3337 lines
307 KiB
Plaintext
3337 lines
307 KiB
Plaintext
— Sam hrabia osądź — mówił dalej baron .
|
||
Stach już jest około Grodziska ” — pomyślałem .
|
||
Wokulskiemu zrobiło się zimno ; gdyby sprzedał klacz , panna Izabela mogłaby nim pogardzić .
|
||
Ale Bóg zesłał dobrego kolegę , który wysadził drzwi i uratował mnie .
|
||
— Wierz mi , panie Ignacy — kończył schrypniętym głosem — że nawet między zwierzętami nie znajdziesz tak podłych bydląt jak ludzie .
|
||
Służący wyszedł , Wokulski czuł się zupełnie otrzeźwiony .
|
||
Odwraca się więc w drugą stronę sali i spostrzega o parę kroków od siebie pana Łęckiego z jego adwokatem , który widocznie nudzi się i chciałby gdzieś iść .
|
||
— Joasia ? ! ...
|
||
Szlangbaum popełnił nieostrożność ... ”
|
||
Od tych rozmyślań przybył pannie Izabeli na twarz nowy wyraz — łagodnego smutku , który ją robił jeszcze piękniejszą .
|
||
Tymczasem Wokulskiego nie było w Łazienkach .
|
||
Na takie stosunki trzeba mieć więcej — nie powiem : taktu , ale — doświadczenia — ciągnęła hrabina , skromnie spuszczając powieki .
|
||
„ Trzeba nareszcie złożyć wizytę Krzeszowskiemu ...
|
||
Boże miłosierny , czuwaj nad nami ! ...
|
||
Około dziewiątej pan Tomasz , wbrew zwyczajowi , poszedł spać , a panna Izabela wezwała do swego pokoju na rozmowę kuzynkę Florentynę .
|
||
— Naturalnie , że nie pił — odparł Jan w moim imieniu .
|
||
Panu Ignacemu pociemniało w oczach .
|
||
A tak projektowałem sobie , że dziś przyjdę do sklepu pierwszy , wcześniej od pana Klejna ...
|
||
Zaczął kręcić się po sypialni szukając rozmaitych części ubrania , a tymczasem panna Izabela wyszła do ciotki już oczekującej na nią w salonie .
|
||
Dama z wolna podniosła się z krzesła i zbliżyła się do kantorka , za którym siedział Wokulski .
|
||
Nagle ( nie wiem nawet skąd ? ) zrodziło się we mnie podejrzenie , że niespodziewany wyjazd Stacha ma związek z polityką .
|
||
— Dziękuję ci , panie Stanisławie — mówił — i za pomoc , i za zajęcie się moimi interesami ...
|
||
Pan Łęcki wziął go pod rękę i w sposób bardzo uroczysty wprowadził do pierwszego salonu , gdzie byli sami mężczyźni .
|
||
W początkach roku 1878 , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim , wyborem nowego papieża albo szansami europejskiej wojny , warszawscy kupcy tudzież inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia niemniej gorąco interesowała się przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski .
|
||
— spytał zatrwożony pan Tomasz .
|
||
— Krzeszowski wściekłby się ...
|
||
A gdy Wokulski zniknął w cieniach kościoła , rzekła do hrabiny :
|
||
— Powiedz mi pan — odezwała się nagle dama do Klejna — na co podkowy ludziom , którzy nie mają za co utrzymywać koni ? ...
|
||
Na schodach wciąż rozlegają się lamentacje pani Krzeszowskiej i śmiechy młodych , pięknych i eleganckich kobiet , śpieszących na oglądanie zabójcy , pokrwawionej odzieży , siekiery , którą zabił swoją ofiarę , i spoconych sędziów .
|
||
— A ... nie masz pojęcia , panie Stanisławie , jak się dziś zirytowałem .
|
||
— Kochana Belu ...
|
||
Prawie w tym samym czasie hrabina mówiła do panny Izabeli :
|
||
— zaśmiała się panna Izabela .
|
||
— rzekł zmartwiony pan Łęcki , który widział wymianę grzeczności .
|
||
— przerwał mu Wokulski , coraz szybciej chodząc po pokoju .
|
||
Stanąwszy przed domem przypomniał sobie obietnicę daną pannie Izabeli co do owacyj dla Rossiego .
|
||
— Gadaj prosto z mostu — zachęcał go Wokulski .
|
||
Mraczewski skamieniał i oblał się rumieńcem powyżej włosów .
|
||
— Nic dziwnego — przerwał doktór .
|
||
To pan jest plenipotentem , zdaje mi się , że pana Wokulskiego ...
|
||
Wybacz pan , panie Wokulski , ale sam z sobą licytować się nie będę .
|
||
Wokulski znowu wpadł w zadumę .
|
||
Rzecki rozłożył ręce .
|
||
Kiedy woźni poczęli zamykać drzwi peronu , namówiłem doktora na przechadzkę po Alejach Jerozolimskich .
|
||
— Dlaczego to panowie nigdy nie przychodzą do nas z ... panem Stanisławem ?
|
||
Wróciwszy do domu panna Izabela opowiedziała pannie Florentynie o wyścigowych przygodach , a w godzinę — już nie myślała o nich .
|
||
Śniło mi się , że jestem małym chłopcem i że jest Boże Narodzenie .
|
||
Więc znowu dokoła panny Łęckiej począł zbierać się tłum wielbicieli , a na stoliku w jej salonie stosy biletów wizytowych .
|
||
Wokulski uczuł znużenie , siadł i patrzył .
|
||
— Pozwoli pani zaprezentować sobie : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza ...
|
||
Nie jestem ani tak naiwna , ani tak fałszywie skromna , ażeby nie wiedzieć , że się podobam ... mój Boże ! nawet służbie ...
|
||
Tak myślała zanosząc się od płaczu ; żal jej było oddanego sługi , a może i powiernika ; ale korzyła się przed wyrokami Opatrzności , która nie przebacza obrazy wyrządzonej pannie Łęckiej .
|
||
Wokulski nisko ukłonił się przed białymi włosami człowieka , którego rad by nazywać swoim ojcem .
|
||
Wokulski spojrzał na notatkę i znalazł w niej szczegóły dotyczące osoby jego i Suzina , które zazwyczaj stanowią treść paszportów .
|
||
Panna Izabela milczała , ojciec prawił dalej :
|
||
Istotnie , ukląkł przed Stachem i pocałował go w rękę .
|
||
Opuścili z panną Izabelą gabinet i weszli do salonu .
|
||
Lisiecki stał się opryskliwszy niż dawniej , jakby przypuszczał , że niedługo wylecę z budy .
|
||
Pierwsi cofnęli się epuzerowie , za nimi damy mające brzydkie córki , z pozostałą zaś resztą zerwał sam pan Tomasz i ograniczył swoje znajomości wyłącznie do stosunków z familią .
|
||
Położył rękę na ramieniu Wokulskiego i patrząc mu w oczy jakimś rozstrzelonym i rozmarzonym wzrokiem spytał :
|
||
— Wokulski tego nie przyjmie — odezwałem się .
|
||
„ Konie gotowe ! ” — błysnęło Wokulskiemu .
|
||
Potem dodała , że jej mąż jest podły , że Wokulski jest podły , że wszyscy mężczyźni są podli , i nareszcie na mojej własnej kanapie dostała spazmów .
|
||
— Dobrze , kochany panie Stanisławie .
|
||
— Bardzo ci wdzięczny jestem — ciągnął pan Tomasz całując go w oba policzki .
|
||
Wokulski siedział na fotelu i patrzył w okno ; gdy zaś damy wyszły , odezwał się tonem bardzo spokojnym :
|
||
Następnie , odwróciwszy się bokiem do Wokulskiego , mówi :
|
||
Wokulski uczuł niepokój .
|
||
— spytała hrabina .
|
||
Pański zegarek zawsze spieszy się z rana , a późni wieczorem — odparł cierpko Lisiecki ocierając szronem pokryte wąsy .
|
||
— z niepokojem zapytała panna Florentyna .
|
||
„ Naturalnie , że ją kocha ! ” — myślał Wokulski i doznał takiego wrażenia , jakby owionął go chłód grobu .
|
||
W sklepie zastał Wokulski tylko jedną osobę .
|
||
I powiedziawszy to pan Tomasz zaczął mrugać powiekami , z których znowu spadło mu kilka łez .
|
||
Zajedź wprost do mego sklepu na Krakowskim Przedmieściu , a nie na Podwal , broń Boże ! bo tam mieszka ten złodziej Franc , niby mój brat , któremu nawet pies porządny nie powinien podawać ręki .
|
||
— Stach nihilista i Mraczewski nihilista ...
|
||
Kto takiej burzy przy jasnym niebie nie słyszał , bracie Katz , ten nie zna się na muzyce ! ...
|
||
— Drasnę go , a on będzie kulał do końca życia i będzie opowiadał : tę śmiertelną ranę otrzymałem w pojedynku z baronem Krzeszowskim ! ...
|
||
Do widzenia , kochany Ignacy , wpadnij do mnie dziś wieczorem , to przy dobrej butelce pogadamy .
|
||
— oburzył się pan Ignacy .
|
||
Baronowa chce za nim biec , lecz w tej chwili pada w objęcia jakiegoś jegomości , który używa bardzo szafirowych okularów i ma fizjognomię zakrystiana .
|
||
A może w tym interesie , który miał zrobić z Suzinem ? ...
|
||
— Proszę cię , Belu — upominała ją ciotka — tego nie rób .
|
||
— pyta panna Florentyna .
|
||
„ Drugim będzie Krzeszowski — myślał — ale ratować takich zuchów — żadna zasługa ...
|
||
Naprzód nieco pobladł , potem chciał oprzeć znużone oczy na jakimś obojętnym przedmiocie , którego na próżno szukał po suficie i ścianach pokoju , a nareszcie , oblany zimnym potem , uczuł , że nie może wyrwać swego błędnego wzroku spod wpływu Wokulskiego .
|
||
— spytał Wokulski .
|
||
— Dla przyjemności podróżowania z panną Łęcką , a choćby radzenia nad prezentami dla ... dla jej ulubieńców nie rzuca się w błoto pięćdziesięciu tysięcy ... jeżeli nie więcej ...
|
||
— wykrzyknęła baronowa wskazując na mnie i z pałającymi oczyma zaczęła mówić głębokim głosem :
|
||
W ciągu tego czasu sklep zmieniał właścicieli i podłogę , szafy i szyby w oknach , zakres swojej działalności i subiektów ; ale pokój pana Rzeckiego pozostał zawsze taki sam .
|
||
W tym wesołym towarzystwie obdartusów , przed którymi nawet wrony uciekały , tylko Katz był pochmurny .
|
||
Dopiero w Wokulskim poznała nie tylko nową osobistość , ale niespodziewane zjawisko .
|
||
Pani baronowa Krzeszowska , jak pan wie , chce kupić dom państwa Łęckich ...
|
||
— To nie jest mój majątek — wtrącił Wokulski — mój jest znacznie skromniejszy ...
|
||
— A niechże sobie zakłada sto nowych interesów , nawet w Irkucku , byle tak co roku podwyższał — rzekł Lisiecki .
|
||
Wyobraź pan sobie — zwrócił się do Licińskiego — ten podły Żyd nachodzi mnie ze sfałszowanym wekslem na czterysta rubli i ma bezczelność żądać zapłaty ! ...
|
||
— Chcę kupić kamienicę — ciągnął Wokulski .
|
||
Opuścili numer Suzina i o kilkanaście kroków dalej weszli do podobnego zupełnie saloniku : Wokulski rzucił się na łóżko , Suzin wyszedł na palcach i zamknął drzwi .
|
||
Przez dwa pierwsze lata tego rygoru Wokulski milczał .
|
||
Wojskowy chwilę przypatrzył się Wokulskiemu i rzekł z uśmiechem .
|
||
Lecz że i widok pani Krzeszowskiej nie wydaje mu się ponętnym , więc cofa się na palcach i przechodzi na prawą stronę kościoła .
|
||
„ Nawet tacy nie robią nic złego kobietom ” — odpowiada pan Tomasz .
|
||
— mruknął hrabia .
|
||
I pan Tomasz miewał teraz gości .
|
||
— wtrącił Rzecki .
|
||
— powtórzył Wokulski takim tonem , że panu Ignacemu przeszedł mróz po kościach ...
|
||
Przysięgam , że gdybym był Wokulskim , oświadczyłbym się jej na poczekaniu .
|
||
Lecz gdy wyszedł Makbet-Rossi , przysłaniała twarz do połowy wachlarzem i cudownymi , rozmarzonymi oczyma zdawała się pożerać aktora .
|
||
Jest ich czterech : adwokat baronowej , okazały pan , stary Szlangbaum i zniszczony Żydek , obok którego staje zakrystian .
|
||
— To , o co proszę — mówił dalej Wokulski — nie przechodzi granicy najzwyklejszych stosunków ludzkich .
|
||
Boże , jak srogo karzesz mnie za lekkomyślność ...
|
||
Joanna boi się , żebym od niej nie pożyczył na jutrzejszy obiad ...
|
||
Wtem znowu usłyszał nieznośny głos Mraczewskiego , który mówił aroganckim tonem :
|
||
Zresztą nawet księżniczka krwi mogłaby wyjść za Rossiego i świat tylko podziwiałby jej poświęcenie ...
|
||
— Wyobrażam sobie zdumienie Rossiego — mówiła dalej panna Izabela — jeżeli spotkają go owacje .
|
||
— ciągnął pan Ignacy podając mu rękę .
|
||
— Dlaczego ten Stach nie jedzie darmo do Paryża i jeszcze zniechęca do siebie Suzina ? ...
|
||
To już nie była ta panna Izabela z kwesty wielkotygodniowej ani nawet z wyścigów ; to była osoba rozumna i czująca , która ma go o coś serio zapytać i chce mu coś szczerego powiedzieć .
|
||
Nie dziw , że pan Tomasz po śmierci wielkiego króla przez dwa miesiące nosił na kapeluszu krepę .
|
||
Myśl miał tak swobodną , że nie tylko dokładnie widział każde drgnienie fizjognomii swoich współbiesiadników , ale jeszcze ( co już było zabawne ) , patrząc na pannę Izabelę , robił sobie następujący rachunek :
|
||
W owym czasie dużo mówiono o zbliżającym się końcu starego świata , a pan Tomasz głęboko odczuwał to , z wielkimi trudnościami wydobywając pieniądze od swoich pełnomocników .
|
||
— Co tobie , Belciu ? ...
|
||
— Zatem szanowny panie Wokulski , kamienicę państwa Łęckich ( lekko schylił głowę ) kupuje , w imieniu pańskim , nie ja , tylko obecny tu ( ukłonił się ) pan S. Szlangbaum ...
|
||
Eh ! stary Pan Bóg więcej wie od Szumana ; a On chyba nie pozwoli zmarnować się Stachowi ...
|
||
Wokulski uczuł brak powietrza , zdawało mu się , że ziemia rozstępuje się pod nim i sufit upada na niego .
|
||
— Obojętność dla śmierci — odpowiedział doktór — jest cechą umysłów dojrzałych , a pociąg do życia wiecznego — zapowiedzią nadchodzącej starości .
|
||
„ Tak , on może być ... on będzie moim powiernikiem ! ... ” — myślała panna Izabela topiąc słodkie spojrzenie w zdumionych oczach Wokulskiego i lekko pochylając się naprzód , jakby chciała go pocałować w czoło .
|
||
„ Coś wie , tylko gadać nie chce — myślał Rzecki .
|
||
Ty to potrafisz , Stanisławie Piotrowiczu , a o resztę nie pytaj się .
|
||
— Nie kazałeś pan przyjmować Wokulskiego ? ...
|
||
Ponieważ pan Ignacy nie chce być tym człowiekiem , więc spiesznie ucieka na dół , potrącając młode , piękne i eleganckie kobiety , które przypędziła tu żądza wysłuchania sławnego procesu o zabójstwo .
|
||
Raz na przykład stary Szlangbaum , oczywiście w jakiejś ważnej sprawie , przez pół dnia szukał Wokulskiego .
|
||
Baron porobił duże zakłady ...
|
||
Chociaż miałbym prawo podejrzywać jakiś nieczysty interes w takim na przykład ... podstawianiu Szlangbauma ...
|
||
Pannie Izabeli w jednej chwili obeschły oczy nabierając przy tym barwy stalowej .
|
||
„ Jestem pewny , że ten prosi Boga , ażeby jego dom poszedł za sto dwadzieścia tysięcy rubli ... ”
|
||
Pan Ignacy miał jeszcze kilka bardzo przykrych chwil .
|
||
Po cmentarnym salonie pani Krzeszowskiej z meblami w ciemnych pokrowcach wydało mi się tu weselej .
|
||
— Pisze , że nasz dom kupił nie Szlangbaum , ale Wokulski , i że za pomocą podstawionych licytantów dał za niego o dwadzieścia tysięcy rubli więcej aniżeli wart .
|
||
„ Droga Belu ! wybacz , że odzywam się w sprawie , którą tylko ty i twój ojciec macie prawo rozstrzygać .
|
||
— spytał go Wokulski , gdy już usiedli .
|
||
Wokulski pił i myślał :
|
||
„ Przestroga dla mnie ... ” — szepnął Wokulski ocierając pot z czoła .
|
||
— zawołałeś wtedy , Katz .
|
||
— Znawcy mówią , że pierwsza miłość jest najgorsza — szepnął Wokulski .
|
||
Teraz dopiero panna Izabela spostrzega , że człowiek w koszuli patrzy na nią jakimś szczególnym wzrokiem , ciągle trzymając kartę nad głową .
|
||
I pod wpływem tej idei rozmawiała z Wokulskim na wyścigach bardzo łaskawie .
|
||
— Ale nie Wokulski .
|
||
Stach podnosił się , wydostawał nową butelkę z kredensu , nalewał wino w osiem kieliszków i obchodził stoły , przypatrując się , jak panowie grają w wista .
|
||
— zawołała baronowa .
|
||
Pan Łęcki wydobywa wspaniały pugilares , z niego cały pęk szeleszczących dziesięciorublówek i jedną z nich daje zakrystianowi , który schyla się do ziemi .
|
||
Przyszedł drugi raz o jedynastej w nocy , lecz w oknach było ciemno , i pan Ignacy wrócił do siebie zgnębiony .
|
||
Co chwilę zdawało mu się , że spotyka wracający powóz hrabiny , to znowu , że jego rwące się z cugli konie idą zbyt wolno .
|
||
W tej chwili zapukano do drzwi i ukazał się Lisiecki .
|
||
Gdy zaś Pan Bóg dał jej dzieci , on wyszukiwał im bony i nauczycieli , powiększał ich majątek , a nareszcie , gdy ona zmarła ( w tym miejscu łzy zakręciły się w pięknych oczach panny Izabeli ) , on zastrzelił się na jej grobie ...
|
||
Panna Izabela zbliżyła się do Wokulskiego i wskazując w jego stronę parasolką rzekła dobitnie :
|
||
Lecz nade wszystko przyjeżdżał tu parę razy książę z prośbą do pana Tomasza , ażeby Wokulski bez względu na zajście z baronem nie zniechęcał się do arystokracji i pamiętał o nieszczęśliwym kraju .
|
||
Gdy zaś jeszcze zobaczył , że Wokulski nagrodę i cenę konia złożył na ręce panny Izabeli , stracił władzę nad sobą i przybiegłszy do powozu zrobił skandal .
|
||
Panna Izabela podniosła się gwałtownie .
|
||
Tym więc głośniej rozlega się jęk baronowej Krzeszowskiej , która trzymając swego adwokata za klapy fraka mówi z gorączkowym pośpiechem :
|
||
Tego dnia , kiedy Wokulski miał przyjść na obiad , panna Izabela wróciła od hrabiny o piątej .
|
||
Tylko August Katz , pracujący przy mydle , nie ulegał żadnym surowcowym upomnieniom .
|
||
W tej chwili Wokulskiego tknęło szczególne przeczucie .
|
||
Osamotnionego księcia zaraz otoczyli mężczyźni ; niektórzy prosili go , ażeby zapoznał ich z Wokulskim .
|
||
Wokulski przypatrzył się jej i dostrzegł , że jest niezwykle piękna .
|
||
Truchleli najodważniejsi , ale panna Izabela ze śmiechem przysłuchiwała się łoskotowi druzgotanych skał i trzeszczeniu okrętu , ani przypuszczając możliwości niebezpieczeństwa .
|
||
Wokulski wybuchnął .
|
||
I dopiero gdy ich kareta zjechała z górki obok klasztoru Kamedułów , doktór spojrzał na Wokulskiego i mruknął :
|
||
— Im wolno , one za to płacą — odpowiedział spokojnie Wokulski .
|
||
Wokulskiemu przypomniały się lata dziecinne .
|
||
Zbliżył się do tacy i ukłoniwszy się hrabinie , położył swój rulon imperiałów .
|
||
Paru oponentów z grupy kupieckiej również zbliżyło się do Wokulskiego .
|
||
Wokulskiemu pociemniało w oczach .
|
||
Należy to jednak robić ostrożnie , gdyż W-ny Wokulski z niewiadomych mi powodów nie życzy sobie , ażeby o jego nabytku mówiono .
|
||
Stach Wokulski ma podziękowania od petersburskich towarzystw naukowych ! ...
|
||
— Wyobraź sobie , Floro , że Wokulski zrobił na niej wrażenie gbura .
|
||
Wszystkich trzymają za łeb i nie pozwolą , ażeby im bruździł jakiś Wokulski , nie Żyd ani nawet meches .
|
||
— Najniesprawiedliwiej , panie Rzecki ...
|
||
Jedni z naszych chwycili za koła armaty , drudzy ściągali woźnicę z siodła ; Katz przebił bagnetem konia z pierwszej pary , a kanonier austriacki chciał zwalić go w łeb wyciorem .
|
||
W Wielką Niedzielę Wokulski najętym powozem zajechał przed mieszkanie hrabiny .
|
||
Wyjąwszy rodzin mających dorosłe córki tudzież wdów i panien na wydaniu , które zdają się być odważniejszymi od węgierskiej piechoty , biedny mój Stach nie cieszy się sympatią .
|
||
Ale Wokulski już wyszedł przez tylne drzwi .
|
||
„ Dalibóg , że to baronowa Krzeszowska ...
|
||
„ Oryginalne miasto ! ” — mruknął Wokulski .
|
||
— mruczał Katz .
|
||
Właśnie te same , których pan Ignacy używał w epoce sławnej kampanii sewastopolskiej ! ...
|
||
— Przypuśćmy , że nie spiskujesz — ciągnie dalej Panna Izabela — ale coś wiesz ...
|
||
Kochany panie Stanisławie ! ...
|
||
Chciał choć raz spojrzeć na pannę Izabelę .
|
||
— Prawda , że nigdy nie interesowały mnie gwiazdy — szepnął pan Ignacy .
|
||
Wysiadł przed niepozornym sklepikiem , nad którym wisiał czarny szyld z żółtawym napisem : „ Kantor wekslu i loterii S. Szlangbauma . ”
|
||
Wokulski czuł , że musi uciec z tego pokoju .
|
||
Albo inna znajomość , jakaś pani Meliton , która zaszczyca nas wizytami od chwili powrotu Stasia z Bułgarii .
|
||
— Byłem pewny , że dziś powitam szanownego pana u siebie — rzekł adwokat podsuwając Wokulskiemu fotel na kółkach i prostując nogą dywan , który się nieco zmarszczył .
|
||
W takim razie Stach znowu łatał swój balon , naprawiał maszynkę , napełniał butlę rozmaitymi paskudztwami i znowu próbował , bez końca .
|
||
Panna Florentyna zrobiła gest , jakby chcąc jeszcze coś powiedzieć , ale pohamowała się .
|
||
Ignacy nalał kieliszek i mocno ściskając rękę Wokulskiemu , rzekł :
|
||
— wybucha płaczem baronowa upadając na wyplataną kanapkę .
|
||
Panna Florentyna uśmiechnęła się smutnie .
|
||
Ignacy posunął się z krzesłem .
|
||
Doktór Szuman jest także starozakonny , ale niezwykły to człowiek .
|
||
Wokulski mimochodem spojrzał na delikwenta .
|
||
— zapytała panna Florentyna , ciągle bawiąc się obszyciem swego stanika .
|
||
Niezależnie od osi krystalizacyjnej i prawidłowości w ogólnym konturze miasta Wokulski przekonał się jeszcze ( o czym zresztą mówiły przewodniki ) , że w Paryżu istnieją całe dziedziny prac ludzkich i jakiś porządek w ich układzie .
|
||
Była chwila , że chciał wprost zapytać Wokulskiego , ale — zabrakło mu odwagi .
|
||
Rzecki przysłaniając oczy ręką spojrzał na Wokulskiego ; Klejn ukłonił mu się parę razy ze szczytu drabinki , a płaczący człowiek zwrócił się nagle i z głośnym jękiem objął go za nogi .
|
||
Staruszka złożyła ręce , a pani Stawska patrzyła na mnie wielkimi oczyma .
|
||
— Dostanie bilet miłosny od panny Izabeli ...
|
||
Czasami wachlarz z białych piór opadał jej na kolana , a wtedy Rzecki na twarzy panny Izabeli spostrzegał ten sam wyraz zamagnetyzowania , który go tak zdziwił w fizjognomii Wokulskiego .
|
||
No , a ja , Stanisławie Piotrowiczu , ja nie wasz człowiek : za dobro daję dobro ...
|
||
— Bardzo mi przyjemnie — odpowiedziała pani Stawska kłaniając mi się ze spuszczonymi oczyma .
|
||
Na kilka minut przed dziesiątą wszedł Maruszewicz .
|
||
— Tak , panie , jestem Rzecki , porucznik , panie , węgierskiej piechoty , panie ...
|
||
Dziś zaś ( co by powiedzieli na to rówieśnicy starego Mincla ! ) pytano przede wszystkim : ilu potrzeba kucharzy i lokajów , a potem : ile butelek szampana , ile węgrzyna i — jaki obiad ?
|
||
Dopiero po nim ukazywał się Jan Mincel i ucałowawszy stryja w rękę stawał za swoim kontuarem , na którym podczas lata łapał muchy , a w zimie kreślił palcem albo pięścią jakieś figury .
|
||
— zawołałem — jeżeli Stach nie odda panu darmo tego mieszkania .
|
||
Gdy wszedł do gabinetu , służący oddał mu list pisany na jego własnym papierze przez panią Meliton .
|
||
— Córka moja , panie Rzecki , rujnuje się ... szczerze mówię , że się rujnuje na ogłoszenia po zagranicznych pismach , a tu nic i nic ...
|
||
Po jakiego diabła wdaje się z tym bankrutem Łęckim ? ...
|
||
A znowu kiedy indziej zjawiał się sam Stach i siedział w pokoju parę dni bez zajęcia , rozdrażniony , ciągle nadsłuchujący , jak kochanek , który przyszedł na schadzkę z mężatką , lecz zamiast niej spodziewa się zobaczyć męża .
|
||
Pan Ignacy jest pewny , że ci dwaj panowie pobiją się ; oni jednak rozchodzą się bardzo spokojnie , a jegomość z miną łajdaka zbliża się do baronowej Krzeszowskiej i mówi półgłosem :
|
||
— odpowiedziała hrabina całując ją .
|
||
Uważał za rzecz naturalną , że kupiec zarabia nawet na wyścigowym koniu ; swoją drogą czuł jakiś niesmak do podobnych operacyj , a już całkiem miał za złe Wokulskiemu , że wdaje się z Maruszewiczem , figurą co najmniej podejrzaną .
|
||
— błaga ją panna Izabela .
|
||
— Bardzo dobry zwyczaj — odparł uradowany Rzecki .
|
||
A teraz — dodał w duchu , patrząc na pannę Izabelę — przekonaj się , kto naprawdę kocha ciebie , nie twój majątek . ”
|
||
Na próżno przekonywałem go — ciągnął odpocząwszy adwokat — że przecież wyścigi są takim dobrym interesem jak każdy inny , a nawet lepszym , gdyż w ciągu kilku dni na ośmiuset rublach zarobiłeś pan trzysta ; ale hrabia od razu zamknął mi usta :
|
||
Był ktoś , który rzucił parę tysięcy rubli na dobroczynność i na ochronę jej ciotki ; potem ktoś grał z jej ojcem w karty w resursie i co dzień przegrywał ; potem ktoś , który wykupił weksle jej ojca ( może to nie Wokulski ? ... ) , następnie jej serwis , a następnie dostarczył różnych rzeczy do przyozdobienia grobu Pańskiego .
|
||
Współcześnie wbiega adwokat pani Krzeszowskiej , nie patrząc na nią zajmuje miejsce przed stołem i mruczy do komornika :
|
||
Wokulski spostrzegł to i znowu zmieszał się .
|
||
Stach nie zrobiłby takiego głupstwa ...
|
||
Wokulski pochylił się nad kantorkiem tak , że żyły nabrzmiały mu na czole , i — wciąż rachował w myśli :
|
||
Nareszcie Franc Mincel przyznawał się do niemieckiego pochodzenia , podczas gdy Jan uroczyście twierdził , że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętusów , którzy kiedyś , może za Jagiellonów , a może za królów wybieralnych osiedli między Niemcami .
|
||
— Idź do domu , a jutro bądź w sklepie — odparł Wokulski .
|
||
Pan Ignacy domyśla się , że jest to woń chałatów .
|
||
— Pani hrabina raczy przyjąć dwie sztuki ? ...
|
||
Zresztą — dodała po chwili panna Florentyna podnosząc brwi — ja sama nie jestem pewna , czy i ojciec nie ma jeszcze majątku .
|
||
Gdy Wokulski wszedł do przysionka , siwy szwajcar w czerwonej wstędze ukłonił mu się głęboko i otworzył drzwi do kontramarkarni , gdzie dżentelmen w czarnym fraku zdjął z niego palto .
|
||
Otóż o Wokulskim było jedno zdanie , że dostawa , której się on dotknął , była uczciwa .
|
||
Pan Wokulski ! ...
|
||
A może też Stach nie kupuje kamienicy , może to wszystko plotki ? ... ”
|
||
Proszę sobie jednak wyobrazić moje zdziwienie , kiedy zaprosiwszy raz Klejna i Mraczewskiego do siebie na herbatę przekonałem się , że Mraczewski jest gorszym socjalistą od Klejna ...
|
||
Wokulski , zajeżdżaj ! ...
|
||
— pomyślał pan Tomasz .
|
||
Wokulski wciąż się śmiał .
|
||
— Nie tylko moja — odpowiedział Szlangbaum .
|
||
„ Warto sprawdzić ” — myśli pan Ignacy , zapomina o swoich obowiązkach dysponenta i najstarszego subiekta i poczyna iść za dorożką .
|
||
— Po to , żeby miał nam z czego pensje podwyższać — surowo odpowiedział pan Ignacy .
|
||
Ach , ta Krzeszowska ... to wykupywanie weksli ... co za ohyda !
|
||
— Boże uchowaj ! ...
|
||
Parogodzinne spacery z ciotką po Łazienkach były tak nudne , a pogadanki o modach , ochronach i projektowanych w świecie małżeństwach tak dokuczliwe , iż panna Izabela miała nawet trochę żalu do Wokulskiego , że nie zbliża się do nich w czasie spaceru i choć z kwadrans nie porozmawia .
|
||
— Niech i tak będzie — odparł Wokulski .
|
||
— Będę płacił z góry ... co pół roku — odpowiedział Wokuski lękając się , ażeby pan Tomasz nie wydał pieniędzy zbyt prędko .
|
||
Panna Izabela mówiąc to drżała na całym ciele .
|
||
I jeszcze gorsze rzeczy widzi pan Ignacy .
|
||
Panna Izabela wyłamywała sobie palce , ażeby pohamować się od łez , których wstyd jej było nawet w pustce i w nocy .
|
||
Na twarzy Wokulskiego malowała się tak dzika zajadłość , że zdumiony hrabia–Anglik pomyślał :
|
||
Wytężam słuch i — oto co mówi Jan :
|
||
— odparł Wokulski .
|
||
Kiedym zakomunikował Wokulskiemu moje podejrzenia co do „ prykaszczyków ” — Stach tylko uśmiechnął się i odparł :
|
||
— Nagła migrena powinna by przejść zaraz — rzekł Pan Tomasz .
|
||
— Zdecydował pan kwestię — rzekł Wokulski z ukłonem .
|
||
— I pan mi przebacz , baronie — odpowiedział Wokulski .
|
||
— Doprawdy , panie Stanisławie — mówił , lekko łkając — widzę , że najlepsze stosunki ... mogą zepsuć pieniądze ...
|
||
Poza obrębem kilku godzin , które poświęcał naradom Suzina z budowniczymi okrętów , Wokulski był zupełnie swobodny i używał tego czasu na najnieporządniejsze zwiedzanie miasta .
|
||
Nie podobał mi się ten Maruszewicz ... ”
|
||
Kobiecy należał do baronowej ; męski znałem dobrze , ale nie mogłem sobie przypomnieć , czyj jest .
|
||
Nadto prezesowa w oczywisty sposób popierała Wokulskiego u swojej przyjaciółki hrabiny i jej siostrzenicy , panny Izabeli .
|
||
— I to nie odpowiedź — wtrącił Wokulski .
|
||
Potem wezwała go do siebie najczcigodniejsza z matron , prezesowa , i po kilku minutach rozmowy z nim rzewnie zapłakała ...
|
||
Publiczność zaciekawiona pogłoskami o bankructwie coraz liczniej odwiedzała magazyn , od chwili zaś kiedy Wokulski opuścił Warszawę , zaczęli zgłaszać się po towary kupcy rosyjscy .
|
||
— potakiwał pan Tomasz .
|
||
Tymczasem pan Tomasz w dzień spacerował po Alejach , a wieczorem grywał w wista w resursie .
|
||
Marszałek nasuwał jej na myśl zabitego i oparzonego wieprza , jakie czasem spotykała w rzeźniczych furgonach na ulicy ; baron znowu wydawał się jej podobnym do niewyprawnej skóry , których całe stosy można widywać na wozach .
|
||
Baron cofnął się o krok .
|
||
Panna Izabela , która mimo pozornego chłodu z największą niecierpliwością oczekiwała na powrót ojca i rezultat licytacji domu , poszła do gabinetu o tyle szybko , o ile można to było pogodzić z zasadami przyzwoitości .
|
||
Prezesowa coraz częściej podnosiła flakonik ; ręce drżały jej coraz silniej .
|
||
Wokulski z paczką banknotów zwrócił się do panny Izabeli :
|
||
Wokulski posłał jej neseserkę i pojechał do Łazienek .
|
||
— zawołał do Wokulskiego — Pan o tej porze w Łazienkach ? ...
|
||
Gdy Wokulski wszedł do pokoju pana Tomasza , lekarzy już nie było .
|
||
Spojrzał na kopertę — miała adres Wokulskiego .
|
||
Wokulski słuchając myślał , że marzy albo że rozmawia z wariatem .
|
||
— jęknął Rzecki zrywając się z łóżka .
|
||
A przypatrzywszy się uważniej Wokulskiemu dodała :
|
||
— spytał gniewnie Wokulski .
|
||
A potem dodawał : — Jeżeli klacz wygra na wyścigach , będzie to znakiem , że mnie panna Izabela pokocha ...
|
||
W oczach zapalały mu się i gasły te same iskry , jakie już widział Rzecki w chwili pojedynku z baronem .
|
||
Wokulski mimochodem spojrzał w klatkę głównych schodów , do których prowadziły szklane drzwi .
|
||
Baronowa Krzeszowska odskakuje od niego i wygiąwszy się w tył jak artystka grająca tragiczną rolę odpowiada mu jednym tylko wyrazem :
|
||
Pan Ignacy ogląda się i widzi za sobą starego Szlangbauma .
|
||
Wokulski idąc poczuł jakąś niewygodę ; lecz dopiero zastanowiwszy się osądził , że męczy go ciągłe ustępowanie z drogi ; przeszedł więc na drugą stronę ulicy , gdzie ruch był mniejszy .
|
||
Wokulski przybiegł do niej .
|
||
Rumieniec gniewu wystąpił na twarz panny Izabeli .
|
||
Mówi , że Stanisław Piotrowicz już nie ten , co był , że gardzi nim ... słowem , awantura ! ...
|
||
Nazwisko Wokulskiego było zaakcentowane w taki sposób , że Starski kiwnąwszy mu głową usiadł o kilka kroków , zwrócony bokiem .
|
||
Mikołaj otworzył drzwi do salonu i rzekł :
|
||
Pan Wokulski nie może pozwolić na podobne zdzierstwo i kazał mi zawiadomić panie , że ten lokal od października będzie do wynajęcia za dwieście rubli .
|
||
Baron jest człowiekiem dystyngowanym ...
|
||
Wokulski przypatrywał się jej cały czas .
|
||
Wokulski zdumiewał się coraz więcej .
|
||
Adieu , panie Rzecki ...
|
||
Doktór zamyślony patrzył na oddalające się latarnie , a ja ...
|
||
Wtedy Franc Mincel krzywił się najwięcej : otwierał i zamykał szuflady , obwijał towar w tutki z szarej bibuły , wbiegał na drabinkę , znowu zwijał , robiąc to wszystko z żałosną miną człowieka , któremu nie pozwalają ziewnąć .
|
||
Dokoła powozu tłoczyła się ciżba bezpłatnych widzów i huczał gwar tysiąca głosów , a Wokulskiemu zdawało się , że wszyscy mówią tylko o jego klaczy i drwią z kupca , który bawi się w wyścigi .
|
||
Ach , Boże ! nie ma o czym mówić ...
|
||
— Stach , to jest pan Wokulski , zapewne umorzy pański dług do października , a następnie zawrze z panem nowy układ .
|
||
Wokulski spojrzał na nią zdumiony .
|
||
Jeżeli ten dzisiaj nie powie mi czego o Stachu , to już chyba nigdy nic nie będę wiedział .
|
||
Ten sam człowiek wypędził ze sklepu Mraczewskiego , który poważył się złośliwie o niej mówić .
|
||
— Idź — odpowiedział Wokulski wskazując drzwi .
|
||
Mraczewski bowiem przywiózł ze sobą trzy bardzo podejrzane indywidua , nazywając ich „ prykaszczykami ” , i — całą pakę jakichś broszur .
|
||
— Stach przecie nie byłby aż tak głupi ... ”
|
||
Ale na myśl o zamążpójściu panny Izabeli opanowała go wściekłość i rozpacz .
|
||
— Drogi panie — zawołał nie mniej głośno baron do Mraczewskiego — zapakuj wszystkie te garnitury , popielniczkę , kałamarz i odeszlij mi do domu .
|
||
— pomyślał Wokulski i poczuł straszny ból w sercu .
|
||
— Pozwól sobie powiedzieć , że nie zawsze — ciągnęła hrabina .
|
||
Moje życie ! ... ” — pomyślał Wokulski idąc za Mikołajem .
|
||
— Niech i tak będzie — mówił Ignacy .
|
||
W lasku bielańskim baron i trzej jego towarzysze znaleźli już partię przeciwną i dwoma grupami udali się w gęstwinę tuż nad brzegiem Wisły .
|
||
— Panie ... panie Lisiecki !
|
||
— odparł pan Tomasz rzucając się na skórzany fotel .
|
||
Oburzenie nie zmniejszyło się , gdy wieczorem ojciec powiedział jej , że od południa był na sesji u księcia , gdzie Wokulski przedstawił projekt olbrzymiej spółki handlowej i w zblazowanych magnatach obudził formalny zapał .
|
||
Hrabina z panną Izabelą poszły na przód , za nimi pan Tomasz z Wokulskim .
|
||
Bez tej zaś sprężyny , panie Wokulski , muszą być narzędziem w ręku ludzi nowych i ambitnych ...
|
||
Co jemu po starym Rzeckim ! ... ”
|
||
— rzekłem do Jasia .
|
||
— zdziwił się Ignacy .
|
||
— Pan miał — rzekła — nieporozumienie z panem Krzeszowskim ...
|
||
— Ależ niech się ciocia uspokoi — wtrąciła panna Izabela znowu po angielsku .
|
||
— To już wrócimy do ciebie — rzekł Wokulski .
|
||
— Powiedzą , żem zwariował — przerwał mu Wokulski .
|
||
— szepnął pan Tomasz i ukłonił mu się .
|
||
— spytał pan Ignacy .
|
||
Maruszewicz , który również był w klubie , przypominał mu o dwunastej , o pierwszej i o drugiej , ażeby szedł spać , gdyż z rana zbudzi go o siódmej ; roztargniony baron odpowiadał : „ Zaraz ! zaraz ! ... ” , ale przesiedział do trzeciej , o której to godzinie odezwał się jeden z jego partnerów :
|
||
— przerwał Mraczewski włożywszy ręce w kieszenie .
|
||
— Panie proszą — rzekł w tej chwili Mikołaj ukazując się we drzwiach gabinetu .
|
||
Hrabia milczał i dopiero po chwili odezwał się :
|
||
Tymczasem Wokulski , zamiast namawiać go , przyszedł raz około szóstej do sklepu , a zastawszy Rzeckiego nad rachunkami — rzekł :
|
||
Był pewny , że chodzi o pannę Izabelę i że w tym samym miejscu zdecydują się jego losy .
|
||
W trakcie tego ważnego aktu pan Łęcki robi się na przemian blady i fioletowy , a pani Krzeszowska co chwilę podnosi do nosa kryształowy flakonik w złotej oprawie .
|
||
Wtedy baron rozzłościł się i nieodwołalnie postanowił zabić Wokulskiego z miejsca .
|
||
Lecz nim usiadł do kantorka , otworzyły się drzwi i zwykłym wahającym się krokiem wbiegł pan Krzeszowski zadając sobie wiele trudu nad osadzeniem binokli na nosie .
|
||
Objął Ignacego za szyję i po kilka razy gorąco ucałował go w oba policzki , które stary subiekt kolejno nadstawiał mu , nie oddając jednak pocałunków .
|
||
Wokulski zamknął księgę i włożył ją do kantorka .
|
||
— Powiedz mi — po raz pierwszy odezwał się Wokulski — za cóż to ja mam dostać pięćdziesiąt tysięcy ? ...
|
||
Że on z panną Izabelą będzie wiecznie chodził po oświetlonej łące , oboje otoczeni zielonymi obłokami drzew , spośród których gdzieniegdzie , jak para czarnych brylantów , błyskają ciekawe oczy ptaka .
|
||
Za drzwiami , na hotelowym korytarzu , ludzie rozmawiali i biegali , jakby w tej chwili stało się coś ; za oknem , na ulicy , rozlegał się nieokreślony hałas , na który składają się turkoty licznych wozów , dźwięki dzwonów , głosy ludzkie , trąbki , wystrzały i Bóg nie wie co , a wszystko przytłumione i odległe .
|
||
Mikołaj zaczął podawać potrawy .
|
||
— Ach , w sprawie kwesty — odpowiada panna Izabela z czarującym uśmiechem .
|
||
Podróżni tłoczyli się do wagonów ; Stach uścisnął nas za ręce .
|
||
Ale ostatecznie za kilka dni zwrócę babie dwieście rubli i powiem , że dołożył je Wokulski poznawszy bliżej zalety konia .
|
||
Kiedy zaś wśród ogólnej ciszy powstał książę i wypił zdrowie Stacha , kiedy zagrała muzyka , nie wiem już jaki kawałek , ale bardzo ładny , i stu pięćdziesięciu ludzi huknęło : „ Niech żyje ! ” — miałem łzy w oczach .
|
||
Stanisławie — zaczął adwokat .
|
||
Że zaś i panna Izabela od niechcenia przypominała mu jego żonę , mieszczankę , z którą połączył się dla pieniędzy , a nic od niej nie mógł wydobyć , więc toczyła się między nimi walka ostra , czasami nawet przykra .
|
||
— pytał Rzecki , niepewnie patrząc na niego .
|
||
Rzecki nalał jej wody z karafki i podał z oznakami współczucia .
|
||
Albo czy do jutra nie zajdzie jakaś nieprzewidziana przeszkoda , która znowu mu nie pozwoli zbliżyć się do panny Izabeli ?
|
||
Takich rzeczy — wołał , coraz mocniej podnosząc głos — nie zapomina się , panie Maruszewicz .
|
||
Uderzył go szczególny wyraz twarzy panny Izabeli , która patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem , jakby widziała go pierwszy raz w życiu .
|
||
No , ale proszę cię , panie Stanisławie , co za fatalność ! ...
|
||
— Jak Boga kocham , cudnie mówi ten kochany książę — zawołał marszałek .
|
||
Młodzieniec wziął Wokulskiego pod ramię i zaprowadziwszy go do okna mówił :
|
||
Wokulski powoli otwierał list pani Meliton przypominając sobie niedawne wypadki .
|
||
— spytał zdziwiony hrabia spoglądając na bilet .
|
||
— Pan jeszcze zostaje , panie Wokulski ?
|
||
Podała mu rękę i poszli oboje do fotelu prezesowej .
|
||
„ Nie spodziewałem się , że zrobię aż taką przyjemność temu poczciwemu Wokulskiemu .
|
||
Nim konie ruszyły , panna Izabela wychyliła się i podając Wokulskiemu końce palców szepnęła :
|
||
— myślała panna Izabela .
|
||
Ale Wokulski nie przypatrywał się ; utkwił oczy w jednym z olbrzymich złoconych pająków i myślał :
|
||
— Prośże go , ośle , do sali — rzekł Wokulski i zatrzasnął drzwi gabinetu .
|
||
Panna Florentyna patrzy na nią z najwyższym zdumieniem , wreszcie odpowiada :
|
||
— Za pozwoleniem — przerwał jej Wokulski .
|
||
Wokulski zarumienił się .
|
||
Za jej nawet pośrednictwem Wokulski nabył weksle Łęckiego i srebra panny Izabeli .
|
||
— Musi to być jednakże genialny człowiek — zauważyła panna Florentyna .
|
||
Boże , jak nisko upadłem ... ”
|
||
Ja się rozpłakałem , panie Wokulski , jakiem przeczytał .
|
||
Panna Izabela bierze do rąk książkę i powoli , kartka za kartką , wyszukuje w niej modlitwy : Acte de resignation , a znalazłszy , zaczyna czytać :
|
||
Wokulski położył osiem sturublówek i schował papiery .
|
||
— przerwał mu Wokulski zduszonym głosem , prostując się na kanapie .
|
||
Na co Stach ma taki majątek ? ...
|
||
Doktór wzruszył ramionami i patrzył na drugą stronę dorożki ; pan Ignacy ze swoją wieczną polityką wydawał mu się nieznośnym .
|
||
W Wokulskim obudziło się drapieżne zwierzę ; cały świat zniknął mu sprzed oczu , a został tylko jeden człowiek , baron , którego trupa miał zawlec do nóg obrażonej panny Izabeli .
|
||
— Próżniak , bankrut ... jak zresztą wszyscy oni — odparł Szuman .
|
||
Już ani myśli o pojedynku i nawet zdaje się żałować barona .
|
||
Nie przyszedł do Łazienek , choć prezesowa z pewnością musiała go zaangażować .
|
||
Prawdę tę stwierdzał Wokulski na każdym kroku i na każdej rzeczy , począwszy od wózków wywożących śmiecie do otoczonej barierą Wenus milońskiej .
|
||
Pierwszy zobaczył go pan Tomasz .
|
||
Dostrzegłszy zaś , że między kundmankami trafiają się przystojne , cofnęła Stacha z sali frontowej za szafy i jeszcze kazała mu zrobić tam budkę , w której , siedząc jak dzikie zwierzę , prowadził księgi sklepowe .
|
||
Rzecki ubiera się w okamgnieniu i z piorunującą szybkością wypija herbatę nie patrząc ani na samowar , ani na służącego , który go przyniósł .
|
||
Bela nie potrafiłaby zrobić delikatniej ...
|
||
Wokulski idzie w lewo i za węgłem tego samego hotelu , w tymże samym hotelu , widzi drugą markizę i drugą gromadę ludzi , pijących coś , obok chodnika .
|
||
Wokulski spogląda na prawo i znowu widzi dwa szeregi latarń , dwa szeregi kiosków , dwa szeregi drzew i dwa szeregi pięciopiętrowych domów ciągnących się na długość Krakowskiego Przedmieścia i Nowego Światu .
|
||
— Ten , że samobójcom nie należy przeszkadzać — odpowiedział doktór .
|
||
Już za późno , choćby ze względu na list barona .
|
||
— Służę hrabiemu .
|
||
Zrobię to za drugą lub trzecią wizytą ; potem spłacę lichwiarzy i biedny baron odetchnie .
