forked from kubapok/lalka-lm
301 KiB
301 KiB
1 | — Tylko powtórzenie tego , co słyszałem od pani . Jeżeli jednak mówię za śmiało , na tak krótką znajomość … |
---|---|
2 | — Fraszka ożenek — odparł gruby głos zakrztusiwszy się nieco — bogaty ożenek nie hańbi . Ale te miliony , zarobione na dostawach w czasie wojny , z daleka pachną kryminałem . |
3 | — A gdzieżeś był do tej pory ? |
4 | — Proszę trochę głośniej , bo nic nie słychać … |
5 | Dobrze , ale jeżeli ta panna naprawdę go kocha ? … Boć trudno przypuścić , ażeby go oszukiwała . W ogóle biorąc , kobiety są szlachetniejsze od mężczyzn ; nie tylko mniej spełniają występków , lecz i poświęcają się nierównie częściej od nas . Jeżeli więc z trudnością znalazłby się tak podły mężczyzna , który od rana do nocy kłamałby dla pieniędzy , to czy można posądzać o coś podobnego kobietę , młodą pannę wychowaną wśród uczciwej rodziny ? |
6 | Inni , więksi i mniejsi panowie , przeczuwając , że cały interes Wokulskiego przejdzie w ręce Szlangbauma , już składają mu wizyty . Nie wiedzą , biedaki ! że on co najmniej o pięć procent zniży im dochody … Najmądrzejszy zaś z nich , Ochocki , zamiast wyzyskać lampy elektryczne swego systemu , myśli o machinach latających . Ba ! … zdaje mi się , że od kilku dni radzi o nich z Wokulskim . Zawsze znajdzie swój swego : marzyciel marzyciela … |
7 | Wokulski uważnie spojrzał na nią . |
8 | — Cóż panna zaraz tak lecisz ? — zapytał Leon . — Ucieknie starej interes czy co ? … Niech trochę poczeka … |
9 | — Więc według pana nie jest zasługą pielęgnowanie delikatniejszych uczuć i wykwintniejszych obyczajów ? |
10 | — Nie — mówił bas — on z tych dostaw nie obmyje się nawet szarym mydłem . Kupiec galanteryjny robi dostawy ! Warszawiak jedzie do Bułgarii ! … |
11 | „ Czyżby i on mnie posądzał i śledził ? … — błysnęło w głowie Szlangbaumowi i gniew go ogarnął . — Tak , ma ojciec rację … Dziś wszyscy huzia ! na Żydów . Niedługo już trzeba będzie zapuścić pejsy i włożyć jarmułkę … ” |
12 | Wówczas zbliżał się do niej stary Mincel i całował ją w rękę mówiąc : |
13 | Tu pochyliła się do mnie z fotelu i rzekła szeptem : |
14 | „ A tak ! … — dodał po chwili . — Drasnę go , a on będzie kulał do końca życia i będzie opowiadał : tę śmiertelną ranę otrzymałem w pojedynku z baronem Krzeszowskim ! … To mnie urządzi … Co oni mi narobili , ci moi kochani sekundanci ? … Jeżeli już jakiś kupczyk gwałtem chce do mnie strzelać , niech strzela przynajmniej wtedy , kiedy idę na spacer , ale nie w pojedynku … Straszne położenie ! … Wyobrażam sobie , jak moja droga małżonka będzie opowiadać , że biję się z kupcami … ” |
15 | — O ! niech pan będzie spokojny — odparł dyrektor ściskając go za rękę . — Dla dżentelmena dyskrecja jest pierwszą cnotą . Spodziewam się , że i pan Maruszewicz … |
16 | — Podobno jednak — wtrącił półgłos — ten Wokulski dowiódł swego patriotyzmu nie tylko językiem … |
17 | — Teraz , proszę mamy , pójdziemy do ogrodu ? — pytało dziecko . |
18 | — O Ludwiczku ? … — pochwyciła pani Misiewiczowa . — Czy żyje ? … |
19 | Bóg się rodzi — moc truchleje |
20 | „ Czym ja jestem ? ” — pytał się nieraz i stopniowo formułował sobie odpowiedź : |
21 | Machnął ręką . |
22 | Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana , z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto . Lekarz , Żyd , stary kawaler , żółty , mały , z czarną brodą , miał reputację dziwaka . Posiadając majątek leczył darmo i o tyle tylko , o ile było mu to potrzebnym do studiów etnograficznych ; przyjaciołom zaś swoim raz na zawsze dał jedną receptę : |
23 | — Bywają wielkie zbrodnie na świecie , ale chyba największą jest zabić miłość . Tyle lat upłynęło , prawie pół wieku ; wszystko przeszło : majątek , tytuły , młodość , szczęście … Sam tylko żal nie przeszedł i pozostał , mówię ci , taki świeży , jakby to było wczoraj . Ach , gdyby nie wiara , że jest inny świat , w którym podobno wynagrodzą tutejsze krzywdy , kto wie , czy nie przeklęłoby się i życia , i jego konwenansów … Ale ty mnie nie rozumiesz , bo wy dziś macie mocniejsze głowy , lecz zimniejsze aniżeli my serca . |
24 | — Letkiewicz , urwisz … — prędko odpowiedziała pani Misiewiczowa . |
25 | Pan Łęcki robi się szary na twarzy . |
26 | Panna Izabela lekko skrzywiła usta ; nie podobał jej się ten nacisk . |
27 | — O co panu chodzi , panie hrabio ? … Żaden adwokat nie podbije panu ceny domu … Od tego ja jezdem … Desz pan hrabia dwadzieścia rubli na koszta i jeden procent od każdego tysiąca nad sześćdziesiąt tysięcy … |
28 | — Nic nagłego … Po co się wielmożny pan ma tak śpieszyć … — odparł Szpigelman . |
29 | — Tak . |
30 | — I w buzię ? |
31 | VII . Lasy , ruiny i czary |
32 | — Ale jest jeszcze inny wzgląd — mówił Wokulski — obchodzący wprawdzie tylko kapitalistów . Mam do dyspozycji towaru za trzy do czterech milionów rubli rocznie … |
33 | Tak sobie mówiąc czuł , że wstyd go ogarnia . |
34 | Po zamknięciu sklepu idę do Stacha . Lokaj otwiera mi drzwi i trzyma w ręku wykrochmaloną koszulę . Przechodząc przez pokój sypialny widzę na krześle frak , kamizelkę … Oj , czy z naszej wizyty nie miałoby nic być ? … |
35 | Usłyszawszy zaś to doznałem jeszcze dziwniejszego uczucia ; było mi żal , że pani Stawska nie dostanie Stacha za męża , a jednocześnie jakby kto mi zdjął ciężar z piersi . |
36 | Nie odpowiedziała nic , ale w duszy robiła sobie gorzkie wyrzuty , że nie potrafi kochać Wokulskiego , choćby chciała . Już serce jej wyschło ; zresztą ona sama nie jest pewna , czy ma serce . Wprawdzie myślała wciąż o Wokulskim podczas zajęć sklepowych czy w domu ; czekała jego odwiedzin , a gdy nie przyszedł , była rozdrażniona i smutna . Często śnił jej się , ale to przecie nie miłość ; ona nie jest zdolna do miłości . Jeżeli miałaby powiedzieć prawdę , to już nawet męża przestała kochać . Zdawało jej się , że wspomnienie o nieobecnym jest jak drzewo w jesieni , z którego opadają liście całymi tumanami i zostaje tylko czarny szkielet . |
37 | Sędzia zwrócił się do służącej pani Krzeszowskiej . |
38 | — A że Wokulski kocha się w pani Stawskiej . |
39 | — Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili . |
40 | „ Wieniec jest prześliczny i już z góry w imieniu Rossiego dziękuję panu za ten podarunek . Nieporównane jest to dyskretne rozmieszczenie szmaragdów między złotymi listkami . Musi Pan koniecznie przyjechać do nas jutro na obiad , ażebyśmy się naradzili nad pożegnaniem Rossiego , a także nad naszą podróżą do Paryża . Wczoraj papo powiedział mi , że jedziemy najdalej za tydzień . Naturalnie jedziemy razem , gdyż bez miłego Pańskiego towarzystwa podróż straciłaby dla mnie połowę wartości . A więc do widzenia . |
41 | — Ale … |
42 | — No ten , Wokulski … |
43 | — Możesz , panie Wokulski — rzekła z gorączkowym pośpiechem — możesz łatwo zdobyć sobie zasługę w życiu przyszłym , choćby … przebaczając urazy … |
44 | — No , ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami — mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego . |
45 | — Spodziewam się , że nie na kupiecki sposób ! … — odparł dumnie baron . |
46 | Niezależnie od osi krystalizacyjnej i prawidłowości w ogólnym konturze miasta Wokulski przekonał się jeszcze ( o czym zresztą mówiły przewodniki ) , że w Paryżu istnieją całe dziedziny prac ludzkich i jakiś porządek w ich układzie . Pomiędzy placem Bastylii i placem Rzeczypospolitej skupia się przemysł i rzemiosła ; naprzeciw nich , po drugiej stronie Sekwany , leży „ dzielnica łacińska ” , gniazdo uczących się i uczonych . Między Operą , placem Rzeczypospolitej i Sekwaną gromadzi się handel wywozowy i finanse ; między Notre – Dame , Instytutem Francuskim i cmentarzem Montparnasse gnieżdżą się szczątki arystokracji rodowej . Od Opery do Łuku Gwiazdy ciągnie się dzielnica bogatych dorobkiewiczów , a naprzeciw nich , po lewej stronie Sekwany , obok Hotelu Inwalidów i Szkoły Wojskowej jest siedziba militaryzmu i wszechświatowych wystaw . |
47 | — Zbroi się za sześćdziesiąt milionów guldenów ? … Chce zabrać Bośnię i Hercegowinę . |
48 | — Głupia … precz ! … — syknęła baronowa . Następnie zwróciła się do nas : |
49 | Koło nich szybko przeszła hrabina . |
50 | Rzecki ukłonił się nie wstając z krzesła . Hrabia wziął arkusz papieru i wśród ogólnego milczenia przygotował protokół , który Szuman natychmiast przepisał . Oba dokumenty poświadczono i niespełna w trzy kwadranse interes był gotowy . Świadkowie Wokulskiego pożegnali gospodarza i jego towarzysza , który znowu zatopił się w rozpatrywaniu obłoków . |
51 | — Do tego na Podwalu , co ma we drzwiach pałasz , a w oknie kozaka . |
52 | Spojrzała na nich i wzdychając odparła : |
53 | Doprawdy — zakończyła pani Stawska półgłosem ( Helunia bawiła się w drugim pokoju ) — byłabym bardzo szczęśliwa , gdybym mogła kupić jej taką lalkę … |
54 | Wyszła z szelestem . Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów . |
55 | W tej chwili zadzwoniono . Panna Izabela drgnęła , Wokulski umilkł . |
56 | Była chwila , że Wokulski uczuł żal do panny Izabeli . Jak można zapalać się do człowieka , z którego nawet hotelowa służba żartuje ! … Jak można zapisywać się na długą listę jego wielbicielek … Czy w końcu godziło się zmuszać go , ażeby szukał znajomości z takim płytkim blagierem ! … |
57 | — Siłą piękności , zdrowia , pieniędzy … |
58 | Osoby odwiedzające baronowę także nie wzbudzały zaufania w pani Stawskiej . Najczęściej bywały tam jakieś stare , niemiłej powierzchowności kobiety , z którymi w przedpokoju półgłosem rozmawiała o swym mężu . Niekiedy zjawiał się Maruszewicz albo jakiś adwokat w starym futrze . Tych panów baronowa brała do pokoju jadalnego , ale rozmawiając z nimi , płakała i wymyślała tak głośno , że w całym domu było słychać . |
59 | — Ileż ? |
60 | — No , no … mój panie … mówmy jasno . Jesteś pan zazdrośnik , a to poniża mężczyznę w oczach kobiet . Zirytowałeś się pan Molinarim … |
61 | — Marysiu ! … chodź do nas … — wołał bas . |
62 | Pożegnali się . Pan Tomasz czulej przycisnął ramię Wokulskiego . |
63 | Pamiętam , że tego dnia Katz kręcił się około prochowni , a miał taki wyraz na twarzy jak wówczas , kiedy to chciał przebić leżącego kanoniera . Gwałtem wzięliśmy go w kilku pod ręce i wyprowadziliśmy z fortecy , za naszymi . |
64 | Raz , przy niedzieli ( rzadko mi się to zdarza ) , zaszedłem do handelku na śniadanie . Kieliszek anyżówki i kawałek śledzia przy bufecie , a do stołu porcyjka flaków i ćwiartka porteru — oto bal ! Zapłaciłem niecałego rubla , ale com się nałykał dymu , a com się nasłuchał ! … Wystarczy mi tego na parę lat . |
65 | Szuman ścisnął go za rękę . |
66 | W tej chwili Wokulski gwałtownie cofnął się ; coś mignęło mu przed oczyma . |
67 | W parę dni , około dziesiątej rano , Wokulski odebrał dwa listy : jeden od pani Meliton , drugi od książęcego adwokata . |
68 | Najczęściej , rozumie się , była mowa o tęsknotach tułaczki , niewygodach żołnierskiego życia albo o bitwach . W takiej chwili Franc wypijał podwójne porcje piwa , Małgosia przytulała się do Jana ( do mnie nikt się tak nie przytulał ) , a Grossmutter gubiła oczka w pończosze . Gdym już skończył , Franc wzdychał , szeroko rozsiadając się na kanapie , Małgosia całowała Jana , a Jan Małgosię , staruszka zaś trzęsąc głową mówiła : |
69 | Trzasnęły drzwi i do sklepu wszedł jegomość szpakowaty ; zażądał breloku do zegarka , a krzyczał i stukał laską tak mocno , jakby miał zamiar kupić całą japońszczyznę . |
70 | — Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni . A jeżeli nią nie jest , zawsze będę miał czas rozczarować się … |
71 | — * Tek * ! … — wtrącił hrabia – Anglik . |
72 | — Mogę służyć pięcioma — odparł Wokulski sięgając do kieszeni . |
73 | Powoli , zmieszani w odwrocie , żołnierze znaleźli się w swoich plutonach , ściągnęli maruderowie i batalion wrócił do porządku . Ubyło jednak ze czterdziestu ludzi . |
74 | „ Nie jestem Chrystusem , ażeby poświęcać się za całą ludzkość . ” |
75 | Wszakże pan Niwiński , najwykwintniejszy aranżer , najczęściej z nią tańczył , nie z ojcem . Pan Malborg , wzór dobrych manier i wyrocznia mody , z nią rozmawiał , nie z ojcem , a pan Szastalski , przyjaciel poprzedzających , nie przez ojca , tylko przez nią czuł się nieszczęśliwym i niepocieszonym . Pan Szastalski wyraźnie jej to oświadczył , a chociaż sam nie był ani najwykwintniejszym tancerzem jak pan Niwiński , ani wyrocznią mody jak pan Malborg , był jednak przyjacielem panów : Niwińskiego i Malborga . Mieszkał blisko nich , z nimi jadał , z nimi sprowadzał sobie angielskie lub francuskie garnitury , damy zaś dojrzałe nie mogąc w nim dopatrzeć żadnych innych zalet nazywały go przynajmniej — poetycznym . |
76 | Stopniowo opanowywał go wściekły gniew . Chodził po pokoju i mówił : |
77 | Na twarzy hrabiego mignęło zdumienie ; w tej chwili jednak opanował się i odpowiedział tonem suchej grzeczności . |
78 | Wszyscy już byli w pałacu , gdzie wkrótce podano kolację . Wieczór zeszedł wesoło . Około jedynastej Ochocki odprowadził Wokulskiego do jego mieszkania . |
79 | — Co za anioł ? — spytałem nagle . — Może Jaś Mincel ? … Pozwoli pani , że choć byłem szczerym przyjacielem nieboszczyka , nie myślę jednak nazywać aniołem osoby , która nawet po śmierci ważyła ze dwieście funtów … |
80 | „ Zresztą — myślał adwokat patrząc na Wokulskiego spod oka — choćby powtórzył księciu naszą rozmowę , cóż mi zrobi ? … Powiem , że chciałem go wybadać … ” |
81 | Jadąc o kilka kroków za panią Wąsowska , Wokulski rozmyślał : |
82 | — O cóż jej chodzi ? |
83 | — Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę . |
84 | Głos jego był tak spokojny i stanowczy , a całe zachowanie tak naturalne , że pani Misiewiczowa przestała jęczeć , a pani Stawska jakby raźniej spojrzała na mnie . |
85 | W tej chwili obudziła się w nim radość i wielka życzliwość dla oszukiwanego barona . |
86 | — I tak często ? |
87 | — Czy nie mówiłam , że ten potwór wywróci nas ! — zawołała wdowa . — Cóż to znowu , panie Starski ? … |
88 | — Wspólnika ? … — zawołał adwokat . — Ależ szanowny pan Łęcki jest stanowczym bankrutem ; po prostu skrzywdziłbyś go pan , naddając mu jakieś kilka tysięcy rubli . Znam pogląd jego siostry , hrabiny , na tę sprawę … W chwili gdy pan Łęcki zostanie bez grosza przy duszy , jego urocza córka , którą wszyscy uwielbiamy , wyjdzie za barona albo marszałka … |
89 | — Pan go sam nie wręczy ? … Dlaczegóż to ? … |
90 | Nieprędko zapomnę zmian , jakim uległa fizjognomia Stacha wobec tak niespodzianych pieszczot . Ponieważ , o ile wiem , jeszcze nigdy nie pocałowało go żadne dziecko , więc w pierwszej chwili cofnął się zdziwiony ; potem objął Helunię za ramiona , wpatrywał się w nią ze wzruszeniem i pocałował w głowę . Byłbym przysiągł , że wstanie z krzesła i powie pani Stawskiej : |
91 | — Powiedzieć ? … Ach , prawda … W banku mamy około stu dwudziestu tysięcy rubli , więc pieniędzy wam nie zabraknie … Dalej … Cóż dalej ? … — pytał sam siebie . — Aha ! … Nie rób już sekretu , że ja kupiłem kamienicę Łęckich . Owszem , zajdź tam i ponaznaczaj komorne według dawnych cen . Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś … Mieszka tam jakiś szewc , jacyś studenci ; bierz od nich , ile dadzą , byle płacili regularnie . |
92 | — Jeszcze dziś przed wieczorem pocałujesz mnie pan w obie — odparła pani Wąsowska . |
93 | „ Nie — powiedział — nie będę należał do tej jarmarcznej dobroczynności . ” |
94 | Obrócił się parę razy i już nie wiedział , dokąd idzie . Serce zaczęło mu bić gwałtownie , zimny pot wystąpił na czoło , pierwszy raz w życiu uczuł obawę nocy i zbłąkania … |
95 | „ Aha , triumfator ! ” — rzekł do siebie Wokulski , ledwie trzymając się na nogach pod naciskiem tłumu , który biegł , klaskał , wiwatował , wskazywał palcami bohatera , pytał o jego nazwisko . Zdawało się , że zdobywcę frakowego garnituru na rękach zaniosą do miasta , wtem — zapał ostygł . Ludzie biegli wolniej , nawet zatrzymywali się , okrzyki cichły , wreszcie zupełnie umilkły . Chwilowy triumfator zsunął się ze szczytu i w parę minut zapomniano o nim . |
96 | Wchodzę do tych dam … A , znowu cała awantura ! Pani Stawska siedzi blada na stołeczku , a pani Misiewiczowa ma na głowie chustkę zmoczoną w wodzie uśmierzającej . Pachnie staruszka o dwa łokcie kamforą i mówi lamentującym głosem : |
97 | „ Ot , w jaką chorobę wpadła biedna kobieta ! … Trudno , już ze dwa lata jest w separacji z mężem . ” |
98 | — Noga moja nie postanie u podłego Szwaba ! — krzyknął Jan . |
99 | Ignacy posunął się z krzesłem . |
100 | — O , zacny panie Wokulski , który nie wstydzisz się biednych kobiet , okrytych … — zaczęła pani Misiewiczowa . |
101 | — Mniejsza , o co mnie chodzi , ale słyszałem , że Stach sklep sprzedaje Żydom … No , a ja już do nich w służbę nie pójdę . |
102 | — A każda w innym guście — dodał pan Niwiński . — Którą byś wolał ? |
103 | „ I to wszystko robi się nie przez pobożność ani przez miłość do dzieci , ale dla rozgłosu i w celu wyjścia za mąż — pomyślał Wokulski . — No i ja także — dodał — niemało robię dla reklamy i ożenienia się . Świat ładnie urządzony ! Zamiast po prostu pytać się : kochasz mnie czy nie kochasz ? albo : chcesz mnie czy nie chcesz ? ja wyrzucam setki rubli , a ona kilka godzin nudzi się na wystawie i udaje pobożną . |
104 | Zdawało się Wokulskiemu , że w tej chwili widzi przed sobą trzy światy . Jeden ( dawno już zeszedł z ziemi ) , który modlił się i dźwigał na chwałę Boga potężne gmachy . Drugi , ubogi i pokorny , który umiał modlić się , lecz wznosił tylko lepianki , i — trzeci , który dla siebie murował pałace , ale już zapomniał o modlitwie i z domów bożych zrobił miejsce schadzek ; jak niefrasobliwe ptaki , które budują gniazda i zawodzą pieśni na grobach poległych bohaterów . |
105 | Wokulski zerwał się od stołu . |
106 | — Ach , więc przyszedłeś , szlachetny panie Wokulski ? … nie wstydzisz się nieszczęśliwych kobiet okrytych hańbą … — zaczęła nie wiem już który raz pani Misiewiczowa swoją mowę powitalną . |
107 | Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał się klaczy . Niepokoiły go jej delikatne nóżki i sam drżał na widok dreszczów przebiegających jej aksamitną skórę , myślał bowiem , że może zachorować . Potem objął ją za szyję , a gdy oparła mu na ramieniu główkę , całował ją i szeptał : |
108 | — Przebaczam … niech pan siada . |
109 | — Więc dlaczego pan to zrobił ? — spytała cicho . — Dlaczego pan tak nas … prześladuje ? |
110 | — Owszem , bardzo piękne . Komuż to baron wiezie taki prezent ? |
111 | — Co tam Żydzi … |
112 | — Żebym ja pana nie znał , tobym myślał , że pan robi zły interes ; ale że ja pana znam , więc ja sobie myślę , co pan robi … dziwny interes . Nie tylko pan zakopuje w mury gotówkę i traci na tym z dziesięć procentów rocznie , ale jeszcze chce pan zapłacić trzydzieści tysięcy rubli więcej … Panie Wokulski — dodał biorąc go za rękę — nie zrób pan takie głupstwo . Ja pana proszę … Stary Szlangbaum pana prosi … |
113 | — Zapewne . |
114 | Powoli , w ciągu paru lat , tak przywykliśmy do siebie , że stary Mincel nie mógł obejść się beze mnie , a ja nawet jego dyscypliny począłem uważać za coś , co należało do familijnych stosunków . Pamiętam , że nie mogłem utulić się z żalu , gdy raz zepsułem kosztowny samowar , a stary Mincel zamiast chwytać za dyscyplinę — odezwał się : |
115 | „ Tu będzie licytacja ! ” — mówi pan Ignacy i zapomina o skrupułach . Olbrzym z brodą , w żółtym jedwabnym kitlu , rozpływa się przed oczyma jego duszy jak mgła . |
116 | — I cóż tu robisz , kiedy nie ma szyldów do malowania ? |
117 | — Tam właśnie , do zamku , stryj co dzień chodził na spacer i całe godziny przesiadywaliśmy z nim na dużym kamieniu … |
118 | — A po cóż ja mam do niego chodzić … — odparł . — Byłem już chyba dosyć … |
119 | — Gdybyś ty wiedziała , co od ciebie zależy ! … gdybyś wiedziała … |
120 | — O mnie ? … — spytała . — Alboż pan mnie znał ? … |
121 | — Pierwszy raz spadło to na mnie w czasie przeprawy przez Dunaj trwającej od wieczora do nocy . Płynąłem sam i Cygan przewoźnik . Nie mogąc rozmawiać przypatrywałem się okolicy . Były w tym miejscu piaszczyste brzegi , jak u nas . I drzewa podobne do naszych wierzb , wzgórza porośnięte leszczyną i kępy lasów sosnowych . Przez chwilę zdawało mi się , że jestem w kraju , i że nim noc zapadnie , znowu was zobaczę . Noc zapadła , ale jednocześnie zniknęły mi z oczu brzegi . Byłem sam na ogromnej smudze wody , w której odbijały się nikłe gwiazdy . |
122 | Wokulski przypatrywał się jej cały czas . |
123 | Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów . W jednym z nich , z dala od zaproszonych gości , rozlegały się śpiewy i dźwięki fortepianu . Gdy weszli tam , uderzył go szczególny widok . Jakiś młody człowiek grał na fortepianie ; z dwu bardzo przystojnych dam , stojących przy nim , jedna udawała skrzypce , druga klarnet ; przy tej zaś muzyce tańczyło kilka par , między którymi znajdował się tylko jeden mężczyzna . |
124 | Przymknął oczy i zdawało mu się , że widzi pannę Izabelę , która patrzy na niego w dziwny , jej tylko właściwy sposób i łagodnym uśmiechem przytakuje jego zamiarom . |
125 | — Jestem nią , dopóki być mogę … Ale ja nie dbam o taki świat , który dwoje ludzi skazuje na tortury za to tylko , że się kochają . |
126 | — Nie , nie … |
127 | Gabinet znakomitego adwokata miał sprzęty kryte brązową skórą , w oknach brązowego koloru firanki , a na ściennych obiciach brązowe desenie . Sam gospodarz odziany był w brązowy surdut i trzymał w ręku bardzo długi cybuch , u góry zakończony funtowym bursztynem i piórkiem . |
128 | — Gdzie jest koń ? |
129 | „ On ma jednakże tęgiego bzika ” — pomyślał Wokulski . Później dodał głośno : |
130 | Już wówczas zdania mego ojca głęboko wyrzynały mi się w pamięci , ale dopiero późniejsze wypadki nadały im cudowny , nieomal proroczy charakter . |
131 | — Słyszysz , Helenko ? — zwróciła się do córki pani Misiewiczowa robiąc przy tym desperacko zdziwioną minę . |
132 | — Gdyby jednak pan mecenas szczerze chciał , gdyby pobiegał … |
133 | — Tylko bez poufałości ! — oburzył się pan Raczek . — Po ślubie będzie poufałość , teraz … Ma przyjść do Mincla jutro z bielizną i odzieniem … Nieszczęsny Napoleonie ! … |
134 | — I one obiecały zapomnieć ? |
135 | — Już go prawie sprzedałem — odparł Wokulski . |
136 | „ Panie ! Ważna wiadomość : za kilka dni Łęckim sprzedają kamienicę , a jedynym kupcem będzie baronowa Krzeszowska , ich kuzynka i nieprzyjaciółka . Wiem z pewnością , że zapłaci za dom tylko sześćdziesiąt tysięcy rubli ; a w takim razie resztka posagu panny Izabeli , w kwocie trzydziestu tysięcy rubli , przepadnie . Chwila jest bardzo pomyślna , gdyż panna Izabela , postawiona między biedą , a wyjściem za marszałka , chętnie zgodzi się na każdą inną kombinację . Domyślam się , że tym razem nie postąpisz Pan z nastręczającą się okazją jak z wekslami Łęckiego , które podarłeś w moich oczach . Pamiętaj Pan : kobiety tak lubią być ściskane , że dla spotęgowania efektu trzeba je niekiedy przydeptać nogą . Im zrobisz Pan to bezwzględniej , tym pewniej cię pokocha . Pamiętaj Pan ! … |
137 | Dowiedziawszy się , że Wirski załazi czasem do naszych pań i , naturalnie , płoszy gruchającą parę , wybrałem się , ażeby go ostrzec . |
138 | — Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego … tego Rossiego … |
139 | — Bój się Boga , co mówisz ? … — jęknęła matka składając ręce . |
140 | Służący wyszedł . Stach powoli otworzył kopertę , przeczytał i — rozdarłszy list na kilka kawałków , rzucił go pod piec . |
141 | — Chcesz stamtąd wyjść ? |
142 | „ Cóż to za wiek ? — myślała . — Dwadzieścia pięć lat jeszcze nie stanowią « tego wieku » … Co one mówią ? … ” |
143 | — Cieszę się , kuzynko , że twoi wielbiciele triumfują … Przykro mi tylko , że na mój koszt … Witam panie ! — dodał kłaniając się hrabinie i prezesowej . |
144 | — To niepotrzebne — wtrącił Żyd . |
145 | Wokulski pocałował ją w rękę . |
146 | — Tak , pani — odparł baron kłaniając się po raz trzeci , ciągle z kapeluszem w ręku . — Daruje pani , że dotknę tej niemiłej sprawy , ale … Od pewnego czasu nazwisko moje figuruje we wszystkich sądach … W tej chwili na przykład podoba się pani mieć aż trzy procesy : dwa z lokatorami , a jeden z jej byłym adwokatem , który nie uchybiając mu , jest skończonym łotrem . |
147 | „ Poczekaj ! — myślę . I wyobraziłem sobie , że na moim miejscu jest w tym pokoju Wokulski . — Poczekaj , zaraz cię przekonam , że nie masz się nas czego lękać . ” |
148 | Nieraz zdawało mu się , że jest istotą , która dziwnym zbiegiem wypadków urodziła się przed kilkoma dniami tu , na bruku paryskim , i że wszystko , co mu przychodziło na pamięć , jest złudzeniem , jakimś snem przedbytowym , który nigdy nie istniał w rzeczywistości . Wówczas mówił sobie , że jest zupełnie szczęśliwy , jeździł z jednego końca Paryża na drugi i jak szaleniec garściami rozrzucał luidory . |
149 | — Ależ , panowie ! — zawołał — dziś mówimy o handlu tkaninami , lecz jutro i pojutrze któż zabroni nam naradzić się nad innymi kwestiami ? … Proponuję więc … |
150 | — W których , przepraszam ? — spytałem , oburzony jej zuchwalstwem . |
151 | — To jest możliwe — odparła wielka dama — ale … czy nie zniechęcą pana koszta ? … Musimy odwołać się do policji niemieckiej , angielskiej , amerykańskiej … |
152 | Ku wieczorowi wpada Wirski zadyszany i zmieszany ; ciągnie mnie do mego mieszkania , zamyka drzwi , nie zdejmując futra rzuca się na fotel i mówi : |
153 | — A czy szanowny pan nie zetknął się gdzie przypadkowo z Ludwikiem Stawskim ? |
154 | — Trochę zmęczyłem się — odparł głucho Wokulski . — Może byśmy siedli , choćby o ! tu … |
155 | Krzyczała tak głośno , że ją było słychać na całym dziedzińcu , i nawet komornik bardzo opacznie wytłomaczył sobie jej wołania , bo powiedział do stójkowych : |
156 | W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu . Tak już przywykł do swojej gorączkowej roboty , że choć nie było interesantów , on ciągle wydostawał jakąś sztukę , odwijał i zawijał , ażeby następnie umieścić ją na właściwym miejscu . |
157 | — Nasze klientki zrobiły go takim — odpowiedział stary subiekt , lecz widząc , że przeszkadza pryncypałowi , cofnął się . Wokulski znowu wpadł w zadumę . Nieznacznie spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył , że młody człowiek ma coś szczególnego w fizjognomii . |
158 | „ Za rok ? … — powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy . Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? … ” |
159 | Wokulskiemu zrobiło się zimno ; gdyby sprzedał klacz , panna Izabela mogłaby nim pogardzić . |
160 | — Szlangbaum kupił ! … — odzywa się jakiś głos na sali . |
161 | Zdziwiło go , że od Geista nie miał żadnej wiadomości . |
162 | Panią Wąsowską oblał mocny rumieniec . |
163 | Wokulski spostrzega ogromny pięciopiętrowy gmach , formy klinowatej , na wysokości drugiego piętra otoczony żelazną balustradą , przy szerokiej ulicy wysadzonej niezbyt starymi drzewami , pełnej omnibusów , powozów , ludzi konnych i pieszych . Ruch jest tak wielki , jak gdyby co najmniej połowa Warszawy biegła na zobaczenie jakiegoś wypadku ; ulica jest tak gładka jak posadzka . Widzi , że jest w samym środku Paryża , lecz nie doznaje ani wzruszenia , ani ciekawości . Nic go nie obchodzi . |
164 | Zabraliśmy się do odejścia . |
165 | — Wierz mi , panie Ignacy — kończył schrypniętym głosem — że nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie . W całej naturze samiec należy do tej samicy , która mu się podoba i której on się podoba . Toteż u bydląt nie ma idiotów . Ale u nas ! … Jestem Żyd , więc nie wolno mi kochać chrześcijanki … On jest kupiec , więc nie ma prawa do hrabianki … A ty , który nie posiadasz pieniędzy , nie masz prawa do żadnej zgoła kobiety … Podła wasza cywilizacja ! … Chciałbym bodaj natychmiast zginąć , ale przywalony jej gruzami … |
166 | Uczony egiptolog szeroko otworzył oczy i przełknął dwa razy , raz po raz . |
167 | — Cóż , mój stary ! — zawołał Wokulski . — Jakże tam z księciem Lulu ? … Gniewasz się jeszcze na Szlangbauma , że śmiał sklep kupić ? … |
168 | — Później … Daj mi księgę . |
169 | — Pod tym względem mogę panu sędziemu dać tylko poufne objaśnienia . |
170 | Mimo posępne wróżby ludzi trzeźwo patrzących na rzeczy , sklep galanteryjny pod firmą J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie upadł , ale nawet robił dobre interesa . Publiczność zaciekawiona pogłoskami o bankructwie coraz liczniej odwiedzała magazyn , od chwili zaś kiedy Wokulski opuścił Warszawę , zaczęli zgłaszać się po towary kupcy rosyjscy . Zamówienia mnożyły się , kredyt za granicą istniał , weksle były płacone regularnie , a sklep roił się gośćmi , którym ledwo mogli wydołać trzej subiekci : jeden mizerny blondyn , wyglądający , jakby co godzinę umierał na suchoty , drugi szatyn z brodą filozofa , a ruchami księcia i trzeci elegant , który nosił zabójcze dla płci pięknej wąsiki , pachnąc przy tym jak laboratorium chemiczne . |
171 | — Chyba jest dalej — szepnął z trwogą , idąc do ostatniego salonu . |
172 | — Powiedzże mi — rzekła — bo to pierwsze wrażenia bywają najtrafniejsze , jak ci się podoba pani Wąsowską ? |
173 | — Przystępuję na początek z pięćdziesięcioma tysiącami rubli — mówił zgarbiony hrabia . — Na rok przyszły zaś … zobaczymy … |
174 | — Służę … Ach , rozsypałem ! … Pokłócimy się . |
175 | Wokulski kazał dojechać swemu powozowi bliżej hrabiny i wrócił do pań . Uderzyło go to , że przy nich nikt nie stał . Wprawdzie marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu , ale obojętnie przyjęci przez pannę Izabelę niebawem odsunęli się . Lecz młodzież kłaniała się z daleka i omijała . |
176 | Ledwie to powiedziała , energicznie zadzwoniono do drzwi . Pani baronowa posłała naprzód Mariannę , a sama tknięta przeczuciem , pomimo bólu głowy , zaczęła się ubierać . Wszystko leciało jej z rąk . |
177 | Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się . |
178 | — Mam doskonałego plenipotenta , a zarazem przyjaciela , który lepiej prowadzi interesa , niżbym ja to potrafił . |
179 | Pamiętam , że kiedy Ludwik Napoleon ( późniejszy cesarz Napoleon III ) uciekł z więzienia w roku 1846 , zakotłowało się w całej Europie . Nikt nie wiedział , co będzie ? Ale wszyscy ludzie rozsądni przygotowywali się do czegoś , a wuj Raczek ( pan Raczek ożenił się z moją ciotką ) ciągle powtarzał : |
180 | — Doprawdy ? … A ja zawsze myślałem , że jestem uosobioną prozą . |
181 | Żyd nagle podniósł palec do czoła . Błysnęły mu oczy i zęby białe jak perły . |
182 | Panna Izabela wzruszyła ramionami . |
183 | Dzwonek . Trzy konie z miejsca ruszyły cwałem . |
184 | — Przykro mi bardzo , że baronowa użyła tak nie parlamentarnych wyrazów , ale … co do tej klaczy , to ma rację … Pan Wokulski ( czego mu zresztą nie mam za złe ) dał mi istotnie za klacz sześćset , a wziął kwit na osiemset rubli . |
185 | Zerwał się z krzesła , ale Wokulski zatrzymał go . |
186 | Ponieważ jednak ja wcale nie dałem mu słowa , że otrzyma porękawiczne , więc chwilę pokręcił się po sklepie i opuścił go gwiżdżąc . |
187 | W tej chwili przybiegła baronowa w nie zapiętym szlafroku , z włosami w nieładzie . |
188 | „ Stary głupcze , nazywający się Ignacym Rzeckim ! Ty wyobrażasz sobie , że Napoleonidzi wrócą na tron , że Wokulski zrobi coś nadzwyczajnego , bo jest zdolny , i będzie szczęśliwym , bo jest uczciwy ? … Ty myślisz , ośla głowo , że chociaż hultajom zrazu dzieje się dobrze , a ludziom poczciwym źle , to jednakże w końcu źli zostaną pohańbieni , a dobrzy sławą okryci ? … Tak sobie imaginujesz ? … Więc głupio sobie imaginujesz ! … Na świecie nie ma żadnego porządku , żadnej sprawiedliwości , tylko walka . O ile w tej walce zwyciężają dobrzy , jest dobrze , o ile źli , jest źle ; ale ażeby istniała jakaś potęga protegująca tylko dobrych , tego sobie wcale nie wyobrażaj … Ludzie są jak liście , którymi wiatr ciska ; gdy rzuci je na trawnik , leżą na trawniku , a gdy rzuci w błoto — leżą w błocie … ” |
189 | Był tak wzruszony , że pani Wąsowskiej żal go się zrobiło . |
190 | Wokulski wybuchnął . |
191 | Zresztą wszystko stało na miejscu : słońce i drzewa , snopy światła i cienie , łabędzie na stawie , roje komarów nad łabędziami , nawet połyskująca fala na lazurowej wodzie . Wokulskiemu zdawało się , że w tej chwili odjechał z ziemi bystry prąd czasu zostawiając tylko parę białych smug na niebie — i od tej pory nie zmieni się już nic ; wszystko zostanie tak samo na wieki . Że on z panną Izabelą będzie wiecznie chodził po oświetlonej łące , oboje otoczeni zielonymi obłokami drzew , spośród których gdzieniegdzie , jak para czarnych brylantów , błyskają ciekawe oczy ptaka . Że on już zawsze będzie pełen niezmiernej ciszy , ona zawsze tak rozmarzona i oblana rumieńcem , że przed nimi zawsze , jak teraz , będą lecieć całujące się w powietrzu te oto dwa białe motyle . |
192 | — Nic , nic , moje dziecko … Co ci mam życie zatruwać plotkami ! … Boże miłosierny , jacy ci ludzie niegodziwi . |
193 | — Za co ? — uśmiechnął się Wokulski . — Za to , że Turcja nie może jej tego zabronić . |
194 | Wokulski nalał szklankę wina i wypił ją powoli . |
195 | I jeszcze gorsze rzeczy widzi pan Ignacy . Włoch bowiem uśmiecha się ironicznie , odwiązuje szpagat , odwija papier i wobec panny Izabeli , Wokulskiego , hrabiny i tysiąca innych widzów ukazuje … żółte nankinowe spodnie z fartuszkiem na przodzie i ze strzemiączkami u dołu . Właśnie te same , których pan Ignacy używał w epoce sławnej kampanii sewastopolskiej ! … |
196 | — Naturalnie — wtrącił Wokulski . |
197 | Na dworze wciąż sypał śnieg ; Stach odwiózł mnie do domu i nie wiem , z jakiej racji czekał w sankach , aż wejdę w bramę . |
198 | „ Tyżeś to czy nie ty ? … ” — pytał się w duchu , nie mogąc od niej oczu oderwać . |
199 | — Phi ! … cóż mam robić ! — odparł . |
200 | — Od pani hrabiny — rzekł . |
201 | — Była jeszcze paczka papierów i jakaś druga miniatura … |
202 | — Kompania ! … naprzód marsz ! … Pluton ! … naprzód marsz ! … — powtórzyli różnymi głosami oficerowie . |
203 | — Kiej dziedziczka nie utrzymałaby złego psa . U nas to i pies musi być łaskawy . |
204 | Wtem ktoś lekko dotyka jego ramienia . Pan Ignacy ogląda się i widzi za sobą starego Szlangbauma . |
205 | Wokulski spojrzał na starca obutego w drewniane sandały jak najuboższy wyrobnik , potem na jego sprzęty , z których wyzierała nędza , i pomyślał , że przecie ten człowiek za swoje wynalazki mógłby mieć miliony . Wyrzekł się ich jednak dla dobra jakiejś przyszłej , doskonalszej ludzkości … Geist wydał mu się w tej chwili jak Mojżesz , który do obiecanej ziemi prowadzi jeszcze nie urodzone pokolenia . |
206 | Uczucia spokoju i niezachwianej pewności tak w tej chwili górowały nad wszelkimi innymi w duszy Wokulskiego , że gdy wrócił do domu , zamiast marzyć ( co mu się zwykle zdarzało ) , wziął się do roboty . Wydobył gruby kajet , już w większej części zapisany , potem książkę z polsko-angielskimi ćwiczeniami i zaczął pisać zdania wymawiając je półgłosem i usiłując jak najdokładniej naśladować nauczyciela swego , pana Wiliama Colinsa . |
207 | — Po manowcach jeździć najprzyjemniej — odparł Wokulski . |
208 | — A co będę miała do roboty ? |
209 | Baron zaciął się , oczy mu krwią nabiegły ; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem : |
210 | Dzień wyścigów był dla panny Izabeli triumfem , dla barona — klęską i wstydem . Wprawdzie przyjechał na plac i udawał bardzo wesołego , ale w sercu kipiał mu gniew . Gdy zaś jeszcze zobaczył , że Wokulski nagrodę i cenę konia złożył na ręce panny Izabeli , stracił władzę nad sobą i przybiegłszy do powozu zrobił skandal . |
211 | — Licha musiała to być usługa . |
212 | „ Chce się żenić z moją magdalenką ? ” — pomyślał Wokulski . Przeszedł się po pokoju i rzekł : |
213 | — Niech pan włoży futro , bo się pan zaziębi na dziedzińcu … |
214 | — Jest pan Wokulski ? Pewno nie ma , spodziewam się … Wszak mówię z panem Rzeckim ? Zaraz to zgadłam … Co za piękna neseserka ! … Drzewo oliwkowe , znam się na tym . Niech pan powie panu Wokulskiemu , ażeby mi to przysłał , on wie mój adres , i — ażeby jutro , około pierwszej , był w Łazienkach … |
215 | — Pan nigdy nie cofa swoich postanowień ? |
216 | Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom . Mizerny ten człeczyna odznaczał się niezwykłą punktualnością . Najraniej przychodził do roboty , krajał mydło i ważył krochmal jak automat ; jadł , co mu podano , w najciemniejszym kącie sklepu , prawie wstydząc się tego , że doświadcza ludzkich potrzeb . O dziesiątej wieczorem gdzieś znikał . |
