lalka-lm/train/train_train.tsv
Mateusz Kociszewski 97c8565777 Zadanie RNN
2021-06-22 22:02:24 +02:00

1.2 MiB
Raw Permalink Blame History

Mistrz tajemniczej sztuki już czekał na gości ; ale że gości jeszcze nie było , więc Wokulskiego przyjął natychmiast , pobrawszy z góry dwadzieścia franków opłaty za naradę .
„ Jest i u nas niemało do zrobienia — szepnął . — Są i u nas ludzie , których warto wydźwignąć albo wzmocnić … Za stary jestem na robienie epokowych wynalazków , niech się tym zajmują Ochoccy … Ja wolę innym przysporzyć szczęścia i sam być szczęśliwym … ”
— Ciekawa jest twoja historia … ale powiedz no mi : w jaki sposób zabierzesz się do wycięcia napisu ? …
O jego istnieniu wiedziała panna Izabela i nawet lubiła mu się przypatrywać z okna karety , wagonu albo z własnego mieszkania . W takich ramach i z takiej odległości wydawał on się jej malowniczym i nawet sympatycznym . Widywała rolników powoli orzących ziemię — duże fury ciągnione przez chudą szkapę — roznosicieli owoców i jarzyn — starca , który tłukł kamienie na szosie — posłańców idących gdzieś z pośpiechem — ładne i natrętne kwiaciarki — rodzinę złożoną z ojca , bardzo otyłej matki i czworga dzieci , parami trzymających się za ręce — eleganta niższej sfery , który jechał dorożką i rozpierał się w sposób bardzo zabawny — czasem pogrzeb . I mówiła sobie , że tamten świat , choć niższy , jest ładny ; jest nawet ładniejszy od obrazów rodzajowych , gdyż porusza się i zmienia co chwilę .
W październiku , jakoś w tym czasie , kiedy Matejko skończył malować bitwę grunwaldzką ( duży to obraz i okazały , i tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom , którzy przyjmowali udział w bitwach ) , wpada do sklepu Maruszewicz , ten przyjaciel pani baronowej Krzeszowskiej . Widzę — magnat całą gębą ! Na brzuchu , a raczej w tym samym miejscu , gdzie ludzie mają brzuch , złota dewizka gruba na pół palca , a długa — że choć psy na niej ciągnij . W krawacie brylantowa spinka , na rękach nowe rękawiczki , na nogach nowe buty , na całym ciele ( mizerne to ciało , pożal się Boże ! ) nowy garnitur . Przy tym mina , jakby jednej nitki nie miał na kredyt , tylko wszystko za gotówkę . ( Później Klejn , który mieszka w tym samym domu , objaśnił mnie , że Maruszewicz grywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy . )
— Wie pan — rzekła — jakiego doznałam uczucia na widok pana ? Oto żalu . Przypomniałam sobie , że mieliśmy we troje jechać do Paryża : ja , ojciec i pan , i że z naszej trójki los był dobry tylko dla pana . Bawił się pan przynajmniej ? … Za nas troje ? … Musi mi pan odstąpić trzecią część doznanych wrażeń .
— Z tą panną Marianną , co mieszka u furmanów Wysockich . Ja też mieszkam w tym domu , tylko na górze .
I pod wpływem tych myśli czuł , że budzi się w nim jakaś wielka życzliwość , która ogarnia naprzód dom Łęckich , potem dalszą ich rodzinę , potem jego sklep i wszystkich ludzi , którzy w nim pracowali , potem , wszystkich kupców , którzy mieli z nim stosunki , a nareszcie — cały kraj i całą ludzkość . Zdawało się Wokulskiemu , że każdy uliczny przechodzień jest jego krewnym , bliższym lub dalszym , wesołym lub smutnym . I niewiele brakowało , żeby stanąwszy na chodniku zaczepiał jak żebrak ludzi i pytał : „ Może który z was czego potrzebuje ? … Żądajcie , rozkazujcie , proszę was … w jej imieniu … ”
Baron przygryzł wargi . Chwilę milczał , jakby odurzony szorstką odmową ; na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy : „ Przepraszam … ” , opuścił sklep .
— Już szósta ? … Jak ten czas leci ! … Wariat ! wariat ! — mruczał radca Węgrowicz .
Byli w połowie drogi do Pomarańczarni , kiedy panna Izabela , widać już zakłopotana tym spokojem w naturze i między nimi , poczęła mówić :
Lecz gdy nadszedł ranek , bał się spojrzeć w okno , ażeby nie zobaczyć zachmurzonego nieba , i znowu do południa czas rozciągał mu się tak , że w jego ramach mógł był pomieścić całe swoje życie , zatrute dziś okropną goryczą .
— Tak — odpowiedziała panna Izabela . — Arystokracja francuska miała możność i czas tworzyć te arcydzieła .
— Dopiero dziewiąta ? … No , kto by myślał ! A tak projektowałem sobie , że dziś przyjdę do sklepu pierwszy , wcześniej od pana Klejna …
— Naturalnie .
Nie pamiętam nawet , kiedy zeszliśmy ze schodów frontowych , a kiedy minęliśmy podwórko i weszliśmy na pierwsze piętro oficyny . Tak ciągle stała mi przed oczyma pani Stawska i Wokulski … Mój Boże ! jaka by to była piękna para ; ale i cóż z tego , kiedy ona ma męża . Chociaż to są sprawy , do których najmniej miałbym ochoty mieszać się . Mnie się wydaje tak , im wydałoby się owak , a losowi jeszcze inaczej …
— Bardzo rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy — mówiła . — Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha , ale skup weksli Łęckiego jest arcydziełem … Znać kupca ! …
Gdy pani Wąsowska rozmawiając po drodze ze znajomymi weszła z Ochockim do salonu , zobaczyła już pannę Izabelę siedzącą w towarzystwie Molinariego .
Tu zdarzył się fakt nadzwyczajny . Pan Patkiewicz usłyszawszy wyrok doznał tak silnego wstrząsnienia moralnego , że twarz zrobiła mu się zieloną i — zemdlał . Szczęściem , padając trafił w objęcia pana Maleskiego ; inaczej strasznie rozbiłby się nieborak .
Podczas obrządku wycierania się kosmatymi ręcznikami , z upodobaniem patrzył na swoje chude łydki i zarośnięte piersi , mrucząc :
„ Gdyby też nagle wszedł tu Rossi ? … ”
— Aaa ! … — jęknęła starsza dama w sposób , którego nie mógłbym uważać za objaw radości .
( Ona miała sen , ja spotkałem aresztantów … Nie obejdzie się bez katastrofy . )
— Bah ! — odmruknął zamyślony kuzynek . — Wokulski jest chyba jedynym człowiekiem w Warszawie , z którym można o tym mówić . To numer …
— Jeżeli papo zapłaci pięć albo sześć tysięcy tym Żydom …
Wokulski podniósł się i przeciągnął jak człowiek , któremu zrobiono operację rozpalonym żelazem .
Tymczasem na początku świętego postu zesłał Pan Bóg miłosierny na mnie takiego bolaka , żem musiał leżeć w domu , i jeszcze doktór mnie pokrajał . Aż tu panna Marianna jak nie zacznie do mnie chodzić , łóżko prześciełać , pokrajanie mi opatrywać … Mówił doktór , żeby nie jej opatrunki , to bym z tydzień dłużej leżał . Mnie nieraz złość brała , osobliwie , jak mnie trzęsło , więc jednego dnia mówię : „ Co sobie panna Marianna robi subiekcję ? … Panna myśli , że ja się z panną ożenię , a ja chybabym zgłupiał , żeby się z taką wiązać , co się dziesięciu wysługiwała … ”
— Dziarski chłop …
Uważnie słuchał Wokulskiego , a łzy spływały mu po wychudzonej twarzy .
— Rzutki , ryzykowny , * tek * — odezwał się jakby z piwnicy drugi hrabia , który siedział sztywnie na krześle , nosił bujne faworyty i porcelanowymi oczyma patrzył tylko przed siebie jak Anglik z » Journal Amusant « .
— Niech no wejdzie .
Pytanie , o czym Wokulski mógł rozmawiać z Obermanem , bardzo zaciekawiało lokaja . Jużci , o zgubionych pieniądzach … Troskliwy sługa przykładał kolejno oko i ucho do dziurki od klucza , dużo widział , dużo słyszał , ale nic nie mógł zrozumieć . Widział , że Wokulski daje Obermanowi całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy :
— Boże miłosierny ! …
— Niejeden się to jeszcze dom zawali przed Nowym Rokiem !
— Z początku to ckliło mi się bez roboty , ale późni przywykem i jestem .
— Ach , zachwycił pana Paryż ! … — rzekła baronowa z uśmiechem . — Spodoba się panu jeszcze bardziej z okien mego salonu . Przyjmuję co wieczór .
— Zbawco ! … — woła baronowa . — Widzisz przed sobą kobietę skrzywdzoną i osamotnioną , której mienie , honor i spokój …
— Bo on nie wart więcej , bo ojciec za dużo wydał . Wiem to od budowniczego , który oglądał go z polecenia Krzeszowskiej .
— Z Żydami nie może być porządny …
— Nudziłżebyś się ?
Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem :
Spojrzała na nich i wzdychając odparła :
— Oskarżona bywała u pani ?
Wokulski spojrzał jej w oczy i dostrzegł takie przerażenie , taki smutek , że go znowu opanowała desperacja .
Naturalnie , ponieważ tego wieczora musiałem pójść nie tyle na piwo , ile ażeby pogodzić się z niesłusznie obrażonym Szprotem , więc znowu nie byłem u pani Stawskiej i nie ostrzegłem , ażeby nie siadała w oknie .
Panna Izabela miała dużo znajomości i niemały spryt do charakteryzowania ludzi . Otóż każdy z jej dotychczasowych znajomych posiadał tę własność , że można go było streścić w jednym zdaniu . Książę był to patriota , jego adwokat — bardzo zręczny , hrabia Łaciński pozował na Anglika , jej ciotka była dumną , prezesowa — dobrą , Ochocki — dziwakiem , a Krzeszowski — karciarzem . Słowem : człowiek — była to jakaś zaleta albo wada , niekiedy zasługa , najczęściej tytuł lub majątek , który miał głowę , ręce i nogi i ubierał się więcej albo mniej modnie .
Bo właśnie dziś w południe zdarzył mu się taki wypadek .
Wokulski spojrzał na nią zdumiony .
— Nie przyszedłem do pańskiego domu , tylko do sklepu za sprawunkiem … Wicek ! — zwrócił się Franc do chłopca — daj mi korek za grosz … Tylko zawiń go w bibułę … Do widzenia , kochany Ignacy , wpadnij do mnie dziś wieczorem , to przy dobrej butelce pogadamy . A może i ten pan z tobą przyjdzie — dodał już z ulicy , wskazując ręką na sinego z gniewu Jana .
— Wątpię — odparł — czy będziemy mieli posady odpowiadające pańskim wymaganiom . Niech pan jednak wstąpi kiedy do mnie …
— Czy w tych czasach nie było u panów jakiego wypadku ? … Małego pożaru , kradzieży , nadużycia zaufania , awantury ? …
— Słowo ? — spytał Żyd delektując się w duszy jej pięknością .
— Ja ? … — krzyknął pan Tomasz i pięściami uderzył się w piersi . — Ja obawiam się Joasi , Hortensji , nawet naszego księcia i zresztą ich wszystkich razem , ale nie Wokulskiego . Gdybyś widziała , jak on dziś obcierał mnie wodą kolońską … A z jaką trwogą patrzył na mnie ! … To najszlachetniejszy człowiek , jakiego spotkałem w życiu … On nie dba o pieniądze , interesów na mnie robić nie może , ale dba o moją przyjaźń … Bóg mi go zesłał , i jeszcze w chwili , w której … w której zaczynam czuć starość , a może … śmierć …
Było już wpół do dziewiątej wieczorem , kiedy Wokulski wracał do domu . Słońce niedawno zaszło , lecz silny wzrok mógł już dopatrzeć większe gwiazdy przebłyskujące na złotawolazurowym niebie . Po ulicach rozlegał się wesoły gwar przechodniów ; w sercu Wokulskiego zasiadł radosny spokój .
„ Tu jej nie ma ” — pomyślał .
— Ciszej ! … — zgromił ją sędzia .
— O , pani wszystko mogłaby z nim zrobić — odparła baronowa . — Ale jeżeli pani nie chce uratować mnie od śmierci — wola boska … Niech więc pani przynajmniej spełni chrześcijański obowiązek i powie temu człowiekowi , jak jestem dla pani życzliwa …
Tak myślała zanosząc się od płaczu ; żal jej było oddanego sługi , a może i powiernika ; ale korzyła się przed wyrokami Opatrzności , która nie przebacza obrazy wyrządzonej pannie Łęckiej .
— Ażeby był zły i nie puszczał do domu złodziejów — odparł uśmiechając się parobek .
— Kupiec ! … Także mi mów ! … — zawołał pan Tomasz . — Dzięki tobie przekonałem się , że wyraz kupiec jest dziś synonimem wielkoduszności , delikatności , bohaterstwa … Zacny ! …
— Co pan rozkaże ? — spytał elegancki marszałek dworu .
Wówczas pani Stawska wyznała przed samą sobą , że ten człowiek obchodzi ją i że jest jej równie drogim jak Helunia i matka .
Baron przyjął go bardzo życzliwie , choć nie ukrywał zdziwienia spostrzegłszy , że były sekundant jego przeciwnika jest mocno rozdrażniony .
— Dobrze , więc powiedziałabym mu wszystko kończąc w ten sposób : pamiętaj , że Chrystus przebaczył Magdalenie , od której przecie ja jestem mniej grzeszna , no i przynajmniej mam równie piękne włosy …
— Kiej dziedziczka nie utrzymałaby złego psa . U nas to i pies musi być łaskawy .
Mnie już zabrakło cierpliwości .
— A daj że mi spokój z komornem i rządcą — mruknął Stach . — Idźmy już do tej pani Stawskiej i wracajmy do sklepu .
Pewnego dnia , było to jakoś w drugiej połowie marca , pani Stawska wróciwszy do domu zastała matkę zapłakaną .
Pan Ignacy wybiegł tymczasem na parę minut do sklepu , a gdy Mikołaj wyszedł na ulicę , wrócił do Wokulskiego i rzekł , jakby na nowo zaczynając rozmowę :
— Bardzo … bardzo lubiłam go , a myślę , że i on mnie trochę … kiedy tak pamiętał wszystko . Ale on był ubożuchny oficer , a ja na nieszczęście bogata , i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów . No i rozdzielono nas … Może też byliśmy zanadto cnotliwi … Ale cicho ! … cicho … — dodała śmiejąc się i płacząc . — Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku .
— Przede wszystkim nie jestem * Siuzę * …
— Nie mam stałej godziny , wolę być u pana .
W tym miejscu oczy mu się zaiskrzyły i zrobił taką pantominę , że jeżeli jest naprawdę pobożnym , jutro powinien iść do spowiedzi .
— Nareszcie … — rzekła pani Wąsowska . — Myślałam , że nigdy się nie zdecydujesz .
Machinalnie spojrzał na środek kościoła . Przy bliższym stoliku hrabina drzemała , a panna Izabela ziewała , przy dalszym trzy nie znane mu damy zaśmiewały się z opowiadań jakiegoś wykwintnego młodzieńca .
— Panie Wokulski — zawołał roztargniony gość , prawie ode drzwi . — W tej chwili dowiaduję się … Jestem Krzeszowski … Dowiaduję się , że ten biedny Mraczewski z mojej winy otrzymał dymisję . Ależ , panie Wokulski , ja wczoraj bynajmniej nie miałem pretensji do pana … Ja szanuję dyskrecję , jaką okazał pan w sprawie mojej i mojej żony … Ja wiem , że pan jej odpowiedział , jak przystało na dżentelmena …
— Wolimy dawnych , znanych nam ze spokójności i porządku — powiedziałem .
Wokulskiemu wyjaśniła się twarz .
— No , wiesz co , żeś mu spłatał figla , a mojej córce zrobiłeś miłą niespodziankę …
— O ! słyszy pan ? — rzekła wskazując na drzwi , które prowadziły do pokoju od strony dziedzińca .
Istotnie , dzień był wyjątkowo gorący i jaskrawy : chodniki i kamienie ziały żarem , blaszanych szyldów ani latarniowych słupów nie można było dotknąć ręką , a z nadmiaru światła panu Ignacemu zachodziły łzami oczy i czarne płatki zasłaniały mu pole widzenia .
On to widać zmiarkował , bo uśmiechnął się nieznacznie i wyszedł do swojego oddziału . W kwadrans później wpadłem tam niby niechcący , ale zastałem go jak zwykle przy robocie . Owszem , powiedziałbym nawet , że pracował gorliwiej niż zwykle : wbiegał na drabinki , wydobywał sztuki rypsu i aksamitu , wkładał je na powrót do szaf , słowem — kręcił się jak bąk .
Wokulski spojrzał na starca obutego w drewniane sandały jak najuboższy wyrobnik , potem na jego sprzęty , z których wyzierała nędza , i pomyślał , że przecie ten człowiek za swoje wynalazki mógłby mieć miliony . Wyrzekł się ich jednak dla dobra jakiejś przyszłej , doskonalszej ludzkości … Geist wydał mu się w tej chwili jak Mojżesz , który do obiecanej ziemi prowadzi jeszcze nie urodzone pokolenia .
I nie tylko obchodzili go ludzie . Czuł zmęczenie koni ciągnących ciężkie wozy i ból ich karków tartych do krwi przez chomąto . Czuł obawę psa , który szczekał na ulicy zgubiwszy pana , i rozpacz chudej suki z obwisłymi wymionami , która na próżno biegała od rynsztoka do rynsztoka szukając strawy dla siebie i szczeniąt . Jeszcze , na domiar cierpień , bolały go drzewa obdarte z kory , bruki podobne do powybijanych zębów , wilgoć na ścianach , połamane sprzęty i podarta odzież .
„ Głupcy ! — mruknął Wokulski . — Nie mają co powtarzać , tylko takie błazeństwa . ”
„ Straciłem przez Żydów i adwokatów ze trzydzieści tysięcy rubli … Można było dostać sto dwadzieścia tysięcy … ”
— Ha , w takim razie wola boska …
„ Konie gotowe ! ” — błysnęło Wokulskiemu .
Awantura — ciągnął Szuman , precz chodząc po pokoju i trąc sobie głowę . — Dopóki panna Izabela była bez grosza i bez konkurenta , pies do nich nie zaglądał . Ale gdy znalazł się Wokulski , bogaty , z wielką reputacją i stosunkami , które nawet przeceniają , dokoła panny Łęckiej zgromadził się taki rój więcej lub mniej głupich , wyniszczonych i ładnych kawalerów , że przecisnąć się między nimi nie można . A każdy wzdycha , przewraca oczy , szepcze tkliwe półsłówka , czule za rączkę ściska w tańcu …
Ale to gorsze , że Wokulski wcale o niej nie myśli . Tu jest awantura ! … Ha , trzeba coś poradzić . ”
— Nu , tak … — mruknął sędzia kładąc lalkę na stole . — Co pani Stawska powie ? … — dodał .
— Nie wypada mi tego czytać — szepnęła oddając list pannie Izabeli .
Mówiąc to zdławionym głosem , patrzyła z trwogą na ojca ; obawiała się jakiegoś wybuchu . Ale pan Tomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy palcami zawołał :
Umilkł i chciał odchodzić .
Wszedł na podwórko i oglądał się . Prawie wszystkie okna były otwarte . W tylnej oficynie na dole była pralnia zatytułowana paryską ; na trzecim piętrze było słychać kucie szewskiego młotka , poniżej na gzemsie gruchało parę gołębi , a na drugim piętrze tej samej oficyny od kilku minut rozlegały się miarowe dźwięki fortepianu i krzykliwy sopran śpiewający gamę :
— Najokropniejsze jest to , że ci panowie wylewają oknem jakieś płyny …
Wokulski powoli siadł na konia . Niewysłowiony żal ścisnął mu serce , gdy pomyślał :
Jednocześnie rozległo się kilka tępych uderzeń , jakby ktoś pochwycił kogoś drugiego za głowę i uderzał nią o ścianę . Niebawem zaś przez okno stajni zobaczył Wokulski młodzieńca z metalowymi guzikami przy kurtce , który wybiegł na podwórze po miotłę i znalazłszy takową , mimochodem zwalił przez łeb gapiącego się Żydka . Jako przyrodnik , podziwiał Wokulski tę nową formę prawa zachowania siły , gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza rajtszulą .
— Myślę , że one nigdy nie obojętnieją … Owszem , coraz wydają się droższymi …
Zatopiona w wewnętrznej walce , z której nie miała się nawet przed kim zwierzyć , pani Stawska nie spostrzegła zmiany w postępowaniu pani Milerowej , nie zauważyła jej uśmiechów i półsłówek .
„ Więc na początek zapomnij o Wysockich ” — odparł głos wewnętrzny .
— O … nowa ofiara ! … — wykrzyknęła baronowa wskazując na mnie i z pałającymi oczyma zaczęła mówić głębokim głosem :
— Ale — mówię — cóż znowu ! Sprawa nasza jest jak złoto , wygramy ją … Zresztą co tam taka sprawa ; gorsza historia z dżumą … — dodałem , ażeby zwrócić uwagę pani Misiewiczowej w innym kierunku .
Chłopak ten otrzymał u nas dymisję za to , że w obecności Wokulskiego trochę zwymyślał socjalistów . Później jednakże Stach dał się ubłagać i zaraz po Wielkiejnocy wysłał Mraczewskiego do Moskwy podwyższając mu nawet pensję .
— No , jużci do Hopfera nie wrócę — odparł uderzając pięścią w stół . — Chyba nie wiesz — dodał — że jestem uczonym ; mam nawet rozmaite podziękowania od petersburskich naukowych towarzystw …
— Byłem . Panna Małgorzata powiedziała , że dobrze .
W ten sposób powoli i stopniowo lew przerabiał się na wołu . Kiedym go widział w tureckim szlafroku , w haftowanych paciorkami pantoflach i w czapeczce z jedwabnym kutasem , nie mogłem wyobrazić sobie , że jest to ten sam Wokulski , który przed czternastoma laty w piwnicy Machalskiego zawołał :
— Miło mi będzie — dodał kłaniając się Wokulskiemu — dokończyć rachunku za moją Sułtankę …
Pan Ignacy zaczął dreptać po pokoju , kolejno otwierając szafę , kuferek i stolik .
— Od godziny — odparła pani Wąsowska . — Ale zdaje mi się , że i Wokulski coś spostrzegł , bo był bardzo zmieniony . Żal mi go .
— Czuję — mówił wzdychając — że byłbym inny , gdybym miał choć ze trzy tysiące rubli rocznie … Nikczemny świat , na którym tacy jak ja ludzie muszą się marnować ! …
Dowiedziawszy się , że Wirski załazi czasem do naszych pań i , naturalnie , płoszy gruchającą parę , wybrałem się , ażeby go ostrzec .
— Nie całuj się z tym durniem , który jest zakałą rodu Minclów ! … — rzekł do mnie Jan .
Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą ; przypomina sobie , że to dziś właśnie licytują kamienicę Łęckiego , że ma przypatrzeć się temu widowisku , i zrywa się z łóżka jak sprężyna . Biegnie boso do wielkiej miednicy , oblewa się cały zimną wodą i patrząc na swoje patykowate nogi mruczy :
— Zapewne — rzekł Wokulski po namyśle .
— Czuję w sobie starożytną polską krew ! … Niemka nie mogłaby mnie urodzić ! … Mam zresztą dokumenta …
Nadkonduktor cofnął się i przymknął drzwi , a Wokulski przypomniał sobie , że baron jest członkiem spółki do handlu ze Wschodem i jednym z niewielu już konkurentów panny Izabeli .
Panna Izabela obtarła oczy i prędko opuściła ruinę . Za nią wyszedł Wokulski .
— Mój kochany stary ! — mówił biorąc Ignacego za rękę — mój poczciwy stary przyjacielu ! Ty nawet nie domyślasz się , jakim ja szczęśliwy , że cię widzę , i jeszcze w tym pokoju . Pamiętasz , ilem ja tu spędził wieczorów i nocy … jak mnie karmiłeś … jak oddawałeś mi co lepsze odzienie … Pamiętasz ? …
— Wokulski zwiąże się ze szlachtą — odpowiedział Ignacy — a i tam są kapitały .
— Spinki , uważa pan , spinki zwyczajne , złote albo stalowe … Tylko , rozumie pan , muszą być w kształcie czapki dżokejskiej i — z biczem …
Wokulski otworzył bilet Suzina i czytał : „ Sesja dopiero o ósmej — pisał Suzin — masz czasu dosyć , więc załatw się z tymi interesantami , a nade wszystko z babami . Ja już , dalibóg , za stary , żeby im wszystkim dogodzić . ”
— Dlaczegóż to , jeżeli łaska ? …
— To bardzo piękny czyn — mówił książę — ale … nie w stylu Wokulskiego . On mi wyglądał na jednego z tych ludzi , którzy w społeczeństwie stanowią siłę tworzącą rzeczy dobre , a karcącą łotrów . Tak jak postąpił Wokulski z Maruszewiczem , mógłby zrobić każdy ksiądz … Obawiam się , że ten człowiek traci energię .
— Więc może być dramat …
— Aha ! … Cóż ten pan mówił ?
— Nie wiem .
Po kolacji prezesowa poszła spać , a pani Wąsowska zaproponowała spacer po parku .
Wyszliśmy z mieszkania i zatrzymaliśmy się przede drzwiami obok schodów . Rządca ostrożnie zapukał , a mnie wszystka krew uciekła z głowy do serca , a z serca do nóg . Może nawet z nóg uciekłaby do butów i gdzieś het ! po schodach aż do bramy , gdyby nie odpowiedziano z wnętrza :
— Znam to . Bohater sezonu . W zimie był takim pan Kazimierz , a przed kilkunastu laty nawet … ja — dodała cicho .
Prawie od chwili kiedy oświadczył się i został przyjęty , opanowała go dziwna rzewność i współczucie . Zdawało mu się , że nie tylko nie umiałby nikomu zrobić przykrości , ale nawet sam nie umiałby się bronić przeciw krzywdom , byle te nie dotykały panny Izabeli .
Tymczasem dokoła niego wciąż „ wre i kipi , i szumi i pryska ” ; nie widać końca tłumów ani powozów , ani drzew , ani olśniewających wystaw , ani nawet samej ulicy . Wokulski stopniowo zapada w odurzenie . Przestaje słyszeć hałaśliwą rozmowę przechodniów , potem głuchnie na krzyki handlarzy ulicznych , wreszcie na turkot kół . Potem zdaje mu się , że już gdzieś widział takie domy , taki ruch , takie kawiarnie ; później myśli , że ostatecznie jest to nic wielkiego , a nareszcie budzą się w nim zdolności krytyczne , i mówi sobie , że — jakkolwiek w Paryżu częściej można słyszeć język francuski aniżeli w Warszawie , to jednak akcent tutejszy jest gorszy i wymowa mniej wyraźna .
— Może i więcej .
Rzecki był niekontent .
Przez kilka następnych dni po kupieniu naszej kamienicy było cicho .
Wracając obok maneżu Wokulski znowu usłyszał trzaśniecie batem , po którym czwarty pan znowu rozpoczął kłótnię z zastępcą dyrektora .
— Ach , wczoraj … — odparł .
— Bodajby zrobił ! — W każdym razie coś pani powiem . Widzi pani , w życiu można spotkać ludzi weselszych ode mnie , eleganckich , z tytułami , nawet z majątkiem większym niż mój … Ale przywiązania , jak moje , chyba pani nie znajdzie . Bo jeżeli miłość mierzy się wielkością cierpień , takiej jak moja może jeszcze nie było na świecie .
Około stołu zajętego przez komorników robi się mały zamęt ; wszyscy widzowie pchają się w tamtym kierunku . Stary Szlangbaum również zbliża się do stołu , a po drodze kiwa na zniszczonego Żydka i nieznacznie mruga na okazałego pana , z którym niedawno rozmawiał w cukierni .
— Ja nic nie wiem — odpowiada piękny brunet . ( Pan Ignacy przyznaje w duchu , że tak pięknego mężczyzny nigdy jeszcze nie widział . )
Kazano nam wstać i usłyszeliśmy wyrok najzupełniej uniewinniający panią Stawską .
Wzruszyłem ramionami , bo i jakże tu bronić dziewczynce , ażeby wyglądała oknem , jeżeli się ona tym tak ładnie bawi !
Kiwnąłem na przejeżdżające sanki i w parę minut wysiadłem niedaleko domu , w którym mieszka książę .
— Tatarska — wtrącił pierwszy i ostatni raz pan Rydzewski .
Zaś w tylnej oficynie pięć okien trzeciego piętra , jedno drugiego , jedno pierwszego i jedno na parterze , również oświetlone , tworzyły znak : T
Wokulski podsadził ją i sam wsiadł na swego konia . Pani Wąsowska była rozdrażniona . Jakiś czas jechała naprzód , milcząc ; nagle odwróciła się i rzekła :
Brek odjechał , Wokulski wstąpił na plebanię i w ciągu kwadransa skończył interes . Proboszcz oświadczył mu , że nikt w mieście nie będzie miał pretensji , jeżeli na kamieniu zamkowym znajdzie się jaki napis , byle nie nieprzyzwoity i nie bezbożny … Dowiedziawszy się zaś , że chodzi o pamiątkę po nieboszczyku kapitanie Wokulskim , którego znał osobiście , proboszcz obiecał zająć się ułatwieniem tej sprawy .
— Z największą chęcią ! — zawołał . — A co o nich plecie ta wariatka , niech pan nie słucha . Ona nienawidzi Stawskiej , nie wiem nawet za co . Chyba za to , że jest piękna i ma córeczkę jak cherubinek …
Pożegnaliśmy się płacząc . Wuj aż dźwignął się na łóżku i odwróciwszy mnie twarzą do świecy , szepnął :
Wnet jednak opamiętał się .
— Skąd dziesięć ? … — spytał Żyd i zuchwale podniósł głowę .
— Myślę , ciociu , że martwić się tym już za późno — wtrąciła panna Izabela .
— Wokulski — odparłem — już pomyślał o panu : dostaniesz posadę przy spółce do handlu z cesarstwem …
— Jak się ta kobieta kompromituje — szepnął nasz adwokat . — Włóczy się po sądach , bierze takiego szubrawca na doradcę …
— Słucham panią — odparł , mimo woli blednąc .
— Szalonej energii człowiek , żelazny człowiek — odparł pan Tomasz . — Oni tacy . Poznasz ich , bo myślę urządzić w domu parę zebrań . Wszyscy oryginalni , ale ten oryginalniejszy od innych .
— I kiedy można by przyjść ? …
— Panowie dobrodzieje winni nam są za cztery miesiące …
Wtem nasunęło mu się pytanie :
— Tak , ja kupiłem .
— Tak prędko panowie odchodzą ! — szepnęła pani Stawska i w tej chwili ogromnie zmieszała się .
— Posłuchaj mnie — przerwał mu Geist — a wnet zrozumiesz , na czym polega istota moich odkryć , chociaż , pośpieszam dodać , naśladować ich nie potrafisz . Tu nie ma ani cudów , ani oszustwa ; tu są rzeczy tak proste , że pojąć je mógłby uczeń szkoły elementarnej .
Być co najmniej szlachcicem i posiadać stosunki w sferach arystokratycznych .
Stałem przy ławkach , dzięki czemu mogłem słyszeć rozmowę dwu kumoszek , z których młodsza i czerwona na twarzy tłomaczyła starszej :
Odsuwa tamburek i ze stolika , na którym leżą Szekspir , Dante , album europejskich znakomitości tudzież kilka pism , bierze : „ Le Moniteur de la Mode ” i zaczyna go przeglądać z największą uwagą . Oto jest toaleta obiadowa ; oto ubiory wiosenne dla panienek , panien , mężatek , młodych mężatek i ich matek ; oto suknie wizytowe , ceremonialne , spacerowe ; sześć nowych form kapeluszy , z dziesięć materiałów , kilkadziesiąt barw … Co tu wybrać , o Boże ? … Niepodobna wybierać bez naradzenia się z panną Florentyną i z magazynierką …
— Za cóż chciałby mnie , nas niepokoić ?
XIX . Pierwsze ostrzeżenie
„ Ratuj się , Patkiewicz ! ” — woła z góry Maleski .
— Umrzemy , chcesz powiedzieć ? — przerwała staruszka . — O , nie mów tego … Pan nawet nie wiesz , jak przykro w moim wieku słyszeć o śmierci …
Au printemps , la feuille repousse
To mówiąc wydobył z kieszeni kawałek brudnej substancji , nieco zalatującej tytuniem . Wokulski podał to klaczy , która bez namysłu zjadła .
— A dziś nie ma wojny ? … Zmieniła się tylko broń : zamiast kosą albo jataganem walczą rublem . Joasia dobrze to rozumiała sprzedając nie serwis — ale rodzinny majątek , albo rozbierając na wybudowanie spichlerza ruiny zamku .
— Tak .
— Nie było tu panny Felicji ? — zapytał . — Miała przyjść o wpół do trzeciej i iść ze mną na ryby … Ale taka to babska punktualność . Może pan pójdzie z nami ? Nie ma pan ochoty . To może pan woli grać ze Starskim w pikietę ? … Do tego on zawsze gotów , wyjąwszy , jeżeli znajdzie komplet do preferansa .
„ A może mnie już szuka ? … ” — pomyślał .
Szybko dokończyłem herbatę , Irowi nalałem trochę mleka do miseczki i poszedłem do Stacha . Patrzę , w bramie jego lokaj kokietuje od razu aż trzy dziewuchy jak łanie . No , myślę , taki wałkoń i czterem dałby radę , chociaż … ( Z tymi kobietami sam diabeł nie dojdzie porządku . Na przykład pani Jadwiga , szczuplutka , malutka , eteryczna , a już trzeci mąż dostaje przy niej suchot . )
— Cóż — rzekłem po chwili , zabierając się do wyjścia — cóż , czy przypuściłby kto , że taka drobna rzecz jak lalka może przyczynić się do uszczęśliwienia dwojga ludzi ?
— Niech mi pan to objaśni .
Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami . W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle . Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka .
W tej chwili zbliżył się do naszej ławki jakiś oficjalista sądowy i szepnął Wokulskiemu , że sędzia prosi go na śniadanie . Stach wyszedł , a pani Misiewiczowa zaczęła nawoływać mnie rozpaczliwymi znakami :
— Bardzo jestem obowiązany za łaskawą pamięć . A pani hrabina ?
Pewnego dnia wezwała go do siebie prezesowa .
— Może byśmy wrócili do domu …
Po co wynajął dla siebie ogromne mieszkanie ? Po co kupił powóz i konie ? Po co pnie się do arystokracji , a unika kupców , którzy mu tego darować nie mogą ? …
— Może — odparł Wokulski , bardzo zmieszany .
— * Tek * — dodał pseudo  Anglik wyciągnąwszy do Wokulskiego dwa palce .
— Nie , nie — rzekła — tam nie idźmy , bo stracimy z oczu całe towarzystwo , a dla mnie las tylko wtedy jest piękny , kiedy w nim widzę ludzi . W tej chwili na przykład rozumiem go … Niech no pan spojrzy … Prawda , jak ta część jest podobna do ogromnego kościoła ? … Te szeregi sosen to kolumny , tam boczna nawa , a tu wielki ołtarz … Widzi pan , widzi pan … Teraz między konarami pokazało się słońce jak w gotyckim oknie … Co za nadzwyczajna rozmaitość widoków ! Tu ma pan buduar damski , a te niskie krzaczki to taburety . Nie brak nawet lustra , które zostało po onegdajszym deszczu … A to ulica , prawda ? … Trochę krzywa , ale ulica … A tam znowu rynek czy plac … Czy pan widzi to wszystko ?
— Herr Gott ! — Panie Boże ! — zawołał stary podoficer — jak nasi strzelają … Bem komenderuje czy diabeł …
— Przede wszystkim — rzekł Wokulski — owe nasze fabryki nie są naszymi , lecz niemieckimi …
Dziś jeszcze myśląc o tym , panna Izabela szarpała na sobie suknię . Niekiedy rzuciwszy się na szezlong biła pięściami sprężyny i szeptała :
Nie znalazłszy , czego szukał , ani w cukierni , ani w kościele , pan Ignacy zaczyna spacerować po ulicy , niedaleko sądowego gmachu . Jest bardzo zmieszany ; zdaje mu się , że każdy przechodzień patrzy mu drwiąco w oczy , jakby mówił : „ Nie wolałbyś to , stary łobuzie , pilnować sklepu ? ” , i że z każdej dorożki wyskoczy który z „ panów ” donosząc mu , że sklep spalił się lub zawalił . Więc znowu myśli : czyby nie lepiej było dać za wygraną licytacji , a wrócić do swoich ksiąg i kantorka , gdy nagle słyszy rozpaczliwy krzyk .
— Czemu nie ? To nie moje pieniądze ! Chce pan płacić , będzie pan miał konkurentów do licytacji … Żebym ja miał tyle tysięcy , ile tu , w Warszawie , można wynająć do każdy interes bardzo porządne osoby i katoliki , to ja bym był bogatszy od Rotszylda .
Wstał zachmurzony i z bólem w sercu przesuwał się pomiędzy potokiem ludzi tak ruchliwych , krzykliwych , rozmawiających i śpiewających jak dzieci wypuszczone ze szkoły .
— No i cóż : fakt czy złudzenie ?
— Ani mi się rusz z domu ! … Oto ma pan … — mówiła baronowa — tak jest po całych dniach . A wieczorem chodzą do nich praczki … Panie ! — zawołała składając pobożnie ręce — wygnajcie tych nihilistów , bo to źródło zepsucia i niebezpieczeństwa dla całego domu … Oni w trupich główkach trzymają herbatę i cukier … Oni kośćmi ludzkimi poprawiają węgle w samowarze … Oni chcą tu kiedy przynieść całego nieboszczyka ! …
I znowu po całych dniach zwiedzał wystawę , muzea , studnie artezyjskie , szkoły i teatry nie dlatego , ażeby coś poznać , ale ażeby zagłuszyć wspomnienia . Powoli , na tle głuchych i nieokreślonych cierpień , poczęło się w nim rodzić pytanie : czy istnieje jaki porządek w budowie Paryża ? Czy jest przedmiot , z którym można by go porównać , i ład , pod który dałoby się go podciągnąć ?
Gdybym był przesądny , a nade wszystko gdybym nie rozumiał , że po najgorszych czasach nadchodzą dobre , lękałbym się tego roku 1879 . Bo jeżeli jego poprzednik zakończył się źle , to już on zaczął się jeszcze gorzej .
— Prowadź !
— Niech mnie …
— Bo to dworskie grunta , a pan zna przysłowie : Na dworskim polu dużo stert , na chłopskim dużo ludzi .
Panie dobrodzieju — mówi zgarbiony Żyd — żeby nie to , że pana dobrodzieja nikt nie zna w Warszawie , to ja bym panu za ten interes nie dał nawet dziesięć rubli . A tak zarobi pan dobrodziej dwadzieścia pięć …
Takie albo tym podobne wyrazy budziły go na chwilę . Rzucał się wtedy na fotel i oparłszy głowę na ręku myślał . Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając :
— Jeszcze nie …
— A tak , wielmożny panie , bo mi stryjek umarł , a jego bestie lokatory nie chciały płacić , wiecem wygnał . Na wódkę to łobuz ma , a na komorne go nie stać …
— Gdzież jada ? gdzie mieszka ? …
— Konstanty ! …
Lokaj przyniósł drugi bilet i niebawem ukazał się drugi gość . Był to człowiek pulchny i rumiany i wyglądał na właściciela sklepu bławatnego , kłaniał się na całej przestrzeni ode drzwi do stołu .
Boże miłosierny , czuwaj nad nami ! …
— Bardzo mi przykro , żem panią sądził , i bardzo mi przyjemnie , że mogę powinszować .
Innym razem opowiedział jej dziwaczną historię :
Mincel był bardzo porządny , nie cierpiał kurzu , ścierał go z najdrobniejszych przedmiotów . Jednych tylko dyscyplin nigdy nie potrzebował okurzać dzięki swoim niedzielnym wykładom buchalterii , jeografii i towaroznawstwa .
— Mój kochany — odparł — alboż ty nie wiesz , że nieraz jedno słowo zmienia projekta , nawet ludzi … A nie dopiero cała rozmowa ! — dodał szeptem .
— A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! …
Obok pana Ignacego stoi dwóch Żydów : jeden wysoki , śniady , z brodą tak czarną , że wpada w kolor granatowy , drugi łysy , z tak długimi faworytami , że walają mu klapy surduta . Dżentelmen z faworytami na widok dziesięciorublówek pana Łęckiego uśmiecha się i mówi półgłosem do pięknego bruneta :
— Za dużo wiesz — odparła — ale nie wszystko . Już od dwu tygodni , może od dziesięciu dni widzę , że ojciec miewa po kilkanaście rubli …
— A co pan sądzisz o chemii związków wodoru ? …
Wokulski przywitał się z paniami , przy czym prezesowa znacząco ścisnęła go za rękę , a pan Łęcki spytał :
— Jeździł pan ? … ach , jak to dobrze ! — zawołała panna Felicja . — Niech nam pan opowie …
— Cóż po drugie ?
— Nazwisko ? … — powtórzyła baronowa .
— Obie .
— Tym lepiej ; bo zdawało mi się , że nie był zadowolony z naszego towarzystwa .
— Przepraszam pana , w tej chwili nie mam czasu .
— Pan skąd wie ? … — odparł . — No , słowo honoru daję , że ten człowiek ma zmysł proroczy ! Właśnie dziś , słowo honoru … muszę być na mieście przed siódmą , choćbym umarł , choćbym … miał podać się do dymisji …
— Boże miłosierny — jęknęła ciotka — ten drab już chyba na mnie pluć zacznie , kiedy brata nie stało … Oj ! nieszczęśliwa ja sierota ! …
— Czy nie w brzuszek ? … za pozwoleniem pani — spytałem .
Dziś , kiedy przypominam sobie owe dzieje , chwilami zdaje mi się , że to był sen . Co prawda , nigdy przedtem ani później nie spotkałem takiego entuzjasty jak pan Leon .
— Bawiła się pani lepiej niż dziś ?
— Nie chciałem obrazić pani ; sformułowałem tylko to , com słyszał .
Ach ! bo trwożą mnie jego nowe znajomości …
— Wolę odpowiadać aniżeli odbywać z nimi spacery . Kiedyśmy ostatni raz jeździli z panią Wąsowską , w ciągu dwu godzin sześć razy zsiadałem z konia , a pięciu minut nie miałem spokojności . Niech teraz pan Wokulski spróbuje .
„ Może wypadałoby wrócić i pożegnać ją ? … Przecież zastępowała miejsce gospodyni … ” — myślał , powoli schodząc ze schodów .
O , bo ja , kiedy uwezmę się na co , to mam metternichowskie sposoby i rozumiem naturalny bieg rzeczy .
Nieraz w nocy budził mnie ojciec krzykiem : „ Do broni ! … ” , musztrował pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem :
— Czego to ? — zapytał młody człowiek z czarnym zarostem nie podnosząc się z łóżka .
Pan Raczek na znak zgody plunął aż w komin .
Za bramą wreszcie , w rozmaitych punktach szosy , znalazło się jeszcze trzech kuzynów mego furmana , który zabrał ich pod pozorem , że będzie mi w drodze weselej . Jakoż zepchnęli mnie na tylną oś wozu , deptali po nogach , palili szkaradny tytuń , a przede wszystkim wrzeszczeli jak opętani . Pomimo to nie pomieniałbym mego ciasnego kąta na najwygodniejsze miejsce we francuskich dyliżansach albo angielskich wagonach . Byłem już w kraju .
— Więc nikt nie zdecyduje się na próbę ? ! … — krzyknął pan Leon załamując ręce .
„ Zobaczymy , co będzie jutro . A nuż będzie deszcz albo która z pań zachoruje ? ”
— Nie .
Prawie ten sam widok . Na środku siedzi w fotelu pani Misiewiczowa , również z obwiązaną głową , a dokoła niej pan Wirski , pani Wirska , właścicielka paryskiej pralni , która znowu pokłóciła się z baronową , i jeszcze jakichś parę dam , które rozmawiają półgłosem , ale za to ucierają nosy o całą oktawę wyżej aniżeli w codziennych okolicznościach . Na domiar spostrzegam pod piecem panią Stawską , która siedzi na stołeczku biała jak kreda .
Mraczewski utkwił w nim błękitne oczy , w których malowało się najwyższe zdumienie .
Podczas tych wodnych przejażdżek , a także podczas spacerów w parku i zawsze , gdy byli razem , czuł jakiś niezmierny spokój , jakby cała dusza jego i cała ziemia od wschodnich do zachodnich kresów napełniona była ciszą , wśród której nawet turkot wozu , szczekanie psa albo szelest gałęzi wypowiadały się w cudownie pięknych melodiach . Zdawało mu się , że już nie chodzi , lecz pływa w oceanie mistycznego odurzenia , że już nie myśli , nie czuje , nie pragnie , tylko kocha . Godziny umykały gdzieś jak błyskawice zapalające się i gasnące na dalekim nieboskłonie . Dopiero był ranek — już południe — już wieczór i — noc pełna przebudzeń i westchnień . Niekiedy myślał , że dobę podzielono na dwa nierówne okresy czasu : dzień krótszy od mgnienia powiek i noc długą jak wieczność dusz potępionych .
„ Trzeba być kompletnym błaznem , ażeby robić coś podobnego — pomyślał Wokulski idąc w stronę sklepu . — Mniejsza o skandal , ale co , u diabła , za projekta snują mi się po łbie ? Apostolstwo ? … Szczyt głupoty .
I pan Tomasz miewał teraz gości . Odwiedził go hrabia Sanocki zaklinając , ażeby Wokulski przestał już bawić się wyścigami i pojedynkami , a zajął się spółką . Był hrabia Liciński i opowiadał dziwy o dżentelmenerii Wokulskiego . Lecz nade wszystko przyjeżdżał tu parę razy książę z prośbą do pana Tomasza , ażeby Wokulski bez względu na zajście z baronem nie zniechęcał się do arystokracji i pamiętał o nieszczęśliwym kraju .
— Zagustować we mnie ? … — przerwała ze śmiechem panna Izabela . — Tego nawet nie myślałabym mu bronić . Nie jestem ani tak naiwna , ani tak fałszywie skromna , ażeby nie wiedzieć , że się podobam … mój Boże ! nawet służbie … Kiedyś gniewało mnie to jak żebranina , która zastępuje nam drogę na ulicach , dzwoni do mieszkań albo pisuje listy z prośbą o wsparcie . Ale dziś — tylko zrozumiałam lepiej słowa Zbawcy : „ Komu wiele dano , od tego wiele żądać będą . ” .
— Mniejsza , o co mnie chodzi , ale słyszałem , że Stach sklep sprzedaje Żydom … No , a ja już do nich w służbę nie pójdę .
„ Ciekawym , skąd on się wziął ? — myślał Wokulski . — Natura miewa kaprysy i — analogie — dodał . — Motyle istnieją także w rodzaju ludzkim : piękna barwa , latanie nad powierzchnią życia , karmienie się słodyczami , bez których giną — oto ich zajęcie . A ty , robaku , nurtuj ziemię i przerabiaj ją na grunt zdolny do siewu . Oni bawią się , ty pracuj ; dla nich istnieje wolna przestrzeń i światło , a ty ciesz się jednym tylko przywilejem : zrastania się , jeżeli cię rozdepcze ktoś nieuważny .
— Głupcy ! — zawołał Wokulski idąc naprzód — mam złoty zegarek i kilkaset rubli gotówką … Bronić się nie będę , no ! …
— Przysięgłabym — mówiła baronowa — że utrzymuje z nią stosunki . Onegdaj przysłał jej przez posłańca bukiet …
— Co ? może sądzisz pan , że pochlebiam ci dla wytumanienia kilku franków ? … Jutro będę jeszcze raz u pana i przekonam cię , jak w tej chwili jesteś niesprawiedliwy i głupi …
Przy wejściu do drugiego salonu , gdzie było kilka dam , zastąpiła im drogę hrabina Karolowa . Koło niej przesunął się służący Józef .
Nie sądziła , ażeby Wokulski miał jakiś pilniejszy interes na świecie aniżeli widzenie się z nią ; gdyby się zaś spóźnił , postanowiła nie tylko traktować go z góry , ale nawet okazać mu niezadowolenie .
Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli :
— Cóż to za oryginalny sposób siedzenia , panie Ochocki ! … Fe , jutro musi pan klęczeć ! … Ach , niegodziwiec , ależ on niedługo postawi komu nogi na kolanach … Odwróćże się pan natychmiast , bo każę furmanowi , ażeby pana zostawił na drodze …
— O nie — wtrącił Węgiełek — to nie ruda , to krew …
W pannie Izabeli odezwały się dawne gorycze .
— Ja się cugów nie boję — odparła szanowna dama — a mam w tym wielką przyjemność . Bo imaginuj sobie pan , co Helunia odkryła . Czasami okna bywają w takim porządku oświetlone , że układa się z nich jakby abecadło … Heluniu ! — zwróciła się do dziecka — a nie ma tam jakiej literki ? …
Wokulski tak osłabł , że musiał usiąść . Przeczytał list drugi , trzeci , czwarty raz … Nareszcie oprzytomniawszy odpisał panu Łęckiemu , a Mikołajowi dał pięć rubli .
— Owszem , panie ! — odpowiedziałem mu z grzecznym ukłonem , myśląc w głębi duszy , że nie godzi się jednak wyrzucać takiego oryginała .
— Tak , ale armat nie słyszę … Owszem , słyszę — dodałem skupiwszy uwagę . Grzmot armat i łoskot karabinów zlały się w jedno ogromne warczenie , już nie ogłuszające , ale wprost ogłupiające . Ogarnęła mnie apatia .
— Ehe ! … takimi sprawami już mógłbyś pan mnie nie zajmować — ofuknął go doktór . — Kiedy jedni zbogacają się i rosną w siłę , a inni bankrutują , on mi zawraca głowę amorami jakiejś pani Stawskiej . Nie trzeba było bawić się w swata ! …
— Ależ , panowie ! — zawołał — dziś mówimy o handlu tkaninami , lecz jutro i pojutrze któż zabroni nam naradzić się nad innymi kwestiami ? … Proponuję więc …
— O nie ! — zaprotestowała blondynka . — Siądę na końcu , bo babcia nie pozwala mi siadać przy narzeczonych .
„ W ogóle — mówił — byłem niesprawiedliwie uprzedzony do wielkich panów . A oni są przecie takimi jak i my ludźmi ; może nawet mają więcej subtelnych uczuć . Wiedząc , że jesteśmy goniącymi za zyskiem gburami , unikają nas . Ale poznawszy w nas uczciwe serca , przygarniają do siebie … Cóż to za rozkoszna żona może być z takiej kobiety ! Naturalnie , że powinienem na nią zasłużyć . Jeszcze jak ! … ”
— Było na kopercie napisane : „ bardzo pilno ” , więc otworzyłem — rzekł mizerny subiekt podając papier Rzeckiemu .
Dostrzegł też mimochodem , że w gronie zebranych woźniców służba wielkich panów zachowywała się w sposób pełen godności , bankierscy chcieli rej wodzić , za co im wymyślano , a dorożkarze byli najrezolutniejsi . Furmani zaś powozów najętych trzymali się blisko siebie , gardzący resztą i przez nią pogardzani .
W trzecim salonie , dokąd wszedł z hrabiną Wokulski , znajdował się bufet tudzież mnóstwo większych i mniejszych stolików , przy których dwójkami , trójkami , nawet czwórkami siedzieli zaproszeni . Kilku służących roznosiło potrawy i wina , a dyrygowała nimi panna Izabela , widocznie zastępując gospodynię . Miała na sobie bladoniebieską suknię i wielkie perły na szyi . Była tak piękna i tak majestatyczna w ruchach , że Wokulski patrząc na nią skamieniał .
— Pozwoli pani baronowa , że w tej sprawie zadecyduje sam gospodarz , pan Wokulski .
Niekiedy podczas tych samotnych zajęć w starym subiekcie budziło się dziecko . Wydobywał wtedy i ustawiał na stole wszystkie mechaniczne cacka . Był tam niedźwiedź wdrapujący się na słup , był piejący kogut , mysz , która biegała , pociąg , który toczył się po szynach , cyrkowy pajac , który cwałował na koniu , dźwigając drugiego pajaca , i kilka par , które tańczyły walca przy dźwiękach niewyraźnej muzyki . Wszystkie te figury pan Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w ruch . A gdy kogut zaczął piać łopocząc sztywnymi skrzydłami , gdy tańczyły martwe pary , co chwilę potykając się i zatrzymując , gdy ołowiani pasażerowie pociągu , jadącego bez celu , zaczęli przypatrywać mu się ze zdziwieniem i gdy cały ten świat lalek , przy drgającym świetle gazu , nabrał jakiegoś fantastycznego życia , stary subiekt podparłszy się łokciami śmiał się cicho i mruczał :
— Jenerał … — zaczął .
Baron tymczasem wyjął z rozmaitych kieszeni cztery safianowe pudełka , ustawił je na ławce i po kolei zaczął otwierać .
Prezesowa znowu podniosła chustkę do oczu .
Ani jednak ciekawość ogółu , ani fizyczne i duchowe zalety trzech subiektów , ani nawet ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłyby go od upadku , gdyby nie zawiadował nim czterdziestoletni pracownik firmy , przyjaciel i zastępca Wokulskiego , pan Ignacy Rzecki .
Po obejrzeniu klaczy panowie udali się do kancelarii , gdzie Wokulski uregulował należne rachunki przysięgając sobie nie mówić o żadnym koniu , że ma koler . Na pożegnanie zaś odezwał się :
Szedł Oboźną pod górę , rozmarzony , i czuł , że w ciągu kilku godzin , które spędził w nadrzecznej dzielnicy , zaszła w nim jakaś zmiana . Dawniej — dziesięć lat temu , rok temu , wczoraj jeszcze , przechodząc ulicami nie spotykał na nich nic szczególnego . Snuli się ludzie , jeździły dorożki , sklepy otwierały gościnne objęcia dla przechodniów . Ale teraz przybył mu jakby nowy zmysł . Każdy obdarty człowiek wydawał mu się istotą wołającą o ratunek tym głośniej , że nic nie mówił , tylko rzucał trwożne spojrzenia jak ów koń ze złamaną nogą . Każda uboga kobieta wydawała mu się praczką , która wyżartymi od mydła rękami powstrzymuje rodzinę nad brzegiem nędzy i upadku . Każde mizerne dziecko wydawało mu się skazanym na śmierć przedwczesną albo na spędzanie dni i nocy w śmietniku przy ulicy Dobrej .
— Ależ sąd ! … ależ sprawiedliwość ! … — krzyczałem .
Wysiadł przed niepozornym sklepikiem , nad którym wisiał czarny szyld z żółtawym napisem : „ Kantor wekslu i loterii S. Szlangbauma . ”
— Nie rozumiem …
„ No , przecie nabieram ciała . ”
„ Tyran … despota … ” — powtarzała panna Izabela czując , że lekceważony przez nią kupiec zwraca ku sobie wiele spojrzeń , nadziei i zazdrości .
— Dlaczego nazywacie go wariatem ?
— Jejmości zawsze smakowali ułani . Wiem , wiem …
W Zamościu bawiłem rok z czymś . A żem dobrze drwa rąbał , więc byłem co dzień na świeżym powietrzu . Napisałem stamtąd list do Mincla i podobno otrzymałem od niego odpowiedź , nawet pieniądze ; ale wyjąwszy pokwitowania z odbioru , bliższych szczegółów tego wypadku nie pamiętam .
— Ten , że samobójcom nie należy przeszkadzać — odpowiedział doktór .
O kilkadziesiąt kroków dalej widzi : Rue Poissonniere , która mu przypomina jakąś sprawę kryminalną , a potem cały szereg krótkich uliczek wychodzących naprzeciw teatru „ Gymnase ” .
U pani Stawskiej , od czasu zaznajomienia się z nią , bywałem dosyć często . Nie powiem co dzień . Czasami raz na kilka dni , a czasem i dwa razy w ciągu dnia . Byłem przecie opiekunem tej kamienicy , to jedno . Dalej , musiałem donieść pani Stawskiej , żem pisał do Wokulskiego w sprawie odnalezienia jej męża . Dalej , wypadło mi być u niej z zawiadomieniem , że Wokulski nie dowiedział się nic stanowczego . Potem odwiedzałem ją , ażeby z okien jej mieszkania poznać obyczaje Maruszewicza , który lokował się w oficynie naprzeciw niej . Następnie chodziło mi o zbadanie pani Krzeszowskiej i jej stosunku do mieszkających nad nią studentów , na których ciągle się skarżyła .
„ A jeżeli poleci za mną ? … — spytał samego siebie Wokulski . — No , już chyba tu mnie nie znajdzie w tak wielkim mieście , w takim ogromnym hotelu … ”
Dzwonek w przedpokoju uderzył dwa razy . Pan Tomasz cofnął się w głąb gabinetu i usiadłszy na fotelu wziął do rąk tom przygotowanej na ten cel ekonomii Supińskiego . Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski .
— Ale wydawać przyjemnie ?
Rzecki ocknął się , podniósł głowę , brwi i oczy w górę i zobaczył Mraczewskiego …
— Otóż to ! … Cała rzecz w tym , ażeby pani Stawska nie opierała się .
Często przychodzili do nas dawni koledzy ojca : pan Domański , także woźny , ale z Komisji Skarbu , i pan Raczek , który na Dunaju miał stragan z zieleniną . Prości to byli ludzie ( nawet pan Domański trochę lubił anyżówkę ) , ale roztropni politycy . Wszyscy , nie wyłączając ciotki , twierdzili jak najbardziej stanowczo , że choć Napoleon I umarł w niewoli , ród Bonapartych jeszcze wypłynie . Po pierwszym Napoleonie znajdzie się jakiś drugi , a gdyby i ten źle skończył , przyjdzie następny , dopóki jeden po drugim nie uporządkują świata .
— Papo , co tobie ? … Ja poszlę po doktora … — zawołała panna Izabela klękając przed fotelem .
Ale w końcu dał się namówić i pojechaliśmy tam około pierwszej w południe . Na podwórzu spostrzegłem , że sztory w lokalu Maruszewicza są starannie zasłonięte . Widocznie miał już nowy garnitur mebli .
— Nie domyśla się pan ? — zapytał z całą swobodą przyjemny młody człowiek nieznacznie mrugając okiem , bo jeszcze nie był pewnym swego . — Nie domyśla się drogi pan ? … To ten poczciwy Szlangbaum …
— Niepodobna ! — mruknął . — Stach nie jest aż tak głupi …
— Czasem zdaje mi się , że wolałabym w grobie leżeć … — szepnęła panna Ewelina .
Osłupiałem … I nagle w tym osłupieniu przyszła mi najgenialniejsza myśl pod słońcem .
— Dać migdałów za dziesiątkę …
— Sześćdziesiąt tysięcy i pięćset rubli — mówi cicho adwokat pani Krzeszowskiej .
— Siadaj .
W tej chwili Wokulski gwałtownie cofnął się ; coś mignęło mu przed oczyma .
— Naturalnie . Ale cóż , kiedy tak już zgłupiał …
— O panie , aż nadto jasno ! … Co byś pan jednak powiedział , gdyby kokieteria Beli była tylko niewinnym odwetem , a raczej ostrzeżeniem ? …
W sali robi się ruch . Stary Litwin chwyta pod rękę baronową , którą odbiera mu Maruszewicz , nie wiadomo skąd przybyły na ten uroczysty wypadek . Zanosząca się od płaczu baronowa , wsparta na Maruszewiczu , opuszcza salę złorzecząc przy tym swemu adwokatowi , sądowi , licytantom i komornikom . Pan Łęcki blado uśmiecha się , a tymczasem zniszczony Żydek mówi :
— Masz rację — rzekła prezesowa .
— To na nic . Byłam przecie w szwalni . Ale z ośmiu rubli na miesiąc nikt nie wyżyje . Wreszcie — jestem tyle jeszcze warta , że mogę nikogo nie obszywać .
Tymczasem dwie panienki wyszły dygając i zostaliśmy sami , jakby w kółku familijnym .
Panna Izabela kręciła głową .
— To przegra mężczyzna .
— A co będę miała do roboty ?
— Jak to lalka ?
— Głupia … precz ! … — syknęła baronowa . Następnie zwróciła się do nas :
— Zakładam się o pięćdziesiąt rubli , że wygra ! … — zawołał dyrektor . — Trzyma pan ?
Trzeciego dnia po pojedynku Wokulskiego pannie Izabeli przyniesiono kosztowne pudełko i list , który ją wstrząsnął . Poznała pismo barona .
Wreszcie — wszystko mi jedno ; jestem tylko wykonawcą cudzej woli . ”
— Cha ! cha ! cha ! … Jesteś pan nieoceniony ! … — A potem zaczęła mówić niskim , metalowym głosem : — Na karcie mojej historii zapisał się piękny dzień — odegrałam rolę Putyfarowej i znalazłam Józefa … Cha ! cha ! cha ! … Jedna tylko rzecz napełnia mnie obawą : że pan nawet nie potrafisz ocenić , jak ja umiem zawracać głowy . W takiej chwili stu innych na pańskim miejscu powiedziałoby , że żyć beze mnie nie mogą , że zabrałam im spokój , i tam dalej … A ten odpowiada krótko : nie ! … Za to jedno : „ nie ” powinieneś pan dostać w królestwie niebieskim krzesło pomiędzy niewiniątkami . Takie wysokie krzesełko z poręczą z przodu … Cha ! cha ! cha ! …
— Jakże co ? Mieszka u swojej ciotecznej babki a razem chrzestnej matki , prezesowej Zasławskiej , i jak teraz , martwi się , że zapewne nie odziedziczy po niej majątku . Ładny grosz , ze trzysta tysięcy rubli ! … Ale prezesowa uważa , że lepiej wesprzeć nim podrzutków aniżeli kasę w Monako . Biedny chłopak !
Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją .
— Ja ? … W moim wieku ? …
— Jenerale — mówił hrabia — hrabina zaczyna nam sprowadzać kupców galanteryjnych . Ten Wokulski …
Jakiś czas leżała z zamkniętymi oczyma nie myśląc o niczym ; potem przyszły jej do głowy niesłychanie dziwne kombinacje .
Jeden był od ciotki hrabiny . Zawiadamiała w nim , że dziś między drugą i trzecią przyjdą do jej ojca lekarze na konsylium , że Kazio Starski wyjeżdża przed wieczorem i że może wpaść do nich lada chwilę .
— Obejrzeli , pokiwali głowami i powiedzieli , że to blaga i kuglarstwo , którym poważna nauka zajmować się nie może .
— O ! … — potwierdził Maruszewicz trzęsąc głową i ręką w taki sposób , że o tajemnicy pogrzebanej w jego piersiach nie można było wątpić .
— Wszystko mi jedno — przerwał — czym są chłopi . Dość że w roku 1859 miałem z dziesięć tysięcy rubli dochodu ( łącznie z pożyczkami ) i byłem we Włoszech . Ciekawy byłem , jak wygląda kraj , z którego wypędzają Szwaba … A żem nie miał żony i dzieci , nie miałem dla kogo oszczędzać życia , więc przez amatorstwo jechałem z przednią strażą francuską … Szliśmy pod Magentę , panie Rzecki , choć nie wiedzieliśmy jeszcze , ani dokąd idziemy , ani kto z nas jutro zobaczy zachodzące słońce … Pan zna to uczucie , kiedy człowiek niepewny jutra znajdzie się w kompanii ludzi również niepewnych jutra ? …
Panna Florentyna powoli otworzyła kopertę i zaczęła czytać . Stopniowo na jej obliczu ciekawość ustąpiła miejsca zdziwieniu , a potem zmieszaniu .
— Cóż , złamał nogę ?
— Ja . Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców . Dziś znalazłem takiego , który zrozumiał moje idee , i zacznę działać .
Et la fleur embellit des pres ,
— Tak ? … I cóż ty na to ?
— Pierwej pokaż pan , coś przyniósł — przerwał Wokulski .
— Przysięgam , że spomiędzy znajomych mi dam jesteś pani jedyną kobietą , która naprawdę coś warta … Ale dosyć o tym . Od czasu kiedym poznał , że Wokulski kocha Belę ( a jak on ją kocha ! ) moja kuzynka robi na mnie dziwne wrażenie . Dawniej uważałem ją za wyjątkową , dziś wydaje mi się pospolitą , dawniej wzniosła , dziś jest płaska … Ale to tylko chwilami i jeszcze ostrzegam , że mogę się mylić .
— Pan był przyrodnikiem ? — spytał Ochocki .
— Jaśnie pan odchodzi ? … Co mam powiedzieć panu Molinariemu ? …
— Rozumiem to — odparł Wokulski — ale … Wybacz pan , pańskie odkrycia są tak nowe …
Panna Izabela ciekawie zaczęła się przyglądać .
Stach pracował za szafami , lecz gdy mu powiedziałem , że jest pani Stawska i po co przyszła , rzucił rachunki i wbiegł do sklepu w doskonałym humorze . Spostrzegłem nawet , że przypatruje się pani Stawskiej tak życzliwie , jakby na nim zrobiła silne wrażenie . No , przynajmniej teraz ! … chwała Bogu .
— Nie chodź pan tam . Jest rozdrażniony i lepiej zostawić go w spokoju . Zajdź pan lepiej do mnie na herbatę … À propos , czy ja mam pańskie włosy ?
Zgarbiony hrabia wybuchnął :
— Pan jeździł balonem ? — zapytała panna Felicja .
Świat salonów kochała panna Izabela na śmierć i życie , wyjść z niego mogła tylko do grobu , ale z każdym rokiem , a nawet miesiącem , mocniej gardziła ludźmi ; pojąć nie mogła , ażeby kobietę , tak jak ona piękną , dobrą i dobrze wychowaną , świat opuszczał dlatego tylko , że — nie ma majątku ! …
— Czy u tych , którym dajesz pan neseserki ? — spytał Lisiecki .
Mikołaj zaczął podawać potrawy . Wokulski bez najmniejszego apetytu zjadł kilka łyżek chłodniku , zapił portweinem , potem spróbował polędwicy i zapił ją piwem . Uśmiechnął się , sam nie wiedząc czemu , i w przystępie jakiejś żakowskiej radości postanowił robić błędy przy stole . Na początek skosztowawszy polędwicy położył nóż i widelec na podstawce obok talerza . Panna Florentyna aż drgnęła , a pan Tomasz z wielką werwą począł opowiadać o wieczorze w Tuileriach , podczas którego na żądanie cesarzowej Eugenii tańczył z jakąś marszałkową menueta .
Teraz Wokulski spojrzał na skrzypka i przede wszystkim spostrzegł pewne podobieństwo między nim i Starskim . Molinari miał takie same niewielkie faworyciki , jeszcze mniejsze wąsiki i ten sam wyraz znużenia , jaki cechuje ludzi posiadających szczęście u płci pięknej . Grał dobrze i wyglądał przyzwoicie , lecz było widać po nim , że już pogodził się z rolą półbożka łaskawego dla swoich wiernych .
Baron , lubo niechętnie , zgodził się na projekt ; włożył gruby paltot , szyję okręcił chustką i wziąwszy pod rękę narzeczoną wysunął się z nią naprzód . O czym mówili ? Nikt nie wie , tyle tylko widziano , że ona była blada , a on miał wypieki na twarzy .
„ Jezus , Maria ! — szepcze . — Więc już nawet przy licytacjach mówią o Wokulskim i o niej … I jeszcze przewidują , że go zgubi … Jezus ! Maria ! … ”
Na próżno staruszek wypierał się : nie tylko bowiem widziano jego zamach , ale jeszcze znaleziono przy nim kamień … Poszedł też nieborak do ratusza .
Panna Izabela trochę z góry spojrzała na przyjaciółkę .
Pan Ignacy mocniej zasadził binokle i podniósł się na swym fotelu , jakby pragnąc jednym zamachem obalić nową teorię , która przeciwstawiała się jego poglądom , lecz poplątało mu szyki wejście drugiego subiekta z brodą .
— Pan spodziewa się dużo zyskać ?
Drapie się tedy komornik z policją na trzecie piętro , stuk — puk ! drzwi u chłopców zamknięte , ale ze środka pytają się : „ Kto tam ? ” — „ W imieniu prawa otwórzcie ! ” — mówi komornik . „ Prawo prawem — mówią mu ze środka — ale my nie mamy klucza . Ktoś nas zamknął , pewnie pani baronowa . ” — „ Panowie żarty robicie z władzy — mówi komornik — a panowie wiecie , że powinniście się wyprowadzić . ” — „ Owszem — mówią ze środka — ale przecież dziurką od klucza nie wyjdziemy . Chybaby … ”
Kochany Stasiu , tyś sprytny , alem i ja nie w ciemię bity : wiem więcej , aniżeli przypuszczasz , i to mi tylko bolesne , że nie masz do mnie zaufania . Bo rada przyjaciela i starego żołnierza mogłaby cię uchronić od niejednego głupstwa , jeżeli nie od plamy …
Wstał , wyjrzał przez okno i z uśmiechem przypatrywał się ludziom , którzy gdzieś biegli , kłaniali się sobie , asystowali damom . Przypatrywał się ich gwałtownym ruchom , wielkiemu zainteresowaniu , bezświadomej szarmanterii mężczyzn , automatycznej kokieterii kobiet , obojętnym minom dorożkarzy , męce ich koni i nie mógł oprzeć się uwadze , że całe to życie , pełne niepokoju i udręczeń , jest kapitalnym głupstwem .
Pannę Izabelę ogarnia nerwowy niepokój , skupia wszystkie wspomnienia , wszystkie myśli , ażeby odgadnąć co znaczy karta , którą trzyma ten człowiek ? …
— Nic o tym nie wiem — odpowiedział Szlangbaum spuszczając oczy . W duchu zaś dodał :
— Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał .
„ Piękny człowiek ! ” — pomyślała .
— Nie cofnę się ! — zawołał . — Człowiek spragniony nie cofa się od krynicy . Mam zginąć , niech zginę pijąc … Czego wy zresztą chcecie ode mnie ? … Od dzieciństwa żyłem jak ptak spętany : w służbach , w więzieniach , a choćby i w tym nieszczęsnym małżeństwie , do którego zaprzedałem się … A dziś , kiedy rozwinęły mi się skrzydła , zaczynacie na mnie wrzeszczeć jak swojskie gęsi na dziką , która zerwała się do lotu … Co mi tam jakiś głupi sklep albo spółka ! … Ja chcę żyć , ja chcę …
— Widziałem ogromne lasy , w których człowiek ukazywał się raz na kilka lat , a jednak rosły bujniej aniżeli nasze …
— Czy nie uprzedzasz się , Belciu ? …
W kilka dni wpadł do niego baron Krzeszowski .
— Przypatrzże się , Pietrek , panu , bo to nasz największy dobrodziej … Jakby kiedy zechciał , żebyś sobie uciął rękę dla niego , utnij , a jeszcze mu się nie wywdzięczysz …
— Po co ? …
Leon otworzył drzwi salonu i prawie groźnie zawołał :
— Czy nie mógłbyś pan mówić jaśniej ? — spytałem niecierpliwie .
Poszedł do teatru i … na drugi dzień nie mogłem go poznać : w starcu ocknął się mój Stach Wokulski . Wyprostował się , oko nabrało blasku , głos siły …
— Wiesz , Floro — rzekła siadając w półleżącej pozycji na szezlongu — powrócił Kazio Starski i jutro ma być u nas .
I kazał sobie podać garnitur wizytowy .
— Ale nie bez cierpień — odpowiedziała pani Wąsowską . — Wiesz pan co — dodała — ponieważ jesteśmy prawie kuzynami , mówmy sobie ty …
— Właśnie od kilku dni miałem cię o to samo prosić ! … — odpowiedział uradowany pan Tomasz — niepodobna trzymać się na zbyt etykietalnej stopie z człowiekiem tak użytecznym .
Panna Izabela z wolna podsunęła się tuż do kantorka , za którym siedział Wokulski . Była bardzo blada . Zdawało się , że widok tego człowieka wywiera na nią wpływ magnetyczny .
— Gdzie tu gabinet jaśnie pana ? …
— Nieprawda . Po pierwszej czeka cię sto innych , ale po setnej pierwszej — już nic . Żeń się ; jedyny to ratunek na twoją chorobę .
Przede wszystkim któregoś dnia odwiedził ją nieznany adwokat z poufnym zapytaniem , czy pani baronowa nie wie czego o funduszach pana barona … Gdyby zaś takowe gdzie istniały , o czym zresztą wątpi adwokat , należałoby je wskazać dla uwolnienia pana barona od kompromitacji . Wierzyciele jego bowiem gotowi są chwycić się ostatecznych środków .
Wokulski ocknął się i spojrzał bliżej siebie . Pięknej pani z dzieckiem już nie było .
„ Coś wie , tylko gadać nie chce — myślał Rzecki . — Zawsze Żyd … ”
— Zrób to wcześniej , panie Wokulski , zrób wcześniej — rzekła podnosząc się z fotelu . — Bo wierz mi , łatwiej wyrzucić tysiące rubli z kieszeni aniżeli jedno przywiązanie z serca . Szczególniej , gdy się już zagnieździ . A nie zapomnij pan — dodała — dobrze umieścić mój kapitalik . Nie darłbyś paru tysięcy , gdybyś wiedział , jak ciężko nieraz trzeba na nie pracować .
Powóz stanął , ale rozpędzony brek przeleciał około niego jak burza śmiechów i okrzyków i zatrzymał się o kilkadziesiąt kroków dalej . Widocznie naradzano się nad czymś w sposób hałaśliwy i zapewne coś uradzono , gdyż towarzystwo wysiadło , a brek pojechał dalej .
I przypomniał sobie całe szeregi ludzi obdartych , mizernych , a szukających pracy , chudych koni , głodnych psów , drzew z obdartą korą i połamanymi gałęźmi . Wszystko to przecie spotykał bez wrażenia . I dopiero gdy wielki ból osobisty zaorał mu i zbronował duszę , na tym gruncie użyźnionym krwią własną i skropionym niewidzialnymi dla świata łzami wyrosła osobliwa roślina : współczucie powszechne , ogarniające wszystko — ludzi , zwierzęta , nawet przedmioty , które nazywają martwymi .
— Obraził pan Felcię — rzekła panna Izabela . — To nie godzi się … ona jest panu tak życzliwa .
Stach jeszcze z nimi nie grał ; chodził dopiero około stolików i przypatrywał się .
— A gdzieżeś ty widział takiego krakowiaka ?
Ostatnie wyrazy uderzyły Wokulskiego . On przecież zdobywał pannę Izabelę mądrością i cierpliwością … Jakaś otucha wstąpiła mu w serce , przestał wahać się i nagle rzekł :
„ Nie ma jej ! ” — myślał Wokulski żegnając się z panem Tomaszem .
Przybył tam dosyć późno , właśnie w chwili kiedy mistrz dał się uprosić do uszczęśliwienia słuchaczy koncertem własnej kompozycji . Jeden z miejscowych muzyków usiadł towarzyszyć mu na fortepianie , drugi przyniósł mistrzowi skrzypce , trzeci odwracał nuty akompaniatorowi , czwarty stał za mistrzem w zamiarze podkreślania fizjognomią i gestami piękniejszych albo trudniejszych ustępów .
— A gdyby tu jaki skład brał u pani bieliznę , czy nie opłaciłoby się zostać ?
— Tutaj , tutaj ! … — zawołała panna Izabela . Ale ponieważ młody człowiek nie dosłyszał jej , więc wybiegł Wokulski i wprowadził go do saloniku .
Wciąż pakując i zbierając różne graty wyszedł do sali . Upłynęła minuta — nie wracał ; dwie … nie wraca … Spojrzałem przez uchylone drzwi i zobaczyłem , że stoi oparty o poręcz krzesła patrząc bezmyślnie w okno .
Panu Ignacemu robi się zimno : obecność Szlangbauma w tym miejscu budzi w nim nowe podejrzenie . Aby je rozproszyć , pan Ignacy pyta stojącego przy drzwiach woźnego , gdzie odbywają się licytacje . Woźny wskazuje mu schody .
— Niezgorzej , wielmożny panie . Siedzi , dziękować Bogu i wielmożnemu panu , w Skierniewicach , ma grunt , najął parobka i tera z niego wielki pan . Za parę lat jeszcze ziemi dokupi , bo stołuje się u niego jeden dróżnik i stróż , i dwa smarowniki . Nawet mu tera kolej pensji dodała …
— Ależ — mówię — tu lokal zajęty …
Pewnego dnia słyszę w owej budce straszny łoskot … Wpadam ja , wpadają subiekci … Co za widok ! … Pani Małgorzata leży na podłodze przywalona biurkiem i oblana atramentem , krzesełko złamane , Stach zły i zmieszany … Podnieśliśmy płaczącą z bólu jejmość i z rozmaitych jej półsłówek domyśliliśmy się , że to ona sama narobiła tego rwetesu usiadłszy niespodzianie na kolanach mężowi . Kruche krzesło złamało się pod dubeltowym ciężarem , a jejmość chcąc ratować się od upadku chwyciła za biurko i z całym kramem obaliła je na siebie .
„ Może jesteś okiem żelaznego przetaka , w który rzucę ich wszystkich , aby oddzielić stęchłe plewy od ziarna ” — odpowiedział mu jakiś głos .
Wokulski uśmiechnął się .
— Z jaką , kochana pani ? Ja już nie mam nikogo , a choćbym nawet miała , nie mogłabym przyjmować u siebie ludzi tak chciwych i ordynarnych . Familia zaś mego męża wypiera się mnie , gdyż nie pochodzę ze szlachty ; co im zresztą nie przeszkadzało wytumanić ode mnie ze dwieście tysięcy rubli . Dopóki pożyczałam im na wieczne nieoddanie , politykowali ze mną ; ale gdy się opatrzyłam , zerwali stosunki i nawet oni to namawiali mego nieszczęśliwego męża , ażeby położył mi areszt na majątku . O , co ja przeżyłam z tymi ludźmi ! … — dodała płacząc .
— Dziś jednak — przerwał adwokat księcia — szanowny pan Wokulski daje nam możność podstawienia kapitałów chrześcijańskich w miejsce kapitału starozakonnych …
Hrabia z fotelu , a Konstanty z progu uważnie przypatrywali się Krzeszowskiemu .
Gdy wsiedli do powozu , odwrócił się bokiem do pani Wąsowskiej i spoglądając na ulicę zaczął :
Pożegnali się wszyscy bardzo zadowoleni . Baron dziwił się , skąd człowiek tego fachu tak dobrze strzela , hrabia  Anglik więcej niż kiedykolwiek był podobny do marionetki , a egiptolog znowu zaczął obserwować obłoki . W drugiej zaś partii — Wokulski był zamyślony , Rzecki zachwycony odwagą i uprzejmością barona , a tylko Szuman zły . I dopiero gdy ich kareta zjechała z górki obok klasztoru Kamedułów , doktór spojrzał na Wokulskiego i mruknął :
— Aha ! … — zawołał pan Tomasz — to siostra przysyła mi tych panów . Mój Boże ! nigdy się jeszcze nie leczyłem , a dziś … Proszę cię , panie Stanisławie , idź teraz do Beli … Mikołaj , zamelduj pana Wokulskiego panience .
— Felicja zostanie ze mną — wtrąciła prezesowa .
Wokulski pożegnał go . Doświadczał takich uczuć , jak chory na gorączkę , którego oblano zimną wodą .
— Z tymi Żydami to może być kiedyś głupia awantura . Tak nas duszą , tak nas ze wszystkich miejsc wysadzają , tak nas wykupują , że trudno poradzić z nimi . Już my ich nie przeszachrujemy , to darmo , ale jak przyjdzie na gołe łby i pięści , zobaczymy , kto kogo przetrzyma …
— Kto wie , czyś nie zgadł .
Memu Patkiewiczowi nie trzeba było dwa razy powtarzać . Zaczyna tedy pukać do okna baronowej tak , że sam Maruszewicz nie tylko mu otworzył lufcik , ale jeszcze własnoręcznie wciągnął chłopa do pokoju .
— Nie .
— Co robisz , wariacie ? ! … — zawołałem odbijając mu karabin .
— Pan Łęcki — odparł — jako wspólnik , potrzebuje mieć tylko zaufanego adwokata i buchaltera , którzy co pewien czas skontrolują rachunki . Reszta należy do nas .
Tym razem i Wokulski zarumienił się .
Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej :
Kiedy zwierzył się z kłopotu przed muzykiem , ten naprzód szeroko otworzył oczy , potem zmarszczył brwi , w końcu zaś , po długim namyśle , odparł :
Obejrzał się po gabinecie . Grupa szlachty gardzącej magnatami dała mu brawo .
— Mam interes zapłacić drożej .
… Chcąc , ażebym zupełnie był gotów , gdy wybije godzina sprawiedliwości , ojciec sam pracował nad moją edukacją .
— Źle ! źle ! … — mruczał Geist . — Muszę szukać kupca na mój materiał wybuchowy . A myślałem , że połączymy się …
Wokulski spojrzał na niego z boku i uśmiechnął się widząc , że stary odzyskuje dobry humor .
Panna Izabela była rozdrażniona .
— Znasz tę lalkę ? — spytał sędzia Heluni .
Wrócił do siebie .
Rzecki umilkł . Pił herbatę i tarł czoło . Po długiej pauzie rzekł :
— Tę ? …
Chłopak wyglądał po warszawsku , ale był trochę mizerny .
Wokulski wskoczył do swego powozu i otworzył lornetę . Był tak pochłonięty wyścigiem , że na chwilę zapomniał o pannie Izabeli . Sekundy rozciągały mu się w godziny ; zdawało mu się , że jest przywiązany do trzech koni mających się ścigać i że każdy ich ruch niepotrzebny szarpie mu ciało . Uważał , że jego klacz nie ma dość ognia i że Yung jest zanadto obojętny . Mimo woli słyszał rozmowy otaczających go :
— Źle ! — szepnął Ochocki . — Ha , zobaczymy , kto mocniejszy .
Rzecki spojrzał w jego rozgorączkowaną twarz i odsunął butelkę .
I podał mu tej samej wielkości kulkę platynową . Wokulski przekładał obie z rąk do rąk ; zdziwienie jego wzrosło .
„ Dwa ostatnie lata mojej egzystencji — mówił Wokulski — schodzą na uganianiu się za kobietą , której może bym się nawet wyrzekł poznawszy ją dokładniej . Cała moja energia , nauka , zdolności i taki ogromny majątek toną w jednym afekcie dlatego tylko , że ja jestem kupcem , a ona jakąś tam arystokratką . Czyliż ten ogół w mojej osobie nie krzywdzi samego siebie … ”
Na co ojciec spokojnie odparł :
— O , ja nic nie insynuuję pannie Izabeli — żywo zaprotestowała pani Wąsowska . — Jest w niej materiał na dzielną kobietę i ten , kogo ona pokocha , będzie szczęśliwy . Zanim jednak pokocha ! … Pomóż mi pan wsiąść …
Spoza uchylonych drzwi usłyszeliśmy głos już starszej kobiety .
— W Chinach zrobił kuzyn to odkrycie ?
Po obliczu pani Stawskiej przeleciał cień jakby żalu i zmęczenia .
— Domyślałem się tego — westchnął fryzjer . — W szanownym panu nie ma śladu pretensji , a to źle ! … Znam kilka baletniczek , które chętnie zawarłyby z panem stosuneczki , a słowo honoru daję , że warto ! Prześlicznie zbudowane , muskulatura dębowa , biust jak materac na sprężynach , ruchy pełne gracji i wcale nie przesadzone wymagania , szczególniej za młodu . Bo kobieta , panie , im starsza , tym droższa , zapewne i dlatego nikt nie ciągnie na sześćdziesięciolatki , że już nie ma na nie ceny . Rotszyld by zbankrutował ! … Początkującej zaś da pan trzy tysiące rubelków na rok , kilka prezencików i będzie panu wierna … Ach , te kobietki ! … Dostałem przez nie scjatyki , lecz nie mogę się na nie gniewać …
— Może nawet państwo baronowie pogodzą się przy tej okazji — zauważyła pani Meliton .
Idąc do domu hrabia Liciński kilka razy powracał myślą do Wokulskiego . Uważał za rzecz naturalną , że kupiec zarabia nawet na wyścigowym koniu ; swoją drogą czuł jakiś niesmak do podobnych operacyj , a już całkiem miał za złe Wokulskiemu , że wdaje się z Maruszewiczem , figurą co najmniej podejrzaną .
— Czy naprawdę kupiłeś , panie Stanisławie , klacz Krzeszowskiego ?
— Nie mam , bracie , daję ci słowo …
Czytając panna Izabela była blada jak papier . Podniosła się od stołu , zwinęła list i podniosła rękę , jakby z zamiarem rzucenia go komuś w oczy . Nagle , zdjęta strachem , chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać ; lecz w tej chwili upamiętała się i poszła do ojca .
Im więcej porównywał swoją miłość do panny Izabeli z uczuciami ogółu mężczyzn dla ogółu kobiet , tym bardziej wydawała mu się nienaturalną . Bo jak można zakochać się w kimś od jednego rzutu oka ? Albo jak można szaleć za kobietą , którą widzi się raz na kilka miesięcy , i tylko po to , ażeby przekonać się , że ona nie dba o nas ?
— Czy mi się tylko wydaje , czyli też panna Łęcka nie jest ci obojętną ?
Szapary ciągle gadał , że Kossuth jeszcze coś wymyśli , Stein był pewny , że odezwie się za nami Turcja , Liptak wzdychał do noclegu i gorącej strawy , a ja mówiłem , że kto jak kto , ale Napoleon nas nie opuści . Deszcz rozmiękczył nam odzienie , jak masło , brnęliśmy w błocie wyżej kostek , poodłaziły nam podeszwy , a w butach grało jak na trąbce ; mieszkańcy bali się sprzedać nam dzbanka mleka , a chłopi w jednej wsi gonili nas z widłami i kosami . Mimo to humor był , a Liptak pędząc obok mnie tak , aż błoto bryzgało , rzekł zadyszany :
— On mi przypomina Trostiego , pamiętasz , Belu , tego pułkownika strzelców w Paryżu — odpowiedział Pan Tomasz .
— Taką sprawę ? — spytał Wokulski .
— Myślę , Belciu — rzekła , z powagą sznurując usta , jej towarzyszka — że należałoby pomówić o tym z ojcem albo z ciotką .
— Panie proszą — rzekł w tej chwili Mikołaj ukazując się we drzwiach gabinetu .
Odurzające przywiązanie do jednej kobiety nie wykluczało jednak myśli o drugiej . Niekiedy przypominał sobie panią Stawską , o której wiedział , że wszystko gotowa była dla niego poświęcić , i czuł jakby wyrzuty sumienia .
— Porzucasz mistrza ? — spytała ją pani Wąsowska .
Wszedł w bramę domu , w którym znajdował się sklep , i skręcił do pokoju Rzeckiego , a za nim dziewczyna . Pan Ignacy był u siebie i zobaczywszy szczególną parę , rozłożył ręce z podziwu .
— W imię Ojca i Syna ! … — mówię . — Kpisz — mówię — czy o drogę pytasz ? … skądeś się tu wziął ? Chyba że jesteś duszą zmarłą …
Nagle zerwała się z kanapy .
— Szpigelman ? … Ach , prawda ! … Zapomniałam o nim . Powiedz mu , niech przyjdzie później … Czy papo wstał ?
— I tego krakowiaka , co wisi nad szynkiem ?
— Bardzo słusznie . I nie obawiasz się scen zazdrości ?
— Bo może to naprawdę jest źle …
„ Chwilowa apatia , wyczerpanie , brak wrażeń … Za dużo myślę o interesach ” — mówił .
Stary wciąż pisał i zdawał resztę , od czasu do czasu dotykając palcami swojej białej szlafmycy , której niebieski kutasik zwieszał mu się nad okiem . Czasem szarpnął kozaka , a niekiedy z szybkością błyskawicy zdejmował dyscyplinę i ćwiknął nią którego ze swych synowców . Nader rzadko mogłem zrozumieć : o co mu chodzi ? synowcy bowiem niechętnie objaśniali mi przyczyny jego popędliwości .
Siadła na szezlongu i utuliwszy głowę rękoma szlochała .
Już mrok ogarnął ziemię … Panna Izabela jest znowu sama w swoim gabinecie ; upadła na szezlong i obu rękami zasłoniła oczy . Spod kaskady tkanin spływających aż na podłogę wysunął się jej wąski pantofelek i kawałek pończoszki ; ale tego nikt nie widzi ani ona o tym nie myśli . W tej chwili jej duszę znowu targa gniew , żal i wstyd . Ciotka ją przeprosiła , ona sama będzie kwestować przy najładniejszym grobie i będzie miała najpiękniejszy kostium ; lecz mimo to — jest nieszczęśliwą … Doznaje takich uczuć , jak gdyby wszedłszy do pełnego salonu ujrzała nagle na swym nowym kostiumie ogromną tłustą plamę obrzydłej formy i koloru , jakby suknię wytarzano gdzieś na kuchennych schodach . Myśl o tym jest dla niej tak wstrętna , że ślina napływa jej do ust .
— Ach … prawda ! … Wspomniałam mu o kupnie naszej kamienicy …
Dopiero na ulicy spostrzegł się i uczuł żal do Szumana .
— Cóż to za oryginał ? …
— Diabeł ich wie : Szlangbaumy , Hundbaumy , czy ja ich zresztą znam ! …
Ponieważ nikt z gości już nie przychodził , Wokulski wezwał do siebie Jumarta .
A z drugiej strony cóż mam ? … Kobietę , która przy takich jak ja parweniuszach nie wahałaby się kąpać . Czym jestem w jej oczach obok tych wykwintnisiów , dla których pusta rozmowa , koncept , kompliment stanowią najwyższą treść życia . Co ta czereda , nie wyłączając jej samej , powiedziałaby na widok obdartego Geista i jego niezmiernych odkryć ? Tak są ciemni , że nawet nie dziwiliby się temu .
— Mówiłem , że Bonapart wypłynie i piwa im nawarzy ! Cała bieda w tym , że ja coś nie zdużam na nogi .
„ Gdyby mi wystarczyło kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie i komplet do wista , byłbym w Warszawie najszczęśliwszym człowiekiem — mówił do siebie . — Ale ponieważ oprócz żołądka mam duszę , która łaknie wiedzy i miłości , więc musiałbym tam zginąć . W tej strefie nie dojrzewają ani pewnego gatunku rośliny , ani pewnego gatunku ludzie … ”
— Ja pana prawie nie znam — szepnęła , widocznie zakłopotana , panna Izabela .
Piątego dnia , przed wschodem słońca , stanęliśmy na Pradze . Ale że fur było mnóstwo , a łyżwowy most ciasny , więc ledwie około dziesiątej zajechaliśmy do Warszawy . Muszę dodać , że wszyscy moi współpasażerowie znikli na Bednarskiej ulicy jak eter octowy , zostawiając po sobie mocny zapach . Gdy zaś przy ostatecznym rachunku wspomniałem o nich furmanowi , wytrzeszczył na mnie oczy .
„ Dokąd oni wydzierali się ? Do innego , podobno wyższego świata . A jeżeli morskie przypływy dowodzą , że księżyc nie jest złudnym blaskiem , tylko realną rzeczywistością , dlaczego te dziwne budynki nie miałyby stwierdzać rzeczywistości innego świata ? … Czyliż on słabiej pociąga za sobą dusze ludzkie aniżeli księżyc fale oceanu ? …
Nawet baronowa przybiegła zatrwożona i mówi do Patkiewicza :
Wziął fiakra i pojechał według adresu , daleko za wały miasta , w okolice Charenton .
Nie wszedł tam jednak od razu ; coś go zatrzymywało . Chciał zobaczyć pannę Izabelę , a jednocześnie lękał się tego i wstydził się swoich półimperiałów .
— No — odparł pan Ignacy — puszczenie w ruch takiego interesu jak moskiewski to nie chy-chy . Rozumie się .
I pilnie wpatrywał się w rysy jej widma , które mu napełniało duszę ; ale — znowu nie dostrzegł ani śladu niechęci . Owszem — figlarny uśmiech .
— Druga jest krótsza , ale za to ciekawsza . Wyobraź pan sobie , że baronowa , baronowa Krzeszowska , złożyła wczoraj wizytę pani Stawskiej …
— Prosimy . Belu , podaj mi rękę .
„ Tam do licha ! — mruknął strzelając z palców — a skąd oni wiedzą , że ja kupiłem klacz ? … Bagatela ! … przecież kupiłem ją od pani Krzeszowskiej za pośrednictwem Maruszewicza … Zresztą za często bywam w maneżu , wie o mnie cała służba … Eh ! zaczynam już palić głupstwa , jestem nieostrożny … Nie podobał mi się ten Maruszewicz … ”
Ktoś obcy mógłby myśleć , że bywam u pani Stawskiej za często . Ja jednak po dojrzałej rozwadze doszedłem do przekonania , żem bywał za rzadko . W jej mieszkaniu miałem przecie doskonały punkt obserwacyjny na całą kamienicę , no i przy tym byłem życzliwie przyjmowany . Pani Misiewiczowa ( zacna matka pani Heleny ) , ile razy przyszedłem , witała mnie otwartymi rękoma , mała Helunia wskakiwała mi na kolana , a sama pani Stawska ożywiała się na mój widok i mówiła , że w tych godzinach , które u niej przepędzam , zapomina o swoich kłopotach ! …
Wróciwszy z Paryża do Warszawy , Wokulski zastał drugi list prezesowej .
— Panowie ! … — wrzasnął adwokat obcierając nos z akcentem rozrzewnienia . — Uczcijmy naszego gospodarza , znakomitego obywatela , najzacniejszego z ludzi …
— A jak ci się zdaje : ile przywiozłem ?
— Tobie oddam , panie Stanisławie — mówił pan Łęcki . — I właśnie chciałem zapytać się , czy przyjmiesz ? …
Na biurku leżał bilet Maruszewicza .
Doktór zmieszał się …
— Nie rozumiesz ? … Więc chyba nie jesteś kobietą .
— Straszna masa wojsk ! — szepnąłem . — Gdzie się to pomieści ! …
Odtąd , ile razy przypomniała mu się Warszawa albo ile razy spotkał kobietę mającą coś szczególnego w ruchach , w ubiorze czy fizjognomii , wpadał do kawiarni i wypijał karafkę koniaku . Tylko wówczas śmiało przypominał sobie pannę Izabelę i dziwił się , że taki jak on człowiek mógł kochać taką jak ona kobietę .
Tak pamięć o mnie : im dalej ucieka ,
Klepie go po wypukłej piersi , ściska za prawą i za lewą rękę , a nareszcie oparłszy na jego ostrzyżonej głowie swoją dłoń wykonywa nią taki ruch , jakby mu chciał maść wetrzeć w okolicę ciemienia .
— Wynudził pana stary — rzekł do Wokulskiego — co ? …
Pan Ignacy spiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę . Już obrzydła mu licytacja , której ma pełne uszy i pełną głowę . Chce w jakiś sposób przepędzić zbywający mu czas i spostrzegłszy otwarty kościół Kapucynów kieruje się do niego będąc pewnym , że w świątyni znajdzie spokój , przyjemny chłodek , a nade wszystko , że tam przynajmniej nie usłyszy o licytacji .
— To było chwilowe — rzekł . — Doznałem zawrotu w balonie …
A przypatrzywszy się uważniej Wokulskiemu dodała :
„ Że też Pan Bóg nie ukarze tej jędzy … ” — rzekłem do siebie , pewny , że z tego lornetkowania wyniknie kiedy skandal .
„ Szatan ! ” — mruknął Wokulski . Cały świat zaczął przed nim krążyć i nabiegać krwią .
„ Sprzedam sklep — myślał — wycofam moje kapitały i osiądę w Paryżu . Nie będę zawadzał tym , którzy mnie nie chcą … Będę tu zwiedzał muzea , może wezmę się do jakiej specjalnej nauki i życie upłynie mi , jeżeli nie w szczęściu , to przynajmniej bez boleści … ”
— Prosić .
— O ile mi się zdaje , jest to dosyć mierny skrzypek .
W początkach maja pierwszy raz przyszedł do Stacha z prośbą . Był bardziej skurczony i miał czerwieńsze oczy niż zwykle .
— Bitwa ! … — zawołał ktoś na froncie przeciągłym głosem .
— Nie , nie i … nie ! … Nie chcę żadnych listów od tej nieznośnej baby … Pewnie znowu jakaś szykana , bo ona nic innego nie pisuje … Proszę cię , Floro , natychmiast odeszlij ten list i … albo zresztą zobacz , co pisze … Ostatni raz przyjmę jej bazgraninę …
— I pan mi przebacz , baronie — odpowiedział Wokulski .
— Patrzajże ? … Znam ten kamień ; siedzieliśmy wtedy oboje na nim i patrzyliśmy to na rzekę , to na obłoki , których bieg niepowrotny uczył nas , że tak ucieka szczęście . Czuję to dopiero dzisiaj . A studnia jestże w zamku i zawsze głęboka ?
Wokulski był odurzony . Nie wiedział , którędy idzie , nie zdawał sobie sprawy z tego , o czym rozmawiali z prezesową . Czuł tylko , że znajduje się w jakimś odmęcie dużych komnat , starodawnych portretów , cichych stąpań , nieokreślonej woni . Otaczały go kosztowne meble , ludzie pełni delikatności , o jakiej nigdy nie marzył , a nad tym wszystkim , jak poemat , unosiły się wspomnienia starej arystokratki , przesiąknięte westchnieniami i łzami .
Wokulski zbliżył się do powozu hrabiny . Pan Łęcki i damy starsze winszowały mu ; panna Izabela milczała .
Pani Stawska słuchała w milczeniu , lecz powoli doszła do przekonania , że Wokulski jest najbardziej nadzwyczajnym człowiekiem , jaki istniał na ziemi .
— Bardzo wątpię . Kto dziś ożeni się z panną mającą wielkie wymagania , a żadnego posagu ? Zestarzeje się , choć ładna . Naturalnie …
— No , no — rzekła — niech pan się uspokoi i nie przesadza … Pod słowem honoru ( choć kobiety podobno nie mają honoru ) zapewniam pana , że to , o czym mówiliśmy , zostanie między nami . Zresztą jestem pewna , że nawet Bela przebaczyłaby panu jego wybuch . Była to niegodziwość , ale … zakochanym wybacza się nie takie niegodziwości .
— Niechże jaśnie pani nie robi skandalu przy służbie ! … — zgromił ją Leon . — Wszystkie te rzeczy jaśnie pan powinien mieć w domu …
— Tym mniej możesz go mieć do innych pracowników , którzy nie znają cię tak jak ja .
— To już wrócimy do ciebie — rzekł Wokulski .
W zielonym gaju , ponad strumieniem ,
Gdy zaś w dodatku wyłożył mi Mraczewski swoją teorię o wspólności żon , zaraz przyszło mi do głowy :
— Miałeś pan przecie o baronowej …
Ale stary chemik tym razem nie odgadł myśli Wokulskiego ; przypatrzył mu się pochmurnie i rzekł :
— Może dom naprawdę wart tylko dziewięćdziesiąt … — nieśmiało odpowiedział Wokulski .
— Masz tu — rzekł — dziesięć rubli na święta . Jutro w południe przyjdziesz do sklepu i dostaniesz kartkę na Pragę . Tam u handlarza wybierzesz sobie konia , a po świętach przyjeżdżaj do roboty . U mnie zarobisz ze trzy ruble na dzień , więc dług spłacisz łatwo . Zresztą dasz sobie radę .
— Nie obchodzi cię twój własny sklep , taki piękny sklep ? … — zdziwił się Ignacy .
— Śmiej się pan z tego — rzekłem — lalka u nas kupiona …
— Nasz gospodarz , pan Wokulski , przychodzi złożyć paniom uszanowanie i zakomunikować wiadomości …
W rezultacie tak Rzecki , jak baron , jak książę i paru hrabiów , którzy dowiedzieli się o „ nowym figlu ” Maruszewicza , wszyscy przyznawali , że Wokulski postąpił szlachetnie , ale nie po męsku .
— Tak . Już wiem , że baronowa Krzeszowska chce za niego dać dziewięćdziesiąt tysięcy .
Gąsienica ta posiada wiele nóżek krótszych i dłuższych . Idąc od głowy pierwsza para jej nóżek opiera się na lewo : o Pole Marsowe , pałac Trocadero i wystawę , na prawo aż o cmentarz Montmartre . Druga para ( nóżki krótsze ) na lewo sięga do Szkoły Wojskowej , Hotelu des Invalides. i Izby Deputowanych , na prawo kościoła Magdaleny i Opery . Potem idzie ( wciąż ku ogonowi ) na lewo Szkoła Sztuk Pięknych , na prawo Palais Royal , bank i giełda ; na lewo Institut de France i mennica , na prawo Hale Centralne ; na lewo Pałac Luksemburski , muzeum Cluny i Szkoła Medyczna , na prawo plac Republiki , z koszarami ks . Eugeniusza .
Wybiegł na ulicę i błąkając się bez celu , powtarzał :
„ Więc przypuśćmy — mówił — że w rezultacie po wszystkich moich zabiegach — odtrąci mnie … No ? … słowo honoru , że natychmiast wezmę utrzymankę i będę z nią siadał w teatrze obok loży państwa Łęckich . Zacna pani Meliton , a może i ten … Maruszewicz wynajdą mi kobietę mającą podobne do niej rysy ( za kilkanaście tysięcy rubli można i to nawet znaleźć ) . Od stóp do głów owinę ją w koronki , zasypię klejnotami , a wtedy przekonamy się , czy wobec niej nie zblednie panna Izabela . — Niechże sobie potem idzie za mąż , choćby za marszałka i barona … ”
„ Jestem człowiek zmarnowany . Miałem ogromne zdolności i energię , lecz — nie zrobiłem nic dla cywilizacji . Ci znakomici ludzie , jakich tu spotykam , nie mają nawet połowy moich sił i mimo to zostawiają po sobie machiny , gmachy , utwory sztuki , nowe poglądy . Lecz ja co zostawię ? … Chyba mój sklep , który dziś upadłby , gdyby go nie pilnował Rzecki … A przecież nie próżnowałem : szarpałem się za trzech ludzi i gdyby mi nie pomógł przypadek , nie miałbym nawet tego majątku , jaki posiadam ! … ”
— I przyznaj , że umiem dotrzymywać obietnic .
Pan Ignacy zabiegł mu drogę .
— Prawda , że wyjeżdżał pan do Paryża bardzo obrażony na mnie ? …
Czym się to wszystko skończy , Boże miłosierny …
Po chwili ukazał się mężczyzna pięknego wzrostu , z siwą hiszpanką , takimiż wąsami i czerwoną wstążeczką przy klapie surduta .
— Wszystko to dobrze — mówię — panie Wirski , ale cóżeś mi pan miał opowiedzieć ?
Dramatyczny głos baronowej przeszedł znowu w szlochanie .
Podano sandacza , którego Wokulski zaatakował nożem i widelcem . Panna Florentyna o mało nie zemdlała , panna Izabela spojrzała na sąsiada z pobłażliwą litością , a pan Tomasz … zaczął także jeść sandacza nożem i widelcem .
Wtedy poszłam do jego mieszkania z moim doradcą prawnym i zobaczyłam przez lornetkę , że moja lalka jest rzeczywiście u tej pani . Na drugi dzień więc udałam się do niej , zabrałam lalkę , którą tu widzę na stole , i podałam skargę .
— Z Węgier wypędzili , do Szwabów się nie zaciągnę …
— Ożenił się pan dla majątku ? — spytała wdówka szeroko otwierając oczy .
„ Oto fagas ! — przemknęło mu przez głowę . — I ja … ja ! … miałbym z takimi ludźmi robić sobie ceremonie ? … ”
IV . Człowiek szczęśliwy w miłości
— Więc zostaję … — rzekł po chwili . — Będę cierpliwym , a pani sama da mi znak , że spełniły się moje nadzieje .
— Ty mnie pytasz ? — rzekła .
— Więc sami powiedzcie — mówiła wzruszonym głosem prezesowa — czy godzi się pojedynkować o taką drobnostkę ? Wszyscy przecież wiemy , że Krzeszowski jest roztargniony i półgłówek … Najlepszy dowód w tym , co nam nagadał …
— Nie widział pan nawet moich portretów ?
Szuman podniósł brwi i splótł ręce .
— A tak … spółka ! … — powtórzył Wokulski usiadłszy na fotelu . — To rzecz tych panów , ile zbiorą gotówki .
— Lukrecji za grosz …
Staruszka nalegała , ażeby natychmiast przyjeżdżał i zabawił u niej parę tygodni .
Głos jego stopniowo cichnął , jakby zagłębiając się w studni , potem umilkł na schodach , lecz znowu doleciał nas z ulicy . Po chwili zrobił się tam jakiś hałas , a gdy wyjrzałem oknem , zobaczyłem , że pana Raczka policjant prowadził do ratusza .
— Może panowie będą łaskawi częściej … — dodała pani Misiewiczowa .
— Mam doskonałego plenipotenta , a zarazem przyjaciela , który lepiej prowadzi interesa , niżbym ja to potrafił .
— Pan Stanisław musi gniewać się na nas , nie wiem nawet za co , bo przynajmniej tatko i … my wszyscy jesteśmy bardzo życzliwi . Pan Stanisław chyba nie może się skarżyć , ażeby z naszej strony doznał najmniejszej przykrości … Pan Stanisław …
Ujrzawszy mnie pani Misiewiczowa zaczęła wylewać chyba już resztki łez .
— On babcię kiedy skaleczy — odezwał się niezadowolony Starski . — Kto widział przyzwyczajać do takich pieszczot źrebięta , z których później wyrastają konie !
„ Szczególny kraj , w którym od tak dawna mieszkają obok siebie dwa całkiem różne narody : arystokracja i pospólstwo . Jeden mówi , że jest szlachetną rośliną , która ma prawo ssać glinę i mierzwę , a ten drugi albo przytakuje dzikim pretensjom , albo nie ma siły zaprotestować przeciw krzywdzie .
— No , ja na takie głupstwa nie chodzę .
— Ja i sceny ! … Zazdrość i Wokulski … Cha ! cha ! cha ! … Ależ nie ma na świecie człowieka , który ośmieliłby się zrobić mi scenę , a tym bardziej on … Nie masz pojęcia o jego uwielbieniu , poddaniu się … A jego bezgraniczna ufność , nawet zrzeczenie się wszelkiej osobistości doprawdy rozbrajają mnie … I kto wie , czy to jedno nie przywiąże mnie do niego .
Dziewczynka usiadła z książką na stopniach konfesjonału i ucichła .
— Nie , nie … proszę wody — poprawiła się .
Chciał roześmiać się , ale znowu wpadał w moc obłędu . I znowu wydawało mu się , że takie jak jego życie warto złożyć u nóg takiej jak panna Izabela kobiety .
Akurat we dwadzieścia cztery godzin po wysłaniu tego listu w lokalu państwa Krzeszowskich zjawił się Rzecki oświadczając , że chce się widzieć z baronem .
— Wcale nie przerzucała , dlaczego miałaby przerzucać ? — odparł Ignacy . — Obejrzała tę …
„ Wesoły dom , nie ma co … ” — szepnął Wokulski otrzepując krople wody , które mu spadły na rękaw .
— I pan nie jesteś obcy , i ten pan — rzekła staruszka wskazując na mnie . — To musi być uczciwy człowiek …
— Cóż znowu ? …
— Jeżeli tak , więc biorę pana do niewoli — rzekła panna Izabela i zawiesiła medalion na szyi . A kiedy przyszło wsunąć go za stanik , spuściła oczy i zarumieniła się .
„ Trafiają się kobiety z defektem moralnym , niezdolne kochać nic i nikogo , prócz swoich przelotnych kaprysów , podobnież i mężczyźni ; jest to tak dobra wada , jak : głuchota , ślepota albo paraliż , tylko mniej widoczna . ”
— Awantury — mówi — awantury z baronową ! Ale daj mi pan cygaro , bo to dwie duże historie .
Wtem ktoś lekko dotyka jego ramienia . Pan Ignacy ogląda się i widzi za sobą starego Szlangbauma .
Na twarzy hrabiego mignęło zdumienie ; w tej chwili jednak opanował się i odpowiedział tonem suchej grzeczności .
Wrócili do pałacu . Panna Izabela była trochę zmieniona , ale rozmawiała ze wszystkimi wesoło . Wokulskiemu znowu powrócił spokój . Nie rozpaczał już , że panna Izabela odjeżdża ; powiedział sobie , że zobaczy ją za miesiąc , i to mu obecnie wystarczało .
— Musiał dobrze pójść interes — rzekł do panny Izabeli — bo jaśnie pan coś … jakby trochę tego …
Szlangbaum uspokoił się .
W kruchcie spostrzegł , że dziewczyna rozdaje jałmużnę dziadom . I opanowała go okrutna boleść na myśl , że z dwu kobiet , z których jedna chce się sprzedać za majątek , a druga już się sprzedaje z nędzy , ta druga , okryta hańbą , wobec jakiegoś wyższego trybunału może byłaby lepszą i czystszą .
— Przypuściwszy , że wszystko stanie się według woli pani — rzekł — czy mnie przyjęłaby pani za towarzysza ? …
— Nie mam prawa nabywać tajemnic — odpowiedział już zmieszany Wokulski .
— Myślałżeś co , panie Stanisławie , o tej cukrowni ? — rzekła wąchając swój flakonik , co było znakiem wzruszenia . — Pomyśl o tym , proszę cię , i pogadaj ze mną , bo już mi zbrzydły te komeraże …
— Głupiutkie są te panny — zaczęła po chwili prezesowa . — Im się zdaje , że jak złapie która bogatego męża , a poza nim przystojnego kochanka , to już wypełni sobie życie … Głupiutkie . Ani wiedzą , że wnet sprzykrzy się stary mąż i pusty kochanek i że prędzej czy później każda zechce poznać prawdziwego człowieka . A jeżeli się taki trafi , na jej nieszczęście , co ona mu da ? … Czy wdzięki , które sprzedała , czy serce zaszargane z takimi oto Starskimi ? …
— A prawda — odparł Wokulski . — Odwieź mu tam …
Usłyszawszy zaś to doznałem jeszcze dziwniejszego uczucia ; było mi żal , że pani Stawska nie dostanie Stacha za męża , a jednocześnie jakby kto mi zdjął ciężar z piersi .
— Moja Felciu — odparła wdówka — jesteś w tym wieku , że u ciebie każdy będzie dobrym furmanem , kto ma ładne oczy .
Po obiedzie baron oddalił się do swego pokoju ( o tej godzinie zawsze chorował na migrenę ) , reszta zaś towarzystwa miała zebrać się w parku , w altanie , gdzie zwykle jadano owoce .
Gniotą go , popychają , szarpią za odzież . Ktoś chwyta go za nogi , ktoś sięga do kieszeni , ktoś uderza go między łopatki . Nadchodzi chwila , w której pan Ignacy sądzi , że połamią mu klatkę piersiową . Podnosi oczy do nieba i widzi , że jest we drzwiach . Już , już … zaduszą go … Nagle czuje przed sobą puste miejsce , uderza głową w czyjeś wdzięki , nie dosyć starannie zasłonięte połą surduta , i — jest w sali .
— Czy pokazywał pan to chemikom ?
Chciałem go zmonitować : błaźnie jakiś , twój pan jest panem tylko dla ciebie ; ale poleciał na złamanie karku .
„ Przecież chyba zasługuję na to — myślał — ażebym był pierwszym i ostatnim … ”
— Ależ naturalnie — przerwała mi — że musicie ich wypędzić … Lecz , panie ! — zawołała — jakkolwiek są oni źli i zepsuci , to przecież gorszą od nich jest ta … ta Stawska ! …
— Myli się pan .
— Tym przyjemniej zejdzie nam miodowy miesiąc .
Wokulski ocknął się , nad nim stał konduktor i budził go w najuprzejmiejszy sposób .
— Ja , pani .
— Bo ja chciałbym , proszę pana , akszamitny kołmirz .
Ajent handlowy , który z obowiązków stanowiska potrzebował mieć o kupcach wiadomości wszechstronne i wyczerpujące , przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie wejrzenie w jego załzawionych oczach , spytał zniżonym głosem :
— Naturalnie , handel cierpiał na tym .
Panna Izabela w milczeniu ucałowała ręce ciotki . W tej chwili była tak piękna , że hrabina schwyciwszy ją w objęcia pociągnęła do lustra i śmiejąc się rzekła :
Pożegnanie jej z rodziną było pełne znaczenia . Pan Łęcki , ciągle rozstrojony , przecierał oczy , a hrabina wsunąwszy jej w rękę aksamitny woreczek z pieniędzmi pocałowała ją w czoło i rzekła :
Skończył swoją sztukę , ukłonił się według najpiękniejszych zasad i wyszedł z uśmiechem ; patrząc na jego wspaniałą minę i portfel , w którym nosił szczotki i brzytwy , można by go wziąć za urzędnika z ministerium .
— I nie ogłaszasz pan o tym ?
— A jeżeli te stosunki przewrócą mu w głowie ? … — spytała panna Izabela .
Panna Izabela nie nalegała dłużej ; ucałowała ojca w rękę i w czoło i poszła do swego buduaru , głęboko zadumana .
— No , żegnam pana … — rzekł Wokulski otwierając drzwi .
— Co pan każe ? — spytał go Wokulski , gdy już usiedli . ( Maruszewicz nie umiałby ściśle oznaczyć chwili aktu zajmowania miejsca w przestrzeni ) . Mimo to zaczął , niekiedy zacinając się :
Mija dwie sale , tak puste , że nie widać w nich ani krzesła na podłodze , ani gwoździa w ścianie . Sale te tworzą przysionek jednego z wydziałów sprawiedliwości , lecz są widne i wesołe . Przez otwarte okna wlewają się tu potoki słonecznych blasków i gorący lipcowy wiatr nasycony warszawskimi pyłami . Pan Ignacy słyszy świegot wróbli i nieustanny turkot dorożek i doznaje dziwnego uczucia dysharmonii .
Z czasem jednak stała się powściągliwszą w mowie , a niekiedy nawet moralizującą , spostrzegłszy , że wygłaszanie zdań i opinii przyjętych przez ogół wpływa na wzrost dochodów .
— Mamo , dlaczego ten pan rozbiera Mimi ? Przecież ona będzie się wstydzić …
— W mieście , panie , cicho do czasu , a zresztą nic . Byłem wczoraj z towarzystwem na Saskiej Kępie , ale cóż to , panie , za ordynaryjna młodzież ! … Pokłócili się w tańcu i proszę mego pana wyobrazić sobie … Główkę trochę wyżej , s 'il vous plait …
Wokulski chciał schwycić za kark posłańca , ale pohamował się i — zawrócił na dół .
Wokulski zamyślił się .
— A w gruncie mogą się nienawidzieć .
— Jak to wziąłeś ? — pytam . — Przecież muszę umówić się o cenę z gospodarzem .
Szedł po marmurowych schodach ozdobionych kwiatami , a Józef przed nim . Na pierwszej kondygnacji miał kapelusz na głowie , na drugiej zdjął go nie wiedząc , czy robi stosownie , czy niestosownie .
Ot , gdybym ją był spotkał rok temu .
W głębi kaplicy , w powodzi światła , leżał biały Chrystus otoczony kwiatami . Zdawało się Wokulskiemu , że pod wpływem migotliwych płomyków twarz jego ożywia się przybierając wyraz groźby albo litości i łaski . Kiedy pozytywka wygrywała Łucję z Lamermooru albo kiedy ze środka kościoła doleciał stukot pieniędzy i francuskie wykrzykniki , oblicze Chrystusa ciemniało . Ale kiedy do krucyfiksu zbliżył się jaki biedak i opowiadał Ukrzyżowanemu swoje strapienia , Chrystus otwierał martwe usta i w szmerze fontanny powtarzał błogosławieństwa i obietnice …
„ Wynagrodzę go … wynagrodzę … może być pewnym mego poparcia . ”
„ Czyżby zaręczyła się panna Izabela ? … ” — pomyślał Wokulski i pociemniało mu w oczach .
Wokulski słuchał go poważnie , nawet kiwał głową , ale patrzył nie wiadomo gdzie i myślał nie wiadomo o czym .
„ Za pozwoleniem . Od jednego obiadu i jednej wizyty jeszcze bardzo daleko do dłuższej znajomości . Na tysiąc zaś dłuższych znajomości — ledwie jedna prowadzi do oświadczyn ; na dziesięć oświadczyn — ledwie jedne są przyjęte , a i z tych ledwie połowa kończy się małżeństwem . Trzeba więc być zupełnym wariatem , ażeby nawet przy dłuższej znajomości myśleć o małżeństwie , za którym jest ledwie jedna , a przeciw któremu ze dwadzieścia tysięcy szans … Jasne czy niejasne ? ”
— O , to pan rządca ! … — zawołała . — Myślałam , że znowu jaki tam …
— Cóż tu robi ten pan Starski ?
„ Mecenas ma rację — myślał . — Lepiej kupić ten dom pod cudzą firmą . Inaczej mogliby mnie podejrzewać o chęć wyzyskania ich albo — co gorsze — posądzić o zamiar robienia im łaski ! … ”
Wokulski powoli otwierał list pani Meliton przypominając sobie niedawne wypadki . Zdawało się mu , że w nie oświetlonej części gabinetu jeszcze widzi ciemną gęstwinę łazienkowskich drzew , niewyraźne sylwetki obdartusów , którzy mu zastąpili drogę , a później wzgórek ze studnią , gdzie Ochocki zwierzał mu się ze swych pomysłów . Lecz gdy spojrzał na światło , mgliste obrazy znikały . Widział lampę z zielonym daszkiem , stos papierów , brązy stojące na biurku i chwilami myślał , że Ochocki ze swymi machinami latającymi i jego własna rozpacz były tylko snem .
Ze wstydem wyznaję , że było mi trochę przykro wynosić się na nowy lokal . Jeszcze ze sklepem pół biedy ; nawet wolę służyć w ogromnym magazynie , na wzór paryskich , aniżeli w takim kramie , jakim był nasz poprzedni . Żal mi jednak było mego pokoju , w którym dwadzieścia pięć lat przemieszkałem . Ponieważ do lipca obowiązuje nas stary kontrakt , więc do połowy maja siedziałem w moim pokoiku , przypatrując się jego ścianom , kracie , która przypominała mi najmilsze chwile w Zamościu , i starym sprzętom .
Pani Wąsowska i Starski znikli na wzgórzu , panna Izabela coraz niecierpliwiej bawiła się parasolką . Wokulskiemu pulsa biły w skroniach jak dzwony . Ponieważ milczenie trwało zbyt długo , więc odezwała się panna Izabela :
W tej chwili stary podoficer , który szedł na prawym skrzydle gwiżdżąc Rakoczego , wypuścił karabin , rozstawił ręce i zatoczył się jak pijany . Przez mgnienie oka widziałem jego twarz : miał z lewej strony rozdarty daszek kaska i czerwoną plamkę na czole . Szliśmy wciąż ; na prawym skrzydle znalazł się inny podoficer , młody blondynek .
A potem dodał :
— Tamten ? … — odpowiada zapytany . — To znany szubrawiec … niedawno siedział na Pawiaku … Niech pani na niego nie zważa … Plunąć nie warto …
Zrobiło się cicho , wszystkie panie spojrzały na Wokulskiego . Ten odparł po chwili milczenia :
— Dziwaczne . Człowiek myśli , że sam pojedzie w górę ; nagle widzi , że nie on jedzie , ale ziemia szybko zapada mu się pod nogami . Jest to zawód tak niespodziany i przykry , że … chciałoby się wyskoczyć …
Wtem na skręcie wymija go młoda kobieta , której wzrost i ruchy robią na Wokulskim silne wrażenie .
— Dlaczego ? …
— To nie jest odpowiedź .
— Ach , Boże , co mówią …
— Jedziesz do Paryża ? — zapytał Stacha .
— Cóżeś tam robił ?
— Naturalnie . Jest to jedna z masek , w którą lubi przebierać się instynkt utrwalenia gatunku .
— Ale im płaci się za to — odpowiedziała figlarnie patrząc mu w oczy .
Mistrz grał z kwadrans , ale Wokulski nie słyszał już ani jednej nuty . Rozbudził go dopiero przeciągły grzmot oklasków . Potem znowu zapomniał , gdzie jest , ale za to doskonale widział , jak Molinari szepnął coś do ucha panu Rzeżuchowskiemu , jak pan Rzeżuchowski wziął go pod rękę i — przedstawił pannie Izabeli .
— Rzecki — odezwał się rządca .
Stary , posłuszny jak dziecko , zawinął swoje papiery w czerwoną chustkę i wyszedł z synem , który musiał go podtrzymywać na schodach .
— Warunki te — odparł — o tyle zmieniły moje położenie , że na parę lat nie potrzebuję się troszczyć o majętnego wspólnika . Lecz co do metalów , właśnie w tej chwili pracuję nad nimi , spojrzyj …
— Więc przetnij tę sztabkę , a jeżeli nie masz czym , przyjedź do mnie . Zobaczysz tam nierównie więcej podobnych osobliwości i będziesz mógł robić z nimi próby , jakie ci się podoba .
— Gdyby tak … Więc i cóż ? — odparł .
„ Otom podły — pomyślał Wokulski . — I ja taką kobietę podejrzywałem … Ach , nędznik … ”
— Moja droga , skądże znowu przychodzi ci do głowy ten … Wokulski ? …
„ Oto skutki mego nietaktu — pomyślał Wokulski . — Spostrzegła , że ten Starski wydaje mi się niesmacznym , i teraz miesza się na lada wspomnienie o nim . Jakże to podle z mojej strony ! ”
Doznałem takiego uczucia , jakby ze mnie krew wyciekła . A on prawił dalej :
— Owszem , bardzo — wtrąciła pani Stawska . Przy tym spojrzała na Wokulskiego i zarumieniła się .
— To stara będzie się wściekać … To jej narobię … Cha … Cha ! … Ale … może pan tylko naciąga ?
Stojący pod oknem pan Malborg z panem Niwińskim przypatrywali się obu damom przez binokle .
— Gdzie pan jedziesz ? … nie tędy … Ach , prawda , gotów pan jesteś zbłądzić , a później mówić wszystkim przy obiedzie , żem cię sprowadziła z prostej drogi . Proszę za mną …
Zdumiały go nadzwyczajne zmiany w niej . Dziewczyna była czarno ubrana , miała bladawą , ale zdrową cerę i nieśmiałe spojrzenie . Spostrzegłszy Wokulskiego zarumieniła się i zaczęła drżeć .
Stach przez wrzesień był na wsi u prezesowej Zasławskiej . Po co on tam jeździł , co robił ? … domyśleć się nie mogę . Ale z paru listów , które do mnie napisał , widzę , że musiało mu się dziać nieosobliwie . Jaki diabeł sprowadził tam pannę Izabelę Łęcką ? … Eh ! przecież nią się już chyba nie zajmuje . I będę chłystkiem , jeżeli go nie wyswatam z panią Stawską . Wyswatam , odprowadzę ich do ołtarza , dopilnuję , ażeby przysiągł jak się należy , a potem … Może sobie w łeb palnę , czy ja wiem ? …
— Jedzie pani jutro ? … — spytał Wokulski .
— Naturalnie , że się odzywam , bo pan i gada , i robi całkiem jak dziecko … Ja jestem tylko lokaj , ale przecie wolałbym wierzyć takiemu , co mi daje dwa ruble za wizytę , aniżeli takiemu , co ode mnie po trzy ruble pożycza , i wcale nie śpieszy się z oddawaniem . Ot , co jest , dziś pan Wokulski dał mi dwa ruble , a pan Maruszewicz …
Właśnie Mikołaj obniósł polędwicę , gdy w przedpokoju zadzwoniono . Stary służący wyszedł i po chwili wrócił z listem na srebrnej , a może platerowanej tacy .
„ One ! … Czy mnie choć zatrzymają ? … ”
— Cóż , dobijał się kto ? … — spytał Wirski z akcentem oburzenia w głosie .
— Belu , nie boisz się ? … — odezwała się ciotka .
— Kochana Belu … — odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić kuzynkę .
— Nie mogłem … i basta ! Nie miałem po co wracać — odparł niecierpliwie Wokulski . — Umrzeć tu czy tam , wszystko jedno … daj mi wina — zakończył nagle , wyciągając rękę .
— Dla wielu powodów — odparł Geist . — Naprzód chcę , ażeby ten produkt wyszedł tylko z mojego laboratorium , choćbym nawet nie ja sam go otrzymał . A po wtóre , podobny materiał , który zmieni postać świata , nie może stać się własnością tak zwanej dzisiejszej ludzkości . Już za wiele nieszczęść mnoży się na ziemi przez nieopatrzne wynalazki .
— A ja zaraz przystępuję do interesu — rzekła dama patrząc na niego z góry . — Nasze sierotki potrzebują kilku sztuk płótna …
„ Dobrze ci tak ! tam twoje miejsce … — myślał Wokulski . — Bo któż to miłość przedstawiał mi jako świętą tajemnicę ? Kto nauczył mnie gardzić codziennymi kobietami , a szukać niepochwytnego ideału ? … Miłość jest radością świata , słońcem życia , wesołą melodią w pustyni , a ty co z niej zrobiłeś ? … Żałobny ołtarz , przed którym śpiewają się egzekwie nad zdeptanym sercem ludzkim ! ”
— Będzie źle — odparł . — Tacy ludzie jak on albo wszystko naginają do siebie , albo trafiwszy na wielką przeszkodę rozbijają sobie łeb o nią . Dotychczas wiodło mu się , ale … nie ma przecie człowieka , który by w życiu wygrywał same dobre losy …
— Tak przynajmniej chce ciotka i ojciec . Mnie się jednak nie uśmiecha to , że kuzyn ma zamiar sprawdzać swoje etnograficzne spostrzeżenia .
— Zawsze jednakowo . Choruje tylko wtedy , kiedy stłuką jej dzbanek do kawy .
Comme eux aussi je veux poser
— O nie . Zabawię jakiś czas .
Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy , że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza .
Niech nas Pan Bóg od tego zabroni .
Przez dwa dni panna Izabela nie wychodziła z domu i nikogo nie przyjmowała . W trzecim dniu zdawało jej się , że Apollo , jakkolwiek wciąż podobny do Molinariego , chwilami przypomina Starskiego . Tegoż dnia po południu przyjęła panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego , którzy oświadczyli jej , że Molinari opuszcza już Warszawę , że zraził do siebie całe towarzystwo , że jego album z recenzjami jest blagą , ponieważ nie umieszczono w nim krytyk nieprzychylnych . Dodali w końcu , że tak mierny skrzypek i pospolity człowiek tylko w Warszawie mógł doznać podobnych owacyj .
Naprzeciw nas , może o wiorstę , były dwa pagórki , a między nimi gościniec . Spostrzegłem , że na jego żółtym tle ukazują się jakieś białe znaki , które wkrótce utworzyły białą linię , a potem białą plamę . Jednocześnie z parowu leżącego o kilkaset kroków na lewo od nas wyszli granatowi żołnierze , którzy niebawem sformowali się w granatową kolumnę . W tej chwili na prawo od nas huknął strzał armatni i nad białym oddziałem austriackim ukazał się siwy obłoczek dymu . Parę minut pauzy i znowu strzał , i znowu nad Austriakami obłoczek . Pół minuty — znowu strzał i znowu obłoczek …
— Poszły parchy ! … Won ! …
— Geist ? … — powtórzył Wokulski i doznał szczególnego uczucia . Przyszło mu na myśl , że żelazo za zbliżeniem się magnesu musi doznawać podobnych wrażeń .
Idąc przez ulicę Oboźną , przypomniał sobie furmana Wysockiego , któremu koń padł , i zdawało mu się , że widzi cały szereg wozów , przed którymi leżą padłe konie , cały szereg rozpaczających nad nimi furmanów , a przy każdym gromadę mizernych dzieci i żonę , która pierze bieliznę takim , co płacić nie mogą .
— Prędzej , panie , prędzej , bo dalibóg ! nie ma czasu …
— To w sąsiedztwie cioci ?
Gdyby więc znalazł się taki dobrodziej , pozbądź się ciężaru , weź z wdzięcznością , co się da , i uciekaj za granicę , pierwej , nim sprawiedliwość ludzka okuje cię w kajdany i wtrąci do lochów . Czuwaj nad sobą ! … strzeż się ! … i posłuchaj rady życzliwego przyjaciela . ”
— Prosta forma , i nic więcej . Owszem , możecie zyskać , podczas gdy dzisiaj kamienica jest tylko ciężarem . No , a po ciotce Hortensji dostaniesz ze sto tysięcy rubli . Zresztą — dodała po chwili panna Florentyna podnosząc brwi — ja sama nie jestem pewna , czy i ojciec nie ma jeszcze majątku . Wszyscy są tego zdania …
— O , zapisany jest ciągle w naszym domu , ponieważ nie chciałby robić władzom subiekcji — objaśnił pan Maleski z miną lorda .
Siedli do breku w tym samym porządku co pierwej . Otuliwszy Ewelinę szalami baron pochylił się do Wokulskiego i szepnął z uśmiechem :
— Jak Boga kocham , doświadczam emocji słuchając ! … — zawołał marszałek . — Nigdym nie myślał , że tak można zabawić się przy podobnej rozmowie … Zaraz wrócę …
— A jeżeli nam , to i wam nie zrobią nic złego …
— Ale , ale … — pochwycił mecenas odprowadziwszy Wokulskiego do salonu . — Nasi hrabiowie tworzą spółkę , tylko nieco zmniejszają udziały i żądają bardzo szczegółowej kontroli interesu .
— Pokłócili się w tańcu — ciągnął elegant błyskając mu brzytwą przed oczyma — i proszę sobie wyobrazić , że jeden chcąc kopnąć drugiego w wystawę — uderzył damę ! … Zrobił się hałas … pojedynek … Mnie naturalnie wybrano na sekundanta i właśnie byłem dziś w kłopocie , bom miał tylko jeden pistolet , kiedy przed półgodziną przychodzi do mnie obrażający i mówi , że nie głupi strzelać się i że obrażony — może mu oddać , byle tylko raz … Główkę na prawo , s 'il vous plait … No wie pan , byłem tak oburzony ( przed pół godziną ) , że porwałem faceta za galeryjkę , kolanem w antresolę i — won ! za drzwi . Z takim błaznem strzelać się nie podobna , n 'est  ce pas ? … Teraz na lewo , s 'il vous plait .
— Szanowny pan — ciągnął baron — już skończył swoją misję . Winszuję ! … — dodał ściskając go za rękę . — Od pierwszego , panie , rzutu oka uczułem dla pana szacunek i sympatię , która teraz zamienia się w prawdziwą cześć … Tak , panie . Nasze usuwanie się od politycznego życia zrobiło nam wiele szkody . Pan pierwszy złamałeś nierozsądną zasadę abstynencji i za to , panie , cześć … Musimy się przecie interesować sprawami państwa , w którym znajdują się nasze majątki , gdzie leży nasza przyszłość …
„ Ach , wszystko jedno ! ” — mówi sobie i znowu pragnie , ażeby chmury rozdarły się choć na chwilę . Ale chmury zgęszczają się , a w jej sercu wzmaga się żal , wstyd i niepokój . Spojrzenie jej pada na stolik stojący tuż obok szezlonga i na książkę do nabożeństwa oprawną w kość słoniową . Panna Izabela bierze do rąk książkę i powoli , kartka za kartką , wyszukuje w niej modlitwy : Acte de resignation , a znalazłszy , zaczyna czytać :
— Masz rację . A baron ?
— I skąd właśnie na niego padło takie nieszczęście ? — odezwałem się . ( Ale niedbałym tonem , ażeby Szuman nie myślał , że żądam informacyj . )
Chciał odpowiedzieć , że to było coś gorszego od obrazy ; gdyż posądzenie o obłudę , ale milczał .
„ No i cóż bym zrobił , gdyby podobało się jej wyjść za mąż ? … . Nie , nawet gdyby podobało się jej mieć kochanków : raz mego subiekta , drugi raz jakiego oficera , trzeci raz furmana albo lokaja … No i cóż bym na to poradził ? … ”
Jeżeli więc słabość do kobiet nie kompromituje Bonapartych , dlaczego miałaby uwłaczać Wokulskiemu ? …
— Kto z nas miał rację ? — rzekła trącając Ochockiego wachlarzem . — Biedny Wokulski ! …
„ Pieniądz naprawdę jest wielką potęgą , tylko trzeba go umieć użyć … ”
— W rezultacie czego chcesz , mój mężu ? — zapytała pani baronowa już pewnym głosem .
— Ja ?
— Które doszły aż do mnie na wieś . Starski opowiadał mi , nie bez zazdrości , że w tym roku , jak zawsze zresztą , byłaś królową . Podobno Szastalski zupełnie głowę stracił .
Zawahał się , lecz odsunął jej amazonkę i włożył rękę pod siodło . Nagle krew uderzyła mu do głowy : wdówka w taki sposób ruszyła nogą , że jej kolano dotknęło twarzy Wokulskiego .
Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą , bo wszystko sprzysięgło się , ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce — o nic . ”
— Stokrotnie przepraszam — mówił zawstydzony . — Ale tak ciasno …
W kilka dni przyszedł do niego Rzecki .
Po odejściu barona Wokulski położył się . Nie spał całą noc , ale wrócił do równowagi .
Ale że sam już nie znajdował rady , więc poszedł do doktora Szumana .
„ Nic , nic ! … ” — powtarzał tułając się po uliczkach , gdzie widać było rudery zapadnięte niżej bruku , z dachami porosłymi mchem , lokale z okiennicami dniem i nocą zamkniętymi na sztaby , drzwi zabite gwoździami , naprzód i w tył powychylane ściany , okna łatane papierem albo zatkane łachmanem . Szedł , przez brudne szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się widokiem szaf bez drzwi , krzeseł na trzech nogach , kanap z wydartym siedzeniem , zegarów o jednej skazówce z porozbijanymi cyferblatami .
— Ten pan właśnie jest pełnomocnikiem .
Wróciwszy do sklepu , mimo spóźnionej pory , rozmówiłem się z Janem Minclem dziękując mu za obowiązek i opiekę . Ponieważ od roku już gadaliśmy o tych rzeczach , a on zawsze zachęcał mnie , ażebym szedł bić Niemców , więc zdawało mi się , że mój zamiar zrobi mu wielką przyjemność . Tymczasem Mincel jakoś posmutniał . Na drugi dzień wypłacił mi pieniądze , które miałem u niego , dał nawet gratyfikację , obiecał opiekować się pościelą i kufrem , na wypadek gdybym kiedy wrócił . Ale zwykła wojowniczość opuściła go i ani razu nie powtórzył swego ulubionego wykrzyknika :
Chodziła , a w ogromnym pokoju tłoczyły się jej smutne myśli i widziadła osób , które tu kiedyś bywały . Tu drzemie stara księżna ; tu dwie hrabiny informują się u prałata , czy można dziecko ochrzcić wodą różaną ? Tu rój młodzieży zwraca ku niej tęskne spojrzenia albo udanym chłodem usiłuje podniecić w niej ciekawość ; a tam girlanda panien , które pieszczą ją wzrokiem , podziwiają albo jej zazdroszczą . Pełno świateł , szelestów , rozmów , których większa część , jak motyle około kwiatów , krążyły około jej piękności . Gdzie ona się znalazła , tam obok niej wszystko bladło ; inne kobiety były jej tłem , a mężczyźni niewolnikami .
— Dobrze ! — rzekł . — Jedźże do tych pań , a ja tam będę za godzinę . Zdaje mi się , że zrobimy interes z panią Milerową …
Rozłożył list i czytał :
— Panie Wokulski — rzekł — oto są pieniądze . Trzysta rubli nagrody , osiemset za klacz , którą ja kupiłem …
Panna Felicja chciała protestować , ale w tej chwili baron podskoczył do panny Eweliny , a Starski do pani Wąsowskiej , która przygryzając usta rzekła :
— On taki kupiec jak ja i pan — odparł jenerał .
Chociaż z tym odrodzonym Stachem Wokulskim człowiek nie jest pewny . A nuż ? … O , to śmiałbym się z doktora Szumana , który tak żartuje z polityki !
Nieraz mówiłem mu : wejdź między ludzi , zabaw się , jesteś przecie młody i możesz drugi raz ożenić się …
Znowu podała mu rękę , którą Wokulski ze czcią ucałował . W obocznym pokoju rozległy się kroki i wszedł pan Tomasz wyspany , promieniejący . Jego piękna twarz miała tak serdeczny wyraz , że Wokulski pomyślał :
— Przybiegłem tylko na chwilę , bo mam załatwić pilny interes — zawołał uradowany . — Wie pani , Stach będzie tu dzisiaj … Zdaje mi się ( ale mówię to pani w największej tajemnicy ) , że Wokulski już stanowczo zerwał z Łęckimi …
Panowie Klejn i Lisiecki pożegnali się i wyszli . Za nimi , wzdychając zbierał się i Oberman do opuszczenia sklepu . Lecz gdy zostali tylko we trzech , Wokulski dodał szybko :
— O tak , panie : trochę to , trochę owo , a razem nic . Dawniej robiłem stolarszczyznę i nie mogłem nadążyć . Za jakie parę lat odłożyłbym z tysiąc rubli . Ale spaliłem się tamtego roku i już nie mogę przyjść do siebie . Drzewo , warsztaty , wszystko poszło na węgiel , a mówię łasce pana , był taki ogień , że najtwardsze pilniki stopiły się jak smoła . Kiedym spojrzał na pogorzel , tom ino plunął ze złości , ale dziś nawet mi szkoda tej śliny …
— Tak ! Zresztą powiem ci wszystko . Swoją rozmowę zakończyła słowami , które dziwnie mnie poruszyły … „ Wspomnisz sobie moje słowa , Kaziu , że tak będzie , bo umierający widzą jaśniej … ”
„ Czy podobna — mówi — ażeby sąd wyglądał tak pusto jak niewynajęte mieszkanie i — tak wesoło ? … ”
Jakkolwiek sprawa z Maruszewiczem załatwiła się we cztery oczy , jednak wieść o niej rozeszła się … Wokulski powiedział o tym Rzeckiemu i kazał wykreślić z księgi rzekomy dług barona . Maruszewicz zaś opowiedział baronowi dodając , że baron już nie powinien gniewać się na niego , ponieważ dług został umorzony , a on , Maruszewicz , ma zamiar poprawić się .
— A do pana dobrodzieja ? …
„ Czy dziś umiałbym astronomię , ja , subiekt Hopfera , gdybym tam nie był ? — pomyślał z goryczą . — A słyszałbym co o odkryciach Geista , gdyby mnie Suzin gwałtem nie zaciągnął do Paryża ? ”
— Z przyjemnością słuchałem ich — odpowiedział z uśmiechem Wokulski — ponieważ w duchu mówię sobie to samo . Zresztą — staję na wyścigach pierwszy i ostatni raz w życiu .
— Na czym ?
A może po prostu on kocha się w niej i chce ją zdyskredytować w moich oczach ? … No , jeżeli kocha , po cóż ją ma dyskredytować ; niech powie , a ona niech wybiera … Naturalnie , że Ochocki ma więcej szans aniżeli ja ; tak jeszcze nie straciłem rozumu , ażeby tego nie oceniać … Młody , piękny , genialny … Ha ! … niech wybiera : sławę czy pannę Izabelę …
— Pan Wokulski ! … — zawołał baron zwróciwszy się do dwu pań i mężczyzny , którzy już zbliżyli się do nich . — Pan Starski … — dodał .
— Daj spokój … co ci po tych głupstwach ! … — i tak dalej .
— W takim razie pan ma słuszne pierwszeństwo , * tek * — wycedził hrabia .
Zdawało mu się , że widzi jakąś niezmierną fabrykę , skąd wybiegają nowe słońca , nowe planety , nowe gatunki , nowe narody , a w nich ludzie i serca , które szarpią furie : nadzieja , miłość i boleść . Któraż z nich najgorsza ? Nie boleść , bo ona przynajmniej nie kłamie . Ale ta nadzieja , która tym głębiej strąca , im wyżej podniosła … Ale miłość , ten motyl , którego jedno skrzydło nazywa się niepewnością , a drugie oszustwem …
— Dlaczegóż go pani nie ostrzeże ? — odezwał się Wokulski stłumionym głosem .
Suzin rzuca się na fotel , opiera ręce na brzuchu i wybucha śmiechem .
— Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela .
Gdy sprowadzono mu powóz , zrazu chciał wsiąść , lecz rozmyślił się .
Tymczasem prezesowa zwierzyła się przed bawiącą u niej panią Wąsowską , że przyjedzie do Zasławka Wokulski , bardzo bogaty wdowiec , człowiek ze wszech miar niepospolity , którego chciałaby ożenić i który kto wie , czy nie kocha się w pannie Izabeli …
Do tacy podeszła młoda , uróżowana dziewczyna . Położyła srebrną czterdziestówkę , ale nie śmiała dotknąć krzyża . Klęczący obok z niechęcią patrzyli na jej aksamitny kaftanik i jaskrawy kapelusz . Ale gdy Chrystus szepnął : „ Kto z was jest bez grzechu , niech rzuci na nią kamieniem ” , padła na posadzkę i ucałowała jego nogi jak niegdyś Maria Magdalena .
A jeżeli odpowiedziałaby , że mnie nie kocha ? Wszystkie te ceremonie mają dobrą stronę : dają czas i możność zaznajomienia się .
Wokulski pił i myślał :
— Jeżeli dasz mi na fiakra ? … Nie . Wszakże z góry powiedziałem ci , że jestem żebrakiem , i kto wie , czy nie najnędzniejszym w Paryżu ? …
— Z pewnością ! — mruknął pan Ignacy . — Gdzież Stach … to jest pan Wokulski ? — dodał podnosząc się z fotelu .
Tak więc nie bez przykrości dowiedziałem się , że do Wokulskiego między kupcami wzrasta niechęć , że sklep nasz będzie sprzedany i że Stach żeni się z panną Łęcką . Mówię : żeni się , bo on nie mając pod tym względem pewności nie wyraziłby się tak stanowczo , nawet przede mną .
— Bo też to są rachunki z waszego sklepu i waszej spółki — odparł Szuman .
Córka wskazała mu list leżący na biurku i złote pudełko . Pan Tomasz kręcił głową czytając list , a nareszcie rzekł :
— No , kupcem można być i można nie być , to zależy od pana … — odparła już śmielej panna Izabela .
Pani Wąsowska bardzo obojętnie słuchała o majątku , o wdowieństwie i o matrymonialnych kwalifikacjach Wokulskiego . Lecz gdy prezesowa nazwała go człowiekiem niepospolitym , zaciekawiła się ; dowiedziawszy się zaś , że może kochać pannę Izabelę , rzuciła się jak rumak szlachetnej krwi , niebacznie dotknięty ostrogą .
Rzecki opuścił doktora tak zmartwiony , że nawet nie uważał na brutalność jego ostatnich słów .
— To ja jestem , panno hrabianko … Dawid Szpigelman — odpowiedział niewielki człowiek z czarnym zarostem i w czarnych okularach . — Ja do pana hrabiego przyszedłem na mały interes …
— Czego mi ból robisz , człowieku ! …
Następnie , odwróciwszy się bokiem do Wokulskiego , mówi :
— Czego pan chce , panie Wirski ?
— Wczoraj rano — odpowiedziała pani Wąsowska . — Ale dwa razy musiałam być w banku , w magazynie , zrobić porządki u siebie . Tymczasem asystuje mi Ochocki , dopóki nie znajdę kogoś zabawniejszego . Jeżeli mi kogo odstąpisz … — dodała z akcentem .
— Któż ją wyzyskuje ? — spytałem .
Krzeszowskiego nienawidziła panna Izabela . Kiedyś umizgał się do niej , a odtrącony , mścił się . Wiedziała , że nazywał ją za oczy — starzejącą się panną , która wyjdzie za swego lokaja . Tego było dosyć , ażeby pamiętać mu całe życie . Lecz baron , nie poprzestając na nieszczęsnym frazesie , nawet wobec niej zachowywał się cynicznie , drwiąc z jej starych wielbicieli i robiąc aluzje do ich majątkowej ruiny . Że zaś i panna Izabela od niechcenia przypominała mu jego żonę , mieszczankę , z którą połączył się dla pieniędzy , a nic od niej nie mógł wydobyć , więc toczyła się między nimi walka ostra , czasami nawet przykra .
„ Podły ! podły ! … — szeptała . — Jak on śmiał … ”
— Jestem gotów — mówił Wokulski — natychmiast wyliczyć fabryki , w których cała administracja i wszyscy lepiej płatni robotnicy są Niemcami , których kapitał jest niemiecki , a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech ; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu , ale jest parobkiem źle płatnym , źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym …
Ledwie wszedł do sklepu , niepewny , co mu więcej cięży : serce czy nogi ? — gdy w tej chwili porwał go Mraczewski . Już był ostrzyżony na sposób warszawski , uczesany i uperfumowany jak dawniej i przez amatorstwo obsługiwał przychodzących gości , sam będąc gościem , jeszcze z tak dalekich okolic . Miejscowi panowie nie mogli wyjść z podziwu .
I duch się ich już nie szamota
— Mój Boże , i cóż na to poradzę ? … niechże już pan ma nadzieję , jeżeli tak o nią chodzi …
A w tej chwili granat przeleciał wysoko nad nami i pękł gdzieś w tyle z wielkim łoskotem .
— To musi być szalona przyjemność … Mów pan … — pytał natarczywie , schwyciwszy Wokulskiego za kolano .
Młoda para rozmawiała tak krzykliwie , że słychać ją było w całym parku , ku wielkiemu zadowoleniu pani Wąsowskiej , która zanosiła się ze śmiechu . Gdy umilkli , do uszu Wokulskiego doleciał szept barona i panny Eweliny .
Uścisnąłem ją za rękę długo … długo … tak , jak umieją ściskać tylko prawdziwie kochający , i pobiegłem do swej ławki , gdyż Wokulski , a za nim sędzia weszli do sali .
— Tamta , którą ja wybrałem , była jeszcze ładniejsza .
Wtedy jednakże , jakby na komendę , wpadała z góry służąca wołając :
— Ach ! … więc tak ? … — szepnęła . — Więc już i pan i … ten , ten … Wokulski związaliście się z nią ? … Ha ! … zaczekam tedy na sprawiedliwość boską …
— A potem ?
— Wybornie ! — zawołał baron i dał mu parę złotych . — Odnieś , kochanku , nasze rzeczy , a my , panie , jedźmy … Za dwie godziny pozna pan moją narzeczoną …
Stach był już chyba około Rogowa . Czy też domyślił się , żeśmy tylko o nim mówili ? i co on , biedak , czuł mając jedną burzę nad głową , a drugą , może gorszą , w sercu ?
Na Ogród Botaniczny i na Łazienki zapadał już mrok .
— Dlaczegóż ukrywasz pan przed ludźmi ów transcendentalny metal ? — odezwał się wreszcie Wokulski .
— Co mi pan , panie Klejn , będzie zawracał głowę ! … Wszyscy socjaliści są złodzieje , bo chcieliby dzielić się cudzym , i — szubrawcy , bo mają na dwu jedną parę butów i nie wierzą w chustki do nosa .
Na Karowej odetchnął . Zdawało mu się , że jest jedną z plew , które już odrzucił młyn wielkomiejskiego życia , i że powoli spływa sobie gdzieś na dół tym rynsztokiem zaciśniętym odwiecznymi murami .
A ona na to nic , tylko spuściła głowę i łzy jej kap … kap …
— Chyba jest pusta w środku ? …
I natychmiast kilku gości powtórzyło ostatnią strofę :
— Posłuchaj — przerwała panna Izabela . — Od roku już straciliśmy stanowisko w świecie . Nie zaprzeczaj , bo tak jest , wszyscy o tym wiemy . Dziś jesteśmy zrujnowani .
— Zabij mnie , to sam zobaczysz — odparł Wokulski .
— A wiecież wy — mówił — że Chrystus mocą poświęcenia sam jeden zbawił ludzkość ? … O ileż więc świat by się udoskonalił , gdyby na nim ciągle były jednostki gotowe do ofiary z życia ! …
Rozpacz baronowej po zmarłym dziecku tak mnie rozbroiła , że nie miałem odwagi mówić z nią o podwyższeniu komornego . Płacz zaś jej tak znowu denerwował , że gdyby nie wzgląd na drugie piętro , wyskoczyłbym chyba oknem .
Przede wszystkim niedaleko kuchni zobaczył budę , a przed nią na łańcuchu psa , który spostrzegłszy obcego począł tak szczekać , wyć i rzucać się , jakby dostał wścieklizny . Widząc , że mimo to pies ma wesołe oczy i kręci ogonem , Wokulski pogłaskał go , co okrutnego zwierza wprawiło w taki humor , że nie pozwolił gościowi odejść od siebie . Wył , chwytał za ubranie , kładł się na ziemi , jakby domagając się pieszczot , a przynajmniej widoku ludzkiej twarzy .
— I spełniasz pan rolę …
— Ja i Wokulski ? … — powtarza panna Florentyna . Tym razem zdziwienie jej jest tak szczere , że wątpić nie można .
„ Jeżeli jest jakie niebo — mówił sobie — błogosławieni nie doznają wyższego szczęścia aniżeli ja w tej chwili . ”
— To znaczy , mój stary , że ponieważ ja nie chcę z ciebie wydobywać żadnych zeznań , więc i przed tobą nie mam potrzeby ich robić .
— Pan rządca z tym panem ?
Nagabany adwokat ucieka tak szybko , że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi na kolanach , aniżeli są w istocie . Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana .
— Słucham — odparł Wokulski .
Uśmiechnął się .
— Mają rację .
— A a a ! … A pytał się , czy ja chcę , żeby on miał dziecko ?
Jedni z wiejskich gości przyjeżdżają tu z wełną na jarmark , drudzy na wyścigi , inni , ażeby zobaczyć wełnę i wyścigi ; ci dla spotkania się z sąsiadami , których na miejscu mają o wiorstę drogi , tamci dla odświeżenia się w stolicy mętnej wody i pyłu , a owi męczą się przez kilkudniową podróż sami nie wiedząc po co .
Konie stanęły przed domem , pan Tomasz wysiadł i nawet nie kiwnąwszy głową stangretowi poszedł na górę . Ledwie wlókł ociężałe nogi , a gdy znalazł się w swym gabinecie , padł na fotel w kapeluszu i tak siedział parę minut ku najwyższemu zdumieniu służącego , który uznał za stosowne poprosić panienkę .
— Zapłacę z największą przyjemnością — odparł Wokulski i myślał : „ Czy klacz wygra ? … czy go panna Izabela kiedy pokocha ? czy się coś nie stanie ? … A jeżeli klacz złamie nogę ! … ” .
— Przesadzasz …
XVIII . Zdumienia , przywidzenia i obserwacje starego subiekta
— Uważa pan … naprzód dowiemy się , czy młoda jest w domu . Jest co widzieć , panie ! …
— Za czym ?
— Nic , a będzie gorzej ; kongres berliński myśli o zduszeniu Europy , Bismarck o zduszeniu kongresu , a Żydzi — o ogoleniu do reszty nas … — opowiadał młody artysta , piękny jak serafin , zręczny — jakby uciekł z żurnala krawców .
— No , zawsze kapitał … — wtrącił adwokat .
Powiedziałem , że w postępowaniu Stasia Wokulskiego wielu rzeczy nie rozumiem i za każdym razem mam ochotę zapytać : na co to wszystko ? …
— Już lepiej podprowadź mnie , zamiast się tłomaczyć — przerwała prezesowa .
Z tym umarł .
Zabrał list i wyszedł .
— Zadziwiające ! … — mówiła dama w brylantach . — Bo i ten jego majątek , jakoby zrobiony w Bułgarii …
— Najzupełniej . Zresztą przekonałam się , że to , co wydawało mi się sidłami z jego strony , jest tylko interesem . Ojciec pożycza mu trzydzieści tysięcy rubli i kto wie , czy wszystkie jego zabiegi nie do tego były skierowane …
„ Dla kogo te szafiry ? ” — myślał Wokulski . Chciał poprawić się na siedzeniu , ale poczuł , że nie może podnieść ręki ani wyprostować nóg .
Po wyjściu Wokulskiego ze sklepu Rzecki ostrożnie wypytał się „ panów ” , w którym sądzie i o której godzinie odbywają się licytacje domów . Potem uprosił Lisieckiego o zastępstwo na jutro między dziesiątą z rana a drugą po południu i z podwójną gorliwością zabrał się do swoich rachunków . Machinalnie ( choć bez błędu ) dodawał długie jak Nowy Świat kolumny cyfr , a w przerwach myślał :
— Hi ! hi ! hi ! dokąd wy jedziecie , podróżni ? … Dlaczego narażasz kark , akrobato ? … Co wam po uściskach , tancerze ? … Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy . Głupstwo , wszystko głupstwo ! … a wam , gdybyście myśleli , mogłoby się zdawać , że to jest coś wielkiego ! …
— „ Bo — rzekła mi pani Wysocka — jakbyś się ożenił z panną Marianną , to może byś obraził pana Wokulskiego za jego łaskę nad nami wszystkimi … Kto zaś wie , czy panna Marianna do niego nie chodzi … ”
— Poszłam na groby — mówiła dalej dziewczyna — myślałam , że się trochę rozerwę . Gdzie tam , com wspomniała o starej , to aż mi łzy pociekły ze złości . Zaczęłam prosić Pana Boga , ażeby albo starą choroba zatłukła , albo żebym ja od niej wyszła . I widać Bóg wysłuchał , kiedy ten pan chce mnie zabrać .
— Abyś zaś uwierzył , że jesteś nam równym i że cię kochamy jak brata , abyś mógł uspokoić twoje serce rozgniewane na nas , oto ja … klękam przed tobą i w imieniu ludzkości błagam cię o przebaczenie krzywd .
Ledwie panna Izabela miała czas przebrać się , do pokoju jej weszła prezesowa .
A w jakim celu zajmuje się furmanem Wysockim albo jego bratem , dróżnikiem z kolei żelaznej ? Po co kilku biednym czeladnikom założył warsztaty ? Po co opiekuje się nawet nierządnicą , która choć mieszka u magdalenek , mocno szkodzi jego reputacji ? …
— Nic nie wiem — odparł sucho Szuman .
— Ja poszlę po doktora , papo ? …
Panna Izabela zaczęła mówić po angielsku .
Baron z początku robił ceremonie i chciał wychodzić , ale widząc , że Wokulski istotnie orzeźwił się , usiadł zapewniając , że tylko na parę minut . Czuł potrzebę wygadania się przed kimś ze swoim szczęściem .
— Cóż mu złego ?
— To może lepiej zostawić ich w spokoju . Podobno szczęśliwi nie lubią świadków .
W kwadrans byliśmy u pani Stawskiej . Rozkosz , jak nas przyjęto ! … Marianna wysypała kuchnię piaskiem , pani Misiewiczowa ubrała się w jedwabną suknię tabaczkowego koloru , a pani Stawska miała dziś takie śliczne oczy , rumieńce i usta , że można się było na śmierć zacałować przy tej pięknej kobiecie .
Obrócił się parę razy i już nie wiedział , dokąd idzie . Serce zaczęło mu bić gwałtownie , zimny pot wystąpił na czoło , pierwszy raz w życiu uczuł obawę nocy i zbłąkania …
— Proszę cię — zaczęła prezesowa — mówisz , że stryj twój umarł . Gdzieże on , biedak , pochowany ?
Głos jej drgnął , ale Wokulski nie spostrzegł tego . Wyskoczył z karety i pobiegł do kamienicy zajmowanej przez pana Łęckiego , gdzie właśnie stanęli .
— Mieli się też po co rodzić ! … — westchnął oparty na karabinie Katz , którego znowu opanowała melancholia .
— Konie pana Wokulskiego ! … Konie Wokulskiego ! … Wokulski , zajeżdżaj ! … — powtórzyli stojący furmani .
— Pogodziłaś się jednak z tym impertynentem ? — zapytała pani Wąsowska .
Takich swatów dziesiątki przewijają się przez nasz sklep . Niektóre matki , ciotki albo ojcowie po prostu przyprowadzają do nas panny na wydaniu . Matka , ciotka albo ojciec kupuje coś za rubla , a tymczasem panna chodzi po sklepie , siada , bierze się pod boki , ażeby zwrócić uwagę na swoją figurę , wysuwa naprzód prawą nóżkę , potem lewą nóżkę , potem wystawia rączki … Wszystko w tym celu , ażeby złapać Stacha , a jego albo nie ma w sklepie , albo jeżeli jest , to nawet nie patrzy na towar , jakby mówił :
A jak dziadzio — on pisał , Michaś — zgadnie , to niech mi dziadzio przyszle sześć rubli na ten kortowy interes . ” Ja się rozpłakałem , panie Wokulski , jakiem przeczytał . Bo ten * pierwszy * , dół , to znaczy : * spód * , a przeczenie to jest nie — a * wszystko * razem to są * spodnie * . Ja się spłakałem , panie Wokulski , co takie mądre dziecko przez upartość Henryka chodzi bez spodnie . Ale ja mu odpisałem : „ Mój kochaneczku . Bardzo jestem kontent , że ty od dziadziusia nauczyłeś się układać szarady . Ale żebyś ty jeszcze nauczył się oszczędności , to ja tobie na te kortowe odzienie posyłam tylko cztery ruble . A jak ty się będziesz dobrze uczył , to ja tobie po wakacje sprawie takie szarade :
Słówko „ przyjaciel ” nie podobało się jej . Przyjacielem panny Izabeli mógłby być człowiek co najmniej posiadający majątek ziemski . Ale kupiec galanteryjny kwalifikował się tylko na doradcę i wykonawcę .
— Aj ! Stanisławie Piotrowiczu , już komu , ale tobie nie godzi się awansować mnie na durnia . Ty myślisz : ja nie wiem , że tobie chodzi o kobietę ? … Nu , kobieta smaczna rzecz i bywa , że nawet innemu solidnemu człowiekowi przewróci mózgi . Baw więc się i ty , kiedy masz pieniądze . Ale ja tobie , Stanisławie Piotrowiczu , powiem jedno słówko , chcesz ? …
„ Ładny interes ! — pomyślałem . — Widziała go raz i już mdleje … ” .
— A gdzieżeś był do tej pory ?
— A trzeci pan gdzie ?
Wokulski obiecał być gotowym na jutro . Kiedy pożegnał pana Tomasza i wstąpił do panny Izabeli , dowiedział się od niej , że jest w Warszawie Starski …
— W każdym razie byłoby to okropne . Ty nie wiesz , jakim tonem przemawiał do mnie wczoraj ten … ten …
— Potem miał pan pojedynek , który … bardzo nas zaniepokoił … — dodała ciszej . — A potem … baron przeprosił mnie — zakończyła szybko , spuszczając oczy . — W liście napisanym z tego powodu do mnie baron mówi o panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią …
— Ale zemsta nie prowadzi — odparła panna Izabela .
Wokulski doznał takiego wrażenia jak człowiek , który spadł z wysokości i uderzył piersiami o ziemię .
Po wyjściu służącego chwilę postał w oknie patrząc na park oświetlony ukośnymi promieniami słońca i na krzak bzu , na którym wesoło świegotały ptaki . Patrzył , ale serce nurtowała mu głucha obawa na myśl , w jaki sposób przywita się z panną Izabelą …
— Bo jesteś przystojny , Patkiewicz . Kobiety wściekają się za tobą .
W końcu wydobywam pudło — są trzy duże lalki : brunetka , blondynka i szatynka . Każda ma prawdziwe włosy , każda , naciśnięta w brzuszek , przewraca oczyma i wydaje głos , który dla pani Stawskiej brzmi jak „ mama ” , dla Klejna jest „ tata ” , a dla mnie jak „ u  hu ” …
— Czyżby pan chciał satysfakcji ? — spytał baron .
Na kamieniu już był wyryty czterowiersz . Wokulski przeczytał go kilka razy i zatrzymał wzrok na słowach :
Niekiedy , osobliwie podczas zimy , Stach wymykał się na tydzień z domu do znajomego leśnika , polował tam całe dnie i włóczył się po lasach . Wówczas pani już trzeciego dnia jechała w pogoń za swym kochanym zbiegiem , chodziła za nim po gąszczu i w rezultacie — przywoziła chłopa do Warszawy .
— Kobieta niby trochę pierze , ale takim , co nie bardzo mają czym płacić , a ja — ot tak … Marniejemy , panie … nie pierwsi i nie ostatni . Jeszcze póki wielkiego postu , to człowiek krzepi się mówiący : dzisiaj pościsz za dusze zmarłe , jutro na pamiątkę , że Chrystus Pan nic nie jadł , pojutrze , na intencję , ażeby Bóg złe odmienił . Zaś po świętach nie będzie nawet sposobu i dzieciom wytłomaczyć , na jaką intencję nie jedzą …
Wbiegł pan Szulc , młody blondyn , odziany również w granatową kurtkę , lecz jeszcze wyższe buty i obciślejsze spodnie . Z wojskowym ukłonem wziął do ręki symbol dyrektorskiej władzy i zanim Wokulski opuścił maneż , przekonał się , że Szulc mimo młodego wieku energiczniej włada batem aniżeli sam dyrektor . Drugi bowiem pan aż syknął , a czwarty rozpoczął formalną kłótnię .
— Dziewięćdziesiąt pięć … — wtrącił adwokat i szybko zaczął się ubierać .
Gość zapalił fajkę i położył się , jak mu kazano , doktór robił swoje . Przez pewien czas obaj milczeli , wreszcie odezwał się Wokulski :
— Gdzie pani swoją lalkę kupiła ? — spytał baronowę Wokulski .
Pan Tomasz zaczął zapinać na sobie odzież i krawat .
— Panie Wokulski , damy szukają pana w lipowej alei … Jest moja babka , pani Wąsowska …
Dwa razy zastępowałem mu drogę , chcąc jak najgrzeczniej spytać : czego by sobie życzył ? Ale on za pierwszym razem mruknął : „ Proszę mi nie przeszkadzać ! ” — a za drugim bez ceremonii odsunął mnie na bok .
— Oho ! pan Julian znowu wkracza do nas jako triumfator — rzekła wdówka .
— Mówiłem : jutro przyjść , bo dziś pan chory .
— A czy nie sądzisz pan , że ktoś zręczniej może magnetyzować …
— Co się nie godzi ? …
Na twarz Wokulskiego wystąpił tak silny rumieniec , że oblał mu czoło , a nawet szyję .
— Możesz , panie Wokulski — rzekła z gorączkowym pośpiechem — możesz łatwo zdobyć sobie zasługę w życiu przyszłym , choćby … przebaczając urazy …
Nawet niektóre krowy poznawały swoją panią i witały ją stłumionym rykiem , podobnym do mruczenia .
„ No , słyszał kto ? … Taki kramarz chce mi imponować ! Była chwila , słowo honoru , że chciałem go uderzyć kijem … Impertynent , słowo honoru … Gotów pomyśleć , że ja się go boję , słowo honoru … O Boże , jak ciężko karzesz mnie za lekkomyślność ! … Podli lichwiarze nasyłają mi komornika , za parę dni muszę spłacić dług honorowy , a ten kupczyk , ten … łajdak ! … Ja bym tylko chciał wiedzieć : co się takiemu zdaje , co on sobie o mnie wyobraża ? … Nic , tylko to … Ale , słowo honoru , on musiał kogoś zamordować , bo takiego spojrzenia nie może mieć człowiek przyzwoity . Naturalnie , przecie o mało nie zabił Krzeszowskiego . Ach , nędzny zuchwalec ! … on śmiał w taki sposób patrzeć na mnie … na mnie , jak Boga kocham ! … ”
— Tak pan sądzisz ? … Nie pomyślałem o tym . Mnie zresztą nie obchodzą fabrykanci , ale kraj , nasz kraj , biedny kraj …
— Twego imiennika .
— Krew ? … — powtórzyła .
— Słuchaj , Florciu — rzekła — bo to ciekawe .
Po śniadaniu , w ciągu którego panna Ewelina rozmawiała tylko z baronem , a Starski umizgał się do czarnookiej wdowy , goście pożegnawszy gospodynią rozeszli się . Ochocki poszedł na strych pałacu , gdzie w pokoiku , świeżo na ten cel zbudowanym , urządzał obserwatorium meteorologiczne , baron z narzeczoną wybrali się do parku , a prezesowa zatrzymała Wokulskiego .
Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni .
— Ależ , pani ! … — zaprotestował eks-obywatel , a jego oblicze stało się tak rumiane jak nos .
Tak medytując śmiał się z tej otchłani dzieciństw , do której spychała go znajomość z panną Izabelą .
Rzecki pozieleniał z gniewu .
— Nie podobają się panu ? — spytał nagle baron spostrzegłszy , że jego towarzysz nie odpowiada .
Dziwiłem się w duchu tym pochwałom . Bo choć wiem , że Stach jest bardzo przystojny , to jednak żeby aż tak … Ha , nie jestem kobietą !
— Nie wiem … może … Tak często teraz słyszę o nich , że kiedyś mogę uwierzyć w ich potęgę .
W maju i czerwcu wizyty pani Meliton stały się częstszymi , ku zmartwieniu Rzeckiego , który podejrzewał spisek . I nie mylił się . Był spisek , ale przeciw pannie Izabeli ; stara dama dostarczała ważnych informacyj Wokulskiemu , ale dotyczących tylko panny Izabeli . Zawiadamiała go mianowicie : w których dniach hrabina wybiera się ze swoją siostrzenicą na spacer do Łazienek .
— Jużeś o mnie zapomniał , stary ? … — cicho i powoli odpowiada gość .
— A dlaczego … wykupił weksle papy ?
„ Mój Ignacy ! chcę pogadać z tobą o bardzo ważnych rzeczach , a ponieważ do Warszawy już nie wrócę , proszę cię więc , ażebyś jak najśpieszniej … ”
Tu Wokulski dosięgnął najwyższego punktu samokrytyki : poznał niedorzeczność swego położenia i postanowił wydobyć się .
— Ach , nic już nie chcę , nic … Tylko wyprowadźcie się , panowie ! Nie mam żadnej pretensji o komorne … — zawołała baronowa .
— A prawda , że już dawno u niej nie byłem . Pójdę wieczorem .
Usiadł na kozetce i odparł z uśmiechem :
— Wszak pan Wokulski ? … Czy mogę mieć z panem króciutką konferencję na osobności ?
— Mnie nie było już w domu . Służąca pani Stawskiej pogorszyła sprawę wymyślając rewirowemu na ulicy , za co nawet siedzi w kozie … Ta znowu właścicielka paryskiej pralni , ażeby przypochlebić się baronowej , wymyślała pani Stawskiej … Tyle tylko mamy dziś satysfakcji , że poczciwe studenciny wylały na łeb baronowej coś tak obrzydliwego , że się domyć nie może …
„ Kupiec ? … Zatem przyjechał na wieś albo starać się o posażną pannę , albo wydobyć od prezesowej pieniądze na jakieś przedsiębiorstwa . ”
Hrabia milczał i dopiero po chwili odezwał się :
— Czy * tek * ? … Bardzo żałuję barona , ale pańskie prawa są lepsze .
— Jaka walka jest możliwą z prawem natury , według którego suka , choćby najlepszej rasy , nie pójdzie za lwem , ale za psem ? Postaw jej pan całą menażerię najszlachetniejszych zwierząt , a ona wyrzeknie się jej dla kilku psów … I trudno się temu dziwić , gdyż one stanowią jej gatunek .
Pani Meliton przypatrzyła mu się ciekawie i kiwając głową mruknęła :
— Zaraz do niej pójdę , tylko tu zrobię porządek — odpowiedziała panna Florentyna , dla której ład w domu był sprawą ważniejszą od czyjejkolwiek migreny .
Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień .
— Jak wyżej — wtrącił Wokulski — a ty , Ignacy , co sam myślisz ?
— Jak Boga kocham , cudnie mówi ten kochany książę — zawołał marszałek .
— Ładnie ! — rzekła pani Wąsowska . — Na pańskim miejscu , panie Kazimierzu , teraz straciłabym wszelką nadzieję .
— Wiesz … masz rację … Zobaczę , jak to dziś wygląda …
Od czasu jak Wokulski osiedlił się u mnie , przybyła naszemu sklepowi nowa kundmanka : Kasia Hopfer . Nie wiem , co tak podobało się jej u nas — moja broda czy tusza Jana Mincla ? Bo dziewczyna miała ze dwadzieścia norymberskich sklepów bliżej domu , ale przychodziła do naszego po kilka razy na tydzień .
— Mój Stachu — odparł subiekt spuszczając oczy — tak ci ufam , że gdybyś nawet spalił miasto , jeszcze byłbym pewny , że zrobiłeś to w szlachetnym celu .
Odezwały się trąbki i nasz batalion rozłamał się na cztery kompanie uszykowane kolumnami obok siebie . Pierwsze plutony wysunęły się naprzód , my zostaliśmy w tyle . Odwróciłem głowę i zobaczyłem , że od głównego korpusu oddzieliły się jeszcze dwa bataliony ; zeszły z gościńca i biegły pędem przez pola , jeden na prawo od nas , drugi na lewo . W mały kwadrans zrównały się z nami , przez drugi kwadrans wypoczęły i — ruszyliśmy trzema batalionami naprzód , noga za nogą .
— Co ty tu robisz , Auguście ? — spytałem .
— W takim razie kupiona przez niego kamienica po jaśnie wielmożnych Łęckich przechodzi na własność wielmożnego S. Wokulskiego .
— Mogę służyć pięcioma — odparł Wokulski sięgając do kieszeni .
I otóż znowu zboczyłem od przedmiotu : miałem pisać o Wokulskim , a piszę o Minclach . Gdybym nie czuł się tak rześkim , jak jestem , mógłbym posądzić się o gadulstwo zapowiadające bliską starość .
— Czy zastałyśmy pana Mraczewskiego ? …
Gość patrzył na obłoki , jakby dotykające wierzchołków drzew , na snopy światła , które przepływały między ciemnymi gałęźmi świerków , i było mu dobrze . Nie myślał o pannie Izabeli . Jej wizerunek , palący mu duszę , rozwiał się wobec prostych powabów natury ; chore serce umilkło i pierwszy raz od dawna zaległy w nim ukojenie i cisza .
Ledwie baronowa doszła do przytomności , zaraz ów adwokat począł ją namawiać , ażeby wytoczyła proces i Patkiewiczowi , i Maleskiemu . Ale baba jest już tak zrażona do procesów , że tylko zwymyślała swego doradcę i przysięgła , iż od tej pory żadnemu studentowi nie wynajmie lokalu , choćby na wieki miał stać pustkami .
— Ach , panie , czy pan zawsze taki nudny ? Przecież nie po to wzięłam pana na spacer , ażeby ziewać . Proszę mnie bawić , tylko zaraz …
Teraz on zaczął bić w stół .
— Któż to ? — zapytał Ignacy . — A … Łęcki …
Naturalnie , że opowiedziałem o tym Stachowi , który wysłuchawszy odparł :
Przed drugą Wokulski pojechał do pani Stawskiej . Była bardzo mizerna ; jej słodkie oczy wydawały się jeszcze większe i jeszcze smutniejsze .
— Nic , ojcze — odparła hamując się . — Był tu jakiś Żyd …
— Serwis państwa jest w każdej chwili do odebrania .
— Czy podobna — odezwałem się — ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach ogólnych , o polityce , o Europie …
— No — mówił rządca — niech panowie raczą uwzględnić , że on ma dorosłą córkę .
— Tak , droga Belciu , musisz przyznać , że popełniłaś kilka błędów nie do darowania . Nie mówię o Wiktorze Emanuelu , bo tamto był przelotny kaprys króla trochę liberalnego i zresztą bardzo zadłużonego . Na takie stosunki trzeba mieć więcej — nie powiem : taktu , ale — doświadczenia — ciągnęła hrabina , skromnie spuszczając powieki . — Ale wypuścić czy — jeśli chcesz — odrzucić hrabiego Saint-Auguste , to już daruj ! … Człowiek młody , majętny , bardzo dobrze , i jeszcze z taką karierą ! … Teraz właśnie przewodniczy jednej deputacji do Ojca świętego i zapewne dostanie specjalne błogosławieństwo dla całej rodziny , no a hrabia Chambord nazywa go cher cousin … Ach , Boże !
— Ciszej ! — zawołał sędzia . — Co pani Krzeszowska mówi o sprawie ?
Wstawszy tak późno panna Izabela wyszła przed obiadem na krótki spacer w Aleje .
— Spłacanie dawnych długów często prowadzi do zgody .
— Dobrze umiesz pisać , mój bracie ?
— Ha ! jedź z Bogiem … nie masz tu co robić . A w Warszawie zachodźże do mnie . Wrócę jednocześnie z hrabiną i z Łęckimi …
— Ehej ! … dałbym ja Szwabom , żebym tak nie miał sklepu …
„ Ach , więc to on jest tym porządnym katolikiem , którego Szlangbaum wynajmuje do licytacji za piętnaście rubelków , ale nie radzi dawać mu wadium do ręki ? … Oho ! … I przy odbiorze ośmiuset rubli za klacz Krzeszowskiego był jakiś zmieszany … Aha ! … I wiadomość o nabyciu przeze mnie klaczy on rozgłosił … Służy od razu dwom bogom : baronowi i jego małżonce … Tak , ale on za dużo wie o moich interesach … Szlangbaum popełnił nieostrożność … ”
Przy innym stoliku naradzali się trzej panowie .
— Co pan każe ? … — spytał piękny młodzieniec biegnąc do kantorka krokiem kontredansowym .
— Wszyscy ci , którzy cię nie szanują tak , jakeś na to zasłużył .
W tej chwili pannę Izabelę ogarnął wstyd na myśl , że troszczyła się tylko o kobiety . Więc szybko dodała :
— Ta bardzo mi się podoba . Wiesz … ja ją wezmę , bo moja już na nic …
Teraz dopiero zrozumiała , jak gorąco kocha tę swoją duchową ojczyznę , gdzie kryształowe pająki zastępują słońce , dywany — ziemię , posągi i kolumny — drzewa . Tę drugą ojczyznę , która ogarnia arystokrację wszystkich narodów , wykwintność wszystkich czasów i najpiękniejsze zdobycze cywilizacji .
„ Chaos ! — mówił Wokulski . — Zresztą nie może być inaczej tam , gdzie zbiegają się miliony usiłowań . Wielkie miasto jest jak obłok kurzu ; ma przypadkowe kontury , lecz nie może mieć logiki . Gdyby ją miało , już od dawna wykryliby ten fakt autorowie przewodników ; bo i od czegóż oni są ? … ”
— Zobaczymy , jaki będzie w interesach — dorzucił nieco przygarbiony hrabia .
Był ktoś , który rzucił parę tysięcy rubli na dobroczynność i na ochronę jej ciotki ; potem ktoś grał z jej ojcem w karty w resursie i co dzień przegrywał ; potem ktoś , który wykupił weksle jej ojca ( może to nie Wokulski ? … ) , następnie jej serwis , a następnie dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia grobu Pańskiego .
— Zaraz mnie tknęło — ciągnął Węgiełek — że to nie żadne łajdactwo , tylko nieszczęście . I pytam się Wysockiego : „ Ożeniłby się pan z panną Marianną ? ” „ I z jedną babą jest utrapienie ” — on mówi . „ Ale żeby pan Wysocki był w kawalerskiej kondycji , to co ? ” „ Eh — mówi — kiedy już nie mam ciekawości do kobiet . ” Widząc ja , że stary nie chce gadać , takem go zaklął , że mi w końcu powiedział : „ Nie ożeniłbym się , bo nie miałbym przekonania , że się w niej stary obyczaj nie odezwie . Kobieta jak dobra , to dobra , ale jak się rozwydrzy , niczym diabeł . ”
— Ma pani jakie zmartwienie ? — spytał Wokulski .
„ Słowo honoru — myślał — dobrowolnie wlazłem mu w te obrzydliwe łapy … Boże , jak karzesz mnie za lekkomyślność … ”
Anglia , na przykład , w końcu roku zeszłego wdeptała w wojnę z Afganistanem i w grudniu było nawet z nimi źle . Austria miała dużo kłopotów w Bośni , a w Macedonii wybuchło powstanie . W październiku i listopadzie były zamachy na króla Alfonsa hiszpańskiego i króla Humberta włoskiego . Obaj wyszli cało . Również w październiku umarł hr . Józef Zamoyski , wielki przyjaciel Wokulskiego . Myślę nawet , że jego śmierć w niejednej sprawie pokrzyżowała plany Stachowi .
Rozerwał kopertę , lecz przez chwilę wahał się z odczytaniem . Serce zaczęło mu bić spieszniej .
— No , mój panie , wolę być trochę szpakowatym aniżeli łysym — oburzył się pan Ignacy .
Gdyby w rzeczach tych nie tkwiło jakieś niepojęte oszustwo — rzekł głośno — już miałbym ideę , dla której warto się skazać na całe lata niewoli . Nie tylko znalazłbym pochłaniającą pracę i spełnienie najśmielszych marzeń młodości , ale jeszcze widziałbym przed sobą cel , wyższy nad wszystkie , do jakich kiedykolwiek rwał się duch ludzki . Kwestia żeglugi powietrznej byłaby rozstrzygniętą , człowiek dostałby skrzydeł . ”
To powiedziawszy Ignacy wypił wino , a kieliszek rzucił na ziemię . Szkło rozbiło się z brzękiem , który obudził Ira .
Panna Florentyna napisała żądany list , a tymczasem panna Izabela zaczęła się ubierać . Wiadomość o Żydach zrobiła na niej wrażenie zimnej wody , a myśl o Wokulskim zaniepokoiła ją .
— Nie wiem — rzekła hrabina . — Podobno chodziło o różnicę przekonań politycznych czy coś w tym guście …
Hrabina o mało nie zemdlała czując , że Wokulski musi domyślać się znaczenia słów jej siostrzenicy , choćby nie znał żadnego języka .
Obdarty człowiek cofnął się . Na lewo od drogi widać było parę ludzkich cieni .
— Później … Daj mi księgę .
— Pnia z czerwonymi rękoma — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela .
— Zapewniłam tego człowieka , że wszystkie długi będą spłacone , i muszą być spłacone … Choćbyśmy mieli nie jechać do Paryża …
— I kiedyż to ? … — spytała ciszej .
— Aaa ! … — szepnęła panna Florentyna , jakby wypadek ten był już jej wiadomy . — Więc nie gniewa się ? … — spytała akcentując ostatni frazes .
— Ani na nią spojrzy , dzika bestia ! — odparł Machalski .
— Obudzisz się , ty , moja królewno … — rzekł .
„ Co robić , co robić ? … — myślał . — Jużci to , co robią inni . ”
— Nie wiem która … — szepnęła zapytana .
— Myli się książę — odparł sucho Wokulski . — Tego , co posiadam i co umiem , nie dało mi szlachectwo , ale ciężka praca . Robiłem więcej , więc mam więcej niż inni .
W salonie , rzecz naturalna , były złocone meble , obrazy , dywany i kwiaty . Po chwili ukazała się baronowa z miną osoby obrażonej , która gotowa jednak przebaczyć .
Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych części ubrania , a tymczasem panna Izabela wyszła do ciotki już oczekującej na nią w salonie .
— Panie ! … — przerwała z uśmiechem panna Izabela — ależ to jest podstęp . Ja chcę spłacić jeden dług , a pan chce mnie zmusić do zaciągania nowych . Czy to właściwe ? …
„ Paryż … ” — myśli Wokulski .
„ Zwyczajnie , zbogacony parweniusz ! — mruknął hrabia . — Przedwcześnie zachwycaliśmy się nim , chociaż … spółkę może prowadzić … Rozumie się , przy pełnej kontroli z naszej strony . ”
„ Nie znajdzie mnie ! … nie znajdzie … ” — myślał Wokulski .
— Bo pan Ochocki źle powozi , a pan Starski jest nieznośny — odpowiedziała rezolutna wdówka .
— Czy pozwoli pani , ażebym na jej ręce złożył to dla ochrony pań ? …
— Zatem żeni się pan , panie Ochocki ? …
Książę powstał z fotelu i chrząknął ; zebrani umilkli , dzięki czemu można było usłyszeć resztę opowiadania marszałka :
Między mną i drzwiami wyrwał się obdarty chłopak i dopadłszy do schodów począł zjeżdżać na poręczy na dół . Ja zaś , zażenowany , wszedłem do saloniku , którego główną ozdobę stanowiła kanapa z wyłażącym na środku włosieniem .
— Człowieku , człowieku ! … — zawołała Felcia . — Ta pani z wami nie rozmawia … Ta pani mówi , że jesteście ordynarni .
„ Już zrobiłem wybór ! … ” — pomyślał Wokulski .
Ten sam Żydek wziął mnie do swego domu , gdzie doręczył mi tłomoczek z bielizną , odzieniem i obuwiem . Nakarmił mnie rosołem z gęsiny , potem gotowaną , a potem pieczoną gesiną , której do Lublina nie mogłem strawić . Nareszcie dał mi butelkę wybornego miodu , zaprowadził do gotowej już furmanki , lecz — ani chciał słuchać o żadnym wynagrodzeniu .
— Żal mi pana — odpowiedział adwokat ściskając go za rękę .
— Przepraszam — odezwał się dotykając kapelusza — że ośmieliłem się robić tego rodzaju uwagi … Jestem Wrzesiński …
— Czy pan jest ksiądz , że się o to pyta ?
— Kochany Ignasiu — odpowiedział mi Wokulski — a my śmiać się będziemy ze wszystkich kupców , kiedy nadejdą czasy pewniejsze . Dziś właśnie jest pora do robienia interesów .
— Twardo i trzęsie , spać nie można .
Wokulski stanął na ulicy .
Jakoż dom zawala się . Panna Izabela , uśmiechnięta , wylatuje z niego jak ptak , a Wokulskiego nie widać …
— A tak rachowałem — prawił pan Łęcki — że od pięćdziesięciu tysięcy dasz mi z dziesięć tysięcy rocznie . Na utrzymanie domu wychodzi mi sześć do ośmiu tysięcy , więc za resztę moglibyśmy z Belą co roku wyjeżdżać za granicę . Obiecałem nawet dziecku , że za tydzień pojedziemy do Paryża … Akurat ! … Sześć tysięcy rubli ledwie wystarczą na nędzne istnienie , a o podróżach ani myśleć … Nikczemny Żyd … Nikczemne społeczeństwo , które tak ulega lichwiarzom , że nie śmie z nimi walczyć nawet przy licytacji … A co mnie najwięcej boli , powiem ci , to okoliczność , że za tym nędznym Szlangbaumem może ukrywa się jaki chrześcijanin , nawet arystokrata …
— Cóż to — szepnął mu jeden z kolegów — zamiast iść z nami na tułactwo , chciałbyś zmykać do nieba ? … Ej ! Katz , węgierska piechota nie tchórzy i nie łamie słowa danego , nawet … Szwabom …
Nawet sklepienie było zajęte . Wisiały tam długie szeregi pęcherzy naładowanych gorczycą i farbami , ogromna lampa z daszkiem , która w zimie paliła się cały dzień , sieć pełna korków do butelek , wreszcie — wypchany krokodylek , długi może na półtora łokcia .
„ Gdybym był najwyższym sędzią — myślał — i gdyby spytano mnie , kto jest wart panny Izabeli : Ochocki czy Wokulski , musiałbym przyznać , że — Ochocki … O osiemnaście lat młodszy ode mnie ( osiemnaście lat ! … ) i taki piękny … W dwudziestym ósmym roku życia skończył dwa fakultety ( ja w tym wieku ledwie zaczynałem się uczyć … ) i już zrobił trzy wynalazki ( ja żadnego ! ) A nad to wszystko jest naczyniem , w którym wylęga się wielka idea … Dziwaczna to rzecz : machina latająca , ale faktem jest , że on znalazł dla niej genialny i jedynie możliwy punkt wyjścia . Machina latająca musi być cięższa , nie zaś jak balon lżejsza od powietrza ; boć wszystko , co prawidłowo lata , począwszy od muchy , skończywszy na olbrzymim sępie , jest od powietrza cięższe . Ma prawdziwy punkt wyjścia , ma twórczy umysł , czego dowiódł bodajby swoim mikroskopem i lampą ; któż wie , zatem , czy nie uda mu się zbudować machiny latającej ? A w takim razie będzie większym dla ludzkości od Newtona i Napoleona razem wziętych … I ja mam z nim współzawodniczyć ? … A jeżeli stanie kiedy kwestia : który z nas dwu powinien się usunąć , czyliż będę się wahał ? … Cóż to za piekło powiedzieć sobie , że muszę moją nicość złożyć na ofiarę człowiekowi ostatecznie takiemu jak ja , śmiertelnemu , ulegającemu chorobom i omyłkom , a nade wszystko — tak naiwnemu … Boć to jeszcze dzieciak , co on mi nie wygadywał ? … ”
„ Mniejsza o to — pocieszał się . — Nie mogłem go przecie nachodzić , kiedy był chory . A bilet posłałem . ”
— Czy mówię z panem Wokulskim ?
— Baron jeszcze starszy , farbuje się , różuje i ma jakieś plamy na rękach .
— Trzecią w sprawie kredytu dla rolników — mówił książę . — Czwartą …
Od paru dni męczył ją osobliwy niepokój , jakiego już raz doznała w życiu . Będąc przed laty za granicą w ogrodzie aklimatyzacyjnym zobaczyła w jednej z klatek ogromnego tygrysa , który spał oparty o kratę w taki sposób , że mu część głowy i jedno ucho wysunęło się na zewnątrz .
— I one obiecały zapomnieć ?
— Pan radca ma rację ! — dodał Szprot . — Tak wszystko ci Żydzi zagarniają , że w końcu trzeba im będzie siłą odbierać , dla utrzymania równowagi . Bo zobaczcie tylko , panowie , co się dzieje , choćby z takimi kortami …
— A tak … Właśnie zaraz idziemy na górę do obserwatorium …
— Mówisz na podstawie czytanych romansów .
— Ależ nikt z panów nigdy nie płaci ! — zawołał zniecierpliwiony rządca .
Szczęściem , stróż natychmiast otworzył furtkę , przez którą pan Ignacy krokiem zupełnie pewnym , a nawet więcej niż pewnym , bardzo pewnym , przeszedł całą sień czując , że jego cylinder siedzi mu trochę na bakier , ale tylko troszeczkę . Następnie bez żadnej trudności znalazłszy drzwi swego mieszkania usiłował po kilka razy na próżno wprowadzić klucz do zamku . Czuł dziurkę pod palcem , ściskał w ręce klucz tak mocno jak nigdy i mimo to nie mógł trafić .
Od doktora udał się do swego sklepu , krótko rozmówił się z panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed dziesiątą . Znowu spał jak kamień . Dla jego lwiej natury potrzebne były silne wzruszenia ; przy nich dopiero dusza szarpana namiętnością odzyskiwała równowagę .
Odtąd mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach , lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli w teatrze , na koncertach lub na odczytach . Uczuć swoich nie nazwałby miłością i w ogóle nie był pewny , czy dla oznaczenia ich istnieje w ludzkim języku odpowiedni wyraz . Czuł tylko , że stała się ona jakimś mistycznym punktem , w którym zbiegają się wszystkie jego wspomnienia , pragnienia i nadzieje , ogniskiem , bez którego życie nie miałoby stylu , a nawet sensu . Służba w sklepie kolonialnym , uniwersytet , Syberia , ożenienie się z wdową po Minclu , a w końcu mimowolne pójście do teatru , gdy wcale nie miał chęci — wszystko to były ścieżki i etapy , którymi los prowadził go do zobaczenia panny Izabeli .
Było to bodaj czy nie ostatnie nasze zwycięstwo . Od tej chwili sztandary z trzema rzekami , częściej chodziły przed nieprzyjacielem aniżeli za nieprzyjacielem , dopóki wreszcie pod Vilagos nie opadły z drzewców jak liście na jesieni .
Patrzę , mój Szlangbaum zaciera ręce , wąs do góry , głowa pod sufit … Myślę : „ Zwariował czy co ? … ” A on — kłania mi się , ale z głową zadartą , i mówi dosłownie te wyrazy :
Nagle tak mi zaschło w ustach , że już nie mogłem słowa przemówić . Szczęściem , odezwał się Wokulski :
Zapukano . Wszedł Mikołaj i oznajmił lekarzy .
Baron obejrzał dokument z góry na dół i z dołu do góry . Usta mu pobladły .
„ Przecie ja rozumiem — mówi — żeby się pan Węgiełek ze mną nie ożenił … ”
— Pan — mówię do owego kupca — rzucasz podejrzenia na Wokulskiego ?
Wokulski śmiał się .
Natychmiast kupił książkę i o mało nie ucałował jej jak relikwii .
Gdyby ją kto szczerze zapytał : czym jest świat , a czym ona sama ? niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami , a ona — boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne .
— Oto bransoleta — mówił — prawda , jaka skromna , jeden kamień … Brosza i kolczyki już są ozdobniejsze ; kazałem nawet zmienić oprawę … A to naszyjnik … Proste to , ale smaczne i może dlatego ładne … Ale ogień jest , prawda , panie ?
To jest o tyle cicho , że już nie słyszeliśmy nic o pani baronowej , tylko jej lokatorowie wpadali do nas z pretensjami .
Teraz następuje wypadek główny , który opowiem z szybkością uderzenia piorunu .
— Więc cóż ?
— One to umieją …
Wokulski przypatrywał mu się z uwagą . Propozycja , którą słyszał , jakoś nie pasowała do wyniszczonej figury i niepewnych spojrzeń młodzieńca . Wokulski uczuł niesmak , mimo to spytał :
— Znasz ją pan przecie . Ta piękna , co to ma córeczkę … Co to się tak podobała panu …
W głowie zaczęło mi krążyć od tych wywodów ; młody człowiek zaś mówił dalej :
— A gdzież ja znajdę takiego głupiego , co by mnie wziął ?
Ależ ja zaczynam być naprawdę sentymentalny ? … muszę mieć nerwy dobrze rozbite . Bulwar jednak nie wytępiłby takich oto Mohikanów ; przenieśliby się na Pragę albo za Pragę , uprawialiby w dalszym ciągu swoje rzemiosło , kochaliby się jak ta dwójeczka , ba , nawet mnożyliby się . Co za piękne , ojczyzno , będziesz miała potomstwo , urodzone i wychowane na tym śmietniku , z matki okrytej wysypką i beznosego ojca ! …
W parę minut wszedł Wokulski .
Od czasu do czasu skrzypce odezwały się głośniej , stojący za mistrzem muzyk robił minę zachwyconą , a po sali przebiegał cichy i krótki szmer . Pomiędzy uroczyście nastrojonymi mężczyznami i zasłuchanymi , zamyślonymi , rozmarzonymi lub drzemiącymi damami Wokulski dostrzegał kobiece fizjognomie napiętnowane niezwykłym wyrazem . Były tam namiętnie odrzucone głowy , zarumienione policzki , pałające oczy , rozchylone i drgające usta , jakby pod wpływem narkotyku .
— Śmierci naszej . Amen — dokończyła dziewczynka . — A z czego robią się sztuczne ptaszki ?
Przez dom Rezlera ( który przypomina mu onegdajszą pijatykę ! ) i część Senatorskiej pan Ignacy dostaje się na Miodową . Tu przechodząc około składu herbaty Nowickiego wstępuje na chwilę , ażeby powiedzieć właścicielowi : „ dzień dobry ! ” , i szybko ucieka , dalej mrucząc :
— Już go prawie sprzedałem — odparł Wokulski .
Geist nie spuszczał z niego oka , lecz stopniowo uspakajał się . W końcu odezwał się :
Pewnego dnia , kiedy pan Łęcki był trochę niezdrów , a panna Izabela czytała w swoim gabinecie , dano jej znać , że w salonie czeka pani Wąsowska . Panna Izabela natychmiast wybiegła tam i zastała , oprócz pani Wąsowskiej , kuzynka Ochockiego , który był bardzo zachmurzony .
„ Ubrał się ! — myślał Wokulski . — Czy podobna , ażeby młoda panna mogła zakochać się w takiej mumii ? Z pewnością jest o dziesięć lat starszy ode mnie , a jaki niedołężny , jaki przy tym naiwny ! …
— Śmieję się z Belci — rzekł pan Tomasz do kuzynki , która nalewała rosół z wazy . — Wyobraź sobie , Floro , że Wokulski zrobił na niej wrażenie gbura . Czy ty go znasz ?
„ Licho wie — odpowiadał oponent . — Może właśnie ta kobieta najlepiej nadaje się do ciebie . Może naprawdę , jak mówi legenda , dusze wasze stanowiły kiedyś , przed wiekami , jedną całość ? … ”
— Pan — zawołałem — pan widziałeś triumfalny powrót Napoleona do Paryża ? …
— Widzisz przecie , że stary ! … — odparł rządca .
Jednym z pierwszych gości był pan Łęcki ; wziął Wokulskiego na stronę i jeszcze raz wypytał go o cel i znaczenie spółki , do której należał już całą duszą , ale nigdy nie mógł dobrze spamiętać , o co chodzi . Tymczasem inni panowie przypatrywali się intruzowi i zniżonym głosem robili o nim uwagi .
Geist kręcił głową .
— O tak … Ale tu trzeba mieć własną maszynę i mieszkanie , i wszystko … Kto tego nie ma , musi iść w służbę .
— Oho ! zaczyna się …
— Ale kto panu powiedział ?
— Byłby to tylko odwet z mojej strony .
Widowisko , trwające około dwu godzin , polegało na tym , że Palmieri za pomocą wzroku usypiał swoje media , w taki jednak sposób , że mogły one chodzić , odpowiadać na pytanie i wykonywać rozmaite czynności . Prócz tego uśpieni przez magnetyzera w miarę jego rozkazów objawiali bądź niezwykłą siłę muskularną , bądź jeszcze niezwykłejszą nieczułość lub nadwrażliwość zmysłów .
Panna Felcia Janocka wzięła na bok pannę Izabelę i ze łzami w głosie poczęła jej opowiadać :
Wokulski wyprostował się i przeciągnął . Jego surowa twarz nabrała dziwnie rzewnego wyrazu .
— O to się nie lękaj . Poproszę Wokulskiego , ażeby wystarał mi się o taką sumę na sześć albo na siedem procent , i będziemy płacili na jej rzecz jakieś czterysta rubli rocznie . No , a mamy przecie dziesięć tysięcy .
— Niech panowie idą — rzekła służąca otwierając drzwi do saloniku .
„ A jeżeli Wokulski nie zechce przeprosin ? … Przecież ten sam hrabia Liciński układał się z nim o klacz i nic nie wskórał ! … Ach , Boże , co też mi się snuje po głowie ” — odpowiedziała sobie wzruszając ramionami i zasnęła .
Ej ! Katz , jeżeli w niebie nie ma węgierskiej piechoty i tartych kartofli , niepotrzebnieś się tam pospieszył .
Kiedy mi to powtórzyła prezesowa , wbiegłem do pokoju panny Eweliny i nie powiedziawszy ani słówka upadłem jej do nóg … Teraz w Warszawie zrobiłem testament , a w nim mianowałem ją jedyną i wyłączną spadkobierczynią , choćbym umarł przed ślubem . Cała moja rodzina przez całe życie nie dała mi tyle szczęścia , ile to dziecko w ciągu kilku tygodni . A co będzie później ! … Co będzie później , panie Wokulski ? … Nikomu nie zadałbym podobnego pytania — zakończył baron , mocno targając go za rękę . — No , dobranoc …
Po chwili ogarnął go jeszcze czarniejszy pesymizm .
Ciekawym , co on zrobi ! Ciekawym ! …
Kiwnęła głową i odeszła .
— Zatrzymaj pan powóz .
— Tak , tak … — potakiwał pan Tomasz . — Ale … gdybym , ale … potrzebował jeszcze jakiej kwoty , to mam się do kogo udać u ciebie ?
— Byłem pewny , że dziś powitam szanownego pana u siebie — rzekł adwokat podsuwając Wokulskiemu fotel na kółkach i prostując nogą dywan , który się nieco zmarszczył . — Jednym wyrazem — ciągnął adwokat — możemy rachować na jakieś trzysta tysięcy rubli udziałów w naszej spółce . A że do rejenta pójdziemy jak najrychlej i gotówkę ściągniemy co do grosza , w tym może pan rachować na mnie …
— Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko .
Wokulski zebrał myśli .
Pamiętam , kiedy wyjeżdżał . Już zamknęliśmy sklep i właśnie przy tym oto stoliku piłem herbatę ( Ir wciąż mi niedomaga ) , gdy naraz wpada do pokoju lokaj Stacha :
— Wybornie . I w sklepie jest nieźle , trochę zwiększyły się nam obroty . W styczniu i lutym mieliśmy targu za dwadzieścia pięć tysięcy rubli … Staś kochany ! … Osiem miesięcy nie było go w domu … Bagatela … Może siądziesz ?
Tego , co panu teraz powiem , panie Wokulski , błagam , ażeby pan nie powtarzał nawet przed samym sobą . Chciałem ją wziąć na próbę ; jest to niskie , nieprawda , panie ? ale trudno , człowiek niełatwo wierzy w szczęście . Chcąc ją tedy wziąć na próbę ( ale nikomu ani słóweczka o tym , panie ! ) , kazałem napisać projekt intercyzy , według którego , gdyby małżeństwo nie doszło do skutku z czyjejkolwiek winy ( rozumie pan ? ) — ja płacę pięćdziesiąt tysięcy rubli pannie za zawód . Serce mi drętwiało z obawy , że … a nuż porzuci mnie ? … Lecz co pan powie ? Kiedy jej prezesowa wspomniała o tym projekcie , panna w płacz … „ Cóż to — mówiła — on myśli , że wyrzeknę się go dla jakichś pięćdziesięciu tysięcy rubli ? Bo jeżeli mnie posądza o interesowność i nie uznaje żadnych wyższych pobudek w sercu kobiety , to przecie powinien rozumieć , że za pięćdziesiąt tysięcy nie oddam miliona … ”
— Usposobienie ? … On nigdy nie był kochliwy .
Wokulski ukłonił się paniom zauważywszy z rozkosznym zdziwieniem rumieniec na twarzy panny Izabeli .
— Czy możesz wyjść na kilka minut ? — zapytał go Wokulski .
— Wolę , wolę na trzecie piętro … Za dwie godziny będę — odparł Geist i szybko wybiegł z pokoju .
„ Co ta besztyja , stary , już zaczyna handlować biletami do teatru czy co ? … ”
Lecz najboleśniejszego uczucia doznał wówczas , gdy Palmieri , uśpiwszy jakiegoś wątłego młodzieńca , owinął ręcznikiem łopatkę od węgli i wmówił w swoje medium , że jest to młoda i piękna kobieta , którą trzeba kochać . Zamagnetyzowany ściskał i całował łopatkę , klękał przed nią i robił najczulsze miny . Gdy ją włożono pod kanapę , popełznął za nią na czworakach jak pies , odepchnąwszy pierwej czterech silnych mężczyzn , którzy chcieli go zatrzymać . A gdy nareszcie Palmieri schował ją mówiąc , że umarła , młody człowiek wpadł w taką rozpacz , że tarzał się po podłodze i bił głową o ścianę .
Już Wokulski był na schodach , gdy doktór wybiegł za nim i zawołał wychylając się przez poręcz :
— Od pani Karolowej .
— Pan ? … — spytał Wokulski . I nagle przypomniał sobie opowiadanie Rzeckiego i to , że na swym stole znalazł wczoraj dwa bilety barona .
— On ? … Ależ on kompletnie piękny człowiek ! … Cóż to za budowa , jaka szlachetna fizjognomia , a co za oczy ! … Pan się chyba nie znasz , panie Rzecki . A ja wyznam ( bo mi to wolno w moim wieku ) , że lubo widziałam wielu pięknych mężczyzn ( Ludwik był także bardzo przystojny ) , przecież takiego jak Wokulski widzę pierwszy raz . On między tysiącem zwróciłby uwagę …
— Zdaje mi się , że gdyby pani dotknęła człowieka ciężko poranionego , nie tylko ból by go opuścił , ale chyba zagoiłyby mu się rany .
„ Coś jeszcze robią ” — pomyślał Wokulski .
Przede wszystkim wszedł on na schody prowadzące na galerię , gdzie bywał zwykle za swoich dawnych , dobrych czasów . Dopiero woźny przypomniał mu , że ma bilet do pierwszego rzędu krzeseł , obrzucając go przy tym spojrzeniami , które mówiły , że ciemnozielony surdut pana Rzeckiego , album pod pachą , a nawet fizjognomia à la Napoleon III wydają się niższym organom władzy teatralnej mocno podejrzanymi .
— Już ty w tej izbie nie chciej ode mnie objaśnienia ; a tam na dole sam zrozumiesz . Może być , kupię trochę galanteryj paryskich , a może być , kilkanaście statków kupieckich . Ja po francusku ani w ząb i po niemiecku też , więc trzeba mi człowieka takiego jak ty …
Na wskazanej ulicy fiakier zatrzymał się przed murowanym parkanem ; spoza niego widać było dach i górną część okien domu .
— Avanti ! … avanti ! …
— W nudzeniu się ? … — pyta panna Izabela . — Kto wie , czy nie byłoby nam weselej nudzić się w jednym pokoju .
Wspomnienie o tak niezawodnym środku ucieczki uspokoiło go . Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju ; zdawało mu się , że nadchodzi moment , w którym powinien zrobić rachunek sumienia czy też ogólny bilans życia .
— Źle ! — odpowiedział starzec . — Na Żydów zaczyna się prześladowanie . Może to i dobrze . Jak nas będą kopać i pluć , i dręczyć , wtedy może upamiętają się i te młode Żydki , co jak mój Henryk poubierali się w surduty i nie zachowują swoje religie .
— Jakże się cieszę , panie Wokulski — rzekła hrabina odbierając go panu Tomaszowi — jakże się cieszę , że spełniłeś moją prośbę … Jest tu właśnie osoba , która pragnie poznać się z panem .
— Wezmę tę — odpowiedziała biorąc szatynkę — ponieważ jest zupełnie taka jak baronowej . Helcia będzie zachwycona .
— Proszę , papo — odezwała się panna Izabela usłyszawszy pukanie do swych drzwi .
— Dziś po drugim śniadaniu … — odpowiedziała spuszczając głowę .
Mecenas w wytłoczonych spodniach niecierpliwie potrząsa ręką .
Dziś już na pewno wiem , za kim on tęsknił w Bułgarii , dla kogo zębami i pazurami zdobywał majątek … Ha , wola boska ! …
Sny miał okropne . Śniło mu się czy tylko przywidywało , że ciągle jest w teatrze i że widzi Wokulskiego z szeroko otwartymi oczyma , zapatrzonego w jedną lożę . W loży tej siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Izabela . Rzeckiemu zdawało się , że Wokulski patrzy tak na pannę Izabelę .
— Dystyngowany człowiek , ale nieprzyjemny — mówił baron — antypatia mojej narzeczonej . Tak działa jej na nerwy , że biedaczka traci humor w jego towarzystwie . I nie dziwię się , bo to są wprost przeciwne natury : ona poważna — on letkiewicz , ona uczuciowa , nawet sentymentalna — on cynik .
Już mi w głowie szumiało , więc zapytałem :
Niech więc żyje Francja z Napoleonidami , a Wokulski z panią Stawską ! …
— Heluniu — rzekła babcia stanowczo — idź do swojej lalki i rób jej kaftanik . Oczko już znalazłam , idź …
— Zaczekajże … — mówiła gorączkowo baronowa . — Zaraz Marianna wyniesie się z kuchni , to ty tam …
Modliłem się nie na próżno . Kara boska już wisiała nad głową intrygantki , w postaci śledzia , który wysuwał się z lufcika na trzecim piętrze . Śledzia owego trzymała jakaś tajemnicza ręka , odziana w granatowy rękaw ze srebrnym galonem , spoza ręki zaś co kilka sekund wychylała się mizerna twarz ze złośliwym uśmiechem .
— Nie wiem , czy potrafiłbym odróżnić rydza od muchomora — odpowiedział Wokulski .
— Panie Mraczewski .
— Patrzajcie no ! …
Tym razem odezwało się bliżej i dalej kilkanaście armat ; każdy strzał można było odróżnić .
Siadł na krawędzi jej łóżka , długo patrzył na nią oczyma , z których przeglądała wieczność , a potem objął ją w potężnym uścisku i pocałunkami białych ust ocierał łzy i chłodził jej gorączkę .
— Któż jest pan Jumart ? — spytał Wokulski .
— Za mniejszy dochód nie warto ryzykować przyszłości — powiedział .
— Widzisz , Heluniu , znowu odpina ci się kokardka — rzekła pani Stawska nachylając się do córeczki , może aby ukryć zakłopotanie na samą wzmiankę o niesfornościach studenckich .
— Chciałem mieć stamtąd garnitur brylantowy — mówił baron . — Ale że w Wiedniu trafiły mi się pyszne szafiry … Właśnie mam je przy sobie i jeżeli pan pozwoli … Pan jest znawcą klejnotów ? …
— Ja już z natury jestem śmiały , a Wokulski wariat ! … Dziś dopiero dowiedziałem się prawdy … Pan wie , ile stary mógłby zarobić na tym interesie w Paryżu z Suzinem ? … Nie dziesięć , ale pięćdziesiąt tysięcy … rubli , panie Rzecki ! … I ten osioł nie tylko że nie chce dziś jechać , ale jeszcze mówi , że — nie wie , kiedy pojedzie . On nie wie , a Suzin może czekać z tą sprawą najwyżej kilka dni .
Uczułem , że mi na chwilę serce bić przestało , nie ze strachu , ale jakby w odpowiedzi na ten wyraz , który od dzieciństwa robił na mnie dziwne wrażenie .
— Bądźże przynajmniej rozsądna … Zresztą …
— Tak jest .
— Monsieur ? …
— Co on ma ? — mówi brunet .
Dama siedząca na krześle zwróciła się do kandelabrów , dwie panny do toaletki z oliwkowego drzewa , młodzieniec w binoklach począł znowu wybierać laski i — rzeczy w sklepie przeszły do spokojnego trybu . Tylko rozgorączkowany Mraczewski zeskakiwał i wbiegał na drabinkę , wysuwał szuflady i wydobywał coraz nowe pudełka tłomacząc pannie Izabeli po polsku i po francusku , że nie może nosić innych rękawiczek , tylko pięć i pół , ani używać innych perfum , tylko oryginalnych Atkinsona , ani ozdabiać swego stolika innymi drobiazgami , jak paryskimi .
Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu , triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych , a jednocześnie z drugiej strony ulicy przybiega do niego dżentelmen mający wszelakie pozory próżniaka , który jednakże jest adwokatem . Po bardzo krótkim , a nawet niedbałym powitaniu pan Łęcki pyta dżentelmena :
— Kto wie , mój baronie , czy Starski nie ma racji . Nas nauczono widzieć w kobietach anioły i tak też je traktujemy . Jeżeli one jednak są przede wszystkim samicami , to my wydajemy się w ich oczach głupsi i niedołężniejsi , niż jesteśmy , a Starski musi triumfować . Ten jest panem kasy , kto posiada właściwy klucz do zamku , baronie ! — zakończył ze śmiechem .
„ Czego chce ode mnie ten pan Ochocki ? — myślał podejrzliwie . — Naturalnie , że idzie mu o pannę Izabelę … Może ma zamiar odstraszyć mnie od niej ? … Głupi … Jeżeli ona go kocha , nie potrzebuje tracić nawet słów ; sam się usunę … Ale jeżeli go nie kocha , niech się strzeże usuwać mnie od niej … Zdaje się , że zrobię w życiu jedno kapitalne głupstwo , zapewne dla panny Izabeli . Bodajby nie padło na niego , szkoda chłopaka … ”
A ta dobra służba , która ze swymi panami postępuje tak , jakby zaprzysięgała im dozgonną miłość , wierność i posłuszeństwo ? A te modystki , które zawsze witają ją z uśmiechem i tak pamiętają o najdrobniejszym szczególe jej toalety , tak dokładnie wiedzą o jej triumfach ? A te piękne konie , którym jaskółka mogłaby zazdrościć lotu , a te psy mądre i przywiązane jak ludzie , a te ogrody , gdzie ręka ludzka powznosiła pagórki , wylewała strumienie , modelowała drzewa ? … I to wszystko miałoby kiedyś zniknąć ? …
Po hucznym obiedzie byłem dziwnie zafrasowany i chciałem Szumana pociągnąć trochę za język . Jeżeli ten dzisiaj nie powie mi czego o Stachu , to już chyba nigdy nic nie będę wiedział .
— Rozumie się — odpowiedział gość siadając na kanapie , na której wnet umieścił się Ir i oparł mu głowę na kolanach .
— Mamo , ja już spać chcę — odezwała się Helunia .
XIV . Dziewicze marzenia
— A — choćby do piekła . Już mi tak dokuczyli … Ale …
— Ach ! … — machnął ręką . — Stary ma pomieszane klepki , ale chłopak zdatny . Nazywa się Stanisław Wokulski . Bystra bestia ! …
— Moja Belu — rzekła staruszka ucałowawszy ją jeszcze raz — dlaczegóż to Joasia nie chce przyjechać do mnie ?
— Ten pan nie rozumie po angielsku ? … Czy on nie obrazi się , żeśmy z nim nie rozmawiali ? … — spytał Starski .
„ Wokulski ? … Wokulski ? … — szepcze panna Izabela . — Któż to jest ten Wokulski , który dziś tak nagle ukazał się jej od razu z kilku stron , pod rozmaitymi postaciami . Co on ma do czynienia z jej ciotką , z ojcem ? … ”
— A cóż by mi dał powrót ? … Zresztą — nie mogłem .
— Jestem — rzekł zgarbiony hrabia i podał mu rękę .
„ Z Warszawy — szepnął . — Od Rzeckiego ? … Przysyła mi jakiś drugi list … Ach , od prezesowej ! … Co , może donosi mi o ślubie panny Izabeli ? … ”
— No i cóż … No i cóż ? … — pytała niecierpliwie .
— Kiedyż panowie zapłacą dwanaście rubli kopiejek pięćdziesiąt za miesiąc styczeń ? — spytał sędzia .
Pewnego dnia Wokulski przechodząc ulicą spotkał karetę pani Wąsowskiej . Ukłonił się i szedł dalej bez celu ; wtem dopędził go służący .
— Oto jest , prezesowo , pan Stanisław Wokulski — odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki .
Bo on , tak jak i ja , kochał pannę wysokiego urodzenia , która mogła stać się nagrodą nie rozumu , nie pracy , nie poświęceń , nawet nie geniuszu , ale … pieniędzy i tytułu … ”
W salonach zgorszono się dzikimi pretensjami barona ; rewizyty jednak złożyli państwu Krzeszowskim wszyscy i prawie wszyscy zawarli z nimi bliższe stosunki .
„ Głupstwo ! … — pomyślał — piłem za wiele … ”
— Po co ? … — odparł patrząc na mnie błędnymi oczyma . — To tak dla panny Łęckiej …
— Założę się , żeś pan był wczoraj na preferansie .
— Po ósmej … po ósmej … — odpowiedział mu pan Ignacy — Teraz nie ma czasu .
O kilka kroków od Molinariego , przy mikroskopijnym stoliczku , siedziała pani Wąsowska z Ochockim .
— Czy ja wiem , podobno do teatru — odparł ogrodniczek z taką miną , jakby owym krzywym nożem chciał gardło poderżnąć Szlangbaumowi .
— Ale skąd on wyrwał taki surdut ? …
— Czy to można w każdym razie spuścić się na obcych ! — westchnęła panna Florentyna .
— Cóż , mój stary ! — zawołał Wokulski . — Jakże tam z księciem Lulu ? … Gniewasz się jeszcze na Szlangbauma , że śmiał sklep kupić ? …
— Naprzód cofnę wyraz : próżniacy , jeżeli on panią razi , a następnie … Niech mi pani raczy wskazać człowieka z tej sfery , o jakiej mówimy , który by coś robił ? … Znam tych panów około dwudziestu , są to również znajomi pani . Cóż więc robią oni wszyscy , począwszy od księcia , najzacniejszej w świecie osobistości , który wreszcie może tłomaczyć się wiekiem , a skończywszy … choćby na panu Starskim , który swoich wiecznie trwających wakacyj nie może tłomaczyć nawet położeniem majątkowym …
— Zrobi się .
— Nowego Napoleona wsadzili do prochowni ! — odpowiedział pan Domański .
„ Jedyny rozumny … jedyny kupiec … jedyny , który może dogadać się z Ochockim ? … — myślała panna Izabela . — Czymże jest naprawdę ten człowiek ? Ach ! już wiem … ”
Wokulski nie miał odwagi wyjść z Łazienek . Chodził po drugiej stronie sadzawki i z daleka przypatrywał się migającej między drzewami szarej sukni . Dopiero później spostrzegł , że przypatruje się aż dwom szarym sukniom , a trzeciej niebieskiej , że żadna z nich — nie należy do panny Izabeli .
„ Drażni mnie ten Wokulski ! … — szepnęła .
— Ach , panie ! — zawołał baron — kiedy trafi się dobra niedziela , to jakbyś pan był na balu w resursie : zjeżdża się po kilkadziesiąt osób . A nawet dziś powinni byśmy znaleźć grono stałych gości . No , przede wszystkim bawi tam moja narzeczona . Dalej — jest pani Wąsowska , milutka wdóweczka , lat trzydzieści , ogromny majątek . Zdaje mi się , że krąży około niej Starski . Zna pan Starskiego ? … Niemiła figura : arogant , panie , impertynent … Dziwię się , doprawdy , że kobieta z takim rozumem i gustem jak pani Wąsowska może znajdować przyjemność w towarzystwie podobnego lekkoducha .
— Osły ! … — zaśmiał się kapitan i podciął swego konia .
— Bój się Boga , ależ Ludwiczek ? …
— Panie — zawołał rządca — on to nic . On mówi , że nie zapłaci , no i nie płaci ; ale tamci dwaj nic nie mówią i także nie płacą . To są , panie Rzecki , nadzwyczajni lokatorowie ! … Oni jedni nigdy nie robią mi zawodu .
Skończywszy czytać , zapalał jeszcze kilka płomieni i przy ich blasku robił przegląd towarów w gablotkach i szafach .
— A jeżeli jest inaczej ? — zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika .
Wino Machalskiego było tak mocne , że w tej chwili straciłem przytomność .
— Moja Kaziu — rzekła — wiem , o co ci chodzi . Otóż oświadczam ci raz na zawsze , że ani myślę wyrzekać się dla Wokulskiego moich sympatyj i upodobań . Małżeństwo nie jest więzieniem , a ja mniej niż kto inny nadaję się na więźnia .
Szlangbaumowi opadły ręce . Piechotą wrócił do sklepu Wokulskiego , przy okazji po raz setny z rzędu wyklął swego syna za to , że nazywa się Henrykiem , chodzi w surducie i jada trefne potrawy , a nareszcie poszedł żalić się przed panem Ignacym .
— Ruda żelazna — odparł Wokulski .
Tu zaciął się .
— Kocioł zostawi pan bez dozoru ? — spytał Wokulski .
— Mateczko ! … mateczko ! …
— Ale nigdzie w tym stopniu co u nas . Gdzie indziej taki jak ja uczciwy dorobkiewicz miałby wrogów , ale miałby też uznanie , które wynagradza krzywdy … A tu …
— Tak , tak … No , ale proszę cię , panie Stanisławie , co za fatalność ! … Ty wypłacasz mi za pół roku pięć tysięcy … Czy byłeś łaskaw przynieść pieniądze ?
Zainstalowawszy się na górze , gdzie mu jeszcze musiano zanieść łóżko , stół , parę krzeseł i miednicę z dzbankiem wody , pan Leon ubrał się we frak , biały krawat , świeżą koszulę ( trochę ciasną na niego ) , wrócił do pani baronowej i poważnie zasiadł w przedpokoju .
— Tylko cztery wiersze ! … — rzekł Węgiełek . — Za trzy dni , panie , będzie gotowe … Na tym kamieniu można wyciąć bodaj calowe litery … Oj , zapomniałem sznurka , żeby wymierzyć . Zejdę , panie , do furmanów , to może oni mi dadzą … Zaraz wrócę .
Nawet byłoby lepiej tu niż u hrabiny . Bez świadków mógłby jej szepnąć jakieś gorętsze słówko ; przekonałby się , że ona szanuje jego pamiątki , a nade wszystko — przekonałby się ( o czym tak głośno mówi duże lustro ) , że w tej sukni , z tą różą i na tym błękitnym fotelu wygląda jak bóstwo .
— Przepraszam , ale nie rozumiem . Bo żeby panu dom sprzedawali , a Łęcki chciał jego kupić , wtedy pan miałby interes podbijać cenę . Ale jak pan kupuje , to pan ma interes zniżyć wartość …
Na widok świateł i ulicznego ruchu odzyskał wesołość ; nawet uśmiechał się i szeptał :
Przypomniawszy jednak sobie , że jest tu z wizytą , szybko począł się ubierać . Ledwie skończył , delikatnie zapukano do drzwi i wszedł stary służący .
— Zostanie pani tymczasem w Warszawie . Mieszkać będzie pani na Tamce , przy rodzinie furmana Wysockiego . To bardzo dobrzy ludzie . Pokój będzie pani miała osobny , stołować się pani będzie u nich , a maszyna i wszystko , co się okaże potrzebnym do szycia bielizny , znajdzie się także . Rekomendacje do składu bielizny dam pani , a po paru miesiącach zobaczymy , czy utrzyma się pani z tej roboty . — Oto adres Wysockich . Proszę tam zaraz pójść , kupić z Wysocką sprzęty , dopilnować , ażeby uporządkowali pokój . Maszynę przyślę pani jutro … A oto pieniądze na zagospodarowanie się . Pożyczam je ; zwróci mi je pani ratami , jak już zacznie iść robota .
— Czy podobna , panie Wokulski , ażeby pan nigdy nie kochał się ? — mówiła . — Ma pan , o ile wiem , ze dwadzieścia osiem lat , prawie tyle co ja … I kiedy ja już od dawna uważam się za starą babę , pan wciąż jest niewiniątkiem …
Odpowiedzieli wybuchem śmiechu , nie przerywając zabawy .
— No , przede wszystkim nie bój się pan zdradzenia sekretu — mówi on poważnie . — W naszym domu sekret to jak w studni …
Przed paroma laty , właśnie w Paryżu , Rossi był ideałem panny Izabeli ; kochała się w nim , i nawet nie kryła swych uczuć , o ile , rozumie się , było to możliwym dla panienki jej stanowiska . Znakomity artysta wiedział o tym , bywał co dzień w domu hrabiny , grał i deklamował wszystko , co mu kazała panna Izabela , a wyjeżdżając do Ameryki ofiarował jej włoski egzemplarz Romea i Julii z dedykacją : „ Mdła mucha więcej ma mocy , czci i szczęścia aniżeli Romeo … ” .
— Więc — basta ! … — przerwałem . — Moja głowa w tym , ażeby Wokulski bywał tu jak najczęściej , a pani … niech dobrze usposabia panią Helenę . Wyrwiemy Stacha z rąk tej panny Łęckiej i … bodaj przed świętym Janem wesele …
Już nawet zapomniałem o szkaradnym procesie pani Krzeszowskiej przeciw tej niewinnej , tej czystej , tej cudnej pani Stawskiej , kiedy jakoś w końcu stycznia , spadły na nas dwa gromy : wieść o tym , że w Wietlance wybuchła dżuma , i awizacje z sądu do Wokulskiego i do mnie na jutro . Mnie nogi pocierpły i tak mi to cierpnięcie szło od pięt do kolan , później do żołądka , celując oczywiście w stronę serca . Myślę : „ Dżuma albo paraliż ? … ” Ale że Wokulski przyjął awizacje bardzo obojętnie , więc i ja nabrałem otuchy .
— Dobrze strzela ! — mruknął doktór wysuwając dolną wargę . — O cóż to ?
— Zaproszenie na bal jutrzejszy — odparł sucho .
Czy nie tak samo mówił baron o swojej pannie Ewelinie ? … ”
„ Alboż nie jest kobietą ? ”
Takie to wypadki poprzedziły moje wejście do zawodu kupieckiego .
— Albo … nie wrócę .
— Więc chyba nigdy pan nie był ani w Berlinie , ani w Wiedniu .
— Miałem list od Mraczewskiego — rzekł po chwili . — Suzin , jak wiesz , jeszcze w lutym wysłał go do Francji …
— Niech mi da święty spokój ! — odparł machnąwszy ręką .
— Jesteś pan człowiek majętny i znasz się na naukach przyrodniczych .
Moje dzieci byłyby inne ; po niej wzięłyby piękność , po mnie siłę … No , ale ich nie będzie . W tym kraju tylko choroba , nędza i zbrodnia znajdują weselne łożnice , nawet przytułki dla potomstwa .
Obojętny widz może nazwałby takie dnie jednostajnymi , a nawet nudnymi . Ochocki sposępniał i od rana do wieczora albo kleił , albo puszczał oryginalnej formy latawce . Pani Wąsowska z panną Felicją czytały albo zajmowały się szyciem ornatu dla miejscowego proboszcza . Starski z prezesową i baronem grali w karty .
Tu zaszła zmiana dekoracji . Wystąpił inny człowiek , który bez cienia dwuznacznej myśli powiedział jej w oczy , że kupił serwis , ażeby zrobić na nim interes . A zatem on czuł , że panny Izabeli Łęckiej wspierać nie wolno , i gdyby to nawet zrobił , nie tylko nie szukałby rozgłosu albo wdzięczności , ale nawet — nie śmiałby myśleć o tym .
Podałem mu cygaro , a on opowiedział rzeczy , które ostatecznie przekonały mnie , że źli prędzej czy później muszą być ukarani , dobrzy wynagrodzeni i że w najzakamienialszym sercu tli się przecież iskra sumienia .
Weszli na wzgórze , skąd widać studnię zwaną Okrąglakiem . Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił :
— I milionerem — dodała panna Florentyna .
„ Może nie przyjedzie ? ” — szepnął i zdawało mu się , że cały ten plac napełniony ludźmi zapada wraz z nim pod ziemię . Miał też po co wyrzucać tyle pieniędzy , jeżeli jej tu nie będzie ! A może pani Meliton , stara intrygantka , okłamała go na współkę z Maruszewiczem ? …
Głośno jednak rzekł :
— Jak one tulą się do siebie … jak się uśmiechają ! … To wszystko , ażeby nas podrażnić . Sprytne są te kobietki .
Zimno mi się zrobiło , kiedym tego słuchał . Nie chcąc jednak może na próżno przerażać pani Stawskiej , nie śmiałem zakomunikować jej moich przeczuć . Zapytałem tylko :
Obudziłem się , łkając z żalu za moim dzieciństwem . Ktoś szarpał mnie za ramię .
— Bankier … — objaśniał dalej pan Tomasz . Ale nim powiedział nazwisko , bankier sam zbliżył się do nich i przywitawszy Wokulskiego rzekł :
— Paniś głupsza …
Boże miłosierny ! … ależ ten drugi pokój to mój pokój , w którym mieszkałem od lat dwudziestu pięciu . Okna zakratowane , zielona firanka , mój czarny stół … A pod ścianą naprzeciw moje żelazne łóżko , dubeltówka i pudło z gitarą …
Była podobno wściekła przez kilka dni , dostała spazmów , zbiła służącą , zwymyślała swego adwokata w biurze rejentalnym , ale podpisała akt nabycia .
Wszystko to robił , ponieważ kochał ją miłością idealną , więcej niż własne życie . I czuł się zupełnie szczęśliwym , jeżeli uśmiechnęła się do niego , życzliwiej spojrzała albo po jakiejś wyjątkowej zasłudze serdecznie uścisnęła go za rękę . Gdy zaś Pan Bóg dał jej dzieci , on wyszukiwał im bony i nauczycieli , powiększał ich majątek , a nareszcie , gdy ona zmarła ( w tym miejscu łzy zakręciły się w pięknych oczach panny Izabeli ) , on zastrzelił się na jej grobie … Nie , przez delikatność , którą ona w nim rozwinęła , zastrzelił się o kilka grobów dalej .
Gdy zaś około dziesiątej wieczór , ubrany w półkożuszek i grube buty , uściskawszy go wziąłem za klamkę , ażeby opuścić izbę , w której tyle lat przemieszkaliśmy razem , coś dziwnego stało się z Janem . Nagle zerwał się z krzesła i rozkrzyżowawszy ręce krzyknął :
Po powrocie do domu zaraz poznała , że jej ojciec jest w wybornym humorze .
W połowie alei odezwała się panna Izabela :
— Co pan blagujesz ! — przerwał mu Lisiecki . — Znamy przecież pańskie konkiety : nazywają się Matyldami , którym pan imponujesz porcją pieczeni i kuflem piwa .
— Ostatni warunek dotyczył strony czysto moralnej . Dowiedziałam się , że nie ma żadnej rodziny , co jest jego największą zaletą , i zastrzegłam sobie , że utrzymam wszystkie moje dotychczasowe stosunki …
— Owszem .
— Zaczekaj no — mruknął podoficer .
— A to ? … — spytał Geist pokazując mu inny kawałek metalu .
— Proszę trochę głośniej , bo nic nie słychać …
— Czego nie rozumiesz — on mówi — tego , że sklep sprzedany ? …
Wśród tłumu zbudził się szalony zapał dla Wokulskiego . Jeszcze żaden wyścig tak nie rozruszał widzów : cieszono się , że warszawski kupiec pobił dwu hrabiów .
„ Cóż to za ludzie ! … Cóż to za ludzie ! … ” — powtarzała , wstydząc się jednak sama przed sobą rzucić na nich jakiś ostrzejszy epitet , gdyż należeli do świata . Nikczemnikiem , według jej wyobrażeń , można było nazwać tylko Wokulskiego .
Nagle od strony kuchni doleciało nas niepokojące syczenie . Jejmość w kaftaniku wybiegła szepcząc po drodze :
Myśli i uczucia plątały mu się w dziwny sposób . Czasem wyobrażał sobie , że jest otoczony siecią intryg , z której wydobyć go może tylko Wokulski . To znowu , że jest ciężko chory i że tylko Wokulski pielęgnować by go potrafił . To znowu , że umrze zostawiając zubożałą i od wszystkich opuszczoną córkę , którą zaopiekować by się mógł tylko Wokulski . A nareszcie pomyślał , że dobrze jest mieć własny powóz , tak lekko niosący jak ten , którym jedzie — i — że gdyby poprosił Wokulskiego , on zrobiłby mu z niego prezent .
— Przepreszem .
— W roku 1859 , panie Rzecki … Zdaje mi się , że mam honor …
— Ależ , panie ! … Bardzo mi miło spotkać człowieka szczęśliwego .
— Alboż ja chcę cię martwić , biedne dziecko ! I bez tego czekają cię ciosy , które ukoić może tylko głęboka wiara . Zapewne wiesz , że ojciec stracił wszystko , nawet resztę twego posagu ?
— Och ! — potwierdził dżokej .
— Tek ! … Czy to jednak pewne ?
Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ” Cały teatr wybucha śmiechem ; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło , gdzie siedzi pan Ignacy . Nieszczęśliwy chce zaprotestować , lecz czuje , że głos zastyga mu w gardle , a na domiar niedoli on sam — zapada się gdzieś . Zapada się w niezmierny , niezgłębiony ocean nicości , w którym będzie spoczywał na wieki wieczne nie objaśniwszy widzów teatralnych , że nankinowe spodnie z fartuszkiem i strzemiączkami wykradziono mu podstępem ze zbioru jego osobistych pamiątek .
— Tak , panie — potwierdziła baronowa kiwając głową . — Te praczki , które przez cały dzień śpiewają jakieś wstrętne piosenki na dole , a wieczorem śmieją się nad moją głową u tych … studentów … Ci zbrodniarze , którzy na mnie rzucają z góry papierosy albo leją wodę … Ta nareszcie pani Stawska , o której nie wiem , czym jest : wdową czy rozwódką , ani z czego się utrzymuje … Ta pani bałamuci mężów żonom cnotliwym , a tak strasznie nieszczęśliwym …
— Może właśnie ojciec chce tego …
— Ma rację — na hipotece , ale przecież handel to nie hipoteka … Handel może dać trzydzieści od trzydziestu … Ale … a skąd Szpigelman wie o naszym procencie ? — spytał pan Tomasz zamyśliwszy się nieco .
Męko Chrystusowa ! … Żem go nie trzasnął kuflem w łeb , dziwię się samemu sobie . Na szczęście , pohamowałem pierwszy impet , wypiłem dwa kufle piwa jeden po drugim i pytam go niby spokojnym głosem :
( Aj , do licha ! a ten mąż za granicą ? … No , co tam mąż , niechby się pilnował … Zresztą , za jakiś dziesiątek tysięcy rubli dostaniemy rozwód z nieobecnym i zapewne już nieżyjącym . )
— A ! … — zawołał — to jasne … Kula w pistolet , a zamek w szczękę … Pistolet zdezelowany ; bardzo interesujący strzał …
— Widzę , macie tu kolorowe szyby , co ?
— I była chwila , że chciałeś pan wyskoczyć z galerii ? … — pytał Geist .
Panna Izabela poznała głos Wokulskiego .
— Heca , panie ! — westchnął ajent handlowy .
— Nie zajdziesz do pani baronowej ? — zapytałem Stacha . — Ona , zdaje mi się , ma do ciebie interes .
— Nie , prawdziwym …
— Dzień dobry , panie Wokulski — zawołał . — Pan gdzieś wyjeżdża ? — Zapewne do składów albo na kolej . Ale nic z tego . Aresztuję pana i zabieram do siebie . Będę nawet tak niegrzeczny , że zakwateruję się do pańskiego powozu , bo dziś swego nie wziąłem . Jestem jednak pewny , że wszystko to wybaczy mi pan ze względu na doskonałe wiadomości .
— Chodźmy stąd , ojcze — mruknął chłopak , spode łba patrząc na mnie .
— Bój się Boga , co mówisz ? … — jęknęła matka składając ręce .
Panna Izabela poczuła brak oddechu i ściskanie serca . Wnet jednakże zapanowała nad sobą .
— Moją będzie rzeczą , ażeby nie potrzebował się poprawiać .
„ Jakimi to oni formami obwarowali się , co ? — pomyślał . — A … gdybym to mógł wszystko zwalić ! … ”
Panna Izabela przyjęła paczkę z uśmiechem i prześlicznym spojrzeniem .
Wokulski sposępniał i zamiast w oczy pani Stawskiej zaczął patrzeć w talerz . Wziąwszy na odwagę odezwałem się nie bez ironii :
— Panowie ci — rzekłem — nie płacą komornego , więc bardzo być może …
— Aleś też walił Szwabów ! Wiem , wiem — szepnął mi do ucha . — Siadaj — dodał wskazując krzesło . — Kaziek ! rwij do Grossmutter … Pan Rzecki przyjechał ! …
— Drugą połowę procentu otrzyma pan w połowie stycznia — odparł Wokulski .
Żyd nagle podniósł palec do czoła . Błysnęły mu oczy i zęby białe jak perły .
— Rzecki .
Pan Ignacy opuszcza salę ; nie dla tej sprawy tu przyszedł .
Na drugi dzień swego pobytu w Warszawie odpisał Suzinowi , że propozycje przyjmuje i że w połowie października będzie w Moskwie . Późnym zaś wieczorem wyjechał do prezesowej , której majątek leżał o kilka mil od niedawno wybudowanej kolei .
— Każ zdjąć sukno ze schodów — rzekła do Marianny schrypniętym głosem . — Panu znowu musiał jakiś łotr pożyczyć pieniędzy …
— Właśnie do niej jadę . Witam pana barona . Niechże pan siądzie .
— No jużci , panie Rzecki — mówi on — kto jeździ do Paryża , kupuje okręty w czasie nieporozumień z Anglią i tak dalej , ten , panie Rzecki , nie odznacza się obywatelskimi cnotami .
Tymczasem jędza ta wyczerpawszy rozmaite protekcje i lękając się , ażeby Wokulski albo nie podniósł ceny , albo nawet nie sprzedał kamienicy komu innemu , zdecydowała się ostatecznie kupić ją za sto tysięcy rubli !
— A ten pan czego chce ?
— Miniatura … — powtórzyła . — A wieszże , kto ją malował ? … I nicże więcej nie zostało ?
„ Nie , nie ona . ”
— Nie gardzi pan nami ? … — spytała zdławionym głosem .
Nagle — mija go powóz z groomem na koźle , wiozący dwie kobiety . Jedna całkiem mu nie znana , druga …
— O , bardzo zakurzone — odparł rządca .
Spojrzałem na panią Stawską . Była tak zdziwiona , że nawet zapomniała upomnieć Helunię .
— A z tego co by pani przyszło ?
— Wam wolno … pyszny sobie ! … — oburzyła się . — I to mówi człowiek postępowy , w wieku emancypacji ! …
— Od jutra niech pan postara się o inne miejsce — rzekł krótko Wokulski .
— Jeżeli łaska , nazwijmy ich wielbicielami .
— Ha ! niech pan da list . Zobaczę , jak mi tam będzie .
— Więc będą porządni konkurenci — powtórzył mecenas . — Doskonale . Teraz ja oddam panu Szlangbaumowi pieniądze …
— Oj , oj ! … Przecie mi nieraz ze sądu dawali do przepisywania , choć nie mam lekkiej ręki . A te wiersze , co pan ekonom z Otrocza pisywał do leśniczanki , to wszystko moja robota . On tyle , że kupował papier i jeszcze mi do tej pory nie dopłacił czterdzieści groszy za pisanie . A o zakręty to tak się dopominał …
— Klnę się , żem nic nadzwyczajnego nie słyszał — odparł Suzin uderzając się w piersi . — Kupcowi trzeba subiektów , a kobiecie bijących przed nią czołem , choćby dla zasłonięcia tego zucha , który nie bije pokłonów . Rzecz całkiem naturalna . Tylko ty , Stanisławie Piotrowiczu , nie wchodź między czeredę , a jeżeliś wszedł , podnieś głowę . Pół miliona rubli kapitału to przecie nie plewy ; z takiego kupca nie powinni naśmiewać się ludzie .
— Pan nie jesteś medium — rzekł .
— Panie … Stanisławie — zaczął adwokat . — Pan wie , co to jest nasza arystokracja i jej dodatki ? … Jest to parę tysięcy ludzi , którzy wysysają cały kraj , topią pieniądze za granicą , przywożą stamtąd najgorsze nałogi , zarażają nimi klasy średnie , niby to zdrowe , i — sami giną bez ratunku : ekonomicznie , fizjologicznie i moralnie . Gdyby zmusić ich do pracy , gdyby * skrzyżować * z innymi warstwami , może … byłby z tego jaki pożytek , bo jużci są to organizacje subtelniejsze od naszych . Rozumie pan … * skrzyżować * , ale … nie wyrzucać na podtrzymanie ich trzydziestu tysięcy rubli . Otóż do * skrzyżowania * pomagam panu , ale do strwonienia trzydziestu tysięcy rubli — nie ! …
— O czym ?
Był z tydzień w Warszawie . Nocował u mnie , a dnie spędzał w piwnicach .
— Cóż dalej ? — rzekł sędzia .
Rajtszula składała się z dwu połączonych ze sobą budynków , tworzących jedną całość w formie szlify . W części okrągłej mieścił się maneż , w prostokątnej stajnie .
— Niecałych — dodał Wokulski . — Ale to majątek nie wypracowany , tylko wygrany . Wygrałem , kilkanaście razy z rzędu dublując stawkę jak szuler , a cała moja zasługa polega na tym , że grałem niefałszowanymi kartami .
Około ósmej napływ interesantów zmniejszał się . Wtedy w głębi sklepu ukazywała się gruba służąca z koszem bułek i kubkami ( Franc odwracał się do niej tyłem ) , a za nią — matka naszego pryncypała , chuda staruszka w żółtej sukni , w ogromnym czepcu na głowie , z dzbankiem kawy w rękach . Ustawiwszy na stole swoje naczynie , staruszka odzywała się schrypniętym głosem :
— Córka moja , panie Rzecki , rujnuje się … szczerze mówię , że się rujnuje na ogłoszenia po zagranicznych pismach , a tu nic i nic … Kobieta młoda , panie …
— Idź pan już , idź … — odparła .
— Więc i cóż ? … — pytam .
— Żadnych przeprosin .
I posłała Wokulskiemu piorunujące wejrzenie .
Machnęła ręką .
W tej chwili Wokulski wyskoczył . Jednocześnie konie lejcowe skręciły na środek drogi , dyszlowe poszły za nimi i brek silnie pochylił się na lewo . Wokulski podparł go , konie , ściągnięte przez stangreta , stanęły .
„ Jeżeli ona nie jest aniołem , to ja jestem psem ! … ” — pomyślał Wokulski .
— No , to i dobrze . Chodźże do twego mieszkania .
— Bardzo pragnąłbym widzieć ten kraj kwitnącym i dlatego , panie Wokulski , posiada pan całą moją sympatię i szacunek , * tek * , bez względu na zmartwienie , jakie pan robi baronowi . Tek , był pewnym , że mu pan ustąpi konia …
— I cóż ona na to ?
— Pysznie ! — zawołał przygarbiony hrabia . — Czy jednak nie można by dowiedzieć się szczegółów bliższych ?
— Rozumu nie tyle , prędzej pięści — dodała pani Meliton z szyderczym uśmiechem . — Znam dobrze moją płeć i nieraz miałam okazję litować się nad naiwnością męską .
Tłumione łkanie przerwało jej mowę . Spojrzeliśmy po sobie z Wirskim i pożegnaliśmy sędziwą damę .
— Więc cóż mamy robić , szlachetny panie Wokulski , który nie wstydziłeś się … — zaczęła pani Misiewiczowa .
I w tej chwili , po raz pierwszy , jasno zarysował mu się projekt niewracania do kraju .
— Słyszałem o dwu przyjaciołach , z których jeden mieszkał w Odessie , a drugi w Tobolsku ; nie widzieli się kilka lat i bardzo tęsknili za sobą .
„ Cieszę się , kuzynko , że triumfują twoi wielbiciele … Przykro mi tylko , że na mój koszt … ”
Pani Stawska zasłoniła twarz chustką i wybiegła do swego pokoju .
„ To jeszcze pół godziny … ”
— Ależ , Helenko ! … — zreflektowała ją matka . — Pomyśl , na co się narażasz mówiąc w podobny sposób ? … Całe szczęście , że nas nie słyszy nikt obcy .
— Niech licho weźmie emancypację ! — odparł Ochocki . — Piękna emancypacja . Wy chciałybyście mieć wszystkie przywileje : męskie i kobiece , a żadnych obowiązków … Drzwi im otwieraj , ustępuj im miejsca , za które zapłaciłeś , kochaj się w nich , a one …
— Czy spotkałeś kiedy , kuzynie — odparł — prefekta lub marszałka z takim wyrazem majestatu , jaki widujemy na portretach naszych przodków ? …
Swoją drogą niepokoiła go myśl kupna kamienicy .
— Czym przyjadę , panie , kiedy jeszcze na Nowy Rok koń mi padł .
— Pieprzu za trojaka …
„ Czyby uczony chemik po to wziął trzysta franków , ażeby już wcale mi się nie pokazywać … ” — pomyślał .
„ Pozna go i ochłonie — pomyślał . — Tylko już ja nie będę im służył za pośrednika . ”
— Więc już pani umie krawiecczyznę , panno Mario ?
Uuu … widzę , że mi się rozhulała starowina , więc żeby ją pohamować na punkcie dżumy , napomknąłem znowu o procesie , na co ta kochana pani odpowiedziała mi długim wywodem o hańbie ścigającej jej rodzinę , o możliwym uwięzieniu pani Stawskiej , o tym , że się rozlutował samowar …
W salonach tymczasem rozmawiano .
Drzwi otwarte , we drzwiach jakaś jejmość w nieco białym kaftaniku wali troje dzieci rzemieniem aż świszcze .
„ Poczciwy opat , jak on chciał uspokoić tę biedną Helenę ! ” — myśli panna Izabela i nagle odrzuca książkę . Opat Jouve przypomniał jej , że już od dwu miesięcy haftuje pas do kościelnego dzwonka i że go jeszcze nie skończyła . Podnosi się z fotelu i przysuwa do okna stolik z tamburkiem , z pudełkiem różnokolorowych jedwabiów z kolorowym deseniem ; rozwija pas i zaczyna gorliwie wyszywać na nim róże i krzyże . Pod wpływem pracy w sercu budzi się otucha . Kto tak , jak ona , służy Kościołowi , nie może być zapomnianym przy wielkotygodniowej kweście . Wybiera jedwabie , nawłóczy igły i szyje wciąż . Oko jej przebiega od wzoru do haftu , ręka spada z góry na dół , wznosi się z dołu do góry , ale w myśli zaczyna rodzić się pytanie dotyczące kostiumu na groby i toalety na Wielkanoc . Pytanie to wkrótce zapełnia jej całą uwagę , zasłania oczy i zatrzymuje rękę . Suknia , kapelusz , okrywka i parasolka , wszystko musi być nowe , a tu tak niewiele czasu i nie tylko nic nie zamówione , ale nawet nie wybrane ! …
Tu już podziw Wokulskiego przeszedł w pewien rodzaj zaniepokojenia : owa rzekoma stal była lekką jak płatek bibułki .
— Kochany Henryku , nie bierz do serca drobnych przycinków , bo my tu sobie po koleżeńsku wszyscy docinamy . Oświadczam ci także , że jeżeli opuścisz kiedy ten sklep , to chyba razem ze mną .
— Otóż , proszę pana — mówił baron — wybrać mi jeszcze parę drobiazgów w formie podkowy …
Geist spojrzał na niego z pobłażliwą wzgardą .
— Kasper — odpowiedział człowiek wracając pędem .
— Jak pan dobrodziej ma węgierskie dukaty , to ja kupię . Ja rzetelnie zapłacę , bo mnie potrzeba dla córki , co po Pańskim Nowym Roku wychodzi za mąż …
— Przynajmniej znalazł się choć jeden pan , co się poznał na tym kundlu Włochu … O hycel ! łeb to zadziera , ale nim ci da , człeku , dziesiątczynę , to ją pierwej ze trzy razy obejrzy … Legawa suka go urodziła , pokrakę … Zgnilec … obieżyświat … Kopernik ! …
— Ale , co pan mówisz ! — reflektował mnie Wirski . — To kobieta skruszona , żałuje za grzechy i niezawodnie poprawi się .
Panna Izabela z niechęcią odrzuca monitora mody i siada na szezlongu w postaci półleżącej . Ręce splecione jak do modlitwy opiera na poręczy , głowę na rękach i patrzy w niebo rozmarzonymi oczyma . Kwesta wielkotygodniowa , nowa toaleta , chmury na niebie , wszystko miesza się w jej wyobraźni na tle żalu za serwisem i lekkiego uczucia wstydu , że go sprzedaje .
Właśnie narzekał przed hrabią na opłakany stan zdrowia .
Za drzwiami było słychać rozmowę na głos kobiecy i męski . Kobiecy należał do baronowej ; męski znałem dobrze , ale nie mogłem sobie przypomnieć , czyj jest .
Sklep Mincla znałem od dawna , ponieważ ojciec wysyłał mnie do niego po papier , a ciotka po mydło . Zawsze biegłem tam z radosną ciekawością , ażeby napatrzeć się wiszącym za szybami zabawkom . O ile pamiętam , był tam w oknie duży kozak , który sam przez się skakał i machał rękoma , a we drzwiach — bęben , pałasz i skórzany koń z prawdziwym ogonem .
„ Jumart ma rację — szepnął . — Złodzieje są mniej niepewni od ludzi , którzy nie wiadomo skąd czerpią dochody … ”
— A druga historia ? — spytałem .
— No , chyba nie ma co czekać . Idźmy , bo te panie spać się pokładą .
— Drugim dziwowiskiem jest horyzont , który ciągle widać na wysokości wzroku . Skutkiem tego ziemia wydaje się wklęsłą jak ogromny , głęboki talerz .
— Ano — mówi baba — nie ma tu inszej rady , tylo musisz doczekać świętego Jana i kiedy się kamień odłoży , musisz leźć w otchłań . Byleś pannie wyjął szpilkę z głowy , obudzi się , ożenisz się z nią i będziesz wielki pan , jakiego świat nie widział . Tylko wtedy o mnie nie zapomnij , że ci dobrze poradziłam . I to se spamiętaj : kiedy cię strachy otoczą , a zaczniesz się bać , zaraz przeżegnaj się i umykaj w imię boskie … Cała sztuka w tym , żebyś się nie zląkł ; złe nie ima się nie bojącego człowieka .
— A wiesz ty , że ja nic nie słyszę ? — odparłem .
„ Tu chyba nie chodzi ani o klacz , ani o potrącenie na wyścigach ! … ”
— Stróż siedzi w kozie — mówi baba .
— Cóż ze mną ? — spytał Wokulski .
Paryż pomimo pozornego chaosu ma plan , ma logikę , chociaż budowało go przez kilkanaście wieków miliony ludzi nie wiedzących o sobie i bynajmniej nie myślących o logice i stylu .
— Pan Ochocki ma mnie dziś uczyć meteorologii — odezwała się panna Felicja .
Droga ciągnęła się aleją lipową , mającą z wiorstę długości . Po obu stronach leżało szare pole , a na nim tu i owdzie widać było sterty pszenicy , duże jak chaty . Niebo czyste , słońce wesołe , z daleka dolatywał jęk młocarni .
Od naszej kolumny oderwał się sznur tyralierów i pobiegł ku badylom . My maszerowaliśmy wciąż , jakby kule przelatujące z ukosa nie do nas adresowano .
I zdawało mu się , że między tymi ludźmi życie upływa prościej i weselej aniżeli między nadętym mieszczaństwem albo arystokratyzującą szlachtą .
— Coś lepszego . Dobranoc .
— Ach , czym ja się nie zajmuję ! … — odparł Ochocki . — Fizyką , chemią i technologią … Przecież skończyłem wydział przyrodniczy w uniwersytecie i mechaniczny w politechnice … Zajmuję się wszystkim ; czytam i pracuję od rana do nocy , ale — nie robię nic . Udało mi się trochę ulepszyć mikroskop , zbudować jakiś nowy stos elektryczny , jakąś tam lampę …
Na prawo ode drzwi , za kantorkiem , siedział Wokulski schylony nad rachunkami .
— I będą cię lepiej kochać aniżeli ci , których opuszczasz ?
Dopiero gdy przybysz stanąwszy nad nim krzyknął mu w ucho :
— Lubię tylko kiełbasę , ale bez czosnku . Czosnku znieść nie mogę .
Plac i rozbawione tłumy obmierzły mu do reszty . Zawrócił do miasta .
— Słucham pana mecenasa — odparł markotny lokaj .
Stary Mikołaj znowu był w przedpokoju i z taką gracją otworzył drzwi Szpigelmanowi , że ten już z sieni zawołał :
„ Pamiętajże , droga Belciu — kończyła ciotka — postępować tak , ażeby chłopiec myślał o tobie , przez drogę i na wsi , dokąd wy z ojcem za kilka dni musicie przyjechać . Ja już urządziłam się w ten sposób , że ani w Warszawie nie widział żadnej panny , ani na wsi nie spotka ( prócz ciebie , duszko ) żadnej innej kobiety . Chyba poczciwą swoją babkę prezesową i jej mało interesujące wnuczki . ”
— Panie baronie , boleję nad tym wypadkiem , ale … jeden z nas dwu jest ofiarą mistyfikacji … grubej mistyfikacji , panie ! … A oto dowód .
— Tak — cicho szepnęła narzeczona .
— Cóż on myśli robić z tą nauką ? — rzekłem .
— Ciężka to jazda — wtrąciłem . — Piechota gryzie ją jak stalowy dziadek orzechy …
„ Alboż nie powiedziałem jej , że jestem dla nich wiernym sługą … jak pies ! …
— A , panie mecenasie — mówi drżącym głosem — tak się nie godzi ! …
„ Dziwna rzecz , jak mnie to wszystko mało obchodzi ” — rzekł do siebie . Potem myślał o tych kilkunastu ludziach , którym już daje zajęcie , i o tych kilkudziesięciu , którzy od pierwszego maja mieli dostać u niego zajęcie , o tych setkach , dla których w ciągu roku miał stworzyć nowe źródła pracy , i o tych tysiącach , którzy dzięki jego tanim towarom mogliby sobie poprawić nędzny byt — i — czuł , że ci wszyscy ludzie i ich rodziny nic go w tej chwili nie interesują .
— Kazali nam państwo dziś przyjść po pieniądze … — wtrącił inny Żyd .
— Nie znam się na statkach .
— Milcz , błaźnie ! … — wybełkotał baron . — Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz kucharce , że jestem ciężko ranny …
— Ci , którzy byli u pana ? — spytał Jumart . — Ludzie , jak inni : przewodnicy , wynalazcy , pośrednicy … Każdy pracuje , jak umie , i stara się swoją pracę zbyć najkorzystniej . A że lubią zarobić , jeżeli się da , więcej , niż warto , to już cecha Francuzów .
W korytarzu wagonowym słychać było kroki i rozmowę ; drzwi przedziału znowu usunęły się i ukazał się nadkonduktor , a obok niego bardzo szczupły pan , z malutkimi wąsikami szpakowatymi , jeszcze mniejszą bródką prawie siwą i dobrze siwiejącą głową .
Pewnego dnia , we Francji , zwiedzała fabrykę żelazną . Zjeżdżając z góry , w okolicy pełnej lasów i łąk , pod szafirowym niebem zobaczyła otchłań wypełnioną obłokami czarnych dymów i białych par i usłyszała głuchy łoskot , zgrzyt i sapanie machin . Potem widziała piece , jak wieże średniowiecznych zamków , dyszące płomieniami — potężne koła , które obracały się z szybkością błyskawic — wielkie rusztowania , które same toczyły się po szynach — strumienie rozpalonego do białości żelaza i półnagich robotników , jak spiżowe posągi , o ponurych wejrzeniach . Ponad tym wszystkim — krwawa łuna , warczenie kół , jęki miechów , grzmot młotów i niecierpliwe oddechy kotłów , a pod stopami dreszcz wylęknionej ziemi .
— Marianno ! … Marianno , chodź tutaj ! … — zawołała ze swego pokoju baronowa .
Pani Stawska w tym właśnie pokoju ceruje koronki albo jedwabie , których baronowa ma pełno . Czy się w nie będzie kiedy ubierać ? — pani Stawska nie może zgadnąć .
— Otóż to ! … — wtrącił hrabia zgarbiony .
— Za jakie szczęście ? … — spytał Ignacy .
Dzięki troskliwości o wszystko przedmioty znajdujące się w Paryżu przynoszą wielorakie korzyści . Dom , sprzęt , naczynie jest nie tylko użyteczne , ale i piękne , nie tylko dogadza muskułom , ale i zmysłom . I na odwrót — dzieła sztuki są nie tylko piękne , ale i użyteczne . Przy łukach triumfalnych i wieżach kościołów znajdują się schody ułatwiające wejście na szczyt i spoglądanie na miasto z wysokości . Posągi i obrazy są dostępne nie tylko dla amatorów , ale dla artystów i rzemieślników , którzy w galeriach mogą zdejmować kopie .
Służący wbiegł ciężkim kłusem i zakręcił gaz . Po chwili rozległo się zgrzytanie ryglów , szczękanie sztab i do sklepu wszedł dzień , jedyny gość , który nigdy nie zawodzi kupca . Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie .
— A Łęcki kupuje u nas ? …
— Brawo ! …
— I naturalnie , przegrał pan ? …
— Mówił mi o tym Rzecki i pozwoli pani , że postaram się o sprawdzenie tej wiadomości …
— Myślał pan opuścić nas ?
— Węgry ! … już nie ma Węgier ! — mruczał Katz . — Równość … nigdy nie było równości ! … Sprawiedliwość … nigdy jej nie będzie … Świnia wykąpie się nawet w bagnie ; ale człowiek z sercem ! … Darmo , panie Mincel , już ja u ciebie nie będę krajać mydła …
— Pani baronowa mówi : „ Jak to , nie wiesz , który jest pan Wokulski ? Przecież ten , co u was bywa z tym roz … z tym rozpsotnikiem Rzeckim … ” Cha ! cha ! cha ! … pan jest psotnik … Niech mi pan pokaże zegarek we środku …
— Nic — odpowiedziała wstając od stołu — migrena . Od godziny czułam , że będę ją mieć … To nic , papo …
Ma levre sur tes levres closes ,
— Nie , dłużników .
W początkach wojny wschodniej przejeżdżał przez Warszawę bogaty moskiewski kupiec , Suzin , przyjaciel Wokulskiego jeszcze z Syberii . Odwiedził Wokulskiego i gwałtem zachęcał go do przyjęcia udziału w dostawach dla wojska .
— Widziałem lepszą rzecz , panie … Podczas kampanii byłem we Włoszech i widziałem , jak Włosi przyjmowali Francuzów w wigilię bitwy pod Magentą …
Lodowata ściana , jaka utworzyła się między nami , pękła .
Naśmieliśmy się oboje z panią Stawską z dziwactw baronowej i pożegnaliśmy się pełni otuchy . Gdy zaś wychodziła , Klejn otworzył jej drzwi tak szarmancko , że jedno z dwojga : albo już ją uważa za naszą pryncypałową , albo — sam kocha się w niej . Półgłówek ! … On także mieszka w domu baronowej i niekiedy bywa u pani Stawskiej ; ale podczas wizyt siedzi tak strasznie smutny , że Helunia pewnego wieczora zapytała babki : czy pan Klejn nie brał dziś olejku ? … Marzyciel ! Komu to myśleć o podobnej kobiecie …
Wróciłem do domu z bólem głowy , wściekając się na cały świat . Budziłem się kilka razy w ciągu nocy , a po każdym zaśnięciu śniło mi się , że Żydzi naprawdę sklep nasz kupili i że ja , aby nie umrzeć z głodu , chodziłem po podwórzach z katarynką , na której był napis : „ Ulitujcie się nad biednym , starym oficerem węgierskim ! ”
Nad wieczorem powiedziałem o tym Stachowi ; ale on zbył mnie milczeniem , co mnie nawet zastanowiło . Więc na drugi dzień pobiegłem do naszego adwokata ( który zarazem jest adwokatem księcia ) i zakomunikowałem mu wiadomość Maruszewicza .
— Od tej chwili — mówił z uniesieniem — nie będzie już różnic między ludźmi . Szlachta i mieszczanie , chłopi i Żydzi , wszyscy będą braćmi … .
Baron powstał z krzesła .
„ Te kobiety , które zdają się tak gorąco szukać Boga , bywają niekiedy nieszczęśliwymi istotami , których serce wzburzyła namiętność . Idą do kościoła , ażeby tam wielbić mężczyznę ” — mówił opat Jouve .
Była blisko piąta po południu i zgromadzeni poczęli się rozchodzić . W tej chwili Wokulski spostrzegł , że z dalszych pokojów zbliża się do niego pan Łęcki w towarzystwie młodzieńca , którego już widział obok panny Izabeli podczas kwesty i na święconym u hrabiny . Obaj panowie zatrzymali się przy nim .
— Więc znowu szczęście ! — krzyknął baron obrywając binokle . — A ja , mój kuzynie , ani za grosz nie mam szczęścia . Pół majątku przegrałen , drugą połowę zjadły kobietki i — choć w łeb sobie strzel ! …
— Ach , Boże ! zaraz z czego ? Pierwej niech pan odpowie na moje pytanie .
VI . W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
— Nie dla majątku , ale dlatego , ażeby mieć pracę i nie umrzeć z głodu . Znam dobrze to prawo , o którym mówi pan Starski …
— Słucham — rzekł Wokulski . Usiadł z impetem na fotelu i wskazał gościowi drugi .
Zdawało się , że panu Ignacemu brwi posuną się ze zdziwienia na wierzch czoła .
— W którym roku ? … — rzekł Wokulski . — W zeszłym roku … Dziś mam czterdziesty szósty rok …
„ Bądź jak bądź — mówił do siebie Rzecki — głupia historia z tym teatrem , nade wszystko z tym , że Stach zaniedbuje interesa … ”
Toż samo ja dziś nieomal co godzinę mówię o Stasiu Wokulskim . Miał po śmierci żony spokojny kawałek chleba , więc po co pojechał do Bułgarii ? Zdobył tam taki majątek , że mógłby sklep zwinąć : po co zaś rozszerzył go ? Ma przy nowym sklepie pyszne dochody , więc po co tworzy jeszcze jakąś spółkę ? …
Boczną ścieżką biegł do nich Starski , bardzo zaaferowany , mówiąc :
Niepokój trapiący ją od kilku dni : jak się skończy licytacja ? opuścił ją tak , że śladu nie zostało po nim . Więc mają jeszcze dziesięć tysięcy rubli rocznie i trzydzieści tysięcy rubli gotówką ? … Zatem pojadą na wystawę paryską , potem może do Szwajcarii , a na zimę znowu do Paryża . Nie ! … Na zimę wrócą do Warszawy , ażeby znowu otworzyć dom . I jeżeli znajdzie się jaki majętny człowiek , niestary i niebrzydki ( jak na przykład baron albo marszałek … br ! … ) , wreszcie nie parweniusz i niegłupi … ( No , głupi może sobie być ; w ich towarzystwie mądrym jest tylko Ochocki , a i to dziwak ! ) Jeżeli znajdzie się taki epuzer — panna Izabela zdecyduje się ostatecznie …
Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec ; zmieszała się tak , że wachlarz upadł jej na posadzkę . Ochocki podniósł go .
— To takie piękne zabawki ? — spytałem robiąc sobie pewien plan w duchu .
Pan Łęcki robi się bardzo fioletowy . Kiwa na zakrystiana i pyta go szeptem :
— Sumę pańską — odpowiedział Wokulski — mogę umieścić w lepszym interesie . Będzie pan miał dziesięć tysięcy rocznie …
Powoli Kasia przestała bywać w sklepie , a natomiast stary Hopfer złożył wizytę obojgu państwu Janom Minclom . Musiał im coś mówić o Stachu , gdyż na drugi dzień zbiegła na dół pani Małgorzata Minclowa i dalejże do mnie z pretensjami :
— Stary jedzie ! — zawołał Lisiecki .
— Sześćdziesiąt pięć … — odzywa się majestatyczny pan .
Na walkę z otoczeniem , do którego nie przystawał . Gdy miał ochotę uczyć się , nie mógł , ponieważ w jego kraju potrzebowano nie uczonych , ale — chłopców i subiektów sklepowych . Gdy chciał służyć społeczeństwu , choćby ofiarą własnego życia , podsunięto mu fantastyczne marzenia zamiast programu , a potem — zapomniano o nim . Gdy szukał pracy , nie dano mu jej , lecz wskazano szeroki gościniec do ożenienia się ze starszą kobietą dla pieniędzy . Gdy nareszcie zakochał się i chciał zostać legalnym ojcem rodziny , kapłanem domowego ogniska , którego świętość wszyscy dokoła zachwalali , postawiono go w położeniu bez wyjścia . Tak , że nie wie nawet , czy kobieta , za którą szalał , jest zwykłą kokietką o przewróconej głowie , czy może taką jak on zbłąkaną istotą , która nie znalazła właściwej dla siebie drogi . Sądząc jej czyny , jest to panna na wydaniu , która szuka najlepszej partii ; patrząc w jej oczy , jest to anielska dusza , której konwenanse ludzkie spętały skrzydła .
„ Co , u diabła — myślę — czyby kto z policji , czy może jaki sekretarz komornika spisuje nam ruchomości ? … ”
— Próżniak , bankrut … jak zresztą wszyscy oni — odparł Szuman . — No i ekskonkurent … — dodał .
— Ale po co by sprzedawał sklep ? — pytam szczypiąc się w kolano , ażeby nie wybuchnąć na tego dziada .
Oczywiście coś jej strzeliło do głowy i musi być także zadurzona , jeżeli nie w jego wdziękach , to w stanowisku . Inaczej musiałaby zdradzić się , że gra komedię , a baron musiałby spostrzec to , bo miłość patrzy przez mikroskop .
— Dziękuję za to .
— Nie sądzę .
Idę i w bramie domu , w którym mieszka , wpadam na doktora Szumana . Gdy powiedziałem mu , że chcę odwiedzić Stacha , odparł :
— Choćby co miesiąc . Co pan chce — dodała wzruszając ramionami — to miłość wieku pary i elektryczności .
Tak samo z Wokulskim . Znam go ze dwadzieścia lat i ciągle myślałem , że on jest z krwi i kości polityk . Głowę dałbym sobie uciąć , że Stach niczym więcej nie zajmuje się , tylko polityką . Dopiero pojedynek z baronem i owacje dla Rossiego zbudziły we mnie podejrzenia , że on może być zakochany . O czym już dziś nie wątpię , szczególniej po rozmowie z Szumanem .
Obok mnie leżał przewrócony na bok oficer austriacki , człowiek młody , o bardzo szlachetnych rysach . Spojrzał na mnie ciemnymi oczyma z nieopisanym smutkiem i wyszeptał chrapliwym głosem :
— Pomimo niewątpliwej dobroci barona ja jednak tylko panu dziękuję . Dziękuję … Są przysługi , których się nieprędko zapomina , i doprawdy … — tu zaczęła mówić wolniej i ciszej — doprawdy , ulżyłby pan memu sumieniu żądając czegoś , co by zrównoważyło pańską … uprzejmość …
„ I to wszystko robi się nie przez pobożność ani przez miłość do dzieci , ale dla rozgłosu i w celu wyjścia za mąż — pomyślał Wokulski . — No i ja także — dodał — niemało robię dla reklamy i ożenienia się . Świat ładnie urządzony ! Zamiast po prostu pytać się : kochasz mnie czy nie kochasz ? albo : chcesz mnie czy nie chcesz ? ja wyrzucam setki rubli , a ona kilka godzin nudzi się na wystawie i udaje pobożną .
— Zbroi się za sześćdziesiąt milionów guldenów ? … Chce zabrać Bośnię i Hercegowinę .
— Pani zawsze musi mi zrobić jakiś skandal ! — oburzył się Ochocki . — Pani może ze mną jeździć po wertepach , ale pannie Felicji nie wolno nawet zajrzeć do obserwatorium .
Nagle uczuł mocne uderzenie w skroń ; zaszumiało mu w uszach , czarne płatki przeleciały przed oczyma … Wypuścił broń z ręki i przyklęknął .
— Baje stary , baje ! Napoleon był chwat , choćby za to samo , że wygnał hyclów Szwabów . Nieprawda , Katz ?
— Łapówka ? … — zapytał spoglądając na mnie jak figura Kopernika . — Mamy zwyczaj — dodał — to , co nam się podoba , kupować ; prezentów nie przyjmujemy od nikogo .
— I pan przyjmiesz taką jędzę ? — spytał Rzecki .
— Przecież baron na wsi … tak daleko od Warszawy … — odparł mężczyzna .
— Rezerwy w ogniu ! … Naprzód , łajdaki ! … Świnie wam paść , psubraty ! … — wołali czarni od dymu , rozbestwieni oficerowie , ustawiając nas na powrót w szeregi i płazując każdego , kto nawinął się im pod rękę .
Po lodach zupełnie zdetonowana panna Florentyna została w jadalni , a reszta towarzystwa przeszła na kawę do gabinetu pana . Właśnie Wokulski skończył swoją filiżankę , kiedy Mikołaj przyniósł panu Tomaszowi na tacy list mówiąc :
— Jesteś nieuleczony marzyciel , mój stary ! — westchnął Wokulski i przerwał rozmowę . Nie miał wątpliwości , że Ignacy znowu posądza go o jakieś polityczne knowania .
I dopiero dziś , kiedy dziesięcioma rublami wydobył człowieka z niedoli , kiedy nikt nie mógł głosić przed światem o jego szlachetności , dopiero dziś poznał : co to jest ofiara . Dopiero dziś przed jego zdumionym okiem stanęła nowa , nie znana dotychczas część świata — nędza , której trzeba pomagać .
Potem przywidziało mu się , że jakiś cień zagląda do jego okna , a później , że po długim korytarzu ktoś chodzi ode drzwi do drzwi , puka i pyta :
— Kiedy sekret , to sekret — rzekła najrezolutniejsza z nich . — Państwo także nie jesteście tu potrzebni .
„ Chyba nie on ? … — myślał Wokulski . — Tamten był zupełnie czarny … ”
Wokulski patrzył na Geista nieledwie z trwogą ; w głowie zapalały mu się pytania : kuglarz czy tajny agent — wariat , a może naprawdę jaki duch ? … Kto wie , czy szatan jest legendą i czy w pewnych chwilach nie ukazuje się ludziom ? … Faktem jest jednak , że ten starzec , o niezdecydowanym wieku , wytropił najtajemniejszą myśl Wokulskiego , który w tych czasach marzył o samobójstwie , ale jeszcze tak nieśmiało , że sam przed sobą nie miał odwagi sformułować tego projektu .
( Spotkał taką w szesnaście lat później i dalibóg , że nie ma się czym cieszyć ! … )
„ Trzeba spojrzeć , jak by to wyglądało ? ” — szepnął Wokulski i skręcił na ulicę Karową .
„ Więc to Maruszewicz — pomyślałem . — Ładna para … ”
I znowu wzruszał ramionami , rozkładał ręce i mruczał :
Mieszkanie posiadało wielkie zalety . Było suche , ciepłe , obszerne , widne . Miało marmurowe schody , gaz , dzwonki elektryczne i wodociągi . Każdy pokój w miarę potrzeby łączył się z innymi lub tworzył zamkniętą w sobie całość . Sprzętów wreszcie miało liczbę dostateczną , ani za mało , ani za wiele , a każdy odznaczał się raczej wygodną prostotą aniżeli skaczącymi do oczu ozdobami . Kredens budził w widzu uczucie pewności , że z niego nie zginą srebra ; łóżko przywodziło na myśl bezpieczny spoczynek dobrze zasłużonych ; stół można było obciążyć , na krześle usiąść bez obawy załamania się , na fotelu marzyć .
Uniosła się na siodle i uważnie patrzyła w stronę błękitnego lasu , który było widać daleko na wschodzie . Aleja skończyła się ; jechali polem , na którym zieleniły się grusze i szarzały sterty .
— O , pan jesteś nielitościwy ! — odparł Maruszewicz , machinalnie otrzepując spodnie . — Jedno życzliwsze słowo , jeden cieplejszy uścisk ręki może wprowadziłby mnie na nowe tory . Ale pan nie możesz się na to zdobyć …
— Ależ mateczko , to tylko oryginał … — poprawiła ją córka . W tej chwili miała oczy tak wielkie i źrenice tak roszerzone jak chyba jeszcze nigdy .
I cóż ma z trudu swego człowiek ? …
— Nie mam w tej chwili żadnego zajęcia — odpowiedział pochmurnie Wokulski i lekko zarumienił się . Maruszewicz dostrzegł to . Był pewny , że w mieszkaniu albo kluje się coś , albo — jest kobieta . W każdym razie odzyskał odwagę , którą zresztą miał zawsze wobec ludzi zakłopotanych .
Hultaj Maruszewicz wypatrzył ze swych okien , że pani Stawska ubiera lalkę , a baronowa poszła do niego z lornetką , ażeby to sprawdzić …
Stanęli na szczycie wzgórza , zasłonięci od reszty towarzystwa walącym się murem . Z tego miejsca widać było dziedziniec zamkowy zarośnięty cierniem i berberysem . Pod jedną z wież stał oparty o jej ścianę olbrzymi granit .
Panna Izabela zatrzymała się w alei .
— Skąd ? … Z tych pozycyj , których nie zajmujemy albo do zajmowania których sami ich zmuszamy , pchamy ich , błagamy , aby je zajęli . Mego sklepu nie kupi żaden z naszych panów , ale każdy da pieniądze Żydowi , aby on go kupił i … płacił dobre procenta od wziętego kapitału .
Wrócił do siebie i pierwszy raz całkiem spokojnie począł przebiegać myślą wszystkich adoratorów panny Izabeli , których widywał z nią lub o których tylko słyszał . Przypomniał sobie ich znaczące rozmowy , tkliwe spojrzenia , dziwne półsłówka , wszystkie sprawozdania pani Meliton , wszystkie sądy , jakie krążyły o pannie Izabeli wśród podziwiającej ją publiczności . Wreszcie głęboko odetchnął : zdawało mu się , że znalazł jakąś nitkę , która może wyprowadzić go z labiryntu .
Dobry ten człowiek miał jedną wadę , oto — nienawidził Napoleona . Sam nigdy o nim nie wspominał , lecz na dźwięk nazwiska Bonapartego dostawał jakby ataku wścieklizny ; siniał na twarzy , pluł i wrzeszczał : szelma ! szpitzbub ! rozbójnik ! …
Na jednym z takich wzniesień furman zwrócił się do nich i wskazując batem przed siebie rzekł :
— Co za towary ! — zawołał Wokulski . — Chyba wszystko nowe ?
Współcześnie wbiega adwokat pani Krzeszowskiej , nie patrząc na nią zajmuje miejsce przed stołem i mruczy do komornika :
Właśnie pan Tomasz w pantoflach i bez surduta z wolna przechadzał się po sypialni , kiedy weszła córka . Spostrzegła , że ojciec wygląda bardzo mizernie , że ma obwisłe ramiona , obwisłe siwe wąsy , obwisłe powieki i jest pochylony jak starzec ; ale uwagi te powstrzymały ją tylko od wybuchu , nie zaś od załatwienia interesu .
— Słyszeliście państwo , ten człowiek mi grozi ! — zawołała wdówka . — Czy nie ma tu nikogo , który by się za mną ujął ?
„ … I nie będę natrętny ? … ”
Żydzi umilkli .
— Pan czekał ? … przepraszam ! … — zawołał młody człowiek .
— Oj ! oj ! co mi to za ród ! … — odparł ze śmiechem Franc . — Nasz ojciec przyjechał taczkami we dwa psy …
— Nie spodziewałem się usłyszeć takiego zdania o tym panu … od pana … Tek …
— Na kiedy jaśnie pani rozkaże ? — spytał służący .
XII . W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy
Ale zamiast ocknąć się , coraz głębiej zapadał w opętanie . Zdawało mu się w chwilach świadomości , że na ziemi jeszcze chyba istnieją czarodzieje i że jeden z nich rzucił na niego klątwę . Wtedy mówił z trwogą :
— Cóż , ojcze ? — spytała z odcieniem niesmaku , patrząc w jego czerwone oczy .
— Wszakże to pan kupił nasz serwis i srebra ? — mówiła zdławionym głosem .
— Więc ciągle zajmujesz się szaradami , panie Szlangbaum ? — spytał .
— Alem jej nic nie zapłaciła ! — huknął z końca sali Wirski .
— O ni ! — zawołał z ożywieniem furman . — Ile razy będzie wielmożnemu panu potrzebna , ja ją sam zawiodę ; ale żeby kto zaś z miasta — to ni ! … Z takiego interesu wielmożny pan mógłby się tylko nabawić nieszczęścia …
Była już północ , więc sobie poszedł . Nie zatrzymywałem go , bo mnie trochę zraził swą wiarą w skruchę baronowej . Ha ! zresztą kto ją tam wie , może się i naprawdę nawróciła ? …
Innym razem pan Leon wyrzucał nam brak ducha poświęcenia .
W podobnych chwilach jak topielec , który zwraca oczy do światła na dalekim brzegu , panna Izabela myślała o Wokulskim . I w bezmiarze goryczy doznawała cienia ulgi wiedząc , że jednak szaleje za nią człowiek niepospolity , o którym dużo mówiono w towarzystwie . Wtedy przychodzili jej na myśl sławni podróżnicy albo zbogaceni przemysłowcy amerykańscy , którzy przez szereg lat ciężko pracowali w kopalniach , a których od czasu do czasu z daleka pokazywano jej na paryskich salonach .
Machinalnie schwyciłem karabin na tuj myśląc , że pokazali się Austriacy . Ale przed nami oprócz wzgórza i rzadkich krzaków nie było nic . Natomiast na tle grzmotu armat , który prawie przestał nas interesować , usłyszałem jakiś trzask podobny do rzęsistego deszczu , tylko o wiele potężniejszy .
— Dobrze .
Bóg się rodzi — moc truchleje
Furman patrzył na Wokulskiego zdziwiony .
Raz w marcu przechodząc Aleją Jerozolimską zobaczył tłum ludzi , czarny wóz węglarski stojący w poprzek drogi pod bramą , a o parę kroków dalej wyprzężonego konia .
Przez parę dni następnych panna Izabela słyszała tylko o Wokulskim . Salony rozbrzmiewały jego nazwiskiem . Marszałek przysięgał , że Wokulski musi pochodzić ze starożytnego rodu , a baron , znawca męskiej piękności ( po pół dnia spędzał przed lustrem ) , twierdził , że Wokulski jest — „ wcale … wcale … ” Hrabia Sanocki zakładał się , że jest to pierwszy rozumny człowiek w kraju — hrabia Liciński głosił , że ten kupiec wzorował się na angielskich przemysłowcach , a książę — tylko zacierał ręce i uśmiechając się , mówił : „ Aha ? … ”
— Fachu , uważa pan , jeszcze nie wybrałem , ale mam wielkie zdolności i mogę podjąć się każdego zajęcia .
Zdawało mu się , że każda taka rzecz jest chora albo zraniona , że skarży się : „ Patrz , jak cierpię … ” , i że tylko on słyszy i rozumie jej skargi . A ta szczególna zdolność odczuwania cudzego bólu urodziła się w nim dopiero dziś , przed godziną .
— A niech się jaśnie pan strzela nawet ze starym diabłem ! — odparł Konstanty . — Tylkom ciekawy , kto weksle jaśnie pana zapłaci ? … A komorne … a utrzymanie domu ? … Dlatego , że jaśnie pan co kwartał ma ciekawość na Powązki , to gospodarz nasyła nam rejentów , a ja boję się , żebym z głodu nie umarł … Dobra służba ! …
Ile razy po wizycie u panny Izabeli jak dokuczliwe muchy rzucały się na niego wątpliwości , biegł do pracy . Przeglądał rachunki , uczył się angielskich słówek , czytał nowe książki . A gdy i to nie pomagało , szedł do pani Stawskiej , u niej spędzał cały wieczór i dziwna rzecz , w jej towarzystwie znajdował jeżeli nie zupełny spokój , to przynajmniej ukojenie …
— Co tu , u diabła , tak czosnek zalatuje , panie Klejn ? …
— Cóż za nikczemność ! — szepnęła panna Izabela . — Ale mniejsza o nią … Na pokrycie paru tysięcy rubli wystarczy mój serwis i srebra .
„ Ach , jakiż ja jestem głupi ! — myślał . — Nie , nie jestem głupi . Jestem tylko dorobkiewicz , który w tym państwie musi opłacać się każdemu na każdym kroku . No , nawracanie jawnogrzesznic kosztuje więcej . ”
— Komu się pan oświadczył ? … Prezesowej ? … — rzekł innym już głosem Wokulski .
Wokulski siedział bez ruchu . Wreszcie zapytał :
— Zgubił czterysta kilkadziesiąt rubli — odparł Rzecki surowo . — Naturalnie , że nie było nadużycia , głowę dam za to , ale i firma tracić nie może , tym bardziej , że pan Oberman ma u nas kilkaset rubli oszczędności . Jedno więc z dwojga — prawił rozdrażniony Rzecki — albo pan Oberman zapłaci , albo pan Oberman straci miejsce … Piękne robilibyśmy interesa mając wszystkich takich inkasentów jak pan Oberman …
— Szósta , panie radco . Służę piorunem ! … — odpowiadał Józio .
„ Co ja tu robię ? … Skąd ja modlę się do jednego z nimi ołtarza ? … ”
— Akurat tyle , co pisałem ci w raportach . Interesa dobrze idą , towarów przybyło , a jeszcze więcej zamówień . Trzeba jednego subiekta .
— Chcesz powiedzieć — przerwała panna Izabela — że muszę pomówić z marszałkiem albo z baronem ? Na to zawsze będzie czas ; dziś nie mam jeszcze odwagi .
„ Pośle Syn Człowieczy anioły swoje , a oni zbiorą wszystkie zgorszenia i tych , którzy nieprawość czynią , jako zbiera się kąkol i pali się go ogniem . ”
— Dziękuję panu — rzekł — za parę słów szczerszych . Ma pan rację , ale i ja mam moje racje … Pieniądze przyniosę panu jutro ; teraz — do widzenia …
— Panna Felicja ma przyjemność w zbieraniu rydzów , ja wolę słuchać wykładu pani o lesie .
Wokulski słuchając gawędy barona oglądał się po okolicy , która powoli zmieniała fizjognomię . W pół godziny za stacją ukazały się na widnokręgu lasy , bliżej wzgórza ; droga wiła się między nimi , wbiegała na ich szczyty lub spadała na dół .
— Milion ! — powtórzył Geist chwytając się za głowę . — Za dwie godziny wrócę tu . Bodajbym stał ci się tak potrzebny , jak ty mnie jesteś …
Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn , mizerny subiekt , ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach .
— Zdaje mi się — odpowiedziałem — że niedługo oddam panu moje włosy razem ze skórą .
— A … nie masz pojęcia , panie Stanisławie , jak się dziś zirytowałem . Czy dasz wiarę ? dom mój sprzedano za dziewięćdziesiąt tysięcy ! …
— No , no … już mnie pan do swoich porządków nie nawracaj — odparł Mraczewski . — Otóż pan baron i pani baronowa od roku prowadzą ze sobą wojnę . On chce rozwodu , na co ona się nie zgadza ; ona chce przepędzić go od zarządu swoim majątkiem , na co on się nie zgadza . Ona nie pozwala mu trzymać koni , szczególniej jednego wyścigowca ; a on nie pozwala jej kupić kamienicy po Łęckich , w której pani Krzeszowska mieszka i gdzie straciła córkę . Oryginały ! … Bawią ludzi wymyślając jedno na drugie …
— Bo mi narzeczona umarła — odpowiedział doktór pochyliwszy się na tył fotelu i patrząc w sufit . — Więc zrobiłem , com mógł : otrułem się chloroformem . Było to na prowincji . Ale Bóg zesłał dobrego kolegę , który wysadził drzwi i uratował mnie . Najpodlejszy rodzaj miłosierdzia ! … Ja zapłaciłem za drzwi zepsute , a kolega odziedziczył moją praktykę ogłosiwszy , żem wariat …
Naprzód tedy zauważył , że szlachta , lubo o Wokulskim odzywa się z przekąsem jako o dorobkiewiczu i demokracie , w cichości jednak chełpi się nim :
— Henryku ! … — wtrącił Wokulski .
— Ale co w mieście słychać ? W sklepie , dopóki ty w nim jesteś , musi być dobrze .
Panna Izabela zamyśliła się i od tej pory szli oboje w milczeniu .
Ten cynizm oburzył mnie .
„ Wokulski moim opiekunem ! … Wokulski może być bardzo dobrym doradcą , plenipotentem , zresztą opiekunem majątku … Ale tytuł opiekuna może nosić tylko książę , zresztą nasz kuzyn i dawny przyjaciel rodziny ! … ”
— Nam wolno .
Na drugi dzień , około piątej po południu , Rzecki z Szumanem jechali już do hrabiego-Anglika , który był świadkiem Krzeszowskiego . Obaj przyjaciele Wokulskiego milczeli w drodze ; raz tylko odezwał się pan Ignacy :
„ Przywidzenia ! … przywidzenia ! … — myślał pan Ignacy opuszczając teatr po ostatnim akcie . — Stach przecie nie byłby aż tak głupi … ”
— A gdzież on zapisany w księgi ?
Ponieważ jednak ja wcale nie dałem mu słowa , że otrzyma porękawiczne , więc chwilę pokręcił się po sklepie i opuścił go gwiżdżąc .
Panna Izabela , która mimo pozornego chłodu z największą niecierpliwością oczekiwała na powrót ojca i rezultat licytacji domu , poszła do gabinetu o tyle szybko , o ile można to było pogodzić z zasadami przyzwoitości . Zawsze bowiem pamiętała , że pannie z jej nazwiskiem nie wolno zdradzać żywszych uczuć , nawet wobec bankructwa . Pomimo przecież jej panowania nad sobą Mikołaj poznał ( z silnych wypieków na twarzy ) , że jest wzruszona , i jeszcze raz dodał półgłosem :
Wokulski pożegnał ich i poszedł .
Gdy rozeszła się wieść o zamierzonym samobójstwie , pan Szastalski stał się bohaterem rautów , a panna Izabela zyskała przydomek — okrutnej . Kiedy panowie powymykali się na wista , wówczas damy pewnego wieku miały największą przyjemność w tym , ażeby za pomocą dowcipnych manewrów zbliżyć pannę Izabelę z Szastalskim . Z nieopisanym współczuciem przypatrywały się przez lornetki cierpieniom młodego człowieka ; prawie starczyło im to za koncert . Gniewały się tylko na pannę Izabelę widząc , że ona rozumie swoje uprzywilejowane stanowisko , a każdym ruchem i spojrzeniem zdaje się mówić : patrzcie , to mnie on kocha , przeze mnie jest nieszczęśliwy ! …
— W jakim dniu ? … — spytał Rzecki , szeroko otwierając oczy .
Wokulski w milczeniu przypatrywał się . Młody człowiek nie dosięgnął jeszcze lat trzydziestu i rzeczywiście odznaczał się niezwykłą fizjognomią . Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa .
— Bądź spokojny . Znajdziem tu inżynierów kolejowych i morskich , i wojskowych … Mnie nie o nich chodzi , ale o człowieka , który by gadał za mnie — dla mnie . Zresztą , mówię tobie , jak zejdziemy tam na dół , miej ty dwie pary oczów i dwie pary uszów , ale jak wyjdziemy stamtąd , nie miej ty nawet pamięci . Ty to potrafisz , Stanisławie Piotrowiczu , a o resztę nie pytaj się . Ja zarobię dziesięć procent , tobie dam dziesięć procent od mego zarobku i sprawa skończona . A na co to , dla kogo i przeciw komu — nie pytaj .
— Jak zwykle — odparł inkasent .
Wówczas zbliżał się do niej stary Mincel i całował ją w rękę mówiąc :
— Więc teraz — rzekł — ideałem pańskim jest Szlangbaum .
Nowy strumień wody lunął z trzeciego piętra i zatamował jej mowę . Zarazem wychylił się stamtąd młody człowiek z czarnym zarostem i zobaczywszy cofającą się fizjognomię pani Krzeszowskiej zawołał pięknym basem :
„ Cóż to — myślał — czy moje życie ma zależeć od kaprysu jednej kobiety ? … Czy nie znajdę stu innych ? … Alboż pani Meliton nie obiecywała , że mnie zapozna z trzema , czterema , równie pięknymi ? … Raz , do licha , muszę się ocknąć ! … ”
— Nie dobijał się nijaki — z chłopska odparła służąca — ino jeden przysłał dziś bukiet . Mówią , że to ten Marusiewicz z przeciwka …
— Pan dobrodziej był na węgierskie wojne i pan nie ma dukatów ? … — rzekł zdziwiony .
„ Owszem , nie zaniedbam wspomnieć mu o tym … ”
— Ja panią pomszczę — wtrącił Starski dość lichą polszczyzną . — Przesiądźmy się we dwoje do tamtego powozu .
Ojciec zamyślił się .
„ Cóż ci znowu — szepnął — dostali bzika ? … ”
— Nie lubisz pan kobiet ? — rzekł z uśmiechem Wokulski . — Może masz rację ! …
— Doprawdy ? … A ja zawsze myślałem , że jestem uosobioną prozą .
Ubogi eks-właściciel majątku ziemskiego serdecznie uściskał mi obie ręce .
— Idę z wieńcami dla Rossiego — szepnął grzeczny pan Zięba z jeszcze milszym uśmiechem .
— A tymczasem demoralizuje kolegów , swoich przyszłych subiektów ? …
W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi , a współcześnie jego jednooki pudel Ir , nie podnosząc się z pościeli , parę razy szczeknął :
— Przez powstanie ! — szybko dokończył adwokat .
Na drugi dzień zjawia się właścicielka paryskiej pralni . Ma aksamitną salopę , dużo godności w ruchach i jeszcze więcej stanowczości w fizjognomii . Siada w sklepie na fotelu i ogląda się , jakby miała zamiar kupić parę japońskich wazonów , a następnie zaczyna :
Wokulski zarumienił się . Nigdy nie przychodziło mu do głowy , ażeby zmarli potrzebowali czegoś więcej nad grudę ziemi .
Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem . Kiedy Wiktor Emanuel raz pocałował ją w rękę , uprosiła ojca , że tego samego dnia wyjechali z Rzymu . W Paryżu oświadczył się jej pewien bogaty hrabia francuski ; odpowiedziała mu , że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie . Podolskiego magnata odepchnęła zdaniem , że odda swoją rękę tylko temu , kogo pokocha , a na co się jeszcze nie zanosi , a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego milionera zbyła wybuchem śmiechu .
— Stale to już nikt , ale bardzo często przyjeżdżają na kilka dni , czasem na tydzień , pan Łęcki z córką . Dystyngowana osoba — mówił dalej baron — pełna rzadkich przymiotów . Pan wreszcie ich zna ? Szczęśliwy ten , komu odda serce i rękę ! Co to , panie , za wdzięk , co za rozum ; doprawdy , czcić ją można jak istną boginię … Nie znajduje pan ?
— Może masz pan rację , ale mnie jakoś się to nie wydaje — mruknął Rzecki potrząsając głową .
— Ależ nie ! … O handel , a raczej o ułatwienie handlu między Rosją i zagranicą towarami , no … towarami … Miasto zaś nasze , pożądane jest , ażeby się stało centrum takowego …
— Najzupełniej .
Panna Łęcka piękna , bo piękna , ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw … W tym jest coś z p … ( w takich razach najwłaściwiej mówić skróceniami ) . W tym jest jakieś duże P …
Wokulski napisał list , opowiedział , gdzie ma iść , i w końcu dodał :
— A jak się znajdzie , to co ? … — spytał ojciec .
„ Czego on chce ode mnie ? — myślał Wokulski . — Może i on jedzie do prezesowej , ażeby na świeżym powietrzu złożyć pannie Izabeli stanowczą deklarację ? … Jeżeli go nie uprzedził ten Starski … ”
— Pocałowałeś mnie pan w nogę ! … — krzyknęła .
Wtedy egiptolog podniósł i obejrzał starannie pistolet barona .
— W maneżu Millera .
Czasem zdaje mi się , że jest to człowiek skrzywdzony przez społeczeństwo . Ale o tym cicho ! … Społeczność nikogo nie krzywdzi … Gdyby raz przestano w to wierzyć , Bóg wie jakie okazałyby się pretensje . Może nawet nikt by już nie zajmował się polityką , tylko myślałby o wyrównywaniu rachunków ze swymi najbliższymi . Lepiej więc nie zaczepiać tych kwestyj . ( Jak ja dużo gadam na starość , a wszystko nie to , o czym chcę powiedzieć . )
— Naturalnie , zapewneś pomyślał o interesach … na wypadek …
„ Skończę z nim ” — rzekł do siebie Wokulski i głęboko odetchnąwszy spytał głośno :
„ Boże miłosierny ! potrzebne też to panu takie figle ? ”
— Nieoceniony ! … — zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia . — Bo widzisz , mój drogi — dodał uspokoiwszy się — ja właśnie myślałem , czybyś nie mógł mi zaciągnąć gdzie pożyczki dla spłacenia żydowskich długów , tak … na … siedem , sześć procent …
— Serwis i srebra nabyłem od jubilera . Sekretu z tego nie robię . Osób trzecich do sprawy nie mieszam , ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych .
Do spacerujących pań zbliżył się Ochocki .
— I milionerem ? — powtórzyła panna Izabela . — zaczynam wierzyć , że papo zrobił dobry wybór przyjmując go na wspólnika . Chociaż …
Pan Tomasz cofnął się , rozłożył ręce , następnie padł na swój wielki fotel i znowu kilka łez spłynęło mu po twarzy .
Gdy Wokulski wszedł do jego pokoju i zmęczony upadł na kanapę , doktór zaczął :
— Dlatego chcę pić …
Wszedł na schodki wiodące na trybuny sędziów i oglądał się na wszystkie strony . Na próżno . Gdy schodził stamtąd , zatamowali mu drogę dwaj tyłem stojący panowie , z których jeden , wysoki , z wszelkimi cechami sportsmena , mówił podniesionym głosem :
— A co , ukradła ? … Widzisz pani , co się teraz zrobiło z paninej gęby ? … Hę ? …
Wstał o siódmej rano tak rześki i wesoły , że zwróciło to uwagę służącego , który zaczął kręcić się po pokoju .
— Zbawco … dobrodzieju ! … — mówił wzruszonym głosem . — Jesteś najszlachetniejszym z ludzi … Ale — dodał cofając się i rozkładając ręce — czy tylko ty nie stracisz ? …
— Bardzo piękny dzień — rzekł Wokulski .
Dziwny ten pociąg wydał się jej samej niebezpiecznym i nawet śmiesznym . Przemogła się więc i poszła dalej ; lecz po paru minutach — wróciła . Znowu cofnęła się , przejrzała inne klatki , starała się o czym innym myśleć . Na próżno . Wróciła się i choć tygrys już nie spał , tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy , panna Izabela podbiegła do klatki , wsunęła rękę i — drżąca i blada — dotknęła tygrysiego ucha .
Bo tylko uważ , co się dzieje .
Doktór znowu przypatrzył mu się badawczo .
— Dobrze robi , że sprzedaje ! — odparł Węgrowicz wziąwszy w garść już nie wiem który kufel piwa . — Co on ma robić między kupcami , taki pan , taki … dyplomata , taki … nowator , co nam tu nowe towary sprowadza ? …
— Pani Stawska jest jakaś markotna . Może byś ją odwiedził ?
— Koniec świata ! — mruczy Lisiecki . — Musiało trafić się coś nadzwyczajnego , jeżeli ten safanduła wychodzi o takiej porze do miasta …
Notatka , jak wszystkie tego rodzaju dokumenta , dostała się w ręce baronowej , która zamiast zapłacić , odpisała Rzeckiemu list impertynencki , gdzie nie brakło wzmianki o szachrajstwie , o nieuczciwym kupnie klaczy , i tak dalej .
— To , co już raz powiedziałem — odparł Szuman . — Zbliżamy się do piątego aktu . Jest to albo koniec dzielnego człowieka , albo początek całego szeregu głupstw …
— Możemy zaraz skończyć ? — spytał Wokulski przeglądając papiery .
Ponieważ starowina z wielkim ogniem zaczęła mi opowiadać , jakim doskonałym naczelnikiem powiatu był śp. jej mąż , więc nie bardzo słyszałem , o czym rozmawiała pani Stawska z Wokulskim . A musiało to być interesujące , gdyż mówili półgłosem :
Ledwie Wokulski usiadł na fotelu i zaczął przeglądać papiery , wszedł lokaj w błękitnym fraku ozdobionym złotymi haftami i podał mu bilet na tacy . Na bilecie był napis : „ Pułkownik ” , i jakieś nic nie mówiące nazwisko .
O tym , jak wyglądają ci „ którzy … ” , panna Izabela nigdy nie mogła się dowiedzieć . Tylko przy wyrazie „ którzy ” przychodził jej na myśl Wokulski . Wtedy zaciskała drobne pięści i mówiła do siebie :
Albo taki Szmeterling , rymarz . Ile razy załatwiamy rachunek , mówi :
— Ale z chłopcem co ?
— Widzę , o ile mi pani pokazuje — odpowiedział Wokulski z uśmiechem . — Trzeba jednak mieć bardzo poetycką fantazję , ażeby spostrzec te podobieństwa .
Padły znowu dwa strzały i znowu dwa . Jadący przed nami szwadron zatrzymał się ; dwie armaty i dwa jaszczyki galopem popędziły naprzód , kilku jezdnych pocwałowało na najbliższe wzgórza . Stanęliśmy — i przez chwilę zaległa taka cisza , że słychać było tętent siwej klaczy dopędzającego nas adiutanta . Przeleciała mimo , do huzarów , dysząc i prawie dotykając brzuchem ziemi .
— Właśnie … Otóż tedy … A najgorszy bestia to ten Patkiewicz , co trupa udaje . Jak zapadł wieczór , a ten pokraka wylazł na schody , to mówię ci , taki był pisk , jakby stado szczurów tamtędy przechodziło …
— Skąd wiesz , że to on ? W tym nie miałby żadnego interesu .
— Cóż panna zaraz tak lecisz ? — zapytał Leon . — Ucieknie starej interes czy co ? … Niech trochę poczeka …
— Tak ? … — zawołał Ochocki rumieniąc się powyżej czoła . — Dobrze ! Od tej pory nigdy nie pocałuję pani w rękę … Przysięgam …
— Pistolety gwintowane z muszami … Strzały do pierwszej krwi … — zakończył Rzecki ciszej .
— Już zapłacone ! — on odpowiada .
Przyglądał się jesiennemu słońcu , szarym ścierniskom i pługom z wolna orzącym ugory i pełen głębokiego smutku w duszy , wyobrażał sobie chwilę , w której już zupełnie straci nadzieję i ustąpi miejsca przy pannie Izabeli Ochockiemu .
— Uważasz , Stachu , to są ludzie wysoce honorowi . Baron , który jak wiesz , jest bardzo roztargniony , gotów cię przeprosić …
Po obu stronach tej dziwnej wody widać było kilka czarnych i kilkanaście białych chmur , kotłujących się przy ziemi .
Serwis i srebra familii Łęckich były już sprzedane i nawet jubiler odniósł panu Tomaszowi pieniądze , strąciwszy dla siebie sto kilkadziesiąt rubli składowego i za pośrednictwo . Mimo to hrabina Karolowa nie przestała kochać panny Izabeli ; owszem — jej energia i poświęcenie , okazane przy sprzedaży pamiątek , zbudziły w sercu starej damy nowe źródło uczuć rodzinnych . Nie tylko uprosiła pannę Izabelę o przyjęcie pięknego kostiumu , nie tylko co dzień bywała u niej albo ją wzywała do siebie , ale jeszcze ( co było dowodem niesłychanej łaski ) na całą Wielką Środę ofiarowała jej swój powóz .
— Tak powiedziała prezesowa ? — rzekła chłodno panna Izabela .
Idąc wciąż ulicą Rivoli około siódmej dotarł do placu , na którym wznosiła się , samotna jak palec , wieża gotycka , otoczona drzewami i niskim płotem z prętów żelaznych . Stąd znowu rozbiegało się kilka ulic ; Wokulski uczuł znużenie , kiwnął na fiakra i po upływie pół godziny znalazł się w hotelu spotkawszy po drodze znajomą już bramę St. Denis .
Raz rzekł bez powodu :
Teraz ja ukłoniłem się .
— Hrabio — przerwał słodko książę — pan Wokulski ma głos .
— Właśnie , że tu nie wysiądę … O , ja nieszczęśliwy z takim podłym usposobieniem ! …
„ Trzeba spisać protokół — mówi komornik . — Zresztą wyprowadzają się , więc może nie warto im przeszkadzać . ”
Ach , czy nie wolałbym rzucić serce głodnemu psu aniżeli oddać je kobiecie , która nawet nie domyśla się , jaka jest różnica między nimi a mną .
IX . Kładki , na których spotykają się ludzie różnych światów
Począł usypiać i marzył , że Wokulski zabił go . Widział , jak jego trupa dwu posłańców niesie do mieszkania żony , jak żona mdleje i rzuca mu się na zakrwawione piersi … Jak płaci wszystkie jego długi i asygnuje tysiąc rubli na pogrzeb i … jak on zmartwychwstaje i zabiera owe tysiąc rubli na drobne wydatki …
— Strasznie ci Żydzi wypierają nas …
— Jestem trochę rozstrojona .
Nazajutrz w południe wpadł do sklepu Szuman ; z jego uśmieszków i ze sposobu przygryzania warg poznałem , że mu coś dolega i nastraja go na ton ironiczny .
— Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie .
Witana rzewnym słowików pieniem ;
— Z największą chęcią , o ile żołnierz ma prawo siadać w obecności swego komendanta .
— Masz słuszność . Czy jednakże dla kaprysu godzi się drażnić takie uczucia ?
— Zawsze ten sam ! — szepnął Ignacy .
I wpada w otwarte drzwi , nakazując woźnemu , ażeby nikogo nie wpuszczał .
— Nie śmiałem … Bałem się , żeby nie mówili o mnie , że Żyd musi się wszędzie wkręcić . I dziś nie przyszedłbym , gdyby nie troska o dzieci .
Znowu popatrzyliśmy sobie w oczy . Eh ! Boże miłosierny …
Po opuszczeniu mieszkania pani Stawskiej i jej matki rozeszliśmy się z rządcą domu , bardzo z siebie zadowoleni . To jakiś dobry człeczyna . Ale kiedy wróciwszy do siebie zastanowiłem się nad skutkami mego przeglądu lokatorów , ażem się schwycił za głowę .
— Proszę pana — przerwałem mu — wolimy złożyć jakąś sumę wprost na pańskie ręce , o ile naturalnie interes dojdzie do skutku .
— Pozwoli pan zrobić uwagę — odezwałem się — że takie nieszanowanie umowy jest dość oryginalne … Ktoś daje panu mieszkanie , a pan uważa za stosowne nie płacić mu …
Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej , a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji . Książę witał każdego z uprzejmą poufałością , prezentował Wokulskiego , a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem .
— Czytając od dziesięciu lat , jak łają nas za zbytki , już chciałem poprawić się i sprzedać stajnię . Tymczasem widzę , że człowiek , który wczoraj dorobił się majątku , dziś puszcza konia na wyścigach … Ha ! myślę , toście wy takie ptaszki ? … Nas moralizujecie , a gdy się uda , robicie to samo ? … Otóż nie poprawię się , nie sprzedam stajni , nie …
— Któż więc im będzie służył ? … Bo ja , choć jestem Żyd , także nie wdzieję liberii tych parchów . Zresztą — dodał — skądże panu takie myśli przychodzą ? Jeżeli sklep zostanie sprzedany , pan będziesz miał świetną posadę przy spółce handlu z cesarstwem …
Panna Izabela po krótkim namyśle odpisała bardzo życzliwy list baronowi oświadczając , że już nie gniewa się i że przyjmuje pudełeczko , a ząb z należytą czcią odsyła jego właścicielowi . Tu już nie można było wątpić , że tylko dzięki Wokulskiemu baron pojednał się z nią i prosił o przebaczenie . Panna Izabela nieledwie roztkliwiła się swoim triumfem , a dla Wokulskiego uczuła jakby wdzięczność . Zamknęła się w swoim gabinecie i poczęła marzyć .
— Głupiś pan ! …
Wszyscy ją opuścili , z wyjątkiem — hrabiny Karolowej , która , kiedy wezbrał jej zły humor , przychodziła tu i szeroko zasiadłszy na kanapie , prawiła wśród westchnień :
Sklep był otwarty ; za kontuarem , obitym blachą i od publiczności oddzielonym drucianą siatką , siedział stary Żyd z łysą głową i siwą brodą , jakby przylepioną do „ Kuriera ” .
Wokulski głęboko odetchnął ; obie wiadomości były ważne . Drugi raz przeczytał list podziwiając szorstki styl pani Meliton i uśmiechając się przy uwagach , jakie robiła nad swoją płcią . Mocno trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego ; wszystko i wszystkich chwytałby za kark , wyjąwszy — pannę Izabelę . Ona jedna była istotą , której wobec siebie chciał zostawić absolutną wolność , jeżeli nie panowanie .
— U pana Zwolskiego jest furman , co się nosi z krakowska , wiecem se go obejrzał .
— Jutro będzie tydzień .
— Ale bo widzisz — szepnąłem — mówią jeszcze , że żenisz się z panną Łęcką …
— Przeżegnaj się pan , panie radco — ja mówię — jaki sklep ?
„ Jestem zgubiony ” — dodał w duchu .
— Wiem . Tępienie ich do niczego nie doprowadzi , bo ciągle się odradzają , więc wniosek , że prędzej czy później społeczeństwo musi się przebudować od fundamentów do szczytu . Albo zgnije .
Jadąc o kilka kroków za panią Wąsowska , Wokulski rozmyślał :
— Ciocia jest zupełnie zdrowa .
Na drugi dzień istotnie całe towarzystwo pojechało do Zasławia . Mijali lasy , zielone pagórki , wąwozy z żółtymi ścianami . Okolica była piękna , jeszcze piękniejsza pogoda , ale Wokulski nie uważał na nic , zatopiony w smutnych myślach … Już nie był sam z panną Izabelą , jak wczoraj jeszcze ; nawet nie siedział w breku blisko niej , tylko naprzeciw panny Felicji , a nade wszystko … Ale to już mu się tylko zdawało i nawet śmiał się w duszy ze swych przywidzeń . Zdawało mu się , że Starski w jakiś dziwny sposób spojrzał na pannę Izabelę i że ją oblał rumieniec .
Weszła na dziedziniec , ostrożnie wymijając cierniste krzaki , i usiadła na kamieniu .
— Jak to dobrze ! … — zawołała uradowana panna Izabela .
— I ta tylko jest między mną i nimi różnica , że im płacić potrzeba , a mnie nie wypada . Nawet nie można .
— Więc i mnie poświęciłbyś , niewdzięczniku ?
— Po cóż w takim razie zezwala na sprzedaż sreber ? — pytała natarczywie panna Izabela .
— Ale ja nie opuszczę cię , panie Stanisławie — rzekł pan Tomasz tonem przekonania . I dodał po chwili — W tych dniach sprzedaję , to jest dopuszczam do sprzedaży mego domu . Miałem z nim duży kłopot : lokatorowie nie płacą , rządcy złodzieje , a wierzycieli hipotecznych musiałem zaspakajać z własnej kieszeni . Nie dziw się , że mnie to w końcu znudziło …
— Przyszedłem tu z czym innym — rzekł — a mówić będę o czym innym . Chciałem panu sprzedać nowy materiał wybuchowy …
— Ależ , człowieku siwowłosy , zastanów się , co robisz ? … Wszakże to kobieta , której mąż oskarżony o zabójstwo uciekł za granicę … A z czego ona żyje ? … Z czego się tak stroi ? …
Okno na trzecim piętrze otwarte ( miarkuj pan , w lutym ! ) i z owego okna lecą na podwórze : sienniki , kołdry , książki , trupie główki i tam dalej . Niedługo poczekawszy zjeżdża na sznurze kufer , a po nim — łóżko .
— Chciałbym — odezwał się nareszcie — pogadać z panem o Stachu …
Przywitała go rumieńcem i wejrzeniem nieopisanego zachwytu . A ponieważ proszono na kolację , mistrz podał jej rękę i zaprowadził do sali jadalnej . Przeszli tuż obok niego , Molinari potrącił go łokciem , ale tak byli zajęci sobą , że panna Izabela nawet nie spostrzegła Wokulskiego . Potem usiedli we czworo przy jednym stoliku : pan Szastalski z panną Rzeżuchowską , Molinari z panną Izabelą , i było znać , że jest im bardzo dobrze razem .
Imię to było mu bardzo drogie . Nieraz , gdy siedział samotny , brał papier i ołówek i bez końca pisał : Izabela … Iza … Bella … a potem palił , ażeby nazwisko ukochanej nie wpadło w obce ręce . Miał zamiar kupić pod Warszawą mały folwark , zbudować willę i nazwać ją Izabelinem . Przypomniał sobie , że w czasie jego wędrówek po Górach Uralskich pewien uczony , który znalazł nowy minerał , radził się : jakby go nazwać ? I wyrzucał sobie , że nie znając wówczas panny Izabeli , nie wpadł jednakże na pomysł nazwania go izabelitem . Nareszcie przeczytawszy w gazetach o znalezieniu nowej planetoidy , której znalazca również kłopotał się o danie jej nazwiska , chciał przeznaczyć dużą nagrodę temu z astronomów , który odkryje nowe ciało niebieskie i nazwie je : Izabelą .
Wokulski przyszedł tam w pół godziny . Myślał , że będzie pierwszy , tymczasem zastał już wszystkie panie , którym Starski coś wykładał . Siedział rozparty na brzozowym fotelu i mówił z miną znudzoną , uderzając szpicrózgą w koniec buta :
— Bukiet , który ta obrzydliwa kokietka , dla oszukania mnie , kazała natychmiast wyrzucić za okno …
— Szpigelman mówił — rzekła po chwili — że od naszej sumy nie można mieć dziesięciu tysięcy rubli procentu . Najwyżej trzy tysiące , i to na niepewnej hipotece …
— Nie .
— Nie znasz go więc ? — spytał pan Tomasz . — On jednak jest jednym z naszych dostawców .
„ Szczęśliwy człowiek ! — myślała . — Mnie obrażają , a jego będą przepraszać . Ja , gdyby ktoś przy mnie obraził ukochaną , nie pozwoliłabym się przeprosić . On , naturalnie , zgodzi się … ”
„ Zostaję ! — szepnął . — Bóg ani ludzie nie przebaczyliby mi zaniedbania podobnej sprawy . ”
— Czy nie mógłbym , dyrektorze , wprowadzić tę klacz na wyścigi bezimiennie ?
— Gdyby tylko żal . Ja boję się , że ona ma rację i że nasze srebra mogą naprawdę znaleźć się na jakim bankierskim stole .
— A to doskonale ! — zawołał baron — bo i ja tam jadę . Prawie od dwu miesięcy mieszkam tam . To jest … panie … nie tyle mieszkam , ile ciągle dojeżdżam . To od siebie , gdzie mi dom odnawiają , to z Warszawy … Teraz wracam z Wiednia , gdzie kupowałem meble , ale zabawię u prezesowej tylko parę dni , bo , panie , muszę zmienić wszystkie obicia w pałacu , założone nie dawniej jak dwa tygodnie temu . Ale cóż robić … nie podobały się , więc obedrzemy , nie ma rady ! …
— Tak , Stanisław . Był porucznikiem , a później kapitanem w siódmym pułku liniowym …
— Lalkę tę kupiłam w sklepie pana Wokulskiego …
— O , bardzo ładny — odparł Starski .
— Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego ! … — zawołał wzruszonym głosem książę . — Kwestia zarysowuje się tak : czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju ? … Panie mecenasie … — zwrócił się książę do adwokata , czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji .
— Gdzież pójdę ? … — odparł , na chwilę wytrzeźwiony .
— Już zesłał najlepsze — rzekł Wokulski myśląc o pannie Izabeli .
Co mnie jednak dziwi najmocniej — prawiła — to okoliczność , że na podobnych lalkach nie poznają się mężczyźni . Dla żadnej kobiety , począwszy od Wąsowskiej , kończąc na mojej pokojówce , nie jest to sekret , że w Ewelinie nie zbudził się jeszcze ani rozum , ani serce ; wszystko w niej śpi … A tymczasem baron widzi w niej bóstwo i durzy się , biedak , że ona go kocha !
— Za rok takich nudów oddałbym życie .
— Możemy tam podejść … Boski spacer ! … Czy widzisz pan ten ruch … — mówił nieznajomy .
— Co się pan tak skrobiesz ? … — pyta zakrystian zniszczonego Żydka .
— Cóż to , nie żegnasz się z gośćmi , panie doktór ! … — wołali za nim stołownicy Hopfera .
— A tak … tak ! … — śmiał się Geist . — Nawet jeden z moich przyjaciół akademików nazwał to „ komprymowaną platyną ” … Dobry wyraz , co ? na oznaczenie metalu , którego ciężar gatunkowy wynosi 30,7 g … Oni tak zawsze . Ile razy uda im się wynaleźć nazwę dla nowej rzeczy , zaraz mówią , że ją wytłomaczyli na zasadzie już poznanych praw natury . Przepyszne osły … najmędrsze ze wszystkich , jakimi roi się tak zwana ludzkość … A to znasz ? — dodał .
Gdy Wokulski zadzwonił do mieszkania lekarza , ten właśnie był zajęty gatunkowaniem włosów rozmaitych osobników rasy słowiańskiej , germańskiej i semickiej i przy pomocy mikroskopu mierzył dłuższe i krótsze średnice ich przekrojów .
W odpowiedzi kiwnął głową i wysunął wargę .
— Ciszej ! … — zawołał sędzia .
Dzień wyścigów był dla panny Izabeli triumfem , dla barona — klęską i wstydem . Wprawdzie przyjechał na plac i udawał bardzo wesołego , ale w sercu kipiał mu gniew . Gdy zaś jeszcze zobaczył , że Wokulski nagrodę i cenę konia złożył na ręce panny Izabeli , stracił władzę nad sobą i przybiegłszy do powozu zrobił skandal .
— Pani hrabina — rzekł trochę żartobliwie Wokulski — chce mnie pozbawić zasługi w życiu przyszłym , chwaląc postępki , które zresztą mogłem spełniać w widokach zysku .
— Siedemdziesiąt pięć tysięcy ! … — woła okazały pan .
Dziwny był widok tego salonu . Meble okryte ciemnopopielatymi pokrowcami , to samo fortepian , to samo pająk zawieszony u sufitu ; nawet stojące w kątach kolumny z posążkami miały także popielate koszule . W ogóle robił on wrażenie pokoju , którego właściciel wyjechał zostawiwszy tylko służbę bardzo dbałą o porządek domu .
— Ażeby wyjść przed ósmą — wtrącił pan Lisiecki .
Teraz panna Izabela spuściła oczy . Wokulski spostrzegł to i znowu zmieszał się .
— O , panią Wąsowską rekomenduję panu — mówił baron . — Brylant , nie kobieta , a jaka oryginalna ! … Ani myśli iść drugi raz za mąż , choć lubi pasjami , ażeby ją otaczano . Trudno jej , panie , nie uwielbiać , a uwielbiać rzecz niebezpieczna . Starskiemu płaci dzisiaj za wszystkie jego bałamuctwa . Pan zna Starskiego ?
A po chwili dodała po francusku :
Rumieniec gniewu wystąpił na twarz panny Izabeli .
— Ale temu wariatowi — ja mówię — zetną głowę .
Przede wszystkim baronowa wcale nie korzysta ze swego obszernego apartamentu . Salon , buduar , pokój sypialny , jadalny , pokój barona , wszystko stoi pustką . Meble i lustra pozasłaniane pokrowcami ; z roślin , jakie tam były kiedyś , dziś są patyki albo tylko wazony pełne próchna zamiast ziemi ; na kosztownych obiciach kurz . Jada także Bóg wie po jakiemu , nie biorąc czasem przez parę dni nic ciepłego w usta , i trzyma na tak wielki dom tylko jedną służącę , której w dodatku wymyśla od rozpustnic i złodziejek .
— Cóż to , panie , mają znaczyć pańskie pantominy ?
— A ładnie … spodziewałam się komplimentu pod moim adresem …
W tej chwili rozległo się pukanie do drzwi .
Szkoda tylko , że prawie w tej samej chwili w jej czcicielu odezwał się pyszny dorobkiewicz , który na kwestyjną tacę rzucił rulon półimperiałów . Ach , jakież to było kupieckie ! … I jak on nic nie rozumie po angielsku , nie ma wyobrażenia o języku , który jest modnym ! …
— Odsyłałem ci wszystkie listy do mieszkania …
— Któż by , jeżeli nie Wokulski — odparł Mraczewski . — Suzin jedzie do Paryża i chce go gwałtem zabrać , bo ma tam robić jakieś ogromne zakupy towarów . Nasz stary nie zapłaciłby grosza za podróż , miałby książęce życie , bo Suzin im dalej od żony , tym szerzej rozpuszcza kieszeń … E ! i jeszcze zarobiłby z dziesięć tysięcy rubli .
„ Szpieguje nas ten poczciwiec ! ” — pomyślałem . Zwróciłem oczy ku drugiemu piętru od frontu . Masz pociechę ! … W najdalszym pokoju pani baronowej Krzeszowskiej oba lufciki otwarte , a w głębi widać … ją samą , jak przypatruje się lokalowi pani Stawskiej przez teatralną lornetkę .
— A … witam ! … — zawołał pan Tomasz wyciągając do niego rękę .
Przerwałem mu czując , że gdyby tak mówił dalej , musiałbym pogardzić tym młodzieńcem . Co za czasy , co za ludzie ! … Bo ja , gdybym miał szczęście zwrócić na siebie uwagę jakiej damy , nie śmiałbym nawet myśleć o tym , a nie dopiero wrzeszczeć na cały głos , jeszcze w tak wielkim , jak nasz , magazynie .
— Mam do ciebie prośbę … Powiedz , że ją spełnisz …
— Babcia pozwoli nam osiodłać dwa konie : mnie i panu Wokulskiemu , prawda ? — A potem zwróciwszy się do Wokulskiego dodała :
— Nic dziwnego — rzekł młody człowiek . — Na starość mózg więdnie i nie jest zdolny przyjmować nowych prawd …
— Choćby za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet i więcej — wtrącił Wokulski .
— Trzydzieści tysięcy rubli , całą gotówkę .
No dobrze , ale gdyby nie ona , czy miałbym dziś majątek ? … Kto wie , co się stanie ze mną i z tymi pieniędzmi bez niej ? Może właśnie dopiero przy niej nabiorą one twórczych własności ; może choć kilkanaście rodzin z nich skorzysta ? … ”
— Ależ , panie ! … Pan Rydzewski i pan Pieczarkowski mieli sposobność widzieć jego album , złożone z samych recenzyj … Pan Pieczarkowski mówi , że Molinariemu ofiarowali to jego wielbiciele . Otóż wszyscy europejscy recenzenci nazywają go genialnym .
— Gdybyś za niego wyszła ? … Naturalnie , powinszowałabym wam obojgu . Ale co na to powie baron , marszałek , Ochocki , a nade wszystko … Wokulski ? …
— Tak , i jeszcze z tym łotrem swoim adwokatem ? …
— Bardzo , bardzo ! — potwierdza Wirski . — Niech mnie Bóg skarze , jeżeli przy tych urwipołciach można było utrzymać młodą kucharkę dłużej jak osiem miesięcy . Panie Rzecki ! mówię ci , że oni we trzech zaludniliby wszystkie ochrony … Ich tam , widać , w uniwersytecie uczą tego . Bo za moich czasów , na wsi , jeżeli ojciec mający młodego syna dał trzy , a cztery krowy na rok … fiu ! … fiu ! … to już zaraz obrażał się nawet ksiądz proboszcz , ażeby mu nie psuć owieczek . A ci , panie …
— Cóż się stało ?
Zaprawdę ! strasznym nieszczęściem jest wielka reputacja . Ja bowiem od chwili , kiedy Lisiecki zwraca się do mnie jako do „ poinformowanego ” , straciłem sen i resztę apetytu … Cóż dopiero musi się dziać z moim biednym Stachem , który utrzymuje ciągłe stosunki z tym panem Colinsem i z tą panią Melitonową …
— To prawda .
— Wyobrażam sobie zdumienie Rossiego — mówiła dalej panna Izabela — jeżeli spotkają go owacje . On już zwątpił i — prawie żałuje , że przyjechał do Warszawy … Artyści , nie wyłączając największych , są to szczególni ludzie : bez sławy i hołdów nie mogą żyć , jak my bez pokarmu i powietrza . Praca , choćby najpłodniejsza , ale cicha , albo poświęcenie to nie dla nich . Oni koniecznie muszą wysuwać się na pierwszy plan , zwracać na siebie spojrzenia wszystkich , panować nad sercami tysięcy … Sam Rossi mówi , że wolałby o rok wcześniej umrzeć na scenie wobec pełnego i wzruszonego teatru aniżeli o rok później w nielicznym otoczeniu . Jakie to dziwne ! …
Przed wyjściem pytam Klejna , który mieszka w Stachowej kamienicy , aby mi powiedział , jak tam idzie . Zamiast odpowiedzieć , wziął się za głowę .
Gadu , gadu , przesiedzieliśmy do pierwszej w nocy . Machalski przenocował u mnie , a o szóstej rano znowu poleciał do Lesisza .
— Ileż ?
Opanował go pesymizm . Kobiety wydawały mu się brzydkimi , ich barwne stroje dzikimi , ich kokieteria wstrętną . Mężczyźni byli głupi , tłum ordynaryjny , muzyka wrzaskliwa . Wchodząc na galerię śmiał się z jej skrzypiących schodów i starych ścian , na których było widać ślady deszczowych zacieków . Znajomi kłaniali mu się , kobiety uśmiechały się do niego , tu i owdzie szeptano : „ Patrz ! patrz … ” Ale on nie uważał . Stanął na najwyższej ławie galerii i ponad pstrym a huczącym tłumem patrzył przez lornetę na drogę , aż het ! pod rogatkę , widząc tylko kłęby żółtego kurzu .
— Prawda ! — potwierdziła staruszka . — Jest H i jest T. Niechże pan spojrzy …
Słowa te , a jeszcze bardziej opuszczenie stolika przez partnerów , otrzeźwiły barona . Wyszedł z klubu , wrócił do domu i swemu kamerdynerowi , Konstantemu , kazał zbudzić się o siódmej rano .
„ Naturalnie , że będzie miał owacje , ba ! jeszcze jakie … Jutro przedstawienie … ”
— Warto , warto ! … — mówił zadowolony książę . — Takiego nie było jeszcze między nami . Gdybyśmy dawniej zbliżyli się do nich , nasz nieszczęśliwy kraj wyglądałby inaczej .
— Ale gdzież znowu ! Dziesięć od trzydziestu to znaczy trzydzieści trzy procent . Wszakże procent znaczy : pro centum — „ za sto ” , rozumiesz ?
Otworzył list , zaczął go czytać i ze śmiechem podał pannie Izabeli .
Kilka minut jechali kłusem . Potem pani Wąsowska położyła rękojeść szpicrózgi na ustach , pochyliła się i poleciała galopem . Welon kapelusza chwiał się za nią jak popielate skrzydło .
Ruszyliśmy , a on jeszcze stał i trzymał się ręką za brodę , z politowaniem kiwając głową .
Odebrawszy taką odpowiedź Rzecki już nie zatrzymywał się . Bardzo czule pożegnał Wokulskiego , wpadł do sklepu po pieniądze , potem siadł w dorożkę i kazał jechać do pani Misiewiczowej .
„ Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki … ”
— Wybornie . Otóż spadł tu na mnie jeszcze jeden sklep z jego właścicielką , wdową . Ponieważ prawie cały kapitał należy do mnie , więc w interesie tym muszę mieć kogoś ze swej ręki ; wolałbym zaś kobietę ze względu na właścicielkę sklepu . Czy więc przyjmie pani miejsce kasjerki z płacą … tymczasem siedemdziesięciu pięciu rubli na miesiąc ?
— Powiesz mu pan ? … — oburzyła się pani Wąsowska .
— Niewdzięcznicy ! — szepnęła pani Wąsowska podając rękę prezesowej .
— O panie …
— I z właściwym mu talentem raczył oświetlać kwestie — dokończył adwokat .
— Na wyści … ? … A cóżeś ty robił na wyścigach ? …
— Dotknij go — rzekł Geist .
„ Dla mnie ten sklep ! ” — pomyślała panna Izabela szarpiąc rękawiczki .
— Nasz nieszczęśliwy kraj — zakończył książę .
W tej chwili w lesie poczęto hukać i zwoływać się , a w parę minut później całe towarzystwo ze sługami , koszami i rydzami znalazło się na polance .
„ Przywidzenia … abstrakcyjne … zdenerwowanie ! ” — szepnął Wokulski .
W parę dni po odwiedzinach pani Wąsowskiej Wokulski zastał pannę Izabelę . Podając mu rękę , którą jak zwykle z religijną czcią ucałował , rzekła :
Za młodu mówiono jej powszechnie , że panna ładna i dobra , choćby nie miała majątku , może jednak wyjść za mąż . Była dobrą i ładną , lecz za mąż nie wyszła . Później mówiono również powszechnie , że wykształcona nauczycielka zdobywa sobie miłość pupilów i szacunek ich rodziców . Była wykształconą , nawet zamiłowaną nauczycielką , lecz mimo to pupilki jej dokuczały , a ich rodzice drwili z niej od pierwszego śniadania do kolacji . Potem czytała dużo romansów , w których powszechnie dowodzono , że zakochani książęta , hrabiowie i baronowie są ludźmi szlachetnymi , którzy w zamian za serce mają zwyczaj oddawać ubogim nauczycielkom rękę . Jakoż oddała serce młodemu i szlachetnemu hrabiemu , lecz nie pozyskała jego ręki .
Przy młodym mężu w panią Małgorzatę jakby nowy duch wstąpił . Kupiła sobie fortepian i zaczęła uczyć się muzyki od jakiegoś starego profesora , ażeby — jak mówiła — „ nie budził w Stasieczku zazdrości ” . Godziny zaś wolne od fortepianu przepędzała na konferencjach z szewcami , modystkami , fryzjerami i dentystami robiąc się przy ich pomocy co dzień piękniejsza .
Podczas pewnego balu rzekła do panny Pantarkiewiczówny :
— Niech pan włoży futro , bo się pan zaziębi na dziedzińcu …
— Pani nie życzy sobie ? — spytał Wokulski .
— Czy z prezesową aż tak źle ?
( Prawda ! Cóż by w tym było złego ? … Że też mi tak prosta myśl nie przyszła do głowy . )
— Jak wszystkie histeryczki — mruknął eks-obywatel . — Straciła córeczkę , mąż ją porzucił … Same awantury ! …
— Tak , wielmożny panie . Taka najpierwej przysyła mu list , potem bukiet , a nareszcie sama przychodzi za woalką , bo myśli , że jej nikt nie pozna … To , panie , śmiech dla całej służby ! … On nie każdą przyjmuje , choć która da jego lokajowi ze trzy ruble . Ale czasem , jak trafi mu się dobry humor , to nieraz dobiera sobie chłopisko jeszcze dwa numery , każdy w innej stronie korytarza , i w każdym inną rozwesela … Taki , bestia , zajadły .
Będzie już ze dwa tygodnie , jak wyjechał biedny chłopak , może na zawsze … Listy pisze krótkie i suche , o sobie nie mówi nic , a mnie tak nurtuje smutek , że nieraz , dalibóg , miejsca znaleźć nie mogę . ( No , chyba nie za nim ; tylko tak , z przyzwyczajenia . )
Wokulski przypatrywał mu się z uwagą .
Ubogi człowiek dotknąwszy pieniędzy zaczął się trząść .
— I cóż doktór na to wszystko ?
— Sześćdziesiąt pięć tysięcy i sto rubli — bełkocze blady Żydek .
Myślał tak i mruczał po cichu , gdyż nurtowała go inna myśl , którą chciał w sobie zagłuszyć :
Obszedł długi łańcuch powozów ustawionych wzdłuż toru , przypatrywał się koniom , służbie , zaglądał pod parasolki damom , ale panny Izabeli nie dostrzegł .
Dama głęboko odetchnęła .
„ Ona … ”
— Cóż znowu , sama pani dziś powiedziała , że wdowom wszystko wolno .
Wtem ktoś mocno zadzwonił do kuchni .
— Więc niech pan zachowa sobie to na pamiątkę .
Wokulski poruszył się . Jumart wstał z krzesła i ukłoniwszy się elegancko , rzekł :
Dziś kontent jestem z siebie i choćbym nie chciał , muszę przyznać , że mam metternichowską głowę . Jak to ja wpadłem na myśl zakochania Stacha w pani Helenie , jak ja to wszystko ułożyłem , ażeby im nie przeszkadzano ! …
— O , dziękuję , sama zejdę — odpowiedziała panna Izabela cofając się . Potem zaczęła iść ze stromej ściany z taką swobodą i wdziękiem , jakby to była ulica w parku .
Teraz Wokulski wyglądał na apoplektyka , ale milczał .
— Pan jest nieprzejednanym wrogiem arystokracji .
— Balonem pana Ochockiego ? …
„ Co za szczególny traf ! — mówiła w sobie . — Jutro walczyć będą z jej powodu dwaj ludzie , którzy ją śmiertelnie obrazili : Krzeszowski złośliwymi drwinami , Wokulski — ofiarami , jakie ośmielił się ponosić dla niej . Ona mu już prawie przebaczyła i kupno serwisu , i owe weksle , i owe przegrane w karty do ojca , z których przez parę tygodni utrzymywał się cały dom … ( Nie , jeszcze mu nie przebaczyła i nie przebaczy nigdy ! … ) Ale choćby nawet , to jednak — za jej obrazę ujęła się sprawiedliwość boska … I kto jutro zginie ? … Może obaj . W każdym razie ten , który poważył się pannie Izabeli Łęckiej ofiarować pomoc pieniężną . Człowiek taki , jak kochanek Kleopatry , żyć nie może … ”
— Weź te pieniądze — mówił — na drogę i jeżeli masz jechać , to jedź … Dałbym ci więcej , ale może i na mnie przyjść pora … Zresztą trzeba zostawić coś babie , żeby sobie w razie wypadku znalazła drugiego męża …
„ Gdzie on jest ? … gdzie on jest ? … ” — szeptało widmo .
— A , jak się pan masz ? — mówi . — Czy prawda , że ta diablica Krzeszowska kupiła od was dom ?
— Tak , ma pan rację , zdobyłem mój majątek wśród ciężkich przygód , ale czy pan wie , dlaczegom go zdobywał ? …
W taki sposób Starski , może najstosowniejszy dla panny Izabeli epuzer , wykreślony został z listy jej konkurentów . Nie mógł żenić się z panną ubogą , musiał szukać żony bogatej ; były to dwie nieprzebyte między nimi przepaście .
— Pisze , że nasz dom kupił nie Szlangbaum , ale Wokulski , i że za pomocą podstawionych licytantów dał za niego o dwadzieścia tysięcy rubli więcej aniżeli wart .
Mówiąc to obracała w palcach rąbek chusteczki i spod swoich cudownych rzęs usiłowała patrzeć … jużci nie na mnie . Ale powieki musiały jej ciężyć jak ołów , więc tylko rumieniła się coraz mocniej i stawała się coraz poważniejszą , jak gdyby ją który z nas obraził .
— I tak często ?
Lecz przez resztę dnia zapadał w apatię . Prawie nie jadł , tylko wypijał mnóstwo herbaty , nie zajmował się interesami , nie był na kwartalnym posiedzeniu spółki , nic nie czytał , a nawet nie myślał . Zdawało mu się , że potęga , której nie umiałby nazwać , wyrzuciła go poza obręb wszelkich spraw , nadziei , pragnień i że jego życie , podobne dziś do martwego ciężaru , toczy się wśród pustki .
Ale , widzi pan — zaczął po chwili — ten Starski to obrzydliwa figura . Nikomu nie powiedziałbym tego , ale … wie pan , jak on postępuje z kobietami ? … Myśli pan , że wzdycha , umizga się , błaga o dobre słówko , o uścisk ręki ? … Nie , on je traktuje jak samice , w najbrutalniejszy sposób … Działa im na nerwy rozmową , spojrzeniami …
Począł tak drżeć , że mu zęby szczękały ; wtedy odezwał się przygłuszony rozsądek .
— Co pan mówisz — pół roku ? … — zawołała . — Nieszczęśliwy mój Jaś był ze trzy lata chory , a z osiem … Ach , panie Rzecki ! iluż nieszczęść w małżeństwie jest źródłem to okropne piwo … Przez osiem lat , panie , jakbym nie miała męża … Ale co to był za człowiek , panie Rzecki ! … Dziś dopiero czuję cały ogrom mego nieszczęścia …
Niech pani skwituje z wielkich uczuć , to pozbawia snu i odbiera apetyt . Po co kiedyś zatruwać życie jakiemuś człowiekowi , którego zapewne dziś jeszcze pani nie zna ? Po co sobie samej mącić dobry humor ? Lepiej trwać przy programie prędkich i częstych zwycięstw , które innym nie szkodzą , a pani jakoś zapełniają życie .
Spór o siwiznę i łysinę był zażegnany .
— Pod Magentą ? … W roku 1859 ? … — spytałem .
— Przebaczam … niech pan siada .
— Miniatura stryja z roku 1828 , malowana na kości słoniowej .
— Wybaczy pan , ale ja się tym nie zajmuję — przerwał mu Wokulski .
— Zapis … zapis ! … — mruczał Szuman chodząc po pokoju i pocierając sobie tył głowy . — Co znaczy ? nie wiem , dość , że Wokulski zrobił go . Widocznie chce być przygotowany na wszelki wypadek jako rozsądny kupiec ! …
— Takie już nasze szczęście — szepnęła pani Stawska .
— Ta waży kilkanaście gramów …
— Powiedz , że na rachunek wziąłeś ode mnie .
Po herbatce z suchymi bułeczkami ( bo jak mówiła służąca , masła nie można było dziś dostać ) , pożegnałem zacne damy przysięgając sobie , że gdybym był na miejscu Stacha , nie odstąpiłbym baronowej kamienicy niżej stu dwudziestu tysięcy rubli .
— Kursa jednak spadają , a przed chwilą czytałem , że flota angielska wpłynęła na Dardanele .
— Są ludzie szczęśliwi , którzy …
W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki . Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru . Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli .
— Jest — mówi Klejn krzywiąc się . — Mieszka na trzecim piętrze od frontu .
Sprawa między baronową a młodymi ludźmi w tej chwili dosięgła najwyższego punktu .
— Piękny ? — odparł Wokulski . — Więc niech pójdzie na utrzymanie , jeżeli taki piękny .
O ile cię znam , byłabyś boleśnie dotkniętą usłyszawszy kiedyś , że nasze rodzinne pamiątki zdobią stół jakiego bankiera albo należą do wyprawy jego córki .
„ Po co ja wpadłem w tę sieć intryg i oszustw ! ” — pomyślał , ciągle jeszcze rozdrażniony słowami Ochockiego .
Cały dzień upłynął mi marnie ; nawet parę razy omyliłem się w rachunkach . Wtem , kiedym już myślał o zamknięciu sklepu , zjawił się Stach . Zdawało mi się , że przez parę tych dni schudł . Obojętnie przywitał się z naszymi panami i zaczął przewracać w biurku .
— Mylisz się , staruszku — odparł doktór machając ręką . — Miłość jest rzeczą zwyczajną wobec natury , a nawet , jeżeli chcesz , wobec Boga . Ale wasza głupia cywilizacja , oparta na poglądach rzymskich , dawno już zmarłych i pogrzebanych , na interesach papiestwa , na trubadurach , ascetyzmie , kastowości i tym podobnych bredniach , z naturalnego uczucia zrobiła … wiesz co ? … Zrobiła nerwową chorobę ! … Wasza niby to miłość rycersko-kościelno-romantyczna jest naprawdę obrzydliwym handlem opartym na oszustwie , które bardzo słusznie karze się dożywotnimi galerami , zwanymi małżeństwem … Biada jednak tym , co na podobny jarmark przynoszą serca … Ile on pochłania czasu , pracy , zdolności , ba ! nawet egzystencyj … Znam to dobrze — mówił dalej , zadyszany z gniewu — bo choć jestem Żydem i zostanę nim do końca życia , wychowałem się jednak między waszymi , a nawet zaręczyłem się z chrześcijanką … No i tyle nam porobiono udogodnień w naszych zamiarach , tak czule zaopiekowano się nami w imię religii , moralności , tradycji i już nie wiem czego , że ona umarła , a ja próbowałem się otruć … Ja , taki mądry , taki łysy ! …
Nie rozumiem jeszcze sytuacji — ciągnął dalej — ale najprawdopodobniej jest tak : panna idzie za mąż dla pieniędzy , a Starski swymi teoriami umacnia ją w tym zamiarze . A może i on podkochuje się w niej ? … Niepodobna . Prędzej już się nią znudził i gwałtem namawia do zamążpójścia . Chociaż … Nie , to byłaby potworna kombinacja . Tylko kobiety publiczne mają kochanków , którzy prowadzą nimi handel . Co za głupie przypuszczenie ! … Starski może istotnie być jej przyjacielem i radzić to , w co sam wierzy . On przecież mówi otwarcie , że sam ożeni się tylko z bogatą kobietą . Zasada taka dobra jak każda inna , powiedziałby Ochocki . Słusznie prezesowa mówiła kiedyś , że dzisiejsze pokolenie ma mocne głowy i zimne serca . Nasz przykład zniechęcił ich do sentymentalizmu , więc wierzą w potęgę pieniędzy , co zresztą dowodzi rozsądku . Nie , ten Starski sprytny człowiek ; może trochę hulaka , próżniak , ale sprytu mu nie brak . Ciekawym tylko , za co tak na nim używa pani Wąsowska ? … Zapewne ma do niego słabość , a że ma i pieniądze , więc w rezultacie pobiorą się . Zresztą — co mnie to obchodzi ? …
— Czy w tym jest co złego ? — spytałem .
— Na te sześć godzin za dwa ruble ? … — wtrąciłem .
Choć Wokulski nie zdradzał najmniejszych skłonności ani do tyranii , ani do despotyzmu . Tylko przypatrywał się jej i myślał :
— Dobrze , kochany panie Stanisławie . Przyjmuję dwadzieścia procent , bylebyś mi mógł wypłacić z góry .
— Chyba jest dalej — szepnął z trwogą , idąc do ostatniego salonu .
— Proszę cię , panie Wokulski — rzekła prędko — siądź tu na chwilę , bo delegowany nas opuścił . Pozwolisz , że ułożę twoje imperiały na wierzchu , dla zawstydzenia tych panów , którzy wolą wydawać pieniądze na szampana …
— Niech pan jednak nie przypuszcza , że jestem zazdrosny o narzeczoną … Byłoby to bardzo niskie z mojej strony … To nie kobieta , to anioł , któremu każdej chwili powierzyłbym cały majątek , życie … Co mówię , życie ? … Złożyłbym w jej ręce życie wieczne , tak spokojny , tak pewny o siebie jak to , że jutro słońce wejdzie … Słońca mogę nie zobaczyć , bo , mój Boże , każdy z nas jest śmiertelny , ale … Ale o nią nie mam obawy , cienia obawy , daję panu słowo , panie Wokulski … Oczom własnym nie wierzyłbym , nie tylko czyimś tam podejrzeniom albo półsłówkom … — zakończył głośniej .
Dobrze , ale jeżeli ta panna naprawdę go kocha ? … Boć trudno przypuścić , ażeby go oszukiwała . W ogóle biorąc , kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn ; nie tylko mniej spełniają występków , lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas . Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna , który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy , to czy można posądzać o coś podobnego kobietę , młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ?
— Drudzy , że … drudzy , że chcesz zrobić szwindel …
I dopiero dziś spotkał człowieka wyższego od siebie , wariata , który chce budować machiny latające ! …
— Nie trzeba deptać … Niemcy są też ludźmi …
— Winszuję panu zupełnego triumfu — rzekł półgłosem . — Książę formalnie zakochany w panu , obaj hrabiowie i baron toż samo … Oryginały to są , jak pan widział , ale ludzie dobrych chęci … Chcieliby coś robić , mają nawet rozum i ukształcenie , ale … energii brak ! … Choroba woli , panie : cała klasa jest nią dotknięta … Wszystko mają : pieniądze , tytuły , poważanie , nawet powodzenie u kobiet , więc niczego nie pragną . Bez tej zaś sprężyny , panie Wokulski , muszą być narzędziem w ręku ludzi nowych i ambitnych … My , panie , my jeszcze wielu rzeczy pragniemy — dodał ciszej . — Ich szczęście , że trafili na nas …
Wchodzę na podwórko … oj ! niedobrze … Pachnie bestia jak apteka . Śmietnik naładowany do wysokości pierwszego piętra , wszystkimi zaś rynsztokami płyną mydliny . Dopiero teraz spostrzegłem , że na parterze w dziedzińcu znajduje się „ Pralnia paryska ” , z dziewuchami jak dwugarbne wielbłądy . To dodało mi otuchy .
