lalka-lm/train/train_test.tsv
Mateusz Kociszewski 97c8565777 Zadanie RNN
2021-06-22 22:02:24 +02:00

1794 lines
306 KiB
Plaintext
Raw Permalink Blame History

This file contains ambiguous Unicode characters

This file contains Unicode characters that might be confused with other characters. If you think that this is intentional, you can safely ignore this warning. Use the Escape button to reveal them.

— Bardzo proszę — odparła hrabina . — Macie tu panowie wolny stolik … Ja opuszczę was na chwilę …
— Nie mnie on przychodzi do głowy — odparła panna Florentyna skubiąc taśmę swego stanika — tylko przypominam sobie , coś mi mówiła jeszcze w kwietniu … że ten człowiek od roku ścigał cię spojrzeniami , że osacza cię ze wszystkich stron …
Wiem ja , dlaczego tak szeroko rozpisałem się o sprawie pani Stawskiej . Oto dlaczego …
— Po co robić duże ceregiele . Jejmość nie masz opieki , on nie ma gospodyni ; pobierzcie się i przygarnijcie Ignasia , a będziecie nawet mieli dziecko . Jeszcze tanie dziecko , bo Mincel da mu wikt i kwaterę , a wy tylko odzież .
— Może pan dobrodziej ma jakie kosztowności ? … Pierścionków , zygarków , branzeletów ? … Jak zdrowia pragnę , ja rzetelnie zapłacę , bo to dla mojej córki …
I dopiero w tej chwili schwycił Wokulskiego taki smutek , taki niezmierny , niezgruntowany smutek , jak gdyby już miał rozstać się z życiem …
— Stachu — mówiłem nieraz — strzeż się ! … Masz czterdzieści trzy lat … W tym wieku Bismarck dopiero zaczynał karierę …
„ Ach , podły kupczyk ! … Ośmielił się dać mi czterysta rubli zamiast tysiąca … Boże , jak srogo karzesz mnie za lekkomyślność … Bylem się odegrał , słowo honoru , cisnę mu w oczy te czterysta rubli i tamtych dwieście … Boże , jak nisko upadłem … ”
— O wyścigi … — wtrącił pośpiesznie Wokulski . — Baron nie mógł mi darować , że kupiłem jego konia …
„ Żal ? … ” — pomyślał Wokulski , a ona prędko mówiła dalej :
— Ach , więc jest i bohaterem ! …
— Co się z panem dzieje ? … — zawołała piękna wdówka , gdy Wokulski zbliżył się do powozu . — Siądź no pan , przejedziemy się po Alejach .
— A po cóż ja mam do niego chodzić … — odparł . — Byłem już chyba dosyć …
— Więc proszę mnie uśpić i powtórzyć na mnie sztukę z chustką .
— Jak tam pięknie , ciociu , w tamtych alejach ! — zawołała zbliżając się panna Izabela . — My z ciocią nigdy nie bywamy w tamtej stronie . Łazienki tylko wtedy są przyjemne , kiedy można chodzić po nich szybko i daleko .
— Mam tego dosyć . Szlangbaum namawia mnie , ażebym mu powierzył mój kapitał . Ponieważ wolę mieć sześć tysięcy aniżeli cztery tysiące rocznie , więc jestem gotów wysłuchać jego propozycji . Ale że nie lubię działać na ślepo , więc zażądałem cyfr . No , i jak widzę , zrobimy interes .
— Dajże spokój , to się na nic nie zda … Czy ja mu raz dawałam do zrozumienia , że Ewelina dziś jest tylko zepsute dziecko i lalka ? Może kiedyś coś z niej wyrośnie , ale w tej chwili ! … akurat Starski dla niej dobry .
— Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski .
Skończywszy czytanie pan Ignacy potrząsnął głową .
— Żenisz się ? — rzekłem do Jasia .
— Dlaczegożeś nie przyjął zaprosin ? … — zapytał zrozpaczony pan Ignacy .
Osoby odwiedzające baronowę także nie wzbudzały zaufania w pani Stawskiej . Najczęściej bywały tam jakieś stare , niemiłej powierzchowności kobiety , z którymi w przedpokoju półgłosem rozmawiała o swym mężu . Niekiedy zjawiał się Maruszewicz albo jakiś adwokat w starym futrze . Tych panów baronowa brała do pokoju jadalnego , ale rozmawiając z nimi , płakała i wymyślała tak głośno , że w całym domu było słychać .
— To są dwory ? — spytał Wokulski .
„ Tylko jeden człowiek , i w dodatku genialny człowiek , może wytworzyć jakiś styl , jakiś plan — myślał .
— Zgaduję więcej , aniżeli myślisz …
— Polecam panu moje usługi .
Ruch na świeżym powietrzu uspokoił go ; doszedł do Alei Jerozolimskich i skręcił nią ku Wiśle . Owiał go rześki wiatr wschodni i zbudził te nieokreślone uczucia , które tak żywo przypominają wiek dziecinny . Zdawało mu się , że jeszcze na Nowym Świecie był dzieckiem i że jeszcze czuje w sobie drgające fale młodej krwi . Uśmiechał się do piaskarza wiozącego swój towar nędznym koniem w podługowatej skrzyni , a żebrząca wiedźma wydała mu się bardzo miłą staruszką ; cieszył go świst rozlegający się w fabryce i chciał pogadać z gromadką rozkosznych malców , którzy ustawiwszy się na przydrożnym pagórku ciskali kamieniami na przechodzących Żydów .
— Za pozwoleniem ! — przerwała mu śmiejąc się . — W tej chwili powiedział pan kompliment samemu sobie …
Zdawało jej się , że odgadła Wokulskiego . Jest to ambitny spekulant , który chcąc wedrzeć się do salonów pomyślał o ożenieniu się z nią , zubożałą panną znakomitego rodu . Nie w innym też celu skarbił sobie względy jej ojca , hrabiny ciotki i całej arystokracji . Przekonawszy się jednak , że i bez niej wciśnie się między wielkich panów , nagle ostygnął w miłości i … nawet nie przyszedł do Łazienek ! …
Hrabina podała mu rękę .
— A teraz przejdziesz się po mieście ?
Wokulski to sprawił … Jedyny w świecie człowiek ! I jak go tu nie kochać ? Co prawda , może i ja miałbym równie dobre serce , tylko brak mi do niego bagatelki … pół miliona rubli , które posiada kochany Stach .
— Magdalenki mnie nie wezmą . Trzeba zapłacić dług i mieć poręczenie …
„ Co za uczucie ! … co za namiętność ! … ” — powtarzała w duchu .
— Owszem ; pożyczyłem jej nawet tysiąc dwieście rubli .
* Pierwsze * znaczy po niemiecku usta , drugie godzina .
— Ach , to pan dobrodziej ? … — odparł ściskając go za rękę . — Co to , czy już i pan potrzebuje pieniędzy ? …
Wokulski przypatrzył się jej i dostrzegł , że jest niezwykle piękna . Uderzył go nade wszystko wyraz jej twarzy , jakby do tego grobu przyszła nie z modlitwą , ale z zapytaniem i skargą .
— W jaki sposób ? … — zapytała , sama niedobrze rozumiejąc , co mówi .
— I ja trzydzieści tysięcy … * tek * ! … — dorzucił hrabia Anglik kiwając głową .
— Niech pani nie spieszy się z przebaczeniem , bo ono może podnieść moje nadzieje …
I nie masz bólów ich wspomnienia .
Pewnego dnia , już w maju , wezwał go pan Łęcki .
W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie . Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono . Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów . Dlaczego tak tajemniczo postępuje ? lepiej niż ja musicie Wy wiedzieć , drodzy Państwo , którzy podobno umieściliście u niego swój kapitalik . Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia . Polecając siebie sercu drogiej Pani , a nasze obustronne stosunki niezawodnej sprawiedliwości boskiej , pozostaję zawsze wierną , choć pogardzaną ich kuzynką i uniżoną sługą .
Podała mu rękę i poszli oboje do fotelu prezesowej .
— Potrącił mnie na wyścigach .
— Pan baron w domu ? — spytał .
„ Trzeba nareszcie złożyć wizytę Krzeszowskiemu … Pójdę jutro … W całym znaczeniu przyzwoity człowiek … przeprosił pannę Izabelę . Jutro podziękuję mu i — niech mnie licho weźmie — jeżeli nie spróbuję dopomóc . Choć z takim próżniakiem i letkiewiczem ciężka sprawa … Ale mniejsza o to , spróbuję … On przeprosił pannę Izabelę , ja wydobędę go z długów . ”
— No tak . Ale czy wiesz , czym ona była przed rokiem ?
— Gadaj prosto z mostu — zachęcał go Wokulski .
Co za straszne położenie ! … Już miesiąc zadłużają się u swego lokaja , a od dziesięciu dni jej ojciec na swoje drobne wydatki wygrywa pieniądze w karty … Wygrać można ; panowie wygrywają tysiące , ale — nie na opędzenie pierwszych potrzeb , i przecież — nie od kupców . Ach , gdyby można , upadłaby ojcu do nóg i błagała go , ażeby nie grywał z tymi ludźmi , a przynajmniej nie teraz , kiedy ich stan majątkowy jest tak ciężki . Za kilka dni , gdy odbierze pieniądze za swój serwis , sama wręczy ojcu paręset rubli prosząc , ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego , ażeby wynagrodził go hojniej , niż ona wynagrodzi Mikołaja za zaciągnięte długi .
Niezależnie od osi krystalizacyjnej i prawidłowości w ogólnym konturze miasta Wokulski przekonał się jeszcze ( o czym zresztą mówiły przewodniki ) , że w Paryżu istnieją całe dziedziny prac ludzkich i jakiś porządek w ich układzie . Pomiędzy placem Bastylii i placem Rzeczypospolitej skupia się przemysł i rzemiosła ; naprzeciw nich , po drugiej stronie Sekwany , leży „ dzielnica łacińska ” , gniazdo uczących się i uczonych . Między Operą , placem Rzeczypospolitej i Sekwaną gromadzi się handel wywozowy i finanse ; między Notre Dame , Instytutem Francuskim i cmentarzem Montparnasse gnieżdżą się szczątki arystokracji rodowej . Od Opery do Łuku Gwiazdy ciągnie się dzielnica bogatych dorobkiewiczów , a naprzeciw nich , po lewej stronie Sekwany , obok Hotelu Inwalidów i Szkoły Wojskowej jest siedziba militaryzmu i wszechświatowych wystaw .
Szli wąską drogą , która stanowiła granicę dwu lasów : na prawo rosły dęby i buki , na lewo sosny .
— Pewnie już niedługo umrę — mówił nieraz do córki . — Mam jednak tę satysfakcję , że ludzie ocenili mnie choć przed śmiercią .
Pomieszanie jego nie uszło uwagi księcia , który uśmiechnął się przypisując to radości z jego wizyty i zaprosin . Przez głowę mu nawet nie przeszło , że dla Wokulskiego może być ważniejszym spacer do Łazienek aniżeli wszyscy książęta i spółki .
Powoli jednakże , ku największemu zdziwieniu , spostrzegł , że ów Paryż , budowany przez kilkanaście wieków , przez miliony ludzi , nie wiedzących o sobie i nie myślących o żadnym planie , ma jednakże plan , tworzy całość , nawet bardzo logiczną .
— Upadam do nóg , proszę łaski pana .
— Przy Częstochowie , panie .
Ale tak mówiąc czuł , że ona dla niego jest inną niż inne kobiety i że gdyby zażądała , złożyłby u jej nóg majątek , nawet życie .
Chciał powiedzieć coś życzliwego o Starskim , ale uwięzły mu wyrazy . Aby więc przerwać kłopotliwe milczenie , rzekł :
Znowu skrzypnęły drzwi i ukazała się w nich może dwunastoletnia dziewczynka , w pasterce na głowie i z paczką kajetów w ręce . Było to dziecko z twarzą rumianą i pełną , lecz nie zdradzającą zbyt wielkiej inteligencji . Ukłoniła się nam , ukłoniła się pani Stawskiej i jej matce , ucałowała w oba policzki małą Helenkę i wyszła , oczywiście do domu . Następnie wróciła się z kuchni i zarumieniona powyżej oczu , spytała pani Stawskiej :
Wokulski uciekł z sali straszliwie rozdrażniony .
— Przecież nie mówię nic złego … Mówię tylko , że mam szczęście do …
„ Jeżeli poezja zatruła twoje życie , to któż zatruł ją samą ? I dlaczego Mickiewicz , zamiast śmiać się i swawolić jak francuscy pieśniarze , umiał tylko tęsknić i rozpaczać ?
Uderzająca była gra jej fizjognomii . Kiedy mówiła , mówiły jej usta , brwi , nozdrza , ręce , cała postawa , a nade wszystko oczy , którymi zdawało się , że chce przelać swoją duszę w słuchacza . Kiedy słuchała , zdawało się , że chce wypić duszę z opowiadającego . Jej oczy umiały tulić , pieścić , płakać bez łez , palić i mrozić . Niekiedy można było myśleć , że rozmarzona otoczy kogoś rękami i oprze mu głowę na ramieniu ; lecz gdy szczęśliwy topniał z rozkoszy , nagle wykonywała jakiś ruch , który mówił , że schwycić jej niepodobna , gdyż albo wymknie się , albo odepchnie , albo po prostu każe lokajowi wyprowadzić wielbiciela za drzwi …
— No , no ! … tylko bez głupich żartów …
— Niech się pan nie fatyguje , panie Maruszewicz . Ja już wiem , co potrzebuję wiedzieć .
Pokazał mu metalową kulkę ciemnej barwy .
— Baron Krzeszowski — ciągnął hrabia — którego klacz nabył pan , zresztą najzupełniej prawidłowo — * tek * — ośmiela się najuprzejmiej prosić pana o ustąpienie mu jej . Cena nie stanowi nic … Baron porobił duże zakłady … Proponuje tysiąc dwieście rubli .
Ale nie …
— A niechaj komornik przyprowadzi ze sobą dwu stójkowych , bo mnie będą musieli wynosić z mieszkania …
Zasnęła dopiero o siódmej rano i spała jak drewno do południa . Przed samą dwunastą obudziło ją nerwowe pukanie do drzwi sypialni .
Pomimo znajomości , trwającej ledwie kilka godzin , Molinari żywo zainteresował pannę Izabelę .
Sędzia patrzył na nią spod oka ; nagle rzekł :
— Nie tak piękne , jak się wydaje — odpowiedziała staruszka . — Stroje bardzo często nie popłacone , a elegancja ! … Zapewne , inna musi być w salonie z hrabiami i książętami , a inna w garderobie z biednymi robotnicami .
— Opuścisz mnie ?
— Trzy Ojcze nasz , trzy Zdrowaś …
— Panno Ewelino ! … Panno Ewelino ! … — wołał baron zbliżając się w stronę Wokulskiego .
— Idę natychmiast — rzekł . — Panie Wokulski … — dodał spostrzegłszy Wokulskiego — może pan zechce mnie zastąpić … Biegnę i wracam za chwilę …
„ Zyskałeś większą szansę — objaśniał rozsądek — przed rokiem miałeś może jedną sto albo jedną dwudziestomilionową prawdopodobieństwa , że się z nią ożenisz , a za rok możesz mieć jedną dwudziestotysięczną … ”
— Spodziewam się , panie Mraczewski … — odparłem surowo .
Gdy Wokulski powoli zjechał z góry , zwróciła do niego konia i zawołała niecierpliwie :
— Właśnie czekałem na panów i natychmiast służę . Panie Szulc ! …
— Daj spokój — uśmiechnął się Geist — wystarczy dziesięć … Kto wie , czy jutro nie dasz mi stu tysięcy … Duży masz majątek ?
— Ale słowo honoru , że zgłupiał . Bo przecież wiem , że jedzie na wystawę do Paryża , i to lada tydzień …
„ Wystawa … Notre Dame … Hale Centralne … Plac Bastylii … Magdalena … Ścieki … No , dajcie mi spokój ! ” — mówił .
— My czasami sprzedajemy herby … — wtrącił trzeci , szczupły staruszek z siwymi faworytami .
— A choćbym sprzedał , cóż by w tym było złego ? …
— A więc jesteśmy gotowi ? — spytał książę powstając z fotelu .
— Dzień dobry ! — zawołał baron , z familiarną poufałością ściskając Wokulskiego za rękę . — Panie gospodarzu , herbaty dla pana … Ładny dzień , prawda , akurat do spaceru końmi . Ale też zrobili nam figla !
— Co tam Żydzi …
W plutonach , które szły przed nami o jakieś sto kroków na lewo , zrobiło się zamieszanie ; gdy zaś kolumna posunęła się dalej , zobaczyliśmy dwu ludzi : jeden leżał twarzą do ziemi , wyciągnięty jak struna , drugi siedział trzymając się rękoma za brzuch . Poczułem zapach prochowego dymu ; Katz przemówił coś do mnie , alem go nie słyszał ; natomiast zaszumiało mi w prawym uchu , jakby tam wpadła kropla wody .
Rzeczywiście niezłe mieszkanko : mają przedpokój , kuchenkę ze zlewem i wodociągiem , trzy pokoiki wcale zgrabne , a nade wszystko ogródek . Tymczasem rosną w nim trzy zeschłe kije i leży kupa cegieł ; ale pani Stawska wyobraża sobie , że w ciągu lata zrobi z tego raj . Raj , który można by nakryć chustką od nosa ! …
Drgnął jak człowiek przebudzony .
Potem w wielkich konturach przyszła mu na myśl jego własna historia . Kiedy dzieckiem będąc łaknął wiedzy — oddano go do sklepu z restauracją . Kiedy zabijał się nocną pracą będąc subiektem — wszyscy szydzili z niego , zacząwszy od kuchcików , skończywszy na upijającej się w sklepie inteligencji . Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu — prześladowano go porcjami , które niedawno podawał gościom .
— Toteż pańskie wielbicielki , garderobiane , zapewne nie drożą się .
Może to się wyda komuś śmiesznym , ale ja miałem łzy w oczach … Patrzyłem na jego surową twarz , smutne oczy i prawie nie mogłem wyobrazić sobie , że ten człowiek jest tak domyślny i posiada taką delikatność uczuć . Bo żebym mu choć wspomniał o tym … On sam odgadł , że mogę tęsknić za dawną siedzibą , i sam czuwał nad przeprowadzeniem moich gratów .
W pięciu oddzieliliśmy się od reszty wojsk , połamaliśmy szpady , przebraliśmy się za chłopów i ukrywszy pod odzieżą pistolety wędrowaliśmy w stronę Turcji . Tropiła nas też , bo tropiła sfora Haynaua ! …
— Proszę ? — zdziwiła się wdówka . — To , co pan nazywasz kontrastami , ja najdoskonalej godzę w życiu .
— Piąte już zrobiłeś : zakochałeś się .
— Czy nie pan gospodarz ? …
Spojrzałem . Istotnie , naprzeciw nas były oświetlone dwa okna na trzecim piętrze , trzy na drugim i dwa na pierwszym w taki sposób , że tworzyły znak : H
— Nic .
Naprzód ci studenci , z trzeciego piętra od frontu , byli to istotnie ludzie niespokojnego ducha . Do godziny drugiej po północy śpiewali i krzyczeli , czasami nawet ryczeli i w ogóle starali się wydawać jak najwięcej głosów nieludzkich . W ciągu dnia , gdy choćby jeden z nich był w domu , a zawsze był któryś , jeżeli tylko pani baronowa Krzeszowska wychyliła głowę przez lufcik ( robiła to po kilkanaście razy na dzień ) , zawsze jej ktoś usiłował wylać z góry wodę na głowę .
— Jacy Żydzi ?
Przeszedł około franta i spojrzał mu w oczy . Elegantowi monokl spadł na kamizelkę i opuściła go ochota do półuśmieszków .
Zamknął oczy jeszcze mocniej i począł huśtać się na materacu , który wydał mu się nadzwyczajnie szerokim i wyjątkowo sprężystym . Był pogrążony w dwu szmerach . Za drzwiami , na hotelowym korytarzu , ludzie rozmawiali i biegali , jakby w tej chwili stało się coś ; za oknem , na ulicy , rozlegał się nieokreślony hałas , na który składają się turkoty licznych wozów , dźwięki dzwonów , głosy ludzkie , trąbki , wystrzały i Bóg nie wie co , a wszystko przytłumione i odległe .
Stach z głębi znowu wysunął ręce , znowu chwycił się za krawędź otworu i wydźwignął się do połowy ciała . Myślałem , że mu krew tryśnie z policzków .
— Pewnie rozmawialiście państwo z prezesową o bardzo dawnych czasach , kiedy aż do łez doszło . Prawda , że zgadłem ? … Wracając do tematu , który nam przerwano , czy nie sądzisz pan , że dobrze byłoby założyć w kraju polską fabrykę tanich tkanin ? …
„ Mój kochany panie Stanisławie ! Dobrze , widać , bawisz się , podobno nawet w Paryżu , kiedy zapominasz o swoich przyjaciołach . A grób śp. biednego stryja twego wciąż czeka na obiecany kamień i ja także chciałabym poradzić się ciebie o budowę cukrowni , do której namawiają mnie na stare lata . Wstydź się , panie Stanisławie , a nade wszystko żałuj , że nie widzisz rumieńca na twarzy Beli , która w tej chwili jest u mnie i spiekła raczka usłyszawszy , że piszę do ciebie . Kochane dziecko ! Mieszka u ciotki w sąsiedztwie i często mnie odwiedza . Domyślam się , że zrobiłeś jej jakąś dużą przykrość ; nie ociągaj się więc z przeprosinami i jak najrychlej przyjeżdżaj prosto do mnie . Bela zabawi tu jeszcze kilka dni i może uda mi się wyjednać ci przebaczenie … ”
„ Kto wie — pomyślałem — czy ten jesiotr nie połknął już haczyka ? … ”
— Dużo im papo winien ?
W kwadrans po wyjeździe z Warszawy koleją warszawsko bydgoską Wokulski doznał dwu szczególnych , choć zupełnie różnych uczuć : owionęło go świeże powietrze , a on sam wpadł w jakiś dziwny letarg .
Pociąg ruszył . Starski usiadł po lewej stronie panny Izabeli i zaczął z nią rozmawiać w połowie po polsku , w połowie po angielsku , coraz częściej wpadając w angielszczynę . Wokulski siedział na prawo od panny Izabeli , nie chcąc jednak przeszkadzać w rozmowie wstał stamtąd i usiadł za panem Tomaszem .
No i cóż ! … Wokulski posłał jej neseserkę i pojechał do Łazienek . Wróciwszy zaś stamtąd , powiedział mi , że … w Berlinie zbierze się kongres dla zakończenia wojny wschodniej … I kongres jest ! …
I to wszystko przeszło ! … I dziś w tym salonie — chłodno , ciemno i pusto … Jest tylko ona i niewidzialny pająk smutku , który zawsze zasnuwa szarą siecią te miejsca , gdzie byliśmy szczęśliwi i skąd szczęście uciekło . Już uciekło ! … Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy .
Nawet Ochocki , odwiedziwszy któregoś dnia pannę Izabelę , opowiedział jej , że byli z Wokulskim na spacerze w Łazienkach …
Dżokej podniósł dwa palce do żółto-niebieskiej czapki , a wyjąwszy drugą ręką cygaro z ust plunął przez zęby .
— Jedziemy razem — rzekł .
— Weźże do rąk tę stal …
— Dokąd idziesz ?
— Wie pan , że z prezesową jest bardzo niedobrze …
— Tam też pojedzie — odparł Wokulski . — Moje uszanowanie paniom — dodał kłaniając się .
„ Oczywiście jestem chory ” — myślał .
— Najuczciwsza kobieta — odparł . — Młode to , piękne i pracuje na cały dom … Bo emerytura jej matki ledwie starczy na komorne …
Jest około piątej po południu . Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść Zoli : Une page d 'amour . Czyta bez uwagi , co chwilę podnosi oczy , spogląda w okno i półświadomie formułuje sąd , że gałązki drzew są czarne , a niebo szare . Znowu czyta , spogląda po gabinecie i półświadomie myśli , że jej meble kryte błękitną materią i jej niebieski szlafroczek mają jakiś szary odcień i że festony białej firanki są podobne do wielkich sopli śniegu . Potem zapomina , o czym myślała w tej chwili , i pyta się w duchu : „ O czym ja myślałam ? … Ach , prawda , o kweście wielkotygodniowej … ” I nagle czuje ochotę przejechania się karetą , a jednocześnie czuje żal do nieba , że jest takie szare , że złotawe żyłki na nim są tak wąskie … Dręczy ją jakiś cichy niepokój , jakieś oczekiwanie , ale nie jest pewna , na co czeka : czy na to , ażeby chmury się rozdarły , czy na to , ażeby wszedł lokaj i wręczył jej list zapraszający na wielkotygodniową kwestę ? Już taki krótki czas , a jej nie proszą .
— O , ja mam dosyć czasu — odpowiedział młody człowiek .
— O ! panna Katarzyna smaczny to kąsek — mówiła gospodyni . — Oko ładne … ( choć zdaje mi się , że ma skazę na lewym czy prawym ? ) … figurka niczego , chociaż musi mieć jedną łopatkę wyższą ( ale to dodaje wdzięku ) . Nosek wprawdzie nie w moim guście , a usta trochę za duże , ale cóż to za dobra dziewczyna ! … Gdyby tak trochę więcej rozumu … No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku … Ja sama , kiedy byłam w wieku Kasi , byłam głupiutka jak kanarek …
„ Cóż to za ludzie , Boże miłosierny ! … ” — szeptała nieraz , patrząc spoza firanek na przejeżdżające powozy elegantów , którzy pod rozmaitymi pozorami odwracali głowę od jej okien , ażeby się nie kłaniać . Czyżby sądzili , że ona wygląda ich ? …
Krótko mówiąc : przez całą drogę planowana wzgarda dla Wokulskiego całkiem zniknęła wobec mieszaniny takich uczuć , jak lekki gniew , lekkie zadowolenie i lekka obawa . W tej chwili Wokulski przedstawiał się pannie Izabeli inaczej niż dotychczas . Nie był to już jakiś tam kupiec galanteryjny , ale człowiek , który wracał z Paryża , miał ogromny majątek i stosunki , którym zachwycał się baron , którego kokietowała Wąsowska …
— Zajechałem na Dziekankę , ale było mi tak tęskno , żem zaraz poszedł do Lesisza , do piwnicy … To , panie , piwnice ! … żyć , nie umierać …
— Nie ma jednakże . Był nim kiedyś , kiedym miała zamiar stać się męczennicą małżeństwa . Na szczęście , mój mąż znalazł się tak uprzejmie , że prędko umarł , a pan Starski jest tak nieskomplikowany , że nawet przy moim zasobie doświadczenia poznałam się na nim w tydzień . Ma zawsze taki sam zarost à la arcyksiążę Rudolf i ten sam sposób uwodzenia kobiet . Jego spojrzenia , półsłówka , tajemniczość znam tak dobrze jak krój jego żakietu . Zawsze tak samo unika panien bez posagu , jest cynicznym z mężatkami , a wzdychającym przy pannach , które mają wyjść za mąż . Mój Boże , ilu ja podobnych spotkałam w życiu ! … Dziś trzeba mi czegoś nowego …
— Więc to jest talizman ?
— Niech Helusia będzie grzeczna — odparła matka . — Lepiej uklęknij i zmów paciorek .
I znowu usiłował myśleć o czym innym . Poszedł nawet ( mimo późnej nocy ) do restauracji , gdzie grała muzyka złożona ze skrzypców , fortepianu i arfy . Zjadł pieczeń z kartoflami i z kapustą , wypił kufel piwa , potem drugi kufel , potem trzeci i czwarty … nawet siódmy … Zrobiło mu się tak jakoś raźnie , że cisnął arfiarce na talerz dwie czterdziestówki i zaczął śpiewać pod nosem . A potem przyszło mu do głowy , że — koniecznie , ale to koniecznie powinien zaprezentować się czterem Niemcom , którzy przy bocznym stoliku jedzą pekeflejsz z grochem .
— Co za nieuwaga z mojej strony ! — zawołał . — Właśnie dostrzegłem w oczach pańskich znużenie i mimo to ośmieliłem się spłoszyć panu sen …
— Dlaczego to panowie nigdy nie przychodzą do nas z … panem Stanisławem ? — mówiła rumieniąc się . — Ojciec tak panów kocha i … my wszyscy …
Lekcja była ostra . Pan Tomasz jednak przysłuchiwał się jej z zadowoleniem , a panna Izabela prawie z podziwem . Ten kupiec , który jadał baraninę z lordami i wygłaszał tak śmiało teorię posługiwania się nożem przy rybach , urósł w jej wyobraźni . Kto wie , czy teoria nie wydała się jej ważniejszą aniżeli pojedynek z Krzeszowskim .
— Co innego małżeństwa polityczne , a co innego małżeństwa dla pieniędzy z człowiekiem , którego się nie kocha — odpowiedziała prezesowa patrząc w ziemię i bębniąc palcami po stole . — To gwałt zadany najświętszym uczuciom .
— Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna .
— No , no , panie Maruszewicz , bez czułości ! … Znam ja was . Obsypujecie pieszczotami kobietę , dopóki wam nie zaufa , a potem trwonicie jej majątek i żądacie rozwodu …
Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się . Ażeby jednak pokazać obecnym , że ta osobliwa popularność nic go nie obchodzi , wypił jeden po drugim dwa kieliszki wina stojące na stoliku i wtedy spostrzegł , że jeden kieliszek , z winem węgierskim , należał do jenerała , a drugi , z czerwonym , do biskupa .
Dopiero drobny fakt , jedno zdanie zmusiło pannę Izabelę do szukania w innym kierunku tajemnicy jej triumfów .
Ranne godziny wlokły mu się , jakby do nich zaprzężono woły . Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? … ” Przemógł się jednak i wyjechał z domu dopiero około piątej .
— Hum ! … hum ! … — odpowiada adwokat i obaj panowie wchodzą w pierwsze drzwi gmachu .
— Rozumiem , wielmożny panie ! … A nasz pan czeka w pokoju sypialnym — odparł Mikołaj .
— Może by popielniczkę ? — zapytał Mraczewski .
— Tak .
Otóż książę , pomimo rozmaitych słabości , był z gruntu uczciwym człowiekiem . W sądzie o ludziach nie polegał na własnym upodobaniu , ale zasięgał opinii .
— Powiedzą , żem zwariował — przerwał mu Wokulski .
Dziwne było jego pożegnanie ze sklepem ; pamiętam to , bo sam po niego przyszedłem . Hopfera ucałował , a następnie zeszedł do piwnicy uściskać Machalskiego , gdzie zatrzymał się kilka minut . Siedząc na krześle w jadalnym pokoju słyszałem jakiś hałas , śmiechy chłopców i gości , alem nie podejrzywał figla .
Nie śmiałem pomyśleć , że zginęli .
Gość tymczasem bystro mu się przypatrywał ; i tak siedzieli minutę , może dwie , taksując się nawzajem . Wokulski chciał ocenić wiek przybysza , Geist zdawał się badać go .
I ja miałbym tam wracać ? … Po co ? … Tu przynajmniej mam naród żyjący wszystkimi zdolnościami , jakimi obdarowano człowieka . Tu naczelnych miejsc nie obsiada pleśń podejrzanej starożytności , ale wysuwają się naprzód istotne siły : praca , rozum , wola , twórczość , wiedza , nawet piękność i zręczność , a nawet choćby szczere uczucie . Tam zaś praca staje pod pręgierzem , a triumfuje rozpusta ! Ten , kto dorabia się majątku , nosi tytuł sknery , kutwy , dorobkiewicza ; ten , kto go trwoni , nazywa się : hojnym , bezinteresownym , wspaniałomyślnym … Tam prostota jest dziwactwem , oszczędność wstydem , uczoność równoznaczy z obłędem , artyzm symbolizuje się dziurawymi łokciami . Tam , chcąc zdobyć miano człowieka , trzeba posiadać albo tytuł z pieniędzmi , albo talent wciskania się do przedpokojów . I ja bym tam miał wracać ? … ”
— O , panie Wokulski ! …
— O znam ! … Zupełnie taka sama była u pani tam w pokoiku …
„ Jeżeli punktualność — mówiła sobie dalej — jest grzecznością królów , to już co najmniej powinna być obowiązkiem kupców ! … ”
— Szatanie ! …
— Daj — rzekł — i idź spać .
Wstał z fotelu i spojrzał w inną stronę , co pozwoliło Maruszewiczowi nieco oprzytomnieć . Młody człowiek szybko pożegnał Wokulskiego , opuścił mieszkanie i pędem biegnąc przez schody , myślał :
— Nie godzi się … to jest nieuczciwie ! … — powtarza wzburzony pan Łęcki .
„ Ach , mamo , jaka ona piękna , jaka ona mądra ! … czy ja ją mogę pocałować w buzię ? … ”
Wszystko jednak zrozumiałem , gdy na drugi dzień przyszły telegramy o … zamachu Hödla …
„ Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego , a oni myślą i pewnie mówią : ot , patrzajcie , znowu Żyd , lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów … ”
— Teraz ja pana nie rozumiem — szepnął spuszczając oczy Wokulski .
Fura była wynajęta tylko dla mnie . Zaraz jednak na następnej uliczce furman spotkał swego brata , który miał bardzo pilny interes do Krasnegostawu .
Od tego dnia mój kowal nie mógł sobie miejsca znaleźć na świecie . Robota leciała mu z ręki . Gdzie nie spojrzał , widział ino potok jak szybę , a za nią pannę , której łzy płynęły . Aż pomizerniał , bo go coś ciągle trzymało za serce rozpalonymi obcęgami . Zwyczajnie zamroczyło go .
— Biedny chłopak ! — mówiła śmiejąc się . — Dostał po prezesowej tylko dwa tysiące rubli rocznie i dziesięć tysięcy ciepłą ręką . Radzę mu , ażeby ożenił się bogato , ale on woli jechać do Wiednia , a stamtąd zapewne do Monte Carlo … Mówiłam , ażeby jechał z nami . Będzie weselej , nieprawdaż ? …
— Kto wie , gdzie tu naprawdę jest miłość nieszczęśliwa , a nawet tragiczna ! … — odpowiedziała pani Wąsowska patrząc na Wokulskiego .
Maruszewicz zapoznał swego towarzysza z dyrektorem .
— Jeszcze w Zasławku — ciągnęła panna Izabela — wspomniałam o pozbyciu się tego sklepu ( tu oblał ją rumieniec ) , który też ma być sprzedany najpóźniej w czerwcu .
— Stalowy to człowiek — wtrąciłem .
Wokulskiemu zdaje się , że wydobyty z martwej wody wpadł nagle w ukrop , który „ burzy się i szumi , i pryska … ” On , człowiek dojrzały i w swoim klimacie gwałtowny , poczuł się tu jak flegmatyczne dziecko , któremu imponuje wszystko i wszyscy .
— Spodziewam się , że tym razem kuzynek zabawi w kraju dłużej ?
— Dobrze , dobrze … Dajmy już spokój tej zabawie — zakończył Ochocki , na znak gniewu kładąc ręce w kieszenie .
— Nawet ten poczciwy niedołęga Maruszewicz — ciągnęła baronowa — nawet on po całych dniach wygląda do niej oknem …
— Bardzo proszę , moja pani — odparł z oburzeniem . — To nie mój fach … Zostawiam to Starskiemu i jemu podobnym …
— Słowo honoru daję , że musi już być wpół do dziesiątej . Letkiewicz jestem , gałgan jestem , no — podły jestem , ale cóż zrobię , kiedy matka mi zachorowała i musiałem szukać doktora . Byłem u sześciu …
Obrócił się klucz w zamku , stuknęła zasuwka i w uchylonych drzwiach ukazała się twarz niestarej jeszcze dziewczyny , ubranej w biały czepeczek .
— Męża ?
— Zrobię .
W przedpokoju adwokata zastał paru obdartych Żydków i starą kobietę w chustce na głowie . Przez otwarte drzwi na lewo widać było szafy zapełnione aktami , trzech dependentów szybko piszących i kilku gości z waszecia , z których jeden miał fizjognomię kryminalną , a reszta bardzo znudzone .
Panna Florentyna zrobiła gest , jakby chcąc jeszcze coś powiedzieć , ale pohamowała się .
Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że baron ma nogi bardzo cienkie i nieosobliwie nimi włada .
Usłyszawszy jednak hałas w bramie zawrócił się i jeszcze raz pokazał nieboszczyka … Wirskiemu ! …
Wokulski pocałował ją w rękę , ona go parę razy w głowę ; potem dotknęła dzwonka . Wszedł służący .
Po czym następował rejestr dat i miejscowości , w których zaginiony przebywał opuściwszy Warszawę .
Panna Izabela zarumieniła się mocniej niż poprzednio i spuściła piękną głowę .
— Nie masz pojęcia , co ja wycierpiałem , oddalony od wszystkich , niepewny , czy już kogo zobaczę , tak strasznie samotny . Bo widzisz , najgorszą samotnością nie jest ta , która otacza człowieka , ale ta pustka w nim samym , kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia , ani serdecznego słówka , ani nawet iskry nadziei …
Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej weszli do podobnego zupełnie saloniku : Wokulski rzucił się na łóżko , Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi .
Wokulskiemu przypomniały się lata dziecinne . Jakże mu wtedy , wygłodzonemu , smakowała bułka i serdelek ! Jak wyobrażał sobie siadłszy na konia w karuzeli , że jest wielkim wojownikiem ! Jak szalonego doznawał upojenia wylatując do góry na huśtawce ! Co to była za rozkosz pomyśleć , że dziś nic nie robi i jutro nic nie będzie robił — za cały rok . A z czym da się porównać ta pewność , że dziś położy się spać o dziesiątej i jutro , gdyby chciał , wstanie także o dziesiątej przeleżawszy dwanaście godzin z rzędu !
„ Wszystko jedno — mruczał . — Jeżeli już musimy odurzać się czymś , odurzajmy się czymkolwiek . Ale czym ? … ”
— Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się . — My dopiero zaczniemy triumfować i bodaj czy nie tego boi się moja siostra i jej koteria . Oni tak głęboko zasnęli , że razi ich każdy objaw żywotności , każdy mój śmielszy krok — dodał jakby do siebie .
Słuchając tego pani Misiewiczowa kilka razy odwołała się do pomocy chustki … Pani Stawska była spokojniejsza , tylko parę łez stoczyło się jej po twarzy . Aby ukryć wzruszenie , zwróciła się z uśmiechem do córeczki i rzekła półgłosem :
— Powiedzże mi przynajmniej : co sądzisz o tym człowieku ?
— Nie ma sprawiedliwości dla tych , którzy nie umieli zginąć z bronią w ręku ! — krzyknął Katz . — Głupi wy i ja z wami … Turek albo Francuz nadstawi za was karku ? … Czemużeście wy sami nie umieli go nadstawić ? …
I machinalnie przypatrywał się niezwykłej fizjognomii damy , która wybierała neseserki . Była ubrana skromnie , miała gładko uczesane włosy . Na jej twarzy białej i razem żółtej malował się głęboki smutek ; spoza ust przyciętych wyglądała złość , a ze spuszczonych oczu błyskał czasami gniew , niekiedy pokora .
— Pan wydzysz te pyniądze u ten szlachcic … Pan słyszysz , jak ony klaskają ? … Ony tak czeszą szę , że mnie widzą … Pan to rozumysz , panie Cynader ? …
— Sława , jakiej nie dosięgnął jeszcze żaden człowiek — odparł Ochocki . — To moja żona , to moja kobieta … Bądź pan zdrów , muszę iść …
Panna Izabela lekko zarumieniła się i postanowiła wcale nie rozmawiać z Wokulskim , a przynajmniej traktować go z góry , ażeby sobie nic nie wyobrażał . O miłości , naturalnie , w owym „ wyobrażaniu sobie ” mowy być nie mogło . Panna Izabela jednak nie życzyła sobie nawet poufałej życzliwości .
— Prywatnie ? … W takim razie pozwoli pan , że usiądę . Przedstawienie skończone , kostiumy idą do składu , aktorzy stają się równi sobie .
„ Inny świat … inny świat ! … — myślał Wokulski . — Co za fatalność popycha mnie w tamtą stronę ? ”
Machnął ręką , potem obie włożył do kieszeni i poszedł w las ze spuszczoną głową mrucząc po drodze .
— Przepraszam pana — odezwał się do zaniepokojonego barona — ale jestem tak rozstrojony , że po prostu nie wiedziałem , co mówię …
Pan Raczek pokiwał głową , a ciotka łzy otarła myśląc , że ojciec bredzi . Jak tu myśleć inaczej , jeżeli śmierć już kołatała do drzwi , a ojciec jeszcze wyglądał Napoleona …
A pamiętasz jeneralną bitwę , do której zawsze wzdychaliśmy odpoczywając po partyzanckiej strzelaninie ? Ja bo nawet w grobie jej nie zapomnę , a jeżeli kiedyś zapyta mnie Pan Bóg : po com żył na świecie ? … po to — odpowiem — ażeby trafić na jeden taki dzień . Ty tylko rozumiesz mnie , Katz , bośmy to obaj widzieli . A niby na razie wydawało się — nic …
Wstyd go ogarnął .
Rozumiejąc , że wielki świat jest wyższym światem , panna Izabela dowiedziała się powoli , że do tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać tylko za pomocą dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku . Urodzenie zaś i majątek są przywiązane do pewnych wybranych familii , jak kwiat i owoc pomarańczy do pomarańczowego drzewa . Bardzo też jest możliwym , że dobry Bóg widząc dwie dusze z pięknymi nazwiskami , połączone węzłem sakramentu , pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka , który w dalszym ciągu podtrzymuje sławę rodów swoimi cnotami , dobrym ułożeniem i pięknością . Stąd wynika obowiązek oględnego zawierania małżeństw , na czym najlepiej znają się stare damy i sędziwi panowie . Wszystko znaczy trafny dobór nazwisk i majątków . Miłość bowiem , nie ta szalona , o jakiej marzą poeci , ale prawdziwie chrześcijańska , zjawia się dopiero po sakramencie i najzupełniej wystarcza , ażeby żona umiała pięknie prezentować się w domu , a mąż z powagą asystować jej w świecie .
