diachronia-ocr/train/in.tsv
2022-07-07 17:11:35 +02:00

133 KiB
Raw Blame History

1000026ecf6d5a8b35524e61c6892c5fe.pngTak więc na razie na rok bieżący kwestya ta została załatwioną jak naj­\nkorzystniej dla Towarzystwa — a Wydział ze swej strony przygotował wszystko,\nco było w jego mocy, by otwarcie schroniska natychmiast po jego ukończeniu\nmogło nastąpić. Ponieważ zaś w interesie p. przedsiębiorcy, a przyznać powin­\nniśmy, — i n a sercu mu leży, aby budowę jak najrychlej ukończyć, przeto mamy\nnadzieję, że otwarcie to rzeczywiście z początkiem sezonu b. r . nastąpi.\nProjektowana w roku zeszłym mała obora stanęła tuż obok starego schroniska.\nMiała ona na celu specyalnie zapobiedz brakowi mleka dla turystów, którzy\ntego a rtykułu w takich ilościach potrzebowali, że zapotrzebowaniu temu nie\nmógł dzierżawca zadość uczynić w drodze sprowadzania nabiału z Zakopanego.\nMiarą tego zapotrzebowania może być okoliczność, że nietylko ilość sprowadzo­\nnego z Zakopanego nabiału, ale także na miejscu oraz w pobliskich szałasach\nprodukowanego, w n iektórych dniach większego napływu turystów do schroni­\nska zaledwie wystarczyła na zaspokojenie stawianych w tym kierunku żądań.\nWspomnieć tutaj wypada także o przestawieniu lodowni z dawniejszego miejsca\nprzy potoku Rybim na wyższe tuż obok schroniska. Zarządzenie takie okazało\nsię koniecznem ze względu, że miejsce dawniejsze narażone było n a zasypanie\nszutrem moreny, oraz ze względów praktycznych, gdyż przez to nastąpiło zbli­\nżenie lodowni do nowego schroniska, jako konieczne dopełnienie gospodarskie.\nW tern miejscu specyalnie musimy podnieść ważną dla turystów okoliczność,\nże schronisko przy Morskiem Oku także przez zimę jest teraz stale otwarte i ogrze­\nwane, a zarazem otwartą jest restauracya w schronisku, zaopatrzona zupełnie\njak w lecie. Dostęp do schroniska nową drogą krajową umożliwiła staranność\ni zapobiegliwość naszego dzierżawcy p. Albina Bauera, który nie szczędząc tru ­\ndów i kosztów, drogę od wodospadów do schroniska, z masy śniegów pługiem\noczyszcza i utrzym uje w ten sposób zupełnie dobrą z Zakopanem komunikacyę.\nŻałować tylko wypada, że turyści.
200010d82a2828e9bf56a6c19d4996e57.png_ N;eo_rganizowanie się w swojej organizacji zawo-\nGowej, jest upadkiem całej narodowości. Na dowód\ntego ostatnie wybory do Izby Robotniczej. Z 224 000\nczłonków załogi jest 3 proc. Polaków czyh 12 632\nrobotników polskich zatrudnionych w górnictwie, a\npełnoletnich 64 proc., a czyli 8084 uprawnionych\nbyło do głosowania, a głosów oddano na liste nf, 3\n4166, tak że udział Polaków przy wyborach do\nlzlhx.- Robotniczej wynosi tylko 51 'proc, Pytamy ię\nwieć, gdzie są ci nasi Połacy, którzy na zżewnątrz\nudawają Polaka? Przecież wielkie organizacje nasze\npodawają o wiele większą liczba członków. I 'le\nsie w podane liczby wpatrzymy, to należałoby przy-\nPuszczać, że pomimo nienależenią do organizacji -.a-\nwodowej, powinna być narodoweść tak zabhartowana,\nże zamiast 1166 zdobytych głosów do Izby Rowotni.\nczej powinniśmy kyli zdobyć conajmniej prv *ak\nwielkiem udziale 8000 głosów. W porównaniu do o-\nku 1925 wszystkie inne organizacje mogą się »o-\nszczycić przyrostem głosów, jedynie nasza organi-\nZacja zamiast przyrostu straciła 973 głosów. Jsi to\nobjaw bardzo smutny i niezbyt pocieszający i musi\nbyć oapiawiony o ile niechcemy zupełnie upaść,\nNie mówmy wiec, że chcąc być Polakiem wy-\nstarczy należeć do Zwiazku Polaków lub koła śpie-\nwu, czy to do sportowców, -a może już tylko do\nBrnc(wn Różańcowego. Żaden z nas jako Polak i\nkatolik nie bedzie gardził ani jednem ani drugiem,\nczy to światowe czy sportowe czy religijne, 'ecz nie\nPowinien zapominać, że organizacia zawodowa 'est\ndo życia gqc?;eswego z konieczności potrzebna.\nw nacizieji, że wszyscy niezorganizowani Polacy,\nczy to już jednego lub drugiggo zawodu, gdy do\nnich nasz agitator Przybędzie, aby ich zanisać, mu\nfcgo_me o!dmówili. A gdy sprawe ormanizowania\nhRojmiemy iem samem w dobrobycie sie odniesimy,\nJednościa' Silni! = ne
30001f612fc725d2c0203cadda6fe9261.pngPomimo, że syn, nie wywdzięczył się mat-\nce ża nabytą dlań takim kosztem koronę, bo\nnie tylko nie dopuszczał jej do wpływów, lecz\nokazywał jej wstręt i wzgardę, jednakże ta\nstraszliwie niepospolita kobieta, umiała utrzy-\nmać się na stanowisku; chociaż już jej nie\nsłuchano, jednakże bano się jej do końca. Ty-\nberyusz —tyran i okrutnik—musiał się jednak\nz nią liczyć; ona też tylko jedna pychą swo-\nją powściągała pychę wszachwładnego zastęp-\ncy cezarowego, równie jak on despotycznego\ni srogiego Sejana. I wilocznie nie wyczer-\npywały jej sił zdumiewających ani ciągłe na-\npięcie energii, ani wzruszenia ciągłej niepe-\nwności, ani niepokoje sumienia, bo w dobrem\nzdrowiu przeżyła lat ośmdziesiąt sześć,\nJak Liwia z niezwykłych występków py-\nchy, tak Julia, córka Oktawiana Augusta, za-\nsłynęła z niezwykle występnych obyczajów,\nktóre odznaczyły się nawet na tle powszech-\nnego ówczesnego zepsucia. Niezmiernie po-\nwabna, miła i intelligentna, była pociechą oj-\nca i ozdobą, jego tak świetnego pod wzglę-\ndem umysłowym, dworu. Pomimo tego dopro-\nwadziła do takiego stopnia swoją nie tylko\njuż rozwiązłość, ale i lekkomyślną wzgardę\nwszelkich pozorów przyzwoitości, że na jej\njawną rozpustę ojciec publicznie żalił się\nprzed Senatem, poczem wydano wyrok, skazu-\njący ją na wygnanie na pustą wysepkę u brze-\ngów Italii, na którą wzbroniono wstępu wszel-\nkiemu osobnikowi płci męzkiej, tak, iż nawet\nsłużba wygnanki z samych tylko niowolnie\nsię składała. Widocznie, że pomimo dopro<\nwadzonej do ostatecznych granic demoraliza-\ncyi, pomimo chlubienia się swobodą obycza-\njową, żył jednak jeszcze jakby szczątkowy\nkonwenans, któremu rzymskie panie pewne\nustępstwa robić musiały, nie pozwalając so-\nbie nawet przy zupełnej deprawacyi na zu-\npełną jej jawność. Piękna Julia nie liczyła\nsię z tem bynajmniej, bo doszło do tego, że\nopowiadano sobie w Rzymie, jako córka Ce-\nzara Augusta ostentacyjnie każe zawieszać na\nposągu Marsa co rano tyle kwiatowych wień-\nców, ilu wielbicieli przyjmowała u siebie ko-\nlejno poprzedniego wieczora.
40002458767b7d54a72094ee30b7036b2.pngS ą to o r g a n i z a c j e r e p r e z e n f u ­\n\n ' ą c e r 6 ż n e g r u p y e t n i cz n e za <20>\n\n m i e s z k u j ą c e U g a n d ą o r az\n\n r 6 ź n e p o g l ą d y p o li t y c z n e - od\n\n m o n a r c h i s t 6 w p o c h o d zą c y c h II\n\n d a w n y c h t r a d y c y j n y c h kr 6 I est w\n\n Bo g a n d y I T o r o , k t 6 ry c h w ł a d ­\n\n ey z o s t a l! u su n i ę ci d o p i e r o w l a ­\n\n t ar h s z e ś ćd z i e s i ą t y c h w r ll m a c h\n\n u n ifi k a c j i p a ń s t w a u g a n d y j s k l e ­\n\n g o . z w o l E' n n i k 6 w w z o r o w a n e lt o\n\n n a s y s t e m i !' z a cl l od n l m b u r ż u a ­\n\n z y j n e g o s y s t e m u p a r l a m e n t u ­\n\n n e 2' o . a ż d o z w o l e n n i k ó w r e f o r m\n\n . p o ł e c z n y c h w z o r o w a n y c h na\n\n T a n z a ni i. W k o ń c u m a T CIl 1!. .\n\n k r m f e r e n r. j l w M o sz l ( n a t e r e n i e\n\n T a n z a n ii ) p o w o ł a n o ll -o so b o wy \n
5000262124271ec4424819b404ab27d5c.png79 640 44 107144 538 905 108000 250 95\n515 57 109063 436 774 896 110535 694\n111265 699 731 880 112033 265 327 469\n891 113065 206 508 798 114276 851\n115285 116291 399 404 19 71 820 117019\n332 681 723 819 118137 468 528 638 746\n882 119383 484 664 939 40 120643 713\n938 42 121003 110 248 75 369 89 629 792\n919 77 122067 304 6 19 92 462 99 123548\n713 124480 543 607 820 996 125086 186\n264 312 417 -679 987 126071 72 178 123\n54 472 668 773 869 89 127226 763 128010\n33 59 93 105 643 85 830 931 129093 151\n365 423 76 91 506 32 69 73 131065 247\n536 845 988 132200 324 415 689 801 16\n28 47 953 133431 93 690 891 97 134079\n479 587 648 942 77 135155 522 32 38 468\n80 u32 871 952 136036 377 444 63 638\n34 750 137302 30 64 607 970 138524 ...\n787 869 139349 482 549 600 768 14001\n200 341 407 551 141222 313 77 79 414\n31 697 953 142002 88 357 65 74 515 713\n143156 227 620 144072 197 27 54 224\n366 147 58 641 712 70 84 145023 44 84\n537 146219 879 147067 339 414 517 690\n759 993 148015 239 535 76 789 875 149298\n579 639 150228 617 708 849 151266 392\n94 152721 813 153681 723 973 154742 56\n255101 57 204 569 927 156030 165 72 406\n618 157291 413 594 712 158043 387 516\n828 926 44 159077 174 317 444.