— Heluniu , bądź cicho , bo nigdy cię nie pocałuję — szepnęła strapiona matka . — Masz tu książkę i oglądaj obrazki , jak Pan Jezus był męczony .
( Prześliczne dziecko … Boże miłosierny ! dlaczego Stach nie jest jego ojcem . Może nie szalałby tak … )
— Baron obraził go publicznie .
— W każdym razie nie dałbym trzech groszy za jego patriotyzm — odparł bas .
— Przecie nie uczesany nie pójdzie pan tańczować …
— Mniejsza o pretensje gospodarza … Ale przecież nie mogę płacić siedmiuset rubli za lokal w podobnym domu …
Na ten dowcip pan Ignacy skrzywił się z niesmakiem . Swoją drogą Mraczewski dostał urlop przed siódmą wieczorem , a w parę dni później w prywatnym katalogu Rzeckiego otrzymał notatkę :
Opuścił panią Misiewiczową strapiony .
— A jaki z tego sens moralny dla ostatniej miłości ? — spytał Wokulski .
— Bo jesteś zachwycająca — odpowiedziała krótko panna Pantarkiewiczówna zasłaniając się wachlarzem , jakby chciała ukryć mimowolne ziewnięcie …
Ledwie to powiedziała , energicznie zadzwoniono do drzwi . Pani baronowa posłała naprzód Mariannę , a sama tknięta przeczuciem , pomimo bólu głowy , zaczęła się ubierać . Wszystko leciało jej z rąk .
— Jakiż Bóg dobry — zawołała — że zesłał wam tyle szczęścia ! Cóż to , podobno Tomasz wziął za kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , i twój posag ocalony ? … Nigdy bym nie przypuszczała …
„ To dla ciebie , dla ciebie , ty ukochana , ubył dziś jeden więzień . Straszna to rzecz uwięzić kogoś , nawet złodzieja i oszczercę ” — pomyślał Wokulski .
— Tam właśnie , do zamku , stryj co dzień chodził na spacer i całe godziny przesiadywaliśmy z nim na dużym kamieniu …
— Staś … Pan Wokulski — poprawił się Rzecki — pisze mi , że wojny nie będzie .
Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie :
Prezesowej zaczęły drżeć ręce . Otworzyła mały flakonik i powąchała go .
Oj , Stachu , Stachu ! … dlaczego byś ty się z nią nie miał ożenić ? … Panna Łęcka zajechała ci w głowę ! … Bodaj byś tego nie żałował .
Wokulski wzruszył ramionami i usiadł na krześle .
— Ojciec nie , tylko stryj .
— Ach , pewnie ten Szpigelman … Dokuczliwa bestia jak komary w lesie ! … — zawołał pan Tomasz chwytając się za głowę . — Niech jutro przyjdzie …
„ Przecież tak wstrętny nie jestem . ”
Około roku 1840 ojciec zaczął niedomagać . Czasami po parę dni nie wychodził do biura , a wreszcie na dobre legł w łóżku .
— Moja Belu — odpowiedziała panna Florentyna — pamiętam sezony , kiedy nasz świat zachwycał się nawet cyrkowcami . Przejdzie i to .
Usiedliśmy , przy czym eks-obywatel znowu ukłonił się poważnej damie , a ona jemu .
Teraz przypomniał sobie : jak on dawno nie był w kościele .
— Fe ! panie Julianie , któż tak mówi ? …
Stach jednakże bardzo prędko zamknął ludziom usta , ponieważ od razu wziął się do roboty . Może w tydzień po ślubie przyszedł o ósmej rano do sklepu , zajął przy biurku miejsce nieboszczyka Mincla i obsługiwał gości , rachował , wydawał resztę , jak gdyby był tylko płatnym subiektem .
Jednocześnie we framudze okna spostrzegł młodego człowieka , który był wczoraj na grobach , a dziś siedział sam przy małym stoliczku nie spuszczając oka z panny Izabeli .
Po południu jednak zrobił sobie uwagę , że może hrabina Karolowa liczy na niego . A w takim razie nie wypada cofać się lub złożyć tylko pięć półimperiałów . Wydobył więc z kasy jeszcze pięć i wszystkie zawinął w bibułkę .
— Nie chce mi się …
— Moi kochani ! … — jęczał Liptak zawijając się w grochowiny — kładźcie się , do diabła , spać , bo inaczej ani Kossuth , ani Turek nas nie rozbudzi .
— Dobrze — odezwał się po chwili Wokulski . — Na narzędzia dostaniesz sześćset rubli . Wystarczy ? … A kiedy chcesz wracać ?
— Ignaś ! zawsze bądź gotów , wisusie , bo nie wiemy dnia ani godziny … Pamiętaj , że Bonapartów Bóg zesłał , ażeby zrobili porządek na świecie , a dopóty nie będzie porządku ani sprawiedliwości , dopóki nie wypełni się testament cesarza .
— Konie pana Wokulskiego ! — zawołał z sieni szwajcar , pobożnie ściskając trzyrublówkę . Łzami zaszłe oczy i nieco zachrypnięty głos świadczyły , że obywatel ten nawet na trudnym posterunku czci jednak pierwszy dzień Wielkiejnocy .
— Już patrzę . Zdrowaś Maria , łaski pełna … Czy to , proszę mamy , ptaszki śpiewają ?
— Spodziewam się , panie Rzecki , że cokolwiek nastąpi , będziemy dobrymi przyjaciółmi …
Myślał o innej .
Pani Wąsowska parsknęła króciutkim śmiechem , lecz wnet opanowała się i zaczęła mówić :
— A co to był za kłopot z tymi paszportami ! … Bóg wie , kto brał , komu oddawał , czyje wpisywał nazwisko … — opowiadała pani Misiewiczowa .
— Wariat ! wariat ! … — mruknął radca . — Podaj no , Józiu , piwa . Która to ? …
Przypominał sobie każdy ruch , każdy uśmiech , każde spojrzenie i każdy wyraz panny Izabeli , z podejrzliwą troskliwością wyszukując w nich śladu niechęci albo dumy . Na próżno . Traktowała go jak równego sobie i jak przyjaciela , zapraszała , aby ich częściej odwiedzał , ba ! … nawet żądała , aby ją o co prosił …
Wyznaję , że po kilkuminutowym pobycie zupełnie skołowaciałem . Byłbym przysiągł , że pani Stawska , jej matka , a nawet jej obecne tu przyjaciółki są naprawdę zhańbione i że nam wszystkim nie pozostaje nic innego , tylko śmierć . Pragnienie śmierci nie przeszkodziło mi jednak poprawić filującej lampy , która zaczęła już cały pokój zasypywać delikatną , ale bardzo czarną sadzą .
— I książę bardzo na niego łaskaw …
„ Co ? … Baronowa Krzeszowska na drugim piętrze ! … Co ? … co ? … Maruszewicz w lewej oficynie na pierwszym ? , Szczególny zbieg okoliczności . Trzecie piętro od frontu studenci … Ale kto może być ta piękność ? Prawa oficyna , pierwsze piętro — Jadwiga Misiewicz , emerytka , i Helena Stawska z córeczką . Z pewnością ona . ”
— Będę na każdym …
— Jesteśmy — dodała jeszcze ciszej — jesteśmy winne panom za lipiec …
Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli .
Doktór siedział przy otwartym oknie , w watowanym obdartym szlafroku , i robił korektę trzydziestostronicowej broszurki etnograficznej , do napisania której użył przeszło tysiąca obserwacji i czterech lat czasu . Była to rozprawa o kolorze i formie włosów ludności zamieszkującej Królestwo Polskie . Uczony doktór głośno twierdził , że praca ta rozejdzie się najwyżej w kilkunastu egzemplarzach , ale po cichu — kazał odbić ich cztery tysiące i był pewnym drugiej edycji . Pomimo drwin ze swej ulubionej specjalności i narzekań , iż nikogo nie interesuje , w głębi duszy Szuman wierzył , że w świecie ucywilizowanym nie ma człowieka , którego by w najwyższym stopniu nie interesowała kwestia koloru włosów i stosunki długości ich średnic . I w tej właśnie chwili zastanawiał się , czyby na czele rozprawy nie należało napisać aforyzmu : „ Pokaż mi twoje włosy , a powiem ci , kim jesteś . ”
— Już minęli zakręt …
Po chwili wszedł człowiek bardzo mały i szczupły , z twarzą żółtą jak wosk . Na głowie nie miał ani jednego siwego włosa .
Nagle zrozumiawszy , o co chodzi , wybuchnęła płaczem i kryjąc twarz w suknię pani Stawskiej , zawołała :
Tak sobie to uporządkowałem ; nie wiem , czy właściwie , ale Bóg mi świadkiem , żem chciał jak najlepiej . Wreszcie pytałem o zdanie Stasia Wokulskiego ; ale on , zamiast coś poradzić , tylko wzruszał ramionami i uśmiechał się , jakby mówił :
Baron ukłonił się i już we drzwiach skrzyżował spojrzenia z Mraczewskim , który mrugnął na niego .
— Wielmożny pan na dłuższy interes ?
— Słówko , panie baronie — rzekł .
— Nie umie powozić nawet parą koni , a rwie się do czwórki . Już wolałam go , kiedy sobie po całych dniach łapał ryby .
— Nie wiem jeszcze , kiedy pojadę .
Bo zastanów się tylko … Pani Stawska jest zacności kobieta , więc — powinna być szczęśliwą ; Stach jest wyższym nad wszelką wartość człowiekiem , więc — i on powinien być szczęśliwy . Tymczasem Stach jest ciągle rozdrażniony i smutny ( aż mi się czasem płakać chciało , kiedym na niego patrzył ! ) , a pani Stawska miała sprawę o kradzież …
Słowem , wszyscy byli kontenci , a pan Zięba spokojny .
— Narażać się dla majątku , gdy się ma spokojny kawałek chleba ! … — mruknął pan Ignacy kiwając głową i podnosząc brwi .
Kiedy Wokulski spojrzał na zegarek , było dopiero wpół do czwartej .
— Wszystko jedno . Pokaż inne towary , może jeszcze co mi się przyda .
— Pokutował za uniesienia młodości — rzekł pan Tomasz . — Można mu to przebaczyć .
— Cóż robił ?
— A ten ile waży ?
— Jedź pan już sobie — zawołała — jesteś pan drażniąco płytki . Jedź pan … jedź i przyszlij mi Starskiego ; jego bezczelność jest zabawniejsza od pana księżowskiej powagi …
— Dżuma ? … tu ? … w Warszawie ? … A co , Helenko , nie mówiłam ? … Aaa … już zginęliśmy wszyscy ! … Bo to w czasie dżumy każdy zamyka się w domu … jedzenie podają sobie na drągach … trupów ściągają do dołów hakami …
— Czyby znowu pojedynek ? …
„ Tak krótko ! ” — szepnął patrząc z westchnieniem na łazienkowską szosę , na którą w tej chwili wjechała zielona beczka straży polewająca drogę .
Panna Felicja zarumieniła się , nie wiadomo który już raz dzisiaj , i kazała Ochockiemu , ażeby nalał jej wina .
Pan Ignacy , który jest nieskończenie mniej śmiałym aniżeli okazały jegomość , zamiast pchać się jak on , zdaje się na łaskę i niełaskę losu . Prąd starozakonnych ogarnia go ze wszystkich stron . Przed sobą widzi zatłuszczony kołnierz , brudny szalik i jeszcze brudniejszą szyję ; za sobą czuje zapach świeżej cebuli ; z prawej strony jakaś szpakowata broda opiera mu się na obojczyku , a z lewej silny łokieć uciska mu rękę aż do ścierpnięcia .
— Zapewne — chociaż dużo tu tłomaczy samotność , nudy …
— Panie ! — rzekł ponurym głosem , zamykając drzwi gabinetu . — Widzisz przed sobą człowieka , który postanowił …
Pan Łęcki wydobywa wspaniały pugilares , z niego cały pęk szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi , który schyla się do ziemi .
Kiedy wrócił do siebie i wpadł do sklepu , był tak rozpromieniony , że pan Ignacy nieledwie przeraził się .
— Otóż , że człowiek pańskiego fachu , bardzo zresztą szanownego , tak dobrze strzela … Gdzie moje binokle ? … Ach , są … Panie Wokulski , proszę o słówko na osobności …
Nadto prezesowa w oczywisty sposób popierała Wokulskiego u swojej przyjaciółki hrabiny i jej siostrzenicy , panny Izabeli . Parogodzinne spacery z ciotką po Łazienkach były tak nudne , a pogadanki o modach , ochronach i projektowanych w świecie małżeństwach tak dokuczliwe , iż panna Izabela miała nawet trochę żalu do Wokulskiego , że nie zbliża się do nich w czasie spaceru i choć z kwadrans nie porozmawia . Dla osoby z towarzystwa ciekawą jest rozmowa z tego rodzaju ludźmi , a pannie Izabeli chłopi na przykład wydawali się nawet zabawnymi swym odrębnym językiem i logiką .
— Aha !
Po zamknięciu sklepu idę do Stacha . Lokaj otwiera mi drzwi i trzyma w ręku wykrochmaloną koszulę . Przechodząc przez pokój sypialny widzę na krześle frak , kamizelkę … Oj , czy z naszej wizyty nie miałoby nic być ? …
— Tak , to bardzo zacny człowiek , bardzo mnie kocha … Jest wprawdzie między nami różnica wieku , ale i cóż to szkodzi ? Doświadczone panie utrzymują , że im mąż starszy , tym wierniejszy , a wszakże dla kobiety przywiązanie męża jest wszystkim , prawda , panie ? Każda z nas szuka w życiu miłości , kto mi zaś zaręczy , że spotkam drugą , podobną do tej ? … Są ludzie młodsi od niego , przystojniejsi , może nawet zdolniejsi ; żaden z nich jednak nie powiedział mi z tak serdecznym zapałem , że ostatnie szczęście jego życia jest w moim ręku . Czy można się temu oprzeć , choćby nawet zezwolenie z naszej strony wymagało pewnej ofiary , niech pan sam powie ?
— Macają dystans ! — odezwał się stary nasz major .
— Ja przecież nic nie mówię ! — odpowiada zacierając ręce w sposób , który wydał mi się lubieżnym . — Ja nic nie mówię ! … Największą cnotą mężczyzny , panie Rzecki , jest dyskrecja , panie Rzecki , szczególniej w bardziej poufałych stosunkach …
Jak żyję , nie słyszałem nic równego . Młodzieniec ten dowodził mi przytaczając nazwiska ludzi , podobno bardzo mądrych , że wszyscy kapitaliści to złodzieje , że ziemia powinna należeć do tych , którzy ją uprawiają , że fabryki , kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu , że nie ma wcale Boga ani duszy , którą wymyślili księża , aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę . Mówił dalej , że jak zrobią rewolucję ( on z trzema „ prykaszczykami ” ) , to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po osiem godzin , a przez resztę czasu będziemy się bawili , mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb . Wreszcie zakończył , że dopiero wówczas nastanie raj na ziemi , kiedy wszystko będzie wspólne : ziemia , budynki , maszyny , a nawet żony .
— Ale mnie ten dom kosztował sto tysięcy , a mógł był pójść , gdyby lepiej pilnowano … za sto dwadzieścia tysięcy …
— Protestuję ! — odezwał się Starski . — Panna Izabela jest całkiem zadowolona ze swego towarzysza , a ja z mojej towarzyszki …
Zarumienił się i zaczął sapać ; lecz nie chcąc gniewać się przy córce , pocałował ją w czoło i poszedł do swego gabinetu .
* Pierwsze * znaczy dół , * drugie * — przeczenie .
— Tu jest pięć tysięcy rubli jako procent do połowy stycznia . Niech pan z łaski swojej policzy . A tu jest kwit .
Zgasił świecę . Na ulicy było cicho ; przez okno napływał szary blask świateł odbitych chyba od obłoków . Ale Wokulskiemu szumiało i dzwoniło w uszach , a przed oczyma ukazywały mu się to ulice gładkie jak posadzka , to drzewa otoczone żelaznymi koszykami , to gmachy budowane z ciosowego kamienia , to znowu ciżba ludzi i powozów wychodzących nie wiadomo skąd i biegnących nie wiadomo dokąd . Przypatrując się tym pierzchliwym widziadłom usypiał i myślał , że jednak ten pierwszy dzień w Paryżu upamiętni mu się na całe życie .
Zwołać sesję , zachęcić do przedsiębiorstwa i cierpieć , wciąż cierpieć nad nieszczęśliwym krajem , oto jego zdaniem były obowiązki obywatela . Gdyby go jednak spytano , czy zasadził kiedy drzewo , którego cień ochroniłby ludzi i ziemię od spiekoty ? albo czy kiedy usunął z drogi kamień raniący koniom kopyta ? — byłby szczerze zdziwiony .
Drugi granat pękł nad naszymi głowami i jedna z jego skorup padła Kratochwiłowi pod nogi . Pobladł , ale śmiał się .
— Więc jedziesz jutro albo pojutrze , bo podobno Suzin ma na twój przyjazd zaczekać parę dni ?
Pożegnawszy chłopa Wokulski skręcił do parku i długi czas przechadzał się po lipowej alei nie myśląc o niczym . Zdawało mu się , że przyjechał tu nasycony , zatruty zgiełkiem Paryża , hałasem Warszawy , dudnieniem kolei żelaznych i że wszystkie te niepokoje , wszystkie boleści , jakie przeżył , w tej chwili parują z niego . Gdyby go zapytano : czym jest wieś ? odpowiedziałby , że jest ciszą .
— Czy tak śmiesznie wyglądam ?
Odtąd każde popołudnie spędzał u państwa Łęckich , a nawet raz na zawsze został zaproszony na obiady .
Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim . A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić , więc prędko zauważyła , że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli . Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ? Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta , pani Meliton miałaby materiał do swatów . Ale tak ! …
— Pan ma szczęście , panie Wokulski — odezwał się Szłangbaum . — Ledwie panu zachciało się kupić dom , a już domy idą w górę . Ja powiadam , słowo daję , że pan w pół roku odzyska swój nakład na tę kamienicę i jeszcze co zarobi ! A ja przy panu …
Zdawało mu się , że wszystkie oczy zwrócą się na nich i że on musi skompromitować się jakimś niewłaściwym czynem .
Szlangbaum poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał albo wysiąść , albo zawołać policji . Przypomniawszy sobie jednak , jaka teraz w świecie chrześcijańskim panuje złość i niesprawiedliwość , i zajadłość na Żydów , zgodził się na wszystkie warunki bezwstydnego dorożkarza i jęcząc pojechał do teatru .
— Pan zajmuje się fizyką czy chemią ? … — spytał zdziwiony .
— Ależ to impertynent ! — rzekła dama w brylantach do swej towarzyszki w strusim piórze .
— Znajomość nasza — rzekłem — zbyt jest krótka , ażebym śmiał …
— Moja kuzynka zaczyna mi się coraz mniej podobać — rzekł Ochocki patrząc na pannę Izabelę . — Widzi ją pani ? …
— Najpóźniej za kwadransik — odparł Rzecki .
— Nie .
„ Widzi pani tego — szczebiotała jakaś hrabianka , niedawno wypuszczona z klasztoru , pochylając wachlarz w pewnym kierunku — widzi pani tego pana , który wygląda na woźnicę omnibusów ? To podobno jakiś wielki człowiek , który coś odkrył , tylko nie wiem co : kopalnię złota czy też biegun północny … Nawet nie pamiętam , jak się nazywa , ale zapewnił mnie jeden margrabia z akademii , że ten pan mieszkał dziesięć lat pod biegunem , nie … mieszkał pod ziemią … Okropny człowiek ! … Ja będąc na jego miejscu umarłabym z samego strachu … A pani , czy także by umarła ? … ”
— Jest pan uprzedzony , gdyż nawet i ta , jak pan mówi , próżnująca arystokracja odgrywa ważną rolę na świecie . To , co pan nazywa zbytkiem , jest właściwie wygodą , przyjemnością i polorem , której od arystokracji uczą się nawet niższe stany i tym sposobem cywilizują się . Słyszałam od bardzo liberalnych ludzi , że w społeczeństwach muszą być klasy pielęgnujące nauki , sztuki i wykwintne obyczaje , raz dlatego , ażeby inni mieli w nich żywe wzory , a po wtóre , ażeby mieli podnietę do szlachetnych czynów . Toteż w Anglii i Francji niejeden człowiek , nawet prostego pochodzenia , skoro tylko zdobędzie majątek , przede wszystkim urządza sobie dom , aby mógł w nim przyjąć ludzi z dobrego towarzystwa , a następnie stara się tak postępować , ażeby sam został przyjęty .
— A zatem — mówił — szanowni panowie , w zasadzie przystępujemy do spółki proponowanej przez pana Wokulskiego . Interes wydaje się bardzo dobrym , a obecnie chodzi tylko o bliższe szczegóły i spisanie aktu . Zapraszam więc panów , chcących zostać uczestnikami , do mnie na jutro , o dziewiątej wieczór …
Ponieważ nie znałem tych panów , a zapewne i oni mnie , nie mogę więc posądzić ich o umyślną szykanę . Proszę jednak wyobrazić sobie , co za traf , że właśnie gdym wszedł do pokoju , rozmawiali o Wokulskim . Kto mówił , z przyczyny dymu nie widziałem ; wreszcie nie śmiałem podnieść oczu od talerza .
— Ależ , mężu ! — zawołała baronowa zrywając się z kanapy . — Wszakże w tej chwili ty masz jedenaście procesów o trzydzieści tysięcy rubli długów …
Bo cóż to jest obawa śmierci ? … Złudzenie ! Umrzeć jest to nie być nigdzie , nic nie czuć i o niczym nie myśleć . W iluż ja miejscach dziś nie jestem : nie jestem w Ameryce , w Paryżu , na księżycu , nie jestem nawet w moim sklepie i nic mnie to nie trwoży . A o ilu ja rzeczach nie myślałem przed chwilą i o ilu nie myślę ? Myślę tylko o jakiejś jednej rzeczy , a nie myślę o miliardzie innych rzeczy , nie wiem nawet o nich i nic mnie to nie obchodzi .
— Możecie nas wypędzić , owszem ! … Wtedy dopiero przekonacie się , coście stracili . Wszystkie praczki , wszystkie kucharki z tej kamienicy stracą humor , a pani Krzeszowska już bez przeszkody zacznie śledzić swoich sąsiadów , rachować każdego gościa , który przychodzi do nich z wizytą , i każde ziarno kaszy , które sypią do garnka … Owszem , wypędźcie nas ! … Wtedy dopiero panna Leokadia zacznie wyśpiewywać swoje gamy i wokalizy z rana sopranem , a po południu kontraltem … I diabli wezmą dom , w którym my jedni jako tako utrzymujemy porządek !
Już dojeżdżając do rogatek , nie mogła sobie tego darować .
Książę miał we Francji przyjaciela , hrabiego ( w najwyższym stopniu dotkniętego zarazą demokratyczną ) , który drwił sobie z nadziemskich początków arystokracji .
— O usunięcie tych studentów , którzy mieszkają nade mną , nie pozwalają mi wyjrzeć oknem na podwórze i demoralizują wszystkie …
„ Starski to jest ten drugi kochanek , Ochocki trzeci … A Rossi ? … Rossi , któremu ja urządzałem klakę i znosiłem mu do teatru prezenta … Czymże on był ? … Głupi człowieku , ależ to jest Mesalina , jeżeli nie ciałem , to duchem … I ja , ja mam szaleć dla niej ? … Ja ! … ”
— To już od ciebie zależy . Jeszcze nie jesteś z nim związana …
Wokulski uważnie spojrzał na nią .
„ Ot , w jaką chorobę wpadła biedna kobieta ! … Trudno , już ze dwa lata jest w separacji z mężem . ”
— Dawno pan wyjechał z Paryża ? — zapytała wdówka Wokulskiego .
Wokulski podniósł oczy i zobaczył między dębami wesoły ogień , dokoła którego siedziało zasławskie towarzystwo . O kilkanaście kroków z boku chłopak kredensowy i pokojówka nastawiali samowar .
— Kto wie , czy to nie będzie najlepsze — zauważył pan Raczek . — A do jakiegoż byś chciał kupca ?
„ Wszystko jedno ! ” — mruknął i zaczął :
„ No — myślę — że przynajmniej ten nie ma do nas pretensji . Zdaje się jednak , że oni naprawdę gotowi są zrobić uciechę baronowej … ”
— Dam ci list , który zaraz odniesiesz , i tam zostaniesz . Chcesz czy nie chcesz ? …
Wokulskiemu błysnęły oczy . Położył bułkę i oparł się o poręcz kanapy .
Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko …
Przypomina sobie swój sklep , ozdobę miasta , rumieni się i idzie dalej . Czuje , że Paryż na pierwszym kroku przytłoczył go , i — jest kontent .
— Wyjeżdżam do Bułgarii
— Może te osoby same postępują nietaktownie — wtrąciła panna Izabela .
— Czy — zapytał Wokulski — w każdego może pan wmówić , że łopatka od węgli jest kobietą i że chustka waży sto funtów ? …
— Och ! … — jęknął dżokej przypatrując mu się z odcieniem chłodnego podziwu .
Następnie półgłosem wyłożył mu swoje plany .
— Adieu ! panie Rzecki — ona mówi ( kładąc na kasie dwadzieścia albo i pięćdziesiąt rubli ) . — Ale niechże pan czasem nie wspomni panu Wokulskiemu o tym , że ja mówiłam coś o małżeństwie . Bo gotów pomyśleć , że stara baba poluje na niego … Adieu , panie Rzecki …
Panowie Klejn i Lisiecki cofnęli się za szafy i po krótkiej naradzie wrócili do sklepu , od czasu do czasu rzucając na siebie smutne , lecz wymowne spojrzenia .
Przez chwilę oboje milczeli , wreszcie panna Izabela strzepując jakiś pyłek z popielatej sukni spytała :
— Czy ty , ojcze — rzekła po namyśle — nie obawiasz się Wokulskiego ? …
Pani Stawska ze swej strony zachwyca się wszystkim : i posadą , która przynosi jej pensję , jakiej nie miała nigdy , i nowym mieszkaniem , które jej znalazł Wirski .
— Sto czterdzieści rubli — mówił czytając . — No , to wcale niedużo …
— Więc niech się cofną od spółki — odburknął Wokulski — ja ich nie wabię …
Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka , którego rad by nazywać swoim ojcem .
— Chodźże ze mną , pokażę ci nowy lokal , który wziąłem dla ciebie w tym samym domu .
— Przypuśćmy — odezwał się Wokulski — że ja mógłbym panu dać pieniądze i jednego , a nawet … dwu pomocników … Lecz gdzie dowód , że pańskie metale nie są jakąś dziwną mistyfikacją , a pańskie nadzieje złudzeniami ?
— Nie o przekonania chodziło , pani hrabino — odezwał się — ale o nietaktowne uwagi o osobach , które odwiedzają nasz magazyn .
W parę dni po śmierci Katza weszliśmy do Turcji , a przez dwa lata następne ja , już sam , tułałem się po całej Europie . Byłem we Włoszech , Francji , Niemczech , nawet w Anglii , a wszędzie nękała mnie bieda i żarła tęsknota za krajem . Nieraz zdawało mi się , że stracę rozum słuchając potoków obcej mowy i widząc nie nasze twarze , nie nasze ubiory , nie naszą ziemię . Nieraz oddałbym życie , ażeby choć spojrzeć na las sosnowy i chałupy poszyte słomą . Nieraz jak dziecko wołałem przez sen : ja chcę do kraju ! … A gdym się obudził zalany łzami , ubierałem się i pędem biegłem na ulicę , bo mi się przywidziało , że ta ulica koniecznie musi być Starym Miastem albo Podwalem .
— Paradny pan jesteś — roześmiał się Mraczewski . — Przecież ona ma męża …
Pan Ignacy zbliża się do gościa wzruszony i zgarbiony więcej niż kiedykolwiek .
— Siedemdziesiąt tysięcy ! — wrzeszczy zakrystian .
— Nigdy nie miałem tych złudzeń ; dziś mniej niż kiedykolwiek .
Pani baronowa , siedząca z książką na kanapie , na widok męża powstała . Gdy baron złożył jej głęboki ukłon , chciała odkłonić się , ale znowu upadła na kanapę .
— Spraw się dobrze , ty śliczna ! … — zawołała panna Izabela .
— Jedźmy wszyscy razem ! — zawołała młoda blondynka , w której Wokulski domyślił się panny Felicji Janockiej .
Nareszcie zrobiło się tak ciasno , że zaczęła mi się giąć klatka piersiowa i uczułem brak tchu . Uniesiono mnie do góry , opuszczono , a wtedy poznałem , że nie stoję na ziemi , ale na człowieku , który jeszcze pochwycił mnie za nogę . W tej chwili wrzeszczący tłum posunął się naprzód , a ja upadłem . Lewa ręka poślizgnęła mi się we krwi .
I tak słuchając jednych , uspakajając drugich , pocieszając trzecich , przetrzymałem jakoś atak główny . Zrozumiałem również , że baronowa sroży się między lokatorami jak Tamerlan , i czułem instynktowny niepokój o śliczną i cnotliwą panią Helenę .
— Znajdę z kilkaset złotych .
— No , oddajcie pierwej chłopca do terminu , a potem … może się odważę — odparła ciotka . — Zawsze miałam przeczucie , że marnie skończę …
— Dla mnie niech pani sobie nie zadaje tego trudu .
„ A ja czy dzisiaj nie mam idei , dla której pracuję przeszło rok , zdobyłem majątek , pomagam ludziom i zmuszam ich do szacunku ? … ”
— Przecież pan wie lepiej aniżeli ja , co to znaczy . Wokulski sprzedaje sklep …
Oczy Wokulskiego tak dziko błysnęły , że adwokat umilkł . Przypatrywał mu się , rozmyślał … Nagle uderzył się ręką w czoło .
— Cóż u was słychać ? — powiedz mi .
— Eh ! … co też pan wygaduje … Tfy … zupełnie jak dziecko …
Pod lasem ukazał się tuman kurzu . Pani Wąsowska chwilę popatrzyła , potem nagle zacięła konia i skręciła na prawo , w pole , bez drogi .
— Przyjdź do mnie , obejrzyj , co jest , sam zrób kilka doświadczeń , a przekonasz się . Innego sposobu nie widzę — odparł Geist .
— No , no , uspokój się , bo już widzę jej adwokata — rzekł Stach .
Wszyscy już byli w pałacu , gdzie wkrótce podano kolację . Wieczór zeszedł wesoło . Około jedynastej Ochocki odprowadził Wokulskiego do jego mieszkania .
— Dam jeden procent od każdego tysiąca wyżej nad sto dwadzieścia tysięcy rubli …
Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedł jegomość szpakowaty ; zażądał breloku do zegarka , a krzyczał i stukał laską tak mocno , jakby miał zamiar kupić całą japońszczyznę .
Przed południem ( jakoś nie było gości w sklepie ) ni stąd , ni zowąd przychodzi do mnie kto ? … Młody Szlangbaum , ten starozakonny , który pracuje w ruskich tkaninach .
— Powiedziała mi : obawiam się , że Bela wcale nie rozumie Wokulskiego . Zdaje mi się , że z nim igra , a z nim igrać nie można . I jeszcze zdaje mi się , że oceni go za późno …
— Bo uważa pan , jest to , niestety ! moja żona … Pan wie , kto jestem … Baron Krzeszowski … Bardzo zacna kobieta , bardzo światła , ale skutkiem śmierci naszej córki trochę zdenerwowana i niekiedy … Pojmuje pan ? … Więc nic ? …
W rezultacie jednak pan Ignacy nie był niezadowolony z pobytu w teatrze . Gra Rossiego podobała mu się ; niektóre sceny , jak morderstwo króla Dunkana albo ukazanie się ducha Banka , zrobiły na nim potężne wrażenie , a już całkiem był oczarowany zobaczywszy , jak Makbet bije się na rapiery .
— Wirski — wtrącił rządca .
— Postaram się zadowolnić pana barona .
Tak przesiedział cały dzień . Następnego przyszedł Rzecki i przypomniał mu , że dziś jest dzień pierwszego kwietnia i że panu Łęckiemu trzeba zapłacić dwa tysiące pięćset rubli procentów .
— Suzin ? … Jest zły , a co gorsza — rozżalony . Mówi , że Stanisław Piotrowicz już nie ten , co był , że gardzi nim … słowem , awantura ! … Pięćdziesiąt tysięcy rubli zysku i darmo podróż . No , niech pan sam powie , czy w tych warunkach nawet święty Stanisław Kostka nie pojechałby do Paryża ? …
— Dobrze , popielniczkę — odparł baron .
— To dobrze , dziękuję ci … Myślę , że mu przyjemniej będzie spoczywać pod kamieniem , który słyszał nasze rozmowy i patrzył na łzy . Ach , jak ciężko wspominać … A napis , wieszże jaki ? … — mówiła dalej . — Kiedyśmy się rozłączali , zostawił mi parę strofek z Mickiewicza . Pewnie czytałeś je kiedy .
— W Teatrze Wielkim … na balkonie i paradyzie … woźnemu wieniec , bukiet przez orkiestrę …
„ Mała rzecz ! … ”
— Ależ czekać nie mogliśmy , skoro kamienicę puszczono na licytację …
— Nie można inaczej nazywać człowieka — odpowiedział Jumart — który sądzi , że uda mu się zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał czy tylko metalów , bo już nie pamiętam …
— A , a , a ! … To pan jest plenipotentem , zdaje mi się , że pana Wokulskiego … Czy tak ? … Niechże mu pan powie , że albo ja wyprowadzę się z tego mieszkania , za które płacę mu siedemset rubli bardzo regularnie , wszak prawda , panie Wirski ? …
Jest tu wreszcie między nami przedstawiciel ludzi czynu , pan Wokulski , który , jak mówi sama babcia , niejednokrotnie złożył dowody bohaterstwa . Co go ciągnęło do niebezpieczeństw ? … Naturalnie pieniądz , który dziś w jego ręku jest potęgą …
Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie . Zastanowiła ją jedna okoliczność , że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło ich więcej osób aniżeli dawniej w ciągu miesiąca . Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze . Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem .
Ależ ten Wokulski to naprawdę jakiś aferzysta , może oszust , który potrzebuje głośnego nazwiska na szyld do swoich przedsiębiorstw . Bywały takie wypadki . Ileż pięknych nazwisk szlachty niemieckiej i węgierskiej unurzało się w operacjach handlowych , których ona nawet nie rozumie , a ojciec chyba nie więcej .
— Wiadomo panom — zaczął Wokulski — że Warszawa jest handlową stacją między Europą zachodnią i wschodnią . Tu zbiera się i przechodzi przez nasze ręce część towarów francuskich i niemieckich przeznaczonych dla Rosji , z czego moglibyśmy mieć pewne zyski , gdyby nasz handel …
Odwraca się więc w drugą stronę sali i spostrzega o parę kroków od siebie pana Łęckiego z jego adwokatem , który widocznie nudzi się i chciałby gdzieś iść .
— Od doktora Szumana .
— Mój słyszał i zapamięta — odparł ojciec mrugając okiem w moją stronę .
Stopniowo opanowywał go wściekły gniew . Chodził po pokoju i mówił :
— Nauczysz się szyć .
Wokulski podał mu list .
— Gut Morgen meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig …
— No , ten waży z pół kilograma … Ale on jest pusty … — odparł Wokulski .
To znaczy : * mund  ur * ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ?
— Czy ja wiem ? — odpowiedziała panna Izabela . — Może wcale nie pojedzie … to taki lekkoduch ! …
Okazały pan uderza ręką w stół marmurowy i chce wychodzić . Zgarbiony Żyd chwyta go za połę surduta , znowu sadza na krześle i ofiaruje sześć rubli gotówką .
— Nie , nie ! … To upał , irytacja , a nade wszystko … żal do ludzi . Pomyśl tylko : był kto u nas dzisiaj ? … Nikt , bo myślą , żeśmy już wszystko stracili … Joanna boi się , żebym od niej nie pożyczył na jutrzejszy obiad … To samo baron i książę … Jeszcze baron dowiedziawszy się , że zostało nam trzydzieści tysięcy , przyjdzie tu … dla ciebie . Bo pomyśli , że choćby się z tobą ożenił bez posagu , to jednak nie będzie potrzebował wydawać pieniędzy na mnie … Ale uspokój się : gdy usłyszą , że mamy dziesięć tysięcy rubli rocznie , wrócą tu wszyscy , a ty znowu będziesz jak dawniej królowała w twoim salonie … Boże , jaki ja dziś jestem zdenerwowany ! … — mówił pan Tomasz obcierając załzawione oczy .
— A , ładnie w taki sposób odpowiadać damom ! — zawołała panna Felcia .
— Trzeba by tu urządzić jaki wentylator albo co …
Oboje byliśmy głęboko wzruszeni .
— Co mówisz ? …
Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy , że gabinet ojca jest wolny , kazała tam wejść Szpigelmanowi .
Wtedy to panna Izabela dopuściła się najgorszego wykroczenia przeciw swoim pojęciom i … w znaczący sposób ścisnęła Wokulskiego za rękę .
— Ach , Floro , proszę cię , nie dręcz mnie ! … — wybuchnęła panna Izabela . — Gwałtem chcesz zrobić demona z kupczyka , może dlatego , że … tyle straciliśmy na kamienicy … że ojciec jest chory i że … Starski wrócił …
— Rozumiem — odezwałem się zgadując , z kim mam do czynienia . — Pan Wokulski zapewne nie będzie robił trudności co do porękawicznego …
Mikołaj zabrał kapelusz i zaniósł go do sypialni pana Tomasza . W przedpokoju usłyszał , że Wokulski oburącz ściskając głowę szepnął :
— Od projektu do wykonania ogromnie daleko — odparł nieco zirytowany pan Tomasz . — Choćby jeddnakże nawet tak było , nic mnie to nie obchodzi . Nad myślami pana Wokulskiego nie panuję , a o Belcię jestem spokojny .
— Odwagi … odwagi … — odpowiedział jej tym samym tonem Starski .
— Mogę wprowadzić interesantów ? — spytał Jumart . — Ci nie są , zdaje mi się , niebezpieczni . Tylko na baronowę … ośmielę się zwrócić uwagę … Czeka w czytelni .
— Jakie to sztuczne ?
— Albo metal o jakie dziesięć procent lżejszy od powietrza , co ? … — śmiał się Geist . Ciężar gatunkowy obalony … prawa natury podkopane , co ? … Cha ! cha ! … Nic z tego wszystkiego . Prawa natury , o ile je znamy , nawet przy moich metalach pozostaną nietknięte . Rozszerzą się tylko nasze pojęcia o własnościach ciał i ich budowie wewnętrznej , no i rozszerzą się granice ludzkiej techniki .
— Co się też dzieje z panem Wokulskim ? Bardzo żałuję , że może mieć żal do mnie . Nieraz wyrzucam sobie , że nie postępowałam z nim tak , jak zasługiwał .
— Pan to mówisz , panie Wokulski ? …
— Eh ! Boże … Wiem , że miał prawo … Ale człowiek , który dla pokazania się wyrzuca tysiące rubli , a gdzieś w kącie zarabia na histeryczkach po dwadzieścia pięć procent , taki człowiek nie jest smaczny … To nie dżentelmen … Zbrodni nie popełnił , ale … jest tak nierówny w stosunkach , jak ktoś , kto rozdając znajomym w prezencie dywany i szale wyciągałby nieznajomym chustki do nosa . Zaprzeczy pan temu …
Złoty , kochany Stach ! …
Ponieważ Wokulskiemu było pilno , więc pożegnał proboszcza i poszedł z Węgiełkiem w stronę ruin .
— To jest platyna — rzekł .
— Pamiętaj ! … Wszystko pamiętaj …
Leon począł biegać po pokoju i trząść rękoma .
Byłem zły jak diabeł i chciałem zwymyślać przynajmniej Mraczewskiego . Odciągnąwszy go jednak od stołu zdobyłem się ledwie na te słowa :
— Proszę cię .
Czuł , że jego pan jest w wyjątkowo dobrym usposobieniu .
„ Jeżeli — myślał — młoda kobieta mogła zakochać się w baronie , to dlaczegóż bym ja … Bo przecież go nie oszukuje … Kobiety są w ogóle szlachetniejsze od nas … mniej kłamią … ”
Otóż kiedym wrócił do sklepu , prawie co wieczór zbieraliśmy się u Grossmutter na górze : Jan i Franc Minclowie , a czasem i Małgosia Pfeifer . Małgosia z Janem siadywali w okiennej framudze i trzymając się za ręce patrzyli w niebo ; Franc pił piwo z dużego kufla ( który miał cynową klapę ) , staruszka robiła pończochę , a ja — opowiadałem dzieje kilku lat spędzonych za granicą .
Milczenie trwało już tak długo , że zaczęło być nieprzyzwoitym . Panna Izabela opamiętała się pierwsza .
Pobiegł do żelaznej szafy , otworzył ją w sposób bardzo skomplikowany i po kolei począł wydobywać sztabki metalu cięższego od platyny , lżejszego od wody , to znowu przezroczystego … Wokulski oglądał je , ważył , ogrzewał , kuł , przepuszczał przez nie prąd elektryczny , ciął nożycami . Na próbach tych zeszło mu parę godzin ; w rezultacie jednak przekonał się , że przynajmniej pod względem fizycznym ma do czynienia z autentycznymi metalami .
Niekiedy po parę dni nie bywał w domu , nawet na nocleg ; to znowu wpadał z wieczora i w odzieniu rzucał się na nieposłane łóżko . Czasami zamiast niego przychodziło kilku nieznanych mi panów , którzy nocowali na kanapce , na łóżku Stacha , nawet na moim własnym , nie tylko nie dziękując mi , ale nawet nie mówiąc : jak się nazywają i w jakiej branży pracują ? A znowu kiedy indziej zjawiał się sam Stach i siedział w pokoju parę dni bez zajęcia , rozdrażniony , ciągle nadsłuchujący , jak kochanek , który przyszedł na schadzkę z mężatką , lecz zamiast niej spodziewa się zobaczyć męża .
Usłyszawszy pierwszy raz tak szkaradne wymysły nieomal straciłem przytomność . Chciałem coś hardego powiedzieć staremu i uciec do pana Raczka , który już ożenił się z moją ciotką . Nagle dostrzegłem , że Jan Mincel zasłoniwszy usta dłonią coś mruczy i robi miny do Katza . Wytężam słuch i — oto co mówi Jan :
Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi .
— Wycofać swój kapitał może pan nawet w połowie stycznia roku przyszłego .
Patrzę : dom żółty o trzech piętrach , numer ten sam , ba ! … nawet już na tabliczce znajduję nazwisko Stanisława Wokulskiego … ( Widocznie kazał ją przybić stary Szlangbaum . )
— Będziecie — przerwał Wokulski . — Jestem pełnomocnikiem pana Łęckiego i dziś , o szóstej , załatwię z wami rachunki w moim kantorze .
I rzucił mu się na szyję , omal nie płacząc .
— Niech pan sobie wyobrazi — mówiła pani Stawska — że miałyśmy dziś wizytę baronowej … W pierwszej chwili prawie zlękłam się , bo ona , biedaczka , nie ma przyjemnej powierzchowności , tak blada , tak zawsze czarno ubrana , takie ma jakieś spojrzenie … Ale rozbroiła mnie w jednej chwili , kiedy zobaczywszy Helunię rozpłakała się i upadła przed nią na kolana wołając : takie było moje małe biedactwo i już nie żyje ! …
— Powiem , jaśnie panie , tylko on nie zrozumie — odpowiedział zadowolony lokaj , a wpadłszy do szwajcara rzekł :
— Coś stary jakby zaczynał robić bokami — szepnął .
— Za pozwoleniem ! … za pozwoleniem — przerwał Wokulski podnosząc go . — Jeżeli słówko powiesz komu o naszym układzie , cofnę prezent , uważasz , Oberman ? … Inaczej wszyscy zechcą gubić pieniądze . Idź więc do domu i milcz …
Jednego dnia weszła z panną Florentyną na czekoladę do cukierni , przez figle . Usiadły przy oknie , za którym zebrało się kilkoro obdartych dzieci . Dzieci spoglądały na nią , na czekoladę i na ciastka z ciekawością i łakomstwem głodnych zwierzątek , a ten kupiec — tak samo na nią patrzył .
— Ja — odpowiedział jej ojciec radosnym głosem . — Wokulski nietknięty , baron raniony w twarz !
— Cóżeś stanął ? Nakryj głowę … — rzekł Wokulski .
Na placu kręciło się niewiele stosunkowo powozów ; natomiast było dużo dzieci z matkami i bonami . Krążyli wojskowi różnej broni i gdzieś grała orkiestra .
— Phy ! … gdybym ją poznał wcześniej , może bym się z nią ożenił .
Sędzia zwrócił się do służącej pani Krzeszowskiej .
— Co dziś robisz ze sobą ? Nie zaprosiłbyś mnie na herbatę ?
„ Trzy i pół godzin ! — pomyślał . — Coś trzeba z nimi zrobić … ”
Trzecia faza . Zobaczyła Wokulskiego w salonie ciotki w pierwszy dzień Wielkiejnocy i spostrzegła , że on o całą głowę przerasta towarzystwo . Najarystokratyczniejsi ludzie ubiegali się o znajomość z nim , a on , ten brutalny parweniusz , odrzynał się od nich jak ogień od dymu . Chodził niezręcznie , ale śmiało , jakby salon ten był jego niezaprzeczoną własnością , i posępnie słuchał komplimentów , którymi go zasypywano . Potem wezwała go do siebie najczcigodniejsza z matron , prezesowa , i po kilku minutach rozmowy z nim rzewnie zapłakała … Czyżby ten z czerwonymi rękoma parweniusz ? …
— Pan Wokulski zasługuje na to — odparła wdówka . — Gdyby nie jego przytomność , pan Ochocki połamałby nam kości .
— Niech ci się jeszcze przypatrzę … Bo to , mówię ci , z tego balu nie każdy wraca … Wreszcie i ja sam jużem człek niedzisiejszy , a humory , mówię ci , zabijają prawie tak jak kule …
— Proszę pana — odparł — zamiast dawać mi satysfakcję , niech pan posłucha , co powiem . Dlaczego mój ojciec kupił pański dom ? o to na dziś mniejsza . Że zaś pana nie oszukał — dam stanowczy dowód . Ojciec natychmiast odstąpi panu ten dom za dziewięćdziesiąt tysięcy … Więcej powiem — wybuchnął — nabywca odda go panu za siedemdziesiąt …
Chwilami znowu zabierał w nim głos przyrodnik i psycholog :
— A nie wychodzi ? …
— Pan baron Dalski pyta się , czy może tu przyjść . Jedzie tym samym wagonem .
— Panie — ja jestem Szlangbaum , właśnie syn tego „ podłego ” lichwiarza , na którego pan tyle wymyślał w sklepie przy moich kolegach i gościach …
Około dziesiątej wieczór wszedł do jego pokoju baron strasznie zmieniony . Z początku śmiał się i dowcipkował , następnie zadyszany upadł na krzesło , a po chwili rzekł :
W tym miejscu załamał mu się głos : Leon dostał spazmów . Ledwieśmy go uspokoili .
I przemógłszy się wrócił do swej księgi . Do sklepu znowu poczęli wchodzić goście , wybierać towary , targować się , płacić . Ale Wokulski widział tylko ich cienie , pogrążony w pracy . A im dłuższe sumował kolumny , im większe wypadały mu sumy , tym bardziej czuł , że w sercu kipi mu jakiś gniew bezimienny . O co ? … na kogo ? … mniejsza . Dosyć , że ktoś za to zapłaci , pierwszy z brzegu .
Gniew w nim zakipiał .
— Cóż — spytał Rzecki — znowu doktór pracuje nad włosami ? … Phi ! co za mnóstwo cyfr … Jak sklepowe rachunki .
W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny , że baron nie odzyska swojej klaczy , gdyż kupił ją Wokulski …
Stanowisko Szlangbauma wyjaśniło się od razu ; dziś mnie prędzej coś powiedzą ( ba ! nawet zwymyślają ) aniżeli jemu . Ale czy wynalazł kto sposób przeciw półsłówkom , minom i spojrzeniom ? … A to wszystko truje biedaka , który mi nieraz mówi wzdychając :
— To mi wszystko jedno , gdyż potrzebuję tylko majętnego desperata — rzekł Geist .
Węgiełek zbiegł ze wzgórza . Panna Izabela spojrzała na Wokulskiego . Była blada i wzruszona .
— Już pan skończył , panie Wokulski ?
Po herbacie Helunia zaczęła ustawiać na dywanie dziś otrzymane zabawki , co chwilę wykrzykując z radości ; pani Misiewiczowa i ja usiedliśmy pod oknem ( staruszka nie może odzwyczaić się od tych okien ! ) , a Wokulski i pani Stawska uplacowali się na kanapie : ona z jakąś siatką , on z papierosem .
Rzecki ubiera się w okamgnieniu i z piorunującą szybkością wypija herbatę nie patrząc ani na samowar , ani na służącego , który go przyniósł . Potem biegnie do sklepu jeszcze zamkniętego , przez trzy godziny rachuje bez względu na ruch gości i rozmowy „ panów ” i punkt o dziesiątej mówi do Lisieckiego :
— Zastanów się jednak , czy nie szkoda tak pięknych pamiątek .
— Cóż to za oryginalne diabły , panie Mraczewski ? — spytał Lisiecki .
— Dlaczego ? …
— Panie Mraczewski ! … Kto pana ośmielił …
„ Czego on chce ? … ” — pomyślał Wokulski podziwiając w duszy mądre spojrzenie swego rywala i nagłą zmianę tonu . Zdawało się , że przez jego usta przemówił inny człowiek .
I dachy są jakieś oryginalne , wysokie , obładowane kominami , najeżone blaszanymi kominkami i szpicami . I na ulicach co krok wyrasta albo drzewo , albo latarnia , albo kiosk , albo kolumna zakończona kulą . Życie kipi tu tak silnie , że nie mogąc zużyć się w nieskończonym ruchu powozów , w szybkim biegu ludzi , w dźwiganiu pięciopiętrowych domów z kamienia , jeszcze wytryskuje ze ścian w formie posągów lub płaskorzeźb , z dachów w formie strzał i z ulic w postaci nieprzeliczonych kiosków .
Ale i wielmożny pan coś markotnie wygląda ? Taki już widać czas nastał , że wszyscy muszą zginąć — westchnął ubogi człowiek .
— No i powiedz sama , czy można nie ufać w opiekę boską ? Śmierć tego człowieka byłaby dla mnie ciężkim ciosem — i — został uratowany ! Muszę z nim zawiązać bliższe stosunki , a wtedy zobaczymy , kto wyjdzie lepiej : czy książę na swoim wielkim adwokacie , czy ja na moim Wokulskim . Jak sądzisz ?
— Rozumiesz , tylko nie ufasz mi . Wielka to cnota nieufność , leczyć z niej pana nie będę . Tyle ci powiem : Łęcki-bankrut może zostać … krewnym nawet kupca , a tym bardziej kupca-szlachcica . Ale Łęcki z trzydziestoma tysiącami rubli w kieszeni ! …
Pannie Felicji krew i łzy napłynęły do oczu . Spojrzała na Wokulskiego naprzód z gniewem , potem ze wzgardą , a nareszcie wybiegła z pokoju pod pozorem znalezienia chustki . Gdy wróciła , wyglądała jak Maria Stuart przebaczająca swoim oprawcom i miała czerwony nosek .
— Nie ! Pani już nic i nigdy nie sprzedadzą w moim sklepie .
— Wciąż mówią — odezwałem się — że sprzedajesz sklep .
— Ojej ! I ze ślusarkom się trochę … i według stolarki … Koszyków nauczyłem się też wcale pięknych i rysować . A nawet jakby przyszło do malowania , to też …
— Yung na przodzie …
Ton ten otrzeźwił Wokulskiego , który podniósł głowę i odparł oschle :
Wyrazy te zastanowiły mnie w przykry sposób . Spojrzałem na Stacha z uwagą i ogarnęło mnie zdziwienie . Nigdy bym nie sądził , ażeby człowiek niby to zdrów , a w każdym razie nie raniony , mógł zmienić się tak w przeciągu kilku godzin . Pobladł , oczy zapadły , prawie zdziczał …
— A rozmawia z tobą ?
Pan Ignacy nie odpowiedział nic . Wziął klucz od tylnych drzwi sklepu i opuścił pokój .
Ostatnie zdania Miler wypowiedział zniżonym głosem i cofnął się na korytarz .
— Cóż , stary , czas by się przeprowadzić na nowe mieszkanie .
Ale co mi tam do cudzych interesów !
Książę wszedł .
— Kto wie ? … — odparł . — Może się i ożenię … Ale nie z nią .
Tymczasem Wokulskiego nie było w Łazienkach .
— Der Kaffee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ? …
— O ! bo Grossmutter myśli tylko o kawie i o obiedzie — oburzył się Jan .
Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z listem w ręku .
Pan Łęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument . Odłożywszy zaś pióro rzekł :
Był tak wzruszony , że pani Wąsowskiej żal go się zrobiło .
Poszedł jeszcze w stronę Pomarańczarni , tą samą ścieżką co pierwej , upatrując na miałkim piasku śladu bucików panny Izabeli . Coś się tu zmieniło . Wiatr dął silniej , zmącił wodę w sadzawce , porozganiał motyle i ptaki , a za to napędził więcej obłoków , które raz po raz przyćmiewały blask słońca .
— I w tym wypadku byłeś pan przed pół rokiem innego zdania — wtrącił Rzecki .
Przed piątą w numerze zjawił się Geist ; był jakiś rozdrażniony i zamknął za sobą drzwi na klucz .
Prosty ten zbieg wypadków głęboko wstrząsnął Wokulskim ; przez chwilę uwierzył nawet w przeczucia i pomyślał z radosnym zdumieniem :
— Cóż , nie żeni się pan Wokulski ?
— Pan sądzi , że są szczęścia , które warto opłacić krótszym życiem ? — spytała panna Izabela .
Zdaje mi się , że jest wdową , gdyż nigdy nie widuję jej z mężem , tylko z małą córeczką Helunią , miluchną jak cukiereczek . Stach , gdyby się z nią ożenił , od razu musiałby zerwać z nihilistami , bo co by mu zostało czasu od posług przy żonie , to pieściłby jej dziecinę . Ale i taka żoneczka niewiele zostawiłaby mu chwil wolnych .
„ Co ja dziś wyrabiam ? … — myśli . — Co mnie obchodzą licytacje choćby pałaców , nie tylko kamienic ? … ”
— Łatwo możesz się dowiedzieć — szepnęła panna Florentyna .
Książę we własnym pałacu , na pierwszym piętrze , zajmował ogromne mieszkanie . Część jego , złożona z gabinetu pana , biblioteki i fajczarni , była miejscem męskich zebrań , na których książę przedstawiał swoje lub cudze projekta dotyczące spraw publicznych . Zdarzało się to po kilka razy w roku . Ostatnia nawet sesja wiosenna była poświęcona kwestii statków śrubowych na Wiśle , przy czym bardzo wyraźnie zarysowały się trzy stronnictwa . Pierwsze , złożone z księcia i jego osobistych przyjaciół , koniecznie domagało się śrubowców , drugie zaś , mieszczańskie , uznając w zasadzie piękność projektu , uważało go jednak za przedwczesny i nie chciało dać na ten cel pieniędzy . Trzecie stronnictwo składało się tylko z dwu osób : pewnego technika , który twierdził , że śrubowce nie mogą pływać po Wiśle , i pewnego głuchego magnata , który na wszystkie odezwy , skierowane do jego kieszeni , stale odpowiadał :
Hrabina odłożyła książkę .
O ósmej wieczór zamykano sklep ; subiekci rozchodzili się i zostawał tylko Rzecki . Robił dzienny rachunek , sprawdzał kasę , układał plan czynności na jutro i przypominał sobie : czy zrobiono wszystko , co wypadało na dziś ? Każdą zaniedbaną sprawę opłacał długą bezsennością i smętnymi marzeniami na temat ruiny sklepu , stanowczego upadku Napoleonidów i tego , że wszystkie nadzieje , jakie miał w życiu , były tylko głupstwem .
— Trochę — odpowiedziała ze smutnym uśmiechem . — Przychodzi mi do głowy dziwne pytanie — dodała po chwili — czy ja też potrafiłabym walczyć ? …
— Ja nie myślę — mówił Żyd — ja już zarabiam . Wczoraj adwokat pani baronowej Krzeszowskiej pożyczył ode mnie dziesięć tysięcy rubli do Nowego Roku i dał osiemset rubli procentu .
Osłupiałem ze zdziwienia , lecz w tej chwili bardzo polubiłem Jana Mincla i Augusta Katza . Z czasem przekonałem się , że w naszym małym sklepie istnieją aż dwa wielkie stronnictwa , z których jedno , składające się ze starego Mincla i jego matki , bardzo lubiło Niemców , a drugie , złożone z młodych Minclów i Katza , nienawidziło ich . O ile pamiętam , ja tylko byłem neutralny .
— Nad sto .
Ochocki zamyślił się i patrzył przed siebie nie wiadomo na co … Parę razy zdawało się , że chce wyskoczyć z breka i że go drażni towarzystwo , w którym też zapanowała cisza .
— To prawda . A ja tego dnia dałbym — bodaj — dziesięć tysięcy rubli , ażeby je zobaczyć . Głupstwo jeszcze większe ! … Czy nie tak ? …
Zamknęła drzwi i odeszła . Upłynęło ze dwie albo trzy minuty , zanim wróciła na powrót i po otworzeniu wielu zamków wprowadziła nas do pustego salonu .
— Proszę pana ! … — odparła pani Misiewiczowa trzęsąc ręką . — Znamy tu jedną magazynierkę , której te panie dają roboty , bo jest bardzo zręczna i tania . Łzami się nieraz zalewa , kiedy od nich wraca . Ile się to trzeba naczekać z przymierzeniem sukni , z poprawieniem , z rachunkiem … A jaki ton w rozmowie , jakie impertynencje , jakie targi … Ta magazynierka mówi ( jak dobrze życzę ! ) , że woli mieć do czynienia z czterema Żydówkami aniżeli z jedną wielką damą . Choć teraz i Żydówki psują się : gdy która zbogaci się , zaraz zaczyna mówić tylko po francusku , targować się i grymasić .
Panna Izabela wzruszyła ramionami .
Od tej chwili już nie wymyślała Mariannie , nie pisywała listów , nie dręczyła stróża … Tylko po całych dniach , z rękoma założonymi na piersi , chodziła po swym rozległym mieszkaniu , blada , cicha , zirytowana .
— Ślicznie ! — zawołała panna Fela . — Nie spodziewałam się od pana takiej odpowiedzi … Powiem to babci i poproszę , ażeby żadnemu z panów nie pozwoliła jeść rydzów , a przynajmniej nie te , które ja zbieram .
Spojrzał na framugę okna i znowu zobaczył młodego człowieka , który ciągle siedział sam nad nietkniętym talerzem zasłaniając oczy ręką .
W godzinę później przyszedł do sklepu niejaki pan Zięba , którego Wokulski przedstawił jako nowego subiekta .
— Sto osiemdziesiąt rubli dopłacam ! — szlochał rządca .
— Pracuj — mówił nieraz do Stacha — i wierz , bo silna wiara może zatrzymać słońce w biegu , a nie dopiero polepszyć stosunki ludzkie .
— Stach … to jest … pan Wokulski kupuje dom ?
— Cóż to za lokatora ma pan Ignacy , za którym panny szaleją ? … Cóż to za jakiś Wokulski ? … Jasiu — zwróciła się do męża — dlaczego ten pan u nas nie był ? … My go musimy wyswatać , Jasiu … Niech on zaraz przyjdzie na górę …
— Stawska była twoją kochanką …
— Idź , Helusiu — rzekła półgłosem do dziecka — połóż to na tacy i pocałuj Pana Jezusa .
— Nie dziw się : krąży koło mnie starej , zatem muszą ją widzieć moi sąsiedzi . Więc zrobisz , o co cię proszę ?
— Żaraż pójdę , tylko był tu jeszcze pan — odparł służący .
Upłynęło pół godziny , godzina , dwie — należało wracać do domu , a Wokulski nie przychodził ; nareszcie panie wsiadły do karety : hrabina zimna jak zwykle , prezesowa nieco roztargniona , a panna Izabela rozgniewana . Oburzenie nie zmniejszyło się , gdy wieczorem ojciec powiedział jej , że od południa był na sesji u księcia , gdzie Wokulski przedstawił projekt olbrzymiej spółki handlowej i w zblazowanych magnatach obudził formalny zapał .
— Nic panie nie są nam aż do … października . Właśnie Stach … — to jest pan Wokulski pisze mi , że to istny rozbój brać trzysta rubli za trzy pokoje na tej ulicy . Pan Wokulski nie może pozwolić na podobne zdzierstwo i kazał mi zawiadomić panie , że ten lokal od października będzie do wynajęcia za dwieście rubli . A jeżeli panie nie życzą sobie …
— Tak .
Panna Izabela lekko skrzywiła usta ; nie podobał jej się ten nacisk .
Mówił o tym , że obecnie świat chrześcijański obchodzi wielki post za pomocą rautów , że przed wielkim postem był karnawał , w czasie którego bawiono się wyjątkowo dobrze , i że po wielkim poście nastąpi czas najgorszy , w którym nie wiadomo , co robić . Następnie zakomunikował pannie Izabeli , że podczas wielkiego postu obok rautów odbywają się odczyty , na których można bardzo przyjemnie czas spędzać , jeżeli się siedzi obok znajomych dam , i że najwykwintniejsze przyjęcia w tym poście są u państwa Rzeżuchowskich .
Inni , więksi i mniejsi panowie , przeczuwając , że cały interes Wokulskiego przejdzie w ręce Szlangbauma , już składają mu wizyty . Nie wiedzą , biedaki ! że on co najmniej o pięć procent zniży im dochody … Najmądrzejszy zaś z nich , Ochocki , zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu , myśli o machinach latających . Ba ! … zdaje mi się , że od kilku dni radzi o nich z Wokulskim . Zawsze znajdzie swój swego : marzyciel marzyciela …
W chwilę po jej odejściu ukazał się pan Ignacy .
W każdym razie sądziłam , że pan jest człowiek zimny , rachunkowy , który chodząc po lesie taksuje drzewo , a na niebo nie patrzy , bo to nie daje procentu . Tymczasem cóż widzę ? … Marzyciela , średniowiecznego trubadura , który wymyka się do lasu , ażeby wzdychać i wypatrywać zeszłotygodniowe ślady jej stóp ! Wiernego rycerza , który kocha na życie i śmierć jedną kobietę , a innym robi impertynencje . Ach , panie Wokulski , jakie to zabawne … jakie to niedzisiejsze ! …
I waha się : czy iść do sądu , czy wracać do sklepu ? W tej chwili widzi na Krakowskim przejeżdżającą dorożkę , a w niej damę wysoką , chudą i mizerną , w czarnym kostiumie . Dama właśnie patrzy na ich sklep , a Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach spostrzega wyraz głębokiej nienawiści .
Panna Ewelina przez cały czas rozmowy była schylona nad haftem . W tej chwili podniosła głowę i spojrzała na Starskiego z takim wyrazem rozpaczy , że Wokulski zdziwił się … Ale Starski wciąż uderzał szpicrózgą w koniec swego buta , gryzł cygaro i uśmiechał się na pół drwiąco , na pół smutnie .
— Kiedym wyjeżdżał , po całych dniach łowił ryby . Ale ponieważ gust zmienia mu się często , więc nie jestem pewny , czy nie zobaczę go teraz jako myśliwca … Ale cóż to za szlachetny młody człowiek , co za wiedza ! … No i zasługi już ma ; zrobił kilka wynalazków .
Wokulski uczuł , że z serca usuwa się mu ogromny ciężar .
— Jakaś zagadkowa figura ten pan — mówiła po francusku dama w brylantach do damy w strusim piórze . — Pierwszy raz widziałam prezesową płaczącą .
— Przepraszam , wielmożny panie — rzekł nieśmiało — ale jak mnie kto zaczepi : skąd mam tyle pieniędzy ? …
— A , dziękuję panu ! … Porządnie pan ze mną wyszedł , nie ma co mówić … Kupił pan kamienicę w lipcu , a sprzedał ją w grudniu , rychtyg jak na handel , nie uprzedzając o tym nikogo …
Baron podniósł się z fotelu .
Tymczasem Wokulski , zamiast namawiać go , przyszedł raz około szóstej do sklepu , a zastawszy Rzeckiego nad rachunkami — rzekł :
— Będę …
— Pamiętasz — rzekł — ile wziąłem pieniędzy , gdym stąd wyjeżdżał ?
— Nic nie mówiła , co by kwalifikowało się do powtórzenia — odparł Wokulski .
— Ci zawsze kłócą się ! — rzekła ze śmiechem prezesowa .
— Książę ! … — zameldował służący .
— To jest niedelikatność , mój panie ! … — krzyczał czwarty . — Odzienie mi popęka …
— No , Stanisławie Piotrowiczu , twoje szczęście , żeś przyjechał …
Sędzia był zdziwiony wykrzyknikiem , ale ja nie … Spostrzegłem bowiem , że pan Patkiewicz nie odejmując rąk od piersi nagle wywrócił oczy i opuścił dolną szczękę w taki sposób , że zrobił się podobny do stojącego trupa . Jego twarz i cała postawa istotnie mogła przerazić nawet zdrowego człowieka .
„ Wolęż ja wyrzucać pieniądze na powozy i konie aniżeli na tego rodzaju — nieszczęścia ! … ”
— Jaki atak ? …
— Moja droga , dajże spokój ! — oburzyła się panna Izabela . — Co ci na tym zależy , ażeby psuć mi humor ?
— Co ja mu pomogę — mruknął . — To nieuleczony marzyciel , który już nie odzyska rozsądku . Fatalnie posuwa się do ruiny materialnej i moralnej , tak jak wy wszyscy i cały wasz system .
Rzecki odgadując , co się z nim dzieje , zachodził w różnych porach dnia i próbował wciągnąć go w rozmowę . Ale ani stan pogody , ani handel , ani polityka nie obchodziły Wokulskiego . Raz się tylko ożywił , gdy pan Ignacy zrobił wzmiankę , że Milerowa prześladuje panią Stawską .
Austriacy , a raczej Węgrzy już na dobre wleźli do Bośni i Hercegowiny , gdzie ich bardzo niegościnnie przyjmują . Znalazł się nawet jakiś Hadżi Loja , podobno znakomity partyzant , który im napędza dużo zgryzot . Szkoda mi węgierskiej piechoty , ale też i dzisiejsi Węgrzy diabła warci . Kiedy ich w 49 roku dusił szwarcgelber , krzyczeli : każdy naród ma prawo bronić swojej wolności ! … A dziś co ? … Sami pchają się do Bośni , gdzie ich nie wołano , a broniących się Bośniaków nazywają złodziejami i rozbójnikami .
I wybiegł ze sklepu wracając się parę razy i spoglądając na szyld nad drzwiami .
Dopiero około dziewiątej wszedł , a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski , piękny , dwudziestokilkoletni blondynek , z oczyma jak gwiazdy , ustami jak korale , z wąsikami jak zatrute sztylety . Wbiegł ciągnąc za sobą od progu smugę woni i zawołał :
— Tak widać było przeznaczone — odpowiedziała z uśmiechem .
X. Pamiętnik starego subiekta
Tu odezwała się w pannie Izabeli rodowa pycha .
— Prawda — ciągnie dalej Żyd — że w naszym wieku ciężko stoić , no , ale takie pieniądze to też nie chodzą piechotą … A jaką pan będzie miał reputację , kiedy się dowiedzą , że pan dobrodziej chciał kupić kamienicę za osiemdziesiąt tysięcy rubli ? …
Długa chwila upłynęła , zanim Wokulski skombinował , że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką , że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry .
— Nasz , żydowski …
III . Pamiętnik starego subiekta
Zły humor pana domu źle oddziałał na innych ; obiadu nikt nie jadł . Po obiedzie pan Tomasz zamknął się w gabinecie i chodził wielkimi krokami , co było dowodem niezwykłego wzruszenia .
Ale pannę Izabelę w przykry sposób dotknęła jego obojętność dla sztuki . Sposępniała i przez resztę dnia rozmawiała z Wokulskim dosyć chłodno .
— Pozwoli pani zaprezentować sobie : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza …
I na samą myśl o tym Wokulski uczuł pragnienie śmierci , ale tak zupełnej , żeby nawet resztki jego popiołów nie zostały na ziemi .
— Może pan dobrodziej — odważyłem się wtrącić z ukłonem — raczy wybrać sobie jaki przedmiocik , który odeszlemy bez pretensji …
Ostatnie te słowa skierowane były do mizernego studenta , który wraz ze swoim towarzyszem czekał przed bramą , widocznie na panią Krzeszowską , a myśląc , że ona wychodzi , ucharakteryzował się na trupa przed … panią Misiewiczową . Wnet poznał swoją omyłkę i zawstydził się tak , że pobiegł parę kroków naprzód .
Dorożkarz dotyka ręką kapelusza i woła :
— Niech pani powie : tamci dużo rozkazywali i wydawali pieniędzy , stworzył jednak Francję i sztukę kto inny . Tworzyli ją źle wynagradzani żołnierze i marynarze , przywaleni podatkami rolnicy i rękodzielnicy , a nareszcie uczeni i artyści . Jestem człowiekiem doświadczonym i zapewniam panią , że łatwiej projektować aniżeli wykonywać i łatwiej wydawać pieniądze aniżeli je gromadzić .
— Proszę — rzekł uroczyście hrabia  Anglik — ażeby przeciwnicy podali sobie ręce .
— Pozwoli pan — odezwał się Maruszewicz po kilku słowach powitania — że od razu położę karty na stół … Chodzi o oryginalną propozycję …
— Masz rację … — odparł Geist i wydobył z kieszeni średniej wielkości pudełko . — Zobacz — rzekł — za co to ludzi nazywają szaleńcami ! …
W głosie moim było tyle współczucia , że rządcy nos jeszcze bardziej poczerwieniał . Pani baronowej zaś obeschło jedno oko , lecz jeszcze płakała drugim , na znak , że nie uważa swojej akcji za skończoną , a mnie za pobitego .
Książę i Wokulski powstali .
„ Rozstawili pikiety — pomyślał Wokulski — ażeby nie skompromitować dorobkiewicza . Grzecznie to z ich strony , ale … ”
— Co powie świat , o to nie dbam — rzekł Wokulski . — A jeżeli zechce mnie moralizować , tak jak pan , pokażę mu drzwi . O , tam są drzwi , widzisz pan , panie adwokacie ?
— Zostawiłabym go w spokoju i odeszłabym .
— Co to za wiersze ? … — spytała wyciągając rękę .
Nie upłynęło dziesięć minut po wyjściu barona , kiedy służący zameldował Wokulskiemu jakiegoś pana , który koniecznie chce się widzieć , ale nie mówi swego nazwiska .
— Cóż to , i ona już nie ma pieniędzy ? — spytał Wokulski adwokata .
— Przepraszam cię , Belu , że mnie widzisz w takim negliżu … Cóż się stało ? …
— Siądźmy , panie Wokulski — mówił książę . — Wybornie zdarzyło się , ponieważ mam do pana ważny interes . Wyobraź pan sobie , że pańskie projekta wywołały wielki popłoch między naszymi bawełnianymi fabrykantami … Wszak dobrze powiedziałem — bawełnianymi ? … Oni utrzymują , że pan chce zabić nasz przemysł … Czy istotnie konkurencja , którą pan stwarza , jest tak groźna ? …
— List od Belci ! — zawołał — jestem w domu ! … — I śmiejąc się wybiegł z gabinetu .
„ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas … ” — mówił sobie baron .
Nad wieczorem zaszedł do pani Misiewiczowej , ażeby się z nią naradzić , i tu dowiedział się z ust matki , że pani Stawska dlatego tylko nie jest kochanką Wokulskiego , ponieważ on tego nie żądał …
— A bój się pan Boga , panie Ignacy — zawołał — trzy godziny czekam na pana ! Wyście tu wszyscy głowy potracili …
„ Cztery dni temu o mało nie zabiłem człowieka , dziś dla drugiego postawiłem most do więzienia i — wszystko dla niej za jedno : merci … No , dla niej także zrobiłem majątek , daję pracę kilkuset ludziom , pomnożę bogactwa kraju … Czymże byłbym bez niej ? Małym , galanteryjnym kupcem . A dziś mówią o mnie w całej Warszawie , ba ! … Odrobina węgla porusza okręt dźwigający dolę kilkuset ludzi , a miłość porusza mnie . A jeżeli mnie spali tak , że zostanę tylko garścią popiołu ? … O Boże , jaki to nędzny świat … Ma rację Ochocki . Kobieta jest podłym zwierzęciem : bawi się tym , czego nawet nie może zrozumieć … ”
— Powiedz pani — odparł już zirytowany rządca — że przychodzimy pogadać o lokalu …
— Ot , widzisz — rzekła hrabina — to jest najwyższa arystokracja . Zamiast siedzieć w salonie , uciekli tutaj dokazywać .
— Teraz wszystko rozumiem — rzekł . — Ten kwit jest sfałszowany , a sfałszowany przez Maruszewicza . Ja nie pożyczałem pieniędzy od pana Wokulskiego ! …
Wyszliśmy , nie zatrzymywani dłużej ; na schodach zatoczyłem się jak pijany .
— Wierz mi , panie Ignacy — kończył schrypniętym głosem — że nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie . W całej naturze samiec należy do tej samicy , która mu się podoba i której on się podoba . Toteż u bydląt nie ma idiotów . Ale u nas ! … Jestem Żyd , więc nie wolno mi kochać chrześcijanki … On jest kupiec , więc nie ma prawa do hrabianki … A ty , który nie posiadasz pieniędzy , nie masz prawa do żadnej zgoła kobiety … Podła wasza cywilizacja ! … Chciałbym bodaj natychmiast zginąć , ale przywalony jej gruzami …
— Nic — odparł z uśmiechem . — Śmierć zajrzała mi w oczy .
— Za czym ? No … za wszystkim … za krajem …
— Sądzi pan , że mogę robić inaczej ? … — szepnął Wokulski .
— Nie z panną Łęcką , ale z panią Stawską .
— Oto patrz pan , do czego doprowadzają baby nawet takich ludzi jak Wokulski ! Wiesz pan , dlaczego on rozdrażniony ? …
— O , bardzo proszę … — odpowiada obrażony zakrystian . — Nie każdy jest łotrem , kto siedział na Pawiaku … A co do udzielania rad …
— Przystępuję na początek z pięćdziesięcioma tysiącami rubli — mówił zgarbiony hrabia . — Na rok przyszły zaś … zobaczymy …
— Nie . To , czego doznaję w tej chwili , nie jest uprzedzeniem , ale raczej jasnowidzeniem . Nawet nie domyślasz się , jak ja dawno znam tego człowieka , a raczej — od jak dawna on mnie prześladuje . Teraz dopiero przypominam sobie , że przed rokiem nie było przedstawienia w teatrze , nie było koncertu , odczytu , na którym bym go nie spotkała , i dopiero dziś ta … bezmyślna figura wydaje mi się straszną …
— Wiem — wtrąciła ciotka . — On chce do Mincla .
Wokulski przykląkł , ażeby podnieść papier . Wtem dotknął sukni panny Izabeli i już nie wiedząc , co robi , schwycił ją za rękę .
— Co znaczy ten zapis ? — spytałem , trochę nawet zaniepokojony .
W sercu gotowała mu się głucha wściekłość . Czuł , że jego ręce stają się jak żelazne sztaby , a ciało nabiera tak dziwnej tęgości , że chyba nie ma kuli , która by uderzywszy go nie odskoczyła . Przemknął mu przez głowę wyraz : śmierć , i na chwilę uśmiechnął się . Wiedział , że śmierć nie rzuca się na odważnych ; staje tylko naprzeciw nich jak zły pies i patrzy zielonymi oczyma : czy nie zmrużą powieki ?
— Bóg wie , panie , ani tak , ani owak . Nawet z początku to śmiałem się z niej i jak kto przechodził za oknem , mówiłem : „ Pewno i ten znajomy panny Marianny , boś panna nie z jednego pieca chleb jadła . ” A ona nic , tylko spuści głowę , kręci maszyną , aż warczy , i ognie jej na twarz biją .
— Za cóż to ?
— Nikczemnik ! … nikczemnik ! …
Nie trzeba było mojej przenikliwości , ażeby zgadnąć , że był to jeden z nie płacących komornego studentów , który tylko czekał na ukazanie się baronowej w lufciku , ażeby na nią puścić śledzia .
— Maleski — odparł z ukłonem właściciel faworytów — i Patkiewicz … — dodał wskazując gestem pełnym dystynkcji na ponurego towarzysza .
Wszystkie te potwory siadały mu na plecach , chwytały go za surdut , za rękawy , ale żaden nie śmiał go skrzywdzić . Bo widzieli , że się kowal nie boi , zaś przed nie bojącym się złe umyka jak cień przed człowiekiem . „ Zginiesz tu , kowalu ! … ” — wołały strachy , ale on tylko ściskał siekierę w garści i przepraszam … tak im odpowiadał , że wstyd państwu powtórzyć …
Jechali z dziesięć minut , a teraz Wokulski zatrzymał konia . Stał na wzgórzu , nad łąką tak piękną jak marzenie . Co w niej było pięknym , czy zieloność trawy , czy kręty bieg rzeczułki , czy drzewa pochylające się nad nią , czy pogodne niebo ? Wokulski nie wiedział .
— Przepraszam ! … — zawołał podnosząc się z fotelu .
Pocałował narzeczoną w rękę i poszedł ku pałacowi .
Wszedł , grzecznie ukłonił mi się i zapytał :
Za kontuarem , blisko okna , siedział na starym fotelu Jan Mincel i ciągnął za sznurek kozaka …
— Gdybyś tu bywał częściej , sam byś poznał , jakie melioracje należałoby zaprowadzić w tym domu . Ale co ciebie obchodzi dom albo nawet taka piękna kobieta !
— Będzie sprawiedliwość , choćby i Napoleona nie stało . Ale i Napoleon się znajdzie .
— Onegdaj puszczałeś się pan balonem captif — mówił gość .
— On ma … on ma — szostre w Krakowie , która , rozumysz pan , zapysała dla jego córki …
Wokulski wrócił do swoich zajęć , a ja zapytałem pani Heleny : co nowego w domu i w jakich jest stosunkach z baronową ?
W salonie czekała go panna Izabela . Była trochę blada , ale tym piękniejsza . Przywitał ją i rzekł wesoło :
— A jeżeli pewność nie jest najgorsza ? … — spytała panna Izabela nie patrząc mu w oczy .
Usłyszawszy taką pochwałę Wokulski otworzył biurko , poszukał w nim i za chwilę wydobył paczkę weksli .
Światło w przedpokoju nieco oprzytomnia pannę Izabelę . Uśmiecha się .
„ Cóż to jest w rezultacie ? … nic ! … Ach , jakież ze mnie bydlę … ”
— Jakże się pani czuje ?
— Jak to ? … Dlaczego ? … — dziwił się pan Tomasz , coraz szerzej otwierając oczy .
Na drugi dzień około dziewiątej rano służący obudził Wokulskiego , donosząc mu , że czeka Wysocki .
— Proszę .
— Nie byłem , ale … będę …
— Przepraszam — odezwał się Wokulski — ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną , tylko o spółkę zapewniającą zyski .
— Kto ma siłę w rękach , ma świat u nóg .
— Wiem , ale mógł się który zostać , zarzucić …
„ No , w sali ją zobaczy … ”
— Kpiliście — mówię — że stroi się w cudze pióra , więc wrócił do dawnego nazwiska .
Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym , a wewnętrzna pustka straszliwą . Chciał czymś się zająć i przypomniał sobie , że jeden z zagranicznych kapitalistów pytał go o zdanie w kwestii bulwarów nad Wisłą . Zdanie już miał wyrobione : Warszawa całym swoim ogromem ciąży i zsuwa się ku Wiśle . Gdyby brzeg rzeki obwarować bulwarami , powstałaby tam najpiękniejsza część miasta : gmachy , sklepy , aleje …
— Umrę , mówię ci , doktorze , umrę albo … ożenię Stacha z panią Stawską . To kobieta , która ma i rozum , i serce , i za miłość zapłaci miłością , a jemu takiej trzeba .
— O , znowu swoje ! … — wykrzyknął młody człowiek wsadzając ręce w kieszenie . — Ileż razy jeszcze będę musiał powtarzać panu , ażeby pan o tych głupstwach nie gadał ze mną , tylko albo z Patkiewiczem , albo z Maleskim ? … To przecież tak łatwo pamiętać : Maleski płaci za miesiące parzyste , luty , kwiecień , czerwiec , a Patkiewicz za nieparzyste : marzec , maj , lipiec …
„ Więc oni tu przepędzają wieczory przy księżycu i śpiewie słowika ? … — pomyślał Wokulski i poczuł straszny ból w sercu . — Panna Izabela już kocha się w Ochockim , a jeżeli się nie kocha , to tylko z winy jego dziwactw … No i ma słuszność … piękny człowiek i niezwykły … ”
— Pani nigdy nie była szczęśliwa ? …
Potem marzyło mu się , że to morze domów i las posągów , i nieskończone szeregi drzew zwalają się na niego i że on sam już śpi w niezmiernym grobowcu samotny , cichy , prawie szczęśliwy . Śpi , o niczym nie myśli , o nikim nie pamięta , i tak przespałby wieki , gdyby , ach ! nie ta kropla żalu , która leży w nim czy obok niego , tak mała , że jej nie dojrzy ludzkie oko , a tak gorzka , że mogłaby cały świat zatruć .
Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta tak piękna i dystyngowana , że Wokulski mimo woli powstał z fotelu . Mogła mieć około czterdziestu lat ; wzrost okazały , rysy bardzo regularne , postawa wielkiej damy .
Pan Tomasz aż poruszył się na krześle .
W Wielką Środę , punkt o jedynastej rano , panna Izabela już siedziała w otwartym powozie wraz ze swoją nieodstępną towarzyszką , panną Florentyną . Po Alei chodziły wiosenne powiewy roznosząc tę szczególną , surową woń , która poprzedza pękanie liści na drzewach i ukazanie się pierwiosnków ; szare trawniki nabrały zielonawego odcienia ; słońce grzało tak mocno , że panie otworzyły parasolki .
— Do widzenia ! — szepnęła z akcentem w głosie .
— No ? …
— Ależ słowo honoru daję , że tylko dla skrócenia drogi szedłem przez klomby — tłomaczył się Ochocki .
Przez pozostałą część drogi do sądu trapi pana Ignacego sumienie . Przybiera ono postać olbrzyma z brodą w żółtym jedwabnym kitlu i takichże spodniach , który dobrodusznie a zarazem ironicznie patrząc mu w oczy mówi :
Żyd , któremu to właśnie przyszło na myśl , cofnął się czym prędzej z oranżerii i jak kamień wyrzucony z procy wpadł w dorożkę . Ale woźnica ( porozumiawszy się już widocznie z krwiożerczymi ogrodnikami ) oświadczył , iż za żadne w świecie skarby nie pojedzie dalej , chyba że kupiec da mu czterdzieści groszy za kurs i jeszcze zwróci dwa grosze urwane przy pierwszym kursie .
„ Więc naprawdę — mówiła sobie — chcą mnie oddać temu parweniuszowi ? … A , zobaczy , jak na tym wyjdzie ! … ”
— Coraz bardziej przekonywam się , Belu , że pieniądze nie dają szczęścia . Ten Wokulski zrobił świetną jak dla niego karierę , lecz — cóż stąd ? … Już nie pracuje w sklepie , ale nudzi się w Łazienkach . Uważałaś , jaką on ma znudzoną minę ?
Pan Tomasz Łęcki był to sześdziesięciokilkoletni człowiek , niewysoki , pełnej tuszy , krwisty . Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy , tej samej barwy . Miał siwe , rozumne oczy , postawę wyprostowaną , chodził ostro . Na ulicy ustępowano mu z drogi — a ludzie prości mówili : oto musi być pan z panów .
— Do tego na Podwalu , co ma we drzwiach pałasz , a w oknie kozaka .
Rzecki rozłożył ręce .
Pani baronowa zmieszała się .
I. Pamiętnik starego subiekta
I w tej chwili przestrasza się własnych słów …
— Bywały już , trwały przez osiemnaście wieków i jaki rezultat ? … W antyżydowskich prześladowaniach zginęły najszlachetniejsze jednostki , a zostały tylko takie , które mogły uchronić się od zagłady . I oto jakich mamy dziś Żydów : wytrwałych , cierpliwych , podstępnych , solidarnych , sprytnych i po mistrzowsku władających jedyną bronią , jaka im pozostała — pieniędzmi . Tępiąc wszystko , co lepsze , zrobiliśmy dobór sztuczny i wypielęgnowaliśmy najgorszych .
— Tak !
Uczuł łzę pod powieką , lecz pohamował się i nie splamiła mu twarzy .
— Czy podobna ? … Jest przecie cudzoziemcem …
— No dobrze . Będę jego kumem .
„ Jednakże Pan Bóg jest łaskawy — myślała — gdy ocalił człowieka , który może się nam przydać . Ojciec tak liczy na niego , a i ja nabieram ufności . O ileż mniej w życiu doznałabym zawodów mając rozumnego i energicznego przyjaciela . ”
„ Słowo daję , że to pani Krzeszowska ” — szepnął Wokulski .
Wtem zadzwoniono . Czujny sługa odsunął się na palcach ode drzwi gabinetu , z hałasem wszedł do przedpokoju i po chwili wróciwszy zapukał do pana .
„ Mój kochany Ignacy ! Posyłam ci dwieście złotych na drogę , to się później obrachujemy . Zajedź wprost do mego sklepu na Krakowskim Przedmieściu , a nie na Podwal , broń Boże ! bo tam mieszka ten złodziej Franc , niby mój brat , któremu nawet pies porządny nie powinien podawać ręki . Całuję cię , Jan Mincel . Warszawa , d . 16 lutego r . 1853 .
— Tamte dwa konie są niezłe , ale nasza klacz znakomita — mówił dyrektor .
— To nic nie znaczy , Belu ! … Mają pieniądze i duży kredyt , a to główna rzecz — uspakajał ją pan Tomasz .
Od tej pory zupełnie zmienił tryb życia . Swój balon z wiatrakiem rzucił w kąt , gdzie go niebawem zasnuła pajęczyna ; butlę do robienia gazów oddał stróżowi na wodę , do książek nawet nie zaglądał . I tak leżały skarbnice ludzkiej mądrości , jedne na półce , inne na stole , jedne zamknięte , inne otwarte , a on tymczasem …
— Ach , co też pan mówi , panie Rzecki ! — oburzyła się staruszka . — On nie może mieć szczęścia do kobiet ?
Wokulski schylił głowę . „ Znam ja to » merci « ! — pomyślał — płaci się za nie kulami … ”
Schylił głowę i posuwając palcem z dołu do góry albo z góry na dół , sumował kolumny cyfr długich jak Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście . Sumował bez błędu , nawet z cicha mruczał , a jednocześnie myślał sobie , że jego Stach znajduje się na jakiejś fatalnej pochyłości .
Mówiła głosem cichym i łagodnym , a targowała się jak stu skąpców . To było za drogie , tamto za tanie ; tu plusz stracił barwę , tam zaraz odlezie skórka , a ówdzie ukazuje się rdza na okuciach . Lisiecki już cofnął się od niej rozgniewany , Klejn odpoczywał , a tylko Mraczewski rozmawiał z nią jak z osobą znajomą .
— Tere  fere — przerwał doktór . — Już ja na tych godach nie będę .
„ Nie , to niepodobna ! … ”
— Mówi , że pojedzie do Kijowa , do uniwersytetu . Ha ! niech jedzie — prawił Machalski — może choć jeden subiekt wyjdzie na człowieka . Ja mu tam nie przeszkadzam ; kiedy jest w piwnicy , nie napędzam go do roboty ; niech sobie czyta . Ale na górze dokuczają mu subiekci i goście .
— * Tek * ! … — potwierdził hrabia  Anglik .
„ Ładnie bym się zarekomendował adwokatowi ! — myślał schodząc ze schodów . — Jednego dnia namawiam ludzi , aby mi powierzyli kapitały , a drugiego kupuję kota w worku . Naturalnie , że od razu skompromitowałbym albo siebie , albo … pannę Izabelę . ”
Wokulski słuchał przechwałek Mraczewskiego bez ruchu . Doświadczał wrażenia , jakby mu na głowę i na piersi spadały ciężary .
— Helenka , córka moja , panie …
Uderzył się w łysinę i mówił ciszej :
Za oknem wciąż toczyły się wozy i płynął w obie strony potok ludzki , z którego co chwila odrywał się ktoś i wchodził do sklepu .
— Ależ , panie , on kosztował mnie sto tysięcy …
„ Odpowiedziałaby — myślał — że za mało jeszcze się znamy , że powinienem zasłużyć na nią … Tak … niezawodnie tak by odpowiedziała ” — powtarzał , ciągle przypominając sobie niewątpliwe oznaki sympatii .
Woalka chroniła ją od wiatru , kareta od deszczu , sobole od zimna , parasolka i rękawiczki od słońca . I tak żyła z dnia na dzień , z miesiąca na miesiąc , z roku na rok , wyższa nad ludzi , a nawet nad prawa natury . Dwa razy spotkała ją straszna burza , raz w Alpach , drugi — na Morzu Śródziemnym . Truchleli najodważniejsi , ale panna Izabela ze śmiechem przysłuchiwała się łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu , ani przypuszczając możliwości niebezpieczeństwa . Natura urządziła dla niej piękne widowisko z piorunów , kamieni i morskiego odmętu , jak w innym czasie pokazała jej księżyc nad Jeziorem Genewskim albo nad wodospadem Renu rozdarła chmury , które zakrywały słońce . To samo przecie robią co dzień maszyniści teatrów i nawet w zdenerwowanych damach nie wywołują obawy .
— Nie . Niektórzy z nich wprost mówili , że mając do wyboru między pogwałceniem „ praw natury ” a złudzeniami własnych zmysłów , wolą nie dowierzać zmysłom . I jeszcze dodawali , że robienie poważnych doświadczeń z podobnymi kuglarstwami może obłąkać zdrowy rozsądek , i stanowczo wyrzekli się doświadczeń .
— Nie ? … — spytał Geist . — A jednak — dodał — mówiono mi , że panowie staracie się o coś podobnego dla marynarki . Zresztą mniejsza … Dla pana mam coś innego …
— Tek . W każdym razie pan Wokulski jest dobrym kupcem i naszą spółkę poprowadzi …
— Ale ba ! … Po babci urwało się , z Kazią zerwało się i choć w łeb sobie strzel .
Wokulski rozmyślając o tej dziwnej prawidłowości w faktach , uznawanych za nieprawidłowe , przeczuwał , że jeżeli co mogłoby go uleczyć z apatii , to chyba tego rodzaju badania .
— Panie Ignacy , to ja ! …
— No , to idź już panna , tylko powoli — upominał ją Leon .
Nawet z powodu wesela Jana wybuchnął skandal między braćmi : Jan bowiem zaopatrzył się na tę uroczystość w amarantowy kontusz , żółte buty i szablę , podczas gdy Franc oświadczył , że nie pozwoli na taką maskaradę przy ślubie , choćby miał podać skargę do policji . Usłyszawszy to Jan przysiągł , że zabije denuncjanta , jeżeli go zobaczy , i do weselnej kolacji ubrał się w szaty swoich przodków Miętusów . Franc zaś był i na ślubie , i na weselu , lecz choć nie gadał z bratem , na śmierć zatańcowywał mu żonę i prawie do samobójstwa upił się jego winem .
W tej chwili zbliżył się do niego na palcach Rzecki i szepnął :
— Kupiec ! … kupiec ! … — wybuchnęła prezesowa . — Wokulscy są tak dobrą szlachtą jak Starscy , a nawet Zasławscy … A co się tyczy kupiectwa … Moja Belu , Wokulski nie sprzedawał tego , co dziadek twojej ciotki … Możesz jej to powiedzieć przy okazji . Wolę uczciwego kupca aniżeli dziesięciu austriackich hrabiów . Znam ja dobrze wartość ich tytułów .
Pani Krzeszowska dostała spazmów , a dama z czerwoną twarzą mówiła do swej sąsiadki :
Pani Stawska usłyszawszy to podniosła się z krzesła , ażeby wyjść . Ale baronowa rzuciła jej się na szyję i tak przepraszała , tak zaklinała , aby jej przebaczyć , że zacnej pani Helenie łzy zakręciły się w oczach i została .
— Będę płacił z góry … co pół roku — odpowiedział Wokuski lękając się , ażeby pan Tomasz nie wydał pieniędzy zbyt prędko .
Jego salony pełne były gości , a do przedpokoju sypały się bilety wizytowe jak śnieg . I znowu pan Tomasz znalazł się w tej szczęśliwej pozycji , że nie tylko miał kogo przyjmować , ale nawet mógł robić wybór pomiędzy odwiedzającymi .
Po takich i tym podobnych monologach szybko składał zabawki i rozdrażniony chodził po pustym sklepie , a za nim jego brudny pies .
Niekiedy w wycieczkach towarzyszył mu Jumart i prowadził go do miejsc , o których nie wspominają przewodniki : do składów kupieckich , do warsztatów fabrycznych , do mieszkań rękodzielników , do kwater studenckich , do kawiarni i restauracyj na ulicach czwartego rzędu . I tu dopiero Wokulski poznawał właściwe życie Paryża .
W tej chwili delikatnie otwierają się drzwi gabinetu ; staje w nich panna Florentyna , wysoka , czarno ubrana , nieśmiała , trzyma w dwu palcach list i mówi cicho :
Mimo woli spojrzał na bok ; służący stał przy drzwiach .
— Stronę fachową kwestii raczy objaśnić nam łaskawie pan Wokulski , człowiek … człowiek fachowy — zakończył książę . — Pamiętajmy jednak , panowie , o obowiązkach , jakie na nas wkłada troska o interesa publiczne i ten nieszczęśliwy kraj …
— Cóż słychać na mieście ? — pytam Wirskiego , ażeby raz skończyć kłopotliwą rozmowę .
Wokulski usiadł na kanapie i oparłszy głowę o ścianę mówił jakby do siebie :
— Nie pójdziesz do żadnego pana , tylko do magdalenek . Albo wracaj na miejsce .
— Tak .
— Za życia ważył ze trzysta … słyszałeś pan ? — wtrąciła niepocieszona wdowa . Wtem znowu zasłoniła twarz chustką i rzekła szlochając :
„ Oto dwie drogi : jedna wiedzie do nieobliczonych reform ludzkości , druga do podobania się , a nawet , przypuśćmy , do zdobycia kobiety . Co wybrać ? …
— Niemoralność ? — spytałem .
Istotnie , usłyszałem głos ekscentrycznego brunecika , który z trzeciego piętra wołał :
„ Straszna rzecz ! — pomyślał Wokulski . — Cóż to za chore indywidua wprzęgają się do triumfalnego wozu tego pana … ”
— A co doktór postawisz na jego miejsce ?
— Wielkich dla mnie , ale w rzeczywistości bardzo skromnych .
— Niejaki Wokulski , kupiec , żelazny człowiek . Przy jego pomocy zorganizuję nasze mieszczaństwo , stworzę towarzystwo do handlu ze Wschodem , tym sposobem dźwignę przemysł …
— Przychodzę z pełnomocnikiem właściciela .
— A widzisz ! … — odpowiedziała hrabina całując ją . — Ciotka zawsze o tobie myśli . Dla ciebie jest to wyborna partia , którą tym łatwiej będzie zrobić , że Tomasz ma kapitalik , który powinien mu wystarczyć , a Kazio coś słyszał o zapisie ciotki Hortensji dla ciebie . No , przypuszczam , że Starski jest trochę zadłużony . W każdym razie to , co mu zostanie z majątku babki , z tym , co ty możesz wziąć po Hortensji , powinno by wam na jakiś czas wystarczyć . A później zobaczymy . On ma jeszcze stryja , ty masz mnie , więc wasze dzieci nie doznają biedy .
— Miałam list od Krzeszowskiej — przerwała mu panna Izabela .
— Ciszej ! — zgromił go sędzia . — Tak i cóż ?
W kosztownym pudełku znajdował się istotnie ząb owinięty w bibułkę .
— Więc przed wyjazdem nie można widzieć się ? …
— Może bigos albo pneumatyczną poduszkę …
— Boże uchowaj ! — ośmieliłem się wtrącić .
„ Droga Belu ! wybacz , że odzywam się w sprawie , którą tylko ty i twój ojciec macie prawo rozstrzygać . Wiem , drogie dziecię , że pozbywasz się tego serwisu i sreber , sama mi zresztą o tym mówiłaś . Wiem też , że znalazł się nabywca , który ofiarowuje wam pięć tysięcy rubli , moim zdaniem za mało , choć w tych czasach trudno spodziewać się więcej . Po rozmowie jednak , jaką miałam w tej materii z Krzeszowską , zaczynam lękać się , ażeby piękne te pamiątki nie przeszły w niewłaściwe ręce .
Godzina dziesiąta rano , nowa stacja . Pociąg staje pod dachem ; hałas , krzyk , bieganina . Wokulskiego napada od razu trzech Francuzów ofiarujących mu usługi . Nagle ktoś chwyta go za ramię .
Tymczasem rządca zapiął swój poplamiony surdut na dwa guziki i ukłoniwszy się z elegancją prawdziwego szlachcica rzekł :
— A pan skąd wiesz o tej licytacji ? … — nie na żarty zdziwił się Wokulski .
Miałem uregulować finanse kamienicy i otóż uregulowałem je tak , że na pewno dochód zmniejszył się o trzysta rubli rocznie . Ha ! może tym rychlej Stach opatrzy się i sprzeda swój nabytek , który wcale nie był mu potrzebny .
— Ani słowa więcej , baronie ! … — przerwał Wokulski ściskając go . — Drobna to sprawa . Zresztą gdybym nawet utargował na pańskiej klaczy dwieście rubli , czy potrzebowałbym się z tym kryć ? …
— Wiem — odparł . — Z tym wszystkim dziś , o dziewiątej , pani baronowa wpadła z rewirowym do mieszkania pani Stawskiej , kazała zabrać lalkę i spisać protokół . Już poszła skarga do sądu .
— Termin , jeżeli można , jutro przed południem …
— Ach , nie . Widzę tylko nieznaczne zmniejszenie ich kolosalnych dochodów , co zresztą mnie nie obchodzi . Ja mam obowiązek dbać tylko o własny zysk i o taniość dla nabywców ; nasz zaś towar będzie tańszy .
— Od pani hrabiny — rzekł .
— Nic pana nie rozumiem .
— Szanowny panie Rzecki .
— I udał się jej . Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy .
— Siadajże , panie Stanisławie — rzekła — cóż , dobrze się u mnie bawisz ?
W tej samej porze , kiedy Wokulski z panią Wąsowską kłócił się albo galopował po łące , z majątku hrabiny do Zasławka dojeżdżała panna Izabela . Wczoraj otrzymała od prezesowej list , wyprawiony przez umyślnego posłańca , a dziś na wyraźne żądanie swej ciotki wyjechała , lubo niechętnie . Była pewna , że w Zasławku już znajduje się mocno protegowany przez prezesowę Wokulski ; taka więc nagła podróż wydała jej się niewłaściwą .
Wieczorem wpadł do niego Ochocki .
— A może , czy nie sądzi pan , byłyby lepsze spinki w formie podków ? — pytał Mraczewskiego .
Naturalnie , zaprosiłem go z radością i przypomniałem sobie dobre czasy , kiedy Stach przepędzał u mnie prawie każdy wieczór . Jakże daleko te czasy ! Dziś on był posępny , ja zakłopotany i choć obaj mieliśmy sobie dużo do powiedzenia , żaden z nas nie patrzył drugiemu w oczy . Nawet zaczęliśmy rozmawiać o mrozie i dopiero szklanka herbaty , w której było pół szklanki araku , rozwiązała mi trochę usta .
— No , mówieniem nikt nikogo chyba nie przekona , tylko faktami — odparł Wokulski .
Później spostrzegłem się , że mi ktoś łata bieliznę ; więc na Boże Narodzenie kupiłem jej za dziesięć złotych parasol , a ona sześć chustek perkalowych z moim nazwiskiem . A Wysocka mówi : „ Nie daj się , młody , bo to probantka ! … ” Więcem se do głowy nie dopuszczał , choć gdyby nie była ladaco , już bym się w zapusty ożenił .
— W pół godziny — ciągnął rządca — jesteśmy w mieście . Ulica wąska , po obu stronach naród , ledwie można przejechać czwórkami , a w oknach i na balkonach kobiety … Jakie kobiety , panie Rzecki ! … Każda ma w ręku bukiet z róż . Ci , którzy stoją na ulicy , ani pary z ust … bo Austriacy blisko … Ale tamte , co na balkonach , skubią , panie , swoje bukiety i spoconych , pyłem okrytych kirasjerów zasypują listkami z róż jak śniegiem … Ach , panie Rzecki , gdybyś widział ten śnieg : amarantowy , różowy , biały , i te ręce , i te Włoszki …
— Bywaj zdrów , Michale .
— Mam prośbę do mecenasa — rzekł po chwili Wokulski .
— Więc już nic nie mamy ? … — szepnęła .
— Nade wszystko niech panowie strzegą się tej baronowej … która już czeka w czytelni , a ma niby to przyjść dopiero o trzeciej … Przysięgnę , to Niemka … Jestem przecie Alzatczyk ! …
Pan Tomasz przywitał Wokulskiego ze wzruszeniem ; trochę drżały mu ręce i trzęsła się głowa .
Do sklepu wszedł pierwszy gość : kobieta ubrana w salopę i chustkę na głowie , żądająca mosiężnej spluwaczki … Pan Ignacy bardzo nisko ukłonił się jej i ofiarował krzesło , a pan Lisiecki zniknął za szafami i wróciwszy po chwili doręczył interesantce ruchem pełnym godności żądany przedmiot . Potem zapisał cenę spluwaczki na kartce , podał ją przez ramię Rzeckiemu i poszedł za gablotkę z miną bankiera , który złożył na cel dobroczynny kilka tysięcy rubli .
Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy .
— Ciociu ! — szepnęła .
— I tyś ten sam . Za pomyślność twoich zamiarów … Jakiekolwiek są , wiem jedno , że muszą być godne ciebie . A teraz — milczę …
— A gdybym miał do spełnienia ważniejszy obowiązek aniżeli zyskanie pięćdziesięciu tysięcy ? …
Pożegnali się i Wokulski wrócił do swego mieszkania . Tam zastał już Maruszewicza , z którym pojechał do rajtszuli obejrzeć kupioną klacz .
— Czy panu powiedział kto — zapytał po chwili — że z nami jest … ot tak ? … Bo już nam ktoś — dodał szeptem — przysyłał siostrę miłosierdzia , będzie z miesiąc . Mówiła , że muszę być ladaco , i dała nam kartkę na pud węgla z Żelaznej ulicy . Czy może pan tak sam z siebie ? …
— Wszystko mi jedno .
— Kiedyż do rejenta , drogi panie , z naszą spółką ? … Namyśliwszy się przystępuję z pięćdziesięcioma tysiącami rubli … Tek .
— Tak ! … więc nędzny morderca więcej budzi w panu współczucia aniżeli opuszczona kobieta , której mienie , honor , spokój …
— Czy mam oddawać życie za tych gości , którzy mi wymyślają jak psu , czy za tych chłopców i subiektów , którzy drwią ze mnie ? — spytał Wokulski .
„ Trzeba tam pójść i coś dać — pomyślał i wyjął z kasy pięć złotych półimperiałów . — Chociaż — dodał po chwili — posłałem im już dywany , ptaszki śpiewające , pozytywkę , nawet fontannę ! … To chyba wystarczy na zbawienie jednej duszy . Nie pójdę . ”
… Alem się też rozgadał , Boże odpuść ! … Myślałem o Wokulskim , a piszę o sobie i o Katzu . Wracam więc do przedmiotu .
— Jeżeli wygramy , będę panu winien pięćdziesiąt rubli ponad umowę .
— Trzeba wytoczyć proces , tek …
— I nawet bardzo , ale to jeszcze nie wszystko . Ożeniłbym się z nią , gdybym miał pewność , że już nic w nauce nie zrobię …
— W prawej oficynie , na pierwszym piętrze .
— Słucham .
Nagle spojrzał na wystawę sklepową ( właśnie mijał okna ) i osłupiał . Wystawa już drugi tydzień nie odnowiona ! … Te same brązy , majoliki , wachlarze , te same neseserki , rękawiczki , parasole i zabawki ! … Czy widział kto podobne zgorszenie ?
Gdy zaś Wokulski odszedł , powypychał Żydów za drzwi mówiąc :
Dopiero o wiorstę za miastem , w południowej stronie , leżała grupa wzgórz . Na jednym stały ruiny zamku , składające się z dwu wież sześciokątnych , gdzie ze szczytów i okien zwieszały się bujne zielska ; na drugim rosła kępa starych dębów .
Wokulski doszedł do polanki , gdzie wówczas rozmawiali z panną Izabelą ; znalazł nawet pień , na którym siedziała . Wszystko jest , jak było ; tylko jej nie ma … Na krzakach leszczyny już żółkną liście , z sosen zwiesza się smutek , jak sieci pajęcze . Taki nieujęty , a tak go omotał !
— Brawo ! … niech żyje książę ! … — zawołano przy akompaniamencie łoskotu nóg i krzeseł .
— Jan Mincel i Stanisław Wokulski … — jęknął Maruszewicz .
— Przyznam się pani , że nawet nie uważałem , jak on gra .
Stach z wielkim spokojem przyjmował hałaśliwe dowody małżeńskiej czułości , na pociechę topiąc się w rachunkach i korespondencjach kupieckich . Jejmość zaś , zamiast ochłonąć , gorączkowała się coraz bardziej ; a gdy jej małżonek , znudzony siedzeniem czy też dla załatwienia jakiegoś interesu , wyszedł kiedy na miasto , biegła za nim … podpatrywać , czy nie idzie na schadzkę ! …
— Cóż , idziemy , panie Julianie ? — zapytała Ochockiego .
Żeby jeszcze parę takich procesów , jestem pewny , że zakochałby się w niej na śmierć .
Wokulski idzie dalej i z największą uwagą przypatruje się kamienicom . Cóż tu za sklepy ! … Najlichszy z nich lepiej wygląda aniżeli jego , który jest najpiękniejszym w Warszawie . Domy ciosowe ; prawie na każdym piętrze wielkie balkony albo balustrady biegnące wzdłuż całego piętra .
— W życiu chyba nieczęsto się tak trafia … — szepnęła pani Stawska .
— A ile płacą za lokal ?
— A pościel ? … garderoba ? … sprzęty ? … — zawołała pani łamiąc ręce .
Poszanowanie cudzej osobistości i swobody było w nim tak wielkie , że przed nim uginał się nawet jego obłęd .
— Po co wy tego psa trzymacie na łańcuchu ?
Z domu pan Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach , na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu . Wówczas jego ciemnozielona algierka lub tabaczkowy surdut , popielate spodnie z czarnym lampasem i wypłowiały cylinder , nade wszystko zaś jego nieśmiałe zachowanie się zwracały powszechną uwagę . Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał się do spacerów . Wolał przy święcie kłaść się na łóżku i całymi godzinami patrzeć w swoje zakratowane okno , za którym widać było szary mur sąsiedniego domu , ozdobiony jednym jedynym , również zakratowanym oknem , gdzie czasami stał garnczek masła albo wisiały zwłoki zająca .
I znowu po chwili dodał :
— Słuchaj , Węgiełek — rzekł nagle — podobasz mi się . Będę w tej okolicy — dodał , cicho wzdychając — będę jeszcze z tydzień … A jeżeli wyrzeźbisz mi dobrze napis , wezmę cię do Warszawy na jakiś czas … Tam przekonam się , co jesteś wart , i … może odnajdą się twoje warsztaty .
— Tak .
Co my mamy przez tę dżumę ! … Kogo spotkam , mówi : „ Co , dobrze wam sprowadzać perkaliki z Moskwy ? Zobaczysz pan , że razem z nimi sprowadzicie morową zarazę . ” A ile się to odbiera anonimów wymyślających na czym świat stoi ! Zdaje mi się jednak , że autorami ich są przede wszystkim kupcy , nasi współzawodnicy , albo też fabrykanci perkalików łódzkich .
— A niechże pan zagląda do nas choćby co wieczór ! … — zawołała sędziwa dama , gdy już byliśmy w kuchni .
— Jego kochanką … Tak , nie jestem , bo on tego jeszcze nie zażądał . Co mnie obchodzi pani Denowa czy Radzińska albo mąż , który mnie opuścił … Już nie wiem , co się ze mną dzieje … To jedno czuję , że ten człowiek zabrał mi duszę .
— Wcale nie ! Bo kiedy po Warszawie rozeszła się wieść , że subiekt Hopfera chce wstąpić do Szkoły Przygotowawczej , tłumy zaczęły tam przychodzić na śniadanie . Osobliwie roiła się studenteria .
Przy tej okazji pani Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnym mieszkaniu , ażeby mu powinszować .
Suivons les papillons diapres .
— Zdecydował pan kwestię — rzekł Wokulski z ukłonem .
„ Zabawna historia ! — mruknął Wokulski po odejściu barona . — Ten staruszek naprawdę wdeptał się po szyję … ”
— Zaraz mnie pan zrozumiesz — prawił doktór gorączkując się coraz mocniej . — Weź pan rodzinę Łęckich , co oni robili ? Trwonili majątki : trwonił dziad , ojciec i syn , któremu w rezultacie zostało trzydzieści tysięcy ocalonych przez Wokulskiego i — piękna córka dla dopełnienia niedoborów .
Po śniadaniu wyszli na peron . Okolica z tego punktu wydawała się płaska i prawie bezleśna ; tu i owdzie widać było kępę drzew , a wśród niej grupę murowanych budynków .
— Powiedz mi pan — rzekł — co to są za ludzie ?
„ Nawet tacy nie robią nic złego kobietom ” — odpowiada pan Tomasz .
— A gdyby tak było , więc i cóż ? …
— Tak , tak ! — zawołał Starski .
— Oto los rządcy — odezwała się pani wskazując mi nie mniej obdarte krzesło . — Mój mąż służy niby to bogatym panom , a gdyby nie chodził do składu węgli i nie przepisywał u adwokatów , nie mielibyśmy co włożyć w usta . — Oto nasze mieszkanie , niech pan spojrzy — mówiła — za trzy ciupy dopłacamy sto osiemdziesiąt rubli rocznie …
— Tylko niech pan żara wracza , bo już pora ubierać się i fryzjer przyjdzie .
Nagle usta same otworzyły mi się z podziwu ; ujrzałem bowiem przed katedrą sędziego pokoju całą gromadę znanych mi osób . Na lewo od stołu — pani Krzeszowska , jej robaczywy adwokat i ten hultaj Maruszewicz , a na prawo dwaj studenci . Jeden z nich odznaczał się bardzo wytartym mundurem i niezwykle obfitą wymową ; drugi miał jeszcze mocniej wytarty mundur , kolorowy szalik na szyi i wyglądał , dalibóg , jak emigrant z przedpogrzebowego domu .
Że Wokulski ożeni się z panią Stawską i że zrobi coś nadzwyczajnego , o tym już dziś nie mam najmniejszej wątpliwości . Jeszcze się , co prawda , nie zaręczył z nią , jeszcze się nawet nie oświadczył , zresztą … jeszcze nawet on sam sobie z tego nie zdaje sprawy . Ale ja już widzę … Jasno widzę , jak rzeczy pójdą , i głowę dam sobie uciąć , że tak będzie … Ja mam nos polityczny !
— Zdaje mi się , panie Ochocki — rzekła pani Wąsowska — że prędzej zostaniesz naszym Kopernikiem , aniżeli nauczysz się ostrożności ! Jak mogłeś wobec Izabeli nazwać tego pana poliszynelem ? …
W sercu Wokulskiego obok nienawiści i podziwu błysnęła radość . W tej chwili Ochocki przetarł czoło jak zbudzony ze snu i patrząc na Wokulskiego nagle rzekł :
— Czy i tego chce , ażebyś mu co rano podkładała kilka rubli do pugilaresu ?
— No — mówię — niech mnie diabli wezmą , jeżeliś ty nie Wokulski …
Zawsze i wszędzie będę ja przy tobie …
— O tak , Ochocki jest zajmujący , a mógłby nawet być niebezpieczny , ale — na to ja musiałabym drugi raz się urodzić . To człowiek nie z tego świata , do którego ja należę sercem i duszą … Ach , jaki on naiwny , a jaki wspaniały ! Wierzy w idealną miłość , z którą zamknąłby się w swoim laboratorium i był pewnym , że go nigdy nie zdradzi … Nie , on nie dla mnie …
Zdaje się jednak , że Jaś Mincel zrobił inną rzecz , choć nie wspomniał o niej do śmierci i nawet nie lubił o tym rozmawiać . Oto chodził on do różnych jenerałów , którzy odbyli węgierską kampanię , i tłomaczył im , że przecież powinni ratować kolegę w nieszczęściu . No i uratowali mnie , tak że już w lutym 1853 roku mogłem jechać do Warszawy . Zwrócono mi nawet patent oficerski , jedyną pamiątkę , jaką wyniosłem z Węgier nie licząc dwu ran : w piersi i w nogę . Było nawet lepiej , bo oficerowie wyprawili mi obiad , na którym gęsto piliśmy zdrowie węgierskiej piechoty . Od tej też pory mówię , że najtrwalsze stosunki zawiązują się na placu bitwy .
W ciągu tych wędrówek wchodził na wieże : St. Jacques , Notre  Dame i Panteonu , wjeżdżał windą na Trocadero , zstępował do ścieków paryskich i do ozdobionych trupimi głowami katakumb , zwiedzał wystawę powszechną , Louvre i Cluny , Lasek Buloński i cmentarze , kawiarnie de la Rotonde , du Grand Balcon i fontanny , szkoły i szpitale , Sorbonę i sale fechtunku , hale i konserwatorium muzyczne , bydłobójnie i teatry , giełdę , Kolumnę Lipcową i wnętrza świątyń . Wszystkie te widoki tworzyły dokoła niego chaos , któremu odpowiadał chaos panujący we własnej duszy .
I powtarzał za Mickiewiczem :
— * Tek * … Pens jest ojcem gwinei … — dodał hrabia ucharakteryzowany na Anglika .
O , bo nie znają , w snach mogilnych
„ Nie mogę wyrzec się jej ” — szepnął rozkładając ręce , jakby tłomaczył się komuś .
Geist patrzył na niego i wciąż uśmiechał się .
— Tak , za trzy ruble . Jest to towar wybrakowany , którego się pozbywamy .
Pamiętam , że tego dnia Katz kręcił się około prochowni , a miał taki wyraz na twarzy jak wówczas , kiedy to chciał przebić leżącego kanoniera . Gwałtem wzięliśmy go w kilku pod ręce i wyprowadziliśmy z fortecy , za naszymi .
( Stary głupcze ! … i tobież to myśleć o takim aniele ? … Zresztą ja o niej wcale nie myślę , osobliwie od czasu , kiedy przekonałem się , że ona kocha Wokulskiego . Niechże go sobie kocha , byle oboje byli szczęśliwi . A ja ? … Ej , Katz , mój stary przyjacielu , miałżebyś być odważniejszy ode mnie ? … )
„ Może baron — myślał — po prostu nie chce mojej wizyty ? Ha ! w takim razie niech płaci lichwiarzom i zabezpiecza się od nich aż czterema sposobami zamknięć … ”
Paru oponentów z grupy kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego . Milczeli , lecz tkliwe ich spojrzenia stokroć więcej miały wymowy aniżeli najczulsze słowa .
Istotnie , wszedł Maruszewicz , blady , z pałającymi oczyma .
Niekiedy przychodził mu na myśl Geist , zdziczały mędrzec wśród wielkich pomysłów , który wskazywał mu inny cel aniżeli miłość panny Łęckiej . Ale wówczas starczyło Wokulskiemu jedno spojrzenie panny Izabeli , ażeby go otrzeźwić z mrzonek .
Począł chodzić po pokoju i liczyć :
— A kto to ? — spytała dziewczyna .
— Już ? … — spytał mecenas podnosząc brwi i schylając głowę . — Winszuję , bardzo winszuję … Dom handlowy nie na próżno nazywa się domem … Kamienica dla kupca jest jak strzemię dla jeźdźca ; pewniej siedzi na interesach . Handel nie oparty na tak realnej podstawie , jaką jest dom , jest tylko kramarstwem . O jakąż to chodzi kamienicę , jeżeli szanowny pan raczysz mnie już zaszczycać swoim zaufaniem ?
— Co to jest nie można ! — oburzył się Palmieri . — Nie można od razu , gdyż nie jesteś pan * medium * . Ale można by z pana zrobić medium , jeżeli nie w kilka miesięcy , to w kilka lat .
Odgadłem , że muszą układać się o sprzedaż naszego interesu .
— Pani droga — szepnął — cofam wszystko , com powiedział z powodu tego Molinariego … Przysięgam pani , że czczę pannę Izabelę i że największym dla mnie nieszczęściem jest moje nierozważne słowo … Teraz dopiero widzę , czego się dopuściłem , mówiąc to …
— Ach , ciotka ! … — oburzył się pan Tomasz . — Ona zawsze mówi to , co mogłoby mnie zmartwić albo poniżyć . Sześćdziesiąt tysięcy daje Krzeszowska , która utopiłaby nas w łyżce wody … mieszczanka ! … Ale rozumie się , ciotka jej potakuje , bo tu chodzi o mój dom , o moje stanowisko …
— No , daj spokój , Maruszewicz — uspokajał go baron . — Kocham cię , ale przecie wszyscy wiedzą , że jesteś hultaj .
I nie masz godów ich pamięci ,
— Przepraszam pannę hrabiankę — ironicznie odparł Szpigelman — ja dawno robię pieniędzmi , ale takiego procentu nigdy nie widziałem . Od trzydziestu tysięcy pan hrabia może mieć trzy tysiące , i jeszcze na bardzo niepewnej hipotece . Ale co mnie do tego … Mój interes jest , żebym ja odebrał moje pieniądze . Bo jak jutro przyjdą inni , to oni znowu będą lepsi od Dawida Szpigelmana , a jak pan hrabia resztę odda na procent , to ja będę musiał czekać rok …
Wsiadł do swego powozu i przymknąwszy oczy nasycał się jego lekkim kołysaniem . Zdawało mu się , że jak ptak siedzi na gałęzi , którą wiatr chwieje w prawo i w lewo , do góry i na dół , a potem nagle roześmiał się przypomniawszy sobie , że to lekkie kołysanie kosztuje go około tysiąca rubli rocznie .
Pewnego dnia przyszło mu na myśl , że gdyby kazała mu rzucić się w wodę i umrzeć , umarłby błogosławiąc ją .
Basta ! … ”
— Bardzom kontent , kuzynko , że tak prędko poznałaś się na tym poliszynelu — odezwał się Ochocki . — Może pani siądzie ?
— Niech panowie raczą je podać — odparł Rzecki .
— Panie … nie wiedziałem … wszelką satysfakcję jestem gotów … a najpierwej — przepraszam … Byłem bardzo zirytowany … — mówił wzruszony pan Tomasz .
— Ależ to jest impertynent ! — rzekła panna Izabela tonem , w którym czuć było gniew .
Szlangbaum milczał , tylko drgały mu czerwone powieki .
Do salonu weszli dwaj bardzo eleganccy młodzi ludzie , z których jeden odznaczał się cienką szyją i dość wyraźną łysiną , a drugi powłóczystymi spojrzeniami i subtelnym sposobem mówienia . Weszli rzędem , jeden obok drugiego , trzymając kapelusze na tej samej wysokości . Jednakowo ukłonili się , jednakowo usiedli , jednakowo założyli nogę na nogę , po czym pan Rydzewski zaczął pracować nad utrzymaniem swojej szyi w kierunku pionowym , a pan Pieczarkowski zaczął mówić bez wytchnienia .
— Phi ! … A ludzie ? — pytam .
Wokulski zerwał się z krzesła , inni siedzieli . Więc znalazł się sam z panną Izabelą w ogrodzie i znowu powrócił mu ten spokój , jaki miał zawsze w jej obecności .
— Nie , kochanie . Teraz pójdziemy do sklepu , a do ogrodu po obiedzie — odpowiedziała pani bardzo przyjemnym głosem .
Hrabia spojrzał na niego ciekawie , a baron wybuchnął :
— Gdzie jaśnie panienka rozkaże jechać ? — spytał lokaj zatrzasnąwszy drzwiczki powozu .
Tymczasem Wokulski nie tylko nie wybiegł na jej spotkanie , ale — pojechał na spacer z panią Wąsowską .
— Nie bądźże ty głupi i zajdź kiedy do Hopfera . Stary ma duże pieniądze .
Od tej pory czas miał dla niego dwie fazy . Kiedy patrzył na pannę Izabelę , czuł się absolutnie spokojnym i jakby większym ; nie widząc — myślał o niej i tęsknił . Niekiedy zdawało mu się , że w jego uczuciach tkwi jakaś omyłka i że panna Izabela nie jest żadnym środkiem jego duszy , ale zwykłą , a może nawet bardzo pospolitą panną na wydaniu . A wówczas przychodził mu do głowy dziwaczny projekt :
— U … cóż to za chamy te całe grenadierzyska ! — gniewała się ciotka .
— W którą stronę pan idzie ? — spytał młody człowiek Wokulskiego . — Mogę pana podprowadzić .
— Tak , pani . Pani umie rachować ?
— A , i kuzynek jest tutaj ! — rzekła panna Izabela podając mu rękę — czegóż taki smutny ?
Gwałtownie zakaszlał się , tak że mu oczy krwią zabiegły . Odpocząwszy mówił dalej :
„ Niechby sobie była jego kochanką — mówił w duchu . — Ojej ! … ile to dam bardzo renomowanych są kochankami jeszcze jak lichych facetów …
— Cóż za wypadek ! — zawołał do Wokulskiego — Pan o tej porze w Łazienkach ? …
„ Cóż bulwary ? … — myślał . — Postoją jakiś czas , a potem będą walić się , zarośnięte zielskiem i odrapane , jak te oto ściany . Ludzie , którzy je budowali z wielką pracą , mieli także na celu zdrowie , bezpieczeństwo , majątek , a może zabawy i pieszczoty . I gdzie oni są ? … Zostały po nich spękane mury , jak skorupa po ślimaku dawnej epoki . A cały pożytek z tego stosu cegieł i tysiąca innych stosów będzie , że przyszły geolog nazwie je skałą ludzkiego wyrobu , jak my dziś koralowe rafy albo kredę nazywamy skałami wyrobu pierwotniaków .
Raz tylko niższy świat zrobił na niej potężne wrażenie .
— Naturalnie ! Ale najnieznośniejsze są wielkie damy i służące z restauracji . Co to za wymagania , jakie grymasy ! …
W kilka zaś minut po adwokacie wchodzi do sali nowa grupa osób . Jest tam para małżonków należących , zdaje się , do profesji rzeźniczej , jest stara dama z kilkunastoletnim wnukiem i dwu panów : jeden czerstwy i siwy , drugi kędzierzawy , wyglądający na suchotnika .
— Jak to — dom , który kosztował sto tysięcy , sprzedadzą za sześćdziesiąt ? …
I tobież to wzdychać do motyla , głupi ? … I dziwić się , że ma wstręt do ciebie ? … Jakiż łącznik może istnieć między mną i nią ? …
„ Więc to jest moje szczęście ? — myślał . — Nie pragnę tego , co mógłbym mieć , a szarpię się za tym , czego nie mam . Więc to jest szczęście ? … Kto wie , czy śmierć jest takim złem , jak wyobrażają sobie ludzie . ”
— Zadowolone panie z sąsiadów ? …
Wchodzi do kościoła i istotnie znajduje ciszę i chłód , a nadto nieboszczyka na katafalku otoczonego świecami , które się jeszcze nie palą , i kwiatami , które już nie pachną . Od pewnego czasu pan Ignacy nie lubi widoku trumny , więc skręca na lewo i widzi klęczącą — na posadzce w czarnym stroju kobietę . Jest to baronowa Krzeszowska , kornie zgięta ku ziemi ; bije się w piersi i co chwilę podnosi chustkę do oczu .
— Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej …
— Przepraszam pannę hrabiankę — odpowiedział przybysz kłaniając się — to jest bardzo mały interes . Ja tylko chcę odebrać moje pieniądze …
— Stasiulku ! znowu się zamyślasz , to bardzo źle … A tam panowie nie mają wina …
— A od kogóż ? — spytał Wokulski .
— Panie Wokulski ! … — zawołała pani Wąsowska . Lecz spojrzawszy na niego i na pannę Izabelę rzekła tonem niechęci :
— Socjalizm … — szepnął mizerny subiekt kryjąc się za porcelanę .
Kto wie , czy nie był on mimowolnym twórcą uwielbień , które ją ze wszech stron otaczały ? …
Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy . On naprawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia , szalenie , na śmierć . Czy jej wreszcie nie szepnął ( co nawet zmusiło ją do opuszczenia stolika ) , że bez namysłu oddałby życie za kilka dni spędzonych z nią razem .
„ Zrywam się , biegnę , składam na pamięć wyrazy , którymi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu , składane , zapomniane już po milion razy … Ale gdy ciebie ujrzę , nie pojmuję , czemu znowu jestem spokojny , zimniejszy nad głazy , aby goreć na nowo , milczeć po dawnemu … ”
— A skąd pan wiesz , że koń nie jest krową ? — odpowiedział Geist . — W czasie moich przymusowych wakacyj , które niestety , ciągną się po kilka lat , zajmuję się zoologią i specjalnie badam gatunek człowieka . W tej jednej formie , o dwu rękach , odkryłem kilkadziesiąt typów zwierzęcych począwszy od ostrygi i glisty , skończywszy na sowie i tygrysie . Więcej ci powiem : odkryłem mieszańce tych typów : skrzydlate tygrysy , węże z psimi głowami , sokoły w żółwich skorupach , co zresztą już przeczuła fantazja genialnych poetów . I dopiero wśród całej tej menażerii bydląt albo potworów gdzieniegdzie odnajduję prawdziwego człowieka , istotę z rozumem , sercem i energią . Pan , panie Siuzę , masz niezawodnie cechy ludzkie i dlatego tak otwarcie mówię z panem ; jesteś jednym na dziesięć , może na sto tysięcy …
— Czyżby miał defekt ? … Taki zdrowy mężczyzna …
Tylko głos jej z roku na rok przyciszał się , dopóki wreszcie nie umilknął na wieki .
„ Ma prawo , ma wszelkie prawo ! … — mruczał uśmiechając się . — Ale też wybór , czy może nawet wybory … Ehej , jakieżem ja podłe bydlę ; a Geist uważa mnie za człowieka … ”
— Jeżeli was nie okpi …
Za moich czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu ; jego matka lub żona były gospodyniami , a wszyscy członkowie rodziny pracownikami . Dziś pryncypał bierze tylko dochody z handlu , najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o to , ażeby jego dzieci nie zostały kupcami . Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim , który ma szersze zamiary , tylko myślę w ogólności , że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi , jeżeli chce mieć porządnych .
— Nie rozumiem , Felu , jak można śmiać się w takiej chwili — odezwała się narzeczona .
— On wiecznie w złudzeniach ! — odparła hrabina podnosząc się z kanapy . — Wstąpię do niego na chwilę i pogadam o waszych wakacjach . Co zaś do ciebie , Belu , spodziewam się , że potrafisz skorzystać z czasu .
— Wiem , że mało ma pan czasu — odezwał się gość , lekko kłaniając się . — Mój interes jest krótki . Paryż , miasto wspaniałe pod każdym względem : czy chodzi o zabawę , czy o naukę ; ale potrzebuje wytrawnego przewodnika . Ponieważ znam wszystkie muzea , galerie , teatry , kluby , monumenta , instytucje rządowe i prywatne , słowem wszystko … więc jeżeli pan życzy sobie …
— Ja też dziś nic nie żądam . Pytam się tylko , czy nie uważa pani za obrazę dla siebie tego , że ja myślę o pani , nic — tylko myślę . Znam opinię klasy , wśród której wychowała się pani , o takich ludziach jak ja i wiem , że to , co mówię w tej chwili , nazwać można zuchwalstwem . Niech mi więc pani powie wprost : a jeżeli aż taka istnieje między nami różnica , nie będę się już dłużej starał o względy pani … Wyjadę dziś lub jutro bez cienia pretensji , owszem , zupełnie wyleczony .
Pan Ignacy cofnął się . Panowie Lisiecki i Klejn już nawet nie spoglądali na siebie .
I oto , com zobaczył … W jednym z okien Maruszewicza uchyliła się roleta i przez szparę z boku można było dojrzeć , że ktoś patrzy w naszą stronę .
Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć , czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy , jak mówił Klejn , dolicytuje go do dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . Jeżeli to się sprawdzi , będzie znakiem , że wszystko inne jest prawdą .
— Jest to chemia związków węgla …
— Mateczko ! — przerwała pani Stawska , błagalnie patrząc na nią .
— O pani .
— Po cóż się w to wdaje ?
— Jak fryzjerczyk , którego uzuchwalono — odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi .
Pan Ignacy spuścił oczy i umilkł . Wokulski jadł .
— Nic — ciągnął Machalski zakładając nową łojówkę w żelazny lichtarz z rączką . — Hopfer nie chce go odstręczać od siebie , bo Kasia Hopferówna durzy się trochę w Wokulskim , a może chłopak odzyska majątek po dziadku ? …
XX . Pamiętnik starego subiekta
Rzecki spuścił głowę . Szuman mówił dalej :
I zaraz myślę , że gdybym ja był Wokulskim , w jednej chwili ożeniłbym się z tą bogatą wdową . Jak ona zbudowana , Herr Jesas ! …
— Lalka stukła się , panie …
„ Pewnie wraca — pomyślałem . — Diabli z tymi zaginionymi mężami , którzy po kilku latach opamiętują się . ”
W kilka dni panna Izabela ochłonąwszy z nieprzyjemnych wrażeń poczęła żałować swojej wzmianki o Wokulskim przed prezesową .
Bywali tam wreszcie sławni malarze , a nade wszystko natchnieni poeci , którzy w sztambuchach hrabianek pisywali ładne wiersze , mogli kochać się bez nadziei i uwieczniać wdzięki swoich okrutnych bogiń naprzód w gazetach , a następnie w oddzielnych tomikach , drukowanych na welinowym papierze .
Istotnie przebaczyła mu . W krótkiej rozmowie Wokulski wyłożył cel wizyty , napisał nazwisko Stawskiego i miejsc , w których przebywał , usilnie prosząc , ażeby baronowa przez swoje liczne stosunki dała mu o zaginionym dokładną wiadomość .
— Niech mnie diabli wezmą , panie Wirski ! — zawołałem — jeżeli Stach nie odda panu darmo tego mieszkania .
„ A więc dom kupił Szlangbaum , i to za dziewięćdziesiąt tysięcy , jak przepowiedział Klejn . No , ależ Szlangbaum to przecie nie Wokulski … Stach nie zrobiłby takiego głupstwa … Nie ! … I z tą panną Izabelą farsa , plotki … ”
— To nie było głupie — wtrącił ajent .
Lecz przerwa ta nie zmieszała pana Leona . Nagle zwrócił się do Wokulskiego , wyliczył wszystkie przykrości , jakie Stachowi wyrządzano w sklepie , przeszkody , jakie stawiano mu w pracy nad nauką , i zakończył w ten sposób :
Kwitną prześliczne dwie róże .
„ W rezultacie — myślał — cóż w tym nadzwyczajnego ? Musi żyć z ludźmi , do których nawykła ; a jeżeli z nimi żyje , musi słuchać ich błazeńskiej rozmowy . Co ona zaś temu winna , że jest piękna jak bóstwo i że dla każdego jest bóstwem ? … Chociaż … gust do podobnego towarzystwa … Ach , jakiż ja jestem nikczemny , zawsze i zawsze nikczemny ! … ”
Wokulski wstrząsnął się .
Proroczy wypadek ! … bo i do dziś dnia Stach ciągle tylko wydobywa się na wierzch . I Bóg wie , co by dla kraju mógł zrobić taki jak on człowiek , gdyby na każdym kroku nie usuwano mu schodów , a on nie musiał tracić czasu i sił na samo wydzieranie się do nowych stanowisk .
Poza tym czarodziejskim był jeszcze inny świat — zwyczajny .
Wokulski ujął ją za rękę .
— Nie powinien żenić się z panną Łęcką , to nie dla niego partia . Dla niego trzeba by żony takiej …
— A jeżeli są potrzebne ?
— Bo jeżeli kobiety kochają tylko tych , którzy je lekceważą , to moja kuzynka bardzo prędko będzie musiała oszaleć za Wokulskim .
„ Czym ja jestem ? ” — pytał się nieraz i stopniowo formułował sobie odpowiedź :
Rozmawiali o rzeczach najzwyklejszych . Najczęściej ona opowiadała mu o tym , że w sklepie Milerowej interesa idą coraz lepiej , ponieważ ludzie dowiedzieli się , że sklep ten w większej części należy do pana Wokulskiego . Potem mówiła , że Helunia robi się coraz grzeczniejsza , a jeżeli jest kiedy niegrzeczną , wówczas babcia straszy ją , że powie przed panem Wokulskim , i — dziecko zaraz się uspakaja . Potem jeszcze napomykała o panu Rzeckim , który bywa tu niekiedy i jest bardzo lubiany przez babcię , ponieważ opowiada jej mnóstwo szczegółów z życia pana Wokulskiego . I że babcia równie lubi pana Wirskiego , który po prostu zachwyca się panem Wokulskim .
Przytuliła głowę do ramienia ojca . Pan Tomasz spojrzał niechcący w lusterko na stoliku i przyznał w duchu , że oboje w tej chwili tworzą bardzo piękną grupę . Szczególniej dobrze odbijała obawa rozlana na twarzy córki od jego spokoju . Uśmiechnął się .
Tymczasem głowa Mimi spadła na papiery . Sędzia spojrzał wewnątrz i podając maskę pani baronowej rzekł :
— Du lieber Gott ! Es ist ja schon zehn Uhr …
— I cóż oni ? …
— Papo , ty jesteś chory ! … — zawołała przestraszona panna Izabela .
Stach zamknął mu drzwi przed nosem .
— Gdzie jest koń ?
W tej chwili przybiegła baronowa w nie zapiętym szlafroku , z włosami w nieładzie .
— A co znaczy taki stan umysłu , w którym człowiek obojętnieje dla śmierci , ale za to poczyna tęsknić do legend o życiu wiecznym ? …
Zdaje mi się , że przesadza . Bo choć i ja wolę sklep aniżeli Krakowskie Przedmieście , jednakże co sklep , to nie piwnica . Zdziwaczał chłop na swoim kiprostwie .
— A gdyby nie były wesołe ?
— Jutro przed dziewiątą — odpowiedział pan Tomasz i otarł pot z czoła . — Fatalna historia — ciągnął dalej . — Między naszymi wspólnikami popłoch , bo Krzeszowski strzela doskonałe … Gdyby zaś ten człowiek zginął , wszystkie moje rachuby na nic . Straciłbym w nim prawą rękę … jedynego możliwego wykonawcę moich planów … Jemu jednemu powierzyłbym kapitały i jestem pewny , że miałbym co najmniej osiem tysięcy rubli rocznie … Los prześladuje mnie nie na żarty ! …
„ Gdyby ci wszyscy ludzie — mówił sobie — byli podobni do mnie , Paryż wyglądałby jak szpital smutnych wariatów . Każdy trułby się jakimś widziadłem , ulice zamieniłyby się w kałuże , a domy w ruinę . Tymczasem oni biorą życie , jakim jest , uganiają się za praktycznymi celami , są szczęśliwi i tworzą arcydzieła .
Ile razy zaś chodziło o przeciwstawienie kogoś żydowskim bankierom , najzakamienialsi szlachcice wysuwali naprzód Wokulskiego .
Nie miał odwagi wracać do swego numeru z wielkim lustrem ; cóż mu więc pozostało , jeżeli nie oglądanie paryskich osobliwości . Kazał zaprowadzić się do sali jadalnej Grand Hotel . Wszystko tu pyszne i ogromne , począwszy od ścian , sufitu i okien , skończywszy na liczbie i długości stołów . Ale Wokulski nie przypatrywał się ; utkwił oczy w jednym z olbrzymich złoconych pająków i myślał :
Wydobył z biurka swój notatnik i począł rachować :
— Trzeba być zawsze gotowym na pierwszy odgłos ! — mówił mój ojciec .
— Człowiek niekiedy głupieje , ale też niekiedy odzyskuje rozum … Bóg ci zapłać , mój stary !
I wpadł w bardzo posępny humor , był już bowiem pewny , że Ochocki kocha się w pannie Izabeli i że z takim współkonkurentem prawie nie ma walki .
I pan Ignacy czuje , że nie może nic odpowiedzieć surowemu sędziemu . Rumieni się , potnieje i już chce wracać do swoich ksiąg ( w taki jednakże sposób , ażeby go zobaczył Nowicki ) , gdy nagle widzi przed sobą dawny pałac Paca .
W godzinę później na rozległym placu boju w różnych punktach zagrały pułkowe orkiestry . Przyleciał do nas adiutant z powinszowaniem . Trębacze i dobosze uderzyli sygnał : do modlitwy . Zdjęliśmy kaski , chorążowie podnieśli sztandary i cała armia , z bronią do nogi , dziękowała węgierskiemu Bogu za zwycięstwo .
— Potrzebujesz pan nie mówić brzydkie słowo — odpowiedziała mu jedna z dam , w której nieco podmalowanych oczach pan Ignacy nie dojrzał jednak gniewu za swój postępek . Był przecież tak zażenowany , że chętnie poszedłby do spowiedzi , byle tylko oczyścić duszę z plamy owych potrącań .
— Piechota ! … piechota ! …
Pan wie , co to ? … Pierwsze i drugie — to jest : * ko  za * ; pierwsze i trzecie — to jest * ko  ki * , a wszystkie — to są : Ko  za  ki . A pan wie , co oni mi odpisali ? … Zaraz …
I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat . Każą ci szukać ideałów , samemu być idealnym ascetą i nie tylko wypełniać , ale nawet wytwarzać jakieś sztuczne warunki . A co z tego wynika w rezultacie ? … Że mężczyzna , zwykle mniej wytresowany w tych rzeczach , staje się łupem kobiety , którą tylko w tym kierunku tresują . I otóż cywilizacją naprawdę rządzą kobiety ! …
— Jak ona nas traktuje … My chyba naprawdę jesteśmy zrujnowani …
Czas wolny od nauki poświęcał Stach na próby z balonami . Wziął dużą butlę i w niej za pomocą witriolu preparował jakiś gaz ( już nawet nie pamiętam jaki ) i napełniał nim balon nieduży wprawdzie , ale przygotowany bardzo sztucznie . Była pod nim maszynka z wiatraczkiem … No i latało to pod sufitem , dopóki nie zepsuło się przez uderzenie o ścianę .
Gdy wrócił do miasteczka , konie już były nakarmione ; przy powozie stał Węgiełek z zieloną skrzynką .
— Fiu ! … fiu ! … A co myślisz robić ?
— Przywiąż go pan — rzekła . — Ach , jak ja pana już znam ! … Pytam się przed godziną prezesowej : gdzie Wokulski ? „ Pojechał w pole oglądać miejsce na cukrownię . ” „ Akurat ! — myślę . — On pojechał do lasu marzyć . ” Kazałam sobie podać konia i otóż znajduję pana siedzącego na pniu , rozgorączkowanego … Cha ! … cha ! … cha ! …
— No , może to jeszcze nie ona .
— W każdym razie niedobrze — sucho zakończyła pani Wąsowska czując , że rozmowa zaczyna się rwać .
Żyd podniósł głowę i z czoła zsunął okulary na oczy .
— I to nie odpowiedź — wtrącił Wokulski .
— Bo muszę być dzisiaj w teatrze — odpowiedział Wokulski .
Spojrzałem na niego z uwielbieniem . Pani Milerową straciła niedawno męża , kupca galanteryjnego tak jak i my ; cały zaś jej sklep , majątek , kredyt zależał od Wokulskiego . Więc już prawie zgadywałem , co Stach zrobi dla pani Stawskiej …
— Stanę , lecz ponad to , co da pani Krzeszowska , postąpię najwyżej parę tysięcy . Wybacz pan , panie Wokulski , ale sam z sobą licytować się nie będę .
— Człowiek jest jak ćma : na oślep rwie się do ognia , choć go boli i choć się w nim spali . Robi to jednak dopóty — dodał po namyśle — dopóki nie oprzytomnieje . I tym różni się od ćmy …
W początkach nowej kariery była posępna i nawet cyniczna .
( Swoją drogą , niechaj nas Bóg zachowa od damskiej klienteli . Ja może dlatego nie mam odwagi do małżeństwa , że ciągle widuję damy w sklepie . Stwórca świata formując cud natury , zwany kobietą , z pewnością nie zastanowił się , jakiej klęski narobi kupcom . )
— Czy wiesz , kochany panie Rzecki — mówiła szlochając — że to jest moje najmilsze marzenie … Bo , że poczciwy Ludwiczek już umarł , za to głowę sobie dam uciąć … Tyle razy mi się śnił , a zawsze albo nagi , albo jakiś inny , nie ten …
— Cóż bym miał powiedzieć , dobry Boże , nad to , że profesor Palmieri jeszcze większe cuda pokazuje za pięć franków od osoby …
— Co to jest ? ! … — wrzasnął Szprot , znowu jak niegdyś bijąc pięścią w stół . — Odmówiłem , gdyż nie jestem od dawania satysfakcji panu ani nikomu . Z tym wszystkim powtarzam , że sklep wasz kupują Żydzi …
Wielki post nie był tak nudny , jak obawiano się w modnym świecie .
— Szpital wariatów ! — mruczał . — Nie brak ani jednego … Pan , oczywiście , masz wodę w głowie , panie Rzecki — dodał po chwili .
— Nareszcie to , co pan nazywa arystokracją , a co ja nazwałabym klasą wyższą , stanowi dobrą rasę . Może być , że pewna część jej za wiele próżnuje ; lecz gdy który weźmie się do czegokolwiek , natychmiast odznaczy się : energią , rozumem , a choćby tylko szlachetnością . Przepraszam , że zacytuję tutaj słowa , które często książę powtarzał mi o panu : „ Gdyby Wokulski nie był dobrym szlachcicem , nie byłby tym , czym jest dzisiaj … ”
Wokulskiemu uderzyła krew do głowy ; na ustach hrabiny mignął niedostrzegalny uśmiech .
Teraz dopiero spostrzegłem , że popielata suknia staruszki jest w wielu miejscach pocerowana , i dziwna melancholia ogarnęła mnie na widok tych dwojga ludzi w poplamionym surducie i w pocerowanej sukni , którzy zachowywali się jak książęta . Nad nimi już przeszedł wszystko wyrównywający pług czasu .
A jednak jeszcze mu czegoś brakło . Chciał choć raz spojrzeć na pannę Izabelę .
Niebo chmurzyło się , ciemność zapadała coraz szybciej . Na breku pomimo to było bardzo wesoło , dzięki kłótni pani Wąsowskiej z Ochockim , który zapomniał o swych latawcach i przełożywszy nogi przez poręcz kozła , odwrócił się do towarzystwa . Nagle , chcąc zapalić papierosa , potarł zapałkę i oświetlił cały brek , najlepiej zaś Starskiego .
„ Przenieść jego brata pod Skierniewice … ” — dodał jakiś głos .
Nareszcie , już była blisko dziewiąta , weszliśmy na ostatnią wyniosłość porosłą gęstymi krzakami . Nowa komenda ; plutony idące jeden za drugim poczęły stawać obok siebie . Gdy zaś dosięgliśmy szczytu wzgórza , kazano nam pochylić się i zniżyć broń , a w końcu przyklęknąć . Wtedy ( pamiętasz , Katz ? ) Kratochwil , który klęczał przed nami , wetknął głowę między dwie młode sosenki i szepnął :
Stanąwszy przed domem przypomniał sobie obietnicę daną pannie Izabeli co do owacyj dla Rossiego .
„ Nie wiedziałem , że tak trudno dostać się na licytację ! … ” — wzdycha pan Ignacy .
Poskrobał się w głowę .
— Mówiła panu mama — rzekła pani Stawska — jaki nas dziś spotkał honor ?
— Święte słowa pani dobrodziejki … — ja odpowiadam .
— Jak to , więc nawet nie robili prób ? — spytał Wokulski .
Dręczyły ją inne pytania : czyby nie oddać serwisu hrabinie Karolowej — i — skąd ojciec ma pieniądze ? Jeżeli miał je dawniej , dlaczego pozwolił na zaciąganie długów u Mikołaja ? … A jeżeli nie miał , z jakiego źródła czerpie je dziś ? … Jeżeli ona odda serwis i srebra ciotce , może stracić okazję do korzystnego pozbycia się ich , a jeżeli sprzeda za pięć tysięcy , pamiątki te naprawdę mogą dostać się w niewłaściwe ręce , jak pisała hrabina .
Pan Patkiewicz zapewne w celu dodania większej wagi słowom mówcy zaczął poruszać uchem i skórą na głowie , co w sali wywołało nowy atak wesołości .
— O , Anglicy nigdy nie łamią form — broniła się panna Florentyna .
Zatrzymała się w alei i patrzyła mu w oczy , z niepokojem oczekując na odpowiedź .
Przy odgłosie wystrzałów z bata , które tym razem udawały się Ochockiemu , brek po marmurowym moście zajechał przed pałac zawadziwszy tylko jednym kołem o trawnik . Podróżni wysiedli , Ochocki jednak nie oddał lejców , lecz jeszcze odprowadził ekwipaż do stajni .
— Błazeństwo … — przerwał Mraczewski włożywszy ręce w kieszenie . — Będę czytał broszury , które chcą zniszczyć rodzinę , wiarę i własność ! … No , takich głupich nie znajdziesz pan w Warszawie .
— A czy pani zwróciła należność ?
Franca zwykle sprowadzano do sklepu . Wchodził z oczyma zaspanymi , ziewający , obojętnie całował stryja w ramię i przez cały dzień skrobał się w głowę w sposób , który mógł oznaczać wielką senność lub wielkie zmartwienie . Prawie nie było ranka , ażeby stryj patrząc na jego manewry nie wykrzywiał mu się i nie pytał :
Tu dostał lekkiego kaszlu .
— Także miała się na co łakomić ! …
Pociąg ruszył . Doktór zamyślony patrzył na oddalające się latarnie , a ja … O mało się nie rozpłakałem …
Muszę jeszcze coś wymyślić dla pani Misiewiczowej . Tym sposobem zrobię obcążki z babuni i z wnuczki i tak nimi piękną mamę ścisnę za serce , że musi kapitulować przed świętym Janem …
— Jumart … — odezwał się ten pan z ukłonem .
Pan Raczek odwiedzał go co dzień , a raz patrząc na jego chude ręce i wyżółkłe policzki szepnął :
— Co powie pan Rzecki ? … — rzekł sędzia .
Pan Ignacy przysunął sobie krzesło .
I wyobrażał sobie , jakby to było , gdyby zamiast w Warszawie przyszedł na świat w Paryżu . Przede wszystkim dzięki mnóstwu instytucyj mógłby więcej nauczyć się w dzieciństwie . Później , nawet dostawszy się do kupca , doznałby mniej przykrości , a więcej pomocy w studiach . Dalej , nie pracowałby nad perpetuum mobile przekonawszy się , że w tutejszych muzeach istnieje wiele podobnych machin , które nigdy nie funkcjonowały . Gdyby zaś wziął się do kierowania balonami , znalazłby gotowe modele , całe grupy podobnych jak on marzycieli , a nawet pomoc w razie praktyczności pomysłów .
Ale pani Wąsowska nie zachwycała się . Pędziła z góry na złamanie karku , jakby chcąc zaimponować swemu towarzyszowi odwagą .
* Wszystkie * kupuje się dziecku — jak do gimnazje chodzić zaczyna . ”
— Całe miasto gada — odparł radca — a zresztą niech obecny tu pan Szprot pana objaśni .
— Za pół godziny — rzekł do Marianny spoglądając na złoty zegarek — jaśnie pan powinien być , bo co dzień sypia od godziny czwartej do piątej . — Cóż , nudno tu pannie ? — dodał . — No , ale ja pannę rozruszam …
— Głupstwa robię ! … — mruczał . — Co za nonsens narażać wszystko dla pierwszego lepszego z ulicy …
Stach podnosił się , wydostawał nową butelkę z kredensu , nalewał wino w osiem kieliszków i obchodził stoły , przypatrując się , jak panowie grają w wista .
Mgnienie oka — brek wyprostował się i wszystko wróciło do porządku . Tylko panna Felicja zanosiła się od śmiechu .
— Taka jak innych — odparł radca , niechętnie machając ręką . — Tylko że przy posłudze był , bestia , niemiły ; na najniewinniejsze słówko marszczył się jak zbój … Rozumie się , używaliśmy na nim , co wlazło , a on najgorzej gniewał się , jeżeli nazwał go kto „ panem konsyliarzem ” . Raz tak zwymyślał gościa , że mało obaj nie porwali się za czuby .
Wokulski okrążył powóz i zbliżył się do panny Izabeli , która mówiła dalej :
— Cóż on zrobił ? — pytam .
— Exposition ! …
— Powiedz mi : czy medycyna zna taki stan umysłu , w którym człowiekowi wydaje się , że jego rozproszone dotychczas wiadomości i … uczucia złączyły się jakby w jeden organizm ?
Wokulskiego nie raziło już to , że panna Izabela idzie ze Starskim pod rękę , że opiera się na nim , a nawet , że go kokietuje . Wzruszenie , którego był świadkiem , i jedno nic nie znaczące jej słówko rozproszyło wszystkie jego obawy . Ogarnęło go spokojne zamyślenie , w którym nie tylko Starski , ale całe towarzystwo zniknęło mu sprzed oczu .
Takie postępowanie na kilka lat wytworzyło dokoła panny pustkę . Podziwiano ją i wielbiono , ale z daleka ; nikt bowiem nie chciał narażać się na szyderczą odmowę .
— „ Co to jest ? … Co pan tu robisz , panie Szpigelman ? …
— Nazywam go — odparł , powoli ogryzając i zapalając cygaro — nazywam go wariatem , gdyż go znam lat … Zaczekaj pan … Piętnaście … siedemnaście … osiemnaście … Było to w roku 1860 … Jadaliśmy wtedy u Hopfera . Znałeś pan Hopfera ? …
„ Zapewne — szepnął Wokulski , już nieco spokojniejszy o rywala . — Ten nie zbałamuci panny Izabeli . ”
— Słucham panią .
Już kiedym się tak rozgadał ( dalibóg , robię się plotkarzem ) , więc muszę dodać , że i w naszym sklepie panuje jakiś niezdrowy ferment . Oprócz mnie jest siedmiu subiektów ( czy kiedy marzył o czymś podobnym stary Mincel ! ) , ale — nie ma jedności . Klejn i Lisiecki , jako dawniejsi , trzymają tylko z sobą , resztę zaś kolegów traktują w sposób nie powiem pogardliwy , ale trochę z góry . Trzej zaś nowi subiekci : galanteryjny , metalowy i gumowy , znowu tylko z sobą się wdają , są sztywni i pochmurni . Wprawdzie poczciwy Zięba chcąc ich zbliżyć biega od starych do nowych i ciągle im coś perswaduje ; ale nieborak ma tak nieszczęśliwą rękę , że antagoniści po każdej próbie godzenia krzywią się na siebie jeszcze szkaradniej .
Nalała mi kubek kawy , wręczyła trzy świeże bułki i znikła jak zwykle .
A pan Raczek , trzymając fajkę w ustach , na znak potwierdzenia pluł aż do pokoju ciotki .
— Co znaczy to : * ale * ? … — z niepokojem zapytała panna Florentyna .
Chłopak pochylał głowę na prawo i na lewo , przypatrując się Wokulskiemu . Nagle przyszło mu na myśl , że musi to być bardzo bogaty pan , a może nawet z takich panów , których niekiedy Bóg zsyła , ażeby opiekowali się ludźmi biednymi i — zdjął czapkę .
— Ale gniady idzie …
— Pani Stawska tu mieszka ? — spytałem mimo woli . — Ta piękna ? …
— Nie chcę obdzierać mego przyszłego wspólnika .
„ Panie Wokulski ! Wybacz , że nie nazywam cię szanownym , ale trudno dawać taki tytuł człowiekowi , od którego już wszyscy odwracają się ze wstrętem . Nieszczęsny człowieku ! Jeszcze nie zrehabilitowałeś się ze swych dawniejszych występków , a już hańbisz się nowymi . Dziś o niczym więcej nie mówi całe miasto , tylko o twoich odwiedzinach u kobiety tak źle prowadzącej się jak Stawska . Już nie tylko miewasz z nią schadzki na mieście , nie tylko zakradasz się do niej po nocach , co by jeszcze dowodziło , żeś niezupełnie wstyd zatracił , ale nawet odwiedzasz ją w biały dzień , wobec służby , młodzieży i uczciwych mieszkańców tej skompromitowanej kamienicy .
— Jestem pewny — rzekł do panny Izabeli — że kuzyn pani zrobi wielki wynalazek . Kto wie , czy nie stanie się on epoką w dziejach ludzkości … — dodał myśląc o projektach Geista .
Panna Izabela była rozpromieniona . List ten spełniał wszystkie jej nadzieje .
Zgnębienie opuściło Wokulskiego .
Od połowy kwietnia pani baronowa Krzeszowska nagle zmieniła tryb życia .
— Ja bym mu sam oddał córkę . Człowiek , słyszę , porządny , bogaty , posagu nie strwoni …
Zasnął i śniło mu się , że w oknie jakiegoś wielkiego domu widzi pannę Izabelę , do której stojący obok niego Wokulski chce biec . Na próżno zatrzymuje go pan Ignacy , aż pot oblewa mu całe ciało . Wokulski wyrywa mu się i znika w bramie kamienicy .
— Może pan choć wina pozwoli ? — pytała panna Izabela przypatrując mu się ze zdziwieniem .
— Dwieście trzydzieści sześć rubli kopiejek trzynaście …
„ I ogień jest przyjemny , szczególniej w zimie — myślała — ale … w pewnym oddaleniu . ”
Panna Florentyna jest zmieszana .
— Znać , że nasza krew , choć przystał do kupców !
Baron pobiegł w stronę towarzystwa . Naprzeciw wysunęła się dama w białej narzutce , z białą koronkową parasolką i szła powoli z wyciągniętą do niego ręką , z której zdawał się opadać szeroki rękaw . Baron już z daleka zdjął kapelusz i dopadłszy narzeczonej , prawie zanurzył się w jej rękawie . Po wybuchu czułości , który o ile był krótkim dla niego , o tyle wydał się bardzo długim dla widzów , baron nagle oprzytomniał i rzekł :
Tymczasem pan Tomasz w dzień spacerował po Alejach , a wieczorem grywał w wista w resursie . Fizjognomia jego była zawsze tak spokojna , a postawa tak dumna , że wielbiciele jego córki zupełnie potracili głowy . Rozważniejsi czekali , ale śmielsi poczęli znowu darzyć ją powłóczystymi spojrzeniami , cichym westchnieniem lub drżącym uściskiem ręki , na co panna odpowiadała lodowatą , a niekiedy pogardliwą obojętnością .
— Znać kupca ? … — spytał .
Taki byłem nieswój , taki zmartwiony , że zamknąwszy sklep poszedłem na piwo . Spotkałem tam radcę Węgrowicza , który wciąż psy wiesza na Wokulskim , ale miewa bardzo szczęśliwe pomysły polityczne … i kłóciliśmy się z nim do północy . Węgrowicz ma rację : istotnie widać z gazet , że w Europie na coś się zanosi . Kto wie , czy po Nowym Roku mały Napoleonek ( nazywają go Lulu , zrobi on wam lulu ! ) nie przeniesie się z Anglii do Francji … Prezydent MacMahon za nim , ks . Broglie za nim , w narodzie większość za nim … Można by się założyć , że zostanie cesarzem jako Napoleon IV , a na wiosnę zacznie taniec z Niemcami . Teraz przecie Niemcy nie pójdą do Paryża ; nie udaje się dwa razy ta sama sztuka .
— Cóż to za człowiek ? — spytał niedbale Wokulski .
„ Więc ten wielki myśliciel , Geist , jest kuglarzem , a ja głupcem , który płaci trzysta franków za widowisko warte pięć franków … Jakże on mnie złapał ! … ”
— Ach , tak … jestem coś winien panom … Ileż to wynosi ?
— Ale … A cóż z twoim bratem ? …
— To jest chyba ze dwa razy cięższe od platyny ? … — szepnął .
Na schodach wciąż rozlegają się lamentacje pani Krzeszowskiej i śmiechy młodych , pięknych i eleganckich kobiet , śpieszących na oglądanie zabójcy , pokrwawionej odzieży , siekiery , którą zabił swoją ofiarę , i spoconych sędziów . Pan Ignacy ucieka z sieni aż na drugą stronę ulicy ; na rogu Kapitulnej i Miodowej wpada do cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie , w którym nie mogłaby już poznać go nawet pani Krzeszowska .
— Panie , tak nie przemawia się do człowieka stojącego nad grobem . Jeżelim przyszedł , to tylko , ażeby dać panu dowód , że pomimo błędów mam serce szlachetne .
— Może to ciotka Honorata — uspokajała ją hrabina — czy ja wiem ? Może chce dopomóc Tomaszowi , ale zawieszając nad nim groźbę . Lecz bądź zdrowa , moje kochane dziecię , adieu …
Gdyby doniesiono pannie Izabeli , że umarł Wokulski z powodu Molinariego , wielki skrzypek nie straciłby nic w jej oczach . Ale wiadomość , że zrobił złe wrażenie , dotknęła ją w niemiły sposób .
— Wcale go nie prosiłam — odpowiedziała dumnie hrabina .
Od tej pory mówi przez sen o tej lalce ; ledwie obudzi się , chce iść do pani baronowej , a kiedy tam jest , gotowa przez cały czas wpatrywać się w lalkę złożywszy ręce jak do pacierza .
Zresztą wszystko stało na miejscu : słońce i drzewa , snopy światła i cienie , łabędzie na stawie , roje komarów nad łabędziami , nawet połyskująca fala na lazurowej wodzie . Wokulskiemu zdawało się , że w tej chwili odjechał z ziemi bystry prąd czasu zostawiając tylko parę białych smug na niebie — i od tej pory nie zmieni się już nic ; wszystko zostanie tak samo na wieki . Że on z panną Izabelą będzie wiecznie chodził po oświetlonej łące , oboje otoczeni zielonymi obłokami drzew , spośród których gdzieniegdzie , jak para czarnych brylantów , błyskają ciekawe oczy ptaka . Że on już zawsze będzie pełen niezmiernej ciszy , ona zawsze tak rozmarzona i oblana rumieńcem , że przed nimi zawsze , jak teraz , będą lecieć całujące się w powietrzu te oto dwa białe motyle .
— Tu może mi pan mówić — rzekła — co pan chce , tu uwierzę we wszystko , bo dokoła widzę tylko pańskich sprzymierzeńców .
Doktór niecierpliwie odsunął od siebie papiery .
Pan Tomasz lekko schylił głowę ; panna Florentyna zsiniała , panna Izabela patrzyła na Wokulskiego prawie życzliwie . Nawet więcej niż — prawie … Bywały mgnienia , w których marzyło się jej , że Wokulski jest jakimś Harun  al  Raszydem ucharakteryzowanym na kupca . W sercu jej budził się podziw , nawet — sympatia . Z pewnością ten człowiek może być jej powiernikiem ; z nim będzie mogła rozmawiać o Rossim .
— Aha ! dopiero zdaje ci się . To źle . Na wszelki wypadek , zapamiętaj radę . W moim laboratorium bardzo łatwo można zginąć , i jeszcze jak ! …
— Za godzinkę … może trochę dłużej … — odpowiada dżentelmen .
Żyd wzdycha , z zatłuszczonej portmonetki wydobywa najbardziej podarty papierek i wyprostowawszy go kładzie na marmurowym stole . Następnie wstaje i leniwie opuszcza ciemny pokoik , a pan Ignacy przez dziurkę gazety poznaje w nim starego Szlangbauma .
Stary lokaj z siwymi wąsami i podejrzliwym wejrzeniem zdjął z Wokulskiego palto i zapytał :
— Masz pan rację ; mężczyzna pięćdziesięcioletni jest bardzo skłonny do upadku . I gdyby nie żona i dzieci … Panie Ignacy ! … panie Rzecki ! … niech mnie diabli wezmą , jeżelibym się nie ścigał z młodymi . Ale panie , żonaty człowiek to kaleka : kobiety na niego nie patrzą , chociaż … panie Ignacy …
W tej chwili usłyszał charakterystyczny szelest : z trzeciego piętra padł strumień wody , trafił na wychyloną głowę pani Krzeszowskiej i rozprysnął się po podwórku .
— Gniady na końcu … Przegrałeś pan … — Pąsowy bierze Yunga …
— Więc cóż mam robić ?
— Tylko dla dogodzenia kobiecie … wiem … Ze wszystkich kas oszczędności ta jest najmniej pewną — odparł Rzecki .
„ Ładnie się urządzam — rzekł do siebie . — Gotowi jeszcze powiedzieć , że zrobiłem afront staruszce , ażeby wypić wino jej sąsiadom … ”
— O co ?
Na progu , spoza wachlarza , spojrzała w stronę Molinariego , który bardzo wesoło rozmawiał z panną Rzeżuchowską …
Dzięki nawet tym opowiadaniom nabrała dużego wstrętu do małżeństwa i lekkiej wzgardy dla mężczyzn .
Wydobyłem kieskę grubą i ciężką . Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył piętnaście półimperiałów .
Wyszli z panem Domańskim i może w półtorej godziny wrócili obaj mocno zarumienieni . Pan Raczek ledwie oddychał , a pan Domański z trudnością trzymał się na nogach , podobno z tego , że nasze schody były bardzo niewygodne .
Pod fizycznym względem młodzieniec ten niewiele się zmienił : zawsze wygadany i ładny , może cokolwiek bledszy . Mówi , że Moskwa mu się podobała , a nade wszystko tamtejsze kobiety , które mają mieć więcej wiadomości i ognia , ale za to mniej przesądów aniżeli nasze . Ja także , póki byłem młody , uważałem , że kobiety miały mniej przesądów aniżeli dziś .
Udawałem , że wierzę wszystkiemu , co mówią , i za pomocą zręcznych pytań przekonałem się , iż — najlepiej znane im są okolice bliższe Cytadeli . Tam więc mają interesa . Że zaś domysły moje nie były bezpodstawnymi , dowiódł fakt , iż owi „ prykaszczykowie ” zwrócili nawet na siebie uwagę policji . W ciągu dziesięciu dni , nic więcej , tylko trzy razy odprowadzano ich do cyrkułów . Widocznie jednak muszą mieć wielkie stosunki , ponieważ ich uwolniono .
Potem przejrzał długi spis najznakomitszych budowli paryskich i ze wstydem pomyślał , że chyba nigdy nie zorientuje się w tym mieście .
„ Już rozumiem — pomyślał — tajemnicę Geista . On mnie zamagnetyzował … ”
— Mamo , dosyć ! …
— Właśnie że musi pan dobrze jeździć , gdyż od razu zgadł pan , co zrobią konie w rękach takiego mistrza jak pan Julian . Będziemy jeździli razem … Panie Ochocki , od dzisiejszego dnia daję panu urlop ze spacerów .
— Ach , to pani dobrodziejka ! … Bardzo przepraszam …
— Owszem , niech powozi , niech wywraca … — rzekła pani Wąsowska . — Jestem dziś w takim usposobieniu , że zgadzam się na łamanie nam nóg … Biedny ten rydz , który dostanie się w moje ręce ! …
— A panie obie są ? — spytał Wirski .
— A gdybym poprosiła za tym młodym człowiekiem ? …
Panna Izabela roześmiała się .
— Pan nie był na Rossim ? … — dodała rumieniąc się jeszcze mocniej . — Rossiego nie widział pan ? … — powtórzyła patrząc mu w oczy ze zdziwieniem .
Dziwna rzecz : huk , choć silniejszy teraz , aniżeli był z początku , już nie robił na mnie wrażenia ; ażeby go słyszeć , musiałem się dopiero wsłuchiwać . Tymczasem bardzo wyraźnie dochodził mnie szczęk nabijanych karabinów albo trzask kurków .
— Może nie jest to ich wina — mówił baron — trzeba jednak przyznać , że niekiedy pozwalają bałamucić się zręcznym intrygantom …
W tej chwili przywidziało mu się , że jakiś tajemniczy głos każe mu robić wybór między tysiącami takich jak Węgiełek , którzy potrzebują pomocy , i jedną kobietą , która schodziła tam z góry .
— I wystoję się z godzinę w dusznej sali ! — odmrukuje jegomość .
Baronowa Krzeszowska odskakuje od niego i wygiąwszy się w tył jak artystka grająca tragiczną rolę odpowiada mu jednym tylko wyrazem :
Ale i Szlangbaum już zhardział , więc odpowiedział panu Rzeckiemu , wysunąwszy pierwej dolną wargę :
W przedpokoju zadzwoniono , a po chwili Mikołaj podał bilety panów Rydzewskiego i Pieczarkowskiego .
Krzyczała tak głośno , że ją było słychać na całym dziedzińcu , i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania , bo powiedział do stójkowych :
„ On jednakże nie jest tak nikczemnym ” — rzekła do siebie .
— Weźmiemy dwu , sklep rozszerzymy , będzie wspaniały .
— Ażebyś dał mu mieszkanie u siebie , a ja będę wam przysyłać na dół po dwa obiady , dwa śniadania …
— Od trzydziestu tysięcy ? … — wtrącił Żyd z uśmiechem , myśląc , że go chcą wyprowadzić w pole .
— Około miliona franków .
W tej chwili na brzegu polanki ukazała się pani Wąsowska ze Starskim .
— I ja tak samo zrobiłem — odezwał się stłumionym głosem Wokulski .
Do przybysza wybiegł Mraczewski i uśmiechając się dwuznacznie , zapytał :
„ On musi dobrze karmić się , ten kupczyk . Wyglądam przy nim jak austriackie cygaro przy byku . Niech mnie diabli wezmą , jeżeli nie strzelę temu błaznowi nad głową albo … wcale nie strzelę … Tak będzie najlepiej … ” Ale wnet przypomniał sobie , że pojedynek ma doprowadzić do pierwszej krwi . Wtedy baron rozzłościł się i nieodwołalnie postanowił zabić Wokulskiego z miejsca .
— Alboż ja do ciebie mam żal ? …
— Słucham pana .
— Phi ! … cóż mam robić ! — odparł .
Mimo posępne wróżby ludzi trzeźwo patrzących na rzeczy , sklep galanteryjny pod firmą J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie upadł , ale nawet robił dobre interesa . Publiczność zaciekawiona pogłoskami o bankructwie coraz liczniej odwiedzała magazyn , od chwili zaś kiedy Wokulski opuścił Warszawę , zaczęli zgłaszać się po towary kupcy rosyjscy . Zamówienia mnożyły się , kredyt za granicą istniał , weksle były płacone regularnie , a sklep roił się gośćmi , którym ledwo mogli wydołać trzej subiekci : jeden mizerny blondyn , wyglądający , jakby co godzinę umierał na suchoty , drugi szatyn z brodą filozofa , a ruchami księcia i trzeci elegant , który nosił zabójcze dla płci pięknej wąsiki , pachnąc przy tym jak laboratorium chemiczne .