— Nie wykupiła ich Krzeszowska — rzekła — to wiem na pewno . — Więc — albo ciotka Hortensja , albo …
— Pół funta mydła …
I bez żadnej ceremonii , a nawet bez dalszych wyjaśnień doręczył panu Ignacemu album z widokami Warszawy i warszawianek , co razem mogło kosztować z pięćdziesiąt rubli ! …
— Gdzie ? kto ? — zawołał baron , prawie wspinając się na kozioł . — A tak , to oni … Żółty brek i gniada czwórka … Ciekawym , kto jedzie ? Niech no pan spojrzy …
„ Tak , on może być … on będzie moim powiernikiem ! … ” — myślała panna Izabela topiąc słodkie spojrzenie w zdumionych oczach Wokulskiego i lekko pochylając się naprzód , jakby chciała go pocałować w czoło . Potem ogarniał ją bezprzyczynowy wstyd : cofała się na poręcz fotelu , rumieniła się i z wolna opuszczała długie rzęsy , jakby ją sen morzył . Patrząc na grę jej fizjognomii Wokulskiemu przypomniały się cudowne falowania zorzy północnej i owe dziwne melodie bez tonów i bez słów , które niekiedy odzywają się w ludzkiej duszy niby echa lepszego świata . Rozmarzony , przysłuchiwał się gorączkowemu tykotaniu stołowego zegara i biciu własnych pulsów i dziwił się , że te dwa tak szybkie zjawiska prawie wloką się w porównaniu z biegiem jego myśli .
— Przez litość , czy nie za mało ? … Niech tylko pani spojrzy na nich obu …
— Ależ , ciociu , marszałek jest obrzydliwy . Jemu nie żony trzeba , ale niańki , która by mu ocierała usta .
„ Aha ! — myślę — więc książę spostrzegł , że Stach może nie przyjść , i na przeprosiny wysłał tego niby teścia ! … Szuman ma rację , że oni go nie zechcą wypuścić , no , ale my wam go odbierzemy ! ”
„ Głupcy ! głupcy ! … ” — powtarzał .
— Przygotuj broń ! … — rozległo się po szeregach .
Obraz panny Izabeli ukazał mu się otoczony jaśniejszym niż kiedykolwiek blaskiem . Krew biła mu do głowy i upokarzał się w duchu na myśl , że z podobnym stworzeniem mógł ją zestawić !
Aż jednego dnia , około połowy maja ( rozeszły się wówczas wieści mocno pokojowe ) , Staś przed samym zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi :
„ No , głupstwo ! Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski . — Zrobię , co się da i komu można , lecz osobistego szczęścia nie wyrzeknę się , to darmo … ”
— Czy widzisz pan tę staruszkę między biskupem i jenerałem ? — odezwała się hrabina . — Jest to prezesowa Zasławska , moja najlepsza przyjaciółka , która koniecznie chce pana poznać . Jest panem bardzo zajęta — ciągnęła hrabina z uśmiechem — jest bezdzietna i ma parę ładnych wnuczek . Zróbże pan dobry wybór ! … Tymczasem przypatrz się jej , a gdy ci panowie odejdą , przedstawię pana . A … książę …
— Przysuń się tu do stołu … Spojrzyj , co to jest ?
— Tak .
— Niech pan mówi … To musi być olbrzymi widok ? … Jakich uczuć doznawał pan ? … — mówił Ochocki . Był dziwnie zmieniony : oczy rozszerzyły mu się , na twarz wystąpił rumieniec . Patrząc na niego trudno było wątpić , że w tej chwili zapomniał o pannie Izabeli .
Około południa zmniejszał się ruch za kontuarem towarów kolonialnych , a za to coraz częściej zjawiali się interesanci po stronie prawej sklepu , u Jana . Tu kupowano talerze , szklanki , żelazka , młynki , lalki , a niekiedy duże parasole , szafirowe lub pąsowe . Nabywcy , kobiety i mężczyźni , byli dobrze ubrani , rozsiadali się na krzesłach i kazali sobie pokazywać mnóstwo przedmiotów targując się i żądając coraz to nowych .
— Pan Molinari w domu ? — zapytał szwajcara .
— Za pomyślność wielkich zamiarów …
Wokulski spuścił głowę i milczał zgadując , że umizgi Starskiego do narzeczonej barona musiały już przybrać bardziej widoczne formy . Lecz cóż jego to obchodziło ?
— Jakie pasażery ? … — zawołał zdziwiony . — Wielmożny pan to jest pasażer , ale tamto — same parchy . Jak my stanęli na rogatce , to nawet strażnik dwa takie gałgany rachował za złotówkę na jeden paszport . A wielmożny pan myśli , co oni byli pasażery ! …
Kto tu wszedł , miał swobodę ruchu ; nie potrzebował lękać się , że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje . Czekając na gospodarza nie nudził się , otaczały go bowiem rzeczy , które warto było oglądać . Zarazem widok przedmiotów , wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom , nastrajał go na jakiś ton uroczysty .
Gdy podróżni zatrzymali się w rynku , Wokulski wysiadł , ażeby zobaczyć się z proboszczem , Starski zaś objął komendę .
Pan Łęcki poczuł rumieniec na twarzy . Nie chcąc jednak dawać za wygranę zapytał wielkopańskim tonem :
W maju roku zeszłego Wokulski wziął się do tej sprawy , którą jego wyjazd do Bułgarii o tyle przyspieszył , że już w grudniu miał dyplom , z majątkiem było znacznie trudniej ; w tym przecie dopomógł mu los .
Lekki dreszcz przebiegł pannę Izabelę . I to ma być wspólnik jej ojca ? … Do czego ten wspólnik ? … Skąd jej ojcu przyszło do głowy zawiązywać jakieś towarzystwa handlowe , tworzyć jakieś rozległe plany , o których nigdy dawniej nie marzył ? … Chce przy pomocy mieszczaństwa wysunąć się na czoło arystokracji ; chce zostać wybranym do rady miejskiej , której nie było i nie ma ? …
Pewnego dnia , jak zwykle , załatwiał się z interesantami w salonie przyjęć . Już odprawił jegomościa , który ofiarował się staczać za niego pojedynki , drugiego , który jako brzuchomówca chciał odegrać rolę w dyplomacji , i trzeciego , który obiecywał mu wskazać skarby zakopane przez sztab Napoleona I nad Berezyną , kiedy lokaj w błękitnym fraku zameldował :
— No , słowo honoru daję …
— No , hrabina zrobiła zamach stanu — mówił brunet z grzywką .
Odbył się drugi wyścig , muzyka znowu zagrała . Wokulski pobiegł do trybuny , a spotkawszy Yunga , który z siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi , szepnął mu :
Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej . Miał tam salon o trzech oknach , gabinet własny , gabinet córki , sypialnię dla siebie , sypialnię dla córki , pokój stołowy , pokój dla panny Florentyny i garderobę , nie licząc kuchni i mieszkania dla służby , składającej się ze starego kamerdynera Mikołaja , jego żony , która była kucharką , i panny służącej , Anusi .
Już wówczas przyszło jej na myśl , ale tylko na chwilę , że Wokulski musi być bardzo nieszczęśliwy i że miałby wielką zasługę ten , kto by wydobył go z sideł kokietki .
Wtem usłyszał szybki bieg za sobą . Gonił go Ochocki niosąc na ramieniu dwie wędki .
— A ciebie przeprosił .
— Pierwszy .
Nieraz we cztery oczy rozmawiam o nim z Lisieckim .
— On ich rozpędzi ! …
— Dochodów ? …
— „ Na każdym miejscu i o każdej dobie , gdziem z tobą płakał , gdziem z tobą się bawił , zawsze i wszędzie będę ja przy tobie , bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił … ”
Młoda pani z wolna potrząsnęła głową ; nie jestem pewny , czy nie westchnęła , ale tak cicho …
— Przychodzę przeprosić drogiego pana — mówił z afektacją Maruszewicz — że nie mogę służyć mu w sprawie licytacji domu państwa Łęckich …
— Pozwoli pani zaprezentować : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza , a mój kolega …
Spojrzałem na sklep — prawie taki jak na Podwalu ; na drzwiach blaszany pałasz i bęben ( może ten sam , który widziałem w dzieciństwie ! ) — w oknie talerze , koń i skaczący kozak … Ktoś uchylił drzwi i zobaczyłem w głębi zawieszone u sufitu : farby w pęcherzach , korki w siatce , nawet wypchanego krokodyla .
— Ja nie wytoczę … Nie jestem prokuratorem , który ma obowiązek ścigać fałszerzy . Zresztą nie chcę dawać inicjatywy do gubienia jakiegoś zapewne biedaka , który zabija się pracą nad naśladowaniem cudzych podpisów … Czekam więc , ażeby Goldcygier wystąpił z akcją , a dopiero wówczas nikogo nie oskarżając przyznam , że to nie mój podpis .
— Dlaczegożeś ty się nie ożenił ?
„ Tak , ale miłość to uczucie osobiste ; wszystkie zasługi towarzyszące jej są jak ryby zaplątane w odmęt morskiego cyklonu . Gdyby na świecie zniknęła jedna kobieta , a w tobie pamięć o niej , czymże byś został ? … Zwyczajnym kapitalistą , który z nudów grywa w karty w resursie . A tymczasem Ochocki ma ideę , która będzie rwała go zawsze naprzód , chyba że umysł mu zagaśnie … ”
Zaraz wówczas pomyślałem , że chłopak z tak otwartą głową , który kupuje książki i nie dba o dziewczęta , mógłby być dobrym politykiem ; więc jeszcze tego dnia zapoznałem się ze Stachem i od tej pory żyjemy ze sobą nie najgorzej …
W kuchni Stach zatrzymał się sekundę , a że widać drażnił go zapach kalafiorów , więc rzekł do mnie :
Żyd ukłonił się do ziemi i cofając się tyłem , opuścił gabinet .
I otóż zdaje się jej , że już od kilku tygodni coś słyszała o tym człowieku . Jakiś kupiec niedawno ofiarował parę tysięcy rubli na dobroczynność , ale nie była pewna , czy to był handlujący strojami damskimi , czy futrami . Potem mówiono , że także jakiś kupiec podczas wojny bułgarskiej dorobił się wielkiego majątku , tylko nie uważała , czy dorobił się szewc , u którego ona bierze buciki , czy jej fryzjer ? I dopiero teraz przypomina sobie , że ten kupiec , który dał pieniądze na dobroczynność , i ten , który zyskał duży majątek , są jedną osobą , że to właśnie jest ów Wokulski , który do jej ojca przegrywa w karty , a którego jej ciotka , znana z dumy hrabina Karolowa , nazywa : „ mój poczciwy Wokulski ! … ”
— Jaka ? — oburzył się pan Ignacy . — Może republika z Gambettą ? … Może Bismarck ? …
— Słowo daję , że jutro będziecie wszyscy spłaceni … Wszyscy , i to co do grosza ! …
„ Jak ja to wszystko ruszę , jak ja to przeniosę , Boże miłosierny ! … ” — myślałem .
„ Czy mi to nie zapowiada , że on będzie miał sławę Kopernika , a ja — szczęście ? … A budujże sobie machiny latające , tylko zostaw mi swoją kuzynkę ! … — Cóż znowu za przesądy ? … — opamiętał się po chwili . — Ja i przesądy ! … ”
Już blisko tydzień trwała ta nowa mania , która dziwiła i gorszyła nie samego tylko pana Ignacego .
— Powiedz mi pan — rzekła — czy to wielka przyjemność dorabiać się majątku ?
— Garson ! … Hej , garson ! …
— To nic — odpowiedział spokojnie Rzecki . — Przyznałbym tylko , że omyliłem się , nie wiem już który raz w życiu …
Robi się czerwona i prawi dalej :
— Podły stróż ! — mruknął . — Ja muszę wstać o szóstej , a on do wpół do drugiej trzyma mnie na ulicy …
— O panie , to już zbyt ostre ! — zgromiła go pani Wąsowska . — Cóż to , więc biedna kobieta , jeżeli raczy ją uwielbiać jeden z was , nie może rozmawiać z innymi ? … Nie spodziewałem się , ażeby taki człowiek jak pan w taki haremowy sposób traktował kobietę . Zresztą , o co panu chodzi ? … Gdyby nawet Bela kokietowała Molinariego , to i cóż ? … Trwało to jeden wieczór i skończyło się tak wzgardliwym pożegnaniem go ze strony Beli , że aż przykro było patrzeć .
Nie była już nauczycielką , ale rekomendowała nauczycielki ; nie myślała o zamążpójściu , ale swatała młode pary ; nikomu nie oddawała swego serca , ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym . Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić , więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła .
— Albo nie … już nic … Daję panu na dziś urlop . Moi państwo , chodźmy do parku . Panie Ochocki …
— Nigdy nie latałem ! — krzyknął Rzecki uderzając pięścią w kantorek .
— Ależ nie tam … O tu … Tu coś psuje się , około strzemienia .
— A następnie , chce pani znaleźć jakiegoś nowego i nietuzinkowego człowieka , który by nawet w grobie nie zapomniał o pani . Otóż , o ile ja znam ludzką naturę , jest to cel nie do osiągnięcia . Ani pani z rozrzutnej w swoich względach nie stanie się oszczędną , ani człowiek nietuzinkowy nie zechce zająć miejsca pośród kilku tuzinów …
— No , patrz — mówił — co wyrabiają ci Żydzi , te … te gałgany ! … Nachodzą dom … przestraszają mi córkę …
— Nie robię ich dla Rossiego …
— Chybabym zwariował — mruknął młody człowiek wzruszając ramionami .
Przed nami , może na pół wiorsty , bałwaniła się szeroka kolumna dymu , którą budzący się wiatr niekiedy rozdzierał . Wówczas na chwilę można było widzieć długi szereg nóg albo kasków , z połyskującymi obok nich bagnetami . Nad tamtą kolumną i nad naszą kolumną szumiały granaty , wymieniane pomiędzy baterią węgierską , która strzelała spoza nas , i austriacką , odzywającą się ze wzgórz przeciwległych .
Wokulski złożył księgę , z wolna podniósł się z fotelu i sięgnąwszy po kapelusz stojący na kantorku skierował się ku drzwiom . Czuł brak oddechu i jakby rozsadzanie czaszki .
Już siedzieli w wagonie , ale Starskiego jeszcze nie było . Panna Izabela przygryzała usta , co chwilę wyglądając oknem . Nareszcie po drugim dzwonku Starski ukazał się na peronie .
Z rana wysłałem do pani Stawskiej liścik donosząc , że przyjdziemy dziś na herbatę obaj z Wokulskim . Do listu ośmieliłem się załączyć pudełko zabawek dla Heluni . Był tam las ze zwierzętami , całe umeblowanie dla lalki , mały serwis i mosiężny samowar . Razem za rs 13 kop . 60 towaru z opakowaniem .
Mówią coś o kanalizacji Warszawy . Był nawet u nas książę i zaprosił Stacha na sesję w tej materii . Skończywszy zaś rozmowę o kanalizacji zagadnął go o kamienicę . Byłem przy tym i wszystko dobrze pamiętam .
— Ciotka mówiła , że za kamienicę nikt nie da więcej nad sześćdziesiąt …
— Kiedy grzecznie pytają , to grzecznie trzeba odpowiadać — rzekł człowiek i podszedł bliżej .
Spostrzegłem jednak , że uwaga ta nie wzmocniła w Maruszewiczu otuchy . Owszem , zdawał się być jeszcze więcej zmieszany .
— Wybacz , panie Stanisławie , ale … proszę cię wody z cytryną … — wyszeptał pan Tomasz .
— Nic nikomu nie odstąpię — odparła stanowczo — gdyż jestem pewna , że mój zbłąkany mąż lada dzień opamięta się i powróci …
Niekiedy budził się w nim rozsądek ; wówczas opanowywał go gniew i pogarda dla samego siebie .
Przyszli mu na myśl kelnerzy różnych restauracyj , markierzy bilardów i szwajcarzy hotelowi , od których również bardzo rozmaitymi sposobami wydobywał pieniądze . Ale żaden z nich nie wydał mu się tak wstrętnym i godnym pogardy jak Wokulski .
Nareszcie nadszedł dzień wyścigów , pogodny , ale nie gorący ; właśnie jak potrzeba . Wokulski zerwał się o piątej i natychmiast pojechał odwiedzić swoją klacz . Przyjęła go dość obojętnie , ale była zdrowa , a pan Miller pełen otuchy .
— A bo , widzi pan … — zaczęła dziewczyna i opowiedziała tak cyniczną historię jakiegoś sporu z gospodynią , że słuchając jej Wokulski pobladł .
— Tym lepiej — rzekła — będę śmielszą . Nie jestem baronowa … jestem zupełnie kim innym . Ale o to mniejsza . Chwilowo znalazłam się w trudnym położeniu … potrzebuję dwudziestu tysięcy franków … A ponieważ nie chcę w tutejszych lombardach zastawiać moich klejnotów , więc … Pojmuje pan ?
— To prawda ! … — odparł baron uderzając się w czoło . — Że też mi wcześniej nie przyszła podobna myśl … A propos zarobku , czy nie wskazałbyś mi pan sposobu szybkiego zbogacenia się ? Potrzebuję na gwałt stu tysięcy rubli w ciągu roku …
— Nie rozumiem cię , Belciu … — wtrąciła panna Florentyna rozkładając ręce .
„ Dobrze , a jeżeli on nic nie zrobi i zamiast zbudować machinę latającą pójdzie do szpitala wariatów ? … Ja tymczasem faktycznie coś zrobię , a mikroskop , stos czy nawet lampa elektryczna z pewnością nie znaczą więcej od setek ludzi , którym ja daję byt . Skądże więc we mnie ta ultrachrześcijańska pokora ? … Co kto zrobi , jeszcze nie wiadomo . Ja tymczasem jestem dziś człowiek czynu , a on marzyciel … Zaczekajmy z rok … ”
Wokulskiemu znowu zdawało się , że z oczu spada mu zasłona , poza którą widać zupełnie inny świat i inną pannę Izabelę . Ale w tej samej chwili uczuł taki zamęt w głowie , ból w piersiach , szał w nerwach , że uciekł do przedpokoju , a stamtąd na ulicę obawiając się , że traci rozum .
— Nie dawniej , aniżeli ja to spostrzegłam , ale siadajmy i jedźmy …
— Proś do sali — rzekł Wokulski .
— Nie , ponieważ zapewnił mnie Ochocki , że tam nic nie ma ; czy jednak Belę uspokoił kto w podobny sposób i czy mogłaby na tym poprzestać , to już inna sprawa .
— Matyldy są na co dzień , damy na święta . Ale Iza będzie największym świętem . Słowo honoru daję , że nie znam kobiety , która by na mnie tak piekielne robiła wrażenie … No , ale bo też i ona lgnie do mnie !
Byłem wściekły . Gdyż jakkolwiek jestem eks-porucznikiem węgierskiej piechoty , nie mogę jednak pojąć : czym perkaliki niemieckie są lepsze od moskiewskich ? Ale z moim kupcem nie było gawędy . W taki sposób bestia podnosił brwi , tak ruszał ramionami , a tak rozkładał ręce , iż w końcu pomyślałem , że on jest wielki patriota , a ja gałgan , choć w tym czasie , kiedy on nabijał kieszenie rublami i imperiałami , mnie paręset kul przeleciało nade łbem …
— Ale najgorsze ze wszystkiego ( przez co nawet wpadłam w nerwową chorobę ) , że ci panowie po kilka razy na dzień stukają do mego okna trupią główką …
— Nie znasz tych ludzi , a ja widziałam ich przy pracy . W ich rękach stalowe szyny zwijają się jak wstążki . To straszni ludzie . Oni dla swoich celów umieją poruszyć wszystkie siły ziemskie , jakich my nawet nie znamy . Oni potrafią łamać , usidlać , płaszczyć się , wszystko ryzykować , nawet — cierpliwie czekać …
— Krótko mówiąc , insynuuje pani , że panna Izabela …
— Dziś żadnej , a kiedyś będzie jedna : szczerość w ludzkich stosunkach i wolny wybór . Gdy kobieta nie będzie potrzebowała udawać miłości ani kokietować wszystkich , wówczas od razu odsunie tych , którzy jej nie są mili , i pójdzie za tym , który jej przypada do gustu . Wówczas nie będzie oszukiwanych ani oszukujących , stosunki uporządkują się w sposób naturalny .
— Moi panowie ! — odezwał się wygolony mężczyzna z grupy szlachty nienawidzącej magnatów . — Mówicie tu o handlu perkalami , który nas nic nie obchodzi … Ale panowie ! … — ciągnął dalej płaczliwym głosem — my mamy za to zboże w spichlerzach , my mamy okowitę w składach , na której wyzyskują nas pośrednicy w sposób — że nie powiem — niegodny …
To była jedna droga . Na końcu bowiem drugiej widział cel realny i jasno określony — pannę Izabelę .
— Dziś ! … — powtórzył .
V. Wiejskie rozrywki
„ Błogosławieni , którzy płaczą … Niechże przynajmniej tobie zmarły Chrystus dotrzyma obietnicy ” — pomyślał Wokulski i wyszedł za nią .
— Z czego , panie ?
— Dlaczego pielęgnował ? …
— Przypuśćmy , że nie spiskujesz — ciągnie dalej Panna Izabela — ale coś wiesz …
— Zapewne pan sprzeda te przedmioty ?
— Że okoliczności złożyły się w taki sposób … Baron jest człowiekiem dystyngowanym …
— Nie płacz , Heluniu . Mimi będzie zdrowa i jeszcze ładniejsza — uspakajał ją Wokulski , wzruszony nie mniej od Helenki .
— A gdybyś pan je nawet przypiął , to co ? … — spytał Wokulski .
Przez następne dwa dni panna Izabela uważała wielkiego artystę jako ofiarę zawiści . Powtarzała sobie , że tylko on jeden zasługuje na jej współczucie i że nigdy o nim nie zapomni .
„ Dlaczego ja miałbym się im prezentować ? … Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy .
— Zacny panie Rzecki ! — zawołała starowina . — Ależ ona , przysięgnę , już dziś kocha się , biedactwo , w Wokulskim … Humor jej się zepsuł , po nocach nie sypia , tylko wzdycha , mizernieje kobiecisko , a kiedyście tu byli wczoraj , cóż się z nią działo … Ja , matka , poznać jej nie mogłam …
A. M. ”
Ukłonił się , panie się odkłoniły . Idzie dalej nie odwracając głowy , ażeby się nie zdradzić . Nareszcie ogląda się : obie panie znikły między zielonością .
— Masz jeszcze jaki interes ?
Akurat w Popielec Wysocki rozpowiedział mi , jak się z nią zrobił ten interes , niby z panną Marianną . Zgodziła ją jakaś pani w aksamitach do służby , no i miała służbę , niech ręka boska broni ! Coraz chce uciekać , ale ją łapią i mówią : „ Albo siedź tu , albo oddamy cię do kryminału za złodziejstwo . ” „ Cóżem ja ukradła ? ” — ona mówi . „ Nasze dochody , psiawiaro ! ” — oni krzyczą . I tak by siedziała ( rozpowiadał Wysocki ) do sądnego dnia , gdyby jej pan Wokulski nie zobaczył w kościele . Wtedy ją wykupił i wyratował .
— Głupcze jakiś ! … więc my już nie mamy honoru dlatego , że nie mamy kredytu ? …
„ Chwała Bogu ! — myślał pan Ignacy . — Jeżeli Łęcki weźmie sto dwadzieścia tysięcy za swój dom , to znaczy , że Stach nie zapłaci za niego dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . ”
Ocknął się i roześmiał .
Na drugi dzień ( sprawa miała być o dziesiątej ) już o ósmej pojechałem do moich pań i nie zastałem nikogo . Wszystkie poszły do spowiedzi : matka , córka , wnuczka i kucharka , i jednały się z Bogiem do wpół do dziesiątej , a ja nieszczęśliwy ( był przecie styczeń ) spacerowałem przed bramą na mrozie i myślałem :
— Twoje szczęście , żeś przyjechał — mówi Suzin całując go jeszcze raz . — Myślałem , że się skręcę w tym Paryżu bez ciebie …
— Wszak mam honor z panem Wokulskim ?
Wszedłem drżąc jak galareta i stanąłem naprzeciw Jasia . Zobaczywszy mnie ( już zaczął tyć chłopak ) ciężko uniósł się z fotelu i przymrużył oczy . Nagle krzyknął do jednego z chłopców sklepowych :
Przerwało jej ciche szlochanie .
— Kiedy widzę okazy , wierzę — odparł Wokulski — kiedy pana słucham , rozumiem . Ale gdy wyjdę stąd … Rozłożył ręce w sposób desperacki .
— Byłem pewny — mówił pan Łęcki — że wezmę choć ze sto dziesięć tysięcy … Już na sali słyszałem dokoła siebie głosy , że kamienica warta sto dwadzieścia … Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum … Porozumiał się z konkurentami , a kto wie , czy i nie z moim adwokatem , i — straciłem dwadzieścia albo trzydzieści tysięcy …
— Próżniacy i arystokracja ! — zawołała panna Izabela . — Myślę , że zdanie to jest raczej silne aniżeli słuszne .
„ Co ja mam za pretensje do panny Izabeli ? — myślał . — Przecie nie mówiła , że mnie kocha ; dała mi ledwie cień nadziei , że to może kiedyś nastąpić . Jest w porządku , gdyż prawie mnie nie zna . I co za przywidzenia snują mi się po głowie ! … Starski ? … Ależ ona chce wyswatać go z panią Wąsowską , więc chyba romansować z nim nie myśli . Prezesowa ? … Prezesowa lubi pannę Izabelę , sama mi o tym mówiła , wreszcie kazała mi tu przyjechać … Mam czas . Poznam się z nią bliżej , a jeżeli mnie pokocha , będę szczęśliwy i mogę być spokojny . Jeżeli nie — wrócę do Geista . Na wszelki wypadek sprzedam kamienicę i sklep , a zostanę przy spółce do handlu z Rosją . To mi da za parę lat ze sto tysięcy rubli rocznie , a jej nie narazi na tytuł kupcowej galanterii . ”
— O , niech się pan mną nie krępuje — rzekła , mocniej niż zwykle zaczerwieniona , panna Ewelina . — Zresztą zaraz nadejdzie baron i we troje dogonimy państwa …
— Więc decyduj się natychmiast . Albo weźmiesz się do roboty , bo darmo nikt na świecie chleba nie jada …
— Aha ! … — zawołał podnosząc głowę na widok Rzeckiego . Nie gniewasz się , że ci tu gospodaruję jak u siebie ?
— Skądże ta nagła zmiana … projektu ? — spytałem czując , że nie o to pytam , co bym chciał wiedzieć .
— Prawda — mówię ja , w duchu jestem pewny , że ten chyba już mnie bić zechce .
Nie narzucam się , tylko proponuję . Rozważ , jak ci będzie wygodniej , a nade wszystko pomyśl o następstwach .
— Taki to , psiakrew , zejdzie , gdzie go nie posieją …
„ Kochanek wszystko wybaczy kochance , wyjąwszy drugiego kochanka … ”
— Owszem , jeżeli pani życzy sobie , jestem szlachcicem , nawet lepszym od niejednego z tych , jakich spotykałem w salonach . Na moje nieszczęście , wobec pani , jestem także i kupcem .
— Mówiłam cioci , że przyjdzie , i do tego z workiem złota — odezwała się po angielsku panna Izabela .
Podróż nasza po bezdrożach i lasach trwała ze trzy tygodnie . Pod nogami błoto , nad głowami deszcz jesienny , za plecami patrole , a przed nami wieczne wygnanie — oto byli nasi towarzysze . Mimo to mieliśmy dobry humor .
— Dobrze , to jedno … A teraz co się tyczy długów …
— Meteorologii ? … — powtórzyła pani Wąsowska .
Wylegitymowanie się ze szlachectwa nie było rzeczą trudną .
„ Ale ba ! kiedy nam się sznur zerwał … ” — mówią tamci .
Szybko rozpiął kamizelkę i wydobywszy spod koszuli złoty medalion otworzył go . Skrawek metalu , podobnego do mosiądzu i lekkiego jak puch , był na swoim miejscu . Geist nie łudził go ; droga do olbrzymiego wynalazku była na oścież otwarta .
— Ach , Starskiego … Zobaczymy .
— Za co ? — uśmiechnął się Wokulski . — Za to , że Turcja nie może jej tego zabronić .
Na parę dni przed wyścigami złożył mu w mieszkaniu wizytę hrabia Anglik , z którym zaznajomił się podczas sesji u księcia .
„ Dziwna kobieta ” — pomyślał Wokulski patrząc na staruszkę , która umiała budzić miłość dla siebie nie tylko w sercach zwierząt , lecz — nawet ludzi .
— Najpewniejsze . Układy między panią Krzeszowska i tym panem prowadził mój Maruszewicz i wiem to od niego .
W Anglii ! … Tam jeszcze istnieje epoka twórcza w społeczeństwie ; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble . Owszem , tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły . Lecz u nas wyższa warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła osobny gatunek , który nie łączy się z resztą , ma do niej wstręt fizyczny , ale jeszcze własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu . Co się tu łudzić : ona i ja to dwa różne gatunki istot , naprawdę jak motyl i robak . Mam dla jej skrzydeł opuszczać swoją norę i innych robaków ? … To są moi — ci , którzy leżą tam na śmietniku , i może dlatego są nędzni , a będą jeszcze nędzniejsi , że ja chcę wydawać po trzydzieści tysięcy rubli rocznie na zabawę w motyla . Głupi handlarzu , podły człowieku ! …
Naturalnie , że po takim wzburzeniu nie mogłem już być u pani Stawskiej . Z początku myślałem nawet , że całą noc spać nie będę . Alem jakoś zasnął . A gdy Stach przyszedł na drugi dzień do sklepu , zapytałem go :
— Powiedz mi , doktorze , ale szczerze , co myślisz o Stachu ? … Bo on mnie niepokoi . Widzę , że od roku rzuca się na jakieś po prostu awantury … Ten wyjazd do Bułgarii , a dziś ten magazyn … spółka … powóz … Jest dziwna zmiana w jego charakterze …
— Tym się zgubił — ciągnął Szuman . — Tysiąc centnarów śniegu , rozdzielonego na płatki , tylko przysypują ziemię nie szkodząc najmniejszej trawce ; ale sto centnarów śniegu zbitych w jedną lawinę burzy chałupy i zabija ludzi . Gdyby Wokulski kochał się przez całe życie co tydzień w innej , wyglądałby jak pączek , miałby swobodną myśl i mógłby zrobić wiele dobrego na świecie . Ale on , jak skąpiec , gromadził kapitały sercowe , no i widzimy skutek tej oszczędności . Miłość jest wtedy piękną , kiedy ma wdzięki motyla ; ale gdy po długim letargu obudzi się jak tygrys , dziękuję za zabawę ! … Co innego człowiek z dobrym apetytem , a co innego ten , któremu głód skręca wnętrzności …
— Jakież wrażenie …
— Pewnie jaśnie pan robi jakieś głupstwo ! … — mruknął obrażony sługa . — Cóż tam znowu ? … — pytał gniewnie , rozbierając barona .
— Żeby był łaskaw przyjść do nas w południe i uregulować rachunki tych Żydów .
Szepnąłem Wirskiemu , ażeby delikatnie wyprosił stąd gości , i zbliżyłem się do pani Stawskiej .
— A po cóż zbroi się Austria ?
— Nie jesteś pan kupcem , tylko desperatem — odparł Geist . — Kupcy nie myślą o skakaniu z balonu … Ledwiem to zobaczył , zaraz pomyślałem : „ To mój człowiek … ” Ale znikłeś mi pan z oczu po wyjściu z ganku … Dziś traf zbliżył nas powtórnie … Panie * Siuzę * , my musimy pogadać o związkach wodoru , jeżeli jesteś pan bogaty …
— Widok jest istotnie wspaniały — odpowiedział Wokulski — ponieważ horyzont ma kilkadziesiąt wiorst w promieniu , a cały Paryż i jego okolice wyglądają jak na wypukłej mapie . Ale podróż nie jest miła ; może tylko pierwszy raz …
— Phi …
Zawstydzony , zeszedł pan Ignacy na dół do frontowego przysionka ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim damom , około których miał zaszczyt przechodzić . Ta uprzejmość , do której nie nawykli warszawiacy , już w przysionku zrobiła wrażenie . Zaczęto pytać się : kto to jest ? a chociaż nie poznano osoby , w lot jednakże spostrzeżono , że cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu , krawat sprzed pięciu , a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki . Powszechnie brano go za cudzoziemca ; lecz gdy spytał kogoś ze służby : którędy iść do krzeseł ? — wybuchnął śmiech .
— Albo ja wiem ! — rzekłem czując tę okrutną przyjemność , jaką sprawia dręczenie bliźnich . — Albo ja wiem ! … Mówią , że chce się żenić …
W roku 1849 bywało goręcej , a przecie szedł człowiek naprzód ! …
— Marysia ! … Marysia ! …
A gdziekolwiek spojrzał , widział piękną twarz panny Izabeli oblaną rumieńcem wstydu .
„ I na co on się narażał mówiąc coś podobnego ? ” — pomyślała panna Izabela . Nie przyszło jej do głowy , że co najwyżej narażał się na opuszczenie towarzystwa przed końcem kolacji .
W teatrze trafił się panu Ignacemu cały szereg niespodzianek .
— Te przedmioty stryj sam opieczętował na kilka dni przed śmiercią i kazał włożyć je do swojej trumny .
„ Winszuję mu — mówiła sobie . — Ma wszystkie zalety potrzebne do zrobienia kariery : niebrzydki , zdolny , energiczny , a nade wszystko — bezczelny i nikczemny … Jak on śmiał udawać zakochanego we mnie i z jaką łatwością … Doprawdy , że ci parweniusze zdystansują nas nawet w obłudzie … Cóż to za nędznik ! … ”
— Pojutrze o której mogę przyjść ?
— Z szyderstwem , kuzynie , nie ma rozprawy ! — wybuchał książę i uciekał . Biegł do siebie , kładł się na szezlongu z rękoma splecionymi pod głową i patrząc w sufit widział przesuwające się na nim postacie nadludzkiego wzrostu , siły , odwagi , rozumu , bezinteresowności . To byli — przodkowie jego i hrabiego ; tylko że hrabia zapierał się ich . Czyżby istniała w nim jaka przymieszka krwi ? …
— Myślisz pan , że go zaproszą ?
Wokulski spostrzega ogromny pięciopiętrowy gmach , formy klinowatej , na wysokości drugiego piętra otoczony żelazną balustradą , przy szerokiej ulicy wysadzonej niezbyt starymi drzewami , pełnej omnibusów , powozów , ludzi konnych i pieszych . Ruch jest tak wielki , jak gdyby co najmniej połowa Warszawy biegła na zobaczenie jakiegoś wypadku ; ulica jest tak gładka jak posadzka . Widzi , że jest w samym środku Paryża , lecz nie doznaje ani wzruszenia , ani ciekawości . Nic go nie obchodzi .
— I to nieprawda — przerwała . — Ten stary pan nic przecie nie robi , a pieniądze ma . Nieraz też mówił , że mnie już o nic głowa nie zaboli …
— Cóż , mości książę , Molinari ? … — zapytała .
— Służę hrabiemu .
— W takim razie masz bardzo prosty sposób . Powiedz …
— Nie zagarnia , tylko kupuje ! — zawołał doktór . — Może wolałbyś pan , ażeby sklep zmarniał nie znalazłszy nabywcy ? … I kto z was mądrzejszy : pan , który po kilkudziesięciu latach nie masz nic , czy on , który w ciągu roku zdobywa taką fortecę , nikomu notabene nie robiąc krzywdy , a Wokulskiemu płacąc gotówką ? …
— Proszę .
Z książek byłem bardzo kontent , ale ten salon , muszę wyznać , zrobił na mnie przykre wrażenie . Staś spostrzegł to i uśmiechnąwszy się , nagle otworzył drugie drzwi .
Tak ! Ja muszę żyć . Ale jakie to będzie życie ! …
— W takim razie pan Ochocki …
— Dobrze … dobrze … Więc może byś na pewien czas podstawił kogo zamiast siebie . W razie ostatecznym nawet ja pożyczę ci firmy , a o zabezpieczenie własności nie ma kłopotu . Najważniejsza rzecz — nie zniechęcać ludzi , którzy już są . Arystokracja , raz zasmakowawszy w interesach publicznych , może do nich przylgnie , a za rok , za pół roku pan staniesz się i nominalnym właścicielem kamienicy . Cóż , zgoda ?
— Nie wam , ale mnie — uśmiechnął się Wokulski . — W rezultacie , wszystko mi jedno i nawet wcale bym się nie gniewał , gdyby panowie ci nie przystępowali do spółki …
W tej chwili przybiegł wysoki sportsmen .
— Niepewna to ta spółka — wtrąciłem .
Uciekłem . W sieni słabo oświetlonej olejnym kagankiem ktoś zastąpił mi drogę . Ażem drgnął . Był to August Katz , odziany jak wypadało na marcową podróż .
— Noga moja nie postanie u podłego Szwaba ! — krzyknął Jan .
— I jakże się stało , że chcesz żenić się z nią ?
— Nic , nic … uspokój się … Pomyślałem tylko , że gdybym umarł , Wokulski jest jedynym człowiekiem , któremu mogłabyś zaufać …
Nie potrafię opisać , jak mi się zrobiło smutno , kiedy z powodu marnego wyglądania oknem usłyszałem taki dramat … Nagle w drugim pokoju zrobił się szelest … Uczennice pani Stawskiej skończywszy lekcje zabierały się do domu , a ich przecudna nauczycielka uszczęśliwiła mnie swoim widokiem .
W parę godzin po babie — traf ! wpada student , ten brodacz , co to z zasady nie płaci komornego .
— Nie kłam pan ! — zawołała baronowa . — Przybiegłeś do mnie , śmiejąc się , powiedziałeś , że Stawska ukradła lalkę i że to do niej podobne …
Ale kiedy stanęliśmy pode drzwiami i rządca zadzwonił , doznałem skurczu w łydkach . Nie mogłem ruszyć się z miejsca i tylko dlatego nie uciekłem . W jednej chwili opuściła mnie odwaga , przypomniałem sobie sceny z licytacji …
— Nie bądź pan śmieszny — przerwał mu Wokulski . — O życie pańskie byłem zupełnie spokojny , tak jak jestem pewny , że kiedyś dostaniesz się do więzienia . Cała rzecz , że ja nie chcę panu ułatwiać tej podróży .
— Pani , są rzeczy , których się nigdy nie zapomina . Jeżeli jednak rozkazuje pani pięć i trzy czwarte , będę służył w nadziei , że niebawem znowu zaszczyci nas pani swoją obecnością . Bo rękawiczki pięć i trzy czwarte — dodał z lekkim westchnieniem , podsuwając jej kilka innych pudełek — stanowczo zsuną się z rączek …
Na ulicy także , o ile miał czas zwracać uwagę , spostrzegł , że jest przedmiotem ogólnego zainteresowania . Mnóstwo osób kłaniało mu się ; czasem zupełnie obcy wskazywali na niego , gdy przechodził ; byli jednakże i tacy , którzy z widoczną niechęcią odwracali od niego głowę . Między nimi zauważył dwu znajomych , jeszcze z Irkucka , co go dotknęło w przykry sposób .
Odetchnął … Za nim rozlegają się krzyki i wymyślania licytantów , a od czasu do czasu upomnienia woźnego :
— Widzę , że jesteś diabelnie zajęty , więc najlepiej zrobisz , jeżeli od razu oddasz sprawę adwokatowi .
Zaczęliśmy rozsadzać nasze damy w ławkach i spierać się przy tej okazji z Żydkami , którzy , jak mi to później objaśniono , są najcierpliwszymi audytorami spraw sądowych , szczególniej o kradzież i oszustwo . Znaleźliśmy nawet miejsce dla poczciwej Marianny , która usiadłszy zrobiła taką minę , jakby miała zamiar przeżegnać się i zmówić pacierz .
Wokulski powstał z kanapy i oparłszy się obu rękoma na stole , zapytał :
Czy to są pieniądze , które przegrał do ojca w pikietę ? Chyba nie . Może ofiara , jaką złożył Towarzystwu Dobroczynności ? I to nie . Może tysiąc rubli , które dał ciotce na ochronę , a może to jest kwit na fontannę , ptaszki i dywany do ubrania grobu Pańskiego ? … Także nie ; to wszystko nie niepokoiłoby jej .
Pani Małgorzata ucałowała go w spoconą twarz , jakby to był jeszcze miodowy miesiąc , a on łagodnie odsunął ją i obtarł się fularem .
„ I to ja byłem , ja ? … — mówił do siebie zdumiony . — Mnie tak cieszyły rzeczy , które w tej chwili tylko wstręt budzą ? … Tyle tysięcy otacza mnie rozradowanych biedaków , a ja , bogacz przy nich , cóż mam ? … Niepokój i nudy , nudy i niepokój … Właśnie kiedy mógłbym posiadać to , co kiedyś było moim marzeniem , nie mam nic , bo dawne pragnienia wygasły . A tak wierzyłem w swoje wyjątkowe szczęście ! … ”
— Ja ? … — spytał .
Przed pałacem oddał konia chłopcu , a innemu chłopcu kazał przynieść wody do swego pokoju . I właśnie kiedy miał zapytać : kto przyjechał ? coś ścisnęło go za gardło i nie mógł słowa przemówić .
Gdy znaleźli się za nieczynną dziś rogatką osady , Wokulski zapytał chłopaka :
— I on durzy się w Kasi ? — spytałem .