217 | — Może dom naprawdę wart tylko dziewięćdziesiąt … — nieśmiało odpowiedział Wokulski . |
218 | — Nie chora ! — zawołała baronowa . — Ale wysłuchaj mnie , panie sędzio ! … Ja nie mogę patrzeć na tego drugiego … bo on ciągle robi miny jak nieboszczyk … Ja niedawno straciłam córkę ! … — zakończyła ze łzami . |
219 | — Pysznie . Cóż dalej ? |
220 | — No , a z wami co teraz ? |
221 | — Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ? |
222 | W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty . |
223 | Nad wieczorem zaszedł do pani Misiewiczowej , ażeby się z nią naradzić , i tu dowiedział się z ust matki , że pani Stawska dlatego tylko nie jest kochanką Wokulskiego , ponieważ on tego nie żądał … |
224 | W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi , a współcześnie jego jednooki pudel Ir , nie podnosząc się z pościeli , parę razy szczeknął : |
225 | Zrobiło mu się gorąco i z wolna uczuł jakąś przemianę w duszy . Przypomniał sobie swego ojca i stryja , Kasię Hopfer , która tak go kochała , Rzeckiego , Leona , Szumana , księcia i tylu , tylu innych ludzi , którzy złożyli mu dowody niewątpliwej życzliwości . Co warta cała jego nauka i majątek , gdyby dokoła siebie nie miał serc przyjaznych ; na co zdałby się największy wynalazek Geista , gdyby nie miał być orężem , który zapewni ostateczne zwycięstwo rasie ludzi szlachetniejszych i lepszych ? … |
226 | Dżokej podniósł dwa palce do żółto-niebieskiej czapki , a wyjąwszy drugą ręką cygaro z ust plunął przez zęby . |
227 | — Wiem , ale mógł się który zostać , zarzucić … |
228 | — Podziękuj , Heluniu , panu , że nam przyniósł wiadomość o tatce . |
229 | „ Wolęż ja wyrzucać pieniądze na powozy i konie aniżeli na tego rodzaju — nieszczęścia ! … ” |
230 | — Maleski — odparł z ukłonem właściciel faworytów — i Patkiewicz … — dodał wskazując gestem pełnym dystynkcji na ponurego towarzysza . |
231 | — Kropla w morzu — mruknął jeden z kupców . |
232 | — Nie , to sygnał … |
233 | — Przez te okna , panie — mówiła babcia — ( choć rzadko układają się z nich literki ) Helunia nabrała ciekawości do abecadła , a i teraz jeszcze bawi się najlepiej , jeżeli potrafi złożyć z oświetlonych okien jakąś formę . Dlatego nawet nie zapuszczamy rolet wieczorem . |
234 | Tu — naprzód nie miał z kim gadać , potem nie chciano z nim gadać , aż nareszcie dowiedział się , że pan Wokulski był dopiero co , ale że w tej chwili pojechał w Aleje Ujazdowskie . Słychać nawet turkot jego powozu w bramie … |
235 | Nagle zrozumiawszy , o co chodzi , wybuchnęła płaczem i kryjąc twarz w suknię pani Stawskiej , zawołała : |
236 | W połowie alei odezwała się panna Izabela : |
237 | — Kładę od razu karty na stół ; z takimi ludźmi jak pan nie można inaczej . Jestem niemajętny , mam dobre instynkta i chciałbym znaleźć zajęcie . Pan tworzy spółkę , czy nie mógłbym pracować pod pańskim kierunkiem ? … |
238 | Wokulski puścił jej rękę i wyprostował się na krześle . Był tak odurzony , że nie zwrócił uwagi na ten mały wyraz „ uprzejmość ” . |
239 | — Ja tam nie umrę , dopóki o nim nie usłyszę . |
240 | Był ktoś , który rzucił parę tysięcy rubli na dobroczynność i na ochronę jej ciotki ; potem ktoś grał z jej ojcem w karty w resursie i co dzień przegrywał ; potem ktoś , który wykupił weksle jej ojca ( może to nie Wokulski ? … ) , następnie jej serwis , a następnie dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia grobu Pańskiego . |
241 | — Niech panowie idą — rzekła służąca otwierając drzwi do saloniku . |
242 | Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło do budynków folwarcznych . Naprzód prezesowa z Ochockim , za nimi dziewczyna z koszykiem , potem wdówka z panną Felicją , Wokulski , a za nim panna Ewelina ze Starskim . Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się , a w tej chwili Wokulskiemu przywidziało się , że słyszy za sobą cichą rozmowę . |
243 | Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień . |
244 | — Ja . Dotychczas milczałem nie mając odpowiednich wykonawców . Dziś znalazłem takiego , który zrozumiał moje idee , i zacznę działać . |
245 | — Pod Magentą ? … W roku 1859 ? … — spytałem . |
246 | Wstał i poszedł w głąb ogrodu , między spacerujących ludzi . Zdawało mu się , że nad pagórkiem , z którego uciekł , unosi się jakaś święta groza . |
247 | Mraczewski otworzył gablotkę ze spinkami . |
248 | — Zuch baba z tej baronowej … ale pani Stawska może spać spokojnie ; sprawę ma jasną jak słońce . Czy to wreszcie na nią jedną rzuca się ludzka podłość ! |
249 | Wśród stałej ludności zaczarowanego świata ukazywał się od czasu do czasu zwykły śmiertelnik , który na skrzydłach reputacji potrafił wzbić się aż do szczytów Olimpu . Zwykle bywał nim jakiś inżynier , który łączył oceany albo wiercił czy też budował Alpy . Był jakiś kapitan , który w walce z dzikimi stracił swoją kompanię , a sam okryty ranami ocalał dzięki miłości murzyńskiej księżniczki . Był podróżnik , który podobno odkrył nową część świata , rozbił się z okrętem na bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa . |
250 | — Bywają większe — odważyłem się wtrącić . |
251 | — A to cała historia ! — odparł Mraczewski przypatrując się spod oka Wokulskiemu . — Jest to baron Krzeszowski , wielki dziwak , i jego żona , trochę narwana . Nawet skuzynowani ze mną , ale cóż ! … — westchnął spoglądając w lustro . — Ja nie mam pieniędzy , więc muszę być w handlu ; oni jeszcze mają , więc są moimi kundmanami … |
252 | — Niezgorsi . |
253 | Wokulski przetarł oczy . Przed nim , z mroku , wynurzył się obdarty człowiek . |
254 | Wokulski zbliżył się do obelisku i ogarnęło go zdumienie . Znajdował się na środku obszaru mającego ze dwie wiorsty długości i z pół szerokości . Za sobą miał ogród , przed sobą bardzo długą aleję . Po obu jej stronach ciągnęły się skwery i pałace , a daleko , na wzgórzu , wznosiła się ogromna brama . Wokulski czuł , że w tym miejscu może mu zabraknąć przymiotników i stopni najwyższych . |
255 | — Owszem , jeżeli pani życzy sobie , jestem szlachcicem , nawet lepszym od niejednego z tych , jakich spotykałem w salonach . Na moje nieszczęście , wobec pani , jestem także i kupcem . |
256 | — Cicho tam ! … — woła urzędowy głos od stołu . |
257 | — Pójdziemy do tych pań — rzekłem . |
258 | — Tylko niech pan żara wracza , bo już pora ubierać się i fryzjer przyjdzie . |
259 | — Już w żadnych — odparła rumieniąc się . — Pani Krzeszowska zrobiła mi taką scenę za to , że musiała zapłacić sto tysięcy za kamienicę , że ja nie protegowałam jej u pana Wokulskiego , i tak dalej , że … pożegnałam ją i już tam nigdy nie pójdę . Naturalnie , wymówiła nam komorne od Nowego Roku . |
260 | — Zdaje się , że jaśnie pan u Stępka … Chciałbym złożyć rzeczy , ale nie widzę ani gabinetu pana , ani pokoju dla mnie . |
261 | — Chcę kupić dom Łęckiego … |
262 | — Pani hrabina raczy przyjąć dwie sztuki ? … |
263 | — Jeździł pan ? … ach , jak to dobrze ! — zawołała panna Felicja . — Niech nam pan opowie … |
264 | Toteż wychodząc z teatru nie miał pretensji do Wokulskiego ; owszem , zaczął nawet podejrzywać , że kochany Stach tylko dla zrobienia mu przyjemności wymyślił komedię z wręczeniem podarunku Rossiemu . |
265 | I to jest kupiec ? … To jest błazeństwo , mówię , nie kupiectwo ! … |
266 | — Szliśmy z kirasjerami — mówił rządca . — Pan znasz kirasjerów , panie Rzecki ? … Na niebie świeci jedno słońce , ale w szwadronie kirasjerów jest sto słońc … |
267 | — Zdaje mi się , panie Ochocki — rzekła pani Wąsowska — że prędzej zostaniesz naszym Kopernikiem , aniżeli nauczysz się ostrożności ! Jak mogłeś wobec Izabeli nazwać tego pana poliszynelem ? … |
268 | „ Tak — myślał — on jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się kobietom . ” |
269 | — Mam przeczucie , że go tu gdzieś spotkamy … |
270 | — Czy prawda ( przepraszam , że zapytuję o podobne rzeczy ) , czy prawda , panie Wokulski , że za swój dom chce pan od baronowej Krzeszowskiej sto dwadzieścia tysięcy ? … |
271 | — Zapewne , ale … ta duma , pewność siebie … Z jaką oni swobodą rozmawiają … |
272 | — Owszem — odpowiedział Wokulski . |
273 | Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie . Zastanowiła ją jedna okoliczność , że w ciągu tak krótkiego czasu odwiedziło ich więcej osób aniżeli dawniej w ciągu miesiąca . Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze . Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem . |
274 | — Jest to bardzo zaszczytne dla nas obojga — przerwał baron — ponieważ i ja gotów jestem zapomnieć pani wszystko , co dotyczy mojej osoby . Na nieszczęście , raczyła pani wprowadzić w grę moje nazwisko , które lubo w historii świata nie odznaczyło się żadną niezwykłością , zasługuje przecież na to , aby je oszczędzano . |
275 | Nareszcie Wokulski siadł na konia , pani Wąsowska niecierpliwie uderzyła swego szpicrózgą i wyjechali za folwark . |
276 | — Zresztą — zakończyłem — bliższych informacyj o komornem udzieli ci twój rządca , pan Wirski , po którego zaraz poszlę stróża … |
277 | — Nie obejrzysz sklepu ? — spytał Ignacy . |
278 | Istotnie , dzień był wyjątkowo gorący i jaskrawy : chodniki i kamienie ziały żarem , blaszanych szyldów ani latarniowych słupów nie można było dotknąć ręką , a z nadmiaru światła panu Ignacemu zachodziły łzami oczy i czarne płatki zasłaniały mu pole widzenia . |
279 | — Jak z których — odezwała się pani Misiewiczowa . |
280 | — Gdzie ? kto ? — zawołał baron , prawie wspinając się na kozioł . — A tak , to oni … Żółty brek i gniada czwórka … Ciekawym , kto jedzie ? Niech no pan spojrzy … |
281 | — Tak powiedziała prezesowa ? — rzekła chłodno panna Izabela . |
282 | Taki byłem nieswój , taki zmartwiony , że zamknąwszy sklep poszedłem na piwo . Spotkałem tam radcę Węgrowicza , który wciąż psy wiesza na Wokulskim , ale miewa bardzo szczęśliwe pomysły polityczne … i kłóciliśmy się z nim do północy . Węgrowicz ma rację : istotnie widać z gazet , że w Europie na coś się zanosi . Kto wie , czy po Nowym Roku mały Napoleonek ( nazywają go Lulu , zrobi on wam lulu ! ) nie przeniesie się z Anglii do Francji … Prezydent MacMahon za nim , ks . Broglie za nim , w narodzie większość za nim … Można by się założyć , że zostanie cesarzem jako Napoleon IV , a na wiosnę zacznie taniec z Niemcami . Teraz przecie Niemcy nie pójdą do Paryża ; nie udaje się dwa razy ta sama sztuka . |
283 | Skończywszy czytać , zapalał jeszcze kilka płomieni i przy ich blasku robił przegląd towarów w gablotkach i szafach . |
284 | Stach niedbale rozejrzał się po oknach domu i bez najmniejszej uwagi słuchał mego sprawozdania o melioracjach . Daliśmy nową podłogę w bramie , wyreperowaliśmy dachy , odmalowaliśmy ściany , myliśmy schody co tydzień . Słowem , z zaniedbanej zrobiliśmy wcale okazałą kamienicę . Wszystko było w porządku nie wyłączając dziedzińca i wodociągów ; wszystko , oprócz komornego . |
285 | — To będzie zależało od metody odwetu — odpowiedziała panna Izabela i znowu zarumieniła się . |
286 | — Weź sobie to jako amulet przeciw powątpiewaniu o moim rozumie czy prawdomówności . Ten metal jest około pięciu razy lżejszy od wody , dobrze więc będzie ci przypominał naszą znajomość . Przy tym — dodał śmiejąc się — ma on wielką zaletę : nie obawia się żadnych odczynników chemicznych … Prędzej zniknie , aniżeli zdradzi mój sekret … A teraz idź już , panie * Siuzę * , odpocznij i namyśl się : co masz zrobić ze sobą ? |
287 | Wszystko to roiło się między dwoma długimi ścianami kamienic pstrej barwy , nad którymi górowały wyniosłe fronty świątyń . Na obu zaś końcach ulicy , niby pilnujące miasta szyldwachy , wznosiły się dwa pomniki . Z jednej strony król Zygmunt , stojący na olbrzymiej świecy , pochylał się ku Bernardynom , widocznie pragnąc coś zakomunikować przechodniom . Z drugiego końca nieruchomy Kopernik , z nieruchomym globusem w ręku , odwrócił się tyłem do słońca , które na dzień wychodziło spoza domu Karasia , wznosiło się nad pałac Towarzystwa Przyjaciół Nauk i kryło się za dom Zamoyskich jakby na przekór aforyzmowi : „ Wstrzymał słońce , wzruszył ziemię . ” Wokulski , który w tym właśnie kierunku wyglądał ze swego balkonu , mimo woli westchnął przypomniawszy sobie , że jedynymi wiernymi przyjaciółmi astronoma byli tragarze i tracze , nie odznaczający się , jak wiadomo , zbyt dokładną znajomością zasługi Kopernika . |
288 | — Za pozwoleniem ! — przerwała mu śmiejąc się . — W tej chwili powiedział pan kompliment samemu sobie … |
289 | — Może je będzie miał — odezwał się ajent . |
290 | — Przyszyj sobie aksamitny kołnierz i idź do diabła . |
291 | Po śniadaniu , w ciągu którego panna Ewelina rozmawiała tylko z baronem , a Starski umizgał się do czarnookiej wdowy , goście pożegnawszy gospodynią rozeszli się . Ochocki poszedł na strych pałacu , gdzie w pokoiku , świeżo na ten cel zbudowanym , urządzał obserwatorium meteorologiczne , baron z narzeczoną wybrali się do parku , a prezesowa zatrzymała Wokulskiego . |
292 | Odchodzą oboje w najdalszy kąt sali i przed oczyma pana Ignacego kryją się za grupą starozakonnych . W tej grupie znajduje się stary Szlangbaum i młody Żydek bez zarostu , tak blady i wycieńczony , że pan Ignacy sądzi , iż bardzo niedawno musiał wstąpić w związki małżeńskie . Stary Szlangbaum coś wykłada wycieńczonemu Żydkowi , któremu coraz więcej baranieją oczy ; co by mu jednak wykładał ? Pan Ignacy nie może się domyśleć . |
293 | — Dam ci list , który zaraz odniesiesz , i tam zostaniesz . Chcesz czy nie chcesz ? … |
294 | — Nie zagarnia , tylko kupuje ! — zawołał doktór . — Może wolałbyś pan , ażeby sklep zmarniał nie znalazłszy nabywcy ? … I kto z was mądrzejszy : pan , który po kilkudziesięciu latach nie masz nic , czy on , który w ciągu roku zdobywa taką fortecę , nikomu notabene nie robiąc krzywdy , a Wokulskiemu płacąc gotówką ? … |
295 | — Widziałem lepszą rzecz , panie … Podczas kampanii byłem we Włoszech i widziałem , jak Włosi przyjmowali Francuzów w wigilię bitwy pod Magentą … |
296 | — Ależ pan nie ma idei o powożeniu ! — krzyknęła wdowa usiłując potrącić Ochockiego drutem parasolki . |
297 | — Miałem list od Mraczewskiego — rzekł po chwili . — Suzin , jak wiesz , jeszcze w lutym wysłał go do Francji … |
298 | „ Skąd ja ją znam ? ” — pomyślał Wokulski wychodząc z bramy na ulicę . |
299 | — Niech pani przebaczy , jeżeli mimowolnie zrobiłem jej przykrość . Może , według pani , tacy jak ja nie mają prawa myśleć o pani ? … W waszym świecie nawet ten zakaz jest możliwy . Ale ja należę do innego … W moim świecie paproć i mech tak dobrze mają prawo patrzeć na słońce jak sosny albo … grzyby . Dlatego niech mi pani wręcz powie : czy wolno mi , czy nie wolno myśleć o pani ? Na dziś nie żądam nic innego . |
300 | Nade wszystko zaś mieć dużo pieniędzy . |
301 | „ Już rozumiem — pomyślał — tajemnicę Geista . On mnie zamagnetyzował … ” |
302 | Zimno mi się zrobiło , kiedym tego słuchał . Nie chcąc jednak może na próżno przerażać pani Stawskiej , nie śmiałem zakomunikować jej moich przeczuć . Zapytałem tylko : |
303 | Wypił , zaczął znowu chodzić po pokoju i mówić przyciszonym głosem : |
304 | — Otóż i dotarliśmy do interesu publicznego ! … — zawołał wzruszonym głosem książę . — Kwestia zarysowuje się tak : czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju ? … Panie mecenasie … — zwrócił się książę do adwokata , czując potrzebę wyręczenia się nim w kłopotliwej nieco sytuacji . |
305 | — Komorne wasze zapłacone ? — spytał . |
306 | „ Inny świat … inny świat ! … — myślał Wokulski . — Co za fatalność popycha mnie w tamtą stronę ? ” |
307 | — Mówią — dorzucił inny głos — że chce założyć spółkę z samych szlachciców … |
308 | — Cicho ! … na Boga , cicho ! … Niech pan Szpigelman przyjdzie jutro … Przecież pan Szpigelman wie , że są pieniądze … |
309 | Rok 1879 dopiero się zaczął , ale niechaj go kaczki zdepczą ! … Anglicy , jeszcze nie wygrzebawszy się z Afganistanu , już mają wojnę w Afryce , gdzieś na Przylądku Dobrej Nadziei , z jakimiś Zulusami . Tu zaś , w Europie , ani mniej , ani więcej , tylko — wybuchła dżuma w okolicach Astrachania i lada dzień może do nas zajrzeć . |
310 | „ A jednak wyjechała ! — szepnął . — Wyjechała , więc i cóż ? … ” |
311 | — Jutro ? … — powtórzyła staruszka . — A cóż będzie z kamieniem ? |
312 | — Gut Morgen , Grossmutter ! |
313 | — O ! pan nigdy nie będziesz miał taktu , panie Rzecki … O ! co za cios ! … Prawda , że nieboszczyk , dokładnie mówiąc , nigdy nie był aniołem , osobliwie w ostatnich czasach , ale zawsze straszne spotkało mnie nieszczęście … Nieopłakane , niepowetowane ! … |
314 | — Czego ? Albo nie wiem , że wilk nie będzie pilnował baranów … Naturalnie … |
315 | — A może , czy nie sądzi pan , byłyby lepsze spinki w formie podków ? — pytał Mraczewskiego . |
316 | — Spodziewam się , panie Rzecki , że cokolwiek nastąpi , będziemy dobrymi przyjaciółmi … |
317 | „ Tak , alboż ja dawniej nie widywałem nędzy ? … ” — szepnął Wokulski . |
318 | — Czy zaraz ? — zdziwił się garson . |
319 | Geist spojrzał na niego z pobłażliwą wzgardą . |
320 | — Od tego dnia uległem dziwnej chorobie — mówił Wokulski . — Dopóki rozpisywałem listy , robiłem rachunki , odbierałem towary , rozsyłałem moich ajentów , dopókim bodaj dźwigał i wyładowywał zepsute wozy albo czuwał nad skradającym się grabieżcą , miałem względny spokój . Ale gdym oderwał się od interesów , a nawet gdym na chwilę złożył pióro , czułem ból , jakby mi — czy ty rozumiesz , Ignacy ? — jakby mi ziarno piasku wpadło do serca . Bywało , chodzę , jem , rozmawiam , myślę przytomnie , rozpatruję się w pięknej okolicy , nawet śmieję się i jestem wesół , a mimo to czuję jakieś tępe ukłucie , jakiś drobny niepokój , jakąś nieskończenie małą obawę . |
321 | — Przyniósł lokaj Łęckich do starego — rzekł . Może pan mu odda , bo dziś , bestia , czegoś taki zły … |
322 | Hrabina z panną Izabelą poszły na przód , za nimi pan Tomasz z Wokulskim . Pan Tomasz czuł w sobie tyle goryczy , kwasu i ciężaru na widok białego cylindra , że nie chcąc być niegrzecznym zmuszał się do uśmiechu . A nareszcie , pragnąc w jakiśkolwiek sposób zabawić Wokulskiego , znowu zaczął mu mówić o swojej kamienicy , z której ma nadzieję otrzymać czterdzieści albo i pięćdziesiąt tysięcy czystego zysku . |
323 | — Bah ! Czy to pani nie widziała , jak wczoraj szeptali na tej kanapie ? … Wokulski dawno już nie był tak ożywiony , a nawet wzruszony jak wczoraj … |
324 | — To takie piękne zabawki ? — spytałem robiąc sobie pewien plan w duchu . |
325 | — A jeżeli te stosunki przewrócą mu w głowie ? … — spytała panna Izabela . |
326 | — Czyliżbym naprawdę ? … |
327 | Panna Izabela słuchała z szeroko otwartymi oczyma . |
328 | — Zrób szóste — odpowiedział doktór nie odejmując oka od szkła — i ożeń się . |
329 | Potem wydobył księgi , umaczał pióro i niby to zaczął rachować . Był przekonany , że cuchnie piwem jak stara beczka , którą już wyrzucono z piwnicy , i zupełnie serio począł rozważać : czy nie należało podać się do dymisji po spełnieniu całego szeregu tak haniebnych występków ? |
330 | „ Ciekawym — szepnął — co mu powiem , jeżeli mnie spotka ? … Po diabła ja wlazłem w to błoto ? … ” |
331 | — Staś … Pan Wokulski — poprawił się Rzecki — pisze mi , że wojny nie będzie . |
332 | — No , to zmów jedno Zdrowaś … Tylko uklęknij … Patrz się tam … |
333 | Usiadła na brzegu aksamitnego sprzętu , jeszcze mocniej zawstydzona . Powieki szybko zamykały się jej i otwierały ; patrzyła w ziemię , a na rzęsach jej błysnęły krople łez . Inaczej wyglądała przed dwoma miesiącami . |
334 | „ Piękne rzeczy ! — myślał . — Panna Ewelina przez litość wychodzi za barona i zapewne przez litość romansuje ze Starskim … Rozumiem kobietę , która wychodzi za mąż dla pieniędzy , choć to głupi rodzaj zarobku … Rozumiem nawet mężatkę , która po szczęśliwym pożyciu nagle zakocha się i oszukuje męża … Nieraz zmusza ją do tego obawa skandalu , dzieci , tysiące pęt … Ale panna oszukująca narzeczonego jest zupełnie nowym zjawiskiem … ” |
335 | — Proszę cię , panie Wokulski — rzekła prędko — siądź tu na chwilę , bo delegowany nas opuścił . Pozwolisz , że ułożę twoje imperiały na wierzchu , dla zawstydzenia tych panów , którzy wolą wydawać pieniądze na szampana … |
336 | — Bronię , bom trochę o nim słyszał — odpowiedział półgłos . — Furmani u mnie niejaki Wysocki , który umierał z głodu , nim Wokulski postawił go na nogi … |
337 | — Panowie ci — rzekłem — nie płacą komornego , więc bardzo być może … |
338 | — Wiem — zawołała — pan pewnie od tego starego pana ! … On kilka razy obiecywał , że mnie weźmie … Czy on bardzo bogaty ? … Pewnie , że bardzo … Jeździ powozem i siada w pierwszych rzędach w teatrze . |
339 | — Stachu — mówiłem nieraz — strzeż się ! … Masz czterdzieści trzy lat … W tym wieku Bismarck dopiero zaczynał karierę … |
340 | — Więc jak mam powiedzieć ? … |
341 | — Dlaczegożeś od razu do mnie nie przyszedł ? — spytał Stach . |
342 | — Zapominasz się pan — rzekła dumnie pani Wąsowska . |
343 | Gość , przybyły do sklepu z zamiarem kupienia parasola , oderwał Klejna od Rzeckiego . Panu Ignacemu zaczęły krążyć po głowie bardzo szczególne myśli . |
344 | Zdawało mu się , że w tym wulkanicznym ognisku cywilizacji spotka go coś nadzwyczajnego , że tu zacznie się nowa epoka jego życia . Zarazem czuł , że rozpierzchnięte dotychczas wiadomości i poglądy zbiegają się w pewną całość , w jakiś system filozoficzny , który tłomaczył mu wiele tajemnic świata i jego własnego bytu . |
345 | I przyglądał się planowi miasta wyśmiewając własne wysiłki . |
346 | Pani Stawska zalała się łzami . |
347 | — Wiem — powiedział — że jestem świnia . Ale … jeszcze najmniejsza z tych , jakie tu u was cieszą się publicznym szacunkiem . |
348 | — Ech , co tam ! … — Pobiegła do tacy i pochyliła się nad krzyżem . |
349 | — Oo ? … cóż pisze ta wariatka ? |
350 | „ Oto są szczęśliwi zakochani ! — pomyślał . — Szepczą i uciekają jak złodzieje … Pięknie urządzony świat , co ? … Ciekawym , o ile byłoby lepiej , gdyby władał nim Lucyper ? … A gdyby mi zastąpił drogę jaki bandyta i zabił w tym kącie ? … ” |
351 | Słowem , wszyscy byli kontenci , a pan Zięba spokojny . |
352 | — Co to za człowiek ? — rzekł do doktora . |
353 | — Ależ , panie , ależ przepraszam ! … — tłomaczył się odurzony gość . |
354 | Stanąwszy na chodniku przed sklepem pan Ignacy dostaje ataku wyrzutów sumienia . |
355 | Później niejednokrotnie Wokulski usiłował zdać sobie sprawę z salonu i ze sposobu , w jaki tam wszedł ; ale całości faktu nie mógł sobie przypomnieć . Pamiętał , że przede drzwiami ukłonił się parę razy panu Tomaszowi , że potem owionęła go jakaś miła woń , skutkiem czego ukłonił się damie w kremowej sukni z pąsową różą przy ramieniu , a potem — innej damie wysokiej i czarno ubranej , która patrzyła na niego z przestrachem . Przynajmniej tak mu się zdawało . |
356 | — No — mówię — jeżeli nasz sklep kupią Żydzi , to i ja się z wami połączę ; jeszcze moja pięść coś zaważy … Ale tymczasem , na miłosierdzie boskie , nie rozpuszczajcie plotek o Wokulskim i nie drażnijcie ludzi przeciw Żydom , bo już i bez tego panuje rozgoryczenie … |
357 | — Owszem , jeżeli wygram od cioci tę bransoletę z szafirów … |
358 | — Owszem , ale … myślałam , że panu będzie przyjemniej w towarzystwie pani Wąsowskiej . |
359 | — A któż by inny ? Klejn , Lisiecki czy Zięba ? … Ci nie znaleźliby kredytu , a znalazłszy , może by go zmarnowali . |
360 | — A może Wokulski ma głowę ? |
361 | — Cóżeś stanął ? Nakryj głowę … — rzekł Wokulski . |
362 | W tej chwili delikatnie otwierają się drzwi gabinetu ; staje w nich panna Florentyna , wysoka , czarno ubrana , nieśmiała , trzyma w dwu palcach list i mówi cicho : |
363 | — Niestety ! nie jeździłem żadnym — westchnął Starski — ale w tej chwili wyobrażam sobie , że jadę bardzo lichym . |
364 | — Inni , panie , zbogacili się na funduszach narodowych i — nic . Ehe ! he ! … |
365 | — A … witam ! … — zawołał pan Tomasz wyciągając do niego rękę . |
366 | — Dobrze … dobrze … — odparł Wokulski nie zdając sobie sprawy z tego , co mówi pan Ignacy . Właśnie w tej chwili myślał o ruinach zasławskiego zamku , wśród których pierwszy raz zobaczył łzy w oczach panny Izabeli . |
367 | — I co by pani z tego przyszło , gdybym odpowiedział jak inni ? |
368 | Nazajutrz po pierwszym śniadaniu kazał osiodłać konia i wyjechał pod pozorem obejrzenia okolicy . Nie myśląc skręcił na drogę , gdzie wczoraj toczył się powóz panny Izabeli i gdzie zdawało mu się , że jeszcze widać ślady kół … Potem , również machinalnie , zawrócił w stronę lasu , dokąd tak niedawno jeździli na rydze . W tym miejscu śmiała się , tu rozmawiała z nim , tu spoglądała na okolicę … |
369 | Zaczęła znowu tak płakać , iż myślałem , że dostanie spazmów . |
370 | Wziął fiakra i pojechał według adresu , daleko za wały miasta , w okolice Charenton . |
371 | „ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ” |
372 | Wyciągnęła rękę , której Wokulski ledwo śmiał dotknąć . |
373 | Wyszliśmy z mieszkania i zatrzymaliśmy się przede drzwiami obok schodów . Rządca ostrożnie zapukał , a mnie wszystka krew uciekła z głowy do serca , a z serca do nóg . Może nawet z nóg uciekłaby do butów i gdzieś het ! po schodach aż do bramy , gdyby nie odpowiedziano z wnętrza : |
374 | „ Aha , już zaczęła się licytacja ! … ” — mówi do siebie pan Ignacy idąc za nimi na górę . |
375 | — Niemiły człowiek — odpowiedziała z ożywieniem . — Teraz przypominam go sobie … Będąc we wtorek w sklepie zapytałam go o cenę wachlarza . Trzeba było widzieć , jak spojrzał na mnie ! … Nie odpowiedział nic , tylko wyciągnął swoją ogromną czerwoną rękę do subiekta ( nawet dość eleganckiego chłopca ) i mruknął głosem , w którym czuć było gniew : panie Morawski czy Mraczewski ( bo nie pamiętam ) , pani zapytuje o cenę wachlarza . A … nieciekawego znalazł papo wspólnika ! … — śmiała się panna Izabela . |
376 | — Pociąg do ostrych sosów jest oznaką nietęgiego zdrowia — zauważył Ochocki . |
377 | — A wiecież wy — mówił — że Chrystus mocą poświęcenia sam jeden zbawił ludzkość ? … O ileż więc świat by się udoskonalił , gdyby na nim ciągle były jednostki gotowe do ofiary z życia ! … |
378 | — To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz skończmy . |
379 | — To wiele znaczy … bardzo wiele ! — zawołał hrabia zgarbiony . — Raz nauczmy się szanować zyski groszowe … |
380 | — Ciężko , co ? … — rzekł . |
381 | Wizytujące damy , w których współczucie nie osłabiło ciekawości , oświadczyły , że i one mogą z nami pogadać . Ale Wirski tak zamaszyście zaczął podawać im salopy , że zakłopotane biedaczki ucałowawszy panią Stawską , panią Misiewiczowa , Helunię i panią Wirską ( myślałem , że w końcu zaczną całować krzesełka ) wyniosły się nareszcie i nadto zmusiły małżonków Wirskich do wyjścia razem z nimi . |
382 | Chwilę patrzyła na niego z łagodnym uśmiechem . |
383 | Palmieri obraził się . |
384 | Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu . Dopiero we dwa lata napisał do mnie list z Irkucka prosząc , abym mu przysłał jego książki . |
385 | W Zamościu bawiłem rok z czymś . A żem dobrze drwa rąbał , więc byłem co dzień na świeżym powietrzu . Napisałem stamtąd list do Mincla i podobno otrzymałem od niego odpowiedź , nawet pieniądze ; ale wyjąwszy pokwitowania z odbioru , bliższych szczegółów tego wypadku nie pamiętam . |
386 | — Cha ! cha ! … — śmiał się Geist . — Weź do ręki , przypatrz się … Prawda , że ciekawe szkło ? … Cięższe od żelaza , z odłamem ziarnistym , wyborny przewodnik ciepła i elektryczności , pozwala się strugać … Prawda , jak to szkło dobrze udaje metal ? … Może chcesz je rozgrzać albo kuć młotem ? … |
387 | — Słyszę — rzekł do córki uśmiechając się — że panienka odbiera korespondencje , które jej psują humor . |
388 | — Jeżeli nie więcej … — szepnąłem . |
389 | — Karierę zrobił ! — mówił gruby głos . — Za młodu wysługiwał się takim jak my , a ku starości chce mu się fagasować wielkim panom . |
390 | — Bo też to są rachunki z waszego sklepu i waszej spółki — odparł Szuman . |
391 | W sercu gotowała mu się głucha wściekłość . Czuł , że jego ręce stają się jak żelazne sztaby , a ciało nabiera tak dziwnej tęgości , że chyba nie ma kuli , która by uderzywszy go nie odskoczyła . Przemknął mu przez głowę wyraz : śmierć , i na chwilę uśmiechnął się . Wiedział , że śmierć nie rzuca się na odważnych ; staje tylko naprzeciw nich jak zły pies i patrzy zielonymi oczyma : czy nie zmrużą powieki ? |
392 | Po chwili kłopotliwego milczenia odezwała się znowu młoda pani : |
393 | I tak szedł przez całe Aleje , plac Aleksandra , przez Nowy Świat , ciągle upatrując kogoś i ciągle doznając zawodu . |
394 | Mecenas w wytłoczonych spodniach niecierpliwie potrząsa ręką . |
395 | — Tak , pani , obraziłem panią podejrzeniami . Byłem — mówił stłumionym głosem — byłem na koncercie u państwa Rzeżuchowskich … Wyszedłem nawet nie pożegnawszy się z panią … Już nie chcę mówić dalej … Czuję tylko , że ma pani prawo nie przyjmować mnie jako człowieka , który nie ocenił pani … śmiał posądzać … |
396 | — Bardzo rozsądnie ! — pochwalił ją Wirski kłaniając się . |
397 | „ Zwyczajnie , zbogacony parweniusz ! — mruknął hrabia . — Przedwcześnie zachwycaliśmy się nim , chociaż … spółkę może prowadzić … Rozumie się , przy pełnej kontroli z naszej strony . ” |
398 | — Wszystko jedno ! — przerwał mi pan Wirski . — Dobre usługi przyjmuje się nawet od nieznajomych . |
399 | Odeszły i wkrótce znikły za furtką . Pani Wąsowska obejrzała się , lecz spostrzegłszy , że Wokulski patrzył na nią , szybko odwróciła głowę . |
400 | I dopiero dziś spotkał człowieka wyższego od siebie , wariata , który chce budować machiny latające ! … |
401 | Tymczasem na dole praczki prały bieliznę , na trzecim piętrze szewc kuł , a na drugim w tylnej oficynie dźwięczał fortepian i rozlegała się wrzaskliwa gama : |
402 | — Ma gorączkę — szepnął Stein . — Będzie z nim kłopot w drodze … |
403 | — Także koncept ! … Pański zegarek zawsze spieszy się z rana , a późni wieczorem — odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy . |
404 | — A czy pani zwróciła należność ? |
405 | — Gdzie jaśnie panienka rozkaże jechać ? — spytał lokaj zatrzasnąwszy drzwiczki powozu . |
406 | Gdyby ją kto szczerze zapytał : czym jest świat , a czym ona sama ? niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami , a ona — boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne . |
407 | — W takim razie trzeba płacić siedemset rubli … |
408 | „ Używaj wszystkich środków , od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny , a coś ci z tego pomoże , nawet na — nosaciznę . ” |
409 | Panna Izabela zaczęła bawić się kokardą swej sukni . |
410 | — Z Portugalią — wtrącił doktór . |
411 | Spojrzał na framugę okna i znowu zobaczył młodego człowieka , który ciągle siedział sam nad nietkniętym talerzem zasłaniając oczy ręką . |
412 | Po lodach zupełnie zdetonowana panna Florentyna została w jadalni , a reszta towarzystwa przeszła na kawę do gabinetu pana . Właśnie Wokulski skończył swoją filiżankę , kiedy Mikołaj przyniósł panu Tomaszowi na tacy list mówiąc : |
413 | — A reperaczyja ? … |
414 | — Mało go znam . To stary człowiek . |
415 | — Nie — odparł Wokulski po chwilowym namyśle . |
416 | — Cóż on zrobił ? — pytam . |
417 | — Tego nie jestem w stanie oznaczyć — rzekła baronowa — może za miesiąc , może za rok . Sądzę jednak — dodała surowo — że o rzeczywistości poszukiwań nie wątpi pan ? |
418 | — Byłeś ? — spytał go Mincel . |
419 | Dwaj Francuzi , towarzyszący Suzinowi , ukazują się znowu i mówią im , że już mogą jechać . Suzin bierze pod rękę Wokulskiego i wyprowadza go na plac , gdzie stoi mnóstwo omnibusów i powozów jedno- i dwukonnych , z woźnicami umieszczonymi z przodu lub z tyłu . Przeszedłszy kilkanaście kroków trafiają na dwukonny powóz z lokajem . Siadają i jadą . |
420 | — Coże się z nimi dzieje ? … — nalegała coraz niespokojniej prezesowa . |
421 | — A pościel ? … garderoba ? … sprzęty ? … — zawołała pani łamiąc ręce . |
422 | — Nie ! dla mnie nie wygląda pan śmiesznie , ale jakby tu powiedzieć ? … niespodziewanie . Wyobrażałam sobie pana całkiem inaczej . Kiedy mi powiedziano , że pan jest kupcem , który w dodatku szybko zrobił majątek , pomyślałam : |
423 | — To niepodobna ! … to chyba nie słyszał go pan … Pan Szastalski ( no , on zawsze przesadza ) powiedział , że tylko słuchając Molinariego mógłby umrzeć bez żalu . Pani Wywrotnicka jest nim zachwycona , a pani Rzeżuchowska ma zamiar wydać dla niego raut . |
424 | — No , mówieniem nikt nikogo chyba nie przekona , tylko faktami — odparł Wokulski . |
425 | — Prawda ! — potwierdziła staruszka . — Jest H i jest T. Niechże pan spojrzy … |
426 | Wokulski teraz dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark , gdy w dziedzińcu wybiegło naprzeciw prezesowej całe stado kur , którym ona rzucała ziarno z kosza . Za kurami ukazała się ich dozorczyni , stara Mateuszowa , donosząc pani , że wszystko jest dobrze , tylko że z rana krążył nad dziedzińcem jastrząb , a po południu jedna z kur trochę udławiła się kamieniem , ale już ją minęło . |
427 | — Nie mogłem … i basta ! Nie miałem po co wracać — odparł niecierpliwie Wokulski . — Umrzeć tu czy tam , wszystko jedno … daj mi wina — zakończył nagle , wyciągając rękę . |
428 | — Bardzo dobry zwyczaj — odparł uradowany Rzecki . Prędko wydobył krawat z szuflady i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu . — Po strąceniu rabatu — dodał — jako handlujący , zapłacisz siedem rubli . Pyszny parasol … Bagatela … |
429 | Kupcy , a nade wszystko fabrykanci , nienawidzili Wokulskiego , najcięższe jednak zarzuty , jakie mu stawiali , były te : „ To szlachcic … wielki pan … polityk ! … ” , czego znowu książę w żaden sposób nie mógł mu brać za złe … |
430 | Wrócił do siebie i pierwszy raz całkiem spokojnie począł przebiegać myślą wszystkich adoratorów panny Izabeli , których widywał z nią lub o których tylko słyszał . Przypomniał sobie ich znaczące rozmowy , tkliwe spojrzenia , dziwne półsłówka , wszystkie sprawozdania pani Meliton , wszystkie sądy , jakie krążyły o pannie Izabeli wśród podziwiającej ją publiczności . Wreszcie głęboko odetchnął : zdawało mu się , że znalazł jakąś nitkę , która może wyprowadzić go z labiryntu . |
431 | Pewnego dnia ( w pół roku po śmierci pani Małgorzaty ) widząc , że mi chłopak w oczach dziadzieje , podsunąłem mu projekt : |
432 | Wokulski podał mu list . |
433 | Wyjąwszy turkotu dorożek , w sali jest dosyć cicho . Komornicy milczą , zatopieni w swoich aktach , licytanci również milczą , zapatrzeni w komorników ; reszta zaś publiczności , zebrana w cywilnej połowie izby i podzielona na grupy , wprawdzie szemrze , ale po cichu . Nie mają interesu , ażeby ich słyszano . |
434 | A doktór wciąż prawił , coraz mocniej rozgorączkowany , coraz gwałtowniej wywijając laską : |
435 | Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej . |
436 | — Nie dziw się : krąży koło mnie starej , zatem muszą ją widzieć moi sąsiedzi . Więc zrobisz , o co cię proszę ? |
437 | Lokaj przyniósł drugi bilet i niebawem ukazał się drugi gość . Był to człowiek pulchny i rumiany i wyglądał na właściciela sklepu bławatnego , kłaniał się na całej przestrzeni ode drzwi do stołu . |
438 | — O … nowa ofiara ! … — wykrzyknęła baronowa wskazując na mnie i z pałającymi oczyma zaczęła mówić głębokim głosem : |
439 | „ Chciałbym przespać ten czas , dopóki znowu jej nie zobaczę ” — myślał Wokulski . |
440 | „ Ach , mój stary Hopferze ! — mówił — o wy , moi koledzy uniwersyteccy i syberyjscy , czy któryś z was wyobrażał sobie mnie zajmującego się podobnymi kwestiami ? … ” |
441 | — Nie idę na bal . |
442 | — O kradzież lalki ! … |
443 | Baron drżał tak , że chwilami zęby mu szczękały . |
444 | Po rozmowie z tym poczciwym kupcem , którego nawet nazwiska nie wymienię , i po wszystkich anonimach , jakie odebrałem , postanowiłem sobie zapisywać rozmaite opinie wypowiadane przez dobrych ludzi o Wokulskim . |
445 | — Czeka na odpowiedź , jaśnie panie . |
446 | „ Po co on jednak kupuje ten dom , po co wdaje się z Łęckimi … A może nie kupuje ? … Może to tylko pogłoski ? … ” |
447 | — Czy nie uprzedzasz się , Belciu ? … |
448 | — Bardzo mi to pochlebia — odpowiedziała , lekko rumieniąc się , panna Izabela — ale jestem pewna , że prędko znudzi pana mój wykład . Bo dla mnie nie zawsze las jest piękny , czasem bywa okropny . Gdybym tu była sama , z pewnością nie widziałabym ulic , kościołów i buduarów . Kiedy jestem sama , las mnie przeraża . Przestaje być dekoracją , a zaczyna być czymś , czego nie rozumiem i czego się boję . Głosy ptaków są jakieś dzikie , czasem podobne do nagłego krzyku boleści , a czasem do śmiechu ze mnie , że weszłam między potwory … Wtedy każde drzewo wydaje mi się istotą żywą , która chce mnie owinąć gałęźmi i udusić ; każde ziele w zdradziecki sposób oplątuje mi nogi , ażeby mnie już stąd nie wypuścić … A wszystkiemu temu winien kuzynek Ochocki , który tłomaczył mi , że natura nie jest stworzona dla człowieka … Według jego teorii wszystko żyje i wszystko żyje dla siebie … |