— Czy nie poznajesz ? — odpowiedziała panna Florentyna spojrzawszy na kopertę . — Krzeszowskiej …
Prosta droga doprowadziła go do stawu , później do łazienkowskiego pałacu . We dwadzieścia minut był w Alejach Ujazdowskich i siadł w przejeżdżającą dorożkę ; w kwadrans później znalazł się we własnym mieszkaniu .
— Trzy ruble .
Pan Ignacy poruszył się na krześle z zamiarem protestu .
W listopadzie , właśnie w tym samym dniu , kiedy zawalił się dom na ulicy Wspólnej , Wokulski wrócił z Moskwy . I znowu nie wiem , co tam robił , dość , że zarobił około siedemdziesięciu tysięcy rubli … Takie zyski przechodzą moje pojęcie , ale przysięgnę , że interes , do którego Stach należał , musiał być uczciwy .
— Nie ? … Więc na cóż są pieniądze ? … Jeżeli sto tysięcy rubli rocznie nie daje szczęścia , cóż go da ? …
— Jest cierpiący — odparł krygując się pan Maleski . — Jest to nasz sublokator i zresztą bardzo rzadko mieszka z nami .
— Pewnie dziwi to pana , ale … rzecz jest ważna … zbyt ważna … W tych dniach zrobiłem olbrzymie odkrycie co do rulety … Trzeba tylko sześć do siedmiu razy dublować stawkę …
— Basta ! baronie . Prześpij się choć parę godzin , bo będą ci drżały ręce i spudłujesz .
— Prześliczna ! — wtrącił rządca z zapałem .
Pocałowała ojca w rękę i wyszła do swego pokoju .
Wokulski siedział ze spuszczonymi oczyma . Coś dławiło go , szarpało za piersi . Wpił sobie paznokcie w ręce i myślał , ażeby jak najprędzej stąd wyjść i już nie słuchać skarg , które odnawiały w nim najboleśniejsze rany .
— Zapewne … Zresztą nie wiem … — uśmiechnęła się panna Izabela . — Ciotka mówi , że jest bardzo piękny …
— Właśnie ja dlatego dzisiaj przychodzę już trzeci raz . A jutro przyjdą inni i ja znów będę czekał …
I jeszcze pani powiem — dodał patrzącej na niego z odchylonymi ustami — nie tylko nie prosiłbym , ale wprost nie przyjąłbym wyżebranej ofiary z czyjegoś serca . Takie dary zwykle bywają tylko połowiczne …
Powiedziała to w sposób tak zabawny , że Wokulski poczuł , jak ustępuje mu z serca niechęć do Mraczewskiego .
— Za pozwoleniem ! — przerywa Wirski . — Mężczyzna pięćdziesięcioletni nie jest starym ; jest dopiero dojrzałym …
Et te ravir un doux baiser !
— Cóż to , ojcze ? — spytała go panna Izabela , uderzona wyrazem jego twarzy .
— W głowę ! … — krzyknął ktoś .
— Zaglądałeś , baron , w moje serce ? … wiesz , jakie tam uczucia ? … O , gdyby istniał jakiś trybunał , który umie czytać w duszy człowieka , zobaczylibyśmy , kto z nas lepszy : ja czy ci , co mnie sądzą i potępiają ! …
Nawet kiedy opowiedziałem ostatnie chwile i straszną śmierć Katza , starowina wprawdzie rozpłakała się , pierwszy raz od czasu , jak ją znałem ; niemniej jednak otarłszy łzy i wziąwszy się znowu do swej pończochy , szeptała :
— Nikomu nie ufam — mówił zgryźliwie starzec . — Bo jaką mi dać kto może rękojmię ? … Przysięgę czy słowo honoru ? … Za stary jestem , aby wierzyć w przysięgi … Tylko wspólny interes jako tako zabezpiecza od najpodlejszej zdrady , a i to nie zawsze …
— Eh ! także zawracanie głowy … Dowcipny !
— Cóż pan masz za interesa z tym łotrem , panie Henryku ?
I wybiegł na ulicę . Mraczewski skamieniał i oblał się rumieńcem powyżej włosów . Wokulski trochę pobladł , lecz spokojnie usiadł do rachunków .
Uderzył się ręką w czoło i porzuciwszy ćwiczenia angielskie wydobył archiwum swoich korespondencyj prywatnych . Była to safianowa okładka , gdzie podług dat umieszczał nadchodzące listy , których spis znajdował się na początku .
— Polityczny ? — spytał cicho Rzecki z trwogą w oczach , ale i z uśmiechem na ustach .
— Nie ma pan prawa ? … Więc po cóż pan tu przyjechał ? … — rzekła z lekkim uśmiechem .
Panna Florentyna skończywszy list nie śmiała oderwać od niego oczu . Wreszcie odważyła się i spojrzała : panna Izabela siedziała na szezlongu blada , z zaciśniętymi rękami .
Lecz i w tym , i w tamtym wypadku nie wiedział dobrze , co się koło niego dzieje ; więc patrzył w tej chwili na kościół jak na rzecz zupełnie nową dla siebie .
Ledwie wyszedł Ochocki , w pokoju Wokulskiego ukazał się baron kaszlący , rozgorączkowany , ale uśmiechnięty .
A tak dziś była piękną . Ubrała się , umyślnie dla niego w jedwabną sukienkę kremowej barwy ( z daleka wyglądało to jak zmięte płótno ) , miała brylantowe kolczyki ( nie większe od ziarn grochu ) w uszach i pąsową różę na ramieniu . I tyle . Ale niech żałuje Rossi , że jej nie widział !
Wokulski pochwycił się za głowę .
Wprawdzie starsi panowie jeszcze obsypywali ją grzecznościami z powodu piękności i elegancji , za to młodzi , szczególnie utytułowani lub majętni , traktowali ją chłodno a krótko ; gdy zaś , zmęczona samotnością i banalnymi frazesami , nieco żywiej odezwała się do którego , patrzył na nią z wyraźnym przestrachem jakby lękając się , że ona chwyci go za szyję i natychmiast pociągnie do ołtarza .
Klęcząc zaczęliśmy wydobywać i odgryzać patrony . Rozległo się szczękanie stalowych stempli i trzask odciąganych kurków … Podsypaliśmy proch na panewki i znowu cisza .
Panna Izabela słuchała z szeroko otwartymi oczyma .
Swoich uczuć dla Wokulskiego pani Stawska nie umiałaby określić .
A gdyby jednak dowiedzieć się , kto ona jest ? … Może bym potrafił jej dopomóc . Dlaczego wzniosłe obietnice Chrystusa nie mają być spełnione , choćby przez takich jak ja niedowiarków , skoro pobożni zajmują się czym innym ? ” W tej chwili Wokulskiemu zrobiło się gorąco … Do stolika hrabiny zbliżył się elegancki młodzieniec i coś położył na tacy . Na jego widok panna Izabela zarumieniła się i oczy jej nabrały tego dziwnego wyrazu , który zawsze tak zastanawiał Wokulskiego .
— Musi mnie papa kiedy nauczyć , jak się jada ryby nożem .
— Biedna , zacna staruszka … Gdybym był pewny , że moje przybycie nie przestraszy jej , pojechałbym … Czy aby ma opiekę ?
— Czym mogę służyć ? — spytał jeszcze raz Wokulski ocierając pot z twarzy .
— Tak … Hum ! … hum ! … Trochę pan przepłacił …
— Oho ! …
— Może gustowny kałamarz z siodłem , dżokejką , szpicrutą ?
— Bardzo … panie … bardzo … Chociaż , czy pan uwierzy , była chwila , że za radą szanownej prezesowej miałem zamiar fatygować pana w Paryżu …
— Mój Boże , cóż miałam robić ? … Naturalnie , że przyjęłam z podziękowaniem . Jest to wprawdzie chwilowe zajęcie , ale bardzo przyszło mi w porę , bo właśnie onegdaj ( nie rozumiem nawet z jakiego powodu ) straciłam jedną lekcję muzyki , za pięć złotych godzina …
— No , no , no … żarty , żarty ! … A o małym Napoleonku co słychać ?
W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski .
Gdy umarł , podobno na ulicy , pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się , że jest niezawodnie zakopany , wzięła na opiekę psa ; znowu bowiem powszechnie mówiono , że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem . Istotnie , był wdzięcznym , dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej , co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę .
Wtem ( powóz ciągle drży i słychać turkot ) z głębi jeziora czarnych dymów i białych par wynurza się do pół figury jakiś człowiek . Ma krótko ostrzyżone włosy , śniadą twarz , która przypomina Trostiego , pułkownika strzelców ( a może gladiatora z Florencji ? ) , i ogromne czerwone dłonie . Odziany jest w zasmoloną koszulę z rękawami zawiniętymi wyżej łokcia ; w lewej ręce , tuż przy piersi , trzyma karty ułożone w wachlarz , w prawej , którą podniósł nad głowę , trzyma jedną kartę , widocznie w tym celu , aby ją rzucić na przód siedzenia powozu . Reszty postaci nie widać spośród dymu .
P. S. Jeżeli mego zęba nie wyrzucisz za okno , przyszlij mi go na powrót , abym mógł ofiarować go mojej niezapomnianej małżonce . Będzie miała martwić się czym przez kilka dni , co podobno biedaczce jest zalecone przez doktorów . Ten zaś pan Wokulski jest bardzo miłym i dystyngowanym człowiekiem i wyznaję , że serdecznie go polubiłem , choć mi taką zrobił krzywdę . ”
— Tak rzadko widuję pana , panie Wokulski — wtrąciła hrabina — że muszę zaraz załatwić interes …
Wtedy błysnęła mi szczególna myśl . Czy bitwy nie są hałaśliwymi komediami , które wojska urządzają dla narodów , nie robiąc sobie zresztą krzywdy ? … To bowiem , na co patrzyłem , wyglądało wspaniale , ale nie tak znowu strasznie .
— Miesiąc ! … — powtórzył . — Czy przynajmniej wolno mi będzie po tym miesiącu odwiedzać państwa ? …
— Szliśmy z kirasjerami — mówił rządca . — Pan znasz kirasjerów , panie Rzecki ? … Na niebie świeci jedno słońce , ale w szwadronie kirasjerów jest sto słońc …
Stojący za nim Wokulski dotknął jego ramienia .
— Wariat to on jest — odparł — ale jeszcze za moich studenckich czasów był wielkim chemikiem . No i porobił jakieś wynalazki , ma nawet podobno kilka dziwnych okazów , ale …
Panna Izabela podniosła oczy od książki i dziwnym wzrokiem patrząc na Wokulskiego spytała :
— Merci , monsieur …
— Niby wklęsło , nie wypukło ? … Co nie mam potrafić . Podjąłbym się pisania nawet na żelazie , a choćby na szkle i literami , jakimi chcąc : pisanymi , drukowanymi , niemieckimi , żydowskimi … Przecie ja tu , nie chwaląc się , wszystkie szyldy malowałem w mieście .
— Jeździł pan ? … — odezwał się z kozła Ochocki . — Hola ! … Niech pan zaczeka z opowiadaniem , zaraz tam przyjdę .
„ Do diabła ! — mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? … Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? … Razem sto czterdzieści tysięcy rubli ! … A ten powóz , a te wyścigi , a te ofiary na cele dobroczynne ? … A … a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? … Ehe ! … schowam ja do kieszeni ceremonie … ”
— Naturalnie — wtrąciła panna Izabela — przecież nawet wierną służbę dopuszczamy do niejakiej poufałości .
— Kto mi daje mieszkanie ? ! … — wrzasnął młody człowiek siadając na oknie i huśtając się w tył , jakby miał zamiar rzucić się z trzeciego piętra . — Ja sam zająłem to mieszkanie i będę w nim dopóty , dopóki mnie nie wyrzucą . Umowy ! … paradni są z tymi umowami … Jeżeli społeczeństwo chce , ażebym mu płacił za mieszkanie , to niechaj samo płaci mi tyle za korepetycje , żeby z nich wystarczyło na komorne … Paradni są ! … Ja za trzy godziny lekcyj co dzień mam piętnaście rubli na miesiąc , za jedzenie biorą ode mnie dziewięć rubli , za pranie i usługę trzy … A mundur , a wpis ? … I jeszcze chcą , żebym za mieszkanie płacił . Wyrzućcie mnie na ulicę — mówił zirytowany — niech mnie złapie hycel i da pałą w łeb … Do tego macie prawo , ale nie do uwag i wymówek …
— Czegóż to chcesz ? — zapytał Wokulski .
— Szpigelman — wtrąciła panna Florentyna . — O , to zuchwały Żyd …
— Powiedzcie , że natychmiast służę — odparł Wokulski .
Jest niedziela , szkaradny dzień marcowy ; zbliża się południe , lecz ulice Warszawy są prawie puste . Ludzie nie wychodzą z domów albo kryją się w bramach , albo skuleni uciekają przed siekącym ich deszczem i śniegiem . Prawie nie słychać turkotu dorożek , gdyż dorożki stoją . Dorożkarze opuściwszy kozioł wchodzą pod budy swoich powozów , a zmoczone deszczem i zasypane śniegiem konie wyglądają tak , jakby pragnęły schować się pod dyszel i nakryć własnymi uszami .
— Osiemset rubli — odparł młody człowiek , spuszczając oczy .
„ Był na Hugonotach w ósmym rzędzie krzeseł z niejaką Matyldą … ? ? ? ”
Popatrzyliśmy sobie w oczy z tym eks-obywatelem , który nie mógł zdobyć się na wywabienie plam ze swego surduta . Popatrzyliśmy sobie — mówię — w oczy . Magenta … Rok 1859 … Eh ! Boże miłosierny …
— Przepraszam ! … Mam siedemnaście procesów o trzydzieści dziewięć tysięcy rubli długów , jeżeli mnie pamięć nie myli . Ale to są procesy o długi . Między nimi nie ma ani jednego , który wytoczyłbym uczciwej kobiecie o kradzież lalki … Między moimi grzechami nie ma ani jednego anonimu , który by spotwarzał niewinną , a spomiędzy moich wierzycieli ani jeden nie musiał uciekać z Warszawy wygnany przez oszczerstwa , jak się to zdarzyło niejakiej pani Stawskiej , dzięki troskliwości pani baronowej Krzeszowskiej …
— Co ? … — śmiał się trącając Wokulskiego w ramię . — Palisz się pan , co ? … Ocknął się w panu sportsmen ! … My , panie , przez cały czas wyścigów jesteśmy w gorączce . Nasz zakładzik o pięćdziesiąt rubli stoi , co ? … Jakbym je miał w kieszeni ; mógłbyś je pan natychmiast zapłacić .
— Krew uderzyła mi do głowy … ale to już przeszło … Podły Żyd … no , ale Wokulski — powiadam ci , że to coś nadludzkiego …
— Miałeś pan mówić o baronowej — wtrąciłem , bo nie lubię , jeżeli głupstwa trzymają się szpakowatej głowy .
— O , Ludwiczek źle zrobił , że wyjechał ; bo choćby go nawet uwięzili , okazałaby się jego niewinność i znowu bylibyśmy razem . A teraz on Bóg wie gdzie , a Stawska … Mówi pan , żeby nie wyglądać ! … Przecież ona , biedactwo , ciągle czeka , nasłuchuje i wypatruje , czy Ludwik nie wraca , a przynajmniej czy nie będzie od niego listu ? Niech tylko kto biegnie prędzej przez dziedziniec , ona zaraz do okna myśląc , że to bryftrygier . A jeżeli kiedy do nas wstąpi bryftrygier ( my , panie Rzecki , bardzo rzadko odbieramy listy , to gdybyś pan widział Helenkę ! … Mieni się , blednie , drży …
— Marszałek dworu pańskiego i pana * Siuzę * … Bardzo zdolny człowiek i duże mógłby panu oddać usługi , gdyby był pewny tak … z tysiąc franków gratyfikacji … — mówił wciąż figlarnie służący .
Od tej pory kamień zatkał okno do podziemiów , że go już nikt znaleźć nie może . Potok wysechł , a panna została w otchłani na pół rozbudzona . Płacze teraz już tak głośno , że ją czasem i pastuchy słyszą na łąkach , i będzie płakać wiek wieków .
— Ja doczekam — odparł ojciec — a Ignaś doczeka jeszcze lepiej .
— Wsi nie widzę — wtrącił Wokulski .
A gdy baron wszedł , zamknął za nim drzwi , odprawił Mariannę , która przybiegła z kuchni , i — sam zaczął podsłuchiwać .
— Ach , pani dobrodziejko — mówi — ja już tyle nabiegałem się w sprawie tej licytacji , że choćby dzisiaj należy mi się spoczynek . W dodatku mam za kilka minut urzędówkę o zabójstwo … Widzi pani te piękne damy ? … Wszystkie idą słuchać mojej obrony … Efektowna sprawa ! …
— Więc i cała pańska rodzina bawi się szaradami ? — wtrącił Wokulski .
— I kupi go — szepnął rządca — tylko , panowie , trzymajcie się ostro ! … Kupi go , choćby miała oddać cały swój majątek … A niemały to majątek , choć pan baron mocno go nadszarpnął …
Wszystkie te jednak chorobliwe objawy mniej trwożyły pana Ignacego aniżeli jeden straszny symptom , oto : nie chciało mu się iść do sklepu ! … Co gorsze : nie tylko czuł lenistwo , ale nawet zupełny brak ambicji ; zamiast bowiem wstydzić się swego upadku i walczyć z próżniaczymi instynktami , on , Rzecki , wynajdywał sobie powody do jak najdłuższego zatrzymania się w pokoju .
— Bah ! … gdybym tego nie robił , zapomniałbym , gdzie co leży … stawy zaśniedziałyby w członkach … Zresztą — jużem przywykł … Pan ma jaki interes do mnie ? …
— Ty , papo ?
— Korespondencje od Suzina muszą być szczególnie pilnowane — odparł Rzecki z naciskiem .
— Dobrze , dobranoc ci !
Kiedy ją zapytała pani Stawska : czy jej nie smutno żyć w tej pustce ? — odparła :
Weszli na drugie piętro do salonu urządzonego równie bogato jak inne w tym hotelu . Większą jego część już zapełniali widzowie starzy i młodzi , kobiety i mężczyźni , ubrani elegancko i bardzo zajęci profesorem Palmierim , który właśnie kończył krótką prelekcję o magnetyzmie . Był to mężczyzna średnich lat , zawiędły , brunet , z rozczochraną brodą i wyrazistymi oczyma . Otaczało go parę przystojnych kobiet i kilku młodych mężczyzn o twarzach mizernych i apatycznych .
„ Czy wszyscy zakochani są tak ślepi jak on ? — myślał Wokulski . — Bo dla mnie , i chyba dla każdego tutaj , jest jasne , że ta panna wcale go nie kocha . Może nawet kocha Starskiego …
„ Ciekawym — szepnął — co mu powiem , jeżeli mnie spotka ? … Po diabła ja wlazłem w to błoto ? … ”
„ Nie ma kwestii , że Geist za pomocą magnetyzmu oszukał mnie co do owych metali . Lecz … kto magnetyzował mnie wówczas , kiedy oszalałem dla tej kobiety ? … ”
— Powinszuj mi , panie * Siuzę * ! — mówił Geist . — Sprzedałem mój materiał wybuchowy anglo  amerykańskiej kompanii i zdaje się , zrobiłem niezły interes . Sto pięćdziesiąt tysięcy franków gotówką z góry i dwadzieścia pięć centimów od każdego sprzedanego kilograma .
Książę przypatrywał mu się spod rzęs , a widząc , że Wokulski to czerwienieje , to blednie , myślał :
XV . W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność , a w jaki rozsądek
„ Kiedyż to ? … Na ślubie raz … Na pogrzebie żony drugi raz … ”
W tym miejscu ulica nieco zgina się na prawo . Wokulski pierwszy raz spostrzega dom trzypiętrowy i napełnia go jakaś rzewność . Dom trzypiętrowy między pięciopiętrowymi ! … cóż to za miła niespodzianka …
„ Tu będzie licytacja ! ” — mówi pan Ignacy i zapomina o skrupułach . Olbrzym z brodą , w żółtym jedwabnym kitlu , rozpływa się przed oczyma jego duszy jak mgła .
— Cicho , Zosiu , cicho … Nie graj , bo babcię głowa boli .
— Może by do jakiego magazynu albo w służbę … do Rosji …
Wokulski rzucił trzy franki dorożkarzowi , pędem wbiegł do bramy , a z niej na trzecie piętro . Ledwie stanął przed swoim numerem , już ukazał się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów .
Wchodzę do tych dam … A , znowu cała awantura ! Pani Stawska siedzi blada na stołeczku , a pani Misiewiczowa ma na głowie chustkę zmoczoną w wodzie uśmierzającej . Pachnie staruszka o dwa łokcie kamforą i mówi lamentującym głosem :
Czuł w duszy dziwną pustkę , a na samym jej dnie coś , jakby kroplę piekącej goryczy . Żadnych sił , żadnych pragnień , nic , tylko tę kroplę tak małą , że jej niepodobna dojrzeć , a tak gorzką , że cały świat można by nią zatruć .
Umilkliśmy i wyrównały się nieco pogięte szeregi . Niebo było czyste , ledwie tu i ówdzie bielił się nieruchomy obłok ; na krzakach , które mijaliśmy , nie poruszał się żaden listek ; nad polem , zarośniętym młodą trawą , nie odzywał się wystraszony skowronek . Słychać było tylko ciężkie stąpanie batalionu , szybki oddech ludzi , czasem szczęk uderzonych o siebie karabinów albo donośny głos majora , który jadąc przodem , odzywał się do oficerów . A tam , na lewo , wściekały się stada armat i lał deszcz karabinowych strzałów . Kto takiej burzy przy jasnym niebie nie słyszał , bracie Katz , ten nie zna się na muzyce ! … Pamiętasz , jak nam wówczas dziwnie było na sercu ? … Nie strach , ale tak coś jakby żal i ciekawość …
Wydobył ze stolika klucz i wyszli . W sieni wionął na nich mokry śnieg . Rzecki otworzył drzwi sklepu i zapalił kilka lamp .
Wydobył wino i schował je na powrót , potem rozłożył na stole szynkę i kilka bułek . Ręce i powieki drżały mu i sporo czasu upłynęło , nim o tyle się uspokoił , że zgromadził na jeden punkt poprzednio wyliczone zapasy . Dopiero kieliszek wina przywrócił mu silnie zachwianą równowagę moralną .
Wokulski przetarł oczy . Nie ulega kwestii , że takiego szkła nie widziano na świecie .
— Albo ja ? — dodał Starski .
„ Chce się żenić z moją magdalenką ? ” — pomyślał Wokulski . Przeszedł się po pokoju i rzekł :
— Gut Morgen , meine Mutter !
— To mi nie wystarcza …
— Zobaczysz , niedowiarku — lamentowała nieraz ciotka — że za te sztuki będą cię pławić w smole .
Staruszka przyłożyła binokle do oczu i wpatrzywszy się w Wokulskiego spytała :
Tak sobie mówiąc czuł , że wstyd go ogarnia .
— Z dawnych kundmanów nie ubył kto ? — przerwał mu Wokulski , coraz szybciej chodząc po pokoju .
— Cieszę się , kuzynko , że twoi wielbiciele triumfują … Przykro mi tylko , że na mój koszt … Witam panie ! — dodał kłaniając się hrabinie i prezesowej .
— A ty skąd wiesz ?
— Osiemdziesiąt tysięcy i sto rubli …
— Ech ! zmartwienie … Chciałabym tylko , ażeby albo skojarzył się ten mariaż Eweliny z baronem , albo żeby się zerwał … Albo niechaj sobie jadą ode mnie oni oboje czy Starski … Wszystko jedno …
— Z wdzięcznością przyjmuję obietnicę — odparł Wokulski . — Nie wpłynie to jednak na termin wyjazdu państwa do Paryża , ponieważ zależy on tylko od ich woli .
Do sklepu nie chciało mu się iść . Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona Krzeszowskiego .
Ludziom ciągle się zdaje , że wojna może być tylko na wiosnę ; widać zapomnieli , że wojny : pruska i francuska , rozpoczynały się w lecie . Nie rozumiem zaś , skąd wyrósł przesąd przeciw kampaniom zimowym ? … W zimie stodoły są pełne , a droga jak mur ; tymczasem na wiosnę u chłopa jest przednówek , a drogi jak ciasto ; przejedzie bateria i możesz się w tym miejscu kąpać .
— Zrób szóste — odpowiedział doktór nie odejmując oka od szkła — i ożeń się .
Baronowa przycięła usta i milczała .
Wiosna się budzi w całej naturze
— Jak mam zameldować ?
Dama obejrzała się , lecz spostrzegłszy go odwróciła głowę .
Co to był za wieczór ! … Jak pani Stawska dziękowała nam za zabawki , jak ona osładzała Wokulskiemu herbatę , jak go parę razy trąciła brzegiem rękawa … Dziś już jestem pewny , że Stach będzie tu przychodził jak najczęściej , z początku ze mną , później beze mnie .
Wśród tych wszystkich czasowych a brudnych budynków roił się rozbawiony tłum .
Rok ! Wokulski wstrząsnął się . Zdawało mu się , że w końcu drogi nazwanej rokiem widzi tylko niezmierną otchłań , która pochłania wszystko , ale nie mieści w sobie nic …
Źle to jednak nie umieć po angielsku … Dziś wiedziałbym , co o mnie myśli : bo jestem pewny , że o mnie mówiła do swej ciotki . Trzeba nauczyć się …
Dwa stoliki do kart , z których jeden miał złamaną nogę , a drugi gęsto zapisane sukno , tudzież kandelabry z niedopałkami świec woskowych kazały powątpiewać o dokładności patologicznych określeń Konstantego . Mimo to Wokulski jeszcze dodał mu rubla i odszedł , bynajmniej nie zadowolony z przyjęcia .
Prezesowa siadła na fotelu ; obecni poczęli zajmować miejsca przy stole .
— Cóż się znowu stało ? Przecie wczoraj był w ratuszu na balu ?
Wszedł do kościoła i zaraz na wstępie znowu uderzył go nowy widok . Kilka żebraczek i żebraków błagało o jałmużnę , którą Bóg zwróci litościwym w życiu przyszłym . Jedni z pobożnych całowali nogi Chrystusa umęczonego przez państwo rzymskie , inni w progu upadłszy na kolana wznosili do góry ręce i oczy , jakby zapatrzeni w nadziemską wizję . Kościół pogrążony był w ciemności , której nie mógł rozproszyć blask kilkunastu świec płonących w srebrnych kandelabrach . Tu i ówdzie na posadzce świątyni widać było niewyraźne cienie ludzi leżących krzyżem albo zgiętych ku ziemi , jakby kryli się ze swoją pobożnością pełną pokory . Patrząc na te ciała nieruchome można było myśleć , że na chwilę opuściły je dusze i uciekły do jakiegoś lepszego świata .
— A … a ! … wszystko mi jedno w rezultacie , gdzie osiedli się ten młody człowiek . Niech jedzie i do Moskwy .
Jakiś czas szli milcząc . Młody człowiek był zamyślony . Wokulski zirytowany .
— Idziemy i pan Wokulski z nami .
To mówiąc pocierał sobie kark z obu stron i krzywił się , jakby miał pełne usta chininy .
— Gniady dopędza …
„ Wrócę się — myśli — jeszcze raz spojrzę … Nie , nie wypada ! ”
— Z baronem Krzeszowskim .
— Pan cudzoziemiec ? … Niech pan będzie ostrożny ze znajomościami w Paryżu …
— Co to jest ? … — spytał zdziwiony Wokulski poznając w płaczącym starego inkasenta Obermana .
Żyd szeroko otworzył oczy .
— Chłopcy ! — wrzeszczał na całe gardło nasz porucznik , który niedawno uciekł z seminarium . — Zrejterowaliśmy , bo Szwabów było więcej , ale teraz zaskoczymy z boku ot tę kolumnę , widzicie ? … Zaraz podeprze nas trzeci batalion i rezerwa … Niech żyją Węgry ! …
Stach niedbale rozejrzał się po oknach domu i bez najmniejszej uwagi słuchał mego sprawozdania o melioracjach . Daliśmy nową podłogę w bramie , wyreperowaliśmy dachy , odmalowaliśmy ściany , myliśmy schody co tydzień . Słowem , z zaniedbanej zrobiliśmy wcale okazałą kamienicę . Wszystko było w porządku nie wyłączając dziedzińca i wodociągów ; wszystko , oprócz komornego .
Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca . Zastąpiła jej drogę panna Florentyna .
— Czekam na ciebie .
Aż krew trysnęła … Wtem panna łapie go rękami za surdut i woła z wielkim płaczem :
— Niech no pan patrzy , czy nasz stary nie jest podobny z profilu do Napoleona III ? Nos … wąs … hiszpanka …
— Gdyby jednak pan mecenas szczerze chciał , gdyby pobiegał …
— Jeszcze ci powiem , że pieniędzy tych nie przywiozłeś dla siebie …
Naturalnie , w sali odezwały się głosy współczucia , kucharka pani Stawskiej zapłakała . Żydki zaczęły pokazywać palcami na baronowę i chrząkać . Zakłopotany sędzia przerwał posiedzenie i kiwnąwszy głową Wokulskiemu ( skąd oni się znają ? ) , poszedł do swego pokoju , a dwaj stójkowi prawie wynieśli na rękach nieszczęśliwego młodzieńca , który tym razem był naprawdę podobny do trupa .
— Szanowni panowie — odezwał się książę . — Poważyłem się fatygować szanownych panów w pewnym … nader ważnym interesie publicznym , który , jak to wszyscy czujemy , powinien zawsze stać na straży naszych interesów publicznych … Chciałem powiedzieć … naszych idei … to jest …
— Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat .
„ Opera ? … — myśli Wokulski . — Ależ tu jest więcej marmurów i brązów aniżeli w całej Warszawie ! … ”
— Wyjmę portmonetki i włożę krawaty , rozumiesz pan , panie uczony ? …
— Nie chcę żadnych spółek ! … — krzyknął . — Nie żądam od nikogo łaski , raczej wyświadczam ją innym . Kto mi nie ufa , niech sprawdzi cały interes … Przekona się , żem go nie mistyfikował , ale — i nie będzie moim wspólnikiem . Hrabiowie i książęta nie mają monopolu na fantazję … Ja mam także moje fantazje i nie lubię , ażeby mi się wtrącano …
Spostrzegł jeszcze inne rzeczy . Kiedy piękne oblicze panny Izabeli wyrażało najwyższy zachwyt , wtedy Wokulski pocierał sobie ręką wierzch głowy . A wówczas , jakby na komendę , z galerii i z paradyzu odzywały się gwałtowne oklaski i wrzaskliwe okrzyki : „ Brawo , brawo Rossi ! … ” Zdawało się nawet panu Ignacemu , że gdzieś w tym chórze odróżnia zmęczony głos inkasenta Obermana , który pierwszy zaczynał wrzeszczeć , a ostatni milknął .
Ten stan chroniczny , męczący nad wszelki wyraz , lada okoliczność rozdmuchiwała w burzę . Drzewo znajomej formy , jakiś obdarty pagórek , kolor obłoku , przelot ptaka , nawet powiew wiatru bez żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz , że uciekałem od ludzi . Szukałem ustroni tak pustej , gdzie bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo , wyć z bólu jak pies .
Gdy już byli na ulicy , Rzecki odezwał się do Szumana :
— Panna Łęcka ma także otwarty kredyt … bardzo dobrze — ciągnął Wokulski zbliżywszy twarz do księgi , jakby w niej pismo było niewyraźne . — A … a … Onegdaj wzięła portmonetkę … Trzy ruble ? … to chyba za drogo …
— Niech pan zaczeka , idę do pana ! — zawołała panna Izabela podnosząc się z dywanu .
Wokulski szybko wysiadł . Stacja była nowa , jeszcze niezupełnie wykończona . Pomimo to dano mu wody do umycia się i oczyszczono odzież . Rozbudził się już zupełnie i wszedł do małego bufetu , gdzie rozpromieniony baron pił trzecią szklankę herbaty .
— Albo — ciągnęła baronowa — pan Wokulski usunie ze swego domu te brudy i niemoralność …
— Oho ! — roześmiał się Geist — tu , w Paryżu . W jakimś Altdorfie lub Neustadzie kacerzem i zdrajcą jest ten , kto nie wierzy w pastorów , Bismarcka , w dziesięcioro przykazań i konstytucję pruską . Tu wolno kpić z Bismarcka i konstytucji , ale za to pod grozą odszczepieństwa trzeba wierzyć w tabliczkę mnożenia , teorię ruchu falistego , w stałość ciężarów gatunkowych itd . Pokaż mi pan jedno miasto , w którym nie ściskano by sobie mózgów jakimiś dogmatami , a — zrobię je stolicą świata i kolebką przyszłej ludzkości …
— Tak ! … tak ! … — odszczeknął mu Ir przez sen .
Sam widok niedoli , w jaką staczał się jej dom , już napełniał ją rozpaczą . A cóż dopiero , gdy ktoś wdarł się za zasłonę jej najskrytszych tajemnic i śmiał opatrywać rany , które ukryłaby przed samym Bogiem . Wszystko mogłaby przebaczyć , oprócz tego ciosu , jaki zadano jej dumie .
Hrabia Liciński z pewnym akcentem poprawił się na fotelu .
Zobaczywszy pannę Izabelę hrabina pochwyciła ją w objęcia .
— Żadnego — rzekł Ochocki . — Ludzie o skoncentrowanych uczuciach wówczas tylko są niebezpieczni , jeżeli nie mają rezerw …
Wokulski spojrzał na zegarek . Upłynęło z dziesięć minut na czekaniu , więc pożegnał szwajcara i poszedł na schody czując , że gniew zaczyna w nim kipieć .
— Nie spotka mnie żaden wypadek — odparł z gniewem Wokulski .
Rządca ukłonił się .
— Panie — ciągnęła dalej rozdrażniona dama — jestem Krzeszowska , a ten pan jest moim mężem . Długi jego obchodzą mnie , ponieważ on zagarnął mój majątek , o który w tej chwili toczy się między nami proces …
— Dobrze . A twoja żona niech zobaczy , co jej potrzeba z bielizny i odzienia , i da mi znać .
Pasażer wsiadł . Nim dojechaliśmy do bramy fortecznej , zastąpiła nam drogę jakaś Żydówka z tłomokiem i poczęła krzykliwie rozmawiać z furmanem . Okazało się , że jest to jego ciotka , która ma w Fajsławicach chore dziecko .
— Znam — przerwał adwokat . — Mury wcale dobre , rzeczy drewniane należałoby stopniowo zmienić , w rezerwie ogród … Licytuje baronowa Krzeszowska do sześćdziesięciu tysięcy rubli , konkurentów zapewne nie będzie , kupimy najwyżej za sześćdziesiąt tysięcy rubli .
— W mieście …
— Tak .
— Na strychu , panie … Oj , co ja będę miała !
Nie było jeszcze piątej , dzień duży ; kilku przechodniów obejrzało się za nimi .
— Nic , nic , moje dziecko … Co ci mam życie zatruwać plotkami ! … Boże miłosierny , jacy ci ludzie niegodziwi .
Rzecki pochylił się ku niemu i otworzył usta .
Wokulski czuł , że opuszcza go odwaga .
W gabinecie hrabiego-Anglika stał na środku stół przykryty zielonym suknem i otoczony czterema wysokimi krzesłami ; na stole leżały cztery arkusze papieru , cztery ołówki , dwa pióra i kałamarz tak wielkich rozmiarów , jakby był przeznaczony do sitzbadów .
— Kto wie ? … Kto wie ? … — odparł Wokulski .
Wokulski dobrze znał ludzi i często porównywał się z nimi . Lecz gdziekolwiek był , wszędzie widział się trochę lepszym od innych . Czy jako subiekt , który spędzał noce nad książką , czy jako student , który przez nędzę szedł do wiedzy , czy jako żołnierz pod deszczem kul , czy jako wygnaniec , który w śniegiem zasypanej lepiance pracował nad nauką — zawsze miał w duszy ideę sięgającą poza kilka lat naprzód . Inni żyli z dnia na dzień , dla swego żołądka albo kieszeni .
— Sądzę , że nie omyliłem się ? — spytał gość .
Wokulski załatwił najpilniejsze interesa , na kolei zamówił wagon salonowy do Krakowa , a koło ósmej wieczór , wyekspediowawszy swoje rzeczy , był u państwa Łęckich . Wypili herbatę we troje i przed dziesiątą udali się na kolej .
Rozejrzałem się po ulicy . Uf ! jakie tumany śniegu … Ledwie można dojrzeć targane przez wiatr płomyki gazowe . Trzeba iść spać .
Widząc obie damy odezwałem się :
— Drugi … Znowu wysunął się …
A on , jakby nigdy nic , odpowiada :
„ Skąd mu ten biały cylinder ? … ” — pomyślał pan Tomasz z goryczą . Potem nasunęła mu się dziwna kombinacja : że Wokulski jest to parweniusz , który za prawo noszenia białego cylindra powinien by mu płacić przynajmniej pięćdziesiąt procent od wypożyczonego kapitału . — Aż sam wzruszył ramionami .
Kiedy Wokulski skończył przeglądać księgi ( na usilną prośbę Rzeckiego wziął się do nich w parę godzin po powrocie z banhofu ) , pan Ignacy otworzył kasę ogniotrwałą i z uroczystą miną wydobył stamtąd list Suzina .
— Niech mama będzie zdrowa ! … — zawołał z kozła .
— Oto — zawołał — cała Joasia jest w tym liście . Nerwy , zawsze nerwy ! …
Uśmiech Jumarta przerodził się w jakiś ironiczny grymas .
— Ach , więc walka ? … — spytała panna Izabela .
— Rozumiem , panie … Bóg … niech Bóg …
Zresztą , czy ja mam prawo narzekać ? Rok temu ledwie śmiałem marzyć o pannie Izabeli , a dziś już ją znam , staram się nawet o jej wzajemność … Czy ja ją aby znam ? … Jest zakamieniałą arystokratką , no ale nie rozejrzała się jeszcze w świecie … Ma duszę poetyczną czy może tak się tylko przedstawia … Kokietka ona jest , ale i to się zmieni , jeżeli mnie pokocha … Słowem — nie jest źle , a za rok … ”
Jeszcze raz pożegnał adwokata i pobiegł do sklepu . Tam znalazło się kilka ważnych interesów , które zatrzymały go nadspodziewanie długo . Dopiero o pół do drugiej był w Łazienkach .
— Tak — odparła panna Ewelina z ciężkim westchnieniem . — Siądę tu — dodała głośno — a pan może mi przyniesie szal z pokoju … Przepraszam …
„ Więc cóż zyskałem — spytał — po bułgarskich niebezpieczeństwach i tutejszych wyścigach lub pojedynkach ? … ”
Lasek Vincennes leży w stronie południowo  wschodniej , a kraniec Lasku Bulońskiego w północno  zachodniej stronie Paryża . Otóż : owa oś krystalizacji miasta podobna jest do olbrzymiej gąsienicy ( mającej prawie sześć wiorst długości ) , która znudziwszy się w Lasku Vincennes poszła na spacer do Lasku Bulońskiego .
— Boję się tego człowieka — szepnęła panna Izabela .
„ Ach , głupstwo — mówił do siebie — po cóż miałaby mnie oszukiwać ! … Ona mnie , który przecie nie jestem nawet jej narzeczonym . ”
— Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela .
— A wiesz , że to będzie nieźle ! … Wcale miła kobieta i dawnom już tam nie był . Trzeba by przy okazji posłać parę zabawek tej małej .
„ Nawet marzyć o niej nie mogę ! … ” — pomyślał z rozpaczą .
— Ach , pamiętam ! … Więc to on ? … Dlaczegóż nie wrócił , boć przecie okazało się , że nie winien ? …
„ Oto logika prostych serc ! — pomyślał Wokulski . — Pogarda dla występku , miłosierdzie dla nieszczęścia . ”
— Za pozwoleniem . Przede wszystkim nie używajmy zbyt silnych wyrazów , które wcale nie odpowiadają spacerowej sytuacji . Między nami nie ma mowy o uczuciach , tylko o poglądach . Otóż , moim zdaniem , w poglądzie pani na miłość istnieją nie dające się pogodzić kontrasty .
Tu wymienił nazwisko i — tak został z rękoma w powietrzu . Dziwnym bowiem trafem ani Stach , ani ja nie czuliśmy ochoty do uściskania go .
— Właśnie . Jest to mostek , po którym …
— Nie , ojciec nigdy nie zaciąga długów w mieście . Każdy wierzyciel przychodzi z pożyczką do domu i w gabinecie ojca dostaje kwit albo procent . Nie znasz go pod tym względem .
A jak się to wszystko składało na uwiecznienie monopolu jednej klasy i zdławienie w zarodku każdej innej ! Tak silnie wierzono w powagę rodu , że nawet synowie rzemieślników i handlarzy albo kupowali herby , albo podszywali się pod jakieś zubożałe rody szlachetne .
— Jaki ? …
„ Czemu ja się wracam ? — szeptał . — Dlaczego nie idę do Geista do roboty ? … ”
Nowy występ błękitnego fraka i białych spodni i nowy gość ; tym razem mały , szczupły , czarny , z niespokojnym wejrzeniem . Ten prawie przybiegł do stołu , padł na krzesło , obejrzał się na drzwi i przysunąwszy się do Wokulskiego zaczął przyciszonym głosem :
Maruszewicz otarł pot z czoła widząc , że Wokulski znowu przypatruje mu się badawczo .
Spojrzał na zegarek , a widząc , że ma jeszcze czas , położył się na szezlongu i leżał milcząc , z rękoma nad głową i przymkniętymi oczyma . Widok ten był nad wszelki wyraz żałosny .
— To baterie , a tam płoną wsie … — objaśniał podoficer .
— Ma matkę ?
On śmieje się głupowato i mówi :
— Szczęśliwy jesteś , panie Stanisławie … — pochwycił Łęcki . — Nie wyjeżdżasz w tym roku za granicę ?
— A któż winien , że pan nie przychodzi we właściwej porze ? ! … — wrzasnął młody człowiek wytrząsając rękoma . — Sto razy słyszałeś pan , że do Maleskiego należą miesiące parzyste , a do Patkiewicza nieparzyste …
— Bywają wielkie zbrodnie na świecie , ale chyba największą jest zabić miłość . Tyle lat upłynęło , prawie pół wieku ; wszystko przeszło : majątek , tytuły , młodość , szczęście … Sam tylko żal nie przeszedł i pozostał , mówię ci , taki świeży , jakby to było wczoraj . Ach , gdyby nie wiara , że jest inny świat , w którym podobno wynagrodzą tutejsze krzywdy , kto wie , czy nie przeklęłoby się i życia , i jego konwenansów … Ale ty mnie nie rozumiesz , bo wy dziś macie mocniejsze głowy , lecz zimniejsze aniżeli my serca .
Dokończyła szeptem . Usta jej drżały , oczy zaszły łzami . Przez chwilę mięła kartkę w palcach , potem z wolna odwróciła głowę , i kartka upadła na ziemię …
— Grand Hotel — mówi Wokulski siadając .
Była chwila , że Wokulski uczuł żal do panny Izabeli . Jak można zapalać się do człowieka , z którego nawet hotelowa służba żartuje ! … Jak można zapisywać się na długą listę jego wielbicielek … Czy w końcu godziło się zmuszać go , ażeby szukał znajomości z takim płytkim blagierem ! …
„ No , zobaczymy , co będzie jutro … A może mnie nie zatrzymają ? … Zresztą panna Izabela jest sobie piękna panna , przypuśćmy , że nawet niezwykle piękna , ale tylko panna , nie nadprzyrodzone zjawisko . Tysiące równie ładnych chodzi po świecie , a ja też nie myślę czepiać się zębami jednej spódnicy . Odepchnie mnie ? … Dobrze ! … Z tym większym rozmachem padnę w objęcia innej … ”
Bądź co bądź panna Izabela nie doznała przykrej niespodzianki usłyszawszy pewnego dnia od prezesowej , że pojedzie z nią i hrabiną do Łazienek i — że zatrzyma Wokulskiego .
— Mówi się , że szesnaście , ale naprawdę mam dziewiętnaście .
Znowu czyta powieść , ten rozdział , kiedy podczas gwiaździstej nocy p . Rambaud naprawiał zepsutą lalkę małej Joasi . Helena tonęła we łzach bezprzedmiotowego żalu , a opat Jouve radził , ażeby wyszła za mąż . Panna Izabela odczuwa ten żal i kto wie , czy gdyby w tej chwili ukazały się na niebie gwiazdy , zamiast chmur , czy nie rozpłakałaby się tak jak Helena . Wszak to już ledwo parę dni do kwesty , a jej jeszcze nie proszą . Że zaproszą , o tym wie , ale dlaczego zwłóczą ? …
( Ach , jak ja się starzeję , jak ja się starzeję ! … Zamiast od razu przystąpić do rzeczy , baję , kręcę , nudzę … Choć , dalibóg , krew by mnie chyba zalała , gdybym miał od razu napisać o tym potwornym , o tym haniebnym procesie … )
Wokulski podał jej kartkę ; zaczęła czytać półgłosem :
Wszedł Stach . Pani Helena wysunęła się na jego spotkanie .
Właśnie przechodzili mimo sztachet , za którymi na dziedzińcu folwarcznym stał powóz , ten sam , którym przyjechała panna Izabela . Nawet około dyszla furman układał zaprzęgi . Ale na Wokulskim ani wiadomość , ani przygotowania do wyjazdu nie zrobiły tym razem wrażenia .
„ Dobrze to — myślał — ale w takim razie powinienem zostać rozpustnikiem ; dlaczegóż więc myślę o niej jednej ? ”
Kto by jednakże tak oczarował Wokulskiego ? Pan Ignacy nie mógł się domyślić . Zauważył przecie inną rzecz : ile razy nie było Rossiego na scenie , panna Izabela obojętnie oglądała się po sali albo rozmawiała z ciotką . Lecz gdy wyszedł Makbet-Rossi , przysłaniała twarz do połowy wachlarzem i cudownymi , rozmarzonymi oczyma zdawała się pożerać aktora . Czasami wachlarz z białych piór opadał jej na kolana , a wtedy Rzecki na twarzy panny Izabeli spostrzegał ten sam wyraz zamagnetyzowania , który go tak zdziwił w fizjognomii Wokulskiego .
„ Skończcież , panowie , z tymi żartami ! ” — woła komornik do dwu kolegów Patkiewicza , którzy go spuszczali .
Panna Izabela wstrząsnęła się . Kochać go bez nadziei — to dosyć … Kochać i czasami porozmawiać z kim o tej tragicznej miłości … Może by z panną Florentyną . Nie , ona nie ma dosyć uczucia . Daleko lepiej nadawałby się do tego Wokulski . Patrzyłby jej w oczy , cierpiałby za siebie i za nią , ona opowiadałaby mu bolejąc nad własnym i nad jego cierpieniem i w taki sposób bardzo przyjemnie upływałyby im godziny . Kupiec galanteryjny w roli powiernika ! … Można by zresztą zapomnieć o tym kupiectwie …
„ Czy i panna Izabela jeździ konno ? … I kto też jej poprawia siodło ? … ”
— Pięć lat … — odpowiada pani Stawska rumieniąc się jeszcze mocniej . Jej matka aż drgnęła na fotelu .
— Właśnie , jeżeli pani pozwoli , pojadę na Zasław . Obejrzę kamień , zresztą mam tam jeszcze interes .
„ A nuż mnie i stąd wypędzą ? … ”
— Nie tylko kobieta , ale nawet drzewo , klamka , woda , no , słowem , wszystko , czemu magnetyzer nada władzę . Ja mogę moje media magnetyzować bodajby szpilką ; mówię im : w tę szpilkę przelewam mój * fluid * i zaśniesz pan , kiedy na nią spojrzysz . Tym więc łatwiej mógłbym przekazać moją władzę jakiejś kobiecie . Byle , rozumie się , osoba magnetyzowana była medium .
— Już pan wychodzisz ? Więc do widzenia , drogi panie . Po świętach u mnie pierwsza sesja i w imię boże zaczynajmy .
— Cóż kraj tamtejszy ?
Wstał z belek i wrócił do miasta .
— Przekonał się , że panna Łęcka ma kochanka …
Zajechały powozy . Do jednego wsiadł baron z hrabią  Anglikiem , do drugiego milczący egiptolog z pistoletami i chirurgiem . Ruszyli w stronę Bielan , a w parę minut popędził za nimi lokaj barona , Konstanty , w dorożce . Wierny sługa klął na czym świat stoi i obiecywał , że w dwójnasób policzy swemu panu koszta tej wycieczki . Był jednak niespokojny .
— Kto was prześladuje ! — odparł Wokulski .
Szybko wziął papier i pióro i zaczął pisać . Wokulski zauważył , że młodzieńcowi trochę drżały ręce i twarz mu się mieniła .
Pewnego dnia w lecie zetknęła się z nim w bramie domu , gdzie mieszkała . Wokulski spojrzał na nią ciekawie , a ją ogarnął taki wstyd , że zarumieniła się powyżej oczu . Była zła na siebie za ten wstyd i za ten rumieniec i długi czas miała pretensję do Wokulskiego , że tak ciekawie na nią spojrzał .
— Tak … dom był wart sto dwadzieścia tysięcy ! … — odzywa się całkiem nieoczekiwanie sprzymierzeniec w osobie jegomościa z łajdacką miną .
— Bo pan dobrodziej złudzony plotkami wyrobił sobie o mnie nieprzychylną opinię … A tymczasem ja , słowo honoru , mam jak najlepsze skłonności …
— Jestem dorobkiewiczem , nie mam tytułu … — odparł Wokulski chcąc cośkolwiek odpowiedzieć .
„ Nie ma mnie kto bronić ! … Nie ma już mężczyzn ! … Mężczyzny ! … Mężczyzny ! … ”
— Prędzej , panie , prędzej ! — wołała ściągając lejce koniowi , który kręcił się wokoło i przysiadał na zadzie . — Za bramą ruszamy galopem … Avanti , Savoya ! …
Oburzona chciała zapowiedzieć Mikołajowi , ażeby nigdy nie wpuścił Wokulskiego za próg salonu … Najwyżej do gabinetu pana , gdyby do nich przyszedł z interesem . Lecz przypomniawszy sobie , że Wokulski wcale nie zapraszał się do nich , zarumieniła się ze wstydu .
— A , jesteś pan — zawołał książę . — Już wiem , jaki ułożyliście spisek z panem Łęckim . Spółka do handlu ze Wschodem — wyborna myśl ! Musicie i mnie do niej przyjąć … Musimy poznać się bliżej … — A widząc , że Wokulski milczy , dodał : — Prawda , jakim ja nudny , panie Wokulski ? Ale to nic nie pomoże ; musicie zbliżyć się do nas , pan i panu podobni i — razem idźmy . Wasze firmy są także herbami , nasze herby są także firmami , które gwarantują rzetelność w prowadzeniu interesów …
— Właśnie był dlatego , że ona była , a i ja tam byłem dlatego , że oni oboje byli . Ciekawa historia ! — mruknął doktór .
— Więc my , papo , już nie pojedziemy do Paryża …
„ Ach , gdybym wiedział , że śmierć jest zapomnieniem … A jeżeli nie jest ? … Nie , w naturze nie ma miłosierdzia … Czy godzi się w nędzne ludzkie serce wlać bezmiar tęsknoty , a nie dać nawet tej pociechy , że śmierć jest nicością ? ”
— Od tego dnia uległem dziwnej chorobie — mówił Wokulski . — Dopóki rozpisywałem listy , robiłem rachunki , odbierałem towary , rozsyłałem moich ajentów , dopókim bodaj dźwigał i wyładowywał zepsute wozy albo czuwał nad skradającym się grabieżcą , miałem względny spokój . Ale gdym oderwał się od interesów , a nawet gdym na chwilę złożył pióro , czułem ból , jakby mi — czy ty rozumiesz , Ignacy ? — jakby mi ziarno piasku wpadło do serca . Bywało , chodzę , jem , rozmawiam , myślę przytomnie , rozpatruję się w pięknej okolicy , nawet śmieję się i jestem wesół , a mimo to czuję jakieś tępe ukłucie , jakiś drobny niepokój , jakąś nieskończenie małą obawę .
— Dlatego , że u mnie już pan nie ma miejsca .
— I poszedł też do Szkoły Przygotowawczej ?
— I nie ma się czemu dziwić — odparł pan Wirski . — W domu , z którego od tylu lat komorne pobierają wierzyciele , najuczciwszy lokator musi się znarowić . Pomimo to mamy kilku bardzo punktualnych , na przykład baronowa Krzeszowska …
Potem wyciągnął do mnie obie ręce ponad kontuarem i długo ściskaliśmy się milcząc .
Zaś w kwadrans później , nie wiem już z jakiej racji , dodał :
— To wiele znaczy … bardzo wiele ! — zawołał hrabia zgarbiony . — Raz nauczmy się szanować zyski groszowe …
Wokulski wydobył noteskę , ołówek i napisawszy podał chłopcu .
— Kiedyż mniej więcej można odwiedzić pana ?
Baron oglądał spinki , ostentacyjnie odwracając się tyłem do damy .
— I jaki mi dasz procent ?
— Ja — odpowiedział jakiś prawie obcy mi głos .
— Więc skądże teraz ma pieniądze ?
— Pół obrotu w prawo , marsz ! …
— I cofną się — mówił adwokat trzęsąc ręką — zrób no pan tylko jeszcze jeden błąd …
— Ach , Suzin !
Stach zaczepił nogą o podłogę i po chwili był już w pokoju . Nie rozgniewał się , ale też nie podał ręki żadnemu koledze , tylko zabrał swój tłomoczek i szedł ku drzwiom .
— Mylisz się , profesorze — odparł Wokulski . — Zresztą w grobie nie jest chyba weselej …
Suzin westchnął , zmarszczył brwi i znowu wypił szampana .
— Książki … zawsze książki ! … Tracisz pieniądze na naukę , a mnie brakuje na proces . Żebyś skończył dwa uniwersytety , nie wyjdziesz z dzisiejszego upodlenia , dopóki nie odzyskamy naszych dóbr po dziadku . Wtedy dopiero ludzie przyznają , żeś ty szlachcic , równy innym … Wtedy znajdzie się familia …
Ma levre sur tes levres closes ,
W nawie , u konfesjonału , u drzwi kaplicy grobowej widać było zgięte postacie klęczących . Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i ucałowawszy go kładli na tacy drobne pieniądze wydobyte z chustki do nosa .
Trzymała w ręku książkę spoglądając od czasu do czasu na drzwi kościelne . Na twarzy jej malowało się zmęczenie i nudy . Czasami do stolika zbliżały się dzieci po obrazki ; panna Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem , jakby chciała powiedzieć : ach , kiedyż się to skończy ! …
— Ja bym się wstydził brać od takie osobe , co z migracje wraca — odpowiadał na wszystkie moje zaklęcia .
Wokulski przekładał nogę na nogę , ale wciąż milczał .
Geist znowu otworzył szafę , poszukał , i wydobywszy mały skrawek metalu , barwą przypominającego mosiądz , podał Wokulskiemu mówiąc :
— Cóż mam robić , nieszczęsna sierota i prawie wdowa ? Chyba jak mego występnego męża natchnie dobry Bóg , ażeby żałował za swoje niecne czyny i wrócił do mnie , chyba wtedy zmieni się nieco moje pustelnicze życie . O ile zaś mogę wnosić ze snów i przeczuć , jakie na mnie zsyła niebo podczas gorących modłów , mąż mój powinien by nawrócić się lada dzień , bo już i pieniędzy , i kredytu nie ma ten nieszczęśliwy opętaniec …
Po pierwsze — pani Stawska wyjdzie za mąż za Wokulskiego i będzie z nim szczęśliwa .
— Już … Teraz pan zabierze głos ? …
— Ależ pan nie ma idei o powożeniu ! — krzyknęła wdowa usiłując potrącić Ochockiego drutem parasolki .
— I ty w to wierzysz ? — spytał Wokulski .
Większa ich część nie widziała Wokulskiego , niektórzy jednak spostrzegli go i kłaniali mu się ; lecz byli i tacy , którzy spostrzegłszy go nie kłaniali się , a nawet uśmiechali się złośliwie . Z całego mnóstwa tych kupców , przemysłowców i rzemieślników , równych mu stanowiskiem , niekiedy bogatszych od niego i dawniej znanych w Warszawie , on tylko jeden był dziś na święconym u hrabiny . Żaden z tamtych , on tylko jeden ! …
— Czałkiem beż potrzeby gniewa się pan , bo przecie to dla pańszkiego honoru , nie dla mego — odparł służący i wychodząc trzasnął drzwiami .
— Ba ! … Ale co tam … Zapewne chce pan poznać bilans tej kamienicy ? — odparł rządca . — Otóż powiem krótko . Mamy dwa rodzaje lokatorów : jedni już od pół roku nie płacą nikomu , inni płacą magistratowi kary lub zaległe podatki za gospodarza . Przy tym stróż nie odbiera pensji , dach zacieka , cyrkuł ekscytuje nas , ażebyśmy wywieźli śmiecie , jeden lokator wytoczył nam proces o piwnicę , a dwu lokatorów procesuje się o obelgi z powodu strychu … Co się zaś tyczy — dodał po chwili , nieco zmieszany — co się zaś tyczy dziewięćdziesięciu rubli , które ja będę winien szanownemu panu Wokulskiemu …
Węgiełkowi nie tylko sprawił huczne wesele , ale jeszcze do sumy obiecanej młodemu małżeństwu dołożył kilkaset rubli . Ponieważ w tym czasie furmanowi Wysockiemu urodziła się córka , więc trzymał ją do chrztu ; gdy zaś sprytny ojciec dał dziecku imię Izabeli , Wokulski złożył dla niej pięćset rubli na posag .
— Może jeszcze w grudniu Turek wojska posunie — dodał Stein . — Ażeby się choć wygoić do tego czasu …
— E ! wiesz , stary , że już za długo czekamy na nowego Napoleona . Ja siwieć zaczynam i coraz gorzej podupadam , a jego jak nie było , tak i nie ma . Niedługo porobią się z nas dziady pod kościół , a Napoleon po to chyba przyjdzie , ażeby z nami śpiewać godzinki .
Kiedy Kochanowski pisał : „ Na lwa srogiego bez obawy siędziesz i na ogromnym smoku jeździć będziesz ” — z pewnością miał na myśli kobietę … To są ujeżdżacze i pogromcy męskiego rodu !
Na breku znowu wszczął się hałas , ponieważ Ochocki miał swoje stronnictwo w osobie panny Felicji , która utrzymywała , że jak na początkującego , dobrze powozi i że najwytrawniejszym furmanom zdarzają się wypadki .
— Czego ? Albo nie wiem , że wilk nie będzie pilnował baranów … Naturalnie …
Maruszewicz zaczął mienić się , potnieć i nawet przestępować z nogi na nogę , co jest chyba dowodem wielkiej skruchy .
— Nie , panie , spać nie mam zamiaru i miło mi będzie odbyć resztę drogi w pańskim towarzystwie . To chwilowe osłabienie , które już przeszło .
Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec .
Nareszcie na następny dzień wpada Wirski .
Wokulski słuchając myślał , że marzy albo że rozmawia z wariatem .
Kiedy dziś myślę o tych rzeczach , zdaje mi się , że jeszcze przed urodzeniem naznaczone mi było zejść się z panią . Gdyby mój biedny stryj nie kochał się za młodu i nie umarł osamotniony , ja dziś nie znajdowałbym się w tym miejscu . I nie jestże to dziwne , że ja sam , zamiast bawić się kobietami , jak robią inni , unikałem ich dotychczas i prawie świadomie czekałem na jedną , na panią …
Ale czyż jej wypada zrobić to , a nawet mówić o tym ojcu ? …
Wytoczyła pani Stawskiej proces kryminalny o kradzież ! … Jej , o kradzież … Naturalnie , że wyszliśmy z tego błota jak triumfatorowie . Ale co nas to kosztowało … Ja na przykład , dalibóg , nie mogłem sypiać po nocach blisko przez dwa miesiące . A jeżeli dzisiaj lubię wieczorem wstąpić na piwo , czego nigdy nie robiłem , i nawet siedzę w knajpie do północy , to po prostu robię to ze zmartwienia . Jej , tej świętej kobiecie , wytoczyć proces o kradzież ! … Na to , Bóg mi świadkiem , trzeba być taką półwariatką jak pani baronowa .
— Dochodzi * dziewiąta * … — odparł ze szczególnym naciskiem pan Ignacy .
Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym obywatelem , a mimo to wszyscy go nie lubią , gdyż — ma nieszczęście być starozakonnym …
Kilka dni następnych upłynęły Wokulskiemu w sposób dziwny ; gdyby go zapytano : czym były dla niego ? zapewne odpowiedziałby , że snem szczęścia , jedną z tych epok w życiu , dla których , może być , natura powołała na świat człowieka .
Ponieważ furtka już zamknęła się z głuchym łoskotem , a nie było widać szwajcara , który ją otwierał , więc Wokulski stał na środku dziedzińca zdziwiony i zakłopotany . Nagle w oknie pierwszego , a zarazem jedynego piętra ukazała się jakaś głowa w czerwonej czapce i znajomy głos zawołał :
W tej chwili Palmieri dmuchnął mu w oczy i młodzian obudził się ze strumieniami łez na policzkach , wśród oklasków i śmiechu obecnych .
— Tak czasem się zdaje — odpowiedziała . — Nie wiem , kto tam napisał , że człowiek jest wtedy najszczęśliwszy , kiedy dokoła siebie widzi to , co nosi w sobie samym … Ale ja mówię , że mniejsza , dlaczego jest szczęśliwy , byle nim był … Wybaczysz mi , jeżeli cię obudzę ? …
— Już miałem przyjemność … — odezwał się Starski uchylając kapelusz .
Panna Izabela niespokojnie poruszyła się i pobladła .
Baron przeczytał podany mu papier , zamyślił się i odparł :
— Neseserki ? … Nie . Nasz doktór nie przyjąłby nawet szpilki . Zacny człowiek … Prawda , panie Rzecki , że już jest wpół do dziesiątej ? Stanął mi zegarek .
Gdyby Wokulski mógł w tej chwili zajrzeć w jej duszę , uciekłby z przestrachem i uleczyłby się ze swego obłędu .
Alabastrowa Matka Boska wysłuchała próśb panny Izabeli ; w godzinę bowiem , przy śniadaniu , Mikołaj doręczył jej trzy listy .
Taki sposób przepędzania czasu wyczerpywał go znakomicie , ale nie dawał ani kropli radości . Godziny wlokły mu się jak doby , dnie nie miały końca , a noce spokojnego snu . Bo choć spał twardo , bez żadnych marzeń przykrych albo przyjemnych , chociaż tracił świadomość , nie mógł jednakże pozbyć się uczucia niezgruntowanej goryczy , w której tonęła jego dusza na próżno szukająca tam dna albo brzegów .
Wtedy ( rzecz nie do uwierzenia ! ) palą się u niego dniem i nocą światła , a w mieszkaniu słychać głosy wielu mężczyzn , czasami nawet i kobiet …
Praca nad szczęściem we wszystkich kierunkach — oto treść życia paryskiego . Tu przeciw zmęczeniu zaprowadzono tysiące powozów , przeciw nudzie setki teatrów i widowisk , przeciw niewiadomości setki muzeów , bibliotek i odczytów . Tu troszczą się nie tylko o człowieka , ale nawet o konia dając mu gładkie gościńce ; tu dbają nawet o drzewa , przenoszą je w specjalnych wozach na nowe miejsce pobytu , chronią żelaznymi koszami od szkodników , ułatwiają dopływ wilgoci , pielęgnują w razie choroby .
— Mam pojedynek — odparł Wokulski .
Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła . Nawet oczy jej nieco pociemniały i straciły połysk nienawiści .
Drugie moje spostrzeżenie odnosiło się do Maruszewicza , który mieszkał prawie vis a vis pani Stawskiej . Człowiek ten prowadzi bardzo osobliwy tryb życia cechujący się niezwykłą regularnością . Regularnie nie płaci komornego . Regularnie co parę tygodni wynoszą mu mnóstwo gratów z mieszkania : jakieś posągi , lustra , dywany , zegary … Ale co ciekawsze — również regularnie do lokalu przynoszą mu nowe lustra , nowe dywany , nowe zegary i posągi …
— Czy na panią ? — spytał zuchwale pan Maleski .
„ Głupstwo handel … głupstwo polityka … głupstwo podróż do Turcji … głupstwo całe życie , którego początku nie pamiętamy , a końca nie znamy … Gdzież prawda ? … ”
Przez parę minut biegł bez celu , prawie bez tchu ; dzikie myśli wirowały mu w głowie . Wreszcie na lewo zobaczył mur , a dalej budynek .
— Niech cię diabli porwą ! … — wybuchnął pan Patkiewicz . — Ty zawsze musisz mnie skompromitować .
— Więc dlaczegóż od razu nie weźmiecie złego kundla ?
Z placu skręcił w jakąś ulicę , gdzie na prawo ciągnął się ogród oddzielony żelaznymi sztachetami i słupami , na których stały wazony , a na lewo — szereg kamienic z półokrągłymi dachami , z lasem kominów i kominków , z niekończącymi się balustradami … Szedł powoli i z trwogą myślał , że ledwie po ośmiogodzinnym pobycie Paryż zaczyna go nudzić …
W głębi na lewo widać jakiś potężny gmach .
Tymczasem Jaś Mincel , dręczony w domu przez żonę , od samego rana szedł na piwo i wracał aż wieczorem . Wynalazł nawet przysłowie : „ Co tam ! … Raz kozie śmierć … ” , które powtarzał do końca życia .
— A ja już nie widziałam go cztery miesiące . Kochane miasto …
— Ha ! w takim razie i jego zdystansuję , ażeby dogodzić pańskiemu kaprysowi .
— Ty , papo ?
— Zrobię to z przyjemnością ! — zawołał otyły Pifke pchając się na miejsce Rzeckiego .
— Kładę od razu karty na stół ; z takimi ludźmi jak pan nie można inaczej . Jestem niemajętny , mam dobre instynkta i chciałbym znaleźć zajęcie . Pan tworzy spółkę , czy nie mógłbym pracować pod pańskim kierunkiem ? …
— Zwyczajnie młodzi — odparła pani Misiewiczowa i głośno utarła nos .
— Nie rozumiem pańskiego uniesienia — rzekłem spokojnie .
— Słowo honoru , kłamstwo ! — zawołał młody człowiek rumieniąc się z gniewu . — Prawda , że Maleski chodzi bez koszuli , ale w majtkach , a Patkiewicz chodzi bez majtek , lecz za to w koszuli . Panna Leokadia więc widzi cały garnitur …
„ Tam jest panna Łęcka ” — pomyślałem i czegoś serce mi się ścisnęło .
— Przyszyj sobie aksamitny kołnierz i idź do diabła .
I w tej chwili opanowała go idea , że tamci czterej panowie powinni mu się zaprezentować , jako starszemu wiekiem tudzież byłemu oficerowi węgierskiej piechoty , która przecież porządnie biła Niemców . Zawołał nawet usługującą dziewczynę w celu wysłania jej do owych czterech panów jedzących pekeflejsz , gdy wtem muzyka złożona ze skrzypców , arfy i fortepianu zagrała … Marsyliankę .
— Jak to , już dzień ? — spytał zdziwiony .
— Gdybyż się przekonał ? … to może by go radykalnie uleczyło . Ale ona za sprytna , ażeby taki naiwny wielbiciel spostrzegł , co się dzieje za kulisami . Zresztą , w tej chwili chodzi o co innego . Śmiech powiedzieć , wstyd powiedzieć ! … — zżymał się doktór .
Około siódmej sklep już stanowczo wyludnił się , subiekci rozmawiali , Wokulski wciąż rachował . Wtem znowu usłyszał nieznośny głos Mraczewskiego , który mówił aroganckim tonem :
— Nieprawda — odpowiedział Stach . — Chcę sto tysięcy i nie odstąpię od nich .
„ Więc to tak ? … O , żebyś zdechł , mój kochanku , musisz ożenić się z panią Stawską . ”
— No , przede wszystkim robił długi . Trochę grał , trochę podróżował ( zdaje mi się jednak , że głównie po paryskich i londyńskich knajpach , bo w te jego Chiny wierzyć mi się nie chce ) , ale specjalnie trudnił się bałamuceniem młodych mężatek . W tym to on mistrz i już ma tak ustaloną reputację , że mężatki wcale mu się nie opierają , a panny wierzą , że do której zacznie się umizgać Starski , natychmiast dostanie męża . Takie dobre zajęcie jak każde inne ! …
Wokulski otworzył okno . Przy kuchni piały ogromnymi głosami koguty kałakuckie , w parku kwilił puszczyk ; na niebie urwała się jedna gwiazda i spadła gdzieś za drzewami . Baron wciąż kaszlał .
— Tak , nawet oni — odpowiedział pan Tomasz .
Chmury podnosiły się coraz wyżej ; zawróciliśmy prawie od rogatek . Pomyślałem , że Stach musi już być około Rudy Guzowskiej .
— Może być — odparł zirytowany baron — ale to prawidło nie stosuje się do panny Eweliny . I jeżeli chronię ją … a raczej nie życzę jej stosunków ze Starskim , gdyż ona sama się chroni , to tylko dlatego , ażeby podobny człowiek nie skalał jej czystej myśli jakim wyrazem … No , ale pan jest znużony … Przepraszam za wizytę w tak niewłaściwej porze .
— Bardzo źle — odparła pani Wąsowska . — Starski już prawie nie opuszcza jej pokoju , a rejent przyjeżdża co dzień , ale zdaje się na próżno … Więc co do programu ? …
Jedna rzecz w wysokim stopniu ułatwiała jej wyjście za mąż dla stanowiska . Oto panna Izabela nigdy nie była zakochaną . Przyczyniał się do tego jej chłodny temperament , wiara , że małżeństwo obejdzie się bez poetycznych dodatków , nareszcie miłość idealna , najdziwniejsza , o jakiej słyszano . Raz zobaczyła w pewnej galerii rzeźb posąg Apollina , który na niej zrobił tak silne wrażenie , że kupiła piękną jego kopię i ustawiła w swoim gabinecie . Przypatrywała mu się całymi godzinami , myślała o nim i kto wie , ile pocałunków ogrzało ręce i nogi marmurowego bóstwa ? … I stał się cud : pieszczony przez kochającą kobietę głaz ożył . A kiedy pewnej nocy zapłakana usnęła , nieśmiertelny zstąpił ze swego piedestału i przyszedł do niej w laurowym wieńcu na głowie , jaśniejący mistycznym blaskiem .
— Więc posłuchaj — mówił Geist . — Tak zwana ludzkość , mniej więcej na dziesięć tysięcy wołów , baranów , tygrysów i gadów , mających człowiecze formy , posiada ledwie jednego prawdziwego człowieka . Tak było zawsze , nawet w epoce krzemiennej . Na taką tedy ludzkość w biegu wieków spadały rozmaite wynalazki . Brąz , żelazo , proch , igła magnesowa , druk , machiny parowe i telegrafy elektryczne dostawały się bez żadnego wyboru w ręce geniuszów i idiotów , ludzi szlachetnych i zbrodniarzy … A jaki tego rezultat ? … Oto ten , że głupota i występek dostając coraz potężniejsze narzędzia mnożyły się i umacniały , zamiast stopniowo ginąć . Ja — ciągnął dalej Geist — nie chcę powtarzać tego błędu i jeżeli znajdę ostatecznie metal lżejszy od powietrza , oddam go tylko prawdziwym ludziom . Niech oni raz zaopatrzą się w broń na swój wyłączny użytek ; niechaj ich rasa mnoży się i rośnie w potęgę , a zwierzęta i potwory w ludzkiej postaci niechaj z wolna wyginą . Jeżeli Anglicy mieli prawo wypędzić wilków ze swej wyspy , istotny człowiek ma prawo wypędzić z ziemi przynajmniej tygrysy ucharakteryzowane na ludzi …
„ Jak to , on nie czekał ? — mówiła do siebie panna Izabela — chyba jest chory … ”
Cyfry te ze swej strony źle podziałały na humor Wokulskiego , który mówił sobie , że ponad trzydzieści tysięcy rubli już nic nie jest w stanie dołożyć .
— Rany boskie ! — wołam . — A panu kto powiedział ? …
A on , biedak , machał ręką i szedł do jejmości nie zacząwszy nawet tego , co chciał mi powiedzieć .
— Hum ! hum ! … — odpowiedziałem .
Pan Ignacy zwrócił się do Lisieckiego i kiwał głową w sposób oznaczający podziw i zadowolenie . Mraczewski dostrzegł ten ruch kątem oka i podbiegłszy do Lisieckiego , rzekł półgłosem :
— Ależ nie ! … — zawołał baron cofając się . — Oświadczyłem się pannie Ewelinie Janockiej , wnuczce prezesowej … Nie pamięta jej pan ? Była u hrabiny w tym roku na święconem , nie zauważył jej pan ? …
— Uważa pan , szanowny panie Wokulski , ja czasami myślę , nie z własnego doświadczenia , bo moja narzeczona jest najszlachetniejszą kobietą … ale czasami myślę , że kobiety to nas niekiedy zwodzą …
W sali zaszeleściła kobieca suknia . Wokulski , stanąwszy na progu , zobaczył swoją magdalenkę .
Złożył książkę i cisnął nią w kąt pokoju , aż rozleciały się kartki .
Następny gość , człowiek okazałej tuszy , ze sznurem miniaturowych orderów na klapie surduta , proponował Wokulskiemu : dyplom doktora filozofii , order lub tytuł , i wydawał się bardzo zdziwionym , gdy propozycji nie przyjęto . Odszedł , nawet nie pożegnawszy się .
— Co to za szczęście ? … Sto pięć kobiet przypada na stu mężczyzn , więc czym się tu drożyć ?
Przypuśćmy wreszcie , żebym się z nią ożenił , a wtedy co ? … Natychmiast do salonu dorobkiewicza wleliby się wszyscy jawni i tajni wielbiciele , kuzyni rozmaitego stopnia , czy ja wiem wreszcie kto ! … I znowu musiałbym zamykać oczy na ich spojrzenia , głuchnąć na ich komplimenta , dyskretnie usuwać się od ich poufnych rozmów — o czym ? … O mojej hańbie czy głupocie ? …
— Bardzo niepewna — odpowiedział Szuman — bo za mało w niej Żydów , a za wielu magnatów . Ale pana i to nie obchodzi , bo … Tylko nie wydaj mnie z sekretu … Otóż pana to nic nie obchodzi , co się stanie ze sklepem i spółką , gdyż Wokulski zapisał panu dwadzieścia tysięcy rubli …
Nazwisko Wokulskiego było zaakcentowane w taki sposób , że Starski kiwnąwszy mu głową usiadł o kilka kroków , zwrócony bokiem . W odpowiedzi Wokulski usiadł przy małym stoliku pod ścianą i zaczął oglądać album .
— O tak — odparła panna Izabela . — Są tam baronostwo Dalscy — rzekła z uśmiechem — bo Ewelinka już wyszła za barona . Jest Fela Janocka i … Starski …
Myślałem , że chce mnie odprowadzić ; więc poszliśmy na plac Grzybowski w milczeniu , bo Katz nigdy nic nie mówił . Fura żydowska , którą miałem jechać , była już gotowa . Ucałowałem Katza , on mnie także . Wsiadłem … on za mną …
— Wiem , wiem …
Dzwonek . Trzy konie z miejsca ruszyły cwałem .
Ochocki spełnił zlecenie trzęsąc przy tym głową i rozkładając ręce w sposób desperacki .
— A pani co by mu dała w zamian ? — spytał Wokulski , któremu robiło się coraz ciężej i smutniej .
— Imponujące . Zdaje mi się , że po kilkutygodniowym pobycie przybyło mi sił i odwagi . Naprawdę , tam dopiero nauczyłem się być dumnym z tego , że pracuję .
Wokulski podał mu bilet i notatnik , w którym baron zapisał adres i swoje nazwisko nie omieszkawszy zrobić przy nim zakrętu .
Pożegnałem znakomitego adwokata i wróciłem do sklepu mocno postanawiając nie mieszać się już do sprzedaży kamienicy . Teraz dopiero , zresztą nie po raz pierwszy , przyszło mi na myśl , że Maruszewicz jest to wielki frant .
— Tamten ? … — pyta zakrystian . — To szubrawczyna ! … Niech pan hrabia nie zważa na niego … — I mówi na cały głos : — Słowo honoru , za ten dom śmiało można dać sto trzydzieści tysięcy …
Żebym miał pęknąć , ożenię go z panią Stawską ! …
— No , proszę ze mnie nie żartować . Jeżeli nie interesuje się człowiekiem , który ją ubóstwia …
Około północy napadło na niego coś , jakby sen , a może tylko jeszcze większa obojętność . Zasłonił firanką latarnię wagonu , przymknął oczy i myślał , że ta osobliwa apatia skończy się ze wschodem słońca . Ale nie skończyła się ; owszem , do rana wzrosła i rosła coraz bardziej . Nie było mu z nią dobrze ani źle ; tak sobie .
„ A więc wszystko jest kłamstwem ! … Rzekome wynalazki Geista i jego mądrość , moja szalona miłość i nawet * ona * … Ona sama jest tylko złudzeniem oczarowanych zmysłów … Jedyną rzeczywistością , która nie zawodzi i nie kłamie , jest chyba — śmierć … ”
— Zuch baba , co ? … — zapytał Wokulski spostrzegłszy , żem już skończył czytanie .
„ Gotowi jeszcze myśleć , że oddawałem się rozpuście ! ” — westchnął nieszczęsny pan Ignacy .
— Tak … tak … — przerwał książę . — Ten rodzaj majątków bywa zwykle niepewny , ale za Wokulskiego ręczę . Hrabina mówiła ze mną , a ja zapytywałem oficerów , którzy byli na wojnie , między innymi mojego siostrzeńca . Otóż o Wokulskim było jedno zdanie , że dostawa , której się on dotknął , była uczciwa . Nawet żołnierze , ile razy dostali dobry chleb , mówili , że musiał być pieczony z mąki od Wokulskiego . Więcej hrabiemu powiem — ciągnął książę — że Wokulski , który swoją rzetelnością zwrócił na siebie uwagę osób najwyżej położonych , miewał bardzo ponętne propozycje . W styczniu tego oto roku dawano mu dwakroć sto tysięcy rubli tylko za firmę do pewnego przedsiębiorstwa i nie przyjął …
— Jak z balonu , którym kieruje pan Ochocki — dodał Starski trzymając się poręczy .
Po powrocie Wokulskiego z Paryża stary subiekt częściej odwiedzał panią Stawską i robił przed nią coraz poufniejsze zwierzenia . Mówił , rozumie się , pod największym sekretem , że Wokulski jest zakochany w pannie Łęckiej i że on , Rzecki , wcale tego nie pochwala .
— Na którą kazałaś przyjść Żydom , Floro ? — spytała panna Izabela .
Była pierwsza w południe , kiedy pan Ignacy zbliżał się do sklepu , zawstydzony i niespokojny . Jak można zmarnować tyle czasu … w porze największego ruchu interesantów ? … A nuż w dodatku stało się jakie nieszczęście ? … I co za satysfakcja włóczyć się po ulicach w upał , wśród kurzu i zapachu prażonych asfaltów ! …
— To zależy — odparł również po angielsku Starski . — Kto jest ten ? … — dodał rzucając okiem na Wokulskiego .
Porwał z komina łuczywo i zaświecił . Spojrzałem . Katz leżał na barłogu skurczony , z wystrzelonym pistoletem w ręku . Ogniste płatki przeleciały mi przed oczyma i zdaje mi się , żem zemdlał .
„ Inaczej nie miałbym przyjemności pożegnać szanownej pani ” — odpowiada Patkiewicz i słyszę , pokazał jej takiego nieboszczyka , że baba runęła na wznak na podłogę wołając :
„ Co on sobie pomyśli zobaczywszy mnie o tej godzinie na ulicy ? … Naturalnie pomyśli , że jestem najpodlejszy dysponent , który zamiast siedzieć w sklepie , łajdaczy się po mieście … Oto los ! … ”
— W każdym razie sprawa zostaje między nami — rzekł .
Grupa kupców i przemysłowców złożyła w tej chwili dowód rzadkiej powściągliwości nie domagając się nazwisk . Adwokat szybko podniósł się z fotelu i zatrzepotawszy rękoma zawołał :
Przekonany w ten sposób , że na bryce nie było nikogo oprócz mnie , sam jeden , rozumie się , zapłaciłem za całą podróż , co tak rozczuliło furmana , że wypytawszy się , gdzie będę mieszkał , obiecał mi przywozić co dwa tygodnie tytuń przemycany .
Wokulski osłupiał z radości . Był jeszcze na jednym wyścigu nie widząc , co się koło niego dzieje , i korzystając z pauzy opuścił tor .
Na wszelki sposób postanowił zabezpieczyć jej przyszłość i stanowczo dowiedzieć się o jej mężu .
Dowiedziawszy się , że panna Izabela dziś przyjeżdża , pani Wąsowska gwałtem zabrała na spacer Wokulskiego . Gdy zaś na gościńcu pod lasem zobaczyła tuman kurzu , wzniecony przez powóz jej rywalki , skręciła na łąkę i tam zrobiła wielką scenę z siodłem , która jej się nie udała .
Starzec potrząsnął głową i odezwał się po chwili :
W tej chwili opanował go nowy atak podejrzliwości . Starzec padł na kanapę , ukrył pudełko za siebie i trwożnie spoglądał to na pokój , to na Wokulskiego .
— Ile ma pan nadzieję wziąć za ten dom ? …
Po czterogodzinnym oczekiwaniu wróciła do domu oburzona . Mimo jednak gniewu wzięła do rąk egzemplarz Romea i Julii i przeglądając go myślała :
Szwajcar , któremu frank podbił serce dla Wokulskiego , zaprowadził go aż do drzwi apartamentów baronowej z uśmiechem życząc przyjemnej zabawy . Wokulski zadzwonił i zaraz na wstępie zobaczył lokaja w pąsowym fraku .
Wokulski uśmiechnął się z finansowej naiwności pana Tomasza .
Po każdym fakcie wynoszenia rzeczy pan Maruszewicz przez kilka następnych dni ukazuje się w jednym ze swych okien . Goli się w nim , czesze , fiksatuaruje , nawet ubiera się , rzucając bardzo dwuznaczne spojrzenia w kierunku okien pani Stawskiej . Lecz gdy jego lokal napełni się nowymi artykułami wygody i zbytku , wówczas pan Maruszewicz zasłania swoje okna na kilka dni sztorami .
— Więc nie wolałby jechać z Suzinem , nic nie wydać i jeszcze tyle zarobić ? … Przez dwie godziny błagał go Suzin : „ Jedź ze mną , Stanisławie Piotrowiczu ” , prosił , kłaniał się i na nic … Wokulski nie i nie ! … Mówił , że ma tutaj jakieś interesa …
— Może chce zirytować rodzinę .
Ale poza tymi dwoma ludźmi stanęło zaraz kilku innych , za nimi jeszcze kilku , potem olbrzymi tłum borykający się z wszelkiego rodzaju nędzą i wreszcie — cały ocean cierpień powszechnych , które wedle sił należało zmniejszać , a przynajmniej powściągnąć od dalszego rozlewu .
Panna Florentyna aż cofnęła się z fotelikiem , szepcząc :
Wokulski złożył książkę i zamyślił się .
— Marysiu ! … wracaj mi zaraz do domu … Marysiu ! …
— O ! … zachowaj że pan ten drogi skarb — odparł Wokulski i wydobył z biurka fatalne dokumenta . — Czy o te papiery panu chodzi ?
Szliśmy tak kilka minut ; potem pół obrotu w lewo i zaczęliśmy spuszczać się na równinę , usiłując dostać się na prawy bok kolumny walczącej przed nami . Okolica wciąż falista ; z przodu widać przez mgłę pole zarośnięte badylami , za nim lasek .
— Będę pił szklanką — odparł gość .
Chcąc złapać sanki przeszedłem na drugi chodnik i … prawie otarłem się o Wokulskiego … stał pod drzewem zasypany śniegiem , zapatrzony w okna .
Ktoś wsuwa Wokulskiemu książkę w rękę , on płaci trzy franki i przechodzi na drugą stronę ulicy . Idzie szybko , lecz pomimo to widzi , że wszystko go wyprzedza : powozy i piesi . Oczywiście , jest to jakiś olbrzymi wyścig ; więc przyśpiesza kroku , a choć jeszcze nikogo nie wyścignął , już zwraca na siebie powszechną uwagę . Jego przede wszystkim atakują roznosiciele gazet i książek , na niego patrzą kobiety , z niego w drwiący sposób uśmiechają się mężczyźni . Czuje , że on , Wokulski , który tyle hałasu robił w Warszawie , tutaj jest onieśmielony jak dziecko i … dobrze mu z tym … Ach , jakże pragnąłby znowu zostać dzieckiem z owej epoki , kiedy to jego ojciec naradzał się z przyjaciółmi : czy go oddać do kupca , czy do szkół ?
— Co ja tam mogę rozkazać ! — odparł wzruszając ramionami . — Przyszedłem żebrać , nie rozkazywać …
— Czy szukamy narzeczonych ? — spytała panna Izabela .
— Ale , ale … Nawet zapomniałem , że mam ważny interes do pana …
Pani Stawska pobladła , a potem równie szybko zarumieniła się . Była w tej chwili tak piękna , że nawet Wokulski przypatrywał się jej , jeżeli nie z zachwytem , to przynajmniej z życzliwością . Jestem pewny , że z miejsca zakochałby się w niej , gdyby nie ten podły zapach kalafiorów zalatujący z kuchni .
Przybiegł do mnie i bystro popatrzył mi w oczy .
— Dziwny prezent , nieprawdaż — mówił Wokulski otwierając medalion . — Widzi pani tę blaszkę , lekką jak pajęczyna ? … A jednak jest to klejnot , jakiego nie posiada żaden skarbiec , nasienie wielkiego wynalazku , który może ludzkość przemienić . Kto wie , czy z tej blaszki nie urodzą się okręty napowietrzne . Ale mniejsza o nie … Oddając go pani , składam moją przyszłość …
— Szanowny sędzio ! … Z bolesnym zdumieniem przychodzi mi … To jest … widzę przed sobą triumfującą złość i tego … uciśnioną …
— Dlaczego dopiero jutro ?
Zabierała się do odejścia , ale zatrzymał ją Wokulski .
Pan Tomasz zerwał się z fotelu .
— Powiedz mi pan — odezwała się nagle dama do Klejna — na co podkowy ludziom , którzy nie mają za co utrzymywać koni ? …
— Bydlęta ! … tchórze ! … — krzyczał Wokulski prawie nieprzytomny .
— Zbierze się może z osiemset rubli …
„ Skąd ja ją znam ? ” — pomyślał Wokulski wychodząc z bramy na ulicę .
Prawdziwą osobliwość stanowiła sień wjazdowa posiadająca bardzo lichą podłogę , ale za to bardzo ładne krajobrazy na ścianach . Było tam tyle wzgórz , lasów , skał i potoków , że mieszkańcy domu śmiało mogli nie wyjeżdżać na letnie mieszkania .
— Tak , gdy przyjdzie czas , będziesz moim swatem .
— Nigdy ! Jestem przecie jego przyjacielem , a już to samo wkłada na mnie obowiązek nieostrzegania o niebezpieczeństwach . Ale jestem także mężczyzną i dalibóg , czuję , że gdy między mężczyną i kobietą zacznie się tego rodzaju walka …
— Naprzód , Lizetka ! … Bardzo podobał mi się ten cudzoziemiec i myślę , że tylko tacy powinni pokazywać się na naszej wystawie . Czy aby jesteście pewni , obywatelu , że mamy jechać do Grand Hotel ? … — zwraca się do Wokulskiego .
— Nie jestem kobietą i nigdy nie byłem proszony o spętanie mego życia na czyjąś korzyść , więc nie wiem , co bym zrobił — odparł wzburzony Wokulski . — To tylko wiem jako mężczyzna , że nie potrafiłbym żebrać nawet o miłość .
— Z pewnością — odparł Wokulski .
— Proszę babci , nadejdzie zima i moja lalka nie będzie miała w czym wyjść na ulicę … Proszę babci , znowu mi spadło oczko .
— I ja sama lubię siedzieć w oknie , osobliwie kiedy jest ładny dzień i czyste niebo , bo wtedy staje mi w pamięci mój mąż nieboszczyk jak żywy …
— Zresztą , może zrobiłam źle przyjeżdżając tutaj , ale … wszystko mi jedno ! …
— Przepraszam pana — przerwał Wokulski . — Ale istotnie jestem trochę rozdrażniony … zapewne z gorąca …
Wydobył z kieszeni dwa arkusze i jeden z nich podał Krzeszowskiemu . Baron rzucił okiem i zawołał :
— I piliście trochę , to zaraz widać — wtrąca dorożkarz . — A taksę znacie ? …
— Nie , panie — mówi znowu on — ja tylko powtarzam , co gada całe miasto . Nie myślę bynajmniej szkodzić Wokulskiemu , osobliwie w opinii pana , który jesteś jego przyjacielem ( i słusznie , boś patrzył na tego człowieka , kiedy był inny niż dziś ) , ale … Przyznaj pan , że ten człowiek szkodzi naszemu przemysłowi … Nie sądzę również jego patriotyzmu , panie Rzecki , ale … szczerze panu powiem ( bo przecie wobec pana muszę być szczery ) , że te perkaliki moskiewskie … Rozumie pan ? …
— Pan dawno zna barona ? — spytała panna Ewelina Wokulskiego . — Przejdźmy się trochę ku altance …
— Dlaczegożeś od razu do mnie nie przyszedł ? — spytał Stach .
Rzeka dymu , ciągnąca się przez równinę ku południowi , kłębiła się jeszcze mocniej i była bardzo pogięta . Gdzie Austriacy brali górę , zgięcie szło na lewo , gdzie Węgrzy — na prawo . W ogóle pasmo dymu wyginało się bardziej na prawo , jakby nasi już odepchnęli Austriaków . Po całej równinie słała się delikatna mgła niebieskawej barwy .
— Muszę już jechać . Ciocia pisała jeszcze we środę , ażeby wracać , ale prezesowa nie pokazała mi listu , zatrzymała mnie . Dopiero kiedy wczoraj przybył umyślny posłaniec …
— Tak — szepnąłem — przypomina go pani niebo , gdzie on mieszka obecnie .
Był tak pogrążony w bolesnych medytacjach , że nie usłyszał otwierania drzwi do pokoju i szybkich kroków za sobą . Dopiero ocknął się poczuwszy dotknięcie czyjejś ręki . Odwrócił głowę i zobaczył mecenasa z dużą teką pod pachą i posępnym wyrazem na twarzy .
— Czy zaraz ? — zdziwił się garson .
— Czy już wzięła cię pod komendę , panie Stanisławie ? — zapytała z uśmiechem prezesowa .
„ To jest okropne , że Stach ma więcej zaufania do Żydów aniżeli do mnie … ”
„ Mam nieprawdopodobne szczęście — myślał . — W pół roku zrobiłem majątek krociowy , za parę lat mogę mieć milion … Nawet prędzej … Dziś już mam wstęp na salony , a za rok ? … Niektórym z tych , co przed chwilą ocierali się o mnie , przed siedemnastoma laty mogłem usługiwać w sklepie , a nie usługiwałem chyba dlatego , że żaden nie wstąpiłby tam . Z komórki przy sklepie do buduaru hrabiny , co za skok ! … Czy aby ja nie za prędko awansuję ? ” — dodał z tajemną trwogą w sercu .
— Naprawdę to przyjechałyśmy tylko na ten wyścig : pani prezesowa i ja . Bo ciocia udaje , że gniewa się na wyścigi … Ach , panie , pan musi wygrać …
— Pryncypał robi ceremonie ! … — odezwał się z przekąsem pan Ignacy . — Jest tu list od … tych … od Łęckich .
— Bardzo ci jestem wdzięczny . Cóż to jednak za fatalność , że właśnie w chwili , kiedy mamy z Belcią i … z tobą jechać do Paryża , Żydzi wydzierają mi dwa tysiące ! Rozumie się z Paryża nic .
— Ani myślę .
Doktór zaśmiał się piskliwie , wyszczerzając popsute zęby , a ja — dalibóg — zarumieniłem się ze wstydu .
W pani Stawskiej zaczęła budzić się niechęć do panny Łęckiej i współczucie dla Wokulskiego .
Lecz z drugiej strony — zimowe noce , które ciągną się po kilkanaście godzin , potrzeba ciepłej odzieży i mieszkań dla wojska , tyfus … Doprawdy , nieraz dziękuję Bogu , że mnie nie stworzył Moltkem ; on musi kręcić głową , nieborak ! …
— Ale jest jeszcze inny wzgląd — mówił Wokulski — obchodzący wprawdzie tylko kapitalistów . Mam do dyspozycji towaru za trzy do czterech milionów rubli rocznie …
— A … A ! … — szepnął pan Tomasz i ukłonił mu się . Wokulski zdumiał się .
— Panie Wokulski , pan siada przy mnie — odezwała się pani Wąsowska .
— Przed kwadransem otrzymałam list od pani Meliton , że srebra i serwis już kupione .
— Więc to pan jest tym Ochockim , wynalazcą ? …
„ Spacer — to dla mnie , spółka — dla niej . ”
Ten sam fatalizm spostrzegł Wokulski w historii kilkunastu głośniejszych rodzin paryskich . Dziad , jako skromny rzemieślnik , pracował przy ulicy Temple po szesnaście godzin na dobę ; jego syn skąpawszy się w cyrkule łacińskim założył większy warsztat przy ulicy Św . Antoniego . Wnuk , jeszcze lepiej zanurzywszy się w naukowej dzielnicy , przeniósł się jako wielki handlarz na bulwar Poissonniere , zaś prawnuk , już jako milioner , zamieszkał w sąsiedztwie Pól Elizejskch po to , ażeby … jego córki mogły chorować na nerwy przy bulwarze St. Germain . I tym sposobem ród spracowany i zbogacony około Bastylii , zużyty około Tuileries , dogorywał w pobliżu Notre  Dame . Topografia miasta odpowiadała historii mieszkańców .
— Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem . Kupiec galanteryjny robi dostawy ! Warszawiak jedzie do Bułgarii ! …
— Pani dobrodziejko ! … Czy sądzi pani , że Wokulski jest godnym człowiekiem ? …
Podali sobie ręce z wysokim sportsmenem , który , gdy Wokulski odsunął się na parę kroków , mruknął :
Wokulskiemu zimny pot wystąpił na czoło ; ale wzruszył ramionami i myślał : „ Przywidzenia … przywidzenia ! … Co za głupstwo … ”
A August Katz zmrużył oczy i dalej krajał mydło .
„ Ile ja to razy czytałem ! … ” — westchnął biorąc książkę do ręki .
— Wątpię , czy przydam się panom na co — odparł Wokulski . — Miałem wprawdzie do czynienia ze zbożem i okowitą , ale w wyjątkowych warunkach . Chodziło o duże ilości i pośpiech , nie o ceny … Nie znam zresztą tutejszego handlu zbożem …
— Łotr ! — syknął rządca .
— Przy jakiej mieszka stacji ?
W tym otoczeniu upłynęło mi osiem lat , z których każdy dzień był podobny do wszystkich innych dni , jak kropla jesiennego deszczu do innych kropli jesiennego deszczu . Wstawałem rano o piątej , myłem się i zamiatałem sklep . O szóstej otwierałem główne drzwi tudzież okiennicę . W tej chwili gdzieś z ulicy zjawiał się August Katz , zdejmował surdut , kładł fartuch i milcząc stawał między beczką mydła szarego a kolumną ułożoną z cegiełek mydła żółtego . Potem drzwiami od podwórka wbiegał stary Mincel mrucząc : Morgen ! , poprawiał szlafmycę , dobywał z szuflady księgę , wciskał się w fotel i parę razy ciągnął za sznurek kozaka . Dopiero po nim ukazywał się Jan Mincel i ucałowawszy stryja w rękę stawał za swoim kontuarem , na którym podczas lata łapał muchy , a w zimie kreślił palcem albo pięścią jakieś figury .
— I wtedy do owej kobiety przywiązałbym się tak jak pańskie medium do łopatki od węgli ? … — spytał Wokulski .
„ Gdzie ja jestem ? … Jużci , w Łazienkach , ale w którym miejscu ? … Trzeba iść w drugą stronę … ”
— Ale gdybyś pan był , musiałbyś chyba trzeci raz zmienić program .
— Ale kobietom oni nic złego nie zrobią ?
Pani Wąsowska wydobyła chustkę z kieszeni i poczęła ją gryźć … Na rzęsach błysnęła jej łza i spadła na końską grzywę .
„ Dzisiaj zmarnowałem blisko godzinę , jutro zmarnuję z pięć godzin , a wszystko dlatego , że Stach więcej ufa Szlangbaumom aniżeli mnie … Na co jemu kamienica ? … Po jakiego diabła wdaje się z tym bankrutem Łęckim ? … Skąd mu strzeliło do łba latać na włoski teatr i jeszcze dawać kosztowne prezenta temu przybłędzie Rossiemu ? … ”
A jaki on sprytny … Kiedy dowiedziałem się na giełdzie o zamachu Hödla , wracam do sklepu i patrząc mu bystro w oczy mówię :
„ Kochana kuzyneczko ! Jeżeli przebaczysz mi moje nieszczęsne ożenienie , ja w zamian daruję ci moją małżonkę , która już mnie samemu dokuczyła . Jako zaś materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze , posyłam ci ząb , który mi wystrzelił Wny Wokulski , zdaje mi się — za to , co ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach . Upewniam cię , kochana kuzynko , że jest to ten sam ząb , którym cię dotychczas gryzłem i już gryźć nigdy nie będę . Możesz go wyrzucić na ulicę , lecz pudełeczko racz zachować na pamiątkę . Przyjmij ten drobiazg od człowieka dziś trochę chorego i wierzaj — nie najgorszego , a będę miał nadzieję , że kiedyś zapomnisz mi moich niedorzecznych złośliwości . Kochający cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski .
— Bój się pan Boga , z Paryża ogromnie ekscytują nas o te bulwary … Czy im pan odpowiedziałeś ?
— Stach nihilista i Mraczewski nihilista … Niechże się więc pierwszy ożeni , to drugi zaraz mu zaprowadzi wspólność … A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego .
Mraczewski osłupiał .
Cofnął się znowu w bramę i począł czytać spis mieszkańców .
— Piękne to musi być towarzystwo u takiego księcia ! Stroje , elegancja …
— Nie … powiedziała , że nie ma teraz pieniędzy ani pewności , czy mój rachunek jest dokładny .
Szwajcar , człowiek znajomy , wyprawił pomocnika na górę , sam zaś zaczął bawić Wokulskiego rozmową :
— Cóż , u diabła ! … — dziwi się gość . — Takeś już zhardział , że nie poznajesz ludzi ? …
Pani Stawska zaczęła się śmiać .
— Ma kto z państwa ochotę iść ze mną ? — spytała .
— No , tylko patrzcie , jak on sobie nic z was nie robi ! … — szepnął śmiejąc się staruszek z siwymi faworytami .
* Pierwsze * i * drugie * — to zwierz kopytkowy ,
Wokulski zamyślił się .
— Zresztą — mówię — choćby nie umarł , dostaniemy rozwód .
Gdy Mikołaj otworzył mu drzwi , kazał zameldować się pannie Łęckiej . Była sama i przyjęła go natychmiast , zarumieniona i zmieszana .
— Mało dbam o tę kamienicę — rzekł wzruszając ramionami — sprzedam ją lada dzień …
Baron cofnął się o krok .
Tuż nad sadzawką , na tle zielonych klombów , spostrzegł popielaty płaszczyk panny Izabeli . Stała nad brzegiem w towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki łabędziom , z których jeden nawet wyszedł z wody na swoich brzydkich łapach i umieścił się u stóp panny Izabeli .
„ Już to wyleczyłoby mnie od razu ! ” — szepnął .
— Bo to , uważa pan , nasz stary podobno kupuje dom Łęckiego , który właśnie jutro mają wierzyciele sprzedać przez licytację …
Wszyscy pobiegli do klęczącego barona , który jednakże zamiast umierać , mówił wrzaskliwym głosem :
— Kobiety , ważna rzecz . Kochałem się już , zaraz , ileż to ? … Cztery … sześć … ze siedem , tak , siedem razy … Zabiera to dużo czasu i napędza desperackie myśli … Głupia rzecz , miłość … Poznajesz , kochasz , cierpisz … Potem jesteś znudzony albo zdradzony … Tak , dwa razy byłem znudzony , a pięć razy zdradzony … Potem znajdujesz nową kobietę , doskonalszą od innych — a potem ona robi to samo , co mniej doskonałe … Ach , jakiż podły gatunek zwierząt te baby ! … Bawią się nami , choć ograniczony ich mózg nawet nie jest w stanie nas pojąć … No , prawda , że i tygrys może bawić się człowiekiem … Podłe , ale miłe … Mniejsza o nie ! A tymczasem gdy raz opanuje człowieka idea , już go nie opuszcza i nie zdradza nigdy …
— Pan go sam nie wręczy ? … Dlaczegóż to ? …
— Nic , nic , moje dziecko … Gdybyż to anonimy … Ale była dziś u mnie ta poczciwa Denowa z Radzińską i … Ale co ja ci mam życie zatruwać ! … One mówią ( słychać to podobno w całym mieście ) , że ty zamiast do sklepu chodzisz do Wokulskiego …
„ Niech przynajmniej nie potrzebuje troszczyć się o jutro … Niechaj ma posag dla dziecka … ”
— Pan baron leży chory ; i nikogo nie przyjmuje , bo teraz jest doktór .
Pierwsi cofnęli się epuzerowie , za nimi damy mające brzydkie córki , z pozostałą zaś resztą zerwał sam pan Tomasz i ograniczył swoje znajomości wyłącznie do stosunków z familią . Lecz gdy i tu zauważył zniżenie się uczuciowej temperatury , zupełnie wycofał się z towarzystwa , a nawet ku zgorszeniu wielu szanownych osób , jako właściciel domu w Warszawie , wpisał się do Resursy Kupieckiej . Chciano go tam zrobić prezesem , ale nie zgodził się .
— Na co ? — spytał hrabia udający autentycznego Anglika .
Pani Krzeszowska miała widocznie ułożoną dłuższą mowę . Na nieszczęście , spojrzała Wokulskiemu w oczy i … z wyrazem : „ Przepraszam … ” , wyszła ze sklepu .
— No , zaraz : oświadczył się ! … Oświadcza mi się , ile razy mnie widzi : patrząc na mnie , nie patrząc , mówiąc , nie mówiąc … jak zwykle oni …
— Pan Wokulski pewnie jeździł — rzekła tonem głębokiego przekonania panna Felicja .
Każdy zresztą dzień w Paryżu przynosił mu nowe idee albo rozjaśniał tajemnice jego własnej duszy . Raz , gdy siedział przed kawiarnią pijąc mazagran , zbliżył się do werendy jakiś uliczny tenor i przy akompaniamencie arfy zaśpiewał :
„ Jaki zły los postawił cię na drodze pewnej szlachetnej damy , której o mało nie zabiłeś męża , a dziś chcesz jej wydrzeć dom , gdzie zmarła jej ukochana córka ? … I po co to robisz ? … Dlaczego płacisz , jeżeli prawda , aż dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za kamienicę niewartą siedemdziesięciu tysięcy ? … Są to sekreta twojej czarnej duszy , które kiedyś sprawiedliwość boska odkryje , a zacni ludzie ukarzą pogardą .
— Znam jego treść — przerywa panna Izabela . — Posiedź trochę u mnie i jeżeli nie zrobi ci subiekcji , przeczytaj ten list .
„ Cóż robić ? … Cóż robić , jeżeli go wybrała … Moje nieszczęście , żem ją poznał … ”
Gdy wszyscy usiedli , hrabia zabrał głos :
— Wystarcza mi własne .
Nie podobało mi się jego mruganie , bo nigdy nie lubiłem przemrugiwać się z lada błaznem , więc pytam :
Ze smutkiem widzę , że od pewnego czasu między naszymi ludźmi zaczynają kwitnąć nie znane przedtem obyczaje : mało robić , głośno narzekać , a po cichu snuć intrygi i puszczać plotki . Ale co mi tam do cudzych spraw …
— Nie mogłeś ? — powtórzył Ignacy .
— Ażeby ocalić honor , który chcesz mi pan wydrzeć .
— Oczywiście , chora kobieta — mruknął Maleski .
Surowy chłód parku , zamiast uspokoić , podniecał go . Biegł tak szybko , że chwilami przychodziło mu na myśl : czy nie zwraca uwagi przechodniów ? Wtedy zwalniał kroku i czuł , że niecierpliwość piersi mu rozsadza .
— Nie ufa mi pan ? … To całkiem naturalne … Ale mam właśnie przy sobie małą ruletę … Możemy spróbować …
— Wiesz co ? — rzekłem — a może byśmy jutro poszli do pani Stawskiej na wieczór ? …
„ Dalibóg , że to baronowa Krzeszowska … — mruczy pan Ignacy . — Oczywiście , jedzie na licytację … Awantura ! … ”
Wokulski przychodził do państwa Łęckich co kilka dni i najczęściej zastawał tylko pana Tomasza , który witał go z ojcowską czułością , a następnie po parę godzin rozmawiał o swoich chorobach lub o swoich interesach dając z lekka do zrozumienia , że uważa go już za członka rodziny .
— Jaśnie pan prosi pana ! — rzekł Mikołaj stając we drzwiach salonu .
— Ja — odparł młody człowiek . — No , ale i cóż to znaczy ? … Razem nic . Kiedy pomyślę , że w dwudziestym ósmym roku tylko tyle zrobiłem , ogarnia mnie desperacja . Mam ochotę albo porozbijać swoje laboratorium i utonąć w życiu salonowym , do którego mnie ciągną , albo — trzasnąć sobie w łeb … Ogniwo Ochockiego albo — lampa elektryczna Ochockiego … jakież to głupie ! … Rwać się gdzieś od dzieciństwa i utknąć na lampie — to okropne … Dobiegać środka życia i nie znaleźć nawet śladu drogi , po której by się iść chciało — cóż to za rozpacz ! …
Zaraz , niech zbiorę myśli .
— Cha ! cha ! cha ! — śmieje się pan Ignacy . — Staś we własnej osobie … Staś z wojny ! … Cóż to , dopiero teraz przypomniałeś sobie , że masz sklep i przyjaciół ? — dodaje , mocno uderzając go w łopatkę . — Niech mię diabli wezmą , jeżeli nie jesteś podobny do żołnierza albo marynarza , ale nigdy do kupca … Przez osiem miesięcy nie był w sklepie ! … Co za pierś … co za łeb …
„ Rozumiem — pomyślał Wokulski . — Oziębiła ich wiadomość o licytacji domu . A teraz — dodał w duchu , patrząc na pannę Izabelę — przekonaj się , kto naprawdę kocha ciebie , nie twój majątek . ”
„ Błogosławieni cisi … Błogosławieni smutni … ”
— Żydzi , mówię , Żydzi ! … Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą , ażeby im bruździł jakiś Wokulski , nie Żyd ani nawet meches .
— Nie sprowadzą .
— Kochany panie Rzecki , nie mam zwyczaju mieszać się do cudzych spraw , ale — ostrzeż pan Wokulskiego ( nie ode mnie , tylko od siebie ) , że ten jego wspólnik Suzin to wielki hultaj i zapewne niedługo zbankrutuje … Ostrzeż go pan , bo szkoda człowieka … Zawsze Wokulski , jakkolwiek wszedł na fałszywą drogę , zasługuje na współczucie …
— Bom był głupi — odparł doktór wzruszając ramionami . — W moich oczach Wokulski zrobił fortunę , Szlangbaum robi ją , a ja siedzę na paru groszach jak kamień na miejscu . Kto nie idzie naprzód , cofa się .
— Akurat ! … — odparł . — Nie zasnąłby , gdyby nie dostał wałów . Dobry chłopak — mówił — sprytny chłopak , ale szelma ! …
Odtąd nawiedzał ją coraz częściej i omdlewającej w jego objęciach szeptał on , bóg światła , tajemnice nieba i ziemi , jakich dotychczas nie wypowiedziano w śmiertelnym języku . A przez miłość dla niej sprawił jeszcze większy cud , gdyż w swym boskim obliczu kolejno ukazywał jej upiększone rysy tych ludzi , którzy kiedykolwiek zrobili na niej wrażenie .
Grupa szlachty gardzącej arystokracją krzyczała najgłośniej . Książę zaczął ściskać swoich gości nie panując już nad wzruszeniem ; pomagał mu adwokat , wszystkich całował , a sam bez ceremonii płakał . Kilka osób skupiło się przy Wokulskim .
— O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami — odpowiedział Wokulski .
— Co pan wiesz ?
Ale dama gwałtownie odwróciła się od niego do neseserek i upadła na krzesło .
Po chwili kłopotliwego milczenia odezwała się znowu młoda pani :
— Z Portugalią — wtrącił doktór .
„ Gdybym tego franta uderzył w twarz ? — myśli Wokulski . — Jutro pojedynek i może zabiłby mnie … Ale gdybym ja jego zabił ? … ”
Później przyszło mu na myśl : na co to on strwonił siły i życie ? …
… I wyjechał ! … Pan Stanisław Wokulski , wielki organizator spółki do handlu przewozowego , wielki naczelnik firmy , która ma w obrocie ze cztery miliony rubli rocznie , wyjechał do Paryża jak pierwszy lepszy pocztylion do Miłosny … Jednego dnia mówił ( do mnie samego ) , że nie wie , kiedy pojedzie , a na drugi dzień — szast … prast … i już go nie ma .
Wolałbym rwać ząb aniżeli usłyszeć to pytanie . Więc Szuman miał rację : Stach gryzie się , że go książę na bal nie zaprosił !
Albo weźmy takie głupstwo jak powóz ? … Gdybym miał powóz , mógłbym ją teraz odesłać do domu z ciotką , i znowu zawiązałby się między nami jeden węzeł … Tak , powóz przyda mi się w każdym razie . Przysporzy z tysiąc rubli wydatków na rok , ale cóż zrobię ? Muszę być gotowym na wszystkich punktach .
Po paruminutowym milczeniu Wokulski spytał :
Po odejściu oryginalnego barona w sklepie zapanowało milczenie . Rzecki patrzył na drzwi , Klejn na Rzeckiego , a Lisiecki na Mraczewskiego , który znajdując się z tyłu damy krzywił się w sposób bardzo dwuznaczny .
— A … a …
Znowu po kilku dniach do mieszkania pani Krzeszowskiej zgłosiło się dwu Żydków zapytując , czy pan baron jest w domu … Pani baronowa , zamiast wpaść na nich z krzykiem , jak to zwykle robiła , kazała im bardzo spokojnym tonem wyjść za drzwi . Potem zawoławszy Kacpra rzekła mu :
— Wszakże pan myślał kiedyś o machinach latających ? … Nie o kierowaniu balonami , które są lżejsze od powietrza , bo to błazeństwo , ale — o locie machiny ciężkiej , napełnionej i obwarowanej jak pancernik ? … Czy pan rozumie , jaki nastąpiłby przewrót w świecie po podobnym wynalazku ? … Nie ma fortec , armii , granic … Znikają narody , lecz za to w nadziemskich budowlach przychodzą na świat istoty podobne do aniołów lub starożytnych bogów … Już ujarzmiliśmy wiatr , ciepło , światło , piorun … Czy więc nie sądzisz pan , że nadeszła pora nam samym wyzwolić się z oków ciężkości ? … To idea leżąca dziś w duchu czasu … Inni już pracują nad nią ; mnie ona dopiero nasyca , ale od stóp do głów … Co mnie ciotka z jej radami i prawidłami dobrego tonu ! … Co mnie żeniaczka , kobiety , a nawet mikroskopy , stosy i lampy elektryczne ? … Oszaleję albo … przypnę ludzkości skrzydła …
Wokulski uśmiechnął się .
Rzecki nalał jej wody z karafki i podał z oznakami współczucia .
Wokulski był u siebie , ale jakiś rozstrojony ; konkury oczywiście nie wychodziły mu na zdrowie . Gdym mu jednak opowiedział historię pani Stawskiej z baronową i z lalką , chłopak ożywił się , podniósł głowę i błysnęły mu oczy . ( Nieraz spostrzegłem , że najlepszym lekarstwem na nasze własne kłopoty jest cudze nieszczęście . )
Lecz Wokulski po odejściu Maruszewicza był kontent .
— Bonapartowie skończyli już karierę .
Teraz dopiero Rzecki przypomniał sobie obowiązek .
Nagle rozeszły się wieści o złym stanie interesów pana Tomasza i — z całego legionu konkurentów — zostało pannie Izabeli tylko dwu poważnych : pewien baron i pewien marszałek , bogaci , ale starzy .
— A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? …
— Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki .
Słowem wywiązały się takie awantury w domu , że Jaś Mincel schudł , pomimo że coraz więcej pił piwa , a ja myślałem : jedno z dwojga … Albo podziękuję Minclowi za obowiązek , albo wypowiem lokal Stachowi .
— Pan mnie widział ?
— Wszyscy patrzymy na las , a tu coś skwierczy pod kopytami . Wyobraź sobie acan dobrodziej , że chart idący przy koniach na smyczy zdusił w bruździe szaraka ! …
— Piękne kobiety ! — westchnął pan Malborg .
— Ach … C 'est ça ! … — rzekł . — Rozumiem … Jeszcze raz przepraszam pana , a tam … wiem , co mi należy zrobić …
Nie śmiała dokończyć frazesu . Wyręczył ją Wokulski . Nie sprzedał klaczy i sam puścił ją w szranki .
— Cóż to znaczy ? … — spytałem .
Znowu stanął na chodniku .
— Złego ? … No , nic złego , mój Boże … Ale zawsze lepiej , gdy ludzie nie znają ani wysokości , ani źródła dochodów … Baron , wreszcie sam marszałek nie mieliby reputacji milionerów i filantropów , gdyby znano wszystkie ich sekreta …
Po chwili ukazał się Jumart .
VII . Gołąb wychodzi na spotkanie węża
— Takiej jak moja Helenka … — wtrąciła spiesznie pani Misiewiczowa .
„ Dużo mnie obchodzą młode i ładne kobiety ! ” — mruknął Wokulski . W następnej zaś chwili przyszło mu na myśl : o jakich to awansach pisze prezesowa ? Czyby już nawet na prowincji wiedziano o jego zarobku , choć sam nikomu o tym nie wspomniał ?
— Przed piętnastoma .
— Trzeba raz zerwać z tym kramarstwem — odezwał się po chwili . — Interes żaden , a wymagania ogromne .
Na trzeci dzień wypogodziło się , a na czwarty było już tak pięknie i sucho , że panna Felicja zaproponowała spacer na rydze .
— Szanowny pan był za granicą ? no proszę ! … — odezwała się staruszka .
— Z osiem kilogramów …
— Co w tym niewłaściwego ? … Alboż nie przyjmuje pani usług nawet od posłańców publicznych ? …
— Ależ to nie pańska specjalność zbijanie pieniędzy ! …
Od tej pory , ile razy Jaś Mincel poszedł na piwo albo do resursy , pani Małgorzata zapraszała do siebie na wieczór mnie i Wokulskiego . Stach zwykle szybko wypijał herbatę , nawet nie patrząc na panią Janowę potem wsadziwszy ręce w kieszenie myślał zapewne o swoich balonach i milczał jak drewno , a nasza gospodyni nawracała go do miłości .
— Rozumu … — wtrącił Wokulski jej tonem .
— Proszę ! …
— Nie , panie . Niedługo już będę żył , więc pragnę przeprowadzić choćby jedną zasadę : jeżeli społeczność chce , ażeby jednostki szanowały umowę względem niej , niechaj sama wykonywa ją względem jednostek . Jeżeli ja mam komuś płacić za komorne , niech inni tyle płacą mi za lekcje , żeby mi na komorne wystarczyło . Rozumie pan ? …
Pan Ignacy od dwudziestu pięciu lat mieszkał w pokoiku przy sklepie . W ciągu tego czasu sklep zmieniał właścicieli i podłogę , szafy i szyby w oknach , zakres swojej działalności i subiektów ; ale pokój pana Rzeckiego pozostał zawsze taki sam . Było w nim to samo smutne okno , wychodzące na to samo podwórze , z tą samą kratą , na której szczeblach zwieszała się , być może , ćwierćwiekowa pajęczyna , a z pewnością ćwierćwiekowa firanka , niegdyś zielona , obecnie wypłowiała z tęsknoty za słońcem .
— Musiała jednak dużo między nimi przerzucić … Jest podobno wymagająca …
Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę . Gdy zaś znalazł się na ulicy , odetchnął i począł myśleć :
— Podróżnicy nie mówią komplimentów , gdyż wiedzą , że pod każdą szerokością jeograficzną komplimenta dyskredytują mężczyznę w oczach kobiet .
— Zbliżamy się tedy , panie Rzecki , do jakiejś włoskiej mieściny , aż chłopi tamtejsi dają znać , że niedaleko stoi korpus austriacki . Szlemy ich tedy do miasteczka z rozkazem , a właściwie z prośbą , ażeby mieszkańcy , gdy nas zobaczą , nie wydawali żadnych okrzyków …
Nie mógł zrachować , ile godzin upłynie od trzeciej do pierwszej w południe . Ogarnął go niepokój ; nie jadł obiadu ; fantazja rwała się naprzód , ale trzeźwy rozum hamował ją .
Pod wpływem tych zwierzeń pani Stawska szczuplała , mizerniała , nawet zaczęła się trwożyć . Opanowała ją bowiem jedna myśl : co ona odpowie , jeżeli Wokulski wyzna , że ją kocha ? … Wprawdzie serce w niej już od dawna zamarło , ale czy będzie miała odwagę odepchnąć go i przyznać , że ją nic nie obchodzi ? Czy mógł jej nie obchodzić człowiek taki jak on , nie dlatego , że mu coś zawdzięczała , ale że był nieszczęśliwy i że ją kochał . „ Która kobieta — myślała sobie — potrafi nie litować się nad sercem tak głęboko zranionym , a tak cichym w swojej boleści ? ”
Węgiełek opuścił go bardzo wzruszony .
Cienie usunęły się między drzewa i któryś rzekł zniżonym głosem :
— Pan … Wokulski … Pan Starski …
— To niepodobna , to chyba nie on … On dostał order od Ojca świętego , od szacha perskiego , ma tytuł … Miernych skrzypków nie spotykają takie odznaczenia .
— Doskonale ! A ta sześcienna klatka ze stalowego drutu ile waży ? — spytał Geist podając ją Wokulskiemu .
W parę godzin znaleźli się na miejscu .
„ Tak , alboż ja dawniej nie widywałem nędzy ? … ” — szepnął Wokulski .
— Kochany … kochany jesteś … — mówił pan Tomasz , mocno ściskając go za rękę i z wdzięcznością spoglądając na niego zaczerwienionymi oczyma . — Nie przywykłem do podobnej troskliwości , ponieważ Belcia nie zna się na tych rzeczach .
Dojechali do lasu , za nimi dwie służące w bryczce . Panie wzięły do rąk koszyki .
Postscriptum . Jutro jedziemy do magazynu zamówić dla ciebie kostium wiosenny . Umarłabym , gdybyś go nie przyjęła . ”
— Zatem , ojcze , jakąż rolę przeznaczasz temu panu ? — spytała chłodno .
— Zaprosiła go gospodyni — odparł książę .
Właściwie mówiąc , kto wie , czy poczciwy Stach nie był mimowolną przyczyną nieszczęścia pani Stawskiej ; a nawet może nie tyle on , ile ja … Ja go do niej gwałtem prowadziłem , ja radziłem Stachowi , ażeby nie odwiedzał tej poczwary , pani baronowej , ja wreszcie pisałem do Wokulskiego , kiedy był w Paryżu , ażeby zasięgnął tam wiadomości o Ludwiku Stawskim . Krótko mówiąc : ja , nikt inny , tylko ja rozdrażniłem tę jędzę Krzeszowską . Odpokutowałem też przez dwa miesiące ! … Ha , trudno . Panie Boże , jeżeli jesteś , zbaw pomimo to duszę moją , jeżeli ją mam — jak mówił pewien żołnierz z czasów rewolucji francuskiej .
— Nie znajdował się w ręku Żydów — wtrącił półgłosem ktoś od stołu , gdzie siedzieli kupcy i przemysłowcy .
„ Ładny interes ! Spóźnią się do sądu , jeżeli się już nie spóźniły , sąd wyda wyrok zaoczny i naturalnie , nie tylko skaże panią Stawską , ale jeszcze uzna ją za zbiegłą , rozeszle listy gończe … Tak zawsze z tymi babami ! … ”
Gabinet znakomitego adwokata miał sprzęty kryte brązową skórą , w oknach brązowego koloru firanki , a na ściennych obiciach brązowe desenie . Sam gospodarz odziany był w brązowy surdut i trzymał w ręku bardzo długi cybuch , u góry zakończony funtowym bursztynem i piórkiem .
— Zapewne — odparł Wokulski — tym bardziej że weźmiemy osobny wagon .
— Rzeczywiście , awantura ! — rzekł zmartwiony pan Łęcki , który widział wymianę grzeczności .
Zasnął i marzyło mu się , że jest baronem zakochanym i chorym , a Starski odegrywa przy nim rolę przyjaciela domu .
— O tak , bardzo prosimy … — odparła . — Mój ojciec jest wielkim przyjacielem pana .
— I na kamieniu potrafisz pisać ?
— Oho ! … ho ! … — zawołano w szeregu .
— Zapomniałeś o niej dawno … Nie byłeś nawet na grobie naszej córki …
— Prosimy — odezwała się wdówka do Wokulskiego zbierając w fałdy swoją pąsową suknię , która rozesłała się na połowie ławki .
Po tych słowach prezesowa wyszła zostawiając pannę Izabelę pogrążoną w głębokim namyśle .
— Okropność ! — zapłakała pani Małgorzata . — Zdaje mi się — dodała po chwili — że spełnię ostatnią wolę mego kochanego nieboszczyka , jeżeli poproszę pana , ażebyś …
— I obaj jego równie nudni przyjaciele — wtrąciła panna Izabela z uśmiechem . — Wszyscy trzej kochali się we mnie co wieczór , każdy oświadczał mi się w takich godzinach , ażeby nie przeszkadzać innym , a później wszyscy trzej zwierzali się przed sobą ze swoich cierpień . Ci panowie wszystko robią na spółkę .
Wokulski przetarł oczy . Przed nim , z mroku , wynurzył się obdarty człowiek .
— Niekiedy trzeba wybaczyć trzech albo czterech ! … — odezwał się ze śmiechem siedzący obok niego Francuz .
W parę dni , około dziesiątej rano , Wokulski odebrał dwa listy : jeden od pani Meliton , drugi od książęcego adwokata .
— Wyborna wiadomość ! — zawołała witając się z nim niezwykle gorąco . — Czy wie pan , że przyjechał ten znakomity skrzypek Molinari …
— Prawdziwie jestem szczęśliwy , i to w sposób , który dla mnie samego jest niespodzianką — ciągnął baron . — Bo o ożenieniu się zawsze myślałem , już od kilku lat zalecają mi to doktorzy . No i projektowałem , że wezmę sobie , panie , kobietę piękną , dobrze wychowaną , z nazwiskiem i prezencją , bynajmniej nie wymagając od niej jakiejś romantycznej miłości . Tymczasem ma pan : sama miłość zastępuje mi drogę i jednym spojrzeniem roznieca pożar w sercu … Doprawdy , panie Wokulski , jestem zakochany … nie — jestem szalony … Nikomu bym tego nie powiedział , ale panu , dla którego od pierwszej chwili uczułem nieledwie braterską sympatię … Jestem szalony ! … Myślę tylko o niej , kiedy śpię — śni mi się , kiedy jej nie widzę — jestem , panie , formalnie chory . Brak apetytu , smutne myśli , jakieś ciągłe lękanie się …
Nareszcie powóz puszczono wewnątrz toru . Wokulski zeskoczył na ziemię i pobiegł do swojej klaczy usiłując zachować powierzchowność obojętnego widza .
— Jak to , nie odgadł pan przeczytawszy nazwisko Escabeau ? … Hannibal Escabeau ? … — zdziwił się przybyły . — Karabin Escabeau daje siedemnaście strzałów na minutę ; ten zaś , który będę miał honor zaprezentować panu , wyrzuca trzydzieści kul …
Pani Stawska , bardzo zmieszana , odpowiedziała baronowej , że w żaden sposób nie może mówić o tym z Wokulskim .
Tu znajduje się tylko parę kobiet : jedna półgłosem odmawia różaniec , druga śpi . Zresztą nikogo więcej , tylko spoza filaru wychyla się średniego wzrostu mężczyzna , energicznie wyprostowany , pomimo siwych włosów , i szepczący modlitwę z zadartą głową .
— Pan Rzecki jest plenipotentem właściciela domu — odparł rządca .
— Dlaczego , panie szefie ? … Dlaczego ? …
Panna Izabela podała rękę Wokulskiemu .
— Nic nagłego … Po co się wielmożny pan ma tak śpieszyć … — odparł Szpigelman .
— Tymczasem dopiero zapowiedź ich … Powiedz mi pan jednak — ciągnął Wokulski — co byś sądził , gdyby Geist pokazał ci metal pod każdym względem przypominający stal , lecz dwa lub trzy razy lżejszy od wody ? … Gdybyś podobny materiał oglądał na własne oczy , dotykał go własnymi rękoma ? …
„ Już ich pewno nie spotkam ! ” — powtarzał z rozpaczą .
— Doprawdy ? … Ach , ja niewdzięczna ! … Byłżeś kiedy u niego ? … Nie mówiłże ci nic … Nie oprowadzał cię ? … Wszakże tam , na górze , są ruiny zamku , prawda ? Stojąż one jeszcze ?
— Musiała panu mówić , że arystokracja pielęgnuje nauki i sztuki , że jest mistrzynią dobrych obyczajów , a jej stanowisko celem , do którego dążą demokraci , i tym sposobem uszlachetniają się … Ciągle słyszę te argumenta ; uszami już mi się wylewają .
— Panu owszem — odparła podając mu rękę .
— Dziesięć tysięcy rubli — ciągnął Wokulski — jest to fundament dobrobytu dla dwudziestu rodzin co najmniej …
— Oto do czego prowadzi mężczyznę starokawalerstwo !
Wokulski wstrząsnął się i patrzył gdzieś szeroko otwartymi oczyma .
— Ciężko , co ? … — rzekł .
— Nie mam nic do powiedzenia . Nie jestem chory i nie sądzę , ażeby pannie Izabeli były potrzebne moje wizyty .
Wokulski drgnął .
— Jadę dziś do Paryża — odpowiedział .
— Istnieniu wyjątków nie przeczę , kto wie jednak , czy taki Starski nie odkrył ogólnego prawidła .
— Jest tam jaki rządca ?
Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna .
— Tylko do widzenia , panie Wokulski , wszak prawda ? … Dużo będziemy mieli interesów ze sobą .
— Ale on ma córkę , panie Cynader … — mówi niespokojnie właściciel bujnych faworytów . — Pan zna jego córkę , tę pannę Izabelę , panie Cynader ? … Ja sam dałbym jej , no bez targu , sto rubli …
— Uspokój się , mój kochany . Ci sami ludzie , którzy mnie ostrzegają , że Suzin jest hultaj , przed miesiącem pisali do Suzina , że ja jestem bankrut , szachraj , eks-powstaniec .
Wyciągnął do mnie rękę i odparł :
„ Do śmierci zobowiążesz mnie — mówił Rzecki — jeżeli coś obmyślisz dla ostatecznego wyjaśnienia : czy Ludwik Stawski żyje , czy umarł ? ”
— O , proszę … — odparł służący podając Mariannie ręczną walizkę i parasol .
„ Paradny jestem — rzekł głośno — chcę pisać zobowiązanie nie uregulowawszy moich interesów … ”
— Tere  fere ! — mówi Szprot i kręci palcem w powietrzu . — Łatwo panu żądać satysfakcji , boś oficer węgierski . Zamordować człowieka albo nawet dwu czy samemu dać się porąbać to u pana chleb z masłem … Ale ja , panie , jestem ajent handlowy , mam żonę , dzieci i terminowe interesa …
— Przeprosił mnie — odparła panna Izabela .
Mrok już zapadał . Wokulski zaświecił gazowe lampy nad stołem , wydobył papier i pióro i zaczął pisać :
Dopiero z rana wpadłem na jedyną myśl prostą i rozsądną , ażeby stanowczo rozmówić się ze Stachem i jeżeli istotnie sklep sprzedaje , wystarać się o miejsce .
Środkiem Alei wciąż toczyły się dorożki i powozy . W jednym Wokulski zobaczył bladoniebieską suknię .
— Tak — potwierdza zakrystian — dom wart ze sto dwadzieścia tysięcy …
— Jeszcze nie . Czy to — dodał po chwili — ma być żart , czy serio ?
— Spróbuj no pan swojej gotowości .
— Czyby tak ? … — rzekła pani Misiewiczowa składając ręce .
— Dowód zaufania …
— Czego chcesz ?
— No — rzekłem — uspokój się , doktorze . Mam dla Stacha lekarstwo .
— No ten , Wokulski …
— Pan baron ? … — powtórzył zdziwiony Wokulski . — Owszem , niech będzie łaskaw …
I w jej duszy nieco przyćmił się wizerunek pięknego Kazia Starskiego .
— Ta pani była tu dziś dwa raży — rzekł wierny sługa . — Raż o piąty , drugi raż o ószmy …
— Cholera ! … jak to bluźni … — mruknął maglarz .
— Przecież jestem … Czego pani chce ? — odparła nieco zarumieniona służąca .
— Koń złamał nogę — odparł wesoło jeden z przechodniów , który miał fiołkowy szalik na szyi i trzymał ręce w kieszeniach .
Pan Tomasz uroczyście podniósł się z fotelu i ceremonialnym krokiem wprowadził gościa do salonu .
„ Subiekt od Hopfera — został uczonym ! … Stach Wokulski ma podziękowania od petersburskich towarzystw naukowych ! … Istna heca … ” — pomyślałem .
— Hę ? … — spytał pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi , który opalił się , zmężniał , a nade wszystko utył .
— Ma bardzo ładny ton … Bardzo …
„ Dlaczego dziś dopiero przypomniał mi się ten koń ? — myślał Wokulski — dlaczego ogarnia mnie taki żal ? ”
— Ach , prawda ! … — zawołała rzucając list na stół . — Proszę cię , Floro , odeszlij jej to i dopisz na wierzchu : „ nieczytane ” . Czego ona od nas chce , ta szkaradna kobieta ! …
— Panie drogi — jednym słowem — źle słychać . Hrabia Sanocki , pamięta go pan , ten stronnik groszowych oszczędności , chce zupełnie wycofać się ze spółki … A wie pan dlaczego ? Dla dwu powodów : naprzód , bawisz się pan w wyścigi , a po wtóre — bijesz go pan na wyścigach . Razem z pańską klaczą ścigał się jego koń i — przegrał . Hrabia jest bardzo zmartwiony i mruczy : „ Po diabła mam składać kapitały ? Czy po to , ażeby kupcom dawać możność ścigania się ze mną i chwytania mi nagród sprzed nosa ? … ”
— Ależ … gwarantuję , że tak będzie …
— Więc … mam do zbycia ważną tajemnicę …
— O ! znowu zażyła kussiny … Już z niej wyłazi soliter … Marysiu ! … chodź no do nas …
— A niech sobie idzie na górę — odparł Jan Mincel — ale już co swatać , to nie będę . Jestem uczciwy kupiec i nie myślę zajmować się stręczycielstwem .
Po nim nastąpiła paruminutowa przerwa . Wokulskiemu zdawało się , że w poczekalni słyszy szelest kobiecej sukni . Wytężył ucho … W tej chwili lokaj zameldował baronowę …
Francuz , gdy coś wytwarza , dba naprzód o to , ażeby dzieło jego odpowiadało swemu celowi , a potem , ażeby było piękne . I jeszcze nie kończąc na tym troszczy się o jego trwałość i czystość . Prawdę tę stwierdzał Wokulski na każdym kroku i na każdej rzeczy , począwszy od wózków wywożących śmiecie do otoczonej barierą Wenus milońskiej . Odgadł również skutki podobnego gospodarstwa , że nie marnuje się tu praca : każde pokolenie oddaje swoim następcom najświetniejsze dzieła poprzedników dopełniając je własnym dorobkiem .
Muszę sobie przyznać , że ja na jej widok zachowałem się z godnością ; ale Wirski zupełnie stracił głowę . Zerwał się z krzesła jak student , zapiął surdut jeszcze na jeden guzik , powiem nawet : zarumienił się , i zaczął bełkotać :
I w tej chwili uczuł , że kocha Ochockiego .
Wtedy rozwścieczony rzucił się na mnie , ale stojący obok oficer pałaszem odtrącił mu bagnet .
Miałby z owych lekcyj nie najgorsze dochody , gdyby od czasu do czasu nie odwiedzał go ojciec , który zmienił się tylko o tyle , że nosił tabaczkowy surdut zamiast piaskowego , a swoje papiery obwijał w chustkę niebieską . Zresztą został taki sam jak wówczas , kiedy go poznałem . Siadał przy stoliku syna , kładł na kolanach papiery i mówił głosem cichym i jednostajnym :
„ Mówi o pannie Łęckiej ! … ” — pomyślała pani Stawska i serce jej spieszniej uderzyło .
— Prawda , trzeba by zajść — odparł pocierając czoło . — Mówiłeś z nią o sklepie ?
Po drugie — Wokulski wyrzeknie się swojej panny Łęckiej , a ożeni się z panią Stawską i będzie z nią szczęśliwy .
— Dziś na tobie . Myślałem , że człowiek , który naraża się na śmierć i … na plotki dla zdobycia majątku , ma jakieś ogólniejsze cele …
— Tego się lękasz ? — spytał . — Daję ci słowo honoru , że nigdy nie widuję tej panny .
Ciekawym zjawiskiem była dusza panny Izabeli .
Potem spiesznie opuszcza kościół zastanawiając się , w jaki też sposób dobry Bóg zadowolni sprzeczne żądania pani baronowej Krzeszowskiej i pana Tomasza Łęckiego ?
Ignacy nalał kieliszek i mocno ściskając rękę Wokulskiemu , rzekł :
Jan Mincel był romantyk i entuzjasta , Franc spokojny i zgryźliwy ; Jan był gorącym bonapartystą , Franc republikaninem i specjalnym wrogiem Napoleona III . Nareszcie Franc Mincel przyznawał się do niemieckiego pochodzenia , podczas gdy Jan uroczyście twierdził , że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętusów , którzy kiedyś , może za Jagiellonów , a może za królów wybieralnych osiedli między Niemcami .
— Ale nie Wokulski .
— A zatem ? — spytał Wokulski .
Wokulski przyznał w duchu , że tak chudego i tak małego człowieka jeszcze w życiu nie widział . Zauważył przy tym , że dżokej ogląda go jak konia : ode łba do pęcin , i wykonywa krzywymi nogami ruchy , jakby miał zamiar wsiąść i przejechać się na nim .
— Wariat .
— Więc dlaczego pan to zrobił ? — spytała cicho . — Dlaczego pan tak nas … prześladuje ?
„ Oto zmieniły się czasy ! — myślał . — Dawniej taki Geist byłby symbolem szatana , z którym walczy o duszę ludzką anioł w postaci kobiety . A dzisiaj … kto jest szatanem , a kto aniołem ? … ”
„ Głupiec jestem ! — pomyślał wychodząc . — Zawsze muszę się wyrwać z czymś , co jej robi przykrość . Jeżeli jest melomanką , może uważać za świętokradztwo moje zdanie o Molinarim … ”
— To stary zasłania , nie ona — odparł student machając ręką . — Ona wygląda przez szpary między firanką a oknem . Zresztą , proszę pana : jeżeli pannie Leokadii wolno drzeć się na całe podwórko , to znowu Maleski i Patkiewicz mają prawo chodzić po swoim pokoju , jak im się podoba .
— Tylko żebyśmy zrozumieli wszyscy — mruknął ktoś w kącie zajętym przez szlachtę , która nienawidziła magnatów .
Rzecz ciekawa . Ojciec Szlangbauma jest lichwiarzem , a syn , ażeby od niego grosza nie wziąć , bieduje po sklepach jako subiekt .
Prawie w tydzień po koncercie , kiedy bez światła siedziała w swoim pokoju , przed oczyma jej stanęła dawno zapomniana wizja . Zdawało jej się , że w towarzystwie ojca zjeżdża powozem z jakiejś góry w dolinę napełnioną chmurami dymów i pary . Spomiędzy chmur wysunęła się olbrzymia ręka trzymająca kartę , na którą pan Tomasz patrzył z niespokojną ciekawością . „ Z kim ojciec gra ? … ” — pomyślała . W tej chwili wionął wiatr i z tumanów ukazała się twarz Wokulskiego , także w olbrzymich rozmiarach .
Punkt o jedynastej był w gabinecie mecenasa , gdzie już zastał starego Szlangbauma . Mimo woli zauważył , że siwy Żyd bardzo poważnie wygląda na tle brązowych sprzętów i obić i że mecenasowi jest bardzo do twarzy w pantoflach z brązowego safianu .
Na parterze — szereg arkad i posągów , na pierwszym piętrze olbrzymie kolumny kamienne i nieco mniejsze marmurowe , ze złoconymi kapitelami . Na wysokości dachu w kątach orły i złocone posągi , unoszące się nad złoconymi figurami rozhukanych koni . Dach bliżej płaski , dalej kopuła zakończona koroną , a jeszcze dalej — dach trójkątny , również dźwigający na szczycie grupę figur . Wszędzie marmur , brąz , złoto , wszędzie kolumny , posągi i medaliony …
— L. P. — mruknął gość czując , że tonie w bystrym potoku wymowy grzecznego subiekta .
— Panie Wokulski — odparł Żyd uroczyście — ja myślę , że pan nie potrzebował to powiedzieć . Pański sekret to mój sekret . Pan ujął się za mój Henryczek , pan nie prześladuje Żydów …
— Jutro ma przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną — odrzekł pan Domański . — Nie do fortecy A  u … , A  u … tylko do Ham  ham czy Cham … bo nawet nie wiem …
Zaszedłem do piwnicy . Patrzę , mój pan Jan przy łojówce ściąga lewarem wino z beczki do butelek , a we framudze majaczą jakieś dwa cienie : siwy starzec w piaskowym surducie , z pliką papierów na kolanach , i młody chłopak z krótko ostrzyżonym łbem i miną zbója . To był Stach Wokulski i jego ojciec .
— Nie tylko moja — odpowiedział Szlangbaum . — U nas , panie , niby u Żydów , jak się młodzi zejdą , to oni nie zajmują się , jak u państwo , tańcami , komplementami , ubiorami , głupstwami , ale oni albo robią rachunki , albo oglądają uczone książki , jeden przed drugim zdaje egzamin albo rozwiązują sobie szarady , rebusy , szachowe zadanie . U nas ciągle jest zajęty rozum i dlatego Żydzi mają rozum , i dlatego , niech się pan nie obrazi , oni cały świat zawojują . U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączke i przez wojne , a u nas tylko przez mądrość i cierpliwość .
— Mają bez pracy ! … — wtrącił Klejn . — Ładny porządek świata , co ?
— Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Wokulski ? … nie wstydzisz się nieszczęśliwych kobiet okrytych hańbą … — zaczęła nie wiem już który raz pani Misiewiczowa swoją mowę powitalną .
Pan Ignacy rzucił okiem na wiersz ostatni , ale nie znalazł podpisu : list był anonimowy . Spojrzał na kopertę — miała adres Wokulskiego . Czytał dalej :
— Chodzi o inte … to jest o plan , a raczej … o projekt zawiązania spółki do ułatwienia handlu …
— Bardzo się z tego cieszę — odparł Ochocki .
— Dlaczego nie moja ? Nie każdy może być poetą albo bohaterem , ale każdy potrzebuje pieniędzy — mówił Szuman . — Pieniądz jest spiżarnią najszlachetniejszej siły w naturze , bo ludzkiej pracy . On jest * sezamem * , przed którym otwierają się wszystkie drzwi , jest obrusem , na którym zawsze można znaleźć obiad , jest lampą Aladyna , za której potarciem ma się wszystko , czego się pragnie . Czarodziejskie ogrody , bogate pałace , piękne królewny , wierna służba i gotowi do ofiar przyjaciele , wszystko to ma się za pieniądze …
„ Powiedz mi pan , panie Rzecki , jaki to porządny kupiec wałęsa się o tej porze po mieście ? Pan jesteś taki kupiec jak ja baletnik … ”
Wokulski znajdował się niekiedy w tych towarzystwach , widział lornetki dam skierowane na Szastalskiego i pannę Izabelę , nawet słyszał uwagi , które brzęczały mu około uszu jak osy , ale nic nie rozumiał . Nim wreszcie nikt się nie zajmował , odkąd dowiedziano się , że jest poważnym konkurentem .
Nawet głos jej się zmienił . Wokulski pilnie przypatrywał się jej , nareszcie rzekł :
Majora między nimi nie było .
Wokulski wstał z kanapki i pożegnaliśmy damy .
— Państwo tylko we dwoje pojadą ? — spytała zapłoniona panna Felicja .
— On niby , żeby tak , to nicz nie mówił . Tylko pytał się : kiedy pan jeszt w domu ? A ja powiedziałem : koło dziesiąty ż rana , i wtedy on powiedział , że przyjdzie jutro o dziesiąty , ino na minutkę .
Baron z większą elegancją aniżeli zręcznością podsadził narzeczoną i sam usiadł naprzeciw niej . Potem wdówka zajęła miejsce obok barona , Starski obok narzeczonej , a panna Felicja obok Starskiego .
Rzecki przetarł oczy ; zdawało mu się , że śni na jawie . Wreszcie rzekł po chwili :
W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę : co ze mną począć ? Pan Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika ; ciotka zalecała rzemiosło , a pan Raczek zieleniarstwo . Lecz gdy zapytano mnie : do czego mam ochotę ? odpowiedziałem , że do sklepu .
W południe wpadł do sklepu Wokulski i zaczął rozmawiać z Rzeckim wypytując go o wczorajszy teatr i o to : dlaczego uciekł z pierwszego rzędu krzeseł , a album kazał doręczyć Rossiemu przez Pifkego . Ale pan Ignacy miał w sercu tyle żalów i tyle wątpliwości co do swego kochanego Stacha , że odpowiadał mu półgębkiem i z nachmurzoną twarzą .
Targ w targ , wytłomaczyliśmy pani Helenie , że lalkę , jako towar wybrakowany i nie znajdujący nabywców , możemy oddać za trzy ruble : blondynkę albo brunetkę .
— Jak z których — odezwała się pani Misiewiczowa .
Lokaj otworzył drzwi do sali . Znowu wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę i ucichły rozmowy jak szum odlatującego ptactwa . Nastała chwila ciszy , w której wszyscy patrzyli na Wokulskiego , a on nie widział nikogo , tylko rozgorączkowanym spojrzeniem szukał bladoniebieskiej sukni .
— Cóż , skończyło się z pieniędzmi ? … Dużom ja tu śliny żepszuł , ażeby stary pofolgował panu Obermanowi , i nareszcie wymogłem na nim , że mi powiedział : „ Zobaczymy , zrobi się , co się da ! … ” No i widzę , pan Oberman dobił dziś targu … Cóż , stary w dobrym humorze ? …
Wokulski zamyślił się .
— Ja , panie , i nieraz pytam się , czy my nie zanadto ubóstwiamy kobiety , czy w ogóle nie traktujemy ich zbyt poważnie ; poważniej i uroczyściej niż siebie samych …
Zasłoniła twarz i szlochała rozdzierającym głosem . Spostrzegłem , że rządcy nos czerwienieje , a i ja sam uczułem łzy pod powiekami .
Usłyszawszy to doznałem dziwnego uczucia : byłem kontent , a jednocześnie jakby mnie kto w serce kolnął .
Zdumienie moje było tym większe , że niektórzy z naszych panów kłaniali mu się bardzo uprzejmie i zacierając ręce , jakby co najmniej przed dyrektorem banku , dawali wszelkie objaśnienia .
— Niech pana to nie dziwi — mówił gość . — Widziałem w życiu około tysiąca przyrodników , a w moim laboratorium miałem czterech samobójców , więc znam się na tych klasach ludzi … Za często spoglądałeś pan na barometr , ażebym nie miał odkryć przyrodnika , no , a człowieka myślącego o samobójstwie poznają nawet pensjonarki .
— To nadzwyczajny człowiek ! — mówiła jej nieraz pani Misiewiczowa .
— No , przecież nie jest piękny …
— Bardzo jestem wdzięczny tym wszystkim , którzy robią mi zaszczyt zaliczaniem do jakiejś uprzywilejowanej rasy — rzekł Wokulski . — Pomimo to nigdy nie uwierzę w przywileje bez pracy i zawsze będę wyżej stawiał źle urodzone zasługi od dobrze urodzonych pretensyj .
Wokulski , nasz adwokat i ja uplacowaliśmy się w pierwszej ławce , obok jegomości z rozerwanym paltotem i podbitym okiem , na którego brzydko spoglądał jeden z obecnych rewirowych .
Brzemię nowych prawd czy nowych złudzeń tak go gniotło , że uczuł konieczność podzielenia go z kimkolwiek , choćby tylko w części . Zbiegł więc na pierwsze piętro do paradnej sali przyjęć i wezwał Jumarta .
Wszystko to mówił akcentując ważniejsze wyrazy , ściskał Wokulskiego za rękę i obserwował go spod oka .
Wokulski zawahał się , co ma robić w tej chwili .
— Wiesz , kolego — mówi wzburzony — wymówiła mi baba rządcostwo i każe wynosić się od Nowego Roku .
— Numerek pięć i pół — odparł Mraczewski i już trzymał pudełko , które mu nieco drżało w rękach pod wpływem spojrzenia panny Izabeli .
Wybiegł z hotelu na ulicę , wpadł do kawiarni i kazał podać koniak . Tym razem wypił półtorej karafki , a pijąc myślał , że ten Paryż , w którym znalazł najwięcej mądrości , największe złudzenia i ostateczne rozczarowania , stanie się chyba jego grobem .
I jestże tu ład na świecie ? … O krok od siebie staje dwoje ludzi nieszczęśliwych ; jedno szuka miłości i rodziny , drugie może walczy z biedą i brakiem opieki . Każde znalazłoby w drugim to , czego potrzebuje , no — i nie zejdą się … Jedno przychodzi błagać Boga o miłosierdzie , drugie wyrzuca pieniądze dla stosunków . Kto wie , czy paręset rubli nie byłoby dla tej kobiety szczęściem ? Ale ona ich nie dostanie ; Bóg w tych czasach nie słucha modlitwy uciśnionych .
— W handlu win i delikatesów ?
„ Nieszczęście ! — myślał . — Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina ? … Jaki zły duch spętał go z tymi Łęckimi … Czyżby ? … Eh ! przecie on aż tak głupim nie jest … A swoją drogą , szkoda tej podróży i dziesięciu tysięcy rubli … Mój Boże ! jak się to ludzie zmieniają … ”
— Cóż to jest ? — spytałem .
Taż sama jejmość wpada drugi raz , zdaje mi się , pierwszego czerwca .
„ Jeżeli ja — mówił do siebie — przez zmarnowanie jednego wieczora narobiłem tyle zamętu w sklepie , to niby — jakiego zamętu w interesach narobi Stach , który marnuje dziś dnie i tygodnie na teatry włoskie , i zresztą — nawet nie wiem na co ? … ”
— Rzecki był tylko obecny przy kupnie , lalkę ja sprzedałem .
„ Co to jest dobór naturalny ? Jest to skutek walki o byt , w której giną istoty nie posiadające pewnych uzdolnień , a zwyciężają więcej uzdolnione . Jaka jest najważniejsza zdolność : czy pociąg płciowy ? Nie , wstręt do śmierci . Istoty , które nie miałyby wstrętu do śmierci , musiałyby wyginąć najpierwej . Gdyby człowieka nie hamował wstręt do śmierci , ten najmędrszy zwierz nie dźwigałby kajdan życia . W poezji staroindyjskiej są ślady , że istniała kiedyś ludzka rasa mająca mniejszy wstręt do śmierci aniżeli my . No i rasa ta wyginęła , a jej potomkowie są albo niewolnikami , albo ascetami .
— Może czas to zrobi — szepnęła .
— Kropla w morzu — mruknął jeden z kupców .
— Jestem prawie pewny , ale … żegnam panią … Stach będzie dziś wieczorem …
— Kto był ? … Pewnie Goldcygier … Powiedziałem ci , ażebyś z tym łotrem nie wdawał się w żadne rozprawy , tylko porwał za łeb i zrzucił ze schodów . Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły Żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty ! …
— Domyślam się , że ci chodzi o politykę — odparł Wokulski . — Będzie pokój .
— Więc jak mam powiedzieć ? …
Ale cóż to za złote serce !
— Zerwać z naszymi kupcami ? … — spytał zdziwiony Rzecki .
— Zobaczy jaśnie wielmożny pan … — szepcze zakrystian .
— Siódma buteleczka , panie radco . Służę piorunem .
— Ale do zamku nie wejdę sama , musi mi pan podać rękę — rzekła panna Izabela stanąwszy przy Wokulskim .
— Powiedzże mi — rzekła — bo to pierwsze wrażenia bywają najtrafniejsze , jak ci się podoba pani Wąsowską ?
— Na cóż baronowa pożycza od pana te dziesięć tysięcy , panie Szlangbaum ? — rzekł Wokulski .
— Ehe ! — żachnął się radca . — Daj no , Józiu , piwa . Myślisz pan , że w Turcji znajdzie jeszcze bogatszą babę aniżeli nieboszczka Minclowa ? … Józiu ! …
Suzin wzruszył ramionami .
Błogi uśmiech zaigrał na zniszczonej twarzy barona i — zasnął jak dziecię .
— Właśnie chcę panią pożegnać .
— A co , nie powiedziałam , że przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie ręce ?
— Ależ europejska wojna — mówię — wisi na włosku . W takim razie na pewno czeka nas bankructwo .
— Bardzo mili ludzie ci panowie z arystokracji …
„ Oddać w banku osiemset rubli , aha … Do Lublina wysłać trzy albumy , tuzin portmonetek … Właśnie ! … Do Wiednia przekaz na tysiąc dwieście guldenów … Z kolei odebrać transport … Zmonitować rymarza za nieodesłanie walizek … Bagatela ! … Napisać list do Stasia … Bagatela … ”
Marzyła , że Wokulski sprzedał swój sklep , a kupił dobra ziemskie , lecz pozostał naczelnikiem spółki handlowej przynoszącej ogromne zyski . Cała arystokracja przyjmowała go u siebie , ona zaś , panna Izabela , zrobiła go swoim powiernikiem . On podźwignął ich majątek i podniósł go do dawnej świetności ; on spełniał wszystkie jej zlecenia ; on narażał się , ile razy była tego potrzeba . On wreszcie wyszukał jej męża , odpowiedniego znakomitości domu Łęckich .
Tak rozmyślał Wokulski i spokojnym wzrokiem przypatrywał się Maruszewiczowi . Zniszczony zaś młody człowiek , który w dodatku był bardzo nerwowy , wił się pod jego spojrzeniem jak gołąbek pod wzrokiem okularnika . Naprzód nieco pobladł , potem chciał oprzeć znużone oczy na jakimś obojętnym przedmiocie , którego na próżno szukał po suficie i ścianach pokoju , a nareszcie , oblany zimnym potem , uczuł , że nie może wyrwać swego błędnego wzroku spod wpływu Wokulskiego . Zdawało mu się , że chmurny kupiec kleszczami pochwycił mu duszę i że niepodobna mu się oprzeć . Więc jeszcze parę razy ruszył głową i nareszcie z całym zaufaniem utonął w spojrzeniu Wokulskiego .
Odetchnął dopiero na Syberii . Tam mógł pracować , tam zdobył uznanie i przyjaźń Czerskich , Czekanowskich , Dybowskich . Wrócił do kraju prawie uczonym , lecz gdy w tym kierunku szukał zajęcia , zakrzyczano go i odesłano do handlu …
— Za cóż to ? … — nagle odezwała się panna Izabela .
— Głupiś . Przecież słyszysz , co mówię …
— Racja ! — zawołał gość . — Otóż mówię krótko . Jest tu jeden bogaty , ale bardzo skąpy Litwin ( Litwini są bardzo skąpi ! ) , który prosił mnie , ażebym mu nastręczył do nabycia jaką kamienicę . Mam ich z piętnaście , ale przez szacunek do pana , panie Wokulski , bo wiem , co pan robisz dla kraju , nastręczyłem mu pańską , tę po Łęckim , i po dwutygodniowej pracy nad nim tylem zrobił , że gotów dać … Zgadnijcie panowie : ile ? … Osiemdziesiąt tysięcy rubli ! … Co ? Kokosowy interes . Nieprawdaż ? …
— Jestem winną wobec pana … Posądzałam pana …
— Bardzo naturalnie — odpowiedział Palmieri spoglądając na zegarek .
— Naprzód , Lizetka ! Ten cudzoziemiec zaczyna mi imponować . — Czy nie jesteście , obywatelu , z Berlina ? …
Na dworze wciąż sypał śnieg ; Stach odwiózł mnie do domu i nie wiem , z jakiej racji czekał w sankach , aż wejdę w bramę .
— Będzie kiedyś awantura z tymi Żydami — mruknąłem .
— Co pan rozkaże ? — odezwał się wreszcie Wokulski .
— Pozwoli książę ? … — rzekła . — Panie Wokulski …
I zaprowadziwszy ich do prawej oficyny wskazał Wokulskiemu obszerny pokój , którego otwarte okna wychodziły do parku . Po chwili wbiegł chłopiec w liberyjnej kurtce , przyniósł wody i zajął się rozpakowaniem walizy .
— Owszem . Przy ciągłej pracy umysłowej i dobrym odżywianiu mogą wytworzyć się w mózgu nowe komórki albo — skojarzyć się między sobą dawne . No i wówczas z rozmaitych departamentów mózgu i z rozmaitych dziedzin wiedzy tworzy się jedna całość .
„ Tęgi blagier ! — myślał . — Ale też i miłe te kobietki … ”
— Czy nie było tu listu od księcia ? … — odparł nie patrząc mi w oczy .
Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom . Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością . Najraniej przychodził do roboty , krajał mydło i ważył krochmal jak automat ; jadł , co mu podano , w najciemniejszym kącie sklepu , prawie wstydząc się tego , że doświadcza ludzkich potrzeb . O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał .
— Ha , trudno . Nie każdy może kraść magle …
— Ależ będę … będę na sali — przerywa jej adwokat — będę przy licytacji , tylko niech mi pani zostawi choć parę minut do pomyślenia o moim zabójcy …
I pomyśleć , że prawie każda z nich musi przejść podobną szkołę , zanim pozna ludzi . Przedtem , choćby się jej trafiał najszlachetniejszy , nie oceni go . Wybierze starego bogacza albo śmiałego hultaja , w ich towarzystwie zmarnuje życie , a dopiero kiedyś chce się odrodzić … Zwykle za późno i na próżno ! …
— Podobała się panu — on mówi — co ? … Szampan , nie kobieta — dodał , bezwstydnie mrugając okiem . — Ale na nic pański apetyt , bo ona szaleje za mną … Ach , panie , co to za temperament , co za ciało … A gdybyś pan widział , jak wygląda w kaftaniku ! …
Sędzia zwrócił się do pani Krzeszowskiej .
— Więc kiedyż mam przyjść ? — pytał gość z miną bardzo zdesperowaną .
— Baronowa to jakaś dziwaczka , histeryczka , ale … nieszczęśliwa kobieta — mówił książę . — Chce kupić ten dom raz dlatego , że w nim umarła jej ukochana córeczka , a po wtóre , ażeby zabezpieczyć resztę funduszów przed swoim mężem , który lubi trwonić pieniądze … Może by więc pan zrobił jej jakąś ulgę . To tak pięknie robić dobrze nieszczęśliwym ! … — zakończył książę z westchnieniem .
Milcząc wskazał jej fotel . Gdy zaś usiadła , spostrzegł , że jest wzburzoną i szarpie w rękach haftowaną chusteczkę . Nagle odezwała się , dumnie patrząc mu w oczy :
— W roku 1849 i nieco później — wtrąciłem .
„ Jużci — mówił do siebie — adwokat ma rację . Ludzie mnie sądzą i nawet wyrokują : ale że robią to poza moimi plecami , więc nie wiem o niczym . Dziś dopiero przychodzi mi na myśl wiele szczegółów . Już od tygodnia kupcy związani ze mną mają kwaśne miny , a przeciwnicy — triumfują . W sklepie także coś jest … Ignacy chodzi smutny , Szlangbaum zamyślony . Lisiecki stał się opryskliwszy niż dawniej , jakby przypuszczał , że niedługo wylecę z budy . Klejn ma minę żałosną ( socjalista ! gniewa się na wyścigi i pojedynki … ) , a frant Zięba już zaczyna kręcić się przy Szlangbaumie … Może przeczuwa w nim przyszłego właściciela sklepu ? … Ach , wy kochani ludzie ! … ”
— A ot tak — razem nic . Zimowaliśmy u brata , co jest dróżnikiem na Wiedeńskiej Kolei . Ale i jemu bieda , bo go ze Skierniewic przenieśli pod Częstochowę . W Skierniewicach ma trzy morgi i żył jak bogacz , a dzisiaj i on kiepski , i grunt wynędznieje bez dozoru .
— Nie rozumiem — rzekł pan Ignacy , obojętnie rzucając list na stół . — Dla przyjemności podróżowania z panną Łęcką , a choćby radzenia nad prezentami dla … dla jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy … jeżeli nie więcej …
Wokulski zmarszczył się , Geist wybuchnął :
— Idź — odpowiedział Wokulski wskazując drzwi .
— Uważa pan — odezwał się po chwili — przyszedłem do pana w sprawie już nie tylko Wokulskiego , ale kobiety … Kobiety , panie Szuman , a przeciw tym nic pan chyba nie znajdziesz do powiedzenia .
— Chcę … bronić nazwiska , które oboje nosimy . Chcę … nakazać w tym domu szacunek dla baronowej Krzeszowskiej . Chcę zakończyć procesy i dać pani opiekę … Dla dopięcia tego celu zmuszony jestem prosić panią o gościnność . Gdy zaś ureguluję stosunki …
— Mała rzecz … bardzo proszę … nic nie szkodzi — mówił baron targając go za rękę . — Nie powinienem być oszpecony , a co do zęba … Gdzie mój ząb , doktorze ? … proszę zawinąć go w papierek … A co do zęba , od dawna już powinienem wprawić sobie nowe . Nie uwierzysz pan , panie Wokulski , jak mam popsute zęby …
— Po co ?
— W Chinach , w Japonii , a nade wszystko w Europie .
— Mnie ? … zapisał ? … cóż to znaczy ? ! … — wykrzyknąłem zdziwiony .
— Kompania ! … naprzód marsz ! … Pluton ! … naprzód marsz ! … — powtórzyli różnymi głosami oficerowie .
— Może zazdrości , że bywasz u pani Stawskiej , że jej płacisz dobrą pensję .
— No , a w nocy ?
— I myślę — dodałem — że ten młody człowiek pod względem niepłacenia komornego dotrzyma słowa , co ?
— Dlaczego ? …
Miała migrenę , więc została w łóżku do czwartej po południu . Była kontenta , że baron został ranny , a zdziwiona , że opłakany przez nią Wokulski nie zginął .
Ale po przejściu paruset kroków na mrozie ochłonął .
— Nawet nie dawniej jak dziś rano . Dlatego oddaję pani ten amulet . Odtąd , oprócz pani , już nie mam innego szczęścia na świecie ; została mi pani albo śmierć .
— Niby trzeciego czerwca ? … — odparł śmiejąc się .
— Czo pan dziś wyrabia ? — zawołał . — Pan tak robi , jakby pan miał źle w głowie … Pan Łęczki tak prosił …
Od stóp wzgórza , na południe , aż gdzieś do krawędzi horyzontu , ciągnęła się równina , a na niej jakby rzeka białego dymu , szeroka na kilkaset kroków , długa — czy ja wiem — może na milę drogi .
— O nie , panie , dziękuję … Nie jestem awanturnikiem … Zresztą … niech pan da … jutro odniosę … Pan może się tymczasem namyśli …
„ Cóż to za okropność już nigdy jej nie zobaczyć … Kto zresztą wie , czy miłosierdzie nie jest najlepszą sprawiedliwością ? … Jaki ja się robię sentymentalny ! … ”
— Upokorzeniem jest proponować komuś trzy tysiące rubli na zastaw sreber , i to wówczas , gdy obcy ofiarowują pięć tysięcy … Innego nie widzę .
— To stan przejściowy .
— Mianowicie ?
„ No — mój ojciec nie potrzebuje przecież łaski Wokulskiego ; powierzyłby mu swój kapitał , otoczyłby go protekcją , a on płaciłby mu procenta ; w każdym razie szkoda go … ”
— Duży ?
— Może założysz się ? — spytała chłodno hrabina .
— Zmęczyła się pani ? — rzekł .
W sali ucichło , a pan Ignacy słucha opisu kamienicy położonej tu i tu , mającej trzy oficyny i trzy piętra , plac , ogród itd . W trakcie tego ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy , a pani Krzeszowska co chwilę podnosi do nosa kryształowy flakonik w złotej oprawie .
— Ach , tak ! … już pojmuję … — uśmiechnęła się panna Izabela .
— Ja też od razu biorę do niewoli pana Wokulskiego — odparła wdówka .
— Przyszedłem tu w ważniejszym interesie — rzekł Stach do pani Stawskiej ( pilno mu widać było pożegnać ją , temu osłu ! ) — Pani rzuciła swoje lekcje ?
— Nareszcie ! … — powiedziałeś do mnie .
— Mówię : kolega , gdyż obaj widzieliśmy równie ciekawe rzeczy będąc za granicą .
Panna Izabela zrywa się z szezlonga , potrąca w ciemności o taburet i drżącymi rękoma dzwoni . Dzwoni już drugi raz , nie odpowiada nikt , więc wybiega do przedpokoju i we drzwiach spotyka pannę Florentynę , która chwyta ją za rękę i mówi ze zdziwieniem :
— Z tych … nie znanych nikomu — odparł — a najmniej chyba pani .
„ Ten szlachcic — myślę — jest albo nieboszczykiem , alko kiprem ? … Bo żaden inny człowiek nie będzie pachniał stęchlizną … ”
Stach w gabinecie czytał angielską książkę . ( Czort wie , na co jemu ta angielszczyzna ? Przecie można ożenić się będąc nawet głuchoniemym … ) Przywitał mnie serdecznie , chociaż nie bez pewnego wahania . „ Trzeba wziąć byka za rogi ! ” — pomyślałem — i nie kładąc czapki na stole , mówię :
— Choćby nawet i nie żoną ! — odparła z uśmiechem baronowa von Ples , której mąż od pięciu lat był sparaliżowany .
Chodził tam i na powrót po ulicy naprzeciw kościoła nie mogąc od niego oczu oderwać .
Wokulski słuchał z uwagą , Suzin znowu westchnął i ciągnął dalej :
— Lękałbym się — odparł — gniewu boskiego , gdybym w takim dniu skrzywdził człowieka .
Książę zdawał się być zakłopotany ; wnet jednak ochłonął i mówił dalej :
— Belu — szepnęła do niej przechodząca w tej chwili hrabina — wyjeżdżamy .
— Co za lód w tych sercach ! … co za chłód ! … co za upodlenie ! … — wołał — jeżeli nawet taki człowiek jak ty jeszcze nie ufa . Więc przypomnij sobie , coś już zrobił w tak krótkim czasie : tyle umiesz , że mógłbyś dzisiaj zdawać egzamin …
„ 29 a 36 — to 65 , a 15 … ” — liczył w myśli Wokulski , lecz nagle pióro prysło mu w ręku . Nie podnosząc głowy wydobył nową stalówkę z szuflady , a jednocześnie , nie wiadomo jakim sposobem , z rachunku wypadło mu pytanie :
„ A jednak wyjechała ! — szepnął . — Wyjechała , więc i cóż ? … ”
I tym sposobem Wokulski i panna Izabela nie tylko byli zupełnie osamotnieni , ale jeszcze musieli być ciągle razem .
A więc tedy na pierwszą porcję : Stach jest złym patriotą , ponieważ tanimi perkalikami zepsuł trochę interesa łódzkim fabrykantom . Bene ! … Zobaczymy , co będzie dalej .
— Podziękuj , Heluniu , panu , że nam przyniósł wiadomość o tatce .
Po przeglądzie drobiu , prezesowa obejrzała obory i stajnie , gdzie parobcy , po większej części ludzie dojrzałego wieku , składali jej raporta . Tu o mało nie zdarzył się wypadek . Ze stajni bowiem nagle wybiegło spore źrebię i rzuciło się na prezesową przednimi nogami jak pies , który staje na dwu łapach . Szczęściem , Ochocki pohamował figlarne zwierzę , a prezesowa dała mu zwykłą porcję cukru …
— Pan wiesz , że ojciec mój odbiera trzydzieści tysięcy rubli … Prócz tego ( mówiła , sama nie wiedząc dlaczego ! ) będziemy mieli dziesięć tysięcy rocznie … Pańska sumka przepaść nie może , chyba pan rozumie …
„ Cóż to za dziwne miasto — myślał — gdzie znajdują się poszukiwacze skarbów , najemni obrońcy honoru , dystyngowane damy , które handlują tajemnicami , kelnerzy rozprawiający o chemii i chemicy , którzy chcą zmniejszyć ciężar gatunkowy ciał … ”
Gruba służąca spojrzała na mnie podejrzliwie .
— Sułtanka . Jeździec Yung ! … Właściciel anonim …
— O ! dobrze musiał pójść interes , bo jaśnie pan … tego …
Znowu zamilkł i nagle odezwał się :
— To jest niemożliwe , Belciu .
Dopiero Lisiecki szepnął mi , że ten pan jest bardzo znakomitym reporterem i że będzie nas opisywał w gazetach . Ciepło mi się zrobiło koło serca na myśl , że mogę ujrzeć w druku moje nazwisko , które raz tylko figurowało w „ Gazecie Policyjnej ” , gdym zgubił książeczkę . Jednej chwili spostrzegłem , że w tym człowieku jest wszystko wielkie : wielka głowa , wielki notes , a nawet — bardzo wielka przyszczypka u lewego buta .
— Nie idziesz ?
Tymczasem kanonada wzmogła się tak , że było słychać po dwa i po trzy strzały wybuchające jednocześnie . Co gorsze , spoza nich rozlegał się jakiś stłumiony odgłos , podobny do ciągłego grzmotu .
— Z tej gablotki . Widzisz , jakie to cacka .
Poczęliśmy wychodzić . Wokulski podał rękę pani Stawskiej , z którą wysunął się naprzód , ja zaś ostrożnie zacząłem sprowadzać panią Misiewiczowę z brudnych schodów .
— A jednak ty tylko możesz radzić i powinnaś — mówiła hrabina z naciskiem . — Marszałek nie jest wprawdzie Adonisem , no — ale … Gdyby nasze obowiązki były do spełnienia łatwe , nie istniałaby zasługa . Zresztą , mój Boże , któż nam broni mieć na dnie duszy jakiś ideał , o którym myśl osładza najcięższe chwile ? Na koniec , mogę cię zapewnić , że położenie pięknej kobiety , mającej starego męża , nie należy do najgorszych . Wszyscy interesują się nią , mówią o niej , składają hołdy jej poświęceniu , a znowu stary mąż jest mniej wymagający od męża w średnim wieku …
Izabela Łęcka ”
— Tu , w Paryżu ? — szepnął Wokulski .
— Jest , babciu , i nawet dwie . Jest H i jest T .
