405 lines
38 KiB
Plaintext
405 lines
38 KiB
Plaintext
I tu dopiero Wokulski poznawał właściwe życie Paryża .
|
||
— Jeżeli pani zechce , wygram — odparł Wokulski patrząc na nią ze zdumieniem ...
|
||
Uważałem , że Stach najwięcej kręci się koło pana Łęckiego , który przed swym bankructwem ocierał się podobno o europejskie dwory ...
|
||
— powtórzył Wokulski i znowu owionął go jakiś chłód surowy .
|
||
— odparł Wokulski chcąc cośkolwiek odpowiedzieć .
|
||
Wydarł mu się jednak i zapytał : — A jeżeli panna Izabela pokocha mnie albo już kocha ? ... ”
|
||
Niekiedy zdawało mu się , że w jego uczuciach tkwi jakaś omyłka i że panna Izabela nie jest żadnym środkiem jego duszy , ale zwykłą , a może nawet bardzo pospolitą panną na wydaniu .
|
||
I otóż w niecały tydzień po tej rozmowie dowiedział się , że prezesowa jedzie z hrabiną i z panną Izabelą na spacer do Łazienek .
|
||
Już bowiem jadąc do maneżu mówił sobie : „ Jeżeli zastanę ją wesołą , to mnie panna Izabela pokocha . ”
|
||
Wiem z pewnością , że zapłaci za dom tylko sześćdziesiąt tysięcy rubli ; a w takim razie resztka posagu panny Izabeli , w kwocie trzydziestu tysięcy rubli , przepadnie .
|
||
Pan Ignacy zaczął dreptać po pokoju , kolejno otwierając szafę , kuferek i stolik .
|
||
I przypatrz się , panie Ignacy , jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon , poezja , powieść i dramat .
|
||
Prawdziwa wszelako zgroza opanowała Rzeckiego , gdy w tym samym dniu inkasent Oberman przyszedł do niego przed siódmą wieczorem prosząc o zrobienie dziennego obrachunku .
|
||
Zawstydzony , zeszedł pan Ignacy na dół do frontowego przysionka ściskając pod pachą album i kłaniając się wszystkim damom , około których miał zaszczyt przechodzić .
|
||
Po wyjściu Wokulskiego ze sklepu Rzecki ostrożnie wypytał się „ panów ” , w którym sądzie i o której godzinie odbywają się licytacje domów .
|
||
Pan Tomasz miał oczy krwią nabiegłe i sine plamy na policzkach .
|
||
Wszedł pan Tomasz .
|
||
— odezwał się po chwili pan Tomasz .
|
||
— zawołał pan Tomasz rzucając mu się w objęcia .
|
||
— Otóż pan baron i pani baronowa od roku prowadzą ze sobą wojnę .
|
||
— Jestem oszpecony — mówił baron — wyglądam jak stara małpa chora na fluksję .
|
||
— powtórzył machinalnie młody człowiek i nagle dodał : — Za godzinę przywiozę kwit barona ...
|
||
— Postaram się zadowolnić pana barona .
|
||
— oburzył się baron — myślisz , że ja będę się przed tobą tłomaczył ?
|
||
Na wezwanie hrabiny elegant siadł na tym samym fotelu , który niedawno zajmował Wokulski , i zawiązała się żywa rozmowa .
|
||
Hrabina odłożyła książkę .
|
||
Wokulski kazał dojechać swemu powozowi bliżej hrabiny i wrócił do pań .
|
||
— Ja myślę — odparła hrabina .
|
||
Panie Boże , opiekuj się tymi , którzy w podobną noc uciekają aż za granicę przed nieszczęściem .
|
||
Boże , jaki ja dziś jestem zdenerwowany ! ...
|
||
Ja nie śpieszę się , jak Boga kocham .
|
||
— I to nazywa się lekcja , Boże odpuść ...
|
||
„ Niech już wielmożny i dobrotliwy pan — pisała — kiedy z łaski Boga ma takie duże fundusze , na mnie grzeszną ich nie wydaje .
|
||
— Nawet ten poczciwy niedołęga Maruszewicz — ciągnęła baronowa — nawet on po całych dniach wygląda do niej oknem ...
|
||
— Naprzód baron , potrzebując pieniędzy na pokrycie długu honorowego , oświadczył , że zastrzeli się , jeżeli nie dostanie ośmiuset rubli , choćby za swoją ukochaną klacz , a po wtóre , baronowa nie życzy sobie , aby jej mąż przyjmował udział w wyścigach .
|
||
— mówiła baronowa — tak jest po całych dniach .
|
||
— A propos — dodał półgłosem — wyobraź pan sobie , że za moją kamienicę już baronowa Krzeszowska chce dać siedemdziesiąt tysięcy rubli ...
|
||
— odezwała się panna Florentyna chcąc wyprowadzić kuzynkę .
|
||
— Odmroził je na Syberii — wtrąciła panna Florentyna z akcentem .
|
||
— Cóż ty na to , Florciu ?
|
||
— Wiesz , Floro — rzekła siadając w półleżącej pozycji na szezlongu — powrócił Kazio Starski i jutro ma być u nas .
|
||
— Nie mnie on przychodzi do głowy — odparła panna Florentyna skubiąc taśmę swego stanika — tylko przypominam sobie , coś mi mówiła jeszcze w kwietniu ... że ten człowiek od roku ścigał cię spojrzeniami , że osacza cię ze wszystkich stron ...
|
||
Założyłbym się , że Klejn będzie pierwszy , a Mraczewski ostatni .
|
||
— Mój Ignacy , zrób z panem Mraczewskim rachunek do pierwszego października .
|
||
— Rozumie się , że nie winien — prawił Mraczewski .
|
||
Już ułożyłem cały plan i rozmyślałem : w jaki by sposób zapoznać się z tą damą , a później przedstawić jej Stacha , gdy nagle — diabli przynieśli z Moskwy Mraczewskiego .
|
||
— No , ale dzisiaj toś się pan nie ukrywał ze swoimi amorami — mówił ze smutnym uśmiechem Klejn do Mraczewskiego .
|
||
Mówię : nas , bo było nas trzech kandydatów do kary cielesnej : ja tudzież dwaj synowcy starego — Franc i Jan Minclowie .
