Na ramię broń ! … ” A wtedy myślę , że to ty , Katz , idziesz na zmianę warty przed bożym tronem … Bo kiepskim byłby Pan Bóg węgierski , gdyby się nie poznał na tobie !
— A kobieta , panie Palmieri , może zamagnetyzować człowieka ?
— Jaki paciorek ?
— Był tu Wokulski — mówiła pani Wąsowska — i dosyć nagle wyszedł .
Zabrał list i wyszedł .
— Nie , przecie nie sześć , najwyżej cztery … Helunia bawi się tam doskonale , bo choć jej niczego dotykać nie wolno , ale za to jak ona się przypatruje zabawkom po nieboszczce …
„ Co za głupstwo — myślał — robić się zależnym od jednej ludzkiej istoty ! Wszakże ja dla niej tylko pracowałem , o niej myślę , nią żyję . Co gorsze — dla niej porzuciłem Geista … No , ale cóż lepszego miałbym u Geista ? Byłbym tak samo zależny jak dziś , tylko zamiast pięknej kobiety panem moim byłby stary Niemiec . I tak samo pracowałbym , nawet ciężej ; z tą różnicą , że dziś pracuję dla mego szczęścia , a wówczas dla szczęścia innych , którzy tymczasem bawiliby się i kochaliby się na mój rachunek .
— A czerwone ręce ? … — zapytała panna Izabela .
Panna Izabela zaśmiała się .
Pan Łęcki robi się bardzo fioletowy . Kiwa na zakrystiana i pyta go szeptem :
— Więc cóż mam robić ?
— Pyszny pan jesteś — złościł się mecenas uderzając ręką w kolano . — A pan wiesz , co mówi hrabia Liciński , ten niby-Anglik , ten : „ tek ” ? … On mówi : „ Wokulski jest to skończony dżentelmen , strzela jak Nemrod , ale … to żaden kierownik interesu kupieckiego . Bo dzisiaj rzuci miliony w przedsiębiorstwo , a jutro wyzwie kogo na pojedynek i wszystko narazi … ”
— Ach , tę … — szepnął Wokulski biorąc do ręki portmonetkę .
Rzeczywiście niezłe mieszkanko : mają przedpokój , kuchenkę ze zlewem i wodociągiem , trzy pokoiki wcale zgrabne , a nade wszystko ogródek . Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł ; ale pani Stawska wyobraża sobie , że w ciągu lata zrobi z tego raj . Raj , który można by nakryć chustką od nosa ! …
— Nie widział pan nawet moich portretów ?
— Czego panowie tak się tłoczą … Cóż to , panowie są bydło czy co ? …
— Ja myślę — odparł bez wahania — że wklepałeś się w jakąś grubą awanturę … z której nie wyjdziesz cały … Chyba że cofniesz się w porę , na co zresztą masz dosyć rozumu .
— Nie ma sprawiedliwości dla tych , którzy nie umieli zginąć z bronią w ręku ! — krzyknął Katz . — Głupi wy i ja z wami … Turek albo Francuz nadstawi za was karku ? … Czemużeście wy sami nie umieli go nadstawić ? …
— W każdym razie sprawa zostaje między nami — rzekł .
Wokulski cofnął się z krzesłem .
— I to nieprawda — przerwała . — Ten stary pan nic przecie nie robi , a pieniądze ma . Nieraz też mówił , że mnie już o nic głowa nie zaboli …
— Choćby usuwając kobietę od stosunków z intrygantami …
Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec .
Ponieważ gościnny Machalski już na schodach przyjął nas ogromnymi kielichami wina ( i to wcale dobrego ) , a mnie wziął w szczególną opiekę , muszę więc przyznać , że od razu zaszumiało mi w głowie , a w kilka minut później byłem kompletnie zapity . Usiadłem więc z dala od uczty , w głębokiej framudze , i odurzony , w półśnie , półjawie , przypatrywałem się współbiesiadnikom .
„ Jeżeli ona nie jest aniołem , to ja jestem psem ! … ” — pomyślał Wokulski .
— Ach ! ach ! ach ! … — wybucha płaczem baronowa upadając na wyplataną kanapkę .
Weszli do stajenki widnej jak pokój , nawet ozdobionej dywanami , niezbyt zresztą cennymi . Żłób był nowy i pełny , drabina toż samo , na podłodze leżała świeża słoma . Pomimo to bystre oko dyrektora dojrzało jakąś niestosowność , krzyknął bowiem :
— Kocioł zostawi pan bez dozoru ? — spytał Wokulski .
— Domy wyglądają jak pudełka , tramwaje jak duże muchy , a ludzie jak czarne krople , które szybko biegną w różnych kierunkach , ciągnąc za sobą długie cienie . W ogóle jest to podróż przeładowana niespodziankami .
— Rozumie się . Zawsze słabi ponoszą koszta zatargów między silnymi .
Księciu na twarz występowały chorobliwe rumieńce .
Rozejrzałem się po ulicy . Uf ! jakie tumany śniegu … Ledwie można dojrzeć targane przez wiatr płomyki gazowe . Trzeba iść spać .
— Ależ , panie , ależ przepraszam ! … — tłomaczył się odurzony gość .
— Kazałem im przyjść o szóstej do mego kantoru i jeżeli pan pozwoli , ureguluję rachunki . Duża to suma ? … — zapytał Wokulski .
— Proszę , papo — odezwała się panna Izabela usłyszawszy pukanie do swych drzwi .
— Zrobi się .
— A wiesz ty , że ja nic nie słyszę ? — odparłem .
Jakoż dom zawala się . Panna Izabela , uśmiechnięta , wylatuje z niego jak ptak , a Wokulskiego nie widać …
Właśnie pan Tomasz w pantoflach i bez surduta z wolna przechadzał się po sypialni , kiedy weszła córka . Spostrzegła , że ojciec wygląda bardzo mizernie , że ma obwisłe ramiona , obwisłe siwe wąsy , obwisłe powieki i jest pochylony jak starzec ; ale uwagi te powstrzymały ją tylko od wybuchu , nie zaś od załatwienia interesu .
— Pani Stawska jest jakaś markotna . Może byś ją odwiedził ?
— Oho ! zaczyna się …
— Ale gniady idzie …
— Co to znaczy , mamo ? … Co się stało ? … — spytała .
— Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat . Na szczęście , jeden z kolegów ( odziany również we frak ze srebrnym znaczkiem ) wywołuje go z sali ; w minutę zaś później zbliża się do pana Łęckiego jegomość w szafirowych okularach , z miną zakrystiana , i mówi :
Tymczasem Wokulski nie tylko nie wybiegł na jej spotkanie , ale — pojechał na spacer z panią Wąsowską .
— Ja się cugów nie boję — odparła szanowna dama — a mam w tym wielką przyjemność . Bo imaginuj sobie pan , co Helunia odkryła . Czasami okna bywają w takim porządku oświetlone , że układa się z nich jakby abecadło … Heluniu ! — zwróciła się do dziecka — a nie ma tam jakiej literki ? …
Pani Krzeszowska miała widocznie ułożoną dłuższą mowę . Na nieszczęście , spojrzała Wokulskiemu w oczy i … z wyrazem : „ Przepraszam … ” , wyszła ze sklepu .
— I pani wierzy temu ?
W tej chwili stanął przed drzwiami swego sklepu i wszedł tam .
„ Nie ma kwestii , że Geist za pomocą magnetyzmu oszukał mnie co do owych metali . Lecz … kto magnetyzował mnie wówczas , kiedy oszalałem dla tej kobiety ? … ”
— O Ludwiczku ? … — pochwyciła pani Misiewiczowa . — Czy żyje ? …
— Niechże się pani uspokoi ! … — łagodnie reflektował ją Maruszewicz .
Powóz stanął , ale rozpędzony brek przeleciał około niego jak burza śmiechów i okrzyków i zatrzymał się o kilkadziesiąt kroków dalej . Widocznie naradzano się nad czymś w sposób hałaśliwy i zapewne coś uradzono , gdyż towarzystwo wysiadło , a brek pojechał dalej .
Na stoku i w szczelinach obmierzłego wzgórza spostrzegł niby postacie ludzkie . Było tu kilku drzemiących na słońcu pijaków czy złodziei , dwie śmieciarki i jedna kochająca się para , złożona z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny , który nie miał nosa . Zdawało się , że to nie ludzie , ale widma ukrytych tutaj chorób , które odziały się w wykopane w tym miejscu szmaty . Wszystkie te indywidua zwietrzyły obcego człowieka ; nawet śpiący podnieśli głowy i z wyrazem zdziczałych psów przypatrywali się gościowi .
— Tak — potwierdził baron . — Licha figura , a przynajmniej … nie do towarzystwa …
— Sprzedał się starej babie — mówili znajomi — ten niby to Brutus ! … Uczył się , awanturował się i … klap ! …
Zdziwiłem się zobaczywszy płomień nienawiści , jaki błysnął w oczach pani baronowej przy wymówieniu nazwy : Stawska .
— Do spisku nigdy ; mogę z panią być tylko w otwartej wojnie .
— Aha ! … Cóż ten pan mówił ?
— Przyjdź do mnie , obejrzyj , co jest , sam zrób kilka doświadczeń , a przekonasz się . Innego sposobu nie widzę — odparł Geist .
— * Tek * ! … — poparł go hrabia Anglik czesząc bujne faworyty .
— Za grosz liści bobkowych …
— Więc nie wolałby jechać z Suzinem , nic nie wydać i jeszcze tyle zarobić ? … Przez dwie godziny błagał go Suzin : „ Jedź ze mną , Stanisławie Piotrowiczu ” , prosił , kłaniał się i na nic … Wokulski nie i nie ! … Mówił , że ma tutaj jakieś interesa …
— Zgaduję więcej , aniżeli myślisz …
— O , ja i święta ! … — odparła . — Gdyby kto mógł zajrzeć w moje serce , dopiero przekonałby się , jak dalece zasługuję na potępienie … Ach , ale teraz wszystko mi jedno ! … — zakończyła z desperacją w głosie .
— Ja nie gospodarz , żeby się tatko ze mną rachował — odpowiedział mu dziecięcy głos .
— Ach , Floro , nie pocieszaj mnie , nie kłam ! … Czyżeś nie słyszała przy obiedzie , że nawet tych kilkanaście rubli , które ma obecnie mój ojciec , są wygrane w karty od …
— Mówiłem , że Bonapart wypłynie i piwa im nawarzy ! Cała bieda w tym , że ja coś nie zdużam na nogi .
Pół roku leżała w szpitalu , w osobnym gabinecie , samotna i zapomniana przez swoje pupilki , ich rodziców i hrabiów , którym oddawała serce . Był czas do rozmyślań . Toteż gdy wyszła stamtąd chuda , stara , z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami , znowu zaczęto mówić powszechnie , że choroba zmieniła ją do niepoznania .
„ Co tu wybrać ? — myślał — jeżeli jedno jest wątpliwe , a druga niedostępna i niepewna . Bo choćbym nawet dosięgnął jej , czy ja jej kiedy uwierzę ? … czy nawet mógłbym uwierzyć ? … ”
Rzecki rozłożył ręce .
„ Na co mam już czekać ? … czego dowiem się ? … Jeżeli Geist jest ordynarnym oszustem i jeżeli można kochać się w łopatce do węgli , jak ja w * niej * , to cóż mi jeszcze pozostaje ? … ”
— Myślał pan opuścić nas ?
Pożegnawszy chłopa Wokulski skręcił do parku i długi czas przechadzał się po lipowej alei nie myśląc o niczym . Zdawało mu się , że przyjechał tu nasycony , zatruty zgiełkiem Paryża , hałasem Warszawy , dudnieniem kolei żelaznych i że wszystkie te niepokoje , wszystkie boleści , jakie przeżył , w tej chwili parują z niego . Gdyby go zapytano : czym jest wieś ? odpowiedziałby , że jest ciszą .
— Najwyżej miesiąc .
„ Mam gorączkę , czy co ? … — szepnął Wokulski ściskając głowę rękoma . — Wiedziałem , że Paryż jest dziwny , ale żeby był aż tak dziwny … ”
Osobliwi ludzie ! Nie dość , że Wokulski , stworzywszy spółkę do handlu z cesarstwem , dał im okazję zarabiania piętnastu procent od ich kapitałów , oni jeszcze chcą , ażeby na ich słowo darowywał baronowej kilka tysięcy rubli …
— A niechże pan zagląda do nas choćby co wieczór ! … — zawołała sędziwa dama , gdy już byliśmy w kuchni .
— Nie .
— I naturalnie , przegrał pan ? …
— Może biedak umarł ! — zawołałem ściskając Wokulskiego . — Proszę cię , Stachu — dodałem nieco ochłonąwszy ze wzruszenia — zróbże mi łaskę , odwiedź te panie i sam zakomunikuj im wiadomość …
Po chwili znowu zabrała głos pani Wąsowska .
Tymczasem Marianna , uchyliwszy drzwi zaczepione na łańcuch , zobaczyła w sieni jakiegoś bardzo dystyngowanego jegomościa z jedwabnym parasolem i ręczną walizką . Za jegomościem , który pomimo starannie ogolonych wąsów i bujnych faworytów wyglądał nieco na kamerdynera , stali tragarze z kuframi i tłomokami .
— Jest to bardzo zaszczytne dla nas obojga — przerwał baron — ponieważ i ja gotów jestem zapomnieć pani wszystko , co dotyczy mojej osoby . Na nieszczęście , raczyła pani wprowadzić w grę moje nazwisko , które lubo w historii świata nie odznaczyło się żadną niezwykłością , zasługuje przecież na to , aby je oszczędzano .
— Szanowny pan Wokulski — zabrał głos adwokat — z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić : czy sprowadzanie owych tkanin aż z tak daleka nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom ?
I zaraz myślę , że gdybym ja był Wokulskim , w jednej chwili ożeniłbym się z tą bogatą wdową . Jak ona zbudowana , Herr Jesas ! …
— A czy nie sądzisz pan , że ktoś zręczniej może magnetyzować …
— O , bardzo proszę … — odpowiada obrażony zakrystian . — Nie każdy jest łotrem , kto siedział na Pawiaku … A co do udzielania rad …
— Prawdziwie jestem szczęśliwy , i to w sposób , który dla mnie samego jest niespodzianką — ciągnął baron . — Bo o ożenieniu się zawsze myślałem , już od kilku lat zalecają mi to doktorzy . No i projektowałem , że wezmę sobie , panie , kobietę piękną , dobrze wychowaną , z nazwiskiem i prezencją , bynajmniej nie wymagając od niej jakiejś romantycznej miłości . Tymczasem ma pan : sama miłość zastępuje mi drogę i jednym spojrzeniem roznieca pożar w sercu … Doprawdy , panie Wokulski , jestem zakochany … nie — jestem szalony … Nikomu bym tego nie powiedział , ale panu , dla którego od pierwszej chwili uczułem nieledwie braterską sympatię … Jestem szalony ! … Myślę tylko o niej , kiedy śpię — śni mi się , kiedy jej nie widzę — jestem , panie , formalnie chory . Brak apetytu , smutne myśli , jakieś ciągłe lękanie się …
— Tek ! … Czy to jednak pewne ?
— Dziwny prezent , nieprawdaż — mówił Wokulski otwierając medalion . — Widzi pani tę blaszkę , lekką jak pajęczyna ? … A jednak jest to klejnot , jakiego nie posiada żaden skarbiec , nasienie wielkiego wynalazku , który może ludzkość przemienić . Kto wie , czy z tej blaszki nie urodzą się okręty napowietrzne . Ale mniejsza o nie … Oddając go pani , składam moją przyszłość …
— No , tylko patrzcie , jak on sobie nic z was nie robi ! … — szepnął śmiejąc się staruszek z siwymi faworytami .
— Za pozwoleniem — przerywam . — Jeżeli więc zgadza się pani , że to człowiek zacny , to muszę pani dodać , pod największym sekretem , że jest bardzo nieszczęśliwy …
— Czy może pan mnie szuka ? — pyta sędziwy Żyd , bystro patrząc mu w oczy .
— Czyby tak ? … — rzekła pani Misiewiczowa składając ręce .
We wszystkich tych filantropijnych zajęciach panna Izabela przyjmowała czynny udział . Bywała na koncertach , zajmowała się wręczeniem bukietu uczonemu krakowianinowi , występowała w żywym obrazie w roli anioła litości i grała w sztuce Musseta Nie igra się z miłością . Panowie Niwiński , Malborg , Rydzewski i Pieczarkowski prawie zasypali ją bukietami , a pan Szastalski zwierzył się kilku damom , że prawdopodobnie w tym jeszcze roku będzie musiał odebrać sobie życie .
Ponieważ furtka już zamknęła się z głuchym łoskotem , a nie było widać szwajcara , który ją otwierał , więc Wokulski stał na środku dziedzińca zdziwiony i zakłopotany . Nagle w oknie pierwszego , a zarazem jedynego piętra ukazała się jakaś głowa w czerwonej czapce i znajomy głos zawołał :
— Cóż , idziemy , panie Julianie ? — zapytała Ochockiego .
Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni .
— Byłam trochę do niej podobna — ciągnęła sędziwa dama wzdychając i kiwając głową eks-obywatelowi . — Jest tedy córka moja niebrzydka i młoda , już jedno dziecko ma i … może tęskni za innymi . Chociaż , panie Wirski , przysięgam , że nigdy od niej o tym nie słyszałam … Cierpi i milczy , ale że cierpi , domyślam się . Ja także miałam trzydzieści lat …
— Wróciłem .
W salonie czekała go panna Izabela . Była trochę blada , ale tym piękniejsza . Przywitał ją i rzekł wesoło :
— Zdaje mi się , że gdyby pani dotknęła człowieka ciężko poranionego , nie tylko ból by go opuścił , ale chyba zagoiłyby mu się rany .
— Czy szukamy narzeczonych ? — spytała panna Izabela .
— Panie Wokulski ! … — zawołała pani Wąsowska . Lecz spojrzawszy na niego i na pannę Izabelę rzekła tonem niechęci :
Co tu dużo gadać . Uplacował się chłopak gdzieś na Starym Mieście i przez pół roku żył ze swej gotówki kupując za nią dużo książek , ale mało jedzenia . Wydawszy pieniądze począł szukać roboty , i wtedy — trafiła się rzecz dziwna . Kupcy nie dali mu roboty , gdyż był uczonym , a uczeni nie dali mu także , ponieważ był eks-subiektem . Został tedy , jak Twardowski , uczepiony między niebem a ziemią . Może rozbiłby sobie łeb gdzie pod Nowym Zjazdem , gdybym od czasu do czasu nie przyszedł mu z pomocą .
— Wybacz , doktór , ale … czy pan nie żartujesz ze mnie ? … Pół roku temu słyszałem od pana coś zupełnie innego …
Rok 1879 dopiero się zaczął , ale niechaj go kaczki zdepczą ! … Anglicy , jeszcze nie wygrzebawszy się z Afganistanu , już mają wojnę w Afryce , gdzieś na Przylądku Dobrej Nadziei , z jakimiś Zulusami . Tu zaś , w Europie , ani mniej , ani więcej , tylko — wybuchła dżuma w okolicach Astrachania i lada dzień może do nas zajrzeć .
— Pójdziemy do niej , panie — rzekłem schodząc na drugie piętro . Czułem w sobie takie męstwo , że baronowa nie tylko nie trwożyła mnie , lecz prawie pociągała .
— Polecam się pamięci — odparł gość . Wstał z krzesła i ukłoniwszy się wyszedł .
Nagle rzucił pióro : jakaś trwoga opanowała go na widok napisanych przez siebie wyrazów : „ do Warszawy już nie wrócę … ”
Panna Izabela z daleka kiwnęła mu głową i , znowu spojrzała w sposób , który wydał mu się bardzo niezwykłym . A gdy Wokulski zniknął w cieniach kościoła , rzekła do hrabiny :
— Boże ! jakie szczęście , że nie ożenię się z tą kobietą — westchnął Ochocki , serdecznie witając Wokulskiego .
Na ulicy także , o ile miał czas zwracać uwagę , spostrzegł , że jest przedmiotem ogólnego zainteresowania . Mnóstwo osób kłaniało mu się ; czasem zupełnie obcy wskazywali na niego , gdy przechodził ; byli jednakże i tacy , którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę . Między nimi zauważył dwu znajomych , jeszcze z Irkucka , co go dotknęło w przykry sposób .
— No , to pocałuję w rączkę — odparł , natychmiast wykonywając swój zamiar .
— Dobrze , to jedno … A teraz co się tyczy długów …
— Widzisz , mówiłem ci , że tu jest pani …
Nie odpowiedziała nic , ale w duszy robiła sobie gorzkie wyrzuty , że nie potrafi kochać Wokulskiego , choćby chciała . Już serce jej wyschło ; zresztą ona sama nie jest pewna , czy ma serce . Wprawdzie myślała wciąż o Wokulskim podczas zajęć sklepowych czy w domu ; czekała jego odwiedzin , a gdy nie przyszedł , była rozdrażniona i smutna . Często śnił jej się , ale to przecie nie miłość ; ona nie jest zdolna do miłości . Jeżeli miałaby powiedzieć prawdę , to już nawet męża przestała kochać . Zdawało jej się , że wspomnienie o nieobecnym jest jak drzewo w jesieni , z którego opadają liście całymi tumanami i zostaje tylko czarny szkielet .
— Duży ?
— Pan baron leży chory ; i nikogo nie przyjmuje , bo teraz jest doktór .
— On babcię kiedy skaleczy — odezwał się niezadowolony Starski . — Kto widział przyzwyczajać do takich pieszczot źrebięta , z których później wyrastają konie !
— O , głupi jesteś , nie nudź mnie … Każ zreperować , choć nie wiem co …
— Zresztą , powiem ci — ciągnął dalej pan Ignacy — szkoda takiego subiekta . Chłopak piękny , kobiety go pasjami lubią …
Wówczas w głębi mroku , nazywającego się naturą , ukazywały się przed nim jakby dwie gwiazdy . Jedna blada , ale niezmienna — to był Geist i jego metale ; druga iskrząca się jak słońce albo nagle gasnąca , a tą była * ona * …
— Jesteś nieostrożny ! … — syknął Wokulski .
Znalazłszy się w Łazienkach wyskakiwał z powozu i biegł nad sadzawkę , gdzie zazwyczaj spacerowała hrabina lubiąca karmić łabędzie . Przychodził zawczasu , a wtedy padał gdzieś na ławkę , zalany zimnym potem , i siedział bez ruchu , z oczyma skierowanymi w stronę pałacu , zapominając o świecie .
Panna Izabela cofnęła się .
— U Lessera .
Wokulski spuścił głowę i milczał zgadując , że umizgi Starskiego do narzeczonej barona musiały już przybrać bardziej widoczne formy . Lecz cóż jego to obchodziło ?
— Choćby najdrażliwsze .
— A , jesteś ? … — rzekł do Wokulskiego odwracając głowę . — Nałóż sobie fajkę , jeżeli chcesz , i kładź się na kanapie , jeżeli się zmieścisz .
— Spodziewam się go w połowie marca , najdalej za miesiąc .
— Milcz , błaźnie ! … — wybełkotał baron . — Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz kucharce , że jestem ciężko ranny …
— A Franc ?
W ten sposób przechodziliśmy każdą szufladę w sklepie i historię każdego towaru . Gdy zaś Mincel nie był zmęczony , dyktował mi jeszcze zadania rachunkowe , kazał sumować księgi albo pisywać listy w interesach naszego sklepu .
„ A może ojciec ma rację ? … — myślała panna Izabela . — Może on naprawdę jest praktyczniejszy od wszystkich , którzy go tak surowo sądzą ? Przecież ojciec pierwszy poznał się na tym … Wokulskim … A jednak cóż za gbur z tego człowieka . Nie przyszedł do Łazienek , choć prezesowa z pewnością musiała go zaangażować . Zresztą może i lepiej : pięknie byśmy wyglądały , gdyby spotkał nas kto znajomy na spacerze z kupcem galanteryjnym ! ”
Z domu pan Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach , na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu . Wówczas jego ciemnozielona algierka lub tabaczkowy surdut , popielate spodnie z czarnym lampasem i wypłowiały cylinder , nade wszystko zaś jego nieśmiałe zachowanie się zwracały powszechną uwagę . Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał się do spacerów . Wolał przy święcie kłaść się na łóżku i całymi godzinami patrzeć w swoje zakratowane okno , za którym widać było szary mur sąsiedniego domu , ozdobiony jednym jedynym , również zakratowanym oknem , gdzie czasami stał garnczek masła albo wisiały zwłoki zająca .
— Myślałem , że sam odwieziesz .
Żebym miał pęknąć , ożenię go z panią Stawską ! …
— Masz pan rację — potwierdził doktór — ale cóż stąd ? … Machina parowa przecież nie młynek do kawy , to wielka machina ; ale gdy w niej zardzewieją kółka , stanie się gratem bezużytecznym i nawet niebezpiecznym . Otóż w Wokulskim jest podobne kółko , które rdzewieje i psuje się …
— Ależ naturalnie — przerwała mi — że musicie ich wypędzić … Lecz , panie ! — zawołała — jakkolwiek są oni źli i zepsuci , to przecież gorszą od nich jest ta … ta Stawska ! …
— Więc mówię panu — ciągnęła staruszka , bystro patrząc mi w oczy — żyjemy w ciągłej niepewności co do mego zięcia i niepewność ta zatruwa nam spokój . Ale ja , wyznam szczerze , więcej boję się jego powrotu …
Ale myślmy o czym innym , nie o ludzkich niegodziwościach .
— Więc jak się panowie nazywacie ? — spytał sędzia .
V. Wiejskie rozrywki
Twarz jej oblał lekki rumieniec i umilkła .
— Od trzydziestu tysięcy ? … — wtrącił Żyd z uśmiechem , myśląc , że go chcą wyprowadzić w pole .
— Siadajże , panie Stanisławie — rzekła — cóż , dobrze się u mnie bawisz ?
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że jak w oranżeriach rosną kwiaty , a w winnicach winogrona , tak w tamtym , niższym świecie , wyrastają rzeczy jej potrzebne . Stamtąd pochodzi jej wierny Mikołaj i Anusia , tam robią rzeźbione fotele , porcelany , kryształy i firanki , tam rodzą się froterzy , tapicerowie , ogrodnicy i panny szyjące suknie . Będąc raz w magazynie kazała zaprowadzić się do szwalni i bardzo ciekawym wydał się jej widok kilkudziesięciu pracownic , które krajały , fastrygowały i układały na formach fałdy ubrań . Była pewna , że robi im to wielką przyjemność , ponieważ te panny , które brały jej miarę albo przymierzały suknie , były zawsze uśmiechnięte i bardzo zainteresowane tym , ażeby strój leżał na niej dobrze .
— Panny „ w tym wieku ” umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Ginsów Upadalska do pani z Fertalskich Wywrotnickiej .
— Ja też od razu biorę do niewoli pana Wokulskiego — odparła wdówka .
— Kiedy Bóg da , panie — odparł Węgiełek .
— Szpigelman ? … Ach , prawda ! … Zapomniałam o nim . Powiedz mu , niech przyjdzie później … Czy papo wstał ?
— Wolę , wolę na trzecie piętro … Za dwie godziny będę — odparł Geist i szybko wybiegł z pokoju .
— Posłuchaj mnie — przerwał — i odpowiadaj : czegoś płakała w kościele ?
— Mało go znam . To stary człowiek .
— Taki to , psiakrew , zejdzie , gdzie go nie posieją …
— Po to , żeby miał nam z czego pensje podwyższać — surowo odpowiedział pan Ignacy .
Wzrok jego machinalnie padł na stół , gdzie leżał niedawno kupiony Mickiewicz .
Wśród tych wszystkich czasowych a brudnych budynków roił się rozbawiony tłum .
( Jużci , ma rację ! Cóż to , jemu nie wolno żenić się , z kim by chciał , nawet z panią Stawską ? … Że też nie zorientowałem się i bez potrzeby zrobiłem awanturę temu Szprocinie . )
— Służącego ? … chciałeś pan powiedzieć — przerwał śmiejąc się Jumart . — Pracuję , panie , aby żyć i zabezpieczyć sobie rentę na starość . A o tytuł nie dbam : tyle ich już miałem ! … Świat podobny jest do amatorskiego teatru więc nieprzyzwoicie jest pchać się w nim do ról pierwszych , a odrzucać podrzędne . Wreszcie , każda rola jest dobra , byle grać ją z artyzmem i nie brać jej zbyt poważnie .
Urządziwszy się ze mną w taki sposób , stary zawiesił dyscyplinę na pęku , wpisał rodzynki i z najdobroduszniejszą miną począł ciągnąć za sznurek kozaka . Patrząc na jego półuśmiechniętą twarz i przymrużone oczy , prawie nie mogłem wierzyć , że ten jowialny staruszek posiada taki zamach w ręku . I dopiero teraz spostrzegłem , że ów kozak widziany z wnętrza sklepu wydaje się mniej zabawnym niż od ulicy .
— Magdalenki mnie nie wezmą . Trzeba zapłacić dług i mieć poręczenie …
Nagle od strony kuchni doleciało nas niepokojące syczenie . Jejmość w kaftaniku wybiegła szepcząc po drodze :
Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą ; przypomina sobie , że to dziś właśnie licytują kamienicę Łęckiego , że ma przypatrzeć się temu widowisku , i zrywa się z łóżka jak sprężyna . Biegnie boso do wielkiej miednicy , oblewa się cały zimną wodą i patrząc na swoje patykowate nogi mruczy :
— Zawsze wariat , chociaż dobry chłopak . Ale … Wokulski oddał ci rzeczywistą przysługę : zwyciężyłaś śmiertelnego wroga .
Uderzająca była gra jej fizjognomii . Kiedy mówiła , mówiły jej usta , brwi , nozdrza , ręce , cała postawa , a nade wszystko oczy , którymi zdawało się , że chce przelać swoją duszę w słuchacza . Kiedy słuchała , zdawało się , że chce wypić duszę z opowiadającego . Jej oczy umiały tulić , pieścić , płakać bez łez , palić i mrozić . Niekiedy można było myśleć , że rozmarzona otoczy kogoś rękami i oprze mu głowę na ramieniu ; lecz gdy szczęśliwy topniał z rozkoszy , nagle wykonywała jakiś ruch , który mówił , że schwycić jej niepodobna , gdyż albo wymknie się , albo odepchnie , albo po prostu każe lokajowi wyprowadzić wielbiciela za drzwi …
— Umrę , mówię ci , doktorze , umrę albo … ożenię Stacha z panią Stawską . To kobieta , która ma i rozum , i serce , i za miłość zapłaci miłością , a jemu takiej trzeba .
— Po cóż więc kupiła klacz wyścigową ?
— Kłuj Szwaba ! … — krzyczał nieludzkim głosem Katz , rwąc się naprzód . A że nie mógł wydobyć się z ciżby , więc podniósł karabin i walił kolbą w tornistry stojących przed nami kolegów .
— Powiem , jaśnie panie , tylko on nie zrozumie — odpowiedział zadowolony lokaj , a wpadłszy do szwajcara rzekł :
— Biorą moje rzeczy . Nieście ! — komenderował Leon .
Panowie Klejn i Lisiecki cofnęli się za szafy i po krótkiej naradzie wrócili do sklepu , od czasu do czasu rzucając na siebie smutne , lecz wymowne spojrzenia .
— W tej chwili nie mogę panu dać odpowiedzi — przerwał Wokulski .
— Nie mam stałej godziny , wolę być u pana .
— Jest cierpiący — odparł krygując się pan Maleski . — Jest to nasz sublokator i zresztą bardzo rzadko mieszka z nami .
— I na to zgoda — rzekł pan Tomasz tonem wielkiej serdeczności . — Wszystkie zaś zyski — dodał z lekkim akcentem — wszystkie zyski wyższe nad dwadzieścia procent , proszę cię , ażebyś nie dawał mi ich do ręki , choćbym … błagał , rozumiesz ? … ale żebyś dołączał do kapitału . Niech rośnie , prawda ? …
W ten sposób powoli i stopniowo lew przerabiał się na wołu . Kiedym go widział w tureckim szlafroku , w haftowanych paciorkami pantoflach i w czapeczce z jedwabnym kutasem , nie mogłem wyobrazić sobie , że jest to ten sam Wokulski , który przed czternastoma laty w piwnicy Machalskiego zawołał :
— Właściciel pan Wokulski ! — powtórzył wysoki dżentelmen i odesłał klacz na licytację .
— Warto , warto ! … — mówił zadowolony książę . — Takiego nie było jeszcze między nami . Gdybyśmy dawniej zbliżyli się do nich , nasz nieszczęśliwy kraj wyglądałby inaczej .
— Hop ! … hop ! … — zawołał z dołu Starski . — a chodźcie już , państwo , bo obiad wystygnie …
Wokulski bowiem od pamiętnej Wielkanocy parę razy odwiedzał prezesową i poznał , że staruszka jest mu bardzo życzliwa . Zwykle słuchał jej opowiadań o dawnych czasach , rozmawiał o swoim stryju , nawet ostatecznie umówił się o nagrobek dla niego . W toku tej wymiany myśli , nie wiadomo skąd , wplątało się imię panny Izabeli tak nagle , że Wokulski nie mógł ukryć wzruszenia ; twarz mu się zmieniła , głos stłumił się .
„ Cieszę się , kuzynko , że triumfują twoi wielbiciele … Przykro mi tylko , że na mój koszt … ”
— Będzie źle — odparł . — Tacy ludzie jak on albo wszystko naginają do siebie , albo trafiwszy na wielką przeszkodę rozbijają sobie łeb o nią . Dotychczas wiodło mu się , ale … nie ma przecie człowieka , który by w życiu wygrywał same dobre losy …
— Ale o lokatorów na niej łatwo — wtrąciła pani Stawska .
— Tak , to niepospolity człowiek — rzekł Wokulski . — Któż jeszcze bawi u prezesowej ? …
— Ty coś wiesz , Florciu ! … Proszę cię , powiedz ! … — błaga ją panna Izabela . Jej oczy napełniają się łzami .
Doktór siedział przy otwartym oknie , w watowanym obdartym szlafroku , i robił korektę trzydziestostronicowej broszurki etnograficznej , do napisania której użył przeszło tysiąca obserwacji i czterech lat czasu . Była to rozprawa o kolorze i formie włosów ludności zamieszkującej Królestwo Polskie . Uczony doktór głośno twierdził , że praca ta rozejdzie się najwyżej w kilkunastu egzemplarzach , ale po cichu — kazał odbić ich cztery tysiące i był pewnym drugiej edycji . Pomimo drwin ze swej ulubionej specjalności i narzekań , iż nikogo nie interesuje , w głębi duszy Szuman wierzył , że w świecie ucywilizowanym nie ma człowieka , którego by w najwyższym stopniu nie interesowała kwestia koloru włosów i stosunki długości ich średnic . I w tej właśnie chwili zastanawiał się , czyby na czele rozprawy nie należało napisać aforyzmu : „ Pokaż mi twoje włosy , a powiem ci , kim jesteś . ”
Matka naszego pryncypała żyła jeszcze długi czas ; kiedy w roku 1853 wróciłem z zagranicy , zastałem ją w najlepszym zdrowiu . Zawsze schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła :
— Wszystko jedno . Pokaż inne towary , może jeszcze co mi się przyda .
— Tak , wynajmowałam ją do szycia …
— Ma szczęście .
— Nie dobijał się nijaki — z chłopska odparła służąca — ino jeden przysłał dziś bukiet . Mówią , że to ten Marusiewicz z przeciwka …
— Tak .
Machinalnie schwyciłem karabin na tuj myśląc , że pokazali się Austriacy . Ale przed nami oprócz wzgórza i rzadkich krzaków nie było nic . Natomiast na tle grzmotu armat , który prawie przestał nas interesować , usłyszałem jakiś trzask podobny do rzęsistego deszczu , tylko o wiele potężniejszy .
— Ależ proszę pana — zawołał — cóż znowu ! … Tym bardziej że ze stanowczą propozycją przyjdzie do panów adwokat baronowej . Zresztą nie o mnie chodzi … To , co mam , zupełnie mi wystarcza … Ale znam pewną ubogą rodzinę , której na moją rekomendację panowie zechcecie coś …
Wokulski przypatrywał mu się z uwagą .
— Czy u tych , którym dajesz pan neseserki ? — spytał Lisiecki .
— Pan nie jesteś medium — rzekł .
„ Czego on chce ode mnie ? — myślał Wokulski . — Może i on jedzie do prezesowej , ażeby na świeżym powietrzu złożyć pannie Izabeli stanowczą deklarację ? … Jeżeli go nie uprzedził ten Starski … ”
Otóż kiedym wrócił do sklepu , prawie co wieczór zbieraliśmy się u Grossmutter na górze : Jan i Franc Minclowie , a czasem i Małgosia Pfeifer . Małgosia z Janem siadywali w okiennej framudze i trzymając się za ręce patrzyli w niebo ; Franc pił piwo z dużego kufla ( który miał cynową klapę ) , staruszka robiła pończochę , a ja — opowiadałem dzieje kilku lat spędzonych za granicą .
— Ignaz ! … Herr Jesas … Ignaz ! — zawołała ściskając mnie . — Wo bist du so lange gewesen , lieber Ignaz ? …
— Cóż to jest ? — spytałem .
Wokulski prędko wyszedł z pokoju i zatrzasnął drzwi pod nosem zuchwałemu famulusowi .
— Są w salonie przyjęć , są w czytelni , są w sali jadalnej … Pan Jumart niecierpliwi się …
Ku wieczorowi wpada Wirski zadyszany i zmieszany ; ciągnie mnie do mego mieszkania , zamyka drzwi , nie zdejmując futra rzuca się na fotel i mówi :
Spośród tej młodzieży wyróżniał się niejaki pan Leon , chłopak jeszcze młody ( nie miał nawet dwudziestu lat ) , piękny , a mądry … a zapalczywy ! … Ten jakby był moim pomocnikiem w politycznej edukacji Wokulskiego : kiedy bowiem ja opowiadałem o Napoleonie i wielkim posłannictwie Bonapartych , pan Leon mówił o Mazzinim , Garibaldim i im podobnych znakomitościach . A jak on umiał podnosić ducha ! …
„ Droga Belu ! wybacz , że odzywam się w sprawie , którą tylko ty i twój ojciec macie prawo rozstrzygać . Wiem , drogie dziecię , że pozbywasz się tego serwisu i sreber , sama mi zresztą o tym mówiłaś . Wiem też , że znalazł się nabywca , który ofiarowuje wam pięć tysięcy rubli , moim zdaniem za mało , choć w tych czasach trudno spodziewać się więcej . Po rozmowie jednak , jaką miałam w tej materii z Krzeszowską , zaczynam lękać się , ażeby piękne te pamiątki nie przeszły w niewłaściwe ręce .
— Czy nie było tu listu od księcia ? … — odparł nie patrząc mi w oczy .
— Czy to można w każdym razie spuścić się na obcych ! — westchnęła panna Florentyna .
Wokulski doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się . Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci , cuchnących , nieomal ruszających się pod słońcem , a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody , którą piła Warszawa .
Aż mnie głowa zabolała , ale cóż robić ? Aj , te baby , te baby ! …
— Może ciocia nie uważa za stosowne okazywać tylu względów kupcowi — rzekła rumieniąc się .
Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy , że gabinet ojca jest wolny , kazała tam wejść Szpigelmanowi .
— I jakże się stało , że chcesz żenić się z nią ?
Hrabina ucałowała ją kilkakrotnie .
— Nie , panie — mówi znowu on — ja tylko powtarzam , co gada całe miasto . Nie myślę bynajmniej szkodzić Wokulskiemu , osobliwie w opinii pana , który jesteś jego przyjacielem ( i słusznie , boś patrzył na tego człowieka , kiedy był inny niż dziś ) , ale … Przyznaj pan , że ten człowiek szkodzi naszemu przemysłowi … Nie sądzę również jego patriotyzmu , panie Rzecki , ale … szczerze panu powiem ( bo przecie wobec pana muszę być szczery ) , że te perkaliki moskiewskie … Rozumie pan ? …
— Zapewniłam tego człowieka , że wszystkie długi będą spłacone , i muszą być spłacone … Choćbyśmy mieli nie jechać do Paryża …
Za oknem wciąż toczyły się wozy i płynął w obie strony potok ludzki , z którego co chwila odrywał się ktoś i wchodził do sklepu .
„ Winszuję mu — mówiła sobie . — Ma wszystkie zalety potrzebne do zrobienia kariery : niebrzydki , zdolny , energiczny , a nade wszystko — bezczelny i nikczemny … Jak on śmiał udawać zakochanego we mnie i z jaką łatwością … Doprawdy , że ci parweniusze zdystansują nas nawet w obłudzie … Cóż to za nędznik ! … ”
— Idę natychmiast — rzekł . — Panie Wokulski … — dodał spostrzegłszy Wokulskiego — może pan zechce mnie zastąpić … Biegnę i wracam za chwilę …
— Jak tam pięknie , ciociu , w tamtych alejach ! — zawołała zbliżając się panna Izabela . — My z ciocią nigdy nie bywamy w tamtej stronie . Łazienki tylko wtedy są przyjemne , kiedy można chodzić po nich szybko i daleko .
Chciałabym temu zapobiec , proponuję ci więc , jeżeli zgodzisz się , trzy tysiące rubli pożyczki na zastaw wspomnianego serwisu i sreber . Sądzę , że dziś wygodniej będzie im u mnie , gdy ojciec twój znajduje się w takich kłopotach . Odebrać je będziesz mogła , kiedy zechcesz , a w razie mojej śmierci nawet bez zwracania pożyczki .
— No ? …
— Zresztą — mówię — choćby nie umarł , dostaniemy rozwód .
Odszedł , lecz przystawał na drodze ; widocznie rozmyślał nad niespodziewanym szczęściem .
„ Będzie deszcz ! … Stach już jest około Grodziska ” — pomyślałem .
„ No , przecie nabieram ciała . ”
Wokulski sam nie wiedział , kiedy zbiegł z galerii i kiedy wszedł do koła . Kogoś potrącił , ktoś pytał go o bilet … Pędził prosto przed siebie i od razu wpadł na powóz . Lokaj hrabiny ukłonił mu się z kozła , a pan Łęcki zawołał :
— A , jesteś pan — zawołał książę . — Już wiem , jaki ułożyliście spisek z panem Łęckim . Spółka do handlu ze Wschodem — wyborna myśl ! Musicie i mnie do niej przyjąć … Musimy poznać się bliżej … — A widząc , że Wokulski milczy , dodał : — Prawda , jakim ja nudny , panie Wokulski ? Ale to nic nie pomoże ; musicie zbliżyć się do nas , pan i panu podobni i — razem idźmy . Wasze firmy są także herbami , nasze herby są także firmami , które gwarantują rzetelność w prowadzeniu interesów …
— Po ósmej … po ósmej … — odpowiedział mu pan Ignacy — Teraz nie ma czasu .
W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny , że baron nie odzyska swojej klaczy , gdyż kupił ją Wokulski …
— Chyba ciocia nie wątpi , że w towarzystwie pana nie spotka mnie nic złego …
Przez chwilę oboje milczeli , wreszcie panna Izabela strzepując jakiś pyłek z popielatej sukni spytała :
Zasyłam ci tysiące pocałunków .
— Ja panią pomszczę — wtrącił Starski dość lichą polszczyzną . — Przesiądźmy się we dwoje do tamtego powozu .
— Mogę wprowadzić interesantów ? — spytał Jumart . — Ci nie są , zdaje mi się , niebezpieczni . Tylko na baronowę … ośmielę się zwrócić uwagę … Czeka w czytelni .
— Jeszcze dziś przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie — odparła pani Wąsowska .
— Przepraszam … może przeszkadzam … może ważne zajęcia …
Teraz panna Izabela zarumieniła się . Szli jakiś czas w milczeniu . Słońce już schowało się za widnokrąg , a między drzewami parku na zachodzie błyszczał sierp księżyca . Wokulski , głęboko zamyślony , porównywał w duchu dwie dzisiejsze rozmowy , jedną z panią Wąsowską , drugą z panną Izabelą .
— Plenipotent mego ojca . Od czegóż to zależy ? …
„ Jednakże Pan Bóg jest łaskawy — myślała — gdy ocalił człowieka , który może się nam przydać . Ojciec tak liczy na niego , a i ja nabieram ufności . O ileż mniej w życiu doznałabym zawodów mając rozumnego i energicznego przyjaciela . ”
— To niepodobna ! … to chyba nie słyszał go pan … Pan Szastalski ( no , on zawsze przesadza ) powiedział , że tylko słuchając Molinariego mógłby umrzeć bez żalu . Pani Wywrotnicka jest nim zachwycona , a pani Rzeżuchowska ma zamiar wydać dla niego raut .
— To jest niemożliwe , pana niepodobna uśpić . Zresztą , gdybyś był uśpiony i miał złudzenie , że chustka waży sto funtów , to znowu obudziwszy się nie pamiętałbyś pan o tym .
Obszedł długi łańcuch powozów ustawionych wzdłuż toru , przypatrywał się koniom , służbie , zaglądał pod parasolki damom , ale panny Izabeli nie dostrzegł .
VI . Pod jednym dachem
— Nic pilnego . Ale o stryju zupełnie już zapomniałeś . A on , biedak , leży niedaleko stąd , o trzy mile , w Zasławiu … Może byście tam jutro pojechali . Okolica ładna , są ruiny zamku … Moglibyście bardzo przyjemnie czas przepędzić i zrobić coś z tym kamieniem nagrobnym .
— Taksacją zajmuje się pan Rzecki …
Pan Ignacy miał jeszcze kilka bardzo przykrych chwil . Musiał wydobyć się z pierwszego rzędu krzeseł , gdzie zebrani eleganci spoglądali na jego surdut i na jego krawat , i na jego aksamitną kamizelkę z ironicznymi uśmiechami . Potem musiał wejść do ósmego rzędu krzeseł , gdzie wprawdzie bez ironii patrzono na jego garnitur , ale gdzie musiał potrącać o kolana siedzących dam …
— Siadaj .
— Ja nicz . Ino , proszę pana , stróż chce , ale nie śmi prosić , żeby pan pofatygował się i potrzymał mu dzieczko do krztu .
Wokulski drgnął .
— Już pan wychodzisz ? Więc do widzenia , drogi panie . Po świętach u mnie pierwsza sesja i w imię boże zaczynajmy .
— Nie , pani , nie mogę być wrogiem tych , którzy w niczym mi nie szkodzą . Sądzę tylko , że zajmują oni uprzywilejowane miejsca bez zasługi i że dla utrzymania się na nich apostołują w społeczeństwach pogardę dla pracy , a cześć dla próżniaczego zbytku .
— Zaraz ci dowiodę — odpowiedział Ignacy przyciszonym głosem . — Ty nie jeździłeś tam wyłącznie dla zrobienia pieniędzy …
— Profesor Geist .
Powoli , zmieszani w odwrocie , żołnierze znaleźli się w swoich plutonach , ściągnęli maruderowie i batalion wrócił do porządku . Ubyło jednak ze czterdziestu ludzi .
— Dobrze — mówił Wokulski — pan będzie płacił sto osiemdziesiąt rubli procentu , a kapitał zostanie nie naruszony .
— Jak to dobrze ! … — zawołała uradowana panna Izabela .
— Zobaczysz , niedowiarku — lamentowała nieraz ciotka — że za te sztuki będą cię pławić w smole .
Sklep jego był już zamknięty , ale przez otwory okiennic wyglądało światło .
Od tych rozmyślań przybył pannie Izabeli na twarz nowy wyraz — łagodnego smutku , który ją robił jeszcze piękniejszą . Mówiono , że już zupełnie dojrzała .
Schylił głowę i posuwając palcem z dołu do góry albo z góry na dół , sumował kolumny cyfr długich jak Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście . Sumował bez błędu , nawet z cicha mruczał , a jednocześnie myślał sobie , że jego Stach znajduje się na jakiejś fatalnej pochyłości .
Wokulski słuchał i patrzył . Panna Izabela rozmawiała naturalnie , w bardzo spokojny sposób , żartując ze Starskiego , który wcale nie zdawał się tym martwić . Natomiast od czasu do czasu spoglądał ukradkiem na pannę Ewelinę Janocką , która szepcząc z baronem , rumieniła się i bladła .
Ale czyż jej wypada zrobić to , a nawet mówić o tym ojcu ? …
— Tak .
A ci kochani pracownicy , za których ujada się Wokulski ! … Co oni na niego wygadują , jak nazywają go wyzyskiwaczem ( NB. w naszym interesie są największe pensje i gratyfikacje ! ) , a jak jedni pod drugimi kopią doły …
— Bardzo dziękuję .
Maruszewicz wyszedł obrażony .
W tej chwili zadzwoniono . Panna Izabela drgnęła , Wokulski umilkł .
W pannie Izabeli odezwały się dawne gorycze .
XVI . „ Ona ” — „ on ” — i ci inni
— Hum ! … Hum ! … — wtrącił głos męski .
„ Dziwna kobieta ” — pomyślał Wokulski patrząc na staruszkę , która umiała budzić miłość dla siebie nie tylko w sercach zwierząt , lecz — nawet ludzi .
— Ale im płaci się za to — odpowiedziała figlarnie patrząc mu w oczy .
Odtąd nawiedzał ją coraz częściej i omdlewającej w jego objęciach szeptał on , bóg światła , tajemnice nieba i ziemi , jakich dotychczas nie wypowiedziano w śmiertelnym języku . A przez miłość dla niej sprawił jeszcze większy cud , gdyż w swym boskim obliczu kolejno ukazywał jej upiększone rysy tych ludzi , którzy kiedykolwiek zrobili na niej wrażenie .
— Straszny upał ! — mówił pan Tomasz , z trudnością przy pomocy Wokulskiego siadając do powozu . — Cóż znowu za farsa z tymi Żydami ? … Dał dziewięćdziesiąt tysięcy , a gotów odstąpić za siedemdziesiąt … Pocieszne … słowo honoru ! …
Północ . Wokulski zaczął się rozbierać . Pod wpływem jasno określonego celu uspokoiły się rozstrojone nerwy . Zgasił światło , położył się i patrząc na firanki , którymi bujał wiatr wpadający przez otwarte okno , zasnął jak kamień .
Panna Izabela wychyliła się z szezlonga i ujęła rękę panny Florentyny .
Gość także się śmiał . Objął Ignacego za szyję i po kilka razy gorąco ucałował go w oba policzki , które stary subiekt kolejno nadstawiał mu , nie oddając jednak pocałunków .
— Ja , rządca .
— A panie obie są ? — spytał Wirski .
— Zrobię .
— Żartuj z wojny — odpowiada Staś . — Cały ten hałas uspokoi się za parę miesięcy , a my tymczasem zdystansujemy wszystkich współzawodników .
Poszedł do teatru i … na drugi dzień nie mogłem go poznać : w starcu ocknął się mój Stach Wokulski . Wyprostował się , oko nabrało blasku , głos siły …
Wokulski , nasz adwokat i ja uplacowaliśmy się w pierwszej ławce , obok jegomości z rozerwanym paltotem i podbitym okiem , na którego brzydko spoglądał jeden z obecnych rewirowych .
— Ale gdzież znowu ! Dziesięć od trzydziestu to znaczy trzydzieści trzy procent . Wszakże procent znaczy : pro centum — „ za sto ” , rozumiesz ?
Czarowne te dźwięki budzą śpiącego na kanapie pudla , który poczyna przypatrywać się jedynym okiem swemu panu . Dźwięki te robią więcej , gdyż wywołują na podwórzu jakiś ogromny cień , który staje w zakratowanym oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza izby , czym zwraca na siebie uwagę pana Ignacego .
„ A tak ! … — dodał po chwili . — Drasnę go , a on będzie kulał do końca życia i będzie opowiadał : tę śmiertelną ranę otrzymałem w pojedynku z baronem Krzeszowskim ! … To mnie urządzi … Co oni mi narobili , ci moi kochani sekundanci ? … Jeżeli już jakiś kupczyk gwałtem chce do mnie strzelać , niech strzela przynajmniej wtedy , kiedy idę na spacer , ale nie w pojedynku … Straszne położenie ! … Wyobrażam sobie , jak moja droga małżonka będzie opowiadać , że biję się z kupcami … ”
„ Cóż bulwary ? … — myślał . — Postoją jakiś czas , a potem będą walić się , zarośnięte zielskiem i odrapane , jak te oto ściany . Ludzie , którzy je budowali z wielką pracą , mieli także na celu zdrowie , bezpieczeństwo , majątek , a może zabawy i pieszczoty . I gdzie oni są ? … Zostały po nich spękane mury , jak skorupa po ślimaku dawnej epoki . A cały pożytek z tego stosu cegieł i tysiąca innych stosów będzie , że przyszły geolog nazwie je skałą ludzkiego wyrobu , jak my dziś koralowe rafy albo kredę nazywamy skałami wyrobu pierwotniaków .
Po uczcie w piwnicy Stach przez kilka dni nie pokazał się w mieszkaniu . Nareszcie przyszedł — w cudzej odzieży , zmizerowany , ale z zadartą głową . Wtedy pierwszy raz usłyszałem w jego głosie jakiś twardy ton , który do dziś dnia robi mi przykre wrażenie .
— Będzie się pan fatygował …
— Nie ma — ciągnęła prezesowa widząc jego zakłopotanie . — Nie tobie dziwię się , moje dziecko , żeś o nagrobku nie pamiętał , ale sobie wyrzucam , żem zapomniała o człowieku .
— A co ! — mówił . — Przepowiadałem , że się jaśnie pan doigra .
— Nie fatyguj się pan … Z tyloma już ludźmi rozmawiałem o ich charakterze i o moich wynalazkach , że z góry odpowiem na to , o czym chcesz się poinformować . Jestem profesor Geist , stary wariat , jak mówią we wszystkich kawiarniach pod uniwersytetem i szkołą politechniczną . Kiedyś nazywano mnie wielkim chemikiem , dopóki … nie wyszedłem poza granicę dziś obowiązujących poglądów chemicznych . Pisałem rozprawy , robiłem wynalazki pod imieniem własnym lub moich wspólników , którzy nawet sumiennie dzielili się ze mną zyskami . Ale od czasu gdym odkrył zjawiska nie mieszczące się w rocznikach Akademii , ogłoszono mnie nie tylko za wariata , ale za heretyka i zdrajcę …
Począł tak drżeć , że mu zęby szczękały ; wtedy odezwał się przygłuszony rozsądek .
— Weź te pieniądze — mówił — na drogę i jeżeli masz jechać , to jedź … Dałbym ci więcej , ale może i na mnie przyjść pora … Zresztą trzeba zostawić coś babie , żeby sobie w razie wypadku znalazła drugiego męża …
— Co on ma ? — mówi brunet .
— Ależ będę … będę na sali — przerywa jej adwokat — będę przy licytacji , tylko niech mi pani zostawi choć parę minut do pomyślenia o moim zabójcy …
Wokulski podał mu bilet i notatnik , w którym baron zapisał adres i swoje nazwisko nie omieszkawszy zrobić przy nim zakrętu .
No i wrócił do handlu , a wtedy zawołano , że się sprzedał i żyje na łasce żony , z pracy Minclów .
Naturalnie , że kazałem go odprowadzić do numeru na górę . Domyślam się jednak , że udawał pijanego , ażeby mnie otumanić .
Po nim nastąpiła paruminutowa przerwa . Wokulskiemu zdawało się , że w poczekalni słyszy szelest kobiecej sukni . Wytężył ucho … W tej chwili lokaj zameldował baronowę …
Wokulski podniósł oczy i zobaczył między dębami wesoły ogień , dokoła którego siedziało zasławskie towarzystwo . O kilkanaście kroków z boku chłopak kredensowy i pokojówka nastawiali samowar .
Rzecki był zdumiony .
— Zgubił czterysta kilkadziesiąt rubli — odparł Rzecki surowo . — Naturalnie , że nie było nadużycia , głowę dam za to , ale i firma tracić nie może , tym bardziej , że pan Oberman ma u nas kilkaset rubli oszczędności . Jedno więc z dwojga — prawił rozdrażniony Rzecki — albo pan Oberman zapłaci , albo pan Oberman straci miejsce … Piękne robilibyśmy interesa mając wszystkich takich inkasentów jak pan Oberman …
Węgiełek zbiegł ze wzgórza . Panna Izabela spojrzała na Wokulskiego . Była blada i wzruszona .
— Na koszt Turcji ?
— Kasper — odpowiedział człowiek wracając pędem .
Wokulski widząc to sam spotniał .
Powiem nawet , że między nią a mieszkającymi nad nią studentami wytworzył się pewien rodzaj sportu , polegający na tym , że ona wyjrzawszy przez lufcik starała się jak najprędzej cofnąć głowę , a oni usiłowali wylewać na nią wodę jak najczęściej i w jak największych ilościach .
Wypił , zaczął znowu chodzić po pokoju i mówić przyciszonym głosem :
Muszę sobie przyznać , że ja na jej widok zachowałem się z godnością ; ale Wirski zupełnie stracił głowę . Zerwał się z krzesła jak student , zapiął surdut jeszcze na jeden guzik , powiem nawet : zarumienił się , i zaczął bełkotać :
Wokulski wziął kulkę i aż zdziwił się , tak była ciężka .
— Zapewne dlatego , ażeby je z zyskiem sprzedać — odpowiedziała panna Florentyna . — W Anglii za podobne rzeczy dobrze płacą .
— Pamiętam ( dawne to dzieje ! ) , siedziałem w jednej izbie z jakimś frantem , który był dziwnie szczery . Opowiadał mi niestworzone rzeczy o swojej rodzinie , o swoich stosunkach , o swoich wielkich czynach , a potem — bardzo uważnie słuchał moich dziejów . No — i dobrze z nich skorzystał …
— Daj — rzekł — i idź spać .
— Oto jest kamień — rzekł Wokulski .
Prosto z wyścigów Wokulski pojechał do Szumana .
Zdawało mu się , że wszystkie oczy zwrócą się na nich i że on musi skompromitować się jakimś niewłaściwym czynem .