— Bóg cię zesłał , panie Wokulski ! … — zawołała już zupełnie naturalnym głosem pani Misiewiczowa zrywając z głowy chustkę .
Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma . Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten nazywał się Szlangowskim , obchodził Wielkanoc i Boże Narodzenie , i z pewnością najwierniejszy katolik nie zjadał tyle kiełbasy co on . Pamiętam , że gdy raz w cukierni zapytano go :
Cofnąłem się tedy za firankę , ażeby choć mnie ta poczwara nie widziała , i prosto z mostu pytam pani Misiewiczowej :
— To przecież nie dlatego … — mruknął Patkiewicz znacznie spokojniejszym tonem .
— Co pan każe ? — spytał Wokulski .
„ Już ja tam wolę nie widzieć twojej chudości . ”
Palmieri zaczął swoje praktyki ; wpatrywał się Wokulskiemu w oczy , dotykał mu czoła , pocierał ręce od obojczyków do dłoni … Nareszcie odsunął się od niego zniechęcony .
— Pan Starski .
— Obraziłeś pan kobietę … — odparł cicho Wokulski .
— Owszem , bardzo piękne . Komuż to baron wiezie taki prezent ?
„ Zobaczymy , jak powiedzie się jej w nowych warunkach ” — rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania .
— Zatem nie Lesser ?
— Wracajmy do domu — rzekła pani Wąsowska — bo mnie te rydze znudziły i czas na obiad .
— Ale wdowy nie na wszystko pozwalają . Nie , panie Starski , pan musi oduczyć się swoich japońskich zwyczajów .
Korzystając z zamieszania Patkiewicz szarpnął kolegę za rękaw i szepnął ponuro :
Głos znowu zaczął mu się stłumiać i znowu na twarz wystąpiło sinawe zabarwienie . Usiadł i napił się wody .
— Czterdzieści pięć lat — to epoka ostatniej miłości , najgorszej — odpowiedział doktór .
Wtem drgnął ; usłyszał imię panny Izabeli i spostrzegł , że w sklepie nie ma nikogo z gości .
Pamiętam , że kiedy po lewej stronie sklepu męczyłem się bieganiną i zawijaniem towarów , po prawej — największe strapienie robiła mi myśl : czego ten a ten gość chce naprawdę i — czy co kupi ? W rezultacie jednak i tutaj dużo się sprzedawało ; nawet dzienny dochód z galanterii był kilka razy większy aniżeli z towarów kolonialnych i mydła .
Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą . W każdej porze dnia siedział on pod oknem na fotelu obitym skórą , ubrany w niebieski barchanowy kaftan , biały fartuch i takąż szlafmycę . Przed nim na stole leżała wielka księga , w której notował dochód , a tuż nad jego głową wisiał pęk dyscyplin , przeznaczonych głównie na sprzedaż . Starzec odbierał pieniądze , zdawał gościom resztę , pisał w księdze , niekiedy drzemał , lecz pomimo tylu zajęć , z niepojętą uwagą czuwał nad biegiem handlu w całym sklepie . On także , dla uciechy przechodniów ulicznych , od czasu do czasu pociągał za sznurek skaczącego w oknie kozaka i on wreszcie , co mi się najmniej podobało , za rozmaite przestępstwa karcił nas jedną z pęka dyscyplin .
„ Cóż to za podła rola — szepnął Wokulski . — Wolałbym w łeb sobie strzelić aniżeli wyjść na podobnego błazna . ”
— Czy tak ? …
W swoim towarzystwie książę nosił tytuł zagorzałego patrioty , prawie szowinisty ; poza towarzystwem cieszył się opinią jednego z najlepszych obywateli . Bardzo lubił mówić po polsku , a nawet treścią jego francuskich rozmów były interesa publiczne .
— Ty coś wiesz , Florciu ! … Proszę cię , powiedz ! … — błaga ją panna Izabela . Jej oczy napełniają się łzami .
— Idźże , mój Ksawery , do pani prezesowej i proś , ażeby nam pozwoliła swego powozu . Powiedz , że nam koń zachorował .
W tej chwili i Wokulski spojrzał na panią Stawską i — niech mnie diabli wezmą — jeżeli nie dostrzegłem w jego oczach rzadko trafiającego się tam wyrazu rozczulenia ! …
— Wody … — odezwała się dama słabym głosem .
— Nic nie rozumiem pana — odparł cicho Wokulski .
— W tej chwili nadejdzie — odpowiedział pan Ignacy z niskim ukłonem .
— Do ciebie , Belu — dodał pan Tomasz biorąc list do ręki . — Pozwolisz , że cię zastąpię w połknięciu tej nowej pigułki .
Zamyśliła się .
— I twarz , panie … — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa . — Czoło , panie … wąsik , panie , mała hiszpanka , panie … Wcale , panie … wcale … Rysy trochę , panie … ale całość , panie …
Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede wszystkim spostrzega , że do gmachu sądowego prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi . Następnie widzi cztery różnej wielkości gromady starozakonnych z minami bardzo poważnymi . Pan Ignacy nie wie , dokąd iść ; idzie jednak do tych drzwi , przed którymi stoi najwięcej starozakonnych , domyślając się , że tam właśnie odbywa się licytacja .
— I nieszczęścia , których warto uniknąć w ten sposób — odpowiedział Wokulski .
— Myślisz pan ? — odparł niedbale Wokulski .
— Więc dla rozgłosu ofiarował tysiąc rubli na ochronę ?
— Dlaczegóż pan podstawił Żyda do licytacji ?
— Czwartą i piątą — pochwycił adwokat — poświęcimy rozważaniu ogólnej ekonomicznej sytuacji …
Wokulski pocałował ją w rękę .
— Ani pół minuty .
— Chcę raz dowiedzieć się prawdy — rzekła panna Izabela . Zamknęła drzwi gabinetu , siadła na fotelu i patrząc w okulary Szpigelmanowi zapytała :
— Bo oni są parchy . Ale ich system jest wielki : on triumfuje , kiedy wasz bankrutuje .
— Jeszcze nie , choć tu jest zaduch … Ale strasznie boję się o Helenkę … Jeżeli ją skażą , zemdleje i może umrzeć , jeżeli prędko jej nie otrzeźwimy … Czy nie sądzisz , kochany panie , że dobrze bym zrobiła , gdybym upadła do nóg sędziemu i zaklęła go …
— Jak kobieta jest ładna , to się i z kryminału wygrzebie — rzekła czerwona dama do swojej sąsiadki .
„ Może tak nie być , a może … tak być ! … — pomyślał . — Ale jeżeli tak jest … część majątku oddam szczęśliwemu wielbicielowi za to , że mnie wyleczył ! … ”
— Tak , i musi zasłaniać wszystkie okna — odparł rządca .
W drodze przyszła mi jedna z najszczęśliwszych myśli , ażeby o sprawie zawiadomić Wokulskiego , do którego też wstąpiłem , niepewny , czy jest w domu , bo coraz częściej przesiadywał na służbie u panny Łęckiej .
Po rozmowie z tym poczciwym kupcem , którego nawet nazwiska nie wymienię , i po wszystkich anonimach , jakie odebrałem , postanowiłem sobie zapisywać rozmaite opinie wypowiadane przez dobrych ludzi o Wokulskim .
Istotnie , weszła do pokoju dziewczynka bardzo mizerna , w brązowej sukience i brudnych pończoszkach . Usiadła na krześle przy drzwiach i wpatrywała się we mnie wzrokiem o tyle podejrzliwym , o ile smutnym . Nigdy bym doprawdy nie sądził , że na stare lata wezmą mnie za złodzieja …
— Właściciel pan Wokulski ! — powtórzył wysoki dżentelmen i odesłał klacz na licytację .
— Wiesz ? … był na przyjęciu ! …
— Uważa pan , panie Maruszewicz — mówił Wokulski przeglądając papiery — mógłbym panu w tej chwili wypowiedzieć kilka morałów albo nawet przez pewien czas zostawić pana w niepewności . Ale że obaj jesteśmy już pełnoletni , więc …
Pamiętam , w początkach maja wchodzi do sklepu jakiś bardzo niewyraźny jegomość ( rude faworyty , oczy paskudne ) i położywszy na kantorku swój bilet wizytowy , mówi dosyć połamanym językiem :
Panna Izabela zaśmiała się .
Wokulski prędko wyszedł z pokoju i zatrzasnął drzwi pod nosem zuchwałemu famulusowi .
Nagle spostrzegłszy jakiś ruch na środku kościoła zwróciła się do służącego :
— Pańskie prośbe tyle znaczy dla mnie co rozkaz , panie Wokulski .
— Czyś słyszał co o niej ? — głucho spytał Wokulski .
„ Już idę — myślał . — Zaraz … jeszcze chwilkę … Ach , co się ze mną stało ! … ” — dodał czując , że jego rozdarta dusza nawet na tak prosty czyn nie może zdobyć się bez wahań .
Wokulski zaczął przeglądać listy . Po większej części były to reklamy kupców , fryzjerów , dentystów , prośby o wsparcie , propozycje wyjawienia jakichś tajemnic , jedna odezwa od Armii Zbawienia .
— Jeżeli pani baronowa coś zaryzykuje , możemy nie dopuścić nawet do siedemdziesięciu tysięcy rubli .
— Straszny upał ! — mówił pan Tomasz , z trudnością przy pomocy Wokulskiego siadając do powozu . — Cóż znowu za farsa z tymi Żydami ? … Dał dziewięćdziesiąt tysięcy , a gotów odstąpić za siedemdziesiąt … Pocieszne … słowo honoru ! …
— No , a jakże tobie poszło ? — zapytał Rzecki już zwykłym tonem .
Wokulski miał tak zdziwioną minę , że Hannibal Escabeau sam począł się dziwić .
— Nie tatarska , ale tatarczana . Coś cudownego , coś bajecznego ! … Każde ziarnko wygląda tak , jakby oddzielnie gotowane … Formalnie zajadamy się nią : ja , książę Kiełbik , hrabia Śledziński … Coś przechodzącego wszelkie pojęcie … Podaje się zwyczajnie , na srebrnych półmiskach …
„ A jeżeli nie ? … ” — szepnął .
Ten świat wiecznej wiosny , gdzie szeleściły jedwabie , rosły tylko rzeźbione drzewa , a glina pokrywała się artystycznymi malowidłami , ten świat miał swoją specjalną ludność . Właściwymi jego mieszkańcami były księżniczki i książęta , hrabianki i hrabiowie tudzież bardzo stara i majętna szlachta obojej płci . Znajdowały się tam jeszcze damy zamężne i panowie żonaci w charakterze gospodarzy domów , matrony strzegące wykwintnego obejścia i dobrych obyczajów i starzy panowie , którzy zasiadali na pierwszych miejscach przy stole , oświadczali młodzież , błogosławili ją i grywali w karty . Byli też biskupi , wizerunki Boga na ziemi , wysocy urzędnicy , których obecność zabezpieczała świat od nieporządków społecznych i trzęsienia ziemi , a nareszcie dzieci , małe cherubiny , zesłane z nieba po to , ażeby starsi mogli urządzać kinderbale .
— Ach , pamiętam ! … Rzeczywiście , tak mi się wówczas zdawało … Dziś jednak , kiedym go poznała trochę lepiej , widzę , że nie należy do tej kategorii ludzi , których można się lękać . Uwielbia mię po cichu , to prawda ; ależ tak samo będzie mnie uwielbiał nawet wówczas , gdybym wyszła za … za mąż … Wielbicielom tego , co Wokulski , gatunku wystarcza spojrzenie , uścisk ręki …
O , panie Rzecki — mówiła staruszka płacząc — wierz mi , że dla takich jak my nieraz okno starczy za teatr , koncert i znajomości . Bo i na co my już mamy patrzeć !
Zaczęła przypominać sobie .
Ktoś poprosił obecnych o spokojność , damy usiadły w półkole , mężczyźni zgromadzili się za ich krzesłami , koncert zaczął się .
Nieraz dość jest małego figla , aby rzeczy , dawne jak ludzkie grzechy , pokazały się nam w nowym zupełnie oświetleniu .
Raz był podobnym do odmłodzonego jenerała-bohatera , który wygrał bitwę i z wyżyn swego siodła patrzył na śmierć kilku tysięcy walecznych . Drugi raz przypominał twarz najsławniejszego tenora , któremu kobiety rzucały kwiaty pod nogi , a mężczyźni wyprzęgali konie z powozu . Inny raz był wesołym i pięknym księciem krwi jednego z najstarszych domów panujących ; inny raz dzielnym strażakiem , który za wydobycie trzech osób z płomieni na piątym piętrze dostał legię honorową ; inny raz był wielkim rysownikiem , który przytłaczał świat bogactwem swojej fantazji , a inny raz weneckim gondolierem albo cyrkowym atletą nadzwyczajnej urody i siły .
Instynktownie rozejrzał się . Był w głębi łazienkowskiego parku , na jakiejś ulicy , do której żaden szmer nie dolatywał . Nawet gęstwina ogromnych drzew stała cicho .
— Już określiłam sobie pana : pan jesteś pedant . Co wieczór , nie wiem o której , ale zapewne przed dziesiątą , robisz pan rachunki , potem idziesz spać , ale przed spaniem mówisz pacierz , głośno powtarzając : Nie pożądaj żony bliźniego twego . Czy tak ? …
— Kiedy nie pamiętam , gdzie skończyłam …
— Ode mnie ? … Zdaje się panu . Mam w sobie parę kropli krwi węgierskiej , więc kiedy wsiądę na konia , szaleję i plotę niedorzeczności . Notabene — nie cofam nic z tego , com powiedziała , ale mylisz się pan , jeżeli sądzisz , żeś mnie już poznał . A teraz pocałuj mnie pan w rękę ; jesteś pan rzeczywiście interesujący .
Nareszcie na końcu alei ukazały się dwie kobiece figury , czarna i szara . Wokulskiemu krew uderzyła do głowy .
„ Kark skręci — mówią baby . — Jezus Maria ! ratuj duszę jego … ” Maruszewicz , jako człowiek nerwowy , uciekł do pani Krzeszowskiej , a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości drugiego piętra , przy oknie baronowej .
— A może go i zrobi … Dostawy dla wojska to gruby interes — wtrącił pan Szprot , ajent handlowy , który bywał tu rzadkim gościem .
Na godzinę wpadł do sklepu , załatwił kilka interesów i wrócił do siebie ; o czwartej służący wydobył mu z komody bieliznę i przyszedł fryzjer ogolić go i uczesać .
„ Więc do tego doszedłem ? … Niebezpieczny rywal … rozbite nerwy … Zdaje mi się , że już dziś mógłbym napisać ostatni akt tej komedii ! … ”
Zadumała się i nagle , położywszy na jego ramieniu swoją wychudłą i drżącą rękę , rzekła zniżonym głosem :
Na końcu alei ukazała się panna Felicja .
Istotnie panna Izabela z Wokulskim ukazali się na końcu drogi .
— A jego biedna matka ? … — zapytała hrabina tonem proszącym .
Wysłuchał mnie z zajęciem ( smutne myśli pierzchnęły mu gdzieś ) i rzekł :
I jeszcze gorsze rzeczy widzi pan Ignacy . Włoch bowiem uśmiecha się ironicznie , odwiązuje szpagat , odwija papier i wobec panny Izabeli , Wokulskiego , hrabiny i tysiąca innych widzów ukazuje … żółte nankinowe spodnie z fartuszkiem na przodzie i ze strzemiączkami u dołu . Właśnie te same , których pan Ignacy używał w epoce sławnej kampanii sewastopolskiej ! …
— Opowiedzcie ją — nalegała panna Izabela . — Między ruinami bardzo lubię słuchać legend . Nad Renem pełno tego …
— Daje pieniądze , więc jest ostrożny . Dopóki dawał tylko słowo , był śmielszy ! …
— Tak … za półtorej godziny . Prawda , Belu , że nie posiedzimy tu dłużej ?
No , gąsienica jest także podobna do robaka , póki nie zostanie motylem . Ach więc to ty masz zostać motylem , kupcze galanteryjny ? Dlaczegóż by nie ? Ciągłe doskonalenie się jest prawem świata , a ileż to kupieckich rodów w Anglii zostało lordowskimi mościami ?
— Niech będzie tak … — powtórzyła panna Izabela bawiąc się parasolką i patrząc w ziemię .
— Ach , tak ! … — szepnęła panna Izabela zamyślając się .
Ale najwięcej zajęły , a nawet przeraziły go dwa doświadczenia mające pewien związek z jego własnym życiem . Polegały one na wmawianiu w medium rzeczy nie istniejących .
— I myśli kuzyn stosować tę zasadę w Polsce ?
Wokulski z taką uwagą przeglądał album , że żyły nabrzmiały mu na czole .
Co się tam działo , dobrze nie wiem , bo najdziksze fantazje przebiegały mi po głowie . Marzyło mi się , że pan Leon mówi , jak zwykle , o potędze wiary , o upadku duchów i o potrzebie poświęcenia , czemu głośno wtórowali obecni . Zgodny chór jednakże osłabnął , gdy pan Leon zaczął tłumaczyć , że należałoby nareszcie wypróbować owej gotowości do czynu . Musiałem być bardzo nietrzeźwy , skoro przywidziało mi się , że pan Leon proponuje , ażeby kto z obecnych skoczył z Nowego Zjazdu na bruk idącej pod nim ulicy , i że na to wszyscy umilkli jak jeden mąż , a wielu pochowało się za beczki .
— Dziesięć tysięcy rubli , jak Bo … — zawołał marszałek .
— Ach ! — płakała — ludzie są okrutniejsi od zwierząt … Chcą mnie wygnać stąd , gdzie moja dziecina wydała ostatnie tchnienie … Jej łóżeczko i wszystkie zabawki leżą na swoich miejscach … Sama ścieram kurze w jej pokoju , ażeby nie poruszyć najmniejszego sprzętu … Każdy cal podłogi wydeptałam kolanami , wycałowałam ślady mojej dzieciny , a oni mnie chcą wygnać ! … Wygnajcież stąd pierwej mój ból , moją tęskonotę , moją rozpacz …
— Heca z tymi babami ! — mówił . — Koniecznie chcą ludzi wciągać w nieszczęście . Swataj sobie , swataj , nawet Hopfera , nie tylko Wokulskiego ; ale pamiętaj , że ja za to płacić nie będę .
Ponieważ chłopiec sklepowy w tej chwili przyniósł im nowe butelki , więc wymknąłem się po cichu . Nie wmieszałem się do tej rozmowy , gdyż znając Stacha od dziecka , mógłbym im powiedzieć tylko dwa wyrazy : „ Jesteście podli … ”
Zbliżywszy się do domu , w którym lokował się baron , Wokulski mimochodem zauważył , że ściany kamienicy mają tak niezdrową barwę zielonawą , jak Maruszewicz żółtawą , i że rolety w mieszkaniu Krzeszowskiego są podniesione .
Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między Nowym Zjazdem i Tamką . Uderzyło go podobieństwo do drabiny , której jeden bok stanowi ulica Dobra , drugi — linia od Garbarskiej do Topieli , a kilkanaście uliczek poprzecznych formują jakby szczeble .
„ Drobnostka . ”
Doktór wrócił do swego biurka , usiadł , oparł brodę na ręku i rzekł po namyśle :
Odpowiedział mu z mieszkania pani Krzeszowskiej spazmatyczny płacz niewieści :
— O , z pewnością ! — zawołał pan Tomasz powstając z fotelu i ściskając go za rękę . — Więc … przebaczmy sobie nawzajem cierpkie słówka … Ja się na ciebie nie gniewam , bo wiem … co to jest upał …
Przede wszystkim ojciec pana Niwińskiego miał kapitały w spółce , którą założył Wokulski , a która ( o czym było wiadomo nawet pannie Izabeli ) przynosiła wielkie zyski . Następnie pan Malborg , który ukończył jakąś szkołę techniczną ( z czym się nie zdradzał ) , za pośrednictwem Wokulskiego ( co w najgłębszej zachował dyskrecji ) starał się o posadę przy kolei . I rzeczywiście , dostał taką , która posiadała jedną wielką zaletę , że nie wymagała pracy , i jedną straszną wadę , że nie dawała trzech tysięcy rubli pensji . Pan Malborg miał nawet o to żal do Wokulskiego ; lecz ze względu na stosunki ograniczał się na wymawianiu jego nazwiska z ironicznym półuśmiechem .
— Pierwej chciałem porozumieć się z panem — odparł Wokulski .
Odeszli na bok .
Po wyjeździe Suzina Wokulski po raz drugi odczytał dziś wręczony mu list Rzeckiego . Stary subiekt mało pisał o interesach , ale bardzo dużo o pani Stawskiej , nieszczęśliwej a pięknej kobiecie , której mąż gdzieś zginął .
Wychodzą z windy na korytarz i po chwili znajdują się w eleganckim saloniku , który posiada mahoniowe meble , szerokie łóżko pod baldachimem i szafę mającą zamiast drzwi ogromne lustro .
Dama podniosła się .
Włożył poplamiony kapelusz na głowę na środku magazynu i z rękami w kieszeniach wyszedł jak minister . Jeszcze po drugiej stronie ulicy widziałem jego przyszczypkę .
— Czy i kuzynek należy do spisku przeciw mnie ? — zapytała panna Izabela .
Nie mogła zasnąć , w sercu jej walczyły najsprzeczniejsze uczucia : gniew , obawa , ciekawość i jakaś tkliwość . Czasem nawet budziło się zdumienie , kiedy przypominała sobie zuchwałe czyny skrzypka . Przy pierwszych słowach powiedział , że jest najpiękniejszą kobietą , jaką zna ; idąc na kolację namiętnie przytulał jej ramię i oświadczył , że ją kocha . A przy kolacji , bez względu na obecność Szastalskiego i panny Rzeżuchowskiej , tak natarczywie szukał pod stołem jej ręki , że … cóż miała zrobić ? …
„ A może ojciec ma rację ? … — myślała panna Izabela . — Może on naprawdę jest praktyczniejszy od wszystkich , którzy go tak surowo sądzą ? Przecież ojciec pierwszy poznał się na tym … Wokulskim … A jednak cóż za gbur z tego człowieka . Nie przyszedł do Łazienek , choć prezesowa z pewnością musiała go zaangażować . Zresztą może i lepiej : pięknie byśmy wyglądały , gdyby spotkał nas kto znajomy na spacerze z kupcem galanteryjnym ! ”
Na próżno przekonywałem go — ciągnął odpocząwszy adwokat — że przecież wyścigi są takim dobrym interesem jak każdy inny , a nawet lepszym , gdyż w ciągu kilku dni na ośmiuset rublach zarobiłeś pan trzysta ; ale hrabia od razu zamknął mi usta :
„ Sława ! … sława ! … sława ! … ”
Kiedym ją witał , miała zimne ręce , a na boskiej twarzy wyraz zmęczenia i smutku . Zobaczywszy mnie jednak raczyła się uśmiechnąć . ( Drogi anioł ! jakby domyślała się , że jej słodki uśmiech na cały tydzień rozświetla mi ciemności życia . )
— Ba , któż by Rossiego nie uwielbiał ! — odpowiedział Pifke . — Mam libretto do Makbeta , może panu dać ? …
— Doprawdy ? Jeszcze nie rozmawiała ze mną , choć przewidywałem , że to nastąpi .
— Pan musi mieć dużo zajęcia przy takim magazynie … — wtrąciła czarno ubrana panna Florentyna i przestraszyła się jeszcze mocniej .
— Czy z sercem ? — zapytał . — Nie warto …
— Proszę cię … proszę cię , tylko tego mi nie mów . Nie przyjedzie , bo nie chce spotkać się z Wokulskim , oto cały sekret … — mówiła nieco wzruszona prezesowa . — On dla niej wtedy dobry , kiedy sypie pieniądze na jej ochronę … Powiem ci , Belu , że twoja ciotka nigdy już nie będzie mieć rozumu …
I przyglądał się planowi miasta wyśmiewając własne wysiłki .
— Teraz — zakończył sędzia skończywszy czytanie — może pani podać skargę o potwarz .
— Pan Wokulski ma rację — potwierdziła pani Misiewiczowa .
— Jakże ja do nich pójdę ?
— Wiesz co , poradzę ci jak ojciec . Chcesz — idź , nie chcesz — zostań . Ale ja , gdyby nie podłe moje nogi , dawno bym już był za granicą . Bo i twoja ciotka , mówię ci — tu zniżył głos — tak okrutnie miele jęzorem , że wolałbym , mówię ci , słuchać baterii austriackich armat aniżeli jej trajkotu . Co mi pomoże smarowaniem , to mi zepsuje gadaniem … A maszże pieniądze ? — spytał po chwili .
— Dziś mam znacznie więcej , ale wydaję bardzo mało .
— A jutro znowu spada na dół — zakończył Rzecki . — Dobranoc , doktorze .
Baron , opowiadając , niecierpliwie chwytał odgłosy dolatujące go z przedpokoju , ale — nic nie mógł zmiarkować . Dopiero gdy usłyszał zamykanie drzwi , zasuwanie zatrzasku i zakładanie łańcucha , nagle wrzasnął :
— To my , kuzynko , będziemy trzymać się razem — odezwał się Ochocki do panny Izabeli . — Ale w takim razie musi pani siąść przy koźle , bo ja powożę .
Nazajutrz , gdy przed śniadaniem wyszedł Wokulski na spacer , pierwszą osobą , którą spotkał na dziedzińcu , była pokojówka panny Izabeli ; niosła kilka sukien , a za nią chłopak dźwigał kufer .
— O , wcale nie można … — Doktorzy ostro zakazali nie przyjmować nikogo . Pan ciągle w gorączce …
— Błagam pana , nie odchodź … No … dam panu wszystko , co zechcesz …
W takim razie Stach znowu łatał swój balon , naprawiał maszynkę , napełniał butlę rozmaitymi paskudztwami i znowu próbował , bez końca . Raz butla pękła , a witriol mało mu nie wypalił oka . Lecz co jego to obchodziło , skoro bodaj za pomocą balonu chciał „ wydobyć się ” ze swej marnej pozycji .
Służący rozłożył ze zdziwieniem ręce i rozstawił nogi .
— Chyba że tak …
— Wasze kobiety są akurat tyle warte co i mężczyźni . Wokulski za dziesięć lat mógłby być milionerem i potęgą w tym kraju , ale ponieważ związał losy swoje z panną Łęcką , więc sprzedał sklep doskonale procentujący , rzuci spółkę , wcale nie gorszą od sklepu , a potem strwoni majątek . Albo ten Ochocki … Inny , na jego miejscu , już pracowałby nad oświetleniem elektrycznym , skoro udał mu się wynalazek . Tymczasem on hula po Warszawie z tą ładną panią Wąsowską , dla której więcej znaczy dobry tancerz aniżeli największy wynalazca .
— Marna kobieta ! — rzekł doktór machając ręką . — Zamiast gardzić hołotą , która ją w dodatku po kilka razy opuszczała , ona upaja się ich towarzystwem . Wszyscy to widzą , a co najgorsze — widzi sam Wokulski …
— Ale żeby miliony ludzi , pracujących przez kilka wieków i nie wiedzących jeden o drugim , wytworzyło jakąś logiczną całość , jest to wprost niepodobne . ”
— Ach ! … — westchnęła pani Stawska upuszczając na ziemię mufkę , którą Klejn zaraz podniósł .
Jakież było dziwne między nimi podobieństwo : on — Rossi , aktor , a ona — panna Łęcka . Rzuć nazwisko , rzuć swój zawód … Tak , ale cóż by wtedy zostało … Zresztą nawet księżniczka krwi mogłaby wyjść za Rossiego i świat tylko podziwiałby jej poświęcenie …
— O kradzież lalki ! …
Tarzała się na siodle ze śmiechu .
— Nic nigdy nie pozna pani nowego , chyba cudacki kapelusz albo siódmą czy ósmą figurę kontredansa , jeżeli jaki półgłówek wymyśli ją . Nic i nigdy ! … — dodał dramatycznym głosem — bo zawsze znajdzie się jakaś baba …
— Bądźże u mnie po świętach i … często przychodź . Może się trochę ponudzisz , ale może i ja , niedołężna , przydam ci się na co . A teraz idź już na dół , idź …
— Mówiłaś z tym człowiekiem , Belu ? …
— Ale pani się nie wygrzebiesz … — mruknął maglarz .
„ Podły jestem , tak , podły … Ale ostatecznie za kilka dni zwrócę babie dwieście rubli i powiem , że dołożył je Wokulski poznawszy bliżej zalety konia . Oni przecież nie zetkną się , ani baron z żoną , ani ten … kupczyk z nimi … Kwit kazał sobie pisać … wyborny ! … Jak to znać geszefciarza i parweniusza … O ! strasznie jestem ukarany za moją lekkomyślność … ”
— Więc te wielkie damy nie bardzo są eleganckie w stosunkach z pracownicami ? …
W przedpokoju rozległo się mocne dzwonienie .
Wokulski pożegnał ją , ale owe „ ha … ” utkwiło mu w pamięci . W każdym razie był pewny , że w prezesowej nie ma nieprzyjaciółki . I otóż w niecały tydzień po tej rozmowie dowiedział się , że prezesowa jedzie z hrabiną i z panną Izabelą na spacer do Łazienek . Czyżby dowiedziała się , że panie go tam spotykają ? … A może chce ich zbliżyć ? …
— Ksiądz — mówiła osobom zaufanym — ma dochody ze ślubów , ja z zaręczyn . Hrabia … bierze pieniądze za ułatwianie stosunków koniom , ja za ułatwianie znajomości ludziom .
— Zaraz ci dowiodę — odpowiedział Ignacy przyciszonym głosem . — Ty nie jeździłeś tam wyłącznie dla zrobienia pieniędzy …
Chwilę milczeli nie spoglądając na siebie . Szuman był pochmurny , Rzecki prawie zawstydzony .
— Wybacz , doktór , ale … czy pan nie żartujesz ze mnie ? … Pół roku temu słyszałem od pana coś zupełnie innego …
Pan Łęcki patrzy na zakrystiana z wielką pogardą ; kładzie nawet obie ręce w kieszenie spodni ( co jemu samemu wydaje się dziwnym ) i mówi :
— Myślę , ojcze , że należałoby tego pana zaprosić kiedy na obiad … Chciałabym go poznać bliżej .
— Posłuchaj . Gdyby mi się ziemia rozstąpiła pod nogami … rozumiesz ? … Gdyby mi niebo miało zawalić się na łeb — nie cofnę się , rozumiesz ? … Za takie szczęście oddam życie …
— Na to złożyło się i usposobienie Stacha , i stosunki wytworzone przez cywilizację — odparł doktór .
— Wszystko jedno ! … — odparł wielkim głosem marszałek . — Powiedziałem : rzucę w Warszawie pięćdziesiąt tysięcy rubli , więc niech dziesięć pójdzie na cele dobroczynne , bo kochany nasz książę mówi cudownie ! … Z rozumu i z serca , jak Boga kocham …
— Jesteś chory , mój mężu — odparła baronowa . — Przecie wiesz , że pochodzę z rodziny , która zrobiła swój majątek , i dlatego mówię ci , że ty nie potrafisz zapracować nawet na własne utrzymanie … Ach , nawet na wykarmienie najuboższego człowieka ! …
Wszedł na piętro i zadzwonił . W mieszkaniu słychać było kroki , ale nie śpieszono się z otwieraniem . Zadzwonił drugi raz . Chodzenie , a nawet przesuwanie sprzętów odbywało się w dalszym ciągu za drzwiami , ale znów nie otwierano . Zniecierpliwiony , szarpnął dzwonek tak gwałtownie , że o mało go nie urwał . Wówczas dopiero zbliżył się ktoś do drzwi i począł flegmatycznie zdejmować łańcuszek , kręcić kluczem i odciągać zasuwkę mrucząc :
— Ehe ! he ! … — zaśmiał się ktoś dotąd milczący — to już do kupca nie należy . Kupiec jest od tego , ażeby sprowadzał tańszy towar i z lepszym zyskiem dla siebie . Nieprawda ? … Ehe ! he ! …
— Pewno , że nie rozbudzi ! — mruknął Katz .
— Kto to ? — pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne rumieńce .
— Już są — rzekł Wokulski i podał mu rękę na pożegnanie .
Pan Maruszewicz ruszył brwiami , ale wziął pieniądze i zrobił sprawunek . Baronowej cena czterdziestu rubli za szlafrok i sześciu za pantofle wydała się nieco wysoką , ale pan Maruszewicz odpowiedział , że nie zna się na cenie , że kupował w pierwszorzędnych magazynach , i już nie mówiono o tym .
Ale myślmy o czym innym , nie o ludzkich niegodziwościach .
— Najmocniej przepraszam , że niepokoję pana ! — rzekł baron chwiejąc się z powodu ruchu pociągu . — Najmocniej … Nie ośmieliłbym się przerywać samotności , gdyby nie to , że chcę zapytać : czy pan nie jedzie do naszej czcigodnej prezesowej , która pana już od tygodnia oczekuje ?
Przeszli do jadalnego pokoju , gdzie na środku stał okrągły stół nakryty na cztery osoby . Wokulski znalazł się przy nim między panną Izabelą i jej ojcem , naprzeciw panny Florentyny . Już był zupełnie spokojny , tak spokojny , że aż go to przerażało . Opuścił go szał miłości i nawet pytał sam siebie : czy ona jest kobietą , którą kochał ? … Bo czy podobna kochać się tak jak on i siedząc o krok od przyczyny swego obłędu czuć taką ciszę w duszy , tak niezmierną ciszę ? … Myśl miał tak swobodną , że nie tylko dokładnie widział każde drgnienie fizjognomii swoich współbiesiadników , ale jeszcze ( co już było zabawne ) , patrząc na pannę Izabelę , robił sobie następujący rachunek :
— Jestem nią , dopóki być mogę … Ale ja nie dbam o taki świat , który dwoje ludzi skazuje na tortury za to tylko , że się kochają .
Wokulski tak był zaskoczony , że w pierwszej chwili stracił mowę . Zdawało mu się , że w nim nagle zatrzymał się proces myślenia . Bladł i czerwienił się , a nareszcie odzyskawszy przytomność odparł przyciszonym głosem :
— Co ja zrobię , kiedy pan jak ma pieniądze , to jest chory , a jak jest zdrów , to nie ma pieniędzy ? … — odpowiedział inny głos , nieco zacinający z żydowska .
— Owszem , jeżeli wygram od cioci tę bransoletę z szafirów …
— Moja droga — odpowiedział pan Tomasz córce — niejadanie ryb nożem to doprawdy przesąd … Wszak mam rację , panie Wokulski ?
— Z twoich biednych oszczędności ? … Dlaczegóż nie ma pożyczyć ode mnie ? …
— Wychudłeś , zbladłeś — rzekł Wokulski przypatrzywszy mu się . — Łajdaczysz się czy co ? …
Machnął ręką .
— Cóż , panie * Siuzę * , niewesołe miejsce , niewesoła robota ? … Od czterdziestu lat żyję w ten sposób . W tych aparatach uwięzło już kilka milionów i może dlatego ich posiadacz nie bawi się , nie ma służby , a czasami nawet nie ma co jeść … To nie dla pana zajęcie — dodał machnąwszy ręką .
— Pyszny widok ! — zawołała pani Wąsowska .
— Oj ! wy zbytnicy ! — zgromiła ich hrabina .
— Widziałem go raz …
— Panie Szprot — mówię kłaniając się — nie chciałbym ubliżyć panu , tym więcej , że żądałem od pana satysfakcji , a pan odmówiłeś mi jej jak hultaj … Jak hultaj , panie Szprot … Oświadczam panu jednak , że albo powtarzasz , albo sam fabrykujesz plotki …
— Jeszcze zechce ożenić się tutaj …
— O , do licha , nie ! … — zawołał . — Dziś może szaleć , dopóki mówi sobie : „ A nuż mnie kocha , a nuż jest taką , jak myślę ? … ” Ale gdyby nie ocknał się spostrzegłszy , że z niego żartują , ja … ja pierwszy , jakem Żyd , plunąłbym mu w oczy … Taki człowiek może być nieszczęśliwym , ale nie wolno mu być podłym …
„ Kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą , bodaj pięści … ” — przypomniał sobie zdanie pani Meliton . Pod wpływem tego aforyzmu chciał porwać księcia za kołnierz i wyrzucić go na ulicę . Ale trwało to tylko chwilę .
— Nawet teraz — rzekł cicho — mam na furze centnar . Może przynieść wielmożnego pana z parę funty ? …
Wokulski wyszedł od prezesowej silnie rozstrojony . „ Co znaczy jej rozmowa ? … ” — pomyślał . Na szczęście , spotkał pannę Izabelę idącą w stronę stawu i zapomniał o wszystkim .
— Był na Syberii , narażał się …
— Moja pani , cóż mi pani wiecznie robi jakieś awantury ! — oburzył się Ochocki . — Właśnie , że ja będę powoził .
Na pociechę mógłby sobie powiedzieć , że w tym samym katalogu równie posiadają notatki dwaj inni jego koledzy , a także inkasent , posłańcy , nawet — służący Paweł . Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników ? Jest to tajemnica , z którą przed nikim się nie zwierzał .
— Nie fatyguj się pan … Z tyloma już ludźmi rozmawiałem o ich charakterze i o moich wynalazkach , że z góry odpowiem na to , o czym chcesz się poinformować . Jestem profesor Geist , stary wariat , jak mówią we wszystkich kawiarniach pod uniwersytetem i szkołą politechniczną . Kiedyś nazywano mnie wielkim chemikiem , dopóki … nie wyszedłem poza granicę dziś obowiązujących poglądów chemicznych . Pisałem rozprawy , robiłem wynalazki pod imieniem własnym lub moich wspólników , którzy nawet sumiennie dzielili się ze mną zyskami . Ale od czasu gdym odkrył zjawiska nie mieszczące się w rocznikach Akademii , ogłoszono mnie nie tylko za wariata , ale za heretyka i zdrajcę …
Jednakże pod powłoką obojętnych zajęć kipiała w nim burza . Rozsądek głośno wołał , że jutrzejszy obiad niczego nie oznacza i nie zapowiada . A nadzieja cicho … cicho szeptała , że — może jest kochanym , a może dopiero nim będzie .
Dawno już nie widziałem Szumana tak rozdrażnionego . Żyd , bo Żyd , ma to wypisane od czuba do pięty , ale rzetelny przyjaciel i człowiek z poczuciem honoru .
I czuje w tej chwili , że połyskująca woda sadzawki ciągnie go z nieprzepartą siłą .
Zresztą — ciągnął dalej w myśli — co mnie obchodzi , że panna Izabela używa zawsze tych samych argumentów w swoich dysputach . Ani ona nie jest Duchem Świętym , ażeby wymyślać coraz nowe , ani ja jestem taką osobliwością , ażeby dla mnie warto było silić się na oryginalność . Niech sobie mówi , jak chce … Ważniejsze to , że chyba do niej nie stosuje się ogólne prawidło o kobietach … Pani Wąsowska to przede wszystkim piękna samica , ale ona nie …
O kilkadziesiąt kroków od niego Wokulski chodził między dwoma sosnami tam i na powrót jak wahadło . Teraz nie myślał o pannie Izabeli ; słuchał świergotu ptaków , którym kipiał cały las , i pluskania Wisły podmywającej brzegi . Na tle odgłosów spokojnego szczęścia natury dziwnie odbijało szczękanie stempli w pistoletach i trzask odwodzonych kurków . W Wokulskim obudziło się drapieżne zwierzę ; cały świat zniknął mu sprzed oczu , a został tylko jeden człowiek , baron , którego trupa miał zawlec do nóg obrażonej panny Izabeli .
— Kłuj Szwaba ! … — krzyczał nieludzkim głosem Katz , rwąc się naprzód . A że nie mógł wydobyć się z ciżby , więc podniósł karabin i walił kolbą w tornistry stojących przed nami kolegów .
— Przypomnij sobie barona .
— Ona ? … Ona jest śmiertelną nieprzyjaciółką wyścigów !
Wokulski zerwał się od stołu , otworzył okno i postawszy w nim chwilę przeczytał drugi raz list prezesowej ; oczy zaiskrzyły mu się , na twarz wystąpiły wypieki .
— Nie upieram się przy marszałku , więc baron …
Skończył golić , umył Wokulskiemu twarz i owinąwszy go w strój podobny do śmiertelnej koszuli delikwentów , mówił dalej :
— Jest większa od niej .
— Nie gadaj mi o tym łajdaku — wstrząsnął się Jan Mincel . — Wczoraj przysiągłem sobie , że noga moja u niego nie postanie …
— I tylko po to jeździłeś tam ? — zapytał Ignacy .
O jedynastej Wokulski wyszedł na ulicę z zamiarem udania się do adwokata .
— Zazdroszczę panu — odezwała się panna Izabela — Od dwu miesięcy marzę tylko o wystawie paryskiej , ale papa jakoś nie okazuje skłonności do wyjazdu …
Te panie bowiem , obok zdobiących je cnót , mają fatalny zwyczaj , że ciągle siedzą w oknie . Pani Misiewiczowa sobie , pani Stawska sobie , Helunia sobie i nawet kucharka Marianna też sobie . I nie dość , że siedzą cały dzień , ale jeszcze siedzą wieczorami przy lampach i nawet nie zapuszczają rolet , chyba przed udaniem się na spoczynek . Toteż widać wszystko , co się dzieje w ich mieszkaniu , jak w latarni .
— Yung weźmie …
Ale otóż i sala główna , do której biegną wszyscy starozakonni i gdzie skupia się cały interes licytacji . Jest to pokój tak rozległy , że można by w nim tańcować we czterdzieści par mazura , gdyby nie niska bariera , która dzieli go na dwie części : cywilną i licytacyjną . W części cywilnej znajduje się kilka wyplatanych kanap , w części licytacyjnej — estrada , a na niej duży stół , mający formę rogala pokrytego zielonym suknem . Za stołem spostrzega pan Ignacy trzech dygnitarzów mających łańcuchy na szyi i senatorską powagę na obliczach ; są to komornicy . Na stole przed każdym dygnitarzem leży stos papierów reprezentujących wystawione na sprzedaż nieruchomości . Zaś między stołem i barierą , tudzież przed barierą , tłoczy się ciżba interesantów . Wszyscy oni mają zadarte głowy i patrzą na komorników ze skupieniem ducha , którego mogliby im pozazdrościć natchnieni asceci przypatrujący się świętym wizjom .
Krótko mówiąc , ostatni wieczór przed sprawą , kiedy właśnie najpotrzebniejsza była energia , ostatni ten wieczór upłynął nam pomiędzy dżumą i śmiercią a hańbą i kryminałem . W głowie mi się zamieszało tak , że kiedym się znalazł na ulicy , nie wiedziałem , gdzie iść : w lewo czy w prawo ?
„ No , już ja nie zginę ! … ” — mruknął , głęboko zniechęcony .
— W takim razie służę — rzekł baron szukając biletu . — Ach , do licha ! Nie wziąłem biletów … Może pan ma notatnik z ołówkiem , panie Wokulski ? …
— Wspólnika ? … — zawołał adwokat . — Ależ szanowny pan Łęcki jest stanowczym bankrutem ; po prostu skrzywdziłbyś go pan , naddając mu jakieś kilka tysięcy rubli . Znam pogląd jego siostry , hrabiny , na tę sprawę … W chwili gdy pan Łęcki zostanie bez grosza przy duszy , jego urocza córka , którą wszyscy uwielbiamy , wyjdzie za barona albo marszałka …
— Mamo , czego ten pan kazał mamie tu przyjść ? … Ja coś powiem do uszka : pewnie mama była niegrzeczna i teraz będzie stać w kącie …
Mikołaj wzruszył ramionami i na palcach wyszedł do kuchni .
Wokulskiemu coraz więcej podobał się rezolutny chłopak .
— Co mi tam wasze rydze ! — odparł zachmurzony . — Straciłem dwa miesiące na rybach , grzybach , bawieniu dam i tym podobnych głupstwach … Inni przez ten czas jeździli balonem … Wybierałem się do Paryża , ale prezesowa tak nalegała , żebym u niej wypoczął … I pięknie wypocząłem … Zgłupiałem do reszty … Już nawet nie umiem myśleć porządnie … straciłem zdolności … Eh ! dajcie mi święty spokój z rydzami … Jestem taki zły ! …
No , można wyjechać nawet do Paryża i nawet po wariacku , ale nie w takich czasach . Tu , panie , kongres berliński nawarzył piwa — tu , panie , Anglia , panie , za Cypr , Austria za Bośnię … Włochy krzyczą wniebogłosy : „ Dajcie nam Triest , bo będzie źle … ” Tu już słyszę , panie , w Bośni krew się leje potokami i ( byle żniwa skończyć ) wojna buchnie przed zimą jak amen w pacierzu … A on tymczasem daje nura do Paryża ! …
— Zaczyna mnie pan interesować , panie Wokulski — dodała pani Wąsowska , wyciągając do niego rękę .
Panna Izabela zerwała się z fotelu .
— Ach , już chyba nigdy nie poznam się z nimi . Ale on mi to wszystko tłomaczy , trochę ojciec … i trochę ciotka .
— Nie znam go … Zaledwie raz był u nas … Zresztą , czy wypada mi wtrącać się do podobnych rzeczy ?
„ Pójdę w kierunku ściany hotelu ” — myśli Wokulski .
W tej chwili stanął przed drzwiami swego sklepu i wszedł tam .
— A on zgodził się bez szemrania ?
Dziwny traf . Gdy Wokulski był subiektem w sklepie kolonialnym , marzył o perpetuum mobile , machinie , która by się sama poruszała . Gdy zaś wstąpiwszy do Szkoły Przygotowawczej poznał , że taka machina jest niedorzecznością , wówczas najtajniejszym i najulubieńszym jego pragnieniem było — wynaleźć sposób kierowania balonami . To , co dla Wokulskiego było tylko fantastycznym cieniem , błąkającym się po fałszywych drogach , w Ochockim przybrało już formę praktycznego zagadnienia .
— Wygra niezawodnie . Dam doskonałego dżokeja , a ten poprowadzi ją według mojej instrukcji . Ale gdyby została przy baronie Krzeszowskim , niech mnie piorun trzaśnie , przywlokłaby się trzecia do mety . Zresztą nawet nie trzymałbym jej na stajni …
— Maniu ! ja wychodzę … A z tobą , Wicek , obrachujemy się wieczorem …
Pan Tomasz był zachwycony , szczególnie gdy pomyślał , że wszystkie te owacje spotykają go w przeddzień sprzedaży domu ; rok temu bliskość podobnego wypadku odstraszała ludzi …
— Prawda , ale któż się tego spodziewał ? — odparła pani Misiewiczowa .
— Dlatego , proszę pani , że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych , ale na ciągłym obrocie gotówki .
Gdybym to ja był Panem Bogiem … Ale co to gadać na próżno .
— Chciałbym … nigdy — odpowiedział Stach i siadł do pustego przedziału pierwszej klasy .
— Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego …
— A powiedz mi — mówił Geist — dlaczego ty myślisz o samobójstwie ? …
— Co za anioł ? — spytałem nagle . — Może Jaś Mincel ? … Pozwoli pani , że choć byłem szczerym przyjacielem nieboszczyka , nie myślę jednak nazywać aniołem osoby , która nawet po śmierci ważyła ze dwieście funtów …
— Anglicy uważają to prawie za obrazę … — wydeklamowała panna Florentyna .
Zwrócili się od Pomarańczarni z powrotem .
Odszedł , lecz przystawał na drodze ; widocznie rozmyślał nad niespodziewanym szczęściem .
— Co się nie godzi ? … — odpowiada już nieco podrażniony adwokat . — Po spłaceniu hipotecznych długów zyskuje pan trzydzieści tysięcy rubli …
Wokulski stał już w progu . Jeszcze raz szklanymi oczyma powiódł po sali i — wyszedł z desperacją w sercu .
„ Rozigrał się we mnie sentymentalizm i fantazja — myślał . — Zły to znak . Mogę ośmieszyć się , zrujnować … ”
— Pani słabo ?
— Po obiedzie pójdziemy obejrzeć konia ?
Wokulski podał mu sto franków .
W późniejszym życiu przekonałem się , jak proroczymi były poglądy ojca . Wszyscy widzieliśmy drugą gwiazdę napoleońską , która obudziła Włochy i Węgry ; a chociaż spadła pod Sedanem , nie wierzę w jej ostateczne zagaśnięcie . Co mi tam Bismarck , Gambetta albo Beaconsfield ! Niesprawiedliwość dopóty będzie władać światem , dopóki nowy Napoleon nie urośnie .
Później Wokulski nie umiał nawet przypomnieć sobie , o czym mówili w podobnych chwilach . Najczęściej milczeli . Raz zapytała go : dlaczego ślimaki pływają pod powierzchnią wody ? drugi raz — dlaczego obłoki mają tak rozmaitą barwę ? Tłomaczył jej i wówczas zdawało mu się , że całą naturę od ziemi do nieba ogarnia w jednym uścisku i składa jej pod nogi .
Mimo to czuje , że siły go opuszczają . Na szczęście , jest obok kawiarnia . Rzuca się na krzesło , tuż przy chodniku ; zjawia się garson , o coś pyta , a następnie przynosi mazagran . Jednocześnie jakaś kwiaciarka przypina mu różę do tużurka , a roznosiciel gazet kładzie przed nim „ Figaro ” .
— Lubią szampana — powiedział .
W ten sposób przechodziliśmy każdą szufladę w sklepie i historię każdego towaru . Gdy zaś Mincel nie był zmęczony , dyktował mi jeszcze zadania rachunkowe , kazał sumować księgi albo pisywać listy w interesach naszego sklepu .
Prezesowa wciąż przypatrywała mu się i z lekka chwiała głową .
Te ostrożności i ton , jakim je wypowiadano , przykro dotknęły Wokulskiego ; mimo to w oznaczonym terminie poszedł do hotelu .
„ Skąd ona wie — myślał dalej — że ja kupiłem serwis i srebra ? … A jak wybadywała , czym nie zapłacił więcej niż warte ! Z przyjemnością ofiarowałbym im ten pamiątkowy drobiazg . Winienem jej dozgonną wdzięczność , bo gdyby nie szał dla niej , nie dorobiłbym się majątku i spleśniałbym za kantorkiem . A teraz może mi smutno będzie bez tych żalów , rozpaczy i nadziei … Głupie życie ! … Po ziemi gonimy marę , którą każdy nosi we własnym sercu , i dopiero gdy stamtąd ucieknie , poznajemy , że to był obłęd … No , nigdy bym nie przypuszczał , że mogą istnieć tak cudowne kuracje . Przed godziną byłem pełen trucizny , a w tej chwili jestem tak spokojny i — jakiś pusty , jakby uciekła ze mnie dusza i wnętrzności , a została tylko skóra i odzież . Co ja teraz będę robił ? czym będę żył ? … Chyba pojadę na wystawę do Paryża , a potem w Alpy … ”
— Czy mi nawet tego robić nie wolno ! — wtrącił Wokulski .
— U Lessera .
— Jak tu nie wyglądać oknem — westchnęła pani Misiewiczowa — kiedy to nasza jedyna przyjemność . Czy my gdzie bywamy ? Czy kogo widujemy ? … Od czasu jak Ludwik wyjechał , zerwały się nasze stosunki z ludźmi . Dla jednych jesteśmy za ubogie , dla innych podejrzane …
— Wasza jest mniej obrzydliwa ? — spytała pani Wąsowska .
— Prosimy … bardzo prosimy ! … — wołali hrabiowie , a za nimi jeszcze głośniej szlachta nienawidząca magnatów .
A co tymczasem robili Szlangbaumowie ? Pieniądze . Zbierał je dziad i ojciec , tak że dziś syn , do niedawna skromny subiekt , za rok będzie trząsł naszym handlem . A oni to rozumieją , bo stary Szlangbaum jeszcze w styczniu napisał szaradę :
— Dawnoś pan był u naszych dam ? — zaczyna Wirski .
„ Tak — myślał — widziałem ją w kwietniu na grobach , a później w sklepie . Nawet Rzecki zwracał mi na nią uwagę i mówił , że ma śliczne nogi . Istotnie ładne . ”
— Powariowali z tym teatrem ! — zawołał . — Może jeszcze i mnie tam wyciągną ? … No , ale to ze mną sprawa ! …
Obie przyjaciółki ucałowały się z demonstracyjną czułością , ale Ochocki , który widział nie patrząc , spostrzegł , że albo jedna z nich , albo obie mają do siebie jakąś pretensję , zresztą niewielką .
— Tego nie jestem w stanie oznaczyć — rzekła baronowa — może za miesiąc , może za rok . Sądzę jednak — dodała surowo — że o rzeczywistości poszukiwań nie wątpi pan ?
— Dyrektor jeszcze nie może uspokoić się — wtrącił ze słodkim uśmiechem Maruszewicz .
Nagle przeleciała mi przez głowę myśl , którą ( gdyby nie o mnie chodziło ) poczytałbym za genialną . Zresztą mniejsza o jej nazwę . Dość , że było w mojej twarzy i całej postaci coś takiego , że gdy poprawiłem się na krześle , założyłem nogę na nogę i odchrząknąłem , wszyscy wlepili we mnie spojrzenia — nawet mała Helenka .
— Ależ , Felu , o co ty niedługo zaczniesz posądzać pana Wokulskiego ! — zgromiła ją pani Wąsowska .
Ale na myśl o zamążpójściu panny Izabeli opanowała go wściekłość i rozpacz . W takiej chwili — chciałby cały świat nabić dynamitem i rozsadzić . Lecz znowu oprzytomniał :
„ O jakie on mnie ambicje posądza ? … ” — zapytywał się w duchu Wokulski .
Z kwadrans upłynął , zanim upakowano rzeczy w powozie . Nareszcie Wokulski i baron usiedli , furman w piaskowej liberii machnął batem w powietrzu i para dzielnych siwych koni ruszyła wolnym kłusem .
— Ale swoją drogą dasz się ubłagać , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Znam matkę tego chłopca , i wierz mi , że przykro patrzeć na jej rozpacz …
— Patrzcie ! … patrzcie ! … Pąsowy bierze gniadego …
„ Nie jestem Chrystusem , ażeby poświęcać się za całą ludzkość . ”
Stary subiekt zmiarkowawszy , że nie ma tu co robić dłużej , pożegnał swego Stacha i rzekł na odchodne :
Wokulski aż cofnął się z fotelem . Ten zarzut nawet nie przyszedł mu do głowy . Mecenas spostrzegłszy wrażenie postanowił kuć żelazo , póki gorące .
— Pan jest czysty krew sportsmen , ale jeszcze pan trochu gorączkuje . Na przyszły rok będzie spokojniejszy .
— Ależ to zuchwalstwo … Ależ to niesłychane ! … i jeszcze , wyobraź sobie , ciotka jest nim oczarowana , książę nieledwie mu się narzuca , a wszyscy chórem uważają go za jakąś znakomitość … I ty nic na to ? …
— Czy nie mówiłam , że ten potwór wywróci nas ! — zawołała wdowa . — Cóż to znowu , panie Starski ? …
— Osiemdziesiąt osiem tysięcy …
Wokulski zwrócił na niego spokojne wejrzenie .
— Daję panu dziewięćdziesiąt dwa tysiące rubli i ani grosza więcej — odparł adwokat .
Muszę dodać , że Rzecki nie tylko uwodzi ci twoją kochanicę , ale jeszcze okrada cię w dochodach z domu : pozniżał bowiem komorne niektórym lokatorom , a przede wszystkim tej Stawskiej . Skutkiem tego dom twój już nic niewart , ty sam stoisz nad brzegiem przepaści i zaprawdę ! wielką wyrządziłby ci łaskę szlachetny dobroczyńca , który by zechciał kupić tę ruderę po Łęckich z małą dla ciebie stratą .
W rezultacie pan Ignacy spóźnił się o czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczoną głową przekradł się do kantorka . Zdawało mu się , że każdy z „ panów ” ( a jak na złość wszyscy przyszli dziś na czas ! ) , że każdy z najwyższą wzgardą patrzy na jego podsiniałe oczy , ziemistą cerę i lekko drżące ręce .
— Państwo pozwolą do stołu ? … — wtrąciła panna Florentyna .
— Dlaczego , ciociu ? …
— Panie dawno mieszkają w tym domu ?
… Ze smutkiem od kilku lat uważam , że na świecie jest coraz mniej dobrych subiektów i rozumnych polityków , bo wszyscy stosują się do mody . Skromny subiekt co kwartał ubiera się w spodnie nowego fasonu , w coraz dziwniejszy kapelusz i coraz inaczej wykładany kołnierzyk . Podobnież dzisiejsi politycy co kwartał zmieniają wiarę : onegdaj wierzyli w Bismarcka , wczoraj w Gambettę , a dziś w Beaconsfielda , który niedawno był Żydkiem .
— Nie radzę ani odradzam . Masz rozum , wiesz , jakie jest położenie , więc sama musisz coś postanowić i przyjąć konsekwencje .
Poczciwy radca był już po szóstym kuflu , więc zaczyna się śmiać i mówi :
Wjechawszy do lasu zsiadł z konia i prowadził go za cugle .
— Więc mamy dowód — rzekł Wokulski . — Lalki takie sprowadzałem z zagranicy w kawałkach : oddzielnie głowy , oddzielnie korpusy . Niech więc pan sędzia odpruje głowę , a wewnątrz znajdzie moją firmę .
— Sodowej wody , cytryny i cukru … Biegnij ! — rzekł Wokulski do woźnego .
Szczęśliwa byłaby kobieta , z którą by on się ożenił ( mam nawet dla niego partię … ) ; ale on się chyba nie ożeni . Jakieś dzikie myśli snują mu się po głowie , ale nie o małżeństwie , niestety ! … . Ile to już poważnych osób przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami , a naprawdę w swaty do Stasia i — wszystko na nic .
— Ta wasza lalka , od pani Krzeszowskiej ? …
Obtarliśmy oczy .
— W takim razie dowiódłby , że ma słabą głowę — odpowiedziała krótko hrabina biorąc się do książki nabożnej .
— Obecnie z Anglii , dokąd przyjechał prosto z Chin . Zawsze piękny i obecnie jedzie do babki , która , zdaje się , odda mu majątek .
— Żądam … żądam — mówiła wśród westchnień — żądam , aby mnie nie wypędzano z miejsca , gdzie umarło moje dziecko … i gdzie wszystko mi je przypomina . Nie mogę , no … nie mogę oderwać się od jej pokoju … nie mogę ruszyć jej sprzętów i zabawek … Podłością jest w taki sposób wyzyskiwać niedolę .
— Niech diabli wezmą — mówił — tak podłe życie ! Ojciec zostawił mi wprawdzie pół miliona rubli w dziedzictwie , ale zarazem cztery choroby , z których każda warta milion … Co za niewygoda bez binokli ! … No i wyobraź sobie hrabia : pieniądze rozeszły się , ale choroby zostały . Że zaś ja sam dorobiłem sobie parę nowych chorób i trochę długów , więc — sytuacja jasna : bylem się szpilką zadrasnął , muszę posyłać po trumnę i rejenta .
Cyt ! … ? … … Po co on tak nagle wyjechał do Paryża ? … Na wystawę ? … Cóż go obchodzi wystawa . A może w tym interesie , który miał zrobić z Suzinem ? … Ciekawym , na jakich to interesach zyskuje się po pięćdziesiąt tysięcy rubli , tak sobie od ręki ? … Oni mi mówią o wielkich maszynach do nafty czy do kolei , czy też do cukrowni ? … Ale czy wy , aniołki , zamiast po nadzwyczajne maszyny , nie jedziecie po zwykłe armaty ? … Francja , tylko patrzeć , jak weźmie się za łeb z Niemcami … Mały Napoleonek niby to siedzi w Anglii : ale przecież z Londynu do Paryża bliżej niż z Warszawy do Zamościa …
— Ci kupcy to jednak honorowi ludzie .
— Proszę panów — mówił Wokulski — gdyby łokieć mego perkalu kosztował tylko o dwa grosze taniej niż dziś , wówczas na każdym milionie kupionych tu łokci ogół oszczędziłby dziesięć tysięcy rubli …
— Mateczko ! — wtrąciła pani Stawska .
Wstyd jej było dodać : „ po jego spojrzeniu ” .
— Ojciec trochę niezdrów …
— To dawna historia — odparł Węgiełek — jeszcze mi ją dziaduś opowiadał … Wreszcie tu wszyscy o niej wiedzą .
— Mógłbym wprawdzie pierwej zabić pana , który jesteś przyczyną moich nieszczęść …
— Który w dodatku sam garnie się do mnie — dodał pan Tomasz . — Bystry człowiek ! on to pojmuje , że więcej zrobi i lepszą zyska reputację pomagając dźwigać się dawnemu rodowi , aniżeli gdyby sam wyrywał się naprzód . Bardzo rozumny człowiek — powtórzył pan Tomasz . — Choć chwilowo zdobył sobie księcia i całą arystokrację , mnie jednak okazuje najwięcej przywiązania . I nie będzie tego żałował , gdy odzyskam stanowisko …
„ Co ona mówi — myślał — o baronie i Ewelinie ? … Czy po prostu nie ostrzega mnie ? … Starski bodajże umizga się nie tylko do panny Eweliny . Co to było tam w breku ? … Ach , wolałbym w łeb sobie palnąć … ”
— Nigdy nie myślałem — rzekł — ażebyś pan zajmował się podobnymi kwestiami .
— Cóż on tam robił ?
Wokulski pożegnał furmana i zaczął się ubierać .
Na domiar szyderstwa losu z całej niegdyś falangi zostało jej tylko dwu wielbicieli . Ochockim nie łudziła się : on więcej zajmował się jakąś latającą maszyną ( co za obłęd ! ) aniżeli nią . Za to asystowali jej , zresztą nie narzucając się zbytecznie , marszałek i baron . Marszałek nasuwał jej na myśl zabitego i oparzonego wieprza , jakie czasem spotykała w rzeźniczych furgonach na ulicy ; baron znowu wydawał się jej podobnym do niewyprawnej skóry , których całe stosy można widywać na wozach . Obaj stanowili dziś ostatnie jej otoczenie , nawet skrzydła , jeżeli , jak mówiono , była naprawdę aniołem ! … Okropna kombinacja dwu tych starców prześladowała pannę Izabelę dniem i nocą . Czasem zdawało się jej , że jest potępiona i że już za życia rozpoczęło się dla niej piekło .
— Stary wariat — szepnął hrabia , pogardliwie spoglądając za księciem .
„ Głupstwo ! głupstwo ! … — szepnął chodząc po pokoju . — Jest tu przecie jej wielbiciel , pan Starski , z którym umawiali się , że wesoło przepędzą wakacje … Pamiętam te spojrzenia , ach … ”
— Ja sądzę .
Wokulski zaczerwienił się z gniewu , a przez chwilę myślałem , że wyrzuci gościa za drzwi . Pohamował się jednak i odparł , ale już tym swoim tonem , tym ostrym i nieprzyjemnym :
— Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Dopiero co byłaś w kościele , wszak prawda , moja pani ?
Bo jużci jest faktem , że każdy nowy a ważny materiał , każda nowa siła to nowe piętro cywilizacji . Brąz stworzył cywilizację klasyczną , żelazo wieki średnie ; proch zakończył wieki średnie , a węgiel kamienny rozpoczął wiek dziewiętnasty . Co się tu wahać : metale Geista dadzą początek takiej cywilizacji , o jakiej nie marzono , i kto wie , czy wprost nie uszlachetnią gatunku ludzkiego …
Minęła noc , ranek . O dwunastej kazał zaprząc powóz . Napisał kartkę do sklepu , że przyjdzie później , i poszarpał jedną parę rękawiczek . Nareszcie wszedł służący .
— No , idźmyż , kuzynie — rzekła do Ochockiego panna Izabela widząc , że towarzystwo weszło już w las . — Ale weź mój koszyk i sam zbieraj rydze , bo mnie to , przyznam się , nie bawi .
— Trochę — odpowiedział młody człowiek . — Matka moja była aż Łęcka — rzekł z ironią — ale ojciec tylko Ochocki . To bardzo osłabia związki rodzinne … Pana Tomasza , który jest dla mnie jakimś ciotecznym stryjem , nie znałbym do dziś dnia , gdyby nie stracił majątku .
Ukłonił się i cofnął do swego gabinetu .
— Pan chce dowody ? … — spytał Żyd . — Ma pan dowód w ten „ Kurieru ” . Ja onegdaj posłałem do nich szaradę . Pan zgaduje szarady ? … Posłałem taką :
— Wygląda na dzielną i wesołą kobietę .
„ No , już ta nie będzie oszukiwać ” — pomyślał Wokulski .
„ No , choćbym miał zbłądzić i spóźnić się na sesję , pójdę w tamtą stronę ! … ” — myśli .
— Z lekcyj — mówi . — Jeszcze przywiozłem ze sześćset rubli .
Zerwał się z fotelu i wsadziwszy ręce w kieszenie zaczął chodzić po pokoju .
Rok 1846 i 1847 upłynęły w wielkim rozgardiaszu . Ukazywały się coraz to jakieś pisemka , a znikali ludzie . Nieraz i ja myślałem : czy już nie pora wytknąć głowę na szerszy świat ? A kiedy mnie ogarnęły wątpliwości i niepokoje , po zamknięciu sklepu szedłem do wuja Raczka i opowiadałem , co mnie trapi , prosząc , ażeby poradził mi jak ojciec .
— Cóż Suzin ? … — cicho spytał naprawdę zmieszany pan Ignacy .
Odgadłem , że Wicek musi mieć żywy temperament i że ten , kto mu wymyśla , jest jego ojcem . Jakoż istotnie , ukazał się sam pan rządca w poplamionym surducie i spodniach u dołu oberwanych . Miał przy tym gęsty , szpakowaty zarost i czerwone oczy .
— Umarł przed pięcioma laty .
— Już dawno nie widziałem cię takim .
Pewnego razu zaprosił Machalski mnie i Wokulskiego do siebie na wieczór .
— Nie ma pan ? — powtórzył , szeroko otwierając oczy . — To po co pan chodził na Węgry ? …
— Mądre bestie ! — mruknął podoficer .
Powóz wjeżdża we wspaniałą bramę , lokaj otwiera drzwiczki , wysiadają . Suzin bierze Wokulskiego pod rękę i prowadzi do małego pokoiku , który po chwili zaczyna wznosić się w górę .
— Będę u ciebie , kochany hrabio , jak Boga kocham — odezwał się otyły marszałek — i może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów ; no , ale powiedz , dlaczegóż to my mamy zawiązywać spółki kupieckie ? … Niechby już sami kupcy …
Wokulski kazał zaprowadzić się do schodów , dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra na dół , jak człowiek , którego ścigają .
— W najzwyczajniejszy sposób — odparł . — Przecież chyba nie składasz jej wizyt oknem , tylko drzwiami . Zresztą składaj sobie , jak chcesz , a przy pierwszej sposobności oświadcz tym paniom , że miałem list z Paryża …
— Już skończyłem . Żegnam pana — odpowiedział Szlangbaum i nisko ukłoniwszy się panu Tomaszowi wyszedł z pokoju .
— Wiem , wiem , ale co to wszystko znaczy , kiedy już jest skandal — mówi Wirski . — Co najgorsze ( wiem to od rewirowego ) , że pani Stawska nie chcąc , ażeby Helunia dowiedziała się o lalce , z początku nie chciała jej pokazać , prosiła , ażeby mówić cicho , rozpłakała się … Rewirowy mówi , że sam był zakłopotany , bo przede wszystkim nie wiedział , po co go baronowa ciągnie do mieszkania pani Stawskiej . Ale jak zaczęła jędza wrzeszczeć : „ Okradła mnie ! … lalka zginęła tego samego dnia , kiedy Stawska była ostatni raz u mnie … aresztujcie ją , bo odpowiadam całym majątkiem za prawdziwość skargi ! … ” — tak tedy mój rewirowy wziął lalkę do cyrkułu i poprosił ze sobą panią Stawską … Skandal , no , straszny skandal …
— Świat idzie do gorszego — mówił trzęsąc głową . — Wikt coraz droższy , za kwaterę zabraliby ci całą pensję , a nawet co się tyczy anyżówki , i w tym jest szachrajstwo . Dawniej rozweseliłeś się kieliszkiem , dziś po szklance jesteś taki czczy , jakbyś się napił wody . Sam Napoleon nie doczekałby się sprawiedliwości !
— Jutro postaram się zaspokoić panów …
„ Stań pan na gzymsie ! … Bij w okno … ” — woła do Patkiewicza .
Wziął go pod ramię i nie zważając na paru obecnych gości , którzy ze zdumieniem patrzyli na nich , pędem zaciągnął Rzeckiego do gabinetu , gdzie stała kasa .
Jeden ze studentów , ładny chłopak z wąsikami i faworytami , wspinając się na palcach albo opadając na obcasy opowiadał coś sędziemu ; przy czym prawą ręką wykonywał okrągłe ruchy , a lewą kokieteryjnie zakręcał wąsik , wysoko podnosząc mały palec , ozdobiony pierścionkiem bez oczka .
— Sprowadźże pana do sali — rzekła .
— A skąd pan wiesz , że ja nie jestem łotrem ?
„ Ach , po com ja tu przyszedł , nieszczęśliwy … ” — myślał Wokulski czując taki ból , jakby mu serce wyrywano kleszczami .
Zrobiła na nim szczególne wrażenie . Zdawało mu się , że już kiedyś ją widział i że ją dobrze zna . Wpatrzył się lepiej w jej rozmarzone oczy i nie wiadomo skąd przypomniał sobie niezmierny spokój syberyjskich pustyń , gdzie bywa niekiedy tak cicho , że prawie słychać szelest duchów wracających ku zachodowi . Dopiero później przyszło mu na myśl , że on nigdzie i nigdy jej nie widział , ale — że jest tak coś — jakby na nią od dawna czekał .
Przerwała się rozmowa . Panie milcząc wróciły do domu ; panna Izabela cały dzień była rozdrażniona .
Chłopak zaczerwienił się jeszcze mocniej i pocałował Wokulskiego w rękę .
Wokulski wskazał mu krzesło i przeszedłszy się parę razy po ciasnym pokoju , rzekł :
— A maż on , biedaczysko , jaki nagrobek ? — spytała po chwili prezesowa .
Pannie Izabeli wypadł z ręki widelec . Pobladła i chwyciwszy się za czoło szepnęła :
Młodzieniec wziął Wokulskiego pod ramię i zaprowadziwszy go do okna mówił :
Wokulski usiadł naprzeciw panny Felicji i spostrzegł , że dziewczynka patrzy na niego z pełnym zachwytu podziwem , rumieniąc się co chwilę .
„ Aha ! … ” — pomyślał Wokulski żegnając hrabinę . Czuł dla niej w tej chwili taką wdzięczność , że na jej ochronę oddałby połowę majątku .
— Ja też — przerywa mu pan Łęcki — żądam tylko stu dziesięciu … I zdaje mi się , że kiedy jak kiedy , ale w tym razie powinien by mi pan adwokat dopomóc … Są przecież jakieś sposoby , których ja nie znam nie będąc prawnikiem …
— Więc podwyższę mu o dwieście … o trzysta rubli pensję — odparł .
Pani Stawska umilkła ku wielkiemu zmartwieniu pani Misiewiczowej , którą przerażała stanowczość córki dotychczas tak łagodnej i uległej .
— Może co zjesz ? Mam szynkę i trochę kawioru .
— Że żyje ? … — spytała staruszka , wcale nie zdradzając zachwytu .
— Kto tam ? … Co tam ? … — zapytał pan Tomasz .
Zakrystian mruga na pana Łęckiego uśmiechając się familiarnie i pcha się do stołu między licytantów . Jest ich czterech : adwokat baronowej , okazały pan , stary Szlangbaum i zniszczony Żydek , obok którego staje zakrystian .
— Tak . Ty , pani Meliton i ten … zabawny bohater … Wokulski …
— Dajże spokój … Wracają ! … — przerwał jej pan Tomasz .
— Dziś w nocy jadę do Paryża — odpowiedział Wokulski .
— Ani myślę . Owszem , ta bezwładność mózgów daje mi najlepszą gwarancję bezpieczeństwa tajemnicy moich wynalazków . W przeciwnym razie pochwycono by je , prędzej lub później odkryto by metodę postępowania i znaleziono by to , czego bym im dać nie chciał …
Koło nich szybko przeszła hrabina .
— Jestem pewien — odparł Leon z zaiskrzonymi oczyma — że gdybyś choć przez chwilę miał taką wiarę jak pierwsi apostołowie , jeszcze dziś znalazłbyś się w uniwersytecie …
— Panie — rzekł słodkim głosem . — Widzę , że z panem muszę grać w otwarte karty … Więc powiem od razu …
— Tak , złoty krzyż … I nicże więcej ?
— Jeżeli w historii odegrały jakąś rolę małżeństwa , to bynajmniej nie te ze skłonności , ale te z rozsądku . Co wiedzielibyśmy dziś o Jadwidze albo o Marii Leszczyńskiej , gdyby panie te nie umiały zdecydować się na rozsądny wybór ? Czym byłby Stefan Batory albo Napoleon I , gdyby nie pożenili się z kobietami mającymi wpływy ? Małżeństwo jest zbyt doniosłym aktem , ażeby przystępując do niego można było radzić się tylko serca . To nie jest poetyczny związek dwu dusz , to jest ważny wypadek dla mnóstwa osób i interesów . Niech ja dziś ożenię się z pokojówką , choćby z guwernantką , a już jutro będę zgubiony w mojej sferze . Nikt mnie nie zapyta : jaka była temperatura moich uczuć ? ale — jakie mam dochody na utrzymanie domu i kogo wprowadzam do rodziny ?
— Na chwilkę . Niech pan sobie wyobrazi — mówił książę siadając — że dopóty dokuczałem naszym panom bratom … Czy dobrze powiedziałem ? … Dopóty ich prześladowałem , aż obiecali przyjść w kilku do mnie i wysłuchać projektu pańskiej spółki . Natychmiast więc pana zabieram , a raczej zabieram się z panem i — jedziemy do mnie .
— Co powie świat na tę spółkę ?
— Nie uważasz — mówiła — że ten Wokulski jest jakby zajęty Belą ? …
Około trzeciej po południu ukazała się pani Krzeszowska . Zdawało się , że jest bledsza , żółciejsza i jeszcze czarniej ubrana niż wczoraj . Lękliwie obejrzała się po sklepie , a spostrzegłszy Wokulskiego zbliżyła się do kantorka .
I. Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek ?
Nagle zamilkł , jakby w otwartych ustach ugrzązł mu niedokończony frazes , a lewa ręka z laseczką i prawa z kapeluszem opadły na poręcze fotelu . Tymczasem Wokulski nawet nie poruszył się , tylko utopił w nim jasne spojrzenie . Śledził nieznacznie fale przebiegające po obliczu Maruszewicza , jak myśliwy śledzi ugór , po którym przebiegają płochliwe zające . Przypatrywał się młodzieńcowi i myślał :
— Niech je pani rzuci raz na zawsze . To licha praca i niepopłatna . Niech się pani weźmie do handlu .
— Nie , pani .
Kiedy przyszło do płacenia , panią Stawską znowu napadły skrupuły ; zdawało jej się , że taka lalka musi być warta z piętnaście rubli , i dopiero połączonym usiłowaniom moim , Wokulskiego i Klejna udało się ją przekonać , że biorąc trzy ruble jeszcze mamy zarobek .
Już widać zapomniano , że w sklepie nie można stroić się w modne kołnierzyki , tylko je sprzedawać , bo w przeciwnym razie gościom zabraknie towaru , a sklepowi gości . Zaś polityki nie należy opierać na szczęśliwych osobach , tylko na wielkich dynastiach . Metternich był taki sławny jak Bismarck , a Palmerston sławniejszy od Beaconsfielda i — któż dziś o nich pamięta ? Tymczasem ród Bonapartych trząsł Europą za Napoleona I , potem za Napoleona III , a i dzisiaj , choć niektórzy nazywają go bankrutem , wpływa na losy Francji przez wierne swoje sługi , MacMahona i Ducrota .
— Ale ja pański kapitał wziąłem tylko na rok …
Naturalnie , że będę zaglądał … Czy uda mi się moja kombinacja ze Stachem ? Bóg raczy wiedzieć . Tam gdzie serce wchodzi w grę , na nic wszelkie rachuby . Ale spróbuję rozwiązać ręce kobiecie , a i to coś znaczy .
— Weź , Florciu , lampę do mego pokoju . Papa jest ?
— Kazałem im przyjść o szóstej do mego kantoru i jeżeli pan pozwoli , ureguluję rachunki . Duża to suma ? … — zapytał Wokulski .
Wokulski wręczył mu trzysta franków . Starzec zapakował swoje okazy , zamknął pudełko i rzekł na odchodne :
„ No , przecież nie zabronię jej — myślał — siadać , przy kim zechce . I nie zniżę się do zazdrości , która bądź jak bądź jest podłym uczuciem , a najczęściej gruntuje się na pozorach … Zresztą , gdyby chcieli wymieniać ze Starskim tkliwe spojrzenia , nie robiliby tego tak jawnie . Szaleniec jestem … ”
— Pan sobie drwisz — rzekłem . — Nie zaprzeczysz jednak , że Stach mógł zostać czymś lepszym aniżeli nieszczęśliwym wielbicielem panny Łęckiej . To był działacz społeczny , nie jakiś tam kiepski wzdychacz …
— To co ? … — powtórzył Wokulski .
Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli :
Z tej epoki pamiętała tylko jego grubo ciosaną figurę , czerwone ręce i szorstkie obejście , które obok grzeczności innych kupców wydawało się nieznośnym , a na tle wachlarzy , sakwojażów , parasoli , lasek i tym podobnych galanteryj — po prostu śmieszne . Był to przebiegły i bezczelny kupczyk , który w swoim sklepie pozował na upadłego ministra . Był wstrętny , nawet śmiertelnie nienawistny , gdyż poważył się udzielać im zasiłki w formie kupna serwisu albo przegranych w karty do ojca .
I opuścił gabinet , aż uginała się pod jego stopami podłoga .
— W tym celu je kupiłem .
— Pozwól sobie przypomnieć — odezwał się — że z początku pisywałem listy bardzo życzliwe , owszem , może nawet za sentymentalne . Zraziły mnie dopiero twoje krótkie odpowiedzi .
Maruszewicz wyszedł obrażony .
Słuchając tego , czasem myślę , że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy , podobny do nocy . W dzień wszystko było ładne , wesołe i dobre ; w nocy wszystko brudne i niebezpieczne . Tak sobie myślę , ale milczę ; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów , którzy dowodzą , że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni . Nam kule nad głowami inne wyświstywały hasła , pamiętasz , Katz ? …
— Postanowiłem zakończyć życie … Ciężka to chwila , ale trudno . Honor …
— Widzisz pan : hrabia … — zaczął pan Tomasz .
Ale ten zamiast iść , zbliżył się .
— To Szlangbaum kupuje ?
Chodził i myślał :
Wokulski podał bilet i został sam . W sali były sprzęty kryte amarantowym utrechtem jak w wagonach pierwszej klasy — kilka ozdobnych szaf z pięknie oprawnymi książkami , które tak wyglądały , jakby ich nigdy nie czytano — na stole zaś parę ilustracji i albumów , które zdaje się , oglądali wszyscy . W jednym rogu sali stał gipsowy posąg bogini Temidy z mosiężnymi wagami i brudnymi kolanami .
— Po co ?
— Ny ! … ny ! … co — się pan tak gniewa ? … — mruczeli bardzo zmieszani Żydkowie .
— Rozumie się . Zawsze słabi ponoszą koszta zatargów między silnymi .
Gdy pan Ignacy wyszedł , Wokulski usiadł do biurka , na arkusiku listowego papieru napisał kilkadziesiąt wierszy , a na kopercie położył adres Rzeckiego . Zdawało mu się , że wciąż słyszy niemiły głos barona :
— Nie rozumiem — odpowiedziała panna Izabela potrząsając głową . — Rozumiem , że dziesięć to znaczy dziesięć ; ale jeżeli w języku kupieckim dziesięć nazywa się trzydzieści trzy , to niech i tak będzie .
„ Rzucić stos złota ! … Jakie to imponujące w papierowych czasach i — jakie to dorobkiewiczowskie … No , ale co robić , jeżeli one właśnie na pieniądze czekają ? … Może nawet będzie za mało ? … ”
I znowu załatwiwszy w ciągu paru godzin interesa Suzina włóczył się po Paryżu . Błądził po nieznanych ulicach , tonął wśród krociowego tłumu , zanurzał się w pozorny chaos rzeczy i wypadków i na dnie jego znajdował porządek i prawo . To znowu , dla odmiany , pił koniak , grał w karty i w ruletę , albo oddawał się rozpuście .
— O ! pan nigdy nie będziesz miał taktu , panie Rzecki … O ! co za cios ! … Prawda , że nieboszczyk , dokładnie mówiąc , nigdy nie był aniołem , osobliwie w ostatnich czasach , ale zawsze straszne spotkało mnie nieszczęście … Nieopłakane , niepowetowane ! …
Ktoś podał mu palto . Wokulski wyszedł na ulicę zatoczywszy się jak pijany .
Prawda , że i mnie się w podobny sposób pytano . Czyżbym już był tak stary jak nieboszczka Grossmutter i nie rozumiał ani ducha czasu , ani intencyj ludzi młodszych ode mnie ? … Ehe ! tak źle nie jest …
„ Stach — mówił w sobie — wdaje się dziś tylko z panami , a ufa Żydom . Co jemu po starym Rzeckim ! … ”
Do kantorka zbliżył się Klejn z Lisieckim . Mraczewski spostrzegłszy , że są nie zajęci , zaczął rozmawiać z nimi , a pan Ignacy znowu został sam nad swoją księgą .
— Chciałem z panem pomówić .
W dusznym i ciemnym jak wędlarnia pokoju , gdzie mi flaki podano , siedziało ze sześciu jegomościów przy jednym stole . Byli to ludzie spasieni i dobrze odziani ; zapewne kupcy , obywatele miejscy , a może i fabrykanci . Każdy wyglądał tak na trzy do pięciu tysięcy rubli rocznego dochodu .
— Nawet doktorem filozofii dwu uniwersytetów — odparł Jumart .
— Sprawiedliwym jest to , że silni mnożą się i rosną , a słabi giną . Inaczej świat stałby się domem inwalidów , co dopiero byłoby niesprawiedliwością .
Ścisnęła go za rękę i opuściła salon .
— Jakże teraz usadowimy się ? — spytał baron na widok nadjeżdżającego breku .
„ Niech się sobie przypatrzą na świeżym powietrzu — myślała staruszka — a będzie , co Bóg da . On brylant między mężczyznami , ona także dobre dziecko , więc może się porozumieją . Bo że on ma do niej słabość , to prawie bym się założyła . ”
W głębi pokoju zobaczył całe towarzystwo , a przede wszystkim pannę Izabelę rozmawiającą ze Starskim . Ona tak samo patrzyła na Starskiego , a on miał ten sam ironiczny uśmiech jak wówczas w Warszawie …
— Ci dzisiejsi panowie — wtrącił jegomość dychawiczny — tyle warci co i on . Gdzie by to dawniej w hrabskim domu przyjmowali eks-kupczyka , który przez ożenek dorobił się majątku … Śmiech powiedzieć ! …
Głowa znikła , lecz otwarty lufcik świadczył , że nie była złudzeniem . Wreszcie po kilku chwilach zgrzytnęły drzwi środkowe , otworzyły się i stanął w nich Geist . Był ubrany w podarte niebieskie spodnie , drewniane sandały na nogach i brudny flanelowy kaftanik na grzbiecie .
„ Jaka szkoda ! ” — szepnął i uczuł lekkie ściśnięcie serca .
— A niech pan pamięta , że o pierwszej śniadanie ! — zawołała panna Felicja .
Już zrównaliśmy się z walczącą kolumną i widzieliśmy pustą przestrzeń między dymem naszej i austriackiej piechoty , kiedy spoza niej wynurzył się długi szereg białych mundurów . Szereg podnosił się i zniżał co sekundę , a jego nogi migały raz po razu , jak na paradzie . Stanął . Nad nim błysnęła taśma stali , pochyliła się i — zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów , lśniących jak igły w papierku . Potem zadymiło się , zgrzytnęło jak łańcuch po żelaznej sztabie , a nad nami i około nas przeleciał wicher pocisków .
Mówiąc to młody człowiek spacerował wielkimi krokami . Ile razy zaś stanął do nas tyłem , rządca mrugał na mnie i robił miny oznaczające wielką desperację . Po chwili milczenia odezwał się :
Wkoło obszedł gmach myśląc o Warszawie . Z jakim trudem dźwigają się tamtejsze budowle nieduże , nietrwałe i płaskie , gdy tu siła ludzka , jakby dla rozrywki , wznosi olbrzymy i tak dalece jest niewyczerpana pracą , że jeszcze zalewa je ozdobami .
Gość poruszył się na krześle .
Nad wieczorem posłał służącego do sklepu po Obermana . Siwy inkasent przybiegł natychmiast , z trwogą pytając się w duszy : czy Wokulski nie rozmyślił się i nie każe mu zwrócić zgubionych pieniędzy ? …
— Kiedy nie wiem , co mam wyciąć ?
I medium natychmiast z obrzydzeniem odrzuciło korek wycierając ręce i narzekając , że cuchną .
Tymczasem na ulicy budził się szmer i za szybami sklepu coraz częściej przesuwali się przechodnie . To służąca , to drwal , jejmość w kapturze , to chłopak od szewca , to jegomość w rogatywce szli w jedną i drugą stronę jak figury w ruchomej panoramie . Środkiem ulicy toczyły się wozy , beczki , bryczki — tam i na powrót … Coraz więcej ludzi , coraz więcej wozów , aż nareszcie utworzył się jeden wielki potok uliczny , z którego co chwilę ktoś wpadał do nas za sprawunkiem .
— Ale za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , nie taniej — wtrącił Wokulski — i przez li-cy-ta-cję … — dodał z naciskiem .
Pocałował ją w rękę i wyszedł zamyślony .
Zaraz po Bożym Narodzeniu zainstalowałem panią Stawską w sklepie Milerowej , która przyjęła nową kasjerkę bardzo serdecznie i przez pół godziny tłomaczyła mi , jaki ten Wokulski jest szlachetny , mądry , przystojny … Jak to on sklep uratował od bankructwa , a ją i dzieci od nędzy , i jak by to było dobrze , gdyby się taki człowiek ożenił .
Panna Izabela nieznacznie otarła łzę … Wokulski nie patrząc na nią mówił :
Stanąwszy na chodniku przed sklepem pan Ignacy dostaje ataku wyrzutów sumienia .
— Ależ , pani ! … — zaprotestował głos męski . I w tej samej chwili rozległy się dwa pocałunki , sądzę , że w rękę .
Przez chwilę jeszcze toczyła się w nim walka . Raz — wyrzucał sobie , że mogąc uwolnić świat od hultaja nie zrobił tego , to znowu myślał , co działoby się z nim , gdyby tak jego samego uwięziono , oderwano od panny Izabeli na całe miesiące , może na lata .
— Czego się tu mieszasz ? … — krzyknął Katz na oficera i — oprzytomniał .
— Dlaczego ?
— No , co … no , co słychać ? … — ciągnął pan Ignacy podając mu rękę . — Co z polityki ? …
— Zostawiam was tu , moi państwo — rzekła hrabina . — Nagadajcie się , bo ja muszę wracać .
Wokulski zbliżył się do barona i uścisnął go .
— Rachunek .
Cała ta ludność , między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje , damy do towarzystwa , ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni , cała ta ludność obchodziła wieczne święto .
Dziewczyna roześmiała się .
— To nie szczęście , Stanisławie Piotrowiczu , to miliony . Nożykiem tniesz wiklinę , a toporem dęby . Kto ma kopiejki , robi interesa kopiejkowe i kopiejki zyskuje ; ale kto ma miliony , musi zyskiwać miliony . Rubel , Stanisławie Piotrowiczu , jest jak zapracowana szkapa : kilka lat musisz czekać , zanim urodzi ci nowego rubla ; ale milion jest mnożny jak świnia : co rok daje kilkoro . Za dwa albo trzy lata , Stanisławie Piotrowiczu , i ty zbierzesz okrągły milionik , a wtedy przekonasz się , jak za nim gonią inne pieniądze . Chociaż z tobą …
„ Bah ! — szepnął . — A wystawa , a muzea , a balon ? … ”
— I z tej branży przerzucił się do galanterii ? — wtrącił ajent .
Wtedy dopiero kowal się zląkł … Zatrząsł się i ręce mu opadły . Strachom tego tylko było trzeba . Który miał największy pysk , skoczył na kowala i tak go kłapnął , że krew trysnęła przez okno i poplamiła kamienie , co państwo na własne oczy widzieli . Ale przy tym bestia wyłamał sobie ząb duży jak pięść , co go później mój dziaduś znalazł w potoku .
— Cóż ? … kiedyż ? …
— Wiesz pan , po co wczoraj Krzeszowska siedziała w mieszkaniu Maruszewicza do północy ? …
Po paru dniach takiego trybu życia zrobiła się jeszcze bledszą i jeszcze bardziej rozdrażnioną . Biegała coraz prędzej po coraz mniejszej przestrzeni , często upadała na krzesło lub fotel , z biciem serca , a nareszcie położyła się do łóżka .
Teraz już mogę opowiadać galopem wszystkie wypadki , które później nastąpiły .
Następnie wyszedł z salonu .
Wieczorkiem zaszedłem do restauracyjki na piwko . Patrzę , jest pan Szprot i radca Węgrowicz . Ze Szprotem od tamtej afery , co to o niej mówiłem , jesteśmy na stopie obojętności , ale z radcą witam się kordialnie . A on do mnie :
— Dziś przyjechałem — odpowiada Wokulski , uspokojony widokiem jego pełnej , czerwonej twarzy bez zarostu .
W sali zrobił się ruch . Przybiegła zatrwożona panna Izabela , potem hrabina , wzięły prezesową pod ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów . W jednej chwili na Wokulskiego zwróciły się wszystkie oczy . Zaczęto z cicha szeptać .
— Ach , tę … — szepnął Wokulski biorąc do ręki portmonetkę .
— No — i wojny nie ma . W naszym sklepie ruch jak na odpuście , do naszych składów zwożą i wywożą towary jak do młyna , a pieniądze płyną do kas nie gorzej od plew . Kto by Stasia nie znał , powiedziałby , że to genialny kupiec ; ale że ja go znam , więc coraz częściej pytam się : na co to wszystko ? … Warum hast du denn das getan ? …
— Wiesz , Stasiu , jakiś Hödel strzelił do cesarza Wilhelma …
— Niech robią , jak im wygodniej — odparł Wokulski . — Ja na nich nie zyskam ani jednego rubla .
— Stój ! — przerywa pan Łęcki . — Wyżej nad sto dziesięć …
— Właśnie .
— Ale my mamy do pani pretensję o szkody i straty ! — odezwał się Maleski . — Kto słyszał o tej porze wymawiać przyzwoitym ludziom komorne ? … Gdybyśmy nawet znaleźli lokal , to będzie taki podły , że przynajmniej ze dwu z nas umrze na suchoty …
— Idź spać — rzekł .
Stach i po tym nieszczęściu milczał , ale osowiał jeszcze bardziej . Mając kilka tysięcy rubli dochodu przestał zajmować się handlem , zerwał ze znajomymi i zagrzebał się w naukowych książkach .
— Zapewne ! — przerwał bas . — Czy może i sprowadzał perkaliki z Moskwy ? Tu jest drugi sęk : zabija przemysł krajowy ! …
— Rozumie się , że nie winien — prawił Mraczewski . — Ale swoją drogą , jak dmuchnął do Ameryki , tak po dziś dzień nie ma o nim wiadomości . Pewnie biedak gdzieś zmarniał , a kobieta została ani panną , ani wdową … Okropny los ! … Utrzymywać cały dom z haftu , z gry na fortepianie , z lekcyj angielskiego … pracować cały dzień jak wół i jeszcze nie mieć męża … Biedne te kobiety ! … My byśmy , panie Ignacy , tak długo nie wytrwali w cnocie , co ? … O , wariat stary …
— Więc bierze … — Tu Wokulski odetchnął . — Jakże on stoi ?
Mimo woli , i nie wiem nawet dlaczego , pokręciłem głową , choć przeczuwam , że gdybym był właścicielem podobnego domu , kręciłbym głową cały dzień .
Wokulski cofnął się . Zastanowił się i odparł potrząsając głową :
Ponieważ Molinari zaczął rozmawiać z panią Wywrotnicką , pani Wąsowska zbliżyła się do panny Izabeli , wzięła ją pod rękę i zaczęły spacerować po salonie .
— Daruje pani — przerwał Wokulski — ale stosunki między małżonkami do mnie nie należą .
Bo dziś nie mam już najmniejszej wątpliwości , że i pani Stawska , i Wokulski wpadli w zastawioną na nich pułapkę . Ona w ciągu paru tygodni zmizerniała ( ale jeszcze lepiej wyładniała , bestyjka ! ) , a on formalnie traci głowę . Jeżeli tylko nie jest wieczorem u Łęckich , co zresztą trafia się nieczęsto , bo panna wciąż baluje , to zaraz chłopak sprowadza się do pani Stawskiej i siedzi tam choćby do północy . A jak się wtedy ożywia , jak jej opowiada historie o Syberii , o Moskwie , o Paryżu ! … Wiem , bo choć nie bywam wieczorami , ażeby im nie przeszkadzać , to zaraz na drugi dzień wszystko opowiada mi pani Misiewiczowa , rozumie się pod największym sekretem .
— Jest to bardzo zaszczytne dla nas obojga — przerwał baron — ponieważ i ja gotów jestem zapomnieć pani wszystko , co dotyczy mojej osoby . Na nieszczęście , raczyła pani wprowadzić w grę moje nazwisko , które lubo w historii świata nie odznaczyło się żadną niezwykłością , zasługuje przecież na to , aby je oszczędzano .
Gdy wszedł do gabinetu , służący oddał mu list pisany na jego własnym papierze przez panią Meliton .
— Podobno pisał do ciebie Krzeszowski ? — zapytał ciekawie pan Tomasz .
— Tak dawno nie był pan u nas — rzekła . — Czy pan był chory ? …
— Cóż słychać , panie Szlangbaum ?
— Dużo czytałem , że szczęśliwy jest człowiek , który ma wielkie aspiracje . To kłamstwo . Ja przecież mam niepowszednie pragnienia , które jednak robią mnie śmiesznym i zrażają do mnie najbliższych . Spojrzyj pan na tę ławkę … Tu , w początkach czerwca , koło dziesiątej wieczorem , siedzieliśmy z kuzynką i z panną Florentyną . Świecił jakiś księżyc i nawet jeszcze śpiewały słowiki . Byłem rozmarzony . Nagle kuzynka odzywa się : „ Znasz , kuzynie , astronomię ? ” — „ Trochę . ” — „ Więc powiedz mi , jaka to gwiazda ? ” — „ Nie wiem — odpowiedziałem — ale to jest pewne , że nigdy nie dostaniemy się na nią . Człowiek jest przykuty do ziemi jak ostryga do skały … ” W tej chwili — ciągnął dalej Ochocki — zbudziła się we mnie moja idea czy mój obłęd … Zapomniałem o pięknej kuzynce , a zacząłem myśleć o machinach latających . A ponieważ myśląc muszę chodzić , więc wstałem z ławki i bez pożegnania opuściłem kuzynkę ! … Na drugi dzień panna Flora nazwała mnie impertynentem , pan Łęcki oryginałem , a kuzynka przez tydzień nie chciała ze mną rozmawiać … I żebym jeszcze co wymyślił ; ale nic , literalnie nic , choć byłbym przysiągł , że nim z tego pagórka zejdę do studni , urodzi mi się w głowie przynajmniej ogólny szkic machiny latającej … Prawda , jakie to głupie ? …
— O tak ! — jęknęła biedna wdowa . — Ma pan zupełną rację , bywają większe nieszczęścia . Ten na przykład Wokulski , który podobno już wrócił … Czy prawda , że dotychczas nie znalazł żadnego zajęcia ?
— Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni . A jeżeli nią nie jest , zawsze będę miał czas rozczarować się …
— Więc ? …
Taki rządca , który miał kiedyś własne dobra , wydawał mi się bardzo ciekawą osobistością ; ale jeszcze ciekawszym wydał mi się dom , który nie przynosi żadnych dochodów . Z natury jestem nieśmiały : wstydzę się rozmawiać z nieznanymi ludźmi , a prawie boję się wchodzić do cudzych mieszkań … ( Boże miłosierny ! jak ja już dawno nie byłem w cudzym mieszkaniu … ) Tym razem jednak wstąpił we mnie jakiś diabeł i koniecznie zapragnąłem poznać lokatorów tej dziwnej kamienicy .
— Łęcki jest pański klient ? — pyta piękny brunet .
A teraz opiszę tragedię , na wspomnienie której gniew mnie dusi .
Ale to fraszka , bo i polityk może być zakochany . Taki Napoleon I kochał się na prawo i na lewo i mimo to trząsł Europą . Napoleon III także miał sporo kochanek , a słyszę , że i syn wstępuje w jego ślady i już wynalazł sobie jakąś Angielkę .
Wokulski także miał po Nowym Roku batalię z tą spółką , którą założył do handlu z cesarstwem . Myślę , że jeszcze jedna sesja , a rozpędzi swoich wspólników na cztery wiatry . Cóż to za dziwni ludzie , choć wszystko inteligencja : przemysłowcy , kupcy , szlachta , hrabiowie ! On im stworzył spółkę , a oni uważają go za wroga tej spółki i sobie tylko przypisują zasługę . On im daje siedem procent za pół roku , a ci jeszcze się krzywią i chcieliby pozniżać pensje pracownikom .
— Z wyborną nowiną przychodzę — mówił , czule ściskając mnie za rękę . — Możecie panowie sprzedać swoją kamienicę , tę po Łęckim … Baronowa Krzeszowska ją kupi . Już wyprocesowała od męża swoje kapitały i ( jeżeli potraficie się targować ) da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , a nawet może coś odstępnego …
— A co to ? … — machinalnie zapytała służąca .
— Więc jesteśmy zwyciężeni ! … — szepnęła panna Izabela .
— Winszuję .
— Gdzie , proszę mamy , pocałować ?
— O tym wiem . Ale widzisz , panie Stanisławie , gdybym tak potrzebował jakiejś części mego kapitału … Nie darmo , pojmujesz … Chętnie zapłacę procent …
— To są zwyczaje wszechświatowe — odparł Starski .
— Dlaczegóż by nie , tym bardziej że wszyscy widzą to samo — mówi doktór . — Wokulski szaleje za panną , ona go bardzo mądrze kokietuje , a wielbiciele … czekają .
— Bo ci studenci to podobno bardzo niesforni — rzekł Wokulski patrząc na fortepian .
— Jutro ? … — powtórzyła staruszka . — A cóż będzie z kamieniem ?
— Bardzo jestem szczęśliwy , że podobał się pani wieniec dla Rossiego .
— Sag mir — powiedz mi : was ist das ? co to jest ? Das ist Schublade — to jest szublada . Zobacz , co jest w te szublade . Es ist Zimmt — to jest cynamon . Do czego potrzebuje się cynamon ? do zupe , do legumine potrzebuje się cynamon . Co to jest cynamon ? Jest taki kora z jedne drzewo . Gdzie mieszka taki drzewo cynamon ? W Indii mieszka taki drzewo . Patrz na globus — tu leży Indii . Daj mnie za dziesiątkę cynamon … O , du Spitzbub ! … jak tobie dam dziesięć razy dyscyplin , ty będziesz wiedział , ile sprzedać za dziesięć groszy cynamon …
— Ja pójdę z Michalinką i z Joasią ! — szybko odpowiedziała panna Felicja patrząc na Wokulskiego w taki sposób , jakby to on był owym wrogiem , przeciw któremu należało uzbroić się we dwie służące .
— Bo , panowie , myślmy najpierw o tym , ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj …
— Zapewne od czasu — odparł — kiedy to dentysta źle wyrwał mi ząb , i w dodatku zdrowy …
Nauczył mię czytać , pisać , kleić koperty , ale nade wszystko — musztrować się . Do musztry zapędzał mnie w bardzo wczesnym dzieciństwie , kiedy mi jeszcze zza pleców wyglądała koszula . Dobrze to pamiętam , gdyż ojciec komenderując : „ Pół obrotu na prawo ! ” albo „ Lewe ramię naprzód — marsz ! … ” , ciągnął mnie w odpowiednim kierunku za ogon tego ubrania .
— Tobie coś jest .
Wokulski wysiadł z powozu i zbliżył się do żelaznej furtki w murze , zaopatrzonej w młotek . Po kilkunastu uderzeniach furtka nagle uchyliła się i Wokulski wszedł na dziedziniec .
Twarz hrabiny powlokła się chmurą ; pan Łęcki był zakłopotany , panna Izabela zbladła . Baron w impertynencki sposób osadził spadające mu binokle i ciągle patrząc na pannę Izabelę mówił :
„ Może chory ? ” — szepnął .
Wokulski odprowadził go na stronę i rzekł :
„ Do roboty ! … Dlaczego ja nie idę do roboty ? … ”
— Git ! — mruczy Szlangbaum i odchodzi między swoich współwyznawców .
Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo , włosy na głowie stają . Otoczyły go przecie takie poczwary , że inny umarłby od samego ich wejrzenia . Były — mówił dziaduś — niedopyrze wielkie jak psy , ale ino wachlowały nad nim skrzydliskami . To zastąpiła mu drogę ropucha , duża jak ot ten kamień , to wąż zaplątał mu się między nogi , a kiedy kowal ciapnął go , wąż zaczął płakać ludzkim głosem . Były wilki takie na niego zajadłe , że co im piana padła z pyska , to buchnęła płomieniem , a w opoce wypalała dziury .
Czasami na widok młodszych i starszych elegantów otaczających pannę Izabelę , której oczy błyszczały jak brylanty albo jako gwiazdy , po niebie jego zachwytów przelatywał obłok i rzucał mu na duszę cień nieokreślonej wątpliwości . Ale Wokulski na cienie zamykał oczy . Panna Izabela była jego życiem , szczęściem , słońcem , którego nie mogły zaćmić jakieś przelotne chmurki , może nawet zgoła urojone .
— Zaczekaj pan — przerwał radca . — Przerzucił się , ale nie do galanterii , tylko do Szkoły Przygotowawczej , a potem do Szkoły Głównej , rozumie pan ? … Zachciało mu się być uczonym ! …
— Pryncypał jeszcze nie wraca , nie miał pan listu ? — spytał Klejn .
Ruch wachlarza panny Pantarkiewiczówny i słówko pani z de Ginsów Upadalskiej zastanowiły pannę Izabelę . Za dużo miała rozumu , ażeby nie zorientować się w sytuacji , jeszcze tak jaskrawo oświetlonej .
Wokulski obejrzał się . „ Przywidzenie chorej wyobraźni . ” Jednocześnie przy czwartym stole , w głębi kościoła , spostrzegł hrabinę Karolową i pannę Izabelę . Obie również siedziały nad tacą z pieniędzmi i trzymały w rękach książki , zapewne do nabożeństwa . Za krzesłem hrabiny stał służący w czarnej liberii .
— Może posłać po doktora ? — spytała panna Izabela podnosząc się z siedzenia .
Tak się lękał uwięzienia w murach dziewięćdziesięciu tysięcy rubli gotówki , że cały dzień tylko o tym myślał . Była chwila , że chciał wprost zapytać Wokulskiego , ale — zabrakło mu odwagi .
— I będziemy przyjmować go u siebie ?
— A gdyby mój ojciec namyśliwszy się chciał odkupić te przedmioty , za jaką cenę odstąpiłby je pan teraz ?
Szczęściem , obie te zaczepki słyszał Wokulski . Wstał od biurka i rzekł tonem , którego , co prawda , nie lubię :
Zapukano do drzwi przedziału i po chwili ukazał się nadkonduktor mówiąc :
— A reperaczyja ? …
— I w buzię ?
Ogon jej opiera się o plac Bastylii , głowa o Łuk Gwiazdy , korpus prawie przylega do Sekwany . Szyję stanowią Pola Elizejskie , gorset Tuileries i Louvre , ogonem jest Ratusz , Notre  Dame i nareszcie Kolumna Lipcowa na placu Bastylii .
— Patkiewicz ! … stójże … już idą … — zawołał pan Maleski .
Powiem nawet , że między nią a mieszkającymi nad nią studentami wytworzył się pewien rodzaj sportu , polegający na tym , że ona wyjrzawszy przez lufcik starała się jak najprędzej cofnąć głowę , a oni usiłowali wylewać na nią wodę jak najczęściej i w jak największych ilościach .
Pobiegłem i ucałowałem jej suche rączyny nie mogąc słowa przemówić .
Przyszedł delegowany . Hrabina podniosła się z fotelu , to samo zrobiła panna Izabela i przystojny młodzieniec , i wszyscy troje z wielkim szelestem poszli ku drzwiom zatrzymując się przy innych stolikach . Każdy z asystującej tam młodzieży gorąco witał pannę Izabelę , a ona każdego obdarzała tymi samymi , zupełnie tymi samymi spojrzeniami , które Wokulskiemu zachwiały rozum . Wreszcie wszystko ucichło : hrabina i panna Izabela opuściły kościół .
— * Tek * … — dodał Anglik .
— Teraz panna nam powie , co to było z lalką ? Tylko proszę prawdę , bo panna stanie do przysięgi …
— Powiedz mu , ażeby … Rozumiesz ?
— Może jeszcze tak jak Wokulski w Izabeli ? … Ani myślę … Choć każdej chwili jestem gotów …
Drugi młodzieniec milczał posępnie i krył się za kolegę . W postawie jego zauważyłem pewną osobliwość : przyciskał on do piersi obie ręce , a dłonie rozłożył w taki sposób , jakby w nich trzymał książkę albo obrazek .
— Suma dwa do trzech tysięcy rubli , którą pan winien Żydom , dziś będzie spłacona …
— To jest ważne ! … — wtrącił hrabia zgarbiony .
— O , pod tym względem ja go już dawniej oceniłam . Jest to człowiek energiczny i przywiązany do nas … Zresztą mniejsza z tym — dodała po chwili . — Jakże papo skończył z kamienicą ?
— Może je będzie miał — odezwał się ajent .
Po długim staniu pociąg z wolna ruszył . Była już noc duża , bezksiężycowa i bezobłoczna , a na niebie więcej gwiazd niż zwykle . Wokulski otworzył okno i przypatrywał się konstelacjom . Przyszły mu na myśl syberyjskie noce , gdzie niebo bywa niekiedy prawie czarne , zasiane gwiazdami jak śnieżycą , gdzie Mała Niedźwiedzica krąży prawie nad głową , a Herkules , kwadrat Pegaza , Bliźnięta świecą niżej niż u nas nad horyzontem .
Wokulski potrząsnął głową .
„ Rok temu miałam toż samo widzenie — rzekła do siebie panna Izabela . — Co to znaczy ? … ”
— Eh ! cóż znowu … Wokulski za dużo ma rozumu , ażeby dwa razy popełniał to samo głupstwo . Tylko , kochany panie Rzecki , kto z taką babą ma do czynienia , ten musi być przygotowany …
— No , to zmów jedno Zdrowaś … Tylko uklęknij … Patrz się tam …
Prezesowa coraz częściej podnosiła flakonik ; ręce drżały jej coraz silniej .
Wszystko to jest dopiero wstępem . Mraczewski bowiem przywiózł ze sobą trzy bardzo podejrzane indywidua , nazywając ich „ prykaszczykami ” , i — całą pakę jakichś broszur . Owi „ prykaszczykowie ” mieli niby coś oglądać w naszym sklepie , ale robili to w taki sposób , że nikt ich u nas nie widział . Włóczyli się po całych dniach i przysiągłbym , że przygotowywali u nas grunt do jakiejś rewolucji . Spostrzegłszy jednak , że mam na nich zwrócone oko , ile razy przyszli do sklepu , zawsze udawali pijanych , a ze mną rozmawiali wyłącznie o kobietach , twierdząc wbrew Mraczewskiemu , że Polki to „ sama prelest ' ” — tylko bardzo podobne do Żydówek .
„ Podły jestem z moimi posądzeniami ! ” — szepnął Wokulski .
— Pan pytasz ? … pan naigrawasz się z mojej rozpaczy !
Woźny przyniósł syfon i cytryny . Wokulski przyrządził limoniadę i napoił pana Tomasza , któremu stopniowo poczęły znikać sine plamy z policzków .
Po roku tego życia spodliliby mnie tak , że może zniżyłbym się do zazdrości o podobne indywidua …
— Jakaś panna czeka …
— Tak panowie robią ? — zapytał sędzia .
Doprawdy , zaczynam wierzyć , że urodziłeś się Pan pod szczęśliwą gwiazdą . Szczerze życzliwa .
Opuściła sypialnię ojca , lecz w przedpokoju , zamiast Wokulskiego , zobaczyła aż trzech Żydów , głośno rozprawiających z Mikołajem i panną Florentyną . Uciekła do sali i przez myśl przebiegły jej wyrazy :
Panna Izabela zwiesiła głowę i cicho przebierając palcami , po stole , dumała .
Ledwie wyszliśmy na dziedziniec , patrzę , a pani baronowa wychyla się ze swego lufcika i woła , oczywiście do nas :
— No , to jest sztabka szklana — odparł Wokulski .
Jednego tedy wieczora piję u siebie herbatę ( Ir jest wciąż osowiały ) , aż otwierają się drzwi i ktoś wchodzi . Patrzę , figura otyła , twarz nalana , nos czerwony , łeb siwy . Wącham , czuć w pokoju jakby wino i stęchliznę .
— Gorzej . Bo jakkolwiek , pomimo dwukrotnych zaproszeń , nie był na balu u księcia , lecz około północy wymknął się pod jego dom i stojąc na śnieżycy patrzył w okna . Rozumiesz pan ?
— A któż to jest ten pan Maruszewicz ? — mówił dalej Wokulski , jakby nie myśląc nawet o obecnych damach .
— Nic pilnego — odpowiedział Wokulski . — Podobno baron chory ?
W parę dni po jego powrocie przychodzi do mnie jeden solidny kupiec i mówi :
Zawiązał Wokulskiemu ręcznik na szyi i mydląc mu policzki z szybkością piorunu , mówił dalej :
— Dlatego , ażeby zyskać , kupiłem .
— Anglicy mają ryby morskie , które można jadać samym widelcem ; nasze zaś ryby ościste może jedliby innym sposobem …
— Już nic .
— Ja państwa prześladuję ! … — rzekł zmienionym głosem . — Czyliż znajdziecie sługę … nie … psa … wierniejszego ode mnie ? … Od dwu lat o jednym tylko myślę , ażeby usunąć wam z drogi każdą przeszkodę …
— Austria chce zabrać ? … — powtórzył . — Za co ? …
— Proszę nie całować w tę rękę …
— Wszystko jedno ! — przerwał mi pan Wirski . — Dobre usługi przyjmuje się nawet od nieznajomych .
Do diabła ! — zakończyłem uderzając szklanką w stół — można ponosić ofiary mając z czego , ale nie można pozwalać na maltretowanie siebie …
— Co ty zrobila , Ignac ? … Co ty zrobila ! …
Panna Izabela zmarszczyła piękne czoło i zatrzasnęła za sobą drzwi gabinetu . Jej ojciec wciąż siedział w kapeluszu na głowie .
— Chcę kupić dom Łęckiego …
— Powinszuj mi . Jestem narzeczonym panny Łęckiej .
— A pan jest złośliwy — odparła z uśmiechem — ale policzę to na karb Warszawy , nie Rossiego … Doprawdy , wstydzę się za nasze miasto ! … Ja gdybym była publicznością ( ale publicznością rodzaju męskiego ! ) , zasypałabym go wieńcami , a ręce spuchłyby mi od oklasków … Tu zaś oklaski są dość skąpe , a o wieńcach nikt nie myśli … My istotnie jesteśmy jeszcze barbarzyńcami …
— Nie , panie . Chciałem tylko opowiedzieć się względem powrotu do Zasławia .
— Właśnie . A że baronowa Krzeszowska chciałaby kupić tę kamienicę za siedemdziesiąt tysięcy rubli , więc anonim zapewne pochodzi od niej . Nawet założyłbym się , że od niej , bo to piekielna baba …
— Bywają większe — odważyłem się wtrącić .
Ale Wokulski już nie słuchał ; szedł w stronę Wisły myśląc :
— Balony ? … — spytał Ochocki z pałającym wzrokiem .
Kiedy znowu zaszedłem wieczorem do pani Stawskiej ( było to w dzień objęcia rządów przez cesarza Wilhelma , po historii z Nobilingiem ) , kiedy zaszedłem tam , moje bóstwo , ta nieoceniona kobieta była w cudnym humorze i pełna zachwytu dla … baronowej ! …
— Cóż słychać , panie Fitulski ? — zapytał fryzjera .
Geist przeciągnął ręką po głowie .
— A ty co na to ?
Wziął do rąk grzebień i szczotkę i zaczął czesać .
Pani Wąsowska spod spuszczonych brwi przypatrywała się Wokulskiemu .
— Owszem — odpowiedział Wokulski .
— A dlaczego nie przyszedłeś do sklepu , do pana Rzeckiego ? — spytał Wokulski .
— Wielka rzecz ! — odezwał się pan Raczek . — Wyjdź jejmość za mąż , to nie będziesz sierotą .
— Więc ? … — spytałem .
Istotnie , w tej chwili wszedł do sklepu człeczyna w starym futrze , wypłowiałym cylindrze i ogromnych kaloszach . Wszedł , rozejrzał się jak ajent śledczy , zapytał Klejna , kiedy będzie pan Wokulski , potem nagle udał , że dopiero nas spostrzega , i przybliżywszy się do Stacha szepnął :
W czerwcu fizjognomia Warszawy ulega widocznej zmianie . Puste przedtem hotele napełniają się i podwyższają ceny , na wielu domach ukazują się ogłoszenia : „ Apartament z meblami do wynajęcia na kilka tygodni . ” Wszystkie dorożki są zajęte , wszyscy posłańcy biegają . Na ulicach , w ogrodach , teatrach , w restauracjach , na wystawach , w sklepach i magazynach strojów damskich widać figury nie spotykane w zwykłym czasie . Są nimi tędzy i opaleni mężczyźni w granatowych czapkach z daszkami , w zbyt obszernych butach , w ciasnych rękawiczkach , w garniturach pomysłu prowincjonalnego krawca . Towarzyszą im gromadki dam , nie odznaczających się pięknością ani warszawskim szykiem , tudzież nie mniej liczne gromadki niezręcznych dzieci , którym z ust szeroko otwartych wygląda zdrowie .
„ Nic nie będzie ! Giniemy bez ratunku ” — wzdychał przewracając się na twardej pościeli .
Słyszeliście państwo coś podobnego ? …
„ Czy oni kochają się ? — myślał . — Więc dlaczegóż by się nie pobrali ? … — Może on nie ma pieniędzy … Lecz w takim razie : co znaczą jej spojrzenia ? … Podobne rzucała dziś na mnie . Prawda , że panna na wydaniu musi mieć kilku albo i kilkunastu wielbicieli i wabić wszystkich , ażeby … sprzedać się najwięcej ofiarującemu ! ”
— Tak . I jak dziś Józio , tak on wówczas podawał mi piwo , zrazy nelsońskie …
— Gorzej , pani — odpowiedział nie siadając . — Ciężko obraziłem panią bez powodu …
— Nie — odparł Wokulski . — Zyski istniałyby wówczas , gdyby nasz handel był prowadzony porządnie .
— Szczepan ! … cholero jakiś … — odezwał się trzeci głos za przepierzeniem . — Jak mi jeszcze raz , pieskie nasienie , tak stajnię zostawisz , to ci każę zbierać zębami …
— Kto prosi , żeby mu ogolić brodę , nie gniewa się na zdrapanie . Otóż , gołąbku , powiem tobie przypowieść . Znajduje się w tej Francji jakaś cudowna woda na wszystkie choroby ( nie pomnę jej nazwiska ) . Więc słuchaj mnie : są tacy , którzy przychodzą tam na kolanach i prawie nie śmią spojrzeć ; a są inni , którzy tę wodę bez ceremonii piją i nawet zęby płuczą … Ach , Stanisławie Piotrowiczu , ty nie wiesz , jak ten pijący grubo żartuje z modlącego się … Zobacz więc , czy nie jesteś takim , a gdybyś był , pluń na wszystko … Ale co tobie ? … Boli ? prawda … No , pokosztuj wina …
Najsilniej jednak wpłynął na postanowienia jej książę .
— Między nami pokój czy wojna ? …
— Aha ! … I oskubać ich , a potem zemknąć — wtrącił dychawiczny .
— Nie ; ale co innego nie być antysemitą , a co innego służyć Żydom .
Zrobił nawet więcej , bo już w drugim roku wszedł w stosunki z moskiewskimi kupcami , co bardzo korzystnie oddziałało na interesa . Mogę powiedzieć , że za jego rządów potroiły się nasze obroty .
— Kto wariat ? — spytał Rzecki , zdumiony nagłym przejściem w rozmowie .
Pierwszy raz — wcale go nie widziała , czuła tylko zbliżający się jakiś ogromny cień .
— Dziś rano — on mówi .
A jak ona wypytywała się : „ Czy pan Stanisław nigdy nie zachodzi tu do sklepu ? … ” Jak patrzyła na drzwi prowadzące do sieni i do mego mieszkania , gdzie o kilka kroków od niej zmarszczony Wokulski nie domyślając się , że tu tęsknią za nim , siedział nad książkami .
Nastała chwila milczenia , którą szczęściem przerwało wejście Ochockiego . Pani Wąsowska znowu bardzo serdecznie pożegnała pannę Izabelę i rzucając na swego towarzysza ogniste spojrzenie rzekła :
Po uczcie w piwnicy Stach przez kilka dni nie pokazał się w mieszkaniu . Nareszcie przyszedł — w cudzej odzieży , zmizerowany , ale z zadartą głową . Wtedy pierwszy raz usłyszałem w jego głosie jakiś twardy ton , który do dziś dnia robi mi przykre wrażenie .
Jednocześnie o kilka kroków od nas spadł na podwórze śledź , na którego stróż rzucił się z taką drapieżnością , że nawet mnie nie spostrzegł .
— Jo jestem pasiecznik , ale przody byłem rataj . Ino jak mi wół złamał ziobro , to mi jaśnie pani kazała do pasieki .
Ten ktoś był to zuchwały dorobkiewicz , który od roku ścigał ją spojrzeniami w teatrach i na koncertach . Był to cyniczny brutal , który dorobił się majątku na podejrzanych spekulacjach po to , ażeby kupić sobie reputację u ludzi , a ją , pannę Izabelę Łęcką , u jej ojca ! …
Po śniadaniu zajechał powóz ; zaczęto się żegnać . Na ganku panna Izabela szepnęła do pani Wąsowskiej :
— Każdy człowiek ma prawo myśleć … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zmieszana .
Dom był jednopiętrowy , bardzo stary ; mówiły o tym ściany pokryte pleśnią , mówiły okna zakurzone , gdzieniegdzie wybite . W środku ściany frontowej znajdowały się drzwi , do których wchodziło się po kilku stopniach kamiennych , dość zrujnowanych .
— Więc — mówiła baronowa w drugim pokoju — niechże pan zaniesie do Św . Krzyża te dziewięć rubli na trzy wotywy , na intencję , ażeby Bóg go upamiętał … Nie — dodała po chwili nieco zmienionym głosem . — Niech będzie jedna wotywa za niego , a dwie za duszę mojej nieszczęśliwej dzieweczki .
— Którą sprzedają najdalej po św . Janie , tak że nawet twoja suma spadnie .
— Podobno … podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę … kamienicę pana Łęckiego ? …
A ci kochani pracownicy , za których ujada się Wokulski ! … Co oni na niego wygadują , jak nazywają go wyzyskiwaczem ( NB. w naszym interesie są największe pensje i gratyfikacje ! ) , a jak jedni pod drugimi kopią doły …
Naprzeciw zobaczył niedługą ulicę , a za nią ogromny plac , na którym majaczyła wysmukła kolumna . Poszedł w tamtą stronę . Im bardziej zbliżał się , tym wyżej rosła kolumna i plac się rozszerzał . Przed i za kolumną biły duże wodotryski : na prawo i na lewo ciągnęły się już żółknące kępy drzew jak ogrody ; w głębi widać było rzekę , nad którą co chwilę rozsnuwał się dym szybko przelatującego parostatku .
Wziął za klamkę , lecz zatrzymał się … W pokoju jadalnym rozlegał się śmiech kobiecy . Pociemniało mu w oczach , chciał uciec i powiedzieć przez służącego , że jest chory . Nagle usłyszał za sobą czyjeś kroki i popchnął drzwi .
— Ach , co mnie to ob …
Szliśmy przez ulicę nie mówiąc do siebie . Stach przygryzał wargi , a mnie już wówczas przyszło na myśl , że to wydobywanie się z piwnicy jest symbolem jego życia , które upłynęło na wydzieraniu się ze sklepu Hopfera w szerszy świat .
— Władam czterema językami , mam znajomości w świecie artystycznym , literackim , naukowym i przemysłowym …
W tym czasie od panny Izabeli odsunęli się prawie wszyscy .
W tej chwili jednak przypomniał sobie , że w sklepie z jego winy zamęt jest niewielki , prawie go nie ma , i że interes handlowy w ogóle idzie świetnie . Nawet co prawda to i sam Wokulski , pomimo dziwnego trybu życia , nie zaniedbuje obowiązków kierownika instytucji .
— Dlaczegóż to ?
— Pół roku temu — odparł rozdrażniony Szuman — słyszałeś pan protesty przeciw starym porządkom , a dziś słyszysz nowy program . Człowiek nie jest ostrygą , która tak przyrasta do swojej skały , że dopiero trzeba ją nożem odrywać . Człowiek patrzy dokoła siebie , myśli , sądzi i w rezultacie odpycha dawne złudzenia przekonawszy się , że są złudzeniami … Ale pan tego nie pojmujesz ani Wokulski … Wszyscy bankrutujecie , wszyscy … Całe szczęście , że wasze miejsca zajmują świeże siły .
Przypatrzyłem mu się lepiej . Tak , to on , to jest ten sam mizerny młody człowiek , który podczas pierwszej bytności Wokulskiego u pani Stawskiej rzucił baronowej śledzia na głowę . Kochany chłopak ! … Ale też nie zdarzyło mi się widzieć nic równie chudego i żółtego …
— A jeżeli i ja mam moje widoki na tę klacz , panie hrabio ? … — odparł .
— Panie mecenasie — przerwał Wokulski — czy zechce pan w moim imieniu stanąć do licytacji tego domu ?
— To są media — szepnął Jumart . — Na nich Palmieri pokazuje swoje sztuki .
Ale , ale ! … Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej . Zostawili ci trochę gratów i parę tysięcy złotych . Wszystko jest u mnie w porządku , tylko salopę ciotki mole trochę sponiewierały , bo bestia Kaśka zapomniała włożyć bakuniu . Franc kazał cię ucałować . Warszawa , d . 18 lutego r . 1853 . ”
— Jak to , więc i pan w to wierzy ? Więc według pana ten las nie jest przeznaczony na pożytek ludziom , ale ma jakieś swoje własne interesa , nie gorsze od naszych …
— Weź sobie to jako amulet przeciw powątpiewaniu o moim rozumie czy prawdomówności . Ten metal jest około pięciu razy lżejszy od wody , dobrze więc będzie ci przypominał naszą znajomość . Przy tym — dodał śmiejąc się — ma on wielką zaletę : nie obawia się żadnych odczynników chemicznych … Prędzej zniknie , aniżeli zdradzi mój sekret … A teraz idź już , panie * Siuzę * , odpocznij i namyśl się : co masz zrobić ze sobą ?
Wokulski machinalnie dotknął bocznej kieszeni surduta i już nie znalazł tam srebrnej papierośnicy . Zarumienił się , grzecznie podziękował wojskowemu w pelerynie , lecz nie przyznał się do straty . Przyszły mu na myśl definicje Jumarta i powiedział sobie , że już zna źródło dochodów pana w podartych rękawiczkach , choć nie wie jeszcze o jego wydatkach .
— Zawsze wariat , chociaż dobry chłopak . Ale … Wokulski oddał ci rzeczywistą przysługę : zwyciężyłaś śmiertelnego wroga .
Znowu biegli kilka minut . Nagle pani osadziła konia na miejscu , była zarumieniona i zadyszana .
— Przyjdę tu — szepnął Wokulski .
— Nie bój się — ciągnął Wokulski . — Grosz ten zarobiłem uczciwie , nawet ciężko , bardzo ciężko . Cały sekret polega na tym , żem miał bogatego wspólnika i że kontentowałem się cztery i pięć razy mniejszym zyskiem niż inni . Toteż mój kapitał ciągle wzrastający był w ciągłym ruchu . — No — dodał po chwili — miałem też szalone szczęście … Jak gracz , któremu dziesięć razy z rzędu wychodzi ten sam numer w rulecie . Gruba gra ? … prawie co miesiąc stawiałem cały majątek , a co dzień życie .
Wysoko nad sobą , na trzecim piętrze , Wokulski usłyszał silny bas męski , który mówił :
„ Cóż to za wiek ? — myślała . — Dwadzieścia pięć lat jeszcze nie stanowią « tego wieku » … Co one mówią ? … ”
Wpatrzywszy się zaś lepiej , można było dojrzeć gdzieniegdzie , również po obu stronach długiej smugi dymu , prostokątne plamy : ciemne po lewej , białe po prawej . Wyglądały one jak wielkie jeże z połyskującymi kolcami .
Wokulski przypatrywał się jej cały czas .
— Rozum … rozumie się … Szepnęła słówko , takie … nieduże słóweczko i … dostałem trzysta rubli więcej na rok … Żabcia ze starym wszystko zrobi , co się jej podoba …
— Witam panią . Jakże się miewa pan Łęcki ?
— Za grosz liści bobkowych …
Wokulski czuł , że musi uciec z tego pokoju . Widmo , przed którym wyjechał z Warszawy , było już tu i stało za progiem .
Wokulskiemu zrobiło się zimno ; gdyby sprzedał klacz , panna Izabela mogłaby nim pogardzić .
Wtem — nowa szopka . W otwartym oknie na trzecim piętrze ukazuje się krzesło , na krześle siada Patkiewicz , dwaj koledzy spychają go i — mój Patkiewicz jedzie z krzesłem na sznurach na dół ! … To już i komornika zemdliło , a jeden stójkowy przeżegnał się .
Skoro zaś kupi kamienicę , przede wszystkim wypędzi z niej studentów , a zapewne i biedną panią Helenę . Gdybyż choć na tym ograniczyła swoją nienawiść …
Vois les se poser sur les roses ;
— Nu , niech pani przeczyta , co tam napisano ?
— Idź do mego mieszkania — rzekł Wokulski do woźnego — i każ zaprząc konie . Niech zajedzie przed sklep .
O paręset kroków dalej spostrzegł jakąś piękną twarz kobiecą i dystyngowane ruchy .
— Śmiejesz się pan , mój kuzynie ( bo sądzę , że już mogę pana tak nazywać ? ) . Śmiejesz się , a przecież sam na uczciwej drodze zdobyłeś miliony w ciągu dwu lat ? …
Na ostatnie słowa położyłem nacisk , bo mi mój pan Szlangbaum wyglądał tak , jakby miał zamiar albo nasz sklep kupić ( co wydaje mi się nieprawdopodobnym ) , albo kasę okraść … Czego , lubo jest uczciwy starozakonny , nie uważałbym za rzecz niemożliwą .
— Jaki interes ma pan do mego ojca ?
— Nie gniewaj się , profesorze — rzekł — nie chciałem pana obrazić . Ale mam tu prawie co dzień wizyty różnego gatunku filutów …
— Mężu mój … — szepnęła zasłaniając twarz rękoma . — O ! co ty robisz …
— A owacje dla Rossiego to nie ciężar ? — spytał pan Ignacy .
Utwierdzona w dobrych postanowieniach pani Jasiowa już nie tylko w wieczór zapraszała Wokulskiego na herbatę , na którą on po największej części nie chodził , ale jeszcze sama nieraz zbiegała do mego pokoju , troskliwie wypytując Stacha , czy nie jest chory , i dziwiąc się , że się jeszcze nie kochał , on , prawie starszy od niej ( myślę , że ona była trochę starsza od niego ) . Jednocześnie zaczęła kobieta dostawać jakichś płaczów i śmiechów , wymyślać mężowi , który na całe dnie uciekał z domu , i występować z pretensjami do mnie , że jestem niedołęga , że nie rozumiem życia , że przyjmuję na lokatorów ludzi podejrzanych …
Wokulski zamknął księgę i włożył ją do kantorka . W tej chwili znowu weszły do sklepu trzy panie żądając rękawiczek .
Po kilkuminutowym targu strony godzą się na osiem rubli , z których siedem będą wypłacone po licytacji , a rubel natychmiast . Żyd opiera się , ale majestatyczny pan jednym argumentem rozcina jego wahania :
— Cóż ja na to poradzę ?
— Po cóż więc kupiła klacz wyścigową ?
Prezesowa tego dnia kazała podać wcześniej drugie śniadanie , a później obiad . Około wpół do pierwszej przed pałac zajechał brek i pani Wąsowska dała hasło do wsiadania .
— Zatem mamy więcej długów niż parę tysięcy ? …
— Wicek , biegnij do składu po ojca … A pan może pozwoli do saloniku …
Wokulski uścisnął go za rękę .
Ukłonił się , jakby chciał odchodzić .
— A ludzie ? … domy ? …
W tej chwili żółtawy , za wczesny motyl przeleciał mu nad głową w stronę miasta .
— Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura …
— Nareszcie jest pan — zawołał dyrektor maneżu i wskazując oczyma na dżokeja dodał : — Zapoznam panów : pan Yung , najznakomitszy w kraju dżokej — pan Wokulski .
— Ja wszystko gotowa jestem przebaczyć , jeżeli …
Mówię : nas , bo było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież dwaj synowcy starego — Franc i Jan Minclowie .
— Ach ! ach ! ach ! … — wybucha płaczem baronowa upadając na wyplataną kanapkę .
— Panie ! — zawołał — darowałeś mi życie … Wdzięczność moja …
Wokulski zbliżył się do obelisku i ogarnęło go zdumienie . Znajdował się na środku obszaru mającego ze dwie wiorsty długości i z pół szerokości . Za sobą miał ogród , przed sobą bardzo długą aleję . Po obu jej stronach ciągnęły się skwery i pałace , a daleko , na wzgórzu , wznosiła się ogromna brama . Wokulski czuł , że w tym miejscu może mu zabraknąć przymiotników i stopni najwyższych .
— I cóż tu robisz , kiedy nie ma szyldów do malowania ?
Panna Ewelina mocno się zarumieniła .
„ Biedny męczenniku ! — szepnął Wokulski . — Tyś oddał narodowi , coś miał najlepszego ; lecz cóżeś winien , że przelewając w niego własną duszę , razem z nią przelałeś cierpienia , jakimi nasycali ciebie ? To oni są winni twoim , moim i naszym nieszczęściom … ”
— Nieszczęśliwa miłość budzi daleko więcej interesu — szepnęła raz panna Rzeżuchowska do pani Wąsowskiej .
Jejmość chwilę przypatrywała mi się z niedowierzaniem , nareszcie rzekła :
— A pani ?
— Ani myślę .
Stary subiekt pokręcił głową .
— Hum ! … Hum ! … — wtrącił głos męski .
— Nie odpowiada pani … — rzekł Wokulski . — Nie domyśla się pani nawet , jak jest mi drogie każde jej słowo , których tak mało słyszałem … I oto dziś odjeżdża pani nie zostawiając mi nawet cienia nadziei …
— Panie radco — mówię — jesteś pan zbyt poważnym człowiekiem , ażebyś nie miał powiedzieć , skąd ta wiadomość ?
„ Co znaczy ta karta , papo ? … ” — zapytuje ojca .
— Nikczemnicy ! … — odpowiedziała pani Krzeszowska odwracając twarz w górę .
Pan Łęcki stanął na środku pokoju i strzeliwszy palcami zawołał :
— Heluniu ! — odezwała się staruszka surowo . — Ty nie ukłoniłaś się …
— List … — mówi nieśmiała osoba w czarnej sukni , wyciągając rękę do Izabeli .
— Tym gorzej — przerwał bas . — Dowodził będąc gołym ; ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni .
„ Szczególna rzecz — mówił . — Każdy ptak w górze i każdy człowiek na ziemi wyobraża sobie , że idzie tam , dokąd chce . I dopiero ktoś stojący na boku widzi , że wszystkich razem pcha naprzód jakiś fatalny prąd , mocniejszy od ich przewidywań i pragnień . Może nawet ten sam , który unosi smugę iskier wydmuchniętych przez lokomotywę podczas nocy ? … Błyszczą przez mgnienie oka , aby zgasnąć na całą wieczność , i to nazywa się życiem .
— Zbierz pieniędzy , Stanisławie Piotrowiczu , ile się da — mówił — a uczciwe słowo , zrobisz okrągły milionik ! …
Skrzypnęły drzwi i wbiegła mała dziewczynka z drutami w ręku .
Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory . Rana w policzku goiła mu się bardzo powoli ; nie dlatego , ażeby miała być ciężką , ale że organizm pacjenta był mocno podszarpany . W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego .
— No , to pocałuję w rączkę — odparł , natychmiast wykonywając swój zamiar .
— Mało go znam . To stary człowiek .
— Choćby najdrażliwsze .
Zresztą — mamy drugi dowód w osobie uroczej pani Wąsowskiej …
— Nic panna nie będzie miała ; gorzej byłoby nie odpowiedzieć prawdy . A pani oskarżycielka słyszy , co jest ? …
— Nie obrazi się pan ? — spytał pan Tomasz ściskając Wokulskiego za rękę .
— A ot , co z tobą — odparł Suzin . — Ty , zamiast w takim mieście robić interesa dla siebie do swego handlu , ty nic … Ty sobie wałęsasz się z głową na dół albo do góry , na nic się nie patrząc , albo nawet ( wstyd powiedzieć chrześcijaninowi ! ) latasz w powietrze balonem … Cóż ty bałaganowym skoczkiem myślisz zostać , ha ? … No i nareszcie , powiem tobie , Stanisławie Piotrowiczu , ty obraziłeś na siebie jedną bardzo dystyngowaną damę , tę ot baronowę … A przecie u niej można było i w karty pograć , i ładne kobiety znaleźć , i dowiedzieć się o niejednej rzeczy . Radzę tobie , daj ty jej co zarobić przed wyjazdem : nie dasz adwokatowi rubla , on tobie sto wyciągnie . Ach , ty ojcze rodzony …
— Żydom ? …
— A każda w innym guście — dodał pan Niwiński . — Którą byś wolał ?
No i naturalnie pan Ignacy musiał pójść do teatru , ażeby nie zrobić przykrości Stachowi .
— To samo dostaniemy gdzie indziej .
— Kto jest tamten łotr ?
Na jednej ze stacyj Wokulski pisze kartkę do Suzina : „ Paris — Grand Hotel ” , i daje ją konduktorowi wagonu razem z jakimś banknotem , nie troszcząc się ani o to , ile dał , ani o to , czy depesza dojdzie . Na następnej stacji ktoś wsuwa mu w rękę cały zwitek banknotów i jadą dalej . Wokulski spostrzega , że znowu jest noc , i znowu zapada w stan , który może być snem , a może tylko utratą przytomności .
— Więc do jutra !
Wtem , pomimo protestu Marianny , Helunia wybiegła na salę i schwyciwszy matkę za rękę spytała półgłosem :
— No … a gdzie , ty szelma , latała ?
Na ulicy zrównał się z nią i zapytał :
— Więc cóż z tego ? Niech się kocha . Czy lepiej , ażeby i nie kochała się , i była głupia ? … Pani jest dzika kobieta , panno Felicjo …
„ Po com ja tu wchodził ? … ” — pomyślał .
Kiedy Wokulski wrócił do domu , zastał u siebie Węgiełka , który czekał na niego od godziny .
Znowu dodał jedną kolumnę nie uważając nawet , co się dzieje w sklepie .
Wokulski opuścił rajtszulę .
Szuman kiwał głową i wznosił brwi .
„ Cóż to za świat ? … Co to za świat ? … ”
— Ja powiedziałam , że nie wiem , który to pan Wokulski . A wtedy pani baronowa mówi … Ach , jak pański zegarek głośno puka . Niech pan pokaże …
„ Cóż zrobię ? … cóż zrobię ? … ” — powtarzał ściskając dłońmi rozgorączkowaną głowę .
„ Panie ! Ważna wiadomość : za kilka dni Łęckim sprzedają kamienicę , a jedynym kupcem będzie baronowa Krzeszowska , ich kuzynka i nieprzyjaciółka . Wiem z pewnością , że zapłaci za dom tylko sześćdziesiąt tysięcy rubli ; a w takim razie resztka posagu panny Izabeli , w kwocie trzydziestu tysięcy rubli , przepadnie . Chwila jest bardzo pomyślna , gdyż panna Izabela , postawiona między biedą , a wyjściem za marszałka , chętnie zgodzi się na każdą inną kombinację . Domyślam się , że tym razem nie postąpisz Pan z nastręczającą się okazją jak z wekslami Łęckiego , które podarłeś w moich oczach . Pamiętaj Pan : kobiety tak lubią być ściskane , że dla spotęgowania efektu trzeba je niekiedy przydeptać nogą . Im zrobisz Pan to bezwzględniej , tym pewniej cię pokocha . Pamiętaj Pan ! …
— To niepotrzebne — wtrącił Żyd .
— Idź do domu , a jutro bądź w sklepie — odparł Wokulski .
— Niech będzie . Ale dwadzieścia pięć rubli gotówką na stół …
Jeżeli do ciężkich warunków klimatycznych dodać jeszcze arystokrację , która opanowała wszystkie oszczędności narodu i utopiła je w bezmyślnej rozpuście , to zaraz wyjaśni się : dlaczego ludzie niezwykle zdolni nie tylko nie mogą rozwijać się tam , ale wprost muszą ginąć . ”
Gość także się śmiał . Objął Ignacego za szyję i po kilka razy gorąco ucałował go w oba policzki , które stary subiekt kolejno nadstawiał mu , nie oddając jednak pocałunków .
— Miły towarzysz ! — odezwała się z uśmiechem panna Izabela do Wokulskiego . — Już będzie z nim tak do końca wakacyj … Byłam pewna , że zepsuje mu się humor , jak tylko Starski wspomniał o balonach …
Naturalnie , o czymże mieliśmy rozmawiać z Machalskim , jeżeli nie o dawnych czasach i o Stachu ? I tym sposobem stanęła mi przed oczyma historia jego młodości , jakbym ją widział wczoraj .
— Więc tak ? … — rzekł baron , ostro patrząc na Wokulskiego .
— Och ! — odparł dżokej , a przypatrzywszy się Wokulskiemu dodał :
Mnie gazetę i chowa ją do kieszeni , nie dokończywszy mazagranu płaci za niego i — wstaje od stołu . Garson patrzy spod oka , dwaj goście , bawiący się cienkimi laseczkami , zakładają nogi jeszcze wyżej , a jeden z nich impertynencko przypatruje mu się przez monokl .
Siadłem i znowu nie mówiliśmy nic do siebie . On żałośnie trząsł głową , ja spuściłem oczy . Obaj myśleliśmy o biednym Katzu i o naszych zawiedzionych nadziejach . Wreszcie Mincel utarł nos z wielkim hałasem i odwróciwszy się do okna , mruknął :
— Zobaczy pan , jak tam będzie wesoło — rzekła panna Izabela na pożegnanie .
— Pokazywałem .
— Gniewasz się pan ?
— A co to ? …
— Ja jestem kupcem , panie Jumart — odpowiedział Wokulski , niemile draśnięty wykładem powyższej teorii .
— Dwadzieścia pięć rubli miesięcznie … — szepnęła młoda pani . Jednocześnie pobladła , zaczęła skubać sukienkę i z pewnością mimo woli rzuciła na Wirskiego takie błagalne spojrzenie , że … że gdybym był Wokulskim , zaraz bym się o nią oświadczył …
Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali . Uderza go tłum starozakonnych , słuchających z największym skupieniem jakiejś mowy . Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo . W sali jest duszno ; mowę prokuratora tłumi nieco hałas dorożek . Sędziowie wyglądają , jakby drzemali , adwokat ziewa , oskarżony ma minę , jakby chciał oszukać sąd najwyższej instancji , starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem , a oskarżenia słuchają z uwagą . Niektórzy przy każdym silniejszym zarzucie prokuratora krzywią się i syczą : „ aj-waj ! … ”
Zrobiło mu się przykro ; oparł głowę na rękach i przymknąwszy oczy marzył dalej :
W końcu maja Wokulski postanowił zrobić poświęcenie naszego magazynu . Przy tej sposobności zauważyłem , jak się czasy zmieniają … Za moich młodych lat kupcy także poświęcali sklepy troszcząc się o to , ażeby ceremonii dopełnił ksiądz sędziwy a pobożny , ażeby na miejscu była autentyczna woda święcona , nowe kropidło i organista biegły w łacinie . Po skończonym zaś obrządku , przy którym pokropiono i obmodlono prawie każdą szafę i sztukę towaru , przybijało się na progu sklepu podkowę , ażeby zwabiała gości , a dopiero potem — myślano o przekąsce , zwykle złożonej z kieliszka wódki , kiełbasy i piwa .
— Nie będę nic mówić , bo mnie już i rozmowa z panem męczy . Ach , ten świat daje nam same zawody ! … Kiedy kładziemy pierwszą suknię z trenem , kiedy idziemy na pierwszy bal , kiedy pierwszy raz kochamy — zdaje się nam , że otóż jest coś nowego … Lecz po chwili przekonywamy się , że to już było albo że to jest — nic …
Sceny takie powtarzały się przez kilka dni z rzędu i nie wiem , do czego by doszło , gdyby nie położył im kresu jeden z najdziwniejszych wypadków , jakie widziałem .
— O stary , bardzo stary — westchnęła prezesowa — a pomimo to chce mu się żenić . A co powiesz o jego narzeczonej ?
— Nie , ale żeby człowiek uchem ruszał . To artysta ! …
I opowiedziałem mu wszystko , co wiem o pani Stawskiej , dodając :
— Przecież , do diabła , muszę oddać za herbatę i ciastka !
Dzień był piękny , niebo prawie bez obłoku , bruk bez kurzu . Okna domów pootwierane , niektóre dopiero myto ; figlarny wiatr miotał spódnicami pokojówek , przy czym można było spostrzec , że warszawska służba łatwiej odważa się myć okna na trzecim piętrze aniżeli własne nogi . Z wielu mieszkań odzywały się fortepiany , z wielu podwórek katarynki albo monotonne nawoływania piaskarzy , szczotkarzy , tandeciarzy i im podobnych przedsiębiorców . Tu i owdzie pod bramą ziewał stróż odziany w niebieską bluzę ; kilka psów goniło się po ulicy , którą nikt nie przejeżdżał ; małe dzieci bawiły się odzieraniem kory z młodych kasztanów , którym jeszcze nie zdążyły pociemnieć jasnozielone liście .
Karafka koniaku wypróżniała się , a on opierał głowę na rękach i drzemał , ku wielkiej uciesze garsonów i gości .
— Chcesz się pan wypchać ?
— Boję się twojej trzeźwości , pod wpływem której gadasz jak wariat . Rozumiesz mnie , Stasiu ? …
Zaczęła mrugać oczyma i rozpłakała się .
— Zmądrzałam — odpowiedziała pani Meliton .
— I pomyśleć — jęczała — że taka kobieta ma córkę , córkę … którą wychowuje dla piekła , a ja … O ! wierzę w sprawiedliwość … wierzę w miłosierdzie boskie , ale nie rozumiem … tak … nic nie rozumiem tych wyroków , które mnie pozbawiły , a jej zostawiają dziecko … tej … tej … Panie ! — wybuchnęła z nową siłą głosu — możesz zostawić nawet tych nihilistów , ale ją … musisz wygnać ! … Niech lokal po niej stoi pustką … będę za niego płacić , byle ona nie miała dachu nad głową …
— Bodajby .
— Zaraz wróci , poszedł oddać list posłańcowi . Czy gorzej boli cię głowa ? — pyta panna Florentyna .
— Więc ja pana zapewniam , że jutro dostaniesz pieniądze ! — zawołała patrząc na niego z pogardą .
A co to jest wstręt do śmierci ? Naturalnie , instynkt polegający na złudzeniu . Są osoby mające wstręt do myszy , która jest zupełnie niewinnym stworzeniem , albo nawet do poziomek , które są wcale smaczne . ( Kiedy to ja jadłem poziomki ? … Aha , w końcu września roku zeszłego w Zasławku … Zabawna miejscowość ten Zasławek ; ciekawym , czy jeszcze żyje prezesowa i czy ma wstręt do śmierci ? … )
— Nie , nie … — odpowiada zmieszany pan Ignacy .
— Może biedak umarł ! — zawołałem ściskając Wokulskiego . — Proszę cię , Stachu — dodałem nieco ochłonąwszy ze wzruszenia — zróbże mi łaskę , odwiedź te panie i sam zakomunikuj im wiadomość …
— Tak … trochę … Jutro lub pojutrze wyjeżdża … Zwróci w najkrótszym …
I właśnie kiedym tak rozmyślał , zaszedł drobny wypadek , który przypomniał mi dzieje pogrzebane od lat kilkunastu , a i samego Stacha przedstawił w innym świetle . Och , on nie jest politykiem ; on jest czymś zupełnie innym , z czego sobie nie umiem nawet dobrze zdać sprawy .
„ Jestem pewny , że ten prosi Boga , ażeby jego dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy rubli … ”
— O , to sprawa trudna , bardzo trudna , ale dla pana postaramy się . Tylko muszę go przygotować , dobrze usposobić … I wie pan , jak zrobimy ? … Niech pan jutro zajdzie do hotelu o pierwszej w południe ; ja tam będę na śniadaniu . Wtedy niech pan wywoła mnie nieznacznie przez służącego , a już ja wyrobię panu audiencję .
Zeszliśmy na równinę . Od naszej baterii przyleciał huzar donosząc , że jedna z armat zdemontowana . Współcześnie na lewo od nas padł granat ; zarył się w ziemię , ale nie wybuchnął .
— Najniesprawiedliwiej , panie Rzecki … No i on … biedak , uciekł za granicę . W roku zeszłym znalazł się istotny morderca , ogłoszono niewinność Ludwika , ale i cóż , kiedy on już od dwu lat nie pisał …
— Z tym wszystkim — wtrąciłem — widzę w jego postępowaniu wiele sprzeczności …
Pan Ignacy z niejakim wahaniem wziął list do ręki , lecz na powtórny rozkaz Wokulskiego przeczytał :
— A co ! — mówił . — Przepowiadałem , że się jaśnie pan doigra .
— Jak on się wydobywa … Pysznie się wydobywa ! … — zawołał drugi stołownik .
— Piękny strzał , panie Wokulski — mówił z trudnością baron , mocno potrząsając Wokulskiego za rękę . — Zastanawia mnie , że człowiek pańskiego fachu … Ale może pana to obraża ? …
W breku zrobiło się cicho . Baron z zadowoleniem poruszał szpakowatymi wąsikami , a jego narzeczona posmutniała jeszcze bardziej . Panna Felicja , zająwszy miejsce wdówki obok Wokulskiego , odwróciła się do swego sąsiada prawie tyłem , od czasu do czasu rzucając mu przez ramię pogardliwe i melancholijne spojrzenia . Ale za co ? tego nie wiedział .
— Ale wiesz pan — szepnął Łęcki — zrobiłeś szalony efekt . Hrabina nie posiada się z radości , książę mówi tylko o tobie … A jeszcze ten wypadek z prezesową … No … cudownie ! … Nie można było marzyć o zdobyciu lepszej pozycji …
— Naturalnie ! — potwierdził pan Tomasz . — Czyliżbyś nie miała rozumieć tak prostej rzeczy . Niezły to może człowiek , ale zawsze kupiec … kupiec ! …
— Naturalnie — prawił dalej Ochocki — ani słówka nie wspomniałem o tym mojej ciotce , która , ile razy bodaj wpina mi jakąś szpilkę w odzienie , ma zwyczaj powtarzać : „ Kochany Julku , staraj się podobać Izabeli , bo to żona akurat dla ciebie … Mądra i piękna ; ona jedna wyleczyłaby cię z twoich przywidzeń … ” A ja myślę : co to za żona dla mnie ? … Gdyby chociaż mogła być moim pomocnikiem , jeszcze pół biedy … Ale gdzieżby ona dla laboratorium mogła opuścić salon ! … Ma rację , to jej właściwe otoczenie ; ptak potrzebuje powietrza , ryba wody … Ach , jaki piękny wieczór ! … — dodał po chwili . — Jestem dziś podniecony jak rzadko . Ale … co panu jest , panie Wokulski ? …
Panna Izabela także poszła do swego gabinetu i jak zwykle w chwilach zdenerwowania położyła się na szezlongu . Opanowały ją posępne myśli .
— Czy tak ? … — rzekła panna Izabela z uśmiechem . — Więc załóżmy się , że kuzynek złożysz broń ; bo wojnę uważam już za rozpoczętą .
Jakby w odpowiedzi na to spostrzegł po drugiej stronie ulicy Ochockiego ; wielki maniak szedł wolno , ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach .
— Jesteś pan błazen … W królewskich ! — odpowiada mi ta dama .
— Zaraz kocha się ! … — powtórzył drwiąco pan Ignacy . — A do Francji nie wraca ? … Jakże się pan miewasz ? … Skądeś się tu wziął ? … No , gadaj prędko — zawołał Rzecki wesoło , uderzając go w ramię . — Kiedyżeś przyjechał ? …
— To właśnie głupstwo …
— Skąd pan to wie ? … — spytał Ochockiego .
— Pod tym względem mogę panu sędziemu dać tylko poufne objaśnienia .
— Domyślamy się , że pan sam powiesz — odparł Wokulski .
Pomimo , a może z powodu tak brzydkiego czasu pan Ignacy siedzący w swoim zakratowanym pokoju jest bardzo wesół . Interesa sklepowe idą wybornie , wystawa w oknach na przyszły tydzień już ułożona , a nade wszystko — lada dzień ma powrócić Wokulski . Nareszcie pan Ignacy zda komuś rachunki i ciężar kierowania sklepem , najdalej zaś za dwa miesiące wyjedzie sobie na wakacje . Po dwudziestu pięciu latach pracy — i jeszcze jakiej ! — należy mu się ten wypoczynek . Będzie rozmyślał tylko o polityce , będzie chodził , będzie biegał i skakał po polach i lasach , będzie świstał , a nawet śpiewał jak za młodu . Gdyby nie te bóle reumatyczne , które zresztą na wsi ustąpią …
— W Zasławiu , gdzie mieszkał od powrotu z emigracji .
Właściwie mówiąc , chciałem na tym oto miejscu napisać historię niesłychanej sprawy , sprawy kryminalnej , którą pani baronowa Krzeszowska wytoczyła , komu ? … Nikt by nie zgadł ! … Oto tej pięknej , tej poczciwej , tej kochanej pani Helenie Stawskiej . Ale taka mnie pasja ogarnia , że nie mogę myśli zebrać . Więc dla rozerwania uwagi napiszę sobie o czym innym .
— Pozwoli pani , że przedstawię pana Wokulskiego , mego najlepszego przyjaciela … Ponieważ zabawi tu dłużej , więc w tej chwili obliguję , ażeby w czasie mojej nieobecności zastępował przy pani moje miejsce …
Dopiero gdy na ulicy owionęło go świeże powietrze , oparł się o słup latarni gazowej i spytał :
— Stawska ? … Stawska ? … — przypominał sobie Rzecki trąc czoło .
— Co ? … — spytał zdziwiony hrabia spoglądając na bilet . — Nie kazałeś pan przyjmować Wokulskiego ? …
Pani Stawska podniosła na niego oczy .
„ Gdybym tu przyszedł w nocy , na pewno wyleczyliby mnie z melancholii . Jutro już spoczywałbym pod tymi śmieciami , które — wreszcie — są tak wygodnym grobem jak każdy inny . Na górze zrobiłby się wrzask , ścigano by i wyklinano tych poczciwców , a oni — może wyświadczyliby mi łaskę .
O rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy . Usprawiedliwiano go ekscentrycznością i smutkiem po Wiktorze Emanuelu .
— Treść znam , dowód widziałem ; nie znam tylko bliższych szczegółów . Przysięgam — mówił zapalając się Ochocki — że dla takiej sprawy można by poświęcić nawet dziesięć kochanek !
— Cioteczka kokietuje tego pana . Ej ! ciociu , to zaczyna być podejrzane …
Panna Izabela znowu poczęła patrzeć na swój pokój , który wydał się jej popielatym , na czarne gałązki , które chwiały się za oknem , na parę wróbli świergoczących może o budowie gniazda , na niebo , które stało się jednolicie szarym , bez żadnej jaśniejszej prążki . W jej pamięci znowu odżyła sprawa kwesty i nowej toalety , ale obie wydały się jej tak małymi , tak prawie śmiesznymi , że myśląc o nich nieznacznie wzruszyła ramionami .
„ Zdaje mi się — myślał — że jest to hultaj dużej ręki , a przy tym sprytny . Chciał ode mnie posady , lecz sam ją znalazł : śledzi mnie i donosi innym . Mógłby mi narobić kłopotu , gdyby nie te czterysta rubli , które wziął , jestem pewny , za sfałszowanym podpisem . Krzeszowski przy całym swoim bzikostwie i próżniactwie jest człowiek uczciwy … ( Czy próżniak może być uczciwym ? … ) W żadnym razie nie poświęciłby interesów czy kaprysów swej żony za pożyczkę wziętą ode mnie … ”
— Załóż się pan , że pojutrze będziemy mieli ważną polityczną wiadomość .
Można było myśleć , że rozpłacze się . Wokulski stracił wszelką władzę nad sobą .
— Do pana ; wszakże pan ciągle zajmujesz się panią Stawską ? …
„ Jestem pewny , iż modli się o to , ażeby dom Łęckiego poszedł za sześćdziesiąt tysięcy rubli ” — myśli pan Ignacy . Lecz że i widok pani Krzeszowskiej nie wydaje mu się ponętnym , więc cofa się na palcach i przechodzi na prawą stronę kościoła .
— Zdaje mi się — rzekłem — że u nas znajdzie się taka właśnie lalka . I gdyby pani raczyła wstąpić do sklepu …
… Wokulski ocknął się z tych dawnych wspomnień .
— Już mi lepiej — odparła .
— Po cóż by Wokulski miał sklep sprzedać i komu ?
Strefa ! … Raz będąc w obserwatorium rzucił okiem na klimatyczną mapę Europy i zapamiętał , że średnia temperatura Paryża jest o pięć stopni wyższą aniżeli Warszawy . Znaczy , że ów Paryż ma rocznie więcej o dwa tysiące stopni ciepła aniżeli Warszawa . A że ciepło jest siłą , i to potężną , jeżeli nie jedyną siłą twórczą , więc … zagadka rozwiązana …
— A chciała wziąć tę …
Po raucie u państwa Rzeżuchowskich Wokulski wrócił do siebie w niezwykłym nastroju ducha . Atak szału minął go i ustąpił miejsca apatycznemu spokojowi . Wokulski nie spał całą noc , ale stan ten nie wydawał mu się przykrym . Leżał spokojnie , nie myślał o niczym i tylko ciekawie przysłuchiwał się bijącym godzinom . Pierwsza … druga … trzecia …
Mocno uścisnął mu rękę i wyszedł . Wokulski przyznawał w duszy , że ten oryginał , udający marionetkę , ma jednak dużo sympatycznych przymiotów .
Pani Stawska zalała się łzami .
Na dworcu spostrzegł , że i tu jego osoba robi wrażenie . Sam zawiadowca przedstawił się i kazał mu dać oddzielny przedział ; nadkonduktor zaś prowadząc go do wagonu rzekł , że to on właśnie miał zamiar ofiarować mu wygodne miejsce , gdzie by można spać , pracować albo rozmawiać bez przeszkód .
„ A po co ? … Może po to , ażeby znowu spotkać pannę Izabelę , znowu stracić energię ? … ”
„ Wokulski jest to człowiek ogromnie zręczny i energiczny ! Gdybym miał takiego plenipotenta ( tu westchnął ) , nie pozbyłbym się majątku … No , już stało się : za to dziś go mam … Z kamienicy zostanie mi czterdzieści , nie — pięćdziesiąt , a może i sześćdziesiąt tysięcy rubli … Nie , nie przesadzajmy , niech pięćdziesiąt tysięcy , no — niechby tylko czterdzieści tysięcy … Dam mu to , on będzie mi płacił z osiem tysięcy rubli rocznie , resztę zaś ( jeżeli interes pójdzie w jego rękach , jak się spodziewam ) , resztę procentów — każę kapitalizować … Za pięć , sześć lat suma podwoi się , a już za dziesięć — może wzrosnąć w czwórnasób … Bo to w operacjach handlowych pieniądze szalenie się mnożą … Ale co ja mówię ! … Wokulski , jeżeli jest naprawdę genialnym kupcem , powinien mieć i z pewnością ma sto za sto . A w takim razie spojrzę mu w oczy i powiem bez ogródki : » Dawaj ty innym , mój dobrodzieju , piętnaście albo dwadzieścia procent rocznie , ale nie mnie , który się na tym rozumiem . I on , naturalnie , zobaczywszy , z kim ma do czynienia , zmięknie od razu i może nawet wykaże taki dochód , o jakim mi się nie śniło … ”
— Może z wilgoci . Czy ja wiem ! — odpowiedział furman .
— Doskonałe . Ale ja wolę dalej … Gorąco mi …
„ To taki piękny kawałek chleba w tak ciężkich czasach ! ”
— No , proszę cię , tylko mi jutro tak wyglądaj , a przekonasz się , że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany … Choć szkoda , żeś go wtedy odrzuciła ! … Mielibyście dziś ze sto albo sto pięćdziesiąt tysięcy rubli więcej … Wyobrażam sobie , że ten biedny chłopak z rozpaczy musiał bardzo wydawać pieniądze . Ale , ale … — dodała hrabina — czy prawda , że chcecie jechać z ojcem do Paryża ? …
Ale pan Tomasz uśmiechnął się i potrząsnął głową . W owym czasie dużo mówiono o zbliżającym się końcu starego świata , a pan Tomasz głęboko odczuwał to , z wielkimi trudnościami wydobywając pieniądze od swoich pełnomocników .
— Pan wychodzi ?
— Tak — rzekła prędko . — Wtedy lalka rusza oczyma i woła : mama ! … Ach , jaka ona zabawna , sama bym ją chciała mieć . Nazywa się Mimi . Kiedy Helunia zobaczyła ją pierwszy raz , złożyła ręce i stanęła jak posąg . A kiedy pani Krzeszowska dotknęła jej i lalka zaczęła mówić , Helunia zawołała :
— Co pan wiesz o tej pani Stawskiej ? — zapytałem Wirskiego .
— Stój ! … Pal ! …
— Więc możemy zobaczyć tragedię — zakończył Szuman . Wypił szklankę herbaty z cytryną i poszedł do siebie .
Pani Meliton przeszła twardą szkołę życia , w której nauczyła się nawet lekceważyć powszechnie przyjęte opinie .
Wokulski wciąż się śmiał .
— Ja ? … spisek ? … — powtarza panna Florentyna , przyciskając rękoma piersi . — Nie rozumiem cię , Belu …
Ale … nie powiedział tego ; spuścił głowę i wpadł w zwykłą sobie zadumę . Dałbym połowę mojej rocznej pensji , ażeby dowiedzieć się , o czym on wtedy myślał ? Może o pannie Łęckiej ? … Eh , znowu starość wyłazi … Cóż panna Łęcka ? ani umywała się do Stawskiej !
Wróciwszy do miasta Wokulski przede wszystkim kupił złoty medalion , umieścił w nim skrawek nowego metalu i zawiesił na szyi jak szkaplerz . Chciał przespacerować się , ale spostrzegł , że ruch uliczny męczy go ; więc poszedł do siebie .
Myślałem , że dostanę apopleksji .
„ A jeżeli i to , i tamto jest złudzeniem , jak owa łopatka albo chustka ważąca sto funtów ? … ”
Lampa gasła . Wokulski zdmuchnął ją i rzucił się na łóżko .
— A może mnie wysłać do uniwersytetu ? — zapytał Stach .
Na cudnej twarzy pani Heleny ukazał się rumieniec podobny do listka bladej róży na śniegu . Boska kobieta ! … O , dlaczegóż ja nie jestem Wokulskim … Dopieroż bym …
Pan Ignacy uczuł się głęboko obrażony . Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego .
— Czy ten człowiek — szepnęła — o którym mówisz , papo , nie jest jakim aferzystą , awanturnikiem ? …
— Świadectwo dostanie pan dobre — odparł Wokulski . — Pan Rzecki wypłaci panu pensję za następny kwartał , wreszcie — za pięć miesięcy … A powód jest ten , że ja i pan nie pasujemy do siebie … Zupełnie nie pasujemy . — Mój Ignacy , zrób z panem Mraczewskim rachunek do pierwszego października .
Była to jedna z tych chwil , kiedy natura hamuje swoje wielkie siły i zawiesza odwieczne prace , ażeby uwydatnić szczęście istot drobnych i znikomych .
— Szczególniej ostrożnym okazuje się hrabia Liciński . Nie rozumiem , co się z nim stało …
Zdziwiłem się zobaczywszy płomień nienawiści , jaki błysnął w oczach pani baronowej przy wymówieniu nazwy : Stawska .
— O ile wiem , umie pan jednak bawić się dobrze tam , gdzie mnie nie ma — odparła panna Izabela i odeszła .
„ Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham ? … Może trochę za późno , ale przez całe życie nie pozwalałem sobie na podobny zbytek . Kochają się miliony ludzi , kocha się cały świat czujący , dlaczegóż mnie jednemu miałoby to być zabronione ? Jeżeli zaś ten zasadniczy punkt ma rację bytu , to ma ją wszystko , co robię . Kto się chce żenić , musi posiadać majątek , więc — zdobyłem majątek . Musi zbliżyć się do wybranej kobiety — ja też zbliżyłem się . Musi troszczyć się o jej byt materialny i chronić od nieprzyjaciół — a ja robię jedno i drugie . Czy zaś w tym dobijaniu się o szczęście skrzywdziłem kogo ? czy zaniedbuję obowiązków względem społeczeństwa i bliźnich ? … Ach , ci kochani bliźni i to społeczeństwo , które nigdy nie troszczyło się o mnie i stawiało mi wszelkie przeszkody , a zawsze upomina się o ofiary z mojej strony … Lecz właśnie to , co oni dziś nazywają szaleństwem , popycha mnie do pełnienia jakichś fikcyjnych obowiązków . Gdyby nie ono , siedziałbym dziś jak mól w książkach i kilkaset osób miałoby mniejsze zarobki . Więc czego oni chcą ode mnie ? ” — pytał sam siebie w rozdrażnieniu .
Ze szczytu wzgórza zjechało dwu furgonistów ; każdy prowadził konia objuczonego pakami . Naprzeciw nich wybiegli nasi podoficerowie i wkrótce wrócili z pakietami nabojów . Wziąłem osiem , bo tyle mi brakowało w ładownicy , i zdziwiłem się : jakim sposobem mogłem je zgubić ?
Po czym natychmiast sam ubrał się w palto , energicznie naciągnął niezbyt całe kalosze i lekkim krokiem opuścił sądową salę ku zdziwieniu stójkowych , oskarżonych i świadków .
„ Co ja jej powiem i jak będę wyglądał ? ”
Lalka ( a nawet trzy podobne ) od dawna była przygotowana , ale tak się zmieszałem , że przez parę minut nie mogłem jej znaleźć . Śmieszny jest Klejn ze swoimi minami ; on gotów myśleć , że ja kocham się w pani Stawskiej .
Staruszka machnęła ręką , jakby odganiając muchę .
— Tak — mówił Wokulski — nie łamią form w warunkach zwykłych , ale w niezwykłych stosują się do prawidła : robić , jak wygodniej . Sam zresztą widywałem bardzo dystyngowanych lordów , którzy baraninę z ryżem jedli palcami , a rosół pili prosto z garnka .
— W rezultacie nic mnie to nie obchodzi — szepnął .
— Ja , rządca .
— Powiedz mi , czy ty zechcesz pracować ?
„ No — mówię w duchu — jużci chyba ten biedaczysko nie jest z towarzystwa ubezpieczeń . Ludzi tak obdartych tam nie trzymają … ”
„ Nie rozumiem tej kobiety ! — pomyślał . — Kiedy ona jest sobą , z kim ona jest sobą ? … ”
— Ja , nic … Padam do nóg wielmożnego pana … My tylko za interesem do pana hrabi … — tłomaczył się , zupełnie innym tonem , przed chwilą hałaśliwy Szpigelman .
Dopiero po chwili spostrzegł , że damą w kremowej sukni była panna Izabela . Siedziała na fotelu , z nieporównanym wdziękiem pochylona w jego stronę , i łagodnie patrząc mu w oczy mówiła :
— Nie , pani , nie mogę być wrogiem tych , którzy w niczym mi nie szkodzą . Sądzę tylko , że zajmują oni uprzywilejowane miejsca bez zasługi i że dla utrzymania się na nich apostołują w społeczeństwach pogardę dla pracy , a cześć dla próżniaczego zbytku .
— Za pozwoleniem — przerwał Starski — nie robię panu zarzutu , tylko owszem , uważam to za chlubny przykład dla wszystkich . Skądże pan jednak wie , czy człowiek , który żeni się lub wychodzi za mąż dla pieniędzy , nie ma również na widoku szlachetnych celów ? Moi rodzice podobno pobrali się z czystej miłości ; jednak przez całe życie nie byli szczęśliwi , a o mnie , owocu ich uczuć , to już nie ma co mówić … Tymczasem moja czcigodna babka , tu obecna , wyszła za mąż wbrew skłonności i dziś jest błogosławieństwem całej okolicy . Nawet lepiej — dodał całując prezesowę w rękę — gdyż poprawia błędy moich rodziców , którzy tak byli zajęci miłością , że zapomnieli o majątku dla mnie …
— Kasa jest tu — odezwał się Rzecki podbiegając do panny Florentyny . Wziął od niej pieniądze i oboje cofnęli się w głąb sklepu .
— Nic . Oddam go panu za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet … może taniej …
Później spadły na panią Stawską dwie duże klęski : proces o lalkę i utrata zarobków . Wokulski nie tylko nie wyparł się znajomości z nią , co przecież mógł zrobić , ale jeszcze uniewinnił ją w sądzie i ofiarował jej korzystne miejsce w sklepie .
I kiedy w ten sposób pan Tomasz dźwigał jarzmo stanowiska , panna Izabela trawiła się w samotności i ciszy swego pięknego lokalu . Nieraz Mikołaj już twardo drzemał w fotelu , panna Florentyna , zatkawszy sobie uszy watą , na dobre spała , a do pokoju panny Izabeli sen jeszcze nie zapukał odpędzany przez wspomnienia . Wtedy zrywała się z łóżka i odziana w lekki szlafroczek całymi godzinami chodziła po salonie , gdzie dywan głuszył jej kroki i tylko tyle było światła , ile go rzucały dwie skąpe latarnie uliczne .
I to jest kupiec ? … To jest błazeństwo , mówię , nie kupiectwo ! …
Baron odprowadziwszy Rzeckiego do drzwi , nie mogąc wytrzymać , odezwał się do Leona :
Z drugiego pokoju wyjrzała Helcia .
Nie brakło nawet ( o czym siostry mówiły z pobożną zgrozą i rumieniąc się ) , nie brakło nawet kobiety upadłej , którą Wokulski wydobył z nędzy , oddał do magdalenek i ostatecznie zrobił z niej uczciwą kobietę , o ile ( mówiły siostry ) taka osoba może być uczciwą kobietą .