449 | Na pociechę mógłby sobie powiedzieć , że w tym samym katalogu równie posiadają notatki dwaj inni jego koledzy , a także inkasent , posłańcy , nawet — służący Paweł . Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników ? Jest to tajemnica , z którą przed nikim się nie zwierzał . |
450 | — Szczepan ! … cholero jakiś … — odezwał się trzeci głos za przepierzeniem . — Jak mi jeszcze raz , pieskie nasienie , tak stajnię zostawisz , to ci każę zbierać zębami … |
451 | Baron obejrzał dokument z góry na dół i z dołu do góry . Usta mu pobladły . |
452 | Czuł w duszy dziwną pustkę , a na samym jej dnie coś , jakby kroplę piekącej goryczy . Żadnych sił , żadnych pragnień , nic , tylko tę kroplę tak małą , że jej niepodobna dojrzeć , a tak gorzką , że cały świat można by nią zatruć . |
453 | Pierwszy raz w życiu w pani Stawskiej obudziła się lwica . Podniosła głowę , oczy jej błysnęły i odpowiedziała twardym tonem : |
454 | — Będzie się pan fatygował … |
455 | — Władam czterema językami , mam znajomości w świecie artystycznym , literackim , naukowym i przemysłowym … |
456 | Wokulski głęboko odetchnął ; obie wiadomości były ważne . Drugi raz przeczytał list podziwiając szorstki styl pani Meliton i uśmiechając się przy uwagach , jakie robiła nad swoją płcią . Mocno trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego ; wszystko i wszystkich chwytałby za kark , wyjąwszy — pannę Izabelę . Ona jedna była istotą , której wobec siebie chciał zostawić absolutną wolność , jeżeli nie panowanie . |
457 | — A co , ukradła ? … Widzisz pani , co się teraz zrobiło z paninej gęby ? … Hę ? … |
458 | — Niepewny ? … A pan Wokulski to co ? … |
459 | „ Kiedyż to będzie ! … ” — pomyślał . |
460 | Po czym natychmiast sam ubrał się w palto , energicznie naciągnął niezbyt całe kalosze i lekkim krokiem opuścił sądową salę ku zdziwieniu stójkowych , oskarżonych i świadków . |
461 | — Więc kto ? … No , kto kupił ? … |
462 | — Jeżeli łaska , nazwijmy ich wielbicielami . |
463 | Akurat we dwadzieścia cztery godzin po wysłaniu tego listu w lokalu państwa Krzeszowskich zjawił się Rzecki oświadczając , że chce się widzieć z baronem . |
464 | Niepokój trapiący ją od kilku dni : jak się skończy licytacja ? opuścił ją tak , że śladu nie zostało po nim . Więc mają jeszcze dziesięć tysięcy rubli rocznie i trzydzieści tysięcy rubli gotówką ? … Zatem pojadą na wystawę paryską , potem może do Szwajcarii , a na zimę znowu do Paryża . Nie ! … Na zimę wrócą do Warszawy , ażeby znowu otworzyć dom . I jeżeli znajdzie się jaki majętny człowiek , niestary i niebrzydki ( jak na przykład baron albo marszałek … br ! … ) , wreszcie nie parweniusz i niegłupi … ( No , głupi może sobie być ; w ich towarzystwie mądrym jest tylko Ochocki , a i to dziwak ! ) Jeżeli znajdzie się taki epuzer — panna Izabela zdecyduje się ostatecznie … |
465 | Co się tam — mówił dziaduś — koło niego nie działo , włosy na głowie stają . Otoczyły go przecie takie poczwary , że inny umarłby od samego ich wejrzenia . Były — mówił dziaduś — niedopyrze wielkie jak psy , ale ino wachlowały nad nim skrzydliskami . To zastąpiła mu drogę ropucha , duża jak ot ten kamień , to wąż zaplątał mu się między nogi , a kiedy kowal ciapnął go , wąż zaczął płakać ludzkim głosem . Były wilki takie na niego zajadłe , że co im piana padła z pyska , to buchnęła płomieniem , a w opoce wypalała dziury . |
466 | Na Ogród Botaniczny i na Łazienki zapadał już mrok . |
467 | Zresztą , czy w tym Paryżu można zakochać się tak jak on do szaleństwa ? |
468 | — Tym gorzej — przerwał bas . — Dowodził będąc gołym ; ochłonął poczuwszy ruble w kieszeni . |
469 | P. S. Wyobraź sobie , co za szczęście spotkało moją ochronkę . Będąc wczoraj w sklepie tego sławnego Wokulskiego przymówiłam się o mały datek dla sierot . Liczyłam na jakie kilkanaście rubli , a on , czy uwierzysz , ofiarował mi tysiąc , wyraźnie : tysiąc rubli , i jeszcze powiedział , że na moje ręce nie śmiałby złożyć mniejszej sumy . Kilku takich Wokulskich , a czuję , że na starość zostałabym demokratką . ” |
470 | — Na pierwszą . |
471 | No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki . |
472 | — Czy pozwoli pani , ażebym na jej ręce złożył to dla ochrony pań ? … |
473 | Tu urwał i spod oka spojrzał w stronę panny Izabeli rozmawiającej z Mraczewskim . Oboje stali zwróceni do niego profilem ; dostrzegł więc pałający wzrok subiekta przykuty do panny Izabeli , na co ona w sposób demonstracyjny odpowiadała uśmiechem i spojrzeniami łagodnej zachęty . |
474 | — No , jeszcze nie taki bardzo — odparł Machalski . — Był tu jeden profesor z gimnazjum realnego , obejrzał pompę i powiedział , że na nic się nie zda , ale że chłopak zdolny i powinien uczyć się . Od tej pory mamy sądny dzień w sklepie . Wokulski zhardział , gościom odmrukuje , w dzień wygląda , jakby drzemał , a za to uczy się po nocach i kupuje książki . Jego znowu ojciec wolałby te pieniądze użyć na proces o jakiś tam majątek po dziadku … Słyszałeś przecie , co mówił . |
475 | Panna Izabela zmarszczyła brwi . |
476 | Rzecki schwycił się obu rękoma za głowę . |
477 | — A szelmo ! … dam ja ci … |
478 | — Bah ! — odmruknął zamyślony kuzynek . — Wokulski jest chyba jedynym człowiekiem w Warszawie , z którym można o tym mówić . To numer … |
479 | Od tego dnia bardzo rzadko widywałem się z naszą pryncypałową . W pół roku zaś później Stach powiedział mi , że … żeni się z panią Małgorzatą Mincel . |
480 | — Wolę , wolę na trzecie piętro … Za dwie godziny będę — odparł Geist i szybko wybiegł z pokoju . |
481 | — Moje długi niech panią nie interesują — odparł tonem głębokiego przekonania . — Jeżeli pan Wokulski , zwyczajny szlachcic , mógł w ciągu paru lat zrobić miliony , człowiek z moim nazwiskiem potrafi spłacić czterdzieści tysięcy długów . I ja pokażę , że umiem pracować … |
482 | — Coś lepszego . Dobranoc . |
483 | Ruch powozów , omnibusów i ludzi pieszych zwiększa się w zastraszający sposób . Co kilka kroków werendy , okrągłe stoliki , ludzie siedzący przy chodnikach . Za powozem , który ma z tyłu lokaja , toczy się wózek ciągniony przez psa , mija go omnibus , potem dwaj ludzie z tragami , potem większy wóz na dwu kołach , potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg powozów . Bliżej chodnika — wózek z bukietami , drugi z owocami , naprzeciw pasztetnik , roznosiciel gazet , handlarz starzyzny , szlifierz , roznosiciel książek … |
484 | — Nic nigdy nie pozna pani nowego , chyba cudacki kapelusz albo siódmą czy ósmą figurę kontredansa , jeżeli jaki półgłówek wymyśli ją . Nic i nigdy ! … — dodał dramatycznym głosem — bo zawsze znajdzie się jakaś baba … |
485 | „ No , zobaczymy , co będzie jutro … A może mnie nie zatrzymają ? … Zresztą panna Izabela jest sobie piękna panna , przypuśćmy , że nawet niezwykle piękna , ale tylko panna , nie nadprzyrodzone zjawisko . Tysiące równie ładnych chodzi po świecie , a ja też nie myślę czepiać się zębami jednej spódnicy . Odepchnie mnie ? … Dobrze ! … Z tym większym rozmachem padnę w objęcia innej … ” |
486 | — Co ty tu robisz , Auguście ? — spytałem . |
487 | Odpowiedział mu z mieszkania pani Krzeszowskiej spazmatyczny płacz niewieści : |
488 | — Weź w rękę … |
489 | — Już pan wychodzisz ? Więc do widzenia , drogi panie . Po świętach u mnie pierwsza sesja i w imię boże zaczynajmy . |
490 | Zaraz ją zobaczysz , o człowieku małej wiary ! Ażeby zaś lepiej przekonać się , że na tym świecie jest porządek , zapisuję tu następujące proroctwa : |
491 | — Wcale nie — wtrącił Ignacy . — Portmonetka doskonała , sam ją wybierałem . |
492 | Machinalnie spojrzał na środek kościoła . Przy bliższym stoliku hrabina drzemała , a panna Izabela ziewała , przy dalszym trzy nie znane mu damy zaśmiewały się z opowiadań jakiegoś wykwintnego młodzieńca . |
493 | Trudna rada — niech się chłopak uczy wojować . Za jakie pół roku wróci okryty sławą , tak że go sami Francuzi gwałtem zaczną ciągnąć do siebie , a my tymczasem — ożenimy Stacha z panią Heleną . |
494 | — Tylko kilku ? … — powtórzył Wokulski i spojrzał na brylanty wyniosłej damy , reprezentujące wartość kilkuset sztuk najcieńszego płótna . — Po świętach — dodał — będę miał honor na ręce pani hrabiny przysłać płótno … |
495 | — Nie tak piękne , jak się wydaje — odpowiedziała staruszka . — Stroje bardzo często nie popłacone , a elegancja ! … Zapewne , inna musi być w salonie z hrabiami i książętami , a inna w garderobie z biednymi robotnicami . |
496 | Wokulski zbliżył się do barona i uścisnął go . |
497 | — Jakie pasażery ? … — zawołał zdziwiony . — Wielmożny pan to jest pasażer , ale tamto — same parchy . Jak my stanęli na rogatce , to nawet strażnik dwa takie gałgany rachował za złotówkę na jeden paszport . A wielmożny pan myśli , co oni byli pasażery ! … |
498 | Wokulski złożył księgę , z wolna podniósł się z fotelu i sięgnąwszy po kapelusz stojący na kantorku skierował się ku drzwiom . Czuł brak oddechu i jakby rozsadzanie czaszki . |
499 | — Jak chcesz . |
500 | — Pójdziemy do niej , panie — rzekłem schodząc na drugie piętro . Czułem w sobie takie męstwo , że baronowa nie tylko nie trwożyła mnie , lecz prawie pociągała . |
501 | — O , panie Wokulski , tamci dużo robili . Przede wszystkim stworzyli Francję , byli jej rycerzami , wodzami , ministrami i kapłanami . A nareszcie zgromadzili te skarby sztuki , które pan sam podziwia . |
502 | — Musiał dobrze pójść interes — rzekł do panny Izabeli — bo jaśnie pan coś … jakby trochę tego … |
503 | Raz na przykład stary Szlangbaum , oczywiście w jakiejś ważnej sprawie , przez pół dnia szukał Wokulskiego . Był w sklepie — Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść aktorowi Rossiemu duży wazon z saskiej porcelany . Pobiegł do mieszkania — Wokulski dopiero co opuścił mieszkanie i pojechał do Bardeta po kwiaty . Stary Żyd , ażeby go dopędzić , krzywiąc się wziął dorożkę ; ale ponieważ ofiarowywał dorożkarzowi złoty i groszy osiem za kurs , zamiast czterdziestu groszy , więc nim dobili targu za złoty i groszy osiem i dojechali do Bardeta , Wokulski już opuścił zakład ogrodniczy . |
504 | — Bah ! … |
505 | — No , no , uspokój się , bo już widzę jej adwokata — rzekł Stach . |
506 | „ Mój kochany Ignacy ! Posyłam ci dwieście złotych na drogę , to się później obrachujemy . Zajedź wprost do mego sklepu na Krakowskim Przedmieściu , a nie na Podwal , broń Boże ! bo tam mieszka ten złodziej Franc , niby mój brat , któremu nawet pies porządny nie powinien podawać ręki . Całuję cię , Jan Mincel . Warszawa , d . 16 lutego r . 1853 . |
507 | „ Człowieku głupi czy nikczemny ! Pomimo tylu życzliwych ostrzeżeń kupujesz jednak dom , który stanie się grobem twego w tak nieuczciwy sposób zdobytego majątku … ” |
508 | Grób w naszym kościele będzie cudowny . Mój poczciwy Wokulski daje fontannę , sztuczne ptaszki śpiewające , pozytywkę , która będzie grała same poważne kawałki , i mnóstwo dywanów . Hozer dostarcza kwiatów , a amatorowie urządzają koncert na organ , skrzypce , wiolonczelę i głosy . Jestem zachwycona , ale gdyby mi wśród tych cudów zabrakło ciebie , rozchorowałabym się . A więc tak ? … Ściskam cię i całuję po tysiąc razy , kochająca ciotka . |
509 | — Pan baron w domu ? — spytał . |
510 | „ Do diabła ! — mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? … Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? … Razem sto czterdzieści tysięcy rubli ! … A ten powóz , a te wyścigi , a te ofiary na cele dobroczynne ? … A … a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? … Ehe ! … schowam ja do kieszeni ceremonie … ” |
511 | — Ale ! — mówił Wirski — cóż miała robić , nieboga , jeżeli Denowa wpadła na nią z góry , że Wokulski przesiaduje u nich do rana , że to jakieś nieczyste sprawy … Naturalnie , zatrwożona staruszka powiedziała jej , że tu nie chodzi o figle , ale o sakrament , i że może pobiorą się około świętego Jana . |
512 | „ Mecenas ma rację — myślał . — Lepiej kupić ten dom pod cudzą firmą . Inaczej mogliby mnie podejrzewać o chęć wyzyskania ich albo — co gorsze — posądzić o zamiar robienia im łaski ! … ” |
513 | — Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień … |
514 | — Baje stary , baje ! Napoleon był chwat , choćby za to samo , że wygnał hyclów Szwabów . Nieprawda , Katz ? |
515 | Kiedy około dziesiątej wieczór żegnałem moje damy , pani Stawska była zmieniona i smutna i skarżyła się , że ją głowa boli . Oto osioł Stach ! Taka kobieta szaleje za nim od jednego spojrzenia , a on , wariat , ugania się za panną Łęcką . I czy jest jaki porządek na tym świecie ? |
516 | — Hę ? … — spytał pan Raczek patrząc na ciotkę . |
517 | — Co to anonim … Wokulski … Brawo Wokulski ! … — wrzeszczał tłum . |
518 | — No , no — rzekła — niech pan się uspokoi i nie przesadza … Pod słowem honoru ( choć kobiety podobno nie mają honoru ) zapewniam pana , że to , o czym mówiliśmy , zostanie między nami . Zresztą jestem pewna , że nawet Bela przebaczyłaby panu jego wybuch . Była to niegodziwość , ale … zakochanym wybacza się nie takie niegodziwości . |
519 | — Dlaczego ? … |
520 | — Wszystko jedno . |
521 | Sala przypomniała mi szkołę : sędzia siedział na wzniesieniu jak profesor na katedrze , a naprzeciw niego , w dwu szeregach ławek , mieścili się oskarżeni i świadkowie . W tej chwili tak żywo stanęły mi w pamięci młode lata , że mimo woli rzuciłem okiem pod piec , pewny , że zobaczę woźnego z rózgą i ławkę , na której nas bito w skórę . Chciałem nawet przez roztargnienie krzyknąć : „ Póki życia nie będę , panie profesorze ! … ” , alem się w porę opamiętał . |
522 | — Szpigelman — wtrąciła panna Florentyna . — O , to zuchwały Żyd … |
523 | — Przepraszam pana — odezwał się do zaniepokojonego barona — ale jestem tak rozstrojony , że po prostu nie wiedziałem , co mówię … |
524 | Chciał coś czytać , ale nie chciało mu się pójść do biblioteki po książkę ; więc położył się na szezlongu i zaczął myśleć o teorii Darwina . |
525 | — Więc — basta ! … — przerwałem . — Moja głowa w tym , ażeby Wokulski bywał tu jak najczęściej , a pani … niech dobrze usposabia panią Helenę . Wyrwiemy Stacha z rąk tej panny Łęckiej i … bodaj przed świętym Janem wesele … |
526 | — Jeżeli go nie zatrzyma nowa wojna . |
527 | — Nie … Ten pan … — rzekł służący i podał bilet Krzeszowskiemu . — Porządny człowiek , alem go wygnał , kiedy tak pan baron kazał … |
528 | Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się , skąd mu się biorą takie żakowskie myśli . Przecież panna Izabela ma prawo jechać , kiedy chce , gdzie chce i z kim jej się podoba … |
529 | — Rzecki — powiedział Wirski . |
530 | Baronowa przycięła usta i milczała . |
531 | — Do usług pani … |
532 | ( Aj , do licha ! a ten mąż za granicą ? … No , co tam mąż , niechby się pilnował … Zresztą , za jakiś dziesiątek tysięcy rubli dostaniemy rozwód z nieobecnym i zapewne już nieżyjącym . ) |
533 | — Zostawiam was tu , moi państwo — rzekła hrabina . — Nagadajcie się , bo ja muszę wracać . |
534 | — Niech pani mówi dalej . |
535 | Wybiegł z saloniku i wtykając głowę do drzwi , zdaje mi się do kuchennych zawołał : |
536 | Doktór popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę . |
537 | W oczach zaczęły mi ognie latać . Uderzyłem kuflem w stół i krzyknąłem : |
538 | I w jej duszy nieco przyćmił się wizerunek pięknego Kazia Starskiego . |
539 | — Ja poszlę po doktora , papo ? … |
540 | — Otóż to ! … — zawołałem . — Nie tylko takiej , ale wprost tej samej … Jej samej , pani Heleny Stawskiej , trzeba nam za żonę . |
541 | I w tej chwili , po raz pierwszy , jasno zarysował mu się projekt niewracania do kraju . |
542 | „ No , przecież nie zabronię jej — myślał — siadać , przy kim zechce . I nie zniżę się do zazdrości , która bądź jak bądź jest podłym uczuciem , a najczęściej gruntuje się na pozorach … Zresztą , gdyby chcieli wymieniać ze Starskim tkliwe spojrzenia , nie robiliby tego tak jawnie . Szaleniec jestem … ” |
543 | — A niechże pan zagląda do nas choćby co wieczór ! … — zawołała sędziwa dama , gdy już byliśmy w kuchni . |
544 | — Spłacanie dawnych długów często prowadzi do zgody . |
545 | „ Z pewnością — mówił — znakomitszym jest ten skrzypek , który na niej zrobi wrażenie , aniżeli ten , który by mnie się podobał . Trzeba być arogantem , ażeby wypowiadać sądy tak stanowcze , tym bardziej że musiałem nie poznać się na jego grze … ” |
546 | — Hę ? … — spytał pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi , który opalił się , zmężniał , a nade wszystko utył . |
547 | Wokulski obejrzał się : przy nim kręcił się jakiś pan w ciemnych okularach i nieco podartych rękawiczkach . |
548 | — Nie lubisz pan lodów , panie Szlangowski ? |
549 | „ Straszny upał ! ” — mruknął pan Tomasz . |
550 | — Poszły parchy ! … Won ! … |
551 | — O , ja i święta ! … — odparła . — Gdyby kto mógł zajrzeć w moje serce , dopiero przekonałby się , jak dalece zasługuję na potępienie … Ach , ale teraz wszystko mi jedno ! … — zakończyła z desperacją w głosie . |
552 | Książę , na którego prośbę Wokulski nie tylko w grudniu roku zeszłego nie chciał ofiarować pani Krzeszowskiej dziesięciu tysięcy rubli , ale nawet w styczniu i lutym roku bieżącego nie dał ani grosza na protegowanych przez niego ubogich , książę na chwilę stracił serce do Wokulskiego . Wokulski zrobił księciu przykry zawód . Książę sądził i wierzył , iż ma prawo tak sądzić , że człowiek podobny Wokulskiemu , raz posiadłszy książęcą życzliwość , powinien wyrzec się nie tylko swoich gustów i interesów , ale nawet majątku i osoby . Że powinien lubić to , co lubi książę , nienawidzieć tego , co nienawidzi książę , służyć tylko księcia celom i dogadzać tylko jego upodobaniom . Tymczasem ten parweniusz ( aczkolwiek niewątpliwie dobry szlachcic ) nie tylko nie myślał być książęcym sługą , ale nawet odważył się być samodzielnym człowiekiem ; nieraz sprzeczał się z księciem , a co gorsza , wręcz odmawiał jego żądaniom . |
553 | Zdziwiłem się zobaczywszy płomień nienawiści , jaki błysnął w oczach pani baronowej przy wymówieniu nazwy : Stawska . |
554 | — A maż on , biedaczysko , jaki nagrobek ? — spytała po chwili prezesowa . |
555 | „ Naturalnie , że ją kocha ! ” — myślał Wokulski i doznał takiego wrażenia , jakby owionął go chłód grobu . |
556 | — Ach , to pani dobrodziejka ! … Bardzo przepraszam … |
557 | Nagle spojrzał na wystawę sklepową ( właśnie mijał okna ) i osłupiał . Wystawa już drugi tydzień nie odnowiona ! … Te same brązy , majoliki , wachlarze , te same neseserki , rękawiczki , parasole i zabawki ! … Czy widział kto podobne zgorszenie ? |
558 | A Szprot mrugnął okiem . |
559 | — To znaczy , mój stary , że ponieważ ja nie chcę z ciebie wydobywać żadnych zeznań , więc i przed tobą nie mam potrzeby ich robić . |
560 | „ Więc naprawdę — mówiła sobie — chcą mnie oddać temu parweniuszowi ? … A , zobaczy , jak na tym wyjdzie ! … ” |
561 | Na parę godzin przed pożegnaniem się Suzin i Wokulski jedli śniadanie w swoim paradnym numerze i naturalnie rozmawiali o zyskach . |
562 | — Jeżeli was nie okpi … |
563 | — Szkoda . Ja w roku zeszłym postanowiłam wydać masę pieniędzy . Plenipotent i kasjer zapewniają mnie , że wydałam dwadzieścia siedem tysięcy … Szalałam , no — i nie spłoszyłam nudów … Dziś , myślę sobie , zapytam pana : jakie robi wrażenie sześćdziesiąt tysięcy wydanych w ciągu roku ? ale pan tyle nie wydajesz . Szkoda . Wiesz pan co ? … Wydaj kiedy sześćdziesiąt … no — sto tysięcy na rok i powiedz mi pan : czy to robi sensację i jaką ? Dobrze ? … |
564 | Dostrzegł , że Józef mimo swego wieku , więcej niż średniego , biegł po schodach jak łania i na górze gdzieś się podział , a Wokulski został sam nie wiedząc dokąd udać się i komu się zameldować . Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał . |
565 | Podniósł „ Kurier ” i czytał : |
566 | „ Bah ! — szepnął . — A wystawa , a muzea , a balon ? … ” |
567 | Z początku patrzył tylko na prawą dziurkę w kurtynie ślubując , że nie oderwie od niej oczu . W parę minut jednakże ochłonął ze wzruszenia , a nawet nabrał takiego animuszu , że począł oglądać się . Sala wydała mu się jakaś niewielka i brudna i dopiero gdy zastanawiał się nad przyczynami tych zmian , przypomniał sobie , że ostatni raz był w teatrze na występie Dobrskiego w Halce , mniej więcej przed szesnastoma laty . |
568 | — Gdzie ? — krzyknęła ciotka . |
569 | Drzwi otworzyły się , jegomość kazał tragarzom złożyć kufry i tłomoki w przedpokoju i zapytał : |
570 | — Czycho ! … — zawołano od stołu . |
571 | — Widziałem ogromne lasy , w których człowiek ukazywał się raz na kilka lat , a jednak rosły bujniej aniżeli nasze … |
572 | — Wojciech ! … do stu tysięcy diabłów … Zaraz mi zrób porządek , bo ci to wszystko każę położyć na stole … |
573 | Uderzył się w łysinę i mówił ciszej : |
574 | Z czasem jednak stała się powściągliwszą w mowie , a niekiedy nawet moralizującą , spostrzegłszy , że wygłaszanie zdań i opinii przyjętych przez ogół wpływa na wzrost dochodów . |
575 | — Co się nie godzi ? … — odpowiada już nieco podrażniony adwokat . — Po spłaceniu hipotecznych długów zyskuje pan trzydzieści tysięcy rubli … |
576 | — Nie spotka mnie żaden wypadek — odparł z gniewem Wokulski . |
577 | — Potrzebujesz pieniędzy ? |
578 | — Właściwie to mnie rujnują komornicy … |
579 | — Hi ! hi ! hi ! dokąd wy jedziecie , podróżni ? … Dlaczego narażasz kark , akrobato ? … Co wam po uściskach , tancerze ? … Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy . Głupstwo , wszystko głupstwo ! … a wam , gdybyście myśleli , mogłoby się zdawać , że to jest coś wielkiego ! … |
580 | A jak ona rozmawiała ze mną . Ile tam było pogardy dla marnego kupca … » Zapłać temu panu ! … « Paradne są te wielkie damy ; próżniak , szuler , nawet złodziej , byle miał nazwisko , stanowi dla nich dobre towarzystwo , choćby fizjognomią zamiast ojca przypominał lokaja swej matki . Ale kupiec — jest pariasem … Co mnie to wreszcie obchodzi ; gnijcie sobie w spokoju ! ” |
581 | „ Gdybym był najwyższym sędzią — myślał — i gdyby spytano mnie , kto jest wart panny Izabeli : Ochocki czy Wokulski , musiałbym przyznać , że — Ochocki … O osiemnaście lat młodszy ode mnie ( osiemnaście lat ! … ) i taki piękny … W dwudziestym ósmym roku życia skończył dwa fakultety ( ja w tym wieku ledwie zaczynałem się uczyć … ) i już zrobił trzy wynalazki ( ja żadnego ! ) A nad to wszystko jest naczyniem , w którym wylęga się wielka idea … Dziwaczna to rzecz : machina latająca , ale faktem jest , że on znalazł dla niej genialny i jedynie możliwy punkt wyjścia . Machina latająca musi być cięższa , nie zaś jak balon lżejsza od powietrza ; boć wszystko , co prawidłowo lata , począwszy od muchy , skończywszy na olbrzymim sępie , jest od powietrza cięższe . Ma prawdziwy punkt wyjścia , ma twórczy umysł , czego dowiódł bodajby swoim mikroskopem i lampą ; któż wie , zatem , czy nie uda mu się zbudować machiny latającej ? A w takim razie będzie większym dla ludzkości od Newtona i Napoleona razem wziętych … I ja mam z nim współzawodniczyć ? … A jeżeli stanie kiedy kwestia : który z nas dwu powinien się usunąć , czyliż będę się wahał ? … Cóż to za piekło powiedzieć sobie , że muszę moją nicość złożyć na ofiarę człowiekowi ostatecznie takiemu jak ja , śmiertelnemu , ulegającemu chorobom i omyłkom , a nade wszystko — tak naiwnemu … Boć to jeszcze dzieciak , co on mi nie wygadywał ? … ” |
582 | Wokulski siedząc na kanapie zaciskał pięści , ale milczał . W tej chwili zapukano do drzwi i ukazał się Lisiecki . |
583 | — Jest Wokulski — rzekłem do pani Stawskiej i pokręciłem wąsa . |
584 | — Po cóż się w to wdaje ? |
585 | Dziś jeszcze myśląc o tym , panna Izabela szarpała na sobie suknię . Niekiedy rzuciwszy się na szezlong biła pięściami sprężyny i szeptała : |
586 | Przed południem ( jakoś nie było gości w sklepie ) ni stąd , ni zowąd przychodzi do mnie kto ? … Młody Szlangbaum , ten starozakonny , który pracuje w ruskich tkaninach . |
587 | — Oto los młodej i niebrzydkiej kobiety ! — zawołała starsza dama . — Nie panna , nie mężatka … |
588 | Przeszedł się parę razy po pokoju ( silnie marszcząc brwi ) , potrącił krzesło , zabębnił na szybie i nagle stanął przede mną . |
589 | — Ach , ciociu … Więc mam wahać się pomiędzy sprzedaniem siebie i serwisu ? … Bo na to , ażeby zabierano nam meble , nigdy nie pozwolę … Ach , ta Krzeszowska … to wykupywanie weksli … co za ohyda ! |
590 | — Ciotka tak mnie proteguje — rzekła do panny Florentyny — jakbym już straciła wszelką nadzieję … Nie podoba mi się to ! … |
591 | W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny , że baron nie odzyska swojej klaczy , gdyż kupił ją Wokulski … |
592 | — Wracaj , bracie , do domu — rzekł do furmana dając mu na piwo . |
593 | — Niejaki Wokulski , kupiec , żelazny człowiek . Przy jego pomocy zorganizuję nasze mieszczaństwo , stworzę towarzystwo do handlu ze Wschodem , tym sposobem dźwignę przemysł … |
594 | — Co tu , u diabła , tak czosnek zalatuje , panie Klejn ? … |
595 | — Czym przyjadę , panie , kiedy jeszcze na Nowy Rok koń mi padł . |
596 | A gdy baron wszedł , zamknął za nim drzwi , odprawił Mariannę , która przybiegła z kuchni , i — sam zaczął podsłuchiwać . |
597 | — Te same ? — rzekł pokazując je pani Meliton . |
598 | Przez kilka lat po śmierci stryja synowcy prowadzili wspólnie sklep na Podwalu i dopiero około 1850 roku podzielili się w ten sposób , że Franc został na miejscu z towarami kolonialnymi , a Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie , do lokalu , który zajmujemy obecnie . W kilka lat później Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer , ona zaś ( niech spoczywa w spokoju ) zostawszy wdową oddała rękę swoją Stasiowi Wokulskiemu , który tym sposobem odziedziczył interes prowadzony przez dwa pokolenia Minclów . |
599 | — Zawsze jednak , kochany Stachu , rozejrzyj się w sytuacji , a może sam się cofniesz … |
600 | „ Dajcie mi jakiś cel … albo śmierć ! … ” — mówił nieraz patrząc w niebo . A w chwilę później śmiał się i myślał : |
601 | — Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak … |
602 | Wśród tych wszystkich czasowych a brudnych budynków roił się rozbawiony tłum . |
603 | — To są straszni ludzie , papo … — szepnęła do ojca . |
604 | Wokulski zamyślił się . |
605 | „ Naiwna jest ta Felcia ” — rzekła do siebie . |
606 | Stach w gabinecie czytał angielską książkę . ( Czort wie , na co jemu ta angielszczyzna ? Przecie można ożenić się będąc nawet głuchoniemym … ) Przywitał mnie serdecznie , chociaż nie bez pewnego wahania . „ Trzeba wziąć byka za rogi ! ” — pomyślałem — i nie kładąc czapki na stole , mówię : |
607 | — Numerek pięć i pół — odparł Mraczewski i już trzymał pudełko , które mu nieco drżało w rękach pod wpływem spojrzenia panny Izabeli . |
608 | — Ze sposobu prowadzenia moich interesów nie zdaję sprawy przed nikim — ciągnął dalej Wokulski . — Wskazuję panom drogę uporządkowania handlu Warszawy z zagranicą , co stanowi pierwszą połowę mego projektu i jedno źródło zysku dla krajowych kapitałów . Drugim źródłem jest handel z Rosją . Znajdują się tam towary poszukiwane u nas i tanie . Spółka , która zajęłaby się nimi , mogłaby mieć piętnaście do dwudziestu procentów rocznie od wyłożonego kapitału . Na pierwszym miejscu stawiam tkaniny … |
609 | Popatrzyliśmy sobie w oczy z tym eks-obywatelem , który nie mógł zdobyć się na wywabienie plam ze swego surduta . Popatrzyliśmy sobie — mówię — w oczy . Magenta … Rok 1859 … Eh ! Boże miłosierny … |
610 | — Mniejsza o to . Dziś dopiero widzę , że trzeba być litościwym . |
611 | Zakład stanął , dzięki czemu hrabina i panna Izabela były wysoce zainteresowane w wyścigach . |
612 | — Mój Boże , i cóż na to poradzę ? … niechże już pan ma nadzieję , jeżeli tak o nią chodzi … |
613 | — Tak ! … tak ! … — odszczeknął mu Ir przez sen . |
614 | Była podobno wściekła przez kilka dni , dostała spazmów , zbiła służącą , zwymyślała swego adwokata w biurze rejentalnym , ale podpisała akt nabycia . |
615 | — Nawykłem do niej . |
616 | — Sumę pańską — odpowiedział Wokulski — mogę umieścić w lepszym interesie . Będzie pan miał dziesięć tysięcy rocznie … |
617 | — Doprawdy ? … — uśmiechnął się ironicznie pan Ignacy . — A na czyjąż korzyść MacMahon z Ducrotem układali w styczniu zamach stanu ? … Wierz mi , panie Klejn , bonapartyzm to potęga ! … |
618 | Aż mnie , z przeproszeniem łaski pańskiej , zemdliło z wielkiej litości , kiedym to usłyszał . I zaraz powiedziałem Wysockiej : „ Wie pani Wysocka co , może ja się z panną Marianną ożenię … ” |
619 | Pan Ignacy otworzył i czytał : |
620 | Zgarbiony hrabia wybuchnął : |
621 | Cała ta ludność , między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje , damy do towarzystwa , ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni , cała ta ludność obchodziła wieczne święto . |
622 | Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość . Był to znakomity adwokat , przyjaciel i prawa ręka księcia ; lubił mówić kwieciście , wybijając takt ręką i przysłuchując się własnym frazesom , które zawsze znajdował wybornymi . |
623 | Panna Izabela poznała głos Wokulskiego . |
624 | Z początku dziwiłem się niespodzianej miłości starego Hopfera i dowodziłem pannie Kasi , że zbyt mało znam jej ojca , ażebym miał składać mu wizyty . Ale ona wciąż swoje : |
625 | — Któż ją wyzyskuje ? — spytałem . |
626 | — Nie . |
627 | — Mnie nie obchodzą fabrykanci , tylko konsumenci … — odpowiedział Wokulski . |
628 | — Gdzież oni ? |
629 | — Sprzedał się starej babie — mówili znajomi — ten niby to Brutus ! … Uczył się , awanturował się i … klap ! … |
630 | Milczenie . W piwnicy zrobiło się pusto . |
631 | Ale wnet ochłonął ; przyszła mu bardzo słuszna uwaga , że panna Izabela nie znając Molinariego daje się tylko unosić prądowi jego reputacji . |
632 | W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki . Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru . Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli . |
633 | Prawie w tydzień po koncercie , kiedy bez światła siedziała w swoim pokoju , przed oczyma jej stanęła dawno zapomniana wizja . Zdawało jej się , że w towarzystwie ojca zjeżdża powozem z jakiejś góry w dolinę napełnioną chmurami dymów i pary . Spomiędzy chmur wysunęła się olbrzymia ręka trzymająca kartę , na którą pan Tomasz patrzył z niespokojną ciekawością . „ Z kim ojciec gra ? … ” — pomyślała . W tej chwili wionął wiatr i z tumanów ukazała się twarz Wokulskiego , także w olbrzymich rozmiarach . |
634 | — Bo to dworskie grunta , a pan zna przysłowie : Na dworskim polu dużo stert , na chłopskim dużo ludzi . |
635 | — Bo on nie wart więcej , bo ojciec za dużo wydał . Wiem to od budowniczego , który oglądał go z polecenia Krzeszowskiej . |
636 | Czytając panna Izabela była blada jak papier . Podniosła się od stołu , zwinęła list i podniosła rękę , jakby z zamiarem rzucenia go komuś w oczy . Nagle , zdjęta strachem , chciała gdzieś uciec czy kogoś zawołać ; lecz w tej chwili upamiętała się i poszła do ojca . |
637 | Wokulskiemu było trochę przykro . |
638 | W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski . |
639 | — Wsi nie widzę — wtrącił Wokulski . |
640 | Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły . |
641 | Około roku 1840 ojciec zaczął niedomagać . Czasami po parę dni nie wychodził do biura , a wreszcie na dobre legł w łóżku . |
642 | — Dlaczego to panowie nigdy nie przychodzą do nas z … panem Stanisławem ? — mówiła rumieniąc się . — Ojciec tak panów kocha i … my wszyscy … |
643 | — Przyjdź do mnie , obejrzyj , co jest , sam zrób kilka doświadczeń , a przekonasz się . Innego sposobu nie widzę — odparł Geist . |
644 | Pani baronowa zmieszała się . |
645 | Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni . |
646 | — Pisze , że nasz dom kupił nie Szlangbaum , ale Wokulski , i że za pomocą podstawionych licytantów dał za niego o dwadzieścia tysięcy rubli więcej aniżeli wart . |
647 | Pan Ignacy zbliża się do gościa wzruszony i zgarbiony więcej niż kiedykolwiek . |
648 | Weszli na wzgórze , skąd widać studnię zwaną Okrąglakiem . Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił : |
649 | Jest niedziela , szkaradny dzień marcowy ; zbliża się południe , lecz ulice Warszawy są prawie puste . Ludzie nie wychodzą z domów albo kryją się w bramach , albo skuleni uciekają przed siekącym ich deszczem i śniegiem . Prawie nie słychać turkotu dorożek , gdyż dorożki stoją . Dorożkarze opuściwszy kozioł wchodzą pod budy swoich powozów , a zmoczone deszczem i zasypane śniegiem konie wyglądają tak , jakby pragnęły schować się pod dyszel i nakryć własnymi uszami . |
650 | Węgiełek odetchnął . |
651 | — O czym ? |
652 | — Protestuję ! — odezwał się Starski . — Panna Izabela jest całkiem zadowolona ze swego towarzysza , a ja z mojej towarzyszki … |
653 | — Zdecydował pan kwestię — rzekł Wokulski z ukłonem . |
654 | Ach ! bo trwożą mnie jego nowe znajomości … |
655 | — I to pani mówi , panno Izabelo ? … |
656 | — Skądże ta nagła zmiana … projektu ? — spytałem czując , że nie o to pytam , co bym chciał wiedzieć . |
657 | Wnętrze sklepu wyglądało jak duża piwnica , której końca nigdy nie mogłem dojrzeć z powodu ciemności . Wiem tylko , że po pieprz , kawę i liście bobkowe szło się na lewo do stołu , za którym stały ogromne szafy od sklepienia do podłogi napełnione szufladami . Papier zaś , atrament , talerze i szklanki sprzedawano przy stole na prawo , gdzie były szafy z szybami , a po mydło i krochmal szło się w głąb sklepu , gdzie było widać beczki i stosy pak drewnianych . |
658 | „ Nie znam ” — mówi do siebie . |
659 | — Socjalizm … — szepnął mizerny subiekt kryjąc się za porcelanę . |
660 | Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy . |
661 | — Z Węgier wypędzili , do Szwabów się nie zaciągnę … |
662 | — Więc powierzyłby pan swoją kasę mnie , której wytoczono … — rzekła pani Stawska i rozpłakała się . |
663 | Wokulski poleżał jeszcze z kwadrans , potem podniósł się , postawił w kącie fajkę i schyliwszy się nad doktorem ucałował go . |
664 | „ Nie trafi osioł … Mierzy w głowę … ” |
665 | — Za jakie szczęście ? … — spytał Ignacy . |
666 | — Bardzo rozsądnie przystępujesz pan do rzeczy — mówiła . — Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha , ale skup weksli Łęckiego jest arcydziełem … Znać kupca ! … |
667 | Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził . Patrzył na pannę Izabelę w milczeniu i czekał . |
668 | „ Co to jest za ogromny gmach , który zamiast kominów ma wieże , w którym nikt nie mieszka , tylko śpią prochy dawno zmarłych ? … Na co ta strata miejsca i murów , komu dniem i nocą pali się światło , w jakim celu schodzą się tłumy ludzi ? … |
669 | — Z osiem kilogramów … |
670 | — Wariat ! wariat ! … Awanturnik ! … Józiu , przynieś no jeszcze piwa . A która to butelka ? |
671 | — Powinszuj mi . Jestem narzeczonym panny Łęckiej . |
672 | — Osły ! … — zaśmiał się kapitan i podciął swego konia . |
673 | Usłyszawszy w gabinecie szmer ukłonów służący uciekł do przedpokoju , aby tam przyłapać Obermana . Gdy zaś inkasent wyszedł , odezwał się : |
674 | — A to co znaczy ? — odezwał się w tej chwili nowy głos . |
675 | — Sława , jakiej nie dosięgnął jeszcze żaden człowiek — odparł Ochocki . — To moja żona , to moja kobieta … Bądź pan zdrów , muszę iść … |
676 | — Tak to rozumiem — odparł Leon . — Jeżeli tam jest parę pokoików , to mogę nawet mieszkać z kucharzem … |
677 | Taki rządca , który miał kiedyś własne dobra , wydawał mi się bardzo ciekawą osobistością ; ale jeszcze ciekawszym wydał mi się dom , który nie przynosi żadnych dochodów . Z natury jestem nieśmiały : wstydzę się rozmawiać z nieznanymi ludźmi , a prawie boję się wchodzić do cudzych mieszkań … ( Boże miłosierny ! jak ja już dawno nie byłem w cudzym mieszkaniu … ) Tym razem jednak wstąpił we mnie jakiś diabeł i koniecznie zapragnąłem poznać lokatorów tej dziwnej kamienicy . |
678 | — Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie . |
679 | Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha . |
680 | Lecz im mniej wychodził , tym częściej marzył o jakiejś dalekiej podróży na wieś lub za granicę . Coraz częściej spotykał we snach zielone pola i ciemne bory , po których błąkałby się , przypominając sobie młode czasy . Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato . |
681 | O rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy . Usprawiedliwiano go ekscentrycznością i smutkiem po Wiktorze Emanuelu . |
682 | — Naprzód , Lizetka ! Ten cudzoziemiec zaczyna mi imponować . — Czy nie jesteście , obywatelu , z Berlina ? … |
683 | — Akurat ! … — odparł . — Nie zasnąłby , gdyby nie dostał wałów . Dobry chłopak — mówił — sprytny chłopak , ale szelma ! … |
684 | Położył się na kanapie i znowu myślał : |
685 | „ Ach , mamo , jaka ona piękna , jaka ona mądra ! … czy ja ją mogę pocałować w buzię ? … ” |
686 | Od tej pory , ile razy Jaś Mincel poszedł na piwo albo do resursy , pani Małgorzata zapraszała do siebie na wieczór mnie i Wokulskiego . Stach zwykle szybko wypijał herbatę , nawet nie patrząc na panią Janowę potem wsadziwszy ręce w kieszenie myślał zapewne o swoich balonach i milczał jak drewno , a nasza gospodyni nawracała go do miłości . |
687 | Miałem uregulować finanse kamienicy i otóż uregulowałem je tak , że na pewno dochód zmniejszył się o trzysta rubli rocznie . Ha ! może tym rychlej Stach opatrzy się i sprzeda swój nabytek , który wcale nie był mu potrzebny . |
688 | — Pan skąd wie ? … — odparł . — No , słowo honoru daję , że ten człowiek ma zmysł proroczy ! Właśnie dziś , słowo honoru … muszę być na mieście przed siódmą , choćbym umarł , choćbym … miał podać się do dymisji … |
689 | Pan Ignacy , naturalnie , w tej chwili pobiegł do swoich pań i zawiadomił je o wielkiej nowinie . |
690 | — To ja jestem , panno hrabianko … Dawid Szpigelman — odpowiedział niewielki człowiek z czarnym zarostem i w czarnych okularach . — Ja do pana hrabiego przyszedłem na mały interes … |
691 | — Gdybyś za niego wyszła ? … Naturalnie , powinszowałabym wam obojgu . Ale co na to powie baron , marszałek , Ochocki , a nade wszystko … Wokulski ? … |
692 | Wkrótce pojechał do Bułgarii , gdzie zdobył swój olbrzymi majątek , a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka ( pani Meliton ) powiedziała mi , że Stach jest zakochany … |
693 | — Prawda . |
694 | — Panie Wokulski — rzekła wyciągając wachlarz w kierunku framugi . |
695 | Gość nie spuszczał z niego oka i uśmiechał się z łagodną ironią ; gdy zaś Wokulski otworzył usta , ażeby zapytać go o coś , przerwał mu : |
696 | — Cóż to , panie , mają znaczyć pańskie pantominy ? |
697 | Znowu biegli kilka minut . Nagle pani osadziła konia na miejscu , była zarumieniona i zadyszana . |
698 | — Szukasz czego ? — spytałem . |
699 | — Ale pierwej wpiłaby mu się pani w serce i w pamięć tak , ażeby o pani nawet w grobie nie zapomniał ! … — wybuchnął Wokulski . — Piękny świat , ten wasz świat … I miłe są te kobiety , przy których , kiedy im człowiek w najlepszej wierze oddaje własną duszę , jeszcze musi spoglądać na zegarek , ażeby nie spotkał swoich poprzedników i nie przeszkadzał następcom . Pani , nawet ciasto , ażeby wyrosło , potrzebuje dłuższego czasu ; czy więc podobna wielkie uczucie wyhodować w takim pośpiechu , na takim jarmarku ? … |
700 | Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej . Miał tam salon o trzech oknach , gabinet własny , gabinet córki , sypialnię dla siebie , sypialnię dla córki , pokój stołowy , pokój dla panny Florentyny i garderobę , nie licząc kuchni i mieszkania dla służby , składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja , jego żony , która była kucharką , i panny służącej , Anusi . |
701 | „ Co za szczególny traf ! — mówiła w sobie . — Jutro walczyć będą z jej powodu dwaj ludzie , którzy ją śmiertelnie obrazili : Krzeszowski złośliwymi drwinami , Wokulski — ofiarami , jakie ośmielił się ponosić dla niej . Ona mu już prawie przebaczyła i kupno serwisu , i owe weksle , i owe przegrane w karty do ojca , z których przez parę tygodni utrzymywał się cały dom … ( Nie , jeszcze mu nie przebaczyła i nie przebaczy nigdy ! … ) Ale choćby nawet , to jednak — za jej obrazę ujęła się sprawiedliwość boska … I kto jutro zginie ? … Może obaj . W każdym razie ten , który poważył się pannie Izabeli Łęckiej ofiarować pomoc pieniężną . Człowiek taki , jak kochanek Kleopatry , żyć nie może … ” |
702 | — Koniec świata ! — mruczy Lisiecki . — Musiało trafić się coś nadzwyczajnego , jeżeli ten safanduła wychodzi o takiej porze do miasta … |
703 | — O , państwo tam jadą brekiem . |
704 | „ Więc cóż zyskałem — spytał — po bułgarskich niebezpieczeństwach i tutejszych wyścigach lub pojedynkach ? … ” |
705 | „ Subiekt od Hopfera — został uczonym ! … Stach Wokulski ma podziękowania od petersburskich towarzystw naukowych ! … Istna heca … ” — pomyślałem . |
706 | Pan Łęcki stanął na środku pokoju i strzeliwszy palcami zawołał : |
707 | — Kazałem im przyjść o szóstej do mego kantoru i jeżeli pan pozwoli , ureguluję rachunki . Duża to suma ? … — zapytał Wokulski . |
708 | — Ha , cóż ? ożenię się po świętach — odparł Węgiełek . — Przecie ona za nie swoje grzechy cierpieć nie może . Nie jej to była wola . |
709 | Ale ponieważ rzeczy spakowano , powóz zajechał , a nawet z przedniego siedzenia wyglądała już jej pokojówka , więc panna Izabela zdecydowała się na wyjazd . |
710 | „ Młody , piękny , zdolny … — mówił w sobie . — Nie miałaby chyba oczu albo rozumu , gdyby wybierając między nim i mną nie oddała jemu pierwszeństwa … Lecz nawet i w tym razie musiałbym przyznać , że ma szlachetną naturę , jeżeli gustuje w Ochockim , nie w Starskim . Biedny baron , a jeszcze biedniejsza jego narzeczona , która tak widocznie durzy się w Starskim . Trzeba mieć bardzo pustą głowę i serce … ” |
711 | Jakoż dom zawala się . Panna Izabela , uśmiechnięta , wylatuje z niego jak ptak , a Wokulskiego nie widać … |
712 | — W handlu win i delikatesów ? |
713 | — Niech będzie . Ale dwadzieścia pięć rubli gotówką na stół … |
714 | — Tak — odezwał się Wokulski — firma nie może tracić . Oberman zapłaci . |
715 | Kazano nam wstać i usłyszeliśmy wyrok najzupełniej uniewinniający panią Stawską . |
716 | — Ha ! jedź z Bogiem … nie masz tu co robić . A w Warszawie zachodźże do mnie . Wrócę jednocześnie z hrabiną i z Łęckimi … |
717 | — Przypuśćmy — odezwał się Wokulski — że ja mógłbym panu dać pieniądze i jednego , a nawet … dwu pomocników … Lecz gdzie dowód , że pańskie metale nie są jakąś dziwną mistyfikacją , a pańskie nadzieje złudzeniami ? |
718 | — Następnie mam kłopot z tą spółką handlową . On , rozumie się , rzuciłby ją natychmiast , ale ja się zastanawiam . Przy spółce dochody wynoszą około dziewięćdziesięciu tysięcy rubli , bez niej tylko trzydzieści tysięcy , więc pojmujesz , że można wahać się . |
719 | — Ojciec nie , tylko stryj . |
720 | — Niech wielmożny pan pozwoli jego zabrać — prosił zdjąwszy czapkę . — Na złe droge to on będzie szedł piechotą . |
721 | Wokulski pił i myślał : |
722 | — Może pan dobrodziej ma jakie kosztowności ? … Pierścionków , zygarków , branzeletów ? … Jak zdrowia pragnę , ja rzetelnie zapłacę , bo to dla mojej córki … |
723 | — Miałby więcej o dwakroć sto tysięcy rubli … |
724 | — Uspokoić się ! … — krzyknął dyrektor czerwieniejąc z gniewu . — No , niech pan Wokulski osądzi , czy mogę nadal utrzymywać stosunki z człowiekiem , który opowiadał , że ja sprzedałem w Lubelskie konia , co miał koler ! … Takich rzeczy — wołał , coraz mocniej podnosząc głos — nie zapomina się , panie Maruszewicz . I gdyby hrabia nie załagodził afery , pan Krzeszowski miałby dziś kulę w udzie … Ja sprzedałem konia , co miał koler ! … Żebym miał zapłacić od siebie sto rubli , klacz wygra … Żeby miała paść … Przekona się pan baron … Koń miał koler ! … Ha ! ha ! ha ! … — wybuchnął demonicznym śmiechem dyrektor . |
725 | Raz był podobnym do odmłodzonego jenerała-bohatera , który wygrał bitwę i z wyżyn swego siodła patrzył na śmierć kilku tysięcy walecznych . Drugi raz przypominał twarz najsławniejszego tenora , któremu kobiety rzucały kwiaty pod nogi , a mężczyźni wyprzęgali konie z powozu . Inny raz był wesołym i pięknym księciem krwi jednego z najstarszych domów panujących ; inny raz dzielnym strażakiem , który za wydobycie trzech osób z płomieni na piątym piętrze dostał legię honorową ; inny raz był wielkim rysownikiem , który przytłaczał świat bogactwem swojej fantazji , a inny raz weneckim gondolierem albo cyrkowym atletą nadzwyczajnej urody i siły . |
726 | — Tam tak samo , ale mogę usiąść . A co to masz pan za paczkę ? … |
727 | Wokulski uśmiechnął się . |
728 | — Ciocia jest zupełnie zdrowa . |
729 | Ale cóż to za złote serce ! |
730 | — One to umieją … |
731 | — Pan spodziewa się dużo zyskać ? |
732 | — Jak setki i tysiące innych ! Piękna , rozpieszczona , ale bez duszy . Dla niej Wokulski tyle wart , o ile ma pieniądze i znaczenie : jest dobry na męża , naturalnie , w braku lepszego . Ale na kochanków to już ona wybierze sobie takich , którzy do niej więcej pasują . |
733 | — Oto bransoleta — mówił — prawda , jaka skromna , jeden kamień … Brosza i kolczyki już są ozdobniejsze ; kazałem nawet zmienić oprawę … A to naszyjnik … Proste to , ale smaczne i może dlatego ładne … Ale ogień jest , prawda , panie ? |
734 | — Idziemy ku Łazienkom ? — spytał Wokulski . |
735 | — Pyszny jest ten Mraczewski , co ? Jak on umie rozmawiać z kobietami ! |
736 | — Nie nalegam , moja droga , nie jestem swatką , to należy do pani Meliton . Zwracam tylko uwagę , że nad ojcem wisi katastrofa . |
737 | Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa Łęckich , wypił kawę , wykłuł zęby i — jazda . Naturalnie . Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem , który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat . Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce . A wy , moi płatni oficjaliści , kłopoczcie się o interesa . Przecie za to macie pensje i dywidendy . |
738 | Wokulskiemu zdaje się , że wydobyty z martwej wody wpadł nagle w ukrop , który „ burzy się i szumi , i pryska … ” On , człowiek dojrzały i w swoim klimacie gwałtowny , poczuł się tu jak flegmatyczne dziecko , któremu imponuje wszystko i wszyscy . |
739 | Brzemię nowych prawd czy nowych złudzeń tak go gniotło , że uczuł konieczność podzielenia go z kimkolwiek , choćby tylko w części . Zbiegł więc na pierwsze piętro do paradnej sali przyjęć i wezwał Jumarta . |
740 | — Bardzo … bardzo lubiłam go , a myślę , że i on mnie trochę … kiedy tak pamiętał wszystko . Ale on był ubożuchny oficer , a ja na nieszczęście bogata , i do tego jeszcze bliska krewna dwu jenerałów . No i rozdzielono nas … Może też byliśmy zanadto cnotliwi … Ale cicho ! … cicho … — dodała śmiejąc się i płacząc . — Takie rzeczy wolno mówić kobietom dopiero w siódmym krzyżyku . |
741 | „ Rozumiem teraz — pomyślał Wokulski — dlaczego odwiedzanie kościołów umacnia wiarę . Tu wszystko urządzone jest tak , że przypomina wieczność . ” |
742 | — Floro , bądź łaskawa zapłacić temu panu . Wracamy do domu . |
743 | Kiedy woźni poczęli zamykać drzwi peronu , namówiłem doktora na przechadzkę po Alejach Jerozolimskich . Noc była ciepła , niebo czyste ; nie pamiętam , ażebym kiedykolwiek widział więcej gwiazd . A ponieważ Stach mówił mi , że w Bułgarii często patrzył na gwiazdy , więc ( zabawny projekt ! ) i ja postanowiłem od tej pory co wieczór spoglądać w niebo . ( A może istotnie na którym z migotliwych świateł spotkają się nasze spojrzenia czy myśli i on nie będzie czuł się już tak osamotnionym jak wtedy ? ) |
744 | Przestraszyłem się własnej śmiałości , ale Wokulski nic nie odpowiedział . Położył się na kozetce i splótł ręce pod głową , co było objawem niezwykłego wzruszenia . Potem zaczął mówić o interesach sklepowych głosem zupełnie spokojnym . |
745 | — Babcia pozwoli nam osiodłać dwa konie : mnie i panu Wokulskiemu , prawda ? — A potem zwróciwszy się do Wokulskiego dodała : |
746 | — Ze cztery … z pięć dni … — odparłem . — Pojmujesz pan , że nie chcę przeszkadzać Wokulskiemu , a … i panu radzę to samo . Młoda z młodym prędzej porozumie się aniżeli z nami , starymi . |
747 | Wtem ( powóz ciągle drży i słychać turkot ) z głębi jeziora czarnych dymów i białych par wynurza się do pół figury jakiś człowiek . Ma krótko ostrzyżone włosy , śniadą twarz , która przypomina Trostiego , pułkownika strzelców ( a może gladiatora z Florencji ? ) , i ogromne czerwone dłonie . Odziany jest w zasmoloną koszulę z rękawami zawiniętymi wyżej łokcia ; w lewej ręce , tuż przy piersi , trzyma karty ułożone w wachlarz , w prawej , którą podniósł nad głowę , trzyma jedną kartę , widocznie w tym celu , aby ją rzucić na przód siedzenia powozu . Reszty postaci nie widać spośród dymu . |
748 | „ Czego chce ode mnie ten pan Ochocki ? — myślał podejrzliwie . — Naturalnie , że idzie mu o pannę Izabelę … Może ma zamiar odstraszyć mnie od niej ? … Głupi … Jeżeli ona go kocha , nie potrzebuje tracić nawet słów ; sam się usunę … Ale jeżeli go nie kocha , niech się strzeże usuwać mnie od niej … Zdaje się , że zrobię w życiu jedno kapitalne głupstwo , zapewne dla panny Izabeli . Bodajby nie padło na niego , szkoda chłopaka … ” |
749 | — Ten spokojny chleb — mówił zaciskając pięści — dławił mnie i dusił przez lat sześć ! … Czy już nie pamiętasz , ile razy na dzień przypominano mi dwa pokolenia Minclów albo anielską dobroć mojej żony ? Czy był kto z dalszych i bliższych znajomych , wyjąwszy ciebie , który by mię nie dręczył słowem , ruchem , a choćby spojrzeniem ? Ileż to razy mówiono o mnie i prawie do mnie , że karmię się z fartucha żony , że wszystko zawdzięczam pracy Minclów , a nic , ale to nic — własnej energii , choć przecie ja podźwignąłem ten kramik , zdwoiłem jego dochody … |
750 | Urządziwszy się ze mną w taki sposób , stary zawiesił dyscyplinę na pęku , wpisał rodzynki i z najdobroduszniejszą miną począł ciągnąć za sznurek kozaka . Patrząc na jego półuśmiechniętą twarz i przymrużone oczy , prawie nie mogłem wierzyć , że ten jowialny staruszek posiada taki zamach w ręku . I dopiero teraz spostrzegłem , że ów kozak widziany z wnętrza sklepu wydaje się mniej zabawnym niż od ulicy . |
751 | — Co wy robicie ? … — krzyknęła baronowa widząc , że zabierają wszystkie kufry i tłomoki . |
752 | Na parterze — szereg arkad i posągów , na pierwszym piętrze olbrzymie kolumny kamienne i nieco mniejsze marmurowe , ze złoconymi kapitelami . Na wysokości dachu w kątach orły i złocone posągi , unoszące się nad złoconymi figurami rozhukanych koni . Dach bliżej płaski , dalej kopuła zakończona koroną , a jeszcze dalej — dach trójkątny , również dźwigający na szczycie grupę figur . Wszędzie marmur , brąz , złoto , wszędzie kolumny , posągi i medaliony … |
753 | Ubrawszy się Wokulski usiadł do rachunków pijąc przy tym czystą herbatę . Po ukończeniu ich napisał depeszę do Moskwy o asygnację na sto tysięcy rubli i drugą do ajenta w Wiedniu , ażeby wstrzymał pewne obstalunki . |
754 | — Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory . |
755 | Wokulski pochylił głowę na znak zgody i pomyślał , że jednak pan Tomasz za swoją kamienicę nie dostanie więcej nad dziewięćdziesiąt tysięcy rubli . Tyle bowiem miał w tej chwili do dyspozycji , a nie mógł zaciągać długów bez narażenia swego kredytu . |
756 | Poruszał się swobodnie , był trzeźwy , myślał jasno i szybko , tylko nic go nie obchodziło ; ani kto z nim jedzie , ani którędy jedzie , ani dokąd jedzie . Apatia ta rosła w miarę oddalania się od Warszawy . Za Pruszkowem prawie ucieszyły go krople deszczu , przez otwarte okno padające do wnętrza wagonu ; później nieco ożywiła go gwałtowna burza za Grodziskiem ; miał nawet pragnienie , ażeby go piorun zabił . Ale gdy burza przeszła , wpadł znowu w obojętność i nie interesował się niczym ; nawet tym , że jego sąsiad z prawej strony spał mu na ramieniu , a sąsiad z przeciwka zdjął kamasze i oparł mu na kolanach nogi , w czystych zresztą skarpetkach . |
757 | Zawsze i wszędzie będę ja przy tobie … |
758 | Panna Ewelina przez cały czas rozmowy była schylona nad haftem . W tej chwili podniosła głowę i spojrzała na Starskiego z takim wyrazem rozpaczy , że Wokulski zdziwił się … Ale Starski wciąż uderzał szpicrózgą w koniec swego buta , gryzł cygaro i uśmiechał się na pół drwiąco , na pół smutnie . |
759 | O , bo nie znają , w snach mogilnych |
760 | — Ha … |
761 | Panna Izabela obtarła oczy i prędko opuściła ruinę . Za nią wyszedł Wokulski . |
762 | Aż mnie głowa zabolała , ale cóż robić ? Aj , te baby , te baby ! … |
763 | — Ja nie myślę — mówił Żyd — ja już zarabiam . Wczoraj adwokat pani baronowej Krzeszowskiej pożyczył ode mnie dziesięć tysięcy rubli do Nowego Roku i dał osiemset rubli procentu . |
764 | Odjechała . Całe towarzystwo stało w ganku patrząc na powóz , który z początku oddalał się , potem skręcił za stawem , znikł za pagórkiem , znowu ukazał się i nareszcie został po nim tylko tuman żółtego kurzu . |
765 | Niedaleko rzeki Sawy , nie wiem którego dnia naszej wędrówki , znaleźliśmy w pustej okolicy kilka chat , gdzie nas bardzo gościnnie przyjęto . Mrok już zapadł , wściekle byliśmy znużeni , ale dobry ogień i butelka śliwowicy napędziły nam wesołych myśli . |
766 | — No i powiedz sama , czy można nie ufać w opiekę boską ? Śmierć tego człowieka byłaby dla mnie ciężkim ciosem — i — został uratowany ! Muszę z nim zawiązać bliższe stosunki , a wtedy zobaczymy , kto wyjdzie lepiej : czy książę na swoim wielkim adwokacie , czy ja na moim Wokulskim . Jak sądzisz ? |
767 | — Świat idzie do gorszego — mówił trzęsąc głową . — Wikt coraz droższy , za kwaterę zabraliby ci całą pensję , a nawet co się tyczy anyżówki , i w tym jest szachrajstwo . Dawniej rozweseliłeś się kieliszkiem , dziś po szklance jesteś taki czczy , jakbyś się napił wody . Sam Napoleon nie doczekałby się sprawiedliwości ! |
768 | — Ta … |
769 | — A jeżeli i ja mam moje widoki na tę klacz , panie hrabio ? … — odparł . |
770 | „ Cóż to za ludzie , Boże miłosierny ! … ” — szeptała nieraz , patrząc spoza firanek na przejeżdżające powozy elegantów , którzy pod rozmaitymi pozorami odwracali głowę od jej okien , ażeby się nie kłaniać . Czyżby sądzili , że ona wygląda ich ? … |
771 | — Aleś też walił Szwabów ! Wiem , wiem — szepnął mi do ucha . — Siadaj — dodał wskazując krzesło . — Kaziek ! rwij do Grossmutter … Pan Rzecki przyjechał ! … |
772 | — Myślę , ojcze , że należałoby tego pana zaprosić kiedy na obiad … Chciałabym go poznać bliżej . |
773 | Przeniósłszy się do mnie pracował po całych dniach i nocach , aż mnie nieraz złość brała . Wstawał przed szóstą i czytał . Około dziesiątej biegł na kursa , potem znowu czytał . Po czwartej szedł na korepetycję do kilku domów ( głównie żydowskich , gdzie mu Szuman wyrobił stosunki ) i wróciwszy do domu znowu czytał i czytał , dopóki zmorzony snem nie położył się już dobrze po północy . |
774 | — Wielki Boże ! … Chyba zanadto wzruszyło go niespodziewane szczęście … |
775 | Panna Izabela pobladła i usiadła na skórzanym szezlongu . |
776 | — Cóż ty , świnio , Maleski , kpisz sobie ze mnie w publicznym miejscu ? |
777 | — Rzecki . |
778 | Baron przygryzł wargi . Chwilę milczał , jakby odurzony szorstką odmową ; na koniec ukłonił się i cicho powiedziawszy : „ Przepraszam … ” , opuścił sklep . |
779 | — Cóż więcej ? … — nalegał Ochocki . |
780 | O , prawda to ! … I studnię , która miała nas połączyć , chciałabym upamiętnić w jakiś sposób … |
781 | Obraz panny Izabeli ukazał mu się otoczony jaśniejszym niż kiedykolwiek blaskiem . Krew biła mu do głowy i upokarzał się w duchu na myśl , że z podobnym stworzeniem mógł ją zestawić ! |
782 | — Wszystko to dobrze — mówię — panie Wirski , ale cóżeś mi pan miał opowiedzieć ? |
783 | — Cóż pani baronowa mówi ? — spytałem . |
784 | — Nie to , żebym nie lubił . Ale od czasu jak przekonałem się , że wielkie damy nie różnią się od pokojówek , wolę pokojówki . |
785 | Począł usypiać i marzył , że Wokulski zabił go . Widział , jak jego trupa dwu posłańców niesie do mieszkania żony , jak żona mdleje i rzuca mu się na zakrwawione piersi … Jak płaci wszystkie jego długi i asygnuje tysiąc rubli na pogrzeb i … jak on zmartwychwstaje i zabiera owe tysiąc rubli na drobne wydatki … |
786 | W renomowanej jadłodajni , gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele składów bielizny i składów win , fabrykanci powozów i kapeluszy , poważni ojcowie rodzin , utrzymujący się z własnych funduszów , i posiadacze kamienic bez zajęcia , równie dużo mówiono o uzbrojeniach Anglii , jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski . Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad butelkami z ciemnego szkła obywatele tej dzielnicy , jedni zakładali się o wygranę lub przegranę Anglii , drudzy o bankructwo Wokulskiego ; jedni nazywali geniuszem Bismarcka , drudzy — awanturnikiem Wokulskiego ; jedni krytykowali postępowanie prezydenta MacMahona , inni twierdzili , że Wokulski jest zdecydowanym wariatem , jeżeli nie czymś gorszym … |
787 | — Coś stary jakby zaczynał robić bokami — szepnął . |
788 | Padły znowu dwa strzały i znowu dwa . Jadący przed nami szwadron zatrzymał się ; dwie armaty i dwa jaszczyki galopem popędziły naprzód , kilku jezdnych pocwałowało na najbliższe wzgórza . Stanęliśmy — i przez chwilę zaległa taka cisza , że słychać było tętent siwej klaczy dopędzającego nas adiutanta . Przeleciała mimo , do huzarów , dysząc i prawie dotykając brzuchem ziemi . |
789 | Potem w wielkich konturach przyszła mu na myśl jego własna historia . Kiedy dzieckiem będąc łaknął wiedzy — oddano go do sklepu z restauracją . Kiedy zabijał się nocną pracą będąc subiektem — wszyscy szydzili z niego , zacząwszy od kuchcików , skończywszy na upijającej się w sklepie inteligencji . Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu — prześladowano go porcjami , które niedawno podawał gościom . |
790 | — U Lessera . |
791 | — Proszę babci ! — zawołała — ja nigdy nie skończę kaftanika dla mojej lalki … |
792 | — Pan ma szczęście , panie Wokulski — odezwał się Szłangbaum . — Ledwie panu zachciało się kupić dom , a już domy idą w górę . Ja powiadam , słowo daję , że pan w pół roku odzyska swój nakład na tę kamienicę i jeszcze co zarobi ! A ja przy panu … |
793 | Wokulski zatrzymał się przed nim . |
794 | — Nie mam nikogo . |
795 | — Nie mam prawa nabywać tajemnic — odpowiedział już zmieszany Wokulski . |
796 | — A choćbym sprzedał , cóż by w tym było złego ? … |
797 | — Wody … — odezwała się dama słabym głosem . |
798 | Comme eux aussi je veux poser |
799 | Idę tedy wieczorem , wciąż pełen otuchy , do tych pań , już na nowe ich mieszkanie , gdy naraz słyszę na środku ulicy : brzęk – brzęk … brzęk – brzęk ! … O rany boskie , ależ to aresztantów prowadzą ! … Co za okropna wróżba … |
800 | Gdyby doniesiono pannie Izabeli , że umarł Wokulski z powodu Molinariego , wielki skrzypek nie straciłby nic w jej oczach . Ale wiadomość , że zrobił złe wrażenie , dotknęła ją w niemiły sposób . |
801 | — Nie wiem , czy nam wypada przyjmować taką ofiarę ? — odezwała się zakłopotana pani Misiewiczowa . |
802 | — Och ! Niezaproszenie kosztowałoby piętnaście procent rocznie od kapitału , który książę ma w spółce . Zaprosi go , zaprosi , gdyż , dzięki Bogu , Wokulski jest jeszcze rzeczywistą siłą . Ale pierwej , znając jego słabość dla panny Łęckiej , podrażni go , pobawi się nim jak psem , któremu pokazuje się i chowa mięso , ażeby nauczyć go chodzenia na dwu łapach . Nie bój się pan , oni go nie wypuszczą od siebie , na to są za mądrzy ; ale go chcą wytresować , ażeby pięknie służył , dobrze aportował , a choćby i kąsał tych , którzy im nie są mili . |
803 | — Nie pytał się , bo pan był wtedy na wojnie . |
804 | Otóż wypadek ten , zamiast całkiem odstręczyć publiczność , zwabił ją do sklepu i przez tydzień mieliśmy tak duże obroty jak nigdy ; aż zazdrościli nam sąsiedzi . Po tygodniu jednakże sztuczny ruch na nowo osłabnął i znowu były w sklepie pustki . |
805 | — Może o tym nie wiedzieć — przerwała wdówka . |
806 | — Nie . |
807 | — A niech sobie idzie na górę — odparł Jan Mincel — ale już co swatać , to nie będę . Jestem uczciwy kupiec i nie myślę zajmować się stręczycielstwem . |
808 | — Kocioł zostawi pan bez dozoru ? — spytał Wokulski . |
809 | Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu , zręczny , śniady , z małymi faworytami i wąsikami , i bardzo nieznaczną łysiną . Miał fizjognomię na pół wesołą , na pół drwiącą i od razu zawołał : |
810 | — Słyszałam również — mówiła pani Wąsowska — że Wokulski oświadczył się … |
811 | Plac i rozbawione tłumy obmierzły mu do reszty . Zawrócił do miasta . |
812 | — Ach , głupia jesteś ! — mruknął Ochocki wchodząc i niespokojnie patrząc na damy . |
813 | Wokulski zdumiewał się coraz więcej . |
814 | — Kaziu ! idź do sali i uważaj na tego pana … |
815 | — Zdaje mi się … |
816 | Mrok już zapadał . Wokulski zaświecił gazowe lampy nad stołem , wydobył papier i pióro i zaczął pisać : |
817 | — Poszłam na groby — mówiła dalej dziewczyna — myślałam , że się trochę rozerwę . Gdzie tam , com wspomniała o starej , to aż mi łzy pociekły ze złości . Zaczęłam prosić Pana Boga , ażeby albo starą choroba zatłukła , albo żebym ja od niej wyszła . I widać Bóg wysłuchał , kiedy ten pan chce mnie zabrać . |
818 | — Leci jak burza i sypie iskry ? … |
819 | W parę dni po jego powrocie przychodzi do mnie jeden solidny kupiec i mówi : |
820 | — Ależ europejska wojna — mówię — wisi na włosku . W takim razie na pewno czeka nas bankructwo . |
821 | — Fiu ! … fiu ! … A co myślisz robić ? |
822 | Wokulski nie miał odwagi wyjść z Łazienek . Chodził po drugiej stronie sadzawki i z daleka przypatrywał się migającej między drzewami szarej sukni . Dopiero później spostrzegł , że przypatruje się aż dwom szarym sukniom , a trzeciej niebieskiej , że żadna z nich — nie należy do panny Izabeli . |
823 | Wokulski ochłonął ; był pewny , że ma do czynienia z maniakiem . |
824 | Ubogi eks-obywatel siadł na wytartym fotelu i mówił : |
825 | Powrócić go do kraju i zatrzymać w nim mógł już tylko jeden wypadek , jedna osoba … Ale ten wypadek nie nadchodził , a natomiast zdarzały się inne , coraz bardziej odsuwające go od Warszawy i coraz mocniej przykuwające do Paryża . |
826 | — Tak , za trzy ruble . Jest to towar wybrakowany , którego się pozbywamy . |
827 | — A po ósmej ja nie będę miał czasu — odparł Oberman . |
828 | — Co tam droga , moja mamo . Kto wie , czy kiedykolwiek będę mogła sprawić jej tyle szczęścia , ile dziś jedną lalką — odpowiedziała pani Stawska . |
829 | — Opuścisz mnie ? |
830 | — Przypuszczasz pani , że … |
831 | Pani Meliton przypatrzyła mu się ciekawie i kiwając głową mruknęła : |
832 | W późniejszym życiu przekonałem się , jak proroczymi były poglądy ojca . Wszyscy widzieliśmy drugą gwiazdę napoleońską , która obudziła Włochy i Węgry ; a chociaż spadła pod Sedanem , nie wierzę w jej ostateczne zagaśnięcie . Co mi tam Bismarck , Gambetta albo Beaconsfield ! Niesprawiedliwość dopóty będzie władać światem , dopóki nowy Napoleon nie urośnie . |
833 | Gdy wszyscy usiedli , hrabia zabrał głos : |
834 | Dziwny był widok tego salonu . Meble okryte ciemnopopielatymi pokrowcami , to samo fortepian , to samo pająk zawieszony u sufitu ; nawet stojące w kątach kolumny z posążkami miały także popielate koszule . W ogóle robił on wrażenie pokoju , którego właściciel wyjechał zostawiwszy tylko służbę bardzo dbałą o porządek domu . |
835 | Ale pannę Izabelę w przykry sposób dotknęła jego obojętność dla sztuki . Sposępniała i przez resztę dnia rozmawiała z Wokulskim dosyć chłodno . |
836 | I dopiero teraz przypomniała sobie , że Wokulski nie był u nich od tygodnia . |
837 | — Gdzie jada ? … Nie wiem nawet , czy w ogóle jada . A gdzie mieszka ? … Nigdzie . |
838 | „ Już ja go nie będę ostrzegał ! ” — rzekł w duchu . A potem dodał — „ że takie zadowolenie z cudzej biedy jest jednak bardzo podłym uczuciem . ” |
839 | Karafka koniaku wypróżniała się , a on opierał głowę na rękach i drzemał , ku wielkiej uciesze garsonów i gości . |
840 | — To , wielmożny panie , mamy ruch w hotelu z tym Włochem ! … Schodzą się państwo jak do cudownego obrazu , ale najwięcej kobiety … |
841 | — A zatem ? — spytał Wokulski . |
842 | Ajent handlowy , który z obowiązków stanowiska potrzebował mieć o kupcach wiadomości wszechstronne i wyczerpujące , przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie wejrzenie w jego załzawionych oczach , spytał zniżonym głosem : |
843 | — Zawstydziłaś go — rzekła panna Izabela . |
844 | Rzecki przygryzł wargi . |
845 | Cofnął się znowu w bramę i począł czytać spis mieszkańców . |
846 | — Po ósmej … po ósmej … — odpowiedział mu pan Ignacy — Teraz nie ma czasu . |
847 | Maruszewicz opuścił gabinet i za godzinę istotnie wrócił z kwitem podpisanym przez barona Krzeszowskiego . Wokulski przeczytawszy dokument włożył go do kasy i w zamian dał Maruszewiczowi czterysta rubli . |
848 | Długa chwila upłynęła , zanim Wokulski skombinował , że panna Ewelina Janocka nie jest panną Izabelą Łęcką , że baron nie oświadczył się pannie Izabeli i że nie dla niej wiezie szafiry . |
849 | — A cóż wy na to ? … — zawołałem wściekły z gniewu . |
850 | — Ile ? |
851 | — Tu jest pięć tysięcy rubli jako procent do połowy stycznia . Niech pan z łaski swojej policzy . A tu jest kwit . |
852 | Środkiem Alei wciąż toczyły się dorożki i powozy . W jednym Wokulski zobaczył bladoniebieską suknię . |
853 | — Chwileczkę tylko zabiorę szanownemu panu — mówił już śmielej zniszczony młody człowiek , wdzięcznie wywijając laseczką i kapeluszem . — Chwileczkę . |
854 | „ I ja mam niby to ją kochać ? … Głupstwo ! Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową , a zdawało mi się , że jestem zakochany … 29 a 36 … 29 a 36 … Nigdym nie przypuszczał , ażeby mogła mi być tak dalece obojętną … Jak ona patrzy na tego osła … No , jest to widocznie osoba , która kokietuje nawet subiektów , a czy tego samego nie robi z furmanami i lokajami ! … Pierwszy raz czuję spokój … o Boże … A tak go bardzo pragnąłem … ” |
855 | — A niech się jaśnie pan strzela nawet ze starym diabłem ! — odparł Konstanty . — Tylkom ciekawy , kto weksle jaśnie pana zapłaci ? … A komorne … a utrzymanie domu ? … Dlatego , że jaśnie pan co kwartał ma ciekawość na Powązki , to gospodarz nasyła nam rejentów , a ja boję się , żebym z głodu nie umarł … Dobra służba ! … |
856 | — Zdaje mi się — rzekłem — że u nas znajdzie się taka właśnie lalka . I gdyby pani raczyła wstąpić do sklepu … |
857 | Wokulski śmiał się . |
858 | — Maleski , Patkiewicz i ten trzeci . Co nie miałbym pamiętać takich diabłów . Jowialne chłopaki ! |
859 | — Nie , pani . |
860 | — Ah , ca ! … Piękny kraj … bogaty kraj … Naprzód , Lizetka ! … Więc pan jesteś Polak ? … Znam Polaków ! … Oto plac Opery , obywatelu , a oto Grand Hotel … |
861 | — Dobrze — odezwał się po chwili Wokulski . — Na narzędzia dostaniesz sześćset rubli . Wystarczy ? … A kiedy chcesz wracać ? |
862 | Ale baronowa była ostrożna , więc mizerny studencina nudził się . Przekładał opatrznościowego śledzia z jednej ręki do drugiej i zapewne dla zabicia czasu robił bardzo nieprzystojne miny do dziewcząt z paryskiej pralni . |
863 | — Kiedy nie wiem , co mam wyciąć ? |
864 | Trzeba jednak iść tam … ” |
865 | Pan Łęcki patrzy na zakrystiana z wielką pogardą ; kładzie nawet obie ręce w kieszenie spodni ( co jemu samemu wydaje się dziwnym ) i mówi : |
866 | „ A ja pana najlepiej zapamiętałam , kiedy pan w lecie był w tej kamienicy , gdzie mieszkałyśmy . I nie wiem dlaczego , zdawało mi się … ” |
867 | — Ruda żelazna — odparł Wokulski . |
868 | — Tak … tak ! … |
869 | Zaraz wówczas pomyślałem , że chłopak z tak otwartą głową , który kupuje książki i nie dba o dziewczęta , mógłby być dobrym politykiem ; więc jeszcze tego dnia zapoznałem się ze Stachem i od tej pory żyjemy ze sobą nie najgorzej … |
870 | Pewnego dnia otrzymał telegram z Zasławka wzywający go na pogrzeb prezesowej . |
871 | — Ty jeden niewiele . Ale kilkudziesięciu , kilkuset takich jak ty i ja … Czy wiesz , co możemy zrobić ? … |
872 | Złożyło się na to kilka okoliczności . |
873 | Około stołu zajętego przez komorników robi się mały zamęt ; wszyscy widzowie pchają się w tamtym kierunku . Stary Szlangbaum również zbliża się do stołu , a po drodze kiwa na zniszczonego Żydka i nieznacznie mruga na okazałego pana , z którym niedawno rozmawiał w cukierni . |
874 | — Bo ja chciałbym , proszę pana , akszamitny kołmirz . |
875 | — Nie płacz , Heluniu . Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski , wzruszony nie mniej od Helenki . |
876 | — Najokropniejsze jest to , że ci panowie wylewają oknem jakieś płyny … |
877 | — Aha ! … — szepnął Rzecki . — Domyślałem się tego . |
878 | Ale Oberman spojrzał na niego wilczym okiem i wyszedł milcząc . Służący w pierwszej chwili otworzył usta ze zdumienia , lecz ochłonąwszy pogroził za nim pięścią . |
879 | — Może choć od października zacznie pan płacić ? |
880 | — Jestem — rzekł zgarbiony hrabia i podał mu rękę . |
881 | — Więc bywaj zdrów , a przed ślubem wstąp do mnie . Ona będzie miała pięćset rubli posagu , no i co potrzeba na bieliznę i gospodarstwo . |
882 | — Cóż mnie to obchodzi — rzekł głucho Wokulski — jestem kupcem . |
883 | — Wasze kobiety są akurat tyle warte co i mężczyźni . Wokulski za dziesięć lat mógłby być milionerem i potęgą w tym kraju , ale ponieważ związał losy swoje z panną Łęcką , więc sprzedał sklep doskonale procentujący , rzuci spółkę , wcale nie gorszą od sklepu , a potem strwoni majątek . Albo ten Ochocki … Inny , na jego miejscu , już pracowałby nad oświetleniem elektrycznym , skoro udał mu się wynalazek . Tymczasem on hula po Warszawie z tą ładną panią Wąsowską , dla której więcej znaczy dobry tancerz aniżeli największy wynalazca . |
884 | — Aha ! |
885 | — Ale je skądsiś bierze do siebie . |
886 | Sprawa po wielu tłomaczeniach i wyjaśnieniach naturalnie zatarła się ; ale stary od tej chwili zupełnie stracił humor i począł chudnąć . Pewnego zaś dnia usiadłszy na swym fotelu pod oknem już nie podniósł się z niego . Umarł oparty brodą na księdze handlowej , trzymając w ręce sznurek , którym poruszał kozaka . |
887 | — No — rzekłem — uspokój się , doktorze . Mam dla Stacha lekarstwo . |
888 | — I jakże się stało , że chcesz żenić się z nią ? |
889 | — Niewiele … drobiazg … parę tysięcy rubli … |
890 | — Mylisz się . |
891 | — Pan Wokulski to widać nie ma Boga w sercu , żeby sprzedać dom takiemu , co krzywdzi ludzi ! … |
892 | — Mówiłem , że Bonapart wypłynie i piwa im nawarzy ! Cała bieda w tym , że ja coś nie zdużam na nogi . |
893 | — Phy ! — odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? … Miałem się też czego bać … |
894 | Wydobyłem zegarek i podałem go Heli . |
895 | Od stóp wzgórza , na południe , aż gdzieś do krawędzi horyzontu , ciągnęła się równina , a na niej jakby rzeka białego dymu , szeroka na kilkaset kroków , długa — czy ja wiem — może na milę drogi . |
896 | Te ostrożności i ton , jakim je wypowiadano , przykro dotknęły Wokulskiego ; mimo to w oznaczonym terminie poszedł do hotelu . |
897 | — O tak … Ale tu trzeba mieć własną maszynę i mieszkanie , i wszystko … Kto tego nie ma , musi iść w służbę . |
898 | — Coraz bardziej przekonywam się , Belu , że pieniądze nie dają szczęścia . Ten Wokulski zrobił świetną jak dla niego karierę , lecz — cóż stąd ? … Już nie pracuje w sklepie , ale nudzi się w Łazienkach . Uważałaś , jaką on ma znudzoną minę ? |
899 | — Mnie , widzisz pan , powiedziała żona , która dowiedziała się o tym od pani Kolerowej … |
900 | — Nie niepokój się pan — przerwałem mu . — Stach , to jest pan Wokulski , zapewne umorzy pański dług do października , a następnie zawrze z panem nowy układ . |
901 | XX . Pamiętnik starego subiekta |
902 | — No i wyobraź sobie — zawołał pan Łęcki — co za fatalizm ! … Konsylium zabroniło mi jechać do Paryża i pod karą śmierci kazało wynosić się na wieś . Na honor , nie wiem nawet , gdzie uciec przed tymi upałami . Ale i na ciebie także działają , bo jesteś zmieniony … Prawda , jakie to gorące mieszkanie ? … |
903 | — Oj , do licha … — szepnąłem . — To zły znak … |
904 | Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią . Nic dziwnego — oburzył przeciw sobie wszystkich fabrykantów jedwabnych i bawełnianych , a także kupców , którzy sprzedają ich towary . |
905 | — Ach , Boże ! … — krzyknęła znowu pani baronowa zataczając się . |
906 | Tu Wokulski dosięgnął najwyższego punktu samokrytyki : poznał niedorzeczność swego położenia i postanowił wydobyć się . |