„ Spinki , szpilki , portmonety … dobrze … Rękawiczki , wachlarze , krawaty … tak jest … Laski , parasole , sakwojaże … A tu — albumy , neseserki … Szafirowy wczoraj sprzedano , naturalnie ! … Lichtarze , kałamarze , przyciski … Porcelana … Ciekawym , dlaczego ten wazon odwrócili ? … Z pewnością … Nie , nie uszkodzony … Lalki z włosami , teatr , karuzel … Trzeba na jutro postawić w oknie karuzel , bo już fontanna spowszedniała . Bagatela ! … Ósma dochodzi … Założyłbym się , że Klejn będzie pierwszy , a Mraczewski ostatni . Naturalnie … Poznał się z jakąś guwernantką i już jej kupił neseserkę na rachunek i z rabatem … Rozumie się … Byle nie zaczął kupować bez rabatu i bez rachunku … ”
— Dziękuję ci , panie Wokulski , za pamięć i proszę , ażebyś przyszedł do mnie na święcone . Bardzo cię proszę , panie Wokulski — dodała z naciskiem .
„ Może dlatego nie ma tam gmachów i łuków triumfalnych … ”
— O , już wszystko , co było potrzebne , zrobił poczciwy pan Rzecki — odparła pani Misiewiczowa zwracając się do mnie z sympatycznym uśmiechem . ( Szczerze mówiąc , nawet nie lubię takich uśmiechów u osób w pewnym wieku . )
A jeżeli młoda dziewczyna może pokochać takiego dziada , to dlaczegóż by mnie nie miała pokochać tamta ? … ”
— Proś .
Księciu na twarz występowały chorobliwe rumieńce .
Wróciwszy do domu panna Izabela opowiedziała pannie Florentynie o wyścigowych przygodach , a w godzinę — już nie myślała o nich . Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami .
— Zaraz ja tobie odpowiem — mówi Suzin . — Najpierw za to , żeś ty mnie jeszcze w Irkucku przez cztery lata rozumu uczył . Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś . No , a ja , Stanisławie Piotrowiczu , ja nie wasz człowiek : za dobro daję dobro …
— I myślisz doktór , że Wokulski będzie taki błazen ? … — spytałem czując , że burzy się we mnie krew jak pod Vilagos .
W pierwszej chwili myślałem , że między tymi przyjemnymi młodzieńcami i baronową toczy się proces właśnie o owego śledzia . Wnet jednak przekonałem się , że chodzi o co innego , że mianowicie pani Krzeszowska zostawszy właścicielką domu chce z niego wyrzucić swoich najzapamiętalszych wrogów , a zarazem najniewypłacalniejszych lokatorów .
— Ma pan słuszność . Wiem , że w życiu nie zrobię nic nadzwyczajnego , ale umiem przynajmniej oceniać ludzi niezwykłych … Na każdym polu … nawet — na scenie … Niech pan sobie jednak wyobrazi , że Warszawa nie ocenia go , jak należy …
— O , panie Wokulski , tamci dużo robili . Przede wszystkim stworzyli Francję , byli jej rycerzami , wodzami , ministrami i kapłanami . A nareszcie zgromadzili te skarby sztuki , które pan sam podziwia .
Chwilę patrzyła na niego z łagodnym uśmiechem .
— Pewnie nic z tego nie będzie … Wyjdę dziś , to po świętach sprowadzą mnie i zapłacą jak wtedy w karnawale , com później tydzień leżała .
— Kiedy boję się , bo strasznie zła — szepnęła Marianna wydzierając mu się z rąk .
Do domu trafił od razu i od razu znalazł dzwonek . Zadzwoniwszy jednak aż siedem razy na stróża , uczuł potrzebę oparcia się o kąt , zawarty między bramą i ścianą , i usiłował zliczyć , nie z potrzeby , ale ot , tak sobie : ile też upłynie minut , zanim mu stróż otworzy ? W tym celu wydobył zegarek z sekundnikiem i przekonał się , że — już jest wpół do drugiej .
— Chcę , żeby poszedł za dziewięćdziesiąt tysięcy , i potrzebuję kogoś , kto by licytował do tej sumy .
— Ja go nie kupię — przerwał Wokulski .
Wokulski ruszył ramionami .
— Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych .
Podniósł „ Kurier ” i czytał :
— Chętnie służyłbym . O cóż to chodziło ?
Był już tam radca Węgrowicz i Szprot , ajent handlowy . Właśnie mówili coś o tym domu , co zawalił się przy ulicy Wspólnej , kiedy naraz Węgrowicz trąca swoim kuflem w mój kufel i mówi :
— Owszem , nawet zależy mi , ażeby nie był tajemnicą . Naprzód jeszcze u prezesowej … Jakże ona się ma ?
W ogóle , może od roku , uważam , że do starozakonnych rośnie niechęć ; nawet ci , którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania , dziś zwą ich Żydami . Zaś ci , którzy niedawno podziwiali ich pracę , wytrwałość i zdolności , dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo .
— Uczyłam się buchalterii … — szepnęła pani Stawska . Była tak czegoś wzruszona , że usiadła .
— Jaki dziwny kolor tych kamieni — odezwała się panna Izabela patrząc na kawały wapienia poplamionego brunatnymi piętnami .
„ Spiłem się … późno wróciłem do domu … późno wstałem … o czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu … ”
— Nigdy tak dobrze nie bawiłam się w Warszawie jak tego roku .
Zjawia się dwu Francuzów w przedziale . Krajobraz całkiem odmienny ; szerokie horyzonty , wzgórza , winnice . Tu i owdzie wielki dom piętrowy , stary , ale krzepki , zasłonięty drzewami , zawinięty jakby w bluszcze . Znowu rewizja walizki . Zmiana pociągów , do wagonu wchodzi dwu Francuzów i jedna Francuzka i robią taki hałas , jakby ich było z dziesięcioro . Są to ludzie widocznie dobrze wychowani ; pomimo to śmieją się , kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego , lecz za co , on sam nie wie .
Stach przygryzł wargi i nie podnosząc się wyciągnął rękę .
„ Ależ to straszny człowiek , papo ! ”
Gdy dziewczynka ostatecznie wyszła , matka pani Stawskiej odezwała się niezadowolnym tonem :
— Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory .
— Robię przegląd następnej dziesiątki i wybieram nowego .
— Domy wyglądają jak pudełka , tramwaje jak duże muchy , a ludzie jak czarne krople , które szybko biegną w różnych kierunkach , ciągnąc za sobą długie cienie . W ogóle jest to podróż przeładowana niespodziankami .
Z całego mnóstwa tych korespondencyj uderzyła Wokulskiego następna : „ Osoba młoda , elegancka i przystojna pragnie zwiedzać z panem Paryż na wspólny koszt . Odpowiedź złożyć u szwajcara hotelu . ”
Ocknął się — i znowu powrócił do pakowania zapytując :
„ Aha ! ” — mruknął .
— Daruj mu pan — szepnąłem do rządcy .
Nie ma więc w społeczeństwie przypadku , ale nieugięte prawo , które jakby na ironię z ludzkiej pychy , tak wyraźnie objawia się w życiu najkapryśniejszego narodu , Francuzów ! Rządzili nimi Merowingowie i Karlowingowie , Burboni i Bonapartowie , były trzy republiki i parę anarchii , była inkwizycja i ateizm , rządcy i ministrowie zmieniali się jak krój sukien albo obłoki na niebie … Lecz pomimo tylu zmian , tak na pozór głębokich , Paryż coraz dokładniej przybierał formę półmiska rozdartego przez Sekwanę ; coraz wyraźniej rysowała się na nim oś krystalizacji , biegnąca z placu Bastylii do Łuku Gwiazdy , coraz jaśniej odgraniczały się dzielnice : uczona i przemysłowa , rodowa i handlowa , wojskowa i dorobkiewiczowska .
Kiedy dojechał do pani Wąsowskiej , wybuchnęła śmiechem :
— Hej ! stary , już my chyba nie doczekamy się Napoleona .
Tymczasem sala napełniała się , a widok pięknych kobiet , zasiadających w lożach , do reszty orzeźwił pana Ignacego . Stary subiekt wydobył nawet małą lornetkę i zaczął przypatrywać się fizjognomiom ; przy tej zaś okazji zrobił smutne odkrycie , że i jemu przypatrują się z amfiteatru , z dalszych rzędów krzeseł , ba ! nawet z lóż … Gdy zaś przeniósł swoje zdolności psychiczne od oka do ucha , pochwycił wyrazy latające jak osy :
— Widać swój … Żyd by tak nie dzwonił …
„ Myślałem , że jest źle — mruknął będąc już w sieni . — Alem nie myślał , że jest aż tak źle … ”
— Ależ , Belciu ! … — przerwała ożywiając się panna Florentyna . — Właśnie ten cierpki list dowodzi , że nie jesteście zrujnowani . Ciotka lubi być cierpką , ale umie oszczędzać nieszczęście . Gdyby wam groziła ruina , znaleźlibyście w niej tkliwą i delikatną pocieszycielkę .
— Pani jednak bardzo lubi pana Wokulskiego — szepnęła panna Izabela .
— To nikczemne , co pan powiedziałeś ! — krzyknęła pani Wąsowska ściskając szpicrózgę .
— A ja Izabelkę , a potem … Wąsowską .
— To już jutro , jutro … do jutra może mi samo przejdzie …
— Jest kobieta ! — rzekł Geist . — To źle . O niej nigdy nie można wiedzieć , co robi i dokąd zaprowadzi … W każdym razie słuchaj — dodał patrząc mu w oczy . — Gdyby ci kiedy jeszcze raz przyszła ochota próbować … Rozumiesz ? … Nie zabijaj się , ale przyjdź do mnie …
— Jaśnie pan ! …
— Myślę … Stasiu , myślę , że nie można aż tak karać człowieka za to , że ma inne niż my przekonania polityczne …
Pan Ignacy miał jeszcze kilka bardzo przykrych chwil . Musiał wydobyć się z pierwszego rzędu krzeseł , gdzie zebrani eleganci spoglądali na jego surdut i na jego krawat , i na jego aksamitną kamizelkę z ironicznymi uśmiechami . Potem musiał wejść do ósmego rzędu krzeseł , gdzie wprawdzie bez ironii patrzono na jego garnitur , ale gdzie musiał potrącać o kolana siedzących dam …
— To są te pieniądze , o których mówiła ciotka , że je ktoś w marcu wykupił ? …
Uczony egiptolog szeroko otworzył oczy i przełknął dwa razy , raz po raz .
— O … i ten ! … — zawołała baronowa . — Mój mąż ( jestem pewna , że to on ) przysyła jej ze wsi bukiety … Rządca tego domu kocha się w niej i bierze od niej komorne z dołu co miesiąc …
— Znam — odparł Wokulski , a w duchu dodał : — „ Winien mi ze trzysta rubli … ”
— Nie wiem … może … — odpowiedziała .
— Wie pani , co mi się zdaje , kiedy patrzę na panią ?
Relacje te nie tylko zdziwiły , ale wprost przestraszyły księcia . I naraz Wokulski spotężniał w jego opinii . Był przecie człowiekiem , który ma swój własny program , ba ! nawet prowadzi politykę na własną rękę , i który ma wielkie znaczenie wśród pospólstwa …
— Na miłość boską , panie Pifke — szepnął zalany potem — usiądź pan na moim miejscu i oddaj mi swoje …
Gdy sklep zamknięto i panowie wyszli , Wokulski rzekł :
„ Aha , triumfator ! ” — rzekł do siebie Wokulski , ledwie trzymając się na nogach pod naciskiem tłumu , który biegł , klaskał , wiwatował , wskazywał palcami bohatera , pytał o jego nazwisko . Zdawało się , że zdobywcę frakowego garnituru na rękach zaniosą do miasta , wtem — zapał ostygł . Ludzie biegli wolniej , nawet zatrzymywali się , okrzyki cichły , wreszcie zupełnie umilkły . Chwilowy triumfator zsunął się ze szczytu i w parę minut zapomniano o nim .
— Zdaje się , że jaśnie pan u Stępka … Chciałbym złożyć rzeczy , ale nie widzę ani gabinetu pana , ani pokoju dla mnie .
II . Szare dnie i krwawe godziny
— Bo uważa — mówi Lisiecki — że korzystniej jadać macę z kiełbasą aniżeli samą .
Dla wszystkich kokieteria , a dla mnie : » zapłać temu panu ! … « Może ona myśli , że ja oszukałem ich na kupnie srebra ? … To byłoby kapitalne ! ”
— Jest więcej niż dwadzieścia — rzekłem do Katza .
— Bez obrazy pani dobrodziejki , dlaczego panie tak ciągle siedzicie w oknach ? … To niedobrze …
— Także koncept ! … Pański zegarek zawsze spieszy się z rana , a późni wieczorem — odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy .
— Wszyscy , począwszy od gospodarza , który każe mi płacić siedemset rubli …
— Tak , panie … Może mąż powróci … — dodała stłumionym głosem .
— Aha , prawda , zapomniałam … — wtrąciła pani Misiewiczowa .
— To już zależy od panów .
Dzwonek . Yung wygrał . Wysoki sportsmen wziął klacz za uzdę i zaprowadziwszy przed trybunę sędziów zawołał :
Panna Izabela z takim zachwytem patrzyła na mówiącego , w taki sposób każdy jego wyraz podkreślała ruchem , uśmiechem lub spojrzeniem , że Wokulskiemu zaczęło robić się ciemno w oczach . Więc wstał i pożegnawszy towarzystwo wybiegł na ulicę .
Obserwacje te zbudziły w duszy Wokulskiego nowe prądy , o których pierwej nie myślał albo myślał niedokładnie . Zatem wielkie miasto , jak roślina i zwierzę , ma właściwą sobie anatomię i fizjologię . Zatem praca milionów ludzi , którzy tak głośno krzyczą o swojej wolnej woli , wydaje te same skutki , co praca pszczół budujących regularne plastry , mrówek wznoszących ostrokrężne kopce albo związków chemicznych układających się w regularne kryształy .
Teraz dopiero wszedł ten łajdak lokaj ; wziął walizę Stacha i dał znać , że konie stoją przed domem . Siedliśmy do powozu , Stach i ja , ale przez drogę do kolei nie zamieniliśmy ani wyrazu . On patrzył na gwiazdy świszcząc przez zęby , a ja myślałem , że jadę — chyba na pogrzeb .
— Jeszcze jak ! — prawił radca . — Patrz pan jednakże , co to znaczy szczęście . Półtora roku temu baba objadła się czegoś i umarła , a Wokulski po czteroletniej katordze został wolny jak ptaszek , z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie , na którą pracowały dwa pokolenia Minclów .
— Pani Kolerowej powiedziała pani Radzińska , a pani Radzińskiej pod najświętszym słowem powierzyła tę tajemnicę pani Denowa , wiesz pan , ta przyjaciółka pani Misiewiczowej .
— Pani łaskawa , nie udawajmy , że się nie rozumiemy . Pani wie , że dla mężczyzny kochającego kobieta jest świętością jak ołtarz . Słusznie czy niesłusznie , ale tymczasem tak jest . Otóż jeżeli pierwszy lepszy awanturnik zbliża się do tej świętości jak do krzesła i postępuje z nią jak z krzesłem , a ołtarz prawie zachwyca się podobnym traktowaniem , wówczas … pojmuje pani ? … Zaczynamy przypuszczać , że ów ołtarz jest naprawdę tylko krzesłem . Jasno się wytłomaczyłem ? …
Zamiast odpowiedzi otworzył drzwi po drugiej stronie sieni … Wchodzę … Słowo honoru — salon ! … Meble kryte utrechtem , na stołach albumy , w oknie majoliki … Pod ścianą biblioteka …
— Doprawdy , panie Stanisławie — mówił , lekko łkając — widzę , że najlepsze stosunki … mogą zepsuć pieniądze … Czy ja mam ci za złe , żeś kupił ten dom ? … Czy ja robię ci wyrzuty ? … Ty zaś przemawiasz do mnie tak , jakbyś się obraził .
— Wcale nie !
— Mogę pójść z panem .
— Pan był pierwszy raz w Paryżu ? — spytała panna Izabela .
— Tak — odparł głucho Wokulski .
— Koncept ! … — syknął pan Lisiecki . — Moja łysina , jeżeli ją kto dojrzy , jest smutnym dziedzictwem rodu , ale pańska siwizna i gderliwy charakter są owocami starości , którą … chciałbym szanować .
Teraz Wokulski spostrzegł , że dama ta ma pyszne kasztanowate włosy i czarne oczy , a całą fizjognomię wesołą i energiczną .
— Cóż ci zrobił ? — spytałem .
— O ! … czemu nie . Ale pan słyszał , że Oberman zgubił wielkie pieniądze ? Był tu z wieczora i przysięgał , że zabije się albo zrobi sobie co złego , jeżeli pan nie okaże nad nim litości . Ja mówię : „ Nie bądźcie głupi , nie zabijajcie się , poczekajcie … Nasz stary ma miętkie szercze … ” A on gada : „ Ja se też tak kalkuluję , ale zawsze będzie heca , bo mi choć trochę strącą , a tu syn idzie na medyka , a tu starość chwyta człowieka za poły … ”
„ Suknia . Piętnaście łokci surowego jedwabiu po rublu — piętnaście rubli … Koronki z dziesięć rubli , a robota z piętnaście … Razem — czterdzieści rubli suknia , ze sto pięćdziesiąt rubli kolczyki i dziesięć groszy róża … ”
Wsiadł , pojechali .
Strach , jak ciężkim było jego życie . Zmizerniał , sposępniał , zdziczał … Ale nie narzekał . Raz tylko , kiedy mu powiedziano , że dla takich jak on nie ma tu miejsca , szepnął :
Wokulski wziął kulkę i aż zdziwił się , tak była ciężka .
— A wy , ojcze , co tu robicie ?
— Bo co to za kobieta ! — mówił baron z coraz żywszą gestykulacją . — Kiedym ją , panie , poznał , wydała mi się zimna jak posąg i tylko zajęta strojami . Dopiero dziś widzę , jakie tam skarby uczuć … Stroić się lubi jak każda kobieta , ale cóż to za rozum ! … Nikomu bym tego nie powiedział , co teraz powiem panu , panie Wokulski . Ja bardzo młodo zacząłem siwieć i nie bez tego , ażebym od czasu do czasu nie dotknął wąsów fiksatuarem . No i kto by , panie , pomyślał : ledwie spostrzegła to , raz na zawsze zabroniła mi fiksatuarować się ; powiedziała , że ona ma szczególne upodobanie do siwych włosów i że dla niej prawdziwie pięknym może być tylko siwy mężczyzna . „ A o szpakowatych co pani myśli ? ” — zapytałem . „ Że są tylko interesującymi ” — odpowiedziała . A jak ona to mówi ! … Czy aby nie nudzę pana , panie Wokulski ?
— Satysfakcji żądam od pana — krzyknąłem , wciąż bijąc w stół .
— Co za Palmieri ? — spytał zdziwiony Wokulski .
— Szanowna kuzynko , trzymasz w ręku niezwykłego ptaka … Trzymaj że go i pieść tak , ażeby wyrósł na pożytek nieszczęśliwemu krajowi …
Rządca aż posunął się w tył z fotelem . Staruszka złożyła ręce , a pani Stawska patrzyła na mnie wielkimi oczyma . Oto dopiero oczy ! … i jak ona nimi umie patrzeć ! … Przysięgam , że gdybym był Wokulskim , oświadczyłbym się jej na poczekaniu . Z męża już pewnie nie ma nawet kosteczki , jeżeli nie pisał przez dwa lata . Wreszcie , od czego są rozwody ? … Na co Stach ma taki majątek ? …
— Kiedy Bóg da , panie — odparł Węgiełek .
— W takim razie ośmielę się proponować … Przeciwnicy stają o dwadzieścia pięć kroków , idą naprzód po pięć kroków …
Potem wydobył księgi , umaczał pióro i niby to zaczął rachować . Był przekonany , że cuchnie piwem jak stara beczka , którą już wyrzucono z piwnicy , i zupełnie serio począł rozważać : czy nie należało podać się do dymisji po spełnieniu całego szeregu tak haniebnych występków ?
— Uspokójcie się ! — prosił radca Węgrowicz . — Pojedynki to były w modzie dawniej , nie teraz … Podajcie sobie ręce …
Na wezwanie hrabiny elegant siadł na tym samym fotelu , który niedawno zajmował Wokulski , i zawiązała się żywa rozmowa . Wokulski nie słyszał jej treści , tylko czuł , że w mózgu wypala mu się obraz tego towarzystwa . Kosztowny dywan , srebrna taca zasypana na wierzchu garścią imperiałów , dwa świeczniki , dziesięć płomyków , hrabina odziana w grubą żałobę , młody człowiek zapatrzony w pannę Izabelę i ona — rozpromieniona . Nawet ten szczegół nie uszedł jego uwagi , że od blasku płomyków hrabinie świecą się policzki , młodemu człowiekowi koniec nosa , a pannie Izabeli oczy .
— Czy pan tylko meteorologię ma zamiar wykładać ? — spytała pani Wąsowska . — Na wszelki jednak wypadek radziłabym zapytać babci , co ona sądzi o tej meteorologii …
Naprzeciw zobaczył parę ludzi pochylonych ku sobie i szepczących . Ustąpili mu z drogi i ukryli się w cieniu drzew . Opanował go żal i szyderstwo .
— Rolę ? … — powtórzył przypatrując się jej uważnie . — Rolę … doradcy … przyjaciela domu … opiekuna … Opiekuna tego mająteczku , jaki by ci pozostał …
— I gdzież to on służył , nie pamiętasz ? … Czy nie było mu na imię także Stanisław ?
Około dziewiątej pan Tomasz , wbrew zwyczajowi , poszedł spać , a panna Izabela wezwała do swego pokoju na rozmowę kuzynkę Florentynę .
Niecierpliwie otworzył pierwszy , w którym pani Meliton napisała tylko te słowa : „ Dziś w Łazienkach o zwykłej godzinie . ” Przeczytał go parę razy , po czym z niechęcią wziął się do listu adwokata , który zapraszał go również dzisiaj na godzinę jedynastą rano na konferencję w sprawie kupna domu Łęckich . Wokulski głęboko odetchnął ; miał czas .
Zdawało mu się , że szmer uliczny za jego oknami rozszerza się i potęguje ogarniając cały Paryż , Francję i Europę . I że wszystkie głosy ludzkie zlewają się w jeden ogromny okrzyk :
— Tak — mówił adwokat — tak będzie najlepiej . Gdybyś pan sam kupił ten budynek , znalazłbyś się w fałszywej pozycji nawet wobec państwa Łęckich . Zazwyczaj nie lubimy tych , którzy coś po nas dziedziczą , to jedno . A po wtóre — kto zaręczy , że nie zaczęłyby snuć im się różne kombinacje po głowach ? … Nużby pomyśleli : kupił za drogo albo za tanio ? … Jeżeli za drogo — jak śmie robić nam łaskę , a jeżeli za tanio , to — wyzyskał nas …
— No , co tam — rzekł . — Jakiż to interes miałeś pan do mnie ?
— Więc … nieprzyjemnym — poprawiła się panna Izabela .
Nie śmiałem zrobić prezentu pojmując , że matce przyjemniej będzie , jeżeli sama przyczyni się do radości dziecka .
— Jestem oszpecony — mówił baron — wyglądam jak stara małpa chora na fluksję . Nie chcę z panem drugiej awantury , bo widzę , że masz szczęście … Więc powiedz mi pan : za co właściwie zostałem kaleką ? … Bo nie za to potrącenie … — dodał patrząc mu w oczy .
— Każdej chwili — odparł Wokulski . — Kiedyż to ?
— Zdaje mi się , że składa tego dowody .
— Gdzież pan Starski ? — zapytał Wokulski .
— Mamy zamiar .
— Więc twierdzisz pan , że mnie nie można zamagnetyzować ?
„ Biedny chłopiec , ale trudno . Życie ma swoje obowiązki , które trzeba spełnić , choć są ciężkie . ”
A gdy zostali sami , dodała :
Nieprędko zapomnę zmian , jakim uległa fizjognomia Stacha wobec tak niespodzianych pieszczot . Ponieważ , o ile wiem , jeszcze nigdy nie pocałowało go żadne dziecko , więc w pierwszej chwili cofnął się zdziwiony ; potem objął Helunię za ramiona , wpatrywał się w nią ze wzruszeniem i pocałował w głowę . Byłbym przysiągł , że wstanie z krzesła i powie pani Stawskiej :
— Myślałem , że sam odwieziesz .
— Mści się za to , że wodziłam go po manowcach — wtrąciła pani Wąsowska .
— Czy mogę być szczerym ?
— Rzecki — wtrącił eks-obywatel .
Wbiegł Paweł ze ścierką i rzucił się do nóg przybyłemu .
Potem wzięto od niego paszport , potem zjadł śniadanie , kupił nowy bilet , kazał przenieść rzeczy do innego pociągu i ruszyli dalej . Nowa stacja , nowa zmiana pociągów , nowa jazda … Wagon drżał i turkotał , lokomotywa co pewien czas świstała , zatrzymywała się … Do przedziału zaczęli siadać ludzie mówiący po niemiecku , dwoje , troje … Potem całkiem zniknęli ludzie mówiący po polsku i wagon napełnił się samymi Niemcami .
— Proszę cię , Belu — upominała ją ciotka — tego nie rób . Ja właśnie chcę wam zaproponować , ażebyście u mnie spędzili tę resztkę lata . I musisz to zrobić , choćby ze względu na Starskiego . Pojmujesz , że młody chłopak na wsi będzie się nudził , będzie marzył . Możecie widywać się co dzień , a w takich warunkach najłatwiej będzie przywiązać go , a nawet … zobowiązać …
Przybliż się i rozważaj ten napis głęboko .
We trzy , może we cztery dni po naszej wizycie u pani Stawskiej przychodzi Stach do sklepu i podaje mi list , ale adresowany do niego .
— Weź w rękę …
Ale Wokulski już wyszedł przez tylne drzwi .
Gdy wyszła , rzekłem do Lisieckiego :
Spośród tej młodzieży wyróżniał się niejaki pan Leon , chłopak jeszcze młody ( nie miał nawet dwudziestu lat ) , piękny , a mądry … a zapalczywy ! … Ten jakby był moim pomocnikiem w politycznej edukacji Wokulskiego : kiedy bowiem ja opowiadałem o Napoleonie i wielkim posłannictwie Bonapartych , pan Leon mówił o Mazzinim , Garibaldim i im podobnych znakomitościach . A jak on umiał podnosić ducha ! …
Północ . Wokulski zaczął się rozbierać . Pod wpływem jasno określonego celu uspokoiły się rozstrojone nerwy . Zgasił światło , położył się i patrząc na firanki , którymi bujał wiatr wpadający przez otwarte okno , zasnął jak kamień .
Szliśmy wciąż ku rogatkom . Od kilku minut zerwał się wiatr wilgotny i dął nam prosto w oczy ; na zachodzie poczęły znikać gwiazdy zasłaniane przez chmury . Latarnie trafiały się coraz rzadziej . Kiedy niekiedy w Alei zaturkotał wóz obsypując nas niewidzialnym pyłem ; spóźnieni przechodnie uciekali do domów .
Nareszcie znalazł krzesło i odetchnął . Tu przynajmniej nie zwracano na niego uwagi , częścią z powodu skromnego miejsca , jakie zajmował , częścią , że teatr był przepełniony i już zaczęło się widowisko .
Sklep jego był już zamknięty , ale przez otwory okiennic wyglądało światło .
W tej chwili potężny krzyk wydarł się z tłumu . Wokulski ocknął się i na szczycie słupa zobaczył jakąś ludzką figurę .
— Nie mówmy o Heluni , tylko o mnie …
— Pan prosi ! — wrzasnął i uciekł .
I dopiero teraz przypomniała sobie , że Wokulski nie był u nich od tygodnia .
— Ależ niech się ciocia uspokoi — wtrąciła panna Izabela znowu po angielsku . — On z pewnością nie rozumie …
— Słowo honoru , że ta pani ma halucynacje — rzekł Maleski . — Kto tu jest podobny do nieboszczyka ? … Patkiewicz ? … taki przystojny chłopak ! … — dodał wypychając naprzód mizernego kolegę , który … w tej chwili właśnie już po raz piąty udawał trupa .
— Kaziu ! idź do sali i uważaj na tego pana …
— Jednakże …
— Podlec ! — mruknął Wokulski dosyć głośno .
— Czy ja wiem ? Może i ja zdecydowałabym się na jakie szaleństwo …
— Jakaż nieostrożna pani Misiewiczowa ! …
— Mamy przecie kamienicę .
— Frant ! … — szepnął wskazując na drzwi .
Ignacemu rozszerzyły się źrenice .
— Kto tam ?
— Więc daję słowo honoru , że wybiję pana , jeżeli nas wywrócisz .
Tym więc głośniej rozlega się jęk baronowej Krzeszowskiej , która trzymając swego adwokata za klapy fraka mówi z gorączkowym pośpiechem :
— O , panie , panie ! … Tylko jeżeli ofiarujesz mi się na męża , to lepiej zostań furmanem — zawołała pani Wąsowską .
— Panie — rzekła cicho — dziś dowiedziałam się , że pewien młody człowiek , Mraczewski , z mojej winy stracił u pana miejsce . Jego nieszczęśliwa matka …
— Żegnam pana i … dziękuję za wyjaśnienia — rzekła panna Izabela widząc , że jej towarzyszka już kończy rachunki .
… Mamy tedy nowy sklep : pięć okien frontu , dwa magazyny , siedmiu subiektów i szwajcara we drzwiach . Mamy jeszcze powóz błyszczący jak świeżo wyglancowane buty , parę kasztanowatych koni , furmana i lokaja — w liberii . I to wszystko spadło na nas w początkach maja , kiedy Anglia , Austria , a nawet skołatana Turcja uzbrajały się na łeb , na szyję !
— Jak to — zawołałem — w taki sposób traktujesz zwierzenie się przed przyjacielem ?
— Przegrasz ją , kuzynko , nawet w tych punktach , w których liczysz na najzupełniejsze zwycięstwo — odpowiedział uroczyście Ochocki .
To w przykry sposób dotknęło pannę Izabelę i pomyślała :
— Sprzedał się starej babie — mówili znajomi — ten niby to Brutus ! … Uczył się , awanturował się i … klap ! …
— Do usług …
W tej chwili weszła panna Florentyna zapraszając na obiad . Pan Tomasz podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju , gdzie już znajdowała się waza tudzież Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat .
Wokulski otrząsnął się .
— Miejmy w Bogu ufność …
„ Kiedyż to będzie ! … ” — pomyślał .
Kwit był napisany według wszelkich form . Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery . W chwilę później młody człowiek , ciągle zmieszany , opuścił gabinet ; zbiegając zaś ze schodów , myślał :
W Ogrodzie Botanicznym było prawie ciasno ; na każdej ulicy tłoczyły się kolumny , gromady , a przynajmniej szeregi spacerujących ; każda ławka uginała się pod ciżbą osób . Zastępowano Wokulskiemu drogę , deptano po piętach , potrącano łokciami ; rozmawiano i śmiano się ze wszystkich stron . Wzdłuż Alei Ujazdowskiej , pod murem Belwederskiego ogrodu , pod sztachetami od strony szpitala , na ulicach najmniej uczęszczanych , nawet na zagrodzonych ścieżkach , wszędzie było pełno i wesoło . Im więcej ciemniało w naturze , tym gęściej i hałaśliwiej robiło się między ludźmi .
Stuknął się palcem w czoło .
Po upływie trzech lat takiego życia , któremu zresztą nie można było nic zarzucić , poznałem , że stalowy ten człowiek zaczyna się giąć w aksamitnych objęciach jejmości . Pobladł , pochylił się , zarzucił swoje uczone książki , a wziął się do czytania gazet i każdą chwilę wolną przepędzał ze mną na rozmowie o polityce . Czasami opuszczał sklep przed ósmą i zabrawszy jejmość szedł z nią do teatru albo z wizytą , a nareszcie — zaprowadził u siebie przyjęcia wieczorne , na których zbierały się damy , stare jak grzech śmiertelny , i panowie , już pobierający emeryturę i grający w wista .
Podoficer poszedł w prawo , my za nim . Kolumna nasza rozwinęła się we dwie długie linie . Na paręset kroków przed nami zakłębił się dym . Coś trąbiono , alem nie zrozumiał sygnału ; natomiast słyszałem ostre poświsty nad głową i koło lewego ucha . O kilka kroków przede mną coś uderzyło w ziemię zasypując mi piaskiem twarz i piersi . Mój sąsiad strzelił ; dwaj stojący za mną prawie na moich ramionach oparli karabiny i wypalili jeden po drugim . Ogłuszony do reszty , wypaliłem i ja … Nabiłem i znowu strzeliłem . Przed front spadł czyjś kask i karabin , ale otoczyły nas takie kłęby dymu , żem nic dalszego nie mógł dojrzeć . Widziałem tylko , że Katz , który ciągle strzelał , wygląda jak obłąkany i ma pianę w kątach ust . Szum w uszach spotęgował mi się tak , żem w końcu nic nie słyszał , ani huku karabinów , ani armat .
— Nie przed pół rokiem , ale przed dziesięcioma laty . Ba ! trułem się po śmierci narzeczonej , ale to właśnie jeden więcej argument przeciw waszemu systematowi . Dziś aż cierpnę , kiedy pomyślę , że albo mogłem umrzeć , licho wie po co , albo ożenić się z kobietą , która strwoniłaby mi majątek .
Pan Tomasz , po raz już nie wiadomo który , zaczął mrugać powiekami i znowu ukazały się łzy .
— Moja panno Felicjo ! — zawołał Ochocki — tylko proszę nie bawić się w uszczypliwość , bo się to pani nie udaje .
— A właśnie , że to nie był Goldcygier — odezwał się Konstanty .
— Ach , mój kuzynek ! … On chyba nigdy nie miał zamiaru służyć w czymkolwiek za przykład . Zresztą nie mówimy o naszej arystokracji , tylko o francuskiej .
— To wstąp pan do mnie we środę na śniadanie i raz skończmy .
— Mów śmiało .
— A czy wiesz , kiedy tu wrócisz ? — zapytał go Wokulski .
Wokulski z podziwem przypatrywał się zarumienionej twarzy i błyszczącym oczom panny Izabeli . Były to tak silne argumenta , że zwątpił we własną pamięć i odparł :
— Więc do jutra , panie Wokulski — rzekła hrabina . — Spotkasz u mnie wielu znajomych . Będzie kilku panów z Towarzystwa Dobroczynności …
— Właściwie to mnie rujnują komornicy …
— Karierę zrobił ! — mówił gruby głos . — Za młodu wysługiwał się takim jak my , a ku starości chce mu się fagasować wielkim panom .
Ir wciąż mi niedomaga . Polityka stoi w jednej mierze : ciągła niepewność …
— No idź pan spać — rzekłem .
— No — rzekłem — chłopi są także ludźmi , panie …
Siedziała w loży z ojcem i panną Florentyną , ubrana w białą suknię . Nie patrzyła na scenę , która w tej chwili skupiała uwagę wszystkich , ale gdzieś przed siebie , nie wiadomo gdzie i na co . Może myślała o Apollinie ? …
— Dla dwu przyczyn — odparł młody człowiek . — Naprzód baron , potrzebując pieniędzy na pokrycie długu honorowego , oświadczył , że zastrzeli się , jeżeli nie dostanie ośmiuset rubli , choćby za swoją ukochaną klacz , a po wtóre , baronowa nie życzy sobie , aby jej mąż przyjmował udział w wyścigach . Więc kupiła klacz , ale dziś biedaczka choruje ze wstydu i rozpaczy i chciałaby pozbyć się jej za jakąkolwiek bądź cenę .
Padają sobie w objęcia . Suzinowi towarzyszy jeszcze dwu Francuzów , z których jeden odbiera Wokulskiemu bilet na rzeczy .
— Pan już wychodzi , panie Zięba , ze sklepu ? … O trzy kwadranse na siódmą ? … — spytał zdumiony pan Ignacy , szeroko otwierając oczy .
— A twoje długi ?
— Zwariowałeś pan ! … Co dla panny Łęckiej ? …
— Cóż mnie to obchodzi — rzekł głucho Wokulski — jestem kupcem .
Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej … która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni .
Przeżegnała się , lecz zobaczywszy tacę wydobyła woreczek z pieniędzmi .
Wokulski bowiem od pamiętnej Wielkanocy parę razy odwiedzał prezesową i poznał , że staruszka jest mu bardzo życzliwa . Zwykle słuchał jej opowiadań o dawnych czasach , rozmawiał o swoim stryju , nawet ostatecznie umówił się o nagrobek dla niego . W toku tej wymiany myśli , nie wiadomo skąd , wplątało się imię panny Izabeli tak nagle , że Wokulski nie mógł ukryć wzruszenia ; twarz mu się zmieniła , głos stłumił się .
— Chyba ze sto — odparł kręcąc głową . — Ale — dodał — porządnie prowadzą interes , bo odezwały się wszystkie razem .
Wokulski stanął w sieni i patrząc na rynnę mruknął :
— Nie , nie o tym mówię … Ale …
— Trzeba by , moja Marysiu , założyć świeże firanki , bo mam przeczucie , że nieszczęśliwy nasz pan nawróci się …
— Myślisz , żem zwariował ? — spytał go Wokulski .
XIII . Pogodzeni małżonkowie
— Mówiono mi jednak … poufnie … — rzekł z naciskiem Escabeau — że panowie …
W renomowanej jadłodajni , gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele składów bielizny i składów win , fabrykanci powozów i kapeluszy , poważni ojcowie rodzin , utrzymujący się z własnych funduszów , i posiadacze kamienic bez zajęcia , równie dużo mówiono o uzbrojeniach Anglii , jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski . Zatopieni w kłębach dymu cygar i pochyleni nad butelkami z ciemnego szkła obywatele tej dzielnicy , jedni zakładali się o wygranę lub przegranę Anglii , drudzy o bankructwo Wokulskiego ; jedni nazywali geniuszem Bismarcka , drudzy — awanturnikiem Wokulskiego ; jedni krytykowali postępowanie prezydenta MacMahona , inni twierdzili , że Wokulski jest zdecydowanym wariatem , jeżeli nie czymś gorszym …
— Do licha ! — krzyknął — tyle miałem z panem do pogadania … Ale cóż , pan ciągle okładałeś się babami , a teraz wyjeżdżasz …
Drzwi otworzyły się , jegomość kazał tragarzom złożyć kufry i tłomoki w przedpokoju i zapytał :
— Więc ? … — przerwał Wokulski .
Wokulski teraz dopiero zrozumiał cel wyprawy na folwark , gdy w dziedzińcu wybiegło naprzeciw prezesowej całe stado kur , którym ona rzucała ziarno z kosza . Za kurami ukazała się ich dozorczyni , stara Mateuszowa , donosząc pani , że wszystko jest dobrze , tylko że z rana krążył nad dziedzińcem jastrząb , a po południu jedna z kur trochę udławiła się kamieniem , ale już ją minęło .
— Hę ! hę ! hę ! … — zaczął śmiać się adwokat . — Któż by inaczej robił , szanowny panie Wokulski ?
„ Co to za miła dziecina ! — myślał Wokulski . — Gdyby była moją , zdaje się , że odzyskałbym równowagę umysłu , którą dziś tracę z dnia na dzień . I matka prześliczna kobieta . Jakie włosy , profil , oczy … Prosi Boga , ażeby zmartwychwstało ich szczęście … Piękna i nieszczęśliwa ; musi być wdową .
Rzecki uważnie spojrzał na niego i pomyślał , że wino musi być dobre , skoro aż tak rozwiązało usta Wokulskiemu .
— Zapewne — rzekł — dlatego , że on sam ciągle mówi do mnie o pani .
„ Bagatela ! — mruknął . — Około stu wiorst kwadratowych powierzchni , dwa miliony mieszkańców , kilka tysięcy ulic i kilkanaście tysięcy powozów publicznych … ”
— Zdaje mi się … — mówi zacierając ręce — zdaje mi się , że mam przyjemność …
Wokulski z paczką banknotów zwrócił się do panny Izabeli :
Nie być kupcem albo być bardzo bogatym kupcem .
W kilka minut po jej odejściu wbiegł do sklepu baron . Parę razy wyjrzał na ulicę , a następnie zbliżył się do Wokulskiego .
— Podły Żyd , lichwiarz , odstraszył konkurentów , przekupił adwokata i …
„ Poczekaj ! — myślę . I wyobraziłem sobie , że na moim miejscu jest w tym pokoju Wokulski . — Poczekaj , zaraz cię przekonam , że nie masz się nas czego lękać . ”
— Przeczytaj no — rzekł ze śmiechem .
Pan Tomasz przypatrzył im się z uwagą i dopiero teraz spostrzegł , że dwoje tych ludzi harmonizują ze sobą wzrostem i ruchami . On , o głowę wyższy i silnie zbudowany , stąpał jak ekswojskowy ; ona , nieco drobniejsza , lecz kształtniejsza , posuwała się jakby płynąc . Nawet biały cylinder i jasny paltot Wokulskiego godził się z popielatym płaszczykiem panny Izabeli .
— Czy i dlatego mój ojciec nie wie , że srebra te są w pańskim ręku ? — rzekła ironicznie .
— Mamy , jaśnie panie , ale na inszy sposób .
— Jakież są ?
— Za pieniądze z dostaw z Bułgarii ! … Dobroczyńca ! …
Wokulski nie opuścił kościoła , ale w pobliżu drzwi skręcił w boczną nawę . Tuż przy grobie Chrystusa , naprzeciw stolika hrabiny , stał w kącie pusty konfesjonał . Wokulski wszedł do niego , przymknął drzwiczki i niewidzialny , przypatrywał się pannie Izabeli .
— Co pani każe — odparł machinalnie .
— Cóż to znaczy ? — pytam .