— A więc , panowie — ciągnął wzruszony książę — proponuję jeszcze następujące sesje : jedną w sprawie handlu zbożem , drugą w sprawie handlu okowitą …
Bóg się rodzi — moc truchleje
Pan Tomasz cofnął się , rozłożył ręce , następnie padł na swój wielki fotel i znowu kilka łez spłynęło mu po twarzy .
— Zwariował stary czy co ? … On może chce , żebyśmy się ubierali w futra na taką spiekotę ? … Bezczelność ! słowo honoru daję …
— Mamo , dlaczego ten pan rozbiera Mimi ? Przecież ona będzie się wstydzić …
Geist patrzył na niego i wciąż uśmiechał się .
W dzień balu u księcia ani Stach , ani Szlangbaum nie byli w sklepie .
Oboje byliśmy głęboko wzruszeni .
— Widzisz , jak nas przyjmują ! … — szepnąłem po niemiecku do Stacha .
— Widziałem go raz …
— Mam wprawdzie — odparł Wokulski — u moskiewskich fabrykantów kredyt do wysokości trzech , nawet czterech milionów rubli , ale jeszcze nie wiem , czy pójdą ich wyroby .
— Czy nie moglibyśmy prosić pana Ochockiego , ażeby lejce oddał stangretowi ? — rzekła wdówka .
— Przecież nie mówię nic złego … Mówię tylko , że mam szczęście do …
Nie śmiałem pomyśleć , że zginęli .
— Ja ? … spisek ? … — powtarza panna Florentyna , przyciskając rękoma piersi . — Nie rozumiem cię , Belu …
W parę dni po śmierci Katza weszliśmy do Turcji , a przez dwa lata następne ja , już sam , tułałem się po całej Europie . Byłem we Włoszech , Francji , Niemczech , nawet w Anglii , a wszędzie nękała mnie bieda i żarła tęsknota za krajem . Nieraz zdawało mi się , że stracę rozum słuchając potoków obcej mowy i widząc nie nasze twarze , nie nasze ubiory , nie naszą ziemię . Nieraz oddałbym życie , ażeby choć spojrzeć na las sosnowy i chałupy poszyte słomą . Nieraz jak dziecko wołałem przez sen : ja chcę do kraju ! … A gdym się obudził zalany łzami , ubierałem się i pędem biegłem na ulicę , bo mi się przywidziało , że ta ulica koniecznie musi być Starym Miastem albo Podwalem .
Po odejściu Suzina Wokulski przymknął oczy i usiłował zasnąć . Może nie tyle zasnąć , ile odpędzić od siebie jakąś myśl natrętną , przed którą uciekł z Warszawy . Przez pewien czas zdawało mu się , że jej nie ma , że została tam i że dopiero szuka go stroskana , tułając się od Krakowskiego Przedmieścia do Alei Ujazdowskiej .
— O , panie Wokulski ! …
— Dlaczegóż by nie , tym bardziej że wszyscy widzą to samo — mówi doktór . — Wokulski szaleje za panną , ona go bardzo mądrze kokietuje , a wielbiciele … czekają .
— Inni , panie , zbogacili się na funduszach narodowych i — nic . Ehe ! he ! …
I stary Szlangbaum już wychodzi ; wtem zastępuje mu drogę pan Cynader , ów piękny brunet , któremu równego nigdy nie widział pan Ignacy .
„ Poczekaj ! — myślę . I wyobraziłem sobie , że na moim miejscu jest w tym pokoju Wokulski . — Poczekaj , zaraz cię przekonam , że nie masz się nas czego lękać . ”
W chwilę po jej odejściu ukazał się pan Ignacy .
„ Ach , gdybym wiedział , że śmierć jest zapomnieniem … A jeżeli nie jest ? … Nie , w naturze nie ma miłosierdzia … Czy godzi się w nędzne ludzkie serce wlać bezmiar tęsknoty , a nie dać nawet tej pociechy , że śmierć jest nicością ? ”
— Pan Wokulski — rzekłem powstając z krzesła — nie okradł nikogo … Dorobił się majątku pracą i oszczędnością …
— No , skąd ! Zwyczajnie — stosunki z Akademią Medyczną , ze Szkołą Sztuk Pięknych … Wtedy wszystkim paliło się we łbach , a on nie chciał być gorszym od innych . W dzień służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki , a w nocy uczył się …
— Cha ! cha ! cha ! … — roześmiał się pan Tomasz . — Cudowna jesteś … nieoceniona . Wczoraj byłem trochę rozstrojony , nawet bardzo i … coś … coś … zaświtało mi w głowie … Ale dzisiaj … Cha ! cha ! cha ! … Niechże sobie wreszcie Wokulski przepłaca kamienice . Od tego on kupiec , żeby wiedział , ile i za co płaci . Straci na jednym , zyska na drugim . — Ja , co najwyżej , mogę mu tego nie brać za złe , że staje do licytacji mego majątku … Chociaż miałbym prawo podejrzywać jakiś nieczysty interes w takim na przykład … podstawianiu Szlangbauma …
— Owszem , jeżeli zgodzisz się pan na poprzednie ucięcie głowy — odpowiedziała pani Wąsowska .
Słychać , że Andrassy zażądał sześćdziesięciu milionów guldenów na nieprzewidziane wydatki . Więc i Austria zbroi się , a tymczasem Staś pisze mi , że — nie będzie wojny . Ponieważ nigdy nie był fanfaronem , więc chyba być musi bardzo wtajemniczonym w politykę ; a w takim razie siedzi w Bułgarii nie przez miłość do handlu .
„ Trzeba być kompletnym błaznem , ażeby robić coś podobnego — pomyślał Wokulski idąc w stronę sklepu . — Mniejsza o skandal , ale co , u diabła , za projekta snują mi się po łbie ? Apostolstwo ? … Szczyt głupoty .
— Ale gdzież w tym prześladowanie Żydów ? — spytał Wokulski .
— Oszukano mnie …
Po roku tego życia spodliliby mnie tak , że może zniżyłbym się do zazdrości o podobne indywidua …
— Idźże , mój Ksawery , do pani prezesowej i proś , ażeby nam pozwoliła swego powozu . Powiedz , że nam koń zachorował .
„ Głupiec jestem , głupiec ! — powtarzał . — Po co ja się pnę między ludzi , którzy albo nie rozumieją moich ofiar , albo śmieją się z niezgrabnych wysiłków . Na co mi ten powóz ? … Czy nie mógłbym jeździć dorożką albo tym oto trajkoczącym omnibusem z płóciennymi firankami ? … ”
— Jakże jesteś dziś piękna , kuzynko — rzekł książę ściskając ją za rękę . — Żałuję doprawdy , że nie jestem moim własnym synem … Chociaż — może to i lepiej ! Bo gdybyś mnie odrzuciła , co jest prawdopodobne , byłbym bardzo nieszczęśliwy … Ach , przepraszam ! … — spostrzegł się książę . — Pozwolisz , kuzynko , przedstawić sobie pana Wokulskiego . Dzielny człowiek , dzielny obywatel … to ci wystarczy , wszak prawda ? …
Panna Izabela także poszła do swego gabinetu i jak zwykle w chwilach zdenerwowania położyła się na szezlongu . Opanowały ją posępne myśli .
— Do usług pani …
Olbrzymie ścieki chronią ich od chorób , szerokie ulice ułatwiają im dopływ powietrza ; Hale Centralne dostarczają żywności , tysiące fabryk — odzieży i sprzętów . Gdy paryżanin chce zobaczyć naturę , jedzie za miasto albo do „ lasku ” , gdy chce nacieszyć się sztuką , idzie do galerii Luwru , a gdy pragnie zdobyć wiedzę , ma muzea i gabinety .
— Kpiliście — mówię — że stroi się w cudze pióra , więc wrócił do dawnego nazwiska .
— Zrób szóste — odpowiedział doktór nie odejmując oka od szkła — i ożeń się .
— Pójdziesz mi ty ! … — wrzasnął baron i pochwyciwszy kamasz rzucił nim za cofającym się kamerdynerem . Kamasz trafił w ścianę i o mało nie zwalił brązowego posążka Sobieskiego .
W takiej chwili ( kiedy już zaczęto spoglądać na nich z innych powozów ) przyszedł pannie Izabeli na pomoc Wokulski . I nie tylko przerwał baronowi tok jego niezadowoleń , ale wyzwał go na pojedynek . O tym żadne z nich nie wątpiło ; prezesowa wprost zlękła się o swego faworyta , a hrabina zrobiła uwagę , że Wokulski nie mógł postąpić inaczej , ponieważ baron zbliżając się do powozu potrącił go i nie przeprosił .
Zdawało mu się , że każda taka rzecz jest chora albo zraniona , że skarży się : „ Patrz , jak cierpię … ” , i że tylko on słyszy i rozumie jej skargi . A ta szczególna zdolność odczuwania cudzego bólu urodziła się w nim dopiero dziś , przed godziną .
I w tej chwili , po raz pierwszy , jasno zarysował mu się projekt niewracania do kraju .
Patrzę : dom żółty o trzech piętrach , numer ten sam , ba ! … nawet już na tabliczce znajduję nazwisko Stanisława Wokulskiego … ( Widocznie kazał ją przybić stary Szlangbaum . )
— Dzień dobry , panie Wokulski ! — zawołał z kozła ktoś wywijając długim batem . Wokulski poznał Ochockiego .
— Tak , i jeszcze z tym łotrem swoim adwokatem ? …
Wokulski stanął na ulicy .
— Poczekaj . Jest ktoś , który chciałby ci dopomóc , więc nie spiesz się i odpowiadaj szczerze …
Usiedli na stoku wzgórza , na granicy Łazienek . Ochocki oparł brodę na kolanach i wpadł w zadumę , Wokulski przypatrywał mu się z uczuciem , w którym podziw mieszał się z nienawiścią .
— Pan zajmuje się fizyką czy chemią ? … — spytał zdziwiony .
— Nie weźmie , już ćwiczy konia …
I tyle . Spojrzałem na bilet , czytam : „ Wiliam Colins , nauczyciel języka angielskiego … ” Cóż to za farsa ? … Przecie chyba Wokulski nie będzie uczył się po angielsku ? …
W listopadzie , właśnie w tym samym dniu , kiedy zawalił się dom na ulicy Wspólnej , Wokulski wrócił z Moskwy . I znowu nie wiem , co tam robił , dość , że zarobił około siedemdziesięciu tysięcy rubli … Takie zyski przechodzą moje pojęcie , ale przysięgnę , że interes , do którego Stach należał , musiał być uczciwy .
— Krew ? … — powtórzyła .
Idąc wciąż ulicą Rivoli około siódmej dotarł do placu , na którym wznosiła się , samotna jak palec , wieża gotycka , otoczona drzewami i niskim płotem z prętów żelaznych . Stąd znowu rozbiegało się kilka ulic ; Wokulski uczuł znużenie , kiwnął na fiakra i po upływie pół godziny znalazł się w hotelu spotkawszy po drodze znajomą już bramę St. Denis .
— A to ? … — spytał Geist pokazując mu inny kawałek metalu .
— Pan jeździł balonem ? — zapytała panna Felicja .
— Trzy Ojcze nasz , trzy Zdrowaś …
Ach , mogłaby pani spełnić uczynek miłosierny i jednym słowem zakończyć — nie wiem … moje cierpienia czy przywidzenia … Wszak zna pani to zdanie , że najgorsza pewność jest lepsza od niepewności …
Sklep nasz był kolonialno-galanteryjno-mydlarski . Towary kolonialne wydawał gościom Franc Mincel , młodzieniec trzydziestokilkoletni , z rudą głową i zaspaną fizjognomią . Ten najczęściej dostawał dyscypliną od stryja , gdyż palił fajkę , późno wchodził za kontuar , wymykał się z domu po nocach , a nade wszystko niedbale ważył towar . Młodszy zaś , Jan Mincel , który zawiadywał galanterią i obok niezgrabnych ruchów odznaczał się łagodnością , był znowu bity za wykradanie kolorowego papieru i pisywanie na nim listów do panien .
Wtem — nowa szopka . W otwartym oknie na trzecim piętrze ukazuje się krzesło , na krześle siada Patkiewicz , dwaj koledzy spychają go i — mój Patkiewicz jedzie z krzesłem na sznurach na dół ! … To już i komornika zemdliło , a jeden stójkowy przeżegnał się .
Pan Ignacy wziął do rąk bladoniebieską kopertę ozdobioną wizerunkiem niezapominajek , lecz wahał się , czy ma iść . Tymczasem Mraczewski spojrzał mu przez ramię na adres .
— Helenka , córka moja , panie …
— Cóż to znaczy ? … — spytałem .
— No , no ! … tylko bez głupich żartów …
— Naturalnie — wtrącił Wokulski .
— Opowiedzcie historię o tej krwi …
Spojrzał na zegarek , a widząc , że ma jeszcze czas , położył się na szezlongu i leżał milcząc , z rękoma nad głową i przymkniętymi oczyma . Widok ten był nad wszelki wyraz żałosny .
— Pojutrze , kochanko … Przyjdź o czwartej — odpowiedziała pani Stawska również zmieszana .
Maruszewicz ukląkł przed nim .
Baron zaciął się , oczy mu krwią nabiegły ; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem :
— Myślałam , że już mnie pan nigdy nie wybierze …
— Szanowny pan — ciągnął baron — już skończył swoją misję . Winszuję ! … — dodał ściskając go za rękę . — Od pierwszego , panie , rzutu oka uczułem dla pana szacunek i sympatię , która teraz zamienia się w prawdziwą cześć … Tak , panie . Nasze usuwanie się od politycznego życia zrobiło nam wiele szkody . Pan pierwszy złamałeś nierozsądną zasadę abstynencji i za to , panie , cześć … Musimy się przecie interesować sprawami państwa , w którym znajdują się nasze majątki , gdzie leży nasza przyszłość …
„ Czyżby o mnie ? … — pomyślał . — Nie trzeba się zbytecznie angażować … ”
Rzecki opuścił doktora tak zmartwiony , że nawet nie uważał na brutalność jego ostatnich słów .
— Czy jednak pomyślałeś , że gdy twój sklep przejdzie w ich ręce , kilkudziesięciu Żydów zyska popłatną pracę , a kilkudziesięciu naszych ludzi straci ją ?
Panna Izabela pobladła i usiadła na skórzanym szezlongu .
— Od tego dnia uległem dziwnej chorobie — mówił Wokulski . — Dopóki rozpisywałem listy , robiłem rachunki , odbierałem towary , rozsyłałem moich ajentów , dopókim bodaj dźwigał i wyładowywał zepsute wozy albo czuwał nad skradającym się grabieżcą , miałem względny spokój . Ale gdym oderwał się od interesów , a nawet gdym na chwilę złożył pióro , czułem ból , jakby mi — czy ty rozumiesz , Ignacy ? — jakby mi ziarno piasku wpadło do serca . Bywało , chodzę , jem , rozmawiam , myślę przytomnie , rozpatruję się w pięknej okolicy , nawet śmieję się i jestem wesół , a mimo to czuję jakieś tępe ukłucie , jakiś drobny niepokój , jakąś nieskończenie małą obawę .
Panna Izabela zmarszczyła piękne czoło i zatrzasnęła za sobą drzwi gabinetu . Jej ojciec wciąż siedział w kapeluszu na głowie .
Doktór zaśmiał się piskliwie , wyszczerzając popsute zęby , a ja — dalibóg — zarumieniłem się ze wstydu .
— Mylisz się , staruszku — odparł doktór machając ręką . — Miłość jest rzeczą zwyczajną wobec natury , a nawet , jeżeli chcesz , wobec Boga . Ale wasza głupia cywilizacja , oparta na poglądach rzymskich , dawno już zmarłych i pogrzebanych , na interesach papiestwa , na trubadurach , ascetyzmie , kastowości i tym podobnych bredniach , z naturalnego uczucia zrobiła … wiesz co ? … Zrobiła nerwową chorobę ! … Wasza niby to miłość rycersko-kościelno-romantyczna jest naprawdę obrzydliwym handlem opartym na oszustwie , które bardzo słusznie karze się dożywotnimi galerami , zwanymi małżeństwem … Biada jednak tym , co na podobny jarmark przynoszą serca … Ile on pochłania czasu , pracy , zdolności , ba ! nawet egzystencyj … Znam to dobrze — mówił dalej , zadyszany z gniewu — bo choć jestem Żydem i zostanę nim do końca życia , wychowałem się jednak między waszymi , a nawet zaręczyłem się z chrześcijanką … No i tyle nam porobiono udogodnień w naszych zamiarach , tak czule zaopiekowano się nami w imię religii , moralności , tradycji i już nie wiem czego , że ona umarła , a ja próbowałem się otruć … Ja , taki mądry , taki łysy ! …
— Belu , nie boisz się ? … — odezwała się ciotka .
Wokulski znajduje się na środku placu , z którego rozchodzi się siedem ulic . Liczy raz i drugi — siedem ulic … Gdzie iść ? … Chyba w kierunku drzew … Akurat dwie ulice , przecinające się pod kątem prostym , są zadrzewione …
— Jego kochanką … Tak , nie jestem , bo on tego jeszcze nie zażądał . Co mnie obchodzi pani Denowa czy Radzińska albo mąż , który mnie opuścił … Już nie wiem , co się ze mną dzieje … To jedno czuję , że ten człowiek zabrał mi duszę .
Spojrzałem . Przy dogorywającej świeczce stał Wokulski .
Ledwie wyszliśmy na dziedziniec , patrzę , a pani baronowa wychyla się ze swego lufcika i woła , oczywiście do nas :
P. S. Jeżeli mego zęba nie wyrzucisz za okno , przyszlij mi go na powrót , abym mógł ofiarować go mojej niezapomnianej małżonce . Będzie miała martwić się czym przez kilka dni , co podobno biedaczce jest zalecone przez doktorów . Ten zaś pan Wokulski jest bardzo miłym i dystyngowanym człowiekiem i wyznaję , że serdecznie go polubiłem , choć mi taką zrobił krzywdę . ”
— Za godzinkę … może trochę dłużej … — odpowiada dżentelmen .
Tak sobie mówiąc czuł , że wstyd go ogarnia .
Ciotka wypchnęła za drzwi pana Raczka , potem pana Domańskiego i wyrzuciła za nimi czapkę .
— Ma rację — na hipotece , ale przecież handel to nie hipoteka … Handel może dać trzydzieści od trzydziestu … Ale … a skąd Szpigelman wie o naszym procencie ? — spytał pan Tomasz zamyśliwszy się nieco .
„ Mówi o pannie Łęckiej ! … ” — pomyślała pani Stawska i serce jej spieszniej uderzyło .
— Gdzie pani swoją lalkę kupiła ? — spytał baronowę Wokulski .
— O , ja mam dosyć czasu — odpowiedział młody człowiek .
— Ale temu wariatowi — ja mówię — zetną głowę .
W kilka dni panna Izabela ochłonąwszy z nieprzyjemnych wrażeń poczęła żałować swojej wzmianki o Wokulskim przed prezesową .
— Pan dawno zna barona ? — spytała panna Ewelina Wokulskiego . — Przejdźmy się trochę ku altance …
— Mogę służyć pięcioma — odparł Wokulski sięgając do kieszeni .
Strach , jak ciężkim było jego życie . Zmizerniał , sposępniał , zdziczał … Ale nie narzekał . Raz tylko , kiedy mu powiedziano , że dla takich jak on nie ma tu miejsca , szepnął :
„ Podły jestem z moimi posądzeniami ! ” — szepnął Wokulski .
— Ach , moje dziecko , tylko nie baw się ze mną w dyplomatkę . Panna w twoim wieku już powinna wyjść za mąż , a nade wszystko nie powtarzać dawnych błędów . Kazio jest wyborną partią : nieprędko sprzykrzy ci się , no … a gdyby się sprzykrzył , to … już będzie mężem i na wiele rzeczy musi być pobłażliwym , tak jak i ty dla niego . Gdzież ojciec ?
— Kochany Ignasiu — odpowiedział mi Wokulski — a my śmiać się będziemy ze wszystkich kupców , kiedy nadejdą czasy pewniejsze . Dziś właśnie jest pora do robienia interesów .
Wokulski sięgnął do kamizelki i dał mu pięć rubli czując , że poczyna sobie jak parweniusz .
— Najpóźniej za kwadransik — odparł Rzecki .
— Z początku to ckliło mi się bez roboty , ale późni przywykem i jestem .
Wytoczyła pani Stawskiej proces kryminalny o kradzież ! … Jej , o kradzież … Naturalnie , że wyszliśmy z tego błota jak triumfatorowie . Ale co nas to kosztowało … Ja na przykład , dalibóg , nie mogłem sypiać po nocach blisko przez dwa miesiące . A jeżeli dzisiaj lubię wieczorem wstąpić na piwo , czego nigdy nie robiłem , i nawet siedzę w knajpie do północy , to po prostu robię to ze zmartwienia . Jej , tej świętej kobiecie , wytoczyć proces o kradzież ! … Na to , Bóg mi świadkiem , trzeba być taką półwariatką jak pani baronowa .
Panna Izabela bardzo zarumieniła się ; odgadła , że owym niezwykłym ptakiem jest Wokulski .
Przymknął oczy i zdawało mu się , że widzi pannę Izabelę , która patrzy na niego w dziwny , jej tylko właściwy sposób i łagodnym uśmiechem przytakuje jego zamiarom .
— Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień …
Pożegnaliśmy się płacząc . Wuj aż dźwignął się na łóżku i odwróciwszy mnie twarzą do świecy , szepnął :
— Zerwać z naszymi kupcami ? … — spytał zdziwiony Rzecki .
I. Pamiętnik starego subiekta
Od doktora udał się do swego sklepu , krótko rozmówił się z panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed dziesiątą . Znowu spał jak kamień . Dla jego lwiej natury potrzebne były silne wzruszenia ; przy nich dopiero dusza szarpana namiętnością odzyskiwała równowagę .
— Panie Wokulski — zawołał roztargniony gość , prawie ode drzwi . — W tej chwili dowiaduję się … Jestem Krzeszowski … Dowiaduję się , że ten biedny Mraczewski z mojej winy otrzymał dymisję . Ależ , panie Wokulski , ja wczoraj bynajmniej nie miałem pretensji do pana … Ja szanuję dyskrecję , jaką okazał pan w sprawie mojej i mojej żony … Ja wiem , że pan jej odpowiedział , jak przystało na dżentelmena …
Wokulski miał tak zdziwioną minę , że Hannibal Escabeau sam począł się dziwić .
Wokulski załatwił najpilniejsze interesa , na kolei zamówił wagon salonowy do Krakowa , a koło ósmej wieczór , wyekspediowawszy swoje rzeczy , był u państwa Łęckich . Wypili herbatę we troje i przed dziesiątą udali się na kolej .
— Wiem , ale mógł się który zostać , zarzucić …
— Miałeś pan mówić o baronowej — wtrąciłem , bo nie lubię , jeżeli głupstwa trzymają się szpakowatej głowy .
— I widziałeś , że ma obie nogi na lewym boku ?
Odpowiedź była tak uderzająco prosta , że obaj z Wirskim osłupieliśmy . Młody człowiek tymczasem ociężale podniósł się z łóżka i bez zbytniego pośpiechu począł zapinać spodnie i kamizelkę . Pomimo całej systematyczności , z jaką oddawał się temu zajęciu , jestem pewny , że przynajmniej połowa guzików jego garderoby pozostała nie zapiętą .
„ Nie mogę wyrzec się jej ” — szepnął rozkładając ręce , jakby tłomaczył się komuś .
— Niby trzeciego czerwca ? … — odparł śmiejąc się .
O paręset kroków dalej druga podobna brama , a między nimi szeroka ulica , ciągnąca się na prawo i lewo . Ruch nagle potęguje się ; tędy bowiem przejeżdżają aż trzy gatunki omnibusów i tramwaje .
„ Droga Belu ! — pisze ciotka . — Zapomnij , aniołku , o moim poprzednim liście . W rezultacie twój serwis nic mnie nie obchodzi i znajdziemy inny , gdy będziesz szła za mąż . Ale chodzi mi , ażebyś koniecznie kwestowała tylko ze mną , i właśnie o tym miałam zamiar pisać poprzednio , nie o serwisie . Biedne moje nerwy ! jeżeli nie chcesz ich do reszty rozstroić , musisz zgodzić się na moją prośbę .
— Ktoś z prowincji .
— Że jej nie ma .
Jednocześnie rozległo się kilka tępych uderzeń , jakby ktoś pochwycił kogoś drugiego za głowę i uderzał nią o ścianę . Niebawem zaś przez okno stajni zobaczył Wokulski młodzieńca z metalowymi guzikami przy kurtce , który wybiegł na podwórze po miotłę i znalazłszy takową , mimochodem zwalił przez łeb gapiącego się Żydka . Jako przyrodnik , podziwiał Wokulski tę nową formę prawa zachowania siły , gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza rajtszulą .
Co kilka dni widywał pannę Izabelę w licznych towarzystwach , otoczoną młodszymi i starszymi ludźmi . Ale już nie raziły go ani umizgi mężczyzn , ani jej spojrzenia i uśmiechy .
Zasnął i śniło mu się , że w oknie jakiegoś wielkiego domu widzi pannę Izabelę , do której stojący obok niego Wokulski chce biec . Na próżno zatrzymuje go pan Ignacy , aż pot oblewa mu całe ciało . Wokulski wyrywa mu się i znika w bramie kamienicy .
— Chwała Bogu ! Byle o tej porze nie wpadł do nas Starski — rzekła panna Izabela biorąc do ręki trzeci list . — Jakiś znajomy mi charakter ? … — dodała . — Czyje to pismo , Floro ? …
Dziwna to była rodzina !
— Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Dopiero co byłaś w kościele , wszak prawda , moja pani ?
Wokulski słuchając myślał , że marzy albo że rozmawia z wariatem .
Gość patrzył na obłoki , jakby dotykające wierzchołków drzew , na snopy światła , które przepływały między ciemnymi gałęźmi świerków , i było mu dobrze . Nie myślał o pannie Izabeli . Jej wizerunek , palący mu duszę , rozwiał się wobec prostych powabów natury ; chore serce umilkło i pierwszy raz od dawna zaległy w nim ukojenie i cisza .
— Szliśmy z kirasjerami — mówił rządca . — Pan znasz kirasjerów , panie Rzecki ? … Na niebie świeci jedno słońce , ale w szwadronie kirasjerów jest sto słońc …
— Nie ufa mi pan ? … To całkiem naturalne … Ale mam właśnie przy sobie małą ruletę … Możemy spróbować …
Pan Tomasz uścisnął mu rękę .
Wokulski nie opuścił kościoła , ale w pobliżu drzwi skręcił w boczną nawę . Tuż przy grobie Chrystusa , naprzeciw stolika hrabiny , stał w kącie pusty konfesjonał . Wokulski wszedł do niego , przymknął drzwiczki i niewidzialny , przypatrywał się pannie Izabeli .
— Za pół godziny — rzekł do Marianny spoglądając na złoty zegarek — jaśnie pan powinien być , bo co dzień sypia od godziny czwartej do piątej . — Cóż , nudno tu pannie ? — dodał . — No , ale ja pannę rozruszam …
— Pan ma słabość do tego Maruszewicza ? — spytał hrabia .
— Ja . Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców . Dziś znalazłem takiego , który zrozumiał moje idee , i zacznę działać .
— O ciociu , tego już za wiele ! … — przerwała jej panna Izabela ze śmiechem . — Jeżeli pan nie chce stracić majątku — zwróciła się do Wokulskiego — niech pan stąd ucieka . Zabieram pana w stronę Pomarańczarni , a ci państwo niech tu odpoczywają …
Ledwie to powiedziała , energicznie zadzwoniono do drzwi . Pani baronowa posłała naprzód Mariannę , a sama tknięta przeczuciem , pomimo bólu głowy , zaczęła się ubierać . Wszystko leciało jej z rąk .
— Mów dalej , mów — odezwał się Wokulski spostrzegłszy , że Węgiełek waha się .
— Phy ! ja się przeżegnam , ale panu to się i przeżegnać nie pozwolą , jak z chrześcijańskiego chleba przejdziesz na żydowską chałę ; wszak ci to , jak gadają , Żydzi wasz sklep kupili …
— O , co to , to nie , szanowna pani — odezwałem się trochę niecierpliwie . — Albo wyjdziemy stąd kompletnie oczyszczeni , albo …
Pan Tomasz lekko schylił głowę ; panna Florentyna zsiniała , panna Izabela patrzyła na Wokulskiego prawie życzliwie . Nawet więcej niż — prawie … Bywały mgnienia , w których marzyło się jej , że Wokulski jest jakimś Harun al Raszydem ucharakteryzowanym na kupca . W sercu jej budził się podziw , nawet — sympatia . Z pewnością ten człowiek może być jej powiernikiem ; z nim będzie mogła rozmawiać o Rossim .
— Kto wie , co gorsze : Żyd czy szlachcic — wtrącił mimochodem Klejn i podniósł brwi w sposób bardzo żałosny .
— Już pan skończył , panie Wokulski ?
Następny gość , człowiek okazałej tuszy , ze sznurem miniaturowych orderów na klapie surduta , proponował Wokulskiemu : dyplom doktora filozofii , order lub tytuł , i wydawał się bardzo zdziwionym , gdy propozycji nie przyjęto . Odszedł , nawet nie pożegnawszy się .
Cyt ! … ? … … Po co on tak nagle wyjechał do Paryża ? … Na wystawę ? … Cóż go obchodzi wystawa . A może w tym interesie , który miał zrobić z Suzinem ? … Ciekawym , na jakich to interesach zyskuje się po pięćdziesiąt tysięcy rubli , tak sobie od ręki ? … Oni mi mówią o wielkich maszynach do nafty czy do kolei , czy też do cukrowni ? … Ale czy wy , aniołki , zamiast po nadzwyczajne maszyny , nie jedziecie po zwykłe armaty ? … Francja , tylko patrzeć , jak weźmie się za łeb z Niemcami … Mały Napoleonek niby to siedzi w Anglii : ale przecież z Londynu do Paryża bliżej niż z Warszawy do Zamościa …
— Bywam tu , ile razy przepracuję się … To jest dosyć często …
— Chybabym zwariował — mruknął młody człowiek wzruszając ramionami .
— O ! słyszy pan ? — rzekła wskazując na drzwi , które prowadziły do pokoju od strony dziedzińca .
— Pięćdzie … ze czterdzieści tysięcy … Zgadłem ? … — pytał Rzecki , niepewnie patrząc na niego .
„ Błogosławieni , którzy łakną sprawiedliwości … Błogosławieni , którzy płaczą … ”
— Tobie coś jest , Stachu ? … Powiedz , co ci jest . Z góry wiem , że nie pomogę , ale widzisz … Zgryzota jest jak trucizna : dobrze ją wypluć …
Vois les se poser sur les roses ;
— Przepra …
— Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem . — Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu .
— Przecie ja , proszę babci , wycinam tylko koperty , bo piszę list do tatki , ażeby już wracał — odezwała się dziewczynka .
— Łatwo możesz się dowiedzieć — szepnęła panna Florentyna .
Przez całą noc śnił się pannie Izabeli Starski jako mąż , Rossi jako pierwszy platoniczny kochanek , Ochocki jako drugi , a Wokulski jako plenipotent ich majątku . Dopiero około dziesiątej rano obudziła ją panna Florentyna donosząc , że przyszedł Szpigelman i jeszcze jeden Żyd .
— Wariat to on jest — odparł — ale jeszcze za moich studenckich czasów był wielkim chemikiem . No i porobił jakieś wynalazki , ma nawet podobno kilka dziwnych okazów , ale …
Włożył poplamiony kapelusz na głowę na środku magazynu i z rękami w kieszeniach wyszedł jak minister . Jeszcze po drugiej stronie ulicy widziałem jego przyszczypkę .
„ Szorstki człowiek … interesowny … egoista ! … ” — myślał książę — ale coraz mocniej dziwił się zuchwalstwu dorobkiewicza .
Sędzia zaczął pisać . Siedzący w drugiej ławce ( maglarz oczywiście ) odezwał się do damy czerwonej na twarzy :
Zasnął i marzyło mu się , że jest baronem zakochanym i chorym , a Starski odegrywa przy nim rolę przyjaciela domu .
— Cóż dalej ? — rzekł sędzia .
Wokulski pił i myślał :
— Znowu swoje — roześmiał się Wokulski . — Zawsze ten sam !
— Nie potrzeba — odparł Stach .
— A czego to ? … — odwarknęła baba .
— W mieście …
Głos jej drgnął , ale Wokulski nie spostrzegł tego . Wyskoczył z karety i pobiegł do kamienicy zajmowanej przez pana Łęckiego , gdzie właśnie stanęli .
— Nie rozumiem pana — rzekł .
Czuł i myślał , pragnął i cierpiał — za miliony . Tylko — nic nigdy nie zrobił użytecznego . Zdawało mu się , że ciągłe frasowanie się całym krajem ma bez miary wyższą wartość od utarcia nosa zasmolonemu dziecku .
— Ach , Floro , proszę cię , nie dręcz mnie ! … — wybuchnęła panna Izabela . — Gwałtem chcesz zrobić demona z kupczyka , może dlatego , że … tyle straciliśmy na kamienicy … że ojciec jest chory i że … Starski wrócił …
Idąc przez ulicę Oboźną , przypomniał sobie furmana Wysockiego , któremu koń padł , i zdawało mu się , że widzi cały szereg wozów , przed którymi leżą padłe konie , cały szereg rozpaczających nad nimi furmanów , a przy każdym gromadę mizernych dzieci i żonę , która pierze bieliznę takim , co płacić nie mogą .
— Siedem … sześć …
Bo tylko uważ , co się dzieje .
— Czy ja wiem ? … — szepnął . — Czy ja wiem ? … Co jest pewnego na tym świecie ?
„ … I nie będę natrętny ? … ”
Stach był już chyba około Rogowa . Czy też domyślił się , żeśmy tylko o nim mówili ? i co on , biedak , czuł mając jedną burzę nad głową , a drugą , może gorszą , w sercu ?
„ Aha , triumfator ! ” — rzekł do siebie Wokulski , ledwie trzymając się na nogach pod naciskiem tłumu , który biegł , klaskał , wiwatował , wskazywał palcami bohatera , pytał o jego nazwisko . Zdawało się , że zdobywcę frakowego garnituru na rękach zaniosą do miasta , wtem — zapał ostygł . Ludzie biegli wolniej , nawet zatrzymywali się , okrzyki cichły , wreszcie zupełnie umilkły . Chwilowy triumfator zsunął się ze szczytu i w parę minut zapomniano o nim .
— Niepewna to ta spółka — wtrąciłem .
Od paru dni męczył ją osobliwy niepokój , jakiego już raz doznała w życiu . Będąc przed laty za granicą w ogrodzie aklimatyzacyjnym zobaczyła w jednej z klatek ogromnego tygrysa , który spał oparty o kratę w taki sposób , że mu część głowy i jedno ucho wysunęło się na zewnątrz .
— Któż jest pan Jumart ? — spytał Wokulski .
„ A jeżeli nie ? … ” — szepnął .
W tej chwili zbliżyło się do stołu kilkoro dzieci , którym hrabina zaczęła rozdawać obrazki . Wokulski wstał z fotelu i aby nie przeszkadzać pobożnym zajęciom , przeszedł na stronę panny Izabeli .
— No — mówię — jeżeli nasz sklep kupią Żydzi , to i ja się z wami połączę ; jeszcze moja pięść coś zaważy … Ale tymczasem , na miłosierdzie boskie , nie rozpuszczajcie plotek o Wokulskim i nie drażnijcie ludzi przeciw Żydom , bo już i bez tego panuje rozgoryczenie …
— Muszę naradzać się z niektórymi . A co do naszych — dodał patrząc w oczy córce — zapewniam cię , że gdy usłyszą , kto u mnie bywa , ani jednego nie zabraknie w salonie .
— Alboż ja do ciebie mam żal ? …
— Co mówisz ? …
Witana rzewnym słowików pieniem ;
Machnęła ręką .
„ Stary głupcze , nazywający się Ignacym Rzeckim ! Ty wyobrażasz sobie , że Napoleonidzi wrócą na tron , że Wokulski zrobi coś nadzwyczajnego , bo jest zdolny , i będzie szczęśliwym , bo jest uczciwy ? … Ty myślisz , ośla głowo , że chociaż hultajom zrazu dzieje się dobrze , a ludziom poczciwym źle , to jednakże w końcu źli zostaną pohańbieni , a dobrzy sławą okryci ? … Tak sobie imaginujesz ? … Więc głupio sobie imaginujesz ! … Na świecie nie ma żadnego porządku , żadnej sprawiedliwości , tylko walka . O ile w tej walce zwyciężają dobrzy , jest dobrze , o ile źli , jest źle ; ale ażeby istniała jakaś potęga protegująca tylko dobrych , tego sobie wcale nie wyobrażaj … Ludzie są jak liście , którymi wiatr ciska ; gdy rzuci je na trawnik , leżą na trawniku , a gdy rzuci w błoto — leżą w błocie … ”
— Podobno — rzekła — ile razy mężczyzna patrzy na kobietę , szatan zakłada mu różowe okulary .
Osmagany szyderstwem , oblany zimnym potem , dostał się nareszcie pan Ignacy do upragnionych krzeseł . Było ledwie po siódmej i widzowie dopiero zaczęli się gromadzić ; ten i ów wchodził do krzeseł w kapeluszu na głowie , loże były puste i tylko na galeriach czerniała masa ludu , a na paradyzie już wymyślano i wołano policji .
Wspomnienie o tak niezawodnym środku ucieczki uspokoiło go . Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju ; zdawało mu się , że nadchodzi moment , w którym powinien zrobić rachunek sumienia czy też ogólny bilans życia .
— Pierwszy raz widzę coś podobnego ! — rzekł nasz adwokat .
— To będzie zależało od metody odwetu — odpowiedziała panna Izabela i znowu zarumieniła się .
Młoda para rozmawiała tak krzykliwie , że słychać ją było w całym parku , ku wielkiemu zadowoleniu pani Wąsowskiej , która zanosiła się ze śmiechu . Gdy umilkli , do uszu Wokulskiego doleciał szept barona i panny Eweliny .
— Więc — basta ! … — przerwałem . — Moja głowa w tym , ażeby Wokulski bywał tu jak najczęściej , a pani … niech dobrze usposabia panią Helenę . Wyrwiemy Stacha z rąk tej panny Łęckiej i … bodaj przed świętym Janem wesele …
W Alejach Ujazdowskich był już taki natłok powozów i dorożek , że miejscami należało jechać stępa , przy rogatce zaś utworzył się formalny zator i musiał czekać z kwadrans , pożerany niecierpliwością , zanim ostatecznie powóz jego wydostał się na Mokotowskie pola .
A gdyśmy z pośpiechem wypili naszą kawę , służąca zabierała pusty kosz i zamazane kubki , staruszka swój dzbanek i obie znikały .
Z widzenia znała go od lat kilku , nawet wydawał jej się przystojnym człowiekiem , ale nic ją nie obchodził . Potem Wokulski zniknął z Warszawy , rozeszła się wieść , że pojechał do Bułgarii , a później , że zrobił wielki majątek . Dużo mówiono o nim , i pani Stawska zaczęła się nim interesować jako przedmiotem publicznej ciekawości . Gdy zaś jeden ze znajomych powiedział o Wokulskim : „ To człowiek diabelnie energiczny ” , pani Stawskiej podobał się frazes : „ diabelnie energiczny ” , i postanowiła lepiej przypatrzeć się Wokulskiemu .
Z tym umarł .
Pewnego razu zaprosił Machalski mnie i Wokulskiego do siebie na wieczór .
— A dokumenta ?
— To proste — odparł Geist . — O zabiciu się myśli wariat , łajdak albo człowiek dużej wartości , któremu za ciasno na świecie .
— Na czym ?
— O ! znowu zażyła kussiny … Już z niej wyłazi soliter … Marysiu ! … chodź no do nas …
— Przygotuj broń ! … — rozległo się po szeregach .
— Czy i mnie nie pozwoli pani ucałować swej rączki ? … — rzekł baron w jakiś czas po owym wypadku .
— Bardzo go proś — rzekła do panny Florentyny — ażeby przyjechał jak najśpieszniej … Bo gdyby tych obrzydliwych Żydów zastał u nas Starski …
Ajent począł chwiać głową w sposób oznaczający zdziwienie .
— Nie wiem … może … — odpowiedziała .
Baron , jak zwykle , szeptał z narzeczoną , Starski w gwałtowny sposób umizgał się do pani Wąsowskiej , która ku zdumieniu Wokulskiego przyjmowała to dość życzliwie , a Ochocki powoził czwórką . Tym razem jednak jego furmański entuzjazm hamowało sąsiedztwo panny Izabeli , do której odwracał się co chwilę .
Na dnie potoku , jeszcze za małości dziadusia , leżał jeden spory kamień , jakby nim kto dziurę zatykał . W rzeczy samej była tam dziura , właśnie nawet okno do podziemiów , gdzie są zachowane wielkie skarby , jakich by na całym świecie nie znalazł . A między tymi majątkami , na szczerozłotym łóżku , śpi panna , może nawet jaka hrabini , bardzo śliczności i bogato odziana . Mówią , że za to samo , co ona ma we włosach , kupiłby wszystkie dobra od Zasławia do Otrocza .
Jak cień tym dłuższy , gdy padnie z daleka ,
— U nas , panie Stanisławie — mówiła prezesowa — jest taki zwyczaj , że schodzimy się wszyscy obowiązkowo tylko do stołu . Poza tym każdy robi , co mu się podoba . Radzę ci więc , jeżeli boisz się nudów , pilnować się Kazi Wąsowskiej .
I wyobrażał sobie , jaki to przyjemny musi być chłód noża wbitego w rozgorączkowane serce .
— Gdzież w tym roku wybiorą się państwo na lato ?
— O tak , znam …
Pani Wąsowską uśmiechnęła się .
Zawstydzony , zeszedł pan Ignacy na dół do frontowego przysionka ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim damom , około których miał zaszczyt przechodzić . Ta uprzejmość , do której nie nawykli warszawiacy , już w przysionku zrobiła wrażenie . Zaczęto pytać się : kto to jest ? a chociaż nie poznano osoby , w lot jednakże spostrzeżono , że cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu , krawat sprzed pięciu , a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki . Powszechnie brano go za cudzoziemca ; lecz gdy spytał kogoś ze służby : którędy iść do krzeseł ? — wybuchnął śmiech .
— Przekonał się , że panna Łęcka ma kochanka …
Nawet byłoby lepiej tu niż u hrabiny . Bez świadków mógłby jej szepnąć jakieś gorętsze słówko ; przekonałby się , że ona szanuje jego pamiątki , a nade wszystko — przekonałby się ( o czym tak głośno mówi duże lustro ) , że w tej sukni , z tą różą i na tym błękitnym fotelu wygląda jak bóstwo .
— Tak pan sądzi ? — odpowiedziała dosyć obojętnie panna Izabela . — Może być … Tymczasem kuzynek jest chwilami impertynent , z czym mu niekiedy bywa do twarzy , ale chwilami jest nudny , co nie przystoi nawet wynalazcom . Kiedy na niego patrzę , przychodzi mi na myśl historyjka o Newtonie . Był to podobno bardzo wielki człowiek , czy tak , panie ? … Ale i cóż , kiedy jednego dnia siedząc przy jakiejś panience wziął ją za rękę i … czy pan uwierzy ? … zaczął czyścić swoją fajkę jej małym palcem ! … No , jeżeli do tego prowadzi geniusz , dziękuję za genialnego męża ! … Przejdźmy się trochę po lesie , dobrze , panie ?
— Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny .
O ile cię znam , byłabyś boleśnie dotkniętą usłyszawszy kiedyś , że nasze rodzinne pamiątki zdobią stół jakiego bankiera albo należą do wyprawy jego córki .
— Po cóż by Wokulski miał sklep sprzedać i komu ?
Siedli do breku w tym samym porządku co pierwej . Otuliwszy Ewelinę szalami baron pochylił się do Wokulskiego i szepnął z uśmiechem :
— O , zapisany jest ciągle w naszym domu , ponieważ nie chciałby robić władzom subiekcji — objaśnił pan Maleski z miną lorda .
„ Szczególny kraj , w którym od tak dawna mieszkają obok siebie dwa całkiem różne narody : arystokracja i pospólstwo . Jeden mówi , że jest szlachetną rośliną , która ma prawo ssać glinę i mierzwę , a ten drugi albo przytakuje dzikim pretensjom , albo nie ma siły zaprotestować przeciw krzywdzie .
— A … to co innego — odparł doktór bez zająknienia . — Z kimże ? …
— Już lepiej podprowadź mnie , zamiast się tłomaczyć — przerwała prezesowa .
— Chwileczkę tylko zabiorę szanownemu panu — mówił już śmielej zniszczony młody człowiek , wdzięcznie wywijając laseczką i kapeluszem . — Chwileczkę .
Istotnie , Wokulski był wieczorem i co ważniejsza , zaczął bywać każdego wieczora . Przychodził dosyć późno , kiedy Helunia już spała , a pani Misiewiczowa odchodziła do swego pokoju , i z panią Stawską przepędzał po parę godzin . Zwykle milczał i słuchał jej opowiadań o sklepie Milerowej albo o brukowych wypadkach . Sam odzywał się rzadko , a wtedy wypowiadał aforyzmy , nawet nie mające związku z tym , co do niego mówiono .
„ Dobrze , a jeżeli on nic nie zrobi i zamiast zbudować machinę latającą pójdzie do szpitala wariatów ? … Ja tymczasem faktycznie coś zrobię , a mikroskop , stos czy nawet lampa elektryczna z pewnością nie znaczą więcej od setek ludzi , którym ja daję byt . Skądże więc we mnie ta ultrachrześcijańska pokora ? … Co kto zrobi , jeszcze nie wiadomo . Ja tymczasem jestem dziś człowiek czynu , a on marzyciel … Zaczekajmy z rok … ”
— Jestem Maruszewicz — rzekł zniszczony młody człowiek z miłym uśmiechem . — Wybaczy pan , że prezentuję się tak obcesowo i w dodatku przy pierwszej znajomości będę miał prośbę …
Na jej twarzy znać było ślady łez . Podniosła na Wokulskiego apatyczne wejrzenie i odparła :
„ Jumart ma rację — szepnął . — Złodzieje są mniej niepewni od ludzi , którzy nie wiadomo skąd czerpią dochody … ”
Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar . Ale myślał o czym innym i wahał się .
— Więc już tak ? … — mruknął . — Dobrze . Będę twoim sekundantem . Masz rozbić łeb , rozbij go przy mnie ; może ci co pomogę …
Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu . Dopiero we dwa lata napisał do mnie list z Irkucka prosząc , abym mu przysłał jego książki .
— Pozwoli książę ? … — rzekła . — Panie Wokulski …
— Panie ! … Proszę ! …
— Ma pan słuszność . Wiem , że w życiu nie zrobię nic nadzwyczajnego , ale umiem przynajmniej oceniać ludzi niezwykłych … Na każdym polu … nawet — na scenie … Niech pan sobie jednak wyobrazi , że Warszawa nie ocenia go , jak należy …
— Boże uchowaj , tam nic nie ma i nigdy nie było . Zresztą dla zakochanego mężczyzny nie stanowi rezerwy inna kobieta .
Panna Izabela roześmiała się .
Ukłonił się , panie się odkłoniły . Idzie dalej nie odwracając głowy , ażeby się nie zdradzić . Nareszcie ogląda się : obie panie znikły między zielonością .
Nadkonduktor cofnął się i przymknął drzwi , a Wokulski przypomniał sobie , że baron jest członkiem spółki do handlu ze Wschodem i jednym z niewielu już konkurentów panny Izabeli .
Wciąż stałem na połowie schodów , pod oknem z żółtymi , czerwonymi i niebieskimi szybami . Wciąż stałem zapatrzony we wspomnienie pani baronowej , którą widziałem zaledwie kilka razy w życiu i zawsze przedstawiała mi się jako osoba bardzo ekscentryczna . Umie być pobożną i zawziętą , pokorną i ordynaryjną …
— I ten pański ideał , kiedy prosił Stacha o posadę , to już wówczas myślał o zagarnięciu naszego sklepu ?
Interesa nie pozwoliły im zetknąć się w czasie powrotu . Zobaczyli się więc dopiero po kilku latach i wie pani , co się pokazało ? …
— Mam już przyjemność … — szepnęła panna Izabela odpowiadając na ukłon .
— Pan spodziewa się dużo zyskać ?
Usiadł na kozetce i odparł z uśmiechem :
— Dwieście trzydzieści sześć rubli kopiejek trzynaście …
— A … witam ! … — zawołał pan Tomasz wyciągając do niego rękę .
„ Ale po co on chce uwięzić dziewięćdziesiąt tysięcy rubli w murach ? … Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy ? … Czyliżby … Eh ! Stasiek taki głupi nie jest … ”
Byłem zły jak diabeł i chciałem zwymyślać przynajmniej Mraczewskiego . Odciągnąwszy go jednak od stołu zdobyłem się ledwie na te słowa :
Gdy pani Wąsowska rozmawiając po drodze ze znajomymi weszła z Ochockim do salonu , zobaczyła już pannę Izabelę siedzącą w towarzystwie Molinariego .
„ Tak — myślał — on jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się kobietom . ”
— Stale to już nikt , ale bardzo często przyjeżdżają na kilka dni , czasem na tydzień , pan Łęcki z córką . Dystyngowana osoba — mówił dalej baron — pełna rzadkich przymiotów . Pan wreszcie ich zna ? Szczęśliwy ten , komu odda serce i rękę ! Co to , panie , za wdzięk , co za rozum ; doprawdy , czcić ją można jak istną boginię … Nie znajduje pan ?
— Dobrze , więc powiedziałabym mu wszystko kończąc w ten sposób : pamiętaj , że Chrystus przebaczył Magdalenie , od której przecie ja jestem mniej grzeszna , no i przynajmniej mam równie piękne włosy …
Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski . Odtąd serce jego nie zaznało spokoju .
Zachodziło słońce , a na niebie pokazały się chmury , kiedy Starski kazał służbie sprzątnąć naczynia , kosze i dywan , a paniom zaproponował powrót .
Usiadł na fotelu i utonął we wspomnieniach . Widział sklep Hopfera , stołowe pokoje i gości , którzy drwili z niego ; widział swoją maszynę o wieczystym ruchu i model balonu , któremu usiłował nadać kierunek . Widział Kasię Hopfer , która mizerniała z miłości dla niego …
— Choćby nawet i nie żoną ! — odparła z uśmiechem baronowa von Ples , której mąż od pięciu lat był sparaliżowany .
„ A zawód , jaki zrobisz ludziom , którzy w tobie położyli nadzieję ? ”
— Więc my , papo , już nie pojedziemy do Paryża …
Powoli jednakże , ku największemu zdziwieniu , spostrzegł , że ów Paryż , budowany przez kilkanaście wieków , przez miliony ludzi , nie wiedzących o sobie i nie myślących o żadnym planie , ma jednakże plan , tworzy całość , nawet bardzo logiczną .
Tu — naprzód nie miał z kim gadać , potem nie chciano z nim gadać , aż nareszcie dowiedział się , że pan Wokulski był dopiero co , ale że w tej chwili pojechał w Aleje Ujazdowskie . Słychać nawet turkot jego powozu w bramie …
W tej chwili przybiegła baronowa w nie zapiętym szlafroku , z włosami w nieładzie .
Krzyczała tak głośno , że ją było słychać na całym dziedzińcu , i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania , bo powiedział do stójkowych :
— To właśnie będzie interesować się takim , który ją lekceważy .
— Jak to nic ? … Mamy trzydzieści tysięcy rubli , a od nich dziesięć tysięcy rubli procentu … Zacny ten Wokulski ! … Nie miałem pojęcia o podobnej szlachetności … A gdybyś wiedziała , jak on mnie dziś pielęgnował …
— Z baronem Krzeszowskim .
No i patrzcie , jak ja odbiegam od przedmiotu . Ale teraz już na dobre zajmę się awanturą pani Stawskiej i opowiem z szybkością błyskawicy .
— Takiej jak moja Helenka … — wtrąciła spiesznie pani Misiewiczowa .
— Niecałych — dodał Wokulski . — Ale to majątek nie wypracowany , tylko wygrany . Wygrałem , kilkanaście razy z rzędu dublując stawkę jak szuler , a cała moja zasługa polega na tym , że grałem niefałszowanymi kartami .
— A owacje dla Rossiego to nie ciężar ? — spytał pan Ignacy .
— Boże uchowaj ! … — zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma . — Niechbym się tylko wdał w doktorów , a z pewnością bym nie żył …
— Więc do jutra !
— Gdzie jaśnie panienka rozkaże jechać ? — spytał lokaj zatrzasnąwszy drzwiczki powozu .
— L. P. — mruknął gość czując , że tonie w bystrym potoku wymowy grzecznego subiekta .
W szeregach pomimo marszu zrobił się ruch . Częstowano się winem , oglądano broń , mówiono , że najdalej za pół godziny wejdziemy w ogień , a nade wszystko — w grubiański sposób żartowano z Austriaków , którym nie wiodło się w tych czasach . Ktoś zaczął gwizdać , inny nucił półgłosem ; stopniała nawet sztywna powaga oficerów zamieniając się w koleżeńską zażyłość . Trzeba było dopiero komendy : „ Baczność i cisza ! … ” , ażeby nas uspokoić .
— Baron obraził go publicznie .
— Właśnie , że nie pójdę spać … Pójdę do moich przyjaciół … Gdzie oni są ? … Oni by sobie z Żabcią prędzej poradzili … Nie grałaby im po nosie jak staremu … Gdzie moi przyjaciele ? — zaczął wrzeszczeć .
— Co to jest ? ! … — wrzasnął Szprot , znowu jak niegdyś bijąc pięścią w stół . — Odmówiłem , gdyż nie jestem od dawania satysfakcji panu ani nikomu . Z tym wszystkim powtarzam , że sklep wasz kupują Żydzi …
— A bój się pan Boga , panie Ignacy — zawołał — trzy godziny czekam na pana ! Wyście tu wszyscy głowy potracili …
Skrzydłowe bataliony oddalały się od nas coraz bardziej ; wreszcie prawy zniknął za wzgórzami , a lewy o paręset sążni od nas dał nurka w szeroki parów i tylko kiedy niekiedy błysnęła fala jego bagnetów . Podzieli się gdzieś huzarzy i armaty , i ciągnąca z tyłu rezerwa , i został sam nasz batalion , schodzący z jednego wzgórza , ażeby wejść na drugie , jeszcze wyższe . Tylko od czasu do czasu z frontu , od tyłu albo z boków przyleciał jakiś jeździec z kartką albo z ustnym poleceniem od majora . Prawdziwy cud , że od tylu poleceń nie zamąciło mu się we łbie !
— Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę .
— Pan mnie potrącił , panie baronie …
Silny rumieniec wystąpił na twarz Wokulskiego . Panna Izabela nie patrząc spostrzegła to i mówiła dalej :
— A co się pan rozbijasz ? — odzywa się do zakrystiana drugi komornik . — Kupisz pan dom czy co ? … Wynoś się pan ! …
— Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat .
Podał mu drugi sześcian tej samej wielkości , również stalowy , pytając :
— Drugi … Znowu wysunął się …
— Przypuściwszy , że wszystko stanie się według woli pani — rzekł — czy mnie przyjęłaby pani za towarzysza ? …
— Szpigelman — wtrąciła panna Florentyna . — O , to zuchwały Żyd …
„ Ciekawym — rzekł do siebie po chwili — w jakim celu tak znacząco zaprasza mnie prezesowa ? A może to panna Izabela ? … ”
Rzecki pozieleniał z gniewu .
XII . Wędrówki za cudzymi interesami
Pan wie , co to ? … Pierwsze i drugie — to jest : * ko za * ; pierwsze i trzecie — to jest * ko ki * , a wszystkie — to są : Ko za ki . A pan wie , co oni mi odpisali ? … Zaraz …
Zapiął marynarkę na guzik pod szyją , wyprostował się i poszedł z listem do swego mieszkania . W tej chwili dopiero zauważył , że mu trochę skrzypią buty , i poczuł niejaką ulgę .
Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa Łęckich , wypił kawę , wykłuł zęby i — jazda . Naturalnie . Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem , który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat . Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce . A wy , moi płatni oficjaliści , kłopoczcie się o interesa . Przecie za to macie pensje i dywidendy .
— Dużo interesantów … dużo interesantek ! — rzekł służący patrząc na niego figlarnie .
Gdy wszyscy usiedli , hrabia zabrał głos :
Wokulski wstał z krzesła i zamyślony począł chodzić po numerze ; Geist nie spuszczał z niego oka .
— Czy na panią ? — spytał zuchwale pan Maleski .
— Będę miał honor objaśnić pana sędziego — odparł Maleski , z postawą człowieka , który chce odtańczyć menueta . — Nam usługuje stróż domu mieszkający na dole ; ażeby więc nie marnować się schodzeniem i wchodzeniem na trzecie piętro , mamy u siebie długi sznur , wieszamy na nim , co jest pod ręką ( może czasem zdarzyć się i trupia główka ) , i … pukamy do jego okna — zakończył tak słodkim tonem , że trudno było przestraszyć się równie delikatnego pukania .
— Zerwać z Żydami — wtrącił półgłosem Lisiecki . — Bardzo dobrze robi szef wycofując się z tych parszywych stosunków . Nieraz aż wstyd wydawać reszty , tak pieniądze zalatują cebulą .
— Właśnie był dlatego , że ona była , a i ja tam byłem dlatego , że oni oboje byli . Ciekawa historia ! — mruknął doktór .
Hrabinie wystąpił na czoło rumieniec i gęsty pot . Zlękła się słów siostrzenicy przypuszczając , że Wokulski rozumie po angielsku .
— Tak , to jest dziwna dziewczyna — mówiła prezesowa — i powiem ci , że zaczynam tracić dla niej serce . Do jej małżeństwa nie mieszam się , skoro niejedna panna jej zazdrości , a wszyscy mówią , że robi świetną partię . Ale to , co miała dostać po mojej śmierci , przejdzie na innych . Kto ma krocie barona , nie potrzebuje moich dwudziestu tysięcy .