|
||
— wtrąca Szlangbaum .
|
||
A ... a ten Rossi , któremu tak gorąco przypatruje się panna Łęcka jak Żyd dziesięciorgu przykazaniom ? ...
|
||
— Bywaj zdrów , Michale .
|
||
Pan Ignacy zbliża się do gościa wzruszony i zgarbiony więcej niż kiedykolwiek .
|
||
Po bardzo krótkim , a nawet niedbałym powitaniu pan Łęcki pyta dżentelmena :
|
||
Dziwne to bywały epoki dla Wokulskiego .
|
||
Cóż to , podobno Tomasz wziął za kamienicę dziewięćdziesiąt tysięcy , i twój posag ocalony ? ...
|
||
Baron oglądał spinki , ostentacyjnie odwracając się tyłem do damy .
|
||
Przypominał sobie każdy ruch , każdy uśmiech , każde spojrzenie i każdy wyraz panny Izabeli , z podejrzliwą troskliwością wyszukując w nich śladu niechęci albo dumy .
|
||
Rossi bowiem grał znakomicie i klaskali mu wszyscy z równym zapałem .
|
||
Gdy dziewczynka ostatecznie wyszła , matka pani Stawskiej odezwała się niezadowolnym tonem :
|
||
Cierpienie jej było tym dokuczliwsze , że hrabina słuchała jego wybuchu spokojnie , prezesowa z zakłopotaniem , a ojciec nie odzywał się nawet , od dawna uważając Krzeszowskiego za wariata , którego należy nie drażnić , ale traktować pobłażliwie .
|
||
Toteż mając lat osiemnaście , panna Izabela tyranizowała mężczyzn chłodem .
|
||
— Podobno baron chory ?
|
||
Panna Izabela była niepospolicie piękną kobietą .
|
||
— A mnie posąg triumfującego gladiatora — melodyjnym głosem dodała panna Florentyna .
|
||
— Nie rozumiem — odpowiedziała panna Izabela potrząsając głową .
|
||
— Rachunki tego pana ze mną , szanowna pani , gdyby je miał , należą tylko do niego i do mnie — odpowiedział Wokulski kłaniając się .
|
||
Przez chwilę panna Izabela lękała się : powiedziano jej , że baron daje Wokulskiemu czterysta rubli odstępnego i że hrabia Liciński podjął się między nimi pośrednictwa .
|
||
— Panie Wokulski — rzekł — oto są pieniądze .
|
||
Naturalnie , przecie o mało nie zabił Krzeszowskiego .
|
||
— zawołała uradowana panna Izabela .
|
||
Teraz ja oddam panu Szlangbaumowi pieniądze ...
|
||
A co mnie najwięcej boli , powiem ci , to okoliczność , że za tym nędznym Szlangbaumem może ukrywa się jaki chrześcijanin , nawet arystokrata ...
|
||
— Tobie oddam , panie Stanisławie — mówił pan Łęcki .
|
||
Służący wyszedł z nim na korytarz , dotknął dzwonka , coś powiedział przez tubę i wprowadził Wokulskiego do windy .
|
||
Wróciła się i choć tygrys już nie spał , tylko mrucząc lizał swoje straszliwe łapy , panna Izabela podbiegła do klatki , wsunęła rękę i — drżąca i blada — dotknęła tygrysiego ucha .
|
||
Pan Łęcki bowiem nie wygląda tak jak bankrut , któremu licytują kamienicę , ale jak milioner , który przyjechał do rejenta , ażeby podnieść drobną sumę stu kilkudziesięciu tysięcy rubli .
|
||
— Przychodzę przeprosić drogiego pana — mówił z afektacją Maruszewicz — że nie mogę służyć mu w sprawie licytacji domu państwa Łęckich ...
|
||
— Czego pani baronowa chce od domu ?
|
||
— Grand Hotel — mówi Wokulski siadając .
|
||
Bo gdyby tych obrzydliwych Żydów zastał u nas Starski ...
|
||
Cóż to jednak za fatalność , że właśnie w chwili , kiedy mamy z Belcią i ... z tobą jechać do Paryża , Żydzi wydzierają mi dwa tysiące !
|
||
— No , niech pan Wokulski osądzi , czy mogę nadal utrzymywać stosunki z człowiekiem , który opowiadał , że ja sprzedałem w Lubelskie konia , co miał koler ! ...
|
||
Stał cicho , patrzył wywróconym okiem na Wokulskiego i gryzł z bólu gałązkę okrytą szronem .
|
||
Otworzył list , zaczął go czytać i ze śmiechem podał pannie Izabeli .
|
||
— zakończył Rzecki ciszej .
|
||
— Ale zemsta nie prowadzi — odparła panna Izabela .
|
||
— powtórzył Wokulski usiadłszy na fotelu .
|
||
Baron ukłonił się i już we drzwiach skrzyżował spojrzenia z Mraczewskim , który mrugnął na niego .
|
||
Nie większym wydawał się ten okręt , który zeszłego lata widział Wokulski na Morzu Czarnym , unieruchomiony z powodu zepsucia się machin .
|
||
— Stach nie jest aż tak głupi ...
|
||
Pobiegłem do Wokulskiego i ściskając go szepnąłem :
|
||
— powtórzył Ochocki .
|
||
Pannę Izabelę ogarnia nerwowy niepokój , skupia wszystkie wspomnienia , wszystkie myśli , ażeby odgadnąć co znaczy karta , którą trzyma ten człowiek ? ...
|
||
W tym czasie umarł Jaś Mincel .
|
||
— Panie — rzekła cicho — dziś dowiedziałam się , że pewien młody człowiek , Mraczewski , z mojej winy stracił u pana miejsce .
|
||
Bardzo cię proszę , panie Wokulski — dodała z naciskiem .
|
||
Wuj Raczek wziął ją do ręki i wzdychając odliczył piętnaście półimperiałów .
|
||
— Moja droga — odpowiedział pan Tomasz córce — niejadanie ryb nożem to doprawdy przesąd ...
|
||
Ochockim nie łudziła się : on więcej zajmował się jakąś latającą maszyną ( co za obłęd ! ) aniżeli nią .
|
||
Śledził nieznacznie fale przebiegające po obliczu Maruszewicza , jak myśliwy śledzi ugór , po którym przebiegają płochliwe zające .
|
||
— spytał Lisiecki .
|
||
— Jestem gotów — mówił Wokulski — natychmiast wyliczyć fabryki , w których cała administracja i wszyscy lepiej płatni robotnicy są Niemcami , których kapitał jest niemiecki , a rada zarządzająca rezyduje w Niemczech ; gdzie nareszcie robotnik nasz nie ma możności ukształcić się wyżej w swoim fachu , ale jest parobkiem źle płatnym , źle traktowanym i na dobitkę germanizowanym ...
|
||
A że poczciwy Wokulski będzie mi płacił od tej sumy dziesięć tysięcy ...
|
||
Wokulski poleżał jeszcze z kwadrans , potem podniósł się , postawił w kącie fajkę i schyliwszy się nad doktorem ucałował go .
|
||
Chyba poczciwą swoją babkę prezesową i jej mało interesujące wnuczki . ”
|
||
„ Mój kochany Ignacy !
|
||
— Prosiłem adwokata naszego księcia ( bo mój adwokat to łajdak ) , ażeby odebrał należną mi sumę i tobie doręczył ją , panie Stanisławie ...
|
||
Wśród tłumu zbudził się szalony zapał dla Wokulskiego .
|
||
— Nie spotka mnie żaden wypadek — odparł z gniewem Wokulski .
|
||
— Chcę kupić dom Łęckiego ...
|
||
„ Paryż ... ” — myśli Wokulski .
|
||
— rzekł zamyślony Wokulski .
|
||
— zgromił go pan Ignacy
|
||
— powtarza panna Florentyna , przyciskając rękoma piersi .
|
||
— mówił do siebie Wokulski — to zwyczajny marzyciel ! ...
|
||
— Wyjdźże do niej , Belciu ...
|
||
— Niech pan raczy zostawić swój adres — odpowiedział Wokulski .
|
||
Panna Izabela słuchała z szeroko otwartymi oczyma .
|
||
Wokulski ...
|
||
— Nie o przekonania chodziło , pani hrabino — odezwał się — ale o nietaktowne uwagi o osobach , które odwiedzają nasz magazyn .
|
||
A. M . ”
|
||
— Witam cię , panie Wokulski — rzekła .
|
||
— dorzucił hrabia–Anglik kiwając głową .
|
||
— Co ty zrobila , Ignac ? ...
|
||
Ludzie poczęli zniechęcać się do nas , a nawet ktoś ( może Katz ? ... ) wybił nam jednego dnia szybę w oknie .
|
||
— powtórzył radca — to być nie może .
|
||
— Któż to jest ten Wokulski , który dziś tak nagle ukazał się jej od razu z kilku stron , pod rozmaitymi postaciami .
|
||
Panna Izabela podniosła oczy od książki i dziwnym wzrokiem patrząc na Wokulskiego spytała :
|
||
— odparł Rzecki .
|
||
— To źle , Stachu .
|
||
— No , hrabina zrobiła zamach stanu — mówił brunet z grzywką .
|
||
Prędko wydobył krawat z szuflady i parasol z okna i podał je ze śmiechem Wokulskiemu .
|
||
— Panie — ciągnęła dalej rozdrażniona dama — jestem Krzeszowska , a ten pan jest moim mężem .
|
||
Panie ... panie Stanisławie — tak nie można !
|
||
No ! ... trzeba skłonić Łęckiego , ażeby te 30 000 mnie powierzył ; będę mu płacił 5000 rubli rocznie jako dywidendę ...
|
||
Teraz nie myślał o pannie Izabeli ; słuchał świergotu ptaków , którym kipiał cały las , i pluskania Wisły podmywającej brzegi .
|
||
— łagodnie reflektował ją Maruszewicz .
|
||
— mruczał radca Węgrowicz .
|
||
— No i wyobraź sobie — zawołał pan Łęcki — co za fatalizm ! ...
|
||
— Proś do sali — rzekł Wokulski .
|
||
— spytał pan Tomasz .
|
||
— Wiesz , Florciu , namyśliłam się , nie sprzedam moich sreber obcemu .
|
||
— Naturalnie — prawił dalej Ochocki — ani słówka nie wspomniałem o tym mojej ciotce , która , ile razy bodaj wpina mi jakąś szpilkę w odzienie , ma zwyczaj powtarzać : „ Kochany Julku , staraj się podobać Izabeli , bo to żona akurat dla ciebie ...
|
||
— dodaje Szlangbaum .
|
||
— Pozwolisz , kuzynko , przedstawić sobie pana Wokulskiego .
|
||
Pani Meliton przeszła twardą szkołę życia , w której nauczyła się nawet lekceważyć powszechnie przyjęte opinie .
|
||
„ Rozumiem teraz — pomyślał Wokulski — dlaczego odwiedzanie kościołów umacnia wiarę .
|
||
Ktoś wsuwa Wokulskiemu książkę w rękę , on płaci trzy franki i przechodzi na drugą stronę ulicy .
|
||
— zawołał pan Tomasz wyciągając do niego rękę .
|
||
— odparł niedbale Wokulski .
|
||
Niekiedy , osobliwie podczas zimy , Stach wymykał się na tydzień z domu do znajomego leśnika , polował tam całe dnie i włóczył się po lasach .
|
||
Zasnął i śniło mu się , że w oknie jakiegoś wielkiego domu widzi pannę Izabelę , do której stojący obok niego Wokulski chce biec .
|
||
— Panna Izabela już kocha się w Ochockim , a jeżeli się nie kocha , to tylko z winy jego dziwactw ...
|
||
Wokulskiemu , kiedy znalazł się z nią sam na sam , krew uderzyła do głowy .
|
||
— Nie rozumiem cię , Belu ...
|
||
— zawołał Wokulski idąc naprzód — mam złoty zegarek i kilkaset rubli gotówką ...
|
||
— Nie nalegam , moja droga , nie jestem swatką , to należy do pani Meliton .
|
||
Zresztą możesz Pan sprawić Beli małą przyjemność .
|
||
Po co ten Stach wysłał mnie do teatru ! ...
|
||
Pan Tomasz uroczyście podniósł się z fotelu i ceremonialnym krokiem wprowadził gościa do salonu .
|
||
Ubrawszy się Wokulski usiadł do rachunków pijąc przy tym czystą herbatę .
|
||
— Pan Rzecki wypłaci panu pensję za następny kwartał , wreszcie — za pięć miesięcy ...
|
||
— gdy w tej chwili porwał go Mraczewski .
|
||
Stanął na progu gabinetu i kiwnął na Rzeckiego ; stary subiekt istotnie był jakiś niewyraźny i swemu pryncypałowi nie patrzył w oczy .
|
||
— wrzasnął stary Mincel i nim zdałem sobie sprawę z sytuacji , przeciągnął po mnie jeszcze parę razy dyscyplinę , od wierzchu głowy do podłogi .
|
||
Stanąwszy na chodniku przed sklepem pan Ignacy dostaje ataku wyrzutów sumienia .
|
||
Przy tej okazji pani Meliton odwiedziła Wokulskiego w jego prywatnym mieszkaniu , ażeby mu powinszować .
|
||
— Na cóż baronowa pożycza od pana te dziesięć tysięcy , panie Szlangbaum ?
|
||
Mraczewski dostrzegł ten ruch kątem oka i podbiegłszy do Lisieckiego , rzekł półgłosem :
|
||
Ostatnich wyrazów adwokata Wokulski prawie nie słyszał pochłonięty innymi myślami , które go jeszcze mocniej opanowały po odejściu gościa .
|
||
Teraz panna Izabela spuściła oczy .
|
||
Panna Izabela poznała głos Wokulskiego .
|
||
— Wątpię , czy przydam się panom na co — odparł Wokulski .
|
||
Pana Tomasza , który jest dla mnie jakimś ciotecznym stryjem , nie znałbym do dziś dnia , gdyby nie stracił majątku .
|
||
Rzecki odchrząknął .
|
||
Gdy stanęliśmy pode drzwiami mieszkania pani Stawskiej , rządca uśmiechnął się filuternie i szepnął :
|
||
Mraczewski osłupiał .
|
||
Panna Izabela odsunęła talerz i z niepokojem przebiegła papier oczyma .
|
||
Wiadomość o Żydach zrobiła na niej wrażenie zimnej wody , a myśl o Wokulskim zaniepokoiła ją .
|
||
Pani Małgorzata leży na podłodze przywalona biurkiem i oblana atramentem , krzesełko złamane , Stach zły i zmieszany ...
|
||
Ten pozorny spoczynek czy też utajony ruch w wysokim stopniu drażni pannę Izabelę .
|
||
Dopiero gdy Wokulski powrócił z Bułgarii i przywiózł majątek , o którym opowiadano cuda , pani Meliton sama zaczepiła go o pannę Izabelę , ofiarowując swoje usługi .
|
||
Gdyby Wokulski mógł w tej chwili zajrzeć w jej duszę , uciekłby z przestrachem i uleczyłby się ze swego obłędu .
|
||
— Nie przywykłem do podobnej troskliwości , ponieważ Belcia nie zna się na tych rzeczach .
|
||
— Naturalnie , że nie było nadużycia , głowę dam za to , ale i firma tracić nie może , tym bardziej , że pan Oberman ma u nas kilkaset rubli oszczędności .
|
||
Ależ ten Wokulski to naprawdę jakiś aferzysta , może oszust , który potrzebuje głośnego nazwiska na szyld do swoich przedsiębiorstw .
|
||
— Nic nie rozumiem pana — odparł cicho Wokulski .
|
||
— Któż by dziś nie znał Wokulskiego — odpowiedziała panna Florentyna podając Mikołajowi talerz dla pana .
|
||
Potem zlał ręcznik wodą kolońską , którą znalazł na biurku Rzeckiego , i z synowską troskliwością wytarł choremu kark , twarz i głowę .
|
||
— Przysięgłabym — mówiła baronowa — że utrzymuje z nią stosunki .
|
||
— Mówię o młynach — ciągnął Wokulski .
|
||
Tu , w początkach czerwca , koło dziesiątej wieczorem , siedzieliśmy z kuzynką i z panną Florentyną .
|
||
— Wiadomo panom — zaczął Wokulski — że Warszawa jest handlową stacją między Europą zachodnią i wschodnią .
|
||
Wtedy to panna Izabela dopuściła się najgorszego wykroczenia przeciw swoim pojęciom i ... w znaczący sposób ścisnęła Wokulskiego za rękę .
|
||
Rzecki był niekontent .
|
||
— Staś ...
|
||
— Z baronem Krzeszowskim .
|
||
Wokulski nie miał odwagi wyjść z Łazienek .
|
||
— odpowiedziała panna Florentyna spojrzawszy na kopertę .
|
||
Zbliżywszy się do domu , w którym lokował się baron , Wokulski mimochodem zauważył , że ściany kamienicy mają tak niezdrową barwę zielonawą , jak Maruszewicz żółtawą , i że rolety w mieszkaniu Krzeszowskiego są podniesione .
|
||
Wokulski wyprowadził go przez podwórze do bramy , gdzie już czekał powóz .
|
||
— powtórzył Ignacy .
|
||
Pamiętaj , że Bonapartów Bóg zesłał , ażeby zrobili porządek na świecie , a dopóty nie będzie porządku ani sprawiedliwości , dopóki nie wypełni się testament cesarza .
|
||
Przez chwilę oboje milczeli , wreszcie panna Izabela strzepując jakiś pyłek z popielatej sukni spytała :
|
||
— Marszałek dworu pańskiego i pana Siuzę ...
|
||
Jestem Krzeszowski ...
|
||
Wokulski ukłonił się , panna Izabela nieznacznie ściągnęła brwi , a pan Tomasz rzekł :
|
||
„ Jeżeli błogosławieństwo ma jaką wartość — mówił do siebie — cały kapitał błogosławieństw Obermana , wraz ze składanym procentem , ceduję jej ... ”
|
||
W tej bowiem pisaninie chcę mówić nie o Bonapartym , ale o sobie , ażeby wiedziano , jakim sposobem tworzyli się dobrzy subiekci i choć nie uczeni , ale rozsądni politycy .
|
||
— Tylko do widzenia , panie Wokulski , wszak prawda ? ...
|
||
— Szanowny pan Wokulski — zabrał głos adwokat — z właściwą mu gruntownością raczy nas objaśnić : czy sprowadzanie owych tkanin aż z tak daleka nie przyniesie uszczerbku naszym fabrykom ?
|
||
Pan Tomasz Łęcki z jedyną córką Izabelą i kuzynką panną Florentyną nie mieszkał we własnej kamienicy , lecz wynajmował lokal , złożony z ośmiu pokojów , w stronie Alei Ujazdowskiej .
|
||
Nie mogę być obojętnym dla człowieka , który przeprosił pannę Izabelę ... ”
|
||
Pozakręcał lampy i , przepuściwszy Wokulskiego , zamknął sklep .
|
||
Pan Tomasz zaczął zapinać na sobie odzież i krawat .
|
||
Z okazji twojej wizyty u nas ja pogodziłem się z panią Joanną , z moją siostrą ...
|
||
— Dobrze — mówił Wokulski — pan będzie płacił sto osiemdziesiąt rubli procentu , a kapitał zostanie nie naruszony .
|
||
Pannie Izabeli wypadł z ręki widelec .
|
||
Wokulski zaczął się rozbierać .
|
||
Patrzę : dom żółty o trzech piętrach , numer ten sam , ba ! ... nawet już na tabliczce znajduję nazwisko Stanisława Wokulskiego ...
|
||
— Pamiętasz Belu , we Florencji , tego z podniesionym mieczem ?
|
||
Ze zdumienia przez cały wieczór nie mogłem ust otworzyć ; tylko Klejn cieszył się po cichu , a Mraczewski rozprawiał .
|
||
— W tej chwili nie mogę panu dać odpowiedzi — przerwał Wokulski .
|
||
Usłyszawszy to Jan przysiągł , że zabije denuncjanta , jeżeli go zobaczy , i do weselnej kolacji ubrał się w szaty swoich przodków Miętusów .
|
||
Subiekci śmieli się ( naturalnie po kątach ) z nowego pryncypała ; mnie zaś było przykro , że Stach tak od ręki zerwał ze swoją bohaterską przeszłością i niedostatkiem .
|
||
No , dzisiejsze pojedynki kończą się zwykle szampanem ; ale zawsze baron przekona się , że jeszcze nie jestem tak starą ...
|
||
— odparł Wokulski , spiesznie wciągając kamizelkę i surdut .
|
||
— Jest pan Wokulski ?
|
||
Powiedziałem , że w postępowaniu Stasia Wokulskiego wielu rzeczy nie rozumiem i za każdym razem mam ochotę zapytać : na co to wszystko ? ...
|
||
— Tak , panie — potwierdziła baronowa kiwając głową .
|
||
Joanna
|
||
Jak mi Bóg miły , nic nie rozumiem !
|
||
Panna Izabela zerwała się z fotelu .
|
||
Ale ... co panu jest , panie Wokulski ? ...
|
||
Ja bo nawet w grobie jej nie zapomnę , a jeżeli kiedyś zapyta mnie Pan Bóg : po com żył na świecie ? ... po to — odpowiem — ażeby trafić na jeden taki dzień .
|
||
— przerwała pani Stawska , błagalnie patrząc na nią .
|
||
W całym znaczeniu przyzwoity człowiek ... przeprosił pannę Izabelę .
|
||
Potem drzwiami od podwórka wbiegał stary Mincel mrucząc : Morgen ! , poprawiał szlafmycę , dobywał z szuflady księgę , wciskał się w fotel i parę razy ciągnął za sznurek kozaka .
|
||
„ Zobaczymy , jak powiedzie się jej w nowych warunkach ” — rzekł do siebie Wokulski i znowu zasiadł do czytania .
|
||
Na twarzy hrabiego mignęło zdumienie ; w tej chwili jednak opanował się i odpowiedział tonem suchej grzeczności .
|
||
Stach był jeszcze ze trzy lata u Hopfera i przez ten czas porobił duże znajomości ze studentami , z młodymi urzędnikami rozmaitych biur , którzy na wyścigi dostarczali mu książek , ażeby mógł zdać egzamin do uniwersytetu .
|
||
A nasz pan czeka w pokoju sypialnym — odparł Mikołaj .
|
||
Pan Ignacy posiedział jeszcze z kwadrans w milczeniu .
|
||
... Wokulski ocknął się z tych dawnych wspomnień .
|
||
— Ależ szanowny pan Łęcki jest stanowczym bankrutem ; po prostu skrzywdziłbyś go pan , naddając mu jakieś kilka tysięcy rubli .
|
||
— Stachu — mówiłem nieraz — strzeż się ! ...
|
||
A zatem on czuł , że panny Izabeli Łęckiej wspierać nie wolno , i gdyby to nawet zrobił , nie tylko nie szukałby rozgłosu albo wdzięczności , ale nawet — nie śmiałby myśleć o tym .
|
||
Pan Ignacy rzucił okiem na wiersz ostatni , ale nie znalazł podpisu : list był anonimowy .
|
||
Wreszcie odnalazłszy doktora Szumana , który był prawie trzeźwy , zabrałem go do siebie na herbatę .
|
||
— Nie robię ich dla Rossiego ...
|
||
Lisiecki zmieszał się czując , że jego posada wisi na włosku .
|
||
Nie uwierzysz pan , panie Wokulski , jak mam popsute zęby ...
|
||
— Ale ja nie opuszczę cię , panie Stanisławie — rzekł pan Tomasz tonem przekonania .
|
||
— Jutro przed dziewiątą — odpowiedział pan Tomasz i otarł pot z czoła .
|
||
Kazio jest wyborną partią : nieprędko sprzykrzy ci się , no ... a gdyby się sprzykrzył , to ... już będzie mężem i na wiele rzeczy musi być pobłażliwym , tak jak i ty dla niego .
|
||
O jedynastej Wokulski wyszedł na ulicę z zamiarem udania się do adwokata .
|
||
Sam Rossi mówi , że wolałby o rok wcześniej umrzeć na scenie wobec pełnego i wzruszonego teatru aniżeli o rok później w nielicznym otoczeniu .
|
||
Może chce dopomóc Tomaszowi , ale zawieszając nad nim groźbę .
|
||
Szlangbaumowi opadły ręce .
|
||
„ Nie wiedziałem , że tak trudno dostać się na licytację ! ... ” — wzdycha pan Ignacy .
|
||
— Chcę raz dowiedzieć się prawdy — rzekła panna Izabela .
|
||
— spytał samego siebie Wokulski .
|
||
Nareszcie oprzytomniawszy odpisał panu Łęckiemu , a Mikołajowi dał pięć rubli .
|
||
Pan Ignacy biegnie na górę i wpada do jednej sali .
|
||
— Siadaj , Stanisławie Piotrowiczu .
|
||
Może w tydzień po ślubie przyszedł o ósmej rano do sklepu , zajął przy biurku miejsce nieboszczyka Mincla i obsługiwał gości , rachował , wydawał resztę , jak gdyby był tylko płatnym subiektem .
|
||
— mówiła ciągle tym samym tonem panna Izabela .
|
||
Lecz gdy po trzech tygodniach Mraczewski przyjechał stamtąd do nas wybierać towary , natychmiast zrozumiałem plan Stacha .
|
||
Więc jeszcze parę razy ruszył głową i nareszcie z całym zaufaniem utonął w spojrzeniu Wokulskiego .
|
||
Pomyślałem tylko , że gdybym umarł , Wokulski jest jedynym człowiekiem , któremu mogłabyś zaufać ...
|
||
Obserwacje te zbudziły w duszy Wokulskiego nowe prądy , o których pierwej nie myślał albo myślał niedokładnie .
|
||
Pan Ignacy słyszy świegot wróbli i nieustanny turkot dorożek i doznaje dziwnego uczucia dysharmonii .
|
||
Wokulski ocknął się i rozejrzał .
|
||
Poszedł jeszcze w stronę Pomarańczarni , tą samą ścieżką co pierwej , upatrując na miałkim piasku śladu bucików panny Izabeli .
|
||
Zresztą panna Izabela jest sobie piękna panna , przypuśćmy , że nawet niezwykle piękna , ale tylko panna , nie nadprzyrodzone zjawisko .
|
||
Wszystkie praczki , wszystkie kucharki z tej kamienicy stracą humor , a pani Krzeszowska już bez przeszkody zacznie śledzić swoich sąsiadów , rachować każdego gościa , który przychodzi do nich z wizytą , i każde ziarno kaszy , które sypią do garnka ...
|
||
Rzecki coś przewracał w swoim biurku , a spostrzegłszy , że jego przyjaciel skończył już czytanie i zamyślony oparł głowę na ręku , rzekł suchym tonem :
|
||
Boże mój ! ... ile mnie kosztowała każda wymiana spojrzeń , które chwytałem w przelocie ...
|
||
— szepnął Anglik .
|
||
Konie Wokulskiego ! ...
|
||
— I cóż doktór na to wszystko ?
|
||
Nazajutrz pan Ignacy budzi się na kilka minut przed szóstą ; przypomina sobie , że to dziś właśnie licytują kamienicę Łęckiego , że ma przypatrzeć się temu widowisku , i zrywa się z łóżka jak sprężyna .
|
||
Ale pan Tomasz uśmiechnął się i potrząsnął głową .
|
||
Dziś przybył mu drugi : wydobyć z niedostatku Wysockiego .
|
||
Panie Wokulski — dodał biorąc go za rękę — nie zrób pan takie głupstwo .
|
||
— Hrabio — przerwał słodko książę — pan Wokulski ma głos .
|
||
Suzin bierze pod rękę Wokulskiego i wyprowadza go na plac , gdzie stoi mnóstwo omnibusów i powozów jedno- i dwukonnych , z woźnicami umieszczonymi z przodu lub z tyłu .
|
||
Około trzeciej po południu ukazała się pani Krzeszowska .
|
||
— Stronę fachową kwestii raczy objaśnić nam łaskawie pan Wokulski , człowiek ... człowiek fachowy — zakończył książę .
|
||
To zarazem tłomaczy , dlaczego prezesowa pomimo bogactw tak mało wydaje na siebie .
|
||
Teraz dopiero Rzecki przypomniał sobie obowiązek .
|
||
— westchnął oparty na karabinie Katz , którego znowu opanowała melancholia .
|
||
W przedpokoju usłyszał , że Wokulski oburącz ściskając głowę szepnął :
|
||
Lecz jeszcze wahał się i dopiero około drugiej po południu , gdy Rzecki z powodu święta kazał już sklep zamykać , Wokulski wziął z kasy dwadzieścia pięć półimperiałów i poszedł w stronę kościoła .
|
||
Był tam jeden Napoleon w Egipcie , drugi pod Wagram , trzeci pod Austerlitz , czwarty pod Moskwą , piąty w dniu koronacji , szósty w apoteozie .
|
||
— O , Anglicy nigdy nie łamią form — broniła się panna Florentyna .
|
||
Wokulski nie ustąpił ...
|
||
Nad wieczorem zaś schodzili się do niej panowie ; ale ci , nawet nie gadając z panią Małgorzatą , odsyłali ją do kuchni .
|
||
Rzecki schwycił się obu rękoma za głowę .
|
||
W jednej chwili na Wokulskiego zwróciły się wszystkie oczy .
|
||
Nawet z powodu wesela Jana wybuchnął skandal między braćmi : Jan bowiem zaopatrzył się na tę uroczystość w amarantowy kontusz , żółte buty i szablę , podczas gdy Franc oświadczył , że nie pozwoli na taką maskaradę przy ślubie , choćby miał podać skargę do policji .
|
||
W tej chwili przed gmach sądu zajeżdża powóz , a w nim pan Łęcki .
|
||
Około szóstej wieczorem panna Izabela będąc w salonie usłyszała dzwonek w przedpokoju , a potem niecierpliwy głos Mikołaja :
|
||
— przerwał jej pan Tomasz .
|
||
— Uważasz , Stachu , to są ludzie wysoce honorowi .
|
||
Wokulski bowiem od pamiętnej Wielkanocy parę razy odwiedzał prezesową i poznał , że staruszka jest mu bardzo życzliwa .
|
||
Nawet żołnierze , ile razy dostali dobry chleb , mówili , że musiał być pieczony z mąki od Wokulskiego .
|
||
I w jej duszy nieco przyćmił się wizerunek pięknego Kazia Starskiego .
|
||
Wstał z fotelu i spojrzał w inną stronę , co pozwoliło Maruszewiczowi nieco oprzytomnieć .
|
||
— Pan Starski .
|
||
Wokulski znajduje się na środku placu , z którego rozchodzi się siedem ulic .
|
||
Pan Tomasz spojrzał niechcący w lusterko na stoliku i przyznał w duchu , że oboje w tej chwili tworzą bardzo piękną grupę .
|
||
Wokulski może być bardzo dobrym doradcą , plenipotentem , zresztą opiekunem majątku ...
|
||
Czułem w sobie takie męstwo , że baronowa nie tylko nie trwożyła mnie , lecz prawie pociągała .
|
||
Gdy już byli na ulicy , Rzecki odezwał się do Szumana :
|
||
W bramie rozległo się pośpieszne stąpanie ; Wokulski odwrócił się i zobaczył Ochockiego .
|
||
Stary wciąż pisał i zdawał resztę , od czasu do czasu dotykając palcami swojej białej szlafmycy , której niebieski kutasik zwieszał mu się nad okiem .
|
||
Nie sądziła , ażeby Wokulski miał jakiś pilniejszy interes na świecie aniżeli widzenie się z nią ; gdyby się zaś spóźnił , postanowiła nie tylko traktować go z góry , ale nawet okazać mu niezadowolenie .
|
||
— W każdym razie spróbuję — mówiła rozgorączkowana panna Izabela .
|
||
Baron zasłonił twarz lufą i patrząc spoza niej myślał :
|
||
— A co na to Hopfer ?
|
||
Z czasem przekonałem się , że w naszym małym sklepie istnieją aż dwa wielkie stronnictwa , z których jedno , składające się ze starego Mincla i jego matki , bardzo lubiło Niemców , a drugie , złożone z młodych Minclów i Katza , nienawidziło ich .
|
||
— mówię — dosyć , panie Klejn ! ...
|
||
Panna Izabela siada na szezlongu , zasłania ręką oczy przed światłem i mówi :
|
||
Panna Izabela zwiesiła głowę i cicho przebierając palcami , po stole , dumała .
|
||
Rozejrzawszy się w sytuacji pan Ignacy przede wszystkim spostrzega , że do gmachu sądowego prowadzą dwie olbrzymie bramy i dwoje drzwi .
|
||
Z głębokim wzruszeniem przypatrywał się Wokulski pogrążonemu w kościelnym mroku tłumowi , który z tak cierpliwą wiarą od osiemnastu wieków oczekuje spełnienia się boskich obietnic .
|
||
Cóż to za jakiś Wokulski ? ...
|
||
Natychmiast odwiedził hrabinę i troskliwie wypytywał się o pannę Izabelę .
|
||
Klein podawał coraz nowe neseserki , Mraczewski chwalił towar , a Lisiecki akompaniował mu ruchami ręki i brody .
|
||
— Dziękuję ci , Joasiu — odpowiedziała prezesowa .
|
||
Ochocki — oto wspaniała dusza : chce przypiąć skrzydła ludzkości i dla tej idei zapomina o własnym szczęściu .
|
||
— Panie Ignacy , to ja ! ...
|
||
Nie dziesięć , ale pięćdziesiąt tysięcy ... rubli , panie Rzecki ! ...
|
||
Ani jednak ciekawość ogółu , ani fizyczne i duchowe zalety trzech subiektów , ani nawet ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłyby go od upadku , gdyby nie zawiadował nim czterdziestoletni pracownik firmy , przyjaciel i zastępca Wokulskiego , pan Ignacy Rzecki .
|
||
— Szósta , panie radco .
|
||
— Kobieta młoda , panie Rzecki , niebrzydka .
|
||
— Byłem pewny — mówił pan Łęcki — że wezmę choć ze sto dziesięć tysięcy ...
|
||
— Dziś przyjechałem — odpowiada Wokulski , uspokojony widokiem jego pełnej , czerwonej twarzy bez zarostu .
|
||
Ale Wokulski przywitał go bardzo łaskawie i nawet zabrał do swego gabinetu , gdzie z pół godziny rozmawiali .
|
||
Ciekawym zjawiskiem była dusza panny Izabeli .
|
||
Od pewnego czasu pan Ignacy nie lubi widoku trumny , więc skręca na lewo i widzi klęczącą — na posadzce w czarnym stroju kobietę .
|
||
— Toteż że nie mogliśmy czekać , straciliśmy , a Wokulski zyska , gdyż może czekać .
|
||
Wokulski jadł .
|
||
Wokulski pocałował ją w rękę , ona go parę razy w głowę ; potem dotknęła dzwonka .
|
||
Tak chciałem zobaczyć , jak panu tu idzie — odpowiedział pan Ignacy rumieniąc się , o ile to było możliwe w jego wieku .
|
||
Dotychczas bowiem miał tylko jeden cel : zbliżyć się do panny Izabeli .
|
||
— szepnął Wokulski ściskając głowę rękoma .
|
||
Lisiecki już cofnął się od niej rozgniewany , Klejn odpoczywał , a tylko Mraczewski rozmawiał z nią jak z osobą znajomą .
|
||
Ale Wokulskiemu rzeczy te nie sprawiały żadnej przyjemności , tak jak on sam nie przywiązywał do nich żadnej wagi .
|
||
Czytając panna Izabela była blada jak papier .
|
||
Byli też biskupi , wizerunki Boga na ziemi , wysocy urzędnicy , których obecność zabezpieczała świat od nieporządków społecznych i trzęsienia ziemi , a nareszcie dzieci , małe cherubiny , zesłane z nieba po to , ażeby starsi mogli urządzać kinderbale .
|
||
Trzeciego dnia po pojedynku Wokulskiego pannie Izabeli przyniesiono kosztowne pudełko i list , który ją wstrząsnął .
|
||
— Ja o Wokulskim ? ...
|
||
Tymczasem Mraczewski spojrzał mu przez ramię na adres .
|
||
Wokulski ocknął się i spojrzał bliżej siebie .
|
||
Nastała chwila ciszy , w której wszyscy patrzyli na Wokulskiego , a on nie widział nikogo , tylko rozgorączkowanym spojrzeniem szukał bladoniebieskiej sukni .
|
||
Rossi , któremu ja urządzałem klakę i znosiłem mu do teatru prezenta ...
|
||
Licytuje baronowa Krzeszowska do sześćdziesięciu tysięcy rubli , konkurentów zapewne nie będzie , kupimy najwyżej za sześćdziesiąt tysięcy rubli .
|
||
— No , no , panie Maruszewicz , bez czułości ! ...
|
||
— Ze sposobu prowadzenia moich interesów nie zdaję sprawy przed nikim — ciągnął dalej Wokulski .
|
||
— krzyczał Wokulski prawie nieprzytomny .
|
||
Baronowej obeschły oczy .
|
||
Jak patrzyła na drzwi prowadzące do sieni i do mego mieszkania , gdzie o kilka kroków od niej zmarszczony Wokulski nie domyślając się , że tu tęsknią za nim , siedział nad książkami .
|
||
Mój Boże ! nigdy się jeszcze nie leczyłem , a dziś ...
|
||
— potwierdził pan Tomasz .
|
||
— Stach ... to jest nasz pryncypał zarobiłby z dziesięć tysięcy ?
|
||
Mimo posępne wróżby ludzi trzeźwo patrzących na rzeczy , sklep galanteryjny pod firmą J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie upadł , ale nawet robił dobre interesa .
|
||
Wokulski przypatrywał mu się z uwagą i zrobił nowe odkrycie .
|
||
Z całego mnóstwa tych kupców , przemysłowców i rzemieślników , równych mu stanowiskiem , niekiedy bogatszych od niego i dawniej znanych w Warszawie , on tylko jeden był dziś na święconym u hrabiny .
|
||
— Bardzo panu dziękuję — odparł Wokulski .
|
||
O dziesiątej będzie u mnie Maruszewicz , o jedenastej pojadę do adwokata ...
|
||
— poparł go hrabia–Anglik czesząc bujne faworyty .
|
||
Baron przygryzł wargi .
|
||
— pytała panna Izabela przypatrując mu się ze zdziwieniem .
|
||
Wokulski zwrócił na niego spokojne wejrzenie .
|
||
Zdawało się mu , że w nie oświetlonej części gabinetu jeszcze widzi ciemną gęstwinę łazienkowskich drzew , niewyraźne sylwetki obdartusów , którzy mu zastąpili drogę , a później wzgórek ze studnią , gdzie Ochocki zwierzał mu się ze swych pomysłów .
|
||
Odpowiedział mu z mieszkania pani Krzeszowskiej spazmatyczny płacz niewieści :
|
||
— Ale swoją drogą dasz się ubłagać , panie Wokulski — rzekła hrabina .
|
||
Panna Izabela po krótkim namyśle odpisała bardzo życzliwy list baronowi oświadczając , że już nie gniewa się i że przyjmuje pudełeczko , a ząb z należytą czcią odsyła jego właścicielowi .
|
||
Największą cnotą mężczyzny , panie Rzecki , jest dyskrecja , panie Rzecki , szczególniej w bardziej poufałych stosunkach ...
|
||
I gdyby hrabia nie załagodził afery , pan Krzeszowski miałby dziś kulę w udzie ...
|
||
Maruszewicz opuścił gabinet i za godzinę istotnie wrócił z kwitem podpisanym przez barona Krzeszowskiego .
|
||
W kilka lat później Jan ożenił się z piękną Małgorzatą Pfeifer , ona zaś ( niech spoczywa w spokoju ) zostawszy wdową oddała rękę swoją Stasiowi Wokulskiemu , który tym sposobem odziedziczył interes prowadzony przez dwa pokolenia Minclów .
|
||
— nagle odezwała się panna Izabela .
|
||
W drodze do domu pan Tomasz był odurzony .
|
||
Wokulski dziwił się coraz więcej .
|
||
— szepnął Wokulski biorąc do ręki portmonetkę .
|
||
— Twoje szczęście , żeś przyjechał — mówi Suzin całując go jeszcze raz .
|
||
— W takim razie kupiona przez niego kamienica po jaśnie wielmożnych Łęckich przechodzi na własność wielmożnego S. Wokulskiego .
|
||
— zawołał pan Tomasz — to siostra przysyła mi tych panów .
|
||
— powtórzył pan Ignacy przedrzeźniając go .
|
||
I w drugim salonie nie było panny Izabeli .
|
||
— Zobaczysz , niedowiarku — lamentowała nieraz ciotka — że za te sztuki będą cię pławić w smole .
|
||
— Dlaczegóż być nie miał , skoro go zaproszono — odparła panna Florentyna .
|
||
Ale pan Ignacy miał w sercu tyle żalów i tyle wątpliwości co do swego kochanego Stacha , że odpowiadał mu półgębkiem i z nachmurzoną twarzą .
|
||
Taki Napoleon I kochał się na prawo i na lewo i mimo to trząsł Europą .
|
||
— A owacje dla Rossiego to nie ciężar ?
|
||
Szuman podniósł brwi i splótł ręce .
|
||
— Boże miłosierny — jęknęła ciotka — ten drab już chyba na mnie pluć zacznie , kiedy brata nie stało ...
|
||
Drzwi do mieszkania nie zamknięte , a sam Stach przy świetle lampy pakuje walizkę .
|
||
— Stasiulku ! znowu się zamyślasz , to bardzo źle ...
|
||
— Z pewnością — odparł Wokulski .
|
||
Każdy z asystującej tam młodzieży gorąco witał pannę Izabelę , a ona każdego obdarzała tymi samymi , zupełnie tymi samymi spojrzeniami , które Wokulskiemu zachwiały rozum .
|
||
Jeżeli więc słabość do kobiet nie kompromituje Bonapartych , dlaczego miałaby uwłaczać Wokulskiemu ? ...
|
||
Członkowie Towarzystwa Dobroczynności we frakach składali mu podziękowania za ofiarę dla wiecznie łaknącej instytucji ; hrabina Karolowa we wszystkich salonach opowiadała o pieniądzach , które złożył na jej ochronę ; jego służba i subiekci sławili go za podwyższenie im pensji .
|
||
— A potem ... baron przeprosił mnie — zakończyła szybko , spuszczając oczy .
|
||
— Ja , w rezultacie , nie mam nic przeciw temu — dodała hrabina .
|
||
W tej chwili usłyszał charakterystyczny szelest : z trzeciego piętra padł strumień wody , trafił na wychyloną głowę pani Krzeszowskiej i rozprysnął się po podwórku .
|
||
Wysoko nad sobą , na trzecim piętrze , Wokulski usłyszał silny bas męski , który mówił :
|
||
Kiedy Wokulski spojrzał na zegarek , było dopiero wpół do czwartej .
|
||
— mówi nieśmiała osoba w czarnej sukni , wyciągając rękę do Izabeli .
|
||
Po rozmowie jednak , jaką miałam w tej materii z Krzeszowską , zaczynam lękać się , ażeby piękne te pamiątki nie przeszły w niewłaściwe ręce .
|
||
Wokulski zbliżył się do powozu hrabiny .
|
||
— Pan Rzecki był za granicą przed trzydziestu laty , a zięć pani wyjechał dopiero przed czterema ...
|
||
— No , jużci do Hopfera nie wrócę — odparł uderzając pięścią w stół .
|
||
Pamiętam ( był to rok 1857 , może 58 ) , zaszedłem raz do Hopfera , u którego pracował Machalski .
|
||
Wokulski zauważył , że młodzieńcowi trochę drżały ręce i twarz mu się mieniła .
|
||
„ Oszalałem ! ” — mruknął Wokulski dążąc w stronę galerii .
|
||
Musiał jednak przyznać , że gadulstwo Ochockiego miało te same cechy szczerości i rozrzucenia , jak jego ruchy i cała wreszcie osoba .
|
||
Mizerny Klejn wybierał laski młodzieńcowi , który na widok panny Izabeli szybko uzbroił się w binokle — a pachnący heliotropem Mraczewski palił wzrokiem i sztyletował wąsikami dwie rumiane panienki , które towarzyszyły damie i oglądały toaletowe cacka .
|
||
Pomimo , a może z powodu tak brzydkiego czasu pan Ignacy siedzący w swoim zakratowanym pokoju jest bardzo wesół .
|
||
— Mam do pana prośbę , panie Szlangbaum ...
|
||
— śmiał się trącając Wokulskiego w ramię .
|
||
Nie ma doktora ani jego mieszkania i nawet ich od dziesięciu miesięcy nie widział .
|
||
— Tym się zgubił — ciągnął Szuman .
|
||
Znałeś pan Hopfera ? ...
|
||
Pamiętam , leżał akurat w łóżku nakryty pierzyną mojej ciotki i pił gorące ziółka na poty .
|
||
Mraczewski spostrzegłszy , że są nie zajęci , zaczął rozmawiać z nimi , a pan Ignacy znowu został sam nad swoją księgą .
|
||
Ale Iza będzie największym świętem .
|
||
Istotnie , dzień był wyjątkowo gorący i jaskrawy : chodniki i kamienie ziały żarem , blaszanych szyldów ani latarniowych słupów nie można było dotknąć ręką , a z nadmiaru światła panu Ignacemu zachodziły łzami oczy i czarne płatki zasłaniały mu pole widzenia .
|
||
— mruknął Wokulski .
|
||
— Nie , dziecko — odparł pan Tomasz prostując się .
|
||
Może pozwoli pan — mówił Wokulski wydobywając z kieszeni gruby pakiet — że oddam pieniądze .
|
||
— Zaraz do niej pójdę , tylko tu zrobię porządek — odpowiedziała panna Florentyna , dla której ład w domu był sprawą ważniejszą od czyjejkolwiek migreny .
|
||
Spotkali się pierwszy raz i już Ochocki tak z nim rozmawiał , jak gdyby znali się od dzieci .
|
||
Panie milcząc wróciły do domu ; panna Izabela cały dzień była rozdrażniona .
|
||
Ten Szlangbaum ( znam go od dawna ) jest mojżeszowego wyznania , ale człowiek porządny .
|
||
Oparł się na ramieniu Ignacego i zaglądając mu w oczy rzekł łagodnie :
|
||
Zwinięty w kłębek Ir odszczekuje im przez sen stłumionym głosem , a ja kładę się do łóżka , nakryty tylko prześcieradłem .
|
||
Franc odmierzył jakiejś kobiecie za dziesięć groszy rodzynków .
|
||
Pan Ignacy nie wiedział , gdzie posadzić znakomitą osobę i jak cieszyć się z honoru wyrządzonego przez mecenasa jego Stachowi .
|
||
Kto wie , czy teoria nie wydała się jej ważniejszą aniżeli pojedynek z Krzeszowskim .
|
||
Panna Florentyna powoli otworzyła kopertę i zaczęła czytać .
|
||
Twarz hrabiny powlokła się chmurą ; pan Łęcki był zakłopotany , panna Izabela zbladła .
|
||
— Nie wypada mi tego czytać — szepnęła oddając list pannie Izabeli .
|
||
— Panie Mraczewski .
|
||
O ile znam stosunki , Bela byłaby szczerze kontenta , gdyby ani baron , ani jego żona nie posiadali tej klaczy w dniu wyścigów .
|
||
— Owe trzy miliony rubli stanowią mój osobisty kredyt i przynoszą mi bardzo mały procent jako pośrednikowi — mówił Wokulski .
|
||
Jedni twierdzili , że pan Tomasz jest zdeklarowanym bankrutem , drudzy gotowi byli przysiąc , że zataił majątek , aby zapewnić szczęście jedynaczce .
|
||
Panna Izabela przedstawiła panów :
|
||
Byle o tej porze nie wpadł do nas Starski — rzekła panna Izabela biorąc do ręki trzeci list .
|
||
„ A jednak ten Mraczewski jest infamis !
|
||
— odezwał się z przekąsem pan Ignacy .
|
||
— Wszystko to są dowody tylko energii — odpowiedział pan Tomasz .
|
||
Zdawało się Wokulskiemu , że pod wpływem migotliwych płomyków twarz jego ożywia się przybierając wyraz groźby albo litości i łaski .
|
||
I z tą panną Izabelą farsa , plotki ... ”
|
||
Tajemnica była jeszcze tak zachowywaną , że kiedy panna Izabela poszła z wizytą do ciotki , zastała hrabinę i prezesową naradzające się nad pogodzeniem państwa Krzeszowskich za pomocą owej klaczy .
|
||
A od tych widzeń oczy panny Izabeli przybrały nowy wyraz — jakiegoś nadziemskiego zamyślenia .