|
||
— Nieszczęśliwy mój Jaś był ze trzy lata chory , a z osiem ...
|
||
Jasiu — zwróciła się do męża — dlaczego ten pan u nas nie był ? ...
|
||
Małgosia z Janem siadywali w okiennej framudze i trzymając się za ręce patrzyli w niebo ; Franc pił piwo z dużego kufla ( który miał cynową klapę ) , staruszka robiła pończochę , a ja — opowiadałem dzieje kilku lat spędzonych za granicą .
|
||
Potem przychodził Franc Mincel , Jan Mincel , August Katz , a na końcu ja .
|
||
— Mylisz się , staruszku — odparł doktór machając ręką .
|
||
— Czterdzieści pięć lat — to epoka ostatniej miłości , najgorszej — odpowiedział doktór .
|
||
Na dworcu Kolei Wiedeńskiej złapał nas doktór Szuman .
|
||
Doktór popatrzył mu w oczy i mocno ścisnął go za rękę .
|
||
— Czy ja wiem , podobno do teatru — odparł ogrodniczek z taką miną , jakby owym krzywym nożem chciał gardło poderżnąć Szlangbaumowi .
|
||
Więc postanowił pójść jutro do sądu i zobaczyć , czy naprawdę stary Szlangbaum kupi dom Łęckich i czy , jak mówił Klejn , dolicytuje go do dziewięćdziesięciu tysięcy rubli .
|
||
Następnie wstaje i leniwie opuszcza ciemny pokoik , a pan Ignacy przez dziurkę gazety poznaje w nim starego Szlangbauma .
|
||
— dodał Anglik .
|
||
— mruknął zamyślony hrabia .
|
||
Hrabia–Anglik czekał na nich w towarzystwie innego dżentelmena , który nieustannie wyglądał przez okno na obłoki i co kilka minut poruszał krtanią w taki sposób , jakby coś przełykał z trudnością .
|
||
Gdy zaś ojciec późno w nocy doniósł jej , że Krzeszowski wybrał za sekundanta hrabiego Licińskiego , który bezwarunkowo żąda , ażeby Wokulski został przeproszony przez barona , panna Izabela zrobiła pogardliwy grymas ustami .
|
||
— Jest z piętnaście armat — mruknął Katz , który w podobnych chwilach stawał się rozmowniejszy .
|
||
Nawet kiedy opowiedziałem ostatnie chwile i straszną śmierć Katza , starowina wprawdzie rozpłakała się , pierwszy raz od czasu , jak ją znałem ; niemniej jednak otarłszy łzy i wziąwszy się znowu do swej pończochy , szeptała :
|
||
Ty tylko rozumiesz mnie , Katz , bośmy to obaj widzieli .
|
||
— Zerwać z Żydami — wtrącił półgłosem Lisiecki .
|
||
Do kantorka zbliżył się Klejn z Lisieckim .
|
||
Rzecki patrzył na drzwi , Klejn na Rzeckiego , a Lisiecki na Mraczewskiego , który znajdując się z tyłu damy krzywił się w sposób bardzo dwuznaczny .
|
||
Około pierwszej w południe pan Ignacy zdawszy kasę Lisieckiemu , któremu pomimo ciągłych sporów ufał najbardziej , wymykał się do swego pokoiku , ażeby zjeść obiad przyniesiony z restauracji .
|
||
— Przynajmniej raz wygadał się , że całe życie jest niedołęgą — mruknął Lisiecki do Klejna , który uśmiechał się podnosząc jednocześnie brwi bardzo wysoko .
|
||
Wokulski przywitał się z paniami , przy czym prezesowa znacząco ścisnęła go za rękę , a pan Łęcki spytał :
|
||
— Oto jest , prezesowo , pan Stanisław Wokulski — odezwała się hrabina do staruszki ubranej w ciemną suknię i kosztowne koronki .
|
||
Bądź co bądź panna Izabela nie doznała przykrej niespodzianki usłyszawszy pewnego dnia od prezesowej , że pojedzie z nią i hrabiną do Łazienek i — że zatrzyma Wokulskiego .
|
||
Przybiegła zatrwożona panna Izabela , potem hrabina , wzięły prezesową pod ręce i z wolna wyprowadziły do dalszych pokojów .
|
||
A może pani Meliton , stara intrygantka , okłamała go na współkę z Maruszewiczem ? ...
|
||
— mruczał Maruszewicz .
|
||
Maruszewicz dostrzegł to .
|
||
Maruszewicz zapoznał swego towarzysza z dyrektorem .
|
||
Najmocniej jednak pan Pifke , jowialny fabrykant pierników , który stosownie do umowy po trzecim akcie z wielkim hałasem podał Rossiemu album .
|
||
Wyjść za Rossiego ? ...
|
||
— Idę z wieńcami dla Rossiego — szepnął grzeczny pan Zięba z jeszcze milszym uśmiechem .
|
||
Toteż wychodząc z teatru nie miał pretensji do Wokulskiego ; owszem , zaczął nawet podejrzywać , że kochany Stach tylko dla zrobienia mu przyjemności wymyślił komedię z wręczeniem podarunku Rossiemu .
|
||
Był w sklepie — Wokulski dopiero co wyszedł ze sklepu kazawszy pierwej odnieść aktorowi Rossiemu duży wazon z saskiej porcelany .
|
||
— szepnął Ochocki .
|
||
Ma rację Ochocki .
|
||
Książę był to patriota , jego adwokat — bardzo zręczny , hrabia Łaciński pozował na Anglika , jej ciotka była dumną , prezesowa — dobrą , Ochocki — dziwakiem , a Krzeszowski — karciarzem .
|
||
Ochocki oparł brodę na kolanach i wpadł w zadumę , Wokulski przypatrywał mu się z uczuciem , w którym podziw mieszał się z nienawiścią .
|
||
„ Czego chce ode mnie ten pan Ochocki ?
|
||
Więc on dla niej wydaje na kupno kamienicy dziewięćdziesiąt tysięcy i traci na Suzinie pięćdziesiąt ? ...
|
||
Żeby nie ty , ja nie byłbym ten Suzin co dziś .
|
||
Ledwie stanął przed swoim numerem , już ukazał się uśmiechnięty służący i oddał mu bilet Suzina i pakiet listów .