Odjechała . Całe towarzystwo stało w ganku patrząc na powóz , który z początku oddalał się , potem skręcił za stawem , znikł za pagórkiem , znowu ukazał się i nareszcie został po nim tylko tuman żółtego kurzu .
Panna Izabela wychyliła się z szezlonga i ujęła rękę panny Florentyny .
— Sto dwadzieścia do stu osiemdziesięciu rubli rocznie .
— W każdej chwili jesteś pan źle wychowany . Ale … tym lepiej , że się we mnie nie kochasz .
Potem przyszło mu na myśl , że nie jest to zbyt świetnym prezentem dla panny Izabeli — uszczęśliwić jednego tylko człowieka . Całego świata — nie może ; ale warto by z okazji bliższego poznania się z panną Izabelą podźwignąć bodaj kilka osób .
— Gdzież on jest ? … Zresztą niech mnie zabije …
Jednocześnie ukazał się na progu mężczyzna średniego wzrostu , zręczny , śniady , z małymi faworytami i wąsikami , i bardzo nieznaczną łysiną . Miał fizjognomię na pół wesołą , na pół drwiącą i od razu zawołał :
Raz , przy niedzieli ( rzadko mi się to zdarza ) , zaszedłem do handelku na śniadanie . Kieliszek anyżówki i kawałek śledzia przy bufecie , a do stołu porcyjka flaków i ćwiartka porteru — oto bal ! Zapłaciłem niecałego rubla , ale com się nałykał dymu , a com się nasłuchał ! … Wystarczy mi tego na parę lat .
Pani Stawska jest bardzo pobłażliwą kobietą , niemniej jednak , o ile mogłem wymiarkować z jej oględnych wyrażeń , zarówno mieszkanie baronowej , jak i całe otoczenie dziwiło i robiło przykrość pani Stawskiej .
„ To darmo — szeptał mu głos ukryty na samym dnie duszy — to darmo ! … Stach wklepał się w grubą awanturę … I z pewnością w polityczną awanturę , bo taki człowiek jak on nie wariowałby dla kobiety , choćby nawet była nią sama — panna … Ach , do diabła ! omyliłem się … Wyrzeka się , gardzi dziesięcioma tysiącami rubli , on , który osiem lat temu musiał pożyczać ode mnie po dziesięć rubli na miesiąc , ażeby za to wykarmić się jak nędzarz … A teraz rzuca w błoto dziesięć tysięcy rubli , pakuje w kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , robi aktorom prezenta po kilkadziesiąt rubli … Jak mi Bóg miły , nic nie rozumiem ! I to niby jest pozytywista , człowiek realnie myślący … Mnie nazywają starym romantykiem , ale przecież takich głupstw nie robiłbym … No , chociaż jeżeli zabrnął w politykę … ”
— Chcesz stamtąd wyjść ?
Po nocy fatalnie spędzonej Rzecki obudził się dopiero o trzy kwadranse na siódmą . Własnym oczom nie chciał wierzyć patrząc na zegarek , ale w końcu uwierzył . Uwierzył nawet w to , że wczoraj był nieco podchmielony ; o czym zresztą wymownie świadczył lekki ból głowy i ogólna ociężałość członków .
— Herr Jesas ! … Aber du hast noch keinen Kaffee getrunken ? …
— Wstał od godziny . Mówiłam mu właśnie o Żydach , a on prosi cię , ażebyś napisała list do Wokulskiego …
— Niech pan sobie wyobrazi — mówiła — jaka ta pani Krzeszowska , mimo swoich dziwactw , jest zacna kobieta . Spostrzegła , że mi smutno bez Heluni , i prosiła mnie raz na zawsze , ażebym brała Helunię ze sobą do niej na te parę godzin …
Inkasent rzucił mu się do nóg .
— Prosimy więc szanownego pana Wokulskiego — odezwał się nowy głos — ażeby ten publiczny interes , który nas zgromadził tu , do gościnnych salonów księcia , raczył nam przedstawić z właściwą mu jasnością i zwięzłością .
W bramie rozległo się pośpieszne stąpanie ; Wokulski odwrócił się i zobaczył Ochockiego .
— Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ? — zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna .
„ Owszem , możesz nim być , jak najpiękniejszy lew jest wstrętnym dla krowy albo orzeł dla gęsi . Widzisz , mówię ci nawet komplimenta : porównywam cię ze lwem i orłem , które mimo wszystkich zalet budzą jednak odrazę w samicach innego gatunku . Unikaj zatem samic innego niż twój gatunku … ”
W saloniku matka pani Stawskiej , jak zwykle , robiła pończochę ; zobaczywszy nas uniosła się nieco z fotelu i zdziwiona przypatrywała się Wokulskiemu .
Zdjął czapkę , zdjął futro , usiadł przy świecy . Jużci Wokulski . Broda jak u zbója , pysk jak u Longina , co to Chrystusowi Panu bok przebił , ale — oczywisty Wokulski …
— Niemiły człowiek — odpowiedziała z ożywieniem . — Teraz przypominam go sobie … Będąc we wtorek w sklepie zapytałam go o cenę wachlarza . Trzeba było widzieć , jak spojrzał na mnie ! … Nie odpowiedział nic , tylko wyciągnął swoją ogromną czerwoną rękę do subiekta ( nawet dość eleganckiego chłopca ) i mruknął głosem , w którym czuć było gniew : panie Morawski czy Mraczewski ( bo nie pamiętam ) , pani zapytuje o cenę wachlarza . A … nieciekawego znalazł papo wspólnika ! … — śmiała się panna Izabela .
— Zresztą — rzekł — mamy na widoku jeszcze dwie spółki : do handlu zbożem i — okowitą . Kto nie zechce należeć do jednej , może należeć do drugiej … Nadto zaprosimy szanownego pana Wokulskiego , ażeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział …
Cóż więc może być przykrego w tym , że nie będąc w milionie miejsc , tylko w jakimś jednym , i nie myśląc o miliardzie rzeczy , tylko o jakiejś jednej , przestanę być i w tym jednym miejscu i myśleć o tej jednej rzeczy ? … Istotnie , obawa śmierci jest najkomiczniejszym złudzeniem , jakiemu od tylu wieków ulega ludzkość . Dzicy boją się piorunu , huku broni palnej , nawet zwierciadła ; a my , niby to ucywilizowani , lękamy się śmierci ! … ”
— Teraz rozumiesz pan , na jakiej pochyłości może znaleźć się człowiek ? … — spytał Szuman . — Już drugi dzień truje się , że go jakiś książę nie zaprosił na bal ! … On , ten nasz kochany , ten nasz podziwiany Stach …
„ Sklep odstąpię , nie zawiążę spółki i wyjadę za granicę ” — myślał .
— Albo się , psiamać , powieszę , albo dłużej nie wytrzymam z taką panią ! W piątek na targ — idź , stróżu , do apteki po dwa razy na dzień lataj , do magla drałuj i choroba wie , gdzie nie chodź . Przecie już mi zapowiedziała , że będę z nią jeździł na cmentarz do porządkowania grobu ! … Słychane to rzeczy na świecie ? … Odejdę stąd na święty Jan , żebym miał dać komu dwadzieścia rubli odstępnego …
Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem .
— Ja ? … Kto to powiedział ? …
— Ma być w tych dniach licytowany dom pana Łęckiego …
„ Nim jednak przebuduje się społeczność — myślał — widzę , że sfera mojej filantropii bardzo się uszczupli . Majątek mój nie wystarczyłby na uszlachetnianie instynktów nieludzkich . Wolę ziewające kwestarki niżeli modlące się i płaczące potwory . ”
Sędzia zaczął pisać . Siedzący w drugiej ławce ( maglarz oczywiście ) odezwał się do damy czerwonej na twarzy :
— Bywam tu , ile razy przepracuję się … To jest dosyć często …
Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego . Strach ją zdejmował na myśl spotkania , lecz niewytłomaczony instynkt popychał .
Ten sam Wokulski , który rok temu poleciał do Bułgarii , a przed kilkoma tygodniami jak magnat bawił się w wyścigi i pojedynki , ten sam Wokulski nabrał dziś nadzwyczajnego gustu do widowisk teatralnych . I jeszcze żeby choć polskich , ale — włoskich … On , który nie rozumiał po włosku ani wyrazu !
Dwie armaty były wzięte , za resztą pognali husarzy . Daleko przed nami stali nasi pojedynczo i w gromadach , strzelając do cofających się Austriaków . Kiedy niekiedy jakaś zbłąkana kula nieprzyjacielska świsnęła nad nami albo zaryła się w ziemię wydmuchując obłoczek kurzu . Trębacze zwoływali do szeregów .
Zjadł elegancki obiadek u jaśnie wielmożnych państwa Łęckich , wypił kawę , wykłuł zęby i — jazda . Naturalnie . Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem , który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat . Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce . A wy , moi płatni oficjaliści , kłopoczcie się o interesa . Przecie za to macie pensje i dywidendy .
— Zacny … szlachetny ! … — mówił ściskając Wokulskiego . — Bóg cię zesłał …
Ale Oberman spojrzał na niego wilczym okiem i wyszedł milcząc . Służący w pierwszej chwili otworzył usta ze zdumienia , lecz ochłonąwszy pogroził za nim pięścią .
Natomiast obok krzyża leżącego na ziemi wciąż klęczała młoda dziewczyna w aksamitnym kaftaniku i jaskrawym kapeluszu . Gdy zwróciła oczy na oświetlony grób , jej także błysnęło coś na wyróżowanych policzkach . Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła .
— Pójdziesz mi ty ! … — wrzasnął baron i pochwyciwszy kamasz rzucił nim za cofającym się kamerdynerem . Kamasz trafił w ścianę i o mało nie zwalił brązowego posążka Sobieskiego .
— Jestem do usług .
„ Dlaczego Stach tak dziwnie przypatrywał się loży , w której siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Łęcka ? … Czyliżby ? … Eh ! cóż znowu … Wokulski ma przecież zbyt wiele rozumu , ażeby mógł przypuszczać , że coś z tego być może … Każde dziecko pojęłoby od razu , że ta panna , w ogóle zimna jak lód , dziś szaleje za Rossim … Jak ona na niego patrzyła , jak się nawet czasami zapominała i jeszcze gdzie , w teatrze , wobec tysiąca osób ! … Nie , to głupstwo . Słusznie nazywają mnie romantykiem … ”
— Cóż to za kobieta ?
— O , niech pani będzie spokojna o Wokulskiego . Prawda , że dziś jest rozbity , ale jeżeli się raz ocknie … Takich nie zabijają wachlarzem .
„ Używaj wszystkich środków , od najmniejszej dozy oleju do największej dozy strychniny , a coś ci z tego pomoże , nawet na — nosaciznę . ”
Całe towarzystwo skręciło na lewo i boczną aleją szło do budynków folwarcznych . Naprzód prezesowa z Ochockim , za nimi dziewczyna z koszykiem , potem wdówka z panną Felicją , Wokulski , a za nim panna Ewelina ze Starskim . Przy furtce hałas na przodzie spotęgował się , a w tej chwili Wokulskiemu przywidziało się , że słyszy za sobą cichą rozmowę .
VI . Pod jednym dachem
Zbudził go okrzyk tłumu , dzwonek i brawo … To odbył się pierwszy wyścig . Nagle spojrzał na tor i zobaczył wjeżdżający do szranków powóz hrabiny . Siedziały hrabina z prezesową , a na przedzie pan Łęcki z córką .
Nawet dziwił go ten spokój .
Położył rękę na ramieniu Wokulskiego i patrząc mu w oczy jakimś rozstrzelonym i rozmarzonym wzrokiem spytał :
Mikołaj otworzył drzwi do salonu i rzekł :
Wokulski szedł do swego mieszkania i myślał :
— Byłeś ? — spytał go Mincel .
— O panie ! … — zawołała pani Misiewiczowa podnosząc palec w górę .
— Nie — odpowiedział . Ale w tej chwili spuścił oczy .
— Kobieta młoda , panie Rzecki , niebrzydka .
Comme eux aussi je veux poser
Istotnie , Wokulski był wieczorem i co ważniejsza , zaczął bywać każdego wieczora . Przychodził dosyć późno , kiedy Helunia już spała , a pani Misiewiczowa odchodziła do swego pokoju , i z panią Stawską przepędzał po parę godzin . Zwykle milczał i słuchał jej opowiadań o sklepie Milerowej albo o brukowych wypadkach . Sam odzywał się rzadko , a wtedy wypowiadał aforyzmy , nawet nie mające związku z tym , co do niego mówiono .
Zdziwiło go , że od Geista nie miał żadnej wiadomości .
— W takim razie słuchamy warunków …
Dalszy bieg myśli przerwała mu smutna , brzęcząca melodia . Była to muzyka szkatułki grającej , po której nastąpił świegot sztucznych ptaków ; a gdy one milkły , rozlegał się cichy szelest fontanny , szept modlitw i westchnienia pobożnych .
— Przychodzę w rozmaitych godzinach , a oko , panie , mam na te rzeczy … no ! … Pomimo to nigdy ani rąbka spódniczki , ani pantofelka , ani kawałka wstążki ! A przecież nawet raz u jednego kanonika zdarzyło mi się widzieć gorset ; prawda , że znalazł go na ulicy i właśnie chciał bezimiennie odesłać do redakcji . A , panie , u oficerów , szczególniej zaś u huzarów ! … ( Główkę na dół , s 'il vous plait … ) Czyste zatrzęsienie ! … U jednego , panie , spotkałem aż cztery młode damy i wszystkie — uśmiechnięte … Od tej pory , daję słowo honoru , zawsze kłaniam mu się na ulicy , choć mnie opuścił i winien mi pięć rubli . Ale , panie , jeżeli za krzesło na koncert Rubinsteina mogłem dać sześć rubli , toż bym chyba nie żałował pięciu rubli dla takiego wirtuoza … Może by trochę poczernić włosy , je suppose que oui ?
— Za jaką kupiłem . Rozumie się z doliczeniem procentu w stosunku … sześć … do ośmiu od sta rocznie …
— Heleno … dziecko moje … Ty przecież nie jesteś …
— W każdym razie nieprędko .
Zdaje mu się , że zakratowane okna i szare ściany , połyskujące wilgocią , a obwieszone kajdanami , nierównie lepiej odpowiadałyby sali , w której skazują ludzi na wieczne lub doczesne więzienia .
— Niech pan poprosi … — odparł Wokulski , spiesznie wciągając kamizelkę i surdut .
— Niech pan od tego zacznie — wybuchnął Rzecki — a będzie pan wolny przed jedynastą , nawet w tej chwili , panie Mraczewski . Pan powinieneś być hrabią , nie kupcem , i dziwię się , że pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu , przy którym zawsze ma się czas , panie Mraczewski . Naturalnie !
Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek , o którym opowiadano cuda , pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę , ofiarowując swoje usługi . I stanął milczący układ : Wokulski płacił hojnie , a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata . Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli .
Wtem dowiedziała się od pani Meliton o nowym zatargu barona Krzeszowskiego z żoną i o tym , że baronowa kupiła od niego klacz za osiemset rubli , ale — że pewnie ją zwróci , gdyż za kilka dni ma odbyć się wyścig , a baron porobił duże zakłady .
Wokulski przypatruje się jej i myśli :
„ Ależ ja jestem podły człowiek ! — mruknął do siebie . — Onegdaj spiłem się , dziś włóczę się … Diabli wezmą budę , jak amen w pacierzu … ”
— Mam je bez prób . Dobranoc .
— A , jesteś — rzekła staruszka do Wokulskiego — to dobrze . Poczekajcież tutaj na Ewelinkę z baronem , który ją może nareszcie znajdzie — dodała lekko marszcząc brwi — a my z Kazią pójdziemy do koni .
Stach był jeszcze ze trzy lata u Hopfera i przez ten czas porobił duże znajomości ze studentami , z młodymi urzędnikami rozmaitych biur , którzy na wyścigi dostarczali mu książek , ażeby mógł zdać egzamin do uniwersytetu .
Była blisko siódma , kiedy w stronie południowo zachodniej huknął strzał armatni . Po szeregach przeleciał szmer :
— Masz pan rację — potwierdził doktór — ale cóż stąd ? … Machina parowa przecież nie młynek do kawy , to wielka machina ; ale gdy w niej zardzewieją kółka , stanie się gratem bezużytecznym i nawet niebezpiecznym . Otóż w Wokulskim jest podobne kółko , które rdzewieje i psuje się …
„ Gdzie to ja widziałam taki krzyż , taką chmurę i jasność ? … ” — zapytała się panna Izabela . Zaczęła przypominać sobie widziane w życiu okolice i — marzyć .
— I to mówi pan , taki człowiek niezwykły ?
— Powiedz pan — rzekłem — jak to was przyjmowali Włosi w wigilię bitwy pod Magentą ?
— Powiedz mi — po raz pierwszy odezwał się Wokulski — za cóż to ja mam dostać pięćdziesiąt tysięcy ? …
O , prawda to ! … I studnię , która miała nas połączyć , chciałabym upamiętnić w jakiś sposób …
A teraz z nadzwyczajną szybkością dokończę opowiadania o tragedii , która powinna była wstrząsnąć każde szlachetne serce .
Gdy zaś Wokulski pochylił się do jej ręki , pocałowała go w czoło , co na obecnych zrobiło pewne wrażenie .
Czasami w tej ucieczce przed samym sobą doganiała mnie noc . Wtedy spoza krzaków , zwalonych pni i rozpadlin wychodziły naprzeciw mnie jakieś szare cienie i smutnie kiwały głowami o wyblakłych oczach . A wszystkie szelesty liści , daleki turkot wozów , szmery wód zlewały się w jeden głos żałosny , który mnie pytał : „ Przechodniu nasz , ach ! co się z tobą stało ? … ”
Wtem zapukano do drzwi . Wszedł garson i podał Wokulskiemu duży list .
— Matka tego Mraczewskiego , Staśku , jest bardzo biedna kobieta …
„ A po dniach wielu czy po latach wielu , kiedy mi każą mogiłę porzucić , wspomnisz o twoim sennym przyjacielu i spłyniesz z nieba , aby go ocucić … Znowu mnie złożysz na twym łonie białem … Znowu mnie ramię kochane otoczy … Zbudzę się — myśląc , że chwilkę drzemałem , całując lica , patrząc w twoje oczy … ”
— Że panowie chodzą nago po pokoju …
Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił . Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga . Zaraz po obiedzie zbierała się u niej jakaś sesja dam , które w oczekiwaniu doniosłych wypadków opuszczały mężów i dzieci , ażeby zajmować się plotkami . Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni .
— Prawda ! — rzekła — co też ja plotę … Ale tak ciągle myślę o Ludwiczku … Niechże panowie raczą spocząć …
Wokulski kazał dojechać swemu powozowi bliżej hrabiny i wrócił do pań . Uderzyło go to , że przy nich nikt nie stał . Wprawdzie marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu , ale obojętnie przyjęci przez pannę Izabelę niebawem odsunęli się . Lecz młodzież kłaniała się z daleka i omijała .
— Fraszka ożenek — odparł gruby głos zakrztusiwszy się nieco — bogaty ożenek nie hańbi . Ale te miliony , zarobione na dostawach w czasie wojny , z daleka pachną kryminałem .
— Cóżeście państwo tak długo robili ? — pytał ze śmiechem Starski podając rękę pannie Izabeli , która przyjęła ją pośpiesznie .
— Doprawdy , Belciu — rzekła — przesadzasz . Z twoją energią i taką genialną domyślnością …
— Pan Molinari — rzekł — kazał prosić , ażeby jaśnie pan chwilkę zaczekał …
„ Więc to jutro — pomyślał — za godzin … dwadzieścia cztery … Nie , nie tyle … Za ileż to ? … ”
— Szarego mydła …
— A komuż go sprzedam ? … — spytał . — Czy tym , którzy nie kupią sklepu , gdyż mają pieniądze , czy tym , którzy by go dlatego tylko kupili , że nie mają pieniędzy ? Sklep wart ze sto dwadzieścia tysięcy rubli , mam je rzucić w błoto ?
— Sit tibi terra levis — rzekł spokojnie . Odprowadził go do drzwi i znowu wziął się do swojej roboty .
— Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? … Chłop , panie , ognisty , kark jak u byka … Żeby mnie piorun panie tego , trzasł , sam oddałbym mu córkę , a w posagu dałbym im rocznie za dziesięć tysięcy , panie tego , rubli towaru … No ?
„ * Pierwsze * po niemiecku znaczy wąż , * drugie * roślina , * wszystko * do góry się wspina … ” I zaraz mi objaśnił , że to znaczy : * Szlang Baum * . Kiepska szarada , ale porządna robota — dodał śmiejąc się doktór .
— O Boże ! — mówi baronowa na cały głos — nędzny zabójca ma obrońcę , ale biedna , samotna kobieta na próżno szuka człowieka , który by ujął się za jej honorem , za jej spokojem , za jej mieniem …
— Można spróbować — rzekł pan Domański . — Wszyscy przecież znamy Mincla .
Nim gość oprzytomniał , ubrano go w kalosze , wydano resztę i wśród niskich ukłonów odprowadzono do drzwi . Interesant stał przez chwilę na ulicy , bezmyślnie patrząc w szybę , spoza której Mraczewski darzył go słodkim uśmiechem i ognistymi spojrzeniami . Wreszcie machnął ręką i poszedł dalej , może myśląc , że w innym sklepie kalosze bez literek kosztowałyby go dziesięć złotych .
— A ty co , błaźnie , odzywasz się , kiedy cię nie pytają ? …
Rzucił rulon do kasy i w piątek nie poszedł na groby .
„ I ja mam niby to ją kochać ? … Głupstwo ! Przez rok cierpiałem na jakąś chorobę mózgową , a zdawało mi się , że jestem zakochany … 29 a 36 … 29 a 36 … Nigdym nie przypuszczał , ażeby mogła mi być tak dalece obojętną … Jak ona patrzy na tego osła … No , jest to widocznie osoba , która kokietuje nawet subiektów , a czy tego samego nie robi z furmanami i lokajami ! … Pierwszy raz czuję spokój … o Boże … A tak go bardzo pragnąłem … ”
Wokulski przypatruje się przez chwilę jakiemuś olbrzymowi z czerwoną twarzą i konopiastą brodą , wreszcie mówi :
Nareszcie dojechał na miejsce i znowu upłynęło z dziesięć minut , nim służący powrócił z kasy z biletem . Dokoła powozu tłoczyła się ciżba bezpłatnych widzów i huczał gwar tysiąca głosów , a Wokulskiemu zdawało się , że wszyscy mówią tylko o jego klaczy i drwią z kupca , który bawi się w wyścigi .
— Więc teraz ja panu powiem . Wszyscy jesteście podli …
— Czego chcesz ? — niecierpliwie zapytał go Wokulski wychylając głowę spomiędzy drzwi .
Wśród stałej ludności zaczarowanego świata ukazywał się od czasu do czasu zwykły śmiertelnik , który na skrzydłach reputacji potrafił wzbić się aż do szczytów Olimpu . Zwykle bywał nim jakiś inżynier , który łączył oceany albo wiercił czy też budował Alpy . Był jakiś kapitan , który w walce z dzikimi stracił swoją kompanię , a sam okryty ranami ocalał dzięki miłości murzyńskiej księżniczki . Był podróżnik , który podobno odkrył nową część świata , rozbił się z okrętem na bezludnej wyspie i bodaj czy nie kosztował ludzkiego mięsa .
— Proszę , bardzo proszę natychmiast iść do Wysockich . Za parę dni on przyniesie pani list do składu bielizny . W nagłym wypadku proszę odwołać się do mnie . Żegnam panią …
— Daj pan spokój ! — przerwał młody człowiek . — Mój ojciec był zdolnym lekarzem , pracował dniem i nocą , miał niby to dobre zarobki i oszczędził … raptem trzysta rubli na rok ! A że wasza kamienica kosztuje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , więc na kupienie jej za cenę uczciwej pracy mój ojciec musiałby żyć i zapisywać recepty przez trzysta lat … Nie uwierzę zaś , ażeby ten nowy właściciel pracował od trzystu lat …
— A szelmo ! … dam ja ci …
Stopniowo jednak uspokoił się i wróciwszy do domu począł zastanawiać się już całkiem chłodno nad tym : czy na jutrzejszy obiad włożyć frak , czy surdut ? … Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś nieprzewidziana przeszkoda , która znowu mu nie pozwoli zbliżyć się do panny Izabeli ? Potem jeszcze zrobił rachunek ostatnich handlowych obrotów , wysłał parę telegramów do Moskwy i Petersburga , a nareszcie napisał list do starego Szlangbauma proponując , ażeby mu pożyczył swego nazwiska w celu nabycia kamienicy Łęckich .
— Cóż to za sklep budują ? — spytała panny Florentyny .
— Nie sód i nie potas ? … — pytał Geist .
Traf zdarzył , że pan Łęcki , nie mogąc już ukryć zabiegów Wokulskiego o pannę Izabelę , zapytał księcia o zdanie o Wokulskim i o radę .
— Tak … tak … Trochę więcej … Myślę , że pięć do sześciu tysięcy … Poproszę poczciwego Wokulskiego , to mi to załatwi …
— Owe trzy miliony rubli stanowią mój osobisty kredyt i przynoszą mi bardzo mały procent jako pośrednikowi — mówił Wokulski . — Oświadczam jednak , że o ile w miejsce kredytu podstawiłoby się gotówkę , zysk z niej wynosiłby piętnaście do dwudziestu procentów , a może więcej . Otóż ten punkt sprawy obchodzi panów , którzy składacie pieniądze w bankach na niski procent . Pieniędzmi tymi obracają inni i zyski ciągną dla siebie . Ja zaś ofiaruję panom sposobność użycia ich bezpośredniego i powiększenia własnych dochodów . Skończyłem .
W kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go z długów , to o Obermanie , którego wybawił z nieszczęścia .
— Sam hrabia osądź — mówił dalej baron . — Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli . Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać . No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy … dwieście rubli ! … dał bowiem za nią tylko sześćset …
— Siadajże o tu , koło Kazi . A ty , proszę cię , pamiętaj o nim .
— Pan będziesz zdrów za moją krzywdę … — odparła z gniewem kumoszka .
Każe sobie podać filiżankę pienistej czekolady , zasłania się podartą gazetą i widzi , że w tym małym pokoiku znajduje się drugi , jeszcze ciemniejszy kąt , w którym mieści się pewien okazałej tuszy jegomość i jakiś zgarbiony Żyd . Pan Ignacy myśli , że okazały jegomość jest co najmniej hrabią i właścicielem wielkich dóbr na Ukrainie , a Żyd jego faktorem ; tymczasem zaś słucha toczącej się między nimi rozmowy .
— Cóż byś powiedziała , Floro , gdybym …
„ A zawód , jaki zrobisz ludziom , którzy w tobie położyli nadzieję ? ”
„ Wesoły ptaszek z tego Ochockiego ! — myślał Wokulski . — Do mnie mówi , że argumentacja panny Izabeli wylewa mu się uszami , a teraz z nią tylko rozmawia … Oczywiście , chciał mnie do niej zrazić … ”
— Ale bo to poczciwy chłopak … Z jakich on mnie sytuacji nie wyprowadza ! … ile daje mi dowodów nieledwie psiego przywiązania ! …
— Choćby dlatego , że pani nie było tam , gdzie mieliśmy być razem .
— Byłem pewny , że tak będzie , ale nie sądziłem , że tak prędko … — odezwał się baron ukazując swój piękny garnitur sztucznych zębów .
— Czy ja wiem ? Ciotka Hortensja jest trochę słaba , więc może pojedziemy do niej do Krakowa . Ja jednak , muszę przyznać , miałabym ochotę do Szwajcarii , gdyby to ode mnie zależało .
— Mylisz się .
Baronowa triumfalnie spogląda na pana Łęckiego .
W rzeczywistości Wokulski nie stracił energii , ale zmienił się pod wieloma względami . Sklepem na przykład nie zajmował się , nawet czuł do niego wstręt , ponieważ tytuł kupca galanteryjnego szkodził mu w oczach panny Izabeli . Natomiast zaczął goręcej zajmować się spółką do handlu z cesarstwem , ponieważ ona przynosiła ogromne dochody , a tym samym zwiększała majątek , który chciał ofiarować pannie Izabeli .
Rzecz jest taka . Pisze do mnie Stach z Paryża ( prosił mnie o to samo przed wyjazdem ) , ażebym się zaopiekował kamienicą , którą kupił od Łęckich . „ Nie miała baba kłopotu ! … ” , myślę , ale cóż robić ? … Zdałem sklep Lisieckiemu i Szlangbaumowi , a sam — jazda w Aleje Jerozolimskie na zwiady .
— O , co to , to nie , szanowna pani — odezwałem się trochę niecierpliwie . — Albo wyjdziemy stąd kompletnie oczyszczeni , albo …
— Myślałam , że już pan nie przyjdzie — rzekła panna Izabela .
Ponieważ Wokulski nie odpowiedział nic , więc adwokat począł uważać go za bardzo przebiegłego dyplomatę i żałował w duszy , że sam był zanadto szczery .
„ A cóż mnie to obchodzi … ”
„ Tak — myślał — on jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się kobietom . ”
Sędzia wciąż pisał , a ja chciałem przypomnieć sobie mowę , którą ułożyłem wczoraj na obronę pani Stawskiej , a na pohańbienie baronowej . Ale że mi się w głowie plątały wyrazy i zdania , więc zacząłem oglądać się po sali .
Wciąż stałem na połowie schodów , pod oknem z żółtymi , czerwonymi i niebieskimi szybami . Wciąż stałem zapatrzony we wspomnienie pani baronowej , którą widziałem zaledwie kilka razy w życiu i zawsze przedstawiała mi się jako osoba bardzo ekscentryczna . Umie być pobożną i zawziętą , pokorną i ordynaryjną …
— Siedem … sześć …
— Czy mogę złożyć uszanowanie panu Łęckiemu ? — spytał uroczyście Ochocki i nie czekając na odpowiedź panny Izabeli wyszedł z salonu .
— Pierwszy raz widzę coś podobnego ! — rzekł nasz adwokat .
— W Paryżu , ale tym uwięzionym balonem . Pół wiorsty w górę , prawie żadna podróż — odparł nieco zmieszany Wokulski .
A swoją drogą Stach na tym cierpi . Nie tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma , ale jeszcze daje towary żydowskim kupcom i paru Żydków przypuścił do współki . Nasi krzyczą i grożą , ale nie jego straszyć ; zaciął się i nie ustąpi , choćby go piekli w ogniu .
W pierwszej chwili zdawało się Wokulskiemu , że zbliżenie się do genialnego skrzypka będzie jednym z najtrudniejszych zadań , jakie mu kazano rozwiązać . Szczęściem , przypomniał sobie , że ma znajomego muzyka , który nie tylko poznał się z Molinarim , ale już chodził za nim i przesiadywał u niego jak cień .
Stasiek znowu uśmiechnął się ( jak ja nie lubię tych jego półuśmiechów ) i po chwili odparł :
— W takim razie nie ma milionów — huknął bas . — A w takim znowu wypadku po co zadziera nosa ! … czego pnie się do arystokracji ?
Po przejściu pierwszego niesmaku panna Izabela zrozumiała , że małżeństwo trzeba przyjąć takim , jakie jest . Była już zdecydowana wyjść za mąż , pod tym wszakże warunkiem , aby przyszły towarzysz — podobał się jej , miał piękne nazwisko i odpowiedni majątek . Rzeczywiście , trafiali się jej ludzie piękni , majętni i utytułowani ; na nieszczęście jednak , żaden nie łączył w sobie wszystkich trzech warunków , więc — znowu upłynęło kilka lat .
— Że jeżeli on tak zna ciebie , jak ty jego , to oboje bardzo się nie znacie .
— Dosyć — rzekła — teraz pojedziemy wolno .
— Nie wiem , pani . To sprawa uczuć osobistych — odparł .
Swoją drogą panna Izabela nie spała przez całą noc . Ciągle stał jej przed oczyma obraz jakiegoś francuskiego malarza przedstawiający pojedynek . Pod grupą zielonych drzew dwaj czarno ubrani mężczyźni mierzyli do siebie z pistoletów .
— A ona skąd ?
Wokulski wyprowadził go przez podwórze do bramy , gdzie już czekał powóz .
Wtem otworzył oczy i włosy powstały mu na głowie .
— Nudzimy się , niech więc nas bawi — mówiła staruszka .
Pan Ignacy wziął do rąk bladoniebieską kopertę ozdobioną wizerunkiem niezapominajek , lecz wahał się , czy ma iść . Tymczasem Mraczewski spojrzał mu przez ramię na adres .
Spostrzegłem , co mnie również zastanowiło , że pan Zięba jest uniżenie grzeczny dla Szlangbauma , a na mnie patrzy trochę z góry , choć jeszcze nie bardzo .
Nie mogę powiedzieć , ażeby niezachwianą wiarę mego ojca w Bonapartych i sprawiedliwość podzielali dwaj jego koledzy . Nieraz pan Raczek , kiedy mu dokuczył ból w nodze , klnąc i stękając mówił :
— Ależ , panie , proszę mi nie mówić impertynencyj ! … Słucha pan rad pokątnych doradców , łotrów z Pawiaka …
„ Co mi tam ludzkość ! — mówił wzruszając ramionami . — Za całą ludzkość i za całą przyszłość świata , za moją własną wieczność … nie oddam jednego jej pocałunku … ”
Pani Wąsowska rzuciła się na poduszkach powozu .
Wokulski pożegnał go i wstąpił do salonu . Starskiego już tam nie było , panna Izabela siedziała sama . Zobaczywszy go podniosła się ; twarz jej była pogodniejsza .
„ Ja nie jestem ten sam … Ja robię się jakimś innym człowiekiem … Zdaje mi się , że mi ktoś zamienił duszę ! … ”
— Dlaczego ? … — powtórzył Wokulski patrząc na nią jak wylęknione dziecko . — Dlaczego ? … Jestem , widzi pani , kupcem i … takie uwięzienie kapitału mogłoby zaszkodzić memu kredytowi …
— Bah ! Czy to pani nie widziała , jak wczoraj szeptali na tej kanapie ? … Wokulski dawno już nie był tak ożywiony , a nawet wzruszony jak wczoraj …
— Co to za profany z tych korektorów … Mam tu paręset cyfr o trzech znakach dziesiętnych i wyobraź sobie , połowa jest błędna … Oni myślą , że jakaś tysiączna albo nawet setna część milimetra nic nie znaczy , a nie wiedzą , laiki , że tam właśnie mieści się cały sens . Niech mnie diabli porwą , jeżeli w Polsce byłoby możliwym nie tylko wynalezienie , ale nawet drukowanie tablic logarytmicznych . Dobry Polak poci się już przy drugiej cyfrze dziesiętnej , przy piątej dostaje gorączki , a przy siódmej zabija go apopleksja … Cóż u ciebie słychać ?
Pan Szastalski nie miał kapitałów w spółce ani posady przy kolei . Ale ponieważ dwaj jego przyjaciele , panowie Niwiński i Malborg , mieli do Wokulskiego pretensję , więc i on miał do Wokulskiego pretensję , którą formułował wzdychając obok panny Izabeli i mówiąc :
Już w osobnej szufladzie jej biurka leżało kilka funtów mężowskich weksli , kiedy zdarzył się następny wypadek .
— Przyszedłem prosić o przebaczenie biednemu Mraczewskiemu , który nawet …
— Bah ! — mruknął doktór — właśnie że nie powiedział . Gdyby miał siłę powiedzieć , potrafiłby odrzucić tak dalece spóźnione zaproszenie .
Hrabina podniosła się z kanapy .
Około jedynastej w nocy wszyscy rozeszli się , a baron pokaszlując odprowadził Wokulskiego do jego pokoju .
Baron ucałował ją jak relikwię spoglądając z triumfem na Wokulskiego , który pomyślał , że jego utytułowany przyjaciel może nie ma powodu do zbyt wielkiej uciechy .
— Ja jestem zupełnie inny — odparł ciszej męski głos za drzwiami i znowu rozległy się dwa pocałunki , z pewnością w rękę .
— To i chwała Bogu . Bo jedno , że nie śmiałbym przecie panu włazić w drogę za jego dobroć , a po drugie …
Dżentelmen z faworytami na chwilę tropi się .
— Wybacz pan — rzekł . — W imieniu mojej żony uroczyście przepraszam i niezależnie od satysfakcji , jaką gotów jestem dać panom , zrobię , co potrzeba , ażeby naprawić krzywdę wyrządzoną panu Wokulskiemu … Tak , panie . Złożę wizyty wszystkim moim przyjaciołom i oświadczę im , że pan Wokulski jest dżentelmenem , że zapłacił za klacz osiemset rubli i że obaj staliśmy się ofiarami intryg tego łotra Maruszewicza . Krzeszowscy , panie … panie …
Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar . Ale myślał o czym innym i wahał się .
— Ach , gdybym się nie bał , że mi dzieci zżydzieją , jednej chwili uciekłbym stąd na Nalewki …
— Zerwać z Żydami — wtrącił półgłosem Lisiecki . — Bardzo dobrze robi szef wycofując się z tych parszywych stosunków . Nieraz aż wstyd wydawać reszty , tak pieniądze zalatują cebulą .
— Daje dziewięćdziesiąt tysięcy rubli ! … — zdziwił się adwokat ( jest to bardzo znakomity człowiek ) . — Ależ , drogi panie Rzecki , teraz kamienice idą w górę , a nawet na przyszły rok wybudują ze dwieście nowych domów … W tych warunkach , drogi panie Rzecki , jeżeli sprzedamy im nasz dom za sto tysięcy rubli , zrobimy im łaskę … Pani baronowa bardzo pali się do tej kamienicy ( jeżeli podobnego wyrażenia wolno używać o damach tak dystyngowanych ) i możemy wyciągnąć z niej nierównie większą sumę , drogi panie Rzecki .
Baronowi chirurg obandażował twarz . Spomiędzy drzew nadbiegł wystraszony Konstanty .
— Może jejmość i dasz , ale ja nie wezmę — mruknął pan Raczek plując w stronę komina .
— No , skąd ! Zwyczajnie — stosunki z Akademią Medyczną , ze Szkołą Sztuk Pięknych … Wtedy wszystkim paliło się we łbach , a on nie chciał być gorszym od innych . W dzień służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki , a w nocy uczył się …
I zaraz wyszedłem , bo już mnie jego arogancja rozdrażniła . Myśli , że wszystkie rozumy pozjadał .
— Z Warszawy .
— Co to pan za interesa robi , panie Szlangbaum ? — mówi piękny brunet . — Ten dom można było kupić za siedemdziesiąt jeden tysięcy . On dziś więcej niewart …
— Przed chwilą wyjechał .
Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr . W połowie trzeciej zatrzymał się i dziwił się temu spokojowi , jaki zapanował w jego duszy . Po całorocznej gorączce i tęsknocie przerywanej wybuchami szału skąd naraz ta obojętność ? Gdyby można było jakiegoś człowieka nagle przerzucić z balowej sali do lasu albo z dusznego więzienia na chłodne i obszerne pole , nie doznałby innych wrażeń ani głębszego zdumienia .
— Widzisz jakieś : chociaż ? — spytała panna Izabela z nieudanym zdziwieniem .
— Cóż , pani wciąż nie chce trzymać tych panów ?
— Co do mnie — przerwał baron z nowym ukłonem — będę się starał zapomnieć o przeszłości …
— To niech pan Maruszewicz przeczyta głośno , co tam jest ?
— Inni , panie , zbogacili się na funduszach narodowych i — nic . Ehe ! he ! …
— Cóżeś pan postanowił ?
„ Do licha ! — szepnął — zdaje mi się , że to właśnie jest ów dom … ”
— Cha ! cha ! cha ! … — zaśmiała się baronowa . — Ta lalka kosztuje piętnaście …
— No , nie obrażaj się pan , szanowny panie — rzekł książę ściskając Wokulskiego za rękę . — Wszyscy przecież żyjemy z ludźmi ; oni nam pomagają do naszych celów , więc i my mamy niejakie obowiązki .
— Sam pan wierzysz jednak w dobrą krew — rzekł przykro dotknięty Wokulski .
Panna Florentyna uśmiechnęła się smutnie .
Z tą intencją nieraz zachodziła do sklepu . Parę razy wcale nie znalazła tam Wokulskiego , raz widziała go , ale z boku , a raz zamieniła z nim parę słów i wtedy zrobił na niej szczególne wrażenie . Uderzył ją kontrast pomiędzy zdaniem : „ diabelnie energiczny ” a jego zachowaniem się ; wcale nie wyglądał na diabelnego , był raczej spokojny i smutny . I jeszcze dostrzegła jedną rzecz : oto — miał oczy wielkie i rozmarzone , takie rozmarzone …
— Przynajmniej raz wygadał się , że całe życie jest niedołęgą — mruknął Lisiecki do Klejna , który uśmiechał się podnosząc jednocześnie brwi bardzo wysoko .
— Czym mogę służyć ? — spytał Wokulski , twarz bowiem gościa wydała mu się dziwnie sympatyczną .
— Mów pan dalej , panie szlachcicu — rzekłem ściskając go za rękę .
— Wiesz , co mówią ? … Że sklep sprzedajesz ? …
— Już jej dawno nie mam …
Proszę dodać do tego przyćmione światło lampy , która trochę filuje , i … poodsłaniane rolety , a każdy pojmie , jakie mnie uczucia ogarnęły .
— Zawsze je przebaczam — odparł nieco zdziwiony .
— Gwarantuję dwudziesty , a jeżeli interesa pójdą lepiej , to i wyższy — odparł Wokulski dodając w duchu , że więcej nad piętnaście procent nie mógłby dać komu innemu .
Kiedy przyszliśmy do mego mieszkania i podano samowar , odezwałem się :
— A któż by inny ? Klejn , Lisiecki czy Zięba ? … Ci nie znaleźliby kredytu , a znalazłszy , może by go zmarnowali .
„ Będzie deszcz ! … Stach już jest około Grodziska ” — pomyślałem .