Panna Izabela wstrząsnęła głową .
— Nie chcę obdzierać mego przyszłego wspólnika .
Na wszelki sposób postanowił zabezpieczyć jej przyszłość i stanowczo dowiedzieć się o jej mężu .
— Prawda , że chłopak trochę zbałamucony ciągłym lataniem po świecie , trochę zadłużony , ale — młody , przystojny , no i szalał za tobą . Joasia ma nadzieję , że prezesowa utrzyma go na wsi przez parę tygodni , a reszta należy już do ciebie … I wiesz , może by to było nieźle ? … Nazwisko piękne … fortuna jakoś zlepi się z różnych kawałków … Przy tym człowiek światowy , bywalec , nawet rodzaj bohatera , jeżeli to prawda , że opłynął kulę ziemską …
W tej chwili zbliżył się do naszej ławki jakiś oficjalista sądowy i szepnął Wokulskiemu , że sędzia prosi go na śniadanie . Stach wyszedł , a pani Misiewiczowa zaczęła nawoływać mnie rozpaczliwymi znakami :
— Za czym ?
— I on sam powiedział to panu ?
Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień . Potem przypomniał sobie , że ten cień chodzi przed nim , za nim albo obok niego zawsze i wszędzie , jak myśl o tamtej kobiecie chodziła za nim wszędzie i zawsze , na jawie i we śnie , mieszając się do wszystkich jego celów , planów i czynów .
— Niewiele … drobiazg … parę tysięcy rubli …
— O , ma pan , jaka to oryginalna kobieta z tej prezesowej ! — rzekł Ochocki wskazując na sztachety . — Widzi pan te pałace ? … To wszystko czwórniaki , mieszkania parobków . A tamten dom — to ochrona dla parobcząt ; bawi się ich ze trzydzieści sztuk , wszystkie umyte i obłatane jak książątka … A ta znowu willa to przytułek dla starców , których w tej chwili jest czworo ; uprzyjemniają sobie wakacje czyszcząc włosień na materace do gościnnych pokojów . Tułałem się po rozmaitych okolicach kraju i wszędzie widziałem , że parobcy mieszkają jak świnie , a ich dzieci harcują po błocie jak prosięta … Ale kiedym tu pierwszy raz zajechał , przetarłem oczy . Zdawało mi się , że jestem na wyspie Utopii albo na kartce nudnego a cnotliwego romansu , w którym autor opisuje , jakimi szlachcice być powinni , lecz jakimi nigdy nie będą . Imponuje mi ta staruszka … A gdybyś pan jeszcze wiedział , jaką ona ma bibliotekę , co czyta … Zgłupiałem , kiedy raz zażądała , abym jej objaśnił pewne punkta transformizmu , którym dlatego tylko brzydzi się , że uznał walkę o byt za fundamentalne prawo natury .
„ Zyskałeś większą szansę — objaśniał rozsądek — przed rokiem miałeś może jedną sto albo jedną dwudziestomilionową prawdopodobieństwa , że się z nią ożenisz , a za rok możesz mieć jedną dwudziestotysięczną … ”
Wokulskiemu uderzyła krew do głowy ; na ustach hrabiny mignął niedostrzegalny uśmiech .
Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu .
„ Szpieguje nas ten poczciwiec ! ” — pomyślałem . Zwróciłem oczy ku drugiemu piętru od frontu . Masz pociechę ! … W najdalszym pokoju pani baronowej Krzeszowskiej oba lufciki otwarte , a w głębi widać … ją samą , jak przypatruje się lokalowi pani Stawskiej przez teatralną lornetkę .
„ Czego on chce ? … ” — pomyślał Wokulski podziwiając w duszy mądre spojrzenie swego rywala i nagłą zmianę tonu . Zdawało się , że przez jego usta przemówił inny człowiek .
Wszystkie te potwory siadały mu na plecach , chwytały go za surdut , za rękawy , ale żaden nie śmiał go skrzywdzić . Bo widzieli , że się kowal nie boi , zaś przed nie bojącym się złe umyka jak cień przed człowiekiem . „ Zginiesz tu , kowalu ! … ” — wołały strachy , ale on tylko ściskał siekierę w garści i przepraszam … tak im odpowiadał , że wstyd państwu powtórzyć …
„ Co ja dziś wyrabiam ? … — myśli . — Co mnie obchodzą licytacje choćby pałaców , nie tylko kamienic ? … ”
Szedł Oboźną pod górę , rozmarzony , i czuł , że w ciągu kilku godzin , które spędził w nadrzecznej dzielnicy , zaszła w nim jakaś zmiana . Dawniej — dziesięć lat temu , rok temu , wczoraj jeszcze , przechodząc ulicami nie spotykał na nich nic szczególnego . Snuli się ludzie , jeździły dorożki , sklepy otwierały gościnne objęcia dla przechodniów . Ale teraz przybył mu jakby nowy zmysł . Każdy obdarty człowiek wydawał mu się istotą wołającą o ratunek tym głośniej , że nic nie mówił , tylko rzucał trwożne spojrzenia jak ów koń ze złamaną nogą . Każda uboga kobieta wydawała mu się praczką , która wyżartymi od mydła rękami powstrzymuje rodzinę nad brzegiem nędzy i upadku . Każde mizerne dziecko wydawało mu się skazanym na śmierć przedwczesną albo na spędzanie dni i nocy w śmietniku przy ulicy Dobrej .
— Niepewny ? … A pan Wokulski to co ? …
— Sto czterdzieści rubli — mówił czytając . — No , to wcale niedużo …
— Dziękuję ci , Joasiu — odpowiedziała prezesowa . — Siądźże , proszę cię — zwróciła się do Wokulskiego .
„ Co to jest za ogromny gmach , który zamiast kominów ma wieże , w którym nikt nie mieszka , tylko śpią prochy dawno zmarłych ? … Na co ta strata miejsca i murów , komu dniem i nocą pali się światło , w jakim celu schodzą się tłumy ludzi ? …
„ Nie jestem Chrystusem , ażeby poświęcać się za całą ludzkość . ”
— Warunki te — odparł — o tyle zmieniły moje położenie , że na parę lat nie potrzebuję się troszczyć o majętnego wspólnika . Lecz co do metalów , właśnie w tej chwili pracuję nad nimi , spojrzyj …
„ Z pewnością — mówił — znakomitszym jest ten skrzypek , który na niej zrobi wrażenie , aniżeli ten , który by mnie się podobał . Trzeba być arogantem , ażeby wypowiadać sądy tak stanowcze , tym bardziej że musiałem nie poznać się na jego grze … ”
— Lalkę tę kupiłam w sklepie pana Wokulskiego …
Pożegnał księcia , obiecał przychodzić odtąd na wszystkie sesje i wyszedłszy na ulicę odesłał powóz do domu .
Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego .
„ Już to wyleczyłoby mnie od razu ! ” — szepnął .
Właściwie mówiąc , kto wie , czy poczciwy Stach nie był mimowolną przyczyną nieszczęścia pani Stawskiej ; a nawet może nie tyle on , ile ja … Ja go do niej gwałtem prowadziłem , ja radziłem Stachowi , ażeby nie odwiedzał tej poczwary , pani baronowej , ja wreszcie pisałem do Wokulskiego , kiedy był w Paryżu , ażeby zasięgnął tam wiadomości o Ludwiku Stawskim . Krótko mówiąc : ja , nikt inny , tylko ja rozdrażniłem tę jędzę Krzeszowską . Odpokutowałem też przez dwa miesiące ! … Ha , trudno . Panie Boże , jeżeli jesteś , zbaw pomimo to duszę moją , jeżeli ją mam — jak mówił pewien żołnierz z czasów rewolucji francuskiej .
— Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela . — Baron nie dostanie swojej klaczy .
Wokulski zdumiewał się coraz więcej .
Pan Ignacy uczuł się głęboko obrażony . Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego .
Nareszcie przyszły wszystkie cztery z Wirskim ( czy i ten pobożny człowiek chodził dziś do spowiedzi ? ) i — dwoma dorożkami pojechaliśmy na sprawę : ja z panią Stawską i Helunią , a Wirski z panią Misiewiczową i kucharką . Szkoda jeszcze , że nie wzięły ze sobą rondli , samowara i naftowej kuchenki ! … Przed sądem spotkaliśmy powóz Wokulskiego , którym przyjechał on i adwokat . Czekali nas przy schodach tak zabłoconych , jak gdyby przeszedł tędy batalion piechoty — i mieli miny zupełnie spokojne . Założyłbym się nawet , że rozmawiali o czym innym , nie o pani Stawskiej .
Hrabina podniosła się z kanapy .
A jak ona rozmawiała ze mną . Ile tam było pogardy dla marnego kupca … » Zapłać temu panu ! … « Paradne są te wielkie damy ; próżniak , szuler , nawet złodziej , byle miał nazwisko , stanowi dla nich dobre towarzystwo , choćby fizjognomią zamiast ojca przypominał lokaja swej matki . Ale kupiec — jest pariasem … Co mnie to wreszcie obchodzi ; gnijcie sobie w spokoju ! ”
— I ta tylko jest między mną i nimi różnica , że im płacić potrzeba , a mnie nie wypada . Nawet nie można .
Kiedym ją witał , miała zimne ręce , a na boskiej twarzy wyraz zmęczenia i smutku . Zobaczywszy mnie jednak raczyła się uśmiechnąć . ( Drogi anioł ! jakby domyślała się , że jej słodki uśmiech na cały tydzień rozświetla mi ciemności życia . )
Pan Ignacy mocniej zasadził binokle i podniósł się na swym fotelu , jakby pragnąc jednym zamachem obalić nową teorię , która przeciwstawiała się jego poglądom , lecz poplątało mu szyki wejście drugiego subiekta z brodą .
Wokulski zerwał się od stołu , otworzył okno i postawszy w nim chwilę przeczytał drugi raz list prezesowej ; oczy zaiskrzyły mu się , na twarz wystąpiły wypieki .
— Domyślałam się tego — szepnęła panna Izabela po angielsku .
— Tek . W każdym razie pan Wokulski jest dobrym kupcem i naszą spółkę poprowadzi …
Pamiętam , że tego dnia Katz kręcił się około prochowni , a miał taki wyraz na twarzy jak wówczas , kiedy to chciał przebić leżącego kanoniera . Gwałtem wzięliśmy go w kilku pod ręce i wyprowadziliśmy z fortecy , za naszymi .
Ale co ja rozprawiam o polityce , skoro w moim własnym życiu zaszła ogromna zmiana . Kto by uwierzył , że już od tygodnia nie zajmuję się sklepem ; tymczasowo , rozumie się , bo inaczej chyba oszalałbym z nudów .
— Ależ … gwarantuję , że tak będzie …
— Doprawdy ? … A ja zawsze myślałem , że jestem uosobioną prozą .
— Ta pani była tu dziś dwa raży — rzekł wierny sługa . — Raż o piąty , drugi raż o ószmy …
O , prawda to ! … I studnię , która miała nas połączyć , chciałabym upamiętnić w jakiś sposób …
Wrócili do pałacu . Panna Izabela była trochę zmieniona , ale rozmawiała ze wszystkimi wesoło . Wokulskiemu znowu powrócił spokój . Nie rozpaczał już , że panna Izabela odjeżdża ; powiedział sobie , że zobaczy ją za miesiąc , i to mu obecnie wystarczało .
— Wątpię — odparł — czy będziemy mieli posady odpowiadające pańskim wymaganiom . Niech pan jednak wstąpi kiedy do mnie …
„ Żal ? … ” — pomyślał Wokulski , a ona prędko mówiła dalej :
— Zapomniałeś o niej dawno … Nie byłeś nawet na grobie naszej córki …
— O , że dojdzie , mogę ręczyć honorem ! — zapewnił pan Maruszewicz .
— Spinki , uważa pan , spinki zwyczajne , złote albo stalowe … Tylko , rozumie pan , muszą być w kształcie czapki dżokejskiej i — z biczem …
— Szukasz czego ? — spytałem .
Wrócił do siebie .
Tym szerzej koło żałobne roztoczy ,
„ Tyran … despota … ” — powtarzała panna Izabela czując , że lekceważony przez nią kupiec zwraca ku sobie wiele spojrzeń , nadziei i zazdrości .
Wokulski wszedł do numeru .
Rzecki spuścił głowę . Szuman mówił dalej :
Czuł , że jego pan jest w wyjątkowo dobrym usposobieniu .
— I cóż tu robisz , kiedy nie ma szyldów do malowania ?
— Umarł przed pięcioma laty .
— Tak , złoty krzyż … I nicże więcej ?
— Oho ! … z pięćdziesiąt rubli . Nie wiem nawet , skąd się wziął , bo za wszystko płacę podwójnie . Ale jest … U nas tak zawsze . A jeszcze jak usłyszą , że tamten pan ma pieniądze , to powiedzą , że ich okradłam , i narachują , ile im się podoba .
— Cóż to za człowiek ? — spytał niedbale Wokulski .
„ Co on robi , ojcze ? ” — pyta się zalękniona panna Izabela .
„ Takiś to ty ? — pomyślałem . — Zobaczymy , dokąd teraz pójdziesz … ”
— Dziwaczne . Człowiek myśli , że sam pojedzie w górę ; nagle widzi , że nie on jedzie , ale ziemia szybko zapada mu się pod nogami . Jest to zawód tak niespodziany i przykry , że … chciałoby się wyskoczyć …
Ale co mi tam do cudzych interesów !
Pan Tomasz stawał się coraz tkliwszym dla Wokulskiego i zaczynał dziwić się widząc , że kupiec galanteryjny zna najwybitniejsze osobistości w mieście , a nie zna tylko tych , którzy odznaczali się tytułem albo majątkiem , nic zresztą nie robiąc .
Obok niego stał jakiś człowiek w wypłowiałej kapocie z rudawym zarostem . Zdjął czapkę i pocałował Wokulskiego w rękę . Wokulski przypatrzył mu się uważniej .
— Ja jestem kupcem , panie Jumart — odpowiedział Wokulski , niemile draśnięty wykładem powyższej teorii .
Klęcząc zaczęliśmy wydobywać i odgryzać patrony . Rozległo się szczękanie stalowych stempli i trzask odciąganych kurków … Podsypaliśmy proch na panewki i znowu cisza .
— Raczy książę spocząć ? …
W takich wypadkach pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy sobie wynagrodzenie w formie kilku- lub kilkunastorublowego drobiazgu , mówiła Rzeckiemu dzień i godzinę .
— Nic — ciągnął Machalski zakładając nową łojówkę w żelazny lichtarz z rączką . — Hopfer nie chce go odstręczać od siebie , bo Kasia Hopferówna durzy się trochę w Wokulskim , a może chłopak odzyska majątek po dziadku ? …
— Dlaczego nie przyjeżdżasz po transporta ? — pytał Wokulski .
„ Zwyczajnie , zbogacony parweniusz ! — mruknął hrabia . — Przedwcześnie zachwycaliśmy się nim , chociaż … spółkę może prowadzić … Rozumie się , przy pełnej kontroli z naszej strony . ”
„ Z Warszawy — szepnął . — Od Rzeckiego ? … Przysyła mi jakiś drugi list … Ach , od prezesowej ! … Co , może donosi mi o ślubie panny Izabeli ? … ”
Wydobyłem zegarek i podałem go Heli .
Nareszcie i Rzecki opuszcza salę , w której odbywa się inna licytacja i gromadzi się nowa publiczność . Pan Ignacy z wolna schodzi ze schodów i myśli :
„ Tęgi blagier ! — myślał . — Ale też i miłe te kobietki … ”
— Niby wklęsło , nie wypukło ? … Co nie mam potrafić . Podjąłbym się pisania nawet na żelazie , a choćby na szkle i literami , jakimi chcąc : pisanymi , drukowanymi , niemieckimi , żydowskimi … Przecie ja tu , nie chwaląc się , wszystkie szyldy malowałem w mieście .
— Ah , ca ! … Piękny kraj … bogaty kraj … Naprzód , Lizetka ! … Więc pan jesteś Polak ? … Znam Polaków ! … Oto plac Opery , obywatelu , a oto Grand Hotel …
— Któż by dziś nie znał Wokulskiego — odpowiedziała panna Florentyna podając Mikołajowi talerz dla pana . — No , elegancki on nie jest , ale — robi wrażenie …
Była to wysoka szatynka z szarymi oczami , o klasycznych rysach . Spojrzeli na siebie oboje z Wokulskim i — dama zarumieniła się .
Upłynęło pół godziny , godzina , dwie — należało wracać do domu , a Wokulski nie przychodził ; nareszcie panie wsiadły do karety : hrabina zimna jak zwykle , prezesowa nieco roztargniona , a panna Izabela rozgniewana . Oburzenie nie zmniejszyło się , gdy wieczorem ojciec powiedział jej , że od południa był na sesji u księcia , gdzie Wokulski przedstawił projekt olbrzymiej spółki handlowej i w zblazowanych magnatach obudził formalny zapał .
— A cóż Anglia ?
W czerwcu fizjognomia Warszawy ulega widocznej zmianie . Puste przedtem hotele napełniają się i podwyższają ceny , na wielu domach ukazują się ogłoszenia : „ Apartament z meblami do wynajęcia na kilka tygodni . ” Wszystkie dorożki są zajęte , wszyscy posłańcy biegają . Na ulicach , w ogrodach , teatrach , w restauracjach , na wystawach , w sklepach i magazynach strojów damskich widać figury nie spotykane w zwykłym czasie . Są nimi tędzy i opaleni mężczyźni w granatowych czapkach z daszkami , w zbyt obszernych butach , w ciasnych rękawiczkach , w garniturach pomysłu prowincjonalnego krawca . Towarzyszą im gromadki dam , nie odznaczających się pięknością ani warszawskim szykiem , tudzież nie mniej liczne gromadki niezręcznych dzieci , którym z ust szeroko otwartych wygląda zdrowie .
Wokulski uśmiechał się patrząc na zakłopotaną minę chłopaka i z dziwnym uczuciem myślał , że za swój jednoroczny dochód mógłby uszczęśliwić stu kilkudziesięciu takich jak ten oto …
Pan Ignacy spuścił oczy i umilkł . Wokulski jadł .
„ Nie znajdzie mnie ! … nie znajdzie … ” — myślał Wokulski .
— Jaki interes ma pan do mego ojca ?
— Nic , a będzie gorzej ; kongres berliński myśli o zduszeniu Europy , Bismarck o zduszeniu kongresu , a Żydzi — o ogoleniu do reszty nas … — opowiadał młody artysta , piękny jak serafin , zręczny — jakby uciekł z żurnala krawców .
Gdzież więc jest sprawiedliwość nagradzająca dobrych ? …
— Tak . I jak dziś Józio , tak on wówczas podawał mi piwo , zrazy nelsońskie …
— Naturalnie .
Mraczewski osłupiał .
— Więc do mnie chce się zbliżyć ! … — zawołała panna Izabela z wybuchem . — Poznałam to po …
Mówiąc tak , przesuwał szafiry przed oczyma Wokulskiego , przy migotliwym blasku świecy .
— Rzutki , ryzykowny , * tek * — odezwał się jakby z piwnicy drugi hrabia , który siedział sztywnie na krześle , nosił bujne faworyty i porcelanowymi oczyma patrzył tylko przed siebie jak Anglik z » Journal Amusant « .
Doznałem takiego uczucia , jakby ze mnie krew wyciekła . A on prawił dalej :
— Uspokójcie się ! — prosił radca Węgrowicz . — Pojedynki to były w modzie dawniej , nie teraz … Podajcie sobie ręce …
„ Błogosławione te balony ! — pomyślał Wokulski . — Taki współzawodnik przy pannie Izabeli nie jest niebezpieczny … ”
— W takim razie odpowiedziałbym , że pan Mraczewski stracił miejsce , ponieważ niestosownie odzywał się o osobach , które zaszczyciły go trochę łaskawszym tonem w rozmowie … Jeżeli jednak pani każe …
W tej chwili Wokulskiego tknęło szczególne przeczucie .
— Państwo tylko we dwoje pojadą ? — spytała zapłoniona panna Felicja .
Umilkł i chciał odchodzić .
Pierwszy raz — wcale go nie widziała , czuła tylko zbliżający się jakiś ogromny cień .
Tym więc głośniej rozlega się jęk baronowej Krzeszowskiej , która trzymając swego adwokata za klapy fraka mówi z gorączkowym pośpiechem :
— Nie można inaczej nazywać człowieka — odpowiedział Jumart — który sądzi , że uda mu się zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał czy tylko metalów , bo już nie pamiętam …
— I nawet wiem , dlaczego lepiej . Pani wzdycha do Wokulskiego …
Spostrzegł również , że pani Stawska nigdy nie zajmuje się sobą . Kiedy skończy ze sklepem , myśli o Heluni , służy matce , troszczy się interesami służącej i mnóstwa ludzi obcych , po największej części biedaków , którzy niczym odwdzięczyć się jej nie mogli . Gdy zaś i tych kiedy zabrakło , wówczas zagląda do klatki kanarka , ażeby mu zmienić wodę albo dosypać ziarna .
— Idę z wieńcami dla Rossiego — szepnął grzeczny pan Zięba z jeszcze milszym uśmiechem .
— Jaśnie pani prosi …
— Nieprawda . Po pierwszej czeka cię sto innych , ale po setnej pierwszej — już nic . Żeń się ; jedyny to ratunek na twoją chorobę .
W tej chwili stary podoficer , który szedł na prawym skrzydle gwiżdżąc Rakoczego , wypuścił karabin , rozstawił ręce i zatoczył się jak pijany . Przez mgnienie oka widziałem jego twarz : miał z lewej strony rozdarty daszek kaska i czerwoną plamkę na czole . Szliśmy wciąż ; na prawym skrzydle znalazł się inny podoficer , młody blondynek .
— Więc chyba znalazł się jakiś nowy nieprzyjaciel , gorszy od niej .
— No , to zmów jedno Zdrowaś … Tylko uklęknij … Patrz się tam …
— Marysia ! … Marysia ! …
— Płacz sobie , płacz … — mówiła grożąc za nią rozdrażniona staruszka . — Takie łzy , chociaż bolesne , lepsze są od tych , które co dzień wylewasz …
— Pojutrze o której mogę przyjść ?
Zainstalowawszy się na górze , gdzie mu jeszcze musiano zanieść łóżko , stół , parę krzeseł i miednicę z dzbankiem wody , pan Leon ubrał się we frak , biały krawat , świeżą koszulę ( trochę ciasną na niego ) , wrócił do pani baronowej i poważnie zasiadł w przedpokoju .
„ Jestem dziki człowiek — mówił sobie — więc wpadłem w obłęd , ale wydobędzie mnie z niego cywilizacja . ”
Woźny wyszedł zawadzając wielkimi guzami o drzwi pokoju .
— Zbawco … dobrodzieju ! … — mówił wzruszonym głosem . — Jesteś najszlachetniejszym z ludzi … Ale — dodał cofając się i rozkładając ręce — czy tylko ty nie stracisz ? …
„ Nie dość , że byłeś umęczony przez nich , ale jeszcze miałbyś odpowiadać za ich występki ? … To oni winni , oni , że twoje serce , zamiast śpiewać , jęczało jak dzwon rozbity . ”
Tegoroczny pobyt na wsi głęboko zmodyfikował niektóre poglądy panny Izabeli ; nie sprawiło tego jednak świeże powietrze ani piękne krajobrazy , ale wypadki i możność spokojnego zastanowienia się nad nimi .
W tej chwili żółtawy , za wczesny motyl przeleciał mu nad głową w stronę miasta .
— Panna Łęcka jest bardzo dystyngowaną osobą — rzekł Wokulski patrząc przed siebie .
X. Pamiętnik starego subiekta
— W tej chwili , to znaczy ? …
— No jużci , panie Rzecki — mówi on — kto jeździ do Paryża , kupuje okręty w czasie nieporozumień z Anglią i tak dalej , ten , panie Rzecki , nie odznacza się obywatelskimi cnotami .
— Czy naprawdę kupiłeś , panie Stanisławie , klacz Krzeszowskiego ?
Po nocy fatalnie spędzonej Rzecki obudził się dopiero o trzy kwadranse na siódmą . Własnym oczom nie chciał wierzyć patrząc na zegarek , ale w końcu uwierzył . Uwierzył nawet w to , że wczoraj był nieco podchmielony ; o czym zresztą wymownie świadczył lekki ból głowy i ogólna ociężałość członków .
— Proszę się do mnie nie umizgać , bo dla zakochanej kobiety mężczyzna jest ołtarzem … A teraz wysiadaj pan , idź , o tam , do Beli i …
— Przy jakiej mieszka stacji ?
— Miałem mały atak z gorąca i irytacji …
— Z jaką , kochana pani ? Ja już nie mam nikogo , a choćbym nawet miała , nie mogłabym przyjmować u siebie ludzi tak chciwych i ordynarnych . Familia zaś mego męża wypiera się mnie , gdyż nie pochodzę ze szlachty ; co im zresztą nie przeszkadzało wytumanić ode mnie ze dwieście tysięcy rubli . Dopóki pożyczałam im na wieczne nieoddanie , politykowali ze mną ; ale gdy się opatrzyłam , zerwali stosunki i nawet oni to namawiali mego nieszczęśliwego męża , ażeby położył mi areszt na majątku . O , co ja przeżyłam z tymi ludźmi ! … — dodała płacząc .
— I nawet bardzo , ale to jeszcze nie wszystko . Ożeniłbym się z nią , gdybym miał pewność , że już nic w nauce nie zrobię …
— Niemnej jednak pani baronowa nazwała nas szachrajami .
— Mój kochany stary ! — mówił biorąc Ignacego za rękę — mój poczciwy stary przyjacielu ! Ty nawet nie domyślasz się , jakim ja szczęśliwy , że cię widzę , i jeszcze w tym pokoju . Pamiętasz , ilem ja tu spędził wieczorów i nocy … jak mnie karmiłeś … jak oddawałeś mi co lepsze odzienie … Pamiętasz ? …
Gdy stanęliśmy pode drzwiami mieszkania pani Stawskiej , rządca uśmiechnął się filuternie i szepnął :
— Tylko żeby mi tu przyszedł z rana …
Wokulski spostrzega ogromny pięciopiętrowy gmach , formy klinowatej , na wysokości drugiego piętra otoczony żelazną balustradą , przy szerokiej ulicy wysadzonej niezbyt starymi drzewami , pełnej omnibusów , powozów , ludzi konnych i pieszych . Ruch jest tak wielki , jak gdyby co najmniej połowa Warszawy biegła na zobaczenie jakiegoś wypadku ; ulica jest tak gładka jak posadzka . Widzi , że jest w samym środku Paryża , lecz nie doznaje ani wzruszenia , ani ciekawości . Nic go nie obchodzi .
Dom był jednopiętrowy , bardzo stary ; mówiły o tym ściany pokryte pleśnią , mówiły okna zakurzone , gdzieniegdzie wybite . W środku ściany frontowej znajdowały się drzwi , do których wchodziło się po kilku stopniach kamiennych , dość zrujnowanych .
— A to bydlęta ! … I że ja na takich błaznów nie sprowadziłem policji …
„ Zostawisz przebaczenie i litość ” — szepnął mu jakiś głos .
— Wiesz pan co … Wiedziałem , że po moim wyjeździe stąd interes się rozprzęgnie ; alem nie przypuszczał , że tak prędko … No , bo że pan nie siedzisz w sklepie , mniejsza : dziury nie będzie . Ale jakie tam stary głupstwa wyrabia , to przecie skandal ! …
— Tak prędko ? A czy choć obiecał poprawę ?
Ściskali się za ręce i Wokulski coś odpowiedział , ale co ? … — nie było mu wiadome . Niepokój jego wzrastał ; na próżno szukał panny Izabeli .
Naturalnie , zaprosiłem go z radością i przypomniałem sobie dobre czasy , kiedy Stach przepędzał u mnie prawie każdy wieczór . Jakże daleko te czasy ! Dziś on był posępny , ja zakłopotany i choć obaj mieliśmy sobie dużo do powiedzenia , żaden z nas nie patrzył drugiemu w oczy . Nawet zaczęliśmy rozmawiać o mrozie i dopiero szklanka herbaty , w której było pół szklanki araku , rozwiązała mi trochę usta .
„ Więc do tego doszedłem ? … Niebezpieczny rywal … rozbite nerwy … Zdaje mi się , że już dziś mógłbym napisać ostatni akt tej komedii ! … ”
— Znasz ją pan przecie . Ta piękna , co to ma córeczkę … Co to się tak podobała panu …
— Będzie tam mieszkać młoda szwaczka — mówił dalej Wokulski . — Niech stołuje się u was , niech jej twoja żona pierze bieliznę … Niech zobaczy : czego jej brak ? Na sprzęty i na bieliznę ja dam pieniędzy … Potem będziecie uważali , czy nie sprowadza kogo do domu …
„ Niech przynajmniej nie potrzebuje troszczyć się o jutro … Niechaj ma posag dla dziecka … ”
— A teraz przejdziesz się po mieście ?
— Trzydzieści tysięcy rubli , całą gotówkę .
— Gdzie jest koń ?
— Tak .
Konie stanęły przed domem , pan Tomasz wysiadł i nawet nie kiwnąwszy głową stangretowi poszedł na górę . Ledwie wlókł ociężałe nogi , a gdy znalazł się w swym gabinecie , padł na fotel w kapeluszu i tak siedział parę minut ku najwyższemu zdumieniu służącego , który uznał za stosowne poprosić panienkę .
— Eh ! … co też pan wygaduje … Tfy … zupełnie jak dziecko …
— Czy mi nawet tego robić nie wolno ! — wtrącił Wokulski .
Istotnie panna Izabela z Wokulskim ukazali się na końcu drogi .
— W samej Warszawie jest ich tysiące — odparł Rzecki .
— Jestem pewien — odparł Leon z zaiskrzonymi oczyma — że gdybyś choć przez chwilę miał taką wiarę jak pierwsi apostołowie , jeszcze dziś znalazłbyś się w uniwersytecie …
Zresztą możesz Pan sprawić Beli małą przyjemność . Baron Krzeszowski przyciśnięty potrzebą sprzedał własnej żonie swoją ulubioną klacz , która w tych dniach ma się ścigać i na którą wiele rachował . O ile znam stosunki , Bela byłaby szczerze kontenta , gdyby ani baron , ani jego żona nie posiadali tej klaczy w dniu wyścigów . Baron byłby zawstydzony , że sprzedał klacz , a baronowa zrozpaczona , gdyby klacz wygrawszy komu innemu przyniosła zysk . Bardzo subtelne są te wielkoświatowe komeraże , ale spróbuj je Pan zużytkować . Okazja zaś nastręcza się , gdyż , o ilem słyszała , niejaki Maruszewicz , przyjaciel obojga Krzeszowskich , ma Panu zaproponować kupno tej klaczy . Pamiętaj Pan , że kobiety są niewolnicami tylko tych , którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom .
— Ja i sceny ! … Zazdrość i Wokulski … Cha ! cha ! cha ! … Ależ nie ma na świecie człowieka , który ośmieliłby się zrobić mi scenę , a tym bardziej on … Nie masz pojęcia o jego uwielbieniu , poddaniu się … A jego bezgraniczna ufność , nawet zrzeczenie się wszelkiej osobistości doprawdy rozbrajają mnie … I kto wie , czy to jedno nie przywiąże mnie do niego .
— Zaraz do niej pójdę , tylko tu zrobię porządek — odpowiedziała panna Florentyna , dla której ład w domu był sprawą ważniejszą od czyjejkolwiek migreny .
Po paru dniach takiego trybu życia zrobiła się jeszcze bledszą i jeszcze bardziej rozdrażnioną . Biegała coraz prędzej po coraz mniejszej przestrzeni , często upadała na krzesło lub fotel , z biciem serca , a nareszcie położyła się do łóżka .
— Tylko … proszę panią o sekret . To gruba gra .
Zresztą — mamy drugi dowód w osobie uroczej pani Wąsowskiej …
Ale stary chemik tym razem nie odgadł myśli Wokulskiego ; przypatrzył mu się pochmurnie i rzekł :
Tymczasem pan Tomasz w dzień spacerował po Alejach , a wieczorem grywał w wista w resursie . Fizjognomia jego była zawsze tak spokojna , a postawa tak dumna , że wielbiciele jego córki zupełnie potracili głowy . Rozważniejsi czekali , ale śmielsi poczęli znowu darzyć ją powłóczystymi spojrzeniami , cichym westchnieniem lub drżącym uściskiem ręki , na co panna odpowiadała lodowatą , a niekiedy pogardliwą obojętnością .
Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej weszli do podobnego zupełnie saloniku : Wokulski rzucił się na łóżko , Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi .
O jedynastej Wokulski wyszedł na ulicę z zamiarem udania się do adwokata .
Po obu stronach tej dziwnej wody widać było kilka czarnych i kilkanaście białych chmur , kotłujących się przy ziemi .
— Nareszcie to , co pan nazywa arystokracją , a co ja nazwałabym klasą wyższą , stanowi dobrą rasę . Może być , że pewna część jej za wiele próżnuje ; lecz gdy który weźmie się do czegokolwiek , natychmiast odznaczy się : energią , rozumem , a choćby tylko szlachetnością . Przepraszam , że zacytuję tutaj słowa , które często książę powtarzał mi o panu : „ Gdyby Wokulski nie był dobrym szlachcicem , nie byłby tym , czym jest dzisiaj … ”
Książka otworzyła się sama i Wokulski przeczytał :
„ Kupiec ? … Zatem przyjechał na wieś albo starać się o posażną pannę , albo wydobyć od prezesowej pieniądze na jakieś przedsiębiorstwa . ”
Dowiedziawszy się o tym Katz rzucił szpadę na ziemię ( byliśmy już obaj oficerami ) i powiedział , że teraz tylko sobie w łeb strzelić . Ja jednak pamiętając , że we Francji już siedzi Napoleon , dodałem mu otuchy i — przekradliśmy się do Komorna .
Hrabina podała mu rękę .
— Przypomnij sobie barona .
Tu Wokulski dosięgnął najwyższego punktu samokrytyki : poznał niedorzeczność swego położenia i postanowił wydobyć się .
Pani Wąsowską była najlepszą kobietą , nie myślała powtórnie wychodzić za mąż , a tym mniej odbierać innym paniom konkurentów . Dopóki jednak żyła na świecie , nie mogła pozwolić na to , ażeby jaki mężczyzna mógł kochać się w jakiejś innej kobiecie , nie w niej . Żenić się dla interesu ma prawo ; pani Wąsowska gotowa mu była nawet pomagać , ale uwielbiać — można było tylko ją . Nie dlatego nawet , ażeby uważała się za najpiękniejszą , ale że … taką już miała słabość .
— Ale , co pan mówisz ! — reflektował mnie Wirski . — To kobieta skruszona , żałuje za grzechy i niezawodnie poprawi się .
„ Panie ! Ważna wiadomość : za kilka dni Łęckim sprzedają kamienicę , a jedynym kupcem będzie baronowa Krzeszowska , ich kuzynka i nieprzyjaciółka . Wiem z pewnością , że zapłaci za dom tylko sześćdziesiąt tysięcy rubli ; a w takim razie resztka posagu panny Izabeli , w kwocie trzydziestu tysięcy rubli , przepadnie . Chwila jest bardzo pomyślna , gdyż panna Izabela , postawiona między biedą , a wyjściem za marszałka , chętnie zgodzi się na każdą inną kombinację . Domyślam się , że tym razem nie postąpisz Pan z nastręczającą się okazją jak z wekslami Łęckiego , które podarłeś w moich oczach . Pamiętaj Pan : kobiety tak lubią być ściskane , że dla spotęgowania efektu trzeba je niekiedy przydeptać nogą . Im zrobisz Pan to bezwzględniej , tym pewniej cię pokocha . Pamiętaj Pan ! …
Znowu skrzypnęły drzwi i ukazała się w nich może dwunastoletnia dziewczynka , w pasterce na głowie i z paczką kajetów w ręce . Było to dziecko z twarzą rumianą i pełną , lecz nie zdradzającą zbyt wielkiej inteligencji . Ukłoniła się nam , ukłoniła się pani Stawskiej i jej matce , ucałowała w oba policzki małą Helenkę i wyszła , oczywiście do domu . Następnie wróciła się z kuchni i zarumieniona powyżej oczu , spytała pani Stawskiej :
— Ja ?
— Niech pan raczy zostawić swój adres — odpowiedział Wokulski .
— Po co wy tego psa trzymacie na łańcuchu ?
Skoczył w przejeżdżającą dorożkę i kazał skręcić ku Alei Jerozolimskiej . Na rogu wysiadł i poszedł piechotą w jedną z poprzecznych ulic .
Wtem ( powóz ciągle drży i słychać turkot ) z głębi jeziora czarnych dymów i białych par wynurza się do pół figury jakiś człowiek . Ma krótko ostrzyżone włosy , śniadą twarz , która przypomina Trostiego , pułkownika strzelców ( a może gladiatora z Florencji ? ) , i ogromne czerwone dłonie . Odziany jest w zasmoloną koszulę z rękawami zawiniętymi wyżej łokcia ; w lewej ręce , tuż przy piersi , trzyma karty ułożone w wachlarz , w prawej , którą podniósł nad głowę , trzyma jedną kartę , widocznie w tym celu , aby ją rzucić na przód siedzenia powozu . Reszty postaci nie widać spośród dymu .
— Dziś po drugim śniadaniu … — odpowiedziała spuszczając głowę .
Chłopak wyglądał po warszawsku , ale był trochę mizerny .
— » Figaro « …
Wśród stałej ludności zaczarowanego świata ukazywał się od czasu do czasu zwykły śmiertelnik , który na skrzydłach reputacji potrafił wzbić się aż do szczytów Olimpu . Zwykle bywał nim jakiś inżynier , który łączył oceany albo wiercił czy też budował Alpy . Był jakiś kapitan , który w walce z dzikimi stracił swoją kompanię , a sam okryty ranami ocalał dzięki miłości murzyńskiej księżniczki . Był podróżnik , który podobno odkrył nową część świata , rozbił się z okrętem na bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa .
Zapieczętowała list i wyszła z nim do przedpokoju , ażeby wyprawić czekających tam Żydów . Panna Izabela uklękła przed alabastrowym posążkiem Matki Boskiej błagając ją , ażeby posłaniec zastał Wokulskiego w domu i ażeby Starski nie spotkał się u nich z Żydami .
Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej :
Wokulski drgnął .
— Ojciec mój , jako pański wspólnik , będzie musiał odbyć długą praktykę , zanim potrafi zadowolnić pana . W jego imieniu proszę o pobłażliwość .
— O usunięcie tych studentów , którzy mieszkają nade mną , nie pozwalają mi wyjrzeć oknem na podwórze i demoralizują wszystkie …
Przez dwa dni panna Izabela nie wychodziła z domu i nikogo nie przyjmowała . W trzecim dniu zdawało jej się , że Apollo , jakkolwiek wciąż podobny do Molinariego , chwilami przypomina Starskiego . Tegoż dnia po południu przyjęła panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego , którzy oświadczyli jej , że Molinari opuszcza już Warszawę , że zraził do siebie całe towarzystwo , że jego album z recenzjami jest blagą , ponieważ nie umieszczono w nim krytyk nieprzychylnych . Dodali w końcu , że tak mierny skrzypek i pospolity człowiek tylko w Warszawie mógł doznać podobnych owacyj .
Na godzinę wpadł do sklepu , załatwił kilka interesów i wrócił do siebie ; o czwartej służący wydobył mu z komody bieliznę i przyszedł fryzjer ogolić go i uczesać .
Stach mrugnął na mnie i poszliśmy we trzech do mego mieszkania . Gość rozebrał się , przy czym zauważyłem , że jego spodnie są jeszcze bardziej wytarte , a zarost mocniej zjedzony przez mole niż futro .
— Bo to , uważa pan , nasz stary podobno kupuje dom Łęckiego , który właśnie jutro mają wierzyciele sprzedać przez licytację …
„ A może mnie już szuka ? … ” — pomyślał .
— Bo on nie wart więcej , bo ojciec za dużo wydał . Wiem to od budowniczego , który oglądał go z polecenia Krzeszowskiej .
— Ale bo widzisz — szepnąłem — mówią jeszcze , że żenisz się z panną Łęcką …
„ Dzisiaj zmarnowałem blisko godzinę , jutro zmarnuję z pięć godzin , a wszystko dlatego , że Stach więcej ufa Szlangbaumom aniżeli mnie … Na co jemu kamienica ? … Po jakiego diabła wdaje się z tym bankrutem Łęckim ? … Skąd mu strzeliło do łba latać na włoski teatr i jeszcze dawać kosztowne prezenta temu przybłędzie Rossiemu ? … ”
— Widzisz , Heluniu , znowu odpina ci się kokardka — rzekła pani Stawska nachylając się do córeczki , może aby ukryć zakłopotanie na samą wzmiankę o niesfornościach studenckich .
— Czy pokazywał pan to chemikom ?
— Dlaczego ? … — powtórzył Wokulski patrząc na nią jak wylęknione dziecko . — Dlaczego ? … Jestem , widzi pani , kupcem i … takie uwięzienie kapitału mogłoby zaszkodzić memu kredytowi …
Gniew w nim zakipiał .
I zaczął mówić jakby do siebie .
— Masz rację … — odparł Geist i wydobył z kieszeni średniej wielkości pudełko . — Zobacz — rzekł — za co to ludzi nazywają szaleńcami ! …
— Więc kiedyż mam przyjść ? — pytał gość z miną bardzo zdesperowaną .
Złożyło się na to kilka okoliczności .
A po chwili dodała po francusku :
— Nie niepokój się pan — przerwałem mu . — Stach , to jest pan Wokulski , zapewne umorzy pański dług do października , a następnie zawrze z panem nowy układ .
Drugi pomocnik dyrektora ukazał się tylko na chwilę . Spojrzał , zniknął i z korytarza zawołał :
Wydobył z biurka swój notatnik i począł rachować :
Dziwiłem się w duchu tym pochwałom . Bo choć wiem , że Stach jest bardzo przystojny , to jednak żeby aż tak … Ha , nie jestem kobietą !
— Przynajmniej znalazł się choć jeden pan , co się poznał na tym kundlu Włochu … O hycel ! łeb to zadziera , ale nim ci da , człeku , dziesiątczynę , to ją pierwej ze trzy razy obejrzy … Legawa suka go urodziła , pokrakę … Zgnilec … obieżyświat … Kopernik ! …
— Okowitą — pośpieszył ten sam głos .
— Dziś ! … — powtórzył .
— Rachunki tego pana ze mną , szanowna pani , gdyby je miał , należą tylko do niego i do mnie — odpowiedział Wokulski kłaniając się .
— Ale pierwej wpiłaby mu się pani w serce i w pamięć tak , ażeby o pani nawet w grobie nie zapomniał ! … — wybuchnął Wokulski . — Piękny świat , ten wasz świat … I miłe są te kobiety , przy których , kiedy im człowiek w najlepszej wierze oddaje własną duszę , jeszcze musi spoglądać na zegarek , ażeby nie spotkał swoich poprzedników i nie przeszkadzał następcom . Pani , nawet ciasto , ażeby wyrosło , potrzebuje dłuższego czasu ; czy więc podobna wielkie uczucie wyhodować w takim pośpiechu , na takim jarmarku ? …
— Uważa pan — odezwał się po chwili — przyszedłem do pana w sprawie już nie tylko Wokulskiego , ale kobiety … Kobiety , panie Szuman , a przeciw tym nic pan chyba nie znajdziesz do powiedzenia .
* Wszystko * razem kortowe odzienie .
Wokulski uczuł brak powietrza , zdawało mu się , że ziemia rozstępuje się pod nim i sufit upada na niego . Nie mógł wytrzymać w teatrze ; wstał z krzesła , na nieszczęście położonego gdzieś we środku teatru , i oblany zimnym potem , depcząc po nogach sąsiadów , uciekł z przedstawienia .
— Byłem już u pana dwa razy ! — zawołał majstrując około binokli , które , zdaje się , stanowiły jedyny kłopot jego życia .
Ej ! … panie Ignacy — nie śpiesz się ty z sądami o panu W. ( w takich razach lepiej nie wymawiać całego nazwiska ) , nie potępiaj go , bo możesz się ośmieszyć . Tu gotuje się jakaś gruba kabała : ten pan Łęcki , który kiedyś bywał u Napoleona III , i ten niby aktor Rossi , Włoch … ( Włochy gwałtem upominają się o Triest … ) , i ten obiad u państwa Łęckich przed samym wyjazdem , i to kupno kamienicy …
— Henryku ! … — wtrącił Wokulski .
— A gdyby tak było , więc i cóż ? …
— Dlaczegóż to , ojcze ? …
— Pan już od dawna interesuje się naszymi sprawami . Zdaje się , że w kwietniu … tak , w kwietniu nabył pan nasz serwis ? … — mówiła ciągle tym samym tonem panna Izabela .
Żeby mu przy tym drgnął choć jeden muskuł , nic . Skamieniałem wobec jego zimnej krwi .
Czujności pryncypała i jego biegłości w używaniu sarniej nogi doświadczyłem zaraz na trzeci dzień po wejściu do sklepu .
Sala przypomniała mi szkołę : sędzia siedział na wzniesieniu jak profesor na katedrze , a naprzeciw niego , w dwu szeregach ławek , mieścili się oskarżeni i świadkowie . W tej chwili tak żywo stanęły mi w pamięci młode lata , że mimo woli rzuciłem okiem pod piec , pewny , że zobaczę woźnego z rózgą i ławkę , na której nas bito w skórę . Chciałem nawet przez roztargnienie krzyknąć : „ Póki życia nie będę , panie profesorze ! … ” , alem się w porę opamiętał .
I dopiero teraz przypomniała sobie , że Wokulski nie był u nich od tygodnia .
Nie łudź się jednak , nieszczęsny , że sam tylko romans z nią prowadzisz . Pomaga ci jeszcze twój rządca , ten nędznik Wirski , i ten osiwiały w rozpuście twój plenipotent Rzecki .
Lecz przez resztę dnia zapadał w apatię . Prawie nie jadł , tylko wypijał mnóstwo herbaty , nie zajmował się interesami , nie był na kwartalnym posiedzeniu spółki , nic nie czytał , a nawet nie myślał . Zdawało mu się , że potęga , której nie umiałby nazwać , wyrzuciła go poza obręb wszelkich spraw , nadziei , pragnień i że jego życie , podobne dziś do martwego ciężaru , toczy się wśród pustki .
— Jejmości zawsze smakowali ułani . Wiem , wiem …
— A wiesz , doktór , co się stało ze Stachem ?
Dziś zbudziło się w niej podobnego rodzaju pragnienie .
— Zapewne , ale … ta duma , pewność siebie … Z jaką oni swobodą rozmawiają …
— Pociesz się pan — odparł Szuman — są głupsi . Ale o cóż to chodzi ?
IV . Powrót
Dżokej podniósł dwa palce do żółto-niebieskiej czapki , a wyjąwszy drugą ręką cygaro z ust plunął przez zęby .
— Wychodzisz ? … Może zajrzysz do tamtego sklepu — rzekł .
— Pan jest bliskim kuzynem państwa Łęckich ? — zapytał .
Odjechała . Całe towarzystwo stało w ganku patrząc na powóz , który z początku oddalał się , potem skręcił za stawem , znikł za pagórkiem , znowu ukazał się i nareszcie został po nim tylko tuman żółtego kurzu .
W kilka dni wpadł do niego baron Krzeszowski .
— Moja panno Felicjo ! — zawołał Ochocki — tylko proszę nie bawić się w uszczypliwość , bo się to pani nie udaje .
— Powiedz mi pan — odezwała się nagle dama do Klejna — na co podkowy ludziom , którzy nie mają za co utrzymywać koni ? …
Wówczas gorące łzy napływały jej do oczu ; gryzła z gniewu piękne usta i szarpiąc taśmy zasłaniała okna firankami .
— Każdej chwili — odparł Wokulski . — Kiedyż to ?
— Gdzie ? kto ? — zawołał baron , prawie wspinając się na kozioł . — A tak , to oni … Żółty brek i gniada czwórka … Ciekawym , kto jedzie ? Niech no pan spojrzy …
Doktór zerwał się od stołu .
Popatrzyliśmy sobie w oczy z tym eks-obywatelem , który nie mógł zdobyć się na wywabienie plam ze swego surduta . Popatrzyliśmy sobie — mówię — w oczy . Magenta … Rok 1859 … Eh ! Boże miłosierny …
— Ależ , pani ! … — zaprotestował eks-obywatel , a jego oblicze stało się tak rumiane jak nos .
„ Rozumiem — pomyślał Wokulski . — Oziębiła ich wiadomość o licytacji domu . A teraz — dodał w duchu , patrząc na pannę Izabelę — przekonaj się , kto naprawdę kocha ciebie , nie twój majątek . ”
— Tek .
Usłyszawszy zaś to doznałem jeszcze dziwniejszego uczucia ; było mi żal , że pani Stawska nie dostanie Stacha za męża , a jednocześnie jakby kto mi zdjął ciężar z piersi .
— Co się też dzieje z panem Wokulskim ? Bardzo żałuję , że może mieć żal do mnie . Nieraz wyrzucam sobie , że nie postępowałam z nim tak , jak zasługiwał .
— Weźmiemy dwu , sklep rozszerzymy , będzie wspaniały .
— Cóż , podoba ci się , Heluniu , pani baronowa ?
Ten sam fatalizm spostrzegł Wokulski w historii kilkunastu głośniejszych rodzin paryskich . Dziad , jako skromny rzemieślnik , pracował przy ulicy Temple po szesnaście godzin na dobę ; jego syn skąpawszy się w cyrkule łacińskim założył większy warsztat przy ulicy Św . Antoniego . Wnuk , jeszcze lepiej zanurzywszy się w naukowej dzielnicy , przeniósł się jako wielki handlarz na bulwar Poissonniere , zaś prawnuk , już jako milioner , zamieszkał w sąsiedztwie Pól Elizejskch po to , ażeby … jego córki mogły chorować na nerwy przy bulwarze St. Germain . I tym sposobem ród spracowany i zbogacony około Bastylii , zużyty około Tuileries , dogorywał w pobliżu Notre Dame . Topografia miasta odpowiadała historii mieszkańców .
— Po co ? … — odparł patrząc na mnie błędnymi oczyma . — To tak dla panny Łęckiej …
Było już wpół do dziewiątej wieczorem , kiedy Wokulski wracał do domu . Słońce niedawno zaszło , lecz silny wzrok mógł już dopatrzeć większe gwiazdy przebłyskujące na złotawolazurowym niebie . Po ulicach rozlegał się wesoły gwar przechodniów ; w sercu Wokulskiego zasiadł radosny spokój .
Kiedy w parę godzin wrócił do nas , pytałem go z najobojętniejszą miną , kto jest owa dama .
— Ten pan właśnie jest pełnomocnikiem .
— Zaczekaj pan — przerwał radca . — Przerzucił się , ale nie do galanterii , tylko do Szkoły Przygotowawczej , a potem do Szkoły Głównej , rozumie pan ? … Zachciało mu się być uczonym ! …
— Cóżeś tam robił ?
— Ale owszem ! … Zacznijże się nareszcie mną opiekować , bo dotychczas …
Wokulski przypatrywał mu się z uwagą . Propozycja , którą słyszał , jakoś nie pasowała do wyniszczonej figury i niepewnych spojrzeń młodzieńca . Wokulski uczuł niesmak , mimo to spytał :
— Podlec ! — mruknął Wokulski dosyć głośno .
Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski …
I duch się ich już nie szamota
Wtedy ( rzecz nie do uwierzenia ! ) palą się u niego dniem i nocą światła , a w mieszkaniu słychać głosy wielu mężczyzn , czasami nawet i kobiet …
„ Przyciąganie — przywiązanie , toż to w gruncie jedno i to samo : siła tak wielka , że wszystko za sobą porywa , a tak płodna , że tryska z niej wszelkie życie . Pozbawmy ziemię jej przywiązania do słońca , a odleci gdzieś w przestrzeń i za parę lat stanie się bryłą lodu . Wtrąćmy jakąś tułaczą gwiazdę w sferę słonecznego systemu , a kto wie , czy i na niej nie rozbudzi się życie ? Dlaczego więc baron ma wyłamywać się spod prawa przywiązania , które przenika całą naturę ? I czy pomiędzy nim a jego panną Eweliną jest większa przepaść aniżeli między ziemią i słońcem ? Co się tu dziwić szaleństwom ludzi , jeżeli w ten sam sposób szaleją światy … ”
— Tak … dom był wart sto dwadzieścia tysięcy ! … — odzywa się całkiem nieoczekiwanie sprzymierzeniec w osobie jegomościa z łajdacką miną .
Wokulski po raz trzeci usadowił go na fotelu , a w tej chwili zapukano do drzwi .
Aż jednego dnia , około połowy maja ( rozeszły się wówczas wieści mocno pokojowe ) , Staś przed samym zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi :
— I piliście trochę , to zaraz widać — wtrąca dorożkarz . — A taksę znacie ? …
— Dobrze ci tak mówić — odparłem — bo jesteś mężczyzna , a nade wszystko masz pieniądze … Tymczasem ona , biedaczka , skutkiem tej awantury już dziś straciła wszystkie lekcje , a raczej sama się ich wyrzekła . Z czego więc będzie żyć ? …
— O panie …
— O … i ten ! … — zawołała baronowa . — Mój mąż ( jestem pewna , że to on ) przysyła jej ze wsi bukiety … Rządca tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z dołu co miesiąc …
Poczciwy radca był już po szóstym kuflu , więc zaczyna się śmiać i mówi :
— Trochę — odpowiedział młody człowiek . — Matka moja była aż Łęcka — rzekł z ironią — ale ojciec tylko Ochocki . To bardzo osłabia związki rodzinne … Pana Tomasza , który jest dla mnie jakimś ciotecznym stryjem , nie znałbym do dziś dnia , gdyby nie stracił majątku .
— Chryste ! … i cóżeś ty zrobiła ? … A … wszystko stracone … Teraz rozumiem … Naturalnie , że się obraził … No — dodał po chwili — ale kto mógł przypuścić , że jest tak obraźliwy ? … Taki sobie zwyczajny kupiec ! …
Jest niedziela , szkaradny dzień marcowy ; zbliża się południe , lecz ulice Warszawy są prawie puste . Ludzie nie wychodzą z domów albo kryją się w bramach , albo skuleni uciekają przed siekącym ich deszczem i śniegiem . Prawie nie słychać turkotu dorożek , gdyż dorożki stoją . Dorożkarze opuściwszy kozioł wchodzą pod budy swoich powozów , a zmoczone deszczem i zasypane śniegiem konie wyglądają tak , jakby pragnęły schować się pod dyszel i nakryć własnymi uszami .
Dama obejrzała się , lecz spostrzegłszy go odwróciła głowę .
— Tym lepiej dla panien .
— Już są — rzekł Wokulski i podał mu rękę na pożegnanie .
Prezesowa znowu podniosła chustkę do oczu .
— Otóż Wokulski był wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia parę lat .
Usiedliśmy , przy czym eks-obywatel znowu ukłonił się poważnej damie , a ona jemu .
— A gdybym miał do spełnienia ważniejszy obowiązek aniżeli zyskanie pięćdziesięciu tysięcy ? …
— Co to za wiersze ? … — spytała wyciągając rękę .
Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach .
Sklep był otwarty ; za kontuarem , obitym blachą i od publiczności oddzielonym drucianą siatką , siedział stary Żyd z łysą głową i siwą brodą , jakby przylepioną do „ Kuriera ” .
— Jest tam jaki rządca ?
Wtedy zdało się jej , że z wyżyn szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej otchłani Wulkana , gdzie cyklopowie kują pioruny mogące zdruzgotać sam Olimp . Przyszły jej na myśl legendy o zbuntowanych olbrzymach , o końcu tego pięknego świata , w którym przebywała , i pierwszy raz w życiu ją , boginię , przed którą gięli się marszałkowie i senatorzy , zdjęła trwoga .
— Jutro przekonam pana , żem nie filut ani wariat — odpowiedział Geist . — Pokażę ci coś , co widziało zaledwie sześciu albo siedmiu ludzi , którzy … już nie żyją … O , gdyby oni żyli ! … — westchnął .
— Kiedy ? skąd ? … — zapytała zmieszana .
— O … nowa ofiara ! … — wykrzyknęła baronowa wskazując na mnie i z pałającymi oczyma zaczęła mówić głębokim głosem :
W ogóle , może od roku , uważam , że do starozakonnych rośnie niechęć ; nawet ci , którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania , dziś zwą ich Żydami . Zaś ci , którzy niedawno podziwiali ich pracę , wytrwałość i zdolności , dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo .
Ubogi eks-właściciel majątku ziemskiego serdecznie uściskał mi obie ręce .
— Wokulski tego nie przyjmie — odezwałem się .
„ Czyżby Maruszewicz ? … ” — pomyślał Wokulski .
Anglia , na przykład , w końcu roku zeszłego wdeptała w wojnę z Afganistanem i w grudniu było nawet z nimi źle . Austria miała dużo kłopotów w Bośni , a w Macedonii wybuchło powstanie . W październiku i listopadzie były zamachy na króla Alfonsa hiszpańskiego i króla Humberta włoskiego . Obaj wyszli cało . Również w październiku umarł hr . Józef Zamoyski , wielki przyjaciel Wokulskiego . Myślę nawet , że jego śmierć w niejednej sprawie pokrzyżowała plany Stachowi .
— Jenerał … — zaczął .
— Ale najgorsze ze wszystkiego ( przez co nawet wpadłam w nerwową chorobę ) , że ci panowie po kilka razy na dzień stukają do mego okna trupią główką …
— Prawda ! … — rzekł zamyślony Wokulski . — Nie widziałem jeszcze podobnego bydlęcia , chociaż znam dużo bydląt .
