forked from kubapok/lalka-lm
306 KiB
306 KiB
1 | — Bardzo proszę — odparła hrabina . — Macie tu panowie wolny stolik … Ja opuszczę was na chwilę … |
---|---|
2 | — Nie mnie on przychodzi do głowy — odparła panna Florentyna skubiąc taśmę swego stanika — tylko przypominam sobie , coś mi mówiła jeszcze w kwietniu … że ten człowiek od roku ścigał cię spojrzeniami , że osacza cię ze wszystkich stron … |
3 | Wiem ja , dlaczego tak szeroko rozpisałem się o sprawie pani Stawskiej . Oto dlaczego … |
4 | — Po co robić duże ceregiele . Jejmość nie masz opieki , on nie ma gospodyni ; pobierzcie się i przygarnijcie Ignasia , a będziecie nawet mieli dziecko . Jeszcze tanie dziecko , bo Mincel da mu wikt i kwaterę , a wy tylko odzież . |
5 | — Może pan dobrodziej ma jakie kosztowności ? … Pierścionków , zygarków , branzeletów ? … Jak zdrowia pragnę , ja rzetelnie zapłacę , bo to dla mojej córki … |
6 | I dopiero w tej chwili schwycił Wokulskiego taki smutek , taki niezmierny , niezgruntowany smutek , jak gdyby już miał rozstać się z życiem … |
7 | — Stachu — mówiłem nieraz — strzeż się ! … Masz czterdzieści trzy lat … W tym wieku Bismarck dopiero zaczynał karierę … |
8 | „ Ach , podły kupczyk ! … Ośmielił się dać mi czterysta rubli zamiast tysiąca … Boże , jak srogo karzesz mnie za lekkomyślność … Bylem się odegrał , słowo honoru , cisnę mu w oczy te czterysta rubli i tamtych dwieście … Boże , jak nisko upadłem … ” |
9 | — O wyścigi … — wtrącił pośpiesznie Wokulski . — Baron nie mógł mi darować , że kupiłem jego konia … |
10 | „ Żal ? … ” — pomyślał Wokulski , a ona prędko mówiła dalej : |
11 | — Ach , więc jest i bohaterem ! … |
12 | — Co się z panem dzieje ? … — zawołała piękna wdówka , gdy Wokulski zbliżył się do powozu . — Siądź no pan , przejedziemy się po Alejach . |
13 | — A po cóż ja mam do niego chodzić … — odparł . — Byłem już chyba dosyć … |
14 | — Więc proszę mnie uśpić i powtórzyć na mnie sztukę z chustką . |
15 | — Jak tam pięknie , ciociu , w tamtych alejach ! — zawołała zbliżając się panna Izabela . — My z ciocią nigdy nie bywamy w tamtej stronie . Łazienki tylko wtedy są przyjemne , kiedy można chodzić po nich szybko i daleko . |
16 | — Mam tego dosyć . Szlangbaum namawia mnie , ażebym mu powierzył mój kapitał . Ponieważ wolę mieć sześć tysięcy aniżeli cztery tysiące rocznie , więc jestem gotów wysłuchać jego propozycji . Ale że nie lubię działać na ślepo , więc zażądałem cyfr . No , i jak widzę , zrobimy interes . |
17 | — Dajże spokój , to się na nic nie zda … Czy ja mu raz dawałam do zrozumienia , że Ewelina dziś jest tylko zepsute dziecko i lalka ? Może kiedyś coś z niej wyrośnie , ale w tej chwili ! … akurat Starski dla niej dobry . |
18 | — Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski . |
19 | Skończywszy czytanie pan Ignacy potrząsnął głową . |
20 | — Żenisz się ? — rzekłem do Jasia . |
21 | — Dlaczegożeś nie przyjął zaprosin ? … — zapytał zrozpaczony pan Ignacy . |
22 | Osoby odwiedzające baronowę także nie wzbudzały zaufania w pani Stawskiej . Najczęściej bywały tam jakieś stare , niemiłej powierzchowności kobiety , z którymi w przedpokoju półgłosem rozmawiała o swym mężu . Niekiedy zjawiał się Maruszewicz albo jakiś adwokat w starym futrze . Tych panów baronowa brała do pokoju jadalnego , ale rozmawiając z nimi , płakała i wymyślała tak głośno , że w całym domu było słychać . |
23 | — To są dwory ? — spytał Wokulski . |
24 | „ Tylko jeden człowiek , i w dodatku genialny człowiek , może wytworzyć jakiś styl , jakiś plan — myślał . |
25 | — Zgaduję więcej , aniżeli myślisz … |
26 | — Polecam panu moje usługi . |
27 | Ruch na świeżym powietrzu uspokoił go ; doszedł do Alei Jerozolimskich i skręcił nią ku Wiśle . Owiał go rześki wiatr wschodni i zbudził te nieokreślone uczucia , które tak żywo przypominają wiek dziecinny . Zdawało mu się , że jeszcze na Nowym Świecie był dzieckiem i że jeszcze czuje w sobie drgające fale młodej krwi . Uśmiechał się do piaskarza wiozącego swój towar nędznym koniem w podługowatej skrzyni , a żebrząca wiedźma wydała mu się bardzo miłą staruszką ; cieszył go świst rozlegający się w fabryce i chciał pogadać z gromadką rozkosznych malców , którzy ustawiwszy się na przydrożnym pagórku ciskali kamieniami na przechodzących Żydów . |
28 | — Za pozwoleniem ! — przerwała mu śmiejąc się . — W tej chwili powiedział pan kompliment samemu sobie … |
29 | Zdawało jej się , że odgadła Wokulskiego . Jest to ambitny spekulant , który chcąc wedrzeć się do salonów pomyślał o ożenieniu się z nią , zubożałą panną znakomitego rodu . Nie w innym też celu skarbił sobie względy jej ojca , hrabiny ciotki i całej arystokracji . Przekonawszy się jednak , że i bez niej wciśnie się między wielkich panów , nagle ostygnął w miłości i … nawet nie przyszedł do Łazienek ! … |
30 | Hrabina podała mu rękę . |
31 | — A teraz przejdziesz się po mieście ? |
32 | Wokulski to sprawił … Jedyny w świecie człowiek ! I jak go tu nie kochać ? Co prawda , może i ja miałbym równie dobre serce , tylko brak mi do niego bagatelki … pół miliona rubli , które posiada kochany Stach . |
33 | — Magdalenki mnie nie wezmą . Trzeba zapłacić dług i mieć poręczenie … |
34 | „ Co za uczucie ! … co za namiętność ! … ” — powtarzała w duchu . |
35 | — Owszem ; pożyczyłem jej nawet tysiąc dwieście rubli . |
36 | * Pierwsze * znaczy po niemiecku usta , drugie godzina . |
37 | — Ach , to pan dobrodziej ? … — odparł ściskając go za rękę . — Co to , czy już i pan potrzebuje pieniędzy ? … |
38 | Wokulski przypatrzył się jej i dostrzegł , że jest niezwykle piękna . Uderzył go nade wszystko wyraz jej twarzy , jakby do tego grobu przyszła nie z modlitwą , ale z zapytaniem i skargą . |
39 | — W jaki sposób ? … — zapytała , sama niedobrze rozumiejąc , co mówi . |
40 | — I ja trzydzieści tysięcy … * tek * ! … — dorzucił hrabia – Anglik kiwając głową . |
41 | — Niech pani nie spieszy się z przebaczeniem , bo ono może podnieść moje nadzieje … |
42 | I nie masz bólów ich wspomnienia . |
43 | Pewnego dnia , już w maju , wezwał go pan Łęcki . |
44 | W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą . |
45 | Podała mu rękę i poszli oboje do fotelu prezesowej . |
46 | — Potrącił mnie na wyścigach . |
47 | — Pan baron w domu ? — spytał . |
48 | „ Trzeba nareszcie złożyć wizytę Krzeszowskiemu … Pójdę jutro … W całym znaczeniu przyzwoity człowiek … przeprosił pannę Izabelę . Jutro podziękuję mu i — niech mnie licho weźmie — jeżeli nie spróbuję dopomóc . Choć z takim próżniakiem i letkiewiczem ciężka sprawa … Ale mniejsza o to , spróbuję … On przeprosił pannę Izabelę , ja wydobędę go z długów . ” |
49 | — No tak . Ale czy wiesz , czym ona była przed rokiem ? |
50 | — Gadaj prosto z mostu — zachęcał go Wokulski . |
51 | Co za straszne położenie ! … Już miesiąc zadłużają się u swego lokaja , a od dziesięciu dni jej ojciec na swoje drobne wydatki wygrywa pieniądze w karty … Wygrać można ; panowie wygrywają tysiące , ale — nie na opędzenie pierwszych potrzeb , i przecież — nie od kupców . Ach , gdyby można , upadłaby ojcu do nóg i błagała go , ażeby nie grywał z tymi ludźmi , a przynajmniej nie teraz , kiedy ich stan majątkowy jest tak ciężki . Za kilka dni , gdy odbierze pieniądze za swój serwis , sama wręczy ojcu paręset rubli prosząc , ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego , ażeby wynagrodził go hojniej , niż ona wynagrodzi Mikołaja za zaciągnięte długi . |
52 | Niezależnie od osi krystalizacyjnej i prawidłowości w ogólnym konturze miasta Wokulski przekonał się jeszcze ( o czym zresztą mówiły przewodniki ) , że w Paryżu istnieją całe dziedziny prac ludzkich i jakiś porządek w ich układzie . Pomiędzy placem Bastylii i placem Rzeczypospolitej skupia się przemysł i rzemiosła ; naprzeciw nich , po drugiej stronie Sekwany , leży „ dzielnica łacińska ” , gniazdo uczących się i uczonych . Między Operą , placem Rzeczypospolitej i Sekwaną gromadzi się handel wywozowy i finanse ; między Notre – Dame , Instytutem Francuskim i cmentarzem Montparnasse gnieżdżą się szczątki arystokracji rodowej . Od Opery do Łuku Gwiazdy ciągnie się dzielnica bogatych dorobkiewiczów , a naprzeciw nich , po lewej stronie Sekwany , obok Hotelu Inwalidów i Szkoły Wojskowej jest siedziba militaryzmu i wszechświatowych wystaw . |
53 | Szli wąską drogą , która stanowiła granicę dwu lasów : na prawo rosły dęby i buki , na lewo sosny . |
54 | — Pewnie już niedługo umrę — mówił nieraz do córki . — Mam jednak tę satysfakcję , że ludzie ocenili mnie choć przed śmiercią . |
55 | Pomieszanie jego nie uszło uwagi księcia , który uśmiechnął się przypisując to radości z jego wizyty i zaprosin . Przez głowę mu nawet nie przeszło , że dla Wokulskiego może być ważniejszym spacer do Łazienek aniżeli wszyscy książęta i spółki . |
56 | Powoli jednakże , ku największemu zdziwieniu , spostrzegł , że ów Paryż , budowany przez kilkanaście wieków , przez miliony ludzi , nie wiedzących o sobie i nie myślących o żadnym planie , ma jednakże plan , tworzy całość , nawet bardzo logiczną . |
57 | — Upadam do nóg , proszę łaski pana . |
58 | — Przy Częstochowie , panie . |
59 | Ale tak mówiąc czuł , że ona dla niego jest inną niż inne kobiety i że gdyby zażądała , złożyłby u jej nóg majątek , nawet życie . |
60 | Chciał powiedzieć coś życzliwego o Starskim , ale uwięzły mu wyrazy . Aby więc przerwać kłopotliwe milczenie , rzekł : |
61 | Znowu skrzypnęły drzwi i ukazała się w nich może dwunastoletnia dziewczynka , w pasterce na głowie i z paczką kajetów w ręce . Było to dziecko z twarzą rumianą i pełną , lecz nie zdradzającą zbyt wielkiej inteligencji . Ukłoniła się nam , ukłoniła się pani Stawskiej i jej matce , ucałowała w oba policzki małą Helenkę i wyszła , oczywiście do domu . Następnie wróciła się z kuchni i zarumieniona powyżej oczu , spytała pani Stawskiej : |
62 | Wokulski uciekł z sali straszliwie rozdrażniony . |
63 | — Przecież nie mówię nic złego … Mówię tylko , że mam szczęście do … |
64 | „ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ? |
65 | Uderzająca była gra jej fizjognomii . Kiedy mówiła , mówiły jej usta , brwi , nozdrza , ręce , cała postawa , a nade wszystko oczy , którymi zdawało się , że chce przelać swoją duszę w słuchacza . Kiedy słuchała , zdawało się , że chce wypić duszę z opowiadającego . Jej oczy umiały tulić , pieścić , płakać bez łez , palić i mrozić . Niekiedy można było myśleć , że rozmarzona otoczy kogoś rękami i oprze mu głowę na ramieniu ; lecz gdy szczęśliwy topniał z rozkoszy , nagle wykonywała jakiś ruch , który mówił , że schwycić jej niepodobna , gdyż albo wymknie się , albo odepchnie , albo po prostu każe lokajowi wyprowadzić wielbiciela za drzwi … |
66 | — No , no ! … tylko bez głupich żartów … |
67 | — Niech się pan nie fatyguje , panie Maruszewicz . Ja już wiem , co potrzebuję wiedzieć . |
68 | Pokazał mu metalową kulkę ciemnej barwy . |
69 | — Baron Krzeszowski — ciągnął hrabia — którego klacz nabył pan , zresztą najzupełniej prawidłowo — * tek * — ośmiela się najuprzejmiej prosić pana o ustąpienie mu jej . Cena nie stanowi nic … Baron porobił duże zakłady … Proponuje tysiąc dwieście rubli . |
70 | Ale nie … |
71 | — A niechaj komornik przyprowadzi ze sobą dwu stójkowych , bo mnie będą musieli wynosić z mieszkania … |
72 | Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni . |
73 | Pomimo znajomości , trwającej ledwie kilka godzin , Molinari żywo zainteresował pannę Izabelę . |
74 | Sędzia patrzył na nią spod oka ; nagle rzekł : |
75 | — Nie tak piękne , jak się wydaje — odpowiedziała staruszka . — Stroje bardzo często nie popłacone , a elegancja ! … Zapewne , inna musi być w salonie z hrabiami i książętami , a inna w garderobie z biednymi robotnicami . |
76 | — Opuścisz mnie ? |
77 | — Trzy Ojcze nasz , trzy Zdrowaś … |
78 | — Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron zbliżając się w stronę Wokulskiego . |
79 | — Idę natychmiast — rzekł . — Panie Wokulski … — dodał spostrzegłszy Wokulskiego — może pan zechce mnie zastąpić … Biegnę i wracam za chwilę … |
80 | „ Zyskałeś większą szansę — objaśniał rozsądek — przed rokiem miałeś może jedną sto – albo jedną dwudziestomilionową prawdopodobieństwa , że się z nią ożenisz , a za rok możesz mieć jedną dwudziestotysięczną … ” |
81 | — Spodziewam się , panie Mraczewski … — odparłem surowo . |
82 | Gdy Wokulski powoli zjechał z góry , zwróciła do niego konia i zawołała niecierpliwie : |
83 | — Właśnie czekałem na panów i natychmiast służę . Panie Szulc ! … |
84 | — Daj spokój — uśmiechnął się Geist — wystarczy dziesięć … Kto wie , czy jutro nie dasz mi stu tysięcy … Duży masz majątek ? |
85 | — Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień … |
86 | „ Wystawa … Notre – Dame … Hale Centralne … Plac Bastylii … Magdalena … Ścieki … No , dajcie mi spokój ! ” — mówił . |
87 | — My czasami sprzedajemy herby … — wtrącił trzeci , szczupły staruszek z siwymi faworytami . |
88 | — A choćbym sprzedał , cóż by w tym było złego ? … |
89 | — A więc jesteśmy gotowi ? — spytał książę powstając z fotelu . |
90 | — Dzień dobry ! — zawołał baron , z familiarną poufałością ściskając Wokulskiego za rękę . — Panie gospodarzu , herbaty dla pana … Ładny dzień , prawda , akurat do spaceru końmi . Ale też zrobili nam figla ! |
91 | — Co tam Żydzi … |
92 | W plutonach , które szły przed nami o jakieś sto kroków na lewo , zrobiło się zamieszanie ; gdy zaś kolumna posunęła się dalej , zobaczyliśmy dwu ludzi : jeden leżał twarzą do ziemi , wyciągnięty jak struna , drugi siedział trzymając się rękoma za brzuch . Poczułem zapach prochowego dymu ; Katz przemówił coś do mnie , alem go nie słyszał ; natomiast zaszumiało mi w prawym uchu , jakby tam wpadła kropla wody . |
93 | Rzeczywiście niezłe mieszkanko : mają przedpokój , kuchenkę ze zlewem i wodociągiem , trzy pokoiki wcale zgrabne , a nade wszystko ogródek . Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł ; ale pani Stawska wyobraża sobie , że w ciągu lata zrobi z tego raj . Raj , który można by nakryć chustką od nosa ! … |
94 | Drgnął jak człowiek przebudzony . |
95 | Potem w wielkich konturach przyszła mu na myśl jego własna historia . Kiedy dzieckiem będąc łaknął wiedzy — oddano go do sklepu z restauracją . Kiedy zabijał się nocną pracą będąc subiektem — wszyscy szydzili z niego , zacząwszy od kuchcików , skończywszy na upijającej się w sklepie inteligencji . Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu — prześladowano go porcjami , które niedawno podawał gościom . |
96 | — Toteż pańskie wielbicielki , garderobiane , zapewne nie drożą się . |
97 | Może to się wyda komuś śmiesznym , ale ja miałem łzy w oczach … Patrzyłem na jego surową twarz , smutne oczy i prawie nie mogłem wyobrazić sobie , że ten człowiek jest tak domyślny i posiada taką delikatność uczuć . Bo żebym mu choć wspomniał o tym … On sam odgadł , że mogę tęsknić za dawną siedzibą , i sam czuwał nad przeprowadzeniem moich gratów . |
98 | W pięciu oddzieliliśmy się od reszty wojsk , połamaliśmy szpady , przebraliśmy się za chłopów i ukrywszy pod odzieżą pistolety wędrowaliśmy w stronę Turcji . Tropiła nas też , bo tropiła sfora Haynaua ! … |
99 | — Proszę ? — zdziwiła się wdówka . — To , co pan nazywasz kontrastami , ja najdoskonalej godzę w życiu . |
100 | — Piąte już zrobiłeś : zakochałeś się . |
101 | — Czy nie pan gospodarz ? … |
102 | Spojrzałem . Istotnie , naprzeciw nas były oświetlone dwa okna na trzecim piętrze , trzy na drugim i dwa na pierwszym w taki sposób , że tworzyły znak : H |
103 | — Nic . |
104 | Naprzód ci studenci , z trzeciego piętra od frontu , byli to istotnie ludzie niespokojnego ducha . Do godziny drugiej po północy śpiewali i krzyczeli , czasami nawet ryczeli i w ogóle starali się wydawać jak najwięcej głosów nieludzkich . W ciągu dnia , gdy choćby jeden z nich był w domu , a zawsze był któryś , jeżeli tylko pani baronowa Krzeszowska wychyliła głowę przez lufcik ( robiła to po kilkanaście razy na dzień ) , zawsze jej ktoś usiłował wylać z góry wodę na głowę . |
105 | — Jacy Żydzi ? |
106 | Przeszedł około franta i spojrzał mu w oczy . Elegantowi monokl spadł na kamizelkę i opuściła go ochota do półuśmieszków . |
107 | Zamknął oczy jeszcze mocniej i począł huśtać się na materacu , który wydał mu się nadzwyczajnie szerokim i wyjątkowo sprężystym . Był pogrążony w dwu szmerach . Za drzwiami , na hotelowym korytarzu , ludzie rozmawiali i biegali , jakby w tej chwili stało się coś ; za oknem , na ulicy , rozlegał się nieokreślony hałas , na który składają się turkoty licznych wozów , dźwięki dzwonów , głosy ludzkie , trąbki , wystrzały i Bóg nie wie co , a wszystko przytłumione i odległe . |
108 | Stach z głębi znowu wysunął ręce , znowu chwycił się za krawędź otworu i wydźwignął się do połowy ciała . Myślałem , że mu krew tryśnie z policzków . |
109 | — Pewnie rozmawialiście państwo z prezesową o bardzo dawnych czasach , kiedy aż do łez doszło . Prawda , że zgadłem ? … Wracając do tematu , który nam przerwano , czy nie sądzisz pan , że dobrze byłoby założyć w kraju polską fabrykę tanich tkanin ? … |
110 | „ Mój kochany panie Stanisławie ! Dobrze , widać , bawisz się , podobno nawet w Paryżu , kiedy zapominasz o swoich przyjaciołach . A grób śp. biednego stryja twego wciąż czeka na obiecany kamień i ja także chciałabym poradzić się ciebie o budowę cukrowni , do której namawiają mnie na stare lata . Wstydź się , panie Stanisławie , a nade wszystko żałuj , że nie widzisz rumieńca na twarzy Beli , która w tej chwili jest u mnie i spiekła raczka usłyszawszy , że piszę do ciebie . Kochane dziecko ! Mieszka u ciotki w sąsiedztwie i często mnie odwiedza . Domyślam się , że zrobiłeś jej jakąś dużą przykrość ; nie ociągaj się więc z przeprosinami i jak najrychlej przyjeżdżaj prosto do mnie . Bela zabawi tu jeszcze kilka dni i może uda mi się wyjednać ci przebaczenie … ” |
111 | „ Kto wie — pomyślałem — czy ten jesiotr nie połknął już haczyka ? … ” |
112 | — Dużo im papo winien ? |
113 | W kwadrans po wyjeździe z Warszawy koleją warszawsko – bydgoską Wokulski doznał dwu szczególnych , choć zupełnie różnych uczuć : owionęło go świeże powietrze , a on sam wpadł w jakiś dziwny letarg . |
114 | Pociąg ruszył . Starski usiadł po lewej stronie panny Izabeli i zaczął z nią rozmawiać w połowie po polsku , w połowie po angielsku , coraz częściej wpadając w angielszczynę . Wokulski siedział na prawo od panny Izabeli , nie chcąc jednak przeszkadzać w rozmowie wstał stamtąd i usiadł za panem Tomaszem . |
115 | No i cóż ! … Wokulski posłał jej neseserkę i pojechał do Łazienek . Wróciwszy zaś stamtąd , powiedział mi , że … w Berlinie zbierze się kongres dla zakończenia wojny wschodniej … I kongres jest ! … |
116 | I to wszystko przeszło ! … I dziś w tym salonie — chłodno , ciemno i pusto … Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku , który zawsze zasnuwa szarą siecią te miejsca , gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło . Już uciekło ! … Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy . |
117 | Nawet Ochocki , odwiedziwszy któregoś dnia pannę Izabelę , opowiedział jej , że byli z Wokulskim na spacerze w Łazienkach … |
118 | Dżokej podniósł dwa palce do żółto-niebieskiej czapki , a wyjąwszy drugą ręką cygaro z ust plunął przez zęby . |
119 | — Jedziemy razem — rzekł . |
120 | — Weźże do rąk tę stal … |
121 | — Dokąd idziesz ? |
122 | — Wie pan , że z prezesową jest bardzo niedobrze … |
123 | — Tam też pojedzie — odparł Wokulski . — Moje uszanowanie paniom — dodał kłaniając się . |
124 | „ Oczywiście jestem chory ” — myślał . |
125 | — Najuczciwsza kobieta — odparł . — Młode to , piękne i pracuje na cały dom … Bo emerytura jej matki ledwie starczy na komorne … |
126 | Jest około piątej po południu . Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść Zoli : Une page d 'amour . Czyta bez uwagi , co chwilę podnosi oczy , spogląda w okno i półświadomie formułuje sąd , że gałązki drzew są czarne , a niebo szare . Znowu czyta , spogląda po gabinecie i półświadomie myśli , że jej meble kryte błękitną materią i jej niebieski szlafroczek mają jakiś szary odcień i że festony białej firanki są podobne do wielkich sopli śniegu . Potem zapomina , o czym myślała w tej chwili , i pyta się w duchu : „ O czym ja myślałam ? … Ach , prawda , o kweście wielkotygodniowej … ” I nagle czuje ochotę przejechania się karetą , a jednocześnie czuje żal do nieba , że jest takie szare , że złotawe żyłki na nim są tak wąskie … Dręczy ją jakiś cichy niepokój , jakieś oczekiwanie , ale nie jest pewna , na co czeka : czy na to , ażeby chmury się rozdarły , czy na to , ażeby wszedł lokaj i wręczył jej list zapraszający na wielkotygodniową kwestę ? Już taki krótki czas , a jej nie proszą . |
127 | — O , ja mam dosyć czasu — odpowiedział młody człowiek . |
128 | — O ! panna Katarzyna smaczny to kąsek — mówiła gospodyni . — Oko ładne … ( choć zdaje mi się , że ma skazę na lewym czy prawym ? ) … figurka niczego , chociaż musi mieć jedną łopatkę wyższą ( ale to dodaje wdzięku ) . Nosek wprawdzie nie w moim guście , a usta trochę za duże , ale cóż to za dobra dziewczyna ! … Gdyby tak trochę więcej rozumu … No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku … Ja sama , kiedy byłam w wieku Kasi , byłam głupiutka jak kanarek … |
129 | „ Cóż to za ludzie , Boże miłosierny ! … ” — szeptała nieraz , patrząc spoza firanek na przejeżdżające powozy elegantów , którzy pod rozmaitymi pozorami odwracali głowę od jej okien , ażeby się nie kłaniać . Czyżby sądzili , że ona wygląda ich ? … |
130 | Krótko mówiąc : przez całą drogę planowana wzgarda dla Wokulskiego całkiem zniknęła wobec mieszaniny takich uczuć , jak lekki gniew , lekkie zadowolenie i lekka obawa . W tej chwili Wokulski przedstawiał się pannie Izabeli inaczej niż dotychczas . Nie był to już jakiś tam kupiec galanteryjny , ale człowiek , który wracał z Paryża , miał ogromny majątek i stosunki , którym zachwycał się baron , którego kokietowała Wąsowska … |
131 | — Zajechałem na Dziekankę , ale było mi tak tęskno , żem zaraz poszedł do Lesisza , do piwnicy … To , panie , piwnice ! … żyć , nie umierać … |
132 | — Nie ma jednakże . Był nim kiedyś , kiedym miała zamiar stać się męczennicą małżeństwa . Na szczęście , mój mąż znalazł się tak uprzejmie , że prędko umarł , a pan Starski jest tak nieskomplikowany , że nawet przy moim zasobie doświadczenia poznałam się na nim w tydzień . Ma zawsze taki sam zarost à la arcyksiążę Rudolf i ten sam sposób uwodzenia kobiet . Jego spojrzenia , półsłówka , tajemniczość znam tak dobrze jak krój jego żakietu . Zawsze tak samo unika panien bez posagu , jest cynicznym z mężatkami , a wzdychającym przy pannach , które mają wyjść za mąż . Mój Boże , ilu ja podobnych spotkałam w życiu ! … Dziś trzeba mi czegoś nowego … |
133 | — Więc to jest talizman ? |
134 | — Niech Helusia będzie grzeczna — odparła matka . — Lepiej uklęknij i zmów paciorek . |
135 | I znowu usiłował myśleć o czym innym . Poszedł nawet ( mimo późnej nocy ) do restauracji , gdzie grała muzyka złożona ze skrzypców , fortepianu i arfy . Zjadł pieczeń z kartoflami i z kapustą , wypił kufel piwa , potem drugi kufel , potem trzeci i czwarty … nawet siódmy … Zrobiło mu się tak jakoś raźnie , że cisnął arfiarce na talerz dwie czterdziestówki i zaczął śpiewać pod nosem . A potem przyszło mu do głowy , że — koniecznie , ale to koniecznie powinien zaprezentować się czterem Niemcom , którzy przy bocznym stoliku jedzą pekeflejsz z grochem . |
136 | — Co za nieuwaga z mojej strony ! — zawołał . — Właśnie dostrzegłem w oczach pańskich znużenie i mimo to ośmieliłem się spłoszyć panu sen … |
137 | — Dlaczego to panowie nigdy nie przychodzą do nas z … panem Stanisławem ? — mówiła rumieniąc się . — Ojciec tak panów kocha i … my wszyscy … |
138 | Lekcja była ostra . Pan Tomasz jednak przysłuchiwał się jej z zadowoleniem , a panna Izabela prawie z podziwem . Ten kupiec , który jadał baraninę z lordami i wygłaszał tak śmiało teorię posługiwania się nożem przy rybach , urósł w jej wyobraźni . Kto wie , czy teoria nie wydała się jej ważniejszą aniżeli pojedynek z Krzeszowskim . |
139 | — Co innego małżeństwa polityczne , a co innego małżeństwa dla pieniędzy z człowiekiem , którego się nie kocha — odpowiedziała prezesowa patrząc w ziemię i bębniąc palcami po stole . — To gwałt zadany najświętszym uczuciom . |
140 | — Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna . |
141 | — No , no , panie Maruszewicz , bez czułości ! … Znam ja was . Obsypujecie pieszczotami kobietę , dopóki wam nie zaufa , a potem trwonicie jej majątek i żądacie rozwodu … |
142 | Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa . |
143 | Dopiero drobny fakt , jedno zdanie zmusiło pannę Izabelę do szukania w innym kierunku tajemnicy jej triumfów . |
144 | Ranne godziny wlokły mu się , jakby do nich zaprzężono woły . Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? … ” Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej . |
145 | — Hum ! … hum ! … — odpowiada adwokat i obaj panowie wchodzą w pierwsze drzwi gmachu . |
146 | — Rozumiem , wielmożny panie ! … A nasz pan czeka w pokoju sypialnym — odparł Mikołaj . |
147 | — Może by popielniczkę ? — zapytał Mraczewski . |
148 | — Tak . |
149 | Otóż książę , pomimo rozmaitych słabości , był z gruntu uczciwym człowiekiem . W sądzie o ludziach nie polegał na własnym upodobaniu , ale zasięgał opinii . |
150 | — Powiedzą , żem zwariował — przerwał mu Wokulski . |
151 | Dziwne było jego pożegnanie ze sklepem ; pamiętam to , bo sam po niego przyszedłem . Hopfera ucałował , a następnie zeszedł do piwnicy uściskać Machalskiego , gdzie zatrzymał się kilka minut . Siedząc na krześle w jadalnym pokoju słyszałem jakiś hałas , śmiechy chłopców i gości , alem nie podejrzywał figla . |
152 | Nie śmiałem pomyśleć , że zginęli . |
153 | Gość tymczasem bystro mu się przypatrywał ; i tak siedzieli minutę , może dwie , taksując się nawzajem . Wokulski chciał ocenić wiek przybysza , Geist zdawał się badać go . |
154 | I ja miałbym tam wracać ? … Po co ? … Tu przynajmniej mam naród żyjący wszystkimi zdolnościami , jakimi obdarowano człowieka . Tu naczelnych miejsc nie obsiada pleśń podejrzanej starożytności , ale wysuwają się naprzód istotne siły : praca , rozum , wola , twórczość , wiedza , nawet piękność i zręczność , a nawet choćby szczere uczucie . Tam zaś praca staje pod pręgierzem , a triumfuje rozpusta ! Ten , kto dorabia się majątku , nosi tytuł sknery , kutwy , dorobkiewicza ; ten , kto go trwoni , nazywa się : hojnym , bezinteresownym , wspaniałomyślnym … Tam prostota jest dziwactwem , oszczędność wstydem , uczoność równoznaczy z obłędem , artyzm symbolizuje się dziurawymi łokciami . Tam , chcąc zdobyć miano człowieka , trzeba posiadać albo tytuł z pieniędzmi , albo talent wciskania się do przedpokojów . I ja bym tam miał wracać ? … ” |
155 | — O , panie Wokulski ! … |
156 | — O znam ! … Zupełnie taka sama była u pani tam w pokoiku … |
157 | „ Jeżeli punktualność — mówiła sobie dalej — jest grzecznością królów , to już co najmniej powinna być obowiązkiem kupców ! … ” |
158 | — Szatanie ! … |
159 | — Daj — rzekł — i idź spać . |
160 | Wstał z fotelu i spojrzał w inną stronę , co pozwoliło Maruszewiczowi nieco oprzytomnieć . Młody człowiek szybko pożegnał Wokulskiego , opuścił mieszkanie i pędem biegnąc przez schody , myślał : |
161 | — Nie godzi się … to jest nieuczciwie ! … — powtarza wzburzony pan Łęcki . |
162 | „ Ach , mamo , jaka ona piękna , jaka ona mądra ! … czy ja ją mogę pocałować w buzię ? … ” |
163 | Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla … |
164 | „ Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego , a oni myślą i pewnie mówią : ot , patrzajcie , znowu Żyd , lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów … ” |
165 | — Teraz ja pana nie rozumiem — szepnął spuszczając oczy Wokulski . |
166 | Fura była wynajęta tylko dla mnie . Zaraz jednak na następnej uliczce furman spotkał swego brata , który miał bardzo pilny interes do Krasnegostawu . |
167 | Od tego dnia mój kowal nie mógł sobie miejsca znaleźć na świecie . Robota leciała mu z ręki . Gdzie nie spojrzał , widział ino potok jak szybę , a za nią pannę , której łzy płynęły . Aż pomizerniał , bo go coś ciągle trzymało za serce rozpalonymi obcęgami . Zwyczajnie zamroczyło go . |
168 | — Biedny chłopak ! — mówiła śmiejąc się . — Dostał po prezesowej tylko dwa tysiące rubli rocznie i dziesięć tysięcy ciepłą ręką . Radzę mu , ażeby ożenił się bogato , ale on woli jechać do Wiednia , a stamtąd zapewne do Monte Carlo … Mówiłam , ażeby jechał z nami . Będzie weselej , nieprawdaż ? … |
169 | — Kto wie , gdzie tu naprawdę jest miłość nieszczęśliwa , a nawet tragiczna ! … — odpowiedziała pani Wąsowska patrząc na Wokulskiego . |
170 | Maruszewicz zapoznał swego towarzysza z dyrektorem . |
171 | — Jeszcze w Zasławku — ciągnęła panna Izabela — wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu ( tu oblał ją rumieniec ) , który też ma być sprzedany najpóźniej w czerwcu . |
172 | — Stalowy to człowiek — wtrąciłem . |
173 | Wokulskiemu zdaje się , że wydobyty z martwej wody wpadł nagle w ukrop , który „ burzy się i szumi , i pryska … ” On , człowiek dojrzały i w swoim klimacie gwałtowny , poczuł się tu jak flegmatyczne dziecko , któremu imponuje wszystko i wszyscy . |
174 | — Spodziewam się , że tym razem kuzynek zabawi w kraju dłużej ? |
175 | — Dobrze , dobrze … Dajmy już spokój tej zabawie — zakończył Ochocki , na znak gniewu kładąc ręce w kieszenie . |
176 | — Nawet ten poczciwy niedołęga Maruszewicz — ciągnęła baronowa — nawet on po całych dniach wygląda do niej oknem … |
177 | — Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym … |
178 | — Słowo honoru daję , że musi już być wpół do dziesiątej . Letkiewicz jestem , gałgan jestem , no — podły jestem , ale cóż zrobię , kiedy matka mi zachorowała i musiałem szukać doktora . Byłem u sześciu … |
179 | Obrócił się klucz w zamku , stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała się twarz niestarej jeszcze dziewczyny , ubranej w biały czepeczek . |
180 | — Męża ? |
181 | — Zrobię . |
182 | W przedpokoju adwokata zastał paru obdartych Żydków i starą kobietę w chustce na głowie . Przez otwarte drzwi na lewo widać było szafy zapełnione aktami , trzech dependentów szybko piszących i kilku gości z waszecia , z których jeden miał fizjognomię kryminalną , a reszta bardzo znudzone . |
183 | Panna Florentyna zrobiła gest , jakby chcąc jeszcze coś powiedzieć , ale pohamowała się . |
184 | Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że baron ma nogi bardzo cienkie i nieosobliwie nimi włada . |
185 | Usłyszawszy jednak hałas w bramie zawrócił się i jeszcze raz pokazał nieboszczyka … Wirskiemu ! … |
186 | Wokulski pocałował ją w rękę , ona go parę razy w głowę ; potem dotknęła dzwonka . Wszedł służący . |
187 | Po czym następował rejestr dat i miejscowości , w których zaginiony przebywał opuściwszy Warszawę . |
188 | Panna Izabela zarumieniła się mocniej niż poprzednio i spuściła piękną głowę . |
189 | — Nie masz pojęcia , co ja wycierpiałem , oddalony od wszystkich , niepewny , czy już kogo zobaczę , tak strasznie samotny . Bo widzisz , najgorszą samotnością nie jest ta , która otacza człowieka , ale ta pustka w nim samym , kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia , ani serdecznego słówka , ani nawet iskry nadziei … |
190 | Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej weszli do podobnego zupełnie saloniku : Wokulski rzucił się na łóżko , Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi . |
191 | Wokulskiemu przypomniały się lata dziecinne . Jakże mu wtedy , wygłodzonemu , smakowała bułka i serdelek ! Jak wyobrażał sobie siadłszy na konia w karuzeli , że jest wielkim wojownikiem ! Jak szalonego doznawał upojenia wylatując do góry na huśtawce ! Co to była za rozkosz pomyśleć , że dziś nic nie robi i jutro nic nie będzie robił — za cały rok . A z czym da się porównać ta pewność , że dziś położy się spać o dziesiątej i jutro , gdyby chciał , wstanie także o dziesiątej przeleżawszy dwanaście godzin z rzędu ! |
192 | „ Wszystko jedno — mruczał . — Jeżeli już musimy odurzać się czymś , odurzajmy się czymkolwiek . Ale czym ? … ” |
193 | — Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się . — My dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra i jej koteria . Oni tak głęboko zasnęli , że razi ich każdy objaw żywotności , każdy mój śmielszy krok — dodał jakby do siebie . |
194 | Słuchając tego pani Misiewiczowa kilka razy odwołała się do pomocy chustki … Pani Stawska była spokojniejsza , tylko parę łez stoczyło się jej po twarzy . Aby ukryć wzruszenie , zwróciła się z uśmiechem do córeczki i rzekła półgłosem : |
195 | — Powiedzże mi przynajmniej : co sądzisz o tym człowieku ? |
196 | — Nie ma sprawiedliwości dla tych , którzy nie umieli zginąć z bronią w ręku ! — krzyknął Katz . — Głupi wy i ja z wami … Turek albo Francuz nadstawi za was karku ? … Czemużeście wy sami nie umieli go nadstawić ? … |
197 | I machinalnie przypatrywał się niezwykłej fizjognomii damy , która wybierała neseserki . Była ubrana skromnie , miała gładko uczesane włosy . Na jej twarzy białej i razem żółtej malował się głęboki smutek ; spoza ust przyciętych wyglądała złość , a ze spuszczonych oczu błyskał czasami gniew , niekiedy pokora . |
198 | — Pan wydzysz te pyniądze u ten szlachcic … Pan słyszysz , jak ony klaskają ? … Ony tak czeszą szę , że mnie widzą … Pan to rozumysz , panie Cynader ? … |
199 | — Sława , jakiej nie dosięgnął jeszcze żaden człowiek — odparł Ochocki . — To moja żona , to moja kobieta … Bądź pan zdrów , muszę iść … |
200 | Panna Izabela lekko zarumieniła się i postanowiła wcale nie rozmawiać z Wokulskim , a przynajmniej traktować go z góry , ażeby sobie nic nie wyobrażał . O miłości , naturalnie , w owym „ wyobrażaniu sobie ” mowy być nie mogło . Panna Izabela jednak nie życzyła sobie nawet poufałej życzliwości . |
201 | — Prywatnie ? … W takim razie pozwoli pan , że usiądę . Przedstawienie skończone , kostiumy idą do składu , aktorzy stają się równi sobie . |
202 | „ Inny świat … inny świat ! … — myślał Wokulski . — Co za fatalność popycha mnie w tamtą stronę ? ” |
203 | Machnął ręką , potem obie włożył do kieszeni i poszedł w las ze spuszczoną głową mrucząc po drodze . |
204 | — Przepraszam pana — odezwał się do zaniepokojonego barona — ale jestem tak rozstrojony , że po prostu nie wiedziałem , co mówię … |
205 | Pan Raczek pokiwał głową , a ciotka łzy otarła myśląc , że ojciec bredzi . Jak tu myśleć inaczej , jeżeli śmierć już kołatała do drzwi , a ojciec jeszcze wyglądał Napoleona … |
206 | A pamiętasz jeneralną bitwę , do której zawsze wzdychaliśmy odpoczywając po partyzanckiej strzelaninie ? Ja bo nawet w grobie jej nie zapomnę , a jeżeli kiedyś zapyta mnie Pan Bóg : po com żył na świecie ? … po to — odpowiem — ażeby trafić na jeden taki dzień . Ty tylko rozumiesz mnie , Katz , bośmy to obaj widzieli . A niby na razie wydawało się — nic … |
207 | Wstyd go ogarnął . |
208 | Rozumiejąc , że wielki świat jest wyższym światem , panna Izabela dowiedziała się powoli , że do tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać tylko za pomocą dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku . Urodzenie zaś i majątek są przywiązane do pewnych wybranych familii , jak kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego drzewa . Bardzo też jest możliwym , że dobry Bóg widząc dwie dusze z pięknymi nazwiskami , połączone węzłem sakramentu , pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka , który w dalszym ciągu podtrzymuje sławę rodów swoimi cnotami , dobrym ułożeniem i pięknością . Stąd wynika obowiązek oględnego zawierania małżeństw , na czym najlepiej znają się stare damy i sędziwi panowie . Wszystko znaczy trafny dobór nazwisk i majątków . Miłość bowiem , nie ta szalona , o jakiej marzą poeci , ale prawdziwie chrześcijańska , zjawia się dopiero po sakramencie i najzupełniej wystarcza , ażeby żona umiała pięknie prezentować się w domu , a mąż z powagą asystować jej w świecie . |
209 | — Nie wykupiła ich Krzeszowska — rzekła — to wiem na pewno . — Więc — albo ciotka Hortensja , albo … |
210 | — Pół funta mydła … |
211 | I bez żadnej ceremonii , a nawet bez dalszych wyjaśnień doręczył panu Ignacemu album z widokami Warszawy i warszawianek , co razem mogło kosztować z pięćdziesiąt rubli ! … |
212 | — Gdzie ? kto ? — zawołał baron , prawie wspinając się na kozioł . — A tak , to oni … Żółty brek i gniada czwórka … Ciekawym , kto jedzie ? Niech no pan spojrzy … |