|
||
Światło w przedpokoju nieco oprzytomnia pannę Izabelę .
|
||
— Chwała Bogu !
|
||
„ Pójdę w kierunku ściany hotelu ” — myśli Wokulski .
|
||
— Podobno pisał do ciebie Krzeszowski ?
|
||
Pan Ignacy , który jest nieskończenie mniej śmiałym aniżeli okazały jegomość , zamiast pchać się jak on , zdaje się na łaskę i niełaskę losu .
|
||
— Twój ojciec ma słuszność — odparła hrabina — ten człowiek może być użyteczny .
|
||
Ona nienawidzi Stawskiej , nie wiem nawet za co .
|
||
— Wokulski zwiąże się ze szlachtą — odpowiedział Ignacy — a i tam są kapitały .
|
||
Wokulski , który musiał wyręczać w rozmowie Suzina i robił dużo notatek , dopiero przy tej pracy uspokoił się zupełnie .
|
||
— No , Stanisławie Piotrowiczu , twoje szczęście , żeś przyjechał ...
|
||
Nagle otworzyły się drzwi salonu i jak wryty stanął na progu Maruszewicz , za którym ujrzałem żółtawą twarz i zaczerwienione oczy pani baronowej .
|
||
Tu hrabia spojrzał na swego towarzysza , który z uroczystą miną coś przełknął .
|
||
Dlaczego pan radca nazywa Wokulskiego wariatem ? ...
|
||
— bąkał Wokulski .
|
||
Odetchnąłem widząc , że Wokulski nie myśli darmo jeść chleba ; a i subiekci przestali się uśmiechać przekonawszy się , że Stach w sklepie więcej pracuje niż oni , i w dodatku — ma jeszcze niemałe obowiązki na górze .
|
||
Dla osoby z towarzystwa ciekawą jest rozmowa z tego rodzaju ludźmi , a pannie Izabeli chłopi na przykład wydawali się nawet zabawnymi swym odrębnym językiem i logiką .
|
||
— Cóż to za oryginalne diabły , panie Mraczewski ?
|
||
I przy odbiorze ośmiuset rubli za klacz Krzeszowskiego był jakiś zmieszany ...
|
||
( Pan Ignacy przyznaje w duchu , że tak pięknego mężczyzny nigdy jeszcze nie widział . )
|
||
— Pan Mraczewski już nie jest u mnie i nie będzie — odparł Wokulski z ukłonem .
|
||
Wokulski tak był zaskoczony , że w pierwszej chwili stracił mowę .
|
||
— Wokulski nietknięty , baron raniony w twarz !
|
||
Uczucia spokoju i niezachwianej pewności tak w tej chwili górowały nad wszelkimi innymi w duszy Wokulskiego , że gdy wrócił do domu , zamiast marzyć ( co mu się zwykle zdarzało ) , wziął się do roboty .
|
||
Po zwykłym powitaniu hrabia usiadł sztywnie na krześle i rzekł :
|
||
Proszę jednak wyobrazić sobie , co za traf , że właśnie gdym wszedł do pokoju , rozmawiali o Wokulskim .
|
||
— Jutro ma przyjść do Mincla z odzieniem i bielizną — odrzekł pan Domański .
|
||
Mieszkaliśmy na Starym Mieście z ciotką , która urzędnikom prała i łatała bieliznę .
|
||
Gdyby zaś pan Wokulski wybrał sobie jaką poważną i majętną kobietę , wzmocniłby się nawet jego kredyt .
|
||
Wokulski podał to klaczy , która bez namysłu zjadła .
|
||
Lecz Wokulski po odejściu Maruszewicza był kontent .
|
||
— Zapewne dlatego , ażeby je z zyskiem sprzedać — odpowiedziała panna Florentyna .
|
||
Doktór wrócił do swego biurka , usiadł , oparł brodę na ręku i rzekł po namyśle :
|
||
Wszystko w tym celu , ażeby złapać Stacha , a jego albo nie ma w sklepie , albo jeżeli jest , to nawet nie patrzy na towar , jakby mówił :
|
||
Powoli pan Tomasz zupełnie odzyskał siły .
|
||
Patrzył na pannę Izabelę w milczeniu i czekał .
|
||
— Furmani u mnie niejaki Wysocki , który umierał z głodu , nim Wokulski postawił go na nogi ...
|
||
Szczęściem , stróż natychmiast otworzył furtkę , przez którą pan Ignacy krokiem zupełnie pewnym , a nawet więcej niż pewnym , bardzo pewnym , przeszedł całą sień czując , że jego cylinder siedzi mu trochę na bakier , ale tylko troszeczkę .
|
||
Wokulski przetarł oczy .
|
||
Tu pochwycił go pan Łęcki z oznakami niebywałej tkliwości .
|
||
Baron , widzisz , utrzymuje jakąś spółkę z lichwiarzami , a fortuna marszałka urosła głównie ze szczęśliwych pogorzeli , no ... i trochę z handlu bydłem w czasie wojny sewastopolskiej ...
|
||
I nie tylko przerwał baronowi tok jego niezadowoleń , ale wyzwał go na pojedynek .
|
||
Panna Izabela spostrzegłszy , że ojciec stopniowo odzyskuje siły i władzę nad sobą , powstała z klęczek i usiadła na szezlongu .
|
||
Ależ , panie Wokulski , ja wczoraj bynajmniej nie miałem pretensji do pana ...
|
||
Czasem wyobrażał sobie , że jest otoczony siecią intryg , z której wydobyć go może tylko Wokulski .
|
||
Wokulski po jego odejściu nawet nie pomyślał o młodych i nie wymagających baletniczkach ; zajmowało go wielkiej doniosłości pytanie , które streścił w dwu wyrazach , frak czy surdut ?
|
||
Jeżeli ona odda serwis i srebra ciotce , może stracić okazję do korzystnego pozbycia się ich , a jeżeli sprzeda za pięć tysięcy , pamiątki te naprawdę mogą dostać się w niewłaściwe ręce , jak pisała hrabina .
|
||
Ostatnie wyrazy uderzyły Wokulskiego .
|
||
Wokulski cofnął się do bocznego stołu .
|
||
— Nie lubisz pan lodów , panie Szlangowski ?
|
||
Zdaje się , że zrobię w życiu jedno kapitalne głupstwo , zapewne dla panny Izabeli .
|
||
A niemały to majątek , choć pan baron mocno go nadszarpnął ...
|
||
— zdziwił się pan Tomasz .
|
||
— Rossiego nie widział pan ? ...
|
||
— Zatem żeni się pan , panie Ochocki ? ...
|
||
Jest to baronowa Krzeszowska , kornie zgięta ku ziemi ; bije się w piersi i co chwilę podnosi chustkę do oczu .
|
||
Zobaczywszy pannę Izabelę hrabina pochwyciła ją w objęcia .
|
||
Dzwoni już drugi raz , nie odpowiada nikt , więc wybiega do przedpokoju i we drzwiach spotyka pannę Florentynę , która chwyta ją za rękę i mówi ze zdziwieniem :
|
||
„ Panna Izabela ? ... ”
|
||
Wokulski szedł do swego mieszkania i myślał :
|
||
„ On coś wie ! ” — pomyślał Rzecki i rzekł głośno :
|
||
— Któż jest pan Jumart ?
|
||
O , to śmiałbym się z doktora Szumana , który tak żartuje z polityki ! ...
|
||
Wokulski siedział bez ruchu .
|
||
Baronowa rozkrzyżowała ręce jak człowiek trafiony kulą w piersi .
|
||
Pan Ignacy nie wie , dokąd iść ; idzie jednak do tych drzwi , przed którymi stoi najwięcej starozakonnych , domyślając się , że tam właśnie odbywa się licytacja .
|
||
— Nie wiem — rzekła hrabina .
|
||
— Zbierz pieniędzy , Stanisławie Piotrowiczu , ile się da — mówił — a uczciwe słowo , zrobisz okrągły milionik ! ...
|
||
— To nic — odpowiedział spokojnie Rzecki .
|
||
Wokulski spostrzega , że znowu jest noc , i znowu zapada w stan , który może być snem , a może tylko utratą przytomności .
|
||
— Czy naprawdę kupiłeś , panie Stanisławie , klacz Krzeszowskiego ?
|
||
Panna Izabela pobladła i usiadła na skórzanym szezlongu .
|
||
Pan Ignacy poruszył się na krześle z zamiarem protestu .
|
||
Tej samej nocy , jak każdej zresztą innej nocy , baron grał w karty .
|
||
Dla panny Izabeli impertynenckie spojrzenia barona i otwarte nazwanie Wokulskiego jej wielbicielem były strasznym ciosem .
|
||
— Klacz moją ustąpiłem pani Krzeszowskiej ( przed Bogiem i ludźmi prawnie zaślubionej mi małżonce ) za osiemset rubli .
|
||
— Pan Wokulski , no ... to jest wielki interes — odpowiada brunet .
|
||
Nikczemnikiem , według jej wyobrażeń , można było nazwać tylko Wokulskiego .
|
||
Bo i twoja ciotka , mówię ci — tu zniżył głos — tak okrutnie miele jęzorem , że wolałbym , mówię ci , słuchać baterii austriackich armat aniżeli jej trajkotu .
|
||
— niecierpliwie zapytał go Wokulski wychylając głowę spomiędzy drzwi .
|
||
— Nic nie wiem — pochwyciła gorączkowo panna Izabela — ale wszystko przeczuwam , wszystko rozumiem ...
|
||
— Tak — potwierdził baron .
|
||
Wokulski ocknął się i na szczycie słupa zobaczył jakąś ludzką figurę .
|
||
— wtrącił pośpiesznie Wokulski .
|
||
„ Stachu , wróć się ! ... ” — krzyczy pan Ignacy widząc , że dom poczyna się chwiać .
|
||
— Zawsze jednak , kochany Stachu , rozejrzyj się w sytuacji , a może sam się cofniesz ...
|
||
— Witam cię , panie Stanisławie — rzekł z właściwą mu majestatycznością .
|
||
— zapytał ciekawie pan Tomasz .
|
||
Gdy umarł , podobno na ulicy , pani Meliton odprowadziwszy go na cmentarz i przekonawszy się , że jest niezawodnie zakopany , wzięła na opiekę psa ; znowu bowiem powszechnie mówiono , że pies jest najwdzięczniejszym stworzeniem .
|
||
A nareszcie , pragnąc w jakiśkolwiek sposób zabawić Wokulskiego , znowu zaczął mu mówić o swojej kamienicy , z której ma nadzieję otrzymać czterdzieści albo i pięćdziesiąt tysięcy czystego zysku .
|
||
I zmarło , biedactwo , niespełna we dwie doby na zakażenie krwi , tyle tylko mając przytomności , aby wezwać rejenta i cały majątek przekazać swemu Stasiulkowi .
|
||
— Ależ , Belciu ! ...
|
||
— Wyobraź pan sobie — mówi z dobrotliwym uśmiechem pan Łęcki — że przed tygodniem jeden mój znajomy wziął dwakroć za dom , który go kosztował sto pięćdziesiąt tysięcy .
|
||
Teraz szanowny pan Wokulski raczy nam , z właściwą mu jędrnością , objaśnić : jakie pozytywne korzyści z jego projektu odniesie ...
|
||
W kwadrans po wyjeździe z Warszawy koleją warszawsko–bydgoską Wokulski doznał dwu szczególnych , choć zupełnie różnych uczuć : owionęło go świeże powietrze , a on sam wpadł w jakiś dziwny letarg .
|
||
— zapytała panna Izabela .
|
||
Każdy z tych ludzi przez pewien czas zaprzątał tajemne myśli panny Izabeli , każdemu poświęcała najcichsze westchnienia rozumiejąc , że dla tych czy innych powodów kochać go nie może i — każdy z nich za sprawą bóstwa ukazywał się w jego postaci , w półrzeczywistych marzeniach .
|
||
Była pierwsza w południe , kiedy pan Ignacy zbliżał się do sklepu , zawstydzony i niespokojny .
|
||
Całuję cię , Jan Mincel .
|
||
— mówił pan Tomasz , mocno ściskając go za rękę i z wdzięcznością spoglądając na niego zaczerwienionymi oczyma .
|
||
Gdy zaś w dodatku wyłożył mi Mraczewski swoją teorię o wspólności żon , zaraz przyszło mi do głowy :
|
||
— Tak — odpowiada Staś — przenieśli ci każdy ćwieczek , nawet płachtę dla Ira .
|
||
— Stanę , lecz ponad to , co da pani Krzeszowska , postąpię najwyżej parę tysięcy .
|
||
Lecz baron , nie poprzestając na nieszczęsnym frazesie , nawet wobec niej zachowywał się cynicznie , drwiąc z jej starych wielbicieli i robiąc aluzje do ich majątkowej ruiny .
|
||
Hrabia wziął arkusz papieru i wśród ogólnego milczenia przygotował protokół , który Szuman natychmiast przepisał .
|
||
Kiedy patrzył na pannę Izabelę , czuł się absolutnie spokojnym i jakby większym ; nie widząc — myślał o niej i tęsknił .
|
||
Teraz dopiero Wokulski spostrzegł , że między tą damą a jego stryjem musiał istnieć jakiś niezwykły stosunek .
|
||
Ale kiedy do krucyfiksu zbliżył się jaki biedak i opowiadał Ukrzyżowanemu swoje strapienia , Chrystus otwierał martwe usta i w szmerze fontanny powtarzał błogosławieństwa i obietnice ...
|
||
Wziął go pod ramię i nie zważając na paru obecnych gości , którzy ze zdumieniem patrzyli na nich , pędem zaciągnął Rzeckiego do gabinetu , gdzie stała kasa .
|
||
Wokulski ujął paczkę w obie ręce i rozdarł ją .
|
||
Sześćdziesiąt tysięcy daje Krzeszowska , która utopiłaby nas w łyżce wody ... mieszczanka ! ...
|
||
Wokulski zerwał się zmieszany , posadził gościa na fotelu ; znakomity adwokat ostrożnie położył swoją rękę na stole i szybko pocierając sobie jednym palcem kark rzekł półgłosem :
|
||
Panna Izabela zaczęła mówić po angielsku .
|
||
Panna Łęcka piękna , bo piękna , ale przecież jest tylko kobietą i dla niej Stach nie popełniałby tylu szaleństw ...
|
||
„ Aha , triumfator ! ” — rzekł do siebie Wokulski , ledwie trzymając się na nogach pod naciskiem tłumu , który biegł , klaskał , wiwatował , wskazywał palcami bohatera , pytał o jego nazwisko .
|
||
Nawet byłoby lepiej tu niż u hrabiny .
|
||
Panna Izabela poczuła brak oddechu i ściskanie serca .
|
||
— Jedziesz dziś do Paryża z Suzinem ?
|
||
— Więc możemy zobaczyć tragedię — zakończył Szuman .
|
||
Wokulskiemu wydało się to wprost niesmaczne .
|
||
Mimo to na drugi dzień przyjechał znowu z wizytą do Wokulskiego , a nie znalazłszy go w mieszkaniu , kazał dorożkarzowi stanąć przed sklepem .
|
||
Franc kazał cię ucałować .
|
||
— Nie mam przesądu co do kupców — ciągnął dalej hrabia — ale ten Wokulski , który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek ...
|
||
Jego piękna twarz miała tak serdeczny wyraz , że Wokulski pomyślał :
|
||
Gdy Wokulski był subiektem w sklepie kolonialnym , marzył o perpetuum mobile , machinie , która by się sama poruszała .
|
||
Dowiaduję się , że ten biedny Mraczewski z mojej winy otrzymał dymisję .
|
||
Nie miałem po co wracać — odparł niecierpliwie Wokulski .
|
||
Na nieszczęście , spojrzała Wokulskiemu w oczy i ... z wyrazem : „ Przepraszam ... ” , wyszła ze sklepu .
|
||
„ 29 a 36 — to 65 , a 15 ... ” — liczył w myśli Wokulski , lecz nagle pióro prysło mu w ręku .
|
||
Ten zaś pan Wokulski jest bardzo miłym i dystyngowanym człowiekiem i wyznaję , że serdecznie go polubiłem , choć mi taką zrobił krzywdę . ”
|
||
— A następnie spiszemy akcik , mocą którego pan S. Szlangbaum zaciąga od wielmożnego S. Wokulskiego dług w kwocie dziewięćdziesięciu tysięcy rubli i takowy zabezpiecza na nowo nabytej przez siebie kamienicy .
|
||
Marszałek nie mogąc się doczekać odpowiedzi wyjechał na wieś , strapiony baron za granicę i — panna Izabela pozostała kompletnie samą .
|
||
Nagle dostrzegłem , że Jan Mincel zasłoniwszy usta dłonią coś mruczy i robi miny do Katza .
|
||
Szlangbaum uspokoił się .
|
||
Kto wie , czy baronowa jedzie do sądu ; może to wszystko plotki ? ...
|
||
„ Wszyscy odwracają się ode mnie — mówił sobie — nawet Ignacy ...
|
||
Pan Tomasz podał rękę córce i przeszli we troje do jadalnego pokoju , gdzie już znajdowała się waza tudzież Mikołaj odziany we frak i wielki biały krawat .
|
||
— Masz pan rację — potwierdził doktór — ale cóż stąd ? ...
|
||
Chyba mój sklep , który dziś upadłby , gdyby go nie pilnował Rzecki ...
|
||
— Pan Wokulski nie zrobił nic podłego , tylko ... takie małe świństewko , które może uchodzić w handlu , ale nie w towarzystwie ...
|
||
— Ignaz ! ...
|
||
Był to cyniczny brutal , który dorobił się majątku na podejrzanych spekulacjach po to , ażeby kupić sobie reputację u ludzi , a ją , pannę Izabelę Łęcką , u jej ojca ! ...
|
||
Zanosząca się od płaczu baronowa , wsparta na Maruszewiczu , opuszcza salę złorzecząc przy tym swemu adwokatowi , sądowi , licytantom i komornikom .
|
||
— Głupiś , mój Wysocki .
|
||
W tej samej porze pan Tomasz zakręcając siwego wąsa spacerował po swym gabinecie i myślał :
|
||
Wokulski podniósł głowę .
|
||
Wokulski spojrzał na zegarek : była trzecia po południu .
|
||
Panna Izabela opamiętała się pierwsza .
|
||
Tak , to jest panna Izabela : prowadzi ciotkę i o czymś z nią rozmawia .
|
||
Pan Tomasz kręcił głową czytając list , a nareszcie rzekł :
|
||
No , gadaj prędko — zawołał Rzecki wesoło , uderzając go w ramię .
|
||
Wspólna podróż trwała niespodziewanie długo , bo aż do października 1849 roku , pamiętasz , Katz , niezapomniany przyjacielu ?
|
||
Wielbicielom tego , co Wokulski , gatunku wystarcza spojrzenie , uścisk ręki ...
|
||
Lekki dreszcz przebiegł pannę Izabelę .
|
||
Idąc do domu hrabia Liciński kilka razy powracał myślą do Wokulskiego .
|
||
Oparł się na ramieniu Wokulskiego i odeszli kilkanaście kroków w las .
|
||
Napisać list do Stasia ...
|
||
Tak myślałem , ale tenże sam Mraczewski uleczył mnie ze swoich teoryj , a zarazem bardzo pokrzyżował moje plany .
|
||
— Belu , nie boisz się ? ...
|
||
Pan Ignacy nie mógł się domyślić .
|
||
Rzecki parę razy w życiu widział ludzi zamagnetyzowanych i zdawało mu się , że Wokulski ma taki wyraz fizjognomii , jak gdyby był zamagnetyzowany przez ową lożę .
|
||
Baronowa triumfalnie spogląda na pana Łęckiego .
|
||
— Stachu ...
|
||
— Powoli ... powoli ... uspokój się , kochany panie Stanisławie — mitygował adwokat , na powrót sadowiąc go na fotelu .
|
||
— Więc niech się cofną od spółki — odburknął Wokulski — ja ich nie wabię ...
|
||
Wokulski uśmiechnął się .
|
||
Wokulski spuścił oczy i milczał ; adwokat mówił dalej :
|
||
— Śliczny dzień — westchnęła panna Izabela patrząc na niebo , gdzieniegdzie poplamione białymi obłokami .
|
||
Pisze do mnie Stach z Paryża ( prosił mnie o to samo przed wyjazdem ) , ażebym się zaopiekował kamienicą , którą kupił od Łęckich .
|
||
„ Dwa ostatnie lata mojej egzystencji — mówił Wokulski — schodzą na uganianiu się za kobietą , której może bym się nawet wyrzekł poznawszy ją dokładniej .
|
||
— Siądźże , proszę cię — zwróciła się do Wokulskiego .
|
||
W przedpokoju spotkał lekarzy , obu znajomych sobie , i gorąco polecił pana Tomasza ich opiece .
|
||
— odezwała się hrabina .
|
||
Nie , w tym Wokulskim jest coś ...
|
||
Ponieważ gościnny Machalski już na schodach przyjął nas ogromnymi kielichami wina ( i to wcale dobrego ) , a mnie wziął w szczególną opiekę , muszę więc przyznać , że od razu zaszumiało mi w głowie , a w kilka minut później byłem kompletnie zapity .
|
||
— Nie mam w tej chwili żadnego zajęcia — odpowiedział pochmurnie Wokulski i lekko zarumienił się .
|
||
Jednym z pierwszych gości był pan Łęcki ; wziął Wokulskiego na stronę i jeszcze raz wypytał go o cel i znaczenie spółki , do której należał już całą duszą , ale nigdy nie mógł dobrze spamiętać , o co chodzi .
|
||
Szuman nie odpowiedział nic , tylko spojrzał spod oka .
|
||
— Daruje pani — przerwał Wokulski — ale stosunki między małżonkami do mnie nie należą .
|
||
Potem spiesznie opuszcza kościół zastanawiając się , w jaki też sposób dobry Bóg zadowolni sprzeczne żądania pani baronowej Krzeszowskiej i pana Tomasza Łęckiego ?
|
||
— Przepraszam pana — przerwał Wokulski .
|
||
Czasami zamiast niego przychodziło kilku nieznanych mi panów , którzy nocowali na kanapce , na łóżku Stacha , nawet na moim własnym , nie tylko nie dziękując mi , ale nawet nie mówiąc : jak się nazywają i w jakiej branży pracują ?
|
||
— pochwycił mecenas odprowadziwszy Wokulskiego do salonu .
|
||
Wokulskiemu wyjaśniła się twarz .
|
||
Doktór zerwał się z fotelu i tak prędko przybiegł do kanapy , że rozrzucone poły szlafroka robiły go podobnym do nietoperza .
|
||
Myślałem o Wokulskim , a piszę o sobie i o Katzu .
|
||
— Od tego dnia uległem dziwnej chorobie — mówił Wokulski .
|
||
— pochwycił Łęcki .
|
||
— Cicho ! ... na Boga , cicho ! ...
|
||
„ Trzeba być kompletnym błaznem , ażeby robić coś podobnego — pomyślał Wokulski idąc w stronę sklepu .
|
||
— No — odparł pan Ignacy — puszczenie w ruch takiego interesu jak moskiewski to nie chy-chy .
|
||
Usłyszawszy taką pochwałę Wokulski otworzył biurko , poszukał w nim i za chwilę wydobył paczkę weksli .
|
||
Pan Tomasz przypatrzył im się z uwagą i dopiero teraz spostrzegł , że dwoje tych ludzi harmonizują ze sobą wzrostem i ruchami .
|
||
Dziewczynka zrobiła dwa dygi , na które ja odpowiedziałem niezręcznie , a pan Wirski jak hrabia , i mówiła dalej , pokazując babce druty , przy których chwiał się czarny , włóczkowy kwadracik .
|
||
Nadto zaprosimy szanownego pana Wokulskiego , ażeby w innych naszych naradach chciał przyjąć udział ...
|
||
— Ażeby wyjść przed ósmą — wtrącił pan Lisiecki .
|
||
— Nic pilnego — odpowiedział Wokulski .
|
||
— W takim razie poproś pana Wokulskiego , ażeby ci częściej towarzyszył — odpowiedziała hrabina tonem jakiejś osobliwej słodyczy .
|
||
— Bardzo proszę — odparła hrabina .
|
||
— Dałbym dziesięć rubli , żeby Wokulski wygrał ...
|
||
Ach , Boże !
|
||
Przyjacielem panny Izabeli mógłby być człowiek co najmniej posiadający majątek ziemski .
|
||
— Wysocki ! ...
|
||
— A bój się pan Boga , panie Ignacy — zawołał — trzy godziny czekam na pana !
|
||
Na drugi dzień około dziewiątej rano służący obudził Wokulskiego , donosząc mu , że czeka Wysocki .
|
||
Parę razy wyjrzał na ulicę , a następnie zbliżył się do Wokulskiego .
|
||
— Chcę zadać panu pytanie ... nie ... dwa pytania , bardzo poufne , a może nawet drażliwe — mówił Ochocki .
|
||
— zawołał pan Tomasz chwytając się za głowę .
|
||
Interesa sklepowe idą wybornie , wystawa w oknach na przyszły tydzień już ułożona , a nade wszystko — lada dzień ma powrócić Wokulski .
|
||
Chociaż , panie Wirski , przysięgam , że nigdy od niej o tym nie słyszałam ...
|
||
I na samą myśl o tym Wokulski uczuł pragnienie śmierci , ale tak zupełnej , żeby nawet resztki jego popiołów nie zostały na ziemi .
|
||
Panna Izabela po tej uwadze nieco uspokoiła się .
|
||
— Otóż i pan Wokulski ! ...
|
||
— Dziękuję ci , panie Wokulski , za pamięć i proszę , ażebyś przyszedł do mnie na święcone .
|
||
Lecz jedno słówko jej , panny Izabeli , pokonało nieugiętego człowieka ; nie tylko cofnął się , ale nawet dał Mraczewskiemu lepszą posadę .
|
||
Był to baron Krzeszowski .
|
||
Wszystkie te jednak chorobliwe objawy mniej trwożyły pana Ignacego aniżeli jeden straszny symptom , oto : nie chciało mu się iść do sklepu ! ...
|
||
— zawołała panna Izabela z wybuchem .
|
||
— wrzasnął doktór .
|
||
Wokulski zamyślił się .
|
||
On przeprosił pannę Izabelę , ja wydobędę go z długów . ”
|
||
— wtrącił Wokulski .
|
||
Całą wygranę ( stanowczy dowód bezinteresowności ) złożył na ochronę , i to na moje ręce ( baron widział to ) .
|
||
Wokulski mienił się siedząc na fotelu ; już nie mógł znieść głosu Mraczewskiego .
|
||
— Bardzo prosimy — mówił prędko Mraczewski — to nasz obowiązek .
|
||
W tej chwili Wokulski spostrzegł , że z dalszych pokojów zbliża się do niego pan Łęcki w towarzystwie młodzieńca , którego już widział obok panny Izabeli podczas kwesty i na święconym u hrabiny .
|
||
— Co mi pan , panie Klejn , będzie zawracał głowę ! ...
|
||
— Przyjechaliśmy tu dziś z Suzinem o jedynastej ...
|
||
Ale mniejsza , jeżeli za parę grzecznych słówek Krzeszowski rozchoruje się ze złości . ”
|
||
Wokulski , jeżeli jest naprawdę genialnym kupcem , powinien mieć i z pewnością ma sto za sto .
|
||
Nierobienie oszczędności , a raczej nieodkładanie co dzień choćby kilku groszy , było w oczach Mincla takim występkiem jak kradzież .
|
||
— Siódma buteleczka , panie radco .
|
||
Ale Mraczewski zmusił go do siedzenia .
|
||
Dramatyczny głos baronowej przeszedł znowu w szlochanie .
|
||
Musiał im coś mówić o Stachu , gdyż na drugi dzień zbiegła na dół pani Małgorzata Minclowa i dalejże do mnie z pretensjami :
|
||
„ A więc dom kupił Szlangbaum , i to za dziewięćdziesiąt tysięcy , jak przepowiedział Klejn .
|
||
Mikołaj wzruszył ramionami i na palcach wyszedł do kuchni .
|
||
Ale nim powiedział nazwisko , bankier sam zbliżył się do nich i przywitawszy Wokulskiego rzekł :
|
||
Cyfry te ze swej strony źle podziałały na humor Wokulskiego , który mówił sobie , że ponad trzydzieści tysięcy rubli już nic nie jest w stanie dołożyć .
|
||
Stach ... to jest pan Wokulski ... prosił mnie o zajęcie się jego interesami , dopóki nie wróci z Paryża ...
|
||
— Tylko zyskam — odparł Wokulski i pożegnał mecenasa i Szlangbauma .
|
||
Panna Izabela z niechęcią odrzuca monitora mody i siada na szezlongu w postaci półleżącej .
|
||
„ Dlaczego Stach tak dziwnie przypatrywał się loży , w której siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Łęcka ? ...
|
||
Wokulskiego napada od razu trzech Francuzów ofiarujących mu usługi .
|
||
Była tak piękna i tak majestatyczna w ruchach , że Wokulski patrząc na nią skamieniał .
|
||
W kilka minut po jej odejściu wbiegł do sklepu baron .
|
||
— krzyknęła ciotka chwytając pana Raczka za ramię .
|
||
Jednocześnie pobladła , zaczęła skubać sukienkę i z pewnością mimo woli rzuciła na Wirskiego takie błagalne spojrzenie , że ... że gdybym był Wokulskim , zaraz bym się o nią oświadczył ...
|
||
Zastąpiła jej drogę panna Florentyna .
|
||
Tymczasem ( wszystko w marzeniu ) panna Izabela podniosła się z fotelu i wyszła z loży , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany .
|
||
„ Rozstawili pikiety — pomyślał Wokulski — ażeby nie skompromitować dorobkiewicza .
|
||
— zapytała panny Florentyny .
|
||
„ Jednakże Pan Bóg jest łaskawy — myślała — gdy ocalił człowieka , który może się nam przydać .
|
||
Tak samo z Wokulskim .
|
||
— Nade wszystko niech panowie strzegą się tej baronowej ... która już czeka w czytelni , a ma niby to przyjść dopiero o trzeciej ...
|
||
Niechże sobie wreszcie Wokulski przepłaca kamienice .
|
||
Teraz spostrzegła panna Izabela , że w wielkim świecie usuwa jej się grunt pod nogami , więc zdecydowała się obniżyć skalę wymagań .
|
||
Wokulskiemu krew uderzyła do głowy .
|
||
Ucałowałem Katza , on mnie także .
|
||
Rzecki wstał z krzesła , smutno pokiwał głową i opuścił swoje mieszkanie .
|
||
Wokulski odprowadził go na stronę i rzekł :
|
||
— powtórzyła panna Izabela .
|
||
Pani Krzeszowska miała widocznie ułożoną dłuższą mowę .
|
||
Wreszcie Mincel utarł nos z wielkim hałasem i odwróciwszy się do okna , mruknął :
|
||
— Przesąd ? ... nie powiem — rzekł Wokulski .
|
||
Panna Izabela drgnęła , Wokulski umilkł .
|
||
Młodszy zaś , Jan Mincel , który zawiadywał galanterią i obok niezgrabnych ruchów odznaczał się łagodnością , był znowu bity za wykradanie kolorowego papieru i pisywanie na nim listów do panien .
|
||
Wokulski spojrzał na niego z boku i uśmiechnął się widząc , że stary odzyskuje dobry humor .
|
||
— I milionerem — dodała panna Florentyna .
|
||
A wówczas , jakby na komendę , z galerii i z paradyzu odzywały się gwałtowne oklaski i wrzaskliwe okrzyki : „ Brawo , brawo Rossi ! ... ”
|
||
Teraz panna Izabela spostrzega ojca , który siedzi przy niej i z uwagą ogląda sobie paznokcie , od czasu do czasu rzucając okiem na krajobraz .
|
||
Pan Ignacy miesza się coraz bardziej .
|
||
Dlaczego wzniosłe obietnice Chrystusa nie mają być spełnione , choćby przez takich jak ja niedowiarków , skoro pobożni zajmują się czym innym ? ”
|
||
— wybełkotał baron .
|
||
— Mam nadzieję — ciągnął pan Tomasz — że zostanie mi z niego pięćdziesiąt , a choćby czterdzieści tysięcy rubli ...
|
||
Obiady w dzień powszedni jadaliśmy w sklepie , naprzód dwaj młodzi Minclowie i August Katz , a następnie ja z pryncypałem .
|
||
— spytała chłodno hrabina .
|
||
Zbliżyła się hrabina .
|
||
Tymczasem w piątym roku pożycia pani Małgorzata nagle poczęła się malować ...
|
||
— Pan ma słabość do tego Maruszewicza ?
|
||
— Cóż to za lokatora ma pan Ignacy , za którym panny szaleją ? ...
|
||
— upominała ją panna Florentyna .
|
||
W początkach wojny wschodniej przejeżdżał przez Warszawę bogaty moskiewski kupiec , Suzin , przyjaciel Wokulskiego jeszcze z Syberii .
|
||
Przez głowę mu nawet nie przeszło , że dla Wokulskiego może być ważniejszym spacer do Łazienek aniżeli wszyscy książęta i spółki .
|
||
Jumart wstał z krzesła i ukłoniwszy się elegancko , rzekł :
|
||
Tu urwał i spod oka spojrzał w stronę panny Izabeli rozmawiającej z Mraczewskim .
|
||
Nareszcie i Rzecki opuszcza salę , w której odbywa się inna licytacja i gromadzi się nowa publiczność .
|
||
W parę dni po śmierci Katza weszliśmy do Turcji , a przez dwa lata następne ja , już sam , tułałem się po całej Europie .
|
||
— Tak rzadko widuję pana , panie Wokulski — wtrąciła hrabina — że muszę zaraz załatwić interes ...
|
||
Wokulski powstał z kanapy i oparłszy się obu rękoma na stole , zapytał :
|
||
— Na nasze żądanie — ciągnął hrabia — baron jest gotów ... przeprosić nawet listownie pana Wokulskiego , którego wszyscy szanujemy — tek ...
|
||
Obraz panny Izabeli ukazał mu się otoczony jaśniejszym niż kiedykolwiek blaskiem .
|
||
Potem biegnie do sklepu jeszcze zamkniętego , przez trzy godziny rachuje bez względu na ruch gości i rozmowy „ panów ” i punkt o dziesiątej mówi do Lisieckiego :
|
||
— dodał kłaniając się hrabinie i prezesowej .
|
||
— ostrzegł go pan Tomasz , uroczyście grożąc palcem ...
|
||
A Rossi ? ...
|
||
Nawiasowo powiem , że serdecznie chcę , ażeby się Stach ożenił .
|
||
— Ja doczekam — odparł ojciec — a Ignaś doczeka jeszcze lepiej .
|
||
Panna Izabela z daleka kiwnęła mu głową i , znowu spojrzała w sposób , który wydał mu się bardzo niezwykłym .
|
||
Nie tylko uprosiła pannę Izabelę o przyjęcie pięknego kostiumu , nie tylko co dzień bywała u niej albo ją wzywała do siebie , ale jeszcze ( co było dowodem niesłychanej łaski ) na całą Wielką Środę ofiarowała jej swój powóz .
|
||
Jego towarzysz spostrzegłszy Wokulskiego trącił mówcę , który nagle urwał .
|
||
— Nie mamy upoważnienia do żadnych kroków pojednawczych — odparł Rzecki , w którym ocknął się były oficer węgierski .
|
||
— Zaraz ja tobie odpowiem — mówi Suzin .
|
||
— szepnął Rzecki .
|
||
A wówczas panna Izabela pomyślała :
|
||
Panna Florentyna aż cofnęła się z fotelikiem , szepcząc :
|
||
— myśli Wokulski .
|
||
Ton ten otrzeźwił Wokulskiego , który podniósł głowę i odparł oschle :
|
||
Przy wejściu do drugiego salonu , gdzie było kilka dam , zastąpiła im drogę hrabina Karolowa .
|
||
Usłyszawszy w gabinecie szmer ukłonów służący uciekł do przedpokoju , aby tam przyłapać Obermana .
|
||
— Podobno ... podobno szanowny ojciec pański kupuje jutro kamienicę ... kamienicę pana Łęckiego ? ...
|
||
Przez pozostałą część drogi do sądu trapi pana Ignacego sumienie .
|
||
Baron zmierzył Wokulskiemu w prawy obojczyk i zniżając pistolet , delikatnie przycisnął cyngiel .
|
||
Nawet do śp. Małgosi Pfeifer straciłem skłonność i ciasno zrobiło mi się na Podwalu tak , żem nie mógł wytrzymać .
|
||
— Pozwolisz , panie Wokulski — odezwał się Łęcki — że przedstawię ci pana Juliana Ochockiego .
|
||
— Taksacją zajmuje się pan Rzecki ...
|
||
Innym razem pan Leon wyrzucał nam brak ducha poświęcenia .
|
||
— Co ty tu robisz , Auguście ?
|
||
Ponieważ Wokulski nie odpowiedział nic , więc adwokat począł uważać go za bardzo przebiegłego dyplomatę i żałował w duszy , że sam był zanadto szczery .
|
||
Aż jednego dnia , około połowy maja ( rozeszły się wówczas wieści mocno pokojowe ) , Staś przed samym zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi :
|
||
— Panie Lisiecki , panie Klejn , przybijcie z łaski swojej literki .
|
||
Pan Raczek na znak zgody plunął aż w komin .
|
||
W tej chwili rozległ się w przedpokoju szelest kobiecej sukni i wbiegła panna Florentyna mówiąc :
|
||
Boże , jak karzesz mnie za lekkomyślność ... ”
|
||
Z pewnością ten człowiek może być jej powiernikiem ; z nim będzie mogła rozmawiać o Rossim .
|
||
Znalazłszy się w Łazienkach wyskakiwał z powozu i biegł nad sadzawkę , gdzie zazwyczaj spacerowała hrabina lubiąca karmić łabędzie .
|
||
— wrzasnął Jan .
|
||
Wszak mówię z panem Rzeckim ?
|
||
— jęczy baronowa .
|
||
— Zapewne — rzekł Wokulski po namyśle .
|
||
I Bóg wie czym skończyłaby się tak pięknie rozpoczęta zabawa , gdyby w chwili największego tumultu nie zajechał do sztabu szlachcic czwórką koni okrytych pianą .
|
||
Ja jednak pamiętając , że we Francji już siedzi Napoleon , dodałem mu otuchy i — przekradliśmy się do Komorna .
|
||
Panna Izabela jednak nie życzyła sobie nawet poufałej życzliwości .
|
||
„ Jak ja to wszystko ruszę , jak ja to przeniosę , Boże miłosierny ! ... ” — myślałem .
|
||
Wokulski śmiał się .
|
||
Po chwili zrobił się tam jakiś hałas , a gdy wyjrzałem oknem , zobaczyłem , że pana Raczka policjant prowadził do ratusza .
|
||
— zawołał pan Tomasz powstając z fotelu i ściskając go za rękę .
|
||
Pan Rzecki przyjechał ! ...
|
||
Gardziła Wokulskim , serce jej zamierało na samo przypuszczenie , że ten człowiek mógł zapłacić za srebra więcej , niż były warte , a mimo to czuła nieprzeparty pociąg — wejść do sklepu , spojrzeć w oczy Wokulskiemu i zapłacić mu za parę drobiazgów tymi właśnie pieniędzmi , które pochodziły od niego .
|
||
Konie stanęły przed domem , pan Tomasz wysiadł i nawet nie kiwnąwszy głową stangretowi poszedł na górę .
|
||
— Sześćdziesiąt od dziewięćdziesięciu ... posag panny Izabeli ...
|
||
Myślał , że chyba tam jest panna Izabela , i projektował , że natychmiast wróci do domu , jeżeli jej nie znajdzie .
|
||
„ Nie ma jej ! ” — myślał Wokulski żegnając się z panem Tomaszem .
|
||
Gdym już skończył , Franc wzdychał , szeroko rozsiadając się na kanapie , Małgosia całowała Jana , a Jan Małgosię , staruszka zaś trzęsąc głową mówiła :
|
||
— Tak , droga Belciu , musisz przyznać , że popełniłaś kilka błędów nie do darowania .
|
||
— Oto — zawołał — cała Joasia jest w tym liście .
|
||
— W pierwszej brygadzie , drugiej dywizji — przerwała prezesowa .
|
||
Odwiedził Wokulskiego i gwałtem zachęcał go do przyjęcia udziału w dostawach dla wojska .
|
||
— przerwała ożywiając się panna Florentyna .
|
||
Pani Meliton od dawna znała się z Wokulskim .
|
||
— Myślę , Belciu — rzekła , z powagą sznurując usta , jej towarzyszka — że należałoby pomówić o tym z ojcem albo z ciotką .
|
||
Łęcki ...
|
||
— Czekaj , znajdę ci lepszą — zawołał Rzecki .
|
||
— spytała panny Florentyny .
|
||
Wokulski cofnął się .
|
||
— zawołał pan Tomasz z radosnym zdziwieniem .
|
||
— Jestem pełnomocnikiem pana Łęckiego i dziś , o szóstej , załatwię z wami rachunki w moim kantorze .
|
||
Nawet Rzecki zwracał mi na nią uwagę i mówił , że ma śliczne nogi .
|
||
— przerywa pan Łęcki .
|
||
— woła baronowa .
|
||
— Domyślam się , że ci chodzi o politykę — odparł Wokulski .
|
||
— Ach , Floro , proszę cię , nie dręcz mnie ! ...
|
||
Tak sobie to uporządkowałem ; nie wiem , czy właściwie , ale Bóg mi świadkiem , żem chciał jak najlepiej .
|
||
— Cóż słychać , panie Szlangbaum ?
|
||
Krew uderzyła do głowy pannie Izabeli , która nie zdając sobie sprawy z tego , co robi , nagle weszła do przedpokoju .
|
||
Stopniowo sformułował sobie warunki zapoznania się z panną Izabelą .
|
||
— Stanisław ci na imię , tak ? ...
|
||
W tej chwili była tak piękna , że hrabina schwyciwszy ją w objęcia pociągnęła do lustra i śmiejąc się rzekła :
|
||
Panna Izabela kręciła głową .
|
||
— W takim razie pan ma słuszne pierwszeństwo , tek — wycedził hrabia .
|
||
Panna Izabela zmarszczyła piękne czoło i zatrzasnęła za sobą drzwi gabinetu .
|
||
Skończywszy czytanie pan Ignacy potrząsnął głową .
|
||
— Czy mówię z panem Wokulskim ?
|
||
Staś z wojny ! ...
|
||
— W takim razie mam u pana sześćdziesiąt rubli za stajnię , której pan Krzeszowski nie opłacił .
|
||
— Jedź mi zaraz do pani baronowej i powiedz kucharce , że jestem ciężko ranny ...
|
||
— Było na kopercie napisane : „ bardzo pilno ” , więc otworzyłem — rzekł mizerny subiekt podając papier Rzeckiemu .
|
||
Pobiegł zaraz do mieszkania Wokulskiego , lecz go tam nie zastał .
|
||
— Na to złożyło się i usposobienie Stacha , i stosunki wytworzone przez cywilizację — odparł doktór .
|
||
Około pierwszej przyszedł Wokulski .
|
||
Czy uda mi się moja kombinacja ze Stachem ?
|
||
— Proszę panów — rzekł — baron Krzeszowski przyznaje , że mógł potrącić pana Wokulskiego , ponieważ jest roztargniony , tek .
|
||
W takich wypadkach pani Meliton wpadała do sklepu i zrealizowawszy sobie wynagrodzenie w formie kilku- lub kilkunastorublowego drobiazgu , mówiła Rzeckiemu dzień i godzinę .
|
||
— Pan nie był na Rossim ? ...
|
||
Alboż pani Meliton nie obiecywała , że mnie zapozna z trzema , czterema , równie pięknymi ? ...
|
||
Ale niech żałuje Rossi , że jej nie widział !
|
||
Lecz gdy zostali tylko we trzech , Wokulski dodał szybko :
|
||
— rzekł pan Raczek podnosząc się z krzesełka .
|
||
— odszczeknął mu Ir przez sen .
|
||
Ignacemu rozszerzyły się źrenice .
|
||
— Ale wiesz pan — szepnął Łęcki — zrobiłeś szalony efekt .
|
||
— odparł pan Tomasz z trudnością zdejmując kapelusz .
|
||
— Mój Wysocki , podobno przy twoim mieszkaniu jest wolny pokój ?
|
||
Znalazłszy się w przedsionku , pan Ignacy chce iść na drugie piętro ; jednocześnie omija go schodząca stamtąd baronowa Krzeszowska w towarzystwie mężczyzny , który ma powierzchowność znudzonego nauczyciela języków starożytnych .
|
||
No i trafił się nabywca , pan Wokulski , który korzystając z afektu kobiety postanowił zarobić na klaczy ... dwieście rubli ! ... dał bowiem za nią tylko sześćset ...
|
||
— Sześćdziesiąt tysięcy i pięćset rubli — mówi cicho adwokat pani Krzeszowskiej .
|
||
— Wysocki ? ...
|
||
— I nieszczęścia , których warto uniknąć w ten sposób — odpowiedział Wokulski .
|
||
— Znam — odparł Wokulski , a w duchu dodał : — „ Winien mi ze trzysta rubli ... ”
|
||
Kochający cię i pełen głębokiego szacunku kuzyn Krzeszowski .
|
||
— spytała panna Izabela , ze zdumieniem patrząc na ojca .
|
||
Rozmowa urwała się , Wokulski złożył album , wstał z krzesła i ukłoniwszy się pannie Izabeli i Starskiemu , z wolna poszedł za służącym .
|
||
— Ach , od Szumana .
|
||
Panna Izabela zamyśliła się i od tej pory szli oboje w milczeniu .
|
||
— spytał zdziwiony Wokulski poznając w płaczącym starego inkasenta Obermana .
|
||
— szepnęła panna Izabela , nerwowo bijąc ręką w szezlong .
|
||
— Witam pana — odezwał się książę do Wokulskiego .
|
||
Co zaś do ciebie , Belu , spodziewam się , że potrafisz skorzystać z czasu .
|
||
Baron dziwił się , skąd człowiek tego fachu tak dobrze strzela , hrabia–Anglik więcej niż kiedykolwiek był podobny do marionetki , a egiptolog znowu zaczął obserwować obłoki .
|
||
„ No dobrze — myślał Wokulski — ale gdzież tu jest jakiśkolwiek ład w ustawieniu osobliwych budynków ...
|
||
A w jakim celu zajmuje się furmanem Wysockim albo jego bratem , dróżnikiem z kolei żelaznej ?
|
||
Przed paroma laty , właśnie w Paryżu , Rossi był ideałem panny Izabeli ; kochała się w nim , i nawet nie kryła swych uczuć , o ile , rozumie się , było to możliwym dla panienki jej stanowiska .
|
||
— Gdzież Stach ... to jest pan Wokulski ?
|
||
I stanął milczący układ : Wokulski płacił hojnie , a pani Meliton udzielała mu wszelkich informacji o rodzinie Łęckich i związanych z nimi osobach wyższego świata .
|
||
Na drugi dzień do południa ojciec , ona i panna Florentyna byli pewni , że Wokulski pogodzi się z baronem i że nawet inaczej nie wypada mu postąpić .
|
||
— Panie mecenasie — przerwał Wokulski — czy zechce pan w moim imieniu stanąć do licytacji tego domu ?
|
||
— Do sklepu Wokulskiego — z nerwowym pośpiechem odpowiedziała panna Izabela .
|
||
— przerwała ze śmiechem panna Izabela .
|
||
Spostrzegł hrabinę i zbliżył się do niej .
|
||
Wokulski obejrzał się : przy nim kręcił się jakiś pan w ciemnych okularach i nieco podartych rękawiczkach .
|
||
A pan Raczek , trzymając fajkę w ustach , na znak potwierdzenia pluł aż do pokoju ciotki .
|
||
— powtarza wzburzony pan Łęcki .
|
||
Drzwi gabinetu uchyliły się i stanął w nich Klejn z listem w ręku .
|
||
Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym obywatelem , a mimo to wszyscy go nie lubią , gdyż — ma nieszczęście być starozakonnym ...
|
||
Pomimo tak szorstkich odpowiedzi panna Izabela odetchnęła .
|
||
— Służącego ? ... chciałeś pan powiedzieć — przerwał śmiejąc się Jumart .
|
||
Ale cicho ... tak cicho , że Wokulski z największą uwagą musiał się przysłuchiwać jej szeptowi .
|
||
— spytała ciotka .
|
||
— dziwił się pan Tomasz , coraz szerzej otwierając oczy .
|
||
— Wprawdzie ze sreber i serwisu niewielka będzie pociecha , ale skup weksli Łęckiego jest arcydziełem ...