„ Do diabła ! — pomyślał — czyżby Wokulski dyrygował klakierami ? ”
Szuman zaczął bić się po głowie .
Wokulski doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się . Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci , cuchnących , nieomal ruszających się pod słońcem , a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody , którą piła Warszawa .
Natomiast czuł niepokonaną potrzebę robienia dobrze innym . Oprócz zapisu dla Rzeckiego , przeznaczył Lisieckiemu i Klejnowi , swoim byłym subiektom , po cztery tysiące rubli , tytułem wynagrodzenia szkód , jakie wyrządził im sprzedając sklep Szlangbaumowi . Przeznaczył również około dwunastu tysięcy rubli na gratyfikacje dla inkasentów , woźnych , parobków i furmanów .
„ Zaczynam odzyskiwać należne mi stanowisko ” — szepnął pan Tomasz i nagle obejrzał się . Zdawało mu się , że za nim stoi Wokulski . Więc dla uspokojenia się powtórzył parę razy :
— Żebym ja pana nie znał , tobym myślał , że pan robi zły interes ; ale że ja pana znam , więc ja sobie myślę , co pan robi … dziwny interes . Nie tylko pan zakopuje w mury gotówkę i traci na tym z dziesięć procentów rocznie , ale jeszcze chce pan zapłacić trzydzieści tysięcy rubli więcej … Panie Wokulski — dodał biorąc go za rękę — nie zrób pan takie głupstwo . Ja pana proszę … Stary Szlangbaum pana prosi …
— Ja w kuchni ? … — spytał jegomość nazwany Leonem . — Chyba jaśnie pani żartuje . Według umowy z panem mam mieć swój pokój …
„ Na co mam już czekać ? … czego dowiem się ? … Jeżeli Geist jest ordynarnym oszustem i jeżeli można kochać się w łopatce do węgli , jak ja w * niej * , to cóż mi jeszcze pozostaje ? … ”
„ Słowik wabi samiczkę — myślał Wokulski . — Właściwie jednak , czy można absolutnie potępiać nawet tę kobietę ? … Sama przyznaje głośno , że nie ma charakteru , a po cichu — że trzeba jej pieniędzy , których nie posiada i bez których , jak ryba bez wody , żyć nie potrafi . Więc cóż ma robić ? … Wychodzi nieszczęśliwa bogato za mąż . A że jednocześnie serce odzywa się w niej , wielbiciel namawia ją , ażeby szła za mąż , i oboje sądzą , że pieszczota starego męża nie zepsuje im smaku , więc robią nowy wynalazek : zdradę przed ślubem , nie starając się nawet o patent . Wreszcie może są aż tak cnotliwi , że umówili się , iż zdradzą go dopiero po ślubie … Bardzo ładne towarzystwo ! … Społeczność wytwarza niekiedy ciekawe produkta … I pomyśleć , że każdemu z nas może trafić się podobny specjał ! … Doprawdy , należałoby trochę mniej ufać poetom , kiedy zachwalają miłość jako najwyższe szczęście … ”
Dotarł do Łuku Gwiazdy i powoli zawrócił się z powrotem . Gdy znowu dosięgał placu Zgody , zobaczył , poza Tuileryjskim ogrodem , ogromną czarną kulę , która szybko szła w górę , zatrzymała się pewien czas i powoli opadła na dół .
Weszliśmy do kuchni , gdzie stała balia pełna mydlin i dziecinnej bielizny . Na sznurze zawieszonym w pobliżu komina suszyły się również dziecinne spódniczki , koszule i pończoszki . ( Jak to zaraz znać , że w mieszkaniu jest dziecko ! )
— O , mój panie — przerwała zarumieniona wdowa — mówisz tak , jakbyś był prokuratorem sądu ostatecznego . Ja także odpowiem jak pan Wokulski : czy wiesz , dlaczegom to zrobiła ? …
— Czycho ! … — zawołano od stołu .
— To , że baronowej przed kilkoma dniami zginęła lalka po nieboszczce córce i że dziś ta wariatka posądza panią Stawską …
Ledwie Wokulski zdążył jako tako ogarnąć się , wszedł pan Łęcki , a za nim woźny sklepowy . Pan Tomasz miał oczy krwią nabiegłe i sine plamy na policzkach . Rzucił się na fotel i oparłszy głowę na tylnej krawędzi , ciężko dyszał . Woźny stał w progu z zakłopotaną miną i przebierając palcami po metalowych guzikach swojej liberii czekał na rozkazy .
Równie jak pokój , nie zmieniły się od ćwierć wieku zwyczaje pana Ignacego .
Odeszły i wkrótce znikły za furtką . Pani Wąsowska obejrzała się , lecz spostrzegłszy , że Wokulski patrzył na nią , szybko odwróciła głowę .
Poprosił więc pana Łęckiego o parę tygodni zwłoki „ dla uformowania sobie zdania ” , a ponieważ miał rozmaite stosunki i jakby własną policję , podowiadywał się więc różnych rzeczy .
— Prawda .
Naturalnie , że kazałem go odprowadzić do numeru na górę . Domyślam się jednak , że udawał pijanego , ażeby mnie otumanić .
— Chcesz nas pan pożegnać ? — spytała trochę zmieszana hrabina .
Jednocześnie z okna na drugim piętrze wychyliła się głowa kobiety wołającej :
— Więc my — rzekł — jedziemy brekiem do tych dębów i tam zjemy , co Bóg dał , a kucharze przygotowali . Następnie brek wróci się tu po pana Wokulskiego …
— Znam ten dom ! — wykrzykuje nagle jegomość w szafirowych okularach z miną zakrystiana . — Znam ten dom ! … Z zamkniętymi oczami wart sto dwadzieścia tysięcy rubli …
Co zaś najgorsze , że z tygodnia na tydzień mizerniało biedactwo . Ile razy przyszła do nas po swoje drobne sprawunki , zdawało mi się , że wygląda trochę lepiej . Ale gdy zgasł na jej twarzy rumieniec chwilowego wzruszenia , przekonywałem się , że jest coraz bledsza , a jej oczy stają się coraz smutniejsze i głębsze .
— Dlatego , że nie wiem , co będzie od dziś za rok . Nie co roku zdarzają się wyjątkowo dobre interesa .
Odpowiedź była tak uderzająco prosta , że obaj z Wirskim osłupieliśmy . Młody człowiek tymczasem ociężale podniósł się z łóżka i bez zbytniego pośpiechu począł zapinać spodnie i kamizelkę . Pomimo całej systematyczności , z jaką oddawał się temu zajęciu , jestem pewny , że przynajmniej połowa guzików jego garderoby pozostała nie zapiętą .
— Naturalnie , że tak , wiem przecie , kto Szlangbaumowi pożycza pieniędzy …
Zasyłam ci tysiące pocałunków .
— Jak się masz , Ignacy ! … — zawołał padając mi w objęcia .
Rzecki szczypał się w nogę , ażeby doktorowi nie zrobić awantury .
— Mam go bez spółki .
— Mianowicie ? …
— Dlatego , panie , że kto chce zdobyć , musi zwyciężyć , zdusić przeciwnika , nie zaś karmić go z własnej spiżarni . Popełniasz pan błąd , który cię raczej odsunie , aniżeli zbliży do celu .
Otworzyłem — czytam :
— Cóż , przypatrzył się pan mojej narzeczonej ? … Jaka ona piękna ! … Obraz westalki , panie , prawda ? A jeszcze kiedy na jej buzi ukaże się ten wyraz dziwnej melancholii , uważał pan , jest tak czarująca , że … oddałbym za nią życie . Nikomu bym tego nie powiedział , wyjąwszy pana , ale wie pan , ona robi na mnie takie wrażenie , że nie wiem , czy ośmielę się kiedykolwiek pieścić ją … chcę tylko modlić się do niej … Po prostu , panie , klęczałbym u jej nóg i patrzył w oczy szczęśliwy , gdyby mi pozwoliła , panie , pocałować brzeg swojej sukni … Ale czy nie nudzę pana ?
Wokulski cofnął się do bocznego stołu . Panna Izabela przedstawiła panów :
— Proszę cię , Belu — rzekła hrabina tonem uroczystym — pan Wokulski … który tak hojną ofiarę złożył na naszą ochronę …
— Wokulski ? … no , nie — mówił pan Tomasz . — Jest to człowiek szalonej energii , ale co się tyczy daru kombinowania , nie powiem , ażeby posiadał go w wysokim stopniu .
— Pyszny pan jesteś — złościł się mecenas uderzając ręką w kolano . — A pan wiesz , co mówi hrabia Liciński , ten niby-Anglik , ten : „ tek ” ? … On mówi : „ Wokulski jest to skończony dżentelmen , strzela jak Nemrod , ale … to żaden kierownik interesu kupieckiego . Bo dzisiaj rzuci miliony w przedsiębiorstwo , a jutro wyzwie kogo na pojedynek i wszystko narazi … ”
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi . Więc każdemu ubogiemu , o ile spotkał ją , kazała dawać po kilka złotych ; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę , a brudne , żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem . Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu .
Toteż kiedy książę w oznaczonym terminie przyszedł do pana Łęckiego , nie omieszkał jednocześnie zobaczyć się z panną Izabelą . W znaczący sposób uścisnął ją i powiedział te zagadkowe słowa :
— Tylko … proszę panią o sekret . To gruba gra .
Aż mnie głowa zabolała , ale cóż robić ? Aj , te baby , te baby ! …
Jednego dnia baronowa zapytała panią Stawską : czy zna Wokulskiego . Lecz choć odebrała odpowiedź , że pani Helena zna go bardzo mało , zaczęła mówić :
Ale w Wielką Sobotę sprawa przedstawiła mu się całkiem z nowego punktu .
— Tam tak samo , ale mogę usiąść . A co to masz pan za paczkę ? …
— No , i po co to wszystko ? …
— Toteż porzucił je — zakończyła niedbale panna Izabela .
— Zrobiłbym to przed laty , ale nie dziś . Dziś zrozumiałem , że jako Żyd jestem tylko nienawistny dla chrześcijan , a jako meches byłbym wstrętny i dla chrześcijan , i dla Żydów . Trzeba przecie z kimś żyć . Zresztą — dodał ciszej — mam pięcioro dzieci i bogatego ojca , po którym będę dziedziczyć …
— Mam dla pani głęboką wdzięczność . W jednej godzinie dowiedziałem się od pani więcej aniżeli przez całe życie .
Wokulski wyjrzał oknem . Przed nim rozciągał się trawnik ozdobiony kępami starych świerków , modrzewi , lip , poza którymi daleko było widać lesiste wzgórza . Tuż przy oknie stał krzak bzu , a w nim gniazdo , do którego zlatywały się wróble . Ciepły wiatr wrześniowy co chwilę wpadał do pokoju siejąc w nim niepochwytne wonie .
— Więc jak się panowie nazywacie ? — spytał sędzia .
— Ach , ta ! … wiem … Nie mnie się podobała — westchnął Rzecki — tylko myślałem , że dobra byłaby z niej żona dla Stacha …
Strach , co tu się stanie za kilka generacji … A przecie jest proste lekarstwo : praca obowiązkowa — słusznie wynagradzana . Ona jedna może wzmocnić lepsze indywidua , a bez krzyku wytępić złe i … mielibyśmy ludność dzielną , jak dziś mamy zagłodzoną lub chorą . ”
— Niech was pioruny ! … Więc ile chcesz ? …
Krew uderzyła do głowy pannie Izabeli , która nie zdając sobie sprawy z tego , co robi , nagle weszła do przedpokoju .
„ Podle mi dotychczas życie schodziło — mówił sobie . — Byłem egoistą . Ochocki — oto wspaniała dusza : chce przypiąć skrzydła ludzkości i dla tej idei zapomina o własnym szczęściu . Sława , naturalnie , jest głupstwem , ale praca dla pomyślności ogółu — to grunt … — A potem dodał z uśmiechem : — Ta kobieta już zrobiła ze mnie bogacza i człowieka z reputacją , lecz jeżeli uprze się , zrobi ze mnie — czy ja wiem co ? … Chyba świętego męczennika , który swoją pracę , nawet życie odda dla dobra innych … Naturalnie , że oddam , gdy ona tego zechce ! … ”
Mieszkaliśmy na Starym Mieście z ciotką , która urzędnikom prała i łatała bieliznę . Mieliśmy na czwartym piętrze dwa pokoiki , gdzie niewiele było dostatków , ale dużo radości , przynajmniej dla mnie . W naszej izdebce najokazalszym sprzętem był stół , na którym ojciec powróciwszy z biura kleił koperty ; u ciotki zaś pierwsze miejsce zajmowała balia . Pamiętam , że w pogodne dnie puszczałem na ulicy latawce , a w razie słoty wydmuchiwałem w izbie bańki mydlane .
„ W breku — myślał — było albo przywidzenie , albo fakt . Jeżeli przywidzenie , w takim razie krzywdziłbym niewinną , a jeżeli fakt … No , to przecież nie będę rywalem tego uwodziciela z operetek i nie poświęcę życia dla kobiety przewrotnej . Wolno jej romansować , z kim chce , ale nie wolno oszukiwać człowieka , którego jedynym występkiem jest , że ją kocha … Trzeba wyjeżdżać z tej Kapui i wziąć się do roboty . W laboratorium Geista lepiej zapełnię życie aniżeli w salonach … ”
Pan Patkiewicz tym razem udał człowieka , który ma bielmo na lewym oku i lewą część twarzy sparaliżowaną ; pan Maleski zaś pogrążył się w głębokim zamyśleniu .
Wokulski ze zdziwieniem popatrzył jej w oczy i … dwa razy , raz po raz … dwa razy , żebym tak zdrów był , pocałował ją w rękę . Z jaką zaś zrobił to tkliwością , najlepszy dowód , że nie było słychać zwykłego w takich razach mlaśnięcia .
Zirytowana hrabina kazała jechać do domu nie czekając końca wyścigów . Wokulski ledwo miał czas dopaść powozu i pożegnać się z damami . Nim konie ruszyły , panna Izabela wychyliła się i podając Wokulskiemu końce palców szepnęła :
„ Niech już wielmożny i dobrotliwy pan — pisała — kiedy z łaski Boga ma takie duże fundusze , na mnie grzeszną ich nie wydaje . Bo ja teraz sama sobie poradzę , bylem miała o co ręce zaczepić , a ludzi , co potrzebują gorzej niż ja , nieszczęśliwa , zhańbiona , w Warszawie nie brak … ”
Panna Izabela z daleka kiwnęła mu głową i , znowu spojrzała w sposób , który wydał mu się bardzo niezwykłym . A gdy Wokulski zniknął w cieniach kościoła , rzekła do hrabiny :
Wołam tedy : „ Stróż ! … ” Przez chwilę nie widać nikogo , nareszcie pokazuje się baba tłusta i tak zasmolona , że nie mogę pojąć , jakim sposobem podobna ilość brudu mieści się w sąsiedztwie pralni , i do tego paryskiej .
( O , jakże mi staruszka w porę wystąpiła ze swoją krytyką ) . „ Słuchajże , Stasiu ” — pomyślałem i pytam dalej :
— Ach , Floro , nie pocieszaj mnie , nie kłam ! … Czyżeś nie słyszała przy obiedzie , że nawet tych kilkanaście rubli , które ma obecnie mój ojciec , są wygrane w karty od …
Kiedy około dziesiątej wieczór żegnałem moje damy , pani Stawska była zmieniona i smutna i skarżyła się , że ją głowa boli . Oto osioł Stach ! Taka kobieta szaleje za nim od jednego spojrzenia , a on , wariat , ugania się za panną Łęcką . I czy jest jaki porządek na tym świecie ?
Wokulski w jednej chwili odzyskał energię ; fala gniewu uderzyła mu do mózgu . Wszedł z podniesioną głową , przywitał prezesową i ukłonił się pannie Izabeli , która zarumieniwszy się wyciągnęła do niego rękę .
— A jeżeli ocenią ? … — spytał zamyśliwszy się .
— Pani przecie kazała prosić …
— Cóż ty na to , Florciu ? — spytała po chwili .
— A następnie spiszemy akcik , mocą którego pan S. Szlangbaum zaciąga od wielmożnego S. Wokulskiego dług w kwocie dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo nabytej przez siebie kamienicy . Gdyby zaś pan S. Szlangbaum do dnia 1 stycznia 1879 roku powyższej sumy nie zwrócił …
— Zuch baba z tej baronowej … ale pani Stawska może spać spokojnie ; sprawę ma jasną jak słońce . Czy to wreszcie na nią jedną rzuca się ludzka podłość !
„ Głupi czy przebiegły ? … Po co on mi to wszystko opowiada ? ” — myślał Wokulski .
Proszę sobie jednak wyobrazić moje zdziwienie , kiedy zaprosiwszy raz Klejna i Mraczewskiego do siebie na herbatę przekonałem się , że Mraczewski jest gorszym socjalistą od Klejna … Ten Mraczewski , który za wymyślanie na socjalistów stracił u nas posadę ! … Ze zdumienia przez cały wieczór nie mogłem ust otworzyć ; tylko Klejn cieszył się po cichu , a Mraczewski rozprawiał .
— Jedno z dwojga , obywatelu : albo dopiero dziś przyjechaliście , albo jesteście po dobrym śniadaniu ? …
„ Jutro — mówił do siebie — zrozumiem ostatecznie , co się święci . Jeżeli Szlangbaum kupi dom Łęckiego i da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , to znaczy , że go naprawdę Stach podstawił i już jest skończonym wariatem … A może też Stach nie kupuje kamienicy , może to wszystko plotki ? … ”
— Staś … jak mi Bóg miły ! …
Wokulski odwrócił głowę . Panna Ewelina upadła na ławkę blada i zmęczona , a baron wdzięczył się do niej .
— Nie idę na bal .
— W piwnicy .
I tak szedł przez całe Aleje , plac Aleksandra , przez Nowy Świat , ciągle upatrując kogoś i ciągle doznając zawodu .
— A widzi mama — zawołała powracając — pocałowałam i Pan Jezus nic nie powiedział .
Sen mara — Bóg wiara , myślałem przez kilka dni . Ale już sklep mi obrzydł . Nawet do śp . Małgosi Pfeifer straciłem skłonność i ciasno zrobiło mi się na Podwalu tak , żem nie mógł wytrzymać . Poszedłem znowu do wuja Raczka po radę .
— Zatem — mówię dalej — nieodwołalnie postanowiłem ożenić Stacha w tym jeszcze roku , nawet przed świętym Janem .
Byli już pod górą zamkową , kiedy z sąsiedniej odezwał się głos panny Felicji :
— I ja z panem — odezwała się panna Izabela . — Chcę zobaczyć ulubiony kamień prezesowej … — dodała półgłosem . — Proszę mi dać znać , jak pan tam będzie .
Mówiąc tak , przesuwał szafiry przed oczyma Wokulskiego , przy migotliwym blasku świecy .
— Pani hrabina raczy przyjąć dwie sztuki ? …
— A ile pani dała za nią ? … — syknęła baronowa .
Panna Florentyna bierze lampę i obie z kuzynką idą do jej gabinetu . Panna Izabela siada na szezlongu , zasłania ręką oczy przed światłem i mówi :
Na schodach nie mogłem już wytrzymać i zawołałem :
Nagle drgnął słysząc szelest sukni w wielkiej galerii .
— Wulkan ! … — szepnął .
— Po to , żeby miał nam z czego pensje podwyższać — surowo odpowiedział pan Ignacy .
„ Ach , mój stary Hopferze ! — mówił — o wy , moi koledzy uniwersyteccy i syberyjscy , czy któryś z was wyobrażał sobie mnie zajmującego się podobnymi kwestiami ? … ”
Nawiasowo powiem , że serdecznie chcę , ażeby się Stach ożenił . Gdyby miał żonę , nie mógłby tak często naradzać się z Colinsem i panią Meliton , a gdyby jeszcze przyszły dzieci , może zerwałby wszystkie podejrzane stosunki . Bo co to , żeby taki człowiek jak on , taka żołnierska natura , żeby kojarzył się z ludźmi , którzy bądź jak bądź nie występują na plac z bronią przeciw broni . Węgierska piechota i wreszcie żadna piechota nie będzie strzelać do rozbrojonego przeciwnika . Ale czasy zmieniają się .
Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu .
— Co to znaczy , mamo ? … Co się stało ? … — spytała .
Około szóstej wieczorem panna Izabela będąc w salonie usłyszała dzwonek w przedpokoju , a potem niecierpliwy głos Mikołaja :
Odetchnąłem widząc , że Wokulski nie myśli darmo jeść chleba ; a i subiekci przestali się uśmiechać przekonawszy się , że Stach w sklepie więcej pracuje niż oni , i w dodatku — ma jeszcze niemałe obowiązki na górze . My odpoczywaliśmy przynajmniej w święta ; podczas gdy on , nieborak , właśnie w święto od rana musiał brać żonę pod pachę i maszerować — przed południem do kościoła , po południu — z wizytami , wieczorem do teatru .
— Płacz sobie , płacz … — mówiła grożąc za nią rozdrażniona staruszka . — Takie łzy , chociaż bolesne , lepsze są od tych , które co dzień wylewasz …
Ten sam człowiek wypędził ze sklepu Mraczewskiego , który poważył się złośliwie o niej mówić . Na próżno wrogowie panny Izabeli , baron i baronowa Krzeszowscy , wstawiali się za tym młodzieńcem ; na próżno odezwała się za nim hrabina ciotka , która rzadko dziękowała , a jeszcze rzadziej prosiła . Wokulski nie ustąpił … Lecz jedno słówko jej , panny Izabeli , pokonało nieugiętego człowieka ; nie tylko cofnął się , ale nawet dał Mraczewskiemu lepszą posadę . Nie robi się takich ustępstw dla kobiety , której się nie czci .
— Myślę …
Drugi cios . Był moment , że Wokulski chciał schwycić młodzieńca za gardło i udusić . Opamiętał się jednak i odparł ze słabym uśmiechem :
— Cóż to za ceremoniał ? — spytał ze śmiechem Wokulski .
— Złoty krzyż …
Ale ponieważ rzeczy spakowano , powóz zajechał , a nawet z przedniego siedzenia wyglądała już jej pokojówka , więc panna Izabela zdecydowała się na wyjazd .
— O czymżeście rozmawiali ? … — zapytała zdziwiona . — Bo chyba nie o machinach latających …
— A dobrze ty znasz pannę Mariannę ?
— Wicek ! … gnaj do panny Małgorzaty i powiedz , że wesele zaraz po Wielkiejnocy …
— Tak , pani — odparł baron kłaniając się po raz trzeci , ciągle z kapeluszem w ręku . — Daruje pani , że dotknę tej niemiłej sprawy , ale … Od pewnego czasu nazwisko moje figuruje we wszystkich sądach … W tej chwili na przykład podoba się pani mieć aż trzy procesy : dwa z lokatorami , a jeden z jej byłym adwokatem , który nie uchybiając mu , jest skończonym łotrem .
A doktór wciąż prawił , coraz mocniej rozgorączkowany , coraz gwałtowniej wywijając laską :
— Więc przypuszczasz , żeby się ośmielił …
Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach .
Po odejściu Geista Wokulski był jak odurzony . Spoglądał na drzwi , za którymi zniknął chemik , to na stół , gdzie przed chwilą okazywano mu nadnaturalne przedmioty , to znowu dotykał swoich rąk i głowy lub chodził stukając głośno obcasami po pokoju dla przekonania się , że nie marzy , ale czuwa .
— Mówisz tak , bo jej nie znasz — wtrącił pochmurnie Wokulski .
— Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki . — No , do widzenia zatem , do jutra … A nie zapomnij o obiedzie …
Pewnego dnia ( w pół roku po śmierci pani Małgorzaty ) widząc , że mi chłopak w oczach dziadzieje , podsunąłem mu projekt :
Paryż posiada to , co można by nazwać kręgosłupem , osią krystalizacji miasta .
Wyszła z szelestem . Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów .
To powiedziawszy marszałek uderzył olbrzymią dłonią w udo , z którego mógł był wyciąć sobie sekretarza i jego pomocnika .
— Jest list od księcia ! … — zawołał .
— Te same ? — rzekł pokazując je pani Meliton .
Musiał jednak przyznać , że gadulstwo Ochockiego miało te same cechy szczerości i rozrzucenia , jak jego ruchy i cała wreszcie osoba . Spotkali się pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał , jak gdyby znali się od dzieci .
— O ! jeszcze nie miałbym wiedzieć . Ale pan słyszał …
— To jest rozbój ! … to oszustwo ! … Pieniądze państwo umieją brać i wtedy umieją gadać : mój kochany panie Dawid ! … Ale jak przyjdzie …
A potem , kiedy byliśmy już za Miłosną , dodał :
W czasie tych wizyt zrobiłem kilka ważnych spostrzeżeń .
Tu hrabia spojrzał na swego towarzysza , który z uroczystą miną coś przełknął .
— A tamci co robią ?
— Muszę naradzać się z niektórymi . A co do naszych — dodał patrząc w oczy córce — zapewniam cię , że gdy usłyszą , kto u mnie bywa , ani jednego nie zabraknie w salonie .
Na nic wszystko …
Już po trzydziestym roku życia wyszła za mąż za podstarzałego guwernera , Melitona , w tym jedynie celu , ażeby moralnie podźwignąć człowieka , który nieco się upijał . Nowożeniec jednak po ślubie więcej pił aniżeli przed ślubem , a małżonkę , dźwigającą go moralnie , czasami okładał kijem .
Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę . Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! …
Odwiedziny fabryki stanowiły ważną epokę w życiu panny Izabeli . Z religijną czcią czytywała ona poezje swego dalekiego kuzyna , Zygmunta , i zdawało się jej , że dziś znalazła ilustrację do Nie-Boskiej komedii . Odtąd często marzyła o zmroku , że na górze kąpiącej się w słońcu , skąd zjeżdżał jej powóz do fabryki , stoją Okopy Św . Trójcy , a w tej dolinie zasnutej dymami i parą było obozowisko zbuntowanych demokratów , gotowych lada chwila ruszyć do szturmu i zburzyć jej piękny świat .
— Tak — potwierdził baron . — Licha figura , a przynajmniej … nie do towarzystwa …
Przymknął oczy i zdawało mu się , że widzi pannę Izabelę , która patrzy na niego w dziwny , jej tylko właściwy sposób i łagodnym uśmiechem przytakuje jego zamiarom .
— Jaśnie pani kazała powiedzieć , że jest panna Łęcka i że jeżeli jaśnie pan gotów , to prosi na obiad …
— Nie , nie …
— Słyszałem , że to jakiś wielki interes … Pięćdziesiąt tysięcy rubli …
— Idź , Stachu , do teatru … Grają dziś Violettę ; przecież byliście na niej z nieboszczką ostatni raz …
— Obojętność dla śmierci — odpowiedział doktór — jest cechą umysłów dojrzałych , a pociąg do życia wiecznego — zapowiedzią nadchodzącej starości .
Już wówczas zdania mego ojca głęboko wyrzynały mi się w pamięci , ale dopiero późniejsze wypadki nadały im cudowny , nieomal proroczy charakter .
— Szanuj siły , panie Wokulski ! … — ostrzegł go pan Tomasz , uroczyście grożąc palcem … — A propos — dodał półgłosem — wyobraź pan sobie , że za moją kamienicę już baronowa Krzeszowska chce dać siedemdziesiąt tysięcy rubli … Z pewnością wezmę sto tysięcy , a może i sto dziesięć … Błogosławione są te licytacje ! …
— Wokulski gbur ? … — zdziwił się pan Tomasz . — Jest on wprawdzie trochę sztywny , ale bardzo grzeczny .
Ale , ale ! … Ciągle odbiegając od przedmiotu zapomniałem kilku bardzo ważnych szczegółów . Mam na myśli Mraczewskiego , który od pewnego czasu albo krzyżuje mi plany , albo wprowadza w błąd świadomie .
W parę minut dowcip księcia obleciał wszystkie sale … Pani Rzeżuchowska z powodu nagłej migreny musiała opuścić gości .
Wokulski drwiąco spojrzał na niego .
— Kto mnie maltretuje ? — krzyknął zrywając się .
Wokulski ocknął się .
I wyobrażał sobie , jaki to przyjemny musi być chłód noża wbitego w rozgorączkowane serce .
Znudził mnie już Wokulski swoją rozmową . Istotnie , trzeba być albo półgłówkiem , albo źle wychowanym człowiekiem , ażeby tak piękną kobietę wypytywać o współlokatorów ! Przestałem go też słuchać i machinalnie począłem wyglądać na podwórze .
Mimo to na drugi dzień przyjechał znowu z wizytą do Wokulskiego , a nie znalazłszy go w mieszkaniu , kazał dorożkarzowi stanąć przed sklepem .
— Rzecki — powiedział Wirski .
— Co za upokorzenie ! — szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong .
Od tej pory chodził na wszelkie przedstawienia , koncerty i odczyty .
— Zawstydziłaś go — rzekła panna Izabela .
Promieniejąca dyskretną radością twarz księcia zajaśniała w tej chwili blaskiem prawdziwego natchnienia .
— Właśnie dopiero w tych dniach miałem przyjemność zbliżyć się z nim .
Wszedłem , ale zatrzymałem się w sieni . I dopiero , kiedy stróż zamknął bramę , usłyszałem na ulicy dzwonki odjeżdżających sanek .
— Słyszeliśmy nadzwyczajną historię ! … — odpowiedziała panna Izabela . — Doprawdy , nigdy nie myślałam , że w tym kraju mogą istnieć podobne legendy i że mogą je w tak zajmujący sposób opowiadać ludzie prości … Cóż nam dasz na obiad , kuzynie ? Ach , ten chłopak jest niezrównany ! … Poproście go , ażeby ją wam powtórzył …
Ta zaś panna śpi przez taki interes , że jej ktoś wbił złotą szpilkę w głowę , może ze zbytków , a może i z nienawiści ; Bóg ich tam wie . Tak śpi i nie ocknie się , dopóki jej kto szpilki z głowy nie wyciągnie i potem się z nią nie ożeni . Ale to rzecz ciężka i nawet niebezpieczna , bo tam w podziemiach pilnują skarbów i samej panny różne straszydła . A jakie one są , to wiem dobrze , bo póki mi się dom nie spalił , chowałem taki jeden ząb jak pięść , który ząb dziaduś znalazł w tym miejscu ( sprawiedliwie mówię i nic nie kłamę ) . A jeżeli jeden ząb był jak pięść ( widziałem go przecie i miałem w rękach przez długie czasy ) , to już łeb musiał być jak piec , a cała osoba chyba jak stodoła … Więc borykać się z takim było trudno i jeszcze nie z jednym , ale z wieloma . Dlatego najśmielszy człowiek , choćby mu się i jak spodobała panna , a jeszcze lepiej jej majętności , wejść do podziemiów nie miał odwagi , ażeby go co nie ujadło …
Wokulski zdumiewał się coraz więcej .
— Nic nie rozumiem — rzekł . — Chociaż bardzo wątpię o życzliwości tej damy .
— Z Radomia za dwieście rubli , ale furman upomina się na jutro .
Przez kilka dni Wokulski był bardzo zajęty .
— Nic .
— To , wielmożny panie , mamy ruch w hotelu z tym Włochem ! … Schodzą się państwo jak do cudownego obrazu , ale najwięcej kobiety …
— A dajcież mi raz spokój z tym waszym ogółem ! … — wykrzyknął Wokulski uderzając pięścią w stół . — Co ja robiłem dla niego , o tym wiem , ale … cóż on zrobił dla mnie ! … Więc nigdy nie skończą się wymagania ofiar , które mi nie dały żadnych praw ? … — Chcę nareszcie raz coś zrobić dla samego siebie … Uszami wylewają mi się frazesy , których nikt nie wypełnia … Własne szczęście — to dziś mój obowiązek … inaczej … w łeb bym sobie palnął , gdybym już nic nie widział dla siebie , oprócz jakichś fantastycznych ciężarów . Tysiące próżnują , a jeden względem nich ma obowiązki ! … Czy słyszano coś potworniejszego ? …
— Jeżeli pani zechce , wygram — odparł Wokulski patrząc na nią ze zdumieniem … Nigdy nie wydała mu się tak piękną jak teraz w wybuchu niecierpliwości . Nigdy też nie marzył , ażeby rozmawiała z nim tak łaskawie .
Naturalnie , przywitaliśmy się jak bliźnięta , raz , drugi i trzeci …
— Oszukano mnie …
— Cóż — dodała po przerwie — pomyślisz o tej cukrowni ? … Każ sobie jutro osiodłać konia , przejedź się po polach sam , a jeszcze lepiej z Wąsowską … To kobieta dużo warta , mówię ci …
Wchodząc powtórnie do stajenki usłyszał znowu charakterystyczny łoskot głowy ludzkiej uderzanej o ścianę . Jakoż istotnie z sąsiedniego przedziału wybiegł mocno zarumieniony chłopak stajenny , Szczepan , z włosami ułożonymi w taki wicherek , jakby mu dopiero co wyjęto z nich rękę , a zaraz po nim ukazał się i furman , Wojciech , który ocierał o kurtkę nieco zatłuszczone palce . Wokulski dał starszemu trzy ruble , młodszemu rubla i obiecał im na przyszłość gratyfikację , byle tylko klaczka nie miała krzywdy .
— Przypuszczam . Jeżeli więc dziś drasnęłam pana moimi żartami , to tylko przez życzliwość dla pana . Imponuje mi pańskie szaleństwo , chciałabym , ażebyś był szczęśliwy , i dlatego mówię : wyrzuć pan z siebie średniowiecznego trubadura , bo już mamy wiek dziewiętnasty , w którym kobiety są inne , niż pan je sobie wyobraża , o czym wiedzą nawet dwudziestoletni chłopcy .
— Pod Magentą , panie …
I tyle . Spojrzałem na bilet , czytam : „ Wiliam Colins , nauczyciel języka angielskiego … ” Cóż to za farsa ? … Przecie chyba Wokulski nie będzie uczył się po angielsku ? …
Istotnie , pan Łęcki liczył w swoim rodzie całe szeregi senatorów . Ojciec jego jeszcze posiadał miliony , a on sam za młodu krocie . Później jednak część majątku pochłonęły zdarzenia polityczne , resztę — podróże po Europie i wysokie stosunki . Pan Tomasz bywał bowiem przed rokiem 1870 na dworze francuskim , następnie na wiedeńskim i włoskim . Wiktor Emanuel , oczarowany pięknością jego córki , zaszczycał go swoją przyjaźnią i nawet chciał mu nadać tytuł hrabiego . Nie dziw , że pan Tomasz po śmierci wielkiego króla przez dwa miesiące nosił na kapeluszu krepę .
— Przypuśćmy , że naoczni świadkowie : pani Krzeszowska , pan Maruszewicz …
— Jutro jadę — rzekł . — A cukrowni niech pani nie stawia .
Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona . Nigdy chyba nie zapomnę gromady tych , po największej części młodych twarzy , które ukazywały się na tle czarnych ścian piwnicy , wyglądały spoza okutych beczek albo rozpływały się w ciemności .
Stary subiekt plunął mu pod nogi i wrócił do swego biurka .
— Stary ! … Powiedz otwarcie : co mówią o mnie ?
— Naprzód , Lizetka ! … . Ten szlachetny cudzoziemiec postawi ci za fatygę kwartę piwa .
Dostrzegł , że Józef mimo swego wieku , więcej niż średniego , biegł po schodach jak łania i na górze gdzieś się podział , a Wokulski został sam nie wiedząc dokąd udać się i komu się zameldować . Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał .
Pamiętał , że wszedł na górę pod dęby , że coś jadł z wielkim apetytem , że był wesoły , rozmowny i nawet umizgał się do panny Felicji . Ale o czym mówili ? … co on im sam odpowiadał , nie wiedział …
— Nie weźmie , już ćwiczy konia …
— Proszę pani — odpowiadam — jest to towar , którego się pozbywamy , więc możemy go odstąpić bardzo tanio . Zaraz pójdę do pryncypała …
— Przypuszczasz pani , że …
Zabraliśmy się do odejścia .
Otarła oczy i ciągnęła dalej :
Z tym wszystkim czuł , że zbliża się chwila decydującej walki pomiędzy jego rozumem i sercem . Rozum ciągnął go do Geista , serce do Warszawy . Czuł , że lada dzień coś z tego musi wybrać : albo ciężką pracę , która wiodła do nadzwyczajnej sławy , albo płomienną namiętność , która obiecywała chyba to , że spali go na popiół .
— I dobrze wam ?
Panna Izabela zmarszczyła brwi .
— Profesor Geist .
— Przepreszem .
— Dobrze , weź ten surdut .
— Kto z nas ich nie miał ! — ciężko westchnął rządca .
Wokulski puścił jej rękę i wyprostował się na krześle . Był tak odurzony , że nie zwrócił uwagi na ten mały wyraz „ uprzejmość ” .
Czuł , że oburzenie uspakaja go ; gdy przyszło do rachunku , przekonał się , że … karafka była pusta …
Poszli kilkanaście kroków korytarzem i Jumart otworzył drzwi wspaniałego salonu . Wokulski o mało nie cofnął się , zobaczywszy złocone meble , olbrzymie lustra i ściany ozdobione płaskorzeźbami . Na środku stał duży stół pokryty kosztownym obrusem i przywalony stosem papierów .
— To źle , że mi pan tak odpowiada . Babcia mówi , że pan jest człowiekiem wielkiego charakteru ; ja dotychczas nigdy nie spotykałam ludzi z wielkim charakterem , a sama mam bardzo słaby . Nie umiem oprzeć się niczemu , lękam się odmawiać … Może źle robię , a przynajmniej niektóre osoby dają mi do zrozumienia , że źle robię wychodząc za barona . Czy i pan tak sądzi ? Czy pan potrafiłby usunąć się od kogoś , kto by powiedział , że pana kocha nad własną duszę , że bez wzajemności pana niewielka reszta życia , jaka została , zejdzie mu w osamotnieniu i rozpaczy ? Gdyby ktoś w oczach pańskich zapadał w przepaść i błagał o ratunek , czy nie podałby mu pan ręki i w ten sposób nie przykuł się do niego , dopóki nie nadeszłaby pomoc ?
Tak sobie nieraz myślałem w chwilach zwątpienia ; lecz proces pani Stawskiej doprowadził mnie do wręcz przeciwnych rezultatów , do wiary , że dobrym ludziom prędzej czy później stanie się sprawiedliwość .
Wokulski po raz trzeci usadowił go na fotelu , a w tej chwili zapukano do drzwi .
— No , ma … — wtrącił Rzecki .
Ściskali się za ręce i Wokulski coś odpowiedział , ale co ? … — nie było mu wiadome . Niepokój jego wzrastał ; na próżno szukał panny Izabeli .
Czy wobec podobnych przyjęć mogłem nie bywać często ? Dalibóg , myślę , że bywałem za rzadko i że gdybym miał więcej rycerskich usposobień , powinienem był tam siedzieć od rana do wieczora . Niechby się nawet pani Stawska ubierała przy mnie . Cóż by mi to szkodziło ?
— Przyzna pani jednak , że urodzenie …
— Panie Mraczewski ! … — pochwycił pan Ignacy .
— Prześliczne ! — mówiła z ożywieniem pani Stawska . — Szczególniej jest tam jedna ogromna lalka , która ma ciemne włosy , a kiedy nacisnąć ją … tu , pod gorsem — dodała zarumieniona .
Nie , ja stanowczo nie mam szczęścia ! … Oto i teraz . Myślałem , że osioł Maruszewicz zbałamuci baronowę … Dopieroż miałbym spokój w domu ! … Jaka byłaby ona pobłażliwa na moje drobne grzechy … Ale i cóż ? … Baronowa ani myśli mi się sprzeniewierzyć , a tego błazna czekają roty aresztanckie … Proszę cię , wsadź go tam koniecznie , bo jego łotrostwa nawet mnie już zaczynają nudzić .
— Na koszt Turcji ?
— Która tu jest zdrowa ! — rzekła pani Wąsowska , pogardliwie obwodząc wzrokiem towarzystwo . — Podaj mi pan rękę i idźmy do salonu .
— Nu — mówił lamentującym głosem — co ten pan Wokulski wyrabia najlepszego ! … Ja miałem taki interes , żeby on za pięć dni mógł od swego kapitału zarobić trzysta rubli … I ja zarobiłbym ze sto rubli … Ale on sobie jeździ teraz po mieście , a ja na same dorożki wydałem dwa złote i groszy dwadzieścia … Aj ! co to za rozbójniki te dorożkarze …
Ach , mogłaby pani spełnić uczynek miłosierny i jednym słowem zakończyć — nie wiem … moje cierpienia czy przywidzenia … Wszak zna pani to zdanie , że najgorsza pewność jest lepsza od niepewności …
— Gdybyś jednak wrócił , nie zapomnij przywieźć mi włosów : bułgarskich , tureckich i tak dalej , od obu płci . Tylko pamiętaj : w oddzielnych pakietach z notatkami . Wiesz przecie , jak to robić …
— Pamięta pani — rzekłem do pani Misiewiczowej — jak ja dawno zwracałem uwagę na te rolety ? … Gdyby były zasłonięte , pani Krzeszowska nie mogłaby śledzić , co się dzieje w mieszkaniu pań .
Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego .
— Sądziłabym , że nie ma ani śladu podobieństwa .
— Zapełniam sobie pustkę życia . Z dziesięciu tych , którzy mi się oświadczają , wybieram jednego , który wydaje mi się najciekawszym , bawię się nim , marzę o nim …
Dopiero , gdym już miał wsiąść do fury , odprowadził mnie na bok i rozejrzawszy się , czy kto nie podsłuchuje , szepnął :
— Tak .
Adwokat umilkł i pośpiesznie zaczął ssać dym z piórka .