213 | „ Tak , on może być … on będzie moim powiernikiem ! … ” — myślała panna Izabela topiąc słodkie spojrzenie w zdumionych oczach Wokulskiego i lekko pochylając się naprzód , jakby chciała go pocałować w czoło . Potem ogarniał ją bezprzyczynowy wstyd : cofała się na poręcz fotelu , rumieniła się i z wolna opuszczała długie rzęsy , jakby ją sen morzył . Patrząc na grę jej fizjognomii Wokulskiemu przypomniały się cudowne falowania zorzy północnej i owe dziwne melodie bez tonów i bez słów , które niekiedy odzywają się w ludzkiej duszy niby echa lepszego świata . Rozmarzony , przysłuchiwał się gorączkowemu tykotaniu stołowego zegara i biciu własnych pulsów i dziwił się , że te dwa tak szybkie zjawiska prawie wloką się w porównaniu z biegiem jego myśli . |
214 | — Przez litość , czy nie za mało ? … Niech tylko pani spojrzy na nich obu … |
215 | — Ależ , ciociu , marszałek jest obrzydliwy . Jemu nie żony trzeba , ale niańki , która by mu ocierała usta . |
216 | „ Aha ! — myślę — więc książę spostrzegł , że Stach może nie przyjść , i na przeprosiny wysłał tego niby teścia ! … Szuman ma rację , że oni go nie zechcą wypuścić , no , ale my wam go odbierzemy ! ” |
217 | „ Głupcy ! głupcy ! … ” — powtarzał . |
218 | — Przygotuj broń ! … — rozległo się po szeregach . |
219 | Obraz panny Izabeli ukazał mu się otoczony jaśniejszym niż kiedykolwiek blaskiem . Krew biła mu do głowy i upokarzał się w duchu na myśl , że z podobnym stworzeniem mógł ją zestawić ! |
220 | Aż jednego dnia , około połowy maja ( rozeszły się wówczas wieści mocno pokojowe ) , Staś przed samym zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi : |
221 | „ No , głupstwo ! Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski . — Zrobię , co się da i komu można , lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się , to darmo … ” |
222 | — Czy widzisz pan tę staruszkę między biskupem i jenerałem ? — odezwała się hrabina . — Jest to prezesowa Zasławska , moja najlepsza przyjaciółka , która koniecznie chce pana poznać . Jest panem bardzo zajęta — ciągnęła hrabina z uśmiechem — jest bezdzietna i ma parę ładnych wnuczek . Zróbże pan dobry wybór ! … Tymczasem przypatrz się jej , a gdy ci panowie odejdą , przedstawię pana . A … książę … |
223 | — Przysuń się tu do stołu … Spojrzyj , co to jest ? |
224 | — Tak . |
225 | — Niech pan mówi … To musi być olbrzymi widok ? … Jakich uczuć doznawał pan ? … — mówił Ochocki . Był dziwnie zmieniony : oczy rozszerzyły mu się , na twarz wystąpił rumieniec . Patrząc na niego trudno było wątpić , że w tej chwili zapomniał o pannie Izabeli . |
226 | Około południa zmniejszał się ruch za kontuarem towarów kolonialnych , a za to coraz częściej zjawiali się interesanci po stronie prawej sklepu , u Jana . Tu kupowano talerze , szklanki , żelazka , młynki , lalki , a niekiedy duże parasole , szafirowe lub pąsowe . Nabywcy , kobiety i mężczyźni , byli dobrze ubrani , rozsiadali się na krzesłach i kazali sobie pokazywać mnóstwo przedmiotów targując się i żądając coraz to nowych . |
227 | — Pan Molinari w domu ? — zapytał szwajcara . |
228 | — Za pomyślność wielkich zamiarów … |
229 | Wokulski spuścił głowę i milczał zgadując , że umizgi Starskiego do narzeczonej barona musiały już przybrać bardziej widoczne formy . Lecz cóż jego to obchodziło ? |
230 | — Jakie pasażery ? … — zawołał zdziwiony . — Wielmożny pan to jest pasażer , ale tamto — same parchy . Jak my stanęli na rogatce , to nawet strażnik dwa takie gałgany rachował za złotówkę na jeden paszport . A wielmożny pan myśli , co oni byli pasażery ! … |
231 | Kto tu wszedł , miał swobodę ruchu ; nie potrzebował lękać się , że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje . Czekając na gospodarza nie nudził się , otaczały go bowiem rzeczy , które warto było oglądać . Zarazem widok przedmiotów , wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom , nastrajał go na jakiś ton uroczysty . |
232 | Gdy podróżni zatrzymali się w rynku , Wokulski wysiadł , ażeby zobaczyć się z proboszczem , Starski zaś objął komendę . |
233 | Pan Łęcki poczuł rumieniec na twarzy . Nie chcąc jednak dawać za wygranę zapytał wielkopańskim tonem : |
234 | W maju roku zeszłego Wokulski wziął się do tej sprawy , którą jego wyjazd do Bułgarii o tyle przyspieszył , że już w grudniu miał dyplom , z majątkiem było znacznie trudniej ; w tym przecie dopomógł mu los . |
235 | Lekki dreszcz przebiegł pannę Izabelę . I to ma być wspólnik jej ojca ? … Do czego ten wspólnik ? … Skąd jej ojcu przyszło do głowy zawiązywać jakieś towarzystwa handlowe , tworzyć jakieś rozległe plany , o których nigdy dawniej nie marzył ? … Chce przy pomocy mieszczaństwa wysunąć się na czoło arystokracji ; chce zostać wybranym do rady miejskiej , której nie było i nie ma ? … |
236 | Pewnego dnia , jak zwykle , załatwiał się z interesantami w salonie przyjęć . Już odprawił jegomościa , który ofiarował się staczać za niego pojedynki , drugiego , który jako brzuchomówca chciał odegrać rolę w dyplomacji , i trzeciego , który obiecywał mu wskazać skarby zakopane przez sztab Napoleona I nad Berezyną , kiedy lokaj w błękitnym fraku zameldował : |
237 | — No , słowo honoru daję … |
238 | — No , hrabina zrobiła zamach stanu — mówił brunet z grzywką . |
239 | Odbył się drugi wyścig , muzyka znowu zagrała . Wokulski pobiegł do trybuny , a spotkawszy Yunga , który z siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi , szepnął mu : |
240 | Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej . Miał tam salon o trzech oknach , gabinet własny , gabinet córki , sypialnię dla siebie , sypialnię dla córki , pokój stołowy , pokój dla panny Florentyny i garderobę , nie licząc kuchni i mieszkania dla służby , składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja , jego żony , która była kucharką , i panny służącej , Anusi . |
241 | Już wówczas przyszło jej na myśl , ale tylko na chwilę , że Wokulski musi być bardzo nieszczęśliwy i że miałby wielką zasługę ten , kto by wydobył go z sideł kokietki . |
242 | Wtem usłyszał szybki bieg za sobą . Gonił go Ochocki niosąc na ramieniu dwie wędki . |
243 | — A ciebie przeprosił . |
244 | — Pierwszy . |
245 | Nieraz we cztery oczy rozmawiam o nim z Lisieckim . |
246 | — On ich rozpędzi ! … |
247 | — Dochodów ? … |
248 | — „ Na każdym miejscu i o każdej dobie , gdziem z tobą płakał , gdziem z tobą się bawił , zawsze i wszędzie będę ja przy tobie , bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił … ” |
249 | Młoda pani z wolna potrząsnęła głową ; nie jestem pewny , czy nie westchnęła , ale tak cicho … |
250 | — Przychodzę przeprosić drogiego pana — mówił z afektacją Maruszewicz — że nie mogę służyć mu w sprawie licytacji domu państwa Łęckich … |
251 | — Pozwoli pani zaprezentować : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza , a mój kolega … |
252 | Spojrzałem na sklep — prawie taki jak na Podwalu ; na drzwiach blaszany pałasz i bęben ( może ten sam , który widziałem w dzieciństwie ! ) — w oknie talerze , koń i skaczący kozak … Ktoś uchylił drzwi i zobaczyłem w głębi zawieszone u sufitu : farby w pęcherzach , korki w siatce , nawet wypchanego krokodyla . |
253 | — Ja nie wytoczę … Nie jestem prokuratorem , który ma obowiązek ścigać fałszerzy . Zresztą nie chcę dawać inicjatywy do gubienia jakiegoś zapewne biedaka , który zabija się pracą nad naśladowaniem cudzych podpisów … Czekam więc , ażeby Goldcygier wystąpił z akcją , a dopiero wówczas nikogo nie oskarżając przyznam , że to nie mój podpis . |
254 | — Dlaczegożeś ty się nie ożenił ? |
255 | „ Tak , ale miłość to uczucie osobiste ; wszystkie zasługi towarzyszące jej są jak ryby zaplątane w odmęt morskiego cyklonu . Gdyby na świecie zniknęła jedna kobieta , a w tobie pamięć o niej , czymże byś został ? … Zwyczajnym kapitalistą , który z nudów grywa w karty w resursie . A tymczasem Ochocki ma ideę , która będzie rwała go zawsze naprzód , chyba że umysł mu zagaśnie … ” |
256 | Zaraz wówczas pomyślałem , że chłopak z tak otwartą głową , który kupuje książki i nie dba o dziewczęta , mógłby być dobrym politykiem ; więc jeszcze tego dnia zapoznałem się ze Stachem i od tej pory żyjemy ze sobą nie najgorzej … |
257 | W kuchni Stach zatrzymał się sekundę , a że widać drażnił go zapach kalafiorów , więc rzekł do mnie : |
258 | Żyd ukłonił się do ziemi i cofając się tyłem , opuścił gabinet . |
259 | I otóż zdaje się jej , że już od kilku tygodni coś słyszała o tym człowieku . Jakiś kupiec niedawno ofiarował parę tysięcy rubli na dobroczynność , ale nie była pewna , czy to był handlujący strojami damskimi , czy futrami . Potem mówiono , że także jakiś kupiec podczas wojny bułgarskiej dorobił się wielkiego majątku , tylko nie uważała , czy dorobił się szewc , u którego ona bierze buciki , czy jej fryzjer ? I dopiero teraz przypomina sobie , że ten kupiec , który dał pieniądze na dobroczynność , i ten , który zyskał duży majątek , są jedną osobą , że to właśnie jest ów Wokulski , który do jej ojca przegrywa w karty , a którego jej ciotka , znana z dumy hrabina Karolowa , nazywa : „ mój poczciwy Wokulski ! … ” |
260 | — Jaka ? — oburzył się pan Ignacy . — Może republika z Gambettą ? … Może Bismarck ? … |
261 | — Słowo daję , że jutro będziecie wszyscy spłaceni … Wszyscy , i to co do grosza ! … |
262 | „ Jak ja to wszystko ruszę , jak ja to przeniosę , Boże miłosierny ! … ” — myślałem . |
263 | „ Czy mi to nie zapowiada , że on będzie miał sławę Kopernika , a ja — szczęście ? … A budujże sobie machiny latające , tylko zostaw mi swoją kuzynkę ! … — Cóż znowu za przesądy ? … — opamiętał się po chwili . — Ja i przesądy ! … ” |
264 | Już blisko tydzień trwała ta nowa mania , która dziwiła i gorszyła nie samego tylko pana Ignacego . |
265 | — Powiedz mi pan — rzekła — czy to wielka przyjemność dorabiać się majątku ? |
266 | — Garson ! … Hej , garson ! … |
267 | — To nic — odpowiedział spokojnie Rzecki . — Przyznałbym tylko , że omyliłem się , nie wiem już który raz w życiu … |
268 | Robi się czerwona i prawi dalej : |
269 | — Podły stróż ! — mruknął . — Ja muszę wstać o szóstej , a on do wpół do drugiej trzyma mnie na ulicy … |
270 | — O panie , to już zbyt ostre ! — zgromiła go pani Wąsowska . — Cóż to , więc biedna kobieta , jeżeli raczy ją uwielbiać jeden z was , nie może rozmawiać z innymi ? … Nie spodziewałem się , ażeby taki człowiek jak pan w taki haremowy sposób traktował kobietę . Zresztą , o co panu chodzi ? … Gdyby nawet Bela kokietowała Molinariego , to i cóż ? … Trwało to jeden wieczór i skończyło się tak wzgardliwym pożegnaniem go ze strony Beli , że aż przykro było patrzeć . |
271 | Nie była już nauczycielką , ale rekomendowała nauczycielki ; nie myślała o zamążpójściu , ale swatała młode pary ; nikomu nie oddawała swego serca , ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym . Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić , więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła . |
272 | — Albo nie … już nic … Daję panu na dziś urlop . Moi państwo , chodźmy do parku . Panie Ochocki … |
273 | — Nigdy nie latałem ! — krzyknął Rzecki uderzając pięścią w kantorek . |
274 | — Ależ nie tam … O tu … Tu coś psuje się , około strzemienia . |
275 | — A następnie , chce pani znaleźć jakiegoś nowego i nietuzinkowego człowieka , który by nawet w grobie nie zapomniał o pani . Otóż , o ile ja znam ludzką naturę , jest to cel nie do osiągnięcia . Ani pani z rozrzutnej w swoich względach nie stanie się oszczędną , ani człowiek nietuzinkowy nie zechce zająć miejsca pośród kilku tuzinów … |
276 | — No , patrz — mówił — co wyrabiają ci Żydzi , te … te gałgany ! … Nachodzą dom … przestraszają mi córkę … |
277 | — Nie robię ich dla Rossiego … |
278 | — Chybabym zwariował — mruknął młody człowiek wzruszając ramionami . |
279 | Przed nami , może na pół wiorsty , bałwaniła się szeroka kolumna dymu , którą budzący się wiatr niekiedy rozdzierał . Wówczas na chwilę można było widzieć długi szereg nóg albo kasków , z połyskującymi obok nich bagnetami . Nad tamtą kolumną i nad naszą kolumną szumiały granaty , wymieniane pomiędzy baterią węgierską , która strzelała spoza nas , i austriacką , odzywającą się ze wzgórz przeciwległych . |
280 | Wokulski złożył księgę , z wolna podniósł się z fotelu i sięgnąwszy po kapelusz stojący na kantorku skierował się ku drzwiom . Czuł brak oddechu i jakby rozsadzanie czaszki . |
281 | Już siedzieli w wagonie , ale Starskiego jeszcze nie było . Panna Izabela przygryzała usta , co chwilę wyglądając oknem . Nareszcie po drugim dzwonku Starski ukazał się na peronie . |
282 | Z rana wysłałem do pani Stawskiej liścik donosząc , że przyjdziemy dziś na herbatę obaj z Wokulskim . Do listu ośmieliłem się załączyć pudełko zabawek dla Heluni . Był tam las ze zwierzętami , całe umeblowanie dla lalki , mały serwis i mosiężny samowar . Razem za rs 13 kop . 60 towaru z opakowaniem . |
283 | Mówią coś o kanalizacji Warszawy . Był nawet u nas książę i zaprosił Stacha na sesję w tej materii . Skończywszy zaś rozmowę o kanalizacji zagadnął go o kamienicę . Byłem przy tym i wszystko dobrze pamiętam . |
284 | — Ciotka mówiła , że za kamienicę nikt nie da więcej nad sześćdziesiąt … |
285 | — Kiedy grzecznie pytają , to grzecznie trzeba odpowiadać — rzekł człowiek i podszedł bliżej . |
286 | Spostrzegłem jednak , że uwaga ta nie wzmocniła w Maruszewiczu otuchy . Owszem , zdawał się być jeszcze więcej zmieszany . |
287 | — Wybacz , panie Stanisławie , ale … proszę cię wody z cytryną … — wyszeptał pan Tomasz . |
288 | — Nic nikomu nie odstąpię — odparła stanowczo — gdyż jestem pewna , że mój zbłąkany mąż lada dzień opamięta się i powróci … |
289 | Niekiedy budził się w nim rozsądek ; wówczas opanowywał go gniew i pogarda dla samego siebie . |
290 | Przyszli mu na myśl kelnerzy różnych restauracyj , markierzy bilardów i szwajcarzy hotelowi , od których również bardzo rozmaitymi sposobami wydobywał pieniądze . Ale żaden z nich nie wydał mu się tak wstrętnym i godnym pogardy jak Wokulski . |
291 | Nareszcie nadszedł dzień wyścigów , pogodny , ale nie gorący ; właśnie jak potrzeba . Wokulski zerwał się o piątej i natychmiast pojechał odwiedzić swoją klacz . Przyjęła go dość obojętnie , ale była zdrowa , a pan Miller pełen otuchy . |
292 | — A bo , widzi pan … — zaczęła dziewczyna i opowiedziała tak cyniczną historię jakiegoś sporu z gospodynią , że słuchając jej Wokulski pobladł . |
293 | — Tym lepiej — rzekła — będę śmielszą . Nie jestem baronowa … jestem zupełnie kim innym . Ale o to mniejsza . Chwilowo znalazłam się w trudnym położeniu … potrzebuję dwudziestu tysięcy franków … A ponieważ nie chcę w tutejszych lombardach zastawiać moich klejnotów , więc … Pojmuje pan ? |
294 | — To prawda ! … — odparł baron uderzając się w czoło . — Że też mi wcześniej nie przyszła podobna myśl … A propos zarobku , czy nie wskazałbyś mi pan sposobu szybkiego zbogacenia się ? Potrzebuję na gwałt stu tysięcy rubli w ciągu roku … |
295 | — Nie rozumiem cię , Belciu … — wtrąciła panna Florentyna rozkładając ręce . |
296 | „ Dobrze , a jeżeli on nic nie zrobi i zamiast zbudować machinę latającą pójdzie do szpitala wariatów ? … Ja tymczasem faktycznie coś zrobię , a mikroskop , stos czy nawet lampa elektryczna z pewnością nie znaczą więcej od setek ludzi , którym ja daję byt . Skądże więc we mnie ta ultrachrześcijańska pokora ? … Co kto zrobi , jeszcze nie wiadomo . Ja tymczasem jestem dziś człowiek czynu , a on marzyciel … Zaczekajmy z rok … ” |
297 | Wokulskiemu znowu zdawało się , że z oczu spada mu zasłona , poza którą widać zupełnie inny świat i inną pannę Izabelę . Ale w tej samej chwili uczuł taki zamęt w głowie , ból w piersiach , szał w nerwach , że uciekł do przedpokoju , a stamtąd na ulicę obawiając się , że traci rozum . |
298 | — Nie dawniej , aniżeli ja to spostrzegłam , ale siadajmy i jedźmy … |
299 | — Proś do sali — rzekł Wokulski . |
300 | — Nie , ponieważ zapewnił mnie Ochocki , że tam nic nie ma ; czy jednak Belę uspokoił kto w podobny sposób i czy mogłaby na tym poprzestać , to już inna sprawa . |
301 | — Matyldy są na co dzień , damy na święta . Ale Iza będzie największym świętem . Słowo honoru daję , że nie znam kobiety , która by na mnie tak piekielne robiła wrażenie … No , ale bo też i ona lgnie do mnie ! |
302 | Byłem wściekły . Gdyż jakkolwiek jestem eks-porucznikiem węgierskiej piechoty , nie mogę jednak pojąć : czym perkaliki niemieckie są lepsze od moskiewskich ? Ale z moim kupcem nie było gawędy . W taki sposób bestia podnosił brwi , tak ruszał ramionami , a tak rozkładał ręce , iż w końcu pomyślałem , że on jest wielki patriota , a ja gałgan , choć w tym czasie , kiedy on nabijał kieszenie rublami i imperiałami , mnie paręset kul przeleciało nade łbem … |
303 | — Ale najgorsze ze wszystkiego ( przez co nawet wpadłam w nerwową chorobę ) , że ci panowie po kilka razy na dzień stukają do mego okna trupią główką … |
304 | — Nie znasz tych ludzi , a ja widziałam ich przy pracy . W ich rękach stalowe szyny zwijają się jak wstążki . To straszni ludzie . Oni dla swoich celów umieją poruszyć wszystkie siły ziemskie , jakich my nawet nie znamy . Oni potrafią łamać , usidlać , płaszczyć się , wszystko ryzykować , nawet — cierpliwie czekać … |
305 | — Krótko mówiąc , insynuuje pani , że panna Izabela … |
306 | — Dziś żadnej , a kiedyś będzie jedna : szczerość w ludzkich stosunkach i wolny wybór . Gdy kobieta nie będzie potrzebowała udawać miłości ani kokietować wszystkich , wówczas od razu odsunie tych , którzy jej nie są mili , i pójdzie za tym , który jej przypada do gustu . Wówczas nie będzie oszukiwanych ani oszukujących , stosunki uporządkują się w sposób naturalny . |
307 | — Moi panowie ! — odezwał się wygolony mężczyzna z grupy szlachty nienawidzącej magnatów . — Mówicie tu o handlu perkalami , który nas nic nie obchodzi … Ale panowie ! … — ciągnął dalej płaczliwym głosem — my mamy za to zboże w spichlerzach , my mamy okowitę w składach , na której wyzyskują nas pośrednicy w sposób — że nie powiem — niegodny … |
308 | To była jedna droga . Na końcu bowiem drugiej widział cel realny i jasno określony — pannę Izabelę . |
309 | — Dziś ! … — powtórzył . |
310 | V. Wiejskie rozrywki |
311 | „ Błogosławieni , którzy płaczą … Niechże przynajmniej tobie zmarły Chrystus dotrzyma obietnicy ” — pomyślał Wokulski i wyszedł za nią . |
312 | — Z czego , panie ? |
313 | — Dlaczego pielęgnował ? … |
314 | — Przypuśćmy , że nie spiskujesz — ciągnie dalej Panna Izabela — ale coś wiesz … |
315 | — Zapewne pan sprzeda te przedmioty ? |
316 | — Że okoliczności złożyły się w taki sposób … Baron jest człowiekiem dystyngowanym … |
317 | — Nie płacz , Heluniu . Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski , wzruszony nie mniej od Helenki . |
318 | — A gdybyś pan je nawet przypiął , to co ? … — spytał Wokulski . |
319 | Przez następne dwa dni panna Izabela uważała wielkiego artystę jako ofiarę zawiści . Powtarzała sobie , że tylko on jeden zasługuje na jej współczucie i że nigdy o nim nie zapomni . |
320 | „ Dlaczego ja miałbym się im prezentować ? … Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy . |
321 | — Zacny panie Rzecki ! — zawołała starowina . — Ależ ona , przysięgnę , już dziś kocha się , biedactwo , w Wokulskim … Humor jej się zepsuł , po nocach nie sypia , tylko wzdycha , mizernieje kobiecisko , a kiedyście tu byli wczoraj , cóż się z nią działo … Ja , matka , poznać jej nie mogłam … |
322 | A. M. ” |
323 | Ukłonił się , panie się odkłoniły . Idzie dalej nie odwracając głowy , ażeby się nie zdradzić . Nareszcie ogląda się : obie panie znikły między zielonością . |
324 | — Masz jeszcze jaki interes ? |
325 | Akurat w Popielec Wysocki rozpowiedział mi , jak się z nią zrobił ten interes , niby z panną Marianną . Zgodziła ją jakaś pani w aksamitach do służby , no i miała służbę , niech ręka boska broni ! Coraz chce uciekać , ale ją łapią i mówią : „ Albo siedź tu , albo oddamy cię do kryminału za złodziejstwo . ” „ Cóżem ja ukradła ? ” — ona mówi . „ Nasze dochody , psiawiaro ! ” — oni krzyczą . I tak by siedziała ( rozpowiadał Wysocki ) do sądnego dnia , gdyby jej pan Wokulski nie zobaczył w kościele . Wtedy ją wykupił i wyratował . |
326 | — Głupcze jakiś ! … więc my już nie mamy honoru dlatego , że nie mamy kredytu ? … |
327 | „ Chwała Bogu ! — myślał pan Ignacy . — Jeżeli Łęcki weźmie sto dwadzieścia tysięcy za swój dom , to znaczy , że Stach nie zapłaci za niego dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . ” |
328 | Ocknął się i roześmiał . |
329 | Na drugi dzień ( sprawa miała być o dziesiątej ) już o ósmej pojechałem do moich pań i nie zastałem nikogo . Wszystkie poszły do spowiedzi : matka , córka , wnuczka i kucharka , i jednały się z Bogiem do wpół do dziesiątej , a ja nieszczęśliwy ( był przecie styczeń ) spacerowałem przed bramą na mrozie i myślałem : |
330 | — Twoje szczęście , żeś przyjechał — mówi Suzin całując go jeszcze raz . — Myślałem , że się skręcę w tym Paryżu bez ciebie … |
331 | — Wszak mam honor z panem Wokulskim ? |
332 | Wszedłem drżąc jak galareta i stanąłem naprzeciw Jasia . Zobaczywszy mnie ( już zaczął tyć chłopak ) ciężko uniósł się z fotelu i przymrużył oczy . Nagle krzyknął do jednego z chłopców sklepowych : |
333 | Przerwało jej ciche szlochanie . |
334 | — Kiedy widzę okazy , wierzę — odparł Wokulski — kiedy pana słucham , rozumiem . Ale gdy wyjdę stąd … Rozłożył ręce w sposób desperacki . |
335 | — Byłem pewny — mówił pan Łęcki — że wezmę choć ze sto dziesięć tysięcy … Już na sali słyszałem dokoła siebie głosy , że kamienica warta sto dwadzieścia … Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum … Porozumiał się z konkurentami , a kto wie , czy i nie z moim adwokatem , i — straciłem dwadzieścia albo trzydzieści tysięcy … |
336 | — Próżniacy i arystokracja ! — zawołała panna Izabela . — Myślę , że zdanie to jest raczej silne aniżeli słuszne . |
337 | „ Co ja mam za pretensje do panny Izabeli ? — myślał . — Przecie nie mówiła , że mnie kocha ; dała mi ledwie cień nadziei , że to może kiedyś nastąpić . Jest w porządku , gdyż prawie mnie nie zna . I co za przywidzenia snują mi się po głowie ! … Starski ? … Ależ ona chce wyswatać go z panią Wąsowską , więc chyba romansować z nim nie myśli . Prezesowa ? … Prezesowa lubi pannę Izabelę , sama mi o tym mówiła , wreszcie kazała mi tu przyjechać … Mam czas . Poznam się z nią bliżej , a jeżeli mnie pokocha , będę szczęśliwy i mogę być spokojny . Jeżeli nie — wrócę do Geista . Na wszelki wypadek sprzedam kamienicę i sklep , a zostanę przy spółce do handlu z Rosją . To mi da za parę lat ze sto tysięcy rubli rocznie , a jej nie narazi na tytuł kupcowej galanterii . ” |
338 | — O , niech się pan mną nie krępuje — rzekła , mocniej niż zwykle zaczerwieniona , panna Ewelina . — Zresztą zaraz nadejdzie baron i we troje dogonimy państwa … |
339 | — Więc decyduj się natychmiast . Albo weźmiesz się do roboty , bo darmo nikt na świecie chleba nie jada … |
340 | — Aha ! … — zawołał podnosząc głowę na widok Rzeckiego . Nie gniewasz się , że ci tu gospodaruję jak u siebie ? |
341 | — Skądże ta nagła zmiana … projektu ? — spytałem czując , że nie o to pytam , co bym chciał wiedzieć . |
342 | — Prawda — mówię ja , w duchu jestem pewny , że ten chyba już mnie bić zechce . |
343 | Nie narzucam się , tylko proponuję . Rozważ , jak ci będzie wygodniej , a nade wszystko pomyśl o następstwach . |
344 | — Taki to , psiakrew , zejdzie , gdzie go nie posieją … |
345 | „ Kochanek wszystko wybaczy kochance , wyjąwszy drugiego kochanka … ” |
346 | — Owszem , jeżeli pani życzy sobie , jestem szlachcicem , nawet lepszym od niejednego z tych , jakich spotykałem w salonach . Na moje nieszczęście , wobec pani , jestem także i kupcem . |
347 | — Mówiłam cioci , że przyjdzie , i do tego z workiem złota — odezwała się po angielsku panna Izabela . |
348 | Podróż nasza po bezdrożach i lasach trwała ze trzy tygodnie . Pod nogami błoto , nad głowami deszcz jesienny , za plecami patrole , a przed nami wieczne wygnanie — oto byli nasi towarzysze . Mimo to mieliśmy dobry humor . |
349 | — Dobrze , to jedno … A teraz co się tyczy długów … |
350 | — Meteorologii ? … — powtórzyła pani Wąsowska . |
351 | Wylegitymowanie się ze szlachectwa nie było rzeczą trudną . |
352 | „ Ale ba ! kiedy nam się sznur zerwał … ” — mówią tamci . |
353 | Szybko rozpiął kamizelkę i wydobywszy spod koszuli złoty medalion otworzył go . Skrawek metalu , podobnego do mosiądzu i lekkiego jak puch , był na swoim miejscu . Geist nie łudził go ; droga do olbrzymiego wynalazku była na oścież otwarta . |
354 | — Ach , Starskiego … Zobaczymy . |
355 | — Za co ? — uśmiechnął się Wokulski . — Za to , że Turcja nie może jej tego zabronić . |
356 | Na parę dni przed wyścigami złożył mu w mieszkaniu wizytę hrabia – Anglik , z którym zaznajomił się podczas sesji u księcia . |
357 | „ Dziwna kobieta ” — pomyślał Wokulski patrząc na staruszkę , która umiała budzić miłość dla siebie nie tylko w sercach zwierząt , lecz — nawet ludzi . |
358 | — Najpewniejsze . Układy między panią Krzeszowska i tym panem prowadził mój Maruszewicz i wiem to od niego . |
359 | W Anglii ! … Tam jeszcze istnieje epoka twórcza w społeczeństwie ; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble . Owszem , tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły . Lecz u nas wyższa warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny gatunek , który nie łączy się z resztą , ma do niej wstręt fizyczny , ale jeszcze własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu . Co się tu łudzić : ona i ja to dwa różne gatunki istot , naprawdę jak motyl i robak . Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków ? … To są moi — ci , którzy leżą tam na śmietniku , i może dlatego są nędzni , a będą jeszcze nędzniejsi , że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla . Głupi handlarzu , podły człowieku ! … |
360 | Naturalnie , że po takim wzburzeniu nie mogłem już być u pani Stawskiej . Z początku myślałem nawet , że całą noc spać nie będę . Alem jakoś zasnął . A gdy Stach przyszedł na drugi dzień do sklepu , zapytałem go : |
361 | — Powiedz mi , doktorze , ale szczerze , co myślisz o Stachu ? … Bo on mnie niepokoi . Widzę , że od roku rzuca się na jakieś po prostu awantury … Ten wyjazd do Bułgarii , a dziś ten magazyn … spółka … powóz … Jest dziwna zmiana w jego charakterze … |
362 | — Tym się zgubił — ciągnął Szuman . — Tysiąc centnarów śniegu , rozdzielonego na płatki , tylko przysypują ziemię nie szkodząc najmniejszej trawce ; ale sto centnarów śniegu zbitych w jedną lawinę burzy chałupy i zabija ludzi . Gdyby Wokulski kochał się przez całe życie co tydzień w innej , wyglądałby jak pączek , miałby swobodną myśl i mógłby zrobić wiele dobrego na świecie . Ale on , jak skąpiec , gromadził kapitały sercowe , no i widzimy skutek tej oszczędności . Miłość jest wtedy piękną , kiedy ma wdzięki motyla ; ale gdy po długim letargu obudzi się jak tygrys , dziękuję za zabawę ! … Co innego człowiek z dobrym apetytem , a co innego ten , któremu głód skręca wnętrzności … |
363 | — Jakież wrażenie … |
364 | — Pewnie jaśnie pan robi jakieś głupstwo ! … — mruknął obrażony sługa . — Cóż tam znowu ? … — pytał gniewnie , rozbierając barona . |
365 | — Żeby był łaskaw przyjść do nas w południe i uregulować rachunki tych Żydów . |
366 | Szepnąłem Wirskiemu , ażeby delikatnie wyprosił stąd gości , i zbliżyłem się do pani Stawskiej . |
367 | — A po cóż zbroi się Austria ? |
368 | — Nie jesteś pan kupcem , tylko desperatem — odparł Geist . — Kupcy nie myślą o skakaniu z balonu … Ledwiem to zobaczył , zaraz pomyślałem : „ To mój człowiek … ” Ale znikłeś mi pan z oczu po wyjściu z ganku … Dziś traf zbliżył nas powtórnie … Panie * Siuzę * , my musimy pogadać o związkach wodoru , jeżeli jesteś pan bogaty … |
369 | — Widok jest istotnie wspaniały — odpowiedział Wokulski — ponieważ horyzont ma kilkadziesiąt wiorst w promieniu , a cały Paryż i jego okolice wyglądają jak na wypukłej mapie . Ale podróż nie jest miła ; może tylko pierwszy raz … |
370 | — Phi … |
371 | Zawstydzony , zeszedł pan Ignacy na dół do frontowego przysionka ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim damom , około których miał zaszczyt przechodzić . Ta uprzejmość , do której nie nawykli warszawiacy , już w przysionku zrobiła wrażenie . Zaczęto pytać się : kto to jest ? a chociaż nie poznano osoby , w lot jednakże spostrzeżono , że cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu , krawat sprzed pięciu , a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki . Powszechnie brano go za cudzoziemca ; lecz gdy spytał kogoś ze służby : którędy iść do krzeseł ? — wybuchnął śmiech . |
372 | — Albo ja wiem ! — rzekłem czując tę okrutną przyjemność , jaką sprawia dręczenie bliźnich . — Albo ja wiem ! … Mówią , że chce się żenić … |
373 | W roku 1849 bywało goręcej , a przecie szedł człowiek naprzód ! … |
374 | — Marysia ! … Marysia ! … |
375 | A gdziekolwiek spojrzał , widział piękną twarz panny Izabeli oblaną rumieńcem wstydu . |
376 | „ I na co on się narażał mówiąc coś podobnego ? ” — pomyślała panna Izabela . Nie przyszło jej do głowy , że co najwyżej narażał się na opuszczenie towarzystwa przed końcem kolacji . |
377 | W teatrze trafił się panu Ignacemu cały szereg niespodzianek . |
378 | — Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny . |
379 | „ Winszuję mu — mówiła sobie . — Ma wszystkie zalety potrzebne do zrobienia kariery : niebrzydki , zdolny , energiczny , a nade wszystko — bezczelny i nikczemny … Jak on śmiał udawać zakochanego we mnie i z jaką łatwością … Doprawdy , że ci parweniusze zdystansują nas nawet w obłudzie … Cóż to za nędznik ! … ” |
380 | — Pojutrze o której mogę przyjść ? |
381 | — Z szyderstwem , kuzynie , nie ma rozprawy ! — wybuchał książę i uciekał . Biegł do siebie , kładł się na szezlongu z rękoma splecionymi pod głową i patrząc w sufit widział przesuwające się na nim postacie nadludzkiego wzrostu , siły , odwagi , rozumu , bezinteresowności . To byli — przodkowie jego i hrabiego ; tylko że hrabia zapierał się ich . Czyżby istniała w nim jaka przymieszka krwi ? … |
382 | — Myślisz pan , że go zaproszą ? |
383 | Wokulski spostrzega ogromny pięciopiętrowy gmach , formy klinowatej , na wysokości drugiego piętra otoczony żelazną balustradą , przy szerokiej ulicy wysadzonej niezbyt starymi drzewami , pełnej omnibusów , powozów , ludzi konnych i pieszych . Ruch jest tak wielki , jak gdyby co najmniej połowa Warszawy biegła na zobaczenie jakiegoś wypadku ; ulica jest tak gładka jak posadzka . Widzi , że jest w samym środku Paryża , lecz nie doznaje ani wzruszenia , ani ciekawości . Nic go nie obchodzi . |
384 | — I to nieprawda — przerwała . — Ten stary pan nic przecie nie robi , a pieniądze ma . Nieraz też mówił , że mnie już o nic głowa nie zaboli … |
385 | — Cóż , mości książę , Molinari ? … — zapytała . |
386 | — Służę hrabiemu . |
387 | — W takim razie masz bardzo prosty sposób . Powiedz … |
388 | — Nie zagarnia , tylko kupuje ! — zawołał doktór . — Może wolałbyś pan , ażeby sklep zmarniał nie znalazłszy nabywcy ? … I kto z was mądrzejszy : pan , który po kilkudziesięciu latach nie masz nic , czy on , który w ciągu roku zdobywa taką fortecę , nikomu notabene nie robiąc krzywdy , a Wokulskiemu płacąc gotówką ? … |
389 | — Proszę . |
390 | Z książek byłem bardzo kontent , ale ten salon , muszę wyznać , zrobił na mnie przykre wrażenie . Staś spostrzegł to i uśmiechnąwszy się , nagle otworzył drugie drzwi . |
391 | Tak ! Ja muszę żyć . Ale jakie to będzie życie ! … |
392 | — W takim razie pan Ochocki … |
393 | — Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ? |
394 | — Nie wam , ale mnie — uśmiechnął się Wokulski . — W rezultacie , wszystko mi jedno i nawet wcale bym się nie gniewał , gdyby panowie ci nie przystępowali do spółki … |
395 | W tej chwili przybiegł wysoki sportsmen . |
396 | — Niepewna to ta spółka — wtrąciłem . |
397 | Uciekłem . W sieni słabo oświetlonej olejnym kagankiem ktoś zastąpił mi drogę . Ażem drgnął . Był to August Katz , odziany jak wypadało na marcową podróż . |
398 | — Noga moja nie postanie u podłego Szwaba ! — krzyknął Jan . |
399 | — I jakże się stało , że chcesz żenić się z nią ? |
400 | — Nic , nic … uspokój się … Pomyślałem tylko , że gdybym umarł , Wokulski jest jedynym człowiekiem , któremu mogłabyś zaufać … |
401 | Nie potrafię opisać , jak mi się zrobiło smutno , kiedy z powodu marnego wyglądania oknem usłyszałem taki dramat … Nagle w drugim pokoju zrobił się szelest … Uczennice pani Stawskiej skończywszy lekcje zabierały się do domu , a ich przecudna nauczycielka uszczęśliwiła mnie swoim widokiem . |
402 | W parę godzin po babie — traf ! wpada student , ten brodacz , co to z zasady nie płaci komornego . |
403 | — Nie kłam pan ! — zawołała baronowa . — Przybiegłeś do mnie , śmiejąc się , powiedziałeś , że Stawska ukradła lalkę i że to do niej podobne … |
404 | Ale kiedy stanęliśmy pode drzwiami i rządca zadzwonił , doznałem skurczu w łydkach . Nie mogłem ruszyć się z miejsca i tylko dlatego nie uciekłem . W jednej chwili opuściła mnie odwaga , przypomniałem sobie sceny z licytacji … |
405 | — Nie bądź pan śmieszny — przerwał mu Wokulski . — O życie pańskie byłem zupełnie spokojny , tak jak jestem pewny , że kiedyś dostaniesz się do więzienia . Cała rzecz , że ja nie chcę panu ułatwiać tej podróży . |
406 | — Pani , są rzeczy , których się nigdy nie zapomina . Jeżeli jednak rozkazuje pani pięć i trzy czwarte , będę służył w nadziei , że niebawem znowu zaszczyci nas pani swoją obecnością . Bo rękawiczki pięć i trzy czwarte — dodał z lekkim westchnieniem , podsuwając jej kilka innych pudełek — stanowczo zsuną się z rączek … |
407 | Na ulicy także , o ile miał czas zwracać uwagę , spostrzegł , że jest przedmiotem ogólnego zainteresowania . Mnóstwo osób kłaniało mu się ; czasem zupełnie obcy wskazywali na niego , gdy przechodził ; byli jednakże i tacy , którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę . Między nimi zauważył dwu znajomych , jeszcze z Irkucka , co go dotknęło w przykry sposób . |
408 | Odetchnął … Za nim rozlegają się krzyki i wymyślania licytantów , a od czasu do czasu upomnienia woźnego : |
409 | — Widzę , że jesteś diabelnie zajęty , więc najlepiej zrobisz , jeżeli od razu oddasz sprawę adwokatowi . |
410 | Zaczęliśmy rozsadzać nasze damy w ławkach i spierać się przy tej okazji z Żydkami , którzy , jak mi to później objaśniono , są najcierpliwszymi audytorami spraw sądowych , szczególniej o kradzież i oszustwo . Znaleźliśmy nawet miejsce dla poczciwej Marianny , która usiadłszy zrobiła taką minę , jakby miała zamiar przeżegnać się i zmówić pacierz . |
411 | Wokulski powstał z kanapy i oparłszy się obu rękoma na stole , zapytał : |
412 | Czy to są pieniądze , które przegrał do ojca w pikietę ? Chyba nie . Może ofiara , jaką złożył Towarzystwu Dobroczynności ? I to nie . Może tysiąc rubli , które dał ciotce na ochronę , a może to jest kwit na fontannę , ptaszki i dywany do ubrania grobu Pańskiego ? … Także nie ; to wszystko nie niepokoiłoby jej . |
413 | Pani Małgorzata ucałowała go w spoconą twarz , jakby to był jeszcze miodowy miesiąc , a on łagodnie odsunął ją i obtarł się fularem . |
414 | „ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ” |
415 | — Ja ? … — spytał . |
416 | Przed pałacem oddał konia chłopcu , a innemu chłopcu kazał przynieść wody do swego pokoju . I właśnie kiedy miał zapytać : kto przyjechał ? coś ścisnęło go za gardło i nie mógł słowa przemówić . |
417 | Gdy znaleźli się za nieczynną dziś rogatką osady , Wokulski zapytał chłopaka : |
418 | — I on durzy się w Kasi ? — spytałem . |
419 | „ Spinki , szpilki , portmonety … dobrze … Rękawiczki , wachlarze , krawaty … tak jest … Laski , parasole , sakwojaże … A tu — albumy , neseserki … Szafirowy wczoraj sprzedano , naturalnie ! … Lichtarze , kałamarze , przyciski … Porcelana … Ciekawym , dlaczego ten wazon odwrócili ? … Z pewnością … Nie , nie uszkodzony … Lalki z włosami , teatr , karuzel … Trzeba na jutro postawić w oknie karuzel , bo już fontanna spowszedniała . Bagatela ! … Ósma dochodzi … Założyłbym się , że Klejn będzie pierwszy , a Mraczewski ostatni . Naturalnie … Poznał się z jakąś guwernantką i już jej kupił neseserkę na rachunek i z rabatem … Rozumie się … Byle nie zaczął kupować bez rabatu i bez rachunku … ” |
420 | — Dziękuję ci , panie Wokulski , za pamięć i proszę , ażebyś przyszedł do mnie na święcone . Bardzo cię proszę , panie Wokulski — dodała z naciskiem . |
421 | „ Może dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych … ” |
422 | — O , już wszystko , co było potrzebne , zrobił poczciwy pan Rzecki — odparła pani Misiewiczowa zwracając się do mnie z sympatycznym uśmiechem . ( Szczerze mówiąc , nawet nie lubię takich uśmiechów u osób w pewnym wieku . ) |
423 | A jeżeli młoda dziewczyna może pokochać takiego dziada , to dlaczegóż by mnie nie miała pokochać tamta ? … ” |
424 | — Proś . |
425 | Księciu na twarz występowały chorobliwe rumieńce . |
426 | Wróciwszy do domu panna Izabela opowiedziała pannie Florentynie o wyścigowych przygodach , a w godzinę — już nie myślała o nich . Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami . |
427 | — Zaraz ja tobie odpowiem — mówi Suzin . — Najpierw za to , żeś ty mnie jeszcze w Irkucku przez cztery lata rozumu uczył . Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś . No , a ja , Stanisławie Piotrowiczu , ja nie wasz człowiek : za dobro daję dobro … |
428 | — I myślisz doktór , że Wokulski będzie taki błazen ? … — spytałem czując , że burzy się we mnie krew jak pod Vilagos . |
429 | W pierwszej chwili myślałem , że między tymi przyjemnymi młodzieńcami i baronową toczy się proces właśnie o owego śledzia . Wnet jednak przekonałem się , że chodzi o co innego , że mianowicie pani Krzeszowska zostawszy właścicielką domu chce z niego wyrzucić swoich najzapamiętalszych wrogów , a zarazem najniewypłacalniejszych lokatorów . |
430 | — Ma pan słuszność . Wiem , że w życiu nie zrobię nic nadzwyczajnego , ale umiem przynajmniej oceniać ludzi niezwykłych … Na każdym polu … nawet — na scenie … Niech pan sobie jednak wyobrazi , że Warszawa nie ocenia go , jak należy … |
431 | — O , panie Wokulski , tamci dużo robili . Przede wszystkim stworzyli Francję , byli jej rycerzami , wodzami , ministrami i kapłanami . A nareszcie zgromadzili te skarby sztuki , które pan sam podziwia . |
432 | Chwilę patrzyła na niego z łagodnym uśmiechem . |
433 | — Pewnie nic z tego nie będzie … Wyjdę dziś , to po świętach sprowadzą mnie i zapłacą jak wtedy w karnawale , com później tydzień leżała . |
434 | — Kiedy boję się , bo strasznie zła — szepnęła Marianna wydzierając mu się z rąk . |
435 | Do domu trafił od razu i od razu znalazł dzwonek . Zadzwoniwszy jednak aż siedem razy na stróża , uczuł potrzebę oparcia się o kąt , zawarty między bramą i ścianą , i usiłował zliczyć , nie z potrzeby , ale ot , tak sobie : ile też upłynie minut , zanim mu stróż otworzy ? W tym celu wydobył zegarek z sekundnikiem i przekonał się , że — już jest wpół do drugiej . |
436 | — Chcę , żeby poszedł za dziewięćdziesiąt tysięcy , i potrzebuję kogoś , kto by licytował do tej sumy . |
437 | — Ja go nie kupię — przerwał Wokulski . |
438 | Wokulski ruszył ramionami . |
439 | — Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych . |
440 | Podniósł „ Kurier ” i czytał : |
441 | — Chętnie służyłbym . O cóż to chodziło ? |
442 | Był już tam radca Węgrowicz i Szprot , ajent handlowy . Właśnie mówili coś o tym domu , co zawalił się przy ulicy Wspólnej , kiedy naraz Węgrowicz trąca swoim kuflem w mój kufel i mówi : |
443 | — Owszem , nawet zależy mi , ażeby nie był tajemnicą . Naprzód jeszcze u prezesowej … Jakże ona się ma ? |
444 | W ogóle , może od roku , uważam , że do starozakonnych rośnie niechęć ; nawet ci , którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania , dziś zwą ich Żydami . Zaś ci , którzy niedawno podziwiali ich pracę , wytrwałość i zdolności , dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo . |
445 | — Uczyłam się buchalterii … — szepnęła pani Stawska . Była tak czegoś wzruszona , że usiadła . |
446 | — Jaki dziwny kolor tych kamieni — odezwała się panna Izabela patrząc na kawały wapienia poplamionego brunatnymi piętnami . |
447 | „ Spiłem się … późno wróciłem do domu … późno wstałem … o czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu … ” |
448 | — Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie jak tego roku . |
449 | Zjawia się dwu Francuzów w przedziale . Krajobraz całkiem odmienny ; szerokie horyzonty , wzgórza , winnice . Tu i owdzie wielki dom piętrowy , stary , ale krzepki , zasłonięty drzewami , zawinięty jakby w bluszcze . Znowu rewizja walizki . Zmiana pociągów , do wagonu wchodzi dwu Francuzów i jedna Francuzka i robią taki hałas , jakby ich było z dziesięcioro . Są to ludzie widocznie dobrze wychowani ; pomimo to śmieją się , kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego , lecz za co , on sam nie wie . |
450 | Stach przygryzł wargi i nie podnosząc się wyciągnął rękę . |
451 | „ Ależ to straszny człowiek , papo ! ” |
452 | Gdy dziewczynka ostatecznie wyszła , matka pani Stawskiej odezwała się niezadowolnym tonem : |
453 | — Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory . |
454 | — Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego . |
455 | — Domy wyglądają jak pudełka , tramwaje jak duże muchy , a ludzie jak czarne krople , które szybko biegną w różnych kierunkach , ciągnąc za sobą długie cienie . W ogóle jest to podróż przeładowana niespodziankami . |
456 | Z całego mnóstwa tych korespondencyj uderzyła Wokulskiego następna : „ Osoba młoda , elegancka i przystojna pragnie zwiedzać z panem Paryż na wspólny koszt . Odpowiedź złożyć u szwajcara hotelu . ” |
457 | Ocknął się — i znowu powrócił do pakowania zapytując : |
458 | „ Aha ! ” — mruknął . |
459 | — Daruj mu pan — szepnąłem do rządcy . |
460 | Nie ma więc w społeczeństwie przypadku , ale nieugięte prawo , które jakby na ironię z ludzkiej pychy , tak wyraźnie objawia się w życiu najkapryśniejszego narodu , Francuzów ! Rządzili nimi Merowingowie i Karlowingowie , Burboni i Bonapartowie , były trzy republiki i parę anarchii , była inkwizycja i ateizm , rządcy i ministrowie zmieniali się jak krój sukien albo obłoki na niebie … Lecz pomimo tylu zmian , tak na pozór głębokich , Paryż coraz dokładniej przybierał formę półmiska rozdartego przez Sekwanę ; coraz wyraźniej rysowała się na nim oś krystalizacji , biegnąca z placu Bastylii do Łuku Gwiazdy , coraz jaśniej odgraniczały się dzielnice : uczona i przemysłowa , rodowa i handlowa , wojskowa i dorobkiewiczowska . |
461 | Kiedy dojechał do pani Wąsowskiej , wybuchnęła śmiechem : |
462 | — Hej ! stary , już my chyba nie doczekamy się Napoleona . |
463 | Tymczasem sala napełniała się , a widok pięknych kobiet , zasiadających w lożach , do reszty orzeźwił pana Ignacego . Stary subiekt wydobył nawet małą lornetkę i zaczął przypatrywać się fizjognomiom ; przy tej zaś okazji zrobił smutne odkrycie , że i jemu przypatrują się z amfiteatru , z dalszych rzędów krzeseł , ba ! nawet z lóż … Gdy zaś przeniósł swoje zdolności psychiczne od oka do ucha , pochwycił wyrazy latające jak osy : |
464 | — Widać swój … Żyd by tak nie dzwonił … |
465 | „ Myślałem , że jest źle — mruknął będąc już w sieni . — Alem nie myślał , że jest aż tak źle … ” |
466 | — Ależ , Belciu ! … — przerwała ożywiając się panna Florentyna . — Właśnie ten cierpki list dowodzi , że nie jesteście zrujnowani . Ciotka lubi być cierpką , ale umie oszczędzać nieszczęście . Gdyby wam groziła ruina , znaleźlibyście w niej tkliwą i delikatną pocieszycielkę . |
467 | — Pani jednak bardzo lubi pana Wokulskiego — szepnęła panna Izabela . |
468 | — To nikczemne , co pan powiedziałeś ! — krzyknęła pani Wąsowska ściskając szpicrózgę . |
469 | — A ja Izabelkę , a potem … Wąsowską . |
470 | — To już jutro , jutro … do jutra może mi samo przejdzie … |
471 | — Jest kobieta ! — rzekł Geist . — To źle . O niej nigdy nie można wiedzieć , co robi i dokąd zaprowadzi … W każdym razie słuchaj — dodał patrząc mu w oczy . — Gdyby ci kiedy jeszcze raz przyszła ochota próbować … Rozumiesz ? … Nie zabijaj się , ale przyjdź do mnie … |
472 | — Jaśnie pan ! … |
473 | — Myślę … Stasiu , myślę , że nie można aż tak karać człowieka za to , że ma inne niż my przekonania polityczne … |
474 | Pan Ignacy miał jeszcze kilka bardzo przykrych chwil . Musiał wydobyć się z pierwszego rzędu krzeseł , gdzie zebrani eleganci spoglądali na jego surdut i na jego krawat , i na jego aksamitną kamizelkę z ironicznymi uśmiechami . Potem musiał wejść do ósmego rzędu krzeseł , gdzie wprawdzie bez ironii patrzono na jego garnitur , ale gdzie musiał potrącać o kolana siedzących dam … |
475 | — To są te pieniądze , o których mówiła ciotka , że je ktoś w marcu wykupił ? … |
476 | Uczony egiptolog szeroko otworzył oczy i przełknął dwa razy , raz po raz . |
477 | — O … i ten ! … — zawołała baronowa . — Mój mąż ( jestem pewna , że to on ) przysyła jej ze wsi bukiety … Rządca tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z dołu co miesiąc … |
478 | — Znam — odparł Wokulski , a w duchu dodał : — „ Winien mi ze trzysta rubli … ” |
479 | — Nie wiem … może … — odpowiedziała . |
480 | — Wie pani , co mi się zdaje , kiedy patrzę na panią ? |
481 | Relacje te nie tylko zdziwiły , ale wprost przestraszyły księcia . I naraz Wokulski spotężniał w jego opinii . Był przecie człowiekiem , który ma swój własny program , ba ! nawet prowadzi politykę na własną rękę , i który ma wielkie znaczenie wśród pospólstwa … |
482 | — Na miłość boską , panie Pifke — szepnął zalany potem — usiądź pan na moim miejscu i oddaj mi swoje … |
483 | Gdy sklep zamknięto i panowie wyszli , Wokulski rzekł : |
484 | „ Aha , triumfator ! ” — rzekł do siebie Wokulski , ledwie trzymając się na nogach pod naciskiem tłumu , który biegł , klaskał , wiwatował , wskazywał palcami bohatera , pytał o jego nazwisko . Zdawało się , że zdobywcę frakowego garnituru na rękach zaniosą do miasta , wtem — zapał ostygł . Ludzie biegli wolniej , nawet zatrzymywali się , okrzyki cichły , wreszcie zupełnie umilkły . Chwilowy triumfator zsunął się ze szczytu i w parę minut zapomniano o nim . |
485 | — Zdaje się , że jaśnie pan u Stępka … Chciałbym złożyć rzeczy , ale nie widzę ani gabinetu pana , ani pokoju dla mnie . |
486 | II . Szare dnie i krwawe godziny |
487 | — Bo uważa — mówi Lisiecki — że korzystniej jadać macę z kiełbasą aniżeli samą . |
488 | Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ” |
489 | — Jest więcej niż dwadzieścia — rzekłem do Katza . |
490 | — Bez obrazy pani dobrodziejki , dlaczego panie tak ciągle siedzicie w oknach ? … To niedobrze … |
491 | — Także koncept ! … Pański zegarek zawsze spieszy się z rana , a późni wieczorem — odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy . |
492 | — Wszyscy , począwszy od gospodarza , który każe mi płacić siedemset rubli … |
493 | — Tak , panie … Może mąż powróci … — dodała stłumionym głosem . |
494 | — Aha , prawda , zapomniałam … — wtrąciła pani Misiewiczowa . |
495 | — To już zależy od panów . |
496 | Dzwonek . Yung wygrał . Wysoki sportsmen wziął klacz za uzdę i zaprowadziwszy przed trybunę sędziów zawołał : |
497 | Panna Izabela z takim zachwytem patrzyła na mówiącego , w taki sposób każdy jego wyraz podkreślała ruchem , uśmiechem lub spojrzeniem , że Wokulskiemu zaczęło robić się ciemno w oczach . Więc wstał i pożegnawszy towarzystwo wybiegł na ulicę . |
498 | Obserwacje te zbudziły w duszy Wokulskiego nowe prądy , o których pierwej nie myślał albo myślał niedokładnie . Zatem wielkie miasto , jak roślina i zwierzę , ma właściwą sobie anatomię i fizjologię . Zatem praca milionów ludzi , którzy tak głośno krzyczą o swojej wolnej woli , wydaje te same skutki , co praca pszczół budujących regularne plastry , mrówek wznoszących ostrokrężne kopce albo związków chemicznych układających się w regularne kryształy . |
499 | Teraz dopiero wszedł ten łajdak lokaj ; wziął walizę Stacha i dał znać , że konie stoją przed domem . Siedliśmy do powozu , Stach i ja , ale przez drogę do kolei nie zamieniliśmy ani wyrazu . On patrzył na gwiazdy świszcząc przez zęby , a ja myślałem , że jadę — chyba na pogrzeb . |
500 | — Jeszcze jak ! — prawił radca . — Patrz pan jednakże , co to znaczy szczęście . Półtora roku temu baba objadła się czegoś i umarła , a Wokulski po czteroletniej katordze został wolny jak ptaszek , z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie , na którą pracowały dwa pokolenia Minclów . |
501 | — Pani Kolerowej powiedziała pani Radzińska , a pani Radzińskiej pod najświętszym słowem powierzyła tę tajemnicę pani Denowa , wiesz pan , ta przyjaciółka pani Misiewiczowej . |
502 | — Pani łaskawa , nie udawajmy , że się nie rozumiemy . Pani wie , że dla mężczyzny kochającego kobieta jest świętością jak ołtarz . Słusznie czy niesłusznie , ale tymczasem tak jest . Otóż jeżeli pierwszy lepszy awanturnik zbliża się do tej świętości jak do krzesła i postępuje z nią jak z krzesłem , a ołtarz prawie zachwyca się podobnym traktowaniem , wówczas … pojmuje pani ? … Zaczynamy przypuszczać , że ów ołtarz jest naprawdę tylko krzesłem . Jasno się wytłomaczyłem ? … |
503 | Zamiast odpowiedzi otworzył drzwi po drugiej stronie sieni … Wchodzę … Słowo honoru — salon ! … Meble kryte utrechtem , na stołach albumy , w oknie majoliki … Pod ścianą biblioteka … |
504 | — Doprawdy , panie Stanisławie — mówił , lekko łkając — widzę , że najlepsze stosunki … mogą zepsuć pieniądze … Czy ja mam ci za złe , żeś kupił ten dom ? … Czy ja robię ci wyrzuty ? … Ty zaś przemawiasz do mnie tak , jakbyś się obraził . |
505 | — Wcale nie ! |
506 | — Mogę pójść z panem . |
507 | — Pan był pierwszy raz w Paryżu ? — spytała panna Izabela . |
508 | — Tak — odparł głucho Wokulski . |
509 | — Koncept ! … — syknął pan Lisiecki . — Moja łysina , jeżeli ją kto dojrzy , jest smutnym dziedzictwem rodu , ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości , którą … chciałbym szanować . |
510 | Teraz Wokulski spostrzegł , że dama ta ma pyszne kasztanowate włosy i czarne oczy , a całą fizjognomię wesołą i energiczną . |
511 | — Cóż ci zrobił ? — spytałem . |
512 | — O ! … czemu nie . Ale pan słyszał , że Oberman zgubił wielkie pieniądze ? Był tu z wieczora i przysięgał , że zabije się albo zrobi sobie co złego , jeżeli pan nie okaże nad nim litości . Ja mówię : „ Nie bądźcie głupi , nie zabijajcie się , poczekajcie … Nasz stary ma miętkie szercze … ” A on gada : „ Ja se też tak kalkuluję , ale zawsze będzie heca , bo mi choć trochę strącą , a tu syn idzie na medyka , a tu starość chwyta człowieka za poły … ” |
513 | „ Suknia . Piętnaście łokci surowego jedwabiu po rublu — piętnaście rubli … Koronki z dziesięć rubli , a robota z piętnaście … Razem — czterdzieści rubli suknia , ze sto pięćdziesiąt rubli kolczyki i dziesięć groszy róża … ” |
514 | Wsiadł , pojechali . |
515 | Strach , jak ciężkim było jego życie . Zmizerniał , sposępniał , zdziczał … Ale nie narzekał . Raz tylko , kiedy mu powiedziano , że dla takich jak on nie ma tu miejsca , szepnął : |
516 | Wokulski wziął kulkę i aż zdziwił się , tak była ciężka . |
517 | — A wy , ojcze , co tu robicie ? |
518 | — Bo co to za kobieta ! — mówił baron z coraz żywszą gestykulacją . — Kiedym ją , panie , poznał , wydała mi się zimna jak posąg i tylko zajęta strojami . Dopiero dziś widzę , jakie tam skarby uczuć … Stroić się lubi jak każda kobieta , ale cóż to za rozum ! … Nikomu bym tego nie powiedział , co teraz powiem panu , panie Wokulski . Ja bardzo młodo zacząłem siwieć i nie bez tego , ażebym od czasu do czasu nie dotknął wąsów fiksatuarem . No i kto by , panie , pomyślał : ledwie spostrzegła to , raz na zawsze zabroniła mi fiksatuarować się ; powiedziała , że ona ma szczególne upodobanie do siwych włosów i że dla niej prawdziwie pięknym może być tylko siwy mężczyzna . „ A o szpakowatych co pani myśli ? ” — zapytałem . „ Że są tylko interesującymi ” — odpowiedziała . A jak ona to mówi ! … Czy aby nie nudzę pana , panie Wokulski ? |
519 | — Satysfakcji żądam od pana — krzyknąłem , wciąż bijąc w stół . |
520 | — Co za Palmieri ? — spytał zdziwiony Wokulski . |
521 | — Szanowna kuzynko , trzymasz w ręku niezwykłego ptaka … Trzymaj że go i pieść tak , ażeby wyrósł na pożytek nieszczęśliwemu krajowi … |
522 | Rządca aż posunął się w tył z fotelem . Staruszka złożyła ręce , a pani Stawska patrzyła na mnie wielkimi oczyma . Oto dopiero oczy ! … i jak ona nimi umie patrzeć ! … Przysięgam , że gdybym był Wokulskim , oświadczyłbym się jej na poczekaniu . Z męża już pewnie nie ma nawet kosteczki , jeżeli nie pisał przez dwa lata . Wreszcie , od czego są rozwody ? … Na co Stach ma taki majątek ? … |
523 | — Kiedy Bóg da , panie — odparł Węgiełek . |
524 | — W takim razie ośmielę się proponować … Przeciwnicy stają o dwadzieścia pięć kroków , idą naprzód po pięć kroków … |
525 | Potem wydobył księgi , umaczał pióro i niby to zaczął rachować . Był przekonany , że cuchnie piwem jak stara beczka , którą już wyrzucono z piwnicy , i zupełnie serio począł rozważać : czy nie należało podać się do dymisji po spełnieniu całego szeregu tak haniebnych występków ? |
526 | — Uspokójcie się ! — prosił radca Węgrowicz . — Pojedynki to były w modzie dawniej , nie teraz … Podajcie sobie ręce … |
527 | Na wezwanie hrabiny elegant siadł na tym samym fotelu , który niedawno zajmował Wokulski , i zawiązała się żywa rozmowa . Wokulski nie słyszał jej treści , tylko czuł , że w mózgu wypala mu się obraz tego towarzystwa . Kosztowny dywan , srebrna taca zasypana na wierzchu garścią imperiałów , dwa świeczniki , dziesięć płomyków , hrabina odziana w grubą żałobę , młody człowiek zapatrzony w pannę Izabelę i ona — rozpromieniona . Nawet ten szczegół nie uszedł jego uwagi , że od blasku płomyków hrabinie świecą się policzki , młodemu człowiekowi koniec nosa , a pannie Izabeli oczy . |
528 | — Czy pan tylko meteorologię ma zamiar wykładać ? — spytała pani Wąsowska . — Na wszelki jednak wypadek radziłabym zapytać babci , co ona sądzi o tej meteorologii … |
529 | Naprzeciw zobaczył parę ludzi pochylonych ku sobie i szepczących . Ustąpili mu z drogi i ukryli się w cieniu drzew . Opanował go żal i szyderstwo . |
530 | — Rolę ? … — powtórzył przypatrując się jej uważnie . — Rolę … doradcy … przyjaciela domu … opiekuna … Opiekuna tego mająteczku , jaki by ci pozostał … |
531 | — I gdzież to on służył , nie pamiętasz ? … Czy nie było mu na imię także Stanisław ? |
532 | Około dziewiątej pan Tomasz , wbrew zwyczajowi , poszedł spać , a panna Izabela wezwała do swego pokoju na rozmowę kuzynkę Florentynę . |
533 | Niecierpliwie otworzył pierwszy , w którym pani Meliton napisała tylko te słowa : „ Dziś w Łazienkach o zwykłej godzinie . ” Przeczytał go parę razy , po czym z niechęcią wziął się do listu adwokata , który zapraszał go również dzisiaj na godzinę jedynastą rano na konferencję w sprawie kupna domu Łęckich . Wokulski głęboko odetchnął ; miał czas . |
534 | Zdawało mu się , że szmer uliczny za jego oknami rozszerza się i potęguje ogarniając cały Paryż , Francję i Europę . I że wszystkie głosy ludzkie zlewają się w jeden ogromny okrzyk : |
535 | — Tak — mówił adwokat — tak będzie najlepiej . Gdybyś pan sam kupił ten budynek , znalazłbyś się w fałszywej pozycji nawet wobec państwa Łęckich . Zazwyczaj nie lubimy tych , którzy coś po nas dziedziczą , to jedno . A po wtóre — kto zaręczy , że nie zaczęłyby snuć im się różne kombinacje po głowach ? … Nużby pomyśleli : kupił za drogo albo za tanio ? … Jeżeli za drogo — jak śmie robić nam łaskę , a jeżeli za tanio , to — wyzyskał nas … |
536 | — No , co tam — rzekł . — Jakiż to interes miałeś pan do mnie ? |
537 | — Więc … nieprzyjemnym — poprawiła się panna Izabela . |
538 | Nie śmiałem zrobić prezentu pojmując , że matce przyjemniej będzie , jeżeli sama przyczyni się do radości dziecka . |
539 | — Jestem oszpecony — mówił baron — wyglądam jak stara małpa chora na fluksję . Nie chcę z panem drugiej awantury , bo widzę , że masz szczęście … Więc powiedz mi pan : za co właściwie zostałem kaleką ? … Bo nie za to potrącenie … — dodał patrząc mu w oczy . |
540 | — Każdej chwili — odparł Wokulski . — Kiedyż to ? |
541 | — Zdaje mi się , że składa tego dowody . |
542 | — Gdzież pan Starski ? — zapytał Wokulski . |
543 | — Mamy zamiar . |
544 | — Więc twierdzisz pan , że mnie nie można zamagnetyzować ? |
545 | „ Biedny chłopiec , ale trudno . Życie ma swoje obowiązki , które trzeba spełnić , choć są ciężkie . ” |
546 | A gdy zostali sami , dodała : |
547 | Nieprędko zapomnę zmian , jakim uległa fizjognomia Stacha wobec tak niespodzianych pieszczot . Ponieważ , o ile wiem , jeszcze nigdy nie pocałowało go żadne dziecko , więc w pierwszej chwili cofnął się zdziwiony ; potem objął Helunię za ramiona , wpatrywał się w nią ze wzruszeniem i pocałował w głowę . Byłbym przysiągł , że wstanie z krzesła i powie pani Stawskiej : |
548 | — Myślałem , że sam odwieziesz . |
549 | — Mści się za to , że wodziłam go po manowcach — wtrąciła pani Wąsowska . |
550 | — Czy mogę być szczerym ? |
551 | — Rzecki — wtrącił eks-obywatel . |
552 | Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu . |
553 | Potem wzięto od niego paszport , potem zjadł śniadanie , kupił nowy bilet , kazał przenieść rzeczy do innego pociągu i ruszyli dalej . Nowa stacja , nowa zmiana pociągów , nowa jazda … Wagon drżał i turkotał , lokomotywa co pewien czas świstała , zatrzymywała się … Do przedziału zaczęli siadać ludzie mówiący po niemiecku , dwoje , troje … Potem całkiem zniknęli ludzie mówiący po polsku i wagon napełnił się samymi Niemcami . |
554 | — Proszę cię , Belu — upominała ją ciotka — tego nie rób . Ja właśnie chcę wam zaproponować , ażebyście u mnie spędzili tę resztkę lata . I musisz to zrobić , choćby ze względu na Starskiego . Pojmujesz , że młody chłopak na wsi będzie się nudził , będzie marzył . Możecie widywać się co dzień , a w takich warunkach najłatwiej będzie przywiązać go , a nawet … zobowiązać … |
555 | Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko . |
556 | We trzy , może we cztery dni po naszej wizycie u pani Stawskiej przychodzi Stach do sklepu i podaje mi list , ale adresowany do niego . |
557 | — Weź w rękę … |
558 | Ale Wokulski już wyszedł przez tylne drzwi . |
559 | Gdy wyszła , rzekłem do Lisieckiego : |
560 | Spośród tej młodzieży wyróżniał się niejaki pan Leon , chłopak jeszcze młody ( nie miał nawet dwudziestu lat ) , piękny , a mądry … a zapalczywy ! … Ten jakby był moim pomocnikiem w politycznej edukacji Wokulskiego : kiedy bowiem ja opowiadałem o Napoleonie i wielkim posłannictwie Bonapartych , pan Leon mówił o Mazzinim , Garibaldim i im podobnych znakomitościach . A jak on umiał podnosić ducha ! … |
561 | Północ . Wokulski zaczął się rozbierać . Pod wpływem jasno określonego celu uspokoiły się rozstrojone nerwy . Zgasił światło , położył się i patrząc na firanki , którymi bujał wiatr wpadający przez otwarte okno , zasnął jak kamień . |
562 | Szliśmy wciąż ku rogatkom . Od kilku minut zerwał się wiatr wilgotny i dął nam prosto w oczy ; na zachodzie poczęły znikać gwiazdy zasłaniane przez chmury . Latarnie trafiały się coraz rzadziej . Kiedy niekiedy w Alei zaturkotał wóz obsypując nas niewidzialnym pyłem ; spóźnieni przechodnie uciekali do domów . |
563 | Nareszcie znalazł krzesło i odetchnął . Tu przynajmniej nie zwracano na niego uwagi , częścią z powodu skromnego miejsca , jakie zajmował , częścią , że teatr był przepełniony i już zaczęło się widowisko . |
564 | Sklep jego był już zamknięty , ale przez otwory okiennic wyglądało światło . |
565 | W tej chwili potężny krzyk wydarł się z tłumu . Wokulski ocknął się i na szczycie słupa zobaczył jakąś ludzką figurę . |
566 | — Nie mówmy o Heluni , tylko o mnie … |
567 | — Pan prosi ! — wrzasnął i uciekł . |
568 | I dopiero teraz przypomniała sobie , że Wokulski nie był u nich od tygodnia . |
569 | — Ależ niech się ciocia uspokoi — wtrąciła panna Izabela znowu po angielsku . — On z pewnością nie rozumie … |
570 | — Słowo honoru , że ta pani ma halucynacje — rzekł Maleski . — Kto tu jest podobny do nieboszczyka ? … Patkiewicz ? … taki przystojny chłopak ! … — dodał wypychając naprzód mizernego kolegę , który … w tej chwili właśnie już po raz piąty udawał trupa . |
571 | — Kaziu ! idź do sali i uważaj na tego pana … |
572 | — Jednakże … |
573 | — Podlec ! — mruknął Wokulski dosyć głośno . |
574 | — Czy ja wiem ? Może i ja zdecydowałabym się na jakie szaleństwo … |
575 | — Jakaż nieostrożna pani Misiewiczowa ! … |
576 | — Mamy przecie kamienicę . |
577 | — Frant ! … — szepnął wskazując na drzwi . |
578 | Ignacemu rozszerzyły się źrenice . |
579 | — Kto tam ? |
580 | — Więc daję słowo honoru , że wybiję pana , jeżeli nas wywrócisz . |
581 | Tym więc głośniej rozlega się jęk baronowej Krzeszowskiej , która trzymając swego adwokata za klapy fraka mówi z gorączkowym pośpiechem : |
582 | — O , panie , panie ! … Tylko jeżeli ofiarujesz mi się na męża , to lepiej zostań furmanem — zawołała pani Wąsowską . |
583 | — Panie — rzekła cicho — dziś dowiedziałam się , że pewien młody człowiek , Mraczewski , z mojej winy stracił u pana miejsce . Jego nieszczęśliwa matka … |
584 | — Żegnam pana i … dziękuję za wyjaśnienia — rzekła panna Izabela widząc , że jej towarzyszka już kończy rachunki . |
585 | … Mamy tedy nowy sklep : pięć okien frontu , dwa magazyny , siedmiu subiektów i szwajcara we drzwiach . Mamy jeszcze powóz błyszczący jak świeżo wyglancowane buty , parę kasztanowatych koni , furmana i lokaja — w liberii . I to wszystko spadło na nas w początkach maja , kiedy Anglia , Austria , a nawet skołatana Turcja uzbrajały się na łeb , na szyję ! |
586 | — Jak to — zawołałem — w taki sposób traktujesz zwierzenie się przed przyjacielem ? |
587 | — Przegrasz ją , kuzynko , nawet w tych punktach , w których liczysz na najzupełniejsze zwycięstwo — odpowiedział uroczyście Ochocki . |
588 | To w przykry sposób dotknęło pannę Izabelę i pomyślała : |
589 | — Sprzedał się starej babie — mówili znajomi — ten niby to Brutus ! … Uczył się , awanturował się i … klap ! … |
590 | — Do usług … |
591 | W tej chwili weszła panna Florentyna zapraszając na obiad . Pan Tomasz podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju , gdzie już znajdowała się waza tudzież Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat . |
592 | Wokulski otrząsnął się . |
593 | — Miejmy w Bogu ufność … |
594 | „ Kiedyż to będzie ! … ” — pomyślał . |
595 | Kwit był napisany według wszelkich form . Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery . W chwilę później młody człowiek , ciągle zmieszany , opuścił gabinet ; zbiegając zaś ze schodów , myślał : |
596 | W Ogrodzie Botanicznym było prawie ciasno ; na każdej ulicy tłoczyły się kolumny , gromady , a przynajmniej szeregi spacerujących ; każda ławka uginała się pod ciżbą osób . Zastępowano Wokulskiemu drogę , deptano po piętach , potrącano łokciami ; rozmawiano i śmiano się ze wszystkich stron . Wzdłuż Alei Ujazdowskiej , pod murem Belwederskiego ogrodu , pod sztachetami od strony szpitala , na ulicach najmniej uczęszczanych , nawet na zagrodzonych ścieżkach , wszędzie było pełno i wesoło . Im więcej ciemniało w naturze , tym gęściej i hałaśliwiej robiło się między ludźmi . |
597 | Stuknął się palcem w czoło . |
598 | Po upływie trzech lat takiego życia , któremu zresztą nie można było nic zarzucić , poznałem , że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksamitnych objęciach jejmości . Pobladł , pochylił się , zarzucił swoje uczone książki , a wziął się do czytania gazet i każdą chwilę wolną przepędzał ze mną na rozmowie o polityce . Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą , a nareszcie — zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne , na których zbierały się damy , stare jak grzech śmiertelny , i panowie , już pobierający emeryturę i grający w wista . |
599 | Podoficer poszedł w prawo , my za nim . Kolumna nasza rozwinęła się we dwie długie linie . Na paręset kroków przed nami zakłębił się dym . Coś trąbiono , alem nie zrozumiał sygnału ; natomiast słyszałem ostre poświsty nad głową i koło lewego ucha . O kilka kroków przede mną coś uderzyło w ziemię zasypując mi piaskiem twarz i piersi . Mój sąsiad strzelił ; dwaj stojący za mną prawie na moich ramionach oparli karabiny i wypalili jeden po drugim . Ogłuszony do reszty , wypaliłem i ja … Nabiłem i znowu strzeliłem . Przed front spadł czyjś kask i karabin , ale otoczyły nas takie kłęby dymu , żem nic dalszego nie mógł dojrzeć . Widziałem tylko , że Katz , który ciągle strzelał , wygląda jak obłąkany i ma pianę w kątach ust . Szum w uszach spotęgował mi się tak , żem w końcu nic nie słyszał , ani huku karabinów , ani armat . |
600 | — Nie przed pół rokiem , ale przed dziesięcioma laty . Ba ! trułem się po śmierci narzeczonej , ale to właśnie jeden więcej argument przeciw waszemu systematowi . Dziś aż cierpnę , kiedy pomyślę , że albo mogłem umrzeć , licho wie po co , albo ożenić się z kobietą , która strwoniłaby mi majątek . |
601 | Pan Tomasz , po raz już nie wiadomo który , zaczął mrugać powiekami i znowu ukazały się łzy . |
602 | — Moja panno Felicjo ! — zawołał Ochocki — tylko proszę nie bawić się w uszczypliwość , bo się to pani nie udaje . |
603 | — A właśnie , że to nie był Goldcygier — odezwał się Konstanty . |
604 | — Ach , mój kuzynek ! … On chyba nigdy nie miał zamiaru służyć w czymkolwiek za przykład . Zresztą nie mówimy o naszej arystokracji , tylko o francuskiej . |
605 | — To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz skończmy . |
606 | — Mów śmiało . |
607 | — A czy wiesz , kiedy tu wrócisz ? — zapytał go Wokulski . |
608 | Wokulski z podziwem przypatrywał się zarumienionej twarzy i błyszczącym oczom panny Izabeli . Były to tak silne argumenta , że zwątpił we własną pamięć i odparł : |
609 | — Więc do jutra , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Spotkasz u mnie wielu znajomych . Będzie kilku panów z Towarzystwa Dobroczynności … |
610 | — Właściwie to mnie rujnują komornicy … |
611 | — Karierę zrobił ! — mówił gruby głos . — Za młodu wysługiwał się takim jak my , a ku starości chce mu się fagasować wielkim panom . |
612 | Ir wciąż mi niedomaga . Polityka stoi w jednej mierze : ciągła niepewność … |
613 | — No idź pan spać — rzekłem . |
614 | — No — rzekłem — chłopi są także ludźmi , panie … |
615 | Siedziała w loży z ojcem i panną Florentyną , ubrana w białą suknię . Nie patrzyła na scenę , która w tej chwili skupiała uwagę wszystkich , ale gdzieś przed siebie , nie wiadomo gdzie i na co . Może myślała o Apollinie ? … |
616 | — Dla dwu przyczyn — odparł młody człowiek . — Naprzód baron , potrzebując pieniędzy na pokrycie długu honorowego , oświadczył , że zastrzeli się , jeżeli nie dostanie ośmiuset rubli , choćby za swoją ukochaną klacz , a po wtóre , baronowa nie życzy sobie , aby jej mąż przyjmował udział w wyścigach . Więc kupiła klacz , ale dziś biedaczka choruje ze wstydu i rozpaczy i chciałaby pozbyć się jej za jakąkolwiek bądź cenę . |
617 | Padają sobie w objęcia . Suzinowi towarzyszy jeszcze dwu Francuzów , z których jeden odbiera Wokulskiemu bilet na rzeczy . |
618 | — Pan już wychodzi , panie Zięba , ze sklepu ? … O trzy kwadranse na siódmą ? … — spytał zdumiony pan Ignacy , szeroko otwierając oczy . |
619 | — A twoje długi ? |
620 | — Zwariowałeś pan ! … Co dla panny Łęckiej ? … |
621 | — Cóż mnie to obchodzi — rzekł głucho Wokulski — jestem kupcem . |
622 | Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni . |
623 | Przeżegnała się , lecz zobaczywszy tacę wydobyła woreczek z pieniędzmi . |
624 | Wokulski bowiem od pamiętnej Wielkanocy parę razy odwiedzał prezesową i poznał , że staruszka jest mu bardzo życzliwa . Zwykle słuchał jej opowiadań o dawnych czasach , rozmawiał o swoim stryju , nawet ostatecznie umówił się o nagrobek dla niego . W toku tej wymiany myśli , nie wiadomo skąd , wplątało się imię panny Izabeli tak nagle , że Wokulski nie mógł ukryć wzruszenia ; twarz mu się zmieniła , głos stłumił się . |
625 | — Chyba ze sto — odparł kręcąc głową . — Ale — dodał — porządnie prowadzą interes , bo odezwały się wszystkie razem . |
626 | Wokulski stanął w sieni i patrząc na rynnę mruknął : |
627 | — Nie , nie o tym mówię … Ale … |
628 | — Trzeba by , moja Marysiu , założyć świeże firanki , bo mam przeczucie , że nieszczęśliwy nasz pan nawróci się … |
629 | — Myślisz , żem zwariował ? — spytał go Wokulski . |
630 | XIII . Pogodzeni małżonkowie |
631 | — Mówiono mi jednak … poufnie … — rzekł z naciskiem Escabeau — że panowie … |
632 | W renomowanej jadłodajni , gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele składów bielizny i składów win , fabrykanci powozów i kapeluszy , poważni ojcowie rodzin , utrzymujący się z własnych funduszów , i posiadacze kamienic bez zajęcia , równie dużo mówiono o uzbrojeniach Anglii , jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski . Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad butelkami z ciemnego szkła obywatele tej dzielnicy , jedni zakładali się o wygranę lub przegranę Anglii , drudzy o bankructwo Wokulskiego ; jedni nazywali geniuszem Bismarcka , drudzy — awanturnikiem Wokulskiego ; jedni krytykowali postępowanie prezydenta MacMahona , inni twierdzili , że Wokulski jest zdecydowanym wariatem , jeżeli nie czymś gorszym … |
633 | — Do licha ! — krzyknął — tyle miałem z panem do pogadania … Ale cóż , pan ciągle okładałeś się babami , a teraz wyjeżdżasz … |
634 | Drzwi otworzyły się , jegomość kazał tragarzom złożyć kufry i tłomoki w przedpokoju i zapytał : |
635 | — Więc ? … — przerwał Wokulski . |
636 | Wokulski teraz dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark , gdy w dziedzińcu wybiegło naprzeciw prezesowej całe stado kur , którym ona rzucała ziarno z kosza . Za kurami ukazała się ich dozorczyni , stara Mateuszowa , donosząc pani , że wszystko jest dobrze , tylko że z rana krążył nad dziedzińcem jastrząb , a po południu jedna z kur trochę udławiła się kamieniem , ale już ją minęło . |
637 | — Hę ! hę ! hę ! … — zaczął śmiać się adwokat . — Któż by inaczej robił , szanowny panie Wokulski ? |
638 | „ Co to za miła dziecina ! — myślał Wokulski . — Gdyby była moją , zdaje się , że odzyskałbym równowagę umysłu , którą dziś tracę z dnia na dzień . I matka prześliczna kobieta . Jakie włosy , profil , oczy … Prosi Boga , ażeby zmartwychwstało ich szczęście … Piękna i nieszczęśliwa ; musi być wdową . |
639 | Rzecki uważnie spojrzał na niego i pomyślał , że wino musi być dobre , skoro aż tak rozwiązało usta Wokulskiemu . |
640 | — Zapewne — rzekł — dlatego , że on sam ciągle mówi do mnie o pani . |
641 | „ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ” |
642 | — Zdaje mi się … — mówi zacierając ręce — zdaje mi się , że mam przyjemność … |
643 | Wokulski z paczką banknotów zwrócił się do panny Izabeli : |
644 | Nie być kupcem albo być bardzo bogatym kupcem . |
645 | W kilka minut po jej odejściu wbiegł do sklepu baron . Parę razy wyjrzał na ulicę , a następnie zbliżył się do Wokulskiego . |
646 | — Podły Żyd , lichwiarz , odstraszył konkurentów , przekupił adwokata i … |
647 | „ Poczekaj ! — myślę . I wyobraziłem sobie , że na moim miejscu jest w tym pokoju Wokulski . — Poczekaj , zaraz cię przekonam , że nie masz się nas czego lękać . ” |
648 | — Przeczytaj no — rzekł ze śmiechem . |
649 | Pan Tomasz przypatrzył im się z uwagą i dopiero teraz spostrzegł , że dwoje tych ludzi harmonizują ze sobą wzrostem i ruchami . On , o głowę wyższy i silnie zbudowany , stąpał jak ekswojskowy ; ona , nieco drobniejsza , lecz kształtniejsza , posuwała się jakby płynąc . Nawet biały cylinder i jasny paltot Wokulskiego godził się z popielatym płaszczykiem panny Izabeli . |
650 | — Czy i dlatego mój ojciec nie wie , że srebra te są w pańskim ręku ? — rzekła ironicznie . |
651 | — Mamy , jaśnie panie , ale na inszy sposób . |
652 | — Jakież są ? |
653 | — Za pieniądze z dostaw z Bułgarii ! … Dobroczyńca ! … |
654 | Wokulski nie opuścił kościoła , ale w pobliżu drzwi skręcił w boczną nawę . Tuż przy grobie Chrystusa , naprzeciw stolika hrabiny , stał w kącie pusty konfesjonał . Wokulski wszedł do niego , przymknął drzwiczki i niewidzialny , przypatrywał się pannie Izabeli . |
655 | — Co pani każe — odparł machinalnie . |
656 | — Cóż to znaczy ? — pytam . |
657 | Odjechała . Całe towarzystwo stało w ganku patrząc na powóz , który z początku oddalał się , potem skręcił za stawem , znikł za pagórkiem , znowu ukazał się i nareszcie został po nim tylko tuman żółtego kurzu . |
658 | Panna Izabela wychyliła się z szezlonga i ujęła rękę panny Florentyny . |
659 | — Sto dwadzieścia do stu osiemdziesięciu rubli rocznie . |
660 | — W każdej chwili jesteś pan źle wychowany . Ale … tym lepiej , że się we mnie nie kochasz . |
661 | Potem przyszło mu na myśl , że nie jest to zbyt świetnym prezentem dla panny Izabeli — uszczęśliwić jednego tylko człowieka . Całego świata — nie może ; ale warto by z okazji bliższego poznania się z panną Izabelą podźwignąć bodaj kilka osób . |
662 | — Gdzież on jest ? … Zresztą niech mnie zabije … |
663 | Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu , zręczny , śniady , z małymi faworytami i wąsikami , i bardzo nieznaczną łysiną . Miał fizjognomię na pół wesołą , na pół drwiącą i od razu zawołał : |
664 | Raz , przy niedzieli ( rzadko mi się to zdarza ) , zaszedłem do handelku na śniadanie . Kieliszek anyżówki i kawałek śledzia przy bufecie , a do stołu porcyjka flaków i ćwiartka porteru — oto bal ! Zapłaciłem niecałego rubla , ale com się nałykał dymu , a com się nasłuchał ! … Wystarczy mi tego na parę lat . |
665 | Pani Stawska jest bardzo pobłażliwą kobietą , niemniej jednak , o ile mogłem wymiarkować z jej oględnych wyrażeń , zarówno mieszkanie baronowej , jak i całe otoczenie dziwiło i robiło przykrość pani Stawskiej . |