— Trochę zmęczyłem się — odparł głucho Wokulski . — Może byśmy siedli , choćby o ! tu …
— Idź do domu . Może Kaspra przeniosą do Skierniewic .
— Jest to jeden z tych młodych ludzi , których całą ozdobę stanowiły widoki na duży spadek . Czy nie mam racji ? …
— Wyobrażam sobie zdumienie Rossiego — mówiła dalej panna Izabela — jeżeli spotkają go owacje . On już zwątpił i — prawie żałuje , że przyjechał do Warszawy … Artyści , nie wyłączając największych , są to szczególni ludzie : bez sławy i hołdów nie mogą żyć , jak my bez pokarmu i powietrza . Praca , choćby najpłodniejsza , ale cicha , albo poświęcenie to nie dla nich . Oni koniecznie muszą wysuwać się na pierwszy plan , zwracać na siebie spojrzenia wszystkich , panować nad sercami tysięcy … Sam Rossi mówi , że wolałby o rok wcześniej umrzeć na scenie wobec pełnego i wzruszonego teatru aniżeli o rok później w nielicznym otoczeniu . Jakie to dziwne ! …
Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w magazynach . Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem , w czasie obiadu i po obiedzie . Potem jechano na koncert lub do teatru , ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat , gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują , ale za to wciąż gadają sami do siebie — gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek , zabity przez męża w piątym akcie , na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie , ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące . Po wyjściu z teatru znowu zbierano się w salonach , gdzie służba roznosiła zimne i gorące napoje , najęci artyści śpiewali , młode mężatki słuchały opowiadań porąbanego kapitana o murzyńskiej księżniczce , panny rozmawiały z poetami o powinowactwie dusz , starsi panowie wykładali inżynierom swoje poglądy na inżynierię , a damy w średnim wieku półsłówkami i spojrzeniami walczyły między sobą o podróżnika , który jadł ludzkie mięso . Potem zasiadano do kolacji , gdzie usta jadły , żołądki trawiły , a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych . A potem — rozjeżdżano się , ażeby w śnie rzeczywistym nabrać sił do snu życia .
— Heluniu ! — odezwała się staruszka surowo . — Ty nie ukłoniłaś się …
— Czego ? Albo nie wiem , że wilk nie będzie pilnował baranów … Naturalnie …
— Że żyje ? … — spytała staruszka , wcale nie zdradzając zachwytu .
— Świat idzie do gorszego — mówił trzęsąc głową . — Wikt coraz droższy , za kwaterę zabraliby ci całą pensję , a nawet co się tyczy anyżówki , i w tym jest szachrajstwo . Dawniej rozweseliłeś się kieliszkiem , dziś po szklance jesteś taki czczy , jakbyś się napił wody . Sam Napoleon nie doczekałby się sprawiedliwości !
— Nie robię ich dla Rossiego …
— Tak , panie — potwierdziła baronowa kiwając głową . — Te praczki , które przez cały dzień śpiewają jakieś wstrętne piosenki na dole , a wieczorem śmieją się nad moją głową u tych … studentów … Ci zbrodniarze , którzy na mnie rzucają z góry papierosy albo leją wodę … Ta nareszcie pani Stawska , o której nie wiem , czym jest : wdową czy rozwódką , ani z czego się utrzymuje … Ta pani bałamuci mężów żonom cnotliwym , a tak strasznie nieszczęśliwym …
Ochocki podał jej rękę , ale miał minę tak zakłopotaną i kapelusz tak wsadzony na bakier , że pani Wąsowska nie mogła pohamować nadmiaru wesołości , co na twarzy panny Felicji wywołało nową serię rumieńców , a Ochockiego zmusiło do rzucenia wdówce kilku gniewnych spojrzeń .
— No , jużci do Hopfera nie wrócę — odparł uderzając pięścią w stół . — Chyba nie wiesz — dodał — że jestem uczonym ; mam nawet rozmaite podziękowania od petersburskich naukowych towarzystw …
I waha się : czy iść do sądu , czy wracać do sklepu ? W tej chwili widzi na Krakowskim przejeżdżającą dorożkę , a w niej damę wysoką , chudą i mizerną , w czarnym kostiumie . Dama właśnie patrzy na ich sklep , a Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach spostrzega wyraz głębokiej nienawiści .
„ Sława ! … sława ! … sława ! … ”
— Możemy tam podejść … Boski spacer ! … Czy widzisz pan ten ruch … — mówił nieznajomy .
— No , przede wszystkim nie bój się pan zdradzenia sekretu — mówi on poważnie . — W naszym domu sekret to jak w studni …
— Ależ europejska wojna — mówię — wisi na włosku . W takim razie na pewno czeka nas bankructwo .
— Widziałem ogromne lasy , w których człowiek ukazywał się raz na kilka lat , a jednak rosły bujniej aniżeli nasze …
Tu zakochani nie rozpaczają , ale tańczą , śpiewają i w ogóle najweselej pędzą życie . Gdy nie mogą zdobyć się na małżeństwo urzędowe , tworzą wolne stadło ; gdy nie mogą przy sobie chować dzieci , oddają je na mamki . Tu miłość nigdy chyba nie doprowadziła do obłędu rozsądnego człowieka .
„ Oto fagas ! — przemknęło mu przez głowę . — I ja … ja ! … miałbym z takimi ludźmi robić sobie ceremonie ? … ”
„ Zapytam się Henryka Szlangbauma ” — rzekł , wstając od kantorka .
— Dobrze .
Zapamiętaj że sobie tedy , kochany Ignacy , że pani baronowa Krzeszowska naprzód od dawna nie cierpiała pani Stawskiej myśląc , że wszyscy w niej się kochają , a po drugie , że taż pani baronowa chciała jak najtaniej kupić od Wokulskiego kamienicę . To są dwa ważne fakta , których doniosłość dziś dopiero rozumiem . ( Jak ja się starzeję , Boże miłosierny , jak ja się starzeję ! … )
— Nie było tu panny Felicji ? — zapytał . — Miała przyjść o wpół do trzeciej i iść ze mną na ryby … Ale taka to babska punktualność . Może pan pójdzie z nami ? Nie ma pan ochoty . To może pan woli grać ze Starskim w pikietę ? … Do tego on zawsze gotów , wyjąwszy , jeżeli znajdzie komplet do preferansa .
„ A jednak wyjechała ! — szepnął . — Wyjechała , więc i cóż ? … ”
Niedaleko rzeki Sawy , nie wiem którego dnia naszej wędrówki , znaleźliśmy w pustej okolicy kilka chat , gdzie nas bardzo gościnnie przyjęto . Mrok już zapadł , wściekle byliśmy znużeni , ale dobry ogień i butelka śliwowicy napędziły nam wesołych myśli .
— Że panowie chodzą nago po pokoju …
Zgasił świecę . Na ulicy było cicho ; przez okno napływał szary blask świateł odbitych chyba od obłoków . Ale Wokulskiemu szumiało i dzwoniło w uszach , a przed oczyma ukazywały mu się to ulice gładkie jak posadzka , to drzewa otoczone żelaznymi koszykami , to gmachy budowane z ciosowego kamienia , to znowu ciżba ludzi i powozów wychodzących nie wiadomo skąd i biegnących nie wiadomo dokąd . Przypatrując się tym pierzchliwym widziadłom usypiał i myślał , że jednak ten pierwszy dzień w Paryżu upamiętni mu się na całe życie .
Oba ekwipaże szybko zbliżały się do siebie . Na breku gwałtownie strzelano z bata , wołano , wywijano chustkami , w powozie zaś baron coraz wychylał się i drżał ze wzruszenia .
Obiad skończył się , panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego .
— Zwariowaliście , pijaki ! — krzyknęła ciotka chwytając pana Raczka za ramię .
„ Widzi pani tego — szczebiotała jakaś hrabianka , niedawno wypuszczona z klasztoru , pochylając wachlarz w pewnym kierunku — widzi pani tego pana , który wygląda na woźnicę omnibusów ? To podobno jakiś wielki człowiek , który coś odkrył , tylko nie wiem co : kopalnię złota czy też biegun północny … Nawet nie pamiętam , jak się nazywa , ale zapewnił mnie jeden margrabia z akademii , że ten pan mieszkał dziesięć lat pod biegunem , nie … mieszkał pod ziemią … Okropny człowiek ! … Ja będąc na jego miejscu umarłabym z samego strachu … A pani , czy także by umarła ? … ”
— Herr Gott ! — Panie Boże ! — zawołał stary podoficer — jak nasi strzelają … Bem komenderuje czy diabeł …
— W Chinach zrobił kuzyn to odkrycie ?
— Krew uderzyła mi do głowy … ale to już przeszło … Podły Żyd … no , ale Wokulski — powiadam ci , że to coś nadludzkiego …
— Właśnie dopiero w tych dniach miałem przyjemność zbliżyć się z nim .
— Ależ , pani ! … — zaprotestował głos męski . I w tej samej chwili rozległy się dwa pocałunki , sądzę , że w rękę .
— O ! bo Grossmutter myśli tylko o kawie i o obiedzie — oburzył się Jan .
W tej chwili zbliżył się do niego na palcach Rzecki i szepnął :
— Naszego nieszczęśliwego kraju — dokończył książę prawie ze łzami w oczach .
— Nigdzie nie zajrzę , jestem zmęczony — odpowiedział Wokulski nie patrząc mu w oczy .
— Co to ? … — zawołała wzruszonym głosem . — Ach , to ty , Leonie … Gdzie pan ? …
Pamiętam , że pewnego wieczora na licznym zebraniu ludzi młodszych i starszych spłakaliśmy się wszyscy , kiedy pan Leon opowiadał o tym doskonalszym świecie , w którym zginie głupstwo , nędza i niesprawiedliwość .
— To w sąsiedztwie cioci ?
„ Głupi czy przebiegły ? … Po co on mi to wszystko opowiada ? ” — myślał Wokulski .
W sklepie zastał Wokulski tylko jedną osobę . Była to dama wysoka , w czarnych szatach , nieokreślonego wieku . Przed nią leżał stos neseserek : drewnianych , skórzanych , pluszowych i metalowych , prostych i ozdobnych , najdroższych i najtańszych , a — wszyscy subiekci byli na służbie . Klein podawał coraz nowe neseserki , Mraczewski chwalił towar , a Lisiecki akompaniował mu ruchami ręki i brody . Tylko pan Ignacy wybiegł naprzeciw pryncypała .
— Czym można panom służyć ? — odezwała się nagle , zbliżywszy się do nich , panna Izabela .
U pani Stawskiej , od czasu zaznajomienia się z nią , bywałem dosyć często . Nie powiem co dzień . Czasami raz na kilka dni , a czasem i dwa razy w ciągu dnia . Byłem przecie opiekunem tej kamienicy , to jedno . Dalej , musiałem donieść pani Stawskiej , żem pisał do Wokulskiego w sprawie odnalezienia jej męża . Dalej , wypadło mi być u niej z zawiadomieniem , że Wokulski nie dowiedział się nic stanowczego . Potem odwiedzałem ją , ażeby z okien jej mieszkania poznać obyczaje Maruszewicza , który lokował się w oficynie naprzeciw niej . Następnie chodziło mi o zbadanie pani Krzeszowskiej i jej stosunku do mieszkających nad nią studentów , na których ciągle się skarżyła .
— Nie . Siedziałam na tym samym pniu i byłam jakaś smutna … Czegoś mi brakło … I co mi się bardzo rzadko zdarza , myślałam : co też będzie za rok ? …
Po obiedzie wezwała Wokulskiego do siebie prezesowa . Na staruszce również było znać ślady irytacji , którą starała się opanować .
W tym czasie od panny Izabeli odsunęli się prawie wszyscy .
„ No , tak ! … ” — mruknął Wokulski tonem , który nie zdradzał zbyt wielkiego zachwytu .
— I ja trzydzieści tysięcy … * tek * ! … — dorzucił hrabia Anglik kiwając głową .
— Ile panie płacą ?
— Dziś w nocy jadę do Paryża — odpowiedział Wokulski .
Wtem dowiedziała się od pani Meliton o nowym zatargu barona Krzeszowskiego z żoną i o tym , że baronowa kupiła od niego klacz za osiemset rubli , ale — że pewnie ją zwróci , gdyż za kilka dni ma odbyć się wyścig , a baron porobił duże zakłady .
Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną , że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki , zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy .
— Maniu ! ja wychodzę … A z tobą , Wicek , obrachujemy się wieczorem …
— Mój kuzynie — mówił — myślę , że nie zdajesz sobie należycie sprawy z kwestii rodów . Cóż to są wielkie rody ? Są nimi takie , których przodkowie byli hetmanami , senatorami , wojewodami , czyli po dzisiejszemu : marszałkami , członkami izby wyższej lub prefektami departamentów . No — a przecie takich panów znamy , nic w nich nadzwyczajnego … Jedzą , piją , grają w karty , umizgają się do kobiet , zaciągają długi — jak reszta śmiertelników , od których są niekiedy głupsi .
— Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura …
* Wszystkie * kupuje się dziecku — jak do gimnazje chodzić zaczyna . ”
— Jeszcze nie , ale już są na tropie i spodziewają się niedługo rozstrzygnąć kwestię jego pobytu .
Cała ta ludność , między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje , damy do towarzystwa , ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni , cała ta ludność obchodziła wieczne święto .
Nareszcie otworzyły się drzwi i stanął w progu lokaj Konstanty . Na widok Wokulskiego przymrużył oczy i wysunąwszy dolną wargę spytał :
— Więc teraz jedziemy do mnie na obiad .
— Może zaraz przyjdę … — rzekł Wokulski spuszczając oczy .
— Pierwej chciałem porozumieć się z panem — odparł Wokulski .
— Ma kto z państwa ochotę iść ze mną ? — spytała .
Zawsze i wszędzie będę ja przy tobie …
— Zagustować we mnie ? … — przerwała ze śmiechem panna Izabela . — Tego nawet nie myślałabym mu bronić . Nie jestem ani tak naiwna , ani tak fałszywie skromna , ażeby nie wiedzieć , że się podobam … mój Boże ! nawet służbie … Kiedyś gniewało mnie to jak żebranina , która zastępuje nam drogę na ulicach , dzwoni do mieszkań albo pisuje listy z prośbą o wsparcie . Ale dziś — tylko zrozumiałam lepiej słowa Zbawcy : „ Komu wiele dano , od tego wiele żądać będą . ” .
Bo jużci jest faktem , że każdy nowy a ważny materiał , każda nowa siła to nowe piętro cywilizacji . Brąz stworzył cywilizację klasyczną , żelazo wieki średnie ; proch zakończył wieki średnie , a węgiel kamienny rozpoczął wiek dziewiętnasty . Co się tu wahać : metale Geista dadzą początek takiej cywilizacji , o jakiej nie marzono , i kto wie , czy wprost nie uszlachetnią gatunku ludzkiego …
— To nikczemne , co pan powiedziałeś ! — krzyknęła pani Wąsowska ściskając szpicrózgę .
O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej , że Wokulski został przyjęty .
W głębi kaplicy , w powodzi światła , leżał biały Chrystus otoczony kwiatami . Zdawało się Wokulskiemu , że pod wpływem migotliwych płomyków twarz jego ożywia się przybierając wyraz groźby albo litości i łaski . Kiedy pozytywka wygrywała Łucję z Lamermooru albo kiedy ze środka kościoła doleciał stukot pieniędzy i francuskie wykrzykniki , oblicze Chrystusa ciemniało . Ale kiedy do krucyfiksu zbliżył się jaki biedak i opowiadał Ukrzyżowanemu swoje strapienia , Chrystus otwierał martwe usta i w szmerze fontanny powtarzał błogosławieństwa i obietnice …
Otóż po wizycie tego adwokata tknęło mnie złe przeczucie . Postanowiłem dziś jeszcze odwiedzić panią Stawską i ostrzec ją , ażeby się miała na baczności przed baronową . Nade wszystko zaś , ażeby jak najrzadziej siadała w oknie .
— Musiał dobrze pójść interes — rzekł do panny Izabeli — bo jaśnie pan coś … jakby trochę tego …
Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej .
— Mogę panom oddać usługę … ważną usługę … Pani baronowa bardzo polega na moim zdaniu i … jeżeli ja …
— Jeszcze miesiąc temu nazywałeś pan Żydów parchami ? …
— A , panie mecenasie — mówi drżącym głosem — tak się nie godzi ! …
— Prawda , że Wokulski ma nasze pieniądze — rzekła panna Izabela . — Ale mnie pisać o tym do niego nie wypada . Napisz ty , Floro , w imieniu ojca … O , tu jest papier , na moim biurku …
Nie była to miłość , ale ekstaza .
— Dlaczego on nie ma bycz mój ?
— Gdzież jada ? gdzie mieszka ? …
Niezależnie od osi krystalizacyjnej i prawidłowości w ogólnym konturze miasta Wokulski przekonał się jeszcze ( o czym zresztą mówiły przewodniki ) , że w Paryżu istnieją całe dziedziny prac ludzkich i jakiś porządek w ich układzie . Pomiędzy placem Bastylii i placem Rzeczypospolitej skupia się przemysł i rzemiosła ; naprzeciw nich , po drugiej stronie Sekwany , leży „ dzielnica łacińska ” , gniazdo uczących się i uczonych . Między Operą , placem Rzeczypospolitej i Sekwaną gromadzi się handel wywozowy i finanse ; między Notre Dame , Instytutem Francuskim i cmentarzem Montparnasse gnieżdżą się szczątki arystokracji rodowej . Od Opery do Łuku Gwiazdy ciągnie się dzielnica bogatych dorobkiewiczów , a naprzeciw nich , po lewej stronie Sekwany , obok Hotelu Inwalidów i Szkoły Wojskowej jest siedziba militaryzmu i wszechświatowych wystaw .
— To są te pieniądze , o których mówiła ciotka , że je ktoś w marcu wykupił ? …
— Proszę cię … A panna Łęcka nie wyszła za mąż ?
— Cóż to za ceremoniał ? — spytał ze śmiechem Wokulski .
— Ale — mówię — cóż znowu ! Sprawa nasza jest jak złoto , wygramy ją … Zresztą co tam taka sprawa ; gorsza historia z dżumą … — dodałem , ażeby zwrócić uwagę pani Misiewiczowej w innym kierunku .
„ Gdybym był najwyższym sędzią — myślał — i gdyby spytano mnie , kto jest wart panny Izabeli : Ochocki czy Wokulski , musiałbym przyznać , że — Ochocki … O osiemnaście lat młodszy ode mnie ( osiemnaście lat ! … ) i taki piękny … W dwudziestym ósmym roku życia skończył dwa fakultety ( ja w tym wieku ledwie zaczynałem się uczyć … ) i już zrobił trzy wynalazki ( ja żadnego ! ) A nad to wszystko jest naczyniem , w którym wylęga się wielka idea … Dziwaczna to rzecz : machina latająca , ale faktem jest , że on znalazł dla niej genialny i jedynie możliwy punkt wyjścia . Machina latająca musi być cięższa , nie zaś jak balon lżejsza od powietrza ; boć wszystko , co prawidłowo lata , począwszy od muchy , skończywszy na olbrzymim sępie , jest od powietrza cięższe . Ma prawdziwy punkt wyjścia , ma twórczy umysł , czego dowiódł bodajby swoim mikroskopem i lampą ; któż wie , zatem , czy nie uda mu się zbudować machiny latającej ? A w takim razie będzie większym dla ludzkości od Newtona i Napoleona razem wziętych … I ja mam z nim współzawodniczyć ? … A jeżeli stanie kiedy kwestia : który z nas dwu powinien się usunąć , czyliż będę się wahał ? … Cóż to za piekło powiedzieć sobie , że muszę moją nicość złożyć na ofiarę człowiekowi ostatecznie takiemu jak ja , śmiertelnemu , ulegającemu chorobom i omyłkom , a nade wszystko — tak naiwnemu … Boć to jeszcze dzieciak , co on mi nie wygadywał ? … ”
— Ależ to impertynent ! — rzekła dama w brylantach do swej towarzyszki w strusim piórze .
… Ze smutkiem od kilku lat uważam , że na świecie jest coraz mniej dobrych subiektów i rozumnych polityków , bo wszyscy stosują się do mody . Skromny subiekt co kwartał ubiera się w spodnie nowego fasonu , w coraz dziwniejszy kapelusz i coraz inaczej wykładany kołnierzyk . Podobnież dzisiejsi politycy co kwartał zmieniają wiarę : onegdaj wierzyli w Bismarcka , wczoraj w Gambettę , a dziś w Beaconsfielda , który niedawno był Żydkiem .
— Wiesz , co mówią ? … Że sklep sprzedajesz ? …
— Ehe ! panie … Odbudowałem w ogrodzie chałupę jak barak , żeby matka miała gdzie gotować , ale warsztaty … Toż by na to , panie , trzeba z pięćset rubli gotowego grosza , słowo honoru daję , jak mi Bóg miły … Ileż to przecie lat ojciec nieboszczyk harował , nim postawił dom i zebrał naczynie .
Stary lokaj z siwymi wąsami i podejrzliwym wejrzeniem zdjął z Wokulskiego palto i zapytał :
— Pozwoli pani zaprezentować sobie : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza …
Wokulski w jednej chwili odzyskał energię ; fala gniewu uderzyła mu do mózgu . Wszedł z podniesioną głową , przywitał prezesową i ukłonił się pannie Izabeli , która zarumieniwszy się wyciągnęła do niego rękę .
— Kto wie ? … — odparł . — Może się i ożenię … Ale nie z nią .
— Kochana Belu … — odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić kuzynkę .
Teraz dopiero Wokulski kupił program i z uczuciem jakby wstydu czytał , że w trzeciej gonitwie biega klacz Sułtanka po Alim i Klarze , należąca do X. X. , jeżdżona przez dżokeja Yunga w żółtej kurtce z niebieskimi rękawami . Nagroda trzysta rubli ; koń wygrywający ma być na miejscu sprzedany .
— I cóż ona na to ?
— Bardzo jesteśmy wdzięczne panu Wokulskiemu za warunki , na jakich zostawia nam ten lokal ! … Jest to chyba jedyny wypadek , ażeby gospodarz sam zniżał komorne . Ale nie wiem , czy … wypada nam korzystać z jego uprzejmości ? …
— Nie sądzę , ażeby wizyta pani u Kapucynów wpłynęła na przebieg licytacji — odpowiada znudzony adwokat .
— Ona ? … Ona jest śmiertelną nieprzyjaciółką wyścigów !
Wokulski podał mu list .
Z początku patrzył tylko na prawą dziurkę w kurtynie ślubując , że nie oderwie od niej oczu . W parę minut jednakże ochłonął ze wzruszenia , a nawet nabrał takiego animuszu , że począł oglądać się . Sala wydała mu się jakaś niewielka i brudna i dopiero gdy zastanawiał się nad przyczynami tych zmian , przypomniał sobie , że ostatni raz był w teatrze na występie Dobrskiego w Halce , mniej więcej przed szesnastoma laty .
W dusznym i ciemnym jak wędlarnia pokoju , gdzie mi flaki podano , siedziało ze sześciu jegomościów przy jednym stole . Byli to ludzie spasieni i dobrze odziani ; zapewne kupcy , obywatele miejscy , a może i fabrykanci . Każdy wyglądał tak na trzy do pięciu tysięcy rubli rocznego dochodu .
— Żadnego — rzekł Ochocki . — Ludzie o skoncentrowanych uczuciach wówczas tylko są niebezpieczni , jeżeli nie mają rezerw …
Zaś w kwadrans później , nie wiem już z jakiej racji , dodał :
Wydobyłem kieskę grubą i ciężką . Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył piętnaście półimperiałów .
„ Mecenas ma rację — myślał . — Lepiej kupić ten dom pod cudzą firmą . Inaczej mogliby mnie podejrzewać o chęć wyzyskania ich albo — co gorsze — posądzić o zamiar robienia im łaski ! … ”
Po rozmowie z tym poczciwym kupcem , którego nawet nazwiska nie wymienię , i po wszystkich anonimach , jakie odebrałem , postanowiłem sobie zapisywać rozmaite opinie wypowiadane przez dobrych ludzi o Wokulskim .
Przede wszystkim niedaleko kuchni zobaczył budę , a przed nią na łańcuchu psa , który spostrzegłszy obcego począł tak szczekać , wyć i rzucać się , jakby dostał wścieklizny . Widząc , że mimo to pies ma wesołe oczy i kręci ogonem , Wokulski pogłaskał go , co okrutnego zwierza wprawiło w taki humor , że nie pozwolił gościowi odejść od siebie . Wył , chwytał za ubranie , kładł się na ziemi , jakby domagając się pieszczot , a przynajmniej widoku ludzkiej twarzy .
Teraz spostrzegła panna Izabela , że w wielkim świecie usuwa jej się grunt pod nogami , więc zdecydowała się obniżyć skalę wymagań . Ale że baron i marszałek pomimo swoich majątków budzili w niej niepokonaną odrazę , więc odkładała stanowczą decyzję z dnia na dzień . Tymczasem pan Tomasz zerwał z towarzystwem . Marszałek nie mogąc się doczekać odpowiedzi wyjechał na wieś , strapiony baron za granicę i — panna Izabela pozostała kompletnie samą . Wprawdzie wiedziała , że każdy z nich wróci na pierwsze zawołanie , ale — którego tu wybrać ? … jak przytłumić wstręt ? … Nade wszystko zaś , czy podobna robić z siebie taką ofiarę mając niejaką pewność , że kiedyś odzyska majątek , i wiedząc , że wówczas znowu będzie mogła wybierać . Tym razem już wybierze , poznawszy , jak ciężko jej żyć poza towarzystwem salonów …
— Z tych … nie znanych nikomu — odparł — a najmniej chyba pani .
Nie śmiałem ust otworzyć , a staruszka odpocząwszy prawiła :
„ Dlaczego dziś dopiero przypomniał mi się ten koń ? — myślał Wokulski — dlaczego ogarnia mnie taki żal ? ”
Potem przychodził Franc Mincel , Jan Mincel , August Katz , a na końcu ja . Każdy całował staruszkę w suchą rękę , porysowaną niebieskimi żyłami , każdy mówił :
„ Niech już wielmożny i dobrotliwy pan — pisała — kiedy z łaski Boga ma takie duże fundusze , na mnie grzeszną ich nie wydaje . Bo ja teraz sama sobie poradzę , bylem miała o co ręce zaczepić , a ludzi , co potrzebują gorzej niż ja , nieszczęśliwa , zhańbiona , w Warszawie nie brak … ”
— Ale wiesz pan — szepnął Łęcki — zrobiłeś szalony efekt . Hrabina nie posiada się z radości , książę mówi tylko o tobie … A jeszcze ten wypadek z prezesową … No … cudownie ! … Nie można było marzyć o zdobyciu lepszej pozycji …
Dzień wyścigów był dla panny Izabeli triumfem , dla barona — klęską i wstydem . Wprawdzie przyjechał na plac i udawał bardzo wesołego , ale w sercu kipiał mu gniew . Gdy zaś jeszcze zobaczył , że Wokulski nagrodę i cenę konia złożył na ręce panny Izabeli , stracił władzę nad sobą i przybiegłszy do powozu zrobił skandal .
Zaczęła znowu tak płakać , iż myślałem , że dostanie spazmów .
— Za pozwoleniem ! — przerwała mu śmiejąc się . — W tej chwili powiedział pan kompliment samemu sobie …
Staliśmy na wzniesionym miejscu , skąd widać było idącą za nami brygadę . Zaznaczał ją rudy obłok kurzu , ciągnący się wzdłuż gościńca ze dwie albo i trzy wiorsty .
— Za co ? — uśmiechnął się Wokulski . — Za to , że Turcja nie może jej tego zabronić .
— Żebym ja pana nie znał , tobym myślał , że pan robi zły interes ; ale że ja pana znam , więc ja sobie myślę , co pan robi … dziwny interes . Nie tylko pan zakopuje w mury gotówkę i traci na tym z dziesięć procentów rocznie , ale jeszcze chce pan zapłacić trzydzieści tysięcy rubli więcej … Panie Wokulski — dodał biorąc go za rękę — nie zrób pan takie głupstwo . Ja pana proszę … Stary Szlangbaum pana prosi …
— Jest pan pewny ? — spytała , wymownie patrząc mu w oczy .
— I on durzy się w Kasi ? — spytałem .
— Zatem szanowny panie Wokulski , kamienicę państwa Łęckich ( lekko schylił głowę ) kupuje , w imieniu pańskim , nie ja , tylko obecny tu ( ukłonił się ) pan S. Szlangbaum …
— Gwarantuję dwudziesty , a jeżeli interesa pójdą lepiej , to i wyższy — odparł Wokulski dodając w duchu , że więcej nad piętnaście procent nie mógłby dać komu innemu .
— To jest ważne ! … — wtrącił hrabia zgarbiony .
„ Co ? … Baronowa Krzeszowska na drugim piętrze ! … Co ? … co ? … Maruszewicz w lewej oficynie na pierwszym ? , Szczególny zbieg okoliczności . Trzecie piętro od frontu studenci … Ale kto może być ta piękność ? Prawa oficyna , pierwsze piętro — Jadwiga Misiewicz , emerytka , i Helena Stawska z córeczką . Z pewnością ona . ”
Przez kilka lat po śmierci stryja synowcy prowadzili wspólnie sklep na Podwalu i dopiero około 1850 roku podzielili się w ten sposób , że Franc został na miejscu z towarami kolonialnymi , a Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie , do lokalu , który zajmujemy obecnie . W kilka lat później Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer , ona zaś ( niech spoczywa w spokoju ) zostawszy wdową oddała rękę swoją Stasiowi Wokulskiemu , który tym sposobem odziedziczył interes prowadzony przez dwa pokolenia Minclów .
Wtem zadzwoniono . Czujny sługa odsunął się na palcach ode drzwi gabinetu , z hałasem wszedł do przedpokoju i po chwili wróciwszy zapukał do pana .
— Ależ zaglądajcie sobie , moi kochani , tylko już raz idźmy do parku . Baronie … Belu …
— Która godzina ? — zapytał go nagle jakiś głos zachrypnięty .
— Może założysz się ? — spytała chłodno hrabina .
Staruszka machnęła ręką , jakby odganiając muchę .
— Zaproszenie na bal jutrzejszy — odparł sucho .
— Tak , niekiedy …
— Około miliona franków .
Pobiegł do żelaznej szafy , otworzył ją w sposób bardzo skomplikowany i po kolei począł wydobywać sztabki metalu cięższego od platyny , lżejszego od wody , to znowu przezroczystego … Wokulski oglądał je , ważył , ogrzewał , kuł , przepuszczał przez nie prąd elektryczny , ciął nożycami . Na próbach tych zeszło mu parę godzin ; w rezultacie jednak przekonał się , że przynajmniej pod względem fizycznym ma do czynienia z autentycznymi metalami .
— Zbroi się za sześćdziesiąt milionów guldenów ? … Chce zabrać Bośnię i Hercegowinę .
— Ma . Także dobra kobiecina .
— O , niech pani będzie spokojna o Wokulskiego . Prawda , że dziś jest rozbity , ale jeżeli się raz ocknie … Takich nie zabijają wachlarzem .
Nie mogła zasnąć , w sercu jej walczyły najsprzeczniejsze uczucia : gniew , obawa , ciekawość i jakaś tkliwość . Czasem nawet budziło się zdumienie , kiedy przypominała sobie zuchwałe czyny skrzypka . Przy pierwszych słowach powiedział , że jest najpiękniejszą kobietą , jaką zna ; idąc na kolację namiętnie przytulał jej ramię i oświadczył , że ją kocha . A przy kolacji , bez względu na obecność Szastalskiego i panny Rzeżuchowskiej , tak natarczywie szukał pod stołem jej ręki , że … cóż miała zrobić ? …
— Przypuśćmy , że nie spiskujesz — ciągnie dalej Panna Izabela — ale coś wiesz …
Boże miłosierny , czuwaj nad nami ! …
— Matka tego Mraczewskiego , Staśku , jest bardzo biedna kobieta …
Ale co ja tu będę wypowiadać własne opinie ; niech mówi za mnie bieg wypadków .
— A że Wokulski kocha się w pani Stawskiej .
Chciałem go zmonitować : błaźnie jakiś , twój pan jest panem tylko dla ciebie ; ale poleciał na złamanie karku .
— Podobno pisał do ciebie Krzeszowski ? — zapytał ciekawie pan Tomasz .
„ I na co on się narażał mówiąc coś podobnego ? ” — pomyślała panna Izabela . Nie przyszło jej do głowy , że co najwyżej narażał się na opuszczenie towarzystwa przed końcem kolacji .
— Nie znajdował się w ręku Żydów — wtrącił półgłosem ktoś od stołu , gdzie siedzieli kupcy i przemysłowcy .
To mówiąc wydobył z kieszeni kawałek brudnej substancji , nieco zalatującej tytuniem . Wokulski podał to klaczy , która bez namysłu zjadła .
— No , daj spokój , Maruszewicz — uspokajał go baron . — Kocham cię , ale przecie wszyscy wiedzą , że jesteś hultaj .
— Że też nigdy u pana dobrodzieja nie spostrzegłem ani śladu kobiety : przychodzę przecież w rozmaitych godzinach …
— Kto was prześladuje ! — odparł Wokulski .
A co tymczasem robili Szlangbaumowie ? Pieniądze . Zbierał je dziad i ojciec , tak że dziś syn , do niedawna skromny subiekt , za rok będzie trząsł naszym handlem . A oni to rozumieją , bo stary Szlangbaum jeszcze w styczniu napisał szaradę :
Tej samej nocy posunęliśmy się o milę naprzód , w ciągu następnego dnia znowu o milę . Co kilka godzin , a później nawet co godzinę przelatywały sztafety . Było to dowodem , że w pobliżu znajduje się nasz sztab korpuśny i że zanosi się na coś grubego .
— Pan Stanisław musi gniewać się na nas , nie wiem nawet za co , bo przynajmniej tatko i … my wszyscy jesteśmy bardzo życzliwi . Pan Stanisław chyba nie może się skarżyć , ażeby z naszej strony doznał najmniejszej przykrości … Pan Stanisław …
„ Naturalnie , że ją kocha ! ” — myślał Wokulski i doznał takiego wrażenia , jakby owionął go chłód grobu .
— Czego nie rozumiesz — on mówi — tego , że sklep sprzedany ? …
— Cóż ty , świnio , Maleski , kpisz sobie ze mnie w publicznym miejscu ?
Teraz Wokulski został w Paryżu zupełnie osamotniony , bez żadnego obowiązkowego zajęcia . Znowu zwiedzał wystawę , teatry , nieznane ulice , pominięte sale w muzeach … Znowu podziwiał olbrzymie siły Francji , prawidłowość w budowie i życiu milionowego miasta , wpływ łagodnego klimatu na przyśpieszony rozwój cywilizacji … Znowu pił koniak , jadał kosztowne potrawy albo grał w karty w salonie baronowej , gdzie zawsze przegrywał …
— Panie Lisiecki , panie Klejn , przybijcie z łaski swojej literki . Szanowny pan każe zawinąć dawne kalosze ? Paweł ! wytrzyj kalosze i okręć w bibułę . A może szanowny pan nie życzy sobie dźwigać zbytecznego ciężaru ? Paweł ! rzuć kalosze do paki … Należy się dwa ruble kopiejek pięćdziesiąt … Kaloszy z literkami nikt szanownemu panu nie zamieni , a to przykra rzecz znaleźć w miejsce nowych artykułów dziurawe graty … Dwa ruble pięćdziesiąt kopiejek do kasy , z tą karteczką . Panie kasjerze , pięćdziesiąt kopiejek reszty dla szanownego pana …
— Z czego pani wnosi ?
— Przychodzę do pana z pretensją — zaczął stary subiekt . — Onegdaj ośmieliłem się przysłać panu rachunek …
— W każdym razie nie dałbym trzech groszy za jego patriotyzm — odparł bas .
Wyszedł , znowu wrócił do siebie i znowu wyszedł na korytarz . Zbliżał się do drzwi powoli , noga za nogą , czując , że zamiera w nim wszelka energia , że jest jak prostak , który ma stanąć przed królem .
Na schodach wciąż rozlegają się lamentacje pani Krzeszowskiej i śmiechy młodych , pięknych i eleganckich kobiet , śpieszących na oglądanie zabójcy , pokrwawionej odzieży , siekiery , którą zabił swoją ofiarę , i spoconych sędziów . Pan Ignacy ucieka z sieni aż na drugą stronę ulicy ; na rogu Kapitulnej i Miodowej wpada do cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie , w którym nie mogłaby już poznać go nawet pani Krzeszowska .
Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory . Rana w policzku goiła mu się bardzo powoli ; nie dlatego , ażeby miała być ciężką , ale że organizm pacjenta był mocno podszarpany . W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego .
— Więc … nieprzyjemnym — poprawiła się panna Izabela .
Od tej pory czas miał dla niego dwie fazy . Kiedy patrzył na pannę Izabelę , czuł się absolutnie spokojnym i jakby większym ; nie widząc — myślał o niej i tęsknił . Niekiedy zdawało mu się , że w jego uczuciach tkwi jakaś omyłka i że panna Izabela nie jest żadnym środkiem jego duszy , ale zwykłą , a może nawet bardzo pospolitą panną na wydaniu . A wówczas przychodził mu do głowy dziwaczny projekt :
— Niech mi da święty spokój ! — odparł machnąwszy ręką .
— Daje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ! … — zdziwił się adwokat ( jest to bardzo znakomity człowiek ) . — Ależ , drogi panie Rzecki , teraz kamienice idą w górę , a nawet na przyszły rok wybudują ze dwieście nowych domów … W tych warunkach , drogi panie Rzecki , jeżeli sprzedamy im nasz dom za sto tysięcy rubli , zrobimy im łaskę … Pani baronowa bardzo pali się do tej kamienicy ( jeżeli podobnego wyrażenia wolno używać o damach tak dystyngowanych ) i możemy wyciągnąć z niej nierównie większą sumę , drogi panie Rzecki .
— Co ? … — spytał zdziwiony hrabia spoglądając na bilet . — Nie kazałeś pan przyjmować Wokulskiego ? …
— A szelmo ! … dam ja ci …
— Kiedy zechcesz . Daj mi tylko kilkadziesiąt franków , gdyż nie mam za co kupić potrzebnych preparatów . A oto mój adres — zakończył Geist podając zabrudzoną notatkę .
Wokulski puścił jej rękę i wyprostował się na krześle . Był tak odurzony , że nie zwrócił uwagi na ten mały wyraz „ uprzejmość ” .
— O tak . Może pozwoli pan — mówił Wokulski wydobywając z kieszeni gruby pakiet — że oddam pieniądze .
— Z tymi Żydami to może być kiedyś głupia awantura . Tak nas duszą , tak nas ze wszystkich miejsc wysadzają , tak nas wykupują , że trudno poradzić z nimi . Już my ich nie przeszachrujemy , to darmo , ale jak przyjdzie na gołe łby i pięści , zobaczymy , kto kogo przetrzyma …
— Najzupełniej .
— Niech licho weźmie emancypację ! — odparł Ochocki . — Piękna emancypacja . Wy chciałybyście mieć wszystkie przywileje : męskie i kobiece , a żadnych obowiązków … Drzwi im otwieraj , ustępuj im miejsca , za które zapłaciłeś , kochaj się w nich , a one …
— Nikczemnicy ! … — odpowiedziała pani Krzeszowska odwracając twarz w górę .
„ Wszystko jedno — mruczał . — Jeżeli już musimy odurzać się czymś , odurzajmy się czymkolwiek . Ale czym ? … ”
Tłumem zwyczajnych śmiertelników książę nie tylko nie gardził , ale owszem : miał dla nich życzliwość , a nawet stykał się z nimi i interesował ich potrzebami . Wyobrażał sobie , że jest jednym z Prometeuszów , którzy mają poniekąd honorowy obowiązek sprowadzić tym biednym ludziom ogień z nieba na ziemię . Zresztą religia nakazywała mu sympatię dla maluczkich i książę rumienił się na samą myśl , że większa część towarzystwa stanie kiedyś przed boskim sądem bez tego rodzaju zasługi .
Przed piątą w numerze zjawił się Geist ; był jakiś rozdrażniony i zamknął za sobą drzwi na klucz .
„ Tylko jeden człowiek , i w dodatku genialny człowiek , może wytworzyć jakiś styl , jakiś plan — myślał .
— Było na kopercie napisane : „ bardzo pilno ” , więc otworzyłem — rzekł mizerny subiekt podając papier Rzeckiemu .
„ Nie trafi osioł … Mierzy w głowę … ”
Zatrwożony Wokulski zdjął mu krawat i rozpiął koszulę . Potem zlał ręcznik wodą kolońską , którą znalazł na biurku Rzeckiego , i z synowską troskliwością wytarł choremu kark , twarz i głowę .
Gdyby Wokulski był takim podróżnikiem , a przynajmniej górnikiem , który zrobił miliony , dziesięć lat mieszkając pod ziemią ! … Ale on był tylko kupcem , w dodatku — galanteryjnym ! … Nie umiał nawet po angielsku , co chwilę odzywał się w nim dorobkiewicz , który w młodym wieku restauracyjnym gościom przynosił jedzenie z kuchni . Taki człowiek , co najwyżej , mógłby być dobrym doradcą , nawet nieocenionym przyjacielem ( w gabinecie , gdy nie ma gości ) . Nawet … mężem , boć spotykają ludzi straszne nieszczęścia . Ale kochankiem … No , to byłoby po prostu śmieszne … W razie potrzeby najarystokratyczniejsze damy kąpią się w błotnych wannach ; lecz bawić się w błocie mógłby tylko szaleniec .
Około stołu zajętego przez komorników robi się mały zamęt ; wszyscy widzowie pchają się w tamtym kierunku . Stary Szlangbaum również zbliża się do stołu , a po drodze kiwa na zniszczonego Żydka i nieznacznie mruga na okazałego pana , z którym niedawno rozmawiał w cukierni .
Ojciec milczał , tylko mocniej przycisnął jej ramię .
„ Pozna go i ochłonie — pomyślał . — Tylko już ja nie będę im służył za pośrednika . ”
— Cóż , panie * Siuzę * , niewesołe miejsce , niewesoła robota ? … Od czterdziestu lat żyję w ten sposób . W tych aparatach uwięzło już kilka milionów i może dlatego ich posiadacz nie bawi się , nie ma służby , a czasami nawet nie ma co jeść … To nie dla pana zajęcie — dodał machnąwszy ręką .
„ Musi być w drugiej sali ” — mówił do siebie Wokulski .
— Z Żydami nie może być porządny …
— Nic . Oddam go panu za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet … może taniej …
„ Człowieku głupi czy nikczemny ! Pomimo tylu życzliwych ostrzeżeń kupujesz jednak dom , który stanie się grobem twego w tak nieuczciwy sposób zdobytego majątku … ”
Wśród tłumu zbudził się szalony zapał dla Wokulskiego . Jeszcze żaden wyścig tak nie rozruszał widzów : cieszono się , że warszawski kupiec pobił dwu hrabiów .
— Mnie ? … zapisał ? … cóż to znaczy ? ! … — wykrzyknąłem zdziwiony .
Albo ta dziewczyna , która pisała do niego od magdalenek : „ Przypomniałam sobie jedną modlitwę z dziecinnych czasów , ażeby modlić się za pana … ” .
— Ja ? … Przecież jestem kupcem .
Wokulski obejrzał się . „ Przywidzenie chorej wyobraźni . ” Jednocześnie przy czwartym stole , w głębi kościoła , spostrzegł hrabinę Karolową i pannę Izabelę . Obie również siedziały nad tacą z pieniędzmi i trzymały w rękach książki , zapewne do nabożeństwa . Za krzesłem hrabiny stał służący w czarnej liberii .
Do kantorka zbliżył się Klejn z Lisieckim . Mraczewski spostrzegłszy , że są nie zajęci , zaczął rozmawiać z nimi , a pan Ignacy znowu został sam nad swoją księgą .
— Witam panią . Jakże się miewa pan Łęcki ?
— To nieszczęśliwa kobieta — przerwała pani Stawska . — Straciła córkę .
„ On wie , poczciwy Stach — myślał — że tylko przynaglony mogłem pójść na włoskich aktorów … No i dobrze się stało . Pysznie gra ten facet i muszę zobaczyć go drugi raz … Zresztą — dodał po chwili — kto ma tyle pieniędzy co Stach , może robić prezenta aktorom . Ja wprawdzie wolałbym jaką ładnie zbudowaną aktorkę , ale … Ja jestem człowiek innej epoki , nawet nazywają mnie bonapartystą i romantykiem … ”
— Aleś też walił Szwabów ! Wiem , wiem — szepnął mi do ucha . — Siadaj — dodał wskazując krzesło . — Kaziek ! rwij do Grossmutter … Pan Rzecki przyjechał ! …
Ale , widzi pan — zaczął po chwili — ten Starski to obrzydliwa figura . Nikomu nie powiedziałbym tego , ale … wie pan , jak on postępuje z kobietami ? … Myśli pan , że wzdycha , umizga się , błaga o dobre słówko , o uścisk ręki ? … Nie , on je traktuje jak samice , w najbrutalniejszy sposób … Działa im na nerwy rozmową , spojrzeniami …
Był ubrany w nowy tużurek i świeży kapelusz , w ręku trzymał laseczkę ze srebrną końską nogą . Miał minę spokojną , ale pod tymi pozorami wierny sługa dostrzegł mocne wzruszenie . Już w przedpokoju binokle dwa razy spadły baronowi , a lewa powieka drgała mu bez porównania częściej aniżeli przed pojedynkiem albo nawet przy sztosie .
Pożegnali się wszyscy bardzo zadowoleni . Baron dziwił się , skąd człowiek tego fachu tak dobrze strzela , hrabia Anglik więcej niż kiedykolwiek był podobny do marionetki , a egiptolog znowu zaczął obserwować obłoki . W drugiej zaś partii — Wokulski był zamyślony , Rzecki zachwycony odwagą i uprzejmością barona , a tylko Szuman zły . I dopiero gdy ich kareta zjechała z górki obok klasztoru Kamedułów , doktór spojrzał na Wokulskiego i mruknął :
— Już chyba nam ten wypadek nie grozi — odparła panna Izabela z komiczną powagą .
— Przeczytaj no — rzekł ze śmiechem .
— Omylił się pan — odparł Wokulski . — Jestem kupcem galanteryjnym i karabiny nic mnie nie obchodzą .
— Szanowny pan — rzekł — jesteś zdecydowany dać dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za tę ruderę ? …
— Przypuszczasz pani , że …
— Jak Boga kocham , zaraz daję dziesięć tysięcy rubli ! … — wrzasnął marszałek .
Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej . Miał tam salon o trzech oknach , gabinet własny , gabinet córki , sypialnię dla siebie , sypialnię dla córki , pokój stołowy , pokój dla panny Florentyny i garderobę , nie licząc kuchni i mieszkania dla służby , składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja , jego żony , która była kucharką , i panny służącej , Anusi .
— No , no … mój panie … mówmy jasno . Jesteś pan zazdrośnik , a to poniża mężczyznę w oczach kobiet . Zirytowałeś się pan Molinarim …
— No , co tam — rzekł . — Jakiż to interes miałeś pan do mnie ?
— Dam ci list , który zaraz odniesiesz , i tam zostaniesz . Chcesz czy nie chcesz ? …
Sklep Mincla znałem od dawna , ponieważ ojciec wysyłał mnie do niego po papier , a ciotka po mydło . Zawsze biegłem tam z radosną ciekawością , ażeby napatrzeć się wiszącym za szybami zabawkom . O ile pamiętam , był tam w oknie duży kozak , który sam przez się skakał i machał rękoma , a we drzwiach — bęben , pałasz i skórzany koń z prawdziwym ogonem .
— Pani zawsze musi mi zrobić jakiś skandal ! — oburzył się Ochocki . — Pani może ze mną jeździć po wertepach , ale pannie Felicji nie wolno nawet zajrzeć do obserwatorium .
I opuścił gabinet , aż uginała się pod jego stopami podłoga .
Pewnego dnia , już w maju , wezwał go pan Łęcki .
Wsiadł , pojechali .
Często przychodzili do nas dawni koledzy ojca : pan Domański , także woźny , ale z Komisji Skarbu , i pan Raczek , który na Dunaju miał stragan z zieleniną . Prości to byli ludzie ( nawet pan Domański trochę lubił anyżówkę ) , ale roztropni politycy . Wszyscy , nie wyłączając ciotki , twierdzili jak najbardziej stanowczo , że choć Napoleon I umarł w niewoli , ród Bonapartych jeszcze wypłynie . Po pierwszym Napoleonie znajdzie się jakiś drugi , a gdyby i ten źle skończył , przyjdzie następny , dopóki jeden po drugim nie uporządkują świata .
„ Nie — myślę — już ten chyba nas nie okradnie … ”
Panna Florentyna bierze lampę i obie z kuzynką idą do jej gabinetu . Panna Izabela siada na szezlongu , zasłania ręką oczy przed światłem i mówi :
Jest tu wreszcie między nami przedstawiciel ludzi czynu , pan Wokulski , który , jak mówi sama babcia , niejednokrotnie złożył dowody bohaterstwa . Co go ciągnęło do niebezpieczeństw ? … Naturalnie pieniądz , który dziś w jego ręku jest potęgą …
— Zobaczę , jak panna hrabianka dotrzyma słowa … — rzekł na odchodnym .
Wtedy jednakże , jakby na komendę , wpadała z góry służąca wołając :
Gdyby więc znalazł się taki dobrodziej , pozbądź się ciężaru , weź z wdzięcznością , co się da , i uciekaj za granicę , pierwej , nim sprawiedliwość ludzka okuje cię w kajdany i wtrąci do lochów . Czuwaj nad sobą ! … strzeż się ! … i posłuchaj rady życzliwego przyjaciela . ”
I wyszła .
W tej chwili zbliżył się do niego Klejn z jakimś listem .
„ Do licha ! — szepnął — zdaje mi się , że to właśnie jest ów dom … ”
Instynktownie rozejrzał się . Był w głębi łazienkowskiego parku , na jakiejś ulicy , do której żaden szmer nie dolatywał . Nawet gęstwina ogromnych drzew stała cicho .
— Ja , panie , i nieraz pytam się , czy my nie zanadto ubóstwiamy kobiety , czy w ogóle nie traktujemy ich zbyt poważnie ; poważniej i uroczyściej niż siebie samych …
— Niech pani przyjmie to ode mnie — rzekł i podał jej złoty medalion z łańcuszkiem .
— Tak , panie , ja kupiłem pański dom . Ale przed upływem pół roku mogę go panu odstąpić na korzystnych warunkach .
— Balony ? … — spytał Ochocki z pałającym wzrokiem .
Wokulskiemu błysnęły oczy . Położył bułkę i oparł się o poręcz kanapy .
— Wiadomo panom — zaczął Wokulski — że Warszawa jest handlową stacją między Europą zachodnią i wschodnią . Tu zbiera się i przechodzi przez nasze ręce część towarów francuskich i niemieckich przeznaczonych dla Rosji , z czego moglibyśmy mieć pewne zyski , gdyby nasz handel …
Dopiero gdy przybysz stanąwszy nad nim krzyknął mu w ucho :
„ Bah ! — mruknął — rzadkie spotkania właśnie nadają jej charakter ideału . Kto wie , czy zupełnie nie rozczarowałbym się poznawszy ją dokładniej ? ”
— Ojciec właśnie zachorował z gniewu na tego Żyda …
Komornik ciągle czeka na schodach , aż tu wpada do niego Maruszewicz . „ Panie ! — woła — zobacz no , co ci dokazują … ” Komornik wybiega na dziedziniec i widzi taką scenę :
— Jak wyżej — wtrącił Wokulski — a ty , Ignacy , co sam myślisz ?
— Nie bądź pan śmieszny — przerwał mu Wokulski . — O życie pańskie byłem zupełnie spokojny , tak jak jestem pewny , że kiedyś dostaniesz się do więzienia . Cała rzecz , że ja nie chcę panu ułatwiać tej podróży .
— Już … Teraz pan zabierze głos ? …
Do sklepu wszedł pierwszy gość : kobieta ubrana w salopę i chustkę na głowie , żądająca mosiężnej spluwaczki … Pan Ignacy bardzo nisko ukłonił się jej i ofiarował krzesło , a pan Lisiecki zniknął za szafami i wróciwszy po chwili doręczył interesantce ruchem pełnym godności żądany przedmiot . Potem zapisał cenę spluwaczki na kartce , podał ją przez ramię Rzeckiemu i poszedł za gablotkę z miną bankiera , który złożył na cel dobroczynny kilka tysięcy rubli .
— I majątek masz ? Milion …
I opuściła sklep trzaskając drzwiami .
— Panie proszą — rzekł w tej chwili Mikołaj ukazując się we drzwiach gabinetu .
— Więc niech pan zachowa sobie to na pamiątkę .
„ Zresztą — myślał adwokat patrząc na Wokulskiego spod oka — choćby powtórzył księciu naszą rozmowę , cóż mi zrobi ? … Powiem , że chciałem go wybadać … ”
Baron ukłonił się i już we drzwiach skrzyżował spojrzenia z Mraczewskim , który mrugnął na niego .
Utwierdzona w dobrych postanowieniach pani Jasiowa już nie tylko w wieczór zapraszała Wokulskiego na herbatę , na którą on po największej części nie chodził , ale jeszcze sama nieraz zbiegała do mego pokoju , troskliwie wypytując Stacha , czy nie jest chory , i dziwiąc się , że się jeszcze nie kochał , on , prawie starszy od niej ( myślę , że ona była trochę starsza od niego ) . Jednocześnie zaczęła kobieta dostawać jakichś płaczów i śmiechów , wymyślać mężowi , który na całe dnie uciekał z domu , i występować z pretensjami do mnie , że jestem niedołęga , że nie rozumiem życia , że przyjmuję na lokatorów ludzi podejrzanych …
— Co tobie ? — zapytała prezesowa .
— Ach , Boże ! zaraz z czego ? Pierwej niech pan odpowie na moje pytanie .
Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede wszystkim spostrzega , że do gmachu sądowego prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi . Następnie widzi cztery różnej wielkości gromady starozakonnych z minami bardzo poważnymi . Pan Ignacy nie wie , dokąd iść ; idzie jednak do tych drzwi , przed którymi stoi najwięcej starozakonnych , domyślając się , że tam właśnie odbywa się licytacja .
— I ile byś też chciał odstępnego , panie Wokulski ? …
Pan Szastalski nie miał kapitałów w spółce ani posady przy kolei . Ale ponieważ dwaj jego przyjaciele , panowie Niwiński i Malborg , mieli do Wokulskiego pretensję , więc i on miał do Wokulskiego pretensję , którą formułował wzdychając obok panny Izabeli i mówiąc :
„ Zgodzi się , jeżeli jest chciwym parweniuszem , ale nie zgodzi się , jeżeli … ”
— Pani nigdy nie była szczęśliwa ? …
Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem . Kiedy Wiktor Emanuel raz pocałował ją w rękę , uprosiła ojca , że tego samego dnia wyjechali z Rzymu . W Paryżu oświadczył się jej pewien bogaty hrabia francuski ; odpowiedziała mu , że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie . Podolskiego magnata odepchnęła zdaniem , że odda swoją rękę tylko temu , kogo pokocha , a na co się jeszcze nie zanosi , a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego milionera zbyła wybuchem śmiechu .
— Rewirowy ! — krzyknęła pani Misiewiczowa .
— W takim razie służę — rzekł baron szukając biletu . — Ach , do licha ! Nie wziąłem biletów … Może pan ma notatnik z ołówkiem , panie Wokulski ? …
— W takim razie trzeba płacić siedemset rubli …
— No i cóż : fakt czy złudzenie ?
— Ale … A cóż z twoim bratem ? …
Opowiedziawszy to wszystko pani Stawska zakończyła pytaniem , które miało ton jakby prośby :
Jednego dnia , w początkach listopada , rzekł do mnie Stach :
— Moja Felciu — odparła wdówka — jesteś w tym wieku , że u ciebie każdy będzie dobrym furmanem , kto ma ładne oczy .
Nad wieczorem posłał służącego do sklepu po Obermana . Siwy inkasent przybiegł natychmiast , z trwogą pytając się w duszy : czy Wokulski nie rozmyślił się i nie każe mu zwrócić zgubionych pieniędzy ? …
Stach z głębi znowu wysunął ręce , znowu chwycił się za krawędź otworu i wydźwignął się do połowy ciała . Myślałem , że mu krew tryśnie z policzków .
— I myślę — dodałem — że ten młody człowiek pod względem niepłacenia komornego dotrzyma słowa , co ?
Wokulskiemu znowu zdawało się , że z oczu spada mu zasłona , poza którą widać zupełnie inny świat i inną pannę Izabelę . Ale w tej samej chwili uczuł taki zamęt w głowie , ból w piersiach , szał w nerwach , że uciekł do przedpokoju , a stamtąd na ulicę obawiając się , że traci rozum .
— Nic .
— Nie , pani .
— Ale widzi pan … Bo gdyby młode panny ciągle sam na sam przebywały z młodymi ludźmi , to mogłaby się która zakochać …
— Ach , Starskiego … Zobaczymy .
— Ani myślę . Owszem , ta bezwładność mózgów daje mi najlepszą gwarancję bezpieczeństwa tajemnicy moich wynalazków . W przeciwnym razie pochwycono by je , prędzej lub później odkryto by metodę postępowania i znaleziono by to , czego bym im dać nie chciał …
— Jak to , więc i pan w to wierzy ? Więc według pana ten las nie jest przeznaczony na pożytek ludziom , ale ma jakieś swoje własne interesa , nie gorsze od naszych …
„ To jest okropne , że Stach ma więcej zaufania do Żydów aniżeli do mnie … ”
— Cóż , dobijał się kto ? … — spytał Wirski z akcentem oburzenia w głosie .
Wokulski idzie dalej i z największą uwagą przypatruje się kamienicom . Cóż tu za sklepy ! … Najlichszy z nich lepiej wygląda aniżeli jego , który jest najpiękniejszym w Warszawie . Domy ciosowe ; prawie na każdym piętrze wielkie balkony albo balustrady biegnące wzdłuż całego piętra .