|
||
Od paru lat pan Tomasz nie ruszał się z Warszawy , za mało mając już pieniędzy , ażeby błyszczeć na dworach .
|
||
Prawda , Belu , że nie posiedzimy tu dłużej ?
|
||
— Jedź pan dalej , panie Wirski ...
|
||
Podano sandacza , którego Wokulski zaatakował nożem i widelcem .
|
||
Rzecki pochylił się ku niemu i otworzył usta .
|
||
Tymczasem gość zdjął wielkie futro i baranią czapkę , a jednooki Ir obwąchawszy go poczyna kręcić ogonem , łasić się i z radosnym skomleniem przypadać mu do nóg .
|
||
A przecie szkoda byłoby takiej kobiety dla takiego Mraczewskiego .
|
||
— O Wokulskim wiem to , co wszyscy .
|
||
Sklep J. Mincla na Krakowskim Przedmieściu łatwo znalazłem ; ale na widok znanych miejsc i szyldów serce zaczęło mi się tak trząść , żem chwilę musiał odpocząć .
|
||
Niepodobna wybierać bez naradzenia się z panną Florentyną i z magazynierką ...
|
||
Wielki aktor nie kiwnął nawet głową Pifkemu ; natomiast złożył głęboki ukłon w kierunku loży , gdzie siedziała panna Izabela , a może — tylko w tym kierunku .
|
||
Tymczasem czuwaj nad nią , kochana Florciu , proszę cię o to — mówił pan Tomasz ze spokojną fizjognomią człowieka , bez którego poleceń albo prośby nie może być dobrze na świecie .
|
||
Stary Szlangbaum coś wykłada wycieńczonemu Żydkowi , któremu coraz więcej baranieją oczy ; co by mu jednak wykładał ?
|
||
— Zbliżamy się tedy , panie Rzecki , do jakiejś włoskiej mieściny , aż chłopi tamtejsi dają znać , że niedaleko stoi korpus austriacki .
|
||
W jednym Wokulski zobaczył bladoniebieską suknię .
|
||
— wrzasnął baron i pochwyciwszy kamasz rzucił nim za cofającym się kamerdynerem .
|
||
Siedliśmy do powozu , Stach i ja , ale przez drogę do kolei nie zamieniliśmy ani wyrazu .
|
||
Daleko lepiej nadawałby się do tego Wokulski .
|
||
Gdybym dziś umarł , pieniądze te musiałby masie zwrócić Krzeszowski ...
|
||
Wchodzili tam obaj ze służącym , zapalali parę płomyków gazu i podczas gdy służący zamiatał podłogę , pan Ignacy odczytywał przez binokle ze swego notatnika rozkład zajęć na dzień dzisiejszy .
|
||
— Czy podobna , panie Wokulski , ażeby pan nigdy nie kochał się ?
|
||
— woła panna Izabela chwytając kuzynkę za ręce .
|
||
Pani Krzeszowskiej możesz podnieść jakieś kilkanaście rubli , niech się trochę zirytuje ; ale biedaków nie duś ...
|
||
Ach , panie Rzecki , gdybyś widział ten śnieg : amarantowy , różowy , biały , i te ręce , i te Włoszki ...
|
||
— Mam pojedynek — odparł Wokulski .
|
||
Stach z wielkim spokojem przyjmował hałaśliwe dowody małżeńskiej czułości , na pociechę topiąc się w rachunkach i korespondencjach kupieckich .
|
||
Są to ludzie widocznie dobrze wychowani ; pomimo to śmieją się , kilka razy zmieniają miejsca i przepraszają Wokulskiego , lecz za co , on sam nie wie .
|
||
W obocznym pokoju rozległy się kroki i wszedł pan Tomasz wyspany , promieniejący .
|
||
Służy od razu dwom bogom : baronowi i jego małżonce ...
|
||
Posiedział jeszcze kilka minut , nic nie mówiąc , i nareszcie pożegnał barona .
|
||
Wokulski okrążył powóz i zbliżył się do panny Izabeli , która mówiła dalej :
|
||
Pani Małgorzata ucałowała go w spoconą twarz , jakby to był jeszcze miodowy miesiąc , a on łagodnie odsunął ją i obtarł się fularem .
|
||
Wokulski odwrócił się i nagle zobaczył na ziemi swój własny cień .
|
||
Hrabina podała mu rękę .
|
||
— Proszę cię , Floro , odeszlij jej to i dopisz na wierzchu : „ nieczytane ” .
|
||
Muszę sobie przyznać , że ja na jej widok zachowałem się z godnością ; ale Wirski zupełnie stracił głowę .
|
||
Zaraz wówczas pomyślałem , że chłopak z tak otwartą głową , który kupuje książki i nie dba o dziewczęta , mógłby być dobrym politykiem ; więc jeszcze tego dnia zapoznałem się ze Stachem i od tej pory żyjemy ze sobą nie najgorzej ...
|
||
Wierz mi , panie Klejn , bonapartyzm to potęga ! ...
|
||
— Kochany Ignasiu — odpowiedział mi Wokulski — a my śmiać się będziemy ze wszystkich kupców , kiedy nadejdą czasy pewniejsze .
|
||
Odchodzą oboje w najdalszy kąt sali i przed oczyma pana Ignacego kryją się za grupą starozakonnych .
|
||
Jeszcze póki wielkiego postu , to człowiek krzepi się mówiący : dzisiaj pościsz za dusze zmarłe , jutro na pamiątkę , że Chrystus Pan nic nie jadł , pojutrze , na intencję , ażeby Bóg złe odmienił .
|
||
— Więc to pan jest tym Ochockim , wynalazcą ? ...
|
||
Sama Joasia chętnie zrobiłaby mnie swoim plenipotentem .
|
||
Nieraz w nocy budził mnie ojciec krzykiem : „ Do broni ! ... ” , musztrował pomimo wymyślań i łez ciotki i kończył zdaniem :
|
||
Wokulskiemu przykro się zrobiło , że podobna prośba kilka dni czekała na odpowiedź .
|
||
— A , moje uszanowanie panu Lisieckiemu !
|
||
Na drugi dzień panna Flora nazwała mnie impertynentem , pan Łęcki oryginałem , a kuzynka przez tydzień nie chciała ze mną rozmawiać ...
|
||
Wokulski pochylił głowę na znak zgody i pomyślał , że jednak pan Tomasz za swoją kamienicę nie dostanie więcej nad dziewięćdziesiąt tysięcy rubli .
|
||
Ze wszystkich kas oszczędności ta jest najmniej pewną — odparł Rzecki .
|
||
— Teraz ja pana nie rozumiem — szepnął spuszczając oczy Wokulski .
|
||
— przypominał sobie Rzecki trąc czoło .
|
||
Zresztą — westchnął pan Ignacy — co nas obchodzi wojna , w której nie przyjmie udziału Bonaparte .
|
||
Rzecki otworzył drzwi sklepu i zapalił kilka lamp .
|
||
Zawiązał Wokulskiemu ręcznik na szyi i mydląc mu policzki z szybkością piorunu , mówił dalej :
|
||
— Wiesz , mój Stachu — odezwał się , gdy zostali sami — że lepiej zrobisz nie mieszając się do sklepu .
|
||
Kiedym go widział w tureckim szlafroku , w haftowanych paciorkami pantoflach i w czapeczce z jedwabnym kutasem , nie mogłem wyobrazić sobie , że jest to ten sam Wokulski , który przed czternastoma laty w piwnicy Machalskiego zawołał :
|
||
„ Ach , po com ja tu przyszedł , nieszczęśliwy ... ” — myślał Wokulski czując taki ból , jakby mu serce wyrywano kleszczami .
|
||
— Co to pan za interesa robi , panie Szlangbaum ?
|
||
— Od jutra niech pan postara się o inne miejsce — rzekł krótko Wokulski .
|
||
— Ojciec , ciociu , spodziewał się wziąć więcej i tylko jakiś Żyd , nowonabywca , odstręczył konkurentów — odpowiedziała trochę urażona panna Izabela .
|
||
— Stachu — rzekł pokornym głosem — utonę na Nalewkach , jeżeli mnie nie przygarniesz .
|
||
Pan Ignacy z wolna schodzi ze schodów i myśli :
|
||
— Ale do spółki , ojcze , potrzeba pieniędzy — odparła panna Izabela lekko wzruszając ramionami .
|
||
— Dziecko jeszcze jesteś — mówił nieco zakłopotany pan Tomasz — jesteś idealistka , więc ... mogłoby cię to zrazić do nich ...
|
||
Pan Tomasz był zachwycony , szczególnie gdy pomyślał , że wszystkie te owacje spotykają go w przeddzień sprzedaży domu ; rok temu bliskość podobnego wypadku odstraszała ludzi ...
|
||
Hrabinie wystąpił na czoło rumieniec i gęsty pot .
|
||
Wszyscy pobiegli do klęczącego barona , który jednakże zamiast umierać , mówił wrzaskliwym głosem :
|
||
Wokulski rzucił pistolet na ziemię i zeszedł z mety .
|
||
Wokulskiemu było trochę przykro .
|
||
W toku tej wymiany myśli , nie wiadomo skąd , wplątało się imię panny Izabeli tak nagle , że Wokulski nie mógł ukryć wzruszenia ; twarz mu się zmieniła , głos stłumił się .
|
||
Wokulski wstał z fotelu i aby nie przeszkadzać pobożnym zajęciom , przeszedł na stronę panny Izabeli .
|
||
Tak medytując śmiał się z tej otchłani dzieciństw , do której spychała go znajomość z panną Izabelą .
|
||
Pan Ignacy wybiegł tymczasem na parę minut do sklepu , a gdy Mikołaj wyszedł na ulicę , wrócił do Wokulskiego i rzekł , jakby na nowo zaczynając rozmowę :
|
||
Otóż bardzo pragnę , ażeby się Stach ożenił , i nawet myślę , że upatrzyłem mu partię .
|
||
— spytał Ignacy .
|
||
Po południu jednak zrobił sobie uwagę , że może hrabina Karolowa liczy na niego .
|
||
— Zgubił czterysta kilkadziesiąt rubli — odparł Rzecki surowo .
|
||
Zdawało mu się , że za nim stoi Wokulski .
|
||
— Boże miłosierny ! ...
|
||
W głębi pan Lisiecki , podczesując piękną brodę , okrągłymi i pełnymi godności ruchami prezentował brązowe kandelabry jakiejś damie , która siedziała na krześle .
|
||
— Doprawdy , Belciu — rzekła — przesadzasz .
|
||
— Wirski — wtrącił rządca .
|
||
Wtem drgnął ; usłyszał imię panny Izabeli i spostrzegł , że w sklepie nie ma nikogo z gości .
|
||
Więc i Wokulski umilknął i opuścił sklep z goryczą w duszy .
|
||
Gdy lokaj zabrał paczki i panie zajęły miejsca w powozie , panna Florentyna odezwała się tonem wyrzutu :
|
||
— Ach , Floro , nie pocieszaj mnie , nie kłam ! ...
|
||
— przerwał mi pan Wirski .
|
||
— Dlaczegóż pani baronowa sama nie puszcza tej klaczy ?
|
||
Podniósł mnie z grochowin i wskazując w stronę Katza mówił przerażony :
|
||
Przez całą noc śnił się pannie Izabeli Starski jako mąż , Rossi jako pierwszy platoniczny kochanek , Ochocki jako drugi , a Wokulski jako plenipotent ich majątku .
|
||
Staruszka przyłożyła binokle do oczu i wpatrzywszy się w Wokulskiego spytała :
|
||
— Phi ! może i ja bym się ożenił z jejmością , bo nie ma mnie kto smarować — mruknął pan Raczek , ciężko schylając się do ziemi , ażeby wypukać popiół z fajki .
|
||
Pan Ignacy przypomniał sobie Węgry , piechotę , Augusta Katza i czując , że mu łzy nabiegają do oczu , że się lada chwilę rozpłacze , porwał ze stołu swój cylinder sprzed wojny francusko-pruskiej i rzuciwszy na stół rubla wybiegł z restauracji .
|
||
— dodała hrabina — czy prawda , że chcecie jechać z ojcem do Paryża ? ...
|
||
Prezesowej zaczęły drżeć ręce .
|
||
— Toteż porzucił je — zakończyła niedbale panna Izabela .
|
||
Ale Wokulski już nie słuchał ; szedł w stronę Wisły myśląc :
|
||
Wnet jednak biegła do niego pani Małgorzata wołając :
|
||
— Spodziewam się , panie Mraczewski ...
|
||
Pan Ignacy nie może pohamować czci dla jego pięknych , siwych wąsów i podziwu dla jego humoru .
|
||
Pochowawszy ją , Wokulski odsunął się nieco od sklepu , a znowu zbliżył się do książek .
|
||
— Przynieś mi kapelusz z sali — rzekł do Mikołaja już w drugim pokoju Wokulski .
|
||
— A jeżeli i ja mam moje widoki na tę klacz , panie hrabio ? ...
|
||
— Możesz , panie Wokulski — rzekła z gorączkowym pośpiechem — możesz łatwo zdobyć sobie zasługę w życiu przyszłym , choćby ... przebaczając urazy ...
|
||
— Przepraszam — odezwał się Wokulski — ale nie chodzi tu o spółkę dobroczynną , tylko o spółkę zapewniającą zyski .
|
||
Ona nie pozwala mu trzymać koni , szczególniej jednego wyścigowca ; a on nie pozwala jej kupić kamienicy po Łęckich , w której pani Krzeszowska mieszka i gdzie straciła córkę .
|
||
— Szanuj siły , panie Wokulski ! ...
|
||
Tym razem i Wokulski zarumienił się .
|
||
Wokulski doszedł do brzegu Wisły i zdumiał się .
|
||
Wokulski z taką uwagą przeglądał album , że żyły nabrzmiały mu na czole .
|
||
— śmieje się pan Ignacy .
|
||
Niewiele brakowało , ażeby pan Ignacy upuścił swoje album i cylinder i uciekł z gołą głową z teatru .
|
||
— Stawska ? ...
|
||
Ma Staś rację , że zajął się losem tych biedaków , chociaż ... mógłby się nimi zajmować w sposób trochę spokojniejszy ...
|
||
On przecież zdobywał pannę Izabelę mądrością i cierpliwością ...
|
||
Suzinowi towarzyszy jeszcze dwu Francuzów , z których jeden odbiera Wokulskiemu bilet na rzeczy .
|
||
— No — mówię — niech mnie diabli wezmą , jeżeliś ty nie Wokulski ...
|
||
Zdałem sklep Lisieckiemu i Szlangbaumowi , a sam — jazda w Aleje Jerozolimskie na zwiady .
|
||
Wokulski przyrządził limoniadę i napoił pana Tomasza , któremu stopniowo poczęły znikać sine plamy z policzków .
|
||
Na jednej ze stacyj Wokulski pisze kartkę do Suzina : „ Paris — Grand Hotel ” , i daje ją konduktorowi wagonu razem z jakimś banknotem , nie troszcząc się ani o to , ile dał , ani o to , czy depesza dojdzie .
|
||
Oto panna Izabela nigdy nie była zakochaną .
|
||
Włoch bowiem uśmiecha się ironicznie , odwiązuje szpagat , odwija papier i wobec panny Izabeli , Wokulskiego , hrabiny i tysiąca innych widzów ukazuje ... żółte nankinowe spodnie z fartuszkiem na przodzie i ze strzemiączkami u dołu .
|
||
Panna Izabela miała dużo znajomości i niemały spryt do charakteryzowania ludzi .
|
||
Wokulski tak osłabł , że musiał usiąść .
|
||
— Nie , panie , jestem tylko przyjacielem i dysponentem pana Wokulskiego ...
|
||
Już zamknęliśmy sklep i właśnie przy tym oto stoliku piłem herbatę ( Ir wciąż mi niedomaga ) , gdy naraz wpada do pokoju lokaj Stacha :
|
||
— To nic nie znaczy , Belu ! ...
|
||
— Przepraszam cię , Belu , że mnie widzisz w takim negliżu ...
|
||
Niecierpliwie otworzył pierwszy , w którym pani Meliton napisała tylko te słowa : „ Dziś w Łazienkach o zwykłej godzinie . ”
|
||
— zapytał Szlangbaum ogrodniczka , który za pomocą krzywego noża między najpiękniejszymi kwiatami szerzył zniszczenie .
|
||
Mraczewski już stał przy pannie Izabeli , zarumieniony jak wiśnia , pachnący jak kadzielnica , z pochyloną głową , jak kita wodnej trzciny .
|
||
Panna Izabela przyjęła paczkę z uśmiechem i prześlicznym spojrzeniem .
|
||
— zapytał Stach .
|
||
Wokulski wszedł do numeru .
|
||
Jeszcze z kwadrans posiedzieli we troje , rozmawiając o niedawnej zabawie w Dolinie Szwajcarskiej na cel dobroczynny , o przybyciu Rossiego i o wyjeździe do Paryża .
|
||
— Pan Stanisław musi gniewać się na nas , nie wiem nawet za co , bo przynajmniej tatko i ... my wszyscy jesteśmy bardzo życzliwi .
|
||
— Ach , Suzin !
|
||
Pan Ignacy myśli , że okazały jegomość jest co najmniej hrabią i właścicielem wielkich dóbr na Ukrainie , a Żyd jego faktorem ; tymczasem zaś słucha toczącej się między nimi rozmowy .
|
||
— Tylko bez egzaltacji , Belciu !
|
||
— Posłuchaj — przerwała panna Izabela .
|
||
Pan Ignacy bardzo nisko ukłonił się jej i ofiarował krzesło , a pan Lisiecki zniknął za szafami i wróciwszy po chwili doręczył interesantce ruchem pełnym godności żądany przedmiot .
|
||
„ To jest okropne , że Stach ma więcej zaufania do Żydów aniżeli do mnie ... ”
|
||
Wokulski ledwo miał czas dopaść powozu i pożegnać się z damami .
|
||
— Panna Łęcka jest bardzo dystyngowaną osobą — rzekł Wokulski patrząc przed siebie .
|
||
— Rozumu nie tyle , prędzej pięści — dodała pani Meliton z szyderczym uśmiechem .
|
||
Wszyscy , nie wyłączając ciotki , twierdzili jak najbardziej stanowczo , że choć Napoleon I umarł w niewoli , ród Bonapartych jeszcze wypłynie .
|
||
Nawet pocałunków ... panie Rzecki — szepnął nachylając się rządca .
|
||
Baron Krzeszowski przyciśnięty potrzebą sprzedał własnej żonie swoją ulubioną klacz , która w tych dniach ma się ścigać i na którą wiele rachował .
|
||
Nawet zgon Franca , który w roku 1856 zmarł na karbunkuł , nie obszedł się bez awantury .
|
||
„ Droga panno Izabelo !
|
||
Dopiero Lisiecki szepnął mi , że ten pan jest bardzo znakomitym reporterem i że będzie nas opisywał w gazetach .
|
||
— Szczególniej ostrożnym okazuje się hrabia Liciński .
|
||
Spostrzegłszy jednak , że mam na nich zwrócone oko , ile razy przyszli do sklepu , zawsze udawali pijanych , a ze mną rozmawiali wyłącznie o kobietach , twierdząc wbrew Mraczewskiemu , że Polki to „ sama prelest’ ” — tylko bardzo podobne do Żydówek .
|
||
Od trzydziestu tysięcy pan hrabia może mieć trzy tysiące , i jeszcze na bardzo niepewnej hipotece .
|
||
Spojrzeli na siebie oboje z Wokulskim i — dama zarumieniła się .
|
||
Gości jednak nie przyjmowano , co zresztą między nimi nie wywołało zbyt wielkiego oburzenia , ponieważ rozeszła się trzecia z kolei pogłoska , że Łęckiemu licytują kamienicę .
|
||
— oburzył się pan Tomasz .
|
||
Wokulski głęboko odetchnął ; obie wiadomości były ważne .
|
||
„ Trzeba spojrzeć , jak by to wyglądało ? ” — szepnął Wokulski i skręcił na ulicę Karową .
|
||
— Naturalnie — wtrąciła panna Izabela — przecież nawet wierną służbę dopuszczamy do niejakiej poufałości .
|
||
— zapytał Rzecki już zwykłym tonem .
|
||
— Nigdzie nie zajrzę , jestem zmęczony — odpowiedział Wokulski nie patrząc mu w oczy .
|
||
— O tych mogę mówić tylko z moimi wspólnikami — odpowiedział Wokulski .
|
||
Miał być dziś drugi raz i hrabina specjalnie dla niego zaprosiła siostrzenicę .
|
||
— Jest więcej niż dwadzieścia — rzekłem do Katza .
|
||
„ Zresztą — myślał adwokat patrząc na Wokulskiego spod oka — choćby powtórzył księciu naszą rozmowę , cóż mi zrobi ? ...
|
||
Gdy zaś Mincel nie był zmęczony , dyktował mi jeszcze zadania rachunkowe , kazał sumować księgi albo pisywać listy w interesach naszego sklepu .
|
||
Proroczy wypadek ! ... bo i do dziś dnia Stach ciągle tylko wydobywa się na wierzch .
|
||
— deklamuje z prawdziwym uczuciem baronowa .
|
||
— Dzień dobry , panie Wokulski — zawołał .
|
||
— śmiała się panna Izabela .
|
||
— To samo myślałam przed chwilą — odpowiedziała panna Izabela uderzona zgodnością przeczuć jej własnych i ojca — papuś koniecznie powinien mieć przy sobie zdolnego i zaufanego człowieka .
|
||
Wokulski bez najmniejszego apetytu zjadł kilka łyżek chłodniku , zapił portweinem , potem spróbował polędwicy i zapił ją piwem .
|
||
„ Czego on chce ? ... ” — pomyślał Wokulski podziwiając w duszy mądre spojrzenie swego rywala i nagłą zmianę tonu .
|
||
Pan Starski ...
|
||
— Piękny strzał , panie Wokulski — mówił z trudnością baron , mocno potrząsając Wokulskiego za rękę .
|
||
— Dziś jednak — przerwał adwokat księcia — szanowny pan Wokulski daje nam możność podstawienia kapitałów chrześcijańskich w miejsce kapitału starozakonnych ...
|
||
— rzekł Wokulski do woźnego .
|
||
— myślał Wokulski — dlaczego ogarnia mnie taki żal ? ”
|
||
— Myślę , że panu baronowi potrzebne są i te , i te .
|
||
Aber sag mir , lieher Ignaz , wozu also bist du denn nach Ungarn gegangen ?
|
||
Ot , co jest , dziś pan Wokulski dał mi dwa ruble , a pan Maruszewicz ...
|
||
„ Pamiętajże , droga Belciu — kończyła ciotka — postępować tak , ażeby chłopiec myślał o tobie , przez drogę i na wsi , dokąd wy z ojcem za kilka dni musicie przyjechać .
|
||
Izabela Łęcka ”
|
||
Po odejściu oryginalnego barona w sklepie zapanowało milczenie .
|
||
Pan Łęcki blado uśmiecha się , a tymczasem zniszczony Żydek mówi :
|
||
— Konie pana Wokulskiego !
|
||
Napisz ty , Floro , w imieniu ojca ...
|
||
„ Skończę z nim ” — rzekł do siebie Wokulski i głęboko odetchnąwszy spytał głośno :
|
||
— Jest to prezesowa Zasławska , moja najlepsza przyjaciółka , która koniecznie chce pana poznać .
|
||
— Panna Izabela chce się ze mną poznać ...
|
||
Koło nich szybko przeszła hrabina .
|
||
Już za trzecią wizytą pani Małgorzata przyjęła nas w szlafroczku ( był to bardzo ładny szlafroczek , obszyty koronkami ) , a na czwartą ja wcale nie zostałem zaproszony , tylko Stach .
|
||
— Ignaś ! zawsze bądź gotów , wisusie , bo nie wiemy dnia ani godziny ...
|
||
Ukazał się Mikołaj , służący Łęckiego , z listem .
|
||
Załatwiwszy się z wiernym sługą , baron legł na łóżku i począł zastanawiać się nad swoim opłakanym położeniem .
|
||
( Ale niedbałym tonem , ażeby Szuman nie myślał , że żądam informacyj . )
|
||
— To i jazda do Mincla !
|
||
Nam kule nad głowami inne wyświstywały hasła , pamiętasz , Katz ? ...
|
||
— Chryste ! ... i cóżeś ty zrobiła ? ...
|
||
„ Starski to jest ten drugi kochanek , Ochocki trzeci ...
|
||
Lękliwie obejrzała się po sklepie , a spostrzegłszy Wokulskiego zbliżyła się do kantorka .
|
||
Z rana oblatywała kobieta ze trzy kościoły , widocznie pragnąc niepokoić z kilku stron miłosiernego Boga .
|
||
Nie odpowiedział nic , tylko wyciągnął swoją ogromną czerwoną rękę do subiekta ( nawet dość eleganckiego chłopca ) i mruknął głosem , w którym czuć było gniew : panie Morawski czy Mraczewski ( bo nie pamiętam ) , pani zapytuje o cenę wachlarza .
|
||
— rzekł Wokulski podnosząc się na kanapie .
|
||
Od pierwszej do trzeciej byliśmy z nim u Wokulskiego , a po trzeciej wpadłem na chwilę do matki i na chwilę do pani Stawskiej ...
|
||
Zdawało się Wokulskiemu , że w tej chwili widzi przed sobą trzy światy .
|
||
— Idź , Stachu , do teatru ...
|
||
A panna Łęcka nie wyszła za mąż ?
|
||
Zawiadamiała go mianowicie : w których dniach hrabina wybiera się ze swoją siostrzenicą na spacer do Łazienek .
|
||
„ Wieniec jest prześliczny i już z góry w imieniu Rossiego dziękuję panu za ten podarunek .
|
||
— Suzin ? ...
|
||
— Panie Wokulski ...
|
||
Wyręczył ją Wokulski .
|
||
W każdym razie pan Wokulski jest dobrym kupcem i naszą spółkę poprowadzi ...
|
||
— spytała po chwili prezesowa .
|
||
No i naturalnie pan Ignacy musiał pójść do teatru , ażeby nie zrobić przykrości Stachowi .
|
||
Nieraz przesiadywała po kilka godzin w sklepie , tylko wpatrując się w Stasiulka .
|
||
Wokulski przyznał w duchu , że tak chudego i tak małego człowieka jeszcze w życiu nie widział .
|
||
— odpowiedziała pani Krzeszowska odwracając twarz w górę .
|
||
Napoleon był chwat , choćby za to samo , że wygnał hyclów Szwabów .
|
||
Szliśmy pod Magentę , panie Rzecki , choć nie wiedzieliśmy jeszcze , ani dokąd idziemy , ani kto z nas jutro zobaczy zachodzące słońce ...
|
||
Czasami do stolika zbliżały się dzieci po obrazki ; panna Izabela niektórym podawała je sama z takim ruchem , jakby chciała powiedzieć : ach , kiedyż się to skończy ! ...
|
||
— Jak się masz , Ignacy ! ...
|
||
Ochocki powtórzył , bystro przypatrując się swemu towarzyszowi .
|
||
Dopiero około piątej po południu zbliżył się do Wokulskiego Rzecki .
|
||
— Sklep znam , bardzo ładny — mówiła panna Izabela zamyślając się .
|
||
Pan Ignacy zwrócił się do Lisieckiego i kiwał głową w sposób oznaczający podziw i zadowolenie .
|
||
— zapytała trochę zdziwiona panna Florentyna .
|
||
— zapytał go Wokulski .
|
||
„ Gotowi jeszcze myśleć , że oddawałem się rozpuście ! ” — westchnął nieszczęsny pan Ignacy .
|
||
Panna Florentyna skończywszy list nie śmiała oderwać od niego oczu .
|
||
„ Więc to Maruszewicz — pomyślałem .
|
||
W Wielką Środę , punkt o jedynastej rano , panna Izabela już siedziała w otwartym powozie wraz ze swoją nieodstępną towarzyszką , panną Florentyną .
|
||
Za krzesłem hrabiny stał służący w czarnej liberii .
|
||
Zabiłaby barona , gdyby to uchodziło dobrze wychowanym kobietom .
|
||
Dopiero około dziewiątej wszedł , a raczej wpadł do sklepu pan Mraczewski , piękny , dwudziestokilkoletni blondynek , z oczyma jak gwiazdy , ustami jak korale , z wąsikami jak zatrute sztylety .
|
||
To powiedziawszy Ignacy wypił wino , a kieliszek rzucił na ziemię .
|
||
Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności .
|
||
O Boże , jaki to nędzny świat ...
|
||
— To jest niemożliwe , Belciu .
|
||
Prosto z wyścigów Wokulski pojechał do Szumana .
|
||
— Wokulski jest chyba jedynym człowiekiem w Warszawie , z którym można o tym mówić .
|
||
Panna Izabela w milczeniu podała mu rękę ; mocny rumieniec oblał jej twarz , a w oczach zamigotało rozmarzenie .
|
||
Wokulski wskazał mu krzesło i przeszedłszy się parę razy po ciasnym pokoju , rzekł :
|
||
— wtrąciła panna Florentyna rozkładając ręce .
|
||
W początkach maja pierwszy raz przyszedł do Stacha z prośbą .
|
||
Niech Bóg zeszle na pana wszystko najlepsze — odparł inkasent i wyszedł , na próżno starając się ukryć radość .
|
||
Toż samo ja dziś nieomal co godzinę mówię o Stasiu Wokulskim .
|
||
A ponieważ jednym nie ufał , inni go nie chcieli słuchać , a Wokulskiego nie było , więc rozmawiał sam z sobą i — w największym sekrecie pisywał pamiętnik .
|
||
Teraz panna Izabela spuściła oczy , zmieszana w wysokim stopniu .
|
||
Byli w połowie drogi do Pomarańczarni , kiedy panna Izabela , widać już zakłopotana tym spokojem w naturze i między nimi , poczęła mówić :
|
||
Wokulski musiał przyznać , że jest jasne .
|
||
I bez żadnej ceremonii , a nawet bez dalszych wyjaśnień doręczył panu Ignacemu album z widokami Warszawy i warszawianek , co razem mogło kosztować z pięćdziesiąt rubli ! ...
|
||
Wreszcie wszystko ucichło : hrabina i panna Izabela opuściły kościół .
|
||
Tak ciągle stała mi przed oczyma pani Stawska i Wokulski ...
|
||
To ten poczciwy Szlangbaum ...
|
||
— Zaraz powiem — odparł Ochocki .
|
||
Na każdą Wigilię Bożego Narodzenia Mincel dawał nam podarunki , a jego matka w największym sekrecie urządzała nam ( i swemu synowi ) choinkę .
|
||
— odparł Machalski .
|
||
Jeżeli dzień udał się dobrze , pan Ignacy był kontent .
|
||
Doktór zatrzymał się na chodniku i usiadłszy na swej lasce zaczął się śmiać w sposób , który aż zwracał uwagę na szczęście nielicznych przechodniów .
|
||
Na skręcie drogi Wokulski wychylił się i przez mgłę żółtawego kurzu , który gęsto osiadał mu twarz i odzienie , przypatrywał się wyścigowemu polu .
|
||
— Może te osoby same postępują nietaktownie — wtrąciła panna Izabela .
|
||
Jakby w odpowiedzi na to spostrzegł po drugiej stronie ulicy Ochockiego ; wielki maniak szedł wolno , ze spuszczoną głową i rękoma w kieszeniach .
|
||
— Zna on ich dawniej aniżeli my — szepnęła Flora .
|
||
Bagatela ! ... przecież kupiłem ją od pani Krzeszowskiej za pośrednictwem Maruszewicza ...
|
||
„ Wokulski moim opiekunem ! ...
|
||
Wokulski ukłonił się i znowu usiadł do swej księgi .
|
||
— Musiał dobrze pójść interes — rzekł do panny Izabeli — bo jaśnie pan coś ... jakby trochę tego ...
|
||
Protestuję ... replikuję ... zakładam apelację od wielmożnego pana Wokulskiego , letkiewicza , do kochanego pana Stanisława , który z chłopca sklepowego został uczonym i miał nam zreformować handel zagraniczny .
|
||
— odparł Szpigelman .
|
||
Tymczasem pani Stawska usiadłszy na krześle była tak zmieszana , że zaczęła coś poprawiać około sukienki swojej córeczki .
|
||
— spytał hrabia udający autentycznego Anglika .
|
||
— O ! bardzo prosimy panów — rzekł hrabia .
|
||
Wszedł Henryk Szlangbaum , blady , z błyskawicami w oczach .
|
||
— Pan ma szczęście , panie Wokulski — odezwał się Szłangbaum .
|
||
— spytał pan Tomasz zamyśliwszy się nieco .
|
||
Ale widzisz , panie Stanisławie , gdybym tak potrzebował jakiejś części mego kapitału ...
|
||
Po wyjściu panny Izabeli ze sklepu Wokulski wziął się znowu do rachunków i bez błędu zsumował dwie duże kolumny cyfr .
|
||
Zarazem wychylił się stamtąd młody człowiek z czarnym zarostem i zobaczywszy cofającą się fizjognomię pani Krzeszowskiej zawołał pięknym basem :
|
||
Ja sama , kiedy byłam w wieku Kasi , byłam głupiutka jak kanarek ...
|
||
— Będę u ciebie , kochany hrabio , jak Boga kocham — odezwał się otyły marszałek — i może jeszcze przyprowadzę ci z paru Litwinów ; no , ale powiedz , dlaczegóż to my mamy zawiązywać spółki kupieckie ? ...
|
||
— szepnął Wokulski .
|
||
Zresztą nie ma o czym mówić ; ojciec niech wyobraża sobie , że go oszukano , a ty , Belu , módl się za zdrowie tego Żyda , który dał wam dziewięćdziesiąt tysięcy ...
|
||
Książę przypatrywał mu się spod rzęs , a widząc , że Wokulski to czerwienieje , to blednie , myślał :
|
||
— To prawda — odezwał się pan Tomasz — ależ Wokulski nie ma obowiązku wiedzieć o tym , a upomnieć się musiał .
|
||
— Słówko , panie baronie — rzekł .
|
||
— To podłe Szwabisko ciągle drwi z Napoleona ! ...
|
||
Na jego widok panna Izabela zarumieniła się i oczy jej nabrały tego dziwnego wyrazu , który zawsze tak zastanawiał Wokulskiego .
|
||
Skąd , u licha , dowiedziała się o moich troskach pani Małgorzata ? nie mam świadomości .
|
||
— Jestem pewien — odparł Leon z zaiskrzonymi oczyma — że gdybyś choć przez chwilę miał taką wiarę jak pierwsi apostołowie , jeszcze dziś znalazłbyś się w uniwersytecie ...
|
||
Wokulski dał starszemu trzy ruble , młodszemu rubla i obiecał im na przyszłość gratyfikację , byle tylko klaczka nie miała krzywdy .
|
||
Pan Ignacy był u siebie i zobaczywszy szczególną parę , rozłożył ręce z podziwu .
|
||
Prezesowa wpadła w zamyślenie i kiwając głową szepnęła :
|
||
Naturalnie , że pan Ignacy upoważnił Szlangbauma do zrobienia interesu i nie tylko zwrócił mu pieniądze wydane na dorożki , ale jeszcze na własny koszt kazał go odwieźć na ulicę Elektoralną , co tak rozczuliło starego Żyda , że odchodząc zdjął ze swego syna rodzicielskie przekleństwo i nawet zaprosił go do siebie na szabasowy obiad .
|
||
Wokulski złożył księgę , z wolna podniósł się z fotelu i sięgnąwszy po kapelusz stojący na kantorku skierował się ku drzwiom .
|
||
— pytał Wokulski .
|
||
„ Widocznie przez rok ulegałem częściowemu obłąkaniu ” — myślał Wokulski .
|
||
Przez chwilę sklep zaległa cisza , którą dopiero panna Izabela przerwała odezwawszy się pięknym kontraltem :
|
||
— dodał hrabia ucharakteryzowany na Anglika .
|
||
Niech oni mnie się zaprezentują ” — myślał pan Ignacy .
|
||
Szlangbaum milczał , tylko drgały mu czerwone powieki .
|
||
Nie w innym też celu skarbił sobie względy jej ojca , hrabiny ciotki i całej arystokracji .
|
||
Zaczęto pytać się : kto to jest ? a chociaż nie poznano osoby , w lot jednakże spostrzeżono , że cylinder pana Ignacego pochodzi sprzed lat dziesięciu , krawat sprzed pięciu , a ciemnozielony surdut i obcisłe spodnie w kratki sięgają nierównie dawniejszej epoki .
|
||
Hrabina podniosła się z kanapy .
|
||
— dodał baron , widocznie bardzo zirytowany .
|
||
Rzecki zbliżył swoje usta do jego ucha .
|
||
Zgodny chór jednakże osłabnął , gdy pan Leon zaczął tłumaczyć , że należałoby nareszcie wypróbować owej gotowości do czynu .
|
||
Panna Florentyna bierze lampę i obie z kuzynką idą do jej gabinetu .
|
||
„ Aha ! ... ” — pomyślał Wokulski żegnając hrabinę .
|
||
Do przybysza wybiegł Mraczewski i uśmiechając się dwuznacznie , zapytał :
|
||
— pytał gniewnie , rozbierając barona .
|
||
Później jednakże Stach dał się ubłagać i zaraz po Wielkiejnocy wysłał Mraczewskiego do Moskwy podwyższając mu nawet pensję .
|
||
( Boże miłosierny ! jak ja już dawno nie byłem w cudzym mieszkaniu ... ) Tym razem jednak wstąpił we mnie jakiś diabeł i koniecznie zapragnąłem poznać lokatorów tej dziwnej kamienicy .
|
||
Wokulski podniósł głowę trochę wyżej i zobaczył , że jego operator nosi złote spinki przy bardzo brudnych mankietach .
|
||
Gdybym jego znowu nie wyprawił do teatru , on może nie spotkałby się z panną Łęcką .
|
||
— syknął pan Lisiecki .
|
||
Panna Izabela także poszła do swego gabinetu i jak zwykle w chwilach zdenerwowania położyła się na szezlongu .
|
||
Pamiętał tylko , że Wokulski zaprowadził go do gabinetu za sklepem , gdzie znajdowała się żelazna kasa , i powiedział sobie , że uczucia , jakich doznaje na widok Wokulskiego , są lekceważeniem pomieszanym ze wzgardą .
|
||
W głowie mi szumiało od wywodów doktora , a on tymczasem ciskał się na ulicy jak szalony .
|
||
Panna Izabela lekko skrzywiła usta ; nie podobał jej się ten nacisk .
|
||
Mikołaj podał kurczęta .
|
||
— przerwała z uśmiechem panna Izabela — ależ to jest podstęp .
|
||
— Proszę panów — mówił Wokulski — gdyby łokieć mego perkalu kosztował tylko o dwa grosze taniej niż dziś , wówczas na każdym milionie kupionych tu łokci ogół oszczędziłby dziesięć tysięcy rubli ...
|
||
Nie — mówił Jan Mincel — z tym człowiekiem żyć nie mogę ...
|
||
Maruszewicz wynajdą mi kobietę mającą podobne do niej rysy ( za kilkanaście tysięcy rubli można i to nawet znaleźć ) .
|
||
Ojciec i panna Florentyna zerwali się z krzeseł .
|
||
— Trochę zmęczyłem się — odparł głucho Wokulski .
|
||
Przecież ten sam hrabia Liciński układał się z nim o klacz i nic nie wskórał ! ...
|
||
— Ale ja , proszę cię , panie Stanisławie , nie chcę darmo ...
|
||
Ty , pani Meliton i ten ... zabawny bohater ...
|
||
— Wcale nie — wtrącił Ignacy .
|
||
— Bóg cię zesłał ...
|
||
— Dlaczego , Belciu , do Wokulskiego ?
|
||
Więcej hrabiemu powiem — ciągnął książę — że Wokulski , który swoją rzetelnością zwrócił na siebie uwagę osób najwyżej położonych , miewał bardzo ponętne propozycje .
|
||
Kto by Stasia nie znał , powiedziałby , że to genialny kupiec ; ale że ja go znam , więc coraz częściej pytam się : na co to wszystko ? ...
|
||
— Naturalnie , że idzie mu o pannę Izabelę ...
|
||
Nagle rozeszły się wieści o złym stanie interesów pana Tomasza i — z całego legionu konkurentów — zostało pannie Izabeli tylko dwu poważnych : pewien baron i pewien marszałek , bogaci , ale starzy .
|
||
Żal mi się zrobiło biedaczki , więc raz , kiedyśmy z Wokulskim pili wieczorem herbatę , odezwałem się :
|
||
— No , no ... panie Mraczewski ! ...
|
||
Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten nazywał się Szlangowskim , obchodził Wielkanoc i Boże Narodzenie , i z pewnością najwierniejszy katolik nie zjadał tyle kiełbasy co on .
|
||
— spytał pan Tomasz ściskając Wokulskiego za rękę .
|
||
— Kochany Henryku , nie bierz do serca drobnych przycinków , bo my tu sobie po koleżeńsku wszyscy docinamy .
|
||
A wydźwignie ją nie jakiś tam Ochocki , za pomocą swojej maszyny , ale on ...
|
||
Wokulski zirytowany .
|
||
W teatrze trafił się panu Ignacemu cały szereg niespodzianek .
|
||
Wokulski spojrzał na osobę przyznającą mu jasność i zwięzłość .
|
||
— Czy mi się tylko wydaje , czyli też panna Łęcka nie jest ci obojętną ?
|
||
Wokulski powstał z krzesła i odparł obojętnie :
|
||
Nie wiem , co tak podobało się jej u nas — moja broda czy tusza Jana Mincla ?
|
||
Dopiero po południu pan Tomasz wyszedł na miasto i wrócił na obiad bardzo zakłopotany .
|
||
Niebawem zaś przez okno stajni zobaczył Wokulski młodzieńca z metalowymi guzikami przy kurtce , który wybiegł na podwórze po miotłę i znalazłszy takową , mimochodem zwalił przez łeb gapiącego się Żydka .
|
||
Potem uprosił Lisieckiego o zastępstwo na jutro między dziesiątą z rana a drugą po południu i z podwójną gorliwością zabrał się do swoich rachunków .
|
||
— Bój się pan Boga , z Paryża ogromnie ekscytują nas o te bulwary ...
|
||
Pan Domański chciał mnie zabrać do swoich biur i powoli wypromować na urzędnika ; ciotka zalecała rzemiosło , a pan Raczek zieleniarstwo .
|
||
W maju roku zeszłego Wokulski wziął się do tej sprawy , którą jego wyjazd do Bułgarii o tyle przyspieszył , że już w grudniu miał dyplom , z majątkiem było znacznie trudniej ; w tym przecie dopomógł mu los .
|
||
— Niech się pan nie fatyguje , panie Maruszewicz .
|
||
Ten Mraczewski , który za wymyślanie na socjalistów stracił u nas posadę ! ...
|
||
— Poproszę panią Meliton , ona mi to ułatwi ...
|
||
Stach wklepał się w grubą awanturę ...
|
||
— Staś ... jak mi Bóg miły ! ...
|
||
Ale ... a skąd Szpigelman wie o naszym procencie ?
|
||
— Słucham — rzekł Wokulski .
|
||
— Szuman ... strzeż się ! ...
|
||
Boże miłosierny ! ... ależ ten drugi pokój to mój pokój , w którym mieszkałem od lat dwudziestu pięciu .
|
||
„ Przywidzenia ... abstrakcyjne ... zdenerwowanie ! ” — szepnął Wokulski .
|
||
Wokulski zerwał się o piątej i natychmiast pojechał odwiedzić swoją klacz .
|
||
Wokulski podał mu list .
|
||
— Yung weźmie ...
|
||
— spytał młody człowiek Wokulskiego .
|
||
— spytał Maruszewicz nie zdejmując kapelusza z głowy .
|
||
Spostrzegłszy Wokulskiego zarumieniła się i zaczęła drżeć .
|
||
— Zaraz ci dowiodę — odpowiedział Ignacy przyciszonym głosem .
|
||
Wokulski zhardział , gościom odmrukuje , w dzień wygląda , jakby drzemał , a za to uczy się po nocach i kupuje książki .
|
||
Zatrwożony Wokulski zdjął mu krawat i rozpiął koszulę .
|
||
Rok ten był dla mnie ważny , gdyż zostałem subiektem , a nasz pryncypał , stary Jan Mincel , zakończył życie z powodów dosyć dziwnych .
|
||
Było już z nim bardzo źle , nawet przyjął ostatnie sakramenta , kiedy w parę dni później wbiegł do nas pan Raczek dziwnie wzburzony i stojąc na środku izby zawołał :
|
||
— Tak — mówił Wokulski — nie łamią form w warunkach zwykłych , ale w niezwykłych stosują się do prawidła : robić , jak wygodniej .
|
||
Wokulski otworzył bilet Suzina i czytał : „ Sesja dopiero o ósmej — pisał Suzin — masz czasu dosyć , więc załatw się z tymi interesantami , a nade wszystko z babami .
|
||
Wokulski zbliżył się do obelisku i ogarnęło go zdumienie .
|
||
— odpowiada zmieszany pan Ignacy .
|
||
— Czy nie spostrzegłeś , panie Ignacy , że jeżeli mężczyzna pod względem duchowym jest muchą , to kobieta jest jeszcze gorszą muchą , gdyż pozbawioną łap i skrzydeł .
|
||
Osłupiałem ze zdziwienia , lecz w tej chwili bardzo polubiłem Jana Mincla i Augusta Katza .
|
||
Ściskali się za ręce i Wokulski coś odpowiedział , ale co ? ...
|
||
... Alem się też rozgadał , Boże odpuść ! ...
|
||
„ Zapytam się Henryka Szlangbauma ” — rzekł , wstając od kantorka .
|
||
Stojący za nim Wokulski dotknął jego ramienia .
|
||
— zapytał Ignacy .
|
||
— Czy ty , ojcze — rzekła po namyśle — nie obawiasz się Wokulskiego ? ...
|
||
Widząc to panna Izabela uczuła nieprzepartą chęć pochwycenia tygrysa za ucho .
|
||
Mimo to Franc cały majątek zapisał Janowi , a Jan przez kilka tygodni chorował z żalu po bracie i — połowę odziedziczonej fortuny ( około dwudziestu tysięcy złotych ) przekazał jakimś trzem sierotkom , którymi nadto opiekował się do końca życia .
|
||
— Adieu ! panie Rzecki — ona mówi ( kładąc na kasie dwadzieścia albo i pięćdziesiąt rubli ) .
|
||
Wokulski przyznawał w duszy , że ten oryginał , udający marionetkę , ma jednak dużo sympatycznych przymiotów .
|
||
— Pąsowy bierze Yunga ...
|
||
— spytał hrabia–Anglik .
|
||
Podał jej kilkadziesiąt rubli zawiniętych w kartkę do Wysockiego .
|
||
— Jest w pańskim mieszkaniu i pisze tam rachunki dla Suzina .
|
||
Wokulski wysłuchał jego projektów .
|
||
Baron Krzeszowski ...
|
||
— szepnęła panna Izabela odpowiadając na ukłon .
|
||
Panna Florentyna zrobiła gest przeczący , a następnie powątpiewający .
|
||
Stasiek znowu uśmiechnął się ( jak ja nie lubię tych jego półuśmiechów ) i po chwili odparł :
|
||
„ Ten Paryż wygląda , jakby wszyscy mieszkańcy czuli potrzebę ciągłego komunikowania się jeżeli nie w kawiarniach , to za pomocą ganków ” — myśli Wokulski .
|
||
Wokulski puścił jej rękę i wyprostował się na krześle .
|
||
— Wolałbym go nie stracić na wakacjach — rzekł Starski , znacząco spoglądając jej w oczy .
|
||
Byłem zły jak diabeł i chciałem zwymyślać przynajmniej Mraczewskiego .
|
||
— Otóż , proszę pana — mówił baron — wybrać mi jeszcze parę drobiazgów w formie podkowy ...
|
||
Maruszewicz otarł pot z czoła widząc , że Wokulski znowu przypatruje mu się badawczo .
|
||
— Pan Łęcki — odparł — jako wspólnik , potrzebuje mieć tylko zaufanego adwokata i buchaltera , którzy co pewien czas skontrolują rachunki .
|
||
Dwaj Francuzi , towarzyszący Suzinowi , ukazują się znowu i mówią im , że już mogą jechać .
|
||
I to na kwit z podpisem barona .
|
||
— Dlatego nie powinieneś pić — przerwał Ignacy .
|
||
Znalazłszy się na ulicy Wokulski stanął na chodniku , jakby namyślając się , dokąd iść .