666 | „ To darmo — szeptał mu głos ukryty na samym dnie duszy — to darmo ! … Stach wklepał się w grubą awanturę … I z pewnością w polityczną awanturę , bo taki człowiek jak on nie wariowałby dla kobiety , choćby nawet była nią sama — panna … Ach , do diabła ! omyliłem się … Wyrzeka się , gardzi dziesięcioma tysiącami rubli , on , który osiem lat temu musiał pożyczać ode mnie po dziesięć rubli na miesiąc , ażeby za to wykarmić się jak nędzarz … A teraz rzuca w błoto dziesięć tysięcy rubli , pakuje w kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , robi aktorom prezenta po kilkadziesiąt rubli … Jak mi Bóg miły , nic nie rozumiem ! I to niby jest pozytywista , człowiek realnie myślący … Mnie nazywają starym romantykiem , ale przecież takich głupstw nie robiłbym … No , chociaż jeżeli zabrnął w politykę … ” |
667 | — Chcesz stamtąd wyjść ? |
668 | Po nocy fatalnie spędzonej Rzecki obudził się dopiero o trzy kwadranse na siódmą . Własnym oczom nie chciał wierzyć patrząc na zegarek , ale w końcu uwierzył . Uwierzył nawet w to , że wczoraj był nieco podchmielony ; o czym zresztą wymownie świadczył lekki ból głowy i ogólna ociężałość członków . |
669 | — Herr Jesas ! … Aber du hast noch keinen Kaffee getrunken ? … |
670 | — Wstał od godziny . Mówiłam mu właśnie o Żydach , a on prosi cię , ażebyś napisała list do Wokulskiego … |
671 | — Niech pan sobie wyobrazi — mówiła — jaka ta pani Krzeszowska , mimo swoich dziwactw , jest zacna kobieta . Spostrzegła , że mi smutno bez Heluni , i prosiła mnie raz na zawsze , ażebym brała Helunię ze sobą do niej na te parę godzin … |
672 | Inkasent rzucił mu się do nóg . |
673 | — Prosimy więc szanownego pana Wokulskiego — odezwał się nowy głos — ażeby ten publiczny interes , który nas zgromadził tu , do gościnnych salonów księcia , raczył nam przedstawić z właściwą mu jasnością i zwięzłością . |
674 | W bramie rozległo się pośpieszne stąpanie ; Wokulski odwrócił się i zobaczył Ochockiego . |
675 | — Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna . |
676 | „ Owszem , możesz nim być , jak najpiękniejszy lew jest wstrętnym dla krowy albo orzeł dla gęsi . Widzisz , mówię ci nawet komplimenta : porównywam cię ze lwem i orłem , które mimo wszystkich zalet budzą jednak odrazę w samicach innego gatunku . Unikaj zatem samic innego niż twój gatunku … ” |
677 | W saloniku matka pani Stawskiej , jak zwykle , robiła pończochę ; zobaczywszy nas uniosła się nieco z fotelu i zdziwiona przypatrywała się Wokulskiemu . |
678 | Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski … |
679 | — Niemiły człowiek — odpowiedziała z ożywieniem . — Teraz przypominam go sobie … Będąc we wtorek w sklepie zapytałam go o cenę wachlarza . Trzeba było widzieć , jak spojrzał na mnie ! … Nie odpowiedział nic , tylko wyciągnął swoją ogromną czerwoną rękę do subiekta ( nawet dość eleganckiego chłopca ) i mruknął głosem , w którym czuć było gniew : panie Morawski czy Mraczewski ( bo nie pamiętam ) , pani zapytuje o cenę wachlarza . A … nieciekawego znalazł papo wspólnika ! … — śmiała się panna Izabela . |
680 | — Zresztą — rzekł — mamy na widoku jeszcze dwie spółki : do handlu zbożem i — okowitą . Kto nie zechce należeć do jednej , może należeć do drugiej … Nadto zaprosimy szanownego pana Wokulskiego , ażeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział … |
681 | Cóż więc może być przykrego w tym , że nie będąc w milionie miejsc , tylko w jakimś jednym , i nie myśląc o miliardzie rzeczy , tylko o jakiejś jednej , przestanę być i w tym jednym miejscu i myśleć o tej jednej rzeczy ? … Istotnie , obawa śmierci jest najkomiczniejszym złudzeniem , jakiemu od tylu wieków ulega ludzkość . Dzicy boją się piorunu , huku broni palnej , nawet zwierciadła ; a my , niby to ucywilizowani , lękamy się śmierci ! … ” |
682 | — Teraz rozumiesz pan , na jakiej pochyłości może znaleźć się człowiek ? … — spytał Szuman . — Już drugi dzień truje się , że go jakiś książę nie zaprosił na bal ! … On , ten nasz kochany , ten nasz podziwiany Stach … |
683 | „ Sklep odstąpię , nie zawiążę spółki i wyjadę za granicę ” — myślał . |
684 | — Albo się , psiamać , powieszę , albo dłużej nie wytrzymam z taką panią ! W piątek na targ — idź , stróżu , do apteki po dwa razy na dzień lataj , do magla drałuj i choroba wie , gdzie nie chodź . Przecie już mi zapowiedziała , że będę z nią jeździł na cmentarz do porządkowania grobu ! … Słychane to rzeczy na świecie ? … Odejdę stąd na święty Jan , żebym miał dać komu dwadzieścia rubli odstępnego … |
685 | Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem . |
686 | — Ja ? … Kto to powiedział ? … |
687 | — Ma być w tych dniach licytowany dom pana Łęckiego … |
688 | „ Nim jednak przebuduje się społeczność — myślał — widzę , że sfera mojej filantropii bardzo się uszczupli . Majątek mój nie wystarczyłby na uszlachetnianie instynktów nieludzkich . Wolę ziewające kwestarki niżeli modlące się i płaczące potwory . ” |
689 | Sędzia zaczął pisać . Siedzący w drugiej ławce ( maglarz oczywiście ) odezwał się do damy czerwonej na twarzy : |
690 | — Bywam tu , ile razy przepracuję się … To jest dosyć często … |
691 | Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego . Strach ją zdejmował na myśl spotkania , lecz niewytłomaczony instynkt popychał . |
692 | Ten sam Wokulski , który rok temu poleciał do Bułgarii , a przed kilkoma tygodniami jak magnat bawił się w wyścigi i pojedynki , ten sam Wokulski nabrał dziś nadzwyczajnego gustu do widowisk teatralnych . I jeszcze żeby choć polskich , ale — włoskich … On , który nie rozumiał po włosku ani wyrazu ! |
693 | Dwie armaty były wzięte , za resztą pognali husarzy . Daleko przed nami stali nasi pojedynczo i w gromadach , strzelając do cofających się Austriaków . Kiedy niekiedy jakaś zbłąkana kula nieprzyjacielska świsnęła nad nami albo zaryła się w ziemię wydmuchując obłoczek kurzu . Trębacze zwoływali do szeregów . |
694 | Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa Łęckich , wypił kawę , wykłuł zęby i — jazda . Naturalnie . Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem , który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat . Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce . A wy , moi płatni oficjaliści , kłopoczcie się o interesa . Przecie za to macie pensje i dywidendy . |
695 | — Zacny … szlachetny ! … — mówił ściskając Wokulskiego . — Bóg cię zesłał … |
696 | Ale Oberman spojrzał na niego wilczym okiem i wyszedł milcząc . Służący w pierwszej chwili otworzył usta ze zdumienia , lecz ochłonąwszy pogroził za nim pięścią . |
697 | Natomiast obok krzyża leżącego na ziemi wciąż klęczała młoda dziewczyna w aksamitnym kaftaniku i jaskrawym kapeluszu . Gdy zwróciła oczy na oświetlony grób , jej także błysnęło coś na wyróżowanych policzkach . Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła . |
698 | — Pójdziesz mi ty ! … — wrzasnął baron i pochwyciwszy kamasz rzucił nim za cofającym się kamerdynerem . Kamasz trafił w ścianę i o mało nie zwalił brązowego posążka Sobieskiego . |
699 | — Jestem do usług . |
700 | „ Dlaczego Stach tak dziwnie przypatrywał się loży , w której siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Łęcka ? … Czyliżby ? … Eh ! cóż znowu … Wokulski ma przecież zbyt wiele rozumu , ażeby mógł przypuszczać , że coś z tego być może … Każde dziecko pojęłoby od razu , że ta panna , w ogóle zimna jak lód , dziś szaleje za Rossim … Jak ona na niego patrzyła , jak się nawet czasami zapominała i jeszcze gdzie , w teatrze , wobec tysiąca osób ! … Nie , to głupstwo . Słusznie nazywają mnie romantykiem … ” |
701 | — Cóż to za kobieta ? |
702 | — O , niech pani będzie spokojna o Wokulskiego . Prawda , że dziś jest rozbity , ale jeżeli się raz ocknie … Takich nie zabijają wachlarzem . |
703 | „ Używaj wszystkich środków , od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny , a coś ci z tego pomoże , nawet na — nosaciznę . ” |
704 | Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło do budynków folwarcznych . Naprzód prezesowa z Ochockim , za nimi dziewczyna z koszykiem , potem wdówka z panną Felicją , Wokulski , a za nim panna Ewelina ze Starskim . Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się , a w tej chwili Wokulskiemu przywidziało się , że słyszy za sobą cichą rozmowę . |
705 | VI . Pod jednym dachem |
706 | Zbudził go okrzyk tłumu , dzwonek i brawo … To odbył się pierwszy wyścig . Nagle spojrzał na tor i zobaczył wjeżdżający do szranków powóz hrabiny . Siedziały hrabina z prezesową , a na przedzie pan Łęcki z córką . |
707 | Nawet dziwił go ten spokój . |
708 | Położył rękę na ramieniu Wokulskiego i patrząc mu w oczy jakimś rozstrzelonym i rozmarzonym wzrokiem spytał : |
709 | Mikołaj otworzył drzwi do salonu i rzekł : |
710 | Wokulski szedł do swego mieszkania i myślał : |
711 | — Byłeś ? — spytał go Mincel . |
712 | — O panie ! … — zawołała pani Misiewiczowa podnosząc palec w górę . |
713 | — Nie — odpowiedział . Ale w tej chwili spuścił oczy . |
714 | — Kobieta młoda , panie Rzecki , niebrzydka . |
715 | Comme eux aussi je veux poser |
716 | Istotnie , Wokulski był wieczorem i co ważniejsza , zaczął bywać każdego wieczora . Przychodził dosyć późno , kiedy Helunia już spała , a pani Misiewiczowa odchodziła do swego pokoju , i z panią Stawską przepędzał po parę godzin . Zwykle milczał i słuchał jej opowiadań o sklepie Milerowej albo o brukowych wypadkach . Sam odzywał się rzadko , a wtedy wypowiadał aforyzmy , nawet nie mające związku z tym , co do niego mówiono . |
717 | Zdziwiło go , że od Geista nie miał żadnej wiadomości . |
718 | — W takim razie słuchamy warunków … |
719 | Dalszy bieg myśli przerwała mu smutna , brzęcząca melodia . Była to muzyka szkatułki grającej , po której nastąpił świegot sztucznych ptaków ; a gdy one milkły , rozlegał się cichy szelest fontanny , szept modlitw i westchnienia pobożnych . |
720 | — Przychodzę w rozmaitych godzinach , a oko , panie , mam na te rzeczy … no ! … Pomimo to nigdy ani rąbka spódniczki , ani pantofelka , ani kawałka wstążki ! A przecież nawet raz u jednego kanonika zdarzyło mi się widzieć gorset ; prawda , że znalazł go na ulicy i właśnie chciał bezimiennie odesłać do redakcji . A , panie , u oficerów , szczególniej zaś u huzarów ! … ( Główkę na dół , s 'il vous plait … ) Czyste zatrzęsienie ! … U jednego , panie , spotkałem aż cztery młode damy i wszystkie — uśmiechnięte … Od tej pory , daję słowo honoru , zawsze kłaniam mu się na ulicy , choć mnie opuścił i winien mi pięć rubli . Ale , panie , jeżeli za krzesło na koncert Rubinsteina mogłem dać sześć rubli , toż bym chyba nie żałował pięciu rubli dla takiego wirtuoza … Może by trochę poczernić włosy , je suppose que oui ? |
721 | — Za jaką kupiłem . Rozumie się z doliczeniem procentu w stosunku … sześć … do ośmiu od sta rocznie … |
722 | — Heleno … dziecko moje … Ty przecież nie jesteś … |
723 | — W każdym razie nieprędko . |
724 | Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia . |
725 | — Niech pan poprosi … — odparł Wokulski , spiesznie wciągając kamizelkę i surdut . |
726 | — Niech pan od tego zacznie — wybuchnął Rzecki — a będzie pan wolny przed jedynastą , nawet w tej chwili , panie Mraczewski . Pan powinieneś być hrabią , nie kupcem , i dziwię się , że pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu , przy którym zawsze ma się czas , panie Mraczewski . Naturalnie ! |
727 | Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek , o którym opowiadano cuda , pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę , ofiarowując swoje usługi . I stanął milczący układ : Wokulski płacił hojnie , a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata . Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli . |
728 | Wtem dowiedziała się od pani Meliton o nowym zatargu barona Krzeszowskiego z żoną i o tym , że baronowa kupiła od niego klacz za osiemset rubli , ale — że pewnie ją zwróci , gdyż za kilka dni ma odbyć się wyścig , a baron porobił duże zakłady . |
729 | Wokulski przypatruje się jej i myśli : |
730 | „ Ależ ja jestem podły człowiek ! — mruknął do siebie . — Onegdaj spiłem się , dziś włóczę się … Diabli wezmą budę , jak amen w pacierzu … ” |
731 | — Mam je bez prób . Dobranoc . |
732 | — A , jesteś — rzekła staruszka do Wokulskiego — to dobrze . Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem , który ją może nareszcie znajdzie — dodała lekko marszcząc brwi — a my z Kazią pójdziemy do koni . |
733 | Stach był jeszcze ze trzy lata u Hopfera i przez ten czas porobił duże znajomości ze studentami , z młodymi urzędnikami rozmaitych biur , którzy na wyścigi dostarczali mu książek , ażeby mógł zdać egzamin do uniwersytetu . |
734 | Była blisko siódma , kiedy w stronie południowo – zachodniej huknął strzał armatni . Po szeregach przeleciał szmer : |
735 | — Masz pan rację — potwierdził doktór — ale cóż stąd ? … Machina parowa przecież nie młynek do kawy , to wielka machina ; ale gdy w niej zardzewieją kółka , stanie się gratem bezużytecznym i nawet niebezpiecznym . Otóż w Wokulskim jest podobne kółko , które rdzewieje i psuje się … |
736 | „ Gdzie to ja widziałam taki krzyż , taką chmurę i jasność ? … ” — zapytała się panna Izabela . Zaczęła przypominać sobie widziane w życiu okolice i — marzyć . |
737 | — I to mówi pan , taki człowiek niezwykły ? |
738 | — Powiedz pan — rzekłem — jak to was przyjmowali Włosi w wigilię bitwy pod Magentą ? |
739 | — Powiedz mi — po raz pierwszy odezwał się Wokulski — za cóż to ja mam dostać pięćdziesiąt tysięcy ? … |
740 | O , prawda to ! … I studnię , która miała nas połączyć , chciałabym upamiętnić w jakiś sposób … |
741 | A teraz z nadzwyczajną szybkością dokończę opowiadania o tragedii , która powinna była wstrząsnąć każde szlachetne serce . |
742 | Gdy zaś Wokulski pochylił się do jej ręki , pocałowała go w czoło , co na obecnych zrobiło pewne wrażenie . |
743 | Czasami w tej ucieczce przed samym sobą doganiała mnie noc . Wtedy spoza krzaków , zwalonych pni i rozpadlin wychodziły naprzeciw mnie jakieś szare cienie i smutnie kiwały głowami o wyblakłych oczach . A wszystkie szelesty liści , daleki turkot wozów , szmery wód zlewały się w jeden głos żałosny , który mnie pytał : „ Przechodniu nasz , ach ! co się z tobą stało ? … ” |
744 | Wtem zapukano do drzwi . Wszedł garson i podał Wokulskiemu duży list . |
745 | — Matka tego Mraczewskiego , Staśku , jest bardzo biedna kobieta … |
746 | „ A po dniach wielu czy po latach wielu , kiedy mi każą mogiłę porzucić , wspomnisz o twoim sennym przyjacielu i spłyniesz z nieba , aby go ocucić … Znowu mnie złożysz na twym łonie białem … Znowu mnie ramię kochane otoczy … Zbudzę się — myśląc , że chwilkę drzemałem , całując lica , patrząc w twoje oczy … ” |
747 | — Że panowie chodzą nago po pokoju … |
748 | Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił . Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga . Zaraz po obiedzie zbierała się u niej jakaś sesja dam , które w oczekiwaniu doniosłych wypadków opuszczały mężów i dzieci , ażeby zajmować się plotkami . Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni . |
749 | — Prawda ! — rzekła — co też ja plotę … Ale tak ciągle myślę o Ludwiczku … Niechże panowie raczą spocząć … |
750 | Wokulski kazał dojechać swemu powozowi bliżej hrabiny i wrócił do pań . Uderzyło go to , że przy nich nikt nie stał . Wprawdzie marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu , ale obojętnie przyjęci przez pannę Izabelę niebawem odsunęli się . Lecz młodzież kłaniała się z daleka i omijała . |
751 | — Fraszka ożenek — odparł gruby głos zakrztusiwszy się nieco — bogaty ożenek nie hańbi . Ale te miliony , zarobione na dostawach w czasie wojny , z daleka pachną kryminałem . |
752 | — Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie . |
753 | — Doprawdy , Belciu — rzekła — przesadzasz . Z twoją energią i taką genialną domyślnością … |
754 | — Pan Molinari — rzekł — kazał prosić , ażeby jaśnie pan chwilkę zaczekał … |
755 | „ Więc to jutro — pomyślał — za godzin … dwadzieścia cztery … Nie , nie tyle … Za ileż to ? … ” |
756 | — Szarego mydła … |
757 | — A komuż go sprzedam ? … — spytał . — Czy tym , którzy nie kupią sklepu , gdyż mają pieniądze , czy tym , którzy by go dlatego tylko kupili , że nie mają pieniędzy ? Sklep wart ze sto dwadzieścia tysięcy rubli , mam je rzucić w błoto ? |
758 | — Sit tibi terra levis — rzekł spokojnie . Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się do swojej roboty . |
759 | — Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ? |
760 | „ * Pierwsze * po niemiecku znaczy wąż , * drugie * roślina , * wszystko * do góry się wspina … ” I zaraz mi objaśnił , że to znaczy : * Szlang – Baum * . Kiepska szarada , ale porządna robota — dodał śmiejąc się doktór . |
761 | — O Boże ! — mówi baronowa na cały głos — nędzny zabójca ma obrońcę , ale biedna , samotna kobieta na próżno szuka człowieka , który by ujął się za jej honorem , za jej spokojem , za jej mieniem … |
762 | — Można spróbować — rzekł pan Domański . — Wszyscy przecież znamy Mincla . |
763 | Nim gość oprzytomniał , ubrano go w kalosze , wydano resztę i wśród niskich ukłonów odprowadzono do drzwi . Interesant stał przez chwilę na ulicy , bezmyślnie patrząc w szybę , spoza której Mraczewski darzył go słodkim uśmiechem i ognistymi spojrzeniami . Wreszcie machnął ręką i poszedł dalej , może myśląc , że w innym sklepie kalosze bez literek kosztowałyby go dziesięć złotych . |
764 | — A ty co , błaźnie , odzywasz się , kiedy cię nie pytają ? … |
765 | Rzucił rulon do kasy i w piątek nie poszedł na groby . |
766 | „ I ja mam niby to ją kochać ? … Głupstwo ! Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową , a zdawało mi się , że jestem zakochany … 29 a 36 … 29 a 36 … Nigdym nie przypuszczał , ażeby mogła mi być tak dalece obojętną … Jak ona patrzy na tego osła … No , jest to widocznie osoba , która kokietuje nawet subiektów , a czy tego samego nie robi z furmanami i lokajami ! … Pierwszy raz czuję spokój … o Boże … A tak go bardzo pragnąłem … ” |
767 | Wokulski przypatruje się przez chwilę jakiemuś olbrzymowi z czerwoną twarzą i konopiastą brodą , wreszcie mówi : |
768 | Nareszcie dojechał na miejsce i znowu upłynęło z dziesięć minut , nim służący powrócił z kasy z biletem . Dokoła powozu tłoczyła się ciżba bezpłatnych widzów i huczał gwar tysiąca głosów , a Wokulskiemu zdawało się , że wszyscy mówią tylko o jego klaczy i drwią z kupca , który bawi się w wyścigi . |
769 | — Więc teraz ja panu powiem . Wszyscy jesteście podli … |
770 | — Czego chcesz ? — niecierpliwie zapytał go Wokulski wychylając głowę spomiędzy drzwi . |
771 | Wśród stałej ludności zaczarowanego świata ukazywał się od czasu do czasu zwykły śmiertelnik , który na skrzydłach reputacji potrafił wzbić się aż do szczytów Olimpu . Zwykle bywał nim jakiś inżynier , który łączył oceany albo wiercił czy też budował Alpy . Był jakiś kapitan , który w walce z dzikimi stracił swoją kompanię , a sam okryty ranami ocalał dzięki miłości murzyńskiej księżniczki . Był podróżnik , który podobno odkrył nową część świata , rozbił się z okrętem na bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa . |
772 | — Proszę , bardzo proszę natychmiast iść do Wysockich . Za parę dni on przyniesie pani list do składu bielizny . W nagłym wypadku proszę odwołać się do mnie . Żegnam panią … |
773 | — Daj pan spokój ! — przerwał młody człowiek . — Mój ojciec był zdolnym lekarzem , pracował dniem i nocą , miał niby to dobre zarobki i oszczędził … raptem trzysta rubli na rok ! A że wasza kamienica kosztuje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez trzysta lat … Nie uwierzę zaś , ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat … |
774 | — A szelmo ! … dam ja ci … |
775 | Stopniowo jednak uspokoił się i wróciwszy do domu począł zastanawiać się już całkiem chłodno nad tym : czy na jutrzejszy obiad włożyć frak , czy surdut ? … Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś nieprzewidziana przeszkoda , która znowu mu nie pozwoli zbliżyć się do panny Izabeli ? Potem jeszcze zrobił rachunek ostatnich handlowych obrotów , wysłał parę telegramów do Moskwy i Petersburga , a nareszcie napisał list do starego Szlangbauma proponując , ażeby mu pożyczył swego nazwiska w celu nabycia kamienicy Łęckich . |
776 | — Cóż to za sklep budują ? — spytała panny Florentyny . |
777 | — Nie sód i nie potas ? … — pytał Geist . |
778 | Traf zdarzył , że pan Łęcki , nie mogąc już ukryć zabiegów Wokulskiego o pannę Izabelę , zapytał księcia o zdanie o Wokulskim i o radę . |
779 | — Tak … tak … Trochę więcej … Myślę , że pięć do sześciu tysięcy … Poproszę poczciwego Wokulskiego , to mi to załatwi … |
780 | — Owe trzy miliony rubli stanowią mój osobisty kredyt i przynoszą mi bardzo mały procent jako pośrednikowi — mówił Wokulski . — Oświadczam jednak , że o ile w miejsce kredytu podstawiłoby się gotówkę , zysk z niej wynosiłby piętnaście do dwudziestu procentów , a może więcej . Otóż ten punkt sprawy obchodzi panów , którzy składacie pieniądze w bankach na niski procent . Pieniędzmi tymi obracają inni i zyski ciągną dla siebie . Ja zaś ofiaruję panom sposobność użycia ich bezpośredniego i powiększenia własnych dochodów . Skończyłem . |
781 | W kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go z długów , to o Obermanie , którego wybawił z nieszczęścia . |
782 | — Sam hrabia osądź — mówił dalej baron . — Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli . Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać . No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy … dwieście rubli ! … dał bowiem za nią tylko sześćset … |
783 | — Siadajże o tu , koło Kazi . A ty , proszę cię , pamiętaj o nim . |
784 | — Pan będziesz zdrów za moją krzywdę … — odparła z gniewem kumoszka . |
785 | Każe sobie podać filiżankę pienistej czekolady , zasłania się podartą gazetą i widzi , że w tym małym pokoiku znajduje się drugi , jeszcze ciemniejszy kąt , w którym mieści się pewien okazałej tuszy jegomość i jakiś zgarbiony Żyd . Pan Ignacy myśli , że okazały jegomość jest co najmniej hrabią i właścicielem wielkich dóbr na Ukrainie , a Żyd jego faktorem ; tymczasem zaś słucha toczącej się między nimi rozmowy . |
786 | — Cóż byś powiedziała , Floro , gdybym … |
787 | „ A zawód , jaki zrobisz ludziom , którzy w tobie położyli nadzieję ? ” |
788 | „ Wesoły ptaszek z tego Ochockiego ! — myślał Wokulski . — Do mnie mówi , że argumentacja panny Izabeli wylewa mu się uszami , a teraz z nią tylko rozmawia … Oczywiście , chciał mnie do niej zrazić … ” |
789 | — Ale bo to poczciwy chłopak … Z jakich on mnie sytuacji nie wyprowadza ! … ile daje mi dowodów nieledwie psiego przywiązania ! … |
790 | — Choćby dlatego , że pani nie było tam , gdzie mieliśmy być razem . |
791 | — Byłem pewny , że tak będzie , ale nie sądziłem , że tak prędko … — odezwał się baron ukazując swój piękny garnitur sztucznych zębów . |
792 | — Czy ja wiem ? Ciotka Hortensja jest trochę słaba , więc może pojedziemy do niej do Krakowa . Ja jednak , muszę przyznać , miałabym ochotę do Szwajcarii , gdyby to ode mnie zależało . |
793 | — Mylisz się . |
794 | Baronowa triumfalnie spogląda na pana Łęckiego . |
795 | W rzeczywistości Wokulski nie stracił energii , ale zmienił się pod wieloma względami . Sklepem na przykład nie zajmował się , nawet czuł do niego wstręt , ponieważ tytuł kupca galanteryjnego szkodził mu w oczach panny Izabeli . Natomiast zaczął goręcej zajmować się spółką do handlu z cesarstwem , ponieważ ona przynosiła ogromne dochody , a tym samym zwiększała majątek , który chciał ofiarować pannie Izabeli . |
796 | Rzecz jest taka . Pisze do mnie Stach z Paryża ( prosił mnie o to samo przed wyjazdem ) , ażebym się zaopiekował kamienicą , którą kupił od Łęckich . „ Nie miała baba kłopotu ! … ” , myślę , ale cóż robić ? … Zdałem sklep Lisieckiemu i Szlangbaumowi , a sam — jazda w Aleje Jerozolimskie na zwiady . |
797 | — O , co to , to nie , szanowna pani — odezwałem się trochę niecierpliwie . — Albo wyjdziemy stąd kompletnie oczyszczeni , albo … |
798 | — Myślałam , że już pan nie przyjdzie — rzekła panna Izabela . |
799 | Ponieważ Wokulski nie odpowiedział nic , więc adwokat począł uważać go za bardzo przebiegłego dyplomatę i żałował w duszy , że sam był zanadto szczery . |
800 | „ A cóż mnie to obchodzi … ” |
801 | „ Tak — myślał — on jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się kobietom . ” |
802 | Sędzia wciąż pisał , a ja chciałem przypomnieć sobie mowę , którą ułożyłem wczoraj na obronę pani Stawskiej , a na pohańbienie baronowej . Ale że mi się w głowie plątały wyrazy i zdania , więc zacząłem oglądać się po sali . |
803 | Wciąż stałem na połowie schodów , pod oknem z żółtymi , czerwonymi i niebieskimi szybami . Wciąż stałem zapatrzony we wspomnienie pani baronowej , którą widziałem zaledwie kilka razy w życiu i zawsze przedstawiała mi się jako osoba bardzo ekscentryczna . Umie być pobożną i zawziętą , pokorną i ordynaryjną … |
804 | — Siedem … sześć … |
805 | — Czy mogę złożyć uszanowanie panu Łęckiemu ? — spytał uroczyście Ochocki i nie czekając na odpowiedź panny Izabeli wyszedł z salonu . |
806 | — Pierwszy raz widzę coś podobnego ! — rzekł nasz adwokat . |
807 | — W Paryżu , ale tym uwięzionym balonem . Pół wiorsty w górę , prawie żadna podróż — odparł nieco zmieszany Wokulski . |
808 | A swoją drogą Stach na tym cierpi . Nie tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma , ale jeszcze daje towary żydowskim kupcom i paru Żydków przypuścił do współki . Nasi krzyczą i grożą , ale nie jego straszyć ; zaciął się i nie ustąpi , choćby go piekli w ogniu . |
809 | W pierwszej chwili zdawało się Wokulskiemu , że zbliżenie się do genialnego skrzypka będzie jednym z najtrudniejszych zadań , jakie mu kazano rozwiązać . Szczęściem , przypomniał sobie , że ma znajomego muzyka , który nie tylko poznał się z Molinarim , ale już chodził za nim i przesiadywał u niego jak cień . |
810 | Stasiek znowu uśmiechnął się ( jak ja nie lubię tych jego półuśmiechów ) i po chwili odparł : |
811 | — W takim razie nie ma milionów — huknął bas . — A w takim znowu wypadku po co zadziera nosa ! … czego pnie się do arystokracji ? |
812 | Po przejściu pierwszego niesmaku panna Izabela zrozumiała , że małżeństwo trzeba przyjąć takim , jakie jest . Była już zdecydowana wyjść za mąż , pod tym wszakże warunkiem , aby przyszły towarzysz — podobał się jej , miał piękne nazwisko i odpowiedni majątek . Rzeczywiście , trafiali się jej ludzie piękni , majętni i utytułowani ; na nieszczęście jednak , żaden nie łączył w sobie wszystkich trzech warunków , więc — znowu upłynęło kilka lat . |
813 | — Że jeżeli on tak zna ciebie , jak ty jego , to oboje bardzo się nie znacie . |
814 | — Dosyć — rzekła — teraz pojedziemy wolno . |
815 | — Nie wiem , pani . To sprawa uczuć osobistych — odparł . |
816 | Swoją drogą panna Izabela nie spała przez całą noc . Ciągle stał jej przed oczyma obraz jakiegoś francuskiego malarza przedstawiający pojedynek . Pod grupą zielonych drzew dwaj czarno ubrani mężczyźni mierzyli do siebie z pistoletów . |
817 | — A ona skąd ? |
818 | Wokulski wyprowadził go przez podwórze do bramy , gdzie już czekał powóz . |
819 | Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie . |
820 | — Nudzimy się , niech więc nas bawi — mówiła staruszka . |
821 | Pan Ignacy wziął do rąk bladoniebieską kopertę ozdobioną wizerunkiem niezapominajek , lecz wahał się , czy ma iść . Tymczasem Mraczewski spojrzał mu przez ramię na adres . |
822 | Spostrzegłem , co mnie również zastanowiło , że pan Zięba jest uniżenie grzeczny dla Szlangbauma , a na mnie patrzy trochę z góry , choć jeszcze nie bardzo . |
823 | Nie mogę powiedzieć , ażeby niezachwianą wiarę mego ojca w Bonapartych i sprawiedliwość podzielali dwaj jego koledzy . Nieraz pan Raczek , kiedy mu dokuczył ból w nodze , klnąc i stękając mówił : |
824 | — Ależ , panie , proszę mi nie mówić impertynencyj ! … Słucha pan rad pokątnych doradców , łotrów z Pawiaka … |
825 | „ Co mi tam ludzkość ! — mówił wzruszając ramionami . — Za całą ludzkość i za całą przyszłość świata , za moją własną wieczność … nie oddam jednego jej pocałunku … ” |
826 | Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu . |
827 | Wokulski pożegnał go i wstąpił do salonu . Starskiego już tam nie było , panna Izabela siedziała sama . Zobaczywszy go podniosła się ; twarz jej była pogodniejsza . |
828 | „ Ja nie jestem ten sam … Ja robię się jakimś innym człowiekiem … Zdaje mi się , że mi ktoś zamienił duszę ! … ” |
829 | — Dlaczego ? … — powtórzył Wokulski patrząc na nią jak wylęknione dziecko . — Dlaczego ? … Jestem , widzi pani , kupcem i … takie uwięzienie kapitału mogłoby zaszkodzić memu kredytowi … |
830 | — Bah ! Czy to pani nie widziała , jak wczoraj szeptali na tej kanapie ? … Wokulski dawno już nie był tak ożywiony , a nawet wzruszony jak wczoraj … |
831 | — Co to za profany z tych korektorów … Mam tu paręset cyfr o trzech znakach dziesiętnych i wyobraź sobie , połowa jest błędna … Oni myślą , że jakaś tysiączna albo nawet setna część milimetra nic nie znaczy , a nie wiedzą , laiki , że tam właśnie mieści się cały sens . Niech mnie diabli porwą , jeżeli w Polsce byłoby możliwym nie tylko wynalezienie , ale nawet drukowanie tablic logarytmicznych . Dobry Polak poci się już przy drugiej cyfrze dziesiętnej , przy piątej dostaje gorączki , a przy siódmej zabija go apopleksja … Cóż u ciebie słychać ? |
832 | Pan Szastalski nie miał kapitałów w spółce ani posady przy kolei . Ale ponieważ dwaj jego przyjaciele , panowie Niwiński i Malborg , mieli do Wokulskiego pretensję , więc i on miał do Wokulskiego pretensję , którą formułował wzdychając obok panny Izabeli i mówiąc : |
833 | Już w osobnej szufladzie jej biurka leżało kilka funtów mężowskich weksli , kiedy zdarzył się następny wypadek . |
834 | — Przyszedłem prosić o przebaczenie biednemu Mraczewskiemu , który nawet … |
835 | — Bah ! — mruknął doktór — właśnie że nie powiedział . Gdyby miał siłę powiedzieć , potrafiłby odrzucić tak dalece spóźnione zaproszenie . |
836 | Hrabina podniosła się z kanapy . |
837 | Około jedynastej w nocy wszyscy rozeszli się , a baron pokaszlując odprowadził Wokulskiego do jego pokoju . |
838 | Baron ucałował ją jak relikwię spoglądając z triumfem na Wokulskiego , który pomyślał , że jego utytułowany przyjaciel może nie ma powodu do zbyt wielkiej uciechy . |
839 | — Ja jestem zupełnie inny — odparł ciszej męski głos za drzwiami i znowu rozległy się dwa pocałunki , z pewnością w rękę . |
840 | — To i chwała Bogu . Bo jedno , że nie śmiałbym przecie panu włazić w drogę za jego dobroć , a po drugie … |
841 | Dżentelmen z faworytami na chwilę tropi się . |
842 | — Wybacz pan — rzekł . — W imieniu mojej żony uroczyście przepraszam i niezależnie od satysfakcji , jaką gotów jestem dać panom , zrobię , co potrzeba , ażeby naprawić krzywdę wyrządzoną panu Wokulskiemu … Tak , panie . Złożę wizyty wszystkim moim przyjaciołom i oświadczę im , że pan Wokulski jest dżentelmenem , że zapłacił za klacz osiemset rubli i że obaj staliśmy się ofiarami intryg tego łotra Maruszewicza . Krzeszowscy , panie … panie … |
843 | Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar . Ale myślał o czym innym i wahał się . |
844 | — Ach , gdybym się nie bał , że mi dzieci zżydzieją , jednej chwili uciekłbym stąd na Nalewki … |
845 | — Zerwać z Żydami — wtrącił półgłosem Lisiecki . — Bardzo dobrze robi szef wycofując się z tych parszywych stosunków . Nieraz aż wstyd wydawać reszty , tak pieniądze zalatują cebulą . |
846 | — Daje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ! … — zdziwił się adwokat ( jest to bardzo znakomity człowiek ) . — Ależ , drogi panie Rzecki , teraz kamienice idą w górę , a nawet na przyszły rok wybudują ze dwieście nowych domów … W tych warunkach , drogi panie Rzecki , jeżeli sprzedamy im nasz dom za sto tysięcy rubli , zrobimy im łaskę … Pani baronowa bardzo pali się do tej kamienicy ( jeżeli podobnego wyrażenia wolno używać o damach tak dystyngowanych ) i możemy wyciągnąć z niej nierównie większą sumę , drogi panie Rzecki . |
847 | Baronowi chirurg obandażował twarz . Spomiędzy drzew nadbiegł wystraszony Konstanty . |
848 | — Może jejmość i dasz , ale ja nie wezmę — mruknął pan Raczek plując w stronę komina . |
849 | — No , skąd ! Zwyczajnie — stosunki z Akademią Medyczną , ze Szkołą Sztuk Pięknych … Wtedy wszystkim paliło się we łbach , a on nie chciał być gorszym od innych . W dzień służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki , a w nocy uczył się … |
850 | I zaraz wyszedłem , bo już mnie jego arogancja rozdrażniła . Myśli , że wszystkie rozumy pozjadał . |
851 | — Z Warszawy . |
852 | — Co to pan za interesa robi , panie Szlangbaum ? — mówi piękny brunet . — Ten dom można było kupić za siedemdziesiąt jeden tysięcy . On dziś więcej niewart … |
853 | — Przed chwilą wyjechał . |
854 | Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia . |
855 | — Widzisz jakieś : chociaż ? — spytała panna Izabela z nieudanym zdziwieniem . |
856 | — Cóż , pani wciąż nie chce trzymać tych panów ? |
857 | — Co do mnie — przerwał baron z nowym ukłonem — będę się starał zapomnieć o przeszłości … |
858 | — To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno , co tam jest ? |
859 | — Inni , panie , zbogacili się na funduszach narodowych i — nic . Ehe ! he ! … |
860 | — Cóżeś pan postanowił ? |
861 | „ Do licha ! — szepnął — zdaje mi się , że to właśnie jest ów dom … ” |
862 | — Cha ! cha ! cha ! … — zaśmiała się baronowa . — Ta lalka kosztuje piętnaście … |
863 | — No , nie obrażaj się pan , szanowny panie — rzekł książę ściskając Wokulskiego za rękę . — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi ; oni nam pomagają do naszych celów , więc i my mamy niejakie obowiązki . |
864 | — Sam pan wierzysz jednak w dobrą krew — rzekł przykro dotknięty Wokulski . |
865 | Panna Florentyna uśmiechnęła się smutnie . |
866 | Z tą intencją nieraz zachodziła do sklepu . Parę razy wcale nie znalazła tam Wokulskiego , raz widziała go , ale z boku , a raz zamieniła z nim parę słów i wtedy zrobił na niej szczególne wrażenie . Uderzył ją kontrast pomiędzy zdaniem : „ diabelnie energiczny ” a jego zachowaniem się ; wcale nie wyglądał na diabelnego , był raczej spokojny i smutny . I jeszcze dostrzegła jedną rzecz : oto — miał oczy wielkie i rozmarzone , takie rozmarzone … |
867 | — Przynajmniej raz wygadał się , że całe życie jest niedołęgą — mruknął Lisiecki do Klejna , który uśmiechał się podnosząc jednocześnie brwi bardzo wysoko . |
868 | — Czym mogę służyć ? — spytał Wokulski , twarz bowiem gościa wydała mu się dziwnie sympatyczną . |
869 | — Mów pan dalej , panie szlachcicu — rzekłem ściskając go za rękę . |
870 | — Wiesz , co mówią ? … Że sklep sprzedajesz ? … |
871 | — Już jej dawno nie mam … |
872 | Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły . |
873 | — Zawsze je przebaczam — odparł nieco zdziwiony . |
874 | — Gwarantuję dwudziesty , a jeżeli interesa pójdą lepiej , to i wyższy — odparł Wokulski dodając w duchu , że więcej nad piętnaście procent nie mógłby dać komu innemu . |
875 | Kiedy przyszliśmy do mego mieszkania i podano samowar , odezwałem się : |
876 | — A któż by inny ? Klejn , Lisiecki czy Zięba ? … Ci nie znaleźliby kredytu , a znalazłszy , może by go zmarnowali . |
877 | „ Będzie deszcz ! … Stach już jest około Grodziska ” — pomyślałem . |
878 | „ Do diabła ! — pomyślał — czyżby Wokulski dyrygował klakierami ? ” |
879 | Szuman zaczął bić się po głowie . |
880 | Wokulski doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się . Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci , cuchnących , nieomal ruszających się pod słońcem , a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody , którą piła Warszawa . |
881 | Natomiast czuł niepokonaną potrzebę robienia dobrze innym . Oprócz zapisu dla Rzeckiego , przeznaczył Lisieckiemu i Klejnowi , swoim byłym subiektom , po cztery tysiące rubli , tytułem wynagrodzenia szkód , jakie wyrządził im sprzedając sklep Szlangbaumowi . Przeznaczył również około dwunastu tysięcy rubli na gratyfikacje dla inkasentów , woźnych , parobków i furmanów . |
882 | „ Zaczynam odzyskiwać należne mi stanowisko ” — szepnął pan Tomasz i nagle obejrzał się . Zdawało mu się , że za nim stoi Wokulski . Więc dla uspokojenia się powtórzył parę razy : |
883 | — Żebym ja pana nie znał , tobym myślał , że pan robi zły interes ; ale że ja pana znam , więc ja sobie myślę , co pan robi … dziwny interes . Nie tylko pan zakopuje w mury gotówkę i traci na tym z dziesięć procentów rocznie , ale jeszcze chce pan zapłacić trzydzieści tysięcy rubli więcej … Panie Wokulski — dodał biorąc go za rękę — nie zrób pan takie głupstwo . Ja pana proszę … Stary Szlangbaum pana prosi … |
884 | — Ja w kuchni ? … — spytał jegomość nazwany Leonem . — Chyba jaśnie pani żartuje . Według umowy z panem mam mieć swój pokój … |