60008341e000975fccf8b59d1529ebb10.pngReformatorką gimnastyki dziecięcej jest P. E . Falk,\nktóra zdołała ją taić udoskonalić i uzupełnić, że dziś mo­\nżemy śmiało metodę jej stosować dla naszej dziatwy.\nGimnastyka niewieścia została gruntownie, zmienioną\nprzez p. E . Bjórksten działającą w Finlandii. Jej me­\ntoda tworzy dziś całość naogół dobrą i sharmonizowa-\nną. Z innych reformatorek wymienić trzeba p. Bertram,\npracującą w Danji. Wprowadziła ona i szeroko zastoso­\nwały muzykę podczas gimnastyki, co okazuje się jednak\nw skutkach niezbyt, fortunne, gdyż wartość samych ćwi­\nczeń traci wskutek tego poważnie. Gimnastyka dla męż­\nczyzn doczekała się również w ostatnich czasach po­\nważnych zmian. W ojczyźnie systemu szwedzkiego nie\nzdobył się na nie początkowo nikt gdyż tradycja naka­\nzywała zachowanie tych form, iakię ustalili obaj Lingo-\nwie. Zato w sąsiednim kraju w Danji wprowadzono w\nszerokim zakresie gimnastykę szwedzką do szkól 1 to­\nwarzystw, poeżem niezadługo też znaleźli się reformato­\nrzy. Wśród nich wybił się dzięki umiejętnej reklamie\nNiels Buck, którego podręcznik przetłumaczony został\nrównie źna język polski. Buck mając do dyspozycji prze­\nważnie ludzi pochodzących ze wsi, a więc sztywnych i\nmało machliwych, zastosował dla nich dużo ćwiczeń gib-\nkości i zwinności mających na celu wydłużenie przykró-\nconych nadmiernie mięśni i zwiększyć ruchomość w posz­\nczególnych stawach. Że osiągnął dość dobre wyniki ze\nswymi parobkami wiejskimi, to niekoniecznie świadczy o\ntem,. by metoda jego miała być wszędzie, skuteczną i\npożyteczną Nauka dzisiejsza wypowiada się też o jego\nmetodzie ze znacznym krytycyzmem. W Danji pracuje\nrównież znakomity uczony, którego badania wyświetliły\nniejedną zagadkę w wychowaniu fizycznem i dały pod­\nstawę naukową dzisiejszemu systemowi wychowania, fi­\nzycznego. Uczonym tym to prof. Lindhardt. który mimo\nskromnych warunków p^acy położył ogromne zasługi na\npolu wychowania fizycznego. Dzięki fundacji Rockefele-\nra otrzymuje obecnie prof. Lindhardt doskonałe labora­\ntorium nowocześnie i bogato wyposażone. Z ludzi Zaj­\nmujących się stroną praktyczną wychowania fizycznego\nwymienić trzeba przedewszystkiem Thulln a. który na­\npisał najlepszy i najobszerniejszy dotychczas podręcznik\no wychowaniu fizycznem. Organizuje on również kursy\ndla cudzoziemców między innemi urządza w r. b . kurs\nz językiem wykładowym niemieckim.
70008a7368457229b5508bb284b1e6cb6.pngZatarg sowiecko=fiński\nPrzed krótkim czasem podaliśmy\nwiadomość o manewrach floty rosyjskiej\nnad granicą fińską, w czasie których za­\ntonęła łódź podwodna rosyjska. Mane­\nwry te łączą się z zatargiem narodowo-,\nściowym (mniejszości narodowych) w\nRosji sowieckiej. Finlandja jest krajem\nnajbardziej na północy Europy leżącym.\nPrzed r. 1917 Finlandja należała do Ro­\nsji, miała jednak pewną samorządność;\nod r: 1917 stała się samodzielną repu­\nbliką. Część ludności fińskiej pozostała\njednak dalej pod panowaniem rosyjskiem.\nWłaśnie na tern tie, bo na tle drob­\nnych zresztą dążności odrębnościowych\nfińskiej ludności w prowincji rosyjskiej\nfngermanfandji stosunki Finlandii z Ro­\nsją sowiecką doszły w ostatnim tygo­\ndniu do wielkiego naprężenia. Bezpo­\nśrednią przyczyną fińsko - sowieckiego\nzatargu jest niesłychany fakt zesłania\n7.800 fińskich mieszkańców rosyjskiej\nprowincji Ingermanlandji do robót przy­\nmusowych na Murmanie i Syberji. Mie­\nszkańcy tego kraju opierali się zacięcie\nprzymusowemu wprowadzeniu komuni­\nstycznej wspólnoty gospodarczej, Mo­\nskwa więc zastosowała oburzający w\nswem okrucieństwie teror, przepełnia­\njąc więzienia i wysyłając prawie 8.000\nludzi na pewne zatracenie w północnych\ntajgach i tundrach. Ludność Finlandii, a\nzwłaszcza mieszkańcy stolicy Helsing-\nfcrsu (Helsinki), zareagowali na to bar­\nbarzyństwo moskiewskie olbrzymią de­\nmonstracją przed siedzibą poselstwa so­\nwieckiego i utworzeniem komitetu po­\nmocy dla pokrzywdzonych mieszkań­\nców nieszczęśliwej Ingermanlandji. Ko­\nmitet ów rozesłał do wszystkich po­\nselstw, uwierzytelnionych w stolicy Fin­\nlandii obszerny memorial, protestujący\nprzeciwko terorowi bolszewickiemu i\nwzywający te poselstwa, w imię kultury\ni etyki, do ujęcia się za ofiarami bolsze­\nwickiego terom. Jednocześnie rząd fin­\nlandzki, pod naciskiem opinji publicznej,\nzałożył formalny i energiczny protest w\nMoskwie.
80008b776394cb4929fc59b25e1395857.pngKiedy Cezar dowiedział się, że już */, z nich znajdują\nsię po prawej stronie Saony. postanowił zaatakować pozostałą\npo lewej jej stronie '/, część i przez pokonanie i zniszczenie\ntejże przestraszyć i przygnębić moralnie resztę Felwetów.\nWyruszył więc po północy na czele legionów 7-go, 8-go\ni 9-go w sile 15.009 ludzi na północ, pozostawiwszy nowopo-\nbrane legiony 11-ty, 12-ty i stary 10-ty pod dowództwem La-\nbiena. w obozie. Pozostałą po lewej stronie Saony część Helwe-\ntów, stanowiło plemię Tigurinów, o sile zbrojnej, liczącej wedle\nCezara 23.000 wojowników. Marsz przebyty z obozu w pobliże\nnieprzyjaciół, wynosił 2 mile geograficzne. Cezar zaskoczywszy\nTigurinów niespodziewanem swem zjawjeniem się, nie dał im\nczasu na ochłonięcie ze strachu i zanim zimieszani i oszołomieni\nustawili się do boju, uderzył na nich i zniósł ich doszczętnie.\nMała tylko część zdołała ujść i skryć się w sąsiednich lasach.\n'- Po tem zwycięstwie pozostawił Cezar część wojsk na polu\nbitwy, celem zamaskowania swego ruchu w kierunku południo-\nwym, z resztą zaś pociągnął nieco na południe, gdzie prawdo-\npodobnie i Labienus z trzema legionami się zjawił. Tutaj zbu-\ndował most przez Saonę, przeprawił po nim całą swą armię\ni stanął niespodzianie w pobliżu Helwetów. To błyskawiczne\nzwycięstwo Cezara, jakoteż szybkie zjawienie się jego po pra-\nwej stronie Saony — po spotrzebowaniu przez niego tylko je-\ndnego dnia na przeprawę przez rzekę całej armii, podczas gdy\nHelwetowie potrzebowali na to aż 20 dni — musiało na nich\nwywrzeć piorunujące wrażenie. To też próbują za pośrednictwem\nDivica układów, które jednak nie odnoszą żadnego skutku.\nHelwetowie odstępują obecnie od zamiaru maszerowania\ndo ziemi Santonów w kierunku południowo-zachodnim i przez\nwyniosłości Charolais i zmierzają ku Loarze.
90009a04c7f0e82216a21d4df2aa60c51.pngPod adresem władz wojewódzkim.\nŻyjemy w okresie bezrobocia, które zakrada się\ntak|że w zawód szofersiki w Województwie śląskie^,\nPowodem tego bezrobocia w Woj. Si. jest szkoła szq.\nfersk,a śląskiego Klubu Automobilowego z której pg\nkjrótko- terminowych kursach wychodzą nowi kierow­\nnicy samochodów, którzy źa małą zapłatę angażują\nsię na szoferów, robiąc konkurencję starym fachow­\ncom, którzy mają za sobą długoletnią praktykę. Nie\ndziwi nas to wcale, że taki jest, ponieważ mamy\nprzekonanie, że każde przedsiębiorstwo chce jak na?\nwiękpze zyski osiągnąć. Musimy jednakowoż sta­\nnowczo glos nasz podnieść, i domagać się zamknięcia\nowych ku sów. Uczyniliśmy to w liście z dnia 7,\nczerwca br. wysłanego do przewodniczącego Ślą­\nskiego Klubu Automobilowego Marszałka Pana W o i-\nn ego, na który do dziś dnia nie 'otrzymaliśmy ca­\npowi ed/i. Nietylikio. do Marszalka Pana Wolnego, na­\nwet zwracaliśmy się do Wojewody Patia Bilskiego w\nobecności posła pana Adamka. z prośbą o zamknięcie\nkursów wyszkolenia nowych kierowców samochodo­\nwych, lecz bezskutecznie, ponieważ ani jedeii ani dni\ngi nie uważał za potrzebne nasze postulaty zrealizo­\nwać. Jo jest jedna strona medalu. Jaki wygląda\ndruga strona. Otóż jesteśmy świadkami, że codzien­\nnie zdarzają się nieszczęśliwe wypadki samochodowa\nPrzy bliższym zbadaniu okoliczności wypadków oka­\nzuje się, że szofer któremu zdarzył się wypadek nfi\nposiadał odpowiedniej kwalifikacji, nie mająe^ak\ntykę, tylko krótko terminowy kurs poza sobą, bo jak\nOn ma posiadać odpowiednią kwalifikację, kiedy skła­\nda egzamin przed człowiekiem, który sam orzy egza­\nminowaniu nowo wyszkolonych szoferów pokazuje\njak się rozbija samochody. Jakjp dowód podajemy\nfakt: że dnia 4. 8. br. o godz 8-ej do południa orzj\negzaminie kandydatów na szoferów, inżynier pan By­\nkowski rozbił dorożkę Nr. 48 wynajętą specjalnie' d<\negzaminu przez kandydata. Znajomość fachowa, ti\nwy pi«kula się w rozbiciu zbiornika benzynowego -\nnakrycia samochodowego. Jako drugi dowód przyW\nczarny, że egzaminy odbywają się w pobliżu szkol;\nBittgcra, na przestrzeni niespełna 50 mir., co ustawi)\nwo jest niedopuszczalne. Szczególną umiejętność la\nchowa pokazał' nam szoferom pan BukjowśM przy *\nstatniem rajdzie samochodowym w Woj. SI. Cto\nwszystkie nagrody zdobyć, niestety fachowe siły- nie\ndopisały i w dodatku rozbił samochód marki „Sttid\nw wartości kilkja tysięcy dolarów.\nWobec takich zdolności fachowych jakje pan Bt\nkjow&iki posiada, nie może zajmować stanowiska cg#\nminatora kandydatów na szoferów, zrobiłby dóbr®\ngdyby opuścił swe stanowisko i powróciłby do s#\njego starego strażackiego zawodu.\nMy zaś z naszej strony jakjo fachowce apelują!\ndo Wojewody p. Dr. Grażyńskiego, żeby na mki\nsee owego pana B ukjowsikiiegio, nominował nowńf\nfachowca z długoletnią praktyką, który li tylko n#\npochodzić z grona Związku Zawodowego Auto#\nbiustów Rzeczypospolitej Polskiej.