|
||
Ale niech no gość wejdzie ( Szlangbaum pracuje w wydziale ruskich tkanin ) , Chryste elejson ! ...
|
||
Mój Boże ! jak się to ludzie zmieniają ... ”
|
||
— Bo uważa — mówi Lisiecki — że korzystniej jadać macę z kiełbasą aniżeli samą .
|
||
Ignaz !
|
||
Stach był już chyba około Rogowa .
|
||
Pani baronowej zaś obeschło jedno oko , lecz jeszcze płakała drugim , na znak , że nie uważa swojej akcji za skończoną , a mnie za pobitego .
|
||
Wokulski cicho gwiżdżąc zasadził kapelusz i oparłszy rękę na ramieniu starego przyjaciela , odparł :
|
||
To zdawało mu się , że Ir jest chory , to , że rdzewieje nigdy nie używana dubeltówka , to znowu , że jest jakiś błąd w zielonej firance , która zasłaniała okna , a nareszcie , że herbata jest za gorąca i trzeba ją pić wolniej niż zwykle .
|
||
— Ja już z natury jestem śmiały , a Wokulski wariat ! ...
|
||
— Więc już nawet przy licytacjach mówią o Wokulskim i o niej ...
|
||
Wokulski zauważył naprędce , że jeden z panów , który jeździł bez strzemion , trzymając prawą rękę za plecami , ma minę łobuza , że drugi z nich pragnie zająć na koniu stanowisko środkujące między szyją a zadem , a czwarty wygląda tak , jakby w każdej chwili usiłował zsiąść z konia i już do końca życia nie ćwiczyć się w ekwitacji .
|
||
No , przypuszczam , że Starski jest trochę zadłużony .
|
||
Wokulski pobiegł do trybuny , a spotkawszy Yunga , który z siodłem w ręku powracał w tej chwili od wagi , szepnął mu :
|
||
Kwestię więc : czym jest , a czym nie jest , odłożył na bok , a postanowił , bądź co bądź , zapoznać się z panną Izabelą .
|
||
— Ma tu Polska nie ginąć , mój Boże , kiedy tacy jak Wokulski nie żenią się .
|
||
Pan powinieneś być hrabią , nie kupcem , i dziwię się , że pan od razu nie wstąpił do tamtego fachu , przy którym zawsze ma się czas , panie Mraczewski .
|
||
Domyślam się , że tym razem nie postąpisz Pan z nastręczającą się okazją jak z wekslami Łęckiego , które podarłeś w moich oczach .
|
||
O pierwszej w południe udał się Wokulski do barona Krzeszowskiego , po drodze wyrzucając sobie , że tak późno składa wizytę swojemu eksprzeciwnikowi .
|
||
Był hrabia Liciński i opowiadał dziwy o dżentelmenerii Wokulskiego .
|
||
„ Słowo daję , że to pani Krzeszowska ” — szepnął Wokulski .
|
||
— A o Rossim nie zapomni pan ?
|
||
Pan sam musiał bronić od prześladowcy mego Henryka ; ja to wszystko wiem , choć nie on mi mówił .
|
||
— zwrócił się Franc do chłopca — daj mi korek za grosz ...
|
||
Rozumiesz mnie , Stasiu ? ...
|
||
Pan Ignacy wziął do rąk bladoniebieską kopertę ozdobioną wizerunkiem niezapominajek , lecz wahał się , czy ma iść .
|
||
Potem zapisał cenę spluwaczki na kartce , podał ją przez ramię Rzeckiemu i poszedł za gablotkę z miną bankiera , który złożył na cel dobroczynny kilka tysięcy rubli .
|
||
Proszę cię , panie Stanisławie , idź teraz do Beli ...
|
||
— spytał pan Raczek patrząc na ciotkę .
|
||
— rzekł Wokulski .
|
||
Wokulski wyprostował się i przeciągnął .
|
||
Istotnie , był wdzięcznym , dopóki nie wściekł się i nie pokąsał służącej , co samą panią Meliton przyprawiło o ciężką chorobę .
|
||
Po półgodzinnej , poufałej konwersacji z panem Tomaszem hrabina pożegnała siostrzenicę , jeszcze raz polecając jej Starskiego .
|
||
Pani Krzeszowska na złość mnie ( nie wiem nawet za co ! ) postanowiła koniecznie ją sprzedać .
|
||
Skrzyżowała ręce na piersiach jak Napoleon I i patrząc na mnie rzekła :
|
||
Wokulski spotykał go na rozmaitych widowiskach , wreszcie i na ulicy , jeżdżącego najszybszymi dorożkami .
|
||
— Co ci jest Belu ? ...
|
||
„ Może baron — myślał — po prostu nie chce mojej wizyty ?
|
||
— Więc ciągle zajmujesz się szaradami , panie Szlangbaum ?
|
||
— Mała rzecz ... bardzo proszę ... nic nie szkodzi — mówił baron targając go za rękę .
|
||
Poznała pismo barona .
|
||
— Dajże mi pokój z Kasią ! ...
|
||
— Proszę cię , idź spać — przerwał mu Wokulski .
|
||
Książę i Wokulski powstali .
|
||
— Nie — śmieje się panna Izabela — tylko zdrzemnęłam się i tak mi się coś majaczyło .
|
||
Pan Ignacy cofnął się .
|
||
Katz leżał na barłogu skurczony , z wystrzelonym pistoletem w ręku .
|
||
Dymisja Mraczewskiego zrobiła takie wrażenie , że subiekci nie przemówili między sobą ani słowa , a pan Rzecki kazał zamknąć sklep , chociaż nie było jeszcze ósmej .
|
||
Chciałem coś hardego powiedzieć staremu i uciec do pana Raczka , który już ożenił się z moją ciotką .
|
||
— spytał Ochocki .
|
||
Ojciec , pan Tomasz Łęcki , płakał ...
|
||
„ Jestem pewny , iż modli się o to , ażeby dom Łęckiego poszedł za sześćdziesiąt tysięcy rubli ” — myśli pan Ignacy .
|
||
Panna Małgorzata powiedziała , że dobrze .
|
||
Na próżno wrogowie panny Izabeli , baron i baronowa Krzeszowscy , wstawiali się za tym młodzieńcem ; na próżno odezwała się za nim hrabina ciotka , która rzadko dziękowała , a jeszcze rzadziej prosiła .
|
||
Musiałem być bardzo nietrzeźwy , skoro przywidziało mi się , że pan Leon proponuje , ażeby kto z obecnych skoczył z Nowego Zjazdu na bruk idącej pod nim ulicy , i że na to wszyscy umilkli jak jeden mąż , a wielu pochowało się za beczki .
|
||
— Kochany Stasiu — mówiłem do Wokulskiego — wszyscy kupcy śmieją się , że tak dużo wydajemy w niepewnych czasach .
|
||
Będąc wczoraj w sklepie tego sławnego Wokulskiego przymówiłam się o mały datek dla sierot .
|
||
— Drugą połowę procentu otrzyma pan w połowie stycznia — odparł Wokulski .
|
||
Ale , powiadam ci , panie Stanisławie ( bo to cała awantura ! ) , ktoś w marcu wykupił moje dawniejsze weksle .
|
||
Myślisz , że nie wiem — domówiła jeszcze ciszej — że już miesiąc , jak pieniądze na utrzymanie domu pożyczasz od Mikołaja ...
|
||
Wokulski pożegnał go bardzo obojętnym ruchem głowy .
|
||
Jednocześnie przy czwartym stole , w głębi kościoła , spostrzegł hrabinę Karolową i pannę Izabelę .
|
||
— Żegnam panią hrabinę i dziękuję za zaszczyt , jaki mi pani raczyła wyrządzić ! ...
|
||
Idąc prawym chodnikiem dostrzegł Wokulski na lewo , mniej więcej w połowie ulicy , dom niezwykle żółtej barwy .
|
||
— mruknął pan Ignacy i nie zapalając lampy , rozebrał się i położył do łóżka .
|
||
Wokulski związaliście się z nią ? ...
|
||
Pociągnął z wielkiego bursztynu ogromny kłąb dymu , rozparł się na fotelu i trzęsąc ręką w stronę Wokulskiego mówił :
|
||
Hrabina lekko zarumieniła się .
|
||
— spytał niedbale Wokulski i zamknął księgę .
|
||
Franca zwykle sprowadzano do sklepu .
|
||
— A , wybacz pani baronowa !
|
||
— cicho szepnął pan Ignacy mrugając na Lisieckiego , który pogardliwie ruszył ustami .
|
||
Pamiętam , że nie mogłem utulić się z żalu , gdy raz zepsułem kosztowny samowar , a stary Mincel zamiast chwytać za dyscyplinę — odezwał się :
|
||
— Czyje to pismo , Floro ? ...
|
||
My byśmy , panie Ignacy , tak długo nie wytrwali w cnocie , co ? ...
|
||
Wciąż stałem zapatrzony we wspomnienie pani baronowej , którą widziałem zaledwie kilka razy w życiu i zawsze przedstawiała mi się jako osoba bardzo ekscentryczna .
|
||
— szepnął otyły marszałek wskazując okiem na Wokulskiego .
|
||
Wokulski przekładał nogę na nogę , ale wciąż milczał .
|
||
Czym się to wszystko skończy , Boże miłosierny ...
|
||
— spytał Wokulski adwokata .
|
||
Wokulski podał bilet i został sam .
|
||
— Jak Boga kocham , doświadczam emocji słuchając ! ...
|
||
— Ja jestem kupcem , panie Jumart — odpowiedział Wokulski , niemile draśnięty wykładem powyższej teorii .
|
||
— Pozwoli pani baronowa , że w tej sprawie zadecyduje sam gospodarz , pan Wokulski .
|
||
Boże ...
|
||
Gdy zaś ciotka zgorszona tyloma świeckimi obrazami , zawiesiła na ścianie mosiężny krucyfiks , ojciec , ażeby — jak mówił — nie obrazić Napoleona , kupił sobie jego brązowe popiersie i także umieścił je nad łóżkiem .
|
||
— Ja i Wokulski ? ...
|
||
Tymczasem sala napełniała się , a widok pięknych kobiet , zasiadających w lożach , do reszty orzeźwił pana Ignacego .
|
||
— mruczy Szlangbaum i odchodzi między swoich współwyznawców .
|
||
„ Dobrze — mówił dalej głos , który Wokulskiemu przypominał zgryźliwe zrzędzenie doktora Szumana — gdyby więc ta pani w ogóle mogła kogoś kochać , to nasuwa się drugie pytanie : czy pokocha ciebie ? ”
|
||
— Nie wam , ale mnie — uśmiechnął się Wokulski .
|
||
Nawet co prawda to i sam Wokulski , pomimo dziwnego trybu życia , nie zaniedbuje obowiązków kierownika instytucji .
|
||
A że zna się ze Stachem od dawna , więc musi wiedzieć wszystkie jego tajemnice .
|
||
Dla geszeftu nazywał się też Szlangowskim , a teraz znowu Szlangbaumem , kiedy jego stary ma astmę .
|
||
— Jeżeli Łęcki weźmie sto dwadzieścia tysięcy za swój dom , to znaczy , że Stach nie zapłaci za niego dziewięćdziesięciu tysięcy rubli . ”
|
||
Gra artystów z początku nie obchodziła go , oglądał się więc po sali i przede wszystkim spostrzegł Wokulskiego .
|
||
Wokulski przypatrzył mu się uważniej .
|
||
Wokulski stopniowo zapada w odurzenie .
|
||
— Wieszże ty — mówiła prezesowa — że w chwili ostatniego z nim pożegnania myśleliśmy : czy by się do tej studni nie rzucić ?
|
||
Współcześnie z nim wychodził Klejn i wracał do sklepu o drugiej ; potem obaj z Rzeckim zostawali w sklepie , a Lisiecki i Mraczewski szli na obiad .
|
||
Panna Izabela patrzyła na cacka ustawione na biurku i myślała , że jednak ojciec łudzi się trochę , sądząc , iż Wokulski garnie się do niego .
|
||
Doktór nasunął kapelusz na głowę i szedł zirytowany , milcząc .
|
||
— Więc do jutra , panie Wokulski — rzekła hrabina .
|
||
— spytał Starski .
|
||
— Suzin jedzie do Paryża i chce go gwałtem zabrać , bo ma tam robić jakieś ogromne zakupy towarów .
|
||
„ Kobiet nie zdobywa się ofiarami , tylko siłą , bodaj pięści ... ” — przypomniał sobie zdanie pani Meliton .
|
||
Pan Ignacy uczuł się głęboko obrażony .
|
||
— mówił Mraczewski opierając się na moim ramieniu , gdyż nie mógł ustać .
|
||
— Ja wynajmę od ciebie ten pokój — mówił Wokulski — tylko trzeba go odczyścić ...
|
||
— zawołał pan Tomasz .
|
||
— wrzeszczał doktór wywijając kułakiem .
|
||
Szybko dokończyłem herbatę , Irowi nalałem trochę mleka do miseczki i poszedłem do Stacha .
|
||
W Wielki Piątek z rana Wokulski przypomniał sobie , że dziś i jutro hrabina Karolowa i panna Izabela będą kwestowały przy grobach .
|
||
— Najpóźniej za kwadransik — odparł Rzecki .
|
||
Nazywa się Stanisław Wokulski .
|
||
— zawołał pan Tomasz chwytając się oburącz za głowę .
|
||
— Ja też nie do pana mówię , tylko do Ignacego — odparł Franc .
|
||
Pan Ignacy opuszcza salę ; nie dla tej sprawy tu przyszedł .
|
||
Nie posądzam , ażeby Małgosia Minclowa miała być tą mężatką , gdyż i ona wyglądała , jakby ją giez ukąsił .
|
||
— Tobie coś jest , Stachu ? ...
|
||
Wtem na skręcie wymija go młoda kobieta , której wzrost i ruchy robią na Wokulskim silne wrażenie .
|
||
Klejn wdrapywał się na drabinkę , ażeby coś poprawić na półkach .
|
||
Pan Ignacy otworzył i czytał :
|
||
Cała arystokracja przyjmowała go u siebie , ona zaś , panna Izabela , zrobiła go swoim powiernikiem .
|
||
Więc choć deszcz ze śniegiem bije w zakratowane okna , choć pada tak gęsto , że w pokoju jest mrok , pan Ignacy ma wiosenny humor .
|
||
— Który w dodatku sam garnie się do mnie — dodał pan Tomasz .
|
||
— W liście napisanym z tego powodu do mnie baron mówi o panu z wielkim szacunkiem i przyjaźnią ...
|
||
— Prosimy więc szanownego pana Wokulskiego — odezwał się nowy głos — ażeby ten publiczny interes , który nas zgromadził tu , do gościnnych salonów księcia , raczył nam przedstawić z właściwą mu jasnością i zwięzłością .
|
||
Przed rokiem w jednej z takich chwil zobaczył pannę Izabelę Wokulski .
|
||
Ja się spłakałem , panie Wokulski , co takie mądre dziecko przez upartość Henryka chodzi bez spodnie .
|
||
Zdawało się nawet panu Ignacemu , że gdzieś w tym chórze odróżnia zmęczony głos inkasenta Obermana , który pierwszy zaczynał wrzeszczeć , a ostatni milknął .
|
||
Istotnie , pan Łęcki liczył w swoim rodzie całe szeregi senatorów .
|
||
— Ale kupuje nie na własne imię , tylko za pośrednictwem starego Szlangbauma ...
|
||
Wokulskiemu błysnęły oczy .
|
||
— A ... to co innego — odparł doktór bez zająknienia .
|
||
Pan Łęcki stanął na środku pokoju i strzeliwszy palcami zawołał :
|
||
— odpowiedział Wokulski .
|
||
— Mam wprawdzie — odparł Wokulski — u moskiewskich fabrykantów kredyt do wysokości trzech , nawet czterech milionów rubli , ale jeszcze nie wiem , czy pójdą ich wyroby .
|
||
Z początku dziwiłem się niespodzianej miłości starego Hopfera i dowodziłem pannie Kasi , że zbyt mało znam jej ojca , ażebym miał składać mu wizyty .
|
||
Naturalnie , że kto chce zdobyć , musi zdusić przeciwnika ; ależ tu zdobyczą miała być panna Izabela ! ...
|
||
— krzyknął Jan .
|
||
Tymczasem pan Tomasz zerwał z towarzystwem .
|
||
Mały on jest , ale przy łasce bożej ( która tak oczywiście czuwa nad Wami ) i znanej obrotności W-go Wokulskiego przyniesie zapewne procent , który wynagrodzi Państwu gorycze ich dotychczasowego położenia .
|
||
Uścisnął Wokulskiemu rękę , zbiegł ze wzgórza i zniknął między drzewami .
|
||
Wokulski rzucił trzy franki dorożkarzowi , pędem wbiegł do bramy , a z niej na trzecie piętro .
|
||
Ojciec Szlangbauma jest lichwiarzem , a syn , ażeby od niego grosza nie wziąć , bieduje po sklepach jako subiekt .
|
||
„ Zła wróżba — pomyślał Wokulski i nagle uderzył się w czoło .
|
||
Wokulski wszedł do niego , przymknął drzwiczki i niewidzialny , przypatrywał się pannie Izabeli .
|
||
— Pan Wokulski — rzekłem powstając z krzesła — nie okradł nikogo ...
|
||
Jeden ( dawno już zeszedł z ziemi ) , który modlił się i dźwigał na chwałę Boga potężne gmachy .
|
||
Tu odezwała się w pannie Izabeli rodowa pycha .
|
||
— Widzi pan — mówił Jumart przebierając palcami po stole — za dużo zwiedziłem świata , ażebym miał troszczyć się o czyjąś narodowość .
|
||
Wokulski słuchał historii o prześladowaniu Żydów patrząc na ścianę , gdzie wisiała tabelka loteryjna , i bębniąc palcami w kontuar .
|
||
O czym już dziś nie wątpię , szczególniej po rozmowie z Szumanem .
|
||
— Już są — rzekł Wokulski i podał mu rękę na pożegnanie .
|
||
Katz i jego chciał przebić .
|
||
W podobnych chwilach jak topielec , który zwraca oczy do światła na dalekim brzegu , panna Izabela myślała o Wokulskim .
|
||
— Będzie tam mieszkać młoda szwaczka — mówił dalej Wokulski .
|
||
— Dla jednego niewart , dla drugiego wart ; ja zawsze robię tylko dobre interesa — odpowiada zamyślony Szlangbaum .
|
||
Ach , Boże , co też mi się snuje po głowie ” — odpowiedziała sobie wzruszając ramionami i zasnęła .
|
||
„ Jeżeli ja — mówił do siebie — przez zmarnowanie jednego wieczora narobiłem tyle zamętu w sklepie , to niby — jakiego zamętu w interesach narobi Stach , który marnuje dziś dnie i tygodnie na teatry włoskie , i zresztą — nawet nie wiem na co ? ... ”
|
||
Tu Wokulski dosięgnął najwyższego punktu samokrytyki : poznał niedorzeczność swego położenia i postanowił wydobyć się .
|
||
„ Droga Belu !
|
||
— I ty to mówisz , Stasiu ? ...
|
||
Serwis i srebra familii Łęckich były już sprzedane i nawet jubiler odniósł panu Tomaszowi pieniądze , strąciwszy dla siebie sto kilkadziesiąt rubli składowego i za pośrednictwo .
|
||
Nie dość bowiem , że ranił mi w pojedynku męża ( któremu również niech Bóg przebaczy wszystkie podłości , jakich się względem mnie dopuścił ) , ale jeszcze nabył kamienicę , w której zgasło moje ukochane dziecko , i pewnie każe sobie płacić duże komorne .
|
||
— tłumaczyła się zarumieniona panna Izabela .
|
||
Wszakże u nas nie było wojny — odparł ze zdziwieniem pan Ignacy .
|
||
— mruczy Lisiecki .
|
||
Baron gładząc swój rzadki zarost przypatrywał mu się z uwagą i myślał :
|
||
— Pan Łęcki chce się z panem widzieć .
|
||
Wokulski wstał .
|
||
— Zabij mnie , to sam zobaczysz — odparł Wokulski .
|
||
Gdy wszyscy usiedli , hrabia zabrał głos :
|
||
Albo podziękuję Minclowi za obowiązek , albo wypowiem lokal Stachowi .
|
||
Na utrzymanie domu wychodzi mi sześć do ośmiu tysięcy , więc za resztę moglibyśmy z Belą co roku wyjeżdżać za granicę .
|
||
Panna Izabela zwróciła się do niego z uśmiechem :
|
||
Po obliczu pani Stawskiej przeleciał cień jakby żalu i zmęczenia .
|
||
— zawołała przestraszona panna Izabela .
|
||
— Wybaczy pan , ale ja się tym nie zajmuję — przerwał mu Wokulski .
|
||
Stary Szlangbaum również zbliża się do stołu , a po drodze kiwa na zniszczonego Żydka i nieznacznie mruga na okazałego pana , z którym niedawno rozmawiał w cukierni .
|
||
Tak rozmyślał Wokulski i spokojnym wzrokiem przypatrywał się Maruszewiczowi .
|
||
— Cały dzień nie zaglądałaś do mnie , Florciu .
|
||
Pan Tomasz aż poruszył się na krześle .
|
||
Ale żaden z nich nie wydał mu się tak wstrętnym i godnym pogardy jak Wokulski .
|
||
— Bardzo pragnąłbym widzieć ten kraj kwitnącym i dlatego , panie Wokulski , posiada pan całą moją sympatię i szacunek , tek , bez względu na zmartwienie , jakie pan robi baronowi .
|
||
Pan Łęcki robi się bardzo fioletowy .
|
||
Następnie wróciła się z kuchni i zarumieniona powyżej oczu , spytała pani Stawskiej :
|
||
— Florciu — rzekła zniżając głos — komu ty to mówisz ? ...
|
||
No i widzę , pan Oberman dobił dziś targu ...
|
||
— Mam prośbę do mecenasa — rzekł po chwili Wokulski .
|
||
Panna Izabela była rozpromieniona .
|
||
Powoli , w ciągu paru lat , tak przywykliśmy do siebie , że stary Mincel nie mógł obejść się beze mnie , a ja nawet jego dyscypliny począłem uważać za coś , co należało do familijnych stosunków .
|
||
Na kilka dni przed wyjazdem zaszedł do znajomego lekarza Szumana , z którym pomimo obustronnej życzliwości widywali się nieczęsto .
|
||
— uśmiechnął się ironicznie pan Ignacy .
|
||
I zaraz myślę , że gdybym ja był Wokulskim , w jednej chwili ożeniłbym się z tą bogatą wdową .
|
||
— Szczęśliwy jesteś , panie Stanisławie ...
|
||
— W roku 1859 , panie Rzecki ...
|
||
— Łaskawa , pani — odparł Wokulski — jeżeli panna Izabela jest taką , jak mi się wydaje , to może mnie kiedyś oceni .
|
||
— zapłakała pani Małgorzata .
|
||
— szepcze panna Izabela .
|
||
„ Stach — mówił w sobie — wdaje się dziś tylko z panami , a ufa Żydom .
|
||
Panna Florentyna siada nieśmiało na fotelu , delikatnie bierze z biurka nożyk i z największą ostrożnością przecina kopertę .
|
||
Gdy Wokulski zadzwonił do mieszkania lekarza , ten właśnie był zajęty gatunkowaniem włosów rozmaitych osobników rasy słowiańskiej , germańskiej i semickiej i przy pomocy mikroskopu mierzył dłuższe i krótsze średnice ich przekrojów .
|
||
— Pozwoli pani zaprezentować : pan Rzecki , plenipotent naszego gospodarza , a mój kolega ...
|
||
Ale a propos : wiesz , że Kazio Starski wrócił ? ...
|
||
— Pójdź do niej , Florciu .
|
||
— Dziś w nocy jadę do Paryża — odpowiedział Wokulski .
|
||
— mówił pan Tomasz obcierając załzawione oczy .
|
||
Dostawy dla wojska to gruby interes — wtrącił pan Szprot , ajent handlowy , który bywał tu rzadkim gościem .
|
||
— oburzyła się panna Izabela .
|
||
Ale ona ich nie dostanie ; Bóg w tych czasach nie słucha modlitwy uciśnionych .
|
||
Wokulski poszedł ku nim potrącając klęczących i omijając inne stoły , przy których pukano na niego zawzięcie .
|
||
— I na to zgoda — rzekł pan Tomasz tonem wielkiej serdeczności .
|
||
— Przyszedłem prosić o przebaczenie biednemu Mraczewskiemu , który nawet ...
|
||
Opuściła sypialnię ojca , lecz w przedpokoju , zamiast Wokulskiego , zobaczyła aż trzech Żydów , głośno rozprawiających z Mikołajem i panną Florentyną .
|
||
— Sumę pańską — odpowiedział Wokulski — mogę umieścić w lepszym interesie .
|
||
Na drugi dzień , w Wielki Czwartek , Mraczewski już nie pokazał się w sklepie .
|
||
„ Cóż ja robię złego — myślał Wokulski — że się kocham ? ...
|
||
— Pan Rzecki jest plenipotentem właściciela domu — odparł rządca .
|
||
Pomyślałem , że Stach musi już być około Rudy Guzowskiej .
|
||
Po hucznym weselu , na którym ( nie wiem nawet skąd ) znalazło się mnóstwo przyjaciół Wokulskiego ( a jedli , bestie ! ... a pili zdrowie państwa młodych — garncami ! ... ) , Stach sprowadził się na górę , do swojej żony .
|
||
— krzyknął Rzecki uderzając pięścią w kantorek .
|
||
Wiedziała , że list ten napisał pan Tomasz sam do siebie ; koniecznie bowiem potrzebował choć pół godziny przedrzemać się po obiedzie .
|
||
Pan Tomasz , po raz już nie wiadomo który , zaczął mrugać powiekami i znowu ukazały się łzy .
|
||
W tej chwili pannę Izabelę ogarnął wstyd na myśl , że troszczyła się tylko o kobiety .
|
||
Siedzi , dziękować Bogu i wielmożnemu panu , w Skierniewicach , ma grunt , najął parobka i tera z niego wielki pan .
|
||
— Pnia z czerwonymi rękoma — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela .
|
||
Marzyło mi się , że pan Leon mówi , jak zwykle , o potędze wiary , o upadku duchów i o potrzebie poświęcenia , czemu głośno wtórowali obecni .
|
||
Hrabina nie posiada się z radości , książę mówi tylko o tobie ...
|
||
— Kobiety , panie Ochocki .
|
||
Stach i po tym nieszczęściu milczał , ale osowiał jeszcze bardziej .
|
||
W maju i czerwcu wizyty pani Meliton stały się częstszymi , ku zmartwieniu Rzeckiego , który podejrzewał spisek .
|
||
— Któż by , jeżeli nie Wokulski — odparł Mraczewski .
|
||
Sekundy brakowało , ażeby Wokulski powiedział , że nie pojedzie i nie chce żadnych spółek .
|
||
— Panie Lisiecki , wrócę o drugiej ...
|
||
Dopiero później spostrzegł , że przypatruje się aż dwom szarym sukniom , a trzeciej niebieskiej , że żadna z nich — nie należy do panny Izabeli .
|
||
Jeszcze raz ucałowała nogi Chrystusowi , ciężko podniosła się i wyszła .
|
||
Wokulski wszedł do stajenki i z kwadrans przypatrywał się klaczy .
|
||
Gdy pożegnawszy się z Maruszewiczem , siadał w dorożkę , przyszła mu szczególna myśl do głowy :
|
||
— Mówiłam cioci , że przyjdzie , i do tego z workiem złota — odezwała się po angielsku panna Izabela .
|
||
Wokulski milczał .
|
||
— Może jejmość i dasz , ale ja nie wezmę — mruknął pan Raczek plując w stronę komina .
|
||
Pan Łęcki robi się szary na twarzy .
|
||
Pokręcił się jeszcze po sali , co Szlangbaum uważał za dalszy ciąg posądzeń i śledzenia go , i wrócił do siebie , wzdychając .
|
||
Do jednego wsiadł baron z hrabią–Anglikiem , do drugiego milczący egiptolog z pistoletami i chirurgiem .
|
||
Ha ! niech jedzie — prawił Machalski — może choć jeden subiekt wyjdzie na człowieka .
|
||
Siwy inkasent przybiegł natychmiast , z trwogą pytając się w duszy : czy Wokulski nie rozmyślił się i nie każe mu zwrócić zgubionych pieniędzy ? ...
|
||
Pamiętał , że przede drzwiami ukłonił się parę razy panu Tomaszowi , że potem owionęła go jakaś miła woń , skutkiem czego ukłonił się damie w kremowej sukni z pąsową różą przy ramieniu , a potem — innej damie wysokiej i czarno ubranej , która patrzyła na niego z przestrachem .
|
||
Przecież pan Szpigelman wie , że są pieniądze ...
|
||
No , nic złego , mój Boże ...
|
||
— Jak Boga kocham , zaraz daję dziesięć tysięcy rubli ! ...
|
||
Jeszcze raz pożegnałem ją i wyszliśmy obaj z rządcą nie dopytując się już o panią Stawską .
|
||
Wokulski stanął na ulicy .
|
||
— rzekł Mikołaj stając we drzwiach salonu .
|
||
„ Jedyny rozumny ... jedyny kupiec ... jedyny , który może dogadać się z Ochockim ? ...
|
||
Istotnie panna Izabela z Wokulskim ukazali się na końcu drogi .
|
||
I kiedy w ten sposób pan Tomasz dźwigał jarzmo stanowiska , panna Izabela trawiła się w samotności i ciszy swego pięknego lokalu .
|
||
Jeżeli miał je dawniej , dlaczego pozwolił na zaciąganie długów u Mikołaja ? ...
|
||
W ostatniej chwili pochyliły mu się binokle ; pistolet zboczył na włos , wypalił i — kula przeleciała o kilka cali od ramienia Wokulskiego .
|
||
Zdaje się jednak , że Jaś Mincel zrobił inną rzecz , choć nie wspomniał o niej do śmierci i nawet nie lubił o tym rozmawiać .
|
||
Pan Raczek pokiwał głową , a ciotka łzy otarła myśląc , że ojciec bredzi .
|
||
— oburzył się pan Raczek .
|
||
— Ty coś wiesz , Florciu ! ...
|
||
— Proszę , papo — odezwała się panna Izabela usłyszawszy pukanie do swych drzwi .
|
||
— Bo to , uważa pan , nasz stary podobno kupuje dom Łęckiego , który właśnie jutro mają wierzyciele sprzedać przez licytację ...
|
||
— Łatwo możesz się dowiedzieć — szepnęła panna Florentyna .
|
||
Brawo Yung ! ...
|
||
Staś kochany ! ...
|
||
— zawołała panna Izabela .
|
||
Panowie Klejn i Lisiecki pożegnali się i wyszli .
|
||
— Proszę powiedzieć pan Wokulski , ja będę dziś siódma ...
|
||
Po opuszczeniu mieszkania pani Stawskiej i jej matki rozeszliśmy się z rządcą domu , bardzo z siebie zadowoleni .
|
||
„ Ci , którzy stworzyli te cuda — myślał Wokulski — albo je gromadzili w jedno miejsce , ci nie byli jak ja szalonymi próżniakami ... ”
|
||
Zirytowana hrabina kazała jechać do domu nie czekając końca wyścigów .
|
||
Do stolika hrabiny zbliżył się elegancki młodzieniec i coś położył na tacy .
|
||
W tej chwili delikatnie otwierają się drzwi gabinetu ; staje w nich panna Florentyna , wysoka , czarno ubrana , nieśmiała , trzyma w dwu palcach list i mówi cicho :
|
||
Z rozumu i z serca , jak Boga kocham ...
|
||
Wokulski przypatrywał mu się z uwagą .
|
||
Spojrzeliśmy po sobie z Wirskim i pożegnaliśmy sędziwą damę .
|
||
— W każdym razie zrobił ktoś złośliwego figla hrabinie i prezesowej wprowadzając tego jegomościa .
|
||
Po nocy fatalnie spędzonej Rzecki obudził się dopiero o trzy kwadranse na siódmą .
|
||
— Pokutował za uniesienia młodości — rzekł pan Tomasz .
|
||
Marszałek przysięgał , że Wokulski musi pochodzić ze starożytnego rodu , a baron , znawca męskiej piękności ( po pół dnia spędzał przed lustrem ) , twierdził , że Wokulski jest — „ wcale ... wcale ... ”
|
||
— Więc nie wolałby jechać z Suzinem , nic nie wydać i jeszcze tyle zarobić ? ...
|
||
Nie znalazłszy , czego szukał , ani w cukierni , ani w kościele , pan Ignacy zaczyna spacerować po ulicy , niedaleko sądowego gmachu .
|
||
— Słucham — odparł Wokulski .
|
||
— odezwał się hrabia .
|
||
Wokulski wydobył swój bilet i dwa ruble .
|
||
Bywały godziny , że w pustym niegdyś salonie teraz rozlegał się gwar śmiechów i rozmów , aż wypoczęte meble dziwiły się natłokowi , a w kuchni szeptano , że pan Łęcki musiał odebrać jakieś wielkie pieniądze .
|
||
— rzekł jakby do siebie Ochocki .
|
||
„ Powiedz mi pan , panie Rzecki , jaki to porządny kupiec wałęsa się o tej porze po mieście ?
|
||
Odpycha z gniewem ręce kuzynki , przechodzi tam i na powrót swój gabinet , wreszcie siada na foteliku naprzeciw panny Florentyny .
|
||
— Miłość jest rzeczą zwyczajną wobec natury , a nawet , jeżeli chcesz , wobec Boga .
|
||
— Baronie ...
|
||
— Bo dlaczego , panie Henryku — spytałem go — raz się , do licha , nie ochrzcisz ? ...
|
||
No i wyobraź sobie hrabia : pieniądze rozeszły się , ale choroby zostały .
|
||
Świadkowie Wokulskiego pożegnali gospodarza i jego towarzysza , który znowu zatopił się w rozpatrywaniu obłoków .
|
||
— Musimy się lepiej poznać , panie Wokulski — mówił książę .
|
||
— westchnął Mraczewski , jedną rękę kładąc na piersi , drugą podkręcając wąsika .
|
||
— Po świętach — dodał — będę miał honor na ręce pani hrabiny przysłać płótno ...
|
||
— nie na żarty zdziwił się Wokulski .
|
||
— Ja bym dał sto pięćdziesiąt — mówi piękny brunet — ale swoją drogą Łęcki to niepewny interes .
|
||
Znowu wałęsał się po mieście , a gdzie stąpił , prześladowała go myśl jutrzejszego spaceru i niejasne przeczucie , że jutro zbliży się do panny Izabeli .
|
||
Stanął przed panem Tomaszem i kłaniając mu się rzekł :
|
||
Co się zaś tyczy — dodał po chwili , nieco zmieszany — co się zaś tyczy dziewięćdziesięciu rubli , które ja będę winien szanownemu panu Wokulskiemu ...
|
||
Ale Wokulski widział tylko ich cienie , pogrążony w pracy .
|
||
— Czy myślisz — spytał Wokulski — że można ... kochać kobietę w sposób idealny , nie pożądając jej ?
|
||
— Potrzebujesz pan nie mówić brzydkie słowo — odpowiedziała mu jedna z dam , w której nieco podmalowanych oczach pan Ignacy nie dojrzał jednak gniewu za swój postępek .
|
||
Gdyby Wokulski kochał się przez całe życie co tydzień w innej , wyglądałby jak pączek , miałby swobodną myśl i mógłby zrobić wiele dobrego na świecie .
|
||
— krzyknął Katz na oficera i — oprzytomniał .
|
||
O jego istnieniu wiedziała panna Izabela i nawet lubiła mu się przypatrywać z okna karety , wagonu albo z własnego mieszkania .
|
||
Wokulski ? ...
|
||
— zwraca się do Wokulskiego .
|
||
Później pan Raczek ożenił się z moją ciotką ...
|
||
— Dyrektor jeszcze nie może uspokoić się — wtrącił ze słodkim uśmiechem Maruszewicz .
|
||
— A Franc ?
|
||
— Kto wie , czy to nie będzie najlepsze — zauważył pan Raczek .
|
||
( Gdybym był Wokulskim , już bym z nią wracał od ślubu .
|
||
— Jest — mówi Klejn krzywiąc się .
|
||
Baron , opowiadając , niecierpliwie chwytał odgłosy dolatujące go z przedpokoju , ale — nic nie mógł zmiarkować .
|
||
— A Mikołaj ?
|
||
— Mój książę — mówił inny hrabia — skąd wziął się tu ten jakiś Wokulski ?
|
||
Dama właśnie patrzy na ich sklep , a Rzecki w jej zapadłych oczach i lekko posiniałych ustach spostrzega wyraz głębokiej nienawiści .
|
||
W salonie czekała go panna Izabela .
|
||
— Pani hrabina — rzekł trochę żartobliwie Wokulski — chce mnie pozbawić zasługi w życiu przyszłym , chwaląc postępki , które zresztą mogłem spełniać w widokach zysku .
|
||
— Nic nie wiem — odparł sucho Szuman .
|
||
Lisiecki ubierał się w palto , za kantorem nad księgą siedział Rzecki , a przed nim stał jakiś człowiek i płakał .
|
||
— Pan Rzecki , plenipotent gospodarza ...
|
||
Poszedłem znowu do wuja Raczka po radę .
|
||
— odparł cicho Wokulski .
|
||
Poproszę Wokulskiego , ażeby wystarał mi się o taką sumę na sześć albo na siedem procent , i będziemy płacili na jej rzecz jakieś czterysta rubli rocznie .
|
||
W tej chwili gdzieś z ulicy zjawiał się August Katz , zdejmował surdut , kładł fartuch i milcząc stawał między beczką mydła szarego a kolumną ułożoną z cegiełek mydła żółtego .
|
||
— przerwała jej panna Izabela ze śmiechem .
|
||
Przez pół roku szukał zajęcia , z daleka omijając handle korzenne , których po dziś dzień nienawidzi , aż nareszcie przy protekcji swego dzisiejszego dysponenta , Rzeckiego , wkręcił się do sklepu Minclowej , która akurat została wdową , i w rok potem ożenił się z babą grubo starszą od niego .
|
||
— krzyknął pan Tomasz i pięściami uderzył się w piersi .
|
||
— Cóż to , nie żegnasz się z gośćmi , panie doktór ! ...
|
||
Naprzeciw niego wysunął się Mraczewski .
|
||
Zdjęliśmy kaski , chorążowie podnieśli sztandary i cała armia , z bronią do nogi , dziękowała węgierskiemu Bogu za zwycięstwo .
|
||
„ Boże ! ... dlaczego on nie przychodzi ... ”
|
||
Tymczasem Rossi nie przyszedł ; przysłał tylko list , w którym przepraszał za zawód i usprawiedliwiał się niespodziewaną wizytą jakiejś wysoko położonej osoby .
|
||
— Nie mam prawa nabywać tajemnic — odpowiedział już zmieszany Wokulski .
|
||
Przy dogorywającej świeczce stał Wokulski .
|
||
Wokulski mimo woli potrząsnął głową .
|
||
Wszedł w bramę domu , w którym znajdował się sklep , i skręcił do pokoju Rzeckiego , a za nim dziewczyna .
|
||
— Cóż byś powiedziała , Floro , gdybym ...
|
||
Baron , który jak wiesz , jest bardzo roztargniony , gotów cię przeprosić ...
|
||
„ Czego on chce ode mnie ? ” — pomyślał Wokulski , a głośno rzekł : — Możemy pójść w stronę Łazienek ...
|
||
— Szpigelman — wtrąciła panna Florentyna .
|
||
Ej ! bracie Katz , cóżeś ty zrobił najlepszego ? ...
|
||
Dużom ja tu śliny żepszuł , ażeby stary pofolgował panu Obermanowi , i nareszcie wymogłem na nim , że mi powiedział : „ Zobaczymy , zrobi się , co się da ! ... ”
|
||
— Jenerale — mówił hrabia — hrabina zaczyna nam sprowadzać kupców galanteryjnych .
|
||
— Rozumiemy się , panie Wokulski .
|
||
— krzyknął Katz .
|
||
Dopiero po chwili spostrzegł , że damą w kremowej sukni była panna Izabela .
|
||
— krzyknęła baronowa .
|
||
— Wyznaję , że dotychczasowym postępowaniem mogłam zasłużyć na niechęć Pani i ściągnąć na siebie gniew miłosiernego Boga , który tak troskliwie opiekuje się Wami .
|
||
— A może tęsknota — przerwał Wokulski .
|
||
— Rzecki — odezwał się rządca .
|
||
„ Ażeby zrobić mi przyjemność ( bo z pewnością nie miał innych powodów ) , podstawił baronowi nogę kupując konia ...
|
||
Tymczasem Mincel jakoś posmutniał .
|
||
— Właściciel pan Wokulski !
|
||
Nagle zwrócił się do Wokulskiego , wyliczył wszystkie przykrości , jakie Stachowi wyrządzano w sklepie , przeszkody , jakie stawiano mu w pracy nad nauką , i zakończył w ten sposób :
|
||
— odezwała się nagle , zbliżywszy się do nich , panna Izabela .
|
||
Na koźle lokaj hrabiny półgłosem zakładał się z furmanem , że Wokulski wygra .
|
||
Jest panem bardzo zajęta — ciągnęła hrabina z uśmiechem — jest bezdzietna i ma parę ładnych wnuczek .
|
||
Ten prawie przybiegł do stołu , padł na krzesło , obejrzał się na drzwi i przysunąwszy się do Wokulskiego zaczął przyciszonym głosem :
|
||
„ Rozumiem — pomyślał Wokulski .
|
||
— Masz tu książkę i oglądaj obrazki , jak Pan Jezus był męczony .
|
||
Panna Izabela nie mogła wątpić o jej niewinności ; znowu parę razy przeszła się po gabinecie z ruchami zamkniętej lwicy i nagle zapytała :
|
||
— Siadajże , panie Stanisławie ...
|
||
Gdzie mój ząb , doktorze ? ... proszę zawinąć go w papierek ...
|
||
— pochwalił ją Wirski kłaniając się .
|
||
— zawołał z ożywieniem furman .
|
||
Pan Łęcki poczuł rumieniec na twarzy .
|
||
— Tak — odezwał się Wokulski — firma nie może tracić .
|
||
— Znowu swoje — roześmiał się Wokulski .
|
||
— pyta baronowa jegomościa z łajdacką miną .
|
||
Siedziała w loży z ojcem i panną Florentyną , ubrana w białą suknię .
|
||
Zdjął czapkę i pocałował Wokulskiego w rękę .
|
||
Pan Ignacy z niejakim wahaniem wziął list do ręki , lecz na powtórny rozkaz Wokulskiego przeczytał :
|
||
— spytał Wokulski przeglądając papiery .
|
||
Panna Izabela w milczeniu ucałowała ręce ciotki .
|
||
Leon począł biegać po pokoju i trząść rękoma .
|
||
Ale dziś — tylko zrozumiałam lepiej słowa Zbawcy : „ Komu wiele dano , od tego wiele żądać będą . ” .
|
||
— Ale ja , panie , mam po Henryku wnuczka , co mu dopiero dziewięć lat , i niech no pan słucha , jaki on do mnie w tamten tydzień list napisał .
|
||
— Kwestia zarysowuje się tak : czy projekta szanownego pana Wokulskiego są objawem pomyślnym dla kraju ? ...
|
||
— Zrób to wcześniej , panie Wokulski , zrób wcześniej — rzekła podnosząc się z fotelu .
|
||
Widziałem tylko , że Katz , który ciągle strzelał , wygląda jak obłąkany i ma pianę w kątach ust .
|
||
Suzin wzruszył ramionami .
|
||
Po odejściu Suzina Wokulski przymknął oczy i usiłował zasnąć .
|
||
Ciotka wypchnęła za drzwi pana Raczka , potem pana Domańskiego i wyrzuciła za nimi czapkę .
|
||
„ On wie , poczciwy Stach — myślał — że tylko przynaglony mogłem pójść na włoskich aktorów ...
|
||
Stała tam na górze , w pokoju jadalnym , i Hopferowi zwabiała gości ; ale od pół roku coś w niej pękło .
|
||
— O ! pan nigdy nie będziesz miał taktu , panie Rzecki ...
|
||
„ Jeżeli ta klacz wygra , to panna Izabela pokocha mnie ... ”
|
||
Ten sam Wokulski , który rok temu poleciał do Bułgarii , a przed kilkoma tygodniami jak magnat bawił się w wyścigi i pojedynki , ten sam Wokulski nabrał dziś nadzwyczajnego gustu do widowisk teatralnych .
|
||
Układy między panią Krzeszowska i tym panem prowadził mój Maruszewicz i wiem to od niego .
|
||
Pewnego dnia ( w pół roku po śmierci pani Małgorzaty ) widząc , że mi chłopak w oczach dziadzieje , podsunąłem mu projekt :
|
||
Bo żeby panu dom sprzedawali , a Łęcki chciał jego kupić , wtedy pan miałby interes podbijać cenę .
|
||
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że jak w oranżeriach rosną kwiaty , a w winnicach winogrona , tak w tamtym , niższym świecie , wyrastają rzeczy jej potrzebne .
|
||
Nadchodzi chwila , w której pan Ignacy sądzi , że połamią mu klatkę piersiową .
|
||
Wróciwszy do sklepu , mimo spóźnionej pory , rozmówiłem się z Janem Minclem dziękując mu za obowiązek i opiekę .
|
||
— Nie bierz pan tego , co mówię , w jakimś hańbiącym znaczeniu — pośpieszył objaśnić baron .
|
||
Kosztowny dywan , srebrna taca zasypana na wierzchu garścią imperiałów , dwa świeczniki , dziesięć płomyków , hrabina odziana w grubą żałobę , młody człowiek zapatrzony w pannę Izabelę i ona — rozpromieniona .
|
||
— A niech sobie idzie na górę — odparł Jan Mincel — ale już co swatać , to nie będę .
|
||
Ale pan słyszał , że Oberman zgubił wielkie pieniądze ?
|
||
Nawet szeptano w salonie hrabiny , że Wokulski nie dla pieniędzy , ale dla hrabiego musi zgodzić się na ten układ .
|
||
Błogi uśmiech zaigrał na zniszczonej twarzy barona i — zasnął jak dziecię .
|
||
Bóg mi go zesłał , i jeszcze w chwili , w której ... w której zaczynam czuć starość , a może ... śmierć ...
|
||
Otóż kiedym wrócił do sklepu , prawie co wieczór zbieraliśmy się u Grossmutter na górze : Jan i Franc Minclowie , a czasem i Małgosia Pfeifer .
|
||
Pan Jumart niecierpliwi się ...
|
||
— mówiła do siebie panna Izabela — chyba jest chory ... ”
|
||
Przecie chyba Wokulski nie będzie uczył się po angielsku ? ...
|
||
— Wszak mam honor z panem Wokulskim ?
|
||
Pomimo to mamy kilku bardzo punktualnych , na przykład baronowa Krzeszowska ...
|
||
Był moment , że Wokulski chciał schwycić młodzieńca za gardło i udusić .
|
||
Gdy zaś Wokulski odszedł , powypychał Żydów za drzwi mówiąc :
|
||
Stanowisko Szlangbauma wyjaśniło się od razu ; dziś mnie prędzej coś powiedzą ( ba ! nawet zwymyślają ) aniżeli jemu .
|
||
Maruszewicz cofnął się w głąb drugiego pokoju i widocznie wyszedł innymi drzwiami , a pani baronowa zawołała gniewnie :
|
||
— Pan mnie potrącił , panie baronie ...
|
||
Ale gdym oderwał się od interesów , a nawet gdym na chwilę złożył pióro , czułem ból , jakby mi — czy ty rozumiesz , Ignacy ?
|
||
— Czy zastałyśmy pana Mraczewskiego ? ...
|
||
W zamian za moją skruchę , droga Pani , racz wyrobić u W-go Wokulskiego ( który nie wiem , za co gniewa się na mnie ) , ażeby mi prolongował kontrakt na dalsze lata i nie wypędzał przesadnymi żądaniami z domu , gdzie moja jedyna córka skończyła życie .
|
||
— zapytał Wokulski .
|
||
— Już się przecie poznał z ojcem — wtrąciła panna Florentyna .
|
||
Pan Wokulski — poprawił się Rzecki — pisze mi , że wojny nie będzie .
|
||
Wokulski sam nie wiedział , kiedy zbiegł z galerii i kiedy wszedł do koła .
|
||
Dziś jeszcze myśląc o tym , panna Izabela szarpała na sobie suknię .
|
||
— Myślę , ciociu , że martwić się tym już za późno — wtrąciła panna Izabela .