885 | „ Na co mam już czekać ? … czego dowiem się ? … Jeżeli Geist jest ordynarnym oszustem i jeżeli można kochać się w łopatce do węgli , jak ja w * niej * , to cóż mi jeszcze pozostaje ? … ” |
886 | „ Słowik wabi samiczkę — myślał Wokulski . — Właściwie jednak , czy można absolutnie potępiać nawet tę kobietę ? … Sama przyznaje głośno , że nie ma charakteru , a po cichu — że trzeba jej pieniędzy , których nie posiada i bez których , jak ryba bez wody , żyć nie potrafi . Więc cóż ma robić ? … Wychodzi nieszczęśliwa bogato za mąż . A że jednocześnie serce odzywa się w niej , wielbiciel namawia ją , ażeby szła za mąż , i oboje sądzą , że pieszczota starego męża nie zepsuje im smaku , więc robią nowy wynalazek : zdradę przed ślubem , nie starając się nawet o patent . Wreszcie może są aż tak cnotliwi , że umówili się , iż zdradzą go dopiero po ślubie … Bardzo ładne towarzystwo ! … Społeczność wytwarza niekiedy ciekawe produkta … I pomyśleć , że każdemu z nas może trafić się podobny specjał ! … Doprawdy , należałoby trochę mniej ufać poetom , kiedy zachwalają miłość jako najwyższe szczęście … ” |
887 | Dotarł do Łuku Gwiazdy i powoli zawrócił się z powrotem . Gdy znowu dosięgał placu Zgody , zobaczył , poza Tuileryjskim ogrodem , ogromną czarną kulę , która szybko szła w górę , zatrzymała się pewien czas i powoli opadła na dół . |
888 | Weszliśmy do kuchni , gdzie stała balia pełna mydlin i dziecinnej bielizny . Na sznurze zawieszonym w pobliżu komina suszyły się również dziecinne spódniczki , koszule i pończoszki . ( Jak to zaraz znać , że w mieszkaniu jest dziecko ! ) |
889 | — O , mój panie — przerwała zarumieniona wdowa — mówisz tak , jakbyś był prokuratorem sądu ostatecznego . Ja także odpowiem jak pan Wokulski : czy wiesz , dlaczegom to zrobiła ? … |
890 | — Czycho ! … — zawołano od stołu . |
891 | — To , że baronowej przed kilkoma dniami zginęła lalka po nieboszczce córce i że dziś ta wariatka posądza panią Stawską … |
892 | Ledwie Wokulski zdążył jako tako ogarnąć się , wszedł pan Łęcki , a za nim woźny sklepowy . Pan Tomasz miał oczy krwią nabiegłe i sine plamy na policzkach . Rzucił się na fotel i oparłszy głowę na tylnej krawędzi , ciężko dyszał . Woźny stał w progu z zakłopotaną miną i przebierając palcami po metalowych guzikach swojej liberii czekał na rozkazy . |
893 | Równie jak pokój , nie zmieniły się od ćwierć wieku zwyczaje pana Ignacego . |
894 | Odeszły i wkrótce znikły za furtką . Pani Wąsowska obejrzała się , lecz spostrzegłszy , że Wokulski patrzył na nią , szybko odwróciła głowę . |
895 | Poprosił więc pana Łęckiego o parę tygodni zwłoki „ dla uformowania sobie zdania ” , a ponieważ miał rozmaite stosunki i jakby własną policję , podowiadywał się więc różnych rzeczy . |
896 | — Prawda . |
897 | Naturalnie , że kazałem go odprowadzić do numeru na górę . Domyślam się jednak , że udawał pijanego , ażeby mnie otumanić . |
898 | — Chcesz nas pan pożegnać ? — spytała trochę zmieszana hrabina . |
899 | Jednocześnie z okna na drugim piętrze wychyliła się głowa kobiety wołającej : |
900 | — Więc my — rzekł — jedziemy brekiem do tych dębów i tam zjemy , co Bóg dał , a kucharze przygotowali . Następnie brek wróci się tu po pana Wokulskiego … |
901 | — Znam ten dom ! — wykrzykuje nagle jegomość w szafirowych okularach z miną zakrystiana . — Znam ten dom ! … Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli … |
902 | Co zaś najgorsze , że z tygodnia na tydzień mizerniało biedactwo . Ile razy przyszła do nas po swoje drobne sprawunki , zdawało mi się , że wygląda trochę lepiej . Ale gdy zgasł na jej twarzy rumieniec chwilowego wzruszenia , przekonywałem się , że jest coraz bledsza , a jej oczy stają się coraz smutniejsze i głębsze . |
903 | — Dlatego , że nie wiem , co będzie od dziś za rok . Nie co roku zdarzają się wyjątkowo dobre interesa . |
904 | Odpowiedź była tak uderzająco prosta , że obaj z Wirskim osłupieliśmy . Młody człowiek tymczasem ociężale podniósł się z łóżka i bez zbytniego pośpiechu począł zapinać spodnie i kamizelkę . Pomimo całej systematyczności , z jaką oddawał się temu zajęciu , jestem pewny , że przynajmniej połowa guzików jego garderoby pozostała nie zapiętą . |
905 | — Naturalnie , że tak , wiem przecie , kto Szlangbaumowi pożycza pieniędzy … |
906 | Zasyłam ci tysiące pocałunków . |
907 | — Jak się masz , Ignacy ! … — zawołał padając mi w objęcia . |
908 | Rzecki szczypał się w nogę , ażeby doktorowi nie zrobić awantury . |
909 | — Mam go bez spółki . |
910 | — Mianowicie ? … |
911 | — Dlatego , panie , że kto chce zdobyć , musi zwyciężyć , zdusić przeciwnika , nie zaś karmić go z własnej spiżarni . Popełniasz pan błąd , który cię raczej odsunie , aniżeli zbliży do celu . |
912 | Otworzyłem — czytam : |
913 | — Cóż , przypatrzył się pan mojej narzeczonej ? … Jaka ona piękna ! … Obraz westalki , panie , prawda ? A jeszcze kiedy na jej buzi ukaże się ten wyraz dziwnej melancholii , uważał pan , jest tak czarująca , że … oddałbym za nią życie . Nikomu bym tego nie powiedział , wyjąwszy pana , ale wie pan , ona robi na mnie takie wrażenie , że nie wiem , czy ośmielę się kiedykolwiek pieścić ją … chcę tylko modlić się do niej … Po prostu , panie , klęczałbym u jej nóg i patrzył w oczy szczęśliwy , gdyby mi pozwoliła , panie , pocałować brzeg swojej sukni … Ale czy nie nudzę pana ? |
914 | Wokulski cofnął się do bocznego stołu . Panna Izabela przedstawiła panów : |
915 | — Proszę cię , Belu — rzekła hrabina tonem uroczystym — pan Wokulski … który tak hojną ofiarę złożył na naszą ochronę … |
916 | — Wokulski ? … no , nie — mówił pan Tomasz . — Jest to człowiek szalonej energii , ale co się tyczy daru kombinowania , nie powiem , ażeby posiadał go w wysokim stopniu . |
917 | — Pyszny pan jesteś — złościł się mecenas uderzając ręką w kolano . — A pan wiesz , co mówi hrabia Liciński , ten niby-Anglik , ten : „ tek ” ? … On mówi : „ Wokulski jest to skończony dżentelmen , strzela jak Nemrod , ale … to żaden kierownik interesu kupieckiego . Bo dzisiaj rzuci miliony w przedsiębiorstwo , a jutro wyzwie kogo na pojedynek i wszystko narazi … ” |
918 | I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi . Więc każdemu ubogiemu , o ile spotkał ją , kazała dawać po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę , a brudne , żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem . Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu . |
919 | Toteż kiedy książę w oznaczonym terminie przyszedł do pana Łęckiego , nie omieszkał jednocześnie zobaczyć się z panną Izabelą . W znaczący sposób uścisnął ją i powiedział te zagadkowe słowa : |
920 | — Tylko … proszę panią o sekret . To gruba gra . |
921 | Aż mnie głowa zabolała , ale cóż robić ? Aj , te baby , te baby ! … |
922 | Jednego dnia baronowa zapytała panią Stawską : czy zna Wokulskiego . Lecz choć odebrała odpowiedź , że pani Helena zna go bardzo mało , zaczęła mówić : |
923 | Ale w Wielką Sobotę sprawa przedstawiła mu się całkiem z nowego punktu . |
924 | — Tam tak samo , ale mogę usiąść . A co to masz pan za paczkę ? … |
925 | — No , i po co to wszystko ? … |
926 | — Toteż porzucił je — zakończyła niedbale panna Izabela . |
927 | — Zrobiłbym to przed laty , ale nie dziś . Dziś zrozumiałem , że jako Żyd jestem tylko nienawistny dla chrześcijan , a jako meches byłbym wstrętny i dla chrześcijan , i dla Żydów . Trzeba przecie z kimś żyć . Zresztą — dodał ciszej — mam pięcioro dzieci i bogatego ojca , po którym będę dziedziczyć … |
928 | — Mam dla pani głęboką wdzięczność . W jednej godzinie dowiedziałem się od pani więcej aniżeli przez całe życie . |
929 | Wokulski wyjrzał oknem . Przed nim rozciągał się trawnik ozdobiony kępami starych świerków , modrzewi , lip , poza którymi daleko było widać lesiste wzgórza . Tuż przy oknie stał krzak bzu , a w nim gniazdo , do którego zlatywały się wróble . Ciepły wiatr wrześniowy co chwilę wpadał do pokoju siejąc w nim niepochwytne wonie . |
930 | — Więc jak się panowie nazywacie ? — spytał sędzia . |
931 | — Ach , ta ! … wiem … Nie mnie się podobała — westchnął Rzecki — tylko myślałem , że dobra byłaby z niej żona dla Stacha … |
932 | Strach , co tu się stanie za kilka generacji … A przecie jest proste lekarstwo : praca obowiązkowa — słusznie wynagradzana . Ona jedna może wzmocnić lepsze indywidua , a bez krzyku wytępić złe i … mielibyśmy ludność dzielną , jak dziś mamy zagłodzoną lub chorą . ” |
933 | — Niech was pioruny ! … Więc ile chcesz ? … |
934 | Krew uderzyła do głowy pannie Izabeli , która nie zdając sobie sprawy z tego , co robi , nagle weszła do przedpokoju . |
935 | „ Podle mi dotychczas życie schodziło — mówił sobie . — Byłem egoistą . Ochocki — oto wspaniała dusza : chce przypiąć skrzydła ludzkości i dla tej idei zapomina o własnym szczęściu . Sława , naturalnie , jest głupstwem , ale praca dla pomyślności ogółu — to grunt … — A potem dodał z uśmiechem : — Ta kobieta już zrobiła ze mnie bogacza i człowieka z reputacją , lecz jeżeli uprze się , zrobi ze mnie — czy ja wiem co ? … Chyba świętego męczennika , który swoją pracę , nawet życie odda dla dobra innych … Naturalnie , że oddam , gdy ona tego zechce ! … ” |
936 | Mieszkaliśmy na Starym Mieście z ciotką , która urzędnikom prała i łatała bieliznę . Mieliśmy na czwartym piętrze dwa pokoiki , gdzie niewiele było dostatków , ale dużo radości , przynajmniej dla mnie . W naszej izdebce najokazalszym sprzętem był stół , na którym ojciec powróciwszy z biura kleił koperty ; u ciotki zaś pierwsze miejsce zajmowała balia . Pamiętam , że w pogodne dnie puszczałem na ulicy latawce , a w razie słoty wydmuchiwałem w izbie bańki mydlane . |
937 | „ W breku — myślał — było albo przywidzenie , albo fakt . Jeżeli przywidzenie , w takim razie krzywdziłbym niewinną , a jeżeli fakt … No , to przecież nie będę rywalem tego uwodziciela z operetek i nie poświęcę życia dla kobiety przewrotnej . Wolno jej romansować , z kim chce , ale nie wolno oszukiwać człowieka , którego jedynym występkiem jest , że ją kocha … Trzeba wyjeżdżać z tej Kapui i wziąć się do roboty . W laboratorium Geista lepiej zapełnię życie aniżeli w salonach … ” |
938 | Pan Patkiewicz tym razem udał człowieka , który ma bielmo na lewym oku i lewą część twarzy sparaliżowaną ; pan Maleski zaś pogrążył się w głębokim zamyśleniu . |
939 | Wokulski ze zdziwieniem popatrzył jej w oczy i … dwa razy , raz po raz … dwa razy , żebym tak zdrów był , pocałował ją w rękę . Z jaką zaś zrobił to tkliwością , najlepszy dowód , że nie było słychać zwykłego w takich razach mlaśnięcia . |
940 | Zirytowana hrabina kazała jechać do domu nie czekając końca wyścigów . Wokulski ledwo miał czas dopaść powozu i pożegnać się z damami . Nim konie ruszyły , panna Izabela wychyliła się i podając Wokulskiemu końce palców szepnęła : |
941 | „ Niech już wielmożny i dobrotliwy pan — pisała — kiedy z łaski Boga ma takie duże fundusze , na mnie grzeszną ich nie wydaje . Bo ja teraz sama sobie poradzę , bylem miała o co ręce zaczepić , a ludzi , co potrzebują gorzej niż ja , nieszczęśliwa , zhańbiona , w Warszawie nie brak … ” |
942 | Panna Izabela z daleka kiwnęła mu głową i , znowu spojrzała w sposób , który wydał mu się bardzo niezwykłym . A gdy Wokulski zniknął w cieniach kościoła , rzekła do hrabiny : |
943 | Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej . |
944 | ( O , jakże mi staruszka w porę wystąpiła ze swoją krytyką ) . „ Słuchajże , Stasiu ” — pomyślałem i pytam dalej : |
945 | — Ach , Floro , nie pocieszaj mnie , nie kłam ! … Czyżeś nie słyszała przy obiedzie , że nawet tych kilkanaście rubli , które ma obecnie mój ojciec , są wygrane w karty od … |
946 | Kiedy około dziesiątej wieczór żegnałem moje damy , pani Stawska była zmieniona i smutna i skarżyła się , że ją głowa boli . Oto osioł Stach ! Taka kobieta szaleje za nim od jednego spojrzenia , a on , wariat , ugania się za panną Łęcką . I czy jest jaki porządek na tym świecie ? |
947 | Wokulski w jednej chwili odzyskał energię ; fala gniewu uderzyła mu do mózgu . Wszedł z podniesioną głową , przywitał prezesową i ukłonił się pannie Izabeli , która zarumieniwszy się wyciągnęła do niego rękę . |
948 | — A jeżeli ocenią ? … — spytał zamyśliwszy się . |
949 | — Pani przecie kazała prosić … |
950 | — Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili . |
951 | — A następnie spiszemy akcik , mocą którego pan S. Szlangbaum zaciąga od wielmożnego S. Wokulskiego dług w kwocie dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo nabytej przez siebie kamienicy . Gdyby zaś pan S. Szlangbaum do dnia 1 stycznia 1879 roku powyższej sumy nie zwrócił … |
952 | — Zuch baba z tej baronowej … ale pani Stawska może spać spokojnie ; sprawę ma jasną jak słońce . Czy to wreszcie na nią jedną rzuca się ludzka podłość ! |
953 | „ Głupi czy przebiegły ? … Po co on mi to wszystko opowiada ? ” — myślał Wokulski . |
954 | Proszę sobie jednak wyobrazić moje zdziwienie , kiedy zaprosiwszy raz Klejna i Mraczewskiego do siebie na herbatę przekonałem się , że Mraczewski jest gorszym socjalistą od Klejna … Ten Mraczewski , który za wymyślanie na socjalistów stracił u nas posadę ! … Ze zdumienia przez cały wieczór nie mogłem ust otworzyć ; tylko Klejn cieszył się po cichu , a Mraczewski rozprawiał . |
955 | — Jedno z dwojga , obywatelu : albo dopiero dziś przyjechaliście , albo jesteście po dobrym śniadaniu ? … |
956 | „ Jutro — mówił do siebie — zrozumiem ostatecznie , co się święci . Jeżeli Szlangbaum kupi dom Łęckiego i da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , to znaczy , że go naprawdę Stach podstawił i już jest skończonym wariatem … A może też Stach nie kupuje kamienicy , może to wszystko plotki ? … ” |
957 | — Staś … jak mi Bóg miły ! … |
958 | Wokulski odwrócił głowę . Panna Ewelina upadła na ławkę blada i zmęczona , a baron wdzięczył się do niej . |
959 | — Nie idę na bal . |
960 | — W piwnicy . |
961 | I tak szedł przez całe Aleje , plac Aleksandra , przez Nowy Świat , ciągle upatrując kogoś i ciągle doznając zawodu . |
962 | — A widzi mama — zawołała powracając — pocałowałam i Pan Jezus nic nie powiedział . |
963 | Sen mara — Bóg wiara , myślałem przez kilka dni . Ale już sklep mi obrzydł . Nawet do śp . Małgosi Pfeifer straciłem skłonność i ciasno zrobiło mi się na Podwalu tak , żem nie mógł wytrzymać . Poszedłem znowu do wuja Raczka po radę . |
964 | — Zatem — mówię dalej — nieodwołalnie postanowiłem ożenić Stacha w tym jeszcze roku , nawet przed świętym Janem . |
965 | Byli już pod górą zamkową , kiedy z sąsiedniej odezwał się głos panny Felicji : |
966 | — I ja z panem — odezwała się panna Izabela . — Chcę zobaczyć ulubiony kamień prezesowej … — dodała półgłosem . — Proszę mi dać znać , jak pan tam będzie . |
967 | Mówiąc tak , przesuwał szafiry przed oczyma Wokulskiego , przy migotliwym blasku świecy . |
968 | — Pani hrabina raczy przyjąć dwie sztuki ? … |
969 | — A ile pani dała za nią ? … — syknęła baronowa . |
970 | Panna Florentyna bierze lampę i obie z kuzynką idą do jej gabinetu . Panna Izabela siada na szezlongu , zasłania ręką oczy przed światłem i mówi : |
971 | Na schodach nie mogłem już wytrzymać i zawołałem : |
972 | Nagle drgnął słysząc szelest sukni w wielkiej galerii . |
973 | — Wulkan ! … — szepnął . |
974 | — Po to , żeby miał nam z czego pensje podwyższać — surowo odpowiedział pan Ignacy . |
975 | „ Ach , mój stary Hopferze ! — mówił — o wy , moi koledzy uniwersyteccy i syberyjscy , czy któryś z was wyobrażał sobie mnie zajmującego się podobnymi kwestiami ? … ” |
976 | Nawiasowo powiem , że serdecznie chcę , ażeby się Stach ożenił . Gdyby miał żonę , nie mógłby tak często naradzać się z Colinsem i panią Meliton , a gdyby jeszcze przyszły dzieci , może zerwałby wszystkie podejrzane stosunki . Bo co to , żeby taki człowiek jak on , taka żołnierska natura , żeby kojarzył się z ludźmi , którzy bądź jak bądź nie występują na plac z bronią przeciw broni . Węgierska piechota i wreszcie żadna piechota nie będzie strzelać do rozbrojonego przeciwnika . Ale czasy zmieniają się . |
977 | Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu . |
978 | — Co to znaczy , mamo ? … Co się stało ? … — spytała . |
979 | Około szóstej wieczorem panna Izabela będąc w salonie usłyszała dzwonek w przedpokoju , a potem niecierpliwy głos Mikołaja : |
980 | Odetchnąłem widząc , że Wokulski nie myśli darmo jeść chleba ; a i subiekci przestali się uśmiechać przekonawszy się , że Stach w sklepie więcej pracuje niż oni , i w dodatku — ma jeszcze niemałe obowiązki na górze . My odpoczywaliśmy przynajmniej w święta ; podczas gdy on , nieborak , właśnie w święto od rana musiał brać żonę pod pachę i maszerować — przed południem do kościoła , po południu — z wizytami , wieczorem do teatru . |
981 | — Płacz sobie , płacz … — mówiła grożąc za nią rozdrażniona staruszka . — Takie łzy , chociaż bolesne , lepsze są od tych , które co dzień wylewasz … |
982 | Ten sam człowiek wypędził ze sklepu Mraczewskiego , który poważył się złośliwie o niej mówić . Na próżno wrogowie panny Izabeli , baron i baronowa Krzeszowscy , wstawiali się za tym młodzieńcem ; na próżno odezwała się za nim hrabina ciotka , która rzadko dziękowała , a jeszcze rzadziej prosiła . Wokulski nie ustąpił … Lecz jedno słówko jej , panny Izabeli , pokonało nieugiętego człowieka ; nie tylko cofnął się , ale nawet dał Mraczewskiemu lepszą posadę . Nie robi się takich ustępstw dla kobiety , której się nie czci . |
983 | — Myślę … |
984 | Drugi cios . Był moment , że Wokulski chciał schwycić młodzieńca za gardło i udusić . Opamiętał się jednak i odparł ze słabym uśmiechem : |
985 | — Cóż to za ceremoniał ? — spytał ze śmiechem Wokulski . |
986 | — Złoty krzyż … |
987 | Ale ponieważ rzeczy spakowano , powóz zajechał , a nawet z przedniego siedzenia wyglądała już jej pokojówka , więc panna Izabela zdecydowała się na wyjazd . |
988 | — O czymżeście rozmawiali ? … — zapytała zdziwiona . — Bo chyba nie o machinach latających … |
989 | — A dobrze ty znasz pannę Mariannę ? |
990 | — Wicek ! … gnaj do panny Małgorzaty i powiedz , że wesele zaraz po Wielkiejnocy … |
991 | — Tak , pani — odparł baron kłaniając się po raz trzeci , ciągle z kapeluszem w ręku . — Daruje pani , że dotknę tej niemiłej sprawy , ale … Od pewnego czasu nazwisko moje figuruje we wszystkich sądach … W tej chwili na przykład podoba się pani mieć aż trzy procesy : dwa z lokatorami , a jeden z jej byłym adwokatem , który nie uchybiając mu , jest skończonym łotrem . |
992 | A doktór wciąż prawił , coraz mocniej rozgorączkowany , coraz gwałtowniej wywijając laską : |
993 | — Więc przypuszczasz , żeby się ośmielił … |
994 | Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach . |
995 | Po odejściu Geista Wokulski był jak odurzony . Spoglądał na drzwi , za którymi zniknął chemik , to na stół , gdzie przed chwilą okazywano mu nadnaturalne przedmioty , to znowu dotykał swoich rąk i głowy lub chodził stukając głośno obcasami po pokoju dla przekonania się , że nie marzy , ale czuwa . |
996 | — Mówisz tak , bo jej nie znasz — wtrącił pochmurnie Wokulski . |
997 | — Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki . — No , do widzenia zatem , do jutra … A nie zapomnij o obiedzie … |
998 | Pewnego dnia ( w pół roku po śmierci pani Małgorzaty ) widząc , że mi chłopak w oczach dziadzieje , podsunąłem mu projekt : |
999 | Paryż posiada to , co można by nazwać kręgosłupem , osią krystalizacji miasta . |
1000 | Wyszła z szelestem . Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów . |
1001 | To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo , z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika . |
1002 | — Jest list od księcia ! … — zawołał . |
1003 | — Te same ? — rzekł pokazując je pani Meliton . |
1004 | Musiał jednak przyznać , że gadulstwo Ochockiego miało te same cechy szczerości i rozrzucenia , jak jego ruchy i cała wreszcie osoba . Spotkali się pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał , jak gdyby znali się od dzieci . |
1005 | — O ! jeszcze nie miałbym wiedzieć . Ale pan słyszał … |
1006 | — To jest rozbój ! … to oszustwo ! … Pieniądze państwo umieją brać i wtedy umieją gadać : mój kochany panie Dawid ! … Ale jak przyjdzie … |
1007 | A potem , kiedy byliśmy już za Miłosną , dodał : |
1008 | W czasie tych wizyt zrobiłem kilka ważnych spostrzeżeń . |
1009 | Tu hrabia spojrzał na swego towarzysza , który z uroczystą miną coś przełknął . |
1010 | — A tamci co robią ? |
1011 | — Muszę naradzać się z niektórymi . A co do naszych — dodał patrząc w oczy córce — zapewniam cię , że gdy usłyszą , kto u mnie bywa , ani jednego nie zabraknie w salonie . |
1012 | Na nic wszystko … |
1013 | Już po trzydziestym roku życia wyszła za mąż za podstarzałego guwernera , Melitona , w tym jedynie celu , ażeby moralnie podźwignąć człowieka , który nieco się upijał . Nowożeniec jednak po ślubie więcej pił aniżeli przed ślubem , a małżonkę , dźwigającą go moralnie , czasami okładał kijem . |
1014 | Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę . Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! … |
1015 | Odwiedziny fabryki stanowiły ważną epokę w życiu panny Izabeli . Z religijną czcią czytywała ona poezje swego dalekiego kuzyna , Zygmunta , i zdawało się jej , że dziś znalazła ilustrację do Nie-Boskiej komedii . Odtąd często marzyła o zmroku , że na górze kąpiącej się w słońcu , skąd zjeżdżał jej powóz do fabryki , stoją Okopy Św . Trójcy , a w tej dolinie zasnutej dymami i parą było obozowisko zbuntowanych demokratów , gotowych lada chwila ruszyć do szturmu i zburzyć jej piękny świat . |
1016 | — Tak — potwierdził baron . — Licha figura , a przynajmniej … nie do towarzystwa … |
1017 | Przymknął oczy i zdawało mu się , że widzi pannę Izabelę , która patrzy na niego w dziwny , jej tylko właściwy sposób i łagodnym uśmiechem przytakuje jego zamiarom . |
1018 | — Jaśnie pani kazała powiedzieć , że jest panna Łęcka i że jeżeli jaśnie pan gotów , to prosi na obiad … |
1019 | — Nie , nie … |
1020 | — Słyszałem , że to jakiś wielki interes … Pięćdziesiąt tysięcy rubli … |
1021 | — Idź , Stachu , do teatru … Grają dziś Violettę ; przecież byliście na niej z nieboszczką ostatni raz … |
1022 | — Obojętność dla śmierci — odpowiedział doktór — jest cechą umysłów dojrzałych , a pociąg do życia wiecznego — zapowiedzią nadchodzącej starości . |
1023 | Już wówczas zdania mego ojca głęboko wyrzynały mi się w pamięci , ale dopiero późniejsze wypadki nadały im cudowny , nieomal proroczy charakter . |
1024 | — Szanuj siły , panie Wokulski ! … — ostrzegł go pan Tomasz , uroczyście grożąc palcem … — A propos — dodał półgłosem — wyobraź pan sobie , że za moją kamienicę już baronowa Krzeszowska chce dać siedemdziesiąt tysięcy rubli … Z pewnością wezmę sto tysięcy , a może i sto dziesięć … Błogosławione są te licytacje ! … |
1025 | — Wokulski gbur ? … — zdziwił się pan Tomasz . — Jest on wprawdzie trochę sztywny , ale bardzo grzeczny . |
1026 | Ale , ale ! … Ciągle odbiegając od przedmiotu zapomniałem kilku bardzo ważnych szczegółów . Mam na myśli Mraczewskiego , który od pewnego czasu albo krzyżuje mi plany , albo wprowadza w błąd świadomie . |
1027 | W parę minut dowcip księcia obleciał wszystkie sale … Pani Rzeżuchowska z powodu nagłej migreny musiała opuścić gości . |
1028 | Wokulski drwiąco spojrzał na niego . |
1029 | — Kto mnie maltretuje ? — krzyknął zrywając się . |
1030 | Wokulski ocknął się . |
1031 | I wyobrażał sobie , jaki to przyjemny musi być chłód noża wbitego w rozgorączkowane serce . |
1032 | Znudził mnie już Wokulski swoją rozmową . Istotnie , trzeba być albo półgłówkiem , albo źle wychowanym człowiekiem , ażeby tak piękną kobietę wypytywać o współlokatorów ! Przestałem go też słuchać i machinalnie począłem wyglądać na podwórze . |
1033 | Mimo to na drugi dzień przyjechał znowu z wizytą do Wokulskiego , a nie znalazłszy go w mieszkaniu , kazał dorożkarzowi stanąć przed sklepem . |
1034 | — Rzecki — powiedział Wirski . |
1035 | — Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong . |
1036 | Od tej pory chodził na wszelkie przedstawienia , koncerty i odczyty . |
1037 | — Zawstydziłaś go — rzekła panna Izabela . |
1038 | Promieniejąca dyskretną radością twarz księcia zajaśniała w tej chwili blaskiem prawdziwego natchnienia . |
1039 | — Właśnie dopiero w tych dniach miałem przyjemność zbliżyć się z nim . |
1040 | Wszedłem , ale zatrzymałem się w sieni . I dopiero , kiedy stróż zamknął bramę , usłyszałem na ulicy dzwonki odjeżdżających sanek . |
1041 | — Słyszeliśmy nadzwyczajną historię ! … — odpowiedziała panna Izabela . — Doprawdy , nigdy nie myślałam , że w tym kraju mogą istnieć podobne legendy i że mogą je w tak zajmujący sposób opowiadać ludzie prości … Cóż nam dasz na obiad , kuzynie ? Ach , ten chłopak jest niezrównany ! … Poproście go , ażeby ją wam powtórzył … |
1042 | Ta zaś panna śpi przez taki interes , że jej ktoś wbił złotą szpilkę w głowę , może ze zbytków , a może i z nienawiści ; Bóg ich tam wie . Tak śpi i nie ocknie się , dopóki jej kto szpilki z głowy nie wyciągnie i potem się z nią nie ożeni . Ale to rzecz ciężka i nawet niebezpieczna , bo tam w podziemiach pilnują skarbów i samej panny różne straszydła . A jakie one są , to wiem dobrze , bo póki mi się dom nie spalił , chowałem taki jeden ząb jak pięść , który ząb dziaduś znalazł w tym miejscu ( sprawiedliwie mówię i nic nie kłamę ) . A jeżeli jeden ząb był jak pięść ( widziałem go przecie i miałem w rękach przez długie czasy ) , to już łeb musiał być jak piec , a cała osoba chyba jak stodoła … Więc borykać się z takim było trudno i jeszcze nie z jednym , ale z wieloma . Dlatego najśmielszy człowiek , choćby mu się i jak spodobała panna , a jeszcze lepiej jej majętności , wejść do podziemiów nie miał odwagi , ażeby go co nie ujadło … |
1043 | Wokulski zdumiewał się coraz więcej . |
1044 | — Nic nie rozumiem — rzekł . — Chociaż bardzo wątpię o życzliwości tej damy . |
1045 | — Z Radomia za dwieście rubli , ale furman upomina się na jutro . |
1046 | Przez kilka dni Wokulski był bardzo zajęty . |
1047 | — Nic . |
1048 | — To , wielmożny panie , mamy ruch w hotelu z tym Włochem ! … Schodzą się państwo jak do cudownego obrazu , ale najwięcej kobiety … |
1049 | — A dajcież mi raz spokój z tym waszym ogółem ! … — wykrzyknął Wokulski uderzając pięścią w stół . — Co ja robiłem dla niego , o tym wiem , ale … cóż on zrobił dla mnie ! … Więc nigdy nie skończą się wymagania ofiar , które mi nie dały żadnych praw ? … — Chcę nareszcie raz coś zrobić dla samego siebie … Uszami wylewają mi się frazesy , których nikt nie wypełnia … Własne szczęście — to dziś mój obowiązek … inaczej … w łeb bym sobie palnął , gdybym już nic nie widział dla siebie , oprócz jakichś fantastycznych ciężarów . Tysiące próżnują , a jeden względem nich ma obowiązki ! … Czy słyszano coś potworniejszego ? … |
1050 | — Jeżeli pani zechce , wygram — odparł Wokulski patrząc na nią ze zdumieniem … Nigdy nie wydała mu się tak piękną jak teraz w wybuchu niecierpliwości . Nigdy też nie marzył , ażeby rozmawiała z nim tak łaskawie . |
1051 | Naturalnie , przywitaliśmy się jak bliźnięta , raz , drugi i trzeci … |
1052 | — Oszukano mnie … |
1053 | — Cóż — dodała po przerwie — pomyślisz o tej cukrowni ? … Każ sobie jutro osiodłać konia , przejedź się po polach sam , a jeszcze lepiej z Wąsowską … To kobieta dużo warta , mówię ci … |
1054 | Wchodząc powtórnie do stajenki usłyszał znowu charakterystyczny łoskot głowy ludzkiej uderzanej o ścianę . Jakoż istotnie z sąsiedniego przedziału wybiegł mocno zarumieniony chłopak stajenny , Szczepan , z włosami ułożonymi w taki wicherek , jakby mu dopiero co wyjęto z nich rękę , a zaraz po nim ukazał się i furman , Wojciech , który ocierał o kurtkę nieco zatłuszczone palce . Wokulski dał starszemu trzy ruble , młodszemu rubla i obiecał im na przyszłość gratyfikację , byle tylko klaczka nie miała krzywdy . |
1055 | — Przypuszczam . Jeżeli więc dziś drasnęłam pana moimi żartami , to tylko przez życzliwość dla pana . Imponuje mi pańskie szaleństwo , chciałabym , ażebyś był szczęśliwy , i dlatego mówię : wyrzuć pan z siebie średniowiecznego trubadura , bo już mamy wiek dziewiętnasty , w którym kobiety są inne , niż pan je sobie wyobraża , o czym wiedzą nawet dwudziestoletni chłopcy . |
1056 | — Pod Magentą , panie … |
1057 | I tyle . Spojrzałem na bilet , czytam : „ Wiliam Colins , nauczyciel języka angielskiego … ” Cóż to za farsa ? … Przecie chyba Wokulski nie będzie uczył się po angielsku ? … |
1058 | Istotnie , pan Łęcki liczył w swoim rodzie całe szeregi senatorów . Ojciec jego jeszcze posiadał miliony , a on sam za młodu krocie . Później jednak część majątku pochłonęły zdarzenia polityczne , resztę — podróże po Europie i wysokie stosunki . Pan Tomasz bywał bowiem przed rokiem 1870 na dworze francuskim , następnie na wiedeńskim i włoskim . Wiktor Emanuel , oczarowany pięknością jego córki , zaszczycał go swoją przyjaźnią i nawet chciał mu nadać tytuł hrabiego . Nie dziw , że pan Tomasz po śmierci wielkiego króla przez dwa miesiące nosił na kapeluszu krepę . |
1059 | — Przypuśćmy , że naoczni świadkowie : pani Krzeszowska , pan Maruszewicz … |
1060 | — Jutro jadę — rzekł . — A cukrowni niech pani nie stawia . |
1061 | Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona . Nigdy chyba nie zapomnę gromady tych , po największej części młodych twarzy , które ukazywały się na tle czarnych ścian piwnicy , wyglądały spoza okutych beczek albo rozpływały się w ciemności . |
1062 | Stary subiekt plunął mu pod nogi i wrócił do swego biurka . |
1063 | — Stary ! … Powiedz otwarcie : co mówią o mnie ? |
1064 | — Naprzód , Lizetka ! … . Ten szlachetny cudzoziemiec postawi ci za fatygę kwartę piwa . |
1065 | Dostrzegł , że Józef mimo swego wieku , więcej niż średniego , biegł po schodach jak łania i na górze gdzieś się podział , a Wokulski został sam nie wiedząc dokąd udać się i komu się zameldować . Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał . |
1066 | Pamiętał , że wszedł na górę pod dęby , że coś jadł z wielkim apetytem , że był wesoły , rozmowny i nawet umizgał się do panny Felicji . Ale o czym mówili ? … co on im sam odpowiadał , nie wiedział … |
1067 | — Nie weźmie , już ćwiczy konia … |
1068 | — Proszę pani — odpowiadam — jest to towar , którego się pozbywamy , więc możemy go odstąpić bardzo tanio . Zaraz pójdę do pryncypała … |
1069 | — Przypuszczasz pani , że … |
1070 | Zabraliśmy się do odejścia . |
1071 | Otarła oczy i ciągnęła dalej : |
1072 | Z tym wszystkim czuł , że zbliża się chwila decydującej walki pomiędzy jego rozumem i sercem . Rozum ciągnął go do Geista , serce do Warszawy . Czuł , że lada dzień coś z tego musi wybrać : albo ciężką pracę , która wiodła do nadzwyczajnej sławy , albo płomienną namiętność , która obiecywała chyba to , że spali go na popiół . |
1073 | — I dobrze wam ? |
1074 | Panna Izabela zmarszczyła brwi . |
1075 | — Profesor Geist . |
1076 | — Przepreszem . |
1077 | — Dobrze , weź ten surdut . |
1078 | — Kto z nas ich nie miał ! — ciężko westchnął rządca . |
1079 | Wokulski puścił jej rękę i wyprostował się na krześle . Był tak odurzony , że nie zwrócił uwagi na ten mały wyraz „ uprzejmość ” . |
1080 | Czuł , że oburzenie uspakaja go ; gdy przyszło do rachunku , przekonał się , że … karafka była pusta … |
1081 | Poszli kilkanaście kroków korytarzem i Jumart otworzył drzwi wspaniałego salonu . Wokulski o mało nie cofnął się , zobaczywszy złocone meble , olbrzymie lustra i ściany ozdobione płaskorzeźbami . Na środku stał duży stół pokryty kosztownym obrusem i przywalony stosem papierów . |
1082 | — To źle , że mi pan tak odpowiada . Babcia mówi , że pan jest człowiekiem wielkiego charakteru ; ja dotychczas nigdy nie spotykałam ludzi z wielkim charakterem , a sama mam bardzo słaby . Nie umiem oprzeć się niczemu , lękam się odmawiać … Może źle robię , a przynajmniej niektóre osoby dają mi do zrozumienia , że źle robię wychodząc za barona . Czy i pan tak sądzi ? Czy pan potrafiłby usunąć się od kogoś , kto by powiedział , że pana kocha nad własną duszę , że bez wzajemności pana niewielka reszta życia , jaka została , zejdzie mu w osamotnieniu i rozpaczy ? Gdyby ktoś w oczach pańskich zapadał w przepaść i błagał o ratunek , czy nie podałby mu pan ręki i w ten sposób nie przykuł się do niego , dopóki nie nadeszłaby pomoc ? |
1083 | Tak sobie nieraz myślałem w chwilach zwątpienia ; lecz proces pani Stawskiej doprowadził mnie do wręcz przeciwnych rezultatów , do wiary , że dobrym ludziom prędzej czy później stanie się sprawiedliwość . |
1084 | Wokulski po raz trzeci usadowił go na fotelu , a w tej chwili zapukano do drzwi . |
1085 | — No , ma … — wtrącił Rzecki . |
1086 | Ściskali się za ręce i Wokulski coś odpowiedział , ale co ? … — nie było mu wiadome . Niepokój jego wzrastał ; na próżno szukał panny Izabeli . |
1087 | Czy wobec podobnych przyjęć mogłem nie bywać często ? Dalibóg , myślę , że bywałem za rzadko i że gdybym miał więcej rycerskich usposobień , powinienem był tam siedzieć od rana do wieczora . Niechby się nawet pani Stawska ubierała przy mnie . Cóż by mi to szkodziło ? |
1088 | — Przyzna pani jednak , że urodzenie … |
1089 | — Panie Mraczewski ! … — pochwycił pan Ignacy . |
1090 | — Prześliczne ! — mówiła z ożywieniem pani Stawska . — Szczególniej jest tam jedna ogromna lalka , która ma ciemne włosy , a kiedy nacisnąć ją … tu , pod gorsem — dodała zarumieniona . |
1091 | Nie , ja stanowczo nie mam szczęścia ! … Oto i teraz . Myślałem , że osioł Maruszewicz zbałamuci baronowę … Dopieroż miałbym spokój w domu ! … Jaka byłaby ona pobłażliwa na moje drobne grzechy … Ale i cóż ? … Baronowa ani myśli mi się sprzeniewierzyć , a tego błazna czekają roty aresztanckie … Proszę cię , wsadź go tam koniecznie , bo jego łotrostwa nawet mnie już zaczynają nudzić . |
1092 | — Na koszt Turcji ? |
1093 | — Która tu jest zdrowa ! — rzekła pani Wąsowska , pogardliwie obwodząc wzrokiem towarzystwo . — Podaj mi pan rękę i idźmy do salonu . |
1094 | — Nu — mówił lamentującym głosem — co ten pan Wokulski wyrabia najlepszego ! … Ja miałem taki interes , żeby on za pięć dni mógł od swego kapitału zarobić trzysta rubli … I ja zarobiłbym ze sto rubli … Ale on sobie jeździ teraz po mieście , a ja na same dorożki wydałem dwa złote i groszy dwadzieścia … Aj ! co to za rozbójniki te dorożkarze … |
1095 | Ach , mogłaby pani spełnić uczynek miłosierny i jednym słowem zakończyć — nie wiem … moje cierpienia czy przywidzenia … Wszak zna pani to zdanie , że najgorsza pewność jest lepsza od niepewności … |
1096 | — Gdybyś jednak wrócił , nie zapomnij przywieźć mi włosów : bułgarskich , tureckich i tak dalej , od obu płci . Tylko pamiętaj : w oddzielnych pakietach z notatkami . Wiesz przecie , jak to robić … |
1097 | — Pamięta pani — rzekłem do pani Misiewiczowej — jak ja dawno zwracałem uwagę na te rolety ? … Gdyby były zasłonięte , pani Krzeszowska nie mogłaby śledzić , co się dzieje w mieszkaniu pań . |
1098 | Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego . |
1099 | — Sądziłabym , że nie ma ani śladu podobieństwa . |
1100 | — Zapełniam sobie pustkę życia . Z dziesięciu tych , którzy mi się oświadczają , wybieram jednego , który wydaje mi się najciekawszym , bawię się nim , marzę o nim … |
1101 | Dopiero , gdym już miał wsiąść do fury , odprowadził mnie na bok i rozejrzawszy się , czy kto nie podsłuchuje , szepnął : |
1102 | — Tak . |
1103 | Adwokat umilkł i pośpiesznie zaczął ssać dym z piórka . |
1104 | Główna uroczystość , czyli obiad , odbyła się w wielkiej sali Hotelu Europejskiego . Salę ubrano w kwiaty , ustawiono ogromne stoły w podkowę , sprowadzono muzykę i o szóstej wieczór zebrało się przeszło sto pięćdziesiąt osób . Kogo bo tam nie było ! … Głównie kupcy i fabrykanci z Warszawy , z prowincji , z Moskwy , ba , nawet z Wiednia i z Paryża . Znalazło się też dwu hrabiów , jeden książę i sporo szlachty . O trunkach nie wspominam , gdyż naprawdę nie wiem , czego było więcej : listków na roślinach zdobiących salę czy butelek . |
1105 | Stanął na progu gabinetu i kiwnął na Rzeckiego ; stary subiekt istotnie był jakiś niewyraźny i swemu pryncypałowi nie patrzył w oczy . |
1106 | Kochałam się w moim dzisiejszym mężu ! … |
1107 | — Przysięgam — wołał Szapary — że najdalej w marcu Kossuth powoła nas do szeregów . Głupstwo zrobiliśmy łamiąc szpady … |
1108 | — Osiemdziesiąt pięć … — wtrąca Szlangbaum . |
1109 | — Nie wiem . Widzę , że ma , i słyszę , że zawsze je miał . |
1110 | — Bo w naszym powozie są dwa miejsca … — słodko zauważył baron . |
1111 | Znowu łzy jej błysnęły , ale opanowała się . Tymczasem Helunia zrobiła dyg przed Wokulskim , a następnie przypatrzywszy mu się wielkimi oczyma , nagle schwyciła go za szyję i ucałowała w same usta . |
1112 | — Zaraz powiem — odparł Ochocki . — Byłeś pan przyrodnikiem entuzjastą i … w rezultacie rzuciłeś pan nauki przyrodnicze . Otóż , w którym roku życia osłabnął pański zapał w tym kierunku ? … |