Główna uroczystość , czyli obiad , odbyła się w wielkiej sali Hotelu Europejskiego . Salę ubrano w kwiaty , ustawiono ogromne stoły w podkowę , sprowadzono muzykę i o szóstej wieczór zebrało się przeszło sto pięćdziesiąt osób . Kogo bo tam nie było ! … Głównie kupcy i fabrykanci z Warszawy , z prowincji , z Moskwy , ba , nawet z Wiednia i z Paryża . Znalazło się też dwu hrabiów , jeden książę i sporo szlachty . O trunkach nie wspominam , gdyż naprawdę nie wiem , czego było więcej : listków na roślinach zdobiących salę czy butelek .
Stanął na progu gabinetu i kiwnął na Rzeckiego ; stary subiekt istotnie był jakiś niewyraźny i swemu pryncypałowi nie patrzył w oczy .
Kochałam się w moim dzisiejszym mężu ! …
— Przysięgam — wołał Szapary — że najdalej w marcu Kossuth powoła nas do szeregów . Głupstwo zrobiliśmy łamiąc szpady …
— Osiemdziesiąt pięć … — wtrąca Szlangbaum .
— Nie wiem . Widzę , że ma , i słyszę , że zawsze je miał .
— Bo w naszym powozie są dwa miejsca … — słodko zauważył baron .
Znowu łzy jej błysnęły , ale opanowała się . Tymczasem Helunia zrobiła dyg przed Wokulskim , a następnie przypatrzywszy mu się wielkimi oczyma , nagle schwyciła go za szyję i ucałowała w same usta .
— Zaraz powiem — odparł Ochocki . — Byłeś pan przyrodnikiem entuzjastą i … w rezultacie rzuciłeś pan nauki przyrodnicze . Otóż , w którym roku życia osłabnął pański zapał w tym kierunku ? …
Skrzydłowe bataliony oddalały się od nas coraz bardziej ; wreszcie prawy zniknął za wzgórzami , a lewy o paręset sążni od nas dał nurka w szeroki parów i tylko kiedy niekiedy błysnęła fala jego bagnetów . Podzieli się gdzieś huzarzy i armaty , i ciągnąca z tyłu rezerwa , i został sam nasz batalion , schodzący z jednego wzgórza , ażeby wejść na drugie , jeszcze wyższe . Tylko od czasu do czasu z frontu , od tyłu albo z boków przyleciał jakiś jeździec z kartką albo z ustnym poleceniem od majora . Prawdziwy cud , że od tylu poleceń nie zamąciło mu się we łbie !
„ Jeżeli włożę frak , wyjdę na eleganta pilnującego się przepisów , które mnie w rezultacie nic nie obchodzą . A jeżeli włożę surdut , mogę Łęckich obrazić . Zresztą niechże znajdzie się ktoś obcy … Nie ma rady , jeżeli zdobyłem się na takie błazeństwa , jak własny powóz i koń wyścigowy , to już frak muszę włożyć ! ”
* Postscriptum * . Byłem pewny , że MacMahonowi uda się zrobić zamach na rzecz małego Napoleonka . Tymczasem dziś dowiaduję się , że MacMahon upadł , prezydentem rzeczypospolitej został mieszczanin Grévy , a mały Napoleonek pojechał na wojnę , do jakiegoś Natalu do Afryki .
Pan Ignacy , naturalnie , w tej chwili pobiegł do swoich pań i zawiadomił je o wielkiej nowinie .
— Trzydzieści , panie … trzydzieści tysięcy rubli , panie … Bardzo , panie … bardzo ! — dodał baron z fizjognomią Mefistofelesa .
W kwadrans później panna Rzeżuchowska kazała przedstawić sobie Wokulskiego , a w ciągu następnego kwadransa zawiadomiła go ( spuszczając przy tym oczy ) , że jej zdaniem najpiękniejszą rolą kobiety jest pielęgnować ranione serca , które cierpią w milczeniu .
Zapiął marynarkę na guzik pod szyją , wyprostował się i poszedł z listem do swego mieszkania . W tej chwili dopiero zauważył , że mu trochę skrzypią buty , i poczuł niejaką ulgę .
— Czymże kupiec gorszy od bankierów ?
„ Ha ! — myślę — chce Szlangbaumowi wynagrodzić dawne krzywdy , a wobec mnie , najstarszego subiekta , zachowuje godność osobistą . Bardzo uczciwie robi , zawsze bowiem należy trochę zadzierać głowy wobec wyższych , a być uprzedzająco grzecznym dla niższych … ”
Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski . Odtąd serce jego nie zaznało spokoju .
To jakiś Żydek wychylił się przez okno sali sądowej i coś wrzasnął do gromady swoich współwyznawców , którzy na to hasło rzucili się do drzwi tłocząc się , potrącając spokojnych przechodniów i tupiąc niecierpliwie nogami jak spłoszone stado owiec w ciasnej owczarni .
— Co ja mówię ! … — rzekła . — To wiesz , mój Leonie , wprowadź się tymczasem na trzecie piętro , do mieszkania po studentach …
— Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego . Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie . Tfy ! … .
— Więc dlaczego , u diabła , nie puści jej ? … Już kto jak kto , ale chyba on kpić ze siebie nie pozwoli .
— Dopiero dziś będę miał dobry apetyt … — mówił baron do swej narzeczonej , lecz spostrzegłszy , że mówi za głośno , począł znowu szeptać .
Woźny wyszedł zawadzając wielkimi guzami o drzwi pokoju .
— O nie — odpowiedziała panna Izabela .
— O , przy tej robocie nie potrzeba niańki ; wszystko robi się samo i nie może być niespodzianek .
Ponieważ tego rodzaju zdania wypowiadał niekiedy głośno i publicznie , więc uważano go za bzika , a poważne damy , mające córki na wydaniu , nieraz mówiły .
— O tak , znam …
— Prawda ! … — rzekł zamyślony Wokulski . — Nie widziałem jeszcze podobnego bydlęcia , chociaż znam dużo bydląt .
Wokulski nalał szklankę wina i wypił ją powoli .
Tego dnia , kiedy Wokulski miał przyjść na obiad , panna Izabela wróciła od hrabiny o piątej . Była trochę rozgniewana i bardzo rozmarzona , razem — prześliczna .
— Mogłabyś też , Kaziu , już nie dręczyć tego biedaka …
Gdy Wokulski kupił dom , w którym mieszkała , i gdy Rzecki za jego wiedzą zniżył im komorne , pani Stawska ( lubo jej wszyscy tłomaczyli , że bogaty właściciel nie tylko może , ale nawet ma obowiązek zniżać komorne ) poczuła dla Wokulskiego wdzięczność . Stopniowo wdzięczność zamieniła się w podziw , gdy począł bywać u nich Rzecki i opowiadać mnóstwo szczegółów z życia swojego Stacha .
Salonik nieduży , koloru perłowego . Szafirowe sprzęty , pianino , w obu oknach pełno kwiatów białych i różowych , na ścianach premia Towarzystwa Sztuk Pięknych , na stole lampa ze szkłem w formie tulipana . Po cmentarnym salonie pani Krzeszowskiej z meblami w ciemnych pokrowcach wydało mi się tu weselej . Pokój wyglądał , jakby oczekiwano na gościa . Ale jego sprzęty zanadto symetrycznie ustawione dokoła stołu świadczyły , że gość jeszcze nie przyjechał .
Pan Łęcki zapomniawszy o etykiecie pochyla się do zakrystiana i szepcze mu :
— Trzy minuty , panie … minutkę …
— Czytaj — rzekł . — Przekonasz się , że są rzeczy lepsze od polityki .
W drodze do domu pan Tomasz był odurzony . Nie czuł upału , tylko ogólne osłabienie i szum w uszach . Chwilami zdawało mu się , że każdym okiem widzi inaczej albo że obydwoma widzi gorzej . Oparł się w rogu powozu chwiejąc się za każdym silniejszym ruchem jak pijany .
— Czy i mnie pan sprzedałby taką lalkę za trzy ruble ? — indagowała baronowa .
— Przepraszam ! … Doprawdy nie miałem zamiaru … Ale sądzę , że moja przyjaźń dla czcigodnej prezesowej , która , panie , tak …
W tej chwili zbliżyło się do stołu kilkoro dzieci , którym hrabina zaczęła rozdawać obrazki . Wokulski wstał z fotelu i aby nie przeszkadzać pobożnym zajęciom , przeszedł na stronę panny Izabeli .
— Sześćdziesiąt sześć … — dodaje Szlangbaum .
— Wiwat Napoleon ! — zawołał pan Raczek , a pan Domański zaczął śpiewać :
— W których , przepraszam ? — spytałem , oburzony jej zuchwalstwem .
Dziewczyna chwilę jeszcze postała na środku sali ; potem otarła łzy i wyszła pełna jakiegoś uroczystego zdziwienia .
— Więc to ten łotr Maruszewicz ? … Ależ honorem ręczę , że oddał mi tylko sześćset rubli i jeszcze dużo mówił o interesowności pana Wokulskiego …
— Uspokoić się ! … — krzyknął dyrektor czerwieniejąc z gniewu . — No , niech pan Wokulski osądzi , czy mogę nadal utrzymywać stosunki z człowiekiem , który opowiadał , że ja sprzedałem w Lubelskie konia , co miał koler ! … Takich rzeczy — wołał , coraz mocniej podnosząc głos — nie zapomina się , panie Maruszewicz . I gdyby hrabia nie załagodził afery , pan Krzeszowski miałby dziś kulę w udzie … Ja sprzedałem konia , co miał koler ! … Żebym miał zapłacić od siebie sto rubli , klacz wygra … Żeby miała paść … Przekona się pan baron … Koń miał koler ! … Ha ! ha ! ha ! … — wybuchnął demonicznym śmiechem dyrektor .
W tym widzę karę boską — zakończył Wirski odmuchując cygaro . — A narzędziem tej kary będzie baron …
— Ha ! próbuj pan … Na żal po kobiecie jedynym lekarstwem może być tylko druga kobieta . Chociaż obawiam się , czy kuracja już nie jest spóźniona …
— Czy zobowiązaliście się nigdy nie kłócić ? — zapytała pani Wąsowska .
Stach wstrząsnął się .
Westchnąłem domyślając się , że powodem utraty lekcji mógł być jaki list anonimowy , w pisaniu których pani Krzeszowska odznacza się wielką biegłością . Ale — nie powiedziałem nic . Bo czy mogłem radzić pani Stawskiej , aby odrzuciła dwa ruble dziennie ?
Dowiedziawszy się o tym Katz rzucił szpadę na ziemię ( byliśmy już obaj oficerami ) i powiedział , że teraz tylko sobie w łeb strzelić . Ja jednak pamiętając , że we Francji już siedzi Napoleon , dodałem mu otuchy i — przekradliśmy się do Komorna .
Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada :
— Tak , to niepospolity człowiek — rzekł Wokulski . — Któż jeszcze bawi u prezesowej ? …
Właśnie gdy zastanawiał się , w jaki sposób rozpocząć z nim tę dziwną rozmowę , Jumart sam mu ją ułatwił . Ledwie bowiem ukazał się w sali , rzekł z dyskretnym uśmiechem :
— Nie chcę grać z panem komedii , mój potworze — odparła po chwili . — Obchodzi mnie tak , że … robię wszystko , co jest w mojej mocy , ażeby dostał Belę , ponieważ … ją kocha ten szaleniec …
— Oto są — odpowiedział już weselej młody człowiek wydobywając paczkę papierów z bocznej kieszeni surduta .
— Czy to wy , panie * Siuzę * ? … Dzień dobry !
Wokulski ochłonął . Oparł się na ramieniu Ignacego i zaglądając mu w oczy rzekł łagodnie :
— Bardzo prosimy — mówił prędko Mraczewski — to nasz obowiązek . Zdaje mi się , że te będą dobre — ciągnął podając parę sczepionych nitką kaloszy . — Doskonałe , pysznie wyglądają ; szanowny pan ma tak normalną nogę , że niepodobna mylić się co do numeru . Szanowny pan życzy sobie zapewne literki ; jakie mają być literki ? …
Piękna wdowa wzruszyła ramionami , baron znowu całował rączki swojej narzeczonej , która uśmiechając się rozmawiała z nim półgłosem , ale ani na chwilę nie straciła wyrazu smutku i obawy .
„ Pozwól pani , ażebym zastąpił ojca tej kochanej dziecinie … ”
— Tak sobie — odpowiedziało dziecko opierając się na moim kolanie i patrząc na matkę . ( Mój Boże , dlaczego ja nie jestem jej ojcem ? )
Przez chwilę panna Izabela lękała się : powiedziano jej , że baron daje Wokulskiemu czterysta rubli odstępnego i że hrabia Liciński podjął się między nimi pośrednictwa . Nawet szeptano w salonie hrabiny , że Wokulski nie dla pieniędzy , ale dla hrabiego musi zgodzić się na ten układ . A wówczas panna Izabela pomyślała :
— Ach tak ! … Nawet dobrze bawiliście się . Pamiętam , w grudniu mieliście świetne żywe obrazy . Kto to w nich występował ? …
Hrabina ucałowała ją kilkakrotnie .
W takich wypadkach pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy sobie wynagrodzenie w formie kilku- lub kilkunastorublowego drobiazgu , mówiła Rzeckiemu dzień i godzinę .
Otrząsnął się ze swych przywidzeń i tylko było mu trochę przykro , że Starski siedzi obok panny Izabeli . Ale tylko trochę …
— Nie wiesz pan ? A jednak cuda opowiadają o pańskim majątku . Mówią , że masz pan ze sześćdziesiąt tysięcy rocznie …
— Jakżem kontent , kuzynko , że cię znowu mogę przywitać ! …
„ Jeżeli ta klacz wygra , to panna Izabela pokocha mnie … ”
— Zbożem — wtrącił ktoś z kąta .
— Cóż z nim jednak w rezultacie będzie ? …
— Tak i nie żałuję tego . On wszystko skłamał , ale …
Te baby — prawił — to wszystko gęsi nie wyłączając najmądrzejszych . Wczoraj na przykład pół godziny tłomaczyłem Wąsowskiej : na co przyda się kierowanie balonami ? Mówiłem o zniknięciu granic , o braterstwie ludów , o olbrzymich postępach cywilizacji … Ona patrzyła mi w oczy tak , iż głowę oddałbym , że mnie rozumie . A kiedy skończyłem , zapytała :
— Niewiele do tego brakowało — odparł Starski witając się z panem Tomaszem . — Byłem u Krzeszowskiego i niech sobie kuzynka wyobrazi , od drugiej po południu do dziewiątej graliśmy …
— Znowu silny wyraz .
— Rozumiem . Niech Bóg zeszle na pana wszystko najlepsze — odparł inkasent i wyszedł , na próżno starając się ukryć radość .
„ Na północy jest chłodniej — myślał — świat roślinny i zwierzęcy jest mniej obfity , a więc o żywność dla człowieka trudniej . Nie dość na tym : ten sam człowiek musi jeszcze wkładać mnóstwo pracy w budowę ciepłych mieszkań i przygotowanie ciepłej odzieży . Francuz w porównaniu z mieszkańcem północy ma więcej wolnych sił i czasu , a nie potrzebując zużywać ich na zaspokojenie potrzeb materialnych obraca je na twórczość duchową .
— Sklep znam , bardzo ładny — mówiła panna Izabela zamyślając się . — Jest tam stary subiekt , który wygląda trochę na dziwaka , ale nadzwyczajnie uprzejmy … Ach , zdaje mi się , że kilka dni temu poznałam i właściciela … Wygląda na gbura …
Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel : zbliżyć się do panny Izabeli . Dziś przybył mu drugi : wydobyć z niedostatku Wysockiego .
— Sąd panią Stawską uniewinni — rzekł — to przecie jasna sprawa . Ale co skandal jest , to jest … Biedna kobieta zgubiona ; już nawet dziś poodprawiała uczennice i sama nie poszła na lekcje . Zapłakują się obie z matką .
— Prawda , że Wokulski ma nasze pieniądze — rzekła panna Izabela . — Ale mnie pisać o tym do niego nie wypada . Napisz ty , Floro , w imieniu ojca … O , tu jest papier , na moim biurku …
Gdy weszło słońce , zobaczyliśmy przy gościńcu pierwsze ślady nieprzyjaciela ; resztki słomy , wytlone ogniska , budynki rozebrane na opał . Następnie coraz częściej zaczęliśmy spotykać uciekających : szlachtę z rodzinami , duchownych rozmaitych wyznań , w końcu — chłopów i Cyganów . Na wszystkich twarzach malowała się trwoga ; prawie każdy coś wykrzykiwał po węgiersku , wskazując rękoma za siebie .
— Nie . Siedziałam na tym samym pniu i byłam jakaś smutna … Czegoś mi brakło … I co mi się bardzo rzadko zdarza , myślałam : co też będzie za rok ? …
— Więc według pana nie ma rady ? — spytał baron .
— Gdzież w tym roku wybiorą się państwo na lato ?
— Już są ? … — powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go . — Już są ! … Nie życzę ci , abyś potrzebował kiedy wystawiać na próbę ich współczucia …
Wokulski pochylił się nad kantorkiem tak , że żyły nabrzmiały mu na czole , i — wciąż rachował w myśli :
„ Bah ! — mruknął — rzadkie spotkania właśnie nadają jej charakter ideału . Kto wie , czy zupełnie nie rozczarowałbym się poznawszy ją dokładniej ? ”
— Chryste ! … i cóżeś ty zrobiła ? … A … wszystko stracone … Teraz rozumiem … Naturalnie , że się obraził … No — dodał po chwili — ale kto mógł przypuścić , że jest tak obraźliwy ? … Taki sobie zwyczajny kupiec ! …
— Do Napoleona , kiedy chorował na kamień — odparł Lisiecki .
— Chwileczkę tylko zabiorę szanownemu panu — mówił już śmielej zniszczony młody człowiek , wdzięcznie wywijając laseczką i kapeluszem . — Chwileczkę .
W trzy dni po dziwnym pojedynku siedział Wokulski zamknięty w gabinecie z niejakim panem Wiliamem Colins . Służący , którego od dawna intrygowały te konferencje odbywające się po kilka razy na tydzień , ścierał kurze w pokoju obocznym i od czasu do czasu przysuwał bądź oko , bądź ucho do dziurki od klucza . Widział na stole jakieś książki i to , że jego pan coś pisze na kajecie ; słyszał , że gość zadaje Wokulskiemu jakieś pytania , na które on odpowiada czasem głośno i od razu , czasem półgłosem i nieśmiało … Ale o czym by rozmawiali w tak niezwykły sposób ? lokaj nie mógł odgadnąć , ponieważ rozmowa toczyła się w obcym języku .
— Florciu — rzekła zniżając głos — komu ty to mówisz ? … Więc naprawdę uważasz mnie tylko za pannę na wydaniu , która nic nie widzi i niczego nie pojmuje ? … Myślisz , że nie wiem — domówiła jeszcze ciszej — że już miesiąc , jak pieniądze na utrzymanie domu pożyczasz od Mikołaja …
— Ojca twego wciąga do spółki ? … — rzekła wzruszając ramionami . — Do jakiejże spółki może go wciągnąć ? …
Pogodził ich dopiero dzwonek wzywający na obiad .
— Zdaje mi się , że widzę coś pąsowego — odparł Wokulski .
Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy .
— Owszem , trochę nabieram ciała .
— Więc już tak ? … — mruknął . — Dobrze . Będę twoim sekundantem . Masz rozbić łeb , rozbij go przy mnie ; może ci co pomogę …
W tej chwili rozległ się w przedpokoju szelest kobiecej sukni i wbiegła panna Florentyna mówiąc :
— Panie ! — zawołała z komiczną pokorą składając ręce — proszę o sztukę perkalu dla moich sierot … Widzi pan , jak nauczyłam się przymawiać o jałmużnę ?
— W uniwersytecie , w prosektorium , czasem na obiedzie .
— Panie przyjmują ? — zapytał gość Marianny głosem tak pewnym , że od razu odzyskałem otuchę .
— Nie obrazisz się , profesorze ? — spytał — jeżeli …
Doktór Szuman jest także starozakonny , ale niezwykły to człowiek . Miał nawet ochrzcić się , gdyż zakochał się w chrześcijance ; ale że umarła , więc dał spokój . Mówią nawet , że truł się z żalu , ale go odratowano . Dziś całkiem porzucił praktykę lekarską , ma spory majątek i tylko zajmuje się badaniem ludzi czy też ich włosów . Mały , żółty , ma przejmujące spojrzenie , przed którym trudno by coś ukryć . A że zna się ze Stachem od dawna , więc musi wiedzieć wszystkie jego tajemnice .
— Prosto z mostu ? … Dobrze . Jedni mówią , że zaczynasz wariować …
Na lewo od nas huk wzmagał się : pojedynczych strzałów już nie można było odróżnić . Nagle krzyknięto w przednich szeregach :
Wokulski oglądał się po okolicy nie mogąc zdobyć się na odpowiedź . Szczęściem , wybiegł w tej chwili posługacz stacyjny donosząc baronowi , że zajechał powóz .
— Wcale nie — wtrącił Ignacy . — Portmonetka doskonała , sam ją wybierałem .
A Szprot mrugnął okiem .
Mraczewski już stał przy pannie Izabeli , zarumieniony jak wiśnia , pachnący jak kadzielnica , z pochyloną głową , jak kita wodnej trzciny .
W tej chwili panna Izabela wstała nagle od swego stolika i podeszła do nich ; była wzburzona .
— Pozwól sobie powiedzieć , że nie zawsze — ciągnęła hrabina . — Jestem stara kobieta i twoja przyjaciółka , panie Wokulski — dodała z naciskiem — więc zrobisz mi pewne ustępstwo …
Wyszedł z podwórza na ulicę i jeszcze raz obejrzawszy nieruchomość , której miał zostać panem , skręcił w Aleję Jerozolimską . Tu wziął dorożkę i pojechał do adwokata .
— O co panu chodzi , panie hrabio ? … Żaden adwokat nie podbije panu ceny domu … Od tego ja jezdem … Desz pan hrabia dwadzieścia rubli na koszta i jeden procent od każdego tysiąca nad sześćdziesiąt tysięcy …
( Gdybym był Wokulskim , już bym z nią wracał od ślubu . Co to za kobieta ! … co za rysy … co za gra fizjognomii . W życiu nie widziałem nic podobnego ! … A rączka , a figurka , a wzrost , a ruchy , a oczy , oczy ! … )
W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty .
Do sklepu wszedł drugi gość i zażądał kaloszy . Naprzeciw niego wysunął się Mraczewski .
„ Wszystko jedno ! ” — mruczał .
— Jakże się miewa pan Wokulski ? — pytała jej nieraz kupcowa . — O , dziś jest pani mizerniutka … Pan Wokulski nie powinien już pozwolić , ażeby pani tak pracowała …
— Nie wszystko , panie — odparłem .
— W imię Ojca i Syna ! … — przeżegnała się staruszka . — On nieszczęśliwy , on , który ma taki sklep , spółkę , taki straszny majątek ? … On , który niedawno sprzedał kamienicę ? … Chyba że ma długi , o których ja nic nie wiem .
Ruch powozów , omnibusów i ludzi pieszych zwiększa się w zastraszający sposób . Co kilka kroków werendy , okrągłe stoliki , ludzie siedzący przy chodnikach . Za powozem , który ma z tyłu lokaja , toczy się wózek ciągniony przez psa , mija go omnibus , potem dwaj ludzie z tragami , potem większy wóz na dwu kołach , potem dama i mężczyzna konno i znowu nieskończony szereg powozów . Bliżej chodnika — wózek z bukietami , drugi z owocami , naprzeciw pasztetnik , roznosiciel gazet , handlarz starzyzny , szlifierz , roznosiciel książek …
— Więc w tamtą …
W tej chwili przypomina sobie nawet fizjognomię tego człowieka , który w sklepie nie chciał z nią mówić , tylko cofnąwszy się za ogromne japońskie wazony przypatrywał się jej posępnie . Jak on na nią patrzył …
Wszedł pan Tomasz . Ona podniosła się z szezlonga , ale ojciec nie pozwolił na to . Objął ją w ramiona , ucałował w głowę i zanim usiadł przy niej , rzucił okiem w duże lustro na ścianie . Zobaczył tam swoją piękną twarz , siwe wąsy , swój ciemny żakiet bez zarzutu , gładkie spodnie , jakby dopiero co wyszły od krawca , i uznał , że wszystko jest dobrze .
— Zaręczam , że ile razy będzie pan na nas łaskaw , sama zajrzę do kuchni . Czy jednak dobre chęci wystarczą w tym wypadku …
Prosto od barona Rzecki udał się do Wokulskiego i treściwie opowiedział mu o nadużyciach Maruszewicza , o skrusze barona , a nareszcie oddał sfałszowane dokumenta radząc wytoczenie procesu .
— Nigdzie nie zajrzę , jestem zmęczony — odpowiedział Wokulski nie patrząc mu w oczy .
Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami .
Hrabina z panną Izabelą poszły na przód , za nimi pan Tomasz z Wokulskim . Pan Tomasz czuł w sobie tyle goryczy , kwasu i ciężaru na widok białego cylindra , że nie chcąc być niegrzecznym zmuszał się do uśmiechu . A nareszcie , pragnąc w jakiśkolwiek sposób zabawić Wokulskiego , znowu zaczął mu mówić o swojej kamienicy , z której ma nadzieję otrzymać czterdzieści albo i pięćdziesiąt tysięcy czystego zysku .
Odtąd po parę razy na dzień jeździł do maneżu , karmił klacz cukrem i pieścił się z nią . Czuł , że w jego realnym umyśle zaczyna kiełkować coś jakby przesąd . Uważał to za dobrą wróżbę , gdy klacz witała go wesoło , lecz gdy była smutna , niepokój poruszał mu serce . Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ”
— Jakże jesteś dziś piękna , kuzynko — rzekł książę ściskając ją za rękę . — Żałuję doprawdy , że nie jestem moim własnym synem … Chociaż — może to i lepiej ! Bo gdybyś mnie odrzuciła , co jest prawdopodobne , byłbym bardzo nieszczęśliwy … Ach , przepraszam ! … — spostrzegł się książę . — Pozwolisz , kuzynko , przedstawić sobie pana Wokulskiego . Dzielny człowiek , dzielny obywatel … to ci wystarczy , wszak prawda ? …
— Wiem o tym . I jeszcze jest pan przyjacielem pana * Siuzę * , co także daje pewien procent . Nie do pana zresztą stosowały się moje uwagi ; wypowiedziałem je jako odczyt , który mam nadzieję , opłaci mi się .
Usiedli na stoku wzgórza , na granicy Łazienek . Ochocki oparł brodę na kolanach i wpadł w zadumę , Wokulski przypatrywał mu się z uczuciem , w którym podziw mieszał się z nienawiścią .
— Jaki paciorek ?
Wielki aktor nie kiwnął nawet głową Pifkemu ; natomiast złożył głęboki ukłon w kierunku loży , gdzie siedziała panna Izabela , a może — tylko w tym kierunku .
Pomimo resztek pogardy i wstrętu , jakie w niej jeszcze tlały , musiała przyznać , że ten szorstki i ponury człowiek więcej znaczy i lepiej wygląda aniżeli marszałek , baron Dalski , a nawet aniżeli panowie : Niwiński , Malborg i Szastalski .
W ogóle ulica przedstawiała się czysto , spokojnie i wesoło . Na drugim jej końcu widać nawet było odrobinę horyzontu i kępę drzew ; lecz wiejski ten pejzaż , niestosowny dla Warszawy , zasłaniano teraz rusztowaniami i ścianą z cegły .
„ Ten Paryż wygląda , jakby wszyscy mieszkańcy czuli potrzebę ciągłego komunikowania się jeżeli nie w kawiarniach , to za pomocą ganków ” — myśli Wokulski .
„ Czyliż to może być miłość ? … ” — zapytywał sam siebie z desperacją .
— O , ja wszystko wiem . Nawet to , że tym samym pociągiem jedzie pan Starski .
„ Ale po co on chce uwięzić dziewięćdziesiąt tysięcy rubli w murach ? … Skąd się i tu znowu biorą ci Łęccy ? … Czyliżby … Eh ! Stasiek taki głupi nie jest … ”
Mignonette , en joulant la mousse ,
W rezultacie chcąc za jakąkolwiek cenę utulić szlochającą kobietę , odezwałem się z całą łagodnością :
I przypomniał sobie , że w Warszawie jest bardzo wielu takich .
— I o czym jeszcze ?
A on wciąż chodził po pokojach nadęty jak indyk i pisał , wciąż pisał … Nareszcie odezwał się :
„ Jeszcze gotów pomyśleć , że wyszłabym za niego … ” — rzekła do siebie .
— Ach , głupia jesteś ! — mruknął Ochocki wchodząc i niespokojnie patrząc na damy .
— Bagatela !
Zobaczycie , co jeszcze zrobi Napoleonek IV , który po cichu uczy się sztuki wojennej u Anglików ! Ale o to mniejsza . W tej bowiem pisaninie chcę mówić nie o Bonapartym , ale o sobie , ażeby wiedziano , jakim sposobem tworzyli się dobrzy subiekci i choć nie uczeni , ale rozsądni politycy . Do takiego interesu nie trzeba akademii , lecz przykładu — w domu i w sklepie .
Najczęściej , rozumie się , była mowa o tęsknotach tułaczki , niewygodach żołnierskiego życia albo o bitwach . W takiej chwili Franc wypijał podwójne porcje piwa , Małgosia przytulała się do Jana ( do mnie nikt się tak nie przytulał ) , a Grossmutter gubiła oczka w pończosze . Gdym już skończył , Franc wzdychał , szeroko rozsiadając się na kanapie , Małgosia całowała Jana , a Jan Małgosię , staruszka zaś trzęsąc głową mówiła :
Niebawem w sali ukazał się Maruszewicz . Już był zmieszany , a zmieszał się jeszcze bardziej , poznawszy , że Wokulski wita go z wyraźną niechęcią :
— Otóż w takiej chwili przychodzi ten … kupiec , nabywa nasze weksle , nasz serwis , opętuje mego ojca i ciotkę , czyli — ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak myśliwiec zwierzynę . To już nie smutny wielbiciel , to nie konkurent , którego można odrzucić , to … zdobywca ! … On nie wzdycha , ale zakrada się do łask ciotki , ręce i nogi oplątuje ojcu , a mnie chce porwać gwałtem , jeżeli nie zmusić do tego , ażebym mu się sama oddała … Czy rozumiesz tę wyrafinowaną nikczemność ?
— Tak , wynajmowałam ją do szycia …
Ojciec zerwał się , lecz znowu upadł na poduszki . Tylko wyciągnął do mnie rękę i patrząc wzrokiem , którego nie zapomnę , wyszeptał :
Wrócił z Syberii razem ze Stachem i doktorem Szumanem i zaraz wstąpił do chrześcijańskiego sklepu , choć Żydzi dawali mu lepsze warunki . Od tej też pory ciągle pracował u chrześcijan i dopiero w roku bieżącym wymówili mu posadę .
— Zwariowaliście , pijaki ! — krzyknęła ciotka chwytając pana Raczka za ramię .
— Są obie panie — mówiła służąca . — Tylko co do pani młodszej przyszła jedna dziewczynka wydawać lekcje . Ale pani starsza jest w swoim pokoju .
— Nasze klientki zrobiły go takim — odpowiedział stary subiekt , lecz widząc , że przeszkadza pryncypałowi , cofnął się . Wokulski znowu wpadł w zadumę . Nieznacznie spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył , że młody człowiek ma coś szczególnego w fizjognomii .
Z widzenia znała go od lat kilku , nawet wydawał jej się przystojnym człowiekiem , ale nic ją nie obchodził . Potem Wokulski zniknął z Warszawy , rozeszła się wieść , że pojechał do Bułgarii , a później , że zrobił wielki majątek . Dużo mówiono o nim , i pani Stawska zaczęła się nim interesować jako przedmiotem publicznej ciekawości . Gdy zaś jeden ze znajomych powiedział o Wokulskim : „ To człowiek diabelnie energiczny ” , pani Stawskiej podobał się frazes : „ diabelnie energiczny ” , i postanowiła lepiej przypatrzeć się Wokulskiemu .
— Raczy książę spocząć ? …
— Nie mów mi o szczęściu — wybuchnęła matka . — Ono skończyło się w dniu , kiedy twój mąż uciekł przed sądem , który dowiedział się o jakichś ciemnych jego stosunkach z lichwiarką . Że był niewinny , wiem , na to gotowa byłam przysiąc . Ale nie rozumiem ani ja , ani ty , po co on u niej bywał .
Serce mi uderzyło jak młot . Spojrzałem wokoło . Pani Misiewiczowa widocznie modliła się z zamkniętymi oczyma , pani Stawska była bardzo blada , lecz zdecydowana , pani baronowa szarpała swoją salopę , a nasz adwokat spoglądał na sufit i tłumił ziewanie .
— Widzisz , mówiłem ci , że tu jest pani …
— I widziałeś , że ma obie nogi na lewym boku ?
Pożegnałem doktora pełen otuchy . Kocham , bo kocham panią Helenę , ale dla niego … wyrzeknę się jej .
— Ojciec mój , jako pański wspólnik , będzie musiał odbyć długą praktykę , zanim potrafi zadowolnić pana . W jego imieniu proszę o pobłażliwość .
— Służę piorunem ! … Jedzie ósma …
Była to wysoka szatynka z szarymi oczami , o klasycznych rysach . Spojrzeli na siebie oboje z Wokulskim i — dama zarumieniła się .
Patkiewicz , jako medyk , pomacawszy puls baronowej , kazał jej zadać waleriany i najspokojniej wyszedł . A tymczasem w ich lokalu ślusarz wziął się do odbijania angielskiego zatrzasku . Kiedy już skończył swoją czynność i dobrze drzwi pokaleczył , Maleski nagle przypomniał sobie , że oba klucze : od zamku i zatrzasku — ma w kieszeni .
— Co to jest ? … — zapytała panny Florentyny .
Ukłonił się i wyszedł .
— Wcale jej nie znam , chociaż dziwi mnie , że upodobała sobie barona , który zresztą może być najzacniejszym człowiekiem .
— Mówię spokojnie , bo gdybym zaczekał ze sprzedażą , wziąłbym nie dziewięćdziesiąt , ale sto dwadzieścia tysięcy …
— Czasami zdejmuje .
Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku .
W tej chwili zadzwoniono . Panna Izabela drgnęła , Wokulski umilkł .
— Kochany Stasiu — mówiłem do Wokulskiego — wszyscy kupcy śmieją się , że tak dużo wydajemy w niepewnych czasach .
— Sześćset atmosfer ciśnienia wewnętrznego — dodał Geist nie zważając na przygodę Wokulskiego , który aż wstrząsnął się usłyszawszy taką cyfrę .
Gdyby Wokulski był takim podróżnikiem , a przynajmniej górnikiem , który zrobił miliony , dziesięć lat mieszkając pod ziemią ! … Ale on był tylko kupcem , w dodatku — galanteryjnym ! … Nie umiał nawet po angielsku , co chwilę odzywał się w nim dorobkiewicz , który w młodym wieku restauracyjnym gościom przynosił jedzenie z kuchni . Taki człowiek , co najwyżej , mógłby być dobrym doradcą , nawet nieocenionym przyjacielem ( w gabinecie , gdy nie ma gości ) . Nawet … mężem , boć spotykają ludzi straszne nieszczęścia . Ale kochankiem … No , to byłoby po prostu śmieszne … W razie potrzeby najarystokratyczniejsze damy kąpią się w błotnych wannach ; lecz bawić się w błocie mógłby tylko szaleniec .
— Czy myślisz — spytał Wokulski — że można … kochać kobietę w sposób idealny , nie pożądając jej ?
— Jak jabłko , które już spada .
— Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu . Macie prześliczny wybór towarów … Serdecznie dziękuję … Adieu ! …
— Aj ! — syknął Wokulski uderzając się w czoło . — Nie pomyślałem o tym …
Staruszka potrząsnęła głową .
— Piękna para ! — rzekłem półgłosem do pani Misiewiczowej .
— Modliłaś się i płakałaś . Czy mogę wiedzieć , z jakiego powodu ?
Po długim szukaniu znalazł ją na środku wyścigowego placu , a przy niej panów Millera i Szulca tudzież dżokeja z wielkim cygarem w ustach , w czapce żółtej z niebieskim i w paltocie narzuconym na ramiona . Jego klacz wobec ogromnego placu i niezliczonych tłumów wydała mu się tak małą i mizerną , że zdesperowany , chciał wszystko rzucić i wracać do domu . Ale panowie Miller i Szulc mieli fizjognomie jaśniejące nadzieją .
— Wokulski — odpowiada panna Florentyna .
— Pod zamkiem więcej bywa ludzi niż na cmentarzu , prędzej przeczytają i może zamyślą się nad ostatecznym kresem wszystkiego na tym świecie , nawet miłości …
— Jest tu — rzekł — niejaki Węgiełek , sprytny hultaj , trochę kowal , trochę stolarz , więc może on potrafi wyrzeźbić na kamieniu , co potrzeba . Zaraz ja po niego poszlę .
Przy bramie wiodącej tam zobaczył bosego , przewiązanego sznurami tragarza , który pił wodę prosto z wodotrysku ; zachlapał się od stóp do głów , ale miał bardzo zadowoloną minę i śmiejące się oczy .
— Zrobić to odkrycie było łatwo , nawet dla ludzi … mniej wprawnych ode mnie ( zdaje się , że mu troszkę dogryzłem ) . Ale ja lubię być ostrożny w przypuszczeniach , panie Szuman … Zresztą , nie sądziłem , ażeby mogła wyrabiać z człowiekiem podobne hece rzecz tak zwyczajna jak miłość .
„ I dziwić się , że panna Izabela pogardza takim jak ja , wychowawszy się wśród takich jak oni … No , ale co oni robią na świecie i dla świata ? … Szanują ludzi , którzy mogą dać piętnasty procent od ich kapitałów … To jeszcze nie zasługa . ”
Szedł Polami Elizejskimi i odurzał się ruchem nieskończonych sznurów karet i powozów , między którymi przesuwali się jeźdźcy i amazonki . Szedł odpędzając od siebie posępne myśli , które krążyły nad nim jak stada nietoperzy . Szedł i lękał się spojrzeć za siebie ; zdawało mu się , że na tej drodze , kipiącej przepychem i weselem , on sam jest jak zdeptany robak , który wlecze za sobą wnętrzności .
Wtedy przekonał się , że między jego znajomymi nie ma człowieka , który mógłby go wprowadzić do domu Łęckich . Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość .
Młody człowiek umilkł , a że byli w Ogrodzie Botanicznym , więc zdjął kapelusz . Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie . Młody człowiek , aczkolwiek wyglądał elegancko , nie był wcale elegantem ; nawet nie zdawał się troszczyć o swoją powierzchowność . Miał rozrzucone włosy , nieco zsunięty krawat , u kamizelki guzik nie zapięty . Można było domyślać się , że ktoś bardzo starannie czuwa nad jego bielizną i garderobą , z którą jednak on sam postępuje niedbale , i właśnie to niedbalstwo , przejawiające się w dziwnie szlachetnych formach , nadawało mu oryginalny wdzięk . Każdy jego ruch był mimowolny , rozrzucony , lecz piękny . Równie piękny był sposób patrzenia , słuchania , a raczej niesłuchania , nawet — gubienia kapelusza .
I oczyma duszy widział szerokie i niezwykłe życie swoje , jakby rozpięte między dalekim Wschodem i dalekim Zachodem . „ Wszystko , co umiem , wszystko , co mam , wszystko , co zrobić jeszcze mogę , nie pochodzi stąd . Tu znajdowałem tylko upokorzenie , zawiść albo wątpliwej wartości poklask , gdy mi się wiodło ; lecz gdyby mi się nie powiodło , zdeptałyby mnie te same nogi , które dziś się kłaniają … ”
Pan Łęcki cały zamienia się we wzrok i słuch . Wzrokiem dostrzega już tylko trzech licytantów , a słuchem chwyta wyrazy otyłego pana :
— Kto jest ten nikczemnik ? — pyta baronowa jegomościa z łajdacką miną . — Kto jest ten w niebieskich okularach ? …
Nasz adwokat tłumił ziewanie .
— Ten skąpy Litwin daje nie osiemdziesiąt , ale dziewięćdziesiąt tysięcy za mój dom , pan zaś proponujesz mi niższą cenę , ażeby więcej zarobić …
Ale siły opuszczają go , a nawet pamięć . Stoi na przecięciu się dwu ulic wysadzonych drzewami i absolutnie nie wie , skąd przyszedł ? Ogarnia go strach paniczny , znany ludziom , którzy zbłądzili w lesie ; szczęściem , nadjeżdża jednokonka , której furman uśmiecha się do niego w sposób bardzo przyjacielski .
„ Jaki oni mają rozum ! ” — pomyślał Wokulski .
— Niechże się pani uspokoi ! … — łagodnie reflektował ją Maruszewicz .
— Mniejsza o komorne — rzekła .
— Chyba ciocia nie wątpi , że w towarzystwie pana nie spotka mnie nic złego …
— Widzę , że zaczynasz znać się na cyfrach .
— Dalibóg ! więcej nie warto … — wtrąca jegomość z miną łajdaka .
— Po co ? … — skoczył na fotelu adwokat . — Baronowa poza sześćdziesiąt tysięcy nie wyjdzie , domów nikt dziś nie kupuje … Wcale dobry interes …
„ Więc nic … nic ! … ”
Dobrał się nareszcie mój kowal do złotego łóżka , gdzie już nawet poczwary nie miały dostępu , ino stanęły wkoło , kłapiący zębami . On zaraz zobaczył w głowie panny złotą szpilkę , szarpnął i wyciągnął ją do połowy …
— Może ciocia nie uważa za stosowne okazywać tylu względów kupcowi — rzekła rumieniąc się .
— Powiesiłbym się — mówił — żeby mi przyszło tydzień włóczyć się po dworze . Ścisk , upał , kurzawa ! … świnie mogą żyć tak jak wy , ale nie ludzie .