|
||
— Owszem — odpowiedział Wokulski .
|
||
Za stołem spostrzega pan Ignacy trzech dygnitarzów mających łańcuchy na szyi i senatorską powagę na obliczach ; są to komornicy .
|
||
Oprócz mnie jest siedmiu subiektów ( czy kiedy marzył o czymś podobnym stary Mincel ! ) , ale — nie ma jedności .
|
||
— wtrąciła panna Florentyna .
|
||
Tymczasem Wokulski nawet nie poruszył się , tylko utopił w nim jasne spojrzenie .
|
||
— Hej ! stary , już my chyba nie doczekamy się Napoleona .
|
||
— Proszę — rzekł uroczyście hrabia–Anglik — ażeby przeciwnicy podali sobie ręce .
|
||
— Chyba dla Wokulskiego , bo słyszałam , że wziął obszerniejszy lokal .
|
||
Potem nasunęła mu się dziwna kombinacja : że Wokulski jest to parweniusz , który za prawo noszenia białego cylindra powinien by mu płacić przynajmniej pięćdziesiąt procent od wypożyczonego kapitału .
|
||
„ O jakie on mnie ambicje posądza ? ... ” — zapytywał się w duchu Wokulski .
|
||
Wokulski uczuł niesmak , mimo to spytał :
|
||
( Widocznie kazał ją przybić stary Szlangbaum . )
|
||
— O ! bo Grossmutter myśli tylko o kawie i o obiedzie — oburzył się Jan .
|
||
Pan Raczek ledwie oddychał , a pan Domański z trudnością trzymał się na nogach , podobno z tego , że nasze schody były bardzo niewygodne .
|
||
— Pozwoli pan — odezwał się Maruszewicz po kilku słowach powitania — że od razu położę karty na stół ...
|
||
Dżentelmen z faworytami na widok dziesięciorublówek pana Łęckiego uśmiecha się i mówi półgłosem do pięknego bruneta :
|
||
Panna Izabela mimo woli wstrząsnęła się .
|
||
Skończył golić , umył Wokulskiemu twarz i owinąwszy go w strój podobny do śmiertelnej koszuli delikwentów , mówił dalej :
|
||
— zaczęła dziewczyna i opowiedziała tak cyniczną historię jakiegoś sporu z gospodynią , że słuchając jej Wokulski pobladł .
|
||
Na końcu bowiem drugiej widział cel realny i jasno określony — pannę Izabelę .
|
||
Ile to już poważnych osób przychodziło do naszego sklepu niby za sprawunkami , a naprawdę w swaty do Stasia i — wszystko na nic .
|
||
— Ale jest jeszcze inny wzgląd — mówił Wokulski — obchodzący wprawdzie tylko kapitalistów .
|
||
Spośród tej młodzieży wyróżniał się niejaki pan Leon , chłopak jeszcze młody ( nie miał nawet dwudziestu lat ) , piękny , a mądry ... a zapalczywy ! ...
|
||
Na próżno zatrzymuje go pan Ignacy , aż pot oblewa mu całe ciało .
|
||
Wprawdzie poczciwy Zięba chcąc ich zbliżyć biega od starych do nowych i ciągle im coś perswaduje ; ale nieborak ma tak nieszczęśliwą rękę , że antagoniści po każdej próbie godzenia krzywią się na siebie jeszcze szkaradniej .
|
||
Ach , miałby poczciwy Stasiek wielki z niej pożytek , bo to i ciałka w miarę , i usteczka jak jagódki ...
|
||
— Jeżeli pani baronowa coś zaryzykuje , możemy nie dopuścić nawet do siedemdziesięciu tysięcy rubli .
|
||
Wtem dowiedziała się od pani Meliton o nowym zatargu barona Krzeszowskiego z żoną i o tym , że baronowa kupiła od niego klacz za osiemset rubli , ale — że pewnie ją zwróci , gdyż za kilka dni ma odbyć się wyścig , a baron porobił duże zakłady .
|
||
— Baron Krzeszowski — ciągnął hrabia — którego klacz nabył pan , zresztą najzupełniej prawidłowo — tek — ośmiela się najuprzejmiej prosić pana o ustąpienie mu jej .
|
||
Mimo to hrabina Karolowa nie przestała kochać panny Izabeli ; owszem — jej energia i poświęcenie , okazane przy sprzedaży pamiątek , zbudziły w sercu starej damy nowe źródło uczuć rodzinnych .
|
||
Ruszyli w stronę Bielan , a w parę minut popędził za nimi lokaj barona , Konstanty , w dorożce .
|
||
Mikołaj zabrał kapelusz i zaniósł go do sypialni pana Tomasza .
|
||
— Albo — ciągnęła baronowa — pan Wokulski usunie ze swego domu te brudy i niemoralność ...
|
||
„ Mój stary kupuje dom dla Wokulskiego , a oni myślą i pewnie mówią : ot , patrzajcie , znowu Żyd , lichwiarz zrujnował jednego katolika i pana z panów ... ”
|
||
Mówią , że to ten Marusiewicz z przeciwka ...
|
||
— oburzał się Mraczewski .
|
||
Panna Izabela była zdumiona spokojem ojca i jego złym wyglądem .
|
||
Prezesowa znowu podniosła chustkę do oczu .
|
||
Niech sam Bóg radzi o swej czeladzi ...
|
||
— Za które dostanie ze sto tysięcy rubli po ojcu — odparł Lisiecki .
|
||
— Ach , pewnie ten Szpigelman ...
|
||
Pan Łęcki cały zamienia się we wzrok i słuch .
|
||
— szepnął Ignacy .
|
||
— Weź , Florciu , lampę do mego pokoju .
|
||
Maruszewicz zobaczywszy wstrętną figurę kupczyka doświadczył tak rozmaitych uczuć , że nie tylko nie wiedział , co mówi , ale nawet o czym myśli .
|
||
Patrząc na grę jej fizjognomii Wokulskiemu przypomniały się cudowne falowania zorzy północnej i owe dziwne melodie bez tonów i bez słów , które niekiedy odzywają się w ludzkiej duszy niby echa lepszego świata .
|
||
— spytał zdziwiony Rzecki .
|
||
— Dawno już chciałem poznać się z panem i porozmawiać — rzekł Ochocki ściskając go za rękę .
|
||
— Czy nie uprzedzasz się , Belciu ? ...
|
||
Bo Wokulski ( biorąc go ze strony moralnej ) więcej jest wart od Krzeszowskiego , a jednak ... może zginąć ! ...
|
||
Siedziały hrabina z prezesową , a na przedzie pan Łęcki z córką .
|
||
Ha ! może tym rychlej Stach opatrzy się i sprzeda swój nabytek , który wcale nie był mu potrzebny .
|
||
Wokulski osłupiał z radości .
|
||
Wieczorem pan Ignacy sprowadziwszy pistolety wstąpił do Wokulskiego .
|
||
„ Skąd ja ją znam ? ” — pomyślał Wokulski wychodząc z bramy na ulicę .
|
||
— mówił Wokulski całując gospodynię w rękę .
|
||
( Maruszewicz nie umiałby ściśle oznaczyć chwili aktu zajmowania miejsca w przestrzeni ) .
|
||
— odezwałeś się wtedy , Katz — i to ma być bitwa ? ...
|
||
W loży tej siedziała hrabina , pan Łęcki i panna Izabela .
|
||
Gdy panna Izabela weszła , młodzieniec oglądający laski poprawił kołnierzyk na szyi , dwie panienki spojrzały na siebie , pan Lisiecki urwał w połowie swój okrągły frazes o stylu kandelabrów , ale zatrzymał okrągłą pozę , a nawet dama słuchająca jego wykładu ciężko odwróciła się na krześle .
|
||
— A pan jest złośliwy — odparła z uśmiechem — ale policzę to na karb Warszawy , nie Rossiego ...
|
||
Joasia dobrze to rozumiała sprzedając nie serwis — ale rodzinny majątek , albo rozbierając na wybudowanie spichlerza ruiny zamku .
|
||
Panna Izabela stanęła na siedzeniu ; na twarz jej wystąpiły rumieńce .
|
||
Panna Izabela wychyliła się z szezlonga i ujęła rękę panny Florentyny .
|
||
— spytał Rzecki , zdumiony nagłym przejściem w rozmowie .
|
||
Dość , że wpadła raz wieczorem do mego pokoju , powiedziała mi , że jestem jej wrogiem i że muszę być bardzo podły , skoro wymawiam mieszkanie tak dzielnemu człowiekowi , jak Wokulski ...
|
||
Ochocki i jego latające maszyny zmalały mu w oczach .
|
||
W każdym razie ten , który poważył się pannie Izabeli Łęckiej ofiarować pomoc pieniężną .
|
||
Drzwi od sieni skrzypnęły i ukazał się pan Klejn , mizerny subiekt , ze smutnym uśmiechem na posiniałych ustach .
|
||
— Krzeszowski naprawdę dobrze strzela ...
|
||
— wtrącił Jan .
|
||
Panna Izabela z wolna podsunęła się tuż do kantorka , za którym siedział Wokulski .
|
||
Piękne robilibyśmy interesa mając wszystkich takich inkasentów jak pan Oberman ...
|
||
— Porządny człowiek , alem go wygnał , kiedy tak pan baron kazał ...
|
||
Przez chwilę panna Izabela stała zdumiona ; następnie pobiegła do pokoju ojca .
|
||
I musisz to zrobić , choćby ze względu na Starskiego .
|
||
A gdziekolwiek spojrzał , widział piękną twarz panny Izabeli oblaną rumieńcem wstydu .
|
||
— Pracuj — mówił nieraz do Stacha — i wierz , bo silna wiara może zatrzymać słońce w biegu , a nie dopiero polepszyć stosunki ludzkie .
|
||
Gdy zaś około dziesiątej wieczór , ubrany w półkożuszek i grube buty , uściskawszy go wziąłem za klamkę , ażeby opuścić izbę , w której tyle lat przemieszkaliśmy razem , coś dziwnego stało się z Janem .
|
||
Stach zaczepił nogą o podłogę i po chwili był już w pokoju .
|
||
— spytała go panna Izabela , uderzona wyrazem jego twarzy .
|
||
Ogarnia go strach paniczny , znany ludziom , którzy zbłądzili w lesie ; szczęściem , nadjeżdża jednokonka , której furman uśmiecha się do niego w sposób bardzo przyjacielski .
|
||
Stach jednakże bardzo prędko zamknął ludziom usta , ponieważ od razu wziął się do roboty .
|
||
Stary Mincel i w niedzielę bywał w sklepie .
|
||
Po obejrzeniu klaczy panowie udali się do kancelarii , gdzie Wokulski uregulował należne rachunki przysięgając sobie nie mówić o żadnym koniu , że ma koler .
|
||
— spytał Wirski .
|
||
W drugiej zaś partii — Wokulski był zamyślony , Rzecki zachwycony odwagą i uprzejmością barona , a tylko Szuman zły .
|
||
Wokulski pilnie przypatrywał się jej , nareszcie rzekł :
|
||
— Jumart ...
|
||
Wokulski aż cofnął się z fotelem .
|
||
„ Doktór powiedziałby , że utworzyła mi się nowa komórka w mózgu albo że połączyło się kilka dawnych ” — pomyślał .
|
||
Dobry ten człowiek miał jedną wadę , oto — nienawidził Napoleona .
|
||
Oni przecież nie zetkną się , ani baron z żoną , ani ten ... kupczyk z nimi ...
|
||
Wokulski wskoczył do swego powozu i otworzył lornetę .
|
||
— Dajże spokój , Belciu — mówiła składając ręce — ojciec taki chory ...
|
||
Dla pana Ignacego Rzeckiego nadeszła znowu epoka niepokojów i zdumień .
|
||
Nie , to Maruszewicz poszedłby do kozy ...
|
||
I panna Izabela taka sama kobieta jak inne ...
|
||
Dręczyły ją inne pytania : czyby nie oddać serwisu hrabinie Karolowej — i — skąd ojciec ma pieniądze ?
|
||
— Ale niechże pan czasem nie wspomni panu Wokulskiemu o tym , że ja mówiłam coś o małżeństwie .
|
||
Żegnam pana — odpowiedział Szlangbaum i nisko ukłoniwszy się panu Tomaszowi wyszedł z pokoju .
|
||
— O mnie mniejsza — ciągnie dalej Suzin .
|
||
Ażeby więc nic nie ryzykować i nic nie stracić , składali hołdy pannie Izabeli nie angażując się zbytecznie i po cichu rzucali w jej domu swoje karty , prosząc Boga , ażeby ich czasem nie zaproszono przed wyklarowaniem się sytuacji .
|
||
Belcia prosi cię jutro na obiad ...
|
||
Pan Raczek odwiedzał go co dzień , a raz patrząc na jego chude ręce i wyżółkłe policzki szepnął :
|
||
— Między naszymi wspólnikami popłoch , bo Krzeszowski strzela doskonałe ...
|
||
To , co dla Wokulskiego było tylko fantastycznym cieniem , błąkającym się po fałszywych drogach , w Ochockim przybrało już formę praktycznego zagadnienia .
|
||
— Bo muszę być dzisiaj w teatrze — odpowiedział Wokulski .
|
||
Pan Ignacy otworzył usta , lecz przygryzł je .
|
||
Wokulski zbliżył się do barona i uścisnął go .
|
||
Wokulski pożegnał się ze mną bardzo chłodno i powiedział , że — dziś w nocy wyjeżdża do Paryża .
|
||
Niech pan powie panu Wokulskiemu , ażeby mi to przysłał , on wie mój adres , i — ażeby jutro , około pierwszej , był w Łazienkach ...
|
||
— Mówiłaś z tym człowiekiem , Belu ? ...
|
||
Panna Izabela siedzi w swoim gabinecie i czyta najnowszą powieść Zoli : Une page d’amour .
|
||
— odpowiedział Pifke .
|
||
Staś spostrzegł to i uśmiechnąwszy się , nagle otworzył drugie drzwi .
|
||
Przy tym rachmistrz zawołany , a jak zacznie rekomendować towary , podsuwać kupującemu projekta , odgadywać gusta , wszystko niezmiernie poważnym tonem , to słowo honoru daję , że Mraczewski w kąt ! ...
|
||
Pieniądze państwo umieją brać i wtedy umieją gadać : mój kochany panie Dawid ! ...
|
||
— Boże uchowaj !
|
||
— W takim razie służę — rzekł baron szukając biletu .
|
||
Zdawało się jej , że w którymś z tych biedaków , a może w każdym , jest utajony Chrystus , który zastąpił jej drogę , ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu .
|
||
— powtarza Szlangbaum mrugając czerwonymi powiekami .
|
||
Wokulski idzie dalej i z największą uwagą przypatruje się kamienicom .
|
||
„ Wyborny jest papa z tym Wokulskim ! ” — myślała panna Izabela chodząc tam i na powrót po swoim gabinecie .
|
||
— Gwarantuję dwudziesty , a jeżeli interesa pójdą lepiej , to i wyższy — odparł Wokulski dodając w duchu , że więcej nad piętnaście procent nie mógłby dać komu innemu .
|
||
— A dlaczego nie przyszedłeś do sklepu , do pana Rzeckiego ?
|
||
Ale co na to powie baron , marszałek , Ochocki , a nade wszystko ...
|
||
— pisała baronowa .
|
||
Nawet biały cylinder i jasny paltot Wokulskiego godził się z popielatym płaszczykiem panny Izabeli .
|
||
Wokulski zerwał się od stołu .
|
||
— A propos — rzekł pan Tomasz po chwili przykrego zdumienia .
|
||
Przez pewien czas obaj milczeli , wreszcie odezwał się Wokulski :
|
||
— Niech się pan uspokoi — rzekł Wokulski .
|
||
— zapytała prezesowa .
|
||
Kto by jednakże tak oczarował Wokulskiego ?
|
||
— Niech pan od tego zacznie — wybuchnął Rzecki — a będzie pan wolny przed jedynastą , nawet w tej chwili , panie Mraczewski .
|
||
Później niejednokrotnie Wokulski usiłował zdać sobie sprawę z salonu i ze sposobu , w jaki tam wszedł ; ale całości faktu nie mógł sobie przypomnieć .
|
||
— pomyślał — czyżby Wokulski dyrygował klakierami ? ”
|
||
— Pan znasz kirasjerów , panie Rzecki ? ...
|
||
— Tak , nawet oni — odpowiedział pan Tomasz .
|
||
Wokulski siedząc na kanapie zaciskał pięści , ale milczał .
|
||
Ten Wokulski ...
|
||
Wokulskiemu zdawało się , że w poczekalni słyszy szelest kobiecej sukni .
|
||
Zdawało się , że panu Ignacemu brwi posuną się ze zdziwienia na wierzch czoła .
|
||
To znaczy : mund–ur ; pan od razu zgadł , panie Wokulski ?
|
||
Stach wstrząsnął się .
|
||
Wzburzenie spotęgowało się , gdy spostrzegł , że panna Izabela patrzy na niego jakimś dziwnym wzrokiem , jakby go chciała przeniknąć do dna i przykuć do siebie .
|
||
Rzecki otworzył biurko , wydobył księgę i podsunął fotel .
|
||
— Czy pan Wokulski zadowolony ?
|
||
— Nic z tego nie będzie — wtrąciła ze śmiechem panna Izabela .
|
||
Niebawem w sali ukazał się Maruszewicz .
|
||
Naturalnie , o czymże mieliśmy rozmawiać z Machalskim , jeżeli nie o dawnych czasach i o Stachu ?
|
||
Tymczasem w przedpokoju Żydzi rozpoczęli formalną kłótnię z panną Florentyną .
|
||
Napisałem stamtąd list do Mincla i podobno otrzymałem od niego odpowiedź , nawet pieniądze ; ale wyjąwszy pokwitowania z odbioru , bliższych szczegółów tego wypadku nie pamiętam .
|
||
Panu Ignacemu zaczęły krążyć po głowie bardzo szczególne myśli .
|
||
— wtrąciła prezesowa .
|
||
Właśnie Mikołaj obniósł polędwicę , gdy w przedpokoju zadzwoniono .
|
||
Myślałem , że chce mnie odprowadzić ; więc poszliśmy na plac Grzybowski w milczeniu , bo Katz nigdy nic nie mówił .
|
||
Ale pan Tomasz uniósł się tylko na kanapie i strzeliwszy palcami zawołał :
|
||
My go musimy wyswatać , Jasiu ...
|
||
Pan Ignacy zabiegł mu drogę .
|
||
Nareszcie pan Ignacy zda komuś rachunki i ciężar kierowania sklepem , najdalej zaś za dwa miesiące wyjedzie sobie na wakacje .
|
||
Wokulskiemu zdaje się , że wydobyty z martwej wody wpadł nagle w ukrop , który „ burzy się i szumi , i pryska ... ”
|
||
— powtarza panna Florentyna .
|
||
— Zostawiam was tu , moi państwo — rzekła hrabina .
|
||
Ale ja lubię być ostrożny w przypuszczeniach , panie Szuman ...
|
||
Wokulski spojrzał na adres , gorączkowo rozerwał kopertę i czytał ... czytał ...
|
||
W takiej chwili ( kiedy już zaczęto spoglądać na nich z innych powozów ) przyszedł pannie Izabeli na pomoc Wokulski .
|
||
— Nie wykupiła ich Krzeszowska — rzekła — to wiem na pewno .
|
||
— szepnęła panna Florentyna , jakby wypadek ten był już jej wiadomy .
|
||
— rzekł baron , ostro patrząc na Wokulskiego .
|
||
Z całego mnóstwa tych korespondencyj uderzyła Wokulskiego następna : „ Osoba młoda , elegancka i przystojna pragnie zwiedzać z panem Paryż na wspólny koszt .
|
||
— Z wdzięcznością przyjmuję obietnicę — odparł Wokulski .
|
||
Na widok Wokulskiego przymrużył oczy i wysunąwszy dolną wargę spytał :
|
||
Przy skomplikowanym procesie mycia się pan Ignacy robi dziś taki zgiełk , że budzi Ira .
|
||
W tej chwili Wokulskiemu zrobiło się gorąco ...
|
||
— Ale o lokatorów na niej łatwo — wtrąciła pani Stawska .
|
||
— A Łęcki kupuje u nas ? ...
|
||
Obszedł długi łańcuch powozów ustawionych wzdłuż toru , przypatrywał się koniom , służbie , zaglądał pod parasolki damom , ale panny Izabeli nie dostrzegł .
|
||
Wokulski nie i nie ! ...
|
||
— Moja Belu — odpowiedziała panna Florentyna — pamiętam sezony , kiedy nasz świat zachwycał się nawet cyrkowcami .
|
||
Był to August Katz , odziany jak wypadało na marcową podróż .
|
||
— wołała ciotka .
|
||
Idący ze mną w szeregu poczęli żegnać się : „ W imię Ojca i Syna ... ” — Ten i ów popił z manierki .
|
||
— spytał baron .
|
||
— wydeklamowała panna Florentyna .
|
||
Stasiek taki głupi nie jest ... ”
|
||
Kłuły go wyrazy listu pani Meliton : „ postawiona między biedą i wyjściem za marszałka ... ”
|
||
Dla osób posilających się w tej co radca jadłodajni , dla jej właściciela , subiektów i chłopców przyczyny klęsk mających paść na S. Wokulskiego i jego sklep galanteryjny były tak jasne , jak gazowe płomyki oświetlające zakład .
|
||
Oboje stali zwróceni do niego profilem ; dostrzegł więc pałający wzrok subiekta przykuty do panny Izabeli , na co ona w sposób demonstracyjny odpowiadała uśmiechem i spojrzeniami łagodnej zachęty .
|
||
— Nic nie rozumiem — przerwał Ignacy .
|
||
Przyszedł jej na myśl stary rządca ich niegdyś majątku , który służył u nich trzydzieści lat i którego bardzo lubiła , bardzo mu ufała ; może Wokulski obojgu im zastąpiłby nieboszczyka , a jej rozsądnego powiernika i — zginie ! ...
|
||
Żal mu było opuścić miasto , w którym przynajmniej widywał pannę Izabelę .
|
||
Wokulski czuł , że opuszcza go odwaga .
|
||
Pierwszy raz czuję spokój ... o Boże ...
|
||
— Panna Łęcka ma także otwarty kredyt ... bardzo dobrze — ciągnął Wokulski zbliżywszy twarz do księgi , jakby w niej pismo było niewyraźne .
|
||
Piechotą wrócił do sklepu Wokulskiego , przy okazji po raz setny z rzędu wyklął swego syna za to , że nazywa się Henrykiem , chodzi w surducie i jada trefne potrawy , a nareszcie poszedł żalić się przed panem Ignacym .
|
||
Suzin bierze Wokulskiego pod rękę i prowadzi do małego pokoiku , który po chwili zaczyna wznosić się w górę .
|
||
— Pan baron w domu ?
|
||
Panowie Klejn i Lisiecki cofnęli się za szafy i po krótkiej naradzie wrócili do sklepu , od czasu do czasu rzucając na siebie smutne , lecz wymowne spojrzenia .
|
||
Oberman zapłaci .
|
||
Dźwięki te robią więcej , gdyż wywołują na podwórzu jakiś ogromny cień , który staje w zakratowanym oknie i usiłuje zajrzeć do wnętrza izby , czym zwraca na siebie uwagę pana Ignacego .
|
||
„ Chciałbym przespać ten czas , dopóki znowu jej nie zobaczę ” — myślał Wokulski .
|
||
Pan Łęcki kilka razy porachował stos nowych sturublówek i podpisał dokument .
|
||
„ Panu S. Szlangbaumowi : Pańska szarada polityczna nie jest gramatyczna . ” — Proszę pana : co tu jest z polityki ?
|
||
Wracając obok maneżu Wokulski znowu usłyszał trzaśniecie batem , po którym czwarty pan znowu rozpoczął kłótnię z zastępcą dyrektora .
|
||
— Zapłacę z największą przyjemnością — odparł Wokulski i myślał : „ Czy klacz wygra ? ... czy go panna Izabela kiedy pokocha ? czy się coś nie stanie ? ...
|
||
Ale panna Izabela wyrwała się jej z rąk i zobaczywszy , że gabinet ojca jest wolny , kazała tam wejść Szpigelmanowi .
|
||
Wokulski gorączkowo pochwycił pismo , rozerwał kopertę i przeczytał :
|
||
— spytał Jumart .
|
||
Pan Łęcki zapomniawszy o etykiecie pochyla się do zakrystiana i szepcze mu :
|
||
— powtórzył Wokulski patrząc na nią jak wylęknione dziecko .
|
||
Maruszewicz w lewej oficynie na pierwszym ? , Szczególny zbieg okoliczności .
|
||
— Niejaki Wokulski , kupiec , żelazny człowiek .
|
||
Wokulski pożegnał go i wstąpił do salonu .
|
||
Pan Tomasz Łęcki był to sześdziesięciokilkoletni człowiek , niewysoki , pełnej tuszy , krwisty .
|
||
A powinnaś dziś — dodał grożąc jej z uśmiechem — powinnaś dziś , figlarko , dobrze wyglądać , bo ten Kazio , jak mówiła mi wczoraj ciotka , jest do wzięcia ...
|
||
Wokulski oddał ci rzeczywistą przysługę : zwyciężyłaś śmiertelnego wroga .
|
||
Panna Izabela nie odpowiedziała nic , ale jej spojrzenie i rumieniec kazały domyślać się , że z całą gotowością spełni wolę ciotki .
|
||
Na Krakowskim już z daleka zobaczyła szyld z napisem : J. Mincel i S. Wokulski , a o jeden dom bliżej nowy , jeszcze nie wykończony sklep o pięciu oknach frontu , z lustrzanymi szybami .
|
||
Przy tej okazji każdy musiał wylegitymować się z porobionych oszczędności : ja , Katz , dwaj synowcy i służba .
|
||
Nie gub swej duszy i majątku i nie zatruwaj spokoju zacnej damie , która w nieutulonym żalu po stracie córki tę jedną ma dziś pociechę , że może przesiadywać w pokoju , gdzie nieszczęśliwe dziecię oddało Bogu ducha .
|
||
Przypomniała sobie , że na obiedzie ma być Wokulski , i mimo woli wzruszyła ramionami .
|
||
Nalej mi wina , Ignacy .
|
||
Baron był ciągle zakłopotany niepewnością , co zrobić z kupczykiem , i ostatecznie zdecydował się przestrzelić mu rękę .
|
||
Wokulski dobrze znał ludzi i często porównywał się z nimi .
|
||
— zawołał Ignacy .
|
||
Panna Florentyna spojrzała jej w oczy i poruszyła głową .
|
||
— To , co już raz powiedziałem — odparł Szuman .
|
||
Kilku służących roznosiło potrawy i wina , a dyrygowała nimi panna Izabela , widocznie zastępując gospodynię .
|
||
Około południa zmniejszał się ruch za kontuarem towarów kolonialnych , a za to coraz częściej zjawiali się interesanci po stronie prawej sklepu , u Jana .
|
||
Taka już ich natura , że każdemu chcą się podobać , nawet Mraczewskim ...
|
||
Nie tylko bowiem przyjął do sklepu Szlangbauma , ale jeszcze daje towary żydowskim kupcom i paru Żydków przypuścił do współki .
|
||
Ale gdyby została przy baronie Krzeszowskim , niech mnie piorun trzaśnie , przywlokłaby się trzecia do mety .
|
||
W gabinecie hrabiego-Anglika stał na środku stół przykryty zielonym suknem i otoczony czterema wysokimi krzesłami ; na stole leżały cztery arkusze papieru , cztery ołówki , dwa pióra i kałamarz tak wielkich rozmiarów , jakby był przeznaczony do sitzbadów .
|
||
— Ach , to pan — odparł baron przypatrując mu się .
|
||
Pamiętam , że kiedy Ludwik Napoleon ( późniejszy cesarz Napoleon III ) uciekł z więzienia w roku 1846 , zakotłowało się w całej Europie .
|
||
Wielki tragik włoski , Rossi , znany jej i ciotce jeszcze z Paryża , przyjechał na występy do Warszawy .
|
||
W tym samym czasie zeskakiwał z kanapki jego stary pudel Ir z wybitym okiem i mocno otrząsnąwszy się , zapewne z resztek snu , skrobał do drzwi , za którymi rozlegało się pracowite dmuchanie w samowar .
|
||
Domyślamy się , że to zrobiła Krzeszowska ...
|
||
Pan Stanisław Wokulski , wielki organizator spółki do handlu przewozowego , wielki naczelnik firmy , która ma w obrocie ze cztery miliony rubli rocznie , wyjechał do Paryża jak pierwszy lepszy pocztylion do Miłosny ...
|
||
Punkt o jedynastej był w gabinecie mecenasa , gdzie już zastał starego Szlangbauma .
|
||
Nieumiejętność panny Izabeli w opiekowaniu się chorymi w przykry sposób uderzyła Wokulskiego .
|
||
— Panie Boże !
|
||
— A gdzie pan Jan ?
|
||
Sam nigdy o nim nie wspominał , lecz na dźwięk nazwiska Bonapartego dostawał jakby ataku wścieklizny ; siniał na twarzy , pluł i wrzeszczał : szelma ! szpitzbub ! rozbójnik ! ...
|
||
Ma przyjść do Mincla jutro z bielizną i odzieniem ...
|
||
— Już wiem , jaki ułożyliście spisek z panem Łęckim .
|
||
Podły Żyd ... no , ale Wokulski — powiadam ci , że to coś nadludzkiego ...
|
||
„ Może wbiegł na podwórko i ocalał ... ” — myśli pan Ignacy i budzi się z mocnym biciem serca .
|
||
Dzień dobry — rzekł pan Ignacy .
|
||
A wtedy myślę , że to ty , Katz , idziesz na zmianę warty przed bożym tronem ...
|
||
Pan Wokulski nie jest przecie lichym subiektem , który musi żebrać u pryncypała o urlop raz na kilka lat .
|
||
Wokulski przypatruje się jej i myśli :
|
||
— spytała panna Izabela .
|
||
Pamiętam , że tego dnia Katz kręcił się około prochowni , a miał taki wyraz na twarzy jak wówczas , kiedy to chciał przebić leżącego kanoniera .
|
||
— zapytał Mraczewski .
|
||
Zresztą , mój Boże , któż nam broni mieć na dnie duszy jakiś ideał , o którym myśl osładza najcięższe chwile ?
|
||
— Boję się tego człowieka — szepnęła panna Izabela .
|
||
— Jeżeli pan nie ma nic przeciw temu — przerwała panna Izabela uśmiechając się do Wokulskiego — to przejdziemy do salonu , a ojciec tymczasem odpisze ...
|
||
Od Wielkiej Nocy panna Izabela często myślała o Wokulskim , a we wszystkich medytacjach uderzał ją niezwykły szczegół : człowiek ten przedstawiał się coraz inaczej .
|
||
— Nasz wyjazd całkowicie zależy od pana Wokulskiego — odpowiedział ojciec .
|
||
W tej chwili czuje , że ktoś pochwycił go z tyłu za ramię , i odwróciwszy głowę widzi owego majestatycznego pana , który od Szlangbauma dostał w cukierni rubla zadatku .
|
||
Wokulski stał już w progu .
|
||
Gdy pan Ignacy wyszedł , Wokulski usiadł do biurka , na arkusiku listowego papieru napisał kilkadziesiąt wierszy , a na kopercie położył adres Rzeckiego .
|
||
„ Boże — pomyślał — jak ja głupio muszę wyglądać z tymi pieniędzmi . ”
|
||
— myślał Wokulski .
|
||
Zobaczywszy pana Ignacego Szlangbaum zawiesił swoją jałową pracę i otarł pot z czoła .
|
||
Wokulskim ...
|
||
— Wokulski gbur ? ...
|
||
Suzin rzuca się na fotel , opiera ręce na brzuchu i wybucha śmiechem .
|
||
Mraczewski otworzył gablotkę ze spinkami .
|
||
— Niech Bóg zabroni !
|
||
— Szalonej energii człowiek , żelazny człowiek — odparł pan Tomasz .
|
||
Przy bliższym stoliku hrabina drzemała , a panna Izabela ziewała , przy dalszym trzy nie znane mu damy zaśmiewały się z opowiadań jakiegoś wykwintnego młodzieńca .
|
||
— to jest pan Wokulski pisze mi , że to istny rozbój brać trzysta rubli za trzy pokoje na tej ulicy .
|
||
Wszedłem drżąc jak galareta i stanąłem naprzeciw Jasia .
|
||
„ Musi być w drugiej sali ” — mówił do siebie Wokulski .
|
||
— Helenka , córka moja , panie ...
|
||
Przez dwie godziny błagał go Suzin : „ Jedź ze mną , Stanisławie Piotrowiczu ” , prosił , kłaniał się i na nic ...
|
||
— Nie widzę zmiany — odparł Szuman .
|
||
Ale Łęcki z trzydziestoma tysiącami rubli w kieszeni ! ...
|
||
Znowu długa pauza i ukazała się w salonie kobieta tak piękna i dystyngowana , że Wokulski mimo woli powstał z fotelu .
|
||
Gdyby Wokulski był takim podróżnikiem , a przynajmniej górnikiem , który zrobił miliony , dziesięć lat mieszkając pod ziemią ! ...
|
||
Był to Wokulski .
|
||
Proszę cię , Floro , natychmiast odeszlij ten list i ... albo zresztą zobacz , co pisze ...
|
||
Z podobnego zjazdu skorzystał książę , ażeby zbliżyć Wokulskiego z ziemiaństwem .
|
||
„ Wokulski jest to człowiek ogromnie zręczny i energiczny !
|
||
— Na którą kazałaś przyjść Żydom , Floro ?
|
||
Za kontuarem , blisko okna , siedział na starym fotelu Jan Mincel i ciągnął za sznurek kozaka ...
|
||
Wokulski sięgnął do kamizelki i dał mu pięć rubli czując , że poczyna sobie jak parweniusz .
|
||
— Nic o tym nie wiem — odpowiedział Szlangbaum spuszczając oczy .
|
||
— przerwała panna Izabela .
|
||
Powiedziała to w sposób tak zabawny , że Wokulski poczuł , jak ustępuje mu z serca niechęć do Mraczewskiego .
|
||
— krzyczał nieludzkim głosem Katz , rwąc się naprzód .
|
||
Rozumiejąc , że wielki świat jest wyższym światem , panna Izabela dowiedziała się powoli , że do tych wyżyn wzbić się można i stale na nich przebywać tylko za pomocą dwóch skrzydeł : urodzenia i majątku .
|
||
Pan Ignacy mocniej zasadził binokle i podniósł się na swym fotelu , jakby pragnąc jednym zamachem obalić nową teorię , która przeciwstawiała się jego poglądom , lecz poplątało mu szyki wejście drugiego subiekta z brodą .
|
||
Bardzo żałuję barona , ale pańskie prawa są lepsze .
|
||
„ Niech raz te łyki oduczą się wyzywać nas ... ” — mówił sobie baron .
|
||
W tym miejscu dorożka skręca na lewo , a Rzecki myśli :
|
||
Wokulskiemu uderzyła krew do głowy ; na ustach hrabiny mignął niedostrzegalny uśmiech .
|
||
Doktór znowu przypatrzył mu się badawczo .
|
||
— wykrzyknął Wokulski uderzając pięścią w stół .
|
||
Wokulski napisał list , opowiedział , gdzie ma iść , i w końcu dodał :
|
||
— Wiesz — mówił — byłem z powinszowaniem u Wokulskiego .
|
||
Dopiero pojedynek z baronem i owacje dla Rossiego zbudziły we mnie podejrzenia , że on może być zakochany .
|
||
Nie jestem baronowa ... jestem zupełnie kim innym .
|
||
— mówi baronowa na cały głos — nędzny zabójca ma obrońcę , ale biedna , samotna kobieta na próżno szuka człowieka , który by ujął się za jej honorem , za jej spokojem , za jej mieniem ...
|
||
— W samej Warszawie jest ich tysiące — odparł Rzecki .
|
||
Rozpacz baronowej po zmarłym dziecku tak mnie rozbroiła , że nie miałem odwagi mówić z nią o podwyższeniu komornego .
|
||
Wokulski nic nie odpowiedział .
|
||
Myślisz pan , że w Turcji znajdzie jeszcze bogatszą babę aniżeli nieboszczka Minclowa ? ...
|
||
Wino Machalskiego było tak mocne , że w tej chwili straciłem przytomność .
|
||
A jeszcze ten wypadek z prezesową ...
|
||
— spytał Wirski z akcentem oburzenia w głosie .
|
||
Właśnie Wokulski skończył swoją filiżankę , kiedy Mikołaj przyniósł panu Tomaszowi na tacy list mówiąc :
|
||
Z komórki przy sklepie do buduaru hrabiny , co za skok ! ...
|
||
A swoją drogą Stach na tym cierpi .
|
||
— Siądź , proszę cię — rzekła prezesowa wskazując mu krzesło obok .
|
||
A że lubiła widowiska publiczne i miała zwyczaj wszystko śledzić , więc prędko zauważyła , że Wokulski zbyt nabożnie przypatruje się pannie Izabeli .
|
||
Pan Zięba miał około lat trzydziestu ; był może tak przystojny jak Mraczewski , ale wyglądał nierównie poważniej i taktowniej .
|
||
Począł usypiać i marzył , że Wokulski zabił go .
|
||
To znowu , że jest ciężko chory i że tylko Wokulski pielęgnować by go potrafił .
|
||
Bo to nawet , mój Boże ! nie potrzebuje człowiek posagu , więc mógłby znaleźć panienkę , która , mój Boże ! i do fortepianu , i domem zarządzi , i zna języki ...
|
||
— Baron obraził go publicznie .
|
||
Nowy subiekt od razu wziął się do roboty , a w pół godziny później mruknął Lisiecki do Klejna :
|
||
— nieśmiało odpowiedział Wokulski .
|
||
Za nimi , wzdychając zbierał się i Oberman do opuszczenia sklepu .
|
||
Zacna pani Meliton , a może i ten ...
|
||
— No , proszę cię , tylko mi jutro tak wyglądaj , a przekonasz się , że w sercu Kazia odnowią się zabliźnione rany ...
|
||
Wokulski na chwilę tylko wpadł do sklepu , przy obiedzie nie mógł jeść , potem poszedł do Saskiego Ogrodu ciągle myśląc : „ Czy klacz wygra i czy go panna Izabela pokocha ? ... ”
|
||
Wdowa po dystylatorze , również mająca duży majątek i również gotowa oddać rękę Wokulskiemu .
|
||
Za to jego mieszkanie stało się ogniskiem eleganckiego świata i było nim aż do czasu rozejścia się pogłosek , że pan Tomasz postradał nie tylko swój majątek , ale nawet posag panny Izabeli .
|
||
Wokulski otrząsnął się .
|
||
— Cóż , nie żeni się pan Wokulski ?
|
||
— Nie ma — ciągnęła prezesowa widząc jego zakłopotanie .
|
||
Na domiar odezwała się panna Izabela , zresztą bez cienia złośliwości :
|
||
Obok pana Ignacego stoi dwóch Żydów : jeden wysoki , śniady , z brodą tak czarną , że wpada w kolor granatowy , drugi łysy , z tak długimi faworytami , że walają mu klapy surduta .
|
||
Pożegnali się i Wokulski wrócił do swego mieszkania .
|
||
Bóg zapłać ...
|
||
Rzecki umilkł .
|
||
Niech pan Szpigelman przyjdzie jutro ...
|
||
Całego świata — nie może ; ale warto by z okazji bliższego poznania się z panną Izabelą podźwignąć bodaj kilka osób .
|
||
Nie wiedział , którędy idzie , nie zdawał sobie sprawy z tego , o czym rozmawiali z prezesową .
|
||
Moja ochrona będzie niedługo pierwszą w mieście , i tylko dlatego , że ten pan ma słabość do Belci ...
|
||
— Jak wyżej — wtrącił Wokulski — a ty , Ignacy , co sam myślisz ?
|
||
I oni zgubią tego Wokulskiego , a on im nie da rady ...
|
||
— Zrób szóste — odpowiedział doktór nie odejmując oka od szkła — i ożeń się .
|
||
Pan ujął się za mój Henryczek , pan nie prześladuje Żydów ...
|
||
Mój Boże ! jaka by to była piękna para ; ale i cóż z tego , kiedy ona ma męża .
|
||
Wokulski wyrywa mu się i znika w bramie kamienicy .
|
||
Radowało się słońce , niebo i ziemia , a Wokulski poczuł się w tak dziwnym nastroju , że chciałby wszystko i wszystkich porwać w objęcia .
|
||
— Więc ... nieprzyjemnym — poprawiła się panna Izabela .
|
||
— Pańskie prośbe tyle znaczy dla mnie co rozkaz , panie Wokulski .
|
||
„ Te kobiety , które zdają się tak gorąco szukać Boga , bywają niekiedy nieszczęśliwymi istotami , których serce wzburzyła namiętność .
|
||
Doktór Szuman był zirytowany , Rzecki sztywny , Wokulski posępny .
|
||
Tymczasem Jaś Mincel , dręczony w domu przez żonę , od samego rana szedł na piwo i wracał aż wieczorem .
|
||
Pan Rzecki , wciąż ubierając się z pośpiechem , wypuszczał psa , mówił dzień dobry służącemu , wydobywał z szafy imbryk , mylił się przy zapinaniu mankietów , biegł na podwórze zobaczyć stan pogody , parzył się gorącą herbatą , czesał się nie patrząc w lustro i o wpół do siódmej był gotów .
|
||
Mam na myśli Mraczewskiego , który od pewnego czasu albo krzyżuje mi plany , albo wprowadza w błąd świadomie .
|
||
— Musi być istotnie wielkim — wtrącił Wokulski — jeżeli budzi w pani tyle podziwu i sympatii .
|
||
— zawołał pan Leon .
|
||
— mruknął pan Ignacy kiwając głową i podnosząc brwi .
|
||
— Rzutki , ryzykowny , tek — odezwał się jakby z piwnicy drugi hrabia , który siedział sztywnie na krześle , nosił bujne faworyty i porcelanowymi oczyma patrzył tylko przed siebie jak Anglik z » Journal Amusant « .
|
||
Innym razem wpadł do sklepu powszechnie szanowany mecenas , prawa ręka księcia , prawny doradca całej arystokracji , zapraszając do siebie Wokulskiego na jakąś wieczorną sesję .
|
||
— Panie — zwróciła się do mnie — przyjmę wszystko , co nam Bóg zeszle , ale czuję , że gdyby ten człowiek wrócił , zabiłby do reszty szczęście mojego dziecka .
|
||
Panna Izabela lekko zarumieniła się i postanowiła wcale nie rozmawiać z Wokulskim , a przynajmniej traktować go z góry , ażeby sobie nic nie wyobrażał .
|
||
W końcu maja Wokulski postanowił zrobić poświęcenie naszego magazynu .
|
||
— odezwał się pan Raczek .
|
||
„ Naprzód — należałoby wiedzieć , czy panna Izabela może kochać kogokolwiek ... ”
|
||
— Baron nie mógł mi darować , że kupiłem jego konia ...
|
||
Co gorsze : nie tylko czuł lenistwo , ale nawet zupełny brak ambicji ; zamiast bowiem wstydzić się swego upadku i walczyć z próżniaczymi instynktami , on , Rzecki , wynajdywał sobie powody do jak najdłuższego zatrzymania się w pokoju .
|
||
Szukałem Katza , nie mogłem się dopatrzeć .
|
||
Panna Izabela potakując zdaniom ojca rozumiała jednak , że to nieprawda , co on mówi , że Wokulski nie zrobił na kamienicy interesu , ale stracił , i tylko dlatego , ażeby ich wydźwignąć z najfatalniejszej pozycji .
|
||
Wiem to od budowniczego , który oglądał go z polecenia Krzeszowskiej .
|
||
Baron istotnie miał zamiar wyjechać na wieś i nie był zdrów , ale i nie tak chory .
|
||
Rzecki stropił się na chwilę .
|
||
„ Jacyście wy głupi ! ” — pomyślał Wokulski czując , że budzi się w nim coś niby pogarda dla tego towarzystwa .
|
||
Rzecki spojrzał w jego rozgorączkowaną twarz i odsunął butelkę .
|
||
Wokulski trochę pobladł , lecz spokojnie usiadł do rachunków .
|
||
Pan Łęcki wysiada uroczyście z powozu , triumfalnym krokiem zbliża się do drzwi sądowych , a jednocześnie z drugiej strony ulicy przybiega do niego dżentelmen mający wszelakie pozory próżniaka , który jednakże jest adwokatem .
|
||
Wokulski poczuł jakby uderzenie toporem w głowę .
|
||
— Przede wszystkim — rzekł Wokulski — owe nasze fabryki nie są naszymi , lecz niemieckimi ...
|
||
Bo wczoraj mówił papo o Wokulskim w taki sposób , jakby czuł , że jest przez niego oplątany ...
|
||
Po uczcie w piwnicy Stach przez kilka dni nie pokazał się w mieszkaniu .
|
||
— odparł ze śmiechem Franc .
|
||
Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników ?
|
||
— I ile byś też chciał odstępnego , panie Wokulski ? ...
|
||
Teraz główne drzwi otworzyły się z łoskotem i wbiegł Franc Mincel , tłuściejszy i czerwieńszy od brata .
|
||
Śmiać mu się chciało i ze spojrzeń panny Izabeli , wysyłanych pod adresem pięknego młodzieńca , i z własnych przywidzeń , które dziś tak nagle go opuściły .
|
||
I wyobraziłem sobie , że na moim miejscu jest w tym pokoju Wokulski .
|
||
Starski wrócił ...
|
||
Wokulski o mało nie cofnął się , zobaczywszy złocone meble , olbrzymie lustra i ściany ozdobione płaskorzeźbami .
|
||
— zawołał Lisiecki .
|
||
Zdawało się Wokulskiemu , że każdy uliczny przechodzień jest jego krewnym , bliższym lub dalszym , wesołym lub smutnym .
|
||
— Kto wie , co gorsze : Żyd czy szlachcic — wtrącił mimochodem Klejn i podniósł brwi w sposób bardzo żałosny .
|
||
Wokulski spojrzał jej w oczy i dostrzegł takie przerażenie , taki smutek , że go znowu opanowała desperacja .
|
||
Nie mnie się podobała — westchnął Rzecki — tylko myślałem , że dobra byłaby z niej żona dla Stacha ...
|
||
Bo czy nie jest dowód łaski Nieba nad Wami , choćby w zesłaniu Wam tego Wokulskiego ?
|
||
— Proszę cię , panie Wokulski — rzekła prędko — siądź tu na chwilę , bo delegowany nas opuścił .
|
||
Otrzymawszy od pana Łęckiego zaproszenie na obiad , Wokulski wybiegł ze sklepu na ulicę .
|
||
— pytała natarczywie panna Izabela .
|
||
— Uważa pan , drogi panie Pifke , jakiś wielbiciel tego ... tego Rossiego ...
|
||
Gdy Wokulski wszedł do jego pokoju i zmęczony upadł na kanapę , doktór zaczął :
|
||
Mój poczciwy Wokulski daje fontannę , sztuczne ptaszki śpiewające , pozytywkę , która będzie grała same poważne kawałki , i mnóstwo dywanów .
|
||
Stach przygryzał wargi , a mnie już wówczas przyszło na myśl , że to wydobywanie się z piwnicy jest symbolem jego życia , które upłynęło na wydzieraniu się ze sklepu Hopfera w szerszy świat .
|
||
„ Dla mnie ten sklep ! ” — pomyślała panna Izabela szarpiąc rękawiczki .
|
||
— odezwał się z kąta Wokulski .
|
||
Mraczewski utkwił w nim błękitne oczy , w których malowało się najwyższe zdumienie .
|
||
— wtrącił Klejn .
|
||
— Pani hrabina przyjechała — odpowiedział z korytarza głos panny Florentyny .
|
||
Często przychodzili do nas dawni koledzy ojca : pan Domański , także woźny , ale z Komisji Skarbu , i pan Raczek , który na Dunaju miał stragan z zieleniną .
|
||
— spytał cicho Rzecki z trwogą w oczach , ale i z uśmiechem na ustach .
|
||
— Można spróbować — rzekł pan Domański .
|
||
„ Skąd mu ten biały cylinder ? ... ” — pomyślał pan Tomasz z goryczą .
|
||
— westchnął Stach .
|
||
Nad myślami pana Wokulskiego nie panuję , a o Belcię jestem spokojny .
|
||
— W takim razie odpowiedziałbym , że pan Mraczewski stracił miejsce , ponieważ niestosownie odzywał się o osobach , które zaszczyciły go trochę łaskawszym tonem w rozmowie ...