1113 | Skrzydłowe bataliony oddalały się od nas coraz bardziej ; wreszcie prawy zniknął za wzgórzami , a lewy o paręset sążni od nas dał nurka w szeroki parów i tylko kiedy niekiedy błysnęła fala jego bagnetów . Podzieli się gdzieś huzarzy i armaty , i ciągnąca z tyłu rezerwa , i został sam nasz batalion , schodzący z jednego wzgórza , ażeby wejść na drugie , jeszcze wyższe . Tylko od czasu do czasu z frontu , od tyłu albo z boków przyleciał jakiś jeździec z kartką albo z ustnym poleceniem od majora . Prawdziwy cud , że od tylu poleceń nie zamąciło mu się we łbie ! |
1114 | „ Jeżeli włożę frak , wyjdę na eleganta pilnującego się przepisów , które mnie w rezultacie nic nie obchodzą . A jeżeli włożę surdut , mogę Łęckich obrazić . Zresztą niechże znajdzie się ktoś obcy … Nie ma rady , jeżeli zdobyłem się na takie błazeństwa , jak własny powóz i koń wyścigowy , to już frak muszę włożyć ! ” |
1115 | * Postscriptum * . Byłem pewny , że MacMahonowi uda się zrobić zamach na rzecz małego Napoleonka . Tymczasem dziś dowiaduję się , że MacMahon upadł , prezydentem rzeczypospolitej został mieszczanin Grévy , a mały Napoleonek pojechał na wojnę , do jakiegoś Natalu do Afryki . |
1116 | Pan Ignacy , naturalnie , w tej chwili pobiegł do swoich pań i zawiadomił je o wielkiej nowinie . |
1117 | — Trzydzieści , panie … trzydzieści tysięcy rubli , panie … Bardzo , panie … bardzo ! — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa . |
1118 | W kwadrans później panna Rzeżuchowska kazała przedstawić sobie Wokulskiego , a w ciągu następnego kwadransa zawiadomiła go ( spuszczając przy tym oczy ) , że jej zdaniem najpiękniejszą rolą kobiety jest pielęgnować ranione serca , które cierpią w milczeniu . |
1119 | Zapiął marynarkę na guzik pod szyją , wyprostował się i poszedł z listem do swego mieszkania . W tej chwili dopiero zauważył , że mu trochę skrzypią buty , i poczuł niejaką ulgę . |
1120 | — Czymże kupiec gorszy od bankierów ? |
1121 | „ Ha ! — myślę — chce Szlangbaumowi wynagrodzić dawne krzywdy , a wobec mnie , najstarszego subiekta , zachowuje godność osobistą . Bardzo uczciwie robi , zawsze bowiem należy trochę zadzierać głowy wobec wyższych , a być uprzedzająco grzecznym dla niższych … ” |
1122 | Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski . Odtąd serce jego nie zaznało spokoju . |
1123 | To jakiś Żydek wychylił się przez okno sali sądowej i coś wrzasnął do gromady swoich współwyznawców , którzy na to hasło rzucili się do drzwi tłocząc się , potrącając spokojnych przechodniów i tupiąc niecierpliwie nogami jak spłoszone stado owiec w ciasnej owczarni . |
1124 | — Co ja mówię ! … — rzekła . — To wiesz , mój Leonie , wprowadź się tymczasem na trzecie piętro , do mieszkania po studentach … |
1125 | — Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego . Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie . Tfy ! … . |
1126 | — Więc dlaczego , u diabła , nie puści jej ? … Już kto jak kto , ale chyba on kpić ze siebie nie pozwoli . |
1127 | — Dopiero dziś będę miał dobry apetyt … — mówił baron do swej narzeczonej , lecz spostrzegłszy , że mówi za głośno , począł znowu szeptać . |
1128 | Woźny wyszedł zawadzając wielkimi guzami o drzwi pokoju . |
1129 | — O nie — odpowiedziała panna Izabela . |
1130 | — O , przy tej robocie nie potrzeba niańki ; wszystko robi się samo i nie może być niespodzianek . |
1131 | Ponieważ tego rodzaju zdania wypowiadał niekiedy głośno i publicznie , więc uważano go za bzika , a poważne damy , mające córki na wydaniu , nieraz mówiły . |
1132 | — O tak , znam … |
1133 | — Prawda ! … — rzekł zamyślony Wokulski . — Nie widziałem jeszcze podobnego bydlęcia , chociaż znam dużo bydląt . |
1134 | Wokulski nalał szklankę wina i wypił ją powoli . |
1135 | Tego dnia , kiedy Wokulski miał przyjść na obiad , panna Izabela wróciła od hrabiny o piątej . Była trochę rozgniewana i bardzo rozmarzona , razem — prześliczna . |
1136 | — Mogłabyś też , Kaziu , już nie dręczyć tego biedaka … |
1137 | Gdy Wokulski kupił dom , w którym mieszkała , i gdy Rzecki za jego wiedzą zniżył im komorne , pani Stawska ( lubo jej wszyscy tłomaczyli , że bogaty właściciel nie tylko może , ale nawet ma obowiązek zniżać komorne ) poczuła dla Wokulskiego wdzięczność . Stopniowo wdzięczność zamieniła się w podziw , gdy począł bywać u nich Rzecki i opowiadać mnóstwo szczegółów z życia swojego Stacha . |
1138 | Salonik nieduży , koloru perłowego . Szafirowe sprzęty , pianino , w obu oknach pełno kwiatów białych i różowych , na ścianach premia Towarzystwa Sztuk Pięknych , na stole lampa ze szkłem w formie tulipana . Po cmentarnym salonie pani Krzeszowskiej z meblami w ciemnych pokrowcach wydało mi się tu weselej . Pokój wyglądał , jakby oczekiwano na gościa . Ale jego sprzęty zanadto symetrycznie ustawione dokoła stołu świadczyły , że gość jeszcze nie przyjechał . |
1139 | Pan Łęcki zapomniawszy o etykiecie pochyla się do zakrystiana i szepcze mu : |
1140 | — Trzy minuty , panie … minutkę … |
1141 | — Czytaj — rzekł . — Przekonasz się , że są rzeczy lepsze od polityki . |
1142 | W drodze do domu pan Tomasz był odurzony . Nie czuł upału , tylko ogólne osłabienie i szum w uszach . Chwilami zdawało mu się , że każdym okiem widzi inaczej albo że obydwoma widzi gorzej . Oparł się w rogu powozu chwiejąc się za każdym silniejszym ruchem jak pijany . |
1143 | — Czy i mnie pan sprzedałby taką lalkę za trzy ruble ? — indagowała baronowa . |
1144 | — Przepraszam ! … Doprawdy nie miałem zamiaru … Ale sądzę , że moja przyjaźń dla czcigodnej prezesowej , która , panie , tak … |
1145 | W tej chwili zbliżyło się do stołu kilkoro dzieci , którym hrabina zaczęła rozdawać obrazki . Wokulski wstał z fotelu i aby nie przeszkadzać pobożnym zajęciom , przeszedł na stronę panny Izabeli . |
1146 | — Sześćdziesiąt sześć … — dodaje Szlangbaum . |
1147 | — Wiwat Napoleon ! — zawołał pan Raczek , a pan Domański zaczął śpiewać : |
1148 | — W których , przepraszam ? — spytałem , oburzony jej zuchwalstwem . |
1149 | Dziewczyna chwilę jeszcze postała na środku sali ; potem otarła łzy i wyszła pełna jakiegoś uroczystego zdziwienia . |
1150 | — Więc to ten łotr Maruszewicz ? … Ależ honorem ręczę , że oddał mi tylko sześćset rubli i jeszcze dużo mówił o interesowności pana Wokulskiego … |
1151 | — Uspokoić się ! … — krzyknął dyrektor czerwieniejąc z gniewu . — No , niech pan Wokulski osądzi , czy mogę nadal utrzymywać stosunki z człowiekiem , który opowiadał , że ja sprzedałem w Lubelskie konia , co miał koler ! … Takich rzeczy — wołał , coraz mocniej podnosząc głos — nie zapomina się , panie Maruszewicz . I gdyby hrabia nie załagodził afery , pan Krzeszowski miałby dziś kulę w udzie … Ja sprzedałem konia , co miał koler ! … Żebym miał zapłacić od siebie sto rubli , klacz wygra … Żeby miała paść … Przekona się pan baron … Koń miał koler ! … Ha ! ha ! ha ! … — wybuchnął demonicznym śmiechem dyrektor . |
1152 | W tym widzę karę boską — zakończył Wirski odmuchując cygaro . — A narzędziem tej kary będzie baron … |
1153 | — Ha ! próbuj pan … Na żal po kobiecie jedynym lekarstwem może być tylko druga kobieta . Chociaż obawiam się , czy kuracja już nie jest spóźniona … |
1154 | — Czy zobowiązaliście się nigdy nie kłócić ? — zapytała pani Wąsowska . |
1155 | Stach wstrząsnął się . |
1156 | Westchnąłem domyślając się , że powodem utraty lekcji mógł być jaki list anonimowy , w pisaniu których pani Krzeszowska odznacza się wielką biegłością . Ale — nie powiedziałem nic . Bo czy mogłem radzić pani Stawskiej , aby odrzuciła dwa ruble dziennie ? |
1157 | Dowiedziawszy się o tym Katz rzucił szpadę na ziemię ( byliśmy już obaj oficerami ) i powiedział , że teraz tylko sobie w łeb strzelić . Ja jednak pamiętając , że we Francji już siedzi Napoleon , dodałem mu otuchy i — przekradliśmy się do Komorna . |
1158 | Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada : |
1159 | — Tak , to niepospolity człowiek — rzekł Wokulski . — Któż jeszcze bawi u prezesowej ? … |
1160 | Właśnie gdy zastanawiał się , w jaki sposób rozpocząć z nim tę dziwną rozmowę , Jumart sam mu ją ułatwił . Ledwie bowiem ukazał się w sali , rzekł z dyskretnym uśmiechem : |
1161 | — Nie chcę grać z panem komedii , mój potworze — odparła po chwili . — Obchodzi mnie tak , że … robię wszystko , co jest w mojej mocy , ażeby dostał Belę , ponieważ … ją kocha ten szaleniec … |
1162 | — Oto są — odpowiedział już weselej młody człowiek wydobywając paczkę papierów z bocznej kieszeni surduta . |
1163 | — Czy to wy , panie * Siuzę * ? … Dzień dobry ! |
1164 | Wokulski ochłonął . Oparł się na ramieniu Ignacego i zaglądając mu w oczy rzekł łagodnie : |
1165 | — Bardzo prosimy — mówił prędko Mraczewski — to nasz obowiązek . Zdaje mi się , że te będą dobre — ciągnął podając parę sczepionych nitką kaloszy . — Doskonałe , pysznie wyglądają ; szanowny pan ma tak normalną nogę , że niepodobna mylić się co do numeru . Szanowny pan życzy sobie zapewne literki ; jakie mają być literki ? … |
1166 | Piękna wdowa wzruszyła ramionami , baron znowu całował rączki swojej narzeczonej , która uśmiechając się rozmawiała z nim półgłosem , ale ani na chwilę nie straciła wyrazu smutku i obawy . |
1167 | „ Pozwól pani , ażebym zastąpił ojca tej kochanej dziecinie … ” |
1168 | — Tak sobie — odpowiedziało dziecko opierając się na moim kolanie i patrząc na matkę . ( Mój Boże , dlaczego ja nie jestem jej ojcem ? ) |
1169 | Przez chwilę panna Izabela lękała się : powiedziano jej , że baron daje Wokulskiemu czterysta rubli odstępnego i że hrabia Liciński podjął się między nimi pośrednictwa . Nawet szeptano w salonie hrabiny , że Wokulski nie dla pieniędzy , ale dla hrabiego musi zgodzić się na ten układ . A wówczas panna Izabela pomyślała : |
1170 | — Ach tak ! … Nawet dobrze bawiliście się . Pamiętam , w grudniu mieliście świetne żywe obrazy . Kto to w nich występował ? … |
1171 | Hrabina ucałowała ją kilkakrotnie . |
1172 | W takich wypadkach pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy sobie wynagrodzenie w formie kilku- lub kilkunastorublowego drobiazgu , mówiła Rzeckiemu dzień i godzinę . |
1173 | Otrząsnął się ze swych przywidzeń i tylko było mu trochę przykro , że Starski siedzi obok panny Izabeli . Ale tylko trochę … |
1174 | — Nie wiesz pan ? A jednak cuda opowiadają o pańskim majątku . Mówią , że masz pan ze sześćdziesiąt tysięcy rocznie … |
1175 | — Jakżem kontent , kuzynko , że cię znowu mogę przywitać ! … |
1176 | „ Jeżeli ta klacz wygra , to panna Izabela pokocha mnie … ” |
1177 | — Zbożem — wtrącił ktoś z kąta . |
1178 | — Cóż z nim jednak w rezultacie będzie ? … |
1179 | — Tak i nie żałuję tego . On wszystko skłamał , ale … |
1180 | Te baby — prawił — to wszystko gęsi nie wyłączając najmądrzejszych . Wczoraj na przykład pół godziny tłomaczyłem Wąsowskiej : na co przyda się kierowanie balonami ? Mówiłem o zniknięciu granic , o braterstwie ludów , o olbrzymich postępach cywilizacji … Ona patrzyła mi w oczy tak , iż głowę oddałbym , że mnie rozumie . A kiedy skończyłem , zapytała : |
1181 | — Niewiele do tego brakowało — odparł Starski witając się z panem Tomaszem . — Byłem u Krzeszowskiego i niech sobie kuzynka wyobrazi , od drugiej po południu do dziewiątej graliśmy … |
1182 | — Znowu silny wyraz . |
1183 | — Rozumiem . Niech Bóg zeszle na pana wszystko najlepsze — odparł inkasent i wyszedł , na próżno starając się ukryć radość . |
1184 | „ Na północy jest chłodniej — myślał — świat roślinny i zwierzęcy jest mniej obfity , a więc o żywność dla człowieka trudniej . Nie dość na tym : ten sam człowiek musi jeszcze wkładać mnóstwo pracy w budowę ciepłych mieszkań i przygotowanie ciepłej odzieży . Francuz w porównaniu z mieszkańcem północy ma więcej wolnych sił i czasu , a nie potrzebując zużywać ich na zaspokojenie potrzeb materialnych obraca je na twórczość duchową . |
1185 | — Sklep znam , bardzo ładny — mówiła panna Izabela zamyślając się . — Jest tam stary subiekt , który wygląda trochę na dziwaka , ale nadzwyczajnie uprzejmy … Ach , zdaje mi się , że kilka dni temu poznałam i właściciela … Wygląda na gbura … |
1186 | Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel : zbliżyć się do panny Izabeli . Dziś przybył mu drugi : wydobyć z niedostatku Wysockiego . |
1187 | — Sąd panią Stawską uniewinni — rzekł — to przecie jasna sprawa . Ale co skandal jest , to jest … Biedna kobieta zgubiona ; już nawet dziś poodprawiała uczennice i sama nie poszła na lekcje . Zapłakują się obie z matką . |
1188 | — Prawda , że Wokulski ma nasze pieniądze — rzekła panna Izabela . — Ale mnie pisać o tym do niego nie wypada . Napisz ty , Floro , w imieniu ojca … O , tu jest papier , na moim biurku … |
1189 | Gdy weszło słońce , zobaczyliśmy przy gościńcu pierwsze ślady nieprzyjaciela ; resztki słomy , wytlone ogniska , budynki rozebrane na opał . Następnie coraz częściej zaczęliśmy spotykać uciekających : szlachtę z rodzinami , duchownych rozmaitych wyznań , w końcu — chłopów i Cyganów . Na wszystkich twarzach malowała się trwoga ; prawie każdy coś wykrzykiwał po węgiersku , wskazując rękoma za siebie . |
1190 | — Nie . Siedziałam na tym samym pniu i byłam jakaś smutna … Czegoś mi brakło … I co mi się bardzo rzadko zdarza , myślałam : co też będzie za rok ? … |
1191 | — Więc według pana nie ma rady ? — spytał baron . |
1192 | — Gdzież w tym roku wybiorą się państwo na lato ? |
1193 | — Już są ? … — powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go . — Już są ! … Nie życzę ci , abyś potrzebował kiedy wystawiać na próbę ich współczucia … |
1194 | Wokulski pochylił się nad kantorkiem tak , że żyły nabrzmiały mu na czole , i — wciąż rachował w myśli : |
1195 | „ Bah ! — mruknął — rzadkie spotkania właśnie nadają jej charakter ideału . Kto wie , czy zupełnie nie rozczarowałbym się poznawszy ją dokładniej ? ” |
1196 | — Chryste ! … i cóżeś ty zrobiła ? … A … wszystko stracone … Teraz rozumiem … Naturalnie , że się obraził … No — dodał po chwili — ale kto mógł przypuścić , że jest tak obraźliwy ? … Taki sobie zwyczajny kupiec ! … |
1197 | — Do Napoleona , kiedy chorował na kamień — odparł Lisiecki . |
1198 | — Chwileczkę tylko zabiorę szanownemu panu — mówił już śmielej zniszczony młody człowiek , wdzięcznie wywijając laseczką i kapeluszem . — Chwileczkę . |
1199 | W trzy dni po dziwnym pojedynku siedział Wokulski zamknięty w gabinecie z niejakim panem Wiliamem Colins . Służący , którego od dawna intrygowały te konferencje odbywające się po kilka razy na tydzień , ścierał kurze w pokoju obocznym i od czasu do czasu przysuwał bądź oko , bądź ucho do dziurki od klucza . Widział na stole jakieś książki i to , że jego pan coś pisze na kajecie ; słyszał , że gość zadaje Wokulskiemu jakieś pytania , na które on odpowiada czasem głośno i od razu , czasem półgłosem i nieśmiało … Ale o czym by rozmawiali w tak niezwykły sposób ? lokaj nie mógł odgadnąć , ponieważ rozmowa toczyła się w obcym języku . |
1200 | — Florciu — rzekła zniżając głos — komu ty to mówisz ? … Więc naprawdę uważasz mnie tylko za pannę na wydaniu , która nic nie widzi i niczego nie pojmuje ? … Myślisz , że nie wiem — domówiła jeszcze ciszej — że już miesiąc , jak pieniądze na utrzymanie domu pożyczasz od Mikołaja … |
1201 | — Ojca twego wciąga do spółki ? … — rzekła wzruszając ramionami . — Do jakiejże spółki może go wciągnąć ? … |
1202 | Pogodził ich dopiero dzwonek wzywający na obiad . |
1203 | — Zdaje mi się , że widzę coś pąsowego — odparł Wokulski . |
1204 | Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy . |
1205 | — Owszem , trochę nabieram ciała . |
1206 | — Więc już tak ? … — mruknął . — Dobrze . Będę twoim sekundantem . Masz rozbić łeb , rozbij go przy mnie ; może ci co pomogę … |
1207 | W tej chwili rozległ się w przedpokoju szelest kobiecej sukni i wbiegła panna Florentyna mówiąc : |
1208 | — Panie ! — zawołała z komiczną pokorą składając ręce — proszę o sztukę perkalu dla moich sierot … Widzi pan , jak nauczyłam się przymawiać o jałmużnę ? |
1209 | — W uniwersytecie , w prosektorium , czasem na obiedzie . |
1210 | — Panie przyjmują ? — zapytał gość Marianny głosem tak pewnym , że od razu odzyskałem otuchę . |
1211 | — Nie obrazisz się , profesorze ? — spytał — jeżeli … |
1212 | Doktór Szuman jest także starozakonny , ale niezwykły to człowiek . Miał nawet ochrzcić się , gdyż zakochał się w chrześcijance ; ale że umarła , więc dał spokój . Mówią nawet , że truł się z żalu , ale go odratowano . Dziś całkiem porzucił praktykę lekarską , ma spory majątek i tylko zajmuje się badaniem ludzi czy też ich włosów . Mały , żółty , ma przejmujące spojrzenie , przed którym trudno by coś ukryć . A że zna się ze Stachem od dawna , więc musi wiedzieć wszystkie jego tajemnice . |
1213 | — Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować … |
1214 | Na lewo od nas huk wzmagał się : pojedynczych strzałów już nie można było odróżnić . Nagle krzyknięto w przednich szeregach : |
1215 | Wokulski oglądał się po okolicy nie mogąc zdobyć się na odpowiedź . Szczęściem , wybiegł w tej chwili posługacz stacyjny donosząc baronowi , że zajechał powóz . |
1216 | — Wcale nie — wtrącił Ignacy . — Portmonetka doskonała , sam ją wybierałem . |
1217 | A Szprot mrugnął okiem . |
1218 | Mraczewski już stał przy pannie Izabeli , zarumieniony jak wiśnia , pachnący jak kadzielnica , z pochyloną głową , jak kita wodnej trzciny . |
1219 | W tej chwili panna Izabela wstała nagle od swego stolika i podeszła do nich ; była wzburzona . |
1220 | — Pozwól sobie powiedzieć , że nie zawsze — ciągnęła hrabina . — Jestem stara kobieta i twoja przyjaciółka , panie Wokulski — dodała z naciskiem — więc zrobisz mi pewne ustępstwo … |
1221 | Wyszedł z podwórza na ulicę i jeszcze raz obejrzawszy nieruchomość , której miał zostać panem , skręcił w Aleję Jerozolimską . Tu wziął dorożkę i pojechał do adwokata . |
1222 | — O co panu chodzi , panie hrabio ? … Żaden adwokat nie podbije panu ceny domu … Od tego ja jezdem … Desz pan hrabia dwadzieścia rubli na koszta i jeden procent od każdego tysiąca nad sześćdziesiąt tysięcy … |
1223 | ( Gdybym był Wokulskim , już bym z nią wracał od ślubu . Co to za kobieta ! … co za rysy … co za gra fizjognomii . W życiu nie widziałem nic podobnego ! … A rączka , a figurka , a wzrost , a ruchy , a oczy , oczy ! … ) |
1224 | W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty . |
1225 | Do sklepu wszedł drugi gość i zażądał kaloszy . Naprzeciw niego wysunął się Mraczewski . |
1226 | „ Wszystko jedno ! ” — mruczał . |
1227 | — Jakże się miewa pan Wokulski ? — pytała jej nieraz kupcowa . — O , dziś jest pani mizerniutka … Pan Wokulski nie powinien już pozwolić , ażeby pani tak pracowała … |
1228 | — Nie wszystko , panie — odparłem . |
1229 | — W imię Ojca i Syna ! … — przeżegnała się staruszka . — On nieszczęśliwy , on , który ma taki sklep , spółkę , taki straszny majątek ? … On , który niedawno sprzedał kamienicę ? … Chyba że ma długi , o których ja nic nie wiem . |
1230 | Ruch powozów , omnibusów i ludzi pieszych zwiększa się w zastraszający sposób . Co kilka kroków werendy , okrągłe stoliki , ludzie siedzący przy chodnikach . Za powozem , który ma z tyłu lokaja , toczy się wózek ciągniony przez psa , mija go omnibus , potem dwaj ludzie z tragami , potem większy wóz na dwu kołach , potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg powozów . Bliżej chodnika — wózek z bukietami , drugi z owocami , naprzeciw pasztetnik , roznosiciel gazet , handlarz starzyzny , szlifierz , roznosiciel książek … |
1231 | — Więc w tamtą … |
1232 | W tej chwili przypomina sobie nawet fizjognomię tego człowieka , który w sklepie nie chciał z nią mówić , tylko cofnąwszy się za ogromne japońskie wazony przypatrywał się jej posępnie . Jak on na nią patrzył … |
1233 | Wszedł pan Tomasz . Ona podniosła się z szezlonga , ale ojciec nie pozwolił na to . Objął ją w ramiona , ucałował w głowę i zanim usiadł przy niej , rzucił okiem w duże lustro na ścianie . Zobaczył tam swoją piękną twarz , siwe wąsy , swój ciemny żakiet bez zarzutu , gładkie spodnie , jakby dopiero co wyszły od krawca , i uznał , że wszystko jest dobrze . |
1234 | — Zaręczam , że ile razy będzie pan na nas łaskaw , sama zajrzę do kuchni . Czy jednak dobre chęci wystarczą w tym wypadku … |
1235 | Prosto od barona Rzecki udał się do Wokulskiego i treściwie opowiedział mu o nadużyciach Maruszewicza , o skrusze barona , a nareszcie oddał sfałszowane dokumenta radząc wytoczenie procesu . |
1236 | — Nigdzie nie zajrzę , jestem zmęczony — odpowiedział Wokulski nie patrząc mu w oczy . |
1237 | Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami . |
1238 | Hrabina z panną Izabelą poszły na przód , za nimi pan Tomasz z Wokulskim . Pan Tomasz czuł w sobie tyle goryczy , kwasu i ciężaru na widok białego cylindra , że nie chcąc być niegrzecznym zmuszał się do uśmiechu . A nareszcie , pragnąc w jakiśkolwiek sposób zabawić Wokulskiego , znowu zaczął mu mówić o swojej kamienicy , z której ma nadzieję otrzymać czterdzieści albo i pięćdziesiąt tysięcy czystego zysku . |
1239 | Odtąd po parę razy na dzień jeździł do maneżu , karmił klacz cukrem i pieścił się z nią . Czuł , że w jego realnym umyśle zaczyna kiełkować coś jakby przesąd . Uważał to za dobrą wróżbę , gdy klacz witała go wesoło , lecz gdy była smutna , niepokój poruszał mu serce . Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ” |
1240 | — Jakże jesteś dziś piękna , kuzynko — rzekł książę ściskając ją za rękę . — Żałuję doprawdy , że nie jestem moim własnym synem … Chociaż — może to i lepiej ! Bo gdybyś mnie odrzuciła , co jest prawdopodobne , byłbym bardzo nieszczęśliwy … Ach , przepraszam ! … — spostrzegł się książę . — Pozwolisz , kuzynko , przedstawić sobie pana Wokulskiego . Dzielny człowiek , dzielny obywatel … to ci wystarczy , wszak prawda ? … |
1241 | — Wiem o tym . I jeszcze jest pan przyjacielem pana * Siuzę * , co także daje pewien procent . Nie do pana zresztą stosowały się moje uwagi ; wypowiedziałem je jako odczyt , który mam nadzieję , opłaci mi się . |
1242 | Usiedli na stoku wzgórza , na granicy Łazienek . Ochocki oparł brodę na kolanach i wpadł w zadumę , Wokulski przypatrywał mu się z uczuciem , w którym podziw mieszał się z nienawiścią . |
1243 | — Jaki paciorek ? |
1244 | Wielki aktor nie kiwnął nawet głową Pifkemu ; natomiast złożył głęboki ukłon w kierunku loży , gdzie siedziała panna Izabela , a może — tylko w tym kierunku . |
1245 | Pomimo resztek pogardy i wstrętu , jakie w niej jeszcze tlały , musiała przyznać , że ten szorstki i ponury człowiek więcej znaczy i lepiej wygląda aniżeli marszałek , baron Dalski , a nawet aniżeli panowie : Niwiński , Malborg i Szastalski . |
1246 | W ogóle ulica przedstawiała się czysto , spokojnie i wesoło . Na drugim jej końcu widać nawet było odrobinę horyzontu i kępę drzew ; lecz wiejski ten pejzaż , niestosowny dla Warszawy , zasłaniano teraz rusztowaniami i ścianą z cegły . |
1247 | „ Ten Paryż wygląda , jakby wszyscy mieszkańcy czuli potrzebę ciągłego komunikowania się jeżeli nie w kawiarniach , to za pomocą ganków ” — myśli Wokulski . |
1248 | „ Czyliż to może być miłość ? … ” — zapytywał sam siebie z desperacją . |
1249 | — O , ja wszystko wiem . Nawet to , że tym samym pociągiem jedzie pan Starski . |
1250 | „ Ale po co on chce uwięzić dziewięćdziesiąt tysięcy rubli w murach ? … Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy ? … Czyliżby … Eh ! Stasiek taki głupi nie jest … ” |
1251 | Mignonette , en joulant la mousse , |
1252 | W rezultacie chcąc za jakąkolwiek cenę utulić szlochającą kobietę , odezwałem się z całą łagodnością : |
1253 | I przypomniał sobie , że w Warszawie jest bardzo wielu takich . |
1254 | — I o czym jeszcze ? |
1255 | A on wciąż chodził po pokojach nadęty jak indyk i pisał , wciąż pisał … Nareszcie odezwał się : |
1256 | „ Jeszcze gotów pomyśleć , że wyszłabym za niego … ” — rzekła do siebie . |
1257 | — Ach , głupia jesteś ! — mruknął Ochocki wchodząc i niespokojnie patrząc na damy . |
1258 | — Bagatela ! |
1259 | Zobaczycie , co jeszcze zrobi Napoleonek IV , który po cichu uczy się sztuki wojennej u Anglików ! Ale o to mniejsza . W tej bowiem pisaninie chcę mówić nie o Bonapartym , ale o sobie , ażeby wiedziano , jakim sposobem tworzyli się dobrzy subiekci i choć nie uczeni , ale rozsądni politycy . Do takiego interesu nie trzeba akademii , lecz przykładu — w domu i w sklepie . |
1260 | Najczęściej , rozumie się , była mowa o tęsknotach tułaczki , niewygodach żołnierskiego życia albo o bitwach . W takiej chwili Franc wypijał podwójne porcje piwa , Małgosia przytulała się do Jana ( do mnie nikt się tak nie przytulał ) , a Grossmutter gubiła oczka w pończosze . Gdym już skończył , Franc wzdychał , szeroko rozsiadając się na kanapie , Małgosia całowała Jana , a Jan Małgosię , staruszka zaś trzęsąc głową mówiła : |
1261 | Niebawem w sali ukazał się Maruszewicz . Już był zmieszany , a zmieszał się jeszcze bardziej , poznawszy , że Wokulski wita go z wyraźną niechęcią : |
1262 | — Otóż w takiej chwili przychodzi ten … kupiec , nabywa nasze weksle , nasz serwis , opętuje mego ojca i ciotkę , czyli — ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak myśliwiec zwierzynę . To już nie smutny wielbiciel , to nie konkurent , którego można odrzucić , to … zdobywca ! … On nie wzdycha , ale zakrada się do łask ciotki , ręce i nogi oplątuje ojcu , a mnie chce porwać gwałtem , jeżeli nie zmusić do tego , ażebym mu się sama oddała … Czy rozumiesz tę wyrafinowaną nikczemność ? |
1263 | — Tak , wynajmowałam ją do szycia … |
1264 | Ojciec zerwał się , lecz znowu upadł na poduszki . Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem , którego nie zapomnę , wyszeptał : |
1265 | Wrócił z Syberii razem ze Stachem i doktorem Szumanem i zaraz wstąpił do chrześcijańskiego sklepu , choć Żydzi dawali mu lepsze warunki . Od tej też pory ciągle pracował u chrześcijan i dopiero w roku bieżącym wymówili mu posadę . |
1266 | — Zwariowaliście , pijaki ! — krzyknęła ciotka chwytając pana Raczka za ramię . |
1267 | — Są obie panie — mówiła służąca . — Tylko co do pani młodszej przyszła jedna dziewczynka wydawać lekcje . Ale pani starsza jest w swoim pokoju . |
1268 | — Nasze klientki zrobiły go takim — odpowiedział stary subiekt , lecz widząc , że przeszkadza pryncypałowi , cofnął się . Wokulski znowu wpadł w zadumę . Nieznacznie spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył , że młody człowiek ma coś szczególnego w fizjognomii . |
1269 | Z widzenia znała go od lat kilku , nawet wydawał jej się przystojnym człowiekiem , ale nic ją nie obchodził . Potem Wokulski zniknął z Warszawy , rozeszła się wieść , że pojechał do Bułgarii , a później , że zrobił wielki majątek . Dużo mówiono o nim , i pani Stawska zaczęła się nim interesować jako przedmiotem publicznej ciekawości . Gdy zaś jeden ze znajomych powiedział o Wokulskim : „ To człowiek diabelnie energiczny ” , pani Stawskiej podobał się frazes : „ diabelnie energiczny ” , i postanowiła lepiej przypatrzeć się Wokulskiemu . |
1270 | — Raczy książę spocząć ? … |
1271 | — Nie mów mi o szczęściu — wybuchnęła matka . — Ono skończyło się w dniu , kiedy twój mąż uciekł przed sądem , który dowiedział się o jakichś ciemnych jego stosunkach z lichwiarką . Że był niewinny , wiem , na to gotowa byłam przysiąc . Ale nie rozumiem ani ja , ani ty , po co on u niej bywał . |
1272 | Serce mi uderzyło jak młot . Spojrzałem wokoło . Pani Misiewiczowa widocznie modliła się z zamkniętymi oczyma , pani Stawska była bardzo blada , lecz zdecydowana , pani baronowa szarpała swoją salopę , a nasz adwokat spoglądał na sufit i tłumił ziewanie . |
1273 | — Widzisz , mówiłem ci , że tu jest pani … |
1274 | — I widziałeś , że ma obie nogi na lewym boku ? |
1275 | Pożegnałem doktora pełen otuchy . Kocham , bo kocham panią Helenę , ale dla niego … wyrzeknę się jej . |
1276 | — Ojciec mój , jako pański wspólnik , będzie musiał odbyć długą praktykę , zanim potrafi zadowolnić pana . W jego imieniu proszę o pobłażliwość . |
1277 | — Służę piorunem ! … Jedzie ósma … |
1278 | Była to wysoka szatynka z szarymi oczami , o klasycznych rysach . Spojrzeli na siebie oboje z Wokulskim i — dama zarumieniła się . |
1279 | Patkiewicz , jako medyk , pomacawszy puls baronowej , kazał jej zadać waleriany i najspokojniej wyszedł . A tymczasem w ich lokalu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku . Kiedy już skończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył , Maleski nagle przypomniał sobie , że oba klucze : od zamku i zatrzasku — ma w kieszeni . |
1280 | — Co to jest ? … — zapytała panny Florentyny . |
1281 | Ukłonił się i wyszedł . |
1282 | — Wcale jej nie znam , chociaż dziwi mnie , że upodobała sobie barona , który zresztą może być najzacniejszym człowiekiem . |
1283 | — Mówię spokojnie , bo gdybym zaczekał ze sprzedażą , wziąłbym nie dziewięćdziesiąt , ale sto dwadzieścia tysięcy … |
1284 | — Czasami zdejmuje . |
1285 | Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku . |
1286 | W tej chwili zadzwoniono . Panna Izabela drgnęła , Wokulski umilkł . |
1287 | — Kochany Stasiu — mówiłem do Wokulskiego — wszyscy kupcy śmieją się , że tak dużo wydajemy w niepewnych czasach . |
1288 | — Sześćset atmosfer ciśnienia wewnętrznego — dodał Geist nie zważając na przygodę Wokulskiego , który aż wstrząsnął się usłyszawszy taką cyfrę . |
1289 | Gdyby Wokulski był takim podróżnikiem , a przynajmniej górnikiem , który zrobił miliony , dziesięć lat mieszkając pod ziemią ! … Ale on był tylko kupcem , w dodatku — galanteryjnym ! … Nie umiał nawet po angielsku , co chwilę odzywał się w nim dorobkiewicz , który w młodym wieku restauracyjnym gościom przynosił jedzenie z kuchni . Taki człowiek , co najwyżej , mógłby być dobrym doradcą , nawet nieocenionym przyjacielem ( w gabinecie , gdy nie ma gości ) . Nawet … mężem , boć spotykają ludzi straszne nieszczęścia . Ale kochankiem … No , to byłoby po prostu śmieszne … W razie potrzeby najarystokratyczniejsze damy kąpią się w błotnych wannach ; lecz bawić się w błocie mógłby tylko szaleniec . |
1290 | — Czy myślisz — spytał Wokulski — że można … kochać kobietę w sposób idealny , nie pożądając jej ? |
1291 | — Jak jabłko , które już spada . |
1292 | — Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu . Macie prześliczny wybór towarów … Serdecznie dziękuję … Adieu ! … |
1293 | — Aj ! — syknął Wokulski uderzając się w czoło . — Nie pomyślałem o tym … |
1294 | Staruszka potrząsnęła głową . |
1295 | — Piękna para ! — rzekłem półgłosem do pani Misiewiczowej . |
1296 | — Modliłaś się i płakałaś . Czy mogę wiedzieć , z jakiego powodu ? |
1297 | Po długim szukaniu znalazł ją na środku wyścigowego placu , a przy niej panów Millera i Szulca tudzież dżokeja z wielkim cygarem w ustach , w czapce żółtej z niebieskim i w paltocie narzuconym na ramiona . Jego klacz wobec ogromnego placu i niezliczonych tłumów wydała mu się tak małą i mizerną , że zdesperowany , chciał wszystko rzucić i wracać do domu . Ale panowie Miller i Szulc mieli fizjognomie jaśniejące nadzieją . |
1298 | — Wokulski — odpowiada panna Florentyna . |
1299 | — Pod zamkiem więcej bywa ludzi niż na cmentarzu , prędzej przeczytają i może zamyślą się nad ostatecznym kresem wszystkiego na tym świecie , nawet miłości … |
1300 | — Jest tu — rzekł — niejaki Węgiełek , sprytny hultaj , trochę kowal , trochę stolarz , więc może on potrafi wyrzeźbić na kamieniu , co potrzeba . Zaraz ja po niego poszlę . |
1301 | Przy bramie wiodącej tam zobaczył bosego , przewiązanego sznurami tragarza , który pił wodę prosto z wodotrysku ; zachlapał się od stóp do głów , ale miał bardzo zadowoloną minę i śmiejące się oczy . |
1302 | — Zrobić to odkrycie było łatwo , nawet dla ludzi … mniej wprawnych ode mnie ( zdaje się , że mu troszkę dogryzłem ) . Ale ja lubię być ostrożny w przypuszczeniach , panie Szuman … Zresztą , nie sądziłem , ażeby mogła wyrabiać z człowiekiem podobne hece rzecz tak zwyczajna jak miłość . |
1303 | „ I dziwić się , że panna Izabela pogardza takim jak ja , wychowawszy się wśród takich jak oni … No , ale co oni robią na świecie i dla świata ? … Szanują ludzi , którzy mogą dać piętnasty procent od ich kapitałów … To jeszcze nie zasługa . ” |
1304 | Szedł Polami Elizejskimi i odurzał się ruchem nieskończonych sznurów karet i powozów , między którymi przesuwali się jeźdźcy i amazonki . Szedł odpędzając od siebie posępne myśli , które krążyły nad nim jak stada nietoperzy . Szedł i lękał się spojrzeć za siebie ; zdawało mu się , że na tej drodze , kipiącej przepychem i weselem , on sam jest jak zdeptany robak , który wlecze za sobą wnętrzności . |
1305 | Wtedy przekonał się , że między jego znajomymi nie ma człowieka , który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich . Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość . |
1306 | Młody człowiek umilkł , a że byli w Ogrodzie Botanicznym , więc zdjął kapelusz . Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie . Młody człowiek , aczkolwiek wyglądał elegancko , nie był wcale elegantem ; nawet nie zdawał się troszczyć o swoją powierzchowność . Miał rozrzucone włosy , nieco zsunięty krawat , u kamizelki guzik nie zapięty . Można było domyślać się , że ktoś bardzo starannie czuwa nad jego bielizną i garderobą , z którą jednak on sam postępuje niedbale , i właśnie to niedbalstwo , przejawiające się w dziwnie szlachetnych formach , nadawało mu oryginalny wdzięk . Każdy jego ruch był mimowolny , rozrzucony , lecz piękny . Równie piękny był sposób patrzenia , słuchania , a raczej niesłuchania , nawet — gubienia kapelusza . |
1307 | I oczyma duszy widział szerokie i niezwykłe życie swoje , jakby rozpięte między dalekim Wschodem i dalekim Zachodem . „ Wszystko , co umiem , wszystko , co mam , wszystko , co zrobić jeszcze mogę , nie pochodzi stąd . Tu znajdowałem tylko upokorzenie , zawiść albo wątpliwej wartości poklask , gdy mi się wiodło ; lecz gdyby mi się nie powiodło , zdeptałyby mnie te same nogi , które dziś się kłaniają … ” |
1308 | Pan Łęcki cały zamienia się we wzrok i słuch . Wzrokiem dostrzega już tylko trzech licytantów , a słuchem chwyta wyrazy otyłego pana : |
1309 | — Kto jest ten nikczemnik ? — pyta baronowa jegomościa z łajdacką miną . — Kto jest ten w niebieskich okularach ? … |
1310 | Nasz adwokat tłumił ziewanie . |
1311 | — Ten skąpy Litwin daje nie osiemdziesiąt , ale dziewięćdziesiąt tysięcy za mój dom , pan zaś proponujesz mi niższą cenę , ażeby więcej zarobić … |
1312 | Ale siły opuszczają go , a nawet pamięć . Stoi na przecięciu się dwu ulic wysadzonych drzewami i absolutnie nie wie , skąd przyszedł ? Ogarnia go strach paniczny , znany ludziom , którzy zbłądzili w lesie ; szczęściem , nadjeżdża jednokonka , której furman uśmiecha się do niego w sposób bardzo przyjacielski . |
1313 | „ Jaki oni mają rozum ! ” — pomyślał Wokulski . |
1314 | — Niechże się pani uspokoi ! … — łagodnie reflektował ją Maruszewicz . |
1315 | — Mniejsza o komorne — rzekła . |
1316 | — Chyba ciocia nie wątpi , że w towarzystwie pana nie spotka mnie nic złego … |
1317 | — Widzę , że zaczynasz znać się na cyfrach . |
1318 | — Dalibóg ! więcej nie warto … — wtrąca jegomość z miną łajdaka . |
1319 | — Po co ? … — skoczył na fotelu adwokat . — Baronowa poza sześćdziesiąt tysięcy nie wyjdzie , domów nikt dziś nie kupuje … Wcale dobry interes … |
1320 | „ Więc nic … nic ! … ” |
1321 | Dobrał się nareszcie mój kowal do złotego łóżka , gdzie już nawet poczwary nie miały dostępu , ino stanęły wkoło , kłapiący zębami . On zaraz zobaczył w głowie panny złotą szpilkę , szarpnął i wyciągnął ją do połowy … |
1322 | — Może ciocia nie uważa za stosowne okazywać tylu względów kupcowi — rzekła rumieniąc się . |
1323 | — Powiesiłbym się — mówił — żeby mi przyszło tydzień włóczyć się po dworze . Ścisk , upał , kurzawa ! … świnie mogą żyć tak jak wy , ale nie ludzie . |
1324 | — Bronię , bom trochę o nim słyszał — odpowiedział półgłos . — Furmani u mnie niejaki Wysocki , który umierał z głodu , nim Wokulski postawił go na nogi … |
1325 | — Czekaj ! … czekaj ! … wiesz , że to może być prawda … |
1326 | — Niech ją diabli porwą ! — zawołałem domyślając się , że mówi o autorce listu . — Ja , według niej , osiwiałem w rozpuście ! … Ja kradnę ! … Ja romansuję ! … Przeklęta jędza . |
1327 | — Nie ! Panna Izabela zanadto dobrze broni swoich tez . Jak ona świetnie rozmawia ! … — odparł Wokulski usiłując ukryć pomieszanie . |
1328 | — Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek … |
1329 | Ponieważ Wokulski pierwszy raz widział podobne zjawiska i bynajmniej nie ukrywał niedowierzania , więc Palmieri zaprosił go do pierwszego rzędu krzeseł . Tu po kilku próbach Wokulski przekonał się , że zjawiska , na które patrzy , nie są kuglarstwem , lecz polegają na jakichś nieznanych właściwościach systemu nerwowego . |
1330 | — Tak . |
1331 | Gdy wyszedł , Lisiecki trącił Rzeckiego w ramię . |