— Bronię , bom trochę o nim słyszał — odpowiedział półgłos . — Furmani u mnie niejaki Wysocki , który umierał z głodu , nim Wokulski postawił go na nogi …
— Czekaj ! … czekaj ! … wiesz , że to może być prawda …
— Niech ją diabli porwą ! — zawołałem domyślając się , że mówi o autorce listu . — Ja , według niej , osiwiałem w rozpuście ! … Ja kradnę ! … Ja romansuję ! … Przeklęta jędza .
— Nie ! Panna Izabela zanadto dobrze broni swoich tez . Jak ona świetnie rozmawia ! … — odparł Wokulski usiłując ukryć pomieszanie .
— Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek …
Ponieważ Wokulski pierwszy raz widział podobne zjawiska i bynajmniej nie ukrywał niedowierzania , więc Palmieri zaprosił go do pierwszego rzędu krzeseł . Tu po kilku próbach Wokulski przekonał się , że zjawiska , na które patrzy , nie są kuglarstwem , lecz polegają na jakichś nieznanych właściwościach systemu nerwowego .
— Tak .
Gdy wyszedł , Lisiecki trącił Rzeckiego w ramię .
— Gospodarza ? … W tej chwili ja tu jestem gospodarzem i wcale sobie nie przypominam , ażebym mianował plenipotentem tego pana …
— Pan mnie ? …
— Masz rację , nie przywykłem pić i wino uderzyło mi do głowy . Ale — już zebrałem zmysły . Powiem ci tylko , że mylisz się gruntownie . A teraz , ażeby ocalić mnie od zupełnego upicia , wypij sam — za pomyślność moich zamiarów .
— Co tobie ? — zapytał .
— Nie chcesz wyjść stamtąd !
— Nie pytaj mnie … Nic do mnie nie mów , jeżeli nie chcesz , ażebym rozpłakała się na ulicy …
— Jakie on musi mieć pieniądze ! — mruczy jeden z nich do swego sąsiada .
Stanął i patrzył . Dzień przedświąteczny i ładna pogoda wywabiły mnóstwo ludzi na bruk miejski . Sznur powozów i pstrokaty falujący tłum między Kopernikiem i Zygmuntem wyglądał jak stado ptaków , które właśnie w tej chwili unosiły się nad miastem dążąc ku północy .
Serce poczęło mu bić gwałtownie .
— Tak .
Dama z wolna podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kantorka , za którym siedział Wokulski .
— A gdzież pana barona ? …
Wejście ojca przerwało ciąg jej fantazji .
Usiadła na brzegu aksamitnego sprzętu , jeszcze mocniej zawstydzona . Powieki szybko zamykały się jej i otwierały ; patrzyła w ziemię , a na rzęsach jej błysnęły krople łez . Inaczej wyglądała przed dwoma miesiącami .
— Ehe ! panie … Odbudowałem w ogrodzie chałupę jak barak , żeby matka miała gdzie gotować , ale warsztaty … Toż by na to , panie , trzeba z pięćset rubli gotowego grosza , słowo honoru daję , jak mi Bóg miły … Ileż to przecie lat ojciec nieboszczyk harował , nim postawił dom i zebrał naczynie .
— Proszę krochmalu …
— Mówiłam , że się tak skończy — upewniała mnie staruszka — ale pan to nie miałeś wiary …
Zakład stanął , dzięki czemu hrabina i panna Izabela były wysoce zainteresowane w wyścigach .
— Zmuszę pana do pojedynku !
— Zapewne .
A potem , nie wiadomo z jakiej racji , pomyślał :
— Powiedz — byłem … Tobie się zdaje , że dopiero ty wynalazłeś miłość . Znam i ja ją , bah ! … Przez kilka lat kochałem się jak półgłówek , a tymczasem moja Heloiza romansowała z innymi . Boże mój ! … ile mnie kosztowała każda wymiana spojrzeń , które chwytałem w przelocie … W końcu w moich oczach wymieniano nawet uściski … Wierz mi , Stachu , ja nie jestem tak naiwny , jak myślą . Wiele w życiu widziałem i doszedłem do wniosku , że my wkładamy zbyt dużo serca w zabawę nazywaną miłością !
— Co się to stało ?
Gdziem ja to czytał , gdzie ? … Mniejsza o to . ”
— Więc kto ? … Rządca … może krawiec ? …
I z prac tych , które wszczął pod słońcem ? …
Wokulski zadrżał z gniewu i zerwał się z kanapy .
— Naszego nieszczęśliwego kraju — dokończył książę prawie ze łzami w oczach .
Zapamiętaj że sobie tedy , kochany Ignacy , że pani baronowa Krzeszowska naprzód od dawna nie cierpiała pani Stawskiej myśląc , że wszyscy w niej się kochają , a po drugie , że taż pani baronowa chciała jak najtaniej kupić od Wokulskiego kamienicę . To są dwa ważne fakta , których doniosłość dziś dopiero rozumiem . ( Jak ja się starzeję , Boże miłosierny , jak ja się starzeję ! … )
— Nie , panie , jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskiego …
— Eljen Magyar ! … Oto będziemy spali … Żeby tak jeszcze z kielich śliwowicy do poduszki ! …
— Proszę powiedzieć pan Wokulski , ja będę dziś siódma …
Rzecki tymczasem wciąż wykonywał swój chytry plan . Z początku mówił jej , że panna Łęcka zgubi Wokulskiego , potem , że tylko inna kobieta mogłaby go otrzeźwić ; potem wyznał , że Wokulski jest znacznie spokojniejszy w jej towarzystwie , a nareszcie ( ale o tym wspomniał w formie domysłu ) , że Wokulski zaczyna ją kochać .
— Ile ?
— A wszyscy — że zbankrutujesz , i to w niedługim czasie .
„ Ile on może mieć lat ? … ” — pomyślał Wokulski .
— Nie . Jeździ prędko i bierze pasażerów , ilu się da .
— Nie . Teraz pójdę spać .
— Z panną Łęcką ? — pochwycił doktór . — Radzę nie mieszać się do tego .
„ Na nieszczęście — westchnął — dziś nie wolno zabijać innych , tylko siebie można ; byle od razu i dobrze . No ! … ”
Spuściła oczy i zarumieniła się w ten sposób , że prezesowej wydało się koniecznym zaprosić Wokulskiego na wieś .
Doktór siedział przy lampie z zieloną umbrelką i pilnie przeglądał stos papierów .
— A , wybacz pani baronowa ! — zawołał rządca . — Siedem pysznych pokoi , dwie kuchnie jak salony , dwa schowki … Niech pani komu odstąpi ze trzy pokoje : przecież są dwa frontowe wejścia .
— Ojciec właśnie zachorował z gniewu na tego Żyda …
Wokulski zeskoczył z konia .
— Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? …
Początek kwietnia , jeden z tych miesięcy , które służą za przejście między zimą i wiosną . Śnieg już zniknął , ale nie ukazała się jeszcze zieloność ; drzewa są czarne , trawniki szare i niebo szare : wygląda jak marmur poprzecinany srebrnymi i złotawymi nitkami .
Nareszcie przyszły wszystkie cztery z Wirskim ( czy i ten pobożny człowiek chodził dziś do spowiedzi ? ) i — dwoma dorożkami pojechaliśmy na sprawę : ja z panią Stawską i Helunią , a Wirski z panią Misiewiczową i kucharką . Szkoda jeszcze , że nie wzięły ze sobą rondli , samowara i naftowej kuchenki ! … Przed sądem spotkaliśmy powóz Wokulskiego , którym przyjechał on i adwokat . Czekali nas przy schodach tak zabłoconych , jak gdyby przeszedł tędy batalion piechoty — i mieli miny zupełnie spokojne . Założyłbym się nawet , że rozmawiali o czym innym , nie o pani Stawskiej .
— Zobaczę , jak panna hrabianka dotrzyma słowa … — rzekł na odchodnym .
Trapił go nieokreślony niepokój , czuł brak czegoś … „ Może by znowu co zjeść ? — nie . Może czytać ? — nie . Może rozmawiać ? — Już mam dosyć tej rozmowy … ” Ludzie obrzydli mu ; najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków i ten Jumart , ze swoją klasyfikacją człowieczego gatunku .
— A o Rossim nie zapomni pan ? — rzekła ze słabym uśmiechem .
— Żeby ta Bela raz już skończyła z Wokulskim tak albo owak …
No , on wprawdzie nie był ani u Milerowej , ani u pani Stawskiej , ale za to mnie zdarzyły się dziwne wypadki .
— Jutro wyjedziemy o wpół do ósmej rano .
Weszła panna Ewelina Janocka , a w parę minut po niej , drugimi drzwiami , Starski .
I na myśl o tym pocałunku działo się z nim coś niezwykłego . Wola w nim słabła , czuł , że traci przytomność i ażeby odzyskać ją , musiał znowu zobaczyć pannę Izabelę w towarzystwie elegantów . I dopiero wówczas , gdy słyszał jej szczery śmiech i stanowcze zdania , kiedy widział jej ogniste spojrzenia rzucane na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , przez mgnienie oka zdawało mu się , że spada przed nim zasłona , poza którą widzi jakiś inny świat i jakąś inną pannę Izabelę . Wtedy nie wiadomo skąd zapalała się przed nim jego młodość pełna tytanicznych wysiłków . Widział swoją pracę nad wydobyciem się z nędzy , słyszał świst pocisków , które kiedyś przelatywały mu nad głową , a potem widział laboratorium Geista , gdzie rodziły się niezmierne wypadki , i spoglądając na panów : Niwińskiego , Malborga i Szastalskiego , myślał :
Wyjąwszy turkotu dorożek , w sali jest dosyć cicho . Komornicy milczą , zatopieni w swoich aktach , licytanci również milczą , zapatrzeni w komorników ; reszta zaś publiczności , zebrana w cywilnej połowie izby i podzielona na grupy , wprawdzie szemrze , ale po cichu . Nie mają interesu , ażeby ich słyszano .
Wyszedł , znowu wrócił do siebie i znowu wyszedł na korytarz . Zbliżał się do drzwi powoli , noga za nogą , czując , że zamiera w nim wszelka energia , że jest jak prostak , który ma stanąć przed królem .
Zatrwożony Wokulski zdjął mu krawat i rozpiął koszulę . Potem zlał ręcznik wodą kolońską , którą znalazł na biurku Rzeckiego , i z synowską troskliwością wytarł choremu kark , twarz i głowę .
— Czy prawda ( przepraszam , że zapytuję o podobne rzeczy ) , czy prawda , panie Wokulski , że za swój dom chce pan od baronowej Krzeszowskiej sto dwadzieścia tysięcy ? …
— I Stach będzie szczęśliwy .
— Rozumie się … Ale ta dobra krew musi być ciągle odświeżana , gdyż inaczej prędko się psuje — odpowiedział Ochocki . — No , ale dobranoc panu . Zobaczę , co mówi aneroid , gdyż barona łamie po kościach i jutro możemy mieć słotę .
— A czego to ? … — odwarknęła baba .
Pożegnali się bardzo chłodno . Zauważyłem nawet , że książę był niekontent .
— Więc nie ?
Zarumieniła się i milczała .
Z powodu szabasu rynek był pusty , a wszystkie kramiki zamknięte .
— Zresztą tobie powiem , tylko nie zdradź tajemnicy przed ojcem — prosi kuzynka .
— Czy to co złego ? — szepnęła .
— Gdzież znowu , czy możesz przypuszczać … Ale jestem trochę zmęczony .
Rzucił się na fotel .
Nie była to miłość , ale ekstaza .
Ajent począł chwiać głową w sposób oznaczający zdziwienie .
Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha .
Albo ta dziewczyna , która pisała do niego od magdalenek : „ Przypomniałam sobie jedną modlitwę z dziecinnych czasów , ażeby modlić się za pana … ” .
— Ach — zawołała ze śmiechem — nie spodziewałam się usłyszeć tak banalnego frazesu od pana … Pan Starski zajmujący … Dla kogo ? … Chyba dla takich … takich … łabędzic jak panna Ewelina , bo na przykład już dla mnie przestał nim być …
O siódmej ledwie go zbudzili Konstanty i Maruszewicz . Baron w żaden sposób nie chciał wstawać mrucząc , że woli być zhańbionym i niehonorowym aniżeli zrywać się tak wcześnie . Dopiero widok karafki z zimną wodą upamiętał go . Baron wyskoczył z łóżka , uderzył Konstantego , zwymyślał Maruszewicza , a w duchu przysiągł , że Wokulskiego zabije .
— Tempora mutantur et nos mutamur in illis — spokojnie odpowiedział doktór . — Dziesięć lat zmarnowałem na badaniu włosów , wydałem tysiąc rubli na druk broszury o stu stronicach i … pies nie wspomniał ani o niej , ani o mnie . Spróbuję dziesięć następnych lat poświęcić operacjom pieniężnym i jestem z góry pewny , że mnie będą kochać i podziwiać . Bylem otworzył salon i kupił ekwipaż …
— Ale …
— Byłeś nim zawsze i aż zanadto — oburzył się pan Ignacy — i przekonasz się , że dla ciebie ludzie takimi nie będą .
— Licha musiała to być usługa .
Pan Ignacy otworzył i czytał :
„ Filut ! … — pomyślał pan Tomasz . — Sam ma ze sto procentów , a mnie daje dwadzieścia … ”
Nagle umilkł , szybko odszedł i zniknął między dwoma przejeżdżającymi powozami . Natomiast zbliżył się jakiś wojskowy w krótkiej pelerynie , z kapturem na plecach . Wojskowy chwilę przypatrzył się Wokulskiemu i rzekł z uśmiechem .
— Wszystko będzie załatwione , jeżeli tam pójdziesz .
— Przyszła mnie prosić , ażebym pomogła jej w uporządkowaniu bielizny , sukien , koronek , słowem , całego gospodarstwa . Ona spodziewa się , że wkrótce mąż do niej wróci , i chce poodświeżać jedne drobiazgi , inne zakupić . A że jak mówi , nie ma gustu , więc prosi mnie do pomocy i obiecuje mi płacić po dwa ruble za trzy godziny co dzień .
— Dajże mi pokój z Kasią ! … — przerwał . — Dziewczyna dobra z kośćmi , nieraz ukradkiem przyszywała mi oberwany guzik do paltota albo podrzucała mi kwiatek na okno , ale ona nie dla mnie , ja nie dla niej .
Wstał i poszedł w głąb ogrodu , między spacerujących ludzi . Zdawało mu się , że nad pagórkiem , z którego uciekł , unosi się jakaś święta groza .
— Pan taki dobry dla nas — szepnęła . — Niechże pan będzie szczęśliwy …
— Cóż ? — rzekł Ochocki — słyszę , że rozmawialiście państwo z kuzynką Izabelą o arystokracji ? … Przekonałeś ją pan , że to hołota ? …
— Świnia ! … gdzie ty idziesz ? …
— Proszę łaski pana , ludzie z prowincji nie patrzą na nogi , ino na butelkę . Jak dojrzy butelkę i kieliszek , to już nie chybi , ale trafi prosto do Szmula .
„ Przypuśćmy … ”
— Nic nie rozumiem — przerwał Ignacy . — Cóż to za szał ?
— A jakież to towary ? — spytał przygarbiony hrabia .
Pamiętam , że pewnego wieczora na licznym zebraniu ludzi młodszych i starszych spłakaliśmy się wszyscy , kiedy pan Leon opowiadał o tym doskonalszym świecie , w którym zginie głupstwo , nędza i niesprawiedliwość .
— Można kobietę uwolnić od intrygantów , ale czy podobna uwolnić ją od jej własnych instynktów ? … Co pan poradzisz , jeżeli ten , który w pańskich oczach jest tylko bałamutem czy intrygantem , dla niej jest — samcem tego co ona gatunku ? …
Pochyliła się na siodło , jakby padając w tył , i przeciągle spojrzała Wokulskiemu w oczy .
Wokulski podniósł głowę .
— Jesteś nieostrożny ! … — syknął Wokulski .
— Cóż to — spytał Wokulski — słyszałem , że pani chce opuścić Warszawę ?
Siedział na ławie naprzeciw komina i smutno patrzył w ogień .
— Dziwna rzecz ! … — szepnął Wokulski . — Ja także mniej więcej rok temu mieszkałem z obozem w lesie , ale w Bułgarii … Myślałem : czy za rok żyć będę i …
— Już byłem i nieszczęśliwie … — rzekł Ignacy .
— Proszę panów — rzekł — baron Krzeszowski przyznaje , że mógł potrącić pana Wokulskiego , ponieważ jest roztargniony , * tek * . W konsekwencji zaś , na nasze żądanie …
— Może zaraz przyjdę … — rzekł Wokulski spuszczając oczy .
— No , i pan w jego wieku latałeś za spódniczkami — odezwał się Lisiecki . — Co tu bawić się w morały .
— Dlaczego ? — rzekł Wokulski . — Ja pokryję należność , a pan nie potrzebuje naruszać swego procentu . Śmiało możecie państwo jechać do Paryża .
To mówił eks-obywatel , a z oczu spływały mu łzy na poplamiony surdut .
— Właśnie też … Otóż tedy , mości dobrodzieju … No i Maleskiemu nic nie brak ! … Otóż tedy , jak panu wiadomo , baronowa uzyskała wyrok na chłopaków , ażeby się wyprowadzili ósmego . Tymczasem ci — ani weź … Ósmy , dziewiąty , dziesiąty … oni siedzą , a pani Krzeszowskiej rośnie wątróbka z irytacji . W końcu , naradziwszy się z tym swoim niby adwokatem i z Maruszewiczem , na dzień 15 lutego pchnęła im komornika z policją .
Klejn i Lisiecki , obaj ubrani , czekali na wyrok pryncypała .
Zerwał się z łóżka , jego sobowtór zerwał się równie szybko . Pobiegł do okna — * tamten * także . Otworzył gorączkowo walizkę , ażeby przebrać się , i * tamten * również zaczął przebierać się , widocznie z zamiarem wyjścia na miasto .
Baron , jak zwykle , szeptał z narzeczoną , Starski w gwałtowny sposób umizgał się do pani Wąsowskiej , która ku zdumieniu Wokulskiego przyjmowała to dość życzliwie , a Ochocki powoził czwórką . Tym razem jednak jego furmański entuzjazm hamowało sąsiedztwo panny Izabeli , do której odwracał się co chwilę .
Ale Rzecki , zamiast winszować , mocno pobladł .
— Okowitą — pośpieszył ten sam głos .
„ Jakie to inne kobiety ! … I czy nie miałem racji przywiązać się do tej oto … ”
— * Tek * ! … — poparł go hrabia Anglik czesząc bujne faworyty .
Pamiętam , w roku zeszłym , w Krymie , jechaliśmy w kilka osób bardzo dziką drogą , po której kiedyś snuli się rozbójnicy . I właśnie , gdy rozmawiamy o tym , wysuwa się spoza skały dwu Tatarów … Chwała Bogu ! myślę , ci zechcą nas zabić , bo miny mieli okropne , choć bardzo przystojni ludzie . A oni , wie pan , z jaką wystąpili propozycją ? … Ażeby kupić od nich winogron ! … Panie ! Oni nam sprzedawali winogrona , kiedy ja myślałam o bandytach . Chciałam ich wybić ze złości , naprawdę . Otóż — pan dzisiaj przypomniał mi tych Tatarów … Prezesowa przez kilka tygodni tłomaczyła mi , że pan jesteś oryginalny człowiek , zupełnie różny od innych , a tymczasem widzę , że pan jesteś najzwyklejszy pedant . Czy tak ?
Odtąd zaczęło się dla niej dziwne życie . Ktokolwiek przyszedł do nich , mówił jej wprost albo z ogródkami o Wokulskim . Pani Denowa , pani Kolerowa i pani Radzińska tłomaczyły jej , że Wokulski jest najlepszą partią w Warszawie ; matka napomykała , że Ludwiczek już nie żyje , a zresztą choćby żył , nie zasługuje na jej pamięć . Nareszcie Rzecki za każdą bytnością opowiadał , że jego Stach jest nieszczęśliwy , że trzeba go ocalić , a ocalić go może tylko ona .
— Potrzebujesz pieniędzy ?
— Wasz , polski system …
Uśmiecha się , przychodzi mu bowiem na myśl jakiś romans Pawła Kocka . Znowu boczna ulica i znowu czyta : Rue du Sentier .
— Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę …
— Cóż więc panu przeszkadza do wykonania tych zamiarów ?
— Będą specjaliści , szanowny panie Wokulski — przerwał mu adwokat . — Oni nam dostarczą szczegółów , które pan raczysz tylko uporządkować i rozjaśnić z właściwą mu genialnością …
Ten nagle skręcił i wpadł między gazony .
Przeniósłszy się do mnie pracował po całych dniach i nocach , aż mnie nieraz złość brała . Wstawał przed szóstą i czytał . Około dziesiątej biegł na kursa , potem znowu czytał . Po czwartej szedł na korepetycję do kilku domów ( głównie żydowskich , gdzie mu Szuman wyrobił stosunki ) i wróciwszy do domu znowu czytał i czytał , dopóki zmorzony snem nie położył się już dobrze po północy .
— Panie ! … Proszę ! …
— Ten dom jest hańbą uczciwych ludzi — zawołała gestykulując rękoma . — Więc nie od siebie , ale w imieniu moralności proszę …
Punkt o drugiej przyprowadzono dwa piękne wierzchowce . Wokulski stanął przy swoim , a w parę minut ukazała się pani Wąsowska . Miała obcisłą amazonkę , kształty Junony , kasztanowate włosy zebrane w jeden węzeł . Końcem nogi oparła się na ręku stangreta i jak sprężyna rzuciła się na siodło . Szpicrózga drżała w jej ręce .
— Przykro mi bardzo , że baronowa użyła tak nie parlamentarnych wyrazów , ale … co do tej klaczy , to ma rację … Pan Wokulski ( czego mu zresztą nie mam za złe ) dał mi istotnie za klacz sześćset , a wziął kwit na osiemset rubli .
— Tak , szósty … siódmy .
— Nie wpuszczać tu nikogo , dopóki nie zawołam — rzekł .
Pani Misiewiczowa wciąż modliła się w ławce po cichu , a siedząca za nią Marianna płakała . Pani Krzeszowska miała szarą twarz , przycięte usta i spuszczone oczy ; ale z każdego fałdu jej ubrania wyglądała złość … Obok niej stał Maruszewicz wpatrzony w ziemię , a za nim służąca baronowej , tak przestraszona , jakby ją miano prowadzić na szafot …
— Właśnie panna hrabianka wczoraj dała słowo , że będziemy dziś spłaceni wszyscy , i co do grosza …
Wtem spojrzał na bok i zrobiło mu się zimno … Zobaczył pannę Łęcką bardziej odurzoną i roznamiętnioną od innych . Nie wierzył własnym oczom .
Sędzia tymczasem napisał i przeczytał wyrok , mocą którego panowie : Maleski i Patkiewicz , zostali skazani na zapłacenie dwunastu rubli i pięćdziesięciu kopiejek komornego tudzież na opuszczenie lokalu przed 8 lutym .
W tym samym czasie zeskakiwał z kanapki jego stary pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się , zapewne z resztek snu , skrobał do drzwi , za którymi rozlegało się pracowite dmuchanie w samowar . Pan Rzecki , wciąż ubierając się z pośpiechem , wypuszczał psa , mówił dzień dobry służącemu , wydobywał z szafy imbryk , mylił się przy zapinaniu mankietów , biegł na podwórze zobaczyć stan pogody , parzył się gorącą herbatą , czesał się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów .
„ To i lepiej ! ” — mruczy .
„ Ja panią widziałem w roku zeszłym u Karmelitów przy grobach . ”
— Ależ ja do żadnego z nich nie mam pretensji . Może — odrobinę — do ciebie , żeś tak mało pisał o … mieście … W dodatku bardzo często ginął „ Kurier ” na poczcie , robiły się luki w wiadomościach , a wtedy męczyły mnie najgorsze przeczucia .
— A czy ci , ci , dla których sprzedajesz sklep , ocenią cię lepiej ? …
Cofnął się od walizki i pomyślał chwilę ; potem dodał szczególnym tonem :
Wokulskiemu pociemniało w oczach .
Wokulskiemu drgnęły usta .
— Gdybyś ty wiedziała , co od ciebie zależy ! … gdybyś wiedziała …
Nie odpowiedziała nic , ale w duszy robiła sobie gorzkie wyrzuty , że nie potrafi kochać Wokulskiego , choćby chciała . Już serce jej wyschło ; zresztą ona sama nie jest pewna , czy ma serce . Wprawdzie myślała wciąż o Wokulskim podczas zajęć sklepowych czy w domu ; czekała jego odwiedzin , a gdy nie przyszedł , była rozdrażniona i smutna . Często śnił jej się , ale to przecie nie miłość ; ona nie jest zdolna do miłości . Jeżeli miałaby powiedzieć prawdę , to już nawet męża przestała kochać . Zdawało jej się , że wspomnienie o nieobecnym jest jak drzewo w jesieni , z którego opadają liście całymi tumanami i zostaje tylko czarny szkielet .
Pod oknem stał ten sam czarny stół obity suknem , także niegdyś zielonym , dziś tylko poplamionym . Na nim wielki czarny kałamarz wraz z wielką czarną piaseczniczką , przymocowaną do tej samej podstawki — para mosiężnych lichtarzy do świec łojowych , których już nikt nie palił , i stalowe szczypce , którymi już nikt nie obcinał knotów . Żelazne łóżko z bardzo cienkim materacem , nad nim nigdy nie używana dubeltówka , pod nim pudło z gitarą , przypominające dziecinną trumienkę , wąska kanapka obita skórą , dwa krzesła również skórą obite , duża blaszana miednica i mała szafa ciemnowiśniowej barwy stanowiły umeblowanie pokoju , który , ze względu na swoją długość i mrok w nim panujący , zdawał się być podobniejszym do grobu aniżeli do mieszkania .
— Prawdziwe szczęście dla nas obojga … — szepnęła panna Izabela .
Bo proszę sobie wyobrazić , com znalazł . W kuchni Marianna ma zawiązaną głowę i obrzmiałą fizjognomię , niewątpliwy dowód , że była dziś w cyrkule . Na kominie ciemno , naczynia od obiadu nie pozmywane , samowar nie nastawiony , a nad spuchniętą biedaczką siedzi stróżowa , dwie służące i mleczarka , z minami jak na pogrzebie .
— » Guide Parisien « ! … trois francs ! … trois francs ! …
— Niech pan wierzy , panie Maruszewicz , że moich opinii nie opieram na plotkach .
— Co to znaczy , papo ? Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża .
„ Ach , to tu jest balon Giffarda ? — pomyślał . — Szkoda , że nie mam dziś czasu ! … ”
Z kolei zbliżył się do Wokulskiego człowiek młody , mizerny , z rzadkim zarostem na twarzy , ale z niewątpliwymi śladami przedwczesnego zniszczenia w całej postaci . Wokulski spotykał go na rozmaitych widowiskach , wreszcie i na ulicy , jeżdżącego najszybszymi dorożkami .
Tego samego wieczora chciałem pobiec do moich szlachetnych przyjaciółek i zakląć na wszystkie świętości , ażeby tak ciągle nie przesiadywały w oknach i nie narażały się na śledztwo baronowej . Tymczasem akurat o wpół do dziewiątej zachciało mi się pić i — zamiast do pań , poszedłem na kufelek .
„ Mam gorączkę , czy co ? … — szepnął Wokulski ściskając głowę rękoma . — Wiedziałem , że Paryż jest dziwny , ale żeby był aż tak dziwny … ”
— Mnie się zdaje , że jest inny powód — wtrącił Szprot . — Wokulski stara się o pannę Łęcką , a choć zrazu dostał odkosza , jednak dziś znowu tam bywa , więc musi mieć widoki … A że panna Łęcka nie wyszłaby za galanteryjnego kupca , choćby on był dyplomatą i nowatorem …
— Dwu ? — szepnęła dziewczyna wyjmując szpilkę z kapelusza .
Ale safanduła Stach , zamiast poprosić panie , ażeby pozwoliły mu bywać co dzień albo nawet ażeby go stołowały ( co ja niezawodnie powiedziałbym będąc na jego miejscu ) , ten … ten dziwak , zapytał : czy nie potrzebują jakich reparacyj w mieszkaniu ? …
— Widziałem go w sali , gdzie najdroższe miejsce kosztowało dwa franki .
— Ja i rubelkiem nie pogardzę …
Wiatr dął coraz mocniej ; miałem pełne oczy piasku .
— To nie jest mój majątek — wtrącił Wokulski — mój jest znacznie skromniejszy …
Wyjść za Rossiego ? … Dbać o jego garderobę teatralną , a może przyszywać mu guziki do nocnych koszul ? …
— Dlatego nie powinieneś pić — przerwał Ignacy . — Za wiele mówisz … może więcej , aniżelibyś chciał — dodał z naciskiem .
— A z tego co pani przyjdzie ?
— Choć raz przed śmiercią , ale na kilka miesięcy — mówił kolegom , którzy nie wiadomo dlaczego uśmiechali się z tych projektów .
„ Co to jest za ogromny gmach , który zamiast kominów ma wieże , w którym nikt nie mieszka , tylko śpią prochy dawno zmarłych ? … Na co ta strata miejsca i murów , komu dniem i nocą pali się światło , w jakim celu schodzą się tłumy ludzi ? …
W Wielki Piątek z rana Wokulski przypomniał sobie , że dziś i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały przy grobach .
Namiętnie ucałował jej rękę , której mu nie broniła , potem odszedł do okna i coś zdjął z szyi .
— To źle , Stachu . Pięćdziesiąt tysięcy rubli to majątek ; szkoda go stracić … Jeżeli dowiedzą się , że wypuściłeś z rąk taką sposobność …
— To może by mnie pan teraz podarował sztary szurdut , bo jakże ja będę na krzcinach ?
— Zlicytują nam kamienicę …
— Nie gadam z panem ! — wrzasnął Jan .
— Mamo droga , o moim szczęściu i obowiązkach ja tylko mam prawo …
— Dobrze — mówił Wokulski — pan będzie płacił sto osiemdziesiąt rubli procentu , a kapitał zostanie nie naruszony .
Wokulski opuścił prezesowę przerażony .
— Jest pan pewny ? — spytała , wymownie patrząc mu w oczy .
Łkanie przerwało jej mowę . Powąchała swój flakonik , odpoczęła i zaczęła znowu :
— Letkiewicz , urwisz … — prędko odpowiedziała pani Misiewiczowa .
Pamiętam , że kiedy Ludwik Napoleon ( późniejszy cesarz Napoleon III ) uciekł z więzienia w roku 1846 , zakotłowało się w całej Europie . Nikt nie wiedział , co będzie ? Ale wszyscy ludzie rozsądni przygotowywali się do czegoś , a wuj Raczek ( pan Raczek ożenił się z moją ciotką ) ciągle powtarzał :
— Wiesz ty — rzekł do mnie Katz — że już po jedynastej ? …
Wziął kapelusz i pojechał z księciem . Zdawało mu się , że powóz nie jedzie po bruku , ale po jego własnym mózgu .
Później bardzo często przychodziły mu na myśl dwa najpierwsze spostrzeżenia , jakie zrobił w Zasławku .
— Zaczynają nas lizać — rzekł stary podoficer .
Po długim milczeniu odezwał się do Węgiełka :
— Panie baronie — odparł Wokulski — ja nie prosiłem pana o świadectwo przyzwoitości . Poza obrębem tego — co pan każe ? …
Dopiero w lutym roku 1848 , kiedy Ludwik Napoleon już był w Paryżu , ukazał mi się jednej nocy nieboszczyk ojciec , tak jak widziałem go w trumnie . Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) . Stanął we drzwiach mojej izdebki we front i rzekł tylko te słowa :
— Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej . No , ale co pan powiesz — ciągnął radca uderzając ajenta w kolano — że zamiast wytrwać przy nauce do końca , niespełna w rok rzucił szkołę …
— Śpieszmy się , bo szkoda czasu … Gdzie twój szal , Ewelinko ? … Służące niech siądą do bryczki i zabiorą kosze . A teraz — dodała , przelotnie spojrzawszy na Wokulskiego — każdy z panów wybierze sobie damę …
Począł chodzić jeszcze prędzej po pokoju śmiejąc się i gniewając . Nareszcie zaczął świstać i wyglądać przez okno , hardo odwróciwszy się tyłem do nas …
— Więc zaciąga długi …
Całą noc spać nie mogłem . Takie straszne zapowiedzi w dzień triumfu …
Stopniowo sformułował sobie warunki zapoznania się z panną Izabelą . Ażeby mógł nic więcej tylko szczerze rozmówić się z nią , należało :
— Otóż , co … Gotował wraz z innymi piwo , które do dziś dnia pijemy , i sam w rezultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka .
— A dlaczego kupił mój serwis i srebra ?
— Witam cię , panie Stanisławie — rzekła — i dziękuję , żeś posłuchał mojej prośby .
Dość było jednego kieliszka wina , ażeby Jan Mincel zaczął bić pięściami w stół albo w plecy swoich sąsiadów i wrzeszczeć :
Pani Wąsowską uśmiechnęła się .
Tym szerzej koło żałobne roztoczy ,
— A młody on czy stary ? — badała dalej , przypatrując mi się jak sędzia śledczy .
— Przeciwnie , masz pan … jeden tytuł : pracę , drugi : uczciwość , trzeci : zdolności , czwarty : energię … Tych tytułów nam potrzeba do odrodzenia kraju , to nam daj , a przyjmiemy cię jak … brata …
— No , jeżeli chcesz tu wysiąść …
— Umieram ! … — jęczy baronowa .
— Pąsowa kurtka w tyle …
Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się .
— Jak to ? Bardzo rzadko mieszka ? Gdzież on siedzi w dzień ?
— Pani Stawska zrobi to .
Skończywszy próby Wokulski wyczerpany upadł na fotel ; Geist pochował swoje okazy , zamknął szafę i śmiejąc się zapytał :
— Ale gdzież w tym prześladowanie Żydów ? — spytał Wokulski .
— Przepraszam pannę hrabiankę , ale ja już od pół roku co tydzień dostaję same tylko jutro , a nie widzę ani procentu , ani kapitału .
— O , już jest dziewiąta i od pół godziny stoimy na stacji . Nie budziłem pana , bo pan baron nie kazał , ale że pociąg zaraz idzie dalej …
Nazajutrz po pierwszym śniadaniu kazał osiodłać konia i wyjechał pod pozorem obejrzenia okolicy . Nie myśląc skręcił na drogę , gdzie wczoraj toczył się powóz panny Izabeli i gdzie zdawało mu się , że jeszcze widać ślady kół … Potem , również machinalnie , zawrócił w stronę lasu , dokąd tak niedawno jeździli na rydze . W tym miejscu śmiała się , tu rozmawiała z nim , tu spoglądała na okolicę …
I nie mam nawet prawa skarżyć się o to na kogokolwiek . Los to robi . Jakimiż bo on dziwnymi drogami prowadził mnie do pani ! Ile klęsk musiało spaść na ogół , zanim ja , ubogi chłopak , mogłem zdobyć ukształcenie , które mi dziś pozwala mówić z panią . Jaki traf popchnął mnie do teatru , gdzie pierwszy raz zobaczyłem panią . A na majątek , który posiadam , czy może nie złożył się szereg cudów ? …
— Oto jest kamień — rzekł Wokulski .
— Jak to ? … co to ? …
Phi ! co za ulewa , co za kanonada piorunów … Zwinięty w kłębek Ir odszczekuje im przez sen stłumionym głosem , a ja kładę się do łóżka , nakryty tylko prześcieradłem . Gorąca noc . Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem .
A tymczasem on — prawił Szuman — czy to w piwnicy Hopfera , czy to na stepie tak się karmił Aldonami , Grażynami , Marylami , i tym podobnymi chimerami , że w pannie Łęckiej widzi bóstwo . On się już nie tylko kocha , ale uwielbia ją , modli się , padałby przed nią na twarz … Przykre go czeka zbudzenie ! … Bo choć to romantyk pełnej krwi , jednak nie będzie naśladować Mickiewicza , który nie tylko przebaczył tej , co z niego zadrwiła , ale jeszcze tęsknił do niej po zdradzie , ba ! nawet ją unieśmiertelnił … Piękna nauka dla naszych panien : jeżeli chcesz być sławną , zdradzaj najgorętszych wielbicieli ! … My , Polacy , jesteśmy skazani na głupców nawet w tak prostej rzeczy jak miłość …
Potem gościa prowadzi do okna mrugając powiekami .
— Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki .
Panna Izabela w milczeniu podała mu rękę ; mocny rumieniec oblał jej twarz , a w oczach zamigotało rozmarzenie .
Postanowił od razu chwycić byka za rogi .
— Hum ! … hum ! … — mruczy adwokat . Na szczęście , jeden z kolegów ( odziany również we frak ze srebrnym znaczkiem ) wywołuje go z sali ; w minutę zaś później zbliża się do pana Łęckiego jegomość w szafirowych okularach , z miną zakrystiana , i mówi :
Podniósł głowę i zahaczył damę w brylantach .
— Już tylko niech się pan nie odzywa ! — przerwał mu pachnący młody człowiek . — Pan wie , co się dzieje ? … Suzin dziś na noc jedzie do Berlina zobaczyć Bismarcka , a potem — do Paryża na wystawę . Koniecznie , słyszy pan ? … koniecznie namawia Wokulskiego , ażeby z nim jechał . I ten dur …
Zeszedł na salę , uścisnął za rękę panią Stawską i dodał :
Potem ( czego już nie było na obrazie ) jeden z nich padł uderzony kulą w głowę . Był to Wokulski . Panna Izabela nawet nie poszła na jego pogrzeb nie chcąc zdradzić się ze wzruszeniem . Ale w nocy parę razy płakała . Żal jej było tego nadzwyczajnego parweniusza , tego wiernego niewolnika , który swoje zbrodnie względem niej odpokutował śmiercią dla niej .
— O , szlachetny panie Rzecki , który nie wstydzisz się nieszczęśliwych , zhańbionych kobiet … Wyobraź sobie , co za nieszczęście : jutro sprawa Helenki … I tylko pomyśl : co będzie , jeżeli się sąd omyli i tę nieszczęśliwą kobietę skaże do rot aresztanckich ? … Ale uspokój się , Helciu , bądź odważna , może to Bóg odwróci … Chociaż tej nocy miałam sen okropny …
A jaka ona była tkliwa dla męża ! … Nieraz przesiadywała po kilka godzin w sklepie , tylko wpatrując się w Stasiulka . Dostrzegłszy zaś , że między kundmankami trafiają się przystojne , cofnęła Stacha z sali frontowej za szafy i jeszcze kazała mu zrobić tam budkę , w której , siedząc jak dzikie zwierzę , prowadził księgi sklepowe .
— Phy ! ja się przeżegnam , ale panu to się i przeżegnać nie pozwolą , jak z chrześcijańskiego chleba przejdziesz na żydowską chałę ; wszak ci to , jak gadają , Żydzi wasz sklep kupili …
Zatrzymał się . Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu .
— Znasz go pan ? …
— Podli ! … podli ! … — szeptał .
— To , o co proszę — mówił dalej Wokulski — nie przechodzi granicy najzwyklejszych stosunków ludzkich . Panie zawsze rozkazujecie — my zawsze spełniamy , oto wszystko . Ludzie należący do tej co i pani sfery towarzyskiej wcale nie potrzebowaliby prosić o podobną łaskę ; dla nich jest ona codziennym obowiązkiem , nawet prawem . Ja zaś dobijałem się , a dzisiaj błagam o nią , gdyż spełnienie zleceń pani byłoby dla mnie pewnym rodzajem nobilitacji . Boże miłosierny ! jeżeli furmani i lokaje mogą nosić barwy pani , z jakiej racji ja nie miałbym zasługiwać na ten zaszczyt ?
— Żeby cię diabli wzięli ! — mruknąłem chwytając mój tłomoczek . — Tego jeszcze brakowało , ażeby aresztowali mnie za defraudację .
— Z czego pani wnosi ?
— Tak , odpowiem panu listownie .
— O tak . Może pozwoli pan — mówił Wokulski wydobywając z kieszeni gruby pakiet — że oddam pieniądze .
W parę dni później był u baronowej książę w swojej własnej osobie . Zamknęli się oboje w najodleglejszym pokoju i mieli długą konferencję , w trakcie której pani parę razy zaniosła się od płaczu , a raz zemdlała . O czym by jednak mówili , tego nie wie nawet Marianna . Tylko po odejściu księcia baronowa kazała natychmiast wezwać pana Maruszewicza , a gdy przybiegł , rzekła dziwnie łagodnym głosem , przeplatając mowę westchnieniami :
W tej samej chwili przyszedł pożegnać go uśmiechnięty pan Zięba .
Książka otworzyła się sama i Wokulski przeczytał :
— A pani skonasz na konwulsje i będą cię w piekle maglować na moich maglach — odrzekł jej antagonista .
— Och ! Niezaproszenie kosztowałoby piętnaście procent rocznie od kapitału , który książę ma w spółce . Zaprosi go , zaprosi , gdyż , dzięki Bogu , Wokulski jest jeszcze rzeczywistą siłą . Ale pierwej , znając jego słabość dla panny Łęckiej , podrażni go , pobawi się nim jak psem , któremu pokazuje się i chowa mięso , ażeby nauczyć go chodzenia na dwu łapach . Nie bój się pan , oni go nie wypuszczą od siebie , na to są za mądrzy ; ale go chcą wytresować , ażeby pięknie służył , dobrze aportował , a choćby i kąsał tych , którzy im nie są mili .
Wstał z krzesła jak automat na sprężynach i pożegnawszy się dodał :
— Czy nie chcesz , Belu — wołała — wziąć sobie tego kawalera ?
— Tu — mówiła wzruszona — jest adres , pod którym można się zgłosić do mnie w ciągu dwudziestu czterech godzin , a tu … notatka , która może panu da trochę do myślenia … Żegnam .