907 | — Głupiutkie są te panny — zaczęła po chwili prezesowa . — Im się zdaje , że jak złapie która bogatego męża , a poza nim przystojnego kochanka , to już wypełni sobie życie … Głupiutkie . Ani wiedzą , że wnet sprzykrzy się stary mąż i pusty kochanek i że prędzej czy później każda zechce poznać prawdziwego człowieka . A jeżeli się taki trafi , na jej nieszczęście , co ona mu da ? … Czy wdzięki , które sprzedała , czy serce zaszargane z takimi oto Starskimi ? … |
908 | Panna Izabela cofnęła się . |
909 | — Nie upieram się przy marszałku , więc baron … |
910 | Po odejściu Suzina Wokulski przymknął oczy i usiłował zasnąć . Może nie tyle zasnąć , ile odpędzić od siebie jakąś myśl natrętną , przed którą uciekł z Warszawy . Przez pewien czas zdawało mu się , że jej nie ma , że została tam i że dopiero szuka go stroskana , tułając się od Krakowskiego Przedmieścia do Alei Ujazdowskiej . |
911 | Panna Izabela wzruszyła ramionami . |
912 | — Ach , dobry panie Rzecki , jak możesz o to pytać ? … W swoim domu zniżył nam komorne , wydobył Helenkę z takiej hańby , dał jej posadę na siedemdziesiąt pięć rubli , Heluni przysłał tyle zabawek … |
913 | Weszli na drugie piętro do salonu urządzonego równie bogato jak inne w tym hotelu . Większą jego część już zapełniali widzowie starzy i młodzi , kobiety i mężczyźni , ubrani elegancko i bardzo zajęci profesorem Palmierim , który właśnie kończył krótką prelekcję o magnetyzmie . Był to mężczyzna średnich lat , zawiędły , brunet , z rozczochraną brodą i wyrazistymi oczyma . Otaczało go parę przystojnych kobiet i kilku młodych mężczyzn o twarzach mizernych i apatycznych . |
914 | — Dlatego nie powinieneś pić — przerwał Ignacy . — Za wiele mówisz … może więcej , aniżelibyś chciał — dodał z naciskiem . |
915 | — Czy nie moglibyśmy prosić pana Ochockiego , ażeby lejce oddał stangretowi ? — rzekła wdówka . |
916 | — Dziś mam znacznie więcej , ale wydaję bardzo mało . |
917 | — Gut Morgen , meine Kinder ! Der Kaffee ist schon fertig … |
918 | — Więc posłuchaj — mówił Geist . — Tak zwana ludzkość , mniej więcej na dziesięć tysięcy wołów , baranów , tygrysów i gadów , mających człowiecze formy , posiada ledwie jednego prawdziwego człowieka . Tak było zawsze , nawet w epoce krzemiennej . Na taką tedy ludzkość w biegu wieków spadały rozmaite wynalazki . Brąz , żelazo , proch , igła magnesowa , druk , machiny parowe i telegrafy elektryczne dostawały się bez żadnego wyboru w ręce geniuszów i idiotów , ludzi szlachetnych i zbrodniarzy … A jaki tego rezultat ? … Oto ten , że głupota i występek dostając coraz potężniejsze narzędzia mnożyły się i umacniały , zamiast stopniowo ginąć . Ja — ciągnął dalej Geist — nie chcę powtarzać tego błędu i jeżeli znajdę ostatecznie metal lżejszy od powietrza , oddam go tylko prawdziwym ludziom . Niech oni raz zaopatrzą się w broń na swój wyłączny użytek ; niechaj ich rasa mnoży się i rośnie w potęgę , a zwierzęta i potwory w ludzkiej postaci niechaj z wolna wyginą . Jeżeli Anglicy mieli prawo wypędzić wilków ze swej wyspy , istotny człowiek ma prawo wypędzić z ziemi przynajmniej tygrysy ucharakteryzowane na ludzi … |
919 | — Pół roku temu — odparł rozdrażniony Szuman — słyszałeś pan protesty przeciw starym porządkom , a dziś słyszysz nowy program . Człowiek nie jest ostrygą , która tak przyrasta do swojej skały , że dopiero trzeba ją nożem odrywać . Człowiek patrzy dokoła siebie , myśli , sądzi i w rezultacie odpycha dawne złudzenia przekonawszy się , że są złudzeniami … Ale pan tego nie pojmujesz ani Wokulski … Wszyscy bankrutujecie , wszyscy … Całe szczęście , że wasze miejsca zajmują świeże siły . |
920 | — A dlaczego kupił mój serwis i srebra ? |
921 | Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną , że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki , zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy . |
922 | — Znawcy mówią , że pierwsza miłość jest najgorsza — szepnął Wokulski . |
923 | „ Czemu ja się wracam ? — szeptał . — Dlaczego nie idę do Geista do roboty ? … ” |
924 | „ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas … ” — mówił sobie baron . |
925 | Wstał , wyjrzał przez okno i z uśmiechem przypatrywał się ludziom , którzy gdzieś biegli , kłaniali się sobie , asystowali damom . Przypatrywał się ich gwałtownym ruchom , wielkiemu zainteresowaniu , bezświadomej szarmanterii mężczyzn , automatycznej kokieterii kobiet , obojętnym minom dorożkarzy , męce ich koni i nie mógł oprzeć się uwadze , że całe to życie , pełne niepokoju i udręczeń , jest kapitalnym głupstwem . |
926 | Serwis i srebra familii Łęckich były już sprzedane i nawet jubiler odniósł panu Tomaszowi pieniądze , strąciwszy dla siebie sto kilkadziesiąt rubli składowego i za pośrednictwo . Mimo to hrabina Karolowa nie przestała kochać panny Izabeli ; owszem — jej energia i poświęcenie , okazane przy sprzedaży pamiątek , zbudziły w sercu starej damy nowe źródło uczuć rodzinnych . Nie tylko uprosiła pannę Izabelę o przyjęcie pięknego kostiumu , nie tylko co dzień bywała u niej albo ją wzywała do siebie , ale jeszcze ( co było dowodem niesłychanej łaski ) na całą Wielką Środę ofiarowała jej swój powóz . |
927 | — Zupełnie serio . Nie chcę absolutnie żadnych układów i proszę o ostre warunki . |
928 | — Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał . |
929 | Książę we własnym pałacu , na pierwszym piętrze , zajmował ogromne mieszkanie . Część jego , złożona z gabinetu pana , biblioteki i fajczarni , była miejscem męskich zebrań , na których książę przedstawiał swoje lub cudze projekta dotyczące spraw publicznych . Zdarzało się to po kilka razy w roku . Ostatnia nawet sesja wiosenna była poświęcona kwestii statków śrubowych na Wiśle , przy czym bardzo wyraźnie zarysowały się trzy stronnictwa . Pierwsze , złożone z księcia i jego osobistych przyjaciół , koniecznie domagało się śrubowców , drugie zaś , mieszczańskie , uznając w zasadzie piękność projektu , uważało go jednak za przedwczesny i nie chciało dać na ten cel pieniędzy . Trzecie stronnictwo składało się tylko z dwu osób : pewnego technika , który twierdził , że śrubowce nie mogą pływać po Wiśle , i pewnego głuchego magnata , który na wszystkie odezwy , skierowane do jego kieszeni , stale odpowiadał : |
930 | „ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ? |
931 | Znikomość — jego dzieła gońcem , |
932 | Około siódmej sklep już stanowczo wyludnił się , subiekci rozmawiali , Wokulski wciąż rachował . Wtem znowu usłyszał nieznośny głos Mraczewskiego , który mówił aroganckim tonem : |
933 | — Nie robię ich dla Rossiego … |
934 | — Choć raz przed śmiercią , ale na kilka miesięcy — mówił kolegom , którzy nie wiadomo dlaczego uśmiechali się z tych projektów . |
935 | — Jutro ma przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną — odrzekł pan Domański . — Nie do fortecy A – u … , A – u … tylko do Ham – ham czy Cham … bo nawet nie wiem … |
936 | — Nieszczęśliwa miłość budzi daleko więcej interesu — szepnęła raz panna Rzeżuchowska do pani Wąsowskiej . |
937 | Światło w przedpokoju nieco oprzytomnia pannę Izabelę . Uśmiecha się . |
938 | Z czego wnoszę , że Stach musi być grubo zaawansowany w stosunkach z nihilistami . |
939 | Żyd wzdycha , z zatłuszczonej portmonetki wydobywa najbardziej podarty papierek i wyprostowawszy go kładzie na marmurowym stole . Następnie wstaje i leniwie opuszcza ciemny pokoik , a pan Ignacy przez dziurkę gazety poznaje w nim starego Szlangbauma . |
940 | — A kobieta , panie Palmieri , może zamagnetyzować człowieka ? |
941 | Co za straszne położenie ! … Już miesiąc zadłużają się u swego lokaja , a od dziesięciu dni jej ojciec na swoje drobne wydatki wygrywa pieniądze w karty … Wygrać można ; panowie wygrywają tysiące , ale — nie na opędzenie pierwszych potrzeb , i przecież — nie od kupców . Ach , gdyby można , upadłaby ojcu do nóg i błagała go , ażeby nie grywał z tymi ludźmi , a przynajmniej nie teraz , kiedy ich stan majątkowy jest tak ciężki . Za kilka dni , gdy odbierze pieniądze za swój serwis , sama wręczy ojcu paręset rubli prosząc , ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego , ażeby wynagrodził go hojniej , niż ona wynagrodzi Mikołaja za zaciągnięte długi . |
942 | — Co pan robisz ? — zawołał Palmieri do medium — wszakże to asafetyda … |
943 | Wokulski podał mu sto franków . |
944 | Powóz … angielszczyzna … przeszło dwieście rubli na jedną kwestę ! … I to robię ja , który tym pogardzam … Właściwie jednak — na cóż będę wydawał pieniądze , jeżeli nie na zapewnienie sobie szczęścia ? Co mnie obchodzą jakieś teorie oszczędności , gdy czuję ból w sercu ? … ” |
945 | — Panie — zawołał rządca — on to nic . On mówi , że nie zapłaci , no i nie płaci ; ale tamci dwaj nic nie mówią i także nie płacą . To są , panie Rzecki , nadzwyczajni lokatorowie ! … Oni jedni nigdy nie robią mi zawodu . |
946 | — Ach , pani dobrodziejko — mówi — ja już tyle nabiegałem się w sprawie tej licytacji , że choćby dzisiaj należy mi się spoczynek . W dodatku mam za kilka minut urzędówkę o zabójstwo … Widzi pani te piękne damy ? … Wszystkie idą słuchać mojej obrony … Efektowna sprawa ! … |
947 | Wtedy zaczęła sobie rejestrować doznane wrażenia . |
948 | — Miniatura … — powtórzyła . — A wieszże , kto ją malował ? … I nicże więcej nie zostało ? |
949 | — Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana … |
950 | Sędzia zaczął pisać . Siedzący w drugiej ławce ( maglarz oczywiście ) odezwał się do damy czerwonej na twarzy : |
951 | — A Grossmutter jak się ma ? |
952 | Po przeglądzie drobiu , prezesowa obejrzała obory i stajnie , gdzie parobcy , po większej części ludzie dojrzałego wieku , składali jej raporta . Tu o mało nie zdarzył się wypadek . Ze stajni bowiem nagle wybiegło spore źrebię i rzuciło się na prezesową przednimi nogami jak pies , który staje na dwu łapach . Szczęściem , Ochocki pohamował figlarne zwierzę , a prezesowa dała mu zwykłą porcję cukru … |
953 | Ten cynizm oburzył mnie . |
954 | Pan Szastalski nie miał kapitałów w spółce ani posady przy kolei . Ale ponieważ dwaj jego przyjaciele , panowie Niwiński i Malborg , mieli do Wokulskiego pretensję , więc i on miał do Wokulskiego pretensję , którą formułował wzdychając obok panny Izabeli i mówiąc : |
955 | — A co , już zatęskniła pani do towarzystwa ludzi z dobrymi manierami — odezwał się Starski . — Niech pani spróbuje , może dam się przeprosić . |
956 | II . Rządy starego subiekta |
957 | — Żadnych przeprosin . |
958 | Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski . Odtąd serce jego nie zaznało spokoju . |
959 | Jednego dnia baronowa zapytała panią Stawską : czy zna Wokulskiego . Lecz choć odebrała odpowiedź , że pani Helena zna go bardzo mało , zaczęła mówić : |
960 | — Mówiłam , że się tak skończy — upewniała mnie staruszka — ale pan to nie miałeś wiary … |
961 | — Prędzej , panie , prędzej ! — wołała ściągając lejce koniowi , który kręcił się wokoło i przysiadał na zadzie . — Za bramą ruszamy galopem … Avanti , Savoya ! … |
962 | — Dystyngowany człowiek , ale nieprzyjemny — mówił baron — antypatia mojej narzeczonej . Tak działa jej na nerwy , że biedaczka traci humor w jego towarzystwie . I nie dziwię się , bo to są wprost przeciwne natury : ona poważna — on letkiewicz , ona uczuciowa , nawet sentymentalna — on cynik . |
963 | — Panie ! — zawołała z komiczną pokorą składając ręce — proszę o sztukę perkalu dla moich sierot … Widzi pan , jak nauczyłam się przymawiać o jałmużnę ? |
964 | Wtedy ( rzecz nie do uwierzenia ! ) palą się u niego dniem i nocą światła , a w mieszkaniu słychać głosy wielu mężczyzn , czasami nawet i kobiet … |
965 | Nawet zgon Franca , który w roku 1856 zmarł na karbunkuł , nie obszedł się bez awantury . W ciągu trzech ostatnich dni obaj bracia po dwa razy wyklęli się i wydziedziczyli w sposób bardzo uroczysty . Mimo to Franc cały majątek zapisał Janowi , a Jan przez kilka tygodni chorował z żalu po bracie i — połowę odziedziczonej fortuny ( około dwudziestu tysięcy złotych ) przekazał jakimś trzem sierotkom , którymi nadto opiekował się do końca życia . |
966 | — Bywaj zdrów , Michale . |
967 | — Czy * tek * ? … Bardzo żałuję barona , ale pańskie prawa są lepsze . |
968 | — Zaprosiła go gospodyni — odparł książę . |
969 | — Jenerał … — zaczął . |
970 | Pożegnałem doktora pełen otuchy . Kocham , bo kocham panią Helenę , ale dla niego … wyrzeknę się jej . |
971 | Nie śmiałem zrobić prezentu pojmując , że matce przyjemniej będzie , jeżeli sama przyczyni się do radości dziecka . |
972 | Ha ! trudno … Posyłam tedy do odprasowania mój kapelusz , płacę dwa złote , na wszelki wypadek biorę do kieszeni krócicę i maszeruję gdzieś aż za kościół Aleksandra . |
973 | Wokulski znajdował się niekiedy w tych towarzystwach , widział lornetki dam skierowane na Szastalskiego i pannę Izabelę , nawet słyszał uwagi , które brzęczały mu około uszu jak osy , ale nic nie rozumiał . Nim wreszcie nikt się nie zajmował , odkąd dowiedziano się , że jest poważnym konkurentem . |
974 | — A owacje dla Rossiego to nie ciężar ? — spytał pan Ignacy . |
975 | — Stach … to jest … pan Wokulski kupuje dom ? |
976 | — Nigdy nie myślałem — rzekł — ażebyś pan zajmował się podobnymi kwestiami . |
977 | Po upływie trzech lat takiego życia , któremu zresztą nie można było nic zarzucić , poznałem , że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksamitnych objęciach jejmości . Pobladł , pochylił się , zarzucił swoje uczone książki , a wziął się do czytania gazet i każdą chwilę wolną przepędzał ze mną na rozmowie o polityce . Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą , a nareszcie — zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne , na których zbierały się damy , stare jak grzech śmiertelny , i panowie , już pobierający emeryturę i grający w wista . |
978 | Rzecki był zdumiony . |
979 | Gdy już położyła się do łóżka i zaczęła usypiać , nagle przyszła jej nowa myśl : |
980 | Uuu … widzę , że mi się rozhulała starowina , więc żeby ją pohamować na punkcie dżumy , napomknąłem znowu o procesie , na co ta kochana pani odpowiedziała mi długim wywodem o hańbie ścigającej jej rodzinę , o możliwym uwięzieniu pani Stawskiej , o tym , że się rozlutował samowar … |
981 | — Znasz ją pan przecie . Ta piękna , co to ma córeczkę … Co to się tak podobała panu … |
982 | Geist przeciągnął ręką po głowie . |
983 | — Wielmożny pan na dłuższy interes ? |
984 | — Zmądrzałam — odpowiedziała pani Meliton . |
985 | — Nie domyśla się pan ? — zapytał z całą swobodą przyjemny młody człowiek nieznacznie mrugając okiem , bo jeszcze nie był pewnym swego . — Nie domyśla się drogi pan ? … To ten poczciwy Szlangbaum … |
986 | Od tej pory nie mogła ukryć zakłopotania , ile razy wymawiano przy niej to nazwisko ; czuła jakiś żal , nie wiedziała jednak , czy do niego , czy do siebie ? Ale najprędzej do siebie , gdyż pani Stawska nigdy do nikogo nie czuła żalu ; a wreszcie — cóż on temu winien , że ona jest taka zabawna i bez powodu wstydzi się ? … |
987 | Teraz ja ukłoniłem się . |
988 | — I ja tak samo zrobiłem — odezwał się stłumionym głosem Wokulski . |
989 | Wieczorem wpadł do niego Ochocki . |
990 | — Proszę pana , tu panowie wysiadają … Pan baron już pije herbatę . |
991 | W środku kolacji zły czy dobry duch skierował oczy pani Misiewiczowej na » Kurier « . |
992 | Mocno uścisnął mu rękę i wyszedł . Wokulski przyznawał w duszy , że ten oryginał , udający marionetkę , ma jednak dużo sympatycznych przymiotów . |
993 | „ Co znaczy ta karta , papo ? … ” — zapytuje ojca . |
994 | — Dziś przyjechałem — odpowiada Wokulski , uspokojony widokiem jego pełnej , czerwonej twarzy bez zarostu . |
995 | — Ja myślę — odparła hrabina . — Pan jeszcze zostaje , panie Wokulski ? |
996 | — Mogę kupić , czemu nie — szepnął Żyd . |
997 | „ Kark skręci — mówią baby . — Jezus Maria ! ratuj duszę jego … ” Maruszewicz , jako człowiek nerwowy , uciekł do pani Krzeszowskiej , a tymczasem krzesełko z Patkiewiczem zatrzymuje się na wysokości drugiego piętra , przy oknie baronowej . |
998 | W parę minut wszedł Wokulski . |
999 | — To źle , Stachu . Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek ; szkoda go stracić … Jeżeli dowiedzą się , że wypuściłeś z rąk taką sposobność … |
1000 | — Prawda , jaki ładny dzień ? W mieście upał , tu przyjemny chłód . Bardzo lubię Łazienki o tej godzinie : mało osób , więc każdy może znaleźć kącik wyłącznie dla siebie . Pan lubi samotność ? |
1001 | — Zapewne — rzekł Wokulski po namyśle . |
1002 | — Lalka stukła się , panie … |
1003 | — Cóż Suzin ? … — cicho spytał naprawdę zmieszany pan Ignacy . |
1004 | — Cóż , podoba ci się , Heluniu , pani baronowa ? |
1005 | „ Nie ma kwestii , że Geist za pomocą magnetyzmu oszukał mnie co do owych metali . Lecz … kto magnetyzował mnie wówczas , kiedy oszalałem dla tej kobiety ? … ” |
1006 | Pocałował ją w rękę i wyszedł zamyślony . |
1007 | — Ci kupcy to jednak honorowi ludzie . |
1008 | — Pan cudzoziemiec ? … Niech pan będzie ostrożny ze znajomościami w Paryżu … |
1009 | Wokulski , nasz adwokat i ja uplacowaliśmy się w pierwszej ławce , obok jegomości z rozerwanym paltotem i podbitym okiem , na którego brzydko spoglądał jeden z obecnych rewirowych . |
1010 | „ Wokulski jest to człowiek ogromnie zręczny i energiczny ! Gdybym miał takiego plenipotenta ( tu westchnął ) , nie pozbyłbym się majątku … No , już stało się : za to dziś go mam … Z kamienicy zostanie mi czterdzieści , nie — pięćdziesiąt , a może i sześćdziesiąt tysięcy rubli … Nie , nie przesadzajmy , niech pięćdziesiąt tysięcy , no — niechby tylko czterdzieści tysięcy … Dam mu to , on będzie mi płacił z osiem tysięcy rubli rocznie , resztę zaś ( jeżeli interes pójdzie w jego rękach , jak się spodziewam ) , resztę procentów — każę kapitalizować … Za pięć , sześć lat suma podwoi się , a już za dziesięć — może wzrosnąć w czwórnasób … Bo to w operacjach handlowych pieniądze szalenie się mnożą … Ale co ja mówię ! … Wokulski , jeżeli jest naprawdę genialnym kupcem , powinien mieć i z pewnością ma sto za sto . A w takim razie spojrzę mu w oczy i powiem bez ogródki : » Dawaj ty innym , mój dobrodzieju , piętnaście albo dwadzieścia procent rocznie , ale nie mnie , który się na tym rozumiem . I on , naturalnie , zobaczywszy , z kim ma do czynienia , zmięknie od razu i może nawet wykaże taki dochód , o jakim mi się nie śniło … ” |
1011 | Na cudnej twarzy pani Heleny ukazał się rumieniec podobny do listka bladej róży na śniegu . Boska kobieta ! … O , dlaczegóż ja nie jestem Wokulskim … Dopieroż bym … |
1012 | — Nie gniewasz się , stary ? |
1013 | — A gdzie pan Jan ? — pytałem chłopca . |
1014 | — Jakież są ? |
1015 | — Oho ! pan Julian znowu wkracza do nas jako triumfator — rzekła wdówka . |
1016 | „ Czy mi to nie zapowiada , że on będzie miał sławę Kopernika , a ja — szczęście ? … A budujże sobie machiny latające , tylko zostaw mi swoją kuzynkę ! … — Cóż znowu za przesądy ? … — opamiętał się po chwili . — Ja i przesądy ! … ” |
1017 | Dobrowolnie odcięty od natury i ludzi , utopiony w wartkim , ale ciasnym wirze sklepowych interesów , czuł coraz mocniej potrzebę wymiany myśli . A ponieważ jednym nie ufał , inni go nie chcieli słuchać , a Wokulskiego nie było , więc rozmawiał sam z sobą i — w największym sekrecie pisywał pamiętnik . |
1018 | Podobnie gwałtownych uczuć nie spotkała jeszcze nigdy . On naprawdę musiał ją pokochać od pierwszego wejrzenia , szalenie , na śmierć . Czy jej wreszcie nie szepnął ( co nawet zmusiło ją do opuszczenia stolika ) , że bez namysłu oddałby życie za kilka dni spędzonych z nią razem . |
1019 | — Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna . |
1020 | — Ja ! … |
1021 | „ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski . |
1022 | Osłupiałem … I nagle w tym osłupieniu przyszła mi najgenialniejsza myśl pod słońcem . |
1023 | Tu właśnie była pora wypowiedzieć moją mowę . Jakoż zacząłem : |
1024 | Pani Stawska , bardzo zmieszana , odpowiedziała baronowej , że w żaden sposób nie może mówić o tym z Wokulskim . |
1025 | Nareszcie nie mogłem wytrzymać i — w grudniu 1851 roku przejechawszy wzdłuż Galicję stanąłem na komorze w Tomaszowie . Jedna mnie tylko myśl trapiła : |
1026 | Na drugi dzień był u niej Rzecki ; przyszedł z miną zakłopotaną , a gdy mu wszystko opowiedziała , wyszedł złamany . |
1027 | Ktoś obcy mógłby myśleć , że bywam u pani Stawskiej za często . Ja jednak po dojrzałej rozwadze doszedłem do przekonania , żem bywał za rzadko . W jej mieszkaniu miałem przecie doskonały punkt obserwacyjny na całą kamienicę , no i przy tym byłem życzliwie przyjmowany . Pani Misiewiczowa ( zacna matka pani Heleny ) , ile razy przyszedłem , witała mnie otwartymi rękoma , mała Helunia wskakiwała mi na kolana , a sama pani Stawska ożywiała się na mój widok i mówiła , że w tych godzinach , które u niej przepędzam , zapomina o swoich kłopotach ! … |
1028 | — Dobranoc , Belu — rzekła . — Może teraz masz rację … |
1029 | — Dlatego namawiałem cię , ażebyś u mnie pracował — odparł Geist . — Jak widzisz , łatwo tu o wypadek … Chodźmy na górę … |
1030 | — No , przynajmniej nie w tej chwili — zakończył pan Niwiński . |
1031 | Innym razem opowiedział jej dziwaczną historię : |
1032 | — A ty co na to ? |
1033 | Wokulski szedł do swego mieszkania i myślał : |
1034 | — No — i wojny nie ma . W naszym sklepie ruch jak na odpuście , do naszych składów zwożą i wywożą towary jak do młyna , a pieniądze płyną do kas nie gorzej od plew . Kto by Stasia nie znał , powiedziałby , że to genialny kupiec ; ale że ja go znam , więc coraz częściej pytam się : na co to wszystko ? … Warum hast du denn das getan ? … |
1035 | — Nade wszystko niech panowie strzegą się tej baronowej … która już czeka w czytelni , a ma niby to przyjść dopiero o trzeciej … Przysięgnę , to Niemka … Jestem przecie Alzatczyk ! … |
1036 | — Tak , szósty … siódmy . |
1037 | — W każdym razie kupiec … |
1038 | — Jaśnie pani — rzekł — jest teraz w spiżarni . Może panowie pozwolą do siebie . |
1039 | — Naturalnie , zapewneś pomyślał o interesach … na wypadek … |
1040 | „ Dziwna rzecz , jak mnie to wszystko mało obchodzi ” — rzekł do siebie . Potem myślał o tych kilkunastu ludziach , którym już daje zajęcie , i o tych kilkudziesięciu , którzy od pierwszego maja mieli dostać u niego zajęcie , o tych setkach , dla których w ciągu roku miał stworzyć nowe źródła pracy , i o tych tysiącach , którzy dzięki jego tanim towarom mogliby sobie poprawić nędzny byt — i — czuł , że ci wszyscy ludzie i ich rodziny nic go w tej chwili nie interesują . |
1041 | — Dajże spokój … Wracają ! … — przerwał jej pan Tomasz . |
1042 | — Moja droga , skądże znowu przychodzi ci do głowy ten … Wokulski ? … |
1043 | Stopniowo sklep zapełniał się po największej części służącymi i ubogo odzianymi jejmościami . Wtedy Franc Mincel krzywił się najwięcej : otwierał i zamykał szuflady , obwijał towar w tutki z szarej bibuły , wbiegał na drabinkę , znowu zwijał , robiąc to wszystko z żałosną miną człowieka , któremu nie pozwalają ziewnąć . W końcu zbierało się takie mnóstwo interesantów , że i Jan Mincel , i ja musieliśmy pomagać Francowi w sprzedaży . |
1044 | — Zatrzymaj pan powóz . |
1045 | — Nie doczekamy tego . |
1046 | — Czego chcesz ? — niecierpliwie zapytał go Wokulski wychylając głowę spomiędzy drzwi . |
1047 | — Kupiec galanteryjny , sprzedaje portmonetki — nalegał brunet . |
1048 | — Jezus ! Maria ! … — jęknął Rzecki zrywając się z łóżka . |
1049 | — To w sąsiedztwie cioci ? |
1050 | — Co to jest nie można ! — oburzył się Palmieri . — Nie można od razu , gdyż nie jesteś pan * medium * . Ale można by z pana zrobić medium , jeżeli nie w kilka miesięcy , to w kilka lat . |
1051 | Baron przyjął go bardzo życzliwie , choć nie ukrywał zdziwienia spostrzegłszy , że były sekundant jego przeciwnika jest mocno rozdrażniony . |
1052 | Głupi był koncept . Przygryzłem jednak usta i odparłem : |
1053 | — Muszę naradzać się z niektórymi . A co do naszych — dodał patrząc w oczy córce — zapewniam cię , że gdy usłyszą , kto u mnie bywa , ani jednego nie zabraknie w salonie . |
1054 | — Dlaczego on nie ma bycz mój ? |
1055 | — Pąsowa kurtka w tyle … |
1056 | — A bodajże cię ! … O tamtych na śmierć zapomniałem … |
1057 | Wsiadł , pojechali . |
1058 | — No , a jakże tobie poszło ? — zapytał Rzecki już zwykłym tonem . |
1059 | — Lalkę tę kupiłam w sklepie pana Wokulskiego … |
1060 | — Czy jednak pomyślałeś , że gdy twój sklep przejdzie w ich ręce , kilkudziesięciu Żydów zyska popłatną pracę , a kilkudziesięciu naszych ludzi straci ją ? |
1061 | — I dobrze wam ? |
1062 | — To samo dostaniemy gdzie indziej . |
1063 | Ocknął się i roześmiał . |
1064 | — Ja i Wokulski ? … — powtarza panna Florentyna . Tym razem zdziwienie jej jest tak szczere , że wątpić nie można . |
1065 | — Wariat ! wariat ! … — mruknął radca . — Podaj no , Józiu , piwa . Która to ? … |
1066 | — Za cóż chciałby mnie , nas niepokoić ? |
1067 | — Proszę pana — ciągnęła staruszka — jeżeli mamy mówić szczerze , to mnie nie tyle chodzi … To jest … nie wierzę , ażeby Ludwik żył . Kto przez dwa lata nie pisze … |
1068 | — Hum ! … Hum ! … — wtrącił głos męski . |
1069 | — Dziesięć tysięcy rubli — ciągnął Wokulski — jest to fundament dobrobytu dla dwudziestu rodzin co najmniej … |
1070 | — Widać swój … Żyd by tak nie dzwonił … |
1071 | — Cóż ? |
1072 | Spojrzeliśmy sobie obaj w oczy . Wyznaję , że byłem trochę zdziwiony naszym koleżeństwem … Wirski spostrzegł to i dodał z uśmiechem : |
1073 | W tej chwili żółtawy , za wczesny motyl przeleciał mu nad głową w stronę miasta . |
1074 | — A ! … — zawołał — to jasne … Kula w pistolet , a zamek w szczękę … Pistolet zdezelowany ; bardzo interesujący strzał … |
1075 | Albo weźmy takie głupstwo jak powóz ? … Gdybym miał powóz , mógłbym ją teraz odesłać do domu z ciotką , i znowu zawiązałby się między nami jeden węzeł … Tak , powóz przyda mi się w każdym razie . Przysporzy z tysiąc rubli wydatków na rok , ale cóż zrobię ? Muszę być gotowym na wszystkich punktach . |
1076 | „ Głupcy ! — mruknął Wokulski . — Nie mają co powtarzać , tylko takie błazeństwa . ” |
1077 | — I ja — odparł Wokulski . |
1078 | — Za dużo wiesz — odparła — ale nie wszystko . Już od dwu tygodni , może od dziesięciu dni widzę , że ojciec miewa po kilkanaście rubli … |
1079 | Potem gościa prowadzi do okna mrugając powiekami . |
1080 | Dziwny ten pociąg wydał się jej samej niebezpiecznym i nawet śmiesznym . Przemogła się więc i poszła dalej ; lecz po paru minutach — wróciła . Znowu cofnęła się , przejrzała inne klatki , starała się o czym innym myśleć . Na próżno . Wróciła się i choć tygrys już nie spał , tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy , panna Izabela podbiegła do klatki , wsunęła rękę i — drżąca i blada — dotknęła tygrysiego ucha . |
1081 | — Ja mówię — odparł . — Cóż w tym dziwnego ? Czyliż to samo prawo nie stosuje się do mnie , do ciebie , do nas wszystkich ? … Za dużo płakałem nad sobą , ażebym się miał rozczulać nad Turcją . |
1082 | — Marysiu ! … Marysiu , chodź do nas … |
1083 | Powóz odjechał ku miastu . Wokulski zmieszał się z przechodniami i poszedł w stronę Ujazdowskiego placu . Szedł z wolna i przypatrywał się jadącym . Wielu spomiędzy nich znał osobiście . Oto rymarz , który dostarcza mu wyrobów skórzanych , jedzie na spacer z żoną , grubą jak beczka cukru , i wcale ładną córką , z którą chciano go swatać . Oto syn rzeźnika , który do sklepu , niegdyś Hopfera , dostarczał wędlin . Oto bogaty cieśla z liczną rodziną . Wdowa po dystylatorze , również mająca duży majątek i również gotowa oddać rękę Wokulskiemu . Tu garbarz , tam dwaj subiekci bławatni , dalej krawiec męski , mularz , jubiler , piekarz — a oto — jego współzawodnik , kupiec galanteryjny , w zwykłej dorożce . |
1084 | Kiedy dziś myślę o tych rzeczach , zdaje mi się , że jeszcze przed urodzeniem naznaczone mi było zejść się z panią . Gdyby mój biedny stryj nie kochał się za młodu i nie umarł osamotniony , ja dziś nie znajdowałbym się w tym miejscu . I nie jestże to dziwne , że ja sam , zamiast bawić się kobietami , jak robią inni , unikałem ich dotychczas i prawie świadomie czekałem na jedną , na panią … |
1085 | — Proś do sali — rzekł Wokulski . |
1086 | Gdy Wokulski kupił dom , w którym mieszkała , i gdy Rzecki za jego wiedzą zniżył im komorne , pani Stawska ( lubo jej wszyscy tłomaczyli , że bogaty właściciel nie tylko może , ale nawet ma obowiązek zniżać komorne ) poczuła dla Wokulskiego wdzięczność . Stopniowo wdzięczność zamieniła się w podziw , gdy począł bywać u nich Rzecki i opowiadać mnóstwo szczegółów z życia swojego Stacha . |
1087 | — Nie będę nic mówić , bo mnie już i rozmowa z panem męczy . Ach , ten świat daje nam same zawody ! … Kiedy kładziemy pierwszą suknię z trenem , kiedy idziemy na pierwszy bal , kiedy pierwszy raz kochamy — zdaje się nam , że otóż jest coś nowego … Lecz po chwili przekonywamy się , że to już było albo że to jest — nic … |
1088 | — Zatem — mówię dalej — nieodwołalnie postanowiłem ożenić Stacha w tym jeszcze roku , nawet przed świętym Janem . |
1089 | Jejmość chwilę przypatrywała mi się z niedowierzaniem , nareszcie rzekła : |
1090 | Był ubrany w nowy tużurek i świeży kapelusz , w ręku trzymał laseczkę ze srebrną końską nogą . Miał minę spokojną , ale pod tymi pozorami wierny sługa dostrzegł mocne wzruszenie . Już w przedpokoju binokle dwa razy spadły baronowi , a lewa powieka drgała mu bez porównania częściej aniżeli przed pojedynkiem albo nawet przy sztosie . |
1091 | — Najmniejszego . |
1092 | Wokulski przekładał nogę na nogę , ale wciąż milczał . |
1093 | Już mi w głowie szumiało , więc zapytałem : |
1094 | — Pan Wokulski — rzekłem powstając z krzesła — nie okradł nikogo … Dorobił się majątku pracą i oszczędnością … |
1095 | Po powrocie Wokulskiego z Paryża stary subiekt częściej odwiedzał panią Stawską i robił przed nią coraz poufniejsze zwierzenia . Mówił , rozumie się , pod największym sekretem , że Wokulski jest zakochany w pannie Łęckiej i że on , Rzecki , wcale tego nie pochwala . |
1096 | „ Alboż nie jest kobietą ? ” |
1097 | Ach , mogłaby pani spełnić uczynek miłosierny i jednym słowem zakończyć — nie wiem … moje cierpienia czy przywidzenia … Wszak zna pani to zdanie , że najgorsza pewność jest lepsza od niepewności … |
1098 | „ Panie Wokulski ! Wybacz , że nie nazywam cię szanownym , ale trudno dawać taki tytuł człowiekowi , od którego już wszyscy odwracają się ze wstrętem . Nieszczęsny człowieku ! Jeszcze nie zrehabilitowałeś się ze swych dawniejszych występków , a już hańbisz się nowymi . Dziś o niczym więcej nie mówi całe miasto , tylko o twoich odwiedzinach u kobiety tak źle prowadzącej się jak Stawska . Już nie tylko miewasz z nią schadzki na mieście , nie tylko zakradasz się do niej po nocach , co by jeszcze dowodziło , żeś niezupełnie wstyd zatracił , ale nawet odwiedzasz ją w biały dzień , wobec służby , młodzieży i uczciwych mieszkańców tej skompromitowanej kamienicy . |
1099 | — Rozumiem , ale nic z tego — odezwała się pięknym kontraltem dama w pąsowej sukni . — Narzeczeni pojadą z nami , a do powozu niech siądą , jeżeli chcą , pan Ochocki z panem Starskim . |
1100 | — Jak zwykle — odparł inkasent . |
1101 | — Niekiedy trzeba wybaczyć trzech albo czterech ! … — odezwał się ze śmiechem siedzący obok niego Francuz . |
1102 | — Jak się ta kobieta kompromituje — szepnął nasz adwokat . — Włóczy się po sądach , bierze takiego szubrawca na doradcę … |
1103 | — Jak to z kucharzem ? |
1104 | W kosztownym pudełku znajdował się istotnie ząb owinięty w bibułkę . |
1105 | Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę . Gdy zaś znalazł się na ulicy , odetchnął i począł myśleć : |
1106 | — Właśnie ja dlatego dzisiaj przychodzę już trzeci raz . A jutro przyjdą inni i ja znów będę czekał … |
1107 | — Dochodów ? … |
1108 | „ Pewnie znowu jakiś zatarg z policją ” — pomyślałem . |
1109 | Spośród tej młodzieży wyróżniał się niejaki pan Leon , chłopak jeszcze młody ( nie miał nawet dwudziestu lat ) , piękny , a mądry … a zapalczywy ! … Ten jakby był moim pomocnikiem w politycznej edukacji Wokulskiego : kiedy bowiem ja opowiadałem o Napoleonie i wielkim posłannictwie Bonapartych , pan Leon mówił o Mazzinim , Garibaldim i im podobnych znakomitościach . A jak on umiał podnosić ducha ! … |
1110 | „ Rok temu miałam toż samo widzenie — rzekła do siebie panna Izabela . — Co to znaczy ? … ” |
1111 | — Jak jabłko , które już spada . |
1112 | Nad wieczorem posłał służącego do sklepu po Obermana . Siwy inkasent przybiegł natychmiast , z trwogą pytając się w duszy : czy Wokulski nie rozmyślił się i nie każe mu zwrócić zgubionych pieniędzy ? … |
1113 | Ten stan chroniczny , męczący nad wszelki wyraz , lada okoliczność rozdmuchiwała w burzę . Drzewo znajomej formy , jakiś obdarty pagórek , kolor obłoku , przelot ptaka , nawet powiew wiatru bez żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz , że uciekałem od ludzi . Szukałem ustroni tak pustej , gdzie bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo , wyć z bólu jak pies . |
1114 | Wokulski zeskoczył z konia . |
1115 | — No , żegnam pana … — rzekł Wokulski otwierając drzwi . |
1116 | — Żadnego — rzekł Ochocki . — Ludzie o skoncentrowanych uczuciach wówczas tylko są niebezpieczni , jeżeli nie mają rezerw … |
1117 | A potem dodał : |
1118 | „ Dla kogo te szafiry ? ” — myślał Wokulski . Chciał poprawić się na siedzeniu , ale poczuł , że nie może podnieść ręki ani wyprostować nóg . |
1119 | W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację . |
1120 | Tu dostał lekkiego kaszlu . |
1121 | — „ Na każdym miejscu i o każdej dobie , gdziem z tobą płakał , gdziem z tobą się bawił , zawsze i wszędzie będę ja przy tobie , bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił … ” |
1122 | ( Spotkał taką w szesnaście lat później i dalibóg , że nie ma się czym cieszyć ! … ) |
1123 | Mijają ludzkie pokolenia |
1124 | — Phi ! może i ja bym się ożenił z jejmością , bo nie ma mnie kto smarować — mruknął pan Raczek , ciężko schylając się do ziemi , ażeby wypukać popiół z fajki . Ciotka rozpłakała się , a wtedy odezwał się pan Domański : |
1125 | — Przepraszam — odezwał się Wokulski — ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną , tylko o spółkę zapewniającą zyski . |
1126 | W teatrze trafił się panu Ignacemu cały szereg niespodzianek . |
1127 | — Już szósta ? … Jak ten czas leci ! … Wariat ! wariat ! — mruczał radca Węgrowicz . |
1128 | Zrobiło mu się przykro ; oparł głowę na rękach i przymknąwszy oczy marzył dalej : |
1129 | I posłała Wokulskiemu piorunujące wejrzenie . |
1130 | Rzecki otworzył biurko , wydobył księgę i podsunął fotel . Wokulski usiadł i rzuciwszy okiem na listę , wyszukał w niej jedno nazwisko . |
1131 | — Musimy czekać na konie — prawił baron . — Całe szczęście , że o drugiej w nocy pchnąłem depeszę o pańskim przyjeździe . Bo onegdaj także wysłałem do prezesowej depeszę z Warszawy , ale mówi mi zawiadowca , żem się omylił i zamówiłem konie na jutro . Szczęście , panie , żem telegrafował dziś z drogi . O trzeciej posłali stąd sztafetę , o szóstej prezesowa odebrała telegram , o ósmej najpóźniej wysłano konie . Poczekamy jeszcze z godzinę , ale za to lepiej pozna pan okolicę . Bardzo , panie , ładna miejscowość . |
1132 | — Wybacz , doktór , ale … czy pan nie żartujesz ze mnie ? … Pół roku temu słyszałem od pana coś zupełnie innego … |
1133 | Wokulski wyprostował się i przeciągnął . Jego surowa twarz nabrała dziwnie rzewnego wyrazu . |
1134 | W tym czasie umarł Jaś Mincel . Wdowa pogrzebała go po chrześcijańsku , przez tydzień nie wychodziła ze swych pokojów , a po tygodniu zawołała mnie na konferencję . |
1135 | — Naturalnie — prawił dalej Ochocki — ani słówka nie wspomniałem o tym mojej ciotce , która , ile razy bodaj wpina mi jakąś szpilkę w odzienie , ma zwyczaj powtarzać : „ Kochany Julku , staraj się podobać Izabeli , bo to żona akurat dla ciebie … Mądra i piękna ; ona jedna wyleczyłaby cię z twoich przywidzeń … ” A ja myślę : co to za żona dla mnie ? … Gdyby chociaż mogła być moim pomocnikiem , jeszcze pół biedy … Ale gdzieżby ona dla laboratorium mogła opuścić salon ! … Ma rację , to jej właściwe otoczenie ; ptak potrzebuje powietrza , ryba wody … Ach , jaki piękny wieczór ! … — dodał po chwili . — Jestem dziś podniecony jak rzadko . Ale … co panu jest , panie Wokulski ? … |
1136 | — Po co ? |
1137 | — Jedno z dwojga , obywatelu : albo dopiero dziś przyjechaliście , albo jesteście po dobrym śniadaniu ? … |
1138 | — Cóż to za sklep budują ? — spytała panny Florentyny . |