|
||
— A ot winda — mówi Suzin .
|
||
— Największy jego interes jest nie zrażać Suzina , który pomógł mu zrobić majątek , dziś daje mu ogromny kredyt i nieraz mówił do mnie , że nie uspokoi się , dopóki Stanisław Piotrowicz nie odłoży sobie choć z milion rubli ...
|
||
Klejn ma minę żałosną ( socjalista ! gniewa się na wyścigi i pojedynki ... ) , a frant Zięba już zaczyna kręcić się przy Szlangbaumie ...
|
||
W jednym tylko punkcie godzą się starzy i nowi panowie , a nawet pomaga im Zięba , oto : jeżeli chodzi o dokuczenie siódmemu naszemu subiektowi — Szlangbaumowi .
|
||
Jak nas będą kopać i pluć , i dręczyć , wtedy może upamiętają się i te młode Żydki , co jak mój Henryk poubierali się w surduty i nie zachowują swoje religie .
|
||
— Henryku ! ...
|
||
Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma .
|
||
W liczbie zaś najsurowszych sędziów znajdowali się dwaj odpaleni konkurenci pani Małgorzaty .
|
||
Na to pani Małgorzata znowu w płacz .
|
||
Stach zwykle szybko wypijał herbatę , nawet nie patrząc na panią Janowę potem wsadziwszy ręce w kieszenie myślał zapewne o swoich balonach i milczał jak drewno , a nasza gospodyni nawracała go do miłości .
|
||
W pół roku zaś później Stach powiedział mi , że ... żeni się z panią Małgorzatą Mincel .
|
||
Właścicielem sklepu był Jan Mincel , starzec z rumianą twarzą i kosmykiem siwych włosów pod brodą .
|
||
— Wszyscy przecież znamy Mincla .
|
||
Stary Litwin chwyta pod rękę baronową , którą odbiera mu Maruszewicz , nie wiadomo skąd przybyły na ten uroczysty wypadek .
|
||
Jeszcze tanie dziecko , bo Mincel da mu wikt i kwaterę , a wy tylko odzież .
|
||
Wkrótce pojechał do Bułgarii , gdzie zdobył swój olbrzymi majątek , a w parę miesięcy po jego powrocie jedna stara plotkarka ( pani Meliton ) powiedziała mi , że Stach jest zakochany ...
|
||
Pani Meliton przypatrzyła mu się ciekawie i kiwając głową mruknęła :
|
||
— rzekł pokazując je pani Meliton .
|
||
— Przed kwadransem otrzymałam list od pani Meliton , że srebra i serwis już kupione .
|
||
Mikołaj , zamelduj pana Wokulskiego panience .
|
||
Nieraz Mikołaj już twardo drzemał w fotelu , panna Florentyna , zatkawszy sobie uszy watą , na dobre spała , a do pokoju panny Izabeli sen jeszcze nie zapukał odpędzany przez wspomnienia .
|
||
Stary Mikołaj znowu był w przedpokoju i z taką gracją otworzył drzwi Szpigelmanowi , że ten już z sieni zawołał :
|
||
— Proszę przyjść o szóstej do mnie , a Mikołaj niechaj tu żadnych interesantów nie przyjmuje , kiedy pan chory .
|
||
Pomimo przecież jej panowania nad sobą Mikołaj poznał ( z silnych wypieków na twarzy ) , że jest wzruszona , i jeszcze raz dodał półgłosem :
|
||
— No , oddajcie pierwej chłopca do terminu , a potem ... może się odważę — odparła ciotka .
|
||
Ciotka rozpłakała się , a wtedy odezwał się pan Domański :
|
||
— gniewała się ciotka .
|
||
Ale wszyscy ludzie rozsądni przygotowywali się do czegoś , a wuj Raczek ( pan Raczek ożenił się z moją ciotką ) ciągle powtarzał :
|
||
Na ścianach u ciotki wisieli sami święci ; ale jakkolwiek było ich sporo , nie dorównali jednak liczbą Napoleonom , którymi ojciec przyozdabiał swój pokój .
|
||
— dodał pan Raczek i rzucił czapkę na stół .
|
||
Nieraz pan Raczek , kiedy mu dokuczył ból w nodze , klnąc i stękając mówił :
|
||
— Nie wierzę — mruknął pan Raczek .
|
||
Towary kolonialne wydawał gościom Franc Mincel , młodzieniec trzydziestokilkoletni , z rudą głową i zaspaną fizjognomią .
|
||
Pani Stawska zasłoniła twarz chustką i wybiegła do swego pokoju .
|
||
Przyjdź o czwartej — odpowiedziała pani Stawska również zmieszana .
|
||
— odpowiada pani Stawska rumieniąc się jeszcze mocniej .
|
||
Stawska ? ...
|
||
Ta nareszcie pani Stawska , o której nie wiem , czym jest : wdową czy rozwódką , ani z czego się utrzymuje ...
|
||
Nawet to , że tym samym pociągiem jedzie pan Starski .
|
||
Zawiadamiała w nim , że dziś między drugą i trzecią przyjdą do jej ojca lekarze na konsylium , że Kazio Starski wyjeżdża przed wieczorem i że może wpaść do nich lada chwilę .
|
||
Sam Napoleon nie doczekałby się sprawiedliwości !
|
||
Zdawało się , że ma rysy Napoleona Pierwszego , przysłonięte jakimś obłokiem marzycielstwa .
|
||
Już są między nimi i tacy , co o Napoleonie nie słyszeli .
|
||
— Pan — zawołałem — pan widziałeś triumfalny powrót Napoleona do Paryża ? ...
|
||
— Mówiłem , że Bonapart wypłynie i piwa im nawarzy !
|
||
Może bym się zabił z desperacji , gdyby nie ciągłe wiadomości o Ludwiku Napoleonie , który już został prezydentem , a myślał o cesarstwie .
|
||
— Niech no pan patrzy , czy nasz stary nie jest podobny z profilu do Napoleona III ?
|
||
— W imię Ojca i Syna ! ...
|
||
— Chrystus zginął nawet za swoich katów ...
|
||
Tuż przy grobie Chrystusa , naprzeciw stolika hrabiny , stał w kącie pusty konfesjonał .