1332 | — Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana … |
1333 | — Pan mnie ? … |
1334 | — Masz rację , nie przywykłem pić i wino uderzyło mi do głowy . Ale — już zebrałem zmysły . Powiem ci tylko , że mylisz się gruntownie . A teraz , ażeby ocalić mnie od zupełnego upicia , wypij sam — za pomyślność moich zamiarów . |
1335 | — Co tobie ? — zapytał . |
1336 | — Nie chcesz wyjść stamtąd ! |
1337 | — Nie pytaj mnie … Nic do mnie nie mów , jeżeli nie chcesz , ażebym rozpłakała się na ulicy … |
1338 | — Jakie on musi mieć pieniądze ! — mruczy jeden z nich do swego sąsiada . |
1339 | Stanął i patrzył . Dzień przedświąteczny i ładna pogoda wywabiły mnóstwo ludzi na bruk miejski . Sznur powozów i pstrokaty falujący tłum między Kopernikiem i Zygmuntem wyglądał jak stado ptaków , które właśnie w tej chwili unosiły się nad miastem dążąc ku północy . |
1340 | Serce poczęło mu bić gwałtownie . |
1341 | — Tak . |
1342 | Dama z wolna podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kantorka , za którym siedział Wokulski . |
1343 | — A gdzież pana barona ? … |
1344 | Wejście ojca przerwało ciąg jej fantazji . |
1345 | Usiadła na brzegu aksamitnego sprzętu , jeszcze mocniej zawstydzona . Powieki szybko zamykały się jej i otwierały ; patrzyła w ziemię , a na rzęsach jej błysnęły krople łez . Inaczej wyglądała przed dwoma miesiącami . |
1346 | — Ehe ! panie … Odbudowałem w ogrodzie chałupę jak barak , żeby matka miała gdzie gotować , ale warsztaty … Toż by na to , panie , trzeba z pięćset rubli gotowego grosza , słowo honoru daję , jak mi Bóg miły … Ileż to przecie lat ojciec nieboszczyk harował , nim postawił dom i zebrał naczynie . |
1347 | — Proszę krochmalu … |
1348 | — Mówiłam , że się tak skończy — upewniała mnie staruszka — ale pan to nie miałeś wiary … |
1349 | Zakład stanął , dzięki czemu hrabina i panna Izabela były wysoce zainteresowane w wyścigach . |
1350 | — Zmuszę pana do pojedynku ! |
1351 | — Zapewne . |
1352 | A potem , nie wiadomo z jakiej racji , pomyślał : |
1353 | — Powiedz — byłem … Tobie się zdaje , że dopiero ty wynalazłeś miłość . Znam i ja ją , bah ! … Przez kilka lat kochałem się jak półgłówek , a tymczasem moja Heloiza romansowała z innymi . Boże mój ! … ile mnie kosztowała każda wymiana spojrzeń , które chwytałem w przelocie … W końcu w moich oczach wymieniano nawet uściski … Wierz mi , Stachu , ja nie jestem tak naiwny , jak myślą . Wiele w życiu widziałem i doszedłem do wniosku , że my wkładamy zbyt dużo serca w zabawę nazywaną miłością ! |
1354 | — Co się to stało ? |
1355 | Gdziem ja to czytał , gdzie ? … Mniejsza o to . ” |
1356 | — Więc kto ? … Rządca … może krawiec ? … |
1357 | I z prac tych , które wszczął pod słońcem ? … |
1358 | Wokulski zadrżał z gniewu i zerwał się z kanapy . |
1359 | — Naszego nieszczęśliwego kraju — dokończył książę prawie ze łzami w oczach . |
1360 | Zapamiętaj że sobie tedy , kochany Ignacy , że pani baronowa Krzeszowska naprzód od dawna nie cierpiała pani Stawskiej myśląc , że wszyscy w niej się kochają , a po drugie , że taż pani baronowa chciała jak najtaniej kupić od Wokulskiego kamienicę . To są dwa ważne fakta , których doniosłość dziś dopiero rozumiem . ( Jak ja się starzeję , Boże miłosierny , jak ja się starzeję ! … ) |
1361 | — Nie , panie , jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskiego … |
1362 | — Eljen Magyar ! … Oto będziemy spali … Żeby tak jeszcze z kielich śliwowicy do poduszki ! … |
1363 | — Proszę powiedzieć pan Wokulski , ja będę dziś siódma … |
1364 | Rzecki tymczasem wciąż wykonywał swój chytry plan . Z początku mówił jej , że panna Łęcka zgubi Wokulskiego , potem , że tylko inna kobieta mogłaby go otrzeźwić ; potem wyznał , że Wokulski jest znacznie spokojniejszy w jej towarzystwie , a nareszcie ( ale o tym wspomniał w formie domysłu ) , że Wokulski zaczyna ją kochać . |
1365 | — Ile ? |
1366 | — A wszyscy — że zbankrutujesz , i to w niedługim czasie . |
1367 | „ Ile on może mieć lat ? … ” — pomyślał Wokulski . |
1368 | — Nie . Jeździ prędko i bierze pasażerów , ilu się da . |
1369 | — Nie . Teraz pójdę spać . |
1370 | — Z panną Łęcką ? — pochwycił doktór . — Radzę nie mieszać się do tego . |
1371 | „ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ” |
1372 | Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś . |
1373 | Doktór siedział przy lampie z zieloną umbrelką i pilnie przeglądał stos papierów . |
1374 | — A , wybacz pani baronowa ! — zawołał rządca . — Siedem pysznych pokoi , dwie kuchnie jak salony , dwa schowki … Niech pani komu odstąpi ze trzy pokoje : przecież są dwa frontowe wejścia . |
1375 | — Ojciec właśnie zachorował z gniewu na tego Żyda … |
1376 | Wokulski zeskoczył z konia . |
1377 | — Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? … |
1378 | Początek kwietnia , jeden z tych miesięcy , które służą za przejście między zimą i wiosną . Śnieg już zniknął , ale nie ukazała się jeszcze zieloność ; drzewa są czarne , trawniki szare i niebo szare : wygląda jak marmur poprzecinany srebrnymi i złotawymi nitkami . |
1379 | Nareszcie przyszły wszystkie cztery z Wirskim ( czy i ten pobożny człowiek chodził dziś do spowiedzi ? ) i — dwoma dorożkami pojechaliśmy na sprawę : ja z panią Stawską i Helunią , a Wirski z panią Misiewiczową i kucharką . Szkoda jeszcze , że nie wzięły ze sobą rondli , samowara i naftowej kuchenki ! … Przed sądem spotkaliśmy powóz Wokulskiego , którym przyjechał on i adwokat . Czekali nas przy schodach tak zabłoconych , jak gdyby przeszedł tędy batalion piechoty — i mieli miny zupełnie spokojne . Założyłbym się nawet , że rozmawiali o czym innym , nie o pani Stawskiej . |
1380 | — Zobaczę , jak panna hrabianka dotrzyma słowa … — rzekł na odchodnym . |
1381 | Trapił go nieokreślony niepokój , czuł brak czegoś … „ Może by znowu co zjeść ? — nie . Może czytać ? — nie . Może rozmawiać ? — Już mam dosyć tej rozmowy … ” Ludzie obrzydli mu ; najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków i ten Jumart , ze swoją klasyfikacją człowieczego gatunku . |
1382 | — A o Rossim nie zapomni pan ? — rzekła ze słabym uśmiechem . |
1383 | — Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak … |
1384 | No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki . |
1385 | — Jutro wyjedziemy o wpół do ósmej rano . |
1386 | Weszła panna Ewelina Janocka , a w parę minut po niej , drugimi drzwiami , Starski . |
1387 | I na myśl o tym pocałunku działo się z nim coś niezwykłego . Wola w nim słabła , czuł , że traci przytomność i ażeby odzyskać ją , musiał znowu zobaczyć pannę Izabelę w towarzystwie elegantów . I dopiero wówczas , gdy słyszał jej szczery śmiech i stanowcze zdania , kiedy widział jej ogniste spojrzenia rzucane na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , przez mgnienie oka zdawało mu się , że spada przed nim zasłona , poza którą widzi jakiś inny świat i jakąś inną pannę Izabelę . Wtedy nie wiadomo skąd zapalała się przed nim jego młodość pełna tytanicznych wysiłków . Widział swoją pracę nad wydobyciem się z nędzy , słyszał świst pocisków , które kiedyś przelatywały mu nad głową , a potem widział laboratorium Geista , gdzie rodziły się niezmierne wypadki , i spoglądając na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , myślał : |
1388 | Wyjąwszy turkotu dorożek , w sali jest dosyć cicho . Komornicy milczą , zatopieni w swoich aktach , licytanci również milczą , zapatrzeni w komorników ; reszta zaś publiczności , zebrana w cywilnej połowie izby i podzielona na grupy , wprawdzie szemrze , ale po cichu . Nie mają interesu , ażeby ich słyszano . |
1389 | Wyszedł , znowu wrócił do siebie i znowu wyszedł na korytarz . Zbliżał się do drzwi powoli , noga za nogą , czując , że zamiera w nim wszelka energia , że jest jak prostak , który ma stanąć przed królem . |
1390 | Zatrwożony Wokulski zdjął mu krawat i rozpiął koszulę . Potem zlał ręcznik wodą kolońską , którą znalazł na biurku Rzeckiego , i z synowską troskliwością wytarł choremu kark , twarz i głowę . |
1391 | — Czy prawda ( przepraszam , że zapytuję o podobne rzeczy ) , czy prawda , panie Wokulski , że za swój dom chce pan od baronowej Krzeszowskiej sto dwadzieścia tysięcy ? … |
1392 | — I Stach będzie szczęśliwy . |
1393 | — Rozumie się … Ale ta dobra krew musi być ciągle odświeżana , gdyż inaczej prędko się psuje — odpowiedział Ochocki . — No , ale dobranoc panu . Zobaczę , co mówi aneroid , gdyż barona łamie po kościach i jutro możemy mieć słotę . |
1394 | — A czego to ? … — odwarknęła baba . |
1395 | Pożegnali się bardzo chłodno . Zauważyłem nawet , że książę był niekontent . |
1396 | — Więc nie ? |
1397 | Zarumieniła się i milczała . |
1398 | Z powodu szabasu rynek był pusty , a wszystkie kramiki zamknięte . |
1399 | — Zresztą tobie powiem , tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem — prosi kuzynka . |
1400 | — Czy to co złego ? — szepnęła . |
1401 | — Gdzież znowu , czy możesz przypuszczać … Ale jestem trochę zmęczony . |
1402 | Rzucił się na fotel . |
1403 | Nie była to miłość , ale ekstaza . |
1404 | Ajent począł chwiać głową w sposób oznaczający zdziwienie . |
1405 | Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha . |
1406 | Albo ta dziewczyna , która pisała do niego od magdalenek : „ Przypomniałam sobie jedną modlitwę z dziecinnych czasów , ażeby modlić się za pana … ” . |
1407 | — Ach — zawołała ze śmiechem — nie spodziewałam się usłyszeć tak banalnego frazesu od pana … Pan Starski zajmujący … Dla kogo ? … Chyba dla takich … takich … łabędzic jak panna Ewelina , bo na przykład już dla mnie przestał nim być … |
1408 | O siódmej ledwie go zbudzili Konstanty i Maruszewicz . Baron w żaden sposób nie chciał wstawać mrucząc , że woli być zhańbionym i niehonorowym aniżeli zrywać się tak wcześnie . Dopiero widok karafki z zimną wodą upamiętał go . Baron wyskoczył z łóżka , uderzył Konstantego , zwymyślał Maruszewicza , a w duchu przysiągł , że Wokulskiego zabije . |
1409 | — Tempora mutantur et nos mutamur in illis — spokojnie odpowiedział doktór . — Dziesięć lat zmarnowałem na badaniu włosów , wydałem tysiąc rubli na druk broszury o stu stronicach i … pies nie wspomniał ani o niej , ani o mnie . Spróbuję dziesięć następnych lat poświęcić operacjom pieniężnym i jestem z góry pewny , że mnie będą kochać i podziwiać . Bylem otworzył salon i kupił ekwipaż … |
1410 | — Ale … |
1411 | — Byłeś nim zawsze i aż zanadto — oburzył się pan Ignacy — i przekonasz się , że dla ciebie ludzie takimi nie będą . |
1412 | — Licha musiała to być usługa . |
1413 | Pan Ignacy otworzył i czytał : |
1414 | „ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ” |
1415 | Nagle umilkł , szybko odszedł i zniknął między dwoma przejeżdżającymi powozami . Natomiast zbliżył się jakiś wojskowy w krótkiej pelerynie , z kapturem na plecach . Wojskowy chwilę przypatrzył się Wokulskiemu i rzekł z uśmiechem . |
1416 | — Wszystko będzie załatwione , jeżeli tam pójdziesz . |
1417 | — Przyszła mnie prosić , ażebym pomogła jej w uporządkowaniu bielizny , sukien , koronek , słowem , całego gospodarstwa . Ona spodziewa się , że wkrótce mąż do niej wróci , i chce poodświeżać jedne drobiazgi , inne zakupić . A że jak mówi , nie ma gustu , więc prosi mnie do pomocy i obiecuje mi płacić po dwa ruble za trzy godziny co dzień . |
1418 | — Dajże mi pokój z Kasią ! … — przerwał . — Dziewczyna dobra z kośćmi , nieraz ukradkiem przyszywała mi oberwany guzik do paltota albo podrzucała mi kwiatek na okno , ale ona nie dla mnie , ja nie dla niej . |
1419 | Wstał i poszedł w głąb ogrodu , między spacerujących ludzi . Zdawało mu się , że nad pagórkiem , z którego uciekł , unosi się jakaś święta groza . |
1420 | — Pan taki dobry dla nas — szepnęła . — Niechże pan będzie szczęśliwy … |
1421 | — Cóż ? — rzekł Ochocki — słyszę , że rozmawialiście państwo z kuzynką Izabelą o arystokracji ? … Przekonałeś ją pan , że to hołota ? … |
1422 | — Świnia ! … gdzie ty idziesz ? … |
1423 | — Proszę łaski pana , ludzie z prowincji nie patrzą na nogi , ino na butelkę . Jak dojrzy butelkę i kieliszek , to już nie chybi , ale trafi prosto do Szmula . |
1424 | „ Przypuśćmy … ” |
1425 | — Nic nie rozumiem — przerwał Ignacy . — Cóż to za szał ? |
1426 | — A jakież to towary ? — spytał przygarbiony hrabia . |
1427 | Pamiętam , że pewnego wieczora na licznym zebraniu ludzi młodszych i starszych spłakaliśmy się wszyscy , kiedy pan Leon opowiadał o tym doskonalszym świecie , w którym zginie głupstwo , nędza i niesprawiedliwość . |
1428 | — Można kobietę uwolnić od intrygantów , ale czy podobna uwolnić ją od jej własnych instynktów ? … Co pan poradzisz , jeżeli ten , który w pańskich oczach jest tylko bałamutem czy intrygantem , dla niej jest — samcem tego co ona gatunku ? … |
1429 | Pochyliła się na siodło , jakby padając w tył , i przeciągle spojrzała Wokulskiemu w oczy . |
1430 | Wokulski podniósł głowę . |
1431 | — Jesteś nieostrożny ! … — syknął Wokulski . |
1432 | — Cóż to — spytał Wokulski — słyszałem , że pani chce opuścić Warszawę ? |
1433 | Siedział na ławie naprzeciw komina i smutno patrzył w ogień . |
1434 | — Dziwna rzecz ! … — szepnął Wokulski . — Ja także mniej więcej rok temu mieszkałem z obozem w lesie , ale w Bułgarii … Myślałem : czy za rok żyć będę i … |
1435 | — Już byłem i nieszczęśliwie … — rzekł Ignacy . |
1436 | — Proszę panów — rzekł — baron Krzeszowski przyznaje , że mógł potrącić pana Wokulskiego , ponieważ jest roztargniony , * tek * . W konsekwencji zaś , na nasze żądanie … |
1437 | — Może zaraz przyjdę … — rzekł Wokulski spuszczając oczy . |
1438 | — No , i pan w jego wieku latałeś za spódniczkami — odezwał się Lisiecki . — Co tu bawić się w morały . |
1439 | — Dlaczego ? — rzekł Wokulski . — Ja pokryję należność , a pan nie potrzebuje naruszać swego procentu . Śmiało możecie państwo jechać do Paryża . |
1440 | To mówił eks-obywatel , a z oczu spływały mu łzy na poplamiony surdut . |
1441 | — Właśnie też … Otóż tedy , mości dobrodzieju … No i Maleskiemu nic nie brak ! … Otóż tedy , jak panu wiadomo , baronowa uzyskała wyrok na chłopaków , ażeby się wyprowadzili ósmego . Tymczasem ci — ani weź … Ósmy , dziewiąty , dziesiąty … oni siedzą , a pani Krzeszowskiej rośnie wątróbka z irytacji . W końcu , naradziwszy się z tym swoim niby adwokatem i z Maruszewiczem , na dzień 15 lutego pchnęła im komornika z policją . |
1442 | Klejn i Lisiecki , obaj ubrani , czekali na wyrok pryncypała . |
1443 | Zerwał się z łóżka , jego sobowtór zerwał się równie szybko . Pobiegł do okna — * tamten * także . Otworzył gorączkowo walizkę , ażeby przebrać się , i * tamten * również zaczął przebierać się , widocznie z zamiarem wyjścia na miasto . |
1444 | Baron , jak zwykle , szeptał z narzeczoną , Starski w gwałtowny sposób umizgał się do pani Wąsowskiej , która ku zdumieniu Wokulskiego przyjmowała to dość życzliwie , a Ochocki powoził czwórką . Tym razem jednak jego furmański entuzjazm hamowało sąsiedztwo panny Izabeli , do której odwracał się co chwilę . |
1445 | Ale Rzecki , zamiast winszować , mocno pobladł . |
1446 | — Okowitą — pośpieszył ten sam głos . |
1447 | „ Jakie to inne kobiety ! … I czy nie miałem racji przywiązać się do tej oto … ” |
1448 | — * Tek * ! … — poparł go hrabia – Anglik czesząc bujne faworyty . |
1449 | Pamiętam , w roku zeszłym , w Krymie , jechaliśmy w kilka osób bardzo dziką drogą , po której kiedyś snuli się rozbójnicy . I właśnie , gdy rozmawiamy o tym , wysuwa się spoza skały dwu Tatarów … Chwała Bogu ! myślę , ci zechcą nas zabić , bo miny mieli okropne , choć bardzo przystojni ludzie . A oni , wie pan , z jaką wystąpili propozycją ? … Ażeby kupić od nich winogron ! … Panie ! Oni nam sprzedawali winogrona , kiedy ja myślałam o bandytach . Chciałam ich wybić ze złości , naprawdę . Otóż — pan dzisiaj przypomniał mi tych Tatarów … Prezesowa przez kilka tygodni tłomaczyła mi , że pan jesteś oryginalny człowiek , zupełnie różny od innych , a tymczasem widzę , że pan jesteś najzwyklejszy pedant . Czy tak ? |
1450 | Odtąd zaczęło się dla niej dziwne życie . Ktokolwiek przyszedł do nich , mówił jej wprost albo z ogródkami o Wokulskim . Pani Denowa , pani Kolerowa i pani Radzińska tłomaczyły jej , że Wokulski jest najlepszą partią w Warszawie ; matka napomykała , że Ludwiczek już nie żyje , a zresztą choćby żył , nie zasługuje na jej pamięć . Nareszcie Rzecki za każdą bytnością opowiadał , że jego Stach jest nieszczęśliwy , że trzeba go ocalić , a ocalić go może tylko ona . |
1451 | — Potrzebujesz pieniędzy ? |
1452 | — Wasz , polski system … |
1453 | Uśmiecha się , przychodzi mu bowiem na myśl jakiś romans Pawła Kocka . Znowu boczna ulica i znowu czyta : Rue du Sentier . |
1454 | — Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę … |
1455 | — Cóż więc panu przeszkadza do wykonania tych zamiarów ? |
1456 | — Będą specjaliści , szanowny panie Wokulski — przerwał mu adwokat . — Oni nam dostarczą szczegółów , które pan raczysz tylko uporządkować i rozjaśnić z właściwą mu genialnością … |
1457 | Ten nagle skręcił i wpadł między gazony . |
1458 | Przeniósłszy się do mnie pracował po całych dniach i nocach , aż mnie nieraz złość brała . Wstawał przed szóstą i czytał . Około dziesiątej biegł na kursa , potem znowu czytał . Po czwartej szedł na korepetycję do kilku domów ( głównie żydowskich , gdzie mu Szuman wyrobił stosunki ) i wróciwszy do domu znowu czytał i czytał , dopóki zmorzony snem nie położył się już dobrze po północy . |
1459 | — Panie ! … Proszę ! … |
1460 | — Ten dom jest hańbą uczciwych ludzi — zawołała gestykulując rękoma . — Więc nie od siebie , ale w imieniu moralności proszę … |
1461 | Punkt o drugiej przyprowadzono dwa piękne wierzchowce . Wokulski stanął przy swoim , a w parę minut ukazała się pani Wąsowska . Miała obcisłą amazonkę , kształty Junony , kasztanowate włosy zebrane w jeden węzeł . Końcem nogi oparła się na ręku stangreta i jak sprężyna rzuciła się na siodło . Szpicrózga drżała w jej ręce . |
1462 | — Przykro mi bardzo , że baronowa użyła tak nie parlamentarnych wyrazów , ale … co do tej klaczy , to ma rację … Pan Wokulski ( czego mu zresztą nie mam za złe ) dał mi istotnie za klacz sześćset , a wziął kwit na osiemset rubli . |
1463 | — Tak , szósty … siódmy . |
1464 | — Nie wpuszczać tu nikogo , dopóki nie zawołam — rzekł . |
1465 | Pani Misiewiczowa wciąż modliła się w ławce po cichu , a siedząca za nią Marianna płakała . Pani Krzeszowska miała szarą twarz , przycięte usta i spuszczone oczy ; ale z każdego fałdu jej ubrania wyglądała złość … Obok niej stał Maruszewicz wpatrzony w ziemię , a za nim służąca baronowej , tak przestraszona , jakby ją miano prowadzić na szafot … |
1466 | — Właśnie panna hrabianka wczoraj dała słowo , że będziemy dziś spłaceni wszyscy , i co do grosza … |
1467 | Wtem spojrzał na bok i zrobiło mu się zimno … Zobaczył pannę Łęcką bardziej odurzoną i roznamiętnioną od innych . Nie wierzył własnym oczom . |
1468 | Sędzia tymczasem napisał i przeczytał wyrok , mocą którego panowie : Maleski i Patkiewicz , zostali skazani na zapłacenie dwunastu rubli i pięćdziesięciu kopiejek komornego tudzież na opuszczenie lokalu przed 8 lutym . |
1469 | W tym samym czasie zeskakiwał z kanapki jego stary pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się , zapewne z resztek snu , skrobał do drzwi , za którymi rozlegało się pracowite dmuchanie w samowar . Pan Rzecki , wciąż ubierając się z pośpiechem , wypuszczał psa , mówił dzień dobry służącemu , wydobywał z szafy imbryk , mylił się przy zapinaniu mankietów , biegł na podwórze zobaczyć stan pogody , parzył się gorącą herbatą , czesał się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów . |
1470 | „ To i lepiej ! ” — mruczy . |
1471 | „ Ja panią widziałem w roku zeszłym u Karmelitów przy grobach . ” |
1472 | — Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji . Może — odrobinę — do ciebie , żeś tak mało pisał o … mieście … W dodatku bardzo często ginął „ Kurier ” na poczcie , robiły się luki w wiadomościach , a wtedy męczyły mnie najgorsze przeczucia . |
1473 | — A czy ci , ci , dla których sprzedajesz sklep , ocenią cię lepiej ? … |
1474 | Cofnął się od walizki i pomyślał chwilę ; potem dodał szczególnym tonem : |
1475 | Wokulskiemu pociemniało w oczach . |
1476 | Wokulskiemu drgnęły usta . |
1477 | — Gdybyś ty wiedziała , co od ciebie zależy ! … gdybyś wiedziała … |
1478 | Nie odpowiedziała nic , ale w duszy robiła sobie gorzkie wyrzuty , że nie potrafi kochać Wokulskiego , choćby chciała . Już serce jej wyschło ; zresztą ona sama nie jest pewna , czy ma serce . Wprawdzie myślała wciąż o Wokulskim podczas zajęć sklepowych czy w domu ; czekała jego odwiedzin , a gdy nie przyszedł , była rozdrażniona i smutna . Często śnił jej się , ale to przecie nie miłość ; ona nie jest zdolna do miłości . Jeżeli miałaby powiedzieć prawdę , to już nawet męża przestała kochać . Zdawało jej się , że wspomnienie o nieobecnym jest jak drzewo w jesieni , z którego opadają liście całymi tumanami i zostaje tylko czarny szkielet . |
1479 | Pod oknem stał ten sam czarny stół obity suknem , także niegdyś zielonym , dziś tylko poplamionym . Na nim wielki czarny kałamarz wraz z wielką czarną piaseczniczką , przymocowaną do tej samej podstawki — para mosiężnych lichtarzy do świec łojowych , których już nikt nie palił , i stalowe szczypce , którymi już nikt nie obcinał knotów . Żelazne łóżko z bardzo cienkim materacem , nad nim nigdy nie używana dubeltówka , pod nim pudło z gitarą , przypominające dziecinną trumienkę , wąska kanapka obita skórą , dwa krzesła również skórą obite , duża blaszana miednica i mała szafa ciemnowiśniowej barwy stanowiły umeblowanie pokoju , który , ze względu na swoją długość i mrok w nim panujący , zdawał się być podobniejszym do grobu aniżeli do mieszkania . |
1480 | — Prawdziwe szczęście dla nas obojga … — szepnęła panna Izabela . |
1481 | Bo proszę sobie wyobrazić , com znalazł . W kuchni Marianna ma zawiązaną głowę i obrzmiałą fizjognomię , niewątpliwy dowód , że była dziś w cyrkule . Na kominie ciemno , naczynia od obiadu nie pozmywane , samowar nie nastawiony , a nad spuchniętą biedaczką siedzi stróżowa , dwie służące i mleczarka , z minami jak na pogrzebie . |
1482 | — » Guide Parisien « ! … trois francs ! … trois francs ! … |
1483 | — Niech pan wierzy , panie Maruszewicz , że moich opinii nie opieram na plotkach . |
1484 | — Co to znaczy , papo ? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża . |
1485 | „ Ach , to tu jest balon Giffarda ? — pomyślał . — Szkoda , że nie mam dziś czasu ! … ” |
1486 | Z kolei zbliżył się do Wokulskiego człowiek młody , mizerny , z rzadkim zarostem na twarzy , ale z niewątpliwymi śladami przedwczesnego zniszczenia w całej postaci . Wokulski spotykał go na rozmaitych widowiskach , wreszcie i na ulicy , jeżdżącego najszybszymi dorożkami . |
1487 | Tego samego wieczora chciałem pobiec do moich szlachetnych przyjaciółek i zakląć na wszystkie świętości , ażeby tak ciągle nie przesiadywały w oknach i nie narażały się na śledztwo baronowej . Tymczasem akurat o wpół do dziewiątej zachciało mi się pić i — zamiast do pań , poszedłem na kufelek . |
1488 | „ Mam gorączkę , czy co ? … — szepnął Wokulski ściskając głowę rękoma . — Wiedziałem , że Paryż jest dziwny , ale żeby był aż tak dziwny … ” |
1489 | — Mnie się zdaje , że jest inny powód — wtrącił Szprot . — Wokulski stara się o pannę Łęcką , a choć zrazu dostał odkosza , jednak dziś znowu tam bywa , więc musi mieć widoki … A że panna Łęcka nie wyszłaby za galanteryjnego kupca , choćby on był dyplomatą i nowatorem … |
1490 | — Dwu ? — szepnęła dziewczyna wyjmując szpilkę z kapelusza . |
1491 | Ale safanduła Stach , zamiast poprosić panie , ażeby pozwoliły mu bywać co dzień albo nawet ażeby go stołowały ( co ja niezawodnie powiedziałbym będąc na jego miejscu ) , ten … ten dziwak , zapytał : czy nie potrzebują jakich reparacyj w mieszkaniu ? … |
1492 | — Widziałem go w sali , gdzie najdroższe miejsce kosztowało dwa franki . |
1493 | — Ja i rubelkiem nie pogardzę … |
1494 | Wiatr dął coraz mocniej ; miałem pełne oczy piasku . |
1495 | — To nie jest mój majątek — wtrącił Wokulski — mój jest znacznie skromniejszy … |
1496 | Wyjść za Rossiego ? … Dbać o jego garderobę teatralną , a może przyszywać mu guziki do nocnych koszul ? … |
1497 | — Dlatego nie powinieneś pić — przerwał Ignacy . — Za wiele mówisz … może więcej , aniżelibyś chciał — dodał z naciskiem . |
1498 | — A z tego co pani przyjdzie ? |
1499 | — Choć raz przed śmiercią , ale na kilka miesięcy — mówił kolegom , którzy nie wiadomo dlaczego uśmiechali się z tych projektów . |
1500 | „ Co to jest za ogromny gmach , który zamiast kominów ma wieże , w którym nikt nie mieszka , tylko śpią prochy dawno zmarłych ? … Na co ta strata miejsca i murów , komu dniem i nocą pali się światło , w jakim celu schodzą się tłumy ludzi ? … |
1501 | W Wielki Piątek z rana Wokulski przypomniał sobie , że dziś i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały przy grobach . |
1502 | Namiętnie ucałował jej rękę , której mu nie broniła , potem odszedł do okna i coś zdjął z szyi . |
1503 | — To źle , Stachu . Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek ; szkoda go stracić … Jeżeli dowiedzą się , że wypuściłeś z rąk taką sposobność … |
1504 | — To może by mnie pan teraz podarował sztary szurdut , bo jakże ja będę na krzcinach ? |
1505 | — Zlicytują nam kamienicę … |
1506 | — Nie gadam z panem ! — wrzasnął Jan . |
1507 | — Mamo droga , o moim szczęściu i obowiązkach ja tylko mam prawo … |
1508 | — Dobrze — mówił Wokulski — pan będzie płacił sto osiemdziesiąt rubli procentu , a kapitał zostanie nie naruszony . |
1509 | Wokulski opuścił prezesowę przerażony . |
1510 | — Jest pan pewny ? — spytała , wymownie patrząc mu w oczy . |
1511 | Łkanie przerwało jej mowę . Powąchała swój flakonik , odpoczęła i zaczęła znowu : |
1512 | — Letkiewicz , urwisz … — prędko odpowiedziała pani Misiewiczowa . |
1513 | Pamiętam , że kiedy Ludwik Napoleon ( późniejszy cesarz Napoleon III ) uciekł z więzienia w roku 1846 , zakotłowało się w całej Europie . Nikt nie wiedział , co będzie ? Ale wszyscy ludzie rozsądni przygotowywali się do czegoś , a wuj Raczek ( pan Raczek ożenił się z moją ciotką ) ciągle powtarzał : |
1514 | — Wiesz ty — rzekł do mnie Katz — że już po jedynastej ? … |
1515 | Wziął kapelusz i pojechał z księciem . Zdawało mu się , że powóz nie jedzie po bruku , ale po jego własnym mózgu . |
1516 | Później bardzo często przychodziły mu na myśl dwa najpierwsze spostrzeżenia , jakie zrobił w Zasławku . |
1517 | — Zaczynają nas lizać — rzekł stary podoficer . |
1518 | Po długim milczeniu odezwał się do Węgiełka : |
1519 | — Panie baronie — odparł Wokulski — ja nie prosiłem pana o świadectwo przyzwoitości . Poza obrębem tego — co pan każe ? … |
1520 | Dopiero w lutym roku 1848 , kiedy Ludwik Napoleon już był w Paryżu , ukazał mi się jednej nocy nieboszczyk ojciec , tak jak widziałem go w trumnie . Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) . Stanął we drzwiach mojej izdebki we front i rzekł tylko te słowa : |
1521 | — Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej . No , ale co pan powiesz — ciągnął radca uderzając ajenta w kolano — że zamiast wytrwać przy nauce do końca , niespełna w rok rzucił szkołę … |
1522 | — Śpieszmy się , bo szkoda czasu … Gdzie twój szal , Ewelinko ? … Służące niech siądą do bryczki i zabiorą kosze . A teraz — dodała , przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego — każdy z panów wybierze sobie damę … |
1523 | Począł chodzić jeszcze prędzej po pokoju śmiejąc się i gniewając . Nareszcie zaczął świstać i wyglądać przez okno , hardo odwróciwszy się tyłem do nas … |
1524 | — Więc zaciąga długi … |
1525 | Całą noc spać nie mogłem . Takie straszne zapowiedzi w dzień triumfu … |
1526 | Stopniowo sformułował sobie warunki zapoznania się z panną Izabelą . Ażeby mógł nic więcej tylko szczerze rozmówić się z nią , należało : |
1527 | — Otóż , co … Gotował wraz z innymi piwo , które do dziś dnia pijemy , i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka . |
1528 | — A dlaczego kupił mój serwis i srebra ? |
1529 | — Witam cię , panie Stanisławie — rzekła — i dziękuję , żeś posłuchał mojej prośby . |
1530 | Dość było jednego kieliszka wina , ażeby Jan Mincel zaczął bić pięściami w stół albo w plecy swoich sąsiadów i wrzeszczeć : |
1531 | Pani Wąsowską uśmiechnęła się . |
1532 | Tym szerzej koło żałobne roztoczy , |
1533 | — A młody on czy stary ? — badała dalej , przypatrując mi się jak sędzia śledczy . |
1534 | — Przeciwnie , masz pan … jeden tytuł : pracę , drugi : uczciwość , trzeci : zdolności , czwarty : energię … Tych tytułów nam potrzeba do odrodzenia kraju , to nam daj , a przyjmiemy cię jak … brata … |
1535 | — No , jeżeli chcesz tu wysiąść … |
1536 | — Umieram ! … — jęczy baronowa . |
1537 | — Pąsowa kurtka w tyle … |
1538 | Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się . |
1539 | — Jak to ? Bardzo rzadko mieszka ? Gdzież on siedzi w dzień ? |
1540 | — Pani Stawska zrobi to . |
1541 | Skończywszy próby Wokulski wyczerpany upadł na fotel ; Geist pochował swoje okazy , zamknął szafę i śmiejąc się zapytał : |
1542 | — Ale gdzież w tym prześladowanie Żydów ? — spytał Wokulski . |
1543 | — Przepraszam pannę hrabiankę , ale ja już od pół roku co tydzień dostaję same tylko jutro , a nie widzę ani procentu , ani kapitału . |
1544 | — O , już jest dziewiąta i od pół godziny stoimy na stacji . Nie budziłem pana , bo pan baron nie kazał , ale że pociąg zaraz idzie dalej … |
1545 | Nazajutrz po pierwszym śniadaniu kazał osiodłać konia i wyjechał pod pozorem obejrzenia okolicy . Nie myśląc skręcił na drogę , gdzie wczoraj toczył się powóz panny Izabeli i gdzie zdawało mu się , że jeszcze widać ślady kół … Potem , również machinalnie , zawrócił w stronę lasu , dokąd tak niedawno jeździli na rydze . W tym miejscu śmiała się , tu rozmawiała z nim , tu spoglądała na okolicę … |
1546 | I nie mam nawet prawa skarżyć się o to na kogokolwiek . Los to robi . Jakimiż bo on dziwnymi drogami prowadził mnie do pani ! Ile klęsk musiało spaść na ogół , zanim ja , ubogi chłopak , mogłem zdobyć ukształcenie , które mi dziś pozwala mówić z panią . Jaki traf popchnął mnie do teatru , gdzie pierwszy raz zobaczyłem panią . A na majątek , który posiadam , czy może nie złożył się szereg cudów ? … |
1547 | — Oto jest kamień — rzekł Wokulski . |
1548 | — Jak to ? … co to ? … |
1549 | Phi ! co za ulewa , co za kanonada piorunów … Zwinięty w kłębek Ir odszczekuje im przez sen stłumionym głosem , a ja kładę się do łóżka , nakryty tylko prześcieradłem . Gorąca noc . Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem . |
1550 | A tymczasem on — prawił Szuman — czy to w piwnicy Hopfera , czy to na stepie tak się karmił Aldonami , Grażynami , Marylami , i tym podobnymi chimerami , że w pannie Łęckiej widzi bóstwo . On się już nie tylko kocha , ale uwielbia ją , modli się , padałby przed nią na twarz … Przykre go czeka zbudzenie ! … Bo choć to romantyk pełnej krwi , jednak nie będzie naśladować Mickiewicza , który nie tylko przebaczył tej , co z niego zadrwiła , ale jeszcze tęsknił do niej po zdradzie , ba ! nawet ją unieśmiertelnił … Piękna nauka dla naszych panien : jeżeli chcesz być sławną , zdradzaj najgorętszych wielbicieli ! … My , Polacy , jesteśmy skazani na głupców nawet w tak prostej rzeczy jak miłość … |
1551 | Potem gościa prowadzi do okna mrugając powiekami . |
1552 | — Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki . |
1553 | Panna Izabela w milczeniu podała mu rękę ; mocny rumieniec oblał jej twarz , a w oczach zamigotało rozmarzenie . |
1554 | Postanowił od razu chwycić byka za rogi . |
1555 | — Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat . Na szczęście , jeden z kolegów ( odziany również we frak ze srebrnym znaczkiem ) wywołuje go z sali ; w minutę zaś później zbliża się do pana Łęckiego jegomość w szafirowych okularach , z miną zakrystiana , i mówi : |
1556 | Podniósł głowę i zahaczył damę w brylantach . |
1557 | — Już tylko niech się pan nie odzywa ! — przerwał mu pachnący młody człowiek . — Pan wie , co się dzieje ? … Suzin dziś na noc jedzie do Berlina zobaczyć Bismarcka , a potem — do Paryża na wystawę . Koniecznie , słyszy pan ? … koniecznie namawia Wokulskiego , ażeby z nim jechał . I ten dur … |
1558 | Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał : |
1559 | Potem ( czego już nie było na obrazie ) jeden z nich padł uderzony kulą w głowę . Był to Wokulski . Panna Izabela nawet nie poszła na jego pogrzeb nie chcąc zdradzić się ze wzruszeniem . Ale w nocy parę razy płakała . Żal jej było tego nadzwyczajnego parweniusza , tego wiernego niewolnika , który swoje zbrodnie względem niej odpokutował śmiercią dla niej . |
1560 | — O , szlachetny panie Rzecki , który nie wstydzisz się nieszczęśliwych , zhańbionych kobiet … Wyobraź sobie , co za nieszczęście : jutro sprawa Helenki … I tylko pomyśl : co będzie , jeżeli się sąd omyli i tę nieszczęśliwą kobietę skaże do rot aresztanckich ? … Ale uspokój się , Helciu , bądź odważna , może to Bóg odwróci … Chociaż tej nocy miałam sen okropny … |
1561 | A jaka ona była tkliwa dla męża ! … Nieraz przesiadywała po kilka godzin w sklepie , tylko wpatrując się w Stasiulka . Dostrzegłszy zaś , że między kundmankami trafiają się przystojne , cofnęła Stacha z sali frontowej za szafy i jeszcze kazała mu zrobić tam budkę , w której , siedząc jak dzikie zwierzę , prowadził księgi sklepowe . |
1562 | — Phy ! ja się przeżegnam , ale panu to się i przeżegnać nie pozwolą , jak z chrześcijańskiego chleba przejdziesz na żydowską chałę ; wszak ci to , jak gadają , Żydzi wasz sklep kupili … |
1563 | Zatrzymał się . Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu . |
1564 | — Znasz go pan ? … |
1565 | — Podli ! … podli ! … — szeptał . |
1566 | — To , o co proszę — mówił dalej Wokulski — nie przechodzi granicy najzwyklejszych stosunków ludzkich . Panie zawsze rozkazujecie — my zawsze spełniamy , oto wszystko . Ludzie należący do tej co i pani sfery towarzyskiej wcale nie potrzebowaliby prosić o podobną łaskę ; dla nich jest ona codziennym obowiązkiem , nawet prawem . Ja zaś dobijałem się , a dzisiaj błagam o nią , gdyż spełnienie zleceń pani byłoby dla mnie pewnym rodzajem nobilitacji . Boże miłosierny ! jeżeli furmani i lokaje mogą nosić barwy pani , z jakiej racji ja nie miałbym zasługiwać na ten zaszczyt ? |
1567 | — Żeby cię diabli wzięli ! — mruknąłem chwytając mój tłomoczek . — Tego jeszcze brakowało , ażeby aresztowali mnie za defraudację . |
1568 | — Z czego pani wnosi ? |
1569 | — Tak , odpowiem panu listownie . |
1570 | — O tak . Może pozwoli pan — mówił Wokulski wydobywając z kieszeni gruby pakiet — że oddam pieniądze . |
1571 | W parę dni później był u baronowej książę w swojej własnej osobie . Zamknęli się oboje w najodleglejszym pokoju i mieli długą konferencję , w trakcie której pani parę razy zaniosła się od płaczu , a raz zemdlała . O czym by jednak mówili , tego nie wie nawet Marianna . Tylko po odejściu księcia baronowa kazała natychmiast wezwać pana Maruszewicza , a gdy przybiegł , rzekła dziwnie łagodnym głosem , przeplatając mowę westchnieniami : |
1572 | W tej samej chwili przyszedł pożegnać go uśmiechnięty pan Zięba . |
1573 | Książka otworzyła się sama i Wokulski przeczytał : |
1574 | — A pani skonasz na konwulsje i będą cię w piekle maglować na moich maglach — odrzekł jej antagonista . |
1575 | — Och ! Niezaproszenie kosztowałoby piętnaście procent rocznie od kapitału , który książę ma w spółce . Zaprosi go , zaprosi , gdyż , dzięki Bogu , Wokulski jest jeszcze rzeczywistą siłą . Ale pierwej , znając jego słabość dla panny Łęckiej , podrażni go , pobawi się nim jak psem , któremu pokazuje się i chowa mięso , ażeby nauczyć go chodzenia na dwu łapach . Nie bój się pan , oni go nie wypuszczą od siebie , na to są za mądrzy ; ale go chcą wytresować , ażeby pięknie służył , dobrze aportował , a choćby i kąsał tych , którzy im nie są mili . |
1576 | Wstał z krzesła jak automat na sprężynach i pożegnawszy się dodał : |
1577 | — Czy nie chcesz , Belu — wołała — wziąć sobie tego kawalera ? |
1578 | — Tu — mówiła wzruszona — jest adres , pod którym można się zgłosić do mnie w ciągu dwudziestu czterech godzin , a tu … notatka , która może panu da trochę do myślenia … Żegnam . |
1579 | — Ale ja poradziłem jej inną , w tym guście … |
1580 | Komornik ciągle czeka na schodach , aż tu wpada do niego Maruszewicz . „ Panie ! — woła — zobacz no , co ci dokazują … ” Komornik wybiega na dziedziniec i widzi taką scenę : |
1581 | Tymczasem na dole praczki prały bieliznę , na trzecim piętrze szewc kuł , a na drugim w tylnej oficynie dźwięczał fortepian i rozlegała się wrzaskliwa gama : |
1582 | — Znowu swoje — roześmiał się Wokulski . — Zawsze ten sam ! |