10000ad3c60c1589f1e2c85d62c73cde0d.pngDowody sympatii\nByó sympatycznym, i miłym dla oto­\nczenia — to wielka rzecz! Każdy człowiek\npowinien się o to starać. Wówczas sto­\nsunki między ludźmi stałyby się o wiele\nprzyjemniejsze. Niestety, nie wielu jest\n. takich, którzy o to dbają i dlatego między\nnami tak jest, jak jest!\nByć sympatycznym i miłym?\nZnaczy to mieć sympatyczną < miłą\ntwarz oraz powierzchowność; znaczy to\nposiadać umiejętność taktownego postę­\npowania; ęnaczy to odznaczać się grzecz­\nnością, wyrozumiałością i uprzejmością i\nicreszcie znaczy to mieć kontrolę nad ję­\nzykiem oraz umieć wytworzyć harmonię\nmiędzy słowami a postępkami.\nTe wszystkie zalety gwarantują, że każ­\ndy człowiek, który je posiada, będzie sym.\npatyczny i miły dla otoczenia, wśród któ­\nrego żyje, działa i promieniuje.\nMożna być również sympatycznym i mi­\nłym dla ogółu nawet wtedy, gdy się jest\nod niego o tysiące kilometrów... na przy­\nkład wtedy, gdy się jest artystą filmowym\ni występuje w rolach sympatycznych i\nmiłych bohaterów.\nOt, jak nie szukając długo, Robert\nTaylor, który obecnie wraz z Barbarą\nBtanwyck „kręci” nowy film w Wielkiej\nBrytaniL.. i w którym jest zakochana co\nnajmniej połowa płci pięknej naszej\nwdzięcznej Planety.\nOstatnio rozeszła się pogłoska, że sym­\npatyczny i miły Robert Taylor przybył do\npewniej mieściny w hrabstwie Sussex. Po­\ngłoskę tę potwierdził notatką prasową\npewien dziennikarz. Podał nawet hotel, w\nktórym zainstalował się sławny artysta.\nI oto w wymienionym hotelu zaczął\nbrzmieć bez przerwy telefon, zaczęły się\nsypać prośby o autografy, telegramy, bu-\nkiety kwiatów i najróżnorodniejsze prze­\nsyłki, wśród których nie brakło koszyków\nz rybami, jajkami oraz pudel z ciastkami\ni tortami, upieczonymi na poczekaniu\nprzez liczne wielbicielki sympatycznego e\nmiłego gwiazdora.\nTymczasem Robert Taylor nie uszczk­\nnął ani jednego kwiatka, nie skosztował\nani jednej rybki czy świeżego jajka, a\nnawet nie spróbował żadnego z wyśmie­\nnitych tortów.\nA tylko dlatego, że w owej mieścinie\nhrabstwa Susseux w ogóle go nie było.\nJego rolę pełnił z wielkim zadowole­\nniem, podobny zresztą doń jak kropla da\ni kropli, portier hotelowy, który od kUku
11000b19b2cf9c29d8c3406198826c1874.pngW przeszło godzinnej mowie cyframi dowodził nasz\nposeł Trąpczyński, że etat kolejowy fałszywie ustawio­\nno, aby nie wykazywać zbyt wielkich dochodów, w rze­\nczywistości bowiem państwo pruskie rok rocznie na ko­\nlejach oszczędza około 300 milionów marek. Sam etat\nprzyznaje, że dotąd z kapitału kolejowego zamortyzo­\nwano olbrzymią sumę czterech milionów marek, przy-\nczem wszelkie naprawy i ulepszenia kolei pokrywane\njedynie bywają z bieżących środków. Mimo to rząd\ndomaga się stałej podwyżki podatków o 60 milionów\nmarek rocznie. Gdyby osoba prywatna deklaracyę po­\ndatkową ustawiła tak, jak rząd etat, zostałaby ukaraną\no defraudację podatkową. Wszelkie podwyższenie po­\ndatku zatem jako niepotrzebne odrzucić należy. Tylko\nw jednym razie moźnaby się na podwyższenie zgodzić,\nt. j. gdyby rząd przyszedł z pomocą komunom i posta­\nrał się o wyrównanie niesłychanych różnic w poda­\ntkach komunalnych. Bo co na to powiedzieć,że n. p.\nw Wiesbadeoie pobiera się tylko 65 proc. podatku ko­\nmunalnego, podczas gdy w Poznaniu pobiera się 200\nproc., w mniejszych zaś miastach nawet 400 do 500\nprocent! Wskutek tego każdy majętny człowiek prze­\nprowadza się n. p. z Poznania do Wiesbadeou, bo na\nsamym podatku zyskuje w ten sposób rocznie kilka ty­\nsięcy marek. A zkąd pochodzą te różnice ? — Nie\nztąd, że jedno miasto chce więcej pieniędzy wydać niż\ndrugie, tylko ztąd, że wydatki n. p. na szkoły lub ubez­\npieczenie ubogich są na wschodzie większe niż na za­\nchodzie; Wiesbaden n. p. wydaje na szkoły około 21\nproc. podatku dochodowego, Poznań zaś około 100 pro­\ncent, mniejsze miasta nawet 200 do 400 procent. '\nMówca proponuje zatem rządowi, aby każdy zwią­\nzek szkolny dostawał z kasy państwowej na każde dzie­\ncko, chodzące od 1 stycznia do szkoły, bezpłatnie pe­\nwną sumę, odpowiadającą minimum tego, co wedle sta­\ntystyki dotychczas najuboższa gmina na każde dziecko\nspotrzebowala. Wynosiłoby to około 40 do 45 marek\nna dziecko, a razem na całe państwo pruskie około\n250 milionów marek. Z tego jednak jest w etacie do\ndyspozycyi 86 milionów marek, tak, że tylko resztę po-\ntrzebaby rozdzielić we formie podwyżki podatku docho­\ndowego. W ten sposób moźnaby ciężary szkolne w
12000d891976418086f036b0519a470942.pngPobyt na Śląsku Cieszyńskim Bogumiła Hoffa - malarza, krajoznawcy,\na z zamiłowania etnografa, jego praca w Cieszynie w latach 1870-1872, znajo­\nmość z pastorem Óttą i wydawcą Feitzingerem, a potem osiedlenie się w Wiśle\ni prowadzone tam badania etnograficzne, opublikowane m.in. w dziele Początki\nWisły i Wiślanie oraz w artykułach na łamach czasopism ludoznawczych - za­\nowocowały również tekstem literackim. Imko zwany Wisełka. Powieść na tle p o ­\ndania ludowego o pierwszych osadnikach u początków Wisły ukazała się w roku\n1894 w wydawnictwie Edwarda Feitzingera w Cieszynie jako 63. tomik „Bibliote­\nki Tanich Książeczek dla Ludu i Młodzieży” , w typowym dla tej serii skromnym\nkształcie edytorskim, z ryciną tytułową i drugą - zamieszczoną wewnątrz tekstu,\nprawdopodobnie autorstwa pisarza, uznanego twórcy akwarel. W powieści z cza­\nsów Bolesława Krzywoustego o losach Imka, jego ojca i innych osadników pocho­\ndzących z zubożałego rycerstwa, znajdujących w leśnych ostępach u źródeł Wisły\nbezpieczne schronienie przed bezprawiem i obcością niemieckiego w swych oby­\nczajach dworu, H off zamieścił także podania o Wiśle, będące zapewne rezultatem\nludoznawczych wypraw. Ojczysta ziemia, ludowa kultura i solidarna sąsiedzka\nwspólnota były wskazanym przez autora źródłem niezależności i wolności, alter­\nnatywą także dla czasów współczesnych. Powieść Floffa zapoczątkowała rodzimy\nnurt regionalny w piśmiennictwie dla młodzieży, nawiązujący do miejscowych\nmotywów, podań, legend, wcześniej wymienione zbiory baśni śląskich bowiem\nkorzystały w znacznym stopniu z wątków niemieckich. Nurt ten znalazł wyraz\nrównież w poezji Jana Kubisza, zwłaszcza teksty zamieszczone w zbiorze Nieza­\npominajka (1882) a potem niektóre w tomie Z niwy śląskiej60były adresowane do\nmłodych: Do śląskiej młodzi!, Do młodzieży śląskiej! —pisany na jubileusz Mic­\nkiewicza, Śląskiej dziatwie na Nowy Rok, Ojcowski dom, oraz utwory okoliczno­\nściowe na otwarcie Gimnazjum Polskiego w Cieszynie - Woda ze skały i Toast.\nWiernie oddawały beskidzkie krajobrazy i nastroje; zarazem utrzymane w tonie\npatriotycznego apelu wzywały do obrony przed niemczyzną, do poznawania pol­\nskich pieśni i narodowych dziejów.
13000edf3a91021a7022a9d45b7112764f.pngTą rolą ziemską wygrywamy sobie na-\nsze właściwe stanowisko w wieczności.\nOd nas jedynie zależy, jak dla nas wy-\npadnie ta wieczność. Każdy musi tro-\nszczyć się o to, żeby należygie i jak\nnajlepiej odegrać swoją rolę na miej-\nscu, na którym go Bóg postawił. W lej\ngrze nie wolno, tracić na chwilę przy-\ntomności umysłu, trzeba wciąż słuchać\ni patrzeć naokoło siebic, żeby oriento-\nwać się, co w danej chwili czynić i mó-\nwić w tym wielkim teatrze świata. ]\nprzy tym jeszcze z pełną uinością zdać\nsię na kierownictwo Boże. MNicch On\nprowadzi i kieruje, nie psujmy Mu szy-\nków. Stosujmy się do wskazówek Wiel-\nkiego Reżysera. Inacze; nie możemy\nstać się stuprocentowymi aktorami w\nwielkim teatrzę świata. A musimy być\nsłuprocentowymi, bo w przeciwnym ra-\nzie nie bylibyśmy niczym.\nMatematyka Boża inna nieraz jest od\nnaszej. Tak na przykład bywa czasem\nu Boga, że dwie połowy wcale a wcale\nnie stanowią jeszcze całości. Przykład\nz wodą może nam to wytłumaczyć,; je-\nżeli z dzięsięciu, stu czy z tysiąca na-\nczyń zleje się wodę o temperaturze 95\nstopni do jednego naczynia, wtedy cała\nmasa wody wcale nie osięgnie stu\nstopni, raczej mniej jeszcze. Jeśli —\nmówiąc obrazowo — tysiąc ludzi o tem-\nperaturze 95 stopni będzie pracowało w\nKrólestwie Chrystusowym, wWówCczas\nwszyscy razem nie dokonają tego, cze-\ngo dokona jeden słustopniowy. Ci slu\nstopniowi, to dopiero są prawdziwi ak-\ntorzy w Bożym dramacie świata, to do-\npiero są prawdziwie wielcy ludzie, ci\nsą doskonali i święci. Jeden taki w kró-\nlestwie Bożym więcej znaczy, aniżeli\ntysiąc połowicznych lub 75-procento-\nwych. Jakiś opętany przez szatana mó-\nwił do św. Jana Vianney: „Gdyby na\nświecie było trzech takich jak ty, kró-\nlestwo moje byłoby zniweczone. Wy-\nrwałeś mi 80.000 dusz!”