Ocknął się — i znowu powrócił do pakowania zapytując :
Stanąwszy na chodniku przed sklepem pan Ignacy dostaje ataku wyrzutów sumienia .
Drugi młodzieniec milczał posępnie i krył się za kolegę . W postawie jego zauważyłem pewną osobliwość : przyciskał on do piersi obie ręce , a dłonie rozłożył w taki sposób , jakby w nich trzymał książkę albo obrazek .
Wokulski teraz dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark , gdy w dziedzińcu wybiegło naprzeciw prezesowej całe stado kur , którym ona rzucała ziarno z kosza . Za kurami ukazała się ich dozorczyni , stara Mateuszowa , donosząc pani , że wszystko jest dobrze , tylko że z rana krążył nad dziedzińcem jastrząb , a po południu jedna z kur trochę udławiła się kamieniem , ale już ją minęło .
— No — mówi znowu on — panie Rzecki , nie będziemy rozprawiali o tej materii . Gdyby to zrobił kto inny , nie miałbym nic przeciw temu , ale Wokulski ! … Obaj przecie znamy jego przeszłość , a ja może lepiej niż pan , bo nieraz świętej pamięci Hopfer robił u mnie przez niego obstalunki .
Doktór wrócił do swego biurka , usiadł , oparł brodę na ręku i rzekł po namyśle :
Ostatnie te słowa skierowane były do mizernego studenta , który wraz ze swoim towarzyszem czekał przed bramą , widocznie na panią Krzeszowską , a myśląc , że ona wychodzi , ucharakteryzował się na trupa przed … panią Misiewiczową . Wnet poznał swoją omyłkę i zawstydził się tak , że pobiegł parę kroków naprzód .
„ Po co on ma wiedzieć , że nas interesuje jego wyścig ? … Nie więcej od innych . A po co ja mu powiedziałam , że » musi wygrać … « ? Albo co znaczyła jego odpowiedź : » wygram , jeżeli pani zechce … « ? On już zapomina , kim jest . Ale mniejsza , jeżeli za parę grzecznych słówek Krzeszowski rozchoruje się ze złości . ”
Wzruszyłem ramionami , bo i jakże tu bronić dziewczynce , ażeby wyglądała oknem , jeżeli się ona tym tak ładnie bawi !
Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się , skąd mu się biorą takie żakowskie myśli . Przecież panna Izabela ma prawo jechać , kiedy chce , gdzie chce i z kim jej się podoba …
— Mówi , że pojedzie do Kijowa , do uniwersytetu . Ha ! niech jedzie — prawił Machalski — może choć jeden subiekt wyjdzie na człowieka . Ja mu tam nie przeszkadzam ; kiedy jest w piwnicy , nie napędzam go do roboty ; niech sobie czyta . Ale na górze dokuczają mu subiekci i goście .
Odtąd po parę razy na dzień jeździł do maneżu , karmił klacz cukrem i pieścił się z nią . Czuł , że w jego realnym umyśle zaczyna kiełkować coś jakby przesąd . Uważał to za dobrą wróżbę , gdy klacz witała go wesoło , lecz gdy była smutna , niepokój poruszał mu serce . Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ”
Do salonu weszli dwaj bardzo eleganccy młodzi ludzie , z których jeden odznaczał się cienką szyją i dość wyraźną łysiną , a drugi powłóczystymi spojrzeniami i subtelnym sposobem mówienia . Weszli rzędem , jeden obok drugiego , trzymając kapelusze na tej samej wysokości . Jednakowo ukłonili się , jednakowo usiedli , jednakowo założyli nogę na nogę , po czym pan Rydzewski zaczął pracować nad utrzymaniem swojej szyi w kierunku pionowym , a pan Pieczarkowski zaczął mówić bez wytchnienia .
— I ! … Nie da mi cesarz zrobić krzywdy — odpowiadał ojciec .
— Cóż , przypatrzył się pan mojej narzeczonej ? … Jaka ona piękna ! … Obraz westalki , panie , prawda ? A jeszcze kiedy na jej buzi ukaże się ten wyraz dziwnej melancholii , uważał pan , jest tak czarująca , że … oddałbym za nią życie . Nikomu bym tego nie powiedział , wyjąwszy pana , ale wie pan , ona robi na mnie takie wrażenie , że nie wiem , czy ośmielę się kiedykolwiek pieścić ją … chcę tylko modlić się do niej … Po prostu , panie , klęczałbym u jej nóg i patrzył w oczy szczęśliwy , gdyby mi pozwoliła , panie , pocałować brzeg swojej sukni … Ale czy nie nudzę pana ?
— Moi kochani ! … — jęczał Liptak zawijając się w grochowiny — kładźcie się , do diabła , spać , bo inaczej ani Kossuth , ani Turek nas nie rozbudzi .
Znowu stanął na chodniku .
— Cha ! cha … czyś pan dopiero dzisiaj zrobił tak piramidalne odkrycie ? … Cha ! cha ! … podoba mi się ten starzec ! …
Na drugi dzień wstał późno i do południa , pijąc herbatę , znowu przysłuchiwał się biciu zegara . Jedynasta … dwunasta … pierwsza … Jakie to nudne ! …
— Niech panowie idą — rzekła służąca otwierając drzwi do saloniku .
„ Que votre nom soit beni à jamais , bien qui avez voulu m 'éprouver par cette peine . ” . W miarę jak czyta , szare niebo wyjaśnia się , a przy ostatnich słowach … „ et d 'attendre en paix votre divin secours … ” , chmury pękają , ukazuje się kawałek czystego błękitu , gabinet panny Izabeli napełnia się światłem , a jej dusza spokojem . Teraz jest pewna , że modły jej zostały wysłuchane , że będzie miała najpiękniejszą toaletę i najlepszy kościół do kwesty .
Proszę sobie jednak wyobrazić nasze miny , kiedy przyszedł telegram donoszący … o zamachu Nobilinga w Berlinie ! … Ja myślałem , że padnę trupem , Lisiecki od tej pory zaprzestał już nieprzyzwoitych żartów na mój rachunek i co gorsze , zawsze wypytuje mnie o wiadomości polityczne …
„ Jaki oni mają rozum ! ” — pomyślał Wokulski .
— Zapewne — chociaż dużo tu tłomaczy samotność , nudy …
— Jeżeli wygramy , będę panu winien pięćdziesiąt rubli ponad umowę .
— Cóż to , i ona już nie ma pieniędzy ? — spytał Wokulski adwokata .
To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo , z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika .
Ale Wokulski już wyszedł przez tylne drzwi .
— Ależ , panie ! … Pan Rydzewski i pan Pieczarkowski mieli sposobność widzieć jego album , złożone z samych recenzyj … Pan Pieczarkowski mówi , że Molinariemu ofiarowali to jego wielbiciele . Otóż wszyscy europejscy recenzenci nazywają go genialnym .
— Nie , panie , tylko dziesięć dni chorowałem . Coś mi się zrobiło na szyi takie paskudne , że mnie doktór pokrajał . Ale już wczoraj poszedłem do roboty .
— Pół obrotu w prawo , marsz ! …
Paru oponentów z grupy kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego . Milczeli , lecz tkliwe ich spojrzenia stokroć więcej miały wymowy aniżeli najczulsze słowa .
— Oho ! … — zawołał oponent z grupy kupców .
— Podły Żyd , lichwiarz , odstraszył konkurentów , przekupił adwokata i …
Ale że sam już nie znajdował rady , więc poszedł do doktora Szumana .
— Istna heca — rzekł . — I skąd mu to przyszło ?
Wtedy dopiero kowal się zląkł … Zatrząsł się i ręce mu opadły . Strachom tego tylko było trzeba . Który miał największy pysk , skoczył na kowala i tak go kłapnął , że krew trysnęła przez okno i poplamiła kamienie , co państwo na własne oczy widzieli . Ale przy tym bestia wyłamał sobie ząb duży jak pięść , co go później mój dziaduś znalazł w potoku .
— Będą specjaliści , szanowny panie Wokulski — przerwał mu adwokat . — Oni nam dostarczą szczegółów , które pan raczysz tylko uporządkować i rozjaśnić z właściwą mu genialnością …
— Musi mnie papa kiedy nauczyć , jak się jada ryby nożem .
Naturalnie , komornik wysyła stróża po ślusarza i czeka na schodach z policją . W jakie pół godziny przychodzi i ślusarz : otworzył ten zwyczajny zamek wytrychem , ale angielskiemu zatrzaskowi nie może dać rady . Kręci , wierci — na próżno … Dyma znowu po narzędzia , na co znowu schodzi mu z pół godziny , a tymczasem w podwórzu zbiegowisko , wrzask , a na drugim piętrze pani baronowa dostaje najstraszniejszych spazmów .
— A sprawiedliwość ? — zawołał Ignacy .
Baron oglądał spinki , ostentacyjnie odwracając się tyłem do damy .
— Ja tam nie umrę , dopóki o nim nie usłyszę .
Nagle — rozdzierającym głosem krzyknęła : „ Ach ! nihiliści … ” , i cofnęła się w głąb pokoju .
— Jutro jadę — rzekł . — A cukrowni niech pani nie stawia .
— Ach ! — płakała — ludzie są okrutniejsi od zwierząt … Chcą mnie wygnać stąd , gdzie moja dziecina wydała ostatnie tchnienie … Jej łóżeczko i wszystkie zabawki leżą na swoich miejscach … Sama ścieram kurze w jej pokoju , ażeby nie poruszyć najmniejszego sprzętu … Każdy cal podłogi wydeptałam kolanami , wycałowałam ślady mojej dzieciny , a oni mnie chcą wygnać ! … Wygnajcież stąd pierwej mój ból , moją tęskonotę , moją rozpacz …
„ Niebo jest tu , gdzie mieszka Julia . Lada pies , kot , lada mysz marna żyje w niebie , może patrzeć na nią ; tylko — Romeo nie może ! Mdła mucha więcej ma mocy , więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo . Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie . Mucha ma tę wolność , ale Romeo nie ma , bo on wygnany ! … O księże , złe duchy wyją , gdy w piekle usłyszą ten wyraz ; maszże ty serce , ty , święty spowiednik i przyjaciel , drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem — wygnanie … ”
— Chyba jest pusta w środku ? …
— Zdecydował pan kwestię — rzekł Wokulski z ukłonem .
— „ Odpowiedzie od redakcje . * Panu W. W. * Encyklopedie większe Orgelbranda … ” Nie to … „ * Panu Motylkowi * . Frak kładzie się … ” Nie to … A , jest ! … „ * Panu S. Szlangbaumowi * : Pańska szarada polityczna nie jest gramatyczna . ” — Proszę pana : co tu jest z polityki ? Żebym ja napisał szaradę o Dizraeli albo o Bismarck , to byłaby polityka , ale o Kozaki to przecie nie jest polityka , tylko wojskowość .
— Jeżeli pani zechce , wygram — odparł Wokulski patrząc na nią ze zdumieniem … Nigdy nie wydała mu się tak piękną jak teraz w wybuchu niecierpliwości . Nigdy też nie marzył , ażeby rozmawiała z nim tak łaskawie .
— Może — odparł Wokulski , bardzo zmieszany .
Nagle tak mi zaschło w ustach , że już nie mogłem słowa przemówić . Szczęściem , odezwał się Wokulski :
— Kto z nas ich nie miał ! — ciężko westchnął rządca .
Do sklepu nie chciało mu się iść . Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona Krzeszowskiego .
W sali ucichło , a pan Ignacy słucha opisu kamienicy położonej tu i tu , mającej trzy oficyny i trzy piętra , plac , ogród itd . W trakcie tego ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy , a pani Krzeszowska co chwilę podnosi do nosa kryształowy flakonik w złotej oprawie .
Odetchnął dopiero na Syberii . Tam mógł pracować , tam zdobył uznanie i przyjaźń Czerskich , Czekanowskich , Dybowskich . Wrócił do kraju prawie uczonym , lecz gdy w tym kierunku szukał zajęcia , zakrzyczano go i odesłano do handlu …
Ha ! trudno … Posyłam tedy do odprasowania mój kapelusz , płacę dwa złote , na wszelki wypadek biorę do kieszeni krócicę i maszeruję gdzieś aż za kościół Aleksandra .
Tu osiwiałego w swoim zawodzie subiekta pchnął na twardy fotel i stanąwszy przed nim z załamanymi rękoma , jak zrozpaczony Germont przed Violettą , rzekł :
Rzecki ocknął się , podniósł głowę , brwi i oczy w górę i zobaczył Mraczewskiego …
— Pan Wokulski mógłby także poczęstować cukrem swego konia , który tak go dziś dobrze nosił — wtrąciła nieco zadąsana pani Wąsowska .
— Piękny strzał , panie Wokulski — mówił z trudnością baron , mocno potrząsając Wokulskiego za rękę . — Zastanawia mnie , że człowiek pańskiego fachu … Ale może pana to obraża ? …
— Jak kobieta jest ładna , to się i z kryminału wygrzebie — rzekła czerwona dama do swojej sąsiadki .
Prosty ten zbieg wypadków głęboko wstrząsnął Wokulskim ; przez chwilę uwierzył nawet w przeczucia i pomyślał z radosnym zdumieniem :
— A jeżeli są potrzebne ?
Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał :
Prezesowa wpadła w zamyślenie i kiwając głową szepnęła :
— Nie , nie — rzekła — tam nie idźmy , bo stracimy z oczu całe towarzystwo , a dla mnie las tylko wtedy jest piękny , kiedy w nim widzę ludzi . W tej chwili na przykład rozumiem go … Niech no pan spojrzy … Prawda , jak ta część jest podobna do ogromnego kościoła ? … Te szeregi sosen to kolumny , tam boczna nawa , a tu wielki ołtarz … Widzi pan , widzi pan … Teraz między konarami pokazało się słońce jak w gotyckim oknie … Co za nadzwyczajna rozmaitość widoków ! Tu ma pan buduar damski , a te niskie krzaczki to taburety . Nie brak nawet lustra , które zostało po onegdajszym deszczu … A to ulica , prawda ? … Trochę krzywa , ale ulica … A tam znowu rynek czy plac … Czy pan widzi to wszystko ?
— Felicja zostanie ze mną — wtrąciła prezesowa .
— A … a ! … wszystko mi jedno w rezultacie , gdzie osiedli się ten młody człowiek . Niech jedzie i do Moskwy .
— Gdzież on jest ?
Rzecz jest taka . Pisze do mnie Stach z Paryża ( prosił mnie o to samo przed wyjazdem ) , ażebym się zaopiekował kamienicą , którą kupił od Łęckich . „ Nie miała baba kłopotu ! … ” , myślę , ale cóż robić ? … Zdałem sklep Lisieckiemu i Szlangbaumowi , a sam — jazda w Aleje Jerozolimskie na zwiady .
— Ja , w rezultacie , nie mam nic przeciw temu — dodała hrabina . — Cokolwiek nastąpi , oczywiście zgadzam się z wolą boską , jeżeli zyskują na tym ubodzy … Ciągle zyskują … Moja ochrona będzie niedługo pierwszą w mieście , i tylko dlatego , że ten pan ma słabość do Belci …
— Mści się za to , że wodziłam go po manowcach — wtrąciła pani Wąsowska .
Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli :
… Alem się też rozgadał , Boże odpuść ! … Myślałem o Wokulskim , a piszę o sobie i o Katzu . Wracam więc do przedmiotu .
Ten sam Żydek wziął mnie do swego domu , gdzie doręczył mi tłomoczek z bielizną , odzieniem i obuwiem . Nakarmił mnie rosołem z gęsiny , potem gotowaną , a potem pieczoną gesiną , której do Lublina nie mogłem strawić . Nareszcie dał mi butelkę wybornego miodu , zaprowadził do gotowej już furmanki , lecz — ani chciał słuchać o żadnym wynagrodzeniu .
Za co dostawał kubek kawy z trzema bułkami .
Wjechawszy do lasu zsiadł z konia i prowadził go za cugle .
„ A czymże ja jestem , zarówno obcy im wszystkim ? … ”
— Dalibóg ! więcej nie warto … — wtrąca jegomość z miną łajdaka .
— Daj pokój — rzekł — już i tak jesteś rozdrażniony …
Toteż kiedy książę w oznaczonym terminie przyszedł do pana Łęckiego , nie omieszkał jednocześnie zobaczyć się z panną Izabelą . W znaczący sposób uścisnął ją i powiedział te zagadkowe słowa :
Z początku uczty wszystko odbywało się bardzo poważnie ; coraz któryś z biesiadników zabierał głos i gadał tak , jakby chciał odgadać wypite wino i zjedzone potrawy . Lecz im więcej wynoszono pustych butelek , tym dalej uciekała z tego zgromadzenia powaga , a w końcu — zrobił się przecie taki hałas , że wobec niego prawie oniemiała muzyka .
Kwit był napisany według wszelkich form . Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery . W chwilę później młody człowiek , ciągle zmieszany , opuścił gabinet ; zbiegając zaś ze schodów , myślał :
— Dałbym dziesięć rubli , żeby Wokulski wygrał … Utarłby nosa hrabiom …
— Ani przez chwilę . Więc Starski , Szastalski …
— No , no … już mnie pan do swoich porządków nie nawracaj — odparł Mraczewski . — Otóż pan baron i pani baronowa od roku prowadzą ze sobą wojnę . On chce rozwodu , na co ona się nie zgadza ; ona chce przepędzić go od zarządu swoim majątkiem , na co on się nie zgadza . Ona nie pozwala mu trzymać koni , szczególniej jednego wyścigowca ; a on nie pozwala jej kupić kamienicy po Łęckich , w której pani Krzeszowska mieszka i gdzie straciła córkę . Oryginały ! … Bawią ludzi wymyślając jedno na drugie …
Widok pogodnego nieba , pięknych drzew , przelatujących ptaków i wesołych ludzi zatarł ślady jej nocnych przywidzeń ; gdy zaś jeszcze z kilku przejeżdżających powozów spostrzeżono ją i powitano , w sercu jej ocknęło się zadowolenie .
Węgiełek odetchnął .
— Także miała się na co łakomić ! …
Mocny rumieniec oblał twarz pani Stawskiej ; odwróciła krzesło tyłem do lampy i spytała cichym głosem :
— Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — odzywał się jękliwie baron .
— Czym mogę służyć ? — spytał Wokulski , twarz bowiem gościa wydała mu się dziwnie sympatyczną .
— Ach , o tym pan mówi ? … Dawać panu mojej szarfy nie potrzebuję ; pan sam wziął ją gwałtem . A odbierać ? … Już za późno , choćby ze względu na list barona .
— Co to anonim … Wokulski … Brawo Wokulski ! … — wrzeszczał tłum .
— I jak jeszcze . Hem się w życiu mebli nawoził …
Albo inna znajomość , jakaś pani Meliton , która zaszczyca nas wizytami od chwili powrotu Stasia z Bułgarii . Chuda baba , mała , trajkocze jak młyn , a czujesz , że mówi tylko to , co chce powiedzieć . Wpada raz , w końcu maja :
— Siądźmy , panie Wokulski — mówił książę . — Wybornie zdarzyło się , ponieważ mam do pana ważny interes . Wyobraź pan sobie , że pańskie projekta wywołały wielki popłoch między naszymi bawełnianymi fabrykantami … Wszak dobrze powiedziałem — bawełnianymi ? … Oni utrzymują , że pan chce zabić nasz przemysł … Czy istotnie konkurencja , którą pan stwarza , jest tak groźna ? …
— Trzeba raz zerwać z tym kramarstwem — odezwał się po chwili . — Interes żaden , a wymagania ogromne .
Powóz odjechał ku miastu . Wokulski zmieszał się z przechodniami i poszedł w stronę Ujazdowskiego placu . Szedł z wolna i przypatrywał się jadącym . Wielu spomiędzy nich znał osobiście . Oto rymarz , który dostarcza mu wyrobów skórzanych , jedzie na spacer z żoną , grubą jak beczka cukru , i wcale ładną córką , z którą chciano go swatać . Oto syn rzeźnika , który do sklepu , niegdyś Hopfera , dostarczał wędlin . Oto bogaty cieśla z liczną rodziną . Wdowa po dystylatorze , również mająca duży majątek i również gotowa oddać rękę Wokulskiemu . Tu garbarz , tam dwaj subiekci bławatni , dalej krawiec męski , mularz , jubiler , piekarz — a oto — jego współzawodnik , kupiec galanteryjny , w zwykłej dorożce .
„ Rok temu miałam toż samo widzenie — rzekła do siebie panna Izabela . — Co to znaczy ? … ”
„ Ona ? … Nie . Skądże by wreszcie ona ? ”
— Papo , ty jesteś chory ! … — zawołała przestraszona panna Izabela .
— Pan miał — rzekła — nieporozumienie z panem Krzeszowskim …
— Niczego .
— Rozumie się — odpowiedział gość siadając na kanapie , na której wnet umieścił się Ir i oparł mu głowę na kolanach .
Pocałował ją w rękę i wyszedł zamyślony .
Pani Stawska pobladła , a potem równie szybko zarumieniła się . Była w tej chwili tak piękna , że nawet Wokulski przypatrywał się jej , jeżeli nie z zachwytem , to przynajmniej z życzliwością . Jestem pewny , że z miejsca zakochałby się w niej , gdyby nie ten podły zapach kalafiorów zalatujący z kuchni .
Jeżeli dzień udał się dobrze , pan Ignacy był kontent . Wówczas przed snem czytał historię konsulatu i cesarstwa albo wycinki z gazet opisujących wojnę włoską z roku 1859 , albo też , co trafiało się rzadziej , wydobywał spod łóżka gitarę i grał na niej Marsza Rakoczego przyśpiewując wątpliwej wartości tenorem .
— No , a z wami co teraz ?
— Przykro mi bardzo — rzekł baron kłaniając się po raz drugi — że składam pani uszanowanie w takich warunkach …
Pan Tomasz uroczyście podniósł się z fotelu i ceremonialnym krokiem wprowadził gościa do salonu .
— Nie .
A on wciąż chodził po pokojach nadęty jak indyk i pisał , wciąż pisał … Nareszcie odezwał się :
— Tylko zyskam — odparł Wokulski i pożegnał mecenasa i Szlangbauma .
— Jeżeli dasz mi na fiakra ? … Nie . Wszakże z góry powiedziałem ci , że jestem żebrakiem , i kto wie , czy nie najnędzniejszym w Paryżu ? …
— Pani , są rzeczy , których się nigdy nie zapomina . Jeżeli jednak rozkazuje pani pięć i trzy czwarte , będę służył w nadziei , że niebawem znowu zaszczyci nas pani swoją obecnością . Bo rękawiczki pięć i trzy czwarte — dodał z lekkim westchnieniem , podsuwając jej kilka innych pudełek — stanowczo zsuną się z rączek …
Nareszcie , już była blisko dziewiąta , weszliśmy na ostatnią wyniosłość porosłą gęstymi krzakami . Nowa komenda ; plutony idące jeden za drugim poczęły stawać obok siebie . Gdy zaś dosięgliśmy szczytu wzgórza , kazano nam pochylić się i zniżyć broń , a w końcu przyklęknąć . Wtedy ( pamiętasz , Katz ? ) Kratochwil , który klęczał przed nami , wetknął głowę między dwie młode sosenki i szepnął :
Pewnego dnia otrzymał telegram z Zasławka wzywający go na pogrzeb prezesowej .
— Fatalna historia ! — odparł pan Tomasz rzucając się na skórzany fotel . — Wokulski odrzucił przeproszenie , a jego sekundanci postawili ostre warunki .
Starzec potrząsnął głową i odezwał się po chwili :
— Dosyć — rzekła — teraz pojedziemy wolno .
— Ależ , panowie ! — zawołał — dziś mówimy o handlu tkaninami , lecz jutro i pojutrze któż zabroni nam naradzić się nad innymi kwestiami ? … Proponuję więc …
Potem przywidziało mu się , że jakiś cień zagląda do jego okna , a później , że po długim korytarzu ktoś chodzi ode drzwi do drzwi , puka i pyta :
W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu . Tak już przywykł do swojej gorączkowej roboty , że choć nie było interesantów , on ciągle wydostawał jakąś sztukę , odwijał i zawijał , ażeby następnie umieścić ją na właściwym miejscu .
Mimo to legł na barłogu . Ogień na kominie wygasał . Dopiliśmy wódkę i położyliśmy się rzędem z pistoletami w garści . W szczelinach chaty wiatr jęczał , jakby całe Węgry płakały , a nas zmorzył sen . Śniło mi się , że jestem małym chłopcem i że jest Boże Narodzenie . Na stole płonie choinka , przybrana tak ubogo , jak my byliśmy ubodzy , a dokoła : mój ojciec , ciotka , pan Raczek i pan Domański śpiewają fałszywymi głosami kolędę :
— Drugą połowę procentu otrzyma pan w połowie stycznia — odparł Wokulski .
Oburzona chciała zapowiedzieć Mikołajowi , ażeby nigdy nie wpuścił Wokulskiego za próg salonu … Najwyżej do gabinetu pana , gdyby do nich przyszedł z interesem . Lecz przypomniawszy sobie , że Wokulski wcale nie zapraszał się do nich , zarumieniła się ze wstydu .
Praca nad szczęściem we wszystkich kierunkach — oto treść życia paryskiego . Tu przeciw zmęczeniu zaprowadzono tysiące powozów , przeciw nudzie setki teatrów i widowisk , przeciw niewiadomości setki muzeów , bibliotek i odczytów . Tu troszczą się nie tylko o człowieka , ale nawet o konia dając mu gładkie gościńce ; tu dbają nawet o drzewa , przenoszą je w specjalnych wozach na nowe miejsce pobytu , chronią żelaznymi koszami od szkodników , ułatwiają dopływ wilgoci , pielęgnują w razie choroby .
— Co to jest ? … — spytał zdziwiony Wokulski poznając w płaczącym starego inkasenta Obermana .
Już kiedym się tak rozgadał ( dalibóg , robię się plotkarzem ) , więc muszę dodać , że i w naszym sklepie panuje jakiś niezdrowy ferment . Oprócz mnie jest siedmiu subiektów ( czy kiedy marzył o czymś podobnym stary Mincel ! ) , ale — nie ma jedności . Klejn i Lisiecki , jako dawniejsi , trzymają tylko z sobą , resztę zaś kolegów traktują w sposób nie powiem pogardliwy , ale trochę z góry . Trzej zaś nowi subiekci : galanteryjny , metalowy i gumowy , znowu tylko z sobą się wdają , są sztywni i pochmurni . Wprawdzie poczciwy Zięba chcąc ich zbliżyć biega od starych do nowych i ciągle im coś perswaduje ; ale nieborak ma tak nieszczęśliwą rękę , że antagoniści po każdej próbie godzenia krzywią się na siebie jeszcze szkaradniej .
Usłyszała to mijająca ich właśnie panna Izabela i — pobladła . Przystąpił do niej młody człowiek z wczorajszej kwesty .
— Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie .
— Pan nigdy nie cofa swoich postanowień ?
— Co ? … — zdziwił się adwokat .
— Nie obrazisz się , profesorze ? — spytał — jeżeli …
— Panna Ewelina należy do wyjątków ! … — zawołał baron .
— Zaraz mnie pan zrozumiesz — prawił doktór gorączkując się coraz mocniej . — Weź pan rodzinę Łęckich , co oni robili ? Trwonili majątki : trwonił dziad , ojciec i syn , któremu w rezultacie zostało trzydzieści tysięcy ocalonych przez Wokulskiego i — piękna córka dla dopełnienia niedoborów .
— Pozwolisz , panie Wokulski — odezwał się Łęcki — że przedstawię ci pana Juliana Ochockiego . Nasz kuzyn … trochę oryginał , ale …
„ Tyżeś to czy … nie ty ? … ”
Pan Tomasz Łęcki był to sześdziesięciokilkoletni człowiek , niewysoki , pełnej tuszy , krwisty . Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy , tej samej barwy . Miał siwe , rozumne oczy , postawę wyprostowaną , chodził ostro . Na ulicy ustępowano mu z drogi — a ludzie prości mówili : oto musi być pan z panów .
— Najmniejszego .
— Chyba jest dalej — szepnął z trwogą , idąc do ostatniego salonu .
— A widzi mama — zawołała powracając — pocałowałam i Pan Jezus nic nie powiedział .
— Piechota ! … piechota ! …
Podano sandacza , którego Wokulski zaatakował nożem i widelcem . Panna Florentyna o mało nie zemdlała , panna Izabela spojrzała na sąsiada z pobłażliwą litością , a pan Tomasz … zaczął także jeść sandacza nożem i widelcem .
— Wszyscy ci , którzy cię nie szanują tak , jakeś na to zasłużył .
Dorożkarz dotyka ręką kapelusza i woła :
Sędzia tymczasem napisał i przeczytał wyrok , mocą którego panowie : Maleski i Patkiewicz , zostali skazani na zapłacenie dwunastu rubli i pięćdziesięciu kopiejek komornego tudzież na opuszczenie lokalu przed 8 lutym .
— Ja już z natury jestem śmiały , a Wokulski wariat ! … Dziś dopiero dowiedziałem się prawdy … Pan wie , ile stary mógłby zarobić na tym interesie w Paryżu z Suzinem ? … Nie dziesięć , ale pięćdziesiąt tysięcy … rubli , panie Rzecki ! … I ten osioł nie tylko że nie chce dziś jechać , ale jeszcze mówi , że — nie wie , kiedy pojedzie . On nie wie , a Suzin może czekać z tą sprawą najwyżej kilka dni .
— Bardzom kontent , kuzynko , że tak prędko poznałaś się na tym poliszynelu — odezwał się Ochocki . — Może pani siądzie ?
Na środku gabinetu przygarbiony hrabia zabrał głos .
— Tylko bez poufałości ! — oburzył się pan Raczek . — Po ślubie będzie poufałość , teraz … Ma przyjść do Mincla jutro z bielizną i odzieniem … Nieszczęsny Napoleonie ! …
Teraz panna Izabela zawahała się . Po chwili jednak słaby rumieniec wrócił jej na twarz . Ciągnęła dalej :
— Przyzna pani jednak , że urodzenie …
— Wycofać swój kapitał może pan nawet w połowie stycznia roku przyszłego .
— Mateczko ! — wtrąciła pani Stawska .
— Mam pojedynek — odparł Wokulski .
— Du lieber Gott ! Es ist ja schon zehn Uhr …
„ Więc oni tu przepędzają wieczory przy księżycu i śpiewie słowika ? … — pomyślał Wokulski i poczuł straszny ból w sercu . — Panna Izabela już kocha się w Ochockim , a jeżeli się nie kocha , to tylko z winy jego dziwactw … No i ma słuszność … piękny człowiek i niezwykły … ”
XX . Pamiętnik starego subiekta
— Tak .
Stary subiekt pokręcił głową .
— Przeciwnie , masz pan … jeden tytuł : pracę , drugi : uczciwość , trzeci : zdolności , czwarty : energię … Tych tytułów nam potrzeba do odrodzenia kraju , to nam daj , a przyjmiemy cię jak … brata …
Te panie bowiem , obok zdobiących je cnót , mają fatalny zwyczaj , że ciągle siedzą w oknie . Pani Misiewiczowa sobie , pani Stawska sobie , Helunia sobie i nawet kucharka Marianna też sobie . I nie dość , że siedzą cały dzień , ale jeszcze siedzą wieczorami przy lampach i nawet nie zapuszczają rolet , chyba przed udaniem się na spoczynek . Toteż widać wszystko , co się dzieje w ich mieszkaniu , jak w latarni .
„ … Owszem , ile tylko razy pan zechce … ” — mówiła rumieniąc się pani Stawska .
— Miałam list od Krzeszowskiej — przerwała mu panna Izabela .
— Skąd wiesz , że to on ? W tym nie miałby żadnego interesu .
— A ten pan czego chce ?
Otworzyłem — czytam :
Przechodniu , gdy w tę stronę zwrócisz swoje oko ,
Ale to fraszka , bo i polityk może być zakochany . Taki Napoleon I kochał się na prawo i na lewo i mimo to trząsł Europą . Napoleon III także miał sporo kochanek , a słyszę , że i syn wstępuje w jego ślady i już wynalazł sobie jakąś Angielkę .
Zaczęła przypominać sobie .
— Nareszcie … — rzekła pani Wąsowska . — Myślałam , że nigdy się nie zdecydujesz .
— Naturalnie . Ale cóż , kiedy tak już zgłupiał …
— Nic nowego — odparł Mraczewski . — Kongres w Berlinie robi swoje , Austriacy wezmą Bośnię .
Wokulski spojrzał na starca obutego w drewniane sandały jak najuboższy wyrobnik , potem na jego sprzęty , z których wyzierała nędza , i pomyślał , że przecie ten człowiek za swoje wynalazki mógłby mieć miliony . Wyrzekł się ich jednak dla dobra jakiejś przyszłej , doskonalszej ludzkości … Geist wydał mu się w tej chwili jak Mojżesz , który do obiecanej ziemi prowadzi jeszcze nie urodzone pokolenia .
— U was była ta lalka ?
Tak sobie nieraz myślałem w chwilach zwątpienia ; lecz proces pani Stawskiej doprowadził mnie do wręcz przeciwnych rezultatów , do wiary , że dobrym ludziom prędzej czy później stanie się sprawiedliwość .
— Pan był przyrodnikiem ? — spytał Ochocki .
Wokulski ocknął się .
— Nie , to sygnał …
— Czy mam wyliczać nazwiska ? — spytał Wokulski .
— Nie . Niektórzy z nich wprost mówili , że mając do wyboru między pogwałceniem „ praw natury ” a złudzeniami własnych zmysłów , wolą nie dowierzać zmysłom . I jeszcze dodawali , że robienie poważnych doświadczeń z podobnymi kuglarstwami może obłąkać zdrowy rozsądek , i stanowczo wyrzekli się doświadczeń .
— Dajże mi pokój z Kasią ! … — przerwał . — Dziewczyna dobra z kośćmi , nieraz ukradkiem przyszywała mi oberwany guzik do paltota albo podrzucała mi kwiatek na okno , ale ona nie dla mnie , ja nie dla niej .
„ Oto zmieniły się czasy ! — myślał . — Dawniej taki Geist byłby symbolem szatana , z którym walczy o duszę ludzką anioł w postaci kobiety . A dzisiaj … kto jest szatanem , a kto aniołem ? … ”
— Przysięgam — wołał Szapary — że najdalej w marcu Kossuth powoła nas do szeregów . Głupstwo zrobiliśmy łamiąc szpady …
Wtedy przekonał się , że między jego znajomymi nie ma człowieka , który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich . Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość .
— Jutro będzie tydzień .
„ Anielskie serce ! … ” — myślał Wokulski . Pewnego zaś wieczora rzekł do niej :
Traf zdarzył , iż po kilku latach żona umarła zostawiając mu dość spory majątek . Pochowawszy ją , Wokulski odsunął się nieco od sklepu , a znowu zbliżył się do książek . I może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem , gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli .
Mimo woli porównywał drobny wzrost stojących pod kościołem pobożnych z olbrzymimi rozmiarami świętego budynku i przyszła mu myśl szczególna . Że jak kiedyś na ziemi pracowały potężne siły dźwigając z płaskiego lądu łańcuchy gór , tak kiedyś w ludzkości istniała inna niezmierna siła , która wydźwignęła tego rodzaju budowle . Patrząc na podobne gmachy można by sądzić , że w głębi naszej planety mieszkali olbrzymowie , którzy wydzierając się gdzieś w górę , podważali skorupę ziemską i zostawiali ślady tych ruchów w formie imponujących jaskiń .
Całą noc spać nie mogłem . Takie straszne zapowiedzi w dzień triumfu …
Tak sobie to uporządkowałem ; nie wiem , czy właściwie , ale Bóg mi świadkiem , żem chciał jak najlepiej . Wreszcie pytałem o zdanie Stasia Wokulskiego ; ale on , zamiast coś poradzić , tylko wzruszał ramionami i uśmiechał się , jakby mówił :
— Proszę pana — ciągnęła staruszka — jeżeli mamy mówić szczerze , to mnie nie tyle chodzi … To jest … nie wierzę , ażeby Ludwik żył . Kto przez dwa lata nie pisze …
— Nie wiem .
Ale , ale ! … Ciągle odbiegając od przedmiotu zapomniałem kilku bardzo ważnych szczegółów . Mam na myśli Mraczewskiego , który od pewnego czasu albo krzyżuje mi plany , albo wprowadza w błąd świadomie .
— Niech Helusia będzie grzeczna — odparła matka . — Lepiej uklęknij i zmów paciorek .
— Podróżnicy nie mówią komplimentów , gdyż wiedzą , że pod każdą szerokością jeograficzną komplimenta dyskredytują mężczyznę w oczach kobiet .
— I ja rozumiem — przerwał Geist . — Moje odkrycia są tak nowe , że … uważasz je pan za oszustwo ! … Pod tym względem nie są mędrszymi od ciebie członkowie Akademii , masz więc dobre towarzystwo … Aha ! … chciałbyś jeszcze raz zobaczyć moje metale , wypróbować je ? … Dobrze , bardzo dobrze …
Wokulski uczuł , że z serca usuwa się mu ogromny ciężar .
I rozważał pełen goryczy , że ten płat ziemi nadrzecznej , zasypany śmieciem z całego miasta , nie urodzi nic nad parterowe i jednopiętrowe domki barwy czekoladowej i jasnożółtej , ciemnozielonej i pomarańczowej . Nic , oprócz białych i czarnych parkanów , otaczających puste place , skąd gdzieniegdzie wyskakuje kilkupiętrowa kamienica jak sosna , która ocalała z wyciętego lasu , przestraszona własną samotnością .
— Ale nigdzie w tym stopniu co u nas . Gdzie indziej taki jak ja uczciwy dorobkiewicz miałby wrogów , ale miałby też uznanie , które wynagradza krzywdy … A tu …
— A … A ! … — szepnął pan Tomasz i ukłonił mu się . Wokulski zdumiał się .
Książka odbiła się od ściany , spadła na umywalnię i ze smutnym szelestem stoczyła się na podłogę .
— Naturalnie . Za pieniądze wszystkiego można dostać .
Skończywszy czytanie pan Ignacy potrząsnął głową .
Wrócił zadyszany Wicek . Uważałem , że surdut tego młodzieńca połyskuje od tłustych plam .
— Gut Morgen meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig …
Przy tych wyrazach wstrząsnął się .
— Cóż to znaczy ? — pytam .
Gdy zaś Wokulski pochylił się do jej ręki , pocałowała go w czoło , co na obecnych zrobiło pewne wrażenie .
— Najmocniej przepraszam — rzekł usiłując utrzymać binokle na nosie — ale jako stały gość pański , ośmielę się w zaufaniu zapytać : co mówiła dama , która wyszła przed chwilą ? … Bardzo przepraszam za moją śmiałość , ale w zaufaniu …
„ Pośle Syn Człowieczy anioły swoje , a oni zbiorą wszystkie zgorszenia i tych , którzy nieprawość czynią , jako zbiera się kąkol i pali się go ogniem . ”
— Nie zemsta , tylko przypomnienie , że jestem wierzycielem kuzynki .
— I cofną się — mówił adwokat trzęsąc ręką — zrób no pan tylko jeszcze jeden błąd …
W tym samym czasie panna Izabela , wróciwszy od ciotki do domu , prawie z przedpokoju zawołała do panny Florentyny :
„ Czy wszyscy zakochani są tak ślepi jak on ? — myślał Wokulski . — Bo dla mnie , i chyba dla każdego tutaj , jest jasne , że ta panna wcale go nie kocha . Może nawet kocha Starskiego …
A gdyby nareszcie , posiadając majątek , zakochał się w arystokratycznej pannie , nie napotkałby tylu przeszkód w zbliżeniu się do niej . Mógłby ją poznać i albo wytrzeźwiałby , albo zdobyłby jej wzajemność . W żadnym zaś wypadku nie traktowano by go jak Murzyna w Ameryce .
— Między nami pokój czy wojna ? …
To w przykry sposób dotknęło pannę Izabelę i pomyślała :
W chwilę później spostrzegał , że projekt ten zdradza umysłowe zboczenie . Kwestię więc : czym jest , a czym nie jest , odłożył na bok , a postanowił , bądź co bądź , zapoznać się z panną Izabelą .
Środkiem Alei z wolna toczyły się dwa szeregi dorożek i powozów w stronę Belwederu i od Belwederu . Ktoś z jadących spostrzegł na chodniku Wokulskiego i ukłonił mu się .
— Ehe ! — żachnął się radca . — Daj no , Józiu , piwa . Myślisz pan , że w Turcji znajdzie jeszcze bogatszą babę aniżeli nieboszczka Minclowa ? … Józiu ! …
— Ach , pamiętam ! … Więc to on ? … Dlaczegóż nie wrócił , boć przecie okazało się , że nie winien ? …
— Nasze klientki zrobiły go takim — odpowiedział stary subiekt , lecz widząc , że przeszkadza pryncypałowi , cofnął się . Wokulski znowu wpadł w zadumę . Nieznacznie spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył , że młody człowiek ma coś szczególnego w fizjognomii .
— To nadzwyczajny człowiek ! — mówiła jej nieraz pani Misiewiczowa .
Na biurku leżał bilet Maruszewicza .
V. Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
— Yung weźmie …
— Gut Morgen , Grossmutter !
— Nie … Ten pan … — rzekł służący i podał bilet Krzeszowskiemu . — Porządny człowiek , alem go wygnał , kiedy tak pan baron kazał …
— Z górki na pazurki ! … — zawołałeś wtedy , Katz .
A tymczasem on — prawił Szuman — czy to w piwnicy Hopfera , czy to na stepie tak się karmił Aldonami , Grażynami , Marylami , i tym podobnymi chimerami , że w pannie Łęckiej widzi bóstwo . On się już nie tylko kocha , ale uwielbia ją , modli się , padałby przed nią na twarz … Przykre go czeka zbudzenie ! … Bo choć to romantyk pełnej krwi , jednak nie będzie naśladować Mickiewicza , który nie tylko przebaczył tej , co z niego zadrwiła , ale jeszcze tęsknił do niej po zdradzie , ba ! nawet ją unieśmiertelnił … Piękna nauka dla naszych panien : jeżeli chcesz być sławną , zdradzaj najgorętszych wielbicieli ! … My , Polacy , jesteśmy skazani na głupców nawet w tak prostej rzeczy jak miłość …
Proroczy wypadek ! … bo i do dziś dnia Stach ciągle tylko wydobywa się na wierzch . I Bóg wie , co by dla kraju mógł zrobić taki jak on człowiek , gdyby na każdym kroku nie usuwano mu schodów , a on nie musiał tracić czasu i sił na samo wydzieranie się do nowych stanowisk .
— Więc jesteśmy zwyciężeni ! … — szepnęła panna Izabela .
Tak przesiedział cały dzień . Następnego przyszedł Rzecki i przypomniał mu , że dziś jest dzień pierwszego kwietnia i że panu Łęckiemu trzeba zapłacić dwa tysiące pięćset rubli procentów .
— Zacny panie Rzecki ! — zawołała starowina . — Ależ ona , przysięgnę , już dziś kocha się , biedactwo , w Wokulskim … Humor jej się zepsuł , po nocach nie sypia , tylko wzdycha , mizernieje kobiecisko , a kiedyście tu byli wczoraj , cóż się z nią działo … Ja , matka , poznać jej nie mogłam …
Naprzód tedy zauważył , że szlachta , lubo o Wokulskim odzywa się z przekąsem jako o dorobkiewiczu i demokracie , w cichości jednak chełpi się nim :
— Prawda , trzeba by zajść — odparł pocierając czoło . — Mówiłeś z nią o sklepie ?
— Jestem nią , dopóki być mogę … Ale ja nie dbam o taki świat , który dwoje ludzi skazuje na tortury za to tylko , że się kochają .
— Czy nie mógłbyś pan mówić jaśniej ? — spytałem niecierpliwie .
W pierwszej chwili zdawało się Wokulskiemu , że zbliżenie się do genialnego skrzypka będzie jednym z najtrudniejszych zadań , jakie mu kazano rozwiązać . Szczęściem , przypomniał sobie , że ma znajomego muzyka , który nie tylko poznał się z Molinarim , ale już chodził za nim i przesiadywał u niego jak cień .
— Ach , Boże ! … — krzyknęła znowu pani baronowa zataczając się .
— Niech się pan nie fatyguje , panie Maruszewicz . Ja już wiem , co potrzebuję wiedzieć .
— Trochę — odpowiedziała ze smutnym uśmiechem . — Przychodzi mi do głowy dziwne pytanie — dodała po chwili — czy ja też potrafiłabym walczyć ? …
— Nu — mówił lamentującym głosem — co ten pan Wokulski wyrabia najlepszego ! … Ja miałem taki interes , żeby on za pięć dni mógł od swego kapitału zarobić trzysta rubli … I ja zarobiłbym ze sto rubli … Ale on sobie jeździ teraz po mieście , a ja na same dorożki wydałem dwa złote i groszy dwadzieścia … Aj ! co to za rozbójniki te dorożkarze …
Niecierpliwie ścisnął go za rękę i popychał ku drzwiom . Na schodach pożegnał go jeszcze raz i cofnął się do laboratorium . Gdy Wokulski wyszedł na dziedziniec , furtka już była otwarta , a gdy wyminął ją i stanął obok swego fiakra , zatrzasnęła się .
— Niech panowie siadają — rzekł manewrując ręką w taki sposób , że nie wiedziałem , czy każe nam umieścić się w walizie czy na podłodze .
— Ach , ciotka ! … — oburzył się pan Tomasz . — Ona zawsze mówi to , co mogłoby mnie zmartwić albo poniżyć . Sześćdziesiąt tysięcy daje Krzeszowska , która utopiłaby nas w łyżce wody … mieszczanka ! … Ale rozumie się , ciotka jej potakuje , bo tu chodzi o mój dom , o moje stanowisko …
Na parterze — szereg arkad i posągów , na pierwszym piętrze olbrzymie kolumny kamienne i nieco mniejsze marmurowe , ze złoconymi kapitelami . Na wysokości dachu w kątach orły i złocone posągi , unoszące się nad złoconymi figurami rozhukanych koni . Dach bliżej płaski , dalej kopuła zakończona koroną , a jeszcze dalej — dach trójkątny , również dźwigający na szczycie grupę figur . Wszędzie marmur , brąz , złoto , wszędzie kolumny , posągi i medaliony …
— Pozwoli pani , że przedstawię pana Wokulskiego , mego najlepszego przyjaciela … Ponieważ zabawi tu dłużej , więc w tej chwili obliguję , ażeby w czasie mojej nieobecności zastępował przy pani moje miejsce …
— Cóż to za ofiara ? — zawołał Rzecki . — Spłacicie nas panie w ciągu paru lat , i basta . Jakże pani sądzi ? … — zapytał pani Stawskiej .
— Więc posłuchaj — mówił Geist . — Tak zwana ludzkość , mniej więcej na dziesięć tysięcy wołów , baranów , tygrysów i gadów , mających człowiecze formy , posiada ledwie jednego prawdziwego człowieka . Tak było zawsze , nawet w epoce krzemiennej . Na taką tedy ludzkość w biegu wieków spadały rozmaite wynalazki . Brąz , żelazo , proch , igła magnesowa , druk , machiny parowe i telegrafy elektryczne dostawały się bez żadnego wyboru w ręce geniuszów i idiotów , ludzi szlachetnych i zbrodniarzy … A jaki tego rezultat ? … Oto ten , że głupota i występek dostając coraz potężniejsze narzędzia mnożyły się i umacniały , zamiast stopniowo ginąć . Ja — ciągnął dalej Geist — nie chcę powtarzać tego błędu i jeżeli znajdę ostatecznie metal lżejszy od powietrza , oddam go tylko prawdziwym ludziom . Niech oni raz zaopatrzą się w broń na swój wyłączny użytek ; niechaj ich rasa mnoży się i rośnie w potęgę , a zwierzęta i potwory w ludzkiej postaci niechaj z wolna wyginą . Jeżeli Anglicy mieli prawo wypędzić wilków ze swej wyspy , istotny człowiek ma prawo wypędzić z ziemi przynajmniej tygrysy ucharakteryzowane na ludzi …
— Nie , pani dobrodziejko …
— Ode mnie ? … Zdaje się panu . Mam w sobie parę kropli krwi węgierskiej , więc kiedy wsiądę na konia , szaleję i plotę niedorzeczności . Notabene — nie cofam nic z tego , com powiedziała , ale mylisz się pan , jeżeli sądzisz , żeś mnie już poznał . A teraz pocałuj mnie pan w rękę ; jesteś pan rzeczywiście interesujący .
— Kiedy zgasł mój anioł , myślałam , że tylko ja jestem nieszczęśliwa …
„ A więc dom kupił Szlangbaum , i to za dziewięćdziesiąt tysięcy , jak przepowiedział Klejn . No , ależ Szlangbaum to przecie nie Wokulski … Stach nie zrobiłby takiego głupstwa … Nie ! … I z tą panną Izabelą farsa , plotki … ”
— Jak mam zameldować ?
Wokulski zeskoczył z konia .
— Coś mi się zdaje , że Wokulski jest … jakby zakochany ? …
— Gdzież pójdę ? … — odparł , na chwilę wytrzeźwiony .
Ale otóż i sala główna , do której biegną wszyscy starozakonni i gdzie skupia się cały interes licytacji . Jest to pokój tak rozległy , że można by w nim tańcować we czterdzieści par mazura , gdyby nie niska bariera , która dzieli go na dwie części : cywilną i licytacyjną . W części cywilnej znajduje się kilka wyplatanych kanap , w części licytacyjnej — estrada , a na niej duży stół , mający formę rogala pokrytego zielonym suknem . Za stołem spostrzega pan Ignacy trzech dygnitarzów mających łańcuchy na szyi i senatorską powagę na obliczach ; są to komornicy . Na stole przed każdym dygnitarzem leży stos papierów reprezentujących wystawione na sprzedaż nieruchomości . Zaś między stołem i barierą , tudzież przed barierą , tłoczy się ciżba interesantów . Wszyscy oni mają zadarte głowy i patrzą na komorników ze skupieniem ducha , którego mogliby im pozazdrościć natchnieni asceci przypatrujący się świętym wizjom .
Wokulski podał mu sto franków .
Mignonette , en joulant la mousse ,
Ocknąłem się na furze , którą właśnie dojeżdżaliśmy do Sawy . Już dniało , zapowiadał się dzień pogodny ; od rzeki ciągnęła surowa wilgoć . Przetarłem oczy , porachowałem … Było na wozie nas czterech i piąty furman . Przecież powinno być pięciu . Nie , powinno być sześciu ! … Szukałem Katza , nie mogłem się dopatrzeć . Nie pytałem o niego ; płacz ścisnął mnie za gardło i myślałem , że mnie udusi . Liptak drzemał , Stein ocierał oczy , a Szapary patrzył na bok i tylko pogwizdywał Rakoczego , chociaż ciągle się mylił .
— O ! … że też my zawsze kogoś musimy posądzać albo o zdradę kraju , albo o złodziejstwo ! Nieładnie ! … — oburzał się półgłos .
Osłupiałem … I nagle w tym osłupieniu przyszła mi najgenialniejsza myśl pod słońcem .
„ Gdyby też nagle wszedł tu Rossi ? … ”
— A tamci co robią ?
— O co pani chodzi , droga pani ? — mówi słodko jegomość w szafirowych okularach . — Żaden adwokat nie podbije pani ceny domu … to ja jezdem od tego … Desz pani jeden procent od każdego tysiąca rubli wyżej nad sumę początkową i dwadzieścia rubelków na koszta …
— Osiemdziesiąt tysięcy i sto rubli …
— Nie mówmy o Heluni , tylko o mnie …
— Drogie , kochane dziecko — mówiła łkając — że też właśnie ja muszę tak ranić ci serce ! … Słuchaj więc … Ojciec ma jeszcze długi wekslowe , jakieś parę tysięcy rubli . Otóż te długi … uważasz … te długi ktoś skupił … kilka dni temu , w końcu marca . Domyślamy się , że to zrobiła Krzeszowska …
— Co dziś robisz ze sobą ? Nie zaprosiłbyś mnie na herbatę ?
— Na pierwszym piętrze , w pańskim salonie przyjęć . Pan Jumart jest bardzo zdolny człowiek , ale i ja może przydałbym się waszej ekscelencji , jakkolwiek nazywam się Miler . Naprawdę jednak jestem Alzatczyk i na honor , zamiast brać od pana , jeszcze płaciłbym dziesięć franków dziennie , byleśmy raz skończyli z Prusakami .
— Z panną Łęcką ? — pochwycił doktór . — Radzę nie mieszać się do tego .
— Pan cudzoziemiec ? … Niech pan będzie ostrożny ze znajomościami w Paryżu …
— A do pana dobrodzieja ? …
— Pierwszy raz spadło to na mnie w czasie przeprawy przez Dunaj trwającej od wieczora do nocy . Płynąłem sam i Cygan przewoźnik . Nie mogąc rozmawiać przypatrywałem się okolicy . Były w tym miejscu piaszczyste brzegi , jak u nas . I drzewa podobne do naszych wierzb , wzgórza porośnięte leszczyną i kępy lasów sosnowych . Przez chwilę zdawało mi się , że jestem w kraju , i że nim noc zapadnie , znowu was zobaczę . Noc zapadła , ale jednocześnie zniknęły mi z oczu brzegi . Byłem sam na ogromnej smudze wody , w której odbijały się nikłe gwiazdy .
— Śmieję się z Belci — rzekł pan Tomasz do kuzynki , która nalewała rosół z wazy . — Wyobraź sobie , Floro , że Wokulski zrobił na niej wrażenie gbura . Czy ty go znasz ?
Wtedy zaczęła sobie rejestrować doznane wrażenia .
Znowu plunął na długość konia i poszedł w stronę trybuny , a Wokulski , pożegnawszy panów Millera i Szulca , popieściwszy klaczkę , wrócił do swego powozu .
— Ach , prawda ! … — zawołała rzucając list na stół . — Proszę cię , Floro , odeszlij jej to i dopisz na wierzchu : „ nieczytane ” . Czego ona od nas chce , ta szkaradna kobieta ! …
— Dlaczego ja ? — zawołał z wysokości kozła Ochocki .
— Więc to baron potrzebuje pieniędzy ?
— Jutro postaram się zaspokoić panów …
Pokręcił się jeszcze po sali , co Szlangbaum uważał za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go , i wrócił do siebie , wzdychając .
— Myślę , ojcze , że należałoby tego pana zaprosić kiedy na obiad … Chciałabym go poznać bliżej .
— Nauczysz się szyć .
Zerwał się z krzesła , ale Wokulski zatrzymał go .
W renomowanej jadłodajni , gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele składów bielizny i składów win , fabrykanci powozów i kapeluszy , poważni ojcowie rodzin , utrzymujący się z własnych funduszów , i posiadacze kamienic bez zajęcia , równie dużo mówiono o uzbrojeniach Anglii , jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski . Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad butelkami z ciemnego szkła obywatele tej dzielnicy , jedni zakładali się o wygranę lub przegranę Anglii , drudzy o bankructwo Wokulskiego ; jedni nazywali geniuszem Bismarcka , drudzy — awanturnikiem Wokulskiego ; jedni krytykowali postępowanie prezydenta MacMahona , inni twierdzili , że Wokulski jest zdecydowanym wariatem , jeżeli nie czymś gorszym …
Mówią coś o kanalizacji Warszawy . Był nawet u nas książę i zaprosił Stacha na sesję w tej materii . Skończywszy zaś rozmowę o kanalizacji zagadnął go o kamienicę . Byłem przy tym i wszystko dobrze pamiętam .
Wszystko to robił , ponieważ kochał ją miłością idealną , więcej niż własne życie . I czuł się zupełnie szczęśliwym , jeżeli uśmiechnęła się do niego , życzliwiej spojrzała albo po jakiejś wyjątkowej zasłudze serdecznie uścisnęła go za rękę . Gdy zaś Pan Bóg dał jej dzieci , on wyszukiwał im bony i nauczycieli , powiększał ich majątek , a nareszcie , gdy ona zmarła ( w tym miejscu łzy zakręciły się w pięknych oczach panny Izabeli ) , on zastrzelił się na jej grobie … Nie , przez delikatność , którą ona w nim rozwinęła , zastrzelił się o kilka grobów dalej .
— W tym całe nieszczęście , bo ja nie jestem gołąbek . Mnie przywiązać mogłaby taka tylko kobieta jak ja sam . A takiej jeszczem nie spotkał .
„ Boże ! … dlaczego on nie przychodzi … ”
— A wszyscy — że zbankrutujesz , i to w niedługim czasie .
Teraz już mogę opowiadać galopem wszystkie wypadki , które później nastąpiły .
W nawie , u konfesjonału , u drzwi kaplicy grobowej widać było zgięte postacie klęczących . Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i ucałowawszy go kładli na tacy drobne pieniądze wydobyte z chustki do nosa .
Pani Wąsowska wydobyła chustkę z kieszeni i poczęła ją gryźć … Na rzęsach błysnęła jej łza i spadła na końską grzywę .
Przeżegnałem się .
— Proszę cię … proszę cię , tylko tego mi nie mów . Nie przyjedzie , bo nie chce spotkać się z Wokulskim , oto cały sekret … — mówiła nieco wzruszona prezesowa . — On dla niej wtedy dobry , kiedy sypie pieniądze na jej ochronę … Powiem ci , Belu , że twoja ciotka nigdy już nie będzie mieć rozumu …
— Już siódma ? … Jak ten czas leci , jak ten czas leci …
— Więc nikt nie zdecyduje się na próbę ? ! … — krzyknął pan Leon załamując ręce .
Odgadłem , że Wicek musi mieć żywy temperament i że ten , kto mu wymyśla , jest jego ojcem . Jakoż istotnie , ukazał się sam pan rządca w poplamionym surducie i spodniach u dołu oberwanych . Miał przy tym gęsty , szpakowaty zarost i czerwone oczy .
— Cóż z tego , choćby nieszczęśliwy Ludwik już nawet nie żył ?