|
||
Co dla panny Łęckiej ? ...
|
||
Mincel był bardzo porządny , nie cierpiał kurzu , ścierał go z najdrobniejszych przedmiotów .
|
||
— Co pan wiesz o tej pani Stawskiej ?
|
||
Zdziwiłem się zobaczywszy płomień nienawiści , jaki błysnął w oczach pani baronowej przy wymówieniu nazwy : Stawska .
|
||
Może pan ma notatnik z ołówkiem , panie Wokulski ? ...
|
||
Pan Stanisław ...
|
||
W trzecim salonie , dokąd wszedł z hrabiną Wokulski , znajdował się bufet tudzież mnóstwo większych i mniejszych stolików , przy których dwójkami , trójkami , nawet czwórkami siedzieli zaproszeni .
|
||
— Ma być w tych dniach licytowany dom pana Łęckiego ...
|
||
— zawołał podnosząc głowę na widok Rzeckiego .
|
||
Wokulski czuł , że w tym miejscu może mu zabraknąć przymiotników i stopni najwyższych .
|
||
— mówił pan Tomasz , z trudnością przy pomocy Wokulskiego siadając do powozu .
|
||
— Wybacz , panie Stanisławie , ale ... proszę cię wody z cytryną ...
|
||
Pan Henryk Szlangbaum był moim kolegą wówczas , kiedy działo mi się bardzo źle .
|
||
Nie wmieszałem się do tej rozmowy , gdyż znając Stacha od dziecka , mógłbym im powiedzieć tylko dwa wyrazy : „ Jesteście podli ... ”
|
||
Korzystając z chwili Wokulski chciał ich minąć , ale wysoki pan zatrzymał go .
|
||
Panowie Lisiecki i Klejn już nawet nie spoglądali na siebie .
|
||
Przywiózł ze sobą dziesięcioletniego syna i wskazując na Wokulskiego mówił :
|
||
— roześmiał się pan Tomasz .
|
||
— nalegała coraz niespokojniej prezesowa .
|
||
— Wielki Boże ! ...
|
||
Wokulski wydobył portmonetkę .
|
||
O parę kroków od niej przejechał na Sułtance Yung z miną człowieka , który się nudzi .
|
||
Panna Izabela zrywa się z szezlonga , potrąca w ciemności o taburet i drżącymi rękoma dzwoni .
|
||
Tuż nad sadzawką , na tle zielonych klombów , spostrzegł popielaty płaszczyk panny Izabeli .
|
||
— Słusznie — odparł Rzecki .
|
||
Wszystkie te figury pan Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w ruch .
|
||
— odpowiedział mu pan Ignacy — Teraz nie ma czasu .
|
||
Ciasny pokój dusił go , a rozmowa z Rzeckim , w ciągu której subiekt udzielał mu przestróg i upomnień , wydawała mu się nadzwyczajnie głupią ; nie jestże to śmieszne , ażeby stary i wystygły kawaler , wierzący tylko w sklep i w Bonapartych , zarzucał mu szaleństwo ! ...
|
||
Panna Florentyna o mało nie zemdlała , panna Izabela spojrzała na sąsiada z pobłażliwą litością , a pan Tomasz ... zaczął także jeść sandacza nożem i widelcem .
|
||
W tej chwili Ochocki przetarł czoło jak zbudzony ze snu i patrząc na Wokulskiego nagle rzekł :
|
||
— szepcze Wokulski .
|
||
— zapytał go doktór .
|
||
Blady z gniewu zbliżył się do powozu i wyciągając rękę do panny Izabeli zawołał po francusku :
|
||
„ Aha , już zaczęła się licytacja ! ... ” — mówi do siebie pan Ignacy idąc za nimi na górę .
|
||
Ważna wiadomość : za kilka dni Łęckim sprzedają kamienicę , a jedynym kupcem będzie baronowa Krzeszowska , ich kuzynka i nieprzyjaciółka .
|
||
Śniło mu się czy tylko przywidywało , że ciągle jest w teatrze i że widzi Wokulskiego z szeroko otwartymi oczyma , zapatrzonego w jedną lożę .
|
||
Na szczęście , w ósmym rzędzie krzeseł zobaczył znajomego fabrykanta pierników , który w odpowiedzi na ukłon Rzeckiego opuścił swoje miejsce i zbliżył się do pierwszego rzędu .
|
||
Stach wzruszył ramionami i natychmiast przyjął Szlangbauma z pensją półtora tysiąca rubli rocznie .
|
||
— odparł Ochocki .
|
||
Ale pani Małgorzata ani zapytała o losy sklepu .
|
||
Tam zastał już Maruszewicza , z którym pojechał do rajtszuli obejrzeć kupioną klacz .
|
||
— spytała trochę zmieszana hrabina .
|
||
— wtrąciła pani Stawska .
|
||
O siódmej ledwie go zbudzili Konstanty i Maruszewicz .
|
||
— Onegdaj dałeś dymisję jednemu z twoich ... urzędników , niejakiemu Mraczewskiemu ...
|
||
Boże miłosierny ! jeżeli furmani i lokaje mogą nosić barwy pani , z jakiej racji ja nie miałbym zasługiwać na ten zaszczyt ?
|
||
— wtrąciła niedbale hrabina i kazała jechać do domu .
|
||
Jezus !
|
||
Pan wie , ile stary mógłby zarobić na tym interesie w Paryżu z Suzinem ? ...
|
||
Oburzona chciała zapowiedzieć Mikołajowi , ażeby nigdy nie wpuścił Wokulskiego za próg salonu ...
|
||
„ Wesoły dom , nie ma co ... ” — szepnął Wokulski otrzepując krople wody , które mu spadły na rękaw .
|
||
Ze wszystkich stron otaczali ich spacerujący , ale Ochocki nie krępował się ich obecnością i wskazawszy kapeluszem jedną z ławek , mówił :
|
||
Ale co to był za człowiek , panie Rzecki ! ...
|
||
— mruknął Katz .
|
||
— Powiedz mi , doktorze , ale szczerze , co myślisz o Stachu ? ...
|
||
— Otóż Wokulski był wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia parę lat .
|
||
Na drugi dzień , około piątej po południu , Rzecki z Szumanem jechali już do hrabiego-Anglika , który był świadkiem Krzeszowskiego .
|
||
— Jestem Maruszewicz — rzekł zniszczony młody człowiek z miłym uśmiechem .
|
||
No — i Rossi nie przyszedł ! ...
|
||
Teraz Wokulski wyglądał na apoplektyka , ale milczał .
|
||
— odparł ze szczególnym naciskiem pan Ignacy .
|
||
„ Dzisiaj zmarnowałem blisko godzinę , jutro zmarnuję z pięć godzin , a wszystko dlatego , że Stach więcej ufa Szlangbaumom aniżeli mnie ...
|
||
To przecie jest pewne , że Stach wracał do domu coraz więcej znudzony , narzekając , że mu baba czas zabiera , a znowu pani Małgorzata tłomaczyła mężowi , że ten Wokulski jest bardzo głupi i że niemało jeszcze musi napracować się , nim go wyswata .
|
||
— Istotnie , wypowiedziałem w sklepie parę gorzkich wyrazów o starym Szlangbaumie , ale pod słowem , nie wiedziałem , że jego syn tu jest ...
|
||
Ogniwo Ochockiego albo — lampa elektryczna Ochockiego ... jakież to głupie ! ...
|
||
— Panie baronie — odparł Wokulski — ja nie prosiłem pana o świadectwo przyzwoitości .
|
||
— Staś we własnej osobie ...
|
||
Baronowa Krzeszowska na drugim piętrze ! ...
|
||
Pan Łęcki i damy starsze winszowały mu ; panna Izabela milczała .
|
||
Krzeszowskiego nienawidziła panna Izabela .
|
||
Ja myślałem , że padnę trupem , Lisiecki od tej pory zaprzestał już nieprzyzwoitych żartów na mój rachunek i co gorsze , zawsze wypytuje mnie o wiadomości polityczne ...
|
||
Na biurku leżał bilet Maruszewicza .
|
||
„ No , tak ! ... ” — mruknął Wokulski tonem , który nie zdradzał zbyt wielkiego zachwytu .
|
||
— rzekł spokojniejszym tonem pan Ignacy trącając gościa w kolano .
|
||
Kilka żebraczek i żebraków błagało o jałmużnę , którą Bóg zwróci litościwym w życiu przyszłym .
|
||
Jeżeli Szlangbaum kupi dom Łęckiego i da dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , to znaczy , że go naprawdę Stach podstawił i już jest skończonym wariatem ...
|
||
Lecz gdy następnie otworzył z łoskotem drzwi do sklepu Wokulskiego , panna Izabela tak osłabła , że nogi zachwiały się pod nią .
|
||
W południe wpadł do sklepu Wokulski i zaczął rozmawiać z Rzeckim wypytując go o wczorajszy teatr i o to : dlaczego uciekł z pierwszego rzędu krzeseł , a album kazał doręczyć Rossiemu przez Pifkego .
|
||
— Będą specjaliści , szanowny panie Wokulski — przerwał mu adwokat .
|
||
— A widzi mama — zawołała powracając — pocałowałam i Pan Jezus nic nie powiedział .
|
||
— Chcę tam — odpowiedziała sucho panna Izabela .
|
||
Pozwolą panie jednak , ażebym nie tylko ja , ile pan Wokulski użył swoich wpływów do odszukania małżonka pani ...
|
||
Wokulski usiadł i rzuciwszy okiem na listę , wyszukał w niej jedno nazwisko .
|
||
— Baron nie dostanie swojej klaczy .
|
||
Kochany Stasiu , tyś sprytny , alem i ja nie w ciemię bity : wiem więcej , aniżeli przypuszczasz , i to mi tylko bolesne , że nie masz do mnie zaufania .
|
||
— spytał Stach .
|
||
— Prawda , jaka to miła osoba , prezesowa ? ...
|
||
Wokulski nie słyszał jej treści , tylko czuł , że w mózgu wypala mu się obraz tego towarzystwa .
|
||
Sen mara — Bóg wiara , myślałem przez kilka dni .
|
||
„ Tu będzie licytacja ! ” — mówi pan Ignacy i zapomina o skrupułach .
|
||
Wokulski nagle roześmiał się .
|
||
Klaczka w przechodzie zwróciła się do Wokulskiego wąchając go i chrapiąc , jakby w nim odgadła pana .
|
||
— A widząc , że Wokulski milczy , dodał : — Prawda , jakim ja nudny , panie Wokulski ?
|
||
Zaczęłam prosić Pana Boga , ażeby albo starą choroba zatłukła , albo żebym ja od niej wyszła .
|
||
Mimo to Wokulski jeszcze dodał mu rubla i odszedł , bynajmniej nie zadowolony z przyjęcia .
|
||
Zdawało mu się , że wciąż słyszy niemiły głos barona :
|
||
— Ach , Boże , co mówią ...
|
||
— spytała panna Izabela podnosząc się z siedzenia .
|
||
— mówiła baronowa , powoli wchodząc do salonu i nie prosząc nas , żebyśmy usiedli .
|
||
— Konie pana Wokulskiego ! ...
|
||
Wokulski głęboko odetchnął ; miał czas .
|
||
— objaśniał dalej pan Tomasz .
|
||
Zebrani rozczulili się jeszcze bardziej , podnieśli w górę Stacha i Leona i przysięgli , że za takich ludzi , jak oni , każdy oddałby życie .
|
||
— mruknął doktór wysuwając dolną wargę .
|
||
No , ależ Szlangbaum to przecie nie Wokulski ...
|
||
Teraz panna Izabela zawahała się .
|
||
Na parę dni przed wyścigami złożył mu w mieszkaniu wizytę hrabia–Anglik , z którym zaznajomił się podczas sesji u księcia .
|
||
Joasia ma nadzieję , że prezesowa utrzyma go na wsi przez parę tygodni , a reszta należy już do ciebie ...
|
||
Wokulski wybiegł z domu adwokata i wsiadłszy w dorożkę kazał się wieźć w stronę ulicy Elektoralnej .
|
||
— Niech pan wierzy , panie Maruszewicz , że moich opinii nie opieram na plotkach .
|
||
— mówił ściskając Wokulskiego .
|
||
— spytał Rzecki , szeroko otwierając oczy .
|
||
— potwierdził Maruszewicz trzęsąc głową i ręką w taki sposób , że o tajemnicy pogrzebanej w jego piersiach nie można było wątpić .
|
||
— Przecież baron na wsi ... tak daleko od Warszawy ...
|
||
W takiej chwili Franc wypijał podwójne porcje piwa , Małgosia przytulała się do Jana ( do mnie nikt się tak nie przytulał ) , a Grossmutter gubiła oczka w pończosze .
|
||
„ Zaczynam odzyskiwać należne mi stanowisko ” — szepnął pan Tomasz i nagle obejrzał się .
|
||
— O ! panna Katarzyna smaczny to kąsek — mówiła gospodyni .
|
||
Osmagany szyderstwem , oblany zimnym potem , dostał się nareszcie pan Ignacy do upragnionych krzeseł .
|
||
Yung wygrał .
|
||
„ Gdzie to ja widziałam taki krzyż , taką chmurę i jasność ? ... ” — zapytała się panna Izabela .
|
||
Nagle spojrzał na tor i zobaczył wjeżdżający do szranków powóz hrabiny .
|
||
— Śmieję się z Belci — rzekł pan Tomasz do kuzynki , która nalewała rosół z wazy .
|
||
Nawet damy , które jeszcze na wyścigach nie mogły poznać panny Izabeli , przyszły teraz do niej z wizytami ; młodzi zaś panowie , aczkolwiek nie przychodzili , poznawali ją na ulicy i kłaniali się z szacunkiem .
|
||
Wokulski przypatruje się przez chwilę jakiemuś olbrzymowi z czerwoną twarzą i konopiastą brodą , wreszcie mówi :
|
||
Brawo Wokulski ! ...
|
||
— A pan wiesz , co mówi hrabia Liciński , ten niby-Anglik , ten : „ tek ” ? ...
|
||
Skąd mu strzeliło do łba latać na włoski teatr i jeszcze dawać kosztowne prezenta temu przybłędzie Rossiemu ? ... ”
|
||
— powtórzył Wokulski .
|
||
— Słyszałam — odpowiedziała panna Izabela po polsku , na znak powitania przymykając powieki .
|
||
Tyle ci powiem : Łęcki-bankrut może zostać ... krewnym nawet kupca , a tym bardziej kupca-szlachcica .
|
||
Panna Izabela nie nalegała dłużej ; ucałowała ojca w rękę i w czoło i poszła do swego buduaru , głęboko zadumana .
|
||
Panna Izabela czuje ściśnięcie serca za serwisem i srebrami , lecz doznaje niejakiej ulgi na myśl o kweście i nowej toalecie .
|
||
Cóż ty na to , panie Stanisławie ? ...
|
||
Babcia przepraszając nas wzięła włóczkę i druty , a w tej chwili weszła do salonu pani Stawska ...
|
||
Jadaliśmy wtedy u Hopfera .
|
||
— potakiwał Klejn głową .
|
||
Pytanie , o czym Wokulski mógł rozmawiać z Obermanem , bardzo zaciekawiało lokaja .
|
||
Panna Florentyna patrzy na nią z zachwytem ...
|
||
Była to krótka chwila , lecz w Wokulskim gniew zakipiał .
|
||
Baronowi chirurg obandażował twarz .
|
||
Wokulski w milczeniu przypatrywał się .
|
||
Rzecki ocknął się , podniósł głowę , brwi i oczy w górę i zobaczył Mraczewskiego ...
|
||
— krzyknął pan Leon załamując ręce .
|
||
— Dobrze , popielniczkę — odparł baron .
|
||
Wiadomość o przybyciu Rossiego do Warszawy i o tym , że jej nie zapomniał , wzruszyła pannę Izabelę .
|
||
— rzekł służący i podał bilet Krzeszowskiemu .
|
||
Podszedłszy bliżej Wokulski przekonał się , że nie tylko on zwrócił uwagę na szczególną kamienicę ; nawet psy , częściej tu niż na jakimkolwiek innym murze , składały wizytowe bilety .
|
||
Podali sobie ręce z wysokim sportsmenem , który , gdy Wokulski odsunął się na parę kroków , mruknął :
|
||
Wokulski usiadł na kanapie i oparłszy głowę o ścianę mówił jakby do siebie :
|
||
— spytał Suzin .
|
||
— Jeżeli słówko powiesz komu o naszym układzie , cofnę prezent , uważasz , Oberman ? ...
|
||
— zapytała ją baronowa .
|
||
Czuje , że on , Wokulski , który tyle hałasu robił w Warszawie , tutaj jest onieśmielony jak dziecko i ... dobrze mu z tym ...
|
||
— Wiwat Napoleon !
|
||
— Do Napoleona , kiedy chorował na kamień — odparł Lisiecki .
|
||
Panna Florentyna przestraszyła się .
|
||
— Jest to baron Krzeszowski , wielki dziwak , i jego żona , trochę narwana .
|
||
Wszedł Mikołaj i oznajmił lekarzy .
|
||
— Wo bist du so lange gewesen , lieber Ignaz ? ...
|
||
Zauważył przecie inną rzecz : ile razy nie było Rossiego na scenie , panna Izabela obojętnie oglądała się po sali albo rozmawiała z ciotką .
|
||
Nawet ten szczegół nie uszedł jego uwagi , że od blasku płomyków hrabinie świecą się policzki , młodemu człowiekowi koniec nosa , a pannie Izabeli oczy .
|
||
— mruknął pan Ignacy — czyżby te wszystkie plotki miały być prawdą ? ...
|
||
Ten na przykład Wokulski , który podobno już wrócił ...
|
||
Wrócił z Syberii razem ze Stachem i doktorem Szumanem i zaraz wstąpił do chrześcijańskiego sklepu , choć Żydzi dawali mu lepsze warunki .
|
||
I tak mówiąc o panu Stanisławie kupowała jedwab zamiast włóczki albo igły zamiast nożyczek .
|
||
— Miał prawo , tek — wtrącił hrabia .
|
||
— Pan już wychodzi , panie Zięba , ze sklepu ? ...
|
||
— Panie ... panie ... panie Wokulski !
|
||
— Żartuj z wojny — odpowiada Staś .
|
||
I może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem , gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli .
|
||
— rzekł do doktora .
|
||
— zapytał pan Tomasz .
|
||
Pomimo drwin ze swej ulubionej specjalności i narzekań , iż nikogo nie interesuje , w głębi duszy Szuman wierzył , że w świecie ucywilizowanym nie ma człowieka , którego by w najwyższym stopniu nie interesowała kwestia koloru włosów i stosunki długości ich średnic .
|
||
Wokulski przeczytawszy dokument włożył go do kasy i w zamian dał Maruszewiczowi czterysta rubli .
|
||
W rezultacie jednak pan Ignacy nie był niezadowolony z pobytu w teatrze .
|
||
Spodziewam się , że i pan Maruszewicz ...
|
||
— Nie zaprzeczysz jednak , że Stach mógł zostać czymś lepszym aniżeli nieszczęśliwym wielbicielem panny Łęckiej .
|
||
Jeździec Yung ! ...
|
||
Dopiero gdy podjechał powóz i pan Tomasz usadowiwszy damy i siebie zawołał : „ Ruszaj ! ” , w Wokulskim znikło uczucie niesmaku , a ocknął się żal po pannie Izabeli .
|
||
— Więc — mówiła baronowa w drugim pokoju — niechże pan zaniesie do Św. Krzyża te dziewięć rubli na trzy wotywy , na intencję , ażeby Bóg go upamiętał ...
|
||
Jakież było dziwne między nimi podobieństwo : on — Rossi , aktor , a ona — panna Łęcka .
|
||
Blada z gniewu panna Izabela biegła do sypialni ojca .
|
||
Swataj sobie , swataj , nawet Hopfera , nie tylko Wokulskiego ; ale pamiętaj , że ja za to płacić nie będę .
|
||
— zapytał Stacha .
|
||
Wuj Raczek kazał zamknąć drzwi mieszkania ( ciotki w domu nie było ) i sięgnąwszy pod poduszkę wydobył stamtąd klucz .
|
||
Było mi lżej dźwigać nędzę i tłumić wybuchy żalu , kiedym słuchał o triumfach człowieka , który miał wykonać testament Napoleona I i zrobić porządek w świecie .
|
||
W renomowanej jadłodajni , gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele składów bielizny i składów win , fabrykanci powozów i kapeluszy , poważni ojcowie rodzin , utrzymujący się z własnych funduszów , i posiadacze kamienic bez zajęcia , równie dużo mówiono o uzbrojeniach Anglii , jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski .
|
||
„ A jeżeli Wokulski nie zechce przeprosin ? ...
|
||
Baron byłby zawstydzony , że sprzedał klacz , a baronowa zrozpaczona , gdyby klacz wygrawszy komu innemu przyniosła zysk .
|
||
Na stole płonie choinka , przybrana tak ubogo , jak my byliśmy ubodzy , a dokoła : mój ojciec , ciotka , pan Raczek i pan Domański śpiewają fałszywymi głosami kolędę :
|
||
Prosty ten zbieg wypadków głęboko wstrząsnął Wokulskim ; przez chwilę uwierzył nawet w przeczucia i pomyślał z radosnym zdumieniem :
|
||
Potem przyszło mu na myśl , że nie jest to zbyt świetnym prezentem dla panny Izabeli — uszczęśliwić jednego tylko człowieka .
|
||
Ale gdy w czerwcu ona wyjechała do ciotki , a Suzin począł naglić go depeszami , Wokulski zdecydował się i podniósł całą gotówkę po żonie w ilości rs trzydzieści tysięcy , którą nieboszczka trzymała nietykalną w banku .
|
||
— Cóż Suzin ? ...
|
||
Każde dziecko pojęłoby od razu , że ta panna , w ogóle zimna jak lód , dziś szaleje za Rossim ...
|
||
Jużci Wokulski .
|
||
Czując , że lada dzień i jego zechce namawiać Wokulski , ułożył sobie pan Ignacy mowę , w której nie tylko miał oświadczyć , że nie pójdzie na Włochów , ale jeszcze miał zreflektować Stacha mniej więcej tymi słowy :
|
||
Wszystko to mówił akcentując ważniejsze wyrazy , ściskał Wokulskiego za rękę i obserwował go spod oka .
|
||
Wokulski zauważył , że gość ma gapiowato otwarte usta , a za ciemnymi binoklami nosi duże oczy , z których przeglądało jeszcze większe roztargnienie .
|
||
— rzekł śmiejąc się Pan Tomasz .
|
||
Była kontenta , że baron został ranny , a zdziwiona , że opłakany przez nią Wokulski nie zginął .
|
||
Dowiedziawszy się o tym Katz rzucił szpadę na ziemię ( byliśmy już obaj oficerami ) i powiedział , że teraz tylko sobie w łeb strzelić .
|
||
— Nic nowego — odparł Mraczewski .
|
||
Wokulski zebrał myśli .
|
||
— Podobno jednak — wtrącił półgłos — ten Wokulski dowiódł swego patriotyzmu nie tylko językiem ...
|
||
Wtedy szedł po majątek , a dziś ma okazję rzucić jego część dla panny Izabeli .
|
||
Ach , panie Rzecki ! iluż nieszczęść w małżeństwie jest źródłem to okropne piwo ...
|
||
— Nie gadaj mi o tym łajdaku — wstrząsnął się Jan Mincel .
|
||
— W tej chwili nadejdzie — odpowiedział pan Ignacy z niskim ukłonem .
|
||
— Chodź , Auguście , chodź ...
|
||
— O Boże !
|
||
— Od pani hrabiny — rzekł .
|
||
Machalski objaśnił palcami świecę i nalawszy mi kieliszek wina mówił :
|
||
To jednak nie przeszkadzało , że wieczorem byliśmy obaj u Franca .
|
||
Powiedz pan panu Wokulskiemu , ażeby mi go przysłał i ... ( tu dodała szeptem ) i ... powiedz mu pan jeszcze , że pojutrze około pierwszej ...
|
||
— spytał zdumiony pan Ignacy , szeroko otwierając oczy .
|
||
Wokulski ochłonął .
|
||
— tłomaczył się zmieszany Wokulski .
|
||
— Nic nie mówiła , co by kwalifikowało się do powtórzenia — odparł Wokulski .
|
||
Ale ... ten wielbiciel , uważa pan , kupił u nas kosztowny album i prosił , ażeby po trzecim akcie wręczyć je Rossiemu ...
|
||
— odzywa się stojący obok baronowej Krzeszowskiej pan z fizjognomią łajdaka .
|
||
Pan Łęcki patrzy na niego szklanymi oczyma , ale jeszcze nie może zorientować się w sytuacji .
|
||
— Więc jeżeli dopiero za godzinę — mówi jękliwym głosem pani Krzeszowska — w takim razie pójdę teraz do Kapucynów ...
|
||
Klejn lękliwie obejrzał się dokoła sklepu , a widząc , że ich nikt nie śledzi , zaczął szeptać :
|
||
Lecz przypomniawszy sobie , że Wokulski wcale nie zapraszał się do nich , zarumieniła się ze wstydu .
|
||
— Szpigelman ? ...
|
||
Ignacy chodzi smutny , Szlangbaum zamyślony .
|
||
W chwili gdy Wokulski z Maruszewiczem weszli tam , odbywała się lekcja konnej jazdy .
|
||
Jest przy tym tak ostrożny czy może rozgniewany na pana Ignacego za fałszywy alarm , że odwraca się grzbietem do pokoju , a nosem i ogonem do ściany , jak gdyby panu Ignacemu chciał powiedzieć :
|
||
— odpowiedział pan Domański .
|
||
— Siądźmy , panie Wokulski — mówił książę .
|
||
— Z Paryża przyszedł transport — rzekł do Wokulskiego .
|
||
„ Gdyby też nagle wszedł tu Rossi ? ... ”
|
||
Ledwie odszedł , pochwycił Wokulskiego adwokat .
|
||
Panna Izabela znowu poczęła patrzeć na swój pokój , który wydał się jej popielatym , na czarne gałązki , które chwiały się za oknem , na parę wróbli świergoczących może o budowie gniazda , na niebo , które stało się jednolicie szarym , bez żadnej jaśniejszej prążki .
|
||
— Baron postara się w jak najkrótszym czasie ...
|
||
„ Coś jeszcze robią ” — pomyślał Wokulski .
|
||
Utwierdzona w dobrych postanowieniach pani Jasiowa już nie tylko w wieczór zapraszała Wokulskiego na herbatę , na którą on po największej części nie chodził , ale jeszcze sama nieraz zbiegała do mego pokoju , troskliwie wypytując Stacha , czy nie jest chory , i dziwiąc się , że się jeszcze nie kochał , on , prawie starszy od niej ( myślę , że ona była trochę starsza od niego ) .
|
||
Właśnie pan Tomasz w pantoflach i bez surduta z wolna przechadzał się po sypialni , kiedy weszła córka .
|
||
Pan Ignacy nie może się domyśleć .
|
||
Stach , gdyby się z nią ożenił , od razu musiałby zerwać z nihilistami , bo co by mu zostało czasu od posług przy żonie , to pieściłby jej dziecinę .
|
||
Stary Szlangbaum pana prosi ...
|
||
— rzekł pan Tomasz spojrzawszy na adres .
|
||
— Od pani Karolowej .
|
||
— krzyknęła ciotka .
|
||
— wołali za nim stołownicy Hopfera .
|
||
Panna Izabela wstrząsnęła się .
|
||
— Pewnie rozmawialiście państwo z prezesową o bardzo dawnych czasach , kiedy aż do łez doszło .
|
||
Siadłem cicho ( bo Machalski nie lubił , ażeby mu przeszkadzano przy ściąganiu wina ) , a siwy człowiek w piaskowym surducie prawił jednostajnym głosem do owego młodzika :
|
||
Pan Ignacy wiedział to i coraz bardziej zniechęcał się do spacerów .
|
||
Ja bowiem od chwili , kiedy Lisiecki zwraca się do mnie jako do „ poinformowanego ” , straciłem sen i resztę apetytu ...
|
||
Stach jeszcze z nimi nie grał ; chodził dopiero około stolików i przypatrywał się .
|
||
Rzeckiemu zdawało się , że Wokulski patrzy tak na pannę Izabelę .
|
||
„ Gdybym był najwyższym sędzią — myślał — i gdyby spytano mnie , kto jest wart panny Izabeli : Ochocki czy Wokulski , musiałbym przyznać , że — Ochocki ...
|
||
Otóż jej małżonek , baron , położył veto na pewnej części jej funduszów , bez których kupno nie może mieć miejsca ...
|
||
Bodajbyś pan tylko nie stracił na niej z kilkunastu tysięcy rubli , szanowny panie Stanisławie .
|
||
Po hucznym obiedzie byłem dziwnie zafrasowany i chciałem Szumana pociągnąć trochę za język .
|
||
Większa ich część nie widziała Wokulskiego , niektórzy jednak spostrzegli go i kłaniali mu się ; lecz byli i tacy , którzy spostrzegłszy go nie kłaniali się , a nawet uśmiechali się złośliwie .
|
||
A nareszcie pomyślał , że dobrze jest mieć własny powóz , tak lekko niosący jak ten , którym jedzie — i — że gdyby poprosił Wokulskiego , on zrobiłby mu z niego prezent .
|
||
Drugi , jeszcze ciekawszy list pochodził od owej baronowej ... która od trzeciej miała czekać na schadzkę w czytelni .
|
||
Oto syn rzeźnika , który do sklepu , niegdyś Hopfera , dostarczał wędlin .
|
||
— Sława , jakiej nie dosięgnął jeszcze żaden człowiek — odparł Ochocki .
|
||
— pytał Mraczewskiego .
|
||
Tu — naprzód nie miał z kim gadać , potem nie chciano z nim gadać , aż nareszcie dowiedział się , że pan Wokulski był dopiero co , ale że w tej chwili pojechał w Aleje Ujazdowskie .
|
||
Interesant stał przez chwilę na ulicy , bezmyślnie patrząc w szybę , spoza której Mraczewski darzył go słodkim uśmiechem i ognistymi spojrzeniami .
|
||
— zapytała hrabina tonem proszącym .
|
||
— W takim razie dowiódłby , że ma słabą głowę — odpowiedziała krótko hrabina biorąc się do książki nabożnej .
|
||
Mikołaj ! ...
|
||
Panna Izabela serdecznie uściskała ojca .
|
||
Stary Raczek , co się z twoją ciotką ożenił , to wiesz — umarł , a i ona także , ale pierwej .
|
||
— To tak dla panny Łęckiej ...
|
||
— Panie Yung , musimy wygrać ...
|
||
Krzeszowska ”
|
||
— No , no ... już mnie pan do swoich porządków nie nawracaj — odparł Mraczewski .
|
||
Silny rumieniec wystąpił na twarz panny Izabeli .
|
||
Wokulski podał mu bilet i notatnik , w którym baron zapisał adres i swoje nazwisko nie omieszkawszy zrobić przy nim zakrętu .
|
||
Niesprawiedliwość dopóty będzie władać światem , dopóki nowy Napoleon nie urośnie .
|
||
— wtrącił hrabia–Anglik .
|
||
W miarę jak czyta , szare niebo wyjaśnia się , a przy ostatnich słowach ... „ et d’attendre en paix votre divin secours ... ” , chmury pękają , ukazuje się kawałek czystego błękitu , gabinet panny Izabeli napełnia się światłem , a jej dusza spokojem .
|
||
No , chwała Bogu , że ochłodziło się chociaż trochę ...
|
||
Rumieniec panny Izabeli wzmocnił się .
|
||
Boże miłosierny ! dlaczego Stach nie jest jego ojcem .
|
||
Pan Tomasz czulej przycisnął ramię Wokulskiego .
|
||
Ej ! ... panie Ignacy — nie śpiesz się ty z sądami o panu W. ( w takich razach lepiej nie wymawiać całego nazwiska ) , nie potępiaj go , bo możesz się ośmieszyć .
|
||
Po czwartej szedł na korepetycję do kilku domów ( głównie żydowskich , gdzie mu Szuman wyrobił stosunki ) i wróciwszy do domu znowu czytał i czytał , dopóki zmorzony snem nie położył się już dobrze po północy .
|
||
— uśmiechnęła się panna Izabela .
|
||
Dawid Szpigelman — odpowiedział niewielki człowiek z czarnym zarostem i w czarnych okularach .
|
||
Klejn i Lisiecki , jako dawniejsi , trzymają tylko z sobą , resztę zaś kolegów traktują w sposób nie powiem pogardliwy , ale trochę z góry .
|
||
Już Wokulski był na schodach , gdy doktór wybiegł za nim i zawołał wychylając się przez poręcz :
|
||
Na ten dowcip pan Ignacy skrzywił się z niesmakiem .
|
||
— Niech pan pisze kwit — rzekł Wokulski i wydobył pieniądze z biurka .
|
||
— Bo mi narzeczona umarła — odpowiedział doktór pochyliwszy się na tył fotelu i patrząc w sufit .
|
||
— Ciotka tak mnie proteguje — rzekła do panny Florentyny — jakbym już straciła wszelką nadzieję ...
|
||
Panna Izabela zarumieniła się mocniej niż poprzednio i spuściła piękną głowę .
|
||
W tej chwili zbliżył się do niego na palcach Rzecki i szepnął :
|
||
Podniosła na Wokulskiego apatyczne wejrzenie i odparła :
|
||
— Panie Mraczewski ! ...
|
||
— mruknął pan Ignacy .
|
||
Wokulski pożegnał furmana i zaczął się ubierać .
|
||
— Może Jaś Mincel ? ...
|
||
Jako zaś materialny symbol zawartego między nami pokoju na zawsze , posyłam ci ząb , który mi wystrzelił Wny Wokulski , zdaje mi się — za to , co ośmieliłem się powiedzieć ci na wyścigach .
|
||
— Rossi nie byłby tak zadowolony z Warszawy , gdyby nie troskliwość Wokulskiego .
|
||
— szepnęła panna Izabela .
|
||
Dopiero woźny przypomniał mu , że ma bilet do pierwszego rzędu krzeseł , obrzucając go przy tym spojrzeniami , które mówiły , że ciemnozielony surdut pana Rzeckiego , album pod pachą , a nawet fizjognomia à la Napoleon III wydają się niższym organom władzy teatralnej mocno podejrzanymi .
|
||
— Jakże się cieszę , panie Wokulski — rzekła hrabina odbierając go panu Tomaszowi — jakże się cieszę , że spełniłeś moją prośbę ...
|
||
Kilka minut leżał z otwartymi oczami i znowu przywidziało mu się , że jest w teatrze , akurat po zakończeniu trzeciego aktu , w chwili kiedy fabrykant Pifke miał podać Rossiemu album Warszawy i jej piękności .
|
||
— Matka tego Mraczewskiego , Staśku , jest bardzo biedna kobieta ...
|
||
— wtrącił Wokulski jej tonem .
|
||
— On chce do Mincla .
|
||
— Jakiż Bóg dobry — zawołała — że zesłał wam tyle szczęścia !
|
||
Wokulski pożegnał ją , ale owe „ ha ... ” utkwiło mu w pamięci .
|
||
— spytał go Mincel .
|
||
Jejmość nie masz opieki , on nie ma gospodyni ; pobierzcie się i przygarnijcie Ignasia , a będziecie nawet mieli dziecko .
|
||
— Szturmem zdobył Joasię , która nie tylko nie będzie mi wymawiała wspólnika , lecz nawet gotowa o niego walczyć ze mną .
|
||
O Boże ! nawet nie domyślałam się , jak głęboką jest przepaść , w którą spadamy , dopóki nie zobaczyłam takiego dna .
|
||
Mikołaj otworzył drzwi i za chwilę ukazał się Wokulski .
|
||
Książę z Wokulskim przyjechali o pierwszej , a w kwadrans po nich zaczęli schodzić się i zjeżdżać inni uczestnicy sesji .
|
||
— To zależy — odparł również po angielsku Starski .
|
||
Ale i Napoleon się znajdzie .
|
||
Wszyscy przecież wiemy , że Krzeszowski jest roztargniony i półgłówek ...
|
||
— Przejedź się , aniołku , po mieście — mówiła hrabina całując siostrzenicę — i pozałatwiaj drobne sprawunki .
|
||
— błysnęło w głowie Szlangbaumowi i gniew go ogarnął .
|
||
Przy młodym mężu w panią Małgorzatę jakby nowy duch wstąpił .
|
||
— zawołała — jakkolwiek są oni źli i zepsuci , to przecież gorszą od nich jest ta ... ta Stawska ! ...
|
||
— żachnął się radca .
|
||
Tu już nie można było wątpić , że tylko dzięki Wokulskiemu baron pojednał się z nią i prosił o przebaczenie .
|
||
— Nie — odpowiedział Wokulski rzucając się na wyplatane krzesło przed kontuarem .
|
||
Sumował bez błędu , nawet z cicha mruczał , a jednocześnie myślał sobie , że jego Stach znajduje się na jakiejś fatalnej pochyłości .
|
||
„ No — mój ojciec nie potrzebuje przecież łaski Wokulskiego ; powierzyłby mu swój kapitał , otoczyłby go protekcją , a on płaciłby mu procenta ; w każdym razie szkoda go ... ”
|
||
Przekona się pan baron ...
|
||
— Szlangbaum kupił ! ...
|
||
— zapytałem Wirskiego .
|
||
— Pierwszy raz widziałam prezesową płaczącą .
|
||
W parę dni , około dziesiątej rano , Wokulski odebrał dwa listy : jeden od pani Meliton , drugi od książęcego adwokata .
|
||
Panna Izabela jest znowu sama w swoim gabinecie ; upadła na szezlong i obu rękami zasłoniła oczy .
|
||
Co za farsa z tym Szlangbaumem ! ...
|
||
( Swoją drogą , niechaj nas Bóg zachowa od damskiej klienteli .
|
||
— mruknął radca .
|
||
— Nowego Napoleona wsadzili do prochowni !
|
||
Wokulski wyszedł na ulicę zatoczywszy się jak pijany .
|
||
Ledwie Wokulski usiadł na fotelu i zaczął przeglądać papiery , wszedł lokaj w błękitnym fraku ozdobionym złotymi haftami i podał mu bilet na tacy .
|
||
I kto wie , czy Stach Wokulski nie ma racji , że przestał się nią zajmować ( jeżeli przestał ? ... ) .
|
||
Hrabia spojrzał na niego ciekawie , a baron wybuchnął :
|
||
Odwiedziny fabryki stanowiły ważną epokę w życiu panny Izabeli .
|
||
Wówczas zbliżał się do niej stary Mincel i całował ją w rękę mówiąc :
|
||
Tu gotuje się jakaś gruba kabała : ten pan Łęcki , który kiedyś bywał u Napoleona III , i ten niby aktor Rossi , Włoch ...
|
||
— Ten rodzaj majątków bywa zwykle niepewny , ale za Wokulskiego ręczę .
|
||
— Pani Stawska tu mieszka ?
|
||
O Boże , jak ciężko karzesz mnie za lekkomyślność ! ...
|
||
Usłyszała to mijająca ich właśnie panna Izabela i — pobladła .
|
||
— Coś mi się zdaje , że Wokulski jest ... jakby zakochany ? ...
|
||
Tymczasem Konstanty , wciąż stojąc na progu , zaczął z politowaniem kiwać głową , aż zniecierpliwiony odezwał się :
|
||
— Stach ... to jest ... pan Wokulski kupuje dom ?
|
||
— Świadectwo dostanie pan dobre — odparł Wokulski .
|
||
Z czego wnoszę , że Stach musi być grubo zaawansowany w stosunkach z nihilistami .
|
||
Panu Ignacemu robi się zimno : obecność Szlangbauma w tym miejscu budzi w nim nowe podejrzenie .
|
||
Stasiu , myślę , że nie można aż tak karać człowieka za to , że ma inne niż my przekonania polityczne ...
|
||
— Zobaczy pan , jak tam będzie wesoło — rzekła panna Izabela na pożegnanie .
|
||
— No ten , Wokulski ...
|
||
— powtórzył Wokulski i spojrzał na brylanty wyniosłej damy , reprezentujące wartość kilkuset sztuk najcieńszego płótna .
|
||
I jeszcze jest pan przyjacielem pana Siuzę , co także daje pewien procent .
|
||
Właśnie Stach ...
|
||
Co tu wybrać , o Boże ? ...
|
||
— szepnęła panna Izabela zamyślając się .
|
||
Następny gość , człowiek okazałej tuszy , ze sznurem miniaturowych orderów na klapie surduta , proponował Wokulskiemu : dyplom doktora filozofii , order lub tytuł , i wydawał się bardzo zdziwionym , gdy propozycji nie przyjęto .
|
||
„ Co on robi , ojcze ? ” — pyta się zalękniona panna Izabela .
|
||
Panna Izabela roześmiała się .
|
||
— mruknął Oberman , nieznacznie wzruszając ramionami .
|
||
Wstawszy tak późno panna Izabela wyszła przed obiadem na krótki spacer w Aleje .
|
||
Pan Łęcki w pantoflach i płóciennym szlafroku leżał na kanapie i czytał „ Kuriera ” .
|
||
„ O ile się zdaje , zebranie będzie bardzo ożywione ” — mruknął z bladym uśmiechem nieszczęśliwy pan Ignacy sadowiąc się w pierwszym rzędzie .
|
||
— westchnął ajent handlowy .
|
||
Świat salonów kochała panna Izabela na śmierć i życie , wyjść z niego mogła tylko do grobu , ale z każdym rokiem , a nawet miesiącem , mocniej gardziła ludźmi ; pojąć nie mogła , ażeby kobietę , tak jak ona piękną , dobrą i dobrze wychowaną , świat opuszczał dlatego tylko , że — nie ma majątku ! ...
|
||
Pan Tomasz czuł w sobie tyle goryczy , kwasu i ciężaru na widok białego cylindra , że nie chcąc być niegrzecznym zmuszał się do uśmiechu .
|
||
— Mogę służyć pięcioma — odparł Wokulski sięgając do kieszeni .
|
||
— Już zesłał najlepsze — rzekł Wokulski myśląc o pannie Izabeli .
|
||
Bo kiepskim byłby Pan Bóg węgierski , gdyby się nie poznał na tobie !
|
||
— przedrzeźniał go Mraczewski .
|
||
Dzień wyścigów był dla panny Izabeli triumfem , dla barona — klęską i wstydem .
|
||
W odpowiedzi Wokulski usiadł przy małym stoliku pod ścianą i zaczął oglądać album .
|
||
To są , panie Rzecki , nadzwyczajni lokatorowie ! ...
|
||
— Floro , bądź łaskawa zapłacić temu panu .
|
||
A kiedy mnie ogarnęły wątpliwości i niepokoje , po zamknięciu sklepu szedłem do wuja Raczka i opowiadałem , co mnie trapi , prosząc , ażeby poradził mi jak ojciec .
|
||
Książę witał każdego z uprzejmą poufałością , prezentował Wokulskiego , a następnie podkreślał przybysza na liście zaproszonych bardzo długim i bardzo czerwonym ołówkiem .
|
||
Ocknął się — przy nim stał pan Tomasz Łęcki .
|
||
Nie rozchmurzył się nawet , choć jeden z mówców ( musiał być literat , bo gadał dużo i bez sensu ) powiedział , nie wiem , w swoim czy w Wokulskiego imieniu , że ... jest to najpiękniejszy dzień jego życia .
|
||
Jednego dnia weszła z panną Florentyną na czekoladę do cukierni , przez figle .
|
||
W jesieni , w roku 1870 ( właśnie wróciłem od Jasia Mincla , który już leżał w łóżku ) , siedzę sobie w moim pokoju po wieczornej herbacie , nagle ktoś puka do drzwi .
|
||
Ach , nędzny zuchwalec ! ... on śmiał w taki sposób patrzeć na mnie ... na mnie , jak Boga kocham ! ... ”
|
||
„ Co prawda — mówił do siebie — będzie tam panna Izabela , a tej nie można ofiarować dziesięciu półimperiałów . ”
|
||
Zdawało jej się , że odgadła Wokulskiego .
|
||
Wokulski ocknął się .
|
||
— A jednak ty tylko możesz radzić i powinnaś — mówiła hrabina z naciskiem .
|
||
— odpowiedział uradowany pan Tomasz — niepodobna trzymać się na zbyt etykietalnej stopie z człowiekiem tak użytecznym .
|
||
Wziął jakąś książkę i czytał postanawiając sobie między pierwszą i drugą wybrać się do barona Krzeszowskiego .
|
||
— Założyłam się z ciocią — rzekła — że baron nie utrzyma swojej klaczy do wyścigów , i wygrałam , a drugi raz założyłam się z panią prezesową , że klacz wygra ...
|
||
— Może je będzie miał — odezwał się ajent .
|
||
Rzecki uważnie spojrzał na niego i pomyślał , że wino musi być dobre , skoro aż tak rozwiązało usta Wokulskiemu .
|
||
W mieszkaniu pana Ignacego nad stosem papierów siedział Wokulski bez surduta i kamizelki i pisał .
|
||
Od czasu jak Wokulski osiedlił się u mnie , przybyła naszemu sklepowi nowa kundmanka : Kasia Hopfer .
|
||
Lokaj hrabiny ukłonił mu się z kozła , a pan Łęcki zawołał :
|
||
Darmo , panie Mincel , już ja u ciebie nie będę krajać mydła ...
|
||
— Jeżeli pan nie chce stracić majątku — zwróciła się do Wokulskiego — niech pan stąd ucieka .
|
||
— Ach , prawda , że baronowa tu mieszka ...
|
||
Za kilka dni , gdy odbierze pieniądze za swój serwis , sama wręczy ojcu paręset rubli prosząc , ażeby je przegrał do tego pana Wokulskiego , ażeby wynagrodził go hojniej , niż ona wynagrodzi Mikołaja za zaciągnięte długi .
|
||
— Od doktora Szumana .
|
||
Na górze , w pokoju odciętym od zgiełku i nieco przyćmionym , siedziała w fotelu prezesowa .
|
||
Zabierała się do odejścia , ale zatrzymał ją Wokulski .
|
||
Jan Mincel był romantyk i entuzjasta , Franc spokojny i zgryźliwy ; Jan był gorącym bonapartystą , Franc republikaninem i specjalnym wrogiem Napoleona III .
|
||
— myślał pan Ignacy .
|
||
— Ba , któż by Rossiego nie uwielbiał !
|
||
To powiedziawszy Wokulski wstał z fotelu i wyszedł na ulicę .
|
||
Widząc , że wszyscy na niego patrzą i o nim mówią , Wokulski zmieszał się .
|
||
I otóż znowu zboczyłem od przedmiotu : miałem pisać o Wokulskim , a piszę o Minclach .
|
||
T. Łęcki
|
||
On zaś , Wokulski , nie tylko nie był jeszcze dobrym znajomym panny Łęckiej , ale dopiero znajdował się w przededniu do zrobienia z nią znajomości .
|
||
— zawołała z desperacją pani Stawska .
|
||
Ale Oberman spojrzał na niego wilczym okiem i wyszedł milcząc .
|
||
Stary lokaj z siwymi wąsami i podejrzliwym wejrzeniem zdjął z Wokulskiego palto i zapytał :
|
||
— odparł Ignacy .
|
||
Furman patrzył na Wokulskiego zdziwiony .
|
||
— Wiem — wtrąciła ciotka .
|
||
Pan Tomasz jednak przysłuchiwał się jej z zadowoleniem , a panna Izabela prawie z podziwem .
|
||
Wokulski mógłby być takim powiernikiem ; on chyba wie , jak za nią można rozpaczać , bo on narażał dla niej życie .
|
||
Wokulski zdumiał się .
|
||
W każdym razie bardzo podobało mu się zdanie , że Ochocki będzie miał nieśmiertelną sławę , a on — żywą pannę Izabelę .
|
||
Panna Izabela wstrząsnęła głową .
|
||
Widział lampę z zielonym daszkiem , stos papierów , brązy stojące na biurku i chwilami myślał , że Ochocki ze swymi machinami latającymi i jego własna rozpacz były tylko snem .
|
||
Hrabina podniosła się z fotelu , to samo zrobiła panna Izabela i przystojny młodzieniec , i wszyscy troje z wielkim szelestem poszli ku drzwiom zatrzymując się przy innych stolikach .
|
||
Ależ to żywy Machalski , kiper od Hopfera ! ...
|
||
— myślał pan Ignacy opuszczając teatr po ostatnim akcie .
|
||
— Nie bój się — ciągnął Wokulski .
|
||
Pan Tomasz lekko schylił głowę ; panna Florentyna zsiniała , panna Izabela patrzyła na Wokulskiego prawie życzliwie .