14001020fd51a11e05e303134e8d14926d.pngGadał chłop do obrazu...\nKolejny raz pytam Pana na ucho, Panie sąsiedzie. Jak\nPan myśli, na czym Bytom może jeszcze zrobić interes? Na\nprzemyśle? Niesmaczny żart! Na inwestycjach? Toż to po-\nkwartalnym swędem cuchnie! Na kulturze i sztuce? Może.\nChociaż, jak wysokich lotów musiałyby być miejscowe Muzy,\naby tu mogły sprowadzić forsę i stać się napędem lokalnej\ngospodarki? Na ochronie zdrowia i rekreacji? To już całkiem\nniegłupie! Może na sporcie? Od lat to powtarzam, lecz na\nrazie bez efektu. Wystarczy jednak zobaczyć, jakie pokłady\nukrytej energii drzemią w licznych naszych klubach i w ich\nkibicach. Nie chodzi mi tutaj, oczywiście, o bandycką energię\nniszczenia niektórych nieokrzesanych młodzianków! Wbrew\npowszechnej i postępującej biedzie, wiele dyscyplin sportu\nrozwija się u nas z zadziwiającą mocą. Ostatnio hokej i piłka\nnożna swymi sportowymi „wyskokami” przyprawiły o palpi­\ntację serca ratuszowych dysponentów gminnej kasy.\nCzy w tym mieście wreszcie ktoś zrozumie, że sukces spor­\ntowy, zwłaszcza w piłce nożnej, daje możliwość zarobienia\nwielu osobom i miastu całkiem niezłej kasy, a bardzo ważnym\npersonom, dodatkowo zrobienia na tym interesu społeczne­\ngo i politycznego. Ale najpierw trzeba zainwestować i wie­\ndzieć, które z socjalistycznych instytucji najlepiej wydoić.\nNie chełpić się, że wie się jak doić, lecz szybko przystąpić do\ntego i cyckać, ile wlezie! Chyba, że chodzi właśnie o działanie\nprzez zaniechanie, żeby się nie wyrywać do przodu, siedzieć\ncicho, niech o Bytomiu nikt nie gada. Wszystko tak zamieszać,\naby nikt nie wiedział, o co tak naprawdę chodzi. Bo, jak mó­\nwią wędkarze: w mętnej wodzie najlepiej ryby biorą...\nDlatego pozwoli Pan, drogi Panie sąsiedzie, że znów krzyk­\nnę: Radni wszelkich opcji politycznych i koterii! Zróbcie coś\nwreszcie do końca, bez marudzenia i przysłowiowego pie­\nprzenia w bambus! Jeżeli remontujecie sale gimnastyczne,\nto wszystkie i bez fuszerki! Jeżeli robicie nowy basen, to wy­\nkończcie całość na błysk! Jeżeli - lodowisko, to od dachu po\nlód! Jeżeli miejski stadion, to nie pytajcie, który nim powi­\nnien być: czy ten przy Modrzewskiego, czy na Rozbarku, Czar­\nnych, w Miechowicach, albo Startu! Przecież już jest - przy\nul. Olimpijskiej!!! Kto będzie jeździł na koniec Szombierek\nna pogórniczy, od początku dzielnicowy obiekt? Jak zorga­\nnizować ewakuację zwalczających się drugoligowych kibi­\nców z położonego wewnątrz osiedla pięknego zespołu boisk\nRozbarku? Ile, tak naprawdę, trzeba zainwestować w stadion\nCzarnych: w murawę, widownię, budynek klubowy, wjazdy\ni wyjazdy, aby spełniał on obecne normy? Każdy punkt na\nstadionie Ruchu Radzionków znajduje się w zasięgu rzutu\nkamieniem z okolicznych krzaków i tylko dawnej naturze\nlokalnych kibiców nie zawdzięcza obiekt złej sławy. Boisko\nStartu? Może tak, ale tam dopiero trzeba by było zaangażo­\nwać totalną forsę, aby obecną dziurę w ziemi doprowadzić\ndo ligowego stanu...
1500110f724edf279ab1cebb559d210647.pngZwyczaj ten polegał na tem, że trwożne dzie-\nwice, kryjąc się przed okiem ciekawych, zazwyczaj\ncorocznie w wigilję św. Jana, niewielkie ich gro-\nna, złożone z kółka zaufanych przyjaciółek, w to-\nwarzystwie swych matek wymykały się przed za-\nchodem słońca w górę rzek, aby.tam uchylić taj-\nnej zasłony przyszłych lasów.\nOglądając się dokoła, czy ich nieznajome oko\nnie śledzi, nadobne dzieweczki powierzały falom\nwody wianki z kwiatów wiosennych, ich rączkami\nuwite, strojne w stążki i różnokołorowe świeczki,\nśledząc z trwogą, czy ich biega nie powstrzyma\nbrzeg, ślho zdradny aurt nie pochłonie.\nNiegdyś do tych tajemnych obrzędów nie przy+\npuszczono nikogo 7 męższczyzu, ani ojca ani nawet\nnarzeczonego, lacz zdarzało się często, iż młodziam\npodkradał się skrycie w te miejsca, a gdy ujrzał\nna wodzie wianek dziewicy wielbiónej, rzucał się\nw nurt rzeki, aby uchwycić wieniec i złożyć go u\nstóp awojej kochanki.. Gdy podstępny wybiegł ze\nswej kryjówki, wesoły popłoch ogarnia dziewczę-\nła a gdy się rzucał do wody, krzyk jeden przerzy-\nnał powietrze, i zdradzał czyj wianek jest celem\ntego popisu, a kiedy wieniec spoczął u stóp ulubio-\nnej, płonęły szkarłatem lica dzieweczki i ciehe po=\ndziękowanie wybiegało z drzących ustek.\nWielbiąc starożytne zwyczaje, postanowiono\nobchodzić ten piękny zabytek przeszłości i w na-\nszem mieście w wigilję św. Jana na stawie p.\nRembiasza. (w)\n— Zabawa milusińakich ze szkółki św, Ka-\nzimierza, która odbyła się w ogrodzie p. Tankow-\nskiego 21 czerwca, należy do bardzo udanych. Za-\nrząd szkółki doskonałe obmyślił szczegóły, a licz-\nnie przybyła publiczność czuła się zupełnie zado-\nwoloną wśród swego milutkiego i małego ludku,\nktóry wesoło przymaszerował do ogrodu z ul. Sien-\nkiewicza, jako miejsca zbiórki. W czasie zabawy\nprzygrywała orkiestra wojskowa 70 p.p. a na szcze-\ngólne podkreślenie zasłagują tańce i pląsy wyko-\nnane przez szkołę gospodarczą w części popisowej.\nWielką rozrywką, wśród wielu innych, był kosz\nezczęścia, który cieszył się ogromnem powodzeniem.\nZabawiano się również strzelaniem do tarczy co\nświadczy, łe sport ten zyskuje coraz więcej zwo-\nlenników i staje się niemal powszechnym, bez któ-\nvego żadna zabawa pod gołem niebem nie może\nsię obejść. Przygotowany obfity, dobry i tani bufef\nzaspakajał należycie apetyty rozbawionej i licznie\nprzybyłej na tę zabawę publiczności. w\n-- Z eyrku. Zjechał in na kilkudniowe występy\ng «yrk Kamińskiego, dając wi przedóta:\nwienia, Wśród pnaktów programu rasługują na awagę\nsztuozki songlerskie, które wypadają doskonałe, iresu-\nra psów pierwszorzędnie wysskolonych, tańce i pirue-\nty tanoerek, gimnastyka na trapezie, zato kuplety na-\nleżały do bardzo' niesmacznych i rasiły często swę\ntreścią i tanem. Y\n— Qdra panuje. Zarnica inaczej swana odrą\npanaje w naszefi mieście. Stwierdsono bowiem dość\nliosne wypadki zachorzenia, Jest to jedna % naje\nczęstezych chorób dsiecięcych x wyrzntem skórnym i\nprzebiegiem gorączkowym, bardro zakaźna i wystą=\npnjąca najozęściej w włeka dziecięcym międsy r, 2 s\n10. Prgyozyną jest zwykle zakażenie. Rosnosicidlami\nsarodku zakaźnego są: wyplaty' śluż, wydychane po-\nwietrse, ślina, isy i wysiewy skórne ahorych na żar-\nnicę. 'Takte spanie pod grubemi piersynami, prsy xam-\nkniętych okaach, brak pislęgnacyj skórnej, nadmier-\nne używanie mięsa i t. d: mogą sprsyjać wybachowi\ntej nhurnbyśelł(g&an- jest wigo pierwszym wuun(ki)em\niknigcia tej z *
1600124802a920d4f10501ff5a6bd33dcd.pngPan rejent, lubo żarliwy wyznawca wiary katoliokiej, nie widział\nw tern nawet materyi do spowiedzi, bo nikt nie jest obowiązany ży-\nczyć bliźniemu lepiej niż sobie samemu. A że radził w dobrej wie-\nrze tym, co go prosili o radę, o tern wątpić si nie godzi, gdyż i sam\nsobie inaczej nie radził. Pomimo znacznych wydatków, pieniądze tak\nrzęsisto na niego spadały, że z łatwością mógłby wyjść na pall8.\nAle on brałby za ubliżenie swojemu rozumowi, gdyby wszedł z kim\nw robotę zupełnie czystą. Wiele rachując na swoją głowę, lubił\nnabywać dobra zawikłane, zaprocesowane, żeby je potem oczyścić,\na w rzeczy samej procesa, które wraz z niemi kupował, jeszcze więcej\nwikłał. Często powtarzał: - niech-no lat kilka. po:lyję, a po mojej śmier-\nci ogromne miliony znajdą. - A tak pięknie swoje interesa prowadził,\nże po jego śmierci pokazało się, że miał tytuł dziedzictwa na wielu\ndobrach, Że był aktorem wielu spraw, a długów tyle, że dworek w któ-\nrym mieszkał, kilka sprzętów i z dziesiątek kufrów napełnionych do-\nkumentami. składały całkowite jego activum. 1.'aką koleją poszedł\ni pan Nietyksza, niemniej skory od pana rejenta do faeyend podobnego\nrodzaju. Bo jeżeli tuzinkowi praktykanci jurysteryi zwykle się w krót-\nkim czasie wzbogacali, zawołani łebacy palestry rzadko kiedy jakiś\nspadek po sobie zostawiali. Byli oni podobni do teraźnie.iszych slaw-\nnych wiściarzy, którym nie tyle chodzi o wygranie robra, ile o to,\nżeby jakimś glęboko obmyślonym impasem pobudzić wykrzyki zadzi-\nwienia próżniaków grę otaczających; wszystko to robiło się i robi\nnie dla siebie, ale dla galeryi. Lecz zostawmy na stronie przyszłość\nt.ych prawników, a zajmujmy się niemi o tyle tylko, o ile mieli stycz-\nności z tern co stanowi tło tej powieści.