|
||
„ Nie jestem Chrystusem , ażeby poświęcać się za całą ludzkość . ”
|
||
— Jezus !
|
||
„ Ach , mój stary Hopferze !
|
||
Hopfera ucałował , a następnie zeszedł do piwnicy uściskać Machalskiego , gdzie zatrzymał się kilka minut .
|
||
W początkach roku 1861 Stach podziękował Hopferowi za miejsce .
|
||
Bo kiedy po Warszawie rozeszła się wieść , że subiekt Hopfera chce wstąpić do Szkoły Przygotowawczej , tłumy zaczęły tam przychodzić na śniadanie .
|
||
— Nie bądźże ty głupi i zajdź kiedy do Hopfera .
|
||
Jedno więc z dwojga — prawił rozdrażniony Rzecki — albo pan Oberman zapłaci , albo pan Oberman straci miejsce ...
|
||
Widział , że Wokulski daje Obermanowi całą paczkę pięciorublówek i słyszał takie oto wyrazy :
|
||
W kilkuminutowych zaś przerwach myślał to o jutrzejszej wizycie u barona Krzeszowskiego i o sposobie wydobycia go z długów , to o Obermanie , którego wybawił z nieszczęścia .
|
||
Niechże mu pan powie , że albo ja wyprowadzę się z tego mieszkania , za które płacę mu siedemset rubli bardzo regularnie , wszak prawda , panie Wirski ? ...
|
||
— zawołał Wirski śmiejąc się i kłaniając .
|
||
— Panie Wirski — rzekłem — chłopi ...
|
||
— I nie ma się czemu dziwić — odparł pan Wirski .
|
||
— Gorąco , panie Wirski — dodał — prawda ? ...
|
||
— prawił radca .
|
||
— Miał — poprawił radca — ale go nie uszanował .
|
||
— Zaczekaj pan — przerwał radca .
|
||
— Zaś radca Węgrowicz , po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela , dodawał :
|
||
— tłomaczył się , zupełnie innym tonem , przed chwilą hałaśliwy Szpigelman .
|
||
— Szpigelman mówił — rzekła po chwili — że od naszej sumy nie można mieć dziesięciu tysięcy rubli procentu .
|
||
Co pan tu robisz , panie Szpigelman ? ...
|
||
Dopiero około dziesiątej rano obudziła ją panna Florentyna donosząc , że przyszedł Szpigelman i jeszcze jeden Żyd .
|
||
Pewnego razu zaprosił Machalski mnie i Wokulskiego do siebie na wieczór .
|
||
— No , jeszcze nie taki bardzo — odparł Machalski .
|
||
Gdybym przed laty nie zeszedł do piwnicy Hopfera , do Machalskiego , nie poznałbym się z Wokulskim .
|
||
Patrzę , mój pan Jan przy łojówce ściąga lewarem wino z beczki do butelek , a we framudze majaczą jakieś dwa cienie : siwy starzec w piaskowym surducie , z pliką papierów na kolanach , i młody chłopak z krótko ostrzyżonym łbem i miną zbója .
|
||
Poszliśmy tam dobrze po dziewiątej i gdzieżby , jeżeli nie do jego ulubionej piwnicy , w której przy migotaniu trzech łojowych świeczek zobaczyłem kilkanaście osób , a między nimi pana Leona .
|
||
— powtórzył pan Leon .
|
||
Co prawda , nigdy przedtem ani później nie spotkałem takiego entuzjasty jak pan Leon .
|
||
W tym miejscu załamał mu się głos : Leon dostał spazmów .
|
||
Pamiętam , że pewnego wieczora na licznym zebraniu ludzi młodszych i starszych spłakaliśmy się wszyscy , kiedy pan Leon opowiadał o tym doskonalszym świecie , w którym zginie głupstwo , nędza i niesprawiedliwość .
|
||
— Rozumiem wszystko , wielmożny panie — odparł Wysocki , znowu całując go w rękę .
|
||
Idąc przez ulicę Oboźną , przypomniał sobie furmana Wysockiego , któremu koń padł , i zdawało mu się , że widzi cały szereg wozów , przed którymi leżą padłe konie , cały szereg rozpaczających nad nimi furmanów , a przy każdym gromadę mizernych dzieci i żonę , która pierze bieliznę takim , co płacić nie mogą .
|
||
— Sprowadzisz mi także furmana Wysockiego , tego z Tamki , wiesz ? ...
|
||
Po chwili wszedł furman .
|
||
Mieszkać będzie pani na Tamce , przy rodzinie furmana Wysockiego .
|
||
— Rozumie się — odpowiedział gość siadając na kanapie , na której wnet umieścił się Ir i oparł mu głowę na kolanach .
|
||
Szkło rozbiło się z brzękiem , który obudził Ira .
|
||
Ir wciąż mi niedomaga .
|
||
W tej właśnie chwili otworzyły się drzwi , a współcześnie jego jednooki pudel Ir , nie podnosząc się z pościeli , parę razy szczeknął :
|
||
Wokulski pochylił się nad kanapą i zaczął bawić się z Irem .
|
||
Pan Domański jeszcze bardziej upadał na duchu .
|
||
— zawołał pan Raczek , a pan Domański zaczął śpiewać :
|
||
Surdut zapięty pod szyję , kolczyk w uchu , wąs wyszwarcowany ( zrobił mu to pan Domański , ażeby ojciec byle jako nie wystąpił na boskim sądzie ) .
|
||
W parę miesięcy po śmierci ojca pan Raczek i pan Domański wraz z ciotką Zuzanną zebrali się na radę : co ze mną począć ?
|
||
Przyszły mu na myśl definicje Jumarta i powiedział sobie , że już zna źródło dochodów pana w podartych rękawiczkach , choć nie wie jeszcze o jego wydatkach .
|
||
Ludzie obrzydli mu ; najmniej wstrętnymi byli ci chorzy na manię wynalazków i ten Jumart , ze swoją klasyfikacją człowieczego gatunku .
|
||
Ponieważ nikt z gości już nie przychodził , Wokulski wezwał do siebie Jumarta .