1139 | Jak żyję , nie słyszałem nic równego . Młodzieniec ten dowodził mi przytaczając nazwiska ludzi , podobno bardzo mądrych , że wszyscy kapitaliści to złodzieje , że ziemia powinna należeć do tych , którzy ją uprawiają , że fabryki , kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu , że nie ma wcale Boga ani duszy , którą wymyślili księża , aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę . Mówił dalej , że jak zrobią rewolucję ( on z trzema „ prykaszczykami ” ) , to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po osiem godzin , a przez resztę czasu będziemy się bawili , mimo to zaś każdy będzie miał emeryturę na starość i darmo pogrzeb . Wreszcie zakończył , że dopiero wówczas nastanie raj na ziemi , kiedy wszystko będzie wspólne : ziemia , budynki , maszyny , a nawet żony . |
1140 | — Człowiek niekiedy głupieje , ale też niekiedy odzyskuje rozum … Bóg ci zapłać , mój stary ! |
1141 | — A , jesteś ? … — rzekł do Wokulskiego odwracając głowę . — Nałóż sobie fajkę , jeżeli chcesz , i kładź się na kanapie , jeżeli się zmieścisz . |
1142 | — A kto wykupił jego weksle ? |
1143 | — Wasza jest mniej obrzydliwa ? — spytała pani Wąsowska . |
1144 | Z podobnego zjazdu skorzystał książę , ażeby zbliżyć Wokulskiego z ziemiaństwem . |
1145 | — Marysia ! … Marysia ! … |
1146 | — Mówił mi o tym Rzecki i pozwoli pani , że postaram się o sprawdzenie tej wiadomości … |
1147 | — Sprawdzimy to — odpowiedział Wokulski i spokojnie zanotował w katalogu adres . |
1148 | — Tak , to niepospolity człowiek — rzekł Wokulski . — Któż jeszcze bawi u prezesowej ? … |
1149 | — Ja myślę — odparł bez wahania — że wklepałeś się w jakąś grubą awanturę … z której nie wyjdziesz cały … Chyba że cofniesz się w porę , na co zresztą masz dosyć rozumu . |
1150 | — Do licha ! — krzyknął — tyle miałem z panem do pogadania … Ale cóż , pan ciągle okładałeś się babami , a teraz wyjeżdżasz … |
1151 | — Tak ? … I cóż ty na to ? |
1152 | Wszedł na schodki wiodące na trybuny sędziów i oglądał się na wszystkie strony . Na próżno . Gdy schodził stamtąd , zatamowali mu drogę dwaj tyłem stojący panowie , z których jeden , wysoki , z wszelkimi cechami sportsmena , mówił podniesionym głosem : |
1153 | Rzecki rozłożył ręce . |
1154 | — Do widzenia ! — szepnęła z akcentem w głosie . |
1155 | Otóż po wizycie tego adwokata tknęło mnie złe przeczucie . Postanowiłem dziś jeszcze odwiedzić panią Stawską i ostrzec ją , ażeby się miała na baczności przed baronową . Nade wszystko zaś , ażeby jak najrzadziej siadała w oknie . |
1156 | — W roku 1859 — prawił eks-obywatel — byłem o dziewiętnaście lat młodszy niż dziś i miałem z dziesięć tysięcy rubli rocznie … Na owe czasy ! panie Rzecki … Co prawda , brało się nie tylko procent , ale i coś z kapitału . Więc , jak przyszło uwłaszczenie … |
1157 | Nie , ja stanowczo nie mam szczęścia ! … Oto i teraz . Myślałem , że osioł Maruszewicz zbałamuci baronowę … Dopieroż miałbym spokój w domu ! … Jaka byłaby ona pobłażliwa na moje drobne grzechy … Ale i cóż ? … Baronowa ani myśli mi się sprzeniewierzyć , a tego błazna czekają roty aresztanckie … Proszę cię , wsadź go tam koniecznie , bo jego łotrostwa nawet mnie już zaczynają nudzić . |
1158 | — Weź te pieniądze — mówił — na drogę i jeżeli masz jechać , to jedź … Dałbym ci więcej , ale może i na mnie przyjść pora … Zresztą trzeba zostawić coś babie , żeby sobie w razie wypadku znalazła drugiego męża … |
1159 | Panna Izabela w milczeniu ucałowała ręce ciotki . W tej chwili była tak piękna , że hrabina schwyciwszy ją w objęcia pociągnęła do lustra i śmiejąc się rzekła : |
1160 | „ Muszę jednak przyznać , że jest to bardzo dobry człowiek — rzekła w sobie . — Rossi nie byłby tak zadowolony z Warszawy , gdyby nie troskliwość Wokulskiego . No , ależ moim opiekunem , nawet w razie nieszczęścia , nie będzie … Co do majątku , owszem , niech nim rządzi ; ale opiekunem ! … Ojciec musi być ogromnie osłabiony , jeżeli wpadł na podobną kombinację … ” |
1161 | — Czy może pan mnie szuka ? — pyta sędziwy Żyd , bystro patrząc mu w oczy . |
1162 | — Odbudowałeś się ? Masz warsztat ? |
1163 | — A gdybym poprosiła za tym młodym człowiekiem ? … |
1164 | — A teraz przejdziesz się po mieście ? |
1165 | — Zresztą tobie powiem , tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem — prosi kuzynka . |
1166 | Panna Izabela była zakłopotana : dawno już nie doznała takiego zamętu uczuć jak w tej chwili . Przez myśl przebiegały jej zdania : „ kupił serwis ” — „ przegrywał umyślnie w karty do ojca ” — „ znieważył mnie ” , a potem : „ kocha mnie ” — „ kupił konia wyścigowego ” — „ pojedynkował się ” — „ jadał baraninę z lordami w najwyższych towarzystwach … ” Pogarda , gniew , podziw , sympatia kolejno potrącały jej duszę jak krople gęsto padającego deszczu ; na dnie zaś tej burzy nurtowała potrzeba zwierzenia się komuś ze swych kłopotów codziennych i ze swych rozmaitych powątpiewań , i ze swej tragicznej miłości do wielkiego aktora . |
1167 | Postawiono ich na mecie . Baron był ciągle zakłopotany niepewnością , co zrobić z kupczykiem , i ostatecznie zdecydował się przestrzelić mu rękę . Na twarzy Wokulskiego malowała się tak dzika zajadłość , że zdumiony hrabia – Anglik pomyślał : |
1168 | — Baron Krzeszowski — ciągnął hrabia — którego klacz nabył pan , zresztą najzupełniej prawidłowo — * tek * — ośmiela się najuprzejmiej prosić pana o ustąpienie mu jej . Cena nie stanowi nic … Baron porobił duże zakłady … Proponuje tysiąc dwieście rubli . |
1169 | Już nawet zapomniałem o szkaradnym procesie pani Krzeszowskiej przeciw tej niewinnej , tej czystej , tej cudnej pani Stawskiej , kiedy jakoś w końcu stycznia , spadły na nas dwa gromy : wieść o tym , że w Wietlance wybuchła dżuma , i awizacje z sądu do Wokulskiego i do mnie na jutro . Mnie nogi pocierpły i tak mi to cierpnięcie szło od pięt do kolan , później do żołądka , celując oczywiście w stronę serca . Myślę : „ Dżuma albo paraliż ? … ” Ale że Wokulski przyjął awizacje bardzo obojętnie , więc i ja nabrałem otuchy . |
1170 | — Owszem ; pożyczyłem jej nawet tysiąc dwieście rubli . |
1171 | — Ach , więc tak ? … Zapewne , że dla kupca jest to najwygodniej . Adieu . |
1172 | W tej chwili Palmieri dmuchnął mu w oczy i młodzian obudził się ze strumieniami łez na policzkach , wśród oklasków i śmiechu obecnych . |
1173 | — No — mówię — niech mnie diabli wezmą , jeżeliś ty nie Wokulski … |
1174 | — Bo oni są parchy . Ale ich system jest wielki : on triumfuje , kiedy wasz bankrutuje . |
1175 | — Niepodobna ! — mruknął . — Stach nie jest aż tak głupi … |
1176 | Nienawidzieć się wolno — dodała z gorzkim uśmiechem — kraść , zabijać … wszystko , wszystko wolno , tylko nie wolno kochać … Ach , moja mamo , jeżeli ja nie mam racji , więc dlaczegóż Jezus Chrystus nie mówił ludziom : bądźcie rozsądni , tylko — kochajcie się ? |
1177 | Ładnych rzeczy dowiaduję się na wstępie ! |
1178 | Wrócił do siebie . |
1179 | — Trzeba wytoczyć proces , tek … |
1180 | — A , i kuzynek jest tutaj ! — rzekła panna Izabela podając mu rękę — czegóż taki smutny ? |
1181 | „ We mnie jest dwu ludzi — mówił — jeden zupełnie rozsądny , drugi wariat . Który zaś zwycięży ? … Ach , o to się już nie troszczę . Ale co zrobię , jeżeli wygra ten mądry ? … Cóż to za okropna rzecz posiadając wielki kapitał uczuć złożyć go samicy innego gatunku : krowie , gęsi albo czemuś jeszcze gorszemu ? … Cóż to za upokorzenie śmiać się z triumfów jakiegoś byka albo gąsiora , a jednocześnie płakać nad własnym sercem , tak boleśnie rozdartym , tak haniebnie podeptanym ? … Czy warto żyć dalej w podobnych warunkach ? ” |
1182 | — Wiem , że mało ma pan czasu — odezwał się gość , lekko kłaniając się . — Mój interes jest krótki . Paryż , miasto wspaniałe pod każdym względem : czy chodzi o zabawę , czy o naukę ; ale potrzebuje wytrawnego przewodnika . Ponieważ znam wszystkie muzea , galerie , teatry , kluby , monumenta , instytucje rządowe i prywatne , słowem wszystko … więc jeżeli pan życzy sobie … |
1183 | Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia . |
1184 | „ Tu chyba nie chodzi ani o klacz , ani o potrącenie na wyścigach ! … ” |
1185 | „ Z nami tak nie będzie ! … ” — pomyślała , głęboko wzruszona . |
1186 | — Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek … |
1187 | Chciał roześmiać się , ale znowu wpadał w moc obłędu . I znowu wydawało mu się , że takie jak jego życie warto złożyć u nóg takiej jak panna Izabela kobiety . |
1188 | Wbiegł pan Szulc , młody blondyn , odziany również w granatową kurtkę , lecz jeszcze wyższe buty i obciślejsze spodnie . Z wojskowym ukłonem wziął do ręki symbol dyrektorskiej władzy i zanim Wokulski opuścił maneż , przekonał się , że Szulc mimo młodego wieku energiczniej włada batem aniżeli sam dyrektor . Drugi bowiem pan aż syknął , a czwarty rozpoczął formalną kłótnię . |
1189 | Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej : |
1190 | „ Ładnie bym się zarekomendował adwokatowi ! — myślał schodząc ze schodów . — Jednego dnia namawiam ludzi , aby mi powierzyli kapitały , a drugiego kupuję kota w worku . Naturalnie , że od razu skompromitowałbym albo siebie , albo … pannę Izabelę . ” |
1191 | Rzecki pozieleniał z gniewu . |
1192 | — Mianowicie ? … — przerwał mu Wokulski . |
1193 | — Dlaczego ? |
1194 | — Więc … nieprzyjemnym — poprawiła się panna Izabela . |
1195 | Wokulski mimo woli potrząsnął głową . |
1196 | — Nie podobają się panu ? — spytał nagle baron spostrzegłszy , że jego towarzysz nie odpowiada . |
1197 | Dojechali do lasu , za nimi dwie służące w bryczce . Panie wzięły do rąk koszyki . |
1198 | „ Głupstwo ! głupstwo ! … — szepnął chodząc po pokoju . — Jest tu przecie jej wielbiciel , pan Starski , z którym umawiali się , że wesoło przepędzą wakacje … Pamiętam te spojrzenia , ach … ” |
1199 | „ Te kobiety , które zdają się tak gorąco szukać Boga , bywają niekiedy nieszczęśliwymi istotami , których serce wzburzyła namiętność . Idą do kościoła , ażeby tam wielbić mężczyznę ” — mówił opat Jouve . |
1200 | — Powiesz mu pan ? … — oburzyła się pani Wąsowska . |
1201 | — Za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ? … |
1202 | — Meteorologii ? … — powtórzyła pani Wąsowska . |
1203 | — Rozumiem wszystko , wielmożny panie — odparł Wysocki , znowu całując go w rękę . |
1204 | A ci kochani pracownicy , za których ujada się Wokulski ! … Co oni na niego wygadują , jak nazywają go wyzyskiwaczem ( NB. w naszym interesie są największe pensje i gratyfikacje ! ) , a jak jedni pod drugimi kopią doły … |
1205 | Słychać , że Andrassy zażądał sześćdziesięciu milionów guldenów na nieprzewidziane wydatki . Więc i Austria zbroi się , a tymczasem Staś pisze mi , że — nie będzie wojny . Ponieważ nigdy nie był fanfaronem , więc chyba być musi bardzo wtajemniczonym w politykę ; a w takim razie siedzi w Bułgarii nie przez miłość do handlu . |
1206 | „ Cieszę się , kuzynko , że triumfują twoi wielbiciele … Przykro mi tylko , że na mój koszt … ” |
1207 | — Zuch baba , co ? … — zapytał Wokulski spostrzegłszy , żem już skończył czytanie . |
1208 | — Zawsze ten sam ! — szepnął Ignacy . |
1209 | — Zrobi się . |
1210 | — Jak to , już dzień ? — spytał zdziwiony . |
1211 | Pewnego dnia , kiedy pan Łęcki był trochę niezdrów , a panna Izabela czytała w swoim gabinecie , dano jej znać , że w salonie czeka pani Wąsowska . Panna Izabela natychmiast wybiegła tam i zastała , oprócz pani Wąsowskiej , kuzynka Ochockiego , który był bardzo zachmurzony . |
1212 | — Już cię korci . A nauczyłeś się czego ? |
1213 | W korytarzu wagonowym słychać było kroki i rozmowę ; drzwi przedziału znowu usunęły się i ukazał się nadkonduktor , a obok niego bardzo szczupły pan , z malutkimi wąsikami szpakowatymi , jeszcze mniejszą bródką prawie siwą i dobrze siwiejącą głową . |
1214 | — Zaraz mnie pan zrozumiesz — prawił doktór gorączkując się coraz mocniej . — Weź pan rodzinę Łęckich , co oni robili ? Trwonili majątki : trwonił dziad , ojciec i syn , któremu w rezultacie zostało trzydzieści tysięcy ocalonych przez Wokulskiego i — piękna córka dla dopełnienia niedoborów . |
1215 | — Zrobić to odkrycie było łatwo , nawet dla ludzi … mniej wprawnych ode mnie ( zdaje się , że mu troszkę dogryzłem ) . Ale ja lubię być ostrożny w przypuszczeniach , panie Szuman … Zresztą , nie sądziłem , ażeby mogła wyrabiać z człowiekiem podobne hece rzecz tak zwyczajna jak miłość . |
1216 | — Jeżeli jeszcze jeden dzień będziesz pan w takim humorze jak dzisiaj , pozawracasz głowy wszystkim paniom . |
1217 | — Świadectwo dostanie pan dobre — odparł Wokulski . — Pan Rzecki wypłaci panu pensję za następny kwartał , wreszcie — za pięć miesięcy … A powód jest ten , że ja i pan nie pasujemy do siebie … Zupełnie nie pasujemy . — Mój Ignacy , zrób z panem Mraczewskim rachunek do pierwszego października . |
1218 | — Niech pan da ryżu … |
1219 | — Cóż to za kobieta ? |
1220 | Zdawało mu się , że każda taka rzecz jest chora albo zraniona , że skarży się : „ Patrz , jak cierpię … ” , i że tylko on słyszy i rozumie jej skargi . A ta szczególna zdolność odczuwania cudzego bólu urodziła się w nim dopiero dziś , przed godziną . |
1221 | — Tek . W każdym razie pan Wokulski jest dobrym kupcem i naszą spółkę poprowadzi … |
1222 | Machnęła ręką . |
1223 | Wyciągnął do mnie rękę i odparł : |
1224 | O kilkadziesiąt kroków dalej widzi : Rue Poissonniere , która mu przypomina jakąś sprawę kryminalną , a potem cały szereg krótkich uliczek wychodzących naprzeciw teatru „ Gymnase ” . |
1225 | Kwitną prześliczne dwie róże . |
1226 | — Oho ! … |
1227 | Pokazał mu metalową kulkę ciemnej barwy . |
1228 | — Dałbym dziesięć rubli , żeby Wokulski wygrał … Utarłby nosa hrabiom … |
1229 | Główna uroczystość , czyli obiad , odbyła się w wielkiej sali Hotelu Europejskiego . Salę ubrano w kwiaty , ustawiono ogromne stoły w podkowę , sprowadzono muzykę i o szóstej wieczór zebrało się przeszło sto pięćdziesiąt osób . Kogo bo tam nie było ! … Głównie kupcy i fabrykanci z Warszawy , z prowincji , z Moskwy , ba , nawet z Wiednia i z Paryża . Znalazło się też dwu hrabiów , jeden książę i sporo szlachty . O trunkach nie wspominam , gdyż naprawdę nie wiem , czego było więcej : listków na roślinach zdobiących salę czy butelek . |
1230 | — Koń złamał nogę — odparł wesoło jeden z przechodniów , który miał fiołkowy szalik na szyi i trzymał ręce w kieszeniach . |
1231 | — Teraz rozumiesz pan , na jakiej pochyłości może znaleźć się człowiek ? … — spytał Szuman . — Już drugi dzień truje się , że go jakiś książę nie zaprosił na bal ! … On , ten nasz kochany , ten nasz podziwiany Stach … |
1232 | Na drugi dzień zjawia się właścicielka paryskiej pralni . Ma aksamitną salopę , dużo godności w ruchach i jeszcze więcej stanowczości w fizjognomii . Siada w sklepie na fotelu i ogląda się , jakby miała zamiar kupić parę japońskich wazonów , a następnie zaczyna : |
1233 | — I dlatego , że znam , żałuję tych , którzy muszą mu ulegać — zakończył Wokulski . — Jest to chyba największe nieszczęście w życiu . |
1234 | — Chcę … bronić nazwiska , które oboje nosimy . Chcę … nakazać w tym domu szacunek dla baronowej Krzeszowskiej . Chcę zakończyć procesy i dać pani opiekę … Dla dopięcia tego celu zmuszony jestem prosić panią o gościnność . Gdy zaś ureguluję stosunki … |
1235 | — Co mi tam honor — mówi jegomość z łajdacką fizjognomią . — Da pani dziesięć rubli zadatku ? |
1236 | — Nie , ale żeby człowiek uchem ruszał . To artysta ! … |
1237 | Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli . |
1238 | — Ależ czekać nie mogliśmy , skoro kamienicę puszczono na licytację … |
1239 | Tym razem odezwało się bliżej i dalej kilkanaście armat ; każdy strzał można było odróżnić . |
1240 | Po czterogodzinnym oczekiwaniu wróciła do domu oburzona . Mimo jednak gniewu wzięła do rąk egzemplarz Romea i Julii i przeglądając go myślała : |
1241 | Wokulski rzucił się na krześle ; przez chwilę obaj milczeli . |
1242 | — Zasławek ! … — krzyknął Ochocki i zamachnął batem do ogromnego wystrzału , który mu się jednak nie udał , ponieważ bicz niezbyt szczęśliwie rzucony w tył , zaplątał się między parasolki dam i kapelusze panów . |
1243 | Wokulski przypatruje się jej i myśli : |
1244 | Tym razem i Wokulski zarumienił się . |
1245 | — Ale kto panu powiedział ? |
1246 | — Gniewasz się pan ? |
1247 | — Cóżeś tam robił ? |
1248 | Złoty , kochany Stach ! … |
1249 | — Przepreszem pana hrabiego … |
1250 | W nawie , u konfesjonału , u drzwi kaplicy grobowej widać było zgięte postacie klęczących . Niektórzy czołgali się do krucyfiksu na podłodze i ucałowawszy go kładli na tacy drobne pieniądze wydobyte z chustki do nosa . |
1251 | — Mój kuzynie — mówił — myślę , że nie zdajesz sobie należycie sprawy z kwestii rodów . Cóż to są wielkie rody ? Są nimi takie , których przodkowie byli hetmanami , senatorami , wojewodami , czyli po dzisiejszemu : marszałkami , członkami izby wyższej lub prefektami departamentów . No — a przecie takich panów znamy , nic w nich nadzwyczajnego … Jedzą , piją , grają w karty , umizgają się do kobiet , zaciągają długi — jak reszta śmiertelników , od których są niekiedy głupsi . |
1252 | — A Mikołaj ? |
1253 | — Więc nie było nikogo ? … — odparłem . — A skądże , u licha , pchły , które mnie oblazły ? |
1254 | — Tak . Ty , pani Meliton i ten … zabawny bohater … Wokulski … |
1255 | — Brawo ! … niech żyje książę ! … — zawołano przy akompaniamencie łoskotu nóg i krzeseł . |
1256 | Po trzecie — mały Lulu jeszcze w tym roku zostanie cesarzem Francuzów pod imieniem Napoleona IV , zbije Niemców na bryndzę i zrobi sprawiedliwość na całym świecie , co mi jeszcze przepowiadał śp. mój ojciec . |
1257 | — Merkwürdig ! Der Kafjee war ja immer gut und zu Mittag hat er sich doch immer vollgegessen … Warum hat er denn das getan ? |
1258 | — Straszna masa wojsk ! — szepnąłem . — Gdzie się to pomieści ! … |
1259 | VI . Pod jednym dachem |
1260 | — Proszę łaski pana , ludzie z prowincji nie patrzą na nogi , ino na butelkę . Jak dojrzy butelkę i kieliszek , to już nie chybi , ale trafi prosto do Szmula . |
1261 | Zobaczycie , co jeszcze zrobi Napoleonek IV , który po cichu uczy się sztuki wojennej u Anglików ! Ale o to mniejsza . W tej bowiem pisaninie chcę mówić nie o Bonapartym , ale o sobie , ażeby wiedziano , jakim sposobem tworzyli się dobrzy subiekci i choć nie uczeni , ale rozsądni politycy . Do takiego interesu nie trzeba akademii , lecz przykładu — w domu i w sklepie . |
1262 | — Co to ? … — zawołała wzruszonym głosem . — Ach , to ty , Leonie … Gdzie pan ? … |
1263 | — Na kiedy jaśnie pani rozkaże ? — spytał służący . |
1264 | — Dokąd idziesz ? |
1265 | — Tobie coś jest , Stachu ? … Powiedz , co ci jest . Z góry wiem , że nie pomogę , ale widzisz … Zgryzota jest jak trucizna : dobrze ją wypluć … |
1266 | Zabierała się do odejścia , ale zatrzymał ją Wokulski . |
1267 | Sklep jego był już zamknięty , ale przez otwory okiennic wyglądało światło . |
1268 | — Nazwisko ? … — powtórzyła baronowa . |
1269 | W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę : co ze mną począć ? Pan Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika ; ciotka zalecała rzemiosło , a pan Raczek zieleniarstwo . Lecz gdy zapytano mnie : do czego mam ochotę ? odpowiedziałem , że do sklepu . |
1270 | — Niezgorzej , wielmożny panie . Siedzi , dziękować Bogu i wielmożnemu panu , w Skierniewicach , ma grunt , najął parobka i tera z niego wielki pan . Za parę lat jeszcze ziemi dokupi , bo stołuje się u niego jeden dróżnik i stróż , i dwa smarowniki . Nawet mu tera kolej pensji dodała … |
1271 | Dopiero gdy podjechał powóz i pan Tomasz usadowiwszy damy i siebie zawołał : „ Ruszaj ! ” , w Wokulskim znikło uczucie niesmaku , a ocknął się żal po pannie Izabeli . |
1272 | „ Więc nic … nic ! … ” |
1273 | „ W rezultacie mógłbym między nich wszystkich wejść w kapeluszu na głowie ” — rzekł do siebie . |
1274 | — Pójdziesz mi ty ! … — wrzasnął baron i pochwyciwszy kamasz rzucił nim za cofającym się kamerdynerem . Kamasz trafił w ścianę i o mało nie zwalił brązowego posążka Sobieskiego . |
1275 | — Mój słyszał i zapamięta — odparł ojciec mrugając okiem w moją stronę . |
1276 | — Jestem gotów — mówił Wokulski — natychmiast wyliczyć fabryki , w których cała administracja i wszyscy lepiej płatni robotnicy są Niemcami , których kapitał jest niemiecki , a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech ; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu , ale jest parobkiem źle płatnym , źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym … |
1277 | — Proszę pani — odpowiadam — jest to towar , którego się pozbywamy , więc możemy go odstąpić bardzo tanio . Zaraz pójdę do pryncypała … |
1278 | — Kursa jednak spadają , a przed chwilą czytałem , że flota angielska wpłynęła na Dardanele . |
1279 | Była blisko siódma , kiedy w stronie południowo – zachodniej huknął strzał armatni . Po szeregach przeleciał szmer : |
1280 | „ Ależ to straszny człowiek , papo ! ” |
1281 | — Stachu … |
1282 | Upłynęło pół godziny , godzina , dwie — należało wracać do domu , a Wokulski nie przychodził ; nareszcie panie wsiadły do karety : hrabina zimna jak zwykle , prezesowa nieco roztargniona , a panna Izabela rozgniewana . Oburzenie nie zmniejszyło się , gdy wieczorem ojciec powiedział jej , że od południa był na sesji u księcia , gdzie Wokulski przedstawił projekt olbrzymiej spółki handlowej i w zblazowanych magnatach obudził formalny zapał . |
1283 | „ Zdaje mi się , że umrę u jej nóg … — mówił sobie . — No i co z tego ? … Umrę patrząc na nią i może przez całą wieczność będę ją widział . Któż wie , czy życie przyszłe nie zamyka się w ostatnim uczuciu człowieka ? … ” |
1284 | Wrócił do hotelu rozmarzony koniakiem i zasnął w ubraniu . A gdy obudził się o ósmej rano , pierwszą jego myślą było : |
1285 | — Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? … |
1286 | Zresztą możesz Pan sprawić Beli małą przyjemność . Baron Krzeszowski przyciśnięty potrzebą sprzedał własnej żonie swoją ulubioną klacz , która w tych dniach ma się ścigać i na którą wiele rachował . O ile znam stosunki , Bela byłaby szczerze kontenta , gdyby ani baron , ani jego żona nie posiadali tej klaczy w dniu wyścigów . Baron byłby zawstydzony , że sprzedał klacz , a baronowa zrozpaczona , gdyby klacz wygrawszy komu innemu przyniosła zysk . Bardzo subtelne są te wielkoświatowe komeraże , ale spróbuj je Pan zużytkować . Okazja zaś nastręcza się , gdyż , o ilem słyszała , niejaki Maruszewicz , przyjaciel obojga Krzeszowskich , ma Panu zaproponować kupno tej klaczy . Pamiętaj Pan , że kobiety są niewolnicami tylko tych , którzy potrafią je mocno trzymać i dogadzać ich kaprysom . |
1287 | — A niech diabli wezmą ! — wrzasnął doktór . — Czy nie spostrzegłeś , panie Ignacy , że jeżeli mężczyzna pod względem duchowym jest muchą , to kobieta jest jeszcze gorszą muchą , gdyż pozbawioną łap i skrzydeł . Wychowanie , tradycja , a może nawet dziedziczność , pod pozorem zrobienia jej istotą wyższą , robią z niej istotę potworną . I ten próżnujący dziwoląg , ze skrzywionymi stopami , ze ściśniętym tułowiem , czczym mózgiem , ma jeszcze obowiązek wychowywać przyszłe pokolenia ludzkości ! … Cóż więc im zaszczepią ? … Czy dzieci uczą się pracować na chleb ? … Nie , uczą się ładnie trzymać nóż i widelec . Czy uczą się poznawać ludzi , z którymi kiedyś żyć im przyjdzie ? … Nie , uczą się im podobać za pomocą stosownych min i ukłonów . Czy uczą się realnych faktów , decydujących o naszym szczęściu i nieszczęściu ? … Nie , uczą się zamykać oczy na fakty , a marzyć o ideałach . Nasza miękkość w życiu , nasza niepraktyczność , lenistwo , fagasostwo i te straszne pęta głupoty , które od wieków gniotą ludzkość , są rezultatem pedagogiki stworzonej przez kobiety . A nasze znowu kobiety są owocem klerykalno – feudalno – poetyckiej teorii miłości , która jest obelgą dla higieny i zdrowego rozsądku … |
1288 | — Co innego małżeństwa polityczne , a co innego małżeństwa dla pieniędzy z człowiekiem , którego się nie kocha — odpowiedziała prezesowa patrząc w ziemię i bębniąc palcami po stole . — To gwałt zadany najświętszym uczuciom . |
1289 | Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni . |
1290 | W październiku , jakoś w tym czasie , kiedy Matejko skończył malować bitwę grunwaldzką ( duży to obraz i okazały , i tylko nie trzeba go pokazywać żołnierzom , którzy przyjmowali udział w bitwach ) , wpada do sklepu Maruszewicz , ten przyjaciel pani baronowej Krzeszowskiej . Widzę — magnat całą gębą ! Na brzuchu , a raczej w tym samym miejscu , gdzie ludzie mają brzuch , złota dewizka gruba na pół palca , a długa — że choć psy na niej ciągnij . W krawacie brylantowa spinka , na rękach nowe rękawiczki , na nogach nowe buty , na całym ciele ( mizerne to ciało , pożal się Boże ! ) nowy garnitur . Przy tym mina , jakby jednej nitki nie miał na kredyt , tylko wszystko za gotówkę . ( Później Klejn , który mieszka w tym samym domu , objaśnił mnie , że Maruszewicz grywa w karty i że od pewnego czasu szczęście mu służy . ) |
1291 | Zwołać sesję , zachęcić do przedsiębiorstwa i cierpieć , wciąż cierpieć nad nieszczęśliwym krajem , oto jego zdaniem były obowiązki obywatela . Gdyby go jednak spytano , czy zasadził kiedy drzewo , którego cień ochroniłby ludzi i ziemię od spiekoty ? albo czy kiedy usunął z drogi kamień raniący koniom kopyta ? — byłby szczerze zdziwiony . |
1292 | „ Jak to , on nie czekał ? — mówiła do siebie panna Izabela — chyba jest chory … ” |
1293 | Po chwili wszedł furman . Był przyzwoicie ubrany , miał czerstwą cerę i wesołe spojrzenie . Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce . |
1294 | — Więc nikt nie zdecyduje się na próbę ? ! … — krzyknął pan Leon załamując ręce . |
1295 | „ Zobaczymy , co będzie jutro . A nuż będzie deszcz albo która z pań zachoruje ? ” |
1296 | — O ! bardzo prosimy panów — rzekł hrabia . |
1297 | — Nie , dłużników . |
1298 | — I na to zgoda — rzekł pan Tomasz tonem wielkiej serdeczności . — Wszystkie zaś zyski — dodał z lekkim akcentem — wszystkie zyski wyższe nad dwadzieścia procent , proszę cię , ażebyś nie dawał mi ich do ręki , choćbym … błagał , rozumiesz ? … ale żebyś dołączał do kapitału . Niech rośnie , prawda ? … |
1299 | — Ładne , miłe , lubią was wszystkich prowadzić za nos , a kochają się tylko o tyle , o ile robi im to przyjemność . Na miłość dramatyczną nie zgodzi się żadna , a przynajmniej nie każda … Musiałaby pierwej znudzić się miłostkami , a następnie znaleźć dramatycznego kochanka . |
1300 | Pobiegł do żelaznej szafy , otworzył ją w sposób bardzo skomplikowany i po kolei począł wydobywać sztabki metalu cięższego od platyny , lżejszego od wody , to znowu przezroczystego … Wokulski oglądał je , ważył , ogrzewał , kuł , przepuszczał przez nie prąd elektryczny , ciął nożycami . Na próbach tych zeszło mu parę godzin ; w rezultacie jednak przekonał się , że przynajmniej pod względem fizycznym ma do czynienia z autentycznymi metalami . |
1301 | „ Nieszczęście ! — myślał . — Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina ? … Jaki zły duch spętał go z tymi Łęckimi … Czyżby ? … Eh ! przecie on aż tak głupim nie jest … A swoją drogą , szkoda tej podróży i dziesięciu tysięcy rubli … Mój Boże ! jak się to ludzie zmieniają … ” |
1302 | Ktoś podał mu palto . Wokulski wyszedł na ulicę zatoczywszy się jak pijany . |
1303 | Jednego wieczora , zaraz po ósmej , poszedłem do tych pań . Pani Stawska swoim zwyczajem w ostatnim pokoju odrabiała lekcje z jakimiś panienkami , a pani Misiewiczowa z Helunią … znowu swoim zwyczajem siedziały w oknie . Nie rozumiem , co mogły widzieć po nocy , ale że ich wszyscy widzieli , to pewne . Nawet przysiągłbym , że pani baronowa w jednym ze swoich nie oświetlonych okien siedzi z lornetą i penetruje pierwsze piętro , bo rolety jak zwykle nie były zasunięte . |
1304 | Dopiero w lutym roku 1848 , kiedy Ludwik Napoleon już był w Paryżu , ukazał mi się jednej nocy nieboszczyk ojciec , tak jak widziałem go w trumnie . Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) . Stanął we drzwiach mojej izdebki we front i rzekł tylko te słowa : |
1305 | — Mojej narzeczonej — odparł baron tonem zdziwienia . — Sądziłem , że prezesowa wspomniała panu o naszym szczęściu rodzinnym … |
1306 | — Przesąd ? … nie powiem — rzekł Wokulski . — Jest to tylko przeniesienie zwyczaju z warunków , gdzie on jest stosowny , do warunków , gdzie nim nie jest . |
1307 | Tymczasem Marianna , uchyliwszy drzwi zaczepione na łańcuch , zobaczyła w sieni jakiegoś bardzo dystyngowanego jegomościa z jedwabnym parasolem i ręczną walizką . Za jegomościem , który pomimo starannie ogolonych wąsów i bujnych faworytów wyglądał nieco na kamerdynera , stali tragarze z kuframi i tłomokami . |
1308 | — Za pozwoleniem — rzekła biorąc konia za uzdę . — Czy nie myślisz pan , że mówię w ten sposób o pańskiej miłości , ażeby sama wydać się za pana ? … Milczysz pan … Otóż mówmy serio . Była chwila , żeś mi się pan podobał ; była i — już przeszła . Ale choćby nie przeszła , choćbym miała umrzeć z miłości dla pana , co zapewne nie nastąpi , bo nie straciłam jeszcze ani snu , ani apetytu , nie oddałabym się panu , słyszysz pan … choćbyś mi się u nóg włóczył . Nie mogłabym żyć z człowiekiem , który tak kochał inną kobietę , jak pan to robisz . Jestem za dumna . Wierzy mi pan ? |
1309 | Nowy strumień wody lunął z trzeciego piętra i zatamował jej mowę . Zarazem wychylił się stamtąd młody człowiek z czarnym zarostem i zobaczywszy cofającą się fizjognomię pani Krzeszowskiej zawołał pięknym basem : |
1310 | Za co dostawał kubek kawy z trzema bułkami . |
1311 | Z kwadrans upłynął , zanim upakowano rzeczy w powozie . Nareszcie Wokulski i baron usiedli , furman w piaskowej liberii machnął batem w powietrzu i para dzielnych siwych koni ruszyła wolnym kłusem . |
1312 | — Wokulski — odpowiada panna Florentyna . |
1313 | Ale stary chemik tym razem nie odgadł myśli Wokulskiego ; przypatrzył mu się pochmurnie i rzekł : |
1314 | Co postanowić ? … jakie przyjąć konsekwencje ? … o tym nie wspomniała hrabina . |
1315 | — Na cóż baronowa pożycza od pana te dziesięć tysięcy , panie Szlangbaum ? — rzekł Wokulski . |
1316 | Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli : |
1317 | Rajtszula składała się z dwu połączonych ze sobą budynków , tworzących jedną całość w formie szlify . W części okrągłej mieścił się maneż , w prostokątnej stajnie . |
1318 | „ Muszą zdrowe plotki krążyć o mnie ! … ” — pomyślał patrząc na stertę papierów . |
1319 | „ Ja wiem — szlochała — że on już nie ma ani grosza , że za mieszkanie nie płaci i nawet ze swoim lokajem jada na kredyt . Mimo to , wszystko mu zapomnę i popłacę długi , byle nawrócił się i sprowadził do domu . Bez mężczyzny nie mogę rządzić takim domem … umrę tu w ciągu roku … ” |
1320 | — A tamci co robią ? |
1321 | Czujności pryncypała i jego biegłości w używaniu sarniej nogi doświadczyłem zaraz na trzeci dzień po wejściu do sklepu . |
1322 | — Bo muszę być dzisiaj w teatrze — odpowiedział Wokulski . |
1323 | — Tak , Stanisław . Był porucznikiem , a później kapitanem w siódmym pułku liniowym … |
1324 | — Cha ! cha ! cha ! — śmieje się pan Ignacy . — Staś we własnej osobie … Staś z wojny ! … Cóż to , dopiero teraz przypomniałeś sobie , że masz sklep i przyjaciół ? — dodaje , mocno uderzając go w łopatkę . — Niech mię diabli wezmą , jeżeli nie jesteś podobny do żołnierza albo marynarza , ale nigdy do kupca … Przez osiem miesięcy nie był w sklepie ! … Co za pierś … co za łeb … |
1325 | — Zmów pierwej paciorek . |
1326 | — O , głupi jesteś , nie nudź mnie … Każ zreperować , choć nie wiem co … |
1327 | — Ja nie wytoczę … Nie jestem prokuratorem , który ma obowiązek ścigać fałszerzy . Zresztą nie chcę dawać inicjatywy do gubienia jakiegoś zapewne biedaka , który zabija się pracą nad naśladowaniem cudzych podpisów … Czekam więc , ażeby Goldcygier wystąpił z akcją , a dopiero wówczas nikogo nie oskarżając przyznam , że to nie mój podpis . |
1328 | — Milcz , błaźnie ! … — wybełkotał baron . — Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz kucharce , że jestem ciężko ranny … |
1329 | „ Ten szlachcic — myślę — jest albo nieboszczykiem , alko kiprem ? … Bo żaden inny człowiek nie będzie pachniał stęchlizną … ” |
1330 | — Niech je pani rzuci raz na zawsze . To licha praca i niepopłatna . Niech się pani weźmie do handlu . |
1331 | — Oho ! … ho ! … — zawołano w szeregu . |
1332 | Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem : |
1333 | — Jak tam pięknie , ciociu , w tamtych alejach ! — zawołała zbliżając się panna Izabela . — My z ciocią nigdy nie bywamy w tamtej stronie . Łazienki tylko wtedy są przyjemne , kiedy można chodzić po nich szybko i daleko . |
1334 | — Nie gardzi pan nami ? … — spytała zdławionym głosem . |
1335 | „ Więc my naprawdę nie możemy obejść się bez tego człowieka ? … — mówiła w duszy . — No , jeżeli ma nasze pieniądze , to naturalnie musi spłacać nasze długi … ” |
1336 | — Niech robią , jak im wygodniej — odparł Wokulski . — Ja na nich nie zyskam ani jednego rubla . |
1337 | — Dlaczego pielęgnował ? … |
1338 | Pan Łęcki zapomniawszy o etykiecie pochyla się do zakrystiana i szepcze mu : |
1339 | Wszystko to mówił akcentując ważniejsze wyrazy , ściskał Wokulskiego za rękę i obserwował go spod oka . |
1340 | — Nie mam dukatów — odparłem . |
1341 | W każdym razie sądziłam , że pan jest człowiek zimny , rachunkowy , który chodząc po lesie taksuje drzewo , a na niebo nie patrzy , bo to nie daje procentu . Tymczasem cóż widzę ? … Marzyciela , średniowiecznego trubadura , który wymyka się do lasu , ażeby wzdychać i wypatrywać zeszłotygodniowe ślady jej stóp ! Wiernego rycerza , który kocha na życie i śmierć jedną kobietę , a innym robi impertynencje . Ach , panie Wokulski , jakie to zabawne … jakie to niedzisiejsze ! … |
1342 | — Zapewne tonem osoby chorej na nerwy . Za to nie możesz mieć do niej żalu . |
1343 | — Ale owszem ! … Zacznijże się nareszcie mną opiekować , bo dotychczas … |
1344 | — Choćby co miesiąc . Co pan chce — dodała wzruszając ramionami — to miłość wieku pary i elektryczności . |
1345 | — Najmocniej przepraszam , że niepokoję pana ! — rzekł baron chwiejąc się z powodu ruchu pociągu . — Najmocniej … Nie ośmieliłbym się przerywać samotności , gdyby nie to , że chcę zapytać : czy pan nie jedzie do naszej czcigodnej prezesowej , która pana już od tygodnia oczekuje ? |
1346 | — No , daj spokój , Maruszewicz — uspokajał go baron . — Kocham cię , ale przecie wszyscy wiedzą , że jesteś hultaj . |
1347 | Trzydzieści tysięcy rubli znaczą tyle , co sześćdziesiąt drobnych warsztatów albo sklepików , z których żyją całe rodziny . I to ja mam byt ich zniszczyć , wyssać z nich ludzkie dusze i wypędzić na ten śmietnik ? … |
1348 | — Śmierci naszej . Amen — dokończyła dziewczynka . — A z czego robią się sztuczne ptaszki ? |
1349 | — Nie tylko moja — odpowiedział Szlangbaum . — U nas , panie , niby u Żydów , jak się młodzi zejdą , to oni nie zajmują się , jak u państwo , tańcami , komplementami , ubiorami , głupstwami , ale oni albo robią rachunki , albo oglądają uczone książki , jeden przed drugim zdaje egzamin albo rozwiązują sobie szarady , rebusy , szachowe zadanie . U nas ciągle jest zajęty rozum i dlatego Żydzi mają rozum , i dlatego , niech się pan nie obrazi , oni cały świat zawojują . U państwa wszystko się robi przez te sercowe gorączke i przez wojne , a u nas tylko przez mądrość i cierpliwość . |
1350 | „ Czyżem ja aż tak nikczemny ! ” |
1351 | — Rozumie się … Ale ta dobra krew musi być ciągle odświeżana , gdyż inaczej prędko się psuje — odpowiedział Ochocki . — No , ale dobranoc panu . Zobaczę , co mówi aneroid , gdyż barona łamie po kościach i jutro możemy mieć słotę . |
1352 | Przekonany w ten sposób , że na bryce nie było nikogo oprócz mnie , sam jeden , rozumie się , zapłaciłem za całą podróż , co tak rozczuliło furmana , że wypytawszy się , gdzie będę mieszkał , obiecał mi przywozić co dwa tygodnie tytuń przemycany . |
1353 | — Cha ! cha ! cha ! … — zaśmiała się baronowa . — Ta lalka kosztuje piętnaście … |
1354 | — Prowadź ! |
1355 | Cały dzień upłynął mi marnie ; nawet parę razy omyliłem się w rachunkach . Wtem , kiedym już myślał o zamknięciu sklepu , zjawił się Stach . Zdawało mi się , że przez parę tych dni schudł . Obojętnie przywitał się z naszymi panami i zaczął przewracać w biurku . |
1356 | Kiedy zwierzył się z kłopotu przed muzykiem , ten naprzód szeroko otworzył oczy , potem zmarszczył brwi , w końcu zaś , po długim namyśle , odparł : |
1357 | — Doskonale ! A ta sześcienna klatka ze stalowego drutu ile waży ? — spytał Geist podając ją Wokulskiemu . |
1358 | „ Wszystko jedno ! ” — mruczał . |
1359 | Kiedym zakomunikował Wokulskiemu moje podejrzenia co do „ prykaszczyków ” — Stach tylko uśmiechnął się i odparł : |