— Cóż będziesz robił po obiedzie ? — pytam .
— Rewirowy ! — krzyknęła pani Misiewiczowa .
— O , panie sędzio ! — krzyknęła baronowa . — Córka świadczy przeciw matce …
Eh ! stary Pan Bóg więcej wie od Szumana ; a On chyba nie pozwoli zmarnować się Stachowi …
— Daj mi parasol , no … i krawat . Sam wybierz . Będę dziś jedynym gościem i w dodatku zapłacę gotówką .
W tej chwili tuż obok konfesjonału stanęła , a potem uklękła osoba młoda , ubrana bardzo starannie , z małą dziewczynką .
— Pojmuję pana — zakończył hrabia . — Szlachcic , choćby się odział w skórę przemysłowca , musi wyleźć z niej przy lada okazji . Pan zaś , proszę mi wybaczyć śmiałość , jesteś przede wszystkim szlachcicem , i to w angielskiej edycji , jakim każdy z nas być powinien .
— Czyliżbym naprawdę ? …
Milczący dotychczas egiptolog zakomenderował , przeciwnicy wycelowawszy pistolety ruszyli . Baron zmierzył Wokulskiemu w prawy obojczyk i zniżając pistolet , delikatnie przycisnął cyngiel . W ostatniej chwili pochyliły mu się binokle ; pistolet zboczył na włos , wypalił i — kula przeleciała o kilka cali od ramienia Wokulskiego .
— Tak to rozumiem — odparł Leon . — Jeżeli tam jest parę pokoików , to mogę nawet mieszkać z kucharzem …
Znalazłszy się w Łazienkach wyskakiwał z powozu i biegł nad sadzawkę , gdzie zazwyczaj spacerowała hrabina lubiąca karmić łabędzie . Przychodził zawczasu , a wtedy padał gdzieś na ławkę , zalany zimnym potem , i siedział bez ruchu , z oczyma skierowanymi w stronę pałacu , zapominając o świecie .
— Gut Morgen , Grossmutter !
— Będzie się pan fatygował …
— To nic — mówił pan Tomasz z uśmiechem . — Krótka szyja , upał i irytacja … Chwilę odpocznę …
— Widzisz , że nie rozumiesz . Zaraz wyjaśniłbym ci to , ale — takim znużony , że się trochę prześpię …
Potem śniły mu się obszerne węgierskie równiny , granatowe i białe linie wojsk , przysłoniętych chmurą dymu … Nazajutrz miewał posępny humor i skarżył się na ból głowy .
— Ale lepszym za sześćdziesiąt pięć tysięcy …
Załatwiwszy się z wiernym sługą , baron legł na łóżku i począł zastanawiać się nad swoim opłakanym położeniem .
— To nie uprzejmość , pani , to uczciwość szlachetnego człowieka ! — wtrącił rządca . — Mnie pan Wokulski również zniżył komorne i przyjąłem … Ulica , proszę pani , trzeciorzędna , ruch mały …
Ładnych rzeczy dowiaduję się na wstępie !
Na jej twarzy znać było ślady łez . Podniosła na Wokulskiego apatyczne wejrzenie i odparła :
— Więc ten młody człowiek ma przekonania ? … — zawołała panna Izabela . — To ciekawe ! …
— Co za pani Stawska ! — mówił doktór . — Tu chodzi o grubszą rybkę , o pannę Łęcką , w którą ten wariat wdeptał bez ratunku . Już zaczyna poznawać , jakie to ziółko , cierpi , gryzie się , ale oderwać się od niej nie może . Najgorsza rzecz spóźnione amory , osobliwie , kiedy trafią na takiego diabła jak Wokulski .
Czasami na tle szarych dni , w których zdawało mu się , że na jego głowę wali się cały świat pałaców , fontann , rzeźb , obrazów i machin , trafiał się wypadek , który przypominał mu , że on nie jest złudzeniem , ale rzeczywistym człowiekiem , chorym na raka w duszy .
— O , ma pan , jaka to oryginalna kobieta z tej prezesowej ! — rzekł Ochocki wskazując na sztachety . — Widzi pan te pałace ? … To wszystko czwórniaki , mieszkania parobków . A tamten dom — to ochrona dla parobcząt ; bawi się ich ze trzydzieści sztuk , wszystkie umyte i obłatane jak książątka … A ta znowu willa to przytułek dla starców , których w tej chwili jest czworo ; uprzyjemniają sobie wakacje czyszcząc włosień na materace do gościnnych pokojów . Tułałem się po rozmaitych okolicach kraju i wszędzie widziałem , że parobcy mieszkają jak świnie , a ich dzieci harcują po błocie jak prosięta … Ale kiedym tu pierwszy raz zajechał , przetarłem oczy . Zdawało mi się , że jestem na wyspie Utopii albo na kartce nudnego a cnotliwego romansu , w którym autor opisuje , jakimi szlachcice być powinni , lecz jakimi nigdy nie będą . Imponuje mi ta staruszka … A gdybyś pan jeszcze wiedział , jaką ona ma bibliotekę , co czyta … Zgłupiałem , kiedy raz zażądała , abym jej objaśnił pewne punkta transformizmu , którym dlatego tylko brzydzi się , że uznał walkę o byt za fundamentalne prawo natury .
— Przesąd ? … nie powiem — rzekł Wokulski . — Jest to tylko przeniesienie zwyczaju z warunków , gdzie on jest stosowny , do warunków , gdzie nim nie jest .
Dopiero odwróciwszy się Wokulski spostrzegł przy samych drzwiach żelazną szafę wmurowaną w ścianę , łóżko okryte podartą kołdrą , z której wyłaziła brudna wata , pod oknem stolik z papierami , a przed nim fotel obity skórą , popękaną i wytartą .
— Dlatego , że mieszkam daleko stąd , a nie mam na fiakra .
I nadludzkim wysiłkiem woli odegnał w końcu przywidzenia . Znowu odzyskał humor i bardzo wesoło począł rozmawiać z panią Wąsowską .
— Miałabym jeden triumf więcej .
— Wyobraź pan sobie , że z okazji twego tu przybycia … Słyszysz , panie Stanisławie ? … Z okazji twojej wizyty u nas ja pogodziłem się z panią Joanną , z moją siostrą … Ale pan zbladłeś ? … Znajdziesz tu wielu znajomych … Nie wyobrażaj sobie , że arystokracja jest tak straszną …
— Mój kuzynie — mówił — myślę , że nie zdajesz sobie należycie sprawy z kwestii rodów . Cóż to są wielkie rody ? Są nimi takie , których przodkowie byli hetmanami , senatorami , wojewodami , czyli po dzisiejszemu : marszałkami , członkami izby wyższej lub prefektami departamentów . No — a przecie takich panów znamy , nic w nich nadzwyczajnego … Jedzą , piją , grają w karty , umizgają się do kobiet , zaciągają długi — jak reszta śmiertelników , od których są niekiedy głupsi .
Na ścianach u ciotki wisieli sami święci ; ale jakkolwiek było ich sporo , nie dorównali jednak liczbą Napoleonom , którymi ojciec przyozdabiał swój pokój . Był tam jeden Napoleon w Egipcie , drugi pod Wagram , trzeci pod Austerlitz , czwarty pod Moskwą , piąty w dniu koronacji , szósty w apoteozie . Gdy zaś ciotka zgorszona tyloma świeckimi obrazami , zawiesiła na ścianie mosiężny krucyfiks , ojciec , ażeby — jak mówił — nie obrazić Napoleona , kupił sobie jego brązowe popiersie i także umieścił je nad łóżkiem .
Było mi na przemian zimno i gorąco , kiedym słuchał tej perory wypowiadanej silnym kontraltem przy gościach . Ledwiem babę wyciągnął do mego mieszkania i uprosiłem , ażeby nam wytoczyła proces o szkody i straty .
W tej chwili obudziła się w nim radość i wielka życzliwość dla oszukiwanego barona .
Rzecki schwycił się obu rękoma za głowę .
Rzecz dziwna ! przecie miał już ustaloną opinię hojnego filantropa . Członkowie Towarzystwa Dobroczynności we frakach składali mu podziękowania za ofiarę dla wiecznie łaknącej instytucji ; hrabina Karolowa we wszystkich salonach opowiadała o pieniądzach , które złożył na jej ochronę ; jego służba i subiekci sławili go za podwyższenie im pensji . Ale Wokulskiemu rzeczy te nie sprawiały żadnej przyjemności , tak jak on sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi . Rzucał tysiące rubli do kas urzędowych dobroczyńców , ażeby kupić za to rozgłos nie pytając , co się zrobi z pieniędzmi .
— Co mi pan dajesz adresy ? — odparł Szprot . — Mam panu przysłać partię kortu czy co ? …
— I wyrzekłby się pan spodziewanego zysku ? … Dlaczegóż to ? … — przerwała mu z pośpiechem .
— Ma . Także dobra kobiecina .
Panna Florentyna siada nieśmiało na fotelu , delikatnie bierze z biurka nożyk i z największą ostrożnością przecina kopertę . Kładzie na biurku nożyk , potem kopertę , rozwija papier i cichym , melodyjnym głosem czyta list pisany po francusku :
Panna Florentyna spojrzała jej w oczy i poruszyła głową .
— Geniusz ! — cicho szepnął pan Ignacy mrugając na Lisieckiego , który pogardliwie ruszył ustami .
— No , to w altance , ale nie w krzakach — odpowiedziała młoda dziewczyna z koszykiem w ręku .
— Z pewnością musi to być bardzo droga zabawka — wtrąciła pani Misiewiczowa .
Niebawem pożegnała Wokulskiego radząc mu przejść się po parku .
Po trzecie — mały Lulu jeszcze w tym roku zostanie cesarzem Francuzów pod imieniem Napoleona IV , zbije Niemców na bryndzę i zrobi sprawiedliwość na całym świecie , co mi jeszcze przepowiadał śp. mój ojciec .
— Natychmiast .
Zdawało się jej , że powozem jedzie przez jakąś znaną miejscowość . Krajobraz jest podobny do olbrzymiego pierścienia , utworzonego z lasów i zielonych gór , a jej powóz znajduje się na krawędzi pierścienia i zjeżdża na dół . Czy on zjeżdża ? bo ani zbliża się do niczego , ani od niczego nie oddala , tak jakby stał w miejscu . Ale zjeżdża : widać to po wizerunku słońca , które odbija się w lakierowanym skrzydle powozu i drgając , z wolna posuwa się w tył . Zresztą słychać turkot … To turkot dorożki na ulicy ? … Nie , to turkoczą machiny pracujące gdzieś w głębi owego pierścienia gór i lasów . Widać tam nawet , na dole , jakby jezioro czarnych dymów i białych par , ujęte w ramę zieloności .
Baron tak zmieszał się , że przez chwilę siedział bez ruchu i głosu . Nareszcie wybąkał :
Zmartwił się , posmutniał , ale — nie pojechał na pogrzeb staruszki , która dała mu tyle dowodów życzliwości . Nie miał odwagi rozstać się z panną Izabelą nawet na kilka dni …
— Twój ojciec ma słuszność — odparła hrabina — ten człowiek może być użyteczny . Zresztą za granicą podobne stosunki należą do dobrego tonu .
— Oj , do licha … — szepnąłem . — To zły znak …
Od tej pory nie mogła ukryć zakłopotania , ile razy wymawiano przy niej to nazwisko ; czuła jakiś żal , nie wiedziała jednak , czy do niego , czy do siebie ? Ale najprędzej do siebie , gdyż pani Stawska nigdy do nikogo nie czuła żalu ; a wreszcie — cóż on temu winien , że ona jest taka zabawna i bez powodu wstydzi się ? …
— O , pozwalają .
— Phy ! — mruknął rządca . — Wreszcie powiedz pani starszej …
— Oszczercy są wszędzie .
— Prawie . Jest to rzecz , która mogła mnie wyciągnąć z kraju , a cały mój majątek i resztę życia utopić w nowej pracy . Może byłaby ona stratą czasu , maniactwem , ale w każdym razie myśl o niej była jedyną rywalką pani . Jedyną … — powtórzył z naciskiem .
Ale Stach podał jej rękę , adwokat pani Stawskiej , Wirski wziął za rączkę Helunię , a ja asystowałem Mariannie i tak weszliśmy do biura sędziego pokoju .
— Jużci we Francji .
— Zawsze jednak , kochany Stachu , rozejrzyj się w sytuacji , a może sam się cofniesz …
— Doskonale ! — odpowiedziała z mocą . — Jeszcze wczoraj bałam się okropnie ; ale już po spowiedzi lżej odetchnęłam , a od chwili kiedy tu jestem , czuję się zupełnie spokojną .
* Wszystkie * razem na wojnie strasznie goni ,
Suzin pociągnął łyk szampana i oparłszy na brzuchu ręce ozdobione pierścieniami rzekł :
— U nas , panie Stanisławie — mówiła prezesowa — jest taki zwyczaj , że schodzimy się wszyscy obowiązkowo tylko do stołu . Poza tym każdy robi , co mu się podoba . Radzę ci więc , jeżeli boisz się nudów , pilnować się Kazi Wąsowskiej .
Wbrew przewidywaniom Leona baron przybył do swej małżonki nie o czwartej , ale dopiero około piątej .
— Nie , pani .
— Ptaszki sztuczne . Mów paciorek .
W pół godziny wjechali znowu na wzgórza , z których widać było dwór prezesowej . Pani Wąsowska nagle zawróciła konia i bystro patrząc na Wokulskiego spytała :
Zakrystian w szafirowych okularach kłania się , poruszając przy tym lewą łopatką , i odpowiada :
— Panie Wokulski — rzekła wyciągając wachlarz w kierunku framugi .
— I gdzież pani ma zamiar umieścić się ?
— Nie doczekamy tego .
Potem przychodził Franc Mincel , Jan Mincel , August Katz , a na końcu ja . Każdy całował staruszkę w suchą rękę , porysowaną niebieskimi żyłami , każdy mówił :
Przeszedł się parę razy po pokoju ( silnie marszcząc brwi ) , potrącił krzesło , zabębnił na szybie i nagle stanął przede mną .
Ochocki zrobił wielką minę , która miała oznaczać , że nie pojedzie z panią Wąsowską . Nachmurzywszy się jednak jeszcze bardziej , wziął kapelusz i wyszedł .
Tymczasem Konstanty , wciąż stojąc na progu , zaczął z politowaniem kiwać głową , aż zniecierpliwiony odezwał się :
Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie , z hebanową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie ( on bo ma jakieś niepewne spojrzenie ) , pyta :
— Zresztą — dodała wzruszając ramionami — mężczyźni w tak bezceremonialny sposób zaszczycają nas swoim uwielbieniem , że nie tylko już nie dziwię się ich nadskakiwaniu albo impertynenckim spojrzeniom , ale temu , gdy jest inaczej . Jeżeli w salonie spotkam człowieka , który mi nie mówi o swej sympatii i cierpieniach albo nie milczy posępnie w sposób zdradzający jeszcze większą sympatię i cierpienia , albo nie okazuje mi lodowatej obojętności , co ma być oznaką najwyższej sympatii i cierpień , wtedy — czuję , że mi czegoś brak , jak gdybym zapomniała wachlarza albo chusteczki … O , ja ich znam ! tych wszystkich donżuanów , poetów , filozofów , bohaterów , te wszystkie tkliwe , bezinteresowne , złamane , rozmarzone albo silne dusze … Znam całą tę maskaradę i zapewniam cię , że dobrze się nią bawię . Cha ! cha ! cha ! … jacy oni śmieszni …
Zadzwonił raz , drugi , trzeci … Wreszcie sam wybiegł na korytarz wołając :
Gorąco mi się zrobiło .
XI . Damy i kobiety
— Ja tam nie umrę , dopóki o nim nie usłyszę .
— Napisz do mnie list na dzień przed przybyciem . Prawie ciągle siedzę w domu ocierając kurze z moich retort ! …
— Mówię na mocy moich przeczuć , które ostrzegają … wołają , że ten człowiek po to jeździł na wojnę , ażeby mnie zdobyć . I ledwie wrócił , już mnie ze wszystkich stron obsacza … Ale niech się strzeże ! … Chce mnie kupić ? dobrze , niech kupuje ! … przekona się , że jestem bardzo droga … Chce mnie złapać w sieci ? … Dobrze , niech je rozsnuwa … ale ja mu się wymknę , choćby — w objęcia marszałka … O Boże ! nawet nie domyślałam się , jak głęboką jest przepaść , w którą spadamy , dopóki nie zobaczyłam takiego dna . Z salonów Kwirynału do sklepu … To już nawet nie upadek , to hańba …
A gdyby nareszcie , posiadając majątek , zakochał się w arystokratycznej pannie , nie napotkałby tylu przeszkód w zbliżeniu się do niej . Mógłby ją poznać i albo wytrzeźwiałby , albo zdobyłby jej wzajemność . W żadnym zaś wypadku nie traktowano by go jak Murzyna w Ameryce .
— Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę .
Uścisnął Wokulskiemu rękę , zbiegł ze wzgórza i zniknął między drzewami .
Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość . Był to znakomity adwokat , przyjaciel i prawa ręka księcia ; lubił mówić kwieciście , wybijając takt ręką i przysłuchując się własnym frazesom , które zawsze znajdował wybornymi .
Już postawiłem nogę na stopniu fury , kiedy ten sam Żydek odciągnął mnie drugi raz na stronę .
„ Tak , to musi być Paweł ” — myśli pan Ignacy .
Bulwar tutaj , kanały i woda źródlana na górze i — można by ocalić rokrocznie kilka tysięcy ludzi od śmierci , a kilkadziesiąt tysięcy od chorób … Niewielka praca , a zysk nieobliczony ; natura umie wynagradzać . ”
— Jeżeli pan nie ma nic przeciw temu — przerwała panna Izabela uśmiechając się do Wokulskiego — to przejdziemy do salonu , a ojciec tymczasem odpisze …
Służący wyszedł z nim na korytarz , dotknął dzwonka , coś powiedział przez tubę i wprowadził Wokulskiego do windy . W minutę później Wokulski był na pierwszym piętrze , a gdy opuszczał windę , zastąpił mu drogę jakiś dystyngowany pan , z niedużymi wąsami , we fraku i białym krawacie .
Do sklepu weszło jeszcze parę osób , do których niechętnie zwrócił się Mraczewski , powoli wiążąc paczki .
— Pański brat , inżynier , jeździł za zarobkiem jeszcze dalej — odezwał się półgłos .
— Stachu …
— Bo ja jeszcze , z przeproszeniem łaski pańskiej , chciałbym się ożenić … Tylko nie wiem …
Był już na rozległym placu Ujazdowskim , w którego południowej części znajdowały się zabawy ludowe . Pomieszane dźwięki katarynek , odgłosy trąb i zgiełk kilkunastutysiącznego tłumu ogarniał go jak fala nadpływającej powodzi . Widział jak na dłoni długi szereg huśtawek , kołyszących się w prawo i w lewo niby ogromne wahadła o potężnym rozmachu . Potem drugi szereg — szybko kręcących się namiotów , z dachami w różnokolorowe pasy . Potem trzeci szereg — bud zielonych , czerwonych i żółtych , gdzie przy wejściu jaśniały potworne malowidła , a na dachu ukazywali się jaskrawo odziani pajace albo olbrzymie lalki . A we środku placu — dwa wysokie słupy , na które teraz właśnie wspinali się amatorowie frakowych garniturów i kilkurublowych zegarków .
— Ani myślę . Niech pan tak obejrzy .
W początkach maja wprowadziliśmy się do nowego sklepu , który obejmuje pięć ogromnych salonów . W pierwszym pokoju , na lewo , mieszczą się same ruskie tkaniny : perkale , kretony , jedwabie i aksamity . Drugi pokój zajęty jest w połowie na te same tkaniny , a w połowie na drobiazgi do ubrania służące : kapelusze , kołnierzyki , krawaty , parasolki . W salonie frontowym najwykwintniejsza galanteria : brązy , majoliki , kryształy , kość słoniowa . Następny pokój na prawo lokuje zabawki tudzież wyroby z drzewa i metalów , a w ostatnim pokoju na prawo są towary z gumy i skóry .
Węgiełek wcale nie zmieszał się tą propozycją ; owszem , uśmiechnął się i zaczął :
Odczepiłem mu ręce od moich klap i odparłem :
— Czy mogę spytać — rzekła drżącym głosem — ile panu winien jest ten pan , który dopiero co wyszedł ? …
— I dlaczegóż to stajesz pan nad grobem ? — spytał Wokulski .
Ledwie jednak stanął przed bramą , wnet trzej dorożkarze na widok jasnego paltota i białego kapelusza współcześnie zacięli konie . Jeden wjechał drugiemu dyszlem w otwarty powóz , trzeci zaś chcąc ich wyminąć o mało nie rozbił tragarza niosącego ciężką szafę . Wszczął się hałas , bitwa na baty , świstanie policjantów , zbiegowisko i w rezultacie — dwaj najgorętsi dorożkarze sami siebie własnymi powozami odwieźli do cyrkułu .
„ Oszalałem ? ” — mruknął .
— O ! … ciekawy pan ! … — wrzasnęła . — Za to , że mu gospodarz pensji nie płaci .
— Mam do pana prośbę , panie Szlangbaum …
— Dziwnie mi wygląda to twoje wybieranie się w drogę — rzekłem . — Może masz mi co powiedzieć ? …
Na drugi dzień był u niej Rzecki ; przyszedł z miną zakłopotaną , a gdy mu wszystko opowiedziała , wyszedł złamany .
Spostrzegł również , że pani Stawska nigdy nie zajmuje się sobą . Kiedy skończy ze sklepem , myśli o Heluni , służy matce , troszczy się interesami służącej i mnóstwa ludzi obcych , po największej części biedaków , którzy niczym odwdzięczyć się jej nie mogli . Gdy zaś i tych kiedy zabrakło , wówczas zagląda do klatki kanarka , ażeby mu zmienić wodę albo dosypać ziarna .
„ Jużci , ten ma , czego pragnął . Ja , ledwiem zbliżył się do źródła , widzę , że nie tylko ono znikło , ale nawet wysychają moje pragnienia . Pomimo to mnie zazdroszczą , a nad nim każą się litować . Co za potworne nieporozumienie ! ”
Tak było dawniej i było dobrze , według zgodnej opinii wszystkich matron . Dziś zapomniano o tym i jest źle : mnożą się mezalianse i upadają wielkie rodziny .
Wokulski słuchał i patrzył . Panna Izabela rozmawiała naturalnie , w bardzo spokojny sposób , żartując ze Starskiego , który wcale nie zdawał się tym martwić . Natomiast od czasu do czasu spoglądał ukradkiem na pannę Ewelinę Janocką , która szepcząc z baronem , rumieniła się i bladła .
— Gdybym nawet był niezwykłym , to tylko przez cierpienia , nie przez szczęście . A tym mniej nie przez wydatki .
— Jeszcze by też nie były , jak pan przychodzi — odpowiedziała mrużąc oczy .
— Wychodzisz ? … Może zajrzysz do tamtego sklepu — rzekł .
— Wieszże ty — mówiła prezesowa — że w chwili ostatniego z nim pożegnania myśleliśmy : czy by się do tej studni nie rzucić ? Nikt by nas tam nie odszukał i na wieki zostalibyśmy razem . Zwyczajnie — szalona młodość …
— Pan miał — rzekła — nieporozumienie z panem Krzeszowskim …
— Tek .
— Jest to jeden z tych młodych ludzi , których całą ozdobę stanowiły widoki na duży spadek . Czy nie mam racji ? …
— Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — odzywał się jękliwie baron .
— Jaśnie pani prosi do stołu .
— Nie rozumiem pana , panie baronie — przerwał mu nagle Wokulski .
— Cóż znowu z tym siodłem ! — zawołała nagle . — Mój panie , popręg mi się odpiął … proszę zobaczyć …
Od paru lat pan Tomasz nie ruszał się z Warszawy , za mało mając już pieniędzy , ażeby błyszczeć na dworach . Za to jego mieszkanie stało się ogniskiem eleganckiego świata i było nim aż do czasu rozejścia się pogłosek , że pan Tomasz postradał nie tylko swój majątek , ale nawet posag panny Izabeli .
„ Dziwny pies łańcuchowy ! ” — pomyślał Wokulski .
Jej adwokat szybko odchodzi od stołu i biegnie bronić zabójcy .
Panna Izabela lekko się zarumieniła .
Rozmowa urwała się , Wokulski złożył album , wstał z krzesła i ukłoniwszy się pannie Izabeli i Starskiemu , z wolna poszedł za służącym .
Cwałuję tedy na ulicę , buch ! w dorożkę , jadę jak trzy lokomotywy i wpadam jak raca kongrewska do tej pięknej , tej szlachetnej , tej nieszczęśliwej , tej od wszystkich opuszczonej pani Heleny . Mam pełne piersi wesołych okrzyków i otwierając drzwi chcę zawołać ze śmiechem : „ Kpijcie , panie , z całego świata ! … ” Wtem wchodzę i — cały mój dobry humor zostaje za progiem .
— Ale co dotychczas robił pan Starski ?
I zaczął mówić jakby do siebie .
Może gdyby nasz magazyn ( z pewnością jest to magazyn , a w dodatku pierwszorzędny magazyn ! ) , otóż gdyby on rozwijał się stopniowo , gdybyśmy co rok przybierali po jednym subiekcie — nowy człowiek wsiąknąłby między starych i istniałaby harmonia . Ale jak od razu przybyło pięciu ludzi świeżych , jak jeden drugiemu często gęsto wchodzi w drogę ( bo w tak krótkim czasie nie można ani towarów należycie uporządkować , ani każdemu określić sfery jego obowiązków ) , jest naturalnym , że muszą wyradzać się niesnaski . No , ale co ja mam się wdawać w krytykę czynności pryncypała i jeszcze człowieka , który ma więcej rozumu aniżeli my wszyscy …
„ A jednak ten Mraczewski jest infamis ! — myślał . — Jak można mówić takie rzeczy w sklepie ? » Za parę dni otrzymam bilecik , a potem — schadzka ! … Ha , sama sobie winna , nie trzeba kokietować błaznów … Zresztą — wszystko mi jedno . ”
— Uspokoi się Milerowa — rzekł Wokulski — jak oddam sklep Stawskiej , a ją zrobię kasjerką .
— Nie rozumiem pana .
— Zapłacę , panie — mówił szlochając inkasent — zapłacę , ale niech mi pan rozłoży choć na parę lat . Toż te pięćset rubli , co mam u panów , to mój cały majątek . Chłopiec skończył szkoły i chce uczyć się na doktora , a i starość za pasem … Bóg i pan wie , co się człowiek napracuje , nim zbierze taki grosz … Musiałbym się drugi raz urodzić , ażeby znowu go zebrać …
— A tak , to już się nawet nie ożenisz ? — spytałem .
Była pewna , że pierwszym człowiekiem , który ją powita , będzie Wokulski , i postanowiła traktować go z najwyższą pogardą .
Staliśmy na wzniesionym miejscu , skąd widać było idącą za nami brygadę . Zaznaczał ją rudy obłok kurzu , ciągnący się wzdłuż gościńca ze dwie albo i trzy wiorsty .
Chociaż kupiec galanteryjny , a do tego jeżdżący własnym powozem , nie musi być tak zabawny jak chłop …
— Dawno ?
— Ma pan słuszność — pochwaliła mnie siwowłosa dama . — Porządek w mieszkaniu to pierwsza zasada , której przestrzegamy … Nawet jeżeli Helunia potnie kiedy papierki i rzuci je na podłogę , zaraz zmiata je Franusia …
W tej chwili mdło mi się zrobiło ; obok szachów bowiem spostrzegłem dwie trupie główki : w jednej był tytuń , a w drugiej … cukier ! …
Na to pani Małgorzata znowu w płacz . Z rozpaczy po śmierci męża wpadła nawet w taki gniew zapalczywy , że nazwała mnie ze trzy razy niedołęgą , człowiekiem nie znającym życia , potworem … Nareszcie powiedziała mi , żebym poszedł precz , gdyż ona sama da sobie radę ze sklepem . Potem przeprosiła mnie i zaklęła na wszystkie sakramenta , abym nie obrażał się za słowa , które jej żal dyktuje .
Na dnie potoku , jeszcze za małości dziadusia , leżał jeden spory kamień , jakby nim kto dziurę zatykał . W rzeczy samej była tam dziura , właśnie nawet okno do podziemiów , gdzie są zachowane wielkie skarby , jakich by na całym świecie nie znalazł . A między tymi majątkami , na szczerozłotym łóżku , śpi panna , może nawet jaka hrabini , bardzo śliczności i bogato odziana . Mówią , że za to samo , co ona ma we włosach , kupiłby wszystkie dobra od Zasławia do Otrocza .
— Może choć od października zacznie pan płacić ?
Pan Ignacy posiedział jeszcze z kwadrans w milczeniu . Herbata nie smakowała mu , głowa go bolała . Dokończył szklanki i spojrzawszy na zegarek opuścił mieszkanie przyjaciela mówiąc na pożegnanie :
— Bardzo dobry zwyczaj — odparł uradowany Rzecki . Prędko wydobył krawat z szuflady i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu . — Po strąceniu rabatu — dodał — jako handlujący , zapłacisz siedem rubli . Pyszny parasol … Bagatela …
Ochocki podał jej rękę , ale miał minę tak zakłopotaną i kapelusz tak wsadzony na bakier , że pani Wąsowska nie mogła pohamować nadmiaru wesołości , co na twarzy panny Felicji wywołało nową serię rumieńców , a Ochockiego zmusiło do rzucenia wdówce kilku gniewnych spojrzeń .
— O tak … w przedpokoju …
„ Co on za geniusz ? — mówił do siebie Wokulski — to zwyczajny marzyciel ! … I panna Izabela taka sama kobieta jak inne … Wyjdzie za mnie — dobrze ; nie wyjdzie — to przecież nie umrę . ”
„ Co za głupstwo ! — myślał . — Choćby nawet i ona , więc cóż z tego ? … Jest taką samą kobietą jak pani Wąsowska , panna Felicja , panna Ewelina … A ja znowu nie jestem takim jak baron … ”
— Pan Rzecki — odparła rumieniąc się .
„ Pierwej szedłem na lewo — myślał — teraz pójdę w prawo … ”
— Spodziewałem się .
Traf zdarzył , iż po kilku latach żona umarła zostawiając mu dość spory majątek . Pochowawszy ją , Wokulski odsunął się nieco od sklepu , a znowu zbliżył się do książek . I może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem , gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli .
„ Despota … tyran … ”
— Dziękuję ci , panie Stanisławie — mówił — i za pomoc , i za zajęcie się moimi interesami … Co za farsa z tym Szlangbaumem ! … Ale … ale … Belcia prosi cię jutro na obiad … Pieniądze odbierz od adwokata naszego księcia , a co do procentu , który będziesz łaskaw …
— Zdaje mi się , że to jest metal drukarski .
— Cicho ! … na Boga , cicho ! … Niech pan Szpigelman przyjdzie jutro … Przecież pan Szpigelman wie , że są pieniądze …
Wziął ze stołu stalowy sześcian i podawszy go Wokulskiemu mówił :
— Co to ja ! … — odparł stary Żyd . — Ale ja , panie , mam po Henryku wnuczka , co mu dopiero dziewięć lat , i niech no pan słucha , jaki on do mnie w tamten tydzień list napisał . „ Mój dziadku — on pisał , ten mały Michaś — ja potrzebuje takie szarade :
— Czego pani baronowa chce od domu ? — spytałem .
— Wiesz , mój Stachu — odezwał się , gdy zostali sami — że lepiej zrobisz nie mieszając się do sklepu . Z góry wiedziałem , że całej sumy nie każesz mu zwracać ; ja sam nie żądałbym tego . Ale ze sto rubli , tytułem kary , powinien był gałgan zapłacić … Zresztą , pal diabli , można mu było i wszystko darować : ale należało choć z parę tygodni utrzymać w niepewności … Inaczej lepiej od razu zamknąć budę .
— Przepraszam — mówię — ale nie rozumiem . ( Myślałem , że robi aluzję do procesu pani Stawskiej . ) Nie rozumiem — mówię — panie radco .
Wokulski ukłonił się , panna Izabela nieznacznie ściągnęła brwi , a pan Tomasz rzekł :
— Pierwszy raz spadło to na mnie w czasie przeprawy przez Dunaj trwającej od wieczora do nocy . Płynąłem sam i Cygan przewoźnik . Nie mogąc rozmawiać przypatrywałem się okolicy . Były w tym miejscu piaszczyste brzegi , jak u nas . I drzewa podobne do naszych wierzb , wzgórza porośnięte leszczyną i kępy lasów sosnowych . Przez chwilę zdawało mi się , że jestem w kraju , i że nim noc zapadnie , znowu was zobaczę . Noc zapadła , ale jednocześnie zniknęły mi z oczu brzegi . Byłem sam na ogromnej smudze wody , w której odbijały się nikłe gwiazdy .
— Niech pani mówi dalej .
— Kobiety , panie Ochocki .
— To nie moja wina — odparł zirytowany Wokulski . — Nie moja wina , że ci , z którymi łączą mnie stosunki , domagają się , ażebym sklep sprzedał . Prawda , że społeczność straci , ale też i społeczność chce tego .
Przez cały ten czas służąca baronowej zachowywała się w sposób bardzo dwuznaczny : czerwieniła się , bladła , kryła się między ławki …
— Marysiu ! … chodź do nas … — wołał bas .
Idąc prawym chodnikiem dostrzegł Wokulski na lewo , mniej więcej w połowie ulicy , dom niezwykle żółtej barwy . Warszawa posiada bardzo wiele żółtych domów ; jest to chyba najżółciejsze miasto pod słońcem . Ta jednak kamienica wydawała się żółciejszą od innych i na wystawie przedmiotów żółtych ( jakiej zapewne doczekamy się kiedyś ) otrzymałaby pierwszą nagrodę .
— Patrzaj — mówi Suzin — to ulica Lafayette , a ot bulwar Magenta . Jedziem wciąż Lafayettem aż do hotelu przy Operze . Powiadam tobie , cud , nie miasto ! No , a jak zobaczysz Elizejskie Pola , a potem między Sekwaną i Rivoli … Eh ! ja tobie mówię , cud , nie miasto … Kobiety tylko trochę zanadto wypychają się . Ale tu inszy smak … Na wszelki sposób cieszę się , żeś przyjechał ; pięćdziesiąt albo i więcej tysięcy rubli to nie nic … Ot , widzisz , Opera , a ot bulwar Kapucyński , a ot nasza chata .
Ukłoniliśmy się sobie nawzajem i wyszliśmy obaj z rządcą . Młody człowiek zamknął za nami drzwi , lecz za chwilę wybiegł na schody i zawołał :
— Przyszedł ten pan , czo już u nas bywał — odparł służący i zapuścił wzrok do pracowni . Ale oprócz kajetu na stole i rudych faworytów na obliczu pana Colinsa nie dopatrzył nic szczególnego .
— Więc teraz jedziemy do mnie na obiad .
— Pan dobrodziej miał majątek ? — spytałem .
Służący wyszedł . Stach powoli otworzył kopertę , przeczytał i — rozdarłszy list na kilka kawałków , rzucił go pod piec .
— Bardzo dziękuję .
Podniósł się z ławki i szedł naprzeciw nich jak lunatyk , bez tchu . Tak , to jest panna Izabela : prowadzi ciotkę i o czymś z nią rozmawia .
Dziś zbudziło się w niej podobnego rodzaju pragnienie .
Milczenie . W piwnicy zrobiło się pusto .
— Przepraszam . Nie twierdzę , że nie starałem się o jej względy , ale przysięgam na honor , że jest to najszlachetniejsza kobieta , jaką spotkałem w życiu . Niech pani nie obraża ten superlatyw zastosowany do osoby obcej i niech pani raczy mi wierzyć , że pani Stawska jest kobietą , która nawet moje … moje starania zostawiała bez odpowiedzi . A ponieważ , pani baronowo , ja mam honor znać przeciętne kobiety , więc … moje świadectwo coś znaczy …
— Co mnie za zysk z dziesięciu tysięcy ? — zaoponował marszałek . — Z torbami bym poszedł pod Ostrą Bramę przy takich zyskach .
— Boże ! jakie szczęście , że nie ożenię się z tą kobietą — westchnął Ochocki , serdecznie witając Wokulskiego .
Pobiegłem za kolumną . Nasi byli już na wzgórzach , gdzie stały austriackie baterie . Wdrapawszy się za innymi , zobaczyłem jedną armatę przewróconą , drugą zaprzężoną i otoczoną przez naszych .
— Wiem — powiedział — że jestem świnia . Ale … jeszcze najmniejsza z tych , jakie tu u was cieszą się publicznym szacunkiem .
Wstał z zamiarem wyjścia i zrobiło mu się gorąco na myśl o defiladzie przez dwa salony , w których czekają go rózgi spojrzeń i szeptów . Ale zabiegł mu drogę książę mówiąc :
„ Aha , już zaczęła się licytacja ! … ” — mówi do siebie pan Ignacy idąc za nimi na górę .
Wokulski nic nie odpowiedział . Usiadł do swej księgi i udawał , że rachuje , ale naprawdę nie robił nic , nie miał siły . Przypomniał sobie tylko swoje niedawne marzenia o uszczęśliwieniu ludzkości i osądził , że musi być mocno zdenerwowany .
— Dwieście pięćdziesiąt tysięcy rubli , z tego dużą część w złocie — rzekł dobitnie . — A ponieważ kazałem zakupić banknoty , które po zawarciu pokoju sprzedam , więc będę miał przeszło trzysta tysięcy rubli …
— Wokulski ma silny umysł i wie o cudownym wynalazku , którego wykończenie naprawdę przewróciłoby świat …
Na myśl o tym opanowała go rozpacz . W tej chwili miał jedno tylko pragnienie : ażeby ziemia rozstąpiła się pod nim i pochłonęła go razem z tymi ruinami , z tym kamieniem i z tym napisem …
Maruszewicz ukląkł przed nim .
— Sprawdzimy to — odpowiedział Wokulski i spokojnie zanotował w katalogu adres .
Wizytujące damy , w których współczucie nie osłabiło ciekawości , oświadczyły , że i one mogą z nami pogadać . Ale Wirski tak zamaszyście zaczął podawać im salopy , że zakłopotane biedaczki ucałowawszy panią Stawską , panią Misiewiczowa , Helunię i panią Wirską ( myślałem , że w końcu zaczną całować krzesełka ) wyniosły się nareszcie i nadto zmusiły małżonków Wirskich do wyjścia razem z nimi .
Wszedłszy na górę znaleźli się w dużym pokoju o czterech oknach . Głównym jego umeblowaniem były stoły , literalnie zarzucone retortami , miseczkami i rurkami ze szkła , porcelany , nawet z ołowiu i miedzi . Na podłodze pod stołami i w kątach leżało kilkanaście bomb artyleryjskich , między nimi kilka pękniętych . Pod oknami stały wanienki kamienne lub miedziane , napełnione kolorowymi płynami ; wzdłuż jednej ze ścian ciągnęła się ława czy tapczan , a na niej ogromny stos elektryczny .
Tym sposobem Paryż jest arką , w której mieszczą się zdobycze kilkunastu , jeżeli nie kilkudziesięciu wieków cywilizacji … Wszystko tu jest zacząwszy od potwornych posągów asyryjskich i mumij egipskich , skończywszy na ostatnich rezultatach mechaniki i elektrotechniki , od dzbanków , w których przed czterdziestoma wiekami Egipcjanki nosiły wodę , do olbrzymich kół hydraulicznych z Saint  Maur .
Z podobnego zjazdu skorzystał książę , ażeby zbliżyć Wokulskiego z ziemiaństwem .
Wtem ktoś potrącił Wokulskiego . Był to baron Krzeszowski . Blady z gniewu zbliżył się do powozu i wyciągając rękę do panny Izabeli zawołał po francusku :
— No , przecie Grossmutter wie , że był na wojnie . Co się tu pytać , gdzie był ? — wtrącił Jan .
Teraz i ja wzruszyłem ramionami i umilkłem . Źle nazywać się Szlangbaumem , źle Szlangowskim ; źle być Żydem , źle mechesem … Noc zapada , noc , podczas której wszystko jest szare i podejrzane !
— Czterysta ! — powtórzył machinalnie młody człowiek i nagle dodał : — Za godzinę przywiozę kwit barona … Pan tu będzie ?
Wjechali na wzgórze , gdzie roztoczył się przed nimi rozległy horyzont , obejmujący kilka wiosek , lasy , rzekę i miasteczko z kościołem .
Na mój widok dzieci rozpierzchły się w głąb mieszkania , a jejmość w kaftaniku chowając za siebie rzemień zapytała zmieszana :
Ubrał się w garnitur frakowy i stanąwszy przed lustrem uczuł zadowolenie . Ten obcisły strój najlepiej uwydatniał jego atletyczne kształty . Konie czekały od kwadransa i było już wpół do szóstej . Wokulski włożył lekki paltot i opuścił mieszkanie . Siadając do powozu był bardzo blady i bardzo spokojny , jak człowiek , który idzie naprzeciw niebezpieczeństwu .
— Coś mi się zdaje , że Wokulski jest … jakby zakochany ? …
„ Więc to taki świat ? Jedne w nim sprzedają się ludziom prawie zgrzybiałym , a inne traktują ludzkie serca jak polędwicę . Dziwna to jednak kobieta z tej pani ! … bo złą nie jest , ma nawet szlachetne porywy … ”
— Fiu ! … A z czego żyłeś ?
Subiekci śmieli się ( naturalnie po kątach ) z nowego pryncypała ; mnie zaś było przykro , że Stach tak od ręki zerwał ze swoją bohaterską przeszłością i niedostatkiem . Dziwna bowiem jest natura ludzka : im mniej sami mamy skłonności do męczeństwa , tym natarczywiej żądamy go od bliźnich .
„ Oczywiście — myślał — jeżeli w tym towarzystwie Starski zajmuje się kimś , to tylko panną Eweliną , a ona nim … ”
„ Czy ja , do licha , nie wpadłem w jaką awanturę ? ” — pomyślał Wokulski .
— Proszę pana , tu panowie wysiadają … Pan baron już pije herbatę .
— Do północy , u Maruszewicza ? …
— Naturalnie , historia miłosna — odpowiedziała dama z piórem . — W każdym razie zrobił ktoś złośliwego figla hrabinie i prezesowej wprowadzając tego jegomościa .
Z początku dziwiłem się niespodzianej miłości starego Hopfera i dowodziłem pannie Kasi , że zbyt mało znam jej ojca , ażebym miał składać mu wizyty . Ale ona wciąż swoje :
— To jest możliwe — odparła wielka dama — ale … czy nie zniechęcą pana koszta ? … Musimy odwołać się do policji niemieckiej , angielskiej , amerykańskiej …
Głupi był koncept . Przygryzłem jednak usta i odparłem :
— Dobrze … bardzo dobrze … Dawno już myślałem załatwić ich … No , chwała Bogu , że ochłodziło się chociaż trochę …
A na to odpowiedział ojciec :
Dla osób posilających się w tej co radca jadłodajni , dla jej właściciela , subiektów i chłopców przyczyny klęsk mających paść na S. Wokulskiego i jego sklep galanteryjny były tak jasne , jak gazowe płomyki oświetlające zakład . Przyczyny te tkwiły w niespokojnym charakterze , w awanturniczym życiu , zresztą w najświeższym postępku człowieka , który mając w ręku pewny kawałek chleba i możność uczęszczania do tej oto tak przyzwoitej restauracji , dobrowolnie wyrzekł się restauracji , sklep zostawił na Opatrzności boskiej , a sam z całą gotówką odziedziczoną po żonie pojechał na turecką wojnę robić majątek .
Ach , co się ze mną stało …
Stopniowo sklep zapełniał się po największej części służącymi i ubogo odzianymi jejmościami . Wtedy Franc Mincel krzywił się najwięcej : otwierał i zamykał szuflady , obwijał towar w tutki z szarej bibuły , wbiegał na drabinkę , znowu zwijał , robiąc to wszystko z żałosną miną człowieka , któremu nie pozwalają ziewnąć . W końcu zbierało się takie mnóstwo interesantów , że i Jan Mincel , i ja musieliśmy pomagać Francowi w sprzedaży .
— O mnie ? … — spytała . — Alboż pan mnie znał ? …
— W takim razie mam u pana sześćdziesiąt rubli za stajnię , której pan Krzeszowski nie opłacił .
— Jesteś pewny ? …
— A do licha ! … — mówi brodacz strzelając z palców . — Taki był dobry gospodarz z tego Wokulskiego ( PS . Stach nie widział od nich ani grosza za lokal ) i sprzedał dom … Więc Krzeszowska może nas wylać z chałupy ?
Węgiełek odetchnął .
Podał jej kilkadziesiąt rubli zawiniętych w kartkę do Wysockiego . A kiedy ona wahała się , czy ma brać , wcisnął jej zwitek w rękę i rzekł :
Ja na przykład znam Stare Miasto od dziecka i zawsze wydawało mi się , że jest ono tylko ciasne i brudne . Dopiero kiedy pokazano mi jako osobliwość rysunek jednego z domów staromiejskich ( i to jeszcze w „ Tygodniku Ilustrowanym ” , z opisem ! ) , nagle spostrzegłem , że Stare Miasto jest piękne … Od tej pory chodzę tam przynajmniej raz na tydzień i nie tylko odkrywam coraz nowe osobliwości , ale jeszcze dziwię się , żem ich nie zauważył dawniej .
— Polityczne ? … — powtórzył Wokulski takim tonem , że panu Ignacemu przeszedł mróz po kościach …
Pan Łęcki robi się szary na twarzy .
„ Więc my naprawdę nie możemy obejść się bez tego człowieka ? … — mówiła w duszy . — No , jeżeli ma nasze pieniądze , to naturalnie musi spłacać nasze długi … ”
Po obiedzie wezwała Wokulskiego do siebie prezesowa . Na staruszce również było znać ślady irytacji , którą starała się opanować .
— Coś go pan mocno bronisz ? … — spytał bas posuwając krzesłem .
— Hop ! hop ! … — zawołała śmiejąc się . Zeskoczyła z konia i oddała cugle Wokulskiemu .
— Herein ! — mówię .
Otworzył drzwi na lewo od sieni . Wokulski zobaczył rozległą , kwadratową salę , bardzo chłodną . Na środku jej stał ogromny cylinder , podobny do kadzi : stalowa ściana jej miała z łokieć grubości i była w czterech miejscach ściśnięta potężnymi obręczami . Do górnego dna były przytwierdzone jakieś aparaty : jeden podobny do klapy bezpieczeństwa , spod której od czasu do czasu wydobywał się obłoczek pary i szybko niknął w powietrzu , drugi przypominał manometr , którego skazówka jest w ruchu .
— A córka ? … a Helunia ? … — wyszeptała staruszka .
— Ten spokojny chleb — mówił zaciskając pięści — dławił mnie i dusił przez lat sześć ! … Czy już nie pamiętasz , ile razy na dzień przypominano mi dwa pokolenia Minclów albo anielską dobroć mojej żony ? Czy był kto z dalszych i bliższych znajomych , wyjąwszy ciebie , który by mię nie dręczył słowem , ruchem , a choćby spojrzeniem ? Ileż to razy mówiono o mnie i prawie do mnie , że karmię się z fartucha żony , że wszystko zawdzięczam pracy Minclów , a nic , ale to nic — własnej energii , choć przecie ja podźwignąłem ten kramik , zdwoiłem jego dochody …
— Rozumie się — rzekłem . — Kiedy nieprzyjaciel w sąsiedztwie …
— Widzisz , Helenko — rzekła do córki — że to dziś bal u księcia .
Ale Mraczewski zmusił go do siedzenia .
— Z panią ? W otwartej wojnie ? … Cóż to znaczy . Wojny prowadzą się w celu zawarcia korzystnego pokoju !
Panna Izabela bardzo zarumieniła się ; odgadła , że owym niezwykłym ptakiem jest Wokulski .
Nagle otworzyły się drzwi salonu i jak wryty stanął na progu Maruszewicz , za którym ujrzałem żółtawą twarz i zaczerwienione oczy pani baronowej . Rządca i ja podnieśliśmy się z krzeseł . Maruszewicz cofnął się w głąb drugiego pokoju i widocznie wyszedł innymi drzwiami , a pani baronowa zawołała gniewnie :
W jego pojęciu okna nie tylko streszczały zasoby sklepu , ale jeszcze powinny były zwracać uwagę przechodniów bądź najmodniejszym towarem , bądź pięknym ułożeniem , bądź figlem . Prawe okno przeznaczone dla galanteryj zbytkownych mieściło zwykle jakiś brąz , porcelanową wazę , całą zastawę buduarowego stolika , dokoła których ustawiały się albumy , lichtarze , portmonety , wachlarze , w towarzystwie lasek , parasoli i niezliczonej ilości drobnych , a eleganckich przedmiotów . W lewym znowu oknie , napełnionym okazami krawatów , rękawiczek , kaloszy i perfum , miejsce środkowe zajmowały zabawki , najczęściej poruszające się .
Dla uczciwych sąsiadów taki sposób przepędzania czasu byłby najlepszym dowodem ich zacności : pokazują się wszystkim cały dzień , bo nie mają czego ukrywać . Gdym sobie jednak przypomniał , że te kobiety są ciągle szpiegowane przez Maruszewicza i przez panią baronowę , i gdy jeszcze pomyślałem , jak baronowa nienawidzi pani Stawskiej — ogarnęły mnie najgorsze przeczucia .
Zrobiło się cicho .
— Głupiś , mój Wysocki . Ja jej widywać nie potrzebuję . Byle była porządna w domu , schludna , pracowita , to niech sobie chodzi , gdzie chce . Tylko niech do niej nie chodzą . Więc rozumiesz : trzeba w pokoju odświeżyć ściany , umyć podłogę , kupić sprzęty tanie , ale nowe i dobre , znasz się na tym ? …
Ukłonił się i wyszedł z powagą do innego salonu , który zdawał się być poczekalnią .
Panna Izabela patrzyła na cacka ustawione na biurku i myślała , że jednak ojciec łudzi się trochę , sądząc , iż Wokulski garnie się do niego . Nie prostowała jednak omyłki , a na odwrót , przyznawała w duchu , że należy trochę więcej zbliżyć się z tym kupcem i przebaczyć mu jego — stanowisko społeczne . Adwokat … kupiec … to prawie na jedno wychodzi ; jeżeli zaś adwokat może być poufałym księcia , dlaczegóż by … kupiec ( ach , jakie to niesmaczne ! ) nie mógł zostać powiernikiem domu Łęckich ?
— Jak to ! — zerwała się z krzesła panna Izabela . — Więc on śmiałby nam darować dwadzieścia tysięcy , a ojciec mówi o tym tak spokojnie ? …
Tym grubszym kirem twą duszę zamroczy …
Żydzi wbrew swoim zwyczajom usuwają się i patrzą na niego z podziwem .
Podniosła się z pnia , jakby chcąc uciekać . Wokulski także powstał .
Przestraszyłem się własnej śmiałości , ale Wokulski nic nie odpowiedział . Położył się na kozetce i splótł ręce pod głową , co było objawem niezwykłego wzruszenia . Potem zaczął mówić o interesach sklepowych głosem zupełnie spokojnym .
— To podłe Szwabisko ciągle drwi z Napoleona ! … Mówi , że złamał przysięgę rzeczypospolitej , że jest kuglarzem , któremu oswojony orzeł napluł w kapelusz … Nie — mówił Jan Mincel — z tym człowiekiem żyć nie mogę …
„ Z pewnością — mówił — znakomitszym jest ten skrzypek , który na niej zrobi wrażenie , aniżeli ten , który by mnie się podobał . Trzeba być arogantem , ażeby wypowiadać sądy tak stanowcze , tym bardziej że musiałem nie poznać się na jego grze … ”
— Podobno jednak — wtrącił półgłos — ten Wokulski dowiódł swego patriotyzmu nie tylko językiem …
— Nie byłem .
To powiedziawszy Wokulski wstał z fotelu i wyszedł na ulicę .
X. Pamiętnik starego subiekta
— I dlatego niebezpieczny — odparł doktór . — Trudno zatrzeć , co się raz w takim zapisze , i trudno skleić , co pęknie .
— Ile masz lat ?
A przecież istotnie ona do nich wyglądała ! …
Na ulicy zawołał dorożkę i wróciliśmy do sklepu nie rozmawiając ze sobą . Jestem jednak pewny , że myślał o pani Stawskiej i że gdyby nie te podłe kalafiory …
Z tej długiej rzeki dymu dolatywało nas nieustanne trzeszczenie karabinowych strzałów , a w tamtych białych chmurach szalała burza armat .
— Niewiele … drobiazg … parę tysięcy rubli …
— Nie , pani . Ja myślę , że tak jak pani wyglądały kobiety święte .
Wciąż chodziła po pokoju tam i na powrót ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i nagle przyszło jej na myśl : skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim ? … Jaką czarodziejską siłą ten człowiek pozyskawszy całe jej otoczenie obecnie zdobył już ostatnią pozycję , ojca ! … Ojciec , pan Tomasz Łęcki , płakał … On , z którego oczu od śmierci matki nie stoczyła się ani jedna łza …
— Dosyć ! … — mówię — dosyć , panie Klejn ! … — ( Nie lubię bowiem słuchać cudzych opinii pierwej , nim zobaczę na własne oczy . Zresztą Klejn , chłopak młody , łatwo mógłby wpaść w zarozumiałość pomiarkowawszy , że starsi zapytują go o informacje . )
— Niech i tak będzie — odparł Wokulski .
— Myśli , że ty jesteś spokojna . Córka powinna nieograniczenie ufać ojcu .
„ Czego on chce ode mnie ? ” — pomyślał Wokulski , a głośno rzekł : — Możemy pójść w stronę Łazienek …
Obecnie uspokoiwszy się o tyle , że już mogę zebrać myśli , opiszę wstrętny proces pani baronowej z tym aniołem , z tą doskonałą kobietą , panią Stawską . Gdybym go nie opisał , za rok albo dwa nie wierzyłbym własnej pamięci , że mogło zdarzyć się coś równie potwornego .
Weszliśmy na pierwsze piętro lewej oficyny , gdzie czuć było zapach gotowanych kalafiorów ; Stach zmarszczył się , a ja zapukałem do kuchni .
Opuścili z panną Izabelą gabinet i weszli do salonu . Ona z gracją jej tylko właściwą usiadła na fotelu wskazując mu drugi , zaledwie o parę kroków odległy .
— A może tęsknota — przerwał Wokulski . — Zjadała mi ona każdą chwilę wolną od pracy , każdą godzinę odpoczynku . Nalej mi wina , Ignacy .
— Więc kto ? … No , kto kupił ? …
— Nic nie rozumiem — szepnął Wokulski ściskając rękoma skronie — głowa mi pęka ! … Metal trzy razy lżejszy od wody … niepojęta rzecz ! …
Wówczas w głębi mroku , nazywającego się naturą , ukazywały się przed nim jakby dwie gwiazdy . Jedna blada , ale niezmienna — to był Geist i jego metale ; druga iskrząca się jak słońce albo nagle gasnąca , a tą była * ona * …
— Nie wiem , czy nam wypada przyjmować taką ofiarę ? — odezwała się zakłopotana pani Misiewiczowa .
Wbiegła dziewczyna w białym , jak wyżej , czepeczku , w ciemnej sukni i białym fartuchu . W ubraniu tym wyglądałaby na dozorczynię chorych , gdyby jej oczy nie rzucały za wiele iskier .
— Czy nie o malwersację w nabyciu domu ojca pani za pośrednictwem Żydów ? — spytał uśmiechając się Wokulski .
— Pamiętam ( dawne to dzieje ! ) , siedziałem w jednej izbie z jakimś frantem , który był dziwnie szczery . Opowiadał mi niestworzone rzeczy o swojej rodzinie , o swoich stosunkach , o swoich wielkich czynach , a potem — bardzo uważnie słuchał moich dziejów . No — i dobrze z nich skorzystał …
Panna Florentyna przestraszyła się .
— Dziesięć rubli weźmiesz ? — pyta fiołkowy z gniewu pan Łęcki .
W gruncie rzeczy nie było to rozdrażnienie , ale coś innego . Jadąc tu panna Izabela czuła niechęć do prezesowej za jej gwałtowne zaprosiny , do ciotki , że jej kazała natychmiast jechać , a nade wszystko do Wokulskiego .
Major odwrócił się do nas na koniu i uśmiechnął się pod szpakowatym wąsem . Zrozumiałem , co to znaczy , usłyszawszy całą gamę strzałów , jakby kto zagrał na organach .
— Ale ! — mówił Wirski — cóż miała robić , nieboga , jeżeli Denowa wpadła na nią z góry , że Wokulski przesiaduje u nich do rana , że to jakieś nieczyste sprawy … Naturalnie , zatrwożona staruszka powiedziała jej , że tu nie chodzi o figle , ale o sakrament , i że może pobiorą się około świętego Jana .
— Tak — odezwał się Wokulski — firma nie może tracić . Oberman zapłaci .
— Jak chcesz .
— A ja dam dwa … trzy razy tyle , co … kochany książę . Jak Boga kocham ! … — rzekł marszałek .
W pragnieniach — tęsknych a bezsilnych ..
— Pójdziemy do tych pań — rzekłem .
No i patrzcie , jak ja odbiegam od przedmiotu . Ale teraz już na dobre zajmę się awanturą pani Stawskiej i opowiem z szybkością błyskawicy .
Wokulski zatrzymał się przed nim .
„ Ciekawym — rzekł do siebie po chwili — w jakim celu tak znacząco zaprasza mnie prezesowa ? A może to panna Izabela ? … ”
Na drugi dzień po procesie Wokulski był wieczorem u pani Stawskiej i siedział do jedynastej w nocy . Na trzeci dzień był w sklepie u Milerowej , przejrzał księgi i oddawał wielkie pochwały pani Stawskiej , co nawet trochę ubodło Milerową . Na czwarty zaś dzień …
Postawiono ich na mecie . Baron był ciągle zakłopotany niepewnością , co zrobić z kupczykiem , i ostatecznie zdecydował się przestrzelić mu rękę . Na twarzy Wokulskiego malowała się tak dzika zajadłość , że zdumiony hrabia  Anglik pomyślał :
Starski podskoczył do niej .
— Masz rację . Ale swoją drogą , jeżeli baby kłócą się , trzeba je rozdzielić … Namów Stawską , ażeby sama na siebie założyła sklep , a my jej dostarczymy funduszów . Od razu o tym myślałem , a teraz widzę , że nie warto dłużej odkładać .
Nieumiejętność panny Izabeli w opiekowaniu się chorymi w przykry sposób uderzyła Wokulskiego . Ale tylko na chwilę .
— Ktoś z prowincji .
Rzecki otworzył biurko , wydobył księgę i podsunął fotel . Wokulski usiadł i rzuciwszy okiem na listę , wyszukał w niej jedno nazwisko .
— I ja — odparł Wokulski .
— Za co — pytam — prześladujecie go ? Wszakże on prowadzi dom na sposób chrześcijański , a nawet dzieciom urządza choinkę …
— No , w tych warunkach chyba zarzuci pan swoje metale — rzekł uśmiechając się Wokulski .
— Jaśnie pani prosi …
— Owszem — odparł Ochocki . — Wpadnę jeszcze na chwilę pożegnać się z księżną i dogonię pana .
Wszedł Henryk Szlangbaum , blady , z błyskawicami w oczach . Stanął przed panem Tomaszem i kłaniając mu się rzekł :
Powitali prezesową , która odpowiedziała im życzliwie , lecz z powagą .
— No i wyobraź sobie — zawołał pan Łęcki — co za fatalizm ! … Konsylium zabroniło mi jechać do Paryża i pod karą śmierci kazało wynosić się na wieś . Na honor , nie wiem nawet , gdzie uciec przed tymi upałami . Ale i na ciebie także działają , bo jesteś zmieniony … Prawda , jakie to gorące mieszkanie ? …
— Jak te kanalie Żydy cisną się na Krakowskie Przedmieście ! Nie mógłby to parch , jeden z drugim , pilnować się Nalewek albo Świętojerskiej ?
— Ale chcę !
Mówił to nieco ironicznym tonem i zachowywał się , jak przystało na człowieka bardzo dobrze wychowanego . Wokulski dziwił się coraz więcej .
Przez miesiąc wyglądaliśmy odsieczy : z Węgier , z Francji , nawet z nieba . Nareszcie twierdza kapitulowała .
„ Co prawda — mówił do siebie — będzie tam panna Izabela , a tej nie można ofiarować dziesięciu półimperiałów . ”
W taki sposób baron zainstalował się w mieszkaniu swej żony . Przerwał procesy z lokatorami , byłemu adwokatowi baronowej oświadczył , że każe mu dać baty , jeżeli kiedykolwiek wyrazi się bez szacunku o swej klientce , do pani Stawskiej napisał list z przeprosinami i posłał jej ( aż pod Częstochowę ) ogromny bukiet . Nareszcie przyjął kucharza i wraz ze swoją małżonką złożył wizyty rozmaitym osobom z towarzystwa , powiedziawszy pierwej Maruszewiczowi , który ogłosił to po mieście , że jeżeli która z dam nie odda im rewizyty , wówczas baron od jej męża zażąda satysfakcji .
— Słyszałem — rzekł nagle Wokulski — że u prezesowej zbiera się dużo gości .
— Pan Rzecki , plenipotent gospodarza … — odezwał się rządca wskazując na mnie .
— A więc , panowie — ciągnął wzruszony książę — proponuję jeszcze następujące sesje : jedną w sprawie handlu zbożem , drugą w sprawie handlu okowitą …
— Na krótszy .
— Owszem , ale … myślałam , że panu będzie przyjemniej w towarzystwie pani Wąsowskiej .
— Więc jeżeli dopiero za godzinę — mówi jękliwym głosem pani Krzeszowska — w takim razie pójdę teraz do Kapucynów … Nie sądzi pan …
— Nie .
— Za trzy ruble ? — spytała baronowa błysnąwszy oczyma jaszczurki .
Nic dziwnego , że przy takim chaosie w domu i mnie w końcu zaczęły się mieszać klepki . Zdawało mi się , że w Warszawie jest ciaśniej i że wszyscy są odurzeni . Co godzinę oczekiwałem jakiejś nieokreślonej niespodzianki , lecz mimo to wszyscy mieliśmy doskonały humor i głowy pełne projektów .
Chodzili po parku , czasem w pole , siedzieli pod wiekową lipą na podwórzu , ale najczęściej pływali po stawie . On wiosłował , ona od czasu do czasu rzucała okruchy ciastek łabędziom , które cicho sunęły za nimi . Niejeden podróżny zatrzymywał się na gościńcu za stawem i zdziwiony przypatrywał się niezwykłej grupie , którą tworzyły : biała łódka z siedzącą w niej parą i dwa białe łabędzie ze skrzydłami podniesionymi jak żagle .
— Panie Wirski — rzekłem — chłopi …
— Z którychże to ? — spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę .
„ Naturalnie , że ją kocha ! ” — myślał Wokulski i doznał takiego wrażenia , jakby owionął go chłód grobu .
Rzecki przygryzł wargi .
Wokulski wybiegł z domu adwokata i wsiadłszy w dorożkę kazał się wieźć w stronę ulicy Elektoralnej . Był zirytowany tym , że adwokat odkrył jego tajemnicę , i tym , że krytykował jego metodę postępowania . Naturalnie , że kto chce zdobyć , musi zdusić przeciwnika ; ależ tu zdobyczą miała być panna Izabela ! …
— Otóż i pan Wokulski ! …
Tak rozważając zwalnia kroku i zaczyna nie ustępować z drogi . I kiedy myśli , że dopiero teraz Francuzi zaczną go wytykać palcami , spostrzega ze zdziwieniem , że już coraz mniej zwracają na niego uwagę . Po jednogodzinnym pobycie na ulicy stał się zwyczajną kroplą paryskiego oceanu .
— I ! … Nie da mi cesarz zrobić krzywdy — odpowiadał ojciec .
— Ależ my ustąpimy ! — zawołała staruszka .
Pani Wąsowską była najlepszą kobietą , nie myślała powtórnie wychodzić za mąż , a tym mniej odbierać innym paniom konkurentów . Dopóki jednak żyła na świecie , nie mogła pozwolić na to , ażeby jaki mężczyzna mógł kochać się w jakiejś innej kobiecie , nie w niej . Żenić się dla interesu ma prawo ; pani Wąsowska gotowa mu była nawet pomagać , ale uwielbiać — można było tylko ją . Nie dlatego nawet , ażeby uważała się za najpiękniejszą , ale że … taką już miała słabość .
Tu — naprzód nie miał z kim gadać , potem nie chciano z nim gadać , aż nareszcie dowiedział się , że pan Wokulski był dopiero co , ale że w tej chwili pojechał w Aleje Ujazdowskie . Słychać nawet turkot jego powozu w bramie …
Siedzieliśmy tak z pięć minut milcząc i obserwując się wzajemnie , gdy nagle rozległ się krzyk i łoskot na schodach i w tej chwili wbiegł z sieni ów obdarty chłopak , zwany Wickiem , za którym ktoś gniewnie wołał :
Od doktora pojechałem do pani Misiewiczowej . Stawska była w swoim sklepie , Helunię wyprawiłem do drugiego pokoju , do zabawek , a sam przysiadłem się do staruszki i bez żadnych wstępów zaczynam :
— Tak , to jest dziwna dziewczyna — mówiła prezesowa — i powiem ci , że zaczynam tracić dla niej serce . Do jej małżeństwa nie mieszam się , skoro niejedna panna jej zazdrości , a wszyscy mówią , że robi świetną partię . Ale to , co miała dostać po mojej śmierci , przejdzie na innych . Kto ma krocie barona , nie potrzebuje moich dwudziestu tysięcy .
Popatrzyłem na niego … Machnął ręką .
XVII . Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń
— Tysiąca rubli nie dam , ale tak trzysta … czterysta … I to na kwit z podpisem barona .
— Kiedyżeś przyjechała ?
— Więc w ostateczności mamy serwis … srebra … — wybuchnęła panna Izabela załamując ręce .
Wokulski nagle roześmiał się .
Ubogi eks-obywatel siadł na wytartym fotelu i mówił :
Na trzeci dzień otrzymał od panny Izabeli krótki liścik :
W takiej chwili ( kiedy już zaczęto spoglądać na nich z innych powozów ) przyszedł pannie Izabeli na pomoc Wokulski . I nie tylko przerwał baronowi tok jego niezadowoleń , ale wyzwał go na pojedynek . O tym żadne z nich nie wątpiło ; prezesowa wprost zlękła się o swego faworyta , a hrabina zrobiła uwagę , że Wokulski nie mógł postąpić inaczej , ponieważ baron zbliżając się do powozu potrącił go i nie przeprosił .
Ci utopiliby nas w łyżce wody , choćby żadnej dżumy nie było . Naturalnie , że nawet setnej części tych wymysłów nie powtarzam Wokulskiemu ; myślę jednak , że on sam słyszy ich i czyta więcej aniżeli ja .
— No , już widzę , że jestem zupełnie pijany — mruknął pan Ignacy kładąc się znowu i niecierpliwie naciągając kołdrę , pod którą drżał .
— Który wydobył rachunki sklepowe …
— Tak . Chciałabym mieć te pieniądze ! … — odpowiedziała z westchnieniem .
„ On coś wie ! ” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno :
W tej samej porze pan Tomasz zakręcając siwego wąsa spacerował po swym gabinecie i myślał :
Wokulski wydobył portmonetkę .
— Kuzynek podobno wraca z Chin ? — spytała panna Izabela .
Wiadomość o przybyciu Rossiego do Warszawy i o tym , że jej nie zapomniał , wzruszyła pannę Izabelę . Już o pierwszej w południe była u ciotki . Co chwilę wstawała do okna , każdy turkot przyśpieszał bicie jej serca , za każdym uderzeniem dzwonka drgała ; zapominała się w rozmowie , na twarz jej wystąpiły silne rumieńce … No — i Rossi nie przyszedł ! …
Dwa miesiące chodził kowal po potoku , a na tydzień przed świętym Janem wcale się stąd nie ruszył , tylko czekał . I doczekał . W samo południe kamień odsunął się , a mój kowal z siekierą w garści skoczył w jamę .
„ Stary głupcze , nazywający się Ignacym Rzeckim ! Ty wyobrażasz sobie , że Napoleonidzi wrócą na tron , że Wokulski zrobi coś nadzwyczajnego , bo jest zdolny , i będzie szczęśliwym , bo jest uczciwy ? … Ty myślisz , ośla głowo , że chociaż hultajom zrazu dzieje się dobrze , a ludziom poczciwym źle , to jednakże w końcu źli zostaną pohańbieni , a dobrzy sławą okryci ? … Tak sobie imaginujesz ? … Więc głupio sobie imaginujesz ! … Na świecie nie ma żadnego porządku , żadnej sprawiedliwości , tylko walka . O ile w tej walce zwyciężają dobrzy , jest dobrze , o ile źli , jest źle ; ale ażeby istniała jakaś potęga protegująca tylko dobrych , tego sobie wcale nie wyobrażaj … Ludzie są jak liście , którymi wiatr ciska ; gdy rzuci je na trawnik , leżą na trawniku , a gdy rzuci w błoto — leżą w błocie … ”
— W takim razie odpowiedziałbym , że pan Mraczewski stracił miejsce , ponieważ niestosownie odzywał się o osobach , które zaszczyciły go trochę łaskawszym tonem w rozmowie … Jeżeli jednak pani każe …
— Tak — odparł Wokulski .
Wtem stało się coś nieoczekiwanego . W pobliżu nas zatrzeszczały bębny i rozległy się przeraźliwe piszczałki fajfrów . Toż samo za nami . Ktoś krzyknął : „ Naprzód ! ” i — nie wiem , z ilu piersi wybuchnął krzyk podobny do jęku albo do wycia . Kolumna poruszyła się z wolna , prędzej , biegiem … Strzały prawie ucichły i odzywały się tylko pojedynczo … Z impetem uderzyłem o coś piersiami , pchano się na mnie ze wszystkich stron , pchałem się i ja …
— Owszem , jest , ale taką rolę w społeczeństwie odgrywają kobiety . Im natura dała tkliwsze serca , ruchliwszą wyobraźnię , subtelniejsze zmysły , i one to , nie zaś arystokracja , utrzymują w życiu codziennym wykwintność , w obyczajach łagodność , a nawet umieją budzić w nas najwznioślejsze uczucia . Tą lampą , której blaski ozłacają drogę cywilizacji , jest kobieta . Ona też bywa niewidzialną sprężyną czynów wymagających niezwykłego natężenia sił …
— Kto pani sprzedał tę lalkę ? — zapytał sędzia Stawskiej .
— Więc pan Wokulski nie chce sprzedać tej kamienicy ?
— Nie wierzę — mruknął pan Raczek .
— Posiwiałeś … Jakże się masz ?
— Ale , ale … — dodał Szlangbaum . — Mówił mi jeszcze Maruszewicz , iż po mieście kursuje , że Stasiek wziął na utrzymanie tę … tę … Stawską … Czy to prawda , panie Rzecki ? …
— Bardzo , bardzo nie zaraz … . — odparł trochę łagodniej Konstanty . — Bo pan jest chory z postrzału i doktorzy kazali mu dziś — jutro jechać do ciepłych krajów albo na wieś .
— W każdym razie ciemna to figura — zakonkludował dychawiczny . — Rzuca się w prawo i w lewo , sklepu nie pilnuje , perkaliki sprowadza , szlachtę jakby chciał naciągnąć …
— A to cała historia ! — odpowiedział Mraczewski rzucając się na fotel . — Przyjechaliśmy tu dziś z Suzinem o jedynastej … Od pierwszej do trzeciej byliśmy z nim u Wokulskiego , a po trzeciej wpadłem na chwilę do matki i na chwilę do pani Stawskiej … Pyszna kobieta , co ? …
— Pociesz się pan — odparł Szuman — są głupsi . Ale o cóż to chodzi ?
— Zapewne . Jednym zamachem zdobył sobie byt i warsztat , na którym mógł spokojnie pracować do końca życia . Ale też miał on krzyż Pański z babą !
— Sześćdziesiąt od dziewięćdziesięciu … posag panny Izabeli … — mruknął adwokat . — Aha ! …
Naraz ( otwór prowadzący do lochu był w tej samej izbie ) widzę , że z piwnicy wydobywa się para czerwonych rąk . Ręce te opierają się o podłogę i tuż za nimi ukazuje się głowa Stacha raz i drugi . Goście i chłopcy w śmiech .
Za altanką rozległ się głos Ochockiego :
Pewnego dnia otrzymał telegram z Zasławka wzywający go na pogrzeb prezesowej .
„ Gdzie mnie tam do kochania ! — myślała . — We mnie już namiętności wygasły . ”
Doktór popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę .
— Platyna ? … — powtórzył Geist z drwiącym uśmiechem . — Oto masz platynę …
Stopniowo dym opadł . Gdzie oko sięgło , widzieliśmy w rozmaitych miejscach jakby skrawki białego i granatowego papieru , bez ładu porozrzucane na zdeptanej trawie . W polu kręciło się kilkanaście furmanek , a jacyś ludzie składali na nich niektóre z owych skrawków . Reszta została .
— To niech się nie umizga , kiedy nie umie . W podobnych wypadkach niezręczność jest śmiertelnym grzechem . Czy nieprawda ?
Ubrawszy się Wokulski usiadł do rachunków pijąc przy tym czystą herbatę . Po ukończeniu ich napisał depeszę do Moskwy o asygnację na sto tysięcy rubli i drugą do ajenta w Wiedniu , ażeby wstrzymał pewne obstalunki .
— Sprowadzisz mi także furmana Wysockiego , tego z Tamki , wiesz ? …
— Maleski , Patkiewicz i ten trzeci . Co nie miałbym pamiętać takich diabłów . Jowialne chłopaki !
Wtedy zdało się jej , że z wyżyn szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej otchłani Wulkana , gdzie cyklopowie kują pioruny mogące zdruzgotać sam Olimp . Przyszły jej na myśl legendy o zbuntowanych olbrzymach , o końcu tego pięknego świata , w którym przebywała , i pierwszy raz w życiu ją , boginię , przed którą gięli się marszałkowie i senatorzy , zdjęła trwoga .
O pierwszej w południe udał się Wokulski do barona Krzeszowskiego , po drodze wyrzucając sobie , że tak późno składa wizytę swojemu eksprzeciwnikowi .
— I niech mu też kuzyn — zakończył książę — wyperswaduje pojedynki . To niepotrzebne ; to dobre dla ludzi młodych , ale nie dla poważnych i zasłużonych obywateli …
— Dlaczegóż pani baronowa sama nie puszcza tej klaczy ?
Oto prawdziwy kiper dawnej daty ! … Nie dzisiejszy elegant , co , bestia , woli iść na wieczór tańcujący aniżeli siedzieć w piwnicy . I nawet do piwnicy bierze lakierki … Ginie Polska przy takich podłych kupcach ! …
Młody człowiek oburzył się .
Tak myślałem , ale tenże sam Mraczewski uleczył mnie ze swoich teoryj , a zarazem bardzo pokrzyżował moje plany .
Przy śniadaniu zdawało mu się , że prezesowa przywitała go czulej niż zwykle , że wszyscy zachowują się uroczyściej , że panna Felicja wpatruje się w niego uporczywie i jakby z wyrzutem . Po śniadaniu znowu przywidziało mu się , że prezesowa dała jakiś znak pani Wąsowskiej .
Sędzia wziął do rąk lalkę , która tyle narobiła zgryzoty , i urzędowym scyzorykiem rozciął jej naprzód stanik , a następnie począł z wielką uwagą odpruwać głowę od tułowia . Helenka , z początku zdziwiona , przypatrywała się tej operacji , następnie zwróciła się do matki mówiąc półgłosem :
Zrobiło mu się gorąco i z wolna uczuł jakąś przemianę w duszy . Przypomniał sobie swego ojca i stryja , Kasię Hopfer , która tak go kochała , Rzeckiego , Leona , Szumana , księcia i tylu , tylu innych ludzi , którzy złożyli mu dowody niewątpliwej życzliwości . Co warta cała jego nauka i majątek , gdyby dokoła siebie nie miał serc przyjaznych ; na co zdałby się największy wynalazek Geista , gdyby nie miał być orężem , który zapewni ostateczne zwycięstwo rasie ludzi szlachetniejszych i lepszych ? …
— Ha , cóż ? ożenię się po świętach — odparł Węgiełek . — Przecie ona za nie swoje grzechy cierpieć nie może . Nie jej to była wola .
Właśnie już ubrany wychodzę z domu , gdy wtem spotykam w sieni Wirskiego . Naturalnie , zawracam się , zapalam światło , pogadaliśmy trochę o polityce … Następnie zmieniam przedmiot rozmowy i zaczynam obcesowo :
Wokulski tymczasem spokojnie dopasowywał strzemiona .
— Od dawna przeczuwałem — zakończył pan Łęcki — że przy pomocy tego człowieka uwolnię się od troskliwości mojej familii i znowu stanę , jak powinienem !
— Ach , o tym pan mówi ? … Dawać panu mojej szarfy nie potrzebuję ; pan sam wziął ją gwałtem . A odbierać ? … Już za późno , choćby ze względu na list barona .
— Byłem już u pana dwa razy ! — zawołał majstrując około binokli , które , zdaje się , stanowiły jedyny kłopot jego życia .
Do barona zbliżył się stary służący w czarnym surducie .
Spojrzeliśmy sobie obaj w oczy . Wyznaję , że byłem trochę zdziwiony naszym koleżeństwem … Wirski spostrzegł to i dodał z uśmiechem :
Pociągnął mnie za szafy i począł mówić zirytowanym głosem :
— Co ? … pojedynek ? — krzyknął z błyszczącymi oczyma . — I może myślisz , że pojadę z tobą w roli lekarza ? … Będę patrzył , jak dwu dudków strzela sobie we łby , i może jeszcze będę musiał którego z nich opatrywać ? … Ani myślę mieszać się do tych błazeństw ! … — wrzeszczał chwytając się za głowę . — Zresztą nie jestem chirurgiem i od dawna pożegnałem się z medycyną …
Musiał spostrzec zadowolenie na mojej twarzy ( mnie to kupno kamienicy nigdy nie przypadało do gustu ) , bo ścisnął mnie za rękę jeszcze mocniej , o ile taki zdechlak może coś mocno robić , i słodko uśmiechając się ( mdło mi od tej słodyczy ) zaczął szeptać :
Sam rzucił się na poduszki powozu i ruszyli . Z daleka stara kobieta przeżegnała ich na drogę . Węgiełek spostrzegł ją i zdjął czapkę .
— Otóż jaki ! … — mówię .
— Powiedz mi pan — mówiła dama do Klejna podniesionym głosem — czy wam nie wstyd zwozić tak kosztowne drobiazgi , kiedy kraj jest zrujnowany ? … Czy nie wstyd kupować konie wyścigowe …
— Dlatego namawiałem cię , ażebyś u mnie pracował — odparł Geist . — Jak widzisz , łatwo tu o wypadek … Chodźmy na górę …
Wokulski dotknął i syknął z bólu . Na palcach wyskoczyły mu pęcherze , lecz nie z gorąca , tylko z zimna … Kadź była straszliwie zimna , co zresztą czuło się w całej sali .
— Jezus ! Maria ! … — rzekła — nie wiesz pan , po co sędzia wezwał tego najszlachetniejszego z ludzi ? … Pewnie chce mu powiedzieć , że Helenka zgubiona ! … O , ta niepoczciwa baronowa musi mieć wielkie stosunki … już jedną sprawę wygrała i pewnie będzie to samo z Helenką … O , ja nieszczęśliwa ! … czy nie masz , panie Rzecki , jakich kropli trzeźwiących ?
— Aha — wtrąciła pani Misiewiczowa . — Mówią coś o pannie Łęckiej .
— Co ? … Tęsknota
— Natychmiast i … powóz na dworzec kolei północnej … Natychmiast !
— Dlatego też pozwalam sprzedać naszą kamienicę ; wprawdzie długi pochłoną ze sześćdziesiąt tysięcy rubli , ale zawsze zostanie mi jeszcze — co najmniej — czterdzieści .
— Dajże spokój , Belciu — mówiła składając ręce — ojciec taki chory …
— Ciotka tak mnie proteguje — rzekła do panny Florentyny — jakbym już straciła wszelką nadzieję … Nie podoba mi się to ! …
Dymisja Mraczewskiego zrobiła takie wrażenie , że subiekci nie przemówili między sobą ani słowa , a pan Rzecki kazał zamknąć sklep , chociaż nie było jeszcze ósmej . Pobiegł zaraz do mieszkania Wokulskiego , lecz go tam nie zastał . Przyszedł drugi raz o jedynastej w nocy , lecz w oknach było ciemno , i pan Ignacy wrócił do siebie zgnębiony .
Pannie Izabeli w jednej chwili obeschły oczy nabierając przy tym barwy stalowej . Odpycha z gniewem ręce kuzynki , przechodzi tam i na powrót swój gabinet , wreszcie siada na foteliku naprzeciw panny Florentyny . Nie jest już przestraszoną i zdenerwowaną pięknością , ale wielką damą , która ma zamiar kogoś ze służby osądzić , a może wydalić .
Ale Ir jest innego zdania , zeskakuje bowiem z kanapy i z niepokojem wącha drzwi , jakby czuł kogoś obcego .
— Mam już przyjemność … — szepnęła panna Izabela odpowiadając na ukłon .
Wuj Raczek kazał zamknąć drzwi mieszkania ( ciotki w domu nie było ) i sięgnąwszy pod poduszkę wydobył stamtąd klucz .
Wnętrze sklepu wyglądało jak duża piwnica , której końca nigdy nie mogłem dojrzeć z powodu ciemności . Wiem tylko , że po pieprz , kawę i liście bobkowe szło się na lewo do stołu , za którym stały ogromne szafy od sklepienia do podłogi napełnione szufladami . Papier zaś , atrament , talerze i szklanki sprzedawano przy stole na prawo , gdzie były szafy z szybami , a po mydło i krochmal szło się w głąb sklepu , gdzie było widać beczki i stosy pak drewnianych .
— Już pana poznała — rzekł dyrektor . — Niech jej pan da cukru … Piękna klacz ! …
A potem rzucił się na moje łóżko szlochając jak dzieciak .
Wokulski sięgnął do kamizelki i dał mu pięć rubli czując , że poczyna sobie jak parweniusz .
Panny Izabeli zazwyczaj nie było wtedy w domu : była u hrabiny ciotki , u znajomych albo w magazynach . Jeżeli zaś Wokulski trafił szczęśliwie , rozmawiali ze sobą krótko i o rzeczach obojętnych , gdyż panna Izabela nawet i wówczas albo wybierała się gdzieś , albo u siebie przyjmowała wizyty .
— Czy tak ? …
— Nie gospodarz , ale … przychodzę w jego imieniu do szanownego małżonka pani … Jestem Rzecki …
— Nie ufasz mi pan ? … — spytał nie mniej wzruszony Wokulski .
Idę tedy wieczorem , wciąż pełen otuchy , do tych pań , już na nowe ich mieszkanie , gdy naraz słyszę na środku ulicy : brzęk  brzęk … brzęk  brzęk ! … O rany boskie , ależ to aresztantów prowadzą ! … Co za okropna wróżba …
Sprawa po wielu tłomaczeniach i wyjaśnieniach naturalnie zatarła się ; ale stary od tej chwili zupełnie stracił humor i począł chudnąć . Pewnego zaś dnia usiadłszy na swym fotelu pod oknem już nie podniósł się z niego . Umarł oparty brodą na księdze handlowej , trzymając w ręce sznurek , którym poruszał kozaka .
— A jeżeli będą kochać ? … — odparł .
— Oho ! … — zawołał oponent z grupy kupców .
— To są straszni ludzie , papo … — szepnęła do ojca .
— Prawda , jaki ładny dzień ? W mieście upał , tu przyjemny chłód . Bardzo lubię Łazienki o tej godzinie : mało osób , więc każdy może znaleźć kącik wyłącznie dla siebie . Pan lubi samotność ?
I stary Szlangbaum już wychodzi ; wtem zastępuje mu drogę pan Cynader , ów piękny brunet , któremu równego nigdy nie widział pan Ignacy .
Pożegnali się . Pan Tomasz czulej przycisnął ramię Wokulskiego .
— A powiedzcież mi — mówił kowal — jak poznać , że człowieka strach zdejmuje ? …
Opowiadał lekkim tonem i kręcił się po sklepie z miną panicza , który przyszedł tu na chwilkę , ale zaraz wyjdzie . Wokulski mienił się siedząc na fotelu ; już nie mógł znieść głosu Mraczewskiego .
Zerwał się z kanapy , na której czytał książkę , i rzekł :
— Choćby usuwając kobietę od stosunków z intrygantami …
— Dlaczegóż tam ?
— Masz ! … masz ! … Zobaczymy , jak ono będzie wyglądało w razie potrzeby . Dobranoc , dobranoc … — mówił stary subiekt , z hałasem chowając księgi .
Pan Ignacy miesza się coraz bardziej . Zasadza na nos binokle , które mu spadają , potem wydobywa spod łóżka trumienkowate pudło , śpiesznie chowa gitarę i toż samo pudełko wraz z gitarą kładzie na swoim łóżku .
„ Ażeby zrobić mi przyjemność ( bo z pewnością nie miał innych powodów ) , podstawił baronowi nogę kupując konia … Całą wygranę ( stanowczy dowód bezinteresowności ) złożył na ochronę , i to na moje ręce ( baron widział to ) . A nade wszystko , jakby odgadując moje myśli , wyzwał go na pojedynek … No , dzisiejsze pojedynki kończą się zwykle szampanem ; ale zawsze baron przekona się , że jeszcze nie jestem tak starą … Nie , w tym Wokulskim jest coś … Szkoda tylko , że jest galanteryjnym kupcem . Przyjemnie byłoby mieć takiego wielbiciela , gdyby … gdyby zajmował inne stanowisko w świecie . ”
— Wiem — zawołała — pan pewnie od tego starego pana ! … On kilka razy obiecywał , że mnie weźmie … Czy on bardzo bogaty ? … Pewnie , że bardzo … Jeździ powozem i siada w pierwszych rzędach w teatrze .
— A może Wokulski ma głowę ?
— A … a … a ! … — zawołał .
Wokulski obejrzał się : przy nim kręcił się jakiś pan w ciemnych okularach i nieco podartych rękawiczkach .
Doktór zatrzymał się na chodniku i usiadłszy na swej lasce zaczął się śmiać w sposób , który aż zwracał uwagę na szczęście nielicznych przechodniów .
— Takiś ty ? … — mówiła baba . — No , to już idź do otchłani , a jak wrócisz , o mnie pamiętaj .
Z czego wnoszę , że Stach musi być grubo zaawansowany w stosunkach z nihilistami .
— Rozumiemy się , panie Wokulski . Wyznam ci , że jeszcze przed pięcioma minutami podejrzewałem cię , sam nie wiem o co , bo interesa twoje są czyste . Ale w tej chwili , wierz mi , masz we mnie tylko człowieka życzliwego i … sprzymierzeńca …
„ Pewnie znowu jakiś zatarg z policją ” — pomyślałem .
— Nie mam nikogo .
„ Dlaczego nie mam wrócić ? … ” — szepnął .
— Tym lepiej dla panien .
— Któż by dziś nie znał Wokulskiego — odpowiedziała panna Florentyna podając Mikołajowi talerz dla pana . — No , elegancki on nie jest , ale — robi wrażenie …
W tej chwili Wokulskiego tknęło szczególne przeczucie .
— W jaki sposób ? …
— Papa tych panów chce przyjmować ? …
— Panie Łęcki — odparł chłodno — w moim namiocie pod Plewną bywali więksi panowie . I byli dla mnie tyle łaskawi , że niełatwo wzruszę się widokiem nawet tak wielkich , jakich … nie znajdę w Warszawie .
W tej chwili wyszła do nas i pani Stawska .
Panna Izabela zaczęła bawić się kokardą swej sukni .
— Nu , to stukła się jej tylko głowa , a reszta gdzie ? …
— A co , już zatęskniła pani do towarzystwa ludzi z dobrymi manierami — odezwał się Starski . — Niech pani spróbuje , może dam się przeprosić .
— Wysłuchaj mnie , panie sędzio ! — zaczęła deklamować pani baronowa wysunąwszy nogę naprzód . — Po zmarłym dziecku została mi , jako najdroższa pamiątka , lalka , która bardzo podobała się tej oto pani — wskazała na Stawską — i jej córce …
— Z kimże to ? — spytał Wokulski .
Czwarta faza . Panna Izabela kilka razy spotkała Wokulskiego w Łazienkach i nawet raczyła odpowiadać na jego ukłony . Między zielonymi drzewami i obok posągów grubianin ten wydał jej się znowu innym aniżeli za kontuarem sklepu . Gdybyż on miał dobra ziemskie , z parkiem , pałacem , sadzawką ? … Prawda , że dorobkiewicz , ale podobno szlachcic , synowiec oficera … Przy marszałku i baronie wygląda jak Apollo , arystokracja coraz więcej mówi o nim , a ten wybuch łez prezesowej ? …
— Dystyngowana ? … — powtórzył Ochocki . — Powiedz pan : bogini ! … Kiedy rozmawiam z nią , zdaje mi się , że potrafiłaby mi zapełnić całe życie . Przy niej jednej czuję spokój i zapominam o trapiącej mnie tęsknocie . Ale cóż ! … Ja nie umiałbym siedzieć z nią cały dzień w salonie ani ona ze mną w laboratorium …
— Taksacją zajmuje się pan Rzecki …
Wokulski poczuł jakby uderzenie toporem w głowę . Pytanie było tak przykre i niespodziewane , że przez chwilę nie tylko nie umiał odpowiedzieć , ale nawet zebrać myśli .
„ No dobrze — myślał Wokulski — ale gdzież tu jest jakiśkolwiek ład w ustawieniu osobliwych budynków … Notre  Dame w jednej stronie , Trocadero w innej stronie , a Louvre , a giełda , a Sorbona ! … Chaos , i tyle … ”
Panna Izabela była zdumiona spokojem ojca i jego złym wyglądem . Zdawało się , że od południa przybyło mu kilka lat wieku . Usiadła na krześle i oglądając się po sypialni spytała jakby od niechcenia :
Nagle między owymi badylami spostrzegłem kilka , a potem kilkanaście dymków , jakby w rozmaitych punktach zapalono fajki ; jednocześnie zaczęły nad nami świstać kule . Pomyślałem , że tak wychwalane przez poetów świstanie kul nie jest bynajmniej poetyczne , ale raczej ordynaryjne . Czuć tam wściekłość martwego przedmiotu .
— Nie , panie . Pański kapitał przynosi trzydzieści trzy procent rocznie , więc nie mogę go pożyczać na siedem …
„ Co on robi , ojcze ? ” — pyta się zalękniona panna Izabela .
— Nic — odparł . — Popręg jest mocny …
— Wróciłeś — mówię — czyś tylko przyjechał ?
— Nawet nie wiesz , ile obudziłeś we mnie wspomnień .
— A to co znaczy ? — odezwał się w tej chwili nowy głos .
Nieraz zdawało mu się , że jest istotą , która dziwnym zbiegiem wypadków urodziła się przed kilkoma dniami tu , na bruku paryskim , i że wszystko , co mu przychodziło na pamięć , jest złudzeniem , jakimś snem przedbytowym , który nigdy nie istniał w rzeczywistości . Wówczas mówił sobie , że jest zupełnie szczęśliwy , jeździł z jednego końca Paryża na drugi i jak szaleniec garściami rozrzucał luidory .
Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w magazynach . Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem , w czasie obiadu i po obiedzie . Potem jechano na koncert lub do teatru , ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat , gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują , ale za to wciąż gadają sami do siebie — gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek , zabity przez męża w piątym akcie , na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie , ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące . Po wyjściu z teatru znowu zbierano się w salonach , gdzie służba roznosiła zimne i gorące napoje , najęci artyści śpiewali , młode mężatki słuchały opowiadań porąbanego kapitana o murzyńskiej księżniczce , panny rozmawiały z poetami o powinowactwie dusz , starsi panowie wykładali inżynierom swoje poglądy na inżynierię , a damy w średnim wieku półsłówkami i spojrzeniami walczyły między sobą o podróżnika , który jadł ludzkie mięso . Potem zasiadano do kolacji , gdzie usta jadły , żołądki trawiły , a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych . A potem — rozjeżdżano się , ażeby w śnie rzeczywistym nabrać sił do snu życia .
— Bardzo łatwo . U nas praca ludzka wydaje mierne rezultaty : jesteśmy ubodzy i zaniedbani . Ale tam praca jaśnieje jak słońce . Cóż to za gmachy , od dachów do chodników pokryte ozdobami jak drogocenne szkatułki . A te lasy obrazów i posągów , całe puszcze machin , a te odmęty wyrobów fabrycznych i rękodzielniczych ! … Dopiero w Paryżu zrozumiałem , że człowiek jest tylko na pozór istotą drobną i wątłą . W rzeczywistości jest to genialny i nieśmiertelny olbrzym , który z równą łatwością przerzuca skały , jak i rzeźbi z nich coś subtelniejszego od koronek .
— Mogę kupić , czemu nie — szepnął Żyd .
„ Tak , ale co dalej ? … ”
— Cóż pan umie ? jaki pański fach ?
— Nie mogę .
Dla niej nie istniały pory roku , tylko wiekuista wiosna , pełna łagodnego światła , żywych kwiatów i woni . Nie istniały pory dnia , gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano , a jadała obiad o drugiej po północy . Nie istniały różnice położeń jeograficznych , gdyż w Paryżu , Wiedniu , Rzymie , Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie , te same obyczaje , te same sprzęty , a nawet te same potrawy : zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego , ostrygi z Morza Północnego , ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego , zwierzyna ze wszystkich krajów , owoce ze wszystkich części świata . Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości , gdyż krzesła jej podsuwano , talerze podawano , ją samą na ulicy wieziono , na schody wprowadzano , na góry wnoszono .
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że jak w oranżeriach rosną kwiaty , a w winnicach winogrona , tak w tamtym , niższym świecie , wyrastają rzeczy jej potrzebne . Stamtąd pochodzi jej wierny Mikołaj i Anusia , tam robią rzeźbione fotele , porcelany , kryształy i firanki , tam rodzą się froterzy , tapicerowie , ogrodnicy i panny szyjące suknie . Będąc raz w magazynie kazała zaprowadzić się do szwalni i bardzo ciekawym wydał się jej widok kilkudziesięciu pracownic , które krajały , fastrygowały i układały na formach fałdy ubrań . Była pewna , że robi im to wielką przyjemność , ponieważ te panny , które brały jej miarę albo przymierzały suknie , były zawsze uśmiechnięte i bardzo zainteresowane tym , ażeby strój leżał na niej dobrze .
— Moje długi niech panią nie interesują — odparł tonem głębokiego przekonania . — Jeżeli pan Wokulski , zwyczajny szlachcic , mógł w ciągu paru lat zrobić miliony , człowiek z moim nazwiskiem potrafi spłacić czterdzieści tysięcy długów . I ja pokażę , że umiem pracować …
— * Tek * … — szepnął Anglik .
— Panna Łęcka jest bardzo dystyngowaną osobą — rzekł Wokulski patrząc przed siebie .
Opowiedziawszy to wszystko pani Stawska zakończyła pytaniem , które miało ton jakby prośby :
— W każdym razie spróbuję — mówiła rozgorączkowana panna Izabela . — Poproszę panią Meliton , ona mi to ułatwi …
Sesja z fabrykantami okrętów i odnośnymi inżynierami przeciągnęła się do północy , przy udziale bardzo wielu butelek szampana . Wokulski , który musiał wyręczać w rozmowie Suzina i robił dużo notatek , dopiero przy tej pracy uspokoił się zupełnie . Rześko pobiegł do swojego numeru i zamiast dręczyć się lustrem , wziął do poduszki plan Paryża umieszczony w Przewodniku .
— Bóg cię zesłał , kochany panie Rzecki ! — zawołała staruszka i na pożegnanie pocałowała mnie w głowę .
Ojciec i panna Florentyna zerwali się z krzeseł .
— Ile panie płacą ?
Panna Izabela pobladła i usiadła na skórzanym szezlongu .
— Zna on ich dawniej aniżeli my — szepnęła Flora .
— Jest Wokulski — rzekłem do pani Stawskiej i pokręciłem wąsa .
— I nawet wiem , dlaczego lepiej . Pani wzdycha do Wokulskiego …
Wokulski spogląda na prawo i znowu widzi dwa szeregi latarń , dwa szeregi kiosków , dwa szeregi drzew i dwa szeregi pięciopiętrowych domów ciągnących się na długość Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu . Końca ich nie widać , tylko gdzieś het , daleko , ulica podnosi się ku niebu , dachy zniżają się ku ziemi i wszystko znika .
I rozważał pełen goryczy , że ten płat ziemi nadrzecznej , zasypany śmieciem z całego miasta , nie urodzi nic nad parterowe i jednopiętrowe domki barwy czekoladowej i jasnożółtej , ciemnozielonej i pomarańczowej . Nic , oprócz białych i czarnych parkanów , otaczających puste place , skąd gdzieniegdzie wyskakuje kilkupiętrowa kamienica jak sosna , która ocalała z wyciętego lasu , przestraszona własną samotnością .
— Komu ? … — wtrąca Węgrowicz . — Alboż to mało Żydów w Warszawie ? — Złożą się we trzech , bodaj w dziesięciu , i zaparszywią Krakowskie Przedmieście z łaski jaśnie wielmożnego pana Wokulskiego , co trzyma własny powóz i jeździ do arystokracji na letnie mieszkanie . Mój Boże ! … pamiętam , jak mi to biedactwo podawało rozbratel u Hopfera … Nie ma teraz , jak jeździć na wojnę i rewidować tureckie kieszenie .
— Wysocki ! … — zawołał . — A twemu bratu jak na imię ?
Wokulski zaczął chodzić .
— Czy nie moglibyśmy prosić pana Ochockiego , ażeby lejce oddał stangretowi ? — rzekła wdówka .
Helunia , choć rozmawialiśmy zniżonym głosem , usłyszała widać , że mówimy o lalce , i wybiegła z drugiego pokoju z błyszczącymi oczyma . Ażeby zwrócić jej uwagę na inny przedmiot , spytałem :
— Jest kilka pań — rzekł Wokulski , któremu w tej chwili przypomniała się panna Izabela . „ Jeżeli jedzie z nimi , to dobra wróżba ” — pomyślał .
Panna Izabela serdecznie uściskała ojca .
Do przyjemniejszych dni należała u niego niedziela ; wówczas bowiem obmyślał i wykonywał plany wystaw okiennych na cały tydzień .
Obiad skończył się , panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego .
— Siadaj , Stanisławie Piotrowiczu . Chcesz jeść czy pić , tu czy w sali ? No , pięćdziesiąt tysięcy twoje … Bardzom kontent …
— Zatem pani odrzucasz moją opiekę , którą ofiaruję jej pod wpływem próśb księcia i dbałości o honor nazwiska ?
— Czy pan Wokulski zadowolony ? — spytał hrabia  Anglik .
— Po obiedzie wstąpię do Fukiera , a na noc wrócę do ciebie — odpowiedział .
— Czy jednak rozważyłeś pan tę kwestię jako obywatel ? … — rzekł książę ściskając go za rękę . — My już tak niewiele mamy do stracenia …
Baron drżał tak , że chwilami zęby mu szczękały .
Wokulski uczuł brak powietrza , zdawało mu się , że ziemia rozstępuje się pod nim i sufit upada na niego . Nie mógł wytrzymać w teatrze ; wstał z krzesła , na nieszczęście położonego gdzieś we środku teatru , i oblany zimnym potem , depcząc po nogach sąsiadów , uciekł z przedstawienia .
— Pięć do sześciu ? … — powtórzył Wokulski . — Oni trzej tyle mają u pana ? …
W końcu marca u państwa Rzeżuchowskich odbył się wielki raut z Molinarim ; Wokulski także otrzymał zaproszenie zaadresowane piękną rączką panny Rzeżuchowskiej .
— Nie … Tak chciałem zobaczyć , jak panu tu idzie — odpowiedział pan Ignacy rumieniąc się , o ile to było możliwe w jego wieku .
Zobaczywszy swego gościa wstała i wyszła parę kroków naprzód .
Pan Zięba miał około lat trzydziestu ; był może tak przystojny jak Mraczewski , ale wyglądał nierównie poważniej i taktowniej . Nim sklep zamknięto , już zaznajomił się , a nawet zdobył przyjaźń swoich kolegów . Pan Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę ; pan Lisiecki wyznał , że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą , a pan Klejn doszedł do wniosku , że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu .
— Nawet nie ma , panie , co płacić , bo nas i tak wypędzą .
— Oo ? … cóż pisze ta wariatka ?
— Ach , cóż bym dała za to , ażeby baron nie dostał klaczy i przegrał zakłady ! … — zawołała panna Izabela .
— Niech i tak będzie — mówił Ignacy . — Jestem tak stary , że mi wygodniej nic nie wiedzieć ; jestem już nawet tak stary , że pragnę tylko jednej rzeczy — pięknej śmierci . Daj mi słowo , że gdy przyjdzie czas , zawiadomisz mnie …
— Więc papo nie uznaje w tym żadnego dobrodziejstwa z jego strony ! Bo wczoraj mówił papo o Wokulskim w taki sposób , jakby czuł , że jest przez niego oplątany …
Wokulski przybiegł do niej . Podała mu rękę i we dwoje opuścili salon . Osamotnionego księcia zaraz otoczyli mężczyźni ; niektórzy prosili go , ażeby zapoznał ich z Wokulskim .
— Już mi lepiej … Bóg zapłać … — a potem dodał półgłosem : — Podobasz mi się w tej roli siostry miłosierdzia . Bela nie potrafiłaby zrobić delikatniej … No , ona stworzona do tego , ażeby jej usługiwano …
— A , a … ładnie ! — mówił , a powieki drgały mu nerwowo . — A ładnie … zdradził mnie pan … zostawił pan moją narzeczoną samą w parku … Żartuję … żartuję — dodał ściskając Wokulskiego za rękę — ale … Choć naprawdę mógłbym mieć do pana pretensję , gdyby nie to , że wróciłem dość wcześnie i … akurat zetknąłem się z panem Starskim , który z przeciwnego końca alei szedł ku naszej stronie …
— Tak , panie , jestem Rzecki , porucznik , panie , węgierskiej piechoty , panie …
Rok 1879 zaczął się zwycięstwem Anglików w Afganistanie , którzy pod jenerałem Robertsem weszli do Kabulu . Pewnie sos * kabul * zdrożeje ! … Ale Roberts chwat ; nie ma jednej ręki i pomimo to łupi Afgańczyków , aż się wata sypie … Chociaż takich dzikusów walić nietrudno ; lecz zobaczyłbym ja cię , panie Roberts , jak byś ty sobie poczynał mając sprawę z węgierską piechotą ! …
— Możesz być pewny , panie Szlangbaum , mojej życzliwości , cokolwiek bądź nastąpi , byleś nie popełnił nadużycia , panie Szlangbaum …
Podwórko , otoczone ze wszystkich stron trzypiętrowymi oficynami , wyglądało jak dno obszernej studni , napełnionej wonnym powietrzem . W każdym rogu były drzwi , a w jednym aż dwoje drzwi ; pod oknem mieszkania stróża znajdował się śmietnik i wodociąg . Wokulski mimochodem spojrzał w klatkę głównych schodów , do których prowadziły szklane drzwi . Schody zdawały się być mocno brudnymi ; za to obok znajdowała się nisza , a w niej — nimfa z dzbankiem nad głową i utrąconym nosem . Ponieważ dzbanek miał zabarwienie amarantowe , twarz nimfy żółte , piersi zielone , a nogi niebieskie , można było odgadnąć , że nimfa stoi naprzeciw okna posiadającego kolorowe szyby .
Wokulski ochłonął ; był pewny , że ma do czynienia z maniakiem .
— Albo sam ojciec . Czy nie wiesz , ile rzeczy robi ojciec , ażeby zaniepokoić rodzinę , a potem śmiać się …
— Teraz ja powiem , co by ten nowy człowiek dostał od pani — mówił Wokulski czując , że zbiera w nim gorycz . — Naprzód , dostałby długą listę wielbicieli dawniejszych , następnie , drugą listę wielbicieli , którzy nastąpią po nim , a w czasie antraktu miałby możność sprawdzania … czy na koniu dobrze leży siodło …
— Daj spokój — rzekł podnosząc się z kanapy . — To może dobre , ale dla pensjonarek … Ja zresztą nie mam z czego zwierzać się nawet przed tobą . Jakim ja znużony ! … — mruknął przeciągając się .
— Ani przez chwilę . Więc Starski , Szastalski …
„ Oto jest moja nagroda … Moje życie ! … ” — pomyślał Wokulski idąc za Mikołajem . W przedpokoju spotkał lekarzy , obu znajomych sobie , i gorąco polecił pana Tomasza ich opiece .
— Jeżeli jeszcze jeden dzień będziesz pan w takim humorze jak dzisiaj , pozawracasz głowy wszystkim paniom .
Przeżegnałem się .
Wstałem od stołu zalanego piwem , zapłaciłem w bufecie i wyszedłem . Noga moja więcej nie postanie w tej podłej dziurze …
A ona na to : „ Nie bądź głupi , bo … ”
— Znam tego Litwina , nazywa się baronowa Krzeszowska …
W oczach zaczęły mi ognie latać . Uderzyłem kuflem w stół i krzyknąłem :
— Zapewne wolałbyś pan : tak , ażeby zostać jednym z przyjaciół domu ? Ale to się na nic nie zdało — rzekła pani Wąsowska .
Przez cały czas naszej rozmowy dwaj chłopcy i subiekt załatwiali interesantów , na których nawet nie zwracałem uwagi . Wtem skrzypnęły tylne drzwi sklepu i spoza szaf wysunęła się staruszka w żółtej sukni , z dzbanuszkiem w ręku .
Panna Izabela była oburzona i przypomniała panu Pieczarkowskiemu , że nie kto inny , tylko on chwalił artystę . Pan Pieczarkowski zdziwił się i powołał się na świadectwo obecnego pana Rydzewskiego i nieobecnego Szastalskiego , że Molinari od pierwszej chwili nie budził w nim zaufania .
— Zapewniam panią , że jest mniej biednym aniżeli panna Izabela .
— Hum ! … hum ! … — mówi adwokat , tęsknie spoglądając na drzwi . — Pan żąda zbyt wysokiej ceny … Sto dwadzieścia tysięcy za dom , za który dawano sześćdziesiąt …
— Maruszewicz chce dla barona pożyczyć pieniędzy , a dla siebie chciałby jakiejś posady , bo już gadają na mieście , że Wokulski odstępuje mi swoją spółkę . Za to obiecuje mi , że baron będzie odwiedzał mój dom z baronową …
Ranek znowu zeszedł mu na łapaniu ryb z panną Felicją i Ochockim . Gdy zaś o pierwszej wszyscy zebrali się na śniadanie , pani Wąsowska odezwała się :
— A teraz każda dama ze swoim kawalerem w inną stronę ! — zakomenderowała pani Wąsowska . — Panie Starski , ostrzegam , że jestem dziś w wyjątkowym humorze , a co znaczy u mnie wyjątkowy humor , wie o tym pan Wokulski — dodała śmiejąc się nerwowo . — Panie Ochocki , Belu , proszę do lasu , i nie pokazujcie się , dopóki … nie zbierzecie całego kosza rydzów … Felu ! …
Podano samowar ; Szuman odprawił służącego i nalał herbatę .
— Przecie ja , proszę babci , wycinam tylko koperty , bo piszę list do tatki , ażeby już wracał — odezwała się dziewczynka .
— Gdzież on jest ?
— Słuchaj mnie , Ignacy …
— Pierwszy zakręt , a gniady tuż za nim …
Lecz jeszcze wahał się i dopiero około drugiej po południu , gdy Rzecki z powodu święta kazał już sklep zamykać , Wokulski wziął z kasy dwadzieścia pięć półimperiałów i poszedł w stronę kościoła .
— Zwariował stary czy co ? … On może chce , żebyśmy się ubierali w futra na taką spiekotę ? … Bezczelność ! słowo honoru daję …
Dopiero gdy podjechał powóz i pan Tomasz usadowiwszy damy i siebie zawołał : „ Ruszaj ! ” , w Wokulskim znikło uczucie niesmaku , a ocknął się żal po pannie Izabeli .
— Ma tu Polska nie ginąć , mój Boże , kiedy tacy jak Wokulski nie żenią się . Bo to nawet , mój Boże ! nie potrzebuje człowiek posagu , więc mógłby znaleźć panienkę , która , mój Boże ! i do fortepianu , i domem zarządzi , i zna języki …
Książka odbiła się od ściany , spadła na umywalnię i ze smutnym szelestem stoczyła się na podłogę .
Pan Ignacy przypomniał sobie Węgry , piechotę , Augusta Katza i czując , że mu łzy nabiegają do oczu , że się lada chwilę rozpłacze , porwał ze stołu swój cylinder sprzed wojny francusko-pruskiej i rzuciwszy na stół rubla wybiegł z restauracji .
Ale Wokulski przywitał go bardzo łaskawie i nawet zabrał do swego gabinetu , gdzie z pół godziny rozmawiali . O czym ? …
Rumieniec panny Izabeli wzmocnił się .
Gdy baron nazwał Wokulskiego znakomitym gościem , panna Izabela uczuła jakby dumę , ale było to bardzo przelotne uczucie . Gdy zaś panna Felicja w niedwuznaczny sposób zdradziła się , że jest o Wokulskiego zazdrosną , pannę Izabelę ogarnął jakby niepokój , ale tylko na chwilę .
Co kilka dni widywał pannę Izabelę w licznych towarzystwach , otoczoną młodszymi i starszymi ludźmi . Ale już nie raziły go ani umizgi mężczyzn , ani jej spojrzenia i uśmiechy .
Kiedy woźni poczęli zamykać drzwi peronu , namówiłem doktora na przechadzkę po Alejach Jerozolimskich . Noc była ciepła , niebo czyste ; nie pamiętam , ażebym kiedykolwiek widział więcej gwiazd . A ponieważ Stach mówił mi , że w Bułgarii często patrzył na gwiazdy , więc ( zabawny projekt ! ) i ja postanowiłem od tej pory co wieczór spoglądać w niebo . ( A może istotnie na którym z migotliwych świateł spotkają się nasze spojrzenia czy myśli i on nie będzie czuł się już tak osamotnionym jak wtedy ? )
Teraz dopiero Wokulski kupił program i z uczuciem jakby wstydu czytał , że w trzeciej gonitwie biega klacz Sułtanka po Alim i Klarze , należąca do X. X. , jeżdżona przez dżokeja Yunga w żółtej kurtce z niebieskimi rękawami . Nagroda trzysta rubli ; koń wygrywający ma być na miejscu sprzedany .
— Niech będzie dziewięćdziesiąt — kończy stary Szlangbaum uderzając ręką w stół .
Wokulski mimo woli potrząsnął głową .
I opuściła sklep trzaskając drzwiami .
— Niech pani przyjmie to ode mnie — rzekł i podał jej złoty medalion z łańcuszkiem .
Wystrzeliłem co rychlej , pragnąc zasłonić się chociaż dymem . Pomimo huku usłyszałem za sobą niby uderzenie kijem w człowieka ; ktoś z tyłu padł zawadzając o mój tornister . Opanował mnie gniew i desperacja ; czułem , że zginę , jeżeli nie zabiję niewidzialnego wroga . Nabijałem broń i strzelałem bez pamięci , trochę zniżając karabin i myśląc z dziką satysfakcją , że moje kule nie pójdą górą . Nie patrzyłem na bok ani pod nogi ; bałem się zobaczyć leżącego człowieka .
Podniósł się z fotelu i ze czcią zebrał porozdzierane kartki .
W tej chwili z kuchni wyszło nowe dziwo : stary parobek otyły . Wokulski , który jeszcze nigdy nie spotkał otyłego chłopa , wdał się z nim w rozmowę .
— Panie Yung , musimy wygrać … Sto rubli nad umowę … Niech bodaj klacz padnie …
— To pewnie on . Wyjdę , papo , i zostawię panów samych .
— Mojej narzeczonej — odparł baron tonem zdziwienia . — Sądziłem , że prezesowa wspomniała panu o naszym szczęściu rodzinnym …
„ Jeżeli błogosławieństwo ma jaką wartość — mówił do siebie — cały kapitał błogosławieństw Obermana , wraz ze składanym procentem , ceduję jej … ”
— Powiedzieć ? … Ach , prawda … W banku mamy około stu dwudziestu tysięcy rubli , więc pieniędzy wam nie zabraknie … Dalej … Cóż dalej ? … — pytał sam siebie . — Aha ! … Nie rób już sekretu , że ja kupiłem kamienicę Łęckich . Owszem , zajdź tam i ponaznaczaj komorne według dawnych cen . Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś … Mieszka tam jakiś szewc , jacyś studenci ; bierz od nich , ile dadzą , byle płacili regularnie .
„ Choćbym nawet musiała kiedyś wyjść za niego — mówiła sobie — to jeszcze nie mam racji śpieszyć na powitanie . ”
Zwinąłem się w kłębek z bólu , lecz od tej pory nie śmiałem wziąć do ust niczego w sklepie . Migdały , rodzynki , nawet rożki miały dla mnie smak pieprzu .
Wracam do ceremonii poświęcenia .
— Ale kochasz się we mnie ?
„ Przecież muszę na nią spojrzeć … Kto wie , jak prędko spotkamy się w podobnych warunkach … ”
— Panie — mówię — Magenta Magentą , a interes interesem . Może przedstawisz mnie pan kilku lokatorom .
„ Gdybym był Panem Bogiem — myślał — połowę lipcowych upałów zachowałbym na grudzień … ”
— Jak to z kucharzem ?
— Jezus ! Maria ! … — jęknął Rzecki zrywając się z łóżka .
Widząc to panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho . Zapach klatki napełniał ją wstrętem , potężne łapy zwierzęcia nieopisaną trwogą , lecz mimo to czuła , że — musi tygrysa przynajmniej dotknąć w ucho .
— Ech , co tam ! … — Pobiegła do tacy i pochyliła się nad krzyżem .
„ Panie — pisała . — Musi mi pan ułatwić zaznajomienie się z Molinarim , ale to koniecznie , koniecznie … Obiecałam Cioci , że skłonię go , ażeby zagrał u niej na ochronę ; pojmuje więc pan , ile mi na tym zależy . ”
Wziął swoją bobrową czapkę i kiwnąwszy mi głową , wyszedł . Zawsze dziwak .
Przeszli jeszcze kilkanaście kroków pod zwieszającymi się gałęźmi i nagle — opanowała go straszna rozpacz . Zdawało mu się , że gdyby w tej chwili zajechał powóz po pannę Izabelę , on rzuciłby się pod koła i nie pozwoliłby jej jechać . Niechby go roztratowali i niechby już raz przestał cierpieć .
— Proszę o głos w kwestii : czy należy lekceważyć małe zyski ! … To nas gubi ! … to , panowie — wołał pukając paznokciem w poręcz fotelu .
— Szczególny wypadek ! Mam dziurę w twarzy , ząb wybity , a kuli nie widać … Przecie jej nie połknąłem …
Rzucił lejce furmanowi , choć zjeżdżali z góry , zeskoczył z kozła i po chwili siadł w breku naprzeciw Wokulskiego .
— O , zacny panie Wokulski , który nie wstydzisz się biednych kobiet , okrytych … — zaczęła pani Misiewiczowa .
— Nie ; ta kamienica ma dla mnie większą wartość aniżeli spółka z panami całego świata .
— Ideałem nie , ale dzielnym człowiekiem .
Jednym łykiem wypiłem znowu pół szklanki araku z herbatą , na odwagę . Stach tymczasem usłyszawszy kroki w sieni stanął przy drzwiach . Odgadłem , że tak czeka na książęce zaprosiny ! …
Naiwny mieszczanin w jego oczach wyrósł na posłannika odwiecznej sprawiedliwości , który zdeptanej kobiecie przyniósł spokój i przebaczenie .
— No , a z wami co teraz ?
— Co to znaczy ? — ciągnęła pani Wąsowska . — Wyglądasz pan okropnie , już blisko dziesięć dni nie byłeś u Beli … No , mówże pan coś ! …
„ On wie , poczciwy Stach — myślał — że tylko przynaglony mogłem pójść na włoskich aktorów … No i dobrze się stało . Pysznie gra ten facet i muszę zobaczyć go drugi raz … Zresztą — dodał po chwili — kto ma tyle pieniędzy co Stach , może robić prezenta aktorom . Ja wprawdzie wolałbym jaką ładnie zbudowaną aktorkę , ale … Ja jestem człowiek innej epoki , nawet nazywają mnie bonapartystą i romantykiem … ”
Powóz … angielszczyzna … przeszło dwieście rubli na jedną kwestę ! … I to robię ja , który tym pogardzam … Właściwie jednak — na cóż będę wydawał pieniądze , jeżeli nie na zapewnienie sobie szczęścia ? Co mnie obchodzą jakieś teorie oszczędności , gdy czuję ból w sercu ? … ”
Byle nie było za późno !
— Niemniej interesuje się nim .
— Coś pan przyniósł , profesorze ? — zapytał go Wokulski .
Obrażona panna poszła naprzód w stronę sadzawki , panowie za nią . Łowili ryby do piątej wieczorem , na spiekocie , gdyż dzień był gorący . Ochocki złapał dwucalowego kiełbia , a panna Felicja oberwała sobie koronkę u rękawa . Skutkiem czego wybuchnął między nimi spór o to , że młode panny nie mają pojęcia o trzymaniu wędki , a panowie nie mogą jednej chwili usiedzieć bez gadania .
— Proszę funt kawy …
„ Cóż to znowu ? … ” — myśli spostrzegłszy na lewo ogromny budynek , niepodobny do żadnego z tych , jakie znał dotychczas . Jest to olbrzymi prostokąt z kamienia , a w nim brama z półkolistym sklepieniem . Oczywiście brama , która stoi na przecięciu się dwu ulic . Obok niej budka , gdzie zatrzymują się omnibusy ; prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka ulicy krótką , żelazną balustradą .
— Nawet bardzo ; dzisiejsi kupcy umieją robić śmiałe projekta .
— Nie mam dukatów — odparłem .
— Wolno , panie , wolno — potakiwał słodko znakomity adwokat . — Wolno robić , ale robiąc to — powtarzasz pan tylko stare grzechy , zresztą daleko lepiej spełniane przez innych . Ani zaś ja , ani książę , ani ci hrabiowie nie po to zbliżyli się do pana , ażebyś odgrzewał dawne potrawy , tylko — ażebyś wskazał nam nowe drogi .
— I to pani mówi , panno Izabelo ? …
— Przyszłyśmy prosić pana o rękawiczki .
„ Czyżby Maruszewicz ? … ” — pomyślał Wokulski .
W sali wybuchnął śmiech ; sędzia dla uratowania powagi zanurzył głowę w papierach i po dłuższej pauzie surowo zapowiedział , że śmiać się nie wolno i że każdy , zakłócający porządek , ulegnie karze pieniężnej .
„ Po co on ma wiedzieć , że nas interesuje jego wyścig ? … Nie więcej od innych . A po co ja mu powiedziałam , że » musi wygrać … « ? Albo co znaczyła jego odpowiedź : » wygram , jeżeli pani zechce … « ? On już zapomina , kim jest . Ale mniejsza , jeżeli za parę grzecznych słówek Krzeszowski rozchoruje się ze złości . ”
Gdy już położyła się do łóżka i zaczęła usypiać , nagle przyszła jej nowa myśl :
Stanął przede mną i schwyciwszy mnie za klapy surduta mówił zirytowanym głosem :
— Och ! … — szepnęła prezesowa spojrzawszy przelotnie na gościa .
W drugiej połowie grudnia patrzę — otwierają się drzwi i wchodzi pani Stawska . Śliczna jak nigdy ( ona jest zawsze śliczna , i wtedy kiedy jest wesoła , i kiedy ma minę zakłopotaną ) . Patrzy na mnie swymi czarującymi oczyma i mówi cichym głosem :
— Cóż znowu za pogłoski ! — rzekła rumieniąc się panna Izabela .
Szuman aż skoczył na krześle .
— Mam się czego unosić ! — odparł młody człowiek huśtając się coraz mocniej w stronę podwórka . — Społeczeństwo , jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu , jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów , zobowiązało się tym samym , że mi da pracę ubezpieczającą mój byt … Tymczasem albo nie daje mi pracy , albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu … Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy , z jakiej racji żąda , abym ja jej dotrzymywał względem niego . Zresztą co tu gadać , z zasady nie płacę komornego , i basta . Tym bardziej że obecny właściciel domu nie budował tego domu ; nie wypalał cegieł , nie rozrabiał wapna , nie murował , nie narażał się na skręcenie karku . Przyszedł z pieniędzmi , może ukradzionymi , zapłacił innemu , który może także okradł kogo , i na tej zasadzie chce mnie zrobić swoim niewolnikiem . Kpiny ze zdrowego rozsądku !
— Uważasz pan jego breloki przy dewizce ? Skandal ! …
— Zrobię tak , jak zechce pan Wokulski . Każe mi otworzyć sklep , otworzę ; każe zostać u Milerowej , zostanę .
Na ulicy stało kilka karet , inne jeszcze zajeżdżały ; ale już pierwsze piętro było oświetlone , muzyka grała , a w oknach od czasu do czasu migały cienie tańczących .
— Ach , ja ! … Owszem … Ale nie w ten sposób jak Ewelinka i baron .
— Szuman … strzeż się ! … — przerwał mu Wokulski zduszonym głosem , prostując się na kanapie .
— Alboż mi ją wolno było kiedy mieć ! — westchnął Starski .
Zmieniał się też krajobraz . Ukazały się lasy otoczone wałami i złożone z drzew stojących w tak równej odległości jak żołnierze . Znikły drewniane chaty kryte słomą i coraz częściej zaczęły się pojawiać piętrowe domki kryte dachówką , otoczone ogródkami . Znowu postój , znowu jedzenie . Jakieś ogromne miasto … Ach ! To chyba Berlin … Znowu jazda … Do wagonu siadają ludzie wciąż mówiący po niemiecku , ale jakby innym akcentem . Potem noc i sen … Nie , to nie sen , to tylko apatia .
— Pani Wąsowska nie pozwala , bo pan wywróci ! — zawołała panna Felicja , której los przeznaczył Wokulskiego .
— Jak dla kogo , panie — odpowiedział młody człowiek wpadając znowu w zamyślenie .
— A o tym , że wciąga papę do spółki handlowej , nie słyszałaś ?
— Kiedy zechcesz . Daj mi tylko kilkadziesiąt franków , gdyż nie mam za co kupić potrzebnych preparatów . A oto mój adres — zakończył Geist podając zabrudzoną notatkę .
— Więc bywaj zdrów , a przed ślubem wstąp do mnie . Ona będzie miała pięćset rubli posagu , no i co potrzeba na bieliznę i gospodarstwo .
— To się jeszcze pokaże — odparł Ochocki .
— A co się pan rozbijasz ? — odzywa się do zakrystiana drugi komornik . — Kupisz pan dom czy co ? … Wynoś się pan ! …
— Twój , papo ?
— Pan ma słabość do tego Maruszewicza ? — spytał hrabia .
— I to by mu wystarczyło ?
Pani baronowa spojrzała tak , jakby chciała mnie spalić wzrokiem i utopić we łzach . Oj ! co to za setna kobietka … Aż mi zimno , kiedy o niej pomyślę .
— A właśnie dziś jest pięć tygodni , jak oświadczyłem się i zostałem przyjęty .
Wokulski patrzył na nią zdziwiony . W pierwszych czasach zdawało mu się , że słucha pochlebstw , i — uczuł przykrość . Lecz pani Stawska opowiadała to z tak naiwną prostotą , że powoli zaczął odgadywać w niej najlepszą przyjaciółkę , która jakkolwiek przecenia go , jednak mówi bez cienia obłudy .
— Za pozwoleniem — przerywam . — Jeżeli więc zgadza się pani , że to człowiek zacny , to muszę pani dodać , pod największym sekretem , że jest bardzo nieszczęśliwy …
„ Zresztą — myślał adwokat patrząc na Wokulskiego spod oka — choćby powtórzył księciu naszą rozmowę , cóż mi zrobi ? … Powiem , że chciałem go wybadać … ”
Czujności pryncypała i jego biegłości w używaniu sarniej nogi doświadczyłem zaraz na trzeci dzień po wejściu do sklepu .
Wokulski idzie w lewo i za węgłem tego samego hotelu , w tymże samym hotelu , widzi drugą markizę i drugą gromadę ludzi , pijących coś , obok chodnika . Tu siedzi ze sto osób , jeżeli nie więcej ; panowie mają miny impertynentów , damy są ożywione , przyjacielskie i pełne prostoty . Powozy jedno  i dwukonne toczą się w dalszym ciągu , gromady pieszych pędzą co chwilę w jedną i drugą stronę , przesuwa się żółty i zielony omnibus , tym zaś przecinają drogę omnibusy brunatne , wszystkie napełnione wewnątrz , wszystkie obładowane podróżnymi na dachach .
Zmiarkowałem , że Katz jest bardzo chory . Zbliżyłem się do niego i ciągnąc go na grochowiny , rzekłem :
„ Rozumie się , że jedzie baba na Miodową . Taniej kosztowałaby ją podróż na miotle … ”
W jednym tylko punkcie godzą się starzy i nowi panowie , a nawet pomaga im Zięba , oto : jeżeli chodzi o dokuczenie siódmemu naszemu subiektowi — Szlangbaumowi . Ten Szlangbaum ( znam go od dawna ) jest mojżeszowego wyznania , ale człowiek porządny . Mały , czarny , zgarbiony , zarośnięty , słowem — trzech groszy nie dałbyś za niego , kiedy siedzi za kantorkiem . Ale niech no gość wejdzie ( Szlangbaum pracuje w wydziale ruskich tkanin ) , Chryste elejson ! … Kręci się jak fryga ; dopiero co był na najwyższej półce na prawo , już jest przy najniższej szufladzie na środku i w tej samej chwili znowu gdzieś pod sufitem na lewo . Kiedy zacznie rzucać sztuki , zdaje się , że to nie człowiek , ale machina parowa ; kiedy zacznie rozwijać i mierzyć , myślę , że bestia ma ze trzy pary rąk . Przy tym rachmistrz zawołany , a jak zacznie rekomendować towary , podsuwać kupującemu projekta , odgadywać gusta , wszystko niezmiernie poważnym tonem , to słowo honoru daję , że Mraczewski w kąt ! … Szkoda tylko , że jest taki mały i brzydki ; musimy mu dodać jakiego głupiego a przystojnego chłopaka za pomocnika dla dam . Bo wprawdzie z ładnym subiektem damy dłużej siedzą , ale za to mniej grymaszą i mniej się targują .
„ No i cóż jest w niej nadzwyczajnego ? … Kobieta jak inne … Zdaje mi się , że bez potrzeby szaleję na jej rachunek … ”
— Nie gniewasz się , stary ?
Wiesz co — dodała staruszka wzdychając — namyśliłam się … Nie trzeba rozbijać kamienia pod zamkiem . Zostaw go tam i tylko każ wyryć na nim te wiersze : „ Na każdym miejscu i o każdej dobie … ” Znasz to ? …
Dla panny Izabeli impertynenckie spojrzenia barona i otwarte nazwanie Wokulskiego jej wielbicielem były strasznym ciosem . Zabiłaby barona , gdyby to uchodziło dobrze wychowanym kobietom . Cierpienie jej było tym dokuczliwsze , że hrabina słuchała jego wybuchu spokojnie , prezesowa z zakłopotaniem , a ojciec nie odzywał się nawet , od dawna uważając Krzeszowskiego za wariata , którego należy nie drażnić , ale traktować pobłażliwie .
„ Czyżem ja aż tak nikczemny ! ”
— Czy ja wiem ? … — szepnął . — Czy ja wiem ? … Co jest pewnego na tym świecie ?
Jednakże nawet za ten drobny objaw życzliwości panna Izabela robiła sobie w duchu wymówki :
Panu Ignacemu pociemniało w oczach .
Aż mnie , z przeproszeniem łaski pańskiej , zemdliło z wielkiej litości , kiedym to usłyszał . I zaraz powiedziałem Wysockiej : „ Wie pani Wysocka co , może ja się z panną Marianną ożenię … ”
Umył się , włożył czystą bieliznę , przebrał się . Było ledwie wpół do pierwszej .
— Więc mówię panu — ciągnęła staruszka , bystro patrząc mi w oczy — żyjemy w ciągłej niepewności co do mego zięcia i niepewność ta zatruwa nam spokój . Ale ja , wyznam szczerze , więcej boję się jego powrotu …
Pomimo to w stosunku Wokulskiego do panny Izabeli pierwsze lody były przełamane . Już decydowała się wyjść za niego …
— Dlaczegóż nie powiedziałeś , że mnie nie ma w domu ? — spytał gniewnie Wokulski .
Jumart wyciągnął naprzód dolną wargę .
Lecz im mniej wychodził , tym częściej marzył o jakiejś dalekiej podróży na wieś lub za granicę . Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne bory , po których błąkałby się , przypominając sobie młode czasy . Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato .
Wokulski rzucił się na krześle ; przez chwilę obaj milczeli .
Zaszedł z prawej strony — popręg był mocno przypasany .
— Powiem niedużo — rzekł Geist . — Pan wie , co to jest chemia organiczna ? …
— Tym lepiej dla was . Nie mam wprawdzie pretensji do Prusaków , choć zabrali nam Alzację i spory kawał Lotaryngii , ale zawsze nie lubię mieć Niemca za kołnierzem . Skądże jesteście , obywatelu ?
— Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Położenie pań jest niewątpliwie przykre , ale nie widzę powodu do desperacji . Za parę tygodni sprawa wyjaśni się , a dopiero wtedy będzie mogła rozpaczać , ale nie żadna z pań , tylko ta wariatka baronowa . Jak się masz , Heluniu — dodał całując dziewczynkę .
— Zdaje mi się …
Rządca nie dzwonił , ale zapukał raz i drugi . Nagle drzwi otworzyły się dość gwałtownie i stanęła w nich gruba i niska służąca z zawiniętymi rękawami i z mydłem na rękach , których mógłby jej pozazdrościć atleta .
Po dwa razy dziennie bywał u pana Łęckiego , a jeżeli nie u niego , to przynajmniej w tych towarzystwach , gdzie mógł spotkać się z panną Izabelą , patrzeć na nią i zamienić choć parę wyrazów . To mu na dziś wystarczało , a o przyszłości nie śmiał myśleć .
Powóz odjechał ku miastu . Wokulski zmieszał się z przechodniami i poszedł w stronę Ujazdowskiego placu . Szedł z wolna i przypatrywał się jadącym . Wielu spomiędzy nich znał osobiście . Oto rymarz , który dostarcza mu wyrobów skórzanych , jedzie na spacer z żoną , grubą jak beczka cukru , i wcale ładną córką , z którą chciano go swatać . Oto syn rzeźnika , który do sklepu , niegdyś Hopfera , dostarczał wędlin . Oto bogaty cieśla z liczną rodziną . Wdowa po dystylatorze , również mająca duży majątek i również gotowa oddać rękę Wokulskiemu . Tu garbarz , tam dwaj subiekci bławatni , dalej krawiec męski , mularz , jubiler , piekarz — a oto — jego współzawodnik , kupiec galanteryjny , w zwykłej dorożce .
— Ależ , pani dobrodziejko ! — zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając . — Pan Rzecki był za granicą przed trzydziestu laty , a zięć pani wyjechał dopiero przed czterema …
— Ja ! …
— Kończę , panie * Siuzę * — mówił dalej . — Porobiłem wielkie odkrycia w chemii , stworzyłem nową naukę , wynalazłem nieznane materiały przemysłowe , o których ledwie śmiano marzyć przede mną . Ale … brakuje mi jeszcze kilku niezmiernie ważnych faktów , a już nie mam pieniędzy . Cztery fortuny utopiłem w moich badaniach , zużyłem kilkunastu ludzi ; dziś zaś potrzebuję nowej fortuny i nowych ludzi …
„ 29 a 36 — to 65 , a 15 to 80 , a 73 — to … to … ”
Do tej chwili co kilkadziesiąt kroków , na prawo i na lewo , rozsuwały się domy i widać było jakąś boczną ulicę . Teraz jednolita ściana domów ciągnie się przez kilkaset kroków . Zaniepokojony , pośpiesza i ku wielkiemu zadowoleniu dociera nareszcie do bocznej ulicy ; skręca trochę na prawo i czyta : Rue St. Fiacre
— A gdzież on siedzi , ten nowy system ?
— To wyuczone ! … — rzekła czerwona kumoszka do starszej .
„ Zawód ? … Alboż mnie samego nie spotkał zawód ? … ”
— No , już chyba Stachowi nie będziesz doktór nic zarzucał — przerwał niecierpliwie Rzecki .
— Spinki masz ? … Krawat , kalosze , parasol …
— Prawda , że chłopak trochę zbałamucony ciągłym lataniem po świecie , trochę zadłużony , ale — młody , przystojny , no i szalał za tobą . Joasia ma nadzieję , że prezesowa utrzyma go na wsi przez parę tygodni , a reszta należy już do ciebie … I wiesz , może by to było nieźle ? … Nazwisko piękne … fortuna jakoś zlepi się z różnych kawałków … Przy tym człowiek światowy , bywalec , nawet rodzaj bohatera , jeżeli to prawda , że opłynął kulę ziemską …
Nikt nie miał odwagi nazwać się dzieckiem swoich zasług , a nawet ja , głupiec , wydałem kilkaset rubli na kupno szlacheckiego patentu .
— A tak ! … — przerwał mi wyciągając do uścisku rękę . — Miałem przyjemność zauważyć pana w sklepie … Piękny sklep ! — westchnął . — Z takich sklepów rodzą się kamienice , a … a z majątków ziemskich — takie oto mieszkania …
— Tak . Znam panią już parę lat , ale niekiedy zdaje mi się , że znam panią od wieków … Czas ogromnie wydłuża się , kiedy o kimś myślimy ciągle , na jawie i we śnie …
Gdy Wokulski wszedł do przysionka , siwy szwajcar w czerwonej wstędze ukłonił mu się głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni , gdzie dżentelmen w czarnym fraku zdjął z niego palto . Jednocześnie zaś zabiegł mu drogę Józef , lokaj hrabiny , który dobrze znał Wokulskiego ; przenosił bowiem z jego sklepu do kościoła pozytywkę i śpiewające ptaszki .
— Zsiądzie pani ? — zapytał .
Jednocześnie zawezwał strony i ich świadków na środek .
— Nie zaraz ! — odparł żywo Geist . — Kobiety nigdy nie gubią ludzi od razu . Czy już skończyłeś z tamtą osobą rachunki ? …
Trzeba jednak iść tam … ”
— Alboż pani jest moją kochanką ? … Nie jestem przecie lunatykiem .
Adwokat utopił w nim spojrzenie pragnąc odgadnąć : co to za prośba ? Od natury jej bowiem zależał sposób słuchania . Widocznie jednak nie odkrył nic groźnego , gdyż jego fizjognomia przybrała wyraz poważnej , lecz serdecznej życzliwości .
Panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego i wskazując w jego stronę parasolką rzekła dobitnie :
W głowie mi szumiało od wywodów doktora , a on tymczasem ciskał się na ulicy jak szalony . Na szczęście błysnęło , upadły pierwsze krople deszczu , a zacietrzewiony mówca nagle ochłonął i skoczywszy w jakąś dorożkę kazał odwieźć się do domu .
— Panie — odezwałem się do rządcy — czy byłbyś łaskaw … przedstawić mnie niektórym lokatorom ? … Stach … to jest pan Wokulski … prosił mnie o zajęcie się jego interesami , dopóki nie wróci z Paryża …
— Prawie rok temu byliśmy w tym miejscu na wrześniowej majówce … Było ze trzydzieści osób z sąsiedztwa … O , tam palono ogień …
Wokulskiemu , kiedy znalazł się z nią sam na sam , krew uderzyła do głowy . Wzburzenie spotęgowało się , gdy spostrzegł , że panna Izabela patrzy na niego jakimś dziwnym wzrokiem , jakby go chciała przeniknąć do dna i przykuć do siebie . To już nie była ta panna Izabela z kwesty wielkotygodniowej ani nawet z wyścigów ; to była osoba rozumna i czująca , która ma go o coś serio zapytać i chce mu coś szczerego powiedzieć .
Spostrzegł hrabinę i zbliżył się do niej .
Wokulski spojrzał na brek i w ciągu jednej chwili zobaczył taką scenę : panna Felicja pokładała się ze śmiechu , Starski upadł twarzą na kolana pięknej wdówki , baron tarmosił za kark stangreta , a jego narzeczona , blada z trwogi , jedną ręką chwyciła za pręt kozła , drugą wpiła w ramię Starskiego .
„ Tak — szepnął — z tymi panami przyjemniej żyć aniżeli z kupcami . Oni są naprawdę ulepieni z innej gliny … ”
— Ależ , panie , ależ przepraszam ! … — tłomaczył się odurzony gość .
Jak fale , gdy wiatr morzem zmąci ;
— Jest z piętnaście armat — mruknął Katz , który w podobnych chwilach stawał się rozmowniejszy . — A że my ciągniemy dwanaście , toż będzie bal ! …
Wokulski stanął jakby wahając się . Nalał znowu szklankę wina i wypił duszkiem .
— Pani hrabina przyjechała — odpowiedział z korytarza głos panny Florentyny .
Wkrótce pojechał do Bułgarii , gdzie zdobył swój olbrzymi majątek , a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka ( pani Meliton ) powiedziała mi , że Stach jest zakochany …
Przez dwa pierwsze lata tego rygoru Wokulski milczał . W trzecim roku począł co wieczór zachodzić do mego pokoju na gawędkę o polityce . Czasami , gdyśmy się rozgadali o dawnych czasach , on obejrzawszy się po pokoju nagle urywał poprzednią rozmowę i zaczynał jakąś nową :
Uporczywie odsuwał od siebie myśl o dzisiejszym liście i jutrzejszej wizycie u Łęckich ; chciał być trzeźwym , ale namiętność przemogła .
Dopiero w Wokulskim poznała nie tylko nową osobistość , ale niespodziewane zjawisko . Jego niepodobna było określić jednym wyrazem , a nawet stoma zdaniami . Nie był też do nikogo podobny , a jeżeli w ogóle można go było z czymś porównywać , to chyba z jakąś okolicą , przez którą jedzie się cały dzień i gdzie spotyka się równiny i góry , lasy i łąki , wody i pustynie , wsie i miasta . I gdzie jeszcze , spoza mgieł horyzontu , wynurzają się jakieś niejasne widoki , już niepodobne do żadnej rzeczy znanej . Ogarniało ją zdumienie i pytała się : czy to jest gra podnieconej imaginacji , czy naprawdę istota nadludzka , a przynajmniej — pozasalonowa ?
— Następnie mam kłopot z tą spółką handlową . On , rozumie się , rzuciłby ją natychmiast , ale ja się zastanawiam . Przy spółce dochody wynoszą około dziewięćdziesięciu tysięcy rubli , bez niej tylko trzydzieści tysięcy , więc pojmujesz , że można wahać się .
Dalibóg coraz mniej rozumiem politykę ! I kto wie , czy Stach Wokulski nie ma racji , że przestał się nią zajmować ( jeżeli przestał ? … ) .
— Gut Morgen , meine Kinder ! … Der Kaffee ist schon …
Tymczasem w piątym roku pożycia pani Małgorzata nagle poczęła się malować … Zrazu nieznacznie , potem coraz energiczniej i coraz nowymi środkami … Usłyszawszy zaś o jakimś likworze , który damom w wieku miał przywracać świeżość i wdzięk młodości , wytarła się nim pewnego wieczora tak starannie od stóp do głów , że tej samej nocy wezwani na pomoc lekarze już nie mogli jej odratować . I zmarło , biedactwo , niespełna we dwie doby na zakażenie krwi , tyle tylko mając przytomności , aby wezwać rejenta i cały majątek przekazać swemu Stasiulkowi .
— Ósma ? — powtórzył radca — to być nie może . Zaraz … Przedtem była szósta , potem siódma … — mruczał zasłaniając twarz dłonią . — Może być , że ósma . Jak ten czas leci ! …
Babcia przepraszając nas wzięła włóczkę i druty , a w tej chwili weszła do salonu pani Stawska …
— Co nie mam znać ? Przecie widujemy się co dzień trzy razy , a czasami to i przez całą niedzielę albo ja siedzę u niej , albo oboje u Wysockich .
— A tak … dużo szlachty mieszka w tej stronie . Ziemia doskonale uprawna ; ma pan łubin , koniczynę …
Zdawało mu się , że powiedział coś bardzo głupiego , i zarumienił się .
— Widzisz pan — rzekł — on by ją niezawodnie puścił , gdyby mógł oceniać rzeczy rozsądnie . Była taka chwila wczoraj na balu , że w naszym Stachu obudził się lew i kiedy przyszedł do panny Łęckiej , ażeby z nią zamienić parę wyrazów , przysiągłbym , że jej powie : „ Dobranoc pani , już poznałem jej karty i ogrywać się nimi nie pozwolę ! ” Taką miał minę , kiedy szedł do niej . Ale i cóż z tego ? … Panna raz spojrzała , szepnęła , ścisnęła go za rękę i mój Stach był taki szczęśliwy przez całą noc , taki szczęśliwy , że … dziś miałby ochotę w łeb sobie wypalić , gdyby nie czekał na drugie spojrzenie , szept i uścisk ręki … Nie widzi , cymbał , że ona zupełnie takimi samymi słodyczami obdzielała dziesięciu , nawet w znakomicie większych dozach .
Lecz gdy pilniej zaczął rozglądać się w planie Paryża , spostrzegł to , czego nie dojrzeli rodowici paryżanie ( co byłoby mniej dziwne ) ani nawet K. Baedeker , roszczący sobie prawo do orientowania się po całej Europie .
— „ Odpowiedzie od redakcje . * Panu W. W. * Encyklopedie większe Orgelbranda … ” Nie to … „ * Panu Motylkowi * . Frak kładzie się … ” Nie to … A , jest ! … „ * Panu S. Szlangbaumowi * : Pańska szarada polityczna nie jest gramatyczna . ” — Proszę pana : co tu jest z polityki ? Żebym ja napisał szaradę o Dizraeli albo o Bismarck , to byłaby polityka , ale o Kozaki to przecie nie jest polityka , tylko wojskowość .
Skręcił tedy na prawo . Wyminął nieduży plac i wszedł na bardzo duży , obficie zasadzony drzewami . Na środku jego stał gmach prostokątny , otoczony kolumnami jak grecka świątynia ; wielkie drzwi spiżowe , okryte płaskorzeźbą , na szczycie frontonu również płaskorzeźba przedstawiająca , zdaje się , sąd ostateczny .
IX . Pamiętnik starego subiekta
— Zamelduj mnie pani baronowej — rzekł pan Krzeszowski nieco przytłumionym głosem .
Ale wnet ochłonął ; przyszła mu bardzo słuszna uwaga , że panna Izabela nie znając Molinariego daje się tylko unosić prądowi jego reputacji .
— Tek .
— Wytrzyma — odparł flegmatycznie pan Szulc trzaskając batem w kierunku drugiego pana .
* Pierwsze * i * trzecie * — ozdabia damskie głowy ;
— Ale je skądsiś bierze do siebie .
— Ale … ale … Brawo Yung ! … Brawo Wokulski ! … Klacz idzie jak woda ! … Brawo ! …
„ A to proszę włóczki , a to proszę jedwabiu , a to igieł za dziesięć groszy … ” Po taki sprawunek biegła wiorstę drogi w deszcz czy pogodę , a kupując za parę groszy szpilek przesiadywała w sklepie po pół godziny i rozmawiała ze mną .
Mikołaj podał kurczęta .
— W średnim wieku … — wtrąciłem . ( Oni , dalibóg , niedługo piętnastoletnich chłopców zaczną nazywać starymi . )
Nagle — rozdzierającym głosem krzyknęła : „ Ach ! nihiliści … ” , i cofnęła się w głąb pokoju .
— Czekam na rozkazy pani .
Baron zakaszlał się i odpocząwszy prawił dalej zniżonym głosem :
Panna Izabela cofnęła się .
— Słucham najoryginalniejszej …
Wnet jednak ozdrowiał , gdy panna Izabela oświadczyła , że chce przejść się po parku .
— Bo dlaczego , panie Henryku — spytałem go — raz się , do licha , nie ochrzcisz ? …
— Ach , od Szumana . Ale do czego to wszystko prowadzi ? …
— W dawnych czasach , kiedy jeszcze mój dziaduś łapał ptaki między dębami , po tych kamieniach , cośmy nimi szli , płynęła woda . Teraz ona pokazuje się tylko na wiosnę albo po wielkim deszczu , ale za małości dziadusia szła przez cały rok . I był strumień w tym miejscu .
— Niech pan spłaca długi — odparł — w miarę zgłaszania się wierzycieli . Dziś zepchniemy tych , którzy mają późniejsze weksle . Więc to wyniesie dwa do trzech tysięcy ? …
— Otóż nie … — przerwała panna ze śmiechem . — Pięć i trzy czwarte … Już pan zapomniał ! …
— Panna Ewelina należy do wyjątków ! … — zawołał baron .
— Bardzo przepraszam …
Gdy zaś wrócili do Zasławka późno w nocy , spał jak zabity i nawet śniło mu się coś zabawnego .
— Owszem , słucham … Może pańskie impertynencje będą ciekawsze niżeli ta chłodna grzeczność , którą od dawna umiem na pamięć . Naturalnie , taki człowiek jak pan gardzi takimi kobietami jak ja … No , śmiało …
— Niezgorsi .
„ Jak tu nudno ! ” — szepnął i zawrócił do szosy .
— Ach , to pan — odparł baron przypatrując mu się .
— Jest pan przecie szlachcicem , a mówi prezesowa , że tak dobrym , jak Starscy , a nawet Zasławscy …
— Chodź , Auguście , chodź …
— Godzina ? …
— Wiesz , przyjechał tu pan Wokulski … Ach , gdybyś wiedziała , co to za człowiek ! … Ale wolę ci nic nie mówić , bo i ty jeszcze pomyślisz , że jestem nim zajęta … No i wyobraź sobie : pani Wąsowska kazała mu jechać ze sobą na spacer , sam na sam … Gdybyś wiedziała , jak się biedak rumienił ! … A ja za nią . Bo i ja chodziłam z nim na ryby , ale tylko tu , do sadzawki , i jeszcze był z nami pan Julian . Ale żebym miała tylko z nim jechać konno ? … Za nic w świecie ! … wolałabym umrzeć …
— Są jednak towarzystwa , w których ona przestrzega się zawsze .
— Dziękuję ci , Joasiu — odpowiedziała prezesowa . — Siądźże , proszę cię — zwróciła się do Wokulskiego .
— Ach , kochana babciu — odparł Starski z westchnieniem — łatwo to mówić o swobodzie uczuć , kiedy się ma dwadzieścia tysięcy rubli rocznie . „ Podły pieniądz ! brzydki pieniądz ! ” — wołają wszyscy . Ale dlaczegóż to wszyscy , począwszy od parobka , skończywszy na ministrze , krępują swoją wolność pracą obowiązkową ? Za co górnik i marynarz narażają życie ? Naturalnie , za ów podły pieniądz , bo podły pieniądz daje swobodę choć przez parę godzin na dzień , choć przez parę miesięcy na rok , choć przez kilka lat w życiu . Wszyscy obłudnie gardzimy pieniędzmi , lecz każdy z nas wie , że jest to mierzwa , z której wyrasta wolność osobista , nauka , sztuka , nawet idealna miłość . Gdzież to wreszcie urodziła się miłość rycerzy i trubadurów ? Z pewnością nie między szewcami i kowalami , a nawet nie między doktorami i adwokatami . Wypielęgnowały ją klasy majętne , które utworzyły kobietę z delikatną cerą i białą ręką , które wydały mężczyznę mającego dosyć czasu na ubóstwianie kobiety .
W mieszkaniu pana Ignacego nad stosem papierów siedział Wokulski bez surduta i kamizelki i pisał .
„ Więc i ona powinna by mnie kochać … — mówił Wokulski . A potem dodawał : — Jeżeli klacz wygra na wyścigach , będzie to znakiem , że mnie panna Izabela pokocha … Ach ! stary głupcze , wariacie , do czego ty dochodzisz ? … ”
— To jest … właściwie mówiąc … pewności nie mam żadnej .
— Bo widzi pan , ta wiara chroni człowieka od rozpaczy . Ja na przykład rozumiem , że ani sam nie będę już tak szczęśliwy , jakbym mógł być kiedyś , ani jej nie dam zupełnego szczęścia . Jedyną zaś pociechę mam w tej myśli , że spotkamy się na innym , lepszym świecie , gdzie oboje będziemy młodzi . Przecież ona — dodał zadumany — będzie i tam należała do mnie , gdyż Pismo Święte uczy : „ Co zwiążecie na ziemi , będzie związane w niebie … ” Pan może nie wierzy w to , tak jak i Ochocki ; niech pan jednak przyzna , że … czasem … wierzy pan i wcale nie dałby pan słowa , że tak nie będzie ? …
— Owszem .
Podczas wieczorów przepędzanych w domu pani Stawskiej Wokulski stosunkowo był najbardziej ożywiony , trochę jadł i rozmawiał .
— Przykro mi bardzo — rzekł baron kłaniając się po raz drugi — że składam pani uszanowanie w takich warunkach …
— * Tek * ! … — wtrącił hrabia  Anglik .
— Idę , panie — odpowiedział człowiek kłaniając się do ziemi .
— A czy nie wplątał się w jakie nowe historie ? … — spytałem .
— Jeszcze wczoraj … myliłem się …
Mąż w szlafroku , który ziewa przy żonie , całuje ją mając pełne usta dymu z cygar , często odzywa się : „ A dajże mi spokój ” , albo po prostu : „ Głupia jesteś ! … ” — ten mąż , który robi hałasy w domu za nowy kapelusz , a za domem wydaje pieniądze na ekwipaże dla aktorek , to wcale nieciekawe stworzenie . Co najgorsze , że każdy z nich przed ślubem był gorącym wielbicielem , mizerniał nie widząc długo swej pani , rumienił się , kiedy ją spotkał , a nawet niejeden obiecywał zastrzelić się z miłości .
— Oho ? …
— Jaki pan ?
„ Zawsze kokietka z niej , choć już ma lat trzydzieści ! … ”
„ Paryż ! … Paryż ! … ( mówi sobie , ciągle śpiąc ) . Wszakże od tylu lat o nim tylko marzyłem . To przejdzie … Wszystko przejdzie ! … ”
— Prośże go , ośle , do sali — rzekł Wokulski i zatrzasnął drzwi gabinetu .
— Tak jest … Mam szczególniejsze szczęście do wielbicieli kuzynki …
— Niech pani siądzie , panno Mario — odezwał się wskazując jej krzesło .
— Nie bierz pan tego , co mówię , w jakimś hańbiącym znaczeniu — pośpieszył objaśnić baron . — Pan Wokulski nie zrobił nic podłego , tylko … takie małe świństewko , które może uchodzić w handlu , ale nie w towarzystwie …
— Nie , to sygnał …
— Chyba dla Wokulskiego , bo słyszałam , że wziął obszerniejszy lokal .
— Nie chcę ci przeszkadzać .
Powóz stanął , lokaj zeskoczył z kozła i pomógł paniom wysiąść . Lecz gdy następnie otworzył z łoskotem drzwi do sklepu Wokulskiego , panna Izabela tak osłabła , że nogi zachwiały się pod nią . Przez chwilę chciała wrócić do powozu i uciec stąd ; wnet jednak opanowała się i z podniesioną głową weszła .
„ Geist jeden , ja drugi , Ochocki trzeci … Ze dwu jeszcze znajdziemy i za cztery albo pięć lat wyczerpalibyśmy owe osiem tysięcy doświadczeń , potrzebnych do znalezienia metalu lżejszego niż powietrze . No , a wtedy co ? … Co stanie się z dzisiejszym światem na widok pierwszej machiny latającej , bez skrzydeł , bez skomplikowanych mechanizmów , a trwałej jak okręt pancerny ? ”
— Zatem szanowny panie Wokulski , kamienicę państwa Łęckich ( lekko schylił głowę ) kupuje , w imieniu pańskim , nie ja , tylko obecny tu ( ukłonił się ) pan S. Szlangbaum …
— Masz wóz i przewóz . Będziesz dobra i pracowita , będzie ci dobrze ; ale jeżeli nie skorzystasz z okazji , rób , co ci się podoba . Możesz iść .
— Mówią — dorzucił inny głos — że chce założyć spółkę z samych szlachciców …
„ Zdaje mi się , że trochę utyłem . ”
Nagle rzucił pióro : jakaś trwoga opanowała go na widok napisanych przez siebie wyrazów : „ do Warszawy już nie wrócę … ”
I przywidziało mu się w ciągu kilkunastu sekund , że między nim a tym czcigodnym światem form wykwintnych musi się stoczyć walka , w której albo ten świat runie , albo — on zginie .
— Jak Boga kocham , zaraz daję dziesięć tysięcy rubli ! … — wrzasnął marszałek .
— Sądzę , że nad kwestią miejscowych fabryk możemy przejść do porządku . Teraz szanowny pan Wokulski raczy nam , z właściwą mu jędrnością , objaśnić : jakie pozytywne korzyści z jego projektu odniesie …
— Szkoda pana .
Każdy z tych ludzi przez pewien czas zaprzątał tajemne myśli panny Izabeli , każdemu poświęcała najcichsze westchnienia rozumiejąc , że dla tych czy innych powodów kochać go nie może i — każdy z nich za sprawą bóstwa ukazywał się w jego postaci , w półrzeczywistych marzeniach . A od tych widzeń oczy panny Izabeli przybrały nowy wyraz — jakiegoś nadziemskiego zamyślenia . Niekiedy spoglądały one gdzieś ponad ludzi i poza świat ; a gdy jeszcze jej popielate włosy na czole ułożyły się tak dziwnie , jakby je rozwiał tajemniczy podmuch , patrzącym zdawało się , że widzą anioła albo świętą .
— Naturalnie , że nie pił — odparł Jan w moim imieniu .
— Któż to jest ? — spytała panna Izabela , ze zdumieniem patrząc na ojca .
— Wczoraj mówiłeś , że jeszcze nie tak prędko pojedziesz ? …
Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną , że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki , zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy .
— Musimy czekać na konie — prawił baron . — Całe szczęście , że o drugiej w nocy pchnąłem depeszę o pańskim przyjeździe . Bo onegdaj także wysłałem do prezesowej depeszę z Warszawy , ale mówi mi zawiadowca , żem się omylił i zamówiłem konie na jutro . Szczęście , panie , żem telegrafował dziś z drogi . O trzeciej posłali stąd sztafetę , o szóstej prezesowa odebrała telegram , o ósmej najpóźniej wysłano konie . Poczekamy jeszcze z godzinę , ale za to lepiej pozna pan okolicę . Bardzo , panie , ładna miejscowość .
Żyły nabrzmiały mu na czole , gors koszuli gorączkowo falował na piersiach . W oczach zapalały mu się i gasły te same iskry , jakie już widział Rzecki w chwili pojedynku z baronem .
Lecz gdy już był ubrany , wyszedł na ulicę , zobaczył piękną pogodę i wyobraził sobie , że widzi wschód słońca , nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim i postanowił tylko przestrzelić mu nogę .
— Pan Wokulski — rzekłem powstając z krzesła — nie okradł nikogo … Dorobił się majątku pracą i oszczędnością …
— Nie , panie , tylko dziesięć dni chorowałem . Coś mi się zrobiło na szyi takie paskudne , że mnie doktór pokrajał . Ale już wczoraj poszedłem do roboty .
— Tylko bez egzaltacji , Belciu ! Nie masz lat szesnastu i na życie musisz patrzeć serio . Nie można przecie dla jakiejś idiosynkrazji poświęcić bytu ojca , a choćby Flory i waszej służby . Wreszcie pomyśl , ile ty przy twym szlachetnym serduszku mogłabyś zrobić dobrego rozporządzając znacznym majątkiem .
— O , że dojdzie , mogę ręczyć honorem ! — zapewnił pan Maruszewicz .
Wrócił do hotelu rozmarzony koniakiem i zasnął w ubraniu . A gdy obudził się o ósmej rano , pierwszą jego myślą było :
Zasław , niegdyś miasteczko , dziś licha osada , stoi w nizinie otoczonej mokrymi łąkami . Oprócz kościoła i dawnego ratusza wszystkie budowle są parterowe , drewniane i stare . Na środku rynku , a raczej placu pełnego ostów i jam , wznosi się piętrowa kupa śmieci i studnia pod dziurawym dachem opartym na czterech zgniłych słupach .
— Nie sądzisz pan — zapytał po namyśle — że jednak należałoby temu zapobiec ? …
— Więc to baron potrzebuje pieniędzy ?
W chwilę później spostrzegał , że projekt ten zdradza umysłowe zboczenie . Kwestię więc : czym jest , a czym nie jest , odłożył na bok , a postanowił , bądź co bądź , zapoznać się z panną Izabelą .
— To nie wszystko — przerwał mu Rzecki . — Wczoraj bowiem od szanownej małżonki pańskiej otrzymałem ten oto list …
Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . Wzięła książkę i zaczęła czytać .
— Mamo — szepnęła tak głośno , że zapewne słychać ją było na dziedzińcu — przyszedł pan Rzecki i jeszcze jakiś pan .
Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana , z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto . Lekarz , Żyd , stary kawaler , żółty , mały , z czarną brodą , miał reputację dziwaka . Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko , o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych ; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę :
Ocknąłem się na furze , którą właśnie dojeżdżaliśmy do Sawy . Już dniało , zapowiadał się dzień pogodny ; od rzeki ciągnęła surowa wilgoć . Przetarłem oczy , porachowałem … Było na wozie nas czterech i piąty furman . Przecież powinno być pięciu . Nie , powinno być sześciu ! … Szukałem Katza , nie mogłem się dopatrzeć . Nie pytałem o niego ; płacz ścisnął mnie za gardło i myślałem , że mnie udusi . Liptak drzemał , Stein ocierał oczy , a Szapary patrzył na bok i tylko pogwizdywał Rakoczego , chociaż ciągle się mylił .
— A gdyby mu nie wystarczyło ?
W tym czasie pan Szastalski przysłał jej bukiet fiołków , a panna Izabela nie bez wyrzutów spostrzegła , że Apollo zaczyna być podobnym do Szastalskiego i że Molinari szybko zaciera się w jej pamięci .
„ Ja wiem — szlochała — że on już nie ma ani grosza , że za mieszkanie nie płaci i nawet ze swoim lokajem jada na kredyt . Mimo to , wszystko mu zapomnę i popłacę długi , byle nawrócił się i sprowadził do domu . Bez mężczyzny nie mogę rządzić takim domem … umrę tu w ciągu roku … ”
— Szkoda , żeś mu to powiedziała … wielka szkoda ! … o takich rzeczach lepiej nie mówić …
— Nikt ! Przybyli nowi .
— Nie , nie , nie ! … — przerwał mu adwokat . — W tym coś jest i ja to wyśledzę … Ktoś nam buty uszył …
Widziany z Panteonu i z Trocadero , Paryż przedstawiał się jednakowo : było to morze domów , przecięte tysiącem ulic , nierówne dachy wyglądały jak fale , kominy jak odpryski , a wieże i kolumny jak większe fale .
— Mianowicie ? … — przerwał mu Wokulski .
— Posłuchaj mnie — przerwał — i odpowiadaj : czegoś płakała w kościele ?
W Alejach Ujazdowskich był już taki natłok powozów i dorożek , że miejscami należało jechać stępa , przy rogatce zaś utworzył się formalny zator i musiał czekać z kwadrans , pożerany niecierpliwością , zanim ostatecznie powóz jego wydostał się na Mokotowskie pola .
Teraz dopiero spostrzegła panna Izabela , że Wokulski ma twarz niepospolitą . Rysy wyraziste i stanowcze , włos jakby najeżony gniewem , mały wąs , ślad bródki , kształty posągowe , wejrzenie jasne i przejmujące … Gdyby ten człowiek zamiast sklepu posiadał duże dobra ziemskie — byłby bardzo przystojnym ; gdyby urodził się księciem — byłby imponująco piękny . W każdym razie przypominał Trostiego , pułkownika strzelców , i — naprawdę — posąg gladiatora zwycięzcy .
Już to w ogóle uważam , że ze szlachtą jest tak : do nauki ani do handlu nie ma głowy , do roboty go nie napędzisz , ale do butelki , do wojaczki i do sprośności zawsze gotów , choćby nawet trumną zalatywał . Paskudniki !
— Tak , pani , obraziłem panią podejrzeniami . Byłem — mówił stłumionym głosem — byłem na koncercie u państwa Rzeżuchowskich … Wyszedłem nawet nie pożegnawszy się z panią … Już nie chcę mówić dalej … Czuję tylko , że ma pani prawo nie przyjmować mnie jako człowieka , który nie ocenił pani … śmiał posądzać …
„ Wyjadę stąd — szeptał — wyjadę ! … Chyba , że ona mnie zatrzyma … Bo co mi da nawet ten majątek , jeżeli nie mogę go zużytkować w taki sposób , jaki mnie najlepiej przypada do gustu ? Co warte życie , pleśniejące między resursą , sklepem i prywatnymi salonami , gdzie trzeba grać w preferansa , ażeby nie obmawiać , albo obmawiać , ażeby nie grać w preferansa ? … ”
— Szukasz czego ? — spytałem .
Powoli , w ciągu paru lat , tak przywykliśmy do siebie , że stary Mincel nie mógł obejść się beze mnie , a ja nawet jego dyscypliny począłem uważać za coś , co należało do familijnych stosunków . Pamiętam , że nie mogłem utulić się z żalu , gdy raz zepsułem kosztowny samowar , a stary Mincel zamiast chwytać za dyscyplinę — odezwał się :
— Jak to ? … Pan chce zapłacić drożej o trzydzieści tysięcy rubli ? … — spytał .
Niecierpliwie ścisnął go za rękę i popychał ku drzwiom . Na schodach pożegnał go jeszcze raz i cofnął się do laboratorium . Gdy Wokulski wyszedł na dziedziniec , furtka już była otwarta , a gdy wyminął ją i stanął obok swego fiakra , zatrzasnęła się .
— A , szelma ! — wrzasnął stary Mincel i nim zdałem sobie sprawę z sytuacji , przeciągnął po mnie jeszcze parę razy dyscyplinę , od wierzchu głowy do podłogi .
— To jedno pytanie , a teraz drugie , ale — nie obraź się pan . W którym roku życia zaczynają mężczyźnie obojętnieć kobiety ? …
Od dnia , w którym po raz pierwszy skąpał się w Paryżu , zaczęło się dla Wokulskiego życie prawie mistyczne . Poza obrębem kilku godzin , które poświęcał naradom Suzina z budowniczymi okrętów , Wokulski był zupełnie swobodny i używał tego czasu na najnieporządniejsze zwiedzanie miasta . Wybierał jakąś miejscowość według alfabetu w Przewodniku i nawet nie patrząc na plan jechał tam otwartym powozem . Wdrapywał się na schody , obchodził gmachy , przebiegał sale , zatrzymywał się przed ciekawszymi okazami i tym samym fiakrem , wynajętym na cały dzień , przenosił się do innej miejscowości , znowu według alfabetu . A ponieważ największym niebezpieczeństwem , jakiego lękał się , był brak zajęcia , więc wieczorami oglądał plan miasta , wykreślał już obejrzane punkta i robił notatki .
— Nie , przecie nie sześć , najwyżej cztery … Helunia bawi się tam doskonale , bo choć jej niczego dotykać nie wolno , ale za to jak ona się przypatruje zabawkom po nieboszczce …
Dziwna to była rodzina !
Nad samym brzegiem Wisły leżał stos belek . Wokulski uczuł znużenie , siadł i patrzył . W spokojnej powierzchni wody odbijała się Saska Kępa , już zieleniejąca , i praskie domy z czerwonymi dachami ; na środku rzeki stała nieruchoma berlinka . Nie większym wydawał się ten okręt , który zeszłego lata widział Wokulski na Morzu Czarnym , unieruchomiony z powodu zepsucia się machin .
Tu pochwycił go pan Łęcki z oznakami niebywałej tkliwości .
— O ! … że też my zawsze kogoś musimy posądzać albo o zdradę kraju , albo o złodziejstwo ! Nieładnie ! … — oburzał się półgłos .
— Co za przykra farsa ! — odezwał się po chwili pan Tomasz . — Istotnie , wypowiedziałem w sklepie parę gorzkich wyrazów o starym Szlangbaumie , ale pod słowem , nie wiedziałem , że jego syn tu jest … Zwróci mi dom za siedemdziesiąt tysięcy , za który dał dziewięćdziesiąt … Paradny ! … Cóż ty na to , panie Stanisławie ? …
— Co to anonim … Wokulski … Brawo Wokulski ! … — wrzeszczał tłum .
— Co pan zawracasz ! — odzywa się stojący obok baronowej Krzeszowskiej pan z fizjognomią łajdaka . — Co to za dom ? … Rudera … trupiarnia ! …
Naturalnie , że pan Ignacy upoważnił Szlangbauma do zrobienia interesu i nie tylko zwrócił mu pieniądze wydane na dorożki , ale jeszcze na własny koszt kazał go odwieźć na ulicę Elektoralną , co tak rozczuliło starego Żyda , że odchodząc zdjął ze swego syna rodzicielskie przekleństwo i nawet zaprosił go do siebie na szabasowy obiad .
Jenerał ujrzawszy Wokulskiego podał mu rękę i przywitali się jak starzy znajomi .
— Cóż , podoba ci się , Heluniu , pani baronowa ?
Wokulski wyszedł na dziedziniec i około lewej oficyny , gdzie była kuchnia , skręcił do parku .
— Pysznie . Cóż dalej ?
Czuć było rozdrażnienie w głosie staruszki .
W tej chwili zapukano do drzwi gabinetu . Ukazał się Mikołaj , służący Łęckiego , z listem . Wokulski gorączkowo pochwycił pismo , rozerwał kopertę i przeczytał :
— Kiedyżeś przyjechał ? — pytam .
— Służącego ? … chciałeś pan powiedzieć — przerwał śmiejąc się Jumart . — Pracuję , panie , aby żyć i zabezpieczyć sobie rentę na starość . A o tytuł nie dbam : tyle ich już miałem ! … Świat podobny jest do amatorskiego teatru więc nieprzyzwoicie jest pchać się w nim do ról pierwszych , a odrzucać podrzędne . Wreszcie , każda rola jest dobra , byle grać ją z artyzmem i nie brać jej zbyt poważnie .
Rzecki był zdumiony .
— Zastanów się , Belu , co robisz ? … — upominała ją panna Florentyna .
— Bo przecież jaśnie państwo bez kucharza obejść się nie mogą . Bierzcie te rzeczy na górę — zwrócił się do tragarzy .
— Dziś ta flądra przysyła do mnie jakiegoś draba z wymówieniem komornego . Nie wiem nawet , co jej do łba strzeliło , bo płacę przecież regularnie … A ona mi wymawia komorne , ta lafirynda , i jeszcze rzuca cień na mój zakład … Mówi , że moje panny wdzięczyły się do studentów , co łże , i myśli … Ona sobie myśli , że ja w środku zimy znajdę lokal … że się wyprowadzę z domu , do którego przywykli moi kundmani … Ależ ja mogę na tym stracić kilka tysięcy rubli , a kto mi to zwróci ? …
— No , ale gdyby tak było ? — powtórzyła pani Stawska .
Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią . Nic dziwnego — oburzył przeciw sobie wszystkich fabrykantów jedwabnych i bawełnianych , a także kupców , którzy sprzedają ich towary .
Sekundy brakowało , ażeby Wokulski powiedział , że nie pojedzie i nie chce żadnych spółek . Ale w tym samym momencie przebiegła mu myśl :
— Bo nie wiecie dnia ani godziny — dodawał pan Domański .
— Cóż ty na to ? — zapytał pana Ignacego objaśniwszy , o co chodzi .
— Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Rzecki ? … nie wstydzisz się biednych kobiet okrytych hańbą ? … O , nie całuj że mnie w rękę ! … Nieszczęśliwa nasza rodzina … Niedawno Ludwiczek posądzony , a teraz na nas przyszła kolej … Musimy się stąd wynieść choćby na koniec świata … Mam pod Częstochową siostrę , tam pojedziemy dokonać złamanego życia …
— Dziś chyba uspokoiła się pani .
Siedliśmy . Wokulski zapytał panie , czy są zadowolone z lokalu , a następnie opowiedział im , że Ludwik Stawski był przed dwoma laty w New Yorku , a następnie przeniósł się do Londynu pod przybranym nazwiskiem . Napomknął z lekka , że Stawski był wówczas chory i że za parę tygodni spodziewa się o nim stanowczych wiadomości .
— Ja ? … Urodziłem się w Wiedniu , kształciłem się w Szwajcarii i w Niemczech , długi czas mieszkałem we Włoszech , Anglii , Norwegii , Stanach Zjednoczonych … Moje zaś nazwisko najlepiej streszcza narodowość : tym jestem , w czyjej mieszkam oborze ; wołem między wołami , koniem między końmi . A że wiem , skąd mam pieniądze i na co je wydaję , i ludzie o mnie wiedzą , więc zresztą nic mnie nie obchodzi .
„ Droga Belu ! — pisze ciotka . — Zapomnij , aniołku , o moim poprzednim liście . W rezultacie twój serwis nic mnie nie obchodzi i znajdziemy inny , gdy będziesz szła za mąż . Ale chodzi mi , ażebyś koniecznie kwestowała tylko ze mną , i właśnie o tym miałam zamiar pisać poprzednio , nie o serwisie . Biedne moje nerwy ! jeżeli nie chcesz ich do reszty rozstroić , musisz zgodzić się na moją prośbę .
— Może o tym nie wiedzieć — przerwała wdówka .
Kiedy późno wróciwszy do domu spojrzała na swego Apollina , zdawało jej się , że marmurowy bożek ma coś z postawy i rysów skrzypka . Zarumieniła się przypomniawszy sobie , że posąg bardzo często zmieniał fizjognomię ; nawet przez krótką chwilę był podobny do Wokulskiego . Uspokoiła się jednak uwagą , że dzisiejsza zmiana jest ostatnią , że dotychczasowe jej upodobania polegały na omyłkach i że Apollo , jeżeli mógł kogoś symbolizować , to tylko Molinariego .
Na drugi dzień , w Wielki Czwartek , Mraczewski już nie pokazał się w sklepie . Pozostali koledzy jego byli smutni i czasem naradzali się między sobą po cichu .
Wiedz pan — ciągnął Ochocki majstrując coś około wędek — że kiedyś obecna pani Wąsowska , jeszcze jako panna , miała słabość do Starskiego . Kazio i Kazia , jaka dobrana para , co ? … Zdaje się , że nawet pod wpływem tej idei pani Kazia zjechała do nas przed trzema tygodniami ( a ma także grosz po nieboszczyku , bodaj czy nie tyle , co prezesowa ! ) . Byli nawet ze sobą kilka dni dobrze i nawet Kazio na rachunek posagu zrealizował nowy weksel u pachciarza , gdy wtem … coś się zepsuło … Pani Wąsowska po prostu kpi sobie z Kazia , a on tylko udaje dobrą minę . Słowem kiepsko ! Trzeba będzie wyrzec się podróży i osiąść na piaszczystym folwarczku , dopóki nie umrze stryjcio , co prawda już dawno chory na kamień .
„ Nie spodziewałem się , że zrobię aż taką przyjemność temu poczciwemu Wokulskiemu . Tak , trzeba zawsze podawać rękę nowym ludziom … ”
— Nic nie wiem — pochwyciła gorączkowo panna Izabela — ale wszystko przeczuwam , wszystko rozumiem … Ten człowiek chce zbliżyć się do nas …
„ Ci , którzy stworzyli te cuda — myślał Wokulski — albo je gromadzili w jedno miejsce , ci nie byli jak ja szalonymi próżniakami … ”
— I wyleje — dodał z westchnieniem . — Już był tam u nas jakiś bursz z żądaniem , ażebyśmy się wynosili … Ale zjedzą diabła , czy nas ruszą bez procesu , a jeżeli ruszą … Zrobimy uciechę całemu domowi ! Żegnam pana .
„ Chciałbym przespać ten czas , dopóki znowu jej nie zobaczę ” — myślał Wokulski .
— Wyobraź pan sobie — mówi z dobrotliwym uśmiechem pan Łęcki — że przed tygodniem jeden mój znajomy wziął dwakroć za dom , który go kosztował sto pięćdziesiąt tysięcy . A że mój kosztował mnie sto tysięcy , więc powinienem wziąć w tym stosunku ze sto dwadzieścia pięć …
— Istna heca — rzekł . — I skąd mu to przyszło ?
Budzą się w nim jednak wątpliwości . Kto wie , czy baronowa jedzie do sądu ; może to wszystko plotki ? … „ Warto sprawdzić ” — myśli pan Ignacy , zapomina o swoich obowiązkach dysponenta i najstarszego subiekta i poczyna iść za dorożką . Nędzne konie wloką się tak powoli , że pan Ignacy może obserwować wehikuł na całej przestrzeni do kolumny Zygmunta . W tym miejscu dorożka skręca na lewo , a Rzecki myśli :
W tej chwili czuje , że ktoś pochwycił go z tyłu za ramię , i odwróciwszy głowę widzi owego majestatycznego pana , który od Szlangbauma dostał w cukierni rubla zadatku . Okazały pan widocznie bardzo się śpieszy , gdyż obu pięściami toruje sobie drogę pośród zbitej masy ciał starozakonnych wołając :
— Jak pani każe — odparł Wokulski .
— Tak prędko ? A czy choć obiecał poprawę ?
Matka naszego pryncypała żyła jeszcze długi czas ; kiedy w roku 1853 wróciłem z zagranicy , zastałem ją w najlepszym zdrowiu . Zawsze schodziła rano do sklepu i zawsze mówiła :
— Brak pieniędzy i pomocników . Do ostatecznego odkrycia potrzeba wykonać około ośmiu tysięcy prób , co , lekko licząc , jednemu człowiekowi zabrałoby dwadzieścia lat pracy . Ale czterech ludzi zrobi to samo w ciągu pięciu do sześciu lat …
— Pan Wokulski jest ? … Ach , pan Rzecki ! … Na słówko …
Myślałem , że będziemy mówili z nią o interesach sklepowych , tym bardziej , że spostrzegłem butelkę dobrego węgrzyna na stole . Ale pani Małgorzata ani zapytała o losy sklepu . Zapłakała na mój widok , jakbym jej przypomniał tydzień temu pochowanego nieboszczyka , i nalawszy mi wina spory kieliszek rzekła jękliwym głosem :
— Tak pan chłodno o nim mówi ? — zdziwiła się panna Izabela . — Czyby jego gra nie podobała się panu ? …
„ A ja pana najlepiej zapamiętałam , kiedy pan w lecie był w tej kamienicy , gdzie mieszkałyśmy . I nie wiem dlaczego , zdawało mi się … ”
— Dobrze — odparł . — Jeżeli pani każe , przyznam się nawet … do zasługi . Czy w zamian wolno mi zanieść prośbę do pani ? …
A potem dodał :
Na tym poważnym tle dobrze zarysowywali się jego mieszkańcy .
Robi pół obrotu w lewo i staje zdumiony .
— Mówi pani o częstej zmianie kochanków …
Jechali jakiś czas milcząc .
— Witam pana — odezwał się książę do Wokulskiego . — Kuzynka pozwoli ? …
— Mnie bodaj czy kto pomaga , a wielu przeszkadza — odparł Stach .
Nienawidzieć się wolno — dodała z gorzkim uśmiechem — kraść , zabijać … wszystko , wszystko wolno , tylko nie wolno kochać … Ach , moja mamo , jeżeli ja nie mam racji , więc dlaczegóż Jezus Chrystus nie mówił ludziom : bądźcie rozsądni , tylko — kochajcie się ?
Oto ścieżka , którą wówczas szli oboje , ale wydaje się jakaś inna . Ta część lasu miała być podobna do kościoła — dziś ani śladu podobieństwa . Dokoła szaro i cicho . Słychać tylko krakanie wron , które w tej chwili przelatują nad lasem , i krzyk spłoszonej wiewiórki , co wdrapując się na drzewo szczeka jak mały piesek .
— Czy ja znam ! … — Jedź pan dalej , panie Wirski …
Podszedłszy bliżej Wokulski przekonał się , że nie tylko on zwrócił uwagę na szczególną kamienicę ; nawet psy , częściej tu niż na jakimkolwiek innym murze , składały wizytowe bilety .
— Rozumiem . Na to nie trzeba być psychiatrą .
— A Mikołaj ?
— A Grossmutter jak się ma ?
— Ma szczęście .
— Za które dostanie ze sto tysięcy rubli po ojcu — odparł Lisiecki .
— Ja bym dał sto pięćdziesiąt — mówi piękny brunet — ale swoją drogą Łęcki to niepewny interes .
Nie śmiałem ust otworzyć , a staruszka odpocząwszy prawiła :
Przeszedł do Łazienek i tu znalazł spokojniejsze ustronie . Na niebie zaiskrzyło się kilka gwiazd , przez powietrze , od Alei , ciągnął szmer przechodniów , a od stawu wilgoć . Czasem nad głową przeleciał mu huczny chrabąszcz albo cicho przemknął nietoperz ; w głębi parku kwilił żałośnie jakiś ptak , na próżno wzywający towarzysza ; na stawie rozlegał się daleki plusk wioseł i śmiechy młodych kobiet .
Pewnego dnia przy końcu marca Wokulski przyszedłszy do panny Izabeli zastał ją w doskonałym humorze .
W środku kolacji zły czy dobry duch skierował oczy pani Misiewiczowej na » Kurier « .
— Czy tak , Belu ?
— W pierwszej brygadzie , drugiej dywizji — przerwała prezesowa . — Widzisz , moje dziecko , że nie jesteś mi tak nie znany … Żyjeż on jeszcze ? …
— Wiem , panie . Ledwiem tu przyjechał z łaski pańskiej , zaraz Wysocka mówi do mnie : „ Uważaj , młody , bo ona się puszczała … ” Takim sposobem od pierwszego dnia wiedziałem , co ona za jedna ; okpistwa ze mną nie robiła żadnego .
— Więc zrobiłam ci przyjemną niespodziankę — odpowiedziała panna Izabela . — W każdym razie jest to idealny mąż : bogaty , nietuzinkowy , a nade wszystko człowiek gołębiego serca . Nie tylko nie jest zazdrosny , ale nawet przeprasza za podejrzenia . To mnie ostatecznie rozbroiło … Prawdziwa miłość ma zawiązane oczy . Nic mi nie odpowiadasz ?
— Owszem — rzekł nie mogąc pohamować dobrego humoru — będzie pan miał pożyczkę . Tym Żydom oddamy jakieś trzy tysiące rubli , a pan będzie płacił procentu … Ileż pan chce ?
— Tylko kilku ? … — powtórzył Wokulski i spojrzał na brylanty wyniosłej damy , reprezentujące wartość kilkuset sztuk najcieńszego płótna . — Po świętach — dodał — będę miał honor na ręce pani hrabiny przysłać płótno …
— Tego nie wiem . Ale widziałem najwyższe towarzystwa , w których o niej zapominano w pewnych warunkach .
Staruszka spojrzała na mnie pytającym wzrokiem , alem nic nie odpowiedział . Jeszcze raz pożegnałem ją i wyszliśmy obaj z rządcą nie dopytując się już o panią Stawską .
— Rzeczy tych nie sprzedam tutaj , lecz za granicą . Tam … dadzą mi wyższą cenę — dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie .
— I co by pani z tego przyszło , gdybym odpowiedział jak inni ?
— Dla geszeftu … Dla geszeftu nazywał się też Szlangowskim , a teraz znowu Szlangbaumem , kiedy jego stary ma astmę .
— I on sam powiedział to panu ?
— Cóż , skończyliście państwo konferencję ? — spytała hrabina . — Prawda , jaka to miła osoba , prezesowa ? … Ma pan w niej wielką przyjaciółkę , nie większą jednak aniżeli we mnie . Zaraz przedstawię pana … Pan Wokulski ! … — dodała zwracając się do damy w brylantach .
Konie ruszyły w stronę Alei Ujazdowskiej .
— Dobrze .
Żyd zrobiłby inaczej . Gdyby był elektrotechnikiem , znalazłby sobie kobietę , która albo siedziałaby z nim w pracowni , albo — handlowała elektrycznością . A gdyby był finansistą , jak Wokulski , nie kochałby się na oślep , tylko szukałby żony bogatej . Wreszcie może by wziął ubogą i piękną , ale wtedy musiałyby procentować jej wdzięki . Ona prowadziłaby mu salon , zwabiała gości , uśmiechałaby się do możnych , romansowałaby z najmożniejszymi , słowem , na wszelki sposób popierałaby interes firmy , zamiast ją gubić .
— To niepodobna ! … to chyba nie słyszał go pan … Pan Szastalski ( no , on zawsze przesadza ) powiedział , że tylko słuchając Molinariego mógłby umrzeć bez żalu . Pani Wywrotnicka jest nim zachwycona , a pani Rzeżuchowska ma zamiar wydać dla niego raut .
— W dniu , w którym tę panią oddaliłam od siebie — mówiła baronowa — zginęła mi lalka . Myślałam , że umrę z żalu , i zaraz na nią powzięłam podejrzenie … Miałam dobre przeczucie , gdyż w kilka dni później przyjaciel mój , pan Maruszewicz , zobaczył z okna , że ta pani ( która mieszka vis a vis niego ) ma u siebie moją lalkę i dla niepoznaki przebiera ją w inną suknię .
— Od ojca … Zresztą , czy ja wiem , co się jeszcze stanie ? — odpowiedziała rumieniąc się i spoglądając na Wokulskiego w sposób jej tylko właściwy .
— Wierzy pan w życie przyszłe ?
Poznał to , ale nie zmieszał się . Owszem , z najlepszą miną zatarł ręce i rzekł śmiejąc się :
— Floro , bądź łaskawa zapłacić temu panu . Wracamy do domu .
Nareszcie przyjaciel tobolski , nie mogąc wytrzymać dłużej , postanowił zrobić odeskiemu niespodziankę , i nie uprzedzając go pojechał do Odessy . Nie zastał go jednak w domu , ponieważ jego przyjaciel odeski , również stęskniony , pojechał do Tobolska …
— Innym ta śnieżyca nie przeszkodzi jechać na bal , więc dlaczegóż nam miałaby psuć wieczorek — odpowiedziałem z głupia frant .
— Stach … to jest nasz pryncypał zarobiłby z dziesięć tysięcy ? — spytał Rzecki .
— A pani co na to ?
„ No cóż — myślał — kto przyjechał , musi odjechać … Rzecz całkiem naturalna … ”
— Bo po co pan przekładasz te graty , skoro nie ma gości w sklepie ? — odparł Rzecki .
— A co ? — wtrącił Starski patrząc na babkę .
Oparł się na ramieniu Wokulskiego i odeszli kilkanaście kroków w las .
Ledwie odszedł , pochwycił Wokulskiego adwokat .
— Siłą piękności , zdrowia , pieniędzy …
Naprzeciw siebie zobaczył taki sam pokój jak jego , takie samo łóżko z baldachimem , a na nim … siebie ! … Było to jedno z najsilniejszych wstrząśnień , jakich doznał w życiu , sprawdziwszy własnymi oczyma , że tu , gdzie uważał się za zupełnie samotnego , towarzyszy mu nieodstępny świadek … on sam ! …
— I mówisz z nim tak wprost ? …
— Jak to skąd ? — odparła oburzona . — Procent od naszego majątku …
— Pan Wokulski , no … to jest wielki interes — odpowiada brunet . — Ale ona jest głupia i Łęcki jest głupi , i oni wszyscy są głupi . I oni zgubią tego Wokulskiego , a on im nie da rady …
Otóż po wizycie tego adwokata tknęło mnie złe przeczucie . Postanowiłem dziś jeszcze odwiedzić panią Stawską i ostrzec ją , ażeby się miała na baczności przed baronową . Nade wszystko zaś , ażeby jak najrzadziej siadała w oknie .
— A subiekci ? … — odezwał się z kąta Wokulski .
Usiadłem mu przy nogach i rzekłem :
Jego towarzysz spostrzegłszy Wokulskiego trącił mówcę , który nagle urwał . Korzystając z chwili Wokulski chciał ich minąć , ale wysoki pan zatrzymał go .
Gdy lokaj zabrał paczki i panie zajęły miejsca w powozie , panna Florentyna odezwała się tonem wyrzutu :
— To widzi pani : ta ładna pani ukradła tamtej pani lalkę …
— Aaa ? … — zdziwiła się panienka .
— Pan Mraczewski już nie jest u mnie i nie będzie — odparł Wokulski z ukłonem . — Czym więc mogę pani służyć ? …
Niewiele brakowało , ażeby pan Ignacy upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą głową z teatru . Na szczęście , w ósmym rzędzie krzeseł zobaczył znajomego fabrykanta pierników , który w odpowiedzi na ukłon Rzeckiego opuścił swoje miejsce i zbliżył się do pierwszego rzędu .
— No , no … mój panie … mówmy jasno . Jesteś pan zazdrośnik , a to poniża mężczyznę w oczach kobiet . Zirytowałeś się pan Molinarim …
Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności . Jego rumiana twarz , otoczona pękami siwych włosów nad czołem , na brodzie i na policzkach , była w tej chwili podobna do krwawnika oprawionego w srebro .
„ Szczególna narzeczona ! ” — pomyślał .
— Mam zgłosić się czy czekać na pańskie wezwanie ? — spytał gość .
Powrócić go do kraju i zatrzymać w nim mógł już tylko jeden wypadek , jedna osoba … Ale ten wypadek nie nadchodził , a natomiast zdarzały się inne , coraz bardziej odsuwające go od Warszawy i coraz mocniej przykuwające do Paryża .
Baronowej obeschły oczy .
„ A czymże ja jestem , zarówno obcy im wszystkim ? … ”
— Nie zemsta , tylko przypomnienie , że jestem wierzycielem kuzynki .
Drugi jej konkurent , baron , wykreślił się sam , zaręczywszy się z panną Eweliną . Panna Izabela czuła wstręt do barona , dopóki starał się o jej względy ; lecz gdy ją tak nagle opuścił , prawie że się zatrwożyła . Jak to , więc na świecie są kobiety , dla których można wyrzec się jej ? ! … Jak to , więc może nadejść chwila , w której pannę Izabelę opuszczą nawet tak podeszłego wieku wielbiciele ? …
Pierwszy raz w życiu w pani Stawskiej obudziła się lwica . Podniosła głowę , oczy jej błysnęły i odpowiedziała twardym tonem :
— Co ? … co ? … co ? … — zawołał pan Tomasz chwytając się oburącz za głowę . — On z pewnością obraził się …
— Śliczny dzień — westchnęła panna Izabela patrząc na niebo , gdzieniegdzie poplamione białymi obłokami .
Rzecki kręcił się po pokoju , chrząkał , nareszcie rzekł :
Żeby mu przy tym drgnął choć jeden muskuł , nic . Skamieniałem wobec jego zimnej krwi .
— Przyszły nabywca w Warszawie mieszka ? — pytała dalej .
— Trochę pomagałem staremu , a zresztą siedziałem . Niegłupim chodzić po mieście , kiedy jest taka piwnica .
Rzecki stropił się na chwilę .
Po odejściu Suzina Wokulski przymknął oczy i usiłował zasnąć . Może nie tyle zasnąć , ile odpędzić od siebie jakąś myśl natrętną , przed którą uciekł z Warszawy . Przez pewien czas zdawało mu się , że jej nie ma , że została tam i że dopiero szuka go stroskana , tułając się od Krakowskiego Przedmieścia do Alei Ujazdowskiej .
— Tak , chodziłeś jak struty … Jezus ! Maria … A to co ? …
— A niech diabli wezmą ! — wrzasnął doktór . — Czy nie spostrzegłeś , panie Ignacy , że jeżeli mężczyzna pod względem duchowym jest muchą , to kobieta jest jeszcze gorszą muchą , gdyż pozbawioną łap i skrzydeł . Wychowanie , tradycja , a może nawet dziedziczność , pod pozorem zrobienia jej istotą wyższą , robią z niej istotę potworną . I ten próżnujący dziwoląg , ze skrzywionymi stopami , ze ściśniętym tułowiem , czczym mózgiem , ma jeszcze obowiązek wychowywać przyszłe pokolenia ludzkości ! … Cóż więc im zaszczepią ? … Czy dzieci uczą się pracować na chleb ? … Nie , uczą się ładnie trzymać nóż i widelec . Czy uczą się poznawać ludzi , z którymi kiedyś żyć im przyjdzie ? … Nie , uczą się im podobać za pomocą stosownych min i ukłonów . Czy uczą się realnych faktów , decydujących o naszym szczęściu i nieszczęściu ? … Nie , uczą się zamykać oczy na fakty , a marzyć o ideałach . Nasza miękkość w życiu , nasza niepraktyczność , lenistwo , fagasostwo i te straszne pęta głupoty , które od wieków gniotą ludzkość , są rezultatem pedagogiki stworzonej przez kobiety . A nasze znowu kobiety są owocem klerykalno  feudalno  poetyckiej teorii miłości , która jest obelgą dla higieny i zdrowego rozsądku …
— Będziesz się pan śmiał — ciągnie pan Tomasz — z tego , co powiem ( bo wy lubicie żartować z przeczuć i snów ) , a jednak dziś śniło mi się , że mój dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy … Mówię to panu przed licytacją , uważasz ? … Za parę godzin przekonasz się , że nie należy śmiać się ze snów … Są rzeczy na niebie i ziemi …
— Ależ , pani , to wszystko niepotrzebne … Właśnie mówił nasz adwokat , że baronowa może by i chciała cofnąć skargę , tylko już nie wolno .
— Pan mnie zna ?
— Marysiu ! … Marysiu , chodź do nas …
— Pewnie mama odebrała anonim . Ja co parę dni odbieram anonimy , w których nawet nazywają mnie kochanką Wokulskiego , no i cóż ? … Domyślam się , że to sprawka pani Krzeszowskiej , i rzucam listy do pieca .
— I ile byś też chciał odstępnego , panie Wokulski ? …
— Ma gorączkę — szepnął Stein . — Będzie z nim kłopot w drodze …
— No i cóż ? — zapytał Geist .
Et te ravir un doux baiser !
— Nieszczególnie , ale jeżdżę .
„ Czy nie ma go tu ? … ”
— Panie Wokulski , my tu jesteśmy ! …
— Niemnej jednak pani baronowa nazwała nas szachrajami .
Maruszewicz zobaczywszy wstrętną figurę kupczyka doświadczył tak rozmaitych uczuć , że nie tylko nie wiedział , co mówi , ale nawet o czym myśli . Pamiętał tylko , że Wokulski zaprowadził go do gabinetu za sklepem , gdzie znajdowała się żelazna kasa , i powiedział sobie , że uczucia , jakich doznaje na widok Wokulskiego , są lekceważeniem pomieszanym ze wzgardą . Później przypomniał sobie , że afekta te starał się zamaskować wyszukaną grzecznością , która nawet w jego oczach wyglądała na pokorę .
„ On ma jednakże tęgiego bzika ” — pomyślał Wokulski . Później dodał głośno :
— Nie nalegam , moja droga , nie jestem swatką , to należy do pani Meliton . Zwracam tylko uwagę , że nad ojcem wisi katastrofa .
— Z największą chęcią — odparł głośno rumiany fabrykant . — Cóż , źle tu panu ? … Pyszne miejsce ! …
Złożyło się na to kilka okoliczności .
W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu . Tak już przywykł do swojej gorączkowej roboty , że choć nie było interesantów , on ciągle wydostawał jakąś sztukę , odwijał i zawijał , ażeby następnie umieścić ją na właściwym miejscu .
Zegar za ścianą wybił północ , baron zerwał się wylękniony i pożegnał Wokulskiego . W kilka minut później jego zanoszący się kaszel było słychać w drugim końcu oficyny .
„ Boże — pomyślał — jak ja głupio muszę wyglądać z tymi pieniędzmi . ”
Adwokat nisko ukłonił się i wyszedł , zza proga zaś dodał słodkim tonem :
Pan Tomasz uścisnął mu rękę .
Na dworcu Kolei Wiedeńskiej złapał nas doktór Szuman .
Naturalnie , przez drugie pół godziny wykładałem jej , że ani myślę się żenić , że nie ożeniłbym się ani z panną Felicją , ani z panną Izabelą , ani nawet z nią . Diabli mi po żonie , która by się szastała po moich laboratoriach w sukni z długim ogonem , wyciągałaby mnie na spacery , wizyty , teatry … Dalibóg , nie znam ani jednej kobiety , w której ciągłym towarzystwie nie zgłupiałbym w pół roku .
Pamiętam , leżał akurat w łóżku nakryty pierzyną mojej ciotki i pił gorące ziółka na poty . Gdy mu zaś opowiedziałem cały interes , rzekł :
— Mam przeczucie , że go tu gdzieś spotkamy …
— Masz bajeczne szczęście — odezwał się Wokulski .
Nimeśmy jednak dopędzili ich dorożkami , już znowu szli razem i ukłonili się nam z wielką galanterią .
— O ! … słyszy pan , panie mecenasie ? … — mówi pan Łęcki . — Gdyby się dopilnowano …
— Wróciłem .
— Ja wynajmę od ciebie ten pokój — mówił Wokulski — tylko trzeba go odczyścić …
— Skądże do mnie nabrał pan takiego zaufania ? — pytał Wokulski już spokojny .
— Cóż to za porządek , panie Ksawery , do stu par diabłów ! … Czy i w pańskiej sypialni konserwują się takie rzeczy ?
— Ha ! ha ! … — zaśmiał się . — Nu , jaki ja już stary jestem , żem od razu tego nie pomiarkował … Pan panu Łęckiemu da trzydzieści tysięcy rubli … a on panu ułatwi interes może na sto tysięcy rubli … Git ! … Ja panu dam licytanta , co on za piętnaście rubelków podbije cenę domu . Bardzo porządny pan , katolik , tylko jemu nie można dawać wadium do ręki … Ja panu dam jeszcze jakie dystyngowane dame , co także za dziesięć rubelków będzie podbijać … Ja mogę dać jeszcze z pare Żydki , po pięć rubelków … Zrobi się taka licytacja , co pan może zapłacić za ten dom choćby sto pięćdziesiąt tysięcy i nikt nie zmiarkuje , jaki jest interes …
— No — mówię — jeżeli nasz sklep kupią Żydzi , to i ja się z wami połączę ; jeszcze moja pięść coś zaważy … Ale tymczasem , na miłosierdzie boskie , nie rozpuszczajcie plotek o Wokulskim i nie drażnijcie ludzi przeciw Żydom , bo już i bez tego panuje rozgoryczenie …
— To właśnie będzie interesować się takim , który ją lekceważy .
Podejrzenia , gniewy , wszystko w nim wygasło .
Od tego dnia bardzo rzadko widywałem się z naszą pryncypałową . W pół roku zaś później Stach powiedział mi , że … żeni się z panią Małgorzatą Mincel .
Gdzie ja to czytałem ? … Wszystko jedno . ”
— Jeszcze miesiąc temu nazywałeś pan Żydów parchami ? …
— Ja obcy ? … — spytał rządca tonem wymówki ; ale powstał z krzesełka i ukłonił się .
Teraz panna Izabela spostrzega ojca , który siedzi przy niej i z uwagą ogląda sobie paznokcie , od czasu do czasu rzucając okiem na krajobraz . Powóz ciągle stoi na krawędzi pierścienia niby bez ruchu , a tylko wizerunek słońca , odbitego w lakierowanym skrzydle , wolno posuwa się ku tyłowi . Ten pozorny spoczynek czy też utajony ruch w wysokim stopniu drażni pannę Izabelę . „ Czy my jedziemy , czy stoimy ? ” — pyta ojca . Ale ojciec nie odpowiada nic , jakby jej nie widział ; ogląda swoje piękne paznokcie i czasami rzuca okiem na okolicę …
Pani Stawska słysząc to zrobiła w duchu uwagę , że los barona , po jego nawróceniu się , może nie być godnym zazdrości .
— Skończmy , panie , z wyjaśnieniami — rzekł ze śmiechem Wokulski ściskając go za rękę . — Kontent pan z wiedeńskich sprawunków ?
— Panie * Siuzę * — rzekł — wiele mi na tym zależy , ażebyśmy się porozumieli … Powiedz mi , czy masz jakie obowiązki : żonę , dzieci ? … — Chociaż — nie zdaje mi się …
Wokulski wszedł do numeru .
— Widzisz , jak nas przyjmują ! … — szepnąłem po niemiecku do Stacha .
— Okropność ! … — mówiła łkając . — Być przykutą do tak wstrętnego domu przez pamięć dla dziecka , której nic już nie wydrze z serca . Wszakże ona biegała po tych wszystkich pokojach … Ona bawiła się tam , od podwórza … I wyglądała oknem , przez które mnie , matce  sierocie , wyjrzeć dzisiaj nie wolno … Chcą mnie wypędzić stąd … wszyscy chcą mnie wypędzić … wszystkim zawadzam … A przecież ja stąd nie mogę wyprowadzić się , bo każda deska tej podłogi nosi ślady jej nóżek … w każdej ścianie uwiązł jej śmiech albo płacz …
— Nie lubisz pan lodów , panie Szlangowski ?
— Ja nie miałem wiary ? …
Dziwny człowiek ! Przyjdzie mu do głowy genialny plan , wykona go w ogólnych zarysach , ale — ani dba o szczegóły . On kazał przenieść sklep , on zrobił go ogniskiem handlu ruskich tkanin i galanterii zagranicznej , on zorganizował całą administrację . Ale zrobiwszy to , dziś ani miesza się do sklepu ; składa wizyty wielkim panom albo jeździ swoim powozem do Łazienek , albo gdzieś znika bez śladu ; a w sklepie ukazuje się ledwie przez parę godzin na dzień . Przy tym roztargniony , rozdrażniony , jakby na coś czekał albo czegoś się obawiał .
No i wrócił do handlu , a wtedy zawołano , że się sprzedał i żyje na łasce żony , z pracy Minclów .
— I z czarownikami naradzasz się ( pfy ! nieczysta siła … ) , na czym , mówię tobie , nie zyskasz rozbitej kopiejki , a możesz na siebie obrazić Boga .
— Ja też nie do pana mówię , tylko do Ignacego — odparł Franc . — A nasz stryj — ciągnął dalej — było przecie takie zakute Szwabisko , że wylazł z trumny po swoją szlafmycę , której mu tam zapomnieli włożyć …
Najciekawszych jednak wiadomości dostarczyły księciu zakonnice . Był jakiś furman w Warszawie i jego brat dróżnik na Kolei Warszawsko  Wiedeńskiej , którzy błogosławili Wokulskiego . Byli jacyś studenci , którzy głośno opowiadali , że Wokulski daje im stypendia ; byli rzemieślnicy , którzy zawdzięczali mu warsztaty , byli kramarze , którym Wokulski pomógł do założenia sklepów .
— Bo zapewne pan nie wie o naszym zmartwieniu — rzekła poważna dama zwracając się do mnie . — Mój zięć przed czterema laty miał bardzo przykrą sprawę , najniesłuszniej … Zamordowano tu jakąś straszną lichwiarkę … Ach , Boże ! nie ma o czym mówić … Dosyć , że ktoś z bliskich ostrzegł go , że na niego pada posądzenie … Najniewinniej , panie …
— No , moje panie — odezwał się nagle Wirski — wynośmy się stąd , bo pan Rzecki musi pogadać z panią Stawską .
Panna Izabela nie mogła wątpić o jej niewinności ; znowu parę razy przeszła się po gabinecie z ruchami zamkniętej lwicy i nagle zapytała :
— Zaraz powiem . Pan sam musiał bronić od prześladowcy mego Henryka ; ja to wszystko wiem , choć nie on mi mówił . A teraz o szaradę . Jak ja pół roku temu odniosłem moją szaradę do pana Szymanowskiego , to on mnie powiedział : „ Panie Szlangbaum , my te szarade drukować nie będziemy , ale ja panu radzę , co lepiej byś pan pisał szarade , aniżeli brał procentów . ” A ja mówię : „ Panie redaktorze , jak mnie pan da tyle za szarady , co ja mam z procenty , to ja będę pisał . ” A pan Szymanowski na to : „ My , panie Szlangbaum , nie mamy takie pieniądze , żeby za pańskie szarady płacić . ” To powiedział sam pan Szymanowski , słyszy pan ? Nu , a oni mnie dzisiaj piszą w „ Kurierku ” , że to niepolitycznie i niegramatycznie ! … Jeszcze pół roku temu gadali inaczej . A co teraz drukują w gazety na Żydków .
— W samej Warszawie jest ich tysiące — odparł Rzecki .
Zdawało się Wokulskiemu , że w tej chwili widzi przed sobą trzy światy . Jeden ( dawno już zeszedł z ziemi ) , który modlił się i dźwigał na chwałę Boga potężne gmachy . Drugi , ubogi i pokorny , który umiał modlić się , lecz wznosił tylko lepianki , i — trzeci , który dla siebie murował pałace , ale już zapomniał o modlitwie i z domów bożych zrobił miejsce schadzek ; jak niefrasobliwe ptaki , które budują gniazda i zawodzą pieśni na grobach poległych bohaterów .
— Pracuje kobiecisko jak wół — szepnął rządca .
W tym samym czasie panna Izabela , wróciwszy od ciotki do domu , prawie z przedpokoju zawołała do panny Florentyny :
Zaczął się przypatrywać . Dom był trzypiętrowy ; miał parę żelaznych balkonów i każde piętro zbudowane w innym stylu . Za to w architekturze bramy panował tylko jeden motyw , mianowicie : wachlarz . Górna część wrót miała formę rozłożonego wachlarza , którym mogłaby się chłodzić przedpotopowa olbrzymka . Na obu skrzydłach bramy były wyrzeźbione ogromne prostokąty , które w rogach również ozdobiono do połowy otwartymi wachlarzami . Najcenniejszym jednak upiększeniem bramy były umieszczone w pośrodku jej skrzydeł dwie rzeźby przedstawiające główki gwoździ , ale tak wielkich , jakby nimi była przytwierdzona brama do kamienicy , a kamienica do Warszawy .
— Uwielbiam twój rozum i takt , Belu ! … — zawołał pan Tomasz i zachwycony , pocałował ją naprzód w rękę , potem w czoło .
Urządziwszy się ze mną w taki sposób , stary zawiesił dyscyplinę na pęku , wpisał rodzynki i z najdobroduszniejszą miną począł ciągnąć za sznurek kozaka . Patrząc na jego półuśmiechniętą twarz i przymrużone oczy , prawie nie mogłem wierzyć , że ten jowialny staruszek posiada taki zamach w ręku . I dopiero teraz spostrzegłem , że ów kozak widziany z wnętrza sklepu wydaje się mniej zabawnym niż od ulicy .
Dziewczyna zdziwiła się i wzruszając ramionami odparła :
— Tylko w takim razie , jeżeli druga będzie sztuką grubego płótna …
— I ty to mówisz , Stasiu ? … Na serio , bez żartów ?
— Czy jednak pomyślałeś , że gdy twój sklep przejdzie w ich ręce , kilkudziesięciu Żydów zyska popłatną pracę , a kilkudziesięciu naszych ludzi straci ją ?
— Wyobraź sobie — rzekł do Wokulskiego — musimy jechać do Krakowa . Hortensja jest chora , chce widzieć Belę ( zdaje się , że chodzi o zapis ) , no , a zapewne rada by poznać ciebie … Możesz jechać z nami ? …
— Znajdzie młodych .
„ Ona ? … Nie . Skądże by wreszcie ona ? ”
— Dlaczego nie mam się śmiać ? … Cóż mogło stać się złego ? … Przecież jedzie z nami pan Wokulski … — mówiła panienka . Spostrzegła się jednak i zarumieniona bardziej niż kiedykolwiek , naprzód ukryła twarz w dłonie , a potem spojrzała na Wokulskiego w sposób , który miał oznaczać , że jest bardzo obrażona .
— W takim razie poproś pana Wokulskiego , ażeby ci częściej towarzyszył — odpowiedziała hrabina tonem jakiejś osobliwej słodyczy .
— Mówisz pan o tej pani … jakże ona … Sta … Star ? …
Około pierwszej przyszedł Wokulski . Lecz nim usiadł do kantorka , otworzyły się drzwi i zwykłym wahającym się krokiem wbiegł pan Krzeszowski zadając sobie wiele trudu nad osadzeniem binokli na nosie .
Zaczęła znowu tak płakać , iż myślałem , że dostanie spazmów .
— Prześliczna ! — mówi Stawska — ale naprawdę musi być bardzo droga …
Pułkownik tylko dotykał ust i na prawo , i na lewo słał pocałunki . A tymczasem śnieg różanych listków zasypywał złote kirysy , hełmy i parskające konie … Na domiar jakiś stary Włoch , z krzywym kijem i siwymi włosami do kołnierza , zastąpił drogę pułkownikowi . Schwycił za szyję jego konia , pocałował go i krzyknąwszy : Eviva Italia ! , padł trupem na miejscu … — Taka była nasza wigilia przed Magenta !
„ Zła wróżba — pomyślał Wokulski i nagle uderzył się w czoło . — Pyszny interes ! — mówił w sobie — idę do adwokata , ażeby mi kupił dom a nie wiem , ani jak dom wygląda , ani nawet gdzie leży . ”
I Bóg wie czym skończyłaby się tak pięknie rozpoczęta zabawa , gdyby w chwili największego tumultu nie zajechał do sztabu szlachcic czwórką koni okrytych pianą . W kilka minut później rozeszła się po wojsku wieść , że w pobliżu znajdują się wielkie masy Austriaków . Zatrąbiono do porządku , tumult ucichł , Węgierki znikły , a w szeregach zaczęto szeptać o jeneralnej bitwie .
— Niepewny ? … A pan Wokulski to co ? …
Był raz w teatrze „ Variétés ” na ul . Montmartre , o paręset kroków od swego hotelu . Miano grać trzy wesołe sztuczki , między nimi jedną operetkę . Poszedł tam , ażeby odurzyć się błazeństwem , i prawie natychmiast po podniesieniu kurtyny usłyszał na scenie frazes wypowiedziany płaczliwym głosem :
Ostatnich wyrazów adwokata Wokulski prawie nie słyszał pochłonięty innymi myślami , które go jeszcze mocniej opanowały po odejściu gościa .
Chciał coś czytać , ale nie chciało mu się pójść do biblioteki po książkę ; więc położył się na szezlongu i zaczął myśleć o teorii Darwina .
„ Nędznikiem będę , jeżeli twoje trzydzieści tysięcy rubli , poczciwcze , nie przyniosą ci dziesięciu tysięcy rocznie . ”
Znowu złożył kilka pocałunków w głąb rękawa , skąd do Wokulskiego wysunęła się prześliczna ręka . Wokulski uścisnął ją i poczuł lodowaty chłód ; spojrzał na damę w białej narzutce i zobaczył pobladłą twarz z wielkimi oczyma , w których widać było smutek i obawę .
— Daj pokój — rzekł — już i tak jesteś rozdrażniony …
— Molinari ? … — powtórzył Wokulski . — Ach , tak , widziałem go w Paryżu .
— A jednak nie mam …
— Zapominasz się pan — rzekła dumnie pani Wąsowska .
— Tak . Myśleli , że poproszę ich o pomoc . Sama Joasia chętnie zrobiłaby mnie swoim plenipotentem . Ja natomiast podziękowałem im za emeryturę i zbliżyłem się do mieszczaństwa . Zyskałem u tych ludzi powagę , która zaczyna trwożyć nasze sfery . Myśleli , że zejdę na drugi plan , a widzą , że mogę wysunąć się na pierwszy .
„ Po co on jednak kupuje ten dom , po co wdaje się z Łęckimi … A może nie kupuje ? … Może to tylko pogłoski ? … ”
— Z rządcą ? … jakiś pan ? — mówiła niewidzialna dama . — Może to Ludwiczek , bo akurat śnił mi się …
— A panu ?
„ Już ja go nie będę ostrzegał ! ” — rzekł w duchu . A potem dodał — „ że takie zadowolenie z cudzej biedy jest jednak bardzo podłym uczuciem . ”
— Czy oni nigdy nie staną się sprzymierzeńcami pani ? ! …
Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli .
— Zapewne tonem osoby chorej na nerwy . Za to nie możesz mieć do niej żalu .
— Gdzież oni się rozbiegli ? — spytałem podoficera .
— Więc do mnie chce się zbliżyć ! … — zawołała panna Izabela z wybuchem . — Poznałam to po …
— Ależ zaglądajcie sobie , moi kochani , tylko już raz idźmy do parku . Baronie … Belu …
— Byłam trochę do niej podobna — ciągnęła sędziwa dama wzdychając i kiwając głową eks-obywatelowi . — Jest tedy córka moja niebrzydka i młoda , już jedno dziecko ma i … może tęskni za innymi . Chociaż , panie Wirski , przysięgam , że nigdy od niej o tym nie słyszałam … Cierpi i milczy , ale że cierpi , domyślam się . Ja także miałam trzydzieści lat …
W sklepie zastał Wokulski tylko jedną osobę . Była to dama wysoka , w czarnych szatach , nieokreślonego wieku . Przed nią leżał stos neseserek : drewnianych , skórzanych , pluszowych i metalowych , prostych i ozdobnych , najdroższych i najtańszych , a — wszyscy subiekci byli na służbie . Klein podawał coraz nowe neseserki , Mraczewski chwalił towar , a Lisiecki akompaniował mu ruchami ręki i brody . Tylko pan Ignacy wybiegł naprzeciw pryncypała .
Wokulski siedząc na kanapie zaciskał pięści , ale milczał . W tej chwili zapukano do drzwi i ukazał się Lisiecki .
— Im wolno , one za to płacą — odpowiedział spokojnie Wokulski . — Nam nie .
— No , niech mi pani nie zawraca głowy swymi wykrzyknikami . Albo pani chce uczyć się meteorologii , a w takim razie idźmy na górę …
„ Rozumiem teraz — pomyślał Wokulski — dlaczego odwiedzanie kościołów umacnia wiarę . Tu wszystko urządzone jest tak , że przypomina wieczność . ”
Gdy panna Izabela weszła , młodzieniec oglądający laski poprawił kołnierzyk na szyi , dwie panienki spojrzały na siebie , pan Lisiecki urwał w połowie swój okrągły frazes o stylu kandelabrów , ale zatrzymał okrągłą pozę , a nawet dama słuchająca jego wykładu ciężko odwróciła się na krześle . Przez chwilę sklep zaległa cisza , którą dopiero panna Izabela przerwała odezwawszy się pięknym kontraltem :
W sali pomimo otwartych okien unosi się woń środkująca między zapachem hiacyntu i starego kitu . Pan Ignacy domyśla się , że jest to woń chałatów .
— Tak . Czy mogę panie odprowadzić do powozu ?
Już kowal chciał wejść do podziemiów ; ale że czas przeszedł , więc znowu kamień zamknął się , aż zabulgotało w potoku .
— No , co tam …
„ Przeszło cztery godziny do sesji ” — mruknął czując , że ogarnia go trwoga na myśl : co robić z czasem ? Widział tyle nowych rzeczy , rozmawiał z tyloma nowymi ludźmi i jest dopiero wpół do czwartej ! …
— Fatalna historia ! — odparł pan Tomasz rzucając się na skórzany fotel . — Wokulski odrzucił przeproszenie , a jego sekundanci postawili ostre warunki .
A potem odprowadziwszy córkę do gabinetu i rzuciwszy parę razy okiem w zwierciadło , dodał :
Do sklepu , do Szlangbauma , przyszedł kto ? … Maruszewicz i rozmawiał z nim blisko godzinę . Inni subiekci , od czasu gdy dowiedzieli się , że Szlangbaum kupuje sklep , natychmiast wobec niego spokornieli . Ale pan Ignacy zhardział i po odejściu Maruszewicza zaraz zapytał :
— Sprowadzę kuzynkę — rzekł .
— Akurat ! Mam przecie dług …
— Dzień dobry , panie Wokulski ! — zawołał z kozła ktoś wywijając długim batem . Wokulski poznał Ochockiego .
„ Ona ? … — szepcze Wokulski . — Niepodobieństwo ! … ”
— My z ciocią byłyśmy już na dwu przedstawieniach .
— Dobrze . W takim razie nie pozbawiaj się mego kapitału , ale … Uważasz … może mi jednak coś wypaść …
— Znam go . On pójdzie za sześćdziesiąt parę tysięcy .
— Tek .
— Jestem żywy — on mówi — nawet jeść mi się chce .
Służący wyszedł , Wokulski czuł się zupełnie otrzeźwiony . Ochocki i jego latające maszyny zmalały mu w oczach . Miał znowu energię jak wówczas , kiedy wyjeżdżał do Bułgarii . Wtedy szedł po majątek , a dziś ma okazję rzucić jego część dla panny Izabeli . Kłuły go wyrazy listu pani Meliton : „ postawiona między biedą i wyjściem za marszałka … ” Otóż ona nigdy nie znajdzie się w tym położeniu … A wydźwignie ją nie jakiś tam Ochocki , za pomocą swojej maszyny , ale on … Czuł w sobie taką siłę , iż gdyby w tej chwili sufit z dwoma piętrami spadł mu na głowę , chyba utrzymałby go .
— Chcę kupić kamienicę — ciągnął Wokulski .
Poszedł nad staw i przypatrywał się białej łódce , dokoła której błyszczała woda , aż oczy bolały . Nagle jeden z łabędzi , pływających przy tamtym brzegu , spostrzegł go i rozpuściwszy skrzydła , z szelestem przyleciał do czółna .
Wokulski spojrzał na zegarek : była trzecia po południu .
— Ach , gdzież znowu z sercem . Myślę o prawdziwej walce z silnym nieprzyjacielem .
I wyszła .
W sali było mu ciasno , więc wybiegł przed hotel utopić się w ulicznym gwarze .
— O tak , ma … — przedrzeźniał go Mraczewski . — Największy jego interes jest nie zrażać Suzina , który pomógł mu zrobić majątek , dziś daje mu ogromny kredyt i nieraz mówił do mnie , że nie uspokoi się , dopóki Stanisław Piotrowicz nie odłoży sobie choć z milion rubli … I takiemu przyjacielowi odmawiać tak drobnej usługi , zresztą bardzo dobrze opłaconej ! — oburzał się Mraczewski .
„ Oszalałem ! ” — mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii . Myślał , że chyba tam jest panna Izabela , i projektował , że natychmiast wróci do domu , jeżeli jej nie znajdzie .
Siadłem cicho ( bo Machalski nie lubił , ażeby mu przeszkadzano przy ściąganiu wina ) , a siwy człowiek w piaskowym surducie prawił jednostajnym głosem do owego młodzika :
Rzecki wstał z krzesła , smutno pokiwał głową i opuścił swoje mieszkanie .
— Długów ani grosza — mówię — a po zlikwidowaniu interesu ma ze sześćset tysięcy rubli , choć dwa lata temu miał ze trzydzieści tysięcy rubli , rozumie się , oprócz sklepu … Ale , pani dobrodziejko ! … pieniądze nie stanowią wszystkiego , bo człowiek oprócz kieszeni ma jeszcze i serce …
Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień . Potem przypomniał sobie , że ten cień chodzi przed nim , za nim albo obok niego zawsze i wszędzie , jak myśl o tamtej kobiecie chodziła za nim wszędzie i zawsze , na jawie i we śnie , mieszając się do wszystkich jego celów , planów i czynów .
Westchnęła . — Kto wie , ile razy powtarza sobie te zdania wielki tułacz myśląc o niej ? … I może nawet nie ma powiernika ! … Wokulski mógłby być takim powiernikiem ; on chyba wie , jak za nią można rozpaczać , bo on narażał dla niej życie .
VII . Lasy , ruiny i czary
Panna Izabela nie odpowiedziała nic , ale jej spojrzenie i rumieniec kazały domyślać się , że z całą gotowością spełni wolę ciotki .
— Gdzie mieszkają ?
Przyleciał adiutant , zatrąbiono , oficerowie zaczęli przemawiać .
Baron wyszedł , cicho zamykając drzwi ; Wokulski został sam , pogrążony w niewesołych myślach :
— » Figaro « …
— Ani myślę .
— Wokulski tego nie przyjmie — odezwałem się .
„ Kiedyż nareszcie wyjedziemy z tego miejsca ? … ”
— Tylko powtórzenie tego , co słyszałem od pani . Jeżeli jednak mówię za śmiało , na tak krótką znajomość …
— Niech ich diabli porwą ! … Niech was wszystkich diabli porwą z waszymi głupimi przesądami ! … — wrzeszczał doktór wywijając kułakiem .
— Wcale nie — rzekł Wirski . — Baronowa przyszła do pani Stawskiej , spłakała się , dostała spazmów i prosiła obie damy prawie na klęczkach , ażeby jej zapomniały ów proces o lalkę , bo inaczej nie będzie mieć spokoju do końca życia .
— Poczekaj ! … — mruknął — zapłaczę ja ci … Wielki pan , patrzcie go … Ukradł czterysta rubli i już nie chcze gadać z człowiekiem ! …
— Cóż więcej ? … — nalegał Ochocki .
„ No i cóż pan na to ? ” — woła Maruszewicz .
Panna Izabela wzruszyła ramionami .
— Panie Lisiecki , wrócę o drugiej …
Wokulski drgnął .
Sala przypomniała mi szkołę : sędzia siedział na wzniesieniu jak profesor na katedrze , a naprzeciw niego , w dwu szeregach ławek , mieścili się oskarżeni i świadkowie . W tej chwili tak żywo stanęły mi w pamięci młode lata , że mimo woli rzuciłem okiem pod piec , pewny , że zobaczę woźnego z rózgą i ławkę , na której nas bito w skórę . Chciałem nawet przez roztargnienie krzyknąć : „ Póki życia nie będę , panie profesorze ! … ” , alem się w porę opamiętał .
Po każdej takiej konferencji stróż wróciwszy do swej komórki rzucał czapkę na stół i wykrzykiwał :
Mamy tedy rok 1879 .
Nie łudź się jednak , nieszczęsny , że sam tylko romans z nią prowadzisz . Pomaga ci jeszcze twój rządca , ten nędznik Wirski , i ten osiwiały w rozpuście twój plenipotent Rzecki .
„ Zapytam się Henryka Szlangbauma ” — rzekł , wstając od kantorka .
Wszakże pan Niwiński , najwykwintniejszy aranżer , najczęściej z nią tańczył , nie z ojcem . Pan Malborg , wzór dobrych manier i wyrocznia mody , z nią rozmawiał , nie z ojcem , a pan Szastalski , przyjaciel poprzedzających , nie przez ojca , tylko przez nią czuł się nieszczęśliwym i niepocieszonym . Pan Szastalski wyraźnie jej to oświadczył , a chociaż sam nie był ani najwykwintniejszym tancerzem jak pan Niwiński , ani wyrocznią mody jak pan Malborg , był jednak przyjacielem panów : Niwińskiego i Malborga . Mieszkał blisko nich , z nimi jadał , z nimi sprowadzał sobie angielskie lub francuskie garnitury , damy zaś dojrzałe nie mogąc w nim dopatrzeć żadnych innych zalet nazywały go przynajmniej — poetycznym .
Gdyby stał na szafocie , nie doznałby tak strasznych wrażeń jak w tej chwili . Był pewny , że chodzi o pannę Izabelę i że w tym samym miejscu zdecydują się jego losy .
— Do kogo wystosowanym ?
— Słyszysz , Helenko ? — zwróciła się do córki pani Misiewiczowa robiąc przy tym desperacko zdziwioną minę .
— Która godzina ? — zapytał go nagle jakiś głos zachrypnięty .
— Prezentuję się panom — rzekł wyciągając do Wokulskiego prawą , a do mnie lewą rękę . — Jestem adwokat …
— Kłamiesz pan , wszystko pan kłamiesz , panie Szprot ! … A oto mój adres … — dodałem rzucając mu bilet na stół .
— Tylko bez poufałości ! — oburzył się pan Raczek . — Po ślubie będzie poufałość , teraz … Ma przyjść do Mincla jutro z bielizną i odzieniem … Nieszczęsny Napoleonie ! …
— Ach , więc mamy i mistyfikację , dla udania się której potrzeba , ażeby bohater pani był ślepy i głupi . Ale choćby takim był wybrany , czy sama pani miałaby odwagę zwodzić człowieka , który by * aż tak * panią kochał ? …
W ogóle dla ludzi z niższego świata miała serce życzliwe . Przychodziły jej na myśl słowa Pisma świętego : „ W pocie czoła pracować będziesz . ” . Widocznie popełnili oni jakiś ciężki grzech , skoro skazano ich na pracę ; ależ tacy jak ona aniołowie nie mogli nie ubolewać nad ich losem . Tacy jak ona , dla której największą pracą było dotknięcie elektrycznego dzwonka albo wydanie rozkazu .
Innym razem wpadł do sklepu powszechnie szanowany mecenas , prawa ręka księcia , prawny doradca całej arystokracji , zapraszając do siebie Wokulskiego na jakąś wieczorną sesję . Pan Ignacy nie wiedział , gdzie posadzić znakomitą osobę i jak cieszyć się z honoru wyrządzonego przez mecenasa jego Stachowi . Tymczasem Stach nie tylko nie wzruszył się dostojnymi zaprosinami na wieczór , ale wprost odmówił , co nawet trochę dotknęło mecenasa , który zaraz wyszedł i pożegnał ich obojętnie .
Po chwili wszedł furman . Był przyzwoicie ubrany , miał czerstwą cerę i wesołe spojrzenie . Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce .
Dama poruszyła się na fotelu .
Wokulski potrząsnął głową .
Pani Misiewiczowa nieznacznie przeżegnała się . Wokulski nie zwrócił na to uwagi .
„ Głupiec czy kamień ! … ”
— Cha ! cha ! … — śmiał się Geist . — Weź do ręki , przypatrz się … Prawda , że ciekawe szkło ? … Cięższe od żelaza , z odłamem ziarnistym , wyborny przewodnik ciepła i elektryczności , pozwala się strugać … Prawda , jak to szkło dobrze udaje metal ? … Może chcesz je rozgrzać albo kuć młotem ? …
Mimo to legł na barłogu . Ogień na kominie wygasał . Dopiliśmy wódkę i położyliśmy się rzędem z pistoletami w garści . W szczelinach chaty wiatr jęczał , jakby całe Węgry płakały , a nas zmorzył sen . Śniło mi się , że jestem małym chłopcem i że jest Boże Narodzenie . Na stole płonie choinka , przybrana tak ubogo , jak my byliśmy ubodzy , a dokoła : mój ojciec , ciotka , pan Raczek i pan Domański śpiewają fałszywymi głosami kolędę :
Skręcił w bramę i przez tylne drzwi wszedł do sklepu . Na progu zetknął się z wychodzącym Ziębą , który pożegnał go niskim ukłonem ; w głębi zaś sklepu było jeszcze kilka osób . Klejn wdrapywał się na drabinkę , ażeby coś poprawić na półkach . Lisiecki ubierał się w palto , za kantorem nad księgą siedział Rzecki , a przed nim stał jakiś człowiek i płakał .
— Więc tacy są moi konkurenci ? … — szepnęła panna Izabela .
— Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka . Przysięgnę — dodała ciszej — że ona go już nie kocha , choć sama nie wie o tym , ale jestem pewna , że … pojechałaby do niego , gdyby ją wezwał ! …
„ Taką ma naturę — myślał — nie umie ani śmiać się , ani patrzeć inaczej . Jest jak kwiat albo jak słońce , które mimo woli uszczęśliwia wszystkich , dla wszystkich jest piękne . ”
Drzwi skrzyp … Patrzę , stoi na progu jakaś brodata bestia , w paltocie z foczej skóry , odwróconej włosem na wierzch .
Na przejściu spotkali księcia , który z wielkim zadowoleniem przywitał panią Wąsowską .
— Ach , moje dziecko , tylko nie baw się ze mną w dyplomatkę . Panna w twoim wieku już powinna wyjść za mąż , a nade wszystko nie powtarzać dawnych błędów . Kazio jest wyborną partią : nieprędko sprzykrzy ci się , no … a gdyby się sprzykrzył , to … już będzie mężem i na wiele rzeczy musi być pobłażliwym , tak jak i ty dla niego . Gdzież ojciec ?
Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy , nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń . Na obu zaś końcach ulicy , niby pilnujące miasta szyldwachy , wznosiły się dwa pomniki . Z jednej strony król Zygmunt , stojący na olbrzymiej świecy , pochylał się ku Bernardynom , widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom . Z drugiego końca nieruchomy Kopernik , z nieruchomym globusem w ręku , odwrócił się tyłem do słońca , które na dzień wychodziło spoza domu Karasia , wznosiło się nad pałac Towarzystwa Przyjaciół Nauk i kryło się za dom Zamoyskich jakby na przekór aforyzmowi : „ Wstrzymał słońce , wzruszył ziemię . ” Wokulski , który w tym właśnie kierunku wyglądał ze swego balkonu , mimo woli westchnął przypomniawszy sobie , że jedynymi wiernymi przyjaciółmi astronoma byli tragarze i tracze , nie odznaczający się , jak wiadomo , zbyt dokładną znajomością zasługi Kopernika .
— Szkoda pana — powtórzyła . — Sama jestem kobietą i wiem , że kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą .
— Mają gotówkę , jaśnie panie , mają kredyt — odparł Leon .
— No , no … panie Mraczewski ! … — zgromił go pan Ignacy
Ach , gdyby tylko nie ta kropla żalu , tak mała , a tak gorzka !
— Mogę panom oddać usługę … ważną usługę … Pani baronowa bardzo polega na moim zdaniu i … jeżeli ja …
Obaj mają potulne fizjognomie i podniszczone odzienia , lecz na ich widok Żydzi poczynają szemrać i pokazywać palcami z wyrazem podziwu i szacunku . Obaj stają tak blisko pana Ignacego , że ten mimo woli musi wysłuchać rad , jakich siwy jegomość udziela kędzierzawemu :
Po chwili wszedł służący nie zdradzając zbytecznego pośpiechu .
— Pan mnie potrącił , panie baronie …
— Z tym panem . To plenipotent gospodarza .
Wyciągnął rękę po kapelusz .
Tymczasem w przedpokoju Żydzi rozpoczęli formalną kłótnię z panną Florentyną . Oświadczyli , że nie ruszą się , dopóki nie dostaną pieniędzy , że panna hrabianka dała wczoraj słowo … A gdy Mikołaj otworzył im drzwi do sieni , poczęli mu wymyślać :
— A na jaką pan liczy pensję ?
— Żebyś pani tak zdrowa była ! — mruknął za nią gruby głos ..
Tej samej nocy , jak każdej zresztą innej nocy , baron grał w karty . Maruszewicz , który również był w klubie , przypominał mu o dwunastej , o pierwszej i o drugiej , ażeby szedł spać , gdyż z rana zbudzi go o siódmej ; roztargniony baron odpowiadał : „ Zaraz ! zaraz ! … ” , ale przesiedział do trzeciej , o której to godzinie odezwał się jeden z jego partnerów :
— Rozumiem wszystko , wielmożny panie — odparł Wysocki , znowu całując go w rękę .
— Nie ożeniłeś się jeszcze ? — zapytał go .
— Trzeba czekać na proces — przerwał Wokulski — dowieść w sądzie pani baronowej , że kłamie , wytoczyć jej sprawę o oszczerstwo i jeżeli pójdzie za to do kozy , nie darować ani jednej godziny . Jakiś miesiąc przepędzony w celi zrobi jej bardzo dobrze . Zresztą mówiłem już z adwokatem , który jutro przyjdzie do pań .
Zobaczywszy pana Ignacego Szlangbaum zawiesił swoją jałową pracę i otarł pot z czoła .
Baronowa rozkrzyżowała ręce jak człowiek trafiony kulą w piersi .
Nareszcie nie mogłem wytrzymać i — w grudniu 1851 roku przejechawszy wzdłuż Galicję stanąłem na komorze w Tomaszowie . Jedna mnie tylko myśl trapiła :
Pół roku leżała w szpitalu , w osobnym gabinecie , samotna i zapomniana przez swoje pupilki , ich rodziców i hrabiów , którym oddawała serce . Był czas do rozmyślań . Toteż gdy wyszła stamtąd chuda , stara , z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami , znowu zaczęto mówić powszechnie , że choroba zmieniła ją do niepoznania .
Obaj odzyskaliśmy dawną szczerość i do północy rozmawialiśmy o przeszłych czasach . Na dobranoc powiedział mi Stach :
— To jest niemożliwe , pana niepodobna uśpić . Zresztą , gdybyś był uśpiony i miał złudzenie , że chustka waży sto funtów , to znowu obudziwszy się nie pamiętałbyś pan o tym .
— Papo trochę przyszedł do siebie … Zasyła panu ukłony …
Zaczęto dzwonić i świstać . Podróżni tłoczyli się do wagonów ; Stach uścisnął nas za ręce .
— Szkoda — odparł . — Najlepszą reklamą dla sklepu byłoby , gdyby się tak kto w nim powiesił …
W tej chwili z prawej oficyny wyszła piękna kobieta z małą dziewczynką .
Tymczasem pani Stawska usiadłszy na krześle była tak zmieszana , że zaczęła coś poprawiać około sukienki swojej córeczki . Jej matka również straciła humor , a rządca kompletnie zbaraniał . „ Poczekajcie ! ” — myślę i przybrawszy bardzo surowy wyraz twarzy odezwałem się :
Pani Wąsowska nieznacznie przygryzła usta .
„ Co za oryginalne szpiegowanie … — mruknął . — Głupie te szafy z lustrami . ”
— Owszem , jest — odparł Geist . — Tylko zamiast eterów , tłuszczów , ciał aromatycznych daje nowe aliaże … Nowe aliaże , panie * Siuzę * , z bardzo ciekawymi własnościami …
— Naturalnie .
— Niech mi kuzyn przysunie sól — rzekła panna Izabela do Starskiego .
— Cha ! cha ! cha ! … — roześmiał się pan Tomasz . — Cudowna jesteś … nieoceniona . Wczoraj byłem trochę rozstrojony , nawet bardzo i … coś … coś … zaświtało mi w głowie … Ale dzisiaj … Cha ! cha ! cha ! … Niechże sobie wreszcie Wokulski przepłaca kamienice . Od tego on kupiec , żeby wiedział , ile i za co płaci . Straci na jednym , zyska na drugim . — Ja , co najwyżej , mogę mu tego nie brać za złe , że staje do licytacji mego majątku … Chociaż miałbym prawo podejrzywać jakiś nieczysty interes w takim na przykład … podstawianiu Szlangbauma …
— I ja rozumiem — przerwał Geist . — Moje odkrycia są tak nowe , że … uważasz je pan za oszustwo ! … Pod tym względem nie są mędrszymi od ciebie członkowie Akademii , masz więc dobre towarzystwo … Aha ! … chciałbyś jeszcze raz zobaczyć moje metale , wypróbować je ? … Dobrze , bardzo dobrze …
Młody człowiek oparł się na łokciu i bystro patrząc na mnie rzekł :
— Uważaj , Kacprze , co ci mówię — kończyła — bo stracisz miejsce , jeżeli mi tu zakradnie się jaki student . Mam już dosyć tych nihilistów , rozpustników , ateuszów , którzy znoszą trupie główki .
Rano budził się zawsze o szóstej ; przez chwilę słuchał , czy idzie leżący na krześle zegarek , i spoglądał na skazówki , które tworzyły jedną linię prostą . Chciał wstać spokojnie , bez awantur ; ale że chłodne nogi i nieco zesztywniałe ręce nie okazywały się dość uległymi jego woli , więc zrywał się , nagle wyskakiwał na środek pokoju i rzuciwszy na łóżko szlafmycę , biegł pod piec do wielkiej miednicy , w której mył się od stóp do głów , rżąc i parskając jak wiekowy rumak szlachetnej krwi , któremu przypomniał się wyścig .
— Jest higiena mieszkań i odzieży , higiena pokarmów i pracy , których nie wypełniają klasy niższe , i to jest powodem wielkiej śmiertelności między nimi , krótkiego życia i charłactwa . Ale jest również higiena miłości , której nie tylko nie przestrzegają , lecz po prostu gwałcą klasy inteligentne , i to stanowi jedną z przyczyn ich upadku . Higiena woła : „ Jedz , kiedy masz apetyt ! ” , a wbrew niej tysiąc przepisów chwyta cię za poły wrzeszcząc : „ Nie wolno ! … będziesz jadł , kiedy my cię upoważnimy , kiedy spełnisz tyle a tyle warunków postawionych przez moralność , tradycję , modę … ” Trzeba przyznać , że w tym razie najbardziej zacofane państwa wyprzedziły najbardziej postępowe społeczeństwa , a raczej ich klasy inteligentne .
Ponieważ gościnny Machalski już na schodach przyjął nas ogromnymi kielichami wina ( i to wcale dobrego ) , a mnie wziął w szczególną opiekę , muszę więc przyznać , że od razu zaszumiało mi w głowie , a w kilka minut później byłem kompletnie zapity . Usiadłem więc z dala od uczty , w głębokiej framudze , i odurzony , w półśnie , półjawie , przypatrywałem się współbiesiadnikom .
Po półgodzinnej , poufałej konwersacji z panem Tomaszem hrabina pożegnała siostrzenicę , jeszcze raz polecając jej Starskiego .
— Bardzo mi przyjemnie — odpowiedziała pani Stawska kłaniając mi się ze spuszczonymi oczyma . Ale silny rumieniec i ślad obawy na jej twarzy upewniły mnie , że nie jestem przyjemnym gościem .
— A pan skąd je masz ?
Kiedy już całkiem nie mógł wytrzymać z tęskności , poszedł do jednej baby , co znała się na ziołach , dał jej srebrnego rubla i spytał o radę .
Trzy łóżka . Na jednym z książką w ręku i nogami opartymi o poręcz leży jakiś młody człowiek z czarnym zarostem i w studenckim mundurku ; na dwu zaś innych łóżkach pościel wyglądała tak , jakby przez ten pokój przeleciał huragan i wszystko do góry nogami przewrócił . Widzę też kufer , pustą walizkę tudzież mnóstwo książek leżących na półkach , na kufrze i na podłodze . Jest nareszcie kilka krzeseł giętych i zwyczajnych i niepoliturowany stół , na którym przyjrzawszy się uważniej spostrzegłem wymalowaną szachownicę i poprzewracane szachy .
Ale nic mu to nie pomogło .
Na środku gabinetu przygarbiony hrabia zabrał głos .
— Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron już znacznie dalej .
W tym wesołym towarzystwie obdartusów , przed którymi nawet wrony uciekały , tylko Katz był pochmurny . On najczęściej odpoczywał i jakoś prędzej mizerniał ; miał spieczone usta , a w oczach blade iskry .
— Cóż z tego , choćby nieszczęśliwy Ludwik już nawet nie żył ?
— Wszystko to są dowody tylko energii — odpowiedział pan Tomasz . — Dar kombinacji , genialny umysł poznaje się w innych rzeczach , choćby … w grze . Ja z nim dosyć często grywam w pikietę , gdzie koniecznie trzeba kombinować . Rezultat jest taki , że przegrałem osiem do dziesięciu rubli , a wygrałem około siedemdziesięciu , chociaż — nie mam pretensji do geniuszu ! — dodał skromnie .
— Oto obaj , szukając się , tego samego dnia zjechali się w Moskwie , stanęli w tym samym hotelu i w sąsiednich numerach . Los czasami mocno żartuje z ludzi …
Dobrowolnie odcięty od natury i ludzi , utopiony w wartkim , ale ciasnym wirze sklepowych interesów , czuł coraz mocniej potrzebę wymiany myśli . A ponieważ jednym nie ufał , inni go nie chcieli słuchać , a Wokulskiego nie było , więc rozmawiał sam z sobą i — w największym sekrecie pisywał pamiętnik .
— Mnie się zdaje , że jest to dość po obywatelsku dostarczyć konsumentom tańszego towaru i złamać monopol fabrykantów , którzy zresztą tyle mają z nami wspólnego , że wyzyskują naszych konsumentów i robotników .
Ponieważ jestem kawalerem ( nazywają mnie nawet starym ) i piszę ten pamiętnik bez obłudy , przyznam więc , że mi się ta wspólność żon trochę podobała . Powiem nawet , że nabrałem niejakiej życzliwości dla socjalizmu i socjalistów . Po co oni jednak koniecznie chcą robić rewolucję , kiedy i bez niej ludzie miewali wspólne żony ?
— Mój drogi , dziś Rossi gra Makbeta , siądź z łaski swej w pierwszym rzędzie krzeseł ( masz tu bilet ) i po trzecim akcie podaj mu to album …
— Ach , ciociu … Więc mam wahać się pomiędzy sprzedaniem siebie i serwisu ? … Bo na to , ażeby zabierano nam meble , nigdy nie pozwolę … Ach , ta Krzeszowska … to wykupywanie weksli … co za ohyda !
— Lubię takich ! … — rzekł zgarbiony hrabia .
— Kto bez honoru ? … Komu pan to mówisz ? … Nie płacę weksli czy daję zły towar , czym zbankrutował ? … Zobaczymy w sądzie , kto ma honor ! …
Chciałem spytać : czy panna Łęcka nie stroi się u tej magazynierki ? ale żal mi było Stacha . Tak mienił się na twarzy , biedaczysko ! …
Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał się klaczy . Niepokoiły go jej delikatne nóżki i sam drżał na widok dreszczów przebiegających jej aksamitną skórę , myślał bowiem , że może zachorować . Potem objął ją za szyję , a gdy oparła mu na ramieniu główkę , całował ją i szeptał :
— W tym całe nieszczęście , bo ja nie jestem gołąbek . Mnie przywiązać mogłaby taka tylko kobieta jak ja sam . A takiej jeszczem nie spotkał .
Wokulski tej rzuca dziesięć franków , temu franka , pije mazagran i zaczyna czytać : „ Jej K. M. Królowa Izabela … ”
— Nie … Tylko nie wierzę w ubóstwienie pieniędzy .
— Nie chora ! — zawołała baronowa . — Ale wysłuchaj mnie , panie sędzio ! … Ja nie mogę patrzeć na tego drugiego … bo on ciągle robi miny jak nieboszczyk … Ja niedawno straciłam córkę ! … — zakończyła ze łzami .
— A Franc ?
— Bardzo jesteśmy wdzięczne panu Wokulskiemu za warunki , na jakich zostawia nam ten lokal ! … Jest to chyba jedyny wypadek , ażeby gospodarz sam zniżał komorne . Ale nie wiem , czy … wypada nam korzystać z jego uprzejmości ? …
— Zaraz ? … Dobrze . Pan Starski jest to bardzo zajmujący człowiek .
„ Stawska ? … Stawska ? … — myślał Wokulski . — Już wiem ! … To ta piękna pani z córeczką , która mieszka w moim domu … Co za dziwny zbieg wypadków : może po to kupiłem dom Łęckich , ażeby poznać w nim tę drugą ? … Nic mnie ona nie obchodzi , skoro tu zostanę , ale dlaczegóż nie miałbym jej dopomóc , jeżeli prosi Rzecki … Ach ! wybornie … Będę miał zaraz powód dać prezent baronowej , którą mi tak rekomendował Suzin … ”
I nagle zawrócił się ; jeszcze przed chwilą obojętne zwierzę stało mu się sympatycznym i interesującym .
Panna Florentyna zrobiła rękoma ruch oznaczający rezygnację .
Tu osiwiałego w swoim zawodzie subiekta pchnął na twardy fotel i stanąwszy przed nim z załamanymi rękoma , jak zrozpaczony Germont przed Violettą , rzekł :
— Ach , tak ! … — odparł Wokulski wzruszając ramionami .
— Gorąco , panie Wirski — dodał — prawda ? … Aaa ! …
— Pani dobrodziejce słabo ? … Może by doktora …
— Jeszcze dziś przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie — odparła pani Wąsowska .
— I tak pan zjechał z drogi , jak dziś wioząc nas …
— Wielki Boże ! … Chyba zanadto wzruszyło go niespodziewane szczęście …
— Proszę pani , niech się pani uspokoi … Czego pani żąda od nas ? … Czym możemy służyć ? …
Sklep nasz był kolonialno-galanteryjno-mydlarski . Towary kolonialne wydawał gościom Franc Mincel , młodzieniec trzydziestokilkoletni , z rudą głową i zaspaną fizjognomią . Ten najczęściej dostawał dyscypliną od stryja , gdyż palił fajkę , późno wchodził za kontuar , wymykał się z domu po nocach , a nade wszystko niedbale ważył towar . Młodszy zaś , Jan Mincel , który zawiadywał galanterią i obok niezgrabnych ruchów odznaczał się łagodnością , był znowu bity za wykradanie kolorowego papieru i pisywanie na nim listów do panien .
— Trzeci zakręt … Ależ Yung nic sobie z nich nie robi …
— Wyrządzi mi kochana pani wielką łaskę , prawdziwe dobrodziejstwo , jeżeli wstawi się za mną do tego pana w ważnym dla mnie interesie . Ja chcę kupić tę kamienicę i daję mu już dziewięćdziesiąt pięć tysięcy rubli , a on przez upór , bo przez nic innego , żąda stu tysięcy . On mnie chce zrujnować , ten człowiek ! … Niech mu pani powie , że on mnie zabije … że ściągnie na siebie karę boską za taką chciwość ! … — krzyczała i płakała pani baronowa .
Tu urwał i spod oka spojrzał w stronę panny Izabeli rozmawiającej z Mraczewskim . Oboje stali zwróceni do niego profilem ; dostrzegł więc pałający wzrok subiekta przykuty do panny Izabeli , na co ona w sposób demonstracyjny odpowiadała uśmiechem i spojrzeniami łagodnej zachęty .
„ Wokulski — odparł — całą wygraną i wartość konia oddał damom na ochronkę , a oprócz tego Bóg wie ile zapłacił Yungowi i Millerowi … ”
— Proszę cię … A panna Łęcka nie wyszła za mąż ?
Skąd , u licha , dowiedziała się o moich troskach pani Małgorzata ? nie mam świadomości . Dość , że wpadła raz wieczorem do mego pokoju , powiedziała mi , że jestem jej wrogiem i że muszę być bardzo podły , skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi , jak Wokulski … Potem dodała , że jej mąż jest podły , że Wokulski jest podły , że wszyscy mężczyźni są podli , i nareszcie na mojej własnej kanapie dostała spazmów .
— A jużci .
XI . Stare marzenia i nowe znajomości
— Przychodzę w imieniu właściciela domu .
Wokulski zerwał się zmieszany , posadził gościa na fotelu ; znakomity adwokat ostrożnie położył swoją rękę na stole i szybko pocierając sobie jednym palcem kark rzekł półgłosem :
Usiadł na fotelu i utonął we wspomnieniach . Widział sklep Hopfera , stołowe pokoje i gości , którzy drwili z niego ; widział swoją maszynę o wieczystym ruchu i model balonu , któremu usiłował nadać kierunek . Widział Kasię Hopfer , która mizerniała z miłości dla niego …
Wokulski stropił się .
— Albo ? …
— Jest pan Wokulski ? Pewno nie ma , spodziewam się … Wszak mówię z panem Rzeckim ? Zaraz to zgadłam … Co za piękna neseserka ! … Drzewo oliwkowe , znam się na tym . Niech pan powie panu Wokulskiemu , ażeby mi to przysłał , on wie mój adres , i — ażeby jutro , około pierwszej , był w Łazienkach …
— A to bydlęta ! … I że ja na takich błaznów nie sprowadziłem policji …
„ Głupiec jestem , głupiec ! — powtarzał . — Po co ja się pnę między ludzi , którzy albo nie rozumieją moich ofiar , albo śmieją się z niezgrabnych wysiłków . Na co mi ten powóz ? … Czy nie mógłbym jeździć dorożką albo tym oto trajkoczącym omnibusem z płóciennymi firankami ? … ”
— O Ludwiczku ? … — pochwyciła pani Misiewiczowa . — Czy żyje ? …
— Pyszny jest ten Mraczewski , co ? Jak on umie rozmawiać z kobietami !
— Więc cóż panu zależy na tym , ażeby Bela skończyła ?
Nie sam Rzecki myślał w taki sposób . Wstąpiwszy do swego mieszkania Wokulski znalazł całą pakę biletów wizytowych i listów . Przez czas nieobecności odwiedziło go około setki ludzi wpływowych , utytułowanych i majętnych , z których co najmniej połowy dotychczas nie znał … Jeszcze większą osobliwość stanowiły listy . Były to prośby bądź o wsparcie , bądź o protekcję do rozmaitych władz cywilnych i wojskowych lub też anonimy po największej części wymyślające mu … Jeden nazywał go zdrajcą , inny fagasem , który tak wprawił się do służby u Hopfera , że dziś dobrowolnie wdziewa na siebie liberię arystokracji , a nawet więcej niż arystokracji . Inny anonim zarzucał mu opiekę nad kobietą złego życia , inny donosił , że pani Stawska jest kokietką i awanturnicą , a Rzecki oszustem , który w nowo nabytym domu wykrada mu komorne i dzieli się z rządcą , niejakim Wirskim .
— Pan nigdy nie cofa swoich postanowień ?
W wigilię Wigilii r . 1878 jestem w sklepie , kiedy po południu odbieram od pani Stawskiej list , ażebym przyszedł wieczorem . Pismo uderzyło mnie , znać było wzruszenie ; więc pomyślałem , że może odebrała wiadomość o mężu .
„ Drugim będzie Krzeszowski — myślał — ale ratować takich zuchów — żadna zasługa … Aha ! … ”
Biegł w stronę hotelu i wpadł do pierwszej narożnej kawiarni . O co go pytano , co odpowiedział , nie pamięta . Wiedział tylko , że podano mu kawę i karafkę koniaku , naznaczoną kreskami , które odpowiadały objętości kieliszka .
— Co ? … — mówię widząc , że jest zupełnie pijany . — Wyleciałeś przez nią ze sklepu , więc może i przez nią dostałeś się do Moskwy ? …
— Chodźmy do sklepu — rzekł Ignacy . — Bywają rozmowy , po których dobrze jest mówić o interesach .
— Tobie coś jest , Stachu ? … Powiedz , co ci jest . Z góry wiem , że nie pomogę , ale widzisz … Zgryzota jest jak trucizna : dobrze ją wypluć …
— Niech panowie siadają — rzekł manewrując ręką w taki sposób , że nie wiedziałem , czy każe nam umieścić się w walizie czy na podłodze .
— A ty ?
— Więc to ja mam spłacać dawne długi ? … — zaśmiała się panna Izabela . — A , kuzyn nie stracił czasu w podróży .
Znowu uszykowano nas inaczej . Cztery środkowe plutony zostały na tyle , cztery poszły naprzód , na prawo i na lewo . Podciągnęliśmy tornistry i wzięliśmy broń , jak się komu podobało .
Od tej pory , ile razy przyszedłem do moich zacnych przyjaciółek , pani Stawska opowiadała mi jak najszczegółowiej historię swoich stosunków z baronową Krzeszowską , u której bywała co dzień i rozumie się , zamiast trzech , pracowała pięć i sześć godzin , wciąż za owe dwa ruble .
— A … a ! … — szepnęła staruszka i rzewnie się rozpłakała .
— No , przynajmniej nie w tej chwili — zakończył pan Niwiński .
— Wiesz — szepnęła jej prezesowa — przyjechał Wokulski .
Po hucznym weselu , na którym ( nie wiem nawet skąd ) znalazło się mnóstwo przyjaciół Wokulskiego ( a jedli , bestie ! … a pili zdrowie państwa młodych — garncami ! … ) , Stach sprowadził się na górę , do swojej żony . O ile pamiętam , za całą garderobę miał cztery paki książek i naukowych instrumentów , a z mebli — chyba tylko cybuch i pudło na kapelusz .
Zagadnięta , z najwyższym przestrachem schwyciła się za głowę i przypadłszy do stołu , prędko odpowiedziała :
— O nie ! — przerwała matka . — Jeżeli ty jeszcze nie czujesz swego położenia , to już ja je rozumiem . Nie można żyć z taką wieczną nadzieją czy groźbą …
We wszystkich tych filantropijnych zajęciach panna Izabela przyjmowała czynny udział . Bywała na koncertach , zajmowała się wręczeniem bukietu uczonemu krakowianinowi , występowała w żywym obrazie w roli anioła litości i grała w sztuce Musseta Nie igra się z miłością . Panowie Niwiński , Malborg , Rydzewski i Pieczarkowski prawie zasypali ją bukietami , a pan Szastalski zwierzył się kilku damom , że prawdopodobnie w tym jeszcze roku będzie musiał odebrać sobie życie .
— Nie . Z taką , co chodzi w chustce , to ja się nie ożenię , a kapeluszowa mnie by nie chciała .
Machalski objaśnił palcami świecę i nalawszy mi kieliszek wina mówił :
— Nie — śmieje się panna Izabela — tylko zdrzemnęłam się i tak mi się coś majaczyło .
„ O , tutaj — myślał — jest ognisko wszelkiej zarazy . Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania , jutro wypije ; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu .
— Przynieś mi kapelusz z sali — rzekł do Mikołaja już w drugim pokoju Wokulski .
— Nie — odparł Wokulski po chwilowym namyśle .
Oj , jakież mnie smutne myśli opanowały : „ A jeżeli sąd nie uwierzy nam ( boć przecie omyłki są możliwe ) i jeżeli tę najszlachetniejszą kobietę wtrącą do więzienia , choćby na tydzień , choćby na jeden dzień — cóż wtedy ? … Ona tego nie przeżyje ani ja … Gdybym zaś przeżył , to chyba tylko — ażeby biedna Helunia miała opiekę … ”
Wtedy trzasnęła konia szpicrózgą i poleciała cwałem , szepcąc :
— Otóż widzisz — przerwał Geist . — Mamy trzy sześciany tej samej wielkości i z tego samego materiału , które jednak są nierównej wagi . A dlaczego ? Gdyż w pełnym sześcianie jest najwięcej cząstek stali , w pustym mniej , a w drucianym najmniej . Wyobraź więc sobie , że udało mi się zamiast * pełnych cząstek * budować * klatkowate cząstki ciał * , a zrozumiesz tajemnicę wynalazku . Polega on na zmianie budowy wewnętrznej materiałów , co nawet dla dzisiejszej chemii nie jest żadną nowością . Cóż , jakże tam ? …
— Wybornie ! — zawołał mecenas . — Na jutro będziemy mieli akcik , a za tydzień … dziesięć dni , kamienicę . Bodajbyś pan tylko nie stracił na niej z kilkunastu tysięcy rubli , szanowny panie Stanisławie .
Wokulski odgadł , że nie cieszy się łaskami wiernego sługi , który był przy pojedynku .
— Długo pani jeszcze zabawi na wsi ? — spytał .
— Brawo ! … brawo ! …
— Boję się , żeby nie dostał zgniłej gorączki — rzekł raz do mnie Szapary .
— W rączkę i w nóżkę …
Ten wykrzyknik już całkiem mi się nie podobał . Dałem znak rządcy , że wychodzimy , i kłaniając się rzekłem ozięble :
— Czy to jest ta sama ?
— Hę ? … — spytał pan Raczek patrząc na ciotkę .
— Chciałem szanownemu panu dać dowód życzliwości … Pani baronowa Krzeszowska , jak pan wie , chce kupić dom państwa Łęckich … Otóż jej małżonek , baron , położył veto na pewnej części jej funduszów , bez których kupno nie może mieć miejsca … Otóż … dziś … baron chwilowo znajduje się w kłopocie … Brak mu … brak mu tysiąca rubli … chciałby zaciągnąć pożyczkę , bez której … bez której , pojmuje pan , nie będzie mógł dość energicznie opierać się woli żony …
— Można je mieć przy tysiącu rubli . Szczęście każdy nosi w sobie .
— Dużo interesantów … dużo interesantek ! — rzekł służący patrząc na niego figlarnie .
— Wokulski jest nieporównany ! — rzekł śmiejąc się Pan Tomasz . — Szturmem zdobył Joasię , która nie tylko nie będzie mi wymawiała wspólnika , lecz nawet gotowa o niego walczyć ze mną .
Pożegnał księcia , obiecał przychodzić odtąd na wszystkie sesje i wyszedłszy na ulicę odesłał powóz do domu .
— A zatem ja do kompletnego ochłodzenia się mam jeszcze przeszło piętnaście lat . To mi trochę dodaje odwagi … — rzekł jakby do siebie Ochocki .
„ Panna Izabela ? … ”
Nie przez jeden wieczór zastanawiałem się nad znaczeniem owej podróży czy zsyłki . Lecz gdy po trzech tygodniach Mraczewski przyjechał stamtąd do nas wybierać towary , natychmiast zrozumiałem plan Stacha .
Zapukano do drzwi , wszedł stary lokaj . Obejrzał się po pokoju i rzekł przyciszonym głosem :
A gdy to powiedział , czuł , że z serca spada mu jakiś ciężar ; tym większy , im więcej było słuchaczów albo im więcej rubli wydał na akcje .
— Był tu Wokulski — mówiła pani Wąsowska — i dosyć nagle wyszedł .
Rzecki przysłaniając oczy ręką spojrzał na Wokulskiego ; Klejn ukłonił mu się parę razy ze szczytu drabinki , a płaczący człowiek zwrócił się nagle i z głośnym jękiem objął go za nogi .
— Pańskie były silniejsze . Wszyscy jesteście nędznicy . Kiedy kobieta , w pewnej epoce życia , marzy o idealnej miłości , wyśmiewacie jej złudzenia i domagacie się kokieterii , bez której panna jest dla was nudna , a mężatka głupia . A dopiero gdy dzięki zbiorowym usiłowaniom pozwoli prawić sobie banalne oświadczyny , patrzeć słodko w oczy , ściskać za ręce , wówczas z ciemnego kąta wyłazi jakiś oryginalny egzemplarz w kapturze Piotra z Amiens i uroczyście wyklina kobietę stworzoną na obraz i podobieństwo Adamowych synów . „ Tobie już nie wolno kochać , ty już nie będziesz nigdy prawdziwie kochana , bo miałaś nieszczęście znaleźć się wśród jarmarku , boś straciła złudzenia ! ” A któż ją z nich okradł , jeżeli nie pańscy rodzeni bracia ? … I cóż to za świat , który naprzód obdziera z ideałów , a potem skazuje obdartego ? …
— Ale z Ewelinką albo z panią Wąsowską .
— U was była ta lalka ?
— Cóż robisz ?
„ No , co ja zrobię ? … — mówił . — Com winien , że tę kocham , a tamtą … Gdybyż ona zapomniała o mnie i była szczęśliwą . ”
Teraz Wokulski został w Paryżu zupełnie osamotniony , bez żadnego obowiązkowego zajęcia . Znowu zwiedzał wystawę , teatry , nieznane ulice , pominięte sale w muzeach … Znowu podziwiał olbrzymie siły Francji , prawidłowość w budowie i życiu milionowego miasta , wpływ łagodnego klimatu na przyśpieszony rozwój cywilizacji … Znowu pił koniak , jadał kosztowne potrawy albo grał w karty w salonie baronowej , gdzie zawsze przegrywał …
Doprawdy — zakończyła pani Stawska półgłosem ( Helunia bawiła się w drugim pokoju ) — byłabym bardzo szczęśliwa , gdybym mogła kupić jej taką lalkę …
Wokulski spojrzał na adres , gorączkowo rozerwał kopertę i czytał … czytał … Raz , drugi i trzeci przeczytał list . Rzecki coś przewracał w swoim biurku , a spostrzegłszy , że jego przyjaciel skończył już czytanie i zamyślony oparł głowę na ręku , rzekł suchym tonem :
— Szkoda ! — mówi pani Szperlingowa wzdychając . — Piękny sklep , duży majątek , ale — wszystko to rozejdzie się … bez gospodyni . Gdyby zaś pan Wokulski wybrał sobie jaką poważną i majętną kobietę , wzmocniłby się nawet jego kredyt .
— Miał prawo , * tek * — wtrącił hrabia .
Położył się na kanapie i znowu myślał :
Tej samej nocy posunęliśmy się o milę naprzód , w ciągu następnego dnia znowu o milę . Co kilka godzin , a później nawet co godzinę przelatywały sztafety . Było to dowodem , że w pobliżu znajduje się nasz sztab korpuśny i że zanosi się na coś grubego .
— Tysiąc … dwa tysiące rubli … — odparł zakłopotany młodzieniec .
— O , nie rób pan ceremonii — rzekł Wokulski .
— Mój Wysocki , podobno przy twoim mieszkaniu jest wolny pokój ?
W szeregach pomimo marszu zrobił się ruch . Częstowano się winem , oglądano broń , mówiono , że najdalej za pół godziny wejdziemy w ogień , a nade wszystko — w grubiański sposób żartowano z Austriaków , którym nie wiodło się w tych czasach . Ktoś zaczął gwizdać , inny nucił półgłosem ; stopniała nawet sztywna powaga oficerów zamieniając się w koleżeńską zażyłość . Trzeba było dopiero komendy : „ Baczność i cisza ! … ” , ażeby nas uspokoić .
— To prawda — odezwał się pan Tomasz — ależ Wokulski nie ma obowiązku wiedzieć o tym , a upomnieć się musiał .
Rozgorączkowany , już w południe kazał zaprzęgać i jechać . Co chwilę zdawało mu się , że spotyka wracający powóz hrabiny , to znowu , że jego rwące się z cugli konie idą zbyt wolno .
Tu pochyliła się do mnie z fotelu i rzekła szeptem :
— Domyśla się pan , z czym przychodzę ? — mówił baron . — Panie Wokulski , czy mam przeprosić pana za mimowolną krzywdę ? …
Uważałem , że Stach najwięcej kręci się koło pana Łęckiego , który przed swym bankructwem ocierał się podobno o europejskie dwory … Zawsze ta nieszczęśliwa polityka ! …
Ale najpierw wpadła mu przed oczy śpiąca panna , taka , mówił dziaduś , śliczna , że kowal stanął słupem . Spała se i tylko jej łzy płynęły , a co która upadła , czy na jej koszulę , czy na łóżko , czy na podłogę , zaraz zamieniała się w klejnot . Spała i wzdychała z bólu od szpilki ; a co westchnęła , to na drzewach nad potokiem zaszelepały liście z żalu nad jej strapieniem .
— Cóż ty , świnio , Maleski , kpisz sobie ze mnie w publicznym miejscu ?
— Aleście się nagadali z nim . Musi , że o czymś więcej niż o pieniądzach … Może i o teatrze , bo stary paszjami lubi teatr …
Chłód przeleciał mi po kościach , ale wchodzę do salonu .
— Otóż to ! — zawołała baronowa . — Jaki dowód ? …
— Podobno jakiś kupiec z Rosji … — mówi , lecz czuć , że mówi nieprawdę .
„ Do kogo ja mówię ? … Kto mnie wysłucha w tym mechanizmie ślepych sił , których stałem się igraszką ? Cóż to za okrutna dola nie być do niczego przywiązanym , niczego nie pragnąć , a tak wiele rozumieć … ”
„ Błogosławieni , którzy łakną sprawiedliwości … Błogosławieni , którzy płaczą … ”
— Ze cztery … z pięć dni … — odparłem . — Pojmujesz pan , że nie chcę przeszkadzać Wokulskiemu , a … i panu radzę to samo . Młoda z młodym prędzej porozumie się aniżeli z nami , starymi .
— Chwała Bogu ! Byle o tej porze nie wpadł do nas Starski — rzekła panna Izabela biorąc do ręki trzeci list . — Jakiś znajomy mi charakter ? … — dodała . — Czyje to pismo , Floro ? …
— Mój książę — mówił inny hrabia — skąd wziął się tu ten jakiś Wokulski ?
Wzrok jego machinalnie padł na stół , gdzie leżał niedawno kupiony Mickiewicz .
„ Co te galerie robią przez cały rok ? ” — myślał . I przywidziało mu się , że na próchniejących ławach zasiadają tu co noc wszyscy zmarli bankruci , pokutujące kokoty , wszelkiego stanu próżniacy i utracjusze , których wypędzono nawet z piekła , i przy smutnym blasku gwiazd przypatrują się wyścigom szkieletów koni , które poginęły na tym torze . Zdawało mu się , że nawet w tej chwili widzi przed sobą zbutwiałe stroje i czuje zapach stęchlizny .
— Co mi tam honor — mówi jegomość z łajdacką fizjognomią . — Da pani dziesięć rubli zadatku ?
— Tak .
— Nie to , żebym nie lubił . Ale od czasu jak przekonałem się , że wielkie damy nie różnią się od pokojówek , wolę pokojówki .
Dziewczynka zrobiła dwa dygi , na które ja odpowiedziałem niezręcznie , a pan Wirski jak hrabia , i mówiła dalej , pokazując babce druty , przy których chwiał się czarny , włóczkowy kwadracik .
XIV . Tempus fugit , aeternitas manet
Za co dostawał kubek kawy z trzema bułkami .
Trudna rada — niech się chłopak uczy wojować . Za jakie pół roku wróci okryty sławą , tak że go sami Francuzi gwałtem zaczną ciągnąć do siebie , a my tymczasem — ożenimy Stacha z panią Heleną .
— Cóż , Molinari obiecał ? … — zapytała tym samym tonem panna Izabela .
— Czy tak ?
Wokulski wzruszył ramionami i przeczytał list . Suzin proponował mu na zimowe miesiące nowy interes , prawie tej samej doniosłości co paryski .
Wokulski już po raz drugi tego wieczora zarumienił się jak wyrostek .
— Bah ! …
— A tak , że o wpół do ósmej muszę być z naszym panem w teatrze … — mruknął Oberman , nieznacznie wzruszając ramionami .
Wokulski poszedł ku nim potrącając klęczących i omijając inne stoły , przy których pukano na niego zawzięcie . Zbliżył się do tacy i ukłoniwszy się hrabinie , położył swój rulon imperiałów .
— Tu mieszkamy , wielmożny panie , w tym domu — odpowiedział człowiek wskazując na niską lepiankę .
Otóż wypadek ten , zamiast całkiem odstręczyć publiczność , zwabił ją do sklepu i przez tydzień mieliśmy tak duże obroty jak nigdy ; aż zazdrościli nam sąsiedzi . Po tygodniu jednakże sztuczny ruch na nowo osłabnął i znowu były w sklepie pustki .
— Patrzcie no , panie wojak … Z nim się coś złego stało …
— Myślę , że panu baronowi potrzebne są i te , i te . Sportsmeni noszą tylko oznaki sportsmeńskie , ale lubią odmianę .
Nareszcie i Rzecki opuszcza salę , w której odbywa się inna licytacja i gromadzi się nowa publiczność . Pan Ignacy z wolna schodzi ze schodów i myśli :
— Ile armat , kamracie ? — spytałem po niemiecku idącego za mną podoficera .
— Trudna rada .
— A mnie posąg triumfującego gladiatora — melodyjnym głosem dodała panna Florentyna . — Pamiętasz Belu , we Florencji , tego z podniesionym mieczem ? Twarz surowa , nawet dzika , ale piękna .
— Oj , do diabła ! … — zawołałem . — Po cóż one z nią rozmawiały o Wokulskim ? … Gotowe nieszczęście …
— Batalion ! … naprzód marsz ! … — wrzasnął ogromnym głosem nasz major .
— Rachunki tego pana ze mną , szanowna pani , gdyby je miał , należą tylko do niego i do mnie — odpowiedział Wokulski kłaniając się .
— Chcę zadać panu pytanie … nie … dwa pytania , bardzo poufne , a może nawet drażliwe — mówił Ochocki . — Czy nie obrazi się pan ? …
— Ma w banku dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , ale na tym baron położył areszt . Piękną napisali intercyzę , co ? … — zaśmiał się adwokat . — Mąż kładzie areszt na pieniądzach będących niewątpliwą własnością żony , z którą toczy proces o separację … Ja , co prawda , takich intercyz nie pisywałem , cha , cha ! … — śmiał się adwokat ciągnąc dym z wielkiego bursztyna .
Wrócił do domu starając się iść jak najprościej i teraz dopiero przekonał się , że warszawskie chodniki są nadzwyczaj nierówne : co kilkanaście kroków bowiem musiał zbaczać albo w stronę rynsztoka , albo w stronę kamienic . Potem ( dla przekonania samego siebie , że jego umysłowe zdolności znajdują się w kwitnącym stanie ) zaczął rachować gwiazdy na niebie .
Trafiłem na szczególną scenę . Jedni z naszych chwycili za koła armaty , drudzy ściągali woźnicę z siodła ; Katz przebił bagnetem konia z pierwszej pary , a kanonier austriacki chciał zwalić go w łeb wyciorem . Schwyciłem kanoniera za kołnierz i nagłym ruchem w tył przewróciłem go na ziemię . Katz i jego chciał przebić .
Znowu usiadł przy stole i zaczął list do Geista . Nagle przerwał :
Węgiełek skończył . Panna Izabela spuściła głowę i końcem parasolki rysowała jakieś znaki na gruzach . Wokulski nie śmiał spojrzeć na nią .
— Cicho tam ! … — woła urzędowy głos od stołu .
— O nie ! nie zaraz ! … — odparł Geist . — Jeszcze nie ukończyłeś swoich rachunków ze światem ; a że i ja mam na parę lat pieniądze , więc nie nalegam . Przyjdziesz tu , kiedy ci już nic nie zostanie z dawnych złudzeń …
Nagle błysnął mu projekt , ażeby zasięgnąć informacyj u Palmieriego . Przebrał się więc szybko i zeszedł na drugie piętro .
— Pani Stawska — rzekł — już nie jest u Milerowej … trochę chora … Mówi coś o wyjeździe z Warszawy … Może byś tam wstąpił ? …
Panna Florentyna zrobiła gest przeczący , a następnie powątpiewający .
— Ktokolwiek robi pani przyjemność , zasługuje na najwyższe uznanie …
Taka mnie porwała wściekłość , żem kazał przynieść piwa , a radca Węgrowicz mówi serdecznie .
— Albo u wariatów — mruknął Wokulski .
Wydobyłem zegarek i podałem go Heli .
Nieładnie ! … Najgorsze , co ty myślisz , że nikt nie wie , co tobie dolega ? Tymczasem wszyscy wiedzą , że masz jakieś moralne cierpienie , tylko jeden myśli , że chciałbyś kupować tu fałszywe bankocetle , a inny dogaduje się , że rad byś zbankrutować , jeżeli już nie jesteś bankrut .
Gdy mu jednak zacząłem przedstawiać , jakie to zacne kobiety , jak wypytywały się : czy ich kiedy nie odwiedzi ? … a gdy jeszcze napomknąłem , że warto by rzucić okiem na kamienicę , zaczął mięknąć .
— Z Paryża przyszedł transport — rzekł do Wokulskiego . — Myślę , że trzeba odebrać jutro .
Wolałbym dostać cięgi wszystkimi dyscyplinami , aniżeli znowu kiedy usłyszeć ten drżący głos i zobaczyć wylęknione spojrzenie pryncypała .
— Więc tedy , jakeście szli z przednią strażą pod Magentę ? … — przerwałem mu .
— I pan wiesz o nim ?
Odpowiedział mu tętent uciekających .
Silny rumieniec wystąpił na twarz Wokulskiego . Panna Izabela nie patrząc spostrzegła to i mówiła dalej :
— Co to za człowiek ? — rzekł do doktora .
— Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna .
— No , cóż nowego ? — rzekł spokojniejszym tonem pan Ignacy trącając gościa w kolano .
— Sto , do stu dziesięciu tysięcy rubli … Cokolwiek jednakże dostanę , tobie oddam , panie Stanisławie .
Pożegnali się oboje bardzo zadowoleni : baronowa z pieniędzy swojego klienta , Wokulski , że jednym zamachem spełnił radę Suzina i prośbę Rzeckiego .
W sklepie przywitał go pan Ignacy rozkładając ręce w taki sposób , jakby cały sklep oddawał mu do rozporządzenia . Wewnętrzny głos jednak mówił staremu subiektowi , że gość ten nie kupi przedmiotu droższego nad pięć rubli i kto wie , czy jeszcze nie każe zapisać sobie na rachunek .
„ Jakże oni szczęśliwi , ci wszyscy , w których tylko głód wywołuje apatię , a jedynym cierpieniem jest zimno . I jak łatwo ich uszczęśliwić ! … Nawet moim skromnym majątkiem mógłbym wydźwignąć parę tysięcy rodzin . Nieprawdopodobne , a przecież — tak jest . ”
— Albożem narobił ich tak wiele ! …
Jednemu z uśpionych podał Palmieri korek od karafki mówiąc , że podał mu różę . W tej chwili medium zaczęło wąchać korek okazując przy tym wielkie zadowolenie .
— Cóż to za odmieńcy ? — pytam Machalskiego , który właśnie skończył robotę i usiadł na zydlu .
Istotnie , ukląkł przed Stachem i pocałował go w rękę . Zebrani rozczulili się jeszcze bardziej , podnieśli w górę Stacha i Leona i przysięgli , że za takich ludzi , jak oni , każdy oddałby życie .
Wrócił zadyszany Wicek . Uważałem , że surdut tego młodzieńca połyskuje od tłustych plam .
Panna Izabela była niepospolicie piękną kobietą . Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe . Wzrost więcej niż średni , bardzo kształtna figura , bujne włosy blond z odcieniem popielatym , nosek prosty , usta trochę odchylone , zęby perłowe , ręce i stopy modelowe . Szczególne wrażenie robiły jej oczy , niekiedy ciemne i rozmarzone , niekiedy pełne iskier wesołości , czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód .
— To nieszczęśliwa kobieta — przerwała pani Stawska . — Straciła córkę .
Ciekawym , dlaczego prezesowa nic dziś nie wspominała o pannie Izabeli ? No , już ja pytać się nie będę … Od razu wzięliby nas na języki … ”
I nie mógł odpędzić wizerunku barona , który jak cień coraz to wypływał na amarantowe tło siedzenia . Więc patrzył na jego chudą twarz , na której płonął ceglasty rumieniec , na włosy jakby posypane mąką , na oczy wielkie a zapadnięte , w których tlił się blask niezdrowy . Komiczne i smutne wrażenie robiły wybuchy namiętności w człowieku , który nieustannie zasłaniał sobie gardło , sprawdzał , czy okno jest dobrze zamknięte , i siadał w przedziale coraz na innym miejscu z obawy przeciągów .
— Dziękuję pani . Tym słówkiem dała mi pani poznać , że w jej przekonaniu nie stoję niżej od panów Starskich , marszałków i im podobnych … Rozumiem , że nawet w tych warunkach mogę jeszcze nie zyskać sympatii pani … Do tego bardzo daleko … Ale wiem przynajmniej , że już mam ludzkie prawa i że pani będzie od tej pory sądzić moje czyny , nie tytuły , których nie posiadam .
Kupcy , a nade wszystko fabrykanci , nienawidzili Wokulskiego , najcięższe jednak zarzuty , jakie mu stawiali , były te : „ To szlachcic … wielki pan … polityk ! … ” , czego znowu książę w żaden sposób nie mógł mu brać za złe …
— A , ty błaźnie jakiś ! — oburzył się baron — myślisz , że ja będę się przed tobą tłomaczył ? Mam pojedynek , no ? … bo mi się tak podoba . O dziewiątej rano będę się strzelał z jakimś szewcem czy fryzjerem , no ? … Może mi zabronisz ? …
— Pozwoli mi pani zadać jedno pytanie ? — spytał Wokulski .
Znajdowali się już na terytorium należącym do prezesowej i właśnie Wokulski przypatrywał się rezydencji . Na dość wysokim , choć łagodnym wzgórzu wznosił się piętrowy pałac z dwoma parterowymi skrzydłami . Za nim zieleniły się stare drzewa parku , przed nim rozścielała się jakby wielka łąka , poprzecinana ścieżkami , tu i owdzie ozdobiona klombem , posągiem albo altanką . U stóp wzgórza połyskiwała obszerna płachta wody , oczywiście sadzawka , na której kołysały się łódki i łabędzie .
— Mówię ci jak . Łotr Żyd dał dziewięćdziesiąt tysięcy , więc nam zostało trzydzieści . A że poczciwy Wokulski będzie mi płacił od tej sumy dziesięć tysięcy … Trzydzieści trzy procent , wyobraź sobie .
Ale ojciec spokojnie patrzy we własne karty i nie powiada nic , jakby jej nie widział .
— Pani baronowa Krzeszowska ( jestem przyjacielem obojga baronostwa ) — mówił zniszczony młodzieniec — pragnie zbyć klacz wyścigową . Zaraz pomyślałem , że pan przy swoich stosunkach może życzyłby sobie posiadać podobnego konia … Jest ogromna szansa wygranej , gdyż biegają prócz niej w wyścigu tylko dwa konie , znacznie słabsze …
Sklep Wokulskiego w lipcu miał objąć w posiadanie Henryk Szlangbaum ; a ponieważ nowy nabywca nie życzył sobie przejmować ani długów , ani wierzytelności dawnej firmy , więc pan Rzecki na gwałt regulował rachunki .
— Pamiętaj , wisusie , czegom cię uczył ! …
Było już z nim bardzo źle , nawet przyjął ostatnie sakramenta , kiedy w parę dni później wbiegł do nas pan Raczek dziwnie wzburzony i stojąc na środku izby zawołał :
Około pierwszej w południe pan Ignacy zdawszy kasę Lisieckiemu , któremu pomimo ciągłych sporów ufał najbardziej , wymykał się do swego pokoiku , ażeby zjeść obiad przyniesiony z restauracji . Współcześnie z nim wychodził Klejn i wracał do sklepu o drugiej ; potem obaj z Rzeckim zostawali w sklepie , a Lisiecki i Mraczewski szli na obiad . O trzeciej znowu wszyscy byli na miejscu .
— O Wokulskim wiem to , co wszyscy . Ma sklep , w którym kupujemy , zrobił majątek na wojnie …
— A po ósmej ja nie będę miał czasu — odparł Oberman .
— Źle pana poinformowano .
— Ach , ten … Ciekawam , jak go tu wnieśli ? … Mój człowieku , co mówiliście o krwi ? — spytała panna Izabela Węgiełka .
— A do mnie , łaskawy panie , żadne — wołał młody człowiek grożąc nam pod nosami — bo ja z zasady nie płacę za komorne . Komu mam płacić ? … Za co ? … Cha ! cha ! dobrzy sobie …
— O , ja i święta ! … — odparła . — Gdyby kto mógł zajrzeć w moje serce , dopiero przekonałby się , jak dalece zasługuję na potępienie … Ach , ale teraz wszystko mi jedno ! … — zakończyła z desperacją w głosie .
— Bardzo cieszę się , że się tak stało , że pan nic nie straci , gdyż … dopiero teraz mogę panu podziękować z całego serca — mówiła panna Izabela podając mu rękę . — Rozumiem doniosłość pańskiej usługi . Mój ojciec miał być skrzywdzony , po prostu obdarty przez baronowę , a pan uratował go od ruiny , może od śmierci … Takich rzeczy nie zapomina się …
— Upadam do nóg ! … — szepnął marszałek .
Głos jego był tak spokojny i stanowczy , a całe zachowanie tak naturalne , że pani Misiewiczowa przestała jęczeć , a pani Stawska jakby raźniej spojrzała na mnie .
— Jak mogłaś wprowadzić tu tych panów ? — zapytała ją baronowa .
Teraz zaczął szukać panny Izabeli .
— Chciałaś powiedzieć : nie poznajesz mnie , prawda ? … Dziwi cię to , że twój los mógłbym powierzyć kupcowi ? … Ale widzisz … kiedy w nieszczęściu jedni sprzysięgli się przeciw nam , inni opuścili nas , on pospieszył z pomocą , a może mi nawet życie uratował … My , apoplektycy , niekiedy bardzo blisko ocieramy się o śmierć … Więc gdy mnie cucił , pomyślałem , kto by się tobą uczciwie zaopiekował ? Bo nie Joasia ani Hortensja , ani nikt … Tylko majętne sieroty znajdują opiekunów …
Wrócił na powrót do swego mieszkania i w kapeluszu na głowie , z laską pod pachą , począł przerzucać kalendarz . Szczęściem słyszał , że dom Łęckich znajduje się gdzieś w okolicach Alei Jerozolimskiej ; pomimo to upłynęło kilka minut , nim odszukał ulicę i numer .
VIII . Medytacje
— Nie , pani dobrodziejko …
— Merkwürdig ! Der Kafjee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ?
— Że jej nie ma .
— Kiedy zgasł mój anioł , myślałam , że tylko ja jestem nieszczęśliwa …
— Ja nicz . Ino , proszę pana , stróż chce , ale nie śmi prosić , żeby pan pofatygował się i potrzymał mu dzieczko do krztu .
— Proszę pana — ciągnęła staruszka — jeżeli mamy mówić szczerze , to mnie nie tyle chodzi … To jest … nie wierzę , ażeby Ludwik żył . Kto przez dwa lata nie pisze …
— Bo my jesteśmy waszym szczęściem — odpowiedziała drwiąco pani Wąsowska .
— W tej chwili nie mogę panu dać odpowiedzi — przerwał Wokulski .
„ Stachu , wróć się ! … ” — krzyczy pan Ignacy widząc , że dom poczyna się chwiać .
— A co na to Hopfer ?
— Czeka na odpowiedź , jaśnie panie .
Wprowadził Wokulskiego do sali na prawo .
— Nie bluźnij pan .
— Ja ? … Przecież jestem kupcem .
„ Naiwna jest ta Felcia ” — rzekła do siebie .
— Naści — rzekł — otwórz ten kufer skórą obity . Będzie tam na prawo skrzyneczka , a w niej kieska . Podaj mi ją …
— A to cała historia ! — odparł Mraczewski przypatrując się spod oka Wokulskiemu . — Jest to baron Krzeszowski , wielki dziwak , i jego żona , trochę narwana . Nawet skuzynowani ze mną , ale cóż ! … — westchnął spoglądając w lustro . — Ja nie mam pieniędzy , więc muszę być w handlu ; oni jeszcze mają , więc są moimi kundmanami …
Na kilka minut przed dziesiątą wszedł Maruszewicz . Młody człowiek wydawał się jeszcze bardziej zniszczonym i onieśmielonym aniżeli wczoraj .
— Brzydki wieczór — rzekł — śnieżyca .
— Ale ja , proszę cię , panie Stanisławie , nie chcę darmo … Proszę cię , ażebyś jak najskrupulatniej odtrącał sobie procent …
Fizjognomia i cała postawa jego zmieniła się do niepoznania . Pociągnął z wielkiego bursztynu ogromny kłąb dymu , rozparł się na fotelu i trzęsąc ręką w stronę Wokulskiego mówił :
— Prawie nie znam jej … Mówiłem z nią raz w życiu … — tłomaczył się zmieszany Wokulski .
Los ! los ! … on dziwnie zbliża ludzi . Gdybym przed laty nie zeszedł do piwnicy Hopfera , do Machalskiego , nie poznałbym się z Wokulskim . Gdybym jego znowu nie wyprawił do teatru , on może nie spotkałby się z panną Łęcką . Raz mimo woli nawarzyłem mu piwa i już nie chcę powtarzać tego po raz drugi . Niech sam Bóg radzi o swej czeladzi …
O jedynastej w przedpokoju rozległ się dzwonek i trzask otwieranych drzwi . Wszedł służący .
( Jużci , ma rację ! Cóż to , jemu nie wolno żenić się , z kim by chciał , nawet z panią Stawską ? … Że też nie zorientowałem się i bez potrzeby zrobiłem awanturę temu Szprocinie . )
Tymczasem dyrektor kazał wyprowadzić klacz na korytarz . Było to piękne zwierzę na cienkich nóżkach , z małą główką i oczyma , z których przeglądał dowcip i rzewność . Klaczka w przechodzie zwróciła się do Wokulskiego wąchając go i chrapiąc , jakby w nim odgadła pana .
Dwaj Francuzi , towarzyszący Suzinowi , ukazują się znowu i mówią im , że już mogą jechać . Suzin bierze pod rękę Wokulskiego i wyprowadza go na plac , gdzie stoi mnóstwo omnibusów i powozów jedno- i dwukonnych , z woźnicami umieszczonymi z przodu lub z tyłu . Przeszedłszy kilkanaście kroków trafiają na dwukonny powóz z lokajem . Siadają i jadą .
— Ależ rozumie się …
— Wolno wiedzieć jaki ?
„ Boże miłosierny ! — szepnął — zdejmijże ze mnie to przekleństwo … ”
— Wiesz — mówił — byłem z powinszowaniem u Wokulskiego . To dzielny człowiek , istotny dżentelmen ! Już ani myśli o pojedynku i nawet zdaje się żałować barona . Nic nie pomoże , szlachecka krew musi się odezwać , bez względu na kondycję …
— Mam wprawdzie — odparł Wokulski — u moskiewskich fabrykantów kredyt do wysokości trzech , nawet czterech milionów rubli , ale jeszcze nie wiem , czy pójdą ich wyroby .
Wokulski wstał .
— Marysia ! … Marysia ! …
— No — mówi znowu on — panie Rzecki , nie będziemy rozprawiali o tej materii . Gdyby to zrobił kto inny , nie miałbym nic przeciw temu , ale Wokulski ! … Obaj przecie znamy jego przeszłość , a ja może lepiej niż pan , bo nieraz świętej pamięci Hopfer robił u mnie przez niego obstalunki .
— Ojciec , ciociu , spodziewał się wziąć więcej i tylko jakiś Żyd , nowonabywca , odstręczył konkurentów — odpowiedziała trochę urażona panna Izabela .
— Co za młodych ! Lepsi z nich przed nami poszli w ziemię , a najmłodsi — diabła warci . Już są między nimi i tacy , co o Napoleonie nie słyszeli .
— Już mi pani daje dymisję ! — westchnął komicznie Starski .
O paręset kroków dalej druga podobna brama , a między nimi szeroka ulica , ciągnąca się na prawo i lewo . Ruch nagle potęguje się ; tędy bowiem przejeżdżają aż trzy gatunki omnibusów i tramwaje .
— Więc nie było nikogo ? … — odparłem . — A skądże , u licha , pchły , które mnie oblazły ?
— Nie rozumiem pana — rzekł .
Już ułożyłem cały plan i rozmyślałem : w jaki by sposób zapoznać się z tą damą , a później przedstawić jej Stacha , gdy nagle — diabli przynieśli z Moskwy Mraczewskiego . Proszę zaś sobie wyobrazić mój gniew , kiedy zaraz na drugi dzień po swoim przyjeździe frant ten wchodzi do naszego sklepu z moją wdową ! … A jak skakał przy niej , jak wywracał oczyma , jak starał się odgadywać jej myśli … Szczęście , że nie jestem otyły , bo wobec tych bezczelnych zalotów dostałbym chyba apopleksji .
Z początku patrzył tylko na prawą dziurkę w kurtynie ślubując , że nie oderwie od niej oczu . W parę minut jednakże ochłonął ze wzruszenia , a nawet nabrał takiego animuszu , że począł oglądać się . Sala wydała mu się jakaś niewielka i brudna i dopiero gdy zastanawiał się nad przyczynami tych zmian , przypomniał sobie , że ostatni raz był w teatrze na występie Dobrskiego w Halce , mniej więcej przed szesnastoma laty .
Hrabia  Anglik czekał na nich w towarzystwie innego dżentelmena , który nieustannie wyglądał przez okno na obłoki i co kilka minut poruszał krtanią w taki sposób , jakby coś przełykał z trudnością . Miał minę nieprzytomnego ; w rzeczywistości był niepospolitym człowiekiem , jako myśliwiec na lwy i głęboki znawca egipskich starożytności .
Teraz panna Izabela spuściła oczy , zmieszana w wysokim stopniu .
Zachmurzyłem się jak Lucyper i nabrawszy tyle tchu , ile było powietrza w mieszkaniu rzekłem :
Przyjechała tu na wyraźne żądanie ciotki , dla Starskiego , o którym powszechnie mówiono , że odziedziczy majątek po prezesowej . Tymczasem prezesowa przypatrzywszy się swemu ciotecznemu wnukowi oświadczyła , że co najwyżej zapisze mu tysiąc rubli dożywotniej renty , która zapewne bardzo mu się przyda na starość . Cały zaś majątek postanowiła zapisać na podrzutków i ich nieszczęśliwe matki .
Spojrzała na bok i zobaczyła utkwione w siebie oczy Wokulskiego . Ponieważ miała do wyboru albo przypisać swoje triumfy „ temu wiekowi ” , albo Wokulskiemu , więc … poczęła zastanawiać się nad Wokulskim .
„ Zmarła ? … — szepnął . — Jaka szkoda tej zacnej kobiety ! … Dlaczego ja nie byłem przed jej śmiercią ? … ”
P. S. Wyobraź sobie , co za szczęście spotkało moją ochronkę . Będąc wczoraj w sklepie tego sławnego Wokulskiego przymówiłam się o mały datek dla sierot . Liczyłam na jakie kilkanaście rubli , a on , czy uwierzysz , ofiarował mi tysiąc , wyraźnie : tysiąc rubli , i jeszcze powiedział , że na moje ręce nie śmiałby złożyć mniejszej sumy . Kilku takich Wokulskich , a czuję , że na starość zostałabym demokratką . ”
— Nie pod tym względem , panie Rzecki — przerwała . — Że on jest w niebie , to wiem , bo gdzieżby mógł być taki spokojny człowiek ? Ale jak patrzę na niebo i na ścianę tej kamienicy , zaraz przychodzi mi na myśl szczęśliwy dzień naszego ślubu … Klemens nieboszczyk miał wtedy na sobie szafirowy frak i żółte nankinowe spodnie , zupełnie tego koloru co nasza kamienica …
„ Wieniec jest prześliczny i już z góry w imieniu Rossiego dziękuję panu za ten podarunek . Nieporównane jest to dyskretne rozmieszczenie szmaragdów między złotymi listkami . Musi Pan koniecznie przyjechać do nas jutro na obiad , ażebyśmy się naradzili nad pożegnaniem Rossiego , a także nad naszą podróżą do Paryża . Wczoraj papo powiedział mi , że jedziemy najdalej za tydzień . Naturalnie jedziemy razem , gdyż bez miłego Pańskiego towarzystwa podróż straciłaby dla mnie połowę wartości . A więc do widzenia .
W Wielką Niedzielę Wokulski najętym powozem zajechał przed mieszkanie hrabiny . Zastał już długi szereg ekwipażów bardzo rozmaitego dostojeństwa . Były tam eleganckie dorożki obsługujące złotą młodzież i dorożki zwyczajne , wzięte na godziny przez emerytów ; stare karety , stare konie , stara uprząż i służba w wytartej liberii , i nowe , prosto z Wiednia powoziki , przy których lokaje mieli kwiaty w butonierkach , a furmani opierali bat na biodrze , jak marszałkowską buławę . Nie brakło i fantastycznych kozaków , odzianych w spodnie tak szerokie , jakby tam właśnie ich panowie umieścili swoją ambicję .
— Żartuj z wojny — odpowiada Staś . — Cały ten hałas uspokoi się za parę miesięcy , a my tymczasem zdystansujemy wszystkich współzawodników .
— Co pan nazywasz fałszywą drogą ? — pytam .
Tak mruczał i chodził po sklepie przygarbiony , z rękoma w kieszeniach , a za nim jego pudel . Pan od czasu do czasu zatrzymywał się i oglądał jakiś przedmiot , pies przysiadał na podłodze i skrobał tylną nogą gęste kudły , a rzędem ustawione w szafie lalki małe , średnie i duże , brunetki i blondynki , przypatrywały się im martwymi oczami .
Zaraz ją zobaczysz , o człowieku małej wiary ! Ażeby zaś lepiej przekonać się , że na tym świecie jest porządek , zapisuję tu następujące proroctwa :
Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim , ale — nadnaturalnym . Sypiała w puchach , odziewała się w jedwabie i hafty , siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach , piła z kryształów , jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto .
Drugi list był od Wokulskiego , który donosił , że będzie służyć o godzinie pierwszej .
— Jak to trzydzieści trzy ? — przerwała panna Izabela . — Dziesięć tysięcy to dziesięć procent …
Panna Izabela wstrząsnęła głową .
— Tak … tak ! …
— Widzi pan — mówił Jumart przebierając palcami po stole — za dużo zwiedziłem świata , ażebym miał troszczyć się o czyjąś narodowość . Dla mnie istnieją tylko cztery narodowości bez względu na języki . Numer pierwszy mają ci , o których wiem : skąd biorą pieniądze i na co je wydają . Numer drugi — ci , o których wiem , skąd biorą , ale nie wiem na co wydają . Numer trzeci ma znane wydatki , choć nieznane dochody , a numer czwarty noszą ci , których nie znam ani źródła dochodów , ani wydatków . O panu Escabeau wiem , że ma dochody z fabryki trykotaży , a wydaje pieniądze na zbudowanie jakiejś piekielnej broni , więc szanuję go … Zaś o pani baronowej … nie wiem , ani skąd bierze pieniądze , ani na co je wydaje , i dlatego jej nie ufam .
Ha ! trudno … Posyłam tedy do odprasowania mój kapelusz , płacę dwa złote , na wszelki wypadek biorę do kieszeni krócicę i maszeruję gdzieś aż za kościół Aleksandra .
— Ona przecież nazwała go impertynentem …
— W umysłach , które wyszły z masy żydowskiej , ale wzbiły się do szczytów cywilizacji . Weź pan Heinego , Börnego , Lassala , Marksa , Rotszylda , Bleichrödera , a poznasz nowe drogi świata . To Żydzi je utorowali : ci pogardzani , prześladowani , ale cierpliwi i genialni .
— Do diabła , czyżbym się upił ? … Ba ! siedem kufli …
Nie podnosząc głowy od ksiąg siedział przy kantorku do szóstej , a tak był zatopiony w robocie , że już nie tylko nie przyjmował pieniędzy , ale nawet nie widział i nie słyszał gości , którzy roili się i hałasowali w sklepie jak olbrzymie pszczoły w ulu . Nie spostrzegł też jednego najmniej spodziewanego gościa , którego „ panowie ” witali okrzykami i głośnymi pocałunkami .
— Nic nowego — odparł Mraczewski . — Kongres w Berlinie robi swoje , Austriacy wezmą Bośnię .
— I dlatego , że znam , żałuję tych , którzy muszą mu ulegać — zakończył Wokulski . — Jest to chyba największe nieszczęście w życiu .
— Marysiu ! — krzyknęła baronowa .
Wokulski ukłonił się i pojechał naprzód . Był zgryziony i zakłopotany .
— Tak — ciągnęła matka z uniesieniem . — My go tu wszyscy oczekujemy każdego dnia , o każdej godzinie , ale to na nic … Albo umarł , albo zaparł się ciebie , więc nie masz obowiązku czekać …
— I ja chciałbym pożyć … — mruknął Kratochwil .
— Po to masz chodzić , że Kasia jest w tobie zakochana — rzekłem .
Zatopiony we własnej goryczy , Wokulski nie bardzo uważał , co się dokoła niego dzieje . Mimo to nad wieczorem spostrzegł , że towarzystwo zasławskie po powrocie z parku jest skwaszone . Panna Felicja zamknęła się z panną Eweliną w jej pokoju , baron był rozdrażniony , a Starski ironiczny i zuchwały .
Właśnie kiedy zastanawiałem się , że zamach , przygotowywany na baronowę przez studenta ze śledziem , spełznie na niczym , Wokulski wstał z krzesła i zaczął żegnać damy .
— Właściwie … ja nie w tym znaczeniu …
— Naturalnie . Zresztą znane nazwisko . Przed czterema laty uciekł biedak za granicę , bo posądzili go o zabicie tej …
— Bardzo wiele . Dałbym sobie głowę uciąć , że Wokulski zna jakąś ważną tajemnicę naukową , ale jestem pewny , że nie odkryje mi jej , dopóki sam będzie w takiej gorączce … Ach , te kobiety z ich obrzydliwą kokieterią …
Wokulskiemu wydało się to wprost niesmaczne . „ Widzę , że odkocham się tu przed końcem obiadu … ” — rzekł do siebie .
— Szanowny panie Rzecki , Krzeszowscy nigdy i nikogo nie oczerniali . Mogli błądzić , ale w dobrej wierze , panie …
I w drugim salonie nie było panny Izabeli . Wokulski uczuł niepokój .
Istotnie , była to kamienica Łęckich .
— Miałem mały atak z gorąca i irytacji …
— Pan mnie obrażasz ! — krzyknąłem zniecierpliwiony .
— Rozumiem , ale nic z tego — odezwała się pięknym kontraltem dama w pąsowej sukni . — Narzeczeni pojadą z nami , a do powozu niech siądą , jeżeli chcą , pan Ochocki z panem Starskim .
— Oto jest decymetr sześcienny , pełny , odlany ze stali ; weź go w rękę , ile waży ?
— Mniejsza o to . Dziś dopiero widzę , że trzeba być litościwym .
Zadzwonił i kazał przynieść do numeru śniadanie . W kilka minut podano mu szynkę , jaja , befsztyk , jakąś nieznaną rybę , kilka butelek rozmaitych trunków i maszynkę kawy czarnej . Jadł z wilczym apetytem , pił nie gorzej , wreszcie kazał Milerowi zaprowadzić się do owej sali przyjęć .
— Nie , moi państwo — zawołała wdówka — jeżeli chcecie mnie miewać na przejażdżkach , to wiążcie tego człowieka . On jest po prostu niebezpieczny …
W tej chwili otworzyły się drzwi sklepu i ukazał się w nich — jeszcze oryginalniejszy jegomość . Lisiecki powiedział o nim , że jest podobny do suchotnika , któremu w trumnie zaczęły odrastać wąsy i faworyty . Wokulski zauważył , że gość ma gapiowato otwarte usta , a za ciemnymi binoklami nosi duże oczy , z których przeglądało jeszcze większe roztargnienie .
Starski z takim zajęciem patrzył w karty , że zdawał się nie uważać na to , co zaszło .
— Cóż pani baronowa mówi ? — spytałem .
— Wolałbym go nie stracić na wakacjach — rzekł Starski , znacząco spoglądając jej w oczy .
— Panowie nawet nie pytają : jaki mnie tu interes sprowadza ?
— Idź do domu . Może Kaspra przeniosą do Skierniewic .
-  Ach , jak to dobrze ! Przekona się pan , co to za wielki artysta . Szczególniej znakomicie gra Romea , chociaż … już nie jest pierwszej młodości … Ciocia i ja znamy go osobiście jeszcze z Paryża … Bardzo miły człowiek , ale nade wszystko genialny tragik … W jego grze najprawdziwszy realizm kojarzy się z najpoetyczniejszym idealizmem …
Więc i Wokulski umilknął i opuścił sklep z goryczą w duszy .
Ma oczy zamknięte , pomimo to myśli , że śpi i że ten dziwny stan zobojętnienia opuści go w Paryżu .
— Bycza mina ! — szepnął otyły marszałek wskazując okiem na Wokulskiego . — Szczeć na głowie jeży mu się jak dzikowi , pierś — upadam do nóg , oko bystre … Ten by nie ustał na polowaniu !
Po szpakowatym jegomościu weszła do sklepu dama żądająca parasola , później pan w średnim wieku chcący nabyć kapelusz , potem młody człowiek żądający cygarnicy , nareszcie trzy panny , z których jedna kazała podać sobie rękawiczki Szolca , ale koniecznie Szolca , bo innych nie używa .
— Prawda , jakie to cudowne miasto ? ! … — zawołała nagle , patrząc mu w oczy . — Niech mówią , co chcą , ale Paryż , nawet zwyciężony nie przestał być stolicą świata . Czy i na panu zrobił takie wrażenie ? …
— Prosiłem adwokata naszego księcia ( bo mój adwokat to łajdak ) , ażeby odebrał należną mi sumę i tobie doręczył ją , panie Stanisławie … Razem trzydzieści tysięcy . A że obiecujesz mi od nich dwadzieścia procent , więc mam sześć tysięcy rubli rocznie na całe utrzymanie . Nędza … ruina ! …
— Panie … panie … panie Wokulski ! Kochany panie Stanisławie ! … Co to … co to wyrabiasz pan dobrodziej ? … Protestuję … replikuję … zakładam apelację od wielmożnego pana Wokulskiego , letkiewicza , do kochanego pana Stanisława , który z chłopca sklepowego został uczonym i miał nam zreformować handel zagraniczny . Panie … panie Stanisławie — tak nie można !
— Nie ma — ciągnęła prezesowa widząc jego zakłopotanie . — Nie tobie dziwię się , moje dziecko , żeś o nagrobku nie pamiętał , ale sobie wyrzucam , żem zapomniała o człowieku .
— Poczekaj . Jest ktoś , który chciałby ci dopomóc , więc nie spiesz się i odpowiadaj szczerze …
Zdawało mu się , że w tym wulkanicznym ognisku cywilizacji spotka go coś nadzwyczajnego , że tu zacznie się nowa epoka jego życia . Zarazem czuł , że rozpierzchnięte dotychczas wiadomości i poglądy zbiegają się w pewną całość , w jakiś system filozoficzny , który tłomaczył mu wiele tajemnic świata i jego własnego bytu .
— Zmów pierwej paciorek .
— Ma rację , jeżeli pełny teatr jest dla niego najwyższym szczęściem .
Nagle przyszło mu na myśl : czy to on raczej nie jest głupi ? …
Wyszli . W pierwszą parę pani Wąsowska z panną Izabelą , za nimi Wokulski , dalej baron z narzeczoną , a na końcu panna Felicja z Ochockim , który rozrzucał rękoma i prawił :
— Wiem już , wiem ! … — on mówi śmiejąc się .
— Dziękuję ci !
— Dlaczego ja ? — zawołał z wysokości kozła Ochocki .
— Ze sposobu prowadzenia moich interesów nie zdaję sprawy przed nikim — ciągnął dalej Wokulski . — Wskazuję panom drogę uporządkowania handlu Warszawy z zagranicą , co stanowi pierwszą połowę mego projektu i jedno źródło zysku dla krajowych kapitałów . Drugim źródłem jest handel z Rosją . Znajdują się tam towary poszukiwane u nas i tanie . Spółka , która zajęłaby się nimi , mogłaby mieć piętnaście do dwudziestu procentów rocznie od wyłożonego kapitału . Na pierwszym miejscu stawiam tkaniny …
— Robisz mi pan afront w moim domu ! … — krzyknął Jan .
— Ja mówię — odparł . — Cóż w tym dziwnego ? Czyliż to samo prawo nie stosuje się do mnie , do ciebie , do nas wszystkich ? … Za dużo płakałem nad sobą , ażebym się miał rozczulać nad Turcją .
A więc — zakończył — między nami zgoda . Dodam tylko , że odwiedziłem wszystkich znajomych , do których mogły dojść moje nieostrożne słowa o klaczy , i najskrupulatniej rzecz wyjaśniłem … Maruszewicz niech idzie do więzienia ; tam dla niego najwłaściwsze miejsce , a ja na jego nieobecności zyskam parę tysięcy rubli rocznie … Byłem także u pana Tomasza i u panny Izabeli i również wytłomaczyłem nasze nieporozumienie … Strach , jak ten łotr umiał ze mnie wyciskać pieniądze ! Choć już od roku nic nie mam , on jednak zawsze ode mnie pożyczał . Genialny hultaj ! … Czuję , że jeżeli nie przeflancują go do ciężkich robót , nie będę umiał uwolnić się od niego . Do widzenia , kuzynie .
— A któż panu zaręczy , że marzycielstwo Wokulskich albo Ochockich nie jest stanem przejściowym ? Machina latająca śmieszna to rzecz na pozór , ale tylko na pozór ; wiem coś o jej wartości , bo przez całe lata tłomaczył mi to Stach . Lecz gdyby takiemu na przykład Ochockiemu udało się ją zbudować , pomyśl pan , co byłoby więcej warte dla świata : czy spryt Szlangbaumów , czy marzycielstwo Wokulskich i Ochockich ?
Doktór wzruszył ramionami i patrzył na drugą stronę dorożki ; pan Ignacy ze swoją wieczną polityką wydawał mu się nieznośnym .
— Wszakże to pan kupił naszą kamienicę ? — I przypatrywała mu się przymrużonymi oczyma .
Rok 1879 dopiero się zaczął , ale niechaj go kaczki zdepczą ! … Anglicy , jeszcze nie wygrzebawszy się z Afganistanu , już mają wojnę w Afryce , gdzieś na Przylądku Dobrej Nadziei , z jakimiś Zulusami . Tu zaś , w Europie , ani mniej , ani więcej , tylko — wybuchła dżuma w okolicach Astrachania i lada dzień może do nas zajrzeć .
— Tyralierzy ! … — rzekł stary podoficer .
— Merci … — szepnęła panna Izabela .
— Tu jest nieszczęście ; Wokulski nie może , nie powinien żenić się …
— Ja , w rezultacie , nie mam nic przeciw temu — dodała hrabina . — Cokolwiek nastąpi , oczywiście zgadzam się z wolą boską , jeżeli zyskują na tym ubodzy … Ciągle zyskują … Moja ochrona będzie niedługo pierwszą w mieście , i tylko dlatego , że ten pan ma słabość do Belci …
— Słusznie — odparł Rzecki . — Co racja , to racja . Więc idźmy .
Powoli rozeszli się wszyscy . Wokulski został sam . Wstąpił do swego pokoju , lecz wydał mu się bardzo pusty ; potem chciał iść do parku , ale coś go stamtąd odepchnęło … Potem przywidziało mu się , że panna Izabela jeszcze musi być w pałacu , i w żaden sposób nie mógł zrozumieć , że wyjechała , że jest już o milę od Zasławka i że każda sekunda oddala ją od niego .
— Co tobie ? — zapytała prezesowa .
Ale co to za frant baba i gdzie ona nie trafi ! … Bo już nawet był u Stacha jakiś ksiądz z religijnym upomnieniem , ażeby sprzedał baronowej kamienicę za dziewięćdziesiąt pięć tysięcy . A ponieważ Stach odmówił , więc zapewne niedługo usłyszymy , że jest bezbożnikiem .
— Naturalnie . To zarazem tłomaczy , dlaczego prezesowa pomimo bogactw tak mało wydaje na siebie .
— A kto wykupił jego weksle ?
Pokręcił się jeszcze po sali , co Szlangbaum uważał za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go , i wrócił do siebie , wzdychając .
— Oto los młodej i niebrzydkiej kobiety ! — zawołała starsza dama . — Nie panna , nie mężatka …
— I w dodatku przyrodnikiem entuzjastą . Wiem , co pan przeszedł , od dawna szanuję pana z tego powodu … To za mało ; powiem więcej … Od roku wspomnienie o trudnościach , z jakimi szamotał się pan , dodawało mi otuchy … Mówiłem sobie : zrobię przynajmniej to , co ten człowiek , a ponieważ nie mam takich przeszkód , więc — zajdę dalej od niego …
— Dobrze — odpowiedział — dam mu posadę , ale w Moskwie .
— Zdaje mi się , panie Maruszewicz , że mój zbłąkany mąż nareszcie się opamięta … Bądź więc łaskaw , jedź do miasta i kup męski szlafrok i parę pantofli . Weź na twoją miarę , bo wy obaj , biedacy , jesteście jednakowo szczupli …
Usiadła i oglądała się po pokoju .
— Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem . — Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu .
— Więc pan stanowczo nie zapłaci komornego ? — spytałem .
Znalazłszy się na ulicy Wokulski stanął na chodniku , jakby namyślając się , dokąd iść . Nie ciągnęło go nic w żadną stronę . Dopiero gdy przypadkiem spojrzał w prawo , na swój nowo wykończony sklep , przed którym już zatrzymywali się ludzie , odwrócił się ze wstrętem i poszedł w lewo .
Ale choć powóz drży i słońce odbite w skrzydle posuwa się ku tyłowi , ciągle u stopni widać jezioro dymu , a w nim zanurzonego człowieka , jego rękę nad głową i — kartę .
— Pójść pójdę — odparł z gniewem służący — ale u pana to taka służba , że gorzej niż w kryminale : nawet szpać nie można iść , kiedy się chce …
„ Piękne rzeczy ! — myślał . — Panna Ewelina przez litość wychodzi za barona i zapewne przez litość romansuje ze Starskim … Rozumiem kobietę , która wychodzi za mąż dla pieniędzy , choć to głupi rodzaj zarobku … Rozumiem nawet mężatkę , która po szczęśliwym pożyciu nagle zakocha się i oszukuje męża … Nieraz zmusza ją do tego obawa skandalu , dzieci , tysiące pęt … Ale panna oszukująca narzeczonego jest zupełnie nowym zjawiskiem … ”
— Nie sądzę , ażeby wizyta pani u Kapucynów wpłynęła na przebieg licytacji — odpowiada znudzony adwokat .
— M 'rchand d 'habits …
Pozakręcał lampy i , przepuściwszy Wokulskiego , zamknął sklep . W sieni znowu spotkał ich mokry śnieg i Paweł niosący obiad .
Więc aby uniknąć wstydu dla siebie , bywał i nawet zwoływał do swego mieszkania rozmaite sesje , wydawał po dwadzieścia pięć i po sto rubli na akcje rozmaitych przedsiębiorstw publicznych , nade wszystko zaś — ciągle martwił się nieszczęśliwym położeniem kraju , a każdą mowę swoją kończył frazesem :
— Cha ! cha … czyś pan dopiero dzisiaj zrobił tak piramidalne odkrycie ? … Cha ! cha ! … podoba mi się ten starzec ! …
„ Koń ? … ” — szepnął Wokulski i czegoś serce mu się ścisnęło .
Ale od połowy kwietnia pani baronowa złagodniała .
— Dlaczego nie przyjeżdżasz po transporta ? — pytał Wokulski .
— O , ja nieszczęśliwa ! … Przysięgnę , że to on , nikczemnik , nasadził na mnie tych bandytów … Wywdzięcza mi się , żem go wydobyła z nędzy ! … Żem kupiła jego konia ! …
Od tej pory szedł z naszej strony strzał za strzałem , aż ziemia drgała , ale biała plama tam , na gościńcu , rosła wciąż . Jednocześnie na przeciwległym wzgórzu błysnął dym i w stronę naszej baterii poleciał warczący granat . Drugi dym … trzeci dym … czwarty …
Weszli do stajenki widnej jak pokój , nawet ozdobionej dywanami , niezbyt zresztą cennymi . Żłób był nowy i pełny , drabina toż samo , na podłodze leżała świeża słoma . Pomimo to bystre oko dyrektora dojrzało jakąś niestosowność , krzyknął bowiem :
— I na to zgoda — rzekł pan Tomasz tonem wielkiej serdeczności . — Wszystkie zaś zyski — dodał z lekkim akcentem — wszystkie zyski wyższe nad dwadzieścia procent , proszę cię , ażebyś nie dawał mi ich do ręki , choćbym … błagał , rozumiesz ? … ale żebyś dołączał do kapitału . Niech rośnie , prawda ? …
Znowu napadł go kaszel . Odpoczął i nagle spytał Wokulskiego zmienionym głosem :
— Co tobie , Belciu ? …
— Ano pisze mi teraz z Lyonu , że Ludwik Stawski żyje i mieszka w Algierze , tylko pod nazwiskiem Ernesta Waltera . Podobno handluje winem . Przed rokiem ktoś go widział .
— Uczy się w Anglii w szkole wojskowej i podobno kocha się w jakiejś aktorce …
Znalazłszy się w przedsionku , pan Ignacy chce iść na drugie piętro ; jednocześnie omija go schodząca stamtąd baronowa Krzeszowska w towarzystwie mężczyzny , który ma powierzchowność znudzonego nauczyciela języków starożytnych . Jest to jednak adwokat , o czym świadczy srebrny znaczek przypięty do klapy bardzo wytartego fraka ; szaraczkowe zaś spodnie kapłana sprawiedliwości są na kolanach tak wytłoczone , jak gdyby ich właściciel , zamiast bronić swoich klientów , nieustannie oświadczał się bogini Temidzie .
Bądź jak bądź , pod wpływem nieostrożnego słówka pani z de Ginsów Upadalskiej , w pannie Izabeli poczęła wytwarzać się zmiana na korzyść Wokulskiego . Z uwagą przysłuchiwała się rozmowom panów odwiedzających jej ojca , i w rezultacie spostrzegła , że każdy z nich ma albo kapitalik , który chce umieścić u Wokulskiego , „ bodajby na piętnaście procent ” , albo kuzyna , któremu chce wyrobić posadę , albo pragnie poznać się z Wokulskim dla jakichś innych celów . Co się zaś tyczy dam , te albo również chciały kogoś protegować , albo miały córki na wydaniu i nawet nie taiły się , że pragną odbić Wokulskiego pannie Izabeli , albo , o ile nie były zbyt dojrzałymi , rade były uszczęśliwić go same .
— Co to wydawać pieniądze na książki ? … Mnie dawaj , bo jak będę musiał przerwać proces , wszystko zmarnieje . Książki nie wydobędą cię z upodlenia , w jakim teraz jesteś , tylko proces . Kiedy go wygram i odzyskamy nasze dobra po dziadku , wtedy przypomną sobie , że Wokulscy stara szlachta , i nawet znajdzie się familia … W zeszłym miesiącu wydałeś dwadzieścia złotych na książki , a mnie akurat tyle brakowało na adwokata … Książki ! … zawsze książki … Żebyś był mądry jak Salomon , póki jesteś w sklepie , będą tobą pomiatali , chociażeś szlachcic , a twój dziadek z matki był kasztelanem . Ale jak wygram proces , jak wyniesiemy się na wieś …
„ Nie trafi osioł … Mierzy w głowę … ”
Mijają ludzkie pokolenia
„ Tyżeś to czy … nie ty ? … ”
— Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela . — Baron nie dostanie swojej klaczy .
Rzecki nic nie odpowiedział .
Naturalnie poszedłem od stróża do rządcy , na trzecie piętro . Już na drugim piętrze słyszę krzyk dzieci , jakieś trzaskanie i głos kobiety wołającej :
— Dobranoc , Belu — rzekła . — Może teraz masz rację …
Lecz staruszka ciągle kręcąc głową ze zdziwienia mruczała do siebie :
— Albo ? …
Wokulski wysłuchał jego projektów . Do wykonania jednych nie chciał należeć , inne przyjął , lecz wahał się . Żal mu było opuścić miasto , w którym przynajmniej widywał pannę Izabelę . Ale gdy w czerwcu ona wyjechała do ciotki , a Suzin począł naglić go depeszami , Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po żonie w ilości rs trzydzieści tysięcy , którą nieboszczka trzymała nietykalną w banku .
— Więc nikt ? … nikt ? …
— Phi ! może i ja bym się ożenił z jejmością , bo nie ma mnie kto smarować — mruknął pan Raczek , ciężko schylając się do ziemi , ażeby wypukać popiół z fajki . Ciotka rozpłakała się , a wtedy odezwał się pan Domański :
Wnet jednak obie damy uspokoiły się , a w pół godziny później piliśmy wszyscy herbatę , nie tylko rozmawiając , ale nawet śmiejąc się …
Ej ! bracie Katz , cóżeś ty zrobił najlepszego ? … Czasem zdaje mi się , żeś znalazł tam w niebie i węgierską piechotę , i swój wystrzelany pluton … Niekiedy słyszę łoskot bębnów , ostry rytm marszu i komendę : „ Na ramię broń ! … ” A wtedy myślę , że to ty , Katz , idziesz na zmianę warty przed bożym tronem … Bo kiepskim byłby Pan Bóg węgierski , gdyby się nie poznał na tobie !
Zresztą możesz Pan sprawić Beli małą przyjemność . Baron Krzeszowski przyciśnięty potrzebą sprzedał własnej żonie swoją ulubioną klacz , która w tych dniach ma się ścigać i na którą wiele rachował . O ile znam stosunki , Bela byłaby szczerze kontenta , gdyby ani baron , ani jego żona nie posiadali tej klaczy w dniu wyścigów . Baron byłby zawstydzony , że sprzedał klacz , a baronowa zrozpaczona , gdyby klacz wygrawszy komu innemu przyniosła zysk . Bardzo subtelne są te wielkoświatowe komeraże , ale spróbuj je Pan zużytkować . Okazja zaś nastręcza się , gdyż , o ilem słyszała , niejaki Maruszewicz , przyjaciel obojga Krzeszowskich , ma Panu zaproponować kupno tej klaczy . Pamiętaj Pan , że kobiety są niewolnicami tylko tych , którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom .
Wtedy zaczęła sobie rejestrować doznane wrażenia .
— Ale pani to zrobiła i babcia to zrobiła , i my wszyscy to samo zrobimy — mówił z ironicznym chłodem Starski . — Wyjąwszy , rozumie się , pana Wokulskiego , który ma akurat tyle pieniędzy , ile ich potrzeba dla pofolgowania uczuciom …
— Nie ma lepszego magnetyzera ode mnie — zawołał . — Zresztą i ja pana uśpię , ale na to trzeba kilkumiesięcznej pracy … To będzie kosztowało dwa tysiące franków … Nie myślę darmo tracić mego fluidu …
Z głębokim wzruszeniem przypatrywał się Wokulski pogrążonemu w kościelnym mroku tłumowi , który z tak cierpliwą wiarą od osiemnastu wieków oczekuje spełnienia się boskich obietnic .
„ Błogosławione te balony ! — pomyślał Wokulski . — Taki współzawodnik przy pannie Izabeli nie jest niebezpieczny … ”
— A cóż Anglia ?
— No , przez ostatnie pół roku …
— Ale widzi pan … Bo gdyby młode panny ciągle sam na sam przebywały z młodymi ludźmi , to mogłaby się która zakochać …
Weszliśmy za szafy .
— No , nie … Ale ponieważ nam nie wolno pytać się o wiele rzeczy , więc musimy tak prowadzić rozmowę , ażeby nam wszystko powiedziano . Czyżbyś tego nie rozumiała ?
Ku wieczorowi wpada Wirski zadyszany i zmieszany ; ciągnie mnie do mego mieszkania , zamyka drzwi , nie zdejmując futra rzuca się na fotel i mówi :
— To ja tu przyjdę za parę dni . Może szanowny pan będzie lepiej dysponowany .
— Niech wielmożny pan pozwoli jego zabrać — prosił zdjąwszy czapkę . — Na złe droge to on będzie szedł piechotą .
Zepchnięto nas z gościńca , którym w kilka minut później przejechały wolnym kłusem dwa szwadrony huzarów i cztery armaty z należącymi do nich jaszczykami . Idący ze mną w szeregu poczęli żegnać się : „ W imię Ojca i Syna … ” — Ten i ów popił z manierki .
— Podobno bywasz u tej pani Stawskiej ?
— Więc chyba znalazł się jakiś nowy nieprzyjaciel , gorszy od niej .
— Czy jesteś tego pewna ?
— Najmniejszego .
— Zdaje się , że to skończony bankrut i bodajże w tym roku zlicytują mu nareszcie kamienicę .
„ Klacz wyścigowa — głupstwo … Wydam najwyżej tysiąc rubli , z których wróci się przynajmniej część … Dom rs . 60 000 , posag panny Izabeli rs . 30 000 , razem rs . 90 000 . Bagatela … prawie trzecia część mego majątku … W każdym razie za dom wróci mi się ze 60 000 albo i więcej … No ! … trzeba skłonić Łęckiego , ażeby te 30 000 mnie powierzył ; będę mu płacił 5000 rubli rocznie jako dywidendę … Chyba im wystarczy ? … Konia oddam berejterowi , niech on zajmie się puszczeniem go na wyścigi … O dziesiątej będzie u mnie Maruszewicz , o jedenastej pojadę do adwokata … Pieniądze dostanę na ósmy procent — 7200 rubli rocznie ; a że mam na pewno piętnaście procent … No i dom coś przynosi … A co powiedzą moi wspólnicy ? … Ach , dużo mnie to obchodzi ! … Mam 45 000 rubli rocznie , ubędzie 12  13 000 rubli , zostanie 32 000 rubli … Żona moja nudzić by się nie powinna … W ciągu roku wycofam się z tej kamienicy , choćby ze stratą 30 000 rubli … Wreszcie to nie jest strata , to jej posag … ”
— Choćby dlatego — odparł hrabia gorąco — ażeby nie mówiono , że nic nie robimy , tylko obcinamy kupony …
Mówiąc to kłaniał się , rumienił i miętosił czapkę w ręku .
Wokulski musiał przyznać , że jest jasne . Gdyby wszelka znajomość prowadziła do małżeństwa , każda kobieta musiałaby mieć po kilkudziesięciu mężów , każdy mężczyzna po kilkadziesiąt żon , księża nie daliby sobie rady ze ślubami , a cały świat zamieniłby się w jeden wielki szpital wariatów . On zaś , Wokulski , nie tylko nie był jeszcze dobrym znajomym panny Łęckiej , ale dopiero znajdował się w przededniu do zrobienia z nią znajomości .
— Masz tu — mówi Staś pokazując bogato oprawne książki — trzy historie Napoleona I , życie Garibaldiego i Kossutha , historię Węgier …
Upadła na kanapę i zaniosła się od łkania .
— Puszczałem konia i nawet wziąłem nagrodę .
— W buzię nie można .
W minionym karnawale i w bieżącym wielkim poście fortuna po raz trzeci czy czwarty znowu łaskawym okiem spojrzała na dom pana Łęckiego .
Na Krakowskim już z daleka zobaczyła szyld z napisem : J. Mincel i S. Wokulski , a o jeden dom bliżej nowy , jeszcze nie wykończony sklep o pięciu oknach frontu , z lustrzanymi szybami . Z kilku pracujących przy nim rzemieślników i robotników jedni od wewnątrz wycierali szyby , drudzy złocili i malowali drzwi i futryny , inni umocowywali przed oknami ogromne mosiężne bariery .
Przyszedł jej na myśl stary rządca ich niegdyś majątku , który służył u nich trzydzieści lat i którego bardzo lubiła , bardzo mu ufała ; może Wokulski obojgu im zastąpiłby nieboszczyka , a jej rozsądnego powiernika i — zginie ! …
— Czego panowie tak się tłoczą … Cóż to , panowie są bydło czy co ? …
— Za pozwoleniem — rzekła biorąc konia za uzdę . — Czy nie myślisz pan , że mówię w ten sposób o pańskiej miłości , ażeby sama wydać się za pana ? … Milczysz pan … Otóż mówmy serio . Była chwila , żeś mi się pan podobał ; była i — już przeszła . Ale choćby nie przeszła , choćbym miała umrzeć z miłości dla pana , co zapewne nie nastąpi , bo nie straciłam jeszcze ani snu , ani apetytu , nie oddałabym się panu , słyszysz pan … choćbyś mi się u nóg włóczył . Nie mogłabym żyć z człowiekiem , który tak kochał inną kobietę , jak pan to robisz . Jestem za dumna . Wierzy mi pan ?
I pierwszy raz uczuł tęsknotę do twardego , nieprzespanego snu , którego nie niepokoiłyby żadne pragnienia , nawet żadne nadzieje .
Znowu przypatrzyła mu się . Nagle oczy jej zaśmiały się , a na twarz wystąpił rumieniec .
— Gdy zaś upadła nadzieja zapisu prezesowej , Starski przestał być interesującym . Wszak prawda ? …
„ Cóż mi po świetnej pozycji , jeżeli jej tam nie ma ? ”
— Musimy się lepiej poznać , panie Wokulski — mówił książę . — Musisz pan zbliżyć się do naszej sfery , w której , wierz mi , są rozumy i szlachetne serca , ale — brak inicjatywy …
— Pierwszy raz słyszę ? … Siądźmy tu — mówił książę ciągnąc go do obszernej framugi — i opowiedz pan , co to znaczy ?
Na świecie jest dużo niedowiarków i ja sam bywam czasami niedowiarkiem i wątpię o Opatrzności boskiej . Nieraz też , kiedy źle idą polityczne interesa albo kiedy patrzę na nędzę ludzką i na triumfy łajdaków ( jeżeli taki wyraz wolno wymawiać ) , nieraz myślę sobie :
— Na osiemset ? … naturalnie ! … — mówił młody człowiek .
— Pan nie jesteś Francuzem ?
— I majątek masz ? Milion …
— Może być .
— Trzysta rubli — odpowiedział rządca . — To , panie , jakbyśmy z ołtarza zdejmowali …
— A , jesteś ? … — rzekł do Wokulskiego odwracając głowę . — Nałóż sobie fajkę , jeżeli chcesz , i kładź się na kanapie , jeżeli się zmieścisz .
— Umarł , umarł … — mówię . — Głowę sobie dam uciąć , że już nie żyje …
— Nagła migrena powinna by przejść zaraz — rzekł Pan Tomasz . — Pójdź do niej , Florciu . Ja na chwilę wyjdę do miasta , bo muszę zobaczyć się z kilkoma osobami , ale wcześniej wrócę . Tymczasem czuwaj nad nią , kochana Florciu , proszę cię o to — mówił pan Tomasz ze spokojną fizjognomią człowieka , bez którego poleceń albo prośby nie może być dobrze na świecie .
— A dokumenta ?
— Co wy robicie ? … — krzyknęła baronowa widząc , że zabierają wszystkie kufry i tłomoki .
— Już się przecie poznał z ojcem — wtrąciła panna Florentyna .
— Przepraszam … może przeszkadzam … może ważne zajęcia …
— A ! … a ! …
Spojrzałem . Przy dogorywającej świeczce stał Wokulski .
To już młodych ludzi ostatecznie zdetonowało ; więc poszli do domu bardzo rozgniewani na siebie i każdy inną stroną ulicy .
Teraz dopiero panna Izabela spostrzega , że człowiek w koszuli patrzy na nią jakimś szczególnym wzrokiem , ciągle trzymając kartę nad głową . Dym i para , kotłujące w dolinie , chwilami zasłaniają jego rozpiętą koszulę i surowe oblicze ; tonie wśród nich — nie ma go . Tylko spoza dymu widać blady połysk jego oczów , a nad dymem obnażoną do łokcia rękę i — kartę .
— Przepraszam , ale … Dlaczego pan radca nazywa Wokulskiego wariatem ? … Może mogę służyć cygarkiem … Ja trochę znam Wokulskiego . Zawsze wydawał mi się człowiekiem skrytym i dumnym . W kupcu skrytość jest wielką zaletą , duma wadą . Ale żeby Wokulski zdradzał skłonności do wariacji , tegom nie spostrzegł .
— I co , pani ?
— Aaa ! … — ziewnął .
— Czy światło złe w tym pokoju , czy mi się zdaje , że panienka jest nie w humorze ? …
— Onegdaj dałeś dymisję jednemu z twoich … urzędników , niejakiemu Mraczewskiemu …
— Dziewięćdziesiąt tysięcy po raz drugi ! … — woła komornik .
Od Wielkiej Nocy panna Izabela często myślała o Wokulskim , a we wszystkich medytacjach uderzał ją niezwykły szczegół : człowiek ten przedstawiał się coraz inaczej .
— Już pani skończyła ? — spytał zimno Wokulski .
— Pan żartuje , a ja doprawdy mam broń przy sobie i jestem gotów …
— Przepraszam — mówię — czy nie przeszkadzam ? …
I przez cały następny dzień gorzko wyrzucał sobie nieznajomość sztuki , prostactwo , niedelikatność , a nawet brak szacunku dla panny Izabeli .
„ W rezultacie mógłbym między nich wszystkich wejść w kapeluszu na głowie ” — rzekł do siebie .
— Panie Lisiecki , panie Klejn , przybijcie z łaski swojej literki . Szanowny pan każe zawinąć dawne kalosze ? Paweł ! wytrzyj kalosze i okręć w bibułę . A może szanowny pan nie życzy sobie dźwigać zbytecznego ciężaru ? Paweł ! rzuć kalosze do paki … Należy się dwa ruble kopiejek pięćdziesiąt … Kaloszy z literkami nikt szanownemu panu nie zamieni , a to przykra rzecz znaleźć w miejsce nowych artykułów dziurawe graty … Dwa ruble pięćdziesiąt kopiejek do kasy , z tą karteczką . Panie kasjerze , pięćdziesiąt kopiejek reszty dla szanownego pana …
— Niczego .
Palmieri obraził się .
Ale co ja tu będę wypowiadać własne opinie ; niech mówi za mnie bieg wypadków .
— Tak . Trafia mi się wyjątkowa okazja …
Jeszcze raz przypatrzyła mu się z uwagą i wyszła wzruszając ramionami .
— Nie niepokój się pan — przerwałem mu . — Stach , to jest pan Wokulski , zapewne umorzy pański dług do października , a następnie zawrze z panem nowy układ .
Innemu podał chustkę od nosa , a gdy powiedział mu , że chustka waży sto funtów , uśpiony począł uginać się , drżeć i potnieć pod jej ciężarem .
— O ! bardzo prosimy panów — rzekł hrabia .
— O , naturalnie …
Pani Wąsowska przygryzła usta .
— Tyś to powiedziała , że ci ludzie umieją cierpliwie czekać , usidlać , nawet wszystko ryzykować i łamać …
— Cóż ?
Znalazł stronicę i z uwagą przeczytał dwa listy : jeden pisany elegancko , drugi — jakby go kreśliła dziecinna ręka . W pierwszym zawiadomiono go , że taka to a taka Maria , niegdyś dziewczyna złego prowadzenia , obecnie nauczyła się szyć bielizny , krawiectwa i odznacza się pobożnością , posłuszeństwem , łagodnością i dobrymi obyczajami . W drugim liście sama owa Maria dziękowała mu za dotychczasową pomoc i prosiła tylko o wyszukanie jakiego zajęcia .
Panna Izabela roześmiała się .
— Profesor magnetyzmu — odparł Jumart — znakomity człowiek … Mieszka w naszym hotelu i trzy razy dziennie pokazuje magnetyczne sztuki w sali mogącej od biedy pomieścić ze sześćdziesiąt osób … Jest właśnie ósma , więc w tej chwili zaczyna się przedstawienie wieczorne . Jeżeli pan chce , możemy tam pójść ; ja mam wstęp darmo …
„ Droga panno Izabelo ! — pisała baronowa . — Wyznaję , że dotychczasowym postępowaniem mogłam zasłużyć na niechęć Pani i ściągnąć na siebie gniew miłosiernego Boga , który tak troskliwie opiekuje się Wami . Dlatego cofam wszystko , upokarzam się przed Tobą , droga Pani , i błagam , ażebyś mi przebaczyła . Bo czy nie jest dowód łaski Nieba nad Wami , choćby w zesłaniu Wam tego Wokulskiego ? Człowiek ułomny jak inni stał się narzędziem Najwyższej Ręki , ażeby mnie ukarać , a Was wynagrodzić . Nie dość bowiem , że ranił mi w pojedynku męża ( któremu również niech Bóg przebaczy wszystkie podłości , jakich się względem mnie dopuścił ) , ale jeszcze nabył kamienicę , w której zgasło moje ukochane dziecko , i pewnie każe sobie płacić duże komorne . Wy zaś nie tylko patrzycie na moje klęski , ale jeszcze zyskaliście dwadzieścia tysięcy rubli więcej , niż była warta kamienica .
— Tak , tak … — potakiwał Klejn głową . — Ale kupuje nie na własne imię , tylko za pośrednictwem starego Szlangbauma … Tak przynajmniej mówią w domu , bo i ja tam mieszkam .
— Miał — poprawił radca — ale go nie uszanował . Inny na jego miejscu ożeniłby się z jaką uczciwą panienką i żyłby w dostatkach ; bo co to , panie , dziś znaczy sklep z reputacją i w doskonałym punkcie ! … Ten jednak , wariat , rzucił wszystko i pojechał robić interesa na wojnie . Milionów mu się zachciało czy kiego diabła .
— Jaki pan ma dowód , że ta lalka jest kupiona u pana ? — spytał sędzia .
Oto ludzie prości , oto dziewczyny występne ; czyliż oni i one nie mają więcej szlachetnych uczuć aniżeli my , surdutowcy , po całym mieście chwalący się cnotami , w które zresztą żaden z nas nie wierzy . Ma Staś rację , że zajął się losem tych biedaków , chociaż … mógłby się nimi zajmować w sposób trochę spokojniejszy …
— Przepraszam cię — zawołałem — jak to mam rozumieć ? …
— Chodźmy — rzekł — do owego profesora Palmieri . W duchu zaś dodał :
Wiatr zaledwie dyszał , i tylko po to , ażeby chłodzić śpiące w gniazdach pisklęta i ułatwić lot owadom śpieszącym na weselne gody . Liście drzew chwiały się tak delikatnie , jakby poruszał je nie materialny podmuch , ale cicho prześlizgujące się promienie światła . Tu i owdzie , w przesiąkłych wilgocią gęstwinach , mieniły się barwne krople rosy jak odpryski spadłej z nieba tęczy .
— A ciężar gatunkowy ? — spytał Wokulski .
Rozumie się , że nie czekając na zamknięcie sklepu ( teraz zdarza mi się to coraz częściej ) , pobiegłem do pani Stawskiej , a nawet pojechałem dorożką .
Prawie w tym samym czasie pan Tomasz zerwał z towarzystwem i na znak swoich rewolucyjnych usposobień zapisał się do Resursy Kupieckiej . Tam z pomiatanymi niegdyś garbarzami , szczotkarzami i dystylatorami grywał w wista , głosząc na prawo i na lewo , że arystokracja nie powinna zasklepiać się w wyłączności , ale przodować oświeconemu mieszczaństwu , a przez nie narodowi . Za co wywzajemniając się dumni dziś garbarze , szczotkarze i dystylatorzy raczyli przyznawać , że pan Tomasz jest jedynym arystokratą , który pojął swe obowiązki względem kraju i spełnia je sumiennie . Mogli byli dodać : spełnia co dzień od dziewiątej wieczór do północy .
Kiedy szczególny młodzieniec ostatecznie cofnął się do pokoju i zamknął drzwi na klucz dając tym sposobem do zrozumienia , że konferencję z nami uważa za skończoną , zatrzymałem się w połowie schodów i rzekłem do rządcy :
— Otóż to ! … — zawołałem . — Nie tylko takiej , ale wprost tej samej … Jej samej , pani Heleny Stawskiej , trzeba nam za żonę .
Wokulski uśmiechał się patrząc na zakłopotaną minę chłopaka i z dziwnym uczuciem myślał , że za swój jednoroczny dochód mógłby uszczęśliwić stu kilkudziesięciu takich jak ten oto …
„ Cóż to jest ? … — pomyślał . — Dziś niedziela , więc chyba nie wyjedzie … Nie może wyjechać w niedzielę … Zresztą wspomniałaby mi coś o tym ona lub prezesowa … ”
— Więc powierzyłby pan swoją kasę mnie , której wytoczono … — rzekła pani Stawska i rozpłakała się .
— Może państwo pozwolą lżejszą drogą — odezwał się Węgiełek .
— Nic , oprócz tego , że nigdy nie pilnował fachu , a zawsze gonił za mrzonkami . Będąc subiektem chciał zostać uczonym , a zacząwszy uczyć się postanowił awansować na bohatera . Majątek zrobił nie dlatego , że był kupcem , ale że oszalał dla panny Łęckiej ; a dziś , kiedy jej dosięga , co wreszcie bardzo jest niepewne , już zaczyna naradzać się z Ochockim … Słowo honoru , nie pojmuję : o czym finansista może rozmawiać z takim Ochockim ? … Lunatycy ! …
Wokulski udał się za nim … Minął korytarz i po chwili znalazł się w obszernym pokoju jadalnym , którego ściany do połowy były przysłonięte taflami z ciemnego drzewa . Panna Felicja rozmawiała w oknie z Ochockim , przy stole zaś między panią Wąsowską i baronem siedziała prezesowa na fotelu z wysoką poręczą .
— Na pierwszą .
Zerwał się z krzesła , ale Wokulski zatrzymał go .
— Więc były i fakta ? …
Wokulski opuścił go i włócząc się po ulicach myślał : „ Co do Geista , mam prawie dowód , że nie łudził mnie za pomocą magnetyzmu ; nie starczyłoby na to czasu . Ale co do niej , nie mam pewności , że nie oczarowała mnie w ten sposób . Czasu było dosyć , ale … któż mnie zrobił jej medium ? … ”
A żywot jego mgnieniem powiek .
— Ty jeden niewiele . Ale kilkudziesięciu , kilkuset takich jak ty i ja … Czy wiesz , co możemy zrobić ? …
„ Dlaczego oni mnie zaprosili ? — pytał czując lekki dreszcz wewnętrzny . — Panna Izabela chce się ze mną poznać … Ależ oczywiście dają mi do zrozumienia , że mogę się żenić ! … Byliby chyba ślepi albo idioci , żeby nie spostrzegli , co się ze mną dzieje wobec niej … ”
„ A jednakże ten koniak uspakaja … ” — pomyślał .
— Przepra …
— Już cię korci . A nauczyłeś się czego ?
„ Wariat czy geniusz ? … — szepnął Wokulski czując , że sam jest w najwyższym stopniu rozstrojony . — A jeżeli geniusz ? … ”
— Jeżeli tedy , kochany panie Stanisławie , nie chcesz zmarnować tak pięknie rozpoczętej sprawy , więc już nie brnij dalej . A nade wszystko — nie kupuj kamienicy Łęckich . Bo gdy włożysz w nią dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , daruj , ale spółka rozwieje się jak dym z fajki . Ludzie widząc , że umieszczasz duży kapitał na sześć lub siedem procent , stracą wiarę do owych procentów , jakieś im obiecywał , a nawet … Pojmujesz … Gotowi podejrzywać …
— Nie zmuszam pana — rzekł — do dzielenia się ze mną twoimi kłopotami . Mam dosyć własnych .
— Dzień dobry , panie Szlangbaum ! — zawołał Wokulski .
— Co ja tam zrobię ! … — westchnął Stach .
— Majątek masz — mruczał — o sławę , przynajmniej dotychczas , nie dobijasz się … Tu musi być kobieta ! … — zawołał .
— Właśnie o tym chcę mówić . Ogromnie dopytywał się o ciebie , a ja będąc przekonana , że już chyba wyleczyłaś się ze swych kaprysów , radziłam mu , ażeby was jutro odwiedził .
— Kupiec galanteryjny , sprzedaje portmonetki — nalegał brunet .
— A gdzie on pojechał , nie wie pan ? — zapytał Szlangbaum ogrodniczka , który za pomocą krzywego noża między najpiękniejszymi kwiatami szerzył zniszczenie .
( Co to za zuchwały gałgan , a co za próżniak ! … Trzeba było widzieć minę , z jaką stanął we drzwiach i powiedział : „ Pan prosi ! ” Bydlę . )
Na tym zakończyła się rozmowa ; stary subiekt bowiem pomimo nalegań barona nie chciał ani słuchać usprawiedliwień , ani nawet widzieć się z panią baronową .
— Niewiele . Raz tylko wypytywała się , czy mnie bardzo pieści pan Wokulski .
— Już ? … Kto je kupił ? — woła panna Izabela chwytając kuzynkę za ręce .
— Spodziewam się go w połowie marca , najdalej za miesiąc .
— Będę bardzo zadowolona , jeżeli spełni się pańskie proroctwo ; może już wrócimy do tamtych państwa ? …
— Tak .