1700129a8d98537a79638b2666bfa771c6.pngDroga. wiodąca złąd do Pesztu nie była już tak\nmałowniczą, jak ta którąśmy poprzednio jechali. Mi-\nnęliśmy bo już dawno Tatry; znikły piekne szczyty\npór, znikły bystre potoki; obecnie przejeżdżaliśmy przez\nkraj zupełnie płaski, wysokó trawą porosły, po któ-\nrym posiane są gdzieniegdzie wsie i zagrody. Sie-\ndzący obok nas w wagonie Węgier, bordzo rozmo-\nwny, rozpowiadał nam o bujności miejscowej paszy\ni rozwodził się obszernie tak nad uprawą gruntów,\njak i nad 'hodowlą bydła, a mówinąc o doskonałości\nchowu inwentarza w Węgrzech, zaręczał iż trzoda\nchlewna, a szczególnićj .paine wieprze, do tokićj do-\nchodzą tuszy, iż je muszą opasywać 2eluznemi obrę-\nczami, by się nie rozpłynęły. Widząc uśniłóch niedo-\nwierzania na naszych usloach na to olbrzymie klam-\nstwa, które nam przypomniało powieści o księciu pa-\nnie kochanku, lowarzysz nasz oburzył się nie żariem\ni ręczył 2a za pićrwszóm zalrzymaniem się wogonił\nujrzymy naocznie dowody przekonywające o prawdzie\njego twierdzenia. Czekając tedy na zapowiedziane\n:sprawdzenio tego dziwu, prowadziliśmy tymezasem\ndalszą rozmowę. Młody nasz Węgier, był to zaledwie\n25 Jetni młodzieniec. Źwróciwszy się do innego przed-\nmiolu, opowiadał znowu dziwy o swych osobistych\nprzygodach; twierdził iż w czasie wojny roku 1838\nwzięty był do niewoli i ośm Jat przesiedział. w for-\nlecy. Jakkolwiek sluchałam z zajęcieim wszystkiego\nca nam o lój ciękawćj epoce rozpowiadał, nie mo-\nglam jednak wierzyć by on osobiście był już czyn-\nnym uczestnikiem ruchu wojennego, rysy bowiem jego\nzdrudzały niepodobieństwo lego współudziału. Jakoż\n:po niejakim czasie, gdyśmy już zupełnie o czóm in-\nnóm rozmawiali, zapylałam od niechcenia pana Szasz,\n(tak się bowiem nazywał młody nasz towarzysz, a\ntrzeba wiedzićć że Szasz po naszomu znaczy orzeł)\nile ma Jat, na co mi z całą naiwnością odpowiedział,\niż zaczął rok 23. Wkrólce jednak postrzegl się wi-\ndaćy iż niepotrzebnio prawdę nam objawił, i jak wy-\nsiadł na pićrwszój zaraz stacyi, tak nam się więcećj\nnie pokazał, lubo tyr somym pociągiem jechał sż do\nPesztu, gdzieśmy nazajutrz przed południem szczęśli-\nwie stanęli i wysiedli do hatelu św. Stefana, tuż had\nrzeką, wprost wspaniałego mostu na Dunaju.
180013ef18d8f23e22db85e5620ad3b191.pngOd lektury wieści z dalekiego świata\nw krakowskim dzienniku „Czas” odrywa się\npodróżny w dworcowej poczekalni. Ziemie\npolskie. Kąt Trzech Cesarzy, granica trzech\nzaborów i miejscowość Granica (obecnie, od\n1925 r., stacja Maczki), obszerny, reprezenta-\ncyjny budynek, lecz nie tylko tu odbywają się\nkontrole i rewizje. W pobliskiej Szczakowej\npasażerowie mieli przesiadki i w czasie oczeki-\nwania na właściwy pociąg byli pilnie, choć dys-\nkretnie, obserwowani, nawet ci spośród nich,\nktórzy przeszli przez sito kontroli w Granicy\ni teraz, odetchnąwszy, już na terenie Galicji,\nmogli popełnić nieostrożność. Od Szczakowej\nwięc 9 października 1912 była śledzona dwu-\ndziestodwuletnia, przyzwoicie ubrana kobieta\nw charakterystycznej rotundzie koloru bordo.\nW pociągu do Krakowa miała zachowywać\nsię dziwnie. Burkliwa wobec zagadujących\nją współpasażerów, zdradzała rozdrażnienie,\nzdaniem kolejowych szpicli, nieadekwatne do\nzalotów pociągowych flirciarzy. Czy to wystar-\nczyło, żeby ją aresztować? Hm! Albo policyjni\nagenci, pracujący w strojach cywilnych, mieli\nnosa, albo dama już była wcześniej śledzona\ni w tej sztafecie przekazywano sobie pałeczki.\nCoraz bardziej wzburzona składała sprzeczne\nzeznania podczas przesłuchań w dyrekcji poli-\ncji. Tego samego więc dnia zarządzono rewizję.\nW bagażu śledzonej korespondencja z wyż-\nszym sztabowym oficerem w Warszawie. Prócz\ntego nieliczne adresy osób, których nazwiska\nnic nie mówią policji. Ale! Czujność i jeszcze raz\nczujność! Być może należą one do tych, których\nzamierzała wciągnąć do roboty szpiegowskiej,\nlub już ich wciągnęła...? Tak, ma dwadzieścia\ndwa lata, potwierdza, i nazywa się Florentyna\nSiemiątkowska. Pochodzi z Warszawy. Jeden ze\nśledczych, młody wysoki blondyn, odbywają-\ncy praktykę w komisariacie kolejowym, zazna-\nczył, że nie należy dopuścić do lekceważenia\ntej kobiety, która co podkreślił bez wątpienia
19001521a2d4077d667a58c1281beb645c.png\nakurat na trzy lata przed tą bitwą Maciejowicką; bo trzy jak\npowiadam to już moja liczba szczęśliwa lub fatalna ale zawsze\nferalna. Miałem ci jeszcze wtenczas obie ręce na swojem miej-\nscu bo dzisiaj, mocium panie, jużbym się tak nie spisał.\nKsiąże Józef, świeć panie nad jego duszą, właśnie był zjechał\ndo puszczy Białowiezkiej z licznym pocztem panów myśliwych\na w której ja podonczas byłem jednym z strażników. Zjechał\nzaś był dla polowania na żubry które bić miano na królewskie\npodarki dla jakichś tam gabinetów naturalnych: szwedzkich,\nduńskich, saskich, bawarskich i już niepomnę jakich. — «Mości\nstrażny Hołoto, rzekł do mnie pan nadstrażny, trzymać będziesz\npocztę przy Księciu jegomości! Oczyż w koło i uszy do góry!\nWaść rozumie co to ma znaczyć! a owoż ledwo nas rozwie-\ndziono po stanowiskach, i prygzę swoją poczęły; aż tu mocium\npanie w miejscu żubra sadzi niedźwiedzisko w prost na księcia\ndózefa a za nim tuż w te tropy niedzwiedzica i niedzwiedziątko.\nKsiąże Józef trzask w tę kupę z dwururki ale chybił. Mnie się\nlepiej z mojej pojedynki udało, bom strzał cały włoił jegomości\npo pod samą lewą łopatkę. Ryknęło niedzwiedzisko na całą\npuszczę, ale się powaliło o ziemię. — Widząc to niedzwiedzica\nobces, mocium panie na księcia i już na tylne łapy się zrywa.\nNie było czasu do nabicia ni do namysłu, więc wprost na nią\nz kordelasem z za pasa i jak dżgnę moją jejmość w sam środek\npiersi aż z okropnym rykiem przewaliła się także. Zagłupiałe\nniedzwiedziątko przycupło na dwóch łapkach, jakby do pa-\ncierza za ojczulka i matulę; a więc czasu nie tracąc, łap panicza\nlewą ręką za gardło a zaś prawą kordelasem pod serce, aż się\ntakże z duchem swym rozstał. Snaćże podobało się Bogu, aby\nwszystko troje jak je tutaj pan widzisz, razem mi ku wygodzie i\nozdobie na stare lata służyło. — _
200015b76d244bdb061e20d7ad59ff5a68.pngpokryć prędzej koszta. i dla tego two year ołds od początku\nsezonu są dopuszczone do biegania, jednak rezultaty, otrzy-\nmane przez wygórowane stosowanie tej zasady, nie są dość\nświetne, aby się nadawały do naśladowania,\nNie mniej w pierwszym tygodniu sierpnia widzieliśmy\npróby więcej, niż ośmdziesięciu two years olłs 1 sądząc z ogól-\nnego rezultatu, nie zauważyliśmy nie wielce wybitnego, naj-\nwyżej trzy lub cztery źrebce wyróżniają się z pomiędzy tych,\nzaledwie podciągniętych debiutantów. Wyjątkowa susza tego\nlata, nie dozwoliła, im dać dużo roboty i należało postępować\nz tem większą ostrożnością, że prawie wszystkie te młode\nkonie są późne, a ich rozwój był bardzo powolny.\nPrzedewszystkiem dwóch synów Energy'ego „„Comman-\ndeur” i „La Grange” zwraca na siebie uwagę. Pierwszy,\nktóry dzień po dzień odniósł dwa elektryzujące zwycięztwa\nw Vincennes i Maisons Lafitte, jest bardzo ładuym i do-\nbrze postawionym źrebczykiem, spłodzonym przedwcześnie\nprzez „Princesse Catherine”, jedną z najlepszych matek,\njaką posiadamy we Francyi; nazwiska „Katarzyny”, „Clove-\nra” i „Clamarta”, które ona dała są tego dowodem. Wsku-\ntek nieprawidłowości urodzenia „Commandeur” jest jeszcze\nmałego wzrostu i delikatnego organizmu, ale jest w nim\nmateryał na dobrego konia i jeżeli nie nadużyją go, może\noddać usługi wlaścicielowi swemu, p. E. Blane.\n„La Grange” jest więcej imponujący, « przedewszyst-\nkiem silniejszy, zdaje się, iż odziedziczył szybkość swego\nojca i wytrwałość, którą matka jego „La Noue” przelewa na\nswe potomstwo. Sposób, w jaki wygrał nagrodę Du premier\npas w Caen, wykazuje jego prawdziwą wartość, a jednak, aby\nbył zupełnie sam sobą, musi jeszcze zyskać z dziesięć funtów.\n„Lagrange” wychował się w La Celle Saint Olou, gdzie\npodczas swego krótkiego pobytu „„Bnergy” złożył niezwykłe\ndowody żywotności i rzeczywistej dzielności. Żaden ogier\nnie dał tyle potomstwa, któreby galopowało w dwóch latach,\na wiadomem jest, że pomimo swej nerwowości zachowują się\njeszcze bardzo dobrze w trzecim sezonie treningowym. Po-\nmiędzy młodemi końmi, które debiutowały obecnie, należy\njeszcze postawić na pierwszem miejscu „„Barbarę”, śliczną\nźrebicę po „King Lud” i „Histeria”, bardzo symetryczną,\nrosłą, o doskonałychk ończynach i zupełnie racing like. Źre-\nbica ta jest zaledwie podciągnięta, ale, jeżeli będzie się roz-\nwijać dodatnio, stanie się prawdopodobnie jedną z najlep-\nszych klaczy w swojej generacyi, a przychówku tego, po jego\npierwszych występach, osądzić jeszcze nie można i dopiero\npo ukończonym sezonie w Deauville będzie można wydać\no nim sąd więcej wyczerpujący.
210016579594a836ad0ba9797a062bfdf2.pngPonieważ p. Feldman mało miał sposobności do\nstykania się z neszą kolonją, uważamy to sobie za\noowiązek zaznaczyć, że przeszło trzyletnia jego dzia-\nłalność w stolicy Niemiec była nader różnorodna i ener-\ngiczna. Czy to jako redaktor wydawnictwa „Polnische\nBlaetter* czy to jako autor tiak wartościowego i źród-\nłowego dzieia jak „Historja idei polskiej*, czy to na+\nkoniec jako niezwykle bystry i dobrze się orjentujący\ndziałacz i pośrednik polityczny — wszędzie p. Feldman\npołożył pod względem intormowania co do nas opinji\npublicznej w Niemczech wielkie zasługi, które zosiały\n2 lormalnie uzaane przez Radę Regencyjną.\nJak każdy wybiny człowick u nas, lak 1 p. Feld-\nman posiada niechęlnych i przeciwników politycznych\n— ale nikt nie odmawia mu wielkiej ruchliwości i pra-\ncowitości, nikt zaś nie ma prawa kwestjonować jego\nwielkiej a bezinteresownej miłości dla sprawy polskiej\n—- Przymusow. zatrudnian' sinwalidów wo=\njennych. Wśród szeregu zarządzeń na korzyść in-'\nwalidów wojennych wyłoniła się jako niezwykle sp\nkwestja ich przymusowego zatrudniania, jakiego do-\nmagają się pracownicy i inwalidzi sami, a które żywo\nzwalczają pracodawcy. Przymusowe zatrudnianie in\nwalidów wojennych polegać ma na tem, aby przedsię-\nbiorcom nałożyć obowiązek zatrudniania w swych\nprzedsiębiorstwach pewnego procentu inwalidów wo-\njennych. Ze strony pracodawców nie brak coprawdz\nzapewnień przychylności dla inwalidów, nie chcą atoli\nsłuchać o jakimkolwiek przymusie, pragną oni i przy-\nrzekają zatrudniać inwalidów wojennych jedynie do-\nbrowolnie, z czego niewiele znowu obiecują sobie\ninwalidzi. Wydział parlamentarny dla spraw opieki\nnad inwalidami opowiedział się niedawno nikłą bardzo\nwiększością przeciw zaprowadzeniu przymusu, ze strony\nzaś wolnych związków zawodowych twierdzą, że taki\nwynik głosowania imożliwy był tylko dla tego, iż\nznaczna część zastępców pracobiorców nie mogłz\niczestniczyć w obradach z powodu innych ważnych\nzajęć. MNa zebraniu zarządów związków zawodowych\nuchwalono jednomyślnie domagać się koniecznie\nprawa, któreby zmuszało pracodawców do zatrudniania\ninwalidów.