1360 | — Czyś słyszał co o niej ? — głucho spytał Wokulski . |
1361 | Drugi granat pękł nad naszymi głowami i jedna z jego skorup padła Kratochwiłowi pod nogi . Pobladł , ale śmiał się . |
1362 | — Tak … za półtorej godziny . Prawda , Belu , że nie posiedzimy tu dłużej ? |
1363 | „ Cóż to znowu ? … ” — myśli spostrzegłszy na lewo ogromny budynek , niepodobny do żadnego z tych , jakie znał dotychczas . Jest to olbrzymi prostokąt z kamienia , a w nim brama z półkolistym sklepieniem . Oczywiście brama , która stoi na przecięciu się dwu ulic . Obok niej budka , gdzie zatrzymują się omnibusy ; prawie naprzeciw kawiarnia i chodnik oddzielony od środka ulicy krótką , żelazną balustradą . |
1364 | Krótko mówiąc : przez całą drogę planowana wzgarda dla Wokulskiego całkiem zniknęła wobec mieszaniny takich uczuć , jak lekki gniew , lekkie zadowolenie i lekka obawa . W tej chwili Wokulski przedstawiał się pannie Izabeli inaczej niż dotychczas . Nie był to już jakiś tam kupiec galanteryjny , ale człowiek , który wracał z Paryża , miał ogromny majątek i stosunki , którym zachwycał się baron , którego kokietowała Wąsowska … |
1365 | — O , nie rób pan ceremonii — rzekł Wokulski . |
1366 | — Mam się czego unosić ! — odparł młody człowiek huśtając się coraz mocniej w stronę podwórka . — Społeczeństwo , jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu , jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów , zobowiązało się tym samym , że mi da pracę ubezpieczającą mój byt … Tymczasem albo nie daje mi pracy , albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu … Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy , z jakiej racji żąda , abym ja jej dotrzymywał względem niego . Zresztą co tu gadać , z zasady nie płacę komornego , i basta . Tym bardziej że obecny właściciel domu nie budował tego domu ; nie wypalał cegieł , nie rozrabiał wapna , nie murował , nie narażał się na skręcenie karku . Przyszedł z pieniędzmi , może ukradzionymi , zapłacił innemu , który może także okradł kogo , i na tej zasadzie chce mnie zrobić swoim niewolnikiem . Kpiny ze zdrowego rozsądku ! |
1367 | Wpada tedy mój elegant do sklepu w kapeluszu na głowie , z hebanową laseczką w ręku i rozejrzawszy się niespokojnie ( on bo ma jakieś niepewne spojrzenie ) , pyta : |
1368 | — Właśnie dopiero w tych dniach miałem przyjemność zbliżyć się z nim . |
1369 | — Byłem . Panna Małgorzata powiedziała , że dobrze . |
1370 | Traf zdarzył , iż po kilku latach żona umarła zostawiając mu dość spory majątek . Pochowawszy ją , Wokulski odsunął się nieco od sklepu , a znowu zbliżył się do książek . I może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem , gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli . |
1371 | — Ja ? … spisek ? … — powtarza panna Florentyna , przyciskając rękoma piersi . — Nie rozumiem cię , Belu … |
1372 | — Nie , nie i … nie ! … Nie chcę żadnych listów od tej nieznośnej baby … Pewnie znowu jakaś szykana , bo ona nic innego nie pisuje … Proszę cię , Floro , natychmiast odeszlij ten list i … albo zresztą zobacz , co pisze … Ostatni raz przyjmę jej bazgraninę … |
1373 | W tej chwili koń jego wyrzucił głową i zarżał ; odpowiedziało mu w głębi lasu inne rżenie i tętent . Niebawem na końcu ścieżki pokazała się amazonka , w której Wokulski poznał panią Wąsowską . |
1374 | — Wyborna wiadomość ! — zawołała witając się z nim niezwykle gorąco . — Czy wie pan , że przyjechał ten znakomity skrzypek Molinari … |
1375 | — Oczywiście , chora kobieta — mruknął Maleski . |
1376 | Już za trzecią wizytą pani Małgorzata przyjęła nas w szlafroczku ( był to bardzo ładny szlafroczek , obszyty koronkami ) , a na czwartą ja wcale nie zostałem zaproszony , tylko Stach . Nie wiem , dalibóg , o czym gadali . To przecie jest pewne , że Stach wracał do domu coraz więcej znudzony , narzekając , że mu baba czas zabiera , a znowu pani Małgorzata tłomaczyła mężowi , że ten Wokulski jest bardzo głupi i że niemało jeszcze musi napracować się , nim go wyswata . |
1377 | W przedpokoju adwokata zastał paru obdartych Żydków i starą kobietę w chustce na głowie . Przez otwarte drzwi na lewo widać było szafy zapełnione aktami , trzech dependentów szybko piszących i kilku gości z waszecia , z których jeden miał fizjognomię kryminalną , a reszta bardzo znudzone . |
1378 | Uniosła się na siodle i uważnie patrzyła w stronę błękitnego lasu , który było widać daleko na wschodzie . Aleja skończyła się ; jechali polem , na którym zieleniły się grusze i szarzały sterty . |
1379 | — Prześliczna ! — mówi Stawska — ale naprawdę musi być bardzo droga … |
1380 | — O , Anglicy nigdy nie łamią form — broniła się panna Florentyna . |
1381 | Wokulski zamyślił się . |
1382 | Po hucznym weselu , na którym ( nie wiem nawet skąd ) znalazło się mnóstwo przyjaciół Wokulskiego ( a jedli , bestie ! … a pili zdrowie państwa młodych — garncami ! … ) , Stach sprowadził się na górę , do swojej żony . O ile pamiętam , za całą garderobę miał cztery paki książek i naukowych instrumentów , a z mebli — chyba tylko cybuch i pudło na kapelusz . |
1383 | — Sądzę , że nie omyliłem się ? — spytał gość . |
1384 | Awantura — ciągnął Szuman , precz chodząc po pokoju i trąc sobie głowę . — Dopóki panna Izabela była bez grosza i bez konkurenta , pies do nich nie zaglądał . Ale gdy znalazł się Wokulski , bogaty , z wielką reputacją i stosunkami , które nawet przeceniają , dokoła panny Łęckiej zgromadził się taki rój więcej lub mniej głupich , wyniszczonych i ładnych kawalerów , że przecisnąć się między nimi nie można . A każdy wzdycha , przewraca oczy , szepcze tkliwe półsłówka , czule za rączkę ściska w tańcu … |
1385 | — Drudzy , że … drudzy , że chcesz zrobić szwindel … |
1386 | „ Może chory ? ” — szepnął . |
1387 | — I nieszczęścia , których warto uniknąć w ten sposób — odpowiedział Wokulski . |
1388 | Ja na przykład znam Stare Miasto od dziecka i zawsze wydawało mi się , że jest ono tylko ciasne i brudne . Dopiero kiedy pokazano mi jako osobliwość rysunek jednego z domów staromiejskich ( i to jeszcze w „ Tygodniku Ilustrowanym ” , z opisem ! ) , nagle spostrzegłem , że Stare Miasto jest piękne … Od tej pory chodzę tam przynajmniej raz na tydzień i nie tylko odkrywam coraz nowe osobliwości , ale jeszcze dziwię się , żem ich nie zauważył dawniej . |
1389 | Nie śmiałem ust otworzyć , a staruszka odpocząwszy prawiła : |
1390 | Zaraz po Bożym Narodzeniu zainstalowałem panią Stawską w sklepie Milerowej , która przyjęła nową kasjerkę bardzo serdecznie i przez pół godziny tłomaczyła mi , jaki ten Wokulski jest szlachetny , mądry , przystojny … Jak to on sklep uratował od bankructwa , a ją i dzieci od nędzy , i jak by to było dobrze , gdyby się taki człowiek ożenił . |
1391 | — W Chinach , w Japonii , a nade wszystko w Europie . |
1392 | — Ale za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , nie taniej — wtrącił Wokulski — i przez li-cy-ta-cję … — dodał z naciskiem . |
1393 | — Po obiedzie wstąpię do Fukiera , a na noc wrócę do ciebie — odpowiedział . |
1394 | Wyrazy te zastanowiły mnie w przykry sposób . Spojrzałem na Stacha z uwagą i ogarnęło mnie zdziwienie . Nigdy bym nie sądził , ażeby człowiek niby to zdrów , a w każdym razie nie raniony , mógł zmienić się tak w przeciągu kilku godzin . Pobladł , oczy zapadły , prawie zdziczał … |
1395 | Wokulski wstał z krzesła i zamyślony począł chodzić po numerze ; Geist nie spuszczał z niego oka . |
1396 | — Ach , to pan — odparł baron przypatrując mu się . |
1397 | Pan Łęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument . Odłożywszy zaś pióro rzekł : |
1398 | — Tam też pojedzie — odparł Wokulski . — Moje uszanowanie paniom — dodał kłaniając się . |
1399 | Podała mu rękę i poszli oboje do fotelu prezesowej . |
1400 | — Proszę nie całować w tę rękę … |
1401 | — Sto osiemdziesiąt rubli dopłacam ! — szlochał rządca . |
1402 | — Tak ! Zresztą powiem ci wszystko . Swoją rozmowę zakończyła słowami , które dziwnie mnie poruszyły … „ Wspomnisz sobie moje słowa , Kaziu , że tak będzie , bo umierający widzą jaśniej … ” |
1403 | — Stój ! … Pal ! … |
1404 | — Rzeczy tych nie sprzedam tutaj , lecz za granicą . Tam … dadzą mi wyższą cenę — dodał spostrzegłszy w jej oczach zapytanie . |
1405 | — Kto mi daje mieszkanie ? ! … — wrzasnął młody człowiek siadając na oknie i huśtając się w tył , jakby miał zamiar rzucić się z trzeciego piętra . — Ja sam zająłem to mieszkanie i będę w nim dopóty , dopóki mnie nie wyrzucą . Umowy ! … paradni są z tymi umowami … Jeżeli społeczeństwo chce , ażebym mu płacił za mieszkanie , to niechaj samo płaci mi tyle za korepetycje , żeby z nich wystarczyło na komorne … Paradni są ! … Ja za trzy godziny lekcyj co dzień mam piętnaście rubli na miesiąc , za jedzenie biorą ode mnie dziewięć rubli , za pranie i usługę trzy … A mundur , a wpis ? … I jeszcze chcą , żebym za mieszkanie płacił . Wyrzućcie mnie na ulicę — mówił zirytowany — niech mnie złapie hycel i da pałą w łeb … Do tego macie prawo , ale nie do uwag i wymówek … |
1406 | — Skąd pan to wie ? … — spytał Ochockiego . |
1407 | — Więc tacy są moi konkurenci ? … — szepnęła panna Izabela . |
1408 | — Kończę , panie * Siuzę * — mówił dalej . — Porobiłem wielkie odkrycia w chemii , stworzyłem nową naukę , wynalazłem nieznane materiały przemysłowe , o których ledwie śmiano marzyć przede mną . Ale … brakuje mi jeszcze kilku niezmiernie ważnych faktów , a już nie mam pieniędzy . Cztery fortuny utopiłem w moich badaniach , zużyłem kilkunastu ludzi ; dziś zaś potrzebuję nowej fortuny i nowych ludzi … |
1409 | — Muszę już jechać . Ciocia pisała jeszcze we środę , ażeby wracać , ale prezesowa nie pokazała mi listu , zatrzymała mnie . Dopiero kiedy wczoraj przybył umyślny posłaniec … |
1410 | Tymczasem Wokulski , zamiast namawiać go , przyszedł raz około szóstej do sklepu , a zastawszy Rzeckiego nad rachunkami — rzekł : |
1411 | Godzina dziesiąta rano , nowa stacja . Pociąg staje pod dachem ; hałas , krzyk , bieganina . Wokulskiego napada od razu trzech Francuzów ofiarujących mu usługi . Nagle ktoś chwyta go za ramię . |
1412 | Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi : |
1413 | Panna Izabela znowu poczęła patrzeć na swój pokój , który wydał się jej popielatym , na czarne gałązki , które chwiały się za oknem , na parę wróbli świergoczących może o budowie gniazda , na niebo , które stało się jednolicie szarym , bez żadnej jaśniejszej prążki . W jej pamięci znowu odżyła sprawa kwesty i nowej toalety , ale obie wydały się jej tak małymi , tak prawie śmiesznymi , że myśląc o nich nieznacznie wzruszyła ramionami . |
1414 | — A pani ? |
1415 | — O , mój panie — przerwała zarumieniona wdowa — mówisz tak , jakbyś był prokuratorem sądu ostatecznego . Ja także odpowiem jak pan Wokulski : czy wiesz , dlaczegom to zrobiła ? … |
1416 | — Więc mów za mną : Zdrowaś Maria … |
1417 | — Czy i dlatego mój ojciec nie wie , że srebra te są w pańskim ręku ? — rzekła ironicznie . |
1418 | — Mój drogi , dziś Rossi gra Makbeta , siądź z łaski swej w pierwszym rzędzie krzeseł ( masz tu bilet ) i po trzecim akcie podaj mu to album … |
1419 | I z prac tych , które wszczął pod słońcem ? … |
1420 | — Proszę cię , Belu — upominała ją ciotka — tego nie rób . Ja właśnie chcę wam zaproponować , ażebyście u mnie spędzili tę resztkę lata . I musisz to zrobić , choćby ze względu na Starskiego . Pojmujesz , że młody chłopak na wsi będzie się nudził , będzie marzył . Możecie widywać się co dzień , a w takich warunkach najłatwiej będzie przywiązać go , a nawet … zobowiązać … |
1421 | — Pięć do sześciu ? … — powtórzył Wokulski . — Oni trzej tyle mają u pana ? … |
1422 | Ranek znowu zeszedł mu na łapaniu ryb z panną Felicją i Ochockim . Gdy zaś o pierwszej wszyscy zebrali się na śniadanie , pani Wąsowska odezwała się : |
1423 | Wokulski nic nie odpowiedział . Usiadł do swej księgi i udawał , że rachuje , ale naprawdę nie robił nic , nie miał siły . Przypomniał sobie tylko swoje niedawne marzenia o uszczęśliwieniu ludzkości i osądził , że musi być mocno zdenerwowany . |
1424 | — Tak jest . |
1425 | — Tek ! — odezwał się hrabia . — Nie sądzę jednak , ażebyś pan w podobnej sytuacji rujnował się na rejentów . |
1426 | — W takim razie pan Ochocki … |
1427 | — Niechże jaśnie pani nie robi skandalu przy służbie ! … — zgromił ją Leon . — Wszystkie te rzeczy jaśnie pan powinien mieć w domu … |
1428 | — Otóż , że człowiek pańskiego fachu , bardzo zresztą szanownego , tak dobrze strzela … Gdzie moje binokle ? … Ach , są … Panie Wokulski , proszę o słówko na osobności … |
1429 | — Znam tego Litwina , nazywa się baronowa Krzeszowska … |
1430 | — Męża ? |
1431 | — Modliłaś się i płakałaś . Czy mogę wiedzieć , z jakiego powodu ? |
1432 | Lodowata ściana , jaka utworzyła się między nami , pękła . |
1433 | — Frant ! … — szepnął wskazując na drzwi . |
1434 | — Podlec ! — mruknął Wokulski dosyć głośno . |
1435 | — Herr Gott ! — Panie Boże ! — zawołał stary podoficer — jak nasi strzelają … Bem komenderuje czy diabeł … |
1436 | — Obraził pan Felcię — rzekła panna Izabela . — To nie godzi się … ona jest panu tak życzliwa . |
1437 | — Ale bo to poczciwy chłopak … Z jakich on mnie sytuacji nie wyprowadza ! … ile daje mi dowodów nieledwie psiego przywiązania ! … |
1438 | — Romantyk ! … romantyk ! … — powtarzał adwokat z uśmiechem . |
1439 | „ Co za głupstwo ! — myślał . — Choćby nawet i ona , więc cóż z tego ? … Jest taką samą kobietą jak pani Wąsowska , panna Felicja , panna Ewelina … A ja znowu nie jestem takim jak baron … ” |
1440 | Tej samej nocy , jak każdej zresztą innej nocy , baron grał w karty . Maruszewicz , który również był w klubie , przypominał mu o dwunastej , o pierwszej i o drugiej , ażeby szedł spać , gdyż z rana zbudzi go o siódmej ; roztargniony baron odpowiadał : „ Zaraz ! zaraz ! … ” , ale przesiedział do trzeciej , o której to godzinie odezwał się jeden z jego partnerów : |
1441 | — Niech pani nie spieszy się z przebaczeniem , bo ono może podnieść moje nadzieje … |
1442 | — Ale gniady idzie … |
1443 | Ochocki zamyślił się i patrzył przed siebie nie wiadomo na co … Parę razy zdawało się , że chce wyskoczyć z breka i że go drażni towarzystwo , w którym też zapanowała cisza . |
1444 | Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu . |
1445 | — Ale pani to zrobiła i babcia to zrobiła , i my wszyscy to samo zrobimy — mówił z ironicznym chłodem Starski . — Wyjąwszy , rozumie się , pana Wokulskiego , który ma akurat tyle pieniędzy , ile ich potrzeba dla pofolgowania uczuciom … |
1446 | „ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ” |
1447 | Na dworcu Kolei Wiedeńskiej złapał nas doktór Szuman . |
1448 | — Anglicy uważają to prawie za obrazę … — wydeklamowała panna Florentyna . |
1449 | — Tere – fere — przerwał doktór . — Już ja na tych godach nie będę . |
1450 | Na końcu alei ukazała się panna Felicja . |
1451 | P. S. Jeżeli mego zęba nie wyrzucisz za okno , przyszlij mi go na powrót , abym mógł ofiarować go mojej niezapomnianej małżonce . Będzie miała martwić się czym przez kilka dni , co podobno biedaczce jest zalecone przez doktorów . Ten zaś pan Wokulski jest bardzo miłym i dystyngowanym człowiekiem i wyznaję , że serdecznie go polubiłem , choć mi taką zrobił krzywdę . ” |
1452 | Wydobył wino i schował je na powrót , potem rozłożył na stole szynkę i kilka bułek . Ręce i powieki drżały mu i sporo czasu upłynęło , nim o tyle się uspokoił , że zgromadził na jeden punkt poprzednio wyliczone zapasy . Dopiero kieliszek wina przywrócił mu silnie zachwianą równowagę moralną . |
1453 | Doktór wzruszył ramionami i patrzył na drugą stronę dorożki ; pan Ignacy ze swoją wieczną polityką wydawał mu się nieznośnym . |
1454 | — Wybornie . Otóż spadł tu na mnie jeszcze jeden sklep z jego właścicielką , wdową . Ponieważ prawie cały kapitał należy do mnie , więc w interesie tym muszę mieć kogoś ze swej ręki ; wolałbym zaś kobietę ze względu na właścicielkę sklepu . Czy więc przyjmie pani miejsce kasjerki z płacą … tymczasem siedemdziesięciu pięciu rubli na miesiąc ? |
1455 | — Najuczciwsza kobieta — odparł . — Młode to , piękne i pracuje na cały dom … Bo emerytura jej matki ledwie starczy na komorne … |
1456 | — Proszę pana — przerwałem mu — wolimy złożyć jakąś sumę wprost na pańskie ręce , o ile naturalnie interes dojdzie do skutku . |
1457 | Dziś zbudziło się w niej podobnego rodzaju pragnienie . |
1458 | — Ale gdzież w tym prześladowanie Żydów ? — spytał Wokulski . |
1459 | — I dlaczegóż to stajesz pan nad grobem ? — spytał Wokulski . |
1460 | — Mogę panom oddać usługę … ważną usługę … Pani baronowa bardzo polega na moim zdaniu i … jeżeli ja … |
1461 | Dobry ten człowiek miał jedną wadę , oto — nienawidził Napoleona . Sam nigdy o nim nie wspominał , lecz na dźwięk nazwiska Bonapartego dostawał jakby ataku wścieklizny ; siniał na twarzy , pluł i wrzeszczał : szelma ! szpitzbub ! rozbójnik ! … |
1462 | Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem . Kiedy Wiktor Emanuel raz pocałował ją w rękę , uprosiła ojca , że tego samego dnia wyjechali z Rzymu . W Paryżu oświadczył się jej pewien bogaty hrabia francuski ; odpowiedziała mu , że jest Polką i za cudzoziemca nie wyjdzie . Podolskiego magnata odepchnęła zdaniem , że odda swoją rękę tylko temu , kogo pokocha , a na co się jeszcze nie zanosi , a oświadczyny jakiegoś amerykańskiego milionera zbyła wybuchem śmiechu . |
1463 | Istotnie , weszła do pokoju dziewczynka bardzo mizerna , w brązowej sukience i brudnych pończoszkach . Usiadła na krześle przy drzwiach i wpatrywała się we mnie wzrokiem o tyle podejrzliwym , o ile smutnym . Nigdy bym doprawdy nie sądził , że na stare lata wezmą mnie za złodzieja … |
1464 | — Więc możemy zobaczyć tragedię — zakończył Szuman . Wypił szklankę herbaty z cytryną i poszedł do siebie . |
1465 | Wokulski zerwał się zmieszany , posadził gościa na fotelu ; znakomity adwokat ostrożnie położył swoją rękę na stole i szybko pocierając sobie jednym palcem kark rzekł półgłosem : |
1466 | Ale od połowy kwietnia pani baronowa złagodniała . |
1467 | — Mamo , ja już spać chcę — odezwała się Helunia . |
1468 | Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta tak piękna i dystyngowana , że Wokulski mimo woli powstał z fotelu . Mogła mieć około czterdziestu lat ; wzrost okazały , rysy bardzo regularne , postawa wielkiej damy . |
1469 | Mimo woli porównywał drobny wzrost stojących pod kościołem pobożnych z olbrzymimi rozmiarami świętego budynku i przyszła mu myśl szczególna . Że jak kiedyś na ziemi pracowały potężne siły dźwigając z płaskiego lądu łańcuchy gór , tak kiedyś w ludzkości istniała inna niezmierna siła , która wydźwignęła tego rodzaju budowle . Patrząc na podobne gmachy można by sądzić , że w głębi naszej planety mieszkali olbrzymowie , którzy wydzierając się gdzieś w górę , podważali skorupę ziemską i zostawiali ślady tych ruchów w formie imponujących jaskiń . |
1470 | Za moich czasów pryncypał był ojcem i nauczycielem praktykantów i najczujniejszym sługą sklepu ; jego matka lub żona były gospodyniami , a wszyscy członkowie rodziny pracownikami . Dziś pryncypał bierze tylko dochody z handlu , najczęściej nie zna go i najwięcej troszczy się o to , ażeby jego dzieci nie zostały kupcami . Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim , który ma szersze zamiary , tylko myślę w ogólności , że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi , jeżeli chce mieć porządnych . |
1471 | — Gdzie tu gabinet jaśnie pana ? … |
1472 | Gdy wsiedli do powozu , odwrócił się bokiem do pani Wąsowskiej i spoglądając na ulicę zaczął : |
1473 | — Zwariowaliście , pijaki ! — krzyknęła ciotka chwytając pana Raczka za ramię . |
1474 | To już młodych ludzi ostatecznie zdetonowało ; więc poszli do domu bardzo rozgniewani na siebie i każdy inną stroną ulicy . |
1475 | — Kiedy Bóg da , panie — odparł Węgiełek . |
1476 | Otóż książę , pomimo rozmaitych słabości , był z gruntu uczciwym człowiekiem . W sądzie o ludziach nie polegał na własnym upodobaniu , ale zasięgał opinii . |
1477 | Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy . |
1478 | I opowiedziałem mu wszystko , co wiem o pani Stawskiej , dodając : |
1479 | Książę wszedł . |
1480 | Wspomnienie o tak niezawodnym środku ucieczki uspokoiło go . Stopniowo pogrążał się w jakimś uroczystym nastroju ; zdawało mu się , że nadchodzi moment , w którym powinien zrobić rachunek sumienia czy też ogólny bilans życia . |
1481 | Gadu , gadu , przesiedzieliśmy do pierwszej w nocy . Machalski przenocował u mnie , a o szóstej rano znowu poleciał do Lesisza . |
1482 | — Naturalnie — wtrąciła panna Izabela — przecież nawet wierną służbę dopuszczamy do niejakiej poufałości . |
1483 | — Toteż porzucił je — zakończyła niedbale panna Izabela . |
1484 | Wydobył z kieszeni dwa arkusze i jeden z nich podał Krzeszowskiemu . Baron rzucił okiem i zawołał : |
1485 | Wydobyłem kieskę grubą i ciężką . Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył piętnaście półimperiałów . |
1486 | — Pani hrabina — rzekł trochę żartobliwie Wokulski — chce mnie pozbawić zasługi w życiu przyszłym , chwaląc postępki , które zresztą mogłem spełniać w widokach zysku . |
1487 | — Co pan rozkaże ? — odezwał się wreszcie Wokulski . |
1488 | Około pierwszej przyszedł Wokulski . Lecz nim usiadł do kantorka , otworzyły się drzwi i zwykłym wahającym się krokiem wbiegł pan Krzeszowski zadając sobie wiele trudu nad osadzeniem binokli na nosie . |
1489 | Zwrócili się od Pomarańczarni z powrotem . |
1490 | Suivons les papillons diapres . |
1491 | Do tacy podeszła młoda , uróżowana dziewczyna . Położyła srebrną czterdziestówkę , ale nie śmiała dotknąć krzyża . Klęczący obok z niechęcią patrzyli na jej aksamitny kaftanik i jaskrawy kapelusz . Ale gdy Chrystus szepnął : „ Kto z was jest bez grzechu , niech rzuci na nią kamieniem ” , padła na posadzkę i ucałowała jego nogi jak niegdyś Maria Magdalena . |
1492 | — Więc to ten łotr Maruszewicz ? … Ależ honorem ręczę , że oddał mi tylko sześćset rubli i jeszcze dużo mówił o interesowności pana Wokulskiego … |
1493 | — Która tu jest zdrowa ! — rzekła pani Wąsowska , pogardliwie obwodząc wzrokiem towarzystwo . — Podaj mi pan rękę i idźmy do salonu . |
1494 | „ Raz nareszcie muszę zamknąć te głupie rachunki … ” |
1495 | — Że też nigdy u pana dobrodzieja nie spostrzegłem ani śladu kobiety : przychodzę przecież w rozmaitych godzinach … |
1496 | Wydobył ze stolika klucz i wyszli . W sieni wionął na nich mokry śnieg . Rzecki otworzył drzwi sklepu i zapalił kilka lamp . |
1497 | „ Przypuśćmy … ” |
1498 | — Bardzo proszę — odparła hrabina . — Macie tu panowie wolny stolik … Ja opuszczę was na chwilę … |
1499 | Dziś kontent jestem z siebie i choćbym nie chciał , muszę przyznać , że mam metternichowską głowę . Jak to ja wpadłem na myśl zakochania Stacha w pani Helenie , jak ja to wszystko ułożyłem , ażeby im nie przeszkadzano ! … |
1500 | Drzwi skrzyp … Patrzę , stoi na progu jakaś brodata bestia , w paltocie z foczej skóry , odwróconej włosem na wierzch . |
1501 | Wokulski słuchał przechwałek Mraczewskiego bez ruchu . Doświadczał wrażenia , jakby mu na głowę i na piersi spadały ciężary . |
1502 | „ No i cóż pan na to ? ” — woła Maruszewicz . |
1503 | — Ty , papo ? |
1504 | O jego istnieniu wiedziała panna Izabela i nawet lubiła mu się przypatrywać z okna karety , wagonu albo z własnego mieszkania . W takich ramach i z takiej odległości wydawał on się jej malowniczym i nawet sympatycznym . Widywała rolników powoli orzących ziemię — duże fury ciągnione przez chudą szkapę — roznosicieli owoców i jarzyn — starca , który tłukł kamienie na szosie — posłańców idących gdzieś z pośpiechem — ładne i natrętne kwiaciarki — rodzinę złożoną z ojca , bardzo otyłej matki i czworga dzieci , parami trzymających się za ręce — eleganta niższej sfery , który jechał dorożką i rozpierał się w sposób bardzo zabawny — czasem pogrzeb . I mówiła sobie , że tamten świat , choć niższy , jest ładny ; jest nawet ładniejszy od obrazów rodzajowych , gdyż porusza się i zmienia co chwilę . |
1505 | Pewnego dnia , w pierwszej połowie czerwca , pani Meliton dała znać Wokulskiemu , że jutro w południe panna Izabela będzie na spacerze z hrabiną i — z prezesową . Drobny ten wypadek mógł mieć pierwszorzędne znaczenie . |
1506 | Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze . Tu i owdzie na ulicy kłębił się kurz wzniecony miotłami stróżów , dorożki pędziły bez pamięci albo zatrzymywały się bez powodu , a nieskończony potok przechodniów ciągnął się w jedną i drugą stronę chyba po to , ażeby utrzymywać ruch w mieście . Niekiedy pod ścianą domów przesuwali się ludzie obdarci , skuleni , z rękami wbitymi w rękawy , jakby to był nie czerwiec , ale styczeń . Czasem na środku ulicy przewinął się chłopski wózek napełniony blaszanymi konwiami , a powożony przez zuchowatą babę w granatowym kaftanie i czerwonej chustce na głowie . |
1507 | — Tylko , pani baronowo , bez żadnych pogróżek ! — odpowiada adwokat . |
1508 | Szlangbaumowi opadły ręce . Piechotą wrócił do sklepu Wokulskiego , przy okazji po raz setny z rzędu wyklął swego syna za to , że nazywa się Henrykiem , chodzi w surducie i jada trefne potrawy , a nareszcie poszedł żalić się przed panem Ignacym . |
1509 | Zauważyłem , że wiwaty nic go nie obchodzą . Nie rozchmurzył się nawet , choć jeden z mówców ( musiał być literat , bo gadał dużo i bez sensu ) powiedział , nie wiem , w swoim czy w Wokulskiego imieniu , że … jest to najpiękniejszy dzień jego życia . |
1510 | — On sam — odpowiada jegomość w foczej skórze . |
1511 | Zatrwożony Wokulski zdjął mu krawat i rozpiął koszulę . Potem zlał ręcznik wodą kolońską , którą znalazł na biurku Rzeckiego , i z synowską troskliwością wytarł choremu kark , twarz i głowę . |
1512 | Ostatnie wyrazy uderzyły Wokulskiego . On przecież zdobywał pannę Izabelę mądrością i cierpliwością … Jakaś otucha wstąpiła mu w serce , przestał wahać się i nagle rzekł : |
1513 | — Proszę — rzekł uroczyście hrabia – Anglik — ażeby przeciwnicy podali sobie ręce . |
1514 | Powiem nawet , że między nią a mieszkającymi nad nią studentami wytworzył się pewien rodzaj sportu , polegający na tym , że ona wyjrzawszy przez lufcik starała się jak najprędzej cofnąć głowę , a oni usiłowali wylewać na nią wodę jak najczęściej i w jak największych ilościach . |
1515 | — A gdyby mi się podobało rzucić dla niej cały majątek w błoto , to co ? … |
1516 | — Ale żeby miliony ludzi , pracujących przez kilka wieków i nie wiedzących jeden o drugim , wytworzyło jakąś logiczną całość , jest to wprost niepodobne . ” |
1517 | — Jesteśmy — dodała jeszcze ciszej — jesteśmy winne panom za lipiec … |
1518 | W tym czasie od panny Izabeli odsunęli się prawie wszyscy . |
1519 | — Więc dla rozgłosu ofiarował tysiąc rubli na ochronę ? |
1520 | — Jeszcze nie … |
1521 | „ Boże miłosierny ! potrzebne też to panu takie figle ? ” |
1522 | — Więc my , papo , już nie pojedziemy do Paryża … |
1523 | Major odwrócił się do nas na koniu i uśmiechnął się pod szpakowatym wąsem . Zrozumiałem , co to znaczy , usłyszawszy całą gamę strzałów , jakby kto zagrał na organach . |
1524 | Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali . Uderza go tłum starozakonnych , słuchających z największym skupieniem jakiejś mowy . Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo . W sali jest duszno ; mowę prokuratora tłumi nieco hałas dorożek . Sędziowie wyglądają , jakby drzemali , adwokat ziewa , oskarżony ma minę , jakby chciał oszukać sąd najwyższej instancji , starozakonni przypatrują mu się ze współczuciem , a oskarżenia słuchają z uwagą . Niektórzy przy każdym silniejszym zarzucie prokuratora krzywią się i syczą : „ aj-waj ! … ” |
1525 | Żyd szeroko otworzył oczy . |
1526 | — Dlatego , proszę pani , że handel opiera się nie na zyskach spodziewanych , ale na ciągłym obrocie gotówki . |
1527 | Wysoko nad sobą , na trzecim piętrze , Wokulski usłyszał silny bas męski , który mówił : |
1528 | Słuchając tego pani Misiewiczowa kilka razy odwołała się do pomocy chustki … Pani Stawska była spokojniejsza , tylko parę łez stoczyło się jej po twarzy . Aby ukryć wzruszenie , zwróciła się z uśmiechem do córeczki i rzekła półgłosem : |
1529 | I pomyśleć , że prawie każda z nich musi przejść podobną szkołę , zanim pozna ludzi . Przedtem , choćby się jej trafiał najszlachetniejszy , nie oceni go . Wybierze starego bogacza albo śmiałego hultaja , w ich towarzystwie zmarnuje życie , a dopiero kiedyś chce się odrodzić … Zwykle za późno i na próżno ! … |
1530 | Helunia , choć rozmawialiśmy zniżonym głosem , usłyszała widać , że mówimy o lalce , i wybiegła z drugiego pokoju z błyszczącymi oczyma . Ażeby zwrócić jej uwagę na inny przedmiot , spytałem : |
1531 | — No , co tam — rzekł . — Jakiż to interes miałeś pan do mnie ? |
1532 | Szliśmy przez ulicę nie mówiąc do siebie . Stach przygryzał wargi , a mnie już wówczas przyszło na myśl , że to wydobywanie się z piwnicy jest symbolem jego życia , które upłynęło na wydzieraniu się ze sklepu Hopfera w szerszy świat . |
1533 | A w jakim celu zajmuje się furmanem Wysockim albo jego bratem , dróżnikiem z kolei żelaznej ? Po co kilku biednym czeladnikom założył warsztaty ? Po co opiekuje się nawet nierządnicą , która choć mieszka u magdalenek , mocno szkodzi jego reputacji ? … |
1534 | — Termin , jeżeli można , jutro przed południem … |
1535 | — Straszna ! … straszna cyfra ! — szepnął książę . — Czy nie widzisz pan w niej istotnego niebezpieczeństwa dla naszych fabryk ? |
1536 | Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach . |
1537 | W sieni domu , w którym mieszkała , był kramik antykwariusza . Wokulski rozmawiając ze szwajcarem mimo woli rzucił okiem na książki i z radosnym zdziwieniem spostrzegł egzemplarz poezji Mickiewicza , tej edycji , którą czytał jeszcze jako subiekt Hopfera . Na widok wytartych okładek i spłowiałego papieru cała młodość stanęła mu przed oczyma . |
1538 | Pani Misiewiczowa umilkła , przerażona wybuchem , którego nigdy nie oczekiwała . Zdawało się , że niebo spada jej na głowę , kiedy z ust tej gołębicy bryzgnęły zdania , jakich dotychczas nie słyszała , nie czytała , jakie jej samej nie przeszły przez myśl , nawet kiedy była w tyfusie . |
1539 | I otóż znowu zboczyłem od przedmiotu : miałem pisać o Wokulskim , a piszę o Minclach . Gdybym nie czuł się tak rześkim , jak jestem , mógłbym posądzić się o gadulstwo zapowiadające bliską starość . |
1540 | — Twego imiennika . |
1541 | „ Wszystko jedno ! ” — mruknął i zaczął : |
1542 | „ Sprzedam sklep — myślał — wycofam moje kapitały i osiądę w Paryżu . Nie będę zawadzał tym , którzy mnie nie chcą … Będę tu zwiedzał muzea , może wezmę się do jakiej specjalnej nauki i życie upłynie mi , jeżeli nie w szczęściu , to przynajmniej bez boleści … ” |
1543 | Ale Wokulski już nie słuchał ; szedł w stronę Wisły myśląc : |
1544 | — Chyba nie zechce pan twierdzić , że galerie Lurwru stworzyła Konwencja albo przedsiębiercy artykułów paryskich ? |
1545 | — Molinari ? … — powtórzył Wokulski . — Ach , tak , widziałem go w Paryżu . |
1546 | Spojrzałem na sklep — prawie taki jak na Podwalu ; na drzwiach blaszany pałasz i bęben ( może ten sam , który widziałem w dzieciństwie ! ) — w oknie talerze , koń i skaczący kozak … Ktoś uchylił drzwi i zobaczyłem w głębi zawieszone u sufitu : farby w pęcherzach , korki w siatce , nawet wypchanego krokodyla . |
1547 | — Nie bierz pan tego , co mówię , w jakimś hańbiącym znaczeniu — pośpieszył objaśnić baron . — Pan Wokulski nie zrobił nic podłego , tylko … takie małe świństewko , które może uchodzić w handlu , ale nie w towarzystwie … |
1548 | — Ani myślę . |
1549 | — Ale bo jak ona na mnie patrzyła , to ach ! … — westchnął Mraczewski , jedną rękę kładąc na piersi , drugą podkręcając wąsika . — Jestem pewny — mówił — że za parę dni otrzymam wonny bilecik . Potem — pierwsza schadzka , potem : „ dla pana łamię zasady , w jakich mnie wychowano ” , a potem : „ czy nie gardzisz mną ? ” Chwila wcześniej jest bardzo rozkoszną , ale w chwilę później człowiek jest tak zakłopotany … |
1550 | Później przyszło mu na myśl : na co to on strwonił siły i życie ? … |
1551 | Znowu wrócił do włosów i mikroskopu . |
1552 | — Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ? |
1553 | Ledwie Wokulski zdążył jako tako ogarnąć się , wszedł pan Łęcki , a za nim woźny sklepowy . Pan Tomasz miał oczy krwią nabiegłe i sine plamy na policzkach . Rzucił się na fotel i oparłszy głowę na tylnej krawędzi , ciężko dyszał . Woźny stał w progu z zakłopotaną miną i przebierając palcami po metalowych guzikach swojej liberii czekał na rozkazy . |
1554 | Skończył golić , umył Wokulskiemu twarz i owinąwszy go w strój podobny do śmiertelnej koszuli delikwentów , mówił dalej : |
1555 | — Pan będziesz zdrów za moją krzywdę … — odparła z gniewem kumoszka . |
1556 | Na lewo od nas huk wzmagał się : pojedynczych strzałów już nie można było odróżnić . Nagle krzyknięto w przednich szeregach : |
1557 | — Cóż , nie żeni się pan Wokulski ? |
1558 | Poskrobał się w głowę . |
1559 | — O ! bo Grossmutter myśli tylko o kawie i o obiedzie — oburzył się Jan . |
1560 | — Pan wie , że ja zawsze daję dymisję wielbicielom , którzy mnie nudzą . No , ale siadajmy , moi państwo . Narzeczeni naprzód . Fela obok Ewelinki . |
1561 | — Masz rację — rzekła prezesowa . |
1562 | — A następnie spiszemy akcik , mocą którego pan S. Szlangbaum zaciąga od wielmożnego S. Wokulskiego dług w kwocie dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo nabytej przez siebie kamienicy . Gdyby zaś pan S. Szlangbaum do dnia 1 stycznia 1879 roku powyższej sumy nie zwrócił … |
1563 | Wokulskiemu błysnęły oczy . Położył bułkę i oparł się o poręcz kanapy . |
1564 | — Prawie . Chcesz zobaczyć ? … Tu jest porcelana . Zwracam ci uwagę … |
1565 | — Bardzo naturalnie — odpowiedział Palmieri spoglądając na zegarek . |
1566 | — Jakże się pani czuje ? |
1567 | Kto wie , czy nie był on mimowolnym twórcą uwielbień , które ją ze wszech stron otaczały ? … |
1568 | — Raczy książę spocząć ? … |
1569 | „ Więc do tego doszedłem ? … Niebezpieczny rywal … rozbite nerwy … Zdaje mi się , że już dziś mógłbym napisać ostatni akt tej komedii ! … ” |
1570 | Przed paroma laty , właśnie w Paryżu , Rossi był ideałem panny Izabeli ; kochała się w nim , i nawet nie kryła swych uczuć , o ile , rozumie się , było to możliwym dla panienki jej stanowiska . Znakomity artysta wiedział o tym , bywał co dzień w domu hrabiny , grał i deklamował wszystko , co mu kazała panna Izabela , a wyjeżdżając do Ameryki ofiarował jej włoski egzemplarz Romea i Julii z dedykacją : „ Mdła mucha więcej ma mocy , czci i szczęścia aniżeli Romeo … ” . |
1571 | „ Jestem piramidalnie głupi ” — pomyślał . |
1572 | — Ta wasza lalka , od pani Krzeszowskiej ? … |
1573 | — Tylko zyskam — odparł Wokulski i pożegnał mecenasa i Szlangbauma . |
1574 | Zastanów się więc , póki czas . Nie gub swej duszy i majątku i nie zatruwaj spokoju zacnej damie , która w nieutulonym żalu po stracie córki tę jedną ma dziś pociechę , że może przesiadywać w pokoju , gdzie nieszczęśliwe dziecię oddało Bogu ducha . Upamiętaj się , zaklinam cię — życzliwa … ” |
1575 | Wokulski otrząsnął się . |
1576 | — Ach , ciotka ! … — oburzył się pan Tomasz . — Ona zawsze mówi to , co mogłoby mnie zmartwić albo poniżyć . Sześćdziesiąt tysięcy daje Krzeszowska , która utopiłaby nas w łyżce wody … mieszczanka ! … Ale rozumie się , ciotka jej potakuje , bo tu chodzi o mój dom , o moje stanowisko … |
1577 | „ Dlaczego nie mam wrócić ? … ” — szepnął . |
1578 | — Fiu ! … A z czego żyłeś ? |
1579 | Wówczas pani Stawska wyznała przed samą sobą , że ten człowiek obchodzi ją i że jest jej równie drogim jak Helunia i matka . |
1580 | Czy wobec podobnych przyjęć mogłem nie bywać często ? Dalibóg , myślę , że bywałem za rzadko i że gdybym miał więcej rycerskich usposobień , powinienem był tam siedzieć od rana do wieczora . Niechby się nawet pani Stawska ubierała przy mnie . Cóż by mi to szkodziło ? |
1581 | W dusznym i ciemnym jak wędlarnia pokoju , gdzie mi flaki podano , siedziało ze sześciu jegomościów przy jednym stole . Byli to ludzie spasieni i dobrze odziani ; zapewne kupcy , obywatele miejscy , a może i fabrykanci . Każdy wyglądał tak na trzy do pięciu tysięcy rubli rocznego dochodu . |