1583 | Obiady w dzień powszedni jadaliśmy w sklepie , naprzód dwaj młodzi Minclowie i August Katz , a następnie ja z pryncypałem . W czasie święta wszyscy zbieraliśmy się na górze i zasiadaliśmy do jednego stołu . Na każdą Wigilię Bożego Narodzenia Mincel dawał nam podarunki , a jego matka w największym sekrecie urządzała nam ( i swemu synowi ) choinkę . Wreszcie w pierwszym dniu miesiąca wszyscy dostawaliśmy pensję ( ja brałem 10 złotych ) . Przy tej okazji każdy musiał wylegitymować się z porobionych oszczędności : ja , Katz , dwaj synowcy i służba . Nierobienie oszczędności , a raczej nieodkładanie co dzień choćby kilku groszy , było w oczach Mincla takim występkiem jak kradzież . Za mojej pamięci przewinęło się przez nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów , których pryncypał dlatego tylko usunął , że nic sobie nie oszczędzili . Dzień , w którym się to wydało , był ostatnim ich pobytu . Nie pomogły obietnice , zaklęcia , całowania po rękach , nawet upadanie do nóg . Stary nie ruszył się z fotelu , nie patrzył na petentów , tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz : fort ! fort ! … Zasada robienia oszczędności stała się już u niego chorobliwym dziwactwem . |
1584 | — Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski . |
1585 | Okrążyli górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego potoku . |
1586 | — Dlaczegóż by nie ? … Baron będzie dla mnie , a baronowa dla mojej żony . W duszy jestem demokratą , ale co pocznę , kiedy wobec głupich ludzi salon lepiej wygląda z baronami i hrabiami aniżeli bez nich . Wiele robi się dla stosunków , panie Rzecki . |
1587 | Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna : |
1588 | — Niech go pani pokocha , to znajdzie się sposób — odparł Rzecki . |
1589 | Pan Ignacy otworzył usta , lecz przygryzł je . O mało że się nie wygadał w tej chwili , iż Wokulski kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta daje Rossiemu . |
1590 | — Oto są cztery tysiące — odparł Wokulski podając jej czek , na którym wypisał odnośną sumę . — Kiedyż mam spodziewać się odpowiedzi ? … |
1591 | Wyciągnęła rękę , którą Wokulski ucałował , szeroko otwierając oczy ze zdziwienia . |
1592 | — A jeżeli znajdzie się trzeci licytant ? |
1593 | W tej chwili zbliżył się do niego Klejn z jakimś listem . |
1594 | Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze . Tu i owdzie na ulicy kłębił się kurz wzniecony miotłami stróżów , dorożki pędziły bez pamięci albo zatrzymywały się bez powodu , a nieskończony potok przechodniów ciągnął się w jedną i drugą stronę chyba po to , ażeby utrzymywać ruch w mieście . Niekiedy pod ścianą domów przesuwali się ludzie obdarci , skuleni , z rękami wbitymi w rękawy , jakby to był nie czerwiec , ale styczeń . Czasem na środku ulicy przewinął się chłopski wózek napełniony blaszanymi konwiami , a powożony przez zuchowatą babę w granatowym kaftanie i czerwonej chustce na głowie . |
1595 | Tu zakochani nie rozpaczają , ale tańczą , śpiewają i w ogóle najweselej pędzą życie . Gdy nie mogą zdobyć się na małżeństwo urzędowe , tworzą wolne stadło ; gdy nie mogą przy sobie chować dzieci , oddają je na mamki . Tu miłość nigdy chyba nie doprowadziła do obłędu rozsądnego człowieka . |
1596 | Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał : |
1597 | — To pani ukradłaś magle — odezwał się spoza kumoszek gruby głos . — Nie ten złodziej , co zabiera swoją własność , ale ten , co da piętnaście rubli zadatku i myśli , że już kupił … |
1598 | Nareszcie otworzyły się drzwi i stanął w progu lokaj Konstanty . Na widok Wokulskiego przymrużył oczy i wysunąwszy dolną wargę spytał : |
1599 | I zaczynała rozlewać kawę w białe fajansowe kubki . |
1600 | Na tych medytacjach upłynął mu czas do zamknięcia sklepu . Głowa go trochę bolała , więc wyszedł na spacer na Nowy Zjazd i wróciwszy do domu wcześnie spać się położył . |
1601 | — Z dziesięć tysięcy . |
1602 | „ Nie dość , że byłeś umęczony przez nich , ale jeszcze miałbyś odpowiadać za ich występki ? … To oni winni , oni , że twoje serce , zamiast śpiewać , jęczało jak dzwon rozbity . ” |
1603 | „ Szanowny Panie ! Córka moja koniecznie życzy sobie bliżej poznać Pana . Wola kobiety jest świętą : ja więc proszę Pana na jutro do nas , na obiad ( około szóstej ) , a Pan — nawet nie próbuj wymawiać się . Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku . |
1604 | „ Muszę jednak przyznać , że jest to bardzo dobry człowiek — rzekła w sobie . — Rossi nie byłby tak zadowolony z Warszawy , gdyby nie troskliwość Wokulskiego . No , ależ moim opiekunem , nawet w razie nieszczęścia , nie będzie … Co do majątku , owszem , niech nim rządzi ; ale opiekunem ! … Ojciec musi być ogromnie osłabiony , jeżeli wpadł na podobną kombinację … ” |
1605 | Na drugi dzień około południa Wokulski pożegnał dom prezesowej . W parę godzin później był w Zasławiu . Odwiedził proboszcza i kazał Węgiełkowi zabierać się w drogę do Warszawy . Załatwiwszy to poszedł do ruin zamkowych . |
1606 | Wchodzę na górę . Drzwi do mieszkania nie zamknięte , a sam Stach przy świetle lampy pakuje walizkę . Coś mnie tknęło . |
1607 | — Tak , źle ! … Dekoltować się do pasa jest dobrze , brać lekcje śpiewu od jakiegoś Włocha , który nie czyści paznokci … |
1608 | — Ale czy mógłby pan robić więcej urodziwszy się kimś innym ? — spytała panna Izabela . — Mój kuzyn Ochocki jest przyrodnikiem i demokratą , jak pan , a mimo to wierzy w dobre i złe rasy , tak samo jak książę . On również przytaczał pana jako dowód dziedziczności . „ Wokulski — mówił — od losu ma powodzenie , ale tęgość ducha ma od rasy . ” |
1609 | — Na nasze żądanie — ciągnął hrabia — baron jest gotów … przeprosić nawet listownie pana Wokulskiego , którego wszyscy szanujemy — * tek * … Cóż panowie na to ? |
1610 | Wokulski pochylił głowę na znak zgody i pomyślał , że jednak pan Tomasz za swoją kamienicę nie dostanie więcej nad dziewięćdziesiąt tysięcy rubli . Tyle bowiem miał w tej chwili do dyspozycji , a nie mógł zaciągać długów bez narażenia swego kredytu . |
1611 | — „ Zdaje mi się , kochany Kacprze , że nasz biedny pan sprowadzi się do nas dziś albo jutro . Trzeba położyć sukno na schodach od drugiego piętra … Tylko uważaj , moje dziecko , ażeby nie pokradli prętów … I sukno trzeba co kilka dni trzepać … |
1612 | Przez całą noc śnił się pannie Izabeli Starski jako mąż , Rossi jako pierwszy platoniczny kochanek , Ochocki jako drugi , a Wokulski jako plenipotent ich majątku . Dopiero około dziesiątej rano obudziła ją panna Florentyna donosząc , że przyszedł Szpigelman i jeszcze jeden Żyd . |
1613 | „ A gdybym się był w tej chwili oświadczył — przyszło mu na myśl — to co ? … ” |
1614 | Tymczasem ( wszystko w marzeniu ) panna Izabela podniosła się z fotelu i wyszła z loży , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . Panna Izabela opuściła teatr , przeszła plac Teatralny i lekkim krokiem wbiegła na ratuszową wieżę , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . A potem z ganku ratuszowej wieży panna Izabela , uniósłszy się jak ptak , przepłynęła na gmach teatralny , a Wokulski , chcąc lecieć za nią , runął z wysokości dziesięciu pięter na ziemię . |
1615 | — Ach , mamo , po co on ją kraje ? … To strasznie boli ! … O mamo , mamo , już nie chcę , ażeby Mimi krajali … |
1616 | — Ach , dobry panie Rzecki , jak możesz o to pytać ? … W swoim domu zniżył nam komorne , wydobył Helenkę z takiej hańby , dał jej posadę na siedemdziesiąt pięć rubli , Heluni przysłał tyle zabawek … |
1617 | Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się , skąd mu się biorą takie żakowskie myśli . Przecież panna Izabela ma prawo jechać , kiedy chce , gdzie chce i z kim jej się podoba … |
1618 | Wokulski wybuchnął . |
1619 | Znikomość — jego dzieła gońcem , |
1620 | — Szanowny pan — rzekł — jesteś zdecydowany dać dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za tę ruderę ? … |
1621 | — Ale do spółki , ojcze , potrzeba pieniędzy — odparła panna Izabela lekko wzruszając ramionami . |
1622 | — Naturalnie . Za pieniądze wszystkiego można dostać . |
1623 | — I nie potrzebujesz obawiać się tego . Jutro wpłynie nam pięć tysięcy rubli , za które można prowadzić dom przez pół roku … choćby przez kwartał . Za parę miesięcy … |
1624 | — Oklaski i wieńce są rzeczą tak drobną , że … na najbliższym przedstawieniu Rossi może mieć ich raczej za wiele aniżeli za mało — rzekł Wokulski . |
1625 | — Idziemy ku Łazienkom ? — spytał Wokulski . |
1626 | „ Dzięki Bogu — pomyślał — że jestem legalnym dzieckiem moich rodziców . ” |
1627 | — No , jeszcze nie taki bardzo — odparł Machalski . — Był tu jeden profesor z gimnazjum realnego , obejrzał pompę i powiedział , że na nic się nie zda , ale że chłopak zdolny i powinien uczyć się . Od tej pory mamy sądny dzień w sklepie . Wokulski zhardział , gościom odmrukuje , w dzień wygląda , jakby drzemał , a za to uczy się po nocach i kupuje książki . Jego znowu ojciec wolałby te pieniądze użyć na proces o jakiś tam majątek po dziadku … Słyszałeś przecie , co mówił . |
1628 | Targ z nimi przeciągnął się z kwadrans . Wokulski siedział na fotelu i patrzył w okno ; gdy zaś damy wyszły , odezwał się tonem bardzo spokojnym : |
1629 | — Powiedz pan zatem swojemu Litwinowi — przerwał mu Stach — że sprzedam kamienicę , ale za sto tysięcy rubli . I to do Nowego Roku . Po Nowym Roku cenę podniosę . |
1630 | „ Wyborny jest papa z tym Wokulskim ! ” — myślała panna Izabela chodząc tam i na powrót po swoim gabinecie . |
1631 | — To nasze pułki , a to austriackie … — mówił podoficer . — No , no ! … — dodał — i sam sztab lepiej nie widzi … |
1632 | — Panie Ochocki , czemu się pan nie żeni ? … — Słyszałeś pan ! … |
1633 | — Oto być żoną takiego człowieka ! — mówiła z Fertalskich Wywrotnicka . |
1634 | — Proszę babci ! — zawołała — ja nigdy nie skończę kaftanika dla mojej lalki … |
1635 | — Przychodzę do pana z pretensją — zaczął stary subiekt . — Onegdaj ośmieliłem się przysłać panu rachunek … |
1636 | Nie chcę się uprzedzać , ale dalibóg ! Stach spoglądał na nią z wielkim zajęciem przez cały wieczór . Nie miał nawet czasu spostrzec , że Helunia ubrała się w nową szarfę . |
1637 | — Jest ? … Cóż on tam robi ? |
1638 | Tu przypomina sobie , że jej serwis i srebra już znajdują się u jubilera , że już trafia się jakiś nabywca i że dziś lub jutro będą sprzedane . Panna Izabela czuje ściśnięcie serca za serwisem i srebrami , lecz doznaje niejakiej ulgi na myśl o kweście i nowej toalecie . Może mieć bardzo piękną , ale jaką ? … |
1639 | Minęli i ten pokój i weszli na schody . |
1640 | Albo taki radca Wroński . Niebogaty , cichutki , ale kupuje u nas co tydzień choćby parę rękawiczek i za każdym razem mówi : |
1641 | Poszedł nad staw , obleciał park wokoło , jakby chcąc zgubić w drodze złe przeczucia . Na próżno . Uczepiła go się myśl , że panna Izabela może wyjechać . Tłumił ją i przytłumił o tyle , że już nie rysowała mu się jasno , tylko gdzieś na dnie serca drażniła go nieznacznie . |
1642 | Ignacy posunął się z krzesłem . |
1643 | — Zbudziło się , powiadasz pan ? … |
1644 | — W roku 1859 — prawił eks-obywatel — byłem o dziewiętnaście lat młodszy niż dziś i miałem z dziesięć tysięcy rubli rocznie … Na owe czasy ! panie Rzecki … Co prawda , brało się nie tylko procent , ale i coś z kapitału . Więc , jak przyszło uwłaszczenie … |
1645 | Przez kilka lat po śmierci stryja synowcy prowadzili wspólnie sklep na Podwalu i dopiero około 1850 roku podzielili się w ten sposób , że Franc został na miejscu z towarami kolonialnymi , a Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie , do lokalu , który zajmujemy obecnie . W kilka lat później Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer , ona zaś ( niech spoczywa w spokoju ) zostawszy wdową oddała rękę swoją Stasiowi Wokulskiemu , który tym sposobem odziedziczył interes prowadzony przez dwa pokolenia Minclów . |
1646 | „ Co za głupstwo — myślał — robić się zależnym od jednej ludzkiej istoty ! Wszakże ja dla niej tylko pracowałem , o niej myślę , nią żyję . Co gorsze — dla niej porzuciłem Geista … No , ale cóż lepszego miałbym u Geista ? Byłbym tak samo zależny jak dziś , tylko zamiast pięknej kobiety panem moim byłby stary Niemiec . I tak samo pracowałbym , nawet ciężej ; z tą różnicą , że dziś pracuję dla mego szczęścia , a wówczas dla szczęścia innych , którzy tymczasem bawiliby się i kochaliby się na mój rachunek . |
1647 | „ Więc dobrze , zginę … Ale zostawię po sobie pamiątkę ! … ” |
1648 | Baron zaciął się , oczy mu krwią nabiegły ; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem : |
1649 | Za to też nam zapłaciła dzika baba dziesięć tysięcy rubli … Ach , gdyby to ode mnie zależało , wydusiłbym ze sto tysięcy . Niechby płakała , niechby spazmowała , niechby nawet umarła … Niegodziwa kobieta ! |
1650 | — A , to pani Wąsowska . Ciekawym , czy jest i moja narzeczona ? … — dodał ciszej . |
1651 | — Co tam grób … głupstwo … sentymentalizm ! … — mruknął Geist . — W naturze nie ma grobów ani śmierci ; są różne formy bytu , z których jedne pozwalają nam być chemikami , inne tylko preparatami chemicznymi . Cała zaś mądrość polega na tym , ażeby korzystać z nadarzającej się okazji , nie tracić czasu na błazeństwa , lecz coś zrobić . |
1652 | — Rozumie się … Szczęście ucieka od takich jak ja … — dodał spoglądając na nią . |
1653 | — I nic , żadnej wiadomości ? — spytał rządca . |
1654 | „ O ile się zdaje , zebranie będzie bardzo ożywione ” — mruknął z bladym uśmiechem nieszczęśliwy pan Ignacy sadowiąc się w pierwszym rzędzie . |
1655 | — Założyłam się z ciocią — rzekła — że baron nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów , i wygrałam , a drugi raz założyłam się z panią prezesową , że klacz wygra … |
1656 | — Jesteś pan bez honoru ! — zawołałem . |
1657 | Tym razem w towarzystwie powstał zamęt . Jedni twierdzili , że pan Tomasz jest zdeklarowanym bankrutem , drudzy gotowi byli przysiąc , że zataił majątek , aby zapewnić szczęście jedynaczce . Kandydaci do małżeństwa i ich rodziny znaleźli się w dręczącej niepewności . Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić , składali hołdy pannie Izabeli nie angażując się zbytecznie i po cichu rzucali w jej domu swoje karty , prosząc Boga , ażeby ich czasem nie zaproszono przed wyklarowaniem się sytuacji . |
1658 | — Tej biednej Stawskiej … Ona naprawdę zakochała się w Wokulskim … |
1659 | Baron zerwał się z siedzenia i prędko zaczął chować pudełka . |
1660 | Raz na przykład stary Szlangbaum , oczywiście w jakiejś ważnej sprawie , przez pół dnia szukał Wokulskiego . Był w sklepie — Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść aktorowi Rossiemu duży wazon z saskiej porcelany . Pobiegł do mieszkania — Wokulski dopiero co opuścił mieszkanie i pojechał do Bardeta po kwiaty . Stary Żyd , ażeby go dopędzić , krzywiąc się wziął dorożkę ; ale ponieważ ofiarowywał dorożkarzowi złoty i groszy osiem za kurs , zamiast czterdziestu groszy , więc nim dobili targu za złoty i groszy osiem i dojechali do Bardeta , Wokulski już opuścił zakład ogrodniczy . |
1661 | — Ach ! — woła — cóż to za piękny wazon ! … Z pewnością francuska majolika , znam się na tym … Powiedz pan panu Wokulskiemu , ażeby mi go przysłał i … ( tu dodała szeptem ) i … powiedz mu pan jeszcze , że pojutrze około pierwszej … |
1662 | — Jeden procencik od sumy wyższej nad siedemdziesiąt i dwadzieścia rubelków na koszta … — mówi kłaniając się do ziemi zakrystian . |
1663 | „ Przecież w łeb sobie nie wypalę — myślał . — Gdybym choć zbankrutował , ale tak ! … Pogardzałbym sam sobą , gdyby z tego świata miała mnie wymieść spódnica … Trzeba było zostać w Paryżu … Kto wie , czy już dziś nie posiadałbym broni , która prędzej czy później wytępi potwory z ludzką twarzą . ” |
1664 | Brek chwiał się w obie strony . |
1665 | Akurat weszliśmy do mieszkania Szumana i doktór kazał podać samowar . |
1666 | Baron zasłonił twarz lufą i patrząc spoza niej myślał : |
1667 | Odchodzą oboje w najdalszy kąt sali i przed oczyma pana Ignacego kryją się za grupą starozakonnych . W tej grupie znajduje się stary Szlangbaum i młody Żydek bez zarostu , tak blady i wycieńczony , że pan Ignacy sądzi , iż bardzo niedawno musiał wstąpić w związki małżeńskie . Stary Szlangbaum coś wykłada wycieńczonemu Żydkowi , któremu coraz więcej baranieją oczy ; co by mu jednak wykładał ? Pan Ignacy nie może się domyśleć . |
1668 | IV . Powrót |
1669 | — To nie mój system . |
1670 | — Wiesz co — odpowiadał wuj uderzając się pięścią w chore kolano — poradzę ci jak ojciec . Chcesz , mówię ci … to idź , a nie chcesz , mówię ci … to zostań … |
1671 | — Spróbuję i jeżeli pozwolisz , kuzynko , w twoim towarzystwie . Gdyż podobno mamy razem spędzić wakacje . Czy tak ? … |
1672 | Między innymi posłał notatkę na paręset rubli baronowi Krzeszowskiemu , z prośbą o rychłą odpowiedź . |
1673 | „ Kolega ! ” — szepnął Wokulski i zarumienił się . |
1674 | — Proś — rzekła panna Izabela . |
1675 | Panna Izabela była zakłopotana : dawno już nie doznała takiego zamętu uczuć jak w tej chwili . Przez myśl przebiegały jej zdania : „ kupił serwis ” — „ przegrywał umyślnie w karty do ojca ” — „ znieważył mnie ” , a potem : „ kocha mnie ” — „ kupił konia wyścigowego ” — „ pojedynkował się ” — „ jadał baraninę z lordami w najwyższych towarzystwach … ” Pogarda , gniew , podziw , sympatia kolejno potrącały jej duszę jak krople gęsto padającego deszczu ; na dnie zaś tej burzy nurtowała potrzeba zwierzenia się komuś ze swych kłopotów codziennych i ze swych rozmaitych powątpiewań , i ze swej tragicznej miłości do wielkiego aktora . |
1676 | — Tylko pani nam brakło — zawołał baron — ażeby Zasławek był podobny do raju . Bo już mamy tu bardzo przyjemnego towarzysza i znakomitego gościa … |
1677 | Cofnąłem się od zrozpaczonej staruszki i podszedłem do pani Stawskiej . |
1678 | W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację . |
1679 | Gość nie spuszczał z niego oka i uśmiechał się z łagodną ironią ; gdy zaś Wokulski otworzył usta , ażeby zapytać go o coś , przerwał mu : |
1680 | — Rzecki . |
1681 | Na drugi dzień wstał późno i do południa , pijąc herbatę , znowu przysłuchiwał się biciu zegara . Jedynasta … dwunasta … pierwsza … Jakie to nudne ! … |
1682 | — Niech pani przebaczy , jeżeli mimowolnie zrobiłem jej przykrość . Może , według pani , tacy jak ja nie mają prawa myśleć o pani ? … W waszym świecie nawet ten zakaz jest możliwy . Ale ja należę do innego … W moim świecie paproć i mech tak dobrze mają prawo patrzeć na słońce jak sosny albo … grzyby . Dlatego niech mi pani wręcz powie : czy wolno mi , czy nie wolno myśleć o pani ? Na dziś nie żądam nic innego . |
1683 | — Pan Wokulski mógłby także poczęstować cukrem swego konia , który tak go dziś dobrze nosił — wtrąciła nieco zadąsana pani Wąsowska . |
1684 | — Pod warunkiem , że ja będę zabezpieczona od dowodów pańskiej tkliwości . Felu , usiądź na moim miejscu — odpowiedziała wdowa marszcząc się i siadając naprzeciw Wokulskiego . |
1685 | — Nie zawsze — rzekł — byłeś pan tego zdania . |
1686 | Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu . |
1687 | — Weź pan księcia , co on robi ? Wzdycha nad „ tym nieszczęśliwym krajem ” , i tyle . A pan baron Krzeszowski ? Myśli , ażeby wydobyć pieniądze od żony . A baron Dalski ? Usycha ze strachu , ażeby go nie zdradziła żona . Pan Maruszewicz poluje na pożyczki , a gdzie nie może pożyczyć , tam wykpiwa ; zaś pan Starski siedzi przy dogorywającej babce , ażeby podsunąć jej do podpisania testament ułożony według jego myśli . |
1688 | — To chyba stal … |
1689 | — Będę miał honor objaśnić pana sędziego — odparł Maleski , z postawą człowieka , który chce odtańczyć menueta . — Nam usługuje stróż domu mieszkający na dole ; ażeby więc nie marnować się schodzeniem i wchodzeniem na trzecie piętro , mamy u siebie długi sznur , wieszamy na nim , co jest pod ręką ( może czasem zdarzyć się i trupia główka ) , i … pukamy do jego okna — zakończył tak słodkim tonem , że trudno było przestraszyć się równie delikatnego pukania . |
1690 | — Co ci jest Belu ? … — spytał zatrwożony pan Tomasz . |
1691 | VIII . Pamiętnik starego subiekta |
1692 | — Jaśnie pani czeka — rzekł Józef . |
1693 | Uczucia spokoju i niezachwianej pewności tak w tej chwili górowały nad wszelkimi innymi w duszy Wokulskiego , że gdy wrócił do domu , zamiast marzyć ( co mu się zwykle zdarzało ) , wziął się do roboty . Wydobył gruby kajet , już w większej części zapisany , potem książkę z polsko-angielskimi ćwiczeniami i zaczął pisać zdania wymawiając je półgłosem i usiłując jak najdokładniej naśladować nauczyciela swego , pana Wiliama Colinsa . |
1694 | — Ach , niech pan tak nie mówi ! … To jest poniżanie wartości ludzkiej , nawet niezgodne z Pismem świętym . Bóg oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie , a rośliny i zwierzęta na pożytek … |
1695 | — List ten rzekł — odeślesz rano do magdalenek … |
1696 | Panna Izabela po tej uwadze nieco uspokoiła się . |
1697 | — Chyba nie zechce pan twierdzić , że galerie Lurwru stworzyła Konwencja albo przedsiębiercy artykułów paryskich ? |
1698 | — Plenipotent mego ojca . Od czegóż to zależy ? … |
1699 | Pani Misiewiczowa umilkła , przerażona wybuchem , którego nigdy nie oczekiwała . Zdawało się , że niebo spada jej na głowę , kiedy z ust tej gołębicy bryzgnęły zdania , jakich dotychczas nie słyszała , nie czytała , jakie jej samej nie przeszły przez myśl , nawet kiedy była w tyfusie . |
1700 | Około czwartej po południu pułk nasz ściągnięto ; było po bitwie . Tylko na zachodniej krawędzi horyzontu jeszcze odzywały się pojedyncze strzały lekkiej artylerii , jak odgłosy burzy , która już przeszła . |
1701 | Panna Izabela zmieszała się . |
1702 | Sytuacja polityczna jest tak niepewna , że wcale by mnie nie zdziwiło , gdyby około grudnia wybuchła wojna . |
1703 | Prezesowa roześmiała się ironicznie . |
1704 | Gość wszedł kończąc rozmowę z kimś na ulicy , lecz wnet cofnął się , aby swego towarzysza pożegnać . Potem znowu wszedł i znowu cofnął się zadzierając do góry głowę , jakby czytał szyld . Nareszcie wszedł na dobre , ale drzwi za sobą nie zamknął . Wypadkowo spojrzał na damę i — spadły mu z nosa ciemne binokle . |
1705 | „ Zaczyna mi już braknąć miejsca na świecie ! … ” — szepnął . |
1706 | Z początku uczty wszystko odbywało się bardzo poważnie ; coraz któryś z biesiadników zabierał głos i gadał tak , jakby chciał odgadać wypite wino i zjedzone potrawy . Lecz im więcej wynoszono pustych butelek , tym dalej uciekała z tego zgromadzenia powaga , a w końcu — zrobił się przecie taki hałas , że wobec niego prawie oniemiała muzyka . |
1707 | — Aha ! właśnie o tym myślałem — mówi on , a dymi cygarem jak kocieł asfaltu . — Otóż tedy , pamiętasz pan tych studentów z naszej kamienicy , co mieszkali nad baronową ? … |
1708 | — Tak . |
1709 | Tymczasem panna Izabela dojechała do dworu . Całe towarzystwo przyjęło ją na ganku witając prawie tymi samymi wyrazami : |
1710 | — Cóż ? … — spytała ciotka . |
1711 | — Prawda … prawda ! … — szepnęła upokorzona baronowa . |
1712 | O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej , że Wokulski został przyjęty . |
1713 | — Kto ? |
1714 | — Rób , mówię tobie , Ksawery , jak ja . Ja nie śpieszę się , jak Boga kocham . Już trzy lata , mówię tobie , chcę kupić niewielki domik , ot taki sobie za sto , za dwieście tysięcy , na stare lata , ale nie śpieszę się . Wyczytuję ja sobie , które chaty idą na licytację , ogląduję ja ich sobie powoli , kalkuluję ja sobie w głowie , a potem zachodzę ja sobie tu i słucham , co ludzie dają . I kiedy , mówię tobie , już nabrałem doświadczenia i w tym roku chciałem już co kupić , ceny jak raz w niepraktykowany sposób skoczyły , psiakrew , i muszę na nowo kalkulować ! … Ale jak we dwu poczniem się przysłuchiwać , to mówię tobie , ubijemy interes … |
1715 | Zaczął płakać . |
1716 | Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica . |
1717 | Tej nocy spaliśmy na gołym polu nie stawiając nawet w kozły broni . Zaś skoro świt ruszyliśmy naprzód : szwadron kawalerii z dwoma lekkimi armatami , potem nasz batalion , a potem cała brygada z artylerią i furgonami , mając silne patrole po bokach . Sztafety przylatywały już co pół godziny . |
1718 | Na tle zieloności pałac jasnożółtej barwy z białymi słupami wyglądał okazale i wesoło . Na prawo i na lewo od niego widać było między drzewami murowane budynki gospodarskie . |
1719 | Prawie w tej chwili Wokulski wracał z panią Wąsowską z przejażdżki i na folwarcznym dziedzińcu zobaczył powóz , od którego odprzęgano konie . Tknęło go jakieś nieokreślone przeczucie , ale nie śmiał pytać ; nawet udał , że nie patrzy na powóz . |
1720 | — Aha ! … — szepnął Rzecki . — Domyślałem się tego . |
1721 | Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi : |
1722 | „ Cóż znowu za przywidzenia ? … Jakiś Ochocki … samobójstwo ! … Ach , głupota … Dostałem się przecież między arystokrację , a co będzie dalej — zobaczymy … ” |
1723 | Usiadłem na fotelu , splotłem ręce tak , że mi kości w nich trzeszczały , i ze spokojną rozpaczą przysłuchiwałem się jękliwym opowiadaniom pani Misiewiczowej o hańbie , jaka na ich rodzinę spada co kilka lat , o śmierci , która jest kresem ludzkich cierpień , o nankinowych spodniach śp . Misiewicza i mnóstwie tym podobnych rzeczy . Nim upłynęła godzina , byłem pewny , że sprawa o lalkę skończy się aktem jakiegoś ogólnego samobójstwa , przy którym ja , konając u nóg pani Stawskiej , ośmielę się wyznać , że ją kocham . |
1724 | — Pójdziemy do niej , panie — rzekłem schodząc na drugie piętro . Czułem w sobie takie męstwo , że baronowa nie tylko nie trwożyła mnie , lecz prawie pociągała . |
1725 | Rzecki odchrząknął . |
1726 | Po chwili znowu zabrała głos pani Wąsowska . |
1727 | — Tak , nieznośna baba , która będzie uważać to za nieprzyzwoite , że pani ze mną pójdzie do laboratorium … |
1728 | — Żosztawił bilet , leży na biurku . |
1729 | — I wówczas zobaczymy , kto wysunie się naprzód , choćby przy możliwych wyborach do rady miejskiej … |
1730 | Zbliżyła się hrabina . |
1731 | — Proszę o gustowny kałamarz z siodłem i dżokejką … |
1732 | — To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka . |
1733 | — Miałby więcej o dwakroć sto tysięcy rubli … |
1734 | Ale panna Izabela rzuciła na niego piorunujące spojrzenie , zaczęła rozmawiać z Malborgiem , który właśnie zbliżył się do niej , i odeszła do sali . |
1735 | Po zwykłym powitaniu hrabia usiadł sztywnie na krześle i rzekł : |
1736 | — Pan nie wie ? — odparł Żyd . — Domy idą w górę , i adwokat wytłomaczył pani baronowej , że kamienicy pana Łęckiego nie kupi taniej niż za siedemdziesiąt tysięcy rubli . Ona wolałaby kupić ją za dziesięć tysięcy , no , ale co zrobi ? … |
1737 | — Napluj mi acan w balię , to ci dam ! … — wołała ciotka . |
1738 | „ Kiedy * ona * dosięgnie wieku baronowej … ona , przywykła do wydawania dziesiątków tysięcy rubli rocznie , kto wie , czy nie pójdzie też drogami baronowej ? … Przecie i ta kobieta była młodą , i za nią mógł szaleć taki wariat jak ja , i ona nie pytała , skąd się biorą pieniądze … Dziś już wie skąd : z handlu tajemnicami ! … Przeklęta sfera , która hoduje takie piękne i takie kobiety … ” |
1739 | — Nie . Nie chcę tylko być jej niewolnikiem . |
1740 | — Przyszlę ci tu zaraz Rzeckiego — odezwał się Wokulski ściskając go za rękę . |
1741 | Spojrzał po obecnych . Prezesowa była wesoła , hrabina uśmiechnięta , pan Łęcki promieniejący . Na koźle lokaj hrabiny półgłosem zakładał się z furmanem , że Wokulski wygra . Dokoła nich kipiały śmiech i radość . Radował się tłum , galerie , powozy ; kobiety w barwnych strojach były piękne jak kwiaty i ożywione jak ptaki . Muzyka grała fałszywie , ale raźnie ; konie rżały , sportsmeni zakładali się , przekupnie zachwalali piwo , pomarańcze i pierniki . Radowało się słońce , niebo i ziemia , a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju , że chciałby wszystko i wszystkich porwać w objęcia . |
1742 | „ Cóż z tego , że trochę kokietuje ? … Kokieteria u kobiet jest jak barwa i zapach u kwiatów . Taka już ich natura , że każdemu chcą się podobać , nawet Mraczewskim … |
1743 | Osobliwi ludzie ! Nie dość , że Wokulski , stworzywszy spółkę do handlu z cesarstwem , dał im okazję zarabiania piętnastu procent od ich kapitałów , oni jeszcze chcą , ażeby na ich słowo darowywał baronowej kilka tysięcy rubli … |
1744 | Panna Izabela podniosła się gwałtownie . |
1745 | — Niech pan raczy zostawić swój adres — odpowiedział Wokulski . |
1746 | — Za pół godziny jedziemy . Od tej chwili zaczyna pan służbę przy mnie . |
1747 | Wokulski głośno roześmiał się … |
1748 | Umilkłem i dopiero po chwili spytałem znowu : |
1749 | — Stachu — rzekł pokornym głosem — utonę na Nalewkach , jeżeli mnie nie przygarniesz . |
1750 | — Avanti ! avanti ! … |
1751 | — Słuchaj pan … Użyję porównania , które powinieneś zrozumieć . Jeżeli masz pełną szufladę , na przykład , portmonetek , czy możesz w tę samą szufladę nakłaść , na przykład , krawatów ? … Nie możesz . Więc jeżeli Wokulski ma pełne serce panny Łęckiej , czy możesz mu tam wpakować panią Stawską ? … |
1752 | — Jak to ? … Przecież kuzynka pańska podoba się panu ? |
1753 | — Wysocki ? … — rzekł . — Co ty tu robisz ? |
1754 | — Myślisz pan , że nie będzie potrzebny ? — spytała patrząc mu w oczy . |
1755 | — Musi być istotnie wielkim — wtrącił Wokulski — jeżeli budzi w pani tyle podziwu i sympatii . |
1756 | — Pogodzą się ! — wtrąciła niedbale hrabina i kazała jechać do domu . |
1757 | „ Z pewnością mógłby zastąpić barona , o jeszcze i jak … — mówiła w sobie panna Izabela . — Tamto człowiek zużyty i śmieszny , tego przynajmniej szanują ludzie . Kazia Wąsowska zna się na tym , toteż wzięła go na spacer … Ha , zobaczymy , czy pan Wokulski potrafi być wiernym … Ładna wierność jeździć z inną kobietą na spacery ! … To bardzo po rycersku … ” |
1758 | Od pogrążonych w modlitwie cieniów wzrok jego pobiegł ku światłu . I zobaczył w różnych punktach świątyni stoły okryte dywanami , na nich tace pełne bankocetli , srebra i złota , a dokoła nich damy siedzące na wygodnych fotelach , odziane w jedwab , pióra i aksamity , otoczone wesołą młodzieżą . Najpobożniejsze pukały na przechodniów , wszystkie rozmawiały i bawiły się jak na raucie . |
1759 | Naprzód Opatrzność zesłała wezbranie Wisły , co dało powód do publicznego koncertu i kilku prywatnych wieczorów z muzyką i deklamacją . Następnie w szeregu prelegentów na Osady Rolne wystąpił jeden krakowianin , nadzieja partii arystokratycznej , na którego odczyt wybrało się najlepsze towarzystwo . Potem Szegedyn uległ powodzi , co znowu wywołało wprawdzie nieduże składki , ale za to ogromny ruch w salonach . Odbył się nawet w domu hrabiny teatr amatorski , na którym odegrano dwie sztuki w języku francuskim i jedną w angielskim . |
1760 | Wokulski cofnął się z krzesłem . |
1761 | — Nie , pani . |
1762 | Wokulski tymczasem jadł . |
1763 | Dochodzili do końca parku , poza sztachetami którego widać było szereg murowanych budynków . |
1764 | — Ma się wiedzieć . Cóż pan myślisz , że mi na całą dobę wystarczy widok waszych galanterii i pańskiej siwizny ? |
1765 | Odsunął okno zamknięte przez barona i dla odpędzenia natrętnych wspomnień począł znowu przyglądać się niebu . Kwadrat Pegaza opuszczał się już na zachód , a na wschodzie podnosił się Byk , Orion , Pies Mały i Bliźnięta . Przypatrywał się gwiazdom wielokrotnym , gęsto rozsianym w tej okolicy nieba , i przyszła mu na myśl ta dziwna , niewidzialna siła przyciągania , która odległe światy wiąże w jedną całość potężniej , niżby to mogły zrobić jakiekolwiek materialne łańcuchy . |
1766 | Sędzia wyciągnął do niej lalkę , ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce . |
1767 | — Czekaj , znajdę ci lepszą — zawołał Rzecki . |
1768 | „ Niebo jest tu , gdzie mieszka Julia . Lada pies , kot , lada mysz marna żyje w niebie , może patrzeć na nią ; tylko — Romeo nie może ! Mdła mucha więcej ma mocy , więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo . Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie . Mucha ma tę wolność , ale Romeo nie ma , bo on wygnany ! … O księże , złe duchy wyją , gdy w piekle usłyszą ten wyraz ; maszże ty serce , ty , święty spowiednik i przyjaciel , drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem — wygnanie … ” |
1769 | — Jakie obowiązki ? ! … — wykrzyknął . — Czy względem tych , którzy nazywają mnie wyzyskiwaczem , czy tych , którzy mnie okradają ? Spełniony obowiązek powinien coś przynosić człowiekowi , gdyż inaczej byłby ofiarą , której nikt od nikogo nie ma prawa wymagać . A ja co mam w zysku ? Nienawiść i oszczerstwa z jednej strony , lekceważenie z drugiej . Sam powiedz : czy jest występek , którego by mi nie zarzucano i za co ? … Za to , żem zrobił majątek i dałem byt setkom ludzi . |
1770 | Słowem , atmosfera katakumbowa , twarze blade lub żółte , oczy załzawione , nosy zaczerwienione . Tylko Helunia trzyma się jako tako . Siedzi przy fortepianie ze swą dawną laleczką i jej rękoma od czasu do czasu uderza w klawisz mówiąc : |
1771 | Słychać , że Andrassy zażądał sześćdziesięciu milionów guldenów na nieprzewidziane wydatki . Więc i Austria zbroi się , a tymczasem Staś pisze mi , że — nie będzie wojny . Ponieważ nigdy nie był fanfaronem , więc chyba być musi bardzo wtajemniczonym w politykę ; a w takim razie siedzi w Bułgarii nie przez miłość do handlu . |
1772 | — Nie potrzeba — odparł Stach . |
1773 | — Że też nigdy u pana dobrodzieja nie spostrzegłem ani śladu kobiety : przychodzę przecież w rozmaitych godzinach … |
1774 | — Dziękuję — odparł Wokulski . — Nie wiem , jak długo zabawię , i wolę iść piechotą . Zresztą muszę jeszcze wstąpić do ruin … |
1775 | Usłyszawszy w gabinecie szmer ukłonów służący uciekł do przedpokoju , aby tam przyłapać Obermana . Gdy zaś inkasent wyszedł , odezwał się : |
1776 | — A kredyt dla rolników ? … — spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty . |
1777 | — Nie tak wiele . Do mnie należy dostarczanie funduszów obrotowych i zawiązywanie stosunków z nabywcami i odbiorcami . Rodzajem zaś towaru i oceną jego wartości zajmuje się administracja sklepu . |
1778 | „ Takiś to ty ? — pomyślałem . — Zobaczymy , dokąd teraz pójdziesz … ” |
1779 | — Ty , Katz , niedługo w sprawiedliwość boską przestaniesz wierzyć — odezwał się Szapary marszcząc brwi . |
1780 | „ Naprzód — należałoby wiedzieć , czy panna Izabela może kochać kogokolwiek … ” |
1781 | — Gdybyśmy — rzekł po chwili — mogli zostać do wakacyj , to … Ale tak ! … Niech nam pani baronowa zabierze umeblowanie . |
1782 | Struchlałem usłyszawszy to życzenie . |
1783 | Był arystokratą od włosów do nagniotków , duszą , sercem , krwią . Wierzył , że każde społeczeństwo składa się z dwu materiałów : zwyczajnego tłumu i klas wybranych . Zwyczajny tłum był dziełem natury i mógł nawet pochodzić od małpy , jak to wbrew Pismu świętemu utrzymywał Darwin . Lecz klasy wybrane miały jakiś wyższy początek i pochodziły , jeżeli nie od bogów , to przynajmniej od pokrewnych im bohaterów , jak Herkules , Prometeusz , od biedy — Orfeusz . |
1784 | Podano śniadanie . |
1785 | — Co pan robisz ? — zawołał Palmieri do medium — wszakże to asafetyda … |
1786 | — Z pewnością . Dał przecie dwa razy tyle na dobroczynność . |
1787 | — Nie mamy zamiaru nigdy przepraszać się — odpowiedziała panna Izabela . |
1788 | Od tej chwili Starski w oczach hrabiny stracił wszelką wartość . Stracił ją i u panny Izabeli oświadczywszy pewnego razu , że nigdy nie ożeniłby się z „ gołą panną ” ; raczej z Chinką albo z Japonką , byle miała kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie . |
1789 | — Bankierskie stoły ! … — powtórzył . — Srebra naszych przodków bywały już na stołach Tatarów , Kozaków , zbuntowanych chłopów , i nie tylko nam to nie uchybiało , ale nawet przynosiło zaszczyt . Kto walczy , naraża się na straty . |
1790 | Później pan Raczek ożenił się z moją ciotką … |
1791 | Doktór nasunął kapelusz na głowę i szedł zirytowany , milcząc . Mnie było coraz markotniej , może z powodu wzrastającej ciemności . Nie powiedziałbym tego nikomu nigdy , ale nieraz mnie samemu przychodzi na myśl , że Stach … naprawdę już nie dba o politykę , ponieważ cały zatonął w fałdach sukienki tej panny . Zdaje się , że mu nawet coś o tym wspomniałem onegdaj i że to , co on mi odpowiedział , bynajmniej nie osłabiło moich podejrzeń . |
1792 | „ Krótko trwał mój triumf — mówiła sobie . — Krzeszowski naprawdę dobrze strzela … Jeżeli zabije jedynego człowieka , który dziś ujmuje się za mną , to co ? Pojedynek jest istotnie barbarzyńskim zabytkiem . Bo Wokulski ( biorąc go ze strony moralnej ) więcej jest wart od Krzeszowskiego , a jednak … może zginąć ! … Ostatni człowiek , w którym pokładał nadzieję mój ojciec . ” |
1793 | — Słówko — rzekł Wokulski . — Kiedy pan wróci do Warszawy , niech pan do mnie wstąpi . Może zakomunikuję panu wiadomość o wynalazku , który wprawdzie zabierze połowę życia , ale … przypadnie panu do gustu . |