|
||
Niekiedy w wycieczkach towarzyszył mu Jumart i prowadził go do miejsc , o których nie wspominają przewodniki : do składów kupieckich , do warsztatów fabrycznych , do mieszkań rękodzielników , do kwater studenckich , do kawiarni i restauracyj na ulicach czwartego rzędu .
|
||
„ Jumart ma rację — szepnął .
|
||
— Nareszcie jest pan — zawołał dyrektor maneżu i wskazując oczyma na dżokeja dodał : — Zapoznam panów : pan Yung , najznakomitszy w kraju dżokej — pan Wokulski .
|
||
— Niechże pan powie , panie Yung , czy nie wygramy ?
|
||
Ależ Yung nic sobie z nich nie robi ...
|
||
— Yung na przodzie ...
|
||
Teraz dopiero Wokulski kupił program i z uczuciem jakby wstydu czytał , że w trzeciej gonitwie biega klacz Sułtanka po Alim i Klarze , należąca do X. X. , jeżdżona przez dżokeja Yunga w żółtej kurtce z niebieskimi rękawami .
|
||
Nareszcie otworzyły się drzwi i stanął w progu lokaj Konstanty .
|
||
Dwa stoliki do kart , z których jeden miał złamaną nogę , a drugi gęsto zapisane sukno , tudzież kandelabry z niedopałkami świec woskowych kazały powątpiewać o dokładności patologicznych określeń Konstantego .
|
||
Spomiędzy drzew nadbiegł wystraszony Konstanty .
|
||
— odparł trochę łagodniej Konstanty .
|
||
Hrabia z fotelu , a Konstanty z progu uważnie przypatrywali się Krzeszowskiemu .
|
||
Ajent handlowy , który z obowiązków stanowiska potrzebował mieć o kupcach wiadomości wszechstronne i wyczerpujące , przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy i topiąc słodkie wejrzenie w jego załzawionych oczach , spytał zniżonym głosem :
|
||
Ajent począł chwiać głową w sposób oznaczający zdziwienie .
|
||
— To nie było głupie — wtrącił ajent .
|
||
No , ale co pan powiesz — ciągnął radca uderzając ajenta w kolano — że zamiast wytrwać przy nauce do końca , niespełna w rok rzucił szkołę ...
|
||
W tej samej chwili przyszedł pożegnać go uśmiechnięty pan Zięba .
|
||
Pan Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę ; pan Lisiecki wyznał , że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą , a pan Klejn doszedł do wniosku , że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu .
|
||
— zawołał otyły Pifke pchając się na miejsce Rzeckiego .
|
||
Pan Ignacy wytęża wzrok ( Pifke bowiem jego zastępuje ) , wytęża wzrok i z najwyższym przerażeniem widzi , że niecny Pifke zamiast kosztownego albumu podaje Włochowi jakąś paczkę owiniętą w papier i niedbale zawiązaną szpagatem .
|
||
Na domiar okropności nędzny Pifke wrzeszczy : „ Oto jest dar panów : Stanisława Wokulskiego , kupca , i Ignacego Rzeckiego , jego dysponenta ! ”
|
||
— Po to masz chodzić , że Kasia jest w tobie zakochana — rzekłem .
|
||
— Hopfer nie chce go odstręczać od siebie , bo Kasia Hopferówna durzy się trochę w Wokulskim , a może chłopak odzyska majątek po dziadku ? ...
|
||
Powoli Kasia przestała bywać w sklepie , a natomiast stary Hopfer złożył wizytę obojgu państwu Janom Minclom .
|
||
— I on durzy się w Kasi ?
|
||
— Będzie sprawiedliwość , choćby i Napoleona nie stało .
|
||
— A wiesz , stary , że znalazł się Napoleon ? ...
|
||
Niedługo porobią się z nas dziady pod kościół , a Napoleon po to chyba przyjdzie , ażeby z nami śpiewać godzinki .
|
||
— E ! wiesz , stary , że już za długo czekamy na nowego Napoleona .
|
||
Jak tu myśleć inaczej , jeżeli śmierć już kołatała do drzwi , a ojciec jeszcze wyglądał Napoleona ...
|
||
Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym , a wewnętrzna pustka straszliwą .
|
||
— Zapłać mu pensję do końca roku — odparł Wokulski .
|
||
Ten sam fatalizm spostrzegł Wokulski w historii kilkunastu głośniejszych rodzin paryskich .
|
||
— Powiedz mi pan — mówiła dama do Klejna podniesionym głosem — czy wam nie wstyd zwozić tak kosztowne drobiazgi , kiedy kraj jest zrujnowany ? ...
|
||
— mruczy pan Ignacy .
|
||
— Mnie pan Wokulski również zniżył komorne i przyjąłem ...
|
||
Rzecki nalał sobie herbaty i odezwał się :
|
||
— Jeżeli tedy , kochany panie Stanisławie , nie chcesz zmarnować tak pięknie rozpoczętej sprawy , więc już nie brnij dalej .
|
||
Wokulski po raz trzeci usadowił go na fotelu , a w tej chwili zapukano do drzwi .
|
||
Równie jak pokój , nie zmieniły się od ćwierć wieku zwyczaje pana Ignacego .
|
||
— Panie Wokulski — zawołał roztargniony gość , prawie ode drzwi .
|
||
— Miło mi będzie — dodał kłaniając się Wokulskiemu — dokończyć rachunku za moją Sułtankę ...
|
||
Woklusky ! ...
|
||
Poproszę poczciwego Wokulskiego , to mi to załatwi ...
|
||
Wokulski włożył lekki paltot i opuścił mieszkanie .
|
||
Jakkolwiek jestem dziś rozkołysany , ależ nie mogę być śmieszny — myślał Wokulski .
|
||
Nareszcie Wokulski z żalem opuścił miłe towarzystwo obiecując przychodzić częściej i współcześnie z nimi jechać do Paryża .
|
||
Wciąż chodziła po pokoju tam i na powrót ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i nagle przyszło jej na myśl : skąd ojciec tak dziś rozczulił się nad Wokulskim ? ...
|
||
— Jak fryzjerczyk , którego uzuchwalono — odpowiedział Wokulski nie odrywając oczu od księgi .
|
||
— Niech panowie raczą je podać — odparł Rzecki .