1582 | Bądź jak bądź , pod wpływem nieostrożnego słówka pani z de Ginsów Upadalskiej , w pannie Izabeli poczęła wytwarzać się zmiana na korzyść Wokulskiego . Z uwagą przysłuchiwała się rozmowom panów odwiedzających jej ojca , i w rezultacie spostrzegła , że każdy z nich ma albo kapitalik , który chce umieścić u Wokulskiego , „ bodajby na piętnaście procent ” , albo kuzyna , któremu chce wyrobić posadę , albo pragnie poznać się z Wokulskim dla jakichś innych celów . Co się zaś tyczy dam , te albo również chciały kogoś protegować , albo miały córki na wydaniu i nawet nie taiły się , że pragną odbić Wokulskiego pannie Izabeli , albo , o ile nie były zbyt dojrzałymi , rade były uszczęśliwić go same . |
1583 | — Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski . — Położenie pań jest niewątpliwie przykre , ale nie widzę powodu do desperacji . Za parę tygodni sprawa wyjaśni się , a dopiero wtedy będzie mogła rozpaczać , ale nie żadna z pań , tylko ta wariatka baronowa . Jak się masz , Heluniu — dodał całując dziewczynkę . |
1584 | Nie była już nauczycielką , ale rekomendowała nauczycielki ; nie myślała o zamążpójściu , ale swatała młode pary ; nikomu nie oddawała swego serca , ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym . Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić , więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła . |
1585 | — Nie masz pojęcia , co ja wycierpiałem , oddalony od wszystkich , niepewny , czy już kogo zobaczę , tak strasznie samotny . Bo widzisz , najgorszą samotnością nie jest ta , która otacza człowieka , ale ta pustka w nim samym , kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia , ani serdecznego słówka , ani nawet iskry nadziei … |
1586 | — Czego pan chce ? |
1587 | — Nie rozumiem — rzekł pan Ignacy , obojętnie rzucając list na stół . — Dla przyjemności podróżowania z panną Łęcką , a choćby radzenia nad prezentami dla … dla jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy … jeżeli nie więcej … |
1588 | Punkt o jedynastej był w gabinecie mecenasa , gdzie już zastał starego Szlangbauma . Mimo woli zauważył , że siwy Żyd bardzo poważnie wygląda na tle brązowych sprzętów i obić i że mecenasowi jest bardzo do twarzy w pantoflach z brązowego safianu . |
1589 | — Po drugie , widzi pan , że ona się puszczała , to przez nieszczęście , źli ludzie ją skrzywdzili i temu ona nie winna . Ale żeby ona teraz nade mną chorym płakała , a do wielmożnego pana chodziła , to już byłaby taka szelma jak wściekły pies , co to tylko zabić , ażeby ludzi nie kąsał . |
1590 | — Pan ma słabość do tego Maruszewicza ? — spytał hrabia . |
1591 | — Nie radzę ani odradzam . Masz rozum , wiesz , jakie jest położenie , więc sama musisz coś postanowić i przyjąć konsekwencje . |
1592 | — Musiała panu mówić , że arystokracja pielęgnuje nauki i sztuki , że jest mistrzynią dobrych obyczajów , a jej stanowisko celem , do którego dążą demokraci , i tym sposobem uszlachetniają się … Ciągle słyszę te argumenta ; uszami już mi się wylewają . |
1593 | — Ty coś wiesz , Florciu ! … Proszę cię , powiedz ! … — błaga ją panna Izabela . Jej oczy napełniają się łzami . |
1594 | — Wariat to on jest — odparł — ale jeszcze za moich studenckich czasów był wielkim chemikiem . No i porobił jakieś wynalazki , ma nawet podobno kilka dziwnych okazów , ale … |
1595 | I natychmiast kilku gości powtórzyło ostatnią strofę : |
1596 | — Co robisz , wariacie ? ! … — zawołałem odbijając mu karabin . |
1597 | — Pamięta pani — rzekłem do pani Misiewiczowej — jak ja dawno zwracałem uwagę na te rolety ? … Gdyby były zasłonięte , pani Krzeszowska nie mogłaby śledzić , co się dzieje w mieszkaniu pań . |
1598 | Wieczorem pan Ignacy sprowadziwszy pistolety wstąpił do Wokulskiego . Zastał go samotnego przy herbacie . Rzecki nalał sobie herbaty i odezwał się : |
1599 | — Pamiętam ( dawne to dzieje ! ) , siedziałem w jednej izbie z jakimś frantem , który był dziwnie szczery . Opowiadał mi niestworzone rzeczy o swojej rodzinie , o swoich stosunkach , o swoich wielkich czynach , a potem — bardzo uważnie słuchał moich dziejów . No — i dobrze z nich skorzystał … |
1600 | Innym razem pan Leon wyrzucał nam brak ducha poświęcenia . |
1601 | Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał : |
1602 | Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa . |
1603 | — Na wyści … ? … A cóżeś ty robił na wyścigach ? … |
1604 | — Ale im płaci się za to — odpowiedziała figlarnie patrząc mu w oczy . |
1605 | „ Jużci , ten ma , czego pragnął . Ja , ledwiem zbliżył się do źródła , widzę , że nie tylko ono znikło , ale nawet wysychają moje pragnienia . Pomimo to mnie zazdroszczą , a nad nim każą się litować . Co za potworne nieporozumienie ! ” |
1606 | — Już są ? … — powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go . — Już są ! … Nie życzę ci , abyś potrzebował kiedy wystawiać na próbę ich współczucia … |
1607 | — Jeżeli tedy , kochany panie Stanisławie , nie chcesz zmarnować tak pięknie rozpoczętej sprawy , więc już nie brnij dalej . A nade wszystko — nie kupuj kamienicy Łęckich . Bo gdy włożysz w nią dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , daruj , ale spółka rozwieje się jak dym z fajki . Ludzie widząc , że umieszczasz duży kapitał na sześć lub siedem procent , stracą wiarę do owych procentów , jakieś im obiecywał , a nawet … Pojmujesz … Gotowi podejrzywać … |
1608 | — Zapewne dlatego , ażeby je z zyskiem sprzedać — odpowiedziała panna Florentyna . — W Anglii za podobne rzeczy dobrze płacą . |
1609 | Memu Patkiewiczowi nie trzeba było dwa razy powtarzać . Zaczyna tedy pukać do okna baronowej tak , że sam Maruszewicz nie tylko mu otworzył lufcik , ale jeszcze własnoręcznie wciągnął chłopa do pokoju . |
1610 | — Nareszcie ! … — powiedziałeś do mnie . |
1611 | — Wokulski jest nieporównany ! — rzekł śmiejąc się Pan Tomasz . — Szturmem zdobył Joasię , która nie tylko nie będzie mi wymawiała wspólnika , lecz nawet gotowa o niego walczyć ze mną . |
1612 | — Profesor Geist . |
1613 | Wtedy zdało się jej , że z wyżyn szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej otchłani Wulkana , gdzie cyklopowie kują pioruny mogące zdruzgotać sam Olimp . Przyszły jej na myśl legendy o zbuntowanych olbrzymach , o końcu tego pięknego świata , w którym przebywała , i pierwszy raz w życiu ją , boginię , przed którą gięli się marszałkowie i senatorzy , zdjęła trwoga . |
1614 | Wówczas przyszło mi na myśl , że tak daleko jestem od domu , że dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko te gwiazdy , że w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie , nikt o mnie nie pamięta , nikt ! … Uczułem jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem się , jak głęboką mam ranę w duszy . |
1615 | — Owszem . |
1616 | Spojrzała na niego zalękniona . |
1617 | — Drobiazg , prawie nic … Jakieś pięć do sześciu tysięcy rubli … |
1618 | — Z wdzięcznością przyjmuję obietnicę — odparł Wokulski . — Nie wpłynie to jednak na termin wyjazdu państwa do Paryża , ponieważ zależy on tylko od ich woli . |
1619 | Istotnie , była to kamienica Łęckich . |
1620 | Szczęśliwa byłaby kobieta , z którą by on się ożenił ( mam nawet dla niego partię … ) ; ale on się chyba nie ożeni . Jakieś dzikie myśli snują mu się po głowie , ale nie o małżeństwie , niestety ! … . Ile to już poważnych osób przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami , a naprawdę w swaty do Stasia i — wszystko na nic . |
1621 | — Porzucasz mistrza ? — spytała ją pani Wąsowska . |
1622 | W tej chwili tuż obok konfesjonału stanęła , a potem uklękła osoba młoda , ubrana bardzo starannie , z małą dziewczynką . |
1623 | — Idź do domu , a jutro bądź w sklepie — odparł Wokulski . |
1624 | — No , jakże ? … Gdyby pani Stawska nie kupiła u nas lalki , nie byłoby procesu , Stach nie wzruszyłby się losem pani Heleny , pani Helena nie pokochałaby go , a więc i nie pobraliby się … Bo , ściśle rzeczy biorąc , jeżeli w Stachu zbudziło się jakieś gorętsze uczucie dla pani Stawskiej , to dopiero od owego procesu . |
1625 | — Jak on się wydobywa … Pysznie się wydobywa ! … — zawołał drugi stołownik . |
1626 | — A , to pani Wąsowska . Ciekawym , czy jest i moja narzeczona ? … — dodał ciszej . |
1627 | Klepie go po wypukłej piersi , ściska za prawą i za lewą rękę , a nareszcie oparłszy na jego ostrzyżonej głowie swoją dłoń wykonywa nią taki ruch , jakby mu chciał maść wetrzeć w okolicę ciemienia . |
1628 | Wokulski potrząsnął głową . |
1629 | … Wokulski ocknął się z tych dawnych wspomnień . |
1630 | Wokulski rzucił trzy franki dorożkarzowi , pędem wbiegł do bramy , a z niej na trzecie piętro . Ledwie stanął przed swoim numerem , już ukazał się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów . |
1631 | Uderzył się ręką w czoło i porzuciwszy ćwiczenia angielskie wydobył archiwum swoich korespondencyj prywatnych . Była to safianowa okładka , gdzie podług dat umieszczał nadchodzące listy , których spis znajdował się na początku . |
1632 | Nagabany adwokat ucieka tak szybko , że jego spodnie wydają się jeszcze bardziej wytłoczonymi na kolanach , aniżeli są w istocie . Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana . |
1633 | Szkoda tylko , że prawie w tej samej chwili w jej czcicielu odezwał się pyszny dorobkiewicz , który na kwestyjną tacę rzucił rulon półimperiałów . Ach , jakież to było kupieckie ! … I jak on nic nie rozumie po angielsku , nie ma wyobrażenia o języku , który jest modnym ! … |
1634 | — Chciałaś powiedzieć : nie poznajesz mnie , prawda ? … Dziwi cię to , że twój los mógłbym powierzyć kupcowi ? … Ale widzisz … kiedy w nieszczęściu jedni sprzysięgli się przeciw nam , inni opuścili nas , on pospieszył z pomocą , a może mi nawet życie uratował … My , apoplektycy , niekiedy bardzo blisko ocieramy się o śmierć … Więc gdy mnie cucił , pomyślałem , kto by się tobą uczciwie zaopiekował ? Bo nie Joasia ani Hortensja , ani nikt … Tylko majętne sieroty znajdują opiekunów … |
1635 | — Wiesz , przyjechał tu pan Wokulski … Ach , gdybyś wiedziała , co to za człowiek ! … Ale wolę ci nic nie mówić , bo i ty jeszcze pomyślisz , że jestem nim zajęta … No i wyobraź sobie : pani Wąsowska kazała mu jechać ze sobą na spacer , sam na sam … Gdybyś wiedziała , jak się biedak rumienił ! … A ja za nią . Bo i ja chodziłam z nim na ryby , ale tylko tu , do sadzawki , i jeszcze był z nami pan Julian . Ale żebym miała tylko z nim jechać konno ? … Za nic w świecie ! … wolałabym umrzeć … |
1636 | Właśnie przechodzili mimo sztachet , za którymi na dziedzińcu folwarcznym stał powóz , ten sam , którym przyjechała panna Izabela . Nawet około dyszla furman układał zaprzęgi . Ale na Wokulskim ani wiadomość , ani przygotowania do wyjazdu nie zrobiły tym razem wrażenia . |
1637 | Teraz panna Izabela spuściła oczy , zmieszana w wysokim stopniu . |
1638 | Stach podnosił się , wydostawał nową butelkę z kredensu , nalewał wino w osiem kieliszków i obchodził stoły , przypatrując się , jak panowie grają w wista . |
1639 | — Więc sami powiedzcie — mówiła wzruszonym głosem prezesowa — czy godzi się pojedynkować o taką drobnostkę ? Wszyscy przecież wiemy , że Krzeszowski jest roztargniony i półgłówek … Najlepszy dowód w tym , co nam nagadał … |
1640 | Już zrównaliśmy się z walczącą kolumną i widzieliśmy pustą przestrzeń między dymem naszej i austriackiej piechoty , kiedy spoza niej wynurzył się długi szereg białych mundurów . Szereg podnosił się i zniżał co sekundę , a jego nogi migały raz po razu , jak na paradzie . Stanął . Nad nim błysnęła taśma stali , pochyliła się i — zobaczyłem ze sto wycelowanych do nas karabinów , lśniących jak igły w papierku . Potem zadymiło się , zgrzytnęło jak łańcuch po żelaznej sztabie , a nad nami i około nas przeleciał wicher pocisków . |
1641 | „ Podle mi dotychczas życie schodziło — mówił sobie . — Byłem egoistą . Ochocki — oto wspaniała dusza : chce przypiąć skrzydła ludzkości i dla tej idei zapomina o własnym szczęściu . Sława , naturalnie , jest głupstwem , ale praca dla pomyślności ogółu — to grunt … — A potem dodał z uśmiechem : — Ta kobieta już zrobiła ze mnie bogacza i człowieka z reputacją , lecz jeżeli uprze się , zrobi ze mnie — czy ja wiem co ? … Chyba świętego męczennika , który swoją pracę , nawet życie odda dla dobra innych … Naturalnie , że oddam , gdy ona tego zechce ! … ” |
1642 | — A na jaką pan liczy pensję ? |
1643 | I duch się ich już nie szamota |
1644 | — Kupiec ! … Także mi mów ! … — zawołał pan Tomasz . — Dzięki tobie przekonałem się , że wyraz kupiec jest dziś synonimem wielkoduszności , delikatności , bohaterstwa … Zacny ! … |
1645 | Kiedy mi to powtórzyła prezesowa , wbiegłem do pokoju panny Eweliny i nie powiedziawszy ani słówka upadłem jej do nóg … Teraz w Warszawie zrobiłem testament , a w nim mianowałem ją jedyną i wyłączną spadkobierczynią , choćbym umarł przed ślubem . Cała moja rodzina przez całe życie nie dała mi tyle szczęścia , ile to dziecko w ciągu kilku tygodni . A co będzie później ! … Co będzie później , panie Wokulski ? … Nikomu nie zadałbym podobnego pytania — zakończył baron , mocno targając go za rękę . — No , dobranoc … |
1646 | — Ja , rządca . |
1647 | Nawet głos jej się zmienił . Wokulski pilnie przypatrywał się jej , nareszcie rzekł : |
1648 | Wróciłem do domu z bólem głowy , wściekając się na cały świat . Budziłem się kilka razy w ciągu nocy , a po każdym zaśnięciu śniło mi się , że Żydzi naprawdę sklep nasz kupili i że ja , aby nie umrzeć z głodu , chodziłem po podwórzach z katarynką , na której był napis : „ Ulitujcie się nad biednym , starym oficerem węgierskim ! ” |
1649 | — Znajdzie młodych . |
1650 | W dzień balu u księcia ani Stach , ani Szlangbaum nie byli w sklepie . |
1651 | Bądź co bądź panna Izabela nie doznała przykrej niespodzianki usłyszawszy pewnego dnia od prezesowej , że pojedzie z nią i hrabiną do Łazienek i — że zatrzyma Wokulskiego . |
1652 | Trzecia faza . Zobaczyła Wokulskiego w salonie ciotki w pierwszy dzień Wielkiejnocy i spostrzegła , że on o całą głowę przerasta towarzystwo . Najarystokratyczniejsi ludzie ubiegali się o znajomość z nim , a on , ten brutalny parweniusz , odrzynał się od nich jak ogień od dymu . Chodził niezręcznie , ale śmiało , jakby salon ten był jego niezaprzeczoną własnością , i posępnie słuchał komplimentów , którymi go zasypywano . Potem wezwała go do siebie najczcigodniejsza z matron , prezesowa , i po kilku minutach rozmowy z nim rzewnie zapłakała … Czyżby ten z czerwonymi rękoma parweniusz ? … |
1653 | — Dlaczegóż być nie miał , skoro go zaproszono — odparła panna Florentyna . |
1654 | — Yung na przodzie … |
1655 | — To co ? … — powtórzył Wokulski . |
1656 | — Znowu silny wyraz . |
1657 | — Hę ! hę ! hę ! … — zaczął śmiać się adwokat . — Któż by inaczej robił , szanowny panie Wokulski ? |
1658 | — Już siódma ? … Jak ten czas leci , jak ten czas leci … |
1659 | — Zapłacę z największą przyjemnością — odparł Wokulski i myślał : „ Czy klacz wygra ? … czy go panna Izabela kiedy pokocha ? czy się coś nie stanie ? … A jeżeli klacz złamie nogę ! … ” . |
1660 | — Cóż to , czy i pana ogarnia antysemityzm ? |
1661 | Zasyłam ci tysiące pocałunków . |
1662 | — Masz pan rację — potwierdził doktór — ale cóż stąd ? … Machina parowa przecież nie młynek do kawy , to wielka machina ; ale gdy w niej zardzewieją kółka , stanie się gratem bezużytecznym i nawet niebezpiecznym . Otóż w Wokulskim jest podobne kółko , które rdzewieje i psuje się … |
1663 | — Jak pan dobrodziej ma węgierskie dukaty , to ja kupię . Ja rzetelnie zapłacę , bo mnie potrzeba dla córki , co po Pańskim Nowym Roku wychodzi za mąż … |
1664 | — Nie ożeniłeś się jeszcze ? — zapytał go . |
1665 | „ Więc to tak ? … O , żebyś zdechł , mój kochanku , musisz ożenić się z panią Stawską . ” |
1666 | — Oto są — odpowiedział już weselej młody człowiek wydobywając paczkę papierów z bocznej kieszeni surduta . |
1667 | Pół roku leżała w szpitalu , w osobnym gabinecie , samotna i zapomniana przez swoje pupilki , ich rodziców i hrabiów , którym oddawała serce . Był czas do rozmyślań . Toteż gdy wyszła stamtąd chuda , stara , z posiwiałymi i przerzedzonymi włosami , znowu zaczęto mówić powszechnie , że choroba zmieniła ją do niepoznania . |
1668 | — Mamo , czego ten pan kazał mamie tu przyjść ? … Ja coś powiem do uszka : pewnie mama była niegrzeczna i teraz będzie stać w kącie … |
1669 | Każdy z tych ludzi przez pewien czas zaprzątał tajemne myśli panny Izabeli , każdemu poświęcała najcichsze westchnienia rozumiejąc , że dla tych czy innych powodów kochać go nie może i — każdy z nich za sprawą bóstwa ukazywał się w jego postaci , w półrzeczywistych marzeniach . A od tych widzeń oczy panny Izabeli przybrały nowy wyraz — jakiegoś nadziemskiego zamyślenia . Niekiedy spoglądały one gdzieś ponad ludzi i poza świat ; a gdy jeszcze jej popielate włosy na czole ułożyły się tak dziwnie , jakby je rozwiał tajemniczy podmuch , patrzącym zdawało się , że widzą anioła albo świętą . |
1670 | — Napisz do mnie list na dzień przed przybyciem . Prawie ciągle siedzę w domu ocierając kurze z moich retort ! … |
1671 | Minęli i ten pokój i weszli na schody . |
1672 | Najciekawszych jednak wiadomości dostarczyły księciu zakonnice . Był jakiś furman w Warszawie i jego brat dróżnik na Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej , którzy błogosławili Wokulskiego . Byli jacyś studenci , którzy głośno opowiadali , że Wokulski daje im stypendia ; byli rzemieślnicy , którzy zawdzięczali mu warsztaty , byli kramarze , którym Wokulski pomógł do założenia sklepów . |
1673 | — Pani Stawska — rzekł — już nie jest u Milerowej … trochę chora … Mówi coś o wyjeździe z Warszawy … Może byś tam wstąpił ? … |
1674 | — Mam zgłosić się czy czekać na pańskie wezwanie ? — spytał gość . |
1675 | — Panny „ w tym wieku ” umieją być interesujące — odezwała się na cały głos pani z de Ginsów Upadalska do pani z Fertalskich Wywrotnickiej . |
1676 | Szuman zaczął bić się po głowie . |
1677 | Skrzydłowe bataliony oddalały się od nas coraz bardziej ; wreszcie prawy zniknął za wzgórzami , a lewy o paręset sążni od nas dał nurka w szeroki parów i tylko kiedy niekiedy błysnęła fala jego bagnetów . Podzieli się gdzieś huzarzy i armaty , i ciągnąca z tyłu rezerwa , i został sam nasz batalion , schodzący z jednego wzgórza , ażeby wejść na drugie , jeszcze wyższe . Tylko od czasu do czasu z frontu , od tyłu albo z boków przyleciał jakiś jeździec z kartką albo z ustnym poleceniem od majora . Prawdziwy cud , że od tylu poleceń nie zamąciło mu się we łbie ! |
1678 | — „ Co to jest ? … Co pan tu robisz , panie Szpigelman ? … |
1679 | — Ano pisze mi teraz z Lyonu , że Ludwik Stawski żyje i mieszka w Algierze , tylko pod nazwiskiem Ernesta Waltera . Podobno handluje winem . Przed rokiem ktoś go widział . |
1680 | Na próżno przekonywałem go — ciągnął odpocząwszy adwokat — że przecież wyścigi są takim dobrym interesem jak każdy inny , a nawet lepszym , gdyż w ciągu kilku dni na ośmiuset rublach zarobiłeś pan trzysta ; ale hrabia od razu zamknął mi usta : |
1681 | Był to chłop , właściciel chaty . Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony : |
1682 | — Bo mi narzeczona umarła — odpowiedział doktór pochyliwszy się na tył fotelu i patrząc w sufit . — Więc zrobiłem , com mógł : otrułem się chloroformem . Było to na prowincji . Ale Bóg zesłał dobrego kolegę , który wysadził drzwi i uratował mnie . Najpodlejszy rodzaj miłosierdzia ! … Ja zapłaciłem za drzwi zepsute , a kolega odziedziczył moją praktykę ogłosiwszy , żem wariat … |
1683 | — Niechże się pani uspokoi ! … — łagodnie reflektował ją Maruszewicz . |
1684 | Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień . Potem przypomniał sobie , że ten cień chodzi przed nim , za nim albo obok niego zawsze i wszędzie , jak myśl o tamtej kobiecie chodziła za nim wszędzie i zawsze , na jawie i we śnie , mieszając się do wszystkich jego celów , planów i czynów . |
1685 | — Dochodzi * dziewiąta * … — odparł ze szczególnym naciskiem pan Ignacy . |
1686 | Obejrzał się po gabinecie . Grupa szlachty gardzącej magnatami dała mu brawo . |
1687 | — Przepraszam ! … Doprawdy nie miałem zamiaru … Ale sądzę , że moja przyjaźń dla czcigodnej prezesowej , która , panie , tak … |
1688 | — Z wizytą i z interesem — * tek * ! … Czy wolno ? … |
1689 | — Ach , Boże , co mówią … |
1690 | — Sto , do stu dziesięciu tysięcy rubli … Cokolwiek jednakże dostanę , tobie oddam , panie Stanisławie . |
1691 | W jesieni , w roku 1870 ( właśnie wróciłem od Jasia Mincla , który już leżał w łóżku ) , siedzę sobie w moim pokoju po wieczornej herbacie , nagle ktoś puka do drzwi . |
1692 | — Oto jest kamień — rzekł Wokulski . |
1693 | Wtem spojrzał na bok i zrobiło mu się zimno … Zobaczył pannę Łęcką bardziej odurzoną i roznamiętnioną od innych . Nie wierzył własnym oczom . |
1694 | — Już … Teraz pan zabierze głos ? … |
1695 | W saloniku matka pani Stawskiej , jak zwykle , robiła pończochę ; zobaczywszy nas uniosła się nieco z fotelu i zdziwiona przypatrywała się Wokulskiemu . |
1696 | „ Ciekawym — rzekł do siebie po chwili — w jakim celu tak znacząco zaprasza mnie prezesowa ? A może to panna Izabela ? … ” |
1697 | — A ja Izabelkę , a potem … Wąsowską . |
1698 | Rumieniec gniewu wystąpił na twarz panny Izabeli . |
1699 | — Dziewięćdziesiąt tysięcy rubli po raz … trzeci ! … — powtarza komornik i uderza małym młotkiem o zielone sukno . |
1700 | Pomimo znajomości , trwającej ledwie kilka godzin , Molinari żywo zainteresował pannę Izabelę . |
1701 | Dzięki nawet tym opowiadaniom nabrała dużego wstrętu do małżeństwa i lekkiej wzgardy dla mężczyzn . |
1702 | — Dla mnie niech pani sobie nie zadaje tego trudu . |
1703 | Baron podniósł się z fotelu . |
1704 | „ Jeżeli ona nie jest aniołem , to ja jestem psem ! … ” — pomyślał Wokulski . |
1705 | „ Chwilowa apatia , wyczerpanie , brak wrażeń … Za dużo myślę o interesach ” — mówił . |
1706 | Na widok świateł i ulicznego ruchu odzyskał wesołość ; nawet uśmiechał się i szeptał : |
1707 | — Człowieku , człowieku ! … — zawołała Felcia . — Ta pani z wami nie rozmawia … Ta pani mówi , że jesteście ordynarni . |
1708 | — Nie ; ta kamienica ma dla mnie większą wartość aniżeli spółka z panami całego świata . |
1709 | VI . W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami |
1710 | „ To i lepiej ! ” — mruczy . |
1711 | — Szanowny pan — ciągnął baron — już skończył swoją misję . Winszuję ! … — dodał ściskając go za rękę . — Od pierwszego , panie , rzutu oka uczułem dla pana szacunek i sympatię , która teraz zamienia się w prawdziwą cześć … Tak , panie . Nasze usuwanie się od politycznego życia zrobiło nam wiele szkody . Pan pierwszy złamałeś nierozsądną zasadę abstynencji i za to , panie , cześć … Musimy się przecie interesować sprawami państwa , w którym znajdują się nasze majątki , gdzie leży nasza przyszłość … |
1712 | „ Nie myśl , panie Stanisławie — kończyła — że zapraszam cię z powodu twoich świeżych awansów , dla pochwalenia się znajomością z tobą . Tak czasem bywa , ale nie u mnie . Chcę tylko , ażebyś odpoczął po swych ciężkich trudach , a może i rozerwał się w moim domu , gdzie oprócz gospodyni , starej nudziarki , znajdziesz jeszcze towarzystwo młodych i ładnych kobiet . ” |
1713 | — Masz ! … masz ! … Zobaczymy , jak ono będzie wyglądało w razie potrzeby . Dobranoc , dobranoc … — mówił stary subiekt , z hałasem chowając księgi . |
1714 | Zachodziło słońce , a na niebie pokazały się chmury , kiedy Starski kazał służbie sprzątnąć naczynia , kosze i dywan , a paniom zaproponował powrót . |
1715 | — Widzę , że zaczynasz znać się na cyfrach . |
1716 | — I co , pani ? |
1717 | Co mnie jednak dziwi najmocniej — prawiła — to okoliczność , że na podobnych lalkach nie poznają się mężczyźni . Dla żadnej kobiety , począwszy od Wąsowskiej , kończąc na mojej pokojówce , nie jest to sekret , że w Ewelinie nie zbudził się jeszcze ani rozum , ani serce ; wszystko w niej śpi … A tymczasem baron widzi w niej bóstwo i durzy się , biedak , że ona go kocha ! |
1718 | — Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie . |
1719 | — Zamelduj mnie pani baronowej — rzekł pan Krzeszowski nieco przytłumionym głosem . |
1720 | — W roku 1849 i nieco później — wtrąciłem . |
1721 | — W takim razie ośmielę się proponować … Przeciwnicy stają o dwadzieścia pięć kroków , idą naprzód po pięć kroków … |
1722 | „ Co za głupstwo — myślał — robić się zależnym od jednej ludzkiej istoty ! Wszakże ja dla niej tylko pracowałem , o niej myślę , nią żyję . Co gorsze — dla niej porzuciłem Geista … No , ale cóż lepszego miałbym u Geista ? Byłbym tak samo zależny jak dziś , tylko zamiast pięknej kobiety panem moim byłby stary Niemiec . I tak samo pracowałbym , nawet ciężej ; z tą różnicą , że dziś pracuję dla mego szczęścia , a wówczas dla szczęścia innych , którzy tymczasem bawiliby się i kochaliby się na mój rachunek . |
1723 | — Albożem narobił ich tak wiele ! … |
1724 | — Domyśla się pan , z czym przychodzę ? — mówił baron . — Panie Wokulski , czy mam przeprosić pana za mimowolną krzywdę ? … |
1725 | — Miejmy w Bogu ufność … |
1726 | Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu . |
1727 | W chwili gdy Wokulski z Maruszewiczem weszli tam , odbywała się lekcja konnej jazdy . Czterech panów i jedna dama jeździli , koń za koniem , wzdłuż ścian maneżu ; na środku stał dyrektor zakładu , mężczyzna z miną wojskową , w granatowej kurtce , białych obcisłych spodniach i wysokich butach z ostrogami . Był to pan Miller ; komenderował jeźdźcami pomagając sobie w tej czynności długim batem , którym od czasu do czasu podcinał źle manewrującego konia , przy czym krzywił się jeździec . Wokulski zauważył naprędce , że jeden z panów , który jeździł bez strzemion , trzymając prawą rękę za plecami , ma minę łobuza , że drugi z nich pragnie zająć na koniu stanowisko środkujące między szyją a zadem , a czwarty wygląda tak , jakby w każdej chwili usiłował zsiąść z konia i już do końca życia nie ćwiczyć się w ekwitacji . Tylko dama w amazonce jeździła śmiało i zręcznie , co Wokulskiemu nasunęło myśl , że na świecie nie ma dla kobiet pozycji ani niewygodnej , ani niebezpiecznej . |
1728 | Ponieważ nie znałem tych panów , a zapewne i oni mnie , nie mogę więc posądzić ich o umyślną szykanę . Proszę jednak wyobrazić sobie , co za traf , że właśnie gdym wszedł do pokoju , rozmawiali o Wokulskim . Kto mówił , z przyczyny dymu nie widziałem ; wreszcie nie śmiałem podnieść oczu od talerza . |
1729 | — Moja pani , cóż mi pani wiecznie robi jakieś awantury ! — oburzył się Ochocki . — Właśnie , że ja będę powoził . |
1730 | — Panie — rzekł słodkim głosem . — Widzę , że z panem muszę grać w otwarte karty … Więc powiem od razu … |
1731 | Wokulskiemu , kiedy znalazł się z nią sam na sam , krew uderzyła do głowy . Wzburzenie spotęgowało się , gdy spostrzegł , że panna Izabela patrzy na niego jakimś dziwnym wzrokiem , jakby go chciała przeniknąć do dna i przykuć do siebie . To już nie była ta panna Izabela z kwesty wielkotygodniowej ani nawet z wyścigów ; to była osoba rozumna i czująca , która ma go o coś serio zapytać i chce mu coś szczerego powiedzieć . |
1732 | Miałby z owych lekcyj nie najgorsze dochody , gdyby od czasu do czasu nie odwiedzał go ojciec , który zmienił się tylko o tyle , że nosił tabaczkowy surdut zamiast piaskowego , a swoje papiery obwijał w chustkę niebieską . Zresztą został taki sam jak wówczas , kiedy go poznałem . Siadał przy stoliku syna , kładł na kolanach papiery i mówił głosem cichym i jednostajnym : |
1733 | — Serwis i srebra nabyłem od jubilera . Sekretu z tego nie robię . Osób trzecich do sprawy nie mieszam , ponieważ to nie jest w zwyczajach handlowych . |
1734 | — Powiedz mi — po raz pierwszy odezwał się Wokulski — za cóż to ja mam dostać pięćdziesiąt tysięcy ? … |
1735 | — Nie . |
1736 | — Wiesz , co mówią ? … Że sklep sprzedajesz ? … |
1737 | Wokulski podał bilet i został sam . W sali były sprzęty kryte amarantowym utrechtem jak w wagonach pierwszej klasy — kilka ozdobnych szaf z pięknie oprawnymi książkami , które tak wyglądały , jakby ich nigdy nie czytano — na stole zaś parę ilustracji i albumów , które zdaje się , oglądali wszyscy . W jednym rogu sali stał gipsowy posąg bogini Temidy z mosiężnymi wagami i brudnymi kolanami . |
1738 | Zatrzymał się . Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu . |
1739 | — I tak pan zjechał z drogi , jak dziś wioząc nas … |
1740 | — Trzeba raz zerwać z tym kramarstwem — odezwał się po chwili . — Interes żaden , a wymagania ogromne . |
1741 | — A jeżeli jest inaczej ? — zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika . |
1742 | — Otóż Wokulski był wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia parę lat . |
1743 | — Właśnie do niej jadę . Witam pana barona . Niechże pan siądzie . |
1744 | ( Jużci , ma rację ! Cóż to , jemu nie wolno żenić się , z kim by chciał , nawet z panią Stawską ? … Że też nie zorientowałem się i bez potrzeby zrobiłem awanturę temu Szprocinie . ) |
1745 | — Trzeba by , moja Marysiu , założyć świeże firanki , bo mam przeczucie , że nieszczęśliwy nasz pan nawróci się … |
1746 | No i wrócił do handlu , a wtedy zawołano , że się sprzedał i żyje na łasce żony , z pracy Minclów . |
1747 | Nagle od strony kuchni doleciało nas niepokojące syczenie . Jejmość w kaftaniku wybiegła szepcząc po drodze : |
1748 | Tym szerzej koło żałobne roztoczy , |
1749 | — Ale ma tu przyjaciół — zawołała baronowa . — I gdybym nie znała pana , przypuszczałabym , że pośredniczysz mu w tych bezeceństwach . |
1750 | Jeżeli dzień udał się dobrze , pan Ignacy był kontent . Wówczas przed snem czytał historię konsulatu i cesarstwa albo wycinki z gazet opisujących wojnę włoską z roku 1859 , albo też , co trafiało się rzadziej , wydobywał spod łóżka gitarę i grał na niej Marsza Rakoczego przyśpiewując wątpliwej wartości tenorem . |
1751 | — Co ? może sądzisz pan , że pochlebiam ci dla wytumanienia kilku franków ? … Jutro będę jeszcze raz u pana i przekonam cię , jak w tej chwili jesteś niesprawiedliwy i głupi … |
1752 | Wyszli . W pierwszą parę pani Wąsowska z panną Izabelą , za nimi Wokulski , dalej baron z narzeczoną , a na końcu panna Felicja z Ochockim , który rozrzucał rękoma i prawił : |
1753 | — Nie , pani . Ja myślę , że tak jak pani wyglądały kobiety święte . |
1754 | — A , panie mecenasie — mówi drżącym głosem — tak się nie godzi ! … |
1755 | — Dwieście pięćdziesiąt tysięcy rubli , z tego dużą część w złocie — rzekł dobitnie . — A ponieważ kazałem zakupić banknoty , które po zawarciu pokoju sprzedam , więc będę miał przeszło trzysta tysięcy rubli … |
1756 | Wokulski cicho gwiżdżąc zasadził kapelusz i oparłszy rękę na ramieniu starego przyjaciela , odparł : |
1757 | — A gdybyś pan je nawet przypiął , to co ? … — spytał Wokulski . |
1758 | W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą . |
1759 | — Więc przypuszczasz , żeby się ośmielił … |
1760 | — Przepraszam pana … może ja co złego powiedziałem ? … Ale u nas , panie , to tacy panowie nie bywają … Podobno bywali dawnymi czasy … Nawet ojciec nieboszczyk gadał , że sam widział takiego pana , co wziął z Zasławia sierotę i zrobił z niej wielką panią , a jegomości zostawił tyle pieniędzy , że z nich wybudowali nową dzwonnicę … |
1761 | — Jeszcze jak ! — prawił radca . — Patrz pan jednakże , co to znaczy szczęście . Półtora roku temu baba objadła się czegoś i umarła , a Wokulski po czteroletniej katordze został wolny jak ptaszek , z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie , na którą pracowały dwa pokolenia Minclów . |
1762 | Wciąż pakując i zbierając różne graty wyszedł do sali . Upłynęła minuta — nie wracał ; dwie … nie wraca … Spojrzałem przez uchylone drzwi i zobaczyłem , że stoi oparty o poręcz krzesła patrząc bezmyślnie w okno . |
1763 | Na dziedzińcu awantura . Baby ( ile , że niejedna mocno interesowała się zdrowiem Patkiewicza ) zaczynają wrzeszczeć , stójkowi osłupieli , a komornik zupełnie stracił głowę . |
1764 | III . Widziadło |
1765 | Wokulski obejrzał się . „ Przywidzenie chorej wyobraźni . ” Jednocześnie przy czwartym stole , w głębi kościoła , spostrzegł hrabinę Karolową i pannę Izabelę . Obie również siedziały nad tacą z pieniędzmi i trzymały w rękach książki , zapewne do nabożeństwa . Za krzesłem hrabiny stał służący w czarnej liberii . |
1766 | „ Na co mam już czekać ? … czego dowiem się ? … Jeżeli Geist jest ordynarnym oszustem i jeżeli można kochać się w łopatce do węgli , jak ja w * niej * , to cóż mi jeszcze pozostaje ? … ” |
1767 | — Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie jak tego roku . |
1768 | — Ta bardzo mi się podoba . Wiesz … ja ją wezmę , bo moja już na nic … |
1769 | — Poczekaj . Jest ktoś , który chciałby ci dopomóc , więc nie spiesz się i odpowiadaj szczerze … |
1770 | Już wówczas przyszło jej na myśl , ale tylko na chwilę , że Wokulski musi być bardzo nieszczęśliwy i że miałby wielką zasługę ten , kto by wydobył go z sideł kokietki . |
1771 | Przy bramie wiodącej tam zobaczył bosego , przewiązanego sznurami tragarza , który pił wodę prosto z wodotrysku ; zachlapał się od stóp do głów , ale miał bardzo zadowoloną minę i śmiejące się oczy . |
1772 | Mówiąc tak , przesuwał szafiry przed oczyma Wokulskiego , przy migotliwym blasku świecy . |
1773 | Ojciec zamyślił się . |
1774 | Czasami w tej ucieczce przed samym sobą doganiała mnie noc . Wtedy spoza krzaków , zwalonych pni i rozpadlin wychodziły naprzeciw mnie jakieś szare cienie i smutnie kiwały głowami o wyblakłych oczach . A wszystkie szelesty liści , daleki turkot wozów , szmery wód zlewały się w jeden głos żałosny , który mnie pytał : „ Przechodniu nasz , ach ! co się z tobą stało ? … ” |
1775 | Dzwonek . Yung wygrał . Wysoki sportsmen wziął klacz za uzdę i zaprowadziwszy przed trybunę sędziów zawołał : |
1776 | „ Ach , gdybym wiedział , że śmierć jest zapomnieniem … A jeżeli nie jest ? … Nie , w naturze nie ma miłosierdzia … Czy godzi się w nędzne ludzkie serce wlać bezmiar tęsknoty , a nie dać nawet tej pociechy , że śmierć jest nicością ? ” |
1777 | — Dlaczego , ciociu ? … |
1778 | Na świecie jest dużo niedowiarków i ja sam bywam czasami niedowiarkiem i wątpię o Opatrzności boskiej . Nieraz też , kiedy źle idą polityczne interesa albo kiedy patrzę na nędzę ludzką i na triumfy łajdaków ( jeżeli taki wyraz wolno wymawiać ) , nieraz myślę sobie : |
1779 | — Czasem zdaje mi się , że wolałabym w grobie leżeć … — szepnęła panna Ewelina . |
1780 | — Czy mam oddawać życie za tych gości , którzy mi wymyślają jak psu , czy za tych chłopców i subiektów , którzy drwią ze mnie ? — spytał Wokulski . |
1781 | „ Jeżeli ja — mówił do siebie — przez zmarnowanie jednego wieczora narobiłem tyle zamętu w sklepie , to niby — jakiego zamętu w interesach narobi Stach , który marnuje dziś dnie i tygodnie na teatry włoskie , i zresztą — nawet nie wiem na co ? … ” |
1782 | „ Kiedyż nareszcie wyjedziemy z tego miejsca ? … ” |
1783 | Prezesowa tego dnia kazała podać wcześniej drugie śniadanie , a później obiad . Około wpół do pierwszej przed pałac zajechał brek i pani Wąsowska dała hasło do wsiadania . |
1784 | — I cóż doktór na to wszystko ? |
1785 | Stanął przede mną i schwyciwszy mnie za klapy surduta mówił zirytowanym głosem : |
1786 | Praca nad szczęściem we wszystkich kierunkach — oto treść życia paryskiego . Tu przeciw zmęczeniu zaprowadzono tysiące powozów , przeciw nudzie setki teatrów i widowisk , przeciw niewiadomości setki muzeów , bibliotek i odczytów . Tu troszczą się nie tylko o człowieka , ale nawet o konia dając mu gładkie gościńce ; tu dbają nawet o drzewa , przenoszą je w specjalnych wozach na nowe miejsce pobytu , chronią żelaznymi koszami od szkodników , ułatwiają dopływ wilgoci , pielęgnują w razie choroby . |
1787 | — Tak … dom był wart sto dwadzieścia tysięcy ! … — odzywa się całkiem nieoczekiwanie sprzymierzeniec w osobie jegomościa z łajdacką miną . |
1788 | W pragnieniach — tęsknych a bezsilnych .. |
1789 | Odbył się drugi wyścig , muzyka znowu zagrała . Wokulski pobiegł do trybuny , a spotkawszy Yunga , który z siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi , szepnął mu : |
1790 | „ Cóż robić ? … Cóż robić , jeżeli go wybrała … Moje nieszczęście , żem ją poznał … ” |
1791 | W gabinecie hrabiego-Anglika stał na środku stół przykryty zielonym suknem i otoczony czterema wysokimi krzesłami ; na stole leżały cztery arkusze papieru , cztery ołówki , dwa pióra i kałamarz tak wielkich rozmiarów , jakby był przeznaczony do sitzbadów . |
1792 | — Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się . — My dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra i jej koteria . Oni tak głęboko zasnęli , że razi ich każdy objaw żywotności , każdy mój śmielszy krok — dodał jakby do siebie . |
1793 | „ A po co ? … Może po to , ażeby znowu spotkać pannę Izabelę , znowu stracić energię ? … ” |