Mincel był bardzo porządny , nie cierpiał kurzu , ścierał go z najdrobniejszych przedmiotów . Jednych tylko dyscyplin nigdy nie potrzebował okurzać dzięki swoim niedzielnym wykładom buchalterii , jeografii i towaroznawstwa .
— Pamiętasz — rzekł — ile wziąłem pieniędzy , gdym stąd wyjeżdżał ?
— Ten skąpy Litwin daje nie osiemdziesiąt , ale dziewięćdziesiąt tysięcy za mój dom , pan zaś proponujesz mi niższą cenę , ażeby więcej zarobić …
Pociąg ruszył . Doktór zamyślony patrzył na oddalające się latarnie , a ja … O mało się nie rozpłakałem …
Ktoś poprosił obecnych o spokojność , damy usiadły w półkole , mężczyźni zgromadzili się za ich krzesłami , koncert zaczął się .
Raz w marcu przechodząc Aleją Jerozolimską zobaczył tłum ludzi , czarny wóz węglarski stojący w poprzek drogi pod bramą , a o parę kroków dalej wyprzężonego konia .
— Trzecią w sprawie kredytu dla rolników — mówił książę . — Czwartą …
— A dziś nie ma wojny ? … Zmieniła się tylko broń : zamiast kosą albo jataganem walczą rublem . Joasia dobrze to rozumiała sprzedając nie serwis — ale rodzinny majątek , albo rozbierając na wybudowanie spichlerza ruiny zamku .
— Nie , panie . Niedługo już będę żył , więc pragnę przeprowadzić choćby jedną zasadę : jeżeli społeczność chce , ażeby jednostki szanowały umowę względem niej , niechaj sama wykonywa ją względem jednostek . Jeżeli ja mam komuś płacić za komorne , niech inni tyle płacą mi za lekcje , żeby mi na komorne wystarczyło . Rozumie pan ? …
— Tylko proszę … bez żadnych dysponowań moją osobą — zaprotestował Ochocki .
Co zaś najgorsze , że z tygodnia na tydzień mizerniało biedactwo . Ile razy przyszła do nas po swoje drobne sprawunki , zdawało mi się , że wygląda trochę lepiej . Ale gdy zgasł na jej twarzy rumieniec chwilowego wzruszenia , przekonywałem się , że jest coraz bledsza , a jej oczy stają się coraz smutniejsze i głębsze .
— Więc skądże teraz ma pieniądze ?
Innym razem opowiedział jej dziwaczną historię :
— Dlaczego ? …
— Nigdy nie miałem tych złudzeń ; dziś mniej niż kiedykolwiek .
— Cóż , Molinari obiecał ? … — zapytała tym samym tonem panna Izabela .
— Czy jednak rozważyłeś pan tę kwestię jako obywatel ? … — rzekł książę ściskając go za rękę . — My już tak niewiele mamy do stracenia …
— To , wielmożny panie , mamy ruch w hotelu z tym Włochem ! … Schodzą się państwo jak do cudownego obrazu , ale najwięcej kobiety …
„ Nie spodziewałem się , że zrobię aż taką przyjemność temu poczciwemu Wokulskiemu . Tak , trzeba zawsze podawać rękę nowym ludziom … ”
Baron ucałował ją jak relikwię spoglądając z triumfem na Wokulskiego , który pomyślał , że jego utytułowany przyjaciel może nie ma powodu do zbyt wielkiej uciechy .
Istotnie , była to kamienica Łęckich .
Starski z takim zajęciem patrzył w karty , że zdawał się nie uważać na to , co zaszło .
— Dam jeden procent od każdego tysiąca wyżej nad sto dwadzieścia tysięcy rubli …
— Żadnych przeprosin .
— Aha ! … — zawołał pan Tomasz — to siostra przysyła mi tych panów . Mój Boże ! nigdy się jeszcze nie leczyłem , a dziś … Proszę cię , panie Stanisławie , idź teraz do Beli … Mikołaj , zamelduj pana Wokulskiego panience .
Nawet baronowa przybiegła zatrwożona i mówi do Patkiewicza :
— Zna on ich dawniej aniżeli my — szepnęła Flora .
— Właśnie . Jest to mostek , po którym …
Ponieważ jednak ja wcale nie dałem mu słowa , że otrzyma porękawiczne , więc chwilę pokręcił się po sklepie i opuścił go gwiżdżąc .
— O nie ! — zaprotestowała blondynka . — Siądę na końcu , bo babcia nie pozwala mi siadać przy narzeczonych .
— Kuzynek podobno wraca z Chin ? — spytała panna Izabela .
Dziś zaś ( co by powiedzieli na to rówieśnicy starego Mincla ! ) pytano przede wszystkim : ilu potrzeba kucharzy i lokajów , a potem : ile butelek szampana , ile węgrzyna i — jaki obiad ? Obiad bowiem stanowił główną wagę uroczystości , gdyż i zaproszeni nie o to troszczyli się : kto będzie święcił , ale co podadzą do stołu ? …
— Czy to wy , panie * Siuzę * ? … Dzień dobry !
Przetarłem oczy . Ależ to żywy Machalski , kiper od Hopfera ! … Byliśmy razem na Węgrzech , później tu , w Warszawie ; ale od piętnastu lat nie widzieliśmy się , gdyż on mieszka w Galicji i ciągle jest kiprem .
— Tym gorzej — przerwał bas . — Dowodził będąc gołym ; ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni .
Wstał z fotelu i spojrzał w inną stronę , co pozwoliło Maruszewiczowi nieco oprzytomnieć . Młody człowiek szybko pożegnał Wokulskiego , opuścił mieszkanie i pędem biegnąc przez schody , myślał :
— Z tym wszystkim — wtrąciłem — widzę w jego postępowaniu wiele sprzeczności …
— Można je mieć przy tysiącu rubli . Szczęście każdy nosi w sobie .
Ale dama gwałtownie odwróciła się od niego do neseserek i upadła na krzesło .
— Dziewięćdziesiąt tysięcy po raz drugi ! … — woła komornik .
Moje dzieci byłyby inne ; po niej wzięłyby piękność , po mnie siłę … No , ale ich nie będzie . W tym kraju tylko choroba , nędza i zbrodnia znajdują weselne łożnice , nawet przytułki dla potomstwa .
Obie przyjaciółki ucałowały się z demonstracyjną czułością , ale Ochocki , który widział nie patrząc , spostrzegł , że albo jedna z nich , albo obie mają do siebie jakąś pretensję , zresztą niewielką .
— Tej biednej Stawskiej … Ona naprawdę zakochała się w Wokulskim …
„ Jużci , ten ma , czego pragnął . Ja , ledwiem zbliżył się do źródła , widzę , że nie tylko ono znikło , ale nawet wysychają moje pragnienia . Pomimo to mnie zazdroszczą , a nad nim każą się litować . Co za potworne nieporozumienie ! ”
— Jak to trzydzieści trzy ? — przerwała panna Izabela . — Dziesięć tysięcy to dziesięć procent …
„ Czy nie ma go tu ? … ”
W tej chwili otworzyły się drzwi sklepu i ukazał się w nich — jeszcze oryginalniejszy jegomość . Lisiecki powiedział o nim , że jest podobny do suchotnika , któremu w trumnie zaczęły odrastać wąsy i faworyty . Wokulski zauważył , że gość ma gapiowato otwarte usta , a za ciemnymi binoklami nosi duże oczy , z których przeglądało jeszcze większe roztargnienie .
— Stokrotnie przepraszam — mówił zawstydzony . — Ale tak ciasno …
I tym sposobem Wokulski i panna Izabela nie tylko byli zupełnie osamotnieni , ale jeszcze musieli być ciągle razem .
— Heca , panie ! — westchnął ajent handlowy .
Widziany z Panteonu i z Trocadero , Paryż przedstawiał się jednakowo : było to morze domów , przecięte tysiącem ulic , nierówne dachy wyglądały jak fale , kominy jak odpryski , a wieże i kolumny jak większe fale .
Usłyszawszy w gabinecie szmer ukłonów służący uciekł do przedpokoju , aby tam przyłapać Obermana . Gdy zaś inkasent wyszedł , odezwał się :
Przypatrzyłem mu się lepiej . Tak , to on , to jest ten sam mizerny młody człowiek , który podczas pierwszej bytności Wokulskiego u pani Stawskiej rzucił baronowej śledzia na głowę . Kochany chłopak ! … Ale też nie zdarzyło mi się widzieć nic równie chudego i żółtego …
— I pan wiesz o nim ?
Oczywiście coś jej strzeliło do głowy i musi być także zadurzona , jeżeli nie w jego wdziękach , to w stanowisku . Inaczej musiałaby zdradzić się , że gra komedię , a baron musiałby spostrzec to , bo miłość patrzy przez mikroskop .
— Albo nie … już nic … Daję panu na dziś urlop . Moi państwo , chodźmy do parku . Panie Ochocki …
— Ma rację — szepnął Wokulski .
— Hę ? … — spytał pan Raczek patrząc na ciotkę .
Wokulski zbliżył się do powozu hrabiny . Pan Łęcki i damy starsze winszowały mu ; panna Izabela milczała .
— Pysznie ! — zawołał przygarbiony hrabia . — Czy jednak nie można by dowiedzieć się szczegółów bliższych ?
Raz , przy niedzieli ( rzadko mi się to zdarza ) , zaszedłem do handelku na śniadanie . Kieliszek anyżówki i kawałek śledzia przy bufecie , a do stołu porcyjka flaków i ćwiartka porteru — oto bal ! Zapłaciłem niecałego rubla , ale com się nałykał dymu , a com się nasłuchał ! … Wystarczy mi tego na parę lat .
— Myślę , że one nigdy nie obojętnieją … Owszem , coraz wydają się droższymi …
— A gdzież ja znajdę takiego głupiego , co by mnie wziął ?
XIV . Tempus fugit , aeternitas manet
„ Jest i u nas niemało do zrobienia — szepnął . — Są i u nas ludzie , których warto wydźwignąć albo wzmocnić … Za stary jestem na robienie epokowych wynalazków , niech się tym zajmują Ochoccy … Ja wolę innym przysporzyć szczęścia i sam być szczęśliwym … ”
— Można spróbować — rzekł pan Domański . — Wszyscy przecież znamy Mincla .
Wyciągnęła rękę , którą Wokulski ucałował , szeroko otwierając oczy ze zdziwienia .
— Nie wiesz pan ? A jednak cuda opowiadają o pańskim majątku . Mówią , że masz pan ze sześćdziesiąt tysięcy rocznie …
Ignacy posunął się z krzesłem .
— Tak , pani . Pani umie rachować ?
— Prosić .
Nareszcie znalazł krzesło i odetchnął . Tu przynajmniej nie zwracano na niego uwagi , częścią z powodu skromnego miejsca , jakie zajmował , częścią , że teatr był przepełniony i już zaczęło się widowisko .
— Zawsze je przebaczam — odparł nieco zdziwiony .
— Choćby co miesiąc . Co pan chce — dodała wzruszając ramionami — to miłość wieku pary i elektryczności .
— Najuczciwsza kobieta — odparł . — Młode to , piękne i pracuje na cały dom … Bo emerytura jej matki ledwie starczy na komorne …
Panna Izabela podniosła się gwałtownie .
Wybiegł z saloniku i wtykając głowę do drzwi , zdaje mi się do kuchennych zawołał :
— Gdzie ? — krzyknęła ciotka .
Pan Tomasz przypatrzył im się z uwagą i dopiero teraz spostrzegł , że dwoje tych ludzi harmonizują ze sobą wzrostem i ruchami . On , o głowę wyższy i silnie zbudowany , stąpał jak ekswojskowy ; ona , nieco drobniejsza , lecz kształtniejsza , posuwała się jakby płynąc . Nawet biały cylinder i jasny paltot Wokulskiego godził się z popielatym płaszczykiem panny Izabeli .
Panna Izabela z takim zachwytem patrzyła na mówiącego , w taki sposób każdy jego wyraz podkreślała ruchem , uśmiechem lub spojrzeniem , że Wokulskiemu zaczęło robić się ciemno w oczach . Więc wstał i pożegnawszy towarzystwo wybiegł na ulicę .
— Masz rację , nie przywykłem pić i wino uderzyło mi do głowy . Ale — już zebrałem zmysły . Powiem ci tylko , że mylisz się gruntownie . A teraz , ażeby ocalić mnie od zupełnego upicia , wypij sam — za pomyślność moich zamiarów .
— Ma gorączkę — szepnął Stein . — Będzie z nim kłopot w drodze …
Doktór Szuman jest także starozakonny , ale niezwykły to człowiek . Miał nawet ochrzcić się , gdyż zakochał się w chrześcijance ; ale że umarła , więc dał spokój . Mówią nawet , że truł się z żalu , ale go odratowano . Dziś całkiem porzucił praktykę lekarską , ma spory majątek i tylko zajmuje się badaniem ludzi czy też ich włosów . Mały , żółty , ma przejmujące spojrzenie , przed którym trudno by coś ukryć . A że zna się ze Stachem od dawna , więc musi wiedzieć wszystkie jego tajemnice .
— Cóż znowu ? …
— Zaczekam . Każ pan wynieść rubla dorożkarzowi — mówił młody człowiek , niedbale rzucając się na krzesło . Nogi mu jednakże zastygły na myśl , że stary subiekt może nie kazać wynieść rubla dorożkarzowi . Ale Rzecki polecenie spełnił , choć już nie kłaniał się gościowi .
— A do mnie , łaskawy panie , żadne — wołał młody człowiek grożąc nam pod nosami — bo ja z zasady nie płacę za komorne . Komu mam płacić ? … Za co ? … Cha ! cha ! dobrzy sobie …
— Miałby jakiś nowy sposób postępowania , mówiłby mi nowe rzeczy , czasami rozgniewałby mnie do łez , potem sam śmiertelnie obraziłby się na mnie , a potem — naturalnie musiałby przepraszać . O , ten zakochałby się we mnie do szaleństwa ! Wpiłabym mu się tak w serce i pamięć , że nawet w grobie nie zapomniałby o mnie … No , taką miłość rozumiem .
— Konie pana Wokulskiego ! … Konie Wokulskiego ! … Wokulski , zajeżdżaj ! … — powtórzyli stojący furmani .
Gdy zaś Wokulski odszedł , powypychał Żydów za drzwi mówiąc :
— Zrobiłbym to przed laty , ale nie dziś . Dziś zrozumiałem , że jako Żyd jestem tylko nienawistny dla chrześcijan , a jako meches byłbym wstrętny i dla chrześcijan , i dla Żydów . Trzeba przecie z kimś żyć . Zresztą — dodał ciszej — mam pięcioro dzieci i bogatego ojca , po którym będę dziedziczyć …
— W imię Ojca i Syna ! … — przeżegnała się staruszka . — On nieszczęśliwy , on , który ma taki sklep , spółkę , taki straszny majątek ? … On , który niedawno sprzedał kamienicę ? … Chyba że ma długi , o których ja nic nie wiem .
Na myśl o tym opanowała go rozpacz . W tej chwili miał jedno tylko pragnienie : ażeby ziemia rozstąpiła się pod nim i pochłonęła go razem z tymi ruinami , z tym kamieniem i z tym napisem …
… Wokulski ocknął się z tych dawnych wspomnień .
Po wizycie obrzydliwego adwokata wiedziałem już , co myśleć . Pani baronowa z pewnością kupi kamienicę Stacha , ale pierwej użyje wszelkich środków , ażeby coś utargować . Znam te środki ! Jednym z nich był ów list anonimowy , w którym szkaluje panią Stawską , a o mnie mówi , że osiwiałem w rozpuście .
— Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać …
Z całego mnóstwa tych korespondencyj uderzyła Wokulskiego następna : „ Osoba młoda , elegancka i przystojna pragnie zwiedzać z panem Paryż na wspólny koszt . Odpowiedź złożyć u szwajcara hotelu . ”
— Zbożem — wtrącił ktoś z kąta .
Wstąpiłem do siebie , włożyłem mój stary płaszcz , cylinder i tak przebrany , w pół godziny wyszedłem na ulicę .
Zatopiony we własnej goryczy , Wokulski nie bardzo uważał , co się dokoła niego dzieje . Mimo to nad wieczorem spostrzegł , że towarzystwo zasławskie po powrocie z parku jest skwaszone . Panna Felicja zamknęła się z panną Eweliną w jej pokoju , baron był rozdrażniony , a Starski ironiczny i zuchwały .
„ Despota … tyran … ”
Wino Machalskiego było tak mocne , że w tej chwili straciłem przytomność .
— Dziękuję za to .
— A jednak ty tylko możesz radzić i powinnaś — mówiła hrabina z naciskiem . — Marszałek nie jest wprawdzie Adonisem , no — ale … Gdyby nasze obowiązki były do spełnienia łatwe , nie istniałaby zasługa . Zresztą , mój Boże , któż nam broni mieć na dnie duszy jakiś ideał , o którym myśl osładza najcięższe chwile ? Na koniec , mogę cię zapewnić , że położenie pięknej kobiety , mającej starego męża , nie należy do najgorszych . Wszyscy interesują się nią , mówią o niej , składają hołdy jej poświęceniu , a znowu stary mąż jest mniej wymagający od męża w średnim wieku …
— Wiem , panie . Ledwiem tu przyjechał z łaski pańskiej , zaraz Wysocka mówi do mnie : „ Uważaj , młody , bo ona się puszczała … ” Takim sposobem od pierwszego dnia wiedziałem , co ona za jedna ; okpistwa ze mną nie robiła żadnego .
Wokulski przykląkł , ażeby podnieść papier . Wtem dotknął sukni panny Izabeli i już nie wiedząc , co robi , schwycił ją za rękę .
— Bóg cię zesłał , kochany panie Rzecki ! — zawołała staruszka i na pożegnanie pocałowała mnie w głowę .
— Ma się wiedzieć . Cóż pan myślisz , że mi na całą dobę wystarczy widok waszych galanterii i pańskiej siwizny ?
— Pisze , że nasz dom kupił nie Szlangbaum , ale Wokulski , i że za pomocą podstawionych licytantów dał za niego o dwadzieścia tysięcy rubli więcej aniżeli wart .
— Tak , tak … — potakiwał pan Tomasz . — Ale … gdybym , ale … potrzebował jeszcze jakiej kwoty , to mam się do kogo udać u ciebie ?
„ Zatem Geist stanowczo nie otumanił mnie ” — pomyślał Wokulski . Głośno zaś dodał :
— Ruda żelazna — odparł Wokulski .
— Czy oni nigdy nie staną się sprzymierzeńcami pani ? ! …
— Kiedy widzę okazy , wierzę — odparł Wokulski — kiedy pana słucham , rozumiem . Ale gdy wyjdę stąd … Rozłożył ręce w sposób desperacki .
„ Ot , przyjaźń żydowska ! ” — mruknął .
Zatrzymał się . Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu .
Spojrzeliśmy sobie obaj w oczy . Wyznaję , że byłem trochę zdziwiony naszym koleżeństwem … Wirski spostrzegł to i dodał z uśmiechem :
Wracając obok maneżu Wokulski znowu usłyszał trzaśniecie batem , po którym czwarty pan znowu rozpoczął kłótnię z zastępcą dyrektora .
— Ależ pan nie ma idei o powożeniu ! — krzyknęła wdowa usiłując potrącić Ochockiego drutem parasolki .
Brek chwiał się w obie strony .
Jan Mincel był romantyk i entuzjasta , Franc spokojny i zgryźliwy ; Jan był gorącym bonapartystą , Franc republikaninem i specjalnym wrogiem Napoleona III . Nareszcie Franc Mincel przyznawał się do niemieckiego pochodzenia , podczas gdy Jan uroczyście twierdził , że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętusów , którzy kiedyś , może za Jagiellonów , a może za królów wybieralnych osiedli między Niemcami .
Nie ma doktora ani jego mieszkania i nawet ich od dziesięciu miesięcy nie widział . Tu jest błotnista ulica Radna , tam Browarna . Na górze spoza nagich drzew wyglądają żółte gmachy uniwersyteckie ; na dole parterowe domki , puste place i parkany , a niżej — Wisła .
— Zaczyna mnie pan interesować , panie Wokulski — dodała pani Wąsowska , wyciągając do niego rękę .
— Rozumiem wszystko , wielmożny panie — odparł Wysocki , znowu całując go w rękę .
Byli już pod górą zamkową , kiedy z sąsiedniej odezwał się głos panny Felicji :
W sali zrobił się ruch . Przybiegła zatrwożona panna Izabela , potem hrabina , wzięły prezesową pod ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów . W jednej chwili na Wokulskiego zwróciły się wszystkie oczy . Zaczęto z cicha szeptać .
— Owszem , jest — odparł Geist . — Tylko zamiast eterów , tłuszczów , ciał aromatycznych daje nowe aliaże … Nowe aliaże , panie * Siuzę * , z bardzo ciekawymi własnościami …
— O , ja nic nie insynuuję pannie Izabeli — żywo zaprotestowała pani Wąsowska . — Jest w niej materiał na dzielną kobietę i ten , kogo ona pokocha , będzie szczęśliwy . Zanim jednak pokocha ! … Pomóż mi pan wsiąść …
— A propos — rzekł pan Tomasz po chwili przykrego zdumienia . — Co też mówią w mieście : że to ty , panie Wokulski , kupiłeś mój dom ? …
Z tej epoki pamiętała tylko jego grubo ciosaną figurę , czerwone ręce i szorstkie obejście , które obok grzeczności innych kupców wydawało się nieznośnym , a na tle wachlarzy , sakwojażów , parasoli , lasek i tym podobnych galanteryj — po prostu śmieszne . Był to przebiegły i bezczelny kupczyk , który w swoim sklepie pozował na upadłego ministra . Był wstrętny , nawet śmiertelnie nienawistny , gdyż poważył się udzielać im zasiłki w formie kupna serwisu albo przegranych w karty do ojca .
— Bo uważa — mówi Lisiecki — że korzystniej jadać macę z kiełbasą aniżeli samą .
Ładna kariera po tylu latach służby ! Gdyby człowiek był psem , to by mu przynajmniej w łeb strzelili … Ale że jest człowiekiem , więc musi wycierać obce kąty , niepewny zresztą , czy nie zbilansuje życia w rynsztoku .
Klepie go po wypukłej piersi , ściska za prawą i za lewą rękę , a nareszcie oparłszy na jego ostrzyżonej głowie swoją dłoń wykonywa nią taki ruch , jakby mu chciał maść wetrzeć w okolicę ciemienia .
Właśnie Mikołaj obniósł polędwicę , gdy w przedpokoju zadzwoniono . Stary służący wyszedł i po chwili wrócił z listem na srebrnej , a może platerowanej tacy .
— Tym lepiej — rzekła — będę śmielszą . Nie jestem baronowa … jestem zupełnie kim innym . Ale o to mniejsza . Chwilowo znalazłam się w trudnym położeniu … potrzebuję dwudziestu tysięcy franków … A ponieważ nie chcę w tutejszych lombardach zastawiać moich klejnotów , więc … Pojmuje pan ?
— Nie gospodarz , ale … przychodzę w jego imieniu do szanownego małżonka pani … Jestem Rzecki …
— Zresztą , może zrobiłam źle przyjeżdżając tutaj , ale … wszystko mi jedno ! …
— Wolałabym nie żyć … — rzekła mi na powitanie .
Francuz , gdy coś wytwarza , dba naprzód o to , ażeby dzieło jego odpowiadało swemu celowi , a potem , ażeby było piękne . I jeszcze nie kończąc na tym troszczy się o jego trwałość i czystość . Prawdę tę stwierdzał Wokulski na każdym kroku i na każdej rzeczy , począwszy od wózków wywożących śmiecie do otoczonej barierą Wenus milońskiej . Odgadł również skutki podobnego gospodarstwa , że nie marnuje się tu praca : każde pokolenie oddaje swoim następcom najświetniejsze dzieła poprzedników dopełniając je własnym dorobkiem .
— Więc ? … — spytałem .
— No , chyba nie ma co czekać . Idźmy , bo te panie spać się pokładą .
Z głębokim wzruszeniem przypatrywał się Wokulski pogrążonemu w kościelnym mroku tłumowi , który z tak cierpliwą wiarą od osiemnastu wieków oczekuje spełnienia się boskich obietnic .
— Wielmożny pan na dłuższy interes ?
— Coś stary jakby zaczynał robić bokami — szepnął .
Jeżeli więc Geist nie uśpił go , więc nie jest oszustem . Więc jego metale istnieją i … odkrycie metalu lżejszego od powietrza jest możliwe ! …
Wokulski zebrał myśli .
Wokulski cofnął się do bocznego stołu . Panna Izabela przedstawiła panów :
— Pół roku temu — odparł rozdrażniony Szuman — słyszałeś pan protesty przeciw starym porządkom , a dziś słyszysz nowy program . Człowiek nie jest ostrygą , która tak przyrasta do swojej skały , że dopiero trzeba ją nożem odrywać . Człowiek patrzy dokoła siebie , myśli , sądzi i w rezultacie odpycha dawne złudzenia przekonawszy się , że są złudzeniami … Ale pan tego nie pojmujesz ani Wokulski … Wszyscy bankrutujecie , wszyscy … Całe szczęście , że wasze miejsca zajmują świeże siły .
— Widzisz , Helenko — rzekła do córki — że to dziś bal u księcia .
— Szanowna kuzynko , trzymasz w ręku niezwykłego ptaka … Trzymaj że go i pieść tak , ażeby wyrósł na pożytek nieszczęśliwemu krajowi …
— Nie spotka mnie żaden wypadek — odparł z gniewem Wokulski .
Od tej chwili już nie wymyślała Mariannie , nie pisywała listów , nie dręczyła stróża … Tylko po całych dniach , z rękoma założonymi na piersi , chodziła po swym rozległym mieszkaniu , blada , cicha , zirytowana .
— Aha — wtrąciła pani Misiewiczowa . — Mówią coś o pannie Łęckiej .
Wokulski głęboko odetchnął ; obie wiadomości były ważne . Drugi raz przeczytał list podziwiając szorstki styl pani Meliton i uśmiechając się przy uwagach , jakie robiła nad swoją płcią . Mocno trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego ; wszystko i wszystkich chwytałby za kark , wyjąwszy — pannę Izabelę . Ona jedna była istotą , której wobec siebie chciał zostawić absolutną wolność , jeżeli nie panowanie .
— Bardzo cieszę się , że się tak stało , że pan nic nie straci , gdyż … dopiero teraz mogę panu podziękować z całego serca — mówiła panna Izabela podając mu rękę . — Rozumiem doniosłość pańskiej usługi . Mój ojciec miał być skrzywdzony , po prostu obdarty przez baronowę , a pan uratował go od ruiny , może od śmierci … Takich rzeczy nie zapomina się …
— Za cóż to ?
— O , pan jesteś nielitościwy ! — odparł Maruszewicz , machinalnie otrzepując spodnie . — Jedno życzliwsze słowo , jeden cieplejszy uścisk ręki może wprowadziłby mnie na nowe tory . Ale pan nie możesz się na to zdobyć …
— Dla geszeftu … Dla geszeftu nazywał się też Szlangowskim , a teraz znowu Szlangbaumem , kiedy jego stary ma astmę .
— Ach , to pan — odparł baron przypatrując mu się .
Nieumiejętność panny Izabeli w opiekowaniu się chorymi w przykry sposób uderzyła Wokulskiego . Ale tylko na chwilę .
Nie upłynęło dziesięć minut po wyjściu barona , kiedy służący zameldował Wokulskiemu jakiegoś pana , który koniecznie chce się widzieć , ale nie mówi swego nazwiska .
— Tak to rozumiem — odparł Leon . — Jeżeli tam jest parę pokoików , to mogę nawet mieszkać z kucharzem …
— Jak się ta kobieta kompromituje — szepnął nasz adwokat . — Włóczy się po sądach , bierze takiego szubrawca na doradcę …
— I Stach będzie szczęśliwy .
— Z pewnością . Dał przecie dwa razy tyle na dobroczynność .
Tym razem i Wokulski zarumienił się .
„ Cóż to za ludzie , Boże miłosierny ! … ” — szeptała nieraz , patrząc spoza firanek na przejeżdżające powozy elegantów , którzy pod rozmaitymi pozorami odwracali głowę od jej okien , ażeby się nie kłaniać . Czyżby sądzili , że ona wygląda ich ? …
„ Z nami tak nie będzie ! … ” — pomyślała , głęboko wzruszona .
— No ten , Wokulski …
Był to chłop , właściciel chaty . Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony :
— Cóż , u diabła ! … — dziwi się gość . — Takeś już zhardział , że nie poznajesz ludzi ? …
Otarła oczy chustką i mówiła dalej :
— Wcale go nie prosiłam — odpowiedziała dumnie hrabina .
Stopniowo pannę Izabelę napełnia wielka bojaźń . Może to są weksle jej ojca , które ktoś niedawno wykupił ? … W takim razie wziąwszy pieniądze za srebra i serwis spłaci ten dług najpierwej i uwolni się od podobnego wierzyciela . Ale człowiek pogrążony w dymie wciąż patrzy jej w oczy i karty nie rzuca . Więc może … Ach ! …
— Już miałem przyjemność … — odezwał się Starski uchylając kapelusz .
— Zatem mamy więcej długów niż parę tysięcy ? …
Odsuwa tamburek i ze stolika , na którym leżą Szekspir , Dante , album europejskich znakomitości tudzież kilka pism , bierze : „ Le Moniteur de la Mode ” i zaczyna go przeglądać z największą uwagą . Oto jest toaleta obiadowa ; oto ubiory wiosenne dla panienek , panien , mężatek , młodych mężatek i ich matek ; oto suknie wizytowe , ceremonialne , spacerowe ; sześć nowych form kapeluszy , z dziesięć materiałów , kilkadziesiąt barw … Co tu wybrać , o Boże ? … Niepodobna wybierać bez naradzenia się z panną Florentyną i z magazynierką …
Obtarliśmy oczy .
Muszę dodać , że Rzecki nie tylko uwodzi ci twoją kochanicę , ale jeszcze okrada cię w dochodach z domu : pozniżał bowiem komorne niektórym lokatorom , a przede wszystkim tej Stawskiej . Skutkiem tego dom twój już nic niewart , ty sam stoisz nad brzegiem przepaści i zaprawdę ! wielką wyrządziłby ci łaskę szlachetny dobroczyńca , który by zechciał kupić tę ruderę po Łęckich z małą dla ciebie stratą .
W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski .
— Nie ma jednakże . Był nim kiedyś , kiedym miała zamiar stać się męczennicą małżeństwa . Na szczęście , mój mąż znalazł się tak uprzejmie , że prędko umarł , a pan Starski jest tak nieskomplikowany , że nawet przy moim zasobie doświadczenia poznałam się na nim w tydzień . Ma zawsze taki sam zarost à la arcyksiążę Rudolf i ten sam sposób uwodzenia kobiet . Jego spojrzenia , półsłówka , tajemniczość znam tak dobrze jak krój jego żakietu . Zawsze tak samo unika panien bez posagu , jest cynicznym z mężatkami , a wzdychającym przy pannach , które mają wyjść za mąż . Mój Boże , ilu ja podobnych spotkałam w życiu ! … Dziś trzeba mi czegoś nowego …
Na nieśmiałą uwagę pani Stawskiej : dlaczego nie żyje z familią ? — baronowa odpowiedziała :
— Ach , nic już nie chcę , nic … Tylko wyprowadźcie się , panowie ! Nie mam żadnej pretensji o komorne … — zawołała baronowa .
— Skąd dziesięć ? … — spytał Żyd i zuchwale podniósł głowę .
Wokulski spojrzał na niego z boku i uśmiechnął się widząc , że stary odzyskuje dobry humor .
Ciekawym , co on zrobi ! Ciekawym ! …
Około jedynastej w nocy wszyscy rozeszli się , a baron pokaszlując odprowadził Wokulskiego do jego pokoju .
— A to ? … — spytał Rzecki podając drugi papier .
— Miałby , ale nie byłby dziś tutaj — odparł książę i kiwnąwszy głową hrabiemu odszedł .
— Ależ to jest impertynent ! — rzekła panna Izabela tonem , w którym czuć było gniew .
„ Czy podobna — mówi — ażeby sąd wyglądał tak pusto jak niewynajęte mieszkanie i — tak wesoło ? … ”
— I tak pan zjechał z drogi , jak dziś wioząc nas …
— Wcale nie przerzucała , dlaczego miałaby przerzucać ? — odparł Ignacy . — Obejrzała tę …
— Panie — rzekł słodkim głosem . — Widzę , że z panem muszę grać w otwarte karty … Więc powiem od razu …
— Tylko bez egzaltacji , Belciu ! Nie masz lat szesnastu i na życie musisz patrzeć serio . Nie można przecie dla jakiejś idiosynkrazji poświęcić bytu ojca , a choćby Flory i waszej służby . Wreszcie pomyśl , ile ty przy twym szlachetnym serduszku mogłabyś zrobić dobrego rozporządzając znacznym majątkiem .
— A ile pani dała za nią ? … — syknęła baronowa .
— W takim razie nie ma milionów — huknął bas . — A w takim znowu wypadku po co zadziera nosa ! … czego pnie się do arystokracji ?
„ Spacer — to dla mnie , spółka — dla niej . ”
— Dajże mu spokój — przerwała prezesowa . — Mężczyźni lubią tylko jeździć , ale nie pieścić się .
Ajent handlowy , który z obowiązków stanowiska potrzebował mieć o kupcach wiadomości wszechstronne i wyczerpujące , przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie wejrzenie w jego załzawionych oczach , spytał zniżonym głosem :
— Człowiek niekiedy głupieje , ale też niekiedy odzyskuje rozum … Bóg ci zapłać , mój stary !
— Jestem prawie pewny , ale … żegnam panią … Stach będzie dziś wieczorem …
Pan Ignacy spiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę . Już obrzydła mu licytacja , której ma pełne uszy i pełną głowę . Chce w jakiś sposób przepędzić zbywający mu czas i spostrzegłszy otwarty kościół Kapucynów kieruje się do niego będąc pewnym , że w świątyni znajdzie spokój , przyjemny chłodek , a nade wszystko , że tam przynajmniej nie usłyszy o licytacji .
— Znaleziono by metal lżejszy od powietrza — spokojnie odparł Geist .
„ Gdzie to ja widziałam taki krzyż , taką chmurę i jasność ? … ” — zapytała się panna Izabela . Zaczęła przypominać sobie widziane w życiu okolice i — marzyć .
— I skąd właśnie na niego padło takie nieszczęście ? — odezwałem się . ( Ale niedbałym tonem , ażeby Szuman nie myślał , że żądam informacyj . )
— Niech panowie raczą je podać — odparł Rzecki .
Znalazł stronicę i z uwagą przeczytał dwa listy : jeden pisany elegancko , drugi — jakby go kreśliła dziecinna ręka . W pierwszym zawiadomiono go , że taka to a taka Maria , niegdyś dziewczyna złego prowadzenia , obecnie nauczyła się szyć bielizny , krawiectwa i odznacza się pobożnością , posłuszeństwem , łagodnością i dobrymi obyczajami . W drugim liście sama owa Maria dziękowała mu za dotychczasową pomoc i prosiła tylko o wyszukanie jakiego zajęcia .
A gdy zostali sami , dodała :
„ Jeszcze gotów pomyśleć , że wyszłabym za niego … ” — rzekła do siebie .
Jechali jakiś czas milcząc .
„ Rozstawili pikiety — pomyślał Wokulski — ażeby nie skompromitować dorobkiewicza . Grzecznie to z ich strony , ale … ”
Mówiąc to młody człowiek spacerował wielkimi krokami . Ile razy zaś stanął do nas tyłem , rządca mrugał na mnie i robił miny oznaczające wielką desperację . Po chwili milczenia odezwał się :
— Właśnie czekałem na panów i natychmiast służę . Panie Szulc ! …
A gdy to powiedział , czuł , że z serca spada mu jakiś ciężar ; tym większy , im więcej było słuchaczów albo im więcej rubli wydał na akcje .
Był tak pogrążony w bolesnych medytacjach , że nie usłyszał otwierania drzwi do pokoju i szybkich kroków za sobą . Dopiero ocknął się poczuwszy dotknięcie czyjejś ręki . Odwrócił głowę i zobaczył mecenasa z dużą teką pod pachą i posępnym wyrazem na twarzy .
— Cóż znowu za pogłoski ! — rzekła rumieniąc się panna Izabela .
Baron z początku robił ceremonie i chciał wychodzić , ale widząc , że Wokulski istotnie orzeźwił się , usiadł zapewniając , że tylko na parę minut . Czuł potrzebę wygadania się przed kimś ze swoim szczęściem .
Wokulski ocknął się , nad nim stał konduktor i budził go w najuprzejmiejszy sposób .
— Zdaje mi się , że to jest metal drukarski .
Mówił to nieco ironicznym tonem i zachowywał się , jak przystało na człowieka bardzo dobrze wychowanego . Wokulski dziwił się coraz więcej .
— Wezmę tę — odpowiedziała biorąc szatynkę — ponieważ jest zupełnie taka jak baronowej . Helcia będzie zachwycona .
Stopniowo dym opadł . Gdzie oko sięgło , widzieliśmy w rozmaitych miejscach jakby skrawki białego i granatowego papieru , bez ładu porozrzucane na zdeptanej trawie . W polu kręciło się kilkanaście furmanek , a jacyś ludzie składali na nich niektóre z owych skrawków . Reszta została .
— Słyszałam również — mówiła pani Wąsowska — że Wokulski oświadczył się …
— Może i więcej .
Przekonany w ten sposób , że na bryce nie było nikogo oprócz mnie , sam jeden , rozumie się , zapłaciłem za całą podróż , co tak rozczuliło furmana , że wypytawszy się , gdzie będę mieszkał , obiecał mi przywozić co dwa tygodnie tytuń przemycany .
Później bardzo często przychodziły mu na myśl dwa najpierwsze spostrzeżenia , jakie zrobił w Zasławku .
— Wyjmę portmonetki i włożę krawaty , rozumiesz pan , panie uczony ? …
Na widok świateł i ulicznego ruchu odzyskał wesołość ; nawet uśmiechał się i szeptał :
— Czy nie uprzedzasz się , Belciu ? …
Wtedy rozwścieczony rzucił się na mnie , ale stojący obok oficer pałaszem odtrącił mu bagnet .
— Przysuń się tu do stołu … Spojrzyj , co to jest ?
— Bah ! …
Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu , zręczny , śniady , z małymi faworytami i wąsikami , i bardzo nieznaczną łysiną . Miał fizjognomię na pół wesołą , na pół drwiącą i od razu zawołał :
— Akurat tyle , co pisałem ci w raportach . Interesa dobrze idą , towarów przybyło , a jeszcze więcej zamówień . Trzeba jednego subiekta .
W lasku bielańskim baron i trzej jego towarzysze znaleźli już partię przeciwną i dwoma grupami udali się w gęstwinę tuż nad brzegiem Wisły . Doktór Szuman był zirytowany , Rzecki sztywny , Wokulski posępny . Baron gładząc swój rzadki zarost przypatrywał mu się z uwagą i myślał :
— Cóż — rzekłem po chwili , zabierając się do wyjścia — cóż , czy przypuściłby kto , że taka drobna rzecz jak lalka może przyczynić się do uszczęśliwienia dwojga ludzi ?
— O tak … Ale tu trzeba mieć własną maszynę i mieszkanie , i wszystko … Kto tego nie ma , musi iść w służbę .
Geist znowu otworzył szafę , poszukał , i wydobywszy mały skrawek metalu , barwą przypominającego mosiądz , podał Wokulskiemu mówiąc :
— Ach , gdzież znowu z sercem . Myślę o prawdziwej walce z silnym nieprzyjacielem .
— Weź pan księcia , co on robi ? Wzdycha nad „ tym nieszczęśliwym krajem ” , i tyle . A pan baron Krzeszowski ? Myśli , ażeby wydobyć pieniądze od żony . A baron Dalski ? Usycha ze strachu , ażeby go nie zdradziła żona . Pan Maruszewicz poluje na pożyczki , a gdzie nie może pożyczyć , tam wykpiwa ; zaś pan Starski siedzi przy dogorywającej babce , ażeby podsunąć jej do podpisania testament ułożony według jego myśli .
Ponieważ jestem kawalerem ( nazywają mnie nawet starym ) i piszę ten pamiętnik bez obłudy , przyznam więc , że mi się ta wspólność żon trochę podobała . Powiem nawet , że nabrałem niejakiej życzliwości dla socjalizmu i socjalistów . Po co oni jednak koniecznie chcą robić rewolucję , kiedy i bez niej ludzie miewali wspólne żony ?
Byli w połowie drogi do Pomarańczarni , kiedy panna Izabela , widać już zakłopotana tym spokojem w naturze i między nimi , poczęła mówić :
— Co się to stało ?
— Daję panu dziewięćdziesiąt dwa tysiące rubli i ani grosza więcej — odparł adwokat .
— Będę …
— Toteż nie będziesz lekarzem , tylko sekundantem .
— I dobrze wam ?
— Co robisz , wariacie ? ! … — zawołałem odbijając mu karabin .
Nawet głos jej się zmienił . Wokulski pilnie przypatrywał się jej , nareszcie rzekł :
— Kobieta młoda , panie Rzecki , niebrzydka .
Jednym łykiem wypiłem znowu pół szklanki araku z herbatą , na odwagę . Stach tymczasem usłyszawszy kroki w sieni stanął przy drzwiach . Odgadłem , że tak czeka na książęce zaprosiny ! …
— Przykro mi bardzo , że baronowa użyła tak nie parlamentarnych wyrazów , ale … co do tej klaczy , to ma rację … Pan Wokulski ( czego mu zresztą nie mam za złe ) dał mi istotnie za klacz sześćset , a wziął kwit na osiemset rubli .
— Nad sto .
W późniejszym życiu przekonałem się , jak proroczymi były poglądy ojca . Wszyscy widzieliśmy drugą gwiazdę napoleońską , która obudziła Włochy i Węgry ; a chociaż spadła pod Sedanem , nie wierzę w jej ostateczne zagaśnięcie . Co mi tam Bismarck , Gambetta albo Beaconsfield ! Niesprawiedliwość dopóty będzie władać światem , dopóki nowy Napoleon nie urośnie .
— Cóż ? … — spytała ciotka .
Po czterogodzinnym oczekiwaniu wróciła do domu oburzona . Mimo jednak gniewu wzięła do rąk egzemplarz Romea i Julii i przeglądając go myślała :
— Pan … Wokulski … Pan Starski …
— Pierwszy raz słyszę ? … Siądźmy tu — mówił książę ciągnąc go do obszernej framugi — i opowiedz pan , co to znaczy ?
— Nie masz pojęcia , co ja wycierpiałem , oddalony od wszystkich , niepewny , czy już kogo zobaczę , tak strasznie samotny . Bo widzisz , najgorszą samotnością nie jest ta , która otacza człowieka , ale ta pustka w nim samym , kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia , ani serdecznego słówka , ani nawet iskry nadziei …
Mówiąc to kłaniał się , rumienił i miętosił czapkę w ręku .
— Więc podwyższę mu o dwieście … o trzysta rubli pensję — odparł .
— Dwadzieścia pięć rubli miesięcznie … — szepnęła młoda pani . Jednocześnie pobladła , zaczęła skubać sukienkę i z pewnością mimo woli rzuciła na Wirskiego takie błagalne spojrzenie , że … że gdybym był Wokulskim , zaraz bym się o nią oświadczył …
Z placu skręcił w jakąś ulicę , gdzie na prawo ciągnął się ogród oddzielony żelaznymi sztachetami i słupami , na których stały wazony , a na lewo — szereg kamienic z półokrągłymi dachami , z lasem kominów i kominków , z niekończącymi się balustradami … Szedł powoli i z trwogą myślał , że ledwie po ośmiogodzinnym pobycie Paryż zaczyna go nudzić …
Gdy Mikołaj otworzył mu drzwi , kazał zameldować się pannie Łęckiej . Była sama i przyjęła go natychmiast , zarumieniona i zmieszana .
— Głupcy ! — zawołał Wokulski idąc naprzód — mam złoty zegarek i kilkaset rubli gotówką … Bronić się nie będę , no ! …
Wokulski spojrzał na brek i w ciągu jednej chwili zobaczył taką scenę : panna Felicja pokładała się ze śmiechu , Starski upadł twarzą na kolana pięknej wdówki , baron tarmosił za kark stangreta , a jego narzeczona , blada z trwogi , jedną ręką chwyciła za pręt kozła , drugą wpiła w ramię Starskiego .
— Dobrze , dobranoc ci !
Teraz następuje wypadek główny , który opowiem z szybkością uderzenia piorunu .
Gdy zaś około pierwszej wjeżdżając do łazienkowskiego parku prezesowa ze znaczącym uśmiechem rzekła do panny Izabeli :
Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą , bo wszystko sprzysięgło się , ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce — o nic . ”
Tłumione łkanie przerwało jej mowę . Spojrzeliśmy po sobie z Wirskim i pożegnaliśmy sędziwą damę .
Spostrzegł hrabinę i zbliżył się do niej .
— Przyszedłem tu z czym innym — rzekł — a mówić będę o czym innym . Chciałem panu sprzedać nowy materiał wybuchowy …
— Chyba nie zechce pan twierdzić , że galerie Lurwru stworzyła Konwencja albo przedsiębiercy artykułów paryskich ?
— Ach , w takim razie przepraszam … To może być pod innym numerem … — mówił gość cofając się i kłaniając .
Wokulski słuchał przechwałek Mraczewskiego bez ruchu . Doświadczał wrażenia , jakby mu na głowę i na piersi spadały ciężary .
— Dzień dobry , panie Wokulski — zawołał . — Pan gdzieś wyjeżdża ? — Zapewne do składów albo na kolej . Ale nic z tego . Aresztuję pana i zabieram do siebie . Będę nawet tak niegrzeczny , że zakwateruję się do pańskiego powozu , bo dziś swego nie wziąłem . Jestem jednak pewny , że wszystko to wybaczy mi pan ze względu na doskonałe wiadomości .
— Choćby dlatego — odparł hrabia gorąco — ażeby nie mówiono , że nic nie robimy , tylko obcinamy kupony …
— Cholera ! … jak to bluźni … — mruknął maglarz .
— A jaki z tego sens moralny dla ostatniej miłości ? — spytał Wokulski .
Była to najdokładniej prowadzona nauka .
Nagle zerwała się z kanapy .
— O , nie rób pan ceremonii — rzekł Wokulski .
— Widzisz jakieś : chociaż ? — spytała panna Izabela z nieudanym zdziwieniem .
W jednym tylko punkcie godzą się starzy i nowi panowie , a nawet pomaga im Zięba , oto : jeżeli chodzi o dokuczenie siódmemu naszemu subiektowi — Szlangbaumowi . Ten Szlangbaum ( znam go od dawna ) jest mojżeszowego wyznania , ale człowiek porządny . Mały , czarny , zgarbiony , zarośnięty , słowem — trzech groszy nie dałbyś za niego , kiedy siedzi za kantorkiem . Ale niech no gość wejdzie ( Szlangbaum pracuje w wydziale ruskich tkanin ) , Chryste elejson ! … Kręci się jak fryga ; dopiero co był na najwyższej półce na prawo , już jest przy najniższej szufladzie na środku i w tej samej chwili znowu gdzieś pod sufitem na lewo . Kiedy zacznie rzucać sztuki , zdaje się , że to nie człowiek , ale machina parowa ; kiedy zacznie rozwijać i mierzyć , myślę , że bestia ma ze trzy pary rąk . Przy tym rachmistrz zawołany , a jak zacznie rekomendować towary , podsuwać kupującemu projekta , odgadywać gusta , wszystko niezmiernie poważnym tonem , to słowo honoru daję , że Mraczewski w kąt ! … Szkoda tylko , że jest taki mały i brzydki ; musimy mu dodać jakiego głupiego a przystojnego chłopaka za pomocnika dla dam . Bo wprawdzie z ładnym subiektem damy dłużej siedzą , ale za to mniej grymaszą i mniej się targują .
— Naprzód , Lizetka ! … Bardzo podobał mi się ten cudzoziemiec i myślę , że tylko tacy powinni pokazywać się na naszej wystawie . Czy aby jesteście pewni , obywatelu , że mamy jechać do Grand Hotel ? … — zwraca się do Wokulskiego .
— A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? …
— A następnie , chce pani znaleźć jakiegoś nowego i nietuzinkowego człowieka , który by nawet w grobie nie zapomniał o pani . Otóż , o ile ja znam ludzką naturę , jest to cel nie do osiągnięcia . Ani pani z rozrzutnej w swoich względach nie stanie się oszczędną , ani człowiek nietuzinkowy nie zechce zająć miejsca pośród kilku tuzinów …
W tym czasie umarł Jaś Mincel . Wdowa pogrzebała go po chrześcijańsku , przez tydzień nie wychodziła ze swych pokojów , a po tygodniu zawołała mnie na konferencję .
Mówiąc to zdławionym głosem , patrzyła z trwogą na ojca ; obawiała się jakiegoś wybuchu . Ale pan Tomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy palcami zawołał :
— Źle ! — odpowiedział starzec . — Na Żydów zaczyna się prześladowanie . Może to i dobrze . Jak nas będą kopać i pluć , i dręczyć , wtedy może upamiętają się i te młode Żydki , co jak mój Henryk poubierali się w surduty i nie zachowują swoje religie .
— Aha — zawołał jeden stołownik — widzisz , jak trudno bez schodów wyjść z piwnicy ? A tobie zachciewa się od razu skoczyć ze sklepu do uniwersytetu ! … Wyjdźże , kiedyś taki mądry …
Tak było dawniej i było dobrze , według zgodnej opinii wszystkich matron . Dziś zapomniano o tym i jest źle : mnożą się mezalianse i upadają wielkie rodziny .
„ Więc dobrze , zginę … Ale zostawię po sobie pamiątkę ! … ”
— Ale co w mieście słychać ? W sklepie , dopóki ty w nim jesteś , musi być dobrze .
„ Koń ? … ” — szepnął Wokulski i czegoś serce mu się ścisnęło .
Potem przyszło mu na myśl , że nie jest to zbyt świetnym prezentem dla panny Izabeli — uszczęśliwić jednego tylko człowieka . Całego świata — nie może ; ale warto by z okazji bliższego poznania się z panną Izabelą podźwignąć bodaj kilka osób .
— Więc dlaczego pan to zrobił ? — spytała cicho . — Dlaczego pan tak nas … prześladuje ?
— Już ty w tej izbie nie chciej ode mnie objaśnienia ; a tam na dole sam zrozumiesz . Może być , kupię trochę galanteryj paryskich , a może być , kilkanaście statków kupieckich . Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też , więc trzeba mi człowieka takiego jak ty …
Mąż w szlafroku , który ziewa przy żonie , całuje ją mając pełne usta dymu z cygar , często odzywa się : „ A dajże mi spokój ” , albo po prostu : „ Głupia jesteś ! … ” — ten mąż , który robi hałasy w domu za nowy kapelusz , a za domem wydaje pieniądze na ekwipaże dla aktorek , to wcale nieciekawe stworzenie . Co najgorsze , że każdy z nich przed ślubem był gorącym wielbicielem , mizerniał nie widząc długo swej pani , rumienił się , kiedy ją spotkał , a nawet niejeden obiecywał zastrzelić się z miłości .
Ej ! Katz , jeżeli w niebie nie ma węgierskiej piechoty i tartych kartofli , niepotrzebnieś się tam pospieszył .
— Częściej bierze na rachunek .
Nimeśmy jednak dopędzili ich dorożkami , już znowu szli razem i ukłonili się nam z wielką galanterią .
— Pani jednak bardzo lubi pana Wokulskiego — szepnęła panna Izabela .
— Proszę powiedzieć pan Wokulski , ja będę dziś siódma …
— A może , czy nie sądzi pan , byłyby lepsze spinki w formie podków ? — pytał Mraczewskiego .
— Tak .
— O , Ludwiczek źle zrobił , że wyjechał ; bo choćby go nawet uwięzili , okazałaby się jego niewinność i znowu bylibyśmy razem . A teraz on Bóg wie gdzie , a Stawska … Mówi pan , żeby nie wyglądać ! … Przecież ona , biedactwo , ciągle czeka , nasłuchuje i wypatruje , czy Ludwik nie wraca , a przynajmniej czy nie będzie od niego listu ? Niech tylko kto biegnie prędzej przez dziedziniec , ona zaraz do okna myśląc , że to bryftrygier . A jeżeli kiedy do nas wstąpi bryftrygier ( my , panie Rzecki , bardzo rzadko odbieramy listy , to gdybyś pan widział Helenkę ! … Mieni się , blednie , drży …
— Nie tak piękne , jak się wydaje — odpowiedziała staruszka . — Stroje bardzo często nie popłacone , a elegancja ! … Zapewne , inna musi być w salonie z hrabiami i książętami , a inna w garderobie z biednymi robotnicami .
Sekundy brakowało , ażeby Wokulski powiedział , że nie pojedzie i nie chce żadnych spółek . Ale w tym samym momencie przebiegła mu myśl :
— Ach … C 'est ça ! … — rzekł . — Rozumiem … Jeszcze raz przepraszam pana , a tam … wiem , co mi należy zrobić …
— Suma dwa do trzech tysięcy rubli , którą pan winien Żydom , dziś będzie spłacona …
— Najokropniejsze jest to , że ci panowie wylewają oknem jakieś płyny …
— Co do mnie — przerwał baron z nowym ukłonem — będę się starał zapomnieć o przeszłości …
Wokulski to sprawił … Jedyny w świecie człowiek ! I jak go tu nie kochać ? Co prawda , może i ja miałbym równie dobre serce , tylko brak mi do niego bagatelki … pół miliona rubli , które posiada kochany Stach .
— Ptaszki sztuczne . Mów paciorek .
— Ach , jak Boga kocham ! … Nie chcę być u pani na obiedzie … tu wysiadam …
— Tak , tak … — potakiwał Klejn głową . — Ale kupuje nie na własne imię , tylko za pośrednictwem starego Szlangbauma … Tak przynajmniej mówią w domu , bo i ja tam mieszkam .
— Jakie to sztuczne ?
Przestraszyłem się własnej śmiałości , ale Wokulski nic nie odpowiedział . Położył się na kozetce i splótł ręce pod głową , co było objawem niezwykłego wzruszenia . Potem zaczął mówić o interesach sklepowych głosem zupełnie spokojnym .
Ile razy zaś chodziło o przeciwstawienie kogoś żydowskim bankierom , najzakamienialsi szlachcice wysuwali naprzód Wokulskiego .
Odpowiedział mu z mieszkania pani Krzeszowskiej spazmatyczny płacz niewieści :
— Sześćdziesiąt sześć … — dodaje Szlangbaum .
— To , o co proszę — mówił dalej Wokulski — nie przechodzi granicy najzwyklejszych stosunków ludzkich . Panie zawsze rozkazujecie — my zawsze spełniamy , oto wszystko . Ludzie należący do tej co i pani sfery towarzyskiej wcale nie potrzebowaliby prosić o podobną łaskę ; dla nich jest ona codziennym obowiązkiem , nawet prawem . Ja zaś dobijałem się , a dzisiaj błagam o nią , gdyż spełnienie zleceń pani byłoby dla mnie pewnym rodzajem nobilitacji . Boże miłosierny ! jeżeli furmani i lokaje mogą nosić barwy pani , z jakiej racji ja nie miałbym zasługiwać na ten zaszczyt ?
— Ach , co mnie to ob …
— Nie płacz , Heluniu . Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski , wzruszony nie mniej od Helenki .
— A tak , wielmożny panie , bo mi stryjek umarł , a jego bestie lokatory nie chciały płacić , wiecem wygnał . Na wódkę to łobuz ma , a na komorne go nie stać …
— I spełniasz pan rolę …
— Niech pani nie spieszy się z przebaczeniem , bo ono może podnieść moje nadzieje …
— W roku 1859 , panie Rzecki … Zdaje mi się , że mam honor …
— Marianno ! … Marianno , chodź tutaj ! … — zawołała ze swego pokoju baronowa .
Na drugi dzień do południa ojciec , ona i panna Florentyna byli pewni , że Wokulski pogodzi się z baronem i że nawet inaczej nie wypada mu postąpić . Dopiero po południu pan Tomasz wyszedł na miasto i wrócił na obiad bardzo zakłopotany .
— Czy z prezesową aż tak źle ?
— Przepraszam pana — przerwał Wokulski . — Ale istotnie jestem trochę rozdrażniony … zapewne z gorąca …
Wokulski przyznał w duchu , że tak chudego i tak małego człowieka jeszcze w życiu nie widział . Zauważył przy tym , że dżokej ogląda go jak konia : ode łba do pęcin , i wykonywa krzywymi nogami ruchy , jakby miał zamiar wsiąść i przejechać się na nim .
Wziął ze stołu stalowy sześcian i podawszy go Wokulskiemu mówił :
— Nie wierzę — mruknął pan Raczek .
— Idź spać — rzekł .
Znowu popatrzyliśmy sobie w oczy . Eh ! Boże miłosierny …
Wokulski pochylił głowę na znak zgody i pomyślał , że jednak pan Tomasz za swoją kamienicę nie dostanie więcej nad dziewięćdziesiąt tysięcy rubli . Tyle bowiem miał w tej chwili do dyspozycji , a nie mógł zaciągać długów bez narażenia swego kredytu .
„ Ach , po com ja tu przyszedł , nieszczęśliwy … ” — myślał Wokulski czując taki ból , jakby mu serce wyrywano kleszczami .
— Jesteś pan bez honoru ! — zawołałem .
Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona . Nigdy chyba nie zapomnę gromady tych , po największej części młodych twarzy , które ukazywały się na tle czarnych ścian piwnicy , wyglądały spoza okutych beczek albo rozpływały się w ciemności .
— Tak prędko panowie odchodzą ! — szepnęła pani Stawska i w tej chwili ogromnie zmieszała się .