|
||
Pan Wokulski jest kapitalistą , ma ze sześćdziesiąt tysięcy rubli rocznie , żyje za pan brat z hrabiami i książętami , pojedynkuje się z baronami i wyjeżdża , kiedy chce .
|
||
— uśmiechnął się Wokulski .
|
||
Wokulski pożegnał go .
|
||
— odparł dżokej , a przypatrzywszy się Wokulskiemu dodał :
|
||
Już blisko tydzień trwała ta nowa mania , która dziwiła i gorszyła nie samego tylko pana Ignacego .
|
||
W sercu Wokulskiego obok nienawiści i podziwu błysnęła radość .
|
||
Wokulski uśmiechnął się z finansowej naiwności pana Tomasza .
|
||
— cicho spytał naprawdę zmieszany pan Ignacy .
|
||
— Za pozwoleniem ! ... za pozwoleniem — przerwał Wokulski podnosząc go .
|
||
Wokulski zaczął przeglądać listy .
|
||
— Co też mówią w mieście : że to ty , panie Wokulski , kupiłeś mój dom ? ...
|
||
Po ulicach rozlegał się wesoły gwar przechodniów ; w sercu Wokulskiego zasiadł radosny spokój .
|
||
Poszedł do teatru i ... na drugi dzień nie mogłem go poznać : w starcu ocknął się mój Stach Wokulski .
|
||
Wokulski kazał zaprowadzić się do schodów , dał służącemu franka i zbiegł z trzeciego piętra na dół , jak człowiek , którego ścigają .
|
||
— Będziecie — przerwał Wokulski .
|
||
Panie Wokulski , proszę o słówko na osobności ...
|
||
Pan Łęcki patrzy na zakrystiana z wielką pogardą ; kładzie nawet obie ręce w kieszenie spodni ( co jemu samemu wydaje się dziwnym ) i mówi :
|
||
Powoli zbudziła się w nim głucha tęsknota do tych krajobrazów , więc postanowił natychmiast po powrocie Wokulskiego wyjechać gdzieś na całe lato .
|
||
Wokulski poruszył się .
|
||
Nieprawda , Katz ?
|
||
Było już wpół do dziewiątej wieczorem , kiedy Wokulski wracał do domu .
|
||
Panna Izabela wzruszyła ramionami .
|
||
Szczęściem , obie te zaczepki słyszał Wokulski .
|
||
— Paradny pan jesteś — roześmiał się Mraczewski .
|
||
Co gorsze : pan Łęcki i panna byli klientami jego sklepu , lecz taki stosunek , zamiast ułatwić , utrudniał raczej znajomość .
|
||
Jenerał ujrzawszy Wokulskiego podał mu rękę i przywitali się jak starzy znajomi .
|
||
— Rzecki — wtrącił eks-obywatel .
|
||
Rzecki usiadł przy kantorku pod oknem , Klejn stanął na zwykłym miejscu przy porcelanie .
|
||
Z domu pan Ignacy wychodził rzadko i na krótko i zwykle kręcił się po ulicach , na których mieszkali jego koledzy albo oficjaliści sklepu .
|
||
Wprawdzie marszałek i baron zbliżyli się do ich powozu , ale obojętnie przyjęci przez pannę Izabelę niebawem odsunęli się .
|
||
Wreszcie pytałem o zdanie Stasia Wokulskiego ; ale on , zamiast coś poradzić , tylko wzruszał ramionami i uśmiechał się , jakby mówił :
|
||
Teraz dopiero spostrzegła panna Izabela , że Wokulski ma twarz niepospolitą .
|
||
— powtórzył drwiąco pan Ignacy .
|
||
— zerwała się z krzesła panna Izabela .
|
||
Obaj przyjaciele Wokulskiego milczeli w drodze ; raz tylko odezwał się pan Ignacy :
|
||
Panna Izabela od kolebki żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim , ale — nadnaturalnym .
|
||
Odtąd mało pamiętał o sklepie i o swoich książkach , lecz ciągle szukał okazji do widywania panny Izabeli w teatrze , na koncertach lub na odczytach .
|
||
Chwila jest bardzo pomyślna , gdyż panna Izabela , postawiona między biedą , a wyjściem za marszałka , chętnie zgodzi się na każdą inną kombinację .
|
||
— Panie Łęcki — odparł chłodno — w moim namiocie pod Plewną bywali więksi panowie .
|
||
— Przypomnij sobie barona .
|
||
Zrobiło się już zupełnie ciemno ; na ulicy zapalono latarnie , których blask wpadał do gabinetu panny Izabeli malując na suficie ramę okna i zwoje firanki .
|
||
W minutę później Wokulski był na pierwszym piętrze , a gdy opuszczał windę , zastąpił mu drogę jakiś dystyngowany pan , z niedużymi wąsami , we fraku i białym krawacie .
|
||
Zakrystian mruga na pana Łęckiego uśmiechając się familiarnie i pcha się do stołu między licytantów .
|
||
— Nie mówiłbyś pan tak — odparł smutnie Klejn — gdybyś przeczytał choć z parę broszurek , nawet niedużych .
|
||
Wstał ze swego fotelu , zmarszczył brwi i już otworzył usta , ażeby wybuchnąć , kiedy Wokulski opuścił nagle sklep nawet nie patrząc na niego .
|
||
Od stóp do głów owinę ją w koronki , zasypię klejnotami , a wtedy przekonamy się , czy wobec niej nie zblednie panna Izabela .
|
||
Panna Izabela wyciągnęła rękę i zostawiwszy ją na chwilę w rozpalonej dłoni Wokulskiego rzekła :
|
||
Dom rs. 60 000 , posag panny Izabeli rs. 30 000 , razem rs. 90 000 .
|
||
— Do pana Mraczewskiego nie mam żadnej pretensji , nawet tej , ażeby do mnie wracał .
|
||
Na owe czasy ! panie Rzecki ...
|
||
— Uwielbiam twój rozum i takt , Belu ! ...
|
||
Ja trochę znam Wokulskiego .
|
||
Wszak mam rację , panie Wokulski ?
|
||
W tym czasie od panny Izabeli odsunęli się prawie wszyscy .
|
||
No , ale rozum , panie Wokulski , przychodzi kobietom dopiero około trzydziestego roku ...