22001849c7ac48753246d384322c973912.pngNiedziela w Ustce będzie przebie-\ngała pod znakiem piłki nożnej. Naj-\npierw o godz. 15 podopieczni trene-\nra Tadeusza Spionk.a spotkają się\nz gdańską Lechią, a zaraz po nich\ndojdzie do pOjedynku między miej-\nscowym zespołem oldboyów MOSiR\nz holenderskimi rówieśnikami.\nTrzecioligowców czeka niezwykle\nciężki mecz. Na początku rozgry-\nwek, gdańszczanom specjalnie się\nnie wiodło, ale ostatnio zdają się być\nw dobrej formie. Dowodem ich do-\nbrej gry jest pogrom Kasztelana\nPapowo Biskupie 7:0. Co prawda\nKasztelan gra słabiej niż w ubie-\ngłym sezonie,jednak trudno na pod-\nstawie ich porażki przewidzieć czy\nJantar jest w stanie zapobiec podob-\nnej klęsce. Ostatni mecz z Goplanią\nsygnalizował, że ustd:anie mogą\nsprawić niespodziankę i być może\nsprawią już w niedzielę przed wła-\nsną publicznością. Tak się składa, że\ndo słabego Kasztelana wyjedzie Po-\ngoń Lębork, współlider rozgrywek.\nLęborczanie tylko gorszym stosun-\nkiem bramek ustępują Kaszubi z\nKościerzyny. Trener Waldemar\nWalkusz na pewno nie puści lekką\nręką okazji do zdobycia trzech punk-\ntów. Byłoby dobrze, gdyby zespół z\nLęborka postrzelał sobie na papow-\nską bramkę i zniwelował jedno-\nbramkową przewagę Kaszubi, która\nwyjedzie na trudne spotkanie do\nMalborka z tamtejszą Pomezanią.\nPrzedstawiamy zestaw par siódmej\nkolejki: Jantar Ustka - Lechia\nGdańsk (niedziela 15), Kasztelan\nPapowo Biskupie - Pogoń Lę-\nbork (sobota 16), Rodło Kwidzyn -\nGoplania Inowrocław (s.16), Olim-\npia Grudziądz - Czarni Nakło n.\nNotecią (s.16), Arka Gdynia - Wie-\nrzyca Starogard Gdański (s. 17),\nChemik Bydgoszcz - Bałtyk Gdynia\n(s. 12), Zatoka Braniewo - Brda Byd-\ngoszcz (s. 16), Pomezania Malbork\n- Kaszubia Kościerzyna (s. 16), Sto-\nlem Gniewino - Gryf Wejherowo (s.\n16). (mar)
23001899bd6b2097ac2712811c3a9c9358.pngzmieścić choćby pobieżny tylko opis udekorowa­\nnia. To też wolę przesiać go dzisiaj. Zacznijmy\nod dworca kolei Karola Ludwika. Bogacz to\nprawdziwy towarzystwo tej kolei — nic też dzi­\nwnego, że dekoracya dworca i drogi od dworca\nprzedstawia się prawdziwie wspaniale. Peron za­\nmieniono w ogród, ustawiając pod ścianami całe\nlasy kwiatów i krzewów. Na filarach peronu po­\nwiewają wiązki chorągwi nad uwieńczonemi zie­\nlenią herbami państwa i domu panującego, ini-\ncyalami imion członków habsbuigskiej rodziny itp.,\nściany ozdobione festonami z zieleni, herbami\nwszystkich miast, przez które kolśj przechodzi, i\nkolejowemi tarczami sygnałowemu Ciężka aksa­\nmitna portyera wskazuje wejście do sali, przez\nktórą cesarz wyjdzie z peronu. Sala ta i całe\nprzejście urządzone z^ prawdziwym przepychem a\nbardzo gustownie. Ściany obwieszone ciemno-\npurpurowym aksamitem i obstawione dokoła klą-\nbami kwiatów i krzewów, obłożonych świeżą dar­\nniną. Przy wejściu z dworca — z takiegoż sa­\nmego aksamitu wspaniały baldachim, po którego\nobu stronach przygotowano male trybuny dla\ndziatwy ze szkoły ludowej na dworcu, utrzymy­\nwanej kosztem towarzystwa kolejowego. . Z pod\nbaldachimu tego przedstawi się cesarzowi widok\nprawdziwie wspaniały. Po obu stronach alei, pro­\nwadzącej do miasta, szereg gęsto ustawionych\nmasztów z długiemi flagami u szczytów, zdobnych\nwiązkami chorągwi nad herbem państwa w po­\nśrodku a powiązanych niżej festonami z zieleni.\nTe tysiące z wiatrem igrających flag i chorągwi\no najrozmaitszych barwach, harmonijnie jednak\ndobieranych — tworzy jakoby ruchome ściany po\nobu stronach drogi, zamkniętej nadzwyczaj gusto­\nwnym lukiem tryumfalnym. Zakończony u góry\ntrzema wieżyczkami — na podobiznę herbu mia­\nsta Lwowa — jest cały okryty zielenią, na którą\nw samą miarę rzucono barwy herbów państwa,
24001b28b56aaf3ae02ba3e6db91214b6a.pngdziałkowym przy ul. Łuczniczej w Prudni-\nku ktoś w okresie od 1 lipca do 2 siefp-\nnia ukradł po włamaniu do altanki wózek\nza 85zł. e Z OTWARTEGO SAMOCHO-\nDU. Nocą z 24 na 25 sierpnia ktoś\nukradł głośnik i wzmacniacz. Samochód\nstał w stodole w Szybowicach i był\notwarty. € W_LUBRZY PRZYCZEPA\nZginęła w okresie 23 - 25 sierpnia, przy-\nczepka samochodowa o wartości 50 zł.\n© GINĄ ROWERY. Piaga kradzieży ro-\nwerów trwa. 25 sierpnia o 13-tej ktoś\n„zwinał” rower Zaparkowany w pobiiżu Ce-\ndehu przy ul. Sikorskiego w Głuchoła-\nzach. Wartość straty - 1.500 zł. © WŁA-\nMANIE_DO RESTAURACJI. Nocą z 25\nna 26 sierpnia ktoś włamał się do restau-\nracji w Trzebinie, kradnąc alkohol, papie-\nrosy, pieniądze. Łączne straty - 2.350 zł.\ne JAK_ ROWER Z MOTOCYKLEM. 26\nsierpnia o 14.45 w Nowym Świętowie kie-\nrujący rowerem w stanie nietrzeźżwym\nmieszkaniec Głuchołaz był ciągnięty mo-\ntocykiem MZ, po czym motocyklista\noddalił się, Zabierając ze sobą rower. Na\nmiejscu został rowerzysta z obrażeniami\nciała. € ROZBIŁ SZYBĘ. To specjal-\nność Giuchołaz, co jakiś czas ktoś rozbi-\nja tu szyby. 27 sierpnia o 22.35 przy ul.\nKościuszki nieletni (0 tej porze poza do-\nmem!) rozbił szybę wystawową w skle-\npie. Straty wyniosły 350 zł. € WYKO-\nRZYSTAŁ POWÓDŹ_Nocą Z 27 na 28\nsierpnia w Moszczance sprawca kradzie-\nży wykorzystał osunięcie się ziemi na\nskutek powodzi i ukradł 15 metrów kabła\nkomunikacyjnego, należącego do „Tele-\nkomunikacji Połskiej” za ponad 300 zł. ©\nDOZÓR. 28 sierpnia prokurator rejonowy\nw Prudniku zastosował dozór policyjny w\nstosunku do mieszkańca Prudnika, który\nznęcał się nad rodzicami. € WŁAMANIE\nW _CHARBIELINIE, Nocą z 27 na 28\nsierpnia ktoś włamał się do sklepu spo-\nżywczo-przemysłowego i ukradł kawę,\npapierosy, biłon - razem 372 zł. © Z RU-\nDZICZKI W _ŚWIAT. Odjechał ktoś nie-\nznany rowerem górskim za 500 zł 29\nsierpnia. Drugi rower górski następnego\ndnia zginął w Laskowicach wieczorem, po\n20.30. Strata wyniosła 545 zł. © WŁA-\nMANIE_NA_PARKINGU. Leśnym, pod\nSmolarnią. 31 sierpnia do vw busa ktoś\nsię włamał i ukradł miernik ochrony prze-\nciwpożarowej, butle turystyczną, doku-\nmenty. Straty - 3.110 zł. € NOCNY RA-\nBUŚ. Z 30 na 31 sierpnia ztodziej włamał\nsię w Prudniku do sklepu przy ul. Gliwic-\nkiej. Jego łupem padły 3 radioodtwarza-\ncze za 1.550 zł.