— Wybornie ! — zawołał baron i dał mu parę złotych . — Odnieś , kochanku , nasze rzeczy , a my , panie , jedźmy … Za dwie godziny pozna pan moją narzeczoną …
Ochocki wziął koszyk i rzucił go na bryczkę .
— Bo po co pan przekładasz te graty , skoro nie ma gości w sklepie ? — odparł Rzecki .
— Widok jest istotnie wspaniały — odpowiedział Wokulski — ponieważ horyzont ma kilkadziesiąt wiorst w promieniu , a cały Paryż i jego okolice wyglądają jak na wypukłej mapie . Ale podróż nie jest miła ; może tylko pierwszy raz …
W pragnieniach — tęsknych a bezsilnych ..
— A czy nie wplątał się w jakie nowe historie ? … — spytałem .
Wokulski wstał z kanapki i pożegnaliśmy damy .
Dzwonek . Yung wygrał . Wysoki sportsmen wziął klacz za uzdę i zaprowadziwszy przed trybunę sędziów zawołał :
„ Dużo mnie obchodzą młode i ładne kobiety ! ” — mruknął Wokulski . W następnej zaś chwili przyszło mu na myśl : o jakich to awansach pisze prezesowa ? Czyby już nawet na prowincji wiedziano o jego zarobku , choć sam nikomu o tym nie wspomniał ?
W saloniku matka pani Stawskiej , jak zwykle , robiła pończochę ; zobaczywszy nas uniosła się nieco z fotelu i zdziwiona przypatrywała się Wokulskiemu .
Teraz dopiero panna Izabela spostrzega , że człowiek w koszuli patrzy na nią jakimś szczególnym wzrokiem , ciągle trzymając kartę nad głową . Dym i para , kotłujące w dolinie , chwilami zasłaniają jego rozpiętą koszulę i surowe oblicze ; tonie wśród nich — nie ma go . Tylko spoza dymu widać blady połysk jego oczów , a nad dymem obnażoną do łokcia rękę i — kartę .
Wokulski wyprostował się i przeciągnął . Jego surowa twarz nabrała dziwnie rzewnego wyrazu .
Na twarzy hrabiego mignęło zdumienie ; w tej chwili jednak opanował się i odpowiedział tonem suchej grzeczności .
— No , przecie nie myśl , że obudzę cię złymi wiadomościami . Zbudzę cię w zwykły sposób . Myślałżeś co o tej cukrowni , którą mi tu radzą budować ? …
— O , do licha , nie ! … — zawołał . — Dziś może szaleć , dopóki mówi sobie : „ A nuż mnie kocha , a nuż jest taką , jak myślę ? … ” Ale gdyby nie ocknał się spostrzegłszy , że z niego żartują , ja … ja pierwszy , jakem Żyd , plunąłbym mu w oczy … Taki człowiek może być nieszczęśliwym , ale nie wolno mu być podłym …
— Brzydki wieczór — rzekł — śnieżyca .
— Z którychże to ? — spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę .
— Konie pana Wokulskiego ! — zawołał z sieni szwajcar , pobożnie ściskając trzyrublówkę . Łzami zaszłe oczy i nieco zachrypnięty głos świadczyły , że obywatel ten nawet na trudnym posterunku czci jednak pierwszy dzień Wielkiejnocy .
Zasłoniła twarz i szlochała rozdzierającym głosem . Spostrzegłem , że rządcy nos czerwienieje , a i ja sam uczułem łzy pod powiekami .
— Za pozwoleniem — przerwał Starski — nie robię panu zarzutu , tylko owszem , uważam to za chlubny przykład dla wszystkich . Skądże pan jednak wie , czy człowiek , który żeni się lub wychodzi za mąż dla pieniędzy , nie ma również na widoku szlachetnych celów ? Moi rodzice podobno pobrali się z czystej miłości ; jednak przez całe życie nie byli szczęśliwi , a o mnie , owocu ich uczuć , to już nie ma co mówić … Tymczasem moja czcigodna babka , tu obecna , wyszła za mąż wbrew skłonności i dziś jest błogosławieństwem całej okolicy . Nawet lepiej — dodał całując prezesowę w rękę — gdyż poprawia błędy moich rodziców , którzy tak byli zajęci miłością , że zapomnieli o majątku dla mnie …
„ Pieniądz naprawdę jest wielką potęgą , tylko trzeba go umieć użyć … ”
Do sklepu , do Szlangbauma , przyszedł kto ? … Maruszewicz i rozmawiał z nim blisko godzinę . Inni subiekci , od czasu gdy dowiedzieli się , że Szlangbaum kupuje sklep , natychmiast wobec niego spokornieli . Ale pan Ignacy zhardział i po odejściu Maruszewicza zaraz zapytał :
W tej chwili wyszła do nas i pani Stawska .
Rzecki odgadując , co się z nim dzieje , zachodził w różnych porach dnia i próbował wciągnąć go w rozmowę . Ale ani stan pogody , ani handel , ani polityka nie obchodziły Wokulskiego . Raz się tylko ożywił , gdy pan Ignacy zrobił wzmiankę , że Milerowa prześladuje panią Stawską .
— Pozwoli pan zrobić uwagę — odezwałem się — że takie nieszanowanie umowy jest dość oryginalne … Ktoś daje panu mieszkanie , a pan uważa za stosowne nie płacić mu …
Poskrobał się w głowę .
— Tam też pojedzie — odparł Wokulski . — Moje uszanowanie paniom — dodał kłaniając się .
A potem , kiedy byliśmy już za Miłosną , dodał :
— Aha ! … I oskubać ich , a potem zemknąć — wtrącił dychawiczny .
— Umarł , umarł … — mówię . — Głowę sobie dam uciąć , że już nie żyje …
— Pod warunkiem , że ja będę zabezpieczona od dowodów pańskiej tkliwości . Felu , usiądź na moim miejscu — odpowiedziała wdowa marszcząc się i siadając naprzeciw Wokulskiego .
— Umieram ! … — jęczy baronowa .
Jechali , nic już nie mówiąc do siebie . Wróciwszy do Zasławka Wokulski poszedł do prezesowej .
„ Naprzód — należałoby wiedzieć , czy panna Izabela może kochać kogokolwiek … ”
„ Pewnie znowu jakiś zatarg z policją ” — pomyślałem .
To mówiąc pocierał sobie kark z obu stron i krzywił się , jakby miał pełne usta chininy .
Zadzwonił i kazał przynieść do numeru śniadanie . W kilka minut podano mu szynkę , jaja , befsztyk , jakąś nieznaną rybę , kilka butelek rozmaitych trunków i maszynkę kawy czarnej . Jadł z wilczym apetytem , pił nie gorzej , wreszcie kazał Milerowi zaprowadzić się do owej sali przyjęć .
Swoich uczuć dla Wokulskiego pani Stawska nie umiałaby określić .
Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze . Tu i owdzie na ulicy kłębił się kurz wzniecony miotłami stróżów , dorożki pędziły bez pamięci albo zatrzymywały się bez powodu , a nieskończony potok przechodniów ciągnął się w jedną i drugą stronę chyba po to , ażeby utrzymywać ruch w mieście . Niekiedy pod ścianą domów przesuwali się ludzie obdarci , skuleni , z rękami wbitymi w rękawy , jakby to był nie czerwiec , ale styczeń . Czasem na środku ulicy przewinął się chłopski wózek napełniony blaszanymi konwiami , a powożony przez zuchowatą babę w granatowym kaftanie i czerwonej chustce na głowie .
— Trochę pomagałem staremu , a zresztą siedziałem . Niegłupim chodzić po mieście , kiedy jest taka piwnica .
— Może panowie będą łaskawi częściej … — dodała pani Misiewiczowa .
Jeszcze raz przypatrzyła mu się z uwagą i wyszła wzruszając ramionami .
— Mamy , jaśnie panie , ale na inszy sposób .
— Proszę nie całować w tę rękę …
— No , słowo honoru daję …
— Mamo ! — przecież ci panowie są obcy … — zawołała z desperacją pani Stawska .
Powiedziałem , że w postępowaniu Stasia Wokulskiego wielu rzeczy nie rozumiem i za każdym razem mam ochotę zapytać : na co to wszystko ? …
— Żydzi , mówię , Żydzi ! … Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą , ażeby im bruździł jakiś Wokulski , nie Żyd ani nawet meches .
Pani baronowa zaczęła się niepokoić .
„ Cóż to — myślał — czy moje życie ma zależeć od kaprysu jednej kobiety ? … Czy nie znajdę stu innych ? … Alboż pani Meliton nie obiecywała , że mnie zapozna z trzema , czterema , równie pięknymi ? … Raz , do licha , muszę się ocknąć ! … ”
Ukłonił się i cofnął do swego gabinetu .
— Prawda — mówię ja , w duchu jestem pewny , że ten chyba już mnie bić zechce .
Książę powstał z fotelu i chrząknął ; zebrani umilkli , dzięki czemu można było usłyszeć resztę opowiadania marszałka :
— Wyrządzi mi kochana pani wielką łaskę , prawdziwe dobrodziejstwo , jeżeli wstawi się za mną do tego pana w ważnym dla mnie interesie . Ja chcę kupić tę kamienicę i daję mu już dziewięćdziesiąt pięć tysięcy rubli , a on przez upór , bo przez nic innego , żąda stu tysięcy . On mnie chce zrujnować , ten człowiek ! … Niech mu pani powie , że on mnie zabije … że ściągnie na siebie karę boską za taką chciwość ! … — krzyczała i płakała pani baronowa .
— Rzecki .
— Jak to lalka ?
— Podobała się panu — on mówi — co ? … Szampan , nie kobieta — dodał , bezwstydnie mrugając okiem . — Ale na nic pański apetyt , bo ona szaleje za mną … Ach , panie , co to za temperament , co za ciało … A gdybyś pan widział , jak wygląda w kaftaniku ! …
— Aleście się nagadali z nim . Musi , że o czymś więcej niż o pieniądzach … Może i o teatrze , bo stary paszjami lubi teatr …
— Powiedz — byłem … Tobie się zdaje , że dopiero ty wynalazłeś miłość . Znam i ja ją , bah ! … Przez kilka lat kochałem się jak półgłówek , a tymczasem moja Heloiza romansowała z innymi . Boże mój ! … ile mnie kosztowała każda wymiana spojrzeń , które chwytałem w przelocie … W końcu w moich oczach wymieniano nawet uściski … Wierz mi , Stachu , ja nie jestem tak naiwny , jak myślą . Wiele w życiu widziałem i doszedłem do wniosku , że my wkładamy zbyt dużo serca w zabawę nazywaną miłością !
Zwołać sesję , zachęcić do przedsiębiorstwa i cierpieć , wciąż cierpieć nad nieszczęśliwym krajem , oto jego zdaniem były obowiązki obywatela . Gdyby go jednak spytano , czy zasadził kiedy drzewo , którego cień ochroniłby ludzi i ziemię od spiekoty ? albo czy kiedy usunął z drogi kamień raniący koniom kopyta ? — byłby szczerze zdziwiony .
— Powiedzieć ? … Ach , prawda … W banku mamy około stu dwudziestu tysięcy rubli , więc pieniędzy wam nie zabraknie … Dalej … Cóż dalej ? … — pytał sam siebie . — Aha ! … Nie rób już sekretu , że ja kupiłem kamienicę Łęckich . Owszem , zajdź tam i ponaznaczaj komorne według dawnych cen . Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś … Mieszka tam jakiś szewc , jacyś studenci ; bierz od nich , ile dadzą , byle płacili regularnie .
— Otworzyć drzwi , obie połowy ! … — odparł jegomość z walizką . — Rzeczy pana barona i moje …
— Przychodzę w imieniu właściciela domu .
— Tak , chodziłeś jak struty … Jezus ! Maria … A to co ? …
— Ja mu powiedziałam niechcący … — tłumaczyła się zarumieniona panna Izabela .
Już zrozumiał , że nie należy do siebie , że wszystkie jego myśli , uczucia i pragnienia , wszystkie zamiary i nadzieje przykute są do tej jednej kobiety . Gdyby ona umarła , nie potrzebowałby się zabijać ; jego dusza sama odleciałaby za nią jak ptak , który tylko chwilę odpoczywa na gałęzi . Zresztą nawet nie mówił z nią o miłości , jak nie mówi się o ciężarze ciała albo o powietrzu , które człowieka napełnia i ze wszystkich stron otacza . Jeżeli w ciągu dnia wypadło mu pomyśleć o czym innym niż o niej , wstrząsał się ze zdumienia jak człowiek , który cudem znalazłby się w nie znanej sobie okolicy .
— Tak .
— Ależ , człowieku siwowłosy , zastanów się , co robisz ? … Wszakże to kobieta , której mąż oskarżony o zabójstwo uciekł za granicę … A z czego ona żyje ? … Z czego się tak stroi ? …
— Już jej dawno nie mam …
Pani baronowa , siedząca z książką na kanapie , na widok męża powstała . Gdy baron złożył jej głęboki ukłon , chciała odkłonić się , ale znowu upadła na kanapę .
— Jeszcze wczoraj … myliłem się …
Cofnął się od walizki i pomyślał chwilę ; potem dodał szczególnym tonem :
— Więc ciągle zajmujesz się szaradami , panie Szlangbaum ? — spytał .
— Dżuma ? … tu ? … w Warszawie ? … A co , Helenko , nie mówiłam ? … Aaa … już zginęliśmy wszyscy ! … Bo to w czasie dżumy każdy zamyka się w domu … jedzenie podają sobie na drągach … trupów ściągają do dołów hakami …
„ Ci , którzy stworzyli te cuda — myślał Wokulski — albo je gromadzili w jedno miejsce , ci nie byli jak ja szalonymi próżniakami … ”
Wokulski obiecał być gotowym na jutro . Kiedy pożegnał pana Tomasza i wstąpił do panny Izabeli , dowiedział się od niej , że jest w Warszawie Starski …
— Mamo — szepnęła tak głośno , że zapewne słychać ją było na dziedzińcu — przyszedł pan Rzecki i jeszcze jakiś pan .
Hrabia milczał i dopiero po chwili odezwał się :
Wyszedł przed bramę i zatrzymał się na chodniku . Ulica szeroka , wysadzona drzewami . W jednej chwili przelatuje około niego ze sześć powozów i żółty omnibus , naładowany podróżnymi wewnątrz i na dachu . Na prawo , gdzieś bardzo daleko , widać plac , na lewo — pod hotelem — niedużą markizę a pod nią gromadę mężczyzn i kobiet , którzy siedzą przy okrągłych stoliczkach , prawie na chodniku , i piją kawę . Panowie są jak wydekoltowani , mają w dziurkach od guzików kwiaty lub wstążeczki i zakładają nogi na kolana akurat tak wysoko , jak przystoi w sąsiedztwie pięciopiętrowych domów ; kobiety szczupłe , małe , śniade , z ognistymi spojrzeniami , lecz skromnie ubrane .
— Jak to , nie zbieracie państwo rydzów ? — dziwiła się panna Felicja . — Cudowne rydze ; jest ich takie mnóstwo , że nam nie wystarczy koszyków i będziemy chyba musiały sypać je do bryczki . Dać ci , Belu , koszyk ? …
Wrócił do hotelu rozmarzony koniakiem i zasnął w ubraniu . A gdy obudził się o ósmej rano , pierwszą jego myślą było :
Pomieszanie jego nie uszło uwagi księcia , który uśmiechnął się przypisując to radości z jego wizyty i zaprosin . Przez głowę mu nawet nie przeszło , że dla Wokulskiego może być ważniejszym spacer do Łazienek aniżeli wszyscy książęta i spółki .
— No , jeżeli chcesz tu wysiąść …
Ledwie baronowa doszła do przytomności , zaraz ów adwokat począł ją namawiać , ażeby wytoczyła proces i Patkiewiczowi , i Maleskiemu . Ale baba jest już tak zrażona do procesów , że tylko zwymyślała swego doradcę i przysięgła , iż od tej pory żadnemu studentowi nie wynajmie lokalu , choćby na wieki miał stać pustkami .
— Gdybyś za niego wyszła ? … Naturalnie , powinszowałabym wam obojgu . Ale co na to powie baron , marszałek , Ochocki , a nade wszystko … Wokulski ? …
— Tak pan sądzisz ? … Nie pomyślałem o tym . Mnie zresztą nie obchodzą fabrykanci , ale kraj , nasz kraj , biedny kraj …
Pani Stawska jest bardzo pobłażliwą kobietą , niemniej jednak , o ile mogłem wymiarkować z jej oględnych wyrażeń , zarówno mieszkanie baronowej , jak i całe otoczenie dziwiło i robiło przykrość pani Stawskiej .
— Znowu silny wyraz .
— Pan Rzecki jest plenipotentem właściciela domu — odparł rządca .
— Ach tak ! … Nawet dobrze bawiliście się . Pamiętam , w grudniu mieliście świetne żywe obrazy . Kto to w nich występował ? …
Teraz dopiero zrozumiała , jak gorąco kocha tę swoją duchową ojczyznę , gdzie kryształowe pająki zastępują słońce , dywany — ziemię , posągi i kolumny — drzewa . Tę drugą ojczyznę , która ogarnia arystokrację wszystkich narodów , wykwintność wszystkich czasów i najpiękniejsze zdobycze cywilizacji .
— Nie obrazi się pan ? — spytał pan Tomasz ściskając Wokulskiego za rękę .
— Uwielbiam twój rozum i takt , Belu ! … — zawołał pan Tomasz i zachwycony , pocałował ją naprzód w rękę , potem w czoło .
Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień .
Naturalnie , że opowiedziałem o tym Stachowi , który wysłuchawszy odparł :
— Więc pan mecenas opuszcza mnie ? — wykrzykuje baronowa .
— Pan baron Dalski pyta się , czy może tu przyjść . Jedzie tym samym wagonem .
O tej pannie i o tych majątkach — prawił dalej Węgiełek — wiedzieli ludzie od dawna ; takim sposobem , że dwa razy do roku , na Wielkanoc i na święty Jan , usuwał się kamień , co leżał na dnie potoku , i jeżeli kto stał wtedy nad wodą , mógł zajrzeć do otchłani i widzieć tamtejsze dziwy .
Wszystkie te jednak chorobliwe objawy mniej trwożyły pana Ignacego aniżeli jeden straszny symptom , oto : nie chciało mu się iść do sklepu ! … Co gorsze : nie tylko czuł lenistwo , ale nawet zupełny brak ambicji ; zamiast bowiem wstydzić się swego upadku i walczyć z próżniaczymi instynktami , on , Rzecki , wynajdywał sobie powody do jak najdłuższego zatrzymania się w pokoju .
— Byłeś nim zawsze i aż zanadto — oburzył się pan Ignacy — i przekonasz się , że dla ciebie ludzie takimi nie będą .
— Pokutował za uniesienia młodości — rzekł pan Tomasz . — Można mu to przebaczyć .
„ I dziwić się , że panna Izabela pogardza takim jak ja , wychowawszy się wśród takich jak oni … No , ale co oni robią na świecie i dla świata ? … Szanują ludzi , którzy mogą dać piętnasty procent od ich kapitałów … To jeszcze nie zasługa . ”
— Może pan dobrodziej — odważyłem się wtrącić z ukłonem — raczy wybrać sobie jaki przedmiocik , który odeszlemy bez pretensji …
W zamian pani baronowa , co z jej strony było dowodem nadzwyczajnej delikatności , nic nikomu nie mówiąc spłacała długi męża . Niektórym z wierzycieli robiła impertynencje , wobec innych płakała , prawie wszystkim odtrącała jakieś sumy na rachunek lichwiarskich procentów , irytowała się , ale — płaciła .
Uporczywie odsuwał od siebie myśl o dzisiejszym liście i jutrzejszej wizycie u Łęckich ; chciał być trzeźwym , ale namiętność przemogła .
Doktór zatrzymał się na chodniku i usiadłszy na swej lasce zaczął się śmiać w sposób , który aż zwracał uwagę na szczęście nielicznych przechodniów .
— Ładnie ! — rzekła pani Wąsowska . — Na pańskim miejscu , panie Kazimierzu , teraz straciłabym wszelką nadzieję .
— Wychudłeś , zbladłeś — rzekł Wokulski przypatrzywszy mu się . — Łajdaczysz się czy co ? …
Udawałem , że wierzę wszystkiemu , co mówią , i za pomocą zręcznych pytań przekonałem się , iż — najlepiej znane im są okolice bliższe Cytadeli . Tam więc mają interesa . Że zaś domysły moje nie były bezpodstawnymi , dowiódł fakt , iż owi „ prykaszczykowie ” zwrócili nawet na siebie uwagę policji . W ciągu dziesięciu dni , nic więcej , tylko trzy razy odprowadzano ich do cyrkułów . Widocznie jednak muszą mieć wielkie stosunki , ponieważ ich uwolniono .
— Phi ! … A ludzie ? — pytam .
Myślałem , że dostanę apopleksji .
Takie postępowanie na kilka lat wytworzyło dokoła panny pustkę . Podziwiano ją i wielbiono , ale z daleka ; nikt bowiem nie chciał narażać się na szyderczą odmowę .
Wokulski był u siebie , ale jakiś rozstrojony ; konkury oczywiście nie wychodziły mu na zdrowie . Gdym mu jednak opowiedział historię pani Stawskiej z baronową i z lalką , chłopak ożywił się , podniósł głowę i błysnęły mu oczy . ( Nieraz spostrzegłem , że najlepszym lekarstwem na nasze własne kłopoty jest cudze nieszczęście . )
Potem wyciągnął do mnie obie ręce ponad kontuarem i długo ściskaliśmy się milcząc .
— Czy nie mówiłam , że ten potwór wywróci nas ! — zawołała wdowa . — Cóż to znowu , panie Starski ? …
— Nie , nie … proszę wody — poprawiła się .
— O co ?
„ A po dniach wielu czy po latach wielu , kiedy mi każą mogiłę porzucić , wspomnisz o twoim sennym przyjacielu i spłyniesz z nieba , aby go ocucić … Znowu mnie złożysz na twym łonie białem … Znowu mnie ramię kochane otoczy … Zbudzę się — myśląc , że chwilkę drzemałem , całując lica , patrząc w twoje oczy … ”
Szedł Polami Elizejskimi i odurzał się ruchem nieskończonych sznurów karet i powozów , między którymi przesuwali się jeźdźcy i amazonki . Szedł odpędzając od siebie posępne myśli , które krążyły nad nim jak stada nietoperzy . Szedł i lękał się spojrzeć za siebie ; zdawało mu się , że na tej drodze , kipiącej przepychem i weselem , on sam jest jak zdeptany robak , który wlecze za sobą wnętrzności .
Mraczewski utkwił w nim błękitne oczy , w których malowało się najwyższe zdumienie .
I machinalnie przypatrywał się niezwykłej fizjognomii damy , która wybierała neseserki . Była ubrana skromnie , miała gładko uczesane włosy . Na jej twarzy białej i razem żółtej malował się głęboki smutek ; spoza ust przyciętych wyglądała złość , a ze spuszczonych oczu błyskał czasami gniew , niekiedy pokora .
— O , przy tej robocie nie potrzeba niańki ; wszystko robi się samo i nie może być niespodzianek .
Ten nagle skręcił i wpadł między gazony .
— Pracuj — mówił nieraz do Stacha — i wierz , bo silna wiara może zatrzymać słońce w biegu , a nie dopiero polepszyć stosunki ludzkie .
— Miałabym jeden triumf więcej .
— Gdybym nawet był niezwykłym , to tylko przez cierpienia , nie przez szczęście . A tym mniej nie przez wydatki .
— Pani dobrodziejce słabo ? … Może by doktora …
— A jeżeli znajdzie się trzeci licytant ?
Wszakże pan Niwiński , najwykwintniejszy aranżer , najczęściej z nią tańczył , nie z ojcem . Pan Malborg , wzór dobrych manier i wyrocznia mody , z nią rozmawiał , nie z ojcem , a pan Szastalski , przyjaciel poprzedzających , nie przez ojca , tylko przez nią czuł się nieszczęśliwym i niepocieszonym . Pan Szastalski wyraźnie jej to oświadczył , a chociaż sam nie był ani najwykwintniejszym tancerzem jak pan Niwiński , ani wyrocznią mody jak pan Malborg , był jednak przyjacielem panów : Niwińskiego i Malborga . Mieszkał blisko nich , z nimi jadał , z nimi sprowadzał sobie angielskie lub francuskie garnitury , damy zaś dojrzałe nie mogąc w nim dopatrzeć żadnych innych zalet nazywały go przynajmniej — poetycznym .
— Rozumiem , panie … Bóg … niech Bóg …
— Jesteś pewny ? …
— Właśnie .
Leon otworzył drzwi salonu i prawie groźnie zawołał :
— Kaziu ! idź do sali i uważaj na tego pana …
— I dlaczegóż to stajesz pan nad grobem ? — spytał Wokulski .
— Teraz ja powiem , co by ten nowy człowiek dostał od pani — mówił Wokulski czując , że zbiera w nim gorycz . — Naprzód , dostałby długą listę wielbicieli dawniejszych , następnie , drugą listę wielbicieli , którzy nastąpią po nim , a w czasie antraktu miałby możność sprawdzania … czy na koniu dobrze leży siodło …
— On mi przypomina Trostiego , pamiętasz , Belu , tego pułkownika strzelców w Paryżu — odpowiedział Pan Tomasz .
A ja za czym goniłem ? Naprzód za perpetuum mobile i kierowaniem balonami , potem za zdobyciem stanowiska , do którego nie dopuszczali mnie moi właśni sprzymierzeńcy , nareszcie za kobietą , do której prawie nie wolno mi się zbliżyć . A zawsze albo poświęcałem się , albo ulegałem ideom wytworzonym przez klasy , które chciały mnie zrobić swoim sługą i niewolnikiem . ”
Baron zakaszlał się i odpocząwszy prawił dalej zniżonym głosem :
Innemu podał chustkę od nosa , a gdy powiedział mu , że chustka waży sto funtów , uśpiony począł uginać się , drżeć i potnieć pod jej ciężarem .
— Czy nie pan gospodarz ? …
Szuman ścisnął go za rękę .
Już wówczas zdania mego ojca głęboko wyrzynały mi się w pamięci , ale dopiero późniejsze wypadki nadały im cudowny , nieomal proroczy charakter .
Pozakręcał lampy i , przepuściwszy Wokulskiego , zamknął sklep . W sieni znowu spotkał ich mokry śnieg i Paweł niosący obiad .
— Czy * tek * ? … Bardzo żałuję barona , ale pańskie prawa są lepsze .
Brzemię nowych prawd czy nowych złudzeń tak go gniotło , że uczuł konieczność podzielenia go z kimkolwiek , choćby tylko w części . Zbiegł więc na pierwsze piętro do paradnej sali przyjęć i wezwał Jumarta .
Wyszła z szelestem . Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów .
Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie , z hebanową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie ( on bo ma jakieś niepewne spojrzenie ) , pyta :
— O , ja nieszczęśliwa ! … Przysięgnę , że to on , nikczemnik , nasadził na mnie tych bandytów … Wywdzięcza mi się , żem go wydobyła z nędzy ! … Żem kupiła jego konia ! …
— Jedź pan już sobie — zawołała — jesteś pan drażniąco płytki . Jedź pan … jedź i przyszlij mi Starskiego ; jego bezczelność jest zabawniejsza od pana księżowskiej powagi …
Wokulski siedział bez ruchu . Wreszcie zapytał :
W sercu jej kipiała burza uczuć . Panna Izabela potakując zdaniom ojca rozumiała jednak , że to nieprawda , co on mówi , że Wokulski nie zrobił na kamienicy interesu , ale stracił , i tylko dlatego , ażeby ich wydźwignąć z najfatalniejszej pozycji . Lecz przyznając to , czuła nienawiść :
„ Cóż to za okrucieństwo losów ! — myślał z goryczą . — Dwom ludziom dano prawie te same aspiracje , tylko jeden urodził się o osiemnaście lat wcześniej , drugi później ; jeden w nędzy , drugi w dostatku ; jeden nie mógł wdrapać się na pierwsze piętro wiedzy , drugi lekkim krokiem przeszedł dwa piętra … Jego nie zepchną z drogi burze polityczne , tak jak mnie ; jemu nie przeszkodzi miłość , którą traktuje jak zabawkę ; podczas gdy dla mnie , który sześć lat spędziłem na pustyni , uczucie to jest niebem i zbawieniem … Więcej nawet ! … No i on triumfuje nade mną na każdym polu , choć przecież ja mam te same uczucia , tę samą świadomość położenia , a pracę z pewnością większą … ”
— Mówi pani o częstej zmianie kochanków …
— Nie … Tak chciałem zobaczyć , jak panu tu idzie — odpowiedział pan Ignacy rumieniąc się , o ile to było możliwe w jego wieku .
Dopiero w przedpokoju , gdy złożono go na ławce , a jeden z obecnych zawołał , ażeby oblać go wodą , chory nagle zerwał się i rzekł głośno :
— Że jeżeli on tak zna ciebie , jak ty jego , to oboje bardzo się nie znacie .
Był już tam radca Węgrowicz i Szprot , ajent handlowy . Właśnie mówili coś o tym domu , co zawalił się przy ulicy Wspólnej , kiedy naraz Węgrowicz trąca swoim kuflem w mój kufel i mówi :
— To na nic . Byłam przecie w szwalni . Ale z ośmiu rubli na miesiąc nikt nie wyżyje . Wreszcie — jestem tyle jeszcze warta , że mogę nikogo nie obszywać .
— Odsyłałem ci wszystkie listy do mieszkania …
Wokulski zerwał się z krzesła , inni siedzieli . Więc znalazł się sam z panną Izabelą w ogrodzie i znowu powrócił mu ten spokój , jaki miał zawsze w jej obecności .
Osłupiałem ze zdziwienia , lecz w tej chwili bardzo polubiłem Jana Mincla i Augusta Katza . Z czasem przekonałem się , że w naszym małym sklepie istnieją aż dwa wielkie stronnictwa , z których jedno , składające się ze starego Mincla i jego matki , bardzo lubiło Niemców , a drugie , złożone z młodych Minclów i Katza , nienawidziło ich . O ile pamiętam , ja tylko byłem neutralny .
— Cóż to , ojcze ? — spytała go panna Izabela , uderzona wyrazem jego twarzy .
— Stawska była twoją kochanką …
Postawiono ich na mecie . Baron był ciągle zakłopotany niepewnością , co zrobić z kupczykiem , i ostatecznie zdecydował się przestrzelić mu rękę . Na twarzy Wokulskiego malowała się tak dzika zajadłość , że zdumiony hrabia Anglik pomyślał :
— I ja tak samo zrobiłem — odezwał się stłumionym głosem Wokulski .
— Próżniak , bankrut … jak zresztą wszyscy oni — odparł Szuman . — No i ekskonkurent … — dodał .
„ No , zobaczymy , co będzie jutro … A może mnie nie zatrzymają ? … Zresztą panna Izabela jest sobie piękna panna , przypuśćmy , że nawet niezwykle piękna , ale tylko panna , nie nadprzyrodzone zjawisko . Tysiące równie ładnych chodzi po świecie , a ja też nie myślę czepiać się zębami jednej spódnicy . Odepchnie mnie ? … Dobrze ! … Z tym większym rozmachem padnę w objęcia innej … ”
Chodził tam i na powrót po ulicy naprzeciw kościoła nie mogąc od niego oczu oderwać .
— Byłby to tylko odwet z mojej strony .
Była podobno wściekła przez kilka dni , dostała spazmów , zbiła służącą , zwymyślała swego adwokata w biurze rejentalnym , ale podpisała akt nabycia .
— O , niech się pan mną nie krępuje — rzekła , mocniej niż zwykle zaczerwieniona , panna Ewelina . — Zresztą zaraz nadejdzie baron i we troje dogonimy państwa …
— Panie … nie wiedziałem … wszelką satysfakcję jestem gotów … a najpierwej — przepraszam … Byłem bardzo zirytowany … — mówił wzruszony pan Tomasz .
Istotnie ktoś chodził , pukał i nawet zapukał do jego drzwi ; lecz nie odebrawszy odpowiedzi poszedł dalej .
Wokulski ukłonił się , panna Izabela nieznacznie ściągnęła brwi , a pan Tomasz rzekł :
— Tak !
— Nieoceniony ! … — zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia . — Bo widzisz , mój drogi — dodał uspokoiwszy się — ja właśnie myślałem , czybyś nie mógł mi zaciągnąć gdzie pożyczki dla spłacenia żydowskich długów , tak … na … siedem , sześć procent …
— Uważa pan , szanowny panie Wokulski , ja czasami myślę , nie z własnego doświadczenia , bo moja narzeczona jest najszlachetniejszą kobietą … ale czasami myślę , że kobiety to nas niekiedy zwodzą …
— Trzy ruble .
„ Jeżeli — myślał — młoda kobieta mogła zakochać się w baronie , to dlaczegóż bym ja … Bo przecież go nie oszukuje … Kobiety są w ogóle szlachetniejsze od nas … mniej kłamią … ”
W roku tym handel w naszym sklepie nieco osłabnął , już to z racji ogólnych niepokojów , już z tej , że i pryncypał za często i za głośno wymyślał na Ludwika Napoleona . Ludzie poczęli zniechęcać się do nas , a nawet ktoś ( może Katz ? … ) wybił nam jednego dnia szybę w oknie .
Ze szczytu wzgórza zjechało dwu furgonistów ; każdy prowadził konia objuczonego pakami . Naprzeciw nich wybiegli nasi podoficerowie i wkrótce wrócili z pakietami nabojów . Wziąłem osiem , bo tyle mi brakowało w ładownicy , i zdziwiłem się : jakim sposobem mogłem je zgubić ?
Zarumienił się i zaczął sapać ; lecz nie chcąc gniewać się przy córce , pocałował ją w czoło i poszedł do swego gabinetu .
„ Coś wie , tylko gadać nie chce — myślał Rzecki . — Zawsze Żyd … ”
— Marszałek dworu pańskiego i pana * Siuzę * … Bardzo zdolny człowiek i duże mógłby panu oddać usługi , gdyby był pewny tak … z tysiąc franków gratyfikacji … — mówił wciąż figlarnie służący .
— Wyobraź pan sobie — mówi z dobrotliwym uśmiechem pan Łęcki — że przed tygodniem jeden mój znajomy wziął dwakroć za dom , który go kosztował sto pięćdziesiąt tysięcy . A że mój kosztował mnie sto tysięcy , więc powinienem wziąć w tym stosunku ze sto dwadzieścia pięć …
— Nic nie rozumiem — przerwał Ignacy . — Cóż to za szał ?
W Ogrodzie Botanicznym było prawie ciasno ; na każdej ulicy tłoczyły się kolumny , gromady , a przynajmniej szeregi spacerujących ; każda ławka uginała się pod ciżbą osób . Zastępowano Wokulskiemu drogę , deptano po piętach , potrącano łokciami ; rozmawiano i śmiano się ze wszystkich stron . Wzdłuż Alei Ujazdowskiej , pod murem Belwederskiego ogrodu , pod sztachetami od strony szpitala , na ulicach najmniej uczęszczanych , nawet na zagrodzonych ścieżkach , wszędzie było pełno i wesoło . Im więcej ciemniało w naturze , tym gęściej i hałaśliwiej robiło się między ludźmi .
Zakrystian mruga na pana Łęckiego uśmiechając się familiarnie i pcha się do stołu między licytantów . Jest ich czterech : adwokat baronowej , okazały pan , stary Szlangbaum i zniszczony Żydek , obok którego staje zakrystian .
— A ty ?
— Rozumu … — wtrącił Wokulski jej tonem .
Dziewczyna zdziwiła się i wzruszając ramionami odparła :
— Z wyborną nowiną przychodzę — mówił , czule ściskając mnie za rękę . — Możecie panowie sprzedać swoją kamienicę , tę po Łęckim … Baronowa Krzeszowska ją kupi . Już wyprocesowała od męża swoje kapitały i ( jeżeli potraficie się targować ) da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , a nawet może coś odstępnego …
Wbrew przewidywaniom Leona baron przybył do swej małżonki nie o czwartej , ale dopiero około piątej .
Tym sposobem Paryż jest arką , w której mieszczą się zdobycze kilkunastu , jeżeli nie kilkudziesięciu wieków cywilizacji … Wszystko tu jest zacząwszy od potwornych posągów asyryjskich i mumij egipskich , skończywszy na ostatnich rezultatach mechaniki i elektrotechniki , od dzbanków , w których przed czterdziestoma wiekami Egipcjanki nosiły wodę , do olbrzymich kół hydraulicznych z Saint Maur .
— Bardzo rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy — mówiła . — Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha , ale skup weksli Łęckiego jest arcydziełem … Znać kupca ! …
„ Ona … ”
— Bardzo mi przyjemnie — odpowiedziała pani Stawska kłaniając mi się ze spuszczonymi oczyma . Ale silny rumieniec i ślad obawy na jej twarzy upewniły mnie , że nie jestem przyjemnym gościem .
— Pan Rzecki , plenipotent gospodarza … — odezwał się rządca wskazując na mnie .
— O , pani wszystko mogłaby z nim zrobić — odparła baronowa . — Ale jeżeli pani nie chce uratować mnie od śmierci — wola boska … Niech więc pani przynajmniej spełni chrześcijański obowiązek i powie temu człowiekowi , jak jestem dla pani życzliwa …
— A co pan sądzisz o chemii związków wodoru ? …
„ Ależ to straszny człowiek , papo ! ”
Ciekawym , dlaczego prezesowa nic dziś nie wspominała o pannie Izabeli ? No , już ja pytać się nie będę … Od razu wzięliby nas na języki … ”
„ Przywidzenia ! … przywidzenia ! … — myślał pan Ignacy opuszczając teatr po ostatnim akcie . — Stach przecie nie byłby aż tak głupi … ”
— Precz mi stąd , pijaki !
„ Nie znam ” — mówi do siebie .
— Tylko mi pan nie mów takie głupie gadanie ! … Dlaczego szostra z Krakowa nie ma im zapysać , kiedy ona jest chora ? …
Na tych medytacjach upłynął mu czas do zamknięcia sklepu . Głowa go trochę bolała , więc wyszedł na spacer na Nowy Zjazd i wróciwszy do domu wcześnie spać się położył .
Wokulskiemu wyjaśniła się twarz .
Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się .
— Ach , nie . Widzę tylko nieznaczne zmniejszenie ich kolosalnych dochodów , co zresztą mnie nie obchodzi . Ja mam obowiązek dbać tylko o własny zysk i o taniość dla nabywców ; nasz zaś towar będzie tańszy .
— Panie radco — mówię — jesteś pan zbyt poważnym człowiekiem , ażebyś nie miał powiedzieć , skąd ta wiadomość ?
Westchnąłem domyślając się , że powodem utraty lekcji mógł być jaki list anonimowy , w pisaniu których pani Krzeszowska odznacza się wielką biegłością . Ale — nie powiedziałem nic . Bo czy mogłem radzić pani Stawskiej , aby odrzuciła dwa ruble dziennie ?
— Zapis … zapis ! … — mruczał Szuman chodząc po pokoju i pocierając sobie tył głowy . — Co znaczy ? nie wiem , dość , że Wokulski zrobił go . Widocznie chce być przygotowany na wszelki wypadek jako rozsądny kupiec ! …
— Wierzy pan w życie przyszłe ?
— Siłą piękności , zdrowia , pieniędzy …
„ Dla kogo te szafiry ? ” — myślał Wokulski . Chciał poprawić się na siedzeniu , ale poczuł , że nie może podnieść ręki ani wyprostować nóg .
Wtem na skręcie wymija go młoda kobieta , której wzrost i ruchy robią na Wokulskim silne wrażenie .
XVII . Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń
— Powiedz mi : czy medycyna zna taki stan umysłu , w którym człowiekowi wydaje się , że jego rozproszone dotychczas wiadomości i … uczucia złączyły się jakby w jeden organizm ?
— Kiedyżeś przyjechał ? — pytam .
Zaraz wówczas pomyślałem , że chłopak z tak otwartą głową , który kupuje książki i nie dba o dziewczęta , mógłby być dobrym politykiem ; więc jeszcze tego dnia zapoznałem się ze Stachem i od tej pory żyjemy ze sobą nie najgorzej …
— Słowo honoru , że ta pani ma halucynacje — rzekł Maleski . — Kto tu jest podobny do nieboszczyka ? … Patkiewicz ? … taki przystojny chłopak ! … — dodał wypychając naprzód mizernego kolegę , który … w tej chwili właśnie już po raz piąty udawał trupa .
— To nie wszystko — przerwał mu Rzecki . — Wczoraj bowiem od szanownej małżonki pańskiej otrzymałem ten oto list …
W wigilię Wigilii r . 1878 jestem w sklepie , kiedy po południu odbieram od pani Stawskiej list , ażebym przyszedł wieczorem . Pismo uderzyło mnie , znać było wzruszenie ; więc pomyślałem , że może odebrała wiadomość o mężu .
— Siedemdziesiąt tysięcy ! — wrzeszczy zakrystian .
Wokulski pożegnał ich i poszedł .
— Od projektu do wykonania ogromnie daleko — odparł nieco zirytowany pan Tomasz . — Choćby jeddnakże nawet tak było , nic mnie to nie obchodzi . Nad myślami pana Wokulskiego nie panuję , a o Belcię jestem spokojny .
— A ona skąd ?
— Dziś rano — on mówi .
Baron przeczytał podany mu papier , zamyślił się i odparł :
— Bronię , bom trochę o nim słyszał — odpowiedział półgłos . — Furmani u mnie niejaki Wysocki , który umierał z głodu , nim Wokulski postawił go na nogi …
„ Drobnostka . ”
Ale Stach podał jej rękę , adwokat pani Stawskiej , Wirski wziął za rączkę Helunię , a ja asystowałem Mariannie i tak weszliśmy do biura sędziego pokoju .
— Jest — mówi Klejn krzywiąc się . — Mieszka na trzecim piętrze od frontu .
— W rączkę i w nóżkę …
Jednocześnie z okna na drugim piętrze wychyliła się głowa kobiety wołającej :
Naprzód ci studenci , z trzeciego piętra od frontu , byli to istotnie ludzie niespokojnego ducha . Do godziny drugiej po północy śpiewali i krzyczeli , czasami nawet ryczeli i w ogóle starali się wydawać jak najwięcej głosów nieludzkich . W ciągu dnia , gdy choćby jeden z nich był w domu , a zawsze był któryś , jeżeli tylko pani baronowa Krzeszowska wychyliła głowę przez lufcik ( robiła to po kilkanaście razy na dzień ) , zawsze jej ktoś usiłował wylać z góry wodę na głowę .
Za altanką rozległ się głos Ochockiego :
Rozmowa urwała się , Wokulski złożył album , wstał z krzesła i ukłoniwszy się pannie Izabeli i Starskiemu , z wolna poszedł za służącym .
— Panie … Stanisławie — zaczął adwokat . — Pan wie , co to jest nasza arystokracja i jej dodatki ? … Jest to parę tysięcy ludzi , którzy wysysają cały kraj , topią pieniądze za granicą , przywożą stamtąd najgorsze nałogi , zarażają nimi klasy średnie , niby to zdrowe , i — sami giną bez ratunku : ekonomicznie , fizjologicznie i moralnie . Gdyby zmusić ich do pracy , gdyby * skrzyżować * z innymi warstwami , może … byłby z tego jaki pożytek , bo jużci są to organizacje subtelniejsze od naszych . Rozumie pan … * skrzyżować * , ale … nie wyrzucać na podtrzymanie ich trzydziestu tysięcy rubli . Otóż do * skrzyżowania * pomagam panu , ale do strwonienia trzydziestu tysięcy rubli — nie ! …
— A … nie masz pojęcia , panie Stanisławie , jak się dziś zirytowałem . Czy dasz wiarę ? dom mój sprzedano za dziewięćdziesiąt tysięcy ! …
Jakiś czas szli milcząc . Młody człowiek był zamyślony . Wokulski zirytowany .
— Nie godzi się … to jest nieuczciwie ! … — powtarza wzburzony pan Łęcki .
— Czekaj , znajdę ci lepszą — zawołał Rzecki .
Trzydzieści tysięcy rubli znaczą tyle , co sześćdziesiąt drobnych warsztatów albo sklepików , z których żyją całe rodziny . I to ja mam byt ich zniszczyć , wyssać z nich ludzkie dusze i wypędzić na ten śmietnik ? …
Czym się to wszystko skończy , Boże miłosierny …
— Tylko kilku ? … — powtórzył Wokulski i spojrzał na brylanty wyniosłej damy , reprezentujące wartość kilkuset sztuk najcieńszego płótna . — Po świętach — dodał — będę miał honor na ręce pani hrabiny przysłać płótno …
— Naturalnie , handel cierpiał na tym .
Znowu umilkli . Gość palił fajkę , gospodarz kręcił się nad mikroskopem .
Obdarty człowiek cofnął się . Na lewo od drogi widać było parę ludzkich cieni .
Przez chwilę panna Izabela lękała się : powiedziano jej , że baron daje Wokulskiemu czterysta rubli odstępnego i że hrabia Liciński podjął się między nimi pośrednictwa . Nawet szeptano w salonie hrabiny , że Wokulski nie dla pieniędzy , ale dla hrabiego musi zgodzić się na ten układ . A wówczas panna Izabela pomyślała :
— A od kogóż ? — spytał Wokulski .
— Patrzcie no , panie wojak … Z nim się coś złego stało …
— Owszem , nawet zależy mi , ażeby nie był tajemnicą . Naprzód jeszcze u prezesowej … Jakże ona się ma ?
Wokulskiemu wydało się to wprost niesmaczne . „ Widzę , że odkocham się tu przed końcem obiadu … ” — rzekł do siebie .
— Co ja zrobię , kiedy pan jak ma pieniądze , to jest chory , a jak jest zdrów , to nie ma pieniędzy ? … — odpowiedział inny głos , nieco zacinający z żydowska .
— Tak ! … więc nędzny morderca więcej budzi w panu współczucia aniżeli opuszczona kobieta , której mienie , honor , spokój …
— Któż więc im będzie służył ? … Bo ja , choć jestem Żyd , także nie wdzieję liberii tych parchów . Zresztą — dodał — skądże panu takie myśli przychodzą ? Jeżeli sklep zostanie sprzedany , pan będziesz miał świetną posadę przy spółce handlu z cesarstwem …
— Głupiutkie są te panny — zaczęła po chwili prezesowa . — Im się zdaje , że jak złapie która bogatego męża , a poza nim przystojnego kochanka , to już wypełni sobie życie … Głupiutkie . Ani wiedzą , że wnet sprzykrzy się stary mąż i pusty kochanek i że prędzej czy później każda zechce poznać prawdziwego człowieka . A jeżeli się taki trafi , na jej nieszczęście , co ona mu da ? … Czy wdzięki , które sprzedała , czy serce zaszargane z takimi oto Starskimi ? …
— Nudziłżebyś się ?
— Poszłam na groby — mówiła dalej dziewczyna — myślałam , że się trochę rozerwę . Gdzie tam , com wspomniała o starej , to aż mi łzy pociekły ze złości . Zaczęłam prosić Pana Boga , ażeby albo starą choroba zatłukła , albo żebym ja od niej wyszła . I widać Bóg wysłuchał , kiedy ten pan chce mnie zabrać .
Kiedy woźni poczęli zamykać drzwi peronu , namówiłem doktora na przechadzkę po Alejach Jerozolimskich . Noc była ciepła , niebo czyste ; nie pamiętam , ażebym kiedykolwiek widział więcej gwiazd . A ponieważ Stach mówił mi , że w Bułgarii często patrzył na gwiazdy , więc ( zabawny projekt ! ) i ja postanowiłem od tej pory co wieczór spoglądać w niebo . ( A może istotnie na którym z migotliwych świateł spotkają się nasze spojrzenia czy myśli i on nie będzie czuł się już tak osamotnionym jak wtedy ? )
— Na pierwszą .
— Jakże się pani czuje ?
— Kto tam ?
„ Więc to jutro — pomyślał — za godzin … dwadzieścia cztery … Nie , nie tyle … Za ileż to ? … ”
„ Co ja tu robię ? … Skąd ja modlę się do jednego z nimi ołtarza ? … ”
— Gniady dopędza …
— Doskonale ! — odpowiedziała z mocą . — Jeszcze wczoraj bałam się okropnie ; ale już po spowiedzi lżej odetchnęłam , a od chwili kiedy tu jestem , czuję się zupełnie spokojną .
— Osiemdziesiąt osiem i sto rubli — mówi mizerny Żydek .
— Wokulski zwiąże się ze szlachtą — odpowiedział Ignacy — a i tam są kapitały .
W plutonach , które szły przed nami o jakieś sto kroków na lewo , zrobiło się zamieszanie ; gdy zaś kolumna posunęła się dalej , zobaczyliśmy dwu ludzi : jeden leżał twarzą do ziemi , wyciągnięty jak struna , drugi siedział trzymając się rękoma za brzuch . Poczułem zapach prochowego dymu ; Katz przemówił coś do mnie , alem go nie słyszał ; natomiast zaszumiało mi w prawym uchu , jakby tam wpadła kropla wody .
— Z największą chęcią , o ile żołnierz ma prawo siadać w obecności swego komendanta .
Na dziedzińcu awantura . Baby ( ile , że niejedna mocno interesowała się zdrowiem Patkiewicza ) zaczynają wrzeszczeć , stójkowi osłupieli , a komornik zupełnie stracił głowę .
— O , nie , nie ta … Tamta miała popielatą sukienkę i czarne buciki , a ta ma brązowe buciki ! …
I na myśl o tym pocałunku działo się z nim coś niezwykłego . Wola w nim słabła , czuł , że traci przytomność i ażeby odzyskać ją , musiał znowu zobaczyć pannę Izabelę w towarzystwie elegantów . I dopiero wówczas , gdy słyszał jej szczery śmiech i stanowcze zdania , kiedy widział jej ogniste spojrzenia rzucane na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , przez mgnienie oka zdawało mu się , że spada przed nim zasłona , poza którą widzi jakiś inny świat i jakąś inną pannę Izabelę . Wtedy nie wiadomo skąd zapalała się przed nim jego młodość pełna tytanicznych wysiłków . Widział swoją pracę nad wydobyciem się z nędzy , słyszał świst pocisków , które kiedyś przelatywały mu nad głową , a potem widział laboratorium Geista , gdzie rodziły się niezmierne wypadki , i spoglądając na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , myślał :
— Panie ! — zawołał — darowałeś mi życie … Wdzięczność moja …
— To i jazda do Mincla ! — rzekł pan Raczek podnosząc się z krzesełka . — Tylko jejmość nie zrób mi zawodu ! — dodał grożąc ciotce pięścią .
— Węgry ! … już nie ma Węgier ! — mruczał Katz . — Równość … nigdy nie było równości ! … Sprawiedliwość … nigdy jej nie będzie … Świnia wykąpie się nawet w bagnie ; ale człowiek z sercem ! … Darmo , panie Mincel , już ja u ciebie nie będę krajać mydła …
— Myślałżeś co , panie Stanisławie , o tej cukrowni ? — rzekła wąchając swój flakonik , co było znakiem wzruszenia . — Pomyśl o tym , proszę cię , i pogadaj ze mną , bo już mi zbrzydły te komeraże …
Wsiadł do swego powozu i przymknąwszy oczy nasycał się jego lekkim kołysaniem . Zdawało mu się , że jak ptak siedzi na gałęzi , którą wiatr chwieje w prawo i w lewo , do góry i na dół , a potem nagle roześmiał się przypomniawszy sobie , że to lekkie kołysanie kosztuje go około tysiąca rubli rocznie .
Istotnie przebaczyła mu . W krótkiej rozmowie Wokulski wyłożył cel wizyty , napisał nazwisko Stawskiego i miejsc , w których przebywał , usilnie prosząc , ażeby baronowa przez swoje liczne stosunki dała mu o zaginionym dokładną wiadomość .
— Otóż , że człowiek pańskiego fachu , bardzo zresztą szanownego , tak dobrze strzela … Gdzie moje binokle ? … Ach , są … Panie Wokulski , proszę o słówko na osobności …
— W tym celu je kupiłem .
— To wyuczone ! … — rzekła czerwona kumoszka do starszej .
— I udał się jej . Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy .
— Mnie nie było już w domu . Służąca pani Stawskiej pogorszyła sprawę wymyślając rewirowemu na ulicy , za co nawet siedzi w kozie … Ta znowu właścicielka paryskiej pralni , ażeby przypochlebić się baronowej , wymyślała pani Stawskiej … Tyle tylko mamy dziś satysfakcji , że poczciwe studenciny wylały na łeb baronowej coś tak obrzydliwego , że się domyć nie może …
A może po prostu on kocha się w niej i chce ją zdyskredytować w moich oczach ? … No , jeżeli kocha , po cóż ją ma dyskredytować ; niech powie , a ona niech wybiera … Naturalnie , że Ochocki ma więcej szans aniżeli ja ; tak jeszcze nie straciłem rozumu , ażeby tego nie oceniać … Młody , piękny , genialny … Ha ! … niech wybiera : sławę czy pannę Izabelę …
Gdy Wokulski wszedł do przysionka , siwy szwajcar w czerwonej wstędze ukłonił mu się głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni , gdzie dżentelmen w czarnym fraku zdjął z niego palto . Jednocześnie zaś zabiegł mu drogę Józef , lokaj hrabiny , który dobrze znał Wokulskiego ; przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i śpiewające ptaszki .
— Miał prawo , * tek * — wtrącił hrabia .
— Czy mam oddawać życie za tych gości , którzy mi wymyślają jak psu , czy za tych chłopców i subiektów , którzy drwią ze mnie ? — spytał Wokulski .
Na Krakowskim już z daleka zobaczyła szyld z napisem : J. Mincel i S. Wokulski , a o jeden dom bliżej nowy , jeszcze nie wykończony sklep o pięciu oknach frontu , z lustrzanymi szybami . Z kilku pracujących przy nim rzemieślników i robotników jedni od wewnątrz wycierali szyby , drudzy złocili i malowali drzwi i futryny , inni umocowywali przed oknami ogromne mosiężne bariery .
„ Zabawna historia ! — mruknął Wokulski po odejściu barona . — Ten staruszek naprawdę wdeptał się po szyję … ”
— A może tęsknota — przerwał Wokulski . — Zjadała mi ona każdą chwilę wolną od pracy , każdą godzinę odpoczynku . Nalej mi wina , Ignacy .
— Moje długi niech panią nie interesują — odparł tonem głębokiego przekonania . — Jeżeli pan Wokulski , zwyczajny szlachcic , mógł w ciągu paru lat zrobić miliony , człowiek z moim nazwiskiem potrafi spłacić czterdzieści tysięcy długów . I ja pokażę , że umiem pracować …
— Tak jest .
— Ależ nikt z panów nigdy nie płaci ! — zawołał zniecierpliwiony rządca .
Przerwałem mu czując , że gdyby tak mówił dalej , musiałbym pogardzić tym młodzieńcem . Co za czasy , co za ludzie ! … Bo ja , gdybym miał szczęście zwrócić na siebie uwagę jakiej damy , nie śmiałbym nawet myśleć o tym , a nie dopiero wrzeszczeć na cały głos , jeszcze w tak wielkim , jak nasz , magazynie .
— Nie kłam pan ! — zawołała baronowa . — Przybiegłeś do mnie , śmiejąc się , powiedziałeś , że Stawska ukradła lalkę i że to do niej podobne …
— Owe trzy miliony rubli stanowią mój osobisty kredyt i przynoszą mi bardzo mały procent jako pośrednikowi — mówił Wokulski . — Oświadczam jednak , że o ile w miejsce kredytu podstawiłoby się gotówkę , zysk z niej wynosiłby piętnaście do dwudziestu procentów , a może więcej . Otóż ten punkt sprawy obchodzi panów , którzy składacie pieniądze w bankach na niski procent . Pieniędzmi tymi obracają inni i zyski ciągną dla siebie . Ja zaś ofiaruję panom sposobność użycia ich bezpośredniego i powiększenia własnych dochodów . Skończyłem .
— Jan Mincel i Stanisław Wokulski … — jęknął Maruszewicz .
— Czemu nie ? To nie moje pieniądze ! Chce pan płacić , będzie pan miał konkurentów do licytacji … Żebym ja miał tyle tysięcy , ile tu , w Warszawie , można wynająć do każdy interes bardzo porządne osoby i katoliki , to ja bym był bogatszy od Rotszylda .
Panny Izabeli zazwyczaj nie było wtedy w domu : była u hrabiny ciotki , u znajomych albo w magazynach . Jeżeli zaś Wokulski trafił szczęśliwie , rozmawiali ze sobą krótko i o rzeczach obojętnych , gdyż panna Izabela nawet i wówczas albo wybierała się gdzieś , albo u siebie przyjmowała wizyty .
Jeden ze studentów , ładny chłopak z wąsikami i faworytami , wspinając się na palcach albo opadając na obcasy opowiadał coś sędziemu ; przy czym prawą ręką wykonywał okrągłe ruchy , a lewą kokieteryjnie zakręcał wąsik , wysoko podnosząc mały palec , ozdobiony pierścionkiem bez oczka .
— Co ? … — śmiał się trącając Wokulskiego w ramię . — Palisz się pan , co ? … Ocknął się w panu sportsmen ! … My , panie , przez cały czas wyścigów jesteśmy w gorączce . Nasz zakładzik o pięćdziesiąt rubli stoi , co ? … Jakbym je miał w kieszeni ; mógłbyś je pan natychmiast zapłacić .
— Napluj mi acan w balię , to ci dam ! … — wołała ciotka .
— No , ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami — mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego .
„ Paradny jestem — rzekł głośno — chcę pisać zobowiązanie nie uregulowawszy moich interesów … ”
„ Cóż to znowu ? … ” — myśli spostrzegłszy na lewo ogromny budynek , niepodobny do żadnego z tych , jakie znał dotychczas . Jest to olbrzymi prostokąt z kamienia , a w nim brama z półkolistym sklepieniem . Oczywiście brama , która stoi na przecięciu się dwu ulic . Obok niej budka , gdzie zatrzymują się omnibusy ; prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka ulicy krótką , żelazną balustradą .