|
||
Kupcy i przemysłowcy poczęli szeptać między sobą w sposób mało życzliwy dla Wokulskiego .
|
||
Szuman uderzył się ręką w tył głowy i nagle rozsunąwszy Wokulskiemu jedną i drugą powiekę zaczął mu pilnie badać oczy .
|
||
— Nie rozumiem cię , Belciu ...
|
||
Od dnia , w którym po raz pierwszy skąpał się w Paryżu , zaczęło się dla Wokulskiego życie prawie mistyczne .
|
||
„ Tak , alboż ja dawniej nie widywałem nędzy ? ... ” — szepnął Wokulski .
|
||
W tej chwili zbliżył się do niego Klejn z jakimś listem .
|
||
Katz , jeżeli w niebie nie ma węgierskiej piechoty i tartych kartofli , niepotrzebnieś się tam pospieszył .
|
||
Jako przyrodnik , podziwiał Wokulski tę nową formę prawa zachowania siły , gdzie gniew dyrektora w tak szczególny sposób zawędrował aż do istoty znajdującej się poza rajtszulą .
|
||
Dzień następny , pełen znaczenia dla Wokulskiego , nie odznaczył się żadną osobliwością ani w Warszawie , ani w naturze .
|
||
— Panie Wokulski — odparł Żyd uroczyście — ja myślę , że pan nie potrzebował to powiedzieć .
|
||
Jednocześnie we framudze okna spostrzegł młodego człowieka , który był wczoraj na grobach , a dziś siedział sam przy małym stoliczku nie spuszczając oka z panny Izabeli .
|
||
Drugi list był od Wokulskiego , który donosił , że będzie służyć o godzinie pierwszej .
|
||
Baron w żaden sposób nie chciał wstawać mrucząc , że woli być zhańbionym i niehonorowym aniżeli zrywać się tak wcześnie .
|
||
Panna Izabela potrząsnęła głową , jakby chcąc odpędzić przykre myśli .
|
||
Naturalnie , że od razu skompromitowałbym albo siebie , albo ... pannę Izabelę . ”
|
||
Wokulski ma przecież zbyt wiele rozumu , ażeby mógł przypuszczać , że coś z tego być może ...
|
||
— Od dawna przeczuwałem — zakończył pan Łęcki — że przy pomocy tego człowieka uwolnię się od troskliwości mojej familii i znowu stanę , jak powinienem !
|
||
— Będziesz się pan śmiał — ciągnie pan Tomasz — z tego , co powiem ( bo wy lubicie żartować z przeczuć i snów ) , a jednak dziś śniło mi się , że mój dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy ...
|
||
Stopniowo pannę Izabelę napełnia wielka bojaźń .
|
||
Zrobiwszy to odkrycie wzruszyła ramionami ; cóż ją mógł obchodzić kupiec galanteryjny zakochany w pannie Łęckiej ?
|
||
— rzekł do Wokulskiego odwracając głowę .
|
||
Pan Tomasz zerwał się z fotelu .
|
||
— Wokulski jest nieporównany !
|
||
— syknął Wokulski .
|
||
A doktór wciąż prawił , coraz mocniej rozgorączkowany , coraz gwałtowniej wywijając laską :
|
||
Gość zapalił fajkę i położył się , jak mu kazano , doktór robił swoje .
|
||
— zapytał zrozpaczony pan Ignacy .
|
||
Przestraszeni Minclowie pobiegli na górę i szukali stryja , Katz poleciał na ulicę szukać sprawcy zniszczenia , a wtem ukazało się dwu policjantów ciągnących ...
|
||
Wokulski schylił głowę .
|
||
W tym samym czasie panna Izabela , wróciwszy od ciotki do domu , prawie z przedpokoju zawołała do panny Florentyny :
|
||
— Pan baron leży chory ; i nikogo nie przyjmuje , bo teraz jest doktór .
|
||
Wokulski ukłonił się paniom zauważywszy z rozkosznym zdziwieniem rumieniec na twarzy panny Izabeli .
|
||
Ale cóż — zapragnął kupić ją Żyd , podły lichwiarz , ten Szlangbaum ...
|
||
— O nie — odpowiedziała panna Izabela .
|
||
Może by z panną Florentyną .
|
||
Za to asystowali jej , zresztą nie narzucając się zbytecznie , marszałek i baron .
|
||
Gość , przybyły do sklepu z zamiarem kupienia parasola , oderwał Klejna od Rzeckiego .
|
||
Chłopak ten otrzymał u nas dymisję za to , że w obecności Wokulskiego trochę zwymyślał socjalistów .
|
||
W sklepie przywitał go pan Ignacy rozkładając ręce w taki sposób , jakby cały sklep oddawał mu do rozporządzenia .
|
||
— mówił biorąc Ignacego za rękę — mój poczciwy stary przyjacielu !
|
||
— Więc to baron potrzebuje pieniędzy ?
|
||
— Ja też — przerywa mu pan Łęcki — żądam tylko stu dziesięciu ...
|
||
— Pan Wokulski ? ...
|
||
Bardzo rozumny człowiek — powtórzył pan Tomasz .
|
||
O rewizytach ze strony pana Tomasza nie było mowy .
|
||
— Coraz bardziej przekonywam się , Belu , że pieniądze nie dają szczęścia .
|
||
A pan Wokulski to co ? ...
|
||
— Najgorszych , bo politycznych — wtrącił Rzecki .
|
||
Ale żeby Wokulski zdradzał skłonności do wariacji , tegom nie spostrzegł .
|
||
Zacny ten Wokulski ! ...
|
||
Młody człowiek prędko opuścił sklep zapomniawszy nawet zwrócić Rzeckiemu rubla wziętego na dorożkę .
|
||
„ Czy ja , do licha , nie wpadłem w jaką awanturę ? ” — pomyślał Wokulski .
|
||
Wokulski doznał takiego wrażenia jak człowiek , który spadł z wysokości i uderzył piersiami o ziemię .
|
||
— No , przecie Grossmutter rozumie , że chodził do Węgier na wojnę — wtrącił niecierpliwie Jan .
|
||
— Ale ona jest głupia i Łęcki jest głupi , i oni wszyscy są głupi .