25001c118b4858d15f6d24a6afa82f60ed.pngprotestu (?) y był.— jak pisze „Dzien. | '\nPozn.* — darcia pierza i przebierania\ngrochu. Zarobione tym sposobem 1 markę\n60 fen. przekazał p. Bolewski na koszta wy-\nsyłki tutejszych dzieci szkólnych.\n$ Arly%':o-oym.r p. Artur Zawadzki,\nktóry z wielkićóm powodzeniem występował we\nLwowie, Krakowie, Warszawie i inpych miż-\nstach naszych, przybył do Poznania i w\nprzyszłą sobotę i niedzielę wygłosi w teatrze\nnaszym kilka humorystycznych monologów\nGawalewicza, Fiszera i swych własnych utworów\nPubliczność naszą zachęcamy jak nasjusilnićj\ndo licznego zebrania się w tych dniach w\nteatrze naszym — p. Zawadzki wszędzie bo-\nwiem zyskał jak największe uznanie.\n* Towarzystwo krawców w Poznaniu urzą-\ndza w niedzielę dnia 22 czerwca r. b. zaba-\nwę letnią w Parku Wiktoryi. Program: 1)\nKoncert, 2) Gra fantowa, 8) Kólanie kręgli,\nstrzelanie do tarczy i wyścigi (gry prem. dla\nPanów), 4) Tłuczenie garnka i zarzucanie obrą-\neczek (prem. dla Pań), 5) Gry towarzyskie 6)\nPolonez dla dzieci połączony z puszczaniem\nbalonów i rozmaitych figur, 7) Tańce. Wie-\nczorem oświetlenie ogrodu przez ognie sztuczne\ni bepgalskie, Wymarsz z muzyką punktauźinie\no godz. 1 z południa z mieszkania przewo-\ndniczącego p. K. Chojnackiego Długa ul. 11.\nNa powyższą zabawę zaprasza uprzejmie szan,\ngości jako też i członków, — Zarząd.\n* Z okolicy Kórnika | Bnina donoszą nam,\nże we wszystkich wsiach okolicznych pancje\nmiędzy dziećmi szkarlatyna i dyfterya, która\nliczne zabiera* ofiary. W samóm Mieczowie\numarło kilkanaście dzieci. Mimo tego szkoły\nnie są pozamykane a przez to Zaraza szerzy\nsię coraz bardzićj. Zwracamy na to uwagę\nwładz policyjnych — bo, jeżeli się nie myli-\nmy, istnieją pod tym względem odpowiednie\nprzepisy sanitarno-policyjne. Jako konieczny\nśrodek uważamy rozporządzenie, że skoro się\njedna z powyższych chorób zjawi w rodzinie\nnsuczyciela, lub w ogóle w budynku szkól-\nnym, winienby nauczyciel sam, nie czekając\npolecenia od przełożonój władzy, zawiesić tym-\nczasowo naukę w swój szkole. Rozporządzenia\nwładz przełożonych przychodzą zazwyczaj za\npóźno, gdy jaż dzieci szkólne rozniosą cho-\nrobę po całój gminie. 'Tak się stało w pe-\nwnój szkole pod Bninem. Sądzę nawet, Żże\nani władza policyjna, ani sąd nie mógłby ka-\nrać rodziców za zmudę szkólną, gdyby nie\nposyłali swych dzieci do szkoły, w którój pa-\nnuje dyfterya lub szkarlatyna.\nJeżeli zaraza ms być odpowiednio zwal-\neczana, wWinny tóż być zastósowane energi-\nczniejsze średki desinfekcyjne. Pod tym wzglę-\ndem albo nie, albo mało co się robi. Tu po-\ntrzeba ścisłego dozoru a w razie potrzeby\nnawet przymusu policyjnego, Gdzie rodzice\nsą za biedni, aby módz sami przeprowadzać\nodpowiednią desinfekcyą, tam powinna gmina\nprzyjść w pomoc. :\n*- Subhasta Nowójwsi. Otrzymujemy z\nprowincyi następujące pismo: „Nie udało się\ndotychczas komisyi kolonizacyjnój niczego na-\nwet w przybliżeniu, tak tanio nabyć, jak\nNowejwsi dnia 7 czerwca. r. b;, mimo to,\na raczój dla tego, źe pomiędzy licytantami\nznajdowało się dwóch Polaków, W ogóle\nstawiło się do subhasty, która się w miejscu\nodbyła, następujących 5 reflektantów :\n1) Zastępca landszafty ad wokat v, Werthern,\n2) Zastępca banku koźlińskiego p. Kraut-\nhofer.
26001c825840cd2d07a8460a4861ae86ee.pngPoznań. (Wypadek samochodowy.) W 18. b. m. oko-\nło godziny 4 po południu samochód wyścigowy Łd. 521 z\nPoznaniu na szosie kórnickiej, tuż przed Gadkami, spotkał\nsię na skręcie z powózką. Na sygnał szofera woźnica\npowózki zamiast na prawo skręcił na lewo, Szofer, widząc\nniebezpieczeństwo, usiłował w ostatniej chwili zatrzymać sa-\nmochód na miejscu, miało to jednak ten skutek, że samochód\nw mgnieniu oku, prawie że w powietrzu zrobił młynek, ude-\nrzając kilkakrotnie z taką siłą o drzewa, że jedno z nich,\ndość grube, popękało aż po górne konary. Samochód za-\nrył się w ziemie, tył jego potrzaskany zupełnie. Siedzą-\nca w samochodzie młoda panna wyleciała jak z procy na\nśrodek szosy, doznając - jak się zdaje - silnych obrażeń\nwewnętrznych i ciężkich okaleczeń głowy. Wyleciał ró-\nwnież szofer, ale tak szczęśliwie w rów, że nic sobie nie\nzrobił; dwaj pozostali panowie, właściciel samochodu i je-\ngo kuzyn, doznali tylko lżejszych obrażeń, uchodząc obron- I\nną ręką z wypadku. Wypadek byłby pociągnął za sobą może I\ndalsze skutki, ponieważ inne samochody, pędząc na tej oży- I\nwionej s zosie w szalonej jeździe, nie zwalniały na wsi i na\nskręcie, tak że cudem tylko niejako nie najechały na rozbity\nna szosie samochód. Władze policyjne czy też powiatowe\npowinny koniecznie w to wkroczyć i nakazać szoferom na\nskrętach jak również po wsiach zwalniać biegu, szoferzy wy-\nprawiają bowiem po szosach istne orgje wyścigowe, jak-\nby drwiąc sobie z życia ludzkiego. Niemniej do surowej\nodpowiedzialności sądowej powinno się pociągać tych wszy-\nstkich, jak w tym wypadku ów właściciel powózki, wymijają\nw sposób nieprawidłowy, wywołując tern tak fatalne następ-\nstwa, powodujące śmierć lub kalectwa bliźnich. (Kurj. P.)
27001d3e5eee6b83e17c2cc1074a809e4e.pngJeszcze mniej przekonywującym jest wysuwa­\nny nieraz u nas argument o możliwości użycia\npiętra na składowanie długoterminowe, gdyż w\ntym wypadku przekreśla się najbardziej istotną\nzaletę hangaru piętrowego — oszczędność w tere­\nnie przy nabrzeżach. Składowanie długotermino­\nwe o wiele racjonalniej może być rozwiązywane\nprzez kilkupiętrowe składy specjalnie do tych\ncelów budowane na terenach mniej cennych, niż\nprzez hangary nabrzeżne, których przeznaczeniem\njest służvć bezpośrednim celom przeładunku przez\nskładowanie tylko przejściowe i możliwie naj­\nkrótsze. Użycie cennych terenów przy nabrzeżach\nna cele długoterminowego składowania, znajduje\nuzasadnienie jedynie w specjalnych warunkach,\na mianowicie wówczas, gdy istniejące w porcie\nnabrzeże ze względu na zbyt małą głębokość lub\nze względu na modernizację układu portu staje\nsię przestarzałe i jest wycofywane z eksploatacji\nw ruchu morskim. Takie wypadki często zachodzą\nw starych portach w miarę ich modernizacji; ma\nto miejsce również w porcie gdańskim, czego\nprzykładem są nabrzeża Motławy, niegdyś stano­\nwiące centrum ruchu portowego. Wówczas może\nbyć celowe budowanie przy tych nabrzeżach ma­\ngazynów długoterminowych, celem wykorzystania\nmożliwości transportu wodnego za pomocą szkut.\nPozostaje do rozpatrzenia jeszcze ostatni argu­\nment, wysuwany w obronie hangarów piętrowych,\na mianowicie dawana przez nie rzekomo możność\nrozdziału towarów przywożonych i wywożonych.\nNasuwa się przede wszystkim pytanie: czy taki\nrozdział jest w ogóle potrzebny i celowy? Naszym\nzdaniem, potrzeba ta jest bardziej niż wątpliwa.\nRozdział powierzchni równie dobrze może być\nosiągnięty i w hangarze parterowym, przy czym\nwykorzystanie powierzchni będzie lepsze, gdyż\ngospodaruje się tutaj całą powierzchnią, a nie jej\nczęściami. Ruch towarów nie odbywa się równo­\nmiernie, a stosunek między towarami przywożo­\nnymi i wywożonymi ulega w różnych okresach\ndużym wahaniom. Nie jest on poza tym zawsze\nzrównoważony. Przy konsekwentnym zachowaniu\nzasady rozdziału kierunków ruchu w dwóch po­\nziomach, stale miałoby miejsce zjawisko nadmier­\nnego przeciążenia jednej kondygnacji i nie wy­\nkorzystania drugiej. Nierównomierność ruchu\nw każdym kierunku wymagałaby — prócz tego,\nodpowiednich rezerw w obu kondygnacjach, które\nw sumie musiałyby być większe niż w hangarze\nparterowym, gdyż musiałyby być obliczane na\nkażdy kierunek ruchu osobno, a nie na sumarycz­\nny obrót, przy którym nierównomierność bywa\nczęściowo skompensowana. Argument ten więc
280020085d8156147e5c0868a760a57681.pngPodłoga taka potrzebuje bardzo małych reparacył, które łudzie\nstajenni fatwo sami wykonać mogą Bardzo trwuła są także po-\ndłogi z cegly, lecz muszą być z bardzo dobrych i mocno wypa-\nlonych cegieł, najlepiej z klinkrów. Cegły trzeba ustawiać na\nwysoki kant i wszelkie fugi cementem pozalewać, .\nJeżeli pod taką podłogą nie ma twardego podłoża, wtaedy\nnajlepiej ułożyć 15 cm. wysoką warstwę, składającą się z ośmiu\nczęści grubego piasku i jednej części rozpuszczonego wapna i to\ndobrze ubić a na to kiaść cegłę. Jeszcze lepszą bywa podłoga, je-\nżeli połączymy obydwa te gatunki, to jest, że od koryta aż do po-\nłowy długości konia jest ubita glina, mniej więcej na 1 mtr. dłu-\ngości, reszta zaś jest dana z cegiel na kant stawianych — W naj-\nhowszym zaś czasie robią taką podlogę w stajniach; która może\nbyć najlepsza, bo najtańsza i najpraktyczniejsza, t. j. że tak daleka\njak konie stoją, sypie się piasku suchego, przynajmniej na 1 emtr.\nwysoko a resztę podlogi i odcieki daje się z cegły. 'Tym sposobem stoją\nkonie sucho i miękko, co Twpływa dobrze na utrzymanie kopyt,\ngdyż choroby kopyt powstają najczęściej z niezdrowej i błędnie\nurządzonej podłogi, Konie, które chodzą dużo po piasku, albo stoją\nna dobrej suchej podłodze, nie chorują prawie nigdy na gnieie\nstrzałki, gdyż po piasku chodząc, czyszczą sobie strzałkę i w ogóle\ncałe kopylo. Drugą korzyścią jest to, że gnojówka nie ginie, tylkę\nwsiąka w piasek, a skoro tenże fraci jaż swoją suchość naiycon\ngnojówką, przekopuje go się, aby ten ze spodu wydobyć na wierzeł,\na gdy cały przesiąknie gnojem, wywozi się go jako kompost na łąki\na świeży znów syple się pod konie. W ten sposób przychadzi się\ntanim kosztem do dobrego kompostu na łąki i konie mają zawsze\ndobre i miękie stanowiska pod sobą. '\n— Bczyszczenie wody. Jak ważną jest rzeczą w każdom\ngospodarstwie czysta woda, rozumie i najprotszy człowiek. Ro\nfabrykach, zakladach przemyslowych, aptekach i t. d. posiadają\nprzyrządy do oczyszczania wody, filtrami zwane. Na wsi, zwłaszcza\npo mniejszych gospodarstwach, trndniej o to, bo przyrząd za drogi,\nobchodzić się z uim nie umieją, a jak się popsuje, klopot z repe-\nracyą. Przydatnym być przeto może sposób gospodarski oczyszcze.\nnia wady w wielkiej ilości np. w studni, cysternie i Ł B atoza\npomocą zwyczajnych węsli drzewnych isoli, w proporcyi 4 funtów\nsoli do 20 kawałków węgla, z czego Tobi się wiązkę i zawiesza\nna odpowiednim sznurze tak. aby tyłko była zanurzona w wodzie,\nciągłe dopóki się nie rozpuści. Po dwóch, trzech miesiącach, oczy<«\nszczanie tym sposobem nałeży ponowić. Woda będzie klarowną\na bydło, szczególniej zaś konie chciwie ją pić będą,\n— * Fałszowanie masła. Ze strony policyi obecnie bywają\nprzedsiębrane coraz energiczniejsze środki, celem zapobieżonia fał.\nszowanią inasła. W Wurzen dwie kobiety sprzedające margarynę\nzamiast masła naturalnego, były skazane na miesiąc więzienia i' 50\nmarek kary pieniężnej, jako też kupiec z Bergedorfu pod Ham-\nburgiem, fałszujący masło przez dodawanie margaryny, na 60 m.\nalhn 19 i i ią\nBD