Wokulski oglądał po kolei ów metal cięższy od platyny , drugi metal przeźroczysty , trzeci lżejszy od puchu … Dopóki trzymał je w rękach , wydawały mu się rzeczami najnaturalniejszymi pod słońcem : cóż jest bowiem naturalniejszego aniżeli przedmiot , który oddziaływa na zmysły ? Lecz gdy oddał próbki Geistowi , ogarniało go zdziwienie i niedowierzanie , zdziwienie i obawa . Więc znowu oglądał je , kręcił głową , wierzył i wątpił na przemian .
Dziwne to bywały epoki dla Wokulskiego . Dowiedziawszy się , że jutro będą panie w Łazienkach , już dziś tracił spokojność . Obojętniał dla interesów , był rozdrażniony ; zdawało mu się , że czas stoi w miejscu i że owe jutro nie nadejdzie nigdy . Noc miał pełną dzikich marzeń ; niekiedy w półśnie , półjawie szeptał :
Śmiał się i mrugał oczyma , a Wokulskiego zimno przeszło .
— A bodajże cię ! … O tamtych na śmierć zapomniałem …
— Dlaczego ?
Znowu umilkli . Gość palił fajkę , gospodarz kręcił się nad mikroskopem .
Otóż tedy … Co ja chciałem powiedzieć ? … Aha !
V. Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
— O co pani chodzi , droga pani ? — mówi słodko jegomość w szafirowych okularach . — Żaden adwokat nie podbije pani ceny domu … to ja jezdem od tego … Desz pani jeden procent od każdego tysiąca rubli wyżej nad sumę początkową i dwadzieścia rubelków na koszta …
„ No , tak ! … ” — mruknął Wokulski tonem , który nie zdradzał zbyt wielkiego zachwytu .
Franc odmierzył jakiejś kobiecie za dziesięć groszy rodzynków . Widząc , że jedno ziarno upadło na kontuar ( stary miał w tej chwili oczy zamknięte ) , podniosłem je nieznacznie i zjadłem . Chciałem właśnie wyjąć pestkę , która wcisnęła mi się między zęby , gdy uczułem na plecach coś , jakby mocne dotknięcie rozpalonego żelaza .
Wokulski sam nie wiedział , kiedy zbiegł z galerii i kiedy wszedł do koła . Kogoś potrącił , ktoś pytał go o bilet … Pędził prosto przed siebie i od razu wpadł na powóz . Lokaj hrabiny ukłonił mu się z kozła , a pan Łęcki zawołał :
Poszedł jeszcze raz do magnetyzera Palmieriego i zapłaciwszy należne dwadzieścia franków za konferencję , począł zadawać mu pytania :
— Nie obejrzysz sklepu ? — spytał Ignacy .
Na nieśmiałą uwagę pani Stawskiej : dlaczego nie żyje z familią ? — baronowa odpowiedziała :
— No , ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami — mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego .
Hrabia uśmiechnął się i rzekł :
Ej ! … panie Ignacy — nie śpiesz się ty z sądami o panu W. ( w takich razach lepiej nie wymawiać całego nazwiska ) , nie potępiaj go , bo możesz się ośmieszyć . Tu gotuje się jakaś gruba kabała : ten pan Łęcki , który kiedyś bywał u Napoleona III , i ten niby aktor Rossi , Włoch … ( Włochy gwałtem upominają się o Triest … ) , i ten obiad u państwa Łęckich przed samym wyjazdem , i to kupno kamienicy …
— Szóste ? … — rzekł Wokulski podnosząc się na kanapie . — A gdzież piąte ?
A gdyśmy z pośpiechem wypili naszą kawę , służąca zabierała pusty kosz i zamazane kubki , staruszka swój dzbanek i obie znikały .
Ponieważ tak powiedział , więc panna Izabela przestała go traktować jako poważnego epuzera . Ale ponieważ mówiąc to , z cicha westchnął i spojrzał na nią przelotnie , więc panna Izabela pomyślała , że piękny Kazio musi mieć jakąś sercową tajemnicę i że szukając bogatej żony robi ofiarę . Dla kogo ? … Może dla niej … Biedny chłopiec , ale trudno . Kiedyś może znajdzie się sposób osłodzenia jego cierpień , lecz dziś należy go trzymać z daleka . Co przychodziło tym łatwiej , że Starski począł gwałtownie zalecać się do bogatej pani Wąsowskiej i krążyć z daleka koło panny Eweliny Janockiej , zapewne dla zatarcia do reszty śladów , że kiedyś kochał się w pannie Izabeli .
Panna Izabela głęboko spojrzała mu w oczy i wyciągając rękę rzekła :
— Kiedy ? skąd ? … — zapytała zmieszana .
Ojciec milczał , tylko mocniej przycisnął jej ramię .
— Doprawdy ? … — uśmiechnął się ironicznie pan Ignacy . — A na czyjąż korzyść MacMahon z Ducrotem układali w styczniu zamach stanu ? … Wierz mi , panie Klejn , bonapartyzm to potęga ! …
— Na bok , parchy , kiedy ja idę na licytację ! …
— Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych — odparł Rzecki , w którym ocknął się były oficer węgierski .
Jednego wieczora , zaraz po ósmej , poszedłem do tych pań . Pani Stawska swoim zwyczajem w ostatnim pokoju odrabiała lekcje z jakimiś panienkami , a pani Misiewiczowa z Helunią … znowu swoim zwyczajem siedziały w oknie . Nie rozumiem , co mogły widzieć po nocy , ale że ich wszyscy widzieli , to pewne . Nawet przysiągłbym , że pani baronowa w jednym ze swoich nie oświetlonych okien siedzi z lornetą i penetruje pierwsze piętro , bo rolety jak zwykle nie były zasunięte .
Na skręcie drogi Wokulski wychylił się i przez mgłę żółtawego kurzu , który gęsto osiadał mu twarz i odzienie , przypatrywał się wyścigowemu polu . Plac wydawał mu się dzisiaj nieskończenie wielkim i przykrym , jakby nad nim unosiło się widmo niepewności . Z daleka przed sobą widział długi sznur ludzi uszykowanych w półkole , które ciągle zwiększało się dopływającymi gromadami .
— Co to zmuszę ? … Ciupasem mnie pan sprowadzisz czy co ? … A jakbyś mi pan coś podobnego powiedział po trzeźwemu , to bym poszedł do cyrkułu i daliby panu pojedynek .
— Z wdową przed siedmioma laty ?
— A sprawiedliwość ? — zawołał Ignacy .
— A gdyby mi się podobało rzucić dla niej cały majątek w błoto , to co ? …
— A , moje uszanowanie panu Lisieckiemu ! — zwrócił się do przybyłego . — Zimny dzień mamy , prawda ? Która też godzina w mieście , bo mój zegarek musi się spieszyć . Jeszcze chyba nie ma kwadransa na dziewiątą ? …
Kiedy nie śmiem mówić — dodał nagle Węgiełek , znowu całując Wokulskiego w rękę .
Wstąpiłem do siebie , włożyłem mój stary płaszcz , cylinder i tak przebrany , w pół godziny wyszedłem na ulicę .
— Właśnie sąsiad z przeciwka skarży się na panów dobrodziejów ! … — odparł z uśmiechem rządca .
Około północy sala była podobna do trupiarni albo do szpitala ; coraz kogoś trzeba było wyciągać do numeru albo do dorożki . Wreszcie odnalazłszy doktora Szumana , który był prawie trzeźwy , zabrałem go do siebie na herbatę .
„ Oszalałem ! — mówił . — Więc jeżeli nie pójdę do kościoła , gdzież ją spotkam ? … Jeżeli nie pieniędzmi , czym zwrócę na siebie jej uwagę ? … Tracę rozsądek … ”
„ Kuzyn Krzeszowskich … — myślał . — Dostanie bilet miłosny od panny Izabeli … A , infamis ! … ”
Dziś zaś ( co by powiedzieli na to rówieśnicy starego Mincla ! ) pytano przede wszystkim : ilu potrzeba kucharzy i lokajów , a potem : ile butelek szampana , ile węgrzyna i — jaki obiad ? Obiad bowiem stanowił główną wagę uroczystości , gdyż i zaproszeni nie o to troszczyli się : kto będzie święcił , ale co podadzą do stołu ? …
— Za kogóż to mnie masz , panie Rzecki ? — obraziła się staruszka . — Tu … tu … — dodała stukając się w piersi — tu każda tajemnica leży jak w grobie . A tym więcej tajemnica mego dziecka i tego szlachetnego człowieka .
„ Zapoznam się z nią i wprost zapytam : czy ty jesteś tym , na co przez całe życie czekałem ? … Jeżeli nie jesteś , odejdę bez pretensji i żalu … ”
— Mateczko ! …
— Cóż w tym dziwnego — śmiał się zarażony hrabia . — Malarze nadawali obrazom wyraz , o jakim nie śniło się żadnemu z oryginałów ; tak jak heraldycy i historycy opowiadali o nich bajeczne legendy . To wszystko kłamstwa , mój kuzynie ! … To tylko kulisy i kostiumy , które z jednego Wojtka robią księcia , a z innego parobka . W rzeczywistości jeden i drugi jest tylko lichym aktorem .
Więc rozwinął swój rulon , znowu dołożył dziesięć sztuk złota i jeszcze raz namyślał się : „ Iść czy nie iść ? … ”
Rzecki podniósł się z krzesła .
— Zapewne , ale … ta duma , pewność siebie … Z jaką oni swobodą rozmawiają …
Wówczas przyszło mi na myśl , że tak daleko jestem od domu , że dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko te gwiazdy , że w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie , nikt o mnie nie pamięta , nikt ! … Uczułem jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem się , jak głęboką mam ranę w duszy .
Wieczorem poszedł do teatru , lecz opuścił go po pierwszym akcie . Znowu wałęsał się po mieście , a gdzie stąpił , prześladowała go myśl jutrzejszego spaceru i niejasne przeczucie , że jutro zbliży się do panny Izabeli .
— Nie koniec na tym … W roku 1870 wrócił do Warszawy z niewielkim fundusikiem . Przez pół roku szukał zajęcia , z daleka omijając handle korzenne , których po dziś dzień nienawidzi , aż nareszcie przy protekcji swego dzisiejszego dysponenta , Rzeckiego , wkręcił się do sklepu Minclowej , która akurat została wdową , i w rok potem ożenił się z babą grubo starszą od niego .
— Bój się Boga , dajże spokój ! … — zawołał przestraszony Rzecki . — Zgubiłbyś tym panią Stawską .
— Arystokracja ? … — spytał Wokulski .
— Czy i pani Krzeszowska jest równie miłą sąsiadką ? — spytał Wokulski .
Ciotka wypchnęła za drzwi pana Raczka , potem pana Domańskiego i wyrzuciła za nimi czapkę .
— Wiesz , Florciu , namyśliłam się , nie sprzedam moich sreber obcemu . Mogą naprawdę dostać się Bóg wie w jakie ręce . Siądź zaraz , jeżeliś łaskawa , przy moim biurku i napisz do ciotki , że … przyjmuję jej propozycję . Niech nam pożyczy trzy tysiące rubli i niech weźmie serwis i srebra .
— Pan nie ma do mnie żaden interes ? … — powtarza Szlangbaum mrugając czerwonymi powiekami .
— Ja nie gospodarz , żeby się tatko ze mną rachował — odpowiedział mu dziecięcy głos .
Staruszka rozpłakała się .
— Wojciech ! … do stu tysięcy diabłów … Zaraz mi zrób porządek , bo ci to wszystko każę położyć na stole …
— Przez te okna , panie — mówiła babcia — ( choć rzadko układają się z nich literki ) Helunia nabrała ciekawości do abecadła , a i teraz jeszcze bawi się najlepiej , jeżeli potrafi złożyć z oświetlonych okien jakąś formę . Dlatego nawet nie zapuszczamy rolet wieczorem .
— Oszalałeś , panie Wirski ! lalka przecież u nas …
Przy skomplikowanym procesie mycia się pan Ignacy robi dziś taki zgiełk , że budzi Ira . Brudny pudel otwiera jedyne oko , jakie mu pozostało , i snadź dostrzegłszy niezwykłe ożywienie swego pana zeskakuje z kufra na podłogę . Przeciąga się , ziewa , wydłuża w tył jedną nogę , potem drugą nogę , potem na chwilę siada naprzeciw okna , za którym słychać bolesny krzyk zarzynanej kury , i zmiarkowawszy , że naprawdę nic się nie stało , wraca na swoją pościel . Jest przy tym tak ostrożny czy może rozgniewany na pana Ignacego za fałszywy alarm , że odwraca się grzbietem do pokoju , a nosem i ogonem do ściany , jak gdyby panu Ignacemu chciał powiedzieć :
— Proszę się do mnie nie umizgać , bo dla zakochanej kobiety mężczyzna jest ołtarzem … A teraz wysiadaj pan , idź , o tam , do Beli i …
„ No tak ! … — myślał . — Miler przeczytał mój paszport i zrobił z niego wyciąg , nawet nie bez błędów … Woklusky ! … Cóż , u diabła , czy oni mnie uważają za dziecko ? … ”
— Kiedy wracasz ? — zapytał go doktór .
Pewnego wieczora w czasie nieobecności pryncypała , co już stanowiło fakt niezwykły , wpadł nam drugi kamień do sklepu . Przestraszeni Minclowie pobiegli na górę i szukali stryja , Katz poleciał na ulicę szukać sprawcy zniszczenia , a wtem ukazało się dwu policjantów ciągnących … Proszę zgadnąć kogo ? … Ani mniej , ani więcej — tylko naszego pryncypała oskarżając go , że to on wybił szybę teraz , a zapewne i poprzednio …
Taka pani Szperlingowa ma ze sto tysięcy rubli gotowizną i dystylarnię . Czego ona już nie kupiła u nas , a wszystko dlatego , ażeby mnie zapytać :
— Ot , za to samo , że się pytasz ! … Inny nie pyta : za co weźmie pieniądze , tylko dawaj … A ty jeden chcesz wiedzieć : za co zarobisz takie pieniądze . Ach , ty gołąbku ! …
Między sosnami od czasu do czasu błysnął czerwony stanik pani Wąsowskiej albo biała okrywka panny Eweliny . W jednym miejscu rozwidlała się droga i Wokulski chciał skręcić , ale panna Izabela zatrzymała go …
— Pozwól , ażebym ja mu postawiła nagrobek . Ale że sama jechać tam nie mogę , więc ty mnie wyręczysz . Weź stąd kamieniarza , niechaj rozłupie ten kamień , wiesz , ten , na którym siadywaliśmy na górze , pod zamkiem , i niech jedną połowę ustawią na jego grobie . Cokolwiek będzie kosztować , zapłacisz , a zwrócę ci razem z dozgonną wdzięcznością . Zrobiszże to ?
— W takim razie może pozwolisz , profesorze , do mego numeru , na trzecie piętro . To lokal urzędowy …
Roześmiałem się z tej gawędy , bo przecież kto się kocha , nie wyjeżdża na wojnę . Dopiero teraz , niestety ! zaczynam przypuszczać , że baba miała rację …
„ Zobaczymy , panno Izabelo : kim ty jesteś i co jesteś warta ? Teraz ja będę twoim sędzią … ” — pomyślał .
— Zasławek ! … — krzyknął Ochocki i zamachnął batem do ogromnego wystrzału , który mu się jednak nie udał , ponieważ bicz niezbyt szczęśliwie rzucony w tył , zaplątał się między parasolki dam i kapelusze panów .
— Gut Morgen , meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig …
Gdy pożegnawszy się z Maruszewiczem , siadał w dorożkę , przyszła mu szczególna myśl do głowy :
— Polecam się pamięci — odparł gość . Wstał z krzesła i ukłoniwszy się wyszedł .
Może bym się zabił z desperacji , gdyby nie ciągłe wiadomości o Ludwiku Napoleonie , który już został prezydentem , a myślał o cesarstwie . Było mi lżej dźwigać nędzę i tłumić wybuchy żalu , kiedym słuchał o triumfach człowieka , który miał wykonać testament Napoleona I i zrobić porządek w świecie .
Wziął adres baronowej i pojechał w okolice Saint  Germain .
Zastanów się więc , póki czas . Nie gub swej duszy i majątku i nie zatruwaj spokoju zacnej damie , która w nieutulonym żalu po stracie córki tę jedną ma dziś pociechę , że może przesiadywać w pokoju , gdzie nieszczęśliwe dziecię oddało Bogu ducha . Upamiętaj się , zaklinam cię — życzliwa … ”
— Tak — rzekła — papo ma rację . Nie umiałam tylko zdać sobie z tego sprawy . Takie podstawianie Żydów przy kupnie najjaśniej dowodzi , że ten pan bawiąc się w przyjaźń robi interesa …
Sędzia przez parę minut coś pisał , a skończywszy zawiadomił obecnych , że teraz toczyć się będzie sprawa Krzeszowskiej przeciw Stawskiej o kradzież lalki .
— Jest jeszcze Fela Janocka , stryjeczna siostra mojej pani ; bardzo miłe dziecko , ma z osiemnaście lat . No , jest Ochocki …
„ A tak ! … — dodał po chwili . — Drasnę go , a on będzie kulał do końca życia i będzie opowiadał : tę śmiertelną ranę otrzymałem w pojedynku z baronem Krzeszowskim ! … To mnie urządzi … Co oni mi narobili , ci moi kochani sekundanci ? … Jeżeli już jakiś kupczyk gwałtem chce do mnie strzelać , niech strzela przynajmniej wtedy , kiedy idę na spacer , ale nie w pojedynku … Straszne położenie ! … Wyobrażam sobie , jak moja droga małżonka będzie opowiadać , że biję się z kupcami … ”
Wokulski zerwał się od stołu .
— Aha , więc tak sądzisz ? — zawołał . — Upewniam cię , że nic nie wiesz , stary marzycielu .
Widok pogodnego nieba , pięknych drzew , przelatujących ptaków i wesołych ludzi zatarł ślady jej nocnych przywidzeń ; gdy zaś jeszcze z kilku przejeżdżających powozów spostrzeżono ją i powitano , w sercu jej ocknęło się zadowolenie .
Wokulski pożegnał go i poszedł do swego numeru .
Doktór zerwał się od stołu .
— Leci jak burza i sypie iskry ? …
Wszystko to trwało kilka sekund .
Zresztą , czy w tym Paryżu można zakochać się tak jak on do szaleństwa ?
— Co się pan tak rozbijasz , panie kamerdyner ? …
Pudełko było z blachy , zamknięte w szczególny sposób ; Geist po kolei dotykał sztyftów osadzonych w różnych punktach , od czasu do czasu rzucając na Wokulskiego spojrzenia gorączkowe i podejrzliwe . Raz nawet zawahał się i zrobił taki ruch , jakby chciał schować pudełko ; ale opamiętał się , dotknął jeszcze paru sztyftów i — wieko odskoczyło .
— Więc wyda pan ze trzy tysiące franków ?
Śmiać mu się chciało i ze spojrzeń panny Izabeli , wysyłanych pod adresem pięknego młodzieńca , i z własnych przywidzeń , które dziś tak nagle go opuściły .
— Jak setki i tysiące innych ! Piękna , rozpieszczona , ale bez duszy . Dla niej Wokulski tyle wart , o ile ma pieniądze i znaczenie : jest dobry na męża , naturalnie , w braku lepszego . Ale na kochanków to już ona wybierze sobie takich , którzy do niej więcej pasują .
— I nie zwrócę …
— Dla mnie będzie dobrym nawet za dziewięćdziesiąt tysięcy .
— Wszystko jedno .
To zdawało mu się , że Ir jest chory , to , że rdzewieje nigdy nie używana dubeltówka , to znowu , że jest jakiś błąd w zielonej firance , która zasłaniała okna , a nareszcie , że herbata jest za gorąca i trzeba ją pić wolniej niż zwykle .
— I jak jeszcze . Hem się w życiu mebli nawoził …
— A obowiązki ? …
Chciałabym temu zapobiec , proponuję ci więc , jeżeli zgodzisz się , trzy tysiące rubli pożyczki na zastaw wspomnianego serwisu i sreber . Sądzę , że dziś wygodniej będzie im u mnie , gdy ojciec twój znajduje się w takich kłopotach . Odebrać je będziesz mogła , kiedy zechcesz , a w razie mojej śmierci nawet bez zwracania pożyczki .
— Z Moskwy obstalunki za dziesięć tysięcy rubli , na początek maja .
— Jakiż powód ? … Przecie chyba nic złego nie zrobiłem ? Gdzież pójdę , jeżeli pan tak nagle pozbawi mię posady ? …
Ale sam zawstydził się tych podejrzeń .
— Słuchamy … słuchamy ! … — poparł go adwokat , silnie okazując , że stara się pohamować zapał dla księcia .
— O nie ! — odparła żywo . — Przeciwnie , posądzałam pana o czyn wysoce chrześcijański , którego jednak nie mogłabym nikomu przebaczyć . Przez chwilę myślałam , że nasz dom kupił pan … za drogo …
— Gdzie stróż ? — pytam dotykając ręką kapelusza .
— No , jakże ? … Gdyby pani Stawska nie kupiła u nas lalki , nie byłoby procesu , Stach nie wzruszyłby się losem pani Heleny , pani Helena nie pokochałaby go , a więc i nie pobraliby się … Bo , ściśle rzeczy biorąc , jeżeli w Stachu zbudziło się jakieś gorętsze uczucie dla pani Stawskiej , to dopiero od owego procesu .
— Niestety ! nie jeździłem żadnym — westchnął Starski — ale w tej chwili wyobrażam sobie , że jadę bardzo lichym .
— Cóż to , czy i pana ogarnia antysemityzm ?
Prosto z wyścigów Wokulski pojechał do Szumana .
— Nie śmiałem , panie . Koń odszedł , wóz u Żyda , kubrak na mnie jak na dziadzie … Z czymże było przyjść i jeszcze ludziom głowę zaprzątać ? …
Obok niego stał jakiś człowiek w wypłowiałej kapocie z rudawym zarostem . Zdjął czapkę i pocałował Wokulskiego w rękę . Wokulski przypatrzył mu się uważniej .
A ja za czym goniłem ? Naprzód za perpetuum mobile i kierowaniem balonami , potem za zdobyciem stanowiska , do którego nie dopuszczali mnie moi właśni sprzymierzeńcy , nareszcie za kobietą , do której prawie nie wolno mi się zbliżyć . A zawsze albo poświęcałem się , albo ulegałem ideom wytworzonym przez klasy , które chciały mnie zrobić swoim sługą i niewolnikiem . ”
— To nic , wojny nie będzie . Zresztą — westchnął pan Ignacy — co nas obchodzi wojna , w której nie przyjmie udziału Bonaparte .
— Za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ? …
Zapieczętowała list i wyszła z nim do przedpokoju , ażeby wyprawić czekających tam Żydów . Panna Izabela uklękła przed alabastrowym posążkiem Matki Boskiej błagając ją , ażeby posłaniec zastał Wokulskiego w domu i ażeby Starski nie spotkał się u nich z Żydami .
„ Nie — powiedział — nie będę należał do tej jarmarcznej dobroczynności . ”
Ale co ja rozprawiam o polityce , skoro w moim własnym życiu zaszła ogromna zmiana . Kto by uwierzył , że już od tygodnia nie zajmuję się sklepem ; tymczasowo , rozumie się , bo inaczej chyba oszalałbym z nudów .
— Tek ! — odezwał się hrabia . — Nie sądzę jednak , ażebyś pan w podobnej sytuacji rujnował się na rejentów .
— A ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! … a ! …
— Ja myślę — odparła hrabina . — Pan jeszcze zostaje , panie Wokulski ?
— Któż więcej ? — pytał Wokulski .
— Pan myśli , że jestem czarodziejką ? — spytała bardzo zakłopotana .
„ Gra ze mną w pikietę ” — odpowiada ojciec , również trzymając w rękach karty .
Tymczasem pociąg szedł wciąż z wolna , długo zatrzymując się na stacjach . Powietrze zrobiło się chłodne , na wschodzie zaczęły blednąć gwiazdy . Wokulski zamknął okno i legł na bujającej kanapie .
— Milcz , ty podła świnio ! … — mruknął pan Ignacy i nie zapalając lampy , rozebrał się i położył do łóżka .
— Byłeś doktór u Stacha ? — spytałem . — Jakże dziś …
Wówczas gorące łzy napływały jej do oczu ; gryzła z gniewu piękne usta i szarpiąc taśmy zasłaniała okna firankami .
Nagle ( nie wiem nawet skąd ? ) zrodziło się we mnie podejrzenie , że niespodziewany wyjazd Stacha ma związek z polityką . Postanowiłem więc wybadać Szumana i chcąc zażyć go z mańki , rzekłem :
— Krótko mówiąc , według pani natura powinna służyć ludziom , a ludzie klasom uprzywilejowanym i utytułowanym ? … Nie , pani . I natura , i ludzie żyją dla siebie , i tylko ci mają prawo władać nimi , którzy posiadają więcej sił i więcej pracują . Siła i praca są jedynymi przywilejami na tym świecie . Niejednokrotnie też tysiącletnie , ale bezwładne drzewa upadają pod ciosami kolonistów  dorobkiewiczów , a pomimo to w naturze nie zachodzi żaden przewrót . Siła i praca , pani , nie tytuł i nie urodzenie …
Teraz spostrzegła panna Izabela , że w wielkim świecie usuwa jej się grunt pod nogami , więc zdecydowała się obniżyć skalę wymagań . Ale że baron i marszałek pomimo swoich majątków budzili w niej niepokonaną odrazę , więc odkładała stanowczą decyzję z dnia na dzień . Tymczasem pan Tomasz zerwał z towarzystwem . Marszałek nie mogąc się doczekać odpowiedzi wyjechał na wieś , strapiony baron za granicę i — panna Izabela pozostała kompletnie samą . Wprawdzie wiedziała , że każdy z nich wróci na pierwsze zawołanie , ale — którego tu wybrać ? … jak przytłumić wstręt ? … Nade wszystko zaś , czy podobna robić z siebie taką ofiarę mając niejaką pewność , że kiedyś odzyska majątek , i wiedząc , że wówczas znowu będzie mogła wybierać . Tym razem już wybierze , poznawszy , jak ciężko jej żyć poza towarzystwem salonów …
Nagle przerwał się ten bieg myśli : bystre jej ucho usłyszało w dalszych pokojach szmer . Było to męskie stąpanie , miarowe , spokojne . W salonie stłumił je nieco dywan , w pokoju jadalnym wzmocniło się , w jej sypialni przycichło , jakby ktoś szedł na palcach .
— I ten pański ideał , kiedy prosił Stacha o posadę , to już wówczas myślał o zagarnięciu naszego sklepu ?
Naturalnie , komornik wysyła stróża po ślusarza i czeka na schodach z policją . W jakie pół godziny przychodzi i ślusarz : otworzył ten zwyczajny zamek wytrychem , ale angielskiemu zatrzaskowi nie może dać rady . Kręci , wierci — na próżno … Dyma znowu po narzędzia , na co znowu schodzi mu z pół godziny , a tymczasem w podwórzu zbiegowisko , wrzask , a na drugim piętrze pani baronowa dostaje najstraszniejszych spazmów .
W roku 1846 doszły nas wieści o ucieczce Ludwika Napoleona z więzienia . Rok ten był dla mnie ważny , gdyż zostałem subiektem , a nasz pryncypał , stary Jan Mincel , zakończył życie z powodów dosyć dziwnych .
— Do spisku nigdy ; mogę z panią być tylko w otwartej wojnie .
— Tak dalece nie wątpię , że zostawię u Rotszylda kwit jeszcze na dwa tysiące franków , płatnych po otrzymaniu wiadomości o tym człowieku .
W bocznej alei , przy folwarku , spotkał panie , z którymi była prezesowa i jej pokojówka ze swym koszem .
Książę chrząknął drugi raz , marszałek zmieszał się i niezwykle wielkim fularem otarł spocone czoło .
Zadzwoniono na trzeci wyścig . Panna Izabela stanęła na siedzeniu ; na twarz jej wystąpiły rumieńce . O parę kroków od niej przejechał na Sułtance Yung z miną człowieka , który się nudzi .
— Widzisz , jak cię kochają …
Na tym skończyła się rozmowa w języku polskim , gęsto ozdobionym francuszczyzną , co robiło go podobnym do ludzkiej twarzy okrytej wysypką .
— Nasz wyjazd całkowicie zależy od pana Wokulskiego — odpowiedział ojciec . — Radzę ci więc jak najczęściej zapraszać go na obiad i podawać smaczny , ażeby miał dobry humor .
Tymczasem gość zdjął wielkie futro i baranią czapkę , a jednooki Ir obwąchawszy go poczyna kręcić ogonem , łasić się i z radosnym skomleniem przypadać mu do nóg .
W dzień balu u księcia ani Stach , ani Szlangbaum nie byli w sklepie .
Wokulski mimochodem spojrzał na delikwenta . Chudy koń z wytartymi bokami stał przywiązany do młodego drzewka unosząc w górę tylną nogę . Stał cicho , patrzył wywróconym okiem na Wokulskiego i gryzł z bólu gałązkę okrytą szronem .
Potem , jak mi mówiono , z wielkim płaczem zaczęła namawiać Maruszewicza , ażeby on nakłonił barona do przeproszenia jej i do sprowadzenia się do niej .
— Po drugie , widzi pan , że ona się puszczała , to przez nieszczęście , źli ludzie ją skrzywdzili i temu ona nie winna . Ale żeby ona teraz nade mną chorym płakała , a do wielmożnego pana chodziła , to już byłaby taka szelma jak wściekły pies , co to tylko zabić , ażeby ludzi nie kąsał .
— Jeżeli pan zasłuży …
Hrabina lekko zarumieniła się .
Ładna kariera po tylu latach służby ! Gdyby człowiek był psem , to by mu przynajmniej w łeb strzelili … Ale że jest człowiekiem , więc musi wycierać obce kąty , niepewny zresztą , czy nie zbilansuje życia w rynsztoku .
Wiedziała , że list ten napisał pan Tomasz sam do siebie ; koniecznie bowiem potrzebował choć pół godziny przedrzemać się po obiedzie .
Wokulski znajduje się na środku placu , z którego rozchodzi się siedem ulic . Liczy raz i drugi — siedem ulic … Gdzie iść ? … Chyba w kierunku drzew … Akurat dwie ulice , przecinające się pod kątem prostym , są zadrzewione …
— Szkoda . Ja w roku zeszłym postanowiłam wydać masę pieniędzy . Plenipotent i kasjer zapewniają mnie , że wydałam dwadzieścia siedem tysięcy … Szalałam , no — i nie spłoszyłam nudów … Dziś , myślę sobie , zapytam pana : jakie robi wrażenie sześćdziesiąt tysięcy wydanych w ciągu roku ? ale pan tyle nie wydajesz . Szkoda . Wiesz pan co ? … Wydaj kiedy sześćdziesiąt … no — sto tysięcy na rok i powiedz mi pan : czy to robi sensację i jaką ? Dobrze ? …
„ Człowieku głupi czy nikczemny ! Pomimo tylu życzliwych ostrzeżeń kupujesz jednak dom , który stanie się grobem twego w tak nieuczciwy sposób zdobytego majątku … ”
Wokulski opuścił magnetyzera wcale niezadowolony . Jeszcze nie wątpił , że panna Izabela mogła oczarować go ; miała przecież dosyć czasu . Ale znowu Geist nie mógł go uśpić w ciągu paru minut . Zresztą Palmieri twierdzi , że uśpieni nie pamiętają swoich przywidzeń ; on zaś pamięta każdy szczegół wizyty starego chemika .
— Dziewięćdziesiąt tysięcy rubli po raz … trzeci ! … — powtarza komornik i uderza małym młotkiem o zielone sukno .
Nastąpił nowy atak pożegnań , pocałunków , pocieszeń i ledwie że wyszli na złamanie karku całą bandą , ceremoniując się jeszcze we drzwiach i na schodach . Ach , te baby ! … Czasem myślę , że Pan Bóg po to stworzył Ewę , ażeby obmierzić Adamowi pobyt w raju .
Baronowa posiniała z gniewu , ale umilkła ; wstyd jej było przyznać się .
— Dawno już chciałem poznać się z panem i porozmawiać — rzekł Ochocki ściskając go za rękę .
— Omylił się pan — odparł Wokulski . — Jestem kupcem galanteryjnym i karabiny nic mnie nie obchodzą .
„ Nie — myślę — już ten chyba nas nie okradnie … ”
Mraczewski otworzył gablotkę ze spinkami .
Wziął mnie pod rękę i prowadzi przez tylne drzwi sklepu do sieni .
— Więc pan jest nieprzyjacielem etykiety ? — spytała .
— Jedziesz dziś do Paryża z Suzinem ?
II . Rządy starego subiekta
— Witam cię , panie Wokulski — rzekła . — Wiesz , myślałam , że już nie przyjdziesz , i powiem ci , że nawet było mi trochę przykro .
— Dla mnie ? — spytał Wokulski , zdziwiony nie tyle słowami , ile spojrzeniem Geista .
Weszli na polankę zamkniętą wzgórzami , na których rosły pochylone sosny . Panna Izabela usiadła na pniu ściętego drzewa , a Wokulski niedaleko niej na ziemi .
— Ja nieczęsto kaszlę , ale dziś trochę zaziębiłem się … i nawet nie zawsze jestem skłonny do zaziębień , tylko w jesieni i na nowiu . No , ale to przejdzie , bo właśnie onegdaj zaprosiłem na konsylium Chałubińskiego i Baranowskiego i ci mi powiedzieli , że bylem się szanował , będę zdrów … Pytałem ich również ( mówię to tylko panu ) , co sądzą o moim małżeństwie . Ale oni powiedzieli , że małżeństwo to taka rzecz osobista … Zwróciłem ich uwagę , że lekarze berlińscy od dawna już kazali mi się żenić . To im dało do myślenia i zaraz któryś rzekł : „ A to szkoda , wielka szkoda , że pan natychmiast nie spełnił ich zalecenia … ” Toteż , powiem panu , obecnie jestem zdecydowany skończyć przed adwentem …
— Powiedz mi , kuzynko — mówi pięknym kontraltowym głosem — co to za śmieszny spisek knujecie przeciwko mnie ?
— Wątpiłaś ? — rzekła .
— Najwyżej miesiąc .
Pamiętam ( był to rok 1857 , może 58 ) , zaszedłem raz do Hopfera , u którego pracował Machalski .
Książę poprosił o głos .
— Pan dobrze jeździ konno ? — zapytała Wokulskiego pani Wąsowska .
„ Jaka ona szlachetna ! … Jaka delikatność uczuć ! … Jeszcze nieprędko poznam wszystkie skarby tej pięknej duszy … ”
— Co ? ! … — zawołałem . — Ach , prawda , że baronowa tu mieszka … Chciała nawet kupić ten dom …
— O cóż jej chodzi ?
— A cóż to ja jestem grabarz , ażeby robić ludziom tego rodzaju przyjemności ? — oburzył się Wokulski .
Tłumem zwyczajnych śmiertelników książę nie tylko nie gardził , ale owszem : miał dla nich życzliwość , a nawet stykał się z nimi i interesował ich potrzebami . Wyobrażał sobie , że jest jednym z Prometeuszów , którzy mają poniekąd honorowy obowiązek sprowadzić tym biednym ludziom ogień z nieba na ziemię . Zresztą religia nakazywała mu sympatię dla maluczkich i książę rumienił się na samą myśl , że większa część towarzystwa stanie kiedyś przed boskim sądem bez tego rodzaju zasługi .
Interesa nie pozwoliły im zetknąć się w czasie powrotu . Zobaczyli się więc dopiero po kilku latach i wie pani , co się pokazało ? …
Spotkało ją dziś szczęście i zawód . Wielki tragik włoski , Rossi , znany jej i ciotce jeszcze z Paryża , przyjechał na występy do Warszawy . Natychmiast odwiedził hrabinę i troskliwie wypytywał się o pannę Izabelę . Miał być dziś drugi raz i hrabina specjalnie dla niego zaprosiła siostrzenicę . Tymczasem Rossi nie przyszedł ; przysłał tylko list , w którym przepraszał za zawód i usprawiedliwiał się niespodziewaną wizytą jakiejś wysoko położonej osoby .
— Bardzo rozsądnie ! — pochwalił ją Wirski kłaniając się .
Gdy zaś około pierwszej wjeżdżając do łazienkowskiego parku prezesowa ze znaczącym uśmiechem rzekła do panny Izabeli :
— Pociąg do ostrych sosów jest oznaką nietęgiego zdrowia — zauważył Ochocki .
Jechali , nic już nie mówiąc do siebie . Wróciwszy do Zasławka Wokulski poszedł do prezesowej .
— Dla jednego niewart , dla drugiego wart ; ja zawsze robię tylko dobre interesa — odpowiada zamyślony Szlangbaum .
— Ależ to jest nieludzkie , co pan mówi ! … — wybuchnął gość . — Pan chce tej nieszczęśliwej kobiecie wydrzeć ostatni grosz … Co świat na to powie , zastanów się pan ! …
Teraz panna Izabela zawahała się . Po chwili jednak słaby rumieniec wrócił jej na twarz . Ciągnęła dalej :
— Ignaz ! … Herr Jesas … Ignaz ! — zawołała ściskając mnie . — Wo bist du so lange gewesen , lieber Ignaz ? …
Wobec takiego niebezpieczeństwa postanowiłem działać energicznie . Więc zaraz na drugi dzień wybrałem się do Szumana i mówię :
— Dajże mu spokój — przerwała prezesowa . — Mężczyźni lubią tylko jeździć , ale nie pieścić się .
— Umarł , powiadasz ? … Wieczny mu odpoczynek ! … Umarł … A nie zostałaż ci jaka po nim pamiątka ?
„ Nie znam ” — mówi do siebie .
— A niechże sobie zakłada sto nowych interesów , nawet w Irkucku , byle tak co roku podwyższał — rzekł Lisiecki . — Ja z nim się o to spierać nie będę . Ale swoją drogą , uważam , że jest diabelnie zmieniony , osobliwie dzisiaj . Żydzi , panie , Żydzi — dodał — jak zwąchają jego projekta , dadzą mu łupnia .
Stach mrugnął na mnie i poszliśmy we trzech do mego mieszkania . Gość rozebrał się , przy czym zauważyłem , że jego spodnie są jeszcze bardziej wytarte , a zarost mocniej zjedzony przez mole niż futro .
— Tylko zyskam — odparł Wokulski i pożegnał mecenasa i Szlangbauma .
I pod wpływem tej idei rozmawiała z Wokulskim na wyścigach bardzo łaskawie .
— Czy chciałeś , ażebym został tureckim Wallenrodem ? …
— Bardzo mi to pochlebia — odpowiedziała , lekko rumieniąc się , panna Izabela — ale jestem pewna , że prędko znudzi pana mój wykład . Bo dla mnie nie zawsze las jest piękny , czasem bywa okropny . Gdybym tu była sama , z pewnością nie widziałabym ulic , kościołów i buduarów . Kiedy jestem sama , las mnie przeraża . Przestaje być dekoracją , a zaczyna być czymś , czego nie rozumiem i czego się boję . Głosy ptaków są jakieś dzikie , czasem podobne do nagłego krzyku boleści , a czasem do śmiechu ze mnie , że weszłam między potwory … Wtedy każde drzewo wydaje mi się istotą żywą , która chce mnie owinąć gałęźmi i udusić ; każde ziele w zdradziecki sposób oplątuje mi nogi , ażeby mnie już stąd nie wypuścić … A wszystkiemu temu winien kuzynek Ochocki , który tłomaczył mi , że natura nie jest stworzona dla człowieka … Według jego teorii wszystko żyje i wszystko żyje dla siebie …
Wokulskiemu było trochę przykro .
— Myli się pani . Tak dalece nie jestem zazdrosny , że wcale nie przeszkadzam pannie Izabeli wybierać pomiędzy mną i panem Molinarim . Wiem przecie , że w tym wypadku obaj mamy równe prawa .
— O mnie mniejsza — ciągnie dalej Suzin . — Takeś zhardział pomiędzy waszą parszywą szlachtą , że o mnie już nie dbasz . Ale dla ciebie samego szkoda pieniędzy … Straciłbyś z pięćdziesiąt tysięcy rubli …
— Czy tak ? … — dodał biorąc ją za rękę .
— Wierz mi pan , że dobrze na tym wyjdę …
— Wiesz co , że to jednak jest ładny wyrób .
— Ale są zakurzone …
Rozdarł papiery i kawałki ich oddał Maruszewiczowi .
— Jaki system ? …
— Dlaczegóż być nie miał , skoro go zaproszono — odparła panna Florentyna .
— Podobno — rzekła — ile razy mężczyzna patrzy na kobietę , szatan zakłada mu różowe okulary .
— Prawie .
XII . Wędrówki za cudzymi interesami
— Ale o lokatorów na niej łatwo — wtrąciła pani Stawska .
— Mówię o młynach — ciągnął Wokulski . — Za parę lat będziemy sprowadzali nawet mąkę , bo nasi młynarze nie chcą zastąpić kamieni — walcami .
— Za żadne skarby ! — jęknęła pani baronowa . — Po całych nocach ryczą , tupią , pieją , gwiżdżą … Nie ma służącej w domu , której by nie zwabiali do siebie … Ach , Boże ! … — krzyknęła odwracając głowę .
— Będę jej , panie , doglądał lepiej niż własnej żony — odpowiedział Wojciech z niskim ukłonem . — Ale i stary jej nie skrzywdzi , owszem … Na wyścigu , panie , pójdzie kobyłka jak szkło …
„ Zostawisz przebaczenie i litość ” — szepnął mu jakiś głos .
— Raz … dwa … trzy … siedem … siedem … Co to jest siedem ? … Ach , siedem kufli piwa … Czyżbym naprawdę ? … Po co ten Stach wysłał mnie do teatru ! …
— Cały rachunek za ostatnie pięć dni … Cały , nie rozumiesz ? …
— Papo jest niezdrów , więc nie chce go opuszczać .
— Ach , więc tak ? … Zapewne , że dla kupca jest to najwygodniej . Adieu .
— Powoli … powoli … uspokój się , kochany panie Stanisławie — mitygował adwokat , na powrót sadowiąc go na fotelu . — Więc nie cofasz się od kupna ? …
Wyszedł przed bramę i zatrzymał się na chodniku . Ulica szeroka , wysadzona drzewami . W jednej chwili przelatuje około niego ze sześć powozów i żółty omnibus , naładowany podróżnymi wewnątrz i na dachu . Na prawo , gdzieś bardzo daleko , widać plac , na lewo — pod hotelem — niedużą markizę a pod nią gromadę mężczyzn i kobiet , którzy siedzą przy okrągłych stoliczkach , prawie na chodniku , i piją kawę . Panowie są jak wydekoltowani , mają w dziurkach od guzików kwiaty lub wstążeczki i zakładają nogi na kolana akurat tak wysoko , jak przystoi w sąsiedztwie pięciopiętrowych domów ; kobiety szczupłe , małe , śniade , z ognistymi spojrzeniami , lecz skromnie ubrane .
„ Oto miasto — myślał — w którym więcej przeżyłem w ciągu jednej godziny aniżeli w Warszawie przez całe życie … Oto miasto ! … ”
Mocny rumieniec oblał twarz pani Stawskiej ; odwróciła krzesło tyłem do lampy i spytała cichym głosem :
„ Doktór powiedziałby , że utworzyła mi się nowa komórka w mózgu albo że połączyło się kilka dawnych ” — pomyślał .
Mecenas usiadł przed biurkiem i zabrał głos .
„ Jestem piramidalnie głupi ” — pomyślał .
Otóż bardzo pragnę , ażeby się Stach ożenił , i nawet myślę , że upatrzyłem mu partię . Bywa czasem w naszym magazynie ( i bywała w tamtym sklepie ) osoba dziwnej urody . Szatynka , szare oczy , rysy cudownie piękne , wzrost okazały , a rączki i nóżki — sam smak ! … Patrzyłem , jak raz wysiadała z dorożki , i powiem , że mi się gorąco zrobiło wobec tego , com ujrzał … Ach , miałby poczciwy Stasiek wielki z niej pożytek , bo to i ciałka w miarę , i usteczka jak jagódki … A co za biust ! … Kiedy wchodzi ubrana do figury , to myślę , że wszedł anioł , który zleciawszy z nieba , na piersiach złożył sobie skrzydełka ! …
— Znudzoną ? — powtórzyła panna Izabela . — Mnie on wydaje się przede wszystkim zabawnym .
— Ciekawam ? … — odparła panna Izabela , coraz mocniej zdziwiona .
— Czy to prawda ? … — szepnęła pani Stawska . Nagle przycisnęła ręką piersi , jakby jej tchu zabrakło , i wyszła do drugiego pokoju .
— Z jakiej racji ? Wszakże u nas nie było wojny — odparł ze zdziwieniem pan Ignacy .
— Z górki na pazurki ! … — zawołałeś wtedy , Katz .
„ Może wbiegł na podwórko i ocalał … ” — myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem serca .
Klejn lękliwie obejrzał się dokoła sklepu , a widząc , że ich nikt nie śledzi , zaczął szeptać :
— Co ? … — zdziwił się adwokat .
— Straszna ! … straszna cyfra ! — szepnął książę . — Czy nie widzisz pan w niej istotnego niebezpieczeństwa dla naszych fabryk ?
— A propos — rzekł pan Tomasz po chwili przykrego zdumienia . — Co też mówią w mieście : że to ty , panie Wokulski , kupiłeś mój dom ? …
— Przejedź się , aniołku , po mieście — mówiła hrabina całując siostrzenicę — i pozałatwiaj drobne sprawunki . Tylko pamiętaj , żebyś mi za to w czasie kwesty wyglądała ślicznie … Tak ślicznie , jak to tylko ty potrafisz ! … Proszę cię …
Ocknął się — przy nim stał pan Tomasz Łęcki .
— Naturalnie — wtrącił Wokulski .
„ Jak można było zrobić coś podobnego ? … Co sobie taki człowiek pomyśli ? … ” — mówiła w duchu . Ale wnet ocknęło się w niej uczucie sprawiedliwości i musiała przyznać , że ten człowiek nie jest byle jakim .
A cóż oni robią ? … Przede wszystkim nadzwyczajnie pracują , po szesnaście godzin na dobę , bez względu na niedzielę i święta . Dzięki czemu spełnia się tu prawo doboru , wedle którego tylko najsilniejsi mają prawo do życia . Chorowity zginie tu przed upływem roku , nieudolny w ciągu kilku lat , a zostają tylko najsilniejsi i najzdolniejsi . Ci zaś dzięki pracy całych pokoleń takich jak oni bojowników znajdują tu zaspokojenie wszelkich potrzeb .
— Ta …
I bardzo zaufanym osobom pokazywał dwa stare dyplomy , z których jeden odnosił się do jakiegoś Modzelewskiego , kupca w Warszawie za czasów szwedzkich , a drugi do Millera , kościuszkowskiego porucznika . Jaki by przecież istniał związek między tymi osobami a rodziną Minclów — nie wiem po dziś dzień , choć objaśnienia niejednokrotnie słyszałem .
Pan Łęcki patrzy na niego szklanymi oczyma , ale jeszcze nie może zorientować się w sytuacji . Nie żegna się z adwokatem , nakłada w sali kapelusz i wychodząc mruczy :
Na turkot dorożki , zatrzymującej się przed domem , biegła do okna ; na odgłos dzwonka rzucała się do progu i spoza zamkniętych drzwi salonu nasłuchiwała , kto rozmawia z Marianną .
— Ah , ca ! … Piękny kraj … bogaty kraj … Naprzód , Lizetka ! … Więc pan jesteś Polak ? … Znam Polaków ! … Oto plac Opery , obywatelu , a oto Grand Hotel …
— Nawykłem do niej .
Słychać szmer w sieniach . Jakaś ręka poszukuje klamki , nareszcie otwierają się drzwi i na progu staje ktoś odziany w wielkie futro upstrzone śniegiem i kroplami deszczu .
— Na ładną buzię to i sędzia jest pażyrny … Ale nie tak to będzie w dniu ostatecznym ! — westchnęła .
Stach wzruszył ramionami i natychmiast przyjął Szlangbauma z pensją półtora tysiąca rubli rocznie .
— On sam — odpowiada jegomość w foczej skórze .
— Pan Wokulski to widać nie ma Boga w sercu , żeby sprzedać dom takiemu , co krzywdzi ludzi ! …
Panna Izabela słuchała tego z uśmiechem . Nie chciała rozpraszać ojcowskich złudzeń , ale była pewna , że rój wizytujących jej składa hołdy — nie ojcu .
Na półtorej doby przedtem skupiła się nasza brygada pod jakąś wsią węgierską , której nazwy nie pamiętam . Fetowali nas aż miło . W winie , co prawda nieosobliwszym , można się było myć , a wieprzowina i papryka już nam tak zbrzydły , że człowiek nie wziąłby do ust tego paskudztwa , gdyby , rozumie się , miał co innego . A jaka muzyka , a jakie dziewuchy ! … Cyganie doskonale grają , a każda Węgierka istny proch . Kręciło się ich , bestyjek , wszystkiego ze dwadzieścia , a jednak zrobiło się tak gorąco , że nasi zakłuli i zarąbali trzech chłopów , a chłopi zabili nam drągami huzara .
— Dlaczego , moje dziecko , dlaczego ? …
* Wszystko * razem kortowe odzienie .
— Proszę cię , idź spać — przerwał mu Wokulski .
Pan Łęcki toczy dokoła błędnym wzrokiem i teraz dopiero spostrzega swego adwokata .
— Częściej bierze na rachunek .
I otrzymywał należny mu kubek tudzież trzy bułki .
Kiedym zakomunikował Wokulskiemu moje podejrzenia co do „ prykaszczyków ” — Stach tylko uśmiechnął się i odparł :
Więc znowu dokoła panny Łęckiej począł zbierać się tłum wielbicieli , a na stoliku w jej salonie stosy biletów wizytowych . Gości jednak nie przyjmowano , co zresztą między nimi nie wywołało zbyt wielkiego oburzenia , ponieważ rozeszła się trzecia z kolei pogłoska , że Łęckiemu licytują kamienicę .
Gdy Wokulski wszedł do pokoju pana Tomasza , lekarzy już nie było .
— Gdzież oni ?
— Przepreszem pana hrabiego …
Rzecki aż podskoczył na krześle .
— A … to co innego — odparł doktór bez zająknienia . — Z kimże ? …
— Pan Łęcki chce się z panem widzieć . Może tu wejść ? — zapytał subiekt .
— Może być , że jeszcze nie miała pani sposobności odkryć wszystkich swoich zalet — odparł Wokulski , niekontent , że zbliża się do nich panna Felicja .
„ Dla kogo te meble ? … Komu nie podobały się obicia ? … ” — pytał sam siebie z trwogą .
„ Zgodzi się , jeżeli jest chciwym parweniuszem , ale nie zgodzi się , jeżeli … ”
„ Tyran … despota ! … ” — pomyślała .
— O Ludwiku Stawskim ? — spytałem .
— Może co wypijesz ? Mam butelkę niezłego węgrzyna , ale tylko jeden cały kieliszek .
— Drobiazg , prawie nic … Jakieś pięć do sześciu tysięcy rubli …
— Powinien bym , bo świat jeszcze nie widział podobnego mi głupca .
— Owszem , jeżeli zgodzisz się pan na poprzednie ucięcie głowy — odpowiedziała pani Wąsowska .
Jeżeli więc Geist nie uśpił go , więc nie jest oszustem . Więc jego metale istnieją i … odkrycie metalu lżejszego od powietrza jest możliwe ! …
Teraz panna Izabela zarumieniła się . Szli jakiś czas w milczeniu . Słońce już schowało się za widnokrąg , a między drzewami parku na zachodzie błyszczał sierp księżyca . Wokulski , głęboko zamyślony , porównywał w duchu dwie dzisiejsze rozmowy , jedną z panią Wąsowską , drugą z panną Izabelą .
Wieczorami zaś ci młodzi ludzie , nad którymi już nikt nie mieszkał i nikt nie mógł ich oblewać wodą , wieczorami zwoływali do siebie praczki i służące z całej kamienicy . Wówczas w lokalu pani baronowej rozlegały się krzyki i płacze spazmatyczne .
Stopniowo pannę Izabelę napełnia wielka bojaźń . Może to są weksle jej ojca , które ktoś niedawno wykupił ? … W takim razie wziąwszy pieniądze za srebra i serwis spłaci ten dług najpierwej i uwolni się od podobnego wierzyciela . Ale człowiek pogrążony w dymie wciąż patrzy jej w oczy i karty nie rzuca . Więc może … Ach ! …
— Paryż ! … — westchnął rządca . — Znam Paryż jeszcze z roku 1859 . Pamiętam , jak przyjmowali cesarza , kiedy wracał z kampanii włoskiej …
— Zrobił niekorzystne wrażenie .
— Jeszcze nie , ale już są na tropie i spodziewają się niedługo rozstrzygnąć kwestię jego pobytu .
Odpoczął i mówił dalej wzburzony .
— Są one warte bez porównania więcej , ale — kto dziś kupi rzeczy tak kosztowne ?
— Tylko proszę … bez żadnych dysponowań moją osobą — zaprotestował Ochocki .
— O co ?
Zrobiło się już zupełnie ciemno ; na ulicy zapalono latarnie , których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując na suficie ramę okna i zwoje firanki . Wyglądało to jak krzyż na tle jasności , którą powoli zasłania gęsty obłok .
Usiadł na końcu breka , naprzeciw panny Felicji . Ochocki umieścił się przy furmanie i ruszyli .
Jednego dnia , w początkach listopada , rzekł do mnie Stach :
— Z góry mogę pani powiedzieć , że nie robi .
— A czy szanowny pan nie zetknął się gdzie przypadkowo z Ludwikiem Stawskim ?
Przed południem Wokulski nie był w sklepie , więc około drugiej wybrałem się do niego . Może chory ? …
— Boże uchowaj ! … Ja mego kapitału nie odbiorę ci nawet za dziesięć lat …
Była zamyślona i spokojna jak posągi greckich bogiń .
— Pani — rzekłem na odchodnym — nim rok upłynie , przyniosę wiadomość o jej zięciu . A może — szepnąłem z mimowolnym uśmiechem — sprawy ułożą się tak , że … wszyscy będziemy zadowoleni … Wszyscy … nawet ci , których tu nie ma ! …
— Słyszę — rzekł do córki uśmiechając się — że panienka odbiera korespondencje , które jej psują humor .
Mincle i zawsze Mincle ! … Dziś niech mnie porównają z Minclami . Sam jeden przez pół roku zarobiłem dziesięć razy więcej aniżeli dwa pokolenia Minclów przez pół wieku . Na zdobycie tego , com ja zdobył pomiędzy kulą , nożem i tyfusem , tysiąc Minclów musiałoby się pocić w swoich sklepikach i szlafmycach . Teraz już wiem , ilu jestem wart Minclów , i jak mi Bóg miły , dla podobnego rezultatu drugi raz powtórzyłbym moją grę ! Wolę obawiać się bankructwa i śmierci aniżeli wdzięczyć się do tych , którzy kupią u mnie parasol , albo padać do nóg tym , którzy w moim sklepie raczą zaopatrywać się w waterklozety …
Szli jakiś czas w milczeniu ku najdzikszej stronie parku . Kiedy niekiedy spomiędzy starych drzew mignęło okno pałacu , połyskujące czerwonymi blaskami zachodu .
Gość , przybyły do sklepu z zamiarem kupienia parasola , oderwał Klejna od Rzeckiego . Panu Ignacemu zaczęły krążyć po głowie bardzo szczególne myśli .
Przy tych wyrazach wstrząsnął się .
Jegomość w okularach poznaje , że źle trafił , i cofa się skonsternowany . Jednocześnie zabiega mu drogę inny jegomość , mający minę skończonego łajdaka , i coś mu szepcze przez kilka minut , z bardzo ożywioną gestykulacją . Pan Ignacy jest pewny , że ci dwaj panowie pobiją się ; oni jednak rozchodzą się bardzo spokojnie , a jegomość z miną łajdaka zbliża się do baronowej Krzeszowskiej i mówi półgłosem :
— Czy mogę zadać panu drażliwe pytanie ? — odezwała się nagle panna Izabela miękkim głosem .
Wokulski spuścił oczy i milczał ; adwokat mówił dalej :
O tej pannie i o tych majątkach — prawił dalej Węgiełek — wiedzieli ludzie od dawna ; takim sposobem , że dwa razy do roku , na Wielkanoc i na święty Jan , usuwał się kamień , co leżał na dnie potoku , i jeżeli kto stał wtedy nad wodą , mógł zajrzeć do otchłani i widzieć tamtejsze dziwy .
— Mamo ! — przecież ci panowie są obcy … — zawołała z desperacją pani Stawska .
— Kaloszyków żąda szanowny pan ? Który numerek , jeżeli wolno spytać ? Ach , szanowny pan zapewne nie pamięta ! Nie każdy ma czas myśleć o numerze swoich kaloszy , to należy do nas . Szanowny pan pozwoli , że przymierzymy ? … Szanowny pan raczy zająć miejsce na taburecie . Paweł ! przynieś ręcznik , zdejm panu kalosze i wytrzyj obuwie …
I tak mówiąc o panu Stanisławie kupowała jedwab zamiast włóczki albo igły zamiast nożyczek .
— Ostatnie słowo . Znam ludzi lepiej , niż pan sądzisz , i … lękam się pańskiego rozczarowania . Otóż gdyby ono kiedy nadeszło , przypomnij sobie moją radę : nie działaj pod wpływem uniesienia , tylko czekaj . Wiele rzeczy na pozór wygląda gorzej aniżeli w rzeczywistości .
Jedno mi się tylko nie podobało .
Tegoroczny pobyt na wsi głęboko zmodyfikował niektóre poglądy panny Izabeli ; nie sprawiło tego jednak świeże powietrze ani piękne krajobrazy , ale wypadki i możność spokojnego zastanowienia się nad nimi .
— Komu i co ? … Czy ciotce , która gotowa popierać tego pana , ażeby mnie zmusić do oddania ręki marszałkowi ? … Czy może mam powiedzieć ojcu , przerazić go i przyśpieszyć katastrofę ? Jedno tylko zrobię : nie pozwolę ojcu , ażeby zaciągał się do jakichkolwiek spółek , choćbym miała włóczyć mu się u nóg , choćbym miała … zabronić mu tego w imieniu zmarłej matki … .
— Odbudowałeś się ? Masz warsztat ?
— Życzę …
— I zadłużony … Ale cóż to szkodzi . Kto dzisiaj nie ma długów !
— Nic dziwnego — przerwał doktór . — Stopiło się w nim dwu ludzi : romantyk sprzed roku sześćdziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego . To , co dla patrzących jest sprzeczne , w nim samym jest najzupełniej konsekwentne .
„ Jestem dziki człowiek — mówił sobie — więc wpadłem w obłęd , ale wydobędzie mnie z niego cywilizacja . ”
— Nie .
— Pan baron rozkaże ? …
Istotnie ktoś chodził , pukał i nawet zapukał do jego drzwi ; lecz nie odebrawszy odpowiedzi poszedł dalej .
Pożegnała artystę chłodno , prawie wyniośle .
Dopiero w przedpokoju , gdy złożono go na ławce , a jeden z obecnych zawołał , ażeby oblać go wodą , chory nagle zerwał się i rzekł głośno :
— Precz mi stąd , pijaki !
— Dziecko jeszcze jesteś — mówił nieco zakłopotany pan Tomasz — jesteś idealistka , więc … mogłoby cię to zrazić do nich … Ale masz przecie rozum . Baron , widzisz , utrzymuje jakąś spółkę z lichwiarzami , a fortuna marszałka urosła głównie ze szczęśliwych pogorzeli , no … i trochę z handlu bydłem w czasie wojny sewastopolskiej …
— Ma rację — szepnął Wokulski .
Panna Izabela spostrzegłszy , że ojciec stopniowo odzyskuje siły i władzę nad sobą , powstała z klęczek i usiadła na szezlongu .
W lasku bielańskim baron i trzej jego towarzysze znaleźli już partię przeciwną i dwoma grupami udali się w gęstwinę tuż nad brzegiem Wisły . Doktór Szuman był zirytowany , Rzecki sztywny , Wokulski posępny . Baron gładząc swój rzadki zarost przypatrywał mu się z uwagą i myślał :
— Kocioł parowy ? … — spytał Wokulski . — Dlaczegóż takie grube ściany ?
Kiedy w parę godzin wrócił do nas , pytałem go z najobojętniejszą miną , kto jest owa dama .
Zachodziło słońce , a na niebie pokazały się chmury , kiedy Starski kazał służbie sprzątnąć naczynia , kosze i dywan , a paniom zaproponował powrót .
Wokulski poleżał jeszcze z kwadrans , potem podniósł się , postawił w kącie fajkę i schyliwszy się nad doktorem ucałował go .
— Kiedyście siedli do kolacji ; stał nawet w tych drzwiach .
— Tylko mi pan nie mów takie głupie gadanie ! … Dlaczego szostra z Krakowa nie ma im zapysać , kiedy ona jest chora ? …
— Każda jest wyjątkową , dopóki nam karku nie nadkręci . Prawda , że nie znam tej , ale znam inne . Ażeby nad kobietami odnosić wielkie zwycięstwa , trzeba być w miarę impertynentem i w miarę bezczelnym : dwie zalety , których ty nie posiadasz . I dlatego ostrzegam cię : niedużo ryzykuj , bo zostaniesz zdystansowany , jeżeli już nie zostałeś . Nigdym do ciebie o tych rzeczach nie mówił , prawda ? nawet nie wyglądam na podobną filozofię … Ale czuję , że grozi ci niebezpieczeństwo , więc powtarzam : strzeż się ! i w podłej zabawie nie angażuj serca , bo ci je w asystencji lada chłystka oplują . A w tym wypadku , mówię ci , człowiek doznaje tak przykrych wrażeń , że … Bodajbyś ich lepiej nie … doczekał ! …
Panna Izabela pogardliwie rzuciła ręką .
Kilka minut leżał z otwartymi oczami i znowu przywidziało mu się , że jest w teatrze , akurat po zakończeniu trzeciego aktu , w chwili kiedy fabrykant Pifke miał podać Rossiemu album Warszawy i jej piękności . Pan Ignacy wytęża wzrok ( Pifke bowiem jego zastępuje ) , wytęża wzrok i z najwyższym przerażeniem widzi , że niecny Pifke zamiast kosztownego albumu podaje Włochowi jakąś paczkę owiniętą w papier i niedbale zawiązaną szpagatem .
— Więc zejdźmy się gdzie . Kiedy pan jesteś w domu ?
Każdy wyraz panny Izabeli padał Wokulskiemu na serce jak kropla słodyczy .
Szedł i cicho śmiał się na widok wyrobników wiecznie czekających na robotę , rzemieślników , którzy trudnią się tylko łataniem starej odzieży , przekupek , których całym majątkiem jest kosz zeschłych ciastek — na widok obdartych mężczyzn , mizernych dzieci i kobiet niezwykle brudnych .
„ We mnie jest dwu ludzi — mówił — jeden zupełnie rozsądny , drugi wariat . Który zaś zwycięży ? … Ach , o to się już nie troszczę . Ale co zrobię , jeżeli wygra ten mądry ? … Cóż to za okropna rzecz posiadając wielki kapitał uczuć złożyć go samicy innego gatunku : krowie , gęsi albo czemuś jeszcze gorszemu ? … Cóż to za upokorzenie śmiać się z triumfów jakiegoś byka albo gąsiora , a jednocześnie płakać nad własnym sercem , tak boleśnie rozdartym , tak haniebnie podeptanym ? … Czy warto żyć dalej w podobnych warunkach ? ”
Tymczasem Marianna , uchyliwszy drzwi zaczepione na łańcuch , zobaczyła w sieni jakiegoś bardzo dystyngowanego jegomościa z jedwabnym parasolem i ręczną walizką . Za jegomościem , który pomimo starannie ogolonych wąsów i bujnych faworytów wyglądał nieco na kamerdynera , stali tragarze z kuframi i tłomokami .
Usłyszała to mijająca ich właśnie panna Izabela i — pobladła . Przystąpił do niej młody człowiek z wczorajszej kwesty .
— Cóż to za znajomość ? — spytał kwaśno .
XVI . „ Ona ” — „ on ” — i ci inni
Lisiecki zmieszał się czując , że jego posada wisi na włosku . Ukłonił się , coś mruknął , a wtedy Wokulski zbliżył się do Szlangbauma i uściskawszy go powiedział :
Nareszcie dym stał się tak gęsty i nieznośny , że za wszelką cenę chciałem wydobyć się z niego . Cofnąłem się z początku wolno , później biegiem , widząc ze zdziwieniem , że i inni robią to samo . Zamiast dwu wyciągniętych szeregów zobaczyłem kupę uciekających ludzi . „ Czego oni , u diabła , uciekają ? … ” — myślałem przyspieszając kroku . Nie był to już bieg , ale koński galop . Zatrzymaliśmy się w połowie wzgórza i tu dopiero spostrzegliśmy , że miejsce nasze na placu zajął jakiś nowy batalion , a na szczycie wzgórza walą z armat .
— Pięćdzie … ze czterdzieści tysięcy … Zgadłem ? … — pytał Rzecki , niepewnie patrząc na niego .
„ Czyżby o mnie ? … — pomyślał . — Nie trzeba się zbytecznie angażować … ”
— Pozwolisz , panie Wokulski — odezwał się Łęcki — że przedstawię ci pana Juliana Ochockiego . Nasz kuzyn … trochę oryginał , ale …
— Prawda — mówił baron — jak ten Starski traci ? … Z każdym dniem , panie , traci . Pani Wąsowska żartuje z niego , panna Izabela lekceważy go w najwyższym stopniu , a nawet nie zajmuje się nim panna Felicja . Zauważyła pani ? …
Skoczył w przejeżdżającą dorożkę i kazał skręcić ku Alei Jerozolimskiej . Na rogu wysiadł i poszedł piechotą w jedną z poprzecznych ulic .
„ Nie , jesteś aż tak szlachetny . ”
— Felu , powiedz temu człowiekowi , że z nim nie rozmawiam — odezwała się wdówka wskazując na Ochockiego .
— No i cóż słychać , stary , u ciebie ? — odezwał się gość . — Wychudłeś , pobladłeś …
— O , państwo tam jadą brekiem .
— Ha …
— Pan wie , że ja zawsze daję dymisję wielbicielom , którzy mnie nudzą . No , ale siadajmy , moi państwo . Narzeczeni naprzód . Fela obok Ewelinki .
„ Z nami tak nie będzie ! … ” — pomyślała , głęboko wzruszona .
Czując , że lada dzień i jego zechce namawiać Wokulski , ułożył sobie pan Ignacy mowę , w której nie tylko miał oświadczyć , że nie pójdzie na Włochów , ale jeszcze miał zreflektować Stacha mniej więcej tymi słowy :
— Biorą moje rzeczy . Nieście ! — komenderował Leon .
— Ach , Boże ! … — krzyknęła znowu pani baronowa zataczając się .
Był to chłop , właściciel chaty . Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony :
— Ładne , miłe , lubią was wszystkich prowadzić za nos , a kochają się tylko o tyle , o ile robi im to przyjemność . Na miłość dramatyczną nie zgodzi się żadna , a przynajmniej nie każda … Musiałaby pierwej znudzić się miłostkami , a następnie znaleźć dramatycznego kochanka .
„ Boże ! … dlaczego on nie przychodzi … ”
Spojrzałem na eks-obywatela . Podniósł oczy do sufitu , a ramiona prawie do wysokości uszu .
— Czy mam wyliczać nazwiska ? — spytał Wokulski .
— To i jazda do Mincla ! — rzekł pan Raczek podnosząc się z krzesełka . — Tylko jejmość nie zrób mi zawodu ! — dodał grożąc ciotce pięścią .
— Pan wkrótce wyjeżdża ?
— Po manowcach jeździć najprzyjemniej — odparł Wokulski .
Otarła oczy chustką i mówiła dalej :
„ Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej drabinie — myślał . — To chory kąt , dziki kąt . ”
Był ubrany w nowy tużurek i świeży kapelusz , w ręku trzymał laseczkę ze srebrną końską nogą . Miał minę spokojną , ale pod tymi pozorami wierny sługa dostrzegł mocne wzruszenie . Już w przedpokoju binokle dwa razy spadły baronowi , a lewa powieka drgała mu bez porównania częściej aniżeli przed pojedynkiem albo nawet przy sztosie .
Drzemiący , ciężkich trosk żywota ,
— Licytuj że pan ! …
— Ach , jak Boga kocham ! … Nie chcę być u pani na obiedzie … tu wysiadam …
„ Ot , przyjaźń żydowska ! ” — mruknął .
— Znaleźli go nareszcie ?
— Instynkt — gatunek — instynkt utrwalenia czegoś i — utrwalenie gatunku ! … — powtórzył Wokulski . — Trzy wyrazy , a cztery głupstwa .
— Znawcy mówią , że pierwsza miłość jest najgorsza — szepnął Wokulski .
Powoli , zmieszani w odwrocie , żołnierze znaleźli się w swoich plutonach , ściągnęli maruderowie i batalion wrócił do porządku . Ubyło jednak ze czterdziestu ludzi .
— Dlaczego ?
— A cóż mnie do tego ? … Ja nie jestem jej ojcem . Stary błazen ! słowo honoru , i przy tym łże , bo nago nie chodzimy .
— Stary Geist wyszedł od pana bardzo ożywiony . Przekonał pana czy też został pobity ? …
— Do sklepu Wokulskiego — z nerwowym pośpiechem odpowiedziała panna Izabela .
— Tak , niekiedy …
Wokulski widząc to sam spotniał .
— Nie tylko obiecały , ale jeszcze ucałowały ją i nawet przyrzekły wyjednać jej przebaczenie u Wokulskiego , o którym baronowa odzywa się z wielkimi pochwałami …
— Dlaczegożeś nie wracał ?
— Bardzo głęboka . Tylko trafić do niej trudno , bo wejście zamaskowały gruzy . Dopiero stryj mi ją pokazał .
Wokulski wydobył swój bilet i dwa ruble .
— Panie … panie Lisiecki ! Pan Henryk Szlangbaum był moim kolegą wówczas , kiedy działo mi się bardzo źle . Czybyś więc pan nie pozwolił mu kolegować ze mną dziś , kiedy mam się trochę lepiej ? …
Wsunął rękę pod bok i jęczał żałośnie .
„ Jacyście wy głupi ! ” — pomyślał Wokulski czując , że budzi się w nim coś niby pogarda dla tego towarzystwa . Na domiar odezwała się panna Izabela , zresztą bez cienia złośliwości :
— Boże uchowaj ! … — zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma . — Niechbym się tylko wdał w doktorów , a z pewnością bym nie żył …
Znowu wrócił do włosów i mikroskopu .
— Ma do tego prawo . Wszak od lipca zostanie właścicielem .
Na parę godzin przed pożegnaniem się Suzin i Wokulski jedli śniadanie w swoim paradnym numerze i naturalnie rozmawiali o zyskach .
— No , przecie nie myśl , że obudzę cię złymi wiadomościami . Zbudzę cię w zwykły sposób . Myślałżeś co o tej cukrowni , którą mi tu radzą budować ? …
— Mężczyzny wszystkie takie . Niech mu się co podoba , to zaraz będzie lazł jak ćma w ogień .
— Może wielmożny pan pozwoli się jej przysiąść … To jest bardzo letka osoba … — prosił furman .
— I pani wierzy temu ?
Panna Izabela wyciągnęła rękę i zostawiwszy ją na chwilę w rozpalonej dłoni Wokulskiego rzekła :
Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że między tą damą a jego stryjem musiał istnieć jakiś niezwykły stosunek . Opanowało go niespokojne zdumienie .
— Miałby , ale nie byłby dziś tutaj — odparł książę i kiwnąwszy głową hrabiemu odszedł .
Oba ekwipaże szybko zbliżały się do siebie . Na breku gwałtownie strzelano z bata , wołano , wywijano chustkami , w powozie zaś baron coraz wychylał się i drżał ze wzruszenia .
— Zostanę wojskowym dostawcą . Muszę zrobić duży majątek ! … — odparł Wokulski .
— Czego pan chce ?
— Co to ? … — zawołała wzruszonym głosem . — Ach , to ty , Leonie … Gdzie pan ? …
— Wiesz pan co … Wiedziałem , że po moim wyjeździe stąd interes się rozprzęgnie ; alem nie przypuszczał , że tak prędko … No , bo że pan nie siedzisz w sklepie , mniejsza : dziury nie będzie . Ale jakie tam stary głupstwa wyrabia , to przecie skandal ! …
„ Zmarnowaliście życie moje … Zatruliście dwa pokolenia ! … — szepnął . — Oto skutki waszych sentymentalnych poglądów na miłość . ”
— Komorne wasze zapłacone ? — spytał .
„ Zatem Geist stanowczo nie otumanił mnie ” — pomyślał Wokulski . Głośno zaś dodał :
— Tam podobno łatwiej dostanę robotę , a tu … któż mnie przyjmie ? — szepnęła .
Mimochodem wspomnę , że nie było tygodnia , w ciągu którego bracia Minclowie nie pokłóciliby się i nie pogodzili przynajmniej ze dwa razy . Co zaś jest najosobliwszym , że przyczyny swarów nigdy nie wypływały z interesu natury materialnej . Owszem , pomimo największych nieporozumień bracia zawsze poręczali swoje kwity , pożyczali sobie pieniędzy i nawzajem płacili długi . Powody tkwiły w ich charakterach .
— Prawie . Chcesz zobaczyć ? … Tu jest porcelana . Zwracam ci uwagę …
— Ależ uważaj , kim on jest ? … Kupiec … kupiec ! …
— Zaczekam . Każ pan wynieść rubla dorożkarzowi — mówił młody człowiek , niedbale rzucając się na krzesło . Nogi mu jednakże zastygły na myśl , że stary subiekt może nie kazać wynieść rubla dorożkarzowi . Ale Rzecki polecenie spełnił , choć już nie kłaniał się gościowi .
Tu właśnie była pora wypowiedzieć moją mowę . Jakoż zacząłem :
Adwokatowi na policzkach wystąpiły ceglaste rumieńce . Zadzwonił — wszedł służący .
— Dobrze ci tak mówić — odparłem — bo jesteś mężczyzna , a nade wszystko masz pieniądze … Tymczasem ona , biedaczka , skutkiem tej awantury już dziś straciła wszystkie lekcje , a raczej sama się ich wyrzekła . Z czego więc będzie żyć ? …
— Dobrze … dobrze … — odparł Wokulski nie zdając sobie sprawy z tego , co mówi pan Ignacy . Właśnie w tej chwili myślał o ruinach zasławskiego zamku , wśród których pierwszy raz zobaczył łzy w oczach panny Izabeli .
Już zrozumiał , że nie należy do siebie , że wszystkie jego myśli , uczucia i pragnienia , wszystkie zamiary i nadzieje przykute są do tej jednej kobiety . Gdyby ona umarła , nie potrzebowałby się zabijać ; jego dusza sama odleciałaby za nią jak ptak , który tylko chwilę odpoczywa na gałęzi . Zresztą nawet nie mówił z nią o miłości , jak nie mówi się o ciężarze ciała albo o powietrzu , które człowieka napełnia i ze wszystkich stron otacza . Jeżeli w ciągu dnia wypadło mu pomyśleć o czym innym niż o niej , wstrząsał się ze zdumienia jak człowiek , który cudem znalazłby się w nie znanej sobie okolicy .
— Ja o Wokulskim ? … Nic o nim nie sądzę , wyjąwszy chyba to , że szuka rozgłosu i stosunków .
— Pani prosi ! … pani chora ! …
— A gdybym ja miał w życiu wypadek taki , jak ów jegomość z chustką ? — spytał Wokulski .
— Co tam droga , moja mamo . Kto wie , czy kiedykolwiek będę mogła sprawić jej tyle szczęścia , ile dziś jedną lalką — odpowiedziała pani Stawska .
Drugi pomocnik dyrektora ukazał się tylko na chwilę . Spojrzał , zniknął i z korytarza zawołał :
— Nie wykręcaj się ! — zawołał pan Leon . — Chrystus zginął nawet za swoich katów … Ale między wami nie ma ducha … Duch w was gnije … Posłuchaj zaś , co mówi Tyrteusz : „ O Sparto , ruń ! nim pomnik twej wielkości , naddziadów grób , meseński skruszy młot i na żer psom rozrzuci święte kości , i przodków cień odegna od twych wrót … Ty , ludu , nim wróg w pętach cię powlecze , ojców twych broń na progach domów złam i w przepaść rzuć … Niech nie wie świat , że miecze były wśród was , lecz serca zbrakło wam ! … ” Serca ! … — powtórzył pan Leon .
— Ehe … doprawdy …
— Czym ja mogę zasłużyć na łaskę pani ? — spytał biorąc ją za rękę . — Chyba litość … Nie , nie litość . Jest to uczucie równie przykre dla ofiarowującego , jak i dla przyjmującego . Litości nie chcę . Ale niech pani tylko pomyśli , co ja pocznę , tak długo nie widząc pani ? Prawda , że i dziś widujemy się bardzo rzadko ; pani nawet nie wie , jak wlecze się czas tym , którzy czekają … Ale dopóki mieszka pani w Warszawie , mówię sobie : zobaczę ją pojutrze … jutro … Zresztą mogę zobaczyć każdej chwili , jeżeli nie panią , to przynajmniej ojca , Mikołaja , a choćby ten dom …
— Dobrze , ale za co ?
W chwilę później wstydziła się swego szaleństwa , lecz zarazem czuła to gorzkie zadowolenie znane ludziom , którzy usłuchają w ważnej sprawie głosu instynktu .
Twarz jej oblał lekki rumieniec i umilkła .
— Wolałabym nie żyć … — rzekła mi na powitanie .
— Ja proponuję panu przyjaźń .
Wyraziste oczy panny Florentyny zrobiły się bardzo dużymi .
— A tak . Nawet przypomina kolej żelazną .
— Do usług pani …
— Będziecie bardzo szczęśliwi , a przynajmniej … ty — rzekła pohamowawszy westchnienie . — Chociaż …
„ Oto — szeptał mu gdzieś w głębi mózgu — oto jak mści się natura za pogwałcenie jej praw . Za młodu lekceważyłeś serce , drwiłeś z miłości , sprzedałeś się na męża starej kobiecie , a teraz masz ! … Przez długie lata oszczędzany kapitał uczuć zwraca ci się dziś z procentem … ”
— Albo kto się tak dziś czesze ? …
— Nie . Im jestem winien ze dwa tysiące , może trochę więcej … Ale , powiadam ci , panie Stanisławie ( bo to cała awantura ! ) , ktoś w marcu wykupił moje dawniejsze weksle . Kto ? nie wiem ; jednakże , na wszelki wypadek , chcę być przygotowany .
Nieraz przebiegając myślą oglądane przedmioty : od pałacu wystawy , mającego dwie wiorsty w obwodzie , do perły w koronie Burbonów , nie większej od ziarna grochu , pytał : czego ja chcę ? … I okazywało się , że nie chciał niczego . Nic nie przykuwało jego uwagi , nie przyśpieszało bicia serca , nie pobudzało go do czynów . Gdyby za cenę pieszej podróży od cmentarza Montmartre do cmentarza Montparnasse ofiarowano mu cały Paryż pod warunkiem , żeby go to zajęło i rozgrzało , nie przeszedłby tych pięciu wiorst . Przechodził zaś ich dziesiątki dziennie dlatego tylko , ażeby zagłuszyć wspomnienia .
„ Teraz już wiem , przez kogo jestem tak zaczarowany … ”
Powoli pan Tomasz zupełnie odzyskał siły . Obfity pot wystąpił mu na czoło , głos wzmocnił się i tylko sieć czerwonych żyłek na oczach świadczyła jeszcze o minionym ataku . Przeszedł się nawet po pokoju , przeciągnął się i zaczął :
— Tymczasem przeprowadzam mój program .
Zamiast nich począł wpływać mu do serca żal strugą tak cienką jak łzy , a palącą jak ogień wieczny …
Powiedziała to takim tonem , że Wokulski stracił władzę nad sobą , już nie wiadomo po raz który w tym roku .
W tej chwili koń jego wyrzucił głową i zarżał ; odpowiedziało mu w głębi lasu inne rżenie i tętent . Niebawem na końcu ścieżki pokazała się amazonka , w której Wokulski poznał panią Wąsowską .
— Chcę być w Paryżu na wystawie .
Ochocki powtórzył , bystro przypatrując się swemu towarzyszowi .
— O czwartej przyjdą do mnie fabrykanci amerykańscy i francuscy . Możesz zejść ? — spytał Suzin .
Wyznaję , że choć jestem tylko subiektem , zadziwiła mnie ta dobroczynność z cudzej kieszeni . Stach uczuł to jeszcze mocniej , bo odpowiedział twardym tonem :
— To będzie zależało od metody odwetu — odpowiedziała panna Izabela i znowu zarumieniła się .
— Więc mów za mną : Zdrowaś Maria …
Spojrzała na niego zalękniona .
— Czym można panom służyć ? — odezwała się nagle , zbliżywszy się do nich , panna Izabela .
Pierwszy zobaczył go pan Tomasz .
— Baron postara się w jak najkrótszym czasie … — mruczał Maruszewicz .
— Opowiedzcie historię o tej krwi …
W sieni domu , w którym mieszkała , był kramik antykwariusza . Wokulski rozmawiając ze szwajcarem mimo woli rzucił okiem na książki i z radosnym zdziwieniem spostrzegł egzemplarz poezji Mickiewicza , tej edycji , którą czytał jeszcze jako subiekt Hopfera . Na widok wytartych okładek i spłowiałego papieru cała młodość stanęła mu przed oczyma .
Wokulski ocknął się i rozejrzał . Był już niedaleko Wisły , obok drewnianych spichrzów , a przejeżdżające furmanki zasypywały go czarnym pyłem . Szybko zwrócił się ku miastu i począł rozważać samego siebie .
„ Aha ! — mówił — list mojej magdalenki i jej opiekunek , stronica sześćset trzy … ”
W wigilię ceremonii wpadł do naszego magazynu jakiś jegomość przysadkowaty , spocony , o którym nie mógłbym powiedzieć , czy kołnierzyki walały mu szyję , czy też działo się na odwrót . Z wytartej surduciny wydobył gruby notes , włożył na nos zatłuszczone binokle i — począł chodzić po pokojach z taką miną , że mnie po prostu wzięła trwoga .
— Jaśnie pani — rzekł — jest teraz w spiżarni . Może panowie pozwolą do siebie .
— Jestem Maruszewicz — rzekł zniszczony młody człowiek z miłym uśmiechem . — Wybaczy pan , że prezentuję się tak obcesowo i w dodatku przy pierwszej znajomości będę miał prośbę …
— Nie mam zamiaru być wielbicielem pani .
— W takim razie trzeba płacić siedemset rubli …
Najpierw przybiegł szewc , ten z trzeciego piętra w tylnej oficynie , płacząc , że nowa właścicielka podwyższyła mu komorne o trzydzieści rubli na rok . Gdym mu zaś w ciągu pół godziny wytłomaczył , że nas to nic nie obchodzi , otarł oczy , zmarszczył się i pożegnał mnie słowami :
Znowu zostali we dwu .
Jak cień tym dłuższy , gdy padnie z daleka ,
— Gdzie jada ? … Nie wiem nawet , czy w ogóle jada . A gdzie mieszka ? … Nigdzie .
Więc choć deszcz ze śniegiem bije w zakratowane okna , choć pada tak gęsto , że w pokoju jest mrok , pan Ignacy ma wiosenny humor . Wydobywa spod łóżka gitarę , dostraja ją i wziąwszy kilka akordów , zaczyna śpiewać przez nos pieśń bardzo romantyczną :
Przypomniała sobie , że na obiedzie ma być Wokulski , i mimo woli wzruszyła ramionami . Galanteryjny kupiec po Rossim , którego podziwiał cały świat , wydał jej się tak śmiesznym , że po prostu ogarnęła ją litość . Gdyby Wokulski w tej chwili znalazł się u jej nóg , ona może nawet wsunęłaby mu palce we włosy i bawiąc się nim jak wielkim psem czytałaby tę oto skargę Romea przed Laurentym :
Uderzyło go naprzód to , że Paryż jest podobny do olbrzymiego półmiska , o dziewięciu wiorstach szerokości z północy na południe i o jedynastu długości ze wschodu na zachód . Półmisek ten w stronie południowej jest pęknięty i przedzielony Sekwaną , która przecina go łukiem biegnącym od kąta południowo  wschodniego przez środek miasta i skręca do kąta południowo  zachodniego . Ośmioletnie dziecko mogłoby wyrysować taki plan .
— Ale pierwej wpiłaby mu się pani w serce i w pamięć tak , ażeby o pani nawet w grobie nie zapomniał ! … — wybuchnął Wokulski . — Piękny świat , ten wasz świat … I miłe są te kobiety , przy których , kiedy im człowiek w najlepszej wierze oddaje własną duszę , jeszcze musi spoglądać na zegarek , ażeby nie spotkał swoich poprzedników i nie przeszkadzał następcom . Pani , nawet ciasto , ażeby wyrosło , potrzebuje dłuższego czasu ; czy więc podobna wielkie uczucie wyhodować w takim pośpiechu , na takim jarmarku ? …
— Anglia także dostanie kompensatę .
Pan Deklewski , fabrykant powozów , który majątek i stanowisko zawdzięczał wytrwałej pracy w jednym fachu , tudzież radca Węgrowicz , który od dwudziestu lat był członkiem-opiekunem jednego i tego samego Towarzystwa Dobroczynności , znali S. Wokulskiego najdawniej i najgłośniej przepowiadali mu ruinę . — Na ruinie bowiem i niewypłacalności — mówił pan Deklewski — musi skończyć człowiek , który nie pilnuje się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny . — Zaś radca Węgrowicz , po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela , dodawał :
W mieszkaniu Stacha było ciemno , zatem nie siedzi w domu . Więc gdzież jest ? …
Na targ idą po żywność , do sklepów po towary , do teatru po zabawę , ale po co tutaj ? … ”
W jesieni , w roku 1870 ( właśnie wróciłem od Jasia Mincla , który już leżał w łóżku ) , siedzę sobie w moim pokoju po wieczornej herbacie , nagle ktoś puka do drzwi .
„ Que votre nom soit beni à jamais , bien qui avez voulu m 'éprouver par cette peine . ” . W miarę jak czyta , szare niebo wyjaśnia się , a przy ostatnich słowach … „ et d 'attendre en paix votre divin secours … ” , chmury pękają , ukazuje się kawałek czystego błękitu , gabinet panny Izabeli napełnia się światłem , a jej dusza spokojem . Teraz jest pewna , że modły jej zostały wysłuchane , że będzie miała najpiękniejszą toaletę i najlepszy kościół do kwesty .
— Więc pan mecenas opuszcza mnie ? — wykrzykuje baronowa .
— Toteż nie będziesz lekarzem , tylko sekundantem .
— Odmroził je na Syberii — wtrąciła panna Florentyna z akcentem .
— Oho ! … z pięćdziesiąt rubli . Nie wiem nawet , skąd się wziął , bo za wszystko płacę podwójnie . Ale jest … U nas tak zawsze . A jeszcze jak usłyszą , że tamten pan ma pieniądze , to powiedzą , że ich okradłam , i narachują , ile im się podoba .
— Dlaczegóż to , ojcze ? …
„ Przyciąganie — przywiązanie , toż to w gruncie jedno i to samo : siła tak wielka , że wszystko za sobą porywa , a tak płodna , że tryska z niej wszelkie życie . Pozbawmy ziemię jej przywiązania do słońca , a odleci gdzieś w przestrzeń i za parę lat stanie się bryłą lodu . Wtrąćmy jakąś tułaczą gwiazdę w sferę słonecznego systemu , a kto wie , czy i na niej nie rozbudzi się życie ? Dlaczego więc baron ma wyłamywać się spod prawa przywiązania , które przenika całą naturę ? I czy pomiędzy nim a jego panną Eweliną jest większa przepaść aniżeli między ziemią i słońcem ? Co się tu dziwić szaleństwom ludzi , jeżeli w ten sam sposób szaleją światy … ”
Jedyny pokój ( mówi pani Stawska ) , w którym baronowa cały dzień spędza , jest pokoik jej zmarłej córeczki . Ma to być bardzo smutny i dziwaczny zakątek , wszystko w nim bowiem zostało jak za życia nieboszczki . Jest więc łóżeczko , na którym co kilka dni zmienia się pościel , szafka z ubraniem , które równie często trzepie się i czyści w salonie , bo na dziedziniec nie pozwoliłaby baronowa wynieść tych świętych pamiątek . Jest mały stolik z książkami i z kajetem otwartym na tej stronie , na której biedne dziecko pisało ostatni raz : „ Najświętsza Panno form … ” I nareszcie jest półka , pełna lalek małych i dużych , ich łóżeczek i ich garderoby .
— Ależ proszę pana — zawołał — cóż znowu ! … Tym bardziej że ze stanowczą propozycją przyjdzie do panów adwokat baronowej . Zresztą nie o mnie chodzi … To , co mam , zupełnie mi wystarcza … Ale znam pewną ubogą rodzinę , której na moją rekomendację panowie zechcecie coś …
„ Zdaje mi się , że umrę u jej nóg … — mówił sobie . — No i co z tego ? … Umrę patrząc na nią i może przez całą wieczność będę ją widział . Któż wie , czy życie przyszłe nie zamyka się w ostatnim uczuciu człowieka ? … ”
— Niech pan da ryżu …
Co postanowić ? … jakie przyjąć konsekwencje ? … o tym nie wspomniała hrabina .
Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje , rozmawiając o niedawnej zabawie w Dolinie Szwajcarskiej na cel dobroczynny , o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża . Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża .
Przechodniu , gdy w tę stronę zwrócisz swoje oko ,
— To proste — odparł Geist . — O zabiciu się myśli wariat , łajdak albo człowiek dużej wartości , któremu za ciasno na świecie .
— Jak to — pytam — więc mnie już przenieśli ? …
Ale wnet odpędził to nieusprawiedliwione podejrzenie . Rossi bowiem grał znakomicie i klaskali mu wszyscy z równym zapałem . Najmocniej jednak pan Pifke , jowialny fabrykant pierników , który stosownie do umowy po trzecim akcie z wielkim hałasem podał Rossiemu album .
I powiedziawszy to pan Tomasz zaczął mrugać powiekami , z których znowu spadło mu kilka łez .
Prezesowa wpadła w zamyślenie i kiwając głową szepnęła :
— Romantyk ! … romantyk ! … — powtarzał adwokat z uśmiechem .
— Nie , pani . Zaproponuję , ażebyśmy wracali do domu .
Pani baronowa solennie upewniła adwokata , że jej małżonek , baron , pomimo całej przewrotności i udręczeń , jakie jej zadał , żadnych funduszów nie posiada . W tym miejscu dostała spazmów , co skłoniło adwokata do szybkiego odwrotu . Gdy zaś kapłan sprawiedliwości opuścił jej mieszkanie , nader szybko powróciła do zdrowia i zawoławszy Marianny rzekła do niej niezwykle spokojnym głosem :
Wokulski pochylił się nad kanapą i zaczął bawić się z Irem .
Mimo woli porównywał drobny wzrost stojących pod kościołem pobożnych z olbrzymimi rozmiarami świętego budynku i przyszła mu myśl szczególna . Że jak kiedyś na ziemi pracowały potężne siły dźwigając z płaskiego lądu łańcuchy gór , tak kiedyś w ludzkości istniała inna niezmierna siła , która wydźwignęła tego rodzaju budowle . Patrząc na podobne gmachy można by sądzić , że w głębi naszej planety mieszkali olbrzymowie , którzy wydzierając się gdzieś w górę , podważali skorupę ziemską i zostawiali ślady tych ruchów w formie imponujących jaskiń .
— I czy nigdy nie przyszło ci na myśl — mówiłem coraz śmielej — że możesz być nie tylko wyzyskiwany i oszukiwany , ale jeszcze wyśmiewany i lekceważony ? … Powiedz , nigdyś o tym nie pomyślał ? … Wszystko jest możliwe na świecie , a w takim wypadku należy się zabezpieczyć , jeżeli nie od zawodu , to przynajmniej od śmieszności .
— Tak , panie , ja kupiłem pański dom . Ale przed upływem pół roku mogę go panu odstąpić na korzystnych warunkach .
— Wierz mi , Belu , że urodzenie jest najmniejszą zasługą tych , którzy się rodzą . A co do czystości krwi … Ach , Boże ! wielkie to szczęście , że nie bardzo zajmujemy się sprawdzaniem tych rzeczy . Powiadam ci , że o czyimś urodzeniu nie warto rozmawiać z ludźmi starymi jak ja . Tacy bowiem zwykle pamiętają dziadów i ojców i nieraz dziwią się : dlaczego wnuk jest podobny do kamerdynera , a nie do ojca . No , wiele się tłomaczy zapatrzeniem .
— Jutro przekonam pana , żem nie filut ani wariat — odpowiedział Geist . — Pokażę ci coś , co widziało zaledwie sześciu albo siedmiu ludzi , którzy … już nie żyją … O , gdyby oni żyli ! … — westchnął .
Figlarna kobiecinka , pomimo swoich trzydziestu pięciu lat ! … Ledwie jednego męża odwiozła na Powązki , a już ( dałbym sobie rękę uciąć ) sama przejechałaby się drugi raz za mąż , naturalnie za Wokulskiego . Nie zliczyłbym , dalibóg , ile tych bab ugania się za Wokulskim ( czy też za jego krociami ? ) .
— Znaleziono by metal lżejszy od powietrza — spokojnie odparł Geist .
Od tych rozmyślań przybył pannie Izabeli na twarz nowy wyraz — łagodnego smutku , który ją robił jeszcze piękniejszą . Mówiono , że już zupełnie dojrzała .
— W tej chwili może przejść … ja nawet do niej nie zajrzę — odparł Żyd machając ręką .
Nie ma doktora ani jego mieszkania i nawet ich od dziesięciu miesięcy nie widział . Tu jest błotnista ulica Radna , tam Browarna . Na górze spoza nagich drzew wyglądają żółte gmachy uniwersyteckie ; na dole parterowe domki , puste place i parkany , a niżej — Wisła .
Hrabinie wystąpił na czoło rumieniec i gęsty pot . Zlękła się słów siostrzenicy przypuszczając , że Wokulski rozumie po angielsku .
Ochocki wziął koszyk i rzucił go na bryczkę .
— Jestem pewna — odparła wzruszając ramionami . — Niech pani wreszcie spojrzy na niego . Maniery bardzo złe , ale cóż to za fizjognomia , jaka duma ! … Szlachetnej rasy nie ukryje się nawet pod łachmanami .
I to wszystko miałoby runąć , umrzeć albo rozpierzchnąć się ! … Rycerska młodzież , która śpiewa z takim uczuciem , tańczy z wdziękiem , pojedynkuje się z uśmiechem albo skacze na środku jeziora w wodę za zgubionym kwiatkiem ? … Mają zginąć te ukochane przyjaciółki , które okrywały ją tyloma pieszczotami albo siedząc u jej nóg opowiadały jej tyle drobnych tajemnic , albo oddalone od niej pisywały takie długie , bardzo długie listy , w których tkliwe uczucia mieszały się z nader wątpliwą ortografią ?
— Dałbym dziesięć rubli , żeby Wokulski wygrał … Utarłby nosa hrabiom …
Jednej Wielkanocy ( dziadusia jeszcze wtedy nie było na świecie ) przyszedł tu do zamku młody kowal z Zasławia . Stanął nad potokiem i myśli : „ Nie mogłyby się to mnie pokazać skarby ? … Zaraz bym wlazł do nich , choćby przez najciaśniejszą dziurę , naładowałbym kieszenie i już nie potrzebowałbym dymać miechem . ” Ledwie tak pomyślał , aż naraz — usuwa się kamień , a mój ci kowal widzi wory pieniędzy , misy ze szczerego złota i tyle drogiej odzieży jak na jarmarku …
— Mam nadzieję — ciągnął pan Tomasz — że zostanie mi z niego pięćdziesiąt , a choćby czterdzieści tysięcy rubli …
— A kobieta , panie Palmieri , może zamagnetyzować człowieka ?
Służący podszedł do stołu przy drzwiach .
— Myślałam , że już mnie pan nigdy nie wybierze …
— Zresztą — zakończyłem — bliższych informacyj o komornem udzieli ci twój rządca , pan Wirski , po którego zaraz poszlę stróża …
W ciągu następnego kwadransa zjawił się i Węgiełek , chłopak dwudziestokilkoletni , z fizjognomią wesołą i inteligentną . Dowiedziawszy się od księżego sługi , że można coś zarobić , ubrał się w szaraczkowy surdut z krótkim stanem i połami do ziemi i obficie wytarł sobie włosy słoniną .
— A co , byłem pewny , że pan przyjdziesz pierwszy . Dzień dobry — rzekł pan Ignacy . — Paweł ! gaś światło i otwieraj sklep .
— On dla pana jest z wielkim uwielbieniem … Mówi , że pierwszy raz spotkał człowieka tak miłego w rozmowie …
— A ot winda — mówi Suzin . — Ja mam tu dwa mieszkania . Jedno na pierwszym piętrze za sto franków dziennie , drugie na trzecim za dziesięć franków . I dla ciebie wziąłem za dziesięć franków . Trudna rada — wystawa ! …
— Siądź , proszę cię — rzekła prezesowa wskazując mu krzesło obok . — Stanisław ci na imię , tak ? … A , z którychże to Wokulskich ? …
— Ale … Przypatrz się pan temu gniademu …
Obejrzawszy się , czy ma krawat na szyi , a zegarek i portmonetkę w kieszeniach , pan Ignacy wydobywał ze stolika wielki klucz i trochę zgarbiony , uroczyście otwierał tylne drzwi sklepu obite żelazną blachą . Wchodzili tam obaj ze służącym , zapalali parę płomyków gazu i podczas gdy służący zamiatał podłogę , pan Ignacy odczytywał przez binokle ze swego notatnika rozkład zajęć na dzień dzisiejszy .
— Trochę zmęczyłem się — odparł głucho Wokulski . — Może byśmy siedli , choćby o ! tu …
— Taki duży paciorek ? … a ja taka malutka …
— Spodziewam się , że nie na kupiecki sposób ! … — odparł dumnie baron .
Przez dwa następne dnie padał deszcz i goście zasławscy nie opuszczali pałacu . Ochocki wziął się do książek i prawie nie pokazywał się , panna Ewelina chorowała na migrenę , panny Izabela i Felicja czytały francuskie ilustracje , a reszta towarzystwa , pod przewodnictwem prezesowej , zasiadła do wista .
— Siadajże , panie Stanisławie … Może papierosa ? … Proszę cię … Cóż tam słychać ? … Czytałem właśnie Supińskiego : tęga głowa ! … Tak , narody nie umiejące pracować i oszczędzać zniknąć muszą z powierzchni ziemi … Tylko oszczędność i praca ! … Pomimo to nasi wspólnicy zaczynają grymasić , co ? …
— W każdego , kto da się uśpić .
— Nie ! dla mnie nie wygląda pan śmiesznie , ale jakby tu powiedzieć ? … niespodziewanie . Wyobrażałam sobie pana całkiem inaczej . Kiedy mi powiedziano , że pan jest kupcem , który w dodatku szybko zrobił majątek , pomyślałam :
— To jest plac Zgody , to obelisk z Luxor ( oryginalny , panie ! ) , za nami ogród Tuileryjski , przed nami Pola Elizejskie , a tam , na końcu … Łuk Gwiazdy …
Proszę sobie jednak wyobrazić nasze miny , kiedy przyszedł telegram donoszący … o zamachu Nobilinga w Berlinie ! … Ja myślałem , że padnę trupem , Lisiecki od tej pory zaprzestał już nieprzyzwoitych żartów na mój rachunek i co gorsze , zawsze wypytuje mnie o wiadomości polityczne …
Osmagany szyderstwem , oblany zimnym potem , dostał się nareszcie pan Ignacy do upragnionych krzeseł . Było ledwie po siódmej i widzowie dopiero zaczęli się gromadzić ; ten i ów wchodził do krzeseł w kapeluszu na głowie , loże były puste i tylko na galeriach czerniała masa ludu , a na paradyzie już wymyślano i wołano policji .
— Będzie tam mieszkać młoda szwaczka — mówił dalej Wokulski . — Niech stołuje się u was , niech jej twoja żona pierze bieliznę … Niech zobaczy : czego jej brak ? Na sprzęty i na bieliznę ja dam pieniędzy … Potem będziecie uważali , czy nie sprowadza kogo do domu …
— Mnie nie obchodzą fabrykanci , tylko konsumenci … — odpowiedział Wokulski .
— Nie pytał się , bo pan był wtedy na wojnie .
— Z wizytą i z interesem — * tek * ! … Czy wolno ? …
Olbrzymie ścieki chronią ich od chorób , szerokie ulice ułatwiają im dopływ powietrza ; Hale Centralne dostarczają żywności , tysiące fabryk — odzieży i sprzętów . Gdy paryżanin chce zobaczyć naturę , jedzie za miasto albo do „ lasku ” , gdy chce nacieszyć się sztuką , idzie do galerii Luwru , a gdy pragnie zdobyć wiedzę , ma muzea i gabinety .
Co tu dużo gadać . Uplacował się chłopak gdzieś na Starym Mieście i przez pół roku żył ze swej gotówki kupując za nią dużo książek , ale mało jedzenia . Wydawszy pieniądze począł szukać roboty , i wtedy — trafiła się rzecz dziwna . Kupcy nie dali mu roboty , gdyż był uczonym , a uczeni nie dali mu także , ponieważ był eks-subiektem . Został tedy , jak Twardowski , uczepiony między niebem a ziemią . Może rozbiłby sobie łeb gdzie pod Nowym Zjazdem , gdybym od czasu do czasu nie przyszedł mu z pomocą .
— Niech pan pisze kwit — rzekł Wokulski i wydobył pieniądze z biurka .
— To jeszcze nic …
Wokulski ściskał pięści , a pani Stawska spoglądała kolejno na wszystkich z takim łagodnym spokojem , że gdybym był rzeźbiarzem , wziąłbym ją za model do posągu oskarżonej niewinności .
— Więc dlatego , że baron trwoni pieniądze , a jego żonie podoba się mieć mój dom , ja mam tracić kilka tysięcy rubli . Z jakiej racji ?
— Istotnie jeździłem … — odparł zdziwiony Wokulski .
„ Co ja jednak wyrabiam ? … Świadomie pomagam hultajowi do zrobienia łotrostwa . Gdybym dziś umarł , pieniądze te musiałby * masie * zwrócić Krzeszowski … Nie , to Maruszewicz poszedłby do kozy … No , to go nie minie … ”
— Och ! — odpowiedział dżokej .
— Z jaką babą ? … Z panią Stawską ? … — spytałem .
— Zrobi się — odparł służący usiłując zapanować nad ziewaniem .
— Aha , rozbiegli się — odparł zachmurzony .
— Niechże pan powie , panie Yung , czy nie wygramy ? — spytał dyrektor .
— Słyszałam również — mówiła pani Wąsowska — że Wokulski oświadczył się …
Wspólna podróż trwała niespodziewanie długo , bo aż do października 1849 roku , pamiętasz , Katz , niezapomniany przyjacielu ? Pamiętasz te długie marsze na spiekocie , kiedy nieraz piliśmy wodę z kałuży ; albo ten pochód przez bagno , w którym zamoczyliśmy ładunki ; albo te noclegi w lasach i na polach , kiedy jeden drugiemu spychał głowę z tornistra i ukradkiem ściągał płaszcz służący za wspólną kołdrę ? … A pamiętasz tarte kartofle ze słoniną , które ugotowaliśmy we czterech w sekrecie przed całym oddziałem ? Tylem razy jadał od tej pory kartofle , ale żadne nie smakowały mi tak jak wówczas . Jeszcze dziś czuję ich zapach , ciepło pary buchającej z garnka i widzę ciebie , Katz , jak dla nietracenia czasu mówiłeś pacierz , jadłeś kartofle i zapalałeś fajkę u ogniska .
Nade wszystko zaś mieć dużo pieniędzy .
— Dostanie pan jutro .
— Kto wie , co gorsze : Żyd czy szlachcic — wtrącił mimochodem Klejn i podniósł brwi w sposób bardzo żałosny .
— A nie służyłże twój ojciec w wojsku ?
— Aha — zawołał jeden stołownik — widzisz , jak trudno bez schodów wyjść z piwnicy ? A tobie zachciewa się od razu skoczyć ze sklepu do uniwersytetu ! … Wyjdźże , kiedyś taki mądry …
Stary Mincel i w niedzielę bywał w sklepie . Rano modlił się , a około południa kazał mi przychodzić do siebie na pewien rodzaj lekcji .
— Na pierwszym piętrze , w pańskim salonie przyjęć . Pan Jumart jest bardzo zdolny człowiek , ale i ja może przydałbym się waszej ekscelencji , jakkolwiek nazywam się Miler . Naprawdę jednak jestem Alzatczyk i na honor , zamiast brać od pana , jeszcze płaciłbym dziesięć franków dziennie , byleśmy raz skończyli z Prusakami .
— Chcę sobie kupić paryskie rękawiczki , kilka flakonów perfum …
Szuman ścisnął go za rękę .
„ Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy . Jedni giną z niedostatku , drudzy z rozpusty . Praca odejmuje sobie od ust , ażeby karmić niedołęgów ; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków , a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi , których największą zaletą jest wczesna śmierć .
Książę , na którego prośbę Wokulski nie tylko w grudniu roku zeszłego nie chciał ofiarować pani Krzeszowskiej dziesięciu tysięcy rubli , ale nawet w styczniu i lutym roku bieżącego nie dał ani grosza na protegowanych przez niego ubogich , książę na chwilę stracił serce do Wokulskiego . Wokulski zrobił księciu przykry zawód . Książę sądził i wierzył , iż ma prawo tak sądzić , że człowiek podobny Wokulskiemu , raz posiadłszy książęcą życzliwość , powinien wyrzec się nie tylko swoich gustów i interesów , ale nawet majątku i osoby . Że powinien lubić to , co lubi książę , nienawidzieć tego , co nienawidzi książę , służyć tylko księcia celom i dogadzać tylko jego upodobaniom . Tymczasem ten parweniusz ( aczkolwiek niewątpliwie dobry szlachcic ) nie tylko nie myślał być książęcym sługą , ale nawet odważył się być samodzielnym człowiekiem ; nieraz sprzeczał się z księciem , a co gorsza , wręcz odmawiał jego żądaniom .
Grób w naszym kościele będzie cudowny . Mój poczciwy Wokulski daje fontannę , sztuczne ptaszki śpiewające , pozytywkę , która będzie grała same poważne kawałki , i mnóstwo dywanów . Hozer dostarcza kwiatów , a amatorowie urządzają koncert na organ , skrzypce , wiolonczelę i głosy . Jestem zachwycona , ale gdyby mi wśród tych cudów zabrakło ciebie , rozchorowałabym się . A więc tak ? … Ściskam cię i całuję po tysiąc razy , kochająca ciotka .
Środkiem Alei z wolna toczyły się dwa szeregi dorożek i powozów w stronę Belwederu i od Belwederu . Ktoś z jadących spostrzegł na chodniku Wokulskiego i ukłonił mu się .
— Nie do prochowni , tylko do fortecy . A  u … A  u … — dodał pan Raczek i rzucił czapkę na stół .
Na dziedzińcu awantura . Baby ( ile , że niejedna mocno interesowała się zdrowiem Patkiewicza ) zaczynają wrzeszczeć , stójkowi osłupieli , a komornik zupełnie stracił głowę .
— Pan Wokulski sam wprowadza Żydów do handlu — bryznął oponent ze stanu kupieckiego .
„ Zawsze wracam do swego ! — szepnął . — Ta myśl stała się już rodzajem monomanii … ”
— Ach , od hrabiny … — rzekł pan Tomasz spojrzawszy na adres . — Pozwolicie państwo …
— O ciociu , tego już za wiele ! … — przerwała jej panna Izabela ze śmiechem . — Jeżeli pan nie chce stracić majątku — zwróciła się do Wokulskiego — niech pan stąd ucieka . Zabieram pana w stronę Pomarańczarni , a ci państwo niech tu odpoczywają …
Rozstali się wymieniając najpiękniejsze ukłony .
— I czego ona chce od pani ?
— No , żegnam pana , panie Maruszewicz . Niech tylko panu nie przyjdzie koncept podpisać kiedy mego nazwiska , bo wówczas … Rozumie pan ?
Teraz główne drzwi otworzyły się z łoskotem i wbiegł Franc Mincel , tłuściejszy i czerwieńszy od brata .
— Więc według pana nie jest zasługą pielęgnowanie delikatniejszych uczuć i wykwintniejszych obyczajów ?
— A wiesz , doktór , co się stało ze Stachem ?
Szybko biegnąc przez ulicę , przypatrywałem się miastu , które po Paryżu wydawało mi się brudne i ciasne , a ludzie posępni . Sklep J. Mincla na Krakowskim Przedmieściu łatwo znalazłem ; ale na widok znanych miejsc i szyldów serce zaczęło mi się tak trząść , żem chwilę musiał odpocząć .
Czarowne te dźwięki budzą śpiącego na kanapie pudla , który poczyna przypatrywać się jedynym okiem swemu panu . Dźwięki te robią więcej , gdyż wywołują na podwórzu jakiś ogromny cień , który staje w zakratowanym oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza izby , czym zwraca na siebie uwagę pana Ignacego .
— Ja myślę — odparł bez wahania — że wklepałeś się w jakąś grubą awanturę … z której nie wyjdziesz cały … Chyba że cofniesz się w porę , na co zresztą masz dosyć rozumu .
— Spódnica , co ? … Nawet koguty biją się tylko …
„ Szorstki człowiek … interesowny … egoista ! … ” — myślał książę — ale coraz mocniej dziwił się zuchwalstwu dorobkiewicza .
W każdym razie bardzo podobało mu się zdanie , że Ochocki będzie miał nieśmiertelną sławę , a on — żywą pannę Izabelę . Serce napełniła mu otucha . Żartował z siebie , lecz mimo to czuł , że jakoś więcej ma spokoju i odwagi .
— Miałby jakiś nowy sposób postępowania , mówiłby mi nowe rzeczy , czasami rozgniewałby mnie do łez , potem sam śmiertelnie obraziłby się na mnie , a potem — naturalnie musiałby przepraszać . O , ten zakochałby się we mnie do szaleństwa ! Wpiłabym mu się tak w serce i pamięć , że nawet w grobie nie zapomniałby o mnie … No , taką miłość rozumiem .
Przetarłem oczy . Ależ to żywy Machalski , kiper od Hopfera ! … Byliśmy razem na Węgrzech , później tu , w Warszawie ; ale od piętnastu lat nie widzieliśmy się , gdyż on mieszka w Galicji i ciągle jest kiprem .
„ Muszą zdrowe plotki krążyć o mnie ! … ” — pomyślał patrząc na stertę papierów .
— Znajomość nasza — mówiłem skarciwszy go wzrokiem — jest wprawdzie niedługa . Pozwolą panie jednak , ażebym nie tylko ja , ile pan Wokulski użył swoich wpływów do odszukania małżonka pani …
Wokulski po jego odejściu nawet nie pomyślał o młodych i nie wymagających baletniczkach ; zajmowało go wielkiej doniosłości pytanie , które streścił w dwu wyrazach , frak czy surdut ?
— A , a ! … To dobrze … — mówiła baronowa , powoli wchodząc do salonu i nie prosząc nas , żebyśmy usiedli . Rysopis tej damy : czarna suknia , żółtawa twarz , sinawe usta , zaczerwienione z płaczu oczy i włosy gładko uczesane . Skrzyżowała ręce na piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła :
III . Widziadło
— Otworzyć drzwi , obie połowy ! … — odparł jegomość z walizką . — Rzeczy pana barona i moje …
— Szanowny pan Wokulski — zabrał głos adwokat — z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić : czy sprowadzanie owych tkanin aż z tak daleka nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom ?
— W tej chwili , to znaczy ? …
„ Wyjdę z niego chyba do pracowni Geista ” — pomyślał czując , że już wpadło mu w serce pierwsze ziarno pogardy .
Pan Łęcki wziął go pod rękę i w sposób bardzo uroczysty wprowadził do pierwszego salonu , gdzie byli sami mężczyźni .
Zostaliśmy nareszcie w kółku familijnym , ale salonik był już tak nasycony kopciem i smutkiem , że ja sam straciłem wszelką energię . Biadającym głosem poprosiłem panią Stawską , ażeby mi było wolno otworzyć lufcik , i tonem mimowolnego wyrzutu poradziłem jej , ażeby przynajmniej od tej pory zasłaniała rolety w oknach .
— Ach , w takim razie przepraszam … To może być pod innym numerem … — mówił gość cofając się i kłaniając .
— Prawda , że nigdy nie interesowały mnie gwiazdy — szepnął pan Ignacy .
„ Gdybym między tymi tłumami mógł zgubić samego siebie … ” — szepnął .
— Otóż Wokulski był wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia parę lat .
„ Widać już zdrów — myślał . — Nie wypada jednak od razu pytać o jego długi . Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą ; potem spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie . Nie mogę być obojętnym dla człowieka , który przeprosił pannę Izabelę … ”
— Jak to , nie zbieracie państwo rydzów ? — dziwiła się panna Felicja . — Cudowne rydze ; jest ich takie mnóstwo , że nam nie wystarczy koszyków i będziemy chyba musiały sypać je do bryczki . Dać ci , Belu , koszyk ? …
„ … Owszem , ile tylko razy pan zechce … ” — mówiła rumieniąc się pani Stawska .
W początkach roku 1861 Stach podziękował Hopferowi za miejsce . Zamieszkał u mnie ( w tym pokoiku z zakratowanym oknem i zielonymi firankami ) , rzucił handel , a natomiast począł chodzić na akademickie wykłady jako wolny słuchacz .
— Coś zachwycającego , coś oryginalnego ! … — powiadam pani — mówił . — Kolacja , rozumie się , jak zwykle : ostrygi , homary , ryby , zwierzyna , ale na zakończenie , dla amatorów , wie pani co ? … Kasza ! … Prawdziwa kasza … jakaż to ? …
Poruszał się swobodnie , był trzeźwy , myślał jasno i szybko , tylko nic go nie obchodziło ; ani kto z nim jedzie , ani którędy jedzie , ani dokąd jedzie . Apatia ta rosła w miarę oddalania się od Warszawy . Za Pruszkowem prawie ucieszyły go krople deszczu , przez otwarte okno padające do wnętrza wagonu ; później nieco ożywiła go gwałtowna burza za Grodziskiem ; miał nawet pragnienie , ażeby go piorun zabił . Ale gdy burza przeszła , wpadł znowu w obojętność i nie interesował się niczym ; nawet tym , że jego sąsiad z prawej strony spał mu na ramieniu , a sąsiad z przeciwka zdjął kamasze i oparł mu na kolanach nogi , w czystych zresztą skarpetkach .
— Zła , boś ją sama panna zepsuła . Im tylko pozwolić , to by zaraz człowiekowi kołki na łbie ciosali … Z baronem będziesz panna miała lżej , bo to koneser … Ale ubrać się panna musisz inaczej , nie tak po tercjarsku . My nie lubimy zakonnic .
Wokulski milczał .
Obu paniom łzy nabiegły do oczu : matce z gniewu , a córce … Czy ja wiem ? … Może z żalu za złamanym życiem .
— Myślę , że kuzynka nie potrzebuje się pytać — odpowiedział z uśmiechem młody człowiek . — To zależy — od hojności mojej babki …
— O , nie , nie ta … Tamta miała popielatą sukienkę i czarne buciki , a ta ma brązowe buciki ! …
— Tak dlaczegóż pan Maruszewicz powiedział to pani Krzeszowskiej ?
Podał mu drugi sześcian tej samej wielkości , również stalowy , pytając :
— Gdzie ? — krzyknęła ciotka .
— Zawsze mówisz rozsądnie — odpowiedziała mu prezesowa głaszcząc źrebaka , który kładł głowę na jej ramieniu , a później biegł za nią tak , że parobcy musieli go zawracać do stajni .
— A mąż ?
Przez cztery dni zdawało mi się , że siedzę w przenośnej bożnicy . Na każdym popasie jakiś pasażer ubywał , inny zajmował jego miejsce . Pod Lublinem zsunęła mi się na plecy ciężka paka ; istny cud , żem nie stracił życia . Pod Kurowem staliśmy parę godzin na szosie , gdyż zginął czyjś kufer , po który furman jeździł konno do karczmy . Przez całą wreszcie drogę czułem , że leżąca na moich nogach pierzyna jest gęściej zaludniona od Belgii .
„ Cóż to za okrucieństwo losów ! — myślał z goryczą . — Dwom ludziom dano prawie te same aspiracje , tylko jeden urodził się o osiemnaście lat wcześniej , drugi później ; jeden w nędzy , drugi w dostatku ; jeden nie mógł wdrapać się na pierwsze piętro wiedzy , drugi lekkim krokiem przeszedł dwa piętra … Jego nie zepchną z drogi burze polityczne , tak jak mnie ; jemu nie przeszkodzi miłość , którą traktuje jak zabawkę ; podczas gdy dla mnie , który sześć lat spędziłem na pustyni , uczucie to jest niebem i zbawieniem … Więcej nawet ! … No i on triumfuje nade mną na każdym polu , choć przecież ja mam te same uczucia , tę samą świadomość położenia , a pracę z pewnością większą … ”
— Czy i ty miałabyś chęć jechać z panem Julianem ?
Wędrówka na oślep w niezmiernym mieście była jedyną rzeczą mającą dla niego jakiś gorzki powab .
„ Przestroga dla mnie … ” — szepnął Wokulski ocierając pot z czoła .
Ledwie otworzył drzwi , już znalazł się służący z frazesem :
— Już siódma ? … Jak ten czas leci , jak ten czas leci …
— Nieszczęście … ruina ! … — odparł pan Tomasz z trudnością zdejmując kapelusz . — Straciłem trzydzieści tysięcy rubli …
— Jest w pańskim mieszkaniu i pisze tam rachunki dla Suzina . Zobaczysz pan , co stracicie przez ten figiel .
— Właśnie , że nie pójdę spać … Pójdę do moich przyjaciół … Gdzie oni są ? … Oni by sobie z Żabcią prędzej poradzili … Nie grałaby im po nosie jak staremu … Gdzie moi przyjaciele ? — zaczął wrzeszczeć .
Wypił , zaczął znowu chodzić po pokoju i mówić przyciszonym głosem :
I piękniem trafił ! … Gdyż jak moja staruszka nie wrzaśnie :
— On tu jest u nas ze cztery lata . Do sklepu albo do piwnicy nie bardzo … Ale mechanik ! … Zbudował taką maszynę , co pompuje wodę z dołu do góry , a z góry wylewa ją na koło , które właśnie porusza pompę . Taka maszyna może obracać się i pompować do końca świata ; ale coś się w niej skrzywiło , więc ruszała się tylko kwadrans . Stała tam na górze , w pokoju jadalnym , i Hopferowi zwabiała gości ; ale od pół roku coś w niej pękło .
— Przepraszam pana … może ja co złego powiedziałem ? … Ale u nas , panie , to tacy panowie nie bywają … Podobno bywali dawnymi czasy … Nawet ojciec nieboszczyk gadał , że sam widział takiego pana , co wziął z Zasławia sierotę i zrobił z niej wielką panią , a jegomości zostawił tyle pieniędzy , że z nich wybudowali nową dzwonnicę …
— Cóż to za kobieta , panie Wirski ? — spytałem . — To niezwykła kobieta , panie …
Pewnego dnia , w pierwszej połowie czerwca , pani Meliton dała znać Wokulskiemu , że jutro w południe panna Izabela będzie na spacerze z hrabiną i — z prezesową . Drobny ten wypadek mógł mieć pierwszorzędne znaczenie .
— Wariat ! wariat ! … Awanturnik ! … Józiu , przynieś no jeszcze piwa . A która to butelka ?
— Właśnie przyjdzie , on i … inni …
— Chodź pan — odpowiedział rządca zrywając się z obdartego fotelu . — Chodź pan , pokażę panu najosobliwszych …
Na drugi dzień do południa ojciec , ona i panna Florentyna byli pewni , że Wokulski pogodzi się z baronem i że nawet inaczej nie wypada mu postąpić . Dopiero po południu pan Tomasz wyszedł na miasto i wrócił na obiad bardzo zakłopotany .
— Owszem . I cóż dalej ? — badała pani Wąsowską nie bez cienia niecierpliwości .
— Osiemdziesiąt osiem i sto rubli — mówi mizerny Żydek .
Zdawało jej się , że ziemia drży jej pod nogami , i pod wpływem nieokreślonych obaw , jakie ją wówczas ogarnęły , panna Izabela odezwała się do prezesowej o Wokulskim dosyć życzliwie . Kto wie nawet , czy nie powiedziała tych słów :
— Niech się pan uspokoi — rzekł Wokulski . — Ile mi pan da gotówką ?
Pani baronowa zaczęła się niepokoić .
„ Za rok ? … — powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy . Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? … ”
Pan Łęcki w pantoflach i płóciennym szlafroku leżał na kanapie i czytał „ Kuriera ” . Bardzo czule przywitał się z córką , a gdy usiadła , uważnie przypatrzył się jej i rzekł :
W każdym innym razie podobny wypadek zatrułby mi humor na całą dobę . Ale dziś ani myślałem o zniknięciu naszej firmy i zastąpieniu jej szyldem żydowskim . Co mi tam sklep ! byle Stach był szczęśliwy , a przynajmniej wydobył się ze swych zgryzot . Muszę go ożenić , żeby pioruny biły ! …
Rzecki ukłonił się nie wstając z krzesła . Hrabia wziął arkusz papieru i wśród ogólnego milczenia przygotował protokół , który Szuman natychmiast przepisał . Oba dokumenty poświadczono i niespełna w trzy kwadranse interes był gotowy . Świadkowie Wokulskiego pożegnali gospodarza i jego towarzysza , który znowu zatopił się w rozpatrywaniu obłoków .
— Żegnam panią hrabinę i dziękuję za zaszczyt , jaki mi pani raczyła wyrządzić ! … — mówił Wokulski całując gospodynię w rękę .
— Najmocniej przepraszam — rzekł usiłując utrzymać binokle na nosie — ale jako stały gość pański , ośmielę się w zaufaniu zapytać : co mówiła dama , która wyszła przed chwilą ? … Bardzo przepraszam za moją śmiałość , ale w zaufaniu …
— Ja mu powiedziałam niechcący … — tłumaczyła się zarumieniona panna Izabela .
Nigdy zaś nie zapomnę radości , jakiej doznałem usłyszawszy , że mam jechać do Zamościa . Właściwie , tom nawet nie bardzo jechał ; raczej szedłem , ale z jakąż uciechą !
„ Więc ona lubi Ochockiego ( bo któż by go nie lubił ? ) , ale za niego nie wyjdzie ! … ”
— Jestem pierwszy z nich — odezwał się Starski — jeżeli chodzi o zjedzenie …
— Niech mnie kaczki zdepczą — mówił ubogi eks-obywatel — że to są najpiękniejsze chwile w życiu . Jesteś młody , wesół , zdrów , nie masz na karku żony i dzieci , pijesz i śpiewasz , i co chwilę spoglądasz na jakąś ciemną ścianę , za którą ukrywa się nasze jutro … Hej ! — wołasz — lejcie mi wina bo nie wiem , co jest za tą ciemną ścianą … Hej ! … wina . Nawet pocałunków … panie Rzecki — szepnął nachylając się rządca .
Wyciągnęła rękę , której Wokulski ledwo śmiał dotknąć .
„ Nie myśl , panie Stanisławie — kończyła — że zapraszam cię z powodu twoich świeżych awansów , dla pochwalenia się znajomością z tobą . Tak czasem bywa , ale nie u mnie . Chcę tylko , ażebyś odpoczął po swych ciężkich trudach , a może i rozerwał się w moim domu , gdzie oprócz gospodyni , starej nudziarki , znajdziesz jeszcze towarzystwo młodych i ładnych kobiet . ”
— Tak jest , bardzo ! — zawołała z mocą staruszka . — Kochałam jego stryja , przez całe życie byłam nieszczęśliwa dlatego tylko , że oderwano mnie od niego , i to z tych samych pobudek , dla których twoja ciotka usiłuje dziś lekceważyć Wokulskiego . Ale on nie da sobą pomiatać , o nie ! … — mówiła prezesowa . — Kto z takiej nędzy potrafił wydobyć się , kto bez cienia zarzutu zrobił majątek , wykształcił się tak jak on , ten może nie dbać o opinie salonów . Wiesz chyba , jaką on dziś gra rolę i po co jeździł do Paryża … Otóż zapewniam cię , że nie on do salonów , ale salony do niego przyjdą , a pierwszą będzie twoja ciotka , jeżeli zdarzy się interes . Ja znam salony lepiej niż ty , moje dziecko , i wierz mi , że one bardzo prędko znajdą się w przedpokoju Wokulskiego . To nie taki próżniak jak Starski ani marzyciel jak książę , ani półgłówek jak Krzeszowski … To człowiek czynu … Szczęśliwą będzie kobieta , którą on wybierze za żonę … Na nieszczęście , nasze panny mają więcej wymagań aniżeli doświadczenia i serca . Choć nie wszystkie … No , ale przepraszam cię , jeżeli wypowiedziałam ostrzejszy wyraz . Zaraz będzie obiad .
Panna Izabela odsunęła talerz i z niepokojem przebiegła papier oczyma . Lecz stopniowo twarz jej wypogodziła się .
Na górze , w pokoju odciętym od zgiełku i nieco przyćmionym , siedziała w fotelu prezesowa .
— Zupełnie serio . Nie chcę absolutnie żadnych układów i proszę o ostre warunki .
— Powiem ci coś — ciągnęła pani Wąsowska tonem niezwykłego u niej spokoju . — Prezesowa bardzo lubi Wokulskiego , zdaje mi się , że go bardzo dobrze zna , choć nie wiem skąd , i często rozmawiała ze mną o nim . I wiesz , co mi raz powiedziała ? …
— Drogie , kochane dziecko — mówiła łkając — że też właśnie ja muszę tak ranić ci serce ! … Słuchaj więc … Ojciec ma jeszcze długi wekslowe , jakieś parę tysięcy rubli . Otóż te długi … uważasz … te długi ktoś skupił … kilka dni temu , w końcu marca . Domyślamy się , że to zrobiła Krzeszowska …
Na stoku i w szczelinach obmierzłego wzgórza spostrzegł niby postacie ludzkie . Było tu kilku drzemiących na słońcu pijaków czy złodziei , dwie śmieciarki i jedna kochająca się para , złożona z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny , który nie miał nosa . Zdawało się , że to nie ludzie , ale widma ukrytych tutaj chorób , które odziały się w wykopane w tym miejscu szmaty . Wszystkie te indywidua zwietrzyły obcego człowieka ; nawet śpiący podnieśli głowy i z wyrazem zdziczałych psów przypatrywali się gościowi .
„ Co tu wybrać ? — myślał — jeżeli jedno jest wątpliwe , a druga niedostępna i niepewna . Bo choćbym nawet dosięgnął jej , czy ja jej kiedy uwierzę ? … czy nawet mógłbym uwierzyć ? … ”
— W każdym razie nie z tej połowy świata , do której ja przywykłam — odcięła wdówka krzywiąc się i patrząc na drogę .
Nareszcie Wokulski siadł na konia , pani Wąsowska niecierpliwie uderzyła swego szpicrózgą i wyjechali za folwark .
— A gałgany ! … a nicponie ! … a masz ! … a masz ! …
— A jeżeli ona nic nie zapisała ? …
Szuman nie odpowiedział nic , tylko spojrzał spod oka .
Przez chwilę panna Izabela stała zdumiona ; następnie pobiegła do pokoju ojca .
Dopiero około piątej po południu zbliżył się do Wokulskiego Rzecki . Oparł ręce na kantorku i rzekł półgłosem :
Żal mi się zrobiło biedaczki , więc raz , kiedyśmy z Wokulskim pili wieczorem herbatę , odezwałem się :
Zbliżali się do ruin . Wokulski rozmyślał .
Niedaleko rzeki Sawy , nie wiem którego dnia naszej wędrówki , znaleźliśmy w pustej okolicy kilka chat , gdzie nas bardzo gościnnie przyjęto . Mrok już zapadł , wściekle byliśmy znużeni , ale dobry ogień i butelka śliwowicy napędziły nam wesołych myśli .
„ Trzeba szczęścia — wzdychał — ażeby mieć pojedynek z kupczykiem . Jeżeli ja go trafię , będę jak myśliwiec , który wyszedł na niedźwiedzie , a zabił chłopu cielną krowę . Jeżeli on mnie trafi , wyjdzie na to , jak gdyby mnie zwalił batem dorożkarz . Jeżeli z obu stron pudło … Nie , mamy przecież strzelać się do krwi . Niech mnie roztratują , jeżeli nie wolałbym tego osła przeprosić , choćby w kancelarii rejenta , ubrawszy się na tę uroczystość we frak i biały krawat . Ach , podłe czasy liberalne ! … Mój ojciec kazałby takiego zucha oćwiczyć swoim psiarczykom , a ja muszę dawać mu satysfakcję , jak gdybym sam sprzedawał cynamon … Niechże już raz przyjdzie ta głupia rewolucja socjalna i wytłucze albo nas , albo liberałów … ”
— Jak to nic ? … Mamy trzydzieści tysięcy rubli , a od nich dziesięć tysięcy rubli procentu … Zacny ten Wokulski ! … Nie miałem pojęcia o podobnej szlachetności … A gdybyś wiedziała , jak on mnie dziś pielęgnował …
— A gdzie pan Jan ? — pytałem chłopca .
I pocałowała ją w koniec lakierowanego bucika .
— To jest podkopywanie naszego przemysłu — odezwał się oponent z grupy kupieckiej .
— O nie . Poproszę , ażeby mu oddano wieniec .
— Jesteś pan filozofem — mruknął Wokulski .
Vois les se poser sur les roses ;
Ale cicho … tak cicho , że Wokulski z największą uwagą musiał się przysłuchiwać jej szeptowi .
„ Romeo ! czemuż ty jesteś Romeo ? Rzuć tę nazwę albo … przysięgnij być wiernym mojej miłości , a wtedy ja wyprę się rodu Kapuletów … Zresztą — tylko twoje nazwisko jest dla mnie nieprzyjazne , boś ty w istocie dla mnie nie Monteki … O , weź inną nazwę , bo czym jest nazwa ? … To , co zwiemy różą , pod inną nazwą również by pachniało : tak i Romeo , bez nazwy Romeo , przecież by całą swą wartość zatrzymał . Więc , Romeo — rzuć twoją nazwę , a w zamian za to , co nawet nie jest cząstką ciebie , weź mnie … ach ! … całą … ”
— Przyniósł lokaj Łęckich do starego — rzekł . Może pan mu odda , bo dziś , bestia , czegoś taki zły …
Odwróciwszy kilka kartek wstecz znowu czytała :
Wokulski uśmiechnął się .
— Tylko , pani baronowo , bez żadnych pogróżek ! — odpowiada adwokat .
Ponieważ pan Ignacy nie chce być tym człowiekiem , więc spiesznie ucieka na dół , potrącając młode , piękne i eleganckie kobiety , które przypędziła tu żądza wysłuchania sławnego procesu o zabójstwo . To lepsze aniżeli teatr ; aktorzy bowiem urzędowego widowiska grają jeżeli nie lepiej , to z pewnością realniej od dramatycznych .
— Są panie ? — zapytałem grubej kucharki .
— Ale owszem ! … Zacznijże się nareszcie mną opiekować , bo dotychczas …
— Mów dalej , mów — odezwał się Wokulski spostrzegłszy , że Węgiełek waha się .
Gra artystów z początku nie obchodziła go , oglądał się więc po sali i przede wszystkim spostrzegł Wokulskiego . Siedział on w czwartym rzędzie i wpatrywał się bynajmniej nie w Rossiego , ale w lożę , którą zajmowała panna Izabela z panem Tomaszem i hrabiną . Rzecki parę razy w życiu widział ludzi zamagnetyzowanych i zdawało mu się , że Wokulski ma taki wyraz fizjognomii , jak gdyby był zamagnetyzowany przez ową lożę . Siedział bez ruchu , jak człowiek śpiący , z szeroko otwartymi oczyma .
„ A przecież faktem jest — myślał — że człowiek ten pokazał mi jakieś dwa materiały : jeden cięższy od platyny , drugi znakomicie lżejszy od sodu . Nawet zapowiedział mi , że szuka metalu lżejszego od powietrza ! …
Gdzież więc jest sprawiedliwość nagradzająca dobrych ? …
Około dziewiątej otworzyły się drzwi i wszedł lokaj Wokulskiego .
Po wizycie obrzydliwego adwokata wiedziałem już , co myśleć . Pani baronowa z pewnością kupi kamienicę Stacha , ale pierwej użyje wszelkich środków , ażeby coś utargować . Znam te środki ! Jednym z nich był ów list anonimowy , w którym szkaluje panią Stawską , a o mnie mówi , że osiwiałem w rozpuście .
— Właśnie uważam , ale to z gorąca . A powinnaś dziś — dodał grożąc jej z uśmiechem — powinnaś dziś , figlarko , dobrze wyglądać , bo ten Kazio , jak mówiła mi wczoraj ciotka , jest do wzięcia …
Była to najdokładniej prowadzona nauka .
— Ja przecież nie grożę , ale nie opuszczaj mnie pan ! … — deklamuje z prawdziwym uczuciem baronowa .
— Pan już od dawna interesuje się naszymi sprawami . Zdaje się , że w kwietniu … tak , w kwietniu nabył pan nasz serwis ? … — mówiła ciągle tym samym tonem panna Izabela .
Panna Izabela mówiąc to drżała na całym ciele . Oczy jej błyszczały , na twarzy miała wypieki .
„ Aha , Pomarańczarnia … ”
— Nie , pani . Przegra kobieta , i to na łeb , na szyję . Przecież dlatego kobiety wszędzie są niewolnicami , że lgną do tych , którzy je lekceważą .
— Coże się z nimi dzieje ? … — nalegała coraz niespokojniej prezesowa .
Czarno ubrana kuzynka z wolna podniosła się z fotelu i cicho wyszła .
— Nic nie zrobi — odparł pan Deklewski — a tymczasem porządny sklep diabli wezmą . Na dostawach bogacą się tylko Żydzi i Niemcy ; nasi do tego nie mają głowy .
— Baronie … — wtrąciła prezesowa .
„ Ona ? … Nie … Naprzód , ona została w Warszawie , a po wtóre — spotykam już drugą taką … Złudzenia … ”
— Przyjdę na licytację , ależ teraz muszę iść do mego zabójcy …
„ Musi być w drugiej sali ” — mówił do siebie Wokulski .
Wokulski milczał .
— Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać …
— Ale jak ! Nieczęsto odbywa się podobną musztrę …
— Niech Bóg zabroni ! — odpowiada Żyd . — Pan dobrodziej dostanie do ręki pięć rubli , a dwadzieścia pójdzie na dług tego nieszczęśliwego Seliga Kupferman , co już przez dwa lata grosza od pana nie widział , choć ma wyrok .
— Chociaż ? … — spytał ojciec .
— Ale bo jak ona na mnie patrzyła , to ach ! … — westchnął Mraczewski , jedną rękę kładąc na piersi , drugą podkręcając wąsika . — Jestem pewny — mówił — że za parę dni otrzymam wonny bilecik . Potem — pierwsza schadzka , potem : „ dla pana łamię zasady , w jakich mnie wychowano ” , a potem : „ czy nie gardzisz mną ? ” Chwila wcześniej jest bardzo rozkoszną , ale w chwilę później człowiek jest tak zakłopotany …
— Domyślałam się tego — szepnęła panna Izabela po angielsku .
— Więc tu nikt nie płaci , a przynajmniej nie płaci regularnie ? — zapytałem eks-obywatela .
— Ach , to Mimi ! … — zawołała Helunia .
Ojciec mój był za młodu żołnierzem , a na starość woźnym w Komisji Spraw Wewnętrznych . Trzymał się prosto jak sztaba , miał nieduże faworyty i wąs do góry ; szyję okręcał czarną chustką i nosił srebrny kolczyk w uchu .
— A więc — mówił rozgorączkowany — proszę o jedno : ażebym mógł służyć pani , o ile mi siły starczą . Zawsze i we wszystkim .
„ Oto są szczęśliwi zakochani ! — pomyślał . — Szepczą i uciekają jak złodzieje … Pięknie urządzony świat , co ? … Ciekawym , o ile byłoby lepiej , gdyby władał nim Lucyper ? … A gdyby mi zastąpił drogę jaki bandyta i zabił w tym kącie ? … ”
— Nic pilnego . Ale o stryju zupełnie już zapomniałeś . A on , biedak , leży niedaleko stąd , o trzy mile , w Zasławiu … Może byście tam jutro pojechali . Okolica ładna , są ruiny zamku … Moglibyście bardzo przyjemnie czas przepędzić i zrobić coś z tym kamieniem nagrobnym .
— Tek ! … — mruknął zamyślony hrabia . Posiedział jeszcze kilka minut , nic nie mówiąc , i nareszcie pożegnał barona .
— Ach , moje dziecko , że też nie przekonałaś się jeszcze o niepraktyczności ojca . On może wyobrażać sobie , że dom wart był miliony , a ja swoją drogą wiem od ludzi kompetentnych , że co najwyżej wart jest siedemdziesiąt parę tysięcy . Przecież co dzień od kilku dni sprzedają się kamienice z licytacji , wiadomo , jakie są i co za nie płacą . Zresztą nie ma o czym mówić ; ojciec niech wyobraża sobie , że go oszukano , a ty , Belu , módl się za zdrowie tego Żyda , który dał wam dziewięćdziesiąt tysięcy … Ale a propos : wiesz , że Kazio Starski wrócił ? …
Jakbym kolnął Stacha . Zerwał się z krzesła i kazał podać futro . Służący ubierając go mówił :
— Właściwie — ciągnął książę — chodzi nie o handel zbożem , ale …
— Joasia ? ! … — zawołał pan Tomasz z radosnym zdziwieniem . — Wyjdźże do niej , Belciu … Muszę się trochę ogarnąć … No , no ! … Założę się , że już wie o trzydziestu tysiącach … Wyjdźże , Belu … Mikołaj ! …
— Tak pan sądzi ? — odpowiedziała dosyć obojętnie panna Izabela . — Może być … Tymczasem kuzynek jest chwilami impertynent , z czym mu niekiedy bywa do twarzy , ale chwilami jest nudny , co nie przystoi nawet wynalazcom . Kiedy na niego patrzę , przychodzi mi na myśl historyjka o Newtonie . Był to podobno bardzo wielki człowiek , czy tak , panie ? … Ale i cóż , kiedy jednego dnia siedząc przy jakiejś panience wziął ją za rękę i … czy pan uwierzy ? … zaczął czyścić swoją fajkę jej małym palcem ! … No , jeżeli do tego prowadzi geniusz , dziękuję za genialnego męża ! … Przejdźmy się trochę po lesie , dobrze , panie ?
Wokulski wstał z krzesła i zamyślony począł chodzić po numerze ; Geist nie spuszczał z niego oka .
W zamian pani baronowa , co z jej strony było dowodem nadzwyczajnej delikatności , nic nikomu nie mówiąc spłacała długi męża . Niektórym z wierzycieli robiła impertynencje , wobec innych płakała , prawie wszystkim odtrącała jakieś sumy na rachunek lichwiarskich procentów , irytowała się , ale — płaciła .
— A pan Maruszewicz jest pewny , że to ta sama lalka , która była u pani Krzeszowskiej ? — spytał sędzia .
— Jeżeli nie więcej … — szepnąłem .
W drodze spotkał go zadyszany pomocnik szwajcara .
— Już chyba nam ten wypadek nie grozi — odparła panna Izabela z komiczną powagą .
— Chciałem też panu poufnie zakomunikować …
„ Jużci , to nie po niemieczku — mruczał służący — bo przecie wiem , że się mówi po niemieczku : * bite majn her … * I nie po francuszku , bo nie mówią * mąsie * , * bążur * , * lendi * … . I nie po żydowszku , i nie po nijakiemu , więc po jakiemu ? … Musi stary wymyślać teraz * fajn * spekulację , kiedy gada tak , że go sam diabeł nie zrozumie … i wspólnika znalazł … Niech go wątroba ! … ”
Maruszewicz opuścił gabinet i za godzinę istotnie wrócił z kwitem podpisanym przez barona Krzeszowskiego . Wokulski przeczytawszy dokument włożył go do kasy i w zamian dał Maruszewiczowi czterysta rubli .
— No , i co , już ? …
— Witam cię , panie Stanisławie — rzekł z właściwą mu majestatycznością . — Witam cię tym goręcej , że przybycie twoje do nas łączy się z bardzo miłym wypadkiem w rodzinie …
To jednak nie przeszkadzało , że wieczorem byliśmy obaj u Franca .
— I to nazywa się lekcja , Boże odpuść … Helenka pracuje z nią przynajmniej półtorej godziny i za taką lekcję bierze czterdzieści groszy …
— Już wieczór — rzekła zmieszana — wracajmy do domu … Całe towarzystwo pewnie wyszło z parku …
Przede wszystkim wyjeżdżał Suzin , zakupiwszy kilkanaście statków . Najzupełniej legalny zysk z tej operacji był ogromny — tak ogromny , że cząstka przypadająca na Wokulskiego pokryła wszystkie wydatki , jakie w ciągu ostatnich miesięcy poniósł w Warszawie .
Trzydzieści tysięcy rubli znaczą tyle , co sześćdziesiąt drobnych warsztatów albo sklepików , z których żyją całe rodziny . I to ja mam byt ich zniszczyć , wyssać z nich ludzkie dusze i wypędzić na ten śmietnik ? …
— Nie — odpowiedział Wokulski rzucając się na wyplatane krzesło przed kontuarem . A ponieważ wstyd mu było od razu objaśnić , po co przyszedł , więc spytał :
— Bardzo mi żal będzie Zasławka …
— Jesas ! Jesas ! … wie ist das schrecklich … Aber sag mir , lieher Ignaz , wozu also bist du denn nach Ungarn gegangen ?
Nawet zgon Franca , który w roku 1856 zmarł na karbunkuł , nie obszedł się bez awantury . W ciągu trzech ostatnich dni obaj bracia po dwa razy wyklęli się i wydziedziczyli w sposób bardzo uroczysty . Mimo to Franc cały majątek zapisał Janowi , a Jan przez kilka tygodni chorował z żalu po bracie i — połowę odziedziczonej fortuny ( około dwudziestu tysięcy złotych ) przekazał jakimś trzem sierotkom , którymi nadto opiekował się do końca życia .
— Bardzo go proś — rzekła do panny Florentyny — ażeby przyjechał jak najśpieszniej … Bo gdyby tych obrzydliwych Żydów zastał u nas Starski …
— Dziewięćdziesiąt tysięcy — mówi komornik — po raz pierwszy …
Panna Izabela sposępniała .
— Pan mecenas prosi ! … — odezwał się służący przez uchylone drzwi .
— W każdym razie kupiec …
Wieczorem pan Ignacy sprowadziwszy pistolety wstąpił do Wokulskiego . Zastał go samotnego przy herbacie . Rzecki nalał sobie herbaty i odezwał się :
„ Oto zwierzę ! ” — szepnął .
Toteż wychodząc z teatru nie miał pretensji do Wokulskiego ; owszem , zaczął nawet podejrzywać , że kochany Stach tylko dla zrobienia mu przyjemności wymyślił komedię z wręczeniem podarunku Rossiemu .
„ Wiele mu z tego — myślał — że w kilku książkach nazywają go chlubą narodu ! … Pracę dla szczęścia — rozumiem , ale pracy dla fikcji nazywającej się społeczeństwem czy sławą — już bym się nie podjął . Społeczność niech sama myśli o sobie , a sława … Co mi przeszkadza wyobrażać sobie , że już posiadam sławę na przykład na Syriuszu ? A przecież Kopernik nie jest dziś w lepszym położeniu odnośnie do ziemi i tyle go obchodzi statua w Warszawie , co mnie piramida na jakiejś Wedze ! … Trzy wieki sławy oddam za chwilę szczęścia i dziwię się tylko mojej głupocie , że kiedyś inaczej myślałem . ”
Po chwili z przeciwległych drzwi wyszła osoba w wieku poważnym , ubrana w popielatą suknię . Uderzył mnie prawie biały kolor jej włosów , obok twarzy mizernej , lecz niezbyt starej i bardzo regularnej . Rysy tej damy były mi gdzieś znajome .
W roku tym handel w naszym sklepie nieco osłabnął , już to z racji ogólnych niepokojów , już z tej , że i pryncypał za często i za głośno wymyślał na Ludwika Napoleona . Ludzie poczęli zniechęcać się do nas , a nawet ktoś ( może Katz ? … ) wybił nam jednego dnia szybę w oknie .
„ Anielskie serce ! … ” — myślał Wokulski . Pewnego zaś wieczora rzekł do niej :
— Są w salonie przyjęć , są w czytelni , są w sali jadalnej … Pan Jumart niecierpliwi się …
— Niechże mi pan przynajmniej pożyczy sto franków na oficjalne próby …
— Ależ Starski , Szastalski , książę , Malborg … no wszyscy , wszyscy , których podoba mi się wybrać dziś i na przyszłość , wszyscy muszą bywać w moim domu . Czy może być inaczej ? …
— Ale ma tu przyjaciół — zawołała baronowa . — I gdybym nie znała pana , przypuszczałabym , że pośredniczysz mu w tych bezeceństwach .
— Słucham pana — wyszeptał nieszczęśliwy inkasent .
— Krzeszowski wściekłby się …
— O , głupi jesteś , nie nudź mnie … Każ zreperować , choć nie wiem co …
— Ach , papo , gdybyś wiedział , jakim tonem przemawia ciotka …
— Nie widzę zmiany — odparł Szuman . — Był to zawsze człowiek czynu , który , co mu przyszło do głowy czy do serca , wykonywał natychmiast . Postanowił wejść do uniwersytetu i wszedł , postanowił zrobić majątek i zrobił . Więc jeżeli wymyślił jakieś głupstwo , to także się nie cofnie i zrobi głupstwo kapitalne . Taki już charakter .
— Szósty … — wtrącił Wokulski .
— Podobno nie kradł — odezwał się półgłosem ktoś trzeci .
— No , przecie Grossmutter rozumie , że chodził do Węgier na wojnę — wtrącił niecierpliwie Jan .
— A że Wokulski kocha się w pani Stawskiej .
Zauważyłem , że wiwaty nic go nie obchodzą . Nie rozchmurzył się nawet , choć jeden z mówców ( musiał być literat , bo gadał dużo i bez sensu ) powiedział , nie wiem , w swoim czy w Wokulskiego imieniu , że … jest to najpiękniejszy dzień jego życia .
„ Leciał jak ptak i nagle utknął ; zabrakło w nim motoru . Spytałem się wówczas : a może i ja kiedyś stanę w biegu ? — no , i stanąłem . Jakież to pospolite sprężyny wywołują ruch w świecie : trochę węgla ożywia okręt , trochę serca — człowieka … ”
— Pan Wokulski ? … — spytał Maruszewicz nie zdejmując kapelusza z głowy .
Panna Florentyna patrzy na nią z zachwytem …
— Bo i na co trzysta tysięcy rubli tobie , któremu wystarczało tysiąc na rok ? …
Później niejednokrotnie Wokulski usiłował zdać sobie sprawę z salonu i ze sposobu , w jaki tam wszedł ; ale całości faktu nie mógł sobie przypomnieć . Pamiętał , że przede drzwiami ukłonił się parę razy panu Tomaszowi , że potem owionęła go jakaś miła woń , skutkiem czego ukłonił się damie w kremowej sukni z pąsową różą przy ramieniu , a potem — innej damie wysokiej i czarno ubranej , która patrzyła na niego z przestrachem . Przynajmniej tak mu się zdawało .
Wybiegł z saloniku i wtykając głowę do drzwi , zdaje mi się do kuchennych zawołał :
Nie udało mu się wprawdzie , aleć — zostawił syna . Nie od razu Kraków zbudowano ! …
— Jeździł pan ? … — powtórzył . — Gdzie ? … Kiedy ? …
— Wracaj , bracie , do domu — rzekł do furmana dając mu na piwo .
— Czy i mnie nie pozwoli pani ucałować swej rączki ? … — rzekł baron w jakiś czas po owym wypadku .
Gdy stanęliśmy pode drzwiami mieszkania pani Stawskiej , rządca uśmiechnął się filuternie i szepnął :
Dziewczynka była trochę zdziwiona , może nawet zaciekawiona , ale ucałowała ręce babci i matce i wyszła ze swymi drutami .
— O , bardzo kolorowe .
— A cóż wy na to ? … — zawołałem wściekły z gniewu .
„ Czyżby i on mnie posądzał i śledził ? … — błysnęło w głowie Szlangbaumowi i gniew go ogarnął . — Tak , ma ojciec rację … Dziś wszyscy huzia ! na Żydów . Niedługo już trzeba będzie zapuścić pejsy i włożyć jarmułkę … ”
Do tej pory dzień schodził jej na wymyślaniu Mariannie , na pisywaniu listów do lokatorów o to , że schody są zaśmiecone , na wypytywaniu stróża : czy nie zdarł kto karty wynajmu mieszkań ? czy praczki z paryskiej pralni nocują w domu albo czy rewirowy nie miał do niej jakiego interesu ? Nie zapominała przy tym upominać go , ażeby w razie zgłoszenia się konkurenta o lokal na trzecim piętrze bacznie przypatrywał się , szczególniej ludziom młodym , a gdyby to byli studenci , ażeby odpowiadał , że lokal już wynajęty .
— Wypłacę go natychmiast z góry za pół roku .
— Czy może pan mnie szuka ? — pyta sędziwy Żyd , bystro patrząc mu w oczy .
— Jestem bardzo … bardzo szczęśliwy … — bąkał Wokulski .
— O cóż to ?
Już to Stach w przyjmowaniu teoryj pana Leona był bardzo ostrożny ; ale młody chłopak umiał wszystkich przekonywać jak Demostenes .
— Nie wydaje się panu , bo należysz do tych , co sądzą , że ludzie jak kamienie muszą porastać mchem nie ruszając się z miejsca . Dla pana Szlangbaumy zawsze powinni być subiektami , Wokulscy zawsze pryncypałami , a Łęccy zawsze jaśnie wielmożnymi … Nie , panie ! Społeczeństwo jest jak gotująca się woda : co wczoraj było na dole , dziś pędzi w górę …
— Sam widziałem … — wtrącił rządca .
— Tak — odpowiada Staś — przenieśli ci każdy ćwieczek , nawet płachtę dla Ira .
Wokulski cicho gwiżdżąc zasadził kapelusz i oparłszy rękę na ramieniu starego przyjaciela , odparł :
— Panny „ w tym wieku ” umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Ginsów Upadalska do pani z Fertalskich Wywrotnickiej .
Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu . Dopiero we dwa lata napisał do mnie list z Irkucka prosząc , abym mu przysłał jego książki .
— Służę … Ach , rozsypałem ! … Pokłócimy się .
— Gdyby choć sto piętnaście … no — sto dziesięć tysięcy ! … — mówi pan Łęcki . — Przecież pan adwokat musisz znać jakie sposoby …
Kosztowała nas ta zabawa przeszło trzy tysiące rubli , ale widok tylu jedzących osób był zaiste okazały . Kiedy zaś wśród ogólnej ciszy powstał książę i wypił zdrowie Stacha , kiedy zagrała muzyka , nie wiem już jaki kawałek , ale bardzo ładny , i stu pięćdziesięciu ludzi huknęło : „ Niech żyje ! ” — miałem łzy w oczach . Pobiegłem do Wokulskiego i ściskając go szepnąłem :
Podczas gdy Starski przekomarzał się z wdową , a panna Felicja rumieniła się , Wokulski patrzył na narzeczoną . Spostrzegła to , odpowiedziała mu pogardliwym wejrzeniem i nagle z bezbrzeżnego smutku przeszła do dziecinnej wesołości . Sama podała rękę baronowi do nowego pocałunku , a nawet niechcący potrąciła go nóżką . Jej wielbiciel był tak wzruszony , że pobladł i posiniały mu usta .
— Ach , ciociu …
— Nie dostrzegłam tego — zdziwiła się hrabina .
— Dlaczego on nie ma bycz mój ?
— A czerwone ręce ? … — zapytała panna Izabela .
Ledwiem opuścił mój dotychczasowy apartament będąc gołym jak pieprz turecki , zaraz zastąpił mi drogę nieznany Żydek i oddał list z pieniędzmi . Otworzyłem go i przeczytałem :
Wokulski ucałował jej obie ręce , które mu wydarła .
Jeżeli dzień udał się dobrze , pan Ignacy był kontent . Wówczas przed snem czytał historię konsulatu i cesarstwa albo wycinki z gazet opisujących wojnę włoską z roku 1859 , albo też , co trafiało się rzadziej , wydobywał spod łóżka gitarę i grał na niej Marsza Rakoczego przyśpiewując wątpliwej wartości tenorem .
— Boże uchowaj , tam nic nie ma i nigdy nie było . Zresztą dla zakochanego mężczyzny nie stanowi rezerwy inna kobieta .
— Cóż to znaczy dziesięć tysięcy rubli ? … — spytał marszałek , który już powrócił do gabinetu , ale jeszcze nie wpadł w tok rozpraw .
Wokulski rzucił pistolet na ziemię i zeszedł z mety .
W tym czasie umarł Jaś Mincel . Wdowa pogrzebała go po chrześcijańsku , przez tydzień nie wychodziła ze swych pokojów , a po tygodniu zawołała mnie na konferencję .
A jak ona rozmawiała ze mną . Ile tam było pogardy dla marnego kupca … » Zapłać temu panu ! … « Paradne są te wielkie damy ; próżniak , szuler , nawet złodziej , byle miał nazwisko , stanowi dla nich dobre towarzystwo , choćby fizjognomią zamiast ojca przypominał lokaja swej matki . Ale kupiec — jest pariasem … Co mnie to wreszcie obchodzi ; gnijcie sobie w spokoju ! ”
I to wszystko gadają wówczas , kiedy ja drżę z obawy o jego przyszłość , kiedy wstając i kładąc się spać pytam : „ Co on robi ? po co robi ? i co z tego wyniknie ? … ” I to wszystko gadają o nim dziś , przy mnie , który wczoraj patrzyłem , jak dróżnik Wysocki upadł mu do nóg dziękując za przeniesienie do Skierniewic i udzielenie zapomogi …
— Co do mnie , gotów jestem zaabonować kilka podobnych wypadków — odezwał się Starski , wymownie patrząc na wdówkę .
Przy tej okazji Wokulski spostrzegł , że pani Wąsowska zamiast kokietować go , do czego ciągle nastręczała się sposobność , zachowuje się bardzo obojętnie . Uderzyło go zaś , że gdy Starski chciał ją raz pocałować w rękę , wyrwała ją i obrażona zapowiedziała mu , ażeby nigdy nie ważył się tego robić . Gniew jej był tak szczery , że sam Starski zdziwił się i zmieszał , a baron , choć mu nie szła karta , był w doskonałym humorze .
Myślę : „ Tam , do diabła , czy Stach nie dał mu dymisji ? … ” Więc odpowiadam :
W sercu jej kipiała burza uczuć . Panna Izabela potakując zdaniom ojca rozumiała jednak , że to nieprawda , co on mówi , że Wokulski nie zrobił na kamienicy interesu , ale stracił , i tylko dlatego , ażeby ich wydźwignąć z najfatalniejszej pozycji . Lecz przyznając to , czuła nienawiść :
— Nic .
„ Widocznie przez rok ulegałem częściowemu obłąkaniu ” — myślał Wokulski . — „ Nie było niebezpieczeństwa , nie było ofiary , której nie poniósłbym dla tej osoby , i ledwiem ją zobaczył , już nic mnie nie obchodzi …
— Nie wdowa , nie rozwódka , słowem — nie wiadomo co i nie wiadomo za co … Ty , Helenko , mów sobie , co chcesz , a ja ci powiadam , że Ludwik już nie żyje …
Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził . Patrzył na pannę Izabelę w milczeniu i czekał .
„ Tyżeś to czy nie ty ? … ” — pytał się w duchu , nie mogąc od niej oczu oderwać .
Znowu plunął na długość konia i poszedł w stronę trybuny , a Wokulski , pożegnawszy panów Millera i Szulca , popieściwszy klaczkę , wrócił do swego powozu .
„ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski .
— Zapewne dlatego , ażeby je z zyskiem sprzedać — odpowiedziała panna Florentyna . — W Anglii za podobne rzeczy dobrze płacą .
— Tak mówisz ? … Więc chodź .
„ Dajcie mi jakiś cel … albo śmierć ! … ” — mówił nieraz patrząc w niebo . A w chwilę później śmiał się i myślał :
— Jutro bal u księcia , gdzie , naturalnie , będzie panna Łęcka . I czy pan wiesz , że książę do tej chwili nie zaprosił Wokulskiego , choć z innymi zrobił to już od dwu tygodni ! … A czy uwierzyłbyś pan , że Stach chory z tego powodu ? …
— Czy zechce mi pan pokazać tę lalkę ?
„ Młody , piękny , zdolny … — mówił w sobie . — Nie miałaby chyba oczu albo rozumu , gdyby wybierając między nim i mną nie oddała jemu pierwszeństwa … Lecz nawet i w tym razie musiałbym przyznać , że ma szlachetną naturę , jeżeli gustuje w Ochockim , nie w Starskim . Biedny baron , a jeszcze biedniejsza jego narzeczona , która tak widocznie durzy się w Starskim . Trzeba mieć bardzo pustą głowę i serce … ”
Czuł i myślał , pragnął i cierpiał — za miliony . Tylko — nic nigdy nie zrobił użytecznego . Zdawało mu się , że ciągłe frasowanie się całym krajem ma bez miary wyższą wartość od utarcia nosa zasmolonemu dziecku .
„ Co ten Ochocki mówił , że argumenta panny Izabeli już mu się wylewają uszami ? Więc to , co słyszałem od niej , nie było wybuchem zadraśniętego uczucia , ale dawno wyuczoną lekcją ? … Więc jej dowodzenia , uniesienia , a nawet wzruszenia są tylko sposobami , za pomocą których dobrze wychowane panny czarują takich jak ja głupców ? …
— Z pewnością , że nie , ale też nie stworzyli ich magnaci . Jest to zbiorowe dzieło francuskich budowniczych , mularzy , cieślów , wreszcie malarzy i rzeźbiarzy całego świata , którzy nic wspólnego nie mają z arystokracją . Wyborne jest to wieńczenie próżniaków zasługami i pracą ludzi genialnych , a choćby tylko — pracujących ! …
— Już w żadnych — odparła rumieniąc się . — Pani Krzeszowska zrobiła mi taką scenę za to , że musiała zapłacić sto tysięcy za kamienicę , że ja nie protegowałam jej u pana Wokulskiego , i tak dalej , że … pożegnałam ją i już tam nigdy nie pójdę . Naturalnie , wymówiła nam komorne od Nowego Roku .
— Owszem . Ale … ten wielbiciel , uważa pan , kupił u nas kosztowny album i prosił , ażeby po trzecim akcie wręczyć je Rossiemu …
— Pojutrze , kochanko … Przyjdź o czwartej — odpowiedziała pani Stawska również zmieszana .
— Won ! … — wrzasnął baron chwytając za karafkę , na widok której Konstanty uznał za pożyteczne oddzielić się od swego pana grubością drzwi . — A to łotr fagas ! … — dodał baron , widocznie bardzo zirytowany .
— Szlangbaum kupił ! … — odzywa się jakiś głos na sali .
— I słusznie — on odpowiada — nie będzie się mnożył ród wariacki .
— Pewnie jakiś szlachcic z Wołynia — mówili eleganci . — Ale co on ma pod pachą ? …
— Tylko żeby mi tu przyszedł z rana …
Słowa prezesowej przestały go jednak dziwić , gdy naprędce rozejrzał się w interesach . Od dnia wyjazdu do Paryża obroty jego handlu znowu wzrosły i wzrastały z tygodnia na tydzień . W stosunki z nim weszło kilkudziesięciu nowych kupców , a cofnął się ledwie jeden , dawny , napisawszy przy tym ostry list , że ponieważ on nie ma arsenału , tylko zwyczajny sklep bławatny , więc nie widzi interesu nadal utrzymywać stosunków z firmą jego , JW-go Wokulskiego , z którym na Nowy Rok ureguluje wszelkie rachunki . Ruch towarów był tak wielki , że pan Ignacy na własną odpowiedzialność wynajął nowy skład , zgodził ósmego subiekta i dwu ekspedytorów .
„ Dobrze — mówił dalej głos , który Wokulskiemu przypominał zgryźliwe zrzędzenie doktora Szumana — gdyby więc ta pani w ogóle mogła kogoś kochać , to nasuwa się drugie pytanie : czy pokocha ciebie ? ”
— Zresztą , powiem ci — ciągnął dalej pan Ignacy — szkoda takiego subiekta . Chłopak piękny , kobiety go pasjami lubią …
— Nie wiem , po co by on się żenił — rzekłem do pani Misiewiczowej . — Bo on chyba nawet nie może mieć szczęścia do kobiet .
— A to ? … — spytał Rzecki podając drugi papier .
Prosty człowiek , a jaki uczciwy ! Przywiózł ze sobą dziesięcioletniego syna i wskazując na Wokulskiego mówił :
— Tak — szybko odparł młody człowiek .
— Cóż to za ofiara ? — zawołał Rzecki . — Spłacicie nas panie w ciągu paru lat , i basta . Jakże pani sądzi ? … — zapytał pani Stawskiej .
— O ! niech pan będzie spokojny — odparł dyrektor ściskając go za rękę . — Dla dżentelmena dyskrecja jest pierwszą cnotą . Spodziewam się , że i pan Maruszewicz …
— Pan jest bliskim kuzynem państwa Łęckich ? — zapytał .
XIII . Wielkopańskie zabawy
Wokulski idąc poczuł jakąś niewygodę ; lecz dopiero zastanowiwszy się osądził , że męczy go ciągłe ustępowanie z drogi ; przeszedł więc na drugą stronę ulicy , gdzie ruch był mniejszy .
— Nie dalej jak teraz , kiedy byłem w Paryżu , miałem przed sobą dwie drogi . Jedna prowadzi do wielkiego wynalazku , który może zmieni dzieje świata , druga do pani . Wyrzekłem się tamtej , bo mnie tu przykuwa niewidzialny łańcuch : nadzieja , że mnie pani pokocha . Jeżeli to jest możliwym , wolę szczęście z panią od największej sławy bez pani ; bo sława to liczman , za który własne szczęście poświęcamy dla innych . Ale jeżeli się łudzę , tylko pani może zdjąć ze mnie to zaklęcie . Powiedz , że nie masz i nie będziesz miała nic dla mnie i … Wrócę tam , gdzie może od razu powinienem był zostać .
Pan Tomasz stawał się coraz tkliwszym dla Wokulskiego i zaczynał dziwić się widząc , że kupiec galanteryjny zna najwybitniejsze osobistości w mieście , a nie zna tylko tych , którzy odznaczali się tytułem albo majątkiem , nic zresztą nie robiąc .
— Panie drogi — ja mówię — a czymże kupno okrętów różni się od kupna chmielu ? Chyba większym zarobkiem …
Uwolniwszy się od witających panna Izabela poszła do przeznaczonego dla niej pokoju .
„ Straszny upał ! ” — mruknął pan Tomasz .
— Gołąbek , nie dziecko ! — wtrąciłem .
— Powinien być wesoły — wtrąciła pani Wąsowska — gdyż przez całą drogę , od banku do was , umizgał się do mnie , i to z dobrym skutkiem . Na rogu Alei pozwoliłam mu odpiąć dwa guziki u rękawiczki i pocałować się w rękę . Gdybyś wiedziała , Belu , jak on nie umie całować …
W chwili gdy Wokulski z Maruszewiczem weszli tam , odbywała się lekcja konnej jazdy . Czterech panów i jedna dama jeździli , koń za koniem , wzdłuż ścian maneżu ; na środku stał dyrektor zakładu , mężczyzna z miną wojskową , w granatowej kurtce , białych obcisłych spodniach i wysokich butach z ostrogami . Był to pan Miller ; komenderował jeźdźcami pomagając sobie w tej czynności długim batem , którym od czasu do czasu podcinał źle manewrującego konia , przy czym krzywił się jeździec . Wokulski zauważył naprędce , że jeden z panów , który jeździł bez strzemion , trzymając prawą rękę za plecami , ma minę łobuza , że drugi z nich pragnie zająć na koniu stanowisko środkujące między szyją a zadem , a czwarty wygląda tak , jakby w każdej chwili usiłował zsiąść z konia i już do końca życia nie ćwiczyć się w ekwitacji . Tylko dama w amazonce jeździła śmiało i zręcznie , co Wokulskiemu nasunęło myśl , że na świecie nie ma dla kobiet pozycji ani niewygodnej , ani niebezpiecznej .
— Wątpię , ażeby się to udało — odparł . — Trudno myśleć o wielkich fabrykach tym , którzy nie mogą zdobyć się na małe ulepszenia w już istniejących …
— Widzi pan , jak ja się znam na ludziach . Może byśmy jeszcze pojechali galopem . Albo — nie , już mi się nie chce , jestem zmęczona . Ach … gdybym choć raz w życiu spotkała prawdziwie nowego człowieka …
Nie odpowiedziała nic …
Już za trzecią wizytą pani Małgorzata przyjęła nas w szlafroczku ( był to bardzo ładny szlafroczek , obszyty koronkami ) , a na czwartą ja wcale nie zostałem zaproszony , tylko Stach . Nie wiem , dalibóg , o czym gadali . To przecie jest pewne , że Stach wracał do domu coraz więcej znudzony , narzekając , że mu baba czas zabiera , a znowu pani Małgorzata tłomaczyła mężowi , że ten Wokulski jest bardzo głupi i że niemało jeszcze musi napracować się , nim go wyswata .
— Kogóż to ?
— Nie … Ten pan … — rzekł służący i podał bilet Krzeszowskiemu . — Porządny człowiek , alem go wygnał , kiedy tak pan baron kazał …
— Zapomniałem — odparł służący marszcząc brwi i machając ręką .
Albo inna znajomość , jakaś pani Meliton , która zaszczyca nas wizytami od chwili powrotu Stasia z Bułgarii . Chuda baba , mała , trajkocze jak młyn , a czujesz , że mówi tylko to , co chce powiedzieć . Wpada raz , w końcu maja :
Lokaj skoczył na kozioł i spasione gniade konie ruszyły uroczystym kłusem parskając i wyrzucając łbami .
— Owszem — odpowiedziałem rozdrażniony — sprzeda kamienicę , sprzeda sklep … Wszystko sprzeda …
„ I nie ma szczęścia w małżeństwach ” — dodawała po cichu panna Izabela , której młode mężatki opowiedziały niejeden sekret domowy .
„ Wszyscy odwracają się ode mnie — mówił sobie — nawet Ignacy … Nawet on … Ale ty mi to wynagrodzisz ! … ” — dodał już na ulicy , patrząc w stronę Alei Ujazdowskiej .
— No … te spółki … ten sklep … ten obiad … Wszystko dla niej … I ja przez nią wyleciałem ze sklepu … — mówił Mraczewski opierając się na moim ramieniu , gdyż nie mógł ustać .
Wokulskiemu przykro się zrobiło , że podobna prośba kilka dni czekała na odpowiedź . Natychmiast odpisał i zawołał służącego .
— Powinni byśmy jechać dziś , ale zapewne zejdzie do jutra .
— Przecież słyszałam , że się żeni , nawet z piękną osobą , z panną Łęcką ?
— Toteż że nie mogliśmy czekać , straciliśmy , a Wokulski zyska , gdyż może czekać .
— Hop ! … hop ! … — zawołał z dołu Starski . — a chodźcie już , państwo , bo obiad wystygnie …
— Prosić …