Chciał coś czytać , ale nie chciało mu się pójść do biblioteki po książkę ; więc położył się na szezlongu i zaczął myśleć o teorii Darwina .
— Naturalnie , zapewneś pomyślał o interesach … na wypadek …
Ostatnie wyrazy uderzyły Wokulskiego . On przecież zdobywał pannę Izabelę mądrością i cierpliwością … Jakaś otucha wstąpiła mu w serce , przestał wahać się i nagle rzekł :
Ten stan chroniczny , męczący nad wszelki wyraz , lada okoliczność rozdmuchiwała w burzę . Drzewo znajomej formy , jakiś obdarty pagórek , kolor obłoku , przelot ptaka , nawet powiew wiatru bez żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz , że uciekałem od ludzi . Szukałem ustroni tak pustej , gdzie bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo , wyć z bólu jak pies .
— Słyszeliście państwo , ten człowiek mi grozi ! — zawołała wdówka . — Czy nie ma tu nikogo , który by się za mną ujął ?
„ Mała rzecz ! … ”
— On wiecznie w złudzeniach ! — odparła hrabina podnosząc się z kanapy . — Wstąpię do niego na chwilę i pogadam o waszych wakacjach . Co zaś do ciebie , Belu , spodziewam się , że potrafisz skorzystać z czasu .
Wokulski oglądał się po okolicy nie mogąc zdobyć się na odpowiedź . Szczęściem , wybiegł w tej chwili posługacz stacyjny donosząc baronowi , że zajechał powóz .
— Tak ? … — zawołał Ochocki rumieniąc się powyżej czoła . — Dobrze ! Od tej pory nigdy nie pocałuję pani w rękę … Przysięgam …
— Już mi lepiej … Bóg zapłać … — a potem dodał półgłosem : — Podobasz mi się w tej roli siostry miłosierdzia . Bela nie potrafiłaby zrobić delikatniej … No , ona stworzona do tego , ażeby jej usługiwano …
„ Co za oryginalne szpiegowanie … — mruknął . — Głupie te szafy z lustrami . ”
„ Dziwna rzecz , jak mnie to wszystko mało obchodzi ” — rzekł do siebie . Potem myślał o tych kilkunastu ludziach , którym już daje zajęcie , i o tych kilkudziesięciu , którzy od pierwszego maja mieli dostać u niego zajęcie , o tych setkach , dla których w ciągu roku miał stworzyć nowe źródła pracy , i o tych tysiącach , którzy dzięki jego tanim towarom mogliby sobie poprawić nędzny byt — i — czuł , że ci wszyscy ludzie i ich rodziny nic go w tej chwili nie interesują .
— Powiedzcie , że natychmiast służę — odparł Wokulski .
Wtedy błysnęła mi szczególna myśl . Czy bitwy nie są hałaśliwymi komediami , które wojska urządzają dla narodów , nie robiąc sobie zresztą krzywdy ? … To bowiem , na co patrzyłem , wyglądało wspaniale , ale nie tak znowu strasznie .
— Zrobił niekorzystne wrażenie .
Wróciwszy do domu panna Izabela opowiedziała pannie Florentynie o wyścigowych przygodach , a w godzinę — już nie myślała o nich . Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami .
Raz tylko niższy świat zrobił na niej potężne wrażenie .
Pewnego dnia , jak zwykle , załatwiał się z interesantami w salonie przyjęć . Już odprawił jegomościa , który ofiarował się staczać za niego pojedynki , drugiego , który jako brzuchomówca chciał odegrać rolę w dyplomacji , i trzeciego , który obiecywał mu wskazać skarby zakopane przez sztab Napoleona I nad Berezyną , kiedy lokaj w błękitnym fraku zameldował :
Raz rzekł bez powodu :
Tak medytując śmiał się z tej otchłani dzieciństw , do której spychała go znajomość z panną Izabelą .
— Właśnie przyjdzie , on i … inni …
— Miejmy w Bogu ufność …
— Czy to prawda ? … — szepnęła pani Stawska . Nagle przycisnęła ręką piersi , jakby jej tchu zabrakło , i wyszła do drugiego pokoju .
— Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna .
„ No i cóż jest w niej nadzwyczajnego ? … Kobieta jak inne … Zdaje mi się , że bez potrzeby szaleję na jej rachunek … ”
Zrobiła na nim szczególne wrażenie . Zdawało mu się , że już kiedyś ją widział i że ją dobrze zna . Wpatrzył się lepiej w jej rozmarzone oczy i nie wiadomo skąd przypomniał sobie niezmierny spokój syberyjskich pustyń , gdzie bywa niekiedy tak cicho , że prawie słychać szelest duchów wracających ku zachodowi . Dopiero później przyszło mu na myśl , że on nigdzie i nigdy jej nie widział , ale — że jest tak coś — jakby na nią od dawna czekał .
Wokulski rzucił trzy franki dorożkarzowi , pędem wbiegł do bramy , a z niej na trzecie piętro . Ledwie stanął przed swoim numerem , już ukazał się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów .
— Proszę pana , tu panowie wysiadają … Pan baron już pije herbatę .
— Panie … panie Lisiecki ! Pan Henryk Szlangbaum był moim kolegą wówczas , kiedy działo mi się bardzo źle . Czybyś więc pan nie pozwolił mu kolegować ze mną dziś , kiedy mam się trochę lepiej ? …
— Bo zapewne pan nie wie o naszym zmartwieniu — rzekła poważna dama zwracając się do mnie . — Mój zięć przed czterema laty miał bardzo przykrą sprawę , najniesłuszniej … Zamordowano tu jakąś straszną lichwiarkę … Ach , Boże ! nie ma o czym mówić … Dosyć , że ktoś z bliskich ostrzegł go , że na niego pada posądzenie … Najniewinniej , panie …
— Owszem . I cóż dalej ? — badała pani Wąsowską nie bez cienia niecierpliwości .
Już nawet zapomniałem o szkaradnym procesie pani Krzeszowskiej przeciw tej niewinnej , tej czystej , tej cudnej pani Stawskiej , kiedy jakoś w końcu stycznia , spadły na nas dwa gromy : wieść o tym , że w Wietlance wybuchła dżuma , i awizacje z sądu do Wokulskiego i do mnie na jutro . Mnie nogi pocierpły i tak mi to cierpnięcie szło od pięt do kolan , później do żołądka , celując oczywiście w stronę serca . Myślę : „ Dżuma albo paraliż ? … ” Ale że Wokulski przyjął awizacje bardzo obojętnie , więc i ja nabrałem otuchy .
— Jumart … — odezwał się ten pan z ukłonem .
— Mianowicie ? …
Zakład stanął , dzięki czemu hrabina i panna Izabela były wysoce zainteresowane w wyścigach .
Wspólna podróż trwała niespodziewanie długo , bo aż do października 1849 roku , pamiętasz , Katz , niezapomniany przyjacielu ? Pamiętasz te długie marsze na spiekocie , kiedy nieraz piliśmy wodę z kałuży ; albo ten pochód przez bagno , w którym zamoczyliśmy ładunki ; albo te noclegi w lasach i na polach , kiedy jeden drugiemu spychał głowę z tornistra i ukradkiem ściągał płaszcz służący za wspólną kołdrę ? … A pamiętasz tarte kartofle ze słoniną , które ugotowaliśmy we czterech w sekrecie przed całym oddziałem ? Tylem razy jadał od tej pory kartofle , ale żadne nie smakowały mi tak jak wówczas . Jeszcze dziś czuję ich zapach , ciepło pary buchającej z garnka i widzę ciebie , Katz , jak dla nietracenia czasu mówiłeś pacierz , jadłeś kartofle i zapalałeś fajkę u ogniska .
— Za cóż chciałby mnie , nas niepokoić ?
I to jest kupiec ? … To jest błazeństwo , mówię , nie kupiectwo ! …
A więc tedy na pierwszą porcję : Stach jest złym patriotą , ponieważ tanimi perkalikami zepsuł trochę interesa łódzkim fabrykantom . Bene ! … Zobaczymy , co będzie dalej .
— Nic nikomu nie odstąpię — odparła stanowczo — gdyż jestem pewna , że mój zbłąkany mąż lada dzień opamięta się i powróci …
— Czego chcesz ?
— Niewiele do tego brakowało — odparł Starski witając się z panem Tomaszem . — Byłem u Krzeszowskiego i niech sobie kuzynka wyobrazi , od drugiej po południu do dziewiątej graliśmy …
— Na miłość boską , panie Pifke — szepnął zalany potem — usiądź pan na moim miejscu i oddaj mi swoje …
— Przysięgam , że spomiędzy znajomych mi dam jesteś pani jedyną kobietą , która naprawdę coś warta … Ale dosyć o tym . Od czasu kiedym poznał , że Wokulski kocha Belę ( a jak on ją kocha ! ) moja kuzynka robi na mnie dziwne wrażenie . Dawniej uważałem ją za wyjątkową , dziś wydaje mi się pospolitą , dawniej wzniosła , dziś jest płaska … Ale to tylko chwilami i jeszcze ostrzegam , że mogę się mylić .
— A ja dam dwa … trzy razy tyle , co … kochany książę . Jak Boga kocham ! … — rzekł marszałek .
Baron obejrzał dokument z góry na dół i z dołu do góry . Usta mu pobladły .
— Więc mamy dowód — rzekł Wokulski . — Lalki takie sprowadzałem z zagranicy w kawałkach : oddzielnie głowy , oddzielnie korpusy . Niech więc pan sędzia odpruje głowę , a wewnątrz znajdzie moją firmę .
— Przyszlę ci tu zaraz Rzeckiego — odezwał się Wokulski ściskając go za rękę .
— Dobrze … dobrze … — odparł Wokulski nie zdając sobie sprawy z tego , co mówi pan Ignacy . Właśnie w tej chwili myślał o ruinach zasławskiego zamku , wśród których pierwszy raz zobaczył łzy w oczach panny Izabeli .
„ Ja panią widziałem w roku zeszłym u Karmelitów przy grobach . ”
Panna Izabela była rozdrażniona .
— Więc w ostateczności mamy serwis … srebra … — wybuchnęła panna Izabela załamując ręce .
Jak żyję , nie słyszałem nic równego . Młodzieniec ten dowodził mi przytaczając nazwiska ludzi , podobno bardzo mądrych , że wszyscy kapitaliści to złodzieje , że ziemia powinna należeć do tych , którzy ją uprawiają , że fabryki , kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu , że nie ma wcale Boga ani duszy , którą wymyślili księża , aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę . Mówił dalej , że jak zrobią rewolucję ( on z trzema „ prykaszczykami ” ) , to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po osiem godzin , a przez resztę czasu będziemy się bawili , mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb . Wreszcie zakończył , że dopiero wówczas nastanie raj na ziemi , kiedy wszystko będzie wspólne : ziemia , budynki , maszyny , a nawet żony .
— Zastanów się , Belu , co robisz ? … — upominała ją panna Florentyna .
Wokulski spuścił oczy i milczał ; adwokat mówił dalej :
A żywot jego mgnieniem powiek .
„ Dzięki Bogu — pomyślał — że jestem legalnym dzieckiem moich rodziców . ”
„ Jak tu nudno ! ” — szepnął i zawrócił do szosy .
W głowie zaczęło mi krążyć od tych wywodów ; młody człowiek zaś mówił dalej :
— Nie wiem jeszcze , kiedy pojadę .
— Nie rozumiem pańskiego uniesienia — rzekłem spokojnie .
— Och ! — odpowiedział dżokej .
Książę , na którego prośbę Wokulski nie tylko w grudniu roku zeszłego nie chciał ofiarować pani Krzeszowskiej dziesięciu tysięcy rubli , ale nawet w styczniu i lutym roku bieżącego nie dał ani grosza na protegowanych przez niego ubogich , książę na chwilę stracił serce do Wokulskiego . Wokulski zrobił księciu przykry zawód . Książę sądził i wierzył , iż ma prawo tak sądzić , że człowiek podobny Wokulskiemu , raz posiadłszy książęcą życzliwość , powinien wyrzec się nie tylko swoich gustów i interesów , ale nawet majątku i osoby . Że powinien lubić to , co lubi książę , nienawidzieć tego , co nienawidzi książę , służyć tylko księcia celom i dogadzać tylko jego upodobaniom . Tymczasem ten parweniusz ( aczkolwiek niewątpliwie dobry szlachcic ) nie tylko nie myślał być książęcym sługą , ale nawet odważył się być samodzielnym człowiekiem ; nieraz sprzeczał się z księciem , a co gorsza , wręcz odmawiał jego żądaniom .
„ Jestem zgubiony ” — dodał w duchu .
Przy skomplikowanym procesie mycia się pan Ignacy robi dziś taki zgiełk , że budzi Ira . Brudny pudel otwiera jedyne oko , jakie mu pozostało , i snadź dostrzegłszy niezwykłe ożywienie swego pana zeskakuje z kufra na podłogę . Przeciąga się , ziewa , wydłuża w tył jedną nogę , potem drugą nogę , potem na chwilę siada naprzeciw okna , za którym słychać bolesny krzyk zarzynanej kury , i zmiarkowawszy , że naprawdę nic się nie stało , wraca na swoją pościel . Jest przy tym tak ostrożny czy może rozgniewany na pana Ignacego za fałszywy alarm , że odwraca się grzbietem do pokoju , a nosem i ogonem do ściany , jak gdyby panu Ignacemu chciał powiedzieć :
— Ach , mamo , po co on ją kraje ? … To strasznie boli ! … O mamo , mamo , już nie chcę , ażeby Mimi krajali …
— Nie , ale żeby człowiek uchem ruszał . To artysta ! …
— Polityczny ? — spytał cicho Rzecki z trwogą w oczach , ale i z uśmiechem na ustach .
Opowiadał lekkim tonem i kręcił się po sklepie z miną panicza , który przyszedł tu na chwilkę , ale zaraz wyjdzie . Wokulski mienił się siedząc na fotelu ; już nie mógł znieść głosu Mraczewskiego .
— Prędzej , panie , prędzej , bo dalibóg ! nie ma czasu …
Wokulski uśmiechnął się .
— Ostatnie słowo . Znam ludzi lepiej , niż pan sądzisz , i … lękam się pańskiego rozczarowania . Otóż gdyby ono kiedy nadeszło , przypomnij sobie moją radę : nie działaj pod wpływem uniesienia , tylko czekaj . Wiele rzeczy na pozór wygląda gorzej aniżeli w rzeczywistości .
— Powinien być wesoły — wtrąciła pani Wąsowska — gdyż przez całą drogę , od banku do was , umizgał się do mnie , i to z dobrym skutkiem . Na rogu Alei pozwoliłam mu odpiąć dwa guziki u rękawiczki i pocałować się w rękę . Gdybyś wiedziała , Belu , jak on nie umie całować …
— A gdzieżeś ty widział takiego krakowiaka ?
— Natychmiast .
Skoro zaś kupi kamienicę , przede wszystkim wypędzi z niej studentów , a zapewne i biedną panią Helenę . Gdybyż choć na tym ograniczyła swoją nienawiść …
— Coraz bardziej przekonywam się , Belu , że pieniądze nie dają szczęścia . Ten Wokulski zrobił świetną jak dla niego karierę , lecz — cóż stąd ? … Już nie pracuje w sklepie , ale nudzi się w Łazienkach . Uważałaś , jaką on ma znudzoną minę ?
Ponieważ nie znałem tych panów , a zapewne i oni mnie , nie mogę więc posądzić ich o umyślną szykanę . Proszę jednak wyobrazić sobie , co za traf , że właśnie gdym wszedł do pokoju , rozmawiali o Wokulskim . Kto mówił , z przyczyny dymu nie widziałem ; wreszcie nie śmiałem podnieść oczu od talerza .
Odtąd każde popołudnie spędzał u państwa Łęckich , a nawet raz na zawsze został zaproszony na obiady .
— Kłamiesz pan , wszystko pan kłamiesz , panie Szprot ! … A oto mój adres … — dodałem rzucając mu bilet na stół .
— Zrobi się — odparł służący usiłując zapanować nad ziewaniem .
Obiady w dzień powszedni jadaliśmy w sklepie , naprzód dwaj młodzi Minclowie i August Katz , a następnie ja z pryncypałem . W czasie święta wszyscy zbieraliśmy się na górze i zasiadaliśmy do jednego stołu . Na każdą Wigilię Bożego Narodzenia Mincel dawał nam podarunki , a jego matka w największym sekrecie urządzała nam ( i swemu synowi ) choinkę . Wreszcie w pierwszym dniu miesiąca wszyscy dostawaliśmy pensję ( ja brałem 10 złotych ) . Przy tej okazji każdy musiał wylegitymować się z porobionych oszczędności : ja , Katz , dwaj synowcy i służba . Nierobienie oszczędności , a raczej nieodkładanie co dzień choćby kilku groszy , było w oczach Mincla takim występkiem jak kradzież . Za mojej pamięci przewinęło się przez nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów , których pryncypał dlatego tylko usunął , że nic sobie nie oszczędzili . Dzień , w którym się to wydało , był ostatnim ich pobytu . Nie pomogły obietnice , zaklęcia , całowania po rękach , nawet upadanie do nóg . Stary nie ruszył się z fotelu , nie patrzył na petentów , tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz : fort ! fort ! … Zasada robienia oszczędności stała się już u niego chorobliwym dziwactwem .
— Jak to wziąłeś ? — pytam . — Przecież muszę umówić się o cenę z gospodarzem .
„ Bądź jak bądź — mówił do siebie Rzecki — głupia historia z tym teatrem , nade wszystko z tym , że Stach zaniedbuje interesa … ”
W tej chwili przybiegł wysoki sportsmen .
Pomimo , a może z powodu tak brzydkiego czasu pan Ignacy siedzący w swoim zakratowanym pokoju jest bardzo wesół . Interesa sklepowe idą wybornie , wystawa w oknach na przyszły tydzień już ułożona , a nade wszystko — lada dzień ma powrócić Wokulski . Nareszcie pan Ignacy zda komuś rachunki i ciężar kierowania sklepem , najdalej zaś za dwa miesiące wyjedzie sobie na wakacje . Po dwudziestu pięciu latach pracy — i jeszcze jakiej ! — należy mu się ten wypoczynek . Będzie rozmyślał tylko o polityce , będzie chodził , będzie biegał i skakał po polach i lasach , będzie świstał , a nawet śpiewał jak za młodu . Gdyby nie te bóle reumatyczne , które zresztą na wsi ustąpią …
— * Tek * — dodał pseudo Anglik wyciągnąwszy do Wokulskiego dwa palce .
— I wyrzekłby się pan spodziewanego zysku ? … Dlaczegóż to ? … — przerwała mu z pośpiechem .
„ Panie Wokulski ! Wybacz , że nie nazywam cię szanownym , ale trudno dawać taki tytuł człowiekowi , od którego już wszyscy odwracają się ze wstrętem . Nieszczęsny człowieku ! Jeszcze nie zrehabilitowałeś się ze swych dawniejszych występków , a już hańbisz się nowymi . Dziś o niczym więcej nie mówi całe miasto , tylko o twoich odwiedzinach u kobiety tak źle prowadzącej się jak Stawska . Już nie tylko miewasz z nią schadzki na mieście , nie tylko zakradasz się do niej po nocach , co by jeszcze dowodziło , żeś niezupełnie wstyd zatracił , ale nawet odwiedzasz ją w biały dzień , wobec służby , młodzieży i uczciwych mieszkańców tej skompromitowanej kamienicy .
— Ażeby był zły i nie puszczał do domu złodziejów — odparł uśmiechając się parobek .
— Proszę babci , nadejdzie zima i moja lalka nie będzie miała w czym wyjść na ulicę … Proszę babci , znowu mi spadło oczko .
— Proszę o gustowny kałamarz z siodłem i dżokejką …
— Później … Daj mi księgę .
„ Starski to jest ten drugi kochanek , Ochocki trzeci … A Rossi ? … Rossi , któremu ja urządzałem klakę i znosiłem mu do teatru prezenta … Czymże on był ? … Głupi człowieku , ależ to jest Mesalina , jeżeli nie ciałem , to duchem … I ja , ja mam szaleć dla niej ? … Ja ! … ”
— Właśnie że musi pan dobrze jeździć , gdyż od razu zgadł pan , co zrobią konie w rękach takiego mistrza jak pan Julian . Będziemy jeździli razem … Panie Ochocki , od dzisiejszego dnia daję panu urlop ze spacerów .
— Nie byłem .
— O , z pewnością ! — zawołał pan Tomasz powstając z fotelu i ściskając go za rękę . — Więc … przebaczmy sobie nawzajem cierpkie słówka … Ja się na ciebie nie gniewam , bo wiem … co to jest upał …
— Za pół godziny jedziemy . Od tej chwili zaczyna pan służbę przy mnie .
Wizytujące damy , w których współczucie nie osłabiło ciekawości , oświadczyły , że i one mogą z nami pogadać . Ale Wirski tak zamaszyście zaczął podawać im salopy , że zakłopotane biedaczki ucałowawszy panią Stawską , panią Misiewiczowa , Helunię i panią Wirską ( myślałem , że w końcu zaczną całować krzesełka ) wyniosły się nareszcie i nadto zmusiły małżonków Wirskich do wyjścia razem z nimi .
Skręcił tedy na prawo . Wyminął nieduży plac i wszedł na bardzo duży , obficie zasadzony drzewami . Na środku jego stał gmach prostokątny , otoczony kolumnami jak grecka świątynia ; wielkie drzwi spiżowe , okryte płaskorzeźbą , na szczycie frontonu również płaskorzeźba przedstawiająca , zdaje się , sąd ostateczny .
— Bah ! — odmruknął zamyślony kuzynek . — Wokulski jest chyba jedynym człowiekiem w Warszawie , z którym można o tym mówić . To numer …
Z czasem jednak stała się powściągliwszą w mowie , a niekiedy nawet moralizującą , spostrzegłszy , że wygłaszanie zdań i opinii przyjętych przez ogół wpływa na wzrost dochodów .
Baron cofnął się o krok .
— Rozumu nie tyle , prędzej pięści — dodała pani Meliton z szyderczym uśmiechem . — Znam dobrze moją płeć i nieraz miałam okazję litować się nad naiwnością męską .
— Cóż będziesz robił po obiedzie ? — pytam .
— Więc … mam do zbycia ważną tajemnicę …
— Nie tylko kobieta , ale nawet drzewo , klamka , woda , no , słowem , wszystko , czemu magnetyzer nada władzę . Ja mogę moje media magnetyzować bodajby szpilką ; mówię im : w tę szpilkę przelewam mój * fluid * i zaśniesz pan , kiedy na nią spojrzysz . Tym więc łatwiej mógłbym przekazać moją władzę jakiejś kobiecie . Byle , rozumie się , osoba magnetyzowana była medium .
— Miałem list od Mraczewskiego — rzekł po chwili . — Suzin , jak wiesz , jeszcze w lutym wysłał go do Francji …
Z tej długiej rzeki dymu dolatywało nas nieustanne trzeszczenie karabinowych strzałów , a w tamtych białych chmurach szalała burza armat .
— Myli się pani . Tak dalece nie jestem zazdrosny , że wcale nie przeszkadzam pannie Izabeli wybierać pomiędzy mną i panem Molinarim . Wiem przecie , że w tym wypadku obaj mamy równe prawa .
Ledwie jednak stanął przed bramą , wnet trzej dorożkarze na widok jasnego paltota i białego kapelusza współcześnie zacięli konie . Jeden wjechał drugiemu dyszlem w otwarty powóz , trzeci zaś chcąc ich wyminąć o mało nie rozbił tragarza niosącego ciężką szafę . Wszczął się hałas , bitwa na baty , świstanie policjantów , zbiegowisko i w rezultacie — dwaj najgorętsi dorożkarze sami siebie własnymi powozami odwieźli do cyrkułu .
— Piękny ? — odparł Wokulski . — Więc niech pójdzie na utrzymanie , jeżeli taki piękny .
— A choćbym sprzedał , cóż by w tym było złego ? …
— To jest chyba ze dwa razy cięższe od platyny ? … — szepnął .
— Ale wdowy nie na wszystko pozwalają . Nie , panie Starski , pan musi oduczyć się swoich japońskich zwyczajów .
Ogon jej opiera się o plac Bastylii , głowa o Łuk Gwiazdy , korpus prawie przylega do Sekwany . Szyję stanowią Pola Elizejskie , gorset Tuileries i Louvre , ogonem jest Ratusz , Notre Dame i nareszcie Kolumna Lipcowa na placu Bastylii .
— I cóż oni ? …
Subiekci śmieli się ( naturalnie po kątach ) z nowego pryncypała ; mnie zaś było przykro , że Stach tak od ręki zerwał ze swoją bohaterską przeszłością i niedostatkiem . Dziwna bowiem jest natura ludzka : im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa , tym natarczywiej żądamy go od bliźnich .
* Pierwsze * znaczy dół , * drugie * — przeczenie .
— Alboż pani jest moją kochanką ? … Nie jestem przecie lunatykiem .
— Ależ uważaj , kim on jest ? … Kupiec … kupiec ! …
— Przepraszam pana — odezwał się do zaniepokojonego barona — ale jestem tak rozstrojony , że po prostu nie wiedziałem , co mówię …
— Rozum … rozumie się … Szepnęła słówko , takie … nieduże słóweczko i … dostałem trzysta rubli więcej na rok … Żabcia ze starym wszystko zrobi , co się jej podoba …
— Właśnie o tym chcę mówić . Ogromnie dopytywał się o ciebie , a ja będąc przekonana , że już chyba wyleczyłaś się ze swych kaprysów , radziłam mu , ażeby was jutro odwiedził .
— Oszczercy są wszędzie .
— Proś .
— A cóż by mi dał powrót ? … Zresztą — nie mogłem .
Nasz adwokat tłumił ziewanie .
Zdaje się jednak , że Jaś Mincel zrobił inną rzecz , choć nie wspomniał o niej do śmierci i nawet nie lubił o tym rozmawiać . Oto chodził on do różnych jenerałów , którzy odbyli węgierską kampanię , i tłomaczył im , że przecież powinni ratować kolegę w nieszczęściu . No i uratowali mnie , tak że już w lutym 1853 roku mogłem jechać do Warszawy . Zwrócono mi nawet patent oficerski , jedyną pamiątkę , jaką wyniosłem z Węgier nie licząc dwu ran : w piersi i w nogę . Było nawet lepiej , bo oficerowie wyprawili mi obiad , na którym gęsto piliśmy zdrowie węgierskiej piechoty . Od tej też pory mówię , że najtrwalsze stosunki zawiązują się na placu bitwy .
— Ci dzisiejsi panowie — wtrącił jegomość dychawiczny — tyle warci co i on . Gdzie by to dawniej w hrabskim domu przyjmowali eks-kupczyka , który przez ożenek dorobił się majątku … Śmiech powiedzieć ! …
— Ciszej ! … — zawołał sędzia .
„ Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej drabinie — myślał . — To chory kąt , dziki kąt . ”
— Coś go pan mocno bronisz ? … — spytał bas posuwając krzesłem .
„ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ”
— No , a w nocy ?
Panna Izabela zaczęła bawić się kokardą swej sukni .
Tak rozmyślał Wokulski i spokojnym wzrokiem przypatrywał się Maruszewiczowi . Zniszczony zaś młody człowiek , który w dodatku był bardzo nerwowy , wił się pod jego spojrzeniem jak gołąbek pod wzrokiem okularnika . Naprzód nieco pobladł , potem chciał oprzeć znużone oczy na jakimś obojętnym przedmiocie , którego na próżno szukał po suficie i ścianach pokoju , a nareszcie , oblany zimnym potem , uczuł , że nie może wyrwać swego błędnego wzroku spod wpływu Wokulskiego . Zdawało mu się , że chmurny kupiec kleszczami pochwycił mu duszę i że niepodobna mu się oprzeć . Więc jeszcze parę razy ruszył głową i nareszcie z całym zaufaniem utonął w spojrzeniu Wokulskiego .
Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła . Nawet oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści .
Zdziwiło go , że od Geista nie miał żadnej wiadomości .
— Wszystko będzie załatwione , jeżeli tam pójdziesz .
Spojrzałem na eks-obywatela . Podniósł oczy do sufitu , a ramiona prawie do wysokości uszu .
— Bo muszę być dzisiaj w teatrze — odpowiedział Wokulski .
Po chwili ogarnął go jeszcze czarniejszy pesymizm .
— Tym przyjemniej zejdzie nam miodowy miesiąc .
— Wiesz co , że to jednak jest ładny wyrób .
Swoją drogą panna Izabela nie spała przez całą noc . Ciągle stał jej przed oczyma obraz jakiegoś francuskiego malarza przedstawiający pojedynek . Pod grupą zielonych drzew dwaj czarno ubrani mężczyźni mierzyli do siebie z pistoletów .
Gdy lokaj zabrał paczki i panie zajęły miejsca w powozie , panna Florentyna odezwała się tonem wyrzutu :
Drugi cios . Był moment , że Wokulski chciał schwycić młodzieńca za gardło i udusić . Opamiętał się jednak i odparł ze słabym uśmiechem :
— Nie chcę żadnych spółek ! … — krzyknął . — Nie żądam od nikogo łaski , raczej wyświadczam ją innym . Kto mi nie ufa , niech sprawdzi cały interes … Przekona się , żem go nie mistyfikował , ale — i nie będzie moim wspólnikiem . Hrabiowie i książęta nie mają monopolu na fantazję … Ja mam także moje fantazje i nie lubię , ażeby mi się wtrącano …
„ Alboż nie jest kobietą ? ”
— Nie rozumiem — odpowiedziała panna Izabela potrząsając głową . — Rozumiem , że dziesięć to znaczy dziesięć ; ale jeżeli w języku kupieckim dziesięć nazywa się trzydzieści trzy , to niech i tak będzie .
Później przyszło mu na myśl : na co to on strwonił siły i życie ? …
— Zapłacę , panie — mówił szlochając inkasent — zapłacę , ale niech mi pan rozłoży choć na parę lat . Toż te pięćset rubli , co mam u panów , to mój cały majątek . Chłopiec skończył szkoły i chce uczyć się na doktora , a i starość za pasem … Bóg i pan wie , co się człowiek napracuje , nim zbierze taki grosz … Musiałbym się drugi raz urodzić , ażeby znowu go zebrać …
Po co wynajął dla siebie ogromne mieszkanie ? Po co kupił powóz i konie ? Po co pnie się do arystokracji , a unika kupców , którzy mu tego darować nie mogą ? …
Gdzie ja to czytałem ? … Wszystko jedno . ”
— Przede wszystkim — rzekł Wokulski — owe nasze fabryki nie są naszymi , lecz niemieckimi …
— Florciu — rzekła zniżając głos — komu ty to mówisz ? … Więc naprawdę uważasz mnie tylko za pannę na wydaniu , która nic nie widzi i niczego nie pojmuje ? … Myślisz , że nie wiem — domówiła jeszcze ciszej — że już miesiąc , jak pieniądze na utrzymanie domu pożyczasz od Mikołaja …
— Będziesz się pan śmiał — ciągnie pan Tomasz — z tego , co powiem ( bo wy lubicie żartować z przeczuć i snów ) , a jednak dziś śniło mi się , że mój dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy … Mówię to panu przed licytacją , uważasz ? … Za parę godzin przekonasz się , że nie należy śmiać się ze snów … Są rzeczy na niebie i ziemi …
— Nie , ponieważ zapewnił mnie Ochocki , że tam nic nie ma ; czy jednak Belę uspokoił kto w podobny sposób i czy mogłaby na tym poprzestać , to już inna sprawa .
— Jeździł pan ? … ach , jak to dobrze ! — zawołała panna Felicja . — Niech nam pan opowie …
— Dlaczegóż pan podstawił Żyda do licytacji ?
— Widzi pan , jak ja się znam na ludziach . Może byśmy jeszcze pojechali galopem . Albo — nie , już mi się nie chce , jestem zmęczona . Ach … gdybym choć raz w życiu spotkała prawdziwie nowego człowieka …
— Bodajby zrobił ! — W każdym razie coś pani powiem . Widzi pani , w życiu można spotkać ludzi weselszych ode mnie , eleganckich , z tytułami , nawet z majątkiem większym niż mój … Ale przywiązania , jak moje , chyba pani nie znajdzie . Bo jeżeli miłość mierzy się wielkością cierpień , takiej jak moja może jeszcze nie było na świecie .
Po czym natychmiast sam ubrał się w palto , energicznie naciągnął niezbyt całe kalosze i lekkim krokiem opuścił sądową salę ku zdziwieniu stójkowych , oskarżonych i świadków .
Zrobił nawet więcej , bo już w drugim roku wszedł w stosunki z moskiewskimi kupcami , co bardzo korzystnie oddziałało na interesa . Mogę powiedzieć , że za jego rządów potroiły się nasze obroty .
— Czy zobowiązaliście się nigdy nie kłócić ? — zapytała pani Wąsowska .
— Wasze kobiety są akurat tyle warte co i mężczyźni . Wokulski za dziesięć lat mógłby być milionerem i potęgą w tym kraju , ale ponieważ związał losy swoje z panną Łęcką , więc sprzedał sklep doskonale procentujący , rzuci spółkę , wcale nie gorszą od sklepu , a potem strwoni majątek . Albo ten Ochocki … Inny , na jego miejscu , już pracowałby nad oświetleniem elektrycznym , skoro udał mu się wynalazek . Tymczasem on hula po Warszawie z tą ładną panią Wąsowską , dla której więcej znaczy dobry tancerz aniżeli największy wynalazca .
— Nie wam , ale mnie — uśmiechnął się Wokulski . — W rezultacie , wszystko mi jedno i nawet wcale bym się nie gniewał , gdyby panowie ci nie przystępowali do spółki …
Począł chodzić po pokoju i liczyć :
— Ot , za to samo , że się pytasz ! … Inny nie pyta : za co weźmie pieniądze , tylko dawaj … A ty jeden chcesz wiedzieć : za co zarobisz takie pieniądze . Ach , ty gołąbku ! …
— Boję się twojej trzeźwości , pod wpływem której gadasz jak wariat . Rozumiesz mnie , Stasiu ? …
— Mam dla pani głęboką wdzięczność . W jednej godzinie dowiedziałem się od pani więcej aniżeli przez całe życie .
Prosta droga doprowadziła go do stawu , później do łazienkowskiego pałacu . We dwadzieścia minut był w Alejach Ujazdowskich i siadł w przejeżdżającą dorożkę ; w kwadrans później znalazł się we własnym mieszkaniu .
Ukłonił się i wyszedł z powagą do innego salonu , który zdawał się być poczekalnią .
Panna Izabela nieznacznie otarła łzę … Wokulski nie patrząc na nią mówił :
Zobaczywszy pana Ignacego Szlangbaum zawiesił swoją jałową pracę i otarł pot z czoła .
— Dlaczego nazywacie go wariatem ?
— Sąd panią Stawską uniewinni — rzekł — to przecie jasna sprawa . Ale co skandal jest , to jest … Biedna kobieta zgubiona ; już nawet dziś poodprawiała uczennice i sama nie poszła na lekcje . Zapłakują się obie z matką .
Podałem mu cygaro , a on opowiedział rzeczy , które ostatecznie przekonały mnie , że źli prędzej czy później muszą być ukarani , dobrzy wynagrodzeni i że w najzakamienialszym sercu tli się przecież iskra sumienia .
— Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna .
— Ja o Wokulskim ? … Nic o nim nie sądzę , wyjąwszy chyba to , że szuka rozgłosu i stosunków .
— Czy i pani Krzeszowska jest równie miłą sąsiadką ? — spytał Wokulski .
— Wiesz co ? — rzekłem — a może byśmy jutro poszli do pani Stawskiej na wieczór ? …
— Ile ?
Wokulski pożegnał go . Doświadczał takich uczuć , jak chory na gorączkę , którego oblano zimną wodą .
— Dlatego też pozwalam sprzedać naszą kamienicę ; wprawdzie długi pochłoną ze sześćdziesiąt tysięcy rubli , ale zawsze zostanie mi jeszcze — co najmniej — czterdzieści .
— Czy z sercem ? — zapytał . — Nie warto …
— * Tek * … Pens jest ojcem gwinei … — dodał hrabia ucharakteryzowany na Anglika .
— Neseserki ? … Nie . Nasz doktór nie przyjąłby nawet szpilki . Zacny człowiek … Prawda , panie Rzecki , że już jest wpół do dziesiątej ? Stanął mi zegarek .
— Kogóż to ?
Ponieważ pan Ignacy nie chce być tym człowiekiem , więc spiesznie ucieka na dół , potrącając młode , piękne i eleganckie kobiety , które przypędziła tu żądza wysłuchania sławnego procesu o zabójstwo . To lepsze aniżeli teatr ; aktorzy bowiem urzędowego widowiska grają jeżeli nie lepiej , to z pewnością realniej od dramatycznych .
— Cóż to za oryginał ? …
— W jakim dniu ? … — spytał Rzecki , szeroko otwierając oczy .
Na próżno przekonywałem go — ciągnął odpocząwszy adwokat — że przecież wyścigi są takim dobrym interesem jak każdy inny , a nawet lepszym , gdyż w ciągu kilku dni na ośmiuset rublach zarobiłeś pan trzysta ; ale hrabia od razu zamknął mi usta :
— Jednakże …
— Gdzie pan jedziesz ? … nie tędy … Ach , prawda , gotów pan jesteś zbłądzić , a później mówić wszystkim przy obiedzie , żem cię sprowadziła z prostej drogi . Proszę za mną …
— Ach , ta ! … wiem … Nie mnie się podobała — westchnął Rzecki — tylko myślałem , że dobra byłaby z niej żona dla Stacha …
Inkasent rzucił mu się do nóg .
I zaczynała rozlewać kawę w białe fajansowe kubki .
Ir wciąż mi niedomaga . Polityka stoi w jednej mierze : ciągła niepewność …
— Pan Wokulski to widać nie ma Boga w sercu , żeby sprzedać dom takiemu , co krzywdzi ludzi ! …
— Wiesz co — odpowiadał wuj uderzając się pięścią w chore kolano — poradzę ci jak ojciec . Chcesz , mówię ci … to idź , a nie chcesz , mówię ci … to zostań …
— Nie odpowiada pani … — rzekł Wokulski . — Nie domyśla się pani nawet , jak jest mi drogie każde jej słowo , których tak mało słyszałem … I oto dziś odjeżdża pani nie zostawiając mi nawet cienia nadziei …
Palmieri zaczął swoje praktyki ; wpatrywał się Wokulskiemu w oczy , dotykał mu czoła , pocierał ręce od obojczyków do dłoni … Nareszcie odsunął się od niego zniechęcony .
— A , ty błaźnie jakiś ! — oburzył się baron — myślisz , że ja będę się przed tobą tłomaczył ? Mam pojedynek , no ? … bo mi się tak podoba . O dziewiątej rano będę się strzelał z jakimś szewcem czy fryzjerem , no ? … Może mi zabronisz ? …
— Myślisz , żem zwariował ? — spytał go Wokulski .
— Zuch baba , co ? … — zapytał Wokulski spostrzegłszy , żem już skończył czytanie .
„ Więc ten wielki myśliciel , Geist , jest kuglarzem , a ja głupcem , który płaci trzysta franków za widowisko warte pięć franków … Jakże on mnie złapał ! … ”
Baronowi chirurg obandażował twarz . Spomiędzy drzew nadbiegł wystraszony Konstanty .
— No , co tam …
— Ja ? … — krzyknął pan Tomasz i pięściami uderzył się w piersi . — Ja obawiam się Joasi , Hortensji , nawet naszego księcia i zresztą ich wszystkich razem , ale nie Wokulskiego . Gdybyś widziała , jak on dziś obcierał mnie wodą kolońską … A z jaką trwogą patrzył na mnie ! … To najszlachetniejszy człowiek , jakiego spotkałem w życiu … On nie dba o pieniądze , interesów na mnie robić nie może , ale dba o moją przyjaźń … Bóg mi go zesłał , i jeszcze w chwili , w której … w której zaczynam czuć starość , a może … śmierć …
Pani Meliton przypatrzyła mu się ciekawie i kiwając głową mruknęła :
— Wolę odpowiadać aniżeli odbywać z nimi spacery . Kiedyśmy ostatni raz jeździli z panią Wąsowską , w ciągu dwu godzin sześć razy zsiadałem z konia , a pięciu minut nie miałem spokojności . Niech teraz pan Wokulski spróbuje .
— Chodźże ze mną , pokażę ci nowy lokal , który wziąłem dla ciebie w tym samym domu .
„ Był na Hugonotach w ósmym rzędzie krzeseł z niejaką Matyldą … ? ? ? ”
— Wierz mi , panie Ignacy — kończył schrypniętym głosem — że nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie . W całej naturze samiec należy do tej samicy , która mu się podoba i której on się podoba . Toteż u bydląt nie ma idiotów . Ale u nas ! … Jestem Żyd , więc nie wolno mi kochać chrześcijanki … On jest kupiec , więc nie ma prawa do hrabianki … A ty , który nie posiadasz pieniędzy , nie masz prawa do żadnej zgoła kobiety … Podła wasza cywilizacja ! … Chciałbym bodaj natychmiast zginąć , ale przywalony jej gruzami …
Wokulskiemu zrobiło się zimno ; gdyby sprzedał klacz , panna Izabela mogłaby nim pogardzić .
O kilkadziesiąt kroków dalej widzi : Rue Poissonniere , która mu przypomina jakąś sprawę kryminalną , a potem cały szereg krótkich uliczek wychodzących naprzeciw teatru „ Gymnase ” .
W Anglii ! … Tam jeszcze istnieje epoka twórcza w społeczeństwie ; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble . Owszem , tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły . Lecz u nas wyższa warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny gatunek , który nie łączy się z resztą , ma do niej wstręt fizyczny , ale jeszcze własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu . Co się tu łudzić : ona i ja to dwa różne gatunki istot , naprawdę jak motyl i robak . Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków ? … To są moi — ci , którzy leżą tam na śmietniku , i może dlatego są nędzni , a będą jeszcze nędzniejsi , że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla . Głupi handlarzu , podły człowieku ! …
— Dlaczego , ciociu ? …
Nie przez jeden wieczór zastanawiałem się nad znaczeniem owej podróży czy zsyłki . Lecz gdy po trzech tygodniach Mraczewski przyjechał stamtąd do nas wybierać towary , natychmiast zrozumiałem plan Stacha .
Prezesowa coraz częściej podnosiła flakonik ; ręce drżały jej coraz silniej .
Dostrzegł , że Józef mimo swego wieku , więcej niż średniego , biegł po schodach jak łania i na górze gdzieś się podział , a Wokulski został sam nie wiedząc dokąd udać się i komu się zameldować . Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał .
— Dlaczegóż nie powiedziałeś , że mnie nie ma w domu ? — spytał gniewnie Wokulski .
— Co się pan tak skrobiesz ? … — pyta zakrystian zniszczonego Żydka .
— Tak jest , bardzo ! — zawołała z mocą staruszka . — Kochałam jego stryja , przez całe życie byłam nieszczęśliwa dlatego tylko , że oderwano mnie od niego , i to z tych samych pobudek , dla których twoja ciotka usiłuje dziś lekceważyć Wokulskiego . Ale on nie da sobą pomiatać , o nie ! … — mówiła prezesowa . — Kto z takiej nędzy potrafił wydobyć się , kto bez cienia zarzutu zrobił majątek , wykształcił się tak jak on , ten może nie dbać o opinie salonów . Wiesz chyba , jaką on dziś gra rolę i po co jeździł do Paryża … Otóż zapewniam cię , że nie on do salonów , ale salony do niego przyjdą , a pierwszą będzie twoja ciotka , jeżeli zdarzy się interes . Ja znam salony lepiej niż ty , moje dziecko , i wierz mi , że one bardzo prędko znajdą się w przedpokoju Wokulskiego . To nie taki próżniak jak Starski ani marzyciel jak książę , ani półgłówek jak Krzeszowski … To człowiek czynu … Szczęśliwą będzie kobieta , którą on wybierze za żonę … Na nieszczęście , nasze panny mają więcej wymagań aniżeli doświadczenia i serca . Choć nie wszystkie … No , ale przepraszam cię , jeżeli wypowiedziałam ostrzejszy wyraz . Zaraz będzie obiad .
Panna Izabela była rozpromieniona . List ten spełniał wszystkie jej nadzieje .
Usiadła i oglądała się po pokoju .
Na pociechę mógłby sobie powiedzieć , że w tym samym katalogu równie posiadają notatki dwaj inni jego koledzy , a także inkasent , posłańcy , nawet — służący Paweł . Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników ? Jest to tajemnica , z którą przed nikim się nie zwierzał .
A. M. ”
Jednej Wielkanocy ( dziadusia jeszcze wtedy nie było na świecie ) przyszedł tu do zamku młody kowal z Zasławia . Stanął nad potokiem i myśli : „ Nie mogłyby się to mnie pokazać skarby ? … Zaraz bym wlazł do nich , choćby przez najciaśniejszą dziurę , naładowałbym kieszenie i już nie potrzebowałbym dymać miechem . ” Ledwie tak pomyślał , aż naraz — usuwa się kamień , a mój ci kowal widzi wory pieniędzy , misy ze szczerego złota i tyle drogiej odzieży jak na jarmarku …
— Proszę pani — odpowiadam — jest to towar , którego się pozbywamy , więc możemy go odstąpić bardzo tanio . Zaraz pójdę do pryncypała …
Od naszej kolumny oderwał się sznur tyralierów i pobiegł ku badylom . My maszerowaliśmy wciąż , jakby kule przelatujące z ukosa nie do nas adresowano .
— Zaraz powiem — odparł Ochocki . — Byłeś pan przyrodnikiem entuzjastą i … w rezultacie rzuciłeś pan nauki przyrodnicze . Otóż , w którym roku życia osłabnął pański zapał w tym kierunku ? …
Na walkę z otoczeniem , do którego nie przystawał . Gdy miał ochotę uczyć się , nie mógł , ponieważ w jego kraju potrzebowano nie uczonych , ale — chłopców i subiektów sklepowych . Gdy chciał służyć społeczeństwu , choćby ofiarą własnego życia , podsunięto mu fantastyczne marzenia zamiast programu , a potem — zapomniano o nim . Gdy szukał pracy , nie dano mu jej , lecz wskazano szeroki gościniec do ożenienia się ze starszą kobietą dla pieniędzy . Gdy nareszcie zakochał się i chciał zostać legalnym ojcem rodziny , kapłanem domowego ogniska , którego świętość wszyscy dokoła zachwalali , postawiono go w położeniu bez wyjścia . Tak , że nie wie nawet , czy kobieta , za którą szalał , jest zwykłą kokietką o przewróconej głowie , czy może taką jak on zbłąkaną istotą , która nie znalazła właściwej dla siebie drogi . Sądząc jej czyny , jest to panna na wydaniu , która szuka najlepszej partii ; patrząc w jej oczy , jest to anielska dusza , której konwenanse ludzkie spętały skrzydła .
— Żebyś pani tak zdrowa była ! — mruknął za nią gruby głos ..
— Dlaczego to panowie nigdy nie przychodzą do nas z … panem Stanisławem ? — mówiła rumieniąc się . — Ojciec tak panów kocha i … my wszyscy …
Mimo to czuje , że siły go opuszczają . Na szczęście , jest obok kawiarnia . Rzuca się na krzesło , tuż przy chodniku ; zjawia się garson , o coś pyta , a następnie przynosi mazagran . Jednocześnie jakaś kwiaciarka przypina mu różę do tużurka , a roznosiciel gazet kładzie przed nim „ Figaro ” .
„ Więc cóż zyskałem — spytał — po bułgarskich niebezpieczeństwach i tutejszych wyścigach lub pojedynkach ? … ”
— Ale z chłopcem co ?
„ Zdaje mi się — myślał — że jest to hultaj dużej ręki , a przy tym sprytny . Chciał ode mnie posady , lecz sam ją znalazł : śledzi mnie i donosi innym . Mógłby mi narobić kłopotu , gdyby nie te czterysta rubli , które wziął , jestem pewny , za sfałszowanym podpisem . Krzeszowski przy całym swoim bzikostwie i próżniactwie jest człowiek uczciwy … ( Czy próżniak może być uczciwym ? … ) W żadnym razie nie poświęciłby interesów czy kaprysów swej żony za pożyczkę wziętą ode mnie … ”
Uwolniwszy się od witających panna Izabela poszła do przeznaczonego dla niej pokoju .
I dopiero dziś spotkał człowieka wyższego od siebie , wariata , który chce budować machiny latające ! …
— A tak … dużo szlachty mieszka w tej stronie . Ziemia doskonale uprawna ; ma pan łubin , koniczynę …
„ Cóż to jest ? … — pomyślał . — Dziś niedziela , więc chyba nie wyjedzie … Nie może wyjechać w niedzielę … Zresztą wspomniałaby mi coś o tym ona lub prezesowa … ”
Wyznaję , że choć jestem tylko subiektem , zadziwiła mnie ta dobroczynność z cudzej kieszeni . Stach uczuł to jeszcze mocniej , bo odpowiedział twardym tonem :
— Do ciebie , Belu — dodał pan Tomasz biorąc list do ręki . — Pozwolisz , że cię zastąpię w połknięciu tej nowej pigułki .
— Pozwól sobie przypomnieć — odezwał się — że z początku pisywałem listy bardzo życzliwe , owszem , może nawet za sentymentalne . Zraziły mnie dopiero twoje krótkie odpowiedzi .
Panna Izabela była oburzona i przypomniała panu Pieczarkowskiemu , że nie kto inny , tylko on chwalił artystę . Pan Pieczarkowski zdziwił się i powołał się na świadectwo obecnego pana Rydzewskiego i nieobecnego Szastalskiego , że Molinari od pierwszej chwili nie budził w nim zaufania .
— Tamten ? … — odpowiada zapytany . — To znany szubrawiec … niedawno siedział na Pawiaku … Niech pani na niego nie zważa … Plunąć nie warto …
— Panie Yung , musimy wygrać … Sto rubli nad umowę … Niech bodaj klacz padnie …
— Wysłuchaj mnie , panie sędzio ! — zaczęła deklamować pani baronowa wysunąwszy nogę naprzód . — Po zmarłym dziecku została mi , jako najdroższa pamiątka , lalka , która bardzo podobała się tej oto pani — wskazała na Stawską — i jej córce …
— Majątek masz — mruczał — o sławę , przynajmniej dotychczas , nie dobijasz się … Tu musi być kobieta ! … — zawołał .
Wziął do rąk grzebień i szczotkę i zaczął czesać .
Mija dwie sale , tak puste , że nie widać w nich ani krzesła na podłodze , ani gwoździa w ścianie . Sale te tworzą przysionek jednego z wydziałów sprawiedliwości , lecz są widne i wesołe . Przez otwarte okna wlewają się tu potoki słonecznych blasków i gorący lipcowy wiatr nasycony warszawskimi pyłami . Pan Ignacy słyszy świegot wróbli i nieustanny turkot dorożek i doznaje dziwnego uczucia dysharmonii .
I jeszcze gorsze rzeczy widzi pan Ignacy . Włoch bowiem uśmiecha się ironicznie , odwiązuje szpagat , odwija papier i wobec panny Izabeli , Wokulskiego , hrabiny i tysiąca innych widzów ukazuje … żółte nankinowe spodnie z fartuszkiem na przodzie i ze strzemiączkami u dołu . Właśnie te same , których pan Ignacy używał w epoce sławnej kampanii sewastopolskiej ! …
Szybko biegnąc przez ulicę , przypatrywałem się miastu , które po Paryżu wydawało mi się brudne i ciasne , a ludzie posępni . Sklep J. Mincla na Krakowskim Przedmieściu łatwo znalazłem ; ale na widok znanych miejsc i szyldów serce zaczęło mi się tak trząść , żem chwilę musiał odpocząć .
Panna Florentyna zrobiła gest , jakby chcąc jeszcze coś powiedzieć , ale pohamowała się .
— Prawie . Chcesz zobaczyć ? … Tu jest porcelana . Zwracam ci uwagę …
— W każdym razie ciemna to figura — zakonkludował dychawiczny . — Rzuca się w prawo i w lewo , sklepu nie pilnuje , perkaliki sprowadza , szlachtę jakby chciał naciągnąć …
— A daj że mi spokój z komornem i rządcą — mruknął Stach . — Idźmy już do tej pani Stawskiej i wracajmy do sklepu .
— Ma pan słuszność — pochwaliła mnie siwowłosa dama . — Porządek w mieszkaniu to pierwsza zasada , której przestrzegamy … Nawet jeżeli Helunia potnie kiedy papierki i rzuci je na podłogę , zaraz zmiata je Franusia …
Ostatnich wyrazów adwokata Wokulski prawie nie słyszał pochłonięty innymi myślami , które go jeszcze mocniej opanowały po odejściu gościa .
„ Konie gotowe ! ” — błysnęło Wokulskiemu .
Ochocki spełnił zlecenie trzęsąc przy tym głową i rozkładając ręce w sposób desperacki .
— Którą sprzedają najdalej po św . Janie , tak że nawet twoja suma spadnie .
Pani Meliton przeszła twardą szkołę życia , w której nauczyła się nawet lekceważyć powszechnie przyjęte opinie .
Sędzia przez parę minut coś pisał , a skończywszy zawiadomił obecnych , że teraz toczyć się będzie sprawa Krzeszowskiej przeciw Stawskiej o kradzież lalki .
W rezultacie jednak pan Ignacy nie był niezadowolony z pobytu w teatrze . Gra Rossiego podobała mu się ; niektóre sceny , jak morderstwo króla Dunkana albo ukazanie się ducha Banka , zrobiły na nim potężne wrażenie , a już całkiem był oczarowany zobaczywszy , jak Makbet bije się na rapiery .
— I dlatego niebezpieczny — odparł doktór . — Trudno zatrzeć , co się raz w takim zapisze , i trudno skleić , co pęknie .
— Przesąd ? … nie powiem — rzekł Wokulski . — Jest to tylko przeniesienie zwyczaju z warunków , gdzie on jest stosowny , do warunków , gdzie nim nie jest .
— Ach , panie , czy pan zawsze taki nudny ? Przecież nie po to wzięłam pana na spacer , ażeby ziewać . Proszę mnie bawić , tylko zaraz …
— Gołąbek , nie dziecko ! — wtrąciłem .
Ścisnęła go za rękę i opuściła salon .
— Meteorologii ? … — powtórzyła pani Wąsowska .
— Są jednak towarzystwa , w których ona przestrzega się zawsze .
W rezultacie tak Rzecki , jak baron , jak książę i paru hrabiów , którzy dowiedzieli się o „ nowym figlu ” Maruszewicza , wszyscy przyznawali , że Wokulski postąpił szlachetnie , ale nie po męsku .
— Hrabio — przerwał słodko książę — pan Wokulski ma głos .
Gość tymczasem bystro mu się przypatrywał ; i tak siedzieli minutę , może dwie , taksując się nawzajem . Wokulski chciał ocenić wiek przybysza , Geist zdawał się badać go .
— W każdym razie nieprędko .
— I pan przyjmiesz taką jędzę ? — spytał Rzecki .
Dla niej nie istniały pory roku , tylko wiekuista wiosna , pełna łagodnego światła , żywych kwiatów i woni . Nie istniały pory dnia , gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano , a jadała obiad o drugiej po północy . Nie istniały różnice położeń jeograficznych , gdyż w Paryżu , Wiedniu , Rzymie , Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie , te same obyczaje , te same sprzęty , a nawet te same potrawy : zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego , ostrygi z Morza Północnego , ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego , zwierzyna ze wszystkich krajów , owoce ze wszystkich części świata . Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości , gdyż krzesła jej podsuwano , talerze podawano , ją samą na ulicy wieziono , na schody wprowadzano , na góry wnoszono .
— Tylko dla dogodzenia kobiecie … wiem … Ze wszystkich kas oszczędności ta jest najmniej pewną — odparł Rzecki .
— Ta waży kilkanaście gramów …
— Imponujące . Zdaje mi się , że po kilkutygodniowym pobycie przybyło mi sił i odwagi . Naprawdę , tam dopiero nauczyłem się być dumnym z tego , że pracuję .
— Przepreszem .
Wokulskiemu , kiedy znalazł się z nią sam na sam , krew uderzyła do głowy . Wzburzenie spotęgowało się , gdy spostrzegł , że panna Izabela patrzy na niego jakimś dziwnym wzrokiem , jakby go chciała przeniknąć do dna i przykuć do siebie . To już nie była ta panna Izabela z kwesty wielkotygodniowej ani nawet z wyścigów ; to była osoba rozumna i czująca , która ma go o coś serio zapytać i chce mu coś szczerego powiedzieć .
— Słuchaj pan … Użyję porównania , które powinieneś zrozumieć . Jeżeli masz pełną szufladę , na przykład , portmonetek , czy możesz w tę samą szufladę nakłaść , na przykład , krawatów ? … Nie możesz . Więc jeżeli Wokulski ma pełne serce panny Łęckiej , czy możesz mu tam wpakować panią Stawską ? …
— Więc te wielkie damy nie bardzo są eleganckie w stosunkach z pracownicami ? …
— Dobrze , popielniczkę — odparł baron .
— Powiedz mi pan — rzekła — czy to wielka przyjemność dorabiać się majątku ?
— Śpieszmy się , bo szkoda czasu … Gdzie twój szal , Ewelinko ? … Służące niech siądą do bryczki i zabiorą kosze . A teraz — dodała , przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego — każdy z panów wybierze sobie damę …
— Adieu ! panie Rzecki — ona mówi ( kładąc na kasie dwadzieścia albo i pięćdziesiąt rubli ) . — Ale niechże pan czasem nie wspomni panu Wokulskiemu o tym , że ja mówiłam coś o małżeństwie . Bo gotów pomyśleć , że stara baba poluje na niego … Adieu , panie Rzecki …
„ Tak , to musi być Paweł ” — myśli pan Ignacy .
— Znawcy mówią , że pierwsza miłość jest najgorsza — szepnął Wokulski .
Sędzia zwrócił się do służącej pani Krzeszowskiej .