29002069ad37415b1e5d8d992a8541f817.pngniem nowego pomnika po­\njawiły się głosy krytyki.\nChodziło przede wszyst­\nkim o nagie męskie ciało,\ngdzie zbyt mocno wyeks­\nponowano męskie cechy.\nKtoś podjął decyzję, aby\nzmienić pomnik! Po zdjęciu\nfigury nagiego mężczyzny\npojawił się więc w bardzo\nkrótkim czasie trzeci po­\nmnik: uskrzydlona Nike\ni trzy daty na niej widnieją­\nce -1919 -1920 -1921, czyli\ndaty powstań śląskich!\nSzybko dotarło to do władz wojewódzkich\nw Katowicach, gdzie w tamtejszym środowi­\nsku kombatanckim zawrzało. Zadawano pyta­\nnie: Jak można było na grobach więźniów z Au­\nschwitz ustawić pomnik ku czci śląskich powstań­\nców?” Pikanterii dodawał fakt, że za płotem, na\ncmentarzu parafii św. Katarzyny stał i stoi do dziś\npomnik poświęcony powstańcom, o którym było\nwyżej. Z Katowic przyjechała komisja, która urzą­\ndziła podobno „wielką awanturę”. Skończyło się\nna tym, że pomnik trzeba było zmienić. Przy roz­\nbiórce dzieło Zbożyla rozpadło się.\nTo, co dzisiaj oglądamy na grobie więźniów\noświęcimskich pod murem cmentarza przy ko­\nściele św. Katarzyny w Jastrzębiu Górnym jest\njuż czwartym pomnikiem. Pozostała tylko ce­\nglana ściana z tablicą pamiątkową.\nNiestety, nikt nie potrafił odpowiedzieć mi\nna pytanie, co w tym czasie działo się z rzeźbą\nanioła i głową Jezusa Chrystusa. Zapytałem\no to dzieło księdza Wacława Basiaka, probo­\nszcza parafii św. Katarzyny. Powiedział, że\no niczym nie wie. Dodał, że miejsce pochów­\nku więźniów oświęcimskich nigdy nie podle­\ngało pod cmentarz parafialny. Także w Urzędzie\nMiejskim nikt nic nie wie o losach rzeźb. Pyta­\nłem o anioła w wydziale architektury, gdzie ewi-\ndencjuje się zabytki. Pytałem w wydziale zajmu­\njącym się kulturą oraz miejscami pamięci naro­
300021212678f17fb63e71c47fbd5c954c.pngNastępnie zabrał głos Pan Wojewoda\nDr. Michał Grażyński, który, witając zebra­\nnych z wielkiem zadowoleniem w podwój­\nnym charakterze, po pierwsze jako Szef Pro­\nwincji śląskiej, po drugie jako Prezes Ho­\nnorowy tego Związku, wyraził podziw i po­\ndziękowanie działkowcom śląskim za ich\nmrówczą pracę i wytrwałość. Stwierdził, że\ndopiero kryzys i bezrobocie zwróciło społe­\nczeństwu uwagę na doniosłość i znaczenie\nogrodnictwa działkowego około uśmierzenia\nnajgroźniejszych skutków bezrobocia. Prze­\nkonany o skuteczności tego środka, zarówno\nw Sejmie śląskim jak i przed innemi wła­\ndzami, popierał dążności Związku ku zreali­\nzowaniu swego programu. Jeżeli Związek w\nprzeciągu kilku lat zdołał założyć blisko\n10.000 nowych ogrodów działkowych, to nie­\nwątpliwie w najbliższym czasie zdoła zreali­\nzować cały program, wytknięty w mowie\nbudżetowej Pana Wojewody w Sejmie Ślą­\nskim, w której wykazał, że trzeba stworzyć\nco najmniej 18.000 ogrodów działkowych, aby\nlicznym rzeszom bezrobotnych zapewnić choć\nnajskromniejsze bytowanie przy uprawie\nswoich działek. Kończąc swe przemówienie,\nwyraził Pan Wojewoda życzenie, by delega­\nci Towarzystw niezmordowanie i wytrwale\ndalej pracowali, żeby myśl ta znalazła swój\nwyraz w powstawaniu coraz nowych ogro­\ndów i upiększaniu niemi całego krajobrazu\nokręgu przemysłowego Górnego Śląska.\nInni przedstawiciele Władz z swych prze­\nmówieniach w podobny sposób podkreślali\nznaczenie ogrodnictwa działkowego pod\nwzględem gospodarczym i kulturalnym. Na\nszczególne podkreślenie zasługuje przemó­\nwienie burmistrza maista Katowic Dra Szku-\ndlarza, który stwierdził, że miasto Katowice\no wiele tańszym kosztem zdobywa nowe zie­\nleńce przez zakładanie ogrodów działkowych,\nniż przez zakładanie kosztownych parków i\nzieleńców publicznych, zaś Ks. Kanclerz Bie­\nniek wspomniał, że Władze Kościelne z wiel­\nkiem zainteresowaniem śledzą rozwój ogro­\ndnictwa działkowego, zwracając uwagę na to,\nże sam Ojciec Święty kładzie wielki nacisk\nna budowę osiedli, co leży również w progra­\nmie Związku Towarzystw Ogrodów Działko­\nwych, Przydomnych i Osiedli.
310022c4a04dc7f8a79ec5d9473962eb56.png niedziela w godz. 10.00 -16.00; wtorek \nwstęp wolny. Świątynia Diany czynna\nod 15 kwietnia. Bilety: Ogród i Świątynia\nDiany 12 zł normalny, 8 zł ulgowy,\n1 zł dzieci 7-16 lat.\n_x0084_ Muzeum Motoryzacji czynne: pt., sb.,\nndz. w godz. 10.00 -1800, w innych termi-\nnach tylko po telefonicznym uzgodnieniu\n(tel. 46 838-50-68, 501-945-960); Nieborów\n231a; bilety: normalny 10 zł, ulgowy (dzieci\ni młodzież do lat 15 , emeryci, renciści) 7 zł,\ndzieci do lat 7 bezpłatnie.\n_x0084_ Muzeum Ludowe rodziny Brzozow-\nskich czynne pon. -pt. w godz. 9.00-17.00,\nndz. i święta w godz. 12.00-17.00. Sromów 11 ,\ngm. Kocierzew; tel. 46-838-44-72.\n_x0084_ Zespół Pałacowo-Parkowy w San-\nnikach czynny od codziennie w godz.\n8.00-21.00. Zwiedzanie pałacu pod opieką\nprzewodnika od poniedziałku do piątku\nw godz. 7.30-15.30. Zwiedzanie pałacu \nbilety: 10 zł i 3 zł (ulgowy); wejście na teren\nparku bezpłatne.\n_x0084_ „Ożywić historię, czyli pałac\nw Sannikach za czasów Natansonów\ni Dziewulskich”; Pałac w Sannikach,\nul. Warszawska 142. Bilety: 10 zł i 3 zł.\n_x0084_Pałac w Walewicach można zobaczyć\nm.in. apartament napoleoński, kaplicę\npałacową. Zwiedzanie z przewodnikiem:\nsb., ndz. w godz. 11:00-11:50 i 12:00-12:50.\nBilety: dzieci 5 zł, dorośli 10 zł.\n_x0084_ Ekspozycja 500 guzików z Muzeum\nGuzików w Łowiczu, w tym ok. 200 sztuk\nguzików personalnych; Galeria Łowicka,\nI piętro, ul. Stanisławskiego; czynna pon. -pt.\nw godz. 10.00-19.00, sob. 9.00-15 .00.\n_x0084_„Gloria Victis 1863-1864 Pamięć\ni tradycja w 150. rocznicę wybuchu\nPowstania Styczniowego na Ziemi\nŁowickiej” wystawa on-line przygotowana\nna podstawie materiałów archiwalnych pre-\nzentowanych w 2013 r. w siedzibie Oddziału\nw Łowiczu Archiwum Państwowego m.st.\nWarszawy; scenariusz Marek Wojtylak;\nwww.warszawa.ap.gov.pl/powstanie/lowicz/\n_x0084_ „Powrót do przeszłości 1919-2014\n(95. rocznica przybycia do Łowicza\n10 PP)” wystawa zdjęć w dużym forma-\ncie, ZSP nr 1, Łowicz, ul. Podrzeczna 30.
320023846a3e969ef6cc5b4416de950ecc.pngOddałenie od słońca w perihelu około 101 miljon. mi geogr.\nBieg z tych pierwiastków obrachowany, zgadzał się bar-\ndzo z tym, co z obserwacji Pawła Fabrycjusza wypadał. Cho-\ndziło więc jeszcze o to, aby przekonać się, czyl te pierwiastki\ndo wykreślenia drogi komety z r. 1264, jak ją w tym 1oku\nobserwowano, są dostatecznemi. Uwzględniwszy posunięcie\nsię punktów równonocnych, które w 29? latach 49 30' 307\nwynosrlo, pokazał d, iz bieg jej, z tych pierwiastków na\nr. 1264 obrachowany, prawie całkiem równynm jest temu, który\nnam owoczesne kroniki przechowały; dla tego tez zrobił ten\nsam wniosek, co Dunthorne i Pingre, ze kometa z r. 1264\npejawiła się w naszych stronach w r. 1556, i dopiero około\npołowy XIXgo stulecia zdąży znowu do perihelu. Nareszcie\nBomme w Middelburgu trudnił się w najnowszych czasach\nobrachowaniem tej komety i uwzględnił nietylko perturbacje\nod Jowisza, Saturna, Urana i Neptuna pochodzące, ale prócz\ntego jeszcze osobno wpływ attrakcji Ziemi, Wenery i Marsa.\nNajprzód opierał swe poszukiwania na pierwiastkach, poda-\nnych przez Halleja i odnoszących się do biegu, jaki miała\nw r. 1556, a potem na onych Hinda, które przy rozpoczęciu\npracy były mu jeszcze nieznanemi. Z pierwszych wypadło mu,\nże kometa, pojawiwszy się w r. 1264, odbywała bieg po el-\npsie z perjodą 112,469 dni (308 lat), dla perturbacji zaś plane-\ntarnych od r. 1264 do 1556 doznała przyspieszenia 5,903 dni\ni przez to juz w Kwietniu 1556 zdążyć musiała do perihelu\npo łuku drogi odpowiednim perjodzie 112,943 dni; tudziez,\nże od r. 1556 ta perjoda znowu o i,79T dni pomniejszyła\nsię, w skutek czego ona juz po upływie 111,146 dni, rachu-\njąc od 21 Kwietnia 1556 r., t. j. 22 Sierpnia 1860 r. znowu\ndo perihelu powrócić powinna, odbywając bieg po elipsie,\nktórej perjoda obiegu 113,556 dni obejmuje. Z pierwiastków\nzaś Hinda dla łuku elptycznego w r. 1264 opisanego, wy-\nprowadził Bomme perjodę 110,644 dni, czyli 302'922 lat\nz przyspieszeniem powrotu o 4,077 dni, z przyczyny perturbacji\nplanetarnych, a dla łuku w r. 1556 obserwowanego perjodę\n308-169 lat, która w skutek perturbacji planet o 3,828 dni,\nczyli 10'48 lat skrócić się ma, przez co jej powrót do peri-\nhelu na 2go Sierpnia 1858 r. wypada.