|
||
— zawołał pan Tomasz i zachwycony , pocałował ją naprzód w rękę , potem w czoło .
|
||
— zawołał pan Tomasz i zatrząsł rękoma .
|
||
Tymczasem siedząc nad sadzawką i w dalszym ciągu karmiąc łabędzie hrabina rozmawiała z panem Tomaszem .
|
||
— A po ósmej ja nie będę miał czasu — odparł Oberman .
|
||
— Nie uważasz — mówiła — że ten Wokulski jest jakby zajęty Belą ? ...
|
||
— Dziesięć tysięcy rubli — ciągnął Wokulski — jest to fundament dobrobytu dla dwudziestu rodzin co najmniej ...
|
||
— dodał rzucając okiem na Wokulskiego .
|
||
Tylko wówczas śmiało przypominał sobie pannę Izabelę i dziwił się , że taki jak on człowiek mógł kochać taką jak ona kobietę .
|
||
Wyciągnęła rękę , której Wokulski ledwo śmiał dotknąć .
|
||
Nareszcie pewnego dnia Stach Wokulski całkiem zniknął mi z oczu .
|
||
— wyszeptał pan Tomasz .
|
||
Katz , węgierska piechota nie tchórzy i nie łamie słowa danego , nawet ...
|
||
Po co on mi to wszystko opowiada ? ” — myślał Wokulski .
|
||
— Oberman , zapłacisz , a ja ci zwrócę ...
|
||
Chociaż z tym odrodzonym Stachem Wokulskim człowiek nie jest pewny .
|
||
— Mówisz tak , bo jej nie znasz — wtrącił pochmurnie Wokulski .
|
||
A cóż dopiero , gdy ktoś wdarł się za zasłonę jej najskrytszych tajemnic i śmiał opatrywać rany , które ukryłaby przed samym Bogiem .
|
||
Wokulski był tak ciekawy tego , co mu powie , i tak stracił wszelką władzę nad sobą , że chyba zabiłby człowieka , który by im w tej chwili przeszkodził .
|
||
Mocno trzymać ludzi czy okoliczności to leżało w naturze Wokulskiego ; wszystko i wszystkich chwytałby za kark , wyjąwszy — pannę Izabelę .
|
||
— Krzeszowskiej ...
|
||
Wyjdźże , Belu ...
|
||
Wokulski wstrząsnął się i patrzył gdzieś szeroko otwartymi oczyma .
|
||
Uważnie słuchał Wokulskiego , a łzy spływały mu po wychudzonej twarzy .
|
||
„ Straszny upał ! ” — mruknął pan Tomasz .
|
||
Tylko dama w amazonce jeździła śmiało i zręcznie , co Wokulskiemu nasunęło myśl , że na świecie nie ma dla kobiet pozycji ani niewygodnej , ani niebezpiecznej .
|
||
Jestem Rzecki ...
|
||
„ Wokulski ? ...
|
||
— Byłeś nim zawsze i aż zanadto — oburzył się pan Ignacy — i przekonasz się , że dla ciebie ludzie takimi nie będą .
|
||
Wokulski potrząsnął głową .
|
||
Ręce te opierają się o podłogę i tuż za nimi ukazuje się głowa Stacha raz i drugi .
|
||
Pan Tomasz przywitał Wokulskiego ze wzruszeniem ; trochę drżały mu ręce i trzęsła się głowa .
|
||
— Miałam list od Krzeszowskiej — przerwała mu panna Izabela .
|
||
Wczoraj adwokat pani baronowej Krzeszowskiej pożyczył ode mnie dziesięć tysięcy rubli do Nowego Roku i dał osiemset rubli procentu .
|
||
— potwierdził hrabia–Anglik .
|
||
Wokulski , stanąwszy na progu , zobaczył swoją magdalenkę .
|
||
— No , mój panie , wolę być trochę szpakowatym aniżeli łysym — oburzył się pan Ignacy .
|
||
Mają pieniądze i duży kredyt , a to główna rzecz — uspakajał ją pan Tomasz .
|
||
— Nu — mówił lamentującym głosem — co ten pan Wokulski wyrabia najlepszego ! ...
|
||
O kilkadziesiąt kroków od niego Wokulski chodził między dwoma sosnami tam i na powrót jak wahadło .
|
||
— Z przyjemnością słuchałem ich — odpowiedział z uśmiechem Wokulski — ponieważ w duchu mówię sobie to samo .
|
||
— Tracili przez wojnę i na wojnie — wtrąciła panna Izabela .
|
||
Na prawo ode drzwi , za kantorkiem , siedział Wokulski schylony nad rachunkami .
|
||
Obejrzawszy się , czy ma krawat na szyi , a zegarek i portmonetkę w kieszeniach , pan Ignacy wydobywał ze stolika wielki klucz i trochę zgarbiony , uroczyście otwierał tylne drzwi sklepu obite żelazną blachą .
|
||
— Dzień dobry , panie Szlangbaum !
|
||
A ponieważ Stach mówił mi , że w Bułgarii często patrzył na gwiazdy , więc ( zabawny projekt ! ) i ja postanowiłem od tej pory co wieczór spoglądać w niebo .
|
||
Półtora roku temu baba objadła się czegoś i umarła , a Wokulski po czteroletniej katordze został wolny jak ptaszek , z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie , na którą pracowały dwa pokolenia Minclów .
|
||
Lecz gdy już był ubrany , wyszedł na ulicę , zobaczył piękną pogodę i wyobraził sobie , że widzi wschód słońca , nienawiść do Wokulskiego osłabła w nim i postanowił tylko przestrzelić mu nogę .
|
||
— mówił Wokulski .
|
||
Zmiarkowałem , że Katz jest bardzo chory .
|
||
— Czy podobna — odezwałem się — ażeby Wokulski tak dalece już zapomniał o sprawach ogólnych , o polityce , o Europie ...
|
||
— Przyszlę ci tu zaraz Rzeckiego — odezwał się Wokulski ściskając go za rękę .
|
||
Nie powiedziałbym tego nikomu nigdy , ale nieraz mnie samemu przychodzi na myśl , że Stach ... naprawdę już nie dba o politykę , ponieważ cały zatonął w fałdach sukienki tej panny .
|
||
Bóg raczy wiedzieć .
|