|
||
Wokulski drwiąco spojrzał na niego .
|
||
„ Koń ? ... ” — szepnął Wokulski i czegoś serce mu się ścisnęło .
|
||
— Chciałbym ... nigdy — odpowiedział Stach i siadł do pustego przedziału pierwszej klasy .
|
||
— zawołał Wokulski .
|
||
W parę minut wszedł Wokulski .
|
||
W roku 1846 doszły nas wieści o ucieczce Ludwika Napoleona z więzienia .
|
||
Do sklepu weszło jeszcze parę osób , do których niechętnie zwrócił się Mraczewski , powoli wiążąc paczki .
|
||
Panna Izabela kilka razy spotkała Wokulskiego w Łazienkach i nawet raczyła odpowiadać na jego ukłony .
|
||
Postanowiłem więc wybadać Szumana i chcąc zażyć go z mańki , rzekłem :
|
||
„ Ach , więc to on jest tym porządnym katolikiem , którego Szlangbaum wynajmuje do licytacji za piętnaście rubelków , ale nie radzi dawać mu wadium do ręki ? ...
|
||
Od doktora udał się do swego sklepu , krótko rozmówił się z panem Ignacym i wróciwszy do mieszkania położył się przed dziesiątą .
|
||
— Naturalnie — wtrącił Wokulski .
|
||
W końcu zbierało się takie mnóstwo interesantów , że i Jan Mincel , i ja musieliśmy pomagać Francowi w sprzedaży .
|
||
W roku tym handel w naszym sklepie nieco osłabnął , już to z racji ogólnych niepokojów , już z tej , że i pryncypał za często i za głośno wymyślał na Ludwika Napoleona .
|
||
A może i ten pan z tobą przyjdzie — dodał już z ulicy , wskazując ręką na sinego z gniewu Jana .
|
||
On nie wie , a Suzin może czekać z tą sprawą najwyżej kilka dni .
|
||
— pyta się pan Ignacy i na twarz występują mu silne rumieńce .
|
||
Jednakże nawet za ten drobny objaw życzliwości panna Izabela robiła sobie w duchu wymówki :
|
||
Obaj stają tak blisko pana Ignacego , że ten mimo woli musi wysłuchać rad , jakich siwy jegomość udziela kędzierzawemu :
|
||
Nie mówię tu o Stasiu Wokulskim , który ma szersze zamiary , tylko myślę w ogólności , że kupiec powinien siedzieć w sklepie i wyrabiać sobie ludzi , jeżeli chce mieć porządnych .
|
||
Zlękła się słów siostrzenicy przypuszczając , że Wokulski rozumie po angielsku .
|
||
Tylko pan Ignacy wybiegł naprzeciw pryncypała .
|
||
— pochwycił pan Ignacy .
|
||
— odparł Konstanty .
|
||
Rzecki poznaje , że w tej chwili toczy się tu sprawa przed sądem , że przemawia prokurator i że chodzi o grube oszustwo .
|
||
Tymczasem Stach nie tylko nie wzruszył się dostojnymi zaprosinami na wieczór , ale wprost odmówił , co nawet trochę dotknęło mecenasa , który zaraz wyszedł i pożegnał ich obojętnie .
|
||
Muszę z nim zawiązać bliższe stosunki , a wtedy zobaczymy , kto wyjdzie lepiej : czy książę na swoim wielkim adwokacie , czy ja na moim Wokulskim .
|
||
— Zastanów się , Belu , co robisz ? ...
|
||
— pyta fiołkowy z gniewu pan Łęcki .
|
||
— spytał pan Ignacy przypatrując się młodemu elegantowi , który opalił się , zmężniał , a nade wszystko utył .
|
||
W chwili gdy pan Łęcki zostanie bez grosza przy duszy , jego urocza córka , którą wszyscy uwielbiamy , wyjdzie za barona albo marszałka ...
|
||
Dopiero w lutym roku 1848 , kiedy Ludwik Napoleon już był w Paryżu , ukazał mi się jednej nocy nieboszczyk ojciec , tak jak widziałem go w trumnie .
|
||
Bo jak jutro przyjdą inni , to oni znowu będą lepsi od Dawida Szpigelmana , a jak pan hrabia resztę odda na procent , to ja będę musiał czekać rok ...
|
||
Zamknęła drzwi gabinetu , siadła na fotelu i patrząc w okulary Szpigelmanowi zapytała :
|
||
„ Jaki oni mają rozum ! ” — pomyślał Wokulski .
|
||
W tej chwili — ciągnął dalej Ochocki — zbudziła się we mnie moja idea czy mój obłęd ...
|
||
Kilka osób skupiło się przy Wokulskim .
|
||
— przerwał mu Lisiecki .
|
||
A tymczasem Ochocki ma ideę , która będzie rwała go zawsze naprzód , chyba że umysł mu zagaśnie ... ”
|
||
— pytam Machalskiego , który właśnie skończył robotę i usiadł na zydlu .
|
||
Chciał zobaczyć pannę Izabelę , a jednocześnie lękał się tego i wstydził się swoich półimperiałów .
|
||
Rzecki ukłonił się nie wstając z krzesła .
|
||
Słowa te , a jeszcze bardziej opuszczenie stolika przez partnerów , otrzeźwiły barona .
|
||
Okazja zaś nastręcza się , gdyż , o ilem słyszała , niejaki Maruszewicz , przyjaciel obojga Krzeszowskich , ma Panu zaproponować kupno tej klaczy .
|
||
Gdy wyszedł , Lisiecki trącił Rzeckiego w ramię .
|
||
Niechże przynajmniej tobie zmarły Chrystus dotrzyma obietnicy ” — pomyślał Wokulski i wyszedł za nią .
|
||
Teraz dopiero wszedł ten łajdak lokaj ; wziął walizę Stacha i dał znać , że konie stoją przed domem .
|
||
— Więc jedziesz jutro albo pojutrze , bo podobno Suzin ma na twój przyjazd zaczekać parę dni ?
|
||
Bardzo też jest możliwym , że dobry Bóg widząc dwie dusze z pięknymi nazwiskami , połączone węzłem sakramentu , pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka , który w dalszym ciągu podtrzymuje sławę rodów swoimi cnotami , dobrym ułożeniem i pięknością .
|
||
— spytał Klejn .
|
||
— To będzie zależało od metody odwetu — odpowiedziała panna Izabela i znowu zarumieniła się .
|
||
Zakład stanął , dzięki czemu hrabina i panna Izabela były wysoce zainteresowane w wyścigach .
|
||
— zawołała zbliżając się panna Izabela .
|
||
Wtedy w głębi sklepu ukazywała się gruba służąca z koszem bułek i kubkami ( Franc odwracał się do niej tyłem ) , a za nią — matka naszego pryncypała , chuda staruszka w żółtej sukni , w ogromnym czepcu na głowie , z dzbankiem kawy w rękach .
|
||
Wszyscy ją opuścili , z wyjątkiem — hrabiny Karolowej , która , kiedy wezbrał jej zły humor , przychodziła tu i szeroko zasiadłszy na kanapie , prawiła wśród westchnień :
|
||
Po obiedzie pan Tomasz zamknął się w gabinecie i chodził wielkimi krokami , co było dowodem niezwykłego wzruszenia .
|
||
Otóż w Wokulskim jest podobne kółko , które rdzewieje i psuje się ...
|
||
Gdyby raz przestano w to wierzyć , Bóg wie jakie okazałyby się pretensje .
|
||
— Bardzo go proś — rzekła do panny Florentyny — ażeby przyjechał jak najśpieszniej ...
|
||
Wokulski opuścił rajtszulę .
|
||
Wokulski drgnął .
|
||
Stach z głębi znowu wysunął ręce , znowu chwycił się za krawędź otworu i wydźwignął się do połowy ciała .
|
||
W pierwszym salonie ukazanie się Wokulskiego zrobiło pewną sensację .
|
||
Uważał , że jego klacz nie ma dość ognia i że Yung jest zanadto obojętny .
|
||
Boże miłosierny ...
|
||
Bóg ... niech Bóg ...
|
||
— Wokulski — odpowiada panna Florentyna .
|
||
— Pojmuję pana — zakończył hrabia .
|
||
— Omylił się pan — odparł Wokulski .
|
||
Zresztą Klejn , chłopak młody , łatwo mógłby wpaść w zarozumiałość pomiarkowawszy , że starsi zapytują go o informacje . )
|
||
Lisiecki powiedział o nim , że jest podobny do suchotnika , któremu w trumnie zaczęły odrastać wąsy i faworyty .
|
||
Pan Tomasz stawał się coraz tkliwszym dla Wokulskiego i zaczynał dziwić się widząc , że kupiec galanteryjny zna najwybitniejsze osobistości w mieście , a nie zna tylko tych , którzy odznaczali się tytułem albo majątkiem , nic zresztą nie robiąc .
|
||
— pyta panna Izabela .
|
||
Poszli kilkanaście kroków korytarzem i Jumart otworzył drzwi wspaniałego salonu .
|
||
— odparła hrabina podnosząc się z kanapy .
|
||
Nieraz we cztery oczy rozmawiam o nim z Lisieckim .
|
||
W tej grupie znajduje się stary Szlangbaum i młody Żydek bez zarostu , tak blady i wycieńczony , że pan Ignacy sądzi , iż bardzo niedawno musiał wstąpić w związki małżeńskie .
|
||
Jakiś Ochocki ... samobójstwo ! ...
|
||
Ale Ir jest innego zdania , zeskakuje bowiem z kanapy i z niepokojem wącha drzwi , jakby czuł kogoś obcego .
|
||
Wokulskiemu zdawało się , że w tej chwili odjechał z ziemi bystry prąd czasu zostawiając tylko parę białych smug na niebie — i od tej pory nie zmieni się już nic ; wszystko zostanie tak samo na wieki .
|
||
Belu , podaj mi rękę .
|
||
Kiedy piękne oblicze panny Izabeli wyrażało najwyższy zachwyt , wtedy Wokulski pocierał sobie ręką wierzch głowy .
|
||
Stary nie ruszył się z fotelu , nie patrzył na petentów , tylko wskazując palcem drzwi wymawiał jeden wyraz : fort ! fort ! ...
|
||
Wokulski pierwszy raz spostrzega dom trzypiętrowy i napełnia go jakaś rzewność .
|
||
To był Stach Wokulski i jego ojciec .
|
||
Wtem ktoś potrącił Wokulskiego .
|
||
— Pani baronowa Krzeszowska ( jestem przyjacielem obojga baronostwa ) — mówił zniszczony młodzieniec — pragnie zbyć klacz wyścigową .
|
||
— Tak — odparł głucho Wokulski .
|
||
— Zmądrzałam — odpowiedziała pani Meliton .
|
||
Za co wywzajemniając się dumni dziś garbarze , szczotkarze i dystylatorzy raczyli przyznawać , że pan Tomasz jest jedynym arystokratą , który pojął swe obowiązki względem kraju i spełnia je sumiennie .
|
||
Po przejściu pierwszego niesmaku panna Izabela zrozumiała , że małżeństwo trzeba przyjąć takim , jakie jest .
|
||
Wokulski ruszył ramionami .
|
||
Drugi raz przeczytał list podziwiając szorstki styl pani Meliton i uśmiechając się przy uwagach , jakie robiła nad swoją płcią .
|
||
Panna Florentyna napisała żądany list , a tymczasem panna Izabela zaczęła się ubierać .
|
||
Uczony doktór głośno twierdził , że praca ta rozejdzie się najwyżej w kilkunastu egzemplarzach , ale po cichu — kazał odbić ich cztery tysiące i był pewnym drugiej edycji .
|
||
— Przepraszam pannę hrabiankę — ironicznie odparł Szpigelman — ja dawno robię pieniędzmi , ale takiego procentu nigdy nie widziałem .
|
||
Doktór siedział przy otwartym oknie , w watowanym obdartym szlafroku , i robił korektę trzydziestostronicowej broszurki etnograficznej , do napisania której użył przeszło tysiąca obserwacji i czterech lat czasu .
|
||
Od tej pory , ile razy Jaś Mincel poszedł na piwo albo do resursy , pani Małgorzata zapraszała do siebie na wieczór mnie i Wokulskiego .
|
||
Rzecki poznaje w nim pana Łęckiego i myśli :
|
||
I dopiero teraz przypomina sobie , że ten kupiec , który dał pieniądze na dobroczynność , i ten , który zyskał duży majątek , są jedną osobą , że to właśnie jest ów Wokulski , który do jej ojca przegrywa w karty , a którego jej ciotka , znana z dumy hrabina Karolowa , nazywa : „ mój poczciwy Wokulski ! ... ”
|
||
— Ale ma tu przyjaciół — zawołała baronowa .
|
||
Jedni z pobożnych całowali nogi Chrystusa umęczonego przez państwo rzymskie , inni w progu upadłszy na kolana wznosili do góry ręce i oczy , jakby zapatrzeni w nadziemską wizję .
|
||
— Basta ! baronie .
|
||
— Na miłość boską , panie Pifke — szepnął zalany potem — usiądź pan na moim miejscu i oddaj mi swoje ...
|
||
Wokulski zmieszał się z przechodniami i poszedł w stronę Ujazdowskiego placu .
|
||
Pan Ignacy nie odpowiedział nic .
|
||
Krzeszowski przy całym swoim bzikostwie i próżniactwie jest człowiek uczciwy ...
|
||
Wokulski spostrzega ogromny pięciopiętrowy gmach , formy klinowatej , na wysokości drugiego piętra otoczony żelazną balustradą , przy szerokiej ulicy wysadzonej niezbyt starymi drzewami , pełnej omnibusów , powozów , ludzi konnych i pieszych .
|
||
Gdy wyszła , rzekłem do Lisieckiego :
|
||
Głowę dałbym sobie uciąć , że Stach niczym więcej nie zajmuje się , tylko polityką .
|
||
Prości to byli ludzie ( nawet pan Domański trochę lubił anyżówkę ) , ale roztropni politycy .
|
||
Przed wyjściem pytam Klejna , który mieszka w Stachowej kamienicy , aby mi powiedział , jak tam idzie .
|
||
Wokulski nalał szklankę wina i wypił ją powoli .
|
||
„ I to wszystko robi się nie przez pobożność ani przez miłość do dzieci , ale dla rozgłosu i w celu wyjścia za mąż — pomyślał Wokulski .
|
||
Więc i Austria zbroi się , a tymczasem Staś pisze mi , że — nie będzie wojny .
|
||
Hrabia Liciński z pewnym akcentem poprawił się na fotelu .
|
||
Panna Izabela , uśmiechnięta , wylatuje z niego jak ptak , a Wokulskiego nie widać ...
|
||
Wokulski stanął jakby wahając się .
|
||
— Taka jak innych — odparł radca , niechętnie machając ręką .
|
||
Wokulski machinalnie dotknął bocznej kieszeni surduta i już nie znalazł tam srebrnej papierośnicy .
|
||
— westchnęła panna Florentyna .
|
||
Panna Izabela nawet nie poszła na jego pogrzeb nie chcąc zdradzić się ze wzruszeniem .
|
||
— wtrąciła czarno ubrana panna Florentyna i przestraszyła się jeszcze mocniej .
|
||
— No , i pan w jego wieku latałeś za spódniczkami — odezwał się Lisiecki .
|
||
Ukłonił się , coś mruknął , a wtedy Wokulski zbliżył się do Szlangbauma i uściskawszy go powiedział :
|
||
Wokulski tymczasem jadł .
|
||
— Tam też pojedzie — odparł Wokulski .
|
||
— Pierwej chciałem porozumieć się z panem — odparł Wokulski .
|
||
W tej chwili weszła panna Florentyna zapraszając na obiad .
|
||
Wokulski zeskoczył na ziemię i pobiegł do swojej klaczy usiłując zachować powierzchowność obojętnego widza .
|
||
— Słuchaj mnie , Ignacy ...
|
||
— Pan — rzekł dyrektor do Wokulskiego — przyjmuje klacz barona ze wszelkimi przynależnościami : siodłami , derami , i tam dalej ? ...
|
||
— Nie — odparł Wokulski .
|
||
Stąd znowu rozbiegało się kilka ulic ; Wokulski uczuł znużenie , kiwnął na fiakra i po upływie pół godziny znalazł się w hotelu spotkawszy po drodze znajomą już bramę St. Denis .
|
||
Siedział on w czwartym rzędzie i wpatrywał się bynajmniej nie w Rossiego , ale w lożę , którą zajmowała panna Izabela z panem Tomaszem i hrabiną .
|
||
— szepnął Wokulski czując , że sam jest w najwyższym stopniu rozstrojony .
|
||
— rzekł do mnie Jan .
|
||
I pan Ignacy czuje , że nie może nic odpowiedzieć surowemu sędziemu .
|
||
Około siódmej sklep już stanowczo wyludnił się , subiekci rozmawiali , Wokulski wciąż rachował .
|
||
W oddziale tkanin mały , zgarbiony Szlangbaum , z czerwonymi oczyma i wyrazem zajadłości na twarzy , kręcił się jak zwykłe , skacząc po drabince albo nurzając się między sztukami perkalu .
|
||
— O co panu chodzi , panie hrabio ? ...
|
||
Musi Pan koniecznie przyjechać do nas jutro na obiad , ażebyśmy się naradzili nad pożegnaniem Rossiego , a także nad naszą podróżą do Paryża .
|
||
— Ach , cóż bym dała za to , ażeby baron nie dostał klaczy i przegrał zakłady ! ...
|
||
W godzinę później przyszedł do sklepu niejaki pan Zięba , którego Wokulski przedstawił jako nowego subiekta .
|
||
Oczy Wokulskiego tak dziko błysnęły , że adwokat umilkł .
|
||
Na progu zetknął się z wychodzącym Ziębą , który pożegnał go niskim ukłonem ; w głębi zaś sklepu było jeszcze kilka osób .
|
||
Lecz przerwa ta nie zmieszała pana Leona .
|
||
Zobaczyła Wokulskiego w salonie ciotki w pierwszy dzień Wielkiejnocy i spostrzegła , że on o całą głowę przerasta towarzystwo .
|
||
— Ot , widzisz — rzekła hrabina — to jest najwyższa arystokracja .
|
||
Wokulski słuchał przechwałek Mraczewskiego bez ruchu .
|
||
— Wokulski odrzucił przeproszenie , a jego sekundanci postawili ostre warunki .
|
||
— spytał go Wokulski .
|
||
Szlangbaum poczuł słabość około serca i w pierwszej chwili chciał albo wysiąść , albo zawołać policji .
|
||
— Wokulski ? ... no , nie — mówił pan Tomasz .
|
||
— Słuchaj , Florciu — rzekła — bo to ciekawe .
|
||
— A tak rachowałem — prawił pan Łęcki — że od pięćdziesięciu tysięcy dasz mi z dziesięć tysięcy rocznie .
|
||
Gdy zaś około pierwszej wjeżdżając do łazienkowskiego parku prezesowa ze znaczącym uśmiechem rzekła do panny Izabeli :
|
||
Ledwie Wokulski zdążył jako tako ogarnąć się , wszedł pan Łęcki , a za nim woźny sklepowy .
|
||
Wokulski zadrżał z gniewu i zerwał się z kanapy .
|
||
Nie tylko , zamiast sam kupić kamienicę ( jak uczciwy człowiek ) , podstawił lichwiarza Szlangbauma , ale jeszcze , ażeby nadpłacić dwadzieścia tysięcy rubli nad moją sumę , sprowadził do sądu fałszywych licytantów .
|
||
Wyszedł z klubu , wrócił do domu i swemu kamerdynerowi , Konstantemu , kazał zbudzić się o siódmej rano .
|
||
— Łęcki jest pański klient ?
|
||
Pan Tomasz bywał bowiem przed rokiem 1870 na dworze francuskim , następnie na wiedeńskim i włoskim .
|
||
Pan Stanisław chyba nie może się skarżyć , ażeby z naszej strony doznał najmniejszej przykrości ...
|
||
W chwilę po jej odejściu ukazał się pan Ignacy .
|
||
Przez kilka lat po śmierci stryja synowcy prowadzili wspólnie sklep na Podwalu i dopiero około 1850 roku podzielili się w ten sposób , że Franc został na miejscu z towarami kolonialnymi , a Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie , do lokalu , który zajmujemy obecnie .
|
||
I widać Bóg wysłuchał , kiedy ten pan chce mnie zabrać .
|
||
Obaj myśleliśmy o biednym Katzu i o naszych zawiedzionych nadziejach .
|
||
Mówiłam mu właśnie o Żydach , a on prosi cię , ażebyś napisała list do Wokulskiego ...
|
||
Wokulski stracił wszelką władzę nad sobą .
|
||
A jak ona wypytywała się : „ Czy pan Stanisław nigdy nie zachodzi tu do sklepu ? ... ”
|
||
Pewnego dnia , w pierwszej połowie czerwca , pani Meliton dała znać Wokulskiemu , że jutro w południe panna Izabela będzie na spacerze z hrabiną i — z prezesową .
|
||
— Myślę — odparła cicho zapytana — że pani Karolowa na początku listu najtrafniej osądziła swoje stanowisko w tej sprawie .
|
||
Prawda , panie Rzecki , że już jest wpół do dziesiątej ?
|
||
Baron wyskoczył z łóżka , uderzył Konstantego , zwymyślał Maruszewicza , a w duchu przysiągł , że Wokulskiego zabije .
|
||
Panna Izabela była zakłopotana : dawno już nie doznała takiego zamętu uczuć jak w tej chwili .
|
||
— Cóż to za kobieta , panie Wirski ?
|
||
Okropna kombinacja dwu tych starców prześladowała pannę Izabelę dniem i nocą .
|
||
— Czego pan chce , panie Wirski ?
|
||
( No , głupi może sobie być ; w ich towarzystwie mądrym jest tylko Ochocki , a i to dziwak ! ) Jeżeli znajdzie się taki epuzer — panna Izabela zdecyduje się ostatecznie ...
|
||
W parę zaś dni dowiedziała się pod wielkim sekretem od panny Florentyny , że baron nie odzyska swojej klaczy , gdyż kupił ją Wokulski ...
|
||
— Chcesz powiedzieć — przerwała panna Izabela — że muszę pomówić z marszałkiem albo z baronem ?
|
||
Pan Tomasz uścisnął mu rękę .
|
||
— Pan Wokulski sam wprowadza Żydów do handlu — bryznął oponent ze stanu kupieckiego .
|
||
— Bardzo jesteśmy wdzięczne panu Wokulskiemu za warunki , na jakich zostawia nam ten lokal ! ...
|
||
Ale Wokulskiemu szumiało i dzwoniło w uszach , a przed oczyma ukazywały mu się to ulice gładkie jak posadzka , to drzewa otoczone żelaznymi koszykami , to gmachy budowane z ciosowego kamienia , to znowu ciżba ludzi i powozów wychodzących nie wiadomo skąd i biegnących nie wiadomo dokąd .
|
||
Bóg i pan wie , co się człowiek napracuje , nim zbierze taki grosz ...
|
||
Wirski spostrzegł to i dodał z uśmiechem :
|
||
— Ma w banku dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , ale na tym baron położył areszt .
|
||
Pan Tomasz cofnął się , rozłożył ręce , następnie padł na swój wielki fotel i znowu kilka łez spłynęło mu po twarzy .
|
||
Wokulski odgadł , że nie cieszy się łaskami wiernego sługi , który był przy pojedynku .
|
||
— A wiecież wy — mówił — że Chrystus mocą poświęcenia sam jeden zbawił ludzkość ? ...
|
||
Jakie kobiety , panie Rzecki ! ...
|
||
Ale Rzecki polecenie spełnił , choć już nie kłaniał się gościowi .
|
||
Doktór zerwał się od stołu .
|
||
— To nic — mówił pan Tomasz z uśmiechem .
|
||
Już był zmieszany , a zmieszał się jeszcze bardziej , poznawszy , że Wokulski wita go z wyraźną niechęcią :
|
||
— Panie Wokulski — rzekła wyciągając wachlarz w kierunku framugi .
|
||
— wykrzykuje baronowa .
|
||
I Bóg wie , co by dla kraju mógł zrobić taki jak on człowiek , gdyby na każdym kroku nie usuwano mu schodów , a on nie musiał tracić czasu i sił na samo wydzieranie się do nowych stanowisk .
|
||
Pan Ignacy spiesznie dopija czekoladę i ucieka z cukierni na ulicę .
|
||
— A może Wokulski ma głowę ?
|
||
Teraz zaczął szukać panny Izabeli .
|
||
— Kasa jest tu — odezwał się Rzecki podbiegając do panny Florentyny .
|
||
Pan panu Łęckiemu da trzydzieści tysięcy rubli ... a on panu ułatwi interes może na sto tysięcy rubli ...
|
||
— Wiesz ty — rzekł do mnie Katz — że już po jedynastej ? ...
|
||
I znowu załatwiwszy w ciągu paru godzin interesa Suzina włóczył się po Paryżu .
|
||
— Nawet doktorem filozofii dwu uniwersytetów — odparł Jumart .
|
||
Gdyby zaś pan S. Szlangbaum do dnia 1 stycznia 1879 roku powyższej sumy nie zwrócił ...
|
||
— mówił wzruszony pan Tomasz .
|
||
„ Dzięki Bogu — pomyślał — że jestem legalnym dzieckiem moich rodziców . ”
|
||
— List od Belci !
|
||
Nawet Ochocki , odwiedziwszy któregoś dnia pannę Izabelę , opowiedział jej , że byli z Wokulskim na spacerze w Łazienkach ...
|
||
Strach pomyśleć , że taki porządny chłopak , który tyle lat był subiektem , który może odziedziczyć sklep po Hopferze , chce zmarnować się w uniwersytecie .
|
||
— No , już widzę , że jestem zupełnie pijany — mruknął pan Ignacy kładąc się znowu i niecierpliwie naciągając kołdrę , pod którą drżał .
|
||
Panna Florentyna zrobiła rękoma ruch oznaczający rezygnację .
|
||
Pan Ignacy ucieka z sieni aż na drugą stronę ulicy ; na rogu Kapitulnej i Miodowej wpada do cukierni i kryje się w tak ciemnym kącie , w którym nie mogłaby już poznać go nawet pani Krzeszowska .
|
||
Panna Izabela opuściła teatr , przeszła plac Teatralny i lekkim krokiem wbiegła na ratuszową wieżę , a Wokulski za nią , wciąż patrząc jak człowiek zamagnetyzowany .
|
||
Pan Ignacy od dwudziestu pięciu lat mieszkał w pokoiku przy sklepie .
|
||
Napoleon III także miał sporo kochanek , a słyszę , że i syn wstępuje w jego ślady i już wynalazł sobie jakąś Angielkę .
|
||
Swoją drogą panna Izabela nie spała przez całą noc .
|
||
Hrabina mówiła ze mną , a ja zapytywałem oficerów , którzy byli na wojnie , między innymi mojego siostrzeńca .
|
||
„ Cóż to za ludzie , Boże miłosierny ! ... ” — szeptała nieraz , patrząc spoza firanek na przejeżdżające powozy elegantów , którzy pod rozmaitymi pozorami odwracali głowę od jej okien , ażeby się nie kłaniać .
|
||
Baron w impertynencki sposób osadził spadające mu binokle i ciągle patrząc na pannę Izabelę mówił :
|
||
Po lodach zupełnie zdetonowana panna Florentyna została w jadalni , a reszta towarzystwa przeszła na kawę do gabinetu pana .
|
||
— A zatem — mówił — szanowni panowie , w zasadzie przystępujemy do spółki proponowanej przez pana Wokulskiego .
|
||
— Owszem — odparł Ochocki .
|
||
Pan Ignacy przysunął sobie krzesło .
|
||
— Ach , od hrabiny ...
|
||
— Baronowa poza sześćdziesiąt tysięcy nie wyjdzie , domów nikt dziś nie kupuje ...
|
||
A potem z ganku ratuszowej wieży panna Izabela , uniósłszy się jak ptak , przepłynęła na gmach teatralny , a Wokulski , chcąc lecieć za nią , runął z wysokości dziesięciu pięter na ziemię .
|
||
— Żegnam pana i ... dziękuję za wyjaśnienia — rzekła panna Izabela widząc , że jej towarzyszka już kończy rachunki .
|
||
W chwili wizyty Wokulskiego baron był wprawdzie obwiązany jak stara kobieta na mrozie , ale nie leżał w łóżku , tylko siedział na fotelu i miał przy sobie nie doktora , ale hrabiego Licińskiego .
|
||
Pan Rzecki stał już na środku sklepu i zacierając ręce , witał ją niskimi ukłonami .
|
||
— Znam jego treść — przerywa panna Izabela .
|
||
I właśnie kiedym tak rozmyślał , zaszedł drobny wypadek , który przypomniał mi dzieje pogrzebane od lat kilkunastu , a i samego Stacha przedstawił w innym świetle .
|
||
Sklep Mincla znałem od dawna , ponieważ ojciec wysyłał mnie do niego po papier , a ciotka po mydło .
|
||
— Nie rozumiem — rzekł pan Ignacy , obojętnie rzucając list na stół .
|
||
I jeszcze wiedziała panna Izabela , że na tamtym , zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi .
|
||
Wtedy egiptolog podniósł i obejrzał starannie pistolet barona .
|
||
Otóż ... dziś ... baron chwilowo znajduje się w kłopocie ...
|
||
Mogą naprawdę dostać się Bóg wie w jakie ręce .
|
||
— Domyślałam się tego — szepnęła panna Izabela po angielsku .
|
||
— Nie dostrzegłam tego — zdziwiła się hrabina .
|
||
Zastępowano Wokulskiemu drogę , deptano po piętach , potrącano łokciami ; rozmawiano i śmiano się ze wszystkich stron .
|
||
— Niech robią , jak im wygodniej — odparł Wokulski .
|
||
Kupiła sobie fortepian i zaczęła uczyć się muzyki od jakiegoś starego profesora , ażeby — jak mówiła — „ nie budził w Stasieczku zazdrości ” .
|
||
Cokolwiek jednakże dostanę , tobie oddam , panie Stanisławie .
|
||
Koniecznie , słyszy pan ? ... koniecznie namawia Wokulskiego , ażeby z nim jechał .
|
||
Ten Wokulski trochę sztywny , ale ma w sobie coś — odpowiedział pan siwy .
|
||
— Może nawet państwo baronowie pogodzą się przy tej okazji — zauważyła pani Meliton .
|
||
Marzyła , że Wokulski sprzedał swój sklep , a kupił dobra ziemskie , lecz pozostał naczelnikiem spółki handlowej przynoszącej ogromne zyski .
|
||
„ Gdybym był Panem Bogiem — myślał — połowę lipcowych upałów zachowałbym na grudzień ... ”
|
||
— zaczął pan Tomasz .
|
||
Wokulski rozmyślając o tej dziwnej prawidłowości w faktach , uznawanych za nieprawidłowe , przeczuwał , że jeżeli co mogłoby go uleczyć z apatii , to chyba tego rodzaju badania .
|
||
— zgromiła ich hrabina .
|
||
Wyraziste oczy panny Florentyny zrobiły się bardzo dużymi .
|
||
— Naprawdę to przyjechałyśmy tylko na ten wyścig : pani prezesowa i ja .
|
||
Stała nad brzegiem w towarzystwie hrabiny i ojca i rzucała pierniki łabędziom , z których jeden nawet wyszedł z wody na swoich brzydkich łapach i umieścił się u stóp panny Izabeli .
|
||
Odpowiedź była tak uderzająco prosta , że obaj z Wirskim osłupieliśmy .
|
||
— Pracuj , kochanie , pracuj nad nim — zachęcał ją mąż — bo szkoda dziewczyny , no i Wokulskiego .
|
||
— spytał Ochockiego .
|
||
Widział na stole jakieś książki i to , że jego pan coś pisze na kajecie ; słyszał , że gość zadaje Wokulskiemu jakieś pytania , na które on odpowiada czasem głośno i od razu , czasem półgłosem i nieśmiało ...
|
||
Nad wieczorem posłał służącego do sklepu po Obermana .
|
||
Słowem , wszyscy byli kontenci , a pan Zięba spokojny .
|
||
Dość było jednego kieliszka wina , ażeby Jan Mincel zaczął bić pięściami w stół albo w plecy swoich sąsiadów i wrzeszczeć :
|
||
Aby je rozproszyć , pan Ignacy pyta stojącego przy drzwiach woźnego , gdzie odbywają się licytacje .
|
||
Czas wolny od nauki poświęcał Stach na próby z balonami .
|
||
Potem jeszcze zrobił rachunek ostatnich handlowych obrotów , wysłał parę telegramów do Moskwy i Petersburga , a nareszcie napisał list do starego Szlangbauma proponując , ażeby mu pożyczył swego nazwiska w celu nabycia kamienicy Łęckich .
|
||
Helenka pracuje z nią przynajmniej półtorej godziny i za taką lekcję bierze czterdzieści groszy ...
|
||
— Niech mnie diabli wezmą , panie Wirski !
|
||
— Zresztą , powiem ci — ciągnął dalej pan Ignacy — szkoda takiego subiekta .
|
||
Pan Ignacy spuścił oczy i umilkł .
|
||
Wokulski siedział ze spuszczonymi oczyma .
|
||
Wokulski wstrząsnął się .
|
||
Franc zaś był i na ślubie , i na weselu , lecz choć nie gadał z bratem , na śmierć zatańcowywał mu żonę i prawie do samobójstwa upił się jego winem .
|
||
— wybuchnęła panna Izabela .
|
||
— Bo nie wiecie dnia ani godziny — dodawał pan Domański .
|
||
A gdy Mikołaj otworzył im drzwi do sieni , poczęli mu wymyślać :
|
||
W głębi kaplicy , w powodzi światła , leżał biały Chrystus otoczony kwiatami .
|
||
A August Katz zmrużył oczy i dalej krajał mydło .
|
||
— zawołała panna Izabela klękając przed fotelem .
|
||
— Panie — ja jestem Szlangbaum , właśnie syn tego „ podłego ” lichwiarza , na którego pan tyle wymyślał w sklepie przy moich kolegach i gościach ...
|
||
Starskiego już tam nie było , panna Izabela siedziała sama .
|
||
— Nie mógłby się , panie tego , taki , panie tego , Wokulski żenić ? ...
|
||
W rezultacie pan Ignacy spóźnił się o czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczoną głową przekradł się do kantorka .
|
||
Hrabina o mało nie zemdlała czując , że Wokulski musi domyślać się znaczenia słów jej siostrzenicy , choćby nie znał żadnego języka .
|
||
Obiad , wieczór i kilka dni następnych zeszły pannie Izabeli bardzo przyjemnie .
|
||
A że baronowa Krzeszowska chciałaby kupić tę kamienicę za siedemdziesiąt tysięcy rubli , więc anonim zapewne pochodzi od niej .
|
||
— Ale za dziewięćdziesiąt tysięcy rubli , nie taniej — wtrącił Wokulski — i przez li-cy-ta-cję ...
|
||
Pani baronowa spojrzała tak , jakby chciała mnie spalić wzrokiem i utopić we łzach .
|
||
Wokulski był odurzony .
|
||
Jak Boga kocham ! ...
|
||
Był tak pochłonięty wyścigiem , że na chwilę zapomniał o pannie Izabeli .
|
||
Nieznacznie spojrzał na Mraczewskiego i dopiero w tej chwili zauważył , że młody człowiek ma coś szczególnego w fizjognomii .
|
||
„ Czyżby zaręczyła się panna Izabela ? ... ” — pomyślał Wokulski i pociemniało mu w oczach .
|
||
— mówi pan Łęcki .
|
||
Upłynęło pół godziny , godzina , dwie — należało wracać do domu , a Wokulski nie przychodził ; nareszcie panie wsiadły do karety : hrabina zimna jak zwykle , prezesowa nieco roztargniona , a panna Izabela rozgniewana .
|
||
Służba w sklepie kolonialnym , uniwersytet , Syberia , ożenienie się z wdową po Minclu , a w końcu mimowolne pójście do teatru , gdy wcale nie miał chęci — wszystko to były ścieżki i etapy , którymi los prowadził go do zobaczenia panny Izabeli .
|
||
— wrzasnął baron chwytając za karafkę , na widok której Konstanty uznał za pożyteczne oddzielić się od swego pana grubością drzwi .
|
||
Klejn i Lisiecki , obaj ubrani , czekali na wyrok pryncypała .
|
||
— Tu Wokulski odetchnął .
|
||
— Oklaski i wieńce są rzeczą tak drobną , że ... na najbliższym przedstawieniu Rossi może mieć ich raczej za wiele aniżeli za mało — rzekł Wokulski .
|
||
Cały teatr wybucha śmiechem ; wszystkie oczy i wszystkie wskazujące palce skierowują się na ósmy rząd krzeseł i właśnie na to krzesło , gdzie siedzi pan Ignacy .
|
||
— Rzecki — powiedział Wirski .
|
||
— spytał Rzecki .
|
||
— Proszę cię — zaczęła prezesowa — mówisz , że stryj twój umarł .
|
||
Panowie Klejn i Lisiecki — mrugnęli na siebie wymowniej niż dotychczas , lecz poprzestali na jednomyślnym wzruszeniu ramionami .
|
||
Gdyby upodobał sobie jakąś bogatą kupcównę albo córkę fabrykanta , pani Meliton miałaby materiał do swatów .
|
||
— Pyszny jest ten Mraczewski , co ?
|
||
W każdym razie był pewny , że w prezesowej nie ma nieprzyjaciółki .
|
||
— Teraz z Londynu i jeszcze ciągle myślę , że jestem w okręcie — odpowiedział Starski , dość wyraźnie kalecząc polszczyznę .
|
||
— spytał hrabia .
|
||
— Jesteś pan filozofem — mruknął Wokulski .
|
||
Nie można przecie dla jakiejś idiosynkrazji poświęcić bytu ojca , a choćby Flory i waszej służby .
|
||
— Nic — ciągnął Machalski zakładając nową łojówkę w żelazny lichtarz z rączką .
|
||
Jedno przychodzi błagać Boga o miłosierdzie , drugie wyrzuca pieniądze dla stosunków .
|
||
— Z Portugalią — wtrącił doktór .
|
||
— Chodźmy do sklepu — rzekł Ignacy .
|
||
Jeszcze dziś czuję ich zapach , ciepło pary buchającej z garnka i widzę ciebie , Katz , jak dla nietracenia czasu mówiłeś pacierz , jadłeś kartofle i zapalałeś fajkę u ogniska .
|
||
To znowu , że umrze zostawiając zubożałą i od wszystkich opuszczoną córkę , którą zaopiekować by się mógł tylko Wokulski .
|
||
Wokulski nie opuścił kościoła , ale w pobliżu drzwi skręcił w boczną nawę .
|
||
„ Bądź jak bądź — mówił do siebie Rzecki — głupia historia z tym teatrem , nade wszystko z tym , że Stach zaniedbuje interesa ... ”
|
||
Nieszczęsny Napoleonie ! ...
|
||
Teraz już wiem , ilu jestem wart Minclów , i jak mi Bóg miły , dla podobnego rezultatu drugi raz powtórzyłbym moją grę !
|
||
O mało że się nie wygadał w tej chwili , iż Wokulski kupuje dom Łęckiego i że tak wielkie prezenta daje Rossiemu .
|
||
— Pan baron rozkaże ? ...
|
||
Galanteryjny kupiec po Rossim , którego podziwiał cały świat , wydał jej się tak śmiesznym , że po prostu ogarnęła ją litość .
|
||
Ten Wokulski zrobił świetną jak dla niego karierę , lecz — cóż stąd ? ...
|
||
Jednego tedy wieczora piję u siebie herbatę ( Ir jest wciąż osowiały ) , aż otwierają się drzwi i ktoś wchodzi .
|
||
Słowem wywiązały się takie awantury w domu , że Jaś Mincel schudł , pomimo że coraz więcej pił piwa , a ja myślałem : jedno z dwojga ...
|
||
Zbliżył się do łóżka i ucałował Wokulskiemu ręce .
|
||
— Konstanty ! ...
|
||
— Bardzo jestem szczęśliwy , że podobał się pani wieniec dla Rossiego .
|
||
Poczułem zapach prochowego dymu ; Katz przemówił coś do mnie , alem go nie słyszał ; natomiast zaszumiało mi w prawym uchu , jakby tam wpadła kropla wody .
|
||
— Jutro walczyć będą z jej powodu dwaj ludzie , którzy ją śmiertelnie obrazili : Krzeszowski złośliwymi drwinami , Wokulski — ofiarami , jakie ośmielił się ponosić dla niej .
|
||
— rzekł Ignacy .
|
||
— Tek — dodał pseudo–Anglik wyciągnąwszy do Wokulskiego dwa palce .
|
||
— syknęła baronowa .
|
||
— Do ciebie , Belu — dodał pan Tomasz biorąc list do ręki .
|
||
Przez parę dni następnych panna Izabela słyszała tylko o Wokulskim .
|
||
Prezesowa była wesoła , hrabina uśmiechnięta , pan Łęcki promieniejący .
|
||
Na szczęście , jeden z kolegów ( odziany również we frak ze srebrnym znaczkiem ) wywołuje go z sali ; w minutę zaś później zbliża się do pana Łęckiego jegomość w szafirowych okularach , z miną zakrystiana , i mówi :
|
||
Wyszli z panem Domańskim i może w półtorej godziny wrócili obaj mocno zarumienieni .
|
||
— Prawda , że Wokulski ma nasze pieniądze — rzekła panna Izabela .
|
||
Wokulski prowadzony przez hrabinę minął długi szereg pokojów .
|
||
Znowu podała mu rękę , którą Wokulski ze czcią ucałował .
|
||
Młodzieniec ten dowodził mi przytaczając nazwiska ludzi , podobno bardzo mądrych , że wszyscy kapitaliści to złodzieje , że ziemia powinna należeć do tych , którzy ją uprawiają , że fabryki , kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu , że nie ma wcale Boga ani duszy , którą wymyślili księża , aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę .
|
||
Spojrzałem na Stacha z uwagą i ogarnęło mnie zdziwienie .
|
||
Był spisek , ale przeciw pannie Izabeli ; stara dama dostarczała ważnych informacyj Wokulskiemu , ale dotyczących tylko panny Izabeli .
|
||
Prawie w tym samym czasie pan Tomasz zerwał z towarzystwem i na znak swoich rewolucyjnych usposobień zapisał się do Resursy Kupieckiej .
|
||
Z kolei zbliżył się do Wokulskiego człowiek młody , mizerny , z rzadkim zarostem na twarzy , ale z niewątpliwymi śladami przedwczesnego zniszczenia w całej postaci .
|
||
— wybuchnęła panna Izabela załamując ręce .
|
||
— Co tu , u diabła , tak czosnek zalatuje , panie Klejn ? ...
|
||
— Idź do mego mieszkania — rzekł Wokulski do woźnego — i każ zaprząc konie .
|
||
„ Nie znajdzie mnie ! ... nie znajdzie ... ” — myślał Wokulski .
|
||
Wokulski obejrzał się .
|
||
— Numerek pięć i pół — odparł Mraczewski i już trzymał pudełko , które mu nieco drżało w rękach pod wpływem spojrzenia panny Izabeli .
|
||
Ktoś z jadących spostrzegł na chodniku Wokulskiego i ukłonił mu się .
|
||
Źle nazywać się Szlangbaumem , źle Szlangowskim ; źle być Żydem , źle mechesem ...
|
||
Znam pogląd jego siostry , hrabiny , na tę sprawę ...
|
||
— odpowiedział Mraczewski rzucając się na fotel .
|
||
Wokulskiemu drgnęły usta .
|
||
— Dobranoc , Belu — rzekła .
|
||
Wierz mi , Stachu , ja nie jestem tak naiwny , jak myślą .
|
||
— wtrącił ajent .
|
||
— Albo u wariatów — mruknął Wokulski .
|
||
Jeden był od ciotki hrabiny .
|
||
„ Kolega ! ” — szepnął Wokulski i zarumienił się .
|
||
— Zazdroszczę panu — odezwała się panna Izabela — Od dwu miesięcy marzę tylko o wystawie paryskiej , ale papa jakoś nie okazuje skłonności do wyjazdu ...
|
||
„ I dziwić się , że panna Izabela pogardza takim jak ja , wychowawszy się wśród takich jak oni ...
|
||
— Jestem stara kobieta i twoja przyjaciółka , panie Wokulski — dodała z naciskiem — więc zrobisz mi pewne ustępstwo ...
|
||
Wprowadził Wokulskiego do sali na prawo .
|
||
O tym żadne z nich nie wątpiło ; prezesowa wprost zlękła się o swego faworyta , a hrabina zrobiła uwagę , że Wokulski nie mógł postąpić inaczej , ponieważ baron zbliżając się do powozu potrącił go i nie przeprosił .
|
||
Nasz stary nie zapłaciłby grosza za podróż , miałby książęce życie , bo Suzin im dalej od żony , tym szerzej rozpuszcza kieszeń ...
|
||
— Od projektu do wykonania ogromnie daleko — odparł nieco zirytowany pan Tomasz .
|
||
„ Chwała Bogu !
|
||
— odparł Mraczewski przypatrując się spod oka Wokulskiemu .
|
||
Panna Izabela nieledwie roztkliwiła się swoim triumfem , a dla Wokulskiego uczuła jakby wdzięczność .
|
||
O ósmej wieczór zamykano sklep ; subiekci rozchodzili się i zostawał tylko Rzecki .
|
||
— Pomimo niewątpliwej dobroci barona ja jednak tylko panu dziękuję .
|
||
Młody człowiek szybko pożegnał Wokulskiego , opuścił mieszkanie i pędem biegnąc przez schody , myślał :
|
||
Prosi Boga , ażeby zmartwychwstało ich szczęście ...
|
||
— Proszę cię , Belu — rzekła hrabina tonem uroczystym — pan Wokulski ... który tak hojną ofiarę złożył na naszą ochronę ...
|
||
„ I nie ma szczęścia w małżeństwach ” — dodawała po cichu panna Izabela , której młode mężatki opowiedziały niejeden sekret domowy .
|
||
W naszej izdebce najokazalszym sprzętem był stół , na którym ojciec powróciwszy z biura kleił koperty ; u ciotki zaś pierwsze miejsce zajmowała balia .
|
||
Po pierwszym Napoleonie znajdzie się jakiś drugi , a gdyby i ten źle skończył , przyjdzie następny , dopóki jeden po drugim nie uporządkują świata .
|
||
— Choćby za dziewięćdziesiąt tysięcy , a nawet i więcej — wtrącił Wokulski .
|
||
Wokulski znalazł się przy nim między panną Izabelą i jej ojcem , naprzeciw panny Florentyny .
|
||
Tylko jego córka bywała u sędziwej hrabiny Karolowej i paru jej przyjaciółek , co znowu dało początek pogłosce , że pan Tomasz jeszcze posiada majątek i że zerwał z towarzystwem w części przez dziwactwo , w części dla poznania rzeczywistych przyjaciół i wybrania córce męża , który by ją kochał dla niej samej , nie dla posagu .
|
||
— Więc sami powiedzcie — mówiła wzruszonym głosem prezesowa — czy godzi się pojedynkować o taką drobnostkę ?
|
||
„ Subiekt od Hopfera — został uczonym ! ...
|
||
— Niech będzie dziewięćdziesiąt — kończy stary Szlangbaum uderzając ręką w stół .
|
||
Zresztą — dodał po chwili — kto ma tyle pieniędzy co Stach , może robić prezenta aktorom .
|
||
Hrabina ucałowała ją kilkakrotnie .
|
||
W sali ucichło , a pan Ignacy słucha opisu kamienicy położonej tu i tu , mającej trzy oficyny i trzy piętra , plac , ogród itd .
|
||
Panna Florentyna jest zmieszana .
|
||
W tej chwili zbliżyło się do stołu kilkoro dzieci , którym hrabina zaczęła rozdawać obrazki .
|
||
Słyszysz , panie Stanisławie ? ...
|
||
Niepokój jego wzrastał ; na próżno szukał panny Izabeli .
|
||
Pan Łęcki toczy dokoła błędnym wzrokiem i teraz dopiero spostrzega swego adwokata .
|
||
Swoją drogą Mraczewski dostał urlop przed siódmą wieczorem , a w parę dni później w prywatnym katalogu Rzeckiego otrzymał notatkę :
|
||
Wreszcie odważyła się i spojrzała : panna Izabela siedziała na szezlongu blada , z zaciśniętymi rękami .
|
||
— Domy idą w górę , i adwokat wytłomaczył pani baronowej , że kamienicy pana Łęckiego nie kupi taniej niż za siedemdziesiąt tysięcy rubli .
|