— Ale ja poradziłem jej inną , w tym guście …
Komornik ciągle czeka na schodach , aż tu wpada do niego Maruszewicz . „ Panie ! — woła — zobacz no , co ci dokazują … ” Komornik wybiega na dziedziniec i widzi taką scenę :
Tymczasem na dole praczki prały bieliznę , na trzecim piętrze szewc kuł , a na drugim w tylnej oficynie dźwięczał fortepian i rozlegała się wrzaskliwa gama :
— Znowu swoje — roześmiał się Wokulski . — Zawsze ten sam !
Obiady w dzień powszedni jadaliśmy w sklepie , naprzód dwaj młodzi Minclowie i August Katz , a następnie ja z pryncypałem . W czasie święta wszyscy zbieraliśmy się na górze i zasiadaliśmy do jednego stołu . Na każdą Wigilię Bożego Narodzenia Mincel dawał nam podarunki , a jego matka w największym sekrecie urządzała nam ( i swemu synowi ) choinkę . Wreszcie w pierwszym dniu miesiąca wszyscy dostawaliśmy pensję ( ja brałem 10 złotych ) . Przy tej okazji każdy musiał wylegitymować się z porobionych oszczędności : ja , Katz , dwaj synowcy i służba . Nierobienie oszczędności , a raczej nieodkładanie co dzień choćby kilku groszy , było w oczach Mincla takim występkiem jak kradzież . Za mojej pamięci przewinęło się przez nasz sklep paru subiektów i kilku uczniów , których pryncypał dlatego tylko usunął , że nic sobie nie oszczędzili . Dzień , w którym się to wydało , był ostatnim ich pobytu . Nie pomogły obietnice , zaklęcia , całowania po rękach , nawet upadanie do nóg . Stary nie ruszył się z fotelu , nie patrzył na petentów , tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz : fort ! fort ! … Zasada robienia oszczędności stała się już u niego chorobliwym dziwactwem .
— Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski .
Okrążyli górę i poczęli wspinać się na jej szczyt łożyskiem wyschłego potoku .
— Dlaczegóż by nie ? … Baron będzie dla mnie , a baronowa dla mojej żony . W duszy jestem demokratą , ale co pocznę , kiedy wobec głupich ludzi salon lepiej wygląda z baronami i hrabiami aniżeli bez nich . Wiele robi się dla stosunków , panie Rzecki .
Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna :
— Niech go pani pokocha , to znajdzie się sposób — odparł Rzecki .
Pan Ignacy otworzył usta , lecz przygryzł je . O mało że się nie wygadał w tej chwili , iż Wokulski kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta daje Rossiemu .
— Oto są cztery tysiące — odparł Wokulski podając jej czek , na którym wypisał odnośną sumę . — Kiedyż mam spodziewać się odpowiedzi ? …
Wyciągnęła rękę , którą Wokulski ucałował , szeroko otwierając oczy ze zdziwienia .
— A jeżeli znajdzie się trzeci licytant ?
W tej chwili zbliżył się do niego Klejn z jakimś listem .
Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze . Tu i owdzie na ulicy kłębił się kurz wzniecony miotłami stróżów , dorożki pędziły bez pamięci albo zatrzymywały się bez powodu , a nieskończony potok przechodniów ciągnął się w jedną i drugą stronę chyba po to , ażeby utrzymywać ruch w mieście . Niekiedy pod ścianą domów przesuwali się ludzie obdarci , skuleni , z rękami wbitymi w rękawy , jakby to był nie czerwiec , ale styczeń . Czasem na środku ulicy przewinął się chłopski wózek napełniony blaszanymi konwiami , a powożony przez zuchowatą babę w granatowym kaftanie i czerwonej chustce na głowie .
Tu zakochani nie rozpaczają , ale tańczą , śpiewają i w ogóle najweselej pędzą życie . Gdy nie mogą zdobyć się na małżeństwo urzędowe , tworzą wolne stadło ; gdy nie mogą przy sobie chować dzieci , oddają je na mamki . Tu miłość nigdy chyba nie doprowadziła do obłędu rozsądnego człowieka .
Potem doszedł do jakiegoś mostka , odpoczął i oparłszy się na barierze myślał :
— To pani ukradłaś magle — odezwał się spoza kumoszek gruby głos . — Nie ten złodziej , co zabiera swoją własność , ale ten , co da piętnaście rubli zadatku i myśli , że już kupił …
Nareszcie otworzyły się drzwi i stanął w progu lokaj Konstanty . Na widok Wokulskiego przymrużył oczy i wysunąwszy dolną wargę spytał :
I zaczynała rozlewać kawę w białe fajansowe kubki .
Na tych medytacjach upłynął mu czas do zamknięcia sklepu . Głowa go trochę bolała , więc wyszedł na spacer na Nowy Zjazd i wróciwszy do domu wcześnie spać się położył .
— Z dziesięć tysięcy .
„ Nie dość , że byłeś umęczony przez nich , ale jeszcze miałbyś odpowiadać za ich występki ? … To oni winni , oni , że twoje serce , zamiast śpiewać , jęczało jak dzwon rozbity . ”
„ Szanowny Panie ! Córka moja koniecznie życzy sobie bliżej poznać Pana . Wola kobiety jest świętą : ja więc proszę Pana na jutro do nas , na obiad ( około szóstej ) , a Pan — nawet nie próbuj wymawiać się . Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku .
„ Muszę jednak przyznać , że jest to bardzo dobry człowiek — rzekła w sobie . — Rossi nie byłby tak zadowolony z Warszawy , gdyby nie troskliwość Wokulskiego . No , ależ moim opiekunem , nawet w razie nieszczęścia , nie będzie … Co do majątku , owszem , niech nim rządzi ; ale opiekunem ! … Ojciec musi być ogromnie osłabiony , jeżeli wpadł na podobną kombinację … ”
Na drugi dzień około południa Wokulski pożegnał dom prezesowej . W parę godzin później był w Zasławiu . Odwiedził proboszcza i kazał Węgiełkowi zabierać się w drogę do Warszawy . Załatwiwszy to poszedł do ruin zamkowych .
Wchodzę na górę . Drzwi do mieszkania nie zamknięte , a sam Stach przy świetle lampy pakuje walizkę . Coś mnie tknęło .
— Tak , źle ! … Dekoltować się do pasa jest dobrze , brać lekcje śpiewu od jakiegoś Włocha , który nie czyści paznokci …
— Ale czy mógłby pan robić więcej urodziwszy się kimś innym ? — spytała panna Izabela . — Mój kuzyn Ochocki jest przyrodnikiem i demokratą , jak pan , a mimo to wierzy w dobre i złe rasy , tak samo jak książę . On również przytaczał pana jako dowód dziedziczności . „ Wokulski — mówił — od losu ma powodzenie , ale tęgość ducha ma od rasy . ”
— Na nasze żądanie — ciągnął hrabia — baron jest gotów … przeprosić nawet listownie pana Wokulskiego , którego wszyscy szanujemy — * tek * … Cóż panowie na to ?
Wokulski pochylił głowę na znak zgody i pomyślał , że jednak pan Tomasz za swoją kamienicę nie dostanie więcej nad dziewięćdziesiąt tysięcy rubli . Tyle bowiem miał w tej chwili do dyspozycji , a nie mógł zaciągać długów bez narażenia swego kredytu .
— „ Zdaje mi się , kochany Kacprze , że nasz biedny pan sprowadzi się do nas dziś albo jutro . Trzeba położyć sukno na schodach od drugiego piętra … Tylko uważaj , moje dziecko , ażeby nie pokradli prętów … I sukno trzeba co kilka dni trzepać …
Przez całą noc śnił się pannie Izabeli Starski jako mąż , Rossi jako pierwszy platoniczny kochanek , Ochocki jako drugi , a Wokulski jako plenipotent ich majątku . Dopiero około dziesiątej rano obudziła ją panna Florentyna donosząc , że przyszedł Szpigelman i jeszcze jeden Żyd .
„ A gdybym się był w tej chwili oświadczył — przyszło mu na myśl — to co ? … ”
Tymczasem ( wszystko w marzeniu ) panna Izabela podniosła się z fotelu i wyszła z loży , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . Panna Izabela opuściła teatr , przeszła plac Teatralny i lekkim krokiem wbiegła na ratuszową wieżę , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany . A potem z ganku ratuszowej wieży panna Izabela , uniósłszy się jak ptak , przepłynęła na gmach teatralny , a Wokulski , chcąc lecieć za nią , runął z wysokości dziesięciu pięter na ziemię .
— Ach , mamo , po co on ją kraje ? … To strasznie boli ! … O mamo , mamo , już nie chcę , ażeby Mimi krajali …
— Ach , dobry panie Rzecki , jak możesz o to pytać ? … W swoim domu zniżył nam komorne , wydobył Helenkę z takiej hańby , dał jej posadę na siedemdziesiąt pięć rubli , Heluni przysłał tyle zabawek …
Wnet jednak przyszła nowa fala spokoju i Wokulski znowu dziwił się , skąd mu się biorą takie żakowskie myśli . Przecież panna Izabela ma prawo jechać , kiedy chce , gdzie chce i z kim jej się podoba …
Wokulski wybuchnął .
Znikomość — jego dzieła gońcem ,
— Szanowny pan — rzekł — jesteś zdecydowany dać dziewięćdziesiąt tysięcy rubli za tę ruderę ? …
— Ale do spółki , ojcze , potrzeba pieniędzy — odparła panna Izabela lekko wzruszając ramionami .
— Naturalnie . Za pieniądze wszystkiego można dostać .
— I nie potrzebujesz obawiać się tego . Jutro wpłynie nam pięć tysięcy rubli , za które można prowadzić dom przez pół roku … choćby przez kwartał . Za parę miesięcy …
— Oklaski i wieńce są rzeczą tak drobną , że … na najbliższym przedstawieniu Rossi może mieć ich raczej za wiele aniżeli za mało — rzekł Wokulski .
— Idziemy ku Łazienkom ? — spytał Wokulski .
„ Dzięki Bogu — pomyślał — że jestem legalnym dzieckiem moich rodziców . ”
— No , jeszcze nie taki bardzo — odparł Machalski . — Był tu jeden profesor z gimnazjum realnego , obejrzał pompę i powiedział , że na nic się nie zda , ale że chłopak zdolny i powinien uczyć się . Od tej pory mamy sądny dzień w sklepie . Wokulski zhardział , gościom odmrukuje , w dzień wygląda , jakby drzemał , a za to uczy się po nocach i kupuje książki . Jego znowu ojciec wolałby te pieniądze użyć na proces o jakiś tam majątek po dziadku … Słyszałeś przecie , co mówił .
Targ z nimi przeciągnął się z kwadrans . Wokulski siedział na fotelu i patrzył w okno ; gdy zaś damy wyszły , odezwał się tonem bardzo spokojnym :
— Powiedz pan zatem swojemu Litwinowi — przerwał mu Stach — że sprzedam kamienicę , ale za sto tysięcy rubli . I to do Nowego Roku . Po Nowym Roku cenę podniosę .
„ Wyborny jest papa z tym Wokulskim ! ” — myślała panna Izabela chodząc tam i na powrót po swoim gabinecie .
— To nasze pułki , a to austriackie … — mówił podoficer . — No , no ! … — dodał — i sam sztab lepiej nie widzi …
— Panie Ochocki , czemu się pan nie żeni ? … — Słyszałeś pan ! …
— Oto być żoną takiego człowieka ! — mówiła z Fertalskich Wywrotnicka .
— Proszę babci ! — zawołała — ja nigdy nie skończę kaftanika dla mojej lalki …
— Przychodzę do pana z pretensją — zaczął stary subiekt . — Onegdaj ośmieliłem się przysłać panu rachunek …
Nie chcę się uprzedzać , ale dalibóg ! Stach spoglądał na nią z wielkim zajęciem przez cały wieczór . Nie miał nawet czasu spostrzec , że Helunia ubrała się w nową szarfę .
— Jest ? … Cóż on tam robi ?
Tu przypomina sobie , że jej serwis i srebra już znajdują się u jubilera , że już trafia się jakiś nabywca i że dziś lub jutro będą sprzedane . Panna Izabela czuje ściśnięcie serca za serwisem i srebrami , lecz doznaje niejakiej ulgi na myśl o kweście i nowej toalecie . Może mieć bardzo piękną , ale jaką ? …
Minęli i ten pokój i weszli na schody .
Albo taki radca Wroński . Niebogaty , cichutki , ale kupuje u nas co tydzień choćby parę rękawiczek i za każdym razem mówi :
Poszedł nad staw , obleciał park wokoło , jakby chcąc zgubić w drodze złe przeczucia . Na próżno . Uczepiła go się myśl , że panna Izabela może wyjechać . Tłumił ją i przytłumił o tyle , że już nie rysowała mu się jasno , tylko gdzieś na dnie serca drażniła go nieznacznie .
Ignacy posunął się z krzesłem .
— Zbudziło się , powiadasz pan ? …
— W roku 1859 — prawił eks-obywatel — byłem o dziewiętnaście lat młodszy niż dziś i miałem z dziesięć tysięcy rubli rocznie … Na owe czasy ! panie Rzecki … Co prawda , brało się nie tylko procent , ale i coś z kapitału . Więc , jak przyszło uwłaszczenie …
Przez kilka lat po śmierci stryja synowcy prowadzili wspólnie sklep na Podwalu i dopiero około 1850 roku podzielili się w ten sposób , że Franc został na miejscu z towarami kolonialnymi , a Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie , do lokalu , który zajmujemy obecnie . W kilka lat później Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer , ona zaś ( niech spoczywa w spokoju ) zostawszy wdową oddała rękę swoją Stasiowi Wokulskiemu , który tym sposobem odziedziczył interes prowadzony przez dwa pokolenia Minclów .
„ Co za głupstwo — myślał — robić się zależnym od jednej ludzkiej istoty ! Wszakże ja dla niej tylko pracowałem , o niej myślę , nią żyję . Co gorsze — dla niej porzuciłem Geista … No , ale cóż lepszego miałbym u Geista ? Byłbym tak samo zależny jak dziś , tylko zamiast pięknej kobiety panem moim byłby stary Niemiec . I tak samo pracowałbym , nawet ciężej ; z tą różnicą , że dziś pracuję dla mego szczęścia , a wówczas dla szczęścia innych , którzy tymczasem bawiliby się i kochaliby się na mój rachunek .
„ Więc dobrze , zginę … Ale zostawię po sobie pamiątkę ! … ”
Baron zaciął się , oczy mu krwią nabiegły ; Wokulski słuchał go i nagle rzekł cierpkim tonem :
Za to też nam zapłaciła dzika baba dziesięć tysięcy rubli … Ach , gdyby to ode mnie zależało , wydusiłbym ze sto tysięcy . Niechby płakała , niechby spazmowała , niechby nawet umarła … Niegodziwa kobieta !
— A , to pani Wąsowska . Ciekawym , czy jest i moja narzeczona ? … — dodał ciszej .
— Co tam grób … głupstwo … sentymentalizm ! … — mruknął Geist . — W naturze nie ma grobów ani śmierci ; są różne formy bytu , z których jedne pozwalają nam być chemikami , inne tylko preparatami chemicznymi . Cała zaś mądrość polega na tym , ażeby korzystać z nadarzającej się okazji , nie tracić czasu na błazeństwa , lecz coś zrobić .
— Rozumie się … Szczęście ucieka od takich jak ja … — dodał spoglądając na nią .
— I nic , żadnej wiadomości ? — spytał rządca .
„ O ile się zdaje , zebranie będzie bardzo ożywione ” — mruknął z bladym uśmiechem nieszczęśliwy pan Ignacy sadowiąc się w pierwszym rzędzie .
— Założyłam się z ciocią — rzekła — że baron nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów , i wygrałam , a drugi raz założyłam się z panią prezesową , że klacz wygra …
— Jesteś pan bez honoru ! — zawołałem .
Tym razem w towarzystwie powstał zamęt . Jedni twierdzili , że pan Tomasz jest zdeklarowanym bankrutem , drudzy gotowi byli przysiąc , że zataił majątek , aby zapewnić szczęście jedynaczce . Kandydaci do małżeństwa i ich rodziny znaleźli się w dręczącej niepewności . Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić , składali hołdy pannie Izabeli nie angażując się zbytecznie i po cichu rzucali w jej domu swoje karty , prosząc Boga , ażeby ich czasem nie zaproszono przed wyklarowaniem się sytuacji .
— Tej biednej Stawskiej … Ona naprawdę zakochała się w Wokulskim …
Baron zerwał się z siedzenia i prędko zaczął chować pudełka .
Raz na przykład stary Szlangbaum , oczywiście w jakiejś ważnej sprawie , przez pół dnia szukał Wokulskiego . Był w sklepie — Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść aktorowi Rossiemu duży wazon z saskiej porcelany . Pobiegł do mieszkania — Wokulski dopiero co opuścił mieszkanie i pojechał do Bardeta po kwiaty . Stary Żyd , ażeby go dopędzić , krzywiąc się wziął dorożkę ; ale ponieważ ofiarowywał dorożkarzowi złoty i groszy osiem za kurs , zamiast czterdziestu groszy , więc nim dobili targu za złoty i groszy osiem i dojechali do Bardeta , Wokulski już opuścił zakład ogrodniczy .
— Ach ! — woła — cóż to za piękny wazon ! … Z pewnością francuska majolika , znam się na tym … Powiedz pan panu Wokulskiemu , ażeby mi go przysłał i … ( tu dodała szeptem ) i … powiedz mu pan jeszcze , że pojutrze około pierwszej …
— Jeden procencik od sumy wyższej nad siedemdziesiąt i dwadzieścia rubelków na koszta … — mówi kłaniając się do ziemi zakrystian .
„ Przecież w łeb sobie nie wypalę — myślał . — Gdybym choć zbankrutował , ale tak ! … Pogardzałbym sam sobą , gdyby z tego świata miała mnie wymieść spódnica … Trzeba było zostać w Paryżu … Kto wie , czy już dziś nie posiadałbym broni , która prędzej czy później wytępi potwory z ludzką twarzą . ”
Brek chwiał się w obie strony .
Akurat weszliśmy do mieszkania Szumana i doktór kazał podać samowar .
Baron zasłonił twarz lufą i patrząc spoza niej myślał :
Odchodzą oboje w najdalszy kąt sali i przed oczyma pana Ignacego kryją się za grupą starozakonnych . W tej grupie znajduje się stary Szlangbaum i młody Żydek bez zarostu , tak blady i wycieńczony , że pan Ignacy sądzi , iż bardzo niedawno musiał wstąpić w związki małżeńskie . Stary Szlangbaum coś wykłada wycieńczonemu Żydkowi , któremu coraz więcej baranieją oczy ; co by mu jednak wykładał ? Pan Ignacy nie może się domyśleć .
IV . Powrót
— To nie mój system .
— Wiesz co — odpowiadał wuj uderzając się pięścią w chore kolano — poradzę ci jak ojciec . Chcesz , mówię ci … to idź , a nie chcesz , mówię ci … to zostań …
— Spróbuję i jeżeli pozwolisz , kuzynko , w twoim towarzystwie . Gdyż podobno mamy razem spędzić wakacje . Czy tak ? …
Między innymi posłał notatkę na paręset rubli baronowi Krzeszowskiemu , z prośbą o rychłą odpowiedź .
„ Kolega ! ” — szepnął Wokulski i zarumienił się .
— Proś — rzekła panna Izabela .
Panna Izabela była zakłopotana : dawno już nie doznała takiego zamętu uczuć jak w tej chwili . Przez myśl przebiegały jej zdania : „ kupił serwis ” — „ przegrywał umyślnie w karty do ojca ” — „ znieważył mnie ” , a potem : „ kocha mnie ” — „ kupił konia wyścigowego ” — „ pojedynkował się ” — „ jadał baraninę z lordami w najwyższych towarzystwach … ” Pogarda , gniew , podziw , sympatia kolejno potrącały jej duszę jak krople gęsto padającego deszczu ; na dnie zaś tej burzy nurtowała potrzeba zwierzenia się komuś ze swych kłopotów codziennych i ze swych rozmaitych powątpiewań , i ze swej tragicznej miłości do wielkiego aktora .
— Tylko pani nam brakło — zawołał baron — ażeby Zasławek był podobny do raju . Bo już mamy tu bardzo przyjemnego towarzysza i znakomitego gościa …
Cofnąłem się od zrozpaczonej staruszki i podszedłem do pani Stawskiej .
W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację .
Gość nie spuszczał z niego oka i uśmiechał się z łagodną ironią ; gdy zaś Wokulski otworzył usta , ażeby zapytać go o coś , przerwał mu :
— Rzecki .
Na drugi dzień wstał późno i do południa , pijąc herbatę , znowu przysłuchiwał się biciu zegara . Jedynasta … dwunasta … pierwsza … Jakie to nudne ! …
— Niech pani przebaczy , jeżeli mimowolnie zrobiłem jej przykrość . Może , według pani , tacy jak ja nie mają prawa myśleć o pani ? … W waszym świecie nawet ten zakaz jest możliwy . Ale ja należę do innego … W moim świecie paproć i mech tak dobrze mają prawo patrzeć na słońce jak sosny albo … grzyby . Dlatego niech mi pani wręcz powie : czy wolno mi , czy nie wolno myśleć o pani ? Na dziś nie żądam nic innego .
— Pan Wokulski mógłby także poczęstować cukrem swego konia , który tak go dziś dobrze nosił — wtrąciła nieco zadąsana pani Wąsowska .
— Pod warunkiem , że ja będę zabezpieczona od dowodów pańskiej tkliwości . Felu , usiądź na moim miejscu — odpowiedziała wdowa marszcząc się i siadając naprzeciw Wokulskiego .
— Nie zawsze — rzekł — byłeś pan tego zdania .
Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu .
— Weź pan księcia , co on robi ? Wzdycha nad „ tym nieszczęśliwym krajem ” , i tyle . A pan baron Krzeszowski ? Myśli , ażeby wydobyć pieniądze od żony . A baron Dalski ? Usycha ze strachu , ażeby go nie zdradziła żona . Pan Maruszewicz poluje na pożyczki , a gdzie nie może pożyczyć , tam wykpiwa ; zaś pan Starski siedzi przy dogorywającej babce , ażeby podsunąć jej do podpisania testament ułożony według jego myśli .
— To chyba stal …
— Będę miał honor objaśnić pana sędziego — odparł Maleski , z postawą człowieka , który chce odtańczyć menueta . — Nam usługuje stróż domu mieszkający na dole ; ażeby więc nie marnować się schodzeniem i wchodzeniem na trzecie piętro , mamy u siebie długi sznur , wieszamy na nim , co jest pod ręką ( może czasem zdarzyć się i trupia główka ) , i … pukamy do jego okna — zakończył tak słodkim tonem , że trudno było przestraszyć się równie delikatnego pukania .
— Co ci jest Belu ? … — spytał zatrwożony pan Tomasz .
VIII . Pamiętnik starego subiekta
— Jaśnie pani czeka — rzekł Józef .
Uczucia spokoju i niezachwianej pewności tak w tej chwili górowały nad wszelkimi innymi w duszy Wokulskiego , że gdy wrócił do domu , zamiast marzyć ( co mu się zwykle zdarzało ) , wziął się do roboty . Wydobył gruby kajet , już w większej części zapisany , potem książkę z polsko-angielskimi ćwiczeniami i zaczął pisać zdania wymawiając je półgłosem i usiłując jak najdokładniej naśladować nauczyciela swego , pana Wiliama Colinsa .
— Ach , niech pan tak nie mówi ! … To jest poniżanie wartości ludzkiej , nawet niezgodne z Pismem świętym . Bóg oddał przecie ludziom ziemię na mieszkanie , a rośliny i zwierzęta na pożytek …
— List ten rzekł — odeślesz rano do magdalenek …
Panna Izabela po tej uwadze nieco uspokoiła się .
— Chyba nie zechce pan twierdzić , że galerie Lurwru stworzyła Konwencja albo przedsiębiercy artykułów paryskich ?
— Plenipotent mego ojca . Od czegóż to zależy ? …
Pani Misiewiczowa umilkła , przerażona wybuchem , którego nigdy nie oczekiwała . Zdawało się , że niebo spada jej na głowę , kiedy z ust tej gołębicy bryzgnęły zdania , jakich dotychczas nie słyszała , nie czytała , jakie jej samej nie przeszły przez myśl , nawet kiedy była w tyfusie .
Około czwartej po południu pułk nasz ściągnięto ; było po bitwie . Tylko na zachodniej krawędzi horyzontu jeszcze odzywały się pojedyncze strzały lekkiej artylerii , jak odgłosy burzy , która już przeszła .
Panna Izabela zmieszała się .
Sytuacja polityczna jest tak niepewna , że wcale by mnie nie zdziwiło , gdyby około grudnia wybuchła wojna .
Prezesowa roześmiała się ironicznie .
Gość wszedł kończąc rozmowę z kimś na ulicy , lecz wnet cofnął się , aby swego towarzysza pożegnać . Potem znowu wszedł i znowu cofnął się zadzierając do góry głowę , jakby czytał szyld . Nareszcie wszedł na dobre , ale drzwi za sobą nie zamknął . Wypadkowo spojrzał na damę i — spadły mu z nosa ciemne binokle .
„ Zaczyna mi już braknąć miejsca na świecie ! … ” — szepnął .
Z początku uczty wszystko odbywało się bardzo poważnie ; coraz któryś z biesiadników zabierał głos i gadał tak , jakby chciał odgadać wypite wino i zjedzone potrawy . Lecz im więcej wynoszono pustych butelek , tym dalej uciekała z tego zgromadzenia powaga , a w końcu — zrobił się przecie taki hałas , że wobec niego prawie oniemiała muzyka .
— Aha ! właśnie o tym myślałem — mówi on , a dymi cygarem jak kocieł asfaltu . — Otóż tedy , pamiętasz pan tych studentów z naszej kamienicy , co mieszkali nad baronową ? …
— Tak .
Tymczasem panna Izabela dojechała do dworu . Całe towarzystwo przyjęło ją na ganku witając prawie tymi samymi wyrazami :
— Cóż ? … — spytała ciotka .
— Prawda … prawda ! … — szepnęła upokorzona baronowa .
O tej samej godzinie pani Wąsowska była z wizytą u panny Izabeli i dowiedziała się od niej , że Wokulski został przyjęty .
— Kto ?
— Rób , mówię tobie , Ksawery , jak ja . Ja nie śpieszę się , jak Boga kocham . Już trzy lata , mówię tobie , chcę kupić niewielki domik , ot taki sobie za sto , za dwieście tysięcy , na stare lata , ale nie śpieszę się . Wyczytuję ja sobie , które chaty idą na licytację , ogląduję ja ich sobie powoli , kalkuluję ja sobie w głowie , a potem zachodzę ja sobie tu i słucham , co ludzie dają . I kiedy , mówię tobie , już nabrałem doświadczenia i w tym roku chciałem już co kupić , ceny jak raz w niepraktykowany sposób skoczyły , psiakrew , i muszę na nowo kalkulować ! … Ale jak we dwu poczniem się przysłuchiwać , to mówię tobie , ubijemy interes …
Zaczął płakać .
Baronowa spuściła oczy i skrzyżowała ręce na piersi jak męczennica .
Tej nocy spaliśmy na gołym polu nie stawiając nawet w kozły broni . Zaś skoro świt ruszyliśmy naprzód : szwadron kawalerii z dwoma lekkimi armatami , potem nasz batalion , a potem cała brygada z artylerią i furgonami , mając silne patrole po bokach . Sztafety przylatywały już co pół godziny .
Na tle zieloności pałac jasnożółtej barwy z białymi słupami wyglądał okazale i wesoło . Na prawo i na lewo od niego widać było między drzewami murowane budynki gospodarskie .
Prawie w tej chwili Wokulski wracał z panią Wąsowską z przejażdżki i na folwarcznym dziedzińcu zobaczył powóz , od którego odprzęgano konie . Tknęło go jakieś nieokreślone przeczucie , ale nie śmiał pytać ; nawet udał , że nie patrzy na powóz .
— Aha ! … — szepnął Rzecki . — Domyślałem się tego .
Dorożkarz przypatruje mu się chwilę , wreszcie mówi :
„ Cóż znowu za przywidzenia ? … Jakiś Ochocki … samobójstwo ! … Ach , głupota … Dostałem się przecież między arystokrację , a co będzie dalej — zobaczymy … ”
Usiadłem na fotelu , splotłem ręce tak , że mi kości w nich trzeszczały , i ze spokojną rozpaczą przysłuchiwałem się jękliwym opowiadaniom pani Misiewiczowej o hańbie , jaka na ich rodzinę spada co kilka lat , o śmierci , która jest kresem ludzkich cierpień , o nankinowych spodniach śp . Misiewicza i mnóstwie tym podobnych rzeczy . Nim upłynęła godzina , byłem pewny , że sprawa o lalkę skończy się aktem jakiegoś ogólnego samobójstwa , przy którym ja , konając u nóg pani Stawskiej , ośmielę się wyznać , że ją kocham .
— Pójdziemy do niej , panie — rzekłem schodząc na drugie piętro . Czułem w sobie takie męstwo , że baronowa nie tylko nie trwożyła mnie , lecz prawie pociągała .
Rzecki odchrząknął .
Po chwili znowu zabrała głos pani Wąsowska .
— Tak , nieznośna baba , która będzie uważać to za nieprzyzwoite , że pani ze mną pójdzie do laboratorium …
— Żosztawił bilet , leży na biurku .
— I wówczas zobaczymy , kto wysunie się naprzód , choćby przy możliwych wyborach do rady miejskiej …
Zbliżyła się hrabina .
— Proszę o gustowny kałamarz z siodłem i dżokejką …
— To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka .
— Miałby więcej o dwakroć sto tysięcy rubli …
Ale panna Izabela rzuciła na niego piorunujące spojrzenie , zaczęła rozmawiać z Malborgiem , który właśnie zbliżył się do niej , i odeszła do sali .
Po zwykłym powitaniu hrabia usiadł sztywnie na krześle i rzekł :
— Pan nie wie ? — odparł Żyd . — Domy idą w górę , i adwokat wytłomaczył pani baronowej , że kamienicy pana Łęckiego nie kupi taniej niż za siedemdziesiąt tysięcy rubli . Ona wolałaby kupić ją za dziesięć tysięcy , no , ale co zrobi ? …
— Napluj mi acan w balię , to ci dam ! … — wołała ciotka .
„ Kiedy * ona * dosięgnie wieku baronowej … ona , przywykła do wydawania dziesiątków tysięcy rubli rocznie , kto wie , czy nie pójdzie też drogami baronowej ? … Przecie i ta kobieta była młodą , i za nią mógł szaleć taki wariat jak ja , i ona nie pytała , skąd się biorą pieniądze … Dziś już wie skąd : z handlu tajemnicami ! … Przeklęta sfera , która hoduje takie piękne i takie kobiety … ”
— Nie . Nie chcę tylko być jej niewolnikiem .
— Przyszlę ci tu zaraz Rzeckiego — odezwał się Wokulski ściskając go za rękę .
Spojrzał po obecnych . Prezesowa była wesoła , hrabina uśmiechnięta , pan Łęcki promieniejący . Na koźle lokaj hrabiny półgłosem zakładał się z furmanem , że Wokulski wygra . Dokoła nich kipiały śmiech i radość . Radował się tłum , galerie , powozy ; kobiety w barwnych strojach były piękne jak kwiaty i ożywione jak ptaki . Muzyka grała fałszywie , ale raźnie ; konie rżały , sportsmeni zakładali się , przekupnie zachwalali piwo , pomarańcze i pierniki . Radowało się słońce , niebo i ziemia , a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju , że chciałby wszystko i wszystkich porwać w objęcia .
„ Cóż z tego , że trochę kokietuje ? … Kokieteria u kobiet jest jak barwa i zapach u kwiatów . Taka już ich natura , że każdemu chcą się podobać , nawet Mraczewskim …
Osobliwi ludzie ! Nie dość , że Wokulski , stworzywszy spółkę do handlu z cesarstwem , dał im okazję zarabiania piętnastu procent od ich kapitałów , oni jeszcze chcą , ażeby na ich słowo darowywał baronowej kilka tysięcy rubli …
Panna Izabela podniosła się gwałtownie .
— Niech pan raczy zostawić swój adres — odpowiedział Wokulski .
— Za pół godziny jedziemy . Od tej chwili zaczyna pan służbę przy mnie .
Wokulski głośno roześmiał się …
Umilkłem i dopiero po chwili spytałem znowu :
— Stachu — rzekł pokornym głosem — utonę na Nalewkach , jeżeli mnie nie przygarniesz .
— Avanti ! avanti ! …
— Słuchaj pan … Użyję porównania , które powinieneś zrozumieć . Jeżeli masz pełną szufladę , na przykład , portmonetek , czy możesz w tę samą szufladę nakłaść , na przykład , krawatów ? … Nie możesz . Więc jeżeli Wokulski ma pełne serce panny Łęckiej , czy możesz mu tam wpakować panią Stawską ? …
— Jak to ? … Przecież kuzynka pańska podoba się panu ?
— Wysocki ? … — rzekł . — Co ty tu robisz ?
— Myślisz pan , że nie będzie potrzebny ? — spytała patrząc mu w oczy .
— Musi być istotnie wielkim — wtrącił Wokulski — jeżeli budzi w pani tyle podziwu i sympatii .
— Pogodzą się ! — wtrąciła niedbale hrabina i kazała jechać do domu .
„ Z pewnością mógłby zastąpić barona , o jeszcze i jak … — mówiła w sobie panna Izabela . — Tamto człowiek zużyty i śmieszny , tego przynajmniej szanują ludzie . Kazia Wąsowska zna się na tym , toteż wzięła go na spacer … Ha , zobaczymy , czy pan Wokulski potrafi być wiernym … Ładna wierność jeździć z inną kobietą na spacery ! … To bardzo po rycersku … ”
Od pogrążonych w modlitwie cieniów wzrok jego pobiegł ku światłu . I zobaczył w różnych punktach świątyni stoły okryte dywanami , na nich tace pełne bankocetli , srebra i złota , a dokoła nich damy siedzące na wygodnych fotelach , odziane w jedwab , pióra i aksamity , otoczone wesołą młodzieżą . Najpobożniejsze pukały na przechodniów , wszystkie rozmawiały i bawiły się jak na raucie .
Naprzód Opatrzność zesłała wezbranie Wisły , co dało powód do publicznego koncertu i kilku prywatnych wieczorów z muzyką i deklamacją . Następnie w szeregu prelegentów na Osady Rolne wystąpił jeden krakowianin , nadzieja partii arystokratycznej , na którego odczyt wybrało się najlepsze towarzystwo . Potem Szegedyn uległ powodzi , co znowu wywołało wprawdzie nieduże składki , ale za to ogromny ruch w salonach . Odbył się nawet w domu hrabiny teatr amatorski , na którym odegrano dwie sztuki w języku francuskim i jedną w angielskim .
Wokulski cofnął się z krzesłem .
— Nie , pani .
Wokulski tymczasem jadł .
Dochodzili do końca parku , poza sztachetami którego widać było szereg murowanych budynków .
— Ma się wiedzieć . Cóż pan myślisz , że mi na całą dobę wystarczy widok waszych galanterii i pańskiej siwizny ?
Odsunął okno zamknięte przez barona i dla odpędzenia natrętnych wspomnień począł znowu przyglądać się niebu . Kwadrat Pegaza opuszczał się już na zachód , a na wschodzie podnosił się Byk , Orion , Pies Mały i Bliźnięta . Przypatrywał się gwiazdom wielokrotnym , gęsto rozsianym w tej okolicy nieba , i przyszła mu na myśl ta dziwna , niewidzialna siła przyciągania , która odległe światy wiąże w jedną całość potężniej , niżby to mogły zrobić jakiekolwiek materialne łańcuchy .
Sędzia wyciągnął do niej lalkę , ale służąca milczała mrugając oczyma i załamując ręce .
— Czekaj , znajdę ci lepszą — zawołał Rzecki .
„ Niebo jest tu , gdzie mieszka Julia . Lada pies , kot , lada mysz marna żyje w niebie , może patrzeć na nią ; tylko — Romeo nie może ! Mdła mucha więcej ma mocy , więcej czci i szczęścia aniżeli Romeo . Jej wolno dotykać drogiej ręki Julii i z płonących ust kraść nieśmiertelne zbawienie . Mucha ma tę wolność , ale Romeo nie ma , bo on wygnany ! … O księże , złe duchy wyją , gdy w piekle usłyszą ten wyraz ; maszże ty serce , ty , święty spowiednik i przyjaciel , drzeć ze mnie pasy tym strasznym słowem — wygnanie … ”
— Jakie obowiązki ? ! … — wykrzyknął . — Czy względem tych , którzy nazywają mnie wyzyskiwaczem , czy tych , którzy mnie okradają ? Spełniony obowiązek powinien coś przynosić człowiekowi , gdyż inaczej byłby ofiarą , której nikt od nikogo nie ma prawa wymagać . A ja co mam w zysku ? Nienawiść i oszczerstwa z jednej strony , lekceważenie z drugiej . Sam powiedz : czy jest występek , którego by mi nie zarzucano i za co ? … Za to , żem zrobił majątek i dałem byt setkom ludzi .
Słowem , atmosfera katakumbowa , twarze blade lub żółte , oczy załzawione , nosy zaczerwienione . Tylko Helunia trzyma się jako tako . Siedzi przy fortepianie ze swą dawną laleczką i jej rękoma od czasu do czasu uderza w klawisz mówiąc :
Słychać , że Andrassy zażądał sześćdziesięciu milionów guldenów na nieprzewidziane wydatki . Więc i Austria zbroi się , a tymczasem Staś pisze mi , że — nie będzie wojny . Ponieważ nigdy nie był fanfaronem , więc chyba być musi bardzo wtajemniczonym w politykę ; a w takim razie siedzi w Bułgarii nie przez miłość do handlu .
— Nie potrzeba — odparł Stach .
— Że też nigdy u pana dobrodzieja nie spostrzegłem ani śladu kobiety : przychodzę przecież w rozmaitych godzinach …
— Dziękuję — odparł Wokulski . — Nie wiem , jak długo zabawię , i wolę iść piechotą . Zresztą muszę jeszcze wstąpić do ruin …
Usłyszawszy w gabinecie szmer ukłonów służący uciekł do przedpokoju , aby tam przyłapać Obermana . Gdy zaś inkasent wyszedł , odezwał się :
— A kredyt dla rolników ? … — spytał ktoś z nieprzejednanej szlachty .
— Nie tak wiele . Do mnie należy dostarczanie funduszów obrotowych i zawiązywanie stosunków z nabywcami i odbiorcami . Rodzajem zaś towaru i oceną jego wartości zajmuje się administracja sklepu .
„ Takiś to ty ? — pomyślałem . — Zobaczymy , dokąd teraz pójdziesz … ”
— Ty , Katz , niedługo w sprawiedliwość boską przestaniesz wierzyć — odezwał się Szapary marszcząc brwi .
„ Naprzód — należałoby wiedzieć , czy panna Izabela może kochać kogokolwiek … ”
— Gdybyśmy — rzekł po chwili — mogli zostać do wakacyj , to … Ale tak ! … Niech nam pani baronowa zabierze umeblowanie .
Struchlałem usłyszawszy to życzenie .
Był arystokratą od włosów do nagniotków , duszą , sercem , krwią . Wierzył , że każde społeczeństwo składa się z dwu materiałów : zwyczajnego tłumu i klas wybranych . Zwyczajny tłum był dziełem natury i mógł nawet pochodzić od małpy , jak to wbrew Pismu świętemu utrzymywał Darwin . Lecz klasy wybrane miały jakiś wyższy początek i pochodziły , jeżeli nie od bogów , to przynajmniej od pokrewnych im bohaterów , jak Herkules , Prometeusz , od biedy — Orfeusz .
Podano śniadanie .
— Co pan robisz ? — zawołał Palmieri do medium — wszakże to asafetyda …
— Z pewnością . Dał przecie dwa razy tyle na dobroczynność .
— Nie mamy zamiaru nigdy przepraszać się — odpowiedziała panna Izabela .
Od tej chwili Starski w oczach hrabiny stracił wszelką wartość . Stracił ją i u panny Izabeli oświadczywszy pewnego razu , że nigdy nie ożeniłby się z „ gołą panną ” ; raczej z Chinką albo z Japonką , byle miała kilkadziesiąt tysięcy rubli rocznie .
— Bankierskie stoły ! … — powtórzył . — Srebra naszych przodków bywały już na stołach Tatarów , Kozaków , zbuntowanych chłopów , i nie tylko nam to nie uchybiało , ale nawet przynosiło zaszczyt . Kto walczy , naraża się na straty .
Później pan Raczek ożenił się z moją ciotką …
Doktór nasunął kapelusz na głowę i szedł zirytowany , milcząc . Mnie było coraz markotniej , może z powodu wzrastającej ciemności . Nie powiedziałbym tego nikomu nigdy , ale nieraz mnie samemu przychodzi na myśl , że Stach … naprawdę już nie dba o politykę , ponieważ cały zatonął w fałdach sukienki tej panny . Zdaje się , że mu nawet coś o tym wspomniałem onegdaj i że to , co on mi odpowiedział , bynajmniej nie osłabiło moich podejrzeń .
„ Krótko trwał mój triumf — mówiła sobie . — Krzeszowski naprawdę dobrze strzela … Jeżeli zabije jedynego człowieka , który dziś ujmuje się za mną , to co ? Pojedynek jest istotnie barbarzyńskim zabytkiem . Bo Wokulski ( biorąc go ze strony moralnej ) więcej jest wart od Krzeszowskiego , a jednak … może zginąć ! … Ostatni człowiek , w którym pokładał nadzieję mój ojciec . ”
— Słówko — rzekł Wokulski . — Kiedy pan wróci do Warszawy , niech pan do mnie wstąpi . Może zakomunikuję panu wiadomość o wynalazku , który wprawdzie zabierze połowę życia , ale … przypadnie